Świetlicki Marcin - Wiersze - Muzyka Środka

You might also like

Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 36

"* f *

Marcin wietlicki Muzyka rodka

& sc(

i*.

vV);vio

ft

i^f "5

Wydawnictwo a5 Krakw 2006

WIETLICKI - R EAKTYWAC JA

Po rozpadzie, rozkadzie, niebycie, pobycie nigdzie - oto ju wygrzebuje si znikd i wydobywa si na wiato dzienne, eby postraszy nieco tych zadowolonych, e go nie byo, postraszy powrotem oraz daniem zwrotu kosztw, ktre byy ogromne.

CENA

JEDNA LINIJKA PR ZECIW NOC Y

To kosztowao duo, ju przepada agodna pami. I ju chmurki naiwne s rozwiane. A przyszo to jest rozkad. To kosztowao duo. Ziemia Obiecana ju obmacana jest przez nieprzyjaci. Trzeba bdzie robi bez wiata.

jedna linijka przeciw nocy: przyjdzie noc

GOSY

DOM

Gosy, psy, strzelanina samochodw, miazga dwikw bagnista, bagnista muzyka zza rytmu, spoza sensu, napisaem refren, lecz refren nie wystarczy, bo to jest za mao, lecz refren napisaem, odwayem si.

Gdy skocz si przyprawy sl, pieprz, kiedy wszelkie wysid urzdzenia i prd wycz ostatecznie, kiedy pajk mi dotknie garda pajczyn, wtedy dom ju nie bdzie domem, klucz si zagubi w odmcie na zewntrz. A gdziekolwiek si pjdzie, zawsze drog powrotn to bdzie. wiat nie ma ramion, nie ma ciepego oddechu, wiat nie pi, nie ni. Cokolwiek snem byo, byo domem.

TYM RAZEM NIE OBDZIE S I BEZ OFIAR

KARTECZKA

Tu masz swojego czowieka. On nie pi. On jest w pokoju obok. Niesie w doni dwie absurdalne kostki lodu. Przynili sobie wigili w wojsku. By w wojsku. Przyni sobie, e znw jest. To wstyd, bo nikt normalny w wojsku nie by. Wszyscy normalni s odpowiedzialni i popieraj interwencj pokojow.

Ja teraz pi, Marcinie, bo jestem zmczona. Drzwi s otwarte, wic wejd, mogabym nie usysze pukania, a nie chciaabym. Tak napisano na maej karteczce, a charakteru pisma ju nie rozpoznaj, karteczka zka, nie wiem z jakiej jest epoki - i tylko drzwi poznaj.

10

11

GRANICA

JEDNA LINIJKA PRZECIW

Najpierw pjd papiery, potem reszta - czowiek z reszt domu, reszt Boga, a potem caa reszta wiata.

i tak ju mona w nieskoczono, bardzo dzikuj

13

ALIBI

NOWE PORZDKI

ni si alibi. Umr teraz, bo nie chc umiera w samotnoci. Umr teraz, objty i spokojny. Zanim dzie powie prawd.

Sporzdnia, pi nie chaotycznie, byle gdzie. Pije wczenie, nie jedzi takswkami noc. Syn ktrej nocy mu rk pooy na ustach, eby sprawdzi, czy aby na pewno oddycha - zawsze bdzie oddycha, jakkolwiek zdecydowano, jakkolwiek bdzie zdecydowane.

14

15

BOLESNY BRAK NIEZROZUMIENIA

SOBOTA NIE

Oni nie s pijani. To obcokrajowcy. Oni mwi w ten sposb. Noc jest. I zapucili motor. Odjechali, mwic. Okno otwarte, sucham jak si wyraa noc.

Sobota nie. W sobot mnie nie bdzie. Ni tu, ni tam nie bdzie mnie, nie. W niedziel pewnie te nie bdzie mnie, nie. Potrjne zaprzeczenie.

