Professional Documents
Culture Documents
Kwiaty Polskie
Kwiaty Polskie
Kwiaty Polskie
Kwiaty polskie
CZ PIERWSZA
ROZDZIA PIERWSZY
Bukiety wiejskie, jak wiadomo,
Wizane byy wzwy i stromo.
W barwach podobne do otarza,
Ksztat serca miay lub wachlarza
Albo palety. Z niej to, kwietnej,
Kolory bra bohomaz wietny,
Rafael Rawy i Studzianny,
Kiedy ku czci Najwitszej Panny
Malowa uczu swoich kwiaty
W tonacji bladej, cho pstrokatej.
Ja nie o wiechciach z byle chwastu,
Stawianych na werandzie na st,
Nie o wizankach z kwiatw polnych,
Moe i wdzicznych, lecz dowolnych,
Nie o "narczach", specjalnoci
Wiochen i starszych dam rozwianych,
Noszcych je dla wykazania
Polskoci swej lub niewinnoci;
Ja o bukietach z kunsztem, adem,
Z przewodni myl i ukadem,
O zaciankowych, niestoecznych,
Lecz ogrodniczych, lecz dorzecznych,
Z kwiatw cinanych noycami,
ciganych pasemkami yka '
Przez popkane, czarnoziemne,
Zgrubiae rce ogrodnika.
Spjrz, jak przejmuje i przetyka
odygi ich midzy palcami,
Jak coraz now barw plami,
Przeplata, wizi i zamyka,
Znw kadzie, przewizuje, ciga,
Palcami jak na drutach robi I ronie wizja pokrga,
On wzmacnia j, przystraja, zdobi,
ledzi spod gstych brwi oczyma,
Jak peznie w gr klombik pncy,
A tam yka w zbach trzyma,
Milczek surowy - bo tworzcy.
Patrz: znowu wybra - odgryz - wstawi,
Na przejmy chwyci i przewin,
yczan cieni ppowin
I wieym rzutem pojaskrawi,
Fermentujcy, ziarnkowaty,
Widziae brz - brz taki prawie
Jak cukier umoczony w kawie.
A przysypane s te kwiaty
Rdz bardzo wie lub przetart
Pomaraczow skrk. Rosn Nie wiem, jak rosn; lecz e mszyste,
Gbczaste, wilgne i porzyste,
Jakby szczeliny w nich otwarto,
By chd chony i ciem nocn
I e s rdzawe, wic w pobliu Musi by woda zielonawa,
Staw zarzsiony, zgnia trawa
I jar bedoski na Zakrzyu
- I std ten "przyrodzony wyrzut,
I leno kwiatu std wynika
(Za ^pozwoleniem botanika,
Ktry mi tutaj racji nie da,
Bo - ogrodowa jest rezeda).
A pachnie - Wanie! Jak opisz
Wo, ktr kwiat swobodnie dysze?
Ile sw trzeba i amacw!
Jaki zawiy sprzgn musz
Metafor i porwna acuch!
Jak mzg utrudz i wysusz,
Zanim wykrtnie i wymylnie
Piro t wo w wyrazy wcinie,
W sowa bezradne i bezsilne,
W faszywe sowa i omylne,
Co ju, tu- tu, s niby blisko,
Ju wlazy w kwietny py jak osa - I nic. A przytkn kwiat do nosa,
Powcha raz - i wie si wszystko.
We jamin. Choby zamkn oczy,
On ca jamie mleczn leje
I t farbk zocicieje,
I blaski listkw swoich toczy,
I pki jak jajeczka ptasie,
I gitkich krzakw gszcz i trzepot,
- Wszystko na doni masz, guptasie,
Gdy raz nim westchniesz - cho na lepo.
A ra, pachnc samej sobie,
Sobie i gupiej twej" osobie
(I niezawodnie innym rom,
Ktre na wycig tamtej wtrz),
Ra, wkrwawiona w dzie rozgrzany,
Skada ci paszport swj rany.
Ona w ogrodzie, ty w pokoju,
Ale ci ca siebie powie,
Jeli na chwil dzie u znoju
Sonecznym pitem-przez-dziesitem,
I scyzorykiem na kamieniu
Drapic, uwieczniam nowe serce,
Ryj literk po literce
I stawiam imi przy imieniu.
Przeszywam serce now strza,
Strzepuj py - i ju gotowa
Wrzebiona w granitowe ciao
I mio, i tragedia nowa.
Przede mn ksika. Lecz ju inna.
Wiersze, od ktrych nie potrafi
Oderwa si od dwch lat prawie,
Ksika - rozpaczy mojej winna,
Rozkoszy, smutku i zachwytu,
miej si nad ni, wzdycham, pacz,
Ksika - nowina pena mitw
I starych sw, i nowych znacze.
Tytu (litery s czerwone):
"Wybr poezyj". Fotografia
Autora w profil nam przedstaffia:
Wysokoczoy i brodaty,
Z opuszczonymi w d oczyma,
Ksik - czy rk na niej - trzyma,
Za nim, w wazonie, mgliste kwiaty.
Czytam, po stokro ju czytane,
Strofy liciami przeplatane.
Migot poezji i gazek
Drc rozkoysa m altan.
Czytaem je pod awk w szkole,
Czytaem w helenowskim parku
Warkoczykowym pensjonarkom.
I Jej czytaem na przynt,
Lecz ich suchaa obojtnie.
Czytaem w ku i przy stole,
Gdzie kady yk rosou zoty
Popijam haustem zotej strofy,
Nie mwic, nie suchajc rozmw...
Czytam, miotany. Do na czole,
A druga na kamiennym stole
Gra werblem niecierpliwym, to znw
Grzebieniem palcw po czuprynie
Od czoa a po kark przepynie;
-To oczy w strofie, to na niebie,
To nogi w wze, to pod siebie,
To si przebiegn po altanie
I gono powiem jakie zdanie,
To znw na awce klkn - z ksiki
cierajc byskotliwe prki.
Czytam: "Poezja starych studni" -
Ojciec w biurze
Pisze i pisze w gwnej ksidze
Ju nie jednego - wszystkich bankw,
Fortuny panw fabrykantw,
Zadowolonych posiadaczy
Paacw, karet i brylantw.
"Ojcze!" - w dalekie krzycz pole "Widzisz t butl na twym stole?
Chwy j! Syn kae! Podnie! Przechyl!
Zalej majtki ich rozdte!
Czerwonym chlunij atramentem
W t gwn ksig, gdzie przeklte
Wpisujesz zbrodnie ich i grzechy!"
