Professional Documents
Culture Documents
Ufo Z Plejad - Guido Moosbrugger
Ufo Z Plejad - Guido Moosbrugger
PLEJADa]
GUIDO MOOSBRUGGER
UFO Z PLEJAD
Tłumaczenie Halina Ostapczuk
AGENCJA NOLPRESS
Białystok 1994
Tytuł oryginału ...und sie fliegen doch!
Verlag Michael Hesemann, München/Dusseldorf, Germany Copyright © 1991 by Yerlag
Michael Hesemann
Okładka Ryszard Z. Fiejtek
Redaktor serii Ryszard Z. Fiejtek
Projekt i własność znaku serii Ryszard Z. Fiejtek
For the Polish translation Copyright © 1994 by Halina Ostapczuk
ISBN 83-85212-11-6
Książkę złożono Timesem firmy Adobe System Inc. za pomocą programu Cyfroset 3.0
w
AGENCJI NOLPRESS
ul. Witosa 25 lok. 22
15-660 Białystok
Wydanie I
Druk
Białostockie Zakłady Graficzne Tysiąclecia Państwa Polskiego 2 15-111 Białystok
SPIS TREŚCI
Podziękowanie...12
Przedmowa...14
Od autora...17
I. Era Wodnika...21
1. Era Wodnika w ujęciu astronomicznym i astrologicznym...21
2. Znaczenie ery Wodnika...25
3. Precesja...29
4. Era Wodnika w liczbach...31
II. Zagadaka NOLi...32
1. Nieprawdziwe NOLe...33
1.1. Złudzenia optyczne...33
1.2. Mistyfikacje...33
1.3. Nieświadome złudzenia wywołane obcym wpływem...33
1.4. Nieświadome złudzenia wywołane autosugestią...34
1.5. Transcendentalny stan wywołujący rozdwojenie jaźni...34
2. Prawdziwe NOLe...34
2.1. Materialne obiekty latające pochodzenia ziemskiego...34
2.2. Obiekty latające pochodzenia pozaziemskiego...35
A. Materialne obiekty latające...36
B. Niematerialne obiekty latające...38
1. Bioorganiczne obiekty latające...38
2. Energetyczne obiekty latające...38
3. Inteligencje kierujące pozaziemskimi obiektami latającymi...39
4. Światła Kaikoura...39
III. Plejadanie...41
1. Uczucia i doznania...47
2. Przeciętny czas życia i obliczanie upływu czasu...48
3. Język i pismo...50
4. Mieszkanie...53
5. Ubiór...54
6. Odżywianie...54
7. Rośliny...55
8. Kwiaty...56
9. Zwierzęta domowe...56
5
10. Praca...57
11. Pojazdy...60
12. Problem chorób...60
13. Muzyka, sztuka i literatura...62
14. Chowanie zmarłych...63
15. Prawo karne...64
16. Forma rządów...66
17. Kosmiczne zrzeszenia i służby porządkowe...67
18. Życie małżeńskie...68
IV. Pojazdy kosmiczne Plejadan...72
1. Urządzenia telemetryczne...72
2. Statki rozpoznawcze...73
3. Statki promienne...73
3.1. Urządzenie chroniące żywe istoty...74
3.2. Bulaje...75
3.3. Ekrany obserwacyjne...76
3.4. Antena...76
3.5. Schemat wnętrza statku...76
3.6. Ekrany kontrolne...77
3.7. Analizator powierzchni...78
3.8. Analizator myśli...78
3.9. Analizator miejsca...78
3.10. Ekrany zerowej widoczności...80
3.11. Przekaźnik telepatyczny...81
3.12. Urządzenia leczące i regenerujące...81
3.13. Leczenie złamania żeber...81
3.14. Leczenie z zatrucia jadem kiełbasianym...83
3.15. Czytnik pamięci...84
3.16. Paralizator drgań...84
3.17. Laserowe działo podkładowe...85
3.18. Przekaźnik rozmów...85
4. Wytwarzanie materiału na powłoki statków...85
5. Możliwości techniczne statków Plejadan...86
6. Ekrany ochronne statków Plejadan...87
V. Billy – łącznik Plejadan...89
1. Kim jest Billy?...89
2. Współczesny prorok...93
3. Gorzkie słowa prawdy...96
4. Kto finansuje Billy'ego?...97
5. Demonstracje siły duchowej Billy'ego...99
6
5.1. Wpływanie na ludzi impulsami myślowymi...99
5.2. Umysłowy telefon Billy'ego...100
5.3. Niesamowite siły...101
5.4. Piec...102
5.5. Potęga sił umysłu...103
5.6. Z początku pomyślałem, że śnię...103
5.7. Wiadomo, jak...104
5.8. Drzwi...106
5.9. Zdarzenie w Semjase-Silver-Star-Center...107
6. Wypadek Billy'ego i jego następstwa...108
7. Iloraz mózgu...110
7.1. Materialny iloraz mózgu...111
7.2. Duchowy iloraz mózgu...111
VI. Kontakty Billy’ego z pozaziemskimi inteligencjami...113
1. Kontakty osobiste Billy'ego...114
1.1. Możliwość pierwsza...114
1.2. Możliwość druga...115
1.3. Możliwość trzecia...115
2. Co się dzieje, gdy łącznikowi towarzyszy inna osoba?...116
3. Co widzą i słyszą osoby towarzyszące?...116
4. Środki bezpieczeństwa stosowane podczas kontaktów...117
5. W jakim języku prowadzone są rozmowy podczas kontaktów?...117
6. Przekazywanie zapisów rozmów...118
7. Dlaczego teksty przekazywane telepatycznie zawierają nawyki językowe Billy'ego?...119
8. Mechanizmy niszczące...120
9. Urządzenie ostrzegawcze... 120
10. Kontakty telepatyczne...121
11. Inspiracje...122
12. Dlaczego Plejadanie utrzymują kontakt tylko z Eduardem Albertem Meierem?...124
13. Telepatia zwykła...126
14. Telepatia duchowa...127
15. Teletransmisja...128
15.1. Teletransmisja kontrolowana...128
15.2. Teletransmisja nie kontrolowana...128
16. Teleportacja...129
16.1. Teleportacja materialna...129
16.2. Teleportacja duchowa...129
7
17. Dematerializacja i rematerializacja...130
VII. Dzienne demonstracje Plejadan...132
1. Statki kosmiczne i ślady ich lądowań...132
1.1. Ślady lądowania pierwszego rodzaju...133
1.2. Ślady lądowania drugiego rodzaju...133
1.3. Relacja ze zdarzenia w dniu 15 czerwca 1980 roku...136
2. Teletransmisje Billy'ego...137
2.1. Zaginiony bez śladu...138
2.2. Zamknięte drzwi...139
2.3. Ślady stóp w śniegu...139
2.4. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...139
2.5. Nocny wypad w rejon Schönbergeru...140
2.6. Niepojęte dla osób postronnych...141
3. Pozaziemskie krasnoludki...142
Niewiarygodne przeżycie...143
4. Niecodzienne rozmowy radiowe...144
4.1. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...144
4.2. Przeżycie z 4 stycznia 1978 roku...145
4.3. Instrukcje radiowe ze statku Semjase...146
4.4. Niezwykła przemowa...148
5. Pokaz pistoletów laserowych...149
6. Niezwykłe odgłosy...152
Symfonia statku promiennego...153
7. Zagadkowa eliminacja jodeł...155
Zdarzenie z 17 października 1976 roku...156
VIII. Nocne demonstracje Plejadan...158
1. Moja pierwsza obserwacja UFO...158
2. Moja druga obserwacja UFO...169
3. Moja trzecia obserwacja UFO...171
4. Nocny pokaz w dniu 14 marca 1976 roku...172
IX. Obserwacje dzienne i nocne...174
1. Obserwacje dzienne...174
1.1. Niezwykła obserwacja...174
1.2. Moja pierwsza obserwacja UFO...176
2. Obserwacje nocne...177
2.1. Światła na niebie...177
2.2. Któż to błąka się po nocy...177
2.3. Zdarzenie z 8 kwietnia 1983 roku...180
A. Moje pierwsze spotkanie z UFO...180
B. Niezwykłe zdarzenie z 8 kwietnia 1983 roku
8
(godz. 20.15)...181
C. Sprawozdanie z rozmowy o zdarzeniu z 8 kwietnia
1983 roku...182
2.4. Moje pierwsze przeżycie z UFO...188
X. Dlaczego pozaziemskie statki kosmiczne unikają nas?...190
XI. Material_fotograficzny Billy’ego...196
1. Trudności podczas fotografowania i filmowania...197
2. Ułatwienia...199
3. Różne opinie i oszczerstwa na temat zdjęć i filmów Billy'ego...201
4. Nieustanne kradzieże...200
5. Manipulacje obcych osób...201
6. Podwójne ekspozycje...201
7. Zarzuty wobec niektórych zdjęć Billy'ego...205
7.1. Zbliżenie — zdjęcie nr 65...205
7.2. Wyrzucone zdjęcia — zdjęcie nr 67...206
7.3. Fabryka modeli Billy'ego — zdjęcie nr 67...206
7.4. Zdjęcie nr 66 lub 16... 209
8. Zdjęcia kosmiczne Billy'ego... 211
8.1. Zdjęcie Semjase i Asket — zdjęcie nr 4... 213
8.2. Oko Boga (JHWH Mata) — zdjęcia nr 68 i 69...214
8.3. Kolonia kosmiczna czy bariera wszechświata?
- zdjęcia nr 70 i 71...215
8.4. Połączenie statków Apollo-18 i Sojuz-19 17 lipca
1975 roku — zdjęcia nr 72, 73 i 74...216
XII. Badania naukowe i inne dowody...219
1. Opinie świadków o zdjęciach Billy Meiera...220
2. Wyniki niektórych analiz zdjęć i filmów...221
3. Analiza próbki metalu...222
4. Analizy odgłosów statków Plejadan...225
5. Badania fizyczne miejsc lądowań...228
6. Testy na detektorze kłamstw...229
7. Potwierdzenie pewnych faktów astronomicznych...232
7.1. Legendarna planeta Malona...232
7.2. Reguła Titiusa-Bodego...234
7.3. Historia Wenus według Semjase...236
7.4. Księżyce Saturna...239
7.5. Niektóre fakty dotyczące Jowisza...240
8. Dwa listy...242
9. Uwagi końcowe...255
9
9.1. Tajemnicza likwidacja jodeł...255
9.2. Niesamowite dźwięki...255
9.3. Historia z brodą...256
9.4. Badania ogólne...256
9.5. Najważniejsze ogniwa łańcucha dowodów...258
Oświadczenie świadków...260
XIII. Zamachy na Billy’ego...262
XIV. Ataki Inteligencji Giza...273
1. Kim jest Inteligencja Giza?...273
2. Ataki Inteligencji Giza...276
2.1. Pierwszy atak — zakłóczacz myśli...276
2.2. Drugi atak — infekcja bakteryjna...276
2.3. Trzeci atak — betonowy mur...279
2.4. Czwarty atak — uderzenie fali dźwiękowej ...280
2.5. Piąty atak — negatywne wibracje...281
2.6. Szósty atak — szok psychiczny...282
2.7. Siódmy atak — dziwne zjawisko świetlne...282
XV. Czego chcą od nas istoty pozaziemskie?...286
l.. Skąd pochodzą NOLe i co wiemy o ich załogach?...286
1.1. Sens ludzkiego istnienia...289
1.2. Co się dzieje z człowiekiem po śmierci?...290
1.3. Co to jest Kreacja i kim jest Bóg?...291
2. Dlaczego istoty pozaziemskie odwiedzają nas na Ziemi?...291
3. Cel działalności Plejadan i ich sprzymierzeńców na Ziemi ...293
Przekazywanie wiedzy duchowej ...295
4. Niektóre wiadomości przekazane przez Plejadan... 296
4.1. Totalne przeludnienie...296
4.2. Niszczenie warstwy ozonowej chroniącej żywe organizmy...298
4.3. Militarne oraz pokojowe wykorzystanie energii atomowej...300
4.4. Bezwzględna eksploatacja Ziemi...302
4.5. Ostrzeżenie przed podejmowaniem zaborczych planów...304
4.6. Konieczność istnienia barbarzyństwa...305
4.7. Niszczyciel...306
4.8. Czerwony meteor..307
4.9. Niezwykła historia Semjase o Księżycu...308
A. Kosmiczna katastrofa...308
B. Narodziny Niszczyciela...309
10
C. Narodziny Księżyca...310
5. Czego nie wolno robić Plejadanom?...310
6. Czy w rządach różnych państw działają istoty pozaziemskie?...311
7. Dlaczego Plejadanie nie wspierają nas finansowo?...312
8. Dlaczego nie można całkowicie zlikwidować wojen?...313
9. Dlaczego nie ujawnia się metody leczenia raka?...313
10. Akcje specjalne przeprowadzone dla dobra Ziemian...314
10.1. Powstrzymanie groźby zagłady ludzkości...314
10.2. Powstrzymanie kosmicznej katastrofy...314
11. W jaki sposób każdy z nas może przyczynić się do utrzymania pokoju na świecie?..315
Spis zdjęć...320
Biblografia...327
PODZIĘKOWANIE
Wszystkim ziemskim i pozaziemskim istotom, które przyczyniły się do powstania tej książki,
składam niniejszym gorące podziękowanie za udzieloną mi pomoc.
Szczególne podziękowanie składam na ręce łącznika Eduarda Alberta Meiera i jego
pozaziemskich przyjaciół i pomocników z systemu Lira-Wega oraz Plejad za cenne
wskazówki i informacje. Słowa podziękowania i uznania kieruję przede wszystkim do
Sfaatha, Asket oraz trzyosobowego zespołu Semjase, Quetzala i Jszwjsza Ptaaha z planety
Erra. Wyrazy wdzięczności kieruję również do znanych mi z imienia istot Jsodosa, Solara,
Pleji, Elektry, Nery, Menary, Rali, Aleny, Taljdy i Hjlaary.
Słowa uznania składam również na ręce amerykańskich naukowców i inżynierów, którzy nie
bacząc na ewentualną utratę swojego prestiżu badali materiał dowodowy Billy'ego Meiera,
przyczyniając się w ten sposób do uwiarygodnienia całej tej sprawy.
Dziękuję również za ogromny wkład w upowszechnienie historii Billy'ego amerykańskiej i
japońskiej grupie badaczy pod kierownictwem emerytowanego podpułkownika lotnictwa
wojskowego Wendelle'a C. Stevensa oraz Jun-Ichi Yaoi. Nie sposób również pominąć w tym
miejscu amerykańskiego dziennikarza i pisarza Gary Kindera.
Serdeczne podziękowanie kieruję również pod adresem wszystkich tych, którzy wspierali
mnie w mojej pracy relacjami ze swoich przeżyć bądź tłumaczeniem angielskich tekstów. Są
to: moja żona, Elisabeth, dr Walter Bühler, Bernadette Brand, Christian Frehner, Rainer
Schenck, Hans Lanzen-dorfer, Engelbert Wachter, Jacobus Bertschinger, żona Billy'ego,
Kalliope, Gilgamesha Meier, Elisabeth Gruber, Brunhilde i Bernhard Koye, Thomas Keller,
Herbert Runkel, Mariann Uehlinger, Christina Gasser, Simone
12
Holler, mgr inż. Marete Mattern, Piero Petrizzo, Louis Memper oraz wydawca Michael
Hesemann.
Gorące słowa podziękowania za hojne finansowe wsparcie składam również Marie-Louise i
Christianowi Frehnerom, Renatę Steur, Louisowi Memperowi, Mariannowi Uehlingerowi, dr.
Walterowi Bühlerowi i Erns-towi Kroegerowi.
13
PRZEDMOWA
Poniższą przedmowę do tej książki poświęconą mojej osobie napisał mój przyjaciel z Brazylii
dr Walter Bühler, z którym koresponduję od lat. Pragnę w tym miejscu gorąco mu za nią
podziękować, a także za jego ogromne zaangażowanie w sprawę Billy'ego Meiera.
Autor książki, Guido Moosbrugger, urodził się 14 lutego 1925 roku w Dornbirn w Austrii.
Obierając zawód nauczyciela, a później dyrektora szkoły ludowej w Hirschegg, potwierdził
swój zamiar pracy dla dobra ogółu. Od wielu lat zajmuje się badaniem zjawiska UFO oraz
astrofizyką, w tym zagadnieniem wielkości, budowy oraz genezy Wszechświata. Od
najwcześniejszych lat żywo interesuje się także innymi dziedzinami nauk przyrodniczych. W
roku 1951 brał udział w trwającej 9 tygodni austriackiej wyprawie naukowej do Maroka,
której celem było poznanie kilku białych plam w Wysokim Atlasie.
Poza tym podróżował w celach naukowych po prawie wszystkich krajach Europy, Afryki
Północnej (Maroko, Tunezja, Algieria, Egipt, Liban, Turcja), Ameryki Południowej oraz
Meksyku.
Pierwszą książkę poświęconą zjawisku UFO przeczytał już w roku 1954. Wzbudziła ona jego
duże zainteresowanie i wówczas to doszedł do przekonania, że te obiekty istnieją
rzeczywiście. Niestety nie znał wówczas nikogo, z kim mógłby podyskutować na ten temat.
Dopiero 20 lat później natknął się na ogłoszenie w gazecie informujące o comiesięcznych
prelekcjach poświęconych temu zjawisku wygłaszanych w Monachium. W latach 1975-1976
uczęszczał na nie regularnie zdobywając w ten sposób liczne materiały dotyczące tej
tematyki.
14
Do pierwszego kontaktu Guida ze sprawą Billy'ego doszło w kwietniu 1976 roku
podczas jednej z prelekcji w Monachium. Materiał o Billym był tak fascynujący, że
postanowił osobiście przyjrzeć się jego sprawie. Niezwłocznie napisał do niego list z
pytaniem, czy i kiedy mógłby go odwiedzić. Ku jego ogromnej radości Billy odpowiedział
mu bardzo szybko, zapraszając go do Hinwil. Miał dużo szczęścia, bowiem już w pierwszych
miesiącach częstych odwiedzin Billy zaczął zabierać go ze sobą w różne miejsca, gdzie mógł
obserwować manewry statków Plejadan. Otrzymał nawet pozwolenie na fotografowanie
pozostawianych przez nie śladów oraz ich nocnych demonstracji.
Od maja 1976 roku jest członkiem zarządu FIGU i propagatorem misji Billy'ego. (FIGU to
skrót od Freie Interessengemeinschaft fur Grenz- und Geisteswissenschaften und
Ufologiestudien oznaczającego Niezależne Stowarzyszenie do spraw Nauk Pogranicza,
Wiedzy Duchowej oraz Studiów Ufologicznych, które w roku 1977 założył łącznik Szwajcar
Eduard Albert Meier. Skupia ono poszukiwaczy i badaczy działających w imię prawdy i
duchowego rozwoju. Jego siedziba mieści się w Semjase-Silver-Star-Center w
Hinterschmidruti w dolinie Tóss w gminie Turbenthal w kantonie Zurych).
O Billym usłyszałem mniej więcej w tym samym czasie, co Guido, kiedy to zwiedzając
Europę odwiedziłem krewnych w Bazylei, gdzie poznałem Lou Zinstag — kobietę-ufologa,
która poinformowała mnie o jego kontaktach i pokazała wspaniały materiał fotograficzny. Nie
mogła zdecydować się na opisanie jego przypadku w formie książki, bowiem jak wyznała,
jego idee i filozofia oraz poglądy samych Plejadan stały w sprzeczności z jej szwajcarskim
patriotyzmem. Wspominam o Lou, gdyż mimo wszystko przysłużyła się ona
upowszechnieniu prawdy o Billym. Podczas swojej wizyty w Ameryce w Tucson w Arizonie
spotkała się z czołowym ufolo-giem amerykańskim, emerytowanym podpułkownikiem
Wendelle'em C. Stevensem, któremu opowiedziała szczegółowo o nim i jego kontaktach. W
rezultacie Stevens odbył w towarzystwie kilku innych badaczy szereg podróży do
Hinterschmidruti, aby osobiście zbadać tę sprawę na miejscu. Ich plonem są trzy książki oraz
kilka filmów video poświęconych kontaktom Meiera z Plajadanami.
Na stronach 204-207 oraz 234-25 3' książki Gary Kindera Light Years (Lata świetlne)
opisanych jest szereg dowodów potwierdzających kontakty Billy'ego. Kiedy skontaktowałem
się listownie ze Stevensem, który interesował się również przypadkiem z Mirassol w stanie
Sao Paulo w Brazylii
1 Strony 180-183 i 205-221 polskiego wydania.
15
(badanym przez Marię de Lourdes i Ney Matiel Piresa), w odpowiedzi otrzymałem odeń w
prezencie jego własną książkę UFO... Contactfrom the Pleiades (UFO... kontakt z Plejad).
Korzystając z okazji, pragnę podziękować Billy'emu, że mimo złego stanu zdrowia zdołał
poświęcić mi ponad dwie godziny w czasie mojej wizyty w Semjase-Silver-Star-Center. Pod
jej koniec Guido opowiedział mi między innymi treść niniejszej książki, ja zaś obiecałem mu
pomoc w przetłumaczeniu jej na portugalski i znalezieniu wydawcy. Ogromną zasługą Guido
jest obiektywne — na ile to było możliwe — i wierne przedstawienie całej sprawy związanej
z osobą Billy'ego Meiera i jego kontaktami z Pleja-danami. Być może książka ta stanie się
pomostem dla tych naukowców, którzy mimo swej pychy i arogancji, zrozumieli już, że
zarówno w najdrobniejszym atomie, jak i całym, gigantycznym Kosmosie przejawia swoją
obecność siła ducha. Jeśli nasi politycy staną się rozsądniejsi, wówczas nasze ziemskie wojny
z całą pewnością same znikną, zaś przyroda nie będzie nas już „obdarzać" tellerycznymi
nieszczęściami, a kosmos grozić uderzeniami komet. W ten sposób alternatywa przedstawiana
przez Plejadan stanie się realniejsza. Mając przed sobą perspektywę zgliszcz pokrywających
powierzchnię naszej planety, powinniśmy przestać zwlekać i zacząć wspierać dążenia FIGU,
bowiem w ten sposób możemy przyczynić się do zachowania pokoju na naszym globie.
Brazylia, styczeń 1991
dr Walter Bühler
16
OD AUTORA
Prowokujący tytuł tej książki ...a jednak latają1 nawiązuje do znanego powiedzenia
Galileusza „...a jednak się kręci". W jego czasach burzono fałszywe średniowieczne
wyobrażenia, aby stworzyć miejsce nowym poglądom i utorować drogę nowemu wiekowi.
My, obywatele XX wieku, znajdujemy się dzisiaj w podobnej sytuacji, kiedy to rewidowane
są nieaktualne i fałszywe poglądy. Po pierwsze musimy odpowiedzieć sobie na bardzo istotne
pytanie, czy oprócz Ziemi istnieją inne planety zamieszkałe przez ludzkie cywilizacje oraz
czy w związku z tym mamy prawo do uprzywilejowanego stanowiska. Jeśli uznamy, że istoty
pozaziemskie istnieją rzeczywiście, to musimy rozstrzygnąć, czy mogą być one tak dalece
zaawansowane technologicznie, aby móc pokonywać nieprzekraczalną w naszym
wyobrażeniu barierę czasu i przestrzeni i odwiedzać nas w swoich statkach kosmicznych.
W świetle logiki na to pierwsze pytanie istnieje tylko jedna odpowiedź. Jak wiadomo dziś
każdemu uczniowi, Ziemia z kosmicznego punktu widzenia jest niczym więcej jak
kosmicznym ziarnkiem piasku. Stąd też często powtarzane jeszcze dziś twierdzenie, że jest
ona jedynym miejscem we Wszechświecie, w którym występują istoty rozumne, jest
kompletnym idiotyzmem. Na szczęście coraz szerszą akceptację zyskuje pogląd, że
mieszkańcy Ziemi nie są jedynymi istotami myślącymi, a już na pewno nie są
ukoronowaniem dzieła Stwórcy, jak to dotychczas z pychą głoszono. Właśnie w tym sensie
dokonał się istotny postęp w procesie rozumowania, choć na ostatni decydujący przełom
przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać, bowiem gros ludzkości nadal nie może lub nie chce
pojąć, że tak zwane NOLe istnieją rzeczywiście i od wieków są obserwowane ziemskim
niebie.
1 Oryginalny tytuł książki brzmi ...und się fliegen dochL Ze względów komercyjnych Agencja NOLPRESS zmieniła go jednak na UFO z
Plejad. — Przyp. red.
17
Ich istnienie wzbudza dziś kontrowersje jak nigdy dotąd. W ten sposób znowu doszliśmy do
stwierdzenia: „...a jednak latają".
W dwóch pierwszych rozdziałach książki wyjaśniam, czym są te owiane aurą tajemnicy
NOLe i dlaczego „obcy przybysze" właśnie teraz tak często manifestują swoją obecność na
naszym globie. W rozdziałach X i XV odpowiadam z kolei na pytanie, dlaczego pozaziemskie
obiekty latające nie lądują na oczach wszystkich i czego właściwie od nas chcą ich załoganci.
W rozdziale III opisany jest w ogólnym zarysie styl życia mieszkańców planety Erra zwanych
Plejadanami w oparciu o wszelkie dostępne informacje uzyskane od łącznika Eduarda Alberta
Meiera. Plejadanie z planety Erra nie są istotami nadprzyrodzonymi, lecz takimi samymi
ludźmi jak my, tyle że bardziej zaawansowanymi pod względem rozwoju ewolucyjnego. Ich
rodzinna planeta znajduje się w układzie planetarnym gwiazdy Taygeta2 położonym wewnątrz
otwartej gromady gwiazd zwanej przez nas Plejadami i oddalonym od Ziemi o około 500 lat
świetlnych. Erra znajduje się jednak w innym wymiarze, to znaczy w innej czasoprzestrzeni,
która przesunięta jest w stosunku do tej, w której istnieje nasz system słoneczny, o ułamek
sekundy w przyszłość, co oczywiście jest trudne dla nas do pojęcia w świetle naszej
dzisiejszej wiedzy. Plejadanie, a właściwie Erranie, przewyższają nas pod względem
technologicznym o około 3.500 lat, zaś pod względem rozwoju duchowego o około 30
milionów lat.
Dzięki swojemu niezwykle wysokiemu rozwojowi ewolucyjnemu w sposób perfekcyjny
opanowali podróżowanie w przestrzeni. Posiadają kilka punktów wypadowych w całym
Wszechświecie i funkcjonują w pewnym stopniu jako kosmiczni strażnicy porządku, a także
duchowi misjonarze.
Także i my, mieszkańcy Ziemi, mogliśmy i nadal możemy korzystać z ich cennej pomocy.
Dysponują ogromną armadą pojazdów kosmicznych służących do pokonywania wprost
niewyobrażalnych odległości kosmicznych. Ich technologia podróży kosmicznych jest tak
wspaniale rozwinięta, że mogą dosłownie przeskakiwać z jednego systemu gwiezdnego do
drugiego, co dla nas jeszcze długo pozostanie w sferze marzeń. Ich pojazdy kosmiczne
omówione są szczegółowo w rozdziale IV.
Następny poświęcony jest szwajcarskiemu łącznikowi zwanemu UFO-Billym, który już od
najwcześniejszych lat dziecinnych kontaktował się — najpierw telepatycznie, a potem
osobiście — z istotami pozaziemskimi. Działa on jako pośrednik między nimi i mieszkańcami
Ziemi. W rozdziale tym opisałem kilka znamiennych „kamieni milowych" na burzliwej
drodze jego pełnego wrażeń życia oraz jego jedyną w swoim rodzaju misję.
2
Jak podają niektóre źródła astronomiczne Taygeta położona jest w odległos'ci 390 lat świetlnych od Ziemi. — Przyp. red.
18
Omawiając to, przedstawiłem jego kontakty z istotami pozaziemskimi, wyjaśniając
jednocześnie, w jaki sposób do nich dochodzi, choć dzisiaj nie są już one tak częste, jak przed
laty.
W następnych trzech rozdziałach mowa jest o rozmaitych dziennych i nocnych
demonstracjach ich pojazdów oraz wrażeniach obserwujących je świadków - - często o
charakterze wręcz mistycznym. Aby Billy mógł potwierdzić prawdziwość swoich kontaktów,
Plejadanie pozwolili mu nakręcić osiem krótkich filmów oraz wykonać kilkaset kolorowych
zdjęć przedstawiających ich różnego typu statki kosmiczne, ich niezwykłe manewry oraz
ślady lądowania. Ten materiał fotograficzny jest nie tylko najobszerniejszy, ale i najlepszy na
świecie.
Przypadek ten był szczegółowo badany przez różnych badaczy. Jedną z rzeczy, która
szczególnie zainteresowała badaczy amerykańskich i japońskich, były ślady lądowań statków
tych istot. Badacze ci przebywali kilka tygodni w miejscu zamieszkania Billy'ego i dzień i
noc obserwowali jego poczynania mając cichą nadzieję odkrycia mistyfikacji. Billy'ego oraz
kilku naocznych świadków poddano nawet testowi na „wykrywaczu kłamstw". Wypowiedzi
różnych świadków będące wynikiem przeprowadzanych niezależnie od siebie wywiadów
okazały się ze sobą zgodne. Część materiału dowodowego będącego w posiadaniu Billy'ego
została zabrana do USA i zbadana przez kilku wybitnych specjalistów przy użyciu
najnowocześniejszego sprzętu badawczego.
Badaniu poddano:
a) kilka zdjęć i fragmentów filmów,
b) nagrania dźwięków wydawanych przez statki Plejadan,
c) cztery niewielkie próbki metalu, z którego wykonywane są powłoki statków Plejadan.
Badania tych rzeczy nie wykazały jakichkolwiek oznak fałszerstwa, a co za tym idzie
potwierdziły autentyczność kontaktów Billy'ego. W rezultacie Japończycy nakręcili film o
nim i jego kontaktach. Inny film na ten sam temat nakręciła czternastoosobowa ekipa z
Hollywood. W ciągu ostatnich piętnastu lat ukazało się ponadto kilka książek opowiadających
o Billym i jego kontaktach — wszystkie w języku angielskim.
W rozdziale IX przedstawione jest moje stanowisko wobec materiału fotograficznego
Billy'ego i jego autentyczności, zaś w rozdziale XII — najistotniejsze wyniki analiz
naukowych oraz kilka innych dowodów.
Godnym ubolewania faktem są opinie krążące w światku ufologicznym, w wyniku których
osoby będące łącznikami oraz ich sympatycy są w mniejszym lub większym stopniu
nieustannie krytykowani. Dotyczy to szczególnie Billy Meiera. Takie jest właśnie
podziękowanie tych ludzi za to, że nie bacząc na swoje zdrowie przekazuje on ludziom ważne
informacje, mądroś-
19
ci i niestrudzenie kontynuuje swoją misję. Jego przeciwnicy bezustannie przeszkadzają mu w
rozpowszechnianiu prawdy. Na jego życie dokonano 13 zamachów, o czym jest mowa w
rozdziale XIII. W następnym przedstawiona jest tak zwana Inteligencja Giza, która również
stara się, jak tylko może, przeszkadzać Billy'emu w jego misji. Jest to rozproszona grupa
obcych istot-renegatów, która przysporzyła Billy'emu i FIGU wielu kłopotów. W roku 1978
została deportowana przez Plejadan w bezpieczne miejsce.
Jeśli chodzi o szykany, muszę z przykrością stwierdzić, że to właśnie Billy cieszy się
najgorszą sławą wśród licznej grupy ufologów, których jest na całym świecie około 20.000.
Powodem tego stanu rzeczy są nieporozumienia, oszczerstwa, omyłki, a nade wszystko brak
rzetelnej informacji. Jego wrogowie określają go jako osobę pośrednią między Einsteinem,
Dylem Sowizdrzałem i Myszką Miki. Mimo wszystkich tych fałszywych opinii i złośliwych
kłamstw rozpowszechnianych na całym świecie, między innymi przez byłych członków jego
grupy, nikomu nie udało się jednak dowieść tego, co „złe języki" rozpowszechniają jako
prawdę. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że osoby chcące zostać łącznikami
wyrastają jak „grzyby po deszczu", to nie należy się dziwić ludziom, że stają się
zaniepokojeni i w końcu przestają rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Stąd też
niezbędne stało się gruntowne sprawdzenie i rozważenie wszystkich informacji, którymi
dysponujemy. Polecam uczynić to wszystkim, którzy w labiryncie błędów chcą odnaleźć
właściwą drogę. Z mojej strony mogę jedynie zapewnić, że w żadnym wypadku nie
ośmieliłbym się występować publicznie, nie mając stuprocentowej pewności co do realności
kontaktów Billy Meiera.
Biorąc pod uwagę swoje przeżycia i długoletnie badania, mogę stwierdzić ze spokojnym
sumieniem, że nie mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju bajki braci Grimm czy też „Z
tysiąca i jednej nocy", lecz z nagimi faktami. Moim jedynym dążeniem było przedstawienie
faktów takimi, jakimi są. Jeśli lektura mojej książki pobudzi kogoś do poważnego rozważenia
tej sprawy, będzie do dla mnie najlepsza zapłata za trud, jaki włożyłem w napisanie tej
książki. Będąc jedyną w swoim rodzaju, historia Billy Meiera oceniana jest w dwojaki sposób
— przeciwnicy określają ją jako niezwykle wyrafinowane oszustwo, zaś zwolennicy jako
największą sensację XX wieku.
Rozstrzygnięcie, który punkt widzenia jest właściwy, pozostawiam Czytelnikom.
Hinterschmidrüti, styczeń 1991
Gnido Moosbrugger
20
I ERA WODNIKA
1. Era Wodnika w ujęciu astronomicznym i astrologicznym
New Agę, Nowy Wiek, Złoty Wiek, Era Wodnika — tak brzmią modne obecnie hasła, które
spotykamy na każdym kroku krocząc przez świat z otwartymi oczyma, nie chowając głowy w
piasek przed tym, co stale przynoszą nam nowe zdarzenia. Niezależnie od tego, czy
dokonaliśmy już tego odkrycia, czy też nie, tkwimy już w środku okresu przejściowego tej
nowej ery, która nosi nazwę „Wodnika".
