Professional Documents
Culture Documents
Becca Fitzpatrick - Szeptem 4 - Finale
Becca Fitzpatrick - Szeptem 4 - Finale
Finale
- Gdyby Czarna Rka chcia, by Nora zostaa naznaczona, sam by to zrobi. Wybra j na swoj nastpczyni, poniewa jej ufa. Mnie to wystarcza. Moemy j
tu trzyma i przepytywa w nieskoczono albo w kocu
wypowiedzie t wojn. Niecae trzydzieci metrw ponad
naszymi gowami znajduje si miasto upadych aniow.
Przyprowadcie mi tu jednego z nich, a sam naznacz go
elazem. Jeeli chcemy, by upade anioy zrozumiay, e
nie artujemy, pokamy im to! - Scott sysza swj przerywany oddech.
Na twarz kobiety powoli wypyn umiech.
- To mi si podoba. Nawet bardzo. Jak si nazywasz, drogi chopcze?
- Scott Parnell - odpowiedzia, pocigajc za konierzyk koszulki. Potar kciukiem znieksztacon skr, na
ktrej mia wypalone pitno. - Niech wizja Czarnej Rki
yje po wieki - wypowiadajc te sowa, czu w ustach
gorzki posmak ci.
Kobieta pooya swoje kociste donie na ramionach Scotta, a nastpnie nachylia si i ucaowaa go w oba
policzki. Jej skra bya wilgotna i chodna jak nieg.
- Nazywam si Lisa Martin. Dobrze znaam Czarn
Rk. Niech jego duch yje w nas po wieki. Przyprowad
mi tu upadego anioa, chopcze. Niech przekonaj si, e
mwimy powanie.
wiasz mi kolacj.
Nora pocigna nosem i zachichotaa.
- Widzisz, jak si ciesz, e jestem ich przywdczyni?
- S po prostu w szoku.
- W szoku, e Czarna Rka odda ich los w moje
rce. Widziae ich twarze? Mylaam, e si rozpacz.
Albo e zaczn we mnie rzuca pomidorami.
- Co teraz zrobisz?
- Hank nie yje, Scott. - Nora spojrzaa mu prosto w
oczy, po czym otara powieki palcami. Zobaczy w jej twarzy co, czego nie potrafi nazwa. miao? Pewno
siebie? A moe po prostu ch szczerego wyznania. - Bd
witowa.
ROZDZIA 1
Tej samej nocy
Nie jestem imprezowiczk. Oguszajca muzyka,
wirujce ciaa, zamroczone alkoholem twarze - to nie moja
mnie, ma popielate wosy, jasnozielone oczy i wicej wypukoci ni tor kolejki grskiej. Prawie zawsze stawia na
swoim. No i w przeciwiestwie do mnie moja przyjacika
to urodzona balangowiczka.
Tego wieczoru jej imprezowy instynkt zaprowadzi!
nas na drugi koniec miasta, do czteropitrowego ceglanego
magazynu drgajcego od mocnych uderze muzyki klubowej, gdzie a roio si od podrobionych dowodw osobistych. Klub ton w takiej masie wydzielanego przez
upakowane w nim ciaa potu, o jakiej efekt cieplarniany
mgby tylko pomarzy. Wntrze byo do pospolite i
skadao si z parkietu wcinitego pomidzy scen i bar.
Krya plotka, e tajemnicze drzwi za barem prowadz do
piwnicy, w ktrej siedzi facet o przezwisku Storky, handlujcy pirackim... wszystkim. Przywdcy religijni z lokalnej
spoecznoci grozili, e doprowadz do zamknicia tej
wylgami nieprawoci dla krnbrnych nastolatkw", znanej take jako Diabelska Portmonetka.
- Wyluzuj! - Vee prbowaa przekrzycze ogupiajce dudnienie muzyki. Splota palce z moimi i uniosa nasze rce do gry, koyszc nimi w rytm piosenki.
Znajdowaymy si porodku parkietu. Cigle kto nas
szturcha i popycha. - Tak wanie powinna wyglda sobotnia noc. My dwie szalejce na parkiecie, zrelaksowane i
zlane porzdnym dziewczyskim potem.
Staraam si entuzjastycznie skin gow, ale chopak za mn co chwil przydeptywa moj balerink, w
dwjka.
Z jego sw wynikao, e Scott take miaby pa
ofiar blefu. Oparam rce na biodrach, prbujc wyglda
na stanowcz i niewzruszon.
- Musisz wymyli kogo innego. - To, e miaabym udawa zwizek z Nefilem, by zyska popularno,
wcale mi si nie podobao. Co wicej, pomys ten wydawa
mi si z gry skazany na niepowodzenie, ale chciaam
mie to ju za sob. Skoro Dante uwaa, e nefilski chopak sprawi, e Nefilowie uznaj mnie za jedn z nich, prosz bardzo. To i tak miao by tylko na niby. Oczywicie,
Patch nie bdzie zachwycony, ale nie miaam teraz czasu
si oto martwi.
Dante zacisn usta i przymkn oczy. Zaczyna traci cierpliwo. W cigu tego dnia zdyam si ju przyzwyczai do tej miny.
- Musi to by kto szanowany w nefilskiej spoecznoci - powiedzia w kocu z namysem. - Kto, kogo Nefilowie podziwiaj. Kto, kogo zaakceptuj.
Zniecierpliwiona, machnam rk.
- Po prostu zaproponuj kogo innego ni Scott.
- Ja.
Wzdrygnam si.
twi - powiedziaa Vee. Spogldaa to na mnie, to na Dantego. W pewnej chwili na jej twarzy ujrzaam bysk zrozumienia. Musiaa przypomnie go sobie z baru. - A ty to
kto? - zapytaa.
- On? - wtrciam si. - Eee... To po prostu, tego...
taki jeden facet...
Dante zrobi krok naprzd i wycign do w kierunku Vee.
- Dante Matterazzi. Jestem nowym znajomym
Nory. Poznalimy si dzisiaj przez wsplnego koleg
Scotta Parnella.
Twarz Vee rozjania si.
- Znasz Scotta?
- To mj dobry przyjaciel.
- Przyjaciele Scotta s moimi przyjacimi.
No nie wytrzymam.
- Co wy tu waciwie robicie? - zapytaa Vee.
- Dante sprawi sobie nowe autko - powiedziaam,
usuwajc si w bok, tak by Vee moga w peni podziwia
jego porsche. - Musia si pochwali. Sprbuj si za bardzo
nie przyglda. Wydaje mi si, e silnikowi brakuje numeru seryjnego. Biedny Dante musia posun si do kra-
- Zamieniaby Patcha na cokolwiek z wyczuwalnym pulsem. Maj may konflikt. - Brzmi obiecujco.
Dante ruszy! za mn krtkim korytarzem prowadzcym na
parkiet. Przez cay czas czuam na karku jego arogancki,
prowokujcy umiech.
Gone, monotonne dudnienie muzyki wdzierao si
w moj gow jak wiertarka. cisnam nasad nosa, kulc
si pod naporem pulsujcej migreny. Jeden okie oparam
na blacie, a drug rk przyciskaam do czoa szklank z
lodowat wod.
- Ju jeste zmczona? - Dante zostawi Vee na parkiecie i przysiad na stoku obok mnie.
- Nie wiesz, jak dugo jeszcze wytrzyma? - zapytaam znuona.
- Na moje oko dopiero si rozkrca.
- Kiedy nastpnym razem bd szukaa najlepszej
przyjaciki, przypomnij mi, ebym trzymaa si z daleka
od chodzcego Red Bulla. Ona nigdy si nie mczy...
- Za to ty wygldasz, jakby chciaa ju wraca do
domu.
Potrzsnam gow.
- Przyjechaam tu samochodem, ale nie mog zostawi Vee. Powanie, ile ona jeszcze wytrzyma? - Niestety,
zadawaam sobie to pytanie przez ostatnie pl godziny.
kojach. Nie byam jeszcze pewna, jak daleko chc si posun w tym zwizku, ale Patch chyba nie podziela moich
wtpliwoci.
- Mama na mnie czeka - oznajmiam. - Brakuje nam
szczcia. - Chcc nie chcc, przypomniaa mi si niedawna rozmowa, ktr odbyam z Dantem. Musiaam
szybko powiedzie o niej Patchowi. - Moemy si spotka
jutro? Musimy porozmawia.
- To nie brzmi zbyt dobrze.
Przesaam mu buziaka przez telefon.
- Tskniam dzi za tob.
- Noc jest jeszcze moda. Moe uda mi si do ciebie
wpa, jak skocz. Nie zamykaj okna.
- Czym si teraz zajmujesz?
- Monitoringiem.
Zmarszczyam brwi.
- Brzmi to troch mglicie.
- Mj cel zmieni pooenie. Musz lecie. Wpadn
tak szybko, jak si da - powiedzia, po czym odoy suchawk.
Czapic po chodniku, zastanawiaam si nad tym,
kogo i dlaczego obserwuje Patch - wydawao mi si to tro-
ROZDZIA 2
P godziny pniej zaparkowaam na podjedzie.
Mieszkam z mam w typowym wiejskim biaym domu z
niebieskimi okiennicami, ktry zawsze spowity jest lekk
mg.
O tej porze roku drzewa eksploduj czerwieni i
zotem, a w powietrzu unosi si zapach igliwia, dymu i
wilgotnych lici. Wbiegam na ganek, na ktrym wart penio pi okrglutkich dy, i otworzyam drzwi.
- Wrciam! - zawoaam do mamy. W salonie pa-
odparam. - Ty mgby spa nawet na stosie cegie. - Jednym z minusw tego, e Patch by upadym anioem, byo
to, e nie dowiadcza dozna fizycznych. Nie czu blu,
ale nie wiedzia take, czym jest przyjemno. Musiaam
si pogodzi z tym, e nawet moje pocaunki odczuwa jedynie na poziomie emocjonalnym. Udawaam, e si tym
nie przejmuj, ale chciaam, eby mj dotyk go elektryzowa.
Delikatnie pocaowa mnie w usta.
- O czym chciaa porozmawia?
Nie mogam sobie przypomnie... Chyba co o
Dantem. Cokolwiek to byo, teraz nie miao adnego znaczenia. W ogle konwersacja bya ostatni rzecz, na jak
miaam ochot. Przytuliam si do Patcha, a on przejecha
doni po moim nagim ramieniu, tak e cae moje ciao
przebieg przyjemny dreszcz.
- Kiedy w kocu bd mg zobaczy ci w tacu?
- zapyta. - Nigdy nie bylimy razem w Diabelskiej Portmonetce.
- Nie masz czego aowa. Usyszaam dzi, e parkiet to nie miejsce dla mnie.
- Vee mogaby by dla ciebie troch milsza - wymrucza, caujc mnie w ucho.
- To nie Vee jest autork tego tekstu, tylko Dante
Matterazzi - wyznaam beztrosko. Pocaunki Patcha sprawiay, e ogarna mnie bogo, ktra upia moje racjonalne mylenie i ostrono.
- Dante? - powtrzy Patch, a w jego gosie czaia
si irytacja.
Cholera.
- Nie mwiam ci, e Dante tam by? - zapytaam.
Patch take pozna Dantego dzisiaj rano. W czasie
tego penego napicia spotkania miaam wraenie, e zaraz
zaczn si bi. Nie bya to mio od pierwszego wejrzenia,
co to, to nie. Patchowi nie podobao si to, e Dante zachowuje si jak mj doradca polityczny i naciska mnie, ebym
rozpocza wojn z upadymi anioami. A Dante... C,
Dante nie znosi wszystkich upadych aniow.
W oczach Patcha pojawi si chd.
- Czego chcia? - Przypomniaam sobie, o czym
chciaam z tob porozmawia - powiedziaam, wykrcajc
palce. - Dante prbuje zareklamowa mnie Nefilom. Stoj
teraz na ich czele. Kopot w tym, e mi nie ufaj. Nie znaj
mnie. Dante postanowi, e to zmieni.
- A to ci nowina.
- Dante uwaa, e... powinnam zacz si z nim
spotyka. Ale nie martw sil - dodaam natychmiast. - To
tylko na pokaz. Dziki temu Nefilowie uwierz, e jestem
cj.
- A przyszo ci do gowy, e to na ciebie spadnie
wina, jeeli nie wyzwolisz Nefilw? Hank zoy mnstwo
obietnic. Jeeli nie zostan wypenione, nikt nie bdzie
mia do niego pretensji. Teraz to ty jeste ich przywdczyni. To ty jeste twarz tej kampanii, aniele - powiedzia
powanie.
Gapiam si w sufit. Owszem, mylaam o tym. Zastanawiaam si dzi nad tym wicej razy, ni podpowiada
mi rozsdek.
Dawno temu archanioowie zoyli mi propozycj
nie do odrzucenia. Obiecali ofiarowa mi moc, dziki ktrej uda mi si zabi Hanka, pod warunkiem e zdawi powstanie Nefilw. Na pocztku nie chciaam si na to
zgodzi, ale Hank nie pozostawi mi wyboru. Kiedy prbowa spali piro Patcha i posa go do pieka, zastrzeliam
go.
Hank by martwy, wic archanioowie liczyli, e
powstrzymam Nefilw przed rozpoczciem wojny.
Niestety, tu sprawa zacza si komplikowa. Kilka
godzin przed mierci Hanka zoyam mu przysig, e
stan na czele armii Nefilw. Gdybym zamaa przyrzeczenie, mama i ja miaymy zgin.
Jak wywiza si z umowy zawartej z archanioami, a jednoczenie dotrzyma obietnicy zoonej Han-
kowi? Rozwizanie byo tylko jedno: miaam zamiar stan na czele armii Hanka i... doprowadzi do pokoju. By
moe nie do koca o to mu chodzio, kiedy skadaam
przysig, ale nie mia ju prawa gosu. Nie pomylaam
jednak o tym, e nie wspierajc powstania, przyczyniam
si do umocnienia wadzy upadych aniow nad Nefilami.
Nie byo to idealne rozwizanie, ale w yciu wci trzeba
podejmowa trudne decyzje. Zaczynaam si o tym przekonywa na wasnej skrze. Na razie bardziej zaleao mi na
zadowoleniu archaniow ni Nefilw.
- Co wiemy o mojej przysidze? - zapytaam Patcha. - Dante powiedzia, e zacza obowizywa w chwili
mierci Hanka, ale kto waciwie decyduje o tym, czy jej
dotrzymaam? Kto decyduje o tym, co mi wolno w ramach
obietnicy, a czego nie? Przecie zwierzam si tobie, upademu anioowi i zaciekemu wrogowi Nefilw. Czy za
zdrad i niedotrzymanie sowa nie powinnam pa trupem?
- Na szczcie zoona przez ciebie przysiga bya
do oglnikowa. - Patch odetchn z ulg.
To prawda. Przysiga bya oglnikowa. A jednoczenie treciwa. Jeeli umrzesz, stan na czele twojej armii".
Ani sowa wicej.
- Pozostajc u wadzy i przewodzc Nefilom, wypeniasz sowa przysigi - powiedzia Patch. - Nie obiecywaa Hankowi, e ruszysz na wojn.
- Innymi sowy: najwaniejsze to nie pakowa si w
niego Dante.
- Zobacz - powiedziaa Vee. - To Dante. Idealnie.
Ich dwch i my dwie. Wiedziaam, e bieganie byo genialnym pomysem.
- Mam dziwn ochot biega dalej - wymamrotaam.
Najchtniej biegabym bez koca, tak by jak najbardziej oddali si od Dantego. Nie chciaam kontynuowa
naszej wczorajszej rozmowy. Nie miaam te ochoty na to,
by Vee bawia si w swatk. Bya w tym przeraajco skuteczna.
- Za pno. Zauwayli nas. - Rka Vee wystrzelia
w powietrze i zamachaa z prdkoci maego migieka.
Scott i Dante stali oparci o barracud i miali si z
nas, krcc gowami. - ledzisz mnie, Grey!? - zawoa
Scott. - Jest cay twj - powiedziaam do Vee. - Ja jeszcze
pobiegam. - A co z Dantem? Bdzie si czu jak pite koo
u wozu - odpara. - Dobrze mu to zrobi, wierz mi. - Pali
si, Grey? - zapyta Scott, po czym, ku mojemu niezadowoleniu, on i Dante ruszyli w nasz stron.
- Trenuj - wypaliam. - Chciaabym... dosta si do
druyny lekkoatletycznej.
- Nabr zaczyna si dopiero wiosn - przypomniaa
mi Vee.
- Moe i zostaa Nefilk, Noro, ale jeste w niekorzystnej sytuacji. W przeciwiestwie do Nefilw z krwi i
koci nie masz przewagi wzrostu i nie jeste a tak silna fizycznie.
- Jestem silniejsza, ni mylisz - powiedziaam.
- Tak, jeste silniejsza ni wczeniej, ale daleko ci
do siy Nefilw. Dalej masz ludzkie ciao i chocia do tej
pory ci ono wystarczao, w czasie rywalizacji nie bdziesz
miaa adnych szans. Jeste zbyt wiotka. I w porwnaniu
ze mn potwornie niska. Nie wspominajc ju o aosnym
stanie twojego uminienia.
- Nie wiem, czy znios wicej komplementw...
- Mgbym ci powiedzie to, co chcesz usysze,
ale czy mgbym si wtedy nazywa twoim przyjacielem?
- Po co w ogle mi to wszystko mwisz?
- Nie jeste gotowa do walki. W starciu z upadym
anioem nie bdziesz miaa szans. To proste.
- Chyba nie nadam. Dlaczego miaabym walczy? Mylaam, e wczoraj wyraziam si jasno: nie bdzie adnej wojny. Chc doprowadzi Nefilw do pokoju powiedziaam. I eby archanioowie si ode mnie odczepili, dodaam w mylach. Patch i ja stwierdzilimy, e rozzoszczony Nefil i tak jest lepszym wrogiem ni
wszechpotni archanioowie. Byo oczywiste, e Dante
ROZDZIA 3
Kiedy Vee odwioza mnie do domu, na komrce
miaam dwa nieodebrane poczenia. Pierwsze od Marcie
Millar, mojej rywalki, a jednoczenie - o ironio! - przyrodniej siostry, z ktr czyo mnie jedynie DNA, nie mio.
Przez ostatnie siedemnacie lat nie miaam pojcia, e w
yach dziewczyny, ktra w podstawwce ukrada mi kakao, a w liceum przyklejaa mi do szkolnej szafki podpaski, pynie ta sama krew. Marcie odkrya prawd jako
pierwsza i jeszcze miaa do mnie pretensje. Miaymy niepisan umow, e nie bdziemy publicznie rozmawia o
naszej relacji, i jak dotd wiedza o naszym pokrewiestwie
niczego nie zmienia. Marcie nadal bya rozpuszczon,
anorektyczn idiotk, a ja przez wikszo czasu zastanawiaam si, jakie jeszcze upokorzenia trzyma dla mnie w
zanadrzu.
Marcie nie zostawia wiadomoci, a ja nie miaam
pojcia, czego moe ode mnie chcie, wic zajam si
drugim nieodebranym poczeniem. Nieznany numer. Na
poczcie nagra si tylko miarowy mski oddech, ale adnych sw.
Moe by to Dante, moe Patch, a moe Pepper Fri-
si u wadzy.
- Dlaczego musimy zaczyna tak wczenie? - Tak
wanie powinno brzmie pierwsze pytanie, ktre zadam
Dantemu, ale sama znaam na nie odpowied. Nawet najszybsi ludzcy sprinterzy w porwnaniu z biegncym Nefilem wygldaj tak, jakby udawali si na niedzieln
przechadzk.
Nefil w peni si moe osign prdko nawet
osiemdziesiciu kilometrw na godzin. Gdyby ktokolwiek
zauway, e Dante i ja biegamy tak szybko na szkolnej
bieni, przycignlibymy niepotrzebn uwag. Jednak w
poniedziaek brzasku wikszo ludzi jeszcze gboko
spaa, dziki czemu moglimy skorzysta z okazji i odby
bezstresowy trening.
Wetknam banknoty do kieszeni i zeszam na d.
- Wracam za kilka godzin! - zawoaam do mamy.
- Piecze bdzie gotowa o szstej. Nie spnij si! odpowiedziaa mi z kuchni.
Dwadziecia minut pniej znalazam si w sklepie
sportowym i ruszyam w stron dziau z obuwiem. Przymierzyam kilka par. Ostatecznie wybr pad na buty z
przeceny. Dante mg zabra mi poniedziakowy poranek dzie wolny od szkoy, poniewa wszyscy nauczyciele
przebywali na jakim szkoleniu - ale nie miaam najmniejszego zamiaru powica dla niego wszystkich swoich
oszczdnoci.
Zapaciam za buty i sprawdziam godzin w telefonie. Dochodzia dopiero szesnasta. W ramach ostronoci
Patch ja postanowilimy ograniczy do minimum dzwonienie do siebie w miejscach publicznych, ale kiedy rozejrzaam si wokoo, na chodniku nie byo nikogo. Odszukaam
w torebce niewykrywalny telefon, ktry dostaam od Patcha, wybraam jego numer.
- Mam kilka wolnych godzin - powiedziaam, kierujc si do samochodu, ktry zaparkowaam wzdu nastpnej przecznicy. - W Lookout Hill Park jest bardzo
kameralna, ustronna stodoa, tu za karuzel. Mogabym
tam by za pitnacie minut.
W jego gosie sycha byo umiech.
- Musisz mnie naprawd pragn.
- Przydaby mi si zastrzyk endorfin.
- I caowanie si w opuszczonej stodole ma ci go
zapewni?
- I C, prawdopodobnie wpadn od tego w endorfinow piczk, ale jestem gotowa zaryzykowa i przetestowa t teori. Wyszam wanie ze sklepu sportowego.
Jeeli trafi na zielon fal, moe uda mi si dojecha nawet w dziesi... - nie zdyam dokoczy. Kto zarzuci
mi na gow pcienny worek i zapa od tyu, zamykajc w
o tym, by wykrzycze mu prawd. Nie bdzie adnej rewolucji. Za dwa dni rozpocznie si cheszwan, a on i jego towarzysze zostan opanowani przez upade anioy. Hank
Millar mia atwe zadanie. Napeni ich gowy mrzonkami
o buncie i wolnoci. A obowizek dokonania tego cudu zostawi mnie.
Nie miaam zamiaru tego robi.
- Troch o ciebie podpytaem - powiedzia Kowboj,
ktry przechadza si teraz przede mn w t i we w t. Dowiedziaem si, e spotykasz si z Patchem Cipriano,
upadym anioem. Jak wam si ukada?
Dyskretnie przeknam lin.
- Nie wiem, o czym mwisz. - Wiedziaam, co mi
grozi, jeeli mj zwizek z Patchem wyjdzie na jaw. Dotd
wydawao mi si, e byam ostrona, ale zaczynaam wierzy, e moe nie zachowywaam si wystarczajco rozwanie. - Przecie z nim skoczyam! - skamaam. - To,
co nas czyo, to ju przeszo. Wiem, komu mam by
wierna. Kiedy tylko zostaam Nefilk...
Skoczy w moim kierunku.
- Nie jeste Nefilk! - Patrzy na mnie z pogard. Spjrz na siebie. Jeste aosna. Nie masz prawa nazywa
si Nefilk. Kiedy na ciebie patrz, widz czowieka. Widz sab, mazgajc si, rozpuszczon dziewczynk.
- Wciekasz si, poniewa nie jestem tak silna fizycznie jak ty - powiedziaam spokojnie.
- I kto tu mwi co o sile! Ty nie masz honoru. Nie
ma w tobie poczucia lojalnoci. Szanowaem Czarn Rk
uwaaem go za swojego przywdc, poniewa na to zasuy. Mia wizj. Bra sprawy w swoje rce. To on wyznaczy ci na swoj nastpczyni, ale to nic dla mnie nie
znaczy. Chcesz mojego szacunku? Zmu mnie do tego,
bym ci go okaza. - Pstrykn palcami ze zoci tu przy
mojej twarzy. - Zapracuj na niego, ksiniczko.
- Miaabym zapracowa na jego szacunek? ebym
moga by jak Hank? Hank by oszustem i kamc. Za pomoc okrgych zda i pochlebstw zoy swoim ludziom
obietnice niemoliwe do spenienia. Wykorzysta i zdradzi
moj mam, a ze mnie zrobi pionka w swojej grze. Im intensywniej mylaam o tym, w jakiej postawi mnie sytuacji - jak zmusi mnie do tego, bym kontynuowaa jego
chor wizj - tym wiksza wcieko mnie ogarniaa.
Spojrzaam zimno w oczy Kowboja, a nastpnie zamachnam si stop i kopnam go prosto w pier. Polecia na cian i oszoomiony upad na podog.
Pozostaa dwjka ruszya w moj stron, ale wcieko obudzia we mnie prawdziwy ogie. Poczuam nieznan mi dotd brutaln si. Napryam acuch i
usyszaam zgrzytanie pkajcych metalowych ogniw. acuchy opady na ziemi, a ja rzuciam si do przodu z piciami. Uderzyam najbliszego Nefila w ebra i
ROZDZIA 4
Zeszam z malekiego ganku chaty i zaczam si
zastanawia, jak wrci do domu, kiedy na wirowanym
podjedzie usyszaam chrzst opon. Przygotowaam si na
powrt Kowboja i jego przyjaci, ale po chwili moim
oczom ukaza si harley sportster z jednym tylko pasaerem.
Patch.
Zeskoczy z motocykla i byskawicznie znalaz si
przy mnie.
Jeszcze za to zapac.
- Zaoye mi te podsuch w telefonie? - chciaam
wiedzie, nadal sfrustrowana tym, e Patch naruszy moj
prywatno, nawet mnie o tym nie informujc.
- Tak - odpowiedzia bez wahania.
- Innymi sowy: nie mam przed tob tajemnic.
Jego twarz zagodniaa i wydawao mi si, e gdyby
sytuacja nie wymagaa powagi, mgby si nawet umiechn.
- Jest jeszcze kilka spraw, ktre udao ci si utrzyma przede mn w tajemnicy, aniele.
Okej. Sama si o to prosiam.
- Ich herszt nosi okulary przeciwsoneczne i kowbojski kapelusz, ale jestem pewna,
e nigdy wczeniej go nie widziaam. Pozostaa
dwjka, kobieta i mczyzna, niczym si nie wyrniali.
- Samochd?
- Zaoyli mi worek na gow, ale myl, e to by
van. Dwoje z nich siedziao ze mn z tyu, a kiedy mnie
wywlekli z samochodu, usyszaam dwik zasuwajcych
si drzwi.
- Jeszcze jakie szczegy?
- Prawdopodobnie nie uda nam si oszuka Dantego. Zbyt blisko z nim wsppracujesz - stwierdzi Patch. Moe nawet lepiej, jeeli bdzie wiedzia i zawiadczy o
tym przed wpywowymi Nefilami. - Zdj skrzan kurtk
i zarzuci mi j na ramiona. - Jedmy do domu.
- Moemy zatrzyma si na chwil przy sklepie
sportowym? Musz wrci po telefon i po t niewykrywaln komrk od ciebie. Jeden z nich upuciam, kiedy
mnie zaatakowali, a drugi zosta tam razem z moj torebk.
Jeeli bdziemy mieli szczcie, moje nowe buty take
bd leay na chodniku.
Patch pocaowa mnie w czubek gowy.
- Musisz zastrzec oba numery. Nie zabrali twoich
rzeczy. W najgorszym wypadku twoi nefilscy porywacze
zaoyli tam wasne nadajniki. Najlepiej kupi nowe telefony.
Jedno byo pewne. O ile wczeniej nie miaam motywacji, by trenowa z Dantem, teraz sytuacja ulega zmianie. Musiaam nauczy si walczy, i to szybko. Patch,
ktry koncentrowa si teraz na unikaniu Peppera Friberga
i doradzaniu mi jako nowej przywdczyni Nefilw, i tak
mia sporo na gowie. Nie mg pdzi na ratunek za kadym razem, kiedy wpadaam w tarapaty. Byam mu niezmiernie wdziczna, e tak si mn opiekuje, ale nadszed
czas, bym sama nauczya si o siebie troszczy.
Dotaram do domu, gdy byo ju ciemno. Kiedy
gada...
Kiwnam gow i poszam do swojego pokoju.
I ju, pomylaam, prbujc nada mylom optymistyczny ton. Jedna z gowy. Zostaa jeszcze druga. Czuam,
e mwic o rozstaniu, nie okamuj mamy i Vee. Robiam
to tylko po to, by byy bezpieczne. Owszem, uczciwo popaca - w wikszoci przypadkw. Ale czasem bezpieczestwo bije j na gow. Cho ten argument wydawa mi si
logiczny, poczuam jednak kucie w odku.
Gow zaprztaa mi jeszcze jedna niepokojca
myl. Jak dugo Patch i ja moemy y w kamstwie i nie
pozwoli na to, by przeksztacio si ono w rzeczywisto?
Zbyt szybko nasta poniedziaek, pita rano. Trzepnam rk budzik, przerywajc jego piszczenie w poowie,
po czym przewrciam si na drugi bok. Jeszcze dwie minutki, pomylaam i zamknam oczy. Zaczam odpywa
w ramiona nowego snu i... zanim si obejrzaam, na mojej
gowie wyldowao kilka ciuchw.
- Pobudka! - Dante sta nad moim kiem, pogrony w mroku. - Co ty tu robisz? - wydaram si na niego
zaspana, apic za kodr i podcigajc j pod brod.
- To, co na moim miejscu zrobiby kady szanujcy
si trener osobisty. Wya z ka i ubieraj si. Jeeli za
trzy minuty nie bdziesz staa na podjedzie, wrc tu z
kubem lodowatej wody.
- Jak tu wszede?
- Zostawia otwarte okno. Moe czas zerwa z tym
nawykiem? Jeeli bdziesz zbyt ufna, nie wiadomo, co
moe dosta si do rodka.
Kiedy wygramoliam si z ka, Dante by ju
przy drzwiach sypialni.
- Zwariowae? Nie przez korytarz! Moja mama
jeszcze ci usyszy! Kole, ktry nad ranem po kryjomu, ze
wstydem opuszcza moj sypialni? Do koca ycia miaabym szlaban!
Wyglda na rozbawionego.
- Jedno jest pewne: nie robibym tego ze wstydem.
Po jego wyjciu przez dobrych dziesi sekund staam w bezruchu, zastanawiajc si, czy w jego sowach by
jaki podtekst. Oczywicie, e nie. To, co powiedzia, mogoby brzmie kokieteryjnie, ale tak nie byo. Koniec i
kropka.