...Nad kolosaln mord miasta,
Bruzdami ulic pooran,
Z zapiek rewolucji ran,
Mord o mtnych podwrz wzroku,
W ktrym gniew czasem byskiem stali
Lub un ognia si zapali,
Ustach gotowych do krwotoku,
O zbach czarnych k zbatych,
Mord oknami dziur dziobat,
W wypiekach fabryk, wgrach toku,
Zart kwasami chemikalii,
Drgawic\r epilepsji wrzecion,
Gdy pasw, nici, k zamieci
Maszyna trzaskajca chlasta,
Nad kolosaln mord miasta,
Ktr niedawno prg przeci
Kamuk z kolczykiem, dawszy szabl - Pych kominw w chmury wrasta
Stumilionowa Wiea Scheibler.
W okrgych lat dwadziecia potem,
Ju nie "wczga, krl gocicw",
Lecz waniak z wasnym samochodem,
Wpadem tam: wspomnie lata mode,
Odwiedzi lenych pobratymcw,
Poduma nad kamiennym stoem,
Jak nad modoci wieym grobem,
Poegna star wie nad rzek,
Powita ycie wolne, nowe I napi si zimnego mleka
U dobrej pani Michaowej...
Ju jej nie byo. Bya inna.
I inny dziad w zapadej chacie
Te same zgrzebne nosi gacie,
Machork mic. Na starczej piersi
Kpami siwe wosie sterczy,
Jak mchu zeschego liszaj szary
Iluminacj Barwistanu,
Gdy dzie przymierza swego wici
Z wadc Vangoghii i Czannu.
Przysyp to szeptem ust subiekta
(Ach, gdyby wiedzia, jak on szepta!),
Co jest w klientce zakochany,
Gdy jej zachwala kreton tani
Na wyprzeday wielokwietnych
Resztek, przewietnych i tandetnych:
Ceny znione, gos ciszony
W temperaturze podwyszonej;
Pyn metrami odwijane
Kwieciste aszki nieprzebrane
I pyn nieprzerwane, mie
Szepty kwieciste i zawie.
Wrzu i to niebo nad Czorsztynem
Po burzy apokaliptycznej
(Burzy, co miaa dwie przyczyny:
Bo i moj: narodziny
Zdrady i rany, i zawycia);
I wywr Sownik Stujzyczny
Imperatrycy Katarzyny
(Ponne marzenie mego ycia!
Zeszedbym po t ksig w Hades!
I nie zastpi mi jej nigdy
Adelungowy "Mithridates").
Wpu te tczowy wspomnie balet
O widmach kwiatw zza witray
I z najfantastyczniejszych palet
Wygnioty z tubek i rozmazy,
Przemieszaj wszystko kilka razy
I w socu postaw sj pamici,
I patrz przez brylantow pryzm - Jeli chcesz ujrze pstrokacizn
w bukiecie naszym goci
W caej ich przekolorowoci.
Patrz - wanie na promieniach soca
Wjeda, confetti barw sypica
W centrum bukietu, banda pijana
"Lwich pyszczkw".
Przyjrzyj si tym pyszczkom.
Rozdziawiy si wszystkie i piszcz
{Rozgardiaszem weneckiej zabawy
W lesie,
Gdzie skaczce letniaczki si mizdrz,
Gdzie si
Sypi pstre confettiowe kurzawy.
Galopada mieszczaska rd sosen,
Miotajca farbiarskim bigosem
Strojw,
W bachanalii si wije i niesie
W znoju
Pod dyndaniem, lampionw po lesie - Lampionw, festonw, kretonw, pomponw,
Krawatw rozwianych, kolorowych balonw,
W girlandowym unosi si roju.
Ju z lwich pyszczkw - lwie pyski w orkiestrze:
To puzony mosine dm w przestrze,
Wydymaj balony, syfony,
Mno pstre kotyliony w miliony!
Dm - i z trb wyfruwaj tancerze
(Z trb, co lni jak kuchenne modzierze):
Puc wydechem ich trbacz wyrzuca,
Potem wdechem znw wchania ich w puca,
Wic lataj jak ptaki na wichrze
Straszne pyszczki letnikw, wci dziksze...
...Ju z lwich pyszczkw - sto pyskw (parzystych
Twarzy),
"W wirujcym kolisku mtniej
Pary,
Ze studentw, dentystek i i aptekarzy,
Z pa rozgrzanych, podlotkw i "kominiarzy"
Koujcy si zrobi karuzel
Szary.
Ja - wdk za wdk w bufecie...
Oczami po sali drewnianej I serce mi wali.
Pijany.
(Czy pamitasz?)
orkiestra
powoli
opada
przycicha
powiada,
e zaraz
(Czy pamitasz, jak z tob...?)
ju znalaz
mj wzrok twoje oczy,
ju id po drodze
zamroczy ju zaraz
za chwil...
(Czy pamitasz, jak z tob taczyem?...)
podchodz
na palcach
i naraz
nad gow
grzmotno do walca
i porywam - na ycie i mier - do taca.
Grand Valse Brillante
Czy pamitasz, jak z tob taczyem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamitasz, jak ruszy wiat do taca,
wiat, co w ramiona mi wpad?
Wylkniony blunierca,
Dotulaem do serca
W utajeniu kwitnce, te dwie,
Unoszone gorco,
Unisono dyszce,
Jak ty caa, w domysach i mgle.
I tych dwoje nad dwiema,
Co te s, lecz ich nie ma,
Bo rzsami zakryte i w d,
Jakby tam wanie byy
I bkitem pieciy,
Jedno t, drugie t, p na p.
Ronie grom i strun, i trb,
Ronie krg i zachwyt rk,
Coraz wicej kibici
Chciwe rami ochwyci,
witokradczo napeza
Drca rka na pk
drcy,
Hucz soca grzmicych trb,
Koujcy ronie krg,
Pdzi zawrt
kolisty
Po elipsie
falistej,
Jednomtnym rozpywem wiruje jak bk.
Gdy przez sufit przetaczam Nosem gwiazdy zahaczam,
Gdy po ziemi mynkuj, ..
To udaj siacza.
Wte minie napram,
Pier cherlaw wytam,
Bdziesz miaa atlet
I huzara za ma.
Wniebowzitym bekotem
O zabawie co plot,
Bdziesz miaa za ma
Skoczonego idiot,
Teratologia fantastyczna,
Z nauk o demonach styczna,
Dziwy zamorskie i bestiaria,
"Wysnute z wyobrani mnichw
do Indyey" podrnikw,
Gnanych cudown dz cudw
W bajeczne kraje barwnych ludw
A pletli ci peregrynanci
Troje nieVidy z tych awantur
Te sprawy, czytelniku, znam-ci
Nie gorzej ni profesor Jan Tur.
