Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 155

Delaney Joseph

Tajemnica Starego
Mistrza
Tom 3
By zimny, ciemny listopadowy wieczr. Siedzielimy z Alice przy kuchennym
palenisku z moim mistrzem, stracharzem. Dni robiy si coraz chodniejsze i
wiedziaem, e ju niedugo stracharz uzna, e czas rusza do zimowego domu" na
ponurych moczarach Anglezarke.
Mnie jednak wcale si nie spieszyo. Byem uczniem zaledwie od wiosny i nigdy
jeszcze nie widziaem domu w Anglezarke, ale te jako nie czuem szczeglnej
ciekawoci. Tu, w Chipenden, byo mi ciepo i wygodnie, i tu wanie wolabym
spdzi zim.
9

Uniosem wzrok znad ksiki z aciskimi czasownikami, ktrych prbowaem si
nauczy, a Alice zowia moje spojrzenie. Siedziaa na niskim stoku tu obok
paleniska, jej twarz owietla ciepy blask ognia. Umiechna si, a ja
odpowiedziaem umiechem. Alice stanowia drugi powd, dla ktrego nie chciaem
opuszcza Chipenden. Bya moj jedyn przyjacik i w cigu ostatnich kilku
miesicy par razy ocalia mi ycie. Bardzo si cieszyem, e zamieszkaa z nami:
dziki niej atwiej znosiem samotno, towarzyszc yciu stracharza. Lecz mj
mistrz wyzna mi w sekrecie, e Alice wkrtce nas opuci. Nigdy do koca jej nie
zaufa, bo wywodzia si z rodziny czarownic. Uwaa te, e wkrtce zacznie
odciga mnie od lekcji. Kiedy zatem wyruszymy do Anglezar-ke, ona nie pjdzie z
nami. Biedna Alice nie wiedziaa o tym, a ja nie miaem serca jej powiedzie, tote
na razie cieszyem si kolejnym cennym wieczorem, spdzonym razem w Chipenden.
Jak si jednak okazao, mia to by ostatni taki wieczr tego roku. Gdy siedzielimy
z Alice, czytajc w blasku ognia, a stracharz drzema w swym fotelu, nagle nasz
spokj zakcio bicie dzwonu przyzwania. Na w dwik serce cisno mi si i
dreszcz przeszed przez cae ciao. Bicie dzwonu oznaczao bowiem jedno:
wezwanie dla stracharza.
Bo widzicie, nikt nigdy nie odwiedza domu stracharza, choby dlatego, e oswojony
bogi, strzegcy domostwa i ogrodu, rozszarpaby na strzpy kadego gocia. Tote
mimo ciemniejcego nieba i zimnego wiatru musiaem pj do dzwonu w
wierzbowym krgu i sprawdzi, kto potrzebuje pomocy.
Po wczesnej kolacji byo mi ciepo i wygodnie, i stracharz zapewne wyczu m
niech do wyjcia. Pokrci gow, jakby zawiedziony, a jego zielone oczy rozbysy
gronie.
- Zabieraj si, chopcze - warkn. - To za noc. Ktokolwiek tam jest, nie ma ochoty
czeka.
Kiedy wstaem i signem po paszcz, Alice posaa mi wspczujcy umiech.
aowaa mnie, ale widziaem te, e cieszy si, i moe siedzie i grza rce,
podczas gdy ja musz wyj na mrony wiatr.
Zamknem za sob mocno tylne drzwi i, niosc w lewej doni latarni,
pomaszerowaem przez zachodni ogrd i dalej w d zbocza. Wiatr tymczasem stara
si usilnie zerwa mi paszcz z plecw. W kocu dotarem do ozin na rozstajach.
Byo ciemno, lampa rzucaa niepokojce cienie, gazie i pnie skrcay si


10

u

niczym grone apy, szpony i pyski goblinw. Nad moj gow nagie konary
taczyy i dygotay, a wiatr jcza i zawodzi jak banshee, upiorzyca, ostrzegajca
przed nadchodzc mierci.
Lecz te rzeczy niespecjalnie mnie trapiy Bywaem tu ju wczeniej po zmroku, a
podczas podry ze stracharzem spotkaem stwory, od widoku ktrych wosy
zjeyyby si wam na gowach. Nie przejmowaem si zatem paroma cieniami;
spodziewaem si spotka kogo znacznie bardziej zaniepokojonego ode mnie.
Pewnie to jaki syn farmera, ktrego ojciec przysa i ktry teraz, drczony przez
duchy, rozpaczliwie zakniony pomocy, umiera ze strachu, bo zbliy si na p mili
do domu stracharza.
Lecz to nie chopak czeka midzy ozinami. Zatrzymaem si zdumiony. Tam
bowiem, tu pod sznurem od dzwonu, staa wysoka posta, odziana w czarny paszcz
i kaptur, z lask w lewej rce. To by inny stracharz!
Mczyzna nawet nie drgn, tote ruszyem ku niemu i zatrzymaem si w odlegoci
kilku krokw. Mia szerokie bary, by nieco wyszy od mojego mistrza, nie
widziaem jednak jego twarzy, bo kaptur rzuca na ni cie. Przemwi, nim zdoaem
si przedstawi.
_ Bez wtpienia grzeje si przy ogniu, a ciebie wysya na zib. - Gos nieznajomego
ocieka sarkazmem. - Nic si nie zmienia.
- Czy to pan Arkwright? - spytaem. - Jestem Tom Ward, ucze pana
Gregory'ego.
By to logiczny domys. Znaem tylko jednego stracharza, mojego mistrza Johna
Gregory'ego, wiedziaem jednak, e istniej te inni. Najbliej mieszka Bill
Arkwright, wykonujcy swj fach po drugiej stronie Caster i dbajcy o graniczne
tereny Hrabstwa na pnocy. Istniao zatem due prawdopodobiestwo, e to wanie
on - cho nie potrafiem zgadn, po co przyszed.
Nieznajomy odcign kaptur i odsoni czarn brod, przetykan siwymi nitkami i
potargan szop czarnych wosw, siwiejcych na skroniach. Umiechn si ustami,
lecz jego oczy pozostay zimne i twarde.
- Nie twoja sprawa, kim jestem, chopcze. Lecz twj mistrz dobrze mnie zna.
To rzekszy, sign za pazuch, wycign kopert i wrczy mi. Obrciem j w
palcach, ogldajc szybko. Zapiecztowano j woskiem i zaadresowano: Do Johna
Gregory'ego.
- Teraz ju zmykaj, chopcze. Przeka mj list


12

1:5

i ostrze swego mistrza, e wkrtce znw si spotkamy. Bd na niego czeka w
Anglezarke!
Zrobiem, jak kaza, chowajc kopert do kieszeni nogawic, niezwykle rad, e mog
odej, bo nie czuem si dobrze w obecnoci owego przybysza. Gdy jednak
przeszedem par krokw, ciekawo kazaa mi si obejrze. Ku memu zdumieniu,
nie dostrzegem ani ladu nieznajomego. Cho nie mia czasu przej wicej ni kilka
krokw, znikn ju midzy drzewami.
Zdumiony, ruszyem szybko naprzd, nie mogc si ju doczeka powrotu do domu i
schronienia przed zimnymi ukszeniami wiatru. Zastanawiaem si, co kryje w sobie
list. W gosie nieznajomego dwiczaa grona nuta, a z tego, co mwi, wynikao, i
jego spotkanie z moim mistrzem nie bdzie nalee do przyjacielskich.
Z kbicymi si w gowie mylami minem awk, na ktrej w cieplejsze dni
stracharz udziela mi lekcji, i dotarem do pierwszych drzew zachodniego ogrodu.
Potem jednak usyszaem co, co sprawio, e zachysnem si ze strachu.
Z ciemnoci pod drzewami dobieg rozdzierajcy ryk gniewu, tak gwatowny i
przeraajcy, e zamarem
14
jak sparaliowany. Ow pulsujcy dwik sycha byo vv promieniu kilku mil.
Znaem go ju. Wiedziaem, e oswojony bogi stracharza zamierza broni ogrodu.
Ale przed czym? Czyby kto przyszed moim ladem?
Odwrciem si i uniosem latarni, patrzc niespokojnie w ciemno. Moe
nieznajomy szed za mn?! Niczego nie zauwayem, tote wytyem uszy,
nasuchujc nawet najlejszych dwikw. Syszaem jednak tylko wiatr
wzdychajcy wrd drzew i odlege ujadanie farmerskiego psa. W kocu, uznawszy
e nikt mnie nie ledzi, ruszyem dalej.
Ledwie postpiem krok naprzd, gniewny ryk rozleg si ponownie, tym razem
znacznie bliej. Wosy zjeyy mi si na karku, poczuem jeszcze wikszy strach,
pojmujc, i to ja jestem obiektem furii bogi-na. Ale dlaczego miaby by na mnie
wcieky? Nie zrobiem nic zego.
Staem bez ruchu, nie wac si pj dalej. Baem si, e nawet najlejsze poruszenie
moe wywoa atak. Noc bya zimna, lecz na czole zaperli mi si pot. Czuem, e
grozi mi prawdziwe niebezpieczestwo.
- To tylko Tom! - zawoaem w kocu midzy drzewa. - Nie ma si czego ba.
Przynosz list dla mojego pana...
15
Odpowiedzia mi warkot, tym razem cichszy i dalszy, tote po paru niepewnych
krokach znw ruszyem szybko przed siebie. Gdy dotarem do domu, stracharz
czeka w tylnych drzwiach z lask w rce. Usysza bogina i wyszed sprawdzi, co si
stao.
- W porzdku, chopcze? - zawoa.
- Tak! - odkrzyknem. - Bogi by zy, ale nie wiem czemu. Ju si uspokoi.
Stracharz skin gow i wrci do domu, zostawiajc kij za drzwiami.
Gdy dotarem do kuchni, siedzia ju zwrcony plecami do ognia, grzejc nogi.
Wycignem z kieszeni kopert.
- Na rozstajach czeka nieznajomy, ubrany jak stracharz. - Podaem mu list. -
Nie chcia zdradzi swojego imienia, ale prosi, ebym da ci to...
Mj mistrz ruszy naprzd i wyrwa mi list z doni. wieca na stole natychmiast
zacza migota, ogie na palenisku przygas i kuchni wypeni nagy chd. Alice,
zaniepokojona, uniosa wzrok i o mao nie spada ze stoka. Lecz stracharz z coraz
wikszym zdumieniem otworzy kopert, wydoby z niej list i zacz czyta.
Kiedy skoczy, unis brwi, z irytacj marszczc czoo. Mamroczc co pod nosem,
cisn pismo w ogie.
Papier natychmiast stan w pomieniach, zwin si i poczernia, a potem rozsypa si
w popi. Ze zdumieniem przygldaem si mistrzowi: jego twarz wykrzywiaa
furia, zdawao si, e dry od stp do gw.
- Jutro wczesnym rankiem, nim pogoda jeszcze si nie pogorszy, ruszamy do
mego domu w Anglezarke -warkn, patrzc wprost na Alice. - Ale ty bdziesz nam
towarzyszy tylko przez cz drogi, dziewczyno. Zostawi ci w pobliu Adlington.
- Adlington? - powtrzyem. - To tam przenis si twj brat, Andrew, prawda?
- Zgadza si, chopcze. Ale ona tam nie zamieszka. Na kocu wioski yje
maestwo farmerw, ktrzy s mi winni par przysug. Mieli wielu synw, lecz
niestety tylko jeden przey. Co gorsza, ich crka utona. Chopak obecnie pracuje
poza domem, a e zdrowie matki zaczyna podupada, przyda jej si pomoc. To
bdzie twj nowy dom.
Alice patrzya na stracharza oczami okrgymi ze zdumienia.
- Mj nowy dom? To niesprawiedliwe! - wykrzykna. - Czemu nie mog
zosta z wami? Czy nie robiam wszystkiego, co chciae?
Od jesieni, gdy mistrz pozwoli zamieszka Alice


16

17

w Chipenden, nie postawia nawet jednego faszywego kroku. Zarabiaa na
utrzymanie, sporzdzajc kopie ksig z biblioteki stracharza. Opowiedziaa mi te
wiele rzeczy, ktrych nauczya j ciotka, czarownica Kocista Lizzie, ebym mg je
zapisa i wzbogaci moj wiedz na temat wiedm.
- Owszem, dziewczyno, robia to, o co prosiem, nie mog narzeka - rzek mj
mistrz. - Ale nie o to chodzi. Nauka fachu stracharza to cika praca. Ostatni rzecz,
jakiej potrzebuje Tom, jest dziewczyna, rozpraszajca jego uwag. W yciu
stracharza nie ma miejsca dla kobiet. W istocie to jedyne, co czy nas z ksimi.
- Ale skd ta naga decyzja? Pomagaam Tomowi, nie odcigaam od nauki -
zaprotestowaa Alice. -I nie mogabym pracowa ciej. Czy kto napisa co innego?
- spytaa ostro, wskazujc gestem palenisko, na ktrym spon list.
- Co? - Stracharz zdumiony unis brwi, natychmiast jednak zorientowa si, o
co jej chodzi. - Nie, oczywicie, e nie. Lecz moja prywatna korespondencja nie
powinna ci interesowa. Poza tym ju zdecydowaem. - Przygwodzi j ostrym
spojrzeniem. - Nie bdziemy o tym duej dyskutowa. Bdziesz moga zacz
wszystko od pocztku. To szansa, by odnalaza swoje miejsce na tym wiecie,
dziewczyno. I pamitaj, ostatnia szansa.
Bez sowa, nie patrzc nawet na mnie, Alice odwrcia si i pomaszerowaa
gniewnie na gr. Wstaem, eby pj za ni i cho troch pocieszy, ale stracharz
mnie zawoa.
- Zaczekaj tu, chopcze! Zanim wejdziesz na gr, musimy porozmawia, wic
siadaj.
Zrobiem, jak kaza, usiadem przy ogniu.
- Nic, co powiesz, nie przekona mnie do zmiany zdania. Pogd si z tym, a
bdzie ci atwiej - zacz.
- Moe i tak - odparem. - Ale istniay lepsze sposoby powiedzenia jej o tym. Z
pewnoci moge przekaza jej to agodniej.
- Mam waniejsze zmartwienia ni uczucia dziewczyny - oznajmi stracharz.
Kiedy by w takim nastroju, nie dopuszcza adnych argumentw, tote nawet nie
strzpiem jzyka. Nie byem rad, ale i tak nic nie mogem zrobi. Wiedziaem, e
mj mistrz podj decyzj kilka tygodni wczeniej i jej nie zmieni. Osobicie nie
rozumiaem, dlaczego musimy w ogle rusza do Anglezarke. I czemu teraz, tak
nagle? Zapewne miao to co wsplnego


18

19

z nieznajomym i tym, co napisa w licie. Bogi te zareagowa dziwacznie. Moe
wiedzia, e mam przy sobie list?
- Nieznajomy powiedzia, e spotka si z tob w Anglezarke - wypaliem. - Nie
sprawia zbyt miego wraenia. Kto to by?
Stracharz spojrza na mnie z irytacj; przez chwil sdziem, e nie odpowie. W
kocu raz jeszcze pokrci gow i wymamrota co pod nosem, po czym
przemwi:
- Nazywa si Morgan, kiedy by moim uczniem. Dodam, e uczniem, ktry nie
sprosta wymogom, cho pobiera nauki niemal trzy lata. Jak wiesz, nie wszyscy moi
uczniowie zostaj stracharzami. Nie nadawa si do tej pracy i ywi do mnie uraz, to
wszystko. Najpewniej w Anglezarke w ogle go nie spotkasz. Ale gdyby si tak
zdarzyo, nie zbliaj si do niego. Zwiastuje wycznie kopoty, chopcze. A teraz
zabieraj si na gr. Jak mwiem, wyruszamy jutro rano.
- Czemu musimy przenie si do Anglezarke na zim? - spytaem. - Nie
moglibymy zosta tutaj? Czy w tym domu nie byoby nam wygodniej? - Wedug
mnie to po prostu nie miao sensu.
_ Do ju pyta zadae jak na jeden dzie. - W gosie stracharza dwiczaa
irytacja. - Ale odpowiem ci. Nie zawsze robimy co dlatego, e tego chcemy. A jeli
pragniesz wygd, to nie fach dla ciebie. Czy ci si to podoba, czy nie, tamtejsi ludzie
nas potrzebuj -zwaszcza gdy noce staj si dusze. Jestemy potrzebni, tote tam
idziemy. A teraz uciekaj do ka i ani sowa wicej!
Nie bya to odpowied, na ktr liczyem, ale stracharz mia zawsze dobry powd,
by postpowa, jak postpowa, a ja jako ucze jeszcze wiele musiaem si nauczy.
Tote posusznie skinem gow i poszedem do siebie.

21


A
lice siedziaa na schodach przed moim pokojem. Czekaa na mnie. Stojca obok
wieczka rzucaa na drzwi roztaczone cienie.
- Nie chc std odchodzi, Tom - rzeka, podnoszc si. - Byam tu szczliwa,
o tak. Jego zimowy dom te nie byby zy. Stary Gregory nie jest dla mnie
sprawiedliwy!
- Przykro mi, Alice. Zgadzam si, ale podj ju decyzj. Nic nie mog zrobi.
Widziaem, e pakaa, ale nie miaem pojcia, co jeszcze mgbym rzec. Nagle
chwycia mnie za lew rk i cisna mocno.
POEGNANIE Z CHIPENDEN
_ Dlaczego zawsze jest taki? - spytaa. - Czemu tak bardzo nienawidzi kobiet i
dziewczt?
- Myl, e w przeszoci kto go zrani - odparem agodnie. Niedawno
dowiedziaem si kilku rzeczy o moim mistrzu, lecz jak dotd zachowaem je dla
siebie. - Posuchaj, powiem ci co teraz, Alice, ale musisz przyrzec, e nie
powtrzysz nikomu i nigdy nie zdradzisz stracharzowi, e usyszaa o tym ode
mnie.
- Przyrzekam - wyszeptaa, patrzc na mnie wielkimi oczami.
- Pamitasz, jak o mao nie wtrci ci do dou po powrocie z Priestown?
Alice przytakna. Mj mistrz rozprawia si z be-zecnymi czarownicami, wic je w
doach. Jaki czas temu zamierza postpi podobnie z Alice, cho tak naprawd na to
nie zasuya.
- Pamitasz, co wtedy zawoaem?
- Niedokadnie syszaam, Tom. Szarpaam si, byam przeraona. Lecz
cokolwiek powiedziae, zadziaao, bo zmieni zdanie. Zawsze bd ci za to
wdziczna.
- Przypomniaem mu tylko, e Meg nie uwizi w dole, wic nie powinien tego
robi z tob.
- Meg? - przerwaa mu Alice. - Kto to? Nigdy wczeniej o niej nie syszaam.


22

23

- Meg to czarownica, czytaem o niej w jednym z dziennikw stracharza. Jako
modzieniec zakocha si w niej i chyba zamaa mu serce. A co wicej, wci
mieszka gdzie w Anglezarke.
- Jaka Meg?
- Skelton.
- Nie, to nie moe by prawda. Meg Skelton pochodzia z obcego kraju.
Wrcia do domu wiele lat temu, wszyscy o tym wiedz. Bya lami i tsknia do
swoich.
Sporo dowiedziaem si na temat lamii z ksiki w bibliotece stracharza. Wikszo z
nich pochodzia z Grecji, gdzie kiedy ya moja mama. Dzikie lamie ywiy si
ludzk krwi.
- C, Alice, masz racj, e nie urodzia si w Hrabstwie, ale stracharz mwi,
e wci tu jest i poznam j tej zimy. Moe nawet mieszka w jego domu...
- Nie bd durniem, Tom. To raczej mao prawdopodobne. Jaka kobieta o
zdrowych zmysach zechciaaby z nim zamieszka?
- Nie jest taki zy, Alice - przypomniaem jej. - yjemy w tym samym domu od
tygodni i bylimy tu szczliwi.
- Jeli Meg mieszka tam u niego - twarz Alice rozjani zoliwy umieszek -
nie zdziw si, jeeli uwizi j w dole.
Odpowiedziaem umiechem.
_ przekonamy si, kiedy tam dotrzemy.
- Nie, Tom. Ty si przekonasz. Ja bd mieszka gdzie indziej. Pamitasz? Ale
nie jest tak le, bo Ad-lington ley blisko Anglezarke - dodaa. - To niedaleko, wic
bdziesz mnie mg odwiedza, Tom. Prawda? Zrobisz to? Dziki temu nie bd
taka samotna...
Cho nie byem pewien, czy stracharz pozwoli mi zoy jej wizyt, chciaem, by
poczua si lepiej. Nagle przypomniaem sobie Andrew.
- A co z Andrew? - spytaem. - To jedyny yjcy brat stracharza, teraz mieszka i
pracuje w Adlington. Mj mistrz z pewnoci zechce si z nim widywa, skoro bd
tak blisko siebie. I pewnie zabierze mnie ze sob. Zao si, e czsto bdziemy
zaglda do wioski, tote bd ci mg odwiedza.
Wwczas Alice umiechna si i wypucia moj do.
- W takim razie dopilnuj tego, Tom. Bd ci oczekiwa, nie zawied mnie. I
dzikuj, e opowiedziae mi to wszystko o starym Gregorym. Zakochany w
wiedmie, co? Kto by pomyla, e ma to w sobie.


24

25

To rzekszy, chwycia wieczk i wspia si po schodach. Wiedziaem, e bd za
ni tskni, ale znalezienie pretekstu do zoenia wizyty mogo okaza si
trudniejsze, ni mwiem. Stracharz z pewnoci nie bdzie zachwycony: nie
przepada za dziewcztami i po wielokro powtarza mi, bym si ich strzeg.
Opowiedziaem Alice o moim mistrzu do, moe nawet za duo. Ale w przeszoci
stracharza krya si nie tylko Meg, by te zwizany z inn kobiet, Emiy Burns,
zarczon ju z jednym z jego braci. Brat w teraz nie y, lecz skandal podzieli
rodzin, powodujc wiele kopotw. Emily pono take mieszkaa gdzie w pobliu
Anglezarke. Kada historia ma dwie strony i nie zamierzaem ocenia stracharza, pki
nie dowiem si wicej; mimo wszystko jednak oznaczao to dwakro tyle kobiet, co w
yciu wikszoci mczyzn z Hrabstwa. Stracharz z pewnoci wiele przey!
Wrciem do siebie i postawiem wiec na stoliku obok ka. Na cianie u jego stp
widniao wiele nazwisk, wyskrobanych tam przez poprzednich uczniw. Niektrzy z
powodzeniem zakoczyli nauki: nazwisko Billa Arkwrighta te tam byo, w lewym
grnym rogu. Wielu si nie udao i musieli przerwa termin. Niektrzy nawet zginli.
W drugim kcie widziaem nazwisko Billy'ego Bradleya. By uczniem przede mn,
ale popeni bd i bogi odgryz mu palce. Billy zmar z powodu wstrzsu i
wykrwawienia.
Tej nocy starannie obejrzaem cian. Z tego, co wiedziaem, kady, kto mieszka w
tym pokoju, zapisa na niej swe imi, cznie ze mn. Zrobiem to maymi literkami,
bo nie zostao wiele miejsca, ale jednak tam byo. Lecz jednego imienia brakowao.
Jeszcze raz uwanie przebiegem wzrokiem cian, by si upewni, ale miaem racj:
nie dostrzegem na niej adnego Morgana". Ale czemu? Stracharz mwi, e by jego
uczniem. Dlaczego zatem nie doda swojego nazwiska?
Czym Morgan rni si od innych?
***
Nastpnego ranka, po szybkim niadaniu, spakowalimy si i przygotowalimy do
drogi. Tu przed wyjciem zakradem si do kuchni, by si poegna z oswojonym
boginem stracharza.
- Dzikuj za wszystkie posiki, ktre przyrzdzie - powiedziaem w pustk.
Nie byem pewien, czy stracharz z zadowoleniem przyjby moj wizyt w kuchni i
podzikowania: stale powtarza, e nie naley zbytnio brata si ze sub".


26

27

Wiedziaem jednak, i bogina ucieszyy podzikowania, bo gdy tylko przemwiem,
spod kuchennego stou dobiego mnie mruczenie tak gone, e zagrzechotay rondle
i patelnie. Bogi zazwyczaj pozostawa niewidzialny, lecz od czasu do czasu
przybiera posta wielkiego, rudego kota.
Zawahaem si, przywoujc ca sw odwag. Nie byem pewien, jak bogi zareaguje
na moje sowa.
- Przykro mi, e wczoraj w nocy tak ci rozzociem. Wykonywaem tylko swoj
prac. Czy to list tak ci zaniepokoi?
Bogi nie mwi, wiedziaem zatem, e nie odpowie sowami. To instynkt kaza mi
zada to pytanie, przeczucie, e tak naleao postpi.
Nagle w kominie wisno, poczuem lekk wo sadzy. Z paleniska wylecia
skrawek papieru i wyldowa na dywanie. Schyliem si i podniosem go; by
przypalony na krawdziach, a jego cz skruszya mi si w palcach, pojem jednak,
e to wszystko, co zostao z dostarczonego przeze mnie listu Morgana.
Na spalonym kawaku papieru widniao kilka sw. Wpatrywaem si w nie dug
chwil, nim zrozumiaem, co znacz.
Daj mi to, co do mnie naley albo poaujesz, e kiedykolwiek si urodzie. Moesz
zacz od
To wszystko, wystarczyo jednak, by mi powiedzie, e Morgan grozi mojemu
mistrzowi. O co w tym chodzio? Czy stracharz co mu odebra? Co, co z prawa mu
si naleao? Nie mogem sobie wyobrazi stracharza, ktry cokolwiek kradnie, po
prostu taki nie by. Te sowa w ogle nie miay sensu.
Z zamylenia wyrwa mnie krzyk mistrza, stojcego przy drzwiach frontowych.
- No chod, chopcze! Co ty kombinujesz? Nie guz-draj si, nie mamy caego dnia!
Zgniotem papierek i wrzuciem z powrotem do paleniska, po czym zabraem kij i
pobiegem do drzwi. Alice staa ju na zewntrz, lecz stracharz czeka w progu i
przyglda mi si podejrzliwie. U jego stp leay dwie torby. Niewiele rzeczy
spakowalimy, ale i tak musiaem dwiga obie.
Teraz stracharz da mi ju moj wasn torb, cho jak dotd nie miaem zbyt wiele
dobytku, ktry mgbym do niej schowa. Zawieraa jedynie srebrny acuch,
podarowany przez mam, krzesiwo i hubk, poegnalny prezent od taty, moje notesy
i par ubra.


28

29

Niektre skarpetki cerowaem tyle razy, e byy niemal w caoci udziergane z
nowych nici. Stracharz kupi mi na zim bardzo ciepy barani kouch; zaoyem go
pod paszcz. Miaem te wasny kij - nowiutki, mistrz sam go wyci z jarzbiny,
wietnie dziaajcej na wikszo czarownic.
Stracharz, mimo niechci, jak darzy Alice, j take hojnie obdarowa. Miaa nowy
zimowy paszcz z czarnej weny, sigajcy niemal kostek, z kapturem chronicym
uszy przed mrozem.
Chd zdawa si niespecjalnie wadzi stracharzo-wi, ktry zim nosi ten sam
paszcz i kaptur co wiosn i latem. Przez ostatnich kilka miesicy chorowa, teraz
jednak wydawao si, e odzyska siy i by rwnie zdrw, jak kiedy.
Zamkn za nami frontowe drzwi, mruc oczy, spojrza w zimowe soce i ruszy
naprzd zdecydowanym krokiem. Dwignem obie torby i podyem za nim
najszybciej, jak umiaem. Alice dreptaa za mn.
- A przy okazji, chopcze - zawoa przez rami stracharz. - W drodze na poudnie
zatrzymamy si na farmie twojego ojca. Wci jest mi winien dziesi gwinei,
ostatni cz zapaty za szkolenie!
aowaem, e musz opuci Chipenden, bo polubiem dom i ogrody i byo mi
przykro, e musimy rozsta si z Alice. Ale przynajmniej bd mia okazj znw
zobaczy mam i tat. Serce zabio mi mocniej ze szczcia, pomaszerowaem
naprzd z nowym zapaem. Zmierzaem do domu!


30

31


P
odczas marszu na poudnie co chwila ogldaem si na wzgrza. Spdziem tak wiele
czasu, spacerujc tam pod chmurami, e niektre wydaway mi si starymi
przyjacimi, zwaszcza Pika Parlicka, szczyt najbliszy domu stracharza. Lecz pod
koniec drugiego dnia marszu te wielkie, znajome wzgrza stay si jedynie nisk,
fioletow lini na horyzoncie. Byem bardzo rad z nowego koucha. Pierwsz noc
spdzilimy, marznc w pozbawionej dachu stodole. A cho wiatr osab, a na niebie
wiecio blade soce, z kad godzin robio si coraz zimniej.
W kocu zbliylimy si do domu. Mj zapa i niecierpliwo rosy z kadym
krokiem. Rozpaczliwie pragnem zobaczy si z tat. Podczas ostatniej wizyty
wanie dochodzi do siebie po powanej chorobie i raczej nie mia szans na
odzyskanie peni si. I tak ju wczeniej zamierza si wycofa i na pocztku zimy
przekaza farm memu starszemu bratu, Jackowi, choroba jednak wszystko
przyspieszya. Stracharz nazywa dom farm mego ojca, ale tak naprawd ju ni nie
bya.
Wreszcie zobaczyem w oddali stodo i znajomy budynek z piropuszem dymu,
wznoszcym si z komina. Otaczajce go pola i nagie drzewa wyglday ponuro i
zimowo, i nagle zapragnem ogrza donie przy kuchennym ogniu.
***
Mj mistrz zatrzyma si na kocu drogi.
- No, chopcze, nie sdz, by twj brat i jego ona ucieszyli si na nasz widok. Fach
stracharza budzi lk u wikszoci ludzi, nie powinnimy zatem mie im tego za ze.
Ruszaj i przynie pienidze, my z dziewczyn zaczekamy tutaj. Bez wtpienia nie
moesz si ju doczeka spotkania z rodzin, ale nie zwlekaj duej


32

33


TAJEMNICA STAKECO MISTRZA

W DOMU


ni godzin. Gdy ty bdziesz siedzia przy ciepym ogniu, my bdziemy marzli tutaj!
Mia racj. Mj brat Jack i jego ona nie przepadali za fachem stracharza i ostrzegli
mnie w przeszoci, bym nie sprowadza pracy za ich prg. Zostawiem zatem Alice z
mistrzem i pobiegem drk na farm. Gdy otworzyem bram, rozszczekay si psy i
Jack wyoni si zza rogu. Odkd zostaem uczniem stracharza, niezbyt dobrze si
dogadywalimy, lecz teraz wyranie ucieszy si na mj widok. Jego twarz rozjani
szeroki umiech.
- Dobrze ci znw widzie, Tom - rzek, obejmujc mnie ramieniem.
- Ciebie te, Jack. Ale powiedz, jak si miewa tato? Umiech znikn z twarzy
mego brata rwnie szybko, jak si pojawi.
- Po prawdzie, Tom, nie sdz, by czu si duo lepiej ni wtedy, gdy bye tu
ostatnio. Niektre dni s lepsze, lecz rankiem kaszle i odpluwa tak mocno, e ledwie
dycha. Boli mnie, gdy to sysz. Chcemy mu pomc, ale nic nie moemy zrobi.
Ze smutkiem pokrciem gow.
- Biedny tato. Jestem w drodze na poudnie, gdzie spdz zim, i wpadem po
reszt pienidzy, ktre oj-
34
ciec jest winien stracharzowi. Bardzo chciabym zosta, ale nie mog. Mj mistrz
czeka na kocu drogi, mamy wyruszy za godzin.
Nie wspomniaem o Alice. Jack wiedzia, e jest siostrzenic czarownicy i bardzo jej
nie lubi. Raz ju skrzyowali klingi, nie chciaem oglda powtrki.
Mj brat obejrza si w stron drogi, po czym zmierzy mnie uwanym spojrzeniem.
- Ubierasz si ju jak stracharz - rzek z umiechem.
Mia racj. Zostawiem torby pod opiek Alice, ale miaem na sobie czarny paszcz i z
kijem w doni wygldaem jak mniejsza wersja mojego mistrza.
- Jak ci si podoba kouch? - spytaem, odrzucajc paszcz na ramiona i
demonstrujc nowy nabytek.
- Wyglda na ciepy.
- Pan Gregory mi go kupi; mwi, e mi si przyda. Ma dom na moczarach
Anglezarke, niedaleko Adling-ton. Tam wanie spdzimy zim, a w tamtych
okolicach panuj potne mrozy.
- O tak, bdzie tam zimno, bez dwch zda. C, lepiej, eby ty marz, ni ja.
A teraz musz wraca do pracy - doda. - No, nie ka mamie czeka. Dzi rano bya
radosna i pogodna, musiaa czu, e si zjawisz.
35
To rzekszy, Jack ruszy z powrotem przez podwrze, w drzwiach stodoy zatrzyma
si i pomacha mi. Odpowiedziaem, unoszc rk, po czym podszedem do
kuchennych drzwi. Cakiem prawdopodobne, i mama wiedziaa, e przychodz.
Umiaa przewidzie podobne rzeczy. Jako uzdrowicielka i akuszerka czsto
wiedziaa wczeniej, e kto przybdzie po pomoc.
Otworzywszy tylne drzwi, ujrzaem j siedzc w bujanym fotelu przy kominku.
Zacigna zasony, bo nie lubi sonecznego wiata. Gdy wszedem do kuchni,
umiechna si promiennie.
- Dobrze ci widzie, synu. Chod tu i ucinij mnie, a potem opowiedz, co u
ciebie.
Podszedem, a ona obja mnie mocno. Potem przysunem sobie krzeso. Wiele si
wydarzyo od naszego ostatniego spotkania jesieni, ale wysaem jej dugi list,
opisujcy wszystkie niebezpieczne przygody, ktre przeylimy z mistrzem, gdy
koczylimy nasze zadanie w Priestown.
- Dostaa mj list, mamo?
- Tak, Tom, dostaam i bardzo mi przykro, e nie odpisaam. Ale byam
okrutnie zajta, a wiedziaam, e zajrzysz tu w drodze na poudnie. Jak si miewa
Alice?
_ W kocu okazaa si dobra, mamo. I bya szczliwa, mieszkajc z nami w
Chipenden. Problem w tym, e stracharz wci jej nie ufa. Idziemy do jego domu
zimowego, ale Alice zamieszka na farmie z ludmi, ktrych nigdy nie spotkaa.
- Wydaje si to surowe - odpara mama - lecz jestem pewna, e pan Gregory
wie, co robi. Wszystko bdzie dobrze. Co do Anglezarke, uwaaj tam na siebie,
synu. To ponure moczary. Alice ma wicej szczcia, ni myli.
- Jack powiedzia mi o tacie. Jest tak le, jak przypuszczaa, mamo? -
spytaem.
Gdy widziaem j ostatnio, skrywaa przed Jackiem swe najwiksze obawy, lecz mnie
zasugerowaa, e ycie taty dobiega koca.
- Miaam nadziej, e odzyska cho cz si. Trzeba bdzie uwanej opieki,
by przetrzyma zim, a podejrzewam, e bdzie ona gorsza ni wszystkie, ktre do
tej pory ogldaam w Hrabstwie. Jest na grze i pi, za kilka minut zabior ci do
niego.
- Jack natomiast wydaje si pogodniejszy - zauwayem, prbujc polepszy
nastrj. - Moe pogodzi si z myl o posiadaniu stracharza w rodzinie.
Mama umiechna si szeroko.


36

37

- I powinien. Podejrzewam jednak, e ma to wicej wsplnego z faktem, i Ellie
znw spodziewa si dziecka i tym razem bdzie to chopak, jestem pewna. Jack
zawsze pragn mie syna, kogo, kto pewnego dnia odziedziczyby farm.
Ucieszyem si z powodu nowego bratanka. Mama nigdy nie mylia si w takich
sprawach. Nagle uwiadomiem sobie, e w domu panuje cisza, zbyt wielka cisza.
- Gdzie waciwie jest Ellie? - spytaem.
- Przykro mi, Tom, ale wybrae zy dzie na wizyt. Zwykle we rody
odwiedza swoj mam i tat i zabiera ze sob ma Mary. Szkoda, e nie moesz
zobaczy dziecka. Jak na osiem miesicy to dua dziewczynka i raczkuje tak szybko,
e trzeba mie oczy z tyu gowy. Ale wiem, e twj mistrz na ciebie czeka, a na
dworze jest zimno. Chod na gr, zobaczy ojca.
***
Tato smacznie spa, ale e opiera si na czterech poduszkach, wyglda, jakby niemal
siedzia.
- W tej pozycji atwiej mu oddycha - wyjania mama. - Wci ma czciowo
zatkane puca.
Tato oddycha gono, twarz mia szar, na czole dostrzegem krople potu. Po
prawdzie wyglda na ciko chorego - zaledwie cie silnego, zdrowego mczyzny,
ktry kiedy sam kierowa farm i jednoczenie wychowywa siedmiu synw.
_ Posuchaj, Tom. Wiem, e chciaby zamieni z nim par sw, ale zeszej nocy nie
mg zasn. Lepiej go teraz nie budzi. Co ty na to?
- Oczywicie, mamo - zgodziem si, poaowaem jednak, e nie bd mg
porozmawia z tat. By taki chory, i wiedziaem, e moe wicej ju go nie
zobacz.
- Pocauj go wic, synu i zostawimy go samego...
Spojrzaem na mam ze zdumieniem. Nie pamitaem, kiedy ostatni raz caowaem
tat; wystarczy nam szybki ucisk doni bd klepnicie w rami.
- No dalej, Tom, pocauj go w czoo - nalegaa mama. - I ycz mu zdrowia.
Moe i pi, ale jaka cz jego ci usyszy. Dziki temu poczuje si lepiej.
Spojrzaem na mam i nasze oczy si spotkay. W jej wzroku dostrzegem stal i
poczuem si jej woli. Zrobiem zatem dokadnie tak, jak kazaa, nachyliem si
nad kiem i ucaowaem tat lekko w ciepe, wilgotne czoo. Nozdrza wypenia
mi osobliwa


38

39

wo, ktrej nie potrafiem rozpozna, zapach kwiatw. Kwiatw, ktrych nie
umiaem nazwa.
- Wracaj do zdrowia, tato - wyszeptaem bardzo cicho. - Zjawi si wiosn i
przyjd ci odwiedzi.
Nagle zascho mi w ustach. Gdy oblizaem wargi, poczuem sl z jego czoa. Mama
umiechna si ze smutkiem, wskazujc drzwi sypialni.
Wanie wychodziem, kiedy tato rozkasa si i za-krztusi. Odwrciem si z trosk i
w tej samej chwili otworzy oczy, patrzc wprost na mnie.
- Tom! Tom! Czy to ty? - zawoa, po czym wstrzsn nim kolejny atak
kaszlu.
Mama przecisna si obok mnie i niespokojnie pochylia nad tat, gadzc jego
czoo, a w kocu kaszel usta.
- Tom jest tutaj - rzeka. - Ale prosz, nie mcz si zbyt dug rozmow.
- Ijak, chopcze, ciko pracujesz? Twj mistrz jest z ciebie zadowolony? -
spyta tato gosem tak sabym i ochrypym, jakby co utkwio mu w gardle.
- Tak, tato, wszystko idzie wietnie. W istocie to jeden z powodw, dla
ktrych przychodz - podszedem do ka. - Mj mistrz zdecydowanie chce mnie
zatrzyma i prosi o ostatnich dziesi gwinei, ktre jeste mu winien za mj
termin.
_ To dobre wieci, synu, bardzo si ciesz. Ijak, podoba ci si praca w Chipenden?
_ Owszem, tato - odparem z umiechem. - Ale teraz, na zim, wyruszamy do domu
na moczarach An-glezarke.
Nagle na twarzy taty dostrzegem niepokj.
- Och, wolabym, eby tam nie szed, synu - zerkn na mam. - O tym
miejscu kr dziwne opowieci, a adna z nich dobra. Bdziesz musia mie tam
oczy dookoa gowy. Uwaaj, by zawsze by blisko mistrza i sucha kadego jego
sowa.
- Poradz sobie, tato, nie martw si. Z kadym dniem wiem co raz wicej.
- Jestem tego pewien, synu. Musz przyzna, e miaem wtpliwoci przed
oddaniem ci do terminu u stracharza, ale twoja mama miaa racj. To trudna praca,
lecz kto musi j wykonywa. Opowiedziaa mi o wszystkim, co ju osigne, i
jestem naprawd dumny z tak dzielnego syna. Nie znaczy to, e mam jakich
ulubiecw. Sidemka moich synw to sami dobrzy chopcy. Kocham ich wszystkich
i jestem z nich dumny. Mam jednak przeczucie, e ty okaesz si najlepszy.
Umiechnem si tylko, nie wiedzc, co rzec. Tato odpowiedzia umiechem, po
czym przymkn oczy


40

41

i po chwili rytm jego oddechu zmieni si, a on sam z powrotem osun si w sen.
Mam wezwaa mnie gestem do drzwi, razem opucilimy pokj.
***
Gdy wrcilimy do kuchni, spytaem j o dziwny zapach.
- Skoro pytasz, nie bd tego ukrywa, Tom. Oprcz bycia sidmym synem
sidmego syna odziedziczye co po mnie. Oboje jestemy wraliwi na, jak to
nazywamy, zwiastuny mierci". To, co czue, to zapach nadchodzcej mierci.
Co cisno mnie w gardle, pod powiekami zakuy zy. Mama natychmiast podesza
i obja mnie ramieniem.
- Och, Tom, postaraj si nie martwi. To nie znaczy, e twj tato umrze za
tydzie, miesic czy nawet za rok. Lecz im silniejsza wo, tym blisza mier. Jeli
kto wyzdrowieje, zapach znika. Tak samo jest z twoim tat. Czasami zapach ledwie
da si wyczu. Staram si, jak mog, i wci istnieje nadzieja. Tak czy inaczej, oto
tajemnica zapachu. Dzi nauczye si czego nowego.
_ Dziki, mamo - odparem ze smutkiem, szykujc si do drogi.
_ Nie odchod w tym stanie. - Gos mamy zabrzmia mikko i agodnie. - Usid przy
ogniu, a ja naszyku-j ci kanapki na drog.
Zrobiem, jak kazaa. Patrzyem, jak szybko zawija paczuszk z kanapkami z szynk i
kurczakiem dla caej naszej trjki.
- Nie zapomniae o czym? - spytaa, wrczajc mi paczk.
- Pienidze pana Gregory'ego! - odparem. - Na mier zapomniaem.
- Zaczekaj tu, Tom - polecia. - Pjd do siebie i przynios je.
Mwic do siebie" nie miaa na myli sypialni, ktr dzielia z tat, lecz zamknity
pokj na samej grze, gdzie przechowywaa swoje rzeczy. Byem tam tylko raz od
czasw dziecistwa, wwczas to podarowaa mi swj srebrny acuch. Nikt inny nie
wchodzi do tego pokoju. Nawet tato.
W rodku stao mnstwo pude i skrzy, nie miaem jednak pojcia, co zawieraj. Z
tego, co wanie powiedziaa mama, wynikao, e s tam rwnie pie-


42

43

nidze. To za jej pienidze tato kupi farm. Przywioza je ze sob ze swej ojczyzny,
Grecji.
Nim odszedem, wrczya mi paczuszk z kanapkami i odliczya do rki dziesi
gwinei. Gdy spojrzaa mi w oczy, dostrzegem w nich trosk.
- To bdzie duga, cika, okrutna zima, synu. Wszystkie znaki na to wskazuj.
Jaskki odleciay na poudnie niemal miesic wczeniej ni zazwyczaj, a pierwszy
szron nadszed, gdy jeszcze kwity moje re. Nigdy wczeniej nie widziaam czego
podobnego. Bdzie ciko i wtpi, by ktokolwiek z nas przetrwa j niezmieniony.
A nie ma gorszego miejsca na spdzenie zimy ni Anglezarke. Twj tato martwi si o
ciebie i ja te si martwi, synu. I mia racj, nie bd zatem owija sw w bawen.
Nie ma wtpliwoci, e mrok ronie w si, a na tych moczarach ma wyjtkowo
zowrogie wpywy. Tam wanie dawno temu oddawano cze niektrym ze Starszych
Bogw i zim poruszaj si oni, cho s pogreni we nie. Najgorszym z nich by
Golgoth, ktrego niektrzy zowi Wadc Zimy. Trzymaj si zatem blisko mistrza. To
jedyny prawdziwy przyjaciel, jakiego masz, musicie sobie pomaga.
- A co z Alice?
44
Mama pokrcia gow.
_ Moe nic jej nie zmieni, a moe tak. Bo widzisz, na tych zimnych moczarach jest
si bliej mroku ni gdzie indziej w Hrabstwie. I blisko ta znw podda j prbie.
Mam nadziej, e dziewczyna przejdzie j cao, ale nie widz tego na pewno. Rb tak,
jak mwi, pracuj ze swym mistrzem. Tylko to si liczy.
Jeszcze raz ucisnlimy si mocno, a potem poegnaem si i znw ruszyem w
drog.
45



J
m bliej bylimy Anglezarke, tym pogoda stawaa si gorsza.
Zacz pada deszcz, a zimny wiatr z poudniowego wschodu wia coraz mocniej,
choszczc nam twarze. Cikie jak ow szare chmury wisiay nisko, tu nad naszymi
gowami. Pniej wiatr jeszcze przybra na sile, a deszcz zamieni si w marznc
mawk i grad. Ziemia pod stopami rozmika, tak wic poruszalimy si bardzo
wolno, brodzc w bocie po kostki. Co gorsze, wci natykalimy si na poacie
mchu i frag-
DOM ZIMOWY
nienty zdradliwie grzskiego bagna, i tylko wiedzy stracharza zawdziczamy
bezpieczn przepraw.
Lecz rankiem trzeciego dnia deszcz usta, a chmury si rozpyny. Wwczas
ujrzelimy przed sob ponur Uni wzgrz.
_ To tam! - Stracharz wskaza lask horyzont. -Moczary Anglezarke. A dalej, jakie
cztery mile na poudnie - tu mistrz wykona kolejny gest - Blackrod.
Bylimy zbyt daleko, by zobaczy wiosk. Wydao mi si, e dostrzegam par smug
dymu, ale moga to by tylko jedna z chmur.
- Jak wyglda Blackrod? - spytaem.
Mistrz wspomina od czasu do czasu o tym miejscu, wyobraaem sobie zatem, e
stamtd wanie bd odbiera cotygodniowe zakupy.
- Nie jest tak przyjazne jak Chipenden, lepiej zatem go omija - wyjani
stracharz. - Mieszkaj tam nieokrzesani ludzie, wikszo z nich to jedna rodzina.
Urodziem si w Blackrod, wic wiem najlepiej. Nie, Adlington to znacznie milsza
osada i mamy ju do niej niedaleko. Jak mil na pnoc od wioski jest dom, w
ktrym ci zostawimy, dziewczyno - zwrci si do Alice. - Farma Przy Moczarach,
tak go nazywaj. Zamieszkasz z pastwem Hurst, do ktrych naley.


46

47

W godzin pniej dotarlimy do samotnego domu nieopodal wielkiego jeziora.
Stracharz ruszy naprzd, nie zwaajc na ujadanie psa. Wkrtce stal ju na
podwrzu i rozmawia ze starym farmerem, ktrego wyranie widok przybysza nie
zachwyci. Po piciu minutach doczya do nich ona farmera. adne z trjki ani razu
si nie umiechno.
- Nie bd tu mile widziana, to na pewno. - Kciki ust Alice opady smutno.
- Moe nie bdzie tak le - prbowaem j pocieszy. - Nie zapominaj, e
stracili crk. Niektrzy ludzie nigdy nie dochodz do siebie po podobnej tragedii.
Gdy tak czekalimy, uwanie przyjrzaem si farmie. Nie sprawiaa wraenia zbyt
bogatej, wikszo budynkw popadaa w ruin, stodoa pochylaa si i wygldaa,
jakby nastpna burza miaa j doszcztnie zniszczy. Wszystko w zasigu wzroku
robio rwnie ze wraenie. I zastanawiao mnie te jezioro -ponura tafla szarej
wody, przylegajca po drugiej stronie do moczarw. Na brzegu roso zaledwie kilka
karowatych wierzb. Czy to tam utona ich crka? Jeli tak, to za kadym razem, gdy
Hurstowie wygldaj przez okna, w widok musi im przypomina koszmar sprzed
lat.
po paru minutach stracharz odwrci si i wezwa nas gestem. Podreptalimy ku
niemu, brnc przez potworne boto.
_ To jest mj ucze, Tom - przedstawi mnie staremu farmerowi i jego onie.
Umiechnem si i przywitaem. Oboje skinli gowami, ale nie odpowiedzieli
umiechem.
- A to jest moda Alice - podj stracharz. - Umie ciko pracowa i z
pewnoci pomoe wam w gospodarstwie. Bdcie stanowczy, lecz agodni, a nie
sprawi wam kopotu.
Famerzy zmierzyli Alice uwanym wzrokiem, ale nie odpowiedzieli. Dziewczyna
jedynie skonia gow i umiechna si przelotnie, po czym wbia wzrok w czubki
szpiczastych trzewikw. Widziaem, e nie jest szczliwa. Jej pobyt u Hurstw nie
zaczyna si zbyt pomylnie. Rozumiaem j zreszt doskonale: oboje wygldali na
nieszczliwych i zaamanych, jakby ycie zbyt ciko ich dowiadczyo. Twarz i
czoo pana Hursta przecinay gbokie zmarszczki, sugerujce, e czciej zdarza mu
si skrzywi ni rozemia.
- Widywalicie moe ostatnio Morgana? - spyta stracharz.

49


Syszc to imi, uniosem szybko wzrok i przekonaem si, e lewa powieka pana
Hursta zatrzepotaa nerwowo. Wydawa si niespokojny, moe nawet przeraony.
Czyby chodzio o tego samego Morgana, ktry przekaza list dla stracharza?
- Prawie wcale - odpara ponuro pani Hurst, nie patrzc stracharzowi w oczy. -
Od czasu do czasu zatrzymuje si na noc, ale poza tym przychodzi i odchodzi,
kiedy zechce. Ostatnimi czasy zwykle trzyma si z daleka.
- Kiedy tu by ostatnio?
- Dwa tygodnie temu, moe wicej...
- C, gdy znw zoy wam wizyt, przekacie, e chciabym zamieni z nim
par sw. Powiedzcie, eby mnie odwiedzi.
- Dobrze, powtrzymy - zgodzi si farmer.
- Bardzo prosz. A teraz ruszamy w drog. Stracharz odwrci si. Zabraem
swj kij oraz dwie
torby i pomaszerowaem za nim. Alice podbiega do mnie, zapaa za rk i
przytrzymaa j z niespodziewan si.
- Nie zapomnij o obietnicy - wyszeptaa do mego lewego ucha. - Odwied mnie
i to nie pniej, ni za tydzie. Licz na ciebie!
- Przyjd ci odwiedzi, nie martw si - umiechnem si do niej.
Uspokojona, wrcia do Hurstw; widziaem, jak caa trjka znika w domu.
Naprawd byo mi al Alice, ale nic nie mogem uczyni.
Gdy zostawilimy za sob Farm Przy Moczarach, wyznaem stracharzowi, co mnie
trapi.
- Nie wygldali na ucieszonych z przybycia Alice. Spodziewaem si, e
stracharz zaprzeczy. Lecz on,
ku mojemu wstrzsowi i zdumieniu, przytakn.
- Owszem, to prawda, nie byli tym zachwyceni. Ale nie mieli zbyt wiele do
gadania. Bo widzisz, Hurstwie s mi winni cakiem zacn sumk. Dwakro
uwolniem ich farm od niesfornych boginw i do dzi nie dostaem za to ani grosza.
Zgodziem si darowa im dug, jeli przyjm dziewczyn pod swj dach.
Nie mogem uwierzy wasnym uszom.
- Ale to niesprawiedliwe w stosunku do Alice! Mog j le traktowa.
- Ta dziewczyna umie o siebie zadba, sam dobrze
0 tym wiesz. - Stracharz umiechn si ponuro. -Poza tym bez wtpienia nie
zdoasz si powstrzyma
1 bdziesz tam zaglda od czasu do czasu, eby sprawdzi, co u niej.


50

51

Otworzyem usta, chcc zaprotestowa, lecz umiech stracharza sta si jeszcze
szerszy. Mj mistrz wyglda teraz jak godny wilk, wyszczerzajcy zby, by odgry
gow ofierze.
- Mam racj? - spyta. Przytaknem.
- Tak te sdziem, chopcze. Niele ci ju poznaem. Nie martw si za
bardzo o dziewczyn, martw si o siebie. Zapowiada si zima, ktra podda nas
cikim prbom, do granic wytrzymaoci. Anglezarke nie jest miejscem dla ludzi
sabych i tchrzliwych.
Co jeszcze nie dawao mi spokoju, postanowiem zatem zrzuci to z siebie.
- Syszaem, jak pytae Hurstw o jakiego Morgana. Czy to ten sam Morgan,
ktry przysa ci list?
- Mam szczer nadziej, e nie ma ich dwch, chopcze. Ju z jednym mam
do kopotw.
- To znaczy, e czasami zatrzymuje si u Hurstw?
- Owszem, chopcze. I nic dziwnego, skoro to ich syn.
- Kazae Alice zamieszka z rodzicami Morgana? - wykrzyknem ze
zdumieniem.
- Zgadza si. I wiem, co robi, wystarczy zatem pyta na dzi. Ruszajmy w
drog. Musimy tam dotrze przed zmierzchem.
***
Wzgrza otaczajce Chipenden polubiem od pierwszego wejrzenia. Lecz nie
wiedzie czemu, z moczarami w Anglezarke byo inaczej. Nie potrafiem okreli
powodu, ale im bardziej si zblialimy, tym gorzej si czuem.
Moe sprawia to fakt, i poznaem je w ostatnich, ponurych miesicach roku, tu
przed nadejciem zimy A moe same ciemne moczary, wyrastajce przede mn
niczym olbrzymia, upiona bestia, od gry opatulona chmurami. Najpewniej jednak
zadziaay ostrzeenia najbliszych i zapowiedzi, jak surowa bdzie zima.
Niezalenie od przyczyn, na widok domu stracharza poczuem si jeszcze gorzej.
Myl, e spdzimy w tym mrocznym miejscu kilka najbliszych miesicy, bya do
przygnbiajca.
Podeszlimy brzegiem strumienia, kierujc si w stron jego rda i wspinajc w
gb, jak to nazywa stracharz, parowu, czyli jaru na moczarach, wskiej gbokiej
doliny o stromych zboczach. Z pocztku pokrywao je tylko wirowisko, lecz
wkrtce kamienie ustpiy miejsca kpom trawy i nagiej skale. Wysokie brzegi
urwiska zdaway si zaciska wok nas.


52

53

Po jakich dwudziestu minutach parw skrci} w lewo i nagle, dokadnie na wprost,
ujrzelimy dom stracharza, przytulony do skay. Tato zawsze powtarza, e pierwsze
wraenie zwykle bywa waciwe, tote poczuem, jak krew uderza mi do gowy.
Byo pne popoudnie, niebo zaczynao ju ciemnie, co dodatkowo wzmocnio
przykry efekt. Dom by wikszy i bardziej imponujcy ni ten w Chipenden, ale
zbudowany ze znacznie ciemniejszego kamienia, dziki czemu wyglda
zowieszczo. Mae okna, w poczeniu z faktem, i wzniesiono go na dnie parowu, z
pewnoci znaczyy, e w pokojach brakowao jasnego wiata. By to jeden z
najmniej przyjaznych domw, jakie zdarzyo mi si oglda.
Najgorszy jednak by brak ogrodu. Jak ju mwiem, dom wzniesiono tu przy
stromej skale. Od frontu, zaledwie pi, sze krokw od progu, pyn strumie,
niezbyt szeroki, ale gboki i bardzo zimny. Po kolejnych trzydziestu krokach na
chrzszczcych kamykach nasza stopa uderzaa o drug skaln cian -oczywicie
jeli zdoao si przej po liskich kamieniach i nie wpa do wody.
Z komina nie wznosi si dym, co sugerowao, e wewntrz nie zastaniemy ciepego
ognia. W Chipenden oswojony bogi stracharza zawsze wiedzia, e wracamy i nie
tylko ogrzewa dom, ale te zostawia kuchenny st wieutkim, gorcy posikiem.
Wysoko w grze ciany parowu zdaway si niemal zbiega i dostrzegem tylko
wskie pasmo nieba. Zadraem: tu w dole byo zimniej ni niej, na moczarach i
pojem, i nawet latem w tym miejscu soce wida nie duej ni przez godzin.
Nagle zatskniem za wszystkim, co zostao w Chipenden: lasem, polami, wysokimi
wzgrzami i szerokim niebem. Tam patrzylimy na wiat z gry, tu tkwilimy
uwizieni w dugiej, wskiej, gbokiej dziurze.
Zerknem nerwowo na czarne krawdzie ska, stykajce si z niebem. Kto mg si
tam przyczai i obserwowa nas, a my nie mielibymy o tym pojcia.
- No c, chopcze, jestemy na miejscu. Oto mj zimowy dom. Mamy wiele do
zrobienia. Wiem, e jeste zmczony, ale musimy zaczyna.
Zamiast podej do drzwi frontowych, stracharz poprowadzi mnie na niewielki
brukowany placyk za domem. Trzy kroki od tylnych drzwi wyrastaa skaa, ociekajca
wod i najeona lodowymi stalaktytami. Wyglday jak smocze zby z bajek, ktre
opowiada mi jeden z wujw.


54

55

Oczywicie, w gorcej paszczy smoka podobne zby w sekund zamieniyby si w
par. Tu, w mronym miejscu za domem, trway niemal cay rok, a gdy spadn
pierwsze niegi, zapewne nie da si ich pozby a do pnej wiosny.
- Tu zawsze korzystamy z tylnego wejcia, chopcze - wyjani stracharz,
wyjmujc z kieszeni klucz, ktry wyku dla niego jego brat Andrew, lusarz. Klucz
w otwiera kade drzwi, o ile nie wyposaono ich w zbyt skomplikowany zamek. Ja
sam miaem podobny i ju kilka razy bardzo mi si przyda.
Klucz obrci si sztywno w zamku i drzwi otworzyy si niechtnie. Ju w rodku z
ponur min stwierdziem, e pokj skrywa mrok. Stracharz jednak opar tylko kij o
cian, wycign z torby wieczk i zapali.
- Po tu torby - poleci, wskazujc nisk pk przy drzwiach.
Zrobiem, jak kaza, nastpnie ustawiem moj lask w kcie obok kija stracharza i
podyem w gb domu.
Baagan, panujcy w kuchni, wstrzsnby moj mam. Byem niemal pewien, e tu
aden bogi nie pomaga w pracach domowych. Bez wtpienia nikt nie opiekowa si
domem od czasu, gdy stracharz opuci go pod koniec poprzedniej zimy. Wszystkie
powierzchnie pokrywaa gruba warstwa kurzu, z sufitu zwisay pajczyny. W zlewie
pitrzyy si brudne garnki, a na stole pozostao p bochenka chleba, zielonego i
spleniaego. W powietrzu unosia si te saba, sodka, nieprzyjemna wo, jakby
co gnio powoli w ciemnym kcie. Obok paleniska sta fotel bujany, podobny do
fotela mamy na farmie. Na jego oparcie kto zarzuci brzowy szal; wyranie
przydaoby mu si pranie. Zastanawiaem si, do kogo naley.
- No, chopcze - rzuci stracharz - lepiej bierzmy si do pracy. Zaczniemy od
nagrzania tego domu, potem zajmiemy si sprztaniem.
Z boku domu staa wielka drewniana szopa pena wgla. Wolaem nie myle, jakim
cudem go tu przywieziono. W Chipenden odbieraem cotygodniowe zakupy,
miaem jednak nadziej, e taszczenie workw penych wgla nie stanie si moim
zadaniem.
W szopie stay te dwie due wglarki. Napenilimy je i zanielimy do kuchni.
- Umiesz napali w piecu wglem? - spyta stracharz.
Przytaknem. Zim w domu na farmie moim pierwszym zadaniem kadego ranka
byo rozpalenie ognia w kuchennym palenisku.


56

57

- Dobrze zatem - rzek mj mistrz. - Zajmij si tym, a ja napal w salonie. W
tym starym domu jest trzynacie kominkw, lecz na razie wystarczy sze by ogrza
powietrze.
Po jakiej godzinie zdoalimy rozpali w szeciu paleniskach: w kuchni, salonie,
pokoju, ktry stracharz nazywa swoim gabinetem", mieszczcym si na parterze i
w trzech sypialniach na pierwszym pitrze. W domu byo jeszcze siedem sypialni, a
take strych, ale nie zawracalimy sobie nimi gowy.
- No dobrze, chopcze, niele jak na pocztek. Teraz chodmy po wod.
Wzilimy po wielkim dzbanie i wyszlimy tylnymi drzwiami. Stracharz poprowadzi
mnie na front domu do strumienia. Woda okazaa si tak gboka, na jak wygldaa,
tote atwo przyszo nam napeni dzbany. Bya te czysta, zimna i tak przejrzysta, e
widziaem kamienie na dnie. Strumie pyn spokojnie, szemrzc cicho w swym
korycie.
Lecz gdy koczyem napenia dzban, wyczuem ruch wysoko w grze. Niczego nie
widziaem, zaalarmowao mnie bardziej wraenie, e kto na mnie patrzy. Kiedy
zerknem w miejsce, gdzie ciemna krawd skay stykaa si z szarym niebem,
niczego nie zauwayem.
_ Nie patrz na gr, chopcze - warkn stracharz, w jego gosie usyszaem irytacj. -
Nie dawaj mu satysfakcji. Udawaj, e nie nic zauwaye.
- Kto to? - spytaem bardzo nerwowo, drepczc za stracharzem do domu.
_ Trudno rzec. Nie patrz w gr, wic nie mam pewnoci. - Stracharz zatrzyma si
nagle i odstawi swj dzban. Potem szybko zmieni temat. - I co mylisz o tym
domu? - spyta.
Tato uczy mnie mwi prawd, kiedy to tylko moliwe, a wiedziaem, e uczucia
stracharza nieatwo urazi.
- Wolabym mieszka na szczycie wzgrza ni jak mrwka w gbokiej
szczelinie midzy kamieniami -odparem. - Jak dotd wol twj dom w Chipenden.
- Ja te, chopcze - odrzek stracharz. - Ja te. Przychodzimy tu tylko dlatego, e
tak trzeba. Jestemy na samym skraju, skraju mroku. W zimie to bardzo ze
miejsce. Na moczarach kryj si rzeczy, o ktrych lepiej nie myle. Lecz jeli my
nie stawimy im czoa, to kto?
- Jakie rzeczy? - spytaem, przypominajc sobie sowa mamy. Byem bardzo
ciekaw, co powie stracharz.