Wcignam na siebie czarne spodnie od dresu i
elastyczn koszulk z mikrofibry, a wosy zwizaam w kucyk.
Nawet gdyby miao si okaza, e Dante wdepcze
mnie w ziemi, przynajmniej bd wyglda przyzwoicie.
Dokadnie trzy minuty pniej spotkaam si z nim
przede mn. Przysig mi wierno. Nie by ju porucznikiem Hanka, tylko moim. Nie omieliby si mnie skrzywdzi.
Pozwoliam sobie na ostatnie wspomnienie o beztroskim nie, a nastpnie odrzuciam t fantazj i ruszyam
w stron drzew. Ich gazie rozcigay si nad nami jak
baldachim, zamykajc dostp nawet najmniejszym promieniom wiata, jakie sao nam niebo. Polegajc na wyostrzonym nefilskim wzroku, zaczam biec w rwnym
tempie. Przeskakiwaam nad powalonymi pniami, uchylaam si pod nisko zwisajcymi gaziami i szukaam wzrokiem ukrytych kamieni i innych puapek. Ziemia bya
zdradziecko nierwna, co przy prdkoci, z jak biegam,
mogo mie katastrofalne skutki.
- Szybciej! - krzykn Dante za moimi plecami. Nie obciaj tak stp. TUpiesz jak stado nosorocw.
Mgbym ci znale i zapa z zamknitymi oczami.
Wziam sobie jego sowa do serca i gdy tylko
moje stopy stykay si z ziemi, natychmiast je unosiam.
Robiam tak przy kadym kroku, koncentrujc si na tym,
by byy one moliwie najcichsze i trudne do namierzenia.
Dante bez trudu mnie wyprzedzi i bieg teraz przede mn.
- ap mnie - rozkaza.
Gonic go, nie mogam si nadziwi sile i wytrzymaoci mojego nowego nefilskiego ciaa. Zdumiona mylaam o tym, jak niezdarne, powolne i pozbawione
koordynacji musiao by moje ludzkie ciao. Moja kondycja nie bya lepsza. Bya doskonaa.
Schylaam si pod gaziami, skakaam ponad doami, a gazy omijaam slalomem z tak atwoci, jakbym
od dawna znaa ich pooenie. Chocia wydawao mi si,
e biegn tak szybko, i lada moment wzbij si w przestworza, nie mogam dogoni Dantego. Porusza si jak
zwierz, osigajc pd drapienika gonicego swj nastpny posiek. Po chwili zupenie znikn mi z oczu.
Zwolniam i zaczam nasuchiwa. Cisza. Chwil
pniej Dante wynurzy si z ciemnoci.
- To byo aosne - zgromi mnie. - Jeszcze raz.
Przez nastpne dwie godziny biegaam za nim i syszaam t sam, powtarzan bez koca komend. Jeszcze
raz. To jeszcze nie to. Jeszcze raz".
Ju miaam si podda - moje nogi trzsy si z
wysiku, a puca wydaway si porwane na strzpki - kiedy
Dante zawrci i z uznaniem poklepa mnie po plecach.
- Dobra robota. Jutro zajmiemy si treningiem siowym.
- Ach, tak? Bdziemy podnosi gazy? - rzuciam
cynicznie, prbujc zapa oddech.
- Nie, wyrywa drzewa.
ROZDZIA 5
Dwanacie godzin pniej byam zupenie zesztywniaa od zakwasw po porannym treningu. Najgorszym
wyzwaniem dla mojego obolaego ciaa okazao si wchodzenie i schodzenie po schodach. Nie miaam jednak czasu
na regeneracj. Za dziesi minut miaa po mnie przyjecha Vee, a ja wci miaam na sobie dres, w ktrym chodziam przez cay dzie.
Patch i ja postanowilimy odegra nasz ktni
dzi wieczorem, tak by nikt nie mia adnych wtpliwoci
co do statusu naszego zwizku: nasze drogi si rozeszy, a
wojna miaa nas zasta po dwch rnych stronach barykady. Na miejsce akcji wybralimy Diabelsk Portmonetk, wiedzc, e przewija si przez ni mnstwo
Nefilw. Chocia nie znalimy tosamoci moich porywaczy i nie wiedzielimy, czy bd wiadkami naszej ktni,
bylimy niemal pewni, e wie o naszym rozstaniu szybko
si rozejdzie. Patch dowiedzia si take, e tego wieczoru
w Diabelskiej Portmonetce ma pracowa nefilski barman
piosenki i podskakujc na siedzeniach w rytm muzyki. Byam podenerwowana, ale prbowaam nie da tego po sobie pozna.
Tego wieczoru w Diabelskiej Portmonetce krcio
si troch ludzi, ale nie byo tumw. Vee i ja zajymy
lo z kanap, zdjymy paszcze i torebki, po czym zamwiymy col u przechodzcej wanie kelnerki. Rozgldaam si ukradkiem, szukajc Patcha, jednak nigdzie go
nie dostrzegam. Powtarzaam swoje kwestie w nieskoczono, ale moje donie i tak byy liskie od potu. Wytaram je o uda, aujc, e nie jestem lepsz aktork. Szkoda,
e nie lubi by w centrum zainteresowania.
- Co le wygldasz - powiedziaa Vee.
Ju miaam zaartowa, e jej mao wyrafinowana
jazda sprawia, e zebrao mi si na mdoci, kiedy wzrok
Vee powdrowa w gb sali. Mina jej zrzeda.
- Cholera! Powiedz, e to nie Marcie Millar flirtuje
z moim mczyzn.
Obrciam si w stron sceny. Scott i pozostali
czonkowie Serpentine rozgrywali si wanie przed koncertem, a Marcie podpara si okciami o scen i zagadywaa Scotta.
- Z twoim mczyzn? - zapytaam.
- O jeny, ju niedugo. Co za rnica.
by cieszya si yciem, a nie denerwowaa tym caym nefilstwem. Chcia, eby bya szczliwa.
Marcie spojrzaa na mnie z niedowierzaniem.
- Szczliwa? Jestem dziwolgiem. Nie jestem nawet czowiekiem. I nie myl sobie, e zapomniaam, e ty
te nim nie jeste. Jedziemy na jednym wzku - powiedziaa, oskarycielsko dgajc mnie przy tym palcem.
Jasne. Wanie tego teraz potrzebuj. Poczucia solidarnoci... z Marcie Millar.
- Czego ty naprawd od mnie chcesz, Marcie? - zapytaam.
- Chc ci uwiadomi, e jeeli wspomnisz komukolwiek o tym, e nie jestem czowiekiem, podpal ci. Pogrzebi ci ywcem.
Powoli koczya mi si cierpliwo. - Po pierwsze,
gdybym chciaa ogosi wiatu, e jeste Nefilk, ju
dawno bym to zrobia. A po drugie, kto by mi uwierzy?
Wikszo naszych znajomych nie posiada nawet sowa
Nefil" w swoim sowniku.
- Dobra - sapna Marcie, najwyraniej usatysfakcjonowana.
- To tyle?
- A gdybym musiaa z kim pogada? - cigna. -
ROZDZIA 6
- Nie! - wyrwao mi si. - Nie, nie, nie. Nie moesz
si tak po prostu wprowadzi! - Cale moje ciao, od palcw
u stp po koniuszki uszu, ogarna panika, ktra z kad
chwil rosa i pczniaa. Potrzebowaam dobrego argumentu, i to szybko, jednak mj mzg wypluwa z siebie
tylko jedn optacz, mao pomocn myl: Nie!
- Ju postanowiam - powiedziaa Marcie, po czym
wesza do rodka.
- A co ze mn!? - zawoaam. Kopnam w drzwi,
ale tak naprawd przez nastpne dwie godziny miaam
ochot kopa sam siebie, za kar. Wywiadczyam Vee
przysug i prosz, do czego mnie to doprowadzio.
Z rozmachem otworzyam drzwi i wmaszerowaam
do rodka. Vee siedziaa w naszej loy.
jego dotykiem.
- Nie jestem zainteresowana - odburknam i upiam yk sprite'a, cay czas wlepiajc wzrok w pokryt lustrem cian za barem. Moje sowa zawieray odpowiedni
dawk lku, by wzbudzi zainteresowanie barmana.
Mczyzna opar ogromne przedramiona o granitowy bar i spojrza na Patcha z pogard.
- Nastpnym razem zapoznaj si z menu i nie marnuj mojego czasu. Nie serwujemy tu niezainteresowanych
twoim towarzystwem kobiet, ani rudych, ani adnych innych. - Popatrzy gronie, a po chwili odwrci si w
stron innego klienta.
- Jeeli trafi si Nefilka, to tym lepiej - oznajmi
Patch pijanym gosem.
Barman zatrzyma si w miejscu, a w jego oczach
zalnia furia.
- Moe by tak troch ciszej, kolego? Jestemy w
mieszanym towarzystwie. Przychodz tu take ludzie.
Na te sowa Patch wykona nieskoordynowane
machnicie rk.
- To mie, e martwisz si o ludzi, ale wystarczy
may trik i nie bd pamitali ani sowa z tego, co powiedziaem. Mam w tym ju tak wpraw, e mog to robi
przez sen - powiedzia, a w jego gosie pobrzmiewaa aro-
gancja.
- Mam spawi tego palanta? - zapyta mnie barman. - Powiedz sowo, a zawoam bramkarza.
- Dzikuj, ale sama sobie z nim poradz - odparam. - Przepraszam za mojego byego. Straszny z niego fiutek.
Patch wybuchn miechem.
- Fiutek? Ostatnim razem inaczej si do mnie zwracaa - powiedzia znaczco.
Wpatrywaam si w niego z obrzydzeniem.
- Pewnie zainteresuje ci to, e ona nie zawsze bya
Nefilk - Patch poinformowa barmana z alem. - Moe o
niej syszae. To dziedziczka Czarnej Rki. Bardziej mi si
podobaa jako czowiek, ale fajnie jest si polansowa z
najsawniejsz Nefilk na ziemi.
Barman spojrza na mnie z niedowierzaniem.
- To ty jeste crk Czarnej Rki?
Popatrzyam na Patcha.
- Dziki.
- Czy to prawda, e on nie yje? - zapyta barman. Nie mog tego poj. Wspaniay czowiek, pokj jego duszy. Moje kondolencje - powiedzia i umilk skonsterno-
- Chyba co jej si pomylio. My nada jestemy razem. Moe na chwil std wyjdziemy, cukiereczku?
Podskoczyam jak oparzona.
- Zabieraj apy.
- Zaparkowaem motor na tyach klubu. Zapraszam
ci na przejadk. Bdzie jak dawniej. - Wsta i tak brutalnie pocign mnie za rk, e zeskakujc, przewrciam
stoek.
- Zawoaj bramkarza - powiedziaam do barmana
przeraonym gosem. - Szybko!
Patch pocign mnie w stron gwnego wyjcia i
chocia ju teraz udawaam, e prbuj wykrci si z jego
ucisku, wiedziaam, e najgorsze dopiero przed nami.
Klubowy bramkarz - Nefil, ktry nie do, e by o
kilka centymetrw wyszy, to jeszcze czterdzieci kilogramw ciszy od Patcha - przepchn si w naszym kierunku. Zapa Patcha za konierz, oderwa go ode mnie i
rzuci o cian. Serpentine wzbudza tak ekscytacj fanw, e haas zagusza odgosy szamotaniny, ale ludzie
stojcy najbliej rozstpili si, tworzc wok obu mczyzn pkole gapiw.
Patch unis rce w gecie kapitulacji, a na jego zamroczonej alkoholem twarzy pojawi si umiech.
- Nie chc kopotw.
- Za pno - powiedzia bramkarz i hukn go pici w twarz. Skra nad okiem Patcha pka i z rany zacza si sczy krew. Odwrciam wzrok, eby si nie
skrzywi ani nie ruszy mu na pomoc.
Barman wskaza mu drzwi gow.
- Jeli jeszcze raz si tu pokaesz, kopoty masz jak
w banku. Rozumiesz?
Zataczajc si, Patch dotar do drzwi i niechlujnie
zasalutowa bramkarzowi. - Tak jest! Bramkarz wetkn
stop w zagbienie kolana Patcha, przez co ten potkn si
i spad z betonowego schodka.
- Co podobnego! Polizgnem si!
Stojcy w drzwiach mczyzna wybuchn niskim,
nieprzyjemnym miechem, ktry przycign moj uwag.
Ju kiedy go syszaam. Gdybym bya czowiekiem, nie
rozpoznaabym go, ale teraz moje zmysy byy wyostrzone.
W ciemnoci zmruyam oczy, prbujc dopasowa ten
bezwzgldny miech do twarzy.
Oczywicie.
Kowboj. Tego wieczoru nie mia na sobie kapelusza
ani okularw, ale wszdzie rozpoznaabym jego przygarbione ramiona i szyderczy umiech.
- Patch! - krzyknam w mylach, nie wiedzc, czy
wci znajduje si w zasigu mojego gosu. Wok mnie
tem.
Nie miaam czasu wyjani jej, e zerwaam z Patchem, wic powiedziaam:
- Zgoda. A teraz szybko, zanim zniknie w tumie.
Vee splota donie i wygia je tak, e strzeliy jej
stawy, a nastpnie oddalia si dumnym krokiem. Nie zostaam, eby zobaczy, jak jej pjdzie. Przecisnam si
przez tum, wymknam si tylnymi drzwiami i pobiegam.
Okryam budynek, rozgldajc si za Patchem.
- Patch! - zawoaam w mroku.
- Aniele? Co ty robisz? Nikt nie moe nas zobaczy
razem.
Obrciam si, ale nigdzie go nie dostrzegam.
- Gdzie jeste?
- Po drugiej stronie ulicy. Siedz w vanie.
Spojrzaam we wskazanym kierunku i natychmiast
tu przy krawniku dostrzegam rdzawobrzowego vana
marki Chevrolet. Doskonale wpisywa si w krajobraz walcych si budynkw. Mia przyciemnione szyby, ktre
skutecznie chroniy jego wntrze przed wzrokiem ciekawskich.
- Jeden z Nefilw z chaty jest w Diabelskiej Port-
monetce.
Odpowiedziao mi pene napicia milczenie.
- Widzia bjk? - zapyta po chwili.
- Tak.
- Jak on wyglda?
- Ma na sobie flanelow koszul w czarnoczerwon
krat i kowbojki.
- Postaraj si, eby wyszed z budynku. Pozostali
porywacze te, jeeli s razem z nim. Chc z nimi porozmawia.
W ustach Patcha zabrzmiao to zowrogo, ale w
kocu sami si o to prosili. W momencie, w ktrym wrzucili mnie do vana, bezpowrotnie utracili szans na moje
wspczucie.
Truchtem wrciam do Diabelskiej Portmonetki i
wcisnam si pomidzy tum pod scen. Koncert Serpentine wci trwa. Zesp wykonywa teraz rockow ballad,
ktra zacza ju denerwowa publiczno. Nie miaam
pomysu, jak doprowadzi do tego, by Kowboj opuci
klub, ale wiedziaam, kto moe mi pomc w wyproszeniu
wszystkich na zewntrz.
- Scott! - krzyknam, ale nie uzyskaam odpowiedzi. Dudnienie muzyki skutecznie mnie zaguszao. Poza
bowaa mnie zabi. Bya stylow, wyrafinowan blondynk. Nigdy nie zauwayam, eby miaa nieudan fryzur, a jej umiech mrozi mi krew w yach. Bya teraz
upadym anioem i zarabiaa jako oszustka, udajc, e potrafi przewidywa przyszo. Bya jednym z najniebezpieczniejszych znanych mi upadych aniow. Nie miaam
te wtpliwoci, e znajduj si u szczytu jej prywatnej listy najbardziej znienawidzonych osb.
Instynktownie wycofaam si w kierunku Diabelskiej Portmonetki. Przez pi sekund wstrzymywaam oddech, ale ani Pepper, ani Dabria chyba mnie nie zauwayli.
Podeszam nieco bliej, ale nie miaam zamiaru igra z
ogniem. Gdybym znalaza si na tyle blisko, by sysze ich
rozmow, jedno z nich albo oboje z pewnoci wyczuliby
moj obecno.
Pepper i Dabria rozmawiali jeszcze przez kilka
minut, po czym Dabria odwrcia si na picie i odesza.
Pepper wykona obsceniczny gest za jej plecami. Moe
tylko mi si wydawao, ale wyglda na wyjtkowo niezadowolonego.
Odczekaam chwil i wyoniam si z cienia dopiero po znikniciu Peppera. Udaam si prosto do Diabelskiej Portmonetki. Znalazam Vee w naszej loy i
wsunam si na kanap obok niej.
- Musz doprowadzi do tego, eby wszyscy natychmiast opucili klub - powiedziaam.
Vee zamrugaa.
- Sucham?
- Moe krzykn: Pali si! Mylisz, e to poskutkuje?
- To troch oldschoolowe. Mogaby sprbowa
krzykn: Policja!", ale to tekst z tej samej pki. Nie, ebym miaa co przeciwko klasyce. Ale skd ten popiech?
Chopaki z Serpentine nie s a tak beznadziejni.
- Wyjani ci... - ... potem - dokoczya Vee. - Spodziewaam si tego. Na twoim miejscu krzyknabym:
Policja!" Jestem przekonana, e co najmniej kilka osb
robi tu wanie co bezprawnego. Wrzanij: Gliny!", i towarzystwo powinno si ruszy.
Nerwowo przygryzam warg, rozwaajc jej sugesti.
- Jeste pewna? - Istniao spore prawdopodobiestwo, e si nie uda. Z drugiej strony nie miaam innego
pomysu. Patch chcia porozmawia z Kowbojem. Mnie te
na tym zaleao. Chciaam rwnie, eby przesuchanie nie
trwao zbyt dugo, ebym moga mu opowiedzie o Dabrii
i Pepperze.
- Na trzydzieci pi procent - odpara Vee.
Jej gos ucich, a pomieszczenie wypenio si nagle
lodowatym powietrzem. W pierwszej chwili nie wiedzia-
ciej.
Szybciej". Dobre sobie. Problem polega na tym,
e prbowaymy dopcha si do drzwi wraz z setk innych ludzi, ktrzy w cigu kilku sekund zamienili si w
oszalay tum. Wszyscy w panice starali si dotrze do wyjcia. Serpentine umilko w poowie utworu. Nie mogam
biec po Scotta. Miaam jedynie nadziej, e uda mu si
uciec drzwiami dla wykonawcw.
Vee deptaa mi po pitach i wpadaa na mnie tak
czsto, e zastanawiaam si, czy w ten sposb prbuje zasoni mnie swoim ciaem. Nie zdawaa sobie sprawy, e
gdyby zapay nas upade anioy, to sama prbowaabym j
chroni. Jednak mimo porannej wycieczajcej sesji treningowej z Dantem nie wierzyam w to, bym miaa z nimi
jakiekolwiek szanse.
Nagle poczuam nieodpart pokus, eby zawrci i
walczy. Nefilowie mieli swoje prawa. Ja miaam swoje
prawa. Nasze ciaa nie naleay do upadych aniow. Nie
mieli prawa nas opanowywa. Nieostronie obiecaam archanioom, e powstrzymam wybuch wojny, ale od jej wyniku zaleao ycie moje i moich najbliszych. Pragnam
wojny i wolnoci, tak bym ju nigdy nie bya zmuszona
przed nikim klka i powierza mu swojego ciaa.
Jednak czy mogam postawi na swoim, a jednoczenie udobrucha archaniow?
W kocu udao nam si wydosta na mrone nocne
ROZDZIA 7
Dodge neon wtoczy si na podjazd naszego domu.
Vee wyczya radio uderzeniem pici.
- Wystarczy szaestw na jedn noc - powiedziaa. Co to w ogle miao by? Scena z Wyrzutkw?
Z ulg wypuciam wstrzymywany dotd oddech.
adnej hiperwentylacji. adnego histerycznego wymachiwania rkami. adnego nawizania do zamanego karku.
Na szczcie Vee nie widziaa najgorszego.
- I kto to mwi? Przecie nie czytaa Wyrzutkw.
- Widziaam film. Matt Dillon by gorcy, zanim si
zestarza.
W samochodzie zawisa gsta, pena oczekiwania
cisza.
- Zanim Patch wylecia z klubu, ostrzeg mnie, ebym trzymaa si z dala od faceta we flanelowej koszuli.
Powiedzia, e go zna i e jest niebezpieczny. To dlatego
poprosiam, eby dowiedziaa si, jak si nazywa. Co jaki czas przyapywaam go na tym, e si na mnie gapi, i
czuam si z tym nieswojo. Nie chciaam, eby wyszed za
mn, jeeli taki mia plan, wic postanowiam wywoa
may chaos. Wolaam, ebymy opuciy Diabelsk Portmonetk niezauwaone i nie uatwiay mu zadania.
Vee powoli wypucia oddech.
- Wierz, e zerwaa z Patchem. Ale tej drugiej
opowiastki wcale nie kupuj.
Wzdrygnam si.
- Vee...
Powstrzymaa mnie gestem doni.
- Rozumiem. Masz swoje tajemnice i kiedy mi je
zdradzisz. A wtedy ja wyjawi ci swoje - powiedziaa, znaczco unoszc brwi. - Nie dziw si. Nie tylko ty masz
swoje sekrety. W swoim czasie wszystko ci opowiem, a ty
pewnie zrobisz to samo.
Gapiam si na ni bez sowa. Nie tak miaa wyglda nasza rozmowa.
- Ty masz tajemnice? Jakie?
- Pikantne...
- Mw!
- Spjrz no tylko - powiedziaa, stukajc palcem w
zegarek na desce rozdzielczej. - Wanie wybia dziewita.
Siedziaam z otwartymi ustami.
- Nie mog uwierzy, e masz przede mn tajemnice.
- A ja nie mog uwierzy, e jeste tak hipokrytk.
- Jeszcze do tego wrcimy - powiedziaam i z ociganiem otworzyam drzwi. - Gupio by po drugiej stronie,
prawda? Powiedziaam dobranoc mamie, zamknam si w
sypialni i zadzwoniam do Patcha. Kiedy Vee i ja wydostaymy si z Diabelskiej Portmonetki, zauwayam, e brzowy van znikn. Domylaam si, e Patch odjecha
jeszcze przed nieoczekiwan inwazj upadych aniow.
Gdyby wiedzia, e grozi mi niebezpieczestwo, z pewnoci wpadby do klubu, eby mnie uratowa. Teraz jednak
bardziej ciekawio mnie to, czy udao mu si dorwa Kowboja. Moe wanie rozmawiali? Zastanawiaam si, czy
Patch bdzie mu zadawa pytania, czy grozi? Pewnie i
jedno, i drugie.
Kiedy wczya si poczta gosowa, odoyam suchawk. Nie chciaam ryzykowa i zostawia mu wiadomoci. Poza tym widzc nieodebrane poczenie, bdzie
mrok.
- Strasznie atwo ci nabra. Zbieraj si. Za pi minut masz by na dole.
Pi minut pniej, czapic, dotaram na podjazd i
dygotaam lekko w chodnym padziernikowym powietrzu.
Delikatny wietrzyk zdmuchn licie z drzew i hula midzy skrzypicymi gaziami. Troch rozcignam nogi, a
potem kilka razy podskoczyam, eby pobudzi krenie.
- Nie zostawaj z tyu - poinstruowa mnie Dante i
ruszy sprintem w stron drzew.
Nadal nie szalaam z radoci na myl o wczeniu
si po lesie z Dantem, ale wytumaczyam sobie, e gdyby
chcia mnie skrzywdzi, wczoraj mia ku temu mnstwo
okazji. Ruszyam wic za nim biegiem, a przed moimi
oczami od czasu do czasu ukazywaa si wiadczca o jego
obecnoci smuga bieli. Dante musia mie duo lepszy
wzrok ode mnie, poniewa o ile ja wci potykaam si o
przewrcone pnie, wpadaam w dziury i uderzaam gow
w nisko zwisajce gazie, on porusza si po lesie z niezwyk precyzj. Za kadym razem, kiedy syszaam jego
rozbawiony, szyderczy miech, podnosiam si z solennym
postanowieniem, e przy najbliszej okazji zepchn go ze
stromego pagrka.
Wok byo peno wwozw, ale eby to zrobi,
musiaam si do niego zbliy.
W kocu Dante si zatrzyma. Kiedy do niego dobiegam, lea rozparty na ogromnym gazie, z rkami splecionymi na karku. Zdy zdj spodnie od dresu i
wiatrwk. Mia na sobie tylko sigajce kolan szorty i dopasowan koszulk. Gdyby nie to, e jego klatka piersiowa
wznosia si i opadaa nieco szybciej ni zwykle, nigdy
bym nie zgada, e przebieg wanie okoo pitnastu kilometrw, i to pod grk.
Wdrapaam si na gaz i pooyam obok niego.
- Pi - wysapaam, prbujc zapa oddech.
Dante unis si na okciu i umiechn.
- Nic z tego. Mam zamiar wycisn z ciebie ostatni kropelk. Z wody powstaj zy, a zy to jedna z rzeczy,
ktrej nie mog znie. Wiesz mi, kiedy zobaczysz to, co
dla ciebie przygotowaem, poczujesz, e chce ci si paka.
Na szczcie nie bdziesz miaa czym.
Zapa mnie pod pachami i postawi na nogi. wit
zaczyna rozjania horyzont, a niebo nabierao jasnorowej barwy. Stalimy rami w rami na gazie, z ktrego
roztacza si przepikny widok a po horyzont. Przed nami
rozcigay si poacie drzew zimozielonych, wierkw i
cedrw, ktre przykryway ziemi niczym niebosiny
dywan, staczay si ze wzgrz i spyway w wyobienie
gbokiego, przecinajcego las wwozu.
- Podnie jedno - nakaza mi Dante.
- Co mam podnie?
- Drzewo. Kiedy uda ci si je wyrwa z korzeniami,
bdziesz moga i do domu.
Zamrugaam i spojrzaam na otaczajce nas stuletnie drzewa o obwodzie supw telefonicznych. Lekko opada mi szczka.
- Dante...
- wiczenia siowe, etap pierwszy. - Na zacht poklepa mnie po plecach, a sam ponownie uoy si na gazie. - To bdzie lepsze ni ogldanie kabaretu.
- Nienawidz ci.
Zamia si. - Teraz moe jeszcze nie, za to za
godzin... Godzin pniej kady gram energii oraz cae
serce woyam w to, eby wyrwa jeden z niezwykle
upartych niechtnych do wsppracy cedrw. Drzewo byo
w peni si i nie potrafiam go nawet odrobin przechyli.
Prbowaam zmusi je do kapitulacji, pchajc je, wygrzebujc spod niego ziemi i kopic w jego pie, a nawet bezskutecznie walc w nie piciami. Powiedzie, e drzewo
zwyciyo, to za mao... W tym czasie Dante siedzia na
gazie, prychajc, miejc si i wykrzykujc krytyczne
uwagi pod moim adresem. C, przynajmniej jedno z nas
dobrze si bawio.
Podszed do mnie powoli, a na ustach bka mu si
ROZDZIA 8
Powczc nogami, wydostaam si z lasu. Kiedy
dotaram do domu, palce uczucie w kociach powoli mijao. Mj oddech si uspokoi, ale wci byam wstrznita. Co takiego poda mi Dante? I dlaczego?
Zdjam klucz, ktry dynda wok mojej szyi na
acuszku, i weszam do domu. cignam buty i zakradam si po schodach, stpajc na palcach obok sypialni
mamy. Zegarek na stoliku nocnym wskazywa szst pidziesit. Zanim w moim yciu pojawi si Dante, byaby to
dla mnie normalna, chocia moe nieco wczesna, pora pobudki. Przez wikszo dni budziam si wyspana, ale tego
ranka byam wykoczona i zaniepokojona. Wyjam czyste
ubrania i udaam si do azienki, eby wzi prysznic i
przygotowa si do wyjcia.
O sidmej pidziesit zaparkowaam przed szko
ruszyam w stron potnego szarego budynku, ktry przypomina stary protestancki koci. Kiedy znalazam si w
rodku, wepchnam rzeczy do szafki, wyjam podrczniki na dwie pierwsze lekcje i weszam do klasy.
W brzuchu burczao mi z godu, ale byam zbyt
ROZDZIA 9
- Daem ci szans. Moglimy to zaatwi inaczej,
ale zaczyna mi si koczy cierpliwo - powiedzia Pep-
- Nie wiesz? Patch nie jest ju moim chopakiem powiedziaam. - Umawiam si z Dantem Matterazzim. Na
pewno o nim syszae. Wszyscy syszeli. Mj zwizek z
Patchem naley ju do przeszoci.
- To si jeszcze okae. Jeeli znowu bd musia ci
powiedzie, eby si ruszya, wpakuj ci kul w stop.
Uniosam rce i ruszyam w stron pomostu. Nieco
zbyt pno zaczam aowa, e nie woyam dinsowej
kurtki z urzdzeniem namierzajcym. Gdyby Patch wiedzia, gdzie jestem, na pewno by si zjawi. Moe wszy
nadajnik take w moj puchow kamizelk, ale nie mogam by tego pewna. A poniewa nie wiedziaam ani tego,
gdzie jest Patch, ani tego, czy jest cay i zdrw, na niego
rwnie nie mogam liczy.
- Wejd do odzi - rozkaza mi Pepper. - We lin z
siedzenia i przywi sobie rce do barierki.
- Ty naprawd nie artujesz - powiedziaam, grajc
na zwok. Spojrzaam na porastajce nabrzee drzewa.
Gdyby udao mi si do nich dobiec, mogabym ukry si w
ich gszczu. Zamiast we mnie, kule z pistoletu Peppera
prawdopodobnie trafiyby w drzewa.
- Pidziesit kilometrw std przygotowaem dla
ciebie przyjemny, przestronny magazyn. Kiedy tam dotrzemy, zadzwoni do twojego chopaka. - Pepper przyoy do ucha pi, wystawiajc kciuk i may palec. Zobaczymy, czy uda nam si doj do porozumienia. Jeeli
siga a po horyzont. Widziaam wszystko: od pl i fabryk, po nitk autostrady, ktr jechay malekie samochody i traktory z przyczepami. Jeszcze dalej zobaczyam
samo Codwater - skupisko domw, sklepw i zielonych
skwerw.
Szybko straciam impet. Przewrcio mi si w odku zaczam spada, omiatana pdem powietrza. Rzeka
zbliaa si z niezwyk prdkoci. Musiaam opanowa
ch gorczkowego machania rkami, poniewa moje ciao
by tego nie znioso. Zaleao mi na gracji i skutecznoci,
wic zwinam si w may pocisk. Moje stopy gruchny o
dno dki, przebijajc drewniane deski i wcigajc mnie z
powrotem do wody.