Znam Lycosthena, Aldrovanda,
Wiem z Prodigiorum Chroniconu"
O wszelkich bestiach i potworach
Antarktyki i Septentrionu,
I wiem, co widzia w. Brandan
Na wyspach oraz co w Brazylii
Iwon d'Evreux i Pigafetta
Czy w. Izydor z Sewilii,
Znam Singularites" Theveta
I Miroir du monde" Brunetta,
Ksigi Wielkiego Albertusa
Tudzie Olafa (te Magnusa),
Znam grony i zaczarowany
Diabelskich stworw wiat potworny,
Te hipogryfy, lewiatany,
Kynocephale, unicorny,
rd jednorocw nie pomieszam
Eglisseriona z monocerem
Wszystko to znam jak wasn kiesze
I mgbym tutaj, za Gessnerem,
Hydr opisa... Lecz referens
Horresco..." Czuj przeraenie,
Gdy tylko wspomn t istot...
Lecz wierz mi, wierz mi wiem co o tem
Gorsz jest besti Podejrzenie.
Tym gorsz, e to chytre zwierz...
Wije si, asi, do stp ciele
I ani czowiek si spostrzee,
Jak ju jest wroga przyjacielem.
Ten z pieka rodem zwierz stugowy
Staje si wiernym psem domowym,
Co ci na krok nie odstpuje
I suc panu sam panuje...
Tak wrci cie i szed przed nimi,
I szepta Tak" ustami Zosi...
Mwiy inne, mniej genialne,
e si po prostu zapatrzya."...
VI
W gbokim nie, w gbokim niegu
Miecina ley pogrona.
Sennego ksicia i nienego
Twarz wieci, srebrnie zamroona,
Umiechem biaym nieruchoma.
Podpiera domki nieg pierzasty,
W wysokie nawalony zaspy;
Czasem je wiatr napadnie dmcy
I z puszystego wierzchu zwiewa
Py roziskrzony, koujcy.
Dwa bratnie przed sklepikiem drzewa
S jak mietan ochlapane
Lub jakby mydlin gst pian
Rozrobi na zwichrzonej brodzie
witego Mikoaja, ktry
pi stojc; w rku ma latarni:
To szyba okna, caa w lodzie.
A za ni wiato planetarne
Mrugliwej lampy. Mrz-kwiatodziej,
Co brylantow ma kwiaciarni,
Bystro tczuje iskierkami,
Miotajc ognik za ognikiem,
Diamencik gonic diamencikiem
Z takim popiechem, e chwilami
Sam nie wie, czy jest ogrodnikiem,
Czy wielkomiejskim jubilerem:
Gdy przed witryn, rozigran
Rozbyskw migajcych gam,
Przystaje warszawianka liczna
I, przedgwiazdkowo elektryczna,
Napywem pragnie podniecona,Klejnoty poleruje wzrokiem...
Oczy, porwane skier potokiem,
Z byskami skacz po kamieniach...
Rozpromieniona od olnienia,
Gwiazdeczki mrone ma na futrze,
A rzsy w lodowatym cukrze.
Dwie pery po jej licu biega:
Uriaska z noska zadartego,
A z oczka kaakucka pera.
Tymczasem zibnie psina wierna
I niecierpliwie chwile liczy,
Dygocc na zielonej smyczy;
Wic, eby skrci to czekanie,
Doncio urzdza si przy cianie:
Robi ze siebie trjng wschodni
I nagle nieg topnieje pod nim.
O Zasypianiu").
Wic, jak mwi,
Siedziao si rd workw z mk,
Tczowe brao si landrynki
Z wysokiej cylindrycznej puszki,
Ktra si trudno otwieraa,
Gryzo si pestki" i okruszki",
Chleb witojaski zajadao,
A po szufladach jak u dziadka:
Inny aromat co szufladka,
Suszone liwki i migdaki,
Muszkatoowe ciemne gaki,
Angielskie ziele, pieprz, cynamon,
Tuste prciki waniliowe,
I czarne, suche i z ebkami
Godziki... Tymi godzikami
Pachnia z daleka ju pan Kamil,
A pochodzio to z balsamu,
Ktry przepisa sobie sam i
Poleca bardzo innym panom.
Sam te mikstur t wyrabia
Pod nazw Balsam Sangwarabia",
e niby z jego stosowania
Krew ma si jak arabski ogier
(Tutaj palcami tak mapowa,
e ko na cianie galopowa):
Browar, prosz ja pana! ogie!
I wiesz pan co? Kobietki skania
Tak, e pan bdziesz si ogania!"
Lecz wta pani Kamilowa
Innego o tym bya zdania.
Aptekarz si z Anielci bawi:
To grone oko swe postawi,
To puci chiski cie z profilu
Z murzysk warg. Stary filut!
Oko straszyo, twarz bawia.
Z tego sen pierwszy: za, zawia
Okotwarz jaka, z kotem w rodku,
Seledynowo mcym, zmiennym
(W aptece by zielonooki
I narkotycznie zawsze senny);
Potem t twarz mia zegar cienny.
Pan nieprzyjemny i wysoki,
"Wci tak" i nie" powtarzajcy
I w sen wchodzcy sztywnym krokiem.
Na grze stao nieszczliwe
Ogromne zwierz poyskliwe,
Szczerzce czarno-te zby;
Pani siadaa, bia zwierz,
Krzyczaa co i od uderze
Zapowiadacze szczliwoci,
Propagujcy wycig", pocig",
"Wszystko dla jutra, dla Przyszoci,
A dzisiaj bankiet dla proroka:
Za bystro przezierczego oka,
Za miao przenikliwych wejrze,
Za wiar, ufno i za heje!"...
A innym generalny pocik.
Moi mocarni i dziejowi
Nieraz wzdychali, zazdrocili:
Gdyby to nam... w dziejowej chwili.,
Gdyby naszemu narodowi
Takiego wodza i geniusza!...
"Wrg? Niemiec? Owszem, prosz pana,
Ale uchylam kapelusza.
Szatan? Bodajby i szatana
Takiego mie, prosz ja pana,
Bo to potga a nam trzeba
Potgi, jeszcze raz potgi
I naprzd, ufni w pomoc nieba,
Naprzd po nasze ideay!
Czyta pan przecie wieszczw ksigi,
Wic wie pan: wiara wzrusza skay,
Sowo jest czynu testamentem...
A Szopen! Gdyby nard cay
Zapali si tym ogniem witym
"Wiary w potg! Gdyby znalaz
Tak jednostk oczywicie
Polaka, Piasta, prosz pana
I zrzuci z nas niewiary balast,
O, wtedy zobaczylibycie,
Co moe nard twardy, karny,
Gotowy, zwarty i mocarny!"...
Znam, prosz pana, te zwyciskie
Narody". Wiem te, ku przestrodze,
Co taki nard z takim wodzem
Na historycznej" swojej drodze
Potrafi zdziaa.