58


- S tu boginy, czarownice, mnstwo duchw i widm, a take inne stwory,
jeszcze od nich gorsze...
- Na przykad Golgoth? - podsunem.
- Wanie, Golgoth. Bez wtpienia mama opowie-dziaa ci o nim. Mam racj?
- Wspomniaa, gdy j poinformowaem, e idziemy do Anglezarke. Ale nie
mwia zbyt wiele, tylko tyle, e czasami porusza si we nie.
- Istotnie, chopcze. I w bardziej stosownej chwili wzbogac twoj wiedz. A
teraz spjrz tutaj - wskaza rk wielki komin, do ktrego ulatywa z dwch rzdw
cylindrycznych garncw gsty, brzowy dym. - Przybywamy tu, by podnie flag,
chopcze.
Rozejrzaem si w poszukiwaniu flagi. Widziaem tylko dym.
- Chodzi mi o to, e poprzez nasze przybycie mwimy: Te ziemie nale do
nas, nie do mroku - wyjani stracharz. - Stawienie czoa mrokowi, zwaszcza tu, w
Anglezarke, to trudne zadanie. Ale mamy taki obowizek i dobrze nam za niego
pac. Teraz za - podnis dzban - chodmy do rodka i bierzmy si za sprztanie.
Nastpne cztery godziny byem bardzo zajty szorowaniem, zmiataniem,
polerowaniem i trzepaniem kolejnych zakurzonych dywanw. W kocu stracharz,
ktry umy i wytar wszystkie brudne naczynia, kaza mi zasa ka w trzech
sypialniach na pitrze.
_ Trzy ka? - powtrzyem, zastanawiajc si, czy le usyszaem.
_ Zgadza si, trzy. A kiedy skoczysz, lepiej id umyj uszy. No ju! Nie stj tu i nie
gap si, nie mamy caego dnia.
Wzruszywszy ramionami, zrobiem, jak kaza. Pociel bya wilgotna, odwrciem
jednak przecierada, by ogie je wysuszy. Potem, morderczo zmczony, zszedem na
d. Kiedy mijaem schody do piwnicy, usyszaem co, od czego zjeyy mi si wosy
na karku.
Z dou dobiegao dugie, bolesne westchnienie i nastpujcy tu po nim saby krzyk.
Czekaem na szczycie schodw, na granicy ciemnoci, wytajc such, ale dwiki
si nie powtrzyy. Czybym je sobie wyobrazi?
W kuchni stracharz my rce w zlewie.
- Syszaem, jak co krzyczy w piwnicy - poinformowaem go. - Czy to duch?
- Nie, chopcze, w tym domu nie ma ju duchw. Rozprawiem si z nimi wiele
lat temu. Nie, to pewnie Meg. Zapewne wanie si obudzia.


60

61

Zastanawiaem si, czy si nie przesyszaem. Powie, dzia mi, e poznam Meg.
Wiedziaem te, e to lamia, czarownica mieszkajca gdzie w Anglezarke. Spodzie-
waem si nawet, e moe mieszka w domu stracha-rza, ale widok opuszczonych,
zimnych pomieszcze przegna t myl z mojej gowy. Czemu miaaby sypia w
lodowatej piwnicy? Byem ciekaw, wiedziaem jednak, e to nie pora na zadawanie
pyta.
Czasami stracharz by w nastroju do udzielania odpowiedzi. Wwczas sadza mnie,
kaza wycign notes, napeni piro inkaustem i szykowa si do pisania. Przy
innych okazjach chcia jedynie zaatwi biece sprawy. Teraz dostrzegem
zdecydowany bysk w jego zielonych oczach, tote milczaem, podczas gdy zapala
wiece.
Poszedem za nim po schodach do piwnicy. Niespecjalnie si baem, bo mistrz mj
wiedzia, co robi, ale przyznam, i czuem niepokj. Nigdy jeszcze nie zetknem si
z lami i cho troch o nich czytaem, nie wiedziaem, czego si spodziewa. Jak
zdoaa przey w zimnej, ciemnej norze przez ca wiosn, lato i jesie? Czym si
ywia? limakami, robakami i owadami, jak wiedmy uwizione przez stracharza
w doach?
G-dy schody skrciy, ujrzaem przegradzajc nam drog bram z elaznej kraty. Za
ni stopnie staway si nagle znacznie szersze, tak e mogoby po nich schodzi razem
czterech ludzi. Nigdy jeszcze nie widziaem podobnie szerokich schodw do
piwnicy. Niedaleko za bram dostrzegem drzwi w cianie; zastanawiaem si, co
si za nimi mieci. Stracharz wyj z kieszeni klucz i wsun go w dziurk. Nie by to
jego zwyky klucz.
- Czy to skomplikowany zamek? - spytaem.
- W rzeczy samej, chopcze - rzek. - Bardziej skomplikowany ni wikszo.
Gdyby kiedykolwiek potrzebowa klucza, zazwyczaj trzymam go w gabinecie na
grze biblioteczki, tej najbliszej drzwi.
Otworzy bram, ktra brzkna tak gono, i w dwik zdawa si przenika przez
kamie, w gr i w d. Cay dom wibrowa niczym olbrzymi dzwon.
- elazo powstrzymaoby wikszo z nich przed dotarciem wyej, ale nawet
jeli nie, usyszelibymy na grze, co si wici. Te drzwi s lepsze ni pies
acuchowy.
- Wikszo? Kogo? I czemu stopnie s takie szerokie? - spytaem.
- Na razie zajmijmy si waniejszymi sprawami -


62

63

warkn stracharz. - Pytania i odpowiedzi mog za-czeka. Teraz musimy si zaj
Meg.
Maszerujc po schodach, zaczem sysze sabe dwiki, dobiegajce z dou.
Najpierw jk, a potein co przypominajcego sabe skrobanie. Mj niepokj jeszcze
si zwikszy. Wkrtce zorientowaem si, e dom musi cign si niemal rwnie
gboko, jak wy. soko. Po kadym zakrcie schodw widziaem drewniane drzwi w
cianie. Pokonawszy trzeci zakrt znalelimy si na niewielkim podecie z trojgiem
drzwi.
Stracharz stan przed rodkowymi i odwrci si do mnie.
- Zaczekaj tu, chopcze - poleci. - Meg tu po przebudzeniu zawsze jest troch
nerwowa. Musimy da jej czas, eby do ciebie przywyka.
To rzekszy, odda mi wiec, przekrci klucz w zamku i znikn w ciemnoci,
zamykajc za sob drzwi.
Czekaem na niego jakie dziesi minut i przyznam szczerze, e na schodach byo
do strasznie. Po pierwsze, im niej schodzilimy, tym robio si zimniej. Po drugie,
teraz syszaem wicej niepokojcych dwikw dobiegajcych z dou, zza
nastpnego zakrtu. W wikszoci byy to bardzo sabe szepty.
lecz raz wydao mi si, e sysz odlegy jk, przepeniony cierpieniem.
2 pomieszczenia, w ktrym znikn stracharz, take dobiegay stumione gosy. Mj
mistrz zdawa si mwi cicho, lecz stanowczo. W pewnej chwili usyszaem pacz
kobiety. Nie trwao to jednak dugo, zabrzmiay szepty, jakby adne z nich nie
chciao, abym sysza, o czym rozmawiaj.
W kocu drzwi otwary si, skrzypic. Stan w nich stracharz, a po nim na podest
wyszed kto jeszcze.
- To jest Meg - oznajmi mj mistrz, odsuwajc si, bym mg zobaczy j wyraniej.
- Polubisz j, chopcze. To bodaj najlepsza kucharka w caym Hrabstwie.
Meg z niepewn min zmierzya mnie wzrokiem, ja sam wpatrywaem si w ni
oszoomiony. Bo widzicie, bya chyba najpikniejsz kobiet, jak kiedykolwiek
zdarzyo mi si oglda, a na nogach miaa szpiczaste trzewiki. Gdy tylko przybyem
do Chipenden, podczas pierwszej lekcji, stracharz ostrzeg mnie przed
niebezpieczestwem rozmw z dziewcztami w szpiczastych trzewikach. Mwi, i
czsto bywaj one czarownicami, cho niektre same nie zdaj sobie z tego sprawy.


64

65

Wwczas nie przejem si ostrzeeniami i podj. em rozmow z Alice, przez ktr
wpadem w powa, ne tarapaty, by w kocu z jej pomoc si z nich wy do. sta. A
teraz okazao si, e mj mistrz puszcza mimo uszu wasne rady! Tyle e Meg nie
bya dziewczyn, lecz kobiet o tak doskonaej twarzy, i nie dao si na ni nie
patrze. Miaa idealne oczy, wysokie koci po-liczkowe, nieskaziteln cer.
Tylko wosy j zdradzay: miay barw srebra, koloru, ktry widuje si u znacznie
starszych ludzi. Meg nie bya wysza ode mnie, a stracharzowi sigaa do ramienia.
Przyjrzawszy si jej bliej, dostrzegem oznaki wielomiesicznego snu w zimnie i
wilgoci: we wosach miaa strzpy pajczyn, a na wyblakej fioletowej sukni wyrosy
plamy pleni.
Istnieje kilka rnych rodzajw wiedm i zapisaem cae strony w notatniku naukami
stracharza na ich temat. Lecz o lamiach dowiedziaem si ukradkiem, zagldajc w
bibliotece do ksiek, z ktrych nie powinienem jeszcze korzysta.
Lamie pochodziy zza morza, w swojej ojczynie ywiy si krwi mczyzn. W
naturalnym dzikim" stanie w ogle nie przypominaj ludzi: ich ciaa porasta uska,
palce kocz si dugimi, mocnymi szponami Maj jednak dar powolnej przemiany
postaci i im czciej kontaktuj si z ludmi, tym bardziej po ludzku wygldaj. Po
jakim czasie zamieniaj si w lamie udomowione, wygldajce jak zwyke kobiety
tyle e z lini zielonotych usek, biegncych wzdu krgosupa. Niektre nawet
staj si zacne, nie bezecne. Czy zatem Meg bya teraz dobra? Moe dlatego stracharz
nie rozprawi si z ni i nie umieci w dole, jak Kocist Lizzie?
- C, Meg - zagadn. - To jest Tom, mj ucze. To dobry chopak,
powinnicie wietnie si dogada.
Meg wycigna do mnie rk. Sdziem, e chce ucisn moj do, lecz tu przed
tym, nim nasze palce si zetkny, opucia j gwatownie jak oparzona. W jej
oczach dostrzegem niepokj.
- Gdzie jest Billy? - spytaa gosem gadkim jak jedwab, lecz zabarwionym
niepewnoci. - Lubiam Billy'ego.
Wiedziaem, e mwi o Billym Bradleyu, poprzednim, nieyjcym uczniu
stracharza.
- Billy'ego ju nie ma, Meg - wyjani agodnie stracharz. - Mwiem ci o tym.
Nie martw si, ycie pynie dalej. Teraz bdziesz musiaa przywykn do Toma.


66

67

- Ale to kolejne imi, ktre musz zapamita - p0. skarya si ze smutkiem Meg. -
Czy w ogle warto si wysila, skoro aden z nich nie przetrwa do dugo?
* * *
Meg nie od razu zabraa si za przyrzdzanie kolacji.
Najpierw posaa mnie po wod do strumienia. Potrzebowaem tuzina wypraw, nim
w kocu uznaa, e wystarczy. Potem zacza j grza na dwch paleniskach, lecz ku
mojemu zawodowi, uwiadomiem sobie, e nie robi tego do celw kulinarnych.
Pomogem stracharzowi zacign do kuchni wielk, elazn wann i napeni j
gorc wod. Bya dla Meg.
- Przejdziemy do salonu - oznajmi stracharz - by Meg moga wykpa si w spokoju.
Siedziaa w piwnicy wiele miesicy i chce si odwiey.
Wymamrotaem bezdwicznie pod nosem, e gdyby mj mistrz jej nie zamkn,
mogaby sprztn w domu i przygotowa go na zimowy powrt stracha-rza.
Oczywicie prowadzio to do kolejnego pytania -dlaczego stracharz nie zabra Meg ze
sob do letniego domu w Chipenden?
_ To jest salon - mj mistrz otworzy drzwi i zaprosi mnie do rodka. - Tu zwykle
rozmawiamy, tutaj te spotykamy si z ludmi, oczekujcymi naszej pomocy-
posiadanie salonu to stara tradycja w Hrabstwie. Zazwyczaj to najlepszy pokj,
urzdzony najelegan-ciej jak si da, i rzadko uywany, bo zawsze czeka na przyjcie
goci. W Chipenden stracharz nie mia salonu, bo nie zaprasza nikogo do siebie.
Dlatego ludzie korzystali z rozstajw wrd ozin i wiszcego tam dzwonu.
Najwyraniej tu panoway inne zwyczaje.
W domu na farmie te nie zawracalimy sobie gowy salonem, bo siedmiu braci to
dua rodzina i potrzebowalimy wszystkich dostpnych pomieszcze. Poza tym
mama, nieurodzona w Hrabstwie, uwaaa, e urzdzanie salonu to straszna gupota.
- Po co komu najlepszy pokj, z ktrego prawie si nie korzysta? - powtarzaa czsto.
- Niech ludzie przyjmuj nas takimi, jakimi jestemy.
Salon stracharza nie by zbyt elegancki, lecz sfatygowana stara sofa okazaa si
rwnie wygodna, jak dwa fotele. Powietrze w pokoju ju si rozgrzao i gdy tylko
usiadem, zachciao mi si spa. To by dugi dzie, pokonalimy wiele mil.

68


Zdusiem ziewnicie, lecz stracharza nie zdoae^ oszuka.
- Zamierzaem udzieli ci lekcji aciny, ale do teg0 musisz mie jasny umys -
rzek. - Zaraz po kolacji pjdziesz do ka, lecz rano wsta i przejrzyj czasw-niki.
Skinem gow.
- I jeszcze jedno - mj mistrz otworzy szaf obok kominka, wycign z niej
wielk butl z brzowego szka i podnis wysoko. - Wiesz, co to jest? - Unis brwi.
Wzruszyem ramionami, potem jednak zobaczyem etykiet i odczytaem napis na
gos.
- Herbata zioowa.
- Nigdy nie ufaj etykietom na butelkach - upomnia stracharz. - Chc, eby
kadego ranka nalewa p cala tej mikstury do filianki, dopenia j bardzo gorc
wod, miesza dokadnie i podawa Meg. Potem masz zaczeka, a skoczy pi, do
ostatniej kropli. To moe troch potrwa, bo lubi j sczy. To twoje najwaniejsze
zadanie kadego dnia. Zawsze jej powtarzaj, e to codzienna filianka herbaty
zioowej, ktra rozgrzewa stawy i wzmacnia koci. To j ucieszy.
70
, A co to jest? - spytaem.
przez chwil stracharz nie odpowiada.
wiesz, Meg to lamia, czarownica - rzek w kocu. - Lecz napj sprawia, e zapomina,
kim jest Zapomnie, kim jeste naprawd, to rzecz bolesna i niebezpieczna. Miej
nadziej, e nigdy ci to nie spotka, chopcze. Znacznie niebezpieczniejsze byoby
jednak, gdyby Meg przypomniaa sobie, kim jest i co potrafi.
- To dlatego trzymasz j w piwnicy, z dala od Chi-penden?
- Zgadza si, dla bezpieczestwa. Nie chc te, by ludzie wiedzieli, e tu jest.
Nikt by nie zrozumia. W okolicy zostao par osb pamitajcych, do czego jest
zdolna - cho ona sama ju tego nie pomni.
- Jak udao jej si przey cae lato bez jedzenia?
- W dzikim stanie lamie potrafi nie je caymi latami, pod warunkiem, e od
czasu do czasu uda im si zapa owada, larw czy szczura. Nawet gdy si
udomowi, jak Meg, godowanie przez par miesicy to nie problem. Za dua
dawka tej mikstury nie tylko j usypia, ale te odywia, tote Meg nic nie jest.
Tak czy inaczej, chopcze, jestem pewien, e j polubisz. Wspaniaa z niej kucharka,
o czym wkrtce si
71
przekonasz - doda stracharz. - A take osoba bardz0 metodyczna i porzdna. Jej
garnki i rondle zawsze lni czystoci, ustawia je w szafkach dokadnie tak jak lubi.
Podobnie sztuce. Zawsze le porzdnie w szufladzie, noe po lewej, widelce po
prawej.
Zastanawiaem si, co by pomylaa o baaganie, ktry zastalimy Moe dlatego
wanie stracharzowi tak zaleao, by wszystko szybko uprztn.
- No dobrze, chopcze, do ju rozmawialimy. Zobaczmy, co u niej sycha.
***
Po kpieli wymyta twarz Meg porowiaa i janiaa zdrowiem, tak e jej
wacicielka wydawaa si modsza i jeszcze adniejsza ni przedtem. Mimo siwych
wosw mona by j wzi za dwakro modsz od stracharza. Teraz miaa na sobie
czyst sukni, brzow jak jej oczy, zapit z tyu na biae guziczki. Nie miaem
pewnoci, lecz wyglday jak wyrzebione z koci! Wolaem o tym nie myle. Jeli
istotnie bya to ko, do kogo naleaa? Ku memu zawodowi, Meg nie przyrzdzia
kolacji, bo niby z czego. W domu nie byo nic do jedzenia prcz poowy zapleniae-
go bochenka chleba.
Musielimy si posili resztk sera, ktry zabra na drg? stracharz. I cho ser nalea
do najlepszych w Hrabstwie, kruchy i jasnoty, byo go stanowczo za mao, by
nasyci trzy osoby.
Siedzielimy przy kuchennym stole, powoli skubic nasze porcje, eby wystarczyy na
duej. Niewiele rozmawialimy, cay czas mylaem tylko o niadaniu.
- Gdy tylko zrobi si jasno, pjd po tygodniowe zapasy - zaproponowaem
stracharzowi. - Mam i do Adlington czy Blackrod?
_ Trzymaj si z dala od obu wsi, chopcze - odpar stracharz. - Zwaszcza od
Blackrod. Podczas naszego pobytu nie bdziesz musia przynosi zakupw. Nie
martw si. A tymczasem powiniene si przespa, id wic ju do ka. Twj pokj
to ten od frontu. Id i odpocznij; my z Meg mamy troch do pomwienia.
Zrobiem, jak kaza, i pomaszerowaem prosto do ka. Pokj okaza si znacznie
wikszy ni ten w Chipenden. Stao w nim jednak tylko ko, krzeso i bardzo maa
komdka. Gdyby wychodzi na tyy domu, za oknem widziabym jedynie skaln
cian. Na szczcie dostaem sypialni od frontu i w chwili gdy uniosem okno,
usyszaem cichy pomruk strumienia w dole i zawodzenie wiatru w parowie. Chmu-


72

73

ry rozpyny si, na niebie wieci ksiyc w pe^j zalewajcy srebrzystym blaskiem
wsk dolin i 0(). bijajcy si w strumieniu. Zapowiadaa si duga mrona noc.
Wystawiem gow przez okno, by si rozejrze Ksiyc wisia dokadnie przede mn,
nad ska. Wy. dawa si niewiarygodnie wielki. Na jego tle ujrzaem sylwetk
klczcego czowieka, zwrconego twarz do przepaci i patrzcego w d. W
mgnieniu oka po-sta znikna, zdyem jednak zauway, e miaa na gowie
kaptur!
Przez chwil wpatrywaem si w urwisko, lecz tajemniczy czowiek nie wrci. Do
pokoju wpywao zimne powietrze, zamknem zatem okno. Czy to by Morgan? A
jeli tak, dlaczego nas szpiegowa? Czy to rwnie on obserwowa nas, gdy
czerpalimy wod ze strumienia?
Rozebraem si i wliznem do ka. Byem zmczony, ale sen nie przychodzi.
Stary dom nieustannie trzeszcza i jcza, w pewnym momencie usyszaem tupot u
stp ka. Zapewne byy to tylko myszy pod podog, ale jako sidmy syn sidmego
syna mogem te sysze zupenie inne rzeczy.
Mimo wszystko w kocu zdoaem zasn - tylko po to, by obudzi si nagle w
rodku nocy. Leaem
garnity niepokojem, zastanawiajc si, czemu ocknem si tak nagle. Byo
zupenie ciemno, niczego nie widziaem, ale czuem, e co jest nie tak. Obudzi mnie
jaki haas. Byem tego pewien.
Nie musiaem czeka dugo, nim znw to usyszaem Dwa rne dwiki, stopniowo
coraz goniejsze i goniejsze. Jednym by piskliwy pomruk, drugim znacznie niszy,
gboki grzmot, jakby kto spuszcza wielkie gazy z kamienistego zbocza.
Tyle e oba dwiki dochodziy gdzie spod domu i byy tak donone, e trzsy si
od nich szyby w oknach i nawet ciany wydaway si wibrowa. Zaczem si ba,
e jeli jeszcze si pogorsz, zawali si cay dom. Nie wiedziaem, co si dzieje, lecz
do gowy przysza mi pewna myl. Moe trzsienie ziemi wstrzsa cianami parowu?


74

75



T
rzsienia ziemi cho niezwykle rzadko, zdarzaj si w Hrabstwie. Nawet najstarsi nie
pamitali powaniejszego wstrzsu, a jednak dom dygota tak bardzo, e naprawd si
przestraszyem. Ubraem si zatem szybko, nacignem buty i zbiegem na d.
Pierwsz rzecz, jak zauwayem, byy otwarte drzwi do piwnicy. Z dou dobiegay
sabe dwiki, tote, zaciekawiony, zszedem par stopni w d. Z tego miejsca
grzmot wydawa si jeszcze gorszy, wyranie te usyszaem przenikliwy krzyk,
bardziej zwierzcy ni ludzki.
POD ZIEMI
Natychmiast po nim moich uszu dobiego co jeszcze: brzk bramy i zgrzyt klucza w
zamku. W ciemnoci w dole zamigotaa wieca, usyszaem zbliajce si kroki.
Przez sekund ogarn mnie lk, zastanawiaem si, kto to. Wkrtce jednak
odkryem, e to stracharz.
_ Co si stao? - spytaem, mylc, e moe musia rozprawi si z czym w dole.
Stracharz spojrza na mnie zaskoczony.
- Co ty tu robisz o tej godzinie? - spyta ostro. -Zmykaj std, natychmiast wracaj
do ka!
- Zdawao mi si, e sysz czyj krzyk - wyjaniem. - I skd te wszystkie
haasy? Czy to trzsienie ziemi?
- Nie, chopcze, to nie trzsienie i nic, czym musiaby si przejmowa. Mam
w tej chwili na gowie waniejsze rzeczy ni odpowiadanie na twoje pytania. Za kilka
chwil wszystko minie. Zabieraj si do sypialni, a ja wyjani ci wszystko rankiem. -
Gestem kaza mi wrci na gr i starannie zamkn za sob drzwi.
Ton jego gosu wiadczy wyranie, e nie ma co z nim si spiera. Wrciem zatem
do siebie, wci zaniepokojony dygotaniem i wibrowaniem domu.
***


76

77

C, dom si nie zawali i, zgodnie z obietnic stra. charza, haasy szybko ucichy.
Zdoaem znw zasn, lecz ocknem si godzin przed witem i zszedem d0
kuchni. Meg spaa w fotelu na biegunach. Nie wie. dziaem, czy przesiedziaa tam
ca noc, czy te wy. krada si ze swej sypialni, gdy zaczy si haasy, I cho nie
chrapaa, kademu jej wydechowi towarzy. szy cichy wist.
Starajc si porusza jak najciszej, by jej nie obudzi, dorzuciem wgla do ognia,
ktry wkrtce zapon jasno. Potem usiadem na stoku przy kominku i zaczem
powtarza czasowniki aciskie. Miaem ze sob dwa notesy, w jednym zapisywaem
wszystko, czego uczy mnie mj mistrz o boginach i innych przedmiotach
zainteresowania stracharzy. Drugi suy do lekcji aciny.
Mama nauczya mnie greki, dziki czemu nie musiaem studiowa te tego jzyka,
ale wci miaem kopoty z acin. Najwicej problemw sprawiay mi wanie
czasowniki. Wiele ksig stracharza napisano po acinie, tote musiaem dooy
wszelkich stara, by j pozna.
Zaczem od pocztku, pierwszego czasownika, ktry wpoi mi stracharz. Pokaza mi,
jak uczy si
zag0wnikw aciskich w okrelonym porzdku. To wane, bo kocwka kadego
sowa zmienia si w zalenoci od tego, co prbujesz rzec. Najlepiej recytowa je
na gos, bo, jak wyjani stracharz, to pomaga zapisa wszystko w pamici. Nie
chciaem obudzi j^eg, tote zniyem gos do szeptu.
_ Amo, amas, mat - rzekem, nie zagldajc do notatnika i recytujc trzy sowa
oznaczajce kocham, kochasz, on, ona, ono kocha.
- Kiedy kogo kochaam - odpar gos z fotela. -Ale teraz nie pamitam nawet
kogo.
Tak bardzo mnie zaskoczya, e o mao nie upuciem notesu i nie spadem ze
stoka. Meg nie patrzya na mnie, lecz w ogie; jej twarz miaa dziwny wyraz, co
pomidzy zdumieniem i smutkiem.
- Dzie dobry, Meg - z trudem zdoaem si umiechn. - Mam nadziej, e
dobrze spaa?
- Mio, e pytasz, Billy - odpara Meg. - Ale prawie wcale nie spaam.
Syszaam haasy i ca noc prbowaam co sobie przypomnie, ale wci tylko
krcio mi si w gowie. To co bardzo liskiego i szybkiego, nie potrafi tego
zatrzyma. Ale nieatwo si poddaj. Bed tu siedzie przy ogniu, pki wspomnienie
nie wrci.


78

79

Suchaem jej z lkiem. Co, jeli Meg przypomni s0. bie, kim jest? Jeeli uwiadomi
sobie, e jest czarow. nic, lami? Musiaem co zrobi, i to szybko, nim be. dzie za
pno.
- Nie martw si o nic, Meg - odoyem notes i ze. rwaem si ze stoka. - Zrobi
ci gorcej herbatki.
Szybko napeniem wod miedziany czajnik i po. wiesiem go na haku w kominie, by,
jak mawia tato, ogie ogrza mu dno. Zabraem czyst filiank i zaniosem do
salonu. Z szafki wyjem brzow butelk i nalaem do filianki p cala mikstury.
Nastpnie wrciem do kuchni, zaczekaem, a woda zawrze, i dopeniem filiank,
mieszajc dokadnie, zgodnie z instrukcjami stracharza.
- Prosz, Meg, to twoja herbata zioowa. Rozgrzeje ci stawy i wzmocni koci.
- Dzikuj, Billy - odpara z umiechem. Wzia filiank i zacza na ni
dmucha, a potem sczy powoli, wci zapatrzona w ogie. - Przepyszna - rzeka
po jakim czasie. - Naprawd miy z ciebie chopiec. Wanie tego mi trzeba, by
rozrusza rankiem moje stare koci.
Gdy to rzeka, poczuem smutek; jaka cz mnie nie bya rada temu, co zrobiem.
Meg nie spaa niemal ca noc, prbujc co sobie przypomnie, a teraz napj
jeszcze osabi jej pami. A kiedy tak popijaa, pochylona, przeszedem za ni, by
lepiej przyjrze si czemu, co zaniepokoio mnie poprzedniego wieczoru.
Wbiem wzrok w trzynacie biaych guziczkw, zapinajcych sukni od szyi a po
rbek spdnicy. Oczywicie, nie miaem absolutnej pewnoci, ale miaem wraenie,
e si nie myl.
Kady z nich wyrzebiono z koci. Meg nie bya wiedm praktykujc magi koci,
tylko lami, pochodzc spoza Hrabstwa. Lecz guziki zastanowiy mnie. Czy
pochodziy od ofiar zabitych w przeszoci? Wiedziaem te, e pod nimi i pod
sukni, jak u kadej udomowionej lami, wzdu jej krgosupa biegnie rzdek
tozielonych usek.
* * *
Wkrtce potem usyszaem pukanie do tylnych drzwi. Poszedem otworzy, bo mj
mistrz wci spa po niespokojnej nocy.
Na zewntrz sta mczyzna w dziwnej skrzanej czapie z klapkami zasaniajcymi
uszy. W prawej doni trzyma lamp, lew prowadzi niewielkiego kucy-


80

81

ka obadowanego tak wieloma brzowymi workami i tylko cud sprawia, e zwierz
trzymao si na no. gach.
- Witaj, modziecze. Przywiozem zamwienie pa. na Gregory'ego -
umiechn si do mnie krzywo. .. Ty musisz by nowym uczniem. Miy by chopak z
Billy'ego, przykro mi z powodu tego, co zaszo.
- Na imi mam Tom - przedstawiem si.
- Jak si miewasz, Tomie? Ja nazywam si Shanks. Zechcesz powtrzy
mistrzowi, e przyniosem dodatkowe zapasy i e bd je uzupenia co tydzie, pki
pogoda si nie pogorszy? Zima zapowiada si mronie, a kiedy spadn niegi, moe
min wiele czasu, nim znw tu dotr.
Skinem gow z umiechem, po czym uniosem wzrok. Nadal byo ciemno, lecz
niebo zaczynao janie; dostrzegem na nim szare chmury, napywajce z zachodu.
W tym momencie Meg doczya do mnie w drzwiach, przez chwil staa tu za
moimi plecami. Shanks niewtpliwie j zauway, bo oczy o mao nie wyszy mu z
orbit. Cofn si szybko o dwa kroki, niemal wpadajc na kucyka.
Widziaem, e go przestraszya, lecz kiedy Meg odwrcia si i znikna w gbi
domu, uspokoi si nieco a ja pomogem mu rozadowa worki. Wci to robilimy
kiedy zjawi si stracharz i mu zapaci.
Kiedy Shanks ruszy w drog, stracharz pomaszerowa za nim. Przeszli razem jakie
trzydzieci krokw. Zaczli rozmawia, byli jednak tak daleko, e nie syszaem o
czym. Nie wtpiem jednak, i chodzi o Meg, bo dwa razy moich uszu dobiego jej
imi.
Wyranie usyszaem, jak Shanks mwi:
_ Powiedziae nam, e si z ni rozprawie!
Na co stracharz odpar:
- Trzymam j bezpiecznie, w zamkniciu. Nie martw si, znam si na mojej
pracy i lepiej si do niej nie wtrcaj. A jeli wiesz, co dla ciebie dobre, zachowasz to
wszystko dla siebie.
Gdy mistrz znw stan obok mnie, nie wyglda na uszczliwionego.
- Podae Meg herbat? - spyta podejrzliwie.
- Zrobiem, jak kazae - rzekem. - Gdy tylko si ockna.
- Wysza na zewntrz?
- Nie, ale podesza do drzwi i stana za mn. Shanks j zobaczy i chyba si
wystraszy.
- Szkoda, e w ogle j widzia - mrukn stracharz. - Zazwyczaj nie pokazuje
si ludziom, a przy-


82

83

najmniej nie w ostatnich latach. Moe powinnimy zwikszy dawk. Jak ci wczoraj
mwiem, Meg wy. woaa sporo kopotw w Hrabstwie, ludzie bali si jej i wci si
boj. A do tej pory miejscowi nie mieli po. jcia, e przebywa u mnie na swobodzie.
Gdyby to si rozeszo, nie daliby mi spokoju. Tutejsi bywaj bar-dzo uparci. Gdy raz
czego si uczepi, niechtnie puszczaj. Ale Shanks bdzie trzyma jzyk za
zbami. Dobrze mu pac.
- To kramarz? - spytaem.
- Nie, chopcze. Miejscowy ciela i grabarz, jedyny czowiek w Adlington do
odwany, by si tu zapuszcza. Pac mu za zakupy i dostaw.
Razem zanielimy worki do domu. Stracharz otworzy najwikszy i da Meg
wszystko, czego potrzebowaa, by przygotowa niadanie.
Boczek okaza si przyrzdzony lepiej, ni nawet w najlepszy ranek u stracharza. Meg
usmaya te placuszki ziemniaczane i jajecznic z serem: stracharz nie przesadzi,
mwic, e wietna z niej kucharka. Pochaniajc niadanie, spytaem go o dziwne
haasy w nocy.
- Nie ma si czym przejmowa - rzek, przeykajc spory ks placuszka. - Ten
dom wzniesiono na linii mocy. tote od czasu do czasu zdarzaj si pewne problemy
Czasem trzsienie ziemi tysice mil std wywouje zakcenia w caej sieci linii.
Boginy musz opuszcza miejsca, w ktrych tkwiy bezpiecznie latami. Zeszej nocy
przemkn pod nami bogi. Musiaem zej do piwnicy i sprawdzi, czy wszystko
wci jest bezpieczne.
Stracharz opowiedzia mi o liniach jeszcze w Chi-penden. Leay pod ziemi niczym
drogi, po ktrych pewne typy boginw mogy przenosi si bardzo szybko z miejsca
na miejsce.
- Zwa jednak, i czasami zwiastuje to nadejcie kopotw - podj. - Osiadajc w
nowym miejscu, czsto zaczynaj od swoich sztuczek, bywa, e niebezpiecznych.
A to oznacza prac dla nas. Zapamitaj moje sowa, chopcze. Przed upywem
tygodnia moemy mie do czynienia z boginem.
Po niadaniu poszlimy do gabinetu stracharza na lekcj aciny. W niewielkim pokoju
ustawiono par drewnianych krzese z prostymi oparciami, duy st i samotny
drewniany stoek na trzech nogach. Na goych deskach podogi stao te sporo
wysokich, bejcowanych na ciemno regaw. W pokoju panowa chd, po
wczorajszym ogniu pozosta tylko szary popi.


84

85

- Usid, chopcze. Krzesa s twarde, ale podczas nauki lepiej nie siedzie zbyt
wygodnie. Nie chciaby przecie zasn. - Stracharz spojrza na mnie surowo
Zerknem na regay. Pokj owietla jedynie szary blask zza okna i par wieczek,
tote do tej chwili nie zauwayem, e pki s puste.
- Gdzie s wszystkie ksiki? - spytaem.
- W Chipenden, a jak mylae, chopcze? Nie ma sensu trzyma tu ksiek w
zimnie i wilgoci, ksiki le znosz takie warunki. Bdziemy musieli radzi sobie z
tym, co przywielimy ze sob. Niewykluczone, e napiszemy co swojego. Nie
moesz cay czas czyta ksiek, pozostawiajc ich pisanie innym.
Wiedziaem, e stracharz zabra ze sob sporo tomw, bo pamitaem ciar jego
torby. Ja natomiast wziem tylko notatniki. Przez nastpn godzin zmagaem si z
czasownikami aciskimi. Bya to trudna praca i ucieszyem si, gdy stracharz
zaproponowa chwil odpoczynku. Nie uradowao mnie natomiast to, co zrobi
potem.
Podcign stoek do regau najbliszego drzwi, wspi si na niego i zacz maca na
grnej pce.
- No, chopcze - rzek z ponur min, unoszc klucz. - Nie moemy tego duej
odkada. Chodmy na d
Wejrze piwnic. Najpierw jednak sprawdmy, co
yieg- Nie chc, by wiedziaa, e tam idziemy, to mogoby J3 zdenerwowa. Nie lubi
myle o tych schodach.
Sowa te jednoczenie podnieciy mnie i przeraziy. Kipiaem z ciekawoci, nie
mogem si doczeka chwili, gdy odkryj, co ley gbiej w piwnicy. Jednoczenie
jednak wiedziaem, e zejcie tam z pewnoci nie bdzie przyjemne.
Meg zastalimy w kuchni. Zdya ju pozmywa i drzemaa przy ogniu.
- Na razie jest bezpieczna i zadowolona - mrukn stracharz. - Mikstura nie tylko
wpywa na jej umys, ale te sprawia, e duo pi.
* * *
Wzilimy po wiecy i ruszylimy w d kamiennych stopni. Stracharz szed
pierwszy. Tym razem wiksz uwag zwracaem na otoczenie, prbujc dobrze
zapamita podziemn cz domu. Byem w swym yciu w kilku piwnicach, ale
miaem przeczucie, e ta okae si najniezwyklejsza i najstraszniejsza.
Stracharz otworzy elazn bram. Odwrci si i poklepa mnie po ramieniu.
- Meg rzadko odwiedza mj gabinet - rzek. - Lecz


86

87

cokolwiek si stanie, nie pozwl, by kiedykolwiek do. stal w swe rce ten klucz.
Przytaknem, patrzc, jak zamyka za nami bra. m. Spojrzaem w d.
- Czemu stopnie tutaj s takie szerokie? - zapyta, lem ponownie.
- Musz by, chopcze. Znosi si po nich rne rzeczy. Robotnicy musz mie
dostp.
- Robotnicy?
- Oczywicie, kowale i kamieniarze, ci, na ktrych polegamy w naszym fachu.
I gdy tak schodzilimy - stracharz stpa na przo-dzie, a moja wieca owietlaa na
cianie jego dugi cie - mimo echa naszych butw na kamiennych stopniach,
usyszaem pierwsze sabe dwiki z dou: przecige westchnienie i wyrane odgosy
dawienia. Bez wtpienia kto lub co tam byo!
Podziemia cigny si cztery poziomy w d. Na pierwszych dwch byy tylko jedne
drzwi, osadzone w kamieniu, ale potem dotarlimy do trzeciego, z trojgiem drzwi,
ktre ogldaem dzie wczeniej.
- rodkowe to, jak wiesz, pomieszczenie, w ktrym zwykle sypia Meg podczas
mojej nieobecnoci - wyjani stracharz.
Teraz dostaa sypialni na grze, pewnie obok jego wasnej, by mg mie na ni oko
- cho wydarzenia czorajszej nocy wskazyway, e wolaa spa w fotelu bujanym
przy kominku.
_ pozostae zwykle stoj puste - cign stracharz.
Ale przydaj si do zamknicia czarownicy na czas czynienia przygotowa.
_ Chcesz powiedzie kopania dou?
_ Owszem, chopcze. Jak zauwaye, to miejsce rni si od Chipenden. Nie mam tu
luksusu ogrodu, musz zatem korzysta z piwnicy...
Czwartym i najniszym poziomem okazaa si rzecz jasna sama piwnica. Nim jeszcze
skrcilimy po raz ostatni i ujrzaem j, usyszaem dwiki, ktre sprawiy, e wieca
zadraa mi w doni, a cie mego mistrza zataczy szaleczo na cianie.
W piwnicy rozlegay si szepty, jki i, co najgorsze, ciche drapanie. Jako sidmy syn
sidmego syna sysz rzeczy niedostpne wikszoci ludzi, ale nigdy do tego nie
przywykem. Bywaj dni, kiedy jestem odwaniej-szy, to wszystko. Stracharz
sprawia wraenie spokojnego, ale przecie obcowa ze zem przez cae ycie.
Piwnica bya wielka, wiksza nawet, ni oczekiwaem, tak wielka, e musiaa
przewysza rozmiarami


88

89

pitro domu. Z jednej ze cian ciekaa woda, a niskje sklepienie nad ni poyskiwao
wilgoci. Zastanawia em si, czy ley obok strumienia, czy te dokadnie pod nim.
Such cz piwnicy zasnuway pajczyny tak gste i spltane, e musiaa je stworzy
caa armia pajkw. Jeli stanowiy dzieo zaledwie jednego czy dwch wolabym ich
nie spotka.
Dug chwil wpatrywaem si w sufit i ciany, bo chciaem jak najbardziej opni
moment, gdy bd musia spojrze na d. Lecz po paru sekundach poczuem na
sobie wzrok stracharza i, nie majc wyboru, zmusiem si do zerknicia na ziemi.
Wiedziaem, co stracharz przechowuje w ogrodach w Chipenden. Tu byo podobnie,
lecz tamtejsze groby i doy leay rozrzucone midzy drzewami, a soce od czasu do
czasu przenikao przez gazie, rzucajc na nie plamy wiata. Tu natomiast dow
byo wicej, a ja czuem si uwiziony, zamknity w czterech cianach, pod niskim,
obwieszonym pajczynami sufitem.
W sumie naliczyem dziewi grobw czarownic. Nad kadym sta nagrobek, przed
ktrym widniao sze stp ziemi okolonej mniejszymi kamieniami. Do kamien'
przykrcono rubami trzynacie grubych, elaznych prtw. Umieszczono je tu, by nie
pozwoli martwym czarownicom wykopa si z ziemi na powierzchni.
pod jedn ze cian piwnicy ujrzaem znacznie cisze, wiksze kamienie. Byy ich
trzy, kady z nich zosta oznakowany przez kamieniarza w dokadnie ten sam
sposb:

Utrejcry
Grecka litera beta informowaa kadego, kto umia odczyta znak, e pod kamieniem
spoczywa bezpiecznie uwiziony bogi, a rzymska cyfra jeden w dolnym, prawym
rogu oznaczaa, i nalea on do pierwszego rzdu, by miercionon istot, zdoln
zabi


90

91

POD ZIEMIA

czowieka w mgnieniu oka. Nic nowego, pomylaem A e stracharz by wietny w
swym fachu, nie musia. em si obawia uwizionych w ziemi boginw.
- S tu take dwie ywe wiedmy - oznajmi stra. charz. - Oto pierwsza. - Wskaza
ciemn, kwadraty w dziur, okolon niewielkimi kamieniami z trzyna. stoma
elaznymi prtami przegradzajcymi wylot. -Spjrz na kamie narony - poleci.
Zobaczyem tam co, czego nie dostrzegem wczeniej w Chipenden. Mistrz
przysun bliej wiec, by mg przyjrze si lepiej. Widnia tam znak, znacznie
mniejszy ni ten na kamieniach z boginami, a pod nim imi i nazwisko wiedmy.
Znak ten to grecka litera sigma, bo wszystkie wiedmy i czarownice zaliczamy pod S,
do szamanek". Jest ich wiele odmian, i, jak to u kobiet, czsto rnice poimdzy
nimi bywaj subtelne, tak e trudno dokadce rozdzieli kategorie - wyjani
stracharz. - Wiedma jeszcze bardziej ni bogi ma wasny charakter, zmieniajcy
si z czasem. Trzeba zatem odwoywa si do ich historii. Pene dzieje kadej z nich,
tak uwizionej, jak wolnej, znajdziesz w bibliotece w Chipenden.
Wiedziaem, e nie dotyczy to Meg - niewiele informacji o niej znalazem w
bibliotece stracharza - ale nic nie powiedziaem. Nagle usyszaem lekkie poruszenie
w ciemnoci i cofnem si o krok.
- Czy Betsy to czarownica pierwszego rzdu? - spytaem stracharza nerwowo,
bo naleay one do najniebezpieczniejszych i zabijay ludzi. - Nie ma tego na
kamieniu...
- Wszystkie wiedmy i boginy w tej jaskini s pierwszego rzdu - odpar
stracharz. - A e sam je uwiziem, nie byo sensu zawraca gowy kamieniarzowi
napisami. Nie masz si jednak czego lka; stara Betsy tkwi tu bardzo dugo.
Wyczua nasz obecno i przewraca si we nie, to wszystko. A teraz chod tu i
popatrz.


92

93

By to kolejny wiedmi d, identyczny jak poprze ni, lecz nagle zadygotaem z
zimna. Co mi mwi0 e istota uwiziona w tej jamie jest znacznie groniej, sza od
Betsy, picej i prbujcej uoy si wygodniej na zimnej, mokrej ziemi.
- Lepiej przyjrzyj si bliej, chopcze - rzuci stra. charz - by wiedzia, z czym
mamy do czynienia, Unie wiec i spjrz w d, ale uwaaj na stopy.
Nie chciaem tego zrobi, lecz gos mistrza zabrzmia stanowczo. To byo polecenie.
Spojrzenie w gb jamy stanowio cz mego szkolenia, nie miaem zatem wyboru.
Pochyliem si naprzd, pilnujc, by stopy pozostay z dala od prtw i uniosem
wysoko wiec, tak e rzucia w gb dou migotliwy, ty blask. W tym samym
momencie usyszaem dziwny dwik: co wielkiego przebiego po dnie jamy i
ukryo si wrd mrocznych cieni w kcie. Wydawao si pene ycia, zupenie jakby
miao wspi si po cianie szybciej, ni zdoabym nawet mrugn.
- Przysu wiec do prtw i przyjrzyj si uwaniej - poleci stracharz.
Posuchaem, wycigajc rk jak najdalej. Z pocztku widziaem tylko dwoje
wielkich, okrutnych oczu, dwa ogniste punkciki, odbijajce pomie wiecy. Gdy
jeyem wzrok, zobaczyem wielk, wychudzon twarz, okolon czupryn gstych,
tustych wosw, a pod ni przysadziste, pokryte uskami ciao. Cztery koczyny
zakoczone wyduonymi domi o dugich, ostrych szponach bardziej przypominay
rce ni nogi.
Zadraem. Rka trzsa mi si tak bardzo, e o mao nie upuciem wiecy. Cofnem
si zbyt szybko i o mao nie przewrciem, lecz stracharz zapa mnie za rami.
- Niezbyt to pikny widok, chopcze - wymamrota, krcc gow. - To, co tu
widzisz, to lamia. Gdy ponad dwadziecia lat temu schwytaem j i uwiziem,
wygldaa jak czowiek. Teraz znw zdziczaa. Dzieje si tak, gdy umiecisz lami w
dole. Pozbawiona ludzkiego towarzystwa, powoli traci posta. Nawet po tylu latach
wci jest bardzo silna, dlatego zamontowaem na schodach bram. Gdyby zdoaa
si wydosta, krata powinna j spowolni.
A to nie wszystko, chopcze. Widzisz, normalny wiedmi d jej nie wystarczy. W
cianach i dnie tej jamy tkwi wkopane elazne prty. Tak naprawd lamia siedzi w
klatce. Pod prtami rozsypaem warstw SH i elaza. Dziki czterem szponiastym
rkom la-


94

95

mia potrafi kopa bardzo szybko. Tylko w ten sposj, uniemoliwiamy jej ucieczk.
A wiesz, kto to?
Uznaem, e to dziwne pytanie. Spojrzaem na ka. mie i odczytaem nazwisko.

Stracharz musia dostrzec moj oszoomion min, bo umiechn si ponuro.
- Zgadza si, chopcze, to siostra Meg.
- Czy Meg wie, e ona jest tutaj?
- Kiedy wiedziaa, chopcze, ale ju nie pamita. I lepiej, by tak pozostao. A
teraz podejd tutaj, mam ci jeszcze co do pokazania.
Poprowadzi mnie midzy kamieniami na drugi koniec, sprawiajcy wraenie
najsuchszego miejsca w piwnicy- Na suficie nie dostrzegem niemal adnych
pajczyn. By to otwarty d, gotowy do uycia,
obok niego leaa pokrywa, take gotowa.
po raz pierwszy mogem obejrze, jak dokadnie zrobiona jest pokrywa wiedmiego
dou. Zewntrzne kamienie poczono razem cementem w kwadrat, dugie prty
przebijay je na wylot, bezpiecznie mocujc w miejscu. Trzynacie poprzecznych
elaznych prtw miao na kocu ruby, zabezpieczone nakrtkami osadzonymi w
kamieniach. Solidna robota i pracujcy nad ni kamieniarz i kowal musieli mie sporo
wprawy, by zrobi co podobnego.
Nagle szczka opada mi i pozostaa w tej pozycji tak dugo, e stracharz zauway.
Tym razem na kamieniu nie widnia aden znak, wyryto w nim ju jednak
nazwisko.
dfiCej *eftcn
- Jak mylisz, co jest lepsze, chopcze? - spyta mj mistrz. - Herbata zioowa
czy to? Bo musisz wybra, jedno albo drugie.
- Herbata - rzekem niewiele goniej od szeptu.


96

97

- Wanie. Teraz wic ju wiesz, czemu nigdy nie moesz zapomnie poda j Meg.
Jeli ci si to zdar2y Meg zacznie sobie przypomina, kim jest, a nie chciabym jej tu
uwizi.
Wwczas przyszo mi do gowy pytanie, nie zada-em go jednak, bo wiedziaem, e
stracharzowi by si nie spodobao. Chciaem wiedzie, dlaczego to, co dobre dla
jednej czarownicy, nie jest dobre dla wszystkich. Zdawaem sobie jednak spraw, e
nie powinienem narzeka: nigdy nie zapomn, jak bardzo zbliya si do mroku
Alice. W istocie bya tak blisko, e stracharz chcia j take uwizi w dole. Ustpi}
tylko dlatego, e przypomniaem mu o tym, i darowa Meg.
***
Tej nocy nie mogem zasn. W gowie krcio mi si od wszystkiego, co widziaem i
wiadomoci tego, gdzie mieszkam. Ogldaem ju w yciu wiele strasznych rzeczy,
ale pobyt w domu z grobami czarownic, uwizionymi boginami i ywymi wiedmami
w piwnicy nie dawa mi spa. W kocu postanowiem zej cicho na d.
Zostawiem notesy w kuchni, a potrzebowaem tego z acin. Wiedziaem, e p
godziny opatrywania si w nudne listy rzeczownikw i czasownikw z pewnoci
mnie upi.
Nim jeszcze dotarem do stp schodw, usyszaem dwiki, ktrych nie
oczekiwaem. Kto paka cicho w kuchni, a stracharz przemawia niskim gosem.
Dotarem do drzwi, ale nie wszedem. Byy lekko uchylone i zobaczyem w szparze
co, co sprawio, e zastygem w miejscu.
Meg siedziaa w swoim fotelu blisko ognia. Twarz ukrywaa w doniach, ramiona
unosiy jej si spazmatycznie. Mj mistrz pochyla si nad ni, mwic cicho i
gadzc j po wosach. Jego twarz owietlona blaskiem wiecy, czciowo zwrcona
do mnie, miaa wyraz, jakiego nigdy wczeniej nie widziaem. Przypominao to
sposb, w jaki wielkie, kanciaste oblicze mego brata Jacka agodnieje czasami, gdy
patrzy na on, Ellie.
I wtedy, ku memu zdumieniu, ujrzaem jak z lewego oka mistrza wypywa za i
zbiega po policzku a do ust.
Wiedziaem, e nie powinienem dalej patrze, wrciem zatem do ka.


98

99

PASKUDNY TYP

Wkrtce moim yciem owadna rutyna. Rankiem musiaem rozpali ogie na dole i
przynie wie wod ze strumienia. Co drugi dzie paliem te we wszystkich
kominkach w domu, by przegoni wilgo. Kiedy paliem w sypialniach, mistrz kaza
mi na dziesi minut otworzy kade okno, by przewietrzy pokj. Najpierw
musiaem wyczyci paleniska i tyle razy biegaem tam i z powrotem po schodach,
e bardzo si cieszyem, kiedy porzdki dobiegay koca. Oczywicie, najgorzej byo
na strychu; zawsze zaatwiaem go na samym pocztku, nim rozbolay mnie nogi.
gtrych by w istocie jednym wielkim pomieszczeniem najwikszym w caym domu.
Mia tylko jedno okn> duy wietlik w dachu. Stao w nim wycznie due,
mahoniowe biurko, zamknite na klucz. Na mosinej pytce wok zamka widnia
wygrawerowany pentagram, picioramienna gwiazda z trzema koncentrycznymi
krgami. Wiedziaem, e pentagramy chroni czarodziejw wzywajcych demony i
zaciekawio mnie, skd ten symbol wzi si na zamku.
Biurko wygldao na bardzo kosztowne. Zastanawiaem si, co jest w rodku i
dlaczego stracharz nie zabierze mebla do gabinetu, gdzie zdecydowanie bardziej by
pasowa. Chciaem go spyta, ale nigdy si nie zoyo. A kiedy w kocu o tym
porozmawialimy, byo ju za pno.
Po przewietrzeniu strychu ruszaem w d, pitro za pitrem. Trzy sypialnie tu
poniej nie byy umeblowane. Dwie mieciy si od frontu, a jedna na tyach. Ta z
tyu bya najgorszym i najciemniejszym pokojem w caym domu; miaa tylko jedno
okno wychodzce na urwisko. Gdy przesunem szyb i wyjrzaem, wilgotna skaa
znalaza si tak blisko, e niemal mogem dotkn jej doni. Na urwisku
dostrzegem biegnc w gr ciek. Wygldao na to,


100

101

e mona by wyj z domu przez okno wprost na ow skaln pk. Nie zamierzaem
jednak prbowa nie byem taki gupi. Wystarczyoby jedno polini. cie, ebym
roztrzaska sobie czaszk na kamieniach, w dole.
Kiedy ju napaliem, podawaem Meg herbat a potem do niadania wiczyem
czasowniki acin-skie. Pierwszy posiek zjadalimy znacznie pniej ni w
Chipenden. Potem czeka mnie cay dzie lekcji, lecz pnym popoudniem zwykle
chodziem na krtki spacer ze stracharzem, dwadziecia minut do wylotu parowu,
skd roztacza si widok na nisze zbocza moczarw. Mimo cikiej pracy z
kominkami, w Chipenden wysilaem si znacznie bardziej i zaczynaa roznosi mnie
energia. Kadego ranka powietrze zdawao si coraz zimniejsze i stracharz uprzedzi,
e wkrtce spadnie pierwszy nieg.
Pewnego ranka mj mistrz wyruszy do Adlington spotka si z bratem Andrew,
lusarzem. Spytaem, czy nie mgbym pj z nim, lecz odmwi.
- Nie, chopcze, kto musi mie czujne oko na Meg. Poza tym s rzeczy, o ktrych
musz porozmawia z Andrew. Sprawy rodzinne, prywatne. Musz go te
poinformowa o wszystkim, co zaszo...
Ze sw tych odgadem, e stracharz zamierza opowiedzie bratu pen histori tego,
co spotkao nas priestown, gdzie Kwizytor o mao nie spali mojego mistrza na stosie.
Po powrocie do Chipenden stracharz wysa list do Adlington, informujc brata, e
jest cay i zdrowy, a teraz zapewne chcia uzupeni szczegy-
Byem bardzo rozczarowany, pozostajc w domu -rozpaczliwie chciaem si
dowiedzie, co u Alice. Ale nie miaem wyboru, a Meg, mimo jej herbatki,
rzeczywicie wymagaa dozoru. Stracharz szczeglnie obawia si, e mogaby
wyj z domu i gdzie zabdzi. Musiaem zatem pilnowa, by drzwi frontowe i tylne
pozostaway zamknite. Okazao si jednak, e zrobia co zupenie
nieoczekiwanego...
Pnym popoudniem siedziaem w gabinecie stra-charza, zapisujc lekcje w
notatniku. Co jaki kwadrans sprawdzaem, co z Meg. Zazwyczaj zastawaem j
drzemic przy kominku albo szykujc jarzyny na kolacj. Tym razem jednak, gdy
zajrzaem do kuchni, odkryem, e jej nie ma.
Najpierw, na wszelki wypadek, pobiegem do drzwi. Okazay si jednak zamknite.
Sprawdziwszy w salonie ruszyem na gr. Sdziem, e wrcia do siebie,


102

103

gdy jednak, zapukawszy i nie usyszawszy odpowie dzi, nacisnem klamk, pokj
okaza si pusty.
Im wyej si wspinaem, tym wiksze czuem obawy Kiedy strych take okaza si
pusty, zaczem wpad^ w panik. Odetchnem jednak gboko. Myl, rzekem do
siebie. Gdzie jeszcze moga podzia si Meg?
Istniao jeszcze tylko jedno miejsce: schody wiodce do piwnicy. Nie wydawao si
zbyt prawdopodobne bo stracharz wspomina, e sama myl o schodach budzi u Meg
lk. Najpierw sprawdziem w gabinecie. Wdrapaem si na stoek i signem na
grn pk, W aden sposb nie zdoaaby zabra klucza bez mojej wiedzy, ale
wolaem to potwierdzi. Nadal tam lea. Z westchnieniem ulgi zapaliem wiec i
ruszyem na d.
Usyszaem bram na dugo przedtem, nim do niej dotarem. Dwiczaa gono i w
brzk wstrzsa caym domem. Gdyby nie to, i spodziewaem si zasta tam Meg,
uznabym, e co uwolnio si z piwnicy i prbuje wyj na gr.
Ale istotnie to bya Meg. ciskaa mocno prty, po jej twarzy pyny strumienie ez.
W blasku wiecy ujrzaem, jak szarpie bram. Robia to z moc najlepiej wiadczc
o tym, e wci jest bardzo silna.
Chod, Meg - rzekem agodnie. - Wracajmy na gr- Zimno tu i cignie. Jeli nie
bdziesz uwaa, zazibisz si.
Ale na dole kto jest, Billy. Kto potrzebuje pomocy-
_ Tam nie ma nikogo - rzekem wiadom, i kami. Na dole w jamie tkwia
uwiziona jej siostra, parcia, dzika lamia. Czyby Meg zaczynaa sobie przypomina?
- Ale ja jestem pewna, Billy. Nie pamitam jej imienia, ale jest tam i mnie
potrzebuje. Prosz, otwrz bram i pom mi. Pozwl mi zej na d. A moe
pjdziesz ze mn i powiecisz?
- Nie mog, Meg. Bo widzisz, nie mam klucza do tej bramy. Chod, prosz,
wracajmy do kuchni...
- Czy John bdzie wiedzia, gdzie jest klucz?
- Pewnie tak. Moe go spytamy, kiedy wrci?
- Tak, Billy, to wietny pomys. Zrbmy tak!
Meg umiechna si do mnie przez zy i ruszya na gr. Zaprowadziem j do kuchni
i posadziem w fotelu przy ogniu.
- Posied tu i rozgrzej si, Meg, ja zrobi ci jeszcze herbaty. Przyda ci si po
tych zimnych, wilgotnych schodach.


104

105

Meg wypia ju swoj dzienn dawk i nie chciaW ryzykowa, tote nalaem zaledwie
odrobin miksty ry i zmieszaem z gorc wod. Podzikowaa i szybko oprnia
filiank. Nim stracharz wrci} smacznie zasna.
Kiedy opowiedziaem mu, co si stao, pokrci} gow.
- To mi si nie podoba, chopcze. Od tej pory b. dziesz podawa jej rano trzy
czwarte cala. Nie chc tego robi, ale nie mam wyboru.
Sprawia wraenie szczerze przygnbionego; rzadko widywaem go w takim
nastroju. Lecz wkrtce odkryem, e nie chodzi jedynie o Meg.
- Doszy do mnie ze wieci, chopcze - rzek, opadajc ciko na krzeso przy
kominku. - Emily Burns zmara. Od ponad miesica ley w zimnym grobie.
Nie wiedziaem, co rzec. Miny dugie lata, odkd by z Emily. Od tego czasu jego
kobiet bya Meg. Czemu tak si zasmuci?
- Przykro mi - rzekem niezrcznie.
- Ale nawet nie w poowie tak jak mnie - odrzek szorstko stracharz. - To bya
dobra kobieta. Miaa cikie ycie, ale zawsze staraa si, jak moga. Teraz, kiedy
odesza, wiat bdzie gorszym miejscem. Kiedy
0 dobrego umiera, czasami uwalnia dotd skrpowane zo!
Chciaem go spyta, co miay znaczy owe tajemnicze sowa, w tym momencie
jednak Meg poruszya si j otworzya oczy, tote umilklimy. Wicej nie wspomnia
o Emily.
***
Po niadaniu smego dnia stracharz odsun talerz, pogratulowa Meg wietnego
posiku i odwrci si do mnie.
- No, chopcze, sdz, e ju czas, eby poszed sprawdzi, co sycha u dziewczyny.
Mylisz, e trafisz tam sam?
Przytaknem, starajc si nie umiecha zbyt szeroko i po dziesiciu minutach
maszerowaem ju w d parowu w stron zbocza pod otwartym niebem. Kierowaem
si na pnoc od Adlington, na Farm Przy Moczarach, gdzie mieszkaa Alice.
Kiedy stracharz postanowi wyruszy do zimowego domu, zakadaem, e pogoda
wkrtce si zmieni, listotnie, robio si coraz zimniej. Tego dnia jednak jakby si
poprawia. Cho ranek by zimny i mrony, na niebie wiecio soce, powietrze byo
czyste i wi-


106

107

PASKUDNY TYP

dziaem wszystko w promieniu wielu mil. Takieg0 ranka czowiek cieszy si, e yje.
Alice musiaa zobaczy, jak schodz ze wzgrza, ^ wysza na podwrze i ruszya mi
na spotkanie. Tu^ obok farmy rs niewielki lasek; czekaa tam na mnie w cieniu
drzew. Min miaa nietg i jeszcze nim si odezwaa, pojem, e nie jest szczliwa
w swym no-wym domu.
- To niesprawiedliwe, Tom. Stary Gregory nie mg mi znale gorszego
miejsca. Mieszkanie u Hurstw to nie bajka.
- Naprawd jest a tak le, Alice? - spytaem.
- Lepiej by mi byo w Pendle, a to wiele znaczy.
W Pendle mieszkaa niemal caa rodzina czarownic, z ktrej wywodzia si Alice.
Alice nienawidzia tego miejsca, bo bardzo zlej tam traktowali.
- S dla ciebie okrutni? - spytaem niespokojnie. Pokrcia gow.
- Jak dotd nikt mnie nie tkn, ale te prawie si do mnie nie odzywaj. I
szybko zgadam, czemu s tacy smutni i milczcy. To przez ich syna, tego
Morgana, o ktrego pyta stary Gregory. To zonik i okrut-nik, paskudny typ. Co za
syn uderzyby wasnego ojca i wrzaskiem doprowadzi matk do ez? Nie mwi do
nich nawet mamo i tato, najlepsze, co od niego sysz, t0 stary i stara. Boj si go, o
tak. I okamali starego Gregory 'ego, bo Morgan czsto ich odwiedza, a oni
;iriiertelnie si boj owych wizyt. Mnie to nie dotyczy, ale nie wiem, jak dugo tu
wytrzymam. Jeli bdzie trzeba, zaatwi go w taki czy inny sposb.
_ Na razie nic nie rb - uprzedziem. - Daj mi po-m0wi ze stracharzem.
_ Nie sdz, by pospieszy mi z pomoc. Myl, e stary Gregory zrobi to specjalnie.
Ten ich syn jest taki jak on, nosi paszcz z kapturem i lask. Pewnie kaza mu mie
na mnie oko.
- On nie jest stracharzem, Alice.
- A kim innym?
- To jeden z nieudanych uczniw stracharza. Nie s przyjacimi. Pamitasz
tamten wieczr w Chipen-den, kiedy przyniosem list i mj mistrz wpad w zo? Nie
miaem ci okazji powiedzie, ale ten list napisa Morgan. Grozi stracharzowi. Mwi,
e mj mistrz ma co, co naley do niego.
- To naprawd paskudny typ - powtrzya Alice. -Nie tylko odwiedza dom, lecz
czasami nocami schodzi ze wzgrza nad jezioro. Obserwowaam go wczoraj. Staje na
samym brzegu i wpatruje si w wod. Cza-


108

109

sem porusza ustami, jakby z kim rozmawia. Jbg( siostra utona w tym jeziorze,
prawda? Pewnie roz. mawia z jej duchem. Nie zdziwiabym si, gdyby sa^ j utopi!
- I bije swego tat? - spytaem. To wanie wstrz. sno mn najbardziej.
Pomylaem o moim ojcu i na to wspomnienie cisno mnie w gardle. Jak ktokol.
wiek mgby podnie rk na swego rodzica?
Alice przytakna.
- Od mojego przybycia kcili si dwa razy. Okrut-nie. Za pierwszym razem
stary pan Hurst prbowa wypchn go z domu i zaczli walczy. Morgan jest
znacznie modszy i silniejszy, zgadujesz wic, kto wygra. Za drugim razem zawlk
ojca na gr i zamkn w sypialni. Staruszek zacz paka. Nie podobao mi si to.
Przypomniao mi, jak wygldao ycie z moj rodzin w Pendle. Moe jeli powiesz
staremu Grego-ry'emu, jak mi tu le, pozwoli mi zamieszka z wami.
- Wtpi, eby spodobao ci si w Anglezarke. W piwnicy jest peno jam,
trzyma tam te dwie ywe wiedmy. Jedna z nich to siostra Meg, dzika lamia.
Widziaem, jak krci si w swojej jamie, to naprawd straszny widok. Ale najbardziej
al mi samej Meg-Miaa racj co do niej, faktycznie mieszka w domu gtracnarza, ale
on odurza j mikstur, by nie pamitaa- kim jest. Ponad p roku spdza w
zamkniciu, vV pokoju tu nad piwnic. Bardzo to smutny widok. Aje stracharz nie
ma wyboru. Inaczej musiaby uwie j w dole, jak siostr.
- Nie powinno si trzyma czarownic w dole, nigdy mi si to nie podobao. Ale
nadal wolaabym tam by z tob, ni musie wci oglda Morgana. Jestem tu
samotna, Tom. Tskni za tob.
_ Ja za tob te, Alice, ale na razie nic nie mog zrobi. Powtrz stracharzowi, co
powiedziaa i poprosz jeszcze raz. Doo wszelkich stara, obiecuj. Czy Morgan
jest tam teraz? - skinem w stron farmy.
Alice pokrcia gow.
- Nie widziaam go od wczoraj, lecz bez wtpienia wkrtce wrci.
Nie rozmawialimy duej, bo pani Hurst, ona farmera, stana w kuchennych
drzwiach i zacza wykrzykiwa imi Alice, ktra musiaa wraca.
Skrzywia si, wymownie wywracajc oczami.
- Na pewno znw ci odwiedz - obiecaem, gdy ju si odwrcia.
- Zrb tak, Tom. I bagam, popro starego Grego-^'ego.