Zanim jednak szczegółowo omówię niezwykłe znaczenie Ery Wodnika, niezbędne jest
choćby ogólne wyjaśnienie podstawowych pojęć astronomicznych. Iluzją jest mniemanie, że
Ziemia jest spokojnym ciałem niebieskim, wokół którego krążą pozostałe — w
rzeczywistości jest odwrotnie. Ziemia wykonuje wiele ruchów równocześnie. Nawiązując do
sentencji Archimede-sa: „Dajcie mi stały punkt, a ruszę z posad cały świat" - - należy
stwierdzić, że w całym Wszechświecie nie istnieje ani jedno nieruchome ciało niebieskie, co
nieustannie potwierdzają badania kosmosu.
Jak wiadomo dzisiaj każdemu, Ziemia obraca się wokół własnej osi raz na 24 godziny,
wywołując w ten sposób zjawisko dnia i nocy. Z kolei oś ziemska będąca umowną linią
przebiegającą przez środek Ziemi łączącą biegun północny z południowym okrąża raz w
ciągu roku Słońce wzdłuż eliptycznej orbity. Pozornie wygląda to, jak gdyby to Słońce
wędrowało wokół Ziemi, a nie odwrotnie. Ze zjawiskiem tym łączy się pojęcie ..precesji",
które omówione zostało w dalszej części tego rozdziału. Wcześ-
21
niej jednak należy zapoznać się z poszczególnymi ruchami wykonywanymi przez Ziemię.
By umiejscowić ciała niebieskie i określić ich ruchy, całą sferę niebieską traktujemy umownie
jako olbrzymią powierzchnię kulistą otaczającą Ziemię, której równik leży na tej samej
płaszczyźnie co równik Ziemi. Na jej górnej i dolnej powierzchni na przedłużeniu ziemskiej
osi leżą dwa bieguny określane mianem północnego i południowego bieguna nieba. Równik
Ziemi nachylony jest do płaszczyzny jej orbity pod kątem 23°27' albo inaczej mówiąc oś
Ziemi nachylona jest do płaszczyzny jej orbity pod kątem 66°33' (płaszczyzna orbity Ziemi to
powierzchnia, wzdłuż której Ziemia krąży wokół Słońca). Rzutowana na powierzchnię sfery
niebieskiej płaszczyzna orbity Ziemi nazywa się ekliptyką. Ekliptyka to pozorna orbita, którą
przemierza w ciągu roku Słońce obserwowane z Ziemi. Wzdłuż ekliptyki rozciąga się Zodiak
zwany Zwierzyńcem Niebieskim, który jest pasem na sferze niebieskiej o szerokości 16°.
Zodiak tworzy 12 konstelacji: Wodnik, Koziorożec, Strzelec, Skorpion, Waga, Panna, Lew,
Rak, Bliźnięta, Byk, Baran i Ryby.
W znaczeniu astronomicznym Era Wodnika zaczyna się w chwili, gdy punkt równonocy
wiosennej zwany także punktem Barana wstępuje w gwiazdozbiór Wodnika (punkt
równonocy wiosennej to jeden z dwóch punktów przecięcia się ekliptyki z równikiem nieba,
który Słońce przekracza 21 marca; równik nieba dzieli nieboskłon na sferę północną i
południową i może być traktowany jako przedłużenie równika ziemskiego leżącego na tej
samej płaszczyźnie).
Wskutek powolnego ruchu zataczającego osi ziemi punkt równonocy wiosennej przesuwa się
po równiku niebieskim w ciągu roku o kąt 50,116" w kierunku przeciwnym niż Słońce i w ten
sposób co 2155 lat przemierza jeden gwiazdozbiór, a co 26.000 (dokładnie 25860) lat — cały
pas zodiakalny (patrz podrozdział „Precesja").
W tym miejscu sprzeniewierzyłem się nieco sobie samemu, bowiem podane przeze mnie dane
nie pokrywają się dokładnie z danymi astronomicznymi. Mogę jednak zapewnić, że nie są one
wytworem mojej fantazji, lecz danymi przekazanymi przez pilotkę statku kosmicznego po-
chodzącą z Plejad imieniem Semjase. Jest ona jednym z najważniejszych kontaktów Eduarda
Alberta „Billy" Meiera (patrz rozdział III}.
Na stronie 31 w podrozdziale „Era Wodnika w liczbach" przedstawiłem w sposób przejrzysty
istotne punkty i okresy czasowe. Koniec lub inaczej mówiąc czas upływu ery Ryb i
jednocześnie początek pierwszej połowy okresu przejściowego ery Wodnika nastąpił 3 lutego
1844 roku o godzinie 11.20 czasu środkowoeuropejskiego. W tym samym momencie
czasowym
22
93 lata później, a więc 3 lutego 1937 roku, zaczęła się druga połowa okresu przejściowego, po
której to dopiero w roku 2029 Era Wodnika zacznie się naprawdę i będzie w pełni na nas
oddziaływać. Podobnie jak inne era Wodnika trwać będzie 2155 lat i zakończy się w roku
3999. Bezpośrednio po niej nastanie era Koziorożca, a po niej era Strzelca. Dopiero po 25860
latach zakończy się cały cykl precesyjny i zacznie następny.
Podając te związki astronomiczne, do których większość astronomów i innych naukowców
prawdopodobnie nie przywiązuje żadnej wagi, jako że astrologia do dziś nie jest uważana za
naukę, wsadziłem zapewne głowę w przysłowiowe gniazdo os.
Znaczenie Ery Wodnika można przedstawić jednak tylko z astrologicznego punktu widzenia
bez względu na to, czy to się komuś podoba, czy nie. Postaram się te nie najprostsze
zagadnienia przedstawić możliwie najprzystępniej, jak potrafię. Zanim jednak dotknę tego
„parzącego" tematu, pragnę dodać, że astrologia jest traktowana przez mieszkańców Plejad
jak każda inna dyscyplina naukowa w rodzaju astronomii, astrofizyki, fizyki, chemii etc.
Plejadanie są mieszkańcami otwartej gromady gwiazd zwanej Plejadami znajdującej się w
gwiazdozbiorze Byka (patrz rozdział III). Nasza dotychczasowa wiedza w dziedzinie
astrologii jest bardzo skromna i dlatego musimy nauczyć się jeszcze wielu rzeczy, zanim
osiągniemy poziom wiedzy Plejadan w tej materii. Obecnie wśród nas jest już wielu
wybitnych astrologów poważnie traktujących swój zawód i świetnie znających się na rzeczy,
jak choćby znany na całym świecie dr Hans Holzer. Niestety, oprócz tej stosunkowo
nielicznej grupy ekspertów działa cała armia domorosłych astrologów, wśród których
dominują zwyczajni krętacze, łgarze i zarozumialcy wykorzystujący ludzką łatwowierność,
aby wyłudzić od nich jak najwięcej pieniędzy. Tym swoim przestępczym postępowaniem
dyskredytują rzetelnych znawców i badaczy tej gałęzi wiedzy. Jak w każdej dziedzinie
ludzkiej działalności nie należy „wrzucać wszystkich do jednego worka", lecz starać się
„oddzielać ziarno od plew".
Twierdzenie oponentów astrologii, że jest ona nic niewarta, jest błędne i do niczego nie
prowadzi. Zarzut ten powinien raczej brzmieć: „błędnie stosowana astrologia jest nic
niewarta" - dopiero takie stwierdzenie jest słuszne. Należy zatem wyraźnie oddzielić
rzeczywiste fakty od spekulacji, które z natury rzeczy nie posiadają wielkiego znaczenia.
Mniemanie, że los pojedynczego człowieka lub całych narodów zależy wyłącznie od gwiazd,
jest oczywiście błędne, z drugiej zaś strony prawdziwy jest pogląd, że gwiazdy wywierają
określony wpływ na Ziemię i jej mieszkańców, lecz
23
nigdy w takim sensie, że determinują los poszczególnych ludzi. Głównym czynnikiem, który
o tym decyduje, jest sposób, w jaki człowiek reaguje na wibracje. Każdy może kierować się w
tym względzie własną wolą i sam decydować o swoim losie. Z astrologicznego punktu
widzenia należy uwzględniać następujące promieniowania:
1. Najsilniejsze oddziaływanie kosmiczne, jakim jest promieniowanie Centralnego Słońca
Galaktyki. Jest ono niezwykle silne i przekazywane poszczególnym gwiazdom. Jego odbiorcy
przemieniają je na swój własny sposób odpowiednio do własnego poziomu ewolucyjnego
(dotyczy to zarówno gwiazd, jak i żywych istot zamieszkujących krążące wokół nich
planety). Każdy układ, konstelacja ciał niebieskich (gwiazd i planet) przekazuje nam inną
część promieniowania centralnego słońca objawiającą się różnym stopniem jego
intensywności. Odbierane drgania pojedynczych ciał niebieskich to jedynie cząstka tego, co
wysyła centralne słońce galaktyki.
2. Kolejnym pod względem siły oddziaływania jest promieniowanie konstelacji pasa
zodiakalnego — na przykład w erze Ryb występują najniższe częstotliwości drgań, zaś w erze
Wodnika najwyższe.
3. Drgania własne planet, które odgrywają istotną rolę w obliczeniach astrologicznych.
Jest pewien drażliwy dział astrologii, o którym należy tu wspomnieć. Są to horoskopy. Na ich
temat krąży wiele sprzecznych opinii. Otóż produkowane taśmowo roczne horoskopy, a także
cotygodniowe ogólnikowe prognozy zamieszczane w licznych czasopismach są całkowicie
bezwartościowe. Nie oznacza to jednak, że horoskopy należy generalnie odrzucić. Aby miały
one sens, aby posiadały pewną wymowę, niezbędne jest posłużenie się do ich sporządzenia
odpowiednimi informacjami i umiejętnościami. Nasza obecna wiedza w tej dziedzinie jest
zbyt uboga, abyśmy mogli precyzyjnie prognozować przyszłe wydarzenia. Nie jest tego w
stanie zrobić nawet najlepszy astrolog.
Przykładem na to może być chociażby znaczenie daty urodzin. Znajomość dokładnego czasu
narodzin — co do sekundy — to znaczy momentu, w którym głowa dziecka wynurza się z
ciała matki i „ogląda światło dzienne", ma fundamentalne znaczenie przy sporządzaniu
horoskopu. Również poświęcanie zbyt mało uwagi innym, z pozoru błahym, faktom może w
znacznym stopniu wpłynąć na dokładność horoskopu.
Pewnym powodem, dla którego odczytywanie gwiazd traktowane jest jako bezsensowna
spekulacja, jest fakt, że usytuowanie konstelacji astro-
24
nomicznego pasa zodiakalnego nie jest zgodne z kolejnością astrologicznych znaków zodiaku
o tej samej nazwie.
Wskutek precesji przesunięcie punktu równonocy wiosennej względem astrologicznych
znaków zodiaku następuje w kierunku odwrotnym, a więc na przykład nie od znaku Wodnika
do Ryb, lecz od Ryb do Wodnika etc. Poza tym czasy trwania astrologicznych znaków
zodiaku są takie same, podczas gdy długość kątowa poszczególnych konstelacji
astronomicznych nie jest taka sama.
Ponadto symboliczne znaczenie astrologicznego zodiaku jest zawsze takie same, zaś
niewielkie zmiany, jakie w nim występują, zależą od tego, jakiej konstelacji astronomicznej
jest on w danym momencie przyporządkowany. Konstelacja jest tak zwanym tłem, które
można porównać z kulisami teatralnymi. Aby to łatwiej zrozumieć, załóżmy, że przed wielu
laty oglądaliśmy pewną sztukę w teatrze, która wywarła na nas duże wrażenie. Po dłuższym
okresie czasu ponownie nadarza się nam okazja jej obejrzenia. Oczekując na to wydarzenie
początkowo nie zauważamy, że zmieniły się już zewnętrzne okoliczności. Udajemy się na
swoje miejsce i czekamy na rozpoczęcie spektaklu. W końcu kurtyna unosi się i rozpoczyna
się przedstawienie. I nagle doznajemy uczucia zdziwienia. Naszym oczom ukazują się nowe
kulisy, nowi aktorzy, kostiumy etc. Przez chwilę odnosimy wrażenie, że jesteśmy na zupełnie
innej sztuce, mimo iż jej wymowa wcale się nie zmieniła. Wszystko zależy teraz od tego, jak
ta zmieniona sytuacja zadziała na nas.
Krótko mówiąc, znaczenie poszczególnych astrologicznych znaków zodiaku jest niezmienne
w ciągu całego cyklu precesji wynoszącego 25.860 lat - zmienia się jedynie ich tło, to znaczy
poszczególne konstelacje astronomiczne.
Wielu czytelników odbierze to zapewne jako czystą bzdurę, lecz bez względu na to, co będą o
tym sądzić, tak jest i nic tego nie zmieni. Taka jest natura rzeczy, czy się to nam podoba, czy
nie. Wszystko wokół nas ulega stałym cyklicznym zmianom — powstawaniu i znikaniu. Te
powtarzające się bez końca zmiany wspomagają ewolucję, czyli przyczyniają się do dalszego
rozwoju wszelkich form życia.
2. Znaczenie ery Wodnika
Początek nowej ery oznacza, że nasz układ planetarny „wszedł" w obszar nieba należący do
gwiazdozbioru Wodnika, a co za tym idzie w obszar bezpośredniego promieniowania
Centralnego Słońca Galaktyki. Z powodu specyficznego układu konstelacji gwiezdnych
promieniowanie Słońca Cent-
25
ralnego jest w tej erze tak mocno odczuwalne, jak w żadnej innej. Stąd też słuszne są uwagi
mówiące o „złotym wieku".
Era Wodnika zaczęła się 3 lutego 1844 roku, w chwili gdy znaleźliśmy się w najbardziej
zewnętrznym brzegu jej promieniowania. Obecnie znajdujemy się w końcowej fazie okresu
przejściowego, w którym jednocześnie odczuwamy słabnący wpływ minionej ery Ryb i stale
rosnący wpływ promieniowania ery Wodnika.
To, co dokonuje się w czasie owych 185 lat okresu przejściowego, można w pewnym stopniu
porównać do przechodzenia zimy w wiosnę, które również następuje stopniowo, a nie z dnia
na dzień.
Minioną erę Ryb cechowały mordy, zamachy, przemoc, fanatyzm religijny, wiara w urojenia,
czarnoksięstwo, mistycyzm i inne negatywne aspekty ludzkiej psychiki. Ryba należy do
wody, zaś wodnik do powietrza. Wygląda to tak, jak gdyby latająca ryba wyskoczyła z wody i
w locie przemieniła się w ptaka. Czas trwania tej metamorfozy wynosi 185 lat. Pogrążona w
mroku ludzkość stopniowo wychodzi ku światłości chłonąc nową wiedzę. Najtrafniejszym
określeniem tego okresu jest przełom. Chyląca się ku upadkowi budowla życia musi zostać
zburzona bez względu na koszty — jednocześnie na jej gruzach powstają fundamenty nowego
domu. Niekorzystny wpływ Ery Ryb sprawia, że dokonujące się przemiany zachodzą z
pewnymi kłopotami objawiającymi się w postaci wojen, rewolucji, terroru, fanatyzmu,
rządnych władzy polityków, nienawiści, waśni, kłamstw, fałszu etc. Ta spuścizna przeszłości
jest drogo opłacana.
Zatroskane o losy świata umysły już od dłuższego czasu głoszą czarne wizje przyszłości,
mówiąc o totalnej zagładzie. Jak powszechnie wiadomo, znajdujemy się obecnie w
niebezpiecznej sytuacji i to pod wieloma względami. Oto krótki cytat z 5 numeru naszego
biuletynu Wissenswertes (Godne uwagi) z lutego 1985 roku, str. 7, zwierający główne
przyczyny i zagrożenia:
...przeludnienie, militaryzm, przemysł zbrojeniowy, rozmaite trucizny, radioaktywność,
przestępczość, lekomania, herezje, wyzysk finansowy, przemysł chemiczny, terroryzm,
rasizm, handel ludźmi, prostytucja, anarchia, mistycyzm etc.
Jeśli dodamy do tego jeszcze różne kataklizmy, takie jak trzęsienia ziemi, huragany,
powodzie, obumieranie lasów, zmiany klimatyczne, dziury ozonowe, zagrożenia nuklearne,
AIDS, zboczenia seksualne i temu podobne plagi, to wówczas będziemy mieli pełny obraz
objawów okresu przejściowego, w którym się obecnie znajdujemy.
26
Mimo tego wszystkiego osiągnęliśmy jednak niezaprzeczalne sukcesy we wszystkich
możliwych dziedzinach życia, zwłaszcza w naukach przyrodniczych i technice. W ubiegłych
dziesięcioleciach jak nigdy dotąd dokonaliśmy wielu odkryć i wynalazków. Niestety postęp w
naukach humanistycznych nie był tak szybki, w wyniku czego powstała znaczna, trudna do
przekroczenia, przepaść między znacznym postępem naukowo-technicznym a wiedzą
socjalno-etyczną. Inaczej mówiąc, nasz poziom etyczny jest daleko w tyle za poziomem
rozwoju technicznego, co widać po wykorzystywaniu przez nas odkryć naukowych w
negatywnych celach, to znaczy w celach militarnych, oraz po podporządkowywaniu sobie
przyrody pod kątem chęci zysku. To błędne nastawienie należy czym prędzej zlikwidować,
bowiem ciąży ono nad ludzkością niczym miecz Damoklesa.
Erę Wodnika często określa się jako „Czas Końca". To określenie jest prawdziwe jedynie w
tym sensie, że to co przestarzałe musi zniknąć. Nie chodzi tu o ostateczny koniec, apokalipsę,
lecz o początek, który da o sobie znać w pełni dopiero w roku 2029.
Drgania energetyczne Słońca Centralnego o dużej częstotliwości zalewają naszą planetę
inicjując erę pozytywnego duchowego przełomu. Promieniowanie Ery Wodnika aktywizuje
ewolucję planety i jej mieszkańców w tak ogromnym stopniu, że jej wpływowi ulega każdy.
Nowa era wywołuje gruntowne zmiany we wszystkim, co dotychczas obowiązywało, uspraw-
niając to i podporządkowując nowym kryteriom. Kosmiczne wpływy osiągają taki stopień, że
przełomowe wydarzenia, odkrycia i wynalazki stają się czymś powszednim. W tym
„dostojnym" wieku mają miejsce również ogromne przemiany w warstwie duchowej.
Zdaniem Semjase to co intelektualne przestaje być miarodajne i uzupełnione zostaje wiedzą i
umiejętnościami. Wszystko, co hamuje i zniewala umysł, podlega zniszczeniu. Ten nowy
początek niesie ze sobą konsekwencje brzemienne w skutkach, zarówno dla całej ludzkości,
jak i dla każdego człowieka z osobna.
Pojedyncze osoby różnie reagująjednak na impulsy. Niektórzy odczuwają je jako zagrożenie i
uporczywie czepiają się tego co konwencjonalne oraz bardziej niż dotychczas oddają się
materialnym potrzebom i konsumpcji, inni z kolei — nękani wewnętrznym niepokojem —
szukają schronienia w instytucjach religijnych, które wyrastają jak grzyby po deszczu i biorą
swych zwolenników pod swoje niebezpieczne skrzydła. W tę „pajęczą sieć łowców ludzi"
najczęściej wpadają młodzi ludzie. Ci rzekomi uzdrowiciele i fałszywi profeci panoszą się na
oczach wszystkich, wyciągając swoje macki po nowe ofiary, które są następnie
wykorzystywane i wiedzione na manowce.
Nowy wiek wymaga swojego trybuna, dlatego też tak wielu złośliwych kłamców i
oszczerców łatwo znajduje pożywkę do swojej niecnej działalno-
27
ści. Inni ludzie szukają ukojenia w narkotykach, ale zamiast niego grozi im trafienie do
rynsztoka lub wiezienia, jeśli nie zerwą z tym nałogiem.
Istnieje jeszcze grupa ludzi, którzy są bardzo wyczuleni na wszelkie pozytywne zmiany, przez
co są niezwykle podatni na wahania kosmicznych oddziaływań. Ludzie ci nie zachowują
swojej nowo ukształtowanej świadomości tylko dla siebie, lecz przekazują ją —
nieświadomie — w formie promieniowania swojemu otoczeniu, co z kolei wywołuje
odpowiednie oddziaływania ewolucyjne.
Złoty Wiek jest początkiem prawdziwego życia w sensie twórczym. Wraz z jego nastaniem
Ziemianie rozpoczną jedyny w swoim rodzaju „wzlot umysłowy", lecz zanim się on
rozpocznie musi zdaniem Semjase upłynąć jeszcze wiele dziesięcioleci. Żadna inna era nie
jest w stanie wynieść Człowieka na tak wysoki poziom rozwoju umysłowego. Doznamy
największej ewolucji, jak miała kiedykolwiek miejsce. Wraz ze stopniowym nastawaniem Ery
Wodnika mieszkańcy naszej planety będą pokonywali w swoim rozwoju stopień po stopniu, z
wyjątkiem tych, którzy będą się temu rozwojowi opierali. Ci odpadną, o ile nie wyzbędą się
swoich złych przyzwyczajeń.
Aby choć w niewielkim stopniu zmniejszyć „bóle porodowe" okresu przechodniego, w
którym będziemy żyli aż do 3 lutego 2029 roku, odwiedzać nas będą inteligencje
pozaziemskie w tak zwanych NOLach, aby dać nam znać o swoim istnieniu.
Coraz rzadziej nawiązują kontakty z wyselekcjonowanymi ludźmi, których misją jest
przekazywanie mieszkańcom naszej planety ważnych informacji i różnego rodzaju nauk. Ich
działalność tego typu jest nam niezbędna. Należy bezwzględnie „zaorać pole niewiedzy",
zanim będziemy mogli zbierać owoce nowych czasów. Najbardziej zaangażowanymi w
niesieniu tej pomocy są nasi pozaziemscy bracia i siostry z Plejad oraz ich sprzymierzeńcy z
gwiazdozbioru Lutni. To oni wytyczyli nam drogowskazy na upstrzonej licznymi
przeszkodami drodze ku przyszłości. Dzięki swojej wszechstronnej pomocy zasługują na
więcej niż tylko uznanie.
Już od dawna wśród ludzi działają jako pośrednicy między nami i istotami pozaziemskimi
specjalnie wybrane osoby, które przez swoją funkcję są swego rodzaju prorokami na „scenie
naszych dziejów". Aby uniknąć nieporozumień, należy wyjaśnić, że ludzie ci nie należą do
żadnej kasty. Są to zupełnie normalni ludzie, którzy różnią się od innych tym, że posiadają
pozaziemską wiedzę, dzięki której są w stanie korygować błędne przekazy oraz głosić
prawdziwe prawa i nakazy Kreacji. Często jednak głoszona przez nich gorzka prawda jest
niewłaściwie odbierana przez wielu ludzi i poddawana w wątpliwość, między innymi ze
względu na sposób, w jaki
28
jest oznajmiana. Jak wiadomo, prorocy od zarania dziejów przedstawiani byli jako kłamcy i
oszczercy, często prześladowani i uśmiercani za słowa prawdy, które ośmielali się głosić.
Mówiąc słowami Semjase: „Wielu proroków zarówno ziemskich, jak i kosmicznych, to
znaczy rewolucjonistów, buntowników i nauczycieli urodziło się w lutym. Najwięksi spośród
nich to ci, którzy przyszli na świat na początku drugiej połowy okresu przechodniego, przy
czym bardzo istotny jest tutaj również czas z dokładnością co do godziny i minuty, bowiem
im bliższy jest on punktowi przechodniemu, to jest godzinie 11.20 czasu ziemskiego, tym
wyraźniej wykształcone są w takim człowieku cechy Wodnika. Tego rodzaju osób jest
niewiele i są oni rozproszeni po całym świecie".
Zatem nie powinno nikogo dziwić, że Plejadanie wybrali na swojego pośrednika człowieka z
taką datą urodzin. Jest nim Szwajcar Eduard Albert Meier, znany również pod przydomkiem
UFO-Billy. Jest on jednym z najważniejszych proroków Ery Wodnika.
Mimo licznych sukcesów w wielu dziedzinach, wciąż jeszcze mamy przed sobą wiele
zamkniętych drzwi uniemożliwiających nam dostęp do lepszego świata; świata trwałego
pokoju, dobrosąsiedzkich stosunków między wszystkimi narodami ziemi, miłości, przyjaźni
etc. Nowa era przyniesie nam wprawdzie olbrzymi postęp, lecz wymaga też od nas radykalnej
zmiany dotychczasowego, zbyt materialistycznego sposobu myślenia nasyconego nierealną
wiarą oraz przesiąkniętego różnymi niskimi pobudkami, takimi jak żądza posiadania, władzy,
egoizm i apodyktyczność.
Należy uruchomić wszystkie siły, aby jak najszybciej wyjść z tej „ślepej uliczki", w której
znajduje się obecnie ludzkość. Sama zmiana świadomości tu jednak nie wystarczy.
Następstwem oddziaływań kosmicznych będą gigantyczne zmiany, jakich nasz świat jeszcze
nigdy nie przeżywał. Musimy wykorzystać tę szansę i każdy z nas może „dorzucić swój
grosik" do tego, aby era Wodnika świeciła w przyszłości pełnym blaskiem, w co wszyscy
wierzymy, że nastąpi.
3. Precesja
Pod wpływem działania sił grawitacyjnych Słońca, Księżyca i pozostałych planet usiłujących
ustawić równik ziemski w płaszczyźnie ekliptyki odchylona od pionu względem niej oś Ziemi
wykonuje powolny ruch okrężny w kierunku przeciwnym do kierunku obrotu Ziemi.
Przedłużona umowna oś Ziemi (oś nieba) wykonuje raz na 25.860 lat pełny obrót wokół
bieguna północnego ekliptyki zakreślając podwójny stożek w przestrzeni.
29
Ponadto precesji towarzyszy zjawisko nutacji, które wywołuje dodatkowe niewielkie zmiany
w precesyjnym ruchu osi Ziemi. Jest ono efektem periodycznych zmian położenia orbity
Księżyca w stosunku do płaszczyzny równika ziemskiego, a także zmieniających się
wzajemnych odległości Słońca, Ziemi i Księżyca. W wyniku precesji punkt równonocy
wiosennej przesuwa się co roku o 56,116 sekund łuku i co 2155 lat przemierza jedną
konstelację, obiegając cały pas zodiakalny co około 26.000 lat (dokładnie 25.860).
III PLEJADANIE
Plejady są drugą pod względem jasności gromadą otwartą na naszym niebie, która składa się
ze stosunkowo młodych gwiazd. Znajduje się ona w gwiazdozbiorze Byka i oddalona jest od
Ziemi o około 500 lat świetlnych. Często określa się ją mianem „gwiazdozbioru siedmiu
gwiazd", ponieważ co najmniej siedem gwiazd wchodzących w jej skład można bez trudu
dostrzec gołym okiem w północnej części zimowego nieba. Większość znajdujących się w
niej planet jest wciąż w fazie rozwoju, przez co są one całkowicie nieprzydatne jako
ewentualne miejsce zamieszkania ludzkich form życia.
Istnieją tam jednak układy planetarne zamieszkałe przez ludzkie cywilizacje, lecz w innych
wymiarach, w których istnieje taki sam układ czasoprzestrzeni oraz występuje podobna
gęstość materii jak na Ziemi. Jeden z nich przesunięty jest w czasie w przyszłość o ułamek
sekundy, co nam Ziemianom, wciąż jest niezrozumiałe i trudne do zaakceptowania.
Jedna z tamtejszych gwiazd nazywająca się Taygeta posiada w swoim układzie 10 planet,
spośród których 4 są zamieszkałe. Żyjące tam istoty nazywamy Plejadanami. Jedna z tych
planet nazywa się Erra i jest ona ojczyzną Erran, o których to właśnie jest przede wszystkim
ta książka. W niniejszym rozdziale przedstawiony jest ich styl życia, zaś przytoczone tu
informacje pochodzą z bezpośrednich wypowiedzi Semjase, Quetzala i Ptaaha zawartych w
sprawozdaniach z kontaktów z nimi. (Sprawozdania z kontaktów zawierają spisane słowo w
słowo rozmowy, które łącznik
41
Eduard Billy Meier prowadził z wieloma Plejadanami, głównie z Semjase, Quetzalem i
Ptaahem).
Wiele przytoczonych tu spraw może wydać się egzotycznych i dziwnych, przeto wskazane
jest, aby podczas ich lektury uwolnić się od własnych wyobrażeń i uprzedzeń. Do wszystkich
tych niezwykłych wypowiedzi należy podchodzić oczywiście krytycznie, aczkolwiek z pewną
dozą obiektywizmu. Być może lektura ta stanie się impulsem do własnych przemyśleń nad
obrazem naszego świata i doprowadzi do nowych wniosków.
Na początek kilka danych fizycznych dotyczących Erry i porównanie ich z analogicznymi
danymi dotyczącymi Ziemi. Jak widać poniżej, między naszymi planetami istnieje bardzo
duże podobieństwo.
Ziemia:
Odległość od centrum układu słonecznego: Czas obiegu wokół słońca: Nachylenie pozornej
osi planety: Średnica w płaszczyźnie równika: Gęstość:
około 150 min km 365,25 dni 23,5 stopnia 12.756 km
5,5 g/cm
Erra:
Odległość od centrum układu słonecznego: około 150 min km
Czas obiegu wokół słońca: 365,25 dni
Nachylenie pozornej osi planety: 22,99 stopnia
Średnica w płaszczyźnie równika: 12.749 km
Gęstość: 5,5 g/cm
Atmosfera: 3,4% tlenu więcej niż na
Ziemi
Grawitacja: 0,03% większa od ziemskiej
Rok na Errze trwa tyle samo co na Ziemi, lecz podzielony jest nie na 12, a na 13 miesięcy
(miesiąc nazywa się asar) z okresem wyrównania co 23 lata. Dzień (musal) liczy 23 godziny i
59,4 minut. Godzina (odur) prawie dokładnie równa się ziemskiej.
Mówiąc o symbolu swojej planety Semjase powiedziała Meierowi: - Już wyjaśniłam, że
wasze symbole gwiazd [Semjase ma tu na myśli planety — przyp. red.] pochodzą od naszych
przodków, którzy stworzyli je w oparciu o ich poziom wibracji i promieniowania. Innymi
słowy oznacza to, że symbole te odzwierciedlają poziom ewolucji poszczególnych planet. W
ten sposób pojedynczy znak pokazuje, w jakim miejscu cyklu ewolucyjnego lub na jakim
poziomie ewolucji jest dana planeta. Dotyczy to również
42
Erry, mojej ojczystej planety, której symbol składa się z różnych dawnych, tradycyjnych
znaków stosowanych przez naszych przodków, tych samych, jakich użyto do oznaczenia
planet Układu Słonecznego i których wy również używacie obecnie. Jego pozioma część
symbolizuje równowagę między górą i dołem, to jest harmonię. Porównaj to z symbolami
Układu Słonecznego, gdzie nie występuje równowaga, lecz stała dominacja czynników
negatywnych bądź pozytywnych.
43
przedzają naszą cywilizację o około 3.500 lat, zaś pod względem rozwoju duchowego i
intelektualnego o około 30 milionów lat.
Ze względu na wysoki poziom drgań własnych Erry żyją oni na o wiele wyższym poziomie
wibracji niż my. Nieco dokładniej przedstawił to w swojej wypowiedzi Quetzal (jeden z
głównych kontaktów Meiera):
- Nasze wibracje są nad wyraz delikatne i odpowiednio do nich reagujemy na drgania [innych
form życia], które wnikną w nasze pole wibracji. Gdyby więc dotarły do nas drgania niezbyt
wrażliwego Ziemianina, wówczas jego niewyważone i negatywne wibracje wchodząc w
nasze pole wywołałyby wstrząs wewnątrz całego naszego pola drań, co doprowadziłoby do
niekontrolowanych myśli, a te wzbudziłyby z kolei niekontrolowane uczucie strachu.
Oznacza to, że znalazłszy się w zasięgu pola wibracji człowieka, które zawiera wiele
negatywnych drgań, zaczynamy działać w sposób niekontrolowany, co miało miejsce w
przypadku Semjase, kiedy upadła w Centrum i doznała uszkodzenia głowy. Poziomy wibracji
między nami i ludźmi bardzo się od siebie różnią. Ludzkie wibracje zawierają elementy
zarówno negatywne, jak i pozytywne, nie brak w nich jednak także elementów równowagi.
Wszystko to jest bardzo ważne w przypadku wzajemnego zbliżenia. Pole wibracji człowieka
rozciąga się z reguły na odległość do 90 metrów i ta odległość w kontaktach z nami nie może
być przekraczana, w związku z czym Ziemianie nie zbliżają się do nas na mniejszą odległość.
Ze względów bezpieczeństwa Erranie stosują odpowiednie urządzenia ochronne, aby
zabezpieczyć się przed szkodliwymi wibracjami Ziemian (patrz rozdział VI). Mówiąc o
Billym, Quetzal dodał, że w jego przypadku środki ochronne są zbędne, bowiem jego
wibracje są na tyle wyważone, że nie wyrządzają im szkody.
Spośród Erran najczęściej z Billym kontaktowała się Semjase, Ptaah i Quetzal. Oto niektóre
dotyczące ich dane.
Ptaah:
Ma 770 ziemskich łat i troje dzieci: dwie córki, Semjase i Pieję, oraz nieżyjącego już syna,
Jucatę. Ptaah jest dowódcą floty Plejadan w randze Jszwjsza (JHWH) oznaczającej „Króla
Mądrości". (JHWH oznacza osobę posiadającą największą wiedzę i mądrość, jaką może
posiąść ludzka istota. Dawniej pojęcie to utożsamiano z bogiem, lecz nie w sensie stwórcy.
Zadaniem Króla Mądrości jest służenie radą i pomocą oraz nadzór nad zamieszkałymi
planetami, lecz nie jako władca, co dawniej często miało miejsce na Ziemi). Ptaah nadzoruje
obecnie trzy różne planety, z których znane są nam z nazwy tylko dwie, a mianowicie Erra i
Terra (Ziemia).
44
Semjase:
Ma 344 ziemskich lat i około 1,7 metra wzrostu. Jest szczupłą, młodo wyglądającą kobietą o
białej karnacji, błękitnych, błyszczących oczach i jasnoblond włosach. (Ich pukiel znajduje
się w archiwum Semjase-Sil-ver-Star-Center). Uwagę zwracają jej bardzo długie i wysunięte
nieco do przodu uszy —jedyna zewnętrzna różnica anatomiczna odróżniająca ją i jej rodaczki
od naszych kobiet. Dzięki swojej ogromnej wiedzy znacznie przewyższającej poziom wiedzy
przeciętnego jej rodaka jest Pół-Jszrjsz, czyli Półkrólową mądrości lub zgodnie z naszą
mitologiczną terminologią półboginią.
