Dahl Roald - Wuj Oswald

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 257

roald dahl WUJ OSWALD

Przeoy ANDRZEJ GRABOWSKI Krajowa Agencja Wydawnicza Warszawa 1989 Tytu oryginau My Uncle Oswald Redaktor Anna Brzeziska Projekt okadki i ilustracje Krzysztof Tyszkiewicz Redaktor techniczny Teresa Kowalicka Korekta Magorzata Lewandowska Jadwiga Wjcik Copyright by Icarus S A, 1979 Copyright for the Polish edition by Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1989 Copyright for the Polish translation by Andrzej Grabowski, Warszawa 1989 RSW PRASA-KSIKA-RUCH KRAJOWA AGENCJA WYDAWNICZA WARSZAWA 1989 Wydanie II. Nakad 100 000+260 egz. Objto, ark. wyd. 11.60, ark druk. 10.125 Skad: RSW Prasa-Ksiaka-Ruch Zakady Graficzne Pia Druk i oprawa Opolskie Zakady Graficzne Opole. ul Niedziakowskiego 8 12 Zam. 105 10 1 89 l-68

Nr prod. X-I3 335 88 ISBN 83-03-02657-7

Ach, jak ja lubi si migdali!

Pamitniki Oswalda, tom XIV

1. Ponownie wzbiera we mnie chtka, by jeszcze raz uczci pami mojego wuja Oswalda. Mam naturalnie na myli nieboszczyka Oswalda Hendryksa Corneliusa, znanego jako koneser, bon vivant, kolekcjoner pajkw, skorpionw i lasek, mionik opery, znawca chiskiej porcelany, uwodziciel i najwikszy rozpustnik wszechczasw. Wszyscy bez wyjtku synni pretendenci do tego tytuu wydaj si miesznie mali i niepozorni, gdy zestawi si ich osignicia z wyczynami mojego wuja. Zwaszcza za Casanova niebo. Przy moim wuju wyglda on na takiego, ktremu powanie szwankuje instrument. Mija pitnacie lat od chwili, kiedy w 1964 roku po raz pierwszy opublikowaem krtki fragment pamitnikw wuja Oswalda. Zadaem sobie podwczas trud wybrania czego, co nie obrazioby nikogo, a epizod

w dotyczy, jak Pastwo moe pamitaj, niewinnego, acz frywolnego opisu obapianki mojego wuja z pewn trdowat na pustyni synajskiej. Obyo si bez kopotw. Odczekaem jednak bite dziesi lat (do roku 1974), nim podjem ryzyko opublikowania drugiego fragmentu. I tym razem dobraem starannie taki ustp, ktry - przynajmniej w oczach mojego wuja - nadawaby si niemal do odczytania przez pastora w wiejskiej szkce niedzielnej. Fragment ten dotyczy odkrycia perfum o tak silnym dziaaniu, e mczyzna, ktry Je poczu od kobiety, nie by w stanie oprze si dzy i natychmiast j zaspokaja. Opublikowanie tej bahostki nie wywoao reperkusji sdowych. Owszem, odbio si ono wielokrotnym echem, ale gdzie indziej. Zostaem nagle zasypany setkami listw, ktre nie mieciy si w mojej skrzynce, a w ktrych czytelniczki domagay si cho kropli cudownych perfum wuja Oswalda. Z t sam prob zwrcili si do mnie listownie niezliczeni mczyni, w tym wyjtkowo niesympatyczny afrykaski dyktator, angielski lewicujcy minister oraz pewien kardyna. Ksi z Arabii Saudyjskiej zaproponowa mi ogromn sum w walucie szwajcarskiej, a ktrego popoudnia zjawi si u mnie facet z CIA, w ciemnym garniturze i z walizk pen studolarwek. Owiadczy, e perfumy wuja Oswalda z powodzeniem bd si nadawa do skompromitowania co znaczniejszych rosyjskich dyplomatw i mw stanu oraz e jego przeoeni chc wykupi przepis na ich wytwarzanie. Poniewa niestety nie miaem ani kropli cudownego pynu wuja, ktr mgbym sprzeda, sprawa na tym si skoczya. Obecnie, w pi lat po opublikowaniu opowieci o perfumach, postanowiem uchyli przed czytelnikami kolejny rbek tajemnic bujnego

ycia mojego krewniaka. Wybrany przeze mnie fragment pochodzi z tomu XX, spisanego w roku 1938, kiedy wuj Oswald mia czterdzieci trzy lata i by w kwiecie wieku. Zostao w nim wymienionych z nazwiska wiele znanych osobistoci, przez co niewtpliwie bardzo si naraam ich rodzinom i przyjacioom, ktrzy mogliby poczu si dotknici niektrymi stwierdzeniami mojego wuja. Pozostaje mi tylko modli si o to, eby zainteresowani okazali dla mnie pobaanie i zrozumieli, e kieruj mn wycznie czyste pobudki. Jest to bowiem dokument o znacznej wartoci naukowej i historycznej. Byoby zatem niepowetowan strat, gdyby nie ujrza wiata dziennego. Oto wic zapowiedziany fragment z XX tomu pamitnikw Oswalda Hendryksa Corneliusa, przytoczony sowo w sowo za jego autorem: Londyn, lipiec 1938 Wanie powrciem z owocnej wizyty w fabryce Lagonda w Staines. W.O. Bentley przyj mnie lunchem (oso z Usk i butelka Montracheta), podczas ktrego omwilimy specjalne wyposaenie mojego nowego samochodu Lagonda V 12. Obieca mi komplet trbek, ktre wygrywaj idealnie czysto mozartowsk ari Son gia mille e Tre. Niektrzy z czytelnikw mog to uzna za nader dziecinny kaprys, dla mnie jednak, ilekro nacisn klakson, jest to mie i budujce przypomnienie, e poczciwy Don Juan pozbawi wianka raptem tysic trzy hoe hiszpaskie dzieweczki. Poleciem Bentleyowi, eby fotele w samochodzie obito delikatn, drobnoziarnist krokodyl skr, a jego wntrze wyoono cisem. Dlaczego cisem? Ot dlatego, e po prostu lubi kolor i ukad sojw angielskiego cisu ponad wszelkie inne drewno.

Nadzwyczajny czowiek ten Bentley. W jego osobie wytwrnia Lagonda zyskaa prawdziwy skarb. Z drugiej strony to smutne, e tego, kto zaprojektowa i uyczy swojego nazwiska jednemu z najpikniejszych samochodw wiata, zmuszono do ustpienia z wasnej firmy i rzucono w ramiona konkurenta. Oznacza to jednak, e nowe Lagondy nie maj sobie rwnych w wiecie i na przykad ja nigdy bym sobie nie sprawi innego auta. Ale mj nowy wz nie bdzie tani. Nigdy bym nie przypuszcza, e samochd moe tyle kosztowa. Kto by tam jednak dba o pienidze? Na pewno nie ja, bo zawsze miaem ich w brd, swoje pierwsze sto tysicy zarobiem jako siedemnastolatek, a potem jeszcze wicej. Po napisaniu tych sw przypomniao mi si, e przecie nie wspomniaem jeszcze w pamitnikach, w jaki sposb staem si bogaty. Pora chyba, ebym tym si zaj. Myl, e waciwa. Bo chocia te pamitniki maj by dziejami sztuki uwodzenia i rozkoszy kopulacji, nie byyby pene, gdybym nie wspomnia o sztuce robienia pienidzy i pyncych std przyjemnociach. A wic dobrze. Przekonaem si do tego. Dlatego od razu opowiem, jak zabraem si do robienia pienidzy. Gdyby jednak niektrych z Pastwa kusio, eby pomin ten fragment pamitnikw i od razu przej do pikantniejszych opisw, to zapewniam, e nastpne strony bd obficie doprawione pieprzem. Inaczej pisa nie potrafi. Jeeli kto nie dziedziczy wielkich bogactw po przodkach, to moe do nich doj wycznie w czworaki sposb: dziki matactwom, talentowi, genialnym pomysom i szczciu. Ja doszedem do swojej fortuny dziki poczeniu wszystkich tych czterech elementw. Czytajcie uwanie, a

pojmiecie, w czym rzecz. W roku 1912, majc zaledwie siedemnacie lat, uzyskaem stypendium na wydziale nauk przyrodniczych w Trinity College w Cambridge. Byem modziecem nad wiek rozwinitym i egzamin na studia zdaem na rok przed terminem. Poniewa do Cambridge mogli mnie przyj dopiero wtedy, gdy ukocz osiemnacie lat, miaem zatem przed sob dwanacie wolnych miesicy. Dlatego ojciec mj postanowi, e powinienem wypeni ten czas odwiedzeniem Francji dla poznania jzyka. Liczyem, e w tym wspaniaym kraju poznam znacznie wicej ni tylko sam jzyk. Rozsmakowaem si ju, jak Pastwo wiecie, w rui i porubstwie z londyskimi pannami wchodzcymi do towarzystwa. Ponadto mode Angielki ju mi si przejady. Uznaem, e s zbyt bezpciowe, i pilno mi byo wyszumie si e ha na obcej niwie. Zwaszcza francuskiej. Wiedziaem z dobrze poinformowanych rde, e paryanki wiedz o miowaniu par takich rzeczy, o ktrych ich angielskim kuzynkom nawet si nie nio. Figo-fago, jak gosia plotka, byo w Anglii jeszcze w powijakach. Wieczorem w przeddzie planowanego wyjazdu do Francji wydaem w swoim rodzinnym domu w Cheyney Walk mae przyjcie. Matka z ojcem umylnie wyszli o sidmej na kolacj, ebym mia dom wycznie do swojej dyspozycji. Zaprosiem z tuzin znajomych pci obojga, na og moich rwienikw, i o dziewitej zasiedlimy do stou, wesoo gawdzc, popijajc wino i jedzc wyborn gotowan baranin z kluskami. Wtem rozleg si dzwonek do drzwi. Poszedem je otworzy i na progu zastaem mczyzn w rednim wieku, z wielkimi wsami, rumian cer i walizk ze wiskiej skry w rce. Przedstawi mi si jako major Grout i spyta,