110

111

Nie wrciem jednak od razu do domu strachaj Wdrapaem si na moczary, w
miejsce, gdzie wiajf mg przegna mrok z mojej gowy. Z pocztku mia. em
wraenie, e jest tam do pasko, widoki te nje dorwnyway tym ze wzgrz z
Chipenden, podobnie samo otoczenie.
Na poudniu i wschodzie wyrastay jednak wysokie wzgrza, a za Anglezarke
cigny si kolejne moczary. Dokadnie na poudniu widziaem Zimowe Wzgrze
i Rivington, dalej Wzgrza Kowalskie, a na wschd moczary Turton i Darwen.
Znaem te nazwy, bo przed opuszczeniem domu lczaem nad mapami stracharza,
potem starannie je skadajc. Cakiem niele orientowaem si w okolicy. Byo w niej
wiele do zwiedzania i postanowiem spyta mistrza, czy zechciaby da mi wolny
dzie, bym mg to zrobi, nim pogoda si popsuje. Podejrzewaem, e si zgodzi:
znajomo geografii Hrabstwa to cz pracy stracharza. Musimy przecie przenosi
si szybko z miejsca na miejsce i dociera do celu, gdy kto prosi o pomoc.
Ruszyem dalej i w oddali ujrzaem niewielkie sklepione wzgrze na moczarach.
Wygldao na sztuczne; domyliem si, e to kurhan, grobowiec staroytne-
wodza. Ju miaem zawrci, gdy na jego szczycie p0jawia si posta. Czowiek w
w lewej doni trzy-ma kij, a na sobie mia paszcz z kapturem. To musia by
Morgan!
Zjawi si na kurhanie tak nagle, i niemal miaem wraenie, jakby zmaterializowa
si tam znikd. Rozsdek jednak podpowiada, e po prostu wdrapa si od drugiej
strony.
Ale co tam robi? Nie potrafiem zgadn. Wygldao to na jaki taniec! Rzuca si
na boki i wymachiwa rkami w powietrzu. Potem niespodziewanie rykn z furi i
cisn kij na ziemi. By naprawd wcieky. Ale na co?
Chwil pniej ze wschodu napyna mga i przysonia go, tote odszedem. Nie
miaem ochoty spotyka si z nim twarz w twarz, zwaszcza biorc pod uwag, w
jakim by nastroju.
Potem nie wczyem si ju dugo po moczarach. Uznaem zreszt, e jeli wrc
wczeniej, stracharz chtniej pozwoli mi znw spotka si z Alice. A bardzo
chciaem do niej wrci i opowiedzie, co widziaem.
***


112

113

Po popoudniowym posiku opisaem mojemu tuj, strzowi dziwne zachowanie
Morgana na moczarach i powtrzyem wszystko, co mwia Alice.
Stracharz podrapa si po brodzie i westchn.
- Dziewczyna ma racj, Morgan to paskudny typ bez dwch zda. Ubiera si jak
stracharz i nabiera w ten sposb atwowiernych ludzi. Lecz brakowao mu dyscypliny
niezbdnej w naszym fachu. By zbyt leniwy i zanadto lubi uatwia sobie prac.
Mino ju prawie osiemnacie lat, odkd mnie opuci, od tego czasu nie robi nic
dobrego. Uwaa si za maga i bierze pienidze od porzdnych, uczciwych ludzi, gdy
znajd si w tarapatach. Prbowaem go powstrzyma przed zejciem na z drog,
lecz niektrzy ludzie nie przyjmuj niczyjej pomocy.
- Maga? - powtrzyem, niepewny znaczenia tego sowa.
- To inne okrelenie czarodzieja, chopcze. Kogo, kto praktykuje tak zwan
magi. Zajmuje si troch uzdrawianiem, lecz jego specjalno to nekro-mancja.
- Nekromancja? A co to? - spytaem. Tego sowa te nigdy nie syszaem i
zrozumiaem, e po dzisiejszej rozmowie bd mia sporo do zapisania.
_ Zastanw si, chopcze. Sowo to pochodzi z gre-. powiniene sam odgadn jego
znaczenie.
_ No c, nekros znaczy trup - rzekem po chwili zastanowienia. - Zatem ma chyba
co wsplnego z...umarymi?
_ Brawo, chopcze. To mag, ktry wykorzystuje umarych. Pomagaj mu i daj moc.
- Jak? - spytaem.
_ Jak wiesz, duchy i widma to cz naszej pracy. Ale my rozmawiamy z nimi i
posyamy w dalsz drog. Natomiast on postpuje odwrotnie. Wykorzystuje
umarych, uywa ich jako swych szpiegw, zachca do pozostania na ziemi, suenia
jego celom i napeniania kieszeni. Czasami oszukuje przy tym nieszczsnych,
opakujcych strat ludzi.
- Czyli jest oszustem?
- Nie, naprawd rozmawia ze zmarymi. Zapamitaj zatem i to dobrze: Morgan
to niebezpieczny czowiek, a kontakty z mrokiem obdarzyy go rzeczywist i bardzo
gron moc, ktrej winnimy si lka. Nie ma te litoci i zraniby kadego
stojcego mu na drodze. Trzymaj si ode z daleka, chopcze.
- Czemu wczeniej go nie powstrzymae? - spytaem. - Nie powiniene
rozprawi si z nim wiele lat temu?


114

115


r

TAJEMNICA STAREGO MISTRZA
- To duga historia - odpar mj mistrz. - Owsze^ powinienem, ale wwczas
chwila nie bya waciwa' Wkrtce si nim zajmiemy. Pki jednak nie bdziemy
gotowi, staraj si do niego nie zblia. I przesta m mwi, co mam robi!
Zwiesiem gow, a mistrz poklepa mnie lekko po ramieniu.
- No ju, chopcze, nic si nie stao. W kocu mia-e racj. Ciesz si, e znw
mylisz gow. A dziewczyna dobrze si spisaa, podgldajc, jak rozmawia z
duchem siostry. Dlatego wanie j tam umieciem, by miaa oko na podobne rzeczy.
- Ale to niesprawiedliwe! - zaprotestowaem. -Wiedziae, e Alice bdzie tam
bardzo ciko.
- Wiedziaem, e jej ycie nie bdzie usane rami. Lecz Alice musi
odpokutowa za to, co zrobia w przeszoci, a sama potrafi o siebie zadba. Kiedy
ju rozprawimy si z Morganem, jego rodzice bd szczliwsi. Ale najpierw
musimy go znale.
- Alice mwi, e Hurstowie skamali. Morgan bardzo czsto odwiedza farm.
- Czyby!
- Mwia, e na razie go tam nie ma, ale moe wrci w kadej chwili.
PASKUDNY TYP
jyloe zatem tam wanie powinnimy rozpocz . tr0 poszukiwania - rzek z
namysem stracharz.
Qdy cisza zacza si przedua, uznaem, e musz dotrzyma zoonej Alice
obietnicy, cho wiedziaem, ze t0 strata czasu.
_ Czy Alice nie mogaby znw zamieszka z nami? Jest jej tam naprawd le. To
okrutne zostawia j tam, cho w domu jest tyle miejsca.
_ Po co zadajesz pytanie, skoro z gry znasz odpowied? - stracharz zmierzy mnie
gniewnym spojrzeniem. - Nie ustpuj. Jeli pozwolisz, by serce zawadno twoj
gow, mrok zawsze ci pokona. Pamitaj o tym, chopcze; ktrego dnia to ci moe
ocali ycie. A w tym domu mieszka ju do czarownic.
I na tym skoczya si nasza rozmowa. Nastpnego dnia jednak nie odwiedzilimy
farmy Hurstw, zdarzyo si bowiem co, co wszystko zmienio.
117



T
u po niadaniu do tylnych drzwi zacz dobija si piciami rosy chopak z farmy.
- Co ty wyprawiasz, ofermo? - zawoa stracharz, otwierajc drzwi na ocie. -
Chcesz rozwali to cho-lerstwo?
Chopak przesta wali w drzwi i jego twarz oblaa si jaskraw purpur.
- Pytaem o pana w wiosce - rzek, wskazujc w kierunku Adlington. - Ciela
wyszed z podwrka i pokaza mi drog. Kaza gono zastuka do tylnych drzwi.
Owszem, ale zastuka, nie rba jak w drzewo -zek gniewnie stracharz. - Co ci tu w
ogle sprowadza?
- Przysya mnie tato, prosi, eby pan przyszed jak najszybciej- Paskudna
sprawa. Czowiek nie yje.
- Kim jest twj tato?
_ To Henry Luddock. Mieszkamy na Kamiennej Farmie, przy parowie Owshaw.
_ Znam twojego tat, ju dla niego pracowaem, przypadkiem nie jeste William?
_ Zgadza si...
- C, Williamie, kiedy ostatnio odwiedziem Kamienn Farm, bye ledwie
niemowlciem. Widz, e jeste strapiony, wic wejd do rodka i zrzu z siebie
cice ci brzemi. Odetchnij gboko, uspokj si i zacznij od pocztku. Chc
pozna wszystkie szczegy, niczego nie opuszczaj - poleci stracharz.
Przechodzc przez kuchni, w drodze do salonu nie dostrzegem ani ladu Meg.
Zazwyczaj, gdy nie pracowaa, siedziaa w swym bujanym fotelu, grzejc donie
nad kuchennym ogniem. Zastanawiaem si, czy gdy zjawiaj si gocie, specjalnie
trzyma si na uboczu. Podobnie powinna bya postpi, kiedy Shanks dostarczy
sprawunki.


118

119

W salonie William rozpocz opowie o wydarze niach, ktre zaczy si le, a
potem jeszcze pogorszy y. Najwyraniej bogi, pewnie ten sam, ktrego sy. szelimy
z mistrzem, gdy przemieszcza si p0(j domem wzdu linii mocy, umoci si na
Kamiennej Farmie i zacz psoci. Najpierw haasowa w nocy grzechota rondlami i
garnkami w kuchni, trzaska frontowymi drzwiami, kilka razy uderzy o ciany. To
wystarczyo, bym natychmiast zidentyfikowa g0 z moich notatek.
To by stukacz. Domyliem si zatem, w jakim kierunku rozwinie si historia
Williama. Nastpnego ranka bogi zacz rzuca kamieniami. Z pocztku byy to
mae kamyczki - grzechotay o okna, turlay si po dachu i wpaday do komina.
Stopniowo kamienie staway si coraz wiksze i wiksze.
Stracharz uczy mnie, e stukacze czasami zmieniaj si w rzucacze, boginy zoliwe
i bardzo niebezpieczne. Tym razem ofiar pad pasterz, zatrudniony przez Henry'ego
Luddocka. Jego ciao znaleziono w dole zbocza.
- Mia strzaskan czaszk - poinformowa William. - Kamie, ktry to zrobi, by
wikszy od jego gowy.
120
Czy to na pewno nie by wypadek? - spyta stracharz- - Mg si potkn, upa i
sam uderzy.
- Na pewno nie: lea na plecach, a na nim spoczywa kamie. A kiedy
zabralimy ciao, wok nas posypay si inne kamienie. To byo straszne, mylaem
ju, e zaraz zgin. Przyjdzie pan nam pomc? Prosz. Tato szaleje ze zmartwienia.
Mamy mnstwo pracy, ale nie moemy bezpiecznie wychodzi na dwr.
- Owszem, wracaj do domu i uprzed ojca, e ju do was id. A co do pracy,
wydojcie krowy i zrbcie tylko to, co niezbdne. Owce same sobie poradz,
przynajmniej do pierwszych niegw trzymajcie si z dala od wzgrza.
Kiedy William wyszed, stracharz odwrci si do mnie i z powag pokrci gow.
- Niedobre to wieci, chopcze - rzek. - Rzucacze lubi psoci, ale rzadko
zabijaj. Ten to wyjtek i moe zrobi tak ponownie. Rozprawiem si ju z
paroma podobnymi i zwykle wszystko koczyo si co najmniej blem gowy. A
cho to nie rozpruwacz, moe by rwnie niebezpieczny. Zdarzao si ju, e
rzucacze zabijay stracharzy.
Jesieni sam uwiziem rozpruwacza. Mj mistrz by chory i musiaem poradzi sobie
bez niego, przy
121
udziale jedynie kamieniarza i jego pomocnika. Byo^ do straszne przeycie, bo
rozpruwacze zabijaj s\y0 je ofiary. Teraz te si baem, ale inaczej, trudno bo. wiem
obroni si przed kamieniami spadajcy^ z nieba.
- C, kto musi to zrobi - rzekem z umiechem przybierajc odwan min.
Stracharz przytakn z powag.
- Bez wtpienia, chopcze. Wic bierzmy si do roboty.
Przed odejciem musielimy zaatwi co jeszcze. Stracharz zaprowadzi mnie z
powrotem do salonu i kaza zdj brzow butl z napisem HERBATA ZIOOWA.
- Przygotuj Meg dodatkow porcj, chopcze - poleci. - Tyle e tym razem
mocniejsz; nalej kilka porzdnych cali. To powinno wystarczy, bo wrcimy w
cigu tygodnia.
Zrobiem, jak kaza, zuywajc co najmniej dwa cale ciemnej mikstury. Nastpnie
zagotowaem wod i dopeniem filiank a po brzeg.
- Wypij to, Meg - powiedzia stracharz, gdy wrczyem jej parujc filiank. -
Przyda ci si, bo robi si coraz zimniej i mog ci bole koci.
j^eg umiechna si do niego, w cigu dziesiciu minut oprnia filiank i gowa
zacza opada jej na piersi. Stracharz wrczy mi klucz do bramy na chodach i kaza
pj przodem. Potem podnis Meg niczym dziecko i pody za mn.
Otworzyem bram, zszedem po schodach i zaczekaem przy rodkowych drzwiach.
Mj mistrz zanis y[eg do ciemnego pomieszczenia. Zostawi drzwi otwarte, wic
syszaem kade jego sowo:
_ Dobranoc, ukochana - rzek. - nij o naszym ogrodzie.
Jestem pewien, e nie powinienem by tego sysze, ale usyszaem i zawstydziem
si, syszc mistrza mwicego w taki sposb.
Jaki waciwie ogrd mia na myli? Ogrody w Chi-penden? Jeli tak, miaem
nadziej, e chodzio o zachodni, z widokiem na wzgrza. O pozostaych dwch, z
doami boginw i grobami czarownic, wolaem nie myle.
Meg nie odpowiedziaa, lecz stracharz, wychodzc i zamykajc za sob drzwi, musia
j obudzi, bo nagle rozpakaa si jak dziecko, bojce si ciemnoci. Syszc to
stracharz zastyg. Bardzo dugo czekalimy za drzwiami, a w kocu pacz umilk i
zastpi


122

123

go inny cichy dwik. Syszaem oddech, ulatujcy 2 wistem przez zby Meg.
- Ju dobrze - powiedziaem cicho do mojego mj. strza. - Ona pi, sysz, jak
chrapie.
- Nie, chopcze - stracharz posa mi miadCe spojrzenie. - To nie brzmi jak
chrapanie, tylko piew.
Wedug mnie z pokoju dobiegao chrapanie i porny-saem, e stracharz nie znosi
nawet najmniejszej krytyki Meg. Bez dalszych uwag wrcilimy na gr zamknlimy
za sob bram i spakowalimy si na drog.
***
Ruszylimy na wschd, zagbiajc si w parw, a w kocu sta si tak wski, e
prawie maszerowalimy rodkiem strumienia, nad gowami majc jedynie wsk
smug szarego nieba. I wtedy, ku memu zdumieniu, dotarlimy do stopni wycitych w
skale.
Byy to wskie, strome schody, liskie i oblodzone. Dwigaem cik torb
stracharza, co oznaczao, e gdybym si polizn, miaem tylko jedn rk, by mc
si uratowa.
Maszerujc w lad za mistrzem, zdoaem dotrze na gr w jednym kawaku. Tam
uznaem, e warto
-i by pomczy, bo znw otoczyo mnie wiee powietrze i szerokie otwarte
przestrzenie. Wiatr dmucha tak silnie, i miaem wraenie, e lada moment zwieje
nas z moczarw. Ciemne grone chmury pdziy po niebie tak nisko nad naszymi
gowami, i zdawao si, e mgbym wycign rk i ich dotkn.
jak ju mwiem, tereny Anglezarke, jak na moczary, leay bardzo wysoko, byy
jednak znacznie bardziej paskie ni wzgrza wok Chipenden. Dostrzegem jednak
nieliczne pagrki i doliny, cz z nich o bardzo dziwnych ksztatach. Wyrnia si
zwaszcza jeden: niewielki kopiec, zbyt okrgy i gadki, by moga go stworzy
natura. Gdy znalelimy si bliej, poznaem nagle: to by kurhan, na ktrym
widziaem syna Hurstw.
- Tu wanie zobaczyem Morgana - poinformowaem stracharza. - Sta na
samej grze.
- Bez wtpienia, chopcze. Zawsze fascynowa go ten kurhan, nie potrafi
trzyma si z daleka. Miejscowi nazywaj go Okrgym Bochnem z powodu
ksztatu. - Stracharz wspar si na lasce. - Usypali go w pradawnych czasach pierwsi
ludzie, ktrzy przybyli do Hrabstwa z zachodu. Jak wiesz, wyldowali w Heysham.


124

125

- Do czego suy?
- Niewielu wie na pewno, ale znalazo si sp0ro gupcw, ktrzy prbowali
zgadn. Wikszo u\ya. a, e to kopiec, w ktrym spoczywa staroytny kr0| wraz
ze sw zbroj i zotem. Chciwi ludzie kopali tu gbokie doy, lecz mimo cikiej
pracy niczego nie znaleli. Wiesz, co oznacza sowo Anglezarke, chop, cze?
Pokrciem gow, dygoczc z zimna.
- Znaczy ono pogaska witynia". Cae moczary byy kiedy olbrzymim
kocioem pod otwartym nie-bem. Tu staroytni oddawali cze Starym Bogom, a jak
ci wspominaa mama, najpotniejszym z owych bogw by Golgoth, ktre to imi
oznacza Wadc Zimy. Niektrzy powiadaj, e ten wanie kopiec to jego otarz. Z
pocztku Golgoth by jedynie potn si natury, duchem przyrody, uwielbiajcym
zimno. Poniewa jednak tak dugo i wytrwale oddawano mu cze, zyska
wiadomo i sta si zoliwy. Czasami pozostawa na dugo poza wyznaczon mu
por, groc caym rokiem lodw i niegu. Niektrzy sdz nawet, e to moc
Golgotha sprowadzia na ziemi ostatni epok lodowcow. Kto jednak zna prawd?
Tak czy inaczej, podczas najgbszej zimy, w dniu przesilenia- lkaJ^c si, e mrozy
nigdy nie ustpi, a wio--na n*e Powrci- ludzie skadali mu ofiary. Krwawe ofiary-
bo ludzie zawsze byli prymitywni i okrutni. _ Ze zwierzt? - spytaem.
_ Z ludzi, chopcze. Czynili tak, by nasycony krwi ofiar Golgoth pogry si w
gbokim nie, pozwalajc wionie powrci. Koci biedakw zoonych v? ofierze
wci tu s; jeli zaczniesz kopa w promieniu mili od tego miejsca, bardzo szybko
na nie natrafisz.
Ten kurhan to kolejna rzecz, ktra niepokoia mnie u Morgana. Nie potrafi si
uwolni od tego miejsca. I zawsze interesowa go Golgoth, zdecydowanie za bardzo,
jak na mj gust. Pewnie wci tak jest. Bo widzisz, niektrzy sdz, i Golgoth
moe by kluczem do osignicia mistrzostwa w magii. Gdyby mag taki jak Morgan
zdoa zaczerpn mocy Golgotha, mrok opanowaby Hrabstwo.
- I sdzisz, e Golgoth wci tu jest, gdzie na tych moczarach?
- Owszem. Pono pi mocno pod nimi. Dlatego wanie zainteresowanie
Morgana jest takie niebezpieczne. Bo widzisz chopcze, Starzy Bogowie zyskuj
moc, &dy niemdrzy ludzie oddaj im cze. Potga Golgotha


126

127

osaba, kiedy straci wyznawcw. Wwczas waj zapad w gboki sen. Sen, z
ktrego nie chcemy obudzi.
- Ale czemu ludzie przestali oddawa mu cze? Mylaem, i si bali, e zima
nigdy si nie skoczy.
- Owszem, chopcze, to prawda. Czasami jednak waniejsze okazuj si inne
wzgldy. By moe sil-niejsze plemi zawadno moczarami, przynoszc ze sob
swego boga. Albo moe pola wyjaowiay i ludzie musieli si przenie w yniejsze
okolice. Prawdziwy powd przepad w pomroce dziejw, lecz teraz Gol-goth pi, i
chciabym, by tak wanie zostao. Trzymaj si zatem z dala od tego miejsca,
chopcze, dobrze ci radz. I sprbujmy nie dopuszcza te do niego Morgana. A
teraz chod, dnia nie zostao ju wiele, wic lepiej ruszajmy w drog.
To rzekszy stracharz poprowadzi i w jak godzin pniej zeszlimy z moczarw
na pnoc. Do Kamiennej Farmy dotarlimy przed zmierzchem. William, syn
farmera, czeka na nas na kocu drogi. Razem wspilimy si na wzgrze pod
ciemniejcym niebem. Lecz przed odwiedzeniem farmy stracharz upar si, by
najpierw odwiedzi miejsce, gdzie znaleziono ciao.
cieka spod tylnej bramy wioda wprost na mocza-ciemne i grone pod szarym
niebem. Wiatr ucich i chmury wdroway leniwie po niebie, ciarne niegiem-
po jakich dwustu krokach znalelimy si w parole, znacznie mniejszym ni ten, w
ktrym sta dom stracharza, ale rwnie ponurym i niegocinnym. By to wski jar,
peen bota i kamieni, rozdzielony na dwoje rwcym, pytkim strumieniem.
Nie widziaem niczego ciekawego, ale nie czuem si tu pewnie, podobnie William.
Cay czas rozglda si nerwowo i co chwila obraca gwatownie na picie, jakby
przypuszcza, e co moe podkrada si do niego od tyu. Zabawnie si na to
patrzyo, ale byem zbyt wystraszony, by choby si umiechn.
- A zatem wszystko stao si w tym miejscu? - spyta stracharz, gdy William
si zatrzyma.
William przytakn, wskazujc kilka zgniecionych kp trawy.
- Oto kamie, ktry dwignlimy z jego gowy -doda, demonstrujc wielk
bry szarej skay. - Trzeba byo dwch ludzi, by go podnie.
Kamie by wielki. Przygldaem mu si ponuro, przeraony, e co takiego mogoby
spa na mnie


128

129

z nieba. W tym momencie ostatecznie pojem, j, niebezpieczny moe by rzucacz.
I wtedy znienacka zaczy sypa si kamienie. J\j. pierw may, ktry spad tak cicho,
e pord szurr^ strumyka ledwie usyszaem odgos uderzenia. Spj. raem w gr
akurat w chwili, gdy drugi, znacznje wikszy, przelecia o wos od mojej gowy. Po
chwili z nieba leciay ju na nas kamienie wszelkich rozmia. rw, niektre do due,
by powanie zrani.
Stracharz wskaza kijem w stron farmy i ku memu zdumieniu poprowadzi nas w
d parowu. Poru-szalimy si szybko, z trudem dotrzymywaem mu kroku, torba
ciya mi coraz bardziej, a stopy lizgay si w bocie. Zatrzymalimy si zdyszani,
dopiero gdy dotarlimy na farm.
Kamienie przestay spada, lecz jeden zdoa trafi w cel. Na czole stracharza
ujrzaem krwawice skaleczenie. Nie bya to powana rana, nie zagraaa jego
zdrowiu, lecz widok rannego mistrza zaniepokoi mnie.
Rzucacz zabi ju czowieka i mj mistrz - nie bdcy w peni si - mia si z nim
rozprawi. Wiedziaem, e jutro bdzie potrzebowa swego ucznia. I wiedziaem,
e czeka nas straszny dzie.
***
pjenry Luddock bardzo serdecznie przywita nas na wej farmie. Wkrtce
siedzielimy ju w jego kuchni przed huczcym ogniem. Gospodarz, rosy, jowialny
jnczyzna o rumianych policzkach, nie da si opanowa strachowi przed boginem.
Zasmucia go mier wynajtego pasterza, przyj nas jednak serdecznie i ciepo i
zaproponowa obfit kolacj.
- Dzikuj za propozycj, Henry - stracharz odmwi uprzejmie. - To bardzo mie z
twojej strony, ale nigdy nie pracujemy z penym brzuchem. To jakbymy prosili si o
kopoty. Wy jednak jedzcie do woli, nie przejmujcie si nami.
Ku mej konsternacji, rodzina Luddockw dokadnie tak postpia. Usiedli, zajadajc
wielkie porcje pieczeni cielcej, podczas gdy stracharz pozwoli mi posili si tylko
aosnymi kawakami jasnotego sera, popitymi szklank wody.
Siedziaem zatem, skubic ser i rozmylajc o Alice, tkwicej w domu, w ktrym
bya taka nieszczliwa. Gdyby nie ten bogi, stracharz moe rozprawiby si ju z
Morganem i poczuaby si lepiej. Ale w obliczu rzucacza trudno stwierdzi, kiedy
zdoa si wzi za nastpne zadanie.


130

131

Luddockowie nie mieli wolnych sypialni, spg^ my wic ze stracharzem niewygodn
noc, lec opa tuleni w koce na kuchennej pododze, blisko pale^j ska. Zmarznici i
sztywni, wstalimy dugo pr2e^ witem i wyruszylimy do najbliszej wioski, zwane'
Belmont. Leaa daleko w dole, co bardzo uatwia}0 marsz, wiedziaem jednak, e
wkrtce bdziemy mu. sieli wrci t sam drog, wspinajc si pod gr, by znw
dotrze na farm.
Belmont okazao si niezbyt due - rozstaje, p tuzina domw i kunia, do ktrej
przyszlimy. Kowala nie bardzo ucieszy nasz widok, zapewne dlatego, e
wycignlimy go z ka. By rosy i muskularny, jak wikszo kowali, chop na
schwa, lecz gdy spojrza na stracharza, w jego wzroku dostrzegem lk. Dobrze
wiedzia, czym zajmuje si mj mistrz.
- Potrzebny mi nowy topr - oznajmi stracharz.
Kowal wskaza cian za kuni, na ktrej wystawia kilka rnych gowic,
czekajcych na wykoczenie.
Stracharz wybra szybko, wskazujc najwiksz, z potnym podwjnym ostrzem.
Kowal zmierzy ukradkiem wzrokiem mojego mistrza, jakby prbowa osdzi, czy
starczy mu si, by unie podobne narzdzie.
potem bez dalszych ceregieli skin gow, mruk-n i wzi si do pracy. Zostaem
obok, patrzc, jak r0zgrzewa, kuje i ksztatuje metal na kowadle, od cZasu do czasu
do wtru sykw i w obokach pary wsuwajc go do zbiornika z wod.
Najpierw poczy gowic z dugim drewnianym styliskiem. Dopiero potem zacz
ostrzy topr na kamieniu w snopach iskier. Potrzebowa niemal godziny, nim w
kocu z zadowoleniem wrczy mistrzowi owoc swej pracy.
- Bd te potrzebowa duej tarczy - oznajmi stracharz. - Musi by do wielka, by
osoni nas obu, ale i do lekka, by chopak utrzyma j nad gow.
Kowal spojrza na niego ze zdumieniem, na moment znikn w warsztacie i powrci
z wielk, okrg tarcz. Zrobiono j z drewna okutego metalem, porodku tkwi
elazny guz z kolcem, tote kowal zacz od usunicia go i zastpienia drewnem, by
zmniejszy ciar. Nastpnie pokry zewntrzn cz tarczy blach.
Teraz, ciskajc zewntrzn krawd, byem w stanie unie tarcz nad gow i
wyprostowa rce. Stracharz jednak orzek, e to nie wystarczy, bo moje palce
mogyby ucierpie, a wwczas upucibym oson.


132

133

Kowal zatem zastpi zwyky, skrzany pas dwom drewnianymi uchwytami po
wewntrznej stronie.
- No dobrze, zobaczmy, jak sobie radzisz - rzeu stracharz.
I
Kaza mi przytrzymywa tarcz w rnych pozy. cjach, pod rnymi ktami. W
kocu, zadowolony, Za. paci i ruszylimy z powrotem na Kamienn Farm Od razu
udalimy si do parowu. Stracharz musia zostawi kij, bo mia pene rce - nis
przecie topr i sw wasn torb. Ja zmagaem si z cik tarcz, zadowolony, e
nie kaza mi wzi te torby. Wkrtce dotarlimy do miejsca, gdzie zgin pasterz.
Tam stracharz przystan i spojrza mi gboko w oczy.
- Teraz musisz by dzielny, chopcze. Bardzo dzielny. Trzeba dziaa szybko -
oznajmi. - Bogi mieszka pod korzeniami starego gogu, niedaleko std. Musimy
ci i spali krzak, eby go przegna.
- Skd o tym wiesz? - spytaem. - Czy rzucacze zwykle mieszkaj pod
korzeniami drzew?
- Mieszkaj, gdzie im si spodoba, ale boginy zwykle lubi parowy, a
zwaszcza miejsca pod korzeniami gogu. Pasterz zgin u wylotu tutejszego parowu.
Wiem te, e niedaleko ronie stary gg, bo tam dokadnie rozprawiem si z
poprzednim boginem, nie-
dziewitnacie lat temu, gdy mody John wci p0} dziecitkiem, a Morgan moim
uczniem. Mamy
dnak pewien kopot. O ile tamten bogi wysucha prZyjacielskiej perswazji i wynis
si na moj prob, ten jest gronym rzucaczem, ktry ju zabi. Sowa na nic si tu
nie zdadz.
Ruszylimy wprost na pnoc i znalelimy si na zachodnim kocu parowu.
Stracharz narzuci szybuje tempo, wkrtce obaj dyszelimy ciko. Boto stopniowo
ustpowao miejsca lunym kamieniom, utrudniajcym marsz.
Z pocztku trzymalimy si blisko krawdzi, potem jednak stracharz poprowadzi nas
po wirze na brzeg strumienia. Pytka i wska struga rwaa po kamieniach w d z
tak si, e trudno by si byo przez ni przeprawi. Maszerowalimy nadal w gr,
brzegi po obu stronach wznosiy si stromo, a w kocu nad naszymi gowami
pozostao tylko wskie pasmo nieba. I wtedy, mimo szumu strugi, usyszaem plusk
pierwszego kamienia wpadajcego do wody.
Spodziewaem si tego, a wkrtce do pierwszego kamienia doczyy nastpne.
Zdjem szybko tarcz z plecw i sprbowaem unie j ponad naszymi gowami.
Stracharz by wyszy ode mnie, tote musia-


134

135

em wyciga rce i wkrtce poczuem bl w rami nach. Cho staraem si, jak
mogem, mistrz musi^ si zgarbi i nie szo nam si najwygodniej.
Po pewnym czasie ujrzelimy krzak gogu. Nie byt zbyt wielki, lecz bardzo stary,
czarny, poskrcany z wlastymi korzeniami przypominajcymi szpony Sta tam
wyzywajco, przetrwawszy najgorsz pogo. d przez co najmniej sto lat. Byo to
wietne miejsce dla bogina, zwaszcza rzucacza, ktry unika ludzkie-go towarzystwa i
lubi samotno.
Spadajce kamienie z kad minut staway si coraz wiksze. Gdy dotarlimy do
gogu, odamek skalny wikszy od mej pici odbi si od tarczy, o mao mnie nie
oguszajc.
- Trzymaj mocno, chopcze! - krzykn stracharz. I wtedy kamienie przestay
spada.
- Tutaj... - mj mistrz wskaza rk i w ciemnoci pod gaziami drzewa
ujrzaem nabierajcego ksztatw bogina.
Stracharz mwi, e boginy tego typu to duchy pozbawione ciaa, krwi i koci.
Czasami jednak, prbujc przerazi ludzi, okrywaj si czym, by sta si
widzialnymi. Tym razem bogi uy kamieni i bota spod drzewa, ktre wzniosy si
w wielkiej wirujcej,
0krej chmurze i przywary do niego, ukazujc nam ego ksztaty.
tfie by to pikny widok. Bogi mia sze potnych rak, Przydatnych przy rzucaniu
kamieniami, i^ic dziwnego, e potrafi ciska je tak szybko. Gow take mia
olbrzymi, a twarz pokryway boto, luz i kamyki, poruszajce si, gdy spojrza na
nas z wciekym grymasem, zupenie jakby pod nimi trzsa si ziemia. W miejscu
ust ujrzaem czarn szczelin, w miejscu oczu dwie due, czarne dziury.
Nie zwaajc na bogina i nie tracc czasu, kamienie bowiem znw powrciy,
stracharz ruszy prosto pod drzewo, ju w drodze zamachujc si toporem. Stare,
wlaste drewno byo twarde i mistrz potrzebowa kilkunastu ciosw, by odrba
gazie. Straciem z oczu bogina, bo byem zbyt zajty unoszeniem tarczy i
osanianiem mego towarzysza przed najgorszymi pociskami. Tarcza z kad chwil
zdawaa si coraz cisza, rce dygotay mi coraz mocniej.
Stracharz zaatakowa pie, rbic z furi, i wtedy pojem, czemu wybra topr o
dwch ostrzach, za-machiwa si bowiem w prawo i w lewo, jak robotnik, kos. Nie
czuem si zbyt bezpiecznie. Patrzc na niego, trudno by zgadn, e ma a tyle si.
Jego modo


136

137

dawno mina, lecz w tym momencie, gdy ostrze to, pora wbio si gboko w
drewno, pojem, e mim0 wieku i niedawnej choroby, mistrz wci jest co nj mniej
tak silny jak kowal i bez kopotu rozprawiby si z moim tat.
Stracharz nie zrba drzewa; rozszczepi pie, po czym odoy siekier i sign do
czarnej, skrzanej torby. Nie widziaem dokadnie, co robi, bo kamienie sypay si
jeszcze gciej. Zerknwszy w bok przeko-naem si, e bogi zacz falowa i
rosn, jego ciao pokryway wielkie napczniae minie, niczym wezbrane wrzody.
Przycigajc do siebie kolejne porcje bota i kamykw, urs niemal dwukrotnie.
A potem, bardzo szybko, zdarzyy si dwie rzeczy.
Po pierwsze, z nieba po naszej prawej spad olbrzymi gaz, wbijajc si do poowy w
ziemi. Gdyby na nas wyldowa, tarcza na nic by si zdaa, zmiadyby nas obu.
Po drugie, drzewo nagle stano w pomieniach. Jak mwiem, nie miaem szansy
sprawdzi, jak stracharz tego dokona, lecz efekt by niezwykle widowiskowy.
Drzewo zapono z dononym szszszu! i pomienie rozwietliy niebo. Wok
posypa si deszcz iskier.
Kiedy spojrzaem w lewo, bogi znikn, tote drcymi rkami opuciem tarcz,
opierajc jej krawd
iemie- Gdy tylko to zrobiem, stracharz podnis w torb, opar topr o rami i bez
sowa, nie ogldaj s^ za s*eD*e' ruszy1 w d parowu.
, No chod, chopcze! - zawoa. - Nie ocigaj si.
podniosem zatem tarcz i podyem za nim, nie ogldajc si za siebie.
Po jakim czasie stracharz zwolni; wtedy go dogoniem-
_ To wszystko? - spytaem. - Ju koniec?
- Nie bd durniem - pokrci gow. - To dopiero pocztek, pierwszy krok. Farma
Henry'ego Luddocka jest bezpieczna, ale bogi wkrtce znw zaatakuje. Czekaj nas
jeszcze gorsze starcia!
Poczuem zawd, bo sdziem ju, e niebezpieczestwo mino i zakoczylimy
zadanie. Nie mogem si doczeka gorcego, pysznego posiku, lecz stracharz
odebra mi nadziej, bo wiedziaem, e musimy poci dalej.
Gdy tylko dotarlimy na miejsce, mistrz poinformowa Henry'ego Luddocka, e
pozby si bogina. Farmer podzikowa mu i obieca zapaci najbliszej jesieni, tu
po niwach. W pi minut pniej maszerowalimy ju do zimowego domu
stracharza.
***


138

139

- Jeste pewien, e bogi wrci? Naprawd sd^ em, e to ju zaatwione -
rzekem, gdy wdrowalimy przez moczary, czujc na plecach uderzenia wiatru.
- Po prawdzie poowa zadania za nami, chopcze ale ta atwiejsza. Tak jak
wiewirka, zagrzebujca o. dzie, bogi przechowuje, tam gdzie yje, zapasy
mocy Na szczcie ju je straci, spony wraz z drzewem. Zwyciylimy w
pierwszej wielkiej bitwie, lecz po paru dniach zbierania si bogi zacznie zadrcza
kogo innego.
- To znaczy, e uwizimy go w dole?
- Nie, chopcze. Gdy rzucacz zaczyna zabija, trzeba go zaatwi na dobre!
- Skd wemie now si? - dopytywaem si.
- Ze strachu, chopcze, tak wanie to robi. Rzucacz karmi si strachem tych,
ktrych zadrcza. Jak nieszczsn rodzin w okolicy czeka straszliwa noc. Nie
wiem, dokd pjdzie i kogo wybierze, tote nic nie mog zrobi, nikogo ostrzec.
Musimy si z tym pogodzi. Tak jak ze zniszczeniem biednego, starego gogu. Nie
chciaem tego robi, ale nie miaem wyboru. Bogi bdzie si przenosi, zbiera siy,
lecz po paru dniach znajdzie sobie now sta siedzib. I wtedy kto do nas
przyjdzie, proszc o pomoc.
140
_ Dlaczego waciwie bogi sta si zy? - spytaem. Czemu zacz zabija?
_ A czemu ludzie zabijaj? - odpowiedzia pytaniem stracharz. - Niektrzy to robi,
inni nie. Niektrzy zaczynaj dobrze, a le kocz. Przypuszczam, e temu
rzucaczowi znudzio si bycie stukaczem, krycie si w domach i poszenie ludzi
nocnymi hukami i stukami. Zapragn wicej, chcia mie dla siebie cae wzgrze.
Zamierza wygna biednego starego Henry'ego Luddocka i jego rodzin z farmy.
Teraz jednak zniszczylimy mu dom i bdzie potrzebowa nowego, tote przeniesie
si dalej wzdu linii mocy.
Przytaknem.
- C, moe to ci pocieszy - wycign z kieszeni kawaek tego sera, odama
niewielk cz i wrczy mi. - Pozuj sobie - poleci - ale nie poykaj wszystkiego
naraz.
***
Po powrocie do domu stracharza wypucilimy Meg 1 piwnicy i powrciem do
codziennej rutyny obowizkw i lekcji. Istniaa jednak jedna powana r-nica.
Poniewa spodziewalimy si kopotw z bogi-
141


nem, pocilimy dalej. Cierpiaem katusze patrzc jak Meg przyrzdza sobie posiki,
podczas gdy my g}a dowalimy. Po trzech dniach mj odek mia chyba wraenie,
e o nim zapomniaem, ale w kocu oko}0 poudnia czwartego dnia usyszelimy
gone pukanie do tylnych drzwi.
- No, chopcze, zobacz, kto to - poleci stracharz. -Bez wtpienia przynosi
wieci, na ktre czekamy.
Zrobiem, jak kaza, gdy jednak otworzyem drzwi, ku swemu zdumieniu ujrzaem
czekajc Alice.
- Przysya mnie stary pan Hurst - oznajmia. - Na Farmie Przy Moczarach maj
kopoty z boginem. I co, nie zaprosisz mnie do rodka?
POWRT RZUCACZA


S
tracharz mia racj w swych przewidywaniach, ale kiedy wprowadziem do kuchni
naszego gocia, zdumia si niemal tak jak ja.
- Bogi zjawi si na farmie Hurstw - oznajmiem. - Pan Hurst prosi o pomoc.
- Chod do salonu, dziewczyno, tam porozmawiamy. - Ruszy pierwszy,
wskazujc nam drog.
Alice umiechna si, wczeniej jednak zerkna na Meg, ktra siedzc do nas tyem,
ogrzewaa donie nad ogniem.

142

143

- Usid - poleci Alice mj mistrz, zamykaj, drzwi salonu. - A teraz opowiedz
wszystko. Zaczaj od pocztku, nie piesz si.
- Niewiele jest do gadania - zacza Alice. - Tom opowiedzia mi do o
boginach, bym miaa pewno e to rzucacz. Od paru dni ciska kamieniami w farm
nie mona bezpiecznie wyj na dwr. Ryzykowaam yciem, przychodzc tu po was.
Podwrze jest pene gazw, w domu nie ocalaa niemal adna szyba, str. cii te trzy
rondle z kraty w kominie. Dziw, e nikomu nic si nie stao.
- Czy Morgan nie prbowa czego z tym zrobi? -spyta stracharz. - Nauczyem
go dosy o boginach.
- Nie widziaam go od kilku dni, i dobrze. Im duej, tym lepiej!
- Chyba na to czekalimy - zauwayem.
- Tak te wyglda. Lepiej przygotuj zioow herbat, rwnie mocn, jak
poprzednio.
Wstaem i otworzyem szafk obok paleniska, wyjmujc du butl z brzowego
szka. Gdy si obrciem, dostrzegem dezaprobat na twarzy Alice. Stracharz te
j zauway.
- Nie wtpi, i jak zwykle chopak opowiedzia
CJ o moich prywatnych sprawach. Wiesz zatem, co ma zrobi i czemu to konieczne.
Bez takich min, prosz!
^lice nie odpowiedziaa. Posza za mn do kuchni i patrzya, jak przyrzdzam herbat.
Tymczasem gtracharz znikn w gabinecie, by uzupeni dziennik- Gdy skoczyem,
Meg drzemaa w fotelu. Musiaem J3 obudzi, delikatnie potrzsajc za rami.
_ Prosz, Meg - rzekem, gdy uniosa powieki. - To twoja herbata. Wypij powoli, eby
si nie poparzy.
Meg przyja filiank i przez chwil wpatrywaa si w ni z namysem.
- Czy nie dostaam ju dzi herbaty, Billy?
- Przyda ci si dodatkowa porcja, Meg. Z kadym dniem robi si coraz zimniej.
- Ach! Kim jest twoja przyjacika, Billy? Co za liczna dziewczyna! Jakie ma
pikne piwne oczy.
Alice umiechna si, syszc, jak Meg nazywa mnie Billym, i przedstawia si sama.
- Jestem Alice. Kiedy mieszkaam w Chipenden, teraz na farmie w pobliu.
- Przychod i odwiedzaj nas, kiedy tylko zechcesz ~ zaprosia Meg. - Ostatnio
rzadko miewam kobiece towarzystwo. Chtnie ci znw zobacz.


144

145

- Wypij herbat, Meg - przerwaem. - Teraz, pj^ gorca. Taka jest najlepsza.
Meg zacza sczy mikstur, wkrtce oprnia fi. liank i zasna.
- Teraz atwiej wam bdzie zabra j na d do zimnej, wilgotnej piwnicy - gos
Alice ocieka g0. rycz.
Nie zdyem odpowiedzie, bo stracharz wyoni si z gabinetu i dwign Meg z
fotela. Wziem wie-c i otworzyem bram, a on sam zanis j do pokoju na dole.
Alice zostaa w kuchni. W pi minut po naszym powrocie wyruszylimy w drog.
***
Farma Przy Moczarach mocno ucierpiaa. Tak jak mwia Alice, podwrze byo
zasane kamieniami, ktre wybiy te niemal wszystkie szyby. Ocalao tylko
kuchenne okno. Frontowe drzwi byy zamknite, lecz stracharz wyj klucz i otworzy
je w par sekund. Zaczlimy szuka Hurstw; znalelimy ich ukrytych w piwnicy.
Po boginie nie byo nawet ladu.
Stracharz nie traci czasu.
- Musicie std odej, natychmiast - poinformowa starego farmera i jego on. -
Obawiam si, e nic tu wicej nie zdziaacie. Spakujcie najpotrzebniejsze rze-cZy i
ruszajcie. Reszt zostawcie mnie.
_ Ale dokd mamy pj? - pani Hurst wygldaa, jakby lada moment miaa
wybuchn paczem.
- Jeli zostaniecie, nie gwarantuj, e przeyjecie to starcie - owiadczy
brutalnie stracharz. - Macie krewnych w Adlington. Bd musieli was przyj.
- Kiedy bdziemy mogli wrci? - Pan Hurst wyranie martwi si o swj
dobytek.
- Najpniej za trzy dni - odpar stracharz. - Ale nie martwcie si o farm, mj
chopak zrobi, co trzeba.
Gdy si pakowali, mistrz poleci mi zaj si prac na farmie. Wok panowa spokj,
nie widziaem adnych kamieni, najwyraniej bogi odpoczywa. Wykorzystujc
zatem okazj, zaczem od dojenia krw. Nim skoczyem, prawie ju zmierzchao.
Kiedy wrciem do kuchni, stracharz siedzia samotnie przy stole.
- Gdzie Alice? - spytaem.
- Posza z Hurstami, a gdzieby? Nie moe krci nam si pod nogami, kiedy
musimy rozprawi si z boginem.
Byem okropnie zmczony, tote nie spieraem si z nim. Miaem po prostu nadziej,
e pozwoli Alice zosta.


146

147

- Usid i przesta krzywi si ponuro, chopC2e Od takiej miny moe
skwanie mleko. Musimy by gotowi.
- Gdzie jest teraz bogi? - spytaem. Stracharz wzruszy ramionami.
- Pewnie odpoczywa pod drzewem bd wielkim ga. zem. Teraz, gdy zapad
zmrok, wkrtce si zjawi. Bogi. ny bywaj aktywne za dnia i, jak przekonalimy si
na wasnej skrze, sprowokowane, umiej si broni. Ale noc to ich ulubiona pora;
wtedy s najsilniejsze.
Jeli to ten sam bogi, ktrego spotkalimy na Kamiennej Farmie, moe zrobi si
gorco. Po pierwsze gdy tylko si zbliy, rozpozna nas i zechce si zemci.
Rozbijanie okien i strcanie garnkw mu nie wystarczy, sprbuje zdruzgota cay
dom, z nami w rodku. Czeka nas ostra walka. No, chopcze, umiechnij si -doda,
dostrzegajc moj zatroskan min. - To stary dom, ale wzniesiony z porzdnego
kamienia z Hrabstwa, na bardzo mocnych fundamentach. Wikszo boginw jest
gupsza, nawet ni si zdaje. Jeszcze nie zginlimy, musimy tylko bardziej go
osabi. Wystawi mu si na cel. Kiedy wyczerpie na mnie siy, ty zakoczysz
spraw sol i elazem. Napenij zatem kieszenie, chopcze, i bd gotw.
juZ wczeniej uywaem soli i elaza w starciu ze star wiedm, Mateczk Malkin.
W poczeniu te dwie substancje dziaay zabjczo na stwory z mroku. Sl poparzy
bogina, elazo pozbawi go mocy.
posuchaem zatem polecenia mistrza i napeniem kieszenie, czerpic obficie z
woreczkw z sol i opikami elaza z jego torby.
***
Tu przed pnoc bogi zaatakowa. Od paru godzin zbierao si na burz i po
pierwszych odlegych grzmotach niebo pojaniao od byskawic. Towarzyszy im
huk piorunw. Obaj siedzielimy w kuchni przy stole, gdy to si stao.
- Nadchodzi - mrukn stracharz tak cicho, i zdawa si mwi bardziej do siebie
ni do mnie.
Mia racj: w par sekund pniej bogi wypad z parowu i popdzi w stron farmy.
Brzmiao to, jakby rzeka wylaa z brzegw i rwaa ku nam.
Kuchenne okno eksplodowao, sypic wok odamkami szka. Tylne drzwi wygiy
si w zawiasach, jakby napar na nie wielki ciar. A potem cay dom zadygota
niczym drzewo podczas wichury, pochylajc Sle najpierw w jedn, potem w drug
stron. Wiem,


148

149

e brzmi to niewiarygodnie, ale przysigam, tak wja nie si stao.
Nagle znad gw dolecia nas odgos rozdzierania ktremu zawtroway gone,
guche trzaski. Qa' chwki posypay si na podwrze. Na par sekund za. pada cisza,
jakby bogi odpoczywa bd zastanawiaj si, co dalej.
- Czas to zaatwi, chopcze - rzek stracharz. - 'K zosta tu i patrz przez okno.
Bez wtpienia bdzie paskudnie.
Zdawao mi si, e ju jest paskudnie, ale milczaem.
- Za adne skarby, niezalenie od tego, co si stanie - podj mistrz - nie
wychod na dwr. Uyj soli i elaza dopiero, gdy bogi zjawi si w kuchni. Jeli
signiesz po nie na dworze przy takiej pogodzie, nie zadziaaj z pen moc. Ja
zwabi bogina do rodka. Bd gotw.
Stracharz otworzy drzwi i z lask w doni wyszed na podwrze. By
najdzielniejszym czowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkaem. Ja z ca pewnoci
nie chciabym noc stawi czoa boginowi.
Na dworze panowaa absolutna ciemno, a w kuchni przecig zdmuchn wszystkie
wiece. Ostatni rZecz, JakieJ pragnem, byo pogrenie w mroku, lecz na
szczcie wci mielimy lamp. Przysunem 0 okna, ale wiato nie docierao w
gb podwrza.
Stracharz sta kawaek dalej. Nie widziaem, co si z nim dzieje, i musiaem polega
na rozbyskach na niebie.
Usyszaem, jak trzy razy stuka kijem w kamienne pyty I wtedy bogi z wyciem
rzuci si na niego, przelatujc przez podwrze z lewej na praw. Potem usyszaem
krzyk blu i dwik, przypominajcy trzask amanej gazi. Kiedy znw bysno,
ujrzaem stracharza na kolanach; unosi przez sob rce, prbujc osoni gow.
Jego laska leaa na ziemi kawaek dalej, przeamana na troje.
W ciemnoci usyszaem oskot kamieni, sypicych si na pyty obok stracharza; z
dachu poleciay kolejne dachwki. Dwa czy trzy razy mistrz krzykn z blu, i
mimo i kaza mi patrze i czeka na przybycie bogina, zastanawiaem si, czy nie
powinienem wyj i mu pomc. Mj mistrz mocno ucierpia i nie wygldao to
najlepiej.
Wbijaem wzrok w ciemno, prbujc dojrze, co si dzieje. Miaem nadziej, e
kolejna byskawica rozwietli podwrze. W ogle nie widziaem stracha-


150

151

rza. Potem jednak tylne drzwi zaskrzypiay, otwiefa jc si bardzo powoli.
Przeraony, odsunem si 0(j nich, a w kocu dotknem plecami ciany. Czy DQ
gin przyszed teraz po mnie? Postawiem lamp ng stole, gotujc si do signicia do
kieszeni po sl i 2e, lazo. Ciemna posta powoli przekroczya prg. 2a. marem, jak
skamieniay, potem jednak odetchnem z ulg, widzc stracharza pezncego na
czworakach Skrada si do drzwi w cieniu ciany, dlatego wczeniej go nie
zauwayem.
Pobiegem naprzd, zatrzasnem drzwi i pomogem mu doj do stou. Nieatwo mi
to przyszo, bo cae ciao mistrza dygotao i prawie nie mia ju siy w nogach. By w
strasznym stanie, bogi powanie go zrani. Twarz stracharza zalewaa krew, na czole
mia guza wielkoci kurzego jaja. Opar obie rce o skraj stou, usiujc nie upa.
Kiedy otworzy usta, przekonaem si, e brakuje mu przedniego zba. Wyglda
strasznie.
- Nie martw si, chopcze - wychrypia. - Niele go osaczylimy. Nie zostao mu zbyt
wiele si i czas to zakoczy. Przyszykuj sl i elazo, i cokolwiek si stanie, nie
spuduj!
Mwic osaczylimy", stracharz chcia powiedzie, e odsoni si przed boginem
jako cel, by tam-ten zuy wikszo energii, prbujc go zniszczy, i sam si osabi.
Ale jak bardzo? Wci by bardzo niebezpieczny.
Dokadnie w tym momencie drzwi otwary si z hukiem i tym razem bogi wszed
do rodka. Bysno. Ujrzaem okrg gow i sze rk oblepionych botem.
Zauwayem te jednak pewn rnic: teraz wydawa si znacznie mniejszy. Straci
cz mocy; stracharz nie cierpia na prno.
Serce walio mi w piersi, na mikkich nogach ruszyem naprzd, by stawi czoo
okrutnej bestii. Signem do kieszeni, wycignem dwie garcie i cisnem wprost
w bogina. Sl z prawej doni, elazo z lewej.
Mimo wysokiej ceny, jak zapaci, stracharz zrobi wszystko jak naley. Najpierw
spali drzewo bogina, pozbawiajc go zapasw energii. Potem sam sta si dla niego
celem, zmuszajc do dalszego wyczerpania si. Ja jednak musiaem dokoczy
zadanie. Nie mogem sobie pozwoli na jeden faszywy krok.
Powietrzem porusza jedynie przecig z okna do drzwi. Wycelowaem dobrze, obok
soli i elaza trafi


152

153

prosto w bogina. Rozleg si krzyk, tak gony i nikliwy, e zabolay mnie zby i o
mao nie pky benki w uszach. Sl palia stwora, elazo pozbawiaj go resztek mocy.
W nastpnej chwili bogi znikn]
Odszed. Odszed na zawsze. Zabiem go!
Lecz moja ulga nie trwaa dugo. Zobaczyem, jajj stracharz chwieje si na nogach i
pojem, e zar^ upadnie. Prbowaem go zapa, naprawd prbowa-em, ale nie
zdyem. Kolana ugiy si pod nim, rce osaby i polecia do tyu, bardzo mocno
uderzajc gow o kamienn posadzk. Usiowaem go podnie, ale ciy mi jak
martwy, i z rosncym przeraeniem odkryem, e z nosa leci mu struga krwi.
Wpadem w panik. Z pocztku nie syszaem jego oddechu. W kocu jednak dobieg
mnie cichy szmer. Stracharz by ciko ranny. Pilnie potrzebowa medyka.

P
rzebiegem ca drog ze wzgrza do wioski, nie baczc na ulewny deszcz,
rozdzierajce niebo pioruny i olepiajce byskawice.
Nie miaem pojcia, gdzie mieszka medyk, tote w rozpaczy zastukaem do
pierwszych napotkanych drzwi. Nikt nie odpowiedzia, zaczem zatem dobija si
piciami do nastpnych. Kiedy znw nikt nie zareagowa, przypomniaem sobie, e
brat stracharza, An-drew, ma warsztat gdzie w wiosce. Popdziem zatem w stron
centrum, potykajc si na kocich bach i lizgajc w strumieniach wody,
spywajcych ze zbocza.


154

155


TAJEMNICA STAREGO MISTRZA
I
Mino duo czasu, nim znalazem kram AncW By mniejszy ni ten w Priestown, ale
wietnie p0|Q ony, w zauku Babiloskim, tu za rogiem od g}0w nej uliczki ze
sklepami. Byskawica owietlia szyU nad oknem.
ANDREW GREGORY MISTRZ LUSARSKI
Zaomotaem gono do drzwi pici, a kiedy nikt nie odpowiedzia, chwyciem
koatk i zaczem tuc z caych si. Nadal nic. Zastanawiaem si, czy Andrew nie
zosta wezwany przez kogo. Moe nocuje w innej wiosce? W kocu jednak
usyszaem skrzypienie okna sypialni nad ssiednim sklepem i w mroku zabrzmia
gniewny mski gos.
- Zmykaj std! Zmykaj natychmiast! Co za haasy w rodku nocy, gdy porzdni
ludzie smacznie pi?
- Potrzebny mi medyk! - zawoaem w stron ciemnego prostokta okna. - To
pilne, czowiek umiera.
- Tracisz tu czas, chopcze. To warsztat lusarza.
- Pracuj dla brata Andrew Gregory'ego! Mieszka w domu w gbi parowu, na
skraju moczarw. Jestem jego uczniem.
ZWIASTUNY MIERCI
2nw bysno i w jasnym wietle ujrzaem twarz
oknie i odcinity na niej strach. Zapewne caa wie vViedziaia> e brat Andrew to
stracharz.
_ Medyk mieszka przy ulicy Bolton, jakie sto jardw na poudnie.
_ Gdzie znajd t ulic? - spytaem.
_ Id w d do skrzyowania i skr w lewo. To wanie ulica Bolton. A potem id
dalej do ostatniego domu w rzdzie.
Okno trzasno gono, ale nie przejem si, bo zdobyem niezbdne informacje.
Popdziem zatem w d zbocza, skrciem w lewo i biegem dalej, dyszc ciko.
Wkrtce stukaem ju do drzwi ostatniego domu.
Medycy s przyzwyczajeni do budzenia w rodku nocy w pilnych wypadkach, szybko
zatem drzwi si otwary i ujrzaem drobnego mczyzn o gstym, czarnym wsie i
wosach siwiejcych na skroniach. W rce trzyma wiec. Skin gow, gdy
zaczem mwi, bardzo spokojny i opanowany. Poinformowa-iem go, e mam
rannego na Farmie Przy Moczarach, ^edy jednak wyjaniem, kto potrzebuje pomocy
1 dlaczego, medyk zmieni si na twarzy. wieca zalesia mu si w doni.


156

157

- Wracaj do niego. Przyjd, jak najszybciej zdol^ - rzek, zamykajc mi drzwi przed
nosem.
Pobiegem z powrotem w stron moczarw, martwi, em si jednak. Medyka wyranie
przestraszya per. spektywa opieki nad stracharzem. Czy dotrzyma obiet. nicy? Czy
naprawd przyjdzie za mn na farm? nie, stracharz moe umrze. Moliwe nawet, e
ju nie yje. Z cikim sercem wspinaem si, ile si w nogach. Do tego czasu
najgorsza burza ju mina, syszaem tylko dobiegajce z dali guche grzmoty. Od
czasu do czasu niebo nad moczarami rozwietlaa byskawica.
Nie musiaem si martwi medykiem. Dotrzyma sowa i dotar na farm zaledwie
kwadrans po mnie.
Lecz nie zabawi dugo. Kiedy bada mistrza, rce trzsy mu si tak bardzo, e nie
potrzebowaem patrze mu w poblad twarz, by wiedzie, e jest przeraony. Nikt
nie lubi przebywa blisko stracharza. Poza tym opowiedziaem mu, co si stao na
podwrzu i w kuchni, co tylko pogorszyo spraw. Cay czas rozglda si nerwowo,
jakby w obawie, e bogi podkradnie si do niego. Byoby to nawet zabawne,
gdybym tak bardzo nie martwi si o swojego mistrza.
158
Medyk pomg mi zanie stracharza na gr i po-joZy w ku. Potem przytkn
ucho do jego piersi, nasuchujc uwanie. Kiedy si wyprostowa, pokrci gow-
_ Do puc wkrada si gorczka - rzek w kocu. -jsjic nie mog zrobi.
- On jest silny - zaprotestowaem. - Wydobrzeje. Medyk spojrza na mnie z
min, ktr widywaem
jUZ u doktorw. Wyraaa zawodowe wspczucie i spokj zakadany jak maska, gdy
musz przekaza krewnym ciko chorego pacjenta ze wieci.
- Obawiam si, e prognozy s bardzo ze, chopcze
- poklepa mnie lekko po ramieniu. - Twj mistrz umiera, wtpliwe, by przey
t noc. Ale mier w kocu przychodzi po nas wszystkich i lkam si, e musimy si z
tym pogodzi. Jeste tu sam?
Przytaknem.
- Poradzisz sobie? Znw skinem gow.
- Rankiem przyl kogo - oznajmi, zbierajc torb i szykujc si do odejcia.
- Trzeba go bdzie umy
- doda zowieszczo.
Wiedziaem, co ma na myli. Tradycja w Hrabstwie "akazywaa obmycie zwok przed
pogrzebem. Osobi-
159

cie zawsze uwaaem to za niemdry pomys. p0 ^ my kogo, kto wylduje w
trumnie w ziemi? CzuW zo i o mao nie powiedziaem tego gono. ZdoaW jednak
si opanowa i usiadem przy ku, suchaje jak stracharz ciko chwyta oddech.
Nie mg umrze! Nie mogem w to uwierzy. Jaj, mgby umrze po wszystkim,
przez co przeszlimy? Nie byem gotw si z tym pogodzi. Z pewnoci me-dyk si
myli. Lecz niewane, jak bardzo staraem si sobie wmawia, e to pomyka, czuem
rosnc rozpacz. Bo widzicie, przypomniaem sobie sowa mamy o zwiastunach
mierci. Pamitaem zapach w pokoju taty, sodk wo kwiatw i to, jak mama
wyjania, i to oznaka nadchodzcej mierci. Odziedziczyem jej dar i teraz te to
czuem. Zapach dochodzi od strony stracharza; z kad minut stawa si coraz
mocniejszy.
***
Gdy jednak nasta wit, mj mistrz wci y i kobieta przysana przez medyka do
obmycia ciaa nie potrafia ukry zawodu.
- Mog zosta najwyej do poudnia, potem musz si zaj jeszcze jednym -
warkna.
pniej jednak kazaa mi wzi czyste przecierado i podrze je na siedem
kawakw, a potem przynie misk z zimn wod.
Qdy to zrobiem, wzia pas tkaniny, zoya do wielkoci doni i zanurzya w wodzie.
Zacza obmywa czoo i brod stracharza. Cho nie wiedziaem, czy postpuje tak,
by poczu si lepiej, czy te by oszczdzi sobie trudu, gdy przyjdzie jej umy zwoki.
Potem usiada obok ka i zacza robi na drutach co, co wygldao jak dziecice
ubranka. Okazaa si bardzo rozmowna, opowiedziaa mi histori swojego ycia,
przechwalajc si dwiema pracami. Oprcz mycia zmarych i szykowania ich do
pogrzebw, bya te miejscow akuszerk. Mocno zazibiona, kasaa nad gow
stracharza, wydmuchujc czerwony nos w wielk, poplamion chustk.
Tu przed poudniem zacza pakowa swoje rzeczy.
- Wrc jutro rano, eby go przygotowa - oznajmia. - Nie przeyje drugiej
nocy.
- Nie ma dla niego nadziei? - spytaem, wiadom faktu, e stracharz od chwili
upadku nie otworzy oczu.
~ Posuchaj, jak oddycha - rzeka.


