Professional Documents
Culture Documents
Iwaszkiewicz Jarosław - OPOWIADANIA - ToM 4
Iwaszkiewicz Jarosław - OPOWIADANIA - ToM 4
OPOWIADANIA
TOM IV
Fama
T3nia 21 maja 1952 roku o godzinie 10 minut 23 rano posg Famy, pochodzcy z Zamku
Warszawskiego, a znajdujcy si obecnie w duym hallu Muzeum Narodowego, zatrbi trzy
razy. W momencie tym znajdoway si w pobliu posgu cztery osoby: Franciszek Posag,
wony, lat 54, profesor Stanisaw Wolski, zasuony historyk sztuki, lat 76, Tosiek Tralka,
zwany Herkulesem, ucze szkoy dramatycznej, lat 19, oraz panna Hollnder,
kompozytorka, lat 42,*Posag schodzc z grnego pitra na d do ubikacji, znajdowa si
najbliej figury, zachowujcej si w tak niezwyky sposb, on te najwyraniej widzia, jak
Fama poruszya rk, przytkna trb do warg i wydaa przenikliwy odgos. Powtrzya ten
gest trzykrotnie, co wasnymi oczami oglda zdumiony Franciszek. Profesor znajdowa si w
sali gotyckiej, pochylony nad otarzem z Nawiedzeniem; pisa on prac owpywie polskiej
rzeby dolnopomorskiej i szczeciskiej na sztuk Leonarda d Vinci i wanie ten otarz, co
prawda po- chodzcy z Gr witokrzyskich, ale zawierajcy w sobie wpywy mistrza Jana,
nadwornego rzebiarza ksicia Kaka Szczeciskiego, wnuka Kazimierza Wielkiego by
jedn | zasadniczych podstaw jego tezy. Profesor, mimo e pogrony bez reszty w
kontemplacji dolnego fadu szaty witej Elbiety, ktry by podstaw wszystkich jego
dowodze, usysza jednak dziwny, ostry, cho dwiczny odgos trby i z chyoci, na
ktr mg si zdoby w tym wieku, pody do hallu, aby stwierdzi przyczyn niezwyke;
muzyki. Zdy jeszcze ujrze moment, kiedy Fama po raz trzeci podniosa trb do ust;
dwik tego instrumentu syszany z bliska wstrzsn nim do gbi. Tosiek Tralka
znajdowa
si na pitrze, raz po raz spogldajc w d, na drzwi hallu, gdy czeka na Basi Grsk,
koleank 2 innej szkoy, ktra umwia si z nim na randk w muzeum o godzinie dziesitej
minut pitnacie. Basia nie przychodzia, Tosiek wyglda przez balustrad a jednoczenie
cofa si co chwila ze strachu, aby Basia nie spostrzega, e si niecierpliwi, i nie pomylaa
sobie Bg wie czego. Gdy Fama zacza trbi, w pierwszej chwili nie zorientowa si, co si
dzieje, i jeszcze spoglda na d. Dopiero lekki okrzyk, raczej chrzkajce syknicie, jakie
wyda wony, zwrcio jego uwag. Wtedy dopiero spojrza na posg i zbarania. Panna
Hollander wchodzia dopiero do muzeum. Ona te kierowaa si do sali rzeb gotyckich:
radio zamwio u niej kompozycj, ktra miaa dowie, i realistyczni rzebiarze dolno- i
grnolscy, dolno- i grnopomorscy, a zwaszcza szczeciscy, tworzc swoje otarze nie
mieli bynajmniej na myli osb z legend chrzecijaskich, tylko sobie wspczesnych
chopw i robotnikw i rzebili ich w pozach wczesnych tacw ludowych, tacw,
oczywicie polskich, ale dzi ju zaginionych, ktrych je- Hynyttt Siadem Dyy owe rzeby.
Panna Hollander w swych kompozycjach miaa te tace odtworzy i zarazem nawiza do
realizmu redniowiecznej sztuki polskiej. Nie by to orzech trudny do zgryzienia dla joaszej
realistycznej kompozytorki, twrczyni pieni masowych/tak popularnych, jak Zobowizania, Przodownik i przodownica, Serce Sokorskiego itd. Mimo to wesza do muzeum
do zamylona wac trudnoci swego zadania, nie zwrcia wic uwagi na to, co si tam
dzieje. |p tego zamylenia obudzi j dwik trby, nie [zwrciaby moe i na to uwagi, gdyby
nie to, i brzmienie 1 tego sygnau wydao si jej faszywe. Panna Hollander, ktra 'miaa
such absolutny, wyranie usyszaa: cis-Cis, as, as, as! Zymna si na te przykre tony, a tu
po raz drugi: cis-Gs, as-as-as! Podniosa wtedy oczy i spostrzega, jak posg podnosi po raz
trzeci trb do warg, a Posag stoi przed nim ga Co pan si gapisz? zawoaa trzymaj j pan i jul Przecie to skandal!
Trzymaj pani sama filozoficznie -westchn wony, kiedy ju przebrzmiao ostatnie
as.
W tym momencie caa czwrka wiadkw znalaza si przed spokojnie stojcym rokokowym
posgiem.
To skandal powtrzya panna Hollander ju nieco sabszym gosem.
Trzeba to zbada naukowo po chwili milczenia powiedzia profesor.
Da zna do gazet ~ dorzuci Tosiek.
Do partii powiedziaa panna Hollander.
Zaraz, zaraz zaoponowa wony Franciszek. Za to, co si dzieje w muzeum,
odpowiedzialny jest przede wszystkim dyrektor. A moe to dyrektor zaoy jej tak
sprynk? Dyrektor wszystko wie.
Idmy zatem do dyrektora powiedziaa kompozy- torka sw poprawn polszczyzna.
Ruszyli. Spostrzegli, e w arugUn przedpokoju, gdzie byo duo wonych, szatniarzy, paru
goci, wszystko szo trybem normalnym. Nikt nic nie zauway.
Panna Hollander spojrzaa po swych towarzyszach.
Koledzy powiedziaa powanie na razie ani pary z ust! Wszyscy skinli
gowami.
Tosiek nad nawet sw herkulesow pier i potoczy wzrokiem. Pomimo swego bardzo
niskiego wzrostu by jeszcze wyszy od panny Hollander.
Po chwili byli ju w gabinecie dyrektora, ktry, przyzwyczajony do niejednej ju delegacji,
nie zdziwi si bynajmniej .skadem towarzystwa, ktre stano przed jego biurkiem.
Poprosi, aby usiedli, i chcia poczstowa ich papierosami. Panna Hollander jednak
odmwia:
Ja bym poprosia raczej o szklank wody dodaa.
Pani si zmczya? spyta dyrektor. Bzie jest raczej chodny.
Opowiadania
Nie posiadam si z oburzenia I wykrzykna nagle kompozytorka i chciaa
opowiada dalej, lecz nie da jej doj do sowa wony Posag. Hukn pici w biurko przed
nosem dyrektora, a ten spojrza na niego zdziwiony, i krzykn:
Panie dyrektorze, trbi! Fama trbi!
Dyrektor z przestrachem rzuci okiem w stron profesora. Ten wysoki, powany starzec z
dug siw brod kiwa jednak potakujco gow.
Tak, panie dyrektorze doda po chwili jak gdyby ze smutkiem syszelimy
wszyscy: Fama trbi.
To niesychane, niesychane _ ciskaa si nerwowo malutka i okrga kompozytorka
to niedopuszczalne. To dyrekcja powinna zaatwi natychmiast w swojej kompetencji, po
swojej wasnej linii.
Dyrektor wzruszy ramionami i ju ich nie rozkurczy, bowiem Tosiek powiedzia rzeczowo:
Panie dyrektorze, posg Famy w hallu Muzeum Narodowego trbi w swoj trb.
Czycie poszaleli? sykn dyrektor.
A wtedy caa czwrk powiedziaa jak jeden m:
Widzielimy, syszelimy wszyscy.
/ I tutaj po kolei zdali dyrektorowi relcj, ktrej ju nie 'bdziemy powtarza. Wiemy ju,
jak si to zdarzenie odbyo i jak na nie zareagowali czonkowie domniemanej delegacji.
Dyrektor, wysuchawszy opowiada w najwyszym zdumieniu, gdy nastao milczenie,
nie wiedzia, co powiedzie. Chcia mwi, lecz zacz si jka i zatkao go.
Ja... ja... jak? powiedzia i potem bezradnie patrzy na kadego z kolei. Obejrza
ca dziwaczn galeri tkwic przed jego biurkiem: starego profesora, wonego | purpuro-
Za nim toczya si jak kula panna Hollnder, na schodach wszystkie skadniki jei
^mhnoci podskakiway rytmicznie.
As, as, as, as! woaa zeskakujc ze schodka na schodek as, as, as, as liczya
nuty trbki. I nagle zawoaa przypominajc sobie swj lwowski akcent: i
Ta c to znaczy? C, dzisiaj gra C Me Gs! V
Z tym okrzykiem wpadli do szatni do hallu.
Drzwi zamkn woa w przelocie dyrektor nie wpuszcza i nie wypuszcza
nikogo.
Speszeni szatniarze tumnie rzucili si do wykonania rozkazu, ku dyrektorowi lecia z gbi
drugiego skrzyda przeraony jego pomocnik, wymachujc rkami.
Psiakrew! zakl Tosiek.
Do Famy dosta si byo niepodobna. Otacza j zwarty tum dzieci.
Co to jest? Co to jest? woaa zdyszana pann Hol- lander.
Jaka przeraon kobiecina w szarym paszczu i fiokowej woalce na gowie oddzielia si od
stoczonych dzieci.
My jestemy wycieczka szkoy podstawowej w Klimontowie! zawoaa.
Rozej si, rozej si! woa nadbiegy Franciszek.
A posg trbi w najlepsze.
W godzin^ potem w gabinecie dyrektora zgromadzio si znowu ^fcT "samo towarzystwo,
pomnoone o pomocnika dyrektora i zapakan nauczycielk z Klimontowa. Mimo jej baga
dzieci nie wypuszczono i muzeum byo zamknite na cztery rygle.
"ebrani zasiedli wkoo okrgego stou stojcego w rogu gabinetu i przez chwil milczeli. /
Areszcie dyrektor bezradnie spojrza po wszystkichTzaamujc rce powiedzia:
Co robi?
Do Bezpieczestwa sykna bezapelacyjnie panna Hollander.
Za nic w wiecie odpowiedzia dyrektor.
Nie mona 1 doda jego pomocnik powanie trzeba to ukry jak najstaranniej.
Niech tu przyjdzie kto z Ministerstwa Kultury i Sztuki zaproponowa profesor
Wolski.
Dobrze! j ucieszjsi dyrektor zaraz zadzwoni. I nie czekajc na aprobat podnis
suchawk i nkrci
numer. Po chwili ju rozmawia.
Halo! To pani sekretarka? To ja, tak, to ja... musz zaraz rozmawia z panem
ministrem. Tu si stao nieszczcie w muzeum, wielkie nieszczcie. Musi zaraz kto
przyjecha... tak?... tak?... tak... tak... aha... tak... za godzin? Dobrze, za godzin...
Pooy suchawk i popatrzy smtnie na towarzyszy niedoli. Minister w omy,
wiceminister w Chodziey, kierownik wydziau na zebraniu, dyrektor Lisek nie moe opuci
ministerstwa... Kazali zadzwoni z godzin.
Dyrektorze powiedzia cierpliwie pomocnik wy nie tak robicie^Ieszczecie si
nie nauczyli?
To mwic podnis suchawk i nakrci ten sam numer.
Halo powiedzia tu mwi zastpca dyrektora Muzeum Narodowego. Chciaem
si spyta, czy wycie dostali zaproszenie na nasze dzisiejsze zebranie? Wysane przed
tygodniem. Nie wie pani? Bo tu panowie ju si zebrali, a delegata od was nie ma. W jakiej
sprawie? W jakiej sprawie... Planowanie tematw malarskich na rok 1956. Tak, tak, zaraz po
szeciolatce... no, tak, trzeba myle o przyszoci. Kto jest? Profesor Wolski, pani
Hollander... tak, pani Hollander, tam bd i tematy muzyczne. Malarze lubi instrumenty
muzyczne, trzeba im ustpowa w ich zamiowaniach do tematw, tak, tak...
Dyrektor Lisek? Doskonale. Zaraz bdzie? Dobrze, my poczekamy z otwarciem zebrania.
Nie szkodzi, nie szkodzi... my ju przyzwyczajeni.
rodku koa ciekawych. Nauczycielka z Klimontowa znowu ocieraa zy, tym razem zy
^yimy.
Bo wy nie chcecie, aby si wiat dowiedzia, ze w waszym muzeum dziej si rzeczy
mistyczne i irracjonalne? jednym tchem wyrecytowa Gabry.
No taki odpowiedzieli tym razem wszyscy zgodnym chrem.
No, to ja bd, zdaje si, mia sposb powiedzia Gabry, specjalnie seplenic na
obu s w sowie sposb.
Chopcze, czy ty si nie udzisz? ze smutkiem spyta profesor Wolski. Na
pewne rzeczy nie ma sposobu.
Ale Gabry nie sucha profesora.) Jak niepowstrzymywany potokmwi dalej, jak gdyby
wydawa znakomicie wyuczon, ale niedobrze rozumian lekcj:
-j- Podug trzeciej zasady dialektycznej, jeeli nie da si opanowa pewnego
przeciwstawiajcego si nam zjawiska, naley to zjawisko podporzdkowa sobie,
zuytkowujc na rzecz naszych celw, jak turbin wodn. Towarzysz Stopczyk w
przemwieniu swym z dnia 10 lutego roku 1950 w Opatowie powiedzia: Jeeli zjawisko
nie poddaje si naszym celom, naley je przechrzci tak, aby z nami wspdziaao
Proponuj przechrzci zjawisko zachodzce w Muzeum Narodowym i, e si tak wyra,
zracjonalizowa je. /
Gabry przerwa, a wszyscy milczeli pogreni w zbara- niaym zdumieniu.
Jaka jest trzecia zasada dialektyki? spyta szeptem Tosiek pann Hollander.
Nie wiem jeszcze ciszej odpowiedziaa kompozytor- ka.
Milczenie przerwa profesor Wolski:
Ten may dobrze mwi: naley przechrzci. U nas te tak si robi. Jak ten stary
Feigenfeld, dobry malarz, ale chop prosty, od puga, nic nie rozumie, twierdzi, i trzeba
malowa tak, jak si czuje jak ten stary Feigenfeld wystawi obraz Chmury w Loing-surMame, nawet dobry obraz, medalem zotym w Paryu odznaczony, to mymy go nazwali
Murarze na rusztowaniu i bardzo si wszystkim podoba, czwart
nagrod dosta na wystawie, i Sokorski chwali, i Ogoniok go reprodukowa. A obraz zosta
ten sam...
W tej chwili Fama zadudnia. Ale wszyscy byli tak zajci Gabrysiem, e machnli rkami.
Dzieci tylk, ju prawie zasypiajc, odwrciy ku niej niechtne gowiny.
No, i dobrze powiedzia rzeczowo pomocnik dyrektora, kiedy trba przestaa rycze i
ostatnie jej echo odbio si gdzie o szklany dach gmachu a c ty przechrzcisz?
Gabry nie namylajc si ani chwili:
Ja bym jej da taki napis: Nawet posgi grzmi na cze sztuki socrealistycznej i
niech sobie trbi.
Dziecko, ty jeste genialny zawoa dyrektor. #
Pewnie chcesz zosta ministrem? spytaa panna Hol- lander.
Nie, ja chc by aktorem stanowczo wyrzek Gabry.
No, oczywicie powiedzia sam do siebie Tosiek bo sepleni.
W mig Franciszek przynis kawaek czerwonego ptna, co zostao z transparentu
pierwszomajowego. Wszyscy, nawet nauczycielka z Klimontowa, wycinali z biaego papieru
litery, ktre rysowa w popiechu profesor Wolski. Nie przesady trzy kwadranse, a
transparent by gotowy. Z tryumfem poniesiono go do hallu i umieszczono nad posgiem. Dla
przymocowania go dyrektor powici ostatnie pluskiewki
w muzeum, ktre byy zarazem ostatnimi pluskiewkami-w Warszawie.
Panie dyrektorze zrobi skromn uwag Franciszek Posag a czym bdziemy potem
przybija?
Gwodziami prehistorycznymi odpowiedzia rzeczowo pomocnik dyrektora.
H W momencie kiedy napis przybijano nad figur, Fama podniosa rk z trb ku wargom,
ale nie zatrbia. Rka jej powoli opada i znieruchomiaa w zwykej pozie. *
To jest figura realistyczna powiedzia Gabry
pietsi odrobione jak prawdziwe. Tylko w pasie wska, ale to od sznurwki/ Nasze kobiety nie
s ju takie. Ta rzeba jest osadzona w historii.
Tosiek, nadajc cay aksamit swemu gbokiemu gosowi, raz jeszcze odczyta napis:
Nawet posgi grzmi na cze sztuki socrealistycznej,
Co za poczucie rzeczywistoci powiedziaa panna Hollander.
Teraz mona drzwi muzeum otworzy jak najszerzej, niech przychodz, niech ogldaj
zawoa zaraony patosem dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.
To znakomity pomys dorzuci profesor Wolski.
I rzeczywicie. Pomys by znakomity. Od chwili zawieszenia tego napisu Fama przestaa
trbi.
1952
Borsuk
Chocia dnie przedwiteczne pozbawione byy niegu i mrozu, roztapiay si w klapaninie i
koczyy przedwczenie zapadajcym zmrokiem, ruch w miecie by duy. Zwaszcza w
okolicy dworca, przed wystawami sklepw spdzielczych i licznie tutaj utworzonych
ksigarni, zatrzymywao si duo ludzi. Wida byo, e myl oni ju o Gwiazdce i
gwiazdkowych podarkach. Modzi i starzy przewijali si tutaj na tro- tuarach i nawet
schodzili na jezdni, chwilami tak samo zatoczon jak miejsca dla pieszych. Samochody nie
angaoway si w te przydworcowe uliczki, wspaniaomylnie zostawiajc je dla
przechodniw.
Obcy w tym miecie, aziem ulicami, troch hamujc ich ruchliwo swoim obojtnym i
powolnym krokiem. Niektrzy co wawsi ludzie nawet si na mnie zymali i okazywali mi
swe zniecierpliwienie. Ju chciaem si wycofa z tych okolic: nie interesoway mnie ani
granatowe perkaliki w kwiatki, ani wyjtkowo szpetne niebieskie i rowe zabawki, ani
nawet obficie rozoone w oknach naronego sklepu tak modne dzisiaj tomy Balzaka. Ale w
pewnym momencie zwrcia moj uwag szczeglna para mczyzn.
Przodem kroczy wysoki czowiek w szarym wiziennym ubraniu. Wizienna okrga
czapka nasadzona na czubek gowy nie zakrywaa obfitej czarnej czupryny, ktra spadaa na
czoo i kark. Ju dawno min czas, kiedy go, wchodzcego do wizienia, ostrzyono na zero
1 Ruchy mia pewne siebie, cho obojtne, i szed miarowo, nie ogldajc si ani na prawo,
ani na lewo. Za nim nieduy onierz z ogromn pepesz opart o biodro prowadzi go ku
jakiemu tam celowi. Odwodzi go z sali sdowej do turmy czy odwrotnie, nikogo to nie
interesowao. Zwizani w do dziwn par, szU w rwnym
rytmie z reszt przechodniw, tote nie zwracali na siebie zbytniej uwagi. Dyem w t sam
stron, wic nie traciem ich z oczu.
Szlimy szerokim trotuarem. Porodku tego kawaka ulicy byszczaa dua lustrzana szyba
specjalnej wystawy. Znajdowa si tam sklep myliwski. Nie zdaj sobie sprawy, czy by to
jeszcze sklep prywatny, czy te jaka spdzielnia nowoczesna, ale na wystawie leay
normalne w takich sklepach przedmioty. Par dubeltwek czy wiatrwek uoonych
promienicie, torby myliwskie, byszczce te trbki z zielonymi chwastami, mae
czerwone piramidki naboi i tym podobne rzeczy. Porodku okna siedzia wypchany, adnie
upozowany, popielaty, szorstkowosy borsuk.
Wizie wraz z eskortujcym go onierzem przechodzili obojtnie koo wystawy. Nagle
wzrok jednego i drugiego prawie jednoczenie pad na wypchanego zwierzaka i nie
porozumiewajc si zatrzymali si jak wryci. Ja stanem tu za nimi.
Borsuk powiedzia wizie.
- Jaiwiec jednoczenie zawyrokowa onierzyk i troch popuci pepeszy.
wzili?
Mymy ju chcieli po naszych kompanw w wozie schowanych skoczy, niechby
porzdku tutaj narobili, ju samym mundurem stracha napdzili, bo to jeszcze w takim
Rochowie to si tego boj a tu leniczy zza stou jak nie wyskoczy, jak si na nas nie
zamachnie i pod cian nie zatoczy. Chopi si miej a on okazuje si pijaniusieki. To i
my w miech i powiadamy: dzikujemy panu leniczemu, bardzo dziku1
jemy panu leniczemu. yczymy dobrej zabawy przy tej wypacie.
A jego a zatkao. I nie wiem, co dalej byo, bo do nas jaki taki chopina podszed i
powiada: Sotys jestem tutaj powiada z Nowej Wsi, to ja te tutaj po choinki
przyjechaem, troch do wietlicy, troch do szkoy, a troch dla ksidza proboszcza; to tutaj
jest taki gajowy, to on nam najprdzej da. Bo powiada ten leniczy to nieuyty
czowiek, po trzewemu y nie daje, a po pijaku to si do mordy cinie.
Poszlimy wic wtedy do tego gajowego, a gajowy nas prowadzi, gdzie najgorsze choiny
rosn* Ale my nic nie mwimy, tylko grzecznie czekamy, a i ci dwaj milicjanci z nami poszli.
Gajowy milicjantw zobaczy i pyta: A czego sobie panowie stranicy ycz?
A oni jemu na tego stranika: Ty, stara cholero, to nie widzisz, e wadza przed tob?
A on powiada: Moja wadza to straniki. No i co pan powie? Ten gajowy take by
pijany. Potem nam powiadali, e oni tam zawsze w kady dzie wypaty popijaj. Powiadaj,
e bez kieliszka nic si nie moe odby. e podobno dorachowa si nie mog, jak dwch
litrw nie wypij. No, i tak oni rachowali.
Ale my nic. Powiadamy do gajowego: Dawaj pan choinki. A on powiada:
Pierwej dla sotysa. No, jak pierwej dla sotysa, to dla sotysa. On z bliszej wsi.
No, i rbi te choinki dla sotysa.
A powiadam panu, nieg lea, choinki poprzykrywane, co ten gajowy kae jak choink
urba (dwch chopw rbao), to jak z niej t onieyn strznie, to patyk a patyk. To ten
sotys powiada do nas: Tego patyka to wy sobie wecie. A my nic nie mwimy,
chociaby i patyk, a my na ciarwk nosimy. Wkrtce p ciarwki mamy, a sotys
prawie nic i skamle: Panie gajowy, a dy to przecie dla ksidza proboszcza. A ten
gajowy to by bezbonik, powiada: Dla proboszcza to i takie za dobre. To ten sotys
powiada: A to przecie dla wiejskiego komitetu. To gajowy powiada:
Jakie mam, takie daj. I tak si z tym sotysem zaczli kci, e ha, a my przez ten czas
taskamy i taskamy, ale powiedzie panu prawd, e takie bele co, ani to dla dzieci z tego
uciechy nie bdzie, ani do wietlicy postawi nie mona, jedynie moe koo otarza na
pasterce takie co stanie i jako tako wyglda.
A tu si nagle, panie, jak spod ziemi jaki chopina bierze. Worek ma na plecach, pi
okrutn dwiga i wida i topora kawa za pasem. Jak nic, przyszed ty do lasu po choinki. A
zimno si robi, ciemnia si powoli, a my tak jak i bez choinek, a ten sotys na dubelt.
A ten chopina powiada:
Panie, a panowie, a zawiecie mnie do Mszczonowa. ona chora w szpitalu,
chciabym przed wigili j odwiedzi, wawy zanie, albo co...
A ten starszy milicjant si mieje:
A to ona bdzie pi jada? powiada a moe wrbie ten toporek zza twojego
pasa?
A chop nic, tylko przystaje:
A panie wadzo, a zawiecie mnie do tego Mszczonowa. Marznie coraz mocniej, to
mymy wreszcie za te litry wzili. | zagrycha si zrobia, a ten chop nic je nie chce, tylko
eby do Mszczonowa i do Mszczonowa.
Poszed sobie do naszej ciarwki, obejrza j na wszystkie strony i wraca. A my
tymczasem popijamy. Mrz bierze a mio. A chop znowu skamle:
Panie, zabierzcie mnie do Mszczonowa. Cocie wy takie miecie nazbierali? Jak mnie
teatralnym, ale na razie objawia mao zapau do swego przyszego zajcia. Zreszt ze szkoy
przynosi z rysunkw odrcznych i technicznych same pitki, sumienie wic inyniera
uspokajao si stopniowo.
Mieszkanie inyniera byo mae, ale adne. W kuchni i przy^______________________________Opowiadania
legym pokoiku panowaa niepodzielnie stara Kodusia, tak nazywana dla znakomitego
przyrzdzania ulubionej potrawy inyniera.
W drugim pokoju miecia si pracownia inyniera (co domek zwalniao od kwaterunku),
Sypialnia i jadalnia. Tam ojciec i syn spdzali czas wieczorami. Jeeli nie gocio w tym
mieszkaniu szczcie, to niewtpliwie byo w nim bardzo spokojnie. Ojciec i syn spotykali
si dopiero przy kolacji, gdy z rana wyjedali o rnych porach, i caa tre, caa istota ich
ycia koncentrowaa si w godzinach po wieczerzy, kiedy rozmawiali, pracowali, od czasu do
czasu przypominali matk lub wsplnie czytali lekkomylne listy Stasia. Imiona sistr nie
paday nigdy w ich rozmowie.
Domek komorowski istnia rwnie przed wojn, ocalao wic w nim troch ksiek i
pamitek. Ale dziecinne fotografie Krystyny i Marii zniky po ich mierci ze cian pracowni.
Edek nie zdradza zbyt duych zainteresowa intelektualnych, ale potulnie czytywa z ojcem
niektrych klasykw, co go czasami potnie nudzio.
Kiedy inynier, wysawszy Edka na gr, zostawa sam w swoim pokoju, trudno mu byo
streci i zsumowa wszystko to, o czym mwili, rozmowy ich nie miay okrelonych
ksztatw, podobne raczej do monologw inyniera, gdy Edward by bardzo maomwny z
natury. Wszystkie jego pytania i powiedzenia ojciec powtarza sobie dugo w noc, doszukujc
si w nich jakiej treci. Pytania jednak i uwagi chopca byy zupenie zwyczajne.
Powoli jednak inynier spostrzeg, e niejasno i w sposb zupenie niesprecyzowany, w
znacznej, o ile tak mona o- kreli, odlegoci, kryy one wok czy te zday do jednego tematu. Tematem tym bya kobieta.
Oczywicie aluzje byy dyskretne. Edek by moe sam sobie nie zdawa sprawy, e powraca
do rozmw o ssiadkach, o koleankach. Zajmoway go kwestie ich urody, powierzchownoci. Czy Helcia ma adniejsze wosy od Marysi,
czy Ani oczy s niebieskie, czy szafkowe? Inynier stara si, nie pokazujc tego po sobie,
skierowa myli syna na inne przedmioty. Mwi o malarstwie, rysunkach, o sprawach
technicznych, o swojej pracy przy odbudowie Warszawy,
o nowych systemach murowania. Edek znowu po chwili zaczyna o Basi, ktra mieszkaa w
ssiedniej willi. Bya to ho, wysmuka dziewczyna i sam inynier zwrci uwag na jej
radosn, wiosenn urod. Ale teraz znowu zmieni temat rozmowy. Taktyk t miaa swoje
powody.
Inynier ba si erotyzmu. Uwaa go za element, ktry niszczy ludzkie ycie. A przede
wszystkim pozbawia go dzieci. Sta zdecydowa si na swoj wdrown karier pod
wpywem jakiej dziewczyny. Ale nie to byo najpowaniejsz tragedi w yciu inyniera.
Mia jeszcze dwie crki pomidzy Stasiem a Edkiem. Jedna z nich zgina w powstaniu
warszawskim. Znalaza si w AK nie ze wzgldw ideowych. Wcign j do tej organizacji
kolega, w ktrym si lepo zakochaa. Nie widziaa ani jego gupoty, ani arogancji, ani
lekkomylnoci, z ktr traktowa sprawy polityczne i yciowe. Jego prawdziwe szlacheckie
jako to bdzie udzielio si Krystynie. Ojciec mia z ni dwie powane rozmowy.
Krystyna wysuchaa ojca w obu wypadkach z pokor i zrozumieniem, przyznaa mu racj,
ale n jedno skinienie Krzysztofa posza za nim lepo i z tpym uporem, z martwym
wyrazem twarzy, z oczami zacignitymi mg, jak inynier widywa u podnieconych
zwierzt. Zginli razem w do gupi sposb bo zlekcewayli sobie gobiarza
strzelajcego z dachu na placu Teatralnym, a gobiarz ich sprztn dubletem jak par
dzikich kaczek. Druga crka, Marysia, posza take za jakim fircykiem. Chopak ten,
rwnie niewielkiej wartoci, dosta si w apy gestapo przy obawie na handlarzy brylantami, przeby p roku w Gusen i po wejciu Amerykanw skierowa si na Zachd. Marysia,
otrzymawszy od niego wiadomo z Nadrenii, przekrada si do niego przez zielon granic.
Po paru miesicach inynier S. otrzyma w Komorowie wiadomo, e crka jego zgina w Bonn, przejechana na ulicy przez rozpasany jeep z
amerykaskimi onierzami. Ona rwnie przed ucieczk miaa par rozmw z ojcem i tak
samo jak jej siostra zgadzaa si ze wszystkimi jego argumentami. Tak samo te zauway na
jej twarzy w tpy wyraz, kiedy w wigili wyjazdu przyapa j zawizujc wzeek bielizny
i pakujc go do przygotowanego zawczasu plecaka. Lka si teraz tego wyrazu jak ognia, a
przede wszystkim nie chcia go spostrzec na twarzy jedynego dziecka, jakie mu zostao.
Edek oczywicie nie orientowa si w uczuciach ojca i w konsekwentnym podsuwaniu
rozmw o dziewczynkach krpowao go wobec ojca zwyke uczucie wstydliwod, ktre tak
silnie dziaa zawsze wobec rodzicw. Natomiast mg si wygada na te tematy, ktre mu
tkwiy gboko w mzgu, z przyjacielem swym, Wodkiem, mieszkajcym obok niego, w
tej samej willi, co Basia.
Wodek by starszy o par lat od Edka.
Rnica wieku byaby nawet niedua, ale Wodzio nadawa sobie wobec przyjaciela tony
dowiadczonego i praktycznego znawcy kobiet. Edek patrzy w niego jak w tcz
i kade jego sowo przyjmowa jak wyroczni. Wodek z racji wsplnego mieszkania w
jednym domu z Basi uwaa za stosowne mwi o tej dziewczynie z pewnoci siebie i
nader cynicznie. Edzi takie traktowanie Basi oburzao w gbi serca, ywi on do niej
pewnego rodzaju naboestwo, ale nie mia sprzeciwia si starszemu, pewnemu siebie
koledze.
Wisz, bracie, ona by ju dawno do mnie przysza powiada Wodek ebym
tylko chcia. Ale ja nie lubi kramu z kobitami 1 Edziowi bardzo si nie podoba ten ton
Wodka, waciwie w kadym zdaniu czaiy si tu nieprzyjemne niedomwienia. Co
oznaczao sowo przysza? Co to za kram miaby Wodek z kobietami! I z jakimi to
kobietami?
Wola ju powiedzenia cakiem cyniczne, ale okrelone.
Wtajemniczay go one w ycie. Na przykad, Wodek wyoy mu, e jest lepiej, kiedy
kobieta jest szeroka w biodrach, gdy wtedy jest wygodniej przy stosunku, jest si
0
co oprze. Sowo stosunek Wodek wymawia z luboci, nieco seplenic przy
literach s. Przeladowao ono Edka przez dugie wieczory, sysza je wymawiane ze
smakiem
1
lubienoci. I adna kobieta, nawet najstarsza, nie moga go min na ulicy, aby nie
skonstatowa, jakie ma biodra. W kolejce przypatrywa si ich piersiom.
Oczywicie te zainteresowania nie mogy si nie odbi na nauce szkolnej. Edek coraz
mniej przejmowa si zadaniami matematycznymi, jzykiem rosyjskim, nawet rysunkami.
Doprowadzao to do rozpaczy inyniera, ale na swoje pytani^ nie mg wydui z syna
adnej rozsdnej odpowiedzi. Domyla si po czci, co byo przyczyn obojtnoci
Edwarda na wszystkie powaby pracy i stara si obudzi w nim przygase zainteresowania.
Czasami wieczorami wydobywa z szuflady specjalne papiery i zaczyna szkicowa jakie
fantastyczne projekty budowli, aby zainteresowa nimi syna. Mwiono wtedy wiele
o
budowie miasteczka filmowego w Komorowie, inynier szkicowa ewentualne plany
takiego miasteczka, po obu stronach Utraty, ze sztucznym jeziorem. Wreszcie udao mu si
zapa Edka na t wdk, pocz on ledzi robot ojca i robi swoje uwagi.
Mgby mi pomc troch. Narysuj, na przykad, fronton pawilonu gwnego nad
jeziorem. Masz tu dane...
Ale... odpowiedzia Edzio ja nie jestem budowniczym. Nie potrafi.
Dlaczego nigdy nie rysujesz? Nie*masz to prac do szko-
iy?
Dla szkoy mam wszystko wykoczone.
No, a te sosny przed domem? Obiecae mi, e je narysujesz. Oprawibym je i
powiesi na cianie. Tu akurat puste miejsce...
Przyjd wakacje, to narysuj bez przekonania obieca chopiec.
A kiedy ju te wakacje? z pewnym niepokojem powiedzia ojciec.
Za dwa tygodnie...
Kiedy inynier zawoa wieczorem Kodusi. Edzio by tego dnia w kinie i dugo nie wraca.
Moja Kodusiu powiedzia inynier czy to jutro jest roda?
A roda.
Pojedzie Kodusia na targ do Grodziska?
A pojad. Masa trzeba kupi.
Czy Kodusia si zna na gobiach?
Na gobiach? A skde...
f
No, bo ja chciaem dla Edka kupi par gobi.
Dla Edziula? spytaa Kodusia niedowierzajco a bo to on bdzie koo tego
chodzi?
Tam na tym maym stryszku obok jego pokoju mgby je sobie ulokowa.
Na tym stryszku? Ja tam zawsze skrapetki wieszam, jak przepiere...
No, to powiesi Kodusia gdzie indziej. Czy to takie wane?
A gobie to wane?
Chciabym, aby mia jakie zajcie. Wakacje za pasem.
A na obz to on ju nie pojadzie w tem roku?
Za duy ju, moja Kodusiu, ronie.
Ja go zawsze mierze, u mnie w kuchni. To za ostatnie p roku urs pi centymetry.
Ju wyszy od pana inyniera.
To nietrudno umiechn si inynier, ktry nie by wysoki i to byo jego bolczk.
Jemu ju pora z panienkamy si bawi, nie z gobia- my zauwaya Kodusia.
Moja Kodusiu. zirytowa si inynier c mi to tu Kodusia takie rzeczy
opowiada.
No, to jak z temy gobiamy? Mj Jzio to tam je trzyma kiedy, tobym poznaa, jaki
adniejszy... tylko to drogie tera, taki, co je trzyma, to myli, e Bg wie co. Ceni jak
jendykie. Ale niech pan co da, to kupie.
A ile toto moe kosztowa?
Jako tam starguje. Pan da dwadziecia zotych.
Nie mao ?
E, jeszcze przyniese. Albo rzadkiewki kupie. Edek lubi wiosenn saatk wzia
banknot od inyniera. I niech si tam pan nie martwi. Chopak swj rozum ma. I tak go w
domu nie utrzymamy.
Inynier machn rk i Kodusia znika, odchodzc n swoich filcowych pantoflach cicho
jak mara. Inynier si zamyli.
Przebija si przez to ycie w trudnych okolicznociach. By synem tak zwanego stra.
Wielu rzeczy zazna, zanim doszed do wiedzy i umiejtnoci, jakie posiada. Przekona si
nieraz, e paska aska na pstrym koniu jedzi, i w ostatecznym rachunku wiedzia, e moe
liczy tylko na siebie samego. Przez cae ycie przeladowaa go samotno. I kiedy widzia
teraz, jak jego koledzy znajduj takie oparcie w partii, w zwizku, w zespoowej pracy,
ogarniao go uczucie zazdroci... Ora w swojej pracowni urbanistycznej, ale jego
usposobienie utrudniao mu prac w zespole, w gromadzie, tote nie wysuwa si na pierwsze
miejsce, trzyma si w cieniu, nie odznacza si niczym oprcz solidnej pracowitoci.
Koledzy go lubili, ale trzymali si od niego z daleka. Zdzi Karmaski, zdolny, bestia, z
ktrym zawsze do spki o- pracowywa projekty przed wojn, zgin w czasie okupacji.
Zbliy si teraz do innych, ale to bya praca czysto zawodowa, oficjalna, powiedziabym
nawet.
Jak gupio tak kocha kogo pomyla o synu wszystko, czym si jest, skupi na
jednej zwyczajnej isto
cie, chopcu tak bardzo przecitnym. Syn to prawda. Kog mam kocha, jak nie jego?
Ju mi tylko to pozostao...
Ale jego myli kryy naokoo Edka w sposb maniakalny. O niczym innym nie mg
mwi. Korzysta z kadej sposobnoci w biurze, aby wymieni jego imi, pochwali si
nim:
A bo mj syn to... a bo mj syn tamto. Mojemu synowi ten projekt si nie podoba...
Mj syn to mwi, e Mariensztat...
Koledzy znali ju t jego sabo. Wielcy budowniczowie Warszawy sigali projektami
daleko w przyszo, spierali si, uderzali na siebie mocno ustawionymi argumentami.
Obliczali ogrom przyszej stolicy socjalistycznego pastwa, wyliczali potrzeby, realizowali w
cudownym popiechu swoje myli w budowach, ktre czasami wyrastay prdzej ni myli
i byy przez to troch nie obmylone. Rodzina dla nich odchodzia na dalszy plan. A tutaj
tym wszy stkim problematom inynier S.przeciwstawia malutk osob jakiego tam urwisa.
Na sowa mj syn umiechali si i spogldali na siebie porozumiewawczo. Inynier S.
wiedzia o tym i stara si jak najrzadziej wspomina imi Edka, ale to byo ponad jego siy.
Czasami nawet doblagowywa, to te bya zbyt silna pokusa, aby si jej mona byo
przeciwstawi. Rozpakowujc w biurze niadanie, ktre dla niego przygotowywaa zawsze
Kodusia, niby to od niechcenia powiada: O, mj syn zapakowa mi rzodkiewki 1 Chcia
mi zrobi niespodziank, ja tak lubi rzodkiewki 1 Nikt na to powiedzenie nie zwraca
uwagi. Edek nie bardzo troszczy si o ojca, ponury
i zamknity w sobie. O tym, aby przygotowa ojcu niadanie, w ogle nie byo mowy. Ale
inynier pragn, aby jego koledzy myleli, e jest otoczony czu opiek syna. W dnie, kiedy
wiedzia, e Edek mia i do kina albo do teatru, powiada podczas pracy, pochylony nad
rysownic czy nad jakim planem, do otaczajcych go: Dzi id z moim sy
nem do teatru I iw glosie jego brzmiaa nutka tryumfu. Po czym po skoczonej pracy
spiesznie szed do kolejki i jecha do Komorowa, aby przez dugi ciemny wieczr czeka na
powrt Edward.
aden z jego kolegw nie chodzi do kina z rodzin albo uwaali to za tak naturalne, e o
tym nawet nie wspominali. Inynier stopniowo wciga si w swoje mae kamstwa i nie
pytany opowiada tre filmu czy sztuki, na ktrej jakoby by wczoraj ze swoim synem. Zna
t tre z bardzo monosylabowych wypowiedzi Edka i atwo by go byo zapa na niecisoci. Ale kogo interesoway te krtkie zdania starego, poytecznego, ale dla wszystkich
obojtnego czowieka? Koledzy puszczali te opowiadania mimo uszu. A inynier utrzymujc
dom i wypacajc Edkowi niewielk pensyjk nie mi nawet z co pj od czasu do czasu
do teatru lub kina celem sprawdzenia opowiadanych przez siebie streszcze. Zreszt w
gruncie rzeczy nie interesowao go to specjalnie. Wystarczaa mu wyobrania.
Bardzo si podoba nam wczoraj ten film powiada. Albo: Wczorajsza sztuka
nie zrobia na nas dodatniego wraenia.
A Edzio najczciej chodzi gdzie z Wodkiem.
Nazajutrz Kodusi rzeczywicie przywioza z Grodziska par bardzo adnych biaych
gobkw. N razie umiecia je w kuchni, w klatce po kanarku, co zdech zeszego roku
podrapany przez kota, ktry wsadzi apy midzy prty. Dwa biae ptaki siedziay
przestraszone, naczupierzone i nawet troch pobrudzone w swoim nowym pomieszczeniu i
nie chciay nic je, nawet tego grochu, ktry Kodusi z alem w sercu nasypaa im na dno
klatki.
pistkami przy uszach pomyla inynier a teraz widz, jak pali pierwszego oficjalnego
papierosa. .
Kodusia zacza gdera.
Nie czstowaby to pan dziecka papierosem. Ma jeszcze czas. Pani nieboszczka nigdy by
mu nie pozwolia pali, a pan to mu na wszystko pozwala. Zbisurmani si i ju.
Co oni tak dzisiaj t Helen wspominaj pomyla inynier, ale nic nie powiedzia.
Edek na sowa Kodusi umiechn si lekko i do smutnie, jakby z pogard. Nieobecne
jego oczy ledziy lot dymu.
Kodusia mnie zawsze uwaa za dziecko powiedzia powoli a ja ju nie dziecko.
Dla mnie zawsze bdziesz dzieckiem swariwie powiedziaa Kodusia na rkum
ci nosia, fartuch mi zalewae...
A ja nie pamitam, ebym go nosi na rku myla inynier. Stasia nosiem, to
pamitam. Ale raz go upuciem, na szczcie na ko i potem ju dzieci nie nosiem,
dziewczynek te nie nosiem. I Edzia nie... takie mia delikatne, drobne ciako...
Fe, te co powiedzia Edek przypomina Kodusia takie nieprzyzwoite rzeczy.
Wsta gwatownie, jakby otrzsajc si ze snu, poprawi sobie spodnie i poszed na gr,
schwyciwszy teczkz ksikami. Podskakiwa po dwa stopnie i po chwili rozleg si jego
wesoy, przenikliwy gwizd w grnym pokoju.
Kodusia przysiada przy stole n miejscu, ktre zajmowa Edek. Zamylia si. Caa jej
pochylona posta, opuszczone rce, pomarszczona twarz wyraay zmczenie.
C tam, Kodusiu? serdecznie spyta inynier. Zmczya si?
Ano tak westchna stara takie to ycie jest.
W tym momencie z potnym trzaskiem obcasw Edek zlecia ze schodw i gwatownie
otworzywszy drzwi kuchni, zawoa:
Id jeszcze do Basi, zanios jej Mod Gwardi, bo mnie prosia.
Zatrzasnwszy drzwi, raz jeszcze je otworzy i wsadzi gow do kuchni:
Opowiem jej o gobkach. Ucieszy si.