Wol klsk,
Ni eby w Polsce mia by panem
I zaprowadzi ad pogaski
Antychryst zmotoryzowany
I chmurnych durniw rzd tyraski.
A c to, panie, za idea:
Ten sam szubrawiec w polskim sosie?
Piknie by wieszczw polskich wciela!
(Szopena sdziby po nosie.)
I gdyby nawet by Polakiem,
Z ca wyszoci swego rodu
A sprawiedliwo sprawiedliwo.
Niech wicej Twego brzmi imienia
W uczynkach ludzi ni w ich pieni,
Gupcom odejmij dar marzenia,
A sny szlachetnych ucielenij.
Spraw, bymy bogosawi mogli
Poar, co zniszczy nasz dobytek,
Jeli oczyszczajcym ogniem
Bdzie dla naszych dusz nadgnitych.
Kada niech Polska bdzie wielka:
Synom jej ducha czy jej ciaa
Daj wielko serc, gdy bdzie wielka,
I wielko serc, gdy bdzie maa.
Wtoczonym midzy dzicz niemieck
I nowy nard stu narodw
Na wschd granic daj ssiedzk,
A wieczn przepa od zachodu.
Donie Twe, z ktrych krew si toczy,
Razem z gwodziami wyrwij z krzya.
I zakryj, zakryj nimi oczy,
Gdy si czas zemsty bdzie zblia.
Przyzwl nam zama Zakon Paski,
Gdy brn bdziemy do Warszawy
Przez Tatry martwych cia germaskich,
Przez Batyk wraej krwi szubrawej.
...A gdy bdziemy, Nekropolu,
Przyblia si do twych przedmieci,
Klkniemy kwarantann w polu,
Nadziei peni i boleci:
Nadziei e nam, przyjaciele
Naprzeciw wyjd z Miasta Krzyw,
Nioscy w oczach przebaczenie
I zy radoci, a nie wyrzut.
Boleci e nam nie pomog
Te zy ni aska, ni witanie...
MILCZCE midzy nami stanie
Zjaw zowrog.
IX
Po tym rozdziale huczny wystrza
Oklaskw: Prawda to najczystsza!
Mistrzu! Niech yje demokracja!
Mam zastrzeenia, ale racja,
Ja zawsze uwielbiaem mistrza,
Zawsze mwiem, e ten Tuwim
...C to za jeden, co tak mwi?
A to siurpryza! Popatrz, popatrz!
Zamordebierca, totalista,
Podjudzacz, hecarz, dokw kopacz
O, matematyko anarchii,
Nieubagana w rozrachunku,
Chemiczko w masce kabalarki,
Trzewa szynkarko pijanych trunkw!
Znam ci: pnaga, sprona, bujna,
Pod niebo skoczn bijesz nog,
Gdy wasny ci upoi haszysz
Lecz przedtem, farmaceutko czujna,
"W biaym fartuchu, z min srog,
Kad dziesit uncji zwaysz.
Wiem: w planetarnym lunaparku
Jak pik rzucasz wiecznociami,
Lecz najpierw sprawdzisz kady kamyk,
Kade keczko w swym zegarku.
Tak dwujedyny, Faust z Einsteinem,
Widzenie do probwki bierze,
Pod wiato patrzy w gusa tajne,
A liczby stawia na papierze.
Tak mgieki srebrne i bkitne,
Tak nawanice snw i buntu
Mierz cyrklem, wag, logarytmem
I dyscyplin kontrapunktu.
*
Ja w szkole ko w ogrodzie szkolnym
Wiosenn ziemi nk grzebie,
Ja wdk pij ko swawolny
Harcuje, robic dziury w niebie,
Ja w poetyckich dymw kbach,
A wrcy ko pode mn dba,
Ja do doroki, ko trabantem,
Ja do aciny, ko si mieje,
A wkrtce zosta Rossynantem
I zara widzc Dulcynej.
Mj druh skrzydlaty i grzywiasty
Gorc wtedy mia natur,
A w tysic dziewiset czternastym
Wspaniaym skokiem wzi matur,
Std gadka midzy dzkim ludem:
Ko raczy wiedzie, jakim cudem".
Jeszczemy (wracam do bachmata)
Zdyli skoczy nad Pilic,
Pijani zot pieni wiata,
Mioci, socem i ksiycem,
Jeszcze zwiedzilimy Rzeczyc,
Licin, Raw, dowice,
Studziann i Krlow Wol
(Z tej wsi na przeaj idc polem
Na dziwoskay dziwogady,
Na dziwodrzewa dziwoptaki.
I wtem, okropna rzecz si staa...
Niech mnie monarcha mj rozstrzela!
Manuel straci admiraa,
Admira zdradzi Manuela!
Bo nie przystoi w takiej chwili
Gronemu konkwistadorowi,
eby rozrzewni si, rozmili
I zachwyconym wzrokiem krowim
W ywe wpatrywa si ryciny
Cudnej powieci z lat dziecinnych:
Mody wygnaniec" (...do Brazylii).
Haba takiemu almirante
Niezwycionej Luzytanii,
Gdy wola: Serwus, ukochani!
Bracia tubylcy, dzikie ludy,
Pikni Tamoje i Guarani,
Tupi, Tapuje, Botokudy!
Witaj, szlachetny Moxicambu
Znad rzeki Urucuricara,
Zwany Wtrob Jaguara!
W hodzie do twoich stp si ciel
I Portugali skadam w darze
Razem z monarch Manuelem.
Hej, na kolana, Blade Twarze!
A ty, potgo ludoercza,
Spe najtajniejsze z moich marze:
Niech nad ogniskiem raz usma..."
...Ju wiesz:
Po chwili w ogniu skwiercza
Udziec tapira smakowity,
I zapach smaonego tuszczu
Podnieca wilcze apetyty
Naszych znuonych podrnikw..."
...Dym nad ogniskiem... dym nad puszcz.,
I w dymie zgiek wojennych krzykw
Przechodzi w gwar wielojzyczny:
To port w zatoce Guanabara,
Przede mn Murzyn atletyczny,
Koloru kawy i cygara,
Biakami byska i zbami:
Taxi? Hotel?" i do hotelu
Wzdu oceanu, pod palmami...
...A mj rym o czym? O Otellu.
Dziewierski tylko oczy mruy
Od ez. Z popiow teatrzyku
Sterczaa gwka tekturowa:
Murzyn.
Tkn palcem. Tak si nieboszczyka,
On Sprawiedliwo zo miadca,
Miecz kary, ludzkich krzywd pogromca...
Tak Wielki Ojciec si wydwign,
Ten, co nad yciem mu zaciy,
Ten, co Kazinku!" jeszcze krzykn,
A pomcij ojca!" ju nie zdy.