Od chwili nawiązania pierwszego kontaktu z Billym w dniu 28 stycznia 1975 roku aktywnie
zajmuje się problemami naszej planety i jak żadna inna istota pozaziemska jest zorientowana
w naszych ziemskich sprawach. Od lutego 1965 do czerwca 1973 roku przebywała we
wszechświecie DAL wśród rodaków Asket. (Wszechświat DAL jest wszechświatem
równoległym lub jak kto woli, bliźniaczym do naszego, nazywanego przez nich DERN, który
powstał w tym samym czasie co nasz). Po powrocie z wszechświata DAL na Errę w czerwcu
1973 roku przybyła na Ziemię i w ukrytej bazie przystąpiła do wykonywania swojej misji. 28
stycznia 1975 roku odbyła pierwszy kontakt z Billym. Z ziemskich języków zna tylko niemie-
cki i do czasu ostatecznego opuszczenia naszej planety, co nastąpiło w listopadzie 1984 roku,
nie uczyła się żadnego innego. Naszą planetę musiała opuścić ze względów zdrowotnych.
Zakres jej działań ograniczony był wyłącznie do Europy, bowiem nie była upoważniona do
działań bądź nawiązywania kontaktów z kimkolwiek spoza tego obszaru. 15 grudnia 1977
roku uległa groźnemu wypadkowi w Semja-se-Silver-Star-Center mieszczącym się
Hinterschmidrtüi, w wyniku czego musiała poddać się leczeniu na swojej rodzinnej planecie.
W maju 1978 roku wróciła na Ziemię i na nowo nawiązała kontakt z Billym, który trwał do
26 marca 1981 roku. Następnie ponownie opuściła Ziemię, gdzie powróciła pod koniec
stycznia 1984 roku. Ziemię opuściła w celu spełnienia ważnej misji w innej części kosmosu. 3
lutego 1984 roku odbyła ostatni kontakt z Billym.
W wyniku kontuzji głowy, której doznała 15 grudnia 1977 roku, na początku listopada 1984
roku doznała porażenia mózgu, w związku z czym bezzwłocznie przetransportowano ją do
wszechświata DAL, gdzie została poddana leczeniu przez rodaków Asket. Kuracja
zakończyła się szczęśliwie, jednak -- jak wyjaśnił jej ojciec, Ptaah — całkowita regeneracja
mózgu oraz odzyskanie wszystkich sił oraz zdolności Psi zajmie jej około 70 lat.
Do tego czasu Semjase będzie przebywała we wszechświecie DAL, skąd nie może się
komunikować z nikim z naszego wszechświata. Jedynym
45
sposobem nawiązania kontaktu z kimkolwiek stamtąd jest odbycie tam podróży lub stamtąd
tutaj. Jest to bardzo ważna informacja, ponieważ od czasu do czasu pojawiają się ludzie,
którzy twierdzą, że mają lub mieli telepatyczne, a niekiedy nawet osobiste kontakty z
Semjase, co z wymienionego powodu jest obecnie całkowicie niemożliwe.
Semjase jest wdową po zaledwie siedmioletnim związku małżeńskim. Jej partner zginął
blisko 200 lat temu podczas wyprawy badawczej do innej galaktyki, kiedy nie mieli jeszcze
dobrze opanowanej techniki lotów przez nadprzestrzeń. Z dwóch wysłanych wówczas
statków badawczych po 11 latach wrócił tylko jeden, drugi natomiast, na którego pokładzie
znajdował się jej mąż, miał usterki w układzie sterowania i spadł na jedną z gwiazd. Ich
małżeństwo było bezdzietne.
Pieją (siostra Semjase):
Wiadomo o niej jedynie, że ma długie, czarne włosy. Według Billy'ego jest pełną życia i
rządną przygód osobą. Pewnego razu chciała koniecznie przejechać się motorowerem
Billy'ego. Semjase oznajmiła mu, że Pieją nigdy jeszcze nie jeździła tak niebezpiecznym
pojazdem.
Quetzal:
Ma 464 ziemskich lat, 1,9 metra wzrostu, szaroniebieskie oczy i jasno-brązowe włosy. Jest
mężem czterech pięknych kobiet oraz ojcem sześciorga dzieci. Jego żony są bardzo blisko
zaprzyjaźnione z Semjase i chętnie widziałyby ją jako piątą w tym związku, jednak Quetzal i
Semjase są innego zdania w tej kwestii. W czasie jedenastoletniego okresu kontaktowania się
z Billym (1975-1986) Quetzal był dowódcą wszystkich punktów wypadowych Plejadan w
naszym układzie planetarnym. Billy twierdzi, że posiada on niezwykłe uzdolnienia, zwłaszcza
w dziedzinie techniki, na polu której dał się wielokrotnie poznać jako wynalazca i konstruktor
wielu użytecznych urządzeń.
Semjase, Quetzal i Ptaah angażowali się w różne sprawy dotyczące naszej planety, za co
należą się im specjalne podziękowania. Dzięki swojemu niezwykłemu rozwojowi
ewolucyjnemu Plejadanie do perfekcji opanowali podróże kosmiczne i dysponują ogromną
armadą pojazdów umożliwiających pokonywanie ogromnych odległości. Pełnią rolę swego
rodzaju strażników kosmicznego porządku oraz przewodników wspomagających duchowy
rozwój wszystkich potrzebujących pomocy istot.
Posiadają liczne punkty wypadowe w całym wszechświecie. Trzy z nich znajdują się na
Ziemi, jeden w Ameryce, drugi w Azji a trzeci w Europie.
46
Wszystkie one są doskonale ukryte i zabezpieczone przed wykryciem przez nasze urządzenia
namiarowe. Europejska baza istniejąca już od blisko 300 lat usytuowana jest w górach w
Szwajcarii. W czasie jedenastoletniego okresu kontaktów z Billym przebywało w niej bez
przerwy w zależności od potrzeb od 50 do 300 Plejadan. Mimo iż 28 stycznia 1986 roku
kontakty z nim zostały oficjalnie zawieszone, to jednak nadal przebywa w niej
siedmioosobowa załoga, której zadaniem jest różnego rodzaju kontrola i nadzór.
Razem z pozostałymi członkami ziemskiej ekipy Plejadan po roku 1986 Ziemię opuścili także
ich sprzymierzeńcy należący do innych ras. Ze względów zdrowotnych kontakty z Billym
Meierem ograniczono do formy czysto prywatnej. Od 17 listopada 1989 roku nabrały one
jednak z powrotem oficjalnego charakteru.
1. Uczucia i doznania
Sposób zachowania się Plejadan (Erran) wzbudza silne zainteresowanie ich sferą uczuciową,
to znaczy, czy odczuwają radość, smutek bądź złość. Wysoki poziom rozwoju ewolucyjnego
sprawia, że ich życie duchowe jest bardzo bogate — dużo bardziej, niż jesteśmy w stanie to
sobie wyobrazić. Najlepiej oddają to słowa Semjase:
-Tak samo jak Ziemianie doznajemy takich uczuć jak miłość, przyjaźń, sympatie i antypatie
etc. W niektórych sprawach jesteśmy niewątpliwie o wiele subtelniejsi, wrażliwsi i mamy do
nich bardziej realistyczne podejście. To sprawiło, że w ciągu ostatnich tysiącleci zaczęliśmy
się zbytnio kontrolować, izolując i tłumiąc swoje uczucia. Uważaliśmy, że musimy to robić,
aby chronić się przed mniej rozwiniętymi istotami. W miarę postępowania ewolucji wszystkie
nasze doznania stawały się subtelniejsze, przez co wymagały zwiększonej kontroli, która
wywołuje ogólny wzrost harmonii. Dzięki temu potęguje się w nas miłość oraz chęć
wspólnego życia z istotami na tym samym etapie rozwoju, jak również w pewnym stopniu
mniej rozwiniętymi. Te doznania nie zastępują wiedzy ani myślenia, lecz są ich rezultatem,
ponieważ to właśnie wiedza i myślenie rodzaje. W związku z tym nieprawdą jest, że pewne
misje mogą wywoływać zmiany naszej sfery uczuciowej, ponieważ nasze uczucia są tak
dalece rozwinięte i stale kontrolowane, że nie mogą podlegać żadnym zmianom poza dalszą
ewolucją. Inaczej jest u Ziemian, których rozwój w tej sferze jest jeszcze dość niski, przez co
realizowane przez nich zadania wywierają na nie duży wpływ. Przykładem może być tu
strażnik więzienny, który może doznawać agresywnych uczuć podczas pełnienia swoich
obowiązków. Popełniliśmy błąd za
47
bardzo kontrolując nasze uczucia, w wyniku czego analizowaliśmy je z punktu widzenia
prawdopodobieństwa. Zrozumieliśmy to po poznaniu ciebie [chodzi o Billy'ego], ponieważ
często dawałeś upust swoim uczuciom. Błędem było również zamykanie naszych uczuć przed
mniej rozwiniętymi inteligencjami. Doszło do tego, że blokada uczuć zaczęła wśród nas
systematycznie wzrastać. Na szczęście zrozumieliśmy to w porę i w ciągu kilku miesięcy
udało się nam pokonać to zło, zanim doszło do ewolucyjnej blokady uczuć, co ma miejsce u
innych ras. Ten problem mamy na szczęście już za sobą. Erranie są najbardziej rozwiniętą
rasą pod tym względem. Decyzją Wysokiej Rady zlikwidowano to zło, postanawiając
jednocześnie chronić w przyszłości przed powtórzeniem tego błędu inne mniej rozwinięte
rasy. Mam na myśli oczywiście inne rasy zamieszkujące wszechświat.
Na temat namiętności Semjase powiedziała:
— Każdy zmienia się odpowiednio do poziomu rozwoju duchowego, również cechy jego
charakteru, jako że namiętność i obojętność powstają właśnie podczas tego rozwoju. Stąd też
podobnie jak na Ziemi również wśród nas występują pod tym względem ogromne różnice.
Tego rodzaju różnice między Erranami są znaczne, bowiem emocje i temu podobne cechy
zanikają dopiero wraz z zanikiem ciała fizycznego, zaś rozwój duchowy czyni je tylko
subtelniejszymi. Istnieją tylko tak długo, jak długo istnieje ciało fizyczne. Emocje w takiej
postaci, w jakiej występują u Ziemian, u nas nie istnieją. Nie jesteśmy istotami doskonałymi,
jak to głoszą w celach religijnych różni pseudołącznicy. Tego rodzaju rzekomo doskonałe
istoty są albo kłamliwymi kreaturami chcącymi trzymać Ziemian w ryzach, co faktycznie ma
niekiedy miejsce, albo nie istniejącymi istotami będącymi wyłącznie wytworem fantazji
pseudołączników.
Ze słów Semjase jednoznacznie wynika, że między istotami jedyną różnicą jest intensywność
uczuć. W związku z tym zupełnie zrozumiały staje się fakt, że nawet bardzo rozwinięte rasy
mogą popełniać błędy, co może być dla nas swego rodzaju pocieszeniem.
2. Przeciętny czas życia i obliczanie upływu czasu
Plejadanin żyje przeciętnie 1000 lat. Wypowiadając się na ten temat Jszwjsz Ptaah stwierdził:
- Wszelkie formy życia osiągają wiek odpowiedni do swojego poziomu umysłowego.
Dawniej, gdy człowiek płodzony był przez swoich pozaziemskich przodków, jego średni czas
życia wynosił 1007 lat, gdyż uczony przez nich dysponował ogromną wiedzą i
umiejętnościami. Nieoczekiwanie jednak szybko stał się ofiarą religii [kultów religijnych] i
ich herezji. W rezul-
48
tacie zaczął działać wbrew prawom i nakazom Kreacji, co doprowadziło do obniżenia jego
średniego czasu życia, który systematycznie spadając osiągnął poziom jednej dwudziestej
pierwotnej wartości. Dopiero wraz z nastaniem nowego wieku zacznie się zmiana na lepsze i
przeciętny wiek życia powoli się podniesie. Przyczyna tego leży w stosunku do prawdy i w
związanym z tym kierunkiem rozwoju intelektualnego. Tak więc im bardziej rozwój
umysłowy dąży ku prawdzie, tym bardziej wydłuża się czas życia, bowiem w ten sposób
następuje regulacja czynników genetycznych, które zostały zniekształcone w ciągu minionych
tysiącleci.
Dzisiejsi Plejadanie i Ziemianie są potomkami tej samej grupy istot, co oznacza, że na Ziemi
żyli kiedyś Plejadanie, a właściwie dawni Liranie2 i Weganie. Przodkowie Plejadan płodzili
potomstwo z Ziemianami (biblijni ojcowie plemion), zachowując wierność prawdzie oraz
prawom i nakazom Kreacji, dzięki czemu ich przeciętny czas życia utrzymał się na poziomie
1000 lat.
Ktoś mógłby zapytać w związku z tym, ile lat liczyłaby sobie przykładowo Semjase, gdyby
żyła na Ziemi. Biorąc pod uwagę, że przeciętny czas życia Plejadanina jest mniej więcej
dziesięć razy dłuższy do naszego, na Ziemi byłaby ona trzydziestoczteroletnią kobietą.
Plejadanie obliczają upływ czasu na dwa sposoby. W pierwszym przypadku liczą czas od
roku, w którym nastał ostateczny pokój na ich planetach, co nastąpiło około 50.000 lat temu
(dokładnie 49.711 lat w odniesieniu do roku 1977). Drugi pomiar czasu rozpoczęto 1951 lat
temu (w odniesieniu do roku 1977), kiedy to poszczególne grupy Plejadan i sprzymierzone z
nimi rasy tworzące „kosmiczną konfederację" oddały się pod kontrolę „Wysokiej Rady",
która stała się ich centralnym rządem (patrz podrozdział „Forma rządów ").
Tak więc rok 47.734 p.n.e. według naszego ziemskiego pomiaru czasu jest rokiem nastania
wśród Plejadan ostatecznego pokoju, który trwa nieprzerwanie do dzisiaj, natomiast rok 26
n.e. jest momentem, w którym nastąpiło duchowe zjednoczenie ich światów.
Po roku 26 n.e. zgodnie z wolą „Wysokiej Rady" Plejadanie dokonali zmiany polegającej na
nadaniu swoim planetom dźwięcznie brzmiących nazw, na przykład rodzinna planeta
Semjase, Quetzala, Ptaaha, Pleji i Jso-dosa została nazwana Errą.
2
Właściwie należałoby ich nazywać Lutnianami, ponieważ gwiazdozbiór, z którego pochodzą, po polsku nazywa się Lutnia. Z uwagi jednak
na to, że to określenie nie brzmi najlepiej, w książce tej istoty te nazywać będziemy Liranami, jako że łacińska nazwa tego gwiazdozbioru
brzmi Lyra, co oznacza lutnię, lirę (późniejsza odmiana lutni) lub cytrę.
49
3. Język i pismo
Na całej Errze używa się jednego języka, który nazywa się Sarat (dwa przykładowe wyrazy
pochodzące z niego „arimo" i „garasina" oznaczają odpowiednio „stop" i „teściowa"). Na
pozostałych planetach Plejadan i ich sprzymierzonych używa się wielu innych języków.
Istnieje jednak jeden wspólny język, który znają wszyscy. Jest to Kosan. Jest on powszechnie
znany wśród cywilizacji pozaziemskich, gdyż rozprzestrzenił się już poza granice naszej
galaktyki.
Billy zapytał swego czasu Semjase, gdzie tak doskonale nauczyła się języka niemieckiego.
Oto, co mu powiedziała:
— Podobnie jak wy, również i my musimy uczyć się innych języków, jednak w przypadku
waszych przychodzi to nam łatwiej, gdyż jesteśmy w posiadaniu wszystkich ziemskich
języków. Oznacza to, że dysponujemy ich dokładnym zapisem w różnych postaciach. Dzięki
temu stworzyliśmy kursy językowe, które prowadzone są przez językoznawców z pomocą
odpowiednich maszyn podobnych do waszych komputerów. Podczas nauki jesteśmy
podłączani do takiej maszyny, która przekazuje nam niezbędne dane dotyczące danego
języka. Wszystko to odbywa się w indukowanym przez maszynę stanie, który jest bardzo
podobny do hipnozy. W ten sposób w naszych umysłach kodowane są pojęcia i terminy
językowe. Cały ten proces trwa 21 dni, potem przez kolejnych 9-10 dni ćwiczymy się w
poprawnym posługiwaniu się danym językiem. Poprawną wymowę ćwiczymy przy pomocy
odpowiedniej aparatury i językoznawców. Tak więc do pełnego opanowania języka
potrzebujemy 30-31 dni. W podobny sposób postępuje się na Ziemi, zwłaszcza w specjalnych
instytutach językowych, gdzie stosuje się nagrania na taśmach magnetofonowych. Jest to
wstępny krok do skonstruowania i stosowania urządzeń, jakich my używany.
W przypadku trudności w opanowaniu jakiegoś języka Pląjadanie mogą posługiwać się
urządzeniami zwanymi „translatorami" (patrz rozdział VI), które potrafią bez trudu tłumaczyć
z i na dowolne języki. Poza tym do porozumiewania się stosowana jest jeszcze telepatia,
zwłaszcza gdy zachodzi konieczność porozumienia się z kimś na odległość, przy czym jej
wielkość nie ma żadnego znaczenia, to znaczy nie jest przeszkodą. Telepatia, czyli
przekazywanie myśli na odległość, używana jest w różnych postaciach przez wiele ras
zamieszkujących wszechświat (patrz podrozdziały „Telepatia zwykła" i „Telepatia duchowa"
w rozdziale Vf).
W sprawie używanego obecnie przez Plejadan pisma Semjase powiedziała:
50
- Znaki używane przez nas przejęte zostały przed 11.000 lat od naszych przodków, którzy żyli
wówczas na Ziemi. Nasze stare pismo jest bardzo skomplikowane, współczesne zaś bardzo
proste. Stworzone zostało na Ziemi przez naszych naukowców. Jako wzorców użyto
konstelacji gwiezdnych widocznych z Ziemi. Połączenie określonych gwiazd nadało tym
znakom różne kształty. Dlatego nasze pismo składa się z małych kółek i linii, przy czym owe
kółka symbolizują gwiazdy, zaś linie połączenia między nimi.
Pismo to zostało u was na Ziemi zapomniane niedługo po tym, jak biegli w nim ludzie
przejęli je od naszych przodków. Było ono w użyciu przez kilka stuleci i często w tym czasie
zmieniane. Dziś już niewielu Ziemian posługuje się nim, jego zmienionymi i niezrozumiałymi
znakami, które wywodzą się do naszych.
78
każdą formę życia. Urządzenie to pokaże ci, gdzie dokładnie znajduje się ona w danym
momencie. Jeśli jeszcze przyciśniesz ten przycisk, to pojawi się ona na tym ekranie.
Oto jeszcze jeden przykład na odczytywanie myśli:
SEMJASE: Spójrz tutaj. To urządzenie to analizator miejsca. Teraz je włączę... no i... co
widzisz?
BILLY: Och, człowieka... To przecież Jacobus... jak żywy.
SEMJASE: Zgadza się. Jak widzisz, jest czymś bardzo zajęty. A teraz spójrz na ten ekran.
Zaraz pojawią się na nim wykresy myśli.
BILLY: Wyglądają jak zasieki z drutu...
SEMJASE: Z których możemy odczytać różne rzeczy. Spójrz, ta forma odpowiada na
przykład jego podświadomości. Teraz ją powiększę... i co teraz widzisz?
BILLY: Dziewczyno, przecież to są prawdziwe obrazy.
SEMJASE: Zgadza się, i co na nich widzisz?
BILLY: To... poczekaj... to... ale to przecież dzień. Jak to możliwe, że wiem o tym. Zaraz
chyba zwariuję. Skąd wiem, że to jest dzień? Człowieku, dziewczyno, to przecież następna
środa... a to... to jest czas.
SEMJASE: Fantastyczne, potrafisz interpretować dane z analizatora. I nie muszę ci w tym
pomagać. Ja musiałam się najpierw tego nauczyć, a ty poradziłeś sobie z tym od razu. To
mnie naprawdę zadziwia.
BILLY: Naprawdę?
SEMJASE: Oczywiście.
BILLY: Czy mam interpretować dalej?
SEMJASE: Oczywiście, co teraz widzisz?
BILLY: Jeżeli się nie mylę, to to jest środa 22 października 1975 roku godzina 11.03, zgadza
się?
SEMJASE: [Śmiejąc się] Tak, i co dalej?
BILLY: Jacobus sięga po słuchawkę i wykręca numer. O, ludzie, dzwoni do mnie... chce
przyjść po południu... tak, około czternastej. Ta godzina może się jednak trochę zmienić.
SEMJASE: Potrafisz bardzo dokładnie interpretować fakty, jako że to właśnie przekazuje ten
analizator. Jacobus jeszcze nic nie wie o tych zdarzeniach, ponieważ jeszcze sobie tego nie
uświadomił. Jego podświadomość wie już o nich i zdąża w tym kierunku. Jak widzisz, dzięki
temu urządzeniu jesteśmy w stanie rejestrować takie rzeczy, a następnie je odczytywać. Jest to
jeden ze sposobów, w jaki prowadzimy nadzór i kontrolę, w jaki uzyskujemy dane na temat
spraw, które są dla nas ważne. W ten
79
właśnie sposób ustaliłam, że nasze informacje na temat twojego wpływu na pewne zdarzenia
są poddawane przez niektórych ludzi z twojej grupy w wątpliwość. Pokazując ci to nie
dokonałam wglądu w przyszłe zdarzenia, lecz użyłam tego urządzenia w podobnym celu i
zajrzałam do podświadomości różnych ludzi z twojej grupy.
BILLY: Teraz rozumiem... ale to tutaj, te osobliwe formy, co one przedstawiają.
SEMJASE: Chwileczkę... i co widzisz na powiększeniu?
BILLY: Dziewczyno, to są również obrazy, lecz stale się zmieniają i to w zwariowanym
tempie. Poczekaj... o tak... tak, to musi być to... Te obrazy mogą pochodzić tylko ze
świadomości. To musi być świadomość Jacobusa, mam rację?
SEMJASE: Zgadza się.
BILLY: Niesamowite. Widzę, że nic nie da się przed tobą ukryć.
SEMJASE: Tak by było, gdyby to urządzenie było stale włączone. Ale tak nie jest. To
urządzenie wykorzystujemy tylko do kontroli i nadzoru. Ponieważ tak jak wy musimy się
uczyć, wszelkie niezbędne informacje staramy się gromadzić w naturalny sposób, tak jak to
ma miejsce w przypadku współpracy z tobą, poprzez wymianę poglądów, ponieważ ten
sposób jest zgodny z procesem ewolucji. Ten sposób poznania sprawia jednak, że popełniane
są błędy, przez co my również, tak jak ludzie na Ziemi, dochodzimy do fałszywych
wniosków, które rzutują na nasze zachowania, oceny etc.
BILLY: To jest dla mnie oczywiste. Czy mogę spojrzeć na jedną rzecz poprzez ten analizator,
ponieważ...
3.10. Ekrany zerowej widoczności
Jest to specjalne urządzenie, które pozwala uchwycić i następnie pokazać wszystko to, czego
nie można ujrzeć gołym okiem ani też namierzyć za pomocą urządzeń radarowych. Na
przykład za jego pomocą można zobaczyć statki kosmiczne zabezpieczone przed
zlokalizowaniem.
Billy miał okazję być świadkiem działania tego urządzenia podczas słynnego manewru
łączenia statków Sojuz i Apollo, które miało miejsce w roku 1975. Śledził to wówczas z
pokładu statku Plejadan, który znajdował się bardzo blisko obu obiektów. Poza nimi
przebywało tam w tym czasie jeszcze 5 innych statków, które podobnie jak ich otoczone były
specjalnymi polami ochronnymi uniemożliwiającymi dostrzeżenie ich. Cztery z owych pięciu
statków należały do ras zaprzyjaźnionych z Plejadanami. Wszystkie one widoczne były dzięki
ekranowi zerowej widoczności, który pozwala przeniknąć dowolną barierę i materiał. Dzięki
niemu obserwator może bez trudu obserwować, co się dzieje za jakimś murem, metalową
ścianą etc.
80
Oprócz wymienionej sytuacji, podczas której widział poruszających się w stanie nieważkości
wewnątrz obu statków radzieckich i amerykańskich astronautów, Billy miał jeszcze wiele
razy okazję oglądania tego urządzenia w akcji. Na przykład 6 września 1977 roku podczas
osobistego kontaktu z Semjase, kiedy zatrzymała swój pojazd kilkaset metrów nad centrum
FIGU. Wówczas to w czasie rozmowy z nią na temat prac budowlanych okazało się, że
zostawił na stole w wozowni plany rozbudowy centrum. Semjase powiedziała mu, że to żaden
problem i po chwili wyświetliła je na ekranie owego urządzenia.
3.11. Przekaźnik telepatyczny
Jak sama nazwa wskazuje, jest to urządzenie służące do przekazywania informacji za pomocą
telepatii. W przypadku Billy'ego używane jest między innymi do kierowania go na miejsce
kontaktu, którego nie zna — bezpośrednio ze statku otrzymuje poprzez nie wskazówki, jak
ma jechać.
Jeżeli Billy jedzie na miejsce kontaktu sam, wówczas przekaźnik doprowadza go aż do
miejsca lądowania statku, natomiast w przypadku gdy ktoś mu towarzyszy, wyłącza się
automatycznie w pewnej odległości od niego. Jest to swego rodzaju sygnał ostrzegawczy
nakazujący pilotowi statku sprawdzenie osoby towarzyszącej Billy'emu, to znaczy określenie,
czy jest ona usposobiona przyjaźnie, czy też wrogo, czyli czy jest godna zaufania, czy nie.
Kontrola ta polega na analizie myśli, której nie jest w stanie wykonać przekaźnik
telepatyczny. Jeżeli wynik kontroli jest pozytywny, kontakt jest podejmowany, natomiast w
przypadku gdy jest negatywny, kontakt zostaje odwołany i przesunięty na inny termin.
Przekaźnik telepatyczny rejestruje fale mózgowe wszystkich osób związanych z misją
Billy'ego, które zostały poddane kontroli myśli. Ułatwia to później ich identyfikację,
ponieważ fale mózgowe poszczególnych ludzi różnią się od siebie jak linie papilarne.
3.12. Urządzenia leczące i regenerujące
Urządzenia leczące i regenerujące umieszczone są w pulpicie sterowniczym i mogą być użyte
również w poza kabiną sterowniczą. Billy wielokrotnie był podłączany do maszyny
regeneracyjnej, gdy wymagał tego jego stan zdrowia. Zawsze po takiej kuracji odczuwał
znaczną jego poprawę (patrz dodatkowe informacje w podrozdziale „Leczenie złamania
żeber" °raz „Leczenie z zatrucia jadem kiełbasianym").
3.13. Leczenie złamania żeber
Oto fragment rozmowy Billy'ego z Semjase z 28 marca 1976 roku
na ten temat:
81
SEMJASE: Czujesz bóle?
BILLY: Niewielkie. Przewróciłem się na motorowerze i stłukłem sobie dwa żebra.
SEMJASE: To niedobrze. Pokaż, gdzie cię boli.
BILLY: Och, nie jest aż tak źle.
SEMJASE: Nie bagatelizuj tego, chcę, abyś mi to pokazał.
BILLY: To naprawdę nic takiego.
SEMJASE: Mnie się wydaje, że jest inaczej. Pozwól, że to obejrzę.
BILLY: W porządku, w porządku... tu mnie złapało.
SEMJASE: Rozbierz się do pasa.
BILLY: No dobrze, niech będzie... [zdejmuję płaszcz, koszulę i podkoszulek].
SEMJASE: No... tak jak przypuszczałam. Jak możesz w takim stanie jeszcze jeździć
motorowerem. To bardzo nierozsądne. Oba te żebra są złamane. Powinieneś się położyć.
Przypuszczam, że wiedziałeś o tym.
BILLY: Oczywiście, ale można się do tego przyzwyczaić. Te dwa żebra złamałem już po raz
trzeci. Może rzeczywiście powinienem w końcu je naprawić... skleić klejem...
SEMJASE: Jak zwykle jesteś w tych sprawach bardzo nierozsądny. Pójdziesz teraz do domu
i będziesz wypoczywał.
BILLY: To niemożliwe, mam mnóstwo pytań... [Zaraz potem poszedł do domu, ponieważ w
związku z tą sytuacją Semjase odmówiła mu odpowiedzi na dalsze pytania. — Przyp- G.M.]
W niedzielę 6 kwietnia 1976 roku miała miejsce kolejna rozmowa między nimi. Oto jej
fragment:
SEMJASE: Jesteś bardzo zagadkowy. Rozbierz się teraz do połowy. To urządzenie
zregeneruje twoje złamane żebra. Musisz tylko usiąść tutaj pomiędzy tymi dwoma biegunami.
Kości obu żeber będą po tym zabiegu całkowicie zregenerowane i po złamaniu nie zostanie
nawet ślad. Teraz usiądź między nimi... o tak... tak jest dobrze... Teraz przez minutę nie ruszaj
się... To całe miejsce jest bardzo zaognione, zwłaszcza powierzchnia kości. Niestety tym
urządzeniem nie da się zlikwidować tego stanu zapalnego. Potrwa jakieś dwa miesiące, zanim
to wszystko się ostatecznie zrośnie. Następnym razem wyleczę tamto specjalnym przyrządem.
BILLY: Dziękuję, to wystarczy, Semjase. Kiedy mam już kości połatane i posklejane, reszta
to pestka. Jakoś to już zniosę.
SEMJASE: Z pewnością, nie zamierzam być natrętna. Cieszę się, że twoje żebra są już
zdrowe. Tak, to wystarczy... wszystko w porządku. Poruszaj się trochę. No, tak, widzę, że
wszystko jest w porządku.
82
BILLY: To cudowne. Nie czuję już tego silnego bólu. SEMJASE: Tak być powinno. I
uważaj na siebie w przyszłości. BILLY: Będę się starał. Czy mogę się już ubrać? SEMJASE:
Oczywiście.
BILLY: Zatem wielkie dzięki, dobra dziewczyno. Jesteś mi bliższa niż siostra.
3.14. Leczenie z zatrucia jadem kiełbasianym
Temat ten został poruszony przez Semjase i Billy'ego podczas rozmowy, która miała miejsce
16 lipca 1977 roku:
SEMJASE: Twoja twarz wskazuje na ból i gorączkę, co ci dolega?
BILLY: Nie ma o czym mówić.
SEMJASE: Siądź tu.
BILLY: Po co?
SEMJASE: To urządzenie powie, co ci dolega.
BILLY: Nie ma potrzeby, sam wiem, co mi jest. Zatrułem się kiełbasą i wszyscy o tym
wiedzą. Nalegają, żebym poszedł do lekarza. Nie jest jeszcze tak źle. Najpierw spróbuję
wyleczyć się sam. Jakoś się trzymam i jeszcze mogę chodzić.
SEMJASE: Znam już to twoje bagatelizowanie zdrowia... Twoja twarz świadczy jednak o
czymś innym. Siądź tu.
BILLY: Jeśli uważasz, że to konieczne...
SEMJASE: Nie sprzeciwiaj się i usiądź.
BILLY: Niech ci będzie... Jesteś teraz zadowolona.
SEMJASE: Tak, tak jest dobrze. Wyglądasz na wykończonego i wydaje mi się, że nie jadłeś
od wielu dni.
BILLY: Nie jest tak źle. Jak mogłem jeść, skoro cały czas jest mi niedobrze.
SEMJASE: A jednak. To zatrucie nie jest wcale taką błahą sprawą, jak ci się wydaje. To
urządzenie pokazuje, że doszło już do zatrucia krwi, porażone zostały nawet niektóre komórki
mózgowe, stąd twój pesymistyczny nastrój.
BILLY: To przecież całkiem normalne przy zatruciu mięsem.
SEMJASE: To nie jest wcale takie całkiem normalne. Z tego, co tu widzę, to nie jest typowe
zatrucie, ale ciężka w skutkach infekcja wywołana pasożytami mięsa.
BILLY: Myślisz, że to są...
SEMJASE: Oczywiście, dlatego muszę podjąć odpowiednie kroki. Daj mi rękę. Tak, dobrze.
83
BILLY: Cóż to jest?
SEMJASE: Neutralizator pasożytów, jakby nazwali to Ziemianie. Ten przyrząd
automatycznie neutralizuje wszystkie zagrażające życiu pasożyty chorobotwórcze znajdujące
się w obrębie organizmu ludzkiej formy życia... w chwili zetknięcia się tej przezroczystej
powierzchni ze skórą. Czas neutralizacji całego ciała wynosi około sześciu sekund, przy czym
neutralizator w niespełna sekundę dostosowuje się automatycznie do budowy psychofizycznej
danego organizmu. To urządzenie neutralizuje również wszystkie szkody wywołane przez
pasożyty.
BILLY: To wspaniale. Znowu czuję się jako nowo narodzony. Powiedz mi, co właściwie
rozumiesz pod nazwą pasożyty w przypadku choroby lub
zatrucia?
SEMJASE: To pojęcie obejmuje wszystkie rodzaje drobnoustrojów, bakterii, wirusów i inne
czynniki chorobotwórcze, których istnienia w wielu przypadkach ziemska nauka jeszcze nie
zna, mimo iż wiele z nich zostało już odkrytych.
BILLY: Rozumiem. Zatem zalicza się do nich również salmonellę i inne
drobnoustroje.
SEMJASE: Oczywiście.
3.15. Czytnik pamięci
Jest to urządzenie w kształcie hełmu, które nakłada się na głowę człowiekowi jak fryzjerską
suszarkę. Pozwala ono dotrzeć do wiedzy i umiejętności zgromadzonych w czasie
poprzednich inkarnacji, które nigdy nie giną. Korzystanie z niego możliwe jest tylko pod
warunkiem, że owa wiedza i umiejętności zostaną wykorzystane wyłącznie do własnego roz-
woju i spełnienia swojej misji życiowej.
Specjalny mechanizm blokujący w mózgu uniemożliwia dostęp do owej wiedzy i
umiejętności, w przypadku gdy człowiek będzie chciał wykorzystać je w celach czysto
materialistycznych lub dla popisania się nimi. Ta blokada aktywizuje się również w
przypadku, gdy do tej wiedzy próbuje dotrzeć ktoś obcy. Wszystkie tego rodzaju próby
skazane są z góry na niepowodzenie.
Jak wykazały dotychczasowe próby z poddawaniem Billy'ego hipnozie, ta blokada istnieje i
jest tak silna, że w trakcie prób jej przełamania pojawiła się nawet groźba utraty życia przez
wszystkich tych, którzy mimo ostrzeżeń usiłowaliby wydobyć od niego chronione przez nią
informacje.