czy zasta ojca. Odparem, e wyszed na kolacj. - Tam, do kata - rzek na to major. - Zaprosi mnie, ebym si u niego zatrzyma. Jestem jego starym przyjacielem. - Ojciec na pewno zapomnia - powiedziaem. - Ogromnie mi przykro. Prosz wej. Poniewa nie wypadao mi zostawi majora samego w gabinecie na lekturze Puncha, kiedy my bawilimy si w pokoju obok, spytaem go, czy ma ochot dotrzyma nam towarzystwa. Mia jak najbardziej. Z wielk przyjemnoci. Tak wic znalaz si pord nas, z wsami i czym tam jeszcze, jowialny, rozpromieniony i wprawdzie trzykro starszy od kadego z naszego grona, to jednak wietnie czujcy si w naszym towarzystwie. W kwadrans zmit porcj baraniny i oprni butelk czerwonego wina. - Wyborne jado - pochwali. - Czy jest jeszcze wino? Otworzyem mu drug butelk i z niejakim podziwem obserwowalimy, jak zabiera si do jej osuszenia. Jego policzki z karmazynowych bardzo prdko stay si fioletowe, a nos jakby si rozpomieni. Kiedy zaatwia si z trzeci flaszk, rozwiza mu si jzyk. Powiedzia, e pracuje w angielsko-egipskim Sudanie i przyjecha do kraju na urlop. Zatrudniony by w Sudaskiej Subie Irygacyjnej; praca mudna, w upale. Niemniej fascynujca. Dobry ubaw, rozumiemy si. Z miejscowym taatajstwem nie byo kopotw, jeli tylko miao si pod rk cay czas bykowiec. Skupilimy si wok niego suchajc, zaciekawieni tym osobnikiem o purpurowym obliczu, ktry przyby do nas z dalekich krajw. - Sudan to wspaniay kraj - oznajmi. - Olbrzymi. Odlegy. Zagadkowy i tajemniczy. Chcecie, ebym opowiedzia wam o jednej z najwikszych

tajemnic Sudanu? - Bardzo chcemy, panie majorze - odparlimy. - Niech pan opowie. - Jedn z jego najwikszych tajemnic - rzek, wlewajc sobie do garda nastpny kieliszek wina - tajemnic znan tylko garstce takich jak ja weteranw i tubylcom, jest chrzszczyk zwany majk sudask albo - by posuy si naukow nazw - Cantharis vesicatoria sudanii. - To znaczy, skarabeusz? - spytaem. - Skde znowu. Majka sudask to skrzydlaty owad, skrzyowanie muchy z chrzszczem, majcy dwa centymetry dugoci. licznie wyglda, ma byszczcy, mienicy si zotozielony pancerz. - Dlaczego to taka tajemnica? - spytalimy. - Te mae chrzszcze mona znale tylko w jednej czci Sudanu - cign major. - Jest to obszar o powierzchni okoo dwudziestu mil kwadratowych, na pnoc od Chartumu, gdzie rosn drzewa haszabowe. uki te ywi si wanie limi haszabu. Niektrzy spdzaj cae ycie na poszukiwaniu tych owadw. Zw ich owcami ukw. To bystroocy tubylcy, ktrzy wiedz wszystko co naley o zwyczajach i miejscach, w ktrych wystpuj te malutkie stwory. Po zapaniu zabijaj je, susz na socu i rozkruszaj na drobniutki proszek. Miejscowi bardzo go sobie ceni i przechowuj zwykle w maych, kunsztownie rzebionych szkatukach. Szkatuka naczelnika plemienia jest ze srebra. - Ale co oni robi z tym proszkiem? - spytalimy. - Mniejsza o to, co z nim robi oni, rzecz w tym, co on robi z czowiekiem. Maleka szczypta tego proszku to najsilniejszy na wiecie rodek podniecajcy. - Mucha hiszpaska! - wykrzykn kto. - To mucha hiszpaska.

- No, nie cakiem, ale jest pan na waciwym tropie - przyzna major. - Zwyka mucha hiszpaska wystpuje w Hiszpanii i poudniowych Woszech. Ta, o ktrej mwi, to mucha sudask i cho naley do tej samej rodziny, rni si od tamtej jak dzie od nocy. Reakcja po zayciu tego malekiego sudaskiego uczka jest wyjtkowo drastyczna, tak e nawet mae jego dawki s niebezpieczne. - Ale oni je zaywaj? - Mj Boe, tak. Wszyscy tubylcy w Chartumie i na pnoc od tego miasta zaywaj uczka. Biali, ci, ktrzy o nim wiedz, wol trzyma si od niego z daleka, bo taki jest niebezpieczny. - A pan go zaywa? - spytano. Major podnis wzrok na pytajcego i umiechn si lekko pod ogromnymi wsami. - Za par chwil dojdziemy do tego - odpar. - A jak on dziaa na czowieka? - spytaa jedna z dziewczt. - Mj Boe, czeg on nie robi! - rzek major. - Rozpomienia genitalia. Nie tylko gwatownie rozpala dze, ale i potnie podrania. Nie tylko wywouje nieposkromion chutliwo, ale zapewnia te kolosaln, dugotrwa erekcj. Zechce mi pan ofiarowa jeszcze jeden kieliszek wina, drogi chopcze? Zerwaem si, eby przynie mu jeszcze wina. Moi gocie nagle zamilkli. Dziewczta wpatryway si w skupionego i nieruchomo siedzcego majora oczami byszczcymi jak gwiazdy, chopcy za wpatrywali si w dziewczta, chcc zobaczy, jak reaguj na jego niespodziewane niedyskrecje. Napeniem majorowi kieliszek. - Paski ojciec zawsze mia przyzwoicie zaopatrzon piwnic - rzek

Grout. - A take dobre cygara - doda i spojrza na mnie wyczekujco. - Zapali pan cygaro, majorze? - spytaem. - Jest pan bardzo uprzejmy - odrzek. Poszedem do stoowego i przyniosem pudeko ojcowskich cygar marki Montechristo. Major schowa jedno do kieszeni na piersiach, a drugie wetkn w usta. - Jeli chcecie - rzek - to opowiem wam prawdziw histori o sobie i sudaskim uku. - Prosz opowiedzie - zawoalimy. - Niech pan mwi, majorze. - Spodoba wam si - zapewni, wyjmujc cygaro z ust i paznokciem kciuka ucinajc jego koniuszek. - Kto ma zapaki? Przypaliem mu cygaro. Gow spowiy mu kby dymu, przez ktry jego twarz widzielimy niewyranie; bya ona ciemnawa i mikka jak wielki przejrzay fioletowy owoc. - Pewnego wieczoru - zacz - siedziaem na werandzie mojego bungalowu w gbi kraju, jakie pidziesit mil na pnoc od Chartumu. Skwar by piekielny, a ja miaem za sob ciki dzie. Piem wanie whisky z wod sodow - bya to moja pierwsza szklaneczka tego wieczoru. Leaem rozcignity na leaku, z nogami zarzuconymi na ma balustradk, ktra okalaa werand. Czuem, jak whisky styka si ze ciankami mojego odka, a wierzcie mi, e pod koniec dugiego dnia spdzonego w nieznonym klimacie nie ma nic bardziej rozkosznego ni pierwszy yk whisky wpadajcej do trzewi i przenikajcej do krwiobiegu. Po kilku minutach wszedem do rodka i nalaem sobie drug szklaneczk, po czym wrciem na werand. Znowu si pooyem. Wprawdzie koszul miaem mokr od potu, ale byem zbyt zmczony, eby wzi prysznic. I wtedy

raptem zesztywniaem. Wanie niosem szklank z whisky do ust, kiedy rka zastyga mi, dosownie zastyga w powietrzu, i tak zostaa, a ja ciskaem w doni szklank. Nie mogem si poruszy. Nie mogem si odezwa. Prbowaem przywoa na pomoc sucego, ale nie byem w stanie. Stenie pomiertne! Parali! Cay skamieniaem! - Przestraszy si pan? - spyta kto. - Jasne, e si przestraszyem. Byem piekielnie przeraony, zwaszcza tam, na sudaskiej pustyni, skd wszdzie daleko. Ale ten parali nie trwa dugo. Minut, moe dwie. Nie potrafi powiedzie. Kiedy przyszedem do siebie, jeeli tak to mona nazwa, przede wszystkim natychmiast poczuem pieczenie w okolicy krocza. Oho, powiedziaem sobie, a tym razem co, u licha?! Ale byo jasne, co si ze mn dzieje. Ruch wewntrz moich spodni sta si zaiste gwatowny i po kilku sekundach mj czonek zesztywnia i wyprostowa jak grotmaszt szkunera sztakslowego. - Jaki paski czonek? - spytaa panienka imieniem Gwendolina. - Sdz, kochanie, e pojmie to pani w dalszym cigu opowieci - odrzek major. - Niech pan mwi, majorze - zachcilimy go. - Co byo potem? - Potem zacz mi pulsowa. - Co zaczo pulsowa? - spytaa znw Gwendolina. - Mj czonek - odpar major. - Od jego nasady do czubka czuem kade uderzenie serca. Pulsowa i dra przeraliwie i by nadty jak balon. Znacie pastwo te dugie balony z przyj dla dziatwy? Wanie z takim balonem go sobie kojarzyem, a z kadym uderzeniem serca miaem uczucie, jakby dopompowywano mu powietrza i mia zaraz pkn. Major popi wina. Przyjrza si popioowi na cygarze. Siedzielimy bez