Lecz nakaz zamarego gosu
Syn speni kiedy. z woli losu,
Na rozpacz swoj i nieszczcie.
Tymczasem wicz si, synku, w zemcie,
Niech bije mocniej, celniej, gciej
Kartaczownica papierosw!
VII
Awans maszynki na armat
Automatycznie spowodowa,
e i pikulec" awansowa:
Ju z mieczem chodzi nasz bohater.
Oklei kijek glansowanym
Zotym papierem i na sznurku
Przy boku nosi, niesychany
Szacunek budzc na podwrku,
Tym wikszy, e na dumne czoo
Nacisn trjgraniasty pierg
Z Gazety dzkiej" wic dopiero
Napoleon (przed Waterloo!).
Potga bya w nim monarsza...
I patrz: na front pieroga siada
Czereda wielkich liter: WARSZA
I z boku dalszy cig: WAPADA.
By za podwrkiem plac rozlegy,
A na nim trawa, kpy chwastw,
Baterie beczek, deski, cegy,
D z wapnem, miecie i elastwo.
Plac mia wasnoci czarodziejskie:
Gdy trzeba byo, zmienia miejsce,
Wysoko wznosi si do gry,
Jak w z arabskiej bajki dywan,
I w obce ziemie ulatywa;
By wic, zalenie od lektury,
Czym Kazek chcia. Meksykiem bywa,
Pampasem, puszcz, wsi indyjsk,
Kopalni srebra w Argentynie,
Chisk dzielnic w San Francisco
Lub sawn Bakerstreet w Londynie.
Tym, razem... Lecz poznajmy wprzdy
wit naszego Bonaparta:
Czesiek-Cybua", Gieniek-Rudy",
Edek-Mysz", Edek-Tartak"
(Chwali si wujem, co mia tartak
W Kaliszu; z tego poszo); wreszcie
Biedaczek Tadzik, zwany Kulos"
(Te, Kulos, dua dzisia uloz?"),
Bo kiedy mu na Starym Miecie
Tramwaj ci nog po kolano
I przyprawiono mu drewnian
(Nawiasem: nieszczliwe dziecko
Z dum znosio swe kalectwo,
Przywilej" czujc w sztucznej nodze...
Po prostu zazdroszczono mu jej).
Tych piciu, ze piku" wodzem,
Na plac wkroczyo w penej gali
Co lepszych strzpw, jakie kto mia,
I rozpoczto ceremonia:
Najpierw do dou nasikali
I, pluszczc w obrzdowej ciszy,
Popatrywali, ktry dalej
I kto wytoczy uk najwyszy.
Potem obsiedli d, popluli,
Strzykajc plwiny rekordowe,
Kredow rozbetujc wod,
Kto brudn nog, a kto kijem,
Kto kamyk cinie rzutem citym
Tak zrcznie, e wapienne mty
Podskakujcym ciegiem szyje.
Na tym im zeszo. Ani plu tam,
Ani ju sika. Nie marudta!"
Da znak pikulcem. Odmarsz. Rozkaz.
Wany dzi, e niech rka boska...
Cygaskim truchtem, drobnym chodem
Gsiego id, a on przodem.
Na niebie jesie wstrzsajca,
Oboczne bory we krwi soca.
Id pod zachd jak pod gr.
arz si szyby fabryk burych.
Id, trzepocc achmanami
Jak dzie witeczny chorgwiami.
Przy stercie desek i elastwa
Zwolnia nieco krok haastra.
a maleciejszy wykiwany*.
XV) W sprawie kaftanw, czyli kapot,
wniesionej przez chopacki raport,
to wysunitym argumentom
musimy przyzna racj wit:
e kiedy chopak may wzrostem
dziedziczy surdut rodziciela,
strj ten, sigajc mu do kostek,
omiesza go i oniemiela
wobec przechodniw. Przyznajemy,
e to tyjater, namichanie,
jak zaznaczyli wnioskodawcy.
Bd wic odtd Nasi krawcy
obcina poy przy kaftanie.
XVI) Kurs oficjalny na stalwki:
jedna grajbera = dwie rondwki.
XVII) Co do chrabszczw radzi bymy
zmieni obyczaj ich kapryny,
lecz proba, eby gciej niosy*,
przekracza Nasz kompetencj...
Zwrcimy si do Panny Wiosny,
by ich puszczaa jak najwicej.
XVIII) Z woli Naszego Majestatu
najuroczyciej si stanowi
poniszy Tramwajowy Statut:
1) Pasaerowie wysiadajc
dzieciom bilety swe oddaj
tudzie gazety przeczytane.
2) Gdy tramwaj na kocwce stanie,
chopaki maj dostp wolny
do maszynerii na placformy;
nikt nie ma prawa im zabroni
porucha korbkie* i podzwoni.
3) Zakazujemy najsurowiej:
a) jazdy przyczepnej, b) buforowej,
c) na stopniach, d) z nogom nawieszonom*
(i o to bowiem Nas proszono),
e) skikania w kadej formie, f) zabaw
i gier na szynach, g) figlw z prdem
i nie zgadzamy si z pogldem,
e myrgn na bok zawsze zdem
(tu Kulos, przywiadczajc wtrem,
w podog stuknie swym kosturem),
jak rwnie mamy wtpliwoci
co do opinii Naszych goci,
e pod tranwajem elekstryka
w zoto kwardzieje, jak zapstryka*.
XIX) Z wielkim Naszego serca alem,
lecz trosk o was kierowani,
z prb innych nie spenimy dalej:
CZ TRZECIA
ROZDZIA PIERWSZY
I
Wiatr Tobie, Boe, hucza pieni,
Gdy z mrokw wykrzesywa wiat.
Chaosu wiadek i rwienik,
Wiatr Tobie, Boe, hucza pieni,
Wodami wstrzsajcy wiatr.
Wiatr gniew otchani zbuntowanej,
Potgi Twojej pierwszy bard,
Homer Genezis optany,
Co w chwiejb wprawi oceany
Rytmicznym rykiem swoich skarg.
I taki by w zryw stworzenny,
Taki prawichru Tobie hymn,
e wd wzburzonych ogrom plenny
Do dzi w koysie trwa bezsennym,
Pomrukiem w brzegi bijc zym.
Do dzi bylinnik, rapsod, epik,
Pocztku chmurobrody dziad,
Pierwotnej wojny wiarus lepy
Wspomnienia szumne lubi wiatr...
Tak aktor, tragik starej szkoy,
Co w rolach krlw grzmia przed laty,
Wspomina modych dni ywioy:
Picioaktowe swe dramaty.
A ten najczciej: gdy w zamcie
Rozpaczy starczej, w noc burzliw,
Przy gromw akompaniamencie
bem skoatanym dziko trzsie,
W choszczce niebo wznosi picie
I klnie sw dol nieszczliw...