3.16. Paralizator drgań
Urządzenie to pozwala zatrzymywać pojazdy znajdujące się w ruchu, a także unieruchamiać
aparaty fotograficzne i kamery filmowe.
84
Specjalnie dla Billy'ego wyprodukowano urządzenie, które pozwala na robienie zdjęć z
wnętrza pojazdów Plejadan bez utraty ich jakości. Inne urządzenie znajdujące się wewnątrz
statku umożliwia podsłuch naszych ziemskich środków łączności. Potrafi ono także blokować
wysyłanie meldunków ze statków kosmicznych za pomocą fal radiowych poprzez ich
całkowitą absorbcję.
3.17. Laserowe działo pokładowe
Statki kosmiczne Plejadan wyposażone są w różne rodzaje broni. Spośród nich Billy mógł
sprawdzić w działaniu działko laserowe, którym zniszczył gniazdo niebezpiecznych bakterii
(patrz podrozdział „Drugi atak - infekcja bakteryjna" w rozdziale XIV).
3.18. Przekaźnik rozmów
Urządzenie to służy do przekazywania dokładnych zapisów rozmów prowadzonych przez
Plejadan z ich łącznikami. Odpowiednio do przekazywanych przez nie impulsów łącznik
wystukuje na maszynie do pisania dany tekst (patrzpodrozdział „Przekazywanie zapisów
rozmów" w rozdziale VI).
4. Wytwarzanie materiału na powłoki statków
Zewnętrzna powłoka statku kosmicznego Plejadan stanowi stop miedzi, niklu i srebra oraz w
przypadku statków do zadań specjalnych również złota. Jej powierzchnia jest całkowicie
pozbawiona jakichkolwiek spojeń, gdyż jest wykonana jako jeden odlew. Ów stosunkowo
miękki stop metalu posiada wszystkie właściwości niezbędne do wykonywania wszelkich
możliwych manewrów lotniczych. Wytwarzany jest w siedmioetapowym procesie
produkcyjnym z czystego ołowiu. W pierwszym etapie zbierane są różne substancje
zawierające ten pierwiastek, takie jak atmosfery ciał niebieskich, woda, określone rośliny etc.
W pierwszym etapie w trakcie bardzo skomplikowanych procesów produkcyjnych substancje
te zamieniane są w absolutnie czysty ołów nie zawierający żadnych zanieczyszczeń.
W drugim etapie czysty ołów pozbawiany jest szkodliwego promieniowania, jakie każda
substancja w mniejszym lub większym stopniu chłonie ze środowiska.
W trzecim etapie następuje upłynnianie ołowiu. Dokonuje się to poprzez poddawanie go
określonym wibracjom. Przemiana ta, podczas której zmienia on swoją strukturę, realizowana
jest w kilku podetapach.
W czwartym i piątym etapie upłynniony ołów przemieszczany jest przez specjalną spiralę
chłodzącą, w wyniku czego przybiera on postać kawałków
85
metalu. Proces ten powtarzany jest kilkakrotnie, aż materiał ten osiągnie wymagane
właściwości.
Podczas szóstego etapu powstaje ostateczny stop.
W siódmym i jednocześnie ostatnim etapie wytwarza się metalowe płyty, z których produkuje
się następnie powłoki statków, które jak już wspomniałem, stanowią jeden element.
Ów proces produkcyjny jest niezwykły głównie z dwóch powodów:
1. Z lekcji chemii wiemy, że każdy stop metali zawiera te same składniki, które zostały użyte
do jego wytworzenia. Na przykład do produkcji mosiądzu używa się 70-80% miedzi i 20-30%
cynku. Plejadanie do produkcji stopu miedzi, niklu i srebra używają wyłącznie czystego
ołowiu, przy czym ołów nie jest później w ogóle wymieniany jako jego składnik.
2. Plejadanie stosują nie znaną nam technikę wibracji pozwalającą na upłynnianie metali bez
ich podgrzewania, którą można nazwać topieniem na zimno. Dzięki Plejadanom wiemy, że
istnieje możliwość przemiany różnych substancji. Znając tę metodę można na przykład prze-
kształcić ołów w dowolny stop. Jednak sami Plejadanie nie opanowali jeszcze do końca tego
zagadkowego procesu. Mimo to możliwe jest przekształcenie ołowiu w złoto, do czego dążyli
wszyscy nasi alchemicy. Jak na razie również Plejadanie nie posiedli jeszcze owego
przysłowiowego kamienia filozoficznego.
5. Możliwości techniczne statków Plejadan
Jak już wcześniej wspomniałem, Plejadanie do perfekcji opanowali podróże kosmiczne.
Ostatnie z wymienionych na początku tego rozdziału statków są zdolne nie tylko do
wykonywania najbardziej niezwykłych manewrów lotniczych, ale potrafią również
wykonywać rzeczy, jakie są w stanie wykonywać pojazdy tylko niektórych cywilizacji w
naszym wszechświecie.
Podobnie jak pojazdy innych cywilizacji pozaziemskich statki kosmiczne Plejadan również
potrafią latać całkowicie bezgłośnie i niewidocznie oraz lądować w dowolnym miejscu. To co
je jednak odróżnia od innych, to zdolność przeskakiwania w tak zwaną hiperprzestrzeń, gdzie
nie istnieje przestrzeń i czas. Przenikając przez hiperprzestrzeń można pokonać dowolną
odległość w normalnej czasoprzestrzeni w zerowym czasie. Bez znajomości tej techniki
odwiedzanie przez nich Ziemi byłoby niemożliwe.
Ponadto potrafią one przenikać w inne wymiary (płaszczyzny czasoprzestrzeni), a także cofać
się w czasie, co dla nas wydaje się już zupełnym
86
cudem. Erranie potrafią nie tylko przemieszczać się w przeszłość, ale również w przyszłość.
Mimo iż zdecydowana większość naszych uczonych skwituje te stwierdzenia kpiącym
uśmiechem, nie zmieni to faktu, że to wszystko jest możliwe i że są istoty, które potrafią to
robić.
6. Ekrany ochronne statków Plejadan
1. Żaden statek Plejadan nie może być zlokalizowany radarem ani jakimkolwiek urządzeniem
optycznym lub akustycznym, gdyż każdy z nich wyposażony jest w odpowiednie ekrany
ochronne.
2. Ze względów bezpieczeństwa statek lądujący w ciągu dnia włącza 2 ekrany ochronne.
Zewnętrzny niewidoczny i niewyczuwalny ekran sięga na odległość około 500 metrów i
sprawia, że nieproszona żywa istota próbująca świadomie lub nieświadomie zbliżyć się do
statku prowadzona jest wzdłuż niego. Drugi, wewnętrzny ekran, sięga na odległość około
100 metrów i jest niemożliwy do przeniknięcia, nawet gdyby komuś udało się wcześniej
przedostać przez zewnętrzny. Nawet wystrzeliwane w jego kierunku pociski zmieniają
kierunek lub zagłębiają się w nim na głębokość około 30 metrów, po czym zostają odrzucone
jak od sprężystej ściany. Istnieją również specjalne ekrany chroniące nawet przed bombami
jądrowymi.
3. Każdy statek Plejadan dysponuje ekranem, który zapobiega przenikaniu do ich wnętrza
negatywnych wibracji, włącznie z wibracjami Ziemian posiadającymi stosunkowo niskie
częstotliwości. Przepuszczane są tylko pozytywne drgania.
4. Inny ekran ochronny odpycha wszystkie przeszkody, które występują na trasie lotu statku,
chroniąc go w ten sposób przed ewentualnymi uszkodzeniami mechanicznymi. Do tych
przeszkód należy na przykład atmosfera danego ciała niebieskiego, pył międzygwiezdny,
który wypełnia cały wszechświat, meteoryty, promieniowanie kosmiczne etc. Ów ekran
odpycha wymienione przeszkody, dzięki czemu statek unika kontaktu z nimi.
5- Statki Plejadan wytwarzają własne pole grawitacyjne czyniące z nich miniaturki ciał
niebieskich, które neutralizuje wszystkie pozostałe pola grawitacyjne niezgodne z ich
własnym. Dzięki temu wszystkie pojazdy załogowe zabezpieczone są przed wszelkiego
rodzaju zderzeniami. Specjalne czujniki, których wskazania śledzone są automatycznie przez
półorganiczny mózg statku lub pilota, dbają o to, aby statek w porę omijał przeszkody. W
przypadku gdyby zawiodły, wówczas każdy napotkany obiekt latający znajdujący się na trasie
statku jest odrzucany
87
przez ekran ochronny. Przechodzenie ze sterowania ręcznego na automatyczne może
dokonywać się w przypadku wystąpienia błędów samoczynnie lub poprzez przyciśnięcie
odpowiedniego przełącznika.
Nowoczesne statki Plejadan mają pełne zabezpieczenie dzięki urządzeniu, które odpowiednio
wcześniej wyłapuje wszelkie usterki, uszkodzenia materiałowe i inne wady, co umożliwia
usuwanie ich w porę.
88
93
nym prorokiem, rzeczywiście pochodzi od niego? Prawdę mówiąc, mnie samemu niełatwo
było się z tym oswoić. Jak wiele innych osób najpierw potrzebowałem nieco czasu na
oswojenie się z myślą, że jest łącznikiem, a dopiero potem zacząłem przyzwyczajać się do
faktu, że jest prorokiem. Jak się okazuje, to określenie nie pochodzi od niego. Nazwany tak
został podczas pierwszych inspiracji, które otrzymał od bardzo wysoko rozwiniętej
niematerialnej formy bytu zwanej Arahat Athersata (patrz podrozdział „Inspiracje"). Bardzo
się bronił przed tym określeniem.
W czasie rozmowy z Ptaahem powiedział:
- [Arahat Athersata] nazwał mnie wielkim prorokiem, jak gdybym zjadł wszystkie mądrości
świata. Jest to zbyt wyolbrzymione określenie, nie jestem żadnym prorokiem. To patetyczne
określenie Arahat Athersaty bardzo mnie denerwowało i dlatego między innymi
zrezygnowałem z kontaktów z nim. Musiałem się zastanowić, czy w ogóle chcę wziąć na
siebie tę misję. Gdybym zaczął nazywać się prorokiem, ludzie zarzuciliby mi zarozumiałość i
zaczęli traktować jak oszusta.
Ptaah zwrócił mu uwagę, że ludzie mają całkowicie fałszywy obraz proroka. Prawdziwy
prorok jest bowiem taką samą istotą jak inni. Oświadczył mu, że powinien zachować swoją
skromność uznając jednocześnie swoją wiedzę i związaną z tym mądrość. Mimo tych
pouczeń Billy z wielkimi oporami przyzwyczajał się do narzuconej mu roli.
W dzisiejszych czasach tak wielu ludzi podaje się za proroków, że nie sposób osądzić, co jest
prawdą a co kłamstwem. Rynek ezoteryczny przypomina dżunglę, w której łatwo zabłądzić,
jeśli nie trzyma się wytyczonego kierunku, który wyznacza nam właśnie prorok. Zgodnie z
prawami Kreacji każda zamieszkała planeta wydaje od czasu do czasu jedną lub kilka
nadzwyczaj wysoko rozwiniętych form życia, z którymi mogą porozumieć się wyższe
inteligencje, aby wspomóc ewolucję. Ludzie ci nazywani na Ziemi prorokami często są
szkalowani i wyśmiewani. Zarzuca, się im głoszenie kłamstw, szarlatanerię i wybujałą
fantazję.
Prorok—w danym momencie czasowym zawsze istnieje tylko jeden —jest szkolony i uczony
przez istoty pozaziemskie, dzięki czemu jego wiedza i mądrość zawsze wykracza ponad
przeciętną. To on odbiera i upowszechnia przełomowe, wybiegające w przyszłość informacje.
Ponieważ mają one charakter proroczy, stąd też nazwa prorok. On to przekazuje ludziom
prawa Kreacji, aby mogli oni przy ich pomocy dążyć do prawdy. Współcześni prorocy muszą
stosować zupełnie inne metody działania niż dawni. Tamci mieszkali w dzikich i
niedostępnych miejscach i tylko od czasu do czasu zjawiali się wśród ludzi. Wszelkiego
rodzaju nauki przekazywali wyłącznie ustnie, bowiem ludzie nie potrafili wówczas zarówno
pisać, jak i czytać. Te czasy należą już jednak do przeszłości, ponieważ
94
możliwości upowszechniania prawdy zmieniły się znacznie dzięki nowoczesnym technikom
przekazu. Prorok lub jak kto woli, głosiciel prawdy, zostaje przydzielony do tej misji jeszcze
przed swoimi narodzinami. Niestety coraz częściej pojawiają się prorocy-samozwańcy.
Prawdziwy prorok od momentu narodzin jest pod kontrolą wyższej formy życia. W
przypadku Billy'ego rolę tę pełnił Sfaath — dziadek Semjase. Jego zadaniem była ochrona i
nauczanie Billy'ego.
Zgodnie z tą regułą wszyscy dotychczasowi prorocy, jacy kiedykolwiek pojawili się na Ziemi,
już na długo przed swoimi narodzinami, a niekiedy i we wcześniejszym życiu byli
przygotowywani do pełnienia swoich misji. Jest to zgodne z prawem Kreacji, którego nikt nie
może ignorować. Z jednej strony ich wyboru dokonują wyższe pod względem rozwoju
duchowego formy bytu (na przykład z poziomu Petale lub Arahat Athersata), z drugiej zaś ów
wybór jest świadomie akceptowany z poczucia obowiązku, w związku z czym nie występuje
tu jakikolwiek przymus.
Życie tych ludzi już od chwili narodzin ukierunkowywane jest na pełnienie tej misji. Jest ono
z reguły bardzo ciężkie i gorzkie. Mimo ofiarnej pomocy ze strony pozaziemskich mistrzów,
swoją wiedzę muszą zdobywać w pocie czoła. Sami muszą dochodzić do swoich poglądów —
obce im jest beztroskie, przyjemne życie. Jeśli gdzieś pojawia się rzekomy głosiciel prawdy,
którego życie nie jest usłane cierniami, to należy przypuszczać, że nie jest to prawdziwy
prorok. Ludzie tacy głoszą zwykle fałszywe nauki wymagające stałych korekt, podczas gdy
prawdziwi prorocy głoszą nauki, które są zawsze aktualne i nie wymagają żadnych zmian. Ku
zmartwieniu wielu ludzi prorok zwykle otwarcie piętnuje zło, nieraz używając ostrych słów i
nie oszczędzając przy tym nikogo i niczego. Wielu ludziom się to oczywiście nie podoba. W
dzisiejszych czasach nie da się na Ziemi piętnować zła używając gładkich i miłych słów.
Każdy, kogo to razi, musi sobie uzmysłowić, że taki ostry język jest niezbędny do
„spulchnienia ziemi, aby mogło zakiełkować na niej nowe ziarno!" Szczególnego znaczenia
nabiera w tym kontekście zdanie z OM, kanon 23, wers 10:
To tylko słowa fałszywych proroków i oszczerców, którzy starają się przy pomocy
pochlebstw i obietnic ukryć prawdę.
Prawdziwych proroków poznajemy po ich jasnym, zrozumiałym języku, za pomocą którego
trudno jest ukryć kłamstwo.
Billy już w wieku 5 lat rozpoczął naukę pod nadzorem istot pozaziemskich i z biegiem czasu
przyswoił sobie niezwykłą wiedzę w wielu dziedzinach. Bez niczyjej pomocy nauczył się
odnajdywać prawdę, co oznaczało
95
nad wyraz uciążliwe życie. Zwykły człowiek nie byłby w stanie prowadzić takiego życia —
nie wytrzymałby go tak psychicznie, jak i fizycznie.
Aby móc sobie poradzić z tym brzemieniem, Billy otrzymywał ze wszystkich stron pomoc,
której normalny człowiek jest pozbawiony. Na przykład z Asket odbywał podróże w czasie w
przeszłość, co dla przeciętnego śmiertelnika pozostanie w sferze marzeń zapewne jeszcze
przez wiele tysięcy lat.
Głoszenie prawdy jest powinnością Billy'ego. Po raz pierwszy zaczęło się to na Ziemi przed
10.000 łaty i kontynuowane jest do dzisiaj. Billy nie bez wahania zdecydował się na pełnienie
tego trudnego posłannictwa. Jak każdy człowiek miał wolny wybór. Pozostaje jedynie się
cieszyć, że zdecydował się kroczyć tą ciernistą drogą.
3. Gorzkie słowa prawdy
Prawie z regularnością zegara poddaje się w wątpliwość chropawy i oschły język Billy'ego.
Większość ludzi woli sięgać po inne książki, których treść nie atakuje psychiki w takim
stopniu i działa raczej jak balsam. O wiele łatwiejsze bowiem jest hołdowanie potocznym
poglądom niż konfrontacja z całkiem nowymi faktami, które mogą być często bardzo bolesne.
Rzecz w tym, że prawda z zasady bywa gorzka, zwłaszcza gdy dotyczy kogoś osobiście,
bowiem niczym krzywe zwierciadło pokazuje nam naszą niedoskonałość i błędy, które
nieustannie popełniamy. Tak zwany język dyplomatyczny służy przede wszystkim kłamstwu i
temu, by kosztem innych uzyskać jak najwięcej korzyści. Prawdy nie wolno nigdy
upowszechniać w sposób dyplomatyczny, lecz nazywać rzeczy po imieniu, takimi jakimi są,
bez ogródek. Zdaniem Semjase piękne słówka i inne pokrętne sformułowania wywołują
fałszywe wrażenia, które z kolei prowadzą do błędów. Język prawdy zawsze był ostry i
zawsze taki być powinien. Każdy, kto próbuje go zmienić, szybko zatraca jej właściwy sens.
W głoszeniu prawdy nie może pobrzmiewać jakakolwiek fałszywa nuta, bowiem chodzi tu o
ponadczasowe prawa i nakazy Kreacji sięgające wieczności, przeto nie wymagające żadnych
zmian.
Ludzie zaawansowani w rozwoju duchowym zawsze zrozumieją ów oschły styl języka
Billy'ego. Oczywiście dany fakt zawsze można przedstawić w inny sposób, w zależności od
tego, do kogo jest kierowany. Lecz Billy celowo preferuje ów oschły styl, bowiem tylko on
jest w stanie naprawdę pobudzić ludzi do jasnych i szczerych przemyśleń.
Zdaniem Plejadan uzmysłowienie tego Ziemianom na ich obecnym etapie rozwoju wcale nie
jest takie łatwe, ponieważ za bardzo oddalili się od
96
tego, co jest prawdą. Dlatego każdy powinien zrozumieć ów oschły styl języka prawdy —
wartość, jaką z sobą niesie, gdyż tylko wtedy będzie mógł wkroczyć na właściwą drogę do
prawdziwej ewolucji, w przeciwnym razie bowiem zaczną się przed nim piętrzyć liczne
przeszkody.
4. Kto finansuje Billy'ego?
Słysząc lub czytając informacje o sytuacji finansowej Billy'ego, które wygadują lub wypisują
różni ludzie, nieraz włosy stają mi na głowie dęba ze zdziwienia.
Na przykład w pewnym artykule prasowym napisano, że Billy jest jednym z wodzów sekty
gromadzącej jego zaślepionych zwolenników wiodącym ich kosztem łatwe i dostatnie życie.
Jego rzekomo podejrzana organizacja służy do wykorzystywania ludzi i wyłudzania od nich
pieniędzy do ostatniego grosza. Dosłownie brzmi to tak:
Billy nie byłby Billym, gdyby nie wykorzystywał robotników, każe bowiem członkom swojej
sekty oraz tym, którzy pragną nimi zostać, pracować kilka dni lub tygodni bez zapłaty —
jedynie za jedzenie i nocleg.
Punkt 10 statutu FIGU mówi natomiast:
Jeśli szczęśliwym zrządzeniem losu, zechcesz pracować kilka dni lub nawet tygodni w
Centrum, wówczas jego współmieszkańcy będą Ci za to wdzięczni. Zgodnie z punktem 2, 3 i
4 statutu nie możemy niestety zaoferować Ci wynagrodzenia i noclegu u siebie. Możemy
jedynie zaoferować Ci zakwaterowanie i wyżywienie w restauracji Freihof w Schmidruti.
Co się tyczy pierwszej sprawy, to chciałbym podkreślić, że Wolna Wspólnota
Zainteresowanych nie jest żadną sektą, chociaż tak może się komuś wydawać. Jeżeli zaś
chodzi o drugą, to zdecydowanie odrzucam wszelkie pomówienia, że Billy jest
wyzyskiwaczem.
Komentując przytoczony fragment artykułu, należy zaznaczyć, że pod względem treści nie
odbiega on zbytnio od punktu 10 statutu, niemniej jego wydźwięk jest całkowicie fałszywy,
ponieważ nie uwzględnia punktów 2, 3 i 4, które są bardzo istotne. Punkt 2 Statutu brzmi:
Każda Twoja praca wykonywana u nas i na naszą rzecz, wykonywana jest dobrowolnie i bez
jakiegokolwiek wynagrodzenia.
97
Punkt 4 mówi zaś:
Zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem nie jesteśmy restauracją i w związku z tym nie
wolno nam żywić ludzi w zamian za pracę, o ile nie są oni bezpośrednimi członkami rodzin,
krewnymi lub też bliskimi przyjaciółmi mieszkańców Centrum.
Punkt 3 z kolei:
Z powodu nieustannego wzrostu kosztów utrzymania oraz z uwagi na obowiązujące przepisy
prawa nie jesteśmy w stanie płacić Ci pieniędzmi za Twoją pracę.
Nie płacimy nikomu za pracę nie tylko dlatego, że popadlibyśmy w kolizję z prawem, ale
przede wszystkim dlatego, że nie stać nas na to. Dotyczy to również wszystkich członków
naszego stowarzyszenia. Nasz nieoceniony członek grupy, Silvano, pracuje na przykład od lat
na gospodarstwie jako rolnik i pomoc do wszystkiego całkowicie dobrowolnie, otrzymując w
zamian jedynie wyżywienie i zakwaterowanie. Uzupełnieniem tego skromnego
wynagrodzenia jest kilkaset franków kieszonkowego, które otrzymuje co miesiąc od innych
osób posiadających pieniądze. Jesteśmy zadowoleni, że cały czas radzimy sobie finansowo.
Dlatego też mile witamy wszelką pomoc, pod warunkiem że jest dobrowolna. Wszyscy,
którzy decydują się na nią, robią to oczywiście świadomie, mając na względzie dobro sprawy.
My wszyscy, to znaczy główni członkowie FIGU oraz bliżsi i dalsi współpracownicy,
pracujemy w ten sposób od lat mając na celu jak najlepsze spełnienie misji przez Bilły'ego.
Mimo tych wyjaśnień, wciąż jeszcze nie odpowiedziałem na pytanie: „Kto finansuje Billy'ego
i z czego żyje on i jego rodzina?" Prawdę powiedziawszy, to jego prywatna sprawa, niemniej
aby rozwiać błędne wyobrażenia na ten temat, omówię to pokrótce.
Billy pobiera skromną rentę inwalidzką oraz otrzymuje pieniądze za sprzedane publikacje.
Poza tym ma prawo wraz ze swoją rodziną do mieszkania w Centrum do końca życia,
podobnie jak każdy inny jego mieszkaniec. Billy i jego rodzina nie dysponują żadnym
majątkiem, zarówno na terenie Centrum, jak i gdzie indziej. Innymi słowy cała posiadłość
Semjase-Silver-Star-Center oraz jej kapitał jest własnością całej grupy. Zadaniem wszystkich
członków owej społeczności jest stała rozbudowa Centrum, aby było ono miejscem spotkań
jak największej liczby ludzi pragnących poznawać prawdę. Sytuacja finansowa Billy'ego z
biegiem lat
98
ustabilizowała się, lecz mimo to nadal nie może on sobie pozwolić na większe wydatki. W
pierwszych latach budowy Centrum, już na samym początku swojej działalności misyjnej,
która zainicjowana została w roku 1975, przeznaczył na ten cel całe swoje oszczędności.
Jeszcze dzisiaj finansuje FIGU. Najwyższy już jednak czas, aby zaczął myśleć o swojej
rodzinie, bowiem każdy powinien posiadać pewną rezerwę pieniędzy na nieprzewidziane
wydatki, na przykład nieszczęśliwy wypadek. Jak już wspomniałem, pełnienie misji proroka
w naszych czasach pochłania mu dużo czasu, przez co nie ma go na normalne zajęcia. Z
powodu swojego antymaterialistycznego nastawienia popadł w wewnętrzny konflikt, bowiem
z jednej strony stale potrzebował pieniędzy, których mu zawsze brakowało, na utrzymanie
rodziny, a z drugiej musiał przestrzegać zasady, którą mu wpoił Sfaath, że wiedzy nie wolno
sprzedawać za pieniądze. W końcu pojął, że w tym materialistycznym świecie nie można bez
nich egzystować. Niezmordowanie pracuje z wszystkich sił dla dobra FIGU, nie bacząc na
swoje zdrowie. Jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni, zaś o rzekomym zysku finansowym i
wykorzystywaniu innych w ogóle nie może być tu mowy. I wszyscy powinni o tym pamiętać.
5. Demonstracje siły duchowej Billy'ego
W dawnych czasach prorocy wędrowali wzdłuż i wszerz kraju rozpowszechniając wśród ludzi
wiedzę i w różny sposób demonstrując swoją siłę duchową. Z uwagi na nierozumienie istoty
tych pokazów nazywano je cudami i w tej postaci przeszły one do historii. Współczesny
prorok nie musi dokonywać tego rodzaju demonstracji, bowiem obecnie każdy człowiek ma
określoną wiedzę i kieruje się intelektem a nie wiarą w poszukiwaniu prawdy. Dlatego
między innymi Billy wykorzystuje swoją siłę duchową tylko wtedy, gdy nie ma widzów.
Mimo to jednak kilku członkom stowarzyszenia dane było przekonać się o niej na własne
oczy. Poniżej przedstawiam kilka krótkich relacji ze zdarzeń, których byli oni świadkami.
5.1. Wpływanie na ludzi impulsami myślowymi
(według relacji Bernadetty Brand)
Bernadetta mieszka w Hinterschmidruti i codziennie jeździ do pracy do Zurychu. 11 stycznia
1979 roku jak zwykle wyszła około godziny 16. ze swojego zakładu pracy z zamiarem
powrotu prosto do domu. Wiedziona jakimś dziwnym impulsem postanowiła jednak pojechać
tym razem inną niż zwykle, okrężną drogą. Z powodu złej orientacji w terenie przegapiła
właściwe skrzyżowanie i pojechała w zupełnie innym kierunku. W końcu
99
znalazła odpowiednie miejsce do zawrócenia i ustawienia się na właściwym pasie jezdni. W
tym momencie opanował ją nagły niepokój i zwątpienie. Jej myśli zaczęły krążyć wokół
osoby Billy'ego — początkowo bez konkretnej przyczyny, ale potem przypomniała sobie, że
Billy dzień wcześniej mówił jej, że w pewnym sklepie w Dübendorfie są dwa urządzenia,
które chciałby kupić. Poddając się temu impulsowi zawróciła i pojechała w kierunku
Dübendorfu. Po dotarciu na miejsce zjechała na prawą stronę jezdni i ku swemu zdziwieniu
ujrzała przed sobą Billy'ego z jednym ze swoich synów. Zatrzymała się i pozdrowiła ich
wyrażając swoje zdziwienie spotkaniem ich w tym miejscu.
Okazało się, że Billy czekał na Jacobusa, z którym miał się udać na umówione spotkanie do
Zurychu. Ponieważ Jacobus spóźniał się, Bernadet-ta zaproponowała mu podrzucenie go tam.
Odjechali zostawiając Jacobuso-wi wiadomość.
Spotkanie odbyło się mimo piętnastominutowego spóźnienia. Gdy w końcu Jacobus dotarł na
miejsce, rozmowa Billy'ego była już zakończona. Nazajutrz Bernadetta poprosiła Bilły'ego,
aby wyjawił jej, jak doszło do tego ich rzekomo przypadkowego spotkania. W odpowiedzi
Billy wyznał jej:
- Miałem przeczucie, że Jacobus nie będzie mógł przybyć na czas i przypomniałem sobie, że
właśnie o tej porze wracasz zwykle z pracy do domu. Skoncentrowałem się na tobie i
zwabiłem cię do siebie przy pomocy tak zwanego wpływania na ludzi impulsami myślowymi.
Jest to nic innego jak przekazywanie określonej osobie impulsu wywołującego u niej pożąda-
ne myśli i działanie.
Zdaniem Bernadetty impulsy Billy'ego były tak silne, że nie mogła w żaden sposób się im
oprzeć. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek przypadku.
5.2. Umysłowy telefon Billy'ego
Gdy przed wypadkiem w 1982 roku Billy był jeszcze w pełni sił duchowych, od czasu do
czasu przywoływał do siebie telepatycznie ludzi, których pilnie potrzebował. Jako przykład
chciałbym przytoczyć zdarzenie z maja 1979 roku dotyczące pewnej młodej kobiety
mieszkającej w Monachium. Przekazał jej telepatycznie, aby załatwiła pewną sprawę i
przyjechała na najbliższy weekend do Hinterschmidrüti. Po tym myślowym przekazie wziął
do ręki książkę Prorok, która akurat leżała na stoliku i przewertował ją pobieżnie, nie mając
pojęcia, do kogo należy i kto ją tam położył. Pomyślał przy tym: „To byłoby coś dla naszego
członka grupy, Elsi Moser".
Młoda kobieta z Monachium przybyła zgodnie z prośbą Billy'ego i przekazała niczego nie
spodziewającej się Eli Moser małą paczuszkę,
100
dodając, że wypożyczyła tę książkę w bibliotece i przywiozła ją zgodnie z życzeniem.
Jak to się stało?
Otóż owa młoda kobieta odebrała telepatyczne wezwanie Billy'ego, a następnie myśl, że Elsi
poprosi ją o tę właśnie książkę. W ten sposób spełniony został właściwy cel telepatycznego
„telefonu".
Oprócz tej stosunkowo prostej formy komunikacji Billy opanował także telepatię duchową, za
pomocą której dokonuje wymiany poglądów z istotami pozaziemskimi. Ich wzajemne
kontakty odbywają się prawie wyłącznie w tej postaci (patrz podrozdział „Telepatia
duchowa" w rozdziale VI).
5.3. Niesamowite siły
(według relacji nieznanej z imienia osoby)
Poniższa historia wyda się zapewne osobom postronnym niewiarygodna i fantastyczna,
niemniej jest wielu świadków, którzy mogą zaręczyć, że to, co opisuję, wydarzyło się
naprawdę. Dotyczy ona jednej z niezwykłych sztuczek, którą Billy zademonstrował w noc
sylwestrową z 1977 na 1978 rok. Podczas spotkania, jakie miało wówczas miejsce, jeden z
obecnych na nim wpadł na pomysł, aby Billy zademonstrował wszystkim jeszcze raz zginanie
łyżki.
Elsi Moser podała mu łyżeczkę od herbaty, którą Billy ujął między kciuk i palec wskazujący,
po czym na oczach wszystkich zaczął ją powoli zginać, aż w końcu upuścił na stół.
Widać zgromadzonym (około 20 osób) było tego za mało, bo zaczęli prosić go o dalsze
sztuczki. Odmówił, ale na nic się to nie zdało. Zgromadzeni nie dawali za wygraną. Był
zawiedziony, że tak bliskie mu osoby domagają się od niego takich dowodów jego „siły
duchowej". Mocno rozczarowany wziął do ręki monetę dziesięciocentymową i spytał: „Co
mam z nią zrobić?" Ktoś zawołał, żeby „odcisnął na niej swoje linie papilarne". „Dobrze" - -
odrzekł i mocno ścisnął monetę palcami, po czym uderzył pięścią z dużą siłą o blat stołu, aż
wszyscy podskoczyli przestraszeni, sądząc, że właśnie wpadł w złość. Moneta wyślizgnęła się
z jego palców - - jej powierzchnia pokryta była wyraźnie widocznymi, odciśniętymi na niej
liniami papilarnymi.
Lecz i ta demonstracja nie wystarczyła niektórym, bowiem zaczęli oni coraz głośniej krzyczeć
domagając się dalszych sztuczek. Billy wyjął wówczas dwie monety, jednofrankówkę i
dwufrankówkę, i położył je na stół, pytając, co ma z nimi zrobić. Nie otrzymawszy żadnej
odpowiedzi, Wziął jednofrankówkę do prawej ręki i zacisnął pięść. Gdy potem ją otworzył,
moneta była zgięta. To samo zrobił z dwufrankówką.
101
Kilka osób wciąż było nienasyconych. Ktoś podał Billy'emu następną monetę —
dwufrankówkę. Billy wziął ją z grymasem niechęci na twarzy, przesunął po dłoni i następnie
zacisnął wokół niej palce. Zmęczonym głosem powiedział, że to już ostatnia sztuczka tej
nocy. Uniósł gwałtownie rękę na wprost Haralda Procha i skrzywił się z grymasem bólu na
twarzy. Jego twarz przybrała dziwnie obcy wyraz, skóra stała się przezroczysta, a z oczu
pociekły łzy. Całe jego ciało zaczęło drżeć. Wzrok miał utkwiony gdzieś w oddali. W
pomieszczeniu zapadła martwa cisza. Wszystko to trwało 10-15 sekund. Zatrząsł się mocno
blady jak kreda i powoli otworzył dłoń, z której wypadła na stół ku zdziwieniu wszystkich
całkowicie zdeformowana dwufrankówka.
Zupełnie wycieńczony przywarł do ramienia Elsi. Minęło kilka minut, zanim zaczął mówić.
Jego usta były sinoblade, a na dłoni widniał ślad po oparzeniu. Dlaczego? Z niedowierzaniem
oglądaliśmy tę monetę, podając ją sobie z ręki do ręki. Była zdeformowana i przepalona.
Wyłącznie siłą umysłu Billy wytworzył w swojej dłoni temperaturę 1500 stopni Celsjusza.
Siad oparzenia na dłoni powstał na skutek nagłego spadku koncentracji wywołanego silnym
zmęczeniem, który spowodował chwilowy brak kontroli temperatury i częściowe poparzenie
dłoni przez rozgrzaną dwufrankówkę.
Jeden ze świadków tego pokazu powiedział potem: „Nikt z nas nie będzie więcej prosił
Billy'ego tego rodzaju sztuczki. Ujrzeliśmy to wszystko na własne oczy, więcej nie ma
potrzeby".