sowa, czekajc. - Oczywicie staraem si rozwika zagadk, co te mi si waciwie przydarzyo - mwi dalej. - Spojrzaem na szklank. Staa tam, gdzie j zawsze odstawiaem, na pomalowanej na biao, niskiej balustradzie otaczajcej werand. Potem podniosem wzrok na skraj dachu bungalowu i nagle ciach! Wszystko zrozumiaem! Pojem, co zaszo. - Co? - zapytalimy chrem. - Duy sudaski chrzszcz, ktry wyszed na wieczorny spacer po dachu, zapuci si zbyt blisko jego skraju i spad. - Prosto do paskiej szklanki z whisky! - wykrzyknlimy. - Wanie - potwierdzi major. - A ja, szaleczo spragniony z powodu upau, wypiem j, nie patrzc. Panienka imieniem Gwendolina wpatrywaa si w majora oczyma wielkimi ze zdumienia. - Sowo daj. nie rozumiem, o co ten cay haas-powiedziaa. - Przecie jeden maleki uczek nie moe zaszkodzi. - Drogie dziecko - rzeki major - proszek otrzymany po wysuszeniu i rozdrobnieniu majki sudaskiej nazywa si kantarydyna. To nazwa farmaceutyczna. Jego sudaska odmiana zwie si cantharidin sudanii. A cantharidin sudanii jest absolutnie miertelna. Najwysza bezpieczna dawka dla czowieka, jeeli w ogle taka istnieje, to minim. Minim za to jedna szedziesita uncji. Przyjwszy, e poknem caego, dorosego uka, oznaczao to, e zayem dawk Bg wie ile razy silniejsz od maksymalnej. - Boe - wyszeptalimy. - Boe wity. - Tymczasem pulsowanie tak si wzmogo, e a si cay trzsem.

- To znaczy, e bolaa pana gowa? - spytaa Gwendolina. - Nie - odpar major. - I co dalej? - spytalimy. - Mj czonek zamieni si w rozarzony do biaoci, elazny prt, wypalajcy mi dziur w ciele. Zerwaem si z leaka, popdziem do samochodu i na eb na szyj pojechaem do najbliszego szpitala, ktry by w Chartumie. Dotarem tam dokadnie w czterdzieci minut. Przelkem si nie na arty. - Zaraz, chwileczk - przerwao mu stworzenie imieniem Gwendolina. - Nadal nie cakiem pana rozumiem. Waciwie co pana tak przestraszyo? Okropne dziewczynisko. W ogle nie powinienem by jej zaprasza. Major, co mu si bardzo chwali, tym razem cakiem zignorowa jej pytanie. - Wpadem do szpitala - cign - i odszukaem dyurny gabinet zabiegowy, gdzie angielski lekarz zszywa komu ran od noa. Patrz pan!, zawoaem, wyjmujc go i wymachujc mu nim przed oczami. - Czym pan wymachiwa, na mio bosk?! - przerwaa mu straszliwa Gwendolina. - Bd cicho, Gwendolino - ostrzegem j. - Dzikuj panu - rzek major. - Lekarz przerwa zszywanie i przyjrza si temu, co lekko zatrwoony wycignem w jego stron. Prdko opowiedziaem mu, co si stao. Spochmurnia. Oznajmi, e na sudaskiego uka nie ma antidotum. e jestem w miertelnym niebezpieczestwie. Ale uczyni wszystko, co w jego mocy. Zrobili mi pukanie odka, wpakowali do ka i ze wszystkich stron oboyli lodem mj biedny, pulsujcy czonek.

- Kto oboy? - spyta kto. - Co za jedni? - Pielgniarka. Moda szkocka pielgniarka z ciemnymi wosami - wyjani major. - Przyniosa ten ld w gumowych torebeczkach, oboya mi go nimi naokoo i obwizaa bandaem. - Nie odmrozi go sobie pan? - Jake mona odmrozi co, co faktycznie rozgrzane jest do czerwonoci? - odpar major. - I co dalej? - Zmieniali mi ten ld co trzy godziny, dzie i noc. - Kto, ta szkocka pielgniarka? - Boe wity! - Ozibiali go przez dwa tygodnie. - Dwa tygodnie! - zawoaem. - I nic si panu nie stao? Nic panu me jest? Major umiechn si i popi wina. - Gboko wzrusza mnie paska troska - odpar. - Jest pan modziecem, ktry dobrze wie, co jest w yciu najwaniejsze. Daleko pan zajdzie. - Dzikuj, panie majorze - powiedziaem. - Ale jak to si skoczyo? - Na p roku wypadem z obiegu - odrzek major, lekko si umiechajc ale w Sudanie to niewielka bieda. Jeeli pan jednak ciekaw, to w tej chwili nic mi nie jest. Cudownie ozdrowiaem. Taka oto bya historia majora Grouta, ktr opowiedzia nam na maym przyjciu, jakie wydaem w przeddzie wyjazdu do Francji. Daa mi ona do mylenia. O tak, daa mi bardzo wiele do mylenia. Waciwie tamtej nocy, kiedy leaem w ku, a cay mj baga sta spakowany na pododze, w gowie zacz mi raptownie dojrzewa przeraajco miay plan. Mwi miay, poniewa, dalibg, by on diablo miay, jeli

zway, e miaem podwczas siedemnacie lat. Patrzc na to z dzisiejszej perspektywy, chyl przed sob czoo za to, e w ogle rozwaaem takie przedsiwzicie. Tak czy owak, nazajutrz rano ju wiedziaem, co zrobi.

2. Poegnaem si z rodzicami na peronie dworca Victoria i wsiadem do pocigu jadcego, via prom, do Parya. Przyjechaem tam po poudniu i stawiem si w domu, w ktrym ojciec zaatwi mi wikt i opierunek. Sta on przy Avenue Marceau, a mieszkajca w nim rodzina Boisvainow wynajmowaa pokoje gociom. Pan Boisvain, pono urzdnik pastwowy, by rwnie nieciekawy jak reszta familii. Jego maonka, blada kobieta z krtkimi palcami i obwisym zadkiem, bya ulepiona, nie przymierzajc, z tej samej gliny co m, z czego wywnioskowaem, e adne nie sprawi mi kopotu. Boisvainowie mieli dwie crki: pitnastoletni Jeanette i dziewitnastoletni Nicole. Mademoiselle Nicole bya do pewnego stopnia wybrykiem natury, bo gdy reszta rodziny bya po francusku drobna i foremnie zbudowana, ta dziewczyna miaa proporcje Amazonki. Przywodzia mi na myl eskiego gladiatora. Na bosaka mierzya chyba metr dziewidziesit, niemniej by z niej piknie zbudowany mody gladiator, z drugimi ksztatnymi nogami i par ciemnych oczu, skrywajcych, zda si, liczne tajemnice. Po raz pierwszy od chwili rozpoczcia pokwitania trafiem na kobiet nie tylko strasznie wysok, ale i powabn, a to, co w niej dostrzegem, zrobio na mnie wraenie. Od

tamtego czasu w cigu minionych lat naturalnie wiele razy kosztowaem wysokich dziewoi i musz przyzna, e w sumie ceni je sobie wyej ni ich drobniejsze siostry. Przede wszystkim w ciaach wysokich kobiet jest wicej mocy i energii, a poza tym ma si znacznie wicej do obapiania. Innymi sowy, naprawd lubi wysokie kobiety. Bo czemu miabym ich nie lubi? Nic w tym dziwnego. Natomiast za niezwyky i zadziwiajcy uwaam fakt, e na og kobiety, a dotyczy to wszystkich kobiet wiata, maj kompletnego fioa na punkcie niepozornych mczyzn. Wyjani od razu, e niepozornymi mczyznami nie nazywam zwykych niskich osobnikw, jak dokeje albo kominiarze. Myl o prawdziwych karach, tych malutkich, krzywonogich jegomociach, ktrzy biegaj w pantalonach po arenach cyrkowych. Wierzcie mi lub nie, ale kady z tych konusw potrafi, jeli si postara, rozpomieni najoziblejsz z kobiet. Protestujcie sobie do woli, Drogie Czytelniczki. Oskarcie mnie, em wariat, e si myl, em le poinformowany. Ale zanim to zrobicie, radz wam pogada z kobiet faktycznie podbit przez ktrego z tych niziokw. Potwierdzi moje wnioski. Powie wam: tak, tak, tak, to prawda, niestety, to prawda. Przyzna, e s odraajcy, ale nie sposb im si oprze. Pewien nadzwyczaj brzydki cyrkowy karze w rednim wieku, majcy najwyej metr pi wzrostu, zwierzy mi si kiedy, e poderwie kad kobiet w kadym miejscu i o kadej porze. Bardzo mnie to zadziwia. Ale powrmy do mademoiselle Nicole, panny o wymiarach Amazonki. Natychmiast wpada mi w oko i kiedy podalimy sobie rce, nieco silniej ucisnem kostki jej doni, obserwujc jej min. Rozwara usta i ujrzaem, jak spomidzy zbw wysuwa nagle koniuszek jzyka. Doskonale, moda