Obok mnie wiszczay kule. Wygrzebaam si spord szcztkw dki, wydostaam na brzeg rzeki i rzuciam w stron drzew. Dwa poranki spdzone na bieganiu w
mroku troch mi pomogy, ale nie do tego stopnia, by wyjani, dlaczego poruszaam si z prdkoci, ktrej nie powstydziby si Dante. Drzewa zamieniy si w rozmazane
plamy, jednak moje stopy z atwoci przeskakiway ponad
ziemi, jakby wiedziay, ktrdy stpa, jeszcze zanim zdyam o tym pomyle.
Byskawicznie wypadam na bulwar, wskoczyam
do volkswagena i z piskiem opon ruszyam z parkingu. Ku
wasnemu zaskoczeniu, nie miaam nawet zadyszki.
Czy bya to kwestia adrenaliny? Moe, chocia nie
do koca w to wierzyam.
Podjechaam pod Aptek Allena i zaparkowaam samochd pomidzy dwoma ciarwkami, dziki czemu nie
mona mnie byo dojrze z ulicy. Zsunam si w d siedzenia, eby nie by widoczn. Byam niemal pewna, e
Pepper straci mnie z oczu ju nad rzek, ale ostronoci
nigdy za wiele. Musiaam pomyle. Nie mogam jecha
do domu ani do szkoy. Jedynym ratunkiem byo odnalezienie Patcha, ale nie wiedziaam nawet, od czego zacz.
Nagle mj telefon zadzwoni, wyrywajc mnie z zamylenia.
- Siema, Grey! - powiedzia Scott. - Vee i ja jedziemy wanie na obiad do Taco Hut. Chcielibymy wiedzie, gdzie ty si waciwie podziewasz? Skoro ju (a)
umiesz prowadzi i (b) masz samochd, notabene dziki
mnie, nie musisz wicej je w szkolnej kafeterii. To tak na
marginesie.
Zignorowaam jego wesokowaty ton.
- Potrzebuj numeru do Dantego. Wylij mi go jak
najszybciej - rzuciam. Numer do niego zosta w starym telefonie.
- Moe by tak jakie prosz"?
- Co to? Darmowa lekcja savoirvivre'u?
- Po co ci jego numer? Mylaem, e Dante to twj
cho...
ROZDZIA 10
Zbliaam si ju do volkswagena, kiedy na przednim fi siedzeniu dostrzegam ciemn sylwetk. Zatrzymaam si, a w mojej gowie natychmiast pojawi si obraz
Kowboja, ktry przyby tu z nadziej na kolejn rund naszej walki, fi Wstrzymaam oddech i rozwaaam, czy nie
rzuci si 1 do ucieczki. Jednak im duej si nad tym zastanawiaam, tym bardziej moje bujne wyobraenia saby,
a a wreszcie moim oczom ukaza si prawdziwy pasaer
pojazdu. Patch przywoywa mnie palcem. Umiechnam
fi si szeroko, a cay niepokj w jednej chwili rozpyn si
w powietrzu.
- Uciekasz z lekcji na wrotki? - zapyta, kiedy wsiadam a do samochodu.
- Wiesz?
- Jeste ju du dziewczynk. Moesz podejmowa] wasne decyzje. Miaa powd, by chcie nauczy si
samoobrony od Dantego, a ja nie miaem zamiaru ci powstrzymywa. Ufam ci. To nim si martwiem i wyglda
na to, e niebezpodstawnie. Pozwl, e zapytam jeszcze
raz. Gdzie 1 on si ukrywa? - Patch prawie wrzeszcza, a
jego twarz pociemniaa.
- Skd przyszo ci do gowy, e si ukrywa? - odparam aonie, kolejny raz czujc si rozdarta pomidzy
Patchei a Dantem. Pomidzy upadymi anioami a Nefilami. To nie tak, e z premedytacj trzymaam nasze sesje
treningowe w tajemnicy przed Patchem. Po prostu nie
chciaam wzmaga wspzawodnictwa pomidzy nim a
Dantem.
Lodowaty miech Patcha sprawi, e cierpa mi
skra na karku. - Jeeli ma chocia troch oleju w gowie,
to si ukrywaj - Ja te jestem za, Patch. Wierz mi, chciaabym cofn! si w czasie i wymaza dzisiejszy poranek.
Ale nie znosz kiedy podejmujesz decyzje beze mnie. Najpierw zainstalowae mi nadajniki. Potem grozie Dantemu za moi plecami. Postpujesz wbrew mnie. Chc czu,
e jeste po mojej stronie. e dziaamy razem.
Zadzwonia nowa komrka Patcha. Spojrza na
ekran. Tb nie byo w jego stylu. Od jakiego czasu przekierowywa wszystkie poczenia na poczt gosow, a dopiero potem decydowa, do kogo chce oddzwoni.
stronami. Wkrtce nie bd robia nic poza spamitywaniem kamstw, tak by nie wplta si w ich mistern sie.
Westchnam ciko, po czym kolejny raz otworzyam zamraark Patcha. Niestety, od ostatniego razu nie
pojawio si w niej ani jedno opakowanie lodw.
ROZDZIA 11
Nastpnego ranka o pitej mj materac ugi si
pod ciarem drugiego ciaa. Gwatownie otworzyam oczy
i zobaczyam, e na brzegu ka z ponur min siedzi
Dante.
- No i? - zapyta po prostu.
Wczoraj do pnej nocy zastanawiaam si, co
Pod koniec dwudziestopiciokilometrowej trasy byam zziajana i zlana potem. Oparam si plecami o drzewo
i zadaram gow do gry, tak by owia j lekki wiaterek.
- Idzie ci coraz lepiej - powiedzia Dante z zaskoczeniem. Spojrzaam na niego ktem oka. Oczywicie wyglda tak wieo, jakby wanie wyszed spod prysznica.
By jak spod igy.
- I to bez diabelskiej mocy - zauwayam.
- Gdyby zgodzia si wypi supernapj, osignaby jeszcze lepsze rezultaty.
Oderwaam si od drzewa i zaczam krci
mynki, rozcigajc minie ramion.
- Co tam dzi w grafiku? Dalej trening siowy?
- Sztuczki umysowe.
Zaskoczy mnie.
- Wdzieranie si do czyjej gowy?
- Sprawianie, by ludzie widzieli co, co w rzeczywistoci nie istnieje.
Nie musia mi tego tumaczy. Kilkakrotnie zdarzyo mi si, e kto stosowa tego typu sztuczki na mnie, i
nie mog powiedzie, ebym wspominaa je szczeglnie
mio. Ich celem byo oszukanie ofiary.
ROZDZIA 12
Tu po niadaniu wpadam na Marcie na werandzie.
Wanie wychodzia z telefonem przy uchu, podczas gdy ja
wracaam do domu, eby j znale.
- Blokujesz mi wyjazd - powiedziaam.
Wystawia palec, dajc mi znak, ebym poczekaa.
Zapaam jej telefon, rozczyam rozmow i powtrzyam
ze zoci:
- Blokujesz mj samochd!
- Przesta wrzeszcze! I nie wkurzaj mnie. Jeeli
- Skoro jeszcze ze sob rozmawiamy, musz ci zada pytanie. Twj ojciec przyjani si z facetem o nazwisku Blakely, a ja musz go znale. Czy to nazwisko co ci
mwi?
Wyraz jej twarzy si nie zmieni. Trudno byo
stwierdzi, jak na to zareagowaa.
- To zaley. Powiesz mi, dlaczego go szukasz?
- Musz mu zada kilka pyta.
- Jakich?
- Wolaabym si tym nie dzieli.
- W takim razie ja te nie mam na to ochoty.
Ugryzam si w jzyk, eby nie poczstowa jej kilkoma nieprzyjemnymi uwagami, i sprbowaam ponownie.
- Chciaabym ci powiedzie, Marcie, naprawd, ale
jest kilka rzeczy, o ktrych lepiej, eby nie wiedziaa.
- Tata te zawsze tak mwi. Myl, e wtedy kama, i jestem pewna, e ty te to wanie robisz. Jeeli
chcesz, ebym pomoga ci znale Blakely'ego, musisz mi
o wszystkim powiedzie.
- Jak mog zyska pewno, e cokolwiek o nim
wiesz? - zaprotestowaam. Marcie bya mistrzyni wszelkiego rodzaju gierek i nie zdziwiabym si, gdyby teraz te
blefowaa.
- Tata zabra mnie raz do jego domu.
Zapaam si tej informacji.
- Masz jego adres? Umiaaby tam trafi?
- Blakely ju tam nie mieszka. Wanie si wtedy
rozwodzi, a tata na jaki czas zaatwi mu mieszkanie. Ale
na kominku widziaam kilka zdj. Blakely ma modszego
brata. Znasz go, bo chodzi z nami do szkoy. Nazywa si
Alex Blakely.
- Ten futbolista? - Ten sam. Gwiazdor druyny. Byam w szoku. Czy to oznaczao, e Alex te by Nefilem? Czy Blakely jest blisko zwizany z bratem? - Przez cale
nasze spotkanie Blakely chwali si Alexem, co byo dosy
gupie, bo nasza druyna futbolowa 1 jest do bani. Blakely
powiedzia, e nie opuci ani jednego 1 meczu.
Blakely ma brata, a ten brat jest gwiazd naszej
szkolnej] druyny futbolowej.
- Kiedy jest nastpny mecz? - zapytaam Marcie,
prbujc stumi swoje podekscytowanie.
- W pitek, no halo! Mecze zawsze s w pitki.
- Graj u nas czy na wyjedzie?
- U nas.
skinia Patcha.
ko przykryte byo granatowym przecieradem
oraz identyczn kodr, na ktrej leay dekoracyjne poduszki. One rwnie wyglday na nieruszone. Odsoniam
okno i syciam si panoram Zatoki Casco i Wyspy Peaks,
rozcigajc si pod zachmurzonym niebem. Gdyby Marcie okazaa si nie do zniesienia, zawsze mogam wprowadzi si do Patcha. Moja mama byaby zachwycona.
Wysaam do niego SMSa.
ZGADNU, GDZIE JESTEM.
NIE MUSZ ZGADYWA. MASZ NA SOBIE
NADAJNIK - odpisa.
Spojrzaam w d. No jasne, zaoyam dzi dinsow kurtk.
BD ZA DWADZIECIA MINUT - napisa
Patch. - W KTRYM POKOJU JESTE?
W TWOJEJ SYPIALNI.
DAJ MI DZIESI MINUT.
Umiechnam si i wetknam telefon do kieszeni,
a nastpnie rzuciam si na olbrzymie ko. Materac by
idealnie mikki. Wyobraaam sobie Patcha rozcignitego; na tym samym ku, ubranego w... sama nie wiem.
Bokserki? Slipki? Nic? Mogam to sprawdzi, ale nie wy-
- powiedzia.
Prbuj? Przecie potrafi by twardzielk! A w
pitek w zamierzaam to udowodni.
Marcie, nadchodz!
Kiedy znajdowaam si kilka kilometrw od domu,
minam wz policyjny przyczajony w jednej z bocznych
uliczek. Nie przejechaam nawet pitnastu metrw za
skrzyowaniem, kiedy policjant wczy syren i ruszy za
mn.
- Super - wymamrotaam. - Po prostu idealnie. Czekajc w samochodzie na podejcie funkcjonariusza, w mylach policzyam pienidze, ktre zarobiam jako J
opiekunka do dzieci, i zastanawiaam si, czy sta mnie bdzie na mandat.
Policjant zastuka dugopisem w okno i wskaza mi,
ebym je opucia. Spojrzaam przez szyb na jego twarz
zamaram. Nie do, e zapa mnie policjant, to jeszcze
ten, ktrego lubiam najmniej. Detektywa Basso i mnie czya bogata historia wzajemnych podejrze i silnej antypatii.
Opuciam okno.
- Przekroczyam prdko tylko o pi kilometrw!
- rzuciam, jeszcze zanim zdoa si odezwa.
Policjant trzyma w zbach wykaaczk.
ROZDZIA 13
W pitkowy wieczr woyam sztruksy, ciepy
weniany sweter, paszcz, czapk i rkawiczki. Mecz mia
si zacz dopiero o zmierzchu, a do tego czasu temperatura moga spa. Kiedy wcigaam sweter przez gow, w
lustrze mign mi zarys mini. Rzeczywicie, moje bicepsy i tricepsy wydaway si adnie uksztatowane. Niesychane. Trenowaam od ; tygodnia, a zmiany ju byy
zauwaalne. Miaam wraenie, e w moim nefilskim ciele
minie ksztatoway si szybciej ni wtedy, gdy byam
czowiekiem.
Przeskakujc po kilka schodw, zbiegam na d,
ucaowaam mam w policzek i wypadam z domu. Na
niem.
- A jeeli chodzi o Marcie?
- Trzymam si jej przez ca noc. Kiedy zapiesz
Blakely'ego, zawioz j do twojego domu nad Sebago.
Mam przy sobie wskazwki dojazdu. Bdziemy jecha
okrn tras, tak eby mia czas na przepytanie i obezwadnienie Blakely'ego przed naszym przyjazdem. To
wszystko, prawda?
- Jeszcze jedno - powiedzia Patch. - Uwaaj na siebie.
- Oczywicie - obiecaam i wysiadam z samochodu.
Pokazaam legitymacj szkoln w kasie, kupiam
bilet i wymijajc ludzi, dotaram do stoiska z przekskami.
Cay czas wypatrywaam Blakely'ego. Patch szczegowo
mi go opisa, ale kiedy tylko znalazam si na stadionie,
zrozumiaam, e do opisu pasowaa a poowa otaczajcych mnie mczyzn. Kady z nich mg by Blakelym.
Miaam szuka wysokiego, eleganckiego mczyzny o siwych wosach i muskularnej sylwetce, ktry wyglda jak
inteligentny, chocia lekko zdziwaczay nauczyciel chemii.
Zastanawiaam si, czy - podobnie jak Patch - mczyzna
bdzie przebrany i czy przez to wyowienie go z tumu
okae si jeszcze trudniejsze. Czy bdzie ubrany we flanelow koszul, a moe woy strj z logo druyny? Czy posunie si do tego, eby ufarbowa wosy? C,
To si jeszcze okae.
Zmusiam si do zaczerpnicia kilku gbszych oddechw. Oparam si te pokusie, eby zazgrzyta zbami.
Czas pokaza Marcie, e nie ona tu rzdzi.
- Jeeli wszystko zawalisz, dopilnuj, eby tego
poaowaa - staraam si brzmie gronie, ale od razu zdaam sobie spraw, e bd jeszcze musiaa popracowa nad
pogrkami. Moe uda mi si poprosi o pomoc Dantego...
Cho byoby lepiej, gdyby to Patch nauczy mnie kilku
przydatnych trikw.
- Naprawd mylisz, e Blakely wie, kto zabi mojego tat? - zapytaa Marcie, spogldajc na mnie badawczym, niemal przenikliwym wzrokiem.
Serce zabio mi mocniej, ale udao mi si utrzyma
nieoceniony wyraz twarzy.
- Mam nadziej, e dzi si tego dowiemy.
- Co teraz? - zapytaa.
- Teraz si przejdziemy i sprbujemy nie przycigaj
niczyjej uwagi.
- Chyba ty - parskna Marcie.
Okej, moe miaa racj. Marcie rzeczywicie wyglday! wietnie. Bya adna i irytujco pewna siebie.
Miaa pienidze, ktre widoczne byy na kadym kroku -
od sztuczne! opalenizny, przez naturalnie wygldajce pasemka, po stanik pushup. Marcie sprawiaa wraenie chodzcej doskonaoci. Kiedy weszymy na stadion, wiele
par oczu skierowanych byo w nasz stron, jednak adne z
nich nie patrzyy na mnie.
Skup si na Blakelym, pouczaam si w mylach.
S waniejsze sprawy ni ta pochaniajca energi zazdro.
Przeszymy wzdu trybun, minymy toalety i
przeciymy tor okrajcy boisko, kierujc si w stron
sektora dla goci. Ku mojemu rozgoryczeniu na samym
szczycie trybun sta ubrany w mundur detektyw Basso i
surowym, nieufnym wzrokiem spoglda na haaliwym
tum przyjezdnych kibicw. Kiedy przenis wzrok na
mnie, niepewno malujca si na jego twarzy jeszcze; si
pogbia.
Przypomniawszy sobie dziwne wraenie, jakie zrobi na mnie przedwczoraj, zapaam Marcie za okie i pocignam j za sob. Nie mogam oskara Basso o to, e
mnie ledzi - by przecie na subie - ale nie miaam
ochoty znajdowa si w zasigu jego badawczego wzroku
ani chwili duej. Przechadzaymy si z Marcie tam i z powrotem wzdu boiska. Trybuny byy zapenione. Zapad
ju zmierzch i zacz si mecz. Byam niemal pewna, e
oprcz tumu wielbicieli Marcie, nikt inny nie zwraca na
nas uwagi, chocia od trzydziestu minut nie udao nam si
jeszcze zajc miejsca.
- Mam ju do - marudzia Marcie. - Jestem zmczona tym aeniem. Nie wiem, czy zauwaya, ale jestem
w butach na koturnie.
A co mnie to obchodzi! - chciaam wrzasn, jednak zamiast tego powiedziaam:
- Chcesz znale Blakely'ego czy nie?
Marcie fukna, a mnie a zjeyy si wosy na gowie.
- Jeszcze jedno okrenie i koniec - obiecaam, a w
mylach dodaam: krzyyk na drog.
Kiedy wracaymy do sektora dla uczniw, poczuam na skrze nieprzyjemne mrowienie. Odwrciam si
automatycznie, prbujc namierzy jego rdo. W mroku
za ogrodzeniem otaczajcym stadion stao kilku mczyzn.
Ich palce przeplecione byy przez siatk. Byli to faceci,
ktrzy woleli kry si pod oson ciemnoci, ni pokazywa swoje twarze w wietle stadionowych lamp. Moj
uwag przycign zwaszcza jeden z nich - szczupy i, pomimo zgarbionych plecw, wysoki mczyzna. Pyna od
niego silna, na pewno nieludzka energia, od ktrej mj szsty zmys a iskrzy.
Szymy dalej, ale wskazaam Marcie tajemnicze
postaci:
- Spjrz za ogrodzenie. Czy ktry z tych mczyzn
- Jak? - rzuciam, ale ju znaam odpowied. Diabelska moc. Byo to jedyne wyjanienie. Poza tym trwa
cheszwan, jedyny miesic, kiedy moliwe byo optywanie
cia.
Za nami rozlegy si kroki i mimo ciemnoci zobaczyam tejcy wzrok Blakely'ego. Rzuci si na mnie bez
ostrzeenia. By tak szybki, e nie zdyam zareagowa.
Obrci mnie i przycisn do klatki piersiowej. W tunelu
ukaza si Patch, jednak zwolni, kiedy ujrza, e stoj
przycinita do Marcie.
- Co si dzieje, aniele? - zapyta cichym, niepewnym gosem.
- Nie odzywaj si - wysycza mi Blakely do ucha...j
W moich oczach zalniy zy. Blakely przytrzymywa mnie jedn rk, a w drugiej trzyma n. Poczuam,
jak ostrze wbija si w moj skr tu nad biodrem.
- Ani sowa - powtrzy Blakely, a jego oddech
zmierzi wi mi wosy.
Patch zatrzyma si, na twarzy mia wymalowan
dezorientacj. Zrozumia, e co jest nie tak, chocia nie
wiedzia co. Zdawa sobie spraw z tego, e jestem silniejsza od Marcie i e gdybym chciaa, mogabym si jej wyrwa.
- Pu Nor - powiedzia Patch do Marcie cichym,
ostronym gosem.
- Ani kroku - rozkaza Blakely Patchowi, jednak
tym razem jego gos brzmia jak gos Marcie. By wysoki i
roztrzsiony. - Mam n i jeeli bd musiaa, uyj go! Na dowd tego Blakely zamacha noem w powietrzu.
- Diabelska moc - przekaza mi w mylach Patch. Wszdzie j rozpoznam.
Bd ostrony. Blakely opanowa ciao Marcie chciaam, powiedzie, ale moje myli zostay zablokowane. Blakely je osania. Poczuam, jak odskakuj, tak
jakbym krzyczaa do ciany. Wydawa si mie absolutn
kontrol nad diabelsk! moc i uywa jej jak mierciononej broni.
Ktem oka zobaczyam n, ktry Blakely trzyma
w grze. Emanowa nieziemskim niebieskawym blaskiem.
Zanim si obejrzaam, Nefil zatopi ostrze w moim boku.
Czuam si tak, jakby kto wepchn mnie do rozarzonego
pieca.
Upadam. Chciaam wy i krzycze z blu, ale byam zbyt wstrznita, eby wyda jakikolwiek dwik.
Wiam si po ziemi, chcc wycign n, ale kady misie w moim ciele by w szoku, sparaliowany przez potworne cierpienie.
Po chwili Patch by przy mnie. Jego podszyty strachem glos wypowiada litani przeklestw. Wycign n
wia si im opr, a opr" to pierwsze sowo, ktre przychodzi im na myli, kiedy sysz moje imi. Tym razem bior
sprawy w swoje rce. Blakely wrci po swj n, a kiedy
to zrobi, bd gotw.
- Chc pomc - powiedziaam natychmiast. Pragnam pogry Nefila, ktry by na tyle gupi, eby ugodzi
mnie noem. Blakely pomaga armii Nefilw, ale to ja byam ich dowdc. Chocia uwaaam jego postpowanie za
pozbawione szacunku, byli te tacy, ktrzy mieli go za
zdrajc. Wiedziaam, e rasa Nefilw nie zna litoci dla
zdrajcw.
Patch spojrza mi w oczy, bez sowa przygldajc
si mojej twarzy, jakby ocenia to, czy poradz sobie z Blakelym. Ku mojej satysfakcji, skin gow.
- Dobrze, aniele. Ale po kolei. Mecz skoczy si
dwie godziny temu, a twoja mama bdzie si zastanawia,
gdzie si podziewasz. Musimy ci zawie do domu.
wiata w domu byy wyczone, ale wiedziaam,
e mama nie zanie, dopki nie wrc. Zapukaam delikatnie do drzwi jej sypialni, lekko je uchyliam i wyszeptaam:
- Wrciam.
- Dobrze si bawia? - zapytaa, ziewajc.
- Mecz by wietny - powiedziaam wymijajco.
- Jak moesz mwi to tak spokojnie! - powiedziaa,: niemal piszczc. - y we mnie. By jak... pasoyt.
- Gdyby pozwolia mi zaj si Blakelym tak, jak
uzgadniaymy, nic takiego by si nie stao - rzuciam i natychmiast poaowaam tego, e mj glos zabrzmia tak surowo. Marcie zrobia co bardzo gupiego, ale nie miaam
prawa jej osdza. Sama miaam na koncie kilka impulsywnych decyzji. Marcie zareagowaa pod wpywem
chwili. Chciaa si dowiedzie, kto zabi jej ojca. Czy by
kto, kto mg j za to wini? Na pewno nie ja.
Westchnam.
- Przepraszam, nie chciaam...
Ale byo ju za pno. Marcie spojrzaa na mnie z
uraz wysza.
ROZDZIA 15
Obudziam si gwatownie. Dante pochyla si nade
mn przytrzymywa mi ramiona. - Dzie dobry, skowroneczku. Prbowaam si wyrwa, ale przygwodzi mnie
do ka. - Jest sobota - zaprotestowaam ze znueniem.
Mogam trenowa, ale nalea mi si chocia jeden dzie
odpoczynku. - Mam dla ciebie niespodziank. Przyjemn. Jedyn niespodziank, na ktr mam ochot, s dwie do-
ciwie, robi.
- Nie, jest zbyt mocno poobijany. Ty mu to zrobie?
- Jeste pewna, e nigdy nie widziaa tego przystojniaczka? - zapyta znowu Dante, trcajc szczk mczyzny to z lewej, to z prawej strony. Miaam wraenie, e
wietnie si bawi. - Wczoraj wieczorem kapa dziobem na
twj temat. Chwali si, e spuci ci niezy omot. Oczywicie, natychmiast zwrciem na niego uwag. Powiedziaem mu, e nic takiego nie zrobi, a jeeli jest to jednak
prawda, c... Zamy, e nie przepadam, kiedy nefilscy
podwadni okazuj brak szacunku swoim przywdcom,
zwaszcza kiedy mowa o przywdczyni armii Czarnej Rki
- z gosu Dantego znikn beztroski ton. Patrzy teraz na
Nefila z gbok pogard.
- Robiem sobie jaja - powiedzia tamten ponuro.
Chciaem si przekona, czy powanie podchodzi do kontynuacji wizji Czarnej Rki. Nie urodzia si jako Nefilkad.
Chciaem, eby poczua, z kim ma do czynienia...
- Kowboj? - wyrwao mi si. Jego twarz bya tak
opuchnita, e w ogle nie przypomina Nefila, ktry wywid mnie do chaty, przywiza do filaru i grozi, ale rozpoznawaam jego gos. To na pewno by Kowboj. Shaun
Corbridge.
- Jaja? - Dante zamia si jadowicie. - Jeeli wedug ciebie tak wyglda robienie sobie jaj, moe pomie-
jesz si z tego, co ci zrobimy - powiedzia i uderzy mczyzn w gow z tak si, e ten upad na kolana.
- Moemy porozmawia? - zapytaam Dantego. Na osobnoci?
- Oczywicie - odpar i ostrzegawczo wymierzy palec w Kowboja. - Jeden ruch i bdzie po tobie.
Kiedy upewniam si, e Kowboj nas nie syszy,
powiedziaam:
- Co si tu dzieje?
- Byem wczoraj w Diabelskiej Portmonetce, a ten
skretyniay bufon przechwala si, e zrobi z ciebie worek
treningowy. Z pocztku miaem wraenie, e si przesyszaem, ale im goniej mwi, tym bardziej uwiadamiaem sobie, e nie zmyla. Dlaczego mi nie powiedziaa, e
nasi onierze ci zaatakowali? - zapyta. Nie by zy. Moe
troch uraony, ale nie zy.
- Pytasz, poniewa martwisz si, jak to wpynie na
mj wizerunek, czy ze wzgldu na mnie?
Dante potrzsn gow.
- Nie mw tak. Wiesz, e nie myl o twoich notowaniach. Waciwie ju na pocztku o nich zapomniaem.
Chodzi mi o ciebie. Ten dupek ci skrzywdzi, a mnie si
to wcale nie podoba. Owszem, powinien okaza szacunek
dowdcy armii, do ktrej pono naley, ale tu chodzi o co
- e co?
- Sobotnie obowizki - wyjaniam. Wiedziaam, e
Marcie prawdopodobnie nigdy si z czym takim nie spotkaa. Cieszyam si, e mog by jej przewodnikiem w tej
sferze.
- Ja nie mam czego takiego jak obowizki.
- Masz, dopki mieszkasz pod tym dachem.
- Dobra - powiedziaa Marcie z ociganiem. - Zjem
tylko niadanie i zadzwoni do kilku osb.
W normalnych okolicznociach Marcie tak atwo
by si zgodzia, ale przypuszczaam, e jej dobre chci to
przeprosiny za wczorajsze zachowanie. C, nie miaam co
wybrzydza.
Kiedy nasypywaa sobie patkw niadaniowych do
miski, ja ruszyam do garau po grabie. Zdyam ju zgrabi poow lici z trawnika przed domem, kiedy na ulicy
usyszaam warkot silnika. Scott zaparkowa barracud na
podjedzie i wysiad z samochodu. Tshirt opina jego
klatk piersiow, uwydatniajc minie. Ze wzgldu - na
Vee aowaam, e nie mam przy sobie aparatu.
- Co sycha, Grey? - powiedzia. Wycign z kieszeni skrzane rkawice robocze i nacign je na donie. Przyjechaem ci pomc. Daj mi co do roboty. Jestem dzi
twoim niewolnikiem. Niewane, e to twj chopiec Dante
Marcie otworzya drzwi frontowe i wysza na werand. Usiada na schodkach, skrzyowaa nogi i pochylia
si do przodu.
- Cze, Scott.
- Siema.
- Dzikuj, e przyszede mi z pomocy. Jeste
moim rycerzem w lnicej zbroi.
- Zaraz puszcz pawia - mruknam i melodramatycznie przewrciam oczami.
- Nie ma sprawy - odpar Scott. - Nie przegapi
adnej okazji, by troch podrczy Grey. - Podszed do
mnie od tylu i wrzuci mi za dekolt gar lici.
- Hej - pisnam. Nabraam w donie lici i rzuciam
mu je w twarz. Scott pochyli si, ruszy w moim kierunku
przewrci mnie na ziemi. Zrobiony przeze mnie porzdny stosik znw rozsypa si po trawie. Byam wcieka, e cika praca posza na marne, a jednoczenie nie
mogam przesta si mia. Scott lea na mnie i wpycha
mi licie za dekolt, do kieszeni i do nogawek. - Scott! - chichotaam.
- Nie przy ludziach - powiedziaa Marcie znudzonym gosem, ale wyczuwaam, e jest zirytowana.
Kiedy Scott w kocu mnie uwolni, zwrciam si
do Marcie:
ROZDZIA 16
Kiedy w kocu upchnlimy wszystkie licie do pomaraczowych workw na mieci ozdobionych tak, by
przypominay dynie, i kiedy rozstawilimy je dekoracyjnie
na trawniku, Scott wszed do domu napi si mleka i zje
kilka cudownie cigncych si czekoladowomitowych
ciasteczek mojej mamy. Pomylaam, e Marcie zaszyje si
w swojej sypialni, ale myliam si - czekaa na nas w
kuchni.
- Chyba zorganizuj tu imprez na Halloween ogosia.
chem.
- Zaraz, zaraz. Spokojnie. Wyluzujcie - powiedziaam, trzymajc rce przed sob na znak, eby zamilkli. Mamo, zdajesz sobie spraw, e bdziemy musiay posprzta cay dom?
Mama zamiaa si z lekk uraz.
- Ten dom nie jest a tak brudny, Noro.
- Czy kady ma przynie wasne piwo, czy my je
zorganizujemy? - zapyta Scott.
- adnego piwa - powiedziaymy z mam jednoczenie. - Uwaam, e pomys ze synnymi parami jest super. - Marcie najwyraniej podja ju decyzj. - Scott,
powinnimy pj razem.
Scott nie zawaha si ani przez chwil.
- Mog by Michaelem Myersem z Halloween, a ty
jedn z dziewczyn, ktr okalecza?