I znowu trzask drzwi do kuchni, a potem wejciowych. Kodusia umiechna si.
Jakie to jeszcze dziecinne.
Inynier nic na to nie odpowiedzia.
Edek nie tyle chcia Basi opowiedzie o gobiach, ile przedstawi jej cay projekt
wyprawy do Grodzisk po samce. Zreszt bardzo si zapali do sprawy ptakw. Nazajutrz
wsta o godzin wczeniej ni zwykle i majstrowa na stryszku. Z jakiej paki porobi duki
dla gobi, a raczej zacz je robi, bo plan inwestycji gobnikowych nakreli sobie bardzo
szeroko; trzeba byo zrobi wylot, przed wylotem balkonik zamykany na noc, przykryty
siatk, trzeba byo wydoby skdsi miseczki na wod i skrzynki na pokarm. Jednym
sowem, roboty byo w brd. Tego dnia Edek wrci wczeniej z Warszawy i natychmiast
znowu polecia na stryszek, tym razem lokujc ju tam samotne samice. Nastpnego ranka
gobice gruchay ju sodko na swoim stryszku, na balkoniku pod siatk. Spoglday one w
stron domu, gdzie mieszkaa Basia. Gobnik by tak zaplanowany, e ptaki patrzyy zawsze
w tamt stron, a Edek przy pracy take mia na oku mieszkanie dziewczyny. Majstrujc,
mg przez otwr ptasiej komrki ujrze za oknami ssiedniej willi to tu, to wdzie
przemykajc si sylwetk Basi. Gdy j spostrzega, gwizda mocniej i weselej.
W nastpn rod wybrali si rzeczywicie do Grodziska. Byo to nazajutrz po
zakoczeniu roku szkolnego, przy samym kocu czerwca. Edek czu si specjalnie lekko,
nauka zakoczya si szczliwie, bez zahacze. Nie mg spa ju od czwartej, soce
wzeszo pogodnie, potem jednak zaczo si gwatownie chmurzy. Ze swojego pokoju Edek
nie widzia willi Basi i nie mg obserwowa, czy ona ju wstaje.
O pitej nie wytrzyma i poszed do gobi. Otworzy im klapk. Ptaki zaczy spacerowa po
niej tam i z powrotem, kiwajc maymi, gadkimi gwkami i falujc podgardlem. Od czasu
Trzymaj, trzymaj pan doda, widzc, e Edek niezgrabnie ujmuje ptaki jeszcze
pan wypucisz takie skarby.
Edek pokaza gobie Basi. Pochylili si nad nimi, delikatnie rozprostowujc palcami
zmierzwione ich pirka. W pochyleniu nad ptakami wosy Edka wypady spod czapki- i
musny Basi po twarzy. Odgarna je rk, a potem oczy ich opuciy gobie, a skieroway
si ku sobie.
Edek patrzc na Basi poczerwienia.
Widzisz, jakie fajne gobki powiedzia odwracajc si ku ptakom moje
samiczki si uciesz.
Wrcili do Komorowa obadowani ptakami, gdy Basia kupia jeszcze jedn park za
swoje i przekazaa je Edkowi do pilnowania.
Co ja teraz bd mia roboty mwi chopiec w powrotnej drodze bd musia
pilnowa twoich gobi i moich gobi... moich dzieci i twoich dzieci zamia si, ale
Basia spowaniaa.
P^TDobrze, e ju zaczynaj si wakacje.
Z pocztku Edek bardzo zajmowa si gobiami, karmi je r piastowa. Wodek doda mu
jeszcze jedn par. Po kilku dniach ptaki oswoiy si i latay naokoo domu, siadyway na
dachu, gruchay czule o poudniu. Basia wyjechaa na dwa tygodnie pierwsze tygodnie
lipca do ciotki, do Stryko- wa. Edek udawa, e to nic nie znaczy dla niego, i zrazu zajmowa si gobiami, ale potem porzuci ptaki i zda je na wasny los. Kodusia mu
przypominaa:
A gobki?
Macha doni.
Musisz o nich pamita. To nie tylko twoje ptaszki, ale i Basi, i Wodka. Z godu
pogin.
Nie pogin mwi Edek i niechtnie nis im na strych zboe i ziarno. Nie chciao
mu si nic robi, odkd Basia wyjechaa. Przez te dwa tygodnie prowadzi jakie dziwne,
ospae yde. Tym dziwniejsze mu si ono wydawao, e ojdec zajty przy budowie MDM
wraca do domu bardzo pno i spracowany potnie. Pogoda przez cay ten czas bya upalna
i pikna. Edek z Wodkiem cae dnie spdzali nad gliniankami, pooonymi pomidzy
Komorowem a Pruszkowem. W wodzie siedzieli nieduo, leeli opalajc si i od czasu do
czasu przerzucali si leniwymi sowami. Gdy inynier wraca wieczorem do domu, Kodusia
mu komuniko* waa z pozorn obojtnod:
Ten chopak to jak we nie. Rusza si jak mucha na jesieni. %i
No, a gobie, gobie? pyta inynier.
Co tam gobie... ani o nie zadba...
Wodek z Edkiem nie rozmawiali o Basi. W ogle mao mwili lec obok siebie na socu.
Jednak temat kobiecy czsto powraca w ich rozmowach. Edek sam nic nie mwi
o tym, co go najbardziej interesowao, ale jako tak odlegle koowa, eby Wodka
wycign na sowa. Zreszt to nie byo trudne, myli modego chopca bezustannie kryy
naokoo tego samego przedmiotu, a nie mia tej wstydliwoci, co Edek, wic nie powcig
jzyka.
Dlaczego j wypuci do tego Strykowa? spyta wreszcie Wodek. Ja bym jej na
to nigdy nie pozwoli.
A dlaczego?
Jak to ? Zaczy si wakacje. Teraz najlepszy czas.
Ty wci swoje.
No bo jake? Czego ty chcesz od kobiety?
Edek nie odpowiedzia. Nie mia tak bezwzgldnej pewnoci, jak Wodek, czego chce od
kobiety.
Trzeba si zdecydowa po dugiej chwili leenia mwi Wodek albo chcesz, albo
nie chcesz. I tak postpowa.
Znowu milczeli chwileczk. Soce doskwierao tak, a im skry pachniay przypalonym
potem.
No, bo ja si dawno zdecydowaem znowu odezwa si Wodek mwi ci: nie chc
kramu z kobietami. Po co mi to? No, a ty?
Edek nie mia si przyzna Wodkowi, e zupenie nie wie, czy ma si zdecydowa, czy nie
nawet nie bardzo rozumie, co Wodek chce przez to powiedzie. Tylko czu, e jeszcze
nigdy do nikogo nie tskni tak jak do Basi, przez tych kilka dni, co jej nie widzia. Nic go nie
interesowao, nic go nie obchodzio, o gobiach myla: niech zdychaj! Tylko mu si
chciao znowu widzie Basi, jej umiech, jej rce,
albo po prostu czu, e moe j kadej chwili spotka, e -wyjdzie ze swojego domu, e
wsidzie do tej samej kolejki.
Usiad, wydoby z kieszeni w kpielowych spodenkach niebieski grzebyk, ktry zawsze mia
na podordziu, i pocz przyczesyw swoje dugie wosy, ktre i tak mu si zawsze gadko
trzymay i byszczay jak jedwab.
Wodek nie odejmujc policzka od piasku rzuci ku niemu senny wzrok, lea na brzuchu:
No, a ty co ? powtrzy.
Edek wzruszy ramionami.
No, chc powiedzia - pewnie, e chc.
Ty nie bd gupi Wodek oywi si znacznie ja ci mwi, bracie. Ju ja ci
musz przypilnowa, bo ty wszystko przefajtasz. I wiesz co ?
No, co? spyta obojtnie Edek nie patrzc na przyjaciela i znowu powoli przykadajc
si do piasku. Nudzisz mnie doda.
Jedmy za ni do tego Strykowa zaproponowa Wodek jak z bicza trzs.
A po co? spyta Edek. Ona za tydzie wrci.
Wrci? A moe nie wrci? Po co ona tam pojechaa?
Do jakiej ciotki. To tak jak na wsi...
W takiej sielance to zawsze atwiej powiedzia z prze- ( konaniem Wodek wdki
si napijemy...
Nie bd poi wdk Basi oburzy si Edek zupenie mnie nie rozumiesz.
Nie rozumiesz, nie rozumiesz zapiszcza Wodek. Chopak zawsze chopaka
rozumie.
Moe by rzeczywicie do tego Strykowa pojecha? Czy t daleko?
Za dzie obrci. A moe na noc zatrzymaj? Jedziemy?
No, jak chcesz. Moemy pojecha.
Basia mieszkaa w Strykowie za miasteczkiem, za mynem i za kocioem mariawitw, w
stron Dobrej, w stron odzi. Ciotka jej bya zamna za dawnym pomocnikiem mynarskim, ktry jeszcze przed wojn kupi sobie tutaj chat i kawaek gruntu, na ktrym zaoy
spory ogrd. Dom skada si z dwch pokoi przedzielonych sieni, w jednym z tych pokoi
sta piec kuchenny. Basia raczej zmieszaa, si, ni u- cieszya, kiedy chopcy zjawili si
niespodziewanie. Byo jeszcze wczenie, bo wyjechali najranniejszym pocigiem. Basia
podpalaa wanie ogie i trzymajc w rku trzaski odgarniaa doni kosmyki zwisajcych
nad oczami wosw.
Ol powiedziaa nie wstajc od ogni a wycie skd si tu wzili?
adnie witasz goci powiedzia z emfaz Wodek, cho wida byo, e takie
przyjcie nic go nie obchodzi. Przy pycie staa ciocia Basi, tga kobieta.
Ciociu, to s moi koledzy powiedziaa Basi wstajc sprzed ognia i przekadajc
trzaski i zapaki z prawej rki do lewej.
Ojej, gocie od samego rana powiedziaa ciocia Sabina z pewnym zakopotaniem,
ale raczej yczliwie. No, niech panowie siadaj, n czym mona dodaa przywitawszy
si zaraz bdzie mleko.
Mymy tutaj przywieli cae gospodarstwo powiedzia Wodek siadajc i kadc
przed sob n kuchennym stole wypchan teczk.
Kodusi pewnie nadawaa zapasw umiechna si Basia dla swojego
Edziula...
Kodusia i nie Kodusia. Moja matka te jest co wart doda Wodek.
X zaraz zacz wykada na stj jaja na twardo, pomidory, surowe ogrki, bueczki.
O, widzi pann Basi, to mi niadanie.
Ciocia Sabina bya zachwycona.
- Gocie nie z prnymi rkami przyszli powiedziaa
z uznaniem. niadanie a mio. A napijecie si herbaty czy mleka?
Niech im ciocia da mleka, to zdrowiej poprosia Basia.
No, mleko z pomidorami, to nie wiem zauwaya ciocia Sabina, ale postawia
przed chopcami po duym kubku mleka. Wdek mrugn jednym okiem do przyjaciela.
Edek siedzia przy stole i wpatrzony w swj kubek nie mia nawet spojrze na Basi.
Wstydzi si swojego niespodziewanego przyjazdu. Nie odezwa si dotychczas ani sowem.
Wydawao mu si, ze Basia i nawet ciocia odgady natychmiast, z jakimi zamiarami
przywiz go Wodek, i o- kropnie go to martwio. Basia wydaa mu si w tym codziennym
otoczeniu taka mia, taka zwyczajna i taka koleeska, e wszystkie rozmowy z Wodkiem
wyday mu si czym okropnie gupim i nierzeczywistym, powiedziaby, podym.
Basia zauwaya natychmiast, e milczy jak zaklty i siedzi nie patrzc na ni wcale.
Wzruszya na to ramionami i zajmowaa si gwnie Wodkiem. Ciocia Sabina te tego
okazaego i gadatliwego modzieca uwaaa za waniejszego gocia, za kawalera
siostrzenicy, i czstowaa go mlekiem, chlebem i kiebas, ktr wydobya z biaego
kredensu.
Mj m poszed do myna powiedziaa ale chyba zaraz przyjdzie dodaa
niepewnie.
Edkowi byo troch przykro, e tak nikt nie zwraca na niego uwagi. Siedzia z
opuszczon gow i udajc, e nie zauwaa mrugania Wodka, popija owo mleko, ktrego
mu si bardzo nie chciao. Wreszcie Basia zauwaya jego ponur min i zwrcia si do
niego z pytaniem:
? No, a jake nasze gobie?
A nici odpowiedzia Edek takim basem, e ciocia Sabina spojrzaa na niego
zdziwiona.
Basia czekaa przez chwil, e Edek powie co jeszcze
o gobiach, ale chopak milcza. Wycign tylko nogi przed
siebie i wyj z kieszeni spodni papieronic. Wyj papierosa i zapali.
Taki mody czowiek i ju pali zastanowia si ciocia Sabina.
O, on ju dawno pali objani za towarzysza Wodek. Ojciec mu pozwoli.
Ojciec go rozpieszcza dodaa Basia ciotce bo on tak jest, jak jedynak.
Wcale nie jak jedynak znowu basem powiedzia Edek mam przecie jeszcze
brata, Stasia.., doda po chwili.
Wodek si zainteresowa:
Masz brata? Nie wiedziaem. A gdzie jest?
W Katowicach, prawda?powiedziaa Basia. Edek nic nie odpowiedzia.
Milkliwo jego pocza denerwowa Wodka. Przesta na niego mruga, tylko ju
koniecznie chcia wywoa z jego strony jakie wypowiedzenie si i trzepa
najrnorodniejsze rzeczy, wci wzywajc Edka na wiadka: No, powiedz, Edek! No,
prawda, Edek ? No, czy nie tak, bracie ?powtarza po kadym prawie zdaniu, ale to nic
Tak, ale co si za tym kryje... z ironi powiedzia Edek uderzajc czapk w do.
Kurzysz sw czapk. Gdzie by?
Tak... wczyem si. W stron starej cegielni.
Sam?
Sam. A z kime?
Mylaem, e moe z Wodkiem.
Wodek to ordynus.
Odkde to mj syn jest taki dystyngowany?
Tatek, daj spokj nagle poruszonym gosem powiedzia Edek.
Inynier si zdziwi
Jade co wieczorem? spyta.
m Nie.
Moe napijesz si herbaty? Tu stoi nie tknita filianka.
A dobrze powiedzia Edek i wzi filiank do rki.
Moe co zjesz?
- Kodusia zawsze wieczorem zostawia w moim pokoju...
No widzisz. Nie martwe jej tym twoim niejedzeniem. Wierz mi, to nie ma sensu.
Ja wiem Edek sta po drugiej stronie stou i patrzy wymownie na ojca ja wiem, e
to nie ma sensu. A ycie w ogle jaki ma sens?
Inynier wzruszy ramionami.
Pewnie, e takie ycie jak twoje, cae powicone egoistycznemu uczuciu, nie ma sensu.
Wyczye si ze spoeczestwa.
Wszystkie uczucia s egoistyczne powiedzia Edek i postawi filiank na oknie. Nie
wypi herbaty. O ile s prawdziwymi uczuciami doda, jak gdyby ju mylc
0 czym innym.
Inynier westchn.
Nudz ojca, prawda? jak gdyby drwico powiedzia Edek.
Nie odpowiedzia inynier ale mam jeszcze sporo roboty na jutro...
No to wiej powiedzia troch weselszym tonem Edek dobranoc!
DobranocI A kiedy mi narysujesz te obiecane sosny? I Edek zatrzyma si w progu.
Za par dni rzuci zdawkowo.
Kroki jego rozlegy si w kuchni, potem zatupotay po schodach, wreszcie odezway si u
inyniera nad gow. Inynier oderwa oczy od rachunkw i nasuchiwa. Edek mocno
uderzy zrzucajc najpierw jeden but, potem drugi. Potem posysza inynier ciche ju kroki,
zbliajce si do stou, ktry sta przy oknie. Edek odsun krzeso.
Je powiedzia inynier do siebie i umiechn si agodnie.
Potem otrzsn si ze wszelkich uczu i umiechw
1 zabra si do swojego suwaka i owka.
Basia w niedziel nie przyjechaa. Edek do pnego wieczora krci si koo stacji. Ojciec i
Kodusia dawno ju spali, kiedy wrci do siebie: drzwi dla niego w takich razach zostawiano
otwarte. W ubraniu rzuci si na ko i nie mg zasn.
Zwariowaem powiedzia do siebie tak duej by nie moe. Trzeba raz ju z tym
skoczy.
I rzeczywicie nazajutrz wsta w innym nastroju. Zjad normalne niadanie w kuchni razem z
Kodusi. Potem zabra si do naprawiania korkw, bo akurat si przepaliy. Wanie koczy
zakada druciki, kiedy za oknem kuchni rozlego si woanie.
Uhu, uhu!
Kie licho? spyta Edek Kodusi nie odchodzc od licznika.
Licho nie licho powiedziaa stara patrzc na Edka ze specjalnym umiechem.
Panienka przyjechaa.
Inynier umiechn si patrzc, jak zapala papierosa. Edek spostrzeg ten umiech.
Drwisz ze mnie powiedzia.
Nie mog si przyzwyczai do twojego palenia inynier powcign umiech i
zmruy nieco oczy.
Jeszcze do niejednego bdziesz si musia przyzwyczai powiedzia do ponuro
chopiec.
Nie uprzedzaj mnie co do najgorszych rzeczy zamia si znowu inynier i tak si
o tym dowiem.
Taki pewien jeste, e o wszystkim si dowiesz? Edek ledzi dymek z papierosa.
Wiesz, e nie lubi, kiedy tak mwisz inynier wzruszy ramionami stylizujesz si
na jakiego demona.
Nie na demona poprawi obojtnie Edek tylko na rozczarowanego.
Niech bdzie na rozczarowanego. Jeste nieglupi i dobry chopak, nie lubi tych
nieszczerych min.
Nie moesz wiedzie, co si pod takimi nieszczerymi minami kryje.
Bardzo trudno zgadn znowu obruszy si inynier chyba nie wtpisz o tym, e
wiem dokadnie, co przeywasz w tej chwili.
No co? do ordynarnie powiedzia Edek, patrzc arogancko na ojca.
Och, byle nie z tego tonu, mj Edwardziepowiedzia inynier bardzo chodno
nie potrzebujesz si przede mn wywntrza.
Bo ojcu si zaraz wydaje, e mnie to strasznie obchodzi, e Stanisaw zabra Basi do
Warszawy. A to mnie nic nie obchodzi...
Widocznie troch ci to obchodzi, bo go nigdy nie nazywa Stanisawem...
A jak go mam nazywa? Stasieczkiem? To Kodusia tak nazywa swego faworyta.
I to take nieprawda w dalszym cigu spokojnie mwi inynier .wiesz dobrze,
e od urodzin bye ulubiecem Kodusi. Jeste rozdraniony i niesprawiedliwy. Niczego tak
nie naley unika w yciu, jak pochopnych sdw.
Bardzo ci dzikuj za nauk powiedzia Edek tonem, jakiego ojciec nigdy u niego
nie sysza. Postaram si postpowa w myl tej zasady i nigdy nie pomyl, e Sta jest
powierzchowny i idiotyczny cymba i e ludzie nie s pomyleni, kiedy pac mu olbrzymie
sumy za te nieprawdopodobne gupstwa, ktre on wypiewuje. I nie powiem, bo to moe
bdzie sd zbyt pochopny, e powielanie takich pyt w Polsce Ludowej to nie tylko
wyrzucanie pienidzy za okno, ale po prostu szkodnictwo. I nie powiem, e to wistwo
ubiera si w angielskie materiay i nosi francuskie krawaty, a nie przysya ani grosza
tobie, tatek, ktry musisz pracowa
i na siebie, i na mnie tu mu gos lekko si zaama i nie powiem, e jest wistwem
przyj do domu i zabra bratu sprzed nosa dziewczyn, pojecha z ni do Warszawy i nawet
dla przyzwoitoci nie zaprosi brata, eby te pojecha... boj si, e moje wszystkie sdy s
zbyt pochopne.
Inynier z lekko otwartymi ustami patrzy na Edwarda i w najwikszym zdumieniu
wysucha tego caego przemwienia.
Edek umilk wreszcie i gestem niecierpliwoci i zniechcenia, ktry si wyda
inynierowi niezwykle dorosym, zmiady niedopaek papierosa w popielniczce.
Widzisz, Edek powiedzia po chwili ojciec jednak przeje si t spraw.
Pewnie, e si przejem.
Jeste zazdrosny o Basi? spyta inynier.
Edek nie odpowiedzia. Twarz jego, rozbudzona przed chwil i zdradzajca silne
wzruszenie, jak gdyby si uspokoja- a, choda, zamykaa si. Stawaa si niedostpna i
zakrywaa si przybic pozornej bezmylnoci.
Wierz mi, synu powiedzia wtedy inynier S. nie warto. adna kobieta nie
Sam sobie nalej powiedzia Felek. Nalewajc u- puci przykrywk. Matka cielca
ko obejrzaa si na niego*
Pie skonstatowaa spokojnie.
A piem powiedzia Felek przekornie.
Twoje pienidze, moesz pi westchna matka.
A pewnie, e mog.
Felek ciko usiad przy stole i siorba herbat z kubka, rozstawiwszy nogi. Wszystkim, ca
poz, zachowaniem si, chcia si przeciwstawi matce. Ale ona nie zwracaa na niego uwagi.
Po si powiedziaa rozprostowujc plecy.
Zaraz, zaraz burkn jutro niedziela.
Wyj kartk z notesu i pooy j przed sob na stole. Nie wytrzyma:
Suchaj, matka powiedzia proponuj mi interes.
Och, ju te twoje interesy. Nie bierz si nie do swojego.
Ale to atwe.
atwa praca najgorsza.
To nawet nie praca.
Jak to, nie praca? A co?
Chc, ebym poczochy wozi.
Matka bya uwiadomiona.
Z Czech? spytaa.
Nie. Znad granicy.
Stara wzruszya ramionami.
Co ci z tego przyjdzie? powiedziaa i znowu siada, tym razem przy stole, naprzeciw
syna.
Jak to, co? Forsa.
Wolaabym za t fors chleba nie widzie...
Mama to taki niedwied.
I ja taki niedwied, i twj ojciec by taki niedwied. A ja myl, e ty te jeste
niedwied zamiaa si. Daje pokj machna rk.
Felek czu, e wszystkie marzenia o forsie za poczochy rozwiay si. Matka zawsze taka, nic
nie powie, a wszystko jest, jak ona chce. Wic te od razu odrzuci od siebie t pokus i
przypomnia sobie o czym innym.
Wiesz, matka powiedzia namawiaj mnie do trjki murarskiej.
Az kim? spytaa stara.
Z Zieliskim mrukn niechtnie Felek. Stary murarz.
Matka oburzya si.
Co ty taki hardy? Zieliski dobry czowiek. Chcesz z nim i?
Chcie, to chc. Troch mi si gania nie chce. JeszczenT nie przyuczony.
Prbowalim dzi na Mariensztacie, to ani rusz w norm utrafie nie mog. To za gorco, to za
zimno. Raz mnie pogania, raz powiada: Felek, wolniej, Felek, w sam raz, czekaj... Niech
go g kopnie.
No i co? spytaa matka. Pleciesz, pod gazem jeste zauwaya przy tym
obojtnie.
Chyba przystan do nich, drugi pomocnik od cegie to Jziek.
Ktry Jziek?
A taki czarny, od Kubisza. Mama nie zna.
To wszystko sobie Felek przypomina lec w ku. Od tej rozmowy mino wiele
miesicy i wszystko si odmienio, i nawet dzisiaj w dzie byo jak we nie. Otwarto plac
Konstytucji i bya taka masa modych, i jego fotografowali na wszystkie strony, i potem
wieczorem przemawia przez gonik do zgromadzonych, jako przodownik, jeden z
melodie.
Kto zapuka. Wszed stary Zieliski, majster trjki murarskiej do ktrej nalea Felek
towarzysz jego i nauczyciel. Zaglda nieraz do ich izby, ale zawsze, kiedy Felek by w
domu. Teraz zapyta si o niego.
Okoniowa wstaa.
Nie ma Felka, gdzie wyszed, ale pewno niedugo wrci. Pan siada.
Co tam, pani Okoniowa kochana, posta te mog powiedzia Zieliski, ale jednak
powiesi czapk na wieszaku i usiad. Okoniowa wrcia do swojego miejsca pod okno.
adna niedziela powiedzia po chwili Zieliski lato.
No, jak to w lecie zamiaa si Okoniowa w lecie gorco, a w zimie zimno!
A co, wolaaby pani, eby w zimie byo ciepo, a w le- cie zimno? Co za rnica?
E, panie majsterku. Ja o tym nic nie mwi. Lato to lato, zima to zima, swj porzdek
musi byl Teraz i tak wywrcilicie ten porzdek. Kt to sysza dawniej, ebv w zimie
murowa...
Zieliski zamia si.
A rzeczywicie. Nowy porzdek, nowy... klapn rkpO"stole.
Wida jednak byo, e nie jest w dobrym humorze. Stara znaa go ju na tyle, eby si
domyli, i nie arty go tutaj do niej sprowadzaj.
Znowu zapada chwila milczenia, podczas ktrej Zieliski patrzy z namysem przed siebie
na star, pomarszczon i poryt powierzchni stou. Okoniowa pomylaa sobie nawet: St
jak st. Co on sobie w nim upatrzy? Stary st, jeszcze go nieboszczyk ojciec zestruga...
Zieliski podnis gow.
Jako syna nie wida.
A nie wida przytakna.
Gdzie to on tak chodzi? dopytywa si Zieliski pomimo niezachcajcego tonu
Okoniowej.
A czy ja wiem? Okoniowa wzruszya ramionami, ale nawet niewprawne i
atwowierne ucho wywnioskowaoby ze sposobu, jakim te sowa wymwia, e wie
doskonale, gdzie przebywa w tej chwili jej jedynak.
Dziewczyn on jak ma? spyta Zieliski.
Ma, ma... zamiaa si stara wstajc i wyjmujc z szafy butelk i kieliszek ma co
miesic now. Chwaa Bogu, jeszcze si eni nie chce... Napije si pan?
Nie, nie, pani Okoniowa. Nie, ja o tej samej wdce wanie...
Co o wdce? stara zatrzymaa si porodku pokoju, z kieliszkiem w rce.
Ano tak. Bo mnie wezwa sekretarz, no i powiedzia, ebym mia oko na Felka.
Ckyba ja te mam oko na Felka. Nie?
Okoniowa mocno postawia kieliszek na stole, a Zieliski spojrza na ni z dou do gry,
nieco zdziwiony.
Oko matki pobaliwe powiedzia powanie.
Mnie pan nie bdziesz mwi Okoniowa przysiada przy stole ja nie taka matka
jak inne. Go ze, to w dziecku zaraz widz. Nigdy mu nie pobaaam. Albo ja nie widz, e
tu wszystko nie tak, jak by powinno?
Co pani widzi? przysun si Zieliski ze stokiem. . Powiedz pani.
Co widz, to widz, nie ma o czym gada.
Chopak dobry, robotny przyzna Zieliski.
Nie mona powiedzie... zastanowia si Okoniowa tylko e go co gna. Tak od
samego szczeniactwa. Powiadam mu: Felu, zastanw si, posied chwileczk... Jeszcze
jak mj y.
A to on may by, jak pani m umar?
Dziesiciu lat nie mia. Powiadam mu powtrzya Felu, zastanw si, posied
chwileczk, ksik poczytaj... Ale gdzie tam! Gna, gdzie go oczy ponios. I to nie eby za
kolegami, za obuzami... sam, ale lecia... Czasem wgiel ze Stefkiem z pocigw zdejmowa.
Stefka to przy tym wanie banszuce postrzelili...
Pani miaa jeszcze jednego syna? Zieliski pomiarko- wa z tonu gosu, ktry si jej
ama w gardle.
Dwch z pewn trudnoci wymwia Okoniowa. Tadek to w partyzantce zgin.
W AL. A Stefka to. wtedy postrzelili... sze tygodni skamla, no, i poszed.
To Felek pani najmodszy?
A najmodszy.
Lata?
A cosik go nioso. Ale tak, dobry. Wody przyniesie,
drzewa narbie, wgiel z piwnicy czy co... Prosi go nie trzeba, sam wszystko zrobi.
Ale pani mwi, e nie wszystko, jak by powinno. e co?
Bo gdyby on tak lata za kolegami. Za dziewczynami jakimi. Stefan lata, jak mu
trzynacie si lat skoczyo. Bez spdniczki ycia nie widzia. A Felek nie. I to wanie, panie
Zieliski. Sam on zawsze jest. To niedobrze.
O, o 1 Widzi pani, widzi pani... Zieliski jeszcze si bliej przysun tak si te
i nam zdawao. Ano, i powiada sekretarz; co mi si tam nie podoba, sam nie wiem co...
pjdziecie no, Zieliski, dowiecie si... ano i przyszedem... A wdk on pije?
Pije, pije. Kt to wdki nie pije? Ale eby duo, nie powiem. Gow ma mocn. Ale
czasem zna...
I sam pije?
I sam pije, i z kolegami. Ja mwi, e sam lata, czy tam teraz sam chodzi... no, ale,
panie, eby kolegw nie mia wcale, to niemoliwe... Ma, od czasu do czasu z ktrym gdzie
pjdzie. Gdybym ja crk miaa mdrzejsz. Ale ona gupia.
A co?
Tak do kina go czasem wycignie. Ale on strasznie tego Franka, to znaczy szwagra,
nie lubi. Zawsze, jak gdzie razem pjd, to si pokc...
A dlaczego on tak tego szwagra nie lubi?
__Ano, bo po prawdzie powiedzie, to jest gupi czowiek. Rozumiecie, panie Zieliski,
nie nasz. Taki jaki, to sio, to owo. Mwi, e w AL-u by, pseudo, powiada, mia: Waldemar. Moja Julcia to go i tak, i tak Waldemarem nazywa. Ale on ma takie jakie futro na
sobie bobrykowe... powiadam, nie nasz, zupenie cudzy. Tak jakby buruj tylko e forsy
nie ma.__ *
Nieciekawa figura.
Wanie. Nieciekawa figura. Felek to go znie nie moe.
Jak go zobaczy, to zaraz cay czerwony na twarzy i za n chwyta.
Za n? Pani Okoniowa; za jaki n? Albo to oni tu jeszcze noe maj ?
Nie bd pan frajer, panie Zieliski. Jak pan dawno na Muranowie mieszka? Roku
jeszcze nie ma?
Rok, rok min w sierpniu.
I to ju pan zapomnia? Tu z noem jeszcze kady chodzi. Jak za cholew nie zatknie, to
w kieszeni trzyma.
Zieliski podrapa si w gow.
No, no. Mylaem, e teraz...
Takie s nasze chopaki. Trudno im z gowy wybi stare obyczaje.
Do bitki si rwi?
Felek si tam nie rwie. Ale i on ma noa. Pod lustrem, w szufladce.
To si kiedy le skoczy szepn stary.
Okoniowa pochylia si ku niemu, siedzieli teraz bardzo
blisko siebie.
Mwi mu... zacza.
Ale w tej chwili na schodach rozlegy si szybkie kroki. Felek otworzy gwatownie drzwi i,
zobaczywszy Zieliskiego, zatrzyma si w progu. Po chwili wahania wszed i bez sowa
zacz grzeba w szafce wiszcej nad jego wyrkiem. Wydawa si bardzo blady i rce mu si
trzsy. Starzy nic nie mwic patrzyli na niego. Zdziwienie odebrao im mow.
Co chcesz? spytaa wreszcie matka.
Tak odburkn nieokrelenie.
No? groniej zacza Okoniowa.
Felek nie odpowiedzia, ale wida byo, jak mu rce w popiechu latay. Przerzuca
przedmioty w szafce. Wreszcie znalaz zeszoroczny kalendarzyk i wpakowa go sobie do
kieszeni. Wtedy dopiero zwrci si do matki.
Matka, macie troch forsy?
Nie mam prbowaa powiedzie zaniepokojona Okoniowa.
To adne arty powiedzia Felek i co zdawio go w gardle dajcie, co macie.
Okoniowa bez sowa podesza do stolika przy oknie i wyja z szufladki sto zotych.
To wszystko, co mam powiedziaa podajc rowy papierek synowi.
Felek wzi bez sowa i szed ju do drzwi. Nagle zawrci, obj matk przez p i pocaowa
w rami. Nim Okoniowa oprzytomniaa, rozleg si szybki tupot jego obcasw po schodach,
milkncy w dole jak seria karabinu. Okoniowa podesza do stou, opara si obu rkami i
uwanie popatrzya na Zieliskiego.
Wy co wiecie? spytaa nie wiadomo dlaczego szeptem.
Zieliski wzruszy ramionami.
A skde? powiedzia. Nic nie rozumiem. Jak za Niemca.
Co si stao powiedziaa niespokojnie Okoniowa siadajc, raczej walc si na
krzeso ale co?
Moe gdzie skoczy? spyta Zieliski.
Ale, jak co zego, to samo zaraz przyjdzie, czeka nie bdzie machna rk
Okoniowa a to chyba co zego.
E, tak tylko potrzebowa forsy prbowa uspokoi Zieliski przypiao go I #
Wszystko wzi opamitaa si Okoniowa co ja teraz bd robia?
Ale nagle rozleg si na schodach straszny wrzask i wpada, jak szalona, Julcia. Paszcz letni,
narzucony nie wiadomo po co na sukienk, miaa rozchestany i rozdarty, a wosy potargane
spaday jej na zaczerwienion twarz.
Ma mama swojego gagatka woaa ju od progu, a potem przypada do stou i stukaa
w desk rkami ma mama. A mwiam, a mwiam, e tak si skoczy. Zachciao
mu si trjki murarskiej. Przodownik, cholera, nie przodownik. Zadawa si, Bg wie, z
kiem...
Zieliski bez sowa podnis si i zmierza do wyjcia.
Jula go zatrzymaa.
Zaczekaj pan! krzykna powiesz pan, gdzie potrzeba, co to za gagatek. A policji
z dawnego przyzwyczajenia Julcia tak mwia jeszcze tu nie byo?
Zieliski wzruszy ramionami, ale pozosta przy drzwiach.
Okoniowa rozoya rce.
Nie wariuj, Jula powiedziaa powanie. Co si stao?
A to si stao zawya Julcia e mamin Felek mojego Franka noem pchn. Na
mier pchn rykna straszliwie skarania na niego nie ma...
Okoniowa poblada i wstaa z miejsca. Wycigna rk.
No, a gdzie on jest? Franek?
Pogotowie go do szpitala zabrao zaszlochaa Julka.
jak strzelaj do ludzi jak do kawek. No, i masz pan taki sam si okaza i n mia za
cholew.
Ja mu tam noa nie kazaem nosi z pewnym zniecierpliwieniem zauway Zieliski.
Cheba westchna Okoniowa.
Mia wszystko nagle wybuchn ze zoci Zieliski. Mia kolegw, mia prac,
mia odznaczenie... pomylcie, matka nagle pochyli si nad Okoniow i sycza nad ni
szeptem pomylcie, matka, to dla nas wszystkich haba: noem szwagra na tamten wiat
wysa. On, przodownik... Ja jutro na budow chyba nie pjd. Wstyd mnie bdzie.
Okoniowa podniosa rce do uszu, jakby bronia si od tych sw.
Co pan tak gadasz. Wstyd, wstyd... to to dziecko jeszcze. Troch w te, troch we wte...
sam nie wiedzia.
Powinien by wiedzie surowo powiedzia Zieliski wyprostowujc si jak to taki
murarz ma nie wiedzie? Musi...
Okoniowa zakrya twarz rkami.
Jezu powiedziaa a tak ju byo dobrze.
Potem odja rce od suchych oczu i znowu z gniewem
parskna:
Bo ta Julka to sobie wybraa takiego z waszecial Cae nieszczcie w tym.
A jaki on by ten Franek? spyta Zieliski.
Co mia by? Jak to by? oburzya si Okoniowa. jeszcze on nie nieboszczyk.
W tej chwili zjawia si z gbi szpitala Julka. Prowadzia ze sob modego wysokiego
lekarza w dugim biaym kitlu.
Doktr powie matce, doktr powie... mwia Julka.
Mia twarz jasnego doktora z wielkim lisim nosem u- zbroia si w wyraz wspczucia,
myla moe, e to rodzona matka rannego. Nachyli si nad Okoniow, nie zwaajc na
ludzi, ktrzy natychmiast, spostrzegszy dyurnego lekarza, zwarli si wok niego.
Niech si pani nie martwi powiedzia agodnie swym przyjemnym, modym
gosem no nic... nic mu nie jest, n zelizn si po ebrach.
I wyprostowujc si umiechn si do Julci szerokim, wiejskim umiechem.
A krwi z niego wyszo! Jak z barana!
Okoniowa wstaa ostro ze swojego miejsca. Zmarszczya brwi.
Tak powiedziaa jemu nic nie bdzie. A syn mi uciek! Syn mi uciek, panie
doktorze! Ostatni syn,przodownik pracy...
I przytulajc chustk do oczu, nie ogldajc si, prowadzona przez Zieliskiego pod
rami, przecisna si przez niedzielny tum a na podwrze. Za ni sza za, zniecierpliwiona
t scen Julcia, wci umieszczajc sw gow jak w gnie- dzie w biaym konierzyku
strojnej letniej sukienki.
m
Pogodny dzie letni zacz si przeradza w pomaraczowy przedwieczerz, gdy Felek dotar
dalekimi obchodami do-stacji kolejki podmiejskiej EKD, ktra dawniej nosia nazw
Granica Miasta. Cae to popoudnie przewasa si, sam nie pamita gdzie, midzy
Koem, oliborzem, hen, i wreszcie .zdecydowa si. odszuka tego faceta, ktry go kiedy
zaczepi w restauracji u Ewusi, a ktrego adres mia zapisany w -jstfrym kalendarzyku. W
gowie czu zupen pustk, upao gp w: skroniach jak zwykle po wdce, krci si ulicami
to prdkim normalnym krokiem, to znowu wlokc nog za nog. Od tazu zorientowa si,
ie.niktgo nie ledzi iie chyba
milicja nic nie wie na razie o jego zbrodni. Nie bardzo pamita moment, kiedy wycign
n z kieszeni, ale wiedzia, e Franek przewrci si na wznak jak miertelnie ranny i
jego biaa koszula szybko farbowaa si krwi w okolicy serca. Nic poza tym nie pamita.
Obraz Franka lecego na pustym placu pod gobnikiem zajmowa wszystkie jego myli.
Nie mg zatrzyma si na adnym szczegle, wci tylko widzia ten obraz w caoci:
korpulentn posta szwagra wywalonego na kurz jak zarnity wieprz, bez sowa, z zaciniytmi ustami, ktre od razu stay si sine. Nie wtpi ani chwili, e Franek zgin na
miejscu.
Warszawa przeywaa swoje normalne letnie popoudnie. Latem atwo si ubra, kobiety
wyglday wic strojnie
i wesoo, chopcy, w jasnych koszulach z krtkimi lub zakasanymi rkawami, pchali przed
sob wzki Z rowymi kokardami. Dzieci byo mnstwo. Wszyscy jedli jabka, liwki lub
pomidory. Na ogrdkach dziakowych tylko wida byo nagich, opalonych ogrodnikw z
polewaczkami i noycami ogrodniczymi w rkach.
Jaka wesoa, miejca si, z wosami jak len dziewczyna, idca pod rk ze smukym
brunetem, zrobia wyzywajc min do Felka. Jego smutok i niepokj wyda jej si miesznym kontrastem ze soneczna pogoda, niebieskim niebem
i ceglastym poyskiem dachw, tak miesznymT e rozchichotaa si kadc puszysta gow
na rarnieniu swojego towarzysza. Felek zaniepokoi si nagle, bo wydawao mu si, e zna
skdsi tego smukego bruneta i e ten mgby go pozna. Ale pod gobnikiem wtedy nie
byo duo ludzi nikt go nie mg pozna. W ogle nikt nic nie wie pociesza si potem.
Jednake po spotkaniu z t par skrci natychmiast w pierwsz boczn ulic. ...
Nad ulicami pomidzy Wol a Ochot sta kurz. Kady przejedajcy samochd podnosi
biae tumany. Za kolejk cigny si cikie oboki; nie opaday one, przymiewajc soce,
ktre stawao si coraz bardziej te. Felek by w let*
nim paszczu, co dziwio wszystkich w tak pogod. Niektrzy ogldali si za nim. Zdj
wic paszcz i nis go na ramieniu. By w niedzielnym granatowym ubraniu. Na gow
wtryni jasn cyklistwk. Nic nie pomogo zdjcie paszcza, wyglda dziwacznie i ludzie
si za nim ogldali. Chyba to nie dla jego stroju wyraz twarzy mia taki dziwny. Czu to,
ale nic na to nie mg poradzi. Zreszt nie myla o tym.
Tak dowlk si do Granicy Miasta.
Adres tamtego kraciastego gocia odnalaz nie tylko zapisany w swoim notesie, ale i w
pamici. ni mu si przecie kiedy. Nie darmo wida. Kolejk t nigdy nie jedzi, ale
wiedzia, e tdy trzeba na Opacz. Kto mia wyjecha na wie dzi, ju pojecha z rana i teraz
wagony nadjechay z miasto prawie puste. Kilka starszych maestw siedziao w pierwszym
wozie dla niepalcych. Okna otwarte byy na przestrza
i chodny prd ogarn Felka, gdy kolejka ruszya. Ten zimny wiatr dobrze dziaa na niego
jak gdyby wraca do przytomnoci pod jego wpywem. Wypita od samego rana wdka
ulatniaa si z jego powiewem. Powietrze rozmarzyo go
i pocz jak gdyby janiej myle, ale nie zrobio mu si lej. od tego.
i Psiakrew powtarza w kko psiakrew, a tom si wkopa.
Poza. skonstawnie swej beznadziejnej pozycji nie wychodzi. Caa podr do Opacza
bya jak gdyby instynktownym szukaniem ocalenia, si, ktra wyrzucaa topicego si z dna
ku powierzchni.
W Szczliwicach wsiad do wagonu chopak modszy znacznie od Felka, moe lat
osiemnastu. Spod rozkudanych wosw patrzyy oczy due i zawe, okryte mg pijastwa.
Chopak zachowywa si niemoliwie, rozpar si na awce i, wycigajc swe dugie opalone
ramiona, kurzy papierosa. Starszy pan w somkowym kapeluszu, ktry siedzia za plecami
smarkacza i nie orientowa si, w jakim on jest stanie, odwrci si do niego mwic
artobliwie:
Mody czowieku, to wagon dla niepalcych.
Chopak splun przez okno i powiedzia nie odwracajc
si:
Jaki ja tobie mody czowiek? owi z tob nie pasaem. Pan w somkowym kapeluszu
poczerwienia:
Ani ja z tob, zdaje mi si warkn.
Szczeniak teraz dopiero obejrza si na niego.
Kapelusz woy i myli, e wielka sztuka. Mymy ju skoczyli z kapeluszami.
Towarzyszka somkowego kapelusza obruszya si teraz..
Mgby pan by grzeczniejszy powiedziaa do modzieca.
Ty mnie uczy nie bdziesz bezczelnie ozwasi chopiec i, kadc w usta papieros,
niby to niechccy szturcha n okciem oburzon pasaerk.
Niech pan si nie pcha! krzykna.
Jak bd chcia, to si bd pcha monotonnym, pijanym gosem powiedzia ordynus.
Co mi pani zrobi? Inteligencja zasrana... plun jeszcze raz, tym razem na podog
wagonu.
A ty co? spyta kto z boku. - . ~
- Wiadomo robociarz powiedzia bezczelny szczeniak wypluwajc pestk klasa
przodujca...
Tu Felek nie wytrzyma. Znowu wiateka zamigotay mu przed oczajini.
Te zawoa na ca przestrze wagonu, ktra go dzielia od pijanego smarkacza
zatknij si. We koszul w zby...