160

161

Wytyem such. Oddech stracharza brzmia ochry ple, dosyszaem w nim lekki
grzechot, zupenie jajjD co zaciskao mu tchawic.
- To grzechot mierci - oznajmia. - Jego czas n tym wiecie dobiega koca.
W tym momencie usyszaem stukanie do fronto. wych drzwi i poszedem sprawdzi
kto to. Gdy otwo-rzyem, Alice staa tu przy progu, opatulona w we. niany paszcz, z
nacignitym na gow kapturem.
- Alice! - naprawd ucieszyem si na jej widok. -Stracharz zosta ranny w
walce z boginem! Uderzy si w ty gowy i medyk myli, e umrze.
- Daj mi zobaczy - Alice przecisna si obok mnie. - Moe nie jest tak le, jak
sdzi. Medycy czasem si myl. Na grze?
Przytaknem i ruszyem za Alice do frontowej sypialni. Podesza wprost do ka,
pooya do na czole stracharza. Potem uniosa mu kciukiem lew powiek i
przyjrzaa si oku.
- Stan nie jest beznadziejny - stwierdzia. - Moe zdoam mu pomc...
Kobieta dwigna torb i ruszya w stron wyjcia. Jej czoo zmarszczyo si
gniewnie.
- Teraz widziaam ju wszystko! - wykrzyknaopatrujc si w szpiczaste
trzewiki Alice. - Maa cza-
wnica pomagajca stracharzowi!
^ice uniosa gow, w jej oczach pon gniew. Otworzya szeroko usta, odsaniajc
zby. Potem sykna na kobiet, ktra cofna si pospiesznie.
- Nie spodziewaj si, e ci pomoe - ostrzega mnie, wychodzc tyem z sypialni i
zbiegajc po schodach.
_ Nie mam zbyt wiele przy sobie - oznajmia Alice, gdy tamta znikna. Rozpia
paszcz i z wewntrznej kieszeni wyja ma, skrzan sakiewk, przewizan
sznurkiem. Rozsupaa go i wysypaa na do kilka suchych lici. - Na razie
przygotuj szybki napar -oznajmia.
Gdy zesza do kuchni, usiadem przy ku stracharza, starajc si mu pomc. Jego
ciao trawia gorczka, tote ocieraem mu czoo mokr szmatk, prbujc j
obniy. Z nosa wci pyny krew i luz, wsikajce w wsy, tote niele si
natrudziem, by utrzyma twarz mistrza w czystoci. Przez cay czas jego pier
unosia si ciko, moje nozdrza wypeniana za coraz mocniejsza wo kwiatw.
Zaczem si obawia, e mimo sw Alice akuszerka miaa racj 1 Mj mistrz nie
poyje dugo.


162

163

Po pewnym czasie Alice wrcia na gr z kubkie wypenionym do poowy
jasnotym pynem. Unj0 sem gow stracharza, podczas gdy ona wlaa mu troch
naparu do ust. Poaowaem, e nie ma tu ma my, wiedziaem jednak, e Alice jest
niemal rwnie dobra; mama sama mi kiedy powiedziaa, e wiet. nie zna si na
miksturach.
Stracharz zachysn si i zakrztusi, ale zdoali, my wla w niego wikszo naparu.
- To kiepska pora roku, ale moe zdoam na zewntrz znale co lepszego -
oznajmia Alice. - Warto poszuka. Cho nie zasuy: pomyl, jak mnie traktowa!
Podzikowaem Alice i odprowadziem j do drzwi. Deszcz ju nie pada, lecz w
wilgotnym powietrzu czuo si chd. Nagie drzewa wyglday ponuro i
odpychajco.
- Jest zima, Alice. Co moesz znale, skoro nic nie ronie?
- Nawet zim mona zebra korzenie i kor - Alice zapia starannie paszcz. -
Oczywicie, jeli wiesz, czego szukasz. Zaraz wracam.
Poszedem z powrotem do sypialni i usiadem przy stracharzu, smutny i zagubiony.
Wiem, e zabrzmi to ggpiolubnie, ale nie mogem si powstrzyma od rozmyla
nad wasnym losem. Bez stracharza nie dokoczybym terminu; musiabym uda si
na pnoc,
Caster, w miejsce, gdzie praktykowa Arkwright i poprosi, by mnie przyj.
Poniewa on sam by kiedy uczniem stracharza i mieszka w Chipenden jak ja,
moe by si zgodzi, ale nie miaem gwarancji, j^g ju mie ucznia. Ta myl
sprawia, e poczuem si jeszcze gorzej i ogarny mnie wyrzuty sumienia. Mylaem
przecie o sobie, nie o moim mistrzu.
Nagle, po jakiej godzinie, stracharz otworzy oczy. Patrzyy dziko, byszczc od
gorczki i z pocztku wtpi, by zorientowa si, kim jestem. Nadal jednak umia
wydawa polecenia i zacz wykrzykiwa penym gosem, jakby mia mnie za
guchego.
- Pom mi si podnie! Podnie mnie! W gr! Ju! Zrb to! - krzykn, gdy
usiowaem dwign go do pozycji siedzcej i podeprze poduszkami. Zacz jcze
bardzo gono, wywrci oczami i przez chwil widziaem tylko biaka. - Pi! -
zawoa. - Musz si napi.
Na stoliku przy ku sta dzban z zimn wod. Nalaem p kubka i uniosem
ostronie do ust mistrza.


164

165

- Tylko powoli - poradziem, lecz stracharz poCj gn potny yk i wyplu
wszystko na pociel.
- Co to za wistwo? Czy tylko na to zasuyem' rykn. Znw ujrzaem jego
renice, patrzy na mnie z szaleczym gniewem. - Przynie mi wina. I to czer-
wonego! Tego wanie mi trzeba!
Nie sdziem, eby to by dobry pomys, biorc p0cj uwag jego stan, ale nalega.
Chcia wina i to koniecz-nie czerwonego.
- Przykro mi, ale nie ma wina - wyjaniem spokojnym gosem, by jeszcze
bardziej go nie pobudzi.
- Oczywicie, e nie ma go tutaj, to sypialnia! -hukn. - Zejd do kuchni, tam je
znajdziesz. Jeli nie, sprawd w piwnicy. Id i poszukaj. I pospiesz si! Nie ka mi
czeka!
W kuchni znalazem p tuzina flaszek wina, samego czerwonego. Problem w tym,
e nie dostrzegem korkocigu, cho przyznam, e niespecjalnie szukaem. Zabraem
butelk do sypialni, z nadziej, e to zaatwi spraw.
Myliem si. Gdy tylko podszedem do ka, mj mistrz wyrwa mi butelk, unis
do ust i wycign korek pozostaym mu zdrowym zbem. Przez moment sdziem,
e go pokn, nagle jednak wyphi'
tak si, e korek odbi si od przeciwlegej ciany-
A potem stracharz zacz pi, a pijc mwi. Nigdy wczeniej nie widziaem, by pi
alkohol, lecz teraz nie nada z poykaniem. Podnieca si przy tym coraz bardziej i
zwyke gadanie ustpio miejsca gonemu bredzeniu. Nie rozumiaem go, bo bekota
z pijastwa i gorczki, najczciej po acinie, a wci nie opanowaem tego jzyka.
W pewnym momencie zacz kreli praw rk znak krzya, jak to czyni ksia.
U nas na farmie wino pijao si bardzo rzadko. Mama robi wasne z czarnego bzu;
jest naprawd dobre. Podaje je jednak przy wyjtkowych okazjach. Kiedy mieszkaem
w domu, miaem szczcie, wypijajc p maego kieliszka dwa razy do roku.
Stracharz w niecay kwadrans oprni ca butelk i wkrtce si pochorowa - tak
bardzo, e o mao nie zadawi si na mier. Oczywicie potem musiaem wszystko
uprztn; zuyem do tego resztki podartego przecierada.
Wkrtce potem Alice wrcia i przyrzdzia kolejn mikstur z zebranych korzonkw.
Dziaajc wsplnie, zdoalimy wla j stracharzowi w gardo i po paru chwilach
zasn.


166

167

Alice par razy pocigna nosem i skrzywia si Mimo zmiany pocieli, w pokoju
wci cuchno, nje czuem zatem woni kwiatw. A przynajmniej scfej. em, e taki
jest powd. Nie zdawaem sobie sprawy e stracharz zaczyna zdrowie.
I tak medyk i akuszerka si pomylili: po kilku godzinach gorczka spada, a mj
mistrz zacz wyka-sywa z puc gst flegm, napeniajc kolejne chusteczki;
ledwo nadaem z ich podawaniem, a w kocu musiaem podrze jeszcze jedno
przecierado. Wkroczy na powoln ciek wiodc do zdrowia - i znw
zawdziczalimy to Alice.
168

H
urstowie wrcili nastpnego dnia, sprawiali jednak wraenie oszoomionych i
zagubionych, jakby nie wiedzieli, od czego zacz. Stracharz przez wikszo czasu
spa, nie moglimy jednak zostawi go w pokoju, w ktrym hula wiatr, wpadajcy
przez stuczone okno. Wziem zatem z jego torby troch grosza i wrczyem panu
Hurstowi, by opaci naprawy.
Wkrtce przybyli robotnicy z wioski: szklarz wstawi nowe szyby w oknach sypialni
i kuchni, a Shanks zabi reszt deskami, by nie wpuszcza do rodka niegu i wiatru.
Ja sam take byem zajty: paliem
169
w kominkach w sypialniach i na dole, w kuchni, oj.^ pomagaem na farmie, zwaszcza
przy dojeniu, Hurst troch pracowa, lecz widziaem, e nie ma d0 tego serca.
Zupenie jakby nic go ju nie cieszyo, jgj^ by straci wol ycia.
- O jejku, jejku - mamrota pod nosem. Raz za wj. dziaem, jak spojrza w gr
na dach stodoy z twarz przepenion cierpieniem. - Co ja takiego zrobiem? Czym
sobie na to zasuyem?
Tego wieczoru wanie skoczylimy kolacj, gdy kto zapuka gono trzy razy do
frontowych drzwi. Biedny pan Hurst zerwa si z miejsca tak nagle, e o mao nie
upad wraz z krzesem.
- Ja pjd - pani Hurst pooya czule do na ramieniu ma. - Ty zosta tutaj,
kochany. Sprbuj zachowa spokj, nie denerwuj si.
Z ich reakcji odgadem, e za drzwiami stoi ich syn, a w owych trzech stukniciach
byo co, co zmrozio mnie do koci. Moje podejrzenia potwierdziy si, gdy Alice
spojrzaa na mnie, wyginajc kciki ust i szepczc bezgonie jedno sowo:
Morgan".
Morgan wmaszerowa do rodka, wyprzedzajc matk. W rkach trzyma kij i torb,
w paszczu z kapturem wyglda zupenie jak stracharz.
_ Ale tu przytulnie. I czy to nie mody ucze we wasnej osobie? - odwrci si do
mnie. - Paniczu \Vard, ju raz si spotkalimy.
Skinem gow bez sowa.
_ Co si tu dziao, stary? - rzuci drwico Morgan, patrzc na pana Hursta. - Farma
popada w ruin. Nie wstyd ci? Zapucie wszystko.
- Nie jego wina. Gupi czy co? - warkna Alice gosem ociekajcym
wrogoci. - Kady gupiec widzi, e to robota bogina!
Morgan skrzywi si gniewnie, patrzc na ni ze zoci i unoszc kij. Lecz Alice
umiechna si tylko szyderczo.
- A zatem stracharz przysa ucznia, by si z nim rozprawi? - Morgan spojrza
na matk. - To dopiero wdziczno, co, stara? Wy przyjmujecie jego ma wiedm,
a on nie raczy nawet si zjawi i uwizi bogina. Zawsze by zimnym draniem.
W mgnieniu oka zerwaem si z miejsca.
- Pan Gregory przyszed, o tak. Jest na grze, bo w walce z boginem zosta
ciko ranny!
Natychmiast pojem, e powiedziaem za duo i poczuem obaw o ycie mistrza.
Morgan grozi mu ju w przeszoci, a teraz stracharz by saby i bezbronny.


170

171

- A, zatem umiesz mwi - rzuci drwico Morgan Jeli chcesz zna moje
zdanie, twj mistrz wyranie si starzeje. Ranny w starciu z boginem? Wielkie nieba
zaatwi bogina to najatwiejsza sztuczka pod socem Ale tak to ju bywa na staro.
Najwyraniej stary du. re traci siy. Lepiej pjd na gr i pomwi z nim.
To rzekszy, przeci kuchni i zacz si wspina po drewnianych schodach do
sypialni. Pochyliem sie i szepnem do Alice, by zostaa na miejscu, a potem
ruszyem w jego lady. Z pocztku sdziem, e pani Hurst poprosi, bym zosta, ona
jednak ukrya tylko twarz w doniach.
Zaczem skrada si po schodach, byy jednak bardzo rozklekotane. Pokonaem
zatem zaledwie trzy stopnie i przystanem, suchajc dononego miechu Morgana.
Potem usyszaem kaszel stracharza. Schody za mn zaskrzypiay i odwrciwszy si,
ujrzaem Alice, przyciskajc palec do ust.
Nagle z sypialni dobieg gos mistrza.
- Wci rozkopujesz stary kurhan? Kiedy si doigrasz. Bd rozsdny,
trzymaj si z dala od tego miejsca, pki jeszcze dychasz.
- Mgby mi to uatwi - odpar Morgan. - Oddaj mi to, co naley do mnie. To
wszystko, o co prosz.
_ Jeli to zrobi, wywoasz katastrof. O ile przeyjesz- Czemu musi tak by?
Przesta zadawa si z mrokiem, chopcze, poukadaj swoje ycie. Pamitaj obietnic
zoon matce. Nie jest jeszcze za pno, by zacz y godnie.
_ Nie udawaj, e ci obchodz - warkn Morgan. -I nie wa si mwi o mojej
matce! Nigdy nie dbae o adne z nas, taka jest prawda. Obchodzia ci tylko
wiedma. Kiedy zjawia si Meg Skelton, moja biedna matka nie miaa szans. I co ci
to dao? I jej, skazanej na ycie w smutku i biedzie.
- Nie, chopcze. Obchodzie mnie i ty, i twoja matka. Dobrze wiesz, e kiedy
j kochaem i cae ycie staraem si jej pomaga, jak tylko mogem. Dla niej
prbowaem te pomc tobie, mimo wszystkiego, co zrobie.
Stracharz znw si rozkasa. Usyszaem, jak Morgan klnie i rusza do drzwi.
- Teraz sprawy wygldaj inaczej, starcze. Dostan to, co mi si naley - rzek. -
Jeli mi nie dasz, znajd inny sposb.
Odwrcilimy si z Alice i ruszylimy z powrotem. Nim postawi pierwszy krok na
schodach, bylimy ju w kuchni.


172

173

Po powrocie jednak Morgan nawet na nas nie spoj. rza. Zachmurzony i wcieky, nie
zwracajc uwagi mam i tat, przemaszerowa przez kuchni do hol^ Suchalimy w
ciszy, jak odciga rygiel, otwiera drzwj i zaczyna krci si w pokoju za nimi. Po paru
chwj. lach znw wyszed, zamkn i zaryglowa wejcie. A potem opuci dom,
trzaskajc gono drzwiami.
Przy stole nikt si nie odezwa. Nie zdoaem jednak powstrzyma zerknicia na
pani Hurst. A zatem stracharz i j kiedy kocha. To oznaczao, e by zwizany z
trzema kobietami! I midzy innymi przez to Morgan ywi do niego uraz.
- Chod, po si, kochany - powiedziaa do ma pani Hurst czuym, mikkim
gosem. - Porzdny sen dobrze ci zrobi. Rankiem poczujesz si jak nowo narodzony.
Oboje wstali od stou. Biedny pan Hurst szed, szurajc nogami, ze zwieszon
gow. Byo mi ich bardzo al. Nikt nie zasuy sobie na syna takiego jak Morgan.
ona pana Hursta przystana w progu i obejrzaa si na nas.
- Nie siedcie do pna - upomniaa. Oboje uprzejmie pokiwalimy gowami i
suchalimy, jak wchodz na gr.
No - mrukna Alice. - Czyli zostalimy sami. Moe zatem zajrzymy do pokoju
Morgana? Kto wie, c0 tam znajdziemy9
Tego, w ktrym by?
Alice przytakna.
_ Czasami dochodz stamtd dziwne haasy. Chciabym sprawdzi, co kryje si w
rodku.
Wyja wieczk z lichtarza na stole i poprowadzia mnie przez kuchni i salon do
holu.
Wiody stamtd drzwi do dwch pomieszcze. Stojc plecami do frontowych drzwi,
widziao si przed sob salon i po lewej drugie drzwi, pomalowane na czarno. Na
zewntrz miay rygiel.
- To tutaj - wyszeptaa Alice, muskajc je czubkiem lewego szpiczastego trzewika i
odsuwajc rygiel. - Gdyby ich nie zamyka, ju bym tam powszy-ta. Ale teraz to nie
problem, bo twj klucz wkrtce je otworzy, Tom - wskazaa zamek.
Istotnie, mj klucz zadziaa. Ostronie otworzyem drzwi. Pokj za nimi by do
spory, duszy ni szerszy, z jednym zabitym deskami oknem na kocu, zasonitym
cikimi, czarnymi kotarami. Podog, Podobnie jak wszdzie na parterze, uoono z
kamiennych pyt, nie okrywa jej jednak aden dywan.


174

175

W pomieszczeniu stay tylko trzy meble: dugi oW niany st i ustawione przy jego
kocach dwa krzes}a o prostych oparciach. Alice pierwsza przekroczya prg.
- Niewiele tu do ogldania - mruknem. - Czeg0 si spodziewaa?
- Sama nie wiem, ale mylaam, e bdzie co wicej - zacza Alice. - Czasami
sysz tu dwik dzwonka najczciej maego, ktry mona trzyma w doni. Ale raz
brzmia jak dzwon pogrzebowy, tak wielki, e musia wisie na dzwonnicy. Czsto
sysz te kapic wod i pacz dziewczyny. To pewnie jego nieyjca siostra.
- Syszysz te dwiki, kiedy Morgan tu jest?
- Najczciej. Ale nawet gdy nie ma go w domu, czasami z drugiej strony
dobiega szczekanie i warczenie psa, a take wszenie, jakby krci si przy drzwiach
i prbowa uwolni. Dlatego Hurstowie zaoyli rygiel. Chyba boj si, e co
paskudnego mogoby std wyj.
- W tej chwili niczego tu nie czuj - poinformowaem Alice. Nie wyczuwaem
zimna, ostrzegajcego o obecnoci istot z mroku. - Stracharz mwi, e Morgan to
nekromanta, wykorzystujcy zmarych. Roz' mawia z nimi i kae spenia swe
dania.
_ Ale skd bierze moc? Nie z magii koci ani krwi, czarownica. - Alice zmarszczya
nos. - Nie ma te pobratymca. Gdyby mia, z pewnoci bym go wywszya. Zatem
skd, Tom?
Wzruszyem ramionami.
Moe od Golgotha, jednego ze Starych Bogw. Syszaa, co mwi stracharz, o
tym, e Morgan rozkopuje kurhan i e le si to dla niego skoczy? Mowa o kopcu
zwanym Okrgym Bochnem, wysoko na moczarach. Moe prbuje przywoa
Golgotha, jak to czynili staroytni? Moe Golgoth chce zosta przywoany i pomaga
mu w jaki sposb? Ale Morgan niczego nie zdziaa, bo stracharz ma co, czego
chopak potrzebuje, co, co wszystko by uatwio.
Alice przytakna z namysem.
- To cakiem moliwe, Tom. Ale cz z rzeczy, ktre mwi, brzmiaa dziwnie. Nie
wyobraam sobie starego Gregory'ego z pani Hurst. Trudno mi uwierzy, by byli
par.
Mnie te trudno byo w to uwierzy. Bardzo trudno. A e nie mielimy ju nic do
ogldania, wyszlimy z pokoju, zamykajc go i ryglujc za sob. Wszdzie
natykaem si na tajemnice - sekrety z przeszoci mego Mistrza - i moja ciekawo
rosa z kadym dniem.


176

177

***
Morgan nie zjawi si wicej na Farmie Przy Mocza rach, min jednak tydzie, nim
moglimy wrci Hn domu stracharza. Pan Hurst posa po Shanksa i ^ szylimy w
drog. Stracharz dosiada kucyka, a my z Alice maszerowalimy za nim.
Shanks odmwi przekroczenia progu i wrci pro. sto do Adlington, pozostawiajc z
nami stracharza. Opowiedziaem ju mistrzowi o tym, e mikstury Alice zapewne
uratoway mu ycie. Nie rzek nic w odpo-wiedzi, ale nie zaprotestowa, gdy oboje
pomoglimy mu wej do sypialni. Wci nie by sob i potrzebowa czasu, by
odzyska peni si. Podr powrotna mocno go zmczya, chwia si na nogach i par
dni nie wychodzi z pokoju.
Bardzo mnie zaskoczyo, e z pocztku nawet nie wspomnia o Meg. Nie
przypominaem mu o niej jednak: wcale nie miaem ochoty schodzi samotnie do
piwnicy. No i w kocu przesypiaa tam cae lato, wic kilka dni nie robio rnicy.
Musiaem zatem zajmowa si domem. Alice troch pomagaa, ale nie a tak
bardzo, jak si spodziewaem.
- Fakt, e jestem dziewczyn, nie oznacza, e wci ugZ gotowa - warkna, kiedy
zasugerowaem, e 0radzi sobie lepiej ni ja.
_ Ale ja nie umiem gotowa, Alice - odparem. -
domu robia to mama, w Chipenden bogi strachaa, a tutaj Meg.
_ No to teraz masz szans si nauczy. - Alice uSniiechna si. - A co do Meg,
zao si, e nie rwaaby si do gotowania bez zioowej herbaty!
Wreszcie rankiem trzeciego dnia stracharz zszed ciko na d i usiad przy stole. Ja
tymczasem staraem si przyszykowa niadanie. Gotowanie okazao si znacznie
trudniejsze, ni si zdawao, lecz nie a tak trudne, jak pogryzienie usmaonego
przeze mnie bekonu.
Jedlimy w ciszy. Po paru minutach stracharz odsun talerz.
- Dobrze, e nie mam apetytu, chopcze - pokrci gow. - Bo gd zmusiby mnie do
zjedzenia tego wszystkiego, a nie wiem, czy bym to przey.
Alice rykna miechem, a ja umiechnem si, wzruszajc ramionami. Z radoci
pomylaem, e Mistrzowi wyranie wracaj siy. Jadaem ju lepsze kanapki z
bekonem, ale byem do godny, by pocho-


178

179

n wszystko. Podobnie Alice. Cieszyem si, bo ^ gldao na to, e stracharz pozwoli
jej zosta.
Nastpnego ranka mistrz uzna w kocu, e obudzi Meg. Wci niezbyt pewnie
trzyma si na nogach, tote poszedem z nim na d i pomogem przynie Meg do
kuchni. Tymczasem Alice nagrza}a wody. Wysiek okaza si dla niego zbyt ciki i
rCe trzsy mu si tak bardzo, e musia wrci do ka.
Pomogem Alice przygotowa kpiel dla Meg.
- Dzikuj, Billy - rzeka, gdy zaczlimy nape-nia wann gorc wod. - Jaki
troskliwy z ciebie chopiec. A twoja liczna przyjacieczka te bardzo pomaga. Jak
si nazywasz, moja droga?
- Mwi mi Alice - odpara z umiechem Alice.
- Powiedz, Alice, masz w okolicy rodzin? Dobrze jest mieszka w pobliu
rodziny. Niestety, moja jest bardzo daleko i wielce nad tym ubolewam.
- Nie widuj si ju z moj rodzin. Ze to towarzystwo, lepiej mi bez nich -
wyjania Alice.
- Z pewnoci nie! - wykrzykna Meg. - C takiego zego zrobili, moja
droga?
- To czarownice - Alice umiechna si i zerkna na mnie zoliwie.
naprawd mnie zirytowaa. Taka gadanina moga pobudzi pami Meg, Alice robia
to specjalnie.
Kiedy znaam jedn czarownic. - Oczy Meg przybray rozmarzony wyraz. - Ale to
byo bardzo dawno temu.
_ Twoja kpiel jest ju gotowa, Meg - przerwaem, chwytajc Alice za rk i
odcigajc na bok. - Pjdziemy do gabinetu, eby moga umy si w spokoju.
W pokoju stracharza odwrciem si gniewnie do Alice.
- Dlaczego to powiedziaa? Moe sobie przypomnie, e sama jest
czarownic!
- A czy to takie ze? - spytaa Alice. - To, jak traktuje j stracharz, nie jest
sprawiedliwe. Lepiej by jej byo nie y. Ju raz jej mnie przedstawiae, ale zdya
zapomnie.
- Lepiej nie y? Raczej trafiaby do dou - odparowaem ze zoci.
- To moe zaczniesz jej podawa troch mniej zioowej herbaty, by lepiej jej
si yo i o wszystkim nie zapominaa? Wystarczy ustali waciw dawk, a nie
Przypomni sobie wszystkiego, lecz bdzie jej lepiej. Pozwl mi to zrobi, Tom, to nie
takie trudne. Zaczn


180

181

jej dawa odrobin mniej co dzie, a w kocu wy czuj...
- Nie, Alice! Nie wa si! - ostrzegem. - Gdyb stracharz si dowiedzia, w
mgnieniu oka odesab ci do Hurstw. Poza tym nie warto ryzykowa. Co' mogoby
pj nie tak.
Alice pokrcia gow.
- Ale to nieludzkie, Tom. Trzeba co bdzie zrobi wczeniej czy pniej.
- W takim razie lepiej pniej ni wczeniej. Nic nie zrobisz z herbat zioow,
prawda? Przyrzeknij mi.
Alice umiechna si.
- Przyrzekam, ale uwaam, e powiniene porozmawia o tym ze starym
Gregorym. Zrobisz to?
- Pki jest chory, to nieodpowiednia pora, ale zrobi to we waciwej chwili.
Tyle e on nie posucha. To trwa ju latami. Czemu miaby teraz cokolwiek zmienia?
- Po prostu z nim pomw. Tylko o to prosz. Zgodziem si zatem, cho
wiedziaem, e strac
tylko czas i na prno rozzoszcz stracharza. Lecz Alice zaczynaa mnie niepokoi.
Chciaem jej ufa, ale los Meg wyranie j trapi.
gtracharz zszed na d pnym popoudniem . zCj0a zje troch bulionu. Wieczr
spdzi opatulo-ny vv koc przy kominku. Gdy poszedem do ka, wci tam by.
Alice pomoga Meg zmy naczynia i naszykowa je do niadania.
***
Nastpnego ranka, we wtorek, stracharz udzieli mi krtkiej lekcji aciny. Nie
wyglda zbyt dobrze: szybko si mczy i wrci do ka. Przez reszt dnia uczyem
si sam.
Potem, pnym popoudniem, kto zastuka do tylnych drzwi. Poszedem otworzy i
ujrzaem Shanksa, dostawc stracharza. Jego twarz miaa niespokojny wyraz, jakby
spodziewa si, e lada chwila kto pojawi si za moimi plecami.
- Przyniosem zamwienie pana Gregory'ego. -Skinieniem gowy wskaza kucyka,
obadowanego brzowymi workami. - Mam te list do ciebie. Dostarczono go pod
zy adres, a mieszkacw akurat nie byo. Wanie wrcili, musia czeka ponad
tydzie.
Spojrzaem na niego ze zdumieniem. Kto mgby Przysa mi list? Sign do
kieszeni kurtki, wyciga zgniecion kopert i wrczy mi. Zaniepokoiem


182

183

si, bo natychmiast rozpoznaem pismo mojego bra. ta, Jacka. A wiedziaem, e
wysanie listu dyliansem pocztowym kosztuje majtek. Musiao chodzi o co.
wanego; z pewnoci byy to ze wieci. Rozdarem kopert i rozoyem Ust, krtki
i treciwy
Kochany Tomie
Stan taty znw si pogorszy, ganie bardzo szybko. Wszyscy jego synowie prcz
ciebie s tutaj. Wic lepiej natychmiast zbieraj si do domu.
Jack
Jack nigdy nie owija niczego w bawen i gdy przeczytaem jego sowa, serce
cisno mi si w piersi. Nie mogem uwierzy, e tato umiera, nie potrafiem sobie
tego wyobrazi. Bez niego wiat nie bdzie ju taki sam. A jeli list Jacka lea w
wiosce tydzie, czekajc na przeczytanie, mogo ju by za pno. Podczas gdy
Shanks wyadowywa zakupy, pobiegem do rodka, do sypialni stracharza, i
roztrzsiony pokazaem mu list. Odczyta go i westchn przecigle.
- Przykro mi, e dostae ze wieci. Lepiej natychmiast ruszaj do domu. W takiej
chwili mama bdzie ci potrzebowa.
Ale co z tob, mistrzu? - spytaem. - Poradzisz sobie?
O mnie si nie martw, nic mi nie bdzie. No, ruszaj Pk* Jes^ Jeszcze jasno.
Lepiej zej z moczarw przed zmrokiem.
Kiedy wrciem do kuchni, Alice i Meg szeptay midzy sob. Meg umiechna si
na mj widok.
_ Dzi przygotuj wam wyjtkow kolacj - obiecaa.
- Nie bdzie mnie na kolacji, Meg - powiedziaem. _ Mj tato jest chory i na
kilka dni musz wraca do domu.
- Przykro mi to sysze, Billy. Zblia si nieyca, wic lepiej ubierz si ciepo.
Od odmroe mona straci palce.
- Bardzo jest le, Tom? - spytaa Alice z zatroskan min. Podaem jej wic
list, przeczytaa go szybko.
- Och, Tom, tak mi przykro. - Podesza i ucisna mnie mocno. - Moe nie
bdzie a tak le...
Ale gdy spojrzaa mi w oczy, zrozumiaem, e mwi tak tylko, eby mnie pocieszy.
Oboje obawialimy si najgorszego.
.
***


184

185

Szybko przygotowaem si do drogi. Nie zawraca em sobie gowy torb - zostawiem
j w gabinecie wziem jednak kij. W kieszeni, oprcz duego kawaj ka kruchego
tego sera na drog, miaem hubk z krzesiwem i ogarek. Nigdy nie wiadomo, kiedy
mc, g si przyda.
Poegnawszy si ze stracharzem, ruszyem do tylnych drzwi z Alice. Ku memu
zdumieniu, zamiast si p0ze. gna, zdja z wieszaka paszcz i nacigna szybko.
- Pjd z tob do koca parowu - oznajmia, umiechajc si smutno.
Ruszylimy zatem razem. Nie rozmawialimy, baem si i czuem si odrtwiay.
Alice sprawiaa wraenie wyciszonej. Gdy dotarlimy do koca parowu i
odwrciem si, by j poegna, ku memu zdumieniu odkryem, e ma zy w oczach.
- Co si stao, Alice?
- Kiedy wrcisz, mnie ju tu nie bdzie. Stary Gre-gory mnie odprawi. Znw
zamieszkam na Farmie Przy Moczarach.
- Tak mi przykro, Alice. Nic mi o tym nie mwi, sdziem, e wszystko jest
dobrze.
- Powiedzia mi wczoraj wieczorem. Mwi, e za bardzo zbliyam si z Meg.
_ Zbliya?
_ To pewnie dlatego, e widzia, jak gawdzimy. Kto wie, co dzieje si w gowie
starego Gregory'ego? pomyl^111 tylko, e ci powiem, eby wiedzia, gdzie mnie
znale po powrocie.
- Gdy tylko wrc, przyjd ci odwiedzi - obiecaem- - Jeszcze zanim pjd do
stracharza.
_ Dziki, Tom - Alice ucisna mi czule lew do.
Znw ruszyem w d zbocza. Raz jeden przystanem, ogldajc si za siebie.
Wci tam bya, patrzya na mnie, tote pomachaem. Alice nie prbowaa mnie
wicej pociesza, nie wspominaa o moim tacie. Oboje wiedzielimy, e nie ma o
czym mwi, i z przeraeniem zastanawiaem si, co zastan w domu.
***
Zmierzch zapad szybko, pomg w tym wa cikich, ciemnych chmur z pnocy.
Gdy schodziem ze wzgrz, robio si ciemno. Jakim cudem zdoaem zabdzi i
przeoczy ciek, w ktr chciaem skrci.
W dole dostrzegem zagajnik i niski, kamienny mur, za ktrym sta niewielki budynek
- pewnie domek pomocnika farmera, co oznaczao, e najprawdopodobniej znajd
tam drk bd trakt, wiodcy


186

187

w d zbocza. Wgramoliem si na mur, lecz zawaha em przed zeskoczeniem. Po
pierwsze, mia pona(j sze stp wysokoci. Po drugie, ujrzaem za nim du. y
cmentarz. Budynek w dali okaza si nie domkiem lecz kaplic.
Wzruszyem ramionami i zeskoczyem midzy na-grobki. Owszem, byo do
niesamowicie, ale jak0 ucze stracharza przywykem do podobnych miejsc nawet po
ciemku. Ruszyem dalej midzy grobami nadal zmierzajc w d i wkrtce pod
stopami za-chrzci mi wir cieki, wiodcej do kaplicy.
To nie powinno by trudne - cieka wioda w d, mijajc kaplic i wijc si midzy
nagrobkami, docieraa do dwch wielkich cisw, tworzcych uk nad bram.
Powinienem by i dalej, lecz w maym witraowym oknie kaplicy dostrzegem
bysk wiata, dowodzcy obecnoci wiecy. A mijajc drzwi zauwayem, e s
uchylone. Ze rodka dobieg czyj gos.
Gos, ktry wykrzykn jedno, jedyne sowo:
- Tom!
By to niski gos, mski, przywyky do wydawania polece. Nie rozpoznaem go.
Cho to mao prawdopodobne, miaem wraenie, ze kto mnie woa. Ale kto mg
czeka w kaplicy i znaC jfloje- imi? A take wiedzie, e bd przechodzi tdy
akurat w tej chwili? O tej porze w kaplicy nie powin-n0 by nikogo. Uywano jej od
czasu do czasu, na krtkie naboestwa przed pogrzebami.
Nim zorientowaem si, co robi, podszedem do jjzwi kapliczki, otworzyem je i
wmaszerowaem do rodka. Ku memu zdumieniu, w rodku nie byo nikogo,
natychmiast jednak zauwayem co dziwnego. Miast rzdw awek naprzeciw otarza
z przejciem porodku, awki ustawiono w czterech dugich rzdach pod cian.
Przed nimi sta samotny konfesjona, oparty o cian po mej prawej. Po obu jego
stronach peniy wart dwie wysokie wiece.
Sam konfesjona, jak zwykle, mia dwa wejcia, jedno dla ksidza, jedno dla
penitenta. Tak naprawd skada si z dwch pomieszcze oddzielonych krat. Cho
ksidz syszy spowied, nie widzi twarzy rozmwcy. Tu jednak co byo nie tak.
Kto zdj drzwi. Widziaem przed sob dwa prostokty absolutnej czerni.
I gdy tak z coraz wikszym niepokojem wpatrywaem si w miejsce po drzwiach,
kto wyoni si z ciemnoci od strony ksidza po lewej i ruszy ku mrue. Mia na
sobie paszcz i kaptur, jak stracharz.


188

189

To by Morgan, cho gos, ktry mnie zawoa, ^ nalea do niego. Czyby w kaplicy
by kto jeszcze Gdy si zbliy, ogarn mnie nagy, przejmujcy chd. Nie zwyky
chd, zwiastujcy blisko czegoj z mroku. Nie, ten wydawa si inny, przypomina
mj chd, ktrego dowiadczyem w obliczu zego ducha Mora w Priestown.
- I znw si spotykamy, Tomie - Morgan umiech-n si drwico. - Przykro mi
z powodu twojego ojca, ale mia dobre ycie. W kocu kadego z nas czeka mier.
Serce szarpno mi si w piersi, wstrzymaem oddech. Skd wiedzia o chorobie
taty?
- Ale mier to nie koniec, Tomie - podj, stawiajc kolejny krok. - I przez
jaki czas wci moemy rozmawia z tymi, ktrych kochamy. Chciaby pomwi
z ojcem? Mgbym go teraz przywoa, jeli chcesz.
Nie odpowiedziaem. Znaczenie jego sw dopiero zaczynao do mnie dociera.
Ogarno mnie odrtwienie.
- Och, przykro mi, Tomie. Oczywicie ty nie wie-dziae, prawda? - podj
Morgan. - Twj ojciec zmar w zeszym tygodniu.

M
organ znw si umiechn, ja jednak poczuem, e serce podchodzi mi do garda i
ogarna mnie panika. wiat zawirowa. Bez namysu obrciem si i puciem w
stron drzwi. Gdy za nie wypadem, biegem dalej ciek, moje stopy z chrzstem
uderzay o wir. Dotarszy do bramy, obrciem si i obejrzaem. Sta w otwartych
drzwiach kaplicy, jego twarz skryway ciemnoci, tote nie widziaem m'ny. Unis
jednak lew rk i pomacha do mnie Sestem, jakim zwykle egna si przyjaci.
Nie odpowiedziaem. Otworzyem bram i ruszyem dalej, w d. W gowie kbio
mi si od obrazw


190

191

i wizji. Wstrzsna mn myl, e tato mg ju nie y. Czy Morgan mia racj? By
nekromant. CzyD wic przywoa ducha, ktry mu o tym powiedzia? Nie mogem
w to uwierzy.
I waciwie dlaczego uciekem? Powinienem by 2c_ sta i wygarn Morganowi, co
o nim myl, lecz podesza mi do garda, a nogi poniosy za drzwi, nim zdyem
si zastanowi. Nie baem si go, cho suchanie takich rzeczy, zwaszcza w kaplicy
w blasku migoczcych wiec, byo naprawd niesamowitym przeyciem. Po prostu
nie chciaem stawi czoa po-dobnym wieciom.
***
Niewiele pamitam z reszty podry, poza faktem, e z kad chwil robio si coraz
zimniej i bardziej wietrznie. Wieczorem drugiego dnia wiatr skrci na pnocny
zachd, a niebo zasnuy chmury, zwiastujce nieyc.
nieg zacz pada, kiedy znalazem si p godziny drogi od domu. Zmierzchao,
znaem jednak drog jak wasn kiesze i ciemno wcale mi nie przeszkadzaa. Gdy
otworzyem furtk, wiodc na podwrze, wszystko wok pokrywaa biaa pierzyna,
a ja prze'
^arzem ju na ko. nieg zawsze sprawia, e wiat wydaje si cichszy, lecz tego
wieczoru na farmie panowaa wyjtkowa cisza. Kiedy przekroczyem furtk,
zakcio j szczekanie psw.
Nie widziaem nikogo, cho w jednym z okien sypialni na tyach byskao wiato.
Czybym si spni? Serce zaciyo mi nieznonie. Obawiaem si najgorszego.
I wtedy ujrzaem Jacka - maszerowa przez podwrze w moj stron. Krzywi si,
marszczc gronie krzaczaste brwi.
- Co ci zatrzymao? - spyta gniewnie. - Nie potrzeba tygodnia, eby tu
dotrze. Nasi bracia zdyli ju wyjecha, a James mieszka p Hrabstwa dalej! Tylko
ty si nie zjawie...
- Twj list trafi pod zy adres, dostaem go o tydzie pniej - wyjaniem. -
Ale jak on si czuje? Spniem si? - Wstrzymaem oddech, lecz widziaem prawd
na twarzy Jacka.
Mj brat westchn i pochyli gow, jakby nie mg znie mojego wzroku. Gdy
znw j unis, w oczach byszczay mu zy.
~ On odszed, Tom - rzek mikko. Gniew i suro-w znikny z jego gosu. - Zmar
spokojnie we nie. Wczoraj min tydzie.


192

193

Nim si zorientowaem, obejmowa mnie i pakajj my obaj. Pojem, e nigdy ju nie
zobacz taty, ^ usysz jego gosu, starych opowieci i mdrych po, wiedzonek. Nigdy
nie ucisn mu doni, nie poprosz o rad - i nie mogem znie tej myli. Kiedy
jednak tam staem, przypomniaem sobie o kim, kto z pew noci odczuwa strat
jeszcze boleniej.
- Biedna mama - rzekem, gdy w kocu powrci mi gos. - Jak ona si czuje?
- le, Tom. Naprawd le - Jack ze smutkiem pokrci gow. - Wczeniej nie
widziaem, by pakaa, teraz szlochaa caymi dniami, i uwierz mi, e byo to straszne.
Nic nie jada i w ogle nie spaa, a nastpnego dnia po pogrzebie spakowaa torb i
odesza mwic, e jaki czas musi poby sama.
- Odesza? Dokd?
Jack pokrci gow z nieszczliw min.
- Chciabym to wiedzie.
Nie powiedziaem Jackowi, przypomniaem sobie jednak, co kiedy mwi tato: e
mama ma wasne ycie i gdy on sam spocznie w ziemi, zapewne wrci do swojego
kraju. Mwi te, e kiedy nadejdzie ow dzie, powinienem by dzielny i z
umiechem pozwoli jej odej. Miaem tylko nadziej, e jeszcze tego nje zrobia.
Czyby odesza, nie egnajc si ze mn? QDy nie- Musiaem zobaczy j jeszcze
raz, choby mia by on ostatni.
***
Nie pamitam, ebym kiedykolwiek w yciu czu si gorzej podczas kolacji w domu.
Strasznie smutno byo nie widzie mamy i taty przy stole. Co i rusz zerkaem na puste
krzeso ojca. Maa spala ju w koysce, tote pozostao nas tylko troje, Jack, Elhe i ja.
Siedzielimy razem, powoli skubic jedzenie.
Kiedy spojrzaem na Ellie, ta umiechna si ze smutkiem, ale milczaa. Miaem
wraenie, e chce mi co powiedzie, lecz czeka na stosown chwil.
- To naprawd dobry gulasz, Ellie - rzekem. -Przykro mi, e si zmarnuje, ale
ju nie mog. Po prostu nie jestem godny.
- Nie martw si, Tom - odpara agodnie. - Rozumiem. Nikt z nas nie ma
apetytu. Zjedz, ile moesz. W takich chwilach musisz zachowa siy.
- Pewnie to nie najlepszy moment, ale chciabym Pogratulowa wam obojgu.
Kiedy byem tu ostatnio, mama mwia, e znw spodziewacie si dziecka i e 10
bdzie chopczyk.


194

195

Jack umiechn si ze smutkiem.
- Dzikuj, Tom - rzek cicho. - Gdyby tylko ta^ doy narodzin wnuka... -
odchrzkn, jakby zamie. rza powiedzie co wanego. - Posuchaj - zacz. Moe
zostaniesz z nami par dni, pki pogoda si nje poprawi? Nie musisz wraca jutro,
prawda? przy znam, e przydaaby mi si pomoc na farmie. James zosta par dni, ale
musia wraca do pracy.
James by moim, drugim z kolei, starszym bratem i kowalem. Wtpiem, by zosta po
pogrzebie dlatego, e Jack naprawd potrzebowa pomocy. Zima to nie wiosenne
zasiewy ani jesienne niwa, gdy trzeba wielu rk do pracy. Nie, Jack chcia, ebym
zosta z tego samego powodu, dla ktrego pragn zatrzyma Jamesa. Mimo i
nienawidzi stracharskiego fachu i zazwyczaj nie cieszy go mj widok, teraz mnie
potrzebowa, bym zapeni pustk, przegna samotno z ycia bez taty i mamy.
- Chtnie zostan kilka dni - odparem z umiechem.
- To naprawd mie z twej strony, Tom. Dzikuj-odsun talerz, cho oprni
zaledwie jedn trzeci-- Pjd ju do ka.
- Ja przyjd pniej, kochany - wtrcia Ellie. - P"
golisz, e posiedz tu troch i dotrzymam Tomowi towarzystwa?
, QCzywicie - rzek.
Kiedy odszed, Ellie obdarzya mnie ciepym umie-cnem- Bya liczna jak zawsze,
sprawiaa jednak wraenie smutnej i zmczonej. Napicie ostatniego tygodnia
odcisno na niej swoje pitno.
- Dzikuj, e zgodzie si zosta, Tom. Jack musi pogada o dawnych czasach
z jednym ze swych braci. Tak wanie opakuje tat, rozmawiajc o nim bez koca.
Ale te myl, e potrzebuje ci, bo wierzy, e jeli tu bdziesz, mama wrci...
0 tym nie pomylaem. Mama potrafia wyczu rne rzeczy. Z pewnoci zorientuje
si, e jestem na farmie. Moe istotnie wrci zobaczy si ze mn.
- Tak mam nadziej.
- Ja te, Tom. Ale posuchaj, chc, eby by bardzo wyrozumiay dla Jacka.
Widzisz, jest co, o czym ci nie wspomnia. W testamencie twojego taty znalaz co
niespodziewanego, co, czego nie oczekiwa...
Zmarszczyem brwi. Niespodziewanego? Co to mogo by? Caa rodzina wiedziaa,
e po mierci taty Jack jako najstarszy syn odziedziczy farm. Nie byo sensu dzieli
j midzy nas siedmiu, bo wwczas

197


z czasem stawaaby si coraz mniejsza i mnijS2 Tradycja Hrabstwa nakazywaa, by
majtek za^ sze trafia do najstarszego syna - pod warunkiem e wdowa bdzie tam
moga mieszka do koca" ycia.
- To przyjemna niespodzianka? - spytaem nie, pewnie, nie wiedzc, co o tym
myle.
- Nie, a przynajmniej nie wedug Jacka. Ale nie chc, eby niewaciwie to
zrozumia, Tom. Jack my. li tylko o mnie, o maej Mary i oczywicie o
nienarodzonym synu. - Pogadzia doni brzuch. - Bo widzisz, nie odziedziczy
caego domu. Jeden pokj przypad tobie.
- Pokj mamy? - spytaem, domylajc si odpowiedzi. Byo to miejsce, gdzie
mama trzymaa swoje rzeczy osobiste, midzy innymi srebrny acuch, ktry
podarowaa mi jesieni.
- Tak, Tom - odpara Ellie. - Zamknity pokj tu pod strychem. Pokj i ca
jego zawarto. Cho do Jacka naley dom i ziemia, ty zawsze masz mie wstp do
tego pokoju i moesz tam zosta, jak dugo zechcesz. Gdy odczytano testament, Jack
zblad. Znaczy on bowiem, e gdyby mia ochot, mgby tu nawet zamieszka.
\Viedzialem, e Jack nie yczy sobie mojej duszej becnoci; obawia si, e
sprowadz co ze sob, co
jriroku. Nie mogem nawet protestowa, bo ju raz tak si stao. Zeszej wiosny stara
wiedma, Mateczka Malkin, trafia za mn do naszej piwnicy. Jackowi, gllie i ich
creczce, Mary, grozio wwczas miertelne niebezpieczestwo.
- Czy mama mwia co na temat tego zapisu? -spytaem.
- Ani sowa. Jack by zbyt poruszony, by o tym wspomina, a nastpnego dnia
odesza.
Nie mogem powstrzyma myli, i pozostawienie mi jej pokoju oznaczao, e mama
wkrtce zniknie na dobre. Wrci do wasnego kraju i rozstaniemy si na zawsze.
Oczywicie, jeli ju tego nie zrobia.
***
Nastpnego ranka wstaem bardzo wczenie, lecz Ellie znalaza si w kuchni przede
mn. To zapach smaonych kiebasek cign mnie na d. Mimo wszystkiego, co
si stao, zacz mi wraca apetyt.
- Dobrze spae, Tom? - spytaa, umiechajc si szeroko.


198

199

Przytaknem, nie byo to jednak prawd. Barrj2 dugo trwao, nim w kocu zasnem
i budziem * * co chwila. Za kadym razem, gdy otwieraem oczy, powraca -
jakbym po raz pierwszy pojmowa, e tato nie yje.
- Gdzie jest maa? - spytaem
- Na grze, z Jackiem. Lubi spdza z ni troch czasu kadego ranka. To mu
daje pretekst, by pniej zacz prac. Zreszt dzi i tak wiele nie zrobicie -wskazaa
okno.
W powietrzu wiroway wielkie patki, a w samej kuchni byo janiej ni w letni
soneczny dzie, bo wiato odbijao si od niegu, zalegajcego podwrze.
Wkrtce paaszowaem ju jajka i kiebaski. Jack zszed na d i doczy do mnie
przy stole. Skin gow i zaj si wasnym niadaniem. Ellie posza do pokoju,
zostawiajc nas samych. Jack grzeba w talerzu, ujc powoli i zaczem czu
wyrzuty sumienia, boja sam zajadaem ze smakiem.
- Ellie powiedziaa mi, e wiesz ju o testamencie-rzek w kocu.
Przytaknem bez sowa.
- Posuchaj, Tom. Jako najstarszy syn jestem wykonawc woli taty. Mam
obowizek dopilnowa wy-
jnienia jego ycze. Zastanawiam si jednak, czy Pie moglibymy ^Jsc do
porozumienia. A gdybym tak kupi od ciebie pokj? Gdybym zdoa zebra
pienidze, sprzedaby mi go? Co do rzeczy mamy, pan Gre-gory z pewnoci
pozwoliby ci przechowa je w Chi-penden.
_ Potrzebuj czasu do namysu, Jack - odparem. -To wszystko za bardzo mn
wstrzsno, zbyt wiele rzeczy wydarzyo si zbyt szybko. Nie martw si, nie
zamierzam wci tu wraca. Bd zajty.
Jack sign do kieszeni nogawic i wycign pk kluczy. Pooy je przede mn na
stole. By tam jeden duy i trzy mniejsze - pierwszy do drzwi pokoju, pozostae do
pude i skrzy wewntrz.
- Prosz. Bez wtpienia zechcesz pj na gr i obejrze swj spadek.
Wycignem rk i odepchnem klucze ku niemu.
- Nie, Jack - rzekem. - Na razie je zatrzymaj. Nie wejd do tego pokoju, pki
nie porozmawiam z mam.
Spojrza na mnie ze zdumieniem.
- Na pewno?
Przytaknem. Jack schowa klucze z powrotem 1 ^cej o tym nie wspominalimy.


200

201

To, co powiedzia, brzmiao rozsdnie, ale ^ chciaem jego pienidzy. By mnie
wykupi, musiaa zacign poyczk, a teraz, kiedy sam ma prowadza ca farm, i
tak nie bdzie mu atwo. Jeli o mnie chodzio, mg sobie wzi ten pokj. Byem te
pe wien, e stracharz pozwoliby mi przechowa skr2y. nie i puda mamy w
Chipenden. Podejrzewaem jed-nak, i to wanie mama yczya sobie, by pokj
przypad mnie i tylko ta myl powstrzymaa mnie przed natychmiastow zgod na
propozycj Jacka. Owszem, yczenie pojawio si w testamencie taty, ale
przypuszczaem, e to ona podja decyzj. Mama zawsze miaa powody by
postpowa, jak postpowaa. Dlatego wanie nie mogem sam podj decyzji, pki
nie porozmawiam z ni w cztery oczy.
Odczekaem, tak by zjawi si o zachodzie soca, ^y na niebie pozostao jeszcze do
wiata, by odnale grb- Cmentarz by ponury, pokryty niegiem; lea p mui
od kocioa. Pierwszy, przykocielny, ju si zapeni, tote ksia wywicili
dodatkowe miejsce: piewielkie pole, otoczone gogowym ywopotem. Od zachodniej
strony ocieniao je kilka platanw. Z atwoci znalazem grb taty, w pierwszym
rzdzie nowych parcel. Z kadym miesicem liczba grobw rosa. Nie wystawiono
jeszcze nagrobka, na razie tkwi tam tylko prosty krzy z wyrytym gboko w drewnie
napisem:
JOHN WARD R.I.R

***
Tego popoudnia poszedem odwiedzi grb taty. Jack zamierza mi towarzyszy, ale
zdoaem go odwie od tego pomysu. Chciaem by sam, przez jaka godzin
pomyle i poopakiwa tat w spokoju. I musiaem sprawdzi co jeszcze, co,
czego nie mgbym zrobi, gdyby poszed ze mn Jack. Nie zrozumiaby, a w kadym
razie byby okropnie poruszony.
202
Jaki czas staem przy krzyu, rozmylajc o wszystkich szczliwych chwilach
naszej rodziny. Wspominaem dziecistwo, mam i tat, krztajcych si radonie na
farmie, wszystkich braci, mieszkajcych jeszcze w domu. Przypomniaem sobie
ostatni rozmow z tat i to, jak mi powiedzia, e jest dumny z tak dzielnego syna, i
e cho nie ma wrd swych dzieci ulubiecw, wci uwaa, e bd 2 nich
najlepszy.
203
Do oczu napyny mi zy. Rozpakaem si gono stojc przy grobie. Gdy jednak
zrobio si ciernn0 odetchnem gboko i uspokoiem si. Wiedziaem co musz
zrobi. To bya stracharska robota.
- Tato! Tato! - zawoaem w mrok. - Jeste tu? Sty. szysz mnie?
Trzy razy wykrzyknem dokadnie to samo, lecz za kadym razem w odpowiedzi
syszaem tylko szelest wiatru w ywopocie i dobiegajce z dali ujadanie samotnego
psa. Westchnem z ulg: taty tu nie byo, jego duch nie pozosta przy grobie. Miaem
nadziej, e odszed do lepszego wiata.
Wci nie wiedziaem, co myle o Bogu. Moe istnia, moe nie. Jeli tak, czy
zechciaby mnie wysucha? Zazwyczaj si nie modliem, ale tu chodzio o tat,
wic uczyniem wyjtek.
- Prosz, Boe, obdarz go spokojem - rzekem cicho. - Zasuy na to. By
dobrym, ciko pracujcym czowiekiem, a ja go kochaem.
Potem odwrciem si i z gbokim smutkiem ruszyem w stron domu.
***
20staem na farmie prawie tydzie. Gdy nadszed jzje rozstania, zacz la deszcz,
nieg na podwrku zrnienia si w mokr brej.
jdama nie wrcia. Zastanawiaem si, czy kiedykolwiek si zjawi. Ja jednak
musiaem i ju do An-glezarke i zobaczy, co u stracharza. Miaem nadziej, e
nadal zdrowieje. Uprzedziem Jacka i Ellie, e odwiedz ich wiosn i wwczas
porozmawiamy o pokoju.
Ruszyem w dug drog na poudnie, rozmylajc o tacie i o tym, jak wszystko si
zmienio. Jeszcze niedawno yem szczliwie w domu z rodzicami i szstk braci,
a tato by silny i zdrowy. Teraz wszystko wygldao inaczej. Wszystko si rozpadao.
W pewnym sensie nigdy ju nie bd mg wrci do domu, bo dom nie istnia. Teraz
wszystko byo zupenie inne. Budynki pozostan takie same, podobnie widok na
Wzgrze Wisielcw z okna mej dawnej sypialni. Ale bez mamy i taty to ju nie
bdzie mj dom.
Wiedziaem, e utraciem co na zawsze.


204

205

NEKROMANCJA


I
m dalej wdrowaem na poudnie, tym robio si zimniej; deszcz stopniowo z
powrotem zamienia si w nieg. Byem zmczony, pragnem wrci wprost do
domu stracharza, lecz obiecaem Alice, e j odwiedz i zamierzaem dotrzyma
sowa.
Gdy dochodziem do Farmy Przy Moczarach, zapad ju zmrok. Wiatr ucich, niebo
byo czyste, wieci ksiyc, a nieg sprawia, e noc staa si janiejsza ni zwykle.
Za domem ujrzaem ciemne zwierciado jeziora, w ktrym odbijay si gwiazdy.
Sam farm take spowijaa ciemno. Zim wik' szo mieszkacw Hrabstwa
kadzie si wczenie, tote wcale mnie to nie zdziwio. Miaem nadziej, e ^lice
wyczuje moj obecno i zdoa wylizgn si j wyj mi na spotkanie. Wdrapaem
si na pot i ruszyem przez pole w stron grupki popadajcych w ruin budynkw.
Przed sob widziaem obor i syszc nietypowy dwik, zatrzymaem si tu przy
otwartych drzwiach. Wewntrz kto paka.
przekroczyem prg i zwierzta cofny si nerwowo. W nozdrza natychmiast uderzy
mnie smrd. Nie bya to zwyka ciepa wo zwierzt i kilkunastu zdrowych krowich
plackw, lecz odr biegunki, choroby trawiennej, ktra czsto drczy bydo i winie.
Da si j wyleczy, lecz te krowy byy chore i wyndzniae. Od mojej ostatniej
wizyty wszystko wygldao znacznie gorzej.
I wtedy uwiadomiem sobie, e kto na mnie patrzy. Po mojej lewej rce, w blasku
ksiyca ujrzaem pana Hursta. Siedzia zgarbiony na stoku do dojenia. Po
policzkach starego mczyzny spyway zy, wpatrywa si we mnie z nieszczliw
min. Cofnem si o krok, gdy wsta nage.
- Wyno si std! Zostaw mnie! - krzykn, groc tti pici i dygoczc od stp do
gw.
Ten wybuch mn wstrzsn. Pan Hurst zawsze zachowywa si cicho i spokojnie,
nigdy nawet nie pod-

206

207

nis gosu na mnie czy na Alice. Teraz wygldaj h zrozpaczonego, zdesperowanego.
Odszedem, zwies2a jc gow. Bardzo go aowaem; Morgan musia mu niele
dopiec. Bez wtpienia dlatego wanie pan Hurst tak bardzo si zdenerwowa i
zawstydzi. Nie wiedzia. em, co robi. Uznaem, e lepiej pomwi o tym z Alice.
Szedem dalej, a w kocu dotarem na podwrze. Dom wci spowijaa ciemno,
nie byem pewien, co robi dalej. Alice musiaa naprawd mocno spa, skoro nie
wyczua, e jestem blisko. Odczekaem chwil, mj oddech parowa w mronym
powietrzu.
Podszedem do tylnych drzwi i zastukaem dwa razy. Nie musiaem puka
ponownie. Po paru chwilach otwary si powoli, skrzypic na zawiasach. Pani Hurst
wyjrzaa, mrugajc w blasku ksiyca.
- Musz pomwi z Alice - oznajmiem.
- Wejd, wejd - zaprosia; jej gos zabrzmia sabo, ochryple.
Tu za drzwiami leaa wycieraczka. Wszedem do niewielkiej sieni i umiechajc si
uprzejmie, jak najdokadniej otrzepaem buty ze niegu. Przed sob widziaem
dwoje drzwi. Te po prawej byy zamknite, lecz drzwi pokoju Morgana stay
uchylone. Dostrzegem migoczc wewntrz wiec.
Tam - pani Hurst pokazaa rk.
przez chwil wahaem si, zastanawiajc si, co ^ice robi w pokoju Morgana. Ale w
kocu i tak poidem. W powietrzu wisia ciki smrd oju. Z jakiej przyczyny
pierwsz rzecz, jak zauwayem, bya gruba wieca, zrobiona z czarnego wosku i
osaczona w wielkim mosinym lichtarzu. Staa na samym rodku dugiego,
drewnianego stou, z krzesami po obu stronach.
Spodziewaem si zobaczy Alice, ale si pomyliem. Przy bliszym kracu stou,
zwrcona do mnie plecami, siedziaa posta w kapturze. Mczyzna odwrci si i
ujrzaem brod oraz szyderczy umiech. To by Morgan.
Raz jeszcze instynkt kaza mi ucieka, lecz zza plecw dobiegy mnie dwa dwiki -
po pierwsze, stukot zamykanych drzwi, po drugie, szczk cikiego rygla. Przed sob
miaem okno ukryte za cik, czarn zason. Poza tym adnego wyjcia. Byem
zamknity z Morganem.
Rozejrzaem si, zerkajc na nagie kamienie posadzki i czekajce puste krzeso. W
pokoju byo zim-
no, zadraem. Kominek wypenia jedynie szary popi.


208

209

- Usid, Tom - powiedzia Morgan. - Mamy wje, do omwienia.
Nie zareagowaem, tote gestem wskaza krzes}0 naprzeciwko.
- Przyszedem do Alice - poinformowaem go.
- Alice nie ma - rzek Morgan. - Odesza trzy dni temu.
- Odesza? Dokd?
- Nie powiedziaa. Nie bya zbyt gadatliwa ta twoja Alice. Nie wspomniaa
nawet, e odchodzi. Kiedy ostatnio przekroczye ten prg, Tom, przybye
nieproszony jak zodziej, noc, z dziewczyn u boku. Ale zapomnimy o tym, bo
teraz jeste tu mile widziany. Tote powtrz, usid.
Przepeniony strachem, posuchaem, nie wypuszczaem jednak z lewej doni laski,
ciskajc j mocno. Skd wiedzia, e zagldalimy do jego pokoju? I naprawd
martwiem si o Alice. Dokd moga pj? Z pewnoci nie z powrotem do Pendle!
Uniosem gow i poczuem na twarzy spojrzenie Morgana. Nagle z umiechem
odrzuci kaptur, odsaniajc potargan szop wosw. Dostrzegem wrd nich
znacznie wicej siwych, ni poprzednio. W blasku wiecy jego twarz wydawaa si
kanciasta, a przecinajce j bruzdy znacznie si pogbiy.
poczstowabym ci winem - rzek. - Ale nie pi-. gdy Pucuj. , Ja zwykle nie pijam
wina - odparem. _ Lecz bez wtpienia jadasz ser - umiechn si
drwico-
Nie odpowiedziaem, jego twarz spowaniaa. Nagle pochyli si naprzd, cign
wargi i dmuchn. wieca zamigotaa i zgasa, pograjc pokj w absolutnej,
nieprzeniknionej ciemnoci.
_ Teraz jestemy tu tylko ty, ja i ciemno - rzek Morgan. - Czy zdoasz to znie?
Czy nadajesz si na mojego ucznia?
To samo dokadnie powiedzia stracharz w piwnicy nawiedzonego domu w Horshaw,
dokd zabra mnie pierwszego dnia terminu. Zrobi to, by sprawdzi, czy jestem
ulepiony z waciwej gliny, by zosta stracha-rzem. Powiedzia to w chwili, gdy
wieca zgasa.
- Id o zakad, e kiedy zszede do piwnicy, siedzia w kcie i wsta w chwili, gdy
si zbliye - podj Morgan. - Nic si nie zmienia. Ty, ja i dwa tuziny innych.
Jakie to przewidywalne. Stary gupiec! Nic dziwnego, e nikt z nim dugo nie
wytrzymuje.
~ Ty zostae trzy lata - powiedziaem mikko w ciemnoci.


