Professional Documents
Culture Documents
STRZAŁY NA ROZSTAJNYCH DROGACH - Jerzy Edigey PDF
STRZAŁY NA ROZSTAJNYCH DROGACH - Jerzy Edigey PDF
STRZAŁY NA ROZSTAJNYCH DROGACH - Jerzy Edigey PDF
str. 2
Prawa autorskie
nale do autora, autorw tumaczenia
i ilustracji, wydawnictw
ich spadkobiercw oraz innych osb fizycznych
i prawnych majcych lub roszczcych sobie takie prawa.
Materiay wykorzystane w opracowaniu, stanowi rdo danych o naszej
kulturze i historii, stanowi wasno publiczn, a ich rozpowszechnianie
suy dobru oglnemu.
str. 4
JaWa48
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
SPIS ROZDZIAW
ROZDZIA I
str. 8
ROZDZIA II
str. 17
ROZDZIA III
str. 28
ROZDZIA IV
str. 43
ROZDZIA V
str. 57
ROZDZIA VI
str. 70
ROZDZIA VII
str. 86
ROZDZIA VIII
str. 106
ROZDZIA IX
str. 122
ROZDZIA X
str. 145
ROZDZIA XI
str. 155
str. 6
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
ROZDZIA XII
str. 167
ROZDZIA XIII
str. 179
ROZDZIA XIV
str. 188
ROZDZIA XV
str. 194
ROZDZIA XVI
str. 206
ROZDZIA XVII
str. 221
ROZDZIA XVIII
str. 237
ROZDZIA XIX
str. 251
Nota edytorska
str. 273
str. 7
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia I
SPOKOJNA NOC
str. 8
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 9
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 10
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 11
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie, obywatelu poruczniku, nie na bani, chocia tak na moje rozeznanie to sobie ze dwie setki przed tym ykn. Moe nawet wicej, ale jest
zupenie trzewy.
Pewnie e yknem nieznajomy wtrci si do rozmowy ale
tylko na odwag. Tak zupenie na sucho, to bym si ba do was przyj.
On mwi, obywatelu poruczniku sierant przekazywa sowa
przybysza, ktrych oficer milicji znajdujc si po drugiej stronie przewodu
telefonicznego nie mg oczywicie sysze e troch sobie goln, ale
tylko na ryzyko, bo mia mojra przed milicj. Widzi mi si, e mia racj.
Sierant wysucha odpowiedzi i wyjani:
Nie, obywatelu poruczniku, kapitan Lewandowski wyjecha z
technikami na Puawsk. To wyglda na samobjstwo, ale kapitan sam
chcia zbada sytuacj na miejscu. Jest za to major Nowakowski. Chyba u
siebie w pokoju, bo niedawno stamtd dzwoni do nas. Dobrze, bd czeka
na telefon obywatela majora. Naturalnie, panie poruczniku, e nie pozwol
mu nigdzie krokiem si ruszy. Tak jest, odmeldowuj si.
Ja dobrowolnie przyszedem oburzy si nieznajomy i nie
mam zamiaru nigdzie ucieka.
To dobrze, e nie macie zamiaru odpowiedzia jeden z kaprali
ale porzdek musi by.
Zaczekajcie troch, obywatelu poucza sierant a pniej
zaprowadzimy was do majora Witolda Nowakowskiego, na pierwsze pitro.
str. 12
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 13
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 14
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 15
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 16
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia II
TO TYLKO ROZMOWA
Kapral prowadzi Stanisawa Kowalskiego dugim korytarzem. Zatrzymali si dopiero przed ostatnimi drzwiami. Tu milicjant przepuci swojego towarzysza przodem i zameldowa:
Obywatelu majorze, kapral Siemitkowski doprowadzi aresztowanego Kowalskiego.
No czowiek siedzcy za biurkiem umiechn si lekko
jeszcze nie jest ani zatrzymany, ani aresztowany. Dzikuj wam, kapralu,
zostawcie nas samych.
Kowalski z zaciekawieniem rozglda si wokoo. Pokj by niewielki. Na biurku stay dwa telefony. Na cianie orze i portrety urzdowe.
Umeblowania dopeniay jeszcze dwa krzesa, metalowa szafa pomalowana
na zielono, lampa stojca na biurku i mlecznobiaa ampla pod sufitem.
Drzwi z boku prowadziy do ssiedniego pomieszczenia.Za biurkiem siedzia czowiek w wieku okoo pidziesitki. By do korpulentny. Taki
mczyzna musi bardzo uwaa, eby si nie rozty. Zwaszcza jeeli pidziesitka ju stukna. Major ubrany by w cywilny garnitur z ciemnopopielatej elany. Okrga, do pena twarz, robia dobroduszne wraenie.
Lekko przyprszone siwizn ciemne wosy mia rozdzielone przedziakiem
z lewej strony.
str. 17
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 18
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
jak to sobie niektrzy wyobraaj. Jest po prostu miejscem, gdzie ludzie odbywaj kar. Cikim miejscem pobytu i cik prb yciow czowieka,
ktry musi y w wizieniu.
Jeszcze ciej jest, zapewniam pana majora, y tak jak ja przez
ostatnie dwa lata. Kiedy zamierao mi serce na kady dzwonek do drzwi;
wydawao mi si, e ju id po mnie. To byo znacznie gorszym piekem.
Dlatego tu przyszedem, bo by moe jeszcze dugo bycie mnie nie zapali.
Moe nawet wcale?
Przestpstw, zwaszcza tych powaniejszych, a nie wykrytych jest
niewiele. Pan bra udzia w napadzie? major rzuci pytanie jak gdyby od
niechcenia.
Tak jest. Braem udzia w napadzie na samochd przewocy pienidze. Pod Miskiem Mazowieckim w dniu osiemnastego listopada 1965
roku. Pan major oczywicie zna t spraw?
Oficer milicji potakujco kiwn gow. Wcale nie widzia potrzeby
uwiadamiania swojego rozmwcy, e aden z funkcjonariuszy MO nie moe mie takiej pamici, aby bez zagldania do akt przypomina sobie sprawy, ktre dziay si przed prawie dwu i p laty. Zreszt ten mczyzna, dla
ktrego ta jedna, jedyna sprawa stanowia punkt zwrotny w yciu, i tak by
tego nie zrozumia.
Ja byem tym czowiekiem cign dalej Kowalski ktry za
rozwidleniem szos czeka w samochodzie i natychmiast odjecha, kiedy tylko bezporedni sprawcy dobiegli do wozu. Ale przysigam, ja nie strzelaem
i nie zabiem tamtego milicjanta i konwojenta.
str. 19
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 20
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 21
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 22
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 23
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
takiego majtku, jak to sobie ludzie wyobraaj. W kadym razie nie tylko
spaciem wsplnika, ale take dorobiem si kawalerki w spdzielni na
Saskiej Kpie, a take samochodu syrena. Mam wasny gara wybudowany
na dziace, ktr dzierawi w pobliu. Pochodz z chopw. Moi rodzice
gospodarowali w Lubelskiem i zamiowanie do pracy na roli pozostao mi
do dzi. Nie majc gospodarstwa, bawi si w ogrodnictwo na wasnej
dziace.
Ja te mam dziak przytakn major ale na Mokotowie w
pobliu Woronicza. To doskonay relaks po pracy.
eby pan major widzia, jakie w tym roku miaem brzoskwinie. A
gruszki! Poziomki jeszcze w padzierniku zbieraem.
A u mnie w tym roku truskawki owocoway po raz drugi na jesieni pochwali si major.
Wsplne hobby pomagao oficerowi w nawizaniu bliszego kontaktu z czowiekiem, ktrego przesuchiwa i ktrego niedugo bdzie musia
aresztowa.
Mam tak jedn jabonk...
O naszych dziakach porozmawiamy sobie pniej major znowu przerwa Kowalskiemu. Mia pan jakie trudnoci finansowe w tamtym czasie?
Kiedy?
No wtedy, kiedy zdecydowa si pan na udzia w napadzie? Moe
jaki niespodziewany domiar. Gra pan w karty czy na wycigach?
Nic z tych rzeczy. Cay interes prowadz zupenie jawnie. adna
kontrola na niczym mnie nie nakrya. Nigdy te nie dali mi nawet pidzie-
str. 24
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 25
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
do tematu swojej uczciwoci i jakich tragicznych okolicznoci, ktre popchny tego inyniera na drog przestpstwa. W ten sposb mona rozmawia i trzy dni, a niczego nie wyjani.
Proponuj powiedzia major eby pan dokadnie, od samego
pocztku, opowiedzia ca histori tego napadu.
To bdzie duga spowied.
Nie szkodzi. Mnie si nigdzie nie pieszy. Mam sub do rana.
Przypuszczam, e nikt nam nie przeszkodzi w naszej rozmowie. Panu przecie te nie pilno.
Oczywicie, e nie pilno. Zdaj sobie spraw, e z tego pokoju czeka mnie tylko jedna droga. Do celi wiziennej.
A wic najlepiej bdzie, jeeli uruchomi magnetofon, a pan bez
popiechu zrelacjonuje spraw z najdrobniejszymi szczegami. Zapewniam
pana, zgodnie z nasz uprzedni umow, e potraktuj nasz rozmow poza
protokoem. A magnetofon uatwi nam ewentualne cofnicie si w rozmowie i wyjanienie takich szczegw, na ktre pocztkowo nie zwrc uwagi
bd te ich nie zrozumiem. Zreszt, formalnie biorc, tama magnetofonowa nie jest penoprawnym dowodem.
Dlaczego? zdziwi si Kowalski.
Bo sycha tylko gos, a nie wiadomo, kto mwi. Zawsze mona
zaprzeczy takim zeznaniom, twierdzc e nagra je kto inny lub zmontowa z innych wycinkw tamy. Jeeli na przykad mamy tam ze sowami
przyznaj si do pjcia do kina na film Nie ma zbrodni doskonaej, ktrego treci s zabjstwa w Nowym Jorku,to z takiej tamy mona bez trudu nagra na inn takie oto zdanie: przyznaj si do zbrodni zabjstwa.
str. 26
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Glos pozostanie autentyczny, lecz tre zeznania zupenie inna. Wanie dlatego w polskiej praktyce sdowej, jak zreszt iw innych, tamy magnetofonowe traktuje si z du ostronoci. Jeeli pan nie chce, nie upieram si
przy magnetofonie.
Ale nie, panie majorze. Przecie jako elektrotechnik musz choby z urzdu popiera postp techniczny w tej dziedzinie. Poza tym ju powiedziaem, e nie mam niczego do ukrycia.
Major wsta zza biurka, otworzy szaf i wyj z niej walizkowy magnetofon. Ustawi go na biurku, wczy do kontaktu. Z powrotem zajmujc
swoje miejsce, uruchomi tam.
Prosz, panie inynierze Stanisawie Kowalski powiedzia.
Niech pan opowie dokadnie ca histori napadu pod Miskiem. Przesuchiwany poprawi si na krzele, odchrzkn i rozpocz swoj opowie.
str. 27
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia III
PIKNA PANI W CZERWONYM SAMOCHODZIE
To wszystko zaczo si gdzie pod koniec sierpnia, a moe na pocztku wrzenia 1965 roku. Jak ju wyjaniaem, mam warsztat naprawy
telewizorw. Pracuj tam wraz z dwoma pomocnikami. Warsztat jest czynny od godziny dziewitej rano do pitej po poudniu. Po wyjciu moich pracownikw zazwyczaj pozostaj w interesie jeszcze okoo p godziny. Porzdkuj narzdzia, obliczam i zapisuj kas oraz zaatwiam rne inne
formalnoci. Jak to zwykle robi waciciel przedsibiorstwa. Drzwi s ju
zamknite na klucz i zaopatrzone tabliczk punkt naprawy nieczynny.
Przez drzwi, jak i przez okno wystawowe doskonale wida, co si dzieje we
wntrzu. Tote nieraz moi znajomi wypukuj mnie, a po otwarciu im
drzwi wstpuj do rodka. Nigdy jednak po pitej nie przyjmuj nowej roboty. Wol y w zgodzie z wadzami. Nieznajomym po prostu nie otwieram. Tego dnia siedziaem i co pisaem. W pewnej chwili zauwayem, e
przy krawniku chodnika zatrzyma si pikny wz. Czerwony fordmustang. Wtedy ten typ dopiero wchodzi na rynek. Samochody tej marki
byy rzadkoci w Polsce. Zreszt i dzisiaj w Warszawie widuje si je wyjtkowo. Jedynie przed Bristolem czy przed Grandem z rejestracj zagraniczn. Nic dziwnego te, e taki wzek musia zwrci moj uwag. Tym
bardziej e przy kierownicy siedziaa kobieta. Moda, bardzo pikna kobieta. I bardzo elegancko ubrana. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pikna
str. 28
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 29
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 30
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 31
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 32
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
cae zestawy kieliszkw rozmaitych ksztatw i przeznaczenia. Pod przeciwleg cian na niskim stoliku sta wielki telewizor. Podog zaciela
dywan. Tym razem chyba perski o piknym wzorze. St i krzesa byy mahoniowe. Na cianach w zoconych ramach wisiay obrazy. Zapewnie bardzo cenne stare ptna. Nie znam si na malarstwie, wic nic bliszego na
temat tych obrazw nie mog powiedzie.
Oto wanie winowajca powiedziaa pikna pani wskazujc telewizor.
Podszedem do aparatu. Pierwszy raz widziaem ten typ Philippsa.
Ekran chyba dwadziecia siedem cali.
W jaki sposb si zepsu? zapytaem. Czy w czasie audycji?
Nie wyjania pani Barbara. Nasi najblisi ssiedzi maj
synka. Brzdc ma dopiero cztery latka, ale jest przekomiczny i bardzo inteligentny. Uwielbiam dzieci. Moe dlatego, e nie mam wasnych. Dzisiaj may Kazio jak zwykle zoy mi wizyt. Z jakim zapaem ten berbe krci gakami telewizora! Jak si przy tym marszczy i zoci, nie mogc nic zapa.
Omal si nie popakaam ze miechu. Ale skutki tej roboty to wanie to, e
teraz i ja nic nie mog zapa. W panu caa moja nadzieja.
Na mio bosk zawoaem niech pani tego nigdy nie robi!
Niech pani nie pozwala zblia si dzieciom do telewizora.
Dlaczego? odpowiedziaa naiwnie. Nawet jeeli co tam zepsu, to si zreperuje. Ostatecznie nie tragedia, tylko wydatek paru groszy.
A ten may by naprawd bardzo pocieszny.
Nie o to chodzi w duchu nie mogem nadziwi si ignorancji
Jerzmanowskiej. Przecie aparat jest pod prdem. Niech by tak malec
str. 33
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
odizolowa jakie przewody, byby nie wydatek, jak pani mwi, paru groszy, ale prawdziwa, nieodwracalna tragedia. Nie syszaa pani nigdy o poraeniu prdem elektrycznym i jego skutkach?
Syszaam. Jak piorun kogo trafi albo przy reperacji na slupie
wysokiego napicia.
A nieraz i przy zwykym kontakcie dotknitym mokr rk
przerwaem ju naprawd zy. A niech by ten mdry i inteligentny Kazio
uderzy czym cikim w ekran telewizora. Wybuch lampy kineskopowej
nie tylko zabiby dziecko, ale rwnie zdemolowaby cay ten pikny pokj.
Ee, chyba pan przesadza?
Ani sowa. Taka eksplozja rwna si detonacji maej bomby.
No, niech pan si ju nie zoci. Przyrzekam popraw i nigdy nie
pozwol Kaziowi nawet zbliy si do telewizora. A teraz niech pan sprbuje go naprawi. Tymczasem ja przyrzdz co do picia.
Pikna pani promiennie umiechna si do mnie i przesza w stron
baru. Zbliyem si do telewizora, wczyem prd. Nie trzeba byo by
wielkim fachowcem, aby zauway, e zdolny Kazio manewrowa wszystkimi gakami, a jedn z nich nawet ukrci. Co za sia w takim maym dziecku. Poza tym aparat jakim cudem wyszed z tej opresji bez wikszych
uszkodze. Pilnie si nim zajem z widocznymi od razu rezultatami.
Czego pan si napije? zapytaa mia gospodyni.
Och, wszystko jedno odpowiedziaem pochylony nad telewizorem.
Moe by whisky?
Jeli pani uprzejma.
str. 34
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 35
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 36
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 37
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 38
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
jak gdyby znudzeni sob i tym dobrobytem, ktry ich otacza. Jerzmanowski
odzywa si do ony zawsze szorstko, nieprzyjemnym, rozkazujcym tonem. Czasami wrcz niegrzecznie. Ona, moe tylko przy gociu, bya dla ma uprzedzajco uprzejma, ale wyranie podkrelaa, e zupenie nie liczy
si z jego sowami.
Tej nocy dugo nie mogem zasn. Cigle wracaem mylami do luksusowej willi na Mokotowie i do tego dziwnego wiata, do ktrego przypadkowo udao mi si zajrze. A take do ludzi yjcych w wiecie, ktrego
istnienia nawet nie przeczuwaem a do owego popoudnia.
W czasie kolacji oboje duo mi opowiadali o swojej willi. Budowali j
prawie przez dwa lata. Pani Barbara twierdzia, e rni drobni przedsibiorcy, wyzyskujc ich niewiadomo, musieli okra Wodzimierza przynajmniej na kilkaset tysicy zotych. On temu nawet nie zaprzecza, a jedynie tumaczy, e ona jak zwykle przesadza. Nie na kilkaset, ale najwyej na
dwiecie tysicy.
Za to jednak stwierdzi mamy w domu wszystko, co chcielimy, i to tak zrobione, jak zaprojektowalimy.
Ten bar w salonie to mj pomys pochwalia si pani Basia.
Dobrze mnie te kosztowa. Ten facet ze Srebrnej zdar za te
okrge stoki, e komplet antykw mona byoby kupi.
A ty jeszcze wicej wybulie za ten perski dywan. Brzydactwo, e
nie mog na niego patrze. A s takie adne, jasne i puszyste.
Prawdziwy tefarys pochwali si Wodek Kupiem go od kogo, kto bezporednio przyjecha z Iranu, a ona jeszcze narzeka i wolaaby
jakie nowoczesne wistwa.
str. 39
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 40
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie. Tylko obawiam si, e zbyt szczegowo opowiadam t histori. Niepotrzebnie mwi o sprawach, ktre zupenie nie interesuj pana
majora.
Nie szkodzi. Wprost przeciwnie. To byo niezmiernie interesujce.
My, ludzie z milicji, wprawdzie do dobrze wiemy, e i w Polsce istnieje
ten, jak pan go nazywa, dziwny wiat ludzi urodzonych w niedziel, ale
jest to wiat, ktry stara si unikn kontaktw z MO. A my bardzo interesujemy si tym wiatem. Nie tyle zreszt nim, ile rdami tych wszystkich
wysokich zarobkw, pozwalajcych na taki tryb ycia. Na te samochody po
siedem tysicy dolarw sztuka, wille, dywany i bary wbudowane w salonie.
Nasza ciekawo nie jest ani bezowocna, ani nieuzasadniona. Niejeden z tej
bananowej elity zamieni ju wytworn will na znacznie skromniej umeblowan cel. Na tym samym Mokotowie. Przecie z uczciwej pracy nie
mona sobie pozwoli na takie luksusy. Nawet jeli si ma najlepsz posad
czy najlepiej prosperujce legalne przedsibiorstwo.
Pniej, kiedy ju bliej poznaem Jerzmanowskiego odpowiedzia Kowalski Wodek wspomina nieraz o wielkich transakcjach, jakie
przeprowadza. Nadmienia te, e te interesy ocieraj si o kodeks karny,
ale chwali si, e jest na tyle sprytny, aby nie przekroczy tej granicy. Nigdy
jednak nie mwi, co to za operacje finansowe. Faktem jest, e wydawa
bardzo duo, a wic musia i duo zarabia. Bd zreszt jeszcze o tym mwi.
Jeeli pan nie jest zmczony zaproponowa major moe powrcimy do przerwanego opowiadania?
Prosz bardzo zgodzi si Kowalski.
str. 41
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 42
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia IV
YCIE JAK WE NIE
str. 43
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie miaby pan nic przeciwko temu, ebym zabra ze sob on?
Kobieta nudzi si sama w domu, a pniej narzeka, e j zaniedbuj, cho
Bogiem a prawd daj jej tyle forsy, ile tylko zechce. Nie targuj si te o
adne szmatki, byle tylko mie spokj w domu. Ale jej wszystko mao. Wiadomo, daj kurze grzd...
Oczywicie pomys podwieczorku we trjk razem z pani Barbar
bardzo mi si podoba. Oboje zjawili si w warsztacie okoo wp do pitej.
Czekali p godziny, zanim bd mg zamkn interes.
Przez ten czas pani Barbara obejrzaa cay warsztat i okazaa due
zainteresowanie moj prac.
Podejrzewaam powiedziaa ze miechem e ma pan tu
gdzie na zapleczu jaki pokj czy garsonier dla wiadomych celw. Taki
przystojny mczyzna, musi pan mie ogromne powodzenie u kobiet?
Odpowiedziaem, zreszt zgodnie z prawd, e miaem do niemile
dowiadczenie z czasw maestwa i raczej unikam kobiet.
Znajdzie si taka, ktra to panu wytumaczy.
Pomylaem sobie, e rzeczywicie jedna mogaby, i to do szybko,
ale nie odezwaem si ani sowem.
A na ten podwieczorek poszlimy do Grandu. Tam kelnerzy doskonale znali pana Jerzmanowskiego i omal si nie po- kcili, przy jakim stoliku mamy usi. Przez cay czas nie moglimy narzeka na obsug. Co najmniej jeden z kelnerw sta przy naszym stoliku i wprost zgadywa nasze
yczenia. Byem bardzo zdziwiony. Do Grandu wprawdzie nie chodz, ale w
innych restauracjach spotykaem si z duo gorsz obsug kelnersk. Widocznie restauracja na Kruczej jest pod tym wzgldem chlubnym wyjt-
str. 44
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
kiem. Nie pamitam ju, comy tam jedli. Wiem, e podawano stark, pniej Martela, a na zakoczenie pani Basi zachciao si szampana. Naturalnie
nie radzieckiego czy rumuskiego, ale oryginalnego francuskiego.