Cóż można o tym powiedzieć? Z pozoru Billy wygląda jak każdy z nas, jednak w środku
różni się od nas diametralnie. Jakże wielkiego ducha musi być człowiek, który posiadając
takie możliwości, nie wykorzystuje ich w celach materialnych.
5.4. Piec
(według relacji Bernadetty Brand)
30 kwietnia 1977 roku Billy, Kalliope, Engelbert Wachter, Hans Schutz-bach, Dolf Berroth,
Jacobus Bertschinger i Bernadetta Brand usiedli późnym wieczorem po wyczerpującym dniu
przy stole, rozmawiając o różnych sprawach. Byli w dobrym nastroju, do którego przyczynił
się również wermouth, po lampce którego wypili. Jedynym ich zmartwieniem, które mąciło
ich dobry nastrój, był ciężki, ważący blisko 500 kg żeliwny piec stojący na drodze przed
wozownią, który należało przesunąć o przynajmniej jeden metr, na jej skraj.
Na pytanie Billy'ego, czy są chętni pomóc mu w tym, nikt nie odpowiedział, co nie było aż
takie dziwne, biorąc pod uwagę ogólne zmęcze-
102
nie wszystkich. Niektórzy zaczęli nawet żartować, jak to dobrze byłoby, gdyby ktoś usunął go
z drogi za pomocą telekinezy. Nikomu poza Billym nie przyszło na myśl, że to jest możliwe.
Nagle zamilkł i w zamyśleniu zaznaczył jakiś punkt na blacie stołu. Po chwili oznajmił
wszystkim, jak gdyby nigdy nic: „Jest już przesunięty". Nieco zdziwieni i zaskoczeni
spojrzeli na niego i zapytali, jakby nie bardzo wiedząc, czy myślą o tym samym: „Co, piec?"
Billy skinął twierdząco, po czym wyjaśnił, że przesunął go telekinetycznie. Z powodu
zmęczenia nie był niestety w stanie przenieść go w inne miejsce unosząc go w górę.
Gdy już się ściemniło, wszyscy zgromadzeni przy stole wzięli latarki i poszli to sprawdzić.
Kiedy stwierdzili, że nie kłamał, ich radość była ogromna, zaś Billy po raz kolejny pokazał,
jaka drzemie w nim siła i że może być ona wykorzystywana, nawet gdy człowiek jest
zmęczony.
5.5. Potęga sił umysłu
(według relacji Hansa Schutzbacha)
W niedzielę 5 listopada 1977 roku pobudzony dyskusją o sile duchowej Billy udzielił
zgromadzonym lekcji poglądowej za pomocą siedmiokilog-ramowego krzesła kuchennego,
która miała pokazać im, jaka jest różnica, kiedy się z niej korzysta i kiedy nie używa się jej.
Najpierw zademonstrował zły przykład, a mianowicie marnowanie sił, które ma miejsce,
kiedy do wykonywania pracy używa się wyłącznie siły fizycznej. W tym celu wsunął palec
ręki pod oparcie krzesła i uniósł je. Wskutek wysiłku żyły na jego szyi nabrzmiały, a palce
zbielały. Po chwili ciężko oddychając opuścił krzesło na podłogę.
Następnie przedstawił właściwy przykład. Tym razem do podniesienia krzesła użył
dodatkowo siły duchowej. Skoncentrował się i jak poprzednio uniósł krzesło do góry.
Lekkość, z jaką to wykonał, była zdumiewająca. Bez widocznego wysiłku trzymał je w górze,
jak gdyby było lekkie jak piórko.
Ten przykład pokazuje, jak korzystne jest wspieranie siły fizycznej siłą duchową.
5.6. Z początku pomyślałem, że śnię...
(według przeżycia Freddy 'ego Kropfa)
Czas budowy Centrum w Hinterschmidrüti był bardzo trudny dla wszystkich. Z jednej strony
jego członkowie musieli pracować zawodowo, aby zarobić na swoje utrzymanie, z drugiej zaś
pomagać w nim w różnych pracach, przez co byli obciążeni podwójnym wysiłkiem. W tej
sytuacji zdarzało się, że Billy używał swojej siły duchowej, aby odciążyć siebie i innych od
ciężkiej pracy fizycznej, a także zaprezentować szczególnie
103
pilnym pracownikom jedną z swoich sztuczek, chcąc w ten sposób poprawić im humor lub
wynagrodzić ich za ciężką pracę.
Oto, co wiosną 1983 roku przeżył Freddy, Silvano i Thomas, gdy jechali traktorem z
Hinterschmidrüti do Pfaffikon. Za kierownicą siedział Billy, który prowadził pojazd wzdłuż
całej, pełnej zakrętów trasy z Centrum do Wiły i stamtąd dalej na południe. Wszyscy trzej
siedzieli z tyłu na przyczepie i dyskutowali.
Nagle Freddy zaniemówił patrząc ze zdziwieniem na kabinę kierowcy. Nie wierzył własnym
oczom. Billy siedział sobie w niej wygodnie rozparty nie dotykając przyrządów
sterowniczych. Traktor poruszał się całkowicie samoczynnie — skrzynia biegów, hamulec,
sprzęgło i pedał gazu działały same. Czy coś takiego jest możliwe? Wszyscy trzej odnieśli
wrażenie, że śnią, że to jakiś senny pojazd sterowany zdalnie lub automatycznie. W ten
sposób dotarli do Pfaffikon, załatwili co trzeba i w ten sam sposób wrócili do
Hinterschmidruti. Po około 40 kilometrach jazdy Billy wysiadł z kabiny traktora i uśmiechnął
się do całej trójki, jak gdyby nic się nie stało.
Freddy wyznał, że z początku poczuł się nieswojo, ale gdy zobaczył, że jazda jest bezpieczna
i przebiega bez komplikacji, zaczęło mu to nawet sprawiać przyjemność. Był to kolejny
przykład na potęgę siły duchowej i jej możliwości.
5.7. Wiadomo, jak...
(obserwacje Ewy Bieri, Bernadetty Brand i Guido Moosbruggera) Jeżeli chcemy dowiedzieć
się czegoś konkretnego, zwykle sięgamy po leksykon lub encyklopedię i szukamy objaśnienia
danego pojęcia, ale w przypadku błędnej jego nazwy nasze poszukiwania często są
bezskuteczne i wówczas często cenna okazuje się czyjaś rada.
W rzeczywistości istnieje coś takiego jak uniwersalna pamięć, w której gromadzone jest
wszystko. Ludzie obeznani z ezoteryką wiedzą zapewne,
0 czym mówię. Mam tu oczywiście na myśli tak zwaną Pamięć Kosmiczną nazywaną także
Blokiem lub Bankiem Pamięci. (Oprócz Pamięci Kosmicznej każda zamieszkała planeta
posiada własną pamięć planetarną znaną w kręgach ezoterycznych jako Kronika Akaszy).
Owa Pamięć Kosmiczna nie jest jednak uchwytna ani widoczna, jest to swego rodzaju blok
energetyczny odpowiedzialny za cały wszechświat. Gromadzone są w niej wszelkie impulsy
myślowe wszystkich form życia z całego wszechświata
1 przechowywane na zawsze. Zmagazynowane są tam wszystkie istotne dane na temat
przeszłych, teraźniejszych i przyszłych wydarzeń, które nigdy nie giną. Wszystkie te dane
można wywołać, jeśli wie się, jak się do niej podłączyć. W ten sposób można otrzymać
wyczerpującą odpowiedź na
104
swoje pytanie. Warunkiem jest jednak umiejętność absolutnie logicznego myślenia, czego
niestety większość Ziemian jeszcze nie potrafi. Logiczne myślenie oznacza bowiem
rozumowanie zgodnie z prawami Kreacji oraz działanie i życie zgodnie z nimi. Bez tej
umiejętności niemożliwe jest świadome wywołanie czegokolwiek. Jeżeli jakieś działanie
podjęte zostanie podświadomie, to dotarcie do tej pamięci jest możliwe, bowiem pod-
świadomość posiada tę niezbędną umiejętność. Pamięć Kosmiczna odmawia jednak
odpowiedzi, w przypadku gdy pytający nie powinien jej znać, z uwagi na to, że może być ona
dla niego za trudna do strawienia lub gdy mogłaby spowodować zbyt duży skok w rozwoju.
Krótko mówiąc, człowiek może korzystać z niej, zarówno świadomie, jak i podświadomie,
ale pod określonymi warunkami.
Jak nam wiadomo, Billy może świadomie podłączać się do niej, lecz czyni to rzadko i z
reguły tylko wtedy, gdy nie ma czasu na poszukiwania istotnych danych do swoich artykułów
gdzie indziej. Jednym ze świadków tego typu zdarzenia była Ewa. Było to 6 października
1983 roku. Billy zawołał ją wtedy do swojego gabinetu. Siedział przy biurku z długopisem w
ręce. Powiedział jej, aby zamknęła drzwi, zasłoniła zasłony i zgasiła światło. Po chwili zaczął
pośpiesznie coś notować. Nie trwało to jednak długo i zaraz potem mogła znowu zapalić
światło. Billy podłączył się właśnie do Pamięci Kosmicznej i zapisał otrzymaną odpowiedź na
przygotowanej kartce.
Jeśli się chce, wszystko może być proste. Nic nie jest u nas tajemnicą i razem z Bernadettą
mogliśmy się przyglądać, jak Billy korzystał z Pamięci Kosmicznej. Bezpośrednią przyczyną
sięgnięcia do niej w naszym przypadku był artykuł „Iloraz mózgu Ziemian", który Billy pisał
do swojego pisma Czas Wodnika, numer 4 (patrz definicja iloraz mózgu na końcu rozdziału).
Przy ustalaniu wartości procentowych za rok 1844, w którym liczba mieszkańców Ziemi
wynosiła około 1,4 miliarda, wkradł się błąd liczbowy i nie zgadzał mu się rachunek. Nie
mogąc sobie z tym poradzić zawołał mnie i Bernadettę do swojego gabinetu, mając nadzieję,
że pomożemy mu rozwiązać ten problem. Lecz i my nie wiedzieliśmy, jak to rozwikłać. W
końcu Billy postanowił podłączyć się do Pamięci Kosmicznej. Położył w tym celu głowę w
poprzek kikuta lewej ręki, zaś do prawej wziął długopis. Następnie skoncentrował się i
wywołał z niej wartości procentowe, które —• mając cały czas zamknięte oczy — zapisał
jedna pod drugą na kartce papieru formatu A4. Gdy je potem podliczyliśmy, otrzymaliśmy
sumę wynoszącą dokładnie 100%. W ten sposób znaleźliśmy przeoczone poprzednio 1,8%.
Na kartce papieru były następujące wartości procentowe: 60 — 24,08 - 9,007 — 5,1 — 0,008
— 0,003 — 0,002 i brakujące 1,8.
105
Wartości te pokazują, ile wynosił materialny iloraz mózgu ludności Ziemi w roku 1844:
1,800% = 25.200.000 Ziemian poniżej 10,0%
60,000% = 840.000.000 Ziemian między 10,0-11,0%
Środa, 19 maja 1976 INDIANIE-OLBRZYMY UPROWADZILI BIAŁE KOBIETY Dzikie olbrzymy, które
od 400 lat uważane były za wymarłe LIMA (Peru) — Dzicy olbrzymi odziani w skóry wdarli się do położonej
w dżungli peruwiańskiej wioski La Pampa del Sacrament. Przy pomocy prymitywnych siekier wymordowali
wszystkich mężczyzn, z wyjątkiem dziewięciu, których ciężko ranili. Następnie wybrali 3 najpiękniejsze białe
kobiety i uprowadzili je ze sobą.
Było to przed dwoma tygodniami. Kilka dni później grupa rudowłosych mężczyzn mierzących po około 2,15 m
wzrostu napadła na myśliwych obozujących w dżungli.
— Nadeszli z oszczepami i kijami — powiedział świadek tego zdarzenia peruwiańskiemu pismu Ultima Hora.
Odniósłszy rany myśliwi musieli się wycofać.
Miejscowa ludność żyje teraz w nieustannym strachu. Naukowcy i historycy zadają sobie natomiast pytanie:
„Kim są ci olbrzymi rudzielcy?"
Opis tych olbrzymów pokrywa się z opisem Indian ze szczepu „Chanka". Ci czerwo-noskórzy przez ponad 400
lat uchodzili za wymarłe plemię.
Skutecznie przeciwstawiali się próbom cywilizowania. Potem zaginął o nich wszelki słuch. Aż do dzisiaj...
Pojawiło się z nicości — niesamowity trójkąt połyskiwał srebrzyście na niebie nad Norymbergą. Nie poruszał
się, lecz migotał.
Tysiące ludzi wpatrywały się w niebo jak zauroczeni. Setki przestraszonych ludzi dzwoniły przez cały dzień na
policję oraz do stacji meteorologicznej mówiąc: „Nad nami lata olbrzymie UFO. Zróbcie coś. Boimy się .
Gdy to UFO było widać jeszcze następnego dnia, ekipa z Telewizji Bawarskiej wyruszyła w jego kierunku
samolotem odrzutowym Lear. Pilotował go szef norymberskiego lotniska Helmut Muller-Gutermann. Pilot:
„Lecieliśmy za tym UFO wznosząc się aż do pułapu 12.300 m, ale nie mogliśmy się do niego zbliżyć".
Posługując się dwumetrowym teleskopem kierownik stacji meteorologicznej w Norymberdze Eckard Póhl
dostrzegł nieco więcej: „Wyglądało to jak zdeformowana, wydłużona z przodu, piramida o średnicy około 150
m. Reszta wyglądała jak przezroczysta folia plastykowa".
Zagadkę tę rozwiązał w końcu, w piątek przed południem, kierownik kontroli lotów z Manching Gertwin
Huhnerbein: „Jesteśmy pewni, że ten «nieznany obiekt latający» jest badawczym balonem stratosferycznym".
doń zbliżały. Potem zobaczyłem ciemne punkty, plamy, na tym dużym obiekcie wyglądające
jak jakieś narośle. Coś podobnego widziałem na olbrzymim statku Ptaaha [gigantyczny
statek-baza dowodzony przez ojca Semjase, Ptaaha], w związku z czym pomyślałem, że to
podobny sta-tek-matka wyglądający jak swego rodzaju fatamorgana lub lustrzane odbicie.
Odrywające się od niego z prawej strony błyszczące punkty wziąłem za statki promienne, a
ciemne punkty i plamy za wloty do hangarów. Z obliczeń przeprowadzonych na podstawie
jego pozornej wielkości i odległości wyszło mi, że jego średnica wynosiła 320-340 metrów.
TALJDA: Zanim przyszłam tutaj, Quetzal przestrzegł mnie przed tobą, ponieważ jak się
przekonaliśmy, ten obiekt nie umknął waszej uwadze.
BILLY: Tak? A to dlaczego Quetzal ostrzegł cię przede mną?
TALJDA: Przysłuchiwał się twojej rozmowie z Thomasem i słyszał, co mu mówiłeś.
Zauważony przez was obiekt był rzeczywiście statkiem kosmicznym, jednak widzieliście
tylko jego odbicie, ponieważ w rzeczywistości szybował on bezpośrednio nad waszym
Centrum. Celem tego przelotu było zbadanie tego najbardziej znanego miejsca na Ziemi i
przyjrzenie się przebywającym w nim ludziom. Ze względów bezpieczeństwa, doskonale
znanych ci zresztą, był zabezpieczony przed lokalizacją, jednak w niewytłumaczalny dla nas
sposób powstały owe odbicia widoczne w atmosferze w odległości wielu kilometrów. Jak ci
wiadomo, inni wcale nie muszą posługiwać się taką samą techniką, jak my. Druanie posługują
się zupełnie innymi metodami zabezpieczającymi. A propos twoich obliczeń — zauważone
przez was lustrzane odbicie tego obiektu znajdowało się na wysokości około 26.000 metrów i
w odległości mniej więcej 36 kilometrów, zaś jego średnica wynosiła około 350 metrów.
Twoje obliczenia są więc zaskakujące dokładne.
185
Kolonia. Zagadkowy jarzący się obiekt latający w nocy z poniedziałku na wtorek pozbawił snu mieszkańców
dzielnicy Holweide w Kolonii, policję zaś postawił na nogi. Pierwsze telefony do policji napłynęły od
mieszkańców miasta z prawego brzegu Renu około godziny 23.10.
Patrol „Arnold 19/20" udał się na miejsce obserwacji w dzielnicy Holweide. Dotarłszy na miejsce, zameldował:
„Na niebie jarzący się kolisty obiekt ze świecącą aureolą". Niestety nie można było określić wysokości i
wielkości tego niecodziennego zjawiska.
Policja zwróciła się do kontroli lotów na lotnisku. Okazało się, że ich urządzenia namiarowe nie wykazywały
obecności jakiegokolwiek obiektu. Za pomocą lornetki można było ujrzeć balonowaty twór ze źródłem światła w
środku. Przez całą jego długość przebiegały pionowe i poziome linie.
Uwagę policji zwróciło świecące światło. Wykluczono, aby mogła to być gwiazda. Po około 1 godzinie obiekt
zniknął zasłonięty chmurami, które w międzyczasie zasnuły niebo. Kolońska policja zarejestrowała w pamięci
komputera pojawienie się tego nieznanego obiektu latającego. Pod względem kształtu, koloru i wyglądu
zewnętrznego przypominał on obiekt, który tydzień temu obserwowano nad Norymbergą. Przypuszcza się, że
mógł to być balon metereologiczny o średnicy około 80 m.
KOLONIA (dpa)
Zagadkowy obiekt latający zaparł dech w piersiach policji i mieszkańców Kolonii w nocy z poniedziałku na
wtorek. Liczne telefony od mieszkańców miasta potwierdziły obserwacje urzędników policji: „Uderzające
jaskrawe światło, okrągły przedmiot ze świecącą aureolą". Nocne poszukiwania tego obiektu okazały się jednak
bezowocne.
220
przed sądem. [...] Gdyby [Billy] korzystał z czyjejś pomocy, nie musiałby wypróbowywać
wszystkich modeli [aparatów], aby sprawdzić, który z nich będzie dla niego
najporęczniejszy.2
Billy Meier zaprosił nawet któregoś razu Willy Bara na spotkanie ze statkiem Plejadan, ale
ten odrzucił to zaproszenie. Pomocnik Bara Fritz Kindlimann nie stwierdził na filmach
Billy'ego jakichkolwiek śladów manipulacji i potwierdził, że są one prawdziwe.
2. Wyniki niektórych analiz zdjęć i filmów
Analizy zdjęć i filmów Billy'ego przeprowadzone w USA nie wykazały jakichkolwiek śladów
fałszerstwa. Poniżej przytaczam kilka wypowiedzi na ten temat:
Oglądając zdjęcia specjalista od efektów specjalnych, Wally Gentleman, twierdził:
Zastanawiam się, czy jest tu wykorzystana specjalistyczna wiedza, czy też nie? Jeżeli nie, to
te zdjęcia muszą być prawdziwe.3
Po ich obejrzeniu dodał:
Jednoręki człowiek nie mogłaby w żadnym wypadku sfałszować tych zdjęć bez pomocy
innych osób. [...] Musiałby dysponować liczącą co najmniej piętnaście osób grupą. [...]
Gdybyśmy chcieli nakręcić podobne ujęcie [chodzi o jeden z krótkich filmów nakręconych
przez Billy'ego], ktoś, kto by zamówił u mnie podobną robotę, musiałby mi za to zapłacić
30.000 dolarów. Poza tym do jej wykonania potrzebowałbym odpowiednio wyposażonego
studia. Gdybym go nie miał, trzeba by było wyłożyć dodatkowe 50.000 dolarów na sprzęt.4
Eric Eliason, ekspert od analizy zdjęć pracujący w Służbie Geologicznej Stanów
Zjednoczonych, w rozmowie z Gary Kinderem powiedział:
Mogę tylko powiedzieć, że w materiale, jakim dysponowałem, nie
2
Gary Kinder Lata świetlne (Light Years), Agencja Nolpress, Białystok, 1993, str. 158.
3
Tamże, str. 214.
221
stwierdziłem niczego podejrzanego, jeśli chodzi o nakładanie obrazów. Gdyby takie nałożenie
miało miejsce, komputer by je wykrył, lecz tam niczego takiego nie było.5
Dr Michael Malin, fizyk oraz specjalista w dziedzinie nauk planetarnych i geologii, tak
wyraził się o zdjęciach Billy'ego:
Te fotografie są o wiele lepsze od wszystkich zdjęć NOLi, jakie miałem okazje dotychczas
oglądać [...]. Widoczne na nich obiekty wyglądają niezwykle realnie. [...] Nie odkryłem [...]
na tych zdjęciach żadnych [...] nieprawidłowości. Z tego, co widziałem, mogłem wysnuć
wniosek, że te zdjęcia nie zostały sfabrykowane.6
Fizyk Neil Davis po zbadaniu zdjęć pod względem ostrości, kolorów, oświetlenia oraz
ewentualnego fotomontażu i zastosowania modeli w końcowym wniosku napisał:
W trakcie badania zdjęcia nie odkryto niczego, co by wskazywało, że widoczny na nim obiekt
[statek kosmiczny] jest czymś innym niż sfotografowanym z pewnej odległości dużym
urządzeniem.7
3. Analiza próbki metalu
Szef grupy amerykańskich badaczy stwierdził, że chociaż sfałszowanie zdjęć lub filmów jest
teoretycznie możliwe, to z całą pewnością wykluczone jest spreparowanie stopu metali
dostarczonego Billy'emu przez istoty pozaziemskie. Jego zdaniem stwierdzenie
pozaziemskiego pochodzenia tej próbki jest jednym z najlepszych dowodów, jakiego
dostarczono.
Gary Kinder dziwił się, że Billy przez 3 lata siedział cicho, nic nie mówiąc o tych kawałkach
metalu, które otrzymał od swoich pozaziemskich przyjaciół, dzięki którym mógłby o tyle
wcześniej potwierdzić autentyczność swoich kontaktów.
Jak się jednak wkrótce okazało, nie było to takie proste. Podjęta w roku 1979 pierwsza próba
ich zbadania, zakończyła się niepowodzeniem. Pierwsze oceny specjalistów były wręcz
zniechęcające, co było dodatkowo potęgowane brakiem odpowiednich środków finansowych,
zarówno
5 Tamże, str. 206-207.
6
Tamże, str. 208-209.
222
w Szwajcarii, jak i za oceanem. Efektem tego stanu rzeczy były bezwartościowe opinie, jak
na przykład ta wygłoszona przez pewnego metalurga z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie
mówiąca, że jedna z tych próbek stopu metali to „kawałek żeliwnego garnka kuchennego".
Nieoczekiwana zmiana nastąpiła, gdy grupie amerykańskich badaczy udało się po długich
staraniach pozyskać do przeprowadzenia analizy próbki stopu metali dwóch wybitnych
specjalistów. Byli to dr Edwin Walker z Tucson w stanie Arizona i dr Marcel Yogel, chemik z
laboratorium badawczego koncernu IBM w San Jose w Kalifornii. Dr Yogel jest pionierem w
dziedzinie technologii luminescencyjnej i wynalazcą nośnika magnetycznego do dzisiaj
używanego w dyskach pamięci, ponadto wniósł ogromny wkład w badanie płynnych
kryształów obecnie powszechnie stosowanych w różnego rodzaju wyświetlaczach.
Obaj naukowcy stwierdzili, że badana przez nich próbka stopu metali wytworzona została w
procesie zimniej syntezy. Metoda ta nie jest jeszcze znana na Ziemi.8
Podczas badania próbki dr Walker przeżył coś, co mu się jeszcze nigdy nie zdarzyło w czasie
jego trzydziestoletniej praktyki. W pewnym momencie bez jakiegokolwiek zewnętrznego
oddziaływania rozprysł się pleksi-glasowy pojemnik, w którym znajdował się fragment
badanego stopu. Jak się potem okazało, przyczyną były uwolnione elementy gazowe
wchodzące w skład stopu.9
W wywiadzie z Japończykiem Jun-Ichi Yaoi dr Yogel stwierdził między innymi:
Nie potrafię wyjaśnić, z jakiego typu materiałem miałem do czynienia. Jako naukowiec nie
potrafię tego porównać do żadnej znanej mi kombinacji materiałów. Czegoś takiego nie da się
wykonać przy użyciu żadnej spośród znanych na Ziemi technologii! Pokazałem tę próbkę
swojemu przyjacielowi metalurgowi, który obejrzawszy ją potrząsnął na koniec głową i rzekł:
„Nie mam pojęcia, jak można by to połączyć w całość". W chwili obecnej znajdujemy się
właśnie w tym punkcie. Myślę, że my, przedstawiciele świata nauki, powinniśmy rzetelnie
zbadać tę sprawę, zamiast przypisywać wszystko ludzkiej wyobraźni.10
8Brit Elders, Lee Elders, Thomas K. Welch UFO... Contactfrom the Pleiades, Genesis III
Publishing, Munds Park, 1980, str. 58.
9
Stimme der Wassermannzeit, nr 29, FIGU, Hinterschmidrüti, 1978.
10
Gary Kinder Lata świetlne, str. 221.
223
Gary Kinder dwukrotnie rozmawiał z dr. Vogelem, który za każdym razem obstawał przy
swojej opinii, że analizowana próbka metalu była jedyną w swoim rodzaju.
Dwa pociemniałe na skutek utleniania kawałki metalu nie zawierały niczego poza pewną
ilością zanieczyszczeń w postaci aluminium, siarki, srebra, miedzi i ołowiu, lecz mimo to
stanowiły dla niego niespodziankę.
- Kiedy dotknąłem utlenionej powierzchni — wspomniał Vogel
- pojawiły się na niej czerwone smugi a cała warstwa tlenku
zniknęła. Wystarczyło lekkie dotknięcie, o tak, aby odwrócić proces
utleniania i odsłonić czysty metal. Nigdy przedtem nie widziałem
podobnego zjawiska. To było coś niezwykłego.11
I dalej:
Zanim znajdujący się w posiadaniu Marcela Vogela z IBM złocis-tosrebrzysty trójkąt zniknął,
Vogel zdążył go umieścić pod kosztującym około 250.000 dolarów elektronicznym
mikroskopem skaningowym i zarejestrować przebieg jego badania za pomocą sprzężonej z
nim kamery video. Niewielka próbka zawierała w sobie bardzo czyste srebro, a także „bardzo,
bardzo czyste" aluminium, potas wapń, chrom, miedź, argon, brom, chlor żelazo, siarkę oraz
krzem. Jeden z oglądanych pod mikroskopem obszarów ujawnił „olbrzymi melanż niemal
wszystkich pierwiastków układu okresowego". Każdy z nich był przy tym wyjątkowo czysty.
— Było to niezwykłe połączenie — powiedział później — ale nie powiedziałbym, żeby
cokolwiek wskazywało na pozaziemskie pochodzenie próbki.
Bardziej niż ilość czy czystość występujących w próbce pierwiastków Vogela intrygowała ich
odrębność. Każdy pierwiastek łączył się z pozostałymi, a jednocześnie w jakiś sposób
zachowywał swoje typowe cechy. [...] W pewnym momencie w pobliżu środka próbki, przy
pięćsetkrotnym powiększeniu, odkrył dwie równoległe bruzdy połączone między sobą
licznymi wyżłobieniami tworzącymi precyzyjny wzór wykonany w metalu przy użyciu jakiejś
mikroskopowej technologii. Chyba jeszcze bardziej zaskakujący okazał się fakt, że
pierwiastkiem dominującym na tym niewielkim obszarze był metal ziem rzadkich tul.
11 Tamże, str. 171.
224
- Tego się zupełnie nie spodziewałem — powiedział Vogel. — Tul został wyodrębniony
dopiero podczas II wojny światowej jako produkt uboczny prac nad energią jądrową i to w
ilościach minimalnych. Jest pierwiastkiem nadal rzadko spotykanym, a jego wartość
wielokrotnie przewyższa wartość platyny. Ktoś musiał dysponować rozległą wiedzą
metalurgiczną, aby wpaść na pomysł podobnego połączenia.
Powiększenie wzrosło do 1600 razy i Vogel ujrzał rzeczy, jakich nigdy dotąd nie widział w
całej swojej karierze naukowej.
— Próbka odsłoniła przede mną cały nowy świat. Pojawiły się struktury w obrębie struktur...
bardzo, bardzo niezwykłe. Przy mniejszym powiększeniu widać zaledwie metaliczną
powierzchnię. Teraz pojawiły się struktury złożone z przenikających się płaszczyzn różnych
typów. To jest bardzo podniecające.
Vogel coraz bardziej wnikał w głąb metalu.
— Mamy teraz powiększenie 2500 razy. Widzę struktury podwójnie załamujące światło.
Bardzo ciekawe! To niezwykłe, aby metal przejawiał podobne właściwości. Kiedy wykonuje
się przekrój i po oszlifowaniu ogląda się jego powierzchnię, wówczas wygląda ona jak metal,
ma lustrzany połysk metalu, ale teraz, w spolaryzowanym świetle, okazuje się, że... tak, to
metal, ale jednocześnie... kryształ!12
Osobliwa jest również miękkość owego stopu metalu używanego do produkcji statków
kosmicznych przez Plejadan w przeciwieństwie do stopów stosowanych przez nas do budowy
kadłubów samolotów. Końcowy wynik tych skomplikowanych badań jednoznacznie świadczy
o pozaziemskim pochodzeniu tych metalowych próbek.
4. Analizy odgłosów statków Plejadan
Jak już wielokrotnie wspominałem, statki kosmiczne Plejadan posiadają zabezpieczenia
uniemożliwiające wykrycie ich za pomocą urządzeń wzrokowych, akustycznych oraz
radiolokacyjnych. Częściowe lub całkowite otwarcie ekranu ochronnego sprawia, że można
usłyszeć dobiegający od strony statku osobliwy i bardzo przenikliwy dźwięk.
Billy Meier miał trzy razy możliwość jego nagrania (dwa razy wiosną 1976 roku w pobliżu
Hinwil i raz w Sadelegg-Hinterschmidruti 18 czerwca 1980 roku). Nagrania te, zbadane przez
kilku naukowców, okazały się interesującą niespodzianką. Poniżej przedstawiam kilka z ich
opinii.
12
Tamże, str. 218-219.
225
Dwóch specjalistów w dziedzinie akustyki po przeprowadzeniu badań za pomocą
odpowiedniego sprzętu powiedziało Gary Kinderowi, że jeszcze nigdy dotąd nie spotkali się z
dźwiękami o tak nietypowej charakterystyce spektralnej oraz częstotliwościach.13
Specjalista w dziedzinie techniki komputerowej Nils Rognerud wyznał Kinderowi:
Patrząc na tę sprawę z naukowego punktu widzenia byłem nastawiony do niej sceptycznie, ale
te dźwięki naprawdę były niezwykłe.14
Inny specjalista stwierdził:
Komputer wykazał, że nagrany dźwięk stanowi mieszaninę 32 wąskich częstotliwości
perfekcyjnie ze sobą zespolonych, z których 24 znajduje się w zakresie słyszalności ludzkiego
ucha, zaś 8 poza nią.15
Inżynier dźwięku Steve Ambrose, wynalazca mikromonitora będącego mikroskopijnym
odbiornikiem radiowym sprzężonym z głośnikiem, stwierdził, że te nagrania posiadają kilka
zaskakujących właściwości:
W jaki sposób powieliłbyś ten dźwięk? Chodzi mi nie tylko o samo brzmienie, ale również o
to, co pojawi się na ekranie analizatora widma. Stworzenie czegoś, co brzmi podobnie, to
jedna sprawa, a stworzenie czegoś, co oprócz podobnego brzmienia zachowuje jednocześnie
całą złożoność tych oscylacji to druga sprawa. Jeśli to jest oszustwo, to chciałbym spotkać
faceta, który je sprokurował. Prawdopodobnie zarobiłby kupę forsy na efektach specjalnych.16
Komentując wyniki badań Ambrose'a Gary Kinder napisał:
Ambrose znał wielu ludzi w Hollywood zajmujących się tworzeniem efektów specjalnych, ale
żaden z nich nie był w stanie zdup-likować tych odgłosów.17
13 MUFON UFO Journal, nr 28, kwiecień 1987.
14
Gary Kinder Lata świetlne, str. 182.
15 Wendelle C. Stevens UFO... Contact from the Pleiades: Preliminary Investigation Report, UFO Photo Archives, Tucson, 1982, str. 429.
16
Gary Kinder Lata świetlne, str. 183.
17 Tamże.
226
Jim Dilettoso zbadał nagrania przy pomocy analizatora cyfrowego. Po rozłożeniu dźwięków
na czynniki pierwsze stwierdził:
Podczas słuchania dźwięki te nie sprawiały aż tak niezwykłego wrażenia. Właśnie takich
odgłosów należałoby się spodziewać po latającym spodku w filmie science-fiction. Dopiero
analiza ujawnia ciągłe zmiany. Kombinacje poszczególnych dźwięków przybierają na sile
bądź słabną, a wszystko to odbywa się w takim tempie, że wygenerowanie tylu odgłosów,
nawet przy pomocy syntetyzera, nie byłoby sprawą łatwą.18
Następnie:
Chcąc uzyskać weryfikację swoich wyników z niezależnego źródła, Dilettoso wysłał taśmę z
nagraniem do Roba Shellmana, inżyniera dźwięku z laboratorium marynarki wojennej w
Groton w stanie Connecticut. Zaskoczony złożonością nagrania, Shellman z miejsca
wykluczył jedną z potencjalnych możliwości: źródłem dźwięku nie mogły być urządzenia
elektryczne. W liście do Dilettoso napisał:
„Sprzęt, którego użyłem, dostosowany był do analizy linii o częstotliwości od 50 do 60
herców, powszechnie występującej w instalacjach elektrycznych. Gdyby urządzenie
wytwarzające ten dźwięk było silnikiem lub inną maszyną elektryczną, linie częstotliwości
miałyby oczywisty przebieg. Tymczasem niczego takiego nie stwierdziłem".19
Jeden z inżynierów dźwięku powiedział, że do stworzenia tego rodzaju dźwięku niezbędne
byłoby bardzo nowoczesne studio.
Aby zduplikować ten dźwięk potrzeba by co najmniej 8 bardzo drogich syntetyzatorów i
bardzo nowoczesnych i skomplikowanych mikserów kosztujących na dzień dzisiejszy nie
mniej niż 100.000 dolarów [w cenach roku 1980]. Nie ma jednak sposobu na tak doskonałe
ich splecenie ze sobą.20
Dalszy komentarz wydaje się zbędny.
18
Tamże, str. 181.
19
Tamże.