16

17

SNONECZNIK

MIOSNY KASZEL

Gow obracam ku snom. Wiedziony przez zwodzony most, uwiedziony snami. Gow obracam ku snom. Gdzie wczeniej si obracaem?

Miosny kaszel, kh, okna otwarte. A teraz zrobisz? Okolica caa gwide i klaszcze. Teraz zrobisz kaw?

18

19

SEKUNDOWE DELIRIUM

ID PASTWO I ROZMAWIAJ

Jest rozerwane. Nigdy si nie zszyje. Jest gigantyczny potwr na nogach glinianych. Jest zupa i jest miso. S warzywa, kompot.

O pas zieleni las na horyzoncie i spokojne jezioro agiel na jeziorze czy moe by co pikniejszego? moe.

20

21

MAY RYNEK, SIERPIE

ZBUDZI S I , NIE MA LATA

Wiee w jaskkach, jake std daleko do czegokolwiek, jake std ucieka, okna otwarte, nikt nie wejdzie przez nie, gdy tu wysoko, a w listach ode mnie do mnie jest wiele wyrozumiaego.

A co si nio? Profesor Skaryski. Lato si koczy. Dyskretnie wychodzi. Zasania si jesieni. Ju opalenizny niebawem zbledn. Och, ile pogrzebw ostatnio byo! Ilu ludzi przyszo! Ile mwili!

22

23

WIELOMIESICZNA STYPA

MARCIN

Dobra widoczno. Wrzesie. I okolicznoci agodzce. Bez przerwy. Jak przyszedem? Po linii. Niewidocznej linii. Czego chciabym? Och, chciabym jeszcze przyj.

Marcin jest zy i nieporadny w tym le. Marcin ma grzech, z ktrego si nie wydobdzie. Marcin nie pozna adnej sztuczki. Nie nauczy si stara o siebie. Stara si o wiersze, eby mu nie wymarzy. Powica si dla nich. Dba o to nieformalne, nieforemne pastwo. Dla niego kamie.

24

25

POLSKA 4

CHODZ WE N I E

Mwiem co, mylaem, e mwi wyranie. Kochaem i mylaem, e kocham wyranie. Wierzyem i mylaem, e wierz wyranie. To dwa patyki, to kamyk. Niech rozmawiaj.

Odzyskane krlestwo, jedna z sekund, kiedy id za mn miliony widm przyjaznych, aby wesprze mnie w tym, co zamierzam, a jeeli nawet to urojenie, wcale to nie przeszkadza, rzadko si roi zdarza, a wic i to naley przyj, Panie.

26

27

JEDNA LINIJKA PRZEC IW PASTWU

TAK, KAWIARNIANY DEKADENTYZM

bo Pastwo nie zasuguje na wicej linijek, Pastwo boi si wiedzie dlaczego

Tak, kawiarniany dekadentyzm, upiorne koysanki wprawiajce w odrtwienie - to robi, mam to szczcie, mam t nadziej. I pki nie pojawi si rumiany przeladowca (tak sobie mier zawsze wyobraaem) rasista ukierunkowany na moj ras, pki jeszcze mnie nie namierzy, bd mrucza upiorne koysanki, wiecie zanij wreszcie, zdrtwiej, zemdlej i nie ra wicej.

28

29

AHA

JA LATAM

Aha, gotuj z mioci, siej popi wszdzie dokoa, gotuj niezdarnie, ten, ktry piewa, jest tym, ktry kocha i to, e smutno piewa, wcale nie jest wane, ten, ktry piewa, cigle zmartwychwstaje.

Nie mieszkam, gdzie mieszkaem. Nie robi, gdzie robiem. Nie yj z tym, z kim yem. Tego chciaycie, myszki? Te autobiografizmy si wreszcie ju skoczyy, a na nowe to jeszcze wcale nie zarobiem. Na razie latam jak najniej. Czogam si z podniesion gow. Na razie kocham najmniej, najlej. Czekam na zewntrz.