Modzieniec spojrza na Felka i jako si -umitygowa. Widocznie Felek mia w tonie co
imponujcego.
* Gby sobie klas robotnicz nie wyciera l .- doda jeszcze. - .
Ale modzieniec nie da za wygran. Nagle z jego ust po sypa si stek ordynarnych
wyzwisk pod. adresem Felka. Zakoczy je dwoma epitetami: : ; .
. Ty wyrostku, ty faszysto 1
W Felku wezbray wszystkie siy. Podskoczy ku szczeniakowi. Ten zerwa si z awki, do
saby w nogach. Felek za rozchestan koszul i potrzsn kilka razy. Chopak si nie broni,
zbarania zupenie. Koszula pucia i rozdara si przez rodek, obnaajc opalon i wiotk
pier i brzuch chuligana.
Panowie, panowie wolnego 1
Nieoczekiwanie zjawi si kontroler i mocn rk uj
Felka za rami:
Pu go pan, on pijany.
i* To pijany ma mnie wymyla? Od faszystw? Mnie, przodownikowi, pracy ?
Felek jeszcze raz chcia potrzsn chudym ciaem gwniarza, le koszula mu si skoczya
w rku. May odmieni nagle ton. '
-Koszul mi podare, draniu. Kto mi j zaceruje? zawoa nagle paczliwie, chowajc
si za potn posta kontrolera, i zacz ogarnia rkami swoj nago.
Dobrze ci tak jeszcze trzs si ze zoci Felek.
W tej chwili konduktorka zawoaa:
Opacz 1
Felek opamita si, e tu wysiada, i przepcha si przez pomost, ktry si tymczasem
zapeni. Wyskoczy ju w biegu.
Chopak w podartej koszuli wychyli si przez okno i grozi Felkowi kuakiem. Pod
wpywem rozdartej koszuli zmienio mu si zupenie usposobienie. Mia zy w oczach, a uszy
poczerwieniay mu jak winie.
Jakie ty masz prawo 1 Jakie ty masz prawo I
Kolejka migna, a z ni i opalona twarz chuligana w niebieskiej podartej koszuli. Felek
rozejrza si i z pewnym przestrachem spostrzeg, e konduktorka omylia si woajc
Opaz. Wysiad w Salomei 1
Usiad na aweczce stojcej midzy dwoma ozdobnymi dbami z limi powycinanymi jak
Jak si masz, Kazik powiedzia dawno ci nie widziaem. No, chodie, chod!
Felek si zastanowi.
Za kogo mnie pan bierze? zapyta.
Wiedziaem, e przyjdziesz cign tamten i zbliy si do ogrodzenia tak, e na
Felka zajechao wdk jak z beczki. Chod, stary, zaraz ci furtk otworz.
Felek zrobi par krokw. Ku jego zdziwieniu furtka otwieraa si z klucza tkwicego w
potnym zamku. Pijany facet dugo si pasowa z tym zamkiem, zanim go otworzy. Felek
czeka cierpliwie. Wysoki jegomo, gdy wreszcie upora si z furtk, chwyci Felka w
objcia, wycaowa go i cign za rk w stron zebranego pod jaboniami towarzystwa. Za
jaboniami wida byo duy, ty, drewniany dom, przypominajcy raczej szop.
Pijany bra oczywicie Felka za kogo innego. Przedstawi go jako mojego przyjaciela
Kazimierza i opowiada niestworzone historie o swych spotkaniach z nim i o przyjani, jaka
ich czya. Felek usiad na rogu rozpostartej chustki i by tak oszoomiony, e nie mia
nawet przypatrzy si zebranym. Wypi kieliszek, jeden i drugi.
Jegomo pozna w nim swego kraciastego, ale jake zmienionego siedzia z rk
przerzucon przez kark Felka i nie patrzc na niego, macha drug rk i opowiada bez
koca bekotliwym jzykiem pijakw.
Pij, Kazik powiedzia nagle pij, przyjacielu, z mojego kielicha.
Felek si wymawia.
Pij, powiadam ci lig nagle gronie mrukn pijany i odwrci si do niego z
kieliszkiem, chcc mu wdk si wla do garda. Ale nagle,co mu zaczo wita w pijanej
gowie i zbliy swj pysk do twarzy Felka.
Przecie ty nie jeste Kazik skontatowa nagle. Dlaczego nie mwisz? Syszysz,
dlaczego nie powiedziae?
Cae towarzystwo wybuchno gwatownym miechem.
.A ty kto jeste? spyta pijany do oficjalnym tonem, .i Ja jestem Felek, Felek
Oko. Ja si z panem spotkaem u Ewusi.
Pijany zdj rk z karku Felka i przesta si nim interesowa kompletnie.
Mao kto nie bywa u Ewusi 1 Wpuciem jakiego obcego czowieka powiedzia
zwracajc si do zebranych i pstrykn wargami.
Wszyscy znowu si zamieli.
To jaki go w dech zauway jeden z zebranych.
Kto go tam wi? z gron wtpliwoci w gosie wyrzek gospodarz. A moe
trzeba go wyrzuci? Skd on si-tutaj wzi?
Ja przyszedem do pana... zacz Felek zbierajc si na rozpaczliw odwag ja
przyszedem o rad.
Ho, ho, ho po rad? A skde wiesz, e ja ci poradz?
Felek si zniecierpliwi.
Pewnie, e w takim stanie mi nie poradzisz. A w czubie pan masz, a si kurzy!
Pijany troch zbarania.
Felek obejrza si po zebranych.
Oprcz pijanego gospodarza byo tam trzech mczyzn i trzy kobiety. Dwie z kobiet byy
mode, jedna starsza, gruba i oblena. . Ta si najgoniej miaa. Te mode byy dosy
nijakie. Mczyzna jeden te by starszy i z brzuchem. Wargi mia otuszczone serdelkami,
ktre jad wygryzajc obrzydliwie skrki. Dwch byo modszych, jeden jaki robotnik
moe ogrodnik z jednym okiem przepasanym czarn przepask,, a drugi, koo trzydziestki,
mia nieduy, jasny jak len -frsik i adn twarz. Rwny, wystajcy nos nadawa jego twarzy
co ptasiego. Felek zauway, e ten mczyzna, ktrego obecni nazywali Romanem,
uwanie na niego spoglda. Troch go to zmieszao, ale i zainteresowao.
. Odwrci jednak oczy, zlustrowawszy wszystkich, ku ziemi. To, e kraciasty, na ktrego
woali Zbyszek,. by
pijany w sztok, krzyowao mu wszystkie, starannie przez cae popoudnie ukadane plany.
Nic mu nie mg poradzi i w ogle z nim nawet porozmawia.
Przez chwil serce mu si cisno strachem i alem. Podnis si.
A to ja pjd powiedzia bezradnie. Tym razem wdka raczej go rozbrajaa i nie
mia ju tej odwagi co rano. Nie gniewao go to, co widzia, tylko przejmowao lkiem. Nie
wiedzia, gdzie bdzie nocowa.
Skoni si wszystkim nie podajc rki. Zbyszek nie zwrci uwagi na jego odejcie,
zajty by przekomarzaniem si z jedn z modszych kobiet.
Trzeba panu furtk otworzy powiedziaa gruba.
Ja otworz podnis si Roman.
Bez sowa przeszli do furtki. Zjawi si duy pies wilk, ale go Roman odpdzi. Gdy ju
skomplikowany zamek furtki by otwarty, Roman, przepuszczajc Felka, przytrzyma go za
rkaw.
Niech pan poczeka w stronie stacji powiedzia ja zaraz przyjd. Niech pan poczeka
przy rowie... no, za jak godzink.
Felek pomyla, e nie ma nic do stracenia i szepn:
, Ma si rozumie. Poczekam.
Wdka mu troch w gowie szumiaa. Poszed w stron stawu i usiad przy rowie na
drodze. Nie mia pojcia, co robi. Nie wiedzia nawet, czy ma dziaa szybko, czy milicja
ju jest na jego tropie. Od kiedy odzyska przytomno, myla waciwie tylko o jednym:
uciekaI ucieka! a krci si bez sensu po miecie, a teraz nawet siedzia bezczynnie na
brzegu rowu. Czeka bardzo dugo, zaczynao si ciemnia, wreszcie pod wpywem wdki,
zmczenia i wyczerpania nerwowego zdrzemn si nieco.
Zbudzio go czyje dotknicie. Zerwa si szybko, ale mocna rka przytrzymaa go za
rami. Rozleg si nad nim cichy, ale mocny gos: .
Niech pan siedzi. Usid obok pana. Tak bdzie najlepiej.
Byo ciemnawo. Na zachodzie zjawia si wielka sina chmura i zjada wier nieba wraz ze
socem. Od tej chmury poszed cie po ziemi, jak gdyby ju by peny wieczr. Roman
usiad obok Felka i milcza przez chwil. Wida, chcia mu da czas na otrznicie si ze
snu.
Czego pan chcia od tego pijaka? spyta wreszcie.
Felek nie wiedzia, co ma odpowiedzie. Nie mg si przecie zwierza zupenie
nieznajomemu ze wszystkiego, wic milcza. Roman poczeka chwilk.
Nie rozumiem powiedzia wreszcie. Nie ma pan do mnie zaufania. A do tamtego
pan mia? Roman zamia si. Na pewno ja bardziej zasuguj na zaufanie ni Zbyszek.
Felek popatrzy na mwicego. Na ciemnym tle chmury rysowaa si jasna gowa Romana/
owietlona jak gdyby swoim wasnym wiatem. Dopiero, widzc t gow, Felek
zorientowa si, e jeszcze jest zupeny dzie i e, p jasnego nieba owietla rysy Romana.
adna lampa nie pali si w tej gowic.
Roman pooy swoj do na rce Felka. Pochyli si ku niemu.
No? Jake bdzie?. powiedzia mikko.
Felek pochyli gow i patrzy w gb rowu, nad ktrym siedzieli. Zreszt nie byo tam
nieciekawego na dnie. Myla, co teraz z nim bdzie. Wszystko przepado.
Roman nie zraa si jego milczeniem. Nagle przeszed na wy.
Nie moecie wytrzyma?
Felek nie rozumia, do kogo odnosi si to wy, do niego osobicie czy do caej grupy. Znowu
milcza.
Trudno wam, rozumiem cign jednak Roman ale przecie nie Zbyszek wam
pomoe. On umie tylko zajmowa si-szmuglem... Nic wicej.
IV
Pocig do Szczecina odchodzi o 23.20 ledwie na zdy, ocigajc si jeszcze nieco w
Opaczu; niestety z przestrachem zauway, e pienidze, jakie mia w kieszeni razem z setk
zabran od matki, ledwie wystarczyy mu na bilet. By godny, kupi sobie w barze na dworcu
buk z szynk, na jutro niewiele mu zostao. Nie zastanawia si nad tym. Byle dalej od
Warszawy.
Znalaz wygodne miejsce w wagonie, w rogu awki, w zamknitym przedziale. Gdy
pocig ruszy, zamkn oczy i prbowa zasn, ale nie byo o tym mowy. Kiedy tylko usiad
spokojnie, wiedzc, e siedzie tak bdzie przez kilkanacie godzin, caa historia dzisiejszej
niedzieli wystpia od samego pocztku niezwykle wyranie w. jego gowie. I potem
wszystko powracao jak w koowrotku, znowu od pocztku, a do samego koca, a do
rozmowy nad rowem z ohydnym Romanem.
Wsta dzisiaj do pno i dugo gmera si z goleniem i ubieraniem, a matka na niego
zacza gdera. Ubiera si starannie cho wielkiego wyboru w swoich strojach nie mia,
koszul musia woy t, co mu matka upraa, lepsze ubranie mia jedno, granatowe w paski,
a z dwch krawatw wybra janiejszy, bo dzie by letni i niebieski od samego rana,
prawdziwie sierpniowy.
Przylecia may Igna od ssiady, e woaj Felka pod gobnik. Matka kiwaa na to
gow, a i sam Felek wzruszy ramionami. Wcale si nie wybiera pod gobnik. A co tam
bdzie robi? lepa na jedno oko Kundzia miaa tam swj latajcy bar, nosia w koszyku
wszystko, co trzeba, robotnicy siedzieli na trawie, czytali gazety, grali w karty. Tacy gwnie,
tu przychodzili, ktrzy w domu usiedzie nie mogli, a to z powodu kupy dzieciakw, a to z
powodu ony albo teciowej. Felek z mieszkania nie potrzebowa ucieka, w mieszkaniu
byo porzdnie i cicho, matka wszystko posprztaa, popraa, ugotowaa. Dobrze mu tam
byo, po co ma ucieka?
Otworzy na chwil oczy: ju owicz, to pocig popieszny, dlatego bilet by taki drogi.
Powtrzy sobie: dobrze mu byo w domu, po co ucieka? Ale ucieka teraz, i to na dobre. Jak
mogo doj do tego?
Mwi matce, e umwi si z Jasiem Mazurem. Mieli si spotka na Mariensztacie i
pj do Ogrodu Zoologicznego. Gdzie koo jedenastej. Felek goli si star ojcowsk
brzytw przed maym lusterkiem w zielonej ramce, ktre stao na komdce. Zoy potem
brzytw wytarszy j rcznikiem i schowa do malutkiej szufladki, ktra bya w podstawce
lustra. Pogwizdywa przy tym z cicha, co zawsze mu si zdarzao, gdy by w dobrym
humorze. I nagle bez adnej myli wyj z szufladki, w ktrej leaa brzytwa, fiski n w
skrzanej pochwie i schowa go do kieszeni. N tam lea nie tknity od paru lat. Jeszcze za
czasw okupacji miewa go przy sobie. Przez pewien czas by to jedyny jego or. Ale teraz
przecie nie potrzebowa noa. Na spotkanie z Jasiem i jego Jzk? Na wycieczk do Zoo?
Zupenie nie wiedzia, dlaczego wyj ten n z ukrytego schowka. Ale wyszed z domu
zeskakujc po dwa schody i gwidc ju na caego. Przed domem sta jednak may Igna z
min psa czatujcego przed nor krlicz. Mia polecone sprowadzi Felka pod gobnik.
Felek mao mia przyjaci, ssiedzi go lubili, czasami wspomina z chopakami dawne
czasy, gobie i wgiel kradziony z wagonw strzeonych przez banszucw. Myla wic, e
moe ktry z tych dawnych kolegw czeka pod gobnikiem. Machn rk i poszed. Jasio
poczeka, poczeka i pjdzie, zreszt ma swoj Jzk na pocieszenie. A moe zdy go jeszcze
dogoni. Tylko na chwil wpadnie pod gobnik.
Plac pod gobnikiem stanowi du, pust parcel budowlan. By to kiedy widocznie
jaki ogrd podmiejski.
Jako pozostao tego ogrodu stay porodku placu dwa due, niewiarygodnie zakurzone
drzewa orzechowe. Pomidzy drzewami, troch od nich odsunity, sta zmurszay gobnik.
Ju by si on dawno zawali pod wpywem wiatrw zachodnich, ktre tu na jesieni godnie
uyway sobie, ale litociwe rce bywalcw tego klubu raz wraz podpieray go pasierbem, to
znowu obstawiay sam domek wysokimi tyczkami. No, bo jaki by by ten pac bez
gobnika ? W domu tym gniedziy si jakie niczyje gobie, czasami sta on cakiem pusty,
a najczciej wrble, ktre zdaway si rwnie zakurzone jak owe orzechy, obieray w
gobnik na miejsce harcw, eru i miosnych igraszek.
Pod tymi dwoma drzewami i pod starym gobnikiem zbierao si, jak wiadomo, grono
okolicznych mieszkacw. Czasami przychodzili tu i z dalszych stron, zwabieni saw tego
miejsca, lotnego baru lepej Kundzi (ktra w rzeczywistoci nazywaa si Stanisawa
Kawalec), uczciw gr w trzy karty lub zwykego tysica albo po prostu na pogawdk o
wysokiej polityce. Jako tak si skadao, e o polityce szczeglnie duo si mwio i to w
najrozmaitszym sensie. Kobiet prawie nie byo, oprcz lepej Kundzi rzadko ktra tu
zagldaa. Dzieciaki bay si tego miejsca jak ognia, bo doroli, okazali mczyni
przeganiali je gronymi gestami, a biada temu maemu obuzowi, ktry si dosta w ich rce.
Nawet w dzie powszedni znalaze pod gobnikiem paru ludzi czy to spdzajcych w
tym miejscu swoje urlopy, czy zwolnienia, a c dopiero niedzielami. Siedzieli caymi
gromadami w kurzu, w socu, przy dwikach harmonii i nie mona ich byo std
wywabi perspektyw najbardziej uroczystych pejzay ani wieych spacerw. Takie
dziwactwa czsto si zdarzaj w rozmaitych miastach, dziwna jest ta natura ludzka.
Igna doprowadzi Felka tych kilkaset krokw w stron placu pod gobnikiem, po czym
przezornie si ulotni w stron fortu i cmentarza Wolskiego, tego najpikniejszego
parku dla wolskich dzieci. Felek samotnie wstpi na teren swoistego baru pod goym
niebem. Jeszcze byo stosunkowo wczenie i ludzi zebrao si nieduo. Spod jednego z drzew
orzechowych rozlego si woanie:
Felek, Felek I
Ze zdziwieniem zobaczy tam swojego szwagra Waldemara, rozchestanego i ju po kilku
kieliszkach. Otaczao go grono kolegw, jakich do ndznie wygldajcych jegomodw,
ktrzy starali si skorzysta z tego, e Waldemar najwidoczniej stawia.
No, chodie, niezguo, wdy si napij.
Gdy Felek podszed bliej, Franek jeszcze doda:
Pokrzep si przy niedzieli, ty przodowniku, bo jak si dzisiaj nie napijesz, to jutro nie
bdziesz mg smyrga ze starym Zieliskim w tej waszej zafajdanej trjce.
To ju si nie podobao Felkowi. Obok Franka siedzia jaki lepszy go w jedwabnej
zagranicznej koszuli i w granatowym krawacie, na ktrym by namalowany rowy okrt.
Felek nie zna tego faceta.
Chcia si jeszcze wycofa i rozglda si po innych grupkach, czy tam nie ma kogo
znajomego, ale jako nikogo nie byo, a Franek przynagla:
No siadaj, siadaj, szwagier, pogadamy o interesie!
To ty posyae Ignasia? spyta Felek siadajc.
No, a kto? Mam do szwagra maleki interesik.
Z wdzi i z zagrych doda go w krawacie z o- krtem.
A jake, z wdzi i z zagrych potwierdzi Waldemar ale ja dla szwagra nie
potrzebuj ani wdzi, ani zagrychy, bo my si ze szwagrem kochamy. Prawda, Felek?
Felek spojrza zdziwiony. Nie rozumia, czego szwagier chce od niego i co powoduje jego tak
niespodziewane postpowanie. Patrzy to na niego, to na nieznajomego z niepewnym
umiechem.
No, nalejcie mu porzdnie powiedzia jeden z ze
branych, gdzie za Felkiem siedzcy musi nas dogoni.
Podano Felkowi szklank napenion w trzech czwartych cuchnc wdk.
Tak od samego rana prbowa si broni.
Pij, pij woano na niego ze wszystkich stron.
Wypi.
Zdrowie naszego przodownika I zawoa szwagier i zwracajc si do nieznajomego
doda: A jakie mu mieszkanko przydzielono, eby pan wiedzia. Nie darmo jest przodownikiem! Pokj, kuchnia, azienka, centralne ogrzewanie, gaz. Matka nie musi z
gotowaniem tyra. Co to warte takie mieszkanie!
Warte, warte nieznajomy jako- tak przy tych sowach zoliwie rozdziawi gb jak
kraczca wrona t wszytko niewiele warte. Sam pan wie, jak to jest budowane.
To tu niedaleko, na Lesznie. Moe rzeczywicie to jest Bg wie jak budowane. Zawsze
najsolidniej w starej kamienicy. To dopiero duo warte, bo zostao tego jak na lekarstwo.
Prawda, prawda potakiwali inni zebrani.
Koo Felka siedzia jaki starszy go o babskiej twarzy, podliwie spogldajcy na
niebieskie szko szklanki. Buka i kiebasa leay na gazecie. Na biaym papierze par pomidorw i wieych ogrkw.
Felek si niecierpliwi.
Chciae co? spyta szwagra.
Zaraz, zaraz, pomaleku zatrzyma go Franek nie tak od razu. Napij si jeszcze.
Nie chce mi si, musz zaraz i! broni si Felek.
No, to sobie pjdziesz ale si napij ( Jake mi brat.
Jaki ja tam tobie brat odci si Felek i czu, jak wzbiera w nim gucha nienawi. '
O, pst! nie mw tak, braciszku Franek przyoy palec do ust takim gestem, e Felek
pomyla: Ten ju gotowy.
Ale to byy tylko pozory, Franek dobrze wiedzia, po co sprowadzi szwagra pod
gobnik, i te pijane wylewy byy tylko po to, aby Felek pomyla: Co u trzewego na
myli, to u pijanego na jzyku, i aby zmik na skutek o- wiadczyn braterskiej mioci.
Tymczasem Felek popija ju nie przymuszany, a Franek dolewajc mu miarkowa, aby
szwagier nie straci cakiem przytomnoci, gdy potrzebna mu bya zgoda w wanej sprawie.
Idiota jestem, idiota na wp we nie powtarza sobie Felek w wagonie, kiedy mu
po raz trzeci czy czwarty przechodziy przed oczami sceny wczorajszego poranka jakJ
dokuczliwy, krzykliwy film. Po c ja tam poszedem, po co przysiadem si do Frank?
Przecie wiedziaem, e z takiej kompanii nic dobrego nie wyjdzie.
Okazao si wkrtce, na czym interes polega. Franek chcia, aby Felek z matk ustpili
jemu swoje mieszkanie I
Na co ci moje mieszkanie? Przecie masz dwa pokoje z kuchni kombinator ty
jeste i z fikcyjnymi lokatorami. Mao ci tego mieszkania?
Wanie, e nie mao, ale za duo. Tu wanie kolega potrzebuje dwch pokojw, to ja
bym mu odda swoje. Mnie u ciebie zameldowa si atwo: najblisza rodzina...
* No, a ja? pyta Felek.
Ten pan, kolega bekota Franek i nie wiadomo byo, czy jest rzeczywicie taki
pijany, czy udaje ten pan ma jeden pokoik akurat jak dla ciebie z matk. Po co ci wicej? a
twoje mieszkanie dla mnie w sam raz. Tamto ciut, ciut za due, mog si przyczepi...
Zamie si, Felek.
Felek poczu, e jego policzki zaczynaj paa. Jeszcze teraz, w wagonie, na myl o
bezczelnoci szwagra serce poczynao bi prdzej.
Taki bcwa, spekulant, stonk ziemniaczana mrucza w pnie eby mi mia
takie rzeczy proponowa.
Stanli w Kutnie.
Otrzewia troch, wyszed na korytarz odwiey gow,
noc bya zimna. N korytarzu sta adna moda dziewczyna z wysokim chopakiem.
Podobali mu si. Dziewczyna otworzya okno i wyjrzaa na peron. Z rozmowy
wywnioskowa, e jechali do Konina. Jad gdzie ludzie pomyla z gorycz maj
niem. Franek gramoli si z wysikiem, aby stan na nogi. Facet w krawacie z okrtem
pomaga mu z caych si. Franek stan, zawoa: Felek i zupenie dobrze stawiajc nogi
dogoni Felka. Znowu mu si wyda nie taki ju bardzo uchlany.
Stj, Felek 1 woa Waldemar, a kiedy ju by koo niego, powiedzia:
Nie bdie dzieckiem, ustp mieszkanie. To waniak ten facet, na forsie pi.
Teraz dopiero, kiedy Franek przemawia do niego spokojnie i na pozr rozsdnie, Felek
nie wytrzyma. Pijastwo, zo, obrzydzenie, od lat tamowana nienawi wybuchy
gwatownie. Byskawicznie wyj n z pochwy i pchn nim szwagra w pier, w okolic
serca. Poczu, jak n przemg jaki opr i zagbi si gdzie. Franek si zachwia i odwali
w ty, jak si wal miertelnie poraeni. Po chwili odwrci si na bok.
Felek sta z noem w rku, przez sekund schylony nad szwagrem. Wtedy to ujrza owe
sine wargi, ktre mu cigle wracay w pamici. Ot, i teraz widzi te wargi, jak zbliaj si ku
niemu, jak chc go uszczypn niby kleszcze raka.
Krzykn tak miesznie: Mamo 1 i obudzi si. Naprzeciw siebie ujrza zatroskan
twarz dziewczyny jadcej do Konina. Jej towarzysz sta na korytarzu.
Co panu jest? spytaa dziewczyna szeptem niedobrze panu?
Nic, nic odpdza Felek wspomnienia i zmor ruchami rki, jakby chcia zedrze
pajczyn przylep do brwi dzikuj pani, nic.
Dziewczyna si umiechna.
Woa pan mamy, jak may chopczyk.
Ale widzc, e Felek nie zareagowa na jej miech umiechem, nagle spowaniaa, udaa,
e nie widzi zmarszczonych brwi Felka i odwrcia si do swojego towarzysza, dajc mu
jakie znaki.
Ten zajrza do przedziau:
Chod, Basiu powiedzia zaraz bdzie Konin.
Kiedy pocig si zatrzyma, ju noc si przesilaa. Maa stacja staa caa w niebieskiej
mgiece i otoczona kwiatami. Ju wida byo, e s czerwone. Modzi ludzie wysiedli na
peron. Felek wyszed za nimi na korytarz, opuci okno i patrzy, jak przechodzili przez drugi
tor, duo osb wysiadao tutaj, ale Felek odrnia pomidzy wszystkimi swoich towarzyszy
podry. Weszli w niskie, pokrge drzwi porodku budynku stacyjnego, nad ktrymi
wiecia kniejca latarnia i widnia czarny napis Konin.
Chcia i za nimi, wej do prostego, miego ich mieszkania. Zasi razem do
niadania. Gowa go bolaa potwornie, jakby j kto rozupywa dutem. Pocig ruszy. Felek
wrci do swojego przedziau, nakry gow paszczem i zasn tak, e przespa nawet
Pozna. Obudzi si na par stacji przed Szczecinem.
Wyszed w biay dzie na ulice nieznajomego miasta, nie majc nic w rku. Co gorsza,
nie majc nic w kieszeni. Zaraz przed dworcem widzia jaki kana, ulica wznosia si ku grze. Widzia, e tzed samym miastem przejechali mostami Odr bygdc po tamtej
stronie rzeki.
Ku swojemu przeraeniu przekona si, e nie pamita adresu podanego mu przez
Romana. Nazwa ulicy bya zbyt skomplikowana. Warszawska, nie Warszawska? Go jeszcze
byo przed t Warszawsk. Numer domu drugi, to pamita, ale wicej nic. Spyta o ulic
Warszawsk, wskazano mu j bez trudnoci, ale trzeba byo do niej jecha tramwajem.
Drugie pitro na prawo, take pamita; ale wydao mu si jako nie tak na tej Warszawskiej,
jak sobie wyobraa. W kadym bd razie odszuka dom numer drugi i wszed na drugie
pitro. Na drzwiach po prawej stronie widniaa kartka papieru: Bd o drugiej. A teraz byo
poudnie, niedawno bia godzina., a z otwartych okien dolatywa wszcizie z radia hejna krakowski. Felek zs2ed po schodach i zacz si wczy bezmylnie po
miecie.
Miasto jak miasto myla.
Gdy si tak wczy wrd starych i nowych ulic, wrd wojennych ruin i nowo
wzniesionych gmachw, wreszcie gdzie przed jakim potnym, czerwonym budynkiem
stan i odwrciwszy si do cegie ujrza wod. Zalew Szczeciski lea obszernie
rozcignity, spokojny, niebieski. Ledwie u brzegu, u portu i koo mola zaznac2ony biaym
obrzeeniem piany.
Felek troch zbarania. By to widok zbyt obszerny jak na jego ubogi ywot. Na razie cay
jego zachwyt wyrazi si jednym sowem:
Cholera 1
Przestrze, ktra si przed nim otwieraa, i jej mocna lazurowa barwa tak go zachwyciy, e
pomyla sobie: O takie co to warto byo bi si...
Poaowa, e by jeszcze dzieciakiem w 45 roku i e nie mg i ani na Berlin, ani na
Gdask lub Koobrzeg. Miaby teraz suszniejsze prawo pomylenia: Tam jest moje morze.
Moje? zawaha si i zapatrzy z otwartymi ustami na niebieski obszar zdajcy ku
morzu. A przecie zaraz mam je porzuci?
Wszystkie morza bd wtedy moimi m prbowa si pocieszy, ale od razu
odczu, e wszystkie to wanie bardzo mao, a to jedno tylko, to bardzo duo.
Co gapisz si? jaki marynarz potrci go przechodzc. Morza nie widziae czy
co?
Felek si zamia:
Rzeczywicie nie widziaem powiedzia. Za frajera mnie masz? Przecie to nie
morze tylko rzeka tylachna.
Ale marynarz ju poszed, pieszy si do czerwonego budynku.
Zegar wybi p do drugiej. Felek pocz si przedziera w stron ulicy Warszawskiej.
Znowu nie mg jej znale
i kiedy stan przed drzwiami na drugim pitrze, byo ju dobrze po drugiej. Kartka znika z
drzwi. Zadzwoni.
W momencie kiedy mu otwiera drzwi czowiek niski, ysy i w okularach, Felek uprzytomni
sobie, e ulica wskazana przez Romana nazywaa si zupenie inaczej ni Warszawska, e
nazwa jej skada si z dwch wyrazw, imienia i nazwiska, i e jest pod zupenie faszywym
adresem. Ale idc ju tak rozpdzonym bezwadem wypowiedzia przygotowan formuk:
Przychodz od pana Kruka.
Starszy pan cofn si o krok i spojrza wielkimi niebieskimi oczami na Felka; we wzroku
tym miecio si zdziwienie i oburzenie.
Co pan sobie myli? powiedzia. I po co pan przyszed.
Nie byo rady. Trzeba byo brn dalej.
Ja od Kruka powtrzy do cicho Felek.
Nie znam adnego Kruka powiedzia ysy czowiek iw ogle po co pan tu
przychodzi Ja tu czekam na studenta, na egzamin, a pan mi tu zawraca gow jakim Krukiem.
Ja bardzo przepraszam wybka Felek musiaem si pomyli.
No, to niech pan si myli gdzie indziej i nie przeszkadza mi tu w pracy powiedzia
gospodarz mieszkania.
Felek si rozeli. Zamiast si wycofa, zrobi krok naprzd w stron paneczka, ktry jak
may kogut sta porodku obszernego przedpokoju, i zawoa:
Tak, ja panu przeszkadzam. A czy pan pomyla sobie, jak mi tu jest w Szczecinie?
Przyjechaem dzi z Warszawy, miasta wcale nie znam...
Tu przerwa pomylawszy, e za duo gada. Jak si rozpuci, tak zgas i chcia si wycofa;
doda cicho:
Przepraszam, przeszkodziem.
A, pan z Warszawy? spyta ysy postpujc za nim.
A potem zasn snem kamiennym, zapad si w czarn noc, cho wanie wschodzio
czerwone, pogodne soce.
V
Kiedy przebudzi si w swoim trzcinowym ukryciu, by ju zmrok. Zapada wieczr
przeomu lata i jesieni, niebieski i nieprzezroczysty. Soce stao nisko nad lasem, jak balon,
te i widzialne goym okiem, a cae powietrze poko, jak gdyby kto nala we biaego
wina. Wszystkie te subtelnoci Felek streci dosadnie:
Cholera, w nocy bdzie lao I
Odczuwa gd i chd. Wszystkie stawy, a zwaszcza biodra i kolana, bolay go od snu na
goej, wilgotnej ziemi, mimo to dobrze mu byo w tych zarolach. Nie potrzebowa
o niczym myle, nie potrzebowa si niczego ba. Wycign ramiona, a zatrzeszczay w
przegubach, i ziewn gono. Na ce rozlegy si ciekie stpania. Felkowi od razu przestao
by dobrze. Przyczai si i zerkn midzy tataraki.
Za zarolami trzcinowymi cigna si czka, ktr rano przyszed. Za ni widniao pole,
chat adnych jak wzrokiem sign, ale musiay si gdzie przyczai, bo dolatywao z daleka
gorliwe, wieczorne szczekanie psa.
czk, stpajc ostronie, sza czarno-biaa krowa. Nie odrywajc pyska od trawy,
przesuwaa si z wolna, chciwie zrywajc wargami zielon turzyc. ara, jakby od rana nic
nie widziaa, a przecie boki miaa wzdte od paszy.
Nawet krowy nie dopilnuj, niezguy 1 warkn Felek i swobodniej ju podnis
gow, spogldajc w stron wymion.
Nadoi? Mona, ale w co? Prosto w gb? Brrr... nie znosi ciepego mleka.
W tej chwili rozleg si jednak szybki tupot ludzkich ng i moda kobieta z witk w rce
ukazaa si niedaleko, jakby si urodzia z niebieskiej powiaty.
Du woaa do krowy du blinde Kuhl Na, wo shleppst du dich...
Krowa zaniepokoia si jak Felek. Jeszcze szybciej pocza
zrywa wierzchoki traw, chciaa zapewni sobie jak najwiksz ilo pokarmu, widzc, e za
chwil baba j popdzi do obory.
Felek zreszt nie obserwowa ju zdenerwowania krwska, przytuli gow do ziemi i myla
tylko: Byle mnie baba nie zajrzaa 1
I serce mu znowu uderzyo strachem.
Ale nagle, kiedy kobieta zbliya si do krowy i przyoya jej prtem, zwierz rzucio si w
bok, a do uszu Felka doleciay sowa wypowiedziane najczystszym warszawskim akcentem:
Cie, a gdzie to ci zanioso, chorobo 1A pdzieszl
Felek zmartwia na chwil. Namyla si, a baba przez ten
czas gnaa ju krow ku polu, machajc witk i pomrukujc gniewnie. Wyskoczy z trzciny i
stan na twardym gruncie, nogi si pod nim zachwiay, by osabiony. Psykn na kobiet.
Psst, psst, zaczekajcie.
Ona w pierwszej chwili, zajta krow, nie posyszaa. Felek podbieg par krokw i woa
goniej.
Moja kobieto, a stael
Dziewczyna posyszaa. Odwrcia si nagle, napominajc
o krowie i wznoszc do gry gestem obronnym wty prt. Felek podbieg jeszcze szybciej i
stan ju tak blisko, e widzia oczy kobi' ty szeroko otwarte.
Oj, poratuje mnie, naprawd Bg ci zesa z t krow... bezadnie mwi.
Kobieta opucia z wolna rk z kijem i powiedziaa ciszonym gosem:
Jol A skde ty si tu wzi?
Och, potem ci opowiem, alem godny. Przyniecie mi co, bo mi strach do wsi i.
Ucieke? spytaa dziewczyna.
Ano niby...
A skd?
Heje, za dugo ci opowiada. Ja do Berlina chc, a nie wiem jak. Moe by mi
dopomoga. Ty u bauera ?
Kobieta wzruszya ramionami.
Sama ja bauerka powiedziaa nie bez dumy tamoj mieszkamy za gr. I
wycignit rk wskazaa zupenie paskie pole za lasem, stamtd to wanie dolatywao
szczekanie.
A c ty tak krowy pilnujesz powiedzia Felek f|| e po nocy na mokrada wlaza?
A bo to kara boa z tym cierwem dziewczyna raz jeszcze migna prtem w stron
upartego zwierzcia zawsze si wyrwie i ucieknie, jakby si przez cay dzie nie
nafutrowaa. Tu doi trzeba, a tu jej nie ma.
Jedn macie?
Za tam. Szecioro, uganiaj si cay boy dzie za ob- brzdkiem!
A winie macie?
Co ty taki ciekawy? zreflektowaa si kobieta.
Kiebasy bym zjad.
O, widzicie go... zachciao si... nie bez pewnej sympatii w gosie zaznaczya
dziewczyna. Zaczekaj tu, zapdz krow, co dla ciebie wymyl. Ale c ty si tak
kryjesz, tu gestapo ni ma. Ju dawno, chwaa Bogu... Poszedby ze mn do wsi.
Lepiej poczekam.
Jak chcesz...
Teraz ju si nie kry w trzcinach. Usiad sobie pod olch na brzegu ki, pomidzy traw a
wieo zaoran rol, i patrzy, jak si gwiazdy pokazuj. ciemniao si szybko i gwiazdy
tony, jak w mokrej wacie, w mgle.
Ani chybi deszcz na jutro myla.
Poza tym mia w gowie bezmyln pustk, w uszach mu dzwonio i ju nic nie pamita ani
wspomina. O matce nawet nie pomyla. Mimo e przedrzema cay dzie w trzci
nie, spa mu si chciao potnie. Raz po raz poziewa, a wreszcie zamroczyo go. Zbudzio
go szarpnicie za rami.
No, co tak pisz? rozlego si babskie pytanie.
Felek poczu w rce ciepy kubek.
Mleko? spyta z wahaniem.
Kawa odpowiedziaa tamta.
Usiada przy nim, opara si tak samo o olch, Felek siorbn kawy. Bya jeszcze cakiem
ciepa.
To do was niedaleko? spyta.
Par krokw.
Wetkna mu kawa chleba w rk.
Nie miaam ci ta czym posmarowa westchna.
Bida u was? spyta.
Nie tak, eby bida, to nie powiedziaa skwapliwie sze krw, kochasiul
I masa ni ma?
Stary ma klucz od spiarni.
Aha mrukn Felek. Kawa smakowaa mu bardzo, a chleb pachnia znakomicie. Nie
mia czasu zajmowa si domowymi sprawami nieznajomej.
A ty skd? spyta.
A skde? Z Warszawy. Tu mnie przywieli w czterdziestym trzecim.
No, to prawie dziesi lat.
No, mj Gutti ma ju osiem lat.
Syna masz?
Hm, syna; Niemca z pewn gorycz powiedziaa kobieta.
Nie wszystko to jedno? Zawsze syn.
Pewnie. Teraz z tutejszymi Niemcami inaczej.
Te ludzie.
Pewnie.
Felek niemiao, raczej dla przyzwoitoci, obj przez p siedzc obok niego kobiet. Nie
protestowaa. Przeciwnie, po chwili opara policzek na jego ramieniu.
Jak si nazywasz? spyta Felek.
Jadwiga odpowiedziaa jakby w zamyleniu.
Mojej matce te Jadwiga powiedzia Felek. Sam nie wiedzia, dlaczego mwi
nieprawd, jego matka miaa na imi Stanisawa.
A gdzie twoja matka?
W Warszawie. Gdzie ma byl
Po co ucieka?
Gekawa. Musiaem.
A teraz co?
Do Berlina chc.
Do zachodniego?
Ano, chyba tak.
Mylisz, e tam lepiej?
Myl, co myl. Musz.
Musisz? Polityczny?
E, nie. Taka tam draka...
I przez drak?
O, jaka ciekawa. Jadwiga, nie uchowasz si.
A ty to mody, szkoda ciebie.
Dwadziecia dwa lata.
Wanie.
Pomimo ciemnoci, stara si popatrzy jej w oczy. Wyday mu si gbokie i
ciemnoniebieskie. Caa noc bya niebieska.
Co ty opowiadasz... to twego starego syn. Jak ty moesz mie takiego syna, co ma osiem
lat? Moda jeste.
Przycisn j mocniej.
Och, moda 1 Taka to modo, caa modo orka u bauera.
Na swoim to inna sprawa.
Niby to moje, a nie moje. W Warszawie...
Zatrzymaa si.
Co w Warszawie? zaniepokoi si Felek.
Nic, taki... Powiedz, jak tam w Warszawie?
No, c. Budujom.
Go budujom? spytaa sennie, relek poczu, e przytulia si mocniej do niego.
Osunli si nieco poniej pnia olchy.
A ty gdzie mieszkaa? spyta.
Na Kredytowej przy samym placu.
Na Kredytowej ? zdziwi si Felek. A co twj tata robi?
Stary by za stra. Na Kredytowej. Szecioro nas byo, to czworo spao w piwnicy, a
dwoje od frontu, ze starymi. Bawiam si po placu... szeptem dodaa.
Przez chwil milczeli.
Chciaabym do tej Warszawy.
razach, kiedy zajte przedtem czym innym zmysy uspokajay si z wolna, do nozdrzy jego
dopyn zapach sierpniowej nocy, do oczu suchy trzask wierszczy wierkaj
cych po caej ce. Niebieski tuman rozwia si i w grze nad flimi wieciy mocno jakby
kred wyczyszczone gwiazdy, pachniao dymem i piounem.
: Jadzia? spyta cicho.
A co?
Przenocujesz mnie? Spa mi si chce...
Przenocuj...
Gdzie?
W szopie. Na sianie.
Moem i?
Jeszcze poczekaj: popi si.
Jadwiga nachylia si w ciemnociach nad nim i pocaowaa lekko w usta. Potem powoli
wargami przebieraa w jego dugich, potarganych wosach.
A ty wiesz, gdzie trzeba i w Berlinie?
Skd mam wiedzie? Ja nie uciekaam.
Uciekaj ze mn podnis si na okciu.
Poklepaa go po mocnym ramieniu.
A Gutti?
Niech go ojciec hoduje.
Te... niewiele by z tego skorzysta.
Nie chcesz? Szkoda... Felek znowu opad na ziemi i patrzy szeroko otwartymi
oczami w niebo. To sam pjd.
Jadwig opanowaa czuo. Podoya mu rami pod gow i pocza go caowa po oczach i
policzkach, przemawiaa przy tym szeptem i troch jak pomylona:
Felu, Felu. May Felu sam pjdzie do Berlina, poje- dzie za morze. Za morzem
straszno, na morzu straszno, w ksikach pisz, jakie straszne burze. Donnerwetter, jakie
burze... a Felu sam, Felu sam, bez mamy, bez Jadzi...
Feliks achn si wreszcie i odpdzi od siebie i te ramiona, i ten rj obrzydliwych,
oblenych sw. Podobne one byy do roju much, ktry oblepia pyski krw na pastwisku. Odsun j, krzyujc jej rce swoimi.
Nic ruszaj, Felek powiedziaa.
On zreszt zaraz puci jej ramiona. Jadwiga teraz p siedziaa, p klczaa oparta o pie
olchy. Felek opar swe czoo na jej piersi, potem osun si, gowa jego zelizna si na jej
biodra, potem na kolana, a wreszcie opar si o nie, wycign si szeroko i chwyci jej rk.
Pooy j sobie na gowie.
Przypomnia sobie, jak tak lea czasami opierajc czoo
o kolana matki, rozczuli si nad sob samym i pocz paka jak dziecko.
Potem zasn. Obudzio go dotknicie rki Jadwigi.
No, wsta powiedziaa idziemy.
Wsta bez sowa. Ogarno go zawstydzenie. Wstydzi si swych wyzna, swego uniesienia, a
najbardziej paczu.
Chod wzia go za rk wyprowadz ci na ciek.
Oczy powoli ogarniay ciemno. ciek, a potem drog przeprowadzia Jadwiga Felka a
do wioski. Rosa przemakaa przez dziurawe buty, uspokoi si, e jutro deszczu nie bdzie.
Pies zaszczeka par razy, Jadwiga go uciszya. Stanli koo sztachet. Felek opar si o nie,
osab z tego wszystkiego.
Poczekaj, zaraz przyjd.
Posza. Furtka skrzypna. Felkowi bardzo si chciao, eby wysza z chaty i zaprosia go do
rodka, ale wiedzia, e nic z tego nie bdzie.
jeszcze czowiek, nie bardzo wysoki, z wystajcym nosem i naprzd wysunit grdyk
Ubrany by w battle-dress z wyprutymi wszystkimi odznakami. Na gowie mia tylko hem
bardzo jasnych i bardzo rzadkich wosw, starannie przygadzonych, ktre si jednak uparcie
dzieliy na posklejane, szarawe kosmyki. Facet patrzy przez chwil na Felka, trzymajc rce
w kieszeni, a potem si odezwa. Mwi po polsku, troch dziwnym akcentem, ale czysto.