Lub gdy, przedmiertnie obkany,
Trupowi crki ukochanej
ale swe szlocha, klski, krzywdy,
Rzzi chwytajc si za szyj
I Nigdy! nigdy! nigdy! nigdy!"
I po raz pity Nigdy!" wyje.
Potem umiera. Potem brawa.
Huragan braw. Wic zmartwychwstawa.
Wreszcie na wdk szli z Gloucesterem,
Edgarem, Kentem i suflerem.
Dzi nie Szekspiry i nie liry...
Dzi za pi zotych i kolacj
Wiatr jerychosko-bohaterski
O wiecznym piewa i ogromnym,
A czowiek prosty, pan Dziewierski,
O rozmarynie, kwiatku skromnym.
witem umilky obie pieni
I nasta Wielki Dzie powieci.
*
Wy wicher, wy, a dnia si dowy...
Na ziemi, wymiecionej skrztnie,
By suchy zib listopadowy,
Cichutko byo i odwitnie.
D wicher, d, a puca wyd
I dzie sprowadzi jasnooki,
Oszklone soce zimn dzid
Mierzyo w ziemi przez oboki.
Zwolnia biegu rzeka sina,
Stwardniao bocko w koleinach,
Wic mio stawia prne kroki
I sysze chrzst przymrozku rany,
Gdy smacznie chrupi pod stopami
wiee placuszki kruchych zmarzlin.
I mio, gdy w ten ostry chrzcik
Spod stpajcych butw cikich
Wdzwania si szabli brzk i ostrg
I wyduony krok miarowy
Nek w pciennych pantofelkach,
Strzelistych, modych ng... Anielka
Dotrzyma kroku chce dziadkowi.
Cho ca noc przy pracy spdzi,
Dziewierski wes jest i rzeki,
Burczy co wprawdzie, lecz nie zrzdzi,
I siwe oczy w strop niebieski
Dzikczynnie wznosi, e dzie pikny
Po takiej nocy. Dzi w kociele
Msza uroczysta pierwsza w wolnej
Ojczynie. Jaki ptaszek polny
Na poczerniaej siad drzewinie,
Pokrci gwk swym zwyczajem,
Zawista: O mj rozmarynie!"
I pierzchn. Zapachniao majem.
Id krok w krok i z doni w doni,
Brzcz ostrogi, szabla dzwoni.
Dziadziu, odzywa si dziewczyna,
A tatu..." (ciarki go przebiegn,
Jak zawsze, kiedy mu zaczyna
O ojcu mwi) ...tatu toby
Ju generaem by na pewno.
Soworodami strzpiastymi
W chaosy leci kwiatw ambra,
Zmieszana z sennym dialektem;
Maszynka snu obrabia szeptem
Mczcy wyraz: sombra sangra
"Warga agawa arbia angwa
A wyrzucia go w okrzyku!
Patrzy struchlaa: zwid si wcieli...
Chuda, wysoka posta w bieli
Mtwi si w ciemnym pokoiku.
Ze scenicznego reflektora
Kocielne soce w oczy wieci.
Dwa snopy blasku. Nagle trzeci,
Trzy w jednym: ciemni jej alkowy
Rozniea promie ksiycowy.
"Wysoki jak bocianie gniazdo
I sam jak bocian tokujcy,
"W dreszczykach, gestach i ukonach'
Aptekarz w dugich kalesonach
Stoi w powiacie. Szklane oko
Tkwi w oczodole martw gwiazd.
*
Pospny balsam Sangwarabia
By to pyn ciemnorubinowy,
Ciki i gsty. Gdy magister
"Warzy go w tyglu nad ogniskiem,
Zapach wywaru j przyprawia
O mtny lk i zawrt gowy.
Szef, sypic z oka ctki iskier,
Specjalnie stawa si nerwowy.
To nowej cieczy w syrop strzyknie,
To proszku drobn doda szczypt,
To schyli si i okiem lata
Nad staroytnym manuskryptem
Z napisem Magia Venerea"
i powie: smy cudzie wiata!
Podaj Cyanus Centaurea
Lub Menyanthes Trifoliata*".
Daremny trud! Cho biedny Kamil
Coraz innymi skadnikami
Udoskonala sw tynktur,
Nic nie pomogy zioa, ktre
Z miosnej bra farmakopei.
Nic nie wskray po kolei
"Wszelkie sposoby, sposobiki
Ani paryskie specyfiki.
I machn rk owczarz Plicha
I krlowolska kowalicha,
Gdy go zawiody suche mrwki
I we krwi kolej ikra abia"...
I nie pomogli mu w "Warszawie
Profesorowie ni fretwki"...
"Wic w desperacj popad prawie
Twrca balsamu Sangwarabia,
Ktremu wasny wynalazek,
"W najlepszym razie nie zaszkodzi.
Wiadomo: szewc bez butw chodzi.
A pomys olni go szalony!
Olepiajcy, sodki pomys:
e ona... e to gitkie ciao,
Co tak znaczco dojrzewao...
e tam zbawienie i ratunek!
Zacz zaloty. Spronym cieniem
Puci na cian zaproszenie,
Ruchami podnieconej mapy
Galanteryjnie wi si, skrca,
Zerkajc na jej smuke ksztaty,
I, zmysy jej modziutkie trwoc,
Niezgod oczu j zadrcza:
ywym bagajc, sztucznym groc.
Lecz szklan grob dawno znaa,
Przyzwyczaia si od dziecka;
Proba j raczej przeraaa...
Pokorna niby i niemiaa,
A rozpaczliwa i zdradziecka.
Na og, cho nieswojo byo,
Byo ciekawie, dziwnie, mio.
Nie mwi nic, nie napastowa,
Tylko tym oczkiem gorczkowo
Wgarnia si, wsysa w ni i wkleja,
W fantazji rosa mu w idea,
W jedyn, cudotwrcz ask,
O ktr wzywa, zapatrzony...
W imaginacji rozjtrzonej
witym stawaa si obrazkiem,
Madonn, czczon przez parafi
By wtem powali j, rozrzuci
I wcieli sen jaowej chuci
W pornograficzn fotografi.
(Mia cae stosy tych arcydzie
I marzeniami si wyywa
W nieosigalnym ich bezwstydzie.
Z rwn tsknot, godn, chciw,
Niegdy przyglda si rycinom
W dziecinnych ksikach podrniczych
Lub dziwolgom nazw na mapach;
Patrzc, w wyprawach uczestniczy,
Bogopodobnaja cariewna
Kirgiz-Kajsackija Ordy!"
Wreszcie zabredzi o Drewlanach,
O Obotrytach i "Wiatyczach,
Nawet o runach i Swarogu...