W rezultacie rachunek za ten skromny podwieczorek wynis
przeszo trzy tysice zotych. Miaem wprawdzie pienidze przy sobie i,
chocia z cikim sercem, gotowy byem zapaci, ale pan Jerzmanowski nie
pozwoli mi na to.
Przepraszam, inynierze powiedzia. Zgodnie z nasz umow pan paci piset zotych. Reszta naley do mnie.
Przyznaj szczerze, e niezbyt gorco protestowaem. Pani Barbara
zaproponowaa, abymy pojechali do nich, na Mokotw. Trzeba bowiem
sprawdzi, mwia, jak dziaa telewizor. Odprowadzani a do drzwi wejciowych przez dwch kelnerw, ktrym pan Wodzimierz da przeszo sto
zotych napiwku, wsiedlimy w takswk i pojechalimy do znanej mi ju
willi.
Telewizor dziaa bez zarzutu, ale nikt nie interesowa si audycj.
Siedzielimy na wysokich krzesekach przy barze, a miy gospodarz wtajemnicza mnie w rne arkana picia whisky i uczy odrnia smak rnych gatunkw koniaku. Tym razem, pewnie ze wzgldu na obecno pani
Basi, ktra jak zwykle pia tylko swojego Martini z kostk lodu, aden z nas
nie zaproponowa czystej wdki. Znowu wrciem do domu bardzo pno i
pod dobr dat. a rano miaem paskudnego kaca.
Przez nastpne dwa dni nie widziaem Jerzmanowskich. Trzeciego,
przed godzin pit, czerwony ford-mustang zatrzyma si przed moim
str. 45
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
warsztatem. Znowu wysiada z niego pani Basia. W tym dniu ubrana bya
bardzo skromnie. W jak popielat, nie rzucajc si w oczy, sukni.
Telewizor si zepsu? zapytaem po ucaowaniu rczek piknej
pani.
Nie, dziaa doskonale. Tylko nudziam si okropnie. Wodek znowu zaatwia te swoje interesy. Wrci do domu gdzie po pnocy i na pewno w sztok zalany. Pomylaam wic, e istniej na wiecie mili dentelmeni, ktrzy moe zgodz si dotrzyma towarzystwa samotnej kobiecie, i
przyjechaam do pana. Ma pan dzisiaj troch czasu?
Dla pani zawsze.
To wietnie. Porywam wic pana i pojedziemy nad Zalew. Odpoczniemy nad wod, a potem wstpimy do Nieportu. Zgoda?
Kiedy wsiadalimy do samochodu, pani Barbara zaproponowaa:
Niech pan prowadzi. Ze mnie niezbyt tgi kierowca. Przekona si
pan ju raz o tym. Pamita pan t histori na skrzyowaniu? Co ja wtedy
zrobiam?
Po prostu zamkna pani dopyw gazu i motor musia zgasn.
Naprawd? zdziwia si. Wydawao mi si, e dodaj gazu.
A uczynia pani wprost odwrotnie.
Zajem miejsce za kierownic i uruchomiem motor. Pocztkowo
jechaem wolno i ostronie. Jeszcze nie znaem tej maszyny, przyzwyczajony byem do prowadzenia jedynie syreny. Szybko jednak przekonaem si,
e mustang jest wyjtkowo dobrym samochodem. Prosty w konstrukcji, atwy w obsudze, reagujcy na najmniejsze odchylenie kierownicy. To praw-
str. 46
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 47
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 48
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 49
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 50
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 51
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 52
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 53
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Wic czego chcesz ode mnie? zapytaem, cho z gry domylaem si, jakiego charakteru bdzie proba Wodka. Nie omyliem si.
Jeste inynierem. Masz warsztat. Dla ciebie dorobienie takiej
sprynki to po prostu drobiazg.
Nie od razu zgodziem si na t dziwn prob. Przyznaj, baem si.
Najpierw wic zapytaem:
Skd masz ten rewolwer?
Jak si ma pienidze, nie ma rzeczy niedostpnych dla czowieka.
Musz jednak wiedzie. Zrozum, to bardzo liska sprawa.
Nie bj si. Kupiem ten rewolwer od pewnego Amerykanina. Daj ci sowo, e ta bro nie bya nigdy rejestrowana w Polsce.
Dlaczego nie wyrobisz sobie pozwolenia?
Nie jestem gupi. Po co milicja ma wtyka nos w moje sprawy? Ju
i tak na pewno interesuje si moj skromn osob. Zaraz zaczyby si wywiady: a po co, a dla czego, a jakie s paskie rodki utrzymania? Dzikuj
za tak przyjemno. Nie mam sobie nic do wyrzucenia, ale gdybymy
mieszkali na Zachodzie, a nie w tym dzikim kraju, nie tylko nie potrzebowabym ukrywa si w cieniu, lecz, przeciwnie, cieszybym si powszechnym szacunkiem jako rzutki, obrotny handlowiec. Ale u nas, w tym grajdole? Przecie w piekle aden diabe nie potrzebuje pilnowa polskiego kota.
Jeeli ktry z Polakw troch si wychyli, inni go za nogi wcigaj z powrotem. No jak, Stachu, zrobisz to dla mnie? Daj ci sowo honoru, e nikt si
nie dowie o niczym.
Czy mogem odmwi przyjacielowi, ktrego chleb jadem, ktrego
gociem byem prawie codziennie, i w ktrego onie byem coraz bardziej
str. 54
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 55
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 56
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia V
PO PROSTU STAO SI
str. 57
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
nawet Casanovy. Czwartego padziernika, takie daty si pamita, Wodzimierz Jerzmanowski zatelefonowa do mnie, ebym koniecznie spotka si z
nimi wieczorem. Nadmieni, e zmczyy go te codzienne najazdy goci i
chciaby, abymy spdzili troch czasu we trjk, bez adnych wyskokw.
Umwilimy si w skromnym lokalu na Powilu, Pod Retmanem, bo jak
Wodek twierdzi, istniao mae prawdopodobiestwo spotkania tam kogo
ze znajomych.
Tym razem wieczr odbywa si bez adnych szalestw. Jedlimy i
pilimy bardzo skromnie. W ogle byo mio. Jerzmanowski, jeli chcia,
umia by czarujcym gawdziarzem.
Jak to przyjemnie podkrela e nie ma tu adnego z tych
cholernych geszefciarzy. Mona spokojnie zje i porozmawia, a nikt nie
mczy ci interesami. Musimy tu czciej przychodzi.
Wtedy na pewno kto by to wykry i wkrtce zwaliaby si tu caa
banda zauwaya pani Barbara.
Te racja. Zreszt nie mgbym sobie pozwoli na unikanie ludzi,
z ktrymi jestem powizany ca sieci wsplnych interesw. Musz zawsze by pod telefonem. Nawet i w tej chwili jest w Warszawie paru ludzi,
ktrzy wiedz, gdzie w razie potrzeby mnie szuka.
Czy nie za duo tych interesw? gniewaa si Basia.
Ale pienidze lubisz? - szorstko odpowiedzia m. Nawet
bardzo lubisz. Ju w tym miesicu potrafia wyda, chocia to dopiero
czwarty dzie padziernika, sumk odpowiadajc pensji wyszego urzdnika w ministerstwie. A do koca miesica przeskoczysz dochody paru dyrektorw departamentu.
str. 58
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 59
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 60
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Warszaw. Ale nie powiem, eby byo nam z tym dobrze. Pierwszego dnia
nie mogem Wodkowi spojrze w oczy. Dziwiem si, e nie spostrzega
umiechw i spojrze Baki. Tych przeznaczonych wycznie dla mnie i
ktre tylko ja rozumiaem. Nigdy nie byem uwodzicielem i le czuem si w
skrze uwodziciela. A przecie ani ja, ani Baka nie dylimy do tego, co si
stao. To byo silniejsze od naszej woli. Po prostu stao si! Ale, przyznaj
si panu, majorze, nie aowaem tego ani przez moment. Od pierwszej
chwili, kiedy ujrzaem Jerzmanowsk w swoim warsztacie, narastaa we
mnie jaka ogromna namitno do tej kobiety. Pocztkowo baem si tego
uczucia, pniej zrozumiaem, e wszelka walka z t si bdzie bezcelowa...
Przesuchiwany umilk na chwil, by znowu zacz: Nigdy nie stroniem od kobiet. Miaem przecie przez par lat on... Przed ni i po niej najrozmaitsze przygody. Dopiero jednak tamtej nocy rozumiaem, co to jest
prawdziwa namitno. Wszystkie kobiety, z ktrymi miaem przedtem do
czynienia, byy w porwnaniu z t kochank czym, co si zupenie nie liczy.
Tamtej nocy zrozumiaem, e mona dla kobiety powici wszystko. Nawet
takie rzeczy jak uczciwo czy honor. Mona by jej niewolnikiem zarwno
ciaem, jak i dusz. Gdyby mi wtedy rano, kiedy opuszczaem luksusow
will na Mokotowie, Baka kazaa strzeli sobie w eb lub wskoczy do Wisy z mostu Poniatowskiego, uczynibym to bez chwili wahania. Mao, bybym szczliwy, e mog speni rozkaz swojej pani.
Ta namitno, to uczucie niezaspokojenia wzmagao si we mnie.
Pocaunki i pieszczoty Baki byy jak oliwa wylewana na ogie. Nie gasiy
moich uczu. Przeciwnie, rozpalay je coraz bardziej. W kocu nie mogem
ju o niczym innym myle jak tylko o tym, eby nie straci tej kobiety.
str. 61
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 62
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 63
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Dostatnie, ale nie luksusowe. A Baka przyzwyczajona bya do luksusw i do szastania pienidzmi. Kiedy czasami napomykaem jej, eby
Wodek wzi wszystko, a w zamian za to zwrci onie wolno, dziewczyna gwatownie protestowaa. Dowodzia, e gdyby nie ona, jej sposb
przyjmowania goci i stosunki towarzyskie, w jakie wprowadzia ma,
Jerzmanowski nie zarobiby nawet poowy tej fortuny, ktr ma dzisiaj.
Dlaczego za swoj cik prac i za to, e przyjmowaam i bawiam t ca band gangsterw, mam teraz nic z tego nie mie? Uczciwie mi
si naley poowa majtku. Ostatecznie mog zrzec si samochodu, bo mamy twoj syrenk.
Nie mogem pomin argumentw Baki, chocia nie przywizywaem wagi do majtku, widzc w nim raczej przeszkod ni drog do naszego
wsplnego szczcia. To byo strasznie zawikane.
A nagle wszystko stao si jasne i proste. Oto pewnego dnia, gdzie
okoo poudnia, odebraem telefon. Dzwonia Baka. Bya okropnie zdenerwowana. Pakaa w suchawk. Powiedziaa, e u nich w domu doszo przed
chwil do potwornej awantury. Wodek zacz robi jej jakie wyrzuty i
nawet zrobi uwag, e interesuje si mn wicej ni wasnym mem. A
wtedy Barbara nie wytrzymaa, wygarna mu wszystko od a do zet. Jerzmanowski uderzy j w twarz i wybieg z domu.
Pewnie jedzie do ciebie ostrzegaa mnie Baka. Wyjd z
warsztatu i schowaj si gdzie. Nie pokazuj si mu na oczy. By wcieky.
Tak mnie uderzy, e mam ca lew stron twarzy spuchnit. W gniewie
nie panuje nad sob. Gotw ci co zrobi. Bagam ci, nie pokazuj mu si na
oczy.
str. 64
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 65
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 66
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 67
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 68
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Zgoda. Uwaam jednak, e Baka powinna by przy naszej rozmowie. Przecie to dotyczy przede wszystkim jej i jej interesw.
Jerzmanowski skrzywi si lekko.
Jeli ci na tym tak zaley... Dobrze, chocia wolabym zaatwi t
spraw w cztery oczy.
str. 69
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia VI
NIEZWYKA PROPOZYCJA
str. 70
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 71
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Spojrzaem na Bak. Ona jednak te kabotyskie gierki braa na serio. Bya bardzo wzruszona i miaa zy w oczach. Widocznie kobiety inaczej
reaguj. A moe po prostu radowao j, e wszystko koczy si bez awantur? Teraz zaczem uwaa pilnie na dalsze sowa Jerzmanowskiego. Byem przekonany, e po tym patetycznym wstpie, w ktrym popisywa si
swoj szlachetnoci i dobroci, przejdzie na teren twardej rzeczywistoci
rozlicze majtkowych pomidzy maonkami. Spotka mnie jednak zawd.
Tak jest mwi Jerzmanowski. To jest moja nieodwoalna
decyzja. Usun si z waszego ycia i nigdy wicej ju mnie nie zobaczycie.
Wyjad std. W ogle opuszcz Europ. Zbyt bolesnym dla mnie byoby pozostawanie ju nie tylko w Warszawie, ale w ogle w Polsce.
To byo zupenie co nowego. Wodek nigdy nie wspomina o ewentualnych planach wyemigrowania z kraju.
Suchaem zaciekawiony.
Dawno przekonaem si, e w tym pastwie nie ma miejsca dla
czowieka zdolnego, rzutkiego i penego inicjatywy. Tu nie yje si, a wegetuje. Jedynie mio do ukochanej kobiety trzymaa mnie w tym kraju. Teraz, kiedy te wzy pky, nic mnie nie zatrzymuje. Tym bardziej e po stratach, jakie ostatnio poniosem wskutek gupoty i nieudolnoci pewnych moich wsplnikw, musiabym waciwie zaczyna od pocztku. Wol zatem
startowa w takim kraju, ktry susznie uwaa, e pastwo jest tym bogatsze, im bogatsi s jego obywatele; gdzie ludziom pozwala si na zdobywanie
majtku. Nie tak jak tu, gdzie kady, kto potrafi zarobi nieco wicej ponad
str. 72
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 73
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
ton jego gosu sta si jeszcze bardziej patetyczny. Daj ci zgod na rozwd i rezygnuj z jakichkolwiek praw do majtku, ktry w czasie trwania
naszego maestwa nabyem na twoje imi.
Byem tak zdziwiony, e a wbiem sobie paznokcie w ciao. Czy aby
nie ni? Wszystkiego mogem si spodziewa, ale nie takiej reakcji zdradzonego ma.
Nawet tego naszego nowego samochodu nie chc. Stach sprzeda
swoj syren i bdziecie jedzi fordem-mustangiem.
Wodek! zawoaa Baka. Nie mog przyj takiej ofiary!
Nie chc. Niczego nie chc. Wezm std tylko rcznik i szczoteczk do zbw.
Gdzie ju chyba syszaem t historyjk o rczniku i szczoteczce do
zbw? Przecie mwi to przed kilkunastu laty inny kabotyn opuszczajc
Polsk w baganiku samochodu ambasady amerykaskiej.
Wodek musia dobrze zapamita sowa pana prezesa.
Kochany, nie wiem, jak ci dzikowa. Pamitaj Baka mwia to
z wielkim przejciem zawsze zrobi dla ciebie wszystko, co tylko bdziesz chcia. Przysigam...
Ja te dodaem.
Ostatecznie nie mogem by jedynym sceptykiem w gronie tak szlachetnych ludzi. A poza tym kochaem Bak i cieszyem si, e znikaj
wszelkie przeszkody na drodze do naszego szczcia.
Drodzy przyjaciele Wodek mwi to tonem bardzo wzruszonym. Kochajcie si i bdcie szczliwi. Wiem, e mimo wszystko pozostaniecie moimi najbliszymi, na ktrych zawsze mog liczy.
str. 74
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Baka przygotowaa jak kolacj. Dramatyczna atmosfera pierwszych chwil naszego spotkania rozwiaa si bez ladu. Troch popilimy.
Nastrj robi si coraz przyjemniejszy. Wodek wznis nawet toast na
cze modej pary i kaza nam si pocaowa. Sowem, dziwna uczta narzeczestwa z udziaem ma narzeczonej.
Pod koniec kolacji ju dobrze szumiao nam w gowie. Baka urna
si na sentymentalnie. miaa si i pakaa na przemian. Tulia si do mnie i
caowaa Wodka, nazywajc go swoim najlepszym przyjacielem.
Ja rwnie byem w doskonaym nastroju, gotw kademu nieba
przychyli. Natomiast Wodek w miar wychylania kieliszkw stawa si
coraz bardziej zamylony.
No, nie martw si, Wodek prosia go Baka. Chcesz, uderz
mnie jeszcze raz, tylko si nie martw. Wszystko dla ciebie zrobi. Pamitaj.
Wanie zastanawiam si, od czego bd musia zaczyna za granic? Chyba od noszenia walizek na dworcu. Na kady interes nie wystarcza
dobra gowa, ale trzeba mie ponadto troch grosza jako kapita obrotowy.
Ale gupstwo. Jako dam sobie rad. Wasze zdrowie!
A nie moemy ci pomc? Baka bya coraz bardziej zalana.
Wiesz przecie, e dla ciebie wszystko...
To nie takie proste.
A moe jednak?
Moglibycie mi pomc, ale do tego trzeba odwagi i zdecydowania.
Niczego si nie boj. Chcesz, to kogo pchn noem Barbara
zapaa may noyk do obierania owocw i gronie nim wywijaa w powietrzu. Powiedz tylko, kogo?
str. 75
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 76
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
nym z dyrektorw tej fabryki jest stary znajomy, jeszcze kolega szkolny mojego nieyjcego ojca. Nie raz i nie dwa jedziem do tej fabryki. Sam lub z
tym dyrektorem. Chciaem nawet jaki eksportowy interes rozkrci. Ale
czy to u nas mona? Wszystko musi przechodzi przez te nieudolne, zbiurokratyzowane centrale handlowe. Tote z interesu, na ktrym fabryka i pastwo zarobiyby miliony dolarw, a ja grube tysice, wyszy nici. Jednake
przy okazji poznaem wwczas ca fabryk i zwyczaje tam panujce.
Pojedziemy do fabryki i wamiemy si do kasy Baka bya zachwycona sowami Jerzmanowskiego. Zaadujemy pieniki na nasz samochd i w nogi. Ale ja nie bd prowadzia forda.
Na pewno nie. Szybko skoczylibymy swoj karier w najbliszym rowie.
Pamitasz, kochany Baka zwrcia si do mnie jak mi motor zgas na rodku Marszakowskiej, bo patrzyam tylko na ciebie, a nie na
jezdni? Kocham ci. Mwi to przy Wodku. Niech wie. Bardzo ci kocham.
Ale si zalaa! A tymczasem Jerzmanowski cign dalej.
Do fabryki nie pojedziemy i do kasy si nie wamiemy. Przede
wszystkim dlatego, e od razu zatrzymano by nas na wartowni. A poza tym
w kasie nie trzymaj pienidzy. Przynajmniej takich pienidzy, po ktre
opaca si sign i w ogle ryzykowa.
Uwaniej spojrzaem na Wodka. Mia jak zwykle wygld czujnego,
napitego czowieka interesw. Niedawna poza szlachetnego modzieca
znikna bez ladu. Zalany czy trzewy? Bezskutecznie usiowaem da samemu sobie odpowied na to pytanie.
Mwi tonem normalnym.
str. 77
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 78
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 79
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 80
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 81
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
On chyba zwariowa?
Pomyl. Pienidze s pastwowe. Niczyja krzywda. Ryzyka prawie adnego. Jak Wodek proponuje jaki interes, to mona mu wierzy.
Przyrzekam mu swoj pomoc. Zreszt ju przedtem daam sowo i nie mog si cofn.
Baka! Ty chyba nie mwisz tego powanie?
Jak najpowaniej.
Ale, dziewczyno, zastanw si. Przecie to jest bandycki wyczyn.
Nie, ja oszalej. Moja przysza ona bierze udzia w napadzie na transport
pienidzy?
To nie napad bandycki. To zwyczajna akcja. Wielu ludzi tak robio. I marszaek Pisudski pod Bezdanami, i w czasie okupacji zabierano z
bankw pienidze. Czytaam o tym nieraz i widziaam na filmach.
Tobie si wszystko pomieszao! zawoaem z rozpacz. Jak
moesz ple takie gupstwa! W czasie okupacji zabierano pienidze na potrzeby organizacji. Dla walki z wrogiem.
Wodek te ma duo wrogw. Wanie tacy wrogowie zniszczyli
go w Krakowie. I pomyl, jaki on jest dla nas dobry. Oddaje nam will z caym jej urzdzeniem. Jakie to bdzie pikne. Ty bdziesz pracowa, a ja bd
prowadzia gospodarstwo i wychowywaa dzieci.
Dzieci? Jakie dzieci?
Ale ty jeste gupi! Oczywicie, e nasze dzieci. Twoje i moje. Bo
musimy mie dzieci. Co najmniej dwjk. Chopczyka i dziewczynk. Ja tak
kocham dzieci. Pamitasz, gdyby nie to dziecko, may Kazio, nigdy bymy
si nie poznali. Jak to bdzie cudnie.
str. 82
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 83
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 84
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 85
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia VII
PRZYGOTOWANIA DO AKCJI
Kiedy ju zdecydowaem si na wzicie udziau w napadzie, musiaem sil rzeczy obj kierownictwo caej akcji. Wodzimierz Jerzmanowski
wprawdzie umia zdoby informacje o sytuacji w fabryce, ale w czasie przygotowa do skoku nie powinien by krci si w jej pobliu, poniewa znano go tam; po drugie uoy on przebieg napadu na wzr gangsterskiego czy
kowbojskiego filmu. Ot, po prostu podjedzie si do samochodu wiozcego
pienidze, zajedzie mu si drog, sterroryzuje znajdujcych si w wozie i po
przerzuceniu worka z pienidzmi odjedzie si w sin dal...