No, i co, kolego? Jake si wam tu widzi?
Felek podnis na niego zdziwione oczy. Spostrzeg przed sob wypowia twarz
zaczepiajcego i bardzo ruchome, rowe wargi. Mimo modego wieku nieznajomy nie mia
przednich zbw, tylko dwa ky byskay z dwch stron rowej, olinionej szczki. Felek
milcza.
Skdecie przyjechali? powiedzia bezzbny chop podsiadajc si do Felka na
awce. Z Warszawy?
Az Warszawy przyzna si Felek.
____Cie! a jaki adny koszyczek. To wszystko, cocie przywieli?
Felek wzruszy ramionami.
Dolary macie? spyta nieznajomy obcesowo.
Felek si tylko zamia.
Co, nadojado wam? Komunisty si nie podobaj?
Felek wyda nieokrelony dwik:
Te...
No, i co, kochasiu? Jak bdzie dalej?
Tu Felek nie wytrzyma.
Ano, wanie powiedzia jak bdzie dalej?
Tylko tu nie siedcie, bo was capn. Chodmy.
Zaraz, zaraz zapyta Felek ale gdzie pjdziemy?
To zaley od was. Droga szeroka. Gdzie chcecie... towarzyszu.
Ostatni wyraz nieznajomy wypowiedzia z wyran drwin. Felkowi zrobio si bardzo
nieprzyjemnie na duchu, ale co mia robi. Nieznajomy by jego ostatni desk ratunku.
Wykombinujcie co powiedzia Felek do niego.
Nieznajomy gwizdn.
Nie tak to atwo. No, ale chod, pojadziem.
Gdzie?
No, na tamten Berlin. Tam pogadamy.
Wyszli razem nie spieszc si. Felek uprzejmie poda swj bilet kontrolerowi przy wyjciu.
Nieznajomy si zdziwi.
Szykownie jedziesz. Nie na gap? Skd miae marki?
Tam miaem... powiedzia nieokrelenie Felek.
Ty, ty tylko nie nabieraj warkn nieznajomy jak pies i nawet gos mu si zmieni.
i bilet... i ten koszyk... Skd ty jeste? zaniepokoi si nagle, gdy stali tu przed dworcem
na placu.
No, sam powiedziae. Z Warszawy.
Nieznajomy uspokoi si.
Jak si nazywasz? spyta.
Felek wymieni swoje nazwisko.
No, wanie. A ja jestem Mieczysaw Bigos. Mw mi Mietek.
Zgoda.
Zeszli do kolei podziemnej. Bigos kupi dwa bilety i zaraz z rykiem i zgrzytem nadjecha
pocig. Felkowi zakrcio si w gowie, ale go towarzysz pocign za rkaw. Weszli do
wagonu. Felek nie zamkn za sob drzwi. Mietek to zrobi za niego i odsun si przy tym
troch. Felek si zaniepokoi.
trudnoci.
No, mwiem, e ucywilizujesz si burkn Bigos. Felek mi czapk w rce. Bardzo
by zdenerwowany. Czu,
e si zblia decydujca chwila.
Rzu gdzie ten kaszkiet powiedzia Bigos wygldasz w nim jak oferma.
Felek wetkn cyklistwk do pustego kosza i weszli w jakie drzwi. Przed drzwiami sta
onierz angielski w do niedbaej pozie. Nie wygldao na to, eby sta na warcie. Znaleli
si w jakim biurze. Byo tam zimno i czysto. Felka uderzya przede wszystkim obco tego
biura. Byo zupenie inne ni wszystkie nasze biura. I wony siedzcy przy stoliku by inny, i
szko okienek urzdniczych inne, jakby sztywniejsze i przejrzystsze. Bigos jak dobry
znajomy kiwn rk wonemu, umiechn si do wygolonego faceta siedzcego w okienku,
nad ktrym widnia czarny napis Information,, literami innego ni u nas kroju i wszed przez
cikie drzwi do sali. U progu natknli si znowu na jakiego cerbera, tym razem modego i
w stroju na p cywilnym. Ten rwnie nie zatrzyma Bigosa, tym bardziej nie zatrzymao ich
paru interesantw siedzcych w skromnych pozach pod cianami sali. Bigos przeprowadzi
Felka do nieduych drzwi i otworzy je bez pukania. Weszli do maego, bardzo biaego
pokoju. Za sztywno polerowanym biurkiem siedzia rwnie sztywny facet z wypolerowan
ysin. Mg mie lat czterdzieci. Bardzo zimnym i jakby nieobecnym spojrzeniem szarych
oczu przez due okulary w czarnej oprawie spojrza na wchodzcych. Bigos powiedzia do
urzdnika par sw, a ten wskaza Felkowi krzeso przed biurkiem. Raz w yciu Felek majc
szesnacie lat by u dentysty. Matka zmusia go do tego. Teraz usiad na tym czerwonym,
szar materi obitym krzele, jak na fotelu u dentysty, ciskajc na kolanach koszyk z cyklistwk. Bigos stan za oparciem.
Urzdnik otworzy szuflad, wyj duy arkusz papieru, zadrukowanego w mniejsze i
wiksze rubryki, i warkn co nie podnoszc oczu.
Natychmiast Bigos powiedzia:
Nazwisko.
Felek obejrza si na niego.
No, mw nazwisko.
Felek obejrzawszy si nie pozna swego nowego znajomego. Twarz mia zmroon
subowym wyrazem, a wskie usta cignite jak na gumk. Oczu nie odrywa od urzdnika
przy biurku, a to, e mwi do Okonia, zaznacza tylko szturchacami wymierzonymi w
plecy.
Gadaj, cholero, nazwisko.
Oko powiedzia wreszcie Felek.
O-k-o- sylabizowa jako dziwacznie Bigos za jego plecami.
Urzdnik zapisa i znowu nie podnoszc oczu wymwi jakie obce sowo.
Imi szturchn go znowu Bigos.
Feliks.
No, przynajmniej jakie ludzkie westchn stojcy za plecami Felka subista. Felek
raz jeszcze odwrci si, aby spojrze na row twarz Mietka, zastyg w skupionym
wyrazie, i jego wybauszone oczy, utkwione w ysym urzdniku.
Urodzony od warkn Bigos na warknicie urzdnika.
W Warszawie, osiemnastego czerwca 1930 roku odpowiedzia Felek ju nie czekajc
na drugi szturchaniec.
- Zawd?
Murarz...
I tak dalej, i dalej. Poszy pytania w tej drobnostkowej, ale troch dziwacznej ankiecie. Kiedy
go pytano o rodzestwo i kiedy mwi, e Jula jest zamna, przypomnia sobie ca
katastrof, ktra go tutaj zagnaa. Musia jeszcze na niejedno pytanie odpowiedzie: czy mia
chorob weneryczn i czy nie nalea nigdy w yciu do adnej organizacji wywrotowej.
Gdy na to pytanie odpowiedzia przeczco, po raz pierwszy
szare, zimne oczy spoczy na nim poprzez czarne ramki i grube szka. Urzdnik patrzy na
niego przez chwil niby to badawczo, ale tak, jak si patrzy na jaki ciekawy przedmiot, na
zwierz lub na owad. Felek wytrzyma ten wzrok z pogardliwym pumiechem.
Okey powiedzia urzdnik i odwrci wzrok. Od tej chwili a do samego koca nie
spojrza ju na niego. A pyta byo jeszcze sporo.
Wreszcie facet za biurkiem przycisn arkusik suszk i nie patrzc poda przez st Felkowi.
Ten nie wiedzia, co z tym zrobi.
Podpisz szturchn go stojcy za plecami Bigos podpisz, gnojku...
Felek zawaha si jeszcze. Bigos podsun mu pikne, amerykaskie wieczne piro, ktre
wyj z kieszeni swej p- mundurowej marynarki.
Podpisz.
Felek wzi piro w rk. Jeszcze mu nigdy nie szo tak trudno podpisywanie si.
A moe ty nie umiesz? pochyli si nad nim Bigos.
Felek poczu w sercu gorc nienawi do obrzydliwego
czowieka. Ca t nienawi wyrazi we wzroku. Bigos cofn si z jego pola widzenia.
Felek dokoczy szybko podpisu.
No, to po wszystkiemu usysza jak gdyby szyderczy gos nad sob.
Wreszcie pado jakie jedno sowo, ktre Mietek Bigos pocz tumaczy bardzo obszernie:
Dostaniesz osiemdziesit centw dziennie, ale podpisae kontrakt na trzy lata. Bdziesz
mieszka w baraku, za mieszkanie i wyywienie potrci si trzydzieci centw dziennic, a
reszt dostaniesz przy zakoczeniu pracy.
Jak to, po trzech latach? - spyta Felek.
Mietek nic zwrci uwagi na to pytanie.
Na papierosy dostaniesz pidziesit centw... tygodniowo. Jeeli przerwiesz
samowolnie prac, nic nie dosta
niesz. Pjdziesz do wizienia. Po trzech latach nabywasz prawo do starania si o prac w
Kanadzie, a nawet moesz zoy podanie o obywatelstwo...
Felek chcia wsta, ale rka Bigosa przytrzymaa jego rami. Pochyli si nad nim.
Podpisae 1powiedzia takim szeptem, e Felkowi ciarki przeszy.
Urzdnik skin na Bigosa. Ten wzi Felka za rk i chcia go wyprowadzi do sali, ktr
weszli, ale pan w okularach powiedzia jeszcze co i wskaza drzwi za sob. Felek popchnity
przez kompana znalaz si nagle w troch wikszym pokoju, gdzie siedzia przy maym
stoliku wojskowy w mundurze. Poza tym nie byo tam nic. Nawet telefonu. Oficer za
biurkiem ubrany w eisenhauerwk skin na Bigosa, ktry znikn. Oficer zwrci si do
Felka:
Pan Polak? powiedzia miym barytonem. Prosz bliej.
Felek, troch zdziwiony i w dalszym cigu oszoomiony do nieprzytomnoci, zrobi dwa
kroki w kierunku oficera.
Jeszcze, jeszcze bliej uprzejmie powiedzia tamten tu jest krzeso. Niech pan
siada.
Felek usiad. Oficer notowa co na kawaku papieru, Felek rozejrza si po pokoju.
Rzeczywicie dziwny, niby cela. Za siedzcym wojskowym widniao w cianie okienko
zakryte malowanymi drzwiczkami. To byo cae umeblowanie.
Oficer podnis gow znad papierw, spojrza yczliwie na Felka i umiechn si. Felek
poczu si raniej.
Zaangaowa si pan do Kanady swoim miym gosem rozpocz wojskowy. Na
pocztek bdzie ciko. Statek wychodzi z Hamburga, zdaje si, w przyszy poniedziaek.
Robota cika, a kontrakt na trzy lata...
biaymi jak nieg kocami paznokci. Przez chwil milcza. Felek gotowa si do wstania.
Ale pan moe by nam poyteczny powiedzia niedbale siedzcy przy stoliku oficer
nawet bardzo.
Przemkn szybko wzrokiem po niepewnie siedzcym na brzegu krzeseka robotniku i wrci
do kontemplacji swojej rki, ktr teraz kreli po stole i po papierach jakie niezrozumiae,
niedbae figury.
Felek czeka. Mia tego do.
Chcielibymy, aby pan oficer znowu przelotnie i migawkowo spojrza na Felka
mg nam da par adresw swoich przyjaci, swoich kolegw w Warszawie.
Felek wzruszy ramionami.
Nie mam adnych kolegw burkn.
' Jak to? adnych? Krewnych, kolegw, przyjaci... chcielibymy takich... no,
niekoniecznie murarzy, moe gdzie po jakich zakadach czy fabrykach... No, pan mieszka na
Woli?
Dawniej na Woli, teraz na Muranowie.
No... Wrd ssiadw, przyjaci, rodziny! Nie ma pan adnych adresw do
udzielenia? Oni by mogli nam pomc. Nigdy nie wiadomo, jaka wiadomo moe si nagle
przyda. Czasem byle drobiazg moe by rewelacj...
Felek siedzia czerwony jak burak i uderza zmit cyklis- twk w kolano. Nie rozumia,
co znaczy sowo rewelacja, ale wszystkie inne rozumia a nadto dobrze. Patrza coraz
groniejszym wzrokiem na przystojniaczka, ktry wci oglda swoje palce.
Najbardziej nam chodzi o takich robotnikw... jak by to powiedzie? Takich, co si
lubi bawi, lubi pi, graj w karty... no, jednym sowem, takich, co potrzebuj pienidzy.
Takich jest duo... Nie? co? nie zna pan takich? Prosimy
o adresy... przechyli si na nowo przez st i spojrzawszy w tym momencie na Felka,
przetrzyma dusz chwil swj wzrok na nim, i to z pewnym zdziwieniem.
Felek milcza.
No, co? Nie ma pan adnych adresw?
W tej chwili Felek skoczy na rwne nogi i mocnym zamachem cisn koszyczek Jadwigi
wraz ze zmit cyklistwk w twarz oficerowi. Zanim ten si mg zorientowa, Felek
jednym susem przypad do drzwi, otwar je, przebieg jak sarna przez przylegy pokj,
szarpn drzwi nastpne, dwoma susami przesadzi poczekalni, migna mu przeraona
twarz Bigosa, a potem przez korytarzyk, gdzie za okienkiem pojawi
a si blada twarz urzdnika, i drzwiami frontowymi na ulic. onierz przed wejciem gapi
si i nawet nie zwrciby uwagi na Felka, gdyby nie szybko jego ucieczki. Gapi si
jeszcze, nie wiedzc, co robi. Felek ucieka na olep.
Dopad do jakiej ulicy, gdzie przed nim zagradzajc drog stay takswki. Kto go
przytrzyma za rkaw.
By to Bigos. Czerwony na twarzy i wcieky szarpa Felka za palto.
Gdzie? Gdzie? Do cholery! woa i wcieko, unoszca kty jego warg, obnaaa
dwa ostre ky i reszt bezzbnych dzise. Gdzie ci niesie? Zwariowae? Podpisae
umow...
I kiwa drug woln rk na onierza stojcego na warcie.
Pu szarpn si Felek.
Ale tamten trzyma mocno.
Gdzie? Gdzie, gnojku? Mam traci przez ciebie moje dwa dolary? Ty chorobo.
Przestraszy si. Nie, bratku, teraz nie uciekniesz. Teraz za ucieczk posiedzisz, kochasiu...
Ale dure z ciebie.
onierz jako nie kwapi si z pomoc Bigosowi. Wida, byo mu troch wstyd goni po
ulicy zbiegego niewolnika. Bigos si wcieka.
Wol siedzie w mamrze... mam za co... ale w domu. Nie z tymi tam wskaza w
kierunku, skd go przywioza takswka.
Wony pokiwa gow z aprobat.
Wiadomo, e lepiej.
Kwartet Mendelssohna
Adolfowi Rudnickiemu
Od razu pierwszego dnia po moim przyjedzie do Santiago zaproszono mnie do klubu
Szolom Alejchem na uroczyste zebranie powicone dziesitej rocznicy powstania w getcie
warszawskim. Zebranie to odbyo si w odlegej dzielnicy olbrzymiego miasta, w dzielnicy
pamitajcej jeszcze kolo* nialne czasy. Przyjechalimy tam w mgle kwietniowego wieczoru,
zupenie pno. Ksiyc, ktry si przedziera przez opary nadchodzce od piercienia And,
otaczajcego miasto, owietla stary koci z filigranowymi, jakby z lukru zrobionymi
ozdobami, tak charakterystycznymi dla portugalsko- -hiszpaskiego stylu epoki kolonialnej.
Ulica skadaa si z pospolitych parterowych domkw, czcych si w zwarte obramowanie.
W kadym takim domku porodku s drzwi, a z dwch stron widniej dwa wielkie okna,
ktrych ramy najczciej otoczone s lukrowymi ozdobami i supraportami, malowanymi na
czekoladowy lub kremowy kolor. Przez takie drzwi wchodzi si do obszernej sieni albo
nawet do egzotycz- nego patio najczciej obecnie zaniedbanego i brudnego. Z tej dawnej
eleganckiej dzielnicy ludno przeniosa si do uroczych domkw z ogrdkami penymi fig,
winogron, pomaracz i brzoskwi, cigncych si na pnoc i na wschd miasta a po same
Co to znaczy tam zagra? iETV*^ u^gHi
Go znaczy? No, tam... u syjonistw. On tam te zagra. Jemu aby tylko pokaza to
zdejmowanie smyczka. Pan widzia to zdejmowanie smyczka? Aj, wielkie mecyjel W kadej
kawiarni we Wiedniu tak smyczkiem machaj... Wielkie nieszczcie... Kohna nie syszeli.
- No,-ale jako wam wyszo. ;
Wyszo, wyszo... Mendelssohn to nie powinno wycho*
dzi, to si powinno gra. To jest muzyka, panie Iwaszkiewicz...
A pan dawno muzyk uprawia? spytaem, byle co powiedzie.
Co znaczy dawno? Ja si urodziem ze skrzypcami. A wiolonczel to mi mj tatu
wkada do koyski zamia si nagle i ten miech wygadzi mu ca twarz w jakim dziecinnym i dobrym wyrazie, oczy mu si te zamiay i zrobi si prawie adny. Ja tylko tak
opowiadam mia si w dalszym cigu bo przecie wiolonczela do koyski nie wejdzie.
Jak miaem dziesi lat, to spaem w futerale od wiolonczeli. Duo nas byo, kw
brakowao... Mnie to jeszcze Barcewicz sysza, jak przyjecha do Tarnowa. No, Natanku
powiedzia bd z ciebie ludzie!
No, i widzi pan palnem lekkomylnie i s z pana ludzie!
Friedensohn popatrzy na mnie uwanie i ze smutkiem. Siadu umiechu nie zna ju byo
na jego twarzy, biaa broda uniosa si w gr, wida zacisn zby. Boe pomylaem
sobie jak ja nigdy nie potrafi rozmawia z ludmi!* Friedensohn, zanim co powiedzia,
znowu si ciekawie zapatrzy na wzr papierowej serwety, potem cienk, such doni z
dugimi palcami strzepn z tej serwety niewidzialne okruszynki.
Oj, pan artujesz, artujesz powiedzia wreszcie z westchnieniem ale i
artowa trzeba jako... jako... dobiera wyrazu, a mnie ciarki po plecach chodziy
...inaczej. Jacy ze mnie ludzie? Co ze mnie jest? Go ze mnie zostao? Nigdy wiele nie
znaczyem... a teraz?
Pan tu sam mieszka? W Santiago?
Z kim mam mieszka? Ja nie mam nikogo...
A co pan robi? zapytaem prdko. Rozmowa nasza przypominaa spacer po
obszernej sali, w ktrej byo. duo drzwi.-Otwarcie kadych drzwiUkazywao pokj
zajty
i trzeba byo je gwatownie zatrzaskiwa, aby nie komplikowa sprawy.
Tam jedna znajoma ma w pasau taki interes. Wie pan, taki z bransoletkami.
Indiaski, araukaski... to nasi ydzi te araukaskie bransoletki robi... No, to ja jej
wieczorami zlicz kas. Bilans ty. Ja jestem stary buchalter, to ja potrafi bilansowa, to mi
si zawsze zgadza tip-top f
No, trudno, eby bilans si nie zgadza umiechnem si.
Rzeczywicie odmiechn mi si ukazujc dugie, te zby rzeczywicie. Ale
mi si ycie jako nie zbilansowao...
Pan samotny? zapytaem.
Samotny, samotny zaperzy si nagle Friedensohn i gwatownie potar rk po
stole to nie o to chodzi. Duo teraz jest samotnych. To, co straciem, to zapisaem na
straty...
Duo pan straci?
Duo? Jak dla kogo. Jak Rockefeller straci milion dolary, to dla niego nieduo. A jak
ja strac tysic pesw, to dla mnie duo. Zamyli si przez chwil i potem doda ju ciszej
i znacznie spokojniej: Duo straciem: on, syna, no, i tam, w piecach, wszystkich.
Milcza. Patrzyem na niego obserwujc gr wyrazw jego twarzy. Zmieniaa si bardzo.
Po chwili zacz mwi:
No, co ? Panie Iwaszkiewicz, ja panu chciaem powiedzie i bardzo duo, i nic. Pan
mwi, e pan widzia, jak palio si getto. No, i co z tego, e si palio? Ja myl, e nie-
wiele.
Jak to, panie Natanie? ydzi chwycili za brol
Bo im si tylko zdawao, e maj ojczyzn. Pan wie, mj Moryc myla take, e on
ma ojczyzn. On pojecha na wojn, do Izraela. To jeszcze u nas w Tarnowie przyjedali
tacy, co zbierali na now ojczyzn, na Izraela. Mj tata nie pojecha do Izraela, on pojecha
do Argentyny. I ja mylaem, e ja mam ojczyzn. Mj Moryc to si nigdy nie miesza do
polityki, on nie by ani syjonista, ani komunista. Ale jak on posysza, e tam jest wojna, to on
porzuci skrzypce...
On gra na skrzypcach?
' Jak gra! Panie Iwaszkiewicz, to bya gra... nie to, co ten szajgec Kohn z hotelu
Cartera. To on rzuci swoje skrzypce i powiedzia: Tate... tatusiu, tam jest wojna, to ja
pojad. No, i pojecha. Jak tylko pojecha, to zaraz zgin. Na egipskiej granicy... Ja si pana
pytam, po co on tam pojecha?
Wida uwaa to za swj obowizek.
Panie, my tacy byli gupi zapali si nagle, obu domi uderzajc o st. My
tacy byli idioci! Nie tylko on, ja, Natan Friedensohn, uwaaem za obowizek. No, i wanie
tu mi si nie zbilansowao.
Jak to, panie Natanie?
Ojczyzna, ojczyzna... kady czowiek ma swoj ojczyzn. Dlaczego ydzi nie maj
swojej ojczyzny? No, powiedz pan...
Przecie pan mwi, e pan uwaa Izrael...
Izrael? zadziwi si pan Natan tak bardzo, e a unis si na krzele patrzc bez
przerwy na mnie. Izrael? powtrzy.
Troch si zawstydziem. Powinienem by si domyli. Ale Natan wybuchn ca kaskad:
No, to ma pan racj. Ja mylaem, e to bdzie nasza ojczyzna, moja, Moryca i mojej
ony. Ja nie potrzebowaem ojczyzny w Tarnowie, ja nie potrzebowaem ojczyzny w Santiago, bo ja miaem ojczyzn. Pan rozumie? ydowskie pastwo... ydowskie wojsko,
ydowska prasa, ydowskie edukacje. To sama Orzeszkowa nie wymylia. No, i co z tego?
Co? To po to dla nas ojczyzna, eby plu na Araba? To po to dla nas ojczyzna, eby
Amerykacu sprzeda? To po to dla nas ojczyzna, eby... pan sysza, co oni z tym
Adenauerem wykombinowali? eby im zapaci! Za gaz, za popiou, za zote zby eby
zapaci. Pan sysza co podobnego? Pan
sysza? Ja wiem, jak to si mwi? Trzydzieci srebrniki... no, pienidze za krew, czy to kto
widzia? Takie pienidze bra? Od kogo? Od tych, co mordowali, co dzieci do pieca rzucali...
Pan sysza? Caa moja rodzina posza, cay Tamw poszed. Moja ona to nie wytrzymaa.
Serce... pokaza na pier entzwei.
Popatrzy na mnie przez chwil, a potem znowu na swoje rce pooone na stole. Przez
chwil dysza ciko i obawiaem si, e si rozpacze. Ale nie, uspokoi si i zacz po paru
minutach z zupenie innego tonu.
Panie Iwaszkiewicz powiedzia to wszystko, co ja chciaem powiedzie. Ja
zaraz widziaem, e pan poczciwy czowiek, po oczach to poznaem oczywicie uy
sowa poczciwy w znaczeniu uczciwy i ja sobie pomylaem: Natan, powiedz to temu
czowiekowi...
Troch si zdziwiem, e to byo wszystko. Ale milczaem.
Znowu podnis na mnie oczy.
No, i co ja mam robi?
Tego pytania nie rozumiaem. Stary, bezdomny czowiek stojcy nad grobem. O co mnie
pyta? Co to znaczyo? Wci milczaem.
Pan si dziwi powiedzia nagle Friedensohn podnoszc na mnie oczy pan si
bardzo dziwi. Co taki stary czowiek pyta? Co on ma robi? On ma umiera. Tak. Ale gdzie
on ma umiera?
Jak to gdzie? Nie wybieramy sobie miejsca mierci... ani chwili mierci...
O to nie chodzi, panie Iwaszkiewicz. Ale po jakiej stronie umiera? Gdzie stan? Ja
by chciaem umrze spokojnie... ale zdaje si, e to si nie uda.
Po stronie prawdy, panie Friedensohn. Prawda to najlepsza ojczyzna.
To trudna ojczyzna westchn droga do niej daleka.
Chyba nie...
Nie tyle daleka, ale taka cika... Ja by chciaem umrze w Polsce doda po chwili
szeptem. To jest kraj!
Taki sam jak inne, panie Friedensohn, wszyscy jestemy ludmi.
Ale wy... wy chcecie prawdy? No, nie?
Tak, oczywicie troch si zmieszaem ale powtarzam: wszyscy jestemy ludmi.
Ludzka robota omylna czasami.
ebym to ja tam by! westchn stary Natan i po chwili doda: Po co ten Moryc
pojecha do Palestyny? On by powinien do was...
Patrzyem na niego ze wzruszeniem. Milczelimy przez dug chwil. Raczej ja tylko
milczaem. Natan Friedensohn szepta jakby do siebie. Troch si tego przestraszyem. Knajpa nabieraa wigoru i szept ten gubi si w oglnym gwarze. Powtarza sowa wiersza:
Perros hambrientes,
Perros errantes...
Potem zupenie zamilk.
Haasuj kiwn nieokrelenie w kierunku bufetu.
Uwaaem, e teraz na mnie kolej. Zdawaem sobie spraw,
e wszystko, co powiem, moe by tylko banalnym frazesem. C miaem powiedzie temu
samotnemu, rozgoryczonemu, staremu czowiekowi?
Kochany panie Friedensohn zaczem wszyscy mamy jedn wielk ojczyzn:
walk o pokj i postp. W tej krainie wszyscy jestemy brami.
Ku mojemu podziwowi pan Natan oywi si suchajc tego wywiechtanego oglnika.
Nastawi ucha. Czy to, e pragn pocieszenia i chcia je znale byle gdzie, a pewniej
jeszcze dlatego, eto, co mnie zdawao si wywiechtanym frazesem, dla niego pene jeszcze byo wieej treci. Rzadko spotyka takie zdania.
Pan myli? pyta raz po raz. Pan myli? A potem nagle, rozkadajc rce: I
jak to z tym pokojem, panie Iwaszkiewicz?
Nikt na wiecie, a zwaszcza ludzie proci, nie chce wojny. No, a poniewa nie chc
wojny, to si cz w jedno. No, i take s jak bracia w pokoju...
Troch wstydziem si tych symplifikacji, ale stary Frie- densohn sucha z zadowoleniem.
O to-to-to-to! powtarza. Bo ja bym nie chcia by sam, pan rozumie, panie
Iwaszkiewicz. Stary, samotny to niedobrze.
Umiechnem si lekko.
Staro, niestety, zawsze jest samotna zauwayem.
Friedensohn poruszy si.
Co pan tam wie? Pan Polak, pan z Polski, wy tam ruszacie si. Pan nie jest sam, panie
Iwaszkiewicz.
Pan nie jest sam, panie Friedensohn powtrzyem jak echo.
Stary znowu si zamyli. Potem nagle podnis gow i znowu spojrza na mnie. Ten sam
dziecinny umiech co przed chwil rozjani nagle, wygadzi jego starcze oblicze.
Powiedziabym, e jaka wewntrzna wesoo zmienia wyraz jego twarzy, wyglda teraz
tak jak w momencie rozpoczcia kwartetu.
Ja od razu pomylaem sobie, e pan mnie pocieszy, panie Jarosaw pierwszy to raz
nazwa mnie po imieniu.- Pan jest rozumny czowiek. I pan lubi ydw.
powikszya si menaeria, z ktr trudno byo sobie poradzi w tak wielkim miecie jak Rio.
Dziewczynki z mapkami umieszczono u znajomego inynie- rostwa, gdzie a za Leblonem,
nieszczsna Julia z kotk Kleopatr mieszkaa u zakonnic w starej czci miasta, a m^y
piesek Kriss mieci si wraz z rodzicami w nieduym hoteliku, niedaleko wanie play
Calatraya. Papugi Lora i Gloria zostay w Santos i miay przyjecha polskim statkiem
Popiel II, ktry jeszcze adowano w porcie, gdy Bohdanowicze ju musieli wyjecha. W
agencji wynajmu wskazali Bohdanowiczom ten dom na odlegej play pooony; przypad im
od razu do gustu, chocia gruba Murzynka w rednim wieku, ktra otworzya im drzwi,
przyja ich do chodno.
Dom naley do pastwa Howard objania ich pastwo Howard mieszkali tutaj
stale, ale od kiedy pani Howard wyjechaa sowo to Murzynka wymwia ze specjalnym
naciskiem pan Howard przenis si do miasta, bliej biura, i przyjeda tylko na
weekendy.
Bohdanowicz spojrza na on niepewnie. Ale pani Klara wstrzsna wysok fryzur
jasnych wosw i powiedziaa:
Dzi jest czwartek, poczekamy do soboty.
Czy mona obejrze dom? spyta Bohdanowicz Murzynki.
Czy to warto ? z kolei spytaa czarna dama. Pastwo s cudzoziemcy, pan
Howard na pewno cudzoziemcom domu nie wynajmie.
To jeszcze zobaczymy mocno zareagowa Bohdanowicz. Czy pan Howard jest
Brazylijczykiem?
Ale, co pan sobie myli? powiedziaa Murzynka. To to Anglik, i prawdziwy.
No wanie. Moe wic nam pani pokae dom.
Murzynka zgodzia si niechtnie.
Dom zbudowany w starej portugalskiej dzielnicy nie by podobny do owych obliczonych
na spekulacj edificjw, ktre powstaway teraz jak grzyby po deszczu. Byo to obszerne,
niskie i wzgldnie chodne domostwo, z duymi pokojami na dole, z obszernym patio, gdzie
w wielkich donicach rosy paprocie i filodendrony, i z mnstwem pokoi na grze. Wchodzio
si tam z galeryjki pooonej nad patio i miao si stamtd widok na morze i na skaki nad
morzem, na cz miasta raczej przedmiecia i na ow lini gr, tak charakterystyczn
dla Rio de Janeiro, przypominajc zarys kobiecego ciaa swoj mikkoci. Za
mieszkalnymi pokojami by korytarz, a potem obszerna kuchnia, kredensy, mieszkania
subowe, spiarnie. Duy, pusty pokj nadawa si doskonale na pomieszczenie dla map,
urzdzenia chodnicze byy nowoczesne, spor kuchnia cao podobaa si pani
Bohdanowiczowej ogromnie.
Wyszli przed dom do maego ogrdka, gdzie stao wielkie, stare drzewo wole oczy i
rosy palmy i banany oraz smuke i przezroczyste araukarie.
Obawiam si, e bdziesz mia std daleko do biura powiedziaa pani
Bohdanowiczowa przynajmniej jakie dwie godziny jazdy.
E machn rk Bohdanowicz dugo tam tego
biura bdzie? Znowu mnie pchn do interioru. Jeeli si tobie ten dom podoba...
A zatem przyjdziemy w sobot zwrcia si pani Klara do Murzynki. Ta jej skina
wyniole i zamkna za nimi furtk do gwatownie.
Nieprzyjemna ta Czarna powiedziaa pani Klara nacigajc nician rkawiczk.
Jej m nic na to nie odpowiedzia.
Za to w sobot po poudniu Bohdanowiczowie zostali przyjci tak serdecznie i uprzejmie,
e zupenie zapomnieli
o humorach Murzynki. Pan Howard musia co wiedzie
o lekkim zatargu, gdy prbowa tumaczy:
Nair jest najlepsz w wiecie kobiet, ale jej formy wspycia z ludmi wymagaj
Julia chodzc pomidzy kuchni a patiem nosia jarzyny i fion, ale chwilami
zatrzymywaa si nagle na rodku pokoju i przez chwil nie wiedziaa, co si z ni dzieje.
Pani Klara z niepokojem spogldaa na wychowank, ale ta szybko przychodzia do
przytomnoci, rzucaa na pani Bohdanowiczow zawstydzone spojrzenie, w ktrym jednak
widniaa take pewno przebaczenia, i sza dalej z pmiskami czy talerzami. Pani Klara z
dawna przywyka do tego, e jest dla Julii ostoj i najwyszym autorytetem I e wysucha
koniec kocw dugiego opowiadania dziewczyny o Leonie i o tym, jaki on jest milutki,
phosze cioci, i o tym, jak ona go od hazu pokochaa.
Julia od dziecistwa przebywaa w domu Bohdanowiczw i lepiej mwia po polsku ni
po portugalsku, ale zawsze miaa to lekkie zacinanie si na trudniejszych polskich sowach,
no i nie wymawiaa r. Mimo wszystko mwia po polsku jak cudzoziemka.
Z Leonem to prawdziwe nieszczcie mylaa pani Klara. M mia si z tej caej
przygody, ale ona si nie miaa, do Julii bya przywizana jak do najstarszej crki, pokochaa j od chwili, kiedy Henryk i stary Mila przyprowadzili j tak drobn, pobit i drc
caym ciaem, na rok przed urodzeniem Lilki, jeszcze tam, w tych okropnych peruwiaskich czasach, kiedy caa kolonia
umieraa powoli z upau, z malarii i od robactwa. Pani Klara wzdrygna si przypominajc
sobie te czasy i popatrzya w lad za Juli z czuoci. W tej chwili brzkny upuszczone
przez Juli talerze, czuo natychmiast zmienia si w zniecierpliwienie.
Z dwudziestu czterech talerzy z niebieskim brzegiem zostay tylko dwa...
powiedziaa.
Ale s biae wtrcia Lilka.
Tak, ale tamte to jeszcze ze Lwowa... westchna pani Klara.
Lwowa ni ma, a ty chcesz, eby talerze byy? umiechn si filozoficznie Henryk.
To prawda uspokoia si pani Klara ale we mnie jeszcze jest troch z mojej
mamusi, ktra opakiwaa kady stuczony talerzyk czy kieliszek.
W tej chwili wesza Julia i ze zami w oczach powiedziaa:
Stukam ostatnie dwa niebieskie talerze! i rozpakaa si na dobre.
Pani Klara powstaa z miejsca i podesza do wychowanki:
Ale, Julciu, kto widzia paka o takie gupstwa.
Bo ja wiem - powtarzaa wrd szlochw Julia ja wiem, jak ciocia je lubia
Juli mwia do pani Klary ciociu i wtulia sw czarn gow w rami pani Klary.
Gupia ta Julka powiedziaa Lilka z pogard. No, chodcie na pla. Jeszcze jest
troch soca.
Zaraz zajdzie powiedzia pan Henryk ju szsta.
To nic, tylko przejdziemy si. I trzy panny wypuciy si biegiem przez otwarte
szeroko drzwi w stron play. Julcia wytara oczy i posza do kuchni my naczynia.
Czy ty nie uwaasz, e stosunek Lilki do Julii jest niedobry? spyta pan Henryk.
Niestety, uwaam westchna pani Klara. Nie tylko Lilki, ale i bliniaczek take.
n
Nazajutrz bya sobota i zaraz po poudniu zacz si sdny dzie w Gardenii (tak oficjaln
nazw mia dom na play, nikt jej jednak nie uywa, sam pan Howard nie mwi nigdy
inaczej jak my home lub my country-house). Popiel II przyby do Rio, marynarze
przywieli papugi, ktre jednak miay nie podcite skrzyda i zaraz poleciay do ogrdka* i
umieciy si na wysokich drzewach, gdzie nie mona ich byo dosign. Mapa ugryza
znowu Zok bardzo mocno w palec. Leon i jeszcze jeden marynarz, Zbyszek, rozebrali si
prawie do naga i wspinali si po dwch palmach, na ktrych siedziay Lora i Gloria i
skrzeczay mocno. Zdaway si by wyjtkowo zadowolone. Julia krcia si naokoo drzewa,
na ktre wspina si Leon, i powtarzaa wyamujc palce u rk:
Spadniesz, jak Boga kocham, Leon, spadniesz!
Spad natomiast Zbyszek, nie spad, ale si troch zsun po palmie, zdzierajc skr na
brzowych udach. Powsta krzyk, Gloria si sposzya i przeniosa si na nisze wole oczy.
Leon doszed prawie do samego szczytu, ale i tak nie mg dosign fiokowej, wspaniaej
Lory, ktra koysaa si na palmowym liciu rozpuszczajc ogon i ty czub z wiatrem, i z
zapaem powtarzaa: Mapa, mapa 1 Zbyszek zlaz i trzeba mu byo jodynowa nogi.
Madzia i Zosi zajy si tym jak prawdziwe siostry miosierdzia. Madzia wyjody- nowaa
rany, a Zosia przyniosa olbrzymi banda i chciaa koniecznie bandaowa. Zbyszek bardzo
si wzbrania. Pani Klara go namawiaa:
Wiesz, Zbyszku, koniecznie trzeba zabandaowa. Tutaj z takimi rzeczami nie mona
artowa, moe si bardzo zapaskudzi.
Ale zaenowany Zbyszek sta miejc si pod palm i klepic si po piersiach mwi tylko:
Nie, nie, paniusiu, na Boga, nie!
By to rosy, pikny chopak z niebieskimi oczami. Lilka patrzya ze zdumieniem na jego
urod.
Tak zasta wszystkich przed domem pan Howard, ktry przyjecha na spokojny weekend.
Z pocztku podnis troch zdziwiony brwi do gry, ale pani Klara zaraz wcigna go we
wszystko, co si tutaj dziao. Pan Howard postawi kuferek na ziemi i usiowa da par
wskazwek Leonowi, z ktrego Lora najwyraniej drwia. Panny na dole zachodziy si ze
miechu, Julia miaa zy w oczach.
Za, Leon, za! woaa.
Leon zlaz.
Pani Klara przedstawia marynarzy panu Howard i nie dajc im si ubra pocigna
wszystkich do patio na whisky and soda. Pan Howard zrazu podzikowa, ale potem wypi.
Pan' Henryk przywiz kapitana Smotryckiego i porucznika Dzibka z Popiela. Marynarze
zawstydzili si i poszli si ubra do pokoju Julii. Oficerowie serdecznie witali si z rodzin
Bohdanowiczw i ogldali mieszkanie. Porucznik Dzibek, rodem z Sandomierza,
wyprbowa, czy Kriss umie jeszcze skaka przez kijek, jak go nauczy w Santos. Kriss
wzdraga si z pocztku, ale potem rozochoci si i sam przynosi porucznikowi w zbach
kijek, przez ktry mia skaka. Wszyscy mieli si i pili duo whisky. Zbyszek wrci ubrany,
tylko Leon gdzie si zapodzia z Juli. Wszyscy mwili po angielsku i pan Howard
rozpytywa przybyych
o polsk marynark handlow i o polski handel. Zainteresowaa go cena cementu, bo sysza,
ze polski cement lepszy jest od angielskiego i wszed ju na rynek argentyski. Kapitan
Smotrycki suy najbardziej wyczerpujcymi szczegami. Ostatni szklank whishy wypili
za pomylno polskiego handlu. Kapitan pi bez wody sodowej. Gdy ciemnio si,
przyszed znajomy Bohdanowiczw, malarz, Holender od wojny przebywajcy w Brazylii,
Floris Van der Vliedt. Zdziwi si znalazszy walizk przed domem.
To moja walizka zawoa pan Howard zapomniaem o niej.
Zjawia si Nair. Bez sowa wzia kuferek z rk Van der Vliedta i niosa go do pokoju pana
Howarda. Zatrzymaa si na progu.
Czy mam przygotowa kpiel? spytaa.
Prosz bardzo odpowiedzia pan Howard.
Zjawienie si Nair bardzo ozibio cae towarzystwo i zupenie popsuo humor panu
Howardowi; marynarze nic nie rozumieli. Ale potem znowu wszystko si poprawio.
Zwaszcza kiedy pan Howard poszed do siebie, a Leon i Julia wrcili do patio. Papugi
przestraszyy si ciemnoci i wrciy same. Siady na balkonie pokoju Julii i day si z
atwoci zabra i osadzi w klatkach. Przyniesiono je do patio. Teraz ju mona byo mwi
po polsku, Floris si nie liczy, mwi prawie po polsku, a przynajmniej rozumia. Zawsze tak
twierdzi.
Zapad szybko wieczr, ale nie zrobio si ani troch chodniej, przeciwnie, wilgotne, gorce
powietrze jak gdyby jeszcze bardziej dusio. Chopcy opowiadali o Polsce, pani Klara
suchaa spltszy rce na kolanach, zapatrzona w ogie lampy, jakby to by ogie kominka.
Teraz tam jest padziernik powiedzia pan Henryk.
Bliniaczki si zamiay.
Tutaj te jest padziernik powiedziaa Madzia odgarniajc jasne pasmo wosw z
pucoowatego policzka.
Tak, ale tylko tak napisane w kalendarzu.
Wy nie wiecie, co to znaczy padziernik powiedziaa po chwili pani Klara nie
odrywajc oczu od pomienia lampy.
To pikny miesic powiedzia kapitan Smotrycki.
Julia westchna bardzo sentymentalnie.
Chciaabym to zobaczy powiedziaa swoim dziwnym akcentem i swoim dziwnym
gosem. Nikt nic na to nie powiedzia, tylko Leon pooy rk na drobnej, ciemniej pistce,
ktra spoczywaa na jej kolanie.
Pojedziemy razem... powiedzia kiedy.
Wszyscy marynarze umiechnli si na to kiedy. Potem
zaczli si egna, bo do portu byo daleko. A na dziesit musieli by na statku.
Panny odprowadziy marynarzy do motorwki przeprawiajcej si na tamten brzeg
Guanabary. Henryk poszed karmi mapy. W patio zostaa tylko pani Klara i Van der Vliedt.
Rozmawiali po francusku.
Oto i wasze nowe mieszkanie powiedzia malarz.
Ciekawa jestem, czy na dugo? westchna pani Klara. Boj si go troch
dodaa jeszczemy nigdy nie mieli tak piknego.
Van der Vliedt podnis na jasn twarz pani Klary swoje dobre, kasztanowe oczy. Popatrzy
na ni bardzo przenikliwie, a pani Klara umiechna si lekko i opdzajc si doni od nie
istniejcego moskita czy te od gorca spojrzaa na rozmawiajcego z ni czowieka, jakby
chciaa powiedzie: Nie boj si twoich dobrych oczu.
Czy ty naprawd nie masz czasem dosy tego tuaczego ycia? spyta Van der Vliedt
po chwili.
Zabawny jeste umiechna si znowu jak do motyla pani Klara i popatrzya na
lamp wybraam takie ycie cakiem wiadomie. I wiesz dobrze, jestem szczliwa.
Oczywicie, wiem Van der Vliedt oglda sobie paznokcie i zdrapywa lady farby na
nich mwia mi o tym nieraz. Ale czy rzeczywicie nigdy ci nie przychodzi taka myl:
Jak bym ja chciaa gdzie w spokojnym miecie, w Europie...
Pani Klara przerwaa lnu.
Niepotrzebnie pytasz. Oczywicie przychodzi, przychodzi taka myl do gowy, i nawet
do czsto. Ale jednoczenie wiem, e to niemoliwe... a zreszt... spokojne miasto w
Europie gdzie ono ley?