Dam ci ksieczk, to przeczytasz...
Warn carstwowat', kniancL, jej Bogu!
Gard! Stro, Sawianko, od swooczy!
Krew twego ojca na ich apach...
Nu, a tiepier pakojnoj noczi...
Wybacz wujkowi, e fajtapa...
Pocauj... Nie bd taka dzika...
Pakojnoj noczi, Anelika
Konstantinowna" ... I poczapa
Ku drzwiom, przybity, zdruzgotany...
Ale po drodze oczywicie,
Mrocznego koza sprezentowa
Na popkanym wapnie ciany.
Wana to bya noc. Pomylcie:
Dorosy" (z brod"!), szef", mczyzna",
Bogaty" (ona bya biedna"),
Upokorzony klcza przed ni,
W nikczemnych paszczy si umizgach,
W tacu komicznych podrygiwa,
Bekotem nieprzytomnym bryzga
I jak kocielny dziad w achmanach
Jamun jak wybagiwa:
Krlowo!", skamla, ukochana,
Uratuj, przytul, dobra, wita,
Jedyna, twj niewolnik, wszystko!"...
I patrza w ni jak stare psisko,
Co jakie grzechy ma rzekome
Na psim sumieniu przeraonem,
Wic pysk do ziemi przywar, ley
I boi si, e pan uderzy,
I tylko oczy, zapynite
zawic, urojon win,
Spode ba czasem wzniesie smtnie,
eby zobaczy, czy gniew min.
Z pocztku dreszcz ni wstrzsa zmienny:
Ze wstydu ar, ze strachu zimno,
Lecz gdy dostrzega wzrok przyziemny,
"Wzrok dzy, ostrej a daremnej,
Gdy si poniy, unicestwi
I sta si z napastliwej bestii
Besti bezsiln, nieszczliw,
Wstpia w serce ciepa tkliwo,
Poczua nagle niedziecinn
Unicestwiony ow moc,
Sam pan magister jcza, kwicza,
Na klczkach trzs si niewolniczo,
Z modlitw wspina si do ust jej..,
Wic zaufana w swej potdze,
Chytrze spokojnie a rozpustnie
Ciaem zaczyna walczy z ksidzem.
Szept coraz bardziej si nasila
I metalicznym pulsem wali,
Jdrniej celne rzuty sylab,
W poemat rosn i na sali
Po widzach ciarki. W loy trwoga.
Bo w lo, jak w pozycj wroga,
Jakby to bya kazalnica,
Niewiarogodne bije sowa
Zrewoltowana tanecznica.
Loa jest szecioosobowa,
A jedna siedzi w niej osoba.
VII
Gdy si to dzieje, deszcz zacina
Szyby plebanii nad Pilic.
Rozklekotaa si miecina,
Rozchlupotaa si miecina,
Rozseplenia si miecina
Listopadow chlustawic.
I znany, smutny rozszept ciszy
Pluskowi deszczu towarzyszy:
Szemrzce sczy si milczenie,
Czas ciurkiem monotonnie ciecze
I wierszcz nakrca niestrudzenie
Mikroskopijny zegareczek.
Wszystko jak echo. Ksidz Komoda,
Wsuchany w noc i niepogod
Jak w muszl jeszcze mokr syszy
Jakby stumiony stuk klawiszy
W struny martwego fortepianu;
Szybkie to, sypkie i dalekie
I klapie pod zamknitym wiekiem
Moteczkujc pie drewnian.
Ksidz znw zaglda do Kuriera"
I czyta, jak sto razy przedtem:
Teatr Alhambra... Dzi premiera...
Nelly Devera... Taniec szeptem..."
Wpatrzy si w szyb. Tam, jak w lustrze,
Stoowej lampy blask si pluszcze,
Rozwidnia krte ddu strumienie,
Rozwadnia ognie zotodrce
O przyrodniczym rodowodzie
Tych grzesznych oczu nad oczami",
Tej pieni nad pieniami". Ot:
Midzy gwiazdami i kwiatami
S, jak wiadomo, silne byski,
Prd nieprzerwanie promienisty
Wzajemne rozprowadza iskry
Midzy gwiazdami i kwiatami.
I wanie, kiedy na bankiecie
Botanikw i astronomw
rdgwiezdne omawiano kwiecie,
ledzc wietlany bieg atomw;
Gdy obyskano toastami
Nokturny urojonych zjawisk,
A Ksi-Prezes srebrnorogi,
Wstpujc po drabinie, zawis
Mniej wicej na poowie drogi
Midzy gwiazdami i kwiatami
Wtedy to pewien kwiat przeroczy
Oczyma sta si... etcetera.
Taka jest moja hipoteza...
Nie bd przy niej si upiera.)
Jak dziao ducha zenitowe
Wyrzuca ksidz w Bkitne Tam
Pociski modw, prb, dzikczynie,
A z nimi siebie i wityni,
I z ca Polsk w niebo pynie
Za rakietami rk i zda!
Ale raz po raz z drogi zboczy,
Gdy nieodstpnie patrz na
Zmruone, mice, mdre oczy.
Tropi go drwice, przeladowcze,
Kusz tumanne, obietnicze,
cigaj kade jego sowo,
Myli czepiaj si zmysowo,
Chciaby olepi je, przekrzycze,
A one w grzsk topiel cign,
Pokus wabi go nierzdn,
Ach, nie przekrzyczy, nie olepi!
I coraz czciej a ciekawiej
Szuka ich, owi, wzrok w nich pawi...
A one: pajk aksamitny
Omotujcy go kokonem...
Ratuj mnie, ratuj, nie bkitny!
Ratuj, mocarstwo objawione!
Utra te oczy! zga! A one:
Dwie my nadcigajcej nocy,
Mikko skrzydami opocce,
Szept jaki wziy do pomocy,
W Rzeczpospolit Najjaniejsz.
Rodzi si trudne, biedne pastwo...
Od Piska po Zatok Gdask,
Od Wilna do Zakopanego
Dreszcz serc i iskry depesz biega.
III
Partyzant z twarz nietzscheask
Z politykami pertraktuje,
A noc czyta Sowackiego:
...Kto dzi nie wstpi w wite ognisko,
Jeno przez oczy ciekawe,
Taki dzi, bracia, pjdzie na saw,
Jutro na urgowisko.
I to mie bdzie, e gdy my wstajem
Zrzuci gaz, co ducha obarcza.
On siedzia, gupi, kamstwa lokajem
I widzia prawd i warcza". *
W salonach dawno nie wietrzonych
Gniewne hrabiny i matrony
Contre coeur przyznawa zaczynaj,
e pikny ten jakobin polski,
A Ksi Regent zachwycony...