damo, powiedziaem sobie. W Paryu ty bdziesz moj pierwsz zdobycz. Jeeli powysze sowa brzmi zdaniem Pastwa zbyt zuchwale w ustach siedemnastoletniego wyrostka, to trzeba Wam wiedzie, e cho byem tak mody, to fortuna obdarzya mnie nie sam tylko urod. Przegldajc dzi stare rodzinne fotografie z tamtych czasw widz, e byem uderzajco piknym modziecem. To fakt niezbity i gupio byoby udawa, e jest inaczej. Niewtpliwie uatwiao mi to ycie w Londynie i z rk na sercu owiadczam, e adna mi jeszcze nie odmwia. Oczywicie na podlotki polowaem dopiero od niedawna i najwyej kilkadziesit wziem do tej pory na muszk. eby przeprowadzi plan, ktry podsun mi poczciwy major Grout, prosto z mostu oznajmiem madame Boisvain, e nazajutrz rano od razu wyjedam na prowincj do przyjaci. Nadal stalimy w przedpokoju i wanie skoczylimy wymienia uciski doni. - Ale monsieur Oswald, dopiero co pan przyjecha! - wykrzykna moja gospodyni. - O ile wiem, to mj ojciec zapaci pani z gry za p roku - odparem. Jeeli mnie tu nie bdzie, zaoszczdzi pani na jedzeniu. Podobna arytmetyka zmikczyaby serce kadej francuskiej gospodyni, tak wic madame Boisvain wicej si nie sprzeciwiaa. O sidmej wieczorem zasiedlimy do kolacji. Byy to flaczki z cebul. Uwaam je za drugie pod wzgldem obrzydliwoci danie na wiecie. Najbardziej obrzydliw potraw jest co, czym zajadaj si skopiarze na owczych fermach w Australii. Skopiarze ci - nie zaszkodzi o tym opowiedzie, abycie mogli Pastwo

unikn tej frajdy, jeeli kiedy tam traficie - a wic skopiarze ci, czyli pastuchy owiec, nieodmiennie kastruj swoje baranki w taki oto barbarzyski sposb: dwch z nich trzyma stworzenie gow w d za przednie i tylne nogi, trzeci za rozcina mu moszn i wyciska z niej na wierzch jdra, po czym pochyla si, bierze je do ust, zaciska na nich zby i szarpniciem wyrywa je nieszczsnemu zwierzciu, a nastpnie wypluwa ten przyprawiajcy o mdoci ks do miski. Prosz mi nie mwi, e to niemoliwe, bo to fakt. Ogldaem te praktyki przez cay zeszy rok na wasne oczy, przebywajc na fermie opodal Cowra w Nowej Poudniowej Walii. Ci idioci bez ustanku przechwalali si przede mn, e trzech fachowych skopiarzy potrafi wykastrowa szedziesit baranw w szedziesit minut i robi to przez cay dzie. Powiedzieli, e wprawdzie bol ich po tym troch szczki, ale e to si bardzo opaca, bowiem nagroda jest wspaniaa. - Jaka nagroda? - spytaem. - Oho, tylko pan zaczekaj! - odpowiedzieli. Wieczorem za zmusili mnie, ebym sta i przyglda si, jak nad ogniskiem sma swoje trofea w baranim tuszczu na patelni. To kulinarne cudo jest, przysigam Wam, najbardziej odraajc, najtwardsz, mdlc i najgstsz potraw, jak mona sobie wyobrazi. Flaczki stoj u mnie na drugim miejscu. Wci odbiegam od tematu. Musz cign opowie. A wic nadal znajdujemy si w pieleszach Boisvainow, a na kolacj s flaczki... Pan Boisvain zacz rozpywa si nad tym wistwem, gono siorbic, mlaskajc i wykrzykujc po kadej yce: Delicieux! Ravissant! Formidable! Merveilleux! A kiedy skoczy - czy nigdy do makabry? -

spokojnie wyj z ust peen garnitur sztucznych zbw i zanurzy je w miseczce do mycia palcw. O pnocy, kiedy pastwo Boisvainowie mocno spali, wykradem si na korytarz i wszedem do sypialni mademoiselle Nicole. Leaa otulona w ogromnym ku, a na stoliku obok niej pona wieca. Przyja mnie, o dziwo, sztywnym francuskim uciskiem doni, ale zapewniam Was, e w tym, co nastpio potem, nie byo nic sztywnego. Nie mam zamiaru rozwodzi si nad tym incydentem. Nie ma on nic wsplnego z gwnym nurtem mojej opowieci. Wiedzcie jednak, e wszystkie plotki, jakie syszaem o paryskich dziewcztach, w cigu paru godzin spdzonych z pann Nicole znalazy pene potwierdzenie. W porwnaniu z ni londyskie panny z towarzystwa byy nieruchawe jak kody. Rzucia si na mnie niczym mangusta na kobr. Nagle wyroso jej dziesi par rk i p tuzina ust. W dodatku przemienia si w kobiet-gum i w wirze czonkw nie raz migay mi w przelocie kostki jej ng, ktrymi oplataa sobie kark. Ta dziewczyna przepucia mnie przez wyymaczk. Naduywaa mnie ponad moj wytrzymao. Bdc taki mody, doprawdy nie byem przygotowany na podobnie surowy egzamin i po mniej wicej godzinie nieustannego ruchu zaczem majaczy. Pamitam, i wydawao mi si, e moje ciao to dugi, dobrze naoliwiony tok, lizgajcy si gadko tam i z powrotem wewntrz cylindra o cianach z najgadszej stali. Bg jeden wie, jak dugo to trwao, ale kiedy si skoczyo, nagle ocknem si na dwik niskiego, spokojnego gosu, ktry mwi: - Doskonale, monsieur, jak na pierwsz lekcj, wystarczy. Sdz jednak, e duo wody upynie, nim opuci pan przedszkole.

Zmaltretowany i srogo dowiadczony, powlokem si do swojego pokoju i zasnem. Nazajutrz, realizujc swj plan, poegnaem si z Boisvainami i wsiadem do pocigu do Marsylii. Miaem przy sobie pienidze na proczne wydatki, dwiecie funtw we francuskich frankach, w ktre zaopatrzy mnie ojciec przed moim wyjazdem z Londynu. W roku 1912 byo to duo pienidzy. W Marsylii wykupiem bilet do Aleksandrii na francuski dziewiciotonowy parowiec LImperatrice Josephine, miy stateczek pasaerski kursujcy regularnie pomidzy Marsyli, Neapolem, Palermo i Aleksandri. Podr przebiega mi bez wydarze, z tym e pierwszego dnia spotkaem jeszcze jedn wysok kobiet. Tym razem bya to smagoskra turecka dama, tak obwieszona rozmait biuteri, e przy chodzeniu dzwonia. Zrazu pomylaem sobie, e siedzc na wierzchoku czereni, cudownie odstraszaaby ptaki, ale zaraz potem, bardzo szybko po pierwszej, nasza mnie myl, e ma nadzwyczajn figur. Piersi i ich okolice faloway jej tak wspaniale, e patrzc na ni przez pokad czuem si jak podrnik w Tybecie ogldajcy po raz pierwszy w yciu szczyty Himalajw. Turczynka odwzajemnia moje spojrzenie, wyniole zadzierajc brod i toczc wzrokiem po mnie caym od stp do gw i z powrotem. Po minucie spokojnie przesza przez pokad i zaprosia mnie do swojej kabiny na kieliszek absyntu. Nie syszaem o takim trunku, ale poszedem z ochot, z ochot pozostaem i opuciem jej kajut dopiero po trzech dniach, kiedy zawinlimy do Neapolu. Mogem sobie by w przedszkolu, jak chciaa Nicole, ona sama za w

jakiej szstej klasie, lecz w takim razie wysoka Turczynka bya profesork uniwersytetu. Schadzk t utrudnia mi dodatkowo fakt, i przez ca drog z Marsylii do Neapolu nasz parowiec zmaga si z okropnym sztormem. Huta si i koysa zatrwaajco, i niejeden raz mylaem, e si wywrci. Kiedy wreszcie, szczliwi, rzucilimy kotwic w Zatoce Neapolitaskiej, wyszedem z jej kabiny ze sowami: - O mj Boe, ciesz si, e nam si udao. Przeylimy nielichy sztorm. - Drogi chopcze - odrzeka mi na to Turczynka, wieszajc na szyi kolejne grono byskotek - morze byo cay czas rwne jak st. - Ale skd, madame - zaprzeczyem. - By straszliwy sztorm. - To nie by sztorm - odpara Turczynka. - To ja. Szybko si uczyem. Nauczyem si przede wszystkim, a potwierdzio si to od tamtej pory wiele razy, e wpa w ramiona Turczynki, to jak przebiec pidziesit mil bez niadania. Trzeba mie zdrowie. Reszt podry spdziem odzyskujc siy, a kiedy cztery dni pniej zawinlimy do Aleksandrii, znw byem peen animuszu. W Aleksandrii zapaem pocig do Kairu. Tam przesiadem si na inny pocig i pojechaem do Chartumu. W Sudanie byo naprawd gorco. Wprawdzie nie byem ubrany odpowiednio do tropikw, lecz nie chciaem marnowa pienidzy na ubranie, ktre bd nosi dzie czy dwa. W Chartumie wynajem pokj w duym hotelu, w ktrego foyer roio si od Anglikw w szortach koloru khaki i hemach tropikalnych. Wszyscy nosili wsy, policzki mieli rumiane jak major Grout, a w doniach dzieryli szklanki z trunkami. Przy wejciu przechadza si Sudaczyk, chyba hotelowy portier. By okazaym,