Och, ostatecznie znalazoby si.
Nie, tu nie chodzi o spokj. Ale o inne ycie, a wiesz,
e tego zacz niepodobna... w moim wieku. Henryk ju jest taki. Dobrze, e znalaz to
zajcie przy ukadaniu torw kolejowych, to mu pozwala rusza si duo, jedzi po
interiorze. On tego potrzebuje. Myl, e teraz tutaj dugo zostaniemy. Henryk na razie w
Rio, potem wyjedzie tylko do Bello Horizonte. No, wic posiedzimy u tego Anglika.
Suchaj, Klara powiedzia Van der Vliedt ten Anglik nie podoba mi si.
A nam si podoba powiedziaa pani Klara, jak gdyby przeciwstawiaa to nam
zdaniu Van der Vliedta w bardzo swoisty sposb i bdzie nam z nim dobrze, ja myl, e
my go przyhoubimy. Sowo przyhoubimy powiedziaa po polsku, wida Van der Vliedt
zna je dobrze.
Nie kady si tak atwo oswoi mrukn Van der Vliedt wci zajty swoimi
Filiny i gdy tylko Madzia wypucia mniejsz mapk, daa jej porzdnego klapsa. Filina
krzykna ostro i schronia si na such ga, ktr ustawiono w rogu pokoju. Madzia
wrcia do patio, Nair czynia tam gorzkie wyrzuty pani Klarze o te nieszczsne mapy.
One nam zniszcz cae mieszkanie woaa Nair. Pani Howard nigdy by na to nie
pozwolia.
Widzisz zwrcia si pani Klara do Madzi co ja mam z tymi waszymi mapami.
Od dawna ju chciaam, abycie je oddali do ogrodu zoologicznego.
To tatu nie daje Madzia wzruszya ramionami. A mnie to co obchodzi?
Gebie nigdy nic nie obchodzi rzucia pani Klara.
Pan Howard bdzie mia dzi goci na lunchu i bdzie jad na grze w maym
stoowym. Nair wszystko przygotuje, tylko prosi, aby miaa kuchni woln powiedziaa
Julia.
No, a my przecie te musimy co zje odpowiedziaa pani Klara.
Tak, oczywicie, ale Nair musi upiec indyka, a tur- key dodaa, jak gdyby chcc
jeszcze bardziej olni Boh- danowiczow.
Pan Howard ubra si na czarno mimo upau, ktry od rana sta gstym murem i nie
dawa po prostu odetchn, i z du ksik psalmw pod pach poszed do motorwki, aby
przeprawi si do miasta, do kocioa anglikaskiego. Nair staa w drzwiach i dugo patrzya
jego ladem. Wreszcie westchna i odwrcia si do przechodzcej Lilki.
Dawniej tak szli oboje co niedziel do kocioa powiedziaa.
A teraz ona pucia go w trb zamiaa si Lilka i miaa racj. Stary, nudny
dziad!
Niech pani tak nie mwi oburzya si Nair to bardzo wielki czowiek.
Kiedy bardzo wielki czowiek wrci z kocioa do domu, patio byo ju pene goci.
Pcienna markiza, biaa w czerwone pasy, zwieszaa si nad kwiatami, pannami podobnymi
do kwiatw i nad grup marynarzy. Pan Howard ze cinitym sercem przeszed obok
tych ludzi i z pewn niechci uda si do siebie. Nair przygotowaa ju wszystko na grze.
Trzy pikne nakrycia stay na biaym obrusie, na rodku stou, w jasnym wazonie, pachnce
gardenie. Pan Howard kaza sprztn te kwiaty i postawi bezwonne pelargonie. Nair
usuchaa bez protestu.
Tymczasem na dole pani Klara ukazaa si wrd goci z tac pen kanapek, Julia niosa
za ni salaterk saatki.J "1
Musicie podje sobie teraz objania pani Klara bo obiad si spni. Nair
piecze indyka dla gospodarza i nie mona dostpi do pyty.
Barszcz ju ugotowaam powiedziaa Julia i zaraz siada obok Leona za wielk
giarr w samym kcie.
Oprcz marynarzy byli pastwo Kowalscy z poselstwa
z doros crk Krysi. Krysia bya bardzo niemiaa i z pewnym zdziwieniem patrzya na
siostry Bohdanowiczwny. Lilka siedziaa naprzeciw kapitana Smotryckiego i rozmawiaa z
nim swobodnie, bliniaczki kiway si na podwjnym wiszcym leaku, szturchay si i
popychay nieustanie. Przy nich sta Zbyszek. Porucznik Dzibek, ktremu panny przed
chwil szpetnie przygaday, chmurzy si i trzyma na stronie. Pan Henryk rozmawia z
Kowalskim, pani Klara z jego on.
No, chopcy powiedzia kapitan Smotrycki pokacie, co tam macie pod te kanapki.
Porucznik wycign par butelek.
Ja nawet ju kieliszki przygotowaam powiedziaa naiwnie Julia i klasna w rce.
Wszyscy si rozemieli.
Zbyszek i Leon nalewali. Chcieli take roznosi kanapki, ale t funkcj przyjy na siebie
Madzia i Zoka. Szczypay si przy tej okazji.
Dziewczta, upucicie tac strofowa pan Henryk. Gdy ju wypito par kieliszkw,
Smotrycki zacz wyprawia harce przy dwikach Navar- ry, z panem Kowalskim na
ramionach. Tymczasem Julia skoczya po Kleopatr. Dugo nie wracaa.
Wyobracie sobie woaa ju z gry Kleopatra straszy mapy. To dlatego
zapewne Filina taka niespokojna. Tam jest takie zakratowane okienko w mapim pokoju.
Kleopatra tam siedziaa i patrzya na mapy jak na ptaszki. Tak jej szczka draa i patrzcie,
jak si wysmarowaa...
Julia podniosa w gr Kleopatr i pokazaa wszystkim jej wymazane w sadzy boki.
Postawia j na stole, ale kotka zaraz czmychna, zawadzajc o kosz z owocami. Julia
nachylia si do ucha pani Klary;
Ciociu powiedziaa pan Howard ze swymi gomi przypatruje si z gry schodw
caemu przedstawieniu.
Koczcie ju, Dora jest zmczona gono zawoaa pani Klara.
Ju, ju woaa Lilka w ostatniej podry zatonie okrt, cay okrt, i po
wszystkiemu.
E, w takim obrazie ja nie bd bra udziau powiedzia kapitan Smotrycki.
Pani Kowalska, ktra wierzya w czary, duchy i chodzia na makumby, upewnia go:
Wanie takie odegranie na niby chroni okrt od zatonicia.
No, wic toniemy powiedzia Zbyszek i wcign swoj marynarsk koszul.
Wszyscy usiedli na pododze i chwiali si w t i ow stron. Gramofon gra ostatni cz
Szeherezady. Wreszcie katastrofa nastpia, wszyscy si zaczli kula po pododze, a Leon
udawa, e pynie, jedn rk trzymajc wp Juli. Zbyszek chcia to samo zrobi z Madzi,
ale si nie daa:
Sama umiem pywa! sama si ocal!
Porucznik Dzibek pietwszy wyskoczy z ciby i zacz okurza sobie kolana.
Teraz wsZyscy na pla, umy si po tej caej zabawie. Wybiegli na podwrze, nawet Van
der Vliedt pocign za
nimi.
Pan Howard, korzystajc z ciszy, jaka teraz nastaa, zszed na d wraz ze swoimi gomi.
Pastwo Rowley ukonili si z umiechem Klarze i Dorze, i egnajc si w drzwiach serdecznie z gospodarzem, odeszli. Pani Rowley odchodzc jeszcze dodaa:
Ciesz si, e ma pan teraz tutaj takie wesoe towarzystwo.
Pan Howard wrci do pa i siadajc przy nich powiedzia:
C za wesoo u tej modziey! Nigdy nic podobnego nie widziaem.
Za mao maj powagi umiechna si pani Klara.
Jake moesz tak mwi szepna Dora, znowu cigajc na szyi wenian
chusteczk to jest caa rado ycia.
Ja wiem przyznaa pani Klara ale czasem mnie si wydaje, e to takie puste...
Pan Howard patrzy uwanie na kosz z owocami. Bohda- nowiczowa posza za jego
wzrokiem. Kosz przyniesiony przez Juli, a przeznaczony na kolacj, wyglda rzeczywicie
przelicznie. Byy tam pomaracze i krtkie, cytrynowote brazylijskie banany, i form
podobne do serc ludzkich owoce mango, i najeone abacaxi. Od kosza szed zapach, jaki spotyka si wszdzie w Brazylii. Tak pachn lekarstwa i podogi, ogrody i kosze z owocami, rce
kobiet take. Zapach misisty, przenikliwy, natrtny i troch nieprzyzwoity. Pan Howard
wciga nozdrzami wo idc od owocw.
IV
Jedzono te owoce dopiero po kolacji. Nair przysza do pani Klary z prob pana Howarda,
czy moe zje wieczerz razem ze wszystkimi. Naturalnie pani Klara si zgodzia. Pan
Howard zachowywa si podczas kolacji do milczco i nie wiadomo, czy ta jego
milkliwo udzielia si caemu towarzystwu, czy te po wesooci przedstawienia i zabawie
na play wszyscy poczuli si zmczeni, do e rozmowa si nie kleia. Prowadzia j o
dziwo gwnie Dora, ktra, troch rozczulona, troch rozmarzona, wspominaa dawne
czasy, modo swoj w klasztorze katolickim pooonym w okolicach Rotterdamu i
spotkanie z Florisem, ktre byo bardzo romantyczne. Spotkali si na Capri, w czasie burzy.
Jaka bya ta burza na Capri, Dora nie moga szczegowo opowiedzie. Bliniaczki ogarniaa
wyrana senno, siedziay wytrzeszczajc oczy i poszturchiway si jak dwie papuki
przed zaniciem. Jady mangowe owoce, za ktrymi specjalnie przepaday. liskie,
wkniste miso mangw tryskao tym sokiem i zapachem pkwiatowym, jaminowym,
pterpentynowym. wiee rowe wargi obu dziewczynek ociekay tym sokiem, ich mocne
biae zby rway olize ochapy owocw jak prawdziwe, nie poddajce si ugryzieniu miso
serc wieprzowych czy ludzkich. Pan Howard patrzy bez przerwy na apetyt dziewczt.
Wreszcie sam sign po mango.
Nigdy nie jadem tego powiedzia. Wydawa mi si zupenie obrzydliwy. Ale
panie jedz ten owoc w taki sposb, e nabraem apetytu.
Usiowa obra mango przy pomocy noa i widelca, ale mu si to nie udao.
Nie, nie woaa Zosia musi pan palcami. Mango mona obra tylko palcami.
Pan Howard musia obra mango palcami, ale ledwie nadgryz troch egzotycznego
owocu, odoy go na talerzyk.
Nie powiedzia to jednak jest ponad moje siy.
Po kolacji wszyscy si rozeszli. Van der Vliedtowie odjechali do miasta razem z
Kowalskimi. Krysia bya zachwycona i prosia pani Klar, czyby nie moga sama
przychodzi do nich czciej. Zaraz po nich pojechali marynarze. Leon zosta jeszcze na
chwil, ale by w pokoju Julii. Patio opustoszao, pan Henryk znowu przegoni Kleopatr,
ktra siedzc jak w loy w zakratowanym okienku ledzia skoki Filiny i Kasi. Filina bya
bardzo niespokojna i wydawaa wiewircze odgosy. Nie chciaa nic je.
Lilka stana na chwil przed domem. Niebo cae byo ju szafirowe i byszczao
gwiazdami. Kwiaty w ogrdku pachniay mocno. Lilka daa si wcign nocy i zapachom,
zatu- lajc na szyi niebieski szal ktry przed niedawnym czasem suy Zbyszkowi do
czarodziejskiego taca i chronic si przed upaln wilgoci wieczoru posza w stron
play. Morza nie byo wida, tylko sycha byo, jak uparcie i. wiecznie
jednakowo szeleci fala rozbijajc si o nadbrzen okrg skak. Ku tej wanie skace
podya Lilka. Wdrapaa si na ni i patrzya na zatok.
Rio leao cae nieco z boku, okrge i niskie latarnie znaczyy nadbrzea i ulice. Figura
Chrystusa na Corcovado, owietlona reflektorami, gorzaa na szafirowym niebie, biao- ta
i troch upiorna. Granatowa, caa w uskach odbi fala szerokimi zakosami chwiaa si po
zatoce i przychodzia a do skaki, na ktrej siedziaa Lilka by rozbi si pod jej stopami.
Cay brzeg play, zotawy nawet w nocy, oddzielony by od morza pasmem biaej piany. Za
plecami Lilki spokojne przedmiecie, podobne do prowincjonalnego portugalskiego
miasteczka, spao w cieniu, bez wiate. Lekkie promienie przewiecay w niskich domach
przez zapuszczone aluzje. Na niewielkich placach drzemay olbrzymie, zakurzone drzewa.
Kto wdrapa si na skak i usiad obok Lilki. Spojrzaa bez ciekawoci: by to pan
Howard.
Pikna noc powiedzia.
Prawie wszystkie noce tutaj odpowiedziaa Lilka s pikne. I dlatego to troch
nuy. Pan dawno mieszka w Brazylii?
Ju pitnacie lat.
Wanie. A ja si tu urodziam i chciaabym wiedzie, jak by mi si podobao w
Europie. Myl, e bardzo.
Pan Howard nic nie odpowiedzia. Rzuca malekie kamyczki na spotkanie rozbijajcej
si fali.
Moe wrc do Europy powiedzia po chwili. Nie powodzi mi si tutaj.
I tu gorco.
Ale nie tak. Wic sdzi pani, e staro jest atwiejsza od modoci?
Lilka umiechna si szelmowsko.
Staro nie, ale wiek dojrzay. Wiek pana jest wiekiem spokoju.
I wanie najgorzej, kiedy w takim wieku spokoju zaczynaj czowiekiem miota burze
powiedzia Howard znaczco.
O! takie burze to niestraszne znowu zastanawiajc si, skd si bierze u niej ten ton,
powiedziaa Lilka. Uspokoj si prdko i statek popynie dumnie i miarowo.
Do samego koca.
Do z gry wyznaczonego portu zamiaa si Lilka i wstaa zdecydowanie. Howard
pomg jej przy schodzeniu trzymajc za rk.
Gdy zbliali si do furtki, dwie biae sylwetki migny w ogrdku. Szybko rozwiay si w
ciemnoci. Zduszone
miechy dolatyway zza pachncego krzewu indyjskiego jaminu. Howard poegna si z
Lilk i poszed na gr. Pani Klara siedziaa w patio po ciemku.
Zgasiam lampy powiedziaa do crki my przylatuj w takich ilociach. Pewnie
bdzie deszcz. Tatu ju poszed do siebie.
Lilka bez sowa usiada przy matce. Przez chwil milczay obie.
Chcesz mi co powiedzie? spytaa pani Klara.
Nie.
Bo tak wygldasz, jakby co miaa na podoku.
Nie, mamusiu, nic nie mam na podoku. Tylko tak chciaam chwilk posiedzie przy
tobie. O szarej godzinie, i
Moje dziecko, ty nie masz pojcia, co to jest szara godzina.
I... i... tak si ciesz, e Dorze ju jest lepiej. Bya taka zadowolona z naszego
przedstawienia.
Rzeczywicie. Mielicie bardzo dobry pomys.
I ten Zbyszek. Jak on wietnie taczy.
To adny chopiec.
W tej chwili z ogrdka przybiegy Madzia i Zoka.
Mater, mater, daj nam jeszcze po jednym mango.
Dosy macie. Jedzcie pomaracze. Mango jest bardzo niezdrowe. I idcie ju spa.
Kiedy tak gorco.
Pani Klara pocaowaa crki w policzki.
Cae policzki pachn wam mangiem. Umyjcie dobrze twarze przed snem.
Kiedy mydo te pachnie mangiem powiedziaa Lilka. Co za wstrtny zapach.
A mama wie, mama wie szepny na ucho matce bliniaczki ta szelma Lilka
flirtuje z panem Howardem.
Dziewczynki, uspokjcie si, gupstwa gadacie.
Przez ciemne patio przeszed powoli Leon.
Dobranoc paniom powiedzia z cicha.
Dobranoc, panie Leonie, dobranoc. A jutro pan przyjdzie? pytay dziewczynki.
Jutro nie, bo mam sub. Ale pojutrze na pewno.
Julia staa na grze schodw i zasaniajc doni wiec
patrzya w ciemnoci.
Kroki Leona rozlegy si w ogrdku, potem zaskrzypiay na piasku play, skieroway si w
stron przystani motorwek.
W ogrdku nikt nic nie mwi. Kleopatra miauczaa zamknita w pokoju Julii. Byo bardzo
gorco.
V
Klara, z ca wiadomoci nie podnoszc oczu na crk. Lilka jednak bya zgodna dzisiaj
czy moe tylko obojtna.
Jak mamusia sobie yczy. Gdy maszyna bdzie w domu, bd braa robot do siebie.
Zawsze co zarobi.
A ja bd chod2ia po miecie 2 Filin i pokazywaa sztuki l powiedziaa Zoka.
Filina sztuk niewiele umie i zamiast nosi wod jak stara baba pogryzie ci widzw w
ydki. Szczeglnie teraz jest taka niespokojna.
Bo Kleopatra j straszy.
Nosi wod jak stara baba**? Mamusiu, co to znaczy?
Rj To u nas dawniej, w moim dziecistwie, chodzili Bu
garzy z mapkami, ktre pokazyway sztuki. Pokazywali zawsze, jak stara baba wod
nosi...
To doskonalel Naucz Filin albo Kasi, jak stara baba wod nosi I
Nie bierz si tylko do tresowania zwierzt, moja droga, nie masz do tego cierpliwoci.
Ale mapki mnie bardzo lubi - powiedziaa z uporem Zoka.
Wieczorem tego dnia panny pojechay do kina, do willi Gardenia nikt jako nie przyszed,
Bohdanowiczowie spdzali wieczr sami. W patio byo gorco, siedzieli wic w maym
gabineciku obok sypialnego pokoju; byo tu wzgldnie chodno, wszystkie okna zamknite,
ale pachniao bardzo silnie farb, terpentyn, kwiatami. Pani Klara nie porzucajc roboty
(znowu by dzie skarpetek) pocieraa od czasu do czasu czoo doni. Bohdanowicz
przepatrywa jakie rachunki, ktre nazajutrz mia zoy w ministerstwie komunikacji.
Co wy tam budujecie? spytaa go ona. Przecie pocigi i tak potem nie bd
regularnie chodziy.
Jak ja zbuduj, to bd chodziy regularnie. Patrz, stare tory jednak wytrzymuj. Do
Petropolis jedzie si doskonale.
Bo niedaleko wzruszya ramionami pani Klara.
Znw ci si Brazylia nie podoba? O c ci chodzi?
Pan Henryk twierdzi, e ilekro pani Klara miaa do niego
jaki interes, zaczynaa narzeka na Brazyli. Ale to nie bya prawda.
Nie, o nic mi nie chodzi, tylko te dziewczyny dziaaj mi na nerwy.
To dopiero pocztki.
Zoka przepowiada, e my tu niedugo bdziemy popasa na tym mieszkaniu...
Skde taki pesymizm?
. Twierdzi, e ten dom za aciny dla nas. Ale ja myl, e przecie raz nam si naley adne
mieszkanie.
Bohdanowicz si zamia.
Dla mnie byo dobre mieszkanie tam w Peru, gdzie nas napadli Indianie i gdzie nam
pola tak adnie wypalio w cigu dwch tygodni. To byo ycie.
Tak tylko mwisz.
A znalezienie Julii czy nic niewarte? Pamitasz min starego Mili? Jak on prowadzi
malutk za rk, a sam si oglda, czy tamci go nie goni. To samo jedno co warte.
Pani Klara opucia rk z robot na kolana i patrzya tak, jakby miaa przed sob starego
Mil z Juli na rkach, gonionego przez Indian w peruwiaskich pampach.
Nie, to byy okropne czasy powiedziaa stanowczo.
Bo ty to jeste osiada kobieta umiechn si pan Henryk tobie potrzebne takie
mieszkanie jak to. Po co nam takie mieszkanie.
Chociaby po to, eby pomieci wasze wszystkie Lory, Kasie i Filiny.
I amory wszystkich naszych czterech crek.
Wanie. To mnie niepokoi.
Wiesz, dopki flirtuj ze wszystkimi po trochu, to nie ma si czego obawia. Najgorzej,
patrzya smutnie w cian, drapic si od czasu do czasu w plecy. Co prawda, gdy pani Klara
si odwracaa, rzucaa na ni niechtne, przelotne spojrzenie, do nieprzyjemne. Ale cay jej
al do ludzi ogranicza si tylko do takiego spojrzenia. Jej blisko osadzone, te,
przezroczyste oczy, podobne do oczu, jakie wkadaj majstrzy wypychanym ptakom,
spoglday na ludzi raczej ze smutkiem ni z nienawici. Fi lina zreszt te nie miaa wyrazu
gniewu w oczach, czasami tylko, kiedy Madzia albo Zosia przekomarzay si z ni,
marszczya czoo, wydawaa wiewircze okrzyki i miotaa byskawice renicami. Gryza
tylko z rozpaczy, ale coraz czciej si to zdarzao.
Przeomowym zdarzeniem w yciu map bya owa zasadzka Kleopatr)-. Jak si potem
okazao, kocica przez dugi czas zakradaa si do zakratowanego okienka i nawet wycigaa apy z pazurami przez druty, i
kapaniem zbw straszya Filin. Kasia nic sobie z tego nie robia, bo po pierwsze miaa
zimn krew, secundo, gdyby przyszo co do czego, toby udusia Kleopatr szybko i obojtnie
w mgnieniu oka. To jej dodawao pewnoci siebie. Ale Filina przechorowaa te strachy. Po
prostu je nie moga w obliczu czyhajcego za krat potwora, nie dawao to jej chwili
spokoju. A znowu nerwowo, a pniej choroba Filiny odbijay si na humorze i samopoczuciu Kasi. Pani Klara braa j czsto na rce. Kasia ukadaa jej twarzyczk na
ramieniu i piszczaa cicho jak szczeniak. Skarya si. Poza tym miaa jakie odruchy,
ktrych pani Klara nie pojmowaa. Nadgryzaa banan, a reszt prawie si pakowaa Filinie
do ust i Filina nawet czasami poddawaa si temu gwatowi i gryza kikut banana. Ale
najczciej po- uwszy troch owoc wypluwaa go na podog lub chowaa do torebki
policzka. Filina czasami take dugo i przenikliwie patrzya pani Klarze w oczy, jak gdyby w
twarzy wyszej istoty chciaa odczyta swoje przeznaczenie. Tylko psy i mapy tak patrz w
oczy czowiekowi.
Ale Kriss tak nie patrzy. Pani Klara twierdzia, e jest to pies bez problemw. Pan
Henryk odpowiada na to, e psy w ogle problemw nie maj. Kriss lubi zje, drzema w
kcie, nienawidzi, kiedy go w upa zabierano na pla, i szed tam bardzo niechtnie. Nie
leni si w powtarzaniu swoich sztuczek, ktrych go z nudw uczyli marynarze w Santos, i
mia jedn namitno: zabaw w pik. Przynosi kademu tward gumow pieczk, uparcie
wtyka mu j w rk i wreszcie, gdy si pik rzucio, gna za ni stkajc z cicha za kadym
gwatownym skokiem, bo by ju bardzo zapasiony. Pani Klara walczya ze wszystkimi, aby
Krissa nie karmi przy stole, cho tak adnie suy i trzsie spiczastymi uszkami, ale sama
cichaczem podtykaa mu co tustsze kawaki.
Jak Kleopatra nienawidzia map, tak Kriss by zaprzysionym wrogiem papug.
Siadywa godzinami pod ich klatka
mi wiszcymi na drzewach w patio i jak gdyby czeka, eby mu kolorowe ptaki spady do
gby niby dojrzae owoce. Papugi zreszt nie zwracay na niego uwagi. Raz tylko Gloria
wyszedszy z klatki wsiada mu na kark dziobic go z caych si po gowie i tylko szybka
ucieczka, ktrej nie zniosa papuga, i straszny pisk uratoway psa od wybicia oka lub nawet i
od zgonu. Kriss schowa si za pani Klar, a Gloria zostaa na ciece, napuszona, kade
pirko, zwykle gadko uoone, sterczao jej osobno, tak e wygldaa jak kolorowy je.
Przes- tpujc z nogi na nog woaa: Mapa, choleraI mapa wyrazy, ktrych j rwnie
nauczyli marynarze. Byo to tak zabawne, e pani Klara wybuchna miechem. Kriss uwaa
ten miech za obraz i bardzo aonie patrzy w oczy pani Klarze. A wic jednak i Kriss
potrafi czasem popatrze w oczy czowiekowi.
Natomiast midzy Krissem i Kleopatr, obu polowacza- mi, panowaa zupena zgoda i
nieraz Kleopatra ukadaa si gow na brzuchu picego Krissa i tak leeli przez par godzin.
Stanowczo yli w najwikszej przyjani.
Ale czasami Krissowi przychodzio co niespodziewanego do gowy, spotkawszy w
ogrdku Kleopatr nabiera miaoci i z mrukiem pomieszanym ze szczekaniem rozpdza
twierdzi, e bya bardzo dobra, nikt jako nie mia przy niej apetytu.
liii... co to za Wigilia na taki gorc? mwi Zakrzewski.
Zebranie u Bohdanowiczw te grozio tym, e si nie uda. Byo tak duszno, i kiedy si
wreszcie wszyscy zeszli, porozkadali si na fotelach i leakach pod cieniem markizy i po
prostu tylko sapali, nie mogc si odezwa rozsdniejszym sowem. Trzeba przyzna, e
ostatnio mieli bardzo duo pracy przy kocu adowania Popiel i wszyscy byli przemczeni
i rozdranieni. Wreszcie przygnbiao ich rozstanie z rodzin Bohdanowiczw. Leon rzuca
ukradkiem spojrzenia na Juli, ktra jednak nie odczuwaa gorc w tym stopniu co inni i
krztaa si przy gospodarstwie. Pochaniano olbrzymi ilo wody z lodem, marynarze
zakrapiali j sporymi ilociami whisky. Zbyszek poglda sentymentalnie na Madzi i Zok;
nie mg si zdecydowa, ktr mu bardziej przypada do
smaku. Ale z tym brakiem decyzji jeszcze mu ciej byo wyjeda. Porucznik Dzibek
siedzia blisko Lilki, ktra, odchylona na leaku, przykryta niebieskim szalem, wachlowaa
si suchym liciem palmowym. Gardenie ju przekwity I pachniay jakie inne, bardzo
cudaczne kwiaty.
Pani Klara kiwaa gow patrzc na nich. Soce si schowao, ale od morza nie powia
zbawienny, chodnawy powiew. Szy tylko niebem wysoko poszarpane chmury, jak gazie
gigantycznych drzew przykrywajc co chwila gwiazdy.
C za nastrj powiedziaa pani Klara co wy sobie mylicie? Za p roku my
wrcimy do Polski i wszyscy zobaczymy si w Gdyni.
O, to ju bdzie nie to ; powiedziaa Lilka.
Pewnie, e nie to, my w Gdyni mamy inne zajcia westchn Zbyszek inne
widoki...
Inne dziewczynki 1 zamiaa si Madzia.
Kapitan Smotrycki zaprotestowa.
Nie, to nie. Ale czowiek tak daleko, w podry, w samotnoci, jak gdyby wyodrbnia
si. I staje si troch inny ni na swojskim gruncie. Pastwo by nas moe nawet w Polsce nie
poznali.
Pozna by poznali powiedzia Zakrzewski, dawny tragarz portowy ale kapitan
ma racj. Tam i pastwo bd inni, i my bdziemy inni.
I nastrj bdzie inny doda porucznik Dzibek wychylajc yk wody z whisky.
Gloria i Lora przed zaniciem wyday par okrzykw, wysokich i przenikliwych, potem
wida byo, jak ukaday si do snu, czyciy dzib i skrzyda, przestpoway z nogi na nog,
wreszcie si upiy, nieruchome i zgarbione jak babki w kruchtach kocielnych. Noc nie
przynosia adnej ulgi.
Dopiero przed sam kolacj zjawi si pan Howard, umiechnity, wesoy i zdaje si
znakomicie znoszcy gorco upalnego dnia. W swoim biaym, jedwabnym ubraniu wyda
wa si modszy moe, ni by przed dwoma miesicami. Zaraz po pojawieniu si pana
Howarda zesza z gry Nair ktra widocznie zawsze gdzie czatowaa. Jak tylko pan Howard
przekracza drzwi domu, natychmiast ukazywaa si i ona.
Czy pan czego potrzebuje? spytaa uprzejmie.
Nie, dzikuj, Nair. Kpaem si dzisiaj w morzu, a widz, e whisky i sod dostan
tutaj.
Przywita si ze wszystkimi przyjacielsko i potem rzuci si na wolny leak.
C za upal! zawoa w miecie nie mona wytrzyma.
Pan sta si zupenie innym czowiekiem powiedzia kapitan Smotrycki zupenie
innym ni ten, ktregomy tutaj przed kilkoma miesicami spotkali.
Czy by moe? Ja tego nie odczuwam powiedzia do niecierpliwie Howard.
Czowiek rzadko widzi zmiany, jakie w nim zachodz.
A jednak i ja zauwayem pewne zmiany w panu po raz pierwszy zabra gos Henryk
caego towaizystwa. Wszyscy zaczli mwi, jeden przez drugiego, i starali si przekrzycze
nawzajem. Zrobio si bardzo wesoo. Henryk nastawi gramofon i zaczy si tace.
Poniewa pa byo za mao, Zbyszek taczy z kucharzem. Mil o przygarbionych plecach, z
wyrazem zmczenia w przejrzystych, jasnych oczach, przysiad si do pani Klary.
Opowiadaa mu o Julii nie pytajc, skd zjawi si w Rio.
Czua w jego przybyciu co niespokojnego. Ale stary emigrant nic o sobie nie mwi na
razie.
Van der Vliedt nie taczy, chocia mia na to widocznie
ochot, bo si kiwa suchajc samby. Bohdanowicz siedzia obok niego i nalewa mu whisky
raz po raz.
Widzisz, ju wyjedaj powiedzia.
I wy pewnie wyjedziecie do Polski? spyta Van der Vliedt.
Wanie chciaem ci powiedzie, e mamy ten zamiar.
Czy Klara to atwo zniesie?
Klara? A dlaczego?
No, ja mwi pod wzgldem klimatycznym. To taki przeskok po przeszo dwudziestu
latach tutejszych upaw.
Tote pojedziemy w lecie. Moe w czerwcu, moe w sierpniu.
Tak, to bdzie lepiej. eby nie tak od razu gwatownie...
Aha! A ty nie wybierasz si do Europy?
Na razie nie. Tu jest raj dla malarza.
Tak, to prawda.
Mam jakie tam zamwienia. Zreszt Dora nie zniosaby naszego holenderskiego
klimatu. Tam pada zimny deszcz przez okrgy boy tok.
Ale Dota ma si lepiej.
Tak. Tak przynajmniej mi mwi.
I zostawiasz j tak sam... bez adnej obawy?
Gelosa jest zawsze przy niej. To bardzo dobra Murzynka.
I humor jej si poprawi.
Tak myl. Nie ma ju adnego niebezpieczestwa. No, a skoro wy wyjedziecie...
Henryk pokry zakopotanie chwyciwszy za butelk.
Chcesz jeszcze whisky? spyta Van der Vliedta, chocia ten mia jeszcze pen
szklank.
Dzikuj ci, na razie nie.
Wic widzisz. Tak lepiej, e wyjedziemy powiedzia Henryk stawiajc butelk
whisky na pododze.
No, wiesz, tyle lat snujemy si razem po tym kontynencie. Bdzie mi troch gupio.
Tak, rozumiem. A skd si zjawi Mila?
Przyjecha tu w jaki swoich sprawach. Prosto z Boliwii; gdzie z wysoka hen,
hen... Ma tajemnicz min.
Patrz, jak te dzieci si bawi.
Gramofon gra ju walczyka. Zimniak obj dyrygowanie i jak prawdziwy wodzirej z
maego miasteczka woa: Panowie na prawo, panie na lewo, keczko z lewej rki, szenszinuaz, wszystkie pary, kotylion I Pyt raz po raz przestawiano od pocztku. Pan Howard,
ktry taczy z Lilk, nie bardzo rozumia wszystkie figury. Gdy go rozczono z tancerk i
musia taczy z jedn z bliniaczek albo nawet z porucznikiem Dzibkiem oburza si za
kadym razem i pyta dlaczego ? widocznie pod wpywem francuszczyzny kucharza:
mais pourguoi? Ale wir taca porywa go i cign dalej.
Naprawd, naprawd, zataczmy kotyliona, zaraz przygotuj ordery woaa Lilka
na dobre porzucajc swego tancerza.
niespokojne ruchy zwierzcia, ktre skakao ze ciany na cian. U map zazwyczaj byo
ciemno, wykrcono potrzebn gdzie indziej arwk. Pani Klara posza wic do swojego
pokoju, szybko zapalia wiec
i wrcia. Gdy otworzya drzwi, na razie nic w ciemnoci nie widziaa, syszaa tylko
niespokojne skoki: zrozumiaa, e niepokoi si wiksza mapka. Gdy pomie wiecy
obniony przez prdki ruch podnis si nieco, pani Klara spostrzega lec pod cian
Filin. Gwatowne dreszcze, waciwie mwic kurcze, miotay jej wtym ciakiem.
Kurczya si i wypraa miarowo, wargi miaa cignite jak w umiechu
i wida byo przez nie biae, ostre zby. Pani Klara postawia wiec na pododze i uklka
przed zwierzciem. Pochylia si.
Filino, co ci jest? spytaa cicho.
Filina spojrzaa na ni oczami rozszerzonymi i przeraonymi. Pani Klara usiowaa j wzi
na rce. Filina rozprya si
i chciaa j ugry w palec, ale ju nie miaa, siy zacisn z
bw, rozchylia tylko aonie szczki i cay wyraz jej otwartego pyszczka dysza strachem i
odraz.
Filino, Filino zawoaa pani Klara my ciebie kochamy.
Ale Filin nie suchaa. Gowa jej nagle nabraa nerwowych ruchw w prawo i w lewo jak
gdyby przeczya sowom pani Klary potem znowu niespodziewanie chwycia obu
czarnymi rczkami rk pani Klary i zaczerpnwszy z niej si
i nadziei uspokoia si. Przycigna do pani Klary do swego maego ciaka. I wtedy w
wietle wiecy pani Klara ujrzaa, e jej mae, byszczce, te oczka zmatowiay od razu,
jak kiedy dmuchnie si na szyb. Mae czonki mapki wyprostoway si i znieruchomiay.
Filina umara. Rytm szalonego diga dolatywa z dou bez przerwy.
W tej chwili wszed Bohdanowicz.
Co ty tu robisz? spyta ujrzawszy on klczc na pododze.
Patrz powiedziaa pani Klara Filina umara. I tak to jej atwo poszo. eby to
czowiek tak mg.
Henryk szybko podszed i dotkn ciaa mapki.
Rzeczywicie szepn. - A skd ty wiesz, e jej to atwo poszo ?
Podnis wiec i rozejrza si po pokoju. Kasia smutno siedziaa na suchej gazi w rogu.
Pan Henryk owietli cian, gdzie widnia rodzaj dymnika czy zakratowanego wentylatora.
Za gst siatk drucian byszczay oczy Kleopatry.
Patrz I powiedzia do ony. Widzisz I Ona umara ze strachu.
Pani Klar z dreszczem popatrzya na nieruchome, wiecce oczy Kleopatry.
| skd si ta kocica tam wzia powiedziaa po chwili. Sam zaoyam deskami
przejcie do tego dymnika!
W tej chwili dig umilk i dziewczynki woay z dou:
Mamo, mamo, chodi, idziemy na okrt I
Pani Klara nagle nachylia si i pocaowaa ma w rk, w ktrej trzyma wiec.
Przebacz mi, Henryku powiedziaa.
Bohdanowicz bez sowa obj woln rk Klar za szyj. I zaraz wyszli, aby zanie
dziewczynkom smutn nowin.
vm
Od trzech przeszo tygodni maleki trupek Filiny spoczywa pod krzakiem fiokowego
hibiskusu, Popiel popyn gdzie ku Dakarowi, a jeszcze w patio stay przygotowane na
sprzeda butelki i Julcia odkadaa t transakcj z dnia na dzie, jak gdyby ciko jej byo
rozsta si z ostatnimi par mitkami polskich marynarzy. Codziennie okoo smej rozlega si
wzdu play okrzyk handlarza skupujcego puste butelki, przyblia si, Julia nasuchiwaa,
woa swoje gara- feiro przed ich domem, stuka motkiem w kawaek elaza dla wikszego
efektu i potem znowu oddala si, i fale rozbijajce si z haasem o skak nadbrzen
pochaniay ostatnie echa jego przecigego, charakterystycznego e. Pani Klara, chocia nie
przyznawaa si do tego, rwnie nasuchiwaa zbliajcego si nawoywania. Okrzyk
garafeiro zla si z tym czasem, czasem po wyjedzie Popiela, jak to nazyway
dziewczynki. I potem zawsze przypomina t epok. Pani Klara chciaa doczeka si
momentu, kiedy Julia sprzeda butelki, i baa si go troch. Oznaczaoby to moe, e Julia ich
porzuca. Raz nawet Julia wezwaa garafeira. Kriss nagle zacz kopa obok miejsca, gdzie
pochowana bya Filina, pani Klara przepdzia go trzymanym w rku wachlarzem. I wanie
wtedy wszed do ogrdka mody, kawowy, bardzo pikny brunet z malutkimi wsikami. By
to w handlarz. Ale Julia nie zgodzia si z nim co do ceny. Zreszt nawet nie yni w co
zabra tak duej iloci butelek i obieca, e wrci za par dni. Julia powiedziaa mu, e nie
ma po co wraca, jeeli chce pa
ci grosze za rwnie pikne butelki, ale on powiedzia, e wrci. Butelki na razie zostay...
Mila take jeszcze nie wyjecha, przychodzi co par dni do Bohdanowiczw.
Przychodzili i pastwo Kowalscy, i jeszcze par osb z konsulatu. Van der Vliedt bywa
prawie co dzie, a od czasu do czasu przyprowadza z sob Dor, ktra byla zupenie
spokojna i czasami a zanadto cicha. Goci nie brakowao nigdy w domu na play. Howard
teraz jako przycich, ale wydawa si coraz modszy. Wida te byo, e starania Nair koo
jego osoby poczynaj go denerwowa. Nair jednak zdawaa si tego nie spostrzega. Czsto
teraz byk w dobrym humorze, pomagaa Julii przy zajciach domowych i gadaa bez koca.
Opiekowaa si Kleopatr, chocia zarzucaa jej niewdziczno i obojtno, zabieraa j do
swego pokoju i czstowaa tam mlekiem. Ale Kleopatra uciekaa od niej i wracaa do Julii, u
ktrej spaa.
Ku swemu najwikszemu zdumieniu pani Klara odkrya fakt, e to Nair odsaniaa w
dymnik wielokrotnie zamykany i w ten sposb umoliwiaa Kleopatrze odwiedzanie tajemniczej loy, z ktrej moga ledzi ruchy map. Ale na Kasi nie robio to ju najmniejszego
wraenia. Po mierci Filiny bardzo zagodniaa, powesela i mona j byo zabiera do patio
i nawet do ogrdka przed domem: nie robia najmniejszych prb ucieczki i chodzia za pani
Klar trzymajc si jej spdnicy.
Nair zaprzyjania si rwnie z bliniaczkami, bya dla nich bardzo uprzejma, przynosia
im owoce, a czasami nawet wychodziy razem we trzy do miasta po zakupy.
Pewnego dnia jednak Nair zrobia potworn awantur. Pani Klara posyszaa ze swego
pokoju wielkie krzyki w patio, pobiega wic tam czym prdzej. W cieniu pasiastej markizy
ujrzaa Nair, Juli i przystojnego handlarza szkem. Gestykulowali wszystko troje bardzo
ywo, a Nair krzyczaa tak szybko wymawiajc wyrazy, e pani Bohdano wieowa nie moga
zrozumie, o co jej chodzi. Od czasu do czasu syszaa tylko sowo butelki. Podesza bliej,
spytaa, co si stao.
Nair wzburzona zwrcia si ku niej.
Julia sprzedaje moje butelki. To niemoliwe, ja na to nie pozwol. To s butelki pastwa
Howard.
Jak to, Julio? spytaa pani Klar.
Czy ja wiem, jakie to butelki Julia wzruszya ramionami. Przeszkadzaj mi w
spiami.
Przecie miaa nasze butelki, marynarskie.
Tamte ju dawno sprzedaam.
Tu wmiesza si w rozmow garfeiro.
Ja nic nie wiem, prosz pani, panna Julia mnie zawoaa. Pani Klara popatrzya na niego
uwanie: Ju wie, e
panna Julia... pomylaa. Zwrcia si do Nair:
Niech Nair pozwoli sprzeda te butelki, pienidze Julia pani zwrci. A po c maj sta
przykad Floris... Ja nie wiem, jak my sobie damy rad w Polsce bez niego westchn.
Tatu tyle mwi o tym wyjeidzie do Polski... rzucia Lilka bawic si kwiatkiem a
wszystko takie nierealne.
A co, nie chciaaby wyjecha do Polski zagadn ojdec.
Nie, teraz nie obojtnie powiedziaa Lilka.
Pani Klara spojrzaa na crk. Oczy jej w tym momende pobiegy gdzie daleko, jakby
zobaczya zbliajc si z oddali wielk chmur czy dziwnego ptaka. Teraz przypomniaa
sobie ten wzrok.
W tej chwili pan Howard take patrzy w przestrze,~ale poniewa mia wypuke oczy
krtkowidza, nie wygldao to, jakby widzia chmur czy ptaka, ale raczej mysz lub wstrtnego baracca, amatora bielizny. Pani Klara szya wanie dla
Henryk jedwabn koszul. Milczenie trwao do dugo, wreszcie pan Howard zapyta:
Czy panna Lilka jest w domu?
Nie, posza na pla odpowiedziaa Bohdanowi- czowa.
I znowu zapado senne milczenie. Pani Klar specjalnie odczuwaa dzisiaj upa.
Widocznie serce mam osabione pomylaa trzeba si napi soku
pomaraczowego mocno osodzonego, duo cukru pomaga. Wstaa i kadc na stoliku
jedwabne rkawy zobaczya, e Howard w dalszym cigu wytrzeszcza oczy w przestrze.
Pomiarkow si jednak i spojrza na ni ze sabym umiechem.
Pjd, przynios soku pomaraczowego powiedziaa i pan si napije.
Jednak kiedy wrcia, Howarda na dawnym miejscu nie byo.
Wyszed na pla. Gdy tylko min ogrdek willi Gardenia, spostrzeg Lilk siedzc
na skace. Na naszej skace *7 pomyla. Skierowa si bez wahania w tamtym kierunku.
Od strony play atwo byo wej na ten duy kamie, od morza spada on urwiskiem. Lilka
nie odwrcia si, kiedy nadszed, nie popatrzya na niego, gdy usiad przy niej.
Wiedziaam, e pan przyjdzie powiedziaa po dugiej chwili.
Howard milcza, stanowczo nie mia dzisiaj usposobienia do gadania. Przed nimi
rozcigna si zatoka Guanabara, nacignita jk zote ptno. Miasto, w nocy bliskie, teraz
odsuno si w niebiesk mglisto. Najbliej sterczay kolosy, trzydziestopitrowe
ministerstwa, potem niebieszczay ogrody Tijuki i puszcza wznoszc si a po nagi szczyt
Corcovado. Tam zmierzao zachodzce soce. Pachniao morzem i ananasami. Pojedynczy,
wysoko leccy sp urubu wyglda raczej na motyla aobnika.