210

211

- Ach, zatem nie zapomniae jzyka w Tom? To dobrze. Widz, e opowiada
ci o mnie. do powiedzenia co dobrego?
- Raczej nie.
- To mnie nie dziwi. A czy mwi, czemu zrezygn0. waem z nauki na
stracharza?
Do tej pory moje oczy przywyky do ciemnoci i do-strzegaem zarys jego gowy po
drugiej stronie stou. Mgbym mu powiedzie, i stracharz twierdzi, ze brakowao
mu dyscypliny i nie nadawa si. Lecz zamiast tego postanowiem sam zada par
pyta.
- Czego ode mnie chcesz? I dlaczego drzwi s zamknite?
- eby nie mg znw uciec - wyjani Morgan. -By nie mia wyboru, musia
tu zosta i zobaczy to, co chc ci pokaza. Syszaem, e wietny z ciebie ucze.
Obaj wiemy, e twj mistrz nie jest temu rad. Oto zatem pierwsza lekcja nowego
terminu. Miewae ju do czynienia ze zmarymi, lecz teraz wzbogac twoj wiedz.
I to bardzo.
- Po co miaby to robi? - rzuciem wyzywajco. -Pan Gregory uczy mnie
wszystkiego, co musz wiedzie.
- Wszystko w swoim czasie, Tom - odpar Morgan.
pjajpierw porozmawiajmy o duchach. Co o nich wiesz?
postanowiem mu si nie sprzeciwia. Moe, jeli dam mu si wygada, wypuci mnie
i bd mg wrci do domu stracharza.
_ Wikszo duchw pozostaje uwiziona w pobliu swych koci. Inne w miejscu,
gdzie za ycia cierpiay bd popeniy straszliw zbrodni. Nie mog swobodnie
wdrowa.
- Brawo, Tom. - W glosie Morgana znw zadwiczaa szydercza nuta. - I
zao si, e zapisae to wszystko w notesie, jak przystao na grzecznego ucznia.
Oto jednak co, czego stary gupiec ci nie nauczy. Nie wspomniaby o tym, bo sam
nie lubi o tym myle. Bardzo wane pytanie. Dokd id zmarli po mierci? I nie
chodzi mi o uwizione duchy i widma, lecz innych zmarych. Przewaajc
wikszo. O ludzi takich jak twj ojciec.
Na wzmiank o tacie wyprostowaem si, wbijajc wzrok w Morgana.
- Co wiesz o moim tacie? - spytaem gniewnie. -Skd wiedziae, e umar?
- Wszystko w swoim czasie, Tom. Wszystko w swo-czasie. Dysponuj mocami,
o jakich twojemu mi-


212

213

strzowi si nie nio. Ale nie odpowiedziae na m0j pytanie. Dokd id po mierci
zmarli?
- Koci mwi, e do nieba, pieka, czyca b^ limbo - wyjaniem. - Ja sam
nie jestem tego pewien a pan Gregory nigdy o tym nie wspomina. Ale wierz e dusza
przeywa mier.
Czyciec by miejscem, w ktrym dusze doznaway oczyszczenia, cierpic, pki nie
bd godne przejcia przez bramy raju. Limbo pozostawao bardziej tajemnicze.
Ksia mwili, e trafiaj tam ci, ktrych nie ochrzczono. Pono przeznaczono je dla
dusz, ktre za ycia nie byy naprawd ze, ale nie z wasnej winy nie mogy pj do
nieba.
- A co koci moe wiedzie? - zadrwi Morgan. -To jedyna rzecz, co do ktrej
zgadzamy si ze starym Gregorym. Bo widzisz, Tom, z czterech miejsc, ktre wanie
wymienie, dla kogo takiego jak ja limbo jest najbardziej uyteczne. Jego nazwa
pochodzi z aciskiego limbus, czyli krawd bd skraj. Widzisz, niewane dokd
zmierzaj dusze, wikszo z nich najpierw musi przej przez limbo, lece na
skraju tego wiata, a czci bardzo trudno przychodzi si przez ni przeprawi. Cz
sabszych, zalknionych i drczonych poczuciem winy cofa si, powracajc na
^2 wiat jako duchy i doczajc do tych ju uwi-ionych na ziemi. Nad nimi wanie
najatwiej zapa-0wa- Lecz nawet silni i dobrzy musz si zmaga, Dy przej przez
limbo. Trzeba na to czasu i pki tam moja moc pozwala mi dosign dowolnej,
wybra-nej duszy. Mog j tam zatrzyma. Mog zmusi, by robia, co zechc. Jeli
trzeba, mog sprawi, by cierpiaa.
Martwi przeyli ju swoje ycie. Dobiego koca. Ale my wci yjemy i moemy ich
wykorzysta. Moemy na nich zarobi. Chc dosta to, co jest mi winien Gregory.
Chc jego domu w Chipenden z wielk bibliotek ksiek, kryjcych w sobie tak
wiele wiedzy. I jest co jeszcze. Co jeszcze waniejszego. Co, co mi ukrad. Ma
grimoire, ksig zakl i rytuaw, a ty pomoesz mi j odzyska. W zamian bdziesz
mg kontynuowa nauk u mnie, a ja poka ci rzeczy, o ktrych Gregory'emu
nawet si nie nio. Ofiaruj ci prawdziw moc.
- Nie chc, eby mnie uczy - warknem gniewnie. - Jestem szczliwy tam,
gdzie jestem!
- A czemu sdzisz, e masz jakikolwiek wybr? -Gos Morgana zabrzmia
zimno, zowieszczo. - Chyba ju czas pokaza ci, co potrafi. Dla wasnego bez-


214

215

pieczestwa sied teraz bez najmniejszego ruch^ i suchaj uwanie. Cokolwiek si
stanie, nie prbo; wstawa z krzesa!
W pokoju zapada cisza. Zrobiem, jak kaza - Co^ innego mi pozostao? Drzwi byy
zamknite, a on przewysza mnie wzrostem i si. Mgbym uy ki. ja, ale nie
miaem gwarancji, e mi si uda. Lepiej na razie zgadza si na wszystko. Potem
uciekn i wrc do stracharza.
Z ciemnoci dobieg mnie saby dwik, co midzy szelestem i lekkim tupotem, jak
odgos myszy, biegajcych pod deskami podogi. Ale tej podogi nie zro biono z
desek, lecz z cikich kamiennych pyt. Czu em te, e w pokoju robi si coraz
zimniej. Zazwyczaj zwiastowao to nadejcie czego, nienalecego do te go wiata.
Lecz to zimno byo inne, tak jak wtedy, gdy rozmawialimy w kaplicy.
Nagle w powietrzu, wysoko nad naszymi gowami, zadwicza dzwon, gboki i
ponury, jakby wzywa aobnikw na pogrzeb i tak donony, e zawibrowa st.
Dzwon zabrzmia dziewi razy, za kadym razem ciszej. Tu potem usyszaem trzy
gone stuknicia w blat. Widziaem w mroku Morgana; nie porusza si. Stukanie
znw zabrzmiao, jeszcze goniejsze.
Ciki, mosiny lichtarz wywrci si, przeturla po stole i run na ziemi.
W ciemnym pokoju cisza, ktra zapada, wydawaa si niemal bolesna. Miaem
wraenie, e zaraz pkn JJJJ uszy Wstrzymywaem oddech, syszaem tylko o-niot
w gowie, szybkie bicie serca. Dziwne zimno jeszcze si wzmogo - a potem Morgan
przemwi w ciemnoci.
- Siostro ma, milcz i suchaj uwanie - poleci. Nagle usyszaem kapanie wody
Brzmiao to, jakby
w suficie otwara si dziura, z ktrej deszczwka ciekaa na rodek blatu, dokadnie
tam, gdzie wczeniej staa wieca.
I wtedy usyszaem gos. Zdawa si dobiega z ust Morgana - widziaem zarys jego
gowy i przysigbym, e porusza szczk, lecz gos nalea do dziewczyny.
Dorosy mczyzna w aden sposb nie zdoaby go naladowa.
- Zostaw mnie! Daj mi spocz! - wykrzykn gos.
Dwik kapicej wody sta si goniejszy, usyszaem te saby plusk, jakby na stole
utworzya si kaua.
- Bd posuszna, a pozwol ci spocz! - zawoa Morgan. - To z innym chc
pomwi. Sprowad go


216

217

tutaj i bdziesz moga wrci tam, skd przys2}a-W pokoju jest ze mn chopak.
Widzisz go?
- Tak, widz - odpar gos dziewczyny. - Wan^ kogo straci. Czuj jego
smutek.
- Chopak nazywa si Thomas Ward - podj Mor gan. - Opakuje ojca.
Sprowad do nas dusz jego ojcai
Zimno osabo, woda przestaa kapa. Nie wierzy, em wasnym uszom. Czy Morgan
naprawd arnie-rza przywoa ducha taty? Ogarno mnie oburzenie
- Czy nie cieszysz si, e jeszcze raz bdziesz mg pomwi z ojcem? - spyta
ostro. - Rozmawiaem z nim ju. Mwi, e wszyscy twoi bracia odwiedzili go na
ou mierci, by si poegna. Tylko ty si nie zjawie, nie przybye nawet na
pogrzeb. Czu z tego powodu smutek. Wielki smutek. Teraz bdziecie mogli
wszystko naprawi.
Jego sowa mnie oszoomiy. Skd Morgan mg wiedzie, co si stao? Chyba e
naprawd nawiza kontakt z dusz taty...
- To nie moja wina! - rzuciem poruszony i zy. -Wiadomo nie dotara na czas.
- Teraz bdziesz mg sam mu o tym powiedzie... Znw poczuem chd i
ponad stoem przemwi do
mnie gos. Szczka Morgana znw si poruszaa, lecz J^U mojej zgrozie z jego ust
doby si gos taty. Nie ciaem wtpliwoci, nikt nie zdoaby naladowa ^ogo tak
dokadnie. Zupenie jakby tato siedzia naprzeciwko mnie.
_ Jest ciemno! - zawoa. - Me widz nawet rki przed twarz. Prosz, niech kto
zapali mi wiec. Zapalcie wiec, bym mg zosta zbawiony!
To byo straszne, myle o tacie samotnym i przeraonym w mroku. Prbowaem si
odezwa, pocieszy go, ale Morgan przemwi pierwszy.
- Jak moesz zosta zbawiony? - Jego gos brzmia nisko, potnie, wadczo. -
Jak grzesznik taki jak ty moe ujrze wiato? Grzesznik, ktry zawsze pracowa w
dzie paski?
- Och, przebacz mi! Przebacz mi, Panie! - zawoa tato. - Byem farmerem,
miaem wiele pracy. Harowaem jak wl, ale nigdy nie starczao mi czasu. Miaem
du rodzin, musiaem j utrzyma. Ale zawsze paciem dziesicin, nie
zatrzymaem niczego, co naleao do kocioa. Zawsze wierzyem szczerze i
gboko i nauczyem swych synw odrnia dobro od za. Zrobiem wszystko, co
powinien zrobi ojciec.
- Jeden z twoich synw jest tu ze mn - rzek Mor-San. - Chciaby pomwi z
nim po raz ostatni?


218

219

- Prosz. Prosz. Tak. Daj mi z nim pomwi. Q to Jack ? Za ycia powinienem
by powiedzie mu pQr rzeczy. Rzeczy, ktre mgbym wyjani teraz.
- Nie - odpar Morgan. - Jacka tu nie ma. To tw0j najmodszy syn, Tom.
- Tom! Tom! Jeste tam? To naprawd ty?
- To ja, tato, to ja! - krzyknem. cisno mnie za gardo. Nie mogem znie
myli, e tato musi cierpie w ciemnoci. C takiego zrobi, by na to zasu-y? -
Przykro mi, e nie wrciem na czas do domu. Przykro mi, e nie byo mnie na twoim
pogrzebie. List dotar zbyt pno. Jeli masz co do powiedzenia Jackowi, powiedz
mnie, przeka mu wiadomo. -Pod powiekami zapieky mnie zy.
- Powiedz Jackowi, e przykro mi z powodu farmy, synu. auj, e nie
zostawiem mu jej caej. To mj najstarszy, naleaa mu si z prawa, ale posuchaem
twojej mamy. Powiedz mu, e auj, i zostawiem ci jej pokj.
Po policzkach pyny mi zy. Wstrzsna mn nowina, e mama i tato nie zgadzali
si w sprawie pokoju. Chciaem przyrzec tacie, e wszystko naprawi i oddam go
Jackowi, ale nie mogem, bo musiaem mie na wzgldzie yczenie mamy. Najpierw
musia-
|em pomwi z ni. Sprbowaem jednak pocieszy , it. przynajmniej tyle mogem
zrobi.
_ Nie martw si, tato, wszystko bdzie dobrze. Porozmawiam o tym z Jackiem, nie
wywoam niesnasek w rodzinie. Wierz mi, nie martw si, wszystko bdzie dobrze.
_ porzdny z ciebie chopak, Tom - w gosie taty uSlyszaem wdziczno.
_ porzdny chopak? - przerwa Morgan. - Wrcz przeciwnie, to syn, ktrego oddae
stracharzowi! Siedmiu synw miae i adnego nie ofiarowae kocioowi!
- Och! Tak mi przykro, tak auj! - wykrzykn bolenie tato. - Ale aden z chopcw
nie mia powoania. aden nie chcia zosta ksidzem. Staraem si kademu
znale dobry fach i gdy przyszo do ostatniego, jego mama zayczya sobie, eby
odda go do terminu u stracharza. Byem temu przeciwny i spieralimy si o to
bardziej ni o cokolwiek innego. Ale m kocu ustpiem, bo j kochaem i nie
mogem odmwi jej tego, czego tak pragna. Wybacz mi! Byem slaby i
przedoyem ziemsk mio ponad obowizek mbec Boga!
~ Tak wanie zrobie! - hukn gono Morgan. -takich jak ty nie ma wybaczenia!
Teraz musisz


220

221

cierpie piekielne mki. Czy czujesz pomienie, HCe twoje ciao? Czujesz
narastajce gorco?
- Nie, Panie! Bagam! Bagam! Bl jest nie ^ zniesienia! Prosz, oszczd mnie,
zrobi wszystka Wszystko!
Zerwaem si z miejsca, przepeniony gniewem. T0 Morgan drczy tat, sprawia i
wierzy, e jest w piekle, zadawa mu straszliwy bl. Nie mogem po-zwoli, by to
duej trwao.
- Nie suchaj go, tato! - zawoaem. - Nie ma adnych pomieni. Nie ma blu.
Odejd w pokoju, odejd! Id w stron wiata! Do wiata!
Postawiem cztery szybkie kroki i z caych si zamachnem si lask, celujc w
zakapturzon posta. Trafiem, wymierzajc straszliwy cios. Bez najmniejszego
dwiku Morgan polecia w prawo; usyszaem trzask padajcego krzesa.
Szybko wycignem z kieszeni krzesiwo, hubk i ogarek. Po chwili zapaliem
wiec, uniosem j i rozejrzaem si. Krzeso leao przewrcone na bok, okrywa je
czarny paszcz. Lecz po Morganie nie zosta aden lad! Trciem paszcz lask, by
jednak pusty, tak jak wyglda. Morgan rozpyn si w powietrzu!
j^a stole zauwayem co jeszcze. Drewno byo suche jak ko, nie pozosta nawet
lad wody, ktra zdawaa si cieka i zbiera w kau. Lecz w miejscu, gdzie
wczeniej sta mosiny lichtarz, teraz leaa czarna koperta.
postawiem wiec na skraju blatu i podniosem list- By zapiecztowany, lecz
widniay na nim sowa.
Oo mego nowego ucznia, Toma Warda.
Rozdarem kopert i rozwinem tkwic wewntrz kartk.
C, teraz widziae ju, co potrafi. To, co zrobitem, mog powtrzy. Uwizi tem
twego ojca w limbo i teraz mog do sign, kiedy tytko zechc, i sprawi, e
uwierzy, w co zechc. Bl, ktry mog mu zada, nie ma granic.
Jeli zapragniesz go ocali, bd mi posuszny. Po pierwsze, potrzebuj czego z
domu Gregory'ego. Na stry-cfeu, zamknite w jego biurku, ley drewniane pudeko.
W rodku kryje si grimoire, ksiga potnych zakl i rywalw, oprawna w zielon
skr z wytoczonym na okadce srebrnym pentagramem - trzema koncentrycznymi
krgami z Pirami enn gwiazd. Naley do mnie. Przynie mi j.


222

223

Po drugie, nikomu nie wspominaj o tym, co tu u,,^-te. Po trzecie, musisz pogodzi
si z tym, e jeste teraz moim uczniem i to mnie stuysz przez pi lat od cfc,*
dnia. W przeciwnym razie twj ojciec bdzie cierpia ^ wyrazi zgod, zastukaj trzy
razy w stt. Drzwi s otwarte; niezalenie od decyzji moesz odej wolno. Wybr
na-ley do ciebie.
Morgan G.
Nie mogem znie myli o umczonej duszy taty ale z drugiej strony nie chciaem
zosta uczniem Morgana. Wahaem si, czy zastuka. Uznaem jednak, e dziki
temu zyskam wicej czasu. Morgan uzna, e zgodziem si na jego dania. To
oszczdzi tacie cierpie, podczas gdy ja poprosz o rad stracharza. On bdzie
wiedzia, jak postpi.
Odetchnem gboko i trzykro uderzyem w st. Wstrzymaem oddech, wytajc
such, nikt jednak nie odpowiedzia. W pokoju zalegaa cisza. Sprawdziem drzwi;
otworzyy si. Nie syszaem, kiedy niewidzialna rka odsuna rygiel. Wrciem do
stou, zabraem hubk, krzesiwo, zdmuchnem wieczk i schowaem do kieszeni. A
potem, ciskajc w doni lask, wyszedem z pokoju i otworzyem drzwi frontowe.
0 mao nie upadem ze zdumienia. By jasny dzie! promienie soca odbijay si od
niegu. Od witu mi-nely co najmniej dwie godziny! Miaem wraenie, e pokoju
Morgana spdziem najwyej pitnacie minut, a upyno tyle czasu!
W aden sposb nie umiabym tego wyjani. Stra-charz uprzedzi mnie, e Morgan
to niebezpieczny ezlo\viek, ktry zadaje si z mrokiem, lecz nie mwi, zejest zdolny
do podobnych wyczynw. Morgan by potnym magiem, dysponujcym prawdziw
moc. Zadraem na myl o tym, e znw miabym si z nim spotka. Po paru
chwilach brodziem ju w gbokim niegu ile si w nogach, zmierzajc pod gr, do
domu stracharza.


224

225


Wkrtce ujrzaem przed sob dom. Z komina wznosi si brzowy dym i wiedziaem,
e wewntrz czeka ciepy ogie.
Zastukaem do tylnych drzwi. Mj klucz otwiera wikszo zamkw, nie uyem go
jednak. Nie byo mnie jaki czas, uznaem zatem, e uprzejmie bdzie zaczeka na
zaproszenie. Zapukaem trzy razy, nim drzwi w kocu si otwary i ujrzaem Meg.
Umiechna si i cofna, wpuszczajc mnie do rodka.
- Zejd z tego niegu, Tom! - zawoaa. - Dobrze ci znw widzie.
JU wewntrz zdjem paszcz i kouch, postawiem ask? w kcie i otrzepaem
buty.
_ Usid, usid. - Meg poprowadzia mnie do kominka. - Cay drysz z zimna. Na
razie zrobi ci cieplej zupy, eby si rozgrza. Potem ugotuj porzdny posiek.
Bardziej ni z zimna draem, poruszony tym, co si zdarzyo w domu Morgana.
Stopniowo jednak zaczem si uspokaja. Zrobiem, jak kazaa, i ogrzaem donie
przy kominku; moje buty zaczy parowa.
- Szczcie, e wci masz wszystkie palce! -mrukna Meg.
Umiechnem si.
- Gdzie jest pan Gregory? - spytaem, ciekaw, czy nie wezway go obowizki
stracharza. Miaem nadziej, e tak, bo oznaczaoby to, e odzyska zdrowie.
- Nadal w ku. Potrzebuje jak najwicej odpoczynku.
- Zatem jeszcze nie wydobrza?
- Powoli wracaj mu siy - wyjania Meg. - Ale trzeba czasu, nie mona tego
przyspiesza. Postaraj si nie niepokoi go zbytnio i nie obcia; potrzebuje jak
najwicej snu i odpoczynku.
Podaa mi kubek parujcego rosou. Podzikowa-


226

227

em i zaczem sczy powoli; czuem, jak rozgr2e wam si od rodka.
- Jak tam twj biedny tato? - spytaa nagle, sa<J0 wic si w bujanym fotelu. -
Lepiej z nim?
Zdumiao mnie, e pamitaa i na jej pytanie d0 oczu znw napyny mi zy.
- On umar, Meg - powiedziaem. - By bardzo bardzo chory.
- To smutne, Tom, tak mi przykro. Wiem, jak to jest straci rodzin...
Bl i tsknota za tat cisny mi odek, a wiadomo tego, jak postpi z jego
dusz Morgan, jeszcze wszystko pogarszaa. Tato nie zasuy sobie na takie
traktowanie. Nie mogem pozwoli, by to si powtrzyo. Musiaem co zrobi.
Meg umilka, zapatrzona w pomienie. Po jakim czasie zamkna oczy i zacza
nuci cicho pod nosem. Kiedy skoczyem zup, wstaem i odstawiem kubek na
st.
- Dzikuj, Meg, ros by naprawd pyszny.
Nie odpowiedziaa; wygldaa jakby spaa. Czsto jej si to zdarzao - zasypiaa w
swoim fotelu przy kominku-
Nie wiedziaem, co teraz pocz. Miaem nadziej, e pomwi z mistrzem o
Morganie, ale wyranie nie czu si? Jeszcze do dobrze, by go tym kopota. Nie
chciaerri pogorszy jego stanu. Moe pki pi, zajrz do grimoire'u, sprawdz, czy
jest tam, gdzie mwi Morgan? Moe co w nim pomoe mi zdecydowa, co dalej
zrobi. Jedno byo pewne: choroba mojego mistrza i odejcie Alice sprawiy, e
zostaem sam i sam musiaem pomc tacie. Tylko on si liczy i w jaki sposb
musiaem zakoczy jego cierpienia z rk Morgana. Zaczn od znalezienia grimoire'u.
Stracharz spa na grze. Uznaem, e lepsza okazja si nie nadarzy. Jaka cz mnie
czua si le z myl, e mgbym nie wspomnie o niczym mistrzowi. Lecz bdzie
jeszcze czas na wyjanienia, na razie liczy si tylko tato. Nie mogem znie myli o
tym, e Morgan znw miaby poddawa go torturom.
Kiedy jednak ruszyem do wyjcia, Meg otworzya nagle oczy i pochylia si naprzd,
trcajc pogrzebaczem ogie.
- Szedem tylko do pana Gregory'ego - wyjaniem.
- Nie, Tom, na razie nie chcemy mu przeszkadza
- rzeka. - Posied przy ogniu i ogrzej si po dugim
Marszu na mrozie.
~ Najpierw wezm z gabinetu mj notes - odparem.


228

229

Zamiast do gabinetu poszedem jednak do saloj^ Skoro stracharz wci lea w ku,
Meg nie dost i
alg
jeszcze swojej zioowej herbaty. Chciaem, eby troCn pospaa - wwczas mgbym,
spokojnie poszuka g^ moire'u, a herbata zioowa stanowia najprostsze wyj cie.
Wyjem zatem z kredensu wielki brzowy i nalaem do filianki trzy czwarte cala
mikstury. p0. tern wrciem do kuchni i zaczem grza wod.
- Co to? - spytaa Meg z umiechem, gdy podaem jej naczynie.
- Herbata zioowa, Meg. Wypij j, rozgrzeje ci koci.
Jedynym ostrzeeniem byo nage zniknicie umiechu z jej twarzy. Meg wytrcia mi
z rki filiank, ktra roztrzaskaa si na kawaki na kuchennej pododze. Zerwaa
si na nogi, chwycia mnie za przegub i przycigna do siebie. Prbowaem si
wyrwa, lecz okazaa si zbyt silna. Miaem wraenie, e bez trudu zamaaby mi
rk.
- Kamca! Kamca! - krzykna; jej twarz dzielio od mojej zaledwie kilka cali. -
Miaam nadziej, e okaesz si lepszy, ale nie, jeste taki sam jak John Gregory! Nie
mw, e nie daam ci szansy. Dowiode, e niczym od niego si nie rnisz. Ty take
chciaby
debra mi wspomnienia, chopcze? Ale teraz pami-^ wszystko. Wiem, czym byam i
czym jestem!
pochylajc si jeszcze bliej, gono pocigna nosem.
_ Wiem te, czym ty jeste - rzeka niewiele goniej od szeptu. - Wiem, o czym
mylisz, znam twe najmroczniejsze, tajemne myli, te, ktrych nie zdradziby nawet
wasnej matce.
patrzya mi prosto w oczy. Jej wasne nie wyglda-jy jak dwa punkciki ognia, jak u
Mateczki Malkin, gdy stanlimy wiosn twarz w twarz. Zdaway si jednak rosn.
Bya lami, ciao miaa silniejsze od mojego. A teraz jej umys take zaczyna nade
mn panowa.
- Wiem, czym moesz sta si pewnego dnia, Tomie Wardzie - wyszeptaa. -
Lecz dzie ten to jeszcze daleka przyszo. Jeste tylko chopcem, a ja kryam po
tej ziemi duej, ni mog spamita. Nie prbuj zatem adnych sztuczek Johna
Gregory'ego, bo znam je wszystkie. Co do jednej!
Obrcia mnie do siebie tyem i pucia moj rk, byskawicznie chwytajc za kark.
- Prosz, Meg! Nie chciaem zrobi niczego zego -bagaem. - Pragnem ci
pomc, rozmawiaem o tym z Alice. Ona te chciaa pomc...


230

231

- Teraz atwo ci to mwi. Czy podawanie mi ohydnej mikstury to wanie
pomoc? Nie sd2 Skocz z kamstwami, bo jeszcze pogorszysz spra\ye
- Ale to nie s kamstwa, Meg. Pamitasz? J^ pochodzi z rodziny czarownic,
rozumiaa ci i na prawd aowaa tego, co si dzieje. Zamierzaem p0 rozmawia z
panem Gregorym o tobie i...
- Jasne, chopcze. Do ju mam twoich wymwek - warkna Meg. - Zabieraj
si do piwnicy! Zobaczy, my, jak ci si tam spodoba w ciemnoci, tylko na to
zasuye. Chc, eby wiedzia, przez co przeszam. Bo widzisz, nie cay czas
spaam, cigle si budziam i dugimi godzinami rozmylaam w ciemnoci, zbyt
saba, by si poruszy, podnie z ka, rozpaczliwie prbujc przypomnie sobie
wszystko, co chcielicie z Johnem Gregorym wymaza z mojej pamici. Nadal jednak
mogam myle i czu i wiedziaam, e min dugie, mordercze, samotne miesice,
nim kto si zjawi, by mnie wypuci...
Z pocztku si szarpaem, prbujc stawia opr, ale nic to nie dao: bya zbyt silna.
Wci ciskajc mnie za kark, sprowadzia po schodach, niemal unoszc w
powietrzu. W kocu dotarlimy do elaznej bramy; Meg miaa klucz i po chwili
ruszylimy dalej-
fjie zawracaa sobie gowy wieczk, a cho widz W ciemnoci lepiej ni wikszo
ludzi, po kadym za-jycie robio si coraz mroczniej i z trudem dostrzegaem
otoczenie. Myl o piwnicy mnie przeraaa. prZypomniaem sobie jej siostr, dzik
lami, nadal uwiezion w jamie. Nie chciaem znale si w jej pobliu. Lecz ku mej
uldze po trzecim zakrcie Meg zatrzymaa si przy trzech drzwiach.
Kolejnym kluczem otworzya te po lewej, wepchna mnie do rodka i zamkna
zamek. Potem usyszaem, jak otwiera ssiedni cel i wchodzi do rodka. Nie
zostaa dugo. Wkrtce drzwi trzasny i Meg rozpocza wspinaczk. Po paru
chwilach brzkna zamykana elazna brama, rozlegy si kolejne kroki, coraz
sabsze i w kocu zapada cisza.
Odczekaem par chwil, na wypadek, gdyby z jakiej przyczyny wrcia, i zaczem
grzeba w kieszeniach w poszukiwaniu hubki i krzesiwa. W par sekund pniej
wieczka ju pona i rozejrzaem si po celi. Bya maa, osiem krokw na cztery, w
kcie leaa kupa somy, suca za posanie. ciany zbudowano z kamiennych
blokw, drzwi z solidnego, dbowego drewna, z kwadratowym okienkiem
przegrodzonym czterema pionowymi elaznymi prtami.


232

233

Usiadem na kamiennej posadzce w kcie, by myle sytuacj. Co si stao podczas
mojej nieobecno, ci? Byem pewien, e stracharz siedzi teraz w Q obok, w tej, w
ktrej Meg spdzaa letnie miesice. P0 ^ innego wchodziaby do niej? Ale jak znalaz
si w mocy lamii? Gdy wyruszaem do domu, nie czu si dobrze Moe zapomnia
poda Meg jej herbat i odzyskaa pa. mi? Moe przyprawia czym jego jado i
napoje -najpewniej tym, czym latami utrzymywa j w ryzach
Ale byo w tym co jeszcze - wpyw Alice. Gawdzi la z Meg, opowiadaa o swojej
rodzinie czarownic Czasami szeptay midzy sob. O czym dyskutoway' Gdybym
posucha Alice, zmniejszybym dawk zioo wej herbaty Meg. Nie winiem jej za to,
co zaszo, ale jej obecno w domu stracharza z pewnoci nie pomoga.
Kiedy wrciem, Meg udawaa tylko oszoomienie; od pocztku bawia si ze mn.
Czy naprawd chciaa da mi, jak to nazwaa, szans"? Gdybym nie sprbowa
poda jej herbaty zioowej, czy potraktowaaby mnie inaczej? I wtedy to do mnie
dotaro. Kiedy wrciem do Anglezarke, byem tak pochonity rozmylaniami o
Morganie i tacie, e zupenie nie dostrzegem pchajcych si przed oczy dowodw -
znakw, ktre dopiero teraz ujrzaem wyranie. Meg po raz pierwszy zwrcia si do
mnie Tom, nie Billy. I pamitaa o moim tacie. Czemu wwczas tego nie
zauwayem? Powinienem by zachowa czujno. Pozwoliem, by moje serce
zapanowao nad gow i teraz caemu Hrabstwu grozio niebezpieczestwo.
Wiedma lamia odzyskaa swobod i nie byo stracharza ani jego ucznia, ktry
mgby j powstrzyma. Co si stao, to si nie odstanie, ale w jaki sposb
musiaem wszystko naprawi.
Na szczcie nie wszystko wygldao tak czarno. Meg wywszya mnie, korzystajc
ze swej wiedmiej mocy, wiele o mnie wiedziaa, ale nie zadaa sobie trudu, by mnie
przeszuka. Inaczej znalazaby hubk i wiec, a take klucz - klucz otwierajcy
wikszo niezbyt skomplikowanych zamkw. To ju co. Mogem wydosta si i
otworzy drzwi celi stracharza.
Niestety klucz nie nadawa si do przedostania si przez bram. W przeciwnym razie
stracharz nie trzymaby specjalnego klucza na regale w bibliotece. A teraz miaa go
Meg. Nawet gdybym uwolni nas obu, wci pozostalibymy uwizieni w piwnicy. Na
razie zatem musiaem zrobi jedno. Musiaem pomwi ze stracharzem. Mj mistrz
bdzie wiedzia, co czyni.


234

235

Otworzyem zatem kluczem drzwi mojej celi. Sta raem si nie haasowa, lecz drzwi
si zaciy i moich wysikw, gdy w kocu si otwary to nagle z odgosem
odbijajcym si echem na schodach. Mia. em nadziej, e Meg siedzi na grze, w
kuchni pr2y kominku i niczego nie syszy. Zabraem wiec i na paluszkach
wyszedem na korytarz. Uniosem j d0 kraty w okienku w drzwiach celi mistrza.
Zajrzaem do rodka, niewiele jednak zobaczyem. W kcie stao ko, a na nim
leaa ciemna sylwetka. Czy to by stracharz?
- Panie Gregory! Panie Gregory! - zawoaem przez prty napitym gosem, wci
starajc si zachowywa cicho.
Od strony postaci dobieg mnie niski dwik, poruszya si powoli. Faktycznie jej
gos zabrzmia jak u stracharza. Wanie zamierzaem znw zawoa, gdy usyszaem
nagy dwik z dou. Odwrciem si, wytajc uszy. Przez chwil panowaa cisza, a
potem znowu pojawi si dwik. Co wspinao si po schodach w moj stron.
Szczur? Nie, brzmiao jak co znacznie wikszego. Nagle zatrzymao si. Czybym
si myli? Czy wyobraziem sobie w dwik? Strach potrafi ig1"30 z judzkim
umysem. Jak czsto powtarza stracharz, aley nauczy si rozrnia jaw od snu.
Nie zdajc sobie z tego sprawy, wstrzymywaem oddech- Teraz, gdy wypuciem
powietrze, poruszenie na schodach znw si zaczo. Nie mogem przenika
wzrokiem za rg, tote pozostaway mi wycznie odgosy. Nie brzmiao to jak
pezanie po stopniach, zatem nie moga to by martwa wiedma, ktra zdoaa si
uwolni. Nie syszaem tupotu, czyli to nie duch ani widmo, ani nawet czowiek, z
jakich przyczyn czajcy si na dole. Nigdy wczeniej nie syszaem podobnego
dwiku.
Co poruszao si i zatrzymywao, znw ruszao i zamierao byskawicznie. Co
wspinajcego si na wicej ni dwch nogach! To musiaa by dzika lamia, bo c
innego! Po latach w dole opanowaa j nieposkromiona dza ludzkiej krwi i sza po
mnie!
W panice bez namysu pobiegem z powrotem do celi, zamknem drzwi i szybko
przekrciem klucz w zamku. Zdmuchnem wieczk, by nie przycign-jej
wiato. Ale czy byem bezpieczny w zamknitej celi? Jeli czarownica zdoaa uciec
z dou, musiaa rzgi prty. Potem jednak uwiadomiem sobie, e ^eg moga
wypuci uwizion siostr i przez chwil


236

237

poczuem si lepiej. Nie miaem jednak czasu, by ode. tchn z ulg. Bo widzicie,
przypomniaem sobie co co stracharz mwi o bramie.
- elazo powstrzymaoby wikszo z nich przed tarciem wyej...
Lamia bya najniebezpieczniejsz istot w piwnicy. Gdyby zatem zapragna uciec,
moe nawet elazna krata nie zdoa jej zatrzyma. Wolaem nawet nie my-le o
prtach w drzwiach mojej celi. Pozostawao mi liczy na to, e czarownica wci jest
osabiona po dugim uwizieniu.
Siedziaem bez ruchu, nasuchujc, i staraem si oddycha jak najciszej. Syszaem,
jak si zblia, przemyka po kamieniach i zatrzymuje, coraz bliej i bliej.
Wcisnem si w kt i wstrzymaem oddech.
Co lekko dotkno drzwi. Nastpny kontakt z drewnem by ju mocniejszy,
towarzyszyo mu drapanie, jakby ostre szpony wbijay si w drzwi, prbujc je
chwyci. Jakby co wspinao si do okienka. Wczeniej bez namysu umknem do
wasnej celi, teraz jednak poaowaem, e nie zamknem si w ssiedniej, ze
stracharzem. Moe zdoabym go obudzi i spyta, co dalej robi.
gylo ciemno. Bardzo ciemno. Tak ciemno, e we-^trz celi nie potrafiem okreli,
gdzie kocz si drzwi, a zaczynaj ciany po obydwu stronach. Lecz okienko,
przecite czterema pionowymi prtami, pozostao nieco janiejsze od otoczenia, co
oznaczao, e na schodach musi pali si jakie wiato, rzucajce blask na cian.
W okienku poruszy si jaki ksztat - tylko sylwetka, zobaczyem jednak dosy, by
wiedzie, e musiaa to by rka. Usyszaem jak chwyta prty, lecz odgos nie
przypomina zetknicia ciaa i mini z metalem. Moich uszu dobieg zgrzyt, jakby
pilnika, a nastpnie oguszajcy syk wciekoci i blu. Lamia dotkna elaza i
poczua palcy bl. Tylko sia woli utrzymywaa j w miejscu. Potem przed
okienkiem pojawio si co wielkiego, niczym krg cienia, przesaniajcy jasn tarcz
ksiyca. To musiaa by gowa wiedmy. Patrzya na mnie przez prty. Byo jednak
za ciemno, bym ujrza jej oczy!
Rozleg si kolejny zgrzyt, drzwi zajczay i zazgrzytay. Dygotaem ze strachu.
Wiedziaem, co si dzieje. Lamia prbowaa wygi prty albo wyrwa je 2 okienka.


238

239

Gdybym mia przy sobie lask z jarzbinowego drzewa, dgnbym j przez krat i
moe przepdy Ale nie dysponowaem niczym. Mj srebrny acuch zosta w torbie,
lecz i tak by mi si nie przyda. N;e miaem niczego, czym mgbym si broni.
Drzwi znw zajczay, gdy wzrs napierajcy na nie ciar. Usyszaem, jak
trzeszcz gono i zaczy. naj ustpowa. Wiedma znw sykna i zacza w. szy
gono, chrapliwie. Nie moga si ju doczeka chwili, gdy wtargnie do rodka i
wypije moj krew.
Lecz ku mojej uldze w grze nagle zadwicza metal. Lamia pucia prty i
znikna. Usyszaem echo zbliajcych si krokw, na cianie za prtami
zamigotaa wieca.
- Sio, sio! - zawoaa Meg za drzwiami. Tu potem usyszaem tupot dzikiej lamii,
zbiegajcej po schodach.
wieca zamigotaa, szpiczaste trzewiki podyy w lad za stworem. Zostaem w
miejscu, skulony w kcie. Po jakim czasie kroki znw si zbliyy Usyszaem brzk
stawianego wiadra. W zamku celi szczkn klucz.
W ostatniej chwili, nim Meg otworzya drzwi, ukryem w kieszeni ogarek i
krzesiwo. Teraz ucieszyem si, e nie zamknem si w celi stracharza, bo
zorientowaaby si, e mam klucz.
y[eg staa w drzwiach, unoszc wiec, drug do-ni wezwaa mnie do siebie. Nie
poruszyem si. Za bardzo si baem.
_ Chod tu, chopcze - zachichotaa pod nosem. -Nie martw si, nie ugryz.
Uniosem si na kolana, lecz nogi za bardzo mi si trzsy, bym mg wsta.
- Przyjdziesz do mnie, chopcze? Czy bd musiaa przyj do ciebie? - spytaa
Meg. - To pierwsze jest znacznie atwiejsze i mniej bolesne.
Tym razem groza pomoga mi si podnie. Meg moe i bya udomowiona, ale nadal
pozostawaa lami, zapewne wci aknc krwi. Herbata zioowa sprawiaa, e o
tym zapominaa, teraz jednak wiedziaa dokadnie, czym jest i czego pragnie. Jej
gos wpywa na mnie, dwiczaa w nim moc, pozbawiajca mnie woli i
sprawiajca, e podszedem do otwartych drzwi.
- Masz szczcie, e postanowiam akurat nakarmi Marcie - rzeka,
wskazujc wiadro.
Spojrzaem w d, byo puste. Nie wiem, co w nim Przyniosa, ale na dnie pozostaa
warstewka krwi.


240

241

- O mao nie odoyam tego na pniej, lecz przyp^ mniaam sobie, jak bardzo
bdzie chciaa do ciebie dc, trze. Jeste taki mody. John Gregory nie pociga nawet
w poowie tak mocno - umiechna si lej^ okrutnie, skinieniem gowy wskazujc
ssiedni Cei i potwierdzajc, e stracharz rzeczywicie tam siedzi
- Naprawd mu na tobie zaley - rzekem z despera. cj. - I zawsze zaleao.
Prosz, nie traktuj go tak! On ci kocha, naprawd ci kocha! - powtrzyem. - Zapi-
sal to nawet w jednym ze swoich notesw. Nie miaem tego znale, ale znalazem i
przeczytaem. To prawda.
Pamitaem co do sowa tamten zapis...
- Jak mogem uwizi j w dole, skoro pojem, e kocham j mocniej nili
wasn dusz?
- Mio - prychna Meg. - Co taki czowiek moe wiedzie o mioci?
- Jednak wiedzia, kiedy si poznalicie i kiedy mia ci wtrci do dou, bo tak
nakazywa mu obowizek. Nie mg tego zrobi, Meg! Nie mg, bo za bardzo ci
kocha. Jego postpowanie sprzeciwiao si wszystkiemu, czego go nauczono,
wszystkiemu, w co wierzy, ale ocali ci przed doem. Podawa ci t herbat, bo nie
mia wyboru. D albo herbata. Wybra to, co uzna za najlepsze, bo tak bardzo mu na
tobie zaley
j^eg sykna gniewnie i zajrzaa do wiadra, jakby ^jaa ochot je wyliza.
To byo bardzo dawno temu, a poza tym w zabawny sposb okazuje swoje uczucia
- rzeka. - Moe teraz zrozumie, jak to jest, tkwi tu w zamkniciu przez p roku. Bo
nie ma popiechu: zamierzam bardzo dugo zastanawia si, co z nim zrobi. A co
do ciebie, jeste zwykym chopcem i nie wini ci zanadto. Suchae go, bo tak ci
wyuczy. To cikie ycie. Trudny fach.
_ Wypuciabym ci - podja. - Ale nie mgby std odej, prawda? Tak ci
wychowano, taki jeste. Poszedby po pomoc, chciaby go uratowa. Tutejsi ludzie
nie przepadaj za mn. Moe w przeszoci daam im powody, lecz wikszo
zasuya na swj los. Przybyliby tu ca band, zbyt wielu, bym sobie poradzia.
Nie, gdybym ci wypucia, oznaczaoby to mj koniec. Ale przyrzekam ci jedno, nie
oddam ci siostrze, nie zasugujesz na to!
To rzekszy, gestem polecia mi wrci do rodka, po czym starannie zamkna drzwi.
- Pniej przynios ci co do jedzenia - zapowiedziaa przez kraty. - Moe do tej
pory wymyl, co z tob pocz.


242

243

KAMSTWO I ZDRADA

***
Mino wiele godzin, nim powrcia, i w tym czasie zdoaem obmyli plan.
Suchaem bardzo uwanie i usyszaem pierwsze kroki Meg na schodach. Na
zewntrz powinno zmierzcha; przypuszczaem, e przynosi mi wczesn wieczerz.
Miaem nadziej, e nie ostatni. UsysZa. em, jak otwiera bram, ktra brzkna
gono. Wwczas skupiem si bardzo mocno, liczc czas mijajcy midzy drugim
brzkiem bramy i cichym tupotem szpiczastych trzewikw.
Miaem dwa plany. Drugi by bardzo niebezpieczny, tote miaem nadziej, e
pierwszy si powiedzie.
Dostrzegem blask wiecy za kratami. Meg postawia co przed moj cel, otworzya
drzwi kluczem. To bya taca z dwiema miskami parujcej zupy i dwiema ykami.
- Co wymyliem, Meg - powiedziaem posuszny pierwszemu planowi, ktry
zakada przekonanie jej sowami. - Co, co mogoby uatwi ycie nam obojgu. Moe
pozwolisz mi swobodnie porusza si po domu. Mgbym rozpala ogie i przynosi
wod, naprawd sporo pomc. Co zrobisz, kiedy Shanks dostarczy sprawunki? Jeli
otworzysz drzwi, bdzie wiedzia, ze
gste wolna. Ale jeeli ja to zrobi, nigdy si nie do-inyli- A jeli zjawi si kto ze
spraw dla stracharza, 0igbym wyjani, e nadal choruje. Gdybym to ja otwiera
drzwi, minoby duo czasu, nim ktokolwiek zorientowaby si, e jeste wolna.
Mogaby spokojne przemyle, co zrobi z panem Gregorym.
tyleg umiechna si.
_ We swoj zup, chopcze.
Schyliem si, zabraem misk z tacy i signem po jedn z yek. Kiedy si
wyprostowaem, Meg odprawia mnie gestem i zacza zamyka drzwi.
- Nieza prba, chopcze - rzeka. - Ale ile trzeba by czasu, nim sprbowaby uwolni
swojego mistrza? Zao si, e niewiele!
Zamkna drzwi. Mj pierwszy plan si nie powid. Nie miaem wyboru, musiaem
sprbowa drugiego. Odstawiem misk na podog i wycignem z kieszeni klucz.
Syszaem, jak Meg obraca swj w zamku celi stracharza. Odczekaem, ryzykujc,
wiedziony nik nadziej.
Miaem racj! Wesza prosto do celi mojego mistrza. Domylaem si, e mg by
zbyt saby bd oszoomiony, by wsta i podej do drzwi. Moe nawet sama
Musiaa go karmi. Nie tracc zatem czasu, otworzy-


244

245

em wasne drzwi, popchnem je ostronie i wyS2e dem na zewntrz. Na szczcie
tym razem nie zaci y si i nie haasoway.
Przemylaem wszystko dokadnie, rozwaajc w mylach ryzyko. Mogem pj
wprost do celi stra-charza i sprbowa rozprawi si z Meg. W zwyky,^
okolicznociach razem z mistrzem dalibymy jej rad ale podejrzewaem, e stracharz
jest zbyt saby, by walczy. Nie mielimy te niczego do pomocy, ani laski, ani
acucha.
Postanowiem zatem pobiec na gr, zabra acuch z mojej torby w gabinecie i
sprbowa skrpowa Meg. Liczyem na dwie rzeczy. Po pierwsze, na to, e dzika
lamia nie wespnie si na gr i mnie nie zapie, zanim przejd przez elazn bram.
Po drugie, e Meg nie zamkna bramy za sob. Dlatego wanie tak bardzo si
skupiaem. Brama brzkna i obcasy niemal natychmiast zastukay na stopniach. Nie
miaa czasu jej zamkn, a przynajmniej tak sdziem.
Z pocztku wspinaem si na palcach, stopie za stopniem, cay czas ogldajc si
przez rami: na cel, sprawdzajc, czy Meg nie wychodzi i na rg, czy przypadkiem
nie ciga mnie dzika Marcia. Miaem nadziej, e wci jest ociaa po porannym
posiku, al-
Do e nie podejdzie do celi, pki przebywa tam Meg. yioe baa si siostry? Z ca
pewnoci ucieka na jej rozkaz.
W kocu dotarem do bramy i chwyciem zimne, elazne prty. Czy bya zamknita?
Ku mojej uldze uStpia i otworzyem j, prbujc uczyni to moliwe
najdelikatniej. Lecz stracharz wiedzia, co robi, montujc j na schodach. Rozleg si
brzk, cay dom nad moj gow zawibrowa niczym dzwon.
Meg natychmiast wypada z celi stracharza i popdzia ku mnie schodami, unoszc
rce i wyginajc palce niczym szpony. Na moment zastygem; nie mogem uwierzy,
jak szybko si porusza. Jeszcze par sekund i byoby za pno. Lecz ja take
pobiegem. Pdziem, nie ogldajc si za siebie, na sam gr, potem przez dom do
kuchni, wiadom, e Meg poda tu za mn. Syszaem jej kroki, spodziewaem si
w kadej chwili poczu wbijajce si w skr paznokcie. Nie miaem czasu zaglda
do gabinetu po moj torb - nigdy nie zdybym jej rozpi i wycign srebrnego
acucha. Przy drzwiach chwyciem paszcz, kouch i lask, otworzyem zamek i
wybiegem na mrz.
Miaem racj: zmierzchao, lecz wci pozostao do wiata. Wci ogldaem si
za siebie, nie do-


246

247

strzegem jednak adnych oznak pocigu. Jak naj szybciej zbiegaem w d parowu,
ale nie szo mi nj atwiej - nieg zalegajcy na ziemi zaczyna zama rza, a byo go
cae mnstwo.
Gdy dotarem na d, zatrzymaem si i znw obej. raem. Meg nie wybiega za mn.
Byo okropnie zim. no, z pnocy wia silny wiatr. Nacignem zatem kouch i
narzuciem paszcz. Potem przystanem, by si namyle; mj oddech parowa w
mronym powietrzu.
Czuem si jak tchrz, zostawiajc stracharza na asce Meg. Musiaem to jako
naprawi, w jaki sposb musiaem uwolni mistrza z jej szponw. Ale
potrzebowaem pomocy. Lecz pomoc bya niedaleko: w Adlington mieszka i
pracowa brat stracharza, An-drew, ktry ju raz wspomg mnie w Priestown. By
lusarzem, sam wyku klucz do srebrnej bramy, za ktr uwiziony by Mr. W
porwnaniu z tym zrobienie klucza do elaznej bramy w piwnicy stracharza
powinno okaza si atwizn. A tego wanie potrzebowaem.
Zamierzaem zakra si z powrotem do zimowego domu, przedosta przez bram i
wypuci stracharza z celi. atwo powiedzie. W kocu w piwnicy czaia gj dzika
lamia, nie mwic ju o Meg.
Starajc si nie myle o czekajcych mnie trudnociach, maszerowaem w niegu w
stron Adlington. rjay czas szedem w d, ale wiedziaem, e wkrtce bd musia
wrci.


248

249

W NIEGU


B
rukowane ulice wioski Adlington pokrywao ponad sze cali niegu. Zapada
zmierzch i rozradowane dzieci uganiay si wok, miejc si, wrzeszczc i
krzyczc, lizgajc i obrzucajc niekami. Inni ludzie mniej si cieszyli. Mino
mnie par kobiet opatulonych w szale - dreptay nerwowo po zanieonym chodniku
ze spuszczonymi gowami, obserwujc wasne stopy. ciskay w doniach puste
kosze i kieroway si w stron zauku Babiloskiego na ostatnie zakupy. Ruszyem
za nimi i dotarem do warsztatu Andrew.
gdy uniosem rygiel i pchniciem otworzyem jrZwi- zadwicza dzwonek. Sklep by
pusty, usy--zaem jednak, jak kto porusza si na zapleczu. Zastukay szpiczaste
trzewiki i ku memu zdumieniu do lady podesza Alice. Jej twarz rozjania szeroki
umiech.
_ Dobrze ci widzie, Tom! Zastanawiaam si, jak szybko mnie znajdziesz...
- Co ty tu robisz? - spytaem ze zdumieniem.
_ Pracuj dla Andrew, rzecz jasna. Da mi prac i dach nad gow - odpara z
umiechem. - Dogldam sklepu, by mg wicej czasu spdza w warsztacie. Gotuj
te i sprztam. Andrew to porzdny czek.
Przez moment milczaem. Alice musiaa odczyta wyraz mojej twarzy, bo umiech
znikn z jej ust. Spojrzaa na mnie z trosk.
- Twj tato... - zacza.
- Kiedy tam dotarem, ju nie y. Spniem si, Alice.
Nie mogem powiedzie nic wicej, bo zawid mnie gos, gardo cisno si
gwatownie. W mgnieniu oka Alice signa ku mnie i pooya mi do na ramieniu.
- Och, Tom, tak mi przykro - rzeka. - Chod na zaplecze, ogrzej si przy ogniu.


250

251

Salon Andrew okaza si bardzo przytulny Sta}a tam maa sofa, wygodne fotele, a na
kominku pony wgle.
- Lubi porzdny ogie - rzeka radonie Alice Andrew oszczdza go bardziej
ni ja, ale cigle pracu. je i wrci dopiero po zmroku. Kiedy kota nie ma...
Postawiem lask w kcie i opadem na sof, stojc naprzeciw paleniska. Zamiast
usi obok mnie, Alice uklka przy ogniu na dywaniku, zwrcona do mnie lewym
profilem.
- Czemu odesza od Hurstw? - spytaem.
- Musiaam - skrzywia si mocno. - Morgan nie dawa mi spokoju. Chcia,
ebym mu jako pomoga, ale nie mwi jak. Jest peen pretensji, ma jaki plan; chce
si zemci na starym Gregorym.
Zdawao mi si, e wiem, o co chodzi, ale wolaem jej nie mwi. Obiecaem
Morganowi, e nie wspomn nikomu o jego planach. By nekromant, duchy
szpiegoway dla niego, nie mogem ryzykowa. Nie mogem powiedzie Alice; baem
si, e dowiedziaby si o tym i znw torturowa tat.
- Nie dawa mi spokoju - podja Alice. - Dlatego odeszam. Nie mogam ani
chwili duej znie jego widoku, pomylaam zatem o Andrew. Ale dosc
0
mnie, Tom. Przykro mi z powodu twojego taty. chciaby o tym porozmawia?
_ Byo ciko, Alice; spniem si nawet na jego pogrzeb. A mama odesza gdzie i
nikt nie wie, gdzie jest. Moga wrci do swojej ojczyzny, a wtedy nigdy ju jej nie
zobacz. Czuj si taki samotny...
_ Przez wikszo mojego ycia byam samotna, Tom. Wiem, jakie to uczucie. Ale
mamy przecie siebie, prawda? - Uja mnie za rk. - Zawsze bdziemy razem,
nawet stary Gregory tego nie zmieni.
- W tej chwili stracharz nic nie moe zrobi - rzekem. - Kiedy wrciem, Meg
pocigaa za sznurki. Teraz to on siedzi w zamkniciu. Chc prosi Andrew, by zrobi
mi klucz, ebym mg uwolni mistrza. Potrzebuj twojej pomocy. Ty i Andrew
jestecie jedynymi ludmi, do ktrych mog si zwrci.
- Wedug mnie dosta w kocu to, co mu si naleao. - Alice cofna rk, jej
wargi wygiy si w lekkim umiechu. - Poczstowaa go jego wasnym
lekarstwem.
- Nie mog go tam zostawi - rzekem. - A co 1 drug lami? T dzik? Siostr
Meg? Nie siedzi ju w dole, swobodnie biega po schodach za bram. A gdyby
wydostaa si z domu? Mogaby przyj tu,


252

253


TAJEMNICA STAREOO MISTRZA

W NIEGU


do wioski, wtedy za nikt nie byby bezpieczny a mieszka tu mnstwo dzieci.
- Ale co z Meg? - odparowaa Alice. - To nie takje proste, prawda? Nie
zasuguje, eby trafi do dolu nie zasuguje na to, by spdzi reszt ycia, sC2^
zioow herbat. Tak czy inaczej, to musi si skon-czy.
- Czyli mi nie pomoesz?
- Tego nie powiedziaam, Tom. Po prostu trzeba przemyle kady krok, to
wszystko.
Niedugo po zmroku wrci Andrew; czekaem na niego w sklepie.
- O co chodzi, Tom? - spyta, otrzepujc buty ze niegu i zacierajc zmarznite
donie, by przywrci krenie krwi. - Czego znw chce ten mj brat?
Andrew zawsze wyglda jak dobrze ubrany strach na wrble, wysoki i chudy. By
jednak miym, spokojnym czowiekiem i wietnym rzemielnikiem.
- Ponownie ma kopoty - odparem. - Chciabym, eby zrobi klucz, bym mg
go od nich uwolni. To bardzo pilne.
- Klucz? Klucz do czego?
^ po bramy na schodach w piwnicy. Meg uwizia go na dole.
Andrew pokrci gow i zacmoka.
Nie mog powiedzie, e mnie to zdziwio. Co asego musiao si wydarzy.
Zdumiewajce, e trwao tak dugo. Zawsze sdziem, e Meg w kocu go zaatwi;
za bardzo mu na niej zaley i zawsze zaleao. Musia przesta si pilnowa.
_ Czyli pomoesz?
- Oczywicie, e tak, to w kocu mj brat. Ale prawie cay dzie przebywaem
na mrozie. Niewiele zdziaam, jeli nie ogrzej si i nie zjem czego ciepego. Przy
posiku moesz opowiedzie mi o wszystkim.
Nie kosztowaem dotd potraw Alice, prcz krlikw pieczonych w arze ogniska,
lecz sdzc z apetycznego zapachu gulaszu, czekaa mnie prawdziwa uczta.
Nie zawiodem si.
- To pyszne, Alice - rzekem, zajadajc z apetytem. Alice umiechna si.
- 0 tak, lepsze ni tamta breja, ktr karmie "inie w Anglezarke.
Rozemielimy si, po czym jedlimy w milczeniu, Pki po posiku nie pozosta
nawet lad. To Andrew Przemwi pierwszy.


254

255

- Nie mam klucza do tej bramy - rzek. - Zarn^ i klucz wyku lusarz z Blackrod
ponad czterdzi^ lat temu. Ju nie yje, lecz syn jako mistrz naszeg0 fachu, mamy
wic do czynienia z bardzo skompli({0, wanym mechanizmem. Musiabym wej do
domu i obejrze go. Najatwiej byoby, gdybym sprbowa otworzy zamek i ci
przepuci.
- Moglibymy pj jeszcze dzisiaj? - spytaem.
- Im wczeniej, tym lepiej - rzek. - Ale chciabym wiedzie, z czym dokadnie
mamy do czynienia. Jak sdzisz, gdzie najpewniej bdzie Meg?
- Zwykle sypia w bujanym fotelu przy ogniu w kuchni. Ale nawet jeli
bezpiecznie przejdziemy obok niej i przedostaniemy si przez bram, pozostaje
jeszcze jeden problem.
Opowiedziaem mu o dzikiej lamii, krcej swobodnie w piwnicy. Cay czas krci
gow, jakby nie mg uwierzy w powag sytuacji.
- Jak si z ni rozprawimy? Uyjemy srebrnego acucha?
- Nie mam go - przyznaem. - Jest w mojej torbie, a torba pewnie wci ley w
gabinecie stracharza. Mam jednak lask, mistrz zrobi j z jarzbinowego drzewa.
Jeli mi si poszczci, odpdzi lami.
Andrew pokrci gow, nie sprawia wraenia uszczliwionego.
, To mizerny plan, Tom, stanowczo zbyt niebezpieczny Nie mog otworzy zamka,
gdy ty bdziesz walczy z dwiema czarownicami. Istnieje jednak inny sposb - doda.
- Moglibymy cign z wioski par tuzinw mczyzn. Poszliby z nami i raz na
zawsze rozprawili si z Meg.
_ Nie - ucia stanowczo Alice. - To nie jest wyjcie. To zbyt okrutne.
Wiedziaem, e wspomina dzie, gdy tum z Chi-penden zaatakowa dom, w ktrym
mieszkaa ze sw ciotk, Kocist Lizzie. Alice i jej ciotka wywszyy ich i zdyy
uciec na czas, ale dom spon i straciy cay dobytek.
- Pan Gregory z pewnoci by sobie tego nie yczy - dodaem.
- To prawda - przyzna Andrew. - John nigdy by mi nie wybaczy. No dobrze,
czyli wracamy do pierwszego planu.
- Jest jeszcze co, o czym nie pomylae - wtrcia Alice. - Wiedma taka jak
Meg nie zdoa wywszy eie z daleka, Tom. To nie dziaa na sidmego syna
5'dmego syna. Najpewniej mnie te nie wyczuje - je-


256

257

li oczywicie zdecyduj si pj z tob. Ale And>e to inna sprawa. Gdy si zbliy
do domu, wywszy g0 i bdzie gotowa.
- Jeeli bdzie spaa, moe nam si uda - rze kem, lecz nie brzmiao to
przekonujco.
- Nawet gdyby spaa, to zbyt niebezpieczne - upiera. a si Alice. - Powinnimy
pj we dwjk, tylko ty i ja Tom. Moe znajdziemy klucz i nie bdziemy musieli
majstrowa przy zamku. Gdzie trzyma go stracharz?
- Zazwyczaj na najwyszej pce regau, ale Meg moe go mie przy sobie.
- Jeli go tam nie bdzie, zabierzemy z gabinetu twoj torb i skrpujemy Meg
srebrnym acuchem, a potem odbierzemy klucz. Tak czy inaczej, nie bdziemy ci
potrzebowali, Andrew. Poradzimy sobie sami z Tomem.
Andrew umiechn si.
- To by mi pasowao - przyzna. - Wol nie zblia si do tego domu i piwnicy,
ale nie mog pozwoli wam pj bez pomocy. Moe zatem dam wam troch czasu i
zaczn dziaa pniej? Jeli w cigu p godziny nie wyjdziecie za prg, wrc do
Adlington i cign tuzin rosych chopakw z wioski. John bdzie musia si z tym
pogodzi.
ggoda - rzekem. - Ale im duej si zastanawiam, tym bardziej si obawiam
powrotu tylnymi ^wiami. Jak mwiem, nocami Meg sypia w kuchni, # fotelu przy
oknie. Z pewnoci nas usyszy, a musielibymy przej obok niej, eby dosta si
do gabinetu Drzwi frontowe byyby lepsze, lecz nadal pozostaje spore ryzyko. Nie,
istnieje znacznie lepszy sposb. Moglibymy przedosta si przez jedno z okien
sypialni na tyach. Najlepiej przez to na pitrze, dokadnie pod strychem. W tym
miejscu skalna ciana jest najbliej parapetu. Zatrzaski okien w sypialniach s
pordzewiae i poamane, chyba zdoam sign, podnie je i wej do rodka.
- To obd! - zaprotestowa Andrew. - Byem w tej sypialni i widziaem
odlego midzy ska i parapetem. Jest za dua. Poza tym, jeli martwisz si
dwikiem klucza przekrcanego w zamku tylnych drzwi, wyobra sobie, ile haasu
narobi otwarcie okna si.
Alice umiechna si szeroko, jakbym powiedzia co bardzo gupiego. Wkrtce
jednak przegnaem z jej twarzy umiech.
- Meg nas nie usyszy, jeli w chwili, gdy otworz kno, kto zacznie stuka
gono do tylnych drzwi -Pkem.