przystojnym mczyzn w biaej szacie i czerwonym fezie. Podszedem do niego. - Ciekaw jestem, dobry czowieku, czy mi pomoesz - powiedziaem, wyjmujc troch francuskich banknotw i odliczajc je od niechcenia. Spojrza na mnie i umiechn si. - Chodzi o sudaskie uki - dodaem. - Syszae o nich? Klamka zapada. Nadszed le moment critique. Przyjechaem do Chartumu a z Parya, eby zada to jedno pytanie, dlatego przygldaem si niecierpliwie minie Sudaczyka. Bardzo moliwe, e historia majora Grouta bya zwykym artem opowiedzianym gwoli rozrywki. Sudaski portier umiechn si jeszcze szerzej. - Wszyscy wiedz o sudaskim uku, sahib - odpar. - Czego pan chce? - Chc si dowiedzie, gdzie mog pojecha, eby zapa ich tysic. Przesta si umiecha i wpatrywa we mnie, jakbym postrada rozum. - Chodzi panu o ywe uki?! - wykrzykn. - Chce pan zapa sam jeden tysic ywych sudaskich ukw? - Wanie. - A na co panu ywe uki, sahib? Z ywych ukw nie bdzie pan mia adnej pociechy. O mj Boe, pomylaem. A wic major zakpi sobie z nas. Portier przysun si do mnie bliej i pooy mi na rce swoj prawie kruczoczarn do. - Pan chce sobie dziubu-dziub, no nie? Pan chce rodek, co pomaga na dziubdzianie? - Z grubsza tak - przyznaem. - Mniej wicej. - W takim razie nie musi pan si martwi o ywe uki, sahib. Panu

potrzeba ukw w proszku! - Mylaem, e zabior je do kraju i bd hodowa - odrzekem. - eby mie stae zaopatrzenie. - W Anglii? - spyta. - W Anglii albo Francji. Gdzie tam. - Nic z tego - rzek, potrzsajc gow. - Ten uczek yje tylko tu, w Sudanie. Wymaga bardzo gorcego soca. W paskim kraju wszystkie uki zdechn. Czemu nie kupi pan proszku? Zrozumiaem, e musz nieco skorygowa swoje plany. - Ile kosztuje ten proszek? - zapytaem. - A ile pan go chce? - Duo. - Z tym proszkiem trzeba bardzo, bardzo uwaa, sahib. Bierze si go tylko ma szczypt, bo inaczej s bardzo due kopoty! - Wiem o tym. - My, Sudaczycy, odmierzamy porcj sypic ten proszek na gwk szpilki, za to, co na niej zostaje, jest wanie akuratn pojedyncz dawk. Nie jest to wiele. Tak wic lepiej niech pan uwaa, mody sahibie. - O tym wszystkim wiem - odparem. - Powiedz mi tylko, jak zdoby duo tego proszku. - Duo, to znaczy ile? - No, powiedzmy, dziesi funtw. - Dziesi funtw! - wykrzykn. - Taka ilo wystarczyaby wszystkim Afrykaczykom do kupy! - Wobec tego pi funtw. - A co, u licha, zrobi pan z picioma funtami proszku z sudaskich ukw,

sahibie? Kilka uncji wystarczy na cae ycie nawet tak duemu, silnemu mczynie jak ja! - Niewane, co z nim zrobi - odparem. - Ile to bdzie kosztowa? Przechyli gow i starannie rozway moje pytanie. - Kupujemy go w malutkich porcjach - rzek. - Po wier uncji kada. To bardzo drogi rodek. - Chc pi funtw - powtrzyem. - Netto. - Mieszka pan tu, w hotelu? - spyta. - Tak. - A wic spotkamy si jutro i dam panu odpowied. Musz obej ludzi i si rozpyta. Na tym na razie stano. Nazajutrz czarny portier by jak zwykle na swoim miejscu, u wejcia do hotelu. - Co sycha z proszkiem? - spytaem. - Zaatwiam - odrzek. - Mam miejsce, gdzie zdobd dla pana pi funtw proszku. - Ile bdzie kosztowa? - spytaem. - Ma pan angielskie pienidze? - Mog zaatwi. - Bdzie to pana kosztowa tysic angielskich funtw, sahibie. Bardzo tanio. - Wobec tego nie ma o czym mwi - odparem, odwracajc si. - Piset - zaproponowa. - Pidziesit - powiedziaem. - Zapac ci pidziesit funtw. - Sto.

- Nie. Pidziesit. Na wicej mnie nie sta. Wzruszy ramionami i unis w gr rozwarte donie. - Pan zaatwi te pienidze, ja zaatwi proszek - powiedzia. - Dzi wieczorem o szstej. - Skd bd wiedzia, e nie dajesz mi trocin lub czego takiego? - Sahibie! - zawoa oburzony. - Nigdy nikogo nie oszukaem. - Nie jestem taki pewien. - W takim razie pan sam wyprbuje proszek i przed zapaceniem zayje porcyjk. Co pan na to? - Dobry pomys - odparem. - Do zobaczenia o szstej. Jeden z londyskich bankw mia w Chartumie zamorsk fili. Poszedem tam i wymieniem cz swoich frankw na funty. O szstej po poudniu odszukaem portiera. Sta teraz w hotelowym foyer. - Masz go? - spytaem. Wskaza na du, owinit brzowym papierem paczk, stojc na pododze za filarami. - Chce pan najprzd sprbowa, sahibie? - spyta. - Bdzie pan bardzo zadowolony, bo to bezwzgldnie najlepszy proszek w Sudanie. Jedna porcyjka wielkoci gwki od szpilki wystarczy, eby dziubdzia pan ca noc i p nastpnego dnia. Wtpiem, czy zaproponowaby mi t prb, gdyby proszek nie by jak naley, tak wic zapaciem mu i wziem paczk. W godzin potem jechaem nocnym pocigiem do Kairu. Po dziesiciu dniach wrciem do Parya i zapukaem do drzwi domu madame Boisvain przy Avenue Marceau. Schodzc na ld ze statku nie miaem najmniejszych kopotw z francuskimi celnikami. W owych czasach

szukali oni noy i pistoletw, ale nic ponadto.

3. Oznajmiem madame Boisvain, e na jaki czas zatrzymam si u niej, lecz mam jedno danie. Studiuj nauki przyrodnicze, powiedziaem. Odpara, e wie o tym. Moim yczeniem, cignem, jest nauczy si w czasie pobytu we Francji nie tylko francuskiego, ale rwnie kontynuowa moje badania naukowe. Dlatego te bd przeprowadza w swoim pokoju pewne eksperymenty, wymagajce korzystania z przyrzdw i chemikaliw, ktre dla laikw mog by niebezpieczne bd trujce. Dlatego te ycz sobie mie klucz do swojego pokoju, a take tego, eby nikt tam nie wchodzi. - Pan nas wszystkich wysadzi w powietrze! - zawoaa, przyciskajc donie do policzkw. - Prosz si nie obawia, madame - uspokoiem j.- To s zwyke rodki ostronoci. Tej zasady nauczyli mnie moi profesorowie. - A kto bdzie sprzta pana pokj i sa ko? - Ja sam - odparem. - Zaoszczdzi to pani fatygi. Po wcale susznej porcji gdera i wyrzeka w kocu jednak ustpia. Na kolacj u Boisvainow byy tego wieczoru wiskie nki w biaym sosie - jeszcze jedno odraajce danie. Monsieur Boisvain pochania je przy akompaniamencie tradycyjnego siorbania, cmokania i okrzykw zachwytu, a kiedy wreszcie skoczy, ca twarz usmarowan mia lepkim biaym sosem. Przeprosiem i wstaem od stou w chwili, gdy zabiera si do przeniesienia sztucznych zbw z ust do miseczki do mycia palcw.