Takie rozumowanie to zwyke majaczenie. Kiedy wic postanowiem
wczy si do akcji, to chciaem, aby jej przebieg by tak pomylany, eby
zapewnia maksimum powodzenia przy minimum ryzyka. W jednej tylko
kwestii przyznaem Wodkowi suszno. Oto od tej chwili nikt nie powinien widywa nas razem. Niech nas nie cz ze sob. Tote przestaem bywa na Mokotowie. Jedyn nasz czniczk bya Baka. Z Jerzmanowskim
spotykaem si albo za miastem, albo na mojej dziace. To bya druga poowa padziernika. W ogrodach i na polach nikt si prawie nie krci. Jak ju
wspomniaem, miaem dziak, lecz nie na terenie ogrdkw dziakowych, a
dzierawiem kawa nieuytkw bezporednio od ogrodnika, ktry mia
due szklarnie. Ten zagon piaskw zamieniem prac w pikny ogrd. Swoj dziak ogrodziem i wybudowaem tam gara z przylegajcym do niego
str. 86
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 87
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 88
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
W najbliszy czwartek poszedem do jednego z oddziaw Narodowego Banku Polskiego. Wrd czekajcych przed kas bez trudu rozpoznaem jedn z urzdniczek delegatury. By te i kierowca zielonej warszawy,
ktr zaparkowa przed bankiem, tu koo mojej syrenki. Urzdniczka miaa ze sob duy, skrzany worek. Zapinany nie tylko na zwyky zamek, ale
rwnie na stalow antabk z kdk. Patrzc na ten skarbiec, omal si w
gos nie rozemiaem. Kto bdzie si fatygowa otwiera te skomplikowane
zamknicia, skoro bez trudu mona wzi cay worek z jego zawartoci, a
pniej za pomoc noa czy yletki dobra si do jego wntrza. Kiedy nadesza chwila wypaty czeku, urzdniczka stana przy kasie. Kasjer banku
wprawnym, zawodowym ruchem wyrzuca na lad paczki banknotw tysiczotowych. Kada paczka po sto tysicy zotych. Pniej odpowiedni
porcj takich samych paczek z pisetzotwkami. Wreszcie na zakoczenie
setki, pidziesitki, dwudziestki i kilka woreczkw z bilonem. Sowem,
pienidze tak przygotowane, aby w fabryce mona byo bezporednio przystpi do wypaty. Urzdniczka delegatury ca t drogocenn piramid liczya banknot po banknocie. Asekurowa j przy tej czynnoci stojcy tu za
ni kierowca. Co za gupota! Przecie wewntrz banku, tam gdzie jest stra,
specjalne systemy alarmowe i mechanizmy blokujce drzwi, nikt nie omieli si ani na napad, ani na kradzie. Liczenie trwao dobre p godziny. Przez
ten czas kasa zaatwiaa nastpnych klientw.
Kiedy wszystko si zgodzio, pracowniczka fabryki uoya porzdnie pienidze w swoim skrzanym worku, zamkna go starannie i skierowaa si do wyjcia. Kierowca cige szed za ni. Wbrew temu, co opowiada Wodek, ten czowiek nie mia karabinu. Sprawdziem. Takiej broni nie
str. 89
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 90
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 91
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 92
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 93
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 94
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 95
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
A jednak twierdz, e mj pomys ze sfingowaniem wypadku drogowego jest bardzo dobry upiera si Jerzmanowski. Stworzy ten
moment zaskoczenia, o ktrym mwie.
Naturalnie, e dobry Baka popara swojego eks-maonka.
U nas w willi jest jaki stary rower, doskonale nadajcy si do tego celu.
Rower? zdziwiem si. Skd si tam wzi?
Normalnie. Kiedy malarze wykaczali will wyjani Wodek
jeden z nich przyjeda do pracy na rowerze. Stary grat. Wielokrotnie
malowany i odnawiany. Bez adnej firmy. Kiedy zachciao mi si przejecha na tej maszynie. Nie jedziem rowerem chyba z pitnacie lat. Po prostu taka fantazja. Daem malarzowi jednego brudasa. Bardzo by zadowolony z transakcji, bo gracisko nie byo warte nawet poowy tej sumy. Przejechaem si na nim moe dwa, moe trzy razy i ten szmelc powdrowa do
piwnicy, gdzie stoi do tej pory.
Trzeba dokadnie zbada, czy nie ma jakich znakw szczeglnych zauwayem i tym samym jak gdyby zaakceptowaem pomys
Wodka.
Jutro podrzuc ci go do garau. Obejrzymy go razem. Jeeli bd
jakie znaki czy numery fabryczne, to si je usunie. Zreszt mae prawdopodobiestwo, eby taki rower mg by ladem w pniejszym dochodzeniu. Przecie nikt nie rejestruje numerw rowerowych. To nie samochd. A
tym bardziej taki stary, chyba jeszcze przedwojenny grat.
Nigdy nic nie wiadomo. Milicja na pewno da ogoszenie o tym rowerze. Moe pokae go w telewizji? A nu jego byy waciciel pozna swoj
str. 96
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
wasno? Lepiej wszystko dokadnie przedtem zbada i nie ryzykowa. Zostawiajc na szosie rower, zostawiamy jednoczenie i lad.
Moemy go zabra ze sob, kiedy ju odprawi warszaw w stron fabryki.
Nie. To te niedobre. Rower utrudniaby ci odwrt przez las. A
poza tym do samochodu si nie zmieci. Wie rower na dachu baganika?
Nie. Kady, kto by nas mija, zapamitaby ten widok. Lepiej pogodzi si z
koniecznoci pozostawienia takiego ladu na szosie. Jedynie przedtem dokadnie zbada, czy nie ma jakich charakterystycznych znakw, i czy nie
zostawilimy na nim odciskw palcw.
Chlusn na niego butelk benzyny i podpal. To sekunda. Zanim
milicja przyjedzie, z roweru pozostanie tylko troch okopconych elaznych
rur.
Tak. To dobry sposb. Nawet gdybymy zapomnieli o jakim znaku szczeglnym czy te niedokadnie starli odciski zgodziem si
ogie wszystko zatrze. Bdziemy musieli zrobi prb generaln w terenie,
aby przekona si, ile nam to czasu zajmuje.
Wiecie zaproponowaa Barbara na t akcj wo jedn z
moich peruczek. T jaskrawo rud. Jak marchewka.
Po co? zdziwi si Wodek. Czy nie lepiej ukry wosy pod
beretem albo chusteczk?
Spod beretu czy chustki zawsze wymknie si jakie pasmo wosw. Nie wiadomo, czy kierowca, a przede wszystkim kasjerka, nie zauway
koloru moich wosw. Kobiety s bardziej spostrzegawcze, jeli chodzi o
lego rodzaju szczegy. Lepiej niech od razu wie, e jestem ruda jak wie-
str. 97
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 98
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
stae dojazdy do stolicy od strony poudniowej na pewno zostan zamknite. Samochody milicyjne znajd si w tych miejscach w cigu kilkunastu minut po otrzymaniu meldunku o rabunku pienidzy. A wic bezporednia
ucieczka do Warszawy jest niemoliwa. Wszystkie samochody, a przede
wszystkim syreny, bd zatrzymywane i rewidowane. Z tego wynika pierwszy wniosek: po akcji trzeba wycofywa si inn drog.
Dugo ogldaem szczegowe mapy tych okolic. Jako chopak jedziem do krewnych mieszkajcych w Otwocku. Kilka razy spdzaem tam wakacje i okolice tego popularnego miasteczka i uzdrowiska znaem doskonale. Od tego czasu Otwock wprawdzie bardzo si zmieni, zosta nawet siedzib powiatu, ale przecie byy to dla mnie swoje strony. Uwaaem wic,
e naley wycofywa si w kierunku Otwocka. Tu sie milicyjna bdzie duo
rzadsza ni w stolicy. Milicja otwocka nie ma przecie takich moliwoci
technicznych. Poza tym obok szosy lubelskiej, szosy wzdu Wisy oraz tej
rwnolegej do torw kolei elektrycznej jest gsty splot najrozmaitszych
drg polnych czcych liczne wsie i osady. Te boczne drogi stanowi mog
nasz najwiksz szans ucieczki. Mona nimi bez trudu dojecha do samego Otwocka, mona te omin to miasto i skierowa si na Karczew, Stary
Otwock, szos i most przez Wis w pobliu Gry Kalwarii. Droga powrotu
do Warszawy szos radomsk wydawaa mi si najpewniejsza. Oczywicie
trzeba wraca bez pienidzy. I nie w trjk. Samochodem miaem wrci
tylko ja. Moi wsplnicy bd si urywali po drodze. Najpierw, najbliej
Otwocka, Baka z ma walizeczk. W niej pienidze. Tylko banknoty tysici pisetzotowe. Ca reszt drobniakw i bilon trzeba bdzie gdzie wyrzuci po drodze. Jak si zorientowaem, podgldajc wypat w banku, w
str. 99
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 100
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 101
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 102
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 103
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 104
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
dzie wioza i pienidze na wypat. Bylimy, jak to si mwi, w stanie cigego pogotowia bojowego. Mj samochd pomalowany na czarno z bakiem
penym benzyny czeka w garau. Wszystkie rekwizyty potrzebne do napadu byy rwnie przygotowane. Kadego ranka bylimy gotowi do akcji.
str. 105
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia VIII
TRAGEDIA
Tego dnia, osiemnastego listopada, Wodek, jak byo umwione, zadzwoni do mnie gdzie okoo dziewitej rano. W pozornie nic nie znaczcej
rozmowie wymieni haso, ktre byo sygnaem dzisiaj przystpujemy do
akcji. Natychmiast zabraem si do ostatnich przygotowa. Przed dziesit
wyprowadziem samochd z garau. Na ostatnim przystanku autobusowym
czekali Baka i Wodek. Szybko wsiedli do mojej syrenki. Dzie jak na listopad by do pogodny i adny. Tu przed jedenast znalelimy si na rozwidleniu szosy miskiej z bocznic prowadzc do fabryki. Baka w rudej
peruczce. Wodek w starej wiatrwce i cyklistwce zakrywajcej prawie p
twarzy. Elegancka jesionka Barbary i cae ubranie Wodka wraz z wytwornym, zagranicznego pochodzenia paszczem leay schowane w baganiku
samochodu. Tame maa walizeczka, do ktrej mielimy przepakowa pienidze.
Nastrj naszej maej ekipy, mwic jzykiem sportowym, by doskonay. Rower dokadnie wyczyszczony z numerw i wytarty z ewentualnych
odciskw palcw czeka w ukryciu w krzakach. Benzyna i paczka zapaek
sztormowych byy rwnie przygotowane. Mielimy ze sob czerwone wino; miao ono imitowa krew rozlan na szosie. Zdecydowaem, e do tego
celu uyjemy wanie wina. Mogo si bowiem zdarzy, e w ostatnim momencie Wodek zauway jak nieprawidowo, nieprzewidzian prze-
str. 106
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
szkod i dojdzie do wniosku, ze trzeba akcj odwoa. Albo po prostu zawiod go nerwy. W takim przypadku Baka miaa pozorowa ocknicie si z
omdlenia i podnie si z ziemi. Wytumaczyliby, e jechali rowerem we
dwjk i po prostu przewrcili si. Mieli ze sob butelk wina. Butelka potuka si, a wino rozlao si na szos. Plamy z farby lub jakiej innej cieczy
mogyby budzi podejrzenia. Byo natomiast zupenie naturalne, e chopak
jadcy ze swoj dziewczyn zaopatrzy si we flaszk wina. Bo nawet taki
wariant rozwoju wypadkw by przez nas przewidziany.
Wydawao si nam, e wszystko jest obliczone, doskonale sprawdzone i nie moemy popeni najmniejszego bdu. Nic wic dziwnego, e
bylimy prawie spokojni. Jak sportowiec dobrze przygotowany przed powanym startem. Taki, ktry wie, e musi wygra. Zblia si decydujcy
moment. Nasz samochd sta na poboczu szosy. Umieciem go tak, eby
opony nie zostawiay ladw na ziemi. Taki drobiazg te by przewidziany.
Kabelek przeprowadziem a do miejsca za zakrtem, gdzie oczekiwali Baka i Wodek z rowerem. Bben umocowaem na drzewie. Sprawdzilimy,
czy cae urzdzenie dziaa bezbdnie. Trzymajc kontakt migacza w rku,
wpatrywaem si w lini szosy.
Wreszcie na pustej szosie ukazao si jakie auto. Pod soce trudno
byo je rozpozna. Dopiero kiedy nadjechao zupenie blisko, stwierdziem,
e to tak wyczekiwany przez nas zielony samochd. Wczyem kontakt.
Daem jeden dugi sygna. Znak, e wszystko w porzdku i mona zaczyna
robot. Potem szybko zaczem zwija kabelek. Teraz ju kada sekunda
bya wyliczona. Zdjem bben z drzewa i biegem w kierunku mojej syreny.
W tym momencie usyszaem strzay. Pamitam doskonale, jakby to byo
str. 107
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
dzisiaj. Trzy szybko po sobie nastpujce detonacje. Niezbyt gone. Ale wyrane. Nie miaem wtpliwoci, e s to strzay z pistoletu. Znieruchomiaem z przeraenia. Przecie jeszcze przed p godzin uprzedzaem Wodka
i Bak, aby w razie najmniejszego niebezpieczestwa zastosowali wariant
odwrotu. Bez tchu w piersi dobiegem do samochodu. Automatycznym ruchem wrzuciem bben z kablem do rodka. Wtedy usyszaem nastpne
dwa strzay.
Tym razem nie miaem wtpliwoci. Detonacja bya duo goniejsza. To przemwi Colt Jerzmanowskiego. Pamitaem dobrze ten oskot.
Przecie na prbach wystrzelalimy chyba ze czterdzieci adunkw. A moe nawet wicej? Zajem miejsce za kierownic. Zrobiem to chyba zupenie podwiadomie. A tymczasem las znowu rozbrzmiewa hukiem strzaw.
Tych z pistoletu. Potem jeszcze dwie detonacje Colta, jeden, ostatni wystrza
z pistoletu i z kolei trzy szybkie, goniejsze eksplozje rewolweru Jerzmanowskiego. Zapanowaa gucha cisza. Siedziaem w samochodzie jak sparaliowany.
Wpatrywaem si w zielon cian lasu. Za chwil mign mi wrd
drzew jasny paszcz Baki. Widziaem ju, e biega cignc za sob Wodka.
W rozpitej wiatrwce, bez czapki, potyka si co chwila. W jednym rku
trzyma rewolwer. Drug przyciska do piersi. apa ustami powietrze jak
ryba wyjta z wody. Dopadli samochodu. Wodek niezgrabnie adowa si
do rodka. Baka zwinnie wskoczya i zaja miejsce obok Jerzmanowskiego. Oboje na tylnym siedzeniu. Tak jak to byo z gry uplanowane. Nie byo
czasu na zadawanie jakichkolwiek pyta. Sytuacja bya jasna. Te strzay,
brak worka z pienidzmi, dziwny wygld mczyzny. Dopiero kiedy wsiada
str. 108
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
do auta, zauwayem, e cay rkaw wiatrwki powalany jest czym czerwonym. Nie miaem wtpliwoci. To nie wino, to krew. Wczyem sprzgo
i kolejno przerzuciem na czwrk. Syrena skoczya do przodu, a w
skrzynce biegw co jkno. Jeszcze gaz do deski i za chwil na zegarze pokazaa si setka.
Tak lecielimy kilka kilometrw. A do tej wiejskiej drogi, w ktr
mielimy skrci. Kiedy wreszcie szosa miska znikna nam z oczu, zwolniem i zapytaem:
Co si stao?
Wszystko stracone. Jestemy zgubieni. Przepado. Nic ju nam nie
pomoe. Lepiej sobie paln w eb Jerzmanowski chaotycznie wyrzuca z
siebie zdania bez zwizku.
Mw ty staraem si nada swojemu gosowi moliwie najspokojniejszy i rozkazujcy ton. Pomogo, bo Baka potrafia jako zapanowa
nad swoim zdenerwowaniem i zacza relacjonowa przebieg wydarze.
Kiedy dae sygna opowiadaa wybieglimy na drog. Tylko
zdylimy odpowiednio rzuci rower, wyla wino i upozowa si na jezdni,
kiedy ukaza si samochd. Na nasz widok kierowca zacz gwatowanie
hamowa. Zatrzyma si na jakie osiem, dziesi metrw od nas . Otworzy
drzwi i wysiad na szos. Z drugich drzwi wyskoczya kobieta. Dotychczas
szo zgodnie z naszymi przewidywaniami.
Co si stao? kobieta bya bardzo przeraona widokiem czerwonej plamy.
str. 109
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Mielicie wypadek? kierowca panowa nad sob i zada to pytanie do spokojnie. Dobiegli do nas, a wtedy Wodek byskawicznie podnis si na nogi.
Rce do gry! krzykn kierujc luf Colta w stron mczyzny.
Oboje bez wahania unieli rce mwia dalej Baka. Z kolei i
ja podniosam si z ziemi, aby wypeni swoje zadanie, obej od tyu kierowc i sprawdzi, czy nie ma broni. Wwczas wanie zauwayam, e w
stojcej za nami warszawie otwieraj si z obu stron tylne drzwi. Z jednej,
lewej, wysiad jaki starszy mczyzna, z prawej milicjant w mundurze, z
pistoletem w rku. Patrzyam na nich jak zaczarowana. Wodek nic nie widzia. Pewnie kierowca zasania mu ten widok.
Wodek, co robisz! zawoa starszy pan.
Rzu bro! rozkaza milicjant. Dopiero na te sowa tumaczya Barbara odzyskaam wadz w nogach. Rzuciam si do ucieczki.
Przez rw i do lasu. Dopadam bez przeszkd pierwszych drzew. Wodek
zorientowa si w niebezpieczestwie wwczas, kiedy usysza gos milicjanta i jednoczenie zobaczy, e ja uciekam. Skoczy za mn... Kiedy dobiega ju do lasu, milicjant zacz strzela. Pierwszy strza odda chyba w powietrze, ale nastpne...
Tak zgodzi si Jerzmanowski, ktrego rzeczowa relacja Baki
nieco uspokoia. Rani mnie tym trzecim strzaem. Poczuem, jak gdyby
mnie osa uksia w rami.
Teraz strzela Wodek uzupenia dziewczyna. Nie wiem, ile
razy. To wszystko dziao si bardzo szybko Ale Wodek strzela w powietrze. Potem znowu zaczlimy ucieka. Ja pierwsza, on za mn.
str. 110
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 111
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 112
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie upierali si. Barbara otworzya apteczk, wyja bandae i jodyn. Jerzmanowski zdj wiatrwk i zawin rkaw koszuli. Rzuciem okiem.
Rana wcale nie bya grona. Po prostu pytkie przecicie skry i minia. To
waciwie nie rana, a jak gdyby municie ciaa przez kul. Musiaa trafi na
jakie naczynko krwionone. Std takie krwawienie. Utrata si to nie wskutek trafienia, ale szoku spowodowanego nieudanym przebiegiem akcji. Szoku zrozumiaego zreszt w tym przypadku. Przestaem si wic interesowa rannym, ktrego Baka zrcznie bandaowaa, i wziem si za szorowanie auta.
Po skoczonym opatrunku Wodek przyczy si do mnie. Wkrtce
moja syrena odzyskaa swj normalny wygld.
Przebierajcie si poleciem towarzyszom niedoli.
Po co? Przecie i tak ju wiedz, kto strzela. Wszystko jedno
Wodek znowu wpad w panik. Nie ma najmniejszego sensu.
Znaj wasz wygld. Na pewno zapamitali twoj wiatrwk i jasny prochowiec Barbary. Trzeba si tego szybko pozby.
Otworzyem baganik i wydostaem stamtd ich ubrania wczeniej
przygotowane. Przy tym wypada na ziemi walizeczka, ktr przeznaczylimy na pienidze. Kopnem j ze zoci. Nie bya ju potrzebna. Przebierali si w milczeniu. Z tych starych ciuchw zrobiem duy tob. W rodek
woyem jeszcze bben z kablem i par kamieni. Wszystko razem cisnem
na rodek stawu.
Siadajcie poleciem.
Jedziemy.
Dokd? zapytaa Baka.
str. 113
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Najpierw do Warszawy.
Najlepiej zauway Jerzmanowski od razu do komendy milicji.
Jeszcze nas nie zapali rozgniewaem si i nie zapi.
O Jerzmanowskiego mi nie chodzio. Idiota. Nie powinien jednak
strzela. Ale musiaem ratowa Bak. Za wszelk cen j ratowa. Przecie
to moja wina, e pozwoliem jej na wzicie udziau w akcji. Szybko przemknlimy przez Karczew. Tutaj wedug pierwotnych planw Baka miaa
wysi. Teraz nie byo to potrzebne. Skrciem na nowo wybudowan szos, a pniej na most pod Gr Kalwari. Pamitam nagy moment strachu.
Czy nie czekaj na nas na mocie? Ale nikogo nie byo. Przelecielimy na
drug stron Wisy. Nie chc si usprawiedliwia. W tamtym momencie,
gdybym nawet nie kocha tak Baki, cakowicie si z nimi solidaryzowaem.
Byem przecie dowdc i sam uoyem plan caej akcji. Nie mogem wic
opuci moich udzi w nieszczciu. Wodek strzela, ale i ja popeniem
brzemienny w skutkach bd. Do dzi dnia nie mog zrozumie, jak to si
stao, e nie zauwayem czterech osb w zielonej warszawie. A w tym na
dobitek zego rwnie i mundurowego milicjanta. Nasza mnie taka jaka
dziwna lepota, e mgbym przysic widziaem w samochodzie tylko
kierowc i jego pasaerk znajdujc si na przednim siedzeniu. Przecie
gdyby nie moje przeoczenie, nie doszoby do tej strzelaniny i rozlewu krwi.
Zamiast da sygna wszystko w porzdku, powinienem przekaza miganiem arwki, e grozi niebezpieczestwo i nie naley rozpoczyna akcji.