- Nie - odpara Marcie. - Przyjdziemy jako Tristan i
Izolda. Pokazaam jzyk. - Ale oryginalnie. Scott artobliwie kopn mnie w nog. - A co ty taka radosna? - Planowanie imprezy halloweenowej w samym rodku
cheszwanu jest chyba do lekkomylne, nie sdzisz? - po.
wiedziaam do niego krytycznie w mylach. - Moe upade
anioy jak dotd s spokojne, ale niedugo si to skoczy.
Oboje wiemy, e szykuje si wojna i wszyscy oczekuj, e
miertelnych| wrogw.
Nie chciaam uczestniczy w tej imprezie. Miaam
waniejsze sprawy na gowie. ciga mnie dny zemsty
archanio. Chocia byam dowdc armii, nie wiedziaam
co robi. Mimo paktu, ktry zawaram z archanioami, i
Zaczynaam myle, e wojna jest nieunikniona i,
co wicej e jest to waciwe posunicie. Nie do, e moja
najlepsza przyjacika miaa przede mn tajemnice, przez
ktre nie mogam spa w nocy, to teraz jeszcze to. Impreza
z okazji Halloween. W moim wasnym domu, w ktrym
bd musiaa robi za gospodyni.
Marcie umiechna si drwico.
- Anthony Amowitz si w tobie podkochuje.
- O, a co to za Anthony? - podchwycia mama. Marcie uwielbiaa plotki, wic bez najmniejszego zastanowienia wypalia: - W zeszym roku chodzi z nami na wf.
Ilekro gralimy w bejsbol, Anthony, ktry by apaczem,
sta za Nor przez cay czas gapi si na jej nogi. Tak bardzo nie mg si skoncentrowa, e ani razu nie udao mu
si zapa piki.
- Nora rzeczywicie ma liczne nogi - droczya si
ze mn mama.
Wskazaam kciukiem na schody.
- Id do pokoju powali gow o cian. To i tak b-
dzie lepsze.
- TV i Anthony moecie przyj jako Scarlett i
Rhett z Przemino z wiatrem! - zawoaa za mn Marcie. Albo jako Buffy i Angel. A moe Jane i Tarzan?
Przed pjciem spa zostawiam uchylone okno.
Tu po pnocy Patch wlizgn si do pokoju. Pachnia
ziemi lasem. Cicho pooy si na ku obok mnie. Mimo
e Wolaabym mc spotyka si z nim jawnie, byo co
niewiarygodnie seksownego w naszych sekretnych schadzkach.
- Przyniosem ci co - powiedzia i pooy mi na
brzuchu brzow papierow torebk.
Usiadam i zajrzaam do rodka.
- Jabko w karmelu z play w Delphic! Umiechn, am si. - Nigdzie nie ma lepszych. Zanurzye
je nawet w wirkach kokosowych, tak jak lubi!
- To prezent, ktry ma ci pomc szybko wrci do
zdrowia. Jak rana?
Podniosam gr od piamy i podzieliam si z nim
dobr wiadomoci.
- Duo lepiej. - Po tym jak kilka godzin temu
znikny! ostatnie niebieskawe plamy, rana zagoia si niemal od razu. Pozostaa tylko blada wstka blizny.
Pocaowa mnie.
- To faktycznie dobra wiadomo.
- Natrafie na jaki lad Blakely'ego?
- Nie, ale to tylko kwestia czasu.
- A czy wyczue, eby to on ci ledzi?
- Nie. - W jego gosie pobrzmiewaa frustracja. Ale jestem pewien, e ma mnie na oku. Musi odzyska
n.
- Diabelska moc zmienia zasady gry.
- Z pewnoci zmusza do kreatywnoci.
- Przyniose ze sob n Blakely'ego? - Spojrzaam na kiesze jego spodni, ale wygldaa na pust. Patch
lekko podwin koszul. Zza skrzanego paska wystawaa
rkoje noa.
- Nie rozstaj si z nim. - Jeste pewien, e si po
niego zjawi? Moe odkry, e blefujesz i archanioowie nie
s a tak zasadniczy, jak nam si wydawao. Moe sdzi,
e uywanie diabelskiej mocy ujdzie mu na sucho.
- To moliwe, ale raczej nie. Archanioowie wietnie si kryj, zwaszcza przed Nefilami. Wydaje mi si, e
Blakely I si boi i e niedugo co zrobi.
- A jeeli zjawi si ze wsparciem? Co jeli we
Zmrozio mnie.
- Mylisz, e to Blakely?
- Jest tylko jeden sposb, eby si o tym przekona
- powiedzia i odebra telefon. Jego gos by spokojny, ale
niemiy. Poczuam, jak ciao Patcha si napina. To musia
by Blakely. Rozmowa trwaa tylko kilka sekund. - To on wyjani Patch. - Chce si spotka. Teraz.
-I tyle? To wydaje si za proste. Patch spojrza mi
prosto w oczy i wiedziaam, e to nie wszystko. Nie mogam niczego wyczyta z jego twarzy, ale sposb, w jaki na
mnie patrzy, sprawi, e ogarn mnie strach.
- Jeeli oddam mu n, da nam antidotum.
- Jakie antidotum?
- Kiedy ugodzi ci noem, zainfekowa twoj ran.
Nie zdradzi czym. Powiedzia tylko, e jeeli szybko nie
podamy ci antidotum... - Patch urwa i przekn lin - poaujesz. Oboje poaujemy.
ROZDZIA 17
mie jeszcze jakiekolwiek poczucie przyzwoitoci. Diabelska moc zmienia jego serce w kamie i podsuna mu do
gowy przebiege, pode i plugawe pomysy. Nie sdz,
eby rzuca grobami bez pokrycia. Brzmia powanie.
Brzmia tak, jakby mia zamiar speni kad grob, o jakiej mwi. Jeeli si z nim dzi nie spotkam, wyrzuci antidotum. To czowiek, ktry nie boi si pokaza swojego
prawdziwego oblicza.
- W takim razie my take odsomy przed nim nasze twarze. Powiedz, gdzie chce si spotka. Schwytamy
go i przesuchamy - rzuciam wyzwanie. Spojrzaam na zegar. Odkd Patch odoy telefon, mino pi minut. Blakely nie bdzie czeka ca noc. Trzeba byo si zbiera.
Marnowalimy tylko czas...
- Nie spotkasz si z Blakelym i koniec - powiedzia
Patch. Wkurza mnie tym swoim zachowaniem a la samiec
alfa. Moje zdanie w tej sprawie byo rwnie wane, a on
spycha mnie na boczny tor. Moja opinia go nie obchodzia. Dotd zachowywa tylko pozory. - Przegapimy
szans na to, by go zapa rzuciam. - Ja pojad dokona
wymiany. Ty zostaniesz tutaj. - Jak moesz tak mwi? W
ten sposb oddajesz mu wadz. Co si z tob stao? Spojrza mi w oczy. - To chyba do oczywiste, aniele. Twoje
zdrowie jest waniejsze ni odpowiedzi, ktrych mgby
nam udzieli Blakely. Jeszcze bdziemy mieli szans, eby
go dorwa. Otworzyam usta i pokrciam gow. - Jeeli
wyjdziesz std beze mnie, nigdy ci tego nie wybacz. To
byy mocne sowa, ale naprawd w nie wierzyam. Patch
obieca, e bdziemy druyn. Gdyby mnie zostawi, uznaabym to za zdrad. Zbyt wiele razem przeszlimy, eby
traktowa mnie teraz jak dziecko.
- Blakely i tak jest na granicy wytrzymaoci. Jeeli
co pjdzie nie tak, ucieknie razem z twoim antidotum.
Powiedzia, e chce si spotka tylko ze mn. Mam zamiar
uszanowa jego danie. Gwatownie potrzsnam gow.
- Nie udawaj, e chodzi ci o Blakely'ego. TU chodzi o ciebie i o mnie. Powiedziae, e dziaamy razem. Tu chodzi o
to, czego chcemy my, a nie on. Usyszaam pukanie do
drzwi. - Czego!? Marcie otworzya drzwi i stana w progu
z ramionami skrzyowanymi na piersi. Miaa na sobie star
workowat koszulk i bokserki. Nie takiej piamy si po
niej spodziewaam. Wyobraaam sobie wicej ru, koronek i nagiego ciaa.
- Z kim rozmawiasz? - zapytaa, pocierajc oczy. Twoje paplanie sycha a na dole. Przeniosam wzrok na
Patcha, ale w sypialni zostaymy tylko ja i Marcie. Patch
znikn.
Chwyciam poduszk i rzuciam ni o cian.
W niedziel rano obudziam si z dziwnym uczuciem Nienasycenia, ktre rodzio si w odku. Wygramoliam z ka, odpuciam sobie porann toalet i ruszyam
prosto do kuchni. Otworzyam lodwk i zachannie przyjrzaam si jej zawartoci. Mleko, owoce i zimna Buiawka z
woowiny. Saata, plasterki sera i galaretka owocowa. aden z tych produktw nie wyglda specjalnie zachcajco,
Nie poprosz go o to, by szpiegowa dla Nefilw - oznajmiam zimno. - Nie bdziemy go w to miesza. Dante skin gow. - Zrozumiaem. Zapomnij o tym. A teraz
standardowi rozgrzewka. Pitnacie kilometrw. W drodze
powrotnej nie oszczdzaj si. Masz si spoci. - Dante... zaprotestowaam sabo. - Pamitasz, jak ostrzegaem ci
przed dodatkowymi kilometrami? Przyznaj je take za
wymwki. Jako to wytrzymasz, prbowaam si pociesza. Przez reszt dnia bdziesz moga spa. I je, je,
je.
Dante nie mia litoci. Po pitnastokilometrowej
rozgrzewce, wiczyam skakanie przez gazy dwukrotnie
wysze ode mnie i wbieganie pod gr stromego wwozu.
Powtrzylimy te umiejtnoci, ktre ju opanowaam,
zwaszcza triki umysowe.
Pod koniec drugiej godziny ogosi:
- To wszystko na dzisiaj. Trafisz do domu? Zapucilimy si gboko w las, ale dziki budzcemu! si socu
wiedziaam, gdzie jest wschd, i byam pewna, e sama
odnajd drog.
- Nie martw si o mnie - powiedziaam i odeszam.
W poowie drogi do domu znalazam gaz, na ktrym zostawilimy nasze rzeczy - kurtk, ktr zdjam po
rozgrzewce, i sportow torb Dantego. Codziennie dwiga
j do lasu. Nie do, e byo to dziwne, to jeszcze niepraktyczne. Ani razu nawet jej nie rozpi, a przynajmniej nie
przy mnie. W torbie moga si znajdowa caa masa narzdzi tortur, ktrych Dante chcia uy w celach treningowych. Bardziej prawdopodobne byo jednak to, e
znajdoway si w niej ciuchy na przebranie oraz dodatkowej buty. Zamiaam si - pewnie byy tam take biae gatlu albo bokserki w pingwinki, z ktrych bd moga
nabija si bez koca. Moe nawet zawiesz je na ktrym
z drzew. Nikt inny ich nie zobaczy, ale Dante spali si ze
wstydu, wiedzc, e je widziaam.
Ostronie pocignam za zamek. Kiedy w rodku
zauwayam szklane butelki wypenione bkitnym pynem, mj odek skurczy si gwatownie. Gd szarpa
moimi wntrznociami niczym ywe stworzenie.
Poczuam, e niezaspokojona potrzeba zaraz we
mnie eksploduje. Zaczo mi dzwoni w uszach. Nagle zalao mnie obezwadniajce wspomnienie smaku diabelskiej
mocy - bya okropna, ale warta kadej kropli. Przypomniaam sobie, jak dala mi sil. Pragnienie tego stanu byo tak
intensywne, e ledwo mogam utrzyma si na nogach.
Skoki w przestworza, zawrotna prdko, zwierzca zwinno. Moje ttno stao si nierwne. Serce trzepotao mi w
piersi - musz, musz, musz... Mj wzrok sta si zamazany, omdleway mi kolana. Wyczuwaam ju niemal smak
ulgi i zaspokojenia, ktre przynisby mi jeden may yczek.
Szybko policzyam butelki. Pitnacie. Dante nawet
nie zauway, e jedna z nich znikna. Wiedziaam, e nie
ROZDZIA 18
Kto zapuka do drzwi. Otworzyam oczy i zdezorientowana usiadam na ku. Przez okna mojej sypialni
wpaday promienie soca, co oznaczao, e ranek min i
jest ju poudnie. Byam spocona, a nogi miaam zapltane
w pocieli. Na stoliku nocnym leaa przewrcona butelka.
Nagle wszystko mi si przypomniao.
Kiedy tylko dotaram do pokoju, odkrciam nakrtk, cisnam j na bok i w kilka sekund oprniam butelk diabelskiej mocy. Dawiam si i krztusiam, jakbym
od niebieskiej, zatykajcej gardo substancji miaa si udusi. Wiedziaam jednak, e jeeli wypij j duszkiem, szybciej bdzie po wszystkim. Poczuam, jak moje ciao
otrzymuje zastrzyk adrenaliny, jakiego nigdy wczeniej nie
dowiadczyam, a zmysy osigaj podniecajc ostro.
Miaam ochot wyj z domu i sprawdzi, na ile mnie sta.
Chciaam biec i przeskakiwa przez wszystko, co Pojawi
si na mojej drodze. To byo jak latanie, tylko duo lepsze.
Wtedy, rwnie szybko jak uniesienie, ktre ogarnli
moje ciao, przyszo zaamanie. Nie pamitam nawet momentu, w ktrym opadam na ko.
nowaam z Dantem i przez kilka godzin leaam nieprzytomna na ku, zupenie zapomniaam sprawdzi wiadomoci.
Odezwa si dzwonek u drzwi i Marcie a podskoczya:
- Otworz! Miaam ochot wrzasn: Przesta zachowywa si tak jakby to by twj dom! Zamiast tego
przecisnam si obok niej i przeskakujc po dwa schodki,
ruszyam do pokoju. Moja torebka wisiaa na drzwiach
szafy. Pogrzebaam w niej chwil i wydobyam komrk.
Zaczerpnam gboki oddech. adnych wiadomoci.
Nie wiedziaam, co to oznacza i czy powinnam si
tym martwi. Moe Blakely wcign Patcha w zasadzk?
A moe jego milczenie spowodowane byo nasz wczorajsz ktni? Kiedy byam za, lubiam poby w samotnoci
i Patch o tym wiedzia.
Wysaam mu krtk wiadomo: MOEMY POROZMAWIA? Z dou usyszaam zdenerwowany gos
Marcie, ktra zdawaa si z kim kci. - Powiedziaam,
e ja po ni pjd. Ty zaczekaj tutaj. Jakim prawem wazisz tu bez zaproszenia? - I kto to mwi? - wypalia Vee, po
czym usyszaam, jak wbiega po schodach. Wyszam do
nich na korytarz. - Co si dzieje? - Twoja gruba przyjacika wadowaa si tu bez zaproszenia - oznajmia Marcie z pretensj. - Ta chuda krowa zachowuje si, jakby to
by jej dom rzucia Vee. - Co ona tu robi? - Mieszkam tu odpara Marcie. Vee parskna miechem. - Ty i te twoje
arty - powiedziaa, groc palcem Marcie, ktra dumnie
zadara gow. - Naprawd tu mieszkam. Prosz bardzo,
zapytaj NoryVee spojrzaa na mnie, a ja westchnam: - To
przejciowe. Vee wygldaa tak, jakby kto wymierzy! jej
niewidzialny cios. - Marcie? Ib? Czy tylko ja mam wraenie, e zdrowy rozsdek po prostu wsta i wyszed? - To
pomys mojej mamy - broniam si. - To pomys mj i mojej mamy, ale pani Grey zgodzia si, e tak bdzie najlepiej - sprostowaa Marcie.
Zanim Vee zdya zada wicej pyta, zapaam j
za okie i wcignam do sypialni. Marcie ruszya za
nami, ale zamknam jej drzwi przed nosem. Staraam si,
jak mogam, by zachowywa si przyzwoicie, ale nie miaam najmniejszej ochoty zaprasza jej do mojej prywatnej
rozmowy z Vee.
- Co ona tu robi tak naprawd? - zapytaa Vee, nie
starajc si nawet ciszy gosu. - To duga historia. Krtka
wersja brzmi... Nie mam pojcia, co ona tu robi. - Moe i
by to wykrt, ale jednoczenie bya to te najprawdziwsza
prawda. Nie miaam pojcia, co Marcie tu robi. Moja
mama bya kochank Hanka, a ja ich nielubnym dzieckiem, wic samo to wystarczyo, eby Marcie nie chciaa
mie z nami nic wsplnego. - No i wszystko jasne - powiedziaa Vee. Postanowiam odwrci jej uwag. - Marcie
urzdza tu imprez halloweenow. Partner i kostium obowizkowe. Motyw przewodni to synne pary. - No i? - po-
wiedziaa zimno Vee. - Marcie zaklepaa Scotta. Oczy mojej przyjaciki si zwziy. - No chyba jej si co pomylio! - Marcie ju go zaprosia, ale mam wraenie, e nie
Potraktowa tego zbyt powanie - prbowaam j pocieszy. Vee splota palce i wygia donie, a chrupno jej w
stawach. - Czas na odrobin magii a la Vee, zanim bdzie a
pno. Zadwiczaa moja komrka, SMS. MAM ANTIDOTUM. MUSIMY SI SPOTKA - napisa Patch By
bezpieczny. Zeszo ze mnie cae napicie. Dyskretnie wsunam telefon do kieszeni i powiedziaam: - Mama prosi,
ebym odebraa ubrania z pralni i zwrcia ksiki do biblioteki. Ale pniej do ciebie wpadn. - Dobrze. Uoymy
plan, jak mam odbi Scotta tej bdzigwie - odpara Vee.
Pi minut po wyjciu Vee wsiadam do volkswagena i odjechaam spod domu. wyjedam z domu - napisaam do
Patcha. - GDZIE JESTE?
JAD DO MIESZKANIA - odpisa.
SPOTKAMY SI U CIEBIE.
Podjechaam w okolice Zatoki Casco, zbyt zajta
ukadaniem tego, co powiem Patchowi, eby napawa si
przepiknymi widokami. Tylko ktem oka dostrzegaam
ciemnoniebiesk tafl poyskujc w socu oraz fale,
ktre - rozbryzgujc si i pienic - rozbijay si o skaliste
klify. Zaparkowaam przed budynkiem i weszam do
rodka. Patcha jeszcze nie byo, wic wyszam na balkon,
eby po raz ostatni zebra myli.
Powietrze byo przesycone chodem i lepkie od soli,
uparta. Dabria ma po prostu zdecydowanie wiksze dowiadczenie, jeeli chodzi o triki umysowe, konfrontacje i
walk z Nefilami. Prdzej czy pniej bdziesz musiaa zacz mi ufa. Nie mamy - zbyt wielu sprzymierzecw.
Nie moemy sobie pozwoli - na to, eby odrzuci jakkolwiek pomoc. Dabria chce nami wsppracowa, a ja mam
zamiar z tego skorzysta. Zacisnam pici tak mocno, e
paznokcie wbiy mi si w skr. - Krtko mwic, nie jestem do dobra, by z tob wsppracowa. W odrnieniu
od Dabrii, nie mam adnych wyjtkowych zdolnoci!
- Nie o to chodzi. Rozmawialimy ju o tym. Jeeli
co jej si stanie, nie bd rozpacza. Natomiast gdyby co
stao si tobie... - Dobra. Twoje czyny mwi same za siebie. - Czuam si dotknita i za. Miaam zamiar pokaza
Patchowi, e mnie nie docenia. To wszystko doprowadzio
mnie do zdumiewajcego wyznania. - Poprowadz Nefilw
do wojny przeciwko upadym anioom. To suszna decyzja.
Archanioami zajm si pniej. Mam wybr: mog y w
nieustannym lku przed nimi albo wzi si w gar i zrobi to, co najlepsze dla Nefilw. Nie chc, eby jakikolwiek Nefil musia kiedykolwiek skada przysig
wiernoci. Podjam ju decyzj i nawet nie prbuj mnie
od niej odwie - oznajmiam szorstko.
Patch wpatrywa si we mnie czarnymi oczami, ale
nic nie powiedzia.
- Czuj si tak ju od jakiego czasu - dodaam.
Jego milczenie sprawio, e byo mi nieswojo. Za wszelk
stpnie musn mj policzek i przytuli do do mojej twarzy. - Czy naprawd wiesz, co robisz?
Oderwaam si od niego, nieco agodniej, ni zamierzaam.
- Gdyby przesta si wci o mnie martwi, zrozumia by, e jestem gotowa. - Pomylaam o treningach z
Dantem i o tym, jakie wraenie zrobiy na nim moje triki
umysowe.! Patch nie mia pojcia, jak daleko zaszam. Nigdy bym nawet nie podejrzewaa, e bd tak silna, szybka
i mocna. W cigu kilku ostatnich miesicy przeszam przez
tyle prb, e w peni naleaam ju do jego wiata. Naszego wiata. Wiedziaam, w co si pakuj, nawet jeeli
Patchowi si to nie podobao.
- Moe i udao ci si powstrzyma mnie przed spotkaniem z Blakelym, ale nie uda ci si powstrzyma nadchodzcej wojny - powiedziaam. Znajdowalimy si u
progu mierciononego i niebezpiecznego konfliktu. Nie
miaam zamiaru niczego agodzi ani odwraca wzroku.
Byam gotowa do walki o wolno Nefilw. O moj wolno. - Moe ci si wydawa, e jeste gotowa - powiedzia
Patch - ale zmienisz zdanie, kiedy rzucisz si w sam rodek
wojny i zobaczysz j na wasne oczy. Podziwiam twoj
odwag, aniele, ale chc by uczciwy: uwaam, e za
szybko podja decyzj i nie przemylaa, jakie mog by
jej konsekwencje.
- Mylisz, e tego nie przemylaam? To ja musz
stan na czele armii Hanka. Spdziam wiele bezsennych
nocy na myleniu o tym. - Owszem, mwia o przewodzeniu armii, ale nie wspominaa, e chcesz walczy. Moesz
wypeni przysig, unikajc niebezpieczestwa. Do najtrudniejszych zada moesz przecie wyznaczy kogo innego. Od tego masz armi... i mnie. Caa ta ktnia
zaczynaa mnie ju irytowa. - Moesz cigle prbowa
mnie broni, Patch. Doceniam to, ale teraz jestem Nefilk.
Jestem niemiertelna i nie potrzebuj ju twojej opieki.
Staam si celem dla upadych aniow, archaniow i innych Nefilw, i nic nie mog na to poradzi. Mog jedynie
prbowa walczy. Patrzy mi prosto w oczy i mwi spokojnym gosem, ale mimo jego opanowania wyczuwaam
w nim smutek.
- Jeste moj siln dziewczyn. Ale sia nie musi
oznacza przemocy. eby by wojownikiem, nie musisz
kierowe si prawem pici. To nie tak. Prowad swoj armi, dajc im dobry przykad. To lepsze rozwizanie.
Wojna niczego tu nie rozwie, a jedynie zniszczy nasze
wiaty, s ofiary, w tym take i ludzie. W wojnie nie ma nic
bohaterskiego. Moe ona jedynie doprowadzi do absolutnej destrukcji.
Przeknam lin. Dlaczego Patch zawsze musia
robi? Mwi rzeczy, ktre pogbiay tylko mj dylemat
Nie wiedziaam, czy naprawd tak myli, czy prbuje powstrzyma mnie przed pjciem na front. Chciaam wierzy w jego czyste intencje. Przemoc nie zawsze jest
waciw odpowiedzi. Waciwie nie jest ni w wikszoci przypadkw. Byam tego wiadoma, ale rozumiaam te
mocy, poniewa Blakely zadba o to, bym pragna jej bardziej ni jedzenia, picia, a nawet tlenu?
Myl o tym, e codziennie rano miaabym si budzi z tym pragnieniem, sprawia, e zalao mnie palce
uczucie wstydu. Nie zdawaam sobie sprawy z powagi sytuacji. Niespodziewanie poczuam, jak wdziczna jestem
Patchowi za zdobycie antidotum. Zrobiabym wszystko,
eby ju nigdy nie czu tego potwornego godu.
Odkorkowaam fiolk.
- Czy jest co, co powinnam wiedzie, zanim to
wypij? - Zbliyam buteleczk do nosa. Pyn by bezwonny. - Nie zadziaa, jeeli w cigu ostatnich dwudziestu
czterech godzin spoya diabelsk moc, ale to nie powinno by problemem. Odkd Blakely ci zrani, mina
ponad doba. Trzymaam ju fiolk przy ustach, ale zamaram. Rano wypiam ca butelk diabelskiej mocy. Jeeli
wezm antidotum teraz, nie zadziaa. Nadal bd uzaleniona.
- Zatkaj nos i wypij duszkiem. Na pewno nie smakuje gorzej ni diabelska moc - zachci mnie Patch.
Chciaam powiedzie mu o butelce, ktr ukradam Dantemu. Chciaam si wytumaczy. Na pewno by mnie za to
nie wini. To wszystko przez Blakely'ego i diabelsk moc.
Wypiam ca butelk, poniewa byam tak zalepiona
pragnieniem, e nie miaam wyboru.
Otworzyam usta, eby mu wszystko wyzna, ale
ROZDZIA 19
Wyszam od Patcha i ruszyam w kierunku domu,
przez cay czas walczc z wciekym szarpaniem w odku, ktre w poowie przypominao poczucie winy, a w
poowie chorob. Nie mogam sobie przypomnie, kiedy
ostatni raz czuam wikszy wstyd.
Ani taki wilczy gd.
odek skrca mi si od klujcych skurczw
godu. Byy tak silne, e zgiam si nad kierownic. Czuam si tak, jakbym pokna gwodzie, ktre teraz rozdzieray moje wntrznoci. Miaam przedziwne wraenie,
e moje narzdy znikaj. W gowie natychmiast pojawio
si pytanie: czy mj wygodniay organizm pore sam siebie? Jednak tu nie chodzio o jedzenie.
Zatrzymaam samochd i zadzwoniam do Scotta.
- Potrzebuj adresu Dantego. - Jeszcze u niego nie
jest. Jestem Kobiet Kotem. Musz tylko przyklei do opaski czarne uszy z aksamitu. - Masz zamiar paradowa dzi
w staniku? Tylko w staniku? - To jest top. Ooo, to naprawd bdzie co. Nie mogam si doczeka, kiedy Vee j
zobaczy. - Kto jest twoim Batmanem? - Robert Boxler. Czyli Scott da ci kosza? - Byo to raczej pytanie retoryczne, ktre miao za zadanie nieco gbiej wbi jej przysowiowy n w plecy.
Marcie naburmuszya si i machna rk. - Jaki
Scott? - powiedziaa i ruszya na gr. - Wola Vee od ciebie! - zawoaam za ni z triumfem. - Nic mnie to nie obchodzi - zamruczaa Marcie. - Pewnie ty go namwia.
Wszyscy wiedz, e robi wszystko, mu rozkaesz. Bd
tak mia i w napoje do lodwki, zanim nadejdzie kolejne millenium.
Mimo e mnie ju nie widziaa, pokazaam jej jzyk. - ja te musz si przygotowa! pierwsi gocie zjawili
si o dziewitnastej. Romeo i Julia, Kleopatra i Marek Antoniusz oraz Elvis i Priscilla. Przez prg wtoczya si nawet para w postaci butelek ketchupu i musztardy.
Pozwoliam, by Marcie robia za gospodyni, a sama krztaam si po kuchni, wykadajc na talerz faszerowane
jajka, koktajlowe frankfurterki i sodycze. Przed imprez
byam zbyt zajta spenianiem kadej zachcianki Marcie,
by zje obiad, poza tym nowa formua diabelskiej mocy,
ktr dostaam od Dantego, sprawia, e przez kilka godzin
po jej wypiciu nie miaam apetytu.
Udao mi si podzieli napj na porcje, wic obliczyam, e powinien mi on starczy na kilka nastpnych
dni. Znikny nocne poty, migreny i przedziwne mrowienie, ktre odczuwaam w zupenie niespodziewanych momentach tu po sprbowaniu nowej formuy napoju. Byam
przekonana, e ryzyko uzalenienia mino i e nauczyam
si zaywa diabelskiej mocy w bezpiecznych dawkach.
Grunt to umiar. Moe i Blakely prbowa uzaleni mnie
od niebieskiego pynu, ale byam na tyle silna, e sama
Miaam wyznaczy sobie granic.
Dziaanie diabelskiej mocy byo niewiarygodne.
Nigdy wczeniej nie czuam si rwnie sprawna fizycznie
intelektualnie. Wiedziaam, e w kocu bd musiaa Przesta j zaywa, ale w obliczu niepokoju i niebezpieczestwa cheszwanu oraz nadchodzcej wojny cieszyam ze
wykazaam si przezornoci. Jeeli tym razem zaatakuje
mnie kolejny wtpicy nefilski onierz, bd przygotowana.
Kiedy wyoyam ju wszystkie przekski na pmiski i wypeniam czarny kocioek sprite'em, przepchnam si do salonu, szukajc Vee i Scotta. wiata w pokoju
byy przygaszone i wszyscy byli poprzebierani, wic
trudno byo kogokolwiek rozpozna. Poza tym na licie goci znajdowali si gwnie znajomi Marcie.
- Fajny kostium, Noro, ale i tak nikogo nie oszukasz. aden z ciebie diabe. Spojrzaam w bok i zobaczyam
Mortici
Addams.
Przyjrzaam
si
jej
lach.
- Wanie! - rzucia mama. Oddychaa tak gboko,
e unosiy si jej ramiona.
Przesuna si w bok, pozwalajc, by Patch wyszed, po czym stana w progu, uniemoliwiajc mi
ucieczk.
- Masz szlaban - oznajmia stalowym gosem. - Moesz pozosta na imprezie do koca, ale tylko dlatego, e w
najbliszym czasie bdzie to twoja ostatnia szansa na jakkolwiek rozrywk.
- Zechcesz mnie chocia wysucha? - wypaliam,
wcieka na to, jak potraktowaa Patcha. - Musz ochon.
Lepiej bdzie, jeeli przez jaki czas nie bdziesz si do
mnie zblia. Moe bd miaa ochot porozmawia jutro,
ale teraz nie ma o tym mowy. Okamaa mnie. Co gorsza,
nakryam ci, jak rozbieraa si przed nim w naszej azience. W naszej azience! On chce tylko jednego, Noro, i
nie obchodzi go, gdzie to dostanie. Nie ma nic wyjtkowego w utracie dziewictwa w toalecie!