Pikny wieczr powiedzia wreszcie Howard.
Jak co dzie ze znudzeniem westchna Lilka.
Chciaaby pani odmiany?
Oczywicie... Ojciec wybiera si do Polski jak czajka za morze.
A nie pojechaaby pani do Anglii?
Lilka po raz pierwszy tego wieczoru popatrzya na Howarda. Powiedzia to bardzo
zwyczajnie i popatrzy na zachd soca za grami.
A pan jedzie do Anglii? spytaa Lilka.
Pojechabym... z pani szepn prawie.
A c paska brazylijska kariera? umiechna si dziewczyna.
Jestem jeszcze mody... znowu prawie westchn Howard.
Jeszcze mody zamiaa si ju wyranie Lilka. Mnie niepotrzebna jest paska
modo...
Dlaczego? spyta Howard.
Bo pana i tak kocham... zupenie spokojnie i nie poruszajc si powiedziaa
dziewczyna.
Dugi jeszcze czas tkwili na skale, nieruchomi jak roliny. Wiatr podnoszcy si przy
zachodzie unosi tylko kosmyki powych wosw na gowie Lilki. Wreszcie Howard obj
Lilk, przycign j ku sobie i pocaowa. Potem siedzieli jeszcze czas jaki przytuleni do
siebie, znowu bez sowa, a do zachodu soca.
Wanie w tej chwili wybiegy bliniaczki z ogrdka, woajc za sob Krissa:
No, chod, chod, ty ospalcze! woaa Madzia. Co za leniwe psisko 1
Ktiss powoli wyazi z furtki. Ale Zosia spostrzega co innego, pocigna siostr za rkaw:
Patrz 1 zawoaa.
Przez chwil stay nieruchomo, obserwujc siostr i Howarda siedzcych na skale. Kriss
skorzysta z tego, aby si wycofa z godnoci w cie dziedzica. Dziewczynki cofny
si take, ale gwatownie pobiegy do ogrdka i ukryy si w kcie, na awce za wielkim
hibiskusem, zalewajc si zami.
Tak znalaza je Nair, ktra krcia si po patio i po ogrdku, wszc jak pies w lesie.
Domylaa si, e co si dzieje.
Co si stao? Moje dziewczynki! Panienki moje! Co si stao? Czemu paczecie, oczkw
szkoda przemawiaa do dziewczt, wreszcie usiada midzy nimi, obja je i gaskaa po
gowie; dziewczynki tuliy si do jej nader obfitego ona.
To ta Lilka | zacza Madzia.
Obrzydliwa jdza dorzucia Zosia.
Zabraa nam naszego pana Howarda.
Ale skde on wasz? udawaa zdziwienie chytra Nair.
Bo my si obie kochamy w panu Howardzie.
A on nic nie widzi, tylko Lilk i Lilk. Co on zobaczy w tej dziewczynie? Szpetna jak
noc padziernikowa.
Jakie wy gupie z aoci w gosie powiedziaa Nair jakie wy gupie. Przecie
pan Howard, nasz pan Howard, ma swoj on.
Ale ona go porzucia.
Moe nie tak bardzo porzucia, jak jemu si wydaje.
Jak to? spytay obie bliniaczki jednoczenie.
Ja wiem tajemniczo szepna Nair ja co par dni widuj senhor Evellyn. Ona ma
ju dosy tamtego gagatka, mody i rozpieszczony...
A przystojny? rzeczowo spytaa Madzia.
Gdzie tam... chuchro takie Nair widocznie cenia dobrze zbudowanych mczyzn.
Ja jej wszystko opowiadaam, co si tutaj dzieje. Sodoma i Gomora.
Pani Klara wesza do ogrdka.
Madziu, Zosiu woaa UJka... gdziecie si wszy- scy podzieli? Kolacja ju
zaraz... Julii te nie ma. Co to wszystko znaczy? Pan Howard ju dawno wrci...
Musz i powiedziaa Nair wstajc gniewnie. Dobrze, prosz pani! zawoaa
do Bohdanowiczowej.
Musz i, ale po kolacji przyjdcie do mojego pokoju... moje drogie dziewczta 1
dorzucia caujc bliniaczki po kolei w czoo. Mam wiee manga, przyniosam dzi z
targu... przyjdcie i przyniecie Kleopatr, przygotowaam dla niej mleczko...
I szybko migna przez o kwiecone krzaki.
IX
Mino jeszcze par tygodni, dni ulatniay si jak woda pod wpywem tropikalnego soca,
pan Henryk przyjeda, wyjeda. Szyny ukadano teraz koo Bello Horizonte, to byo blisko, niecae osiemset kilometrw. Dora znowu zapada na zdrowiu. W miesic po opisanych
wyej wypadkach pani Klara siedziaa w swoim patio w towarzystwie Mili. Kriss lea u jej
stp rozwalony, wystawiajc na publiczny widok swj opity bia skr gruby brzuch. Coraz
mniej zwierzt byo w domu na play. Ostatnio Julia wychodzc za m zabraa przyjacik
Krissa, Kleopatr; osowia od tego czasu i nie goni papug. Kasia siedziaa na drzewie wole
oczy tu nad gow pani Klary.
z gbi domu Henryk. Przyjecha na dwa dni z Bello Horizonte. Zacz mwi gorczkowo,
jak gdyby nie chcia da doj do sowa staremu emigrantowi:
Strasznie kradn, nim si par kilometrw podkadw uoy, to pitnastu urzdnikw
musi si obowi. Grubo obowi. Zupenie nie do wytrzymania...
A ty co? Nie obowie si? spyta Mila.
Moesz by spokojny, a przydaoby si, przed podr...
No, wic jedziecie? pyta Mila.
Oczywicie odpowiedzia Henryk unikajc jego wzroku.
Kiedy si wybieracie?
Pani Klara machna rk.
Niedugo ju, niedugo zamia si Henryk niech tylko ta budowa si skoczy.
Ale jak tak dalej pjdzie, to budowa nie skoczy si i za rok powiedzia Mila.
Wanie w tej sprawie przyjechaem zakrci si po
patio Henryk, jakby tu mg co zaatwi wanie... eby przyspieszy budow... No, a
gdzie dzieci?
Dziewczynki s w szkole popoudniowej powiedziaa pani Klara a Lilka zaraz
przyjdzie, jest w swoim pokoju. Od kilku dni zamyka si caymi godzinami w swoim
pokoju...
A Julia?
Juli jest u siebie umiechna si pani Klara.
A wanie, e nie jest u siebie rozleg si gos przy drzwiach przyniosam cioci
troch mngw postawia na stole koszyczek i ocieraa sobie chusteczk szyj i kark.
Znowu dzi gorco. Manuelowi przynieli ze wsi dodaa a dziewczynki tak lubi
mango. Niech ciocia sobie wyobrazi, Kleopatra ma kocita. Nieduo, czworo... O, wuja- szek
przyjecha! przywitaa si z panem Henrykiem.
Juli staa przed stolikiem, a wszyscy patrzyli na ni pytajcym wzrokiem. Klarze wydawao
si, e Julia z wikszym ni zwykle wysikiem wymawia polskie wyrazy.
Julio, zapominasz ju po polsku z alem powiedziaa do niej.
Ale cioci si zdaje... zawahaa si Juli i znowu sta bezradna.
TJsidie, moje dziecko.
Bo j chciaam wanie wzi kilka polskich ksiek.
Mil si umiechn.
We ode mnie z szafy powiedzia pan Henryk.
W tej chwili Kriss poruszy si i zaszczeka. Kasia sposzya si i przeskoczya na wysz
ga, tam usiada w cieniu, e ledwie j mon byo zauway. Bystrymi oczyma ogldaa
scen, jaka si rozgrywaa na dole.
Przez ogrdek, a potem rozdzielajc bia rk frdzl zawieszon na drzwiach wesza
wysoka, bardzo pikna osoba w maym kapelusiku na gowie. Skina do zebranych i zatrzymaa si do daleko od paristwa Bohdanowiczw.
Czy mog mwi z pani Bohdanowicz? spytaa po angielsku.
Jestem powiedziaa pani Klara wstajc i wycigajc rk.
Jestem pani Howard powiedziaa przybya i nie podaa rki pani Klarze. Zreszt w
prawej trzymaa parasolk, | w lewej ma, bia torebk.
Niech pani usidzie zaprosia j pani Klara zuytko- wujc wycignit do do
zapraszajcego gestu.
Pani Howard usiada. Usiedli wszyscy i przez chwilk panowao milczenie. Kriss
obwchiwa parasolk pani Howard. Pani Klara rzucia niespokojnym okiem na ga
drzewa, na ktrej przed chwil jeszcze siedziaa Kasia.
Jestem pani Howard powtrzya wyniosa osoba jestem wacicielk tej willi, a
poniewa jest mi ona teraz potrzebna, chciaam zapyta, jak prdko mogliby si pastwo std
wyprowadzi?
Pani Klara poczua, e blednie. Bezradnie spojrzaa na ma.
Pan Henryk podnis brwi.
Potrzebna pani jest ta willa? spyta.
le si moe wyraziam pani Howard zwrcia si do niego i na jej cienkie wargi
wybieg umiech zupenie czarujcy po prostu wracam tutaj z powrotem i wanie chciaam si spyta...
Mila wtrci w tej chwili:
Teraz bardzo trudno o mieszkanie w Rio de Janeiro.
Wanie. Dlatego te przyszam uprzedzi...
Pani Klara nie mylaa o niczym innym, tylko o urodzie pani Howard. Bya to wysoka,
szczupa brunetka o pocigych, bardzo prawidowych rysach i ciemnych, ale nalanych
wiatem oczach. Ubrana bya troch staromodnie, pod dziewitnasty wiek. Jej biaa, lekka
suknia spadaa do nisko, prawie do kostek, wosy miaa z tyu podpite do gry i
uwieczone miym kapelusikiem z pirami, nasunitym troch na czoo. Rce miaa do
due i niezwykle pikne.
Spojrzaa na Mil swoim uroczym wzrokiem i potem znowu zwrcia si do pani Klary:
Mwia mi Nair, e zwierzta pastwa poniszczyy niektre meble. Czy mogabym
prosi o remont?
Pani Klara bezradnie rozoya rce.
To ju jest spraw mojego ma powiedziaa.
Pan Henryk chrzkn.
A czy pani pragnaby wnie si prdko?
Jak najprdzej.
Pani Howard z pogard odtrcia parasolk nos Krissa, ktry wdrowa teraz wok wolantu
jej spdnicy. Pies odsun si.
Nie chciabym pani nic obiecywa powiedzia Bohdanowicz musimy si rozejrze
po miecie. Pani wie rodzin mmy Hczn.
Tak umiechna si zawsze czarujco pani Howard do Henryka i caa przy tym
menaeria.
Kasia siedzca wysoko na gazi jak gdyby rozumiaa, e to o niej mow, chrzkna par
razy z niezadowoleniem. Julia ukradkiem pogrozia jej palcem.
O, zwierzt mamy coraz mniej odpowiedzia uprzejmie Bohdanowicz podbity
urokiem umiechu pani Howard.
A czy pan Howard?... spytaa pani Klara.
M mj jest o wszystkim powiadomiony bardzo oficjalnie powiedziaa pani
Howard. Omwilimy cakowicie t spraw.
Damy pani natychmiast zna, jak tylko co znajdzie- my powiedzia Henryk.
A to doskonale wyrzeka pani Howard i podniosa si. Wszyscy poszli za jej
przykadem. Moja misja jest jak gdyby skoczona. Pastwo mi dadz zna przez Nair.
W tej chwili na grze trzasny drzwi i Lilka do haaliwie zbiega ze schodw.
Mamusiu... zacza, ale w tej chwili spostrzega nieznajom i zatrzymaa si
porodku patio.
Moja crka, pani Howard powiedziaa pani Klara. Lilka przygryza doln warg. Pani
Howard skina gow,
obrzucajc przy tym Lilk spojrzeniem od gowy do stp. W jej wietlistym wzroku
odmalowaa si i ciekawo, i tiumf, i pogarda. Przez chwil, drobn chwil, trwaa w milczeniu, a potem odwracajc si do wszystkich powiedziaa sodkim gosem, przecigajc
nieco sylaby:
Good-bye 1
zaczepili. Ta sama droga bya wyznaczona dla naszych pasaerw. Mijalimy ich
zazwyczaj idcych po dwch lub w pojedynk, a oni powoli, ocigajcym si krokiem, niby
od niechcenia, dyli naszymi ladami, zmierzajc w wyznaczonym kierunku. Wszyscy oni
byli uzbrojeni, a niektrzy, szelmy, wkadali od razu mundury, rozpinajc dla niepoznaki
guziki lub chowajc do kieszeni czy pod bluzy wojskowe rzemienie. Na miejscu
rozmieszczalimy ich w pewnym oddaleniu od brzegu, ale nie bardzo ich rozpraszajc, gdy
chodzio o to, aby barka jak najprdzej moga by zaadowana i jak najszybciej opucia
niezbyt gocinne dla niej brzegi Francji.
Tym razem miaem do przeprowadzenia dwudziestu dwch chopcw, samych Polakw, z
ktrych czterech przybyo z kraju przez Wgry i Wochy piechot, nie umiejc ani swka w
adnym jzyku prcz polskiego. Jak oni to zrobili, nie mam pojcia, i jakim cudem uniknli
zatrzymania po drodze nie wiadomo. Jak tacy trafiali do odpowiednich ludzi i na takie
wanie przeprawy jak moja, to zostanie na zawsze tajemnic.
Noc bya ciepa i pikna, oczywicie bezksiycowa. Rozmiecilimy chopcw
pomidzy kamieniami i w krzakach pachncego miodem arnowca, ktry by w penym
kwiecie. Dlaczego u nas arnowce nie pachn, nie rozumiem. Sam z moim pomocnikiem
usiedlimy sobie w maym wgbieniu
i wybauszalimy gay na spokojne i ciemne morze, chocia przed zupenym ciemnieniem
si mowy nie mogo o tym by, aby zabysa zbawcza rakieta. Nad naszymi gowami widnia
jeszcze may gaik, w ktrym pieway sowiki, fala szemraa rozbijajc si o brzeg, sowem
pachnca noc prowansalska ogarniaa nas ca swoj kras.
ciemniao si powoli, a wreszcie zrobio si bardzo czarno. Nie wida byo nic, sowiki
piay w ciemnoci, mnie si spa chciao potnie, trzeba byo uy caej siy woli, aby
wci wytrzeszcza oczy w tym kierunku, gdzie miaa zabysn rakieta. Mam wraenie, e
mj towarzysz otwarcie drzema, a moe i ja przez chwil ustpiem przemocy snu, bo w
kadym razie blask, ktry mi lun nagle w oczy, by zupen niespodziank. Nie by to,
niestety, blask rakiety. Potna latarnia rczna owietlaa mnie i mojego pomocnika w caej
okazaoci i gos spoza latarni odezwa si gwatownie:
Hej tam, wy, co wy tu robicie?
Zerwalimy si na rwne nogi. Za blaskiem latarni migay czapki i guziki andarmw.
No, gada 1odezwa si drugi gos. Cocie za jedni?
Chciao mi si mia i paka, kiedy powiedziaem:
Jestemy turyci!
Jeden z andarmw zarechota demonicznie:
adni mi turyci! O pnocy czatuj przy drodze! Czemu do hotelu nie idziecie?
My im pokaemy hotel! przerwa mu pierwszy. No, jazda na drog i marsz z
nami! doda nie spuszczajc z nas oka swej latarki.
Podszedem ku andarmom i pochylajc si poufnie ku jednemu z nich powiedziaem:
Niech si panowie tak nie stawiaj, prosz lepiej spojrze za siebie.
andarmi odwrcili si na pitach i momentalnie owietlili noc za sob. Z ciemnoci
wynurzya si grupa moich pasa
erw i lufy ich broni skierowane w naszych nieproszonych goci. Zanim jeszcze pad
spord zgromadzonych onierzy spokojny gos: Rce do gry, andarmi wykonali
rozkaz, tym samym wiato latarni poszo w gr i otoczyy nas ciemnoci.
Zgasi latark zawoaem widzc, e snop wiata bijcy w gr jest dostatecznie
mocny, aby przywabi jeszcze kogo. andarm wykona rozkaz.
Wtedy zagraa moja latarka, znacznie sabsza. Jej wiato wygarno z mroku grup
dobrze zwart, chopcy bez sowa, ale szybko rozbrajali flikw , ktrzy stanli nam na
drodze.
Obszuka ich dobrze I powiedziaem.
Allons, allons, nic wam nie bdzie, odwiedzicie w Anglii swoich znajomych...
Zostaniecie tam do koca wojny...
Do koca wojny... jkn Marius. A kiedy ona si skoczy?
*- Moja ona... westchn Jean.
I dugo by jeszcze prosili i bagali, ale kazaem ich zabra, zdj z nich mundury i dla
wszelkiej pewnoci powiza sznurkami. Jako zeszo nam na tym tyle czasu, e anim si
spostrzeg, jak wytrysa przed nami w ciemnociach niebieska rakiet. Zwizanych jak
barny przetransportowano na bark, a usta trzeba byo im zatka, bo usiowali krzycze.
Zaadowanie odbyo si cicho i sprawnie, kapitan pokwitowa mi dwch andarmw i
zawrcilimy w stron miasta zupenie uspokojeni. O wicie ju zamiataem Cannebire. Mj
porucznik odwiedzi wdowy po andarmach, nakaza im spokj, wypaci im pewne sumy
na ycie do tej modszej to potem podobno nieraz wraca, bo okazaa si bardzo przystojna.
No i c? spytaem. To wszystko ?
Jeszcze ci mao ? Edward z umiechem spoglda na mnie. Co za przygoda I
No, taka sobie zauwayem. Opowiadae mi inne, ciekawsze rzeczy.
Tak, bo jeszcze ci nie powiedziaem wszystkiego. Po wojnie spotkaem w Marsylii...
Kogo? Tych andarmw?
Nie, jednego tylko, tego starszego. Modszy sprawuje jak wysok funkcj w Maroko.
Jak to?
No, wanie. Stary Mariusz ucisn mi rk, tak a brzkny wszystkie ordery na piersi,
a mia ich sporo. Dzikuj panu majorowi, panu zawdziczam to wszystko niedbaym
gestem wskaza brzczce dekoracje no, i cae moje stanowisko. Okazao si doda
Edward i moi andarmi stali si znakomitymi, wybitnymi gaullistami. Pierwsze
dekoracje wrczy im osobicie genera de Gaulle za bohaterskie przedostanie si z Francji do
Anglii. Trzeba jednak przyzna Mariusowi, e mia poczucie humoru i zamiewa si do ez
nad nasz wspln przygod, gdymy siedzieli przy winie w oszklonych werandach
Cannebiere.
Musz doda powiedzia na zakoczenie e ulica bya rwnie niedbale
wymieciona jak za moich czasw.
Patii Perli Quintana
W tym samym momencie, kiedy okrt jego krlewskiej moci Beagle, bryg o dziesiciu
dziaach, pod dowdztwem kapitana marynarki krlewskiej Fitz Roya, ktry to bryg mia
sobie powierzone zadanie badania Patagonii i Ziemi Ognistej oraz wybrzey Chile i wysp
Galapagos, zawin do ujcia rzeki Rio Negro, pooonego w rodkowej czci Argentyny,
majc na swym pokadzie midzy innymi modzieca dwudziestoczteroletniego o piknej
zocistej brodzie, noszcego nazwisko Karola Dafwina genera Juan Manuel de Rosas, ten
sam de Rosas, ktrego obraz w postaci Michaa Archanioa powalajcego czarnego smoka
widziaem w Muzeum Saavedra w Buenos Aires, wysany na poskromienie Indian przez rzd
argentyski, znajdowa si w obozowisku nad brzegiem rzeki Colorado, o piset mil
angielskich od stolicy. Rzek Colorado, nieco mniejsza od Rio Negro, przepywa na pnoc
od tej ostatniej pomidzy spadzistymi brzegami, z ktrych poudniowy stanowi wysokie
urwisko.
Wyldowawszy w malutkiej osadzie noszcej dzisiaj nazw Carmen de Patagones, a
wwczas, w roku 1833, bdcej ostatni na poudnie osad Argentyczykw, Karol Darwin
dowiedzia si, e. genera de Rosas, zamierzajc skrupulatnie wypeni powierzone sobie
zadanie oczyszczenia olbrzymich przestrzeni pampw rozcigajcych si na rwninach
pomidzy La Plat a Patagoni z Indian, nkajcych osiedla i kolonie, estancje hiszpaskich
osadnikw w prdkich marszach wraz z ca sw armi, skadajc si po wikszej czci
z Mulatw i Metysw oraz z garci Indian sprzymierzonych, stan nad Rio Colorado,
Zreszt nasi podrni przekonali si, ze genera de Rosas zabezpiec2y si i z tej strony
r2eki, wysunwszy przed siebie tak sam placwk, jakie porozstawia pomidzy swoim
obozem a stolic kraju. Drugiego dnia pod wieczr natknli si jedcy na 2iemny wa, a
rac2ej pewnego rod2aju wznie- sienie, na ktrym ustawiono dwa skr2ane namioty. By to
posterunek armii de Rosasa skadajcy si 2 c2terech onierzy Mulatw i ich poruc2nika
Mur2yna. onierze opowied2ieli gauchom, e tej nocy min ich posterunek do silny
oddzia- ek Indian, nie spostrzeg on ich jednak i pomkn dalej w stepy. Na uwag Darwina,
e mogli ich wymordowa, onierze si zamieli.
Przecie oni s prawie bezbronni powiedzia jeden z nich maj tylko swoje
kopie chuzo i bols. A my mamy to... i podnis do gry, pokazujc Darwinowi, pikny
karabinek manchesterskiej roboty.
Porucznik-Murzyn okazywa gociom wiele serdecznoci. onierze i guchowie
przydybli w tym stepie jak zabkan krow i wieczorem upieczono j przy ogniskach
rozpalonych obok namiotw. Gry misa dymiy w misach przed uczestnikami uczty. Darwin
podziwia ilo misa, ktre mogli spoy Argentyczycy. Murzyn-porucznik, urodzony
jeszcze w Afryce, usiad pod namiotem i spoglda raczej ze wstrtem na to jedzenie. Nigdy
nie spotkaem tak grzecznego i uprzejmego czowieka jak ten Murzyn zanotowa Darwin
tote tym wiksz odczuwaem przykro, e nie chcia siedzie z nami przy
Zaimprowizowanym stole.
Trzeciego dnia pod wieczr wdrowcy stanli nad rzek Colorado. Z drugiej strony
prdu, widzieli to dobrze z urwistego brzegu, rozciga si obz generaa. Na oko by to
zamt ruchu nieporzdnych barakw strzeszonych trzcin, wszystko ogrodzone pasem
wysokich, sprzonych acuchem wozw,
krytych pciennymi budami. Przeczekali, a rzek przepynie olbrzymie stado klaczy,
poganiane z obu brzegw przez gau- chw trzaskajcych w olbrzymie bicze i pokrzykujcych
gronie. Dopiero kiedy piekielny chrobot, kwik i parsk tego stada miny ich, przeprawili si
przez rzek w najwszym i najpytszym miejscu. Na brzegu zaatakowa ich p gaucho, p
onierz w kraciastej koszuli i w frdzlowatych skrzanych spodniach. Zaprowadzi ich
bezporednio do kwatery generaa de Rosas i odda w rce adiutanta czy sekretarza. Ten
siedzia przy stole zbitym z tarcic, przy jednej wieczce, i na pozdrowienie Darwina mrukn
co niezrozumiaego. Podnis gow i wyniole spojrzawszy na modego przyrodnika
rozpocz surow indagacj, kto zacz, co i jak, i po co przyby do obozu. Darwin przerwa te
pytania podajc mu owo lai- sser-passer wydane mu przez rzd w Buenos Aires. Adiutant
mrukn znowu lekcewaco pod adresem tego rzdu ale wsta i wyszed z papierem do
przylegego pokoju. Po chwili wrci odmieniony i powiedzia, e genera bardzo rad i prosi
jutro do siebie na godzin jedenast.
Podrnych zaprowadzono do rancha naprdce zbitego z desek i po czci splecionego z
chrustu. Gospodarzem tego locum by stary Hiszpan, onierz dowiadczony, jak to mona
byo wywnioskowa od pierwszego na spojrzenia. Podrnym podano misy, naprzd z
gorcymi podrobami, potem z patami dymicej woowiny z wetknitymi w nie patyczkami.
Gauchowie chwytali za patyki i ogryzali miso. Potem puszczono w ruch blaszane naczynie z
yerba mate.' Wszyscy po kolei brali w zatuszczone usta dzibek czajnika.
Mr Harris wzdraga si to uczyni, Darwin, przyzwyczajony do grubych marynarskich
obyczajw, wychyli spory yk tego pynu. Wyda mu si obrzydliwy.
I tutaj rozmawiano o Indianach. Hiszpan, jak i jego towa- warzysze, nie wtpi, e genera
wytpi ich doszcztnie. Niektre, ale bardzo nieliczne szczepy ratoway si od zagady
przyczywszy si do ponurej bandy de Rosasa i okupujc ndzne ycie braniem udziau w
polowaniu na pobratymcw. Jeden z takich sprzymierzecw podjecha pod rancho starego
Hiszpana podczas wieczerzy. Ko jego mia uzd ze srebrnych drucikw, a sam Indianin mia
ostrogi i rkoje noa rwnie srebrne. Byy to najpodasze przedmioty dla Indian;
delka.
Pan genera jest dobrze poinformowany powiedzia ironicznie.
De Rosas opanowa si. Podszed do duego stou, gdzie leay mapy, i dwiema rkoma
rozprostowa rulon, na ktrym bya narysowana rodkowa cz Argentyny z niebieskimi
yami Rio Negro, Rio Colorado i Rio Salado.
Wskazujc na kraj ten de Rosas powiedzia:
Niech pan popatrzy, na tej rwninie mog powsta naj- yniejsze pola, najlepsze
estancje, najbogatsze hodowle... to kraj mlekiem i miodem pyncy. A te dzikusy nam
przeszkadzaj !
Oni te pragn y powiedzia Darwin. Trzeba si z nimi uoy!
Czy Anglicysiteukadajzpodbijanymikrajami? spyta genera.
Raczej tak powanie powiedzia Darwin. Cierpkie uwagi generaa rozgnieway go
nieco.
Czy widzia pan, generale, europejskie konie? -^ zapyta nagle, z bliska patrzc w oczy
rozmwcy.
De Rosas wzruszy ramionami.
Widziaem i c z tego?
Czy porwnywa je pan z tutejszymi?
Oczywicie.
X widzi pan jk rnic?
Tutejsze s na og wysze, pcin maj suchsz, gowa
poduna i garb na nosie bardziej zaznaczony... rnice s
wyrane.
Ale przecie wasz kontynent nie zna koni przed przybyciem Hiszpanw. Konie, ktre
hodujecie w waszych cortalach, pochodz od koni importowanych z Hiszpanii. Zmieniy si wic w cigu trzech i p
wiekw. Przystosoway si, panie generale, przystosoway si do klimatu, gleby, warunkw,
w ktrych istniej... rozumie pan, generale?
Nie rozumiem.
W naturze istnieje mono odmiany, doskonalenia si, rozumie pan? wiat nie by
stworzony jednorazowo, wiat staje si codziennie. Zmienia si z kadym momentem, staje
si lepszym, nowym wiatem. Jeeli zwierz si udoskonala jakie perspektywy otwiera to
przed czowiekiem.
De Rosas sta porodku wybitej czerwieni dywanw komnaty i patrzy przez chwil bez
sowa na mwicego do podniesionym gosem Anglika. Nagle krzykn:
Do!
Darwin zatrzyma swj potok sw. Wstydzi si pniej tego, e stan z otwartymi
ustami i tak trwa przez chwil.,
Ja rozumiem, jakie perspektywy otwiera pan przed czowiekiem. Perspektywy buntu,
rewolucji. Rozumiem i nie chc tego sucha 1 A pan, czy pan rozumie, co to jest
posannictwo? Co to jest odpowiedzialno za losy narodu? Mnie nic nie obchodz dalekie
obrazy szczliwoci, ktre pan roztacza przede mn. Za dugo czeka na takie rzeczy. Mnie
obchodzi dzie dzisiejszy, to, co si dzieje w tej chwili i tutaj. Mnie obchodzi moje wojsko i
zadania, jakie mam wykona. Czasami silna jednostka musi wzi na swoje barki
odpowiedzialno za losy caego narodu. Gdyby tu, na mj obz napadli Indianie i wyrnli
nas co do nogi Argentyna przestaaby istnie. Pan rozumie, e w tej chwili ja i moje
pastwo to jedno?
Darwin wycofa si znowu do swojego krzesa i usiad. By baidzo zdziwiony i moda
krew graa mu w yach. Z ga- piowatym wyrazem twarzy, cay czerwony, nie spuszcza oka
z generaa. Wreszcie opanowa si i wzruszy ramionami.
zdarzenia, jak dwie wojny i Wielka Rewolucja Rosyjska, zdaje mi si, e to wszystko, co
opisuje Paustowski, dziao si wczoraj, przedwczoraj, przed tygodniem.
Taki pogrzeb Stoypina, n przykad. Jak ywe widz przed nami sierpniowe soce na
kopuach Pieczerskiej awry i rozcignity sznur uczniw, ktrzy przez par godzin czekali
na orszak aobny pod murami cerkwi. Paustowski, jak to dopiero teraz prawie po
czterdziestu latach wiem, sta ze swoj szko zaraz koo nas. A mymy wszyscy omawiali
to zdarzenie jak pomruk zbliajcej si burzy. Mj przyjaciel Jura zosta wtedy w sidmej klasie i powodu wielkiej liczby opuszczonych lekcji i
tkwi w linii czekajcych uczniw do daleko ode mnie. Jednak przekradem si w jego
stron i rozpoczlimy jedn z tych nigdy nie koczcych si rozmw, jakie si prowadzi
tylko z przyjacimi modoci. Rozmowa tabya pamitna i z tego wzgldu, e wtedy Jura po
raz pierwszy wspomnia mi o swoim stryju, ktrego nazywa diadia Kola. By to jeden z
najznakomitszych podrnikw rosyjskich. Do tematu tego mielimy jeszcze powrci.
Jak powszechnie wiadomo, w pamici naszej zostaj nie tylko wielkie zdarzenia, ale
czasami we wspomnieniach wyryje si jaki zwyczajny, obojtny dzie i nagle po latach
pamita si nie tylko kolor nieba i przebieg maych, nic nie znaczcych zdarze, ale po prostu
czuje si zapach tego poranka, poudnia czy wieczoru, w ktrym si nic nie zdarzyo, ktry
zapad w serce na wieki, moe dziki swojej przecitnoci.
Tak pamitam wanie zwyczajny dzie, sobot, kiedy pojechaem na boisko piki nonej,
aby przypatrzy si grze naszej klasy, ktra mierzya sw si z sm klas Korpusu
Kadetw. Dzie by ju jesienny, w par tygodni po pogrzebie Stoypina, ale mia w sobie t
wiosenn si, wiosenn barw, ktre czasami, czyni z dni jesiennych co bardzo cennego,
troch wyzywajcego, jak gdyby losu postawionego na ostatni kart. Dzi jeszcze mgbym
narysowa lini brzzek z pokymi limi, grup drzew jak na obrazach Niestiero- \?
a-'zbiegajcych ze wzgrz i prost sylwet gmachu Korpusu Kadetw. ,
Byo tak ciepo, e mona byo siedzie na trawie. Znalelimy | Jur miejsce troch z
boku, gdzie siatka bramki zasaniaa nas poniekd od niespodziewanego ataku piki i leccych za ni graciy. Nie bardzo uwaalimy na przebieg gry, chocia nasi najblisi przyjaciele
ze skry wyazili, aby wpakowa kadetom gola. W par lat potem bili si z tymi kadetami ju
nie a1 arty. - Rozmow nasz zaczlimy natychmiast od diadi Koli. Mona sobie wyobrazi, jak w
naszym wieku zajmowaa nas i pasjonowaa dziaalno wielkiego podrnika, ktry lata cae
spdzi w Melanezji i ktrego nazwiskiem ochrzczono pnocny brzeg Nowej Gwinei,
przylegajcy do Zatoki As- trolabii. Jeszczemy wtedy traktowali sprawy takich podry w
drugiej poowie dziewitnastego wieku odbywanych nieco po yerne^wsku i imponowaa nam
w nich czysta, niczym nie zafaszowana przygoda. Nie bardzo rozumielimy, jaka Idea bya
przewodnikiem diadi Koli na dalekich morzach Oceanii.
Mj przyjaciel opowiada mi szczegowo o polowaniach na rajskie ptaki, ktrych liczne
gatunki zamieszkuj ziemie Nowej Gwinei; niektre ich rodzaje s bardzo poszukiwane
zarwno przez czarnych mieszkacw tych ziem, jak i przez Europejczykw, dostawcw
magazynw md z Londynu i Parya. Moda wycofujca nagle z obiegu rajskie pira, zastpujca je strusimi, rujnowaa niejednego z takich myliwych. Jura powiedzia mi, e par
rzadkich okazw, wzorowo wypchanych i nalecych do zbiorw ich stryja, maj u s.;ebie, w
majtku pooonym niedaleko Kijowa, i e jeeli chc je obejrze, mog do nich przyjecha.
W najbliszym czasie przypaday jakie galwki zbiegajce si z niedziel i katolickim
witem, wolnym dla mnie od zaj, a poniewa Jura takimi rzeczami, jak regularne
chodzenie do szkoy, bynajmniej si nie krpowa, postanowilimy, e przyjad na tych par
dni do niego. W monotonnym i cikim yciu, jakie wtedy prowadziem uczc si i
zarabiajc korepetycjami, taki niespodziewany jesienny wyjazd by wielkim wydarzeniem.
Mog i dzi jego przebieg opowiedzie ze wszystkimi szczegami.
Dom mojego kolegi by najosobliwszym domem wiejskim, jaki w yciu widziaem. Byo to
domisko o niezwykle wysokich pokojach, olbrzymich odrzwiach i potnych oknach
kompletnie nieurzdzone. W stoowym pokoju znajdowajl
po redniowiecznemu olbrzymi komin z okapem, sta st i krzesa, w salonie niedue
pianino z taburetem, a w sypialniach elazne ka i stoy do pisania, nie biurka. W tym
rozlegym domostwie mieszka mj kolega z dwoma brami, starszym i modszym. Byli od
dawna sierotami i sprawami majtkowymi, jak i domowymi chopcw rzdzia potna
niania, dawna piastunka, Daria Michjowna, ktr teraz w rodzinnej hierarchii zajmowaa
nader wysokie miejsce. Chopcy bali si jej jak ognia, a potna i okazaa Daria Michajowna
wyranie kaprysia w stosunku do osb, ktre zjawiay si w domu przez ni rzdzonym; na
szczcie moja milkliwa i skromna osob przypada jej do smaku, nie tylko wic nie miaa
nic przeciwko mojemu pobytowi u powierzonych jej opiece chopcw, ale ju na drugi dzie
opowiedziaa mi ca histori ich rodziny, od pocztku do koca, bawic si w obfite
szczegy, dotyczce zarwno rodzicw Jury, jak i jego stryja, wielkiego podrnika.
Pamitki po nim nie byo ich zreszt wiele znajdoway si w ostatnim pokoju, w
gbi domu, ktry stanowi jednoczenie bibliotek i sypialni modszego brata Jury,
kulawego, penego wdziku Dimy. Tam te widnia najrzadszy okaz rajskiego ptaka z gry
Morob, jedyny ze wszystkich okazw zatrzymanych przez diadi Kol dla siebie. Reszt
zbiorw przekaza do muzew w Sydney i Petersburgu. Istniao troch papierw i brulionw
listw, schowanych w specjalnej teczce z brzowej skry, a wrd nich synn gniewna
depesza do Bismarcka, w ktrej diadia Kola stwierdzay i mieszkacy pnocnego brzegu
Nowej Gwinei protestuj przeciwko przyczeniu ich do Cesarstwa Niemieckiego...
Przypuszczam, e kanclerz Bismarck musia si umia z tej depeszy, o ile posiada cho
troch poczucia humoru.
Wrd dokumentw tych znajdowaa si. rwnie, rzecz nawczas ogromnie rzadka i
dlatego j zapamitaem: fotografia. ostatniej strony memoiu przedo?onego przez, .uc^onego i podrnika cesarzowi Aleksandrowi III, na ktrej ten carski stupajka skreli
lakoniczny wyrok grzebicy wszelkie nadzieje diadi Koli na stworzenie idealnego
spoeczestwa kolonialnego, ktre naprawd nie nawracajc ani rozpijajc mylaoby o
szczciu jego ukochanych Papuasw, wyrok w niewielu sowach: Sczitat* dieo
konczennym uwaa spraw za zakoczon 1 Bo diadia Kola chcia ratowa dzikich!
pomys zupenie nie na te czasy, kiedy uczony rosyjski przyby na wyspy Melanezji. Co
prawda trzeba przyzna, e si w sprawach swojej drugiej podzwrotnikowej ojczyzny
orientowa znakomicie jeeli jeszcze nie zna sowa: ludobjstwo, to zna czy sam
stworzy inne, jake dla stosunku Biaych do ludzi kolonialnych charakterystyczne sowo:
ludokradztwo. Uywa go w swoich licznych listach, ktrymi zasypywa wadze rosyjskie i
angielskie, gubernatora Australii i przedstawicieli rzdw Wielkiej Brytanii i Niderlandw na
niezmierzonych obszarach Mikronezji i Melanezji. Jeeli nie zna diadia Kola sowa:
ludobjstwo, to zetkn si z tym pojciem. Niedawno dowiedziaem si, e w Sydney
odnaleziono archiwum wielkiego podrnika, a w nim starannie przechowany list niejakiego
Franka Sheridana, urzdnika policyjnego w Queenslandzie, w ktrym znajduj si opisy
polowa, tak zwanych blackbirders, n mieszkacw Gwinei, sposb zuywania ich pracy
w pnocnej Australii, a take rzeczowe sprawozdania o wytruwaniu caych plemion
Papuasw po wykorzystaniu ich siy roboczej.
Wtedy jeszcze o tym nie wiedziaem. Do ustnych opowiada o diadi Koli miaem jako
jedyne ilustracje par pokych kartek z brulionami listw i memoriaw oraz fotografi
wyndzniaego mczyzny we wspaniaym futrze. No, i oczywicie tego rajskiego ptaka z
gry Morob.
Wanie to gwne opowiadanie dotyczyo ptaka z gry Morob. Postaram si je powtrzy
porzdkujc troch. Gdy opowiadaa mi to niania i potem zupenie inaczej Juta, a
pikna chwila.
Oczywicie, nieraz jeszcze przeywa odwany badacz momenty miertelnego
niebezpieczestwa, mierzyy w niego wcznie, latay nad gow strzay, ciskano w niego
kamieniami i kamiennymi toporkami. Inny wrg okaza si najniebezpieczniejszy: febra
tropikalna. Ofiar jej pad o dziwo mieszkaniec tamtych okolic, Polinezyjczyk, Boy
obaj Europejczycy ocaleli. Po dugich tygodniach gorczki, ktrej postpy diadia Kol
notowa z przeraajcym obiektywizmem w swoim dzienniku, obudzi si jednak do ycia.
Inna rzecz, e t choroba podkopaa na dobre jego zdrowie, ktre ju nigdy nie wrcio do
normalnego stanu.
Ale we wszystkich trudnociach, we wszystkich konfliktach z tubylcami, we wszystkich
godach i przykrociach samotny gdy marynarz Ulsen by oddany jednemu uczuciu:
strachowi pozostawiony samemu sobie, diadia Kola odczuwa przyja owego wodza
wioski Bongu, z ktrym zetkn si podczas pierwszej swej wizyty. Nie obliczona na
wilgotny i gorcy klimat chatka podrnika zacza si rozpada Tuj pomg j
odbudowa. Zamoky zapasy siami- kw, trzeba byo podtrzymywa stay ogie Tuj
zaopatrzy biaego przyjaciela w zapasy drzewa. Tuj mia dwoje ukochanych dzieci, syna
Bonema, z ktrym przychodzi do chatki na pla, i crk starsz Ilamweri, o ktrej
opowiada swojemu przyjacielowi. Po dziesiciu miesicach diadia Kola mwi ju biegle
jzykiem Papuasw, niestety tylko jzykiem wioski Bongu, gdy ju w nieco dalej pooonej
miejscowoci Horrendu mwiono zupenie inaczej.
Diadia Kola, pdzc pozornie leniwe ycie, lec do czsto z powodw gorczki i jej
skutkw w swoim nie bardzo wygodnym hamaku, spenia powoli zadanie, dla ktrego tutaj
przyjecha. Stwierdzi oto naocznie, e wszystkie jeszcze podwczas tkwice w nauce teorie
o niszoci rasy papuaskiej s zupen legend. Angielscy i niemieccy uczeni dowodzili
jeeli ju nie niszoci, to odmiennoci rasy Papuasw, jakich innych cech ich budowy i
funkcjonowania organizmu. Z atwoci drog obserwacji udao si rosyjskiemu uczonemu
obali takie podwczas jeszcze za naukowe uwaane teorie, jak to, e wosy Papuasw rosn
nie jak u wszystkich innych ludzi, lecz kpkami, e skra ich ma inne wasnoci i jest
grubsza od normalnej ludzkiej skry lub e czarno jej ma inny charakter ni u Murzynw
afrykaskich. A co najwaniejsze, zbiera dowiadczenie, e dziki czowiek jest takim
samym czowiekiem jak kady inny, tk samo cierpi, tak samo poda, tak samo kocha i tak
samo nienawidzi. Nie darmo par lat potem pisa do diadi Koli Lew Tostoj (to pismo take
mi pokazano): ...rozczula mnie i w zachwyt wprowadza w paskiej dziaalnoci to, e pan
pierwszy, o ile mi wiadomo, dowid swym dowiadczeniem, e czowiek jest wszdzie
czowiekiem, to znaczy dobrym, dcym do wspycia z innym stworzeniem, z ktrym
komunikowa si mona i trzeba tylko przy pomocy dobra i prawdy, nie za przy pomocy
wdki i armat.
Ta epoka bya moe najszczliwsz w yciu rosyjskiego podrnika. W yciu penym
walk i przygd. A waciwe usposobienie jego, ciche i marzycielskie, nie byo stworzone do
walki. W momencie kiedy go wyrzucono z petersburskiego uniwersytetu jako
siedemnastoletniego modzieca za udzia w wiecu studenckim, za socjalistyczne
przekonania i gono wyraane sympatie do polskiego powstania, dogasajcego podwczas w
kieleckich lasach, uwiadomi sobie, e musi oto ju przez cae ycie przemaga w sobie
skonnoci do kontemplacji i marzycielstwa i walczy. Nie przeszkadzao mu to by w
dobrym humorze i mie pozory bardzo energicznego modzieca, jak o tym pisa Thomas
Huxley tote walczy, walczy z autorytetem uczonych, ktrych teorie wynikay z
uprzedze, walczy z nieruchawoci Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego i biurokracj
carskich ministerstw... Ale tutaj, na brzegu Oceanu Spokojnego, w chatce
u stp palm kokosowych, osabiony chorob, ktr z trudnoci przezwyciy, pozwala
sobie na marzenia.
nie wychodzi z domu, goli wspaniae fryzury i smarowa ciao popioem i smo. ,1 Szereg
rzeczy, czynnoci, osb ogrodzono najstraszniejszymi.nakazami, czasami zupenie
niewytumaczonymi. Tak na przykad nie wolno byo zabija sinego rajskiego ptaka, nie
wolno byo je dzikiej wini, nie wolno byo rwa kwiatw pndanusu w pewnych dniach
czy pewnych tygodniach.