20
Wendelle C. Stevens UFO... Contact from the Pleiades: Preliminary Investigation Report, str. 429.
227
5. Badania fizyczne miejsc lądowań
W rozdziale VII mowa była o osobliwych śladach lądowania pozostawionych przez statki
Plejadan w różnych miejscach Przedgórza Zürychskiego. Związany z nimi materiał
dowodowy jest istotny, ponieważ ma on wielu świadków. Wielu ludzi twierdzi jednak, że
ślady lądowali mogą stać się konkretnym dowodem dopiero wtedy, gdy poddane zostaną
odpowiednim badaniom fizyczno-chemicznym, co powinno być ich zdaniem w interesie
samego Meiera. Przy ich okazji można byłoby stwierdzić również oddziaływanie tych
pojazdów na otoczenie, zwłaszcza glebę (np. podwyższona radioaktywność, promieniowanie
magnetyczne itp.).
Przypomnijmy sobie choćby ślady powstałe 23 listopada 1977 roku na parkingu przed domem
Billy'ego, kiedy to w ciągu 10 minut doszło do stopienia dziesięciocentymetrowej pokrywy
lodowej o średnicy 3,5 metra, czy też 2 ślady lądowania na łące niedaleko Centrum. Jak to
możliwe, aby po prawie godzinnym przebywaniu poza domem w tak złą pogodę (burza,
wicher i ulewa) Billy mógł pojawić się w nim w absolutnie suchym ubraniu? Sceptycy
powiedzieliby zapewne, że schował się gdzieś na godzinę i uciął sobie krótką drzemkę.
Wobec tego, w jaki sposób w taką pogodę powstały ślady lądowania i kto je spreparował?
Idiotyzmem jest twierdzenie, że ktoś wybrał akurat tak paskudną pogodę, aby w jej trakcie
sporządzić te ślady i to jeszcze w tak osobliwej formie. Oto wypowiedzi kilku osób na ten
temat. Świadek Herbert Runkel uważa na przykład:
— Jestem całkowicie pewny, że Edi [Billy] nie spreparował tych śladów. Często sam
widziałem takie ślady lądowania i posiadam bardzo wyraźne zdjęcia niektórych z nich
zrobione w różnych miejscach. Widać na nich wiele szczegółów. Mogę zapewnić, że
zgnieciona trawa jeszcze po czterech latach rosła tam wolniej niż w innych miejscach.
Inny świadek, W. Witzer ze Stuttgartu, który oglądał ślady lądowania 6 lipca 1976 roku po
północy, stwierdził, co następuje:
— Przybywszy na miejsce lądowania, dokonałem (razem z rodziną F. z Karnwestheimu) kilku
pomiarów kompasem. Okazało się, że jego wskazówka przestała pokazywać właściwy
kierunek.
Mniej szczęścia miał pewien naukowiec, który usiłował w naszej obecności (Billy i ja)
zmierzyć w miejscu lądowania w Juckern licznikiem Geigera promieniowanie radioaktywne.
Próba ta od początku skazana była na niepowodzenie, gdyż statki kosmiczne Plejadan nie
wydzielają tego rodzaju promieniowania.
Jedynie w początkowej kontaktów z Semjase, w latach 1975-1976, statki kosmiczne Plejadan
wyposażone były w napęd wysyłający do otoczenia
228
intensywne promieniowanie, od którego nazywane były przez nich samych „statkami
promiennymi". Pozostawiały one widoczne i dające się mierzyć ślady w miejscach, w których
stykały się bezpośrednio z ziemią. Po takim lądowaniu w gruncie i roślinności pozostawało
promieniowanie, w związku z czym grupa amerykańskich i japońskich badaczy przepro-
wadziła w tych miejscach odpowiednie badania za pomocą detektora promieniowania gamma.
Najbardziej udane pomiary zostały dokonane w miejscu lądowania w rezerwacie Frecht w
pobliżu Hinwil, gdzie 28 stycznia 1975 roku po raz pierwszy pojawiła się Semjase w swoim
statku. Początkowo badacze nie wierzyli własnym oczom. Wewnątrz powierzchni o średnicy
6,5 metrów intensywność promieniowania była od 100 do 400 procent wyższa niż w
otoczeniu, zaś samo promieniowanie zdawało się mieć pulsujący charakter.
W innym miejscu lądowania, na skraju lasu położonego poniżej farmy, przyrząd pomiarowy
ponownie wykazał wzrost poziomu promieniowania od 100 do 300 procent. W jeszcze innym
miejscu, na prowadzącej do domu żwirowej drodze, było tak samo. Potem okazało się, że
kilka metalowych przedmiotów oraz sam Billy wykazywał wzrost promieniowania do 300
procent. Nigdzie więcej nie stwierdzono takiego wzrostu.21
Te liczby mówią same za siebie i wydaje mi się, że dalszy komentarz jest zbędny.
6. Testy na detektorze kłamstw
W ramach badań „sprawy Meiera" grupa amerykańskich badaczy podjęła wszelkie możliwe
środki w celu ustalenia prawdy. Jednym z elementów ich dochodzenia było poddanie
Billy'ego oraz kilku członków jego grupy testowi na prawdomówność. „Kłamstwo to, jak
wiadomo, celowe mówienie nieprawdy". Osoba, która kłamie, znajduje się w swego rodzaju
sytuacji stresowej, której objawem jest reakcja wegetatywnego układu nerwowego. Na ile jest
to skuteczna metoda, jako laik nie mogę się wypowiadać. Kompetentne źródła zapewniły
mnie jednak, że kłamcę zdradzić może nawet minimalna, ledwo zauważalna zmiana głosu, co
odpowiedni przyrząd może z łatwością wychwycić. Test głosowy został przeprowadzony za
pomocą Analizatora Stresu Mark IX-P.
Detektor ten rejestruje wszystkie, nawet najdrobniejsze wahania ludzkiego głosu, które są
następnie poddawane interpretacji przez prowadzącego
21
Gary Kinder Lata świetlne, str. 189-190.
229
przesłuchanie specjalistę. Podczas sporządzania listy pytań ważne jest, aby znalazły się wśród
nich takie, których zadaniem będzie wywołanie w przesłuchiwanej osoby jak największego
stresu.
Poddawszy w roku 1978 Billy'ego tego rodzaju testowi, zadano mu w obecności świadka 22
pytania, na które musiał odpowiadać krótko i węzłowato. Jeżeli chodzi o jego ocenę, zdania
mogą być oczywiście podzielone. Moim zdaniem mało który „łgarz" skłonny jest poddać się
dobrowolnie tego rodzaju testowi.
Oto kilka pytań zaczerpniętych z książki Wendelle C. Stevensa UFO... Contact from the
Pleiades: Preliminary Investigation Report:
1. Czy nazywa się Pan Meier?
2. Czy jesteśmy teraz w Hinterschmidrüti [miejsce zamieszkania Billy'ego]?
3. Czy mamy teraz rok 1978?
4. Czy używa Pan aparatu fotograficznego marki Olympus?
5. Czy rzeczywiście fotografował pan pozaziemskie statki kosmiczne?
6. Czy wie Pan, że są one pochodzenia pozaziemskiego?
7. Czy jest Pan obywatelem Szwajcarii?
8. Czy był Pan kiedykolwiek w Indiach?
9. Czy zna Pan osobę o imieniu Asket?
10. Czy zna Pan tę osobę jako istotę pozaziemską?
11. Czy w przypadku zdjęć wykonanych 28 marca 1976 roku w Ba-chtelhórnli używał Pan
modeli [zdjęcia przedstawiające trzy statki unoszące się w powietrzu obok siebie]?
12. Czy kiedykolwiek używał Pan modeli do wykonywania zdjęć statków kosmicznych?
13. Czy usiłował Pan kiedykolwiek upowszechniać zdjęcia modeli jako zdjęcia
pozaziemskich obiektów latających?
14. Czy był Pan kiedykolwiek w pozaziemskim obiekcie latającym?
15. Czy latał Pan kiedykolwiek pozaziemskim obiektem latającym?
16. Czy pocztę otrzymuje Pan w Hinterschmidrüti?
17. Czy używany przez Pana sprzęt został zafundowany Panu przez jakąś anonimową grupę?
18. Czy rzeczywiście nagrał Pan odgłosy pozaziemskiego obiektu latającego?
19. Czy wykonał Pan kiedykolwiek zdjęcia ze zdjęć lub obrazów i upowszechniał je jako
zdjęcia prawdziwych obiektów?
20. Czy usiłuje Pan nas oszukać tymi zdjęciami?
230
21. Czy jest Pan zadowolony, że ten test został przeprowadzony prawidłowo?
22. Czy chciałby Pan coś dodać do swoich odpowiedzi na powyższe pytania? Może Pan teraz
to powiedzieć.22
A teraz lista pytań skierowanych do żony Billy'ego, Kalliope, Jacobusa Bertschingera,
Engelberta Wachtera oraz Bernadetty Brand.
1. Nazywa się Pan...?
2. Mieszka Pan...?
3. Czy jest Pan/Pani obywatelem...?
4. Czy zna Pan/Pani Billy Meiera?
5. Czy wierzy Pan/Pani w kontakty Billy'ego z istotami pozaziemskimi?
6. Czy miał Pan/Pani jakieś osobiste przeżycia związane z tego typu kontaktami?
7. Czy zdaniem Pana/Pani możliwe jest, że w tego rodzaju kontaktach jacyś Ziemianie
grywają rolę istot pozaziemskich?
8. Czy zdjęcia, które robił Billy, przedstawiają pozaziemskich statki kosmiczne?
9. Jak Pan/Pani sądzi, czy do wykonania tych zdjęć mógł on użyć modelu?
10. Czy wie Pan/Pani, że Billy zrobił kiedyś zdjęcia wykonanego przez siebie modelu?
11. Czy te zdjęcia robiono przy użyciu innego modelu?
12. Czy to był model Billy'ego?
13. Czy to był model Semjase?
14. Czy zdjęcia te były kiedykolwiek rozpowszechniane jako zdjęcia prawdziwych statków
kosmicznych? [Chodzi tutaj o zdjęcia modelu pożyczonego Billy 'emu przez Semjase — patrz
zdjęcie nr 67.]
15. Czy zdjęcia te były zawsze oznaczone jako zdjęcia modelu?
16. Czy widział Pan/widziała Pani kiedykolwiek osobiście ślady lądowania statków
kosmicznych?
17. Czy widział Pan/widziała Pani już kiedyś na ziemi takie same lub podobne ślady?
18. Czy wie Pan/Pani, w jaki sposób Billy mógłby wykonać takie ślady?
22
Wendelle C. Stevens UFO... Contact from the Pleiades: Preliminary Investigation Report, str. 163.
231
19. Czy jesteś przekonany/przekonana, że kontakty Billy'ego mają naprawdę miejsce?
20. Czy chciałby Pan/chciałaby Pani złożyć jakieś dodatkowe wyjaśnienia lub oświadczenie?
Dokładna analiza wyników testów nie wykazała jakichkolwiek oznak kłamstwa tak u
Billy'ego, jak i pozostałych osób im poddanych.
7. Potwierdzenie pewnych faktów astronomicznych
Omówienie wszystkich informacji i proroctw przekazanych nam przez istoty pozaziemskie za
pośrednictwem Billy'ego w ciągu ostatnich 15 lat znacznie przekroczyłoby ramy tej książki,
w związku z czym ograniczę się jedynie do niektórych faktów dotyczących astronomii, które
zostały już w całości potwierdzone przez świat nauki.
7.1. Legendarna planeta Malona
Podobnie jak inne owiane legendą obiekty, również Malona, zwana także Malon, Maldek lub
Faeton, od starożytności intryguje wielu badaczy. Według informacji istot pozaziemskich
Malona była w czasach prehistorycznych bezpośrednią sąsiadką Ziemi i krążyła wokół Słońca
po dzisiejszej orbicie Marsa. Wenus w owym czasie nie znaleźlibyśmy tam, gdzie się obecnie
znajduje. Bliższe szczegóły o tej planecie podam w następnym podrozdziale.
Planety naszego układu słonecznego były pierwotnie usytuowane w następujący sposób:
(Słońce), Merkury, Ziemia, Malona, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton, Transpluton
i Uni.
Dwie ostatnie karłowate planety nie zostały jeszcze do dzisiaj odkryte z powodu ich
olbrzymiego oddalenia. Od dłuższego czasu astronomowie podejrzewają jednak istnienie
Transplutona.
Malona była miejscem zamieszkania ludzkich form życia, lecz wskutek działań wojennych
została przed około 75.000 laty dosłownie wysadzona w powietrze przez rządnych władzy jej
mieszkańców. Wbrew opiniom wielu badaczy uważających tę planetę za olbrzyma była ona
raczej karłowata, o wymiarach zbliżonych do Ziemi.
Nie jest prawdą również przypuszczenie, że tę straszliwą katastrofę wywołał olbrzymi meteor,
który wyłonił się z czeluści kosmosu i z całą siłą zderzył się czołowo z Malona, a także
domniemanie, że została ona rozerwana wskutek eksplozji potężnej bomby atomowej.
Według Plejadan mieszkańcy Malony w czasie wspomnianej wojny wpuścili ogromne ilości
222
234
2. Nadać im kolejne liczby O, l, 2, 4 etc.
3. Tak przyporządkowane liczby pomnożyć przez 3, następnie dodać do tego iloczynu 4 i
całość podzielić przez 10 (patrz poniższa tabela). Uzyskany wynik oznacza odległości planet
naszego układu planetarnego od Słońca w jednostkach astronomicznych. Na przykład
odległość Marsa od Słońca wynosi 1,6 AU, a Jowisza 5,2 AU etc.
Analiza odległości planet obliczonych według „prawa" Titiusa-Bodego ujawnia dwie
rozbieżności między nimi, a rzeczywistym rozmieszczeniem planet. Zgodnie z nimi Neptun
powinien znajdować się na orbicie Plutona, zaś w miejscu pasa asteroid między Marsem i
Jowiszem powinna istnieć planeta. Jak na razie nie ma naukowego wyjaśnienia tej
rozbieżności.
Zasada odległości planet Układu Słonecznego Titiusa-Bodego
(odległości w jednostkach astronomicznych)
251
KOHUN: Mimo to naszym zadaniem jest głoszenie prawdy.
HORST: Chyba muszę w to uwierzyć, czy chcę, czy nie. Wasz latający spodek dowodzi, że
musicie mówić rację.
ATHAR: My nazywamy nasze latające pojazdy statkami promiennymi.
HORST: Czy mogę dowiedzieć się czegoś o ich napędzie.
ATHAR: Nie wolno jest nam udzielać tego rodzaju informacji.
HORST: Szkoda.
ATHAR: Gdybyś mógł nam pomóc, bylibyśmy ci bardzo wdzięczni.
HORST: Chętnie, co mam zrobić?
ATHAR: Chcielibyśmy zlecić ci pewne zadanie w związku z naszym istnieniem.
HORST: Czy chcecie, abym coś o was napisał?
ATHAR: Właśnie.
HORST: Nie mogę tego zrobić, jeszcze nie zwariowałem. Nikt by mi nigdy nie uwierzył w
taką historię. Uznano by mnie za wariata.
KOHUN: Jak chcesz. Zatem nasz trud jest daremny. Musisz nas teraz opuścić.
HORST: Poczekajcie, nie to miałem na myśli. Może mógłbym
spróbować, ale anonimowo?
ATHAR: Jak mamy to rozumieć?
HORST: Zwyczajnie, nie podając swojego nazwiska.
KOHUN: To nie będzie dobrze służyło naszej sprawie.
HORST: Co mam więc zrobić?
KOHUN: Musiałbyś występować publicznie jako łącznik.
HORST: Co to, to nie, jeszcze nie zwariowałem!
KOHUN: Zatem naszą rozmowę możemy uznać za zakończoną.
HORST: Szkoda, że nie chcecie mnie zrozumieć. KOHUN: Jeśli to jest twoje ostatnie
zdanie, to znaczy, że zakończyliśmy tę rozmowę.
HORST: Niech więc tak będzie, po prostu nie mogę postąpić inaczej. Czy mogliście
odpowiedzieć przynajmniej na jedno pytanie?
KOHUN: O ile nie dotyczy ono naszych pojazdów i sprzętu, to tak.
HORST: Wspomnieliście coś wcześniej o osobach nazywających siebie łącznikami... ale nie
będących nimi. Swego czasu spotkałem się gdzieś z kilkoma nazwiskami. Jedno brzmiało coś
jak Adami lub podobnie, inne Genovesa, a inne Michalk. Czy moglibyście mi coś o tym
powiedzieć?
ATHAR: Dlaczego cię to interesuje, skoro sam chcesz zachować swoją osobę w tajemnicy?
HORST: To tylko pytanie. Z drugiej strony przekonaliście mnie, że faktycznie pochodzicie z
gwiazd. Po prostu chciałbym się dowiedzieć
252
253
łącznicy, lecz zwyczajni oszuści. Żaden z nich nie kontaktował się z nami ani też z
kimkolwiek z innych ras kosmicznych. Nie są oni wcale jedynymi kłamcami, jest ich o wiele
więcej. Jeżeli kiedykolwiek usłyszysz takie nazwiska, jak Zilar, Menger, Miller, Nelson,
Castillio czy Siracusa... możesz być pewny, że masz do czynienia z oszustami.
ATHAR: Naprawdę nie chcesz pracować dla dobra naszej misji?
HORST: To kusząca propozycja, ale naprawdę nie mogę. Może kiedy
indziej. Najpierw jednak chciałbym porozmawiać z kimś, kto zna-się
na tych sprawach. Znacie kogoś takiego?
KOHUN: Zwróć się po prostu do najważniejszej osoby. Nie możesz jednak podjąć się tego
zadania potem. Decyzję musisz podjąć teraz. Albo wiesz już teraz, co jest twoim
obowiązkiem i co jesteś w stanie zrobić, albo musimy zrezygnować z twojej pomocy.
Niestety, w tej kwestii musimy być nieustępliwi.
HORST: W takim razie muszę chyba zrezygnować, ponieważ nie jestem teraz w stanie podjąć
takiej decyzji. Szkoda. Przemyślę sobie to wszystko i być może spróbuję opisać i
opublikować to spotkanie z wami.
ATHAR: Sprawiłbyś tym nam dużą radość i byłoby to z pewnością użyteczne. Ale teraz
musisz już iść, ponieważ mamy jeszcze trochę pracy. Szkoda że trudziliśmy ciebie tutaj na
darmo. Idź w pokoju i nie bój się niczego!
Drodzy przyjaciele, tak oto przedstawia się cała nasza rozmowa, która pod koniec nie
wydawała mi się już tak fantastyczna. Po kilku przyjacielskich słowach pożegnania udałem
się w drogę powrotną do Trinidadu, gdzie dotarłem tuż przed zmierzchem. Przez całą noc nie
mogłem zasnąć i rozmyślałem o tym wszystkim. Doszedłem do wniosku, że postąpiłem
głupio, gdyż zgodziwszy się na propozycję Athara i Kohuna, mógłbym zapewne dowiedzieć
się od nich czegoś więcej. Bałem się panicznie, że zostanę potraktowany jak wariat, jeśli
spróbuję napisać cokolwiek na ten temat. Teraz już naprawdę nie wiem, co mam o tym
wszystkim sądzić, i czy przypadkiem nie uroiłem sobie tego. Proszę, porozmawiajcie o tym z
moim ojcem i pastorem i spytajcie ich, co o tym sądzą, a następnie napiszcie mi o tym.
Zapytajcie także pastora, czy powinienem rozpowszechnić tę rozmowę, czy nie. Jeśli uzna, że
tak, zróbcie to. Proszę tylko nie podawać mojego ani swojego adresu, ponieważ nie chcę być
przez nikogo nękany po swoim powrocie...
254
Czekam na waszą odpowiedź i opinię. Za mniej więcej miesiąc będę w La Paź, gdzie możecie
pisać pod znany adres.
Serdeczne pozdrowienia i wszystkiego dobrego
Wasz obierzyświat
Horst
9. Uwagi końcowe
9.1. Tajemnicza likwidacja jodeł
(zdjęcia 55 i 56)
Historia o zniknięciu jodły jest sprawą drażliwą (patrz rozdział VII). Wielu sceptyków
wykorzystało ją w swojej walce z Billym, twierdząc, że to drzewo nigdy nie istniało. Tym
zarzutom przeczą następujące sprawy:
1. Pierwszy zarzut, że jodła w ogóle nie istniała, łatwo obalić, ponieważ istnieją co najmniej
dwa zdjęcia, na których jest ona widoczna.
2. Poza tym istnieje zdjęcie tego samego fragmentu terenu bez drzewa, co daje nam
możliwość dokonania porównań. Na jednym z nich widać młode wybujałe drzewo w
otoczeniu czerwonawego buku rosnącego z boku, na drugim zaś nie ma po nim śladu, zaś
wymieniony buk widać nieco w dali. Jeżeli założymy, że Billy własnoręcznie usunął tę jodłę,
to należy przypuszczać, że ktoś mógł widzieć, jak to robi. Co więcej, musiał w ciągu 1-2
godzin zatrzeć wszelkie ślady. Jak wiadomo, trawa nie mogłaby wyrosnąć w tamtym miejscu
w tak krótkim czasie.
3. W końcu chciałbym zwrócić uwagę na wymieniony już buk rosnący nieco z boku - i to nie
bez powodu.
9.2. Niesamowite dźwięki
(szkic na stronie 154)
Trzecia demonstracja dźwięków wydawanych przez statek Semjase miała miejsce 18 lipca
1980 roku w Sadelegg-Hinterschmidrüti. Jest kilka argumentów przemawiających za
prawdziwością tego zdarzenia. Podobnie jak podczas poprzednich demonstracji, również tym
razem było wielu świadków mogących potwierdzić to zdarzenie, ponieważ wszyscy oni:
a) obserwowali Billy'ego przez cały czas dokonywania nagrań (patrz szkic z zaznaczonymi
pozycjami świadków);
b) słyszeli na własne uszy te głośne dźwięki;
c) również je nagrali.
Przy tej okazji pozwolę sobie przypomnieć jeszcze raz pozostałe dzienne demonstracje. Były
to ślady lądowania, pozaziemskie krasnoludki, nieco-
255
dzienne rozmowy radiowe, pokaz pistoletów laserowych. Do tej samej kategorii należą
również demonstracje nocne, a także obserwacje dzienne i nocne.
9.3. Historia z brodą
Regułą jest, że mężczyzna goli się w czasie porannej toalety. Jeżeli jednak tego nie zrobi z
jakichś powodów, na przykład braku czasu lub lenistwa, nie jest to przestępstwem. Niegolenie
się przez dłuższy czas sprawia, że zarost szybko staje się widoczny. Wie o tym każdy, ale
wspominam o tym nie bez przyczyny, ponieważ ma to posłużyć jako wprowadzenie do
pewnej historii związanej z brodą, którą usłyszałem od Jacobusa Bertschingera.
Zdarzenie to miało miejsce w roku 1975, gdy Eduard Meier mieszkał z rodziną jeszcze w
Hinwil. Nie nosił wówczas brody, jak to ma obecnie miejsce, i golił się codziennie. Było to
latem, a dokładnie w czwartek 17 lipca. Świeżo ogolony wyszedł rano około godziny 9. z
domu, gdzie wrócił dopiero wczesnym rankiem następnego dnia.
W tym czasie Jacobus czekał cierpliwie w jego domu na jego powrót. Gdy Billy wszedł do
mieszkania, Jacobus z miejsca zauważył dwie rzeczy: po pierwsze, Billy sprawiał wrażenie
bardzo zmęczonego, z trudem patrzył na oczy, po drugie, miał tak długą brodę, jakby nie golił
się od tygodnia. Jacobus doskonale wiedział, że nie było go zaledwie jeden dzień. Ciekaw
jestem, co pomyśleliby inni, gdyby ich dobry znajomy pojawił się z wielotygodniowym
zarostem, mimo iż wiedzieliby, że nie golił się tylko jeden dzień? Z pewnością pomyśleliby o
jakimś cudownym napoju bądź środku na porost włosów. Oba te przypuszczenia są jednak
błędne w tym przypadku, bowiem wyjaśnienie tej zagadki jest zupełnie inne. Otóż tego dnia,
kiedy Billy wyszedł z domu, Plejadanie zabrali go statkiem dowodzonym przez Ptaaha w
daleką podróż po naszym wszechświecie. Ta niezwykła podróż, jakiej nie odbył żaden inny
Ziemianin, trwała 5 ziemskich dni. Najbardziej zagadkowy był jednak jego powrót, który
nastąpił po 22 godzinach. Ale i na to jest wyjaśnienie, którym jest manipulacja czasem.
Kolejną ciekawostką było oświadczenie Billy'ego, że przez cały ten czas nie zmrużył oka. W
związku z tym nasuwa się pytanie, jak mu się to udało? Odrzekł, że nie było to jego zasługą.
Po prostu otrzymywał odpowiedni pokarm, który utrzymywał go w stanie pełnej
świadomości. Pokarm spożywany przez Plejadan działa podobnie jak dostępne u nas w
handlu środki pobudzające. Po tych pięciu bezsennych dniach Billy poszedł wypocząć i spał
przez 36 godzin.
9.4. Badania ogólne
Aby dokładnie zbadać całą tę sprawę, wielu badaczy zjawiska UFO z Ameryki i Japonii przez
około 4 lata (łącznie przez 300 dni) przebywało
256
w pobliżu domu Billy'ego, kontrolując go dosłownie w dzień i w nocy, a także jego przyjaciół
i współpracowników.
Wyniki tego dochodzenia opublikowane zostały w USA w dwutomowym albumie obficie
ilustrowanym zdjęciami Billy'ego UFO... Contactfrom the Pleiades (UFO... kontakt z Plejad)
autorstwa Brit i Lee Eldersów oraz Toma Welcha, a także książce emerytowanego
podpułkownika lotnictwa wojskowego Wendelle C. Stevensa UFO... Contactfrom the
Pleiades: Preliminary Imestigation Report (UFO... kontakt z Plejad — raport wstępny). Dwa
lata później, w roku 1984, pojawiła się kolejna książka w języku angielskim Istoty
pozaziemskie i tęsknota Ziemian za pokojem Maartena Dillingera, który już od dłuższego
czasu zajmował się tym problemem. Przez kilka tygodni na przestrzeni 3 lat znany
amerykański publicysta Gary Kinder badał przypadek Billy'ego. Owocem jego pracy był
bestseller Light Years (Lata świetlne).
Autorzy tych prac stwierdzają w nich jednoznacznie, że ów jednoręki mężczyzna, Billy, nie
byłby w stanie sam zgromadzić tak ogromnego materiału dowodowego. Ponieważ nie
dysponował wystarczającą sumą pieniędzy, nasuwa się pytanie, czy wspomagał go ktoś w
tym finansowo. Jeśli tak, to na pewno nikt ze Szwajcarii. W rzeczy samej nie udało się
znaleźć nikogo, kto by go finansował, w związku z czym to przypuszczenie należy odrzucić.
Jak już wcześniej wspomniałem, Billy nie żyje jak samotnik w jaskini, lecz mieszka pod
jednym dachem razem ze swoją rodziną i innymi ludźmi wspomagającymi go w jego misji.
Wszyscy oni mają stały wgląd w jego poczynania i doskonale wiedzą, co się dzieje w
Centrum. Nie wyobrażam sobie, aby pozwalali wodzić siebie za nos, gdyby wiedzieli, że coś
w tym jest nie tak.
Chciałbym również wspomnieć o dzieciach, które jak wiadomo, są bystrzejszymi
obserwatorami od dorosłych. Można więc przyjąć z pewnym prawdopodobieństwem, że jeśli
będą wiedziały coś, czego nikt nie wie, to być może pewnego dnia poznamy to.
Poza tym Billy musiał mieć się na baczności przed swoją żoną, która w początkowych latach
nie była do końca przekonana do jego kontaktów i pochodziła do nich z dużą rezerwą. Wraz z
nabraniem przez nie oficjalnego charakteru w jego rodzinie nastąpiły ogromne zmiany. Z dnia
na dzień został wciągnięty przez istoty pozaziemskie w wir intensywnej pracy, przez co coraz
mniej miał go dla rodziny. Której żonie podobałaby się taka sytuacja?
Z tych powodów żona Billy'ego z niechęcią śledziła wszystkie jego poczynania i wcześniej
czy później odkryłaby różne rzeczy, na przykład wykonywanie przez niego rzekomych
modeli statków kosmicznych. Nic takiego jednak się nie stało. Mając to na uwadze,
twierdzenie, że Kalliope wspierała Billy'ego w preparowaniu rzekomego oszustwa, jest
całkowicie
257
irracjonalne. Było wręcz odwrotnie, o czym może zaświadczyć wiele osób, które ją znają.
9.5. Najważniejsze ogniwa łańcucha dowodów
W przedstawionym dotychczas łańcuchu dowodów brakuje bezsprzecznie jeszcze jego
najistotniejszych elementów, a mianowicie łącznika i jego świadków. Spośród wszystkich
szczególnie nurtuje pytanie, co skłoniło Billy'ego, aby przez lata uważać siebie za
superłącznika, jak się go często błędnie określa. Jeśli wierzyć jego antagonistom, na ów
szczyt wyniósł się przy pomocy swoich zwolenników i ich kosztem.
Kto wierzy w takie bzdury, ten nie ma zielonego pojęcia o tej sprawie. Dlatego powtarzam to,
co już napisałem w rozdziale V, że mimo kłopotów zdrowotnych Billy niestrudzenie oddaje
się pracy twórczej będącej częścią jego misji, wspiera FIGU oraz pomaga przy rozbudowie i
utrzymaniu Centrum — oczywiście bez wynagrodzenia!
Z biegiem lat jego warunki mieszkaniowe znacznie się poprawiły, lecz jest to zasługą przede
wszystkim jego samego. Na szczęście wśród jego współpracowników jest wielu pasjonatów,
którzy wspierają go, jak mogą. Poza tym ma wielu sympatyków na całym świecie. Jeśli ktoś
sądzi, że kontakty z istotami pozaziemskimi należą wyłącznie do przyjemności, to jest w
wielkim błędzie. W rozdziale V wyjaśniłem wyraźnie, że wiąże się z tym bardzo uciążliwa
praca. W ten oto sposób dotarliśmy do odwrotnej strony medalu, to znaczy do nieco mniej
przyjemnej strony życia łącznika. W realizację jego misji zaangażowana jest spora grupa
ludzi, lecz mimo to na nim spoczywa największa odpowiedzialność. Stąd też twierdzenie, że
kieruje nim żądza zdobycia sławy, jest pozbawione racjonalnych podstaw. Dodatkowo
przemawiającym za tym argumentem jest odrzucenie przezeń między innymi bardzo ponętnej
propozycji objęcia intratnego kierowniczego stanowiska w mającym powstać globalnym
stowarzyszeniu wspierania przyjaźni z istotami pozaziemskimi. Skąd więc to ględzenie o
chęci zdobycia sławy. Niestety, nie jest mu dane wiedzenie zwykłego życia, gdyż był i jest
nadal nieustannie poddawany wielu próbom, zarówno psychicznym, jak i fizycznym.
1. Jak wiadomo, Billy nazywany jest kłamcą i oszustem, który spreparował cały swój
materiał fotograficzny i filmowy, a także pozostałe dowody. Tego typu opinie głoszą
najczęściej ci, którzy z reguły nie orientują się w całej tej sprawie.
2. Wielu wrogo do niego nastawionych dziennikarzy i reporterów neguje wszystko, co
dotyczy jego przypadku, jak na przykład regularnie organizowane przezeń medytacje o pokój,
wymyślając jednocześnie różne bzdury na jego temat.
258
3. Często twierdzi się, że nie dementuje on zarzutów, jakie są kierowane pod jego adresem, w
związku z czym muszą być one słuszne.
4. Coraz częściej dowiaduje się, że jego teksty sprzedawane są bez jego zgody w innych
krajach, często w złych przekładach i co najgorsze, świadomie przeinaczane.
5. Jest spora grupa ludzi, którzy akceptując w pełni jego wspaniały materiał dowodowy,
odrzucająjednocześnie jego opisy podróży kosmicznych oraz w czasie, a także opinie na
temat religii jako zmyślony stek bzdur. Mogę w tym miejscu powiedzieć jedynie, że wielu
zjawisk mających związek z jego kontaktami nie da się w świetle współczesnej nauki
wytłumaczyć, przeto nic dziwnego, że nie są one akceptowane. Tego typu reakcja jest czymś
naturalnym w przypadku zdarzeń, wobec których nauka jest bezsilna. Billy zdaje sobie z tego
doskonale sprawę i dlatego unika tego rodzaju tematów. Pomija zatem rzeczy, które mogłyby
prowadzić do nieporozumień i stać się przyczyną złośliwych pomówień. (Na przykład w
przeciwieństwie do Ziemian Plejadanie za system słoneczny uważają taki układ, w którym
istnieje co najmniej jedna planeta z nie mniej niż trzema księżycami).
6. Wielu przeciwników Billy'ego przypisuje mu wszelkie możliwe i niemożliwe cudowne
zdolności, a następnie określa go mianem szarlatana. Muszę stwierdzić, że to bardzo
niegodziwa gra. Gdyby ci ludzie wiedzieli, jakie brzemię dźwiga człowiek, którego zadaniem
jest głoszenie prawdy, być może zastanowili się nad swoim postępowaniem.
7. Wielu dawnych członków jego grupy i przyjaciół stało się z biegiem czasu źródłem jego
rozczarowań, kiedy to zaczęli go opuszczać. Niektórzy z nich dopuścili się nawet oszczerstw
- - ludzie, którym poświęcił tak wiele swojego czasu i cierpliwości.
8. Jestem pełen podziwu do Billy'ego, że mimo tych wszystkich przeciwności oraz złego
stanu zdrowia nie porzucił swojej działalności i wszelkimi siłami nadal usiłuje pełnić swoją
misję najlepiej, jak to tylko możliwe, dla dobra ogółu.
9. W podzięce za te starania jest nieustannie wyszydzany. W ciągu minionych 15 lat
dokonano łącznie 13 zamachów na jego życie (patrz rozdział XIII). Często również
atakowany był przez Inteligencję Giza (patrz rozdział XIV). Zastanawiające jest, dlaczego tak
usilnie próbuje się go wysłać w zaświaty, jeśli jest on kłamcą i oszustem?
10. Bardzo często grupę Billy'ego przedstawia się jako religijną sektę, a jego samego jako jej
guru.