258

259

Widziaem, jak Andrew otwiera usta, gdy powojj dotaro do niego znaczenie moich
sw.
- Nie - rzek. - Nie mylisz chyba...
- Czemu nie, Andrew? - spytaem. - Ostatecznie jeste bratem pana Gregory'ego.
Masz do powodw by go odwiedzi.
- O tak, i mog trafi do piwnicy, uwiziony jak on
- Nie przypuszczam. Podejrzewam, e Meg w ogle nie otworzy. Nie chce, by
ktokolwiek z wioski wie-dzia, e jest wolna, bo wwczas z pewnoci zjawiby si
tum. Mgby zapuka do drzwi cztery czy pi razy, a potem odej. To da mi do
czasu, by wej przez okno.
- To mogoby si uda - mrukna Alice. Andrew odepchn talerz. Dugi czas
milcza.
- Jeszcze jedno nie daje mi spokoju - rzek w kocu. - Odlego pomidzy
ska i parapetem. Nie wydaje mi si, eby da sobie rad. W dodatku bdzie lisko.
- Warto sprbowa - rzekem. - Ale jeli nie dam rady, moemy wrci pniej i
zaryzykowa wejcie przez tylne drzwi.
- Moe moglibycie uy deski? - podsun Andrew. - Mam na tyach
warsztatu tak, ktra akura
5i nada. Alice przycinie j do skay, a ty przeczo-gasz si pod okno. Nie bdzie to
atwe, ale mam te piay om, ktry powinien da rad zatrzaskom.
_ Czyli warto sprbowa - staraem si robi dobr mjn do zej gry.
Zgodzilimy si, Alice take wygldaa na skonn do pomocy. Andrew przynis
desk z podwrza, gdy jednak otworzylimy drzwi frontowe, odkrylimy, e na
dworze szaleje nieyca. Nasz gospodarz pokrci gow.
- Wyjcie teraz byoby szalestwem - orzek. - Taka zamie jest godna samego
Golgotha. Zaspy na moczarach to niebezpieczna rzecz, mona zabdzi midzy
nimi i zamarzn. Nie, lepiej zaczeka do jutra rana. Nie martw si - doda, klepic
mnie w rami -mj brat zawsze jako daje sobie rad, sam zreszt o tym wiesz. W
przeciwnym razie nie przeyby tak dugo w swoim fachu.
***
Nad sklepem mieciy si tylko dwie sypialnie - jed-n zajmowa Andrew, drug
Alice. Pooyem si zatem na sofie w salonie, opatulony w koc. Ogie wkrtce
zgas i w pokoju najpierw zrobio si chod-


260

261

no, potem bardzo zimno. Sam nie wiem, ile razy 0oil dziem si tej nocy, bo szybko
straciem rachub. ga ostatnim razem zza zason przewiecao pierwsze wiato dnia,
postanowiem zatem wsta.
Ziewnem, przecignem si i przeszedem tam i z powrotem, by rozrusza
zesztywniae stawy. I dy usyszaem haas od frontu; brzmiao to, jakby kto zastuka
trzykrotnie do okna sklepu.
Kiedy tam wszedem, w rodku byo jasno jak w dzie: to wiato odbijao si od
niegu. Po nocnej nieycy pozostay zaspy sigajce parapetu, a na oknie oparta o
szyb czekaa czarna koperta. Ustawiono j tak, bym natychmiast zobaczy, co na
niej napisano. Zaadresowano j do mnie! Musiaa pochodzi od Morgana.
Jaka cz mnie chciaa j tam zostawi. Potem jednak uwiadomiem sobie, e
wkrtce na ulicach pojawi si ludzie. Kady z nich mgby tu podej i zobaczy list.
Mgby te go podnie i przeczyta, a nie chciaem, aby obcy poznali moje sprawy.
Wiatr nanis tyle niegu pod drzwi od frontu, e nie mogem ich otworzy. Musiaem
uy tylnego wejcia, przej przez podwrze i bram. Dopiero gdy szykowaem si
do przeprawy przez zasp, uwiadomiem sobie co bardzo dziwnego. Nie
widziaem przed sob ladw stp, jedynie stert niegu o nienaruszonej
powierzchni. W jaki sposb list trafi na okno?
Zabraem go, wybijajc przy okazji gbok wyrw - niegu. Wrciem na tyy,
wszedem do kuchni, rozdarem kopert i wycignem list.
Bd pod kociotem witego Jerzego na zachd od wioski. Jeii chcesz tego, co
najlepsze dla twego taty i dawnego mistrza, nie ka mi czeka. Nie zmuszaj mnie,
ebym przyszed do ciebie; to ci si nie spodoba.
Morgan G.
Przy poprzednim licie nie zwrciem uwagi na podpis, ale teraz przyku mj wzrok.
Czyby zmieni nazwisko? Jego inicja to przecie H., czyli Hurst.
Zdziwiony, zoyem list i wepchnem go do kieszeni. Zastanawiaem si, czy nie
obudzi Alice i nie pokaza jej wiadomoci. Moe powinienem zabra dziewczyn ze
sob? Ale Morgan by ostatni osob, jak miaa ochot oglda. Wyjania ju,
dlaczego opucia farm przy moczarach: nie moga duej wytrzyma jego
obecnoci. Wiedziaem te, e tak naprawd nie mgbym jej powiedzie: baem si
Mor-


262

263

gana i tego, co zrobiby mojemu tacie. Szczerze wic, baem si te, co mgby zrobi
mnie. Dysp0ll^ wa wielk moc i by naprawd niebezpieczny, ^ nalea do ludzi, z
ktrymi warto zadziera. NarzUcj em zatem paszcz, zabraem lask i wyszedem, ma
szerujc wprost w stron kocioa.
By bardzo stary, niemal niewidoczny za szpalerem olbrzymich cisw. Na niektrych
nagrobkach widnia-y daty sprzed stuleci. Zobaczyem Morgana ju z da-leka, czarn
sylwetk na tle szarego nieba. Wspiera si na kiju, kaptur chroni mu twarz przed
mrozem Wybra najnowsz cz cmentarza, gdzie spoczywali niedawno zmarli.
Z pocztku jakby mnie nie dostrzega. Pochyla gow nad jednym z grobw. Z
zamknitymi oczami wyglda, jakby si modli. Spojrzaem w d, zaskoczony. Po
wczorajszej wichurze cmentarz pokrywaa gruba warstwa niegu, lecz na tym grobie
nie zauwayem ani ladu, jedynie prostokt mokrej ziemi, zupenie jakby dopiero
co go wykopano. Rozejrzaem si, nie zauwayem jednak ani ladu opaty czy
innego narzdzia, ktrym mona by odgarn nieg.
- Przeczytaj napis na nagrobku - poleci Morgan, po raz pierwszy patrzc na mnie.
gr0biem, jak kaza. W tym samym grobie pogrzebano cztery ciaa, uoone jedno na
drugim, zgodnie ze zwyczaJem PanuJ3cym w Hrabstwie. Dziki temu oszczdzao si
miejsca na cmentarzach i sprawiao, ze krewni pozostawali razem po mierci. Trzy
ciaa naleay do dzieci, ktre zmary ponad pidziesit ]at wczeniej, w wieku
dwch, jednego i trzech lat. gatka umara niedawno. Nazywaa si Emily Burns. Bya
to kobieta, z ktr kiedy zwiza si stracharz. Kobieta, ktr odebra jednemu z
wasnych braci, ojcu Gregory' emu.
_ Cikie miaa ycie - rzek Morgan. - Wiksz cz z niego spdzia w Blackrod.
Gdy jednak poja, e umiera, przybya tu pomieszka z siostr. Utrata trjki dzieci
zamaa jej serce i mimo upywu lat nigdy nie dosza do siebie. Czterech synw
przeyo, dwaj pracuj w Horwich i maj wasne rodziny. Najstarszy opuci
Hrabstwo dziesi lat temu, wicej o nim nie syszaem. Ja byem sidmy i ostatni...
Potrzebowaem kilku chwil, nim wszystkie elementy ukadanki trafiy na miejsce.
Przypomniaem sobie, co mwi do niego stracharz w sypialni Hurstw.
- Obchodzie mnie i ty, i twoja matka. Dobrze Wiesz, ze kiedy j kochaem...


264

265

Przypomniaem sobie take podpis Morgana i cja G.
- Tak - rzek. - Wkrtce po moim urodzeniu 0jcj po raz ostatni opuci dom
rodzinny. Nigdy nie pol bi mojej matki. Nie przekaza nam swojego nazwj ska. Ale
i tak je przyjem.
Patrzyem na niego oszoomiony.
- Tak - rzek z ponurym umiechem. - Emily Burns bya moj prawdziw matk.
Jestem synem Johna Gregory'ego.
***
Morgan mwi dalej, zapatrzony w dal.
- Opuci nas, porzuci swoje dzieci. Nie tak powinien postpi ojciec,
prawda?
Chciaem broni stracharza, ale nie wiedziaem, co rzec. Milczaem zatem.
- Ale musz przyzna, e paci na nasze utrzymanie - cign Morgan. - Jaki
czas sobie radzilimy, potem jednak matka si zaamaa i nie moga si pozbiera.
Kade z nas trafio do innej rodziny. Ja wycignem najkrtsz somk i
przeniosem si do Hurstw. Gdy jednak miaem siedemnacie lat, przyszed po
mnie ojciec i przyj na czeladnika.
przez jaki czas byem najszczliwszym z ludzi, fak bardzo pragnem mie ojca i
teraz w kocu miaem rozpaczliwie zatem staraem si go zadowoli, naprawd
prbowaem. Ale nie mogem zapomnie, co zrobi mojej matce, i stopniowo
zaczem widzie go takim, jakim naprawd jest. Po trzech latach zaczyna si
powtarza. Wiedziaem ju wszystko, co on i jeszcze wicej. Wiedziaem, e mog
by od niego lepszy i silniejszy. Jestem sidmym synem sidmego syna sidmego
syna. Po trzykro siedem.
W jego gosie usyszaem nut arogancji, ktra mnie zirytowaa.
- To dlatego nie zapisae swojego nazwiska na cianie sypialni w Chipenden,
jak pozostali uczniowie? - wypaliem. - Bo uwaasz si za lepszego od nas
wszystkich? Lepszego od stracharza?
Morgan umiechn si wyniole.
- Nie przecz. Dlatego odszedem, by poda wasn ciek. W wikszoci
sam si uczyem i wci to robi. Potrafi czyni rzeczy, o ktrych staremu gupcowi
nawet si nie nio. Rzeczy, ktrych boi si sprbowa. Pomyl tylko! Podobna
wiedza i moc - i wiadomo, e twj ojciec spoczywa w pokoju. To wanie C1
proponuj w zamian za odrobin pomocy...


266

267

Opowie Morgana wstrzsna mn. Jeli m^y prawd, jego historia ukazywaa
stracharza w bard2o zym wietle. Wiedziaem ju, e opuci Emily Burns, bo
pokocha Meg. Teraz jednak odkryem, 2e by ojcem, ktry mia z ni siedmiu synw
i porzuci ich wszystkich. Czuem ogromny bl i zawd. Wci mylaem o moim
tacie. On zosta z rodzin i cae y. cie ciko pracowa. A teraz Morgan mg do woli
zadawa mu bl. Byem poruszony i zy. Cmentarz nagle zakoysa si i o mao nie
upadem.
- I co, mj mody uczniu, przyniose mi go? Moja twarz musiaa wyglda
wyjtkowo gupio.
- Grimoire, rzecz jasna. Prosiem, eby mi go przynis. Mam nadziej, e
posuchae, inaczej twj biedny ojciec bdzie naprawd cierpia.
- Nie zdoaem go zdoby. Pan Gregory ma oczy z tyu gowy - rzekem,
wbijajc wzrok w ziemi.
Z ca pewnoci nie zamierzaem mwi Morganowi, e mj mistrz znalaz si na
asce Meg. Dowiedziawszy si, e stracharza nie ma, mgby sam pj po grimoire.
Owszem, mj mistrz mia swoje mroczne sekrety, ale nadal pozostawaem jego
uczniem i g szanowaem. Potrzebowaem wicej czasu. Czasu, by ocali stracharza i
opowiedzie mu o Morganie. Ra' zem pokonalimy rzucacza, z pewnoci razem
powstrzymamy nekromant.
_ potrzebuj wicej czasu - rzekem. - Mog to zrobi, ale musz zaczeka na
sposobno.
Nie zwlekaj zbyt dugo. Przynie mi ksik w przyszy wtorek, po zachodzie
soca. Pamitasz kaplic na cmentarzu?
przytaknem.
- Tam wanie bd czeka.
- Nie wiem, czy uda mi si tak szybko... -Znajd jaki sposb... - warkn. - I
zrb to
tak, by Gregory nie zorientowa si, e ksiga znikna.
- Co z ni zrobisz? - spytaem.
- C, Tomie, przekonasz si, kiedy j przyniesiesz, prawda? Nie zawied mnie!
Jeli zaczniesz si waha, pomyl o swym nieszczsnym ojcu i o tym, jak mgby
cierpie.
Wiedziaem, e Morgan potrafi by okrutny. Widziaem, jak doprowadzi do ez
nieszczsnego pana Hursta. Syszaem histori Alice o tym, jak zawlk starca do
sypialni i zamkn go w rodku. Jeli tylko Mzie mg skrzywdzi mego ojca, z
pewnoci to Zrobi. Nie wtpiem w to ani przez chwil.


268

269

I wtedy, gdy tak staem drcy, usyszaem w gj^ wie raz jeszcze udrczony gos ojca.
Wok mnie wietrze zadrao i poruszyo si.
- Prosz synu, bagam, zrb, co kae. Inaczej bd cierpia mki przez ca
wieczno. Prosz synu, pr. nie mu to.
Gos umilk. Morgan umiechn si ponuro.
- Syszae, co mia do powiedzenia twj ojciec. Lepiej bd posusznym
synem.
To rzekszy, odwrci si na picie i wyszed z cmentarza.
Wiedziaem, e kradzie grimoire'u dla Morgana to zy pomys. Jednak
odprowadzajc go wzrokiem, pojem, e nie mam wyboru. W jaki sposb bd
musia zdoby ksig, gdy bdziemy ratowali stracharza.

K
iedy wrciem do domu Andrew, Alice krcia si ju w kuchni i szykowaa
niadanie. Smaya jajka na szynce; pachniay cudownie.
- Wczenie dzi wyszede, Tom - zauwaya.
- Wszystko mnie bolao po nocy na kanapie - skamaem. - Musiaem
rozprostowa koci.
- Po niadaniu poczujesz si znacznie lepiej.
- Nie mog, Alice. Przed walk z mrokiem musz Poci.
- Nie wierz, by par ksw mogo ci zaszkodzi! -^Protestowaa.


270

271

Nawet si nie spieraem. Pewne rzeczy, ktro
trij
opowiadaa o czarownicach, przyjmowaem ze szczyp t wtpliwoci. Inne, ktre
stracharz uwaa za wjc t prawd, wywoyway u niej pogardliwy umiech
Umilkem zatem, patrzc, jak jedz z Andrew i prze ykaj napywajc do ust link.
Po niadaniu ruszylimy wprost do domu stracha-rza. Nie mino jeszcze poudnie,
lecz na dworze robio si ciemno, niebo zasnuy czarne chmury. Wygld o na to, e
nadciga nieyca.
Zostawilimy Andrew u stp parowu - mia zaczeka dziesi minut, abymy wspili
si na moczary ponad domem. Potem zastuka kilka razy do drzwi i odejdzie,
wypatrujc z daleka, a pojawimy si z tarcz.
- Powodzenia. I nie kacie mi czeka zbyt dugo! -rzuci. - Bo zamarzn na ko!
Pomachaem mu na poegnanie, po czym dwigajc desk i kij, a take niewielki om
w kieszeni kurtki, ruszyem na gr. Gdy tak maszerowalimy, ja pierwszy, Alice tu
za mn, zamarzajcy nieg coraz goniej chrzci nam pod stopami. Zaczem si
obawia zejcia do domu: skay bd liskie i niebezpieczne.
Wkrtce znalelimy si na ciece wiodcej w gaj> parowu. Po jakim czasie
cieka zamienia si
272
^ skalna pk. Po lewej mielimy ska, po prawej przepa.
Uwaga na nogi, Alice - ostrzegem. - Jeden fa-gZywy krok, a trzeba nas bdzie
zeskrobywa z kamieni szpadlem.
W par chwil pniej ujrzelimy dom i zatrzymalimy si- Zgodnie z umow
mielimy zaczeka na nadejcie Andrew od frontu.
Mino pi minut, nim usyszelimy kroki na zamarznitym niegu. Bardzo
niespokojny Andrew okra budynek, zmierzajc do tylnych drzwi. Wstaem
szybko i nie wypuszczajc z rk deski, ruszyem w stron domu. Gdy dotarlimy
naprzeciw tylnego okna, uklkem, prbujc ustawi desk. Ju za pierwszym razem
zdoaem oprze drugi koniec o parapet. Martwi mnie jednak fakt, e skalna pka nie
bya zbyt szeroka; baem si, e gdy zaczn si przeprawia, deska zelinie si z
miejsca, a ja run na podwrze. Wszystko zaleao od Alice. Musiaa j mocno
przytrzyma.
- Postaw tu nog - wyszeptaem, wskazujc bliszy taniec deski.
Alice zrobia, jak kazaem, miaem nadziej, e to Pomoe. Wrczyem jej lask i
uklkem na desce, po
273
czym zaczem czoga si ponad przepaci. Odle. go nie bya znaczna, ale bardzo
si denerwowa]ern i z pocztku czonki odmwiy mi posuszestwa, p^ sob, daleko
w dole widziaem onieone kamienie podwrka. W kocu ruszyem dalej, prbujc
nie Pa. trze w przepa, i po chwili klczaem ju przy oknie. Wycignem z
kieszeni om i wcisnem p^ doln futryn. Dokadnie w tym momencie Andrew
zastuka gono do tylnych drzwi, niemal idealnie pode mn.
Trzy donone stuknicia odbiy si echem w parowie. Przy kadym naciskaem om,
prbujc dwign okno; w ciszy midzy uderzeniami nieruchomiaem.
Stuk! Stuk! Stuk!
I znw nacisnem, bez powodzenia. Zaczem si zastanawia, ile razy zapuka
Andrew, nim zawiod go nerwy. Moe zatrzask by mocniejszy, ni
przypuszczaem? Ile jeszcze razy bd mg sprbowa? Moe wiedma jednak
otworzy drzwi? Wwczas nie chciabym by w skrze Andrew.
Stuk! Stuk! Stuk!
Tym razem si udao. Uniosem okno, a gdy szczelina si powikszya, wcisnem w
ni obie donie.
Stuk, stuk, stuk, doleciao z dou. Gdybym spojrza, zobaczybym Andrew. Ja jednak
skupiaem wzrok na parapecie. Przecisnem si przez szczelin i dalej do pokoju.
Szybko schowaem do kieszeni om. Alice pochylia si i podaa mi kij, po czym
szybciej ni ja przesza po desce. Kiedy ju oboje znalelimy si w pokoju,
zabralimy desk, na wypadek gdyby Meg wysza na podwrko i spojrzaa w gr.
Potem zamknlimy okno.
Zrobiwszy to wszystko, usiedlimy na pododze w pmroku, nasuchujc uwanie.
Naszych uszu nie dobiegy dalsze stuki, nie syszaem, by drzwi si otwieray, miaem
zatem nadziej, e Andrew odszed bez przeszkd. Teraz najbardziej obawiaem si
krokw Meg na schodach. Czy usyszaa, jak otwieraem si okno?
Ju wczeniej ustaliem z Alice, e jeli bezpiecznie dostaniemy si do rodka,
odczekamy jaki kwadrans, nim zaczniemy dziaa. Najpierw musielimy zabra
moj torb z gabinetu stracharza. Gdy bd niia w rkach srebrny acuch, nasze
szanse powodzenia znacznie wzrosn.
Nie powiedziaem jednak Alice, czego chcia ode "inie Morgan. Nie wspomniaem jej
o grimoirze, bo


274

275

wiedziaem, ze uznaaby mnie za gupca. Ale ona m0 ga sobie tak mwi; to nie jej
tato mia ucierpi gdybym odmwi. Wci drczyo mnie echo gosu oj' ca,
bagajcego w ciemnoci. Nie mogem tego znie Jeli zdoam uratowa stracharza i
w jaki sposb zwiza Meg, wrc na strych. Musiaem tak postpi Owszem, w ten
sposb zdradzaem mojego mistrza ale nie mogem pozwoli, by tato dalej cierpia.
Czekalimy zatem i czekali, nasuchujc nerwowo kadego skrzypnicia starego
domu.
***
Gdy mino ju jakie pitnacie minut, lekko klepnem Alice w rami, wstaem
ostronie, zabraem lask i skierowaem kroki w stron drzwi.
Nie byy zamknite na klucz. Uchyliem je i wyszedem na podest. Na schodach
panowa jeszcze wikszy mrok, a w dole rozpocieraa si plama ciemnoci.
Ruszyem po schodach, stopie za stopniem, midzy kadym kolejnym nasuchujc
uwanie. Wkrtce wpadem w rytm. Stopie, przerwa, nasuchiwanie. Stopie,
przerwa, nasuchiwanie. W pewnym momencie jeden ze schodkw zaskrzypia mi
pod nog-Oboje zamarlimy. Czekalimy co najmniej piec nu* puk sdzc, e dwik
w mg obudzi czarownic; a gdy stopa Alice nacisna ten sam schodek,
powtrzylimy cay proces! Trwao to bardzo dugo, w kocu jednak dotarlimy na
parter.
W chwil pniej bylimy ju w gabinecie stracharza- Do rodka przenikao wicej
wiata i ujrzaem moj torb: nadal leaa w kcie, gdzie j zostawiem, po torbie
stracharza natomiast nie pozosta nawet lad. Wycignem srebrny acuch i
owinem wok lewej doni i przegubu, gotw do rzutu. Posugiwaem si wanie t
rk, wiczc w ogrodzie stracharza, i potrafiem zarzuci acuch na supek stojcy
osiem stp dalej dziewi razy na dziesi. Dziki temu w starciu z dzik lami bd
Meg miaem jakie szanse na powodzenie. Gorzej, gdyby zaatakoway obie naraz.
Wolaem nawet nie myle o takiej ewentualnoci.
Pochyliem si i przysunem usta do ucha Alice.
- Sprawd, czy na grze regau ley klucz - wyszeptaem, wskazujc waciwe
miejsce.
Istniaa moliwo, e Meg nosi klucz przy sobie, ale przypomniaem sobie, co kiedy
powiedzia o niej stracharz: e jest metodyczna i zawsze trzyma rzeczy na ich
miejscu. Mwi co prawda o rondlach, garn-


276

277

kach, noach i widelcach. Czy to samo zrobia z kluczem? Warto byo sprbowa.
Gdy zatem Alice przyniosa krzeso i ustawia obok regau, ja stanem na stray przy
otwarty^ drzwiach, unoszc w doni acuch. Alice wdrapaja si na krzeso i zacza
maca ostronie na njwy2. szej pce, po czym z umiechem pokazaa mi klucz
Miaem racj! Mielimy klucz do bramy! Wci ciskajc w palcach acuch,
zabraem lask i ostronie wyszedem z gabinetu w kierunku schodw do piwnicy.
Spodziewaem si, e Meg bdzie czuwa, jednak z kuchni dobiega mnie jej oddech,
wist powietrza ulatujcego z ust. Smacznie spaa. Jak dotd mielimy a nadto
szczcia.
Teraz jednak musiaem dokona wyboru. Mogem pj prosto do kuchni i zwiza
pic Meg acuchem. Potrzebowaem go jednak, by mc stawi czoo dzikiej lamii
w piwnicy. Schodzilimy bardzo wolno, teraz Alice sza przodem. Po chwili
dotarlimy do bramy. To by najniebezpieczniejszy moment. Ju wczeniej
wyjaniem mojej towarzyszce, e brzk bramy rozchodzi si echem po caym domu.
Lecz Alice bardzo ostronie wsuna klucz do zamka i obrcia go bez
najmniejszego dwiku. Zdoaa zrobi to
o z bram, ktr zostawilimy otwart, na wypadek gdybymy musieli szybko
ucieka.
j>ja dole byo bardzo ciemno. Poklepaem lekko Alice p ramieniu, sygnalizujc, by
si zatrzymaa. Schodem acuch do kieszeni, ostronie oparem lask
0 cian, po czym uywajc hubki i krzesiwa, zapaliem ogarek wiecy.
Wrczyem go mojej towarzyszce
1 znw ruszyem krok za ni, trzymajc kij i acuch w gotowoci. wieczka
stanowia pewne ryzyko, bo cho stopnie opaday w d spiral, bysk wiata mg
dotrze do piwnicy i zwrci uwag lamii. Lecz potrzebowalimy wiata, eby zaj
si stracharzem i wyprowadzi go z celi. Jak si okazao, podjlimy suszn decyzj.
Nagle Alice sapna i zatrzymaa si, wskazujc w d. Z piwnicy wiao chodem,
pomyk wieczki zataczy na kocu knota, i w jego blasku dostrzegem czarn
posta, wspinajc si szybko na schodach. Przez moment z walcym sercem
sdziem, e to dzika lamia. Stanem obok Alice i uniosem lew rk, szykujc si
do rzutu.
Gdy jednak powiew usta, pomyk uspokoi si i odkryem, e szybkie ruchy ciemnej
postaci byy jedynie zudzeniem, wywoanym migotaniem wiecy. Co


278

279

istotnie przemieszczao si po schodach, ale pezo
Po
nich, wcigao si tak niewiarygodnie wolno, e ^ trzebowaoby mnstwo czasu, eby
dotrze do bram
To bya Bessy Hill, druga ywa wiedma - WC2e nij siedzca w jamie obok dzikiej
lamii. W dugich siwych, przetuszczonych wosach roio si od ma ych, czarnych
owadw. Wystrzpion sukni pokry. way plamy pleni i luzu. Powoli peza po
stopniach Cho zdoaa wyzwoli si z grobu, lata ywienia si limakami,
ddownicami i innymi paskudztwam oznaczay, e nie zostao jej zbyt wiele mocy.
Oczywi cie, gdybymy wpadli na ni w ciemnoci, sprawy mogyby potoczy si
inaczej.
Zatrzymalimy si. Gdyby udao jej si zapa ktre z nas za kostk, trudno byoby
si uwolni. Rozpaczliwie akna krwi i wbiaby zby w kade ciepe ciao, ktrego
zdoaaby sign. Jeden yk krwi przywrciby jej siy, tak e staaby si duo
niebezpieczniejsza. Cho byo to straszne, musielimy j omin.
Na nowo ruszyem na d, pokazujc gestem Alice, e powinna pj za mn. Schody
byy szerokie, wic udao nam si omin czarownic ukiem. Zastanawiaem si,
jak zdoaa uciec z jamy Moliwe, e dzika lamia rozgia jej prty. A moe Meg j
uwolnia.
przechodzc, zerknem na ni ukradkiem. Gow pocia ku nam, lecz oczy miaa
zamknite, otworzya natomiast usta - dugi, fioletowy jzyk wystara a na
stopie, jakby zlizywa co z wilgotnego kamienia. Zacza wszy, poruszya si,
przekrcia gow w gr i sprbowaa unie rk. Gdy w kocu grzaem jej oczy,
przypominay punkciki ognia ponce w ciemnoci.
Poruszalimy si bardzo szybko i wkrtce zostawilimy j za sob. Gdy dotarlimy
na podest z trojgiem drzwi, oddaem lask Alice. Przyja j, krzywic si, nie lubia
dotyka jarzbiny. Ja jednak wycigaem ju z kieszeni wasny klucz i potrzebowaem
tylko chwili, by otworzy drzwi celi stracharza.
Do tej pory martwiem si, e moe nie znajd go w rodku. Obawiaem si, e Meg
moga przenie go gdzie indziej, a nawet uwizi w jamie w piwnicy. Lecz by tam,
siedzia na ku z gow ukryt w doniach. Kiedy w celi zajaniaa migotliwa
wieca, spojrza na nas, lecz jego twarz zdradzaa wycznie otpienie. Wyjrzaem
na schody, nasuchujc chwil 'sprawdzajc, czy nie zblia si lamia, po czym
wszedem do celi z Alice i pomoglimy stracharzowi wsta. Nie stawia oporu, gdy
pocignlimy go do drzwi.


280

281

Nie rozpozna nas i domyliem si, e Meg niedawn poczstowaa go du dawk
oszaamiajcej mikstrjjy
Mj acuch znw tkwi w kieszeni - moe nie by} to najlepsze miejsce w razie ataku
lamii, ale nie mia em wyboru. Wspinaczka sza nam bardzo won0 stracharz szura
nogami, my z Alice trzymalimy g0 za okcie. Co i rusz ogldaem si nerwowo, lecz
z dou nie dobiega aden niepokojcy odgos. Kiedy zrwnalimy si z
czarownic, ta spaa, chrapaa gono przez otwarte usta, oczy miaa zamknite.
Dotychczasowa wspinaczka j wyczerpaa.
Wkrtce dotarlimy do bramy. Po przejciu Alice zamkna j starannie i cicho, a ja
odebraem jej klucz i schowaem do kieszeni. Szlimy dalej, a na parter. Dobiegajce
z kuchni oddechy Meg upewniy mnie, e ona te pi. Teraz musiaem podj bardzo
wan decyzj. Albo pomog Alice wyprowadzi stra-charza z domu, albo te wejd
do kuchni i skrpuj Meg srebrnym acuchem.
Gdyby mi si udao, to byby koniec, dom znalazby si w naszych rkach. Ale prba
wizaa si z ryzykiem. Meg moga obudzi si nagle - a dziewi na dziesi to
jednak nie dziesi na dziesi. Mgbym chybi, a czarownica bya niewiarygodnie
silna. Stracparz nie zdoaby mi pomc i znalelibymy si we trjk na jej asce.
Wskazaem zatem korytarz, wiodcy do drzwi.
Minut pniej otworzyem je i pomogem Alice wyprowadzi stracharza.
Odebraem, jej wieczk i niemal przycisnem do siebie, by uchroni pomyk.
- Musz wrci po co do domu - oznajmiem. - To nie potrwa dugo, ale
zabierz std pana Gregory'ego. Andrew powinien czeka w parowie...
- Nie bd durniem, Tom! - wykrzykna Alice z zatroskan min. - Co moe
by tak wanego, eby chcia tam wrci?
- Zaufaj mi, Alice, trzeba to zrobi. Spotkamy si w domu Andrew.
- Jest co, czego mi nie mwisz - poskarya si Alice. - Dlaczego? Nie ufasz mi
ju?
- Id, Alice, prosz. Zrb to, co mwi. Reszt wyjani ci pniej.
Alice z wahaniem ruszya w d zbocza, prowadzc stracharza pod rami. Nie
obejrzaa si. Wiedziaem, e jest na mnie naprawd wcieka.


282

283


W
rciem do domu, zamknem cicho drzwi i rozpoczem wspinaczk po schodach.
W prawej doni trzymaem wiec, w lewej jarzbinow lask, srebrny acuch nadal
tkwi w lewej kieszeni baraniego koucha. Szo mi szybciej ni wczeniejsze
schodzenie, ale nadal bardzo uwaaem - nie chciaem obudzi Meg. Martwiem si
czym jeszcze. Mj klucz by za duy, aby otworzy biurko mistrza: bd musia
wyway zamek omem, a to z pewnoci narobi haasu.
Z kadym krokiem czuem coraz wikszy niepokj-Meg nadal spaa, ale w kadej
chwili moga si ockn. Gdyby ruszya za mn po schodach, zawsze mgbym uy
deski i uciec przez okno sypialni na ty-tach- Ale czy usysz na czas, jak si zblia?
Alice miaa racj, e powrt do domu to gupota. Nadal jednak mylaem o tacie,
tote zmusiem nogi, by pokonyway kolejne stopnie.
Wkrtce znalazem si przy drzwiach na strych. Wanie miaem je otworzy, gdy
usyszaem co cichego. Brzmiao jak drapanie...
Suchaem nerwowo, przyciskajc lewe ucho do drzwi. Znw usyszaem skrobanie.
Co mogo tak haasowa? Nie miaem wyboru, musiaem zlekceway w dwik i
sprbowa zdoby to, czego pragn Morgan. Zaczem naciska klamk. Dopiero
gdy wliznem si do pokoju, zrozumiaem, e powinienem by uciec z Alice i
stracharzem, pki jeszcze miaem szans. Powinienem by opowiedzie mistrzowi o
wszystkim i posucha jego rady. Stracharz wiedziaby, jak najlepiej pomc tacie.
Instynkt kaza mi ucieka, zupenie jakby w mojej gowie czyj gos krzycza
wniebogosy: niebezpieczestwo! niebezpieczestwo! - raz po raz, bez koca- Gdy
znalazem si w rodku, o mao nie zamknem za sob drzwi. Miaem straszn
ochot, ale


284

285

zdoaem si jej oprze. Byo ciemno, tote unios} wiec nad gow, by lepiej
zobaczy otoczenie. ty0^ czas jednak nagy powiew zgasi pomyk.
W grze widziaem blady ksztat wietlika; by S2g_ roko otwarty i moj twarz omit
kolejny podmuch wiatru. Na skraju wietlika przycupno sze ma ych ptakw.
Milczay, jakby czekay na co cierpli^ A pod nimi ujrzaem groz.
Podog zacielay obryzgane krwi pira, wrd ktrych walay si szcztki
martwych ptakw. Zupe-nie jakby lis dobra si do kurnika. Widziaem skrzy, da,
nki, gowy i setki, tysice pir. Pira fruway w powietrzu, wiroway mi nad gow,
uniesione chodnym powiewem ze wietlika. Kiedy ujrzaem co znacznie wikszego,
nie zdziwiem si nawet, lecz widok w i tak zmrozi mnie do koci. W kcie, tu
obok biurka, przycupna dzika lamia. Oczy miaa zamknite. Jej ciao wydawao si
dziwnie mae, natomiast twarz znacznie wiksza ni wtedy, gdy widziaem j
ostatnio. Nie bya ju wychudzona, lecz blada i nabrzmiaa, policzki zamieniy si w
dwa wypchane worki. Na moich oczach usta otwary si lekko i P brodzie spyna
struka krwi, ktra zacza cieka
jgski- Lamia oblizaa wargi, otworzya oczy i spjna
rzaa na mnie, jakby miaa do dyspozycji cay czas tego wiata.
jada. Karmia si ptakami. To ona otworzya wietlik i przywoaa ptaki w swe
szponiaste, zachanne nakazujc im zlatywa si wprost ku niej. A potem kolejno
wypijaa ich krew, przytrzymujc przy jobie pozostae zaklciem. Wci miay
skrzyda, ale straciy wol lotu.
Ja nie miaem skrzyde, zostay mi jednak nogi. Tyle e nie chciay mnie sucha.
Staem jak wmurowany, sparaliowany strachem. Ruszya ku mnie, bardzo wolno,
moe dlatego, e bya ociaa, opita krwi. Moe uznaa, e nie musi si pieszy.
Gdyby pomkna ku mnie, moja historia dobiegaby koca. Nigdy nie wyszedbym
ywy ze strychu. Ona jednak poruszaa si wolno, bardzo wolno, i groza jej
podejcia wystarczya, by przeama zaklcie. Nagle poczuem, e jestem wolny.
Mogem si rusza. I to szybciej ni kiedykolwiek wczeniej.
Nie pomylaem nawet o uyciu laski ani acucha -'noje nogi zadziaay szybciej ni
gowa. Na widok pezncej po deskach lamii odwrciem si i pobiegem.


286

287

Za sob usyszaem trzepot skrzyde: moja ucieczka wyzwolia z zaklcia czekajce
ptaki. Przeraony z walcym sercem pdziem po schodach, haasujc tak, e
mgbym pobudzi umarych. Nie obchodzio mnie to jednak - musiaem si stamtd
wydosta, uciec od lamii. Nic innego nie miao znaczenia. Straci-em ca odwag.
Lecz kto czeka na mnie w cieniu u stp schodw.
Meg.
***
Czemu nie skrciem do sypialni na grze? Powinienem by si skupi. Myle
rozwanie. Zamiast tego wpadem w panik i straciem szans ucieczki. Dzika lamia
zbyt opia si krwi, by porusza szybko, wic zdybym otworzy okno uoy
desk i uciec w bezpieczne miejsce. A teraz mj tupot na stopniach obudzi Meg!
Staa tam, pomidzy mn i frontowymi drzwiami. Za sob miaem dzik lami. Meg
spojrzaa na mnie i jej liczne usta wygiy si w umiechu. Byo jeszcze do jasno,
bym stwierdzi, e nie jest to przyjazny umiech. Nagle pochylia si ku mnie i trzy
razy gono pocigna nosem.
288
_ Obiecaam kiedy, e nie oddam ci mojej siostrze rzeka. - Ale zmieniam zdanie.
Wiem, co zrobie, dusisz za to zapaci. Wasn krwi!
Nie odpowiedziaem, bo cofaem si ju powoli. Wci trzymaem w doni ogarek;
wcisnem go do kieszeni spodni, po czym przeoyem kij do prawej doni, a lew
wycignem z kieszeni koucha srebrny acuch.
Meg musiaa go zobaczy bd wyczu, bo nagle pomkna po schodach wprost ku
mnie, wycigajc przed siebie rce, jakby chciaa wydrapa mi oczy. Wpadem w
panik, i w uamku sekundy cisnem w ni acuch. Nie celowaem i nie udao mi si
trafi w gow, jednak na szczcie acuch spad na jej lewe rami i bok. Czujc
dotknicie srebra, wrzasna z blu i zatoczya si na cian.
Dostrzegajc szans, pobiegem, mijajc Meg, i obrciem si dopiero u stp
schodw. Teraz przynajmniej nie miaem za plecami jej siostry. acuch lea na
stopniach nade mn, dysponowaem wycznie lask z jarzbiny. Byo to drewno
najsilniej dziaajce na czarownice. Ale Meg nie pochodzia z Hrabstwa, to lamia z
obcych krain. Czy jarzbina poskutkuje?
Meg odzyskaa rwnowag i odwrcia si ku mnie.
289
- Dotknicie srebra sprawia mi straszliwy D^ chopcze. - Jej twarz wykrzywi
grymas furij Chciaby poczu podobny?
Postpia krok w d i z rozmysem przesun}a grzbietem lewej doni po cianie. Na
moich oczach i paznokcie wbiy si w tynk, obic gbokie szramy Tynk by stary i
bardzo twardy - pokazywaa mi, ^ moe zrobi z moim ciaem. Gdy pokonaa kolejny
stopie, przygotowaem kij, gotw dgn j w gow i ramiona.
Ale teraz ju mylaem. Skupiem si. I kiedy za atakowaa, pdzc ku mnie, szybko
opuciem lask celujc w jej stopy. Oczy Meg rozszerzyy si, gdy zro zumiaa, co
prbuj zrobi, ale bya zanadto rozp dzona. Nogi zapltay jej si w lask i poleciaa
w d wyrywajc mi kij z rk. Teraz mogem jednak odzy ska mj acuch.
Przeskoczyem nad ni i pobiegem po schodach.
Podniosem acuch, okrciem wok lewego przegubu, szykujc si do kolejnego
ataku. Tym razem nie mogem chybi.
Umiechna si do mnie zoliwie, szyderczo.
- Ju raz nie trafie. To nie tak atwe, jak rzucanie na supek w ogrodzie
Gregory'ego, prawda? Czy poc ci s*e donie, chopcze? Zaczynaj si trz? j^aSz
ostatni szans, a potem bdziesz mj...
siedziaem, e prbuje zburzy moj pewno siebie i zwikszy moliwo
chybienia. Odetchnem zatem gboko, przypominajc sobie szkolenie. Trafiaem w
supek dziewi razy na dziesi i nigdy nie chybiem dwa razy pod rzd. Tylko strach
mg mi teraz przeszkodzi. Tylko wtpliwoci. Odetchnem zatem raz jeszcze i
skupiem si. Gdy Meg si podniosa, wycelowaem starannie.
Trzasnem acuchem w powietrzu niczym batem i cisnem go prosto w wiedm.
Polecia ku niej, krelc w powietrzu idealn spiral i oplatajc gow i ciao Meg.
Wrzasna i ucicha nagle, gdy srebrny acuch zacisn jej si na ustach. Runa
ciko na podog. Ostronie zszedem na d i przyjrzaem si z bliska lamii. Ku
mojej uldze odkryem, e jest idealnie skrpowana. W jej oczach dostrzegem bl.
Lecz cho acuch zadawa jej mki, nadal spogldaa wyzywajco i dzielnie. Nagle
wyraz jej twarzy zmieni si i pojem, e patrzy ponad moim ramieniem, na schody.
Usyszaem szuranie. Obrciwszy si zobaczyem Marcie, dzik lami, zbliajc si
ku mnie.


290

291

I znw ocali mnie fakt, e ju wczeniej opita krwi i nadal bya rozdta i ociaa.
W przeciwny^ razie zaatakowaaby, nim zdybym mrugn okierri Chwyciem
jarzbinowy kij i ruszyem jej na spotka nie. W oczach lamii pona nienawi, cztery
cienkj koczyny napiy si, gotowe do skoku. Z pocztku nie miaem czasu si ba -
dgnem kijem w opuch nit twarz. Lamia nie moga znie dotyku jarzbi. ny.
Jkna z blu, gdy trzeci cios trafi j pod lewe oko. Z gniewnym sykiem zacza si
cofa. Dugie tuste, czarne wosy opaday na schody po obu stronach, pozostawiajc
wilgotny, olizgy lad.
Nie wiem, jak dugo z ni walczyem; czas zdawa si tkwi w miejscu. Z czoa
spywa mi pot, kapic do oczu. Dyszaem ciko, serce tuko mi si w piersi z
wysiku i przeraenia. Wiedziaem, e w kadej chwili moe mnie przechytrzy albo
e ja mog si potkn. Rzuciaby si na mnie wwczas w mgnieniu oka, wbijajc
mi w nogi ostre zby. W kocu jednak zdoaem zapdzi j pod drzwi na strych i
dgjc rozpaczliwie, zagna do rodka. Zatrzasnem mocno drzwi i zamknem
kluczem. Wiedziaem, e nie powstrzymaj jej zbyt dugo; zbiegajc po schodach,
syszaem ju oguszajce drapanie i jk rozdzieranego
^wna. Najwysza pora na ucieczk. Pjd za pozo-tajyrni do warsztatu Andrew. Gdy
stracharz dojdzie 0 siebie, wrci i zaatwi reszt.
Lecz kiedy otworzyem drzwi, odkryem, e na zewntrz szaleje nieyca. Wiatr wia
mi prosto w twarz. Moe zdoabym odnale drog na skraj parowu, ale wdrwka
dalej byaby czystym szalestwem. Nawet gdybym bezpiecznie zszed z moczarw,
mgbym zamarzn na mier, prbujc znale Adlington. Szybko zamknem
drzwi. Pozostao mi tylko jedno wyjcie.
Meg nie bya wiksza ode mnie i niezbyt cika. Postanowiem zatem zabra j do
piwnicy i uwizi w jamie. Potem mgbym zamkn si razem z ni za bram i we
wzgldnym bezpieczestwie czeka na przybycie pomocy. Przynajmniej na jaki czas.
Nawet brama nie zatrzymaaby na zawsze Marcii.
Pozostawa jednak problem drugiej czarownicy, Bessy Hill. Zostawiem zatem Meg
na grze schodw i zaczem szybko szuka torby stracharza. Znalazem j w kocu
w kuchni i zaczerpnem hojn porcj elaza i soli. Nastpnie zarzuciem sobie Meg
na rami i przytrzymujc jej nogi ruszyem do piwnicy W lewej rce niosem lask i
wiec. Dotarcie na


292

293

d zabrao mi sporo czasu; pamitaem, eDy mkn za sob bram. Raz jeszcze
szerokim u^j ominem Bessy Hill, ktra wci chrapaa na stop. niach.
Po wszystkim, co si stao, miaem ochot powlec Meg za nogi, tak by jej gowa
uderzaa o kady sto-pie. Nie zrobiem tego jednak: pewnie i tak ju cier piaa
katusze, bo srebrny acuch krpowa j bardzo mocno, a poza tym mimo wszystko
stracharz chcia, by, ebym potraktowa j moliwie dobrze. Bardzo zatem
uwaaem.
Kiedy jednak zsunem j do jamy, nie zdoaem si powstrzyma.
- nij teraz o swoim ogrodzie! - powiedziaem z najwiksz zoliwoci, na jak
zdoaem si zdoby.
Potem zostawiem j i ciskajc w doni wieczk, wrciem na gr. Czas zaatwi
spraw drugiej wiedmy, Bessy Hill. Odgosy mojego przejcia musiay j obudzi,
bo wszc i plujc, znw podja wdrwk w stron bramy. Signem do kieszeni
no-gawic, wycignem gar soli i gar elaza. Nie rzuciem w ni jednak, lecz
trzy stopnie nad ni usypaem z soli lini sigajc od ciany do ciany, po czym
^praWiem j elazem. Nastpnie bardzo starannie ^jeszaem je, tworzc barier,
ktrej wiedma nie Lvinna przekroczy.
W kocu podszedem do bramy i usiadem trzy -topine pod ni, na wypadek gdyby
zjawia si dzika lamia i prbowaa schwyta mnie przez prty.
Siedziaem tam i patrzyem, jak wieca wypala si coraz bardziej i bardziej. Na dugo
przed tym, nim zgasa, zaczem aowa tego, co powiedziaem Meg. Mojemu tacie
nie podobaaby si podobna zoliwo. Lepiej mnie wychowa. Meg nie moga by
cakiem zla - przecie stracharz j kocha i ona te kiedy go kochaa. Co powie mj
mistrz, gdy odkryje, e wrzuciem j do jamy, e zrobiem co, na co on sam nie
potrafi si zdoby?
Po jakim czasie pomyk w kocu zgas i pozostaem w ciemnoci. Z piwnicy w dole
dobiegay sabe szepty i odgosy drapania, to martwe wiedmy wierciy si w
grobach. Od czasu do czasu syszaem te sab yw czarownic, wszc i sapic z
frustracji, niezdoln pokona bariery z soli i elaza.
0 mao nie przysnem, gdy nagle zjawia si dzika lamia, ktra przebia si w kocu
przez drzwi strychu. Cakiem niele widz w ciemnoci, lecz na scho-


294

295

dach piwnicy panowa absolutny mrok. Usysza tylko tupot i brzk, gdy ciemna
posta rzucia si n bram i zacza szarpa metal. Serce podeszo mi d0 garda.
Wygldao na to, e lamia znw jest godna Podniosem zatem lask i rozpaczliwie
zaczem dga j poprzez prty.
Z pocztku, oszalaa, nie zwracaa na to uwagi Syszaem jk kraty, gdy metal wygina
si i ustpowa. Potem jednak poszczcio mi si: musiaem j trafi we wraliwe
miejsce, pewnie oko, bo wrzasna rozdzierajco i odskoczya, z jkiem umykajc na
gr.
Kiedy nieyca ustanie, a stracharz odzyska siy, wrci do domu, by wszystko
naprawi - byem tego pewien. Nie wiedziaem tylko, kiedy. Czekao mnie dugie
popoudnie i jeszcze dusza noc. Moe nawet spdz na schodach kilka dni. Nie
byem pewien, ile razy Marcia przypuci atak na bram.
Dwakro jeszcze si pojawia i dopiero gdy przegnaem j po raz trzeci, wycofaa si
na gr. Zastanawiaem si, czy wrcia do domu. Moe posza zapolowa na myszy
i szczury? Po jakim czasie musiaem walczy z sennoci. Nie mogem pozwoli
sobie na sen -
296
brama D^a os^abiona i jeli nie zaczn natychmiast odpiera kolejnego ataku, lamia
zdoa si prze-
bi
Miaem powane kopoty. Gdybym tylko nie wraca pj, grimoirel Bybym teraz
bezpieczny ze strachaem i Alice w domu Andrew.
297

N
a schodach byo niewygodnie i bardzo zimno. Pyn czas; wedug moich oblicze noc
znw zamienia si w dzie. Byem godny, w ustach zascho mi z pragnienia.
Ile czasu bd tu musia spdzi? Jak szybko zjawi si stracharz? A jeli mj mistrz
nie odzyska si i nie zdoa przyj? Potem zaczem si martwi o Alice. Co bdzie,
jeli wrci do domu i zacznie mnie szuka? Pewnie sdzi, e lamia wci tkwi
uwiziona w piwnicy. Nie ma pojcia, e bya na strychu, a teraz biega swobodnie
po domu.
S kocu gdzie z gry dobiegy mnie jakie dwi-j0. Nie by to szybki tupot ng, lecz
jake miy uszom p0rnruk ludzkich gosw i kroki cikich butw na chodach,
ktrym towarzyszy odgos czego cikiego, cignitego po stopniach. Zza zakrtu
zabysa swieca. Dwignem si z ziemi.
_ No, Andrew! Wyglda na to, e nie bdziesz jednak potrzebny - natychmiast
poznaem ten gos.
Stracharz podszed do bramy. Za sob wlk dzik lami, owinit ciasno srebrnym
acuchem. U jego boku maszerowa Andrew, ktry przyby otworzy zamek.
- No, chopcze, nie gap si - rzuci mj mistrz. -Otwrz bram i wpu nas do
rodka!
Szybko posuchaem. Chciaem uprzedzi stracha-rza, co zrobiem z Meg, gdy jednak
otwarem usta, pokrci gow i pooy mi do na ramieniu.
- Wszystko w swoim czasie, chopcze - powiedzia ciepym, wyrozumiaym
tonem, jakby wiedzia dokadnie, co uczyniem. - Wszystkim nam byo trudno 1
musimy powanie porozmawia. Ale na to przyjdzie czas pniej. Najpierw praca.
To rzekszy, z Andrew idcym na przedzie i unosz-cym wiec, ruszylimy na d.
Gdy zbliylimy si do


298

299

ywej wiedmy, brat stracharza zatrzyma si, wieca zadraa mu w doni.
- Andrew, oddaj wieczk chopakowi - poleci stra charz. - Lepiej wr na gr
i zaczekaj przy drzwiacri na kamieniarza i kowala. Uprzed ich, e tu jestemy
Z westchnieniem ulgi Andrew wrczy mi wiec i skinwszy gow w stron brata,
zawrci. My ma-szerowalimy dalej i w kocu dotarlimy do piwnicy. Pod nisk
powa faloway gste pajczyny Stracharz skierowa si wprost do jamy dzikiej
lamii. Prty zostay szeroko wygite, pozostawiajc mnstwo miejsca, przez ktre
moglimy j wrzuci w ciemno -i mj mistrz nie traci czasu, szykujc si do tego.
- Przygotuj kij, chopcze - poleci. Podszedem do niego zatem, z owietlajc
lami
i jej jam wiec w prawej doni i kijem w lewej, opuszczonym tak, by mc dga w
d.
Stracharz unis lami nad dziur w prtach i nagym szarpniciem pocign koniec
srebrnego acucha, obracajc go w prawo. acuch rozwin si. a lamia z
przeraliwym krzykiem poleciaa w mrok. Mj mistrz natychmiast uklk obok jamy i
zacz przewizywa szczelin midzy prtami srebrnym acuchem, tworzc
tymczasow barier, ktrej lamja nie moga przekroczy. Z cieni w dole dobieg nas
^cieky syk, lecz wiedma nie prbowaa si uwolni; po kilku chwilach stracharz
wsta.
prosz, to powinno j zatrzyma a do przybycia kamieniarza i kowala - rzek,
podnoszc si z ziemi. -A teraz zobaczmy, co z Meg.
podszed do jej jamy. Dreptaem tu za nim, wci niosc wiec. Stracharz spojrza
w d i ze smutkiem pokrci gow. Meg leaa na wznak. Patrzya na nas
gniewnymi, szeroko otwartymi oczami, lecz acuch wci j krpowa i nie moga
nic powiedzie.
- Przykro mi - powiedziaem. - Naprawd przykro. Ja tylko...
Stracharz unis do, uciszajc mnie.
- Oszczd sw na pniej, chopcze. Ten widok jest dla mnie naprawd
bolesny...
Syszaem niemal, jak ciska mu si gardo, na jego twarzy dostrzegem grymas
smutku. Szybko odwrciem wzrok. Zapada duga, krpujca cisza. W kocu mj
mistrz westchn gboko.
- Co si stao, to si nie odstanie - mrukn ze smutkiem. - Ale nigdy nie
sdziem, e do tego dojmie. Nie po tych wszystkich latach. A teraz chodmy,
ujmijmy si drug.


300

301

Wrcilimy na gr, do ywej czarownicy, Bessy
- A przy okazji, dobrze pomylane, chopcze - ^ krzykn stracharz, wskazujc
lini soli i elaza _ wietnie, e wykazujesz inicjatyw.
Bessy Hill obrcia powoli gow w lewo. Wygld a, jakby prbowaa co
powiedzie. Stracharz ze smutkiem pokrci gow i wskaza jej stopy.
- Tutaj, chopcze. We praw nog, ja wezm lew i powoli cigniemy j do
piwnicy. Tylko ostronie! Nie chcemy rozbi jej gowy...
Tak te uczynilimy i nie nazw tego przyjemnym: prawa stopa Bessy w dotyku bya
zimna, wilgotna i olizga, a gdy wleklimy j na d, wiedma znw zacza plu i
mamrota. Szybko si jednak uwinlimy i wkrtce znalaza si z powrotem w
jamie. Teraz trzeba ju byo tylko wymieni rozgite prty, by na dugo pozostaa
niegrona.
Jaki czas milczelimy. Domyliem si, e stracharz myli o Meg. Wwczas jednak
z oddali dobiegy nas mskie gosy i tupot cikich buciorw.
- No dobrze, chopcze, to pewnie kowal i kamieniarz. Miaem ochot poprosi
ci, by sam zaj si Meg, lecz to moja powinno i nie cofn si tym, co trzeba
zrobi. Wracaj zatem po schodach na
gr? i napal porzdnie we wszystkich pokojach na parterze. Dobrze si spisae.
Porozmawiamy pniej.
po drodze spotkaem kowala i kamieniarza.
, Pan Gregory jest na dole - poinformowaem, przytaknli i ruszyli dalej; aden z nich
nie wyglda na uszczliwionego. Ponura praca, ale kto musia j wykona.
Pniej, gdy wrciem do piwnicy poinformowa mistrza, e rozpaliem na
kominkach, Meg nadal siedziaa w jamie, lecz stracharz mia mj srebrny acuch i
wrczy mi go bez sowa.
Robotnicy zawlekli na miejsce kamienn pokryw z prtami i przymocowali
metalowymi szpikulcami, wbijajc je gboko w ziemi.
Teraz Meg tkwia uwiziona w jamie, jak inne czarownice. Stracharz musia czu
wielki smutek, ale i tak to zrobi. Potrzebowa niemal caego ycia, by w kocu
uwizi Meg.
***
Nim prace dobiegy koca i kamieniarz z kowalem Poszli sobie wreszcie, min
niemal cay dzie. Stracharz odwrci si do mnie, zamykajc za nimi drzwi,
'Podrapa si po brodzie.


302

303

- Nim zjemy, zostao jeszcze jedno do zrobie^ chopcze. Zabieraj si na gr i
posprztaj na stryCnu Mimo wszystkiego, co si stao, nie zapomniaem
0 grimoirze. Nie zapomniaem, co Morgan mgby zrobi tacie. I oto nadarzaa
si okazja! Tote rkaj^ trzscymi si na myl o tym, e zdradz stracharza kradnc
ksig, zaniosem na gr miot i wiadr0 z wod. Zamknwszy wietlik, zaczem
pospiesznie my podog. Kiedy skocz, wyami zamek biurka
1 ukryj grimoire w mojej sypialni. Stracharz nigdy nie zaglda na strych, mog
zatem odda Morganowi ksig, a on nawet si nie zorientuje.
Uprztnwszy krew i pira, skupiem uwag na biureczku. Cho wietnej roboty,
ozdobne i solidne, widziaem, e nie wytrzyma dugo. Wycignem z kieszeni kurtki
may om i wsunem w szczelin midzy drzwiczkami.
W tym momencie usyszaem za plecami kroki i podskoczyem przeraony.
Stracharz stal w drzwiach, patrzy na mnie z gniewem i niedowierzaniem.
- I co, chopcze, co my tu mamy?
- Nic - skamaem. - Po prostu czyciem to stare biurko.
Nie kam, chopcze. Na tym wiecie nie ma nic gorszego od kamstwa. Dlatego
zatem wrcie do do-jjjy. Dziewczyna nie rozumiaa...
- Morgan kaza mi zabra grimoire z biurka na gtrychu! - wybuchnem i
zwiesiem ze wstydu gow. , Mam mu go zanie we wtorek wieczorem do kaplicy
na cmentarzu. Przykro mi, tak bardzo przykro. Nigdy nie chciaem ci zdradzi, ale
nie mogem znie myli o tym, co zrobiby tacie, gdybym odmwi.
- Twojemu tacie? - Stracharz zmarszczy brwi. -Jak Morgan mgby skrzywdzi
twojego tat?
- Mj tato umar, panie Gregory.
- Tak, dziewczyna powiedziaa mi wczoraj. Przykro mi to sysze.
- Morgan wezwa ducha taty i go przerazi... Stracharz unis do.
- Uspokj si, chopcze. Przesta papla, mw wolno i wyranie. Gdzie to si
stao?
- W jego pokoju na farmie. Najpierw przywoa swoj siostr, a ona sprowadzia
tat. To by jego gos, a Morgan wmwi mu, e jest w piekle. Zrobi to ponownie w
Adlington - z ca pewnoci syszaem w gowie gos taty - i powiedzia, e bdzie to
robi ^ej, jeli go nie posucham. Wrciem po grimoire,
305
ale gdy wszedem na strych, zastaem dzik larnj Karmia si ptakami. W panice
zbiegem na d, J^EG ju na mnie czekaa. Kiedy pierwszy rzut chybi, my. saem,
e ze mn koniec.
- Tak, to ci mogo kosztowa ycie. - Mj mistrz z dezaprobat pokrci gow.
- Byem zrozpaczony - przyznaem.
- To mnie nie obchodzi, chopcze. - Stracharz po-drapa si po brodzie. - Czy
nie kazaem ci go unika? Powiniene by powiedzie mi wszystko, nie zakrada si,
by kra ksig na rozkaz tego gupca, Morgana.
Sowo kra" bardzo mnie urazio. Nie da si zaprzeczy, e byaby to kradzie, ale
wypowiedziane przez mojego mistrza okropnie zabolao.
- Nie mogem. Meg ci uwizia. Poza tym ty te nie powiedziae mi
wszystkiego - rzuciem gniewnie. - Czemu nie uprzedzie, e Morgan to twj syn?
Jak mam wiedzie, komu ufa, skoro ukrywasz przede mn takie rzeczy? Mwie, e
Morgan to syn pastwa Hurstw - ale nie, on jest twj, sidme dziecko twoje i
Emily Burns. Zrobiem to, co zrobiem, bo kocham mojego ojca. Lecz twj syn nie
zrobiby dla ciebie nic. On ci nienawidzi, chce ci zniszczy. Nazywa ci starym
gupcem!
Wiedziaem, e posunem si za daleko, lecz stracharz jedynie umiechn si
ponuro i pokrci gow.
- Owszem, wiem, e nie ma gupca nad starego gupca i czasami z pewnoci
si tak czuj, lecz co do reszty... - przygwodzi mnie wzrokiem, jego zielone oCzy
zabysy gronie. - Morgan nie jest moim synem! _ Nagle hukn pici w biurko,
jego twarz pokra-niaa z gniewu. - To kamca! By nim, jest i zawsze bdzie. Prbuje
namiesza ci w gowie i manipulowa. Nie mam dzieci: czasami tego aowaem.
Ale gdybym mia, sdzisz, e bym si ich wypar? Czy twj ojciec wyparby si
ktrego z was?
Pokrciem gow.
- Chciaby usysze ca histori, skoro tak wiele dla ciebie znaczy?
Przytaknem.
- Nie zaprzecz, e odebraem Emily Burns mojemu wasnemu bratu, i e
bardzo zraniem nasz rodzin, zwaszcza brata. Nigdy temu nie zaprzeczaem i
niewiele mam na swoj obron, poza tym, e byem mody. Pragnem jej, chopcze i
musiaem j zdoby. Pewnego dnia przekonasz si, o czym mwi. Lecz wina tylko
czciowo leaa po mojej stronie. Emily Ma siln kobiet, ona te mnie pragna.
Bardzo


306

307

szybko jednak znudzia si mn, tak jak wczeniej moim bratem. Znalaza sobie
innego.
Nazywa si Edwin Furner, i cho by sidmym Sy. nem sidmego syna, pracowa
jako garbarz. Nie ka-dy, kto nadaje si do naszego fachu, faktycznie si mu
powica. Przez pierwsze dwa lata byli szczliwi Lecz tu po tym, jak na wiat
przyszo drugie dziec-ko, Furner znikn na niemal rok, zostawiajc j sam z
dwjk malestw.
Byoby lepiej, gdyby nie wraca, ale pojawia si jak zy szelg. Za kadym razem,
gdy wyjeda, ona znw spodziewaa si dziecka. W sumie byo ich siedmioro.
Morgan to sidmy syn Furnera. Potem jego ojciec ju nigdy nie wrci.
Stracharz ze znueniem pokrci gow.
- Emily miaa cikie ycie, chopcze i pozostalimy przyjacimi, pomagaem jej
zatem, jak tylko mogem: czasami pienidzmi, czasami znajdujc prac dla
dorastajcych chopcw. Nie mieli przecie ojca. C innego mogem zrobi? Gdy
Morgan skoczy szesnacie lat, znalazem mu prac na Farmie Przy Moczarach.
Hurstowie tak bardzo go polubili, ze w kocu zaadoptowali. Nie mieli wasnego syna
i farma przypadaby mu w spadku. Nie mia jednak serca J0 pracy na farmie i
wszystko zaczo si psu. Trwao to niecay rok.
Jak ju ci wspominaem, Hurstowie mieli crk, mniej wicej w tym wieku co on.
Nazywaa si Eveline. Morgan i Eveline byli modzi, zakochali si w sobie. Jej
rodzice nie chcieli o tym sysze, bo pragnli, by pozostali bratem i siostr, tote
dotkliwie zbili oboje i uprzykrzali im ycie. W kocu nie mogc duej wytrzyma,
Eveline utopia si w jeziorze. Po tym Emily bagaa, bym zabra stamtd Morgana i
przyj go do terminu. Uznaem, e to rozsdny pomys, miaem jednak wtpliwoci
i okazao si, e susznie. Wytrwa trzy lata, w kocu jednak wrci do Emily, ale nie
umia trzyma si z dala od Farmy Przy Moczarach. Nadal czasami tam mieszka -
przynajmniej gdy nie oddaje si zu.
Duch jego siostry pozosta na tym wiecie, nie mogc przej na drug stron. Przez
to znalaza si w jego mocy. Morgan bez wtpienia ronie w si. Wyglda na to, e
ma nad tob wadz. Lepiej opowiedz mi dokadnie, co si dziao.
Zrobiem tak zatem, a gdy mwiem, stracharz dopytywa si o szczegy. Zaczem
od spotkania z Morganem w kaplicy na cmentarzu na skraju wrzo-


308

309

sowiska, a zakoczyem na rozmowie nad grobem Emily Burns.
- Ju rozumiem - rzek stracharz, gdy skoczyem - Teraz to jasne. Jak
mwiem, Morgana zawsze fa scynowa staroytny kurhan na moczarach. Jeli
zaczniesz tam kopa, w kocu do czego si dokopiesz Gdy jeszcze by moim
uczniem, znalaz w ziemi zapiecztowan skrzyni z grimoirem. Grimoire za kryje
w sobie rytua, jedyny sposb przywoania Golgotha. To wanie prbowa zrobi
Morgan. Na szczcie zdyem powstrzyma go na czas.
- Co by si stao, gdyby mu si powiodo? - spytaem.
- Lepiej o tym nie myle, chopcze. Wystarczyby drobny bd w rytuale, eby
Morgan zgin. Lepsze to jednak ni bezpieczne odprawienie obrzdu. Bo widzisz,
Morgan dokadnie wypeni instrukcje. Na pododze pokoju na Farmie Przy
Moczarach nakreli pentagram, picioramienn gwiazd wewntrz trzech
koncentrycznych krgw. Gdyby zatem wykona wszystko jak naley, byby w nim
bezpieczny. Lecz Golgoth zmaterializowaby si poza krgiem i mgby spokojnie
kry po Hrabstwie. Nie na prno nazywaj go Wadc Zimy. Minyby lata, nim
zriw nastaaby wiosna. Nas wszystkich czekaby gjd i lodowa mier. Morgan
zoy w ofierze psa i farmy. Golgoth nawet go nie tkn, lecz nieszczsne zWierz
skonao ze strachu.
Jak ju wspomniaem, powstrzymaem go w ostatniej chwili, zakoczyem jego
termin i odebraem mu grimoire. Potem wraz z matk kazalimy mu przysic, e
zostawi Golgotha w spokoju i nie sprbuje znw go przywoa. Emily wierzya w
sowa syna i przez wzgld na ni daem mu szans, liczc na to, e jej wiara w niego
bdzie uzasadniona. Poniewa jednak powstrzymaem go w trakcie rytuau, cz
mocy Golgotha ju si ockna i zczya z Morganem. Twoja matka miaa racj -
nastanie cika zima. Jestem pewien, e ma to co wsplnego z Golgo-them i
Morganem. Po tym, jak ode mnie odszed, zwrci si ku mrokowi i odtd jego moc
stale ronie. Uwaa te, e grimoire zapewni mu ostateczn wadz.
Ju teraz umie robi rzeczy, ktrych czowiek robi nie powinien. Cz to zwyke
sztuczki - ot, zmiana temperatury w pokoju, by zaimponowa maluczkim. Wyglda
jednak na to, e nauczy si te poddawa swym rozkazom zmarych - nie tylko
duchy, ale te


310

311

dusze tkwice w limbo, pomidzy tym yciem a dru gim. Z blem przyznaj, e
wyglda to bardzo le. Na prawd lkam si, e Morgan mgby skrzywdzi du sz
twego biednego taty...
Stracharz spojrza na wietlik i znw na biurko, po czym ze smutkiem pokrci gow.
- C, chopcze, ruszaj na d. Musimy porozmawia.
***
W kwadrans pniej mj mistrz siedzia spokojnie w bujanym fotelu Meg, a w rondlu
parowaa zupa groszkowa.
- Jak twj apetyt, chopcze? - spyta.
- Od wczoraj niczego nie jadem - przyznaem. Syszc to, umiechn si
szeroko, ukazujc szpar
w miejscu, gdzie bogi wybi mu przedni zb. Wsta, postawi na stole dwie miski i
chochl nala zupy. Po chwili zanurzaem ju kromk chleba w cudownie gorcym
daniu. Sam stracharz nie jad chleba, oprni jednak talerz.
- Naprawd mi przykro, e twj tato umar - rzek, odsuwajc od siebie
naczynie. - Nie powinien niczego si lka po mierci. Niestety, Morgan uy mocy
Golgotha, by go zrani i ciebie poprzez niego. Nie martw gj jednak, chopcze,
zakoczymy to, gdy tylko zdoamy. A co do reszty bzdur, Morgan nie jest moim sy-
nem i nigdy nim nie by. - Znw spojrza mi prosto w oczy. - I co, wierzysz mi?
Przytaknem, lecz chyba nie zrobiem tego do przekonujco, bo stracharz
westchn i pokrci gow.
- No c, chopcze, albo on jest kamc, albo ja. Lepiej zdecyduj, ktremu z
nas uwierzysz. Jeli nie bdziemy sobie ufa, nie ma sensu, by dalej pozostawa
mym uczniem. Ale jedno jest pewne: nie pozwol ci z nim odej. Prdzej zapi ci
za kark, oddam matce i zaczekam, a wbije ci do tpego ba troch rozumu.
Przemawia szorstko i po tym, co si stao, jego sowa naprawd mn wstrzsny.
- Nie mgby mnie zabra do matki - odparem z gorycz. - Spniem si na
pogrzeb i w ogle si z ni nie widziaem. Zaraz po pogrzebie gdzie odesza - moe
do swojej ojczyzny. Nie sdz, by jeszcze wrcia.
- Daj jej troch czasu, chopcze. Wanie stracia ma, musi opaka go w
spokoju. Lecz jestem pewien, e zobaczysz j jeszcze i to wkrtce. To nie
proroctwo, lecz zwyky rozsdek. Jeeli ma odej, odej-


312

313

dzie, ale najpierw poegna si jak naley ze wszysttj. mi synami. To, co zrobi
Morgan, jest straszne, lecz nie martw si, znajd go i powstrzymam, raz na za-wsze.
Byem zbyt zmczony, by cokolwiek rzec, tote skinem jedynie gow. Miaem
nadziej, e mj mistrz si nie myli.
KAPLICA UMARYCH

M
imo obietnic stracharza, nie dao si od razu rozprawi z Morganem. Przez nastpne
dwa tygodnie pogoda tak bardzo si pogorszya, e praktycznie nie wychodzilimy
na dwr. Kolejne nieyce szalay w parowie, wiatr uderza niegiem o szyby i
zakopywa w zaspach front domu niemal do poziomu pierwszego pitra.
Zaczynaem ju sdzi, e Gol-goth faktycznie si ockn. Jake si cieszyem, i
Shanks okaza si do przewidujcy, by dostarczy dodatkowe zapasy. Kiedy
nadszed wtorek, dzie wybaczony przez Morgana na nasze spotkanie, poczu-

314

315

lem niepokj i niemal spodziewaem si, e zjawi si w domu stracharza. Lecz
podczas szalejcej nieycy nikt nie zdoaby przej przez moczary. Kada godzi, na
uwizienia w domu cigna si jak tortura. R0z. paczliwie pragnem wyj, znale
Morgana i p0}0. y kres cierpieniom taty.
Mj mistrz znw narzuci nam zwyk rutyn: sen jedzenie i lekcje podczas nieycy.
Doczy do niej jednak nowy element - kadego popoudnia schodzi do piwnicy
porozmawia z Meg i zanie jej co do jedzenia. Zazwyczaj byo to tylko par
ciastek, lecz czasami zabiera resztki naszego posiku. Zastanawiaem si, o czym
tam rozmawiaj, wiedziaem jednak, e nie warto pyta. Zgodzilimy si nie mie
przed sob sekretw, lecz stracharz wci potrzebowa prywatnoci.
Pozostae dwie wiedmy musiay radzi sobie najlepiej, jak umiay, ywic si
robakami, limakami i wszystkim, co zdoay wyapa z wilgotnej ziemi. Lecz Meg
nadal pozostawaa przypadkiem wyjtkowym. Zastanawiaem si, czy ktrego dnia
stracharz nie poda jej znw zioowej herbaty i nie wyprowadzi z piwnicy. Owszem,
bya znacznie lepsz kuchark od nas, ale po wszystkim, co si stao, czuem si
bezpieczniej, wiedzc, e siedzi w jamie. Martwiem si 0 gtracharza. Czyby
zmik? Tyle razy ostrzega mnie, bym nie ufa kobietom, a oto znw zama
wszystkie swoje zasady. Miaem ochot mu to wypomnie, ale jak? Wiedziaem
przecie, e bardzo martwi si uwizieniem Meg.
Wci nie jad jak naley, a ktrego ranka oczy mia czerwone i spuchnite, jakby je
zatar. Zastanawiaem si, czy przypadkiem nie paka. Jak ja sam zachowabym si
w podobnej sytuacji? A gdybym to ja by stracharzem, a Alice siedziaa w jamie? Czy
nie zachowabym si podobnie? Zastanawiaem si te, jak radzi sobie Alice.
Postanowiem, e jeli pogoda kiedykolwiek si poprawi, spytam mistrza, czy
mgbym zoy wizyt w warsztacie Andrew i znw j odwiedzi.
I wtedy, niespodziewanie, pewnego ranka pogoda faktycznie si zmienia. Wci
rozmylaem o tym, co grozio tacie. Miaem nadziej, e gdy tylko nadarzy si
okazja, wyruszymy na poszukiwanie Morgana. Niestety jednak, stao si inaczej.
Wraz ze socem Przyszo zadanie dla stracharza. Wezwano nas z mistrzem na
wschd, na farm Plattw. Problemy z bo-Suiem - tak to przynajmniej wygldao.