Najwikszym jednak zakazem, najsroszym tabu ograniczony jest stosunek brata do
siostry. Od najwczeniejszego dziecistwa brat nie moe si interesowa w najmniejszej
mierze siostr. Rosn w jednej chacie, ale bratu nie wolno si z siostr bawi, rozmawia, a
nawet zadawa jej pyta. Caa dziedzina ycia erotycznego siostry powinna by bratu nieznana do tego stopnia, e ukrywa si przed nim do ostatniej chwili nazwisko chopca, za
ktrego siostra idzie za m. Tym dziwniejsze jest to surowe prawo, e z chwil zampjcia siostry brat staje si opiekunem jej i jej dzieci i oy specjalne fundusze
oczywicie w naturze na ich utrzymanie. Wszelkie naruszenie tego strasznego zakazu
okrywa oboje rodzestwo najwiksz hab i w razie dojcia do publicznej wiadomoci ich
przestpstwa musz oboje popeni lou.
Co to jest lou, biay intruz dowiedzia si wkrtce po przybyciu. Jeszcze wwczas nie
rozumia, co si dzieje. Ale pewnego przedwieczerza, gdy morze byo szczeglnie niebieskie
i narzucao na puszcz troch bkitnej barwy i kiedy nie wia aden wiatr, co si zreszt na
tym brzegu do rzadko zdarzao, diadia Kola ujrza, jak z lasu wybiega moda kobieta
ubrana odwitnie (to ju umia odrni) i z wielkim krzykiem pocza si, wdrapywa na
wysok kokosow palm, nieco pochylon nad pla, a przeto dostpniejsz. Za kobiet
wybieg cay tum mieszkacw wioski take krzyczc i paczc, najbardziej zawodzia
matka i zapewne siostry czy bratowe wdrapujcej si na palm kobiety. Mody, zwinny mczyzna oddzieli si od tumu widzw i pocz si rwnie drapa na palm, woajc na
kobiet. Ale ona szybko dosza do szczytu czepiajc si chwytnymi stopami gadkiego pnia
palmy i nagle uwolnia obie donie z ucisku, jakim pie obejmowaa, staa przez chwil, nie
suchajc woa ma, zanucia nagle jaki przenikliwy, rozpaczliwy frazes i runa gow na
d do stp palmy. Tum rzuci si ku niej, ale nie ya.
Okazao si potem, e palma rosnca w pobliu chaty Tamo-Rusa bya, e tak powiem,
oficjalnym miejscem do popeniania lou, tradycyjnego samobjstwa osoby pohabionej.
Jakie czyny uwaano za haniebne, diadia Kola dowiedzia si dopiero pod koniec swojego
pierwszego pobytu na brzegu gwinejskim i to wanie bdzie gwn treci mojego opowiadania.
Ju pod koniec roku, pod jesie, kiedy zacza si pora doynkowa, epoka uroczystych
zbiorw taro i orzechw przy ksiycu, igr w przeciganiu somianej liny, wreszcie konkursw piewaczych i tanecznych dungla bya tak przepeniona ruchem, dreniem,
muzyk, warczeniem bbnw i dalekim nawoywaniem si przedziurawionych konch, ktrych gos by podobny do gosu grskich trombit, e przemczony upaami i resztkami febry
rosyjski podrny nie mg sypia nocami. Tego wieczoru dugie i intensywne piewy
wzruszay go specjalnie. Wydawao si, jakby puszcza sama piewaa. Chry odzyway si to
bliej, to dalej, ale gwny chr piewa niedaleko, na peryferiach wioski Bongu. Podrny
sysza nieraz przedtem te piewy, wielokrotnie sysza i potem, ale nigdy ten gos nie wyda
mu si tak przenikliwy jak wtedy.
Mimo e zdawao mu si, i to puszcza piewa las si odzywa w takt klaskania morskiej
fali gdy si pocz
wsuchiwa w to pienie, zrozumia, e jest to najgbszy gos czowieka. Gos czowieka
zapomnianego, zepchnitego do rzdu zwierzcia, czowieka, ktry znajc ca swoj
godno rzuca w ciemno nocy woanie o lepsze jutro. Mody Rosjanin zna pie
rosyjskiego chopa i robotnika w Ludwigsha- fen, gdzie chodzi na uniwersytet, zna bied
petersburskich studentwi ich tskne pieni i pieni katornikw gnanych przez carskich
andarmw etapami na Sybir, ale wszystkie te odgosy zleway si w wielki piew wsi
Bongu, ktry wznosi si teraz z czarnego lasu ku srebrnemu, ksiycowemu niebu
Melanezji. Gosy zgodnymi, ale dzikimi dla europejskiego ucha akordami wznosiy si ku
grze, wzrastay na mocy, faloway przez chwil i nagle uryway si na wysokiej nucie, aby
znowu za chwil poruszy si gdzie w dole jak trzciny botne i znowu tymi falami
podchodzi ku wysokiej nucie, ktra wystrzelaa nagle nad pla jak palma.
Diadia Koia powiada potem, e nigdy bardziej nie odczu losu czowieka tsknicego do
walki o wyzwolenie, o szczcie. Wstrznity trwa w swoim hamaku, kiedy nagle usysza
szelest przed domem. Nawet nie szelest, bo mieszkacy tego wybrzea zjawiali si
bezszelestnie, zobaczy jaki cie, jaka lekka rka dotkna go przez okno, za ktrym
widniay palmy jak czarne we, biaa plaa i ksiyc, i gos przywoa go do rzeczywistoci:
Tamo-Rus I Tamo-Rus 1
Raczej po ozdobach gowy, po specjalnym brzku, jaki wydaway jego bransolety, diadia
Kola pozna, e by to wdz wioski Bongu.
Co si stao? zapyta.
Tamo-Rus! Tamo-Rus 1 Bardzo niedobrze! Tuj bardzo jest nieszczliwy.
Wejde do chaty.
Nie mog, musz zaraz i. Tuj zaraz umrze z boleci.
Diadia Kola wyszed przed chat. Tuj siedzia na piasku
i grzeba nerwowo wokoo siebie. Ksiyc biay, jak tylko
pod zwrotnikami bywa, owietla cay pejza i twarz czarnego wodza ostrym wiatem.
Podrny zauway, e Tuj by po witecznemu wystrojony, mia czarne i czerwone esyfloresy na czole i na policzkach i mocno pachnia mit i pimem, ale twarz wodza mimo
stroju zdradzaa najwysze przygnbienie. Biaka oczu byskay w ciemnoci.
Tamo-Rus I Daj piorun w rurce, inaczej nic nie bdzie. Diadia Kola mia par
sztucerw i strzelb myliwskich, ale przekonawszy si, e mieszkacy pobrzea znaj co
prawda uytek broni palnej, ale jej nie posiadaj i bardzo jej si boj, nigdy nie strzela w tej
okolicy. Nie domyla si nawet, e Tuj wie o istnieniu broni palnej w rozpadajcej si chatce
wdrowca. Nie rozumia zupenie, o co chodzi, bezadne sowa wypowiedziane w jzyku bez
skadni i bez gramatyki wprowadzay zamieszanie do jego przemczonej jeszcze chorob
gowy. Wreszcie po licznych pytaniach, po uspokajaniu Tuja, po napojeniu go kieliszkiem
araku (diadia Kola tylko w zupenie wyjtkowych wypadkach ucieka si do tego rodka)
mniej wicej sprawa si wyjania. Siedzc obok jczcego Tuja na play przed swoim
domkiem podrny dowiedzia si rzeczy nastpujcych:
Ksiyc wiecici modzi s szaleni, kiedy ksiyc wieci dodawa Tuj, ilekro
wspomina o satelicie zimei i uniesiona sentymentem Ilamweria nie zachowaa koniecznych w domu rodzinnym ostronoci. Brat jej Bonem wszed i spostrzeg rozmawiajcych
czule siostr sw i jej narzeczonego Mitakat. Wyszed natychmiast, ale grzech si speni,
naruszyli wszyscy troje najsurowszy zakaz. Bonem dowiedzia si, kto jest narzeczonym i
kochankiem siostry, a ona ukazaa si oczom brata w bezwstydnej rozmowie z obcym
mczyzn. Na to nie ma ratunku, podug wszelkich tradycji musz jutro popeni lou,
wszystko troje, moe Mitakata porzuci wiosk i uda si w gb ldu albo na inne, mae
wyspy, gdzie go nie dosignie haba, ale Bonem i Uamweria musz zgin, a to s przecie
jego dzieci.
Podrny zdziwi si.
Dlaczegoe przyszed z tym do mnie? spyta zmartwionego wodza.
Bo tylko Tamo-Rus, tylko biay czowiek moe co tutaj pomc.
Sd taki wodza Tuja pochlebia oczywicie diadi Koli. By to dowd wielkiego zaufania,
wicej dowd, e spokojny biay czowiek, ktry od omiu miesicy mieszka w ssiedztwie Papuasw, zdoby sobie takie znaczenie, i sam wdz do niego przychodzi w
najwaniejszej kwestii yciowej. Mikoaj zdawa sobie spraw zarwno z tego, e cay jego
autorytet zaley od rozwoju wypadkw, ale rwnie i z tego, e nic tutaj waciwie nie moe
poradzi. Posiada bro paln, oczywicie. Tuj mu o tym wci przypomina, ale nie widzia
absolutnie sposobu, aby przy zastosowaniu tej broni uwolni par modych ludzi, czy nawet
troje, od szponw wielowiekowego przesdu. Tuj potrzsajc gow powtarza wci:
Bonem mj syn, Ilamweria moja crka! Oboje moje dzieci 1 Tylko moje
dzieci.
Rzeczywicie, inne dzieci powymieray, mia oprcz tych dwojga malutk creczk
Kanjawak.
Chodi, Tamo-Rus, poka ci 1 powiedzia wreszcie Tuj i ujwszy delikatnie za
do poprowadzi podrnego przez las do wioski.
. piewy si nie koczyy, przygasay i znowu odradzay si, wybuchay ku niebu zielonemu
od ksiycowego wiata. Ostronie przeszli ciek pomidzy zarolami drzewnych paproci,
lian i pni palmowych. Pachniao tam dungl, dzikim pieprzem i gnijcymi limi. Dreszcze
febry przejy tu jeszcze raz diadi Kol.
We wsi Tuj, nie puszczajc rki rosyjskiego podrnika, zaprowadzi go do duego i
ozdobnego domu stojcego porodku osady w pobliu domostwa wodza. By to dom nieonatych, miejsce, gdzie spdzaj noce kochankowie, ktrzy
nie s jeszcze maestwem. Dom nieonatych byszcza w wietle ksiyca swoim
frontonem, a zadem, jak sfinks lecy na majdanie, pogry si w kontrastow ciemno tropikalnej nocy. Tuj wstrzyma swego towarzysza w cieniu i pokaza mu palcem przed dom. Na
wysokim progu, pod trjktnym okapem rzebionych i malowanych na czerwono
i niebiesko belek (w penym blasku miesica kolory te nabieray specjalnej wymowy),
siedziao dwoje modych ludzi. Ich nieruchome ciaa zdaway si wykute w czarnym
marmurze, on siedzia na ziemi z nogami szeroko rozstawionymi i wycignitymi przed
siebie, ona przykucnita obok niego obejmowaa go rkami. Gowy przytulili do siebie i
patrzyli w niebo nie mwic ani sowa. Trwali tak nieruchomo przez cay czas, co zaczajeni
na nich patrzyli, nawet wargi ich nie ruszyy si ani razu, a powieki zdaway si nie drga.
Tuj nachyli si nad uchem diadi Koli i wyszepta:
To Ilamwerial To Mitakata!
Wycofali si w cieniu w stron chaty wodza. piewy na skraju puszczy ucichy, a
wwczas zza chaty, tu koo nich, rozleg si mody gos cigncy wysokimi nutami
poszczeglne wyrazy. To piewa Bonem:
Ubraem si we wszystkie moje naszyjniki,
Muszle i wiece kwiatw butia zawiesiem na szyi, Natarem wonn mit cae moje ciao,
A teraz egnaj, ojcze, egnaj, maa Kanjwaka,
Bo teraz musz rzuci si na d
Z palmy tak wysokiej jak gry, na ktrych mieszka rajski
ptak.
Zaczajeni obserwatorzy odstpili i znowu powrcili do chatki na play, w ktrej chrapa
obojtny na wszystko Ulsen. Podrny przedrzema do rana w hamaku; czy Tuj wrci do
wioski, czy przeczeka krtk noc na play nie wiadomo. W kadym bd razie, gdy nagy
zoty blask obrzey szczyty
palm wznoszcych si nad puszcz, zjawi si znw w oknie
i obudzi picego.
Tamo-Rus powiedzia we | sob rurk-piorunl
Skoro doszli do wsi, byo ju jasno. Mieszkacy Bongu
zbierali si popiesznie na placu przed chat wodza, maa Kanjawaka pakaa aonie. Gdy
spostrzeono wodza Tuja w towarzystwie Biaego, pomruk przebieg tumem zebranych
kobiet i mczyzn. Uciszy ich tk.
Tum zacich tym atwiej, e w tej wanie chwili z chaty wodza wysza Uamweria,
brzkajca wszystkimi wiecidami, muszlami i naramiennikami, jakie posiadaa, rytmicznie,
tanecznie prawie poruszajca biodrami, stpajca dumnie, ale raz po raz odwracajc gow na
boki, jakby lkaa si wzroku ludzi, ktrzy j otaczali. Za ni o par krokw szed Mitakata.
W blasku porannego soca wydawa si jak posg, cay od stp do gw wysmarowany
aromatycznym olejkiem palmowym. Wszystko ucicho, zamaro po prostu, tylko spod eukaliptusa rosncego przed chat wodza dolatywao chlipanie maej Kanjawaki.
Uamweria zatrzymaa si n chwil i zawoaa zawodzco:
Ojcze mj, wodzu Tuj 1 Oto twoja crka zhabiona, niewinna, ale zhabiona, oto
moja odwitna spdniczka, oto moje naszyjniki i wiece pachnce kwiatw, a teraz pjd,
wejd na drzewo i skocz na d, i zabij si bo tak mi ka obyczaje przodkw.
Tuj dawa znaki diadi Koli, eby wystpowa tutaj jako deus ex machina i zaradzi
tragicznej sytuacji. Tymczasem okolicznoci wymagay od rosyjskiego podrnego zbyt
wiele: nie mg si zdecydowa, jak obroni troje modych ludzi, bo i Bonem ukaza si
wychodzc z chaty ojca rwnie aobnym krokiem.
Nagle wzrok wszystkich skierowa si na jeden z eukaliptusw stojcych przed chat
Tuja, na placu zebra wiejskich. Owietlony porannym socem, na drzewie zjawi si
przejrzysty, jakby cay ze szklanych wkien spleciony szafirowy ptak rajski z gry
Morob. Miody podrny porwa si jak nieprzytomny, stan przed Uamweri, na ktrej
wargach zamary aobne pienia, i pocz wyrzuca z siebie bezadne sowa jzyka, ktrego
si niedawno nauczy. W sowach tych chcia wyrazi pogard dla obyczaju, ktry kae si
zabija trojgu modych ludzi z powodw zupenie bahych.
Nie moe byl woa. Duchy przodkw nie chi mierci modych... eby umierali
modzi... taki zakaz nie ma sensu... to wszystko gupie, gupie... bdcie mdrzy... nie dajcie
umrze Uamwerii i Bonemowi, nie dajcie umrze Ilam- wcrii i Mitakacie.
Tum zakoysa si i pocz powtarza jedno sowo:
Boma, boma, boma, boma...
Diadia Kola wiedzia, e sowo to oznacza wity zakaz.
Nie ma witych zakazw zawoa gdy chodzi
0 ycie ludzkie. Patrzcie na tego ptaka pokaza na niebiesk mas pir chwiejc si na
eukaliptusie zabija go to jest take boma, a ja go zabij i nic mi si nie stanie.
W tym momencie zerwa sztucer z ramienia, wymierzy
1 strzeli. Mimo wielkiego zdenerwowania, a moe wanie dlatego, trafi. Ptak spad pod
stopy Kanjawaki, ktra raz jeden krzykna wysoko i zamilka. Okrzyk Kanjawaki powtrzy
cay tumi upad na twarz, przeraony strzaem. Oboczek spalonego prochu rozchodzi si z
wolna, a poranne, ju gorce powietrze nad wsi, przez chwil zmcone wystrzaem, znowu
stao si przejrzyste i te. Gsza zalega gboka.
W tej ciszy radonie rozlegy si czapania dwch par bosych stp. To Mitakata i Bonem
kierowali si ku temu miejscu, gdzie w naturalnym porcie przy ujciu rzeki stay odzie. Z
pocztku stpali niepewnie, ale w miar oddalania si od chaty wodza kroki ich staway si
coraz szybsze i pewniejsze. W momencie kiedy diadia Kola uczu ciskajc go z tyu za
ydk do Tuja, ktry take upad na twarz, spostrzeg, e
obaj chopcy szybkimi mchami spychali pirog wodza na wod i po chwili znaleli si daleko
na morzu.
Bonema spotka dopiero w jedenacie lat potem, gdy znowu powrci na brzeg Zatoki
Astrolabii. Mody Papuas zastpi wtedy ju swego ojca, ktry zmar wkrtce po jego
ucieczce; szczegy tej mierci byy znane tylko rosyjskiemu podrnemu.
Wystrza, zabjstwo niebieskiego ptaka, ucieczka dwch przestpcw i ocalenie
Uamwerii, ktra wkrtce zreszt wysza za m za kogo innego, na dugi czas zmciy spokj
w wiosce i na play. Nikt nie przychodzi do domku podrnych, nie przynoszono darw w
postaci dy, taro i modych orzechw kokosowych, i na Ulsena naszed strach jeszcze
bardziej ywioowy ni na pocztku. Trzs si, kl swj los
i wymyla za plecami swojemu towarzyszowi. Jednake po niejakim czasie dzicy jak gdyby
zaczli zapomina o wstrzsajcych wydarzeniach, wracali do swoich zaj i zabaw na play,
tylko jarzyny i owoce nie pojawiay si jak dawniej przed drzwiami chaty biaych
podrnych.
Pewnego dnia przyszde do diadi Koli Tuj. On jeden nie przerwa swoich odwiedzin, on
jeden wiadczy drobne usugi Biaym i na kadym kroku dawa dowody wdzicznoci za
ocalenie dzieci. Bonem by na wyspach pnocnych, przysa stamtd ojcu wiadomoci i
pikn muszl nadajc si do trbienia. Tuj zaprosi diadi Kol na polowanie na ryby.
Troch by zdziwiony biay podrny, gdy spostrzeg, e jad we dwjk tylko i e nikt z
modych nie towarzyszy im, ale Tuj powiedzia, e tak trzeba. Podrny wiedzia z
dowiadczenia, e lepiej jest nie zadawa pyta. Pynli wic w milczeniu przez cay prawie
dzie w gr rzeki. Tuj dugim wiosem to odpycha si o dno, to chwilami na gbszych
miejscach wiosowa. Rzeka bya pytka, rozlewaa si szeroko. Czasami tylko, gdy deszcze
paday w grach, wzbieraa burymi wodami i przybr bywa bardzo gwatowny. Dziao si to
regularnie co par tygodni.
Wieczorem wysiedli na brzeg i Tuj rozpali ognisko. Podrny ze zdziwieniem spostrzeg,
e Tuj posiada krzesiwo i hubk i umie si nimi posugiwa.
W dalszym cigu nie zadawa pyta. Oczywicie rozumia, e nie ma tu mowy o rybach.
Chodzio o sprawy daleko zapewne waniejsze.
Przespali si na citych gaziach i nazajutrz jechali znowu w tym samym kierunku. Tuj
opowiedzia podrnemu kilka zabawnych przypowiastek i bajek, mia si sam, ale wida
byo, e nie jest zupenie spokojny.
Tego wieczoru, gdy jedli taro pieczone na wglach, diadia Kola nie wytrzyma i zapyta
swego czarnego przyjaciela:
Dokd my tak jedziemy, przyjacielu Tuju?
Ale Tuj machn tylko doni.
Zobaczysz, Tamo-Rus, bdziesz si cieszy. Biali si zawsze ciesz, cho nie ma z
czego...
Ognisko palio si ca noc. Biay czowiek nie mg spa. Patrzy, jak Tuj czuwa nad
ogniskiem i raz po raz dorzuca suchych gazi. Ufa mu kompletnie, ale ba si, e zachodzi
tutaj jakie nieporozumienie. Obieca sobie, i jutro zgodzi si jecha z Tujem tylko do
poudnia, a potem zada powrotu. Ranem nad rzek uniosa si gsta jak mleko mga.
Czekali troch, a zrzednie, a kiedy wsiedli do odzi, spostrzegli, e jest trudniej wiosowa.
Woda bya mtna i ta i wida byo, e szybko przybiera. Niosy si po niej wiry biaej
piany.
Koo poudnia posyszeli szum. Podjechali do zakrtu rzeki, za ktrym widnia wspaniay
wodospad. Brzegi byy tutaj strome, ale Tuj wynalaz miejsce, gdzie mona byo wycign
dk i nawet j zabezpieczy przed wzbierajc wod. Mga ustpia i teraz dostrzegao si
wyranie, e rzeka wzbiera powodzi. Tuj bardzo si spieszy i gdy tylko umieci dk
wysoko pod skalami, przynagla swego towarzysza, aby si drapa na skalny prg, z ktrego
spada wodospad. W jakie dwie godziny byli ju tam i przedarli si do
miejsca, skd spaday masy wodne. O par krokw w gr rzeki woda bya spokojna, czarna i
zdaje si bardzo gboka. Nie opodal do rzeki wpada may strumyk. Podrni stanli nad
jego brzegiem.
Poczekaj, Tamo-Rus powiedzia Tuj.
Po czym wszed do strumienia. Patrzy uwanie na dno, nagle pochyli si i wydoby z
wody may kamie. Bez sowa poda go Biaemu.
To by ten kamie powiedzia mi opowiadajcy, nacisn may zameczek
wasno obszaru zotego strumienia byo bardzo proste. Naleao tylko powrci tam i
zatkn w paru miejscach kawaki desek z napisami. Pomc mg mu w tym Ulsen ale ju
Ulsenowi nie dowierza. Mg go zabi na takiej wyprawie i zagarn zoto dla siebie; zachowywa si tak dziwnie, e nie wzbudza ani odrobiny zaufania. Po raz pierwszy diadia Kola
odczu swoj samotno. Sam musia decydowa ca spraw. Stworzy koloni wolnych
ludzi tu, na Oceanie, myla o tym nieraz, ale tworzy j za zoto, ktre natychmiast po
wyjciu na wiat okryje- si krwi? Za nic.
W mroku nocy widzia Tuja. Sta na dziobie i prbowa wniosem kierowa w
jakikolwiek sposb biegiem czna, nie udawao mu si to zupenie, wzbierajce fale
podrzucay dk jak pik lub nagle zatrzymyway, uderzajc o korzenie czy nawet, co
gorsza, o kamienie. Wdz Papuasw opiera si. wtedy silnymi nogami, ale mimo to od czasu
do czasu pada na dno dki lub zwisa, do wody. Chwilami stawao si to niebezpieczne.
Biay czowiek siedzcy w tyle, zapadnity i wsparty nogami w ciany pirogi, trwa
nieruchomo i pilnie obserwoway co si z nimi dziao. W pewnej chwili przysza mu do
gowy; myl dziwna i niespodziewana: tylko Tuj wiedzia o tym, e strumie za wodospadem
zawiera na swym dnie czyste, wypukane zoto. Tylko Tuj i on, podrny. Podrny nie
powie
o tym nikomu. Ale wdz Papuasw? Moe zdradzi t tajemnic pierwszemu lepszemu
Biaemu, UJsenowi na przykad, ktry spostrzee u niego w rku ty kamyczek i w zamian
za wiadomo, gdzie go znalaz, ofiaruje mu scyzoryk z trzema ostrzami. Gdyby Tuj zgin,
tajemnica kopalni zota na Nowej Gwinei zginaby z nim razem na dugie lata. Kopalnia
zota, najwiksze nieszczcie, jakie mogo spotka szczliw wysp i jej mieszkacw.
W tej chwili prd rzeki ponis dk ku brzegowi, na ktrym stay nachylone nad wod
drzewa ze sterczcymi gaziami. Lun deszcz i gazie nachyliy si jeszcze bardziej. Tuj
krzykn co. Nadbiegajca w ciemnoci ga uderzya go silnie, schwyci za ni oburcz i
nogami zatrzyma dk. Biay mocno stukn gow w ty odzi. Pomyla chwil:
Gdybymy teraz obaj zginli...
Tuj krzycza:
Pom, pom, bo puszcz...
Biay chcia rzuci si na pomoc. Przez drobn chwil, uamek sekundy, zatrzymaa go
myl:
Gdyby Tuj zgin teraz, czarny ld byby szczliwy.
Ale w tej chwili przemg bl stuczonego ciemienia i rzuci si na ratunek. Ogarn w
ciemnoci domi gstw mokrych lici i gadkie ciao Tuja, ale tylko przez chwil. Poczu,
e Tuj puci nogami dk, mokre uderzenie witek rzucio go, na dno, a piroga pomkna jak
strzaa. Posysza jeszcze za sob trzask amicych si pod ciarem Tuja gazi i jego
okrzyk. Zemdla.
Gdy oprzytomnia, d jego otaczao mnstwo czarnych znajomych twarzy. Wyowili go
blisko ujcia rzeki ju w biay dzie, twarz mia obrzmia i obola, podniesiono go i poprowadzono na ld. Okazao si, e ciao Tuja rzeka wyrzucia take na brzeg o kilka
kilometrw wyej, ale ju je znaleziono. Wszyscy byli przeraeni.
Biaego zaprowadzono do jego domku. Nad drzwiami wisia przyniesiony nie wiadomo przez
kogo, nie wiadomo
przez kogo wypchany, bkitny rajski ptak z gry Morob.
Podrny ledwie si wlk ku domowi, prowadzony przez modych Papuasw. Nagle
wybieg naprzeciw Ulsen i w najwyszym zdumieniu, nie mogc po prostu sowa wymwi
pod nawaem wzrusze i bekocc tylko, pokazywa rk na morze. Diadia Kola spojrza w
kierunku, na ktry wskazywa Ulsen: w caym swoim majestacie, wspaniaa, lekka fregata
Izumrud, rozpuciwszy wszystkie agle jak abd, wpywaa na wody Zatoki Astrolabii.
Mikoaj MikoajewTicz Mikucho-Makaj nie zdradzi nigdy nikomu tajemnicy
zotodajnej rzeki. Powracajc potem parokrotnie na brzeg swego imienia nie prbowa nawet
rozpocz eksploatacji kopalni pooonych niedaleko od osiedli jego przyjaci. W wiele,
wiele lat potem opowiedzia tylko
o swej przygodzie na rzece rodzinie, ktra wysuchaa tego opowiadania, jak wielu innych, z
pewnym niedowierzaniem, nawet powtarzaa te legendy przy kominku swojej dziwacznej
rezydencji takim gociom jak ja, ale nigdy nie braa tego na serio, jak si nie bierze na serio
opowiada o zocie, gorcu, czarnych ludziach, czerwonych kwiatach w cichym wiejskim
domu zanurzonym w listopadowe mgy. Nie prbowano te zorganizowa wyprawy po zoto.
Nikt z tej rodziny nie doy momentu, kiedy doszy do Europy wiadomoci, e Anglicy,
wypdziwszy z pnocnej Nowej Gwinei Niemcw, ktrych pierwsi kolonici podstpnie
podszywali si pod nazwisko rosyjskiego uczonego, odkryli wielkie kopalnie zota. Od tej
chwili Nowa Gwinea staa si siedliskiem walk, zbrodni, podstpw, matactw i pokazywania
silnej rki. Wszelkie nieszczcia, ktrych si obawia Tamo-Rus, spady na jego
Papuasw.
Wic wszystko, co uczyni i wymarzy ten wielki czowiek na wybrzeu Zatoki
Astrolabii, posza na marne? Rozpyno si w powietrzu? Zostao zwycione przez jedn z
najwikszych chorb ludzkoci, przez gorczk zota? Nie myl. Marzenia MikuchoMakaja, sowa jego stworzyy nad przekltym ldem jak gdyby mgawic, zarys prawdy. Papuasi kiedy uwierz, e Tamo-Rus mia
racj, kiedy przyjecha do nich bez broni, z dobrym sowem, pomysami Urzdzenia
wybrzea Astrolabii, kiedy w ich imieniu wysa gniewny protest do Bismarcka i kiedy
raz tylko, aby ocali trzy mode istnienia, zabi na eukaliptusie przed chat wodza bkitnego
rajskiego ptaka z gry Morob.
Dziwi si pan, e usiadem plecami do tego widoku? Jest to najpikniejszy widok na Jezioro
Lemaskie, jaki istnieje, znikd nie ma tak obszernej panoramy, od samego Villeneuve a do
Genewy wprawdzie dzisiaj Genewy nie wida, ale to tylko z powodu jesiennej mgieki,
ktra oznacza dugotrwa pogod ale naprawd mam czasem dosy tych piknoci.
Patrz naa raczej patrzyem przez tyle lat, i w dzie, i w nocy, i o wszystkich porach roku,
a wreszcie przestaem widzie jego pikno, a zauwayem wszystkie sodkawe kolory,
ktrych nie powstydziby si Anzelm Feuerbach czy Bcklin, a ktrych wstydziby si
Hodler... Bo ja Hodlera uwaam za bardzo dobrego malarza, zwaszcza jak na Szwajcara.
Odwracam si wic tyem do tego widoku, ktry pan, panie Stanisawie, przed chwil
podziwia w takich poetyckich sowach. Ja wiem, wy si zawsze zachwycacie tymi widokami, i to zawsze w taki poetycki sposb. Jeeli wycign teraz praw rk, to wska
miejsce, gdzie powstaa przepikna wasza elegia: Pomidzy nami lata blady gob smutku..., czy jak tam, a jeeli wycign lew, to wska miejsce, gdzie napisano te
niezapomniane i dla was take wane so- wa: Polay si zy me czyste, rzsiste. Dziwi si
pan, e jeszcze pamitam te wyrazy i e je wymawiam, jak potrafi, po polsku? Zamknita w
nich jest dla mnie niezapomniana muzyka, zadziwiajcy ton waszego jzyka. Nie nale do
cudzoziemcw, ktrzy narzekaj na brzydkie brzmienia polszczyzny, przeciwnie, zawsze
znajduj w polskich wyrazach jakie tony, ktre przypominaj mi... Co mi przypominaj, to
oczywicie mniejsza o to. Pan przecie pamita moje odwiedziny w Polsce. Przyczyniy si
one do tego take, e siedz teraz
plecami do tych wspaniaych Gr Sabaudzkich, z prawdziw radoci spogldam na oblicze
paskie, jak i na oblicze mojej ony, ktra z przedziwn cierpliwoci od tylu lat wysuchuje
wszystkich moich dywagacji.
Widzi pan, ja zawsze pozostaem wierny moim polskim przyjaniom i dlatego tak si
ucieszyem z paskich odwiedzin. Ja zupenie zapomniaem, a przynajmniej staram si zapomnie, e z Polski wrciem z tak zwanym strzaskanym sercem. Kiedy czowiek jest
mody, to mu si ni jakie takie dziwne przywidzenia, zdaje mu si, e bdzie poet czy
muzykiem, e bdzie pisa zadziwiajce ksiki a midzy innymi take i to, e bdzie
przeywa jakie niesychane zdarzenia miosne. Dopiero kiedy dochodzi do czterdziestki i
widzi, e nic z tego, e nie napisa adnej dobrej ksiki, e nie skomponowa dwch taktw,
co tam skomponowa! nie zagra dwch taktw etiudy Chopina tak, jak to naley uczyni
to ma jakie takie gupie przekonanie, pan wie, jak to bywa w rosyjskich powieciach czy
dramatach. Zwaszcza u Czechowa, ktry jest tak bardzo teraz w modzie uczucie
zmarnowanego ycia. Czy pan kiedy miewa takie uczucie? Nie? My z moj on miewamy
je bardzo czsto, a jeszcze czciej miewalimy je dawniej, kiedy jeszcze moglimy co z
tym yciem uczyni. Bo pan wie, moja ona jest crk rosyjskiego generaa, genera by
lewicowych przekona i przysta do rewolucji, ale mimo to rozstrzelano go. Chyba nie bez
przyczyny bo jake to, genera carskiej armii i eby by rewolucjonist? Podobno byli
tacy, ale ojciec mojej ony nie wzbudzi zaufania swoimi przekonaniami. I moja ona musiaa ucieka na szczcie znalaza si w Szwajcarii. Co, kochana? Nudzi ci ten kraj?
Oczywicie, mnie take nudzi. A ja przecie jestem obywatelem Szwajcarii c dopiero ty,
crka rosyjskiego generaa, przyzwyczajona do innych ludzi. Bo przyzna pan chyba, e
ludzie w Rosji s nadzwyczajni. Mona tskni do nich i ona moja tskni... Do koni? No
wanie, i do koni. Trjki i czwrki zaprzone do powozw
a tutaj auta liczone w tysice przemykaj si szosami. Ale tutaj nie sycha ich klaksonw.
Jedn z najwaniejszych przyczyn, dla ktrej zamieszkalimy w tym szaasie, jest to, e nie
dolatuj tutaj woania klaksonw; do szosy gwnej jest dosy daleko a ta nasza boczna
szosa nie jest tak ruchliwa, eby trzeba byo na niej trbi. Nie uwaa pan naszego domu za
szaas? Oczywicie, jest to wcale solidny, zbudowany z mocnych kamieni dom, a mimo
wszystko by to kiedy szaas pasterski. Mieszkiwali tutaj przed dwustu laty pasterze
wypasajcy owce ponad Veytoux, a moe jeszcze i w czasach, kiedy ten wasz szalony Julek...
Skd pan to wie? Skd ja to wiem: by moe, e dla krainy, gdzie si przeywao pewne
uczucia, ma si tak daleko idcy sentyment, e si nawet poznaje jego zwariowan literatur.
Ale nie mwmy o mojej onie, ona, jako prawdziwa Rosjanka, nie czytaa nigdy Sowackiego, a na Mickiewicza spoglda oczyma Puszkina, to znaczy, bez zbytecznej serdecznoci.
Tak jak zawsze prawdziwy przyjaciel patrzy na prawdziwego przyjaciela. Nie, nie, ja nie
artuj i ma racj moja ona, kiedy mnie przywouje do porzdku, zaczynam mwi tak,
jak dawniej mwiem, kiedy jeszcze tak mylaem. Dzisiaj myl inaczej... Moe nie cakiem
inaczej, ale troch inaczej. Przynajmniej tak mi si wydaje. Wydaje si nam, i mnie, i mojej
onie, e w yciu naszym nastpi przeom.
Niech pan mi powie, ale tak szczerze, czy pan wierzy w przeomy w yciach ludzkich?
Jak ja to rozumiem? No, e pewnego dnia czowiek wyrzuca z gowy wszystkie te myli i
uczucia, ktre tam hodowa dotychczas, i wpuszcza zupenie inne. Tak jakby ci pasterze,
ktrzy tu niegdy mieszkali, wpucili do tego szaasu zupenie inne zwierzta, wygnawszy
uprzednio dawniej pieczoowicie pielgnowane owce. Na miejsce owiec wpucili, na
przykad, hipopotamy albo nie, to jest zbyt brzydkie zwierz, wpucili tapiry... mieje si
pan? Moja Liii, i ty si miejesz? A przecie doskonale wiesz, co ja chciaem przez to
powiedzie! No, wic jak? Czy wierzy pan
w takie gwatowne, a moe nawet nie gwatowne, lecz stopniowe, ale radykalne przeomy?
Nie wie pan? Nigdy pan nic podobnego nie przeywa... To bardzo dobrze, to bardzo
szczliwie dla pana. A mymy taki przeom przeyli. Tak, ale aby pan zrozumia, jak to byo,
trzeba panu opowiedzie ca nasz histori, histori caego naseg maestwa.
Masz racj, moe nawet nie caego, chodzi- tylko o pewne jego szczegy, pewne epizody,
ktre kazay nam i tutaj osiedli, zbudowa ten skadzik, obok kamiennego szaasu, i w
ogle zacz y innym yciem.
Jeeli mam by cisy i opowiada panu wszystko po porzdku, a wanie mam ten
zamiar z powodw, ktre panu stan si jasne dopiero pod koniec tego opowiadania, to
musz zaznaczy, e waciwie w naszym yciu, moim i mojej ony, byy dwa przeomy.
Musimy je ponumerowa dla jasnoci obrazu i sytuacji: przeom numer pierwszy i przeom
numer drugi. Ot przeom numer pierwszy nastpi w moim yciu w roku 1935, zaraz po
powrocie z Polski. Nie wypada mi opowiada panu jako Polakowi ani te mojej onie jako
mojej onie, dlaczego taki przeom nastpi. Nie by to moe nawet przeom, tylko takie
wielkie zniechcenie. O ile mog si zorientowa z biografii wielu wielkich ludzi, wielu
pisarzy, psychologw, a nawet zwyczajnych ludzi, moich znajomych czy przyjaci, gdzie
okoo roku czterdziestego ich ycia nastpuje takie zniechcenie. Nie chce si walczy z tym
wiatem i wszystko wydaje si ze, niedobrze urzdzone, a zarysowujcy si na horyzoncie
brzask wschodzcej mierci rzuca ponure wiato na wszystkie nasze poczynania.
Oczywicie, wikszo ludzi w tym momencie bierze t swoje losy w rce, nadrabia
charakterem i nie daje si owemu taedium vitae, ktre dla nich ostatecznie nie staje si
gronym zjawiskiem.
Ludzie si na og trzymaj. Pan nawet nie wie, jak s silne ludzkie charaktery, jak ludzie nie
daj si swoim strachom i fobiom, jak walcz o zachowanie swej rwnowagi. Ja to
troch wiedziaem, gdy studiowaem medycyn, bo i troch medycyny liznem. A potem
socjologia take mi odkrya wielkie horyzonty si ludzkich charakterw, przywiza, opanowa. Bo przecie gdyby nie ta sia charakteru, toby wszyscy si ju dawno powiesili albo
gremialnie wstpili w fale Jeziora Genewskiego. Przy okazji, ciekawy jestem wyliczenia, ilu
ludzi by to jezioro mogo przyj w swoje gbie nie wystpujc gwatownie z brzegw?
No, jednym sowem, ludzie jako przechodz te lata, t smug cienia, jak nazywa to
paski rodak, ktry tutaj w Genewie umieci akcj jednej ze swych najnadzwyczajniejszych powieci...
Ale inni przeywaj t smug cienia bardziej gboko, bardziej przeraajco. Zwaszcza
jeeli doznali nie tylko zawodw, ale nawet upokorze. B niech mi pan wierzy, najtrudniej
jest przezwyciy upokorzenia. One najsilniejsze lady zostawiaj w duszach ludzkich, one
jak najbardziej sprzyjaj jaskrawoci najrozmaitszych przeomw.
Zazdroszcz mojej onie: ona po prostu przestraszya si rewolucji rosyjskiej i trzeba
przyzna jej racj, e miaa powody do przestrachu. Kiedy jej oj ca rozstrzelano, zabito kilku
kuzynw, kiedy jej siostra wysza za m za rewolucyjnego marynarza, wszystko to, czym
ya dotychczas na spokojnej wsi, nabrao innego charakteru. Z tym nie moga si ona pogodzi, w tym nie moga ona y. Musiaa przej do innych form ycia, do innych form
pojmowania yda. Przeszo wyrzucia j z siebie jak niepotrzebn ingrediencj. Nie byo
tutaj adnego przeomu wadwie mwic. Bya tylko zupena zmiana wszystkich
okolicznod ycia, byo przeraenie potwornod i nieoczekiwanymi skokami losu.
Przestraszya si lwa, bo mylaa dotychczas, e to jest zwyczajny domowy kotek.
I moe pan sobie wyobrazi spotkanie tych dwojga ludzi? Jak oni udeszyli si do siebie,
jak im byo dobrze razem, jak sodko przeywali oni wsplny strach przed ydem i przed
wszystkim, co jest w nim takie nieoczekiwane i powiedzmy to sowo: takie okropne.
Nie chmurz si, Liii, to tak wszystko wygldao. Bylimy zniechceni. I wie pan, co
jeszcze sprzyjao temu nastrojowi to klimat naszej ojczyzny. Nie mwi tu o klimacie w
sensie temperatury, opadw i wiatrw... Nie, mwi o klimacie moralnym, ktry moe
zniechci takich ludzi jak my. Szwajcaria to pikny kraj, nie ma co do tego wtpliwoci. Jest
przy tym mdrym krajem, i jakim gospodarnym. Ale... Zawsze jest jakie ale, wszdzie jest
to jakie ale. A zwaszcza dla nas, ktrzy urodzilimy si pod innym klimatem nie tylko
moralnym, ale i pod innym niebem, i pod innym socem. Dla Liii, na przykad, jest w tych
najpikniejszych grach, do ktrych odwrciem si w tej chwili tyem, w tych niebieskich,
pan widzi, jakie one s niebieskie, szafirowe i im dalsze, tym bardziej szafirowe... ot Liii
jest w tych grach ciasno. Urodzia si na stepie na poudniu Rosji i c dziwnego, e tutaj
inaczej oddycha? Mj ojciec by batyckim baronem, a moja matka Szwajcark. Ja te nie
tutaj ujrzaem wiato dzienne. Ale to ostatecznie nic nie znaczy, chodzi tylko
o to, e jako nie bardzo pasujemy do tej naszej ojczyzny. Nudzimy si w niej, ot col Niech
wreszcie padnie to sowo, tyle razy zreszt wymawiane przez cudzoziemcw w naszym
kraju: nuda. Na czym polega ta nuda, na przesycie dobrobytem, na spokoju, na tej wspaniaej
szwajcarskiej organizacji? Czy ja wiem? Ale nuda. To jest najwaciwsze sowo, ktre
dziaao na nas, co do ktrego porozumielimy si natychmiast i od ktrego chcielimy uciec.
Moe nawet nie od riudy chcielimy uciec, ale od nas samych, rozumie pan to rozczarowanie
wiatem: kiedy wiat staje si jak gdyby przejrzysty a niedostpny, jaki jakby opowiadany
tylko w bajce, a nie rzeczywisty, jaki jakby niony w koszmarnym nie w przywidzeniu
sennym ktre nie jest ani pikne, ani dostatecznie dramatyczne.
I ostatecznie wszystko jest jedno, czy jej rodzina zostaa wystrzelana podczas wielkiej
rewolucji, czy to, e moja wymarla na chorob cywilizacji: na raka. Bylimy sami i strasznie do wiata zniechceni. A ju
najbardziej do ludzi. Do najzwyczajniejszych, do codziennych ludzi. Do tych, ktrych
spotykalimy w biurze, w pensjonacie, w redakcji, w konserwatorium, na ulicy, w Genewie,
w Lozannie, w Zurychu... Ach, panie, jak mi si wydawali ci ludzie nieznoni, obrzydliwi, a
przede wszystkim strasznie, ale to okropnie gupi. Dlaczego gupi? Bo o co im chodzio, do
czego dyli, czym si przejmowali i dziaali tak, jak gdyby mieli y nie te szedziesit
czy pidziesit lat, ale jak gdyby mieli y wiecznie. Znie nie mogem tego ich
zuchwalstwa, z ktrym projektowali to, co zrobi za tydzie, za miesic, za dwa miesice czy
za dziesi lat. Nie, nie, nawet moe nie ta pewno ycia i trwania, ale to pragnienie
przeduania swojej dziaalnoci jak najdalej, jak najduej, jak najbardziej zwyczajnie, byle
tylko mwio si, e byli. I po co byli? Po jakiego licha pracowali, zbierali pienidze,
budowali, zakadali linie kolejowe i wycigi na wszystkie szczyty tych nieszcznych Alp?
