Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 2

Strach

Czowiek. Ley. Zimno i ciemno oblewaj kokon piwora. Chd nocy naciska na stopy, brzuch, gow i wcieka przez wsk szpar przy twarzy, rozlewajc si midzy nosem a ustami. Owinity cienk, nagrzan powokom czowiek odczuwa rozpocierajce si dookoa niego wrogie masy lekko wilgotnego powietrza, jakby w cienkiej rkawiczce przesuwa rk po metalowej cianie. Cztery pasy twardoci przebijaj piwr, kurtk, polar, koszulk i napieraj na plecy. Gowa jednak swobodnie pynie na mikkoci zwinitej bluzy. Gdzie w oddali cykliczny, nieregularny dwik. Szum narasta, osiga szczytu gonoci i natychmiast znika w krtkim gwizdniciu. A strumie wiata rozbija si o kilka warstw materiau i pod powieki przynosi tylko sabe zaczerwienienie. troch niewygodna ta awka ale nie jest tak le tylko cholernie zimno mylaem e noc bdzie troch cieplejsza czy na tej autostradzie nigdy si nie uspokoi szkoda e nie mam cieplejszego piwora jeszcze co mam na siebie ubra nie jest tak le mogliby zgasi t latarni bo tak za dobrze mnie wida jeszcze si kto przyplcze jutro jad dalej chyba e zamarzn ale przecie w sumie jest ok szkoda e nie da si zapi do koca ej bywao ju gorzej Powoli ciepy kokon rozwija kolejne warstwy, staje si coraz grubszy i mocniejszy. Serce spowalnia i krew pynie wolniej. Minie rozluniaj si. Na cianie powiek mzg zaczyna wywietla obrazy.

Czowiek. Ley. Piasek przyjemnie masuje ydki, uda, plecy, potylic. Wszdzie wok unosi si sodkie ciepo, delikatnie gadzc ciao. Ciecz o przyjemnej temperaturze w regularnych odstpach owija na krtko stopy, potem odchodzi, zostawiajc warstewk kojcej wilgoci, a po chwili znw wraca. Przez nozdrza drobinki pynu wnosz orzewienie. Wszystko otacza szum, w regularnych cyklach narastajcy i osabiajcy si, ktry wycisza inne dwiki i uspokaja, niczym oddech picej obok ukochanej osoby. A cie odgania kliwe promienie soca od czowieka. Jak dobrze co to jest za odcie bkitu cudowny to niebo mgbym tak lee przez wieczno dobre jest to miejsce pod palm jak tu jest piknie i morze takie cudowne

Dwik!

Czowiek. Spada! Gdzie daleko w dole, pogrone w mroku, tkwi dno przepaci, apczywie wycigajc swe rce po ciao. Wok wiruje ciemno, a rozpdzone powietrze gniecie nogi, brzuch, gow i biczuje po twarzy. Nowe warstwy pustki wci rozbijaj si o rozrzucone rce. A fale krzyku wyruszaj z garda w pustk i wracaj z bezsilnym legionem dzieci echa.

Roztrzaskuje si ciana powiek.

Czowiek. Ley. Dwik rozlega si ponownie. Jest gdzie niedaleko. Regularny stukot przyblia si ku czowiekowi, zowrogo narastajc. A wtruje mu walce serce. ?!?!!!!!

You might also like