- Ja... My... Dziewictwa? - Potrzsnam gow z
obrzydzeniem. - Niewane. Masz racj. Nie chcesz mnie
sucha. Nigdy nie chciaa. Nie wtedy, gdy chodzi o Patcha. - Wszystko w porzdku? Odwrciymy si, a w progu
zastaymy Marcie, obejmujc pusty kocioek. Przepraszajco wzruszya ramionami.
tego nie uzna, a ja nie miaam ochoty na powtrk z rozrywki. Kiedy ju miaam zaczerpn kolejny oddech, moje
zby wbiy si w krwistoczerwone jabko.
Wynurzyam si i przy sporej owacji wytrzasnam
wod z wosw. Rzuciam jabko do Marcie, chwyciam
rcznik i zaczam wyciera twarz.
- Szczciarzem, ktry zabierze nasz zmok kur
na randk, jest... - Z wydronego jabka Marcie wycigna korkowan fiolk. Wyja z niej karteczk, rozwina
j i zmarszczya nos. - Baruch? Po prostu Baruch? - Marcie
wymwia imi chopaka jako Barucz". - Dobrze wymawiam to imi? - spytaa zebranych.
Nikt si nie odezwa. Widzc, e zabawa dobiega
koca, gocie zaczli opuszcza kuchni. Z ulg przyjam
to, e Barucz", czy jak mu tam, wydawa si nie istnie.
Albo, co te moliwe, by po prostu zbyt przeraony wizj
randki ze mn, by si odezwa.
Marcie wpatrywaa si we mnie uporczywie, jakby
chciaa, bym przyznaa si, e znam tego chopaka.
- To nie jeden z twoich znajomych? - zapytaam,
wycierajc kocwki wosw rcznikiem. - Nie. Mylaam,
e to twj znajomy. Byam prawie pewna, e to po prostu
jedna z jej dziwacznych gierek, kiedy nagle zamigotay
wiata - jeden raz i drugi, a za trzecim zupenie zgasy.
Muzyka ucicha i cay dom pogry si w upiornej ciszy.
Nastaa oglna dezorientacja, a po chwili odezway si
- Nazywam si Baruch. Krzywic si z blu, wsunam si gbiej w kt pokoju. - Trwa cheszwan, a ja nie
mam jeszcze nefilskiego wasala - powiedzia konwersacyjnym tonem, jednak w jego oczach czai si mrok. Mrok i
chd. Od nadmiaru adrenaliny moje nogi zrobiy si cikie lekko dygotay. Nie miaam zbyt wielkiego wyboru.
Nie byam do silna, by rzuci si do ucieczki. Nie mogam te z nim walczy - gdybym sprbowaa, banda jego
kolekw natychmiast przyszaby mu z pomoc. aowaam, e mama wyrzucia Patcha z domu. Potrzebowaam
go. Nie wierzyam, bym moga sobie poradzi sama.
Gdyby Patch tu by, z pewnoci wiedziaby, co robi.
Baruch powoli obliza doln warg.
- Liderka armii Czarnej Rki. Co ja mam z ni
uczyni? Zanurzy si w moim umyle. Czuam go, ale nie
mogam nic zrobi. Byam zbyt wycieczona, eby walczy. Zanim si zorientowaam, posusznie si do niego
podczogaam i pooyam si u jego stp jak pies. Kopniakiem przewrci mnie na plecy i wpatrywa si we mnie
drapienym wzrokiem. Chciaam si z nim targowa, ale
moje zby byy tak mocno zacinite, jakbym miaa zaszyt szczk.
- Nie moesz si ze mn kci ani mi odmwi szepta do mnie hipnotycznie w mylach. - Nie moesz mi
odmwi. Cokolwiek ci rozka, zrobisz to. Bezskutecznie
prbowaam odeprze jego sowa. Gdyby udao mi si odzyska nad sob kontrol, mogabym si broni. To bya
ROZDZIA 21
Nie miaam zamiaru skada przysigi ani pozwoli, by mnie do tego zmusi. Niezalenie od cierpienia, jakie chcia mi zada, musiaam pozosta silna. Jednak
mocna defensywa to zbyt mao, by zwyciy. Potrzebowaam planu ofensywy, i to natychmiast.
Odpowiedz na jego triki kilkoma swoimi, rozkazaam sobie. Dante powiedzia, e triki umysowe to moja
najskuteczniejsza bro. Stwierdzi, e jestem w tym lepsza
ni jakikolwiek znany mu Nefil. Oszukaam Patcha, a teraz
miaam zamiar oszuka Barucha. Postanowiam stworzy
swj may wiat i wepchn go do niego z tak wielk sia.
e nie bdzie wiedzia, co si dzieje.
Zacisnam oczy, eby odgrodzi si od podstpnych sw Barucha, ktry nakazywa mi zoy przysig i
wbiam si w jego umys. wiadomo, e jaki czas wczeniej przyjam diabelsk moc, bya pokrzepiajca. Nie
ufaam wasnym moliwociom, ale diabelska moc dodaa
mi siy i wzmocnia moje naturalne talenty, w tym take
umiejtno stosowania mentalnej manipulacji.
Ruszyam ciemnymi, pokrconymi korytarzami
umysu Barucha, podkadajc jedn bomb za drug. Dziaaam tak szybko, jak tylko potrafiam, wiadoma, e kady
bd moe mnie wiele kosztowa. Gdybym zostawia w
umyle Klucha jakikolwiek lad swojej obecnoci, mgby
si domyli, e rekonstruuj jego myli...
Wiedziaam, czego przestraszy si Baruch. Nefilowie.
- Armia Czarnej Rki! - Uderzyam w niego eksplodujc myl. Zaatakowaam jego umys wizerunkiem
Dantego, ktry wpada do pokoju w towarzystwie dwudziestu, trzydziestu... nie, czterdziestu Nefilw! Podrzuciam mu obraz ich wciekych oczu i zacinitych pici.
Aby wizja bya jeszcze bardziej przekonujca, sprawiam,
by Baruch uwierzy, i Nefilowie chwytaj i bior w niewol jego wasnych ludzi.
Niestety, nadal czuam jego opr. Sta w miejscu, a
to, e zosta otoczony przez Nefilw, nie wywoao u niego
odpowiedniej reakcji. Przestraszyam si, e co jest nie
tak, wic zaatakowaam.
- Zadzierajc z nasz przywdczyni, zadzierasz z
wszystkimi Nefilami. - Wrzuciam jadowite sowa Dantego
do umysu Barucha. - Nora nie zoy ci przysigi wiernoci. Ani teraz, ani nigdy. - Podsunam mu obraz Dantego,
ktry wyjmuje z kominka pogrzebacz i zatapia go w bliznach po skrzydach. Zasiaam t wizj w najgibszych zaktkach jego umysu.
Usyszaam, jak Baruch pada na kolana. Otworzyam oczy. Sta na czworakach ze zwieszonymi ramionami.
Na jego twarzy malowa si gboki szok. Jego oczy
byszczay, z kcikw ust spywaa silna. apic oddech,
prbowa dosign plecw. Chcia wyrwa z nich pogrzebacz.
Wycieczona, odetchnam z ulg. Kupi to. Uwierzy w mj trik. Kto poruszy si w drzwiach. Wstaam i
porwaam prawdziwy pogrzebacz z komina Uniosam go
na wysoko ramion, gotowa do zadania ciosu kiedy moim
oczom ukazaa si Dabria. W pmroku jej wosy emanoway lodowatym biaym blaskiem. Miaa za cinite usta.
- Manipulujesz nim? - zgada. - Niele, ale teraz
musimy std ucieka.
Powstrzymaam si, eby nie wybuchn zimnym,
penym niedowierzania miechem.
- Co ty tu robisz? Zrobia krok ponad nieruchomym
ciaem Barucha. - Patch prosi, ebym zabraa ci w bezpieczne miejsce. Potrzsnam gow. - Kamiesz. Patch
ci nie przysa. Wie, e jeste ostatni osob, z ktr
gdziekolwiek bym posza. - Mocniej cisnam pogrzebacz. Gdyby podesza bliej, miaam zamiar wetkn go w
jej blizny po skrzydach. Podobnie jak Baruch wpadaby w
kataleptyczny stan, zanim udaoby si jej usun narzdzie
z plecw. - Nie mia zbyt wielkiego wyboru. Jest teraz do
zajty wypdzaniem upadych aniow, ktre wdary si na
twoj imprez, i wymazywaniem pamici twoim przerao-
ROZDZIA 22
Odwrciam twarz, eby nie osiad na mnie kurz
spod k samochodu Dabrii. Wbiegam z powrotem do
domu. Lada moment miaa wrci mama, a ja przecie nie
do, e powinnam wytumaczy jej, dlaczego impreza
skoczya si tak nagle, to jeszcze musiaam pozby si
ciaa Barucha. Jeeli naprawd uwierzy, e wbiam mu
pogrzebacz w blizny po skrzydach, przez kilka nastpnych
godzin powinien si utrzymywa w katatonicznym stanie,
co znacznie by mi uatwio przeniesienie jego ciaa. Uf, w
kocu los si do mnie umiechn.
Kiedy weszam do salonu, nad ciaem Barucha pochyla - si Patch. Na jego widok poczuam ulg.
- Patch! - krzyknam i podbiegam do niego. Aniele! - zawoa. Jego twarz bya staa ze zmartwienia.
Podnis si z podogi, a ja wpadam w jego otwartej ramiona. Przycisn mnie do siebie. Pokiwaam gow, eby
go uspokoi, i przeknam ktra zaklinowaa mi si w gardle. - Wszystko w porzdku. Nic mi nie jest. Uyam triku,
jak by myla, e Nefilowie robi obaw na dom. Na
wszelki wypadek wmwiam mu te, e w blizny po skrzydach wbiam mu pogrzebacz - westchnam niepewnie. Skd wiedziae, e upade anioy wdary si na imprez? Twoja mama mnie wyrzucia, ale nie miaem zamiaru zostawia ci bez opieki. Zaczaiem si na ulicy. W stron
twojego domu kierowao si sporo samochodw, ale wydawao mi si, e to wasi gocie. Przybiegem, kiedy tylko
zobaczyem, e z domu uciekaj przeraeni ludzie. Przy
drzwiach czatowa upady anio, ktry myla, e chc mu
ukra upy wojenne. Musiaem ugodzi w blizny po
skrzydach jego i kilku innych aniow. Mam nadziej, e
twoja mama nie zauway, e uamaem kilka gazi z
drzewa przed domem. wietnie nadaj si na dzidy. - Jego
usta drgny w szelmowskim umiechu.
- Mama zaraz wrci. Patch skin gow. - Zajm
si ciaem. Moesz wczy prd? Skrzynka z bezpiecznikami jest w garau. Sprawd, czy kto ich nie wyczy. Jeeli przecili kable do domu, bdziemy mieli wicej pracy.
- Ju id. - Jednak zatrzymaam si w poowie drogi zawrciam. - Bya tu Dabria. Prbowaa mi wmwi, ze to ty
kazae jej mnie std zabra. Mylisz, e bya z nimi?
wiy si tu bez zaproszenia i zaczy demolowa dom. Moglimy zrobi tylko jedno: zakoczy imprez. Wydawao
mi si, e Marcie za wszelk cen unika patrzenia na ciao
Barucha, ktry lea na ziemi, twarz do dywanu. Pewnie
wychodzia z zaoenia, e jeeli si czego nie widzi, to
tego nie ma.
- Dzikuj, Marcie - powiedziaam szczerze. - Nie
bd taka zaskoczona. To take mj problem. Ja nie... Mam
na myli, e... Nie jestem... - Wzia gboki oddech. - Jestem jedn... z was. - Otworzya usta, eby cos doda, ale
natychmiast je zamkna. Nie zdziwio mnie to. Nieczowiek" byo sowem, ktre z trudem przychoduje na
myl, tym bardziej ciko byo wymwi je gono. Na odgos pukania Marcie i ja podskoczyymy. Spojrzaymy na
siebie niepewnie. - Udawaj, e nas tu nie byo - powiedzia
Patch, po czym przerzuci Barucha przez rami i ruszy w
stron tylnego - Aniele? - doda w mylach. - Wyma pami Marcie. Niech zapomni, e mnie widziaa. Musimy
strzec naszej tajemnicy. - Zrobione - odparam. Marcie i ja
ruszyymy do drzwi. Ledwo przekrciam klamk, a Vee
ju bya w rodku, wcigajc za sob Scotta. Mieli splecione palce.
- Przepraszamy za spnienie - oznajmia. - Co
nas... hmm... - Odkaszlna i wymienia porozumiewawcze
spojrzenie ze Scottem, po czym oboje wybuchli miechem.
- Co nas zatrzymao - dokoczy Scott z szerokim
umiechem. Vee zacza si wachlowa. - Lepiej bym tego
- Jaka ty askawa! - powiedziaa Vee do Marcie. Zmiotka jest pod zlewem, razem z workami na mieci. Vee dala jej kuksaca. - Baw si dobrze i nie zam zbyt
wielu paznokci.
Kiedy zamkny si za nimi drzwi, Marcie i ja oparymy si o cian i jednoczenie wydaymy westchnienie
ulgi.
- Stawiasz mi col! - umiechna si Marcie.
Odchrzknam.
- Dzikuj, e mi dzi pomoga - powiedziaam
szczerze. Ten jeden raz Marcie okazaa si naprawd...
Pomocna, uwiadomiam sobie z zaskoczeniem. A
ja udaam zamiar odpaci si jej wymazaniem pamici.
Odepchna si od ciany i otrzepaa rce.
- Ten wieczr si jeszcze nie skoczy. Zmiotka jest
pod zlewem?
ROZDZIA 23
Szybko nasta ranek. Obudzio mnie stukanie w
okno. Kiedy przewrciam si na drugi bok, za szyb zobaczyam] Dantego siedzcego na gazi. Dawa mi znak,
ebym wysza na zewntrz. Uniosam do z wycignitymi picioma palcami, dajc mu znak, e tylu wanie minut potrzebuj.
Teoretycznie miaam szlaban. Ale byam pewna, e
Dante nie kupi tej wymwki.
Kiedy znalazam si na podwrku, panowa jeszcze
mrok, a w powietrzu czu byo rzeki posmak jesieni. Potaram rce, eby je rozgrza. Nad naszymi gowami wci
wisia talarek ksiyca. Gdzie w oddali paczliwie zahukaa sowa.
- Dzi rano wok twojego domu kry nieoznakowany samochd z radarem - powiedzia Dante, chuchajc
w donie. - Jestem niemal pewien, e by to policjant. Mia
ciemne wosy i, z tego co zauwayem, by kilka lat ode
mnie starszy. Masz pomys, kto to mg by? Detektyw
Basso. Co tym razem zrobiam, eby zwrci] jego uwag?
- Nie - odparam, uznajc, e nie jest to czas na przyznawanie si przed Dantem, e miaam w przeszoci do czynienia z lokaln policj. - Pewnie koczy zmian, szuka
jakiego zajcia. Jedno jest pewne: tutaj nikt nie przekracza
prdkoci. Dante umiechn si ironicznie. - Przynajmniej
nie w samochodzie, panno szybkonoga. Zaczynamy? - Nie.
Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Uklk i zawiza
sznurowado, ktre zdyo mu si rozsupa. - Czas na
rozgrzewk. Wiesz, co robi. Wiedziaam, i owszem. Dante
ciwko niej dowody. - Niej? - Kobiety te bywaj sprytne. Co to ma wsplnego z dowodzeniem Nefilami? - To
sprawa osobista. - Dobra - powiedzia Dante powoli. - Co
powinienem wiedzie? - Patch powiedzia, e wielu upadych aniow moe szantaowa Peppera Friberga z rnych powodw. Niektrzy chc zdoby strony z Ksigi
Henocha, spojrze w przyszo, uzyska odpuszczenie
dawnych win, pozna pilnie strzeone informacje, a nawet
otrzyma status anioa stra. Lista spraw, ktre archanio
moe zaatwi, cignie si w nieskoczono. Tak mi si
wydaje. - Co jeszcze mwi Patch? - Niewiele. On take
chce znale tego szantayst. Wiem, e sprawdza kilka
tropw i namierzy przynajmniej Jednego podejrzanego,
ale jestem niemal pewna, e szuka nie tam gdzie trzeba.
Ktrego wieczoru widziaam, jak jego rozmawia z Pepperem na tyach Diabelskiej Portmonet. Nie syszaam, co
mwi, ale ona wygldaa na pewn siebie, a on by wcieky. Dziewczyna ma na imi Dabria.
Na twarzy Dantego zobaczyam lad rozpoznania.
Skrzyowa ramiona na piersi.
- Dabria? Jknam. - Nie mw mi, e te j znasz.
Sowo honoru, ona jest wszdzie. Jeeli powiesz mi jeszcze, e jest pikna, zepchn ci do wwozu i pol za tob
gaz. - Nie o to chodzi. - Dante potrzsn gow, a na jego
twarzy pojawio si wspczucie. - Nie chciaem, eby to
na mnie pado. Wolaem ci tego mwi. - Czego? - Znam
Dabri. Nie osobicie, ale... - Wyraz litoci na jego twarzy
jeszcze si pogbi. Patrzy na mnie tak, jakby mia mi
odwrciam si gwatownie. - Chc je zobaczy. - Noro... Poradz sobie - rzuciam. - Chc zobaczy te niby - - dowody, ktre zgromadzili twoi... moi ludzie. - Patch z Dabri. Kilka godzin. Wertowaam pami, prbujc ustali,
ktra to moga by noc. Byam roztrzsiona, wcieka i zazdrosna. Patch tego nie zrobi. Musiao istnie jakie wytumaczenie. Pki nie miaam dowodw, musiaam
wierzy, e jest niewinny. Zbyt wiele razem przeszlimy,
ebym teraz wysnuwaa pochopne wnioski.
Musiaam si opanowa. Gupio byoby ju teraz
ferowa wyroki. Dante mia zdjcia? W porzdku. Sama je
obejrz.
Dante zacisn usta i skin gow.
- Przywioz ci je pniej do domu.
ROZDZIA 24
Jak co rano umyam si i przygotowaam do wyj-
cia, ale wszystko robiam mechanicznie. Cay czas wy obraaam sobie Patcha i Dabri razem. Wczeniej nie wpadam na to, eby zapyta Dantego o szczegy, a teraz
pytania, na ktre nie miaam odpowiedzi, wypalay mi
dziury w mzgu. Byli razem. Kilka godzin. Mam zdjcia".
Co oznaczao to, e byli razem? Czy pytanie o to
byo przejawem naiwnoci? Nie. Ufaam Patchowi. Chciaam do niego zadzwoni, ale oczy wicie tego nie zrobiam.
Miaam zamiar poczeka na zdjcia. Jeeli bdzie na nich
co, co udowodni jego win... przynajmniej bd wiedziaa
od razu.
Marcie wesza do kuchni i usiada na skraju blatu.
- Szukam kogo, kto dzi po szkole pjdzie ze mn
na zakupy. Odsunam od siebie misk rozmikych patkw. Zamyliam si na tak dugo, e nie mogam ich ju
uratowa.
- Zawsze chodz na zakupy w pitek po poudniu powiedziaa. - To taki mj rytua. - Chyba raczej tradycja poprawiam j. - Potrzebuj nowego paszcza na jesie.
Czego ciepego bawenianego, ale stylowego - dodaa,
marszczc brwi z namysem.
- Dziki za propozycj, ale czeka na mnie cikie
zadanie domowe z matmy. - Daj spokj. Nie odrabiaa
lekcji przez cay tydzie, wic po co chcesz to robi teraz?
Naprawd potrzebuj rady. To wany zakup. A ju myla-
Uniosam brwi.
- A wic tak? Masz zamiar w kocu zaakceptowa
to kim jeste? Umiechna si niemiao. - A eby wiedziaa. - Ta wersja ciebie bardziej mi si podoba - powiedziaam. - A mnie bardziej podoba si ta wersja ciebie. Marcie wstaa i zabraa torebk ze stou. - Umawiamy si
czy nie? W niecae dwie godziny po tym, jak zabrzmia
ostatni dzwonek, Marcie przepucia prawie czterysta dolarw na weniany paszcz, dinsy i kilka dodatkw. Ja nie
wydaam tyle na ciuchy w cigu caego roku. Uwiadomiam sobie, e gdybym wychowywaa si w domu Hanka,
te bez zastanowienia paciabym kart kredytow na lewo
i prawo. Przede wszystkim miaabym kart kredytow.
Jechaymy samochodem Marcie. Powiedziaa, e
nie chce, eby ktokolwiek widzia j w moim gruchocie. i
chocia jej za to nie winiam, rozumiaam, co chce przez to
powiedzie. Marcie miaa pienidze, a ja nie. Hank zostawi mi w spadku godn poaowania armi, a Marcie otrzymaa ca reszt. Byo to co najmniej niesprawiedliwe.
- Moemy zrobi may przystanek? - zapytaam cie.
- To troch nie po drodze, ale musz co odebra mojego
kolegi Dantego. - Byo mi niedobrze na myl o tym, e zobacz zdjcia Patcha i Dabrii, ale chciaam w kocu pozna prawd. Byam zbyt niecierpliwa, eby czeka, a
Dante mi je dostarczy. Nie miaam pojcia, czy ju tego pe
zrobi, ale postanowiam przej inicjatyw.
- Od Dantego? Czy ja go znam?
Czy ten Dante ma dziewczyn? - Wsuna okulary przeciwsoneczne na czubek gowy i otwarcie podziwiaa bogactwo Dantego.
Tak. Mnie - pomylaam. Naprawd wybitnie sobie
radziam, prbujc podtrzyma t gierk. Nawet moja
przyrodnia siostra, z ktr mieszkaam pod jednym dachem
nie wiedziaa nic o moim chopaku".
Weszymy na ganek i zadzwoniymy do drzwi.
Odczekaam chwil i ponownie wcisnam dzwonek. Osoniy oczy domi i zajrzaam do ciemnego wntrza przez
okno jadalni. Jak zwykle miaam szczcie. Wanie wtedy,
kiedy do niego przyjechaam, nie byo go w domu.
- Halo, halo! Szukacie tego modego czowieka,
ktry tu mieszka?
Kiedy si odwrciymy, zauwayymy stojc na
chodniku starsz kobiet. Na nogach miaa rowe kapcie,
a we wosach rowe waki. Na smyczy trzymaa maego
czarnego psa.
- Szukamy Dantego - powiedziaam. - Jest pani
jego ssiadk? - Na pocztku lata wprowadziam si do
crki i zicia. O tam - wyjania, machajc rk. - Mj m
John odszed. Panie, wie nad jego dusz. Miaam do wyboru zamieszka w domu opieki albo u zicia. On nigdy
nie opuszcza deski klozetowej - poinformowaa nas kobieta. - Co ona plecie? - zapytaa mnie Marcie w mylach. Poza tym, helol, temu psu przydaaby si kpiel. Nawet
std go czuj.
Udaam przyjacielski umiech i zeszam z ganku. Nazywam si Nora Grey. A ten mody czowiek, ktry tu
mieszka, to Dante Matterazzi, mj przyjaciel.
- Matterazzi? Wiedziaam! Wiedziaam, e to z takim nazwiskiem tego nie ukryje. Oni nas najedaj powiedziaa. - Ani si obejrzymy, a za potem zamieszka sam
Mussolini. - Na potwierdzenie jej sw pies zaszczeka.
Spojrzaymy na siebie, Marcie przewrcia oczami. - Widziaa go pani dzisiaj? - zapytaam. - Dzisiaj? Dlaczego
miaabym go widzie? Przecie mwi e si wyprowadzi. Dwa dni temu. Zrobi to w rodku nocy jak to Woch.
Podstpny jak sycylijski mafioso. To jaki podejrzany typ,
mwi wam. - Musiao si pani co pomyli. Dante nadal
tu mieszka - powiedziaam, prbujc utrzyma miy ton
gosu.
- Ta! Tego chopaczka licho wzio. Nigdy si nie
odzywa, taki by z niego ssiad. Ju od pierwszego dnia.
Nie mwi nawet dzie dobry" Kto to widzia takiego krtacza w przyzwoitej okolicy. Co mi tu nie pasowao. Wytrzyma tylko tydzie, ale nie mog powiedzie, e bdzie
mi go brakowao. Powinni wprowadzi jakie prawo zakazujce wynajmowania domw w tej okolicy, bo potem zjawiaj si takie pozbawione szacunku typy.
- Dante nie wynajmowa tego domu. On jest jego
wacicielem. Przyjaciele zostawili mu go w spadku. - Tak
ci powiedzia? - Kobieta machna gow, wbijajc we ra-
by Patch si opiera.
Szybko przejrzaam ostatnie trzy zdjcia. Nagle zakuo mnie w odku i poczuam, e zaraz zwymiotuj.
Pocaunek.
Dabria caowaa Patcha. Zdjcia nie kamay.
ROZDZIA 25
Par nocy temu byli razem. Kilka godzin". Siedziaam na pododze w azience, oparta o drzwi kabiny
prysznicowej, z kolanami podcignitymi pod brod.
Mimo e grzejnik by wczony, byam zmarznita, zlana
zimnym potem. Obok mnie leaa pusta butelka diabelskiej
mocy. Wykorzystaam cay zapas. Nawet nie pamitaam,
kiedy j wypiam. Mimo e oprniam ca butelk, wcale
nie czuam si lepiej. Nawet diabelska moc nie potrafia
podwign mnie z gbi rozpaczy. Ufaam Patchowi. Kochaam go zbyt mocno, by uwierzy, e byby zdolny mnie
tak skrzywdzi. Musiao istnie jakie wyjanienie.
Wyjanienie. To sowo koatao mi w gowie, puste
i drwice.
Kto zapuka do drzwi.
- Pamitasz, e to wsplna azienka? Mj pcherz
jest malutki jak u wiewirki - powiedziaa Marcie. Powoli
podniosam si z podogi. Nachodziy mnie absurdalne
myli: Czy Dabria umiaa lepiej caowa? Czy Patch aowa, e nie jestem do niej podobna?
Sprytna, zimna, elegancka. Zastanawiaam si, w
ktrym momencie do niej wrci i czy jeszcze ze mn nie
zerwa, poniewa wiedzia, e si zaami. jeszcze.
Ogarno mnie przygnbiajce uczucie niepewnoci.
Otworzyam drzwi i przemknam kolo Marcie. Byam poowie korytarza, kiedy w poczuam na sobie jej
wzrok.
- Wszystko w porzdku? - zapytaa. - Nie chc o
tym mwi. - Poczekaj! Nora! Ty paczesz? Przetaram
oczy rk i ze zdziwieniem odkryam, e rzeczywicie pakaam. Miaam wraenie, e ta chwila jest odlega i zastyga w czasie, jakby wszystko dziao si gdzie indziej - we
nie. Nadal staam do niej plecami. Powiedziaam: - Musz
wyj. Moesz mnie kry? Chyba nie zd wrci do
domu punktualnie.
W drodze do Patcha na chwil si zatrzymaam. Gwatownie skrciam kierownic mojego volkswagena, wjechaam na pobocze, wypadam z samochodu i
zaczam chodzi tam i z powrotem. Wok panoway
mrok i chd. aowaam, e nie wziam paszcza. Nie
wiedziaam, co mu powiem, kiedy go zobacz. Nie miaam
ochoty wpada w histeri. Nie chciaam te wrzeszcze.
Zabraam ze sob zdjcia, wic ostatecznie uznaam, e nie bd musiaa nic mwi. Po prostu wrcz mu
je i zadam tylko jedno krtkie pytanie: Dlaczego?
Kiedy zobaczyam bugatti Dabrii zaparkowane pod
domem Patcha, poczuam, e ogarnia mnie obojtno, lodowata jak topniejcy nieg. Zahamowaam gwatownie
Poowie ulicy i z trudem przeknam lin. W gardle mi gniew. Wypadam z samochodu.
Wetknam klucz do zamka i wtargnam do mieszkania. Jedynym rdem wiata bya lampa stojca na stoliku w salonie. Dabria przechadzaa si przed oknem, ale
na mj widok si zatrzymaa.
- Co ty tu robisz? - zapytaa, wyranie zaskoczona.
Gniewnie potrzsnam gow. - O nie. To mj tekst. Jestemy w domu mojego chopaka, wic tylko ja mog ci o to
zapyta. Gdzie on jest? - zapytaam, idc korytarzem prowadzcym do sypialni Patcha. - Moesz sobie darowa.
Nie ma go tu. Odwrciam si gwatownie i rzuciam Dabrii spojrzenie pene niedowierzania, obrzydzenia i nienawici.
- Wic co TY TU ROBISZ? powiedziaam, podkrelajc kade sowo. Czuam, jak ronie we mnie gniew. Nawet nie staraam si go opanowa. Naleao si jej. - Mam
kopoty, Noro. - Jej warga zadraa. - Lepiej bym tego nie
uja. - Rzuciam w ni kopert ze zdjciami. Wyldowaa
u jej stp. - Jak to jest kra komu chopaka? Sprawia ci to
przyjemno, Dabrio? Lubisz bra to, co do ciebie nie naley? A moe po prostu cieszy ci niszczenie czyjego
szczcia? Dabria pochylia si, eby podnie kopert, ale
przez cay czas patrzya mi w oczy. Niepewnie zmarszczya brwi. Nie wierzyam, e ma czelno zachowywa
si tak, jakby niczym nie wiedziaa.
- Samochd Patcha - wyjaniam z wciekoci.
Ty i on, w tym tygodniu. Bylicie razem. Pocaowaa go!
Odwrcia ode mnie spojrzenie, tak by mc zajrze do
koperty, po czym pooya j na poduszce od sofy.
- Nie rozumiesz... - Oj, chyba jednak rozumiem. To
nie jest znowu takie trudne. Nie masz poczucia przyzwoitoci ani szacunku dla drugiej osoby. Bierzesz to, czego
pragniesz, i nikt inny ci nie obchodzi. Chciaa Patcha i
wyglda na to, e go dostaa - urwaam. Szczypay mnie
oczy. Prbowaam mruga, eby odpdzi zy, ale napyway zbyt szybko. - Mam kopoty, poniewa prbujc pomc Patchowi, popeniam bd - powiedziaa Dabria
agodnym, penym niepokoju gosem, ignorujc moje
oskarenia. - Patch powiedzia mi, e Blakely produkuje
diabelsk moc dla Dantego i e trzeba zniszczy jego laboratorium. Powiedzia, e jeeli natrafi na jakkolwiek informacj, ktra mogaby go doprowadzi do Blakely'ego
albo jego laboratorium, powinnam mu o tym natychmiast
powiedzie.