Na szczcie nasi przodkowie take zajmowali si skadaniem pienidzy i budowaniem
kolei, bardzo rentownych kolei, jak wszystkie koleje szwajcarskie, i dziki temu moglimy z
ca swobod wzgardzi tym wiatem, jaki si nam nie podoba, i odwrci si do niego jak
pies siedzcy przed bud, odwrci si do wiata ogonem.
Rozumie pan? Zostalimy pustelnikami. Kupilimy t posiado. Bya to chata pasterza,
ktry tu kiedy wypasa swoje owce, ju panu mwiem. Chciaem dobudowa tutaj jeszcze
par pokoi i std pochodzi w stos kamieni, zoony u wejcia do posiadoci, ale nie
zbudowaem. Odechciao mi si, nie byo mi potrzeba wicej pomieszcze ni to, co mamy.
Tylko zbudowaem ten may skadzik na drzewo, zaraz za domem, niech si pan obejrzy,
zobaczy pan czerwon dachwk jego pokrycia. Dolatuje stamtd odgos rbanego drzewa.
Co mwisz, Liii? Nie dolatuje? Nie ma tam nikogo? A prawda, nie ma nikogo, ale mnie si
zdawao, e kto tam rbie
drzewo... czsto miewam to zudzenie, ktre moe nie jest zudzeniem. Moe si tak zdarzy
i na pewno ju si tak zdarzao, e ja syszaem prawdziwy odgos rbania drew, a Liii go nie
syszaa. Prawda? Nieprawda ? To nie bd si spiera...
Ot, kochany nasz gociu z dalekiej ukrytej we mgach i niedostpnej dla nas krainy,
zamieszkalimy tutaj. Jest to miejsce synne w caym wiecie, turyci specjalnie przychodz
do nas, aby spojrze na jezioro z tarasw naszej winnicy, ale ja ich tutaj do nas nie
puszczaem. I teraz jeszcze nie puszczam, jeeli jestemy w naszym domku, chocia coraz
rzadziej tutaj przyjedamy. Ot zamieszkalimy tutaj na dwa lata przed wojn. Moe i to
nas troch do tego zmusio, e nie chcielimy nic wiedzie o morderczych, haniebnych,
przeraajcych przygotowaniach do tej rzezi, jaka potem nastpia. Nie chcielimy widzie
wielkiego narodu, jak podda si sugestiom garci szarlatanw i jak ta szarlataneria pomau
przemieniaa si w zbrodni.
Odwracalimy si od tego, ku czemu sza ludzko, i nie widzielimy innego sposobu
zareagowania na to, jak to zamieszkanie tutaj. Nie mielimy tutaj ani telefonu, ani radia, a do
poczty jest, jak na stosunki szwajcarskie, bardzo daleko, i nie mielimy samochodu. Po
sprawunki schodziem dwa razy na tydzie, ja sam, do tego miasteczka, co ley troch niej i
troch mniej obszerny ma widok gotowaem ja take, a niewiele nam byo potrzeba,
nauczylimy si obchodzi byle czym, odrobin jarzyn, chleba, owocw... Jednym sowem
ylimy jak najskromniej. Niech pan si zreszt nie obawia
o nasz dzisiejsz kolacj, teraz to si ju poniekd zmienio a jeszcze w dodatku, kiedy
mamy takiego rzadkiego gocia, ktry nam tyle opowiada i ktremu chcielimy tyle opowiedzie.
Waciwie chcemy panu opowiedzie jedn tylko histori, histori paskiego rodaka. Ale to
jest zarazem nasza historia i bardzo ciekawa historia... Kiedymy tutaj siedzieli przez dwa
lata przed wojn, tomy sobie, nic nie majc lepszego do ro
boty rozmylali troch. Bo ostatecznie jak dugo mona czyta gono Szekspira albo gra
Chopina? Mona bardzo dugo ale wreszcie nadchodzi koniec, ma si tego dosy,
chciaoby si czego innego. No wic si czyta gono Agat Christie i nastawia pyty z Edith
Piaff... a kiedy i to obrzydnie, to si czyta Heinego i sucha, jak Elisabeth Schwarzkopf
piewa Schuberta i Schumanna. I potem znowu wszystko od pocztku. Ale ostatecznie
czowiek si nasucha tych piknych rzeczy, do syta napatrzy na ten nieprawdopodobny pejza i ju wiedzia, jak wyglda droga na Simplon i dolina Rodanu o kadej porze dnia i nocy,
o kadej porze roku, co prawda nigdy one nie wygldaj jednakowo, zawsze inaczej, ale ju
mniej wicej czowiek wiedzia, jak wygldaj, napracowa si w winnicy, nazbiera czarnych
czereni na kirsch, pokrci si po piwnicy, narba drew... przyznam si panu, e najmniej
lubiem to zajcie, ktre niektrzy tak bardzo chwal rbanie drew... no i nasapa si
czowiek, a potem przyszed okres bezsennoci i nocnych rozmyla. Jak pan wie i wasnego
dowiadczenia, takie nocne rozmylania nigdy do niczego nie doprowadziy. Wobec tego
zaczy si wspomnienia... I nie najmniejszy udzia w tych wspomnieniach miaa paska
ojczyzna...
No, tak si jako zoyo. Nie bdziemy wicej o tym mwi.
Ale mylami zawsze wracaem do pewnego dworu niedaleko Opatowa, wspaniaego
starego dworu, ktry, jak mi pan to dzisiaj powiedzia, nie istnieje ju od dziesiciu lat... I
chciaem jako utrzyma kontakt z pask ojczyzn, ale poniewa z nikim wwczas nie
utrzymywaem kontaktu, wic nie bardzo mi si to udawao. Utrzymywaem tylko kontakt z
jednym czowiekiem, z doktorem L. z Genewy. Jeeli czasami, raz na trzy miesice, zdarzao
mi si jecha do tego miasta a musiaem odwiedza je z tego wzgldu, e tam mielimy
swojego bankiera i te rne poczone z pienidzmi afery i trudnoci ile razy bywaem w
Genewie, zawsze zachodzi
em do niego, do jego cichego mieszkania na pierwszym pitrze naprzeciwko spokojnego
gmachu uniwersytetu. Staruszek mnie zawsze wita rozpromieniony i opowiada zaraz
0 listach, ktre otrzymywa od swoich sistr zamieszkaych w Polsce. Siedziaem u niego
godzink lub trzy kwadranse, czstowa mnie herbat i wiadomociami (ostatnio nie byway
one dobre) i egna mnie serdecznie, odbierajc obietnic, e odwiedz go koniecznie w
nastpnym miesicu. Ale zazwyczaj upywao znacznie wicej czasu, zanim si znowu zjawiem pomidzy jego starowieckimi gierydonami i fotelami.
To by jedyny mj kontakt ze wiatem. Nie miaem wicej znajomoci, a z rodziny
miaem tylko dalekiego kuzyna, ktry by intendentem sanatorium w Leysin.
No, i wie pan, emy si o wojnie dowiedzieli w trzy dni po jej wybuchu! Zaszedem po
sprawunki trzeciego wrzenia
1sklepikarz mi powiedzia: adnie si urzdzia ta paska Polska! Na razie nie rozumiaem, o
co mu chodzi, a potem zrozumiaem i przyznam si, e nie rozpytywaem wicej. Wcale nie
chodzio mi o szczegy, wiedziaem, e to, co si stao, jest straszne, i nie chciaem o tym
myle. Powiedziaem te do ony: Liii, nie mwmy o tej sprawie, to jest zbyt okrutne. No, i
staralimy si nie mwi. To nie byo takie atwe. W miasteczku huczao z pocztku. Ale
potem, gdy zaczy si silne mrozy tamtorocznej zimy, przestali mwi na ten temat, mwili
o chodach, niegach i zamarzych ludziach.
Do Polski byo daleko, prdko si o niej zapomniao. To znaczy oczywicie zapomnieli o
niej moi rodacy, ktrzy mieli teraz na gowie waniejsze, to znaczy blisze kopoty ja nie
zapomniaem. Kochaem bardzo wasz kraj i zawsze w nocnych wizjach przychodziy do
mnie obrazy popalonych wsi i miast. A take bardzo niepokoi mnie los wszystkich i
jiiektrych moich polskich znajomych ale to byo w czasie rozmyla nocnych. W dzie
dotrzymywalimy sobie sowa danego z moj on nigdy nie rozmawialimy o wojnie.
Wiedzielimy, e nie moemy nic pomc w tej sprawie a takie strz
pienie sobie jzykw i psucie humoru rozpamitywaniem strasznych perypetii tej klski nie
na wiele si przecie przydao.
Inna bya sprawa, kiedy ta wojna przeniosa si w nasze najblisze ssiedztwo, kiedy
zacza strzela pociskami i krwawymi unami si pali tam za tym szczytem, od ktrego
odwrciem si teraz. Niedaleko to od nas przecie, w naszym najbliszym ssiedztwie,
widzielimy prawie owe samoloty lecce z Niemiec do Francji, syszelimy prawie strzay
armatnie dochodzce zza tych gr... mwi prawie, gdy syszelimy je i widzielimy w
naszej wyobrani, ale dreszcz nas przejmowa na sam myl o wojnie. Moi krajanie z
miasteczka na dole bardzo si niepokoili, atwo przecie wojna moga si przenie i do nas i
zanieczyci swoim smrodem nasze wspaniae i czyste od tylu wiekw powietrze. Teraz i tam
na dole, gdzie chodziem po buki, zaczto rozmawia o wojnie i coraz gorzej byo z
zaopatrywaniem si w te buki... No,nigdy ich nie zabrako, ale pan wie, jak to w czasie
wojny...
Ale mymy w dalszym cigu z moj maonk dotrzymywali przyrzeczenia. Nie
rozmawialimy z sob o wojnie. Wiedzielimy dobrze, e nie ruszymy si z naszego szaletu,
cokolwiek by si stao, i obiecywalimy sobie wytrwanie. Obiecywalimy na milczco,
oczywicie. Nigdy nie pady jakie takie sowa, jak: Trzymaj sil Nie lkaj si! Francja
jeszcze pokae, co znaczy jej potga, itd.
Zreszt co do tego ostatniego, to w bardzo prdkim czasie przekonalimy si, e nie
mona liczy na wspaniae niegdy wojsko naszej wielkiej i umiowanej ssiadki, e nie ma
co liczy na jej heroizm czy na jej moralno. Pan wie dobrze, czym by dla nas wszystkich,
przyjaci Francji, czerwiec roku 1940. Myl, e i wy przeywalicie to w straszny sposb,
t klsk, od ktrej tyle w waszych losach zaleao. Zreszt le powiadam: myl, wiem
doskonale i zaraz si dowiedziaem, cocie przeywali. Dowiedziaem si jesieni tego roku
i to w bardzo zadziwiajcych okolicznociach.
W padzierniku 1940 roku zrobio si bardzo chodno i spady pierwsze niegi, jeszcze
zielono, a ju naokoo naszego szaletu gromadziy si cae gry lodowe, bo to i rozmarzo, i
zamarzo, jak to w jesieni. Pewnego dnia o zmroku zadzwoni kto do naszej furtki. Bardzo
nas to zdziwio. Nikt nigdy nie dzwoni do niej, nie pozwalalimy przychodzi nawet adnemu dostawcy i okoliczni mieszkacy od dawna wiedzieli, e dobijanie si do naszej bramy
bdzie bezskuteczne.
Tym razem jednak dzwonek przy furtce by do tego stopnia zastanawiajcy, rozleg si
zreszt dosy natarczywie trzy razy, e Lila powiedziaa do mnie: id, otwrz, to moe by
co wanego. Przeywamy przecie wojn.
Od wielu dni po raz pierwszy grone sowo pado midzy nami i przekonaem si, e
cay nasz zewntrzny spokj i nieprzejmowanie si byy zupenie sztuczne i e naprawd nie
zaywalimy spokoju, tak upragnionego spokoju w caym znaczeniu tego sowa.
Gdy podszedem do oblodzonej furtki ciek przetart przeze mnie tego rana, a ju w
czci zasypan nowymi opadami ujrzaem za krat stojcego nieduego i szczupego
modego mczyzn. Powiedzia on mi skromnie bonjour
i przez krat w bramie wycign do mnie list w duej, starowieckiej Biaej kopercie. Na
kopercie by nadruk doktora L. z Genewy, wziem wic szybko list do rki i nie czekajc na
jego przeczytanie otworzyem furtk chopcu. Stan przede mn i niemym gestem wskaza
list.
Otworzyem natychmiast, jeszcze na niegu, ten list i odczytaem z pewn trudnoci
starcze pismo doktora.
Pisa mi, e oddawca niniejszego listu, mody Polak, Zygmunt Wicierzak, naley do tych
onierzy, ktrzy walczyli we Francji i przeszli granic szwajcarsk. e znajdowa si on pod
opiek polskiej kolonii w Genewie, e zacz pracowa, niestety jednak lekarze skonstatowali
u niego zagroenie grulic i zalecili pobyt w jakiej wysoko pooonej miejscowoci.
Oczywicie polska kolonia Genewy nie miaa najmniejszych moliwoci umieszczenia tego onierza w sanatorium zreszt stan jego
zdrowia nie by alarmujcy i leczenia sanatoryjnego nie wymaga przeto doktor zwraca
si do nas z prob, abymy Wicierzaka wzili na jaki czas do siebie i dali mu jakie zajcie
u nas, w naszym szalecie, ktry odznacza si swym wietnym pooeniem i znakomitym
powietrzem, ktre zapewne chopcu w szybkim czasie wrci zdrowie i pozwoli na powrt do
ojczyzny, jak tylko wojna (za dwa czy trzy miesice) skoczy si ostatecznie.
Poprosiem modego czowieka do mieszkania, zostawiem go w hallu na dole, a sani
poszedem do ony, aby j zawiadomi o niezwykym fakcie, ktry mg cakowicie zburzy
nasz wymarzon samotno. Nie znalimy go, nie wiedzielimy, jaki on jest, jak si ycie
nasze z nim moe uoy, jak bdzie sprawowa swoje obowizki i czy nie okae si
natrtem,
1 czy nie zniszczy naszego spokoju i naszego odosobnienia.
Ja przyjem przybycie modego czowieka jak prawdziw katastrof. Naruszao ono cay
nasz porzdek, do ktrego przywyklimy, skazywao nas na codzienne przebywanie z
nieznajomym. Przecie odzwyczailimy si ju od rozmw
2 ludimi, od przebywania w ich towarzystwie, od zwracania uwagi na ich potrzeby czy
kaprysy a tutaj spada nam na gow nieznajomy modzieniec, onierz (rozumie pan, jak
wyobraalimy sobie onierzy i w dodatku polskich onierzy) i to jeszcze z pocztkami
grulicy, a wic chory i wy- magajcy moe stara. W dodatku po niemym zachowaniu
modzieca powiedzia mi tylko niemiao bonjour mona byo wywnioskowa, e
nie mwi ani po francusku, ani po niemiecku i e najmniejsze porozumienie z nim bdzie
bardzo utrudnione.
Moja ona bya w rozpaczy jednak w kocu to ona powiedziaa:
- C robi nie moemy odmwi doktorowi L. Nie moemy nie przyj tego
biedaka. Sprbujmy, moe to nie bdzie takie trudne, jak si to nam w tej chwili wydaje.
Uspokoio mnie troch to stanowisko mojej ony. W gruncie rzeczy zgadzaem si z nim
zupenie, tylko nie miaem powiedzie gono tego, co myl, i zdecydowa si ostatecznie
na zgwacenie naszej samotnoci, ciszy i spokoju. Obcy czowiek w naszym domu wydawa
si nam nie do zniesienia.
Jednake zszedem z powrotem do tego chopca. Siedzia skromnie na krzeseku w
przedpokoju. Zatrzymaem si na schodach nie zauwaony przez niego i przypatrywaem si
mu pierwszy raz dokadnie.
Przyznam si, e kiedy siedz tak tutaj zwrcony ku wam, a odwrcony od szczytw i od
jeziora, przed oczami mam jego posta tak jak wtedy j widziaem. Zostaa mi ona w oczach
jak ywa. Niech pan si nie dziwi, panie Stanisawie, by to bardzo osobliwy moment i
moe dlatego zapamitaem go na zawsze.
Zygmunt siedzia spokojnie, nie zanadto skromnie, ale nie rozglda si na boki, nie
obserwowa moich trofew, rozwieszonych po cianach, ani obrazw, zdawa si by jaki
skupiony i na jego chudej twarzy widnia niezwyky, powany i bardzo jasny umiech.
Dlatego mog tak opisa ten umiech, e sta si on na par lat jakby nici przewodni
naszego ycia 1 e do dzi dnia widzimy go i ja, i, jestem tego pewien, moja ona na
twarzy tego chopca, chocia nie bardzo umiabym wyoy znaczenie tego umiechu. Ten
czowiek mia odegra bardzo du rol w naszym yciu. Najlepszym dowodem jest, e
zapamitalimy od razu jego nazwisko i potrafimy je wymwi, cho brzmi ono bardzo
trudno dla naszego ucha. Zygmunt Wi- cierzak sta si dla nas kim.
Siedzia spokojnie i wsta bez popiechu, kiedy si do niego zbliyem. Okazao si na
szczcie, e mwi wcale moliwie oczywicie okropnym akcentem po francusku,
gdy by jeszcze przed wojn przez duszy czas w Paryu. Przynajmniej wic porozumienie
si z nim nie przedstawiao dla nas wikszej trudnoci.
Na pierwszy ogie kazaem mu narba drew. Mwiem ju panu, e nie miaem
predylekcji do tej roboty i cieszyem si, e kto potrafi mnie w niej zastpi. Zygmunt
zostawiwszy w maym pokoiku na dole, ktrymy przeznaczyli dla niego, swoj teczk z
kilkoma niezbdnymi przedmiotami, zaraz poszed do skadziku na dole.
Lila ugotowaa wanie herbat i siedzielimy w jej pokoju popijajc gorcy pyn w
mieszkaniu byo dosy chodno kiedy dolecia nas z drewutni odgos rbania drzewa. Nie
umiem panu opisa, co to byo i na czym dokadnie polegao. Moe na wybitnym poczuciu
rytmu, jaki mia ten czowiek, ktry zapewne w swojej ojczynie taczy nieraz te wasze niesychane tace, nie majce sobie rwnych w Europie.
Ot to, co dobiegao nas z tego miejsca, gdzie Zygmunt Wicierzak rba drzewo, byo
podobne do muzyki, do koncertu, do jakiego dramatycznego taca. To pukanie byo rytmiczne i radosne, wesoe do niemoliwoci i jakby opowiadajce jak zabawn historyjk.
Zagmunt uderza sobie spokojnie, raz, raz, raz, raz a potem nagle, jak gdyby wybucha
miechem, jego uderzenia rozsypyway si drobnymi i szybkimi ciosami jak gdyby jakim
niepowstrzymanym chichotem.
Uderzenia to zwalniay, to przypieszay swj rytm, zachowujc stale to samo tempo
co jak w mazurkach Chopina. No, mwi panu, to byo niebywale. Nieraz potem suchalimy przecie tego z on ale, ten pierwszy raz to by koncert niezapomniany.
Odstawilimy nasze filianki z herbat i popatrzylimy na siebie zdziwieni. Nigdy nic
podobnego nie syszaem ani ja, ani moja ona.
Syszysz? spytaem tylko.
A ona odpowiedziaa:
Widzisz, ja od razu mwiam, e bdziemy mieli z niego poytek.
I rzeczywicie mielimy z niego poytek.
Przede wszystkim by uosobieniem wdziku. Nie chcia za nic w wiecie jada z nami
przy stole, jada w kuchni, a przy tym chcia nam pomaga w gotowaniu, nie majc o tym
najmniejszego pojcia. Rusza si zreszt po kuchni z wielk swobod i chocia raczej
przeszkadza, ni pomaga, nie chciao si go wypdza. Jednake niedugo pracowa w
kuchni, w krtkim czasie ucieka z domu do ssiadw i do wioski na dole. Czasami
wiedzielimy, gdzie przebywa rankami, zdradzao go rytmiczne pukanie przy rbaniu drzewa
czasami znika na wiele godzin i nigdy go nie mona byo nauczy, eby przychodzi
regularnie na posiki. Podobno to u was powszechny zwyczaj, owa niepunktualno w
jedzeniu. Przypisywaem to tylko temu domowi, ktry w Polsce znaem, ale Zygmunt okaza
si i w tym prawdziwym Polakiem.
Kiedy mu si zadawao pytanie, gdzie by, nie chcia odpowiada po prostu. Mwi, e
chodzi na wie, do miasteczka. Czasami wida byo, e wraca zmczony. Gdy mu mwiem,
e powinien zwraca uwag na swoje zdrowie, odpowiada zawsze II fo tuur fer kielk szoz
pur lie ans. Owo pur lie ans to znaczy dla ludzi stao si zupenie przysowiowe. mielimy si z tego okrutnie. A potem ju nie mielimy si i sami powtarzalimy
owo pour les gens z pewnego rodzaju melancholi.
dosy opryskliwie:
Czego pan chce?
Zaczem mu wykada, czego chc: przede wszystkim nie chc, aby paka, on, dorosy
mczyzna, aby zachowywa si z godnoci, jeeli nawet odczuwa jak tsknot czy ch
powrotu do ojczyzny. Zygmunt wysucha mojego kazania z pewn uwag i o dziwo na
zakoczenie umiechn si. Wie pan, zupenie ju teraz podobny by do dziecka: spod ez na
zarumienionej twarzy ukaza si z pocztku niemiay, potem coraz wyraniejszy umiech.
Obruszyem si i zadaem mu pytanie j
Dlaczego si miejesz?
Odpowiedzia mi swoim amanym jzykiem, e on wcale nie pacze z tsknoty. Do kogo ma
tskni?
A czy ja wiem, do kogo czy do czego? Przecie ja nic
0 tobie nie wiem.
A bo nic nie ma do wiedzenia odpowiedzia mi. Ja nie mam nikogo na wiecie i do
niczego nie mog tskni.
Polski ju prawie nie pamita, a Francj uwaa za obcy sobie kraj. Wic dlaczego paka?
Bardzo si zdziwi temu mojemu pytaniu. Jak to dlaczego? Czy nie ma powodw do paczu,
teraz, kiedy na wiecie szaleje ta straszna wojna, kiedy tysice ludzi ginie od jednego razu i
takie okrutne rzeczy dziej si we wszystkich krajach.
Zacz mi tumaczy, jaka to straszna rzecz jest wojna. Chocia sam niewiele z niej widzia,
ale powtarza cigle, e to przeraajce, kiedy ludzie do ludzi strzelaj; a jeszcze straszniejsze, kiedy strzelaj na niewidzialne i kiedy wielkie i lepe pociski lec, gdzie chc,
trafiaj, w kogo chc... To straszne powtarza to straszne. I jake ja nie mam paka?
Wyobraa sobie swoj ojczyzn i ca Rosj, i Ukrain jego rodzice pochodzili gdzie z
tamtych dalekich okolic
1 tam mieszkali, nim wywdrowali do Francji i uwaa, e to jest nie do zniesienia. I co
pan myli, mwi take o Niemcach i ich take aowa, i take powiada, e dzieci niemieckie gin od pociskw, e cae rodziny zasypane gruzami domw trac ycie. I powiada,
e nie moe si uspokoi, kiedy sobie wyobrazi te zniszczone miasta i te unicestwione istoty.
I na zkoczenie tej zadziwiajcej diatryby ktra, moe to pan sobie wyobrazi, jak
brzmiaa w jego francusz- czynie powiedzia do mnie:
A panu nie jest straszno, kiedy pan myli o wojnie?
Wytumaczyem mu, e my mamy inny rodek na uspokojenie, e staramy si nigdy nie
mwi o wojnie, e mylimy
o rnych piknych idobrych rzeczach, e gramy dlatego na
fortepianie, e czytamy pikne ksiki, eby by bardziej przekonanymi o wartoci ycia
ludzkiego i wartoci najwikszej kultury wiata, kultury europejskiej. Nareszcie dodaem na
zakoczenie, e moim zdaniem, za mao tych kilku lub kilkunastu bomb, ktre spadn na
Europ, nie zniszcz one jej niezwykych, starodawnych i tradycyjnych wartoci.
Prbowa mi jeszcze co wyjani, ale na razie nie mogem go zrozumie. Dopiero
potem, kiedy wrciem do swojego pokoju i powtarzaem sobie w myli jego sowa o
spaniu oczywicie nie byo mowy potrafiem sobie zrekonstruowa szkielet jego myli.
Chodzio mu o to, e ludzie stan si, jak on powiada, niedobrzy. Lie ans ser mowe
powiada il ser tuur mowe, il aprandron kom a lekol. I tego wanie nie mogem
zrozumie, co on mwi wci o tej szkole Mowez ekol powtarza, a ja nie wiedziaem,
co on przez to chce powiedzie.
Troch si irytowa na mnie, bo chocia mu tego wyranie nie powiedziaem, zorientowa
si, e go nie rozumiem. Taki wzburzony, z potarganymi wosami, nagi, bo sypia nago,
wydawa mi si nieco mieszny i szalenie dziecinny. Widocznie wyczyta w moich oczach
ironiczne myli, spostrzeg iskierki szyderstwa, bo si zabawnie cisn i kaza mi i spa.
Niestety, zauwayem, e bardzo mu byo trudno i pod gr. Przyszed pan dzisiaj do
nas t sam ciek i i nie widziaem, eby panu sprawiao to jakkolwiek trudno. Trzeba
przyzna, e cieka jest bardzo stroma i na tej wysokoci niektrzy ju poczynaj odczuwa
rozrzedzenie powietrza ale ani ja, ani pan nie zasapalimy si, gdymy szli od autobusu.
Niestety, jak powiadam, Zygmunt uczyni na mnie wraenie chorego, kaszla nieco, tym
nieprzyjemnym maym kas Zelkiem wszystkich zagroonych grulic. Ogromnie nie lubi
tego kaszlu. Jest niby to chrzknicie tylko, jakby poprawienic sobie stanu strun gosowych, ale zawsze wywouje u mnie nieprzyjemne skojarzenia.
Ot biedny chopak chrzka raz po raz w ten sposb a czasami kaszla i raz nawet
splun z gbi piersi. Zaniepokoi mnie ten stan chopca i spytaem go, jak si czuje.
Odpowiedzia, e bardzo dobrze, tylko e si dzisiaj niepomiernie zmczy przy rbaniu
drzewa. Byy to twarde karpy i musia si nad nimi porzdnie na- biedzi.
Prbowaem go wtajemniczy w cel dzisiejszej mojej podry do Genewy i
powiedziaem mu par sw o doktorze L. Zainteresowa si stanem zdrowia staruszka i mam
wraenie, e si rozczuli, kiedy mu powiedziaem, e si doktor o niego rozpytywa i e w
ogle interesuje si sytuacj polskich onierzy internowanych w Szwajcarii. Wikszo z
nich miaa ju zajcie, budowali szosy a koo Chur ale niektrzy chorowali i tsknili do
kraju. I wanie tymi doktor chcia si zainteresowa specjalnie-i stworzy towarzystwo,
ktre by miao na celu roztoczenie opieki nad tymi biedakami. Powiedziaem Zygmuntowi,
e doktor chcia, abym to ja zosta przewodniczcym tego towarzystwa, ale e szczliwie
wykrciem si od tego. Zygmunt spojrza na mnie troch zdziwiony. Spyta mnie
pourquoi, ale wida byo, e niedostateczna znajomo naszego jzyka uniemoliwia mu
bardziej szczegowe pytania.
Pokrci tylko gow, jak gdyby by bardzo zdziwiony czy te zawiedziny. Przyznam si,
e sprawio mi to pewnego rodzaju przykro, i chocia ju nie mwilimy wicej na ten
temat, opowiedziaem wszystko onie, ktra zaaprobowaa moje stanowisko. W momencie
kiedy tak bardzo oddalilimy si od spraw, ktre interesoway ludzi, i kiedy doznawalimy z
tego powodu czego w rodzaju szczcia, nie miaoby sensu branie na barki ciaru zaj,
ktre mogy si sta uciliwe i zabiera wiele czasu.
Przykro mi byo tylko, e nie zyskaem potwierdzenia tej myli u modego onierza.
Zreszt zdawaem sobie spraw, i nie rozumie on nas zupenie i w ogle nie ma pojcia,
czym jest i czym byo nasze ycie. C on mg wiedzie? Wiecznie zaganiany robociarz,
onierz bijcy si nie na swojej ziemi o sprawy, ktre niejasno pojmowa, schroni si do
miejscowoci, ktrej na pewno by nie umia pokaza na mapie c by mia do
powiedzenia w naszych skomplikowanych sprawach ten may Polaczek?
Przyznam si, e z pewnego rodzaju irytacj mylaem
o
jego powtpiewajcym ruchu gowy. Rozmylaem o tym, kiedy ju leaem w
ku, i pomimo caego mojego zmczenia podr i przemarznicia na mronym powietrzu
nie mogem, jak codziennie, zasn. Stawa mi cigle przed oczami ten smarkacz
wracajcy od wdowy Rafaeli i majcy mi za ze, e nie chciaem zaj si spraw jego
pobratymcw. Widocznie uwaa, e to, co zrobiem dla niego, byo jeszcze mao. Ale nie...
przecie zawsze mwi takie rzeczy...
A moe uwaa, e nie potrafiem nic zrobi pur lie ans, jak powiada?
No, i w ten sposb zaczy si pojawia dysonanse pomidzy nami a naszym lokatorem.
Dysonanse, niech mi pan wierzy, zupenie niedostrzegalne i nie wyraajce si niczym na
zewntrz. Zawsze bylimy w najwikszej przyjani tyle tylko, e ja zdawaem sobie
spraw z tego, i Wicierzak gdzie w gbi swego dziecinnego serca hodowa co w rodzaju
niedowierzania. Niedowierzaniem tym obdarza nie tylko nas dwoje, przenosi je i na ca
nasz ojczyzn. Kiedymy mu mwiii, e po wojnie Szwajcaria niechybnie pomoe jego
ojczynie pod wzgldem gospodarczym, pomoe jej si wy dwign z ruin, pomoe w
dziedzinie medycyny Zygmunt sucha bardzo uwanie. Ale nic na to nigdy nie odpowiada. Nie dziwio to nas, bo w ogle by niezwykle maomwny. Ale co byo rzecz
dziwniejsz, e mia on swoje najrozmaitsze milczenia. Milczeniem swoim umia .wyrazi
wiele uczu. I wanie wtedy w tym milczeniu, w wyrazie, jaki wykwita mu kolo ust, tak
koo ust, zjawiay mu si takie mae
zmarszczki, jak zawsze u grulikw, w tym wszystkim wyczytaem lekcewaenie moich
sw, niedowierzanie, ktre obejmowao znacznie wicej spraw ni to, co poruszyem w swojej retoryce.
Oczywicie wystrzegaem si cytowania mu sw Andr Gidea. Jak on to mwi?
Uczciwy nard szwajcarski 1 Nic to go nie kosztuje, e yje jak naley... Nie ma zbrodni,
nie ma historii, nie ma literatury, nie ma sztuki... Mocny krzew ry bez kolcw i bez
kwiatw... Myl, e gdyby Zygmunt potrafi, mniej wicej tak sformuowaby swoje
uczucia. Zreszt mam wraenie, e chopak coraz bardziej zywa si z nami, tak samo i te
przemiany odbyway si w milczeniu. Ale czasami spoglda na moj on a i na mnie
take z prawdziw yczliwoci. Troch bawilimy go jak dzieci, nie bra nas na serio, ale
zdaje si przywizywa si z kadym dniem.
I tak przesza nam jedna cika zima i druga, wiosna przychodzia, zwaszcza do nas na
gr, bardzo niechtnie. Ale zawsze wiosna jest wiosn, zjawiaj si te niesychane powiewy
skdsi, nawet nie od poudnia, ale gdzie od jeziora, od wody, pachnie wod, obokami
zakwitaj na polanach opuszczonych niedawno przez niegi nasze synne narcyzy. Tym
razem nie byo cudzoziemcw, ktrzy nachalnie dzwonili do naszej furtki i prosili, aby im
pokaza nasz czk narcyzow i widok w stron Simplonu. Mimo wiosny na wiecie byo
coraz smutniej.
Zygmunt zacz nam si z wiosn urywa. Za bardzo ju si przejmowa swoimi
robotami u ludzi i caymi dniami pracowa dla innych. Zreszt nie mogem si uskara u
mnie w ogrdku take wszystko byo zrobione, a jeeli koo winnicy nie tak chodzi, jak by
tego wymaga dobry obyczaj uprawiaczy wina to tylko dlatego, e uprawa tej roliny bya
dla niego dziedzin zupenie nieznan.
Gwnie pracowa u Rafaeli, ale i dla innych ssiadw znajdowa czas czy to na rbanie
drzewa, czy na palenie w oraneriach, czy po prostu na zaoranie lub skopanie dziaki. Wiecznie by w ruchu i bardzo schud. Soce go jednak opalio i przez to wydawa si zdrw jak
ryba. Mielimy si przekona bardzo szybko, e byo to zudzenie.
Gdzie w czerwcu dopiero nastay przepikne, nie tyle letnie, ile wiosenne dnie. Od
jakiego czasu zauwayem, e Zygmunt z pewnego rodzaju trudnoci wstaje co rano z ka. Spnia si z tym wstawaniem, a czasami syszaem, jak wydawa rodzaj jakiego jku,
ktrego dawniej nie znaem, w momencie, kiedy trzeba byo podnie si ze snu. Moja ona
take to zauwaya, dostrzega pewn ociao chopca i zwrcia mi na to uwag z lekkim
niepokojem. Nie przestawa on kaszla i na to ju nie moglimy nic poradzi. Powiada, e
kaszle od palenia papierosw i rzeczywicie wypala ich bardzo duo. Pali nerwowo i nie
mona go byo przekona, i bardzo sobie szkodzi tym zwyczajem czy, powiedziabym
nawet, naogiem. Bo u niego palenie papierosw stawao si naogiem.
Czasami zastawaem go na dworze, dosy pno W nocy. Siedzia zazwyczaj o, tu
niedaleko przy tej maej ciance, ktra dzielia winnic od r. W niebieskim cieniu letniego wieczora siedzia i patrzy, a dolina Rodanu pan widzi j teraz zawsze o tej porze
jest napeniona kolorem. Kolor ten jest za kadym razem inny, ale niezmiernie intensywny. W
tym niebieskim cieniu widziaem tylko czerwony koniuszek jego paierosa; po tym znaku
rozpoznawaem jego obecno a po pewnej chwili dolatywa do mnie w drobny kaszelek, raczej chrzkanie. Siedzia czasami bardzo dugo w nocy i wida byo, e trudno mu
jest zdecydowa si na pjcie spa. Mwiem mu, eby szed do swojego pokoju, ale zawsze
odpowiada encore un moment i siedzia; czasem zasypiaem zostawiajc go w tej
francuskiej stronie i o ka
dym dziecku moga opowiada godzinami. Dowiedzielimy si tego i przekonalimy si
dopiero podczas tej wizyty. Przedtem nigdymy obszerniej z Rafael nie rozmawiali.
Przypatrujc si teraz tej naszej ssiadce poczynaem aowa, emy od niej stronili.
Dyszaa wprost zrwnowaeniem i rozsdkiem i by moe w niejednym moga nam bya
dawniej pomc i poradzi. Przygoda z krow i telefonem zbliya j do nas jeszcze bardziej,
tym bardziej e moj ona z pewnego rodzaju triumfem zawiadomia wdow, e odtd we
wszystkich nagych sprawach swojego gospodarstwa bdzie moga uywa naszego nowo
zaoonego telefonu.
Rafaela zdawaa si by bardzo t spraw przejta, ale zachowywaa si z wielk
godnoci.
Zjawia si u nas en grand toilette, co si wyraao gwnie w naoeniu wielkiego
kapelusza z potnie spitrzon kokard. Wydaa mi si troch mieszna w swojej pretensjonalnej przyprawie i nie bardzo uwaaem na to, o czym mwia. Byem bardzo zajty i
zaniepokojony stanem zdrowia naszego modego przyjaciela. Rozczarowaem si troch do
rozsdku Rafaeli suchajc, jak mwia o Zygmuncie. Ze sw jej wynikao, e jest on jej
bardzo oddany, e pomaga jej w gospodarstwie, i raczej wygldao, e jest on pod jej, a nie
pod nasz opiek.
Zirytowaa mnie wreszcie t bezceremonialno, z jak wdow zabieraa nam naszego
wychowanka. Zreszt bya bardzo dyskretna i niczym nie zdradzia tych spraw, o ktrych
dowiedzielimy si potem, ju po mierci naszego Zygmunta. Domyla si pan przecie, e
jego kuracja w Leysin nie skoczya si pomylnie.
Nie mogem si doczeka momentu, kiedy wdowa nas poegna. Ku mojemu wielkiemu
zdziwieniu moj maonka wysuchiwaa wszystkich jej sw z nadzwyczajn cierpliwoci i
nawet po odejciu tej kobiety wyrazia al, e mnie jej obecno nieco zniecierpliwia.
I Nie krzyw si, Liiu, na pewno tak byo. Powiedziaa mi
nawet, e Rafaela jest urocz niewiast i e chtnie bdziesz do niej zachodzia po drodze
wracajc z miasteczka. Jednym sowem racj mia pan Perrichon, ktry pokocha nie tego
czowieka, ktry mu ocali ycie, ale tego, komu on ycie ocali. Pasjami lubimy tych ludzi,
ktrym wywiadczylimy jak przysug czy dobrodziejstwo.
Po paru tygodniach nasz wychowanek wrci z sanatorium. Nie wyglda wcale lepiej ni
przedtem, ale te i nie wida byo na jego twarzy jakich oznak pogorszenia. Poz tym by
tak zachwycony powrotem do naszego domu, e to ju jedno mogo rozczuli. Twierdzi, e
czuje si, jak gdyby si na nowo na wiat narodzi od chwili, kiedy przekroczy nasz furtk.
Przyznam si panu, panie Stanisawie, e mimo trwania okrutnej wojny, o ktrej niewiele
wiedzielimy, ani nie majc radia, ani nie czytajc gazet, to lato wydao mi si pene uroku.
Po raz pierwszy od duszego czasu poczuem pewnego rodzaju rado ycia i, co
waniejsze, moja ona take jak gdyby si odmienia. Oczywicie, mj stan umysu odbija
si na jej samopoczuciu. Zaprzyjanilimy si ostatecznie z Rafael, chodzilimy od czasu do
czasu do niej na wiey ser a la russe, ktry nauczylimy j robi. Twarg ze mietan
przypomina nam dawne czasy, a wesoe pogwizdywanie Zygmunta akompaniowao tym
letnim miesicom i pocztkom jesieni, jak jaka muzyka zapowiadajca nowe rzeczy. Zreszt
i prawdziwa muzyka odzywaa si teraz w naszej pustelni, przywiozem bowiem z Genewy
doskonae radio. Otwieralimy je bardzo rzadko, tylko dla wysuchania dzie wielkich
klasykw. We wspomnieniu mam raczej gwizdanie Zygmunta. Czy pan uwierzy, e poczem
wtedy mie nadziej. .. Nadziej w ogle, czy mnie pan rozumie ? Przede wszystkim nadziej
na wyzdrowienie Zygmunta, potem nadziej, e wojna skoczy si prdko i pomylnie,
potem nadziej... czy ja wiem, na co? Na co, co si jeszcze stanie w naszym yciu, na jakie
pomnoenie wewntrzne, jednym sowem na
sprawy, o ktrych tak dawno ju zapomniaem, e po prostu nawet nazwa ich nie umiaem.
Jak zwykle i o tych przemianach nie mwilimy ani sowa z moj on, chocia i ona je
odczuwaa w takim samym co ja stopniu. Nie wywntrzalimy si z tego, co w nas zachodzi,
ale zdawalimy sobie spraw, e jednak jaki tam proces dokonuje si w nas, gdy od czasu
do czasu apaem uwane spojrzenia Liii spoczywajce na mnie. apaem si take na tym, e
nagle siadaem twarz nie tak jak dzisiaj plecami do tego wspaniaego widoku i
patrzyem na gry i na jezioro,
i to w ten sposb, jak gdybym po raz pierwszy je widzia.
Ju si miao pod jesie, kiedy pewnego razu przysiad si do mnie tak siedzcego
nasz Zygmunt. Nigdy tego nie czyni, chocia zachowywa si z nami bardzo swobodnie,
trzyma si jednak w pewnego rodzaju dystansie, zreszt zupenie * zrozumiaym i ze
wzgldu na jego wiek, i na pozycj jego w naszym domu.
Zaczlimy rozmow, ktra zdaje si bya najdusz z rozmw, jakie w ogle
kiedykolwiek prowadzilimy. Przy tym trzeba zauway, e bya to nasza ostatnia rozmowa.
adnie, co ? spytaem go pokazujc na jezioro i na dolin Rodanu, ktra zacza
ton w gstej granatowej farbie, jakby kto napuci do niej rozrobionej akwareli.
Jesie powiedzia Zygmunt i westchn.
No, jeszcze nie jesie, lato w peni.
Widziaem dzisiaj te licie. Trzeba bdzie jutro zebra jabka.
Mona jeszcze poczeka zauwayem.
Nie bardzo. Ja musz wraca do Leysin powiedzia bardzo spokojnie, cho bya to
decyzja dla mnie niespodziewana a jak mnie tu nie bdzie, to kto jabka zbierze?
Mylisz, e ja nie potrafi?
Potrafi pan, pewnie, ale ciko panu bdzie tu popatrzy na mj okazay brzuch
a mnie to atwiej. Raz dwa
i zbior. X co to za jabka... U nas to by dopiero sad.
Pierwszy raz wspomnia mi o czymkolwiek, co byo u nas. Nawet nie wiedziaem,
gdzie to jest. Spytaem go:
A gdzie to jest u was?
A gdzie ma by? powiedzia. Pod Grjcem. Pierwszy raz posyszaem nazw tej
miejscowoci, ale j zapamitaem do dzi, tak jak ca rozmow. Odbia mi si jak na pycie
gramofonowej, jak na magnetofonowej tamie. Zapamitaem, cho i do dzi dnia nie wiem,
gdzie to jest Grjec. Szukaem nieraz na mapie, ale nie znalazem. Czy to koo Rzeszowa?
Koo Warszawy? Nie mylaem, a on mi tego wtedy nie powiedzia.
I jeszcze doda:
Ja sobie zawsze myl, jak ja pojad do tego Leysin
i w ogle jak mnie tu nie bdzie, to kto wam bdzie drzewo *rba?
Umiechnem si w zmroku.
Jako sobie damy rad powiedziaem niedbale. Zygmunt pomilcza chwil i
powiedzia potem bardzo powoli:
Ano, zawsze mona sobie da rad.
W gosie jego zabrzmia taki smutek, e si przejem, i powiedziaem co
niepotrzebnego. Ale nie. Teraz nawet, kiedy odtwarzam z pamici t rozmow, nie myl,
aby w niej byo cokolwiek niestosownego z mojej strony. Musiaem tak mwi i inaczej
mwi nie mogem. Przecie ja wtedy nie wiedziaem, e to jest nasza ostatnia rozmow.
I rzeczywicie w owych dniach jako Zygmunt rzadziej rba drzewo i caa ta muzyka
w skadziku nie bya ju taka wesoa, nie brzmiaa jak jakie opowiadanie, jak aria
Rossiniego. Zauwayem po prostu, e Wicierzakowi jest coraz trudniej spenia fizyczne
prace, e ma coraz mniej si. Skonstatowaem to nie tylko ja, ale moja ona take. Co prawda
zauwaya z waciw kobietom perfidi, e to zapewne wiru starej Rafaeli. Wicierzak,
podug mojej ony, mia traci siy przez wdow.