Wszedem na gr do mojego pokoju i zamknem drzwi., Dopiero teraz otworzyem owinit brzowym papierem paczk. Proszek zapakowano, dziki Bogu, w dwa due blaszane pudeka po herbatnikach. Otworzyem jedno z nich. Proszek by bladoszary i prawie taki miaki jak mka. Oto ley przede mn, powiedziaem sobie, bodaj najwikszy garniec zota, jaki moe znale czowiek. Powiedziaem bodaj, bo jeszcze nie miaem na to dowodw. Jedynie sowo majora, e proszek dziaa, i sowo hotelowego portiera, e towar jest autentyczny. Pooyem si na ku i do pnocy czytaem ksik. Potem rozebraem si i woyem piam. Wziem szpilk, ustawiem j sztorcem nad otwartym pudekiem i posypaem jej gwk szczypt proszku. Przylgno do niej niewiele pykw szarej substancji. Bardzo ostronie podniosem j do ust i zlizaem. Proszek by bez smaku. Odnotowaem w pamici godzin na zegarku i usiadem na brzegu ka, czekajc na skutek. Czekaem niedugo. Dokadnie po dziewiciu minutach cay zesztywniaem. Zaczem ciko dysze i bekota. Zamarem w miejscu, gdzie siedziaem, tak jak major Grout ze szklank whisky w rku - zamar na swojej werandzie. Poniewa jednak zayem znacznie sabsz dawk ni on, mj parali trwa tylko kilka sekund. Wtedy za poczuem, jak trafnie to wyrazi major, pieczenie w okolicach krocza. Po niespena minucie mj czonek-jak znw trafnie, lepiej ni mog to zrobi ja, wyrazi si major - zesztywnia i wyprostowa si niczym grotmaszt szkunera sztakslowego. Przystpiem do ostatecznej prby. Wstaem i podszedem do drzwi. Otworzyem je cicho i przekradem si korytarzem. Wszedem do sypialni mademoiselle Nicole, ktra, jak byo do przewidzenia, leaa przykryta w

ku, zapaliwszy ju wiec, i oczekiwaa mnie. - Bonsoir, monsieur - szepna, znowu witajc mnie sztywnym uciskiem doni. - Przyszed pan wzi drug lekcj? Nic nie odpowiedziaem. Uoyem si ju bowiem przy niej i zaczem zanurza w kolejn ze swoich dziwnych fantazji, ktre mnie pochaniaj, ilekro zbli si do kobiety. Tym razem cofnem si do redniowiecza, kiedy w Anglii panowa Ryszard Lwie Serce. Byem krajowym mistrzem rycerskich turniejw, zacnym ksiciem, ktry wanie po raz kolejny sposobi si do zoenia dowodw swojego mstwa i siy przed krlem i caym jego dworem w Obozie na Zotogowiu. Moj przeciwniczk bya olbrzymia i przeraajca Francuzka, ktra w turniejach rycerskich zarna siedemdziesiciu omiu mnych Anglikw Ale rumak pode mn by dzielny, a moja pika przeraliwie duga, gruba, ostro zakoczona, rozedrgana i z najtwardszej stali. - Brawo, sir Oswaldzie! - zawoa krl. - Mu z mocarn lanc! Jedynie ty masz do si, by wada tak potn broni! Przebij j, mj chopcze! Przebij Rzuciem si wic galopem do walki, dzierc moj wyprostowan olbrzymi pik wymierzon prosto i dokadnie w najczulsze miejsce Francuzki, natarem na ni potnym pchniciem i niezawodnymi, prdkimi, celnymi sztychami w mgnieniu oka przedziurawiem jej zbroj i zmusiem do bagania o zmiowanie. Ale nie byem skory do litoci. Zachcony okrzykami krla i dworzan, wraziem dziesi tysicy razy swoj kopi w wijce si ciao, potem drugie dziesi tysicy, a usyszaem woania dworzan: - Odstp, sir Oswaldzie! Odstp i wycofaj si! A potem gos krla

powiedzia: - Na miy Bg, zda mi si, e jeeli ten dzielny zuch zaraz jej nie poniecha, strzaska sobie t wspania pik! Ale nie strzaskaem sobie lancy i we wspaniaym finale nadziaem francusk olbrzymk na ostry koniec mojej wiernej broni, po czym galopem objechaem aren walki, wymachujc ciaem mojej przeciwniczki wysoko nad gow wrd okrzykw: Brawo!, To ci chwat!, Victor ludorum!. Wszystko to, jak moecie sobie Pastwo wyobrazi, trwao czas jaki. Jak dugo, nie mam pojcia, w kocu jednak wynurzyem si z powrotem na powierzchni wiadomoci, wyskoczyem z ka i stanem triumfalnie, patrzc z gry na moj skonan ofiar. Dziewczyna ziajaa niczym osaczony jele i zaczem rozwaa myl, czy przypadkiem nie zrobiem jej krzywdy. Jednake niewiele mnie to obchodzio. - No i jak, mademoiselle, nadal jestem w przedszkolu? - zapytaem. - Och, nie! - zawoaa, a jej dugie rce i nogi dray.- Och, nie, monsieur! Nie, nie, nie! Jest pan dziki, cudowny, mam wraenie, jakby mj kocio wylecia w powietrze! Syszc to, poczuem si wybornie. Nie odpowiedziawszy nic, wyszedem i przekradem si korytarzem z powrotem do swojego pokoju. Co za triumf! Proszek by fantastyczny! Major mia racj! Portier z Chartumu mnie nie oszuka! A wic wkroczyem na drog wiodc do mojego garnca zota i nic nie mogo mnie powstrzyma. Pogrony w tych szczliwych mylach, zasnem. Nazajutrz rano natychmiast zabraem si do dziea. Prosz pamita, e stypendium uzyskaem z nauk przyrodniczych. Dlatego dobrze

orientowaem si w chemii, fizyce i paru innych dziedzinach wiedzy, ale chemia bya zawsze moj najmocniejsz stron. Dlatego te wiedziaem dokadnie, jak wykona prost piguk. W roku 1912, w ktrym wanie si znajdujemy, przygotowywanie przez farmaceutw piguek we wasnej aptece byo na porzdku dziennym, a uywali w tym celu przyrzdu zwanego pigulark. Owego paryskiego ranka wybraem si wic na zakupy i w kocu, w bocznej uliczce na lewym brzegu Sekwany, znalazem dostawc uywanych aparatur farmaceutycznych. Kupiem od niego wspania, ma pigulark, wytwarzajc na raz dwadziecia cztery piguki dobrej profesjonalnej jakoci. Kupiem rwnie bardzo czu wag chemiczn. Potem znalazem aptek, w ktrej sprzedano mi du ilo wglanu wapnia i nieco mniejsz gumy tragakantowej. Nabyem te butelk koszenili. Zaniosem te zakupy do swojego pokoju, uprztnem toaletk i ustawiem na niej w ordynku wszystkie moje zapasy i aparatur. Robienie piguek to adna filozofia, jeeli si wie jak. Wglan wapnia, ktry jest substancj neutraln i nieszkodliw, tworzy mas piguki. Do niego dodaje si dokadnie odwaon ilo skadnika aktywnego, w tym przypadku proszku kantarydowego. Za na koniec, jako rozczynnika, troszk gumy tragakantowej. Rozczynnik to po prostu spoiwo, ktre sprawia, e wszystkie skadniki zlepiaj si i twardniej, tworzc przyjemn dla oka piguk. Odwayem odpowiedni ilo kadej z tych substancji potrzebnej do wytworzenia dwudziestu czterech cakiem duych, imponujcych piguek. Dodaem te kilka kropel koszenili, ktra jest szkaratnym, pozbawionym smaku rodkiem barwicym. Wszystko to porzdnie i dokadnie wymieszaem w misce, po czym woyem

otrzyman mikstur do pigularki. W jednej chwili powstay dwadziecia cztery czerwone piguki idealnego ksztatu i twardoci. Przyjmujc, e wszystko odwayem i zmieszaem jak naley, kada z nich zawieraa tyle kantarydowego proszku, ile mieci si na gwce szpilki. Innymi sowy, kada bya skutecznym i gwatownym rodkiem wzmagajcym potencj. Wszelako nie byem jeszcze gotw do akcji. Znw wyszedem na paryski bruk i znalazem wytwrc pudeek. Kupiem od niego tysic maych kartonowych pudeeczek calowej rednicy. Nabyem te wat. Potem udaem si do drukarza i zamwiem tysic malutkich okrgych etykietek. Na kadej z nich mia widnie nastpujcy napis po angielsku: PROFESORA JUSUPOFFA Piguki na potencj Piguki te s nadzwyczaj silne. Nie szafuj nimi, bo moesz doprowadzi siebie lub partnerk do kompletnego wyczerpania. Zalecana dawka: raz w tygodniu. Jedyny europejski agent O. Cornelius, Avenue Marceau 192 Pary Etykietki byy zaprojektowane tak, eby dokadnie zakryway wieczka kartonowych pudeeczek. Odebraem je dwa dni pniej. Kupiem soik kleju, wrciem do swojego

pokoju i przykleiem etykietki do dwch tuzinw pudeek. Ich wntrza wymociem bia wat. Na niej uoyem w kadym po jednej szkaratnej piguce i zamknem. Byem gotw. Jak ju si pastwo dawno domylili, miaem wanie wej w wiat handlu. Zamierzaem sprzedawa swoje piguki na potencj klienteli, ktra ju wkrtce miaa zacz dopomina si o wci nowe i nowe. Postanowiem sprzedawa je pojedynczo, po jednej w pudeku, i liczy sobie za nie bardzo sono. No, a klientela? Skd j wzi? Jak siedemnastoletni chopak w obcym miecie powinien zabra si do szukania chtnych na swoj cudown piguk? C, ja nie miaem adnych wtpliwoci. Wystarczyo bowiem znale tylko jedn osob odpowiedniego typu, poczstowa j piguk, a w zachwycony szczliwiec natychmiast przy galopowaby po dokadk. Szepnby o tym na ucho swoim znajomym i radosna wie rozprzestrzeniaby si niczym poar w lesie. Wybraem ju swoj pierwsz ofiar. Nie wspomniaem Wam jeszcze, e mj ojciec, William Cornelius, pracowa w dyplomacji. Wasnego majtku si nie dorobi, by jednak zrcznym dyplomat, potraficym y cakiem dostatnio ze swojej pensji. Ostatnio sprawowa urzd ambasadora w Danii, a obecnie utkn na jakim stanowisku w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Londynie przed otrzymaniem nowej, powaniejszej nominacji. W tamtych dniach ambasadorem Wielkiej Brytanii we Francji by jegomo nazywajcy si sir Charles Makepiece, stary znajomy ojca, ktry przed moim wyjazdem do Parya wysa do sir Charlesa list z prob, eby mia na mnie oko.