Teraz jako wspwinny musiaem ich ratowa. Zreszt ratowaem i wasn
gow. Nie przypuszczaem wtedy, e ta zbrodnia bdzie si wloka za mn
str. 114
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
przez wszystkie dni i okae si silniejsz ode mnie. Przyprowadzi mnie tu,
do gmachu milicji. Ale jadc do Warszawy nie mylaem o tym. Chciaem
tylko jak najszybciej znale si na ulicach rdmiecia. Uwaaem, e bdziemy tam wzgldnie bezpieczni.
Co z nimi robi? zastanawiaem si.
Doszedem do wniosku, e naley przede wszystkim odstawi wz
do garau. Oni niech schowaj si w komrce przylegajcej do garau. Tam,
gdzie prowadzilimy nasze narady sztabowe. Niech w ukryciu przesiedz
par dni. A minie pierwszy impet poszukiwa. A dalej zobaczymy. Powiedziaem im o tym. Zgodzili si bez protestu. C zreszt innego mogli zrobi? Przez ca drog nikt nas nie zatrzyma ani nie legitymowa. Albo mielimy szczcie, albo po prostu milicja majc nazwisko sprawcy napadu nie
prbowaa nawet robi blokady na szosach. Liczyli, e i tak przestpca nie
zdoa si ukry.
Bez przeszkd dojechalimy na Sask Kp. To mieszne. Pomimo
tragicznej sytuacji, w jakiej znajdowaa si nasza trjka, poczuem, e jestem wciekle godny.
Zjadabym co zauwaya Baka, kiedy zamknem drzwi do
garau.
Ja te. Choby suchego chleba przyczy si Wodek.
Myl zauwayem e bez wikszego ryzyka mona i po
zakupy.
Wziem siatk, udaem si do najbliszego Samu i wrciem obadowany ywnoci. Zaopatrzyem si w ni od razu na kilka dni. Wracajc
rozgldaem si uwanie. Nie spostrzegem niczego podejrzanego. Wstpi-
str. 115
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 116
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 117
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 118
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
stawiono. Jeeli stoi pusta, zaryzykuj. C mi zreszt pozostaje innego? Niczego wicej nie mog ju ryzykowa. I tak ukrciem sobie postronek na
szyj. Ale, oczywicie, sam pjd. Baka bdzie siedziaa w domu. Stach podjedzie samochodem i spenetruje, czy w pobliu nie ma jakich hintw.
O tym pomwimy dopiero za kilka dni. Niech si najpierw uspokoi caa wrzawa wok tej sprawy pomys Jerzmanowskiego uwaaem
za do realny. Milicja nie bdzie bez koca pilnowaa willi. Wybierzemy si
tam we dwch z Wodkiem.
Przerzucajc si tak na przemian od rozpaczy do nadziei, rozmawialimy przez kilka godzin. Komrka miaa szczelne okiennice zamykane wewntrz na sztab elazn. Na wszelki wypadek rozwiesiem jeszcze na
oknie stary brezent. Nikt z zewntrz nie mg dostrzec najmniejszego wiateka. Zrobio si ju ciemno. W kocu rozmowa przestaa si klei. Milczelimy.
Baka pjdzie do ciebie t myl rzuci Wodek. Bezpieczniej
bdzie, jeeli zostan tu sam. Gdyby mnie nawet nakryli, zawsze jest wytumaczenie, e wamaem si do garau i schroniem bez twojej wiedzy. A
e znalimy si przedtem, wic wiedziaem, e przy budynku jest maa komrka, w ktrej mona si ukry. A obecno Baki zadawaaby kam
prawdziwoci mojego tumaczenia. Wtedy i ciebie by wzili. Zreszt mnie
samego ywcem nie wezm. Zawsze zd sobie w usta strzeli Co innego z
kobiet. Jeste samotny. Jeeli ktry z ssiadw zorientuje si, e jest kto
obcy u ciebie w mieszkaniu, c bardziej naturalnego, e facet sprowadzi
sobie babk? Zreszt nie po raz pierwszy... arcia starczy mi na co najmniej
cztery dni. Ale proponowabym, by i ty rwnie nie opuszcza przez ten
str. 119
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 120
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
mona na razie ujawni szczegw napadu. Tak wic, pomimo niepowodzenia, a nawet kompletnej klski naszych planw, udao si nam w pierwszych dniach unikn najgorszego aresztowania. Teraz caa sztuka nie
da si zapa i w dalszej przyszoci. Ale jak to zrobi?
str. 121
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia IX
WICEJ SI NIE ZOBACZYMY
str. 122
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Jerzmanowski upiera si przy prbie pojechania na Mokotw. Dowodzi, e milicja na pewno znalaza ju pienidze i dolary, ale w mieszkaniu pozostay rzeczy osobiste obojga i wiele cennych drobiazgw.
Tego przecie nie wywieli twierdzi. Musz mie pienidze.
Ukrywanie si kosztuje sporo. Tylko za faszywe dokumenty bdziemy musieli wybuli, jak przypuszczam, ze dwadziecia tysicy. Dziesi patykw
za lewy dowd, taka taksa panuje w tamtych sferach. Gdyby udao si
oprni will, sprawa byaby rozwizana.
Wyprowadziem samochd z garau. Wodek zaj miejsce na tylnym siedzeniu. Tak, eby go byo jak najmniej wida. Miaem troch stracha, kiedy z Puawskiej skrcaem w znajom mi uliczk. Bya jednak pusta.
W perspektywie dwuszeregu latarni nie widziaem ani jednego auta stojcego przy chodniku, ani jednego przechodnia. Nigdzie te sylwetki milicjanta. Jechaem nie za wolno, aby nie wzbudza podejrze.
Niestety, ca wypraw zorganizowalimy na prno. Willa Jerzmanowskich bya rzsicie owietlona. Za firankami tego duego pokoju z barem, o ktrym ju wspominaem, wida byo jakie sylwetki.
Psiakrew! zakl Wodek. Ju si wpakowali do willi na stae
i teraz tam opi moje trunki. Niech ich jasny piorun spali.
Ale z nieba, chocia pokryte byo cikimi, oowianymi chmurami,
nie spad aden grom. Przejechaem ulic a do koca i skrcajc w ssiednie wyjechaem znowu na Puawsk. W milczeniu powrcilimy na Sask
Kp.
Wodek znowu ukry si w komrce. Ja, po wprowadzeniu samochodu do garau, poszedem kupi now porcj ywnoci i par drobiazgw
str. 123
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 124
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 125
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 126
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
seria obowizuje w danym wojewdztwie czy w wikszym miecie. Dysponuj ca kolekcj stempli, najczciej zrobionych wedug oryginau; kiedy
wtajemniczeni grawerzy dostan ciekawe zamwienie, od razu wykonuj
dwie identyczne sztuki pieczci. Jedn dla instytucji zamawiajcej, drug
dla tej fabryczki. Maj swoich agentw w caej Polsce, a nawet za granic.
Jeeli potrzeba, mona tam kupi i wiz obcego pastwa, tak zrobion, e
adna kontrola graniczna niczego nawet si nie domyli. Oczywicie, to
kosztuje znacznie droej od zwykego dowodu.
Nie miaem pojcia, e tego rodzaju zamwienia mona w Polsce
zrealizowa! A jednak miaem w rku niezbite tego dowody. Artystycznie
wykonane dokumenty, ktrych nie sposb byo odrni od prawdziwych.
W cigu trzech dni zmobilizowaem potrzebne pienidze i daem je Wodkowi. Ten cwaniak, kiedy poszed paci, zdoa urwa z rachunku pi tysicy zotych i przynis mi je z powrotem. Majc n na gardle, potrafi si
jeszcze targowa. Musz przyzna, e zaimponowa mi tym. Ja pooybym
pienidze na stole i jak tylko mona najszybciej starabym si znikn.
Przecie takim typom nie mona zaufa. Wszelkie opowiadania o honorze
zawodowym przestpcw uwaam za zwyke brednie.
Kiedy tego samego dnia wrciem z warsztatu do domu, zaczepia
mnie nasza dozorczyni. Powiedziaa mi, e by u niej jaki pan i dowiadywa
si o mnie i o mj samochd. Pyta, jakiego koloru jest moja syrena i gdzie j
garauj. Poza tym chcia wiedzie, czy ostatnio duo jedziem tym samochodem, zwaszcza za miasto. Wypytywa te, czy samochd nie by niedawno przemalowywany.
str. 127
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 128
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 129
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 130
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 131
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 132
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 133
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
stracenia. Znowu moe si pola krew. Nigdy bym sobie tego nie darowaa,
eby Wodek mia przeze mnie zosta zawodowym bandyt. Widok tego
biednego milicjanta, lecego na szosie z roztrzaskan gow, wystarczy mi
do koca ycia. Wierz, e pod moj opiek Wodek nigdy wicej nie wejdzie w kolizj z prawem. To nie powicenie, jak mwisz, lecz mj obowizek. Musz go wykona. Jestem winna go nie tylko tobie i jemu, ale i tamtym
dwm zabitym. Tym, ktrzy zginli przeze mnie. Wskutek mojego samolubstwa i tego, e nie umiaam si niczego w yciu wyrzec. Nawet dla naszej
mioci.
Dugo rozmawiaem tego wieczoru z Bak. Przekonywaem, bagaem. Wszystko na prno.
Cigle powtarzaa:
Musz, musz.
Prosia mnie:
Zrozum, najdroszy, im bardziej mnie namawiasz i kusisz, tym
wikszy bl mi zadajesz. Ustpi nie mog, a rozstanie czynisz jeszcze boleniejszym.
Musiaem pogodzi si z losem. Nastpnego dnia, z samego rana, pojechaem do CeDeTu. Kupiem dwie walizy. Suknie i bielizn dla Baki. Jesionk dla Wodka, bo jego paszcz by ju zbyt lekki na t por roku. Nie
mogli si ukrywa, nie majc najniezbdniejszych rzeczy osobistych. Wodek projektowa jecha gdzie w Olsztyskie i szuka pracy. Uwaaem, e
na t decyzj za wczenie. Przyszed mi do gowy pomys, aby pojechali do
jakiej podgrskiej miejscowoci i tam przesiedzieli kilka miesicy. Tamtejsza ludno przyzwyczajona jest do przyjezdnych i nawet chtnie widzi,
str. 134
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
kiedy wynajmujcy pokoje nie melduj si. Mylaem o okolicach Zakopanego lub o Wile, ale Wodek uwaa, e trzeba wybra co bardziej oddalonego, gdzie nie grozi ryzyko przypadkowego natknicia si na kogo znajomego. Ostatecznie wybralimy okolice Szklarskiej Porby. Wodek i Baka
dugo wprawdzie nie chcieli zgodzi si na mj projekt, tumaczc si brakiem pienidzy na wielomiesiczny pobyt w uzdrowisku; ale jako udao mi
si w nich wprost wmwi, aby przyjli moj pomoc. Zebraem, co mogem,
grosza i daem im tyle, aby starczyo przynajmniej na najbliszy okres.
Umwilimy si rwnie, w jaki sposb dostarcz im nastpn porcj gotwki. Nie sta mnie byo, eby ich od razu porzdnie zabezpieczy, bo te
czterdzieci tysicy, ktre musiaem zapaci za faszywe dokumenty, porzdnie nadszarpny mj budet. Musiaem Bace przyrzec, a to byo najgorsze, e ju nigdy si nie zobaczymy. Co najwyej od czasu do czasu wolno mi bdzie do niej napisa. Jaka to wspaniaa dziewczyna. Jaka szlachetna
i jaki twardy charakter. Z Wodkiem ustalilimy sposb, w jaki bdziemy si
w przyszoci komunikowali. Postanowilimy, e ani on do mnie, ani ja nie
bd pisa na jego adres zamieszkania.
Wieczorem odwiozem ich samochodem do Milanwka. Bali si
wsiada do pocigu w Warszawie. Z Milanwka mieli pojecha elektrycznym do Skierniewic. Nastpnie dotrze do odzi. Skd ju pocigiem dalekobienym na Dolny lsk. Smutne byo nasze rozstanie w Milanwku. Baka przez ca drog pakaa. Pniej udawaa dzieln, usiowaa nawet si
umiecha, ale dziwnie blado jej to wychodzio. Ja staraem si trzyma na
wodzy. Wodek ucisn mi rk i szepn przebacz, chciaem jak najlepiej
dla nas wszystkich. Baka rzucia mi si na szyj. Ostatni dugi pocaunek i
str. 135
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 136
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 137
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
takiego ycia i woli zgosi si do najbliszej komendy milicji, aby tam wyzna wszystko. Lepsza szubienica ni rola dzikiego zwierza nieustannie ciganego i nie majcego nigdy chwili spokoju. Na szczcie Baka zdoaa jako wyperswadowa swojemu mowi, eby nie robi tego gupstwa. Jak
mnie zapewniaa w swoim licie, zrobia to tylko dlatego, e aresztowanie
Wodka pocignoby i mnie na drog odpowiedzialnoci karnej. Ona
Baka sama chtnie poszaby do wizienia, aby okupi swoje winy, jednake uwaa, e ani ona, ani Wodek nie mog narazi na aresztowanie
mnie, bo przecie wcignli mnie w t spraw wbrew mojej woli.
Przyznaj, panie majorze, e wtedy jeszcze nie mylaem, eby si
dobrowolnie zgosi do milicji. Niemniej taka perspektywa ju mnie przestaa przeraa. Jednake fakt, e Jerzmanowski moe si przyzna do
zbrodni, a mn wstrzsn. Nie dlatego, e mog by aresztowany. Ale poza
nami dwoma bya jeszcze i Barbara, J rwnie pocignito by do odpowiedzialnoci i jako bezporedni uczestniczk napadu, skazano by na wiele lat
wizienia. A ja cigle nie mogem zapomnie o tej kobiecie. Cigle si udziem, e moe przyjdzie dzie, kiedy Baka wrci do mnie. Czas nie zdoa
zabi ani mojej mioci, ani zmniejszy mojej namitnoci. Zreszt w tym
licie byo tyle sw, ktre podsycay moj nadziej. Baka wspominaa, jak
nieraz wieczorami marzy, e znowu jestemy razem, i pisaa, e cigle
wspomina chwile naszej szalonej mioci. Nie ukrywaa, e nieraz jest jej
bardzo ciko. A pomimo to na nic si nie skarya. Nie zwracaa si do
mnie o adn pomoc. Miaa tylko jedn prob: ebym kupi w Warszawie
krem lanolinowy, bo od tego dojenia, rce jej popkay a do krwi. Co za
dziewczyna! Ona, ktra tak niedawno popijaa tylko Martini z kostk lodu i
str. 138
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 139
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Wodek albo by wyjecha, tak jak to planowa, za granic, albo zosta w kraju. W kadym razie nie skoczyby na karierze bandyty. Gdyby nawet podzielili si posiadanym majtkiem, kade z nich miaoby powan kwot,
pozwalajc na zaoenie jakiego uczciwego interesu i dostatnie ycie. Byli
oboje ode mnie modsi i mniej dowiadczeni. Trzeba byo pokierowa nimi,
a nie i drog najmniejszego oporu. Okropn bya mi te myl, e moe
tych dwch, ktrzy zginli, miao rodziny. Mae dzieci, ktrych pozbawiem
ojcw i ktre moe wskutek tego znalazy si w ndzy. Nieraz chciaem jako dyskretnie wywiedzie si o tym wszystkim i w jaki sposb przyj z
pomoc rodzinom moich ofiar Strach przed zdemaskowaniem uniemoliwi
mi zaatwienie tej sprawy. S ludzie, ktrym sumienie nie przeszkadza spa
spokojnie po dokonaniu przestpstwa. S tacy, ktrzy twierdz, e sumienie
to tylko wymys literacki. By moe. Ja jednak nie umiaem y w cigym
napiciu, ze wiadomoci popenionej zbrodni.
Wielokrotnie mylaem o samobjstwie. W kocu wybraem inne
rozwizanie przyszedem do tego gmachu. Zapewniam pana, majorze, e
powiedziaem szczer prawd. Niczego nie ukrywajc.
Major Witold Nowakowski przekrci kontakt. Koa magnetofonu
przestay si obraca.
Wysuchaem pana uwanie powiedzia. Niewtpliwie stara
si pan mwi prawd. Wspomina pan nawet o szczegach, ktre mona
byo przemilcze. Opowiedzia mi pan swoj drog do przestpstwa, do
zbrodni. Susznie pan uwaa, e trzeba za ni odpokutowa. Jaka jest paska wina i jaka bdzie kara, tego nie bd ocenia. Ustali to sd. W tej sprawie prowadzone bdzie dochodzenie milicyjne i ledztwo prokuratora. Co
str. 140
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
do mnie, w dalszym cigu traktuj to wszystko, co nagrane zostao na tam, jedynie jako materia do przyszego dochodzenia i jako, e tak powiem,
pprywatn nasz rozmow.
Bez wzgldu na to, kto mnie bdzie przesuchiwa, milicja czy
prokurator, zawsze powtrz tylko to, co ju tu powiedziaem. Nie mam
zamiaru niczego ukrywa.
Musimy jednak dokona pewnej formalnoci. Sporzdz krtki
protok. Pan go przeczyta i podpisze.
Prosz bardzo.
Oficer milicji wydoby z biurka blankiety protokou przesuchania
podejrzanego, wypeni wstpne rubryki zawierajce dane personalne
przesuchiwanego i przesuchujcego. Nastpnie zaproponowa taki oto
tekst:
Na zadane pytanie przesuchiwany Stanisaw Kowalski owiadczy, e
w dniu dzisiejszym zgosi si dobrowolnie do Komendy Milicji miasta stoecznego Warszawy i owiadczy, i wzi wraz z Wodzimierzem i Barbar, maonkami Jerzmanowskimi, udzia w napadzie na samochd Zakadw Metalowych, wiozcych pienidze na wypat. Stanisaw Kowalski wyjani rwnie, e przy napadzie posugiwa si swoim samochodem, ktrym nastpnie
uciekli wszyscy sprawcy akcji. Stanisaw Kowalski przyzna si take, e
ukrywa i umoliwi dalsze ukrywanie si Wodzimierzowi i Barbarze Jerzmanowskim, chocia wiedzia, e tego rodzaju pomoc jest karalna.
Podpisze pan to owiadczenie?
Kowalski wyj dugopis i sign po protok. Zoy na nim swj
podpis.
str. 141
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 142
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
menda Powiatowa. O tym wszystkim, jak i o osobie oficera dochodzeniowego zadecyduj wadze.
Ju mi o tym wspominali na wartowni. Baem si nawet, e nie
bdziecie chcieli mnie wysucha i kaecie jecha do Miska. Bardzo auj,
e... Wolabym, eby to pan prowadzi ledztwo. Pan major okaza mi tyle
yczliwoci, mia cierpliwo wysucha tego wszystkiego, co tu naopowiadaem. Zupenie nie jak milicjant, lecz jak czowiek.
Zapewniam pana umiechn si oficer e milicjanci te s
ludmi.
Przepraszam, le si wyraziem, ale pan rozumie, o co mi chodzi.
Musz pana zatrzyma. Jedno mog tylko zrobi. Dzisiejsza noc
przesza w Warszawie wyjtkowo spokojnie. Zapewne znajdzie si w areszcie jaka wolna, pojedyncza cela. Bdzie si pan mg wyspa. Jest pan zmczony.
To moja pierwsza w yciu noc w areszcie. Na pewno nie zmru
oka.
Major podnis suchawk i wyda odpowiednie dyspozycje. Czekajc na milicjanta, ktry mia zgosi si po aresztowanego, oficer wyjania
Kowalskiemu:
Jest pan zatrzymany na czterdzieci osiem godzin. W cigu tego
czasu prokurator zadecyduje o dalszym areszcie.
Wiem. Syszaem o tych formalnociach.
Trzeba bdzie przeprowadzi rewizj zarwno w paskim mieszkaniu, jak i w warsztacie. Lepiej byoby, gdyby pan od razu wyda mi klucze.
Po co ama zamki.
str. 143
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 144
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia X
MAJOR ROZPOCZYNA DOCHODZENIE
str. 145
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
ne znaczenie jako jeden czy nawet gwny motyw, ktry waciciela warsztatu naprawy telewizorw zamieni w poszukiwanego przez prawo przestpc. Czy jednak bya ona prawdziwa? Major Nowakowski bardzo w to
wtpi. Przypuszcza, e swoje pragnienia i urojenia ten inynier bra za
rzeczywisto. A moe pniej to wszystko jeszcze wyolbrzymi, aby w kocu samemu uwierzy, e nie dziaa z pobudek materialnych, lecz sta si
ofiar swojego uczucia do piknej matki? Przez cae opowiadanie Kowalskiego przewija si jeden motyw, prba wybielenia Barbary Jerzmanowskiej. Przedstawienie jej nie jako wsplniczki i osoby grajcej zasadnicz
rol w zbrodni, lecz odwrotnie, jako jednej z jej ofiar, wcignitej do tej tragicznej sprawy wskutek fatalnego zbiegu okolicznoci.
Ta kobieta, a waciwie moda, dwudziestoparoletnia dziewczyna w
opowieci Stanisawa Kowalskiego graa wiele rnych rl. Najpierw wystpowaa jako wytworna dama, otoczona luksusem, nie liczca si z pienidzmi, a nawet nie znajca ich wartoci i tego, e na te papierki ogromna
wikszo jej rodakw musi ciko pracowa. Eleganckie towarzystwo, wytworne lokale, zgite w ukonie karki kelnerw i wspaniay samochd
oto jeden obraz piknej pani Barbary Jerzmanowskiej. A zaraz potem zupenie inny.