30

31

TO BE

NAJSABSZE OGNIWO

To be, przetumaczyem sobie ze swojego na swj, to be, tych rzeczy si nie robi, to be, bezsenno cakiem rozwleczona na dni i noce, malekie absurdalne domki, ludzki pd do zdobienia okolicy, a potem wiksze domki, wystrj samochodw, architektura wizie, telefonia, bogate wntrza, to be, to be, nie masz gdzie y, a powiniene - tak powiedziaem sobie, to be, upiorze, to be.

Kiedy ci si ju przydarzyo dojrze, chopcze. teraz upijasz si i mdrzysz sam przed sob, obcy, teraz masz milion kobiet, chopcze, po pijanemu, w gowie, wybierasz numer, dzwonisz, zabierajc komrk wspbiesiadnika, dzwonisz i mwisz gosem obcesowo obcym obce sowa, och, chopcze, kiedy bye dorosy, a teraz kupujesz troch dziecistwa w nocy.
0*0*}

32

33

TAK SI MODLI

REMONT PO MIERCI

Uj sobie, uby z grobu, odmwi, obmy obie donie, wydoby sobie siebie z siebie, dobi ze ostatecznie, oby.

Oglnie to wesoe ze mnie towarzystwo, bawi si niesychanie patrzc jak wynosz std rzeczy ukochane. Jake mona byo tak kocha rzeczy? Nie ma tu mnie, wcale nie patrz, jak wynosz. Wyobrania dziaa, ja tam nie patrz.

34

35

SOBOTA

NAMOLNA REFRENICZNOSC

Sobota nie rozjania tygodnia, jest lotem w jeszcze wikszy d, przepa, wci wicej idiotw mwi, ebym si zaszy, ju zaszyty jestem w sobie, i sysz coraz wicej sw o egoizmie, chc abym syci ich egoizm, sobota nie jest mierci, sobota jest tylko pustym i rozkopanym przez sen grobem.

Namolna refreniczno: niadania, obiady, kolacje, upiorny mazur, kujawiak, polonez, namolne upadanie, leenie, wstawanie, ja i moja niewierna, niepena druyna, przetrzebiona i rozpierzchnita w rodku.
1V>!-U>V4/--V*-</4.

36

37

DWIE PODUSZKI

CRECZKA

jeden w ku, co si dzieje? dwie poduszki, jeden w ku, co si dzieje? co si dzieje? dwie poduszki, gwarancja staoci, istota rzeczy, rzeczy, co si zjawiaj, nikn, swoja pasta do zbw, swj klej - rozklejenie, co przeczy.

ni si creczka, ucieczka, ma imi i wry z garnka zupy, staje na paluszkach patyczkowatych nek, zdrobnione jest wszystko, a potem ni si tylko utraty, ubytki.

**7

fz

38

39

WINIOWY GAR NITUR

JEDNA LINIJKA PRZECIW TOBIE

I jeszcze powiem: pan nadal naley do partii. Partia si panu rozpostarta na cay krajobraz. Partia na pana ramieniu przysiada i karmi si wszystkim, co pan czyni i co pan napotka. Panu partia osiada normalnie we krwi. Panu partia usztywnia normalnie krgosup. I jeszcze panu powiem: nie wystarczy si my, bo partii si nie zmyje nawet i najnowsz generacj mydeek. I jeszcze panu powiem: jeli moje czarne widzenia stoj panu koci w gardle, to dobrze, stoj wobec tego rwnie i pana partii.

poczuj ten lodowaty uel wewntrz; ode mnie dla ciebie

40

41

KU

DWA DNI WAKACJI

Na korytarzu, w pocigu rozpoznaje kogo, kogo zna, lecz z kim nie ma ochoty rozmawia. Kolejna podr po nic, aby zadowoli obcych obecnie ludzi. Bdzie jeszcze troch jedzi, ale przestanie. To jest bardzo proste, wyobraalne i wytumaczalne, co toczy si, toczy i ustaje. Na razie bohater umieszczony jest w dzianiu, jedzie ot wanie ku pomiewisku, taki mu si cel obrao, ku pomiewisku, tak wanie nazw powinna nosi ta ostatnia stacja.