Wiedziaem, co musz zrobi, i zabraem si do tego natychmiast. Woyem najlepszy garnitur i udaem si do ambasady angielskiej. Naturalnie nie wszedem tam przez kancelari. Zapukaem do prywatnej rezydencji ambasadora, ktra miecia si w tyme okazaym budynku, lecz na jego tyach. Bya czwarta po poudniu. Lokaj w biaych bryczesach i szkaratnym surducie otworzy mi drzwi i zmierzy mnie wzrokiem. Nie miaem wizytwki, lecz zdyem powiedzie mu, e moi rodzice to bliscy znajomi sir Charlesa i lady Makepiece, i poprosiem o askawe zawiadomienie janie pani, e szanowny Oswald Cornelius przyszed zoy wyrazy uszanowania. Lokaj wprowadzi mnie do westybulu, gdzie usiadem i czekaem. Po piciu minutach wpyna tam majestatycznie w powodzi jedwabiw i szyfonw lady Makepiece. - No, no! - zawoaa, ujmujc mnie za rce. - Wic to pan jest synem Williama! Szelma, zawsze mia dobry gust! Otrzymalimy jego list i czekalimy na paskie pojawienie si. Bya dorodn bab. Jasne, e niemod, ale te nie cakiem jeszcze przekwit. Dawaem jej okoo czterdziestki. Miaa oszaamiajc twarz, z gatunku tych wiecznie modych, ktrych rysy s jakby wykute z marmuru, a niej tors zwajcy si w tali, ktra zmieciaby mi si w doniach. Zmierzya mnie jednym szybkim, przenikliwym spojrzeniem i wida zadowolio j to, co ujrzaa, bo jej nastpne zdanie brzmiao: - Prosz wej, synu Williama, zjemy podwieczorek i pogawdzimy. Poprowadzia mnie za rk przez wiele przestronnych i wspaniale urzdzonych pokoi, a dotarlimy do mniejszej, przytulnej komnatki z kanap i fotelami. Na jednej ze cian wisia pastel Bouchera, a na innej

akwarela Fragonarda. - To jest mj prywatny gabinecik - oznajmia. - Wanie std dowodz yciem towarzyskim ambasady. Umiechna si i usiada na kanapie. Fantazyjnie odziany lokaj wnis na srebrnej tacy herbat i kanapki. Byy malutkie, trjktne i przybrane Przysmakiem Dentelmena. Lady Makepiece usiada przy mnie i nalaa herbaty. - No a teraz prosz mi opowiedzie wszystko o sobie - powiedziaa. Nastpio wiele pyta i odpowiedzi na temat mojej rodziny i mnie. Wszystkie bardzo banalne, wiedziaem jednak, e musz przez nie przej w imi mojego wspaniaego planu. Tak wic rozmawialimy przez jakie czterdzieci minut, a janie pani czsto klepaa mnie po udzie ozdobion klejnotami doni, eby podkreli jak kwesti. W kocu nie cofna rki z mojej nogi i poczuem, e naciskaj lekko palcami. Ho, ho, pomylaem. Do czego ta staruszka zmierza? Wtem zerwaa si na nogi i nerwowo zacza przemierza pokj. Siedziaem i obserwowaem j. Chodzia tam i z powrotem z domi splecionymi z przodu, potrzsaa gow i wzdychaa gboko, a unosiy si jej piersi. Przypominaa ciasno zwinit spryn. Nie wiedziaem, jak mam si zachowa. - Chyba ju pjd - powiedziaem wstajc. - Nie, nie! Prosz zosta! Usiadem. - Zna pan mojego ma? - strzelia pytaniem. - Na pewno nie. Dopiero co pan przyjecha. Jest uroczy. To wspaniay czowiek. Ale posun si, bidulek, w latach i nie moe zaywa ju tyle ruchu co dawniej. - A to pech - powiedziaem. - Koniec z tenisem i polo. - Nawet z ping-pongiem - poskarya si.

- Wszyscy si starzej. - Niestety. Rzecz jednak w tym... - Urwaa, wyczekujc. Ja rwnie czekaem. Oboje czekalimy. Milczelimy bardzo dugo. Nigdy nie wiem, co pocz z takim milczeniem. Denerwuje mnie. - Rzecz w czym, madame? - spytaem. - Nie rozumie pan, e staram si o co pana spyta? - przemwia wreszcie. Nie znalazem na to odpowiedzi, wic poczstowaem si jeszcze jedn kanapk i wolno j zjadem. - Chc pana prosi o przysug, mon petit garcon - powiedziaa. - Zdaje si, e jest pan wysportowany? - Raczej tak - potwierdziem, z rezygnacj godzc si w duchu na gr w tenisa lub ping-ponga z t kobiet. - Zgodziby si pan? - Ale tak. Zrobi to z przyjemnoci - odparem, chcc j pocieszy. Pragnem jedynie spotka si z ambasadorem. To on by moim celem. Wybracem, ktry mia otrzyma pierwsz piguk, a tym samym uruchomi lawin zamwie. Ale mogem dosta si do niego tylko za porednictwem pani ambasadorowej. - Nie prosz o wiele - powiedziaa. - Prosz mn dysponowa, madame. - Nie artuje pan? - Skde znowu. - Wic twierdzi pan, e jest wysportowany? - W szkole graem w rugby - odparem. - I w krykieta. Jestem cakiem

niezym, szybkim zawodnikiem. Zatrzymaa si i posaa mi dugie spojrzenie. W tym momencie w gowie zadzwoni mi may ostrzegawczy dzwoneczek. Puciem go mimo uszu. Bez wzgldu na rozwj wypadkw nie mogem zrazi sobie tej kobiety. - Niestety, ja nie gram w rugby - powiedziaa. - Ani w krykieta. - Dobrze te gram w tenisa - podpowiedziaem. - Ale nie mam ze sob rakiety. - Wziem jeszcze jedn kanapk. Ubstwiam smak sardeli. - Mj ojciec twierdzi, e anchois niszcz zmys smaku - dodaem, przeuwajc kanapk. - Nie trzyma w domu Przysmaku Dentelmena. Natomiast ja za nim przepadam. Wzia potny oddech i piersi nady si jej jak dwa olbrzymie balony. - Powiem ci, czego chc - szepna pieszczotliwie. - Chc, eby mnie zgwaci, zgwaci, zgwaci! Chc, eby mnie zgwaci na mier! Chc, eby to zrobi ju! Natychmiast! Prdko! O, do licha, pomylaem. Masz babo placek. - Nie bd taki zgorszony, mj chopcze. - Nie jestem zgorszony. - Ale jeste! Widz to po twojej minie. Nie powinnam ci bya prosi, jeste taki mody. Ile ty masz lat? Nie, nie mw mi. Nie chc wiedzie. Jeste przeliczny, ale uczniacy to zakazany owoc. Jaka szkoda. To przecie oczywiste, e nie wszede jeszcze w wiat namitnych kobiet. Wtpi nawet, eby jak tkn. To mnie ubodo. - Jest pani w bdzie, lady Makepiece - powiedziaem. - Spkowaem ju z kobietami po obu stronach kanau. A take na morskich statkach.

- Ach, ty obuziaku! Nie wierz ci! Nadal siedziaem na kanapie, a ona staa nade mn. Wielkie czerwone usta miaa rozwarte i dyszaa. - Z pewnoci rozumiesz, e nawet bym o tym nie wspomniaa, gdyby Charles nie by... nie mia ju tego raczej za sob, prawda? - Naturalnie, e rozumiem - odparem, wiercc si. - Rozumiem doskonale. Ogromnie wspczuj. Wcale pani za to nie winie. - Powanie? - Oczywicie. - Och, ty licznoto! - zawoaa i rzucia si na mnie jak tygrysica. Nie mam nic szczeglnie pouczajcego do opowiedzenia o dzikich harcach, jakie potem nastpiy, z wyjtkiem tego, e janie pani zdumiaa mnie swoimi zdolnociami, jeli chodzi o wykorzystanie kanapy. A do tej pory byem zdania, e kanapa to kiepski plac do miosnych zbytkw, cho niebo wiadkiem, czsto korzystaem z niej wesp z londyskimi pannami z towarzystwa, kiedy ich rodziciele chrapali na grze. Uwaaem w mebel za straszliwie niewygodny, gdy otoczony z trzech stron wycieanymi ciankami, posiada tak wsk powierzchni poziom, e czowiek wci spada na podog. Jednake lady Makepiece figle na kanapie opanowaa po mistrzowsku. Dla niej bya ona niczym ko gimnastyczny, na ktrym skacze si, odbija od niego, fika, krci i wyczynia najbardziej zawie ewolucje. - Bya pani nauczycielk gimnastyki? - zapytaem. - Milcz i skup si - rozkazaa, obracajc mnie tak, jakbym by bry francuskiego ciasta. Na szczcie byem mody i gitki, bo jestem pewien, e w przeciwnym