Sentymentalna dziewczyna, zawiedziona w mioci i w maestwie,
wzdychajca do cichego szczcia we dwoje z wybranym mczyzn. Prawdziwym mczyzn. Dlaczego wanie tym ideaem okaza si waciciel
prywatnego warsztatu naprawy telewizorw? On sam przyznaje, e nie jest
ani Apollinem, ani te Casanov. Co w tym przecitnym czowieku zobaczya ta bogata, wytworna dama? Jeszcze dziwniejsze, e potrafia si w nim
str. 146
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 147
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Posta Wodzimierza Jerzmanowskiego zostaa w zeznaniach inyniera potraktowana z jednej strony bardzo naiwnie, z drugiej za tajemniczo. Luksusowa willa, bar z kolekcj wyszukanych trunkw, mody, przystojny czowiek, w miar cyniczny, w miar demoniczny. Prowadzi jakie
tajemnicze interesy, otacza si dziwnymi ludmi, rozbija si samochodem
wielkiej wartoci. To wszystko dobre w seryjnym amerykaskim filmie telewizyjnym. Filmie, jakich wiele, choby ze wzgldu na swj zawd, Kowalski musia obejrze. Ale taka posta na ulicach Warszawy to rysunek nieprawdziwy. Po prostu inynier widzia Jerzmanowskiego nie takim, jakim
on by w rzeczywistoci, tylko takim, jakim chcia go widzie. A jednak Wodzimierz Jerzmanowski by czowiekiem z krwi i koci. Oficer milicji, chocia nie przypomina sobie tragicznych zdarze na szosie miskiej, doskonale pamita wytwornego czerwonego forda-mustanga. Widywa nieraz to
auto zaparkowane przed Bristolem czy Grandem. Jak przez mg przypomina sobie, e za kierownic samochodu siedzia jaki przystojny mody
czowiek.
Upr, z jakim Stanisaw Kowalski odmawia podania adresu pobytu
Barbary i Wodzimierza Jerzmanowskich, by z jednej strony cakowitym
brakiem konsekwencji, z drugiej jakim idealistycznym spojrzeniem na
wiat zbrodni, gdzie przestpcy powodowani wyrzutami sumienia dobrowolnie oddaj si w rce sprawiedliwoci. Kiedy powiedziao si liter A,
trzeba mie odwag wyrecytowa do koca cay alfabet. Albo rzeczywicie
odczuwam skruch i potrzeb odpokutowania za swoje zbrodnie, wtedy
ujawniam wszystko, co wiem, albo po prostu z jakich powodw zgrywam
si na szlachetnego, skruszonego bandyt. Drugiego Janosika czy Rinaldo
str. 148
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 149
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
wykluczya, e s to lady krwi ludzkiej. Pokazaa te wyszczerbion siekier, narzdzie mordu. Zeznaa, w jakim sklepie kupowaa papier dla zrobienia makabrycznych paczek. Wskazaa miejsce, gdzie zdobya kamienie, ktrymi obciaa pakunki, eby tony w rzece. Ten opis by tak doskonay, e
prokuratorowi nie pozostao nic innego, jak sporzdzi akt oskarenia i posadzi na awie oskaronych ca przestpcz rodzink. Zapad surowy wyrok skazujcy mordercw na wieloletnie wizienie. Wprawdzie reszta
czonkw rodziny nie przyznawaa si do udziau w zbrodni i twierdzia, e
ich siostra pewnego razu wysza z domu i wicej nie wrcia, ale sd da
wiar wsposkaronej, przede wszystkim na tej podstawie, e ona nie tylko oskaraa matk i rodzestwo, ale najwiksz win braa na siebie.
Przedstawiaa si jako inicjatorka i gwna sprawczyni mordu.
Jednake w kilka miesicy po wyroku sdowym rzekomo zamordowana odnalaza si caa, ywa i zdrowa. Po prostu ucieka z domu, pracowaa w innym wojewdztwie, a pniej przebywaa przez pewien czas w zamknitym zakadzie leczniczym i nic nie wiedziaa o... swojej mierci z rk
siostry. Skoczyo si na rewizji wyroku i wypuszczeniu na wolno
wszystkich skazanych. A kobieta, ktra wniosa faszywe oskarenie przeciwko sobie, nie umiaa nawet wyjani, dlaczego to uczynia... Moe wic i
Kowalski, powodowany chci wyrwnania jakich nie znanych milicji porachunkw z Jerzmanowskimi, pragnie ich wpakowa do wizienia? Nawet
za cen wasnego tam pobytu? Chocia to by si nie zgadzao z odmow
podania adresu przestpczej pary.
Dowiadczony oficer milicji widzia bardzo wiele takich niejasnoci
w zeznaniach inyniera. Choby opowiadanie Kowalskiego o kupnie faszy-
str. 150
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 151
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 152
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 153
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
mi. I my, i prokurator bdziemy wielokrotnie przesuchiwali faceta. Uwaaem, e na dzi wystarczy, skoro oficjalnie przyzna si do udziau w napadzie i podpisze to zeznanie.
Moe macie i racj, majorze. Wasz raport zaraz przel do wojewdzkiej. Od razu te postawimy wniosek o sankcj prokuratora. To bardzo
uproci spraw. Nie tyle nam, co KW MO. Bd mogli spokojnie pracowa.
Albo zabior faceta do siebie lub do Miska, albo odtransportujemy go po
prostu do wizienia do ich dyspozycji. Co bar dziej bdzie im dogadzao.
Mielicie jednak pracowit noc. Chyba wy jedni w caym gmachu, bo jak
wynika z raportw, byo wyjtkowo spokojnie. Nawet izba wytrzewie
wiecia pustkami. Tylko osiemnacie interwencji pogotowia. Dawno nie
przeywalimy takiej ciszy.
Przyznaj, e suchaem Kowalskiego z duym zaciekawieniem.
Sdz, e moi nastpcy nie bd z nim mieli za duo kopotu przy dalszym
prowadzeniu dochodzenia.
str. 154
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XI
POWIEDZIA PRAWD CZY SKAMA
Ku wielkiemu zdziwieniu, major nazajutrz rano odebra telefon wanie w sprawie Kowalskiego. Oficer pozna glos pukownika:
Przyjdcie do mnie poleci zwierzchnik. Musz z wami porozmawia.
Kiedy za par minut major zameldowa si w gabinecie starego,
ten wskazujc mu krzeso powiedzia:
Porozumiewaem si z Komend Wojewdzk w sprawie tego
waszego gagatka, co to sam si zgosi do milicji.
Stanisawa Kowalskiego podpowiedzia major. Wiedzia, e
pukownik nie ma pamici do nazwisk.
Wanie przytakn zwierzchnik. Dochodzenie prowadzia
powiatwka. Oczywicie w tej chwili ju od dawna sprawa powdrowaa
do teczki umorzonych w Komendzie Wojewdzkiej. Niczego nie wykryli.
Nie znaleli nawet najmniejszych ladw. Nie ukrywali zreszt przede mn,
e dochodzenie nie byo najlepiej prowadzone.
To si teraz ucieszyli, e podajemy im sprawc napadu, jak karpia
na patelni.
Wcale si nie ucieszyli. Powiatwce tego po raz drugi nie chc
dawa, widocznie w obawie, e znowu co poknoc, za sami maj na go-
str. 155
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 156
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Oficer milicji od razu przypomnia sobie t nazw. Kowalski w swoich zeznaniach wspomina, e informacje o akcji bandytw ukazay si w
dziennikach wanie pod takim tytuem. Major rozwiza sznurek, ktrym
okrcona bya teczka i zagbi si w czytanie akt dochodzenia. Szczegowe
studiowanie kadego zapiska zajo Nowakowskiemu przeszo dwie godziny. Kiedy skoczy t lektur, na jego twarzy malowao si zdziwienie. Jeszcze raz sprawdzi kolejno numeracji wszystkich dokumentw. Musia
stwierdzi, e akta s pene, niczego nie brakuje. A przecie to, co oficer milicji wyczyta w cigu tych dwch godzin z papierw stanowicych zawarto szarej teczki, rnio si w sposb zasadniczy od zezna Stanisawa
Kowalskiego, nagranych na tam magnetofonu. Czym wytumaczy te rozbienoci? Czy inynier usiowa wiadomie wprowadzi milicj w bd? Po
c wic dobrowolnie zgosi si do Paacu Mostowskich? A moe, obciajc siebie i pomimo prb wybielenia Barbary, rwnie i Jerzmanowskich
jednoczenie, ten czowiek chcia kry jeszcze innych sprawcw napadu.
Tych, ktrych nawet nie wymieni w swoim dugim opowiadaniu. A moe
maniak, czowiek chory psychicznie, ktry sysza o napadzie na warszaw
wiozc transport pienidzy i teraz przyznaje si do udziau w rabunku, eby zaspokoi swoj dz bycia kim znacznym, kim, kto budzi powszechne zainteresowanie. Oficer milicji nie mg pomin i takiej teorii.
Nie wiedzc, co o tym wszystkim myle, Witold Nowakowski po raz
trzeci zabra si do studiowania lecych przed nim akt. Porwnywa to, co
w nich wyczyta, z tym, co pamita z caonocnej spowiedzi Stanisawa Kowalskiego. Przede wszystkim nie ulegao wtpliwoci, e zarwno w aktach,
jak i w zeznaniach Kowalskiego chodzio o napad na samochd zielon
str. 157
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
warszaw przewoc transport pienidzy ze stolicy do Zakadw Metalurgicznych pooonych pod Miskiem Mazowieckim. Major wprawdzie nie
zapamita numeru tego samochodu, ale przypomina sobie, e Kowalski
wymieni go w swoich zeznaniach i e numer zaczyna si od liter WO. Za
w aktach milicyjnych podano, e warszawa nosia tabliczk z numerem WO7493. Zgadzay si rwnie personalia kierowcy: starszy czowiek niezbyt
silny fizycznie. Teczka z aktami dochodzenia zawieraa dokadne dane dotyczce wieku, wyksztacenia, zamieszkania kierowcy. Tych danych inynier naturalnie nie zna, ale w swoich zeznaniach opisa osob kierowcy w
ten sposb, e nie ulegao wtpliwoci, i chodzi o tego samego czowieka.
Na tym si jednak koczyy podobiestwa wszystkich zezna. Rnic byo
duo wicej i to zasadniczych rnic.
Major mia przed oczyma zeznanie kasjerki, pani Zofii Romanowskiej, ktra tego dnia pobraa z Narodowego Banku Polskiego pienidze
przeznaczone na wypat w Zakadach Metalurgicznych i wioza je samochodem do fabryki.
Jak zwykle z samego rana pojechaam z kierowc Januszem Pliszk
do VIII Oddziau Narodowego Banku Polskiego. Ju przed godzin dziewit
podjam pienidze. Byo tam rwno szeset czterdzieci osiem tysicy
zotych. Nie zauwayam, eby mnie kto ledzi czy obserwowa. Przy odbiorze by rwnie i pan Pliszka, ktry mnie ubezpiecza, kiedy niosam gotwk. Wszystkie paczki banknotw zamknam w skrzanej, duej teczce,
ktr nastpnie zabezpieczyam stalowym prtem i zamknam na kdk.
Z Narodowego Banku Polskiego pojechalimy jeszcze do naszej ekspozytury, skd zabraam drug teczk z poczt dla Zakadw. Przed dziesit odje-
str. 158
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 159
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 160
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Oficer milicji odoy trzymany w rku protok i sign po nastpny dokument. Byy to zeznania Janusza Pliszki, kierowcy samochodu.
...zarwno w banku jak i przy wnoszeniu oraz wynoszeniu pienidzy z budynku ministerstwa, gdzie mieci si ekspozytura Zakadw Metalurgicznych, zgodnie z przepisami ubezpieczaem pani Romanowsk, niosc w specjalnej teczce pienidze dla naszej fabryki. Posiadam bro subow, pistolet. Nosz go w kieszeni marynarki. W tym dniu, siedemnastego
listopada, byo chodno i od rana pada deszcz. Miaem na sobie paszcz z
podpink. Paszcz miaem rozpity, tak e mogem praw rk sign do
kieszeni marynarki i wyj pistolet...
...jechaem normaln tras do Alei Jerozolimskich, pniej Alejami,
mostem Poniatowskiego, Waszyngtona i dalej Grochowsk. Nie widziaem,
eby nas kto ledzi albo eby jaki samochd nas wyprzedza. Szosa bya
prawie pusta, ale nie mogem szybko jecha, bo asfalt by liski, a moja warszawa ma bardzo zdarte opony. Nie raz ju i nie dwa upominaem si, e
trzeba zmieni. Za miejscowoci Dbe Wielkie szos szed listonosz. Kiwa
rk, eby si zatrzyma i go zabra. Nie chciaem, bo wiem, e przy transporcie pienidzy nie mona nikogo bra do wozu, ale pani Romanowska
powiedziaa panie Pliszka, niech pan stanie, zabierzemy go, bo zupenie
zmoknie. Wic co miaem robi, zatrzymaem si, tamten szybko podbieg i
usiad w tyle. Powiedzia, e jeszcze im paszczy nie wydali, i podzikowa
za zabranie. Ja mu si tam nie przygldaem, bo musiaem uwaa na drog
i eby wz nie zarzuci. Jak to listonosz, mia mundur, czapk i torb przewieszon przez rami. Chyba by mody i chyba blondyn. Ale przysic nie
str. 161
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
mog. Nie poznaem go na adnej z okazywanych mi fotografii i nie poznabym tego czowieka, gdyby mi go pokazano.
... ujechalimy za Dbe Wielkie moe ze trzy kilometry. Nagle zauwayem, e pani Romanowska kiwna si do przodu tak, e a uderzya gow w szyb. Nie rozumiaem, co si stao, i w tej samej chwili uczuem, e
co dotyka mojego karku. W lusterku zobaczyem, e listonosz trzyma w
rku rewolwer. Powiedzia jed dalej, to nic ci si nie stanie, inaczej strzelam. Jechalimy wic szos. Nie wiem, jak dugo, bo bardzo si baem. On
cay czas trzyma bro skierowan w kierunku mojej gowy. Kiedy dojedalimy do bocznej drogi, taki wiejski trakt, kaza mi skr w prawo. Co
miaem robi? O tym, eby sign po pistolet ani pomyle. Zastrzeliby
mnie jak psa. Wida byo, e facet idzie na caego. Zaraz za zakrtem kaza
mi si zatrzyma. Jak auto stano, usyszaem huk i poczuem straszny bl
z lewej strony. Chciaem ucieka, ale nie miaem ju siy nawet otworzy
drzwi samochodu. Straciem przytomno. Kiedy znowu przyszedem do
siebie, leaem gow na kierownicy. Z ramienia cieka mi krew. Listonosza
ju w wozie nie byo. Lew rk nie mogem rusza, ale jako praw signem do klamki i udao mi si otworzy drzwiczki samochodu. Wychodzc z
auta przewrciem si, ale chwytajc si praw rk drzwi wstaem. Oparem si o mask wozu i krzyczaem Ratunku, pomocy! Przejedajcy
szos rowerzysta usysza moje woanie i podjecha. Powiedziaem, eby
ratowa pani Romanowsk. Baem si, e ona ju nie yje. Znaleli si koo
nas jeszcze jacy inni ludzie. Oni to wycignli z samochodu pani Zofi i
ocucili j. Pamitam, e kasjerka zacza krzycze Gdzie s pienidze? Obrabowali nas. Dopiero wtedy zauwayem, e nie ma teczki z gotwk, kt-
str. 162
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 163
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Do tych zezna rwnie doczona bya obdukcja lekarska. Stwierdzaa ona, e Janusz Pliszka mia przestrzelone lewe rami. Pocisk wszed
od tyu, wyszed przodem, nie naruszajc koci. Rana spowodowaa pewien
upyw krwi. Dalej nastpoway wyjanienia, jak kuracj zastosowano i na
jak dugo udzielono Pliszce zwolnienia z pracy. wiadectwo pracy gosio,
e Janusz Pliszka pracuje w Zakadach Metalurgicznych dziewi lat. Pocztkowo jako kierowca samochodw ciarowych, za od czterech lat jako
kierowca tej samej zielonej warszawy. I ten dokument nie wysuwa adnych zastrzee, jeli chodzi o uczciwo i dobre spenianie obowizku
przez kierowc. Ciekawe byy rwnie zeznania Bronisawa Pentlaka, rolnika ze wsi Choszczwka, ktry siedemnastego listopada jecha do Dbe
Wielkie rowerem.
... ju z daleka widziaem zielon warszaw stojc na bocznej drodze, ale przy samej szosie. Byo kolo poudnia. Kiedy podjechaem blisko,
zauwayem otwarte drzwiczki wozu i stojcego obok czowieka. Usyszaem ratunku, pomocy. Zeskoczyem z roweru, bo tam takie boto, e o
przejechaniu ani mowy i podszedem do tego czowieka. By bardzo blady.
Praw rk trzyma si za lewe rami. Mia palce we krwi. To by, jak si
pniej dowiedziaem, obywatel Janusz Pliszka. Pliszka powiedzia do mnie
napadli na nas. Ratujcie kobiet. Dopiero wtenczas zauwayem, e na
przednim siedzeniu ley jaka pani. Nie miaa adnych ladw pobicia, ani
te nie widziaem, eby bya ranna. Ale nie ruszaa si i nie wiedziaem, czy
ona yje. Obszedem samochd i otworzyem drzwiczki z drugiej strony.
Chciaem wycign t kobiet z wozu. Ale to byo trudne, bo baem si, e
mog jej zrobi krzywd. Widzc, e kto idzie szos, chyba jaka kobieta i
str. 164
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
mczyzna, zawoaem ich na pomoc. Razem wycignlimy t pani z samochodu. Pamitam, e kobieta, ktra nadesza, zmoczya chustk wod i
zacza cuci nieprzytomn. Tymczasem przy aucie zebrao si coraz wicej
ludzi. Pomagali nam. Jaka moda dziewczyna, nie znam jej, obandaowaa
rk panu Pliszce. Kiedy kobieta odzyskaa przytomno, zaraz zacza
krzycze, e nie ma pienidzy i e j obrabowano. Pan Pliszka wyjani, e
postrzeli go jaki listonosz, ktry wsiad do wozu w Dbe Wielkie, i prosi,
eby zaraz zawiadomi milicj. Pewien obywatel powiedzia, e umie prowadzi samochd i zawiezie ich na milicj. Kiedy pojechali, wsiadem na
rower i te zgosiem si na posterunek milicji w Dbe Wielkie, bo rozumiaem, e trzeba zoy zeznania. adnego listonosza nie zauwayem. Od kiedy tylko jadc szos widziaem zielon warszaw, staa ona w tym samym
miejscu na bocznej drodze. Nie zauwayem, eby kto wysiada z tego wozu albo si przy nim krci. Jaka bya wtedy dokadna godzina, tego nie powiem, bo nie patrzyem na zegarek, ale musiao by ju po dwunastej, bo
kiedy jakie dwa kilometry przed tym miejscem przejedaem koo stojcego tam budynku, syszaem jak radio nadawao hejna.
Zeznania Wadysawa Omaszko, mieszkaca Dbe Wielkie, czowieka, ktry przywiz rannych na posterunek MO, potwierdzay tylko opis
wydarze przedstawiony przez Pentlaka i nie wnosiy adnych nowych
szczegw. Milicja prowadzc dochodzenie przesuchaa wielu mieszkacw Dbe Wielkie i osiedli najbliej pooonych miejsca napadu. Nikt jednak nie widzia tajemniczego listonosza ani przed, ani po rabunku. Z zezna
wiadkw nic nie wskazywao, eby napad by dzieem wikszej iloci osb,
chocia nie mona byo wykluczy, e bandyta mia pomocnika dysponuj-
str. 165
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 166
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XII
W KRZYOWYM OGNIU PYTA
Major Witold Nowakowski woy studiowane dokumenty z powrotem do teczki i schowa j do szuflady biurka. Dwie relacje o jednym i tym
samym napadzie byy tak sprzeczne, e oficer milicji postanowi donie o
tym swojemu zwierzchnikowi i usysze jego zdanie.
Pukownik dugo si zastanawia:
Moe powiedzia wreszcie facet tylko duo mwi o swojej
wielkiej namitnoci do tej Barbary. A w rzeczywistoci ma z obojgiem maonkw jakie porachunki. Dowiedzia si, e sprawcy napadu jeszcze cigle
nie zostali wykryci i postanowi wrobi ich w t spraw. Nawet za cen
przesiedzenia si w wizieniu.
Przecie musia si orientowa, e szybko sprawdzimy, i w jego
historyjce nie ma sowa prawdy. A wtedy dochodzenie przeciwko Jerzmanowskim musi upa. A za to pozostanie proces o niesuszne oskarenie.
Kowalski mg si liczy i z tym. Stawia po prostu na to, e aresztujemy Jerzmanowskich. Nawet krtkie zaaresztowanie kogo, i to pod tak
cikim zarzutem jak napad bandycki, moe przecie tym ludziom bardzo
zaszkodzi. Zarwno w opinii towarzyskiej, jak i w interesach. Moe wanie tylko to jest celem inyniera. Celem, dla ktrego gotw zaryzykowa
par miesicy wolnoci!
Majora nie przekonay sowa zwierzchnika.
str. 167
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 168
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 169
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
To nieprawda oburzy si aresztowany. Zgosiem si tu dobrowolnie i przyznaem si do wszystkiego. Gdybym ja strzela, miabym
te odwag to powiedzie.
Moliwe, e nie pan, a Jerzmanowska. Sam pan zeznaje, e umiaa
obchodzi si z Coltem.
Nie umiaa.
Moemy puci t tam, gdzie pan opowiada, e po zreperowaniu rewolweru wyjechalicie do lasu pod Gr Kalwari i tam Jerzmanowska strzelaa razem z wami.
To nie byo pod Gr Kalwari, lecz w lasach koo Ostrowi Mazowieckiej. Wyjaniaem rwnie, e Baka bardzo le strzelaa, w przeciwiestwie do Wodzimierza Jerzmanowskiego, ktry mgby bra udzia w
konkursach.
Co innego strzelanie do maego celu, co innego trafienie w czowieka z najbliszej odlegoci mwic to major jednoczenie pomyla, e
inynier doskonale pamita nawet drobne szczegliki swoich zezna i
trudno jest go na czym zapa.