316

317

Mina godzina, nim ruszylimy w drog, najpjervv bowiem stracharz musia wyci
sobie nowy kij z ja rzbinowego drewna. Gdy w kocu, po dwugodzinnej mozolnej
wdrwce przez gboki nieg dotarlimy na miejsce, nie znalelimy adnych ladw
bogina. Far-mer przeprosi nas wylewnie za swj bd, winic za wszystko on,
czsto chodzc we nie. Mwi, e przestawiaa rzeczy w kuchni, brzczaa garnkami
i rondlami, przeszkadzajc rodzinie, a nastpnego ranka budzia si, nie pamitajc,
co zrobia. Wygl. da na zawstydzonego, e wezwa nas bez powodu i nad wyraz
chtnie zapaci stracharzowi za fatyg.
Byem wcieky, e stracilimy cenny czas, i powiedziaem o tym mistrzowi w
drodze powrotnej. Zgodzi si.
- Co mi tu mierdzi - rzek. - O ile si nie myl, chopcze, kto nam spata psikusa.
Widziae kiedy, by farmer rwnie chtnie z wasnej woli siga do kieszeni?
Pokrciem gow. Przyspieszylimy kroku; stracharz maszerowa na przedzie, chcc
jak najszybciej dotrze do domu. Na miejscu zastalimy otwarte tylne drzwi. Zamek
zosta wyamany. Sprawdziwszy najpierw drzwi piwnicy oraz krat i stwierdziwszy,
e s
318
nietknite, stracharz kaza mi zaczeka w kuchni i ruszy na gr. W pi minut
pniej wrci, gniewie krcc gow.
- Grimoire znikn! - rzuci. - C, chopcze, bez wtpienia wiemy, kogo
musimy szuka! Kog innego, jak nie Morgana? Panuje ju nad Golgothem do tego
stopnia, by mc powstrzyma nieyc. Dokadnie zaplanowa ca kradzie.
Wydao mi si dziwne, e Morgan wczeniej nie prbowa wykra grimoire'u. atwo
byoby to zrobi latem, gdy Meg siedziaa zamknita w piwnicy, a sam dom sta
pusty. Potem jednak przypomniaem sobie sowa stracharza - obietnic, ktr Morgan
zoy matce, e nie bdzie prbowa przywoa Golgo-tha. Moe dotrzyma sowa
a do dnia jej mierci, a teraz, gdy ju j opaka, uzna, e moe robi, co zechce?
- Dzi wiele ju nie zdziaamy, ale ruszajmy do Ad-lington i popromy mojego
brata, by naprawi drzwi - zdecydowa stracharz. - Nie wspominaj jednak ogrimoirze;
opowiem mu o nim w stosownym czasie. A po drodze zoymy wizyt na Farmie Przy
Moczarach. Wtpi, abymy zastali tam Morgana, ale musz zada Hurstom kilka
pyta.
319
Zdziwiem si, czemu nie chce wspomnie Andrew
0 ksidze, widziaem jednak, e nie jest w nastroju do podobnych pyta.
Natychmiast ruszylimy na Farm Przy Moczarach. Gdy dotarlimy na miejsce,
stracharz sam wszed do rodka, by pomwi z Hurstami. Mnie ka. za zaczeka na
podwrzu. Nigdzie nie widziaem ani ladu Morgana. Mj mistrz spdzi nieco czasu
na farmie i wyszed, marszczc czoo. Z zacinitymi ze. bami poprowadzi mnie do
warsztatu Andrew.
Stracharz zachowywa si, jakby bya to zwyka, braterska wizyta. Znw si
zastanawiaem, czemu nie wspomnia o tym, co si stao. Dobrze byo jednak
ponownie zobaczy Alice. Przyrzdzia nam pn kolacj i rozgrzalimy si przy
wielkim kominku w salonie. A potem zasiedlimy do stou. Gdy ju zjedlimy,
stracharz zwrci si do niej:
- To bya wietna kolacja, dziewczyno - rzeki, obdarzajc j sabym
umiechem. - Ale teraz musz omwi pewne sprawy na osobnoci z moim bratem
1 Tomem. Lepiej zatem id ju do ka.
- Czemu to ja mam i do ka? - Alice najeya si gniewnie. - Ja tu
mieszkam, nie ty.
- Prosz, Alice, zrb, jak mwi John - wtrci agodnie Andrew. - Z pewnoci
ma bardzo wane pogody, niepozwalajce, by usyszaa, co chce mi rzec.
Alice posaa mu mordercze spojrzenie, dom jednak nalea do niego, tote
posuchaa, o mao nie trzaskajc drzwiami i tupic ciko na schodach.
- Im mniej bdzie wiedzie, tym lepiej - rzek mistrz. - Wanie widziaem si z
Hurstami, rozmawiaem z on o powodach odejcia modej Alice. Wyglda na to,
e pokcia si z Morganem i wyniosa si w zoci, lecz par dni wczeniej byli z
sob blisko i spdzali razem mnstwo czasu w jego pokoju. Moe to nic. Moe po
prostu prbowa pozyska j sobie, tak jak pniej chopaka - wskaza mnie
skinieniem gowy. -Prbowa i nie zdoa. Ale na wszelki wypadek lepiej, by nie
syszaa, co mam do powiedzenia. Dzi rano Morgan wama si do mojego domu i
ukrad grimoire.
Andrew z zatroskan min otworzy usta, by co powiedzie, ale ja byem pierwszy.
- To niesprawiedliwe! - rzuciem. - Alice nienawidzi Morgana, sama mi
powiedziaa. Dlaczego niby odesza? Nie ma mowy, eby mu pomoga.
Stracharz gniewnie pokrci gow.
- Niektre lekcje trudniej wbi ci do tpego ba ni mne! - warkn. - Po tylu
miesicach wci jeszcze


320

321

nie nauczye si, e nie moesz w peni ufa dziew czynie. Zawsze musisz j
obserwowa. Dlatego wa nie dopilnowaem, by bya w pobliu; w przeciwnym razie
nie dopucibym jej do ciebie na dziesi mil.
- Zaczekajcie chwilk - wtrci Andrew. - Mwisz e Morgan zdoby grimoire.
Jak moge by tak niemdry, John? Powiniene by spali t piekieln ksik,
kiedy miae okazj! Jeli znw sprbuje odprawi rytua, nie wiadomo, co si
stanie. Miaem nadziej obejrze jeszcze przed mierci kilka wiosen. Trzeba j byo
zniszczy. Nie pojmuj, po co trzymae j u siebie!
- Posuchaj, Andrew, to moja sprawa. Po prostu mi zaufaj. Powiedzmy, e
miaem powody.
- Emily, co?
Stracharz puci to mimo uszu.
- Co si stao, to si nie odstanie. auj, e Morgan zdoby grimoire i e nie
ley on bezpiecznie pod kluczem.
- Ja te - odpar podniesionym gosem Andrew; z kad chwil ogarniaa go
coraz wiksza wcieko. - Masz obowizki wobec Hrabstwa, czsto to
powtarzae. To, co zrobie, zatrzymujc ksig i nie niszczc jej, rwna si
zaniedbaniu owych obowizkw.
C, bracie, dzikuj ci za gocinno, lecz nie za je szorstkie sowa. - W gosie
stracharza take zadwiczaa gniewna nuta. - Nie wtrcam si w twoje sprawy, a ty
powiniene mi ufa i wierzy, e staram si, jak umiem. Przyszedem tu
poinformowa ci
0 wszystkim, lecz by to dugi i ciki dzie. Czas, bymy si pooyli, nim
powiemy co, czego naprawd poaujemy.
Szybko poegnalimy si z Andrew. Maszerujc ulic, przypomniaem sobie, po co
w ogle do niego poszlimy.
- Nie poprosilimy Andrew, eby naprawi zamek -mruknem. - Mam wrci i
mu powiedzie?
- Nie, chopcze - warkn mistrz ze zoci. - Nawet gdyby by ostatnim
lusarzem w Hrabstwie! Wol naprawi go sam.
- Skoro pogoda ju si poprawia, nie moglibymy jutro zacz szuka
Morgana? - rzekem. - Bardzo si martwi o tat.
1 - Zostaw to mnie, chopcze - powiedzia agodnie stracharz. - Znam par
miejsc, w ktrych Morgan mg si ukry. Najlepiej bdzie, jeli wyrusz jutro, na
dugo przed witem.
- Mog pj z tob?


322

323


TAJEMNICA STAREGO MISTRZA
- Nie, chopcze, jeli pjd sam, mam wikg^ szans go zaskoczy. Zaufaj mi. Tak
bdzie najlepjej
Ufaem stracharzowi, cho jednak dostrzegaem sens w jego sowach, nadal
pragnem z nim pj. Raz jeS2. cze sprbowaem go przekona, pojem jednak, i
na darmo strzpi jzyk. Kiedy mj mistrz raz podj decy. zj, pozostawao pogodzi
si z ni i nie protestowa.
***
Kiedy nastpnego ranka zszedem do kuchni, nie zastaem w niej stracharza. Jego
paszcz i kij znikny. Tak jak zapowiada, na dugo przed witem wyszed z domu
szuka Morgana. Gdy skoczyem niadanie, mj mistrz jeszcze nie wrci i
pojem, i jego nieobecno to okazja, z ktrej grzech nie skorzysta. Byem ciekaw,
co u Meg i postanowiem zoy krtk wizyt w piwnicy, by sprawdzi, jak si
miewa.
Zabraem zatem klucz z biblioteczki, zapaliem wiec i ruszyem na d.
Przeszedem przez bram, zamykajc j za sob, i pomaszerowaem dalej w stron
piwnicy. Gdy jednak dotarem na podest z trojgiem drzwi, ze rodkowej celi odezwa
si gos.
- John! John? Czy to ty? Zorganizowae ju przepraw?
KAPLICA UMARYCH
Zatrzymaem si gwatownie. Gos nalea do Meg. gtracharz uwolni j z jamy i
zamkn w celi, gdzie byo wygodniej. A zatem faktycznie zmik. Bez wtpienia
minie kilka dni i Meg wrci do kuchni. Co jednak miaa na myli, mwic:
zorganizowae przepraw"? Czyby wybieraa si w podr? Czy stracharz mia
gdzie z ni pojecha?
Nagle usyszaem, jak trzy razy pociga gono nosem-
fc- No, chopcze, co ty tu robisz? Podejd do drzwi, niech ci si przyjrz.
Wywszya mnie, tote skradanie si po schodach nie miao ju sensu. Bez wtpienia
i tak powie stracharzowi, e j odwiedziem. Podszedem zatem do drzwi celi i
zajrzaem do rodka, pamitajc, by zanadto si nie zblia.
liczna twarz Meg umiechaa si do mnie zza prtw. Nie by to ponury umiech,
ktry widziaem podczas walki. Ku memu zdumieniu wyglda cakiem przyjanie.
- Jak si miewasz, Meg? - spytaem uprzejmie.
- Bywao lepiej i bywao gorzej - odpara Meg. -Nie dziki tobie. Ale co si
stao, to si nie odstanie, i nie wini ci za to. Jeste, kim jeste. Ty i John ma-


324

325

cie ze sob wiele wsplnego. Ale udziel ci rady: jeli zechcesz jej wysucha.
- Oczywicie, e wysucham.
- W takim razie zapamitaj sobie moje sowa Traktuj dobrze dziewczyn, Alice
na tobie zaley Traktuj j lepiej, ni John traktowa mnie, a nie poaujesz. To si
nie musi tak skoczy.
- Bardzo lubi Alice. Postaram si jak najlepiej.
- Pamitaj o tym.
- Syszaem, jak pytaa o zorganizowanie przeprawy - rzekem, odwracajc si
do wyjcia. - Co to znaczy?
- Nie twoja sprawa, chopcze - odpara Meg. -Mgby spyta Johna, ale wtpi,
by zechcia, bo usyszaby t sam odpowied. Nie przypuszczam te, by ucieszy
si na wie, e wasasz si tu bez jego pozwolenia.
Syszc to, wymamrotaem do widzenia" i wrciem na gr, starannie zamykajc
za sob bram. Najwyraniej stracharz wci mia przede mn tajemnice.
Podejrzewaem, e zawsze tak bdzie. Gdy tylko odoyem klucz na waciwe
miejsce, usyszaem jego kroki.
- Znalaze Morgana? - spytaem zawiedziony, bo znaem ju odpowied.
Gdyby mistrz go znalaz, przyprowadziby Morgana ze sob, skrpowanego i uwi-
zionego.
- Przykro mi, chopcze, ale nie. Sdziem, e moe znajd go przyczajonego w
opuszczonej wiey w Ri-yington - oznajmi stracharz. - I rzeczywicie, by tam
niedawno, bez wtpienia co knu. Wyglda jednak na to, e nigdzie nie zabawia
dugo. Nie zamartwiaj si jednak, jutro rano znw zaczn szuka. A tymczasem
moesz co dla mnie zrobi? Dzi po poudniu przejd si do Adlington i spytaj
mojego brata, czy zechciaby zjawi si tu i naprawi drzwi. Powiedz mu te, i
przykro mi, e pady midzy nami nieprzyjazne sowa. Pewnego dnia zrozumie, e
zrobiem to, co naleao zrobi.
***
Popoudniowe lekcje cigny si duej ni zwykle i do zmierzchu zostay niecae
dwie godziny, kiedy z jarzbinow lask w doni ruszyem w kocu do Adlington.
Andrew powita mnie ciepo, a gdy przekazaem przeprosiny stracharza, jego twarz
rozjani umiech. Zgodzi si naprawi zamek w cigu paru najbli-


326

327

szych dni. Pniej jaki kwadrans rozmawiaem z jj ce, cho sprawiaa wraenie
nieco chodnej. Pewnie dlatego, e poprzedniego wieczoru mistrz odesa j do ka.
Poegnawszy si, ruszyem w stron domu stracharza. Bardzo chciaem zdy przed
zmrokiem Szedem najwyej par minut, gdy za plecami usyszaem saby dwik.
Odwrciem si i ujrzaem, e kto poda za mn w gr zbocza. To bya Alice.
Zaczekaem, a mnie dogoni. Miaa na sobie weniany paszcz; gdy si zbliya,
dostrzegem zgrabne lady, pozostawione w niegu przez szpiczaste trzewiki.
- Co kombinujesz, o tak - rzeka z umiechem. -Co chcieli ukry przede mn
wczoraj wieczorem? Moesz mi powiedzie, prawda, Tom? Nie mamy przed sob
tajemnic. Zbyt wiele razem przeszlimy, prawda?
Soce ju zaszo i robio si ciemno.
- To bardzo skomplikowane - rzekem niecierpliwie. - Nie mam zbyt wiele
czasu.
Alice pochylia si i chwycia mnie za rami.
- No dalej, Tom, moesz mi powiedzie!
- Pan Gregory ci nie ufa - oznajmiem. - Uwaa, e zanadto zbliya si do
Morgana. Pani Hurst powiedziaa mu, e spdzalicie mnstwo czasu w jego
pokoju na dole.
- To, e stary Gregory mi nie ufa, to nie nowina -wykrzykna wzgardliwie
Alice. - Morgan planowa
wielkiego. Mwi o rytuale, dziki ktremu zyska bogactwa i wadz, chcia, ebym
mu pomoga. Marudzi i marudzi, a w kocu nie mogam znie jego widoku. To
wszystko. No dalej, Tom, co si dzieje? Moesz mi powiedzie.
W kocu uwiadomiwszy sobie, e nie zdoam przekona Alice, poddaem si. Sza
u mego boku, a ja niechtnie wyjaniaem, co si dziao. Opowiedziaem jej o
grimoirze i o tym, jak Morgan zada, ebym go ukrad i jak torturowa dusz taty.
Potem dodaem, e kto si do nas wama i teraz szukamy Morgana.
Alice, nie bya zachwycona tym, co usyszaa.
- Chcesz powiedzie, e poszede ze mn do domu starego Gregory'ego, nie
wspominajc o swoich planach? Ani sowem! Zamierzae pj na strych i nic mi o
tym nie powiedziae. To nieuczciwe, Tom! Ryzykowaam wasnym yciem i
zasuyam sobie na lepsze traktowanie. Znacznie lepsze!
- Przepraszam, Alice, naprawd mi przykro, ale nie byem w stanie myle o
niczym innym, ni o tym, co Morgan zrobi mojemu tacie. Nie mylaem logicznie.
Wiem, e powinienem by ci zaufa.


328

329

- Troch ju na to za pno. Chyba jednak wiem gdzie mgby dzi znale
Morgana.
Spojrzaem na ni ze zdumieniem.
- Mamy wtorek - oznajmia Alice. - A we wtorkowe wieczory Morgan od lat
zawsze robi to samo. Na wzgrzu jest kaplica, zbudowana na cmentarzu. Ludzie
schodz si tam z daleka, a on bierze od nich pienidze. Raz z nim poszam; kae
przemawia zmarym. Nie jest ksidzem, ale ma kongregacj wiksz ni wiele
kociow.
Przypomniaem sobie dzie, gdy spotkalimy si p0 raz pierwszy, kiedy otrzymaem
wieci o tacie i ruszyem do domu. Wtedy take by wtorek. Poszedem na skrty
przez cmentarz i zastaem Morgana w kaplicy. Musia tam czeka na swoich
wiernych. Grimoire take kaza przynie sobie we wtorek, tu po zachodzie soca.
Miaem ochot sam si kopn. Czemu nie potrafiem doda dwch do dwch?
- Nie wierzysz mi? - spytaa Alice.
- Oczywicie, e ci wierz. Wiem, gdzie jest kaplica, ju tam byem.
- Moe zatem zajrzysz do niej w drodze do domu -podsuna Alice. - Jeli mam
racj i on tam jest, moesz uprzedzi starego Gregory'ego. Moe zdy go zlapa!
Ale nie zapomnij mu wspomnie, e to ja ci powiedziaam. Oby dziki temu pomyla
o mnie lepiej, cho niespecjalnie na to licz.
- Chod ze mn - zaproponowaem. - Zostaniesz na stray, a ja pjd po stracharza. W
ten sposb, jeli nie wrcimy na czas, dowiemy si, dokd zmierza.
Alice pokrcia gow. I - Nie, Tom. Czemu miaabym i po tym, co si stao? Nie
lubi, gdy mi si nie ufa. To niemie. Poza tym ty masz swoj prac, a ja swoj. W
sklepie by duy ruch, cay dzie ciko pracowaam, a teraz zamierzam ogrza si
przy kominku, a nie dygota na dworze z zimna. Rb to, co musisz, pozwl, by stary
Gregory rozprawi si z Morganem. Ale mnie do tego nie mieszaj. - To rzekszy,
obrcia si na picie i ruszya w d zbocza. Byem zawiedziony i nieco
zasmucony, ale nie mogem jej wini. Skoro ukrywaem przed ni prawd, czemu
miaaby mi pomaga?
Zmierzchao ju na dobre, na niebie rozbyskiway gwiazdy. Nie tracc czasu,
wybraem szlak wiodcy na moczary i prowadzcy pod kamienny mur, dokadnie w
miejscu, gdzie w w wtorek wdrapaem si pord drzew, zmierzajc do domu.
Przechyliem si przez niski murek, patrzc w stron kaplicy. W witra-


330

331

owych oknach migotay wiece. Potem zauwayem co daleko za cmentarzem - na
zboczu lniy mae wiateka, zbliajce si z kad chwil.
Lampy! Zbliali si wierni Morgana. Przypuszczaem, e on sam pewnie jest ju w
rodku i czeka na ich przybycie.
Odwrciem si zatem i ruszyem midzy drzewa, zmierzajc wprost do domu
stracharza. Musiaem powiadomi mistrza i sprowadzi go tu, nim Morgan zniknie.
Zdyem jednak postpi zaledwie tuzin krokw, gdy z cienia przede mn wyonia
si zakap-turzona posta w ciemnym paszczu. Zatrzymaem si, widzc, jak zmierza
ku mnie. To by Morgan.
- Zawiode mnie, Tom - rzek okrutnym, twardym tonem. - Prosiem, by co mi
przynis, ale ty nie posuchae i sam musiaem po to pj. A przecie nie daem
wiele, zwaszcza biorc pod uwag stawk.
Nie odpowiedziaem, a on postpi krok naprzd. Odwrciem si, by uciec, nim
jednak zdyem si ruszy, zapa mnie za rami. Przez chwil si szarpaem,
prbowaem unie kij do ciosu. Nagle jednak poczuem mocne uderzenie w praw
skro. Wszystko pociemniao. Runem na ziemi.
***
Gdy otwarem oczy, odkryem, e jestem w kaplicy, gc-laa mnie gowa, zbierao mi
si na wymioty. Siedziaem w tylnym rzdzie awek, oparty plecami
0 zimn, kamienn cian, patrzc wprost na konfesjona. Po obu jego stronach
pony wysokie wiece.
Morgan sta przed nim, zwrcony ku mnie.
- No, Tom, najpierw mam do zaatwienia pewne sprawy. Ale potem
porozmawiamy o tobie.
1 - Musz wraca - z trudem formuowaem sowa. -Jeli nie wrc, pan Gregory
bdzie si zastanawia, gdzie si podziaem.
- A niech si zastanawia. Jakie to ma znaczenie? Nigdy ju do niego nie
wrcisz... Teraz jeste moim uczniem i mam dzi dla ciebie prac.
Z tryufmalnym umiechem Morgan wszed do konfesjonau drzwiczkami
przeznaczonymi dla ksidza. Ju go nie widziaem. wiece rzucay blask w gb
kaplicy, lecz dwoje drzwi pozostawao prostoktami nieprzeniknionej ciemnoci.
Sprbowaem wsta i uciec, czuem si jednak zbyt sabo, a nogi odmwiy
wsppracy. W mojej gowie pulsowa bl, po uderzeniu wci jeszcze mio mi sie
przed oczami. Mogem zatem jedynie czeka,


332

333

prbujc pozbiera myli i liczc na to, e si nie p0. choruj.
Po paru chwilach zjawili si pierwsi czonkowie kongregacji Morgana. Dwie kobiety
przekroczyy prg. Usyszaem brzk metalu o metal. Wczeniej tego nie
zauwayem, lecz po lewej stronie drzwi staa miedziana taca. Kada z kobiet przed
zajciem miejsca rzucaa na ni monet. Potem, nie ogldajc si nawet w moj
stron, z pochylonymi gowami usiady w jednej z pierwszych awek.
Wkrtce awki zaczy si zapenia. Zauwayem jednak, e wszyscy przybysze
zostawiali swoje lampy na zewntrz. Wikszo stanowiy kobiety - nieliczni
mczyni byli wzgldnie starzy. Nikt si nie odzywa. Czekali w ciszy, zakcanej
jedynie brzkiem monet i grzechotaniem tacy. W kocu, gdy wikszo miejsc
zostaa zajta, drzwi zamkny si same. Albo moe kto pchn je od zewntrz.
Teraz jedynym rdem wiata pozostay wiece po obu stronach konfesjonau.
Usyszaem kilka kaszlni, kto z przodu odchrzkn. A potem zapada pena
wyczekiwania cisza, w ktrej daoby si usysze nawet spadajc szpilk. Zupenie
jakbym znow znalaz si w ciemnym pokoju na Farmie Przy Moczarach. Miaem
wraenie, e zaraz pkn mi bbenki. Nagle zadraem; z konfesjonau wypyway
fale zim-na. Morgan siga po moc, ktr zdoby, prbujc przywoa Golgotha. W
ciszy jego gos zabrzmia nagle bardzo dononie.
- Siostro ma! Siostro ma, jeste tutaj?
W odpowiedzi kto trzy razy zastuka w posadzk kaplicy, tak mocno, e cay
budynek jakby zadra. Potem nastpio przecige, rozedrgane westchnienie,
dobiegajce z ciemnoci po stronie penitenta.
- Zostaw mnie! Daj mi spocz! - baga zbolay dziewczcy gos. Przemawia
niewiele goniej od szeptu, dwiczao w nim cierpienie, a dochodzi z ciemnych
drzwi konfesjonau. Siostra Morgana bya duchem, pozostajcym w jego wadaniu.
Wcale nie chciaa tu przebywa.
Morgan zadawa jej bl, lecz kongregacja nie miaa
0 tym pojcia. Wyczuwaem nerwowe podniecenie
1 niecierpliwo otaczajcych mnie ludzi, czekajcych, a Morgan przywoa
przyjaci i czonkw rodzin, ktrych odebraa im mier.
- Najpierw mnie suchaj. Potem bdziesz moga spocz - zagrzmia gos
Morgana.


334

335


W odpowiedzi na te sowa biaa posta wypyn}a z mroku i zatrzymaa si w
drzwiach penitenta. Cho Eveline utopia si, majc szesnacie lat, duch nie wy.
glda na starszego od Alice. Jej twarz, nogi i odsonite ramiona byy rwnie biae
jak noszona sukienka. Lepia si do ciaa jak przemoczona, mokre wosy zwisay
ciko. Zebrani sapnli ze zdumienia. Mj wzrok przycigny jednak jej oczy: byy
wielkie, byszczce i przejmujco smutne. Nigdy nie ogldaem twarzy rwnie
przepenionej rozpacz, jak oblicze ducha Eveline.
- Jestem tu. Czego chcesz?
- Czy s z tob inni? Inni, ktrzy chcieliby pomwi z czonkami tego
zgromadzenia?
- Owszem, s. W pobliu jest duch dziecka, nosi imi Maureen. Chciaaby
pomwi z Matilda, jej najdrosz matk.
Syszc to, kobieta z pierwszej awki zerwaa si na rwne nogi, wycigajc bagalnie
rce. Wyranie chciaa co powiedzie, lecz jej ciao dygotao z emocji i z ust ulecia
jedynie jk. Posta Eveline rozpyna si w ciemnoci, co innego wystpio naprzd.
- Matko, matko! - zawoa nowy gos z konfesjonau, tym razem nalea do
bardzo maego dziecka. -
Chod do mnie, matko, prosz, prosz! Tak bardzo za tob tskni...
Kobieta wysza naprzd i potykajc si, ruszya w stron konfesjonau, z
wycignitymi przed siebie ramionami. Zebrani zachysnli si gono i natychmiast
ujrzaem dlaczego. W ciemnoci prawych drzwi pojawi si jasny ksztat. Wyglda
jak maa dziewczynka, najwyej cztero-picioletnia, o dugich wosach,
opadajcych na ramiona.
- We mnie za rk, matko! Prosz, we mnie za rk! - zawoao dziecko i z
ciemnych drzwi wyonia si drobna, biaa do. Signa ku kobiecie, ktra pada na
kolana i chwycia j, przycigajc z zapaem do ust.
- Och. twoja rczka jest taka zimna, tak strasznie zimna! - kobieta wybuchna
paczem; wkrtce zbolae szlochy i jki wypeniy ju ca kaplic. Trwao to kilka
dugich minut, a w kocu rka cofna si i matka powrcia chwiejnie na miejsce.
Potem nastpiy kolejne smutne sceny, czasami dzieci, czasami doroli
materializowali si w ciemnoci wejcia penitenta. Dostrzegaem widmowe
ksztaty, blade twarze i od czasu do czasu donie, wyaniaj-^ si z mroku. I niemal
zawsze wywoywao to siln


336

337


TAJEMNICA STAREGO MISTRZA
reakcj emocjonaln krewnego bd przyjaciela, na-wizujcego kontakt.
Po jakim czasie zaczo robi mi si niedobrze Marzyem, by spektakl dobieg koca.
Morgan by przebiegym, niebezpiecznym czowiekiem, wykorzystywa moc
Golgota, zmuszajc duchy do posuszestwa swej woli. I gdy tak ogldaem bl
ywych i mki umarych, w gowie wci syszaem brzk monet, padajcych na
miedzian tac.
-. - *
W kocu spotkanie dobiego koca i czonkowie zgromadzenia opucili kaplic.
Drzwi zatrzasny si za nimi jak pocignite niewidzialn rk.
Morgan nie od razu wyszed z konfesjonau, stopniowo jednak zimno zaczynao
sabn. Gdy si wyoni i podszed do mnie, na jego czole dostrzegem krople
potu.
- Jak si miewa mj ojciec po misji gupca, w ktr go posaem? - spyta ze
zoliwym umieszkiem. -Czy stary dure dobrze si bawi podczas wdrwki na
farm Platta?
- Pan Gregory nie jest twoim ojcem - odparem spokojnie, podnoszc si
chwiejnie na nogi. - Twj
KAPLICA UMARYCH
prawdziwy ojciec nazywa si Edwin Furner, by miejscowym garbarzem. Wszyscy
znaj prawd, ale ty nie moesz si z ni pogodzi i wci opowiadasz kolejne
kamstwa. Chodmy do Adlington i spytajmy paru osb. Spytajmy siostr twojej
matki - wci tam mieszka. Jeli wszyscy potwierdz swoj wersj, moe ci uwierz.
Ale wtpi. Ty te jeste ojcem - ojcem kamstw. Opowiedziae ich tak wiele, e sam
zaczynasz w nie wierzy!
Kipic wciekoci, Morgan zamachn si w moj stron. Prbowaem uskoczy,
wci jednak byem oszoomiony i zareagowaem stanowczo zbyt wolno. Znw trafi
mnie pici w skro, niemal w to samo miejsce co przedtem. Upadem, tukc gow
o kamienne pyty.
Tym razem nie straciem przytomnoci, on jednak dwign mnie z ziemi i unis ku
swej twarzy. W ustach czuem smak krwi, jedno z oczu tak zapu-cho, e niemal si
nie otwierao, prawie nic przez nie nie widziaem. Lecz doskonale odczytaem wyraz
twarzy Morgana i zupenie mi si nie spodoba, jego usta wykrzywiay si, oczy
pony dzikim blaskiem. Bardziej przypominao to oblicze drapienego zwierzcia
ni czowieka.


338

339


M
iae sw szans i stracie j. Wci jednak mog ci wykorzysta, tyle e teraz to ci
si nie spodoba. Masz, zabierz to - warkn Morgan, wycigajc co ku mnie.
To bya opata. Gdy tylko j chwyciem, wrczy mi napczniay worek, tak ciki, e
musia mi pomc zarzuci go na rami. Potem pchn mnie w stron drzwi kaplicy i
dalej, na mrz. Staem dygoczc, chwiejc si pod ciarem worka, zbyt saby i
obolay, by uciec. Zreszt nawet gdybym sprbowa, byem pewien, e dogoniby
mnie w cigu paru sekund i znow
OKRGY BOCHEN
pobi. Z pnocnego wschodu zerwa si wiatr, chmu-zasnuway gwiazdy. Wygldao
na to, e wkrtce lw spadnie nieg.
Morgan ponownie pchn mnie naprzd i ruszy za mn, niosc w doni latarni.
Wkrtce bylimy ju wysoko na ponurych, onieonych moczarach i
pozostawilimy daleko za sob ostatnie drzewa. Nie miaem wyboru, musiaem
maszerowa naprzd, brnc w niegu. Gdy zwolniem kroku, Morgan szturcha mnie
w plecy. Raz poliznem si i runem na twarz, wypuszczajc worek. Za kar
waln mnie pici w ebra, tak mocno, e o mao znw si nie poliznem.
Kaza mi podnie worek i ruszylimy dalej, a w kocu straciem poczucie czasu.
Wreszcie wysoko na moczarach Morgan zatrzyma mnie. Przed nami wznosio si
wzgrze, zbyt gadkie i okrge, by mogo by naturalne. Pokrywajca je kopua
niegu poyskiwaa biel w przygasajcym blasku gwiazd. Nagle poznaem je - to
by Okrgy Bochen, kurhan, ktry pokaza mi stracharz, gdy szlimy rozprawi si z
boginem w parowie Owshaw; sztuczny pagrek, z ktrego Morgan wykopa grimoire.
Mj przeladowca wskaza na wschd i znw mnie popchn. Po jakich dwustu
krokach dotarlimy do


340

341

niewielkiego gazu. Gdy si tam znalelimy, Morga
szybko odmierzy dziesi krokw na poudnie ;
' Ja
tymczasem zastanawiaem si, jakie mam szanse uderzy go opat i uciec. Nadal
jednak czuem si sabo, a on by wikszy i znacznie silniejszy ode mnie
- Kop tutaj - rozkaza, wskazujc miejsce w niegu Posuchaem. Wkrtce
przebiem si przez biay
puch i dotarem do ciemnej ziemi. Bya twarda i zamarznita, tote czyniem wolne
postpy. Zastanawiaem si, czy kopi wasny grb. Ale po zaledwie stopie szpadel
nagle uderzy o kamie.
- Gupcy wielokro rozkopywali ten kurhan - Morgan wskaza w stron
Okrgego Bochna. - Ale nikt nie znalaz tego co ja. Gboko pod nim kryje si
komora, lecz wejcie do niej ley znacznie dalej, ni mona by podejrzewa.
Ostatnio byem tam w noc po mierci matki i od tej pory prbowaem odzyska moj
ksig. A teraz oczy kamie z ziemi: czeka nas mnstwo pracy!
Byem przeraony, podejrzewaem, e Morgan jeszcze tej nocy sprbuje przywoa
Golgotha. Zrobiem jednak, jak kaza, a kiedy skoczyem, wzi ode mnie szpadel i
uywajc go jako dwigni, unis kamie i przewrci na bok. Trwao to bardzo dugo
i nieg znw si rozpada. Wiatr wzdychajcy nad moczarami, stawa si coraz
silniejszy. Nadcigaa kolejna nieyca.
Morgan unis latarni nad dziur; w jej blasku ujrzaem stopnie wiodce w d, w
ciemno.
- No ju, do rodka - poleci, gronie unoszc pi.
Wzdrygnem si i posuchaem. On przywieca, a ja schodziem ostronie, z trudem
utrzymujc rwnowag pod ciarem worka. W sumie stopni byo dziesi, u ich
stp otwierao si wskie przejcie. Tymczasem na grze Morgan odstawi latarni i
znw zacz zmaga si z kamieniem. Z pocztku sdziem, e sobie nie poradzi, ale
wreszcie osadzi go na miejscu z guchym oskotem, zamykajc nas w rodku, jak
nieboszczykw pod kamieniem nagrobnym. Potem doczy do mnie, niosc latarni i
opat, i kaza mi i przodem. Tak te zrobiem.
Morgan unosi wysoko lamp; widziaem przed sob mj cie, sigajcy w gb
tunelu, ktry bieg prosto jak strzaa. ciany, podog i sklepienie tworzya ubita
ziemia. Co kilka stp strop podtrzymyway belki. W jednym miejscu zawali si,
niemal kompletnie zagradzajc drog, i musiaem cign z plecw worek,
przecisn si przez wsk szczelin i przewlec


342

343

go za sob. Zaczem powanie si niepokoi stanem tunelu. Gdyby znw si zapad,
zostalibymy pogrzebani ywcem bd na zawsze uwizieni pod kurhanem. Nagle
poczuem na ramionach potny ciar pitrzcej si nad nami ziemi.
W kocu korytarz doprowadzi nas do duej, owalnej komory. Bya olbrzymia,
dorwnywaa rozmiarami solidnemu kocioowi, a jej ciany i sklepienie
zbudowano z kamienia. Lecz najbardziej zdumiewajca bya posadzka. Z pocztku
sdziem, e wyoono j zwyczajnymi kamiennymi pytkami, potem jednak
uwiadomiem sobie, e to misterna mozaika, przedstawiajca najrniejsze
potworne stwory, na ktre skaday si starannie rozmieszczone tysice tysicy
maych, kolorowych kamykw. O niektrych bajecznych istotach czytaem w
bestiariuszu stracharza, inne ogldaem tylko w koszmarnych snach: groteskowe
hybrydy, takie jak minotaur, p-czowiek, p-byk; olbrzymie gady o dugich
wowych ciaach i drapienych szczkach; a take bazyliszek, w z nogami,
grzebieniast gow i morderczymi, przeszywajcymi oczami. Kady z nich sam w
sobie przyciga moj uwag. Ale byo tam co jeszcze, cos znacznie gorszego.
Na samym rodku podogi czarne kamienie ukaday si w trzy koncentryczne krgi i
zamknit w nich picioramienn gwiazd. Natychmiast zorientowaem si, co to, i
tym samym pojem, e oto speniaj si moje najgorsze obawy.
To by pentagram, magiczny krg, z ktrego mag rzuca zaklcia bd przywouje z
mroku demony. Ten jednak stworzyli pierwsi ludzie, ktrzy przybyli do Anglezarke
po to, by przywoa Golgotha, najpotniejszego z dawnych bogw. A teraz Morgan
zamierza z niego skorzysta.
***
Wygldao na to, e wie dokadnie, co chce zrobi i wkrtce zagoni mnie do pracy.
Kaza wyczyci posadzk do poysku, zwaszcza rodkow cz mozaiki z
pentagramem.
- Nigdzie nie moe zosta nawet drobinka kurzu. Inaczej wszystko pjdzie nie tak -
rzek.
Nie pytaem nawet, co, bo sam si domyliem. Zamierza odprawi najgroniejszy
rytua z grimoire'u. Chcia przywoa Golgotha, sam pozostajc bezpiecznie w
krgu. Czysto stanowia klucz, bo brud mg pozwoli stworowi przekroczy
pentagram.


344

345

Po drugiej stronie komnaty stao kilka duych zbiornikw; jeden z nich wypeniaa
sl. W worku, ktry przyniosem, prcz innych rzeczy, w tym ksigi, tkwia take
dua butla wody i kilka cierek. Musiaem zmoczy cierk, wyszorowa mozaik
sol, a potem zmywa tak dugo, pki Morgan nie bdzie zadowolony.
Miaem wraenie, e trwa to godzinami. Od czasu do czasu rozgldaem si,
sprawdzajc, czy w komorze nie znajd czego, co mogoby mi pomc
obezwadni Morgana i uciec. Musia zostawi szpadel w tunelu, bo nigdzie go nie
widziaem - ani te niczego innego, co mogoby posuy za bro. Zauwayem
wielki, elazny piercie, osadzony w cianie nad podog i zastanawiaem si, do
czego moe suy. Wyglda, jakby uwizywano do niego zwierzta.
Kiedy skoczyem z podog, ku mej zgrozie Morgan chwyci mnie nagle, powlk
pod cian, skrpowa ciasno rce za plecami i przywiza reszt liny do piercienia.
Potem rozpocz prawdziwe przygotowania. miertelnie przeraony, pojem nagle,
co si tu stanie. Morgan zajmie miejsce w krgu, chroniony przed wszystkim, co
pojawi si w komorze. Ja tymczasem pozostan uwizany do piercienia, bez
adnej moliwoci obrony. Czy miaem sta si ofiar?
Czy do tego wanie pierwotnie suy piercie? Potem przypomniaem sobie sowa
stracharza o psie z farmy. Kiedy Morgan prbowa odprawi rytua w swoim pokoju,
zwierz zdecho ze strachu...
Z worka wycign pi grubych, czarnych wiec i ustawi je w wierzchokach
gwiazdy. Nastpnie otworzy grimoire i zapalajc kad wiec, odczytywa krtk
inkantacj z ksigi. Kiedy skoczy, krzyujc nogi, usiad porodku pentagramu i
trzymajc w doniach otwarty tom, spojrza ku mnie.
- Wiesz, jaki mamy dzie? - spyta. i - Wtorek - odparem.
- A data?
Nie odpowiedziaem; sam to zrobi. E - Jest dwudziesty pierwszy grudnia. Zimowe
przesilenie. Sam rodek zimy, po nim dni znw zaczynaj si wydua. To bdzie
bardzo duga noc, najdusza w caym roku. A kiedy dobiegnie koca, tylko jeden z
nas wyjdzie z tej komory. Zamierzam przywoa Golgotha, najpotniejszego z
dawnych bogw i zrobi to tu, gdzie czynili to staroytni. Ten kurhan usypano w
miejscu o wielkiej mocy, gdzie zbiegaj si linie. Ich pi krzyuje si dokadnie
porodku pentagramu, w ktrym teraz siedz.


346

347

- Czy obudzenie Golgotha nie bdzie niebezpiecz. ne? - spytaem. - Zima moe
potrwa cae lata.
- I co z tego? - rzuci Morgan. - Zima to mj czas.
- Ale zboe nie wyronie. Ludzie umr z godu!
- I co z tego? Sabi zawsze umieraj. To silni odziedzicz ziemi. Rytua
przywoania nie pozostawi Gol-gothowi wyboru: bdzie musia mnie sucha. I
pozostanie uwiziony tu, w tej komorze, pki go nie uwolni. Uwiziony, dopki nie
da mi tego, co chc.
- A czego chcesz? - naciskaem. - Co moe by warte skrzywdzenia tak wielu
ludzi?
- Chc mocy! Co innego liczy si w yciu? Mocy, ktr obdarzy mnie Golgoth,
umiejtnoci zamraania krwi w ludzkich yach, zabijania jednym spojrzeniem.
Wszyscy bd si mnie lka. A gdy zabij kogo w gbi dugiej ciemnej zimy, nikt
nie dostrzee, e odebraem ycie. Kto zdoaby tego dowie? John Gregory umrze
jako drugi, lecz nie ostatni. A ty zginiesz przed nim - Morgan zamia si cicho. -
Jeste przynt. Pomoesz mi zwabi tu Golgotha. Ostatnio musiaem zadowoli si
psem, lecz istota ludzka bdzie znacznie lepsza. Golgoth wyssie z twego ciaa
yciow si i doczy do wasnej. A take twoj dusz. Twoje ciao i dusza zgasn
w jednej chwili.
I - Jeste pewien, e pentagram ci ochroni? - spytaem, starajc si nie myle o
tym, co wanie powiedzia, prbujc zasia w nim wtpliwoci. - Rytuay musz
by bardzo dokadne. Jeli cokolwiek pominiesz albo le wymwisz choby jedno
sowo, wszystko moe pj nie tak. W takim przypadku aden z nas nie opuci
nigdy tej komory. Obaj zostaniemy unicestwieni.
I - Kto ci to powiedzia? Stary dure Gregory? - zadrwi Morgan. - To do niego
podobne. A wiesz dlaczego? Bo brak mu odwagi, by sprbowa czego naprawd
ambitnego. Potrafi tylko kaza naiwnym uczniom kopa bezuyteczne jamy i
zasypywa je. Przez wiele lat usiowa mnie powstrzyma przed tym, co chc zrobi.
Kaza mi nawet przysic matce, e nigdy nie sprbuj odprawi rytuau. Mio do
niej sprawia, e dotrzymaem obietnicy, pki jej mier w kocu mnie nie uwolnia i
nie pozwolia zabra tego, co moje! Stary Gregory to mj wrg.
- Dlaczego tak bardzo go nienawidzisz? Co takiego ci zrobi? Stara si zawsze czyni
tylko dobro i jest od ciebie nieskoczenie lepszy oraz niezwykle szczodry. Pomaga
twojej matce, gdy twj prawdziwy ojciec odszed. Przyj ci na ucznia, a nawet gdy
zwrcie si


348

349

w stron mroku, oszczdzi ci tego, na co naprawd zasuye. Bezecna wiedma nie
jest gorsza od ciebie, a tkwi uwiziona ywcem w jamie!
- To prawda, mg mi to zrobi - gos Morgana brzmia cicho i niebezpiecznie. -
Ale jest ju za pno. Masz racj. Naprawd go nienawidz. Urodziem si z
ziarnem ciemnoci w duszy. Ziarno to roso i roso, a w kocu staem si tym, kogo
dzi widzisz. Stary Gregory to suga wiata, ja bez reszty nale do mroku. Z tej
przyczyny to mj naturalny wrg. Mrok nienawidzi wiata. Zawsze tak byo!
- Nie! - krzyknem. - Wcale nie musi tak by. Masz wybr. Moesz sta si,
kim zechcesz. Kochae swoj matk. Jeste zdolny do mioci. Nie rozumiesz? Nie
musisz nalee do mroku. Nigdy nie jest za pno na zmian!
- Oszczd oddechu i zamilcz! - warkn gniewnie Morgan. - Za dugo ju
rozmawialimy. Czas rozpocz rytua...
Jaki czas w komnacie panowaa cisza, syszaem jedynie bicie wasnego serca. W
kocu Morgan zacz nuci sowa z ksigi, jego gos wznosi si i opada
350
vv rytmicznych melodyjnych kadencjach, ktre skojarzyy mi si z modlitwami
ksiy przed zgromadzeniem parafian. Wikszo sw pochodzia z aciny, od
czasu do czasu jednak paday te wyrazy z innego jzyka, ktrego nie poznawaem.
Trwao to i trwao, nic si nie dziao. Zaczynaem mie nadziej, e rytua nie
zadziaa albo e Morgan si pomyli i Golgoth nie przybdzie. Wkrtce jednak
wyczuem pewn zmian.
W komorze zrobio si nieco zimniej. Dziao si to stopniowo i bardzo powoli, jakby
co olbrzymiego nadcigao z wielkiej odlegoci. By to w szczeglny chd, ktry
ju wczeniej wyczuwaem wok Morgana. Moc, ktr czerpa od Golgotha.
Zaczem si zastanawia, czy mam jak szans na ratunek. Wkrtce pojem, e
mizern. Nikt nie wiedzia, jak znale wejcie do tunelu. Cho rozkopaem ziemi i
odkryem kamie, pogoda pogarszaa si i wkrtce nieyca wszystko zasypie.
Oczywicie stracharz zauway moj nieobecno, ale czy zmartwi si dostatecznie, by
wyruszy z domu w tak pogod? Gdyby uda si do sklepu Andrew, Alice moe
wyjaniaby mu, gdzie poszedem. Lecz nawet gdyby dotar do kaplicy, jak mia
szans na znalezienie mego kija? Zosta w zagajniku za murem, do tej pory z
pewnoci zasypa go nieg.
Odkryem, e mog odrobin poruszy rkami. Moe zdoam rozluni sznury na
tyle, by si uwolni? Sprbowaem, czc rce i rozsuwajc, przekrcajc przeguby i
palce. Miaem przynajmniej pewno, e Morgan nie zauway, co kombinuj; by
zbyt zajty wypiewywaniem sw rytuau i nie przerywa, nawet obracajc kartki
grimoire'u. A potem, patrzc na niego, zauwayem co jeszcze. W komnacie
pojawiy si nowe cienie. Cienie, ktrych nie dao si wyjani pozycj piciu wiec.
A wikszo z nich si poruszaa, niektre przypominay czarny dym, inne szar bd
bia mg, zwijajc si na skraju pentagramu, jakby prboway we wnikn.
Czym byy? Czy to duchy, przypadkowo uchwycone w moc rytuau i sprowadzone w
to miejsce wbrew swej woli? A moe dusze ludzi pogrzebanych w kurhanie i
okolicy? Jedno i drugie wydawao si cakiem prawdopodobne, by to bowiem rytua
przymusu. Co bdzie, jeli mnie zauwa? Morgana nie mogy dosign, by
chroniony. Ale jeli wyczuj moj obecno? Gdy tylko myl ta przysza mi do
gowy, zaczem sysze dobiegajce zewszd sabe szepty. Wikszci nie
rozumiaem, lecz od czasu do czasu padao wyraniejsze sowo. Dwa razy usyszaem
krew", a take ko", po czym bardzo wyranie moje wasne nazwisko, Ward".
Zaczem dygota niepowstrzymanie. Baem si, lecz walczyem z ogarniajc mnie
groz. Stracharz wiele razy powtarza, e mrok ywi si przeraeniem: pierwszy krok
do pokonania go, to stawi mu czoo i pokona wasny strach. Prbowaem zatem,
naprawd prbowaem, ale byo mi trudno, bo nie stawiaem czoa mrokowi,
uzbrojony w wyuczone zdolnoci. Nie staem mocno na nogach, nie dzieryem w
doni jarzbinowego kija, nie miaem elaza i soli. Byem winiem, zwizanym,
absolutnie bezradnym. A tymczasem Morgan odprawia by moe
najniebezpieczniejszy rytua, po jaki kiedykolwiek sign mag. A ja stanowiem
jego cz, iskr ycia ofiarowan Golgothowi, majc zwabi go w to miejsce.
Wedug Morgana, w chwili gdy si pojawi, pozbawi mnie nie tylko ycia, ale take
duszy. Zawsze wierzyem, e bd y po mierci. Czy Golgoth mg mi to odebra?
Czy co mogo zabi ludzk dusz?
Potem jednak szepty stopniowo ucichy, cienie rozpyny si, a wok zrobio si
nieco cieplej. Moje


352

353

dreszcze ustay, odetchnem z ulg. Lecz Morgan nuci dalej i obraca kolejne kartki.
Zaczem ju my. le, e gdzie po drodze popeni bd i mu si nie uda; wkrtce
okazao si, e si myliem.
Chd bowiem powrci, a wraz z nim dymne upiory, zwijajce si i skrcajce na
granicach pentagramu. Tym razem byo jeszcze gorzej, rozpoznaem jednego z
duchw. Mia posta Eveline i jej wielkie, przepenione smutkiem oczy.
Szepty wzmogy si, przepeniaa je nienawi tak potna, e omal czuem jej smak;
niewidzialne istoty wiroway wok mojej gowy, przechodzc na tyle blisko, e
czuem na twarzy chodny powiew unoszcy mi czupryn. Wkrtce groza jeszcze si
nasilia. Niewidoczne palce szarpay mnie za wosy, szczypay skr na twarzy i
szyi. Zimny, cuchncy oddech omiata mi czoo, nos i usta.
I znw wok zapada cisza, nie trwaa jednak dugo. Raz jeszcze chd wzmg si i
upiory powrciy. I tak to trwao, minuta za minut, godzina za godzin, przez ca
najdusz noc roku. Lecz okresy ciszy i spokoju staway si coraz krtsze, okresy
strachu za coraz dusze. Wydarzenia miay swj rytm, potga rytuau narastaa.
Przypominao to fale nadciga*
I jcego przypywu, rozbijajce si na kamiennej play. I Kada kolejna bya dziksza i
potniejsza od swej po-' przedniczki. Kada sigaa coraz wyej i wyej. I za I
kadym razem zamt stawa si coraz wikszy, gosy krzyczay mi do uszu. Wok
pentagramu, pod sklepieniem komnaty kryy kule zowieszczego fioletowego
ognia. A wreszcie, po - jak si zdawao - godzinach nucenia zakl z grimoire'u,
Morgan osign w kocu to, czego pragn. Golgoth posucha wezwania.