Kupowa przez dwa dni pyty, butelki Jacka Danielsa (naprawd - seks po Danielsie jest o niebo lepszy ni po haszyszu - i to bez dyskusji) zarozumiae sierpniowe burujstwo, kupowa czarne koszulki, z dobrej firmy, ale przecenione i sucha, lec na pododze w obcym mieszkaniu cudnie przemdrzaej muzyki, a na obiad jest od dwu dni indyk, wszystko w poowie drogi, obojtne miasto, jeli podasz mi tamto, ja w zamian uatwi ci sze orgazmw, trzymam ci za sowo, och, trzymaj mnie za sowo, trzymaj mnie za wszystko, nie warto myle o przeszych i przyszych miesicach biedy, samotnoci, chodu, trzymaj mnie dugo, trzymaj mnie i zbud mnie, znajd mnie, odwr mnie,

42

43

dwa dni, przepustka z pieka, a czy mog teraz posprawdza swoj poczt? w poczcie pogrki, czarno, a jak to jest spa z tak luksusow w takich luksusowych? mgbym to opowiedzie, ale nie opowiem, dwa rozespane buruje sierpniowe, och, Boe, co mi teraz robisz, co? nie robi ci nic wicej nad to, co ty, jest to ten rodzaj snu, z ktrego wychodzi si ze ladami w rzeczywisto, lady pon, zostaj, owietlaj drog powrotn, mwi do mnie, jestem odwrcony, odwrotny.

MUZYKA RODKA

Jakiej pogody ducha, moi mili, trzeba, aby napisa o cierpieniu zwierzt lub dzieci? Jakiej pogody, moi mili, trzeba, eby opiewa prostym, zrozumiaym w kadym jzyku paradoksem to, co opisay ju wszystkie gazety na pierwszych stronach? I z jakiego trzeba by materiau? Bo przecie na pewno nie z krwi, ci i koci? Nie ma pogody, jest gardle pi. S zimne poty.

44

45

KSIYC

JOWEJEK

Stosowna noc, naleaoby j uczyni wan dla prywatnej historii, do ktrej dopuszczam obcych ludzi, naleaoby, ale lepiej zasn i nie mie snw. To okres szczeglnej aoby, po nikim, niczym. Lepiej przespa to.

abka. Kaczuszka. Kajecik. lizgawka. Gojonczka.

I kiedy pi. I kiedy kamie o mnie ni. I kiedy w nie kamienia pi jak kamie. Kiedy kamienny ksiyc ciko patrzy na mnie, to pisz wanie. Projektuj sny, poprzez sny kami.

Ziutaczka. Jowejek. Jowejek. A potem brya ciaa wypchnita w przestworza.

46

47

FILANDIA

Nigdy nie bdzie takiego lata. Nigdy nie bdzie takiego lata. Nigdy policja nie bdzie taka uprzejma, a stra poarna nie bdzie tak szybka i sprawna. Nigdy papieros nie bdzie tak smaczny, a wdka zimna i poywna taka. Nigdy nie bdzie tak licznych dziewczt. Nigdy nie bdzie tak pysznych ciastek. Reprezentacja naszego kraju nie bdzie miaa takich wynikw ju nigdy. Nigdy nie bdzie takich wdlin, takiej coca-coli, takiej musztardy i takiego mleka Nigdy nie bdzie takiego lata. Soce nie bdzie nigdy ju tak cudnie wschodzi - zachodzi, ksiyc nie bdzie tak piknie wisia. Nigdy nie bdzie

takiej telewizji, takich kolorowych gazet, nigdy nie bdziesz dla mnie mia taka, nigdy ksidz nie bdzie mwi tak mdrych kaza, nigdy organista tak piknie nie zagra, nigdy Bg nie bdzie tak blisko, tak czuy i dobry jak teraz. Nigdy nie bdzie takiego lata, nigdy nie bdzie takiego lata... Nad horyzontem byska si i sycha szczk elaza.