Samochodem warszawa, na ktry dokonalimy napadu, jechay
cztery osoby. Poza tymi dwoma zastrzelonymi: milicjantem i kierowc,
dwoje, to znaczy kasjerka i dyrektor, pozostao przy yciu. Macie ich zeznania w aktach sprawy i dobrze wiecie, e Jerzmanowski mia rewolwer w rku. Zacz strzela jeszcze na szosie. Pamitam i wyranie to zeznaem. Najpierw pady trzy strzay z pistoletu milicjanta, pniej dwa razy uy swojej
broni Jerzmanowski uciekajc do lasu. Wtedy zosta ranny w rk.
Przecie pan tego nie widzia.
str. 170
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 171
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 172
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 173
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 174
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 175
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
takich naiwnych, e bdziemy wierzy we wszystko bez zastrzee? Przecie bardzo atwo sprawdzi paskie kamstwa.
Powiedziaem tylko prawd. Niczego nie ukryem.
Nieprawda. Kamie pan co sowo. Nawet miejsce napadu usiuje
pan poda gdzie indziej.
Jak to? inynier by zupenie zaskoczony sowami majora.
Wmawia pan w nas, e napad mia miejsce na rozwidleniu szos
przed Miskiem Mazowieckim. W rzeczywistoci za byo to par kilometrw bliej, zaraz za Dbe Wielkie.
Nie wiem, po co usiuje pan we mnie wmwi rzeczy, ktrych nie
byo gos Kowalskiego dra ze zdenerwowania. Przyznaem si dobrowolnie. Opowiedziaem wszystko, jak to byo. Nie rozumiem, co znacz
paskie zarzuty.
Ja take nie rozumiem paskiej gry. Dlaczego pan ukrywa jeszcze
innych sprawcw napadu poza Jerzmanowskimi?
Przysigam, e w napadzie brao udzia tylko nas troje. adnej gry
nie prowadz. Nie uchylam si od odpowiedzialnoci za swj udzia w
zbrodni, ale Jerzmanowskich wam nie wydam. Tego adresu nie wydrze pan
ze mnie ani przemoc, ani podstpem.
Panie Kowalski major usiowa nada swojemu gosowi jak
najbardziej mikki ton. Po co si pan upiera. Przecie my wiemy, e nie
byo tak, jak pan mwi. Choby z t pogod. Po co panu twierdzenie, e
wtedy wiecio soce, kiedy w aktach mamy zawiadczenie Instytutu Meteorologicznego, stwierdzajce, e na caym obszarze Polski panoway, jak
to oni nazywaj, opady cige. Co to panu daje, czy by deszcz, czy pogoda?
str. 176
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 177
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 178
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XIII
JEDNO NIEWINNE KAMSTWO
str. 179
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 180
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 181
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 182
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 183
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 184
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
znajc twierdzi, e uyam tych sw. Nie chciaam zbyt kategorycznie zaprzecza, eby nie naraa tego czowieka na odpowiedzialno.
A teraz?
Obecnie, kiedy pan Pliszka ju nie pracuje w naszych zakadach,
moje sowa ju mu nie zaszkodz. Wwczas mogliby mu zrobi dyscyplinark i zwolni z pracy. Tego wanie si baam. Tego zreszt obawia si i
sam Pliszka, dlatego prosi mnie, ebym nic nie mwia o woeniu ebkw.
Czy pani syszaa strza?
Nie. Odzyskaam przytomno dopiero wtedy, kiedy wycignito
mnie z wozu i cucono jak szmatk umaczan w wodzie.
Jak pani przypuszcza, dugo pani bya nieprzytomna?
Sdz, e przynajmniej ze czterdzieci minut. Zostaam uderzona
jakie dwadziecia minut przed dwunast, a na posterunek milicji w Dbe
Wielkie przyjechalimy ju po pierwszej. Wtedy upyno od odzyskania
przeze mnie przytomnoci okoo p godziny. Woaam, e jestemy obrabowani z pienidzy, pan Pliszka prosi, eby zawiadomi milicj, i jaki
miejscowy czowiek usiad w kocu za kierownic naszego samochodu i
zawiz nas na milicj.
A skd pani wie, e napad by dwadziecia minut przed dwunast? Patrzya pani na zegarek?
Nie. Ale orientuj si po dystansie, jaki jeszcze nam pozosta do
fabryki. Okoo omiu kilometrw. Ca tras znam przecie na pami. Zawsze przyjedalimy do zakadw za dziesi dwunasta. Wtedy te nie mielimy specjalnego opnienia, bo chocia pan Pliszka musia do wolno je-
str. 185
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 186
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 187
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XIV
TAJEMNICZE ODWIEDZINY
Olecko jest jednym z najpikniejszych i najbardziej malowniczo pooonych miast Mazur Garbatych. Ale major Nowakowski, wysiadajc rano z
autobusu, nie zwraca uwagi ani na specyficzny urok tej miejscowoci, ani
na wspaniae jezioro otaczajce Olecko szerokim pasem, lecz zda prosto
do Powiatowej Komendy Milicji. Przekraczajc jej bramy nawet nie przyszo
mu na myl, e ten biay gmach stojcy na wysokim brzegu wody to dawny,
stary zamek, pamitajcy jeszcze odwiedziny krla Zygmunta Augusta.
W maym miecie wszyscy si znaj, tote kiedy Nowakowski zapyta o Janusza Pliszk, porucznik Lato odpowiedzia nawet nie zagldajc
do ksig adresowych:
Jest taki. Kierowca samochodowy. Jedzi na takswce. Mieszka u
brata, rwnie Pliszki, ale Karola. To nie jego brat rodzony, tylko stryjeczny.
Karol przyby do Olecka chyba przed dwudziestu laty. Pracowa na kolei, ale
przed dziesiciu miesicami kupi sobie taks. Jedzi na niej razem z krewniakiem. Janusz Pliszka chyba jednak wyjecha gdzie, bo ju dawno go nie
widziaem. Jeeli major chce, mog posa po niego jednego z naszych ludzi?
Nie. Lepiej bdzie, jeeli to ja do niego sam si pofatyguj. U siebie
w domu ludzie s bardziej rozmowni ni w gmachu komendy milicji. Gdzie
on mieszka?
str. 188
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Przy ulicy Godapskiej. Numeru domu nie pamitam, ale trafi pan
bez trudu. Taki wieo otynkowany domek, jeden z ostatnich po prawej
stronie tej ulicy.
Za par minut Nowakowski by ju na miejscu. Drzwi otworzy mu
jaki mczyzna. Siwy, o twarzy tak opalonej, e podobny by raczej do Indianina ni do biaego czowieka.
Na widok munduru majora milicji czowiek ten mia bardzo zdziwion min.
Pan Janusz Pliszka?
Te z tych samych ptaszkw rozemia si gospodarz ale
Karol.
Chciabym si widzie z Januszem Pliszk.
Nie ma go. Wyjecha.
Dokd?
Pan Karol wzruszy ramionami:
ebym ja to wiedzia? Pewnego dnia spakowa swoje rzeczy,
wsiad na pocig i tyle go widziaem. Nie wiem ani gdzie, ani po co pojecha.
Nie pisa?
Ani swka. Ale moe pan major pozwoli do pokoju. Nie bdziemy
tak stali w drzwiach.
Nowakowski wszed do domu. Gospodarz wprowadzi go do do
schludnego i przyzwoicie umeblowanego pomieszczenia.
Tu wanie mieszka Janusz.
Syszaem, e mia sobie pobudowa wasny dom w Olecku.
str. 189
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
A tak. Nawet kupi plac na tej samej ulicy. Zwiz tam cegy i piasek, ale pniej co mu si odmienio.
Mia takswk?
Nie. To mj wz. On tylko by zmiennikiem. Ale Janusz projektowa, e jak si pobuduje i sprowadzi rodzin, to kupi wasn taks. Mwi,
e najlepiej jaki duy wz, nawet uywany, bo wtedy duo si zarabia na
weselach. To zreszt prawda. U nas w Olecku pastwo modzi nie chc warszaw jecha do urzdu czy do kocioa. Musi by najmarniej woga albo
opel.
Tak nagle wszystkie plany zostay zmienione. Dlaczego?
Ja tam nic nie wiem. Pan major przecie jest z milicji. Moe go
szukacie. Mnie to nic nie obchodzi. Nie miaem z nim nic wsplnego. Tyle, e
mieszka u mnie przez par miesicy i jedzi na moim wozie.
W porzdku. Nic do pana nie mamy. Ani te do Janusza Pliszki.
Chcielimy tylko wyjani kilka spraw zwizanych z napadem na samochd
Zakadw Metalurgicznych, gdzie Janusz Pliszka wtedy pracowa. Sysza
pan chyba o tym napadzie?
Tak. Brat opowiada mi o tym. Zosta wtedy ranny w rk. Pokazywa lad od kuli. Troch obok i dostaby w samo serce. A co, zapalicie
tego drania listonosza?
Jeszcze nie major uwaa, e nie naley si mija z prawd, jeli
to nie jest konieczne dla dobra ledztwa. Ale jestemy na tropie. Dlatego
wanie chciaem uzyska od paskiego brata pewne wyjanienia. By moe, mogyby one pomc do wykrycia bandyty.
str. 190
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 191
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Poszli tam, nad jezioro. Janusz wrci po dwch godzinach. By bardzo blady. Prosi mnie, ebym mu poyczy dziesi tysicy zotych.
Da mu pan?
Tak. Janusz wiedzia, e mam w domu wanie tak sum.
Czy brat mia pienidze?
Troch mia. Przecie kupi plac i materiay budowlane, a take
projektowa kupno takswki. Wic mia gotwk. Opowiada, e ma jakie
oszczdnoci i dosta te may spadek. Ale wtedy widocznie nie mia lub nie
mg szybko zdoby takiej sumy, a bardzo mu zaleao na czasie.
Czy te pienidze przeznaczone byy dla czowieka, ktry przyjecha do brata?
Tego te nie wiem. Przypuszczam jednak, e o to chodzio, bo
skd nagle taki popiech?
Czy ten nieznajomy wrci razem z paskim bratem?
Nie. Wicej go nie widziaem.
Jak wyglda?
Mody, przystojny, czarne wosy. Elegancko ubrany.
Moe mia jakie znaki szczeglne? Nie zauway pan?
Karol Pliszka zamyli si:
Chyba... chyba mia jak blizn.
Na twarzy?
Nie. Wyej. Kiedy wiatr rozwia mu wosy, zauwayem blizn na
gowie.
Czy Janusz Pliszka wyjecha zaraz po tej wizycie?
str. 192
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie. By w Olecku jeszcze bodaj przez cztery miesice. Moe troch krcej. A potem nagle spakowa pewnego dnia manatki i tyle go widziaem.
A ten nieznajomy pokazywa si tu jeszcze?
Nie.
Pan przypuszcza, e tym nieznajomym by wanie bandyta, ktry
w przebraniu listonosza napad na samochd i rani brata?
Kog innego brat mgby si tak ba, eby nagle wyjecha.
Czy do Janusza Pliszki przychodziy jakie listy?
Przychodziy. Przecie mia rodzin w Warszawie.
Nie chodzi mi o te od rodziny. Inne?
Rzadko. Chocia ostatnio Janusz dostawa i inne listy. Nie wiem,
od kogo, bo nigdy nie mwi ani sowa na ten temat, ale ta poczta zawsze go
bardzo denerwowaa. Ja mam kluczyk od skrzynki pocztowej i widziaem,
e te listy byy adresowane jedn i t sam rk. Adresu nadawcy nie byo,
ale wysyano je z Krakowa.
Dalsza rozmowa z panem Karolem Pliszk nie przyniosa ju niczego
nowego. Majorowi Witoldowi Nowakowskiemu nie pozostao wic nic innego, jak tylko poegna kierowc takswki i najbliszym autobusem powrci do Warszawy. Przedtem jednak ustali w Powiatowej Komendzie
MO, e w razie ponownego pojawienia si Janusza Pliszki w Olecku miejscowa milicja natychmiast zawiadomi o tym Paac Mostowskich w Warszawie.
str. 193
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XV
DWA HAKI WBITE W DRZEWO
str. 194
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 195
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
paszcz i kurtk, jakich uywaj robotnicy i chopi. Rower na wsi jest rwnie popularniejszy ni w Warszawie. W ogle staralimy si o to, aby prowadzca pniej ledztwo milicja dosza do wniosku, e napad jest wyczynem miejscowej chuliganerii, ktrej w okolicach podwarszawskich nie brakuje. Miaem te troszeczk nadziei, e kierowca warszawy nie skojarzy stojcego na szosie miskiej auta z napadem, chocia zdawaem sobie spraw,
e szansa na to jest bardzo niewielka, i liczyem si z zablokowaniem przez
milicj dojazdw do stolicy. Dlatego te pomalowalimy moj syren na
czarny kolor.
Wrmy do migacza. Jak go instalowalicie i w jaki sposb by
pniej usuwany?
Kabel nawinem na bben. Cae urzdzenie wynosiem z samochodu do lasu, tak eby nie byo go wida. Idc na stanowiska, Jerzmanowski albo Baka brali za pocztek kabla, tam gdzie znajdowaa si arwka, i
w miar oddalania si bben odwija potrzebn ilo drutu. Prawie identycznie, jak to si robi w wojsku z telefonami polowymi; tylko tam kabel jest
grubszy i ciszy, wic postpuje si odwrotnie: nieruchomy jest telefon, a
niesie si bben, odwijajc z niego potrzebne iloci przewodw.
A zwijanie?
Natychmiast po daniu sygnau zaczynaem krci korb znajdujc si przy bbnie. Przewd nawija si na bben, a jego kocwka wraz z
arwk wdrowaa po ziemi, pomidzy drzewami, w moj stron, a znalaza si na waku. Nawinicie tych kilkudziesiciu metrw zabierao bardzo mao czasu.
str. 196
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 197
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 198
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 199
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 200
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Tu rwnie niczego nie znajdziecie. Jak ju pana majora informowaem, liczyem si z rewizj i dokadnie usunem wszelkie lady, ktre
mogyby was naprowadzi na trop Jerzmanowskich.
To nam niepotrzebne. Jerzmanowskich mamy pod kluczem od
pewnego czasu.
Kowalski nic nie odpowiedzia. Spojrza na majora, jak gdyby chcia
z jego twarzy wyczyta, czy oficer milicji mwi prawd. Tym razem aresztowanemu nie udao si to podstpne pytanie. Ale Nowakowski te nie da
si zapa.
Major zawrci w stron samochodu. Kapral i Stanisaw Kowalski
podyli za nim. Zajli miejsca w warszawie w takiej samej kolejnoci jak
przedtem. Wz zawrci i skierowa si przez Grochw na szos misk.
Znowu zapanowao milczenie, ktre dopiero po dobrej p godzinie przerwa inynier.
Zbliamy si do rozwidlenia szos. Jeszcze tylko dwiecie metrw.
Prosz zatrzyma samochd dokadnie w miejscu, gdzie pan wtedy parkowa swoj syren poleci Witold Nowakowski.
Kierowca zwolni. Posuwali si teraz z szybkoci najwyej dziesiciu kilometrw na godzin. Kowalski uwanie wyglda przez okno warszawy.
Prosz si zatrzyma zwrci si do kierowcy.
Wz stan. Oficer milicji, aresztowany i konwojent opucili samochd.
Wysidcie i wy rzek major do kierowcy. Nie przypuszczam, eby nasz pasaer prbowa ucieka, ale na wszelki wypadek...
str. 201
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 202
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 203
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 204
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 205
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XVI
MAJOR REZYGNUJE Z POMOCY
PETWONURKW
str. 206
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Tak. Pierwsze trzy strzay usyszaem, niosc ju kabel do samochodu. A zatrzymaem si z przeraenia. Zrozumiaem od razu, e napad
si nie uda.
Co byo dalej?
Bardzo przeraony pobiegem do auta. Usiadem za kierownic,
gotw ruszy natychmiast po dobiegniciu do wozu Wodka i Baki.
By pan pewien, e to oni pierwsi dopadn auta?
Nie wiedziaem, co si dzieje w lesie, ale ostatnie strzay pady z
Colta. Przyznam si szczerze, e przede wszystkim czekaem na Bak. Gdyby jej nie byo w akcji, kto wie, co bym zrobi? Moe bym odjecha nie czekajc na Jerzmanowskiego?
A co pniej stao si z kablem i z tym caym urzdzeniem?
Zeznawaem ju na ten temat.
Nie szkodzi. By moe, nie pamitam tego fragmentu paskiego
opowiadania. Prosz go powtrzy.
Kabel lea na pododze syreny. Kiedy przyjechalimy nad staw w
pobliu wsi Glinianka, wyjem go z samochodu. Zatopiem go w jeziorku
razem z prochowcem Jerzmanowskiej i wiatrwk Wodzimierza. Zwinem wszystko w jedn paczk, ktr jeszcze dla pewnoci obciyem duym kamieniem. Staraem si rzuci ten toboek jak najdalej od brzegu.
Staw jest gboki?
Jaki jest teraz, trudno mi powiedzie. Kiedy kpaem si w nim jako jedenastoletni szczeniak, na rodku mia chyba ze cztery metry. Prbowalimy nurkowa, ale aden z nas nie mg doj do dna, pomimo e pywalimy jak ryby. Przypuszczam, e dzisiaj jest duo pytszy. Przez prawie
str. 207
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
trzydzieci lat dno musiao si dobrze zamuli. W kadym razie moja paczka znalaza si co najmniej na dwumetrowej gbokoci. Zapewne ley tam
do dzisiejszego dnia. A waciwie w mule ley tylko kamie, bo paszcz i
wiatrwka na pewno si rozleciay.
Przecie kabel si nie rozpuci.
Metal si zachowa, ale wtpi, czy izolacja wytrzymaa taki okres
w wodzie. By to zwyky, najtaszy kabelek, uywany najczciej do dzwonkw elektrycznych. Izolacja jest tam saba i nieodporna na wod.
Moemy jecha major uzna te wyjanienia za wystarczajce.
Warszawa znowu ruszya. Kowalski do niezrcznie przerzuca
biegi. Siedzcy z tyu sierant, syszc zgrzyty skrzynki biegw, a podskakiwa na siedzeniu. Powoli jednak kierowca odzyskiwa pewno ruchw i
po paru kilometrach samochd jecha wzgldnie normalnie. Z niewielk
wprawdzie szybkoci.
Teraz musimy skrci w lewo zauway Kowalski.
Niech pan skrca zgodzi si oficer. Prosz jecha dokadnie
t sam tras co wtedy. Nie zbaczajc nigdzie, bez wzgldu na stan drg.
Chocia s to wiejskie albo i polne drogi, mona nimi bez trudu
przejecha Kowalski mwi te sowa nie tyle pod adresem majora, co
siedzcego z tyu sieranta.
Widzia w lusterku jego twarz i musia w niej wyczyta obaw o cao samochodu.
Tutaj wszdzie piaski, wic teraz twardo i bota mao. Dopiero
tam, jak Glinianka lub Rzakta, zaczynaj si bardziej cikie, gliniaste gleby.
Std zreszt nazwa wsi Glinianka. Ale ominiemy te tereny.
str. 208
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 209
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 210
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Samochd zatrzymaem prawie w tym samym miejscu, tylko nieco bliej wody. Kiedy wysiedlimy, signem po apteczk, ktra leaa na
tylnym siedzeniu. Podaem j Bace i poleciem, aby zrobia opatrunek
Jerzmanowskiemu Powiedziaem, e sam umyj auto. Pomimo rany, Wodek chcia mi pomaga.
Widzia pan to postrzelenie? Krwawio?
Tak. Barbara wyja z apteczki jodyn i bandae. Kiedy Wodek
zdj kurtk i zawin rkaw od koszuli, dziwiem si, e kula rewolwerowa
moe zrobi takie gadkie, proste cicie. Widocznie pocisk tylko dotkn ciaa. Rozci skr i pierwsze warstwy minia rwno jak noem. Rana nie
wygldaa niebezpiecznie. Wida byo, e obejdzie si bez interwencji lekarza. Troch musiao to bole przy zalewaniu jodyn. Potem Baka zabandaowaa rk Jerzmanowskiemu i mg mi pomc przy myciu wozu.
A co z tym bbnem?
To byo pniej. Najpierw umyem samochd. Dokadnie sprawdziem, czy na wozie nie pozostay jakie czarne zacieki. Liczyem si bowiem z tym, e po drodze moemy by zatrzymywani i czarne plamy mogyby si wyda podejrzane. Jeeli napadnici zapamitali syren stojc
przy skrzyowaniu szos, milicja bdzie szukaa czarnego samochodu.
Jak pan my samochd?
To bya zwyka czarna farba. Sam j zreszt sporzdziem z kleju,
tonu i sadzy. Trudno ni byo pokrywa gadk powierzchni samochodu,
ale nauczyem si tego do dobrze. Wziem zreszt przykad z armii hitlerowskiej. Oni rwnie na zim malowali swoje wojskowe samochody zwyk bia farb. Jako may chopak widziaem to nieraz, wanie w Otwocku.
str. 211
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 212
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 213
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 214
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Obywatel Kowalski nawet niele prowadzi zgodzi si kierowca. Ale samochd powinien mie jednego pana. Jak jecha?
Do szosy lubelskiej i do Paacu Mostowskich.
Sierant Feliksiak, podraniony w swojej zawodowej ambicji, pokaza teraz, co potrafi. Wyranie chcia si popisa, e jest o wiele lepszym
kierowc od tego dziwnego aresztanta, do ktrego major Witold Nowakowski zwraca si per panie inynierze i ktrego traktuje jak rwnego sobie.
W gbi duszy sierant uwaa, e oficer milicji nie jest w porzdku. Wadza
jest wadz, aresztowani powinni j szanowa i ba si jej. Warszawa, jadc
z szybkoci w granicach setki na liczniku, po p godzinie zatrzymaa si
przed komend milicji.
Odprowadcie, kapralu, obywatela Kowalskiego do aresztu poleci Nowakowski.
Tak jest!
Przepraszam, panie majorze odezwa si inynier. Chciabym zamieni dwa sowa dotyczce dzisiejszej wizji lokalnej.
Sucham pana.
Nic nie rozumiem. Dla pana majora najwaniejsze zdaj si by te
dwa haki w pniu sosny. A w ogle zadaje mi pan takie pytania, jak gdyby
pan zupenie nie orientowa si w caej sprawie. Dlaczego?