Kilka dni temu, bardzo pno w nocy przysza do
mnie grupa Nefilw. Chcieli, ebym im powrya. Szybko
odkryam, e s zatrudnieni jako ochroniarze w armii Czarnej Rki. Do tamtej pory byli ochroniarzami wpywowego
i potnego Nefila o nazwisku Blakely. Przycignli moj
uwag. Powiedzieli, e ich praca bya spokojna i nudna i e
pracowali na dugie zmiany. Wczeniej tego wieczoru postanowili pogra w pokera, eby czas szybciej pyn,
mimo e gry i wszelkie rozrywki mogce ich rozproszy
byy zakazane. Jeden z nich opuci swoje stanowisko,
eby kupi tali kart. Grali zaledwie kilka minut, kiedy nakry ich dowdca. Natychmiast zwolni ich z pracy i wyrzuci z armii. Lider tych onierzy, Hanoth, bardzo chcia
odzyska prac. Ma rodzin na utrzymaniu. Martwi si o
bezpieczestwo najbliszych. Nie chce, eby zostali ukarani albo wygnani za jego przewinienia. Przyszed do mnie
z nadziej, e powiem mu, czy zdoa odzyska prac. Najpierw przepowiedziaam los jemu. Miaam ochot powiedzie mu prawd: e jego byy dowdca chce go uwizi i
torturowa i e powinien natychmiast opuci miasto wraz
z ca rodzin. Podziaam jednak, e jeeli mu to powiem,
strac szans na znalezienie Blakely'ego, wic skamaam.
Skamaam dla Patcha. Powiedziaam Hanothowi, e musi
rozwizuj t kwesti bezporednio z Blakelym. Powiedziaam te, e jeeli poprosi o przebaczenie, Blakely mu wybaczy Wiedziaam, e jeli Hanoth uwierzy w moj
przepowiedni, doprowadzi mnie do Blakely'ego. Chciaam to zrobi dla Patcha. Dlatego e mi pomg i dal mi
drug szans, chocia wszyscy inni si ode mnie odwrcili... - Spojrzaa na mnie oczami penymi ez. - Chocia
tyle mogam zrobi. Kocham go - powiedziaa po prostu,
ROZDZIA 26
Nigdy nie wierzyam, e Dabria faktycznie potrafi
przewidywa przyszo - a przynajmniej nie po tym, jak
zostaa wygnana z nieba - ale ostatnio robia wszystko, ebym zmienia zdanie. I na razie jej si to udawao. Nieca
minut pniej zabuczay drzwi garau i na schodach ukaza si Patch. By ledwo ywy. Na jego twarzy malowao
si zmczenie, a to e Dabria i ja stoimy w jego salonie w
konfrontacyjnej pozie, chyba nie poprawio mu nastroju.
Spojrza na nas przenikliwie ciemnymi oczami.
- To nie wry nic dobrego. - Ja zaczn - powiedziaa Dabria, nerwowo nabierajc powietrza. - Ani mi si
wa - wypaliam. Stanam przed Patchem, odcinajc Dabri od naszej rozmowy. - Ona ci pocaowaa - Pewnie zainteresuje ci, e Dante, ktry ci ledzi, zrobi wam
zdjcia. Wyobra sobie moje zdziwienie, kiedy dzi wieczorem je zobaczyam. Dlaczego nic nie powiedziae? Wytumaczyam jej, e to ja ci pocaowaam i e mnie
odepchne - zaprotestowaa Dabria gwatownie. - Co ty
tu jeszcze robisz? - wybucham. - To sprawa pomidzy
mn a Patchem. Wyno si w kocu. - Wanie, co ty tu
robisz? - zapyta Patch ostro. - Wa...wamaam si - wydusia. - Baam si. Nie mogam spa. Nie mogam przesta
myle o Hanocie i pozostaych Nefilach. - Nie no, nie
wierz! - powiedziaam i spojrzaam na Patcha, szukajc u
niego potwierdzenia. Miaam nadziej, e nie nabierze si
na t ca dam w opaach", ktr odgrywaa przed nim
Dabria. Przysza tu dzi w poszukiwaniu bardzo konkretnego pocieszenia i wcale mi si to nie podobao. - Wracaj
do kryjwki - nakaza jej Patch. - Gdyby tam zostaa, byaby bezpieczna. - Mimo e by zmczony, mwi ostrym
tonem. - Po raz ostatni ostrzegam ci, eby si nie wychylaa i trzymaa z dala od kopotw. - Na jak dugo? - zapytaa paczliwie. - Czuj si samotna. Inni lokatorzy to sami
ludzie. Dziwnie na mnie patrz. - Dabria spojrzaa na niego
bagalnie. - Mog ci pomc. Tym razem nie popeni adnych bdw. Jeeli pozwolisz mi tu zosta... - Id - rozkaza jej Patch surowo. - Ju i tak namieszaa z Nor i z
Nefilami, ktrych ledzia. Wiedz, e szukasz Blakely'ego. Jeeli maj chocia troch oleju w gowie, domylili si pewnie, e wiesz, dlaczego Blakely jest dla nich
wany i co robi w swoim sekretnym laboratorium, gdziekolwiek ono jest. Nie zdziwibym si, gdyby przenieli
ca operacj. Wrcilimy do punktu wyjcia. Nie wiemy,
gdzie szuka Blakely'ego i jak zniszczy diabelsk moc doda Patch tonem penym frustracji.
- Chciaam tylko pomc - wyszeptaa Dabria drcymi ustami. Spojrzaa na Patcha wzrokiem skarconego
szczeniaczka i wysza. Zostalimy sami. Mimo e moja
mina z pewnoci nie bya zapraszajca, Patch bez zawahania przeszed przez pokj. Opar czoo o moje czoo i zamkn oczy. Powoli wypuci powietrze, jak gdyby
przygniata go niewidzialny ciar.
- Przykro mi - powiedzia cicho, ze szczerym alem.
Ju miaam rzuci gorzkie: przykro ci, e j pocaowae, czy e to widziaam? Ale ugryzam si w jzyk.
Sama byam zmczona tym, e wszdzie nosz ze sob
mj wasny niewidzialny ciar zazdroci i zwtpienia.
al Patcha by tak wyrany, e niemal namacalny.
Chocia nie lubiam Dabrii i nie ufaam jej, nie mogam go
wini za to, e j uratowa. Mia dobre serce. Domylaam,
si, e lata temu zupenie inny Patch zareagowaby inaczej.
Teraz postanowi da Dabrii drug szans - co, o co on
sam codziennie walczy.
- Mnie te jest przykro - wyszeptaam, przytulona
do piersi Patcha. Przycign mnie do siebie silnymi ramionami. - Kiedy zobaczyam te zdjcia, byam za i przestraszona jak jeszcze nigdy. Myl, e mogabym ci straci,
bya... niewyobraalna. Byam wcieka na Dabri. Nadal
jestem. Pocaowaa ci, mimo i wiedziaa, e nie powinna.
Nie zdziwiabym si, gdyby sprbowaa znowu.
- Nie zrobi tego, poniewa mam zamiar jasno jej
powiedzie, jak odtd bdzie wygldaa nasza relacja.
Przekroczya granic i zadbam o to, eby nastpnym razem
dobrze si zastanowia nad tym, co robi - powiedzia Patch
stanowczo. Chwyci mnie pod brod i pocaowa. Muska
mnie ustami, mwic: - Nie spodziewaem si, e ci tu
dzi zastan, ale skoro ju jeste, nie pozwol ci tak atwo
odej.
Poczuam, jak ogarnia mnie palce poczucie winy.
Nie mogam by tak blisko Patcha, a jednoczenie czu, e
Kto, kto mi si wymyka. Sprawdziem kady, nawet najmniejszy lad. Wychodzi na to, e wszyscy s czyci. - A
moe Pepper to wszystko wymyli? Moe nikt go nie
szantauje? - Przyszo mi to do gowy po raz pierwszy. Do
tej pory mu wierzyam, a przecie nie by to kto godny zaufania. Patch zmarszczy brwi. - To moliwe, ale nie wydaje mi si, eby to bya prawda. Dlaczego miaby tworzy
tak skomplikowan histori? - Moe potrzebuje wymwki,
eby zacign ci do pieka - powiedziaam cicho, prbujc znale uzasadnienie. - Moe to pomys archaniow?
Powiedzia, e wykonuje jakie zadanie dla nich tu na
Ziemi. Na pocztku mu nie wierzyam, ale moe to
prawda? Moe to wanie archanioowie polecili mu zawlec ci do pieka? Przecie wiadomo, e tego pragn.
- Zgodnie z prawem nie maj ku temu powodw. Patch w zamyleniu pogadzi si po podbrdku. - Chyba
e przestao ich interesowa postpowanie zgodne z prawem. Jest wrd nich kilku drani, ale nie wierz, by wszyscy archanioowie postpowali nieuczciwie. - Jeeli Pepper
wykonuje jakie zadanie na polecenie malej grupy archaniow i jeeli pozostali si o tym dowiedzieli, zleceniodawcy Peppera maj doskona wymwk, i; Mog po
prostu powiedzie, e Pepper si zbuntowa. Zanim zdoa
zoy wyjanienia, wyrw mu skrzyda i bd mieli spokj. Wydaje mi si to cakiem prawdopodobne. Powiem
wicej. To zbrodnia doskonaa!
Patch patrzy na mnie z niedowierzaniem. Prawdopodobiestwo mojej teorii spowijao nas jak chodna mga.
- Mylisz, e Pepper dosta zlecenie od grupy zdeprawowanych archaniow, ktrzy chc si mnie pozby na
dobre? - powiedzia w kocu.
- Znae Peppera, zanim zostae wygnany? Jaki
by? Patch potrzsn gow. - Nie znaem go zbyt dobrze.
Waciwie tylko ze syszenia. Mia reputacj cynicznego
liberaa, ktry ma do J swobodne podejcie do spraw towarzyskich. Nie dziwi si. e wpad w hazard. O ile dobrze pamitam, by zamieszanej w moj rozpraw. Musia
gosowa za tym, eby mnie wygnano. To dziwne, zwaszcza jeeli wemie si pod uwag jego reputacj. - Moe
udaoby nam si sprawi, by Pepper wsypa archaniow?
Jego podwjne ycie moe by czci przykrywki... Z
drugiej strony moe troch za bardzo mu si tu podoba. Jeli przyciniemy go nieco, moe zacznie mwi, jeeli powie nam, e tajna frakcja archaniow zlecia mu, eby
umieci ci w piekle, przynajmniej bdziemy wiedzieli, z
kim mamy do czynienia.
Na ustach Patcha pojawi si niebezpieczny umieszek.
- Czas odszuka Peppera. Skinam gow. - Dobrze. Ale musimy to dobrze rozegra. Nie chc, eby si
do niego zblia. Na razie bezpieczniej jest wychodzi z
zaoenia, e nie cofnie si przed niczym, by zawlec ci do
pieka. Patch zmarszczy czoo. - Co proponujesz, aniele? To ja spotkam si z Pepperem. Zabior ze sob Scotta. I
nawet nie prbuj si ze mn kci - powiedziaam ostrze-
Nastpnego dnia bya sobota. Wieczorem powiedziaam mamie, e nocuj u Vee i e spdz u niej cay
weekend. Scott i ja wybralimy si do Diabelskiej Portmonetki. Nie interesowaa nas muzyka ani drinki, ale to, co
miecio si w piwnicy klubu. Syszelimy plotki na temat
tego, i jest to jaskinia hazardu, ale - w odrnieniu od
Peppera - nigdy wczeniej nie przestpilimy jej progu.
Patch zdoby list ulubionych spelunek Peppera. Miaam
nadziej, e Scottowi i mnie poszczci si ju za pierwszym razem.
Prbujc wyglda na wytworn i niewzbudzajc
podejrze, poszam za Scottem do baru. u gum. Jak zawsze by zrelaksowany i pewny siebie. Ja z kolei pociam
si tak mocno, e przydaby mi si odwieajcy prysznic.
Wyprostowaam wosy, eby wyglda na starsz i
bardziej eleganck. Zrobiam sobie kreski na powiekach i
pomalowaam usta szmink. Do tego woyam dziesiciocentymetrowe szpilki, poyczyam od Marcie designer k
torebk i magicznie s przybyo mi pi lat.
Poniewa Scott wyglda dojrzale i by nadzwyczaj
dobrze zbudowany, nie sdziam, by zadali od nas dowodw osobistych. Scott mia w uszach malekie srebrne kolczyki keczka, a jego brzowe wosy byy krciutko
ostrzyone. By jednoczenie mski i przystojny. Chocia
czya nas tylko przyja, rozumiaam, co Vee w nim widzi. Wziam go pod rami, aby wszyscy myleli, e jestem
jego dziewczyn. Scott dal zna barmanowi, eby pod-
szed.
- Szukamy Storky'ego - powiedzia Scott cicho, nachylajc si do mczyzny. Barman, ktrego nigdy wczeniej nie widziaam, omit nas podejrzliwym wzrokiem.
Spojrzaam mu w oczy, przybierajc obojtny wyraz twarzy.
Nie moesz da po sobie pozna, e si denerwujesz, powiedziaam do siebie. I nie jakby miaa co do
ukrycia.
- A kto pyta? - odburkn wreszcie mczyzna. Syszelimy, e dzi wieczorem bdzie si toczy gra o wysok stawk - powiedzia Scott, machajc barmanowi
przed nosem portfelem wypenionym samymi setkami.
Barman wzruszy ramionami i wrci do wycierania baru. Nie wiem, o czym mwicie. Scott pooy jeden z banknotw na blacie i przykrywajc go rk, podsun barmanowi.
- Szkoda. Moe jeszcze to przemylisz? Barman
spojrza na stu dolarowy banknot. - Czy ja ci skd znam?
- Gram na basie w Serpentine. Graem te w pokera,
wszdzie: od Portland, przez Concord, po Boston. Barman
skin gow, jakby go rozpoznawa. - No wanie. Pracowaem na nocn zmian w klubie bilardowym Z" w
Springvale. - Mam stamtd dobre wspomnienia - odpar
natychmiast Scott. - Wygraem tam sporo kasy. I jeszcze
wicej przegraem. - Umiechn si szeroko, jakby tylko
oni dwaj wiedzieli, o co chodzi. Barman rozejrza si do-
dotkliwie to odczuj.
- Szukamy Peppera Friberga - oznajmi Scott. lekkim tonem, ale muskuy, ktre uwydatniy si, kiedy skrzyowa ramiona, wysyay zupenie inny sygna. - Przykro
mi, zotko, mj karnecik jest ju peny tancerzy - wypali
Pepper cynicznie, skupiajc si na kartach ktre trzyma w
doni. Przyjrzaam mu si badawczo By tak skoncentrowany, e trudno mi byo uwierzy, eby bya to przykrywka. Miaam wraenie, e w ogle nie zarejestrowa
tego, e to ja staam przy Scotcie. Scott zabra krzeso od
stojcego nieopodal stou i ustawi je tu przy Pepperze. Ja i tak mam dwie lewe nogi. Lepiej ci pjdzie, jeeli zataczysz... z Nor Grey. Tym razem Pepper zareagowa.
Ostronie odoy karty na st, by nikt ich nie podejrza,
po czym odwrci swoje otye ciao, eby zobaczy mnie
na wasne oczy..?
- Cze, Pepper. Kop lat! - powiedziaam. - Zdaje
si, e kiedy ostatnim razem si widzielimy, prbowae
mnie porwa. - Na Ziemi porwanie zaliczane jest do kategorii przestpstw - wtrci si Scott. - I co mi mwi, e w
niebie take nie jest to mile widziane. - Ciszej! - mrukn
Pepper, spogldajc nerwowo na pozostaych graczy. Potaram skro i odezwaam si do Peppera w mylach. - Nie
powiedziae tym ludziom, kim jeste? C pewne nie byliby zachwyceni, gdyby si dowiedzieli, e pokerowe
umiejtnoci to sprawka mentalnej manipulacji, a nie
szczcia czy talentu. - Wyjdmy na zewntrz - zaproponowa Pepper, wycofujc si z gry. - No to chod - powiedzia
chciaabym wierzy, e dotrzymasz sowa - odparam. Kopot w tym, e nie sprawiasz wraenia uczciwego faceta. Co wicej, myl, e ta historia z szantaem!^ to puapka. W oczach Peppera pojawio si zrozumienie.
Parskn z niedowierzaniem, a jego twarz zrobia si nabrzmiaa i rowa.
- Chwileczk. Mylicie, e cigam Patcha, poniewa mnie szantauje? - powiedzia w kocu piskliwym
gosem.
- Tak - odpar Scott. - Tak wanie mylimy.
- To dlatego nie chce si ze mn spotka? Sdzi, e
chc go zawlec do pieka? Ja mu nie groziem! - zakwicza
Pepper, a jego okrga twarz jeszcze bardziej spsowiaa. Chciaem zaproponowa mu prac! Przez cay czas prbuj
mu to przekaza!
Scott i ja powiedzielimy jednoczenie:
- Prac? - spojrzelimy na siebie niepewnie. - Mwie prawd? - zapytaam Peppera. - Naprawd masz dla
Patcha prac i... i to wszystko?
- Tak, tak. Chodzi o prac - mrukn Pepper. - A co
wy mylelicie? O rany, co za galimatias. Nic nie idzie tak,
jak powinno. - Co to za praca? - zapytaam. - Mylisz, e ci
powiem? Gdyby wczeniej pomoga mi skontaktowa si
z Patchem, nie bybym teraz w takich tarapatach. To
wszystko twoja wina. Moja oferta dotyczy tylko i wycz-
nie Patcha.
- Nie wiem, czy dobrze rozumiem - powiedziaam.
- iy wcale nie mylisz, e Patch ci szantauje? - Dlaczego
miabym tak myle, skoro doskonale wiem, kto mnie
szantauje? - wypali rozdraniony. - Wiesz, kto jest tym
szantayst? - powtrzy Scott. Pepper spojrza na mnie z
odraz. - Zabierz mi tego Nefila sprzed oczu. Czy wiem,
kto jest szantayst... - parskn z irytacj. - Oczywicie, e
tak! Umwilimy si dzi na spotkanie. Nigdy nie zgadniecie kto to. - Kto? - zapytaam. - Ha! Chciaaby, ebym ci
powiedzia, co? Niestety, mj szantaysta kaza mi przysic, e tego nie ujawni, wic nawet nie prbuj pyta. Musz milcze jak grb, i to dosownie. Dwadziecia minut
przed spotkaniem ma do mnie zadzwoni i poda mi adres.
Jeeli szybko tego ni naprawi, archanioowie o wszystkim
si dowiedz - doda wykrcajc donie. Zauwayam, e
kiedy tylko wspomnia' innych archanioach, jego zachowanie zupenie si zmienio. Wydawa si przestraszony.
Prbowaam pozosta niewzruszona. Nie tego si
spodziewaam. Zastanawiaam si, czy nie chce nas zbi z
tropu albo wpdzi w puapk, ale pot, ktry wystpi mu
na czoo, i desperacja, jaka lnia w jego oczach, kazay mi
wierzy w to, e mwi prawd. Podobnie jak my chcia,
eby to si w kocu skoczyo.
- Mj szantaysta da, ebym rzuca urok na
przedmioty, uywajc archanielskich mocy. - Pepper wytar
rowe czoo chusteczk. - To dlatego mnie szantauje. -
Jakie przedmioty? - zapytaam. Pepper pokrci gow. Ma je przynie na spotkanie. Mwi, e jeeli uda mi si
rzuci na nie urok, tak jak sobie tego yczy, da mi spokj.
Nie rozumie, e nawet jeeli zaczaruj jaki przedmiot,
niebieskich mocy mona uywa jedynie w zbonych celach. Jeeli planuje co zego, czar nie zadziaa. - Ale i tak
chcesz to zrobi? - zapytaam krytycznie. - Chc ju mie
spokj! Archanioowie nie mog wiedzie, czym si zajmuj. Wygnaj mnie. Wyrw mi skrzyda bdzie po
wszystkim. Zostan tu na zawsze. - Potrzebujemy planu powiedzia Scott. - Dwadziecia minut pomidzy telefonem a spotkaniem nie daje nam zbyt wiele czasu. - Kiedy
twj szantaysta zadzwoni, zgd si na spotkanie - rozkazaam Pepperowi. - Jeeli powie, e masz przyj sam,
powiedz, e tak zrobisz. Niech myli, e jeste zgodny i
chtny do wsppracy. Tylko nie przesad. - A co potem? zapyta Pepper, machajc ramionami, - jakby prbowa
przewietrzy pachy. Staraam si na niego nie gapi. Nigdy
nie przypuszczaam, e pierwszy archanio. ktrego spotkam, bdzie podstpnym, tchrzliwym szczurem. Mj
idea potnego, wszechmocnego i wszechwiedzcego, a
co wicej, stanowicego wzr archanioa rozmy si w powietrzu.
Spojrzaam Pepperowi w oczy.
- Potem Scott i ja pjdziemy tam za ciebie, schwytamy t osob i dostarczymy j tobie.
ROZDZIA 27
- Co? Nie moecie! - powiedzia Pepper gniewnie. Jeeli to zrobicie, wcieknie si i nie bdziemy mogli
wsppracowa! Co gorsza, doniesie na mnie archanioom!
- Twj szantaysta i tak ju z tob nie wsppracuje. Od tej
pory on albo ona wsppracuje wycznie z nami - powiedziaam. - Scott i ja odbierzemy przedmioty, na ktre szantaysta chce rzuci urok i pewnie bdziesz musia nam
pomc w ich ocenie. Moe bdziesz potrafi okreli, do
czego ta osoba chce ich uy. - Skd mam wiedzie, e
mog wam ufa? - zapiszcza Pepper w protecie. - Moemy zoy przysig krwi... - rzuciam i na chwil umilkam. - Przysign, e moje intencje s czyste, a ty
obiecasz trzyma si z daleka od Patcha. Chyba e takie
przyrzeczenie jest poniej twojej godnoci. - To okropne powiedzia Pepper, pocigajc za konierzyk, ktry zdawa
si go uwiera. - Co za chaos! - Scott i ja bdziemy przygotowani. Zadbamy o wsparcie. Wszystko si uda - zapew-
ROZDZIA 28
Scott siedzia za kierownic swojej barracudy, a ja
tu obok niego. Z gonikw cicho sczya si piosenka
Radiohead. Jego ostry profil to pojawia si, to znika, wydobywany z mroku przez wiato ulicznych lamp. Trzyma
obie rce na kierownicy, dokadnie na pozycji za dziesi
druga".
- Denerwujesz si? - zapytaam. - Nie obraaj mnie,
Grey. - Umiechn si, ale byo w nim napicie. - Co si
dzieje midzy tob a Vee? - zagaiam, prbujc odwrci
uwag od tego, co nas czekao. Kiedy za duo si o czym
myli, w gowie natychmiast pojawiaj si najgorsze scenariusze. Patch, Scott i ja przeciw Dabrii. Schwytanie jej
Byam zbyt saba, eby wedrze si do umysu napastnika. Wiedziaam, e na pewno pozna, i prbuj go
zmanipulowa. Cho nigdy dotd nie stosowaam trikw
umysowych na zwierztach, pies by mniejszy ni Nefil
czy upady anio, wic skoro nawet ich udao mi si zmusi
do posuszestwa, moe trik na nieco mniejszym zwierzciu okae si atwiejszy...
- Bierz go! - znowu rozkazaam psu, czujc, e mj
umys wpada w ciemn, rozmyt otcha. Ku mojemu zaskoczeniu pies rzuci si naprzd i wbi ky w nog
oprawcy. Usyszaam szczknicie zbw o ko i przeklestwo wypowiedziane niskim mskim gosem, ktry
wyda mi si znajomy. Zamaram. Przecie ja znaam ten
gos. Ufaam mu.
Wcieka, e mczyzna mnie zdradzi, rzuciam si
do akcji. Atak psa wystarczy, by mj napastnik poluzowa
nieco ucisk. Ignorujc bl, chwyciam drut obiema domi
na tyle mocno, by oderwa go od garda i rzuci na ziemi.
Przypominajcy wa sznur z grzechotem wyldowa na
wirze. Natychmiast go poznaam.
Pasek Scotta.
ROZDZIA 29
Jednak to nie Scott mnie atakowa. Krztuszc si i
apczywie prbujc zaczerpn powietrza, zauwayam, e
Dante szykuje si do ataku. Obrciam si gwatownie i
wymierzyam mu kopniaka w odek. Zaskoczony, upad
oznacza to e nie poaujesz, e mnie rozgniewae. Pytanie pierwsze: Dlaczego szantaujesz Peppera Friberga? Nefilowie nie spoufalaj si z archanioami.
Dante skrzywi si i bezskutecznie prbowa obrci si na plecy.
- Rozwi sznur, ebymy mogli normalnie porozmawia. - Przekrelie t moliwo, kiedy prbowae
mnie udusi. - Potrzebuj o wiele wicej czasu ni trzy
minuty, eby opowiedzie ci o tym, co si dzieje - odpar
Dante, ktry najwyraniej nie przej si moj grob. Postanowia pokaza mu, e nie artuj. - Jedzenie - powiedziaam czarnemu psu, ktry z zaciekawieniem przyglda
si caemu zajciu. Kiedy jego sier nie bya zjeona, widziaam, e jest zaniedbany i wygodzony. Jakby tego byo
mao, pies przechadza si nerwowo wok i oblizywa ky.
Aby wyjani polecenie, posaam mu obraz ciaa Dantego,
a nastpnie cofnam si, umoliwiaj^ mu dostp do
niego. Pies rzuci si naprzd i zatopi zby w jego ramieniu.
Dante zakl i prbowa si wyrwa.
- Nie mogem pozwoli na to, by Pepper pomiesza
szyki - wydusi w kocu. - Zabierz ode mnie tego kundla. Jakie szyki? Dante wi si i szarpa ramieniem, eby odpdzi psa. - Archanioowie wysali Peppera na Ziemi, eby
poprowadzi ledztwo dotyczce mnie i Blakely'ego. Zastanowiam si i kiwnam gow. - Poniewa podejrzewali,
e diabelska moc nie znikna wraz z Hankiem i e nadal
stwo? - udao mi si w kocu wydusi. - Instynkt samozachowawczy - powiedzia. - Zrobiem to, eby ocali wasn
skr. - A co z reszt nefilskiej rasy!? - krzyknam. Jego
milczenie wystarczyo mi za odpowied. Nie obchodzio
go to, co si z nimi stanie. Rwnie dobrze mg obojtnie
wzruszy ramionami. Dante dba tylko o siebie.
- Oni w ciebie wierz - powiedziaam, czujc, jak
bl ciska mi serce. - Licz na ciebie. - Nie, oni licz na
ciebie. Wzdrygnam si. Przygnit mnie ciar odpowiedzialnoci. Byam ich przywdc, twarz tej kampanii. A
mj najbardziej zaufany doradca postanowi si od nas odwrci. Jeli do tej pory nasza armia staa na glinianych
nogach, to teraz byam pewna, e kto te nogi podci.
- Nie moesz mi tego zrobi - powiedziaam gronie. - Wydam ci. Powiem wszystkim, co naprawd knujesz. Moe nie jestem specjalistk w dziedzinie nefilskiego
prawa, ale na pewno maj jaki sposb na obchodzenie si
ze zdrajcami. Co mi mwi, e nie bdzie to sprawiedliwy
proces. - A kto ci uwierzy? - zapyta Dante po prostu. - Jeeli powiem, e to ty jeste prawdziw zdrajczyni, jak
mylisz, komu uwierz? Mia racj. Komu uwierz Nefilowie? Modej, niedowiadczonej uzurpatorce, ktra zaja
miejsce zmarego ojca, czy silnemu, utalentowanemu, charyzmatycznemu mczynie, ktry pod kadym wzgldem
przypomina mitycznego rzymskiego boga?
- Mam zdjcia, na ktrych jeste z Patchem i Pepperem - oznajmi Dante. - Na innych przyjanie rozma-
wiasz z Dabri, a przynajmniej tak to wyglda. Sympatyzujesz z upadymi anioami. Tak wanie to przedstawi.
Oni ci zniszcz. - Nie moesz tego zrobi - powiedziaam
z wciekoci. - Znalaza si w lepej uliczce. To twoja
jedyna szansa eby zawrci. Docz do mnie. Jeste silniejsza, ni ci si wydaje. Bylibymy niepokonan druyn. Mgbym ci wykorzysta do... Zamiaam si
szorstko. - O, mam wraenie, e wicej mnie ju nie wykorzystasz. - Wyrwaam z muru duy kamie. Miaam zamiar
rozbi mu nim gow, tak by straci przytomno, a nastpnie odnale Patcha i wsplnie z nim zadecydowa, co dalej, jednak na twarzy Dantego pojawi si okrutny, dziki
umiech, ktry sprawi, e wyglda zdecydowanie bardziej demonicznie ni rzymski bg.
- To si nazywa marnowanie talentu - wyszepta z
niezadowoleniem. Biorc pod uwag to, e by moim
winiem, wydawa si zbyt arogancki. Wtedy w mojej
gowie zrodzia si niepokojca myl. Sznur oplatajcy
jego nadgarstki nie powodowa u niego oparze. Waciwie
oprcz tego, e Dante lea przycinity do ziemi, nie wygldao na to, by byo mu specjalnie niewygodnie.
Nagle sznur pk i Dante skoczy na rwne nogi.
- Naprawd mylaa, e pozwol, by Blakely stworzy bro, ktrej mgby uy przeciwko mnie? - powiedzia szyderczo, a jego grna warga uniosa si, odsaniajc
zby. Chwyci sznur i mnie nim uderzy. Po moim ciele
rozla si palcy ar, cinajc mnie z ng. Upadam na zie-
ROZDZIA 30
Kiedy znalazam si u podna wzniesienia, spojrzaam do gry, ale Dantego nigdzie nie byo. Czarny pies
skoczy! za mn, a teraz kry wok i wyglda na zatroskanego. Usiadam. Gruba pokrywa chmur przesonia
ksiyc. Dygotaam na mrozie, ktry wgryza si w moj
skr. Nagle zdaam sobie spraw z tego, gdzie jestem, i
ruszyam slalomem pomidzy grobami, kierujc si w
stron mauzoleum. Ku mojemu zaskoczeniu, pies bieg
przede mn i co kilka krokw odwraca gow, upewniajc
si, e podam za nim.
- Scott! - zawoaam, wpadajc przez drzwi mauzoleum. Nie byo tu okien. Nic nie widziaam. Niecierpliwie
wycignam przed siebie rce, prbujc zorientowa si w
przestrzeni grobowca. Potknam si o jaki niewielki
przedmiot i usyszaam, jak toczy si po pododze. Przesunam domi po zimnej kamiennej posadzce, a w kocu
wyczuam pod palcami latark, ktr Scott zabra ze sob
najwyraniej upuci. Wczyam j.