Mwi, e wprawdzie krnbrny, szorstki,
Lecz c? w powiecie mejszagolskim
Jeszcze nie rodz si Burbony".
Nieswojo lekkim warszawiaczkom...
Obsiedli stolik i w perory,
W domysy, plotki, dsy, spory
Nad niebywa do tej pory
Figur mudzko-austriack.
Burza u Lursa. Z brzkiem, jkiem
Wali si, rzekby, strop niebieski!
Grzmotami ciska Niemojewski,
Byskawicami gestw Frenkiel.
...Na wszystkich Hoych, na Grzybowskich,
Na Czerniakowskich, Orlich, Kruczych
a po schodach ludzkie troski,
Drobne aostki i radostki,
Ten stka, tamten sobie nuci,
Ten kicha, temu w brzuchu kruczy,
A oprcz tego... oprcz tego
Dzwon dziejw" uroczycie huczy.
W pokoju gsto nakbionym
Dymem i mgami Wyspiaskimi",
Co przytaszczyy si z azienek
Udekorowa skromn scen,
Doglda r. Co mu si chwali.)
A jaki kwiaciarz i ogrodnik!
Co Urlich, Hozer! Wikszy od nich!
Gdzie im do niego, tym Hozerom!
Sam Nowakowski przy nim zero!
Wic, prosz janie pana aski,
Naszym ogrodem na Puawskiej
Mgby si zaj, bo ju zars.
Artysta, mistrz, ten stary wiarus!
Ukada kwiaty w takie wzory,
e zgadnij, komu je uwije,
Gdzie tu zapachy, gdzie kolory;
Takie potrafi fantazyje!"
(Ach, pani Teklo, pani Teklo!
Cho go tak kocham, tobym przekl
Za pewien bukiet!... Zabi- mi on
wieka na staro! Prosto w dusz
Zajecha nienasytn mij!)
No c", rzek Faf, sam nie wiem... Musz
Pomyle... Moe... Zobaczymy...
Niech wejdzie..." (Ciekaw by dziewczyny.)
VII
Siedzieli w kuchni, urzeczeni
Potg jej. Zdumionym wzrokiem
Anielka wodzi po wysokiej,
Szerokiej, z ogromniastym piecem;
A szafy wysze ni w aptece,
Pod sufit sam. A w nich dopiero
Jakie serwisy! Szeciokrotne,
Dwunasto i dwudziestocztero.
Na cianach dziwy niewidziane:
Aluminiowe i miedziane
Patelnie lnicym rzdem wisz
I przypatruj si przybyszom...
Jak wielki pan, co dla poddanych
Wynios ma w spojrzeniu wzgard,
Tak one z gry patrz na nich
Bezczynne, wane, chodne, twarde...
I czajnik nad si jak pasza,
Fumy zadartym puszcza nosem
I mruczy nieprzychylnym gosem,
Jak gdyby z kuchni ich wyprasza...
I te na pkach rondle, dzbany
Pusz si niby janiepany
I brzuchy wystawiaj miejskie...
Tylko gliniany, wsiowy, drobny
Dwojaczek na jagody, zdobny
W pstre kwiatki ( ba! to pan Dziewierski
2*
Wariant w autografie wykrelony przez autora; mieci si po
sowach O, jake bd. go wysawia!..." str. 79.
Okno duszy mojej, bl j wyar,
Przeto do ciebie tskni, Panie,
Wspominam ci na grze Mizar
I na Hermonie, na Jordanie.
Przepa przepaci woa, syszc
Szumy upustw twoich co dzie,
Nade mn burze twoje wisz,
Wal si na mnie twe powodzie!
Lecz za dnia miosierdziem swoim,
Bg, ywot mj, mnie uspokoi,
A piosnka jego noc ciemn
Razem z modlitw bdzie ze mn.
3*
Wariant w autografie wykrelony przez autora; mieci si po
sowach I miejsk frakcj narodow" (oddzielony gwiazdk),
str. 118.
Noce i dnie nasuchiwania,
Czy ju...
A co?"
Bez odpowiedzi.
TO wanie. TA, zapowiedziana...
Kto?"
Nie wiem, czekam tych odwiedzin.
"Wic zawsze w trwodze i przedpiewie
I ostrym pogotowiu duszy...
Co znowu?"
Nic. Kto klamk ruszy.
A kogo czekasz?"
Czekam. Nie wiem.
Jake tak: nie wiem?... Ono? ona?
On? ojciec? matka? siostra? ona?
Ojczyzna? mier nieunikniona?
Powiedz mi, czyim jest obrazem?"
Niczyim. Smutnym. Oni razem
I inne, wszystko, to i tamto.
ycie?"
Nie.
C wic?"
Fantom. Fantom?
Dobrze. Przychodzi i co robi?"
Nic. Patrzy. To patrzcy fantom.
I tu zaczyna si przecigy
Powolny, dugi, bardzo dugi
Ruch gowy w stron tamtej gowy
(Lata w powieci tej opuszcz;
Gdybym wiekami operowa,
Wieki bez alu bym darowa,
A takim chwilom nie daruj:
Rozcign, na sekundy potn,
Na czstki sekund wielokrotne,
Utrwal kad jak mikrofilm,
Przemieniajcy Czas na Przestrze).
Anielka, cigle jeszcze w profil,
Wolno, wolniutko, jeszcze, jeszcze,
Cedzi w ruch, ostronie sczy,
Jak farmaceuta pyn trujcy.
A twarz w twarz.
"Wic po to, Boe,
Rozjaskrawie dzie warszawski,
Kazae byszcze mu urod
I t ulew lazurow?
I w centrum wiata zocie-jaskier
Po to kipicym miota blaskiem?
I po to si, wiosenny Boe,
Przebie pici przez niebiosa,
By uwydatni i obnay
Te krosty na wylkej twarzy
I gsty smark ciekncy z nosa,
I jedn, po trzech zbach szczerb,
I oczu zych krlicz czerwie...
Po to si tarzasz w wietle, Boe,
By zobaczya, tak R
(To wanie sowo pomylaa)
I po to-e dyszce drzewa
Aromatami ponalewa
I kadzielnice kwiatw rozgrza,
By oto w jej chwytliwe nozdrza
Zaduch uderzy: wo sparciaa
achmanw i brudnego ciaa.
I na to w taki dzie kwietniowy
Zryway si, za wiatrem wiosny
Z gstych zaroli polskiej mowy
Skrzydlate stada sw miosnych
I otrzsnwszy py sownikw
Siaday na gazkach wierszy,
I nu dopiero tkliwi, czuli,
Rytmem trzepota, w rym si tuli
I niepokoi serca dziewczyn
Na to? By w dniu takiego nieba,
W obliczu kwiatw w dniu spotkania,
W kwitncym lustrze zakochania,