To bardzo proste umiechn si major. Oficer dochodzeniowy musi przyj metod, e nic nie wie, o niczym nie sysza. Inaczej
mgby nawet podwiadomie wpywa na charakter otrzymywanych odpowiedzi. wiadek lub podejrzany musi sam udzieli informacji. Nie wolno
podsuwa mu jakich myli. A poza tym zadaniem dochodzenia jest midzy
str. 215
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 216
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Dowiz nas bez wahania do tego stawku pod Gliniank. Pokazywa kamie, na ktrym stawa, eby zaczerpn wody do mycia samochodu.
Odnalaz te puszk, speniajc rol wiadra.
To nie jest argument. Nad kad wod mona znale podobne
naczynie.
Kiedy on dobrze wiedzia, gdzie jej szuka. A poza tym s jeszcze
haki.
Jakie haki?
Kiedy zeznawa, wspomina, e da sygna do napadu za pomoc
przez siebie skonstruowanego migacza wietlnego. Dzisiaj, w czasie przesuchiwania Kowalskiego, pooyem specjalny nacisk na ten migacz. Inynier opisa dokadnie, w jaki sposb skonstruowa to urzdzenie i wyjani,
e dla lepszego nim si posugiwania zawiesi go na jednej z sosen. Na
dwch wbitych w tym celu hakach.
Ciekawe zauway pukownik.
Zapytaem, w jaki sposb usun te haki. Aresztowany odpowiedzia, e wcale ich nie usuwa. Wobec tego natychmiast pojechalimy pod
Misk i kazaem sobie pokaza t sosn. Od razu j odnalaz. Co bardziej interesujce, w pniu drzewa znajduj si rzeczywicie dwa solidne elaza.
Fantastyczne! zdziwi si pukownik.
Haki s zardzewiae. Trudno je dostrzec, bo maj ten sam rudy
kolor co kora sosny. Gdyby kto nie wiedzia, gdzie si znajduj, nie trafiby
do nich. Mg to zrobi jedynie czowiek, ktry je wbija. A jednak inynier
zaprowadzi mnie do tego drzewa. Stan elaza wskazuje, e musiay by
umieszczone dawno. Okres dwch i p lat jest bardzo prawdopodobny.
str. 217
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Obawiam si, e adna analiza nie potrafi jednak ustali tego z ca dokadnoci.
Co za przedziwna historia.
Gdybym nie widzia tych hakw, uwaabym wszystko za fantazj. Myl, e gdybymy przeprowadzili badania stawu, wycignlibymy z
jego dna rwnie kbek kabla na bbnie. Jestem tego tak pewien, e nie
widz potrzeby rozpoczynania tego rodzaju poszukiwa. Kade sowo tego
czowieka zgadza si co do joty. Te dwa haki utwierdziy mnie w tym
mniemaniu.
A wic, majorze?
Zaczyna mi wita pewna koncepcja. Pocztkowo wydawao mi
si to nieprawdopodobiestwem, ale teraz coraz bardziej uwaam j za
prawd.
Co zamierzacie robi?
Sprawdzi t moj now teori.
Nie bd pyta, bo nie chc wam niczego sugerowa. Ale przyznaj, z tak spraw nigdy si nie zetknem ani nawet o takiej nie syszaem.
Czy przeprowadzilicie rewizj w mieszkaniu Kowalskiego?
Jeszcze nie, chocia pan prokurator podpisa decyzj. Mam j w
kieszeni. Wydaje mi si jednak, e byaby to tylko strata czasu i niepotrzebne obcienie ludzi z naszego aparatu.
Dlaczego?
Na swj sposb Kowalski jest bardzo uczciwym i dokadnym
czowiekiem. Jeeli zapewni mnie, e przed zgoszeniem si do milicji
szczegowo przejrza swoje lokale i usun wszystko, co mogoby napro-
str. 218
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 219
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 220
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XVII
WIZYTA NA MOKOTOWIE
Nie bdziemy zatrzymywali si przed tym numerem major Witold Nowakowski poucza kierowc milicyjnej warszawy. Przejedzie pan
wolno, ebym mg si rozejrze, i stanie pan o kilka domw dalej.
Wiem, wiem, panie majorze, czy to pierwszy raz jad?
Skrcili z Puawskiej w boczn uliczk. Wszystkie znajdujce si tu
domy to wille jednorodzinne. Wikszo wybudowana w cigu ostatnich lat.
Wszystkie cofnite o par metrw od linii ulicy. Przed domami znajdoway
si mae ogrdki, ktre kady z wacicieli urzdza wedug swojego gustu i
swoich moliwoci. Ju pierwszy rzut oka utwierdza w przekonaniu, e jest
to uliczka zamieszkaa przez ludzi dobrze sytuowanych. Koszt kadego z
tych budyneczkw na pewno przekracza p miliona zotych, jeeli nawet
nie siga dwukrotnoci tej sumy.
Willa, do ktrej jechali, wyrniaa si wrd innych zabudowa.
Przede wszystkim bya najnowszym budynkiem na caej ulicy i chyba te
najwikszym. Pozostali waciciele widocznie musieli liczy si z przepisami o metrau, warunkujcymi otrzymanie poyczki bankowej; jeli nawet
jej kto nie potrzebowa, to i tak bra, aby nie rzuca si w oczy wadzom
finansowym. Posiadacz tej willi nie liczy si z tym zupenie. Jego budowla
bya prawie dwa razy wiksza od pozostaych. Rwnie wykoczenie budynku wskazywao, e budujcy nie musi stale trzyma si za kiesze. Nie
str. 221
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
siatka, lecz adna krata, rcznie kuta, odgradzaa will od ulicy. Ogrdek,
pomimo marca, zdradza, e w lecie jest dobrze utrzymany przez fachowca.
Major wolnym krokiem podszed do furtki. Willa bya zamieszkaa.
Nad dzwonkiem, na kartce papieru pod celofanem, znajdowa si napis.
Niestety, woda i wilgo zrobiy swoje; nazwisko byo prawie nieczytelne.
Mona byo dostrzec tylko pierwsz du liter J.
Major nacisn guzik. Za chwil rozlego si ciche brzczenie. Oficer
pchn furtk, ktra lekko si uchylia. Przeszed chodnikiem i wszed po
paru schodkach na ganek. Na czarnych, dbowych drzwiach byszczaa mosina tabliczka: JERZMANOWSCY
Zgadza si! pomyla Nowakowski. Wszystko tak, jak to opisywa Stanisaw Kowalski.
Drzwi wejciowe otworzyy si. Za nimi staa pokojwka w biaym
czepeczku i takim samym, malutkim fartuszku. Zdziwi j widok czowieka
w mundurze majora milicji.
Pan do kogo?
Chciaem si widzie z panem Jerzmanowskim.
To mwic major wszed do rodka willi. Znalaz si w pomieszczeniu, ktre zna dobrze z opisu. Duy, prawie kwadratowy hol. ciany z
rdzawo-czerwonawego drzewa. Gruby, puszysty dywan na marmurowej
posadzce. W rodku niski st z wazonem penym czerwonych r.
Pana nie ma w domu. Jest tylko pani.
Trudno. Porozmawiam z pani Jerzmanowsk.
str. 222
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 223
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 224
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
w taka jedna wie pod Radomiem, gdzie si urodzi, ale w kocu kupilimy
ten domek. Tu jest bardzo przyjemnie. Very, very nice. Nieprawda?
Dawno pastwo przyjechali do Polski?
Ju bdzie ze trzy lata. Przedtem m te przyjeda. To si
wszystko budowao bardzo dugo. Kiedy ju wszystko byo gotowe, i ja
przyjechaam.
Pastwo macie obywatelstwo polskie?
Nie. Stanw Zjednoczonych. Mamy affirmative na stay pobyt.
Do pokoju wszed mczyzna ubrany w kraciaste, rzekomo sportowe ubranie. Niski, prawie zupenie ysy, o obwisych policzkach i do wydatnym brzuszku. Twarz mia zaczerwienion od zimna.
Oo! M przyszed ucieszya si pani. To jest wanie pan
major Witold Nowakowski z policji.
Bardzo si ciesz na twarzy pana domu wykwit umiech zadowolenia. Jak si pan miewa, panie Nowakowski. Jeszcze jedno energiczne powitanie. Daa panu co do picia?
W Polsce s dobrze wychowani policjanci gospodyni pochwalia swojego gocia. Nie opi burbona. Pan pije tylko Martini z lodem.
Pan domu umiechn si. Moja ona ma uraz na punkcie burbona. Szczerze mwic, ta whisky pdzona na kukurydzy jest bardzo podym
napojem. Niemniej najpopularniejszym w Stanach.
Why did he come? zapyta po angielsku on.
I want to ask you a few questions odpowiedzia major w tym
samym jzyku.
Starszy pan zupenie nie zmieszany przeszed znowu na jzyk polski.
str. 225
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 226
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 227
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 228
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Paski siostrzeniec podejrzany jest o popenienie bardzo powanego przestpstwa. Sprawa wyglda zupenie le.
Na pewno nie bd go broni. Do mnie kosztowa. Palcem nie
kiwn, nawet eby go prowadzili na fotel elektryczny.
A panu co on zrobi?
Starszy pan zawaha si.
Dobrze, powiem panu, ale mwimy of record. Zgoda?
Nie przesuchuj pana oficjalnie. Gotw jestem traktowa to spotkanie jako rozmow prywatn. Z tego, co pan powie, nie zrobi adnego
uytku, chyba eby to dotyczyo nie tylko stosunkw pana z jego siostrzecem, ale take i osb trzecich.
Nie. To wycznie nasza sprawa rodzinna.
A zatem sucham pana.
Kiedy postanowilimy wyjecha, powsta problem, co zrobi z
domem i ze wszystkim. Zostawi sub? Nie bardzo nam to odpowiadao.
Nie wiedzielimy przecie, jak dugo zabawimy w Ameryce. Mam siostr.
Mieszka w Zielonej Grze. Jest obecnie na emeryturze. Napisaem do niej i
poprosiem, aby przyjechaa do Warszawy i zamieszkaa tutaj na okres naszej nieobecnoci. Siostra jednak nie moga, bo m jej niedomaga. Oni
mieszkaj tam razem z zamn crk. Dostali jedno due mieszkanie. Maria, to znaczy moja siostra, zrobia mi inn propozycj. Jej syn, Wodzimierz,
ktry mieszka w Krakowie, mgby na ten czas przenie si do Warszawy.
Przyjem t propozycj, przynaglajc Mari, aby porozumiaa si ze swoim
synem i skoro wyrazi on na to zgod, niech jak najszybciej do nas przyjeda.
str. 229
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Pan go zna?
Nie. Po powrocie do Polski odwiedziem oczywicie siostr, ale jej
syna nie byo wtedy w Zielonej Grze. Maria mwia, e mieszka i pracuje w
Krakowie. Duo opowiadaa o jego dzielnoci i pracowitoci. Zdolny, mody
czowiek mia przed sob wielk karier. Nie miaem adnych zastrzee.
Rzeczywicie, jakie dziesi dni po moim licie siostrzeniec zjawi si w
Warszawie. Zamieszka naturalnie u nas. Na mnie i na Adeli zrobi jak najlepsze wraenie. Grzeczny, dobrze wychowany, z szacunkiem dla nas.
Czy mwi co o sobie?
Tak. Mwi, e skoczy prawo i ekonomi, a teraz pracuje naukowo. Robi projekt usprawnienia pracy i zwikszenia wydajnoci tamtejszej huty stali. Takie zamwienie to przecie doskonay business. W Ameryce s specjalne biura pracujce nad projektami zwikszania dochodowoci
przedsibiorstw. Za to paci si grube dolary. Jak za kady inny wynalazek.
Jednym sowem, Wodzimierz pozyska nasze cakowite zaufanie. Wyjedalimy do Stanw Zjednoczonych spokojni, e nasz dom jest pod dobr
opiek. Zostawiem siostrzecowi dwadziecia tysicy zotych, dom doskonale zaopatrzony we wszystkie trunki i w ywno. Pan rozumie, przez tyle
lat byem knajpiarzem, wic brak by mi byo tego baru i tych butelek. Zostawiem mu take kluczyki do samochodu.
Wanie tego czerwonego forda-mustanga?
Tak.
Co dalej?
Kiedy wrcilimy, dom by pusty i ciemny, chocia depeszowaem
duo wczeniej, podajc dat i godzin powrotu. Par godzin spdzilimy u
str. 230
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 231
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 232
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie znam i nigdy nie znaem. Skontaktowaem si z nim za porednictwem siostry. Jej adresem oczywicie su. Czy pan ma jakie dodatkowe pytania?
Tak. Bardzo mnie interesuje, czy ma pan bro?
Byy knajpiarz sign do portfela i wyj pozwolenie na bro. Poda
je majorowi.
Mam, panie komisarzu. Tak si przyzwyczaiem w Stanach Zjednoczonych do noszenia rewolweru w kieszeni, e przywiozem go do Polski.
Zreszt w moim fachu byo to konieczne. Frisco nie jest najspokojniejszym
miastem na wicie. Zwaszcza jego dzielnica portowa. Stamtd przecie
startowaem. Ale tutaj, w Warszawie, rewolwer ley spokojnie w szufladzie.
Od lat go nie ruszaem. Bo i po co?
To Colt?
Grubas zdziwi si nie na arty.
Pan komisarz wszystko wie.
Co pan zrobi z tym rewolwerem wyjedajc do Stanw Zjednoczonych?
Nie chciaem go bra ze sob. Ju si odzwyczaiem od dwigania
w kieszeni cikiego elaza. Zostawiem go w biurku. Poniewa jednak
orientuj si, e wasze przepisy o noszeniu broni s surowsze od amerykaskich, i obawiaem si, e siostrzeniec zacznie paradowa z tym Coltem,
wpadem na doskonay pomys.
Wiem przerwa major. Wyj pan spryn.
Jerzmanowski spojrza na oficera milicji jak na czarodzieja umiejcego czyta w mylach.
str. 233
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 234
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Zreszt, ani razu nie uywaem tej broni i nawet nie rozpiecztowaem tych
pudeek.
Przykro mi, e musz pana jeszcze raz fatygowa, ale prosibym o
przyniesienie i pokazanie mi tej amunicji.
Jerzmanowski by zdziwiony tym daniem, lecz bez sowa je speni. Pudeka z amunicj byy fabrycznie zapiecztowane. Major bra kolejno
w rk kad paczuszk. Jedn zainteresowa si szczeglnie. Bya zaklejona tak, jak i pozostae, jednake oficer milicji spostrzeg, e kto delikatnie
oderwa banderol, by pniej przyklei j w tym samym miejscu. Poza tym
pudeeczko byo znacznie lejsze od pozostaych.
Prosz major poda Jerzmanowskiemu paczk z nabojami.
Niech pan j otworzy.
Eks-restaurator rozerwa opakowanie.
Nadzwyczajna historia zawoa. Przecie brakuje wicej ni
poowy adunkw. Pierwszy raz spotykam si z czym podobnym.
Pan nie otwiera przedtem tej paczki?
Gotw jestem przysic, e nie.
Major przeliczy. Brakowao pidziesiciu trzech sztuk amunicji.
Prosz powiedzia. Niech pan schowa to wszystko. Ale na
drugi raz, gdyby pan znowu wyjeda za granic, radz nie demontowa
spryny, ale rewolwer i amunicj zdeponowa w komendzie milicji. Tak
bdzie lepiej. Mwi to w paskim wasnym interesie. Jak pan widzi, z tak
pozostawion broni zdarzaj si rne cuda.
Czy pan ma jeszcze jakie pytanie? grubas by zupenie oszoomiony.
str. 235
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 236
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XVIII
KONFRONTACJA
str. 237
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
A jednak nie by pan cakowicie szczery wobec nas. Nie powiedzia nam pan, gdzie naley szuka maestwa Jerzmanowskich.
To chyba nie ma ju znaczenia. Przecie pan major stwierdzi, e
oboje znajduj si w waszych rkach. Wic po co wam ich adres?
Po prostu choby dla uwierzenia w szczero paskiej skruchy.
Pan dobrze wie, e tego nigdy wam nie powiem. Od razu si zastrzegem. Przy pierwszym przesuchaniu.
Niech pan jednak si namyli. To ley w paskim interesie.
Jest mi obojtne, jak sd potraktuje moj skruch. Nie przyszedem tutaj, eby prosi o przebaczenie. Chc odpokutowa za swj bd. A
czy dostan rok, dwa wicej czy mniej, zgodz si z decyzj sdziw.
Wic pan odmawia?
Kategorycznie.
Szkoda!
Kowalski umiechn si lekko.
Wypad pan we wasne sida, majorze. Gdybycie rzeczywicie
mieli Jerzmanowskich pod kluczem, nie namawiaby mnie pan tak gorco
do sypnicia ludzi, ktrzy mi zaufali.
Znowu pan si myli. Namawiam pana jedynie dlatego, eby go
przekona, i nie istnieje moralno polegajca na solidarnoci i ukrywaniu
bandytw. Pan sam sobie przeczy. Z jednej strony deklamuje pan o potrzebie ekspiacji i wynagrodzenia krzywdy, jak pan wyrzdzi spoeczestwu i
rodzinom tych zabitych; z drugiej, z uporem maniaka walczy pan o to, aby
gwni zbrodniarze pozostali na wolnoci.
str. 238
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nie mog, nie mog inaczej postpi. Niech pan zrozumie. Przecie Baka... Teraz posya j do wizienia? Ona jest niewinna, ale obawiam
si, e sdy by tego nie zrozumiay. Zreszt, czy kodeks karny przewiduje
takie pogmatwanie sprawy? Istnieje niemieckie przysowie mitgefangen,
mitgehangen razem wzitych razem si wiesza. I j by skazali w tej sytuacji. Przyznaj, moe zrobiem bd. Moe wtedy, osiemnastego listopada
1965 roku, powinienem by od razu z nimi obojgiem przyjecha tutaj, do
tego gmachu. Miabym dwa i p roku wizienia za sob. Najbardziej bezduszny sd nie mgby przecie Bace da wicej ni trzy, cztery lata. Byaby wic ju na wolnoci albo musiaaby poczeka tylko kilka miesicy na
otwarcie bramy wizienia. Mielibymy szanse rozpoczcia ycia na nowo. A
tak, zmarnowaem je i sobie, i jej. A pan jeszcze da, abym to ja zaprowadzi j teraz do tego wizienia. To si nigdy nie stanie. Bardzo si ciesz, e
jej nie odnalelicie. I nigdy nie znajdziecie.
Dobrze. Nie bdziemy wicej na ten temat rozmawiali. Niech mi
pan tylko powie, czy Barbara Jerzmanowska opowiadaa panu kiedy o sobie? Nie dam adnych szczegw i adresw. Z jakiego rodowiska pochodzi, jakie ma wyksztacenie? To chyba moe pan ujawni?
No tak. To wam nic nie da. Owszem, wspominaa, e jej rodzice
byli jakimi skromnymi urzdnikami. Miaa matur. Chciaa studiowa na
wyszej uczelni, ale nie sta j byo na to. Zreszt wtedy poznaa Jerzmanowskiego, ktry od razu ni si zainteresowa.
Czy by ju bogaty?
Tak. Podkrelaa, e go nie kochaa, ale zaimponowao jej to bogactwo i luksus, jakim j otoczy.
str. 239
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 240
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 241
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
zna jest jak lepiec z bielmem na oczach. Niedugo poka panu jeszcze jedno wcielenie tej kobiety. Moe wtedy bielmo spadnie panu z oczu. Ciekawy
jestem...
Nie rozumiem, o czym pan mwi? Nigdy nie podam wam adresu
Jerzmanowskich. Powiedziaem zreszt prawd, e go nie znam. Miaem
wprawdzie sposoby komunikowania si z nimi, ale wam ich nie wyjawi.
Dobrze. Ju nie bd do tego wicej wraca. Jeszcze tylko kilka
krtkich informacji i zakoczymy to przesuchanie. Zreszt ju ostatnie.
Ostatnie? zdziwi si Stanisaw Kowalski. Wspomina pan,
e i prokurator bdzie mnie przesuchiwa.
To kiedy indziej i gdzie indziej. Mnie odpowie pan na kilka pyta i
bdzie pan mia spokj. To ostatnia okazja, aby zoci si na mnie i denerwowa.
Bardzo pana przepraszam, majorze. Ale niech pan zrozumie moje
pooenie.
Im bardziej si w nie wczuwam, tym mniej pana rozumiem
umiechn si oficer milicji. Ale wracajmy do naszej sprawy.
Sucham pana, majorze.
Czy pan zna Witold Nowakowski usiowa nada swojemu gosowi moliwie najspokojniejszy ton nazwisko Kocielak?
Stanisaw Kowalski gwatownie drgn. Przez chwil wydawao si,
e nie zapanuje nad sob. Kiedy odezwa si, jego gos by cichy i amicy
si.
Nie, nie znam.
str. 242
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 243
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 244
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 245
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 246
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 247
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 248
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
wej postaci. Obawiam si, e take pukownik sysza te wizanki, jakie rzucaa na gow inyniera?
Tak, dobiego mnie co nieco. Zdolna dziewczyna! Chyba przez
pitnacie minut nie powtrzya si ani razu rozemia si pukownik.
Nawet w izbie wytrzewie rzadko syszy si co takiego.
Przypuszczam, e gdyby milicjanci jej nie uspokoili, mogaby
znacznie duej cign ten monolog.
Przyznali si?
Naturalnie. Nie mogli zaprzecza. Wodzimierz Kocielak cynicznie przechwala si, e to on wpad na taki doskonay sposb.
Kiedy pan zamyka dochodzenie?
Myl, e pod koniec tygodnia bdzie mona przesa akta do
prokuratora. Nie chcia wierzy, kiedy mu wszystko opowiedziaem, proszc o sankcj dla tych dwojga. Podpisa te decyzj w sprawie Kowalskiego.
Powiedzielicie mu ju...?