48

49

LIMBUS

Szed i nie interesowao go to, dokd idzie. By mody wieczr. Pnym popoudniem obudzi si i wyszed, i szed. Troch auty. Troch rozbity tym, e nie jest tak, jak byo. e zamknite z powodu remontu, z powodu mierci, e rozprute, e przybrudzone. Troch auty. Ale, z drugiej strony, niele sobie jak na autysia radzi, umia kupi papierosy w kiosku; umia, jeeli tylko chcia, ugotowa zup. Mia to szczcie, e istniaa druga strona. To nie by wycznie thriller z Krakowa, to nie bya wycznie poezja, czysto gatunkowa. Druga strona istniaa. Przechodzc pod wasnymi oknami spojrza w gr i zobaczy sylwetk suki-bokserki w oknie. Pomacha jej rk. - No, nie przesadzaj, jeste ju wyspacerowana, wrc za kilka godzin, to wy skoczymy gdzie razem. Nie przesadzaj, teraz nie - powiedzia w jej stron. - To ju naprawd pora, eby ta zima mina, eby czarny nieg rozpuci si cakowicie, eby ten marzec przesta by taki nieruchomy, taki monotonny. - To ju naprawd pora, eby co pko w tej zimie. Do zimy nie mona si przyzwyczai jak do lokalu, zima nie moe tak dugo trwa, to nienormalne. - To ju naprawd pora. Ta zima jest jak pieko. Do pieka nie mona si przyzwyczai, pieko budzi protest. Chyba e si jest pracownikiem pieka. Tak sobie myla. Mia to szczcie, e nie by pracownikiem pieka. Ale nie z powodu jakich szczeglnie krysztaowych przymiotw charakteru.

Remont z powodu mierci. W rodku folia i papiery. Wiadra z szar i bia farb. Ubrudzeni bia i szar farb ludzie. Gona muzyka. Posta chwil przed szyb, popatrzy na remont z powodu mierci, zapali pierwszego papierosa. Wrci t sam tras. Zegar bi. I hejna, tym razem nawet nie tak faszywy jak zazwyczaj. Przekroczy morze gobi na Rynku. Kilka, tylko na moment, podfruno, reszta zignorowaa go. - To ju nawet gobie nie s, to krzywka gobi i szczurw. To musiao tak si skoczy - pomyla. Jedna poowa Rynku rozpruta. Jakie prace, to trwa ju od dawna, prbuj znale trupa, gdzie pod Rynkiem znajduje si ten najwaniejszy, nigdy nie odnaleziony trup. Trap, ktrego odnalezienie bdzie najwikszym sukcesem tego narodu. Naszym rozgrzeszeniem. Przepustk do Europy i Ameryki. Trup, ktrego odnalezienie pogodzi zwanione rodziny. Trup, ktry sprawi, e przyjdzie wiosna. Wczeniej jednak trzeba go odnale. Ukochany lokal zamknli z powodu remontu, z powodu mierci. Nowe kierownictwo, nowe czasy, pora usun lady starego. A bohater, zwany niekiedy mistrzem, w adnym wypadku nie by tosamy ze wietlickim, tak tylko uwaay osoby niezbyt wawe mentalnie, on szed.

50

51

Nie by pracownikiem pieka, poniewa nie chcia by ju nigdy niczyim pracownikiem. Zdecydowa, e nigdy, dla nikogo, nikomu, z nikim. Decyzja jak decyzja. Inni godzili si pracowa dla pieka, dla zimy, dla Gazety Wyborczej, dla prezydenta, dla telewizji, dla telefonii. I nie aowali.

- Idziesz si napi - stwierdzi tamten. Stwierdzi, a nie zapyta, widocznie uzna, e skoro jednak mistrz jest trzewy, to tylko dlatego, e jeszcze nie pi. Mistrz nie odezwa si. Zacz stawia dusze kroki. Przyspieszy zdecydo wanie. Tamten usiowa i obok i mwi do niego, ale przegra. Bo tacy przegrywaj. Ludzie przynoszcy nijakie nowiny. Oni nie mwi

Rnych lokatorw Pan Bg posiada. Dowiedzia si o tym ju dawno i prze- stao w pewnym momencie interesowa go zgbianie tych rnic.

w adnym narzeczu. Nigdy nie bd zapamitani.