Wymienione argumenty powinny, jak sądzę, dostarczyć notorycznym sceptykom
wystarczającej ilości materiału do przemyśleń. Ostatecznie każ-
259
dy czytelnik sam musi zadecydować, czy uważa Billy'ego za osobę wiarygodną, czy też nie.
Znaczącą rolę w sprawie Meiera odgrywają również jego współpracow-i nicy i świadkowie.
Gdyby to wszystko były brednie, wówczas nikt z nich nie narażałby na szwank swojej
reputacji, którą cieszy się w miejscu pracy oraz w swojej lokalnej społeczności. Tym bardziej,
iż wiedzą dobrze, że każdy, kto popiera publicznie Billy'ego musi się liczyć z szyderstwami i
ośmieszaniem. Znam to z własnego wieloletniego doświadczenia. Wiem dobrze, jak może
czuć się osoba publicznie oczerniana, lub gdy potajemnie szepce się za jej plecami, że na
przykład wskutek odniesionej w czasie drugiej wojny światowej rany w głowę brak jej „piątej
klepki".
Czy się to komu podoba, czy nie, prawda jest prosta i około 20 świadków udokumentowało
swoimi podpisami prawdziwość przytoczonych przeze mnie relacji. Oczywiście najchętniej
kwestionowane są najbardziej wymowne wypowiedzi, co przychodzi szczególnie łatwo, kiedy
świadków zna się tylko ze słyszenia lub przelotnie. Dla wielu ludzi nawet zbadanie faktów i
poznanie świadków nadal nie będzie dostatecznym argumentem do uznania ich za prawdziwe.
Nic dziwnego, bowiem prawdzie zawsze trudno jest się przebić na światło dzienne.
Semjase wielokrotnie usiłowała uzmysłowić Ziemianom, że właśnie w Erze Wodnika winni
wyprzedzać czas, kierować się przede wszystkim rozumem i logiką. Poza tym dała jasno i
wyraźnie do zrozumienia, że otrzymaliśmy za pośrednictwem Billy'ego znacznie więcej
dowodów do analizy niż trzeba i że jedyne, co nam teraz pozostaje, to jej rzetelne
przeprowadzenie.
Ze względu na obowiązujące prawa istoty pozaziemskie nie są upoważnione do
przekazywania Ziemianom gotowych prawd, co nie podoba się wielu ludziom, którzy nie
chcą w żadnym wypadku tego zaakceptować, gdyż nie odpowiada to ich wyobrażeniom. Ich
zdaniem istoty pozaziemskie powinny nieść nam pomoc oraz wspierać na wszelkie sposoby.
Intensywna praca umysłowa związana jest z ogromnym wysiłkiem i dlatego niezbyt lubiana
przez wielu, zwłaszcza gdy nie stoją za tym korzyści finansowe. Rzecz w tym, że droga do
prawdy wiedzie właśnie poprzez intensywny wysiłek umysłowy i w żaden sposób nie da się
tego ominąć. Wszystkim poszukującym prawdy mogę jednak powiedzieć na pocieszenie, że
zgodnie z uniwersalnym prawem każdy dążący do niej uparcie wcześniej czy później na
pewno osiągnie cel.
Oświadczenie świadków
Niżej podpisani oświadczają, że nigdy nie widzieli, aby Eduard Albert (Billy) Meier
mieszkający w Szwajcarii w miejscowości Schmidrüti nieda-
260
leko Zurychu dokonywał kiedykolwiek jakichś mistyfikacji, oraz że nigdy nie słyszeli, aby
ktokolwiek wspierał go finansowo w tego typu działaniach. Ponadto oznajmiamy, że zawarte
w tej książce nasze relacje z różnych przeżyć, których byliśmy świadkami, są całkowicie
zgodne z prawdą, i że w każdej chwili jesteśmi gotowi potwierdzić je przed sądem.
Hinterschmidrüti, Semjase-Silver-Star-Center, 16 lutego 1991 roku
263
kurtką miał na sobie kuloodporną osłonę własnej roboty. Tym razem uzbrojony był w pistolet
i wiedział, że jego trzem przyjaciołom nie grozi niebezpieczeństwo. Kula miała trafić
Billy'ego w serce, najpierw jednak przeszła przez kurtkę, a następnie przez wszystkie kartki
trzycentymetrowej grubości notesu, po czym odbiła się od metalowej płytki i utkwiła między
kartkami.
Dzięki swemu niezwykłemu opanowaniu wyszedł z tego zamachu bez szwanku. Udało mu się
nawet z odległości 70 metrów zestrzelić napastnikowi kapelusz z głowy (patrz zdjęcia nr 75 i
76).
We wrześniu tego samego roku miał miejsce czwarty zamach na jego życie. Było to w
miejscowości Winkelriet położonej niedaleko Wetzikon, gdzie Billy odkrył ślady statku
kosmicznego, który próbował następnie odszukać. Według Ptaaha był to pojazd
pozaziemskiej rasy pochodzącej z innej galaktyki, którego napęd międzygwiezdny z
nieznanych przyczyn uległ całkowitemu zniszczeniu, w związku z czym nie mógł on opuścić
naszej planety. Jego załoga utrzymywała się przy życiu, dopóki starczyło im ich gazu do
oddychania. Nasze powietrze nie nadawało się im do oddychania i wkrótce wszyscy się
udusili. Statek ten, którego anty grawitacyjny napęd planetarny funkcjonował bez zarzutu,
został opanowany przez jakąś grupę neonazistowską.2 Właśnie na ten obiekt natknął się Billy.
Jego nadejście zostało zauważone przez dwóch członków załogi, którzy licząc na jego
ciekawość chcieli zwabić go w jego pobliże, a następnie pojmać. Lecz intuicja Billy'ego i tym
razem go nie zawiodła. Jadąc motorowerem na miejsce lądowania miał wyłączone światła,
dzięki czemu nie było go dobrze widać. Wymierzona w niego kula chybiła celu. Zaraz potem
obiekt wzniósł się w powietrze i oświetlił okolicę. W kierunku Billy'ego padł kolejny strzał,
lecz i tym razem był chybiony, ponieważ Billy zdążył ukryć się w rowie i zniknąć
napastnikom z pola widzenia.
21 maja 1978 roku po północy siedemnastoletni wówczas Silvano Lehmann goszczący w
Centrum po raz pierwszy był bezpośrednim świadkiem piątego zamachu na Billy'ego.
Również ja sam byłem świadkiem tego zdarzenia. Silvano, Billy i ja staliśmy na parkingu
przed budynkiem Centrum obok psiej budy, rozmawiając o dochodzących z oddali dziwnych
dźwiękach. Billy wysłał mnie do domu, abym sprawdził, czy nic się tam nie stało. Ledwie
zniknąłem za jego rogiem domu, gdy od strony garażu padł strzał. Pocisk przeleciał obok
Silvano i wbił się w ziemię obok stóp Billy'ego. Na jego prośbę Silvano chwycił dwa
kamienie i udał się na poszukiwanie napastnika, sam Billy pobiegł zaś do domu po pistolet.
We
2
Całe to zdarzenie związane z przejęciem tego statku miało miejsce w Brazylii.
264
wschodniej części domu natknąłem się na nich obu i w trójkę udaliśmy się w stronę garażu,
skąd padł strzał. Stanowisko niedoszłego mordercy znajdowało się obok starej betoniarni przy
garażu.
Szósty zamach miał miejsce 4 grudnia również w 1978 roku. Było to około godziny 21., w
czasie gdy Billy udzielał swojej żonie Kalliope lekcji jazdy samochodem.
W czasie 118 spotkania, które odbyło się 7 grudnia 1978 roku, Semjase i Quetzal poprosili
Billy'ego, aby zrelacjonował im dokładnie przebieg tego zdarzenia.
BILLY: W poniedziałek 4 grudnia o godzinie 20.53 przejeżdżałem z żoną samochodem
Madeleiny obok garażu, gdy nagle silnik zaciął się i przestał funkcjonować pedał gazu. Mimo
usilnych starań nie udało mi się opanować samochodu. Za kierownicą siedziała Kalliope i to
po raz pierwszy, co utrudniało mi opanowanie pojazdu. Usiłowałem zahamować, ale bez
rezultatu, nie udało mi się również wyłączyć silnika. Znajdowaliśmy się kilka metrów od
domu i bałem się, że za chwilę wpadniemy w poślizg i z prędkością 65 kilometrów na
godzinę uderzymy weń. Silnik wył na cały głos i na chwilę przestałem walczyć z
samochodem. I wtedy nastąpiło zderzenie, w wyniku którego uderzyłem prawym okiem w
kierownicę, a potem głową w okno. Potem z Jacobusem obejrzeliśmy samochód dokładnie,
zwłaszcza pedał gazu, gdzie znaleźliśmy przyczynę. Okazało się, że był zablokowany.
SEMJASE: Zatem zawiodły hamulce. Wyjaśnił mi to Quetzal.
QUETZAL: To prawda. Nie rozumiem jednak, dlaczego razem z hamulcem nie wcisnąłeś
sprzęgła, dzięki czemu pojazd mógłby się zatrzymać. Och, oczywiście, przecież powiedziałeś,
że za kierownicą siedziała twoja żona i to po raz pierwszy. Rozumiem. Twoja relacja jest
zgodna z moją późniejszą obserwacją. Poza tym zauważyłem, że trzy nieznane osoby
manipulowały coś przy twoim samochodzie, niewykluczone że właśnie przy dźwigni
hamulca. Z całą pewnością planowali zamach na twoje życie i było im zupełnie obojętne, że
narażają przy tym inne osoby. Już od wielu miesięcy ostrzegamy cię przed podejmowaniem
ryzyka i namawiamy do tego, aby ktoś pilnował w nocy waszej siedziby, ale widzimy, że nie
dbasz o to. Nie muszę ci chyba wyjaśniać, jakie mogą być tego skutki. Przecież możesz
stracić przez to życie.
BILLY: Powiedź mi coś więcej o tych trzech postaciach.
QUETZAL: To członkowie tajnej grupy neonazistowskiej nazywającej się „Ludzie w
czerni"3. Jeden z tych trzech ludzi, którzy odwiedzili waszą
3
Men in Black.
265
siedzibę z piątku na sobotę stał na czatach, a dwaj pozostali manipulowali przy samochodzie,
w którym uległeś potem razem ze swoją żoną wypadkowi. Kiedy skończyli, odjechali dużym
czarnym pojazdem.
Prawdopodobnie dzięki nocnym dyżurom, które Billy wprowadził na stałe w Centrum, udało
mu się wyjść cało z siódmego zamachu. Było to 11 maja 1980 roku około godziny 22., kiedy
siedział razem z Wendelle'em Stevensem na sofie przed domem. Nagle poczuł tak silny ból
głowy, że aż nie mógł usiedzieć spokojnie w miejscu. Był on już mu znany,- bowiem stanowił
znak ostrzegawczy przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. W chwilę potem tuż obok jego
głowy przeleciał pocisk i wbił się w mur kilka centymetrów od niej. Kilka minut później
Gilgamesha, jego córka, wydłubała z muru całkowicie zdeformowany pocisk. Bernadetta,
która pisała właśnie na maszynie w swoim pokoju, również słyszała ten strzał. Po prawie
rocznej przerwie między kwietniem i lipcem 1982 roku doszło do czterech kolejnych
zamachów. 5 kwietnia 1982 roku Billy siedział w swoim gabinecie i pracował. Nagle ciszę
wczesnego przedpołudnia przerwał wystrzał. Pocisk przebił szybę w przedpokoju, na
szczęście jednak nie zranił nikogo ani nie wyrządził większych szkód. Dziewiąty zamach miał
miejsce w niedzielny poranek 6 czerwca 1982 roku około godziny 6. Billy siedział w tym
czasie pod drzewem Semjase. Nagle z północnego zachodu nadleciał pocisk i wbił się w korę
drzewa. Był to pocisk kalibru 22. Jeszcze tego samego popołudnia Ferdinand Pfeiffen-berger
wydłubał go z kory drzewa.
Do dziesiątego doszło na krótko przed jedenastym, to jest na początku czerwca 1982 roku.
Tego dnia Billy i Uschi Büchli siedzieli naprzeciwko garażu. Około godziny 14. tuż obok
głowy Billy'ego przeleciał pocisk, który wystrzelony został od strony łąki Sirrwies lub
pobliskiego pagórka. Po chwili nadbiegł Silvano z Popi. Silvano udał się w kierunku, skąd
prawdopodobnie oddano strzał, ale niestety nic ani nikogo tam nie znalazł. Po tym zdarzeniu
na dachu garażu zamontowano reflektor.
Jedenasty zamach na życie Billy'ego dokonany został 19 lipca 1982 roku około godziny 23.,
kiedy siedział razem z Uschi Btichli na sianie w szopie. W pewnym momencie obok jego stóp
przeleciał pocisk i wbił się w ziemię. Obydwoje zerwali się na równe nogi i pobiegli w
kierunku domu po pomoc. W tym czasie padło kolejnych pięć strzałów, lecz na szczęście
wszystkie były niecelne. Billy z Jacobusem przeczesali cały budynek i okolicę w
poszukiwaniu strzelca, aby złapać go i oddać w ręce sprawiedliwości. Ich poszukiwania
zakończyły się jednak fiaskiem. Tuż przed północą miało miejsce jeszcze jedno przykre
zdarzenie. W pewnym momencie Billy
266
zauważył nagle cień i odruchowo sięgnął po broń. Już miał pociągnąć za spust, gdy w
ostatniej chwili stwierdził, że to jego przyjaciel Engelbert Wachter.
Niedługo potem, 30 września 1989 roku, nastąpił dwunasty zamach. Tego dnia Billy wybrał
się z Evą Bieri na zakupy. Około godziny 11.35 na drodze z Hittnau do Saland przed
warsztatem stolarskim Widmera szybę Łady, którą jechali, przeszył pocisk. Po południu Billy
i Eva złożyli doniesienie w tej sprawie w komisariacie policji w Pfaffikon. Okazało się, że
strzelec znajdował się w lesie za warsztatem stolarskim i prawdopodobnie wiedział, że Billy
będzie tamtędy przejeżdżał.
Wszystkie te zamachy dowodzą, że Billy jest dla wielu ludzi i organizacji bardzo niewygodną
osobą.
24 kwietnia 1990 roku miał miejsce trzynasty zamach, jedyny w swoim rodzaju, jako że był
dziełem obcych istot. Oto fragment rozmowy Billy'ego z Ptaahem na ten temat, która została
przeprowadzona dwa dni później, 26 kwietnia, podczas 236 kontaktu:
PTAAH: Tak, teraz mogę wyjawić, dlaczego właściwie przybyłem?
BILLY: Chętnie tego wysłucham, niemniej mam do ciebie pytanie dotyczące mnie osobiście.
PTAAH: Zatem słucham.
BILLY: Otóż we wtorek wieczorem o godzinie 19.30 przydarzyło mi się coś bardzo
zagadkowego.
PTAAH: Masz na myśli tę historię z błyskawicą?
BILLY: Tak. Otóż przez całe popołudnie jeździłem z Evą załatwiając różne sprawy. Było to
we wtorek 24. Około 19.15 wróciliśmy do Centrum i zajęliśmy się rozładowaniem
samochodu. Potem razem z Silvanem poszliśmy nad sadzawkę [położoną w Centrum obok
parkingu], aby oczyścić teren z korzeni i gałęzi pod kamień, który mieliśmy tam umieścić.
Przynieśliśmy go dzień wcześniej po południu około godziny 16. Stałem tuż za nim i w
pewnym momencie pochyliłem się do przodu w stronę Silvana, wyciągając do niego rękę po
gałąź. Stał na drodze nieco poniżej mnie. Mniej więcej 3 metry na lewo od niego stała
Bernadetta i jej syn Natan. Właśnie w momencie gdy wyciągnąłem rękę po gałąź z lewej
strony około 15 centymetrów od głazu przemknął błysk światła i rozległ się syk podobny do
tego, jaki powstaje podczas spięcia. Trwało to ułamek sekundy. Równocześnie na moim
kciuku pojawił się niebieskobiały łuk świetlny i poczułem silne uderzenie, które przeszło
przez całą rękę, następnie w tył głowy i do prawej nogi i stopy. Sekundę później błysk
przeniósł się z mojej dłoni na leżący obok mnie kamień, z którego odprysł odłamek i wyleciał
w powietrze niczym żarząca się kulka kierując się w stronę Bernadetty. W tym czasie mniej
więcej 35 centymetrów poniżej górnej krawędzi kamienia rozległ
267
się krótki trzask i wokół Silvana przeleciała duża ilość syczących odłamków kamienia. Były
one fragmentami odłamka kamienia grubości około l centymetra i wielkości talerza
wyrwanego z głazu przez świetlny błysk. Wszystko to rozegrało się w ciągu ułamka sekundy,
potem poczułem uderzenie w rękę i to tak silne, że odrzuciło mnie w lewą stronę. To miejsce
boli mnie do dzisiaj. Jak powiedziałem, trwało to ułamek sekundy, najwyżej sekundę. Mniej
więcej w tym samym czasie ujrzałem w odległości około 7 metrów z lewej strony nad
drzewem Semjase niebieskobiałą, jasno świecącą kulę wielkości około 6 piłek futbolowych.
Na wysokości około 2,50 metra nad ziemią, dokładnie w środku pomiędzy drzewem
cedrowym i czerwonym bukiem nad sadzawką, ów jaskrawo świecący obiekt eksplodował z
potężnym hukiem. Silvano przestraszył się nie na żarty, zaś Natan stojący 3 metry za nim
szybko cofnął i pobiegł co sił w nogach do domu. Bernadetta, która stała na drodze w
odległości około 3 metrów z lewej strony Silvana, zamarła w bezruchu jak sparaliżowana nie
mogąc wydobyć z siebie słowa. Z uwagi na reakcję Bernadetty i Silvana zmusiłem się mimo
silnego bólu ręki do uśmiechu, starając się w ten sposób rozładować grozę tej sytuacji.
Obydwoje stali przez chwilę jak zamurowani. Ale nie oni jedni byli ciężko przestraszeni. Po
chwili z budynku Centrum nadeszła Eva z pytaniem, co to za grzmot. Jak powiedział mi
potem Engelbert, również i on go słyszał. Kiedy potem rozważyłem to wszystko na spokojnie,
doszedłem do wniosku, że to zdarzenie nie miało nic wspólnego z normalnym piorunem. Po
pierwsze, stałem bezpośrednio pod japońskim modrzewiem [dwunastometrowej wysokości],
który z całą pewnością ściągnąłby go na siebie. To samo dotyczy sadzawki, która znajdowała
około 3,5 metra ode mnie z lewej strony, oraz dwóch brzóz i czarnych olch mierzących po
około 12 metrów wysokości rosnących za sadzawką w odległości około 15 metrów od
miejsca, w którym stałem. Jeżeli to był piorun, to dlaczego nie trafił w jedno z tych drzew.
Poza tym całe to zdarzenie miało miejsce w piękny słoneczny dzień. Za dużo tu niezwykłości.
Po prostu coś mi nie gra w tej historii. Wszystko tu było inne niż w czasie naturalnych
zdarzeń tego typu, jak na przykład podczas pewnej burzy, kiedy to piorun kulisty przeleciał w
odległości zaledwie pół metra od mojej głowy i eksplodował, w co zapewne nikt by nie
uwierzył, gdyby nie Freddy, który stał obok mnie i był świadkiem tego zdarzenia. Tego
wieczora we wtorek wszystko odbyło się zupełnie inaczej niż w czasie wspomnianej burzy w
roku 1977. Stałem wtedy w kuchni i spoglądałem przez okno, gdy nagle około metrowej
średnicy piorun kulisty przetoczył się po dachu i w końcu eksplodował. W wyniku jego
eksplozji z dachu spadło kilka dachówek. Całe to zdarzenie wyglądało na czyjeś celowe
działanie. W tym ostatnim zdarzeniu też była świetlista kula, na co
268
mam świadków. Choćby Bernadettę, która także widziała, jak z tej kuli wystrzelił „piorun".
Chciałbym jeszcze dodać, że nasi ziemscy naukowcy nie są wciąż zgodni, czy pioruny kuliste
rzeczywiście istnieją, czy też są ludzkim wymysłem lub halucynacją. To w zasadzie już
wszystko, co miałem do powiedzenia w tej sprawie. Teraz pójdę chyba do lekarza, ponieważ
nadal czuję ból i pieczenie w ręce [patrz zdjęcia nr 77 i 78].
PTAAH: Twoje opowiadanie było bardzo wyczerpujące i zgodne z tym, co zarejestrowało
urządzenie kontrolne. Powinieneś rzeczywiście niezwłocznie udać się do lekarza. Niestety nie
mogę ci pomóc w tej sprawie, ponieważ nie mam żadnego doświadczenia w tej dziedzinie. Na
wszelki wypadek chodź jednak ze mną do kabiny, abym mógł przynajmniej stwierdzić, czy
nie doznałeś poparzenia.
BILLY: Nie mam żadnych poparzeń.
PTAAH: Nie bagatelizuj tego. Twoje przypuszczenie, że to zdarzenie było sterowane, jest w
pełni uzasadnione. Było ono zaplanowane i sterowane, jednak nie miało charakteru
nienaturalnego, to znaczy, nie było nienaturalną siłą. Wręcz przeciwnie, ów piorun kulisty
miał charakter absolutnie naturalny i powstał z energii pochodzącej z atmosfery. Jej
koncentracja miała charakter naturalny, lecz siła, która do niej doprowadziła, była sztucznego
pochodzenia, podobnie jak ta, która wzbudziła błyski owych piorunów.
BILLY: Do diaska, tak właśnie myślałem. Może więc prawdą jest również, że ten ryczący
piorun rozerwał się nad nami na wysokości około 110 metrów.
PTAAH: Tak było, twoje przypuszczenia są bliskie prawdy. Jak obliczyłeś tę odległość?
BILLY: Bardzo prosto. Wystarczyło tylko pomnożyć czas między błyskiem pioruna, który
trafił mnie w rękę, a jego odgłosem przez prędkość rozchodzenia się dźwięku. Według
mojego szacunku czas ten wynosił jedną trzecią sekundy, a nawet nieco mniej. Przy
temperaturze O stopni Celsjusza dźwięk rozchodzi się w powietrzu z prędkością 331 metrów
na sekundę, co przy trzech sekundach odpowiada odległości 993 metrów. Trzy sekundy
odpowiadają więc odległości prawie jednego kilometra. Stąd więc mój wynik. Wiem, że moje
wyliczenie nie jest dokładne, ponieważ nie wiem, jaka była temperatura powietrza w czasie
tego zdarzenia, co jest istotne do uzyskania dokładnego wyniku4.
PTAAH: Właściwie to mogłem się spodziewać od ciebie tak logicznej odpowiedzi. Mogę ci
powiedzieć, że ten piorun powstał na wysokości 108 metrów nad ziemią, tyle że nie był to
normalny piorun.
4
Gwoli ścisłości znacznie istotniejszy jest w tym przypadku dokładny pomiar czasu. Temperatura powietrza ma tu całkowicie marginalne
znaczenie.
269
BILLY: Tak mogłem przypuszczać. PTAAH: Chwileczkę, nie wiesz, co chcę powiedzieć.
BILLY: Ależ wiem, przyjacielu. Grzmot był krótki, jakby powietrze zostało rozerwane na
strzępy, lecz nie przez błysk, ale unoszący się w powietrzu piorun, co nie jest normalne.
Stwierdziłem to w chwili, gdy trafił we mnie błysk światła. W normalnych warunkach, co
wiem z doświadczenia, w czasie uderzania pioruna powietrze rozrywane jest w ułamku
sekundy na strzępy. Uwzględniając obliczenia Adama Riese i innych mądrych głów, powinno
to nastąpić w momencie, gdy piorun trafił w moją rękę i odrzucił mnie w bok. Lecz nic
takiego się nie zdarzyło, natomiast dopiero po około jednej trzeciej sekundy nad naszymi
głowami rozległ się osobliwy grzmot w niczym nie przypominający naturalnego...
PTAAH: Tak, twoje przypuszczenie jest bardzo trafne. Eksplozja pioruna była efektem
zniszczenia przez nas nieznanego obiektu latającego, który został zaprogramowany, aby cię
zabić za pomocą tego pioruna kulistego. Ta błyskawica, która trafiła cię w rękę, to był jedynie
promień rozpoznawczy owej śmiercionośnej kuli energetycznej, to znaczy pioruna kulistego.
Już sam promień mógłby cię uśmiercić z powodu ogromnej energii, jaką niósł, gdyby tylko
trafił cię w klatkę piersiową lub plecy. Dzięki naszej interwencji, niestety nieco spóźnionej,
bowiem nie panowaliśmy w pełni nad sytuacją, ten zamach na twoje życie został
powstrzymany dosłownie w ostatniej chwili. Nie mogliśmy nic więcej zrobić, dlatego pewne
jego konsekwencje musiały cię spotkać. Bardzo nas zaskoczyło, że wcale się nie
przestraszyłeś, w przeciwieństwie do innych osób obecnych w Centrum. To, że poza błyskiem
jaskrawego światła, które trafiło cię w rękę, oraz piorunem kulistym nic więcej nie
zauważyłeś, nie jest dla nas niespodzianką, ponieważ ten obiekt, który był zaprogramowany
na zabicie ciebie, był zabezpieczony przed jakakolwiek lokalizacją. Niestety nie byliśmy w
stanie osłonić dźwięku eksplozji, jak również powstrzymać fali uderzeniowej i słabego
promieniowania radioaktywnego, przed którym nie udało nam się także ciebie uchronić. Na
szczęście po kilku tygodniach zniknie ono zupełnie. To by były właściwie wszystkie
objaśnienia, które chciałem ci przekazać. Właśnie one były celem mojej wizyty i oczekiwania
na ciebie dzień przed atakiem, 23 kwietnia, kiedy to przestraszyła mnie bardzo Eva. Tego dnia
przyszedłem ostrzec cię, co mi się jednak nie udało. BILLY: Jesteś dobrym człowiekiem. Czy
wiesz także, że... PTAAH: Jesteśmy naprawdę bardzo ostrożni, ty zaś nic mi nie powie-
działeś. Na szczęście jednak nie ma to dużego znaczenia, gdyż nasi...
BILLY: W porządku, czy mógłbyś mi teraz wyjaśnić, dlaczego ktoś chce mnie tak bardzo
wysłać w zaświaty? Kto za tym stoi i jakie przesłanki
270
tym kimś kierują? Przypuszczam, że znowu ktoś z Mlecznej Drogi maczał w tym palce, gdyż
Ziemianie nie dysponują jeszcze takimi możliwościami technicznymi. A może to ci... nie, oni
nie mają jeszcze takich możliwości? PTAAH: To prawda. Posłuchaj teraz uważnie. Masz na
Ziemi bardzo wielu wrogów, zarówno w Europie, Ameryce, Azji, jak i Afryce —: zwłaszcza
w Republice Południowej Afryki i Japonii. Na wszystkich kontynentach jest wielu
oszczerców, kłamców, którzy nienawidzą ciebie i za wszelką cenę starają się ciebie
zamordować. Wszyscy oni twierdzą, że kontaktują się z nami i innymi formami życia z
kosmosu. Niestety również twoi przyjaciele wyświadczają ci w tym względzie niedźwiedzią
przysługę, gdyż dają posłuch tym kłamcom. Czynią to nieświadomie i omamieni ich
oszczerstwami i kłamstwami nie są już w stanie rozpoznać prawdy. Nie pojmują już, że jesteś
jedyną osobą wybraną spośród wszystkich ludzi Ziemi i wszystkich nas do głoszenia prawdy.
W podzięce za to jesteś opluwany i szkalowany, ty, który niesiesz pomoc całej ziemskiej
społeczności. Wiele osób uchodzących za twoich przyjaciół często i chętnie oczernia cię po
kryjomu. Wielu z nich usiłuje zostać mistrzami i prorokami, nie posiadając ku temu
odpowiedniej wiedzy, zdolności i predyspozycji. To jest przyczyną tak wielu zamachów na
twoje życie, jak choćby tego wtorkowego. Winni im są wszyscy ci, którzy są częściowo
twoimi wrogami, mimo iż publicznie podają się za przyjaciół. Winnymi są także wszyscy ci w
Europie, którzy są przeciwni tobie i twojej pracy, dotyczy to także Lee Eldersa, Randy
Wintersa, Roberty Brooks, Freda Bella i wielu inni. Winni są kłamcy i oszczercy z Japonii
głoszący, że są z nami w kontakcie, którzy przy pomocy swoich kalumni, kłamstw i innych
wrogich tobie działań wytwarzają niezwykłe, groźne dla życia energie skierowane przeciw
tobie. Ten wtorkowy atak był efektem działań pewnej grupy, która postanowiła ciebie
zamordować i w ten sposób zniszczyć całą naukę prawdy. To właśnie jej członkowie
zaprogramowali ten obiekt, którego zadaniem było uśmiercenie ciebie. Jego istota działania
polegała na tym, że skupiał on w sobie wszystkie negatywne energie wysyłane przez ludzi
przeciw tobie, które następnie kumulowały się w nim. Minęły prawie dwa lata, zanim w
końcu wpadliśmy na ich trop. Stało się to w wyniku naszych starań zmierzających do
ustalenia, dlaczego doszło do wiarołomstwa. W trakcie naszych poszukiwań natknęliśmy się
na trzy osoby żyjące w ciągłym silnym strachu, że mógłbyś je zdemaskować. Myśli tych
„negatywnych osób" skierowane były na ciebie i zagrażały twojemu życiu do tego stopnia, że
poczuliśmy się zobowiązani do interwencji. Wkrótce znaleźliśmy sprawcę tego morderczego
przedsięwzięcia. Były to niedobitki grupy skazanego na śmierć Ashtara Sherana, który
zakończył swój żywot we wszechświecie DAL
271
[w 1983 roku]. Ludzie ci uważali za swój obowiązek pomszczenie swojego pana i mistrza i
stwierdzili, że najłatwiej to osiągną tłumiąc na Ziemi w zarodku prawdę. Dlatego też do kilku
twoich przyjaciół wysyłali negatywne impulsy, które przekształciły ich w kłamców i
oszczerców. Uderzenie pioruna skierowanego na ciebie miało spowodować twoją śmierć, a
eksplozja bomby energetycznej rozerwać cię na kawałki. Na szczęście udało nam się zapobiec
temu w ostatniej chwili. Aby móc zrealizować swój plan, twoi wrogowie musieli
zmagazynować wszystkie negatywne energie. Przy pomocy tych sił skoncentrowali w małym
punkcie nad waszym Centrum naturalną energię elektryczną w celu utworzenia z niej
energetycznej kuli i wysłania jej w ślad za promieniem. W ten sposób ludzie przebywający w
twoim pobliżu pomyśleliby, że po prostu trafił cię zwykły piorun.
BILLY: I co mam na to powiedzieć? Ileż nienawiści musi być w tych ludziach. Są po prostu
biedakami, którzy zbłądzili i w dzikiej nienawiści usiłują wszystko zniszczyć, jak to miało
miejsce w Japonii.
PTAAH: Nie tylko w Japonii. Teraz gdy polityka w państwach bloku wschodniego zmieniła
się na lepsze, także i tam docierają informacje z Zachodu o międzyplanetarnych obiektach
latających, a wraz z nimi wszelakie związane z tym fantazje. Niewykluczone że również w
tych państwach znajduje się wielu kłamców i oszczerców rozpowiadających o swoich
rzekomych kontaktach z istotami z obcych planet. Początek tego zjawiska nastąpił już przed
wieloma laty. Wdzięcznymi odbiorcami tych kłamstw są ludzie wierzący w życie
pozaziemskie i sekciarskie grupy ufologów. Z tych poczynań tworzą nową ideologię, ale
ideologie są...
BILLY: ...zawsze skazane na niepowodzenie.
PTAAH: To właśnie chciałem powiedzieć. Wiedziałeś to już w wieku 9 lat. Doskonale
pamiętam, jak w roku 1946 ojciec powiedział mi to, co ty mi teraz powiedziałeś: „W całym
wszechświecie nie istnieje ani jedna ideologia, która mogłaby być wytyczną dla ludzi lub
drogowskazem w ich życiu - - jedynie prawda Kreacji, ducha oraz wszelkie prawa i nakazy
płynące z mądrości są w stanie stać się wykładnią ludzkiego życia".
BILLY: Tak, przypomniałem sobie, że tak właśnie powiedziałem Sfaat-howi, który skwitował
to milczącym spojrzeniem.
PTAAH: Powiedział mi potem, że był całkowicie zaskoczony, że dziewięcioletni chłopiec był
w stanie tak rozumować. Nie znał jeszcze wtedy twojego pochodzenia. Kiedy opowiedziałem
mu o tobie, jego zaskoczenie zmieniło się w respekt i szacunek dla ciebie.
BILLY: Będę mu za to bardzo wdzięczny do końca życia. Często o nim myślę i bardzo
chciałbym się z nim spotkać i podziękować mu za wszystko, co dla mnie zrobił.
PTAAH: Już to uczyniłeś, Sfaath powiedział mi o tym.
272
Waldport, 6 października (AP), W Waldport w amerykańskim stanie Oregon prowadzone jest obecnie
dochodzenie w pewnej sprawie. Około 20 mieszkańców tego miasteczka sprzedało caty swój dobytek i
wyprowadziło się po otrzymaniu nakazu od rzekomych istot 2 kosmosu. Rion Sutton z wydziału kryminalnego
biura szeryfa powiedział w niedzielę, że słyszał o pewnym rybaku, który sprzedał za 5 dolarów swoją łódź wartą
5000. Podobnie postąpił pewien farmer, który zostawił swoje dzieci przyjaciołom, po czym zniknął bez śladu.
Podpis pod rysunkiem: „Czy to prawdziwe spodki? Johnsonowie wyzbywają się swojego dobytku".
275
3. Część członków sekty miała stać się ziemskimi niewolnikami
- robotami w służbie Inteligencji Giza.
4. Inną część miano wysłać jako niewolników na inną planetę.
5. Reszta miała założyć sektę, której zadaniem miała być realizacja planów Inteligencji Giza
na Ziemi.
Ten pięciopunktowy plan będący dziełem Inteligencji Giza miał być wprowadzony w życie,
zaś zwerbowani do jego realizacji ludzie nieświadomi jego prawdziwego celu.
Gdy poznaliśmy prawdziwy charakter tej przestępczej grupy, przestało nas dziwić, że
wszelkimi siłami starała się przeszkodzić budowie naszego Centrum w Hinterschmidrüti.
Próbowała nawet uprowadzić Billy'ego, co się jej jednak na szczęście nie udało. Inteligencja
ta działała nadal i przedsięwzięła szereg ataków na Billy'ego oraz Centrum. W dalszej części
przedstawiam niektóre z nich.