razie poamaaby mi koci. Przyszed mi na myl biedny sir Charles i gehenna, ktr musia przeywa w swoim czasie. Nic dziwnego, e wola przej w stan spoczynku. No, ale poczekajmy, a yknie sudaskiego chrzszcza, pomylaem. A wwczas to ona bdzie baga o chwil wytchnienia, a nie on. Lady Makepiece umiaa take po mistrzowsku zmienia role. Dwie minuty po zakoczeniu naszych swawoli siedziaa znowu jakby nigdy nic przy maym biureczku w stylu Ludwika XV, tak schludna i spokojna, jak w chwili, gdy j zobaczyem po raz pierwszy. Energia ju j opucia i miaa senna, zadowolon min boa dusiciela, ktry wanie pokn ywego szczura. - Posuchaj - powiedziaa, pilnie wpatrujc si w jak kartk. - Jutro wydajemy wspaniay bankiet z okazji odsieczy Mafeking. - Ale Mafeking odbito dwanacie lat temu - odparem ze zdziwieniem. - Nadal czcimy to wydarzenie. Chc powiedzie, e odpad nam admira Joubert. Odbywa wanie przegld swojej floty na Morzu rdziemnym. Co powiesz na to, aby zaj jego miejsce? Z wielkim trudem powstrzymaem si od okrzyku Hurra! Wanie tego byo mi potrzeba. - Bd zaszczycony - odparem. - Przyjdzie wikszo francuskich ministrw - powiedziaa. - I wszyscy waniejsi ambasadorowie. Masz biay krawat? - Mam - potwierdziem. W owych czasach nikt me wyrusza w podr bez kompletnego stroju wieczorowego, nawet osoby w moim wieku. - Doskonale - powiedziaa lady Makepiece, wpisujc moje nazwisko na

list goci. - A wic do jutra wieczr o smej. Do widzenia, mj may mczyzno. Mio mi byo ci pozna-poegnaa mnie, bardzo zajta ponownie przegldaniem listy goci, sam wic odnalazem drog do wyjcia.

4. Nastpnego wieczoru, dokadnie o smej, stawiem si w ambasadzie. Byem przepisowo wystrojony we frak i biay krawat. W owych czasach fraki miay w obu poach gbokie kieszenie i w nich to wanie ukryem tuzin pudeeczek z pigukami. Ambasada jarzya si wiatami, a pod jej bramy ze wszystkich stron zajeday powozy. Wszdzie stali lokaje w liberiach. Wszedem i stanem w kolejce goci oczekujcych na powitanie przez gospodarzy. - Drogi chopcze - powitaa mnie lady Makepiece. - Tak si ciesz, e pan przyszed. Charlesie, przedstawiam ci Oswalda Corneliusa, syna Williama. Sir Charles Makepiece by niskim, drobniutkim jegomociem ze wspania, gst, siw czupryn. Mia niezdrow cer koloru herbatnikw, wygldajc tak, jakby oproszono j miakim brzowym cukrem. Jego twarz od czoa po brod pokrywaa siatka gbokich, woskowatych pkni, co w poczeniu z pudrowat, herbatnikow skr nadawao mu wygld popiersia z terakoty, ktra wanie zacza si kruszy. - A wic jest pan synem Williama? - spyta, ciskajc mi do. - Jak si panu powodzi w Paryu? Jeli mog co dla pana zrobi, prosz mi tylko powiedzie.

Wmieszaem si w byszczcy tum. Byem chyba jedynym mczyzn na przyjciu, ktrego piersi nie pokryway odznaczenia i wstki. Stalimy rozproszeni w salonie, popijajc szampana. Potem za poproszono nas na bankiet. Ach, ta jadalnia, c to by za widok! Okoo setk goci posadzono przy stole dugoci dwch boisk do krykieta. Mae karteczki informoway, gdzie jest czyje miejsce. Ja znalazem si pomidzy dwiema starymi, niewiarygodnie brzydkimi kobietami. Jedna bya on bugarskiego ambasadora, a druga ciotk krla Hiszpanii. Skupiem si na jedzeniu, ktre byo wyborne. Do tej pory pamitam du jak pika golfowa trufl, upieczon w biaym winie i podan w maym glinianym naczyniu z pokrywk. A take to, jak pysznie niedogotowany by skarp, ze rodkiem niemal surowym, lecz przecie gorcym. (Anglicy i Amerykanie nieodmiennie gotuj ryby zbyt dugo). No a wina! Te wina to co godnego pamici! Lecz co, jeli aska, mg wiedzie siedemnastoletni Oswald Cornelius o winach?! Suszne pytanie. A jednak odpowied brzmi, e niemao. Poniewa nie wyjawiem Wam jeszcze, Czytelnicy, e mj ojciec kocha wino nade wszystko w yciu, w tym rwnie nad kobiety. Myl, e by w tej materii prawdziwym znawc. Jego namitnoci by burgund. Uwielbia te bordo, ale zawsze uwaa, e nawet najprzedniejsze z tych czerwonych win s odrobin zbyt damskie. Bywa, e bordo ma adniejsz twarz i lepsz figur - mawia - ale to wanie burgundy s krzepkie i dziarskie. Kiedy skoczyem czternacie lat, zacz przelewa cz swojej pasji do win na mnie i nie dalej jak w ubiegym roku zabra mnie na dziesiciodniow piesz wycieczk do Burgundii w czasie wrzeniowego

winobrania. Zaczlimy od Chagny i stamtd powdrowalimy swoim tempem na pnoc do Dijon, tak e w nastpnym tygodniu przemierzylimy ca Burgundi. Byo to porywajce przeycie. Nie szlimy gwn szos, ale wskimi, koleistymi drogami prowadzcymi przez waciwie wszystkie wspaniae winnice synnego Zotego Stoku, najpierw do Montrachet, potem do Meursault i do Pommard, a nocowalimy w cudownym maym hoteliku w Beaune, gdzie jedlimy ecrevisses pywajce w biaym winie oraz grzanki z masem i cienkimi plasterkami gsiej wtrbki. Pamitam, e nastpnego dnia siedzielimy na niskim biaym murku na granicy Romanee Conti i jedlimy poudniowy posiek skadajcy si z kurczakw na zimno, buki paryskiej, fromage dur i butelki samego Romanee Conti. Rozoylimy swoje wiktuay na tym murku, a obok postawilimy butelk z winem i dwa pojemne kieliszki. Ojciec wycign korek i nala wina, a ja najlepiej jak umiaem podzieliem kurczaka, potem za siedzc w ciepym jesiennym socu przygldalimy si zbieraczom winogron przeczesujcym winorole, napeniajcym kosze, nioscym je na pocztek rzdw i wrzucajcym winogrona do wikszych koszw, ktre jeden po drugim oprniano na wozy zaprzone w mietankowo-brzowe konie. Pamitam ojca, ktry siedzia na tym murze i wymachiwa czciowo objedzon nk kurczcia w kierunku tego wspaniaego widowiska. - Siedzisz, synu, na skraju najsynniejszej pidzi ziemi na wiecie! powiedzia mi. - Tylko si przypatrz! To cztery i p akra krzemienistej, rudej gliny! Nic wicej! Ale z winogron, ktre zbieraj tamci ludzie, powstanie wino bdce chlub wszystkich win! W dodatku jest ono prawie

niedostpne, bo wytwarzaj go bardzo niewiele. Wchaj je! Wdychaj jego bukiet! Kosztuj je! Pij! Ale nie prbuj go opisa! To niemoliwe wyrazi sowami jego smak! Pi Romanee Conti, to jak przeywa orgazm ustami i nosem jednoczenie. Uwielbiaem, kiedy mj ojciec tak si zapala. Suchajc go za moich modych lat, poczem uwiadamia sobie, jakie to wane jest by entuzjast. Nauczy mnie, e jeli kto interesuje si czym, obojtnie czym, to powinien odda si temu bez reszty. Obj to, przytuli, pokocha, a nade wszystko rozpali w sobie namitno do tego. Nie wolno by letnim. A nawet gorcym. Trzeba by rozpalonym do czerwonoci i arliwym. Odwiedzilimy Cios de Vougeot, Bonnes-Mares, Cios de la Roche, Chambertin i wiele innych cudownych miejsc. Zeszlimy do piwnic tych chateaux i kosztowalimy z beczek zeszoroczne wina. Przygldalimy si, jak wyciska si winogrona gigantycznymi drewnianymi prasami na rubach, do ktrych obracania potrzeba szeciu chopa. Widzielimy, jak spod tych pras wypywa do ogromnych drewnianych kadzi sok, a w Chambolle-Musigny, gdzie zbir winogron rozpoczto tydzie wczeniej ni w wikszoci winnic, ujrzelimy, jak winogronowy sok oywa w kolosalnych, trzyipmetrowych beczkach, musujc i bulgoczc po rozpoczciu czarodziejskiego procesu przemiany cukru w alkohol. Akurat w chwili, gdy si temu przygldalimy, wino to oywio si tak gwatownie, a musowanie i bulgotanie tak rozszalao, e kilkunastu mczyzn musiao si wspi i usi na pokrywach beczek, aby je powstrzyma. Znw odbiegem od tematu. Musz wraca do mojej opowieci. Ale

chciaem szybko dowie Pastwu, e pomimo modego wieku byem cakowicie zdolny doceni jako win, ktre piem tego wieczoru w ambasadzie angielskiej w Paryu. A byy one zaiste godne zapamitania. Zaczlimy od Chablis Gra Cru Grenouilles. Pniej pilimy Latour