'

A po mierci nastpuje remont. -1 gdzie si ja teraz, po mierci, w czasie re montu, Od dawna nie kontaktowa si, nie konfrontowa si z nikim. Poprzedni rok umczy go niezmiernie. Dziao si wtedy duo. Wiele dialogw i przygd. Spod czarnego niegu wychodziy jesienne papiery, psie kupy, butelki. Pierw sze A teraz remont z powodu mierci. Z powodu remontu, z powodu mierci, z powodu zastoju. Zima, ktra si nie koczy, cho kalendarzowo jest wiosna. Na ulicy witego Sebastiana podeszli do mistrza modziankowie i zapytali - Bardzo pijany jeste? - zapyta kto. Odwrci si i zobaczy kogo, kogo za pewne kiedy zna. Z miasta. Tamten zna go wietnie. Tak byo zawsze. Mistrz wygosi acisk sentencj. Martwy jzyk by moe uratowa mu yZawsze znali go lepiej ni on ich zna. Zawsze wiedzieli, jak si nazywa, gdzie mieszka, gdzie by i co robi - wczoraj i dwadziecia lat temu. To byli aktywici mniejszociowi. Std ta agresja. Kady aktywista mniejszo - Trzewiuteki - odpowiedzia. Tamten spojrza z niedowierzaniem. Trzewiuteki jestem! - powtrzy. Gos mu zadra. Wszystko mu zadrao. Mona y. Nawet teraz. Mona y. Mona uda wariata lub sta si nim - Pytali o ciebie - owiadczy tamten. Wyjani, kto pyta. Nic mistrzowi te nazwiska nie mwiy. To niedobrze, e ktokolwiek o niego kogokolwiek pyta. Nastpnie czowiek w opowiedzia kilka historii o ludziach, ktrych nazwi ska i przydomki nie mwiy mistrzowi nic. Z lekka udrczony przyspieszy. 1mona y. Szed mistrz i y. I zapali drugiego papierosa. j A dzielnica Kazimierz bya jak upir na balu upiorw. Duo pudru na upiorze, cekiny, sztuczne rzsy upiora, sztuczne i byszczce na upiorze wszystko.
fV

podziej? - myla mistrz, idc w stron dzielnicy Kazimierz.

zudne oznaki niby-wiosny. W kadej chwili mg powrci mrz.

0jego preferencje w temacie piki nonej.

cie. Modziankowie odstpili od wyranych agresywnych zamiarw.

ciowy musi by agresywny, inaczej nie ma prawa bytu.

>:

52

53

To dla turystw tak upir si wystroi. To dla sentymentalnych przybyszw zagranicznych i warszawskich, akncych magicznej kultowoci. Nowe kawiarnie przebrane za stare kawiarnie. Do adnej z nich mistrz nie wszed, nie umia. Czu, e przekraczajc prg ktrej z nich - przepadnie. e ci ludzie wewntrz - ywi, spoceni, dymicy, kolorowi - nie dopuszcz go do siebie. Poniewa jest czamo-biay i zimny.