354

355


P
rzez wiele dugich, przeraajcych minut czuem, e Golgoth zblia si nieuchronnie.
Ziemia pod nami zacza dygota, komnat wypeni haas, jakby rozwcieczony
olbrzym wydobywa si z trzewi ziemi - olbrzym o gigantycznych szponach,
rozdzierajcych lit ska, niecierpliwie prcy wprost do komory.
Na miejscu Morgana umierabym ze strachu, sparaliowany groz, nie zdoabym
wykrztusi nawet sowa albo te przerwabym rytua, bo jego cignicie byo
obdem. Ale nie. Morgan czyta dalej z grimo-ire'u. Cakowicie podda si mrokowi,
czynic wszyst-
356
o, byle tylko zdoby moc, ktrej akn, niezalenie ceny.
Mimo gronych oskotw z dou, powietrzem nie rusza nawet najsabszy powiew.
Nagle jednak pi zarnych wiec zamigotao i omal nie zgaso. Zastanawiaem si,
jak wane s dla rytuau. Czy stanowiy istotny element obrony krgu? Wydawao
si to bardzo prawdopodobne. Gdyby zgasy, Morgan nie byby bezpieczniejszy ode
mnie. wiece znw zamigotay, lecz na jego twarzy nie dostrzegem nawet ladu
strachu. Rytua zaabsorbowa go cakowicie i Morgan nadal nuci tajemne formuy,
nie zwaajc na niebezpieczestwo.
Ziemia zatrzsa si jeszcze gwatowniej, daleko z dou dobiegy kolejne gone,
niepokojce dwiki. Do tej pory wok pentagramu zgromadzio si tak wiele
upiorw, e zaczy zlewa si w jedn wirujc, szarobia mg; nie mogem ju
rozrni poszczeglnych postaci. Wir energii napiera na niewidzialn barier,
oznaczajc granic pentagramu. W kadej chwili mg j przeama.
357
Jeszcze par minut i uczyniby to - byem tego pewien. Lecz wwczas zdarzyo si
co, co przegnao upiory z komory, prawdopodobnie prosto tam, skd


przyszy. Ze sklepienia posypay si mae kamienie, moje uszy wypeni ryk,
zgrzytliwa, oguszajca kakofonia dwikw. Spojrzaem w prawo, w stron tunelu,
i ujrzaem lawin ziemi. To zawali si strop korytarza, zamykajc nas w rodku i
wzbijajc w powietrze obok kamykw i pyu. Ku mej zgrozie tunel by teraz
zablokowany na dobre. Cokolwiek si stanie, pozostan tu uwiziony na wieki.
W tym momencie niemal ucieszyaby mnie perspektywa mierci: przynajmniej
wwczas przetrwaaby moja dusza. Wiedziaem bowiem, e wkrtce zjawi si
Golgoth i moja dusza wraz z ciaem umr jednoczenie. Zostan unicestwiony.
Strach, ktry wwczas poczuem, sprawi, e zatrzsem si cay.
Nagle jednak co si zmienio. Morgan bez ostrzeenia przesta nuci i zerwa si na
rwne nogi. Jego oczy rozszerzyy si ze zgrozy, upuci ksig. Skierowa si w
stron granicy pentagramu. Postpi krok ku mnie i otworzy szeroko usta, jego oczy
przepenia strach.
Z pocztku sdziem, e prbuje co powiedzie bd krzykn. Teraz jednak wiem
lepiej. Zwaywszy na to, co si z nim stao, rozumiem, e po prostu prbowa
oddycha.
W jego pucach utworzyy si ju krysztaki lodu i w krok by jego ostatnim.
Otwarcie ust stanowio ostatni wiadomy ruch, jaki kiedykolwiek wykona. Zamarz
na moich oczach - i to dosownie, od stp do gw pokryty biaym szronem. A potem
przewrci si naprzd, i w chwili, gdy jego rce i ramiona uderzyy o ziemi,
roztrzaska si niczym sopel lodu. Wyglda jak brya kruchego szka, rozpadajca
si na drobne kawaki. Morgan zamieni si w lodowy py, lecz nie popyna krew,
bowiem zamarz a do szpiku koci. Nie y. Cakowicie i nieodwracalnie.
Odgadem, e popeni kosztowny bd w rytuale i Golgoth zmaterializowa si
wewntrz pentagramu, zabijajc nekromant na miejscu. Teraz bowiem porodku
trzech koncentrycznych k pojawia si nowa obecno. Mimo piciu migoczcych
wiec niczego nie widziaem, wiedziaem jednak, e tam jest i czuem na sobie
spojrzenie zimnych, wrogich oczu.
Wyczuem desperackie pragnienie ucieczki Golgo-tha. Gdyby wyrwa si z krgu,
mgby swobodnie gnbi Hrabstwo, pogry je w trwajcej dziesiciolecia
mronej zimie. Pomienie wiec znw zataczyy, jakby poruszy je niewidzialny
oddech. Ja jednak nic nie mogem zrobi. Byem przeraony. Co mog


358

359


pocz, by uratowa Hrabstwo? Zupenie nic: tkwiem uwizany do elaznego
piercienia, czekajc na wasn mier.
W tym momencie Golgoth przemwi do mnie z pentagramu.
- Gupiec ley przede mn martwy. Czy ty te jeste gupcem?
Jego gos wypeni komor, odbijajc si echem z kadego kta. Brzmia niczym
porywisty wiatr, choszczcy niegiem ponure wyyny Anglezarke.
Nie odpowiedziaem. Jego gos znw zazgrzyta, tym razem niej i ostrzej, jak
szorstki pilnik na metalowym kuble.
- Masz jzyk, miertelniku ? Przemw albo zamro ci i strzaskam tak jak
tamtego gupca.
- Nie jestem gupcem - odparem, szczkajc zbami ze strachu i zimna.
- Ciesz mnie twoje sowa. Bo jei istotnie zostae pobogosawiony
mdroci, nim jeszcze minie ta noc, wynios ci wysoko, ponad najwyszych w tej
krainie.
- Dobrze mi tu, gdzie jestem - odparem.
- Bez mojej pomocy zginiesz. Czy to mierci akniesz? Czy ona ci
uszczliwi?
Nie odpowiedziaem.
- Wystarczy tylko usun wiec z krgu. Tylko jedn wiec. Zrb to, a bd
wolny, ty za przeyjesz.
Uwizany do piercienia, siedziaem kilka stp od najbliszej wiecy, nie wiem
zatem, jak niby chcia, bym jej sign. Ale nawet gdyby to byo moliwe, nie
mgbym tego zrobi. Nie mgbym ocali wasnego ycia kosztem tysicy ludzi,
ktrzy zginliby w Hrabstwie.
- Nie! - rzuciem. - Nie zrobi tego.
- Cho uwiziony w granicach krgu, wci mog ci dosign. Pozwl, e ci
poka...
Z pentagramu zaczo promieniowa zimno, mozaika pobielaa od szronu. Utworzy
si na niej wzr lodowych krysztakw i po chwili poczuem chd wnikajcy w
ciao z podogi i docierajcy do koci. Przypomniaem sobie ostrzeenie Meg, gdy
wyruszaem do domu. Zblia si nieyca, wic lepiej ubierz si ciepo. Od
odmroe mona straci palce."
Najwiksze zimno czuem na plecach, w pobliu rk, w miejscu, gdzie Morgan
przywiza je do piercienia. I gdy mrz wgryz si w moje ciao, wyobraziem
sobie wasne zamarznite palce, w ktrych nie kry ju krew, poczerniae i kruche,
gotowe odpa jak martwe gazki od schncego konara. Moje usta otwary si do
krzyku; zimne powietrze parzyo mi gardo. Pomylaem o mamie. Teraz ju nigdy jej
nie zobacz. Lecz nagle upadem na bok, wolny od elaznego piercienia.
Obejrzaem si i przekonaem, e-pokruszony ley pod cian. Golgoth zamrozi i
roztrzaska go po to, by mnie uwolni. Zrobi to, bym mg speni jego rozkaz.
Znw przemwi z pentagramu, lecz tym razem jego gos zabrzmia sabiej.
- Usu wiec. Zrb to teraz, albo odbior ci wicej ni ycie. Zniszcz take twoj
dusz...
Sowa te wzbudziy we mnie mocniejszy dreszcz ni mrz, ktry strzaska elazny
piercie. Morgan mia racj. Stawk bya moja dusza. By j ocali, wystarczyo
tylko posucha. Rce wci miaem zwizane za plecami i bez czucia, ale mgbym
wsta, podej do najbliszej wiecy i wywrci j kopniakiem. Pomylaem jednak
o wszystkich, ktrzy cierpieliby z powodu mojego czynu. Surowy mrz najpierw
zabiby starych i najmodszych. Niemowlta maryby w koyskach. Lecz z czasem
zagroenie staoby si jeszcze wiksze. Nie wyrosyby plony, w nastpnym roku nie
byoby niw. A ile lat to by trwao? Ludzie nie mieliby czym karmi byda.
Zapanowaby gd, zginyby tysice i byoby to moj win.
Przewrciwszy wiec, ocalibym wasne ycie. Uratowabym te dusz. Lecz nade
wszystko miaem obowizek broni Hrabstwa. Moe ju nigdy nie zobacz mamy,
ale gdybym uwolni Golgotha, jak mgbym spojrze jej w oczy. Wstydziaby si
mnie, a ja bym tego nie znis. Niezalenie od ceny, musiaem zrobi to, co trzeba.
Lepsze ju unicestwienie, od ycia w takiej habie!
- Nie zrobi tego - poinformowaem Golgotha. -Wol tu umrze, ni ci
uwolni.
- A zatem gi, gupcze! - rzuci Golgoth i natychmiast zimno zaczo narasta.
Zamknem oczy, czekajc na koniec, moje ciao ogarniao odrtwienie. Co dziwne,
ju si nie baem. Przepeniaa mnie rezygnacja. Pogodziem si z tym, co si stanie.
***
Mrz musia odebra mi przytomno, bo nastpne co pamitam, to otwarcie oczu.
W komnacie panowaa cisza i spokj, powietrze byo znacznie cieplejsze. Ku mojej
uldze, Golgoth znikn, nie wyczuwaem ju jego obecnoci. Ale dlaczego nie
speni groby?
Pentagram pozosta nietknity, pi wiec nadal pono. Wewntrz ujrzaem posta
lec twarz do


362

363

dou. Po paszczu poznaem Morgana. Szybko odwr-ciem wzrok. Biel znikna,
zastpiona czerwieni Fragmenty jego ciaa zaczynay rozmarza.
Ku memu zdumieniu, wci yem. Ale jak dugo? Tkwiem w puapce. Wkrtce
wiece wypal si i zgasn, i na zawsze pozostan w ciemnoci.
Pragnem y i nagle zaczem rozpaczliwie szarpa si z lin. Nie byem ju
przywizany do elaznego piercienia, lecz rce wci miaem skrpowane za
plecami. Czuem w nich ostre mrowienie, ale krenie krwi powracao. Gdybym
tylko zdoa je uwolni, mgbym zdmuchn pozostae wiece - to daoby mi wiele
godzin wiata. Zwalony strop zablokowa tunel, ale mgbym kopa goymi rkami.
Warto byo sprbowa. Ziemia bya mikka i moe nie cay korytarz si zawali.
Moe w pewnym momencie znajd nawet opat!
Przez par chwil przepeniaa mnie nadzieja. Sznur jednak nie ustpi, a moje prby
uwolnienia si jedynie bardziej zaciskay wze. Przypomniaem sobie, jak wiele
miesicy temu, wiosn, kiedy zostaem uczniem stracharza, Kocista Lizzie uwizia
mnie w jamie i zamierzaa zabi, by uy mych koci do swej czarnej magii.
Zmagaem si wtedy z wizami, ale nie zdoaem uciec. To Alice mnie ocalia, noem
364
zcinajc sznury. Jake aowaem, e teraz nie mojej zawoa! Ale nie mogem.
Byem sam, nikt nie 'edzia, gdzie mnie szuka.
Po jakim czasie przestaem si szamota. Pooy-si na plecach i zamknem oczy,
prbujc zebra do ostatniego wysiku. I wtedy, gdy tak leaem w absolutnym
bezruchu, oddychajc ju niemal normalnie, pomylaem nagle o wiecach z
pentagramu. Mgbym przepali sznur pomieniem jednej z nich! Czemu wczeniej
na to nie wpadem? Usiadem szybko - wreszcie miaem prawdziw szans
uwolnienia rk. I wanie w tym momencie usyszaem haas, dobiegajcy od strony
zasypanego tunelu.
Co to mogo by? Czyby stracharz dowiedzia si, co si stao i przybywa mi na
pomoc? Ale to nie brzmiao jak opata, bardziej przypominao drapanie, jakby co
kopao w ziemi. Moe to szczur? Odgos stawa si coraz goniejszy. Czyby
wicej ni jeden? Stado szczurw, yjcych gboko pod kurhanem? Syszaem, e
szczury jedz wszystko. Ludzie opowiadali nawet historie o tym, jak poryway z
koysek noworodki. Co, jeli wyczuy zapach czowieka? Czy zechc pore ciao
Morgana? A potem? Czy zaatakuj i mnie? Zaatakuj, gdy wci bd y?
365
Haas sta si goniejszy. Co przekopywao si przez zawalony tunel, zmierzajc w
stron komory. Co rozdzierao pazurami ziemi. Ale co? Patrzyem zafascynowany i
przeraony. W poowie wysokoci midzy sufitem a podog w cianie pojawia si
nie. wielka dziura, na mozaik posypaa si ziemia. Nagy przecig sprawi, e wiece
zamigotay. Z otworu wyoniy si dwie rce, ale nie ludzkie. Ujrzaem dugie palce i
dziesi zakrzywionych szponw w miejscu paznokci. To wanie te szpony
rozkopyway ziemi. Nim jeszcze pojawia si gowa, wiedziaem dokadnie, z kim
mam do czynienia.
W jaki sposb dzika lamia ucieka z piwnicy stra-charza i wywszya mnie. Marcia
Skelton przybya po moj krew.


D
zika lamia wylizna si z dziury i pomkna po mozaikowej posadzce. Usyszaem,
jak dwa razy wszy gono, nie patrzya jednak na mnie. Peznc na czworakach, z
pochylon gow i zamiatajc posadzk dugimi, tustymi, czarnymi wosami ruszya
w kierunku pentagramu. Jej szpony gono drapay marmur. Zatrzymaa si i znw
zacza wszy, patrzc na to, co pozostao z Morgana.
Leaem bez ruchu, nie mogc uwierzy, e jeszcze mnie nie zaatakowaa. Morgan
zgin bardzo niedawno, sdziem jednak, e lamia woli wie krew, ywe-
367
go czowieka. I wtedy z tunelu dobieg mnie kolejny dwik. Zbliao si co
jeszcze...
Ponownie pojawia si para rk, te jednak miay ludzkie palce i paznokcie, nie ostre
szpony. Gdy wy. nurzya si gowa, jedno zerknicie wystarczyo, bym j rozpozna.
Ujrzaem wysokie koci policzkowe, pikne jasne oczy i srebrzystopopielate wosy.
To bya Meg.
Wygramolia si z dziury, otrzepaa i pomaszerowaa wprost ku mnie. Musiaa
zostawi na grze szpiczaste trzewiki, lecz cichy tupot jej bosych stp i tak mnie
przeraa. Nic dziwnego, e dzika lamia trzymaa si z daleka. Meg sama chciaa
mnie dosta. Po tym, co si stao, nie mogem oczekiwa litoci.
Uklka tu obok i jej wargi wygiy si w ponurym umiechu.
- Jeste o wos od mierci - rzeka, nachylajc si bliej i otwierajc szeroko usta.
Ujrzaem biae zby, gotowe mnie ugry, na twarzy i szyi poczuem jej oddech i
zaczem dygota. Ona jednak pochylia si nisko i ku mojemu zdumieniu
przegryza sznur, krpujcy mi donie. - Niewielu ludzi znalazo si tak blisko lamii i
przeyo - dodaa i podniosa si z ziemi. - Moesz si uwaa za szczciarza!
Siedziaem tam bez ruchu, gapic si na ni z otwar-i ustami. Czuem si zbyt saby,
by si ruszy.
- Wstawaj, chopcze! - polecia. - Nie mamy caej ocy. John Gregory na ciebie
czeka, bdzie si chcia owiedzie, co tu zaszo.
Chwiejnie podniosem si na nogi i przez par minut staem tam, walczc z
mdociami. Baem si, e lada oment znw upadn. Dlaczego mi pomoga? Co si
darzyo pomidzy stracharzem i Meg? Zanosi jej jedzenie, prowadzili dugie
rozmowy. Czy zrobia to, bo stracharz j poprosi? Czy znw byli przyjacimi? | -
Id, zabierz grimoire - Meg wskazaa pentagram. -Ja nie mog przekroczy krgu,
podobnie Marcia...
Postpiem krok w stron pentagramu, lecz zatrzymaem si na widok ksigi. Leaa
w kauy krwi. Nie mogem znie myli o tym, e miabym j dotkn. Poza tym i
tak bya zniszczona. Potem dostrzegem szcztki Morgana i odek podszed mi do
garda. Pochyliem gow, prbujc wymaza z umysu w obraz. Nie chciaem
oglda go ponownie w koszmarnych snach.
- Rb, co mwi, zabierz grimoirel - rozkazaa Meg, lekko podnoszc gos. -
John Gregory ci nie podzikuje, jeli go tu zostawisz dla nastpnego ciekawskiego.


368

369

Zrobiem, jak kazaa: wkroczyem w magiczny krg, pochyliem si i podniosem
ksig. Bya mokra i lepka od krwi. Czuem jej wo i odek cisn mi si
gwatownie, z trudem zwalczyem mdoci. Wyszedem z pentagramu, podnoszc
najblisz wiec. Nie podoba mi si pomys wdrwki ciemnym tunelem w
towarzystwie dwch lamii.
Usunicie wiecy najpewniej pozbawio pentagram mocy i sdziem, e Marcia
wejdzie do rodka, by si posili. Ona jednak, powszywszy chwil, odwrcia si.
Meg ruszya pierwsza, za ni ja i Marcia na kocu. Miaem nadziej, e nie bdzie mi
depta po pitach.
Gdy wynurzylimy si z ziemi, na zewntrz niebo janiao pierwszym wiatem
przedwitu. Burza ucicha, lecz z nieba nadal prszy lekki nieek. Stra-charz
czeka przy wejciu, pochyli si, podajc mi rk. Upuciem czarn wiec w nieg
i chwyciem jego lew do, a on podcign mnie na nogi. Tu za mn na zewntrz
wygramolia si dzika lamia.
Otworzyem usta, lecz mj mistrz przyoy palec do warg, nakazujc mi cisz.
- Wszystko w swoim czasie. Opowiesz mi pniej -rzek. - Czy Morgan nie yje?
Przytaknem, skaniajc gow.
- To moe by jego grobowiec - mrukn stracharz. To rzekszy chwyci
krawd kamienia, manewrujc
nim tak, by ustawi go nad dziur. W kocu, zadowolony, opuci pyt na miejsce.
Nastpnie uklk i goymi rkami zacz zgarnia na kamie lun ziemi i nieg.
Wreszcie, usatysfakcjonowany, podnis si.
- Daj mi ksik, chopcze.
Podaem mu j, rad, e mog si jej pozby. Stracharz unis grimoire i zerkn na
okadk. Gdy przeoy ksig do drugiej rki, na palcach pozostay mu plamy krwi.
Pokrci gow ze smutkiem i znueniem i poprowadzi nas z wyyn moczarw w
stron swego zimowego domu. Za kadym razem, gdy ogldaem si przez rami,
widziaem maszerujce tu za nami lamie.
***
Ju w domu stracharz zaprowadzi mnie do kuchni, dosypa wgla do ognia i gdy
pomienie strzeliy wysoko, zacz przyrzdza niadanie. W pewnym momencie
zaproponowaem, e pomog, ale odesa mnie gestem na krzeso.
- Zbieraj siy, chopcze - rzuci. - Wiele przeszede. Kiedy nozdrza wypeni mi
zapach smaonych jajek
i pieczonego chleba, od razu poczuem si lepiej. Meg


370

371

i jej siostra znikny w piwnicy; nie chciaem o nich wspomina. Lepiej, by stracharz
sam, kiedy zechce opowiedzia mi o wszystkim. Wkrtce obaj siedzielimy przy
stole, zajadajc jajecznic i grzanki. Wreszcie, nasycony, wytarem kawakiem
chleba talerz i rozsiadem si wygodnie.
- I co, chopcze, czujesz si na siach, by porozmawia? Czy lepiej zostawi
wyjanienia na pniej?
- Chciabym to z siebie zrzuci - odparem. Wiedziaem, e kiedy opowiem mu
o wszystkim,
poczuj si znacznie lepiej. To bdzie pierwszy krok, pozwalajcy zapomnie o tym
okropnym wydarzeniu.
- W takim razie zacznij od samego pocztku i niczego nie pomijaj - poleci
mj mistrz.
Zrobiem dokadnie, jak kaza, poczynajc od rozmowy z Alice na wzgrzu, gdy
powiedziaa mi, gdzie znale Morgana, i koczc na zwieczeniu rytuau -
przybyciu Golgotha i tym, jak grozi mi po mierci Morgana.
- Morgan musia popeni bd - zakoczyem. -Golgoth pojawi si wewntrz
pentagramu...
- Nie, chopcze - stracharz ze smutkiem pokrci gow. - Przeciwnie, musia
wyrecytowa rytua sowo w sowo. Widzisz, to moja wina. To ja mam na rkach
krew Morgana.
- Nie rozumiem. Co to znaczy?
- Powinienem by rozprawi si z nim ju wiele lat temu, wtedy, gdy prbowa
wywoa Golgotha -oznajmi mistrz. - Morgan by bardzo niebezpieczny i ju
wwczas nie dao mu si pomc. Wiedziaem o tym i powinienem by uwizi go w
jamie. Ale jego matka, Emily, bagaa, bym tego nie czyni. akn mocy, by
zgorzkniay i wypaczony gniewem, wierzya jednak, i dzieje si tak dlatego, e
ycie potraktowao go po macoszemu i e zabrako mu ojca, ktry by go wspiera.
al mi byo chopaka i bardzo lubiem jego matk, tote pozwoliem sercu zapanowa
nad rozumem. Lecz gdzie w gbi ducha wiedziaem, e to nie ojca mu brak. Obaj z
panem Hurstem staralimy si go zastpi. Nie, tak naprawd do zostania
stracharzem brakowao mu dyscypliny, odwagi i wytrwaoci, zdolnoci powicenia
caego ycia fachowi,
| ktry nie zapewnia wielu ziemskich bogactw. Zamiast jednak ukara go za prb
przywoania Golgota, po | prostu odprawiem go z terminu i kazaem przysic mnie i
matce, e nie bdzie wicej szuka Golgotha -| amgrimoire'u.
Wygnany i pozbawiony fachu, Morgan poszukiwa mocy i bogactw poprzez
nekromancj i zwrci si ku


372

373

mrokowi. Wiedziaem, e kadej zimy pokusa signie, cia po moc Golgotha bdzie
rosa, a w kocu stanie si dla niego zbyt silna. Zastawiem zatem puapk ktra
zadziaaaby, tylko gdyby istotnie sprbowa przywoa Wadc Zimy.
- Puapk? Jak puapk? Nie rozumiem.
- Morgan nigdy nie przykada si zbytnio do nauki. - Mistrz z namysem
podrapa si po brodzie. -Jego saby punkt stanowiy zwaszcza jzyki. Nie opanowa
w peni aciskich swek, a w innych jzykach by jeszcze gorszy. Podczas
trzeciego roku terminu zacz uczy si Dawnej Mowy. To jzyk, ktrym
porozumiewali si pierwsi ludzie, ktrzy przybyli do Hrabstwa, ci, ktrzy usypali
Okrgy Bochen i oddawali cze Golgothowi. Ci, ktrzy napisali grimoire. Morgan
nie posun si w nauce zbyt daleko. Wiedzia, jak wymawia sowa, jak czyta na
gos Dawn Mow, ale poza tym jego wiedza miaa mnstwo luk.
Bo widzisz, chopcze, nie mogem ryzykowa. Bezpieczestwo Hrabstwa pozostaje
naszym najwaniejszym obowizkiem. Tote wiele lat temu kazaem przepisa
grimoire. Oryginalny tekst zosta zniszczony, a nowa wersja oprawiona w dawn
okadk. Wczeniej jednak zmieniem w ksidze kilka sw, tak by rytuay stay si
bezuyteczne. Lecz w rytuale Golgotha wprowadziem tylko jedn zmian. Sowo
wio-utan, oznaczajce poza" lub na zewntrz", zastpiem wioinnan, znaczcym
wewntrz"...
- To dlatego Golgoth pojawi si w rodku pentagramu! - wykrzyknem,
zadziwiony podstpem stra-charza. I pomyle, e przez tyle lat utrzymywa swj
czyn w tajemnicy.
- Nie ufaem Morganowi, tote na wszelki wypadek zastawiem na sida.
Zadaem sobie wiele trudu, przepisujc i zmieniajc grimoire, lecz jak mwiem,
naszym obowizkiem jest chronienie Hrabstwa. Emi-ly wiedziaa, co zrobiem, ale
pokadaa w Morganie znacznie wicej wiary ni ja. Sdzia, e si zmieni i nigdy ju
nie sprbuje wywoa Golgotha. Przysig jej to, a ja byem wiadkiem owej
przysigi. Nigdy nie ukrywaem, gdzie przechowuj ksig, biurko zawsze stao na
widoku i Morgan wiedzia, gdzie jej szuka. W kocu dowid, e miaem racj.
Wykradby j wiele lat temu, lecz wizaa go przysiga zoona matce. Gdy tylko
usyszaem o mierci Emily, zaczem si obawia najgorszego i pojem, czemu
Morgan skontaktowa si ze mn w Chipenden.


374

375

Zapada duga cisza. Stracharz znw podrapa si po brodzie, pogrony w
rozmylaniach.
- Co si stao na kocu? - spytaem. - Dlaczego Golgoth mnie nie zabi? Czemu
po prostu odszed?
- Po przywoaniu mia niewiele czasu w krgu. Z kad chwil pozostawania
wewntrz pentagramu stawa si coraz sabszy. W kocu musia odej. Nie mia
wyboru. Oczywicie gdyby go wypuci, wszystko wygldaoby inaczej. Wwczas
mgby swobodnie kry po Hrabstwie, ktre jczaoby w okowach niekoczcej
si zimy. Zatem dobrze si spisae, chopcze. Spenie swj obowizek, a nikt nie
moe domaga si od ciebie wicej.
- Jak mnie znalaze?
- Za to musisz podzikowa przede wszystkim dziewczynie. Gdy nie wrcie
do pna, poszedem pomwi z Andrew i sprawdzi, o ktrej wyszede ze sklepu.
To twoja przyjacika Alice powiedziaa mi, dokd si udae. Chciaa pomc ci
szuka, ale nie zgodziem si. Lepiej pracuj sam i nie potrzebuj dziewczyny
krccej si pod nogami. O mao nie musielimy przywiza jej do krzesa, eby j
powstrzyma. Gdy dotarem na miejsce, z pnocnego wschodu nadesza nieyca, a
kaplica wiecia pustk. Jaki czas rozgldalem si po cmentarzu, ale nie zostaem
dugo. Pozostaa tylko jedna osoba, do ktrej mogem si zwrci, jedyna, ktra
moga ci znale w takich warunkach.
Meg wkrtce ci wywszya. Znalaza twj kij w zagajniku na wzgrzu i wytropia
ci a do kurhanu. Po krtkim czasie odnalaza wejcie. Kiedy jednak uniosem
kamie, odkryem, e tunel si zawali. Dopiero [arcia ci wykopaa. Ta trjka
zasuguje na twoj wdziczno.
- Trzy czarownice - zauwayem. Stracharz puci me sowa mimo uszu.
- Alice, jak pewnie zgadujesz, zostanie u Andrew. do Meg i jej siostry, od tej
pory bd mieszka
piwnicy za bram - ale nie zamknit.
- Czyli znw zostalicie z Meg przyjacimi?
- Nie, nie jest ju midzy nami tak jak kiedy. Bardzo bym chcia cofn czas,
ale to niemoliwe. Widzisz, chopcze, doszlimy do porozumienia. Sytuacja nie
moe trwa dalej - ale o tym opowiem ci wicej,
;edy odpoczniesz.
- A co z tat? - spytaem. - Czy teraz nic mu nie dzie?
- By dobrym czowiekiem i po mierci Morgana, gdy jego moc znikna, twj
tato nie ma si czego l-


376

377

]


ka. Absolutnie niczego. Nikt nie wie dokadnie, co si dzieje z nami po mierci -
mistrz westchn ciko. Gdybymy wiedzieli, nie istniaoby tak wiele religii
mwicych rne rzeczy i uwaajcych, e tylko one maj racj. Wedug mnie to,
ktr z nich wyznajesz nie ma znaczenia. Moesz nawet wdrowa samotnie i sam
odnale wasn ciek w yciu. Jeli tylko przeyjesz je jak naley, szanujc
przekonania innych, tak jak nauczy ci tato, nie zboczysz z waciwej drogi. On
take trafi do wiata, nie masz si co martwi. A teraz do ju rozmw. To bya
duga i cika noc. Zabieraj si do ka, choby na par godzin.
***
Lecz zostaem w ku znacznie duej ni kilka godzin. Zapadem na cik
gorczk, medyk z Adling-ton odwiedza mnie trzykrotnie, nim w kocu uzna, e
zaczynam zdrowie. W istocie min niemal tydzie, zanim odzyskaem do si, by
znw zej na d. Wikszo dnia spdziem opatulony w koc przy kominku w
gabinecie mistrza.
Stracharz nie zamcza mnie zbytnio nauk i dopiero po kolejnym tygodniu
wrciem do siebie na tyle, by pj do Adlington i zobaczy si z Alice. Sama
pilnowaa sklepu, a poniewa nie zjawi si aden klient, mielimy czas na dug
rozmow. Gawdzili-my, oparci o drewnian lad.
Podczas mojej choroby stracharz zoy im ju wizyt i Alice wiedziaa, co mnie
spotkao. Musiaem jedynie uzupeni szczegy i raz jeszcze przeprosi za to, e
miaem przed ni sekrety.
- W kadym razie, Alice, dziki, e powiedziaa stracharzowi, i poszedem do
kaplicy. W przeciwnym razie nigdy by mnie nie znalaz - rzekem na koniec mej
dugiej opowieci.
- Wci auj, e nie do koca mi zaufae, Tom. Powiniene by mi
powiedzie znacznie wczeniej o tym, co Morgan robi twojemu tacie.
- Przepraszam. W przyszoci niczego ju przed tob nie ukryj.
- W odrnieniu od starego Gregory'ego, co? On mi nie ufa za grosz!
- Myli o tobie znacznie lepiej ni kiedy - zaprotestowaem. - Daj mu wicej
czasu.
- Ale wiosn, kiedy wy wrcicie do Chipenden, ja bd musiaa zosta tutaj.
Tak bym chciaa pj z wami...
- Sdziem, e lubisz prac u Andrew?


378

379

- Mogo by gorzej - mrukna Alice. - Ale Chipen-den jest znacznie lepsze.
Lubi mieszka w tym wielkim domu z ogrodem. I bd za tob tskni, Tom.
- Ja te bd tskni, Alice. Ale przynajmniej nie jeste w Pendle. Poza tym
zim znw wrcimy i bd odwiedza ci czciej.
- Byoby mio - rzeka.
Po jakim czasie nieco poweselaa i w kocu, gdy miaem ju i, poprosia mnie o
co.
- Czy w dniu, kiedy ruszycie do Chipenden, poprosisz starego Gregory'ego,
eby i mnie zabra?
- Poprosz. Ale nie sdz, eby to co dao, Alice.
- Ale go poprosisz? Nie odgryzie ci przecie gowy, prawda?
- Dobrze. Poprosz.
- Przyrzekasz?
- Przyrzekam - odparem z umiechem. Obietnice skadane Alice w przeszoci
wpdziy mnie ju w kopoty, lecz ta nie moga zbytnio zaszkodzi. W najgorszym
razie stracharz po prostu odmwi.

je
C
ho zima bya mrona, trzy tygodnie po mierci Morgana pogoda si poprawia i
nadeszy roztopy. To umoliwio Shanksowi przywiezienie pierwszych od dawna
sprawunkw. Jak zwykle pomogem rozadowa. Gdy jednak ruszy w drog
powrotn, stracharz towarzyszy mu spory kawaek w gb parowu i odbyli dug
rozmow.
W kilka dni pniej, tu po niadaniu, Shanks dostarczy nam pod drzwi trumn.
Jego may kucyk o mao nie pad pod jej ciarem. Kiedy pomogem mu odwiza
adunek, dwignlimy go ostronie.


380

381

Nie bya tak cika, na jak wygldaa, ale raczej spora, i nigdy nie widziaem lepiej
wykonanej. Po bokach miaa dwa mosine uchwyty, a zrobiono j z ciemnego,
polerowanego drewna. Nie wnielimy jej do domu, lecz zostawilimy przy tylnym
wejciu.
- Po co nam trumna? - spytaem stracharza, gdy Shanks znikn w dali.
- Ja wiem, a ty wkrtce si dowiesz - odpar mistrz, postukujc palcem w
skrzydeko nosa. - Zastanw si i przyjd do mnie, kiedy co wymylisz.
Dopiero w porze lunchu moje podejrzenia si potwierdziy.
- Nie bdzie mnie przez par dni, chopcze. Mylisz, e poradzisz sobie sam?
Usta miaem pene, tote pokiwaem gow i dalej zajadaem potrawk z jagniciny.
- Nie spytasz, dokd si wybieram?
- W sprawach stracharza? - podsunem.
- Nie, chopcze, to sprawy rodzinne. Meg i jej siostra wracaj do domu.
Odpyn z Sunderland Point, a ja odwioz je tam bezpiecznie.
Sunderland Point mieci si na poudnie od Hey-sham; by to najwikszy port w
Hrabstwie, odzie z caego wiata wpyway w gb rzeki Lun i rzucay tam kotwice.
Zrozumiaem, e moje domysy co do
trumny byy suszne.
\ - I Marcia pojedzie w skrzyni?
- Zgade od razu, chopcze - stracharz umiechn si. - A wyjtkowo dua dawka
herbaty zioowej powinna j uspokoi. W normalnym stanie nie mogaby wej na
pokad, pasaerowie by protestowali. Jeli chodzi o zarzdc portu, dowie si tylko,
e siostra Meg zmara, a ona zabiera j do domu na pogrzeb. Jak ju mwiem, pojad
z nimi a do portu i odprowadz na pokad. Oczywicie, bdziemy podrowa
noc; bez wtpienia zatrzymamy si w gospodzie i Meg spdzi cay dzie pod
dachem. Smutno mi b-. dzie j poegna, ale to najlepsze wyjcie. | - Syszaem
kiedy przypadkiem, jak mwie jej
0 ogrodzie, w ktrym bywalicie razem. Czy to twj ogrd w Chipenden? -
spytaem.
| - Owszem, chopcze, zachodni, jak si pewnie domylie. Spdzilimy wiele
szczliwych godzin, siedzc na tej samej awce, na ktrej czsto udzielam ci lekcji.
1 - Co wic si stao? Dlaczego sprowadzie Meg do Anglezarke i zamkne w
piwnicy? Czemu musiae j stale ogupia zioow herbat?


382

383

- To, co si dziao midzy mn i Meg, to nasza pry. watna sprawa - warkn
stracharz, patrzc na mnie przenikliwie. Przez chwil wyglda na naprawd
rozzoszczonego i uwiadomiem sobie, e ciekawo pchna mnie za daleko.
Potem jednak westchn i Ze znueniem pokrci gow. - Jak wiesz, Meg jest wci
bardzo przystojn kobiet. Lecz w modoci bya a nadto pikna i zawracaa w
gowach wielu mom. Szalaem z zazdroci i kcilimy si zbyt wiele razy, bym
zdoa to zliczy. Ale to nie wszystko. Bya te zoliwa i narobia sobie mnstwo
wrogw w Hrabstwie. Ci, ktrzy jej si narazili, szybko nauczyli si jej lka, a ludzie
zbyt dugo yjcy w strachu robi si niebezpieczni. W kocu oskarono j o czary i
wieci dotary do najwyszego szeryfa w Caster. Sprawa zrobia si powana; szeryf
wysa konstabla, by j aresztowa.
- Ale przecie w twoim domu w Chipenden bya chyba bezpieczna? Bogi nie
pozwoliby konstablowi zbliy si do niej.
- Istotnie, chopcze, prdzej by go zabi. Ale kon-stabl robi tylko, co do niego
naleao. A cho kochaem Meg, nie chciaem mie na sumieniu ycia modego
czowieka. Musiaem zatem sprawi, by Meg znikna. Poszedem do wioski,
spotkaem si z nim tam i z pomoc kowala jako wiadka, zdoaem go przekona, e
ucieka z Hrabstwa.
W efekcie sprowadziem j tutaj i odtd spdzaa lata zamknita w pokoju w
piwnicy, a zimy w czterech cianach domu. Inaczej zawisaby na stryczku - jak ci
wiadomo, w Caster wiesza si czarownice. W pewnym momencie, wiele lat pniej,
wysza i przerazia kilku miejscowych. By ich uciszy, musiaem przyrzec, e uwi
j w jamie w piwnicy. Dlatego wanie Shanks tak bardzo si zdenerwowa, gdy
zobaczy j owego ranka. Teraz jednak Meg wraca wreszcie do domu. To co, co
powinienem by zrobi lata temu, ale nie potrafiem si z ni rozsta.
- A ona chce tam wrci?
- Chyba wie, e to najlepsze wyjcie. Poza tym Meg nie czuje ju do mnie tego,
co ja wci czuj do niej -doda i przez chwil wyglda starzej i smutniej, ni
kiedykolwiek dotd. - Bd za ni tskni, chopcze i to bardzo. Zycie bez niej nie
bdzie ju takie samo. Bya jedyn istot, ktra pozwalaa mi znie spdzane tu
zimy.
***


384

385


TAJEMNICA STAREGO MISTRZA
O zachodzie soca patrzyem, jak stracharz zamyka siostr Meg, Marcie, w trumnie.
Potem, gdy dokrci ostatni mosin rub, pomogem mu znie adunek w d
parowu. Trumna bya cika, chwialimy si nieco pod jej ciarem i z trudem
utrzymywalimy rwnowag na rozmikej, botnistej ziemi. Meg maszerowaa za
nami, dwigajc wasne torby. Powolna wdrwka w ponurej ciszy coraz dalej w gb
mrocznego parowu skojarzya mi si z prawdziwym pogrzebem.
Stracharz wynaj powz, ktry czeka na nas na drodze. Gdy si zbliylimy, cztery
konie parskny, sposzone; ich chrapy rozszerzyy si, oddech parowa w
promieniach ksiyca. Wonica z trudem nad nimi zapanowa. Kiedy uspokoi
zaprzg, zeskoczy z koza, sam take wielce podenerwowany, podszed do
stracharza i z szacunkiem unis do do czapki. Obwise policzki dray mu i
wyglda, jakby mia lada moment wyskoczy ze skry.
- Nie ma si czego ba i zapac dobrze, zgodnie z przyrzeczeniem. A teraz pom mi
to podnie -stracharz postuka palcem w trumn Marcii. Dwignli j na kozio z
tyu powozu. Stracharz pilnowa wonicy, ktry zamocowa trumn sznurem.

1

NAJLEPSZE WYJCIE
Tymczasem Meg podesza do mnie i umiechna si ponuro.
- Niebezpieczny z ciebie chopak, Tomie Wardzie. Bardzo niebezpieczny -
pochylia si ku mnie. - Uwaaj, by nie narobi sobie zbyt wielu wrogw.
Nie byem pewien, co odpowiedzie.
- Zrobisz dla mnie jedn rzecz, chopcze? - wyszeptaa mi do ucha.
Niespokojnie skinem gow.
- On nie jest tak zimny, jak chciaby wszystkim wmwi - wskazaa gestem
mojego mistrza. - Opiekuj si nim. Dla mnie.
Umiechnem si i pokiwaem gow.
***
Kiedy stracharz do nas doczy, Meg obdarzya go ciepym, przyjaznym umiechem.
Na jego widok pomylaem, e moe gdzie w gbi wci jeszcze co do niego
czuje. Potem uja jego do i cisna. Mistrz otworzy usta, jakby chcia co
powiedzie, lecz nie odezwa si nawet sowem. W jego oczach byszczay zy,
wyglda na przygniecionego emocjami.
Zakopotany, odwrciem si do nich plecami i odszedem par krokw. Kilka chwil
szeptali co midzy


386

387

sob, a potem razem ruszyli do powozu. Wonica otworzy drzwi i ukoni si Meg, a
stracharz pomg jej wsi. Potem wrci do mnie.
- No dobrze, chopcze, ruszamy w drog. Ty zabieraj si do domu - poleci.
- Czy pomogoby, gdybym pojecha z wami?
- Nie, chopcze, ale i tak dziki. S rzeczy, ktre musz zaatwi sam.
Pewnego dnia, gdy bdziesz starszy, chyba zrozumiesz. Mam jednak nadziej, e nie
bdziesz nigdy musia przechodzi przez co podobnego.
Ale ja ju rozumiaem: przypomniaem sobie, jak widziaem go z Meg w kuchni,
pamitaem zy na jego policzkach. Wiedziaem, co czu. Poza tym wyobraziem
sobie siebie na miejscu stracharza, jak musz na zawsze poegna si z Alice. Czy tak
wanie wszystko si midzy nami skoczy?
W kilka chwil pniej stracharz znalaz si w powozie. I gdy tylko zaj miejsce
obok Meg, wonica strzeli z bata nad grzbietami czterech koni. Powz ruszy i
stopniowo nabiera pdu. Zmierzali na pnoc, do Sunderland Points, ja tymczasem
powoli rozpoczem wspinaczk parowem do domu.
Po powrocie odgrzaem na kolacj zup groszkow i usiadem przy ogniu. Wiatr na
zewntrz ucich i syszaem kade skrzypnicie i jk starego domu. Deski w
pododze osiaday, stopie zaskrzypia, za cian zatupaa mysz. Wyobraziem te
sobie, e sysz, jak nisko w piwnicy, daleko za metalow bram, szepcz do siebie
umarli i prawie umarli w jamach.
Wtedy wanie zrozumiaem, jak daleko zaszedem. Oto siedziaem sam w wielkim
domu z piwnic pen uwizionych boginw i czarownic i w ogle si nie baem.
Byem uczniem stracharza, wiosn ukocz pierwszy rok szkolenia. Kolejne cztery i
sam zostan stracharzem!

388


Wczesnym rankiem pod koniec kwietnia, gdy poszedem po wod do strumienia,
stracharz wyszed za mn. Soce wstao wanie ponad krawd parowu.
Umiechn si, unoszc twarz ku jego ciepym promieniom. Na urwisku za domem
sople lodu topniay szybko, woda skapywaa na kamienie.
- Mamy pierwszy dzie wiosny, chopcze - rzek. -Tote wracamy do Chipenden!
Od tygodni czekaem na te sowa. Od powrotu bez Meg stracharz by bardzo cichy,
zamknity w sobie, a dom wydawa si jeszcze bardziej ponury i mroczny
390
ni przedtem. Rozpaczliwie pragnem si stamtd wyrwa.
Przez nastpn godzin uganiaem si jak szalony, robic wszystko co trzeba:
czyszczc kominki, myjc garnki, talerze i kubki, by uatwi nam ycie po powrocie
zim. W kocu stracharz zamkn za nami tylne drzwi i szybkim krokiem ruszy w
gb parowu. Ja maszerowaem za nim, uszczliwiony, jak zwykle dwigajc dwie
torby oraz wasny jarzbinowy kij.
Pamitaem o zoonej Alice obietnicy - miaem spyta, czy bdzie moga pj z
nami do Chipenden -czekaem jednak na waciwy moment, gdy uwiadomiem
sobie, e miast wybra najkrtszy szlak na pnoc, skierowalimy si prosto do
Adlington. Uznaem, e cho stracharz odwiedzi Andrew poprzedniego dnia,
zamierza poegna si z bratem. Wci odwlekaem wzmiank o Alice, gdy
ujrzelimy jego sklep.
Ku memu zdumieniu na brukowanej ulicy czekali na nas Andrew i dziewczyna. Alice
trzymaa w doni niewielkie zawinitko i sprawiaa wraenie gotowej do drogi.
Umiechaa si z podnieceniem.
- Niech to bdzie dobre i zyskowne lato, Andrew! -zawoa pogodnie stracharz. - Do
zobaczenia w listopadzie!
391
- I tobie take, bracie - Andrew pomacha rk.
A potem, ku memu absolutnemu zdumieniu, stra-charz obrci si i ruszy w dalsz
drog, kiedy za po-szedem w jego lady, doczya do mnie Alice. Umiechaa si
od ucha do ucha.
- Och, zapomniaem ci powiedzie, chopcze - rzuci przez rami stracharz.
Alice zamieszka z nami w Chipenden, na tych samych warunkach jak poprzednio.
Uzgodniem to wczoraj z Andrew. Musi zamieszka tam, gdzie bd mg mie na
ni czujne oko.
- To ci niespodzianka, prawda, Tom? Cieszysz si, e mnie widzisz?
- Oczywicie, e si ciesz. I jestem bardzo rad, e wracasz z nami do
Chipenden. To ostatnia, rzecz jakiej si spodziewaem; pan Gregory nie wspomnia
nawet sowem.
- Och, czyby? - Alice si rozemiaa. - Teraz ju wiesz, jakie to uczucie, kiedy
ludzie maj przed tob sekrety i nie mwi ci wszystkiego, co powiniene usysze.
Dobrze ci tak!
Ja take si zamiaem. Nie przeszkadzay mi drwiny Alice, zasuyem na nie.
Powinienem by jej powiedzie o moich planach wykradzeniagrimoire'u.
Gdybym to zrobi, moe wbiaby mi do gowy cho troch rozumu. Ale to ju
przeszo. Teraz szlimy radonie razem, z powrotem do Chipenden.
***
Nastpnego dnia czekaa mnie kolejna niespodzianka. Droga do Chipenden wioda
cztery mile od naszej farmy. Zamierzaem spyta, czy mgbym zoy tam wizyt,
lecz stracharz mnie ubieg.
- Uwaam, e powiniene zajrze do domu, chopcze. Moe odkryjesz, e
twoja matka wrcia. Jeli tak, z pewnoci si ciebie spodziewa. Ja pjd dalej, bo po
drodze musz odwiedzi chirurga.
- Chirurga? Nie chorujesz chyba? - zaniepokoiem si.
- Nie, chopcze, czek, o ktrego mi chodzi, dorabia jako dentysta. Ma wielkie
zapasy zbw nieboszczykw. Z pewnoci znajdzie co co bdzie pasowao -
umiechn si szeroko, demonstrujc szczerb w miejscu, gdzie bogi wybi mu
przedni zb.
- A skd je bierze? - spytaem ze zgroz. - Kupuje od rabusiw grobw?
- Wikszo pochodzi ze starych pl bitew - stracharz pokrci gow. - Zrobi
mi mostek i bd jak


392

393

Z POWROTEM W CHIPENDEN

nowy. Produkuje te guziki. Meg sama szya sobie stroje i bya jedn z jego -
najlepszych klientek - doda ze smutkiem.
Sowa te bardzo mnie ucieszyy: przynajmniej jej guziki nie pochodziy od dawnych
ofiar, co z pocztku podejrzewaem.
- No dobra, id ju, id - poleci stracharz - i zabierz ze sob dziewczyn. Dotrzyma
ci towarzystwa w drodze powrotnej.
Chtnie posuchaem. Bez wtpienia stracharz nie chcia, by Alice mu towarzyszya.
To jednak stworzyo kolejny znajomy problem: Jack nie pozwoli jej choby
przekroczy granicy farmy, a poniewa teraz majtek nalea do niego, nie chciaem
si sprzeciwia jego yczeniom.
Jak godzin pniej, gdy widzielimy ju z Alice farm, zauwayem co bardzo
niezwykego. Na pnocy, tu za jej granic, ze szczytu Wzgrza Wisielcw unosi
si w gr piropusz czarnego dymu. Kto rozpali ognisko wrd drzew. Kt to
mg by? Nikt tam nigdy nie chadza, bo wzgrze nawiedzay widma ludzi
powieszonych w tym miejscu podczas wojny domowej szalejcej w Hrabstwie wiele
pokole wczeniej. Nawet psy z farmy trzymay si z daleka.
Instynktownie pojem, e to mama. Nie miaem pojcia, po co si tam udaa, ale kto
inny by si odway? Ominlimy z Alice farm od strony wschodniej i ruszylimy
na gr. Nie dostrzegem ani ladu widm; Wzgrze Wisielcw trwao ciche i
nieruchome, nagie gazie poyskiway w pnopopoudniowym socu. Pki na nich
nabrzmiay, wiedziaem jednak, e minie jeszcze tydzie, nim si rozwin. W tym
roku wiosna nadesza bardzo pno.
Gdy tylko dotarlimy na szczyt, stwierdziem, e miaem racj. Mama siedziaa przy
ognisku, zapatrzona w pomienie. Ukrywaa si pod stosem konarw, gazek i
suchych lici osaniajcych j przed socem. Wosy miaa brudne i spltane,
wygldaa jakby od dawna si nie mya. Bardzo te schuda - jej wyndzniaa twarz
nosia lady smutku i znuenia, by moe samym yciem.
- Mamo! Mamo! - usiadem obok niej na wilgotnej ziemi. - Nic ci nie jest? Dobrze si
czujesz?
Nie odpowiedziaa, jej oczy wpatryway si w dal. Z pocztku sdziem, e mnie nie
usyszaa. Potem


394

395

jednak, nadal patrzc w ogie, wycigna lew rk i pooya mi na ramieniu.
- Ciesz si, e wrcie - powiedziaa w kocu. -Czekaam tu wiele dni.
- Gdzie si podziewaa, mamo?
Milczaa. Po dugiej chwili ciszy uniosa gow i popatrzya mi w oczy.
- Wkrtce wyruszam w drog. Ale najpierw, zanim wyjad, musimy
porozmawia.
- Nie, mamo, nie masz do si, by gdziekolwiek wyjeda. Moe zejdziesz na
farm i posilisz si? Powinna te wyspa si porzdnie. Czy Jack wie, e tu jeste?
- Wie, synu. Jack przychodzi do mnie co dzie i baga, bym zrobia to, co
wanie opisae. Ale teraz, gdy twego taty nie ma w domu, powrt tam byby da
mnie zbyt bolesny. Bardzo mn to wstrzsno, Tom, mam zamane serce. Skoro
jednak wrcie, zmusz si do zejcia na farm jeszcze jeden raz, nim na zawsze
opuszcz Hrabstwo.
- Nie odchod, mamo! Prosz, nie zostawiaj nas! -bagaem.
Mama nie odpowiedziaa, zapatrzona w pomienie.
- Pomyl o swoim pierwszym wnuku, mamo! - ci-
396
gnaem z desperacj. - Nie chcesz by przy jego narodzinach? Nie chcesz widzie,
jak maa Mary dorasta? A co ze mn? Potrzebuj ci! Nie chcesz, ebym ukoczy
termin i zosta stracharzem? W przeszoci mnie uratowaa i przed zakoczeniem
nauki mog znw potrzebowa twojej pomocy...
Mama nadal nie odpowiedziaa. Alice nagle usiada naprzeciwko niej po drugiej
stronie ognia.
- Nie jeste pewna, prawda? - Jej oczy byszczay w blasku pomieni. - Tak
naprawd nie wiesz, co robi.
Mama uniosa wzrok, w jej oczach lniy zy.
- Ile masz lat, dziewczyno? Trzynacie, tak? Jeste jeszcze dzieckiem. Co
moesz wiedzie o moich sprawach?
- Moe i mam tylko trzynacie lat - odparowaa wyzywajco Alice - ale znam
si na rnych rzeczach lepiej ni niektrzy starcy, ktrzy przeyli ju cae ycie.
Czci z tych rzeczy mnie nauczono, inne po prostu wiem. Moe przyszam na wiat
z t wiedz? Nie mam pojcia. Tak po prostu jest i tyle. I wiem o tobie: nie wszystko,
ale dosy. Wiem, e jeste rozdarta pomidzy ch odejcia i zostania. Nieprawda?
Nie mam racji?
397
Mama skonia gow, po czym ku mojemu zdumieniu przytakna.
- Mrok wzrasta w si, wida to wyranie i mwiam ju o tym Tomowi -
znw zwrcia si ku mnie, jej oczy byszczay groniej ni u jakiejkolwiek znanej mi
wiedmy. - Ale widzicie, tym razem ogarnia cay wiat, nie tylko Hrabstwo. Musz z
nim walczy w mojej ojczynie. Jeli tam wrc, moe zdoam co poradzi, nim
bdzie za pno. S te inne sprawy, ktre pozostawiam niedokoczone.
- Jakie sprawy, mamo?
- Wkrtce si dowiesz. Teraz nie pytaj.
- Ale bdziesz zupenie sama, mamo. Co tam zdziaasz?
- Nie, Tom, nie bd sama. S inni, ktrzy mi pomog - cho musz przyzna,
e bardzo nieliczni.
- Zosta tu, mamo. Zosta, i niech mrok przyjdzie do nas - bagaem. - Razem
stawmy mu czoa, w mojej ojczynie, nie twojej...
Mama umiechna si ze smutkiem.
- To twoja kraina, prawda?
- Owszem, mamo. To Hrabstwo, w ktrym przyszedem na wiat, kraj, ktrego
mam broni przed mrokiem. Po to si urodziem. Sama mi to mwia.
Mwia, e bd ostatnim uczniem stracharza i e potem sam bd musia zapewni
wszystkim bezpieczestwo.
- Owszem to prawda, nie zaprzecz - mama ze znueniem patrzya w ogie.
- Zatem zosta i walczmy z nim razem. Stracharz mnie uczy; moe ty te
zaczniesz mnie uczy? Umiesz robi rzeczy, ktrych nawet on nie potrafi. Na
przykad to, jak kiedy uciszya widma na Wzgrzu Wisielcw. Mistrz mwi, e
nic si nie da z nimi zrobi, e w swoim czasie odejd same. Ale ty to zrobia.
Milczay wiele miesicy! Odziedziczyem te po tobie inne rzeczy, choby zwiastuny
mierci", jak je nazwaa. Poznaem niedawno, e stracharz by bliski mierci i gdy
si zastanowi, zorientowaem si te, kiedy zacz zdrowie. Nastpnym razem
rozpoznam chwil, kiedy kto wstpi na ciek wiodc do ozdrowienia. Nie
odchod, prosz. Zosta i ucz mnie!
- Nie, Tom - mama podniosa si z ziemi. - Przykro mi, ale podjam ju
decyzj. Zostan tu jeszcze jedn noc, ale jutro ruszam w drog.
Wiedziaem, e do ju powiedziaem, cignicie tej rozmowy byoby wyrazem
samolubstwa. Przyrzekem tacie, e gdy nadejdzie waciwa chwila, pozwo-


398

399


TAJEMNICA STAREGO MISTRZA
lejej odej - a chwila ta wanie nadesza. Alice miaa racj, mama si wahaa, ale
nie ja miaem podj za ni decyzj. Mama odwrcia si do Alice.
- Przebya dug drog, dziewczyno; dusz, ni mogam liczy. W
przyszoci jednak czekaj ci jeszcze wiksze prby. Oboje bdziecie potrzebowali
waszych poczonych si. Gwiazda Johna Gregory'ego zaczyna przygasa, wy dwoje
jestecie przyszoci i nadziej Hrabstwa. Bdzie was potrzebowa u swego boku,
obojga.
Mama spojrzaa na mnie, wymawiajc ostatnie sowa. Przez chwil wbijaem wzrok
w pomienie, zadraem.
- Ogie dogasa, mamo - umiechnem si do niej.
- Masz racj - rzeka. - Chodmy na farm. Caa nasza trjka.
- Jack nie zechce przyj Alice - przypomniaem.
- Bdzie musia jako to znie - odpara mama tonem, ktry wiadczy
wyranie, e nie ma zamiaru przejmowa si kaprysami Jacka.
I prawd mwic, brat mj tak bardzo ucieszy si na widok mamy, e ledwie
zauway obecno Alice.
Z POWROTEM W CHIPENDEN
***
Po kpieli i zmianie ubrania, mimo baga Ellie, eby odpocza, mama upara si
przyrzdzi gulasz. Zostaem z ni w kuchni, kiedy gotowaa i opowiedziaem jej
wikszo tego, co si zdarzyo w Angle-zarke. Pominem tylko to, jak Morgan
znca si nad dusz taty. Znajc mam, nie zdziwibym si, gdyby ju o tym
wiedziaa, ale nawet jeli, nadal byoby to dla niej zbyt bolesne, tote w ogle o tym
nie wspomniaem. Do ju wycierpiaa.
Gdy skoczyem, przytulia mnie do siebie i oznajmia, e jest ze mnie dumna.
Dobrze byo wrci do domu. Maa Mary spaa spokojnie na grze, woskowa wieca
tkwia w mosinym lichtarzu porodku blatu, ciepy ogie pon na kominku, a na
stole staa kolacja mamy.
Lecz pod powierzchni wszystko si zmienio i nadal zmieniao. I wszyscy o tym
wiedzielimy.
Mama zasiada u szczytu stou, w miejscu niegdy nalecym do taty. Wygldaa
niemal jak kiedy. Alice i ja usiedlimy naprzeciw Jacka i Ellie. Oczywicie do tej
pory Jack zdy ju pozbiera myli i wida byo, e nie czuje si zbyt pewnie w
towarzystwie Alice. Ale nic nie mg poradzi.


400

401

Tego wieczoru przy stole mao rozmawialimy, kiedy jednak skoczylimy gulasz,
mama odsuna talerz i podniosa si z krzesa. Kolejno przyjrzaa si kademu z nas
i w kocu przemwia.
- To moe by ostatnia wieczerza, jak zjemy razem. Jutro wieczorem
opuszcz Hrabstwo i moe ju nigdy nie wrc.
- Nie, mamo! Nie mw tak - baga Jack, ona jednak uniosa lew do,
uciszajc go.
- Teraz sami bdziecie musieli o siebie zadba -podja ze smutkiem. - Tego
wanie yczylimy sobie z waszym tat. Musz ci jednak co powiedzie Jack,
posuchaj zatem uwanie. Zapisy testamentu taty nie mog zosta zmienione, bo
wyraaj take moje yczenia. Pokj pod strychem musi nalee do Toma do koca
jego dni. Nawet gdyby mia umrze i twj syn odziedziczy farm, to nie moe si
zmieni. Nie mog ci wyjani powodw, ktre mn kieruj, Jack, bo nie
spodobayby ci si moje sowa. Ale chodzi o co znacznie waniejszego, ni twoje
zranione uczucia. Moim ostatnim yczeniem, nim odejd, jest, by w peni pogodzi
si z tym, co musi si wydarzy. I co, synu, pogodzisz si?
Jack przytakn, skaniajc gow. Ellie suchaa z przeraon min; poaowaem jej
nagle.
- Dobrze, Jack, ciesz si, e to zaatwilimy. A teraz przynie mi klucze do
mojego pokoju.
Mj brat wyszed z kuchni i niemal natychmiast wrci. W sumie kluczy byo cztery,
trzy mniejsze do skrzy, czwarty wikszy do drzwi. Jack pooy je na stole przed
mam, ktra podniosa pk lew rk.
- Tomie i Alice - polecia. - Chodcie ze mn.
To rzekszy odwrcia si na picie, wysza z kuchni i pomaszerowaa na gr.
Skierowaa si wprost do swojego pokoju, tego, ktry zawsze zostawiaa zamknity.
Otworzya drzwi kluczem i wszedem za ni do rodka. Jej pokj wyglda tak, jak
go zapamitaem, peen skrzy, pude i kufrw. Jesieni zabraa mnie tutaj i
podarowaa wycignity z najwikszej, stojcej najbliej okna skrzyni srebrny
acuch. Bez acucha bybym teraz winiem Meg albo, co gorsza, posikiem dla jej
siostry. Co jeszcze mogem znale w trzech wielkich kufrach? Zaczynaa mnie
ogarnia szczera ciekawo.
W tym momencie obejrzaem si za siebie. Alice wci staa przed drzwiami, jej
twarz przybraa nerwowy, zalkniony wyraz. Wpatrywaa si w prg.


402

403

- Wejd do rodka i zamknij za sob drzwi, Alice -polecia cicho mama.
Kiedy Alice znalaza si w pokoju, mama umiechna si do niej szeroko i wrczya
mi klucze.
- Prosz, Tom, teraz nale do ciebie. Nie oddawaj ich nikomu, nawet Jackowi.
Zawsze no je przy sobie. Ten pokj naley teraz do ciebie.
Alice rozejrzaa si wielkimi, okrgymi oczami. Wiedziaem, e z rozkosz
zaczaby grzeba w pudach i odkrywa wszystkie ich sekrety. Musz przyzna, e
czuem to samo.
- Czy mog teraz zajrze do skrzy, mamo? - spytaem.
- Wewntrz znajdziesz odpowiedzi na wiele pyta, ktre nie daway ci spokoju.
Dowiesz si o mnie rzeczy, o ktrych nie wspomniaam nawet waszemu tacie. Puda
te kryj w sobie moj przeszo i przyszo. Ale eby wszystko dostrzec, bdziesz
potrzebowa spokojnej gowy i jasnego umysu. Ostatnio duo przeszede, jeste
zmczony i znuony. Najlepiej zatem bdzie, jeli zaczekasz do mojego odjazdu,
Tom. Wr tu pn wiosn i zrb to, gdy bdziesz czu nadziej, a dni stan si
dusze. Tak bdzie najlepiej.
Byem zawiedziony, ale umiechnem si i przytaknem.
- Jak sobie yczysz, mamo.
- Jest jeszcze jedno, co musisz usysze. Ten pokj to co wicej ni suma jego
zawartoci. Po zamkniciu drzwi nic zego nie moe tu wej. Jeli jeste
czowiekiem odwanym, masz czyst i dobr dusz, pokj ten stanie si bastionem,
fortec przeciw mrokowi, i ochroni ci lepiej nawet ni dom twego mistrza w
Chipenden. Skorzystaj z niego, tylko jeli bdzie ci ciga co tak strasznego, e
zagrozi nie tylko twemu yciu, ale i duszy. To twoje ostatnie schronienie.
- Tylko moje, mamo?
Mama spojrzaa na Alice i z powrotem na mnie.
- Alice te tu jest, tote owszem, bdzie moga zosta. Dlatego wanie
przyprowadziam j tu, by mie pewno. Lecz nigdy nie zabieraj nikogo innego. Ani
Jacka, ani Ellie, ani nawet twojego mistrza.
- Czemu, mamo? - spytaem. - Dlaczego pan Gre-gory nie moe skorzysta z
pokoju?
Nie mogem uwierzy, e stracharz nie mgby si tu ukry w chwili najwikszej
potrzeby.
- Poniewa za korzystanie z niego trzeba zapaci


404

405

cen. Oboje jestecie modzi i silni, wasza moc ronie. Przeyjecie. Lecz jak
mwiam, moc Johna Grego-ry'ego sabnie, przypomina dogasajc wiec. Gdyby
schroni si tutaj, wysiek pozbawiby go resztek si. Jeli zatem pojawi si potrzeba,
musisz mu to powtrzy, sowo w sowo. I dodaj, e to ja powiedziaam.
***
Przytaknem; wicej nie rozmawialimy. Dostalimy z Alice ka, lecz po
wschodzie soca i solidnym niadaniu mama odesaa nas do Chipenden. Jack mia
zamwi wz, ktry odbierze j o zmroku i zawiezie do Sunderland Point, skd
moga poeglo-wa do swojej ojczyzny, ladem Meg i jej siostry.
Mama poegnaa si z Alice, poprosia, by posza przodem i zaczekaa na mnie przy
bramie. Alice z umiechem pomachaa jej i odesza.
Gdy ucisnlimy si, by moe po raz ostatni, mama prbowaa co powiedzie, ale
sowa ugrzzy jej w gardle. Po policzku spyna za.
- O co chodzi, mamo? - spytaem agodnie.
- Przykro mi, synu - rzeka. - Prbuj by silna, ale to takie trudne i ledwie si
trzymam. Nie chc powiedzie niczego, co mogoby utrudni ci ycie.
- Prosz, powiedz, cokolwiek musisz - bagaem. Teraz ja take miaem zy w
oczach.
- Chodzi o to, e czas pynie tak szybko, a ja byam tu bardzo szczliwa.
Zostaabym, gdybym moga, naprawd. Ale obowizek nakazuje mi odej. Byam
taka szczliwa z twoim tat. Na caym wiecie nie znajdziesz uczciwszego,
prawszego i czulszego ma. A kiedy przyszlicie na wiat, ty i twoi bracia, moje
szczcie si dopenio. Nie zaznam ju nigdy podobnej radoci. Lecz byo, mino.
Musz zapomnie o przeszoci. Wszystko mino tak szybko, e teraz przypomina
jedynie krtki, szczliwy sen.
- Czemu musi tak by? - spytaem z gorycz. - Dlaczego ycie musi by takie
krtkie? Czemu wszystko co dobre szybko mija? Czy w ogle warto y?
Mama spojrzaa na mnie ze smutkiem.
- Jeli osigniesz wszystko, na co licz, inni oceni, czy twoje ycie miao sens,
nawet jeli ty sam tego nie uczynisz. Urodzie si, aby suy Hrabstwu i to wanie
musisz zrobi.
Raz jeszcze objlimy si mocno; miaem wraenie, e serce pknie mi w piersi.
- Zegnaj, mj synu - wyszeptaa i musna mi wargami policzek.


406

407

Nie mogem znie tego duej i natychmiast ruszyem w drog. Lecz po kilku
krokach odwrciem si i zobaczyem, jak mama macha mi z cienia w drzwiach.
Kiedy po chwili znw si obejrzaem, wrcia ju do kuchni.
I tak z cikim sercem pomaszerowaem z Alice do Chipenden. Wci czuem na
policzku ostatni pocaunek matki. Miaem zaledwie trzynacie lat, wiedziaem
jednak, e moje dziecistwo dobiego koca.
***
Teraz jestemy z powrotem w Chipenden. Dzwonki ju rozkwity, ptaki piewaj, a
soce z kadym dniem staje si coraz cieplejsze.
Alice nigdy nie bya szczliwsza, trawi j jednak ciekawo tego, co znajdziemy w
skrzyniach w pokoju mamy. Nie mog zabra jej ze sob na farm, za bardzo
zdenerwowabym tym Jacka i Ellie. Sam jednak wybieram si w przyszym miesicu i
obiecaem opowiedzie jej o wszystkim, co znajd.
Stracharz w peni odzyska zdrowie; co dzie godzinami spaceruje po wzgrzach, by
nabra wicej si. Nigdy nie widziaem go chudszym i mocniejszym, ale co w jego
gowie si zmienio. Czasami podczas lekcji milknie na dugo, jakby zapomnia o
mojej obecnoci. Czsto te wpatruje si w przestrze, a na jego twarzy maluje si
znuenie. Mimo tego, i wydaje si silniejszy ni kiedykolwiek, mwi mi, e czuje,
i jego czas na tej ziemi dobiega koca.
Istniej rzeczy, ktre chce zrobi przed mierci; rzeczy, ktre odkada caymi latami.
Przede wszystkim mwi o wyprawie na wschd do Pendle i rozprawieniu si z
trzema rodzinami tamtejszych czarownic. To w sumie trzydzieci dziewi wiedm.
Brzmi to bardzo niebezpiecznie i nie mam pojcia, jak mgby tego dokona. Ale
nie mam wyboru, pjd za moim mistrzem, gdziekolwiek si skieruje. Wci jestem
tylko uczniem, a on stracharzem.
Thomas J. Ward

You might also like