2. Ataki Inteligencji Giza
2.1. Pierwszy atak — zakłóczacz myśli
Pierwsza wroga akcja Inteligencji Giza w ramach kampanii prowadzonej przeciwko Billy'emu
i jego grupie miała miejsce wiosną 1976 roku w miejscowości Hinwil. Podobnie jak inne
działania również i to było bardzo precyzyjnie zaplanowane, chociaż tym razem nic
poważnego się nie stało.
Od pewnego czasu Billy narzekał, że nie może skoncentrować się na pracy. Stan ten pogłębiał
się coraz bardziej, zaś bezsilność wobec niego potęgowała go jeszcze bardziej. W końcu
zwrócił się o pomoc do swoich pozaziemskich przyjaciół w nadziei, że wyjaśnią tę zagadkę.
Po intensywnych poszukiwaniach okazało się, że był pod stałym wpływem niewidzialnych
promieni wpływających ujemnie na jego psychikę.
W lesie nie opodal Hinwil Quetzal odkrył trzy małe jednocentymetrowej wielkości
wzmacniacze zainstalowane w trzech drzewach tworzących trójkąt równoramienny o boku
długości 2300 metrów. Ich zadaniem był odbiór odpowiedniego promieniowania
zakłócającego z zewnętrznego nadajnika i przesyłanie go do gabinetu Bilły'ego. Nadajnik
umieszczony był wysoko w atmosferze ziemskiej na stałej pozycji.
Na szczęście Quetzalowi udało się unieruchomić to sprytne urządzenie.
2.2. Drugi atak — infekcja bakteryjna
Po ponad półrocznej przerwie doszło do kolejnego nieprzyjemnego zdarzenia w
Hinterschmidrüti, którego sprawcą była Inteligencja Giza i jej pomocnicy.
276
Według Plejadan Inteligencja Giza zaprzyjaźniła się z agresywną grupą istot pozaziemskich
zbiegłą z obszaru gwiazdozbioru Pegaza, która wiele tygodni wcześniej przybyła swoim
pięćdziesięciometrowym statkiem do naszego układu planetarnego. Istoty te z chęcią
przystały na propozycję współpracy z Inteligencją Giza.
Zdarzenie, o którym mowa, miało miejsce 10 sierpnia 1977 roku. Billy stał właśnie przed
drzewem Semjase i obserwował niezwykle dużego owada nie spotykanego w naszej
szerokości geograficznej. W pewnym momencie obleciał on wkoło Billy'ego i usiadł na nim.
Billy'emu z miejsca zrobiło się niedobrze i w tym samym momencie wszyscy mieszkańcy
Centrum poczuli silne bóle głowy, które nie były jednak tak intensywne, jak Billy'ego.
Oczywiście nikt nie wiedział, co jest przyczyną tej niespodziewanej dolegliwości.
Poza tym mieszkańców Centrum bardzo zdziwiło osobliwe zachowanie Semjase, która
umówiła się wcześniej telepatycznie z Billym na spotkanie w nocy 10 sierpnia i ledwie się
pojawiła, z miejsca odleciała bez słowa. Przyczynę tego dziwnego zachowania Billy poznał
podczas następnego spotkania.
Po telepatycznej zapowiedzi pojawiła się swoim siedmiometrowym statkiem w
Hinterschmidrüti ku radości mieszkańców Centrum, którzy mogli ją obserwować na niebie
przez krótki okres czasu. Zgodnie z życzeniem Billy'ego miała zostawić na drzewie swojego
imienia znak dla członków FIGU, czego jednak nie zrobiła.
Drzewo Semjase, jak wspomniałem w rozdziale VII, to rosnąca na terenie Centrum na
niewielkim wzniesieniu jabłoń, którą Billy przestrzelił wypróbowując pistolet laserowy
Menary. Posiada ono trzy znaki szczególne odróżniające je od innych drzew. Są to:
1. Otwór po przejściu przez jego pień promienia laserowego.
2. Brak korony.
3. Ślad po zlikwidowanym gnieździe mikrobów.
Podczas przelotu nad tym właśnie drzewem, Semjase odczuła tak silne impulsy bólu
pochodzące od Billy'ego, że aż krzyknęła i ze strachu wypuściła z rąk drążek sterowniczy, w
wyniku czego zawadziła statkiem w jego koronę. Odgłos łamanych gałęzi zwrócił uwagę
mieszkańców Centrum, którzy nie mogli jednak zobaczyć, kto jest tego sprawcą, ponieważ
Semjase zdążyła w porę włączyć ekran ochronny.
Jak już wspomniałem, nie kontrolowane impulsy bólu wysłane przez Billy'ego zostały
odebrane i zarejestrowane przez Semjase. Ich dokładna
277
analiza wykazała, że ta nagła dolegliwość Billy'ego ma konkretną przyczynę.
W tych okolicznościach doszła do wniosku, że zaplanowane spotkanie nie powinno się odbyć.
Wspólnie z Quetzalem postanowiła wyjaśnić, co się stało. Okazało się, że ów owad był
sztucznym tworem, wewnątrz którego znajdowało się gniazdo bakterii, którymi zainfekowano
Billy'ego poprzez wprowadzenie ich do jego organizmu za pomocą specjalnego urządzenia w
kształcie strzykawki. Krótko mówiąc, było to wyrafinowane urządzenie skonstruowane przez
przybyszy z gwiazdozbioru Pegaza. To oni skierowali je w kierunku Billy'ego, a następnie
zdalnie nim sterując wstrzyknęli mu z jego organizmu bakterie chorobotwórcze, by go nimi
zarazić, co im się znakomicie udało. Ale to nie wszystko. Za pomocą tego sztucznego owada
wśród gałęzi drzewa istoty te umieściły ponadto gniazdo owych bakterii, aby w ten sposób
rozprzestrzenić te zarazki po całej Ziemi. Zdaniem Quetzala wywoływały one nieznaną nam
chorobę, która mogła okazać się tragiczna w skutkach, gdy nie szybka interwencja Semjase.
Podczas następnego spotkania Billy otrzymał przywilej zlikwidowania gniazda tych bakterii
na drzewie. Oto odpowiedni fragment jego rozmowy z Semjase na ten temat pochodzący z
zapisu spotkania, które odbyło się 24 sierpnia 1977 roku:
SEMJASE: Jak wiesz, mój statek wyposażony jest w różnego rodzaju broń, na przykład
pistolet promienny, jakim zrobiłeś dziurę w drzewie. Wypalając powierzchnię drzewa
zniszczę to gniazdo. Spójrz tutaj na ekran.
BILLY: A czy ja mógłbym to zrobić?
SEMJASE: Przecież nigdy tego nie robiłeś.
BILLY: Mimo to chciałbym spróbować.
SEMJASE: Jeśli chcesz, ale musisz zbliżyć się do drzewa. Poczekaj... tak, teraz jesteśmy w
odległości 38 metrów. Tym regulatorem możesz ustawić wymiar promienia, a tym kierunek.
Jeśli dotkniesz tego małego wybrzuszenia, wówczas uwolniona zostanie energia z tego
niewielkiego otworu w dolnej części statku. Możesz jeszcze regulować moc promienia... o
tak, aby nie uszkodzić samego drzewa. A teraz poćwicz trochę.
BILLY: Dobrze, a co ty będziesz robiła?
SEMJASE: Ja tymczasem sprawdzę kilka funkcji statku, bądź ostrożny, przyjacielu, właśnie
uwolniłeś promień.
BILLY: Tak wiem, ta wstrętna rzecz właśnie zniknęła.
SEMJASE: Nie słuchałeś mnie... po prostu namierzyłeś cel i uwolniłeś energię.
BILLY: Właśnie tak.
278
SEMJASE: Mówiłam ci przecież, żebyś najpierw...
BILLY: Czy coś jest nie w porządku? Najpierw popatrz, zanim się zdenerwujesz.
SEMJASE: W porządku... wszystko w porządku, jedynie zasięg promieniowania był zbyt
duży. Dziwi mnie, że potrafisz tak dobrze obsługiwać to urządzenie.
2.3. Trzeci atak — betonowy mur
W ramach rozbudowy Centrum mieliśmy zgodnie z zaleceniami Plejadan zbudować
przestronne pomieszczenie medytacyjne. W tym celu wznieśliśmy wspólnymi siłami między
innymi mur długości około 5, wysokości 2 i o grubości 1,5 metra. Celowo wybraliśmy takie
nietypowe wymiary, ponieważ mur ten został ustawiony na wzniesieniu i musiał wytrzymać
napór wód gruntowych.
Po wielu godzinach wyczerpującej pracy około 4.30 nad ranem mur był gotowy. Mimo iż
wszyscy byli bardzo zmęczeni, tryskali humorem i byli nawet skorzy do zabaw. Herbert
Runkel i ja odtańczyliśmy mimo zmęczenia wokół niego taniec z łopatą. Nikt z nas nawet w
najczarniejszych myślach nie przypuszczał, że nasza radość będzie trwała tak krótko.
Nazajutrz okazało się bowiem, że nasz trud był daremny. Betonowy mur, z którego jeszcze
wczoraj tak się cieszyliśmy, został zniszczony. Staliśmy jak sparaliżowani, gapiąc się w tamto
miejsce i nie mogąc wydusić z siebie słowa. Po dłuższej chwili, gdy już nieco doszliśmy do
siebie, zgodnie uznaliśmy, że w żadnym wypadku nie mogło to się stać w sposób naturalny.
Wyglądał, jak gdyby został uniesiony w górę i następnie zrzucony na ziemię. Jedynym
wyjaśnieniem, jakie przychodziło nam do głowy, było działanie nie znanych nam sił.
Zagadka ta została wyjaśniona dokładnie tydzień później przez Plejadan. Podczas spotkania w
niedzielę 4 września 1977 roku, na które wyjątkowo przybyli razem Ptaah, Semjase i Quetzal,
ten ostatni wyjaśnił, co się stało.
Wrogo usposobiona Inteligencja Giza wszelkimi sposobami usiłowała przeszkodzić nam w
budowie pomieszczenia medytacyjnego. Zaaranżowała wszystko w taki sposób, aby jej
ingerencja wyglądała na działanie naturalnych sił przyrody. Zlikwidowała wszelkie dowody
świadczące o jej udziale, wiedząc, że sprzymierzeńcy Billy'ego będą starali się ustalić
sprawcę. Ów betonowy mur wydawał się jej odpowiednim obiektem do rozpoczęcia dzieła
zniszczenia. Podobnie jak poprzednim razem pomagały jej złośliwe istoty z gwiazdozbioru
Pegaza.
Początkowo jedna z nich wysłana została na przeszpiegi do Centrum. Jak się później okazało,
Billy i Renato wytropili ją na terenie Centrum poprzed-
279
niej nocy. Według Billy'ego miała ona 1,80 metra wzrostu. Szczególną uwagę zwracały jej
świecące w ciemności oczy wielkości podstawek pod piwo. Kiedy zorientowała się, że została
dostrzeżona, zniknęła bezgłośnie, wznosząc się nad Ziemię.
Właściwy atak nastąpił 30 sierpnia 1977 roku około godziny 4. nad ranem. Istoty z Pegaza
sprowadziły do Centrum specjalny wibrator i umieściły go bezpośrednio przy murze, po czym
jedna z nich uruchomiła go przy pomocy sił umysłu, ponieważ członkowie Inteligencji Giza
nie byli w stanie tego zrobić. Dalej wszystko poszło już jak z płatka. Wibrator wykorzystujący
mikrofale wytworzył potężną falę, która w ciągu kilku sekund wyrwała mur z fundamentów,
uniosła go w górę i cisnęła nim o ziemię.
Zdaniem Quetzala wibracje tego urządzenia są śmiertelne dla każdej żywej istoty. To zabójcze
działanie objawia się w postaci błyskawicznie postępującego procesu starzenia się. Gdyby coś
takiego spotkało kogoś, byłaby to sensacja na skalę światową, którą trudno byłoby zataić.
Na szczęście nikt z nas nie odniósł podczas tej akcji żadnej szkody i była ona ostatnią
skierowaną przeciwko nam, w której udział brały istoty z Pegaza, o co zatroszczył się
osobiście ojciec Semjase Ptaah, który pojmał je i jak to się u nas mówi, złożył im propozycję
nie do odrzucenia, odsyłając je na ich ojczystą planetę.
2.4. Czwarty atak — uderzenie fali dźwiękowej
(według Bernadetty Brand)
18 lutego 1978 roku w sąsiedztwie Schmidrüti odbywało się wesele i jak jest w zwyczaju w
Szwajcarii, z jego okazji wczesnym rankiem oddano trzy strzały. Dwie lub trzy sekundy po
trzecim wystrzale nad dachem naszego domu w Hinterschmidrüti rozległ się niesamowity
grzmot, który zatrząsł całym budynkiem. Billy odniósł wrażenie, że to uderzenie fali
dźwiękowej, jaka powstaje podczas przekraczania
18 lutego 1978 roku w sąsiedztwie Schmidrüti odbywało się wesele i jak jest w zwyczaju w
Szwajcarii, z jego okazji wczesnym rankiem oddano trzy strzały. Dwie lub trzy sekundy po
trzecim wystrzale nad dachem naszego domu w Hinterschmidruti rozległ się niesamowity
grzmot, który zatrząsł całym budynkiem. Billy odniósł wrażenie, że to uderzenie fali
dźwiękowej, jaka powstaje podczas przekraczania przez samolot bariery dźwięku, gdyż kilka
razy przeżył już coś takiego.
Raz miało to miejsce w czasie, gdy znajdował się w starej chacie na pustyni w Iranie nie
opodal Zahedanu. Pod wpływem nagłego impulsu wybiegł z niej i pobiegł na oślep przed
siebie. Oddaliwszy się na odległość około 150 metrów od niej, usłyszał w pewnym momencie
wycie samolotu odrzutowego. Spojrzał w kierunku, z którego dobiegał jego odgłos, i ujrzał
lecący na niewielkiej wysokości samolot, który kilkaset metrów od chaty wystrzelił nagle w
górę, przeleciał nad nią i przeraźliwie zaryczał. Dźwięk ten przetoczył się nad Billym, który
ujrzał, jak chata, z której przed chwilą wybiegł, w ciągu ułamka sekundy skurczyła się i
uniosła w górę w tumanie kurzu.
280
Grzmot, który rozległ się rankiem 18 lutego 1978 roku w Hinterschmidruti, brzmiał tak samo.
Billy oznajmił nam, że budynkowi Centrum mogło przytrafić się to samo, co tamtej chatce na
pustyni.
To, że tak się nie stało, zawdzięczamy głównie żonie Billy'ego, Kalliope, która od kilku dni
przebywała w szpitalu, gdzie miała być poddana operacji chirurgicznej. Ponieważ Billy
bardzo się o nią martwił, był pod stałą obserwacją Quetzala i Menary, którzy stali się dzięki
temu świadkami tego zdarzenia i z miejsca wkroczyli do akcji. Dzięki ich pomocy dosłownie
w ostatniej chwili to zagrożenie zostało zlikwidowane. W chwili tego zdarzenia Quetzal
przebywał w towarzystwie Menary tuż nad Centrum w swoim statku, który był całkowicie
niewidoczny dzięki ekranom ochronnym.
Po pierwszych dwóch salutach od południa nadleciał zdalnie sterowany trójkątny statek
kosmiczny Inteligencji Giza, który zatrzymał się na wysokości około 60 metrów nad
budynkiem Centrum, aby w chwili trzeciego wystrzału wzbić się pionowo w górę z
dwukrotną prędkością dźwięku.
Quetzal natychmiast zorientował się, o co chodzi, i błyskawicznie skierował swój statek nad
dach budynku, aby wytłumić potężną falę uderzeniową. Zrobił to mimo niebezpieczeństwa
uszkodzenia lub nawet zniszczenia swojego statku, do czego na szczęście nie doszło.
Statek Quetzala wytrzymał uderzenie fali dźwiękowej rozpraszając ją i zmniejszając jej moc.
Gdyby nie jego interwencja budynek Centrum z całą pewnością ległby w gruzach grzebiąc w
środku wiele ofiar, którymi mogli być: Billy i jego troje dzieci, Elsi Moser, Margarete Rosę,
Jacobus Bertschin-ger oraz Engelbert i Maria Wachterowie z dwójką dzieci, Connym i
Rolfem.
W odpowiedzi na ten atak Menara dała nauczkę Inteligencji Giza, której ta z całą pewnością
długo nie zapomni. Otóż w drodze powrotnej zlikwidowała ten trójkątny obiekt latający, który
był jedynym zdalnie sterowanym urządzeniem Inteligencji Giza.
2.5. Piąty atak — negatywne wibracje
Poza dotychczas wymienionymi atakami wymierzonymi w Billy'ego i jego misję Inteligencja
Giza podjęła również inne bardziej wyrafinowane działania, które polegały przede wszystkim
na nieustannym bombardowaniu wszystkich członków naszej grupy negatywnymi impulsami.
W zależności od odporności reakcje poszczególnych osób były bardzo różne. W następstwie
tego długofalowego ataku:
a) nie wszystkim członkom grupy udało się zmobilizować wszystkie siły obronne, w wyniku
czego doszło wielu nieporozumień,
b) liczba naszych wrogów zaczęła rosnąć.
281
Zaatakowane w ten sposób osoby nie miały oczywiście najmniejszego pojęcia, że ich
zachowanie jest efektem nikczemnych knowań Inteligencji Giza.
2.6. Szósty atak — szok psychiczny
30 marca 1978 roku nastąpił punkt kulminacyjny knowań Inteligencji Giza. Tego dnia po
południu grupa ta poszła na całość, dokonując haniebnego zamachu na życie Billy'ego. Został
on przeprowadzony w czasie złego stanu jego zdrowia, w efekcie którego jego psychiczna
blokada ochronna była znacznie osłabiona.
Nie chcę tutaj przytaczać szczegółowego przebiegu tego zdarzenia, bowiem jest ono bardzo
złożone, w związku z czym proszę mi to wybaczyć. Ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że
ten zamach miał charakter wymuszonego szoku psychicznego. Jego intensywność i zakres
były tak ogromne, że zwykły człowiek przypłaciłby go co najmniej atakiem serca.
Nawet sami Plejadanie nie potrafili powiedzieć, jak to się stało, że Billy to wytrzymał. Po tym
zdarzeniu stwierdzili z niepokojem, że w tego rodzaju sytuacjach musi on liczyć wyłącznie na
własne siły. Ponadto przestrzegli go przed kolejnymi zamachami tego rodzaju, bowiem nic
nie wskazywało na to, aby Inteligencja Giza miała zaniechać prób wyłączenia go z gry.
Wkrótce potem Plejadanie uznali, że nie mogą już dłużej pozostawiać go bez ochrony, i
podjęli właściwe działania, które naszym zdaniem powinny były być podjęte dawno temu. Ich
celem było położenie ostatecznego kresu tej makabrycznej grze.
W maju 1978 roku rozpoczęły się skomplikowane przygotowania do tej jedynej w swoim
rodzaju akcji Plejadan, która miała pełne poparcie Wysokiej Rady. W związku z tym Ptaah i
Quetzal mieli pełne ręce roboty z lokalizowaniem miejsc kryjówek członków Inteligencji
Giza.
W czasie akcji oczyszczającej z jej najlepiej strzeżonej siedziby — kwatery głównej —
znajdującej się pod piramidami w Gizie wypędzono około 2100 osobników. Zlikwidowano
wszystkie znajdujące się tam urządzenia oraz statek kosmiczny, zaś pomieszczenia
wypełniono materiałem skalnym, aby uniemożliwić ich ponowne wykorzystanie. Po
zlikwidowaniu pozostałych punktów wypadowych Inteligencji Giza na Ziemi oraz w innych
miejscach Układu Słonecznego wszystkich jej członków deportowano dużym statkiem
kosmicznym na odległą planetę w galaktyce położonej w obszarze Neber.
2.7. Siódmy atak — dziwne zjawisko świetlne
Ostatni atak Inteligencji Giza nastąpił kilka lat po deportacji i był zupełnie nieoczekiwany.
Tym razem miał charakter dziwnego zjawiska
282
świetlnego, które 14 i 15 sierpnia 1982 roku wieczorem z terenu Centrum zaobserwował Billy
oraz częściowo ówczesna członkini naszej grupy pani Pfeiffenberger.
W niedzielę w nocy 15 sierpnia na niebie ukazał się bardzo duży jaskrawy obiekt świetlny
podobny do mgły, który wykonywał dziwne ruchy sprawiające, że wyglądał jak olbrzymia
ręka sięgającą w kierunku ogrodzenia biegnącego wokół domu.
Co było bardzo dziwne, to zjawisko-twór unikał światła, na przykład lampy oświetlającej
podwórze, i wysyłał w kierunku Billy'ego bardzo silne negatywne wibracje.
Noc wcześniej obok wozowni pojawiły się dwa podobne zjawiska, lecz
0 czerwonym odcieniu, a godzinę później jaskrawo zielone otoczone białą koroną, z której
wyłoniła się świecąca czerwona postać. Całe powietrze wokół opalizowało i przesiąknięte
było zapachem siarki. Wszystko to trwało około 15 sekund. Billy powiedział potem:
— Gdy wybiegłem za róg domu, zobaczyłem poruszający się opalizujący twór, który zaraz
potem przekształcił się w obracający się wir, który bardzo szybko jakby zgęstniał i skierował
się w kierunku lasu, gdzie zniknął pośród gałęzi.
Co miał oznaczać ten spektakl i kto za nim stał? I tym razem ściągnięto na pomoc Plejadan.
Po skomplikowanych poszukiwaniach udało im się w końcu wyjaśnić to skomplikowane
zjawisko. Od Quetzala dowiedzieliśmy się, że jedynie dzięki samokontroli Billy'ego i jego
niezwykłym siłom należy zawdzięczać fakt, że ani on, ani nikt inny z jego przyjaciół nie
odniósł żadnych szkód.
Jak stwierdził Quetzal, te osobliwe zjawiska świetlne wywołane zostały za pomocą klosza
energetycznego utworzonego nad Centrum, który skupiał
1 wysyłał do swojego wnętrza niezwykle silne szkodliwe promieniowanie wymierzone w
mieszkańców Centrum. Działanie promieniowania miało charakter trójstopniowy w
zależności od wielkości jego dawki wchłoniętej przez ofiarę. Porażenie nieznaczną dawką
tego negatywnego promieniowania miało sprawić, że dana osoba zaneguje wszelkie prawa i
zasady i zacznie przejawiać silne skłonności do fanatyzmu. Średnia dawka miała doprowadzić
ofiary do obłędu, zaś wchłonięcie pełnej dawki wywołać ich śmierć.
Aby zapobiec tego rodzaju skutkom, Plejadanie podjęli odpowiednie kontrdziałania. W tym
celu stacjonujące już od dłuższego czasu wysoko w atmosferze nad Centrum urządzenie
telemetryczne wyposażone zostało w dodatkowe przyrządy wysyłające do jego mieszkańców
ochronne wibracje mające charakter okrycia głowy — swego rodzaju kapelusza z szerokim
rondem o średnicy 34,2 centymetra.
283
W tym miejscu nasuwa się pytanie, co z tym wszystkim ma do czynienia Inteligencja Giza,
skoro w maju 1978 roku została w komplecie deportowana na odległą planetę. Okazało się
jednak, że pewien jej odłam wygnany z Ziemi przed wieloma wiekami osiedlił się na planecie
Saban, gdzie stworzył własne społeczeństwo. Ta nieżyczliwa planeta należy do niewielkiego
układu planetarnego zwanego Karan położonego w odległości około 2,8 miliona lat
świetlnych od Ziemi. Jej społeczność nie zaniechała swoich wrogich działań i cały czas była
w kontakcie telepatycznym ze swoimi sprzymierzeńcami. Jak więc widać, Inteligencja Giza
nawet po deportacji była wspierana i wspomagana w swoich działaniach. Sabanie stworzyli
wyjątkowo wyrafinowaną technikę, która pozwalała im wysyłać negatywne wibracje na
odległość wielu milionów lat świetlnych nawet do najmniejszych celów. To jednak nie
wszystko. Istoty te doszły do takiej perfekcji, że były w stanie zlokalizować na Ziemi obiekt
wielkości muchy. Jeśli chodzi o wytworzony przez Saban klosz energetyczny nad Centrum,
Plejadanie bardzo szybko zorientowali się, że jego źródło znajduje się poza Ziemią, daleko w
kosmosie, czego ponad wszelką wątpliwość dowodziły analizy Quetzala. Nie wiedzieli jednak
gdzie.
Aby ostatecznie zlokalizować miejsce pochodzenia tych wibracji, Plejadanie przeprowadzili
w kosmosie gigantyczną akcję poszukiwawczą, w której uczestniczyło prawie 11.000
obiektów latających wyposażonych w najnowocześniejsze urządzenia namiarowe. Ta
zakrojona na szeroką skalę akcja uwieńczona została w końcu sukcesem. Stwierdzono, że
urządzenie nadawcze umieszczone było na wspomnianej planecie Saban.
Na koniec tej historii przedstawiam fragment rozmowy Billy'ego z Quet-zalem, którą
przeprowadzili oni ze sobą podczas 179 spotkania w piątek 22 października 1982 roku.
QUETZAL: Aby całkowicie wyeliminować niebezpieczeństwo ze strony Saban, musieliśmy
zlikwidować wszystkie ich urządzenia, z czym mieliśmy duże trudności, ponieważ tak je
zabezpieczyli, że przy ich niszczeniu moglibyśmy spowodować ogólnoświatową katastrofę o
nieobliczalnych następstwach. Dlatego też w ciągu minionej nocy musieliśmy włączyć do
działań specjalne grupy, które ograniczyły zasięg katastrofy, odwracając ją.
BILLY: O ile cię dobrze zrozumiałem, miało to być coś w rodzaju bomby zegarowej. Nie
rozumiem jednak, dlaczego nie możecie zniszczyć urządzeń, skoro byliście w stanie
zastopować przebieg katastrofy.
QUETZAL: Całość jest skonstruowana w tak wyrafinowany sposób, że katastrofa rozpocznie
się, jak tylko przebieg czasu zostanie przerwany
284
i urządzenia zniszczone. Jedyną możliwością jest przebiegunowanie przebiegu czasu. Dopiero
wówczas niebezpieczeństwo zostanie zażegnane i będziemy mogli rozpocząć eliminację.
Zagrożenie polegało na przekształceniu całej planety w energię jak w przypadku eksplozji
bomby typu „Overkill". Ale i tę groźbę wyeliminowaliśmy, bowiem przebieg czasu można
odwrócić. Według ich obliczeń w najbliższą niedzielę [24 października 1982 roku] o godzinie
14.11 i 8 sekund ma on osiągnąć punkt wyjścia. Dopiero po tym czasie będziemy mogli
rozpocząć eliminację, co zajmie nam 46 minut. Tak więc dopiero w niedzielne popołudnie
około godziny 15. wszystko powróci do normy i negatywne wibracje ustaną.
Mogliśmy wreszcie odetchnąć z ulgą, bowiem dzięki pomocy naszych pozaziemskich
przyjaciół udało się ostatecznie zlikwidować wrogie działania Inteligencji Giza.
285
SPIS ZDJĘĆ
(w nawiasie data, nazwisko fotografa i miejsce)
BIBLIOGRAFIA
Arahat Athersata, Wassermannzeit Yerlag der FIGU, Hinterschmidrüti. Brown, Peter
Lancaster, Astronomie, Orell Füssli, Zürich 1974.
Bühler, Walter K., Vierzig Begegnungen mit Auflerirdischen in Brasilien, Yentla Yerlag,
Wiesbaden.
Dillinger, Maarten, Aufterirdische und die Friedenssehnsucht der Erden-menschen, R.G.
Fischer Yerlag, Frankfurt 1984.
Foto-Verzeichnis, Wassermannzeit Yerlag der FIGU, Hinterschmidrüti.
Freiherr von Klockler, dr med. H., Kursus der Astrologie, tom I, Hermann Bauer K.G.,
Freiburg i Brg.
Geisteslehre-Studium-Lehrbriefe, Wassermannzeit Yerlag der FIGU, Hinterschmidrüti.
Genesis, Wassermannzeit Yerlag der FIGU, Hinterschmidrüti. Hobby, nr 9, str. 61, 1990.
Keppler, Erhard, Sonne, Mond und Planeten, Piper Yerlag, Monachium, wydanie II, 1990.
Kinder, Gary, Light Years, The Atlantic Monthly Press, Nowy Jork
1987.
Kinder, Gary, „List otwarty", MUFON UFO Journal, nr 28,
kwiecień 1987, Mutual UFO Network, Seguin.
Kippenhahn, Rudolf, Unheimliche Welten — Planeten, Monde
und Kome-ten, Deutsche Yerlagsanstalt, Stuttgart, wydanie
specjalne dla Buchclub Ex Libris w Zurychu, 1988.
Klingholz, Reiner, Marathon im Ali, Georg Westermann Yerlag GmbH, Braunschweig 1989
(wydanie II, 1990).
Korff, Karl K., przy współpracy Williama L. Moore'a, The Meier Incident: The Most
Infamous Hoax in Ufology (określana w książce jako Dokumentacja K).
Kraus, Walter, A. Rükl, Bildatlas des Weltraumes, Yerlag Werner Dausien Hanau-Main (Artia,
Praha), 1988.
327
Moore, Patrick, łan Nicolson, Das Universum, Masaik Yerlag GmbH, Monachium.
OM, Wassermannzeit Yerlag der FIGU, Hinterschmidrüti. Prophetien, Wassermannzeit Yerlag
der FIGU, Hinterschmidruti.
Schaifers, Karl, Gerhard Traving, Meyers Handbuch Weltall, Bibliographis-ches Institut
Mannheim, Wien-Zürich, wydanie VI.
Semjase-Berichte: Billys Kontaktberichte, Geisteslehre, Erkldrungen und Erlebnisse mit
Aufierirdischen, plejadischen Lebensformen, Wassermannzeit Yerlag der FIGU,
Hinterschmidruti.
Stevens, Wendelle C., UFO... Contact from the Pleiades, UFO Photo Archives, Tucson 1982.
Stimme der Wassermannzeit (miesięcznik), 3 numery, Wassermannzeit Yerlag der FIGU,
Hinterschmidruti.
Stimme der Wassermannzeit, „Wissenswertes" (numer specjalny), Wassermannzeit Yerlag der
FIGU, Hinterschmidruti.
Thóne, Karl, Einfuhrung in die Astronomie, Yerlag Hallwag, Berno.
UFO-Dokumentensammlung, HUGIN Gesellschaft fur politisch-philosop-hische Studien,
Wetter.
Von Keviczky, mjr Colman S., Przewodniczący ICUFON (USA), Analiza (określana w
książce jako Dokumentacja V).
328
[NOTATKI - puste strony] 329-332
UWAGA!
[patrz: dołączony katalog UFO Z PLEJAD ilustracje i zdjecia – UFO Z
PLEJADy]
Wszystkim, których zainteresowała ta książka, oferujemy w ramach prowadzonej przez nas
sprzedaży wysyłkowej dwie kasety video w całości poświęcone przypadkowi Meiera. Są to:
Kroniki Meiera, system PAL, czas trwania 85 min. (polski tekst czyta lektor), cena 270.000
zł.
Filmy Meiera, system PAL, czas trwania 60 min. (polski tekst czyta lektor), cena 250.000 zł.
Oba programy nie wymagają w zasadzie szczegółowego opisu, ponieważ każdy, kto
przeczytał tę książkę, wie już, kim jest Eduard „Billy" Meier. Warto przypomnieć tylko, że
jego przypadek jest w odczuciu wielu rozsądnych badaczy zjawiska UFO najważniejszy ze
wszystkich w całej nowożytnej historii kontaktów istot pozaziemskich z ludźmi.
Pierwszy program (Kroniki Meiera) zawiera obszerny wywiad z Billym Meierem, który
opowiada Jun-Ichi Yaoi o swoich kontaktach, oprowadza go po miejscach, w których
wykonywał swoje zdjęcia i kręcił krótkie ujęcia filmowe przedstawiające statki Plejadan.
Program ilustrowany jest dodatkowo licznymi zdjęciami statków Plejadan oraz kilkoma z
owych filmowych sekwencji. Program zawiera ponadto wypowiedzi osób, które były
świadkami różnych dziwnych zjawisk związanych z osobą Meiera.
333
Drugi program (Filmy Meiera) zawiera krótki wywiad z Meierem oraz wszystkie filmy
przedstawiające statki Plejadan nakręcone przezeń ośmio-milimetrową kamerą filmową.
Filmy te są powtórzone kilka razy, aby umożliwić widzowi zwrócenie uwagi na pewne
szczegóły, pokazujące, że widoczne na nich statki nie są modelami na uwięzi, na co mógłby
wskazywać ich sposób poruszania się, który w rzeczywistości nie jest dla nich typowy
(przemieszczanie się na boki, okrążanie wysokiej sosny). Został on zastosowany wyłącznie w
celach demonstracyjnych.
Programy te są znakomitym uzupełnieniem obu dotychczas wydanych w języku polskim
książek poświęconych przypadkowi Billy Meiera (drugą są Lata świetlne Gary Kindera).
Jakość obrazu obu programów, mimo iż przekodowywane były z amerykańskiego systemu
telewizji (NTSC) jest zadowalająca.
Informujemy ponadto, że posiadamy w sprzedaży wcześniej wydaną kasetę video z
programem UFO - - dowody. Program ten składa się z wywiadów z kilkoma świadkami i
badaczami zjawiska UFO oraz z ponad 40 krótkich ujęć przedstawiających NOLe sfilmowane
przez przypadkowych świadków, które są bez wątpienia jego największą atrakcją.
Polecamy wszystkie te kasety, wyznając zasadę, że jeden rzut oka, jeden obraz jest więcej
wart niż tysiąc słów.
Aby nabyć ww. kasety, wystarczy czytelnie i wyraźnie wypełnić zamieszczony na
następnych stronach przekaz i za jego pomocą przesłać na nasze konto odpowiednią kwotę.
Termin realizacji zamówień 30 dni (w przypadku większej ilości zamówień może się on nieco
wydłużyć).
Osoby, które nigdy dotąd nie zetknęły się z publikacjami Agencji NOLPRESS, informujemy,
że nasze publikacje można nabyć bezpośrednio u nas za pośrednictwem prowadzonej przez
nas sprzedaży wysyłkowej. Szczegółowe informacje na ten temat znaleźć można w
wydawanym przez nas kwartalniku UFO, który jest sprzedawany w sieci kiosków „Ruchu"
na terenie całego kraju.■
334