Stal i kiwa si. Trzewy. W recepcji nie byo nikogo. Dygota. Buchna muzyka, otwarto drzwi hotelowej restauracji. Gos powiedzia wyranie: - Zapraszamy! Mistrz da jeden krok ku wiatu. Potem jeden krok w ty. Ku ciemnoci. Potem dwa kroki ku wiatu. A potem odwrci si i niemal biegiem, poprzez ciemno, powrci do domu. Wyszed z suk na spacer, bo pora ju na to bya. Najwysza. ^
-o

e przekroczywszy prg od razu wpadnie w otcha. Otcha. Bez moliwoci powrotu. Szed i zaglda do wntrz. Goj-wieczny tuacz. Szed i niczego nie szuka. Nie zgubi niczego. Rka. Rka dotkna jego rki. ywa rka. Ludzka rka. Duy, wieccy napis: HOTEL LIMBUS. Numer 12\13. Gos ludzki. Mistrz odpowiedzia na pytanie. Ale niewyranie. Ale zosta zrozumiany. I rka, delikatnie, ale zdecydowanie pocigna jego do. I znalaz si w holu hotelowym. Duy, wieccy napis: HOTEL LIMBUS - RECEPCJA. I zobaczy wntrze sali restauracyjnej za oszklonymi drzwiami. I twarze. I byy to twarze kompletnie nieznajome, a jednoczenie bliskie. Ci mczyni, te kobiety, oni wszyscy wygldali jak rodzina, cudownie odnaleziona przez zagubionego w niemowlctwie nieszcznika. Nie sysza, co mwi. Ale nie musia sysze, czu. A potem zahuczaa winda, drzwi windy otworzyy si i przez hol przebiego stado dzieci.

54

55

Spis treci

WIETLICKI - REAKTYWACJA............................................................................................. CENA.............................................................................................................................................. JEDNA LINIJKA PRZECIW NOCY.......................................................................................... GOSY ........................................................................................................................................ DOM ............................................................................................................................................ .................................................................

5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27

TYM RAZEM NIE OBDZIE S I BEZ OFIAR

KARTECZKA................................................................................................................................. GRANICA...................................................................................................................................... JEDNA LINIJKA PRZECIW....................................................................................................... ALIBI.............................................................................................................................................. NOWE PORZDKI .................................................................................................................. ................................................................................

BOLESNY BRAK NIEZROZUMIENIA SOBOTA NIE

...........................................................................................................................

SNONECZNIK............................................................................................................................... MIOSNY KASZEL...................................................................................................................... SEKUNDOWE DELIRIUM......................................................................................................... ID PASTWO I ROZMAWIAJ............................................................................................ MAY RYNEK, SIERPIE......................................................................................................... ZBUDZI SI, NIE MA LATA WIELOMIESICZNA STYPA ............................................................................................. ................................................................................................

MARCIN ..................................................................................................................................... POLSKA 4 .................................................................................................................................. CHODZ WE NIE.....................................................................................................................

57

'

"

'

'

'

"

'

"

'

'

'

JEDNA LINIJKA PRZECIW PASTWU................................................................................. TAK, KAWIARNIANY DEKADENTYZM................................................................................ AHA................................................................................................................................................. JA LATAM...................................................................................................................................... TO BE ........................................................................................................................................

28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 45 46 47 48 50

NAJSABSZE OGNIWO ......................................................................................................... TAK S I MODLI........................................................................................................................ REMONT PO MIERCI............................................................................................................... SOBOTA ...................................................................................................................................... NAMOLNA REFRENICZNOSC ............................................................................................

DWIE PODUSZKI........................................................................................................................ CRECZKA.................................................................................................................................... WINIOWY GARNITUR............................................................................................................ JEDNA LINIJKA PRZECIW TOBIE ...................................................................................

KU.................................................................................................................................................... DWA DNI WAKACJI ................................................................................................................ MUZYKA RODKA...................................................................................................................... KSIYC......................................................................................................................................... JOWEJEK....................................................................................................................................... FILANDIA LIMBUS .................................................................................................................................. .....................................................................................................................................

Projekt okadki i stron tytuowych Frakcja R Zdjcia na okadce i portrety Autora Andrzej Georgiew Copyright by Marcin wietlicki, 2006 Copyright by Wydawnictwo a5,2006

ISBN 83-85568-80-8 Wydawnictwo a5 ul. Stawarza 16/3 30-540 Krakw

Skad i amanie Sawomir Onyszko ^l Druk Zakad Graficzny Colonel Krakw, ul. Dbrowskiego 16

You might also like