Tam, w rogu. Scott lea na plecach. Mia otwarte,
ale zamglone oczy. Podbiegam i pocignam za emanujcy bkitnym wiatem sznur, ktrym sptane byy jego
nadgarstki. Kiedy uwolniam jego rce, jkn z blu.
- Dante chyba ju znikn, ale musimy mie si na
bacznoci - powiedziaam mu. - Drzwi pilnuje pies. Jest po
naszej stronie. Zosta tu do mojego powrotu. Musz znale Patcha. Scott znowu zajcza, tym razem przeklinajc
Dantego. - Nie spodziewaem si tego po nim - wymamrota. No to byo nas dwoje. Wybiegam na zewntrz i przemknam przez cmentarz, ktry ton ju w niemal
zupenej ciemnoci. Przedaram si przez ywopot, prbujc skrci sobie drog na parking. Przeskoczyam przez
ogrodzenie z kutego elaza i rzuciam si w stron stojcej
na parkingu samotnej czarnej furgonetki. Ju z odlegoci
kilku metrw zauwayam bkitn powiat sczc si
przez szyby samochodu. Szarpnam za drzwi i wycignam Patcha na zewntrz. Uoyam go na chodniku i zabraam si za rozpltywanie sznura, ktry jak w owin si
wok jego piersi i przygwodzi jego ramiona do tuowia
niczym gorset rodem z sali tortur. Patch mia zamknite
oczy, a jego skra promieniowaa bkitnym blaskiem. Nie
zwaajc na poparzone rce, zerwaam sznur odrzuciam
go w bok.
- Patch - powiedziaam i potrzsnam nim. Do
oczu napyny mi zy, a gardo zacisno si z emocji. Ocknij si, Patch. - Jeszcze mocniej nim potrzsnam. Wszystko bdzie dobrze. Dante znikn, a ja rozwizaam
sznur. Prosz, obud si - zadaam stanowczo. -
- Zacznij od pocztku - odezwa si Patch osabionym gosem, jednak w jego oczach pona wcieko. Lec na kanapie, wetkn sobie poduszk pod gow i skupi
na mnie wzrok. - Opowiedz mi, co si dokadnie stao.
- Kiedy Dante przyzna si, e pracuje dla upadych
aniow, zagroziam, e go wydam, ale on tylko si zamia
i powiedzia, e nikt mi nie uwierzy.
- Bo nie uwierzy - potwierdzi Patch szczerze.
Oparam gow o cian i westchnam z frustracj.
- Potem powiedzia, e planuje przej armi. Nefilowie go kochaj i chc, eby by ich przywdc. Dostrzegam to w ich oczach. Nie ma znaczenia to, jak bardzo
chciaabym; ich przed tym ustrzec. Przyjm go z otwartymi
ramionami. Nie widz adnego wyjcia z tej sytuacji. Ju
po nas.
Patch przez chwil milcza, a nastpnie powiedzia
cicho:
- To prawda. Jeeli publicznie zaatakujesz Dantego,
Nefilowie bd mieli wymwk, eby si przeciwko tobie
zbuntowa. Sytuacja jest napita, a oni szukaj ujcia dla
swojego niepokoju. Dlatego nie zdemaskujemy Dantego
publicznie.
- Wic co zrobimy? - zapytaam, odwracajc si
tak, by widzie jego twarz. Czuam, e wpad na jaki
Patch spojrza na mnie, a ja skoniam gow. Nadesza chwila, eby wycign asa z rkawa. Nie mielimy
zbyt wiele czasu do namysu, ale Patch i ja uznalimy, e
nie ma innego wyjcia.
- damy dostpu do przechowywanych w niebie
pir upadych aniow - ogosiam. Z twarzy Peppera znikn arogancki umieszek. Parskn lodowatym miechem. Zwariowalicie? Nie mog wam ich da. Musiaaby si zebra caa komisja, eby wyda te pira. Co chcecie z nimi
zrobi? Zamierzacie je spali? Posalibycie kadego upadego anioa do pieka!
- Czy naprawd tak bardzo by ci to przeszkadzao?
- zapytaam go powanie.
- A kogo obchodzi to, co myl? - warkn. - S
pewne zasady... Odpowiednie procedury. Do pieka wysya
si tylko te upade anioy, ktre popeniy powan zbrodni lub zamay zasady.
- Nie masz wyjcia - powiedzia Patch zimno. Wiemy, e moesz zdoby pira. Wiesz, gdzie s przechowywane, i znasz procedur ich wydawania. Masz
wszystko, czego potrzebujesz. U plan i zdobd pira.
W przeciwnym razie sam sobie rad z Dantem.
- Moe zdoabym uzyska jedno piro, ale tysice?
Nigdy mi si to nie uda! - gwatownie zaprotestowa Pepper.
Patch zrobi krok w jego kierunku, a Pepper a skuli si ze strachu, zasaniajc twarz ramionami.
- Rozejrzyj si - powiedzia Patch cichym, niebezpiecznym gosem. - To nie jest miejsce, ktre chciaby nazywa domem. Bdziesz najnowszym upadym anioem, a
oni zadbaj o to, eby to zapamita. Nie wytrzymasz nawet tygodnia inicjacji.
- Ini... Inicjacji?
Od ciemnego spojrzenia Patcha przeszy mnie
dreszcz.
- Co... Co mam robi? - zajcza Pepper agodnie. Nie mog przej inicjacji. Nie mog y tylko na Ziemi.
Musz mc powraca do nieba, kiedy tylko bd chcia.
- Zdobd pira.
- Nie... Nie mog - jka si Pepper.
- Nie masz wyboru. Ty je zdobdziesz, a ja zabij
Dantego. Uoye ju jaki plan?
Nieszczliwy Pepper skin gow.
- Przynios ci specjalny sztylet, ktry zabije Dantego. Jeeli archanioowie zadaj wyjanienia, a ty podasz im moje imi, tym samym ostrzem odetn ci jzyk.
Rzuciem na niego urok, tak by nie pozwoli ci mnie zdradzi.
- Zgoda.
- Jeeli faktycznie si tego podejmiemy, nie moesz
si ze mn kontaktowa. Nie w czasie, kiedy bd w niebie. Musimy zawiesi nasz komunikacj do chwili, kiedy
skocz.
Jeeli w ogle mi si to uda - zapiszcza aonie. Odezw si, kiedy bd mia pira.
- Potrzebujemy ich na jutro - powiedziaam Pepperowi. - Na jutro? - sapn. - Czy wy zdajecie sobie spraw
z tego, o co mnie prosicie? - Najpniej na poniedziaek powiedzia Patch, ucinajc wszelkie negocjacje. Pepper
markotnie pokiwa gow. - Zdobd tyle, ile bd mg. Musisz zdoby wszystkie - przypomniaam. - Taka jest nasza umowa. Pepper przekn lin. - Wszystkie? Co do
jednego? Owszem, tak to sobie wymylilimy. Jeeli Pepperowi uda si zdoby pira, Nefilowie mogliby wygra t
wojn a pomoc jednej zapalonej zapaki. Skoro nie moglimy z sami zawlec upadych aniow do pieka, musielimy wykorzysta ich pit achillesow, czyli ich dawne
anielskie pira. Kady upady anio bdzie mg wybra:
albo uwolni swojego nefilskiego wasala i zoy przysig
pokoju, albo bdzie musia uwi sobie gniazdko w miejscu,
gdzie klimat jest o wiele gortszy ni w Coldwater w stanie
Maine.
Gdyby nasz plan si uda, Dante mgby do woli
oskara mnie o zdrad. Dla Nefilw liczyoby si tylko to,
e wygraam wojn. Mimo e we mnie nie wierzyli, ja na-
ROZDZIA 31
Kiedy wrcilimy do mieszkania Patcha, zadzwoni
Scott. Bya niedziela, kilka minut po trzeciej nad ranem.
Patch zamkn za nami drzwi, a ja wczyam gonik w telefonie.
- Chyba mamy problem - powiedzia Scott. - Kilku
znajomych napisao mi, e dzi wieczorem po zamkniciu
lunaparku Dante chce wygosi przemwienie do Nefilw
w Delphic. Wyglda na to, e... Czekajcie, kolejna wiadomo. Czy po tym, co si dzi wydarzyo, wam te wydaje
si to dziwne?
Patch przekl pod nosem.
Prbowaam zachowa pokj, ale zrobio mi si
ciemno przed oczami.
- Wszyscy spekuluj i wymylaj niestworzone teorie - mwi dalej Scott. - Wiecie, o co moe chodzi? Ten
dupek udawa, e jest twoim chopakiem, po czym dzi w
nocy...' niespodzianka! A teraz jeszcze to.
Oparam si o cian. Krcio mi si w gowie i
trzsy; mi si kolana. Patch wzi ode mnie telefon.
- Nora zaraz do ciebie oddzwoni, Scott. Daj zna,
jeeli dowiesz si czego wicej.
Opadam na kanap i pochyliam gow, eby zapa kilka szybkich oddechw.
- Dzi wieczorem Dante publicznie oskary mnie o
zdrad.
- Tak - przyzna Patch cicho.
- Zamkn mnie w wizieniu i bd torturowa, eby
wycign ze mnie zeznania.
Patch uklkn przede mn i obj delikatnie.
- Spjrz na mnie, aniele.
Mj mzg natychmiast wkroczy do akcji.
- Musimy skontaktowa si z Pepperem. Ju teraz
potrzebujemy tego sztyletu. Musimy zabi Dantego, zanim
zapadnie mrok. - Zaczam nerwowo szlocha. - A co, jeli
nie dostaniemy sztyletu na czas?
Patch przycign moj gow do swej piersi, delikatnie masujc mi kark. Moje minie byy tak napite, e
miaam wraenie, i lada moment pkn jak naprony
sznurek.
- Mylisz, e pozwol im wyrzdzi ci nawet najmniejsz krzywd? - powiedzia agodnie.
- Patch! - Zarzuciam mu rce na szyj. Po twarzy
spyway mi gorce zy. - Co my zrobimy?
Przechyli moj gow, tak bym patrzya mu w
oczy. Kciukiem otar moje zy.
- Pepperowi si uda. Przyniesie mi sztylet, a ja zabij Dantego. Zdobdziesz pira i wygrasz wojn, a wtedy
zabior ci daleko std, do miejsca, w ktrym nigdy nie
padn sowa cheszwan" ani wojna". - Patch wyglda
tak, jakby wierzy w to, co mwi, ale w jego gosie wyczuwaam wahanie.
- Pepper obieca, e dostarczy nam pira i sztylet do
pnocy w poniedziaek, wic co zrobimy z dzisiejszym
przemwieniem Dantego? Nie uda nam si go powstrzyi
Pepper musi przekaza nam sztylet wczeniej! Trzeba si z
nim jako skontaktowa. Musimy zaryzykowa!
Patch umilk i w zamyleniu przetar usta. W kocu
powiedzia:
- Pepper nie pomoe nam w sprawie dzisiejszego
Patch.
Pokrciam gow ze smutkiem.
- Zbyt wiele ryzykujemy. A co, jeli mi si nie uda?
- zapytaam, przekonana, e tak wanie bdzie.
- Jest jeszcze co, Noro. Przysiga, ktr zoya
Hankowi.
Obla mnie strach tak lodowaty, jakby kto wypeni
mi odek kostkami lodu. Kolejny raz przypomniaam sobie kade sowo, ktre wypowiedziaam do Hanka Millara
tej nocy, kiedy zmusi mnie do przejcia odpowiedzialnoci za jego upadajce powstanie: Poprowadz twoj armi.
Jeeli zami przysig, mnie i moj matk czeka mier.
Nie miaam wic wyboru. Jeeli chciaam zosta na Ziemi
z Patchem i uratowa ycie mamie, musiaam utrzyma tytu przywdcy nefilskiego wojska. Nie mogam pozwoli
na to, by Dante mi go zabra. pojedynek to rzadkie wydarzenie. Biorc pod uwag, e do walki stanie dwoje tak
znanych Nefilw, jak ty i Dante, nikt nie bdzie chcia tego
przegapi - powiedzia Patch. - Wci mam nadziej, e
uda nam si opni pojedynek i e Pepper nas nie zawiedzie, jednak powinnimy przygotowa si na najgorsze.
Ten pojedynek moe by twoj jedyn szans.
- Ilu Nefilw bdzie nas ogldao?
Patch spojrza mi w oczy. By spokojny i opanowany, ale przez chwil wydawao mi si, e w jego oczach
bysno wspczucie.
- Setki.
Z trudem przeknam lin.
- Nie mog tego zrobi.
- Bd z tob trenowa, aniele. Przez cay czas bd
przy tobie. Jeste o wiele silniejsza ni dwa tygodnie temu,
i to po zaledwie kilku godzinach treningu z facetem, ktry
robi to tylko po to, eby przekona ci o swoim oddaniu.
Chcia, eby mylaa, e ci trenuje, ale nie mam wtpliwoci, e zapewnia twoim miniom jedynie minimalny
wysiek. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaka sia w
tobie drzemie. Przy odpowiednim treningu, moesz go pokona. - Patch pooy rk na mojej szyi i przycign
mnie do swojej twarzy. Patrzy na mnie z tak wiar i zaufaniem, e niemal pko mi serce. - Dasz rad. Nikt nie
chciaby si znale na twoim miejscu, dlatego jeszcze bardziej podziwiam ci za to, e to rozwaasz - powiedzia do
mnie w mylach.
- Na pewno nie ma innego sposobu? - zapytaam,
ale kilka ostatnich chwil spdziam na gorczkowym analizowaniu tej sytuacji z kadego punktu widzenia. Szansa, e
Pepperowi si powiedzie, bya niewielka, a przysiga,
ktr zoyam Hankowi, i niebezpieczestwo zagraajce
caej rasie Nefilw utwierdziy mnie tylko w przekonaniu,
e innego wyjcia nie ma. Musz to zrobi.
Lodowate donie znw zacisny si na moim gardle. Byam zbyt przestraszona, eby mwi. Baam si, e
stanie mi si krzywda.
Patch wczy lampk stojc na stoliku nocnym i
lekko pocign mnie za rami, tak by widzie moj twarz,
ale ja tylko mocniej si odwrciam.
- Kocham ci - wydusiam i natychmiast poczuam
rosncy wstyd. Jak mogam jednoczenie wypowiada te
sowa i go okamywa?
- Wiem. Wiem te, e co ukrywasz. To nie czas na
chowanie tajemnic. Zaszlimy zbyt daleko, by znw wstpowa na t drog - przypomnia mi.
Skinam gow, czujc, jak moje zy skapuj na
poduszk. Mia racj. Wiedziaam o tym, ale to wcale nie
uatwiao mi przyznania si do winy. Nie byam pewna,
czy dam rad. Te zimne jak ld donie zamykajce si na
moim gardle, mj gos...
Patch pooy si obok mnie na ku i przycign
do siebie. Czuam jego oddech na karku i ciepo jego
skry. Jego kolana dopasoway si idealnie do moich. Pocaowa mnie w rami, a jego czarne wosy opady mi na
ucho.
- Okamaam ci - wyznaam w mylach, czujc, e
musz przepycha sowa przez gruby ceglany mur. Napiam si i czekaam, a chwyc mnie lodowate donie, ale
eby mnie wpucia. Chciaem pozna ci lepiej ni ktokolwiek inny. Pragnem ci caej. To pragnienie doprowadzio mnie na skraj szalestwa. - Patch umilk i mikko
wcign powietrze, jakby mnie wdycha. - A teraz, kiedy
ju ci mam, przeraa mnie jedynie myl, e znw mgbym znale si w takiej sytuacji. e znw z caej siy
mgbym ci pragn i nie mie nadziei na to, e to pragnienie mona zaspokoi. Cala naleysz do mnie, aniele.
Nie pozwol, by cokolwiek to zmienio.
Uniosam si na okciu i spojrzaam mu w oczy.
- Nie zasuguj na ciebie, Patch. Niewane, co powiesz. Taka jest prawda.
- Nie zasugujesz na mnie - zgodzi si. - Zasugujesz na kogo lepszego, ale utkna tu ze mn i musisz sobie z tym jako poradzi. Patch przygarn mnie do siebie
jednym zwinnym ruchem i pooy si na mnie. Jego
czarne oczy zabysy obuzerskim blaskiem. - Pamitaj, e
nie mam najmniejszego zamiaru pozwoli ci odej.
Mniejsza o to, czy bdzie chcia nas rozdzieli inny mczyzna, twoja matka czy piekielne moce. Nie odpuszcz.
Nigdy nie usyszysz ode mnie sowa egnaj".
Zamrugaam mokrymi rzsami.
- Ja te nie zgodz si na to, by ktokolwiek nas
rozdzieli! To si tyczy zwaszcza diabelskiej mocy. Mam
antidotum w torebce. Zaraz je zayj. Aha... Patch? - dodaam z uczuciem. - Dzikuj... za wszystko. Nie wiem, co
ROZDZIA 32
Zapukaam.
Drzwi si otworzyy i wysoka kobieta wprowadzia
mnie do rodka. Patrzya na mnie na tyle dugo, by potwierdzi moj tosamo. Jej wosy zaplecione byy w
ciasny warkocz, a twarz nie wyrniaa si niczym szczeglnym, by j zapamita.
Wymruczaa uprzejme, ale suche dobry wieczr",
po czym sztywnym gestem wskazaa, ebym posza za ni
w gb domu.
Odgos moich krokw odbija si echem od cian
sabo owietlonego korytarza. Minam portrety czonkw
rodziny Millarw, ktrzy umiechali si do mnie zza zaku-
rzonych ram. Na stoliku w przedpokoju sta wazon zwidych lilii. W caym domu panowa zaduch. Podaam
wzdu korytarza, kierujc si do jadalni.
Kiedy tylko przestpiam prg przeszklonych
drzwi, szmer rozmw ucich. Po obu stronach wypolerowanego stou z hebanu siedziao szeciu mczyzn i pi kobiet. Kilku innych Nefilw stao wok. Wygldali na
jednoczenie podekscytowanych i zdenerwowanych. Nie
mogam uwierzy, e pord nich znajdowaa si mama
Marcie. Wiedziaam, e Susanna Millar jest Nefilk, ale jako nigdy w peni nie przyjam tego do wiadomoci.
Kiedy zobaczyam j tego wieczoru na tajnym spotkaniu
niemiertelnych, zrobia si jaka... grona. Marcie z ni
nie byo. Moe nie chciaa bra udziau w spotkaniu, ale
bardziej prawdopodobne byo to, e jej nie zaproszono. Susanna wydawaa si matk, ktra za wszelk cen stara si
zaoszczdzi swojemu dziecku nawet najmniejszych problemw.
Odszukaam twarz Scotta wrd zebranych. wiadomo, e to Patch opanowa jego ciao, sprawia, e doznaam chwilowej ulgi. Spojrza mi w oczy i lekko
pochyli gow, jakby na zacht. Ogarno mnie poczucie
pewnoci i bezpieczestwa. Nie byam w tym sama. Patch
mnie wspiera. Powinnam bya od razu wiedzie, e bez
wzgldu na ryzyko znajdzie sposb, eby przyby na spotkanie.
W kocu zauwayam te Dantego. Z wynios
Matterazziego na pojedynek. Jego zwycizca raz na zawsze przejmie dowdztwo nad armi.
Dante skoczy na rwne nogi.
- Ale przecie jestemy par! - Na jego twarzy malowao si idealne poczenie niedowierzania i uraonej
dumy. - Jak moesz proponowa, ebymy stanli do pojedynku? - zapyta, a w jego gosie pobrzmiewao upokorzenie.
Nie spodziewaam si, e wycignie nasz udawany
zwizek zbudowany na kruchym fundamencie ustnej
umowy, ktrego nigdy nie wcielilimy w ycie - zwizek, o
ktrym natychmiast zapomniaam i ktry teraz odbi mi si
czkawk. Szybko jednak odzyskaam rezon.
- Jestem gotowa usun kadego, kto stanie na mojej drodze - powiedziaam zimno. - Tak wane jest dla
mnie przewodzenie tej armii. Niniejszym oficjalnie wyzywam ci na pojedynek, Dante.
aden z Nefilw nie odezwa si ani sowem. Na
ich twarzach pojawio si zdziwienie, ktre szybko ustpio
miejsca zadowoleniu. Pojedynek. Zwycizca bierze
wszystko. Patch mia racj - Nefilowie wci zanurzeni
byli w dawnym wiecie, rzdzcym si darwinowskimi
prawami. Taki obrt spraw ich cieszy. Sdzc po penych
uwielbienia spojrzeniach, ktrymi obrzucano Dantego, jasne byo, na kogo stawiali Nefilowie.
- Decyzja naley do Dantego - oznajmia Lisa. - Pojedynek nie by jego pomysem, wic ma prawo wybra
bro. A wic szable?
- S bardziej kobiece - wyjani Dante, prbujc
wycisn resztki uznania ze swoich nefilskich przyjaci.
Zesztywniaam i ledwo si powstrzymaam od posania Patchowi bagalnego spojrzenia.
- Nora nigdy w yciu nie miaa w doni szabli - powiedzia Patch gosem Scotta. - Jeeli nie bdzie moga
trenowa, walka nie bdzie rwna. Dajcie jej czas do
wtorku rano.
Nikt nie popar dania Patcha. Pomieszczenie wypeniaa obojtno tak gsta, e mona j byo kroi noem. To, czy mogam trenowa, wcale ich nie
interesowao. Przeciwnie, ich beznamitno sugerowaa,
e im szybciej Dante znajdzie si u wadzy, tym lepiej.
- Scott, czy bierzesz na siebie odpowiedzialno
przygotowania jej do walki? - zapytaa Lisa.
- W odrnieniu od was nie zapomniaem, e Nora
wci jest naszym przywdc - odpar Patch zimno.
Lisa przechylia gow, jakby chciaa powiedzie:
jak sobie chcesz".
- W takim razie postanowione. Pojedynek odbdzie
si za dwa dni. Do tego czasu ycz wam obojgu duo
szczcia.
Niemal natychmiast opuciam miejsce zebrania.
Wyszam z myl o czekajcym mnie pojedynku i roli, jak
miaam odegra w tym niebezpiecznym przedsiwziciu, w
Wiedziaam, e Patch zostanie nieco duej, eby oceni
nastroje uczestnikw spotkania i by moe uzyska jakie
cenne informacje, miaam jednak nadziej, e si pospieszy. Tej nocy naprawd nie chciaam by sama.
ROZDZIA 33
Zdajc sobie spraw z tego, e Patch bdzie zajty,
dopki wszyscy Nefilowie nie opuszcz dawnego domu
Mili arw, pojechaam do Vee. Miaam na sobie dinsow
kurtk z nadajnikiem i wiedziaam, e w razie potrzeby
Patch mnie odnajdzie. Tymczasem byo co, co musiaam z
siebie wyrzuci.
Nie radziam sobie sama. Zaleao mi na tym, by
Vee bya bezpieczna, ale naprawd potrzebowaam mojej
najlepszej przyjaciki.
Chciaam jej o wszystkim powiedzie.
Domylajc si, e zadzwonienie do drzwi frontowych nie jest najlepszym sposobem, eby dosta si do
Vee, ostronie obeszam dom, przeskoczyam przez siatk
ogrodzenia i zapukaam do okna jej sypialni.
Po chwili poruszyy si zasony i za szyb ukazaa
si twarz. Mimo e zbliaa si pnoc, Vee nie bya jeszcze ubrana w piam. Uchylia okno.
- Wybraa nie najlepsz por na odwiedziny. Mylaam, e to Scott. Wanie tu jedzie.
Kiedy si odezwaam, mj gos by zachrypnity i
roztrzsiony.
- Musimy pogada.
Vee zrozumiaa od razu.
- Zadzwoni do Scotta i odwoam nasze spotkanie.
Otworzya okno na ocie i zaprosia mnie do
rodka.
- Mw, co si dzieje, kochana.
poprowadzi na wojn przeciwko upadym anioom? Upadym anioom, Vee! jak w Biblii. Przeciwko wygnanym z
raju zoczycom.
- Prawd mwic, uwaam, e to niesamowite!
Potaram czoo.
- Nie mog uwierzy, e przyjmujesz to z takim
spokojem. Spodziewaam si innej reakcji, moe jakiej
awantury. Po dowiadczeniach z przeszoci nastawiam si
na to, e zaczniesz wymachiwa rkami i kl jak szewc.
Co najmniej. A tu okazuje si, e rwnie dobrze mogabym
wyjawi te tajemnice betonowej cianie.
- Kochanie, robisz ze mnie jak nieznon diw.
Umiechnam si z przeksem.
- Ode mnie tego nie usyszaa...
- Powiedziaa, e Nefila najatwiej rozpozna po
wzrocie. To troch dziwne, poniewa ty, moja droga, z
pewnoci wysoka nie jeste - powiedziaa Vee. - Ja to co
innego... Ja jestem wysoka.
- Jestem redniego wzrostu, bo Hank...
- Wiem, wiem. Wyjania ju, e przysig przemienienia si w Nefilk skadaa jeszcze jako czowiek,
std twj redni wzrost, ale to troch gupie, nie? A gdyby
tak przysiga dodaa ci kilku centymetrw? Gdyby na
- ... moliwe? No c, ja te tak mylaam. Wydawao mi si, e kolejny raz przechodz przez jak dziwaczn menstruacj. Przez kilka ostatnich tygodni byam
zmczona, obolaa i porzdnie wkurzona na cay wiat. W
zeszym tygodniu zaciam si w palec przy krojeniu
jabka. Rana zagoia si tak szybko, e ledwo zdyam zobaczy krew. Potem zaczo mi si przytrafia coraz wicej
dziwnych rzeczy. Kiedy na wf-ie gralimy w siatkwk,
zaserwowaam pik tak mocno, e uderzya w cian po
drugiej stronie boiska. Podczas zaj na siowni z atwoci
podnosiam te same ciary, co najbardziej napakowani faceci. Oczywicie staraam si to ukry, bo nie chciaam
przyciga uwagi, dopki sama nie zrozumiem, co si ze
mn dzieje. Wierz mi, Noro, jestem stuprocentow Nefilk.
Scott od razu zaapa, o co chodzi. Uczy mnie rnych rzeczy i pomaga mi doj do siebie po tym, jak uwiadomiam
sobie, e siedemnacie lat temu moja mama zrobia to z
upadym anioem. wiadomo, e Scott przeszed przez to
samo, bardzo mi pomoga. Ani on, ani ja nie moemy
uwierzy, e tak dugo niczego si nie domylia. Szturchna mnie w rami.
Siedziaam z otwartymi ustami. Musiaam mie
bardzo gupi min.
- Ty... Ty naprawd jeste Nefilk.
Jak mogam tego nie zauway? Od razu powinnam
bya to wyczu. Przecie nie miaam tego problemu z innymi Nefilami, a nawet upadymi anioami. Czy to dlatego,
ROZDZIA 34
Kiedy nastpnego poranka spotkaam si z Patchem
na skalistym wybrzeu zatoki, miaam na sobie tylko teniswki, szorty i obcisy top. By poniedziaek - dzie powrotu Peppera. Tego dnia powinnam rwnie pj do
szkoy, ale nie miaam teraz czasu, eby przejmowa si
ani jednym, ani drugim. Najpierw trening, potem stres.
Patch i ja walczylimy do zachodu soca. Zniszczylimy pi par szabli i przerywalimy tylko po to, eby
zje obiad i ebym moga otrzyma obiecane pocaunki.
Niektre z nich trway tak dugo, e przycigny uwag
przeczesujcych pla zomiarzy i kilku biegaczy. Na
pewno wygldalimy na wariatw, skaczc po poszarpanych skaach i wywijajc drewnianymi szablami tak
mocno, e ich uderzenie musiao zostawia siniaki i mogo
doprowadzi do krwotoku wewntrznego. Na szczcie
przyspieszona regeneracja organizmu oznaczaa, e odniesione przeze mnie obraenia nie przeszkadzay nam w treningu.
O zmierzchu spywalimy potem. Byam zupenie
wyczerpana. Za nieco ponad dwanacie godzin miaam stan do prawdziwego pojedynku z Dantem, a zamiast kijw
mielimy mie w doniach szable tak ostre, e mogyby odci koczyn. Ta myl otrzewia mnie, a zapieka mnie
skra.
- Udao ci si - pogratulowaam Patchowi. - Jestem
istn maszyn do wywijania szabl. auj, e od pocztku
nie bye moim osobistym trenerem.
Na jego twarz powoli wypyn szelmowski
umiech.
- Jak trwoga, to do Patcha.
ROZDZIA 35
- Co ty tu robisz? - zadaam odpowiedzi, przytrzymujc jednoczenie rcznik. - Jak znalaze to mieszkanie?
pojedynek.
- Szabla jest a tak dobra? Moe mnie zabi?
Blakely spojrza mi prosto w oczy.
- Tak.
Prbowaam spokojnie przetrawi te nowiny. Musiaam co wymyli, by Dante nie mg uy zaczarowanej broni. Ale wszystko w swoim czasie.
- Mw dalej.
- Podejrzewam, e Dante pracuje dla upadych
aniow.
Nawet nie mrugnam okiem.
- Dlaczego tak mylisz?
- Przez cay ten czas nigdy nie pozwoli mi stworzy broni, ktra mogaby zabi upadego anioa. Zamiast
tego opracowaem ca gam prototypw, ktre miay suy do zabicia ciebie. A jeeli mog zabi ciebie, to mog
te zabi kadego Nefila. Skoro to upade anioy s naszymi wrogami, dlaczego opracowywaem bro, za pomoc ktrej mona krzywdzi Nefilw?
Przypomniaam sobie rozmow, ktr ponad tydzie temu odbyam z Dantem na torze wrotkarskim.
- Dante powiedzia mi, e gdyby mia wystarcza-
Patch zjawi si kilka minut po wyjciu Blakely'ego. Kiedy tylko przekroczy prg, powiedziaam:
- Nie uwierzysz, kto wpad w odwiedziny.
Kiedy udao mi si go zaciekawi, zrelacjonowaam
mu ca rozmow z Blakelym.
- Co o tym mylisz? - zapyta, kiedy skoczyam.
- Myl, e Blakely jest nasz ostatni desk ratunku.
- Ufasz mu?
- Nie. Ale wrg naszego wroga...
przeczucia - oznajmi.
Weszam do rodka i zamknam za sob drzwi. Blakely!? - zawoaam cicho. Dom by na tyle may, e nie
trzeba byo podnosi gosu.