Jeszcze nie. By w takim stanie nerww, e musiaem odesa go
do celi, aby si uspokoi.
Ale ju si domyla?
Czy pan pukownik uwierzy, e nie? Jest wicie przekonany, e
Barbara Zamarska dlatego nazwaa go dtym frajerem i tak zwymylaa, bo
j milicja napucia na inyniera. Bo rzekomo wmwilimy w ni, e Kowalski wyda ich dla otrzymania nagrody. Usiowaem przetumaczy mu to, ale
czy ze lepym mona rozmawia o kolorach? Mao nie paka, ale cigle wie-
str. 249
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 250
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Rozdzia XIX
MAJOR STARA SI NIE BY NIEGRZECZNYM
str. 251
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 252
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 253
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 254
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
wie jako jedna z licznych krlowych nocy. Tam poznaa Wodzimierza Kocielaka i z nim si zwizaa.
Stanisaw Kowalski zakry twarz rkoma.
Teraz sprytny Wodzio sprowadzi przyjacik do Warszawy.
Pocztkowo mia zamiar puci j tu w kurs, a pikn will wykorzysta jako luksusowy apartament o wiadomym przeznaczeniu. Std te jego koneksje i przyjanie, z ktrymi pniej pan si zetkn. Przestraszy si jednak
milicji. By moe, e i konkurencja nie yczya sobie, aby kto obcy miesza si do ich interesw. Nie wiem, jak tam byo, do, e rzekomy Wodzimierz Jerzmanowski zacz si oglda za innym rdem dochodw. Postanowi znale, jak to si mwi, jelenia. Jego wybr pad na pana. To by
ju koniec sierpnia czy nawet pocztek wrzenia. Dla zmontowania sprytnie
przemylanej intrygi pozostao niewiele czasu. Tym bardziej popiech by
wskazany, e i pienidze, pozostawione przez amerykaskiego restauratora, zaczy si koczy.
To niemoliwe wyszepta inynier.
To absolutna prawda. Wybr by trafny. Czowiek samotny, rozwodnik, troch anachoreta, stronicy od kobiet, a przy tym do zamony.
Dobrze zarabiajcy, z wasnym samochodem i pewnymi zapasami gotwki.
Wymarzony dla celw, jakie przed sob postawi Wodzimierz i jego krlowa nocy.
Dty frajer z sarkazmem rzuci Kowalski.
Ja tego nie powiedziaem. Nie chciabym, a nawet nie wolno mi w
czasie przesuchania by niegrzecznym, chocia przyznaj, z punktu widzenia Wodzimierza lub te Barbary Zamarskiej to okrelenie nie jest pozba-
str. 255
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
wione pewnej susznoci. Ale wracajmy do naszej historii. Kiedy ju zbadano wszystko, co dotyczy pana osoby, sprytna para postanowia uruchomi
swj plan. Pewnego popoudnia przed warsztatem naprawy telewizorw
zatrzyma si wytworny wz... Okaza si pan bardzo dobrym nabytkiem.
Przy takim dowiadczeniu w stosunkach z mczyznami, Barbara Zamarska
nie miaa adnych trudnoci w rozkochaniu w sobie odludka. Umiejtnie
grajc rne role, od wytwornej damy do sentymentalnej dziewczyny,
szybko zacza wodzi pana na pasku, a Wodzimierz jej w tym pomaga. Na
cae dnie i noce usuwa si z krgu widzenia. To si nazywao, e musia nagle wyjecha do Krakowa. By kochankiem Zamarskiej, ale sutener nie jest
zazdrosny o klienta, tylko o drugiego alfonsa.
Potworne Kowalski wyj chustk i otar pot z czoa.
Kiedy by pan ju odpowiednio spreparowany, powstao zagadnienie, w jaki sposb pana jak najlepiej wykorzysta. Jak dobra si do pana
zaoszczdzonych pienidzy? Jakie plany miaa sprytna parka w stosunku do
paskiej osoby, tego si zapewne nigdy nie dowiemy. Przypuszczam, e
najpierw chodzio po prostu o zwyky szanta. Dlatego podsunito panu ten
Colt do reperacji. W tym momencie, kiedy pan zgodzi si dorobi spryn,
ju pana mieli w rku. Ale kiedy, przy okazji jednej z licznych libacji w willi
na Mokotowie zjawi si mody czowiek, Andrzej Przybor, ktry po pijanemu wygada si o transporcie pienidzy do Zakadw Metalurgicznych i
atwoci zagarnicia tym adunkiem. Te sowa podchwyci w lot Wodzimierz i postanowi urzeczywistni projekt rabunku. Paska pomoc w tej
akcji bya bardzo potrzebna. Pikna Barbara szybko sprawia, e nie tylko
str. 256
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
zgodzi si pan wzi udzia w napadzie, ale jeszcze przej pan kierownictwo caej akcji.
Bo inaczej, tak jak to pocztkowo projektowa Jerzmanowski, impreza moga si nie uda, a przelew krwi by nieunikniony. Chciaem tego za
wszelk cen unikn.
Musz pana zmartwi, e i wodzem okaza si pan bardzo przecitnym.
Przecie opracowaem szczegowo wszelkie warianty akcji i odwrotu. Nie mogem wiedzie, e gupi przypadek wszystko przekreli.
Dobry wdz zna przede wszystkim swoich podwadnych. A pan
pozna tych ludzi zaledwie przed dwoma miesicami. Poza tym co sami o
sobie powiedzieli, nic pan o nich nie wiedzia. Nie zrobi pan najmniejszego
wywiadu. Choby u miejscowego listonosza czy ssiadw, ktrzy przecie
doskonale wiedzieli, do kogo naprawd naley willa i czerwony ford. A pomimo to wskoczy pan bez namysu w bardzo powan awantur. To
pierwszy, ale nie ostatni i nie najwaniejszy paski bd, wodzu ostatnie
sowo major Witold Nowakowski zaakcentowa uszczypliw ironi.
Jakie grzechy popeniem jeszcze? inynier nie przyjmowa do
wiadomoci krytyki swoich posuni.
Nie dokona pan te rozeznania przeciwnika.
O, przepraszam oburzy si Kowalski. Tu pan si myli.
Sprawdziem wszystko dokadnie. Zarwno w banku, jak i w delegaturze.
Sam robiem wywiad. Z ca pewnoci ustaliem, e pienidze podejmowane s zawsze w czwartki i natychmiast przewoone warszaw do Zakadw Metalurgicznych pod Miskiem. Zawsze te przewozi je tylko kierow-
str. 257
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 258
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 259
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 260
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
padu, Jerzmanowscy przepucili jadcy samochd, po czym postrzelali sobie troch w lesie. On z Colta, ona ze straszaka. Kupiono go w jednym z warszawskich komisw. Gorliwo w inscenizacji napadu posunito tak daleko,
e Wodzimierz Kocielak drasn sobie yletk skr na lewym ramieniu.
Ale na miy Bg, dlaczego to robili?
Naturalnie dla pienidzy. Dobiegli do auta i opowiedzieli panu z
gry uoon historyjk o zabiciu dwch ludzi i o zdemaskowaniu Wodka
przez rzekomego dyrektora, ktry przypadkiem wraz z milicjantem znaleli
si w warszawie wiozcej pienidze. Ju przedtem sprytnie usunito pana z
willi na Mokotowie. Wytumaczyli mu, e paska obecno tam po uwiedzeniu Barbary Jerzmanowskiej byaby podejrzana. A wanie wwczas
zaczli okrada Amerykanw. Sprzedawali paserom, co tylko si dao. Dywany, ubrania, nawet urzdzenia kuchenne. Do tak ogooconego mieszkania
nie mogli oczywicie pana wpuci.
Nie do wiary!
Po zainscenizowaniu napadu poczonego z zabjstwem, pseudoJerzmanowscy jako zdemaskowani przez starego przyjaciela ojca nie mog powrci na Mokotw. W tej czci komedyjki jest nawet troch prawdy.
Rzekomy napad zdarzy si osiemnastego listopada, za w dwa dni pniej
prawdziwi Jerzmanowscy powrcili ze Stanw Zjednoczonych. Zastali will
doszcztnie ogoocon. Kochany siostrzeniec nie mg ryzykowa pokazania si wujostwu na oczy. Poza tym Kocielak nie by pewien, czy amerykaski milioner nie zoy doniesienia do milicji. Powrt do Krakowa by
wic te niebezpieczny. Wola wic przeczeka w ukryciu przez kilka dni,
str. 261
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 262
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Kocielak i Zamarska dostali te dowody tak, jak je otrzymuje kady obywatel naszego pastwa. Tajemnicza fabryka preparujca tak doskonae falsyfikaty to rwnie bajeczka na paski prywatny uytek. Major wyj z szuflady
biurka dwie zielone ksieczki.
Prosz, niech pan jeszcze raz obejrzy te lewe dowody.
Kowalski nie wycign rki. Dokumenty pozostay nie tknite na
stole, tak jak je pooy major.
Kiedy ju czterdzieci tysicy zotych zmienio waciciela, Wodzimierzowi Kocielakowi zrobio si al porzuca tak znakomitego jelenia. Postanowi sprbowa, moe si uda wypompowa z niego jeszcze
wicej pienidzy. Ostatecznie z jego punktu widzenia ponis strat szeset czterdzieci tysicy zotych wanie tak sumk zagarn z samochodu warszawa Andrzej Przybr. Nic wic dziwnego, e Kocielak chcia wycign od pana jak najwicej, aby zmniejszy swoje straty. Rzeczywicie,
przyszed mu do gowy nowy wietny pomys. Ten z oponami do paskiej
syreny. To przecie on osobicie przeprowadza wywiad z pask dozorczyni. Bez puda liczy na to, e poczciwa kobiecina natychmiast powtrzy
panu wszystko, sowo w sowo. Tak te si i stao. Przeraonego atwo byo
nakoni do zdjcia opon. Uczynny Wodzio podj si utopi je w nocy w
Wile. W rzeczywistoci sprzeda je nastpnego dnia za dziesi tysicy zotych.
Niesamowite Stanisaw Kowalski by coraz bardziej wytrcony
z rwnowagi.
To zreszt zupenie przyzwoita cena. Pikne persy i buchary, za
ktre Bolesaw Jerzmanowski zapaci w Desie cikie tysice zotych, Wo-
str. 263
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
dzimierz posprzedawa dosownie za grosze. Nie zna ich prawdziwej wartoci i musia si spieszy, aby obrobi will wujostwa w okresie, kiedy pan
przesta bywa na Mokotowie, a Jerzmanowscy jeszcze nie wrcili z Ameryki. Przygotowania do napadu trway zaledwie dwa tygodnie. Prawda?
Nawet niecae poprawi inynier. Wodek stale przynagla
do popiechu.
Wanie. Chocia nie domyla si, e istnieje konkurencja, to
jednak musieli si bardzo denerwowa. Starzy Jerzmanowscy ju w drodze,
mog przyby do Warszawy lada dzie, a pan przeciga przygotowania do
akcji. Ziemia im si wtedy dosownie palia pod stopami. Cae ich szczcie,
e pan Bolesaw Jerzmanowski postanowi zatrzyma si troch w Paryu,
tak i do Warszawy przyby dopiero dwudziestego listopada, a wic w dwa
dni po rzekomym napadzie. Na szczcie komedyjka si udaa i wszystko
dobrze zagrao. Oczywicie pomijam pecha, e poprzedniego dnia Przybr
zagarn gotwk, do ktrej ju si przymierza Kocielak. Tymczasem
opowiada dalej oficer milicji stary Jerzmanowski postanowi nie zawiadamia milicji o kradziey. Na t decyzj wpyny uczucia rodzinne, mio do siostry. Amerykanin obawia si, e wiadomo o tym, jakim naprawd jest jej synalek, moe t starsz, schorowan kobiet zabi. A e
mia wobec niej dugi wdzicznoci, machn rk na straty, ktre w porwnaniu z jego olbrzymim majtkiem ostatecznie nie byy tak wielkie. Tyle
co dla nas, panie Kowalski, zgubienie tylko co rozpocztego pudeka papierosw.
str. 264
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 265
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
nis milicji o kradziey. A wic i z tej strony nie potrzebowa si ju niczego obawia. Wiedzia te, e jak na razie, nie uda si im nacign pana na
jak wiksz sumk. Trzeba byo si zadowoli tymi pidziesicioma tysicami, ktre mia w kieszeni. Siedzenie w komrce ju si Wodzimierzowi musiao setnie znudzi. Nie chc pana dotkn, ale sdz, e i pikna
Barbara miaa ju szczerze dosy idylli we dwoje. Postanowili wic spywa. W tym celu Zamarska musiaa wystpi w jeszcze jednej roli, tym razem kobiety-Rzymianki, ktra moe zdradza ma, kiedy jemu dobrze si
powodzi, ale ktra pjdzie za nim wszdzie na z dol. To, e przed rozstaniem kupi im pan jeszcze wypraw na drog i zaopatrzy w kieszonkowe,
byo ju tylko drobnym dodatkiem do poprzednich, tak udanych operacji.
Naturalnie wcale nie pojechali na Dolny lsk, do Szklarskiej Porby. Taki
pomys nawet im przez chwil nie powsta w gowie. Po prostu wrcili do
Krakowa i do dawnego sposobu ycia oraz zarobkowania.
Niech pan mnie nie mczy prosi Kowalski.
A jednak musi pan wysucha tego wszystkiego. Zbyt dugo gra
pan w tej komedii rol pierwszego naiwnego. Nadszed czas, eby kto
otworzy panu szeroko oczy. Choby jako nauczk na przyszo. Ostatecznie pan zalepiony swoj namitnoci dotar a do krawdzi zbrodni. Nie
jest pask zasug, e si tam zatrzyma. Przecie wszystkie fakty, ktre
pan ustali, istniay w rzeczywistoci. Pienidze przewoono naprawd w
sposb, nazwijmy go delikatnie, lekkomylny. A mogo si zdarzy, e Andrzej Przybr i jego wsplnik spniliby si o tydzie. Oni w przeciwiestwie do pana musieli mie na dzie napadu wanie niepogod. Gdyby siedemnastego listopada nie byo deszczu, lecz soce, to wy, a nie oni reali-
str. 266
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 267
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 268
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 269
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 270
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 271
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
str. 272
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Nota edytorska
Polska powie kryminalna lat PRL-u charakteryzuje si typowym dla tamtej epoki socrealizmem tendencyjnym susznie nazwanym przez bodaj Stanisawa Baraczaka powieci milicyjn odrniajc j w ten sposb od zachodnich powieci detektywistycznych. Naley tu
jednak zaznaczy, e inny styl literacki by w wczesnych czasach niemoliwy zarwno praktycznie jak i teoretycznie. Nie byo instytucji prywatnego detektywa a jedyn waciw komrk do wyjaniania zagadek kryminalnych moga by wycznie Milicja Obywatelska i
kontrwywiad. Wsplne dla obu typw powieci byy elementy sensacyjno-przestpcze.
Przedwojenna polska powie kryminalna to przede wszystkim powieci awanturniczoprzygodowe zawierajce elementy czarnego kryminau amerykaskiego z niemaym udziaem przygd miosnych oraz wtkw fantastycznych. Tworzyli je m. in. Aleksander Baejowski, Antoni Marczyski, Tadeusz Doga-Mostowicz, Urke Nachalnik, Adam Nasielski, Stanisaw Wotowski. Powieci stworzone w PRL-u powstay na zamwienie sub aparatu pastwowego by przybliy cik i mudn prac milicji a przede wszystkim by wzbudzi zaufanie do ich dziaa w utrzymaniu adu i porzdku, zaufanie mocno nadszarpnite dziaaniami
UB i MO we wczesnych latach powojennych i w okresie stalinowskim.
Pierwsze powieci kryminalne zostay w spoeczestwie przyjte z entuzjazmem, szczeglnie
e byy dostpne w literaturze gazetowej, drukowane w odcinkach w popularnych popoudniwkach i dziennikach, stanowiy nawet niez konkurencj dla kryminaw zachodnich
do gsto wydawanych w popularnych seriach maych formatw: Zota Podkowa, Srebrny
Kluczyk, Labirynt, Jamnik itp. Pod koniec lat 60. XX wieku Wydawnictwo ISKRY rozpoczo
druk zeszytw w cyklu Ewa wzywa 07 a dla modziey komiks Kapitan bik. W serii tej
publikowali popularni autorzy polskiego kryminau: Jerzy Edigey (Jerzy Korycki), Zygmunt
Zeydler-Zborowski, Barbara Gordon (Larysa Mitzner), Helena Sekua, Barbara Nawrocka, Zbigniew Safjan, Kazimierz Korkozowicz, Aleksander Minkowski, Maciej Z. Bordowicz, Marian
Butrym, Jerzy Parfiniewicz oraz dziennikarki sdowe Anna Kodziska, Wanda Falkowska,
Danuta Frey. Powieci milicyjn nie gardzili rwnie bardziej uznani autorzy i scenarzyci jak
Stanisaw Goszczurny, Andrzej Szypulski, Maciej Somczyski, Andrzej Wydrzyski, Andrzej
Szczypiorski, Aleksander cibor-Rylski, Janusz Gowacki, Zygmunt Sztaba, Janusz Oska czy
Kazimierz Koniewski, ktrzy najczciej pisali te powieci pod pseudonimami. Jednake
prawdziwymi rarytasami kryminalnymi byy powieci Joe Alexa (Maciej Somczyski) osadzo-
str. 273
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
ne w realiach amerykaskich lub angielskich chocia i on nie pogardzi kryminaem milicyjnym jako Kazimierz Kwaniewski.
Pod koniec lat 80. nastpi regres powieci milicyjnej (ze zrozumiaych wzgldw) szczeglnie, e na rynku zaczy pojawia si kryminay niemieckie, amerykaskie i skandynawskie,
znacznie odbiegajce swymi schematami od powieci milicyjnej sawicej zdobycze socjalizmu i dzielnych milicjantw pracujcych w niezwykle cikich warunkach tzn. w oparach tytoniowego dymu, litrw odgrzewanej kawy, nierzadko przysowiowego kieliszka za to niemal
zupenie bez kobiet. No i oczywicie na przestarzaym sprzcie.
Na polskim rynku, po okresie transformacji pojawio si sporo nowych autorw, ktrzy sigajc po piro, nie szczdzili czytelnikom pikantnych opisw, walki z korupcj, nierzadko z wadz, wprowadzili sporo seksu i drogiego alkoholu lecz przede wszystkim inny rodzaj przestpstw chocia nierzadko makabrycznych i na pograniczu horroru z thrillerem. Chocia jedni
i drudzy do szerokim ukiem omijaj sfery duchowe i sprawy za drzwiami parafii te otaczaj zason tajemnicy. Czsto te sigaj do kryminau retro (Marek Krajewski), opowieci z
pieka rodem i historycznej.
Obecnie znw notuje si wzrost zainteresowania PRL-owskim kryminaem, zeszyty Ewa
wzywa 07 s poszukiwane w antykwariatach i na Allegro. Zostay rwnie wydane w cyklu
antologicznym a wydawnictwa wznawiaj powieci Zeydlera-Zborowskiego i Edigeya.
STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH to przede wszystkim frapujcy tajemniczy tytu, po
ktrym mona spodziewa si niezwykle sensacyjnej fabuy i dramatycznej akcji, Ale w rzeczywistoci, ju od pewnego momentu Czytelnik wie, e co tu bdzie nie tak, jak na powie
kryminaln przystao. Zarwno osoba domniemanego przestpcy, ktry ma si za szefa
gangu, ktrego ruszyo sumienie jak i wysuchujcego go majora MO, cechujcego si niezwykle wysokimi walorami obywatelskiej uczciwoci i ludzk twarz, nie wzbudzaj spodziewanych emocji. Akcja rozwija si powoli eby nie powiedzie w limaczym tempie i z
kad stron mona domyla si zakoczenia. Najciekawsz postaci stworzon przez Autora jest Wodzio, pomysowy, przystojny, elegancki i jak na przedstawiciela pwiatka przystao, niezwykle pomysowy i sprytny. Pikna Barbara w rzeczywistoci zawodowa prostytutka, nie jest a tak pocigajca i fascynujca, by mona byo dla niej straci gow. No, ale i
inynier Kowalski jest zaledwie przecitnym obywatelem. Uczciwym, tuzinkowym, wystrychnitym na dudka, wic waciwie co si dziwi?
JERZY EDIGEY (1912 1983) to pseudonim literacki Jerzego Koryckiego. Pochodzi z Litwy, z tatarskiej rodziny szlacheckiej, a pseudonim Edigey wywodzi od
imienia protoplasty, jednego z przywdcw Zotej Ordy. Dziaa spoecznie wic si
z ruchem narodowym (OWP, ONR). By jednym z pierwszych winiw Berezy Kartuskiej. Potem zwiza si zawodowo z warszawsk adwokatur oraz z dziennikar-
str. 274
Kryminay PRL-u
Jerzy Edigey STRZAY NA ROZSTAJNYCH DROGACH
Przy opracowywaniu Noty edytorskiej korzystano ze stron internetowych: publio.pl., lubimy czyta.pl, wikipedia.pl, biblionetka.pl, klub mord.pl i innych materiaw, ktrych wszystkich nie sposb wymieni, jeli jednak ich
autorzy uznaj, e s rdem zamieszczonych tu informacji, to w peni to uznaj.
Jawa48
str. 275
Materiay na ktrych oparto opracowanie, wykorzystano z penym poszanowaniem praw autorskich i w przekonaniu, e stanowi rdo danych o naszej
kulturze i historii oraz e stanowi wasno publiczn, a ich rozpowszechnianie suy dobru oglnemu.
Dokument w formacie *pdf moe by wykorzystany wycznie do uytku osobistego bez prawa do dalszego obrotu i obiegu komercyjnego lub handlowego i
nie moe by poddawany modyfikacjom bez zgody autora edycji.
Naley go traktowa tak, jak ksik wypoyczon do przeczytania.
Uwaga!!!
Bez zezwolenia twrcy wolno nieodpatnie korzysta z ju rozpowszechnionego utworu w zakresie wasnego uytku osobistego.