- Na parterze go nie ma - powiedzia Patch - ale
tamte schody prowadz do piwnicy.
Zeszlimy do jasno owietlonego pomieszczenia.
Wcignam powietrze. Na pododze zauwayam czerwon plam cignc si wzdu dywanu. Na cianie wida
byo czerwone odciski doni, prowadzce w tym samym
kierunku - do ciemnej sypialni na wprost. W mroku udao
mi si zauway jedynie ko... i skulone pod nim ciao
Blakely'ego.
Patch zatrzyma mnie rk.
- Id na gr - rozkaza.
Nie zastanawiajc si ani przez moment, schyliam
si pod ramieniem Patcha i ruszyam w stron Blakely'ego.
- On jest ranny!
Biaka oczu Blakely'ego janiay nieziemskim bkitem. Z jego ust spywaa krew, ktra pienia si, kiedy
prbowa co powiedzie.
- Dante ci to zrobi? - zapyta go Patch, podajc
za mn.
Wsiedlimy na motocykl Patcha i pdzilimy bocznymi lenymi drogami. Ksiyc zwiastujcy cheszwan
wszed w faz nowiu niemal dwa tygodnie temu i wisia teraz wysoko nad nami niczym upiorna kula, wszechwidzce
oko, przed ktrym nie moglimy uciec. Zadraam i mocniej przylgnam do Patcha. Gna, cinajc zakrty, tak e
po chwili wydawao mi si, i gazie drzew wycigaj
swoje trupie palce, eby mnie pochwyci.
Pooy do na moim udzie i lekko cisn. Wiedziaam, e mylimy o tym samym. Innych planw nie
mielimy. Czas si koczy. Albo zdobdziemy pira...
Albo Nefilowie strac o wiele wicej ni wolno.
ROZDZIA 36
W mojej kieszeni odezwa si stumiony dzwonek.
Patch natychmiast zjecha na pobocze, a ja, przepeniona
nadziej, odebraam telefon.
mieszkania i zostaniesz tam do naszego przyjazdu. - Odpowiedziao mu paczliwe wycie. - Ani na chwil nie spucisz
ich z oka - poucza go Patch, a w kadym wypowiedzianym przez niego sowie krya si niezwyka determinacja. Usidziesz na kanapie bdziesz na niej siedzia a do naszego przyjazdu.
Pepper odpowiedzia rozhisteryzowanym skrzeczeniem.
- Przesta becze. Jeeli chcesz, zapi Dantego i
dopiero wtedy przyjad po sztylet, ktrego masz pilnowa
do czasu, a zjawi si w mieszkaniu. A teraz jed do Delphic zrb to, co ci kazaem. Jeszcze jedno. Przesta rycze.
Wystawiasz archaniow na pomiewisko.
Patch rozczy si i odda mi telefon.
- Trzymaj kciuki, eby si udao.
- Mylisz, e Pepper przypilnuje pir?
Patch przesun rkami po twarzy, a z jego ust wyrwa si ni to szyderczy miech, ni to jk.
- Musimy si rozdzieli, aniele. Jeeli razem ruszymy na poszukiwanie Dantego, istnieje ryzyko, e pira
zostan bez opieki.
- Jed go szuka. Ja zajm si Pepperem i pirami.
Patch przyglda mi si z uwag.
nie rzucane przez wiszcy za nim ksiyc maloway delikatne wgbienia pod jego oczami i komi policzkowymi,
tak e wyglda szalenie przystojnie, a jednoczenie diabolicznie.
Chwyci moj twarz w donie i przytrzyma, tak by
patrze mi w oczy. Moje szarpane wiatrem wosy owiny
si wok jego nadgarstkw, splatajc nas ze sob. Powoli,
czule przesun kciukami po moich policzkach. Mimo
zimna od rodka rozpala mnie ogie reagujcy na kady
jego dotyk. Jego palce zsuway si niej i niej, zostawiajc za sob sodki, gorcy bl. Zamknam oczy. Kolana
si pode mn ugiy. Rozpala mnie jak pomie, w gbi
mojego ciaa buzoway wiato i ogie.
Mikko przesun kciukiem po moich ustach, dranic si ze mn uwodzicielsko. Westchnam z rozkoszy.
- Mam ci ju pocaowa? - zapyta.
Nie mogam mwi. Odpowiedziaam omdlewajcym skinieniem gowy.
Jego miae, gorce usta zczyy si z moimi. Przesta si ze mn droczy. Pocaowa mnie z ca si poncego w nim czarnego ognia, gboko i zachannie,
rozpalajc moje ciao i dusz. Zaczam wtpi, czy dotd
wiedziaam, czym jest prawdziwy pocaunek.
ROZDZIA 37
Jeszcze zanim wiato reflektorw barracudy Scotta
rozjanio mrok, usyszaam ryk silnika na drodze. Pomachaam, eby si zatrzyma, i wsiadam do samochodu.
- Dzikuj, e przyjechae.
Scott wrzuci wsteczny bieg i wycofa si t sam
drog, ktr nadjecha.
- Nie chciaa mwi przez telefon. Co musz wiedzie?
Opowiedziaam mu o wszystkim szybko, ale zrozumiale.
Kiedy skoczyam, Scott a gwizdn ze zdumienia.
Winda, ktra powierzchni przypominaa moj sypialni, zjedaa coraz niej, a w kocu zatrzymaa si ze
zgrzytem. Kiedy cikie stalowe drzwi si uniosy, Scott i
ja wyszlimy na ma platform. ciany i podoga ulepione
byy z ziemi, a jedynym rdem wiata bya pojedyncza
arwka, ktra hutaa si nad naszymi gowami niczym
wahado.
- Ktrdy teraz? - zapytaam, spogldajc w gb
cigncego si przed nami tunelu.
Cieszyam si, e Scott jest moim przewodnikiem
po zakamarkach parku rozrywki w Delphic. Wida byo, e
regularnie przemierza jego tunele. Szed przede mn pospiesznym krokiem, prowadzc przez wilgotne korytarze z
tak atwoci, jakby od dawna zna je na pami. Spojrzelimy na map, eby przej pod Archanioem - najnowsz
kolejk grsk w Delphic. Od tego momentu to ja przejam rol przewodnika, zagldajc w przypadkowe korytarze, a w kocu dotarlimy do znajomego przejcia, ktre
prowadzio do dawnego mieszkania Patcha.
Drzwi byy zamknite od rodka.
Zapukaam.
- Pepper, tu Nora Grey. Otwrz. - Daam mu
chwil, po czym sprbowaam ponownie. - Jeeli nie
otwierasz, poniewa wyczuwasz jeszcze kogo, uprzedzam, e jest ze mn Scott. Nie martw si, nic ci nie zrobi.
A teraz otwrz drzwi.
ROZDZIA 38
Pierwsza skoczyam na rwne nogi. Nie zwaajc
na ar, rzuciam si w stron ognia, podczas gdy iskry sypay si wok niczym fajerwerki. Krzyczc z przeraenia,
chwyciam wysoki stos pir. Zostay tylko dwa pira Patcha z czasw, kiedy by archanioem. Jedno z nich na
wszelki wypadek schowalimy, a drugie spoczo w
skarbcu archaniow, gdy zosta wygnany z nieba. To piro
znajdowao si gdzie pord tego stosu.
Piro Patcha mogo by gdziekolwiek. Moe ju
zostao spalone. Byo ich tak wiele... Wok nas unosio si
mnstwo drobinek popiou, ktre przypominay porwane
skrawki papieru.
- Scott! Pom mi znale piro Patcha! - Musia-
am si zastanowi. Przecie widziaam ju jego piro. Jest czarne! Cae czarne! - wymamrotaam. - Zacznij szuka, a ja przynios koce, eby ugasi ogie!
Szam do mieszkania Patcha, przedzierajc si
przez grub zason dymu. Nagle zatrzymaam si, wyczuwajc, e w tunelu jest kto jeszcze. By tu przede
mn. Zamrugaam, eby odpdzi wciskajcy si pod powieki dym.
- Ju za pno - powiedziaa Marcie. Jej twarz bya
opuchnita od paczu, a koniuszek nosa wieci si na czerwono. - Nie uda ci si ugasi tego ognia.
- Co ty narobia!? - wrzasnam.
- To ja jestem prawowit nastpczyni mojego taty.
To ja powinnam sta na czele Nefilw.
- Prawowit nastpczyni? O czym ty w ogle
mwisz? Jeeli chcesz stan na czele armii, to prosz bardzo. Ja wcale tego nie chciaam. Twj ojciec mnie do tego
zmusi.
Wargi Marcie zadray.
- Kocha mnie bardziej ni ciebie. Jestem pewna, e
wybraby mnie. Ukrada mi wadz!
- Mnie wcale na niej nie zaley, Marcie. Kto ci o
tym w ogle powiedzia? - spytaam.
- Patch.
Szlochajc, powtarzaam jego imi w mylach i
czekaam. Z moich ust mimowolnie wydobyway si rozpaczliwe jki.
zy pyny mi po twarzy, a serce prawie pko na
p. Ni nadziei, ktrej si trzymaam, rozerwaa si i znikna. Moja dusza rozprysa si na tysic kawakw. Ostatni
tlcy si we mnie pomyk nadziei zgas.
ROZDZIA 39
Zapadam w sen. By to jedyny sposb, bym moga
dotrze do Patcha. Kurczowe trzymanie si wyobraenia o
nim byo lepsze ni ycie bez niego. Zwinam si w kbek na jego ku, otoczona zapachem, ktry tak bardzo mi
o nim przypomina, i przywoaam jego wspomnienie.
Nie powinnam bya powierzy Pepperowi misji
zdobycia pir. Powinnam bya przewidzie, e nawali. le
zrobiam, nie doceniajc Dantego. Patch na pewno
uznaby, e nie byo w tym mojej winy, ale czuam si odpowiedzialna za to, co si z nim stao. Gdybym tylko zjawia si w jego mieszkaniu dziesi minut wczeniej...
Gdybym tylko powstrzymaa Marcie przed zapaleniem tej
zapaki...
- Obud si, Noro.
Vee pochylaa si nade mn. W jej gosie sycha
- Musimy si zbiera - powiedziaa, kurczowo ciskajc naczynie, jakby w razie potrzeby chciaa go uy
jako broni.
- Nie chc - zajczaam.
Byam zbyt przybita, eby zoci si za t pobudk. cisno mnie w gardle. Baam si, e si rozpacz.
Pragnam tylko jednego, a jego ju nie byo. Patch nie
wrci i nic nie mogam na to poradzi. Bez niego wszystko
to, o co chciaam walczy, wszystko to, co pono we
mnie wciekym ogniem - nawet ch pokonania Dantego i
diabelskiej mocy - zgaso.
- A Patch? - rzucia Vee. - Zrezygnowaa z siebie,
ale czy z niego rwnie?
- Patch odszed. - Tak dugo przyciskaam palce do
oczu, a udao mi si powstrzyma zy.
- Odszed, ale nie umar.
- Nie poradz sobie bez niego - powiedziaam, czujc, jak gos winie mi w gardle.
- Wic sprbuj go odzyska.
- Jest w piekle - rzuciam.
- To lepsze ni grb. Podcignam kolana pod
brod i oparam na nich gow. - To ja zabiam Hanka Millara, Vee. Zrobilimy to razem z Patchem. Dante o tym wie
- Wiem, kochanie. Ale wiem take, e ze wszystkich ludzi, jakich znam, to wanie ty dasz sobie rad. Nie
mwi ci tego zbyt czsto, a moe nigdy ci tego nie powiedziaam, ale kiedy dorosn, chc by taka jak ty. Wic
ostatni raz mwi ci: wya z ka, zanim znowu nabior
ochoty, eby wyla ci kube wody na gow. Jedziesz na
cmentarz, gdzie pokaesz Dantemu, czym jest prawdziwa
walka.
determinacja, przegram.
Na cmentarzu poniej zebray si setki Nefilw.
Kiedy zobaczyam, ilu ich jest, zwolniam kroku. Poniewa
w dniu, w ktrym skadali przysig wiernoci, Nefilowie
przestawali si starze, wikszo bya moda, wic dzielio nas mniej wicej dziesi lat, jednak wrd nich zobaczyam rwnie wiele starszych kobiet i mczyzn. Na ich
twarzach malowaa si nadzieja. Dzieci biegay w kko
pomidzy nogami rodzicw i bawiy si w berka, dopki
doroli nie zapali ich za ramiona i przytrzymali w miejscu.
Dzieci. Jak gdyby dzisiejsze wydarzenie byo rozrywk dla
caych rodzin, podobnie jak wyprawa do cyrku czy na
mecz.
Kiedy si zbliyam, spostrzegam, e dwunastu
Nefilw ma na sobie czarne szaty sigajce kostek i kaptury nacignite na twarz. Ten widok uderzy mnie niczym
gwatowny podmuch wiatru. Czarne szaty. Miaam te same
dziwne przebyski pamici, kiedy po raz pierwszy zobaczyam Barucha. Chocia bardzo si staraam, nie potrafiam poczy tych dwch wydarze. Mimo e intuicja
podpowiadaa mi co zupenie innego, nie miaam powodw, by myle, e to wszystko oznaczao co wanego.
Jeden z Nefilw zdj kaptur z gowy. Lisa Martin.
Jej twarz bya powana, a w oczach tlio si oczekiwanie.
Podaa mi czarn szat. Bya cisza, ni mylaam, zrobiona z grubego aksamitu, ktry przelizgiwa mi si przez
palce.
nie, potuczone butelki i inne rupiecie, ktre znaleli nieopodal. Podbiegam do Vee i Scotta. Nie tracc czasu, odezwaam si do niego:
- Zabierz std Vee. Jedcie w jakie bezpieczne
miejsce. Znajd was, kiedy bdzie ju po wszystkim.
- Chyba zwariowaa, jeeli mylisz, e ci tu zostawimy - powiedziaa Vee stanowczo. - Powiedz jej, Scott, a
jeeli bdziesz musia, to we j na rce i zabierz std.
- Skd oni si tu wzili? - zapyta Scott, wpatrujc
si we mnie badawczo, jak gdyby szuka wyjanienia.
Oboje widzielimy, jak pira si pal.
- Nie mam pojcia, ale jeszcze si tego dowiem.
- Mylisz, e Patch jest wrd nich. To o to chodzi,
prawda? - powiedziaa Vee, spogldajc w stron, skd dochodzio dudnienie, od ktrego draa nam ziemia pod stopami.
Spojrzaam jej w oczy.
- Scott i ja widzielimy, jak Marcie pali pira. Albo
kto nas nabra, albo otworzy bramy pieka. Co mi mwi,
e chodzi o to drugie. Jeeli upade anioy ucieky z pieka,
musz si upewni, e Patch take je opuci. A potem musz zamkn jego bramy, zanim bdzie za pno. Trzeba to
skoczy. Drugiej szansy nie bdzie. To ostatni dzie, w
ktrym upade anioy mog opanowa ciaa Nefilw, ale
czuj, e nie ma to dla nich adnego znaczenia. - Pomylaam o diabelskiej mocy i o sile, jak dysponowali. - Wydaje
mi si, e mog nas zniewoli na wieki. Oczywicie, jeeli
wczeniej nas nie zabij.
Vee powoli skina gow, zastanawiajc si nad
moimi sowami.
- W takim razie pomoemy ci. Jedziemy na jednym
wzku. Ta waka dotyczy take Scotta i mnie.
- Vee... - zaczam ostrzegawczo.
- Jeeli naprawd jest to walka mojego ycia, dobrze wiesz, e nie uciekn. To, co powiesz, nie ma znaczenia. Nie po to zrezygnowaam z kilku ostatnich pczkw,
eby tu przyjecha, odwrci si i odjecha - powiedziaa
Vee, ale w jej gosie bya niemal czuo. Wierzya w
kade sowo. Byymy w tym razem.
Czuam si zbyt poruszona, eby mwi.
- Dobrze - wyksztusiam w kocu. - Chodmy i raz
na zawsze zatrzanijmy w kocu piekielne bramy.
ROZDZIA 40
Soce wyonio si zza horyzontu, owietlajc niekoczce si szeregi upadych aniow maszerujcych
przez teren cmentarza. W porannym, znieksztaconym
wietle ich cienie janiay pomiennym bkitem - przypominay wielk fal pdzc do brzegu. Jeden z mczyzn,
Nefil, bieg na czele armii, wymachujc emitujc bkitne
wiato szabl - szabl stworzon po to, by mnie zabi. Nawet z tej odlegoci Dante zdawa si nie zauwaa nikogo
wok. Polowa na mnie.
Zastanawiaam si, jakim sposobem udao mu si
otworzy bramy piekie, i oto otrzymaam odpowied.
Ciemnoniebieska aureola unoszca si nad upadymi anioami mwia mi, e Dante zastosowa diabelsk moc.
Jednak dlaczego pozwoli Marcie, by spalia pira
tylko po to, by znowu uwolni upade anioy? Tego nadal
nie rozumiaam.
- Musz oddzieli Dantego od reszty - powiedziaam Scottowi i Vee. - On te mnie szuka. Jeeli dacie rad,
zwabcie go na parking nad cmentarzem.
serwacyjny. Widziaam, jak tum upadych aniow atakowa bezbronnych Nefilw i Nefilki. Na jednego Nefila
przypadao mniej wicej dwudziestu upadych aniow. W
cigu kilku sekund chmara upadych aniow rzucia si na
nich i wycia ich w pie, jak zwyczajne chwasty.
U stp pagrka Susanna Millar walczya z upad
anielic o jasnych wosach, ktre chostay jej ramiona w
trakcie szamotaniny. Susanna wycigna zza pazuchy n
i wbia go w mostek Dabrii. Ryczc z wciekoci, Dabria
chwycia miecz w obie donie i lizgajc si po mokrej
trawie, zacza nim wymachiwa w odwecie. Ich walka
przeniosa si pomidzy labirynt nagrobkw, a w kocu
obie kobiety znikny mi z oczu.
Nieco dalej Scott i Vee, uzbrojeni w gazie, walczyli rami w rami, odpierajc atak czworga otaczajcych
ich upadych aniow. Mimo e byo ich wicej, upade
anioy nie mogy sobie poradzi ze Scottem, ktry growa
nad nimi zarwno wzrostem, jak i sil. Scott po kolei wymierza im ciosy gazi, a nastpnie zacz ich ni okada, pki nie stracili przytomnoci.
Rozejrzaam si w poszukiwaniu Marcie. Nawet jeeli bya na cmentarzu, nigdzie jej nie widziaam. Nie zdziwiabym si, gdyby postanowia unikn bitwy i nad honor
przedoya bezpieczestwo. Nefilowie i upade anioy lizgali si po trawie splamionej jasnoczerwon krwi, z ktrej cz zabarwiona bya bkitem diabelskiej mocy.
Lisa Martin i jej odziani w szaty przyjaciele biegli
Dante odsoni w umiechu ostre biae zby. Przypomina raczej zwierz - dzik besti - ni mczyzn.
- Zdobyem wadz nad obiema rasami - powiedzia
tak rzeczowym tonem, e nie miaam wtpliwoci, i naprawd w to wierzy. - Nefilom, ktrzy przeyj atak mojej
armii, dam podobny wybr jak upadym anioom: mog
zoy mi przysig wiernoci albo zgin. Jeden niepodzielny wadca, ktry ma moc i wadz nad wszystkimi.
aujesz, e sama wczeniej o tym nie pomylaa?
Przyciskaam miecz Rixona do boku, przenoszc
ciar ciaa z nogi na nog.
- Jest wiele rzeczy, ktrych teraz auj, ale ta akurat do nich nie naley. Dlaczego upade anioy nie opanoway
Nefilw podczas cheszwanu? Podejrzewam, e
wiesz, i nie traktuj tego jako komplementu.
- Rozkazaem im tego nie robi. Najpierw zamierzaem zabi Blakely'ego. Nie chciaem, eby podwaa
moje rozkazy i rozprowadza napj z diabelsk moc
wrd Nefilw. Gdyby upade anioy zaatakoway Nefilw,
Blakely z pewnoci by to zrobi. - Gos Dantego by rzeczowy i peen wyszoci. Niczego si nie ba.
- Gdzie jest Patch?
- W piekle. Zadbaem o to, by nigdy si z niego nie
re mzg.
A wic taki by jego plan: chcia uzaleni mnie od
diabelskiej mocy i pozwoli na to, by powoli mnie zabia.
- Gdzie przechowujesz reszt prototypw?
- Tam, skd w kadej chwili mog przywoa ich
moc - odpar pewnym siebie tonem.
- Mam nadziej, e dobrze je ukrye, poniewa
przed mierci mam zamiar zniszczy twoje laboratorium.
- Moje nowe laboratorium jest we mnie. To tu trzymam prototypy, Noro, a one wci si multiplikuj. Diabelska moc to ja! Masz pojcie, jak to jest by najpotniejsz
osob na ziemi?
Uchyliam si, w ostatniej chwili unikajc ciosu w
szyj. Rozpdziam si i wycelowaam miecz w jego
brzuch, jednak znw uskoczy w bok, tak e ostrze rozcio
tylko skr powyej jego biodra. Z rany zacza si sczy
bkitna substancja, plamic jego bia koszul.
Dante rzuci si na mnie, ryczc jak zwierz. Uciekam i przeskoczyam kamienny mur otaczajcy parking.
Straciam rwnowag na mokrej od rosy trawie. Polizgnam si i stoczyam w d. W ostatniej chwili zdoaam podnie si na nogi przy jednym z nagrobkw. Miecz
przebi traw w miejscu, w ktrym si zatrzymaam. Dante
rzuci si za mn w pogo pomidzy nagrobkami, wywija-
tego.
Dante przechyli gow do tyu i zamia si.
- Przysiga zoona trupowi? Jak to waciwie
dziaa?
- Jeeli jeszcze raz tkniesz Nor, nie yjesz. To
przysiga, ktr skadam tobie.
- Odsu si, Scott - warkn Dante. - To nie twoja
sprawa.
- I tu si mylisz.
Scott zaatakowa Dantego i mczyni zaczli wymienia szybkie, gwatowne ciosy. Scott rozluni ramiona,
polegajc na silnej sylwetce i zwinnoci, ktra miaa mu
pomc w walce przeciwko dowiadczonemu, wspomaganemu diabelsk moc Dantemu. Scott napiera, a Dante
zwinnie odskakiwa w bok. Brutalny cios szabli Scotta odci Dantemu lewe przedrami. Scott nadzia koczyn na
ostrze i podnis j do gry.
- To dopiero pierwszy kawaeczek.
Dante zakl pod nosem i zdrow rk zacz niechlujnie chlasta noem przestrze przed Scottem. Oguszajcy szczk krzyujcych si ostrzy przecina poranne
powietrze. Kiedy Dante zmusi Scotta, by cofn si pod
wysoki kamienny krzy, krzyknam ostrzegawczo w mylach:
ROZDZIA 41
Jego ciao wyrzucio mnie z siebie tak szybko, jakbym zostaa wypchnita z pdzcego samochodu. Zacisnam donie na trawie, szukajc oparcia w wiecie, ktry
wirowa, przekrzywia si i przechyla. Kiedy przestao mi
si krci w gowie, rozejrzaam si w poszukiwaniu Dantego. Najpierw jednak poczuam jego zapach.
Jego skra miaa siny odcie, a ciao zaczo pcznie. Zwoki wydalay pyny, a diabelska moc, ktra pyna dotd w jego yach, wsikaa w ziemi jak co
ywego, co, co chciao uciec przed promieniami soca.
Jego ciao obrcio si w proch. Po kilku sekundach z Dantego zostay tylko nagie koci.
Nie y. Diabelska moc znikna.
Powoli podniosam si na nogi. Moje dinsy byy
porwane i poplamione, a na kolanach widniay lady trawy.
Dotknam jzykiem pknicia na wardze, wyczuwajc
krew i piekc sono potu. Cikim krokiem podeszam
do Scotta. Po twarzy pyny mi gorce zy. Bezradnie
przesunam domi nad jego szybko rozkadajcym si
ciaem. Zamknam oczy i przywoaam w mylach jego
tym, e paka.
Mw dalej, powiedziaam do siebie. Niech ten sen
si nie koczy. Zrobi wszystko, eby zatrzyma Patcha
przy sobie.
- Widziaam Rixona.
- Nie yje - powiedzia Patch szorstko. - Podobnie
jak caa reszta. Dante uwolni nas z pieka, ale najpierw kaza nam zoy przysig wiernoci i wstrzykn nam diabelsk moc. Tylko w ten sposb moglimy opuci pieko:
z diabelsk moc w yach. Kiedy zniszczya diabelsk
moc, kady upady anio, ktremu Dante j wstrzykn,
umar.
To nie moe by sen, mylaam. To nieprawdopodobne, ale z drugiej strony wszystko wydaje si takie realne. Jego dotyk, tak znajomy, sprawia, e serce mi walio,
a krew pyna szybciej. Sen nie mg wywoa u nonie tak
silnych wrae.
- Jak udao ci si przey?
- Nie zoyem przysigi Dantemu i nie pozwoliem
na to, by wstrzykn mi diabelsk moc. Opanowaem ciao
Rixona do czasu, kiedy opucilimy pieko. Nie wierzyem
ani Dantemu, ani diabelskiej mocy. Wierzyem, e ty si
nimi zajmiesz.
- Patch - powiedziaam drcym gosem. - Odsze-
- Chc budzi si przy tobie kadego ranka i zasypia przy tobie kadej nocy - powiedzia Patch powanie. Chc si tob opiekowa, wielbi ci i kocha tak, jak aden inny mczyzna. Chc ci rozpieszcza. Kady mj
pocaunek, dotyk, kada moja myl naley do ciebie. Przy
mnie bdziesz szczliwa. Kadego dnia bd ci uszczliwia. - Stara, niemal prymitywna obrczka, ktr trzyma
w palcach, zapaa promie soca i zalnia srebrzystym
blaskiem. - Znalazem ten piercionek tu po tym, jak zostaem wygnany z nieba. Zatrzymaem go, by przypomina
mi, jak jedna decyzja moe zaway na wiecznoci. Mam
go od dawna. Chc ci go ofiarowa. Przerwaa moje cierpienie i ofiarowaa mi now wieczno. Bd moja, Noro.
Bd dla mnie wszystkim.
Przygryzam warg, prbujc stumi szeroki
umiech. Dotknam ziemi stop, eby upewni si, e nie
unosz si w powietrzu.
- Patch?
Patch chwyci piercionek i jego chropowat krawdzi zrobi sobie na doni nacicie, z ktrego wypyna
struka krwi.
- Przysigam ci, Noro Grey, e od dzi na zawsze
nale do ciebie. Jestem twj. Przyjmij i chro moj mio, ciao i dusz. - Skadajc t obietnic, Patch poda mi
piercionek.
- Patch - wyszeptaam.
EPILOG
Dolina Hodder, hrabstwo Lancashire, Anglia, trzy lata pniej
- No, dobrze, wygraa - wysapaam, wstajc z
krzesa z podziwem wpatrujc si w Vee, ktra wesza do
zakrystii, trzymajc w rce rbek swojej dugiej grafitowej
- Rozumiem. Nic ci nie obchodzi, e bd paradowa w majtkach przed tymi wszystkimi ludmi - powiedziaa Vee, ale na jej twarzy take jania umiech. Wyja
z torebki plaster i skleia nim pknity materia.
miaymy si tak mocno, e zrobiymy si cale
czerwone i nie mogymy zapa tchu.
Drzwi otworzyy si po raz drugi.
- Na miejsca. Szybko! - powiedziaa mama, przywoujc mnie do siebie.
Z kaplicy popyn dwik organw. Ustawiam si
na kocu rzdu druhen - wszystkie miaymy na sobie
identyczne te suknie z tafty - i odebraam od brata Vee
jej bukiet z biaych lilii. Vee stana obok mnie i wzia
gboki oddech.
- Gotowa? - zapytaam. Mrugna do mnie. -I
chtna. Ustawieni po bokach ministranci otworzyli masywne, zdobione drzwi. Vee i ja rami w rami weszymy
do kaplicy.
Po lubie robiymy zdjcia na dworze. Jasne popoudniowe wiato rozlewao si po zielonych kach, na
ktrych pasy si malownicze owce. Przez cay dzie Vee
promieniaa ze szczcia. Nigdy nie widziaam jej spokojniejszej i szczliwszej. Gavin trzyma j za rk, muska
jej policzki i szepta jej do ucha. Vee nie powiedziaa mi,
e Gavin jest czowiekiem, ale od razu si tego domyli-
PODZIKOWANIA
Przede wszystkim chciaabym podzikowa mojej
rodzinie za jej niesabnce wsparcie. Kadego dnia z radoci odkrywam, e otaczaj mnie ludzie darzcy mnie zupenie bezwarunkow mioci.
Dzikuj mojej agentce Catherine Drayton za to, e
tak mocno we mnie wierzya.
Czuj si prawdziw szczciar, e mog pracowa z najwspanialszymi ludmi z brany: Courtney Bongiolotti, Juli Maguire, Zareen Jaffery, Justinem Chand,
Anne Zafian, Jenic Nasworthy, Lucille Rettino, Elke Vill,
Chrissy Noh, Jonem Andersonem oraz Valerie She.
Podzikowanie winna jestem take Annie McKean i
Paulowi Crichtonowi za wiele godzin pracy za kulisami",
a take za to, e tak wspaniale opiekowali si mn w czasie
trasy promujcej ksik.
Jestem wdziczna za przyjanie, ktre zawaram w
czasie tej podry, a zwaszcza za przedsibiorcze siostry
Jenn Martin i Rebeck Sutton, ktre stworzyy stron internetow www.fallenarchangel.com. Keep calm and cali
Patch!* [*Dosownie: Zachowaj spokj i zadzwo do
Patcha" - nawizanie do plakatw Keep calm and carry
on" (Zachowaj spokj i rb to, co do ciebie naley"] drukowanych w Wielkiej Brytanii na pocztku II wojny wiatowej. W XX wieku haso to podchwycili internauci.
Poddawane dowolnym modyfikacjom, stao si internetowym fenomenem (przyp. tum.).]
Dzikuj za wsparcie Lyndsey Blessing, Charliemu
Olsenowi i caemu zespoowi Ink Weil Management.
Dzikuj Jamesowi Porto i Lucy Ruth Cummins za
kreatywno oraz przygotowanie szaty graficznej serii. Jestem zachwycona okadkami swoich ksiek.
Dzikuj Lisie Martin, wyjtkowej wielbicielce se-
http://tnttorrent.info/register.php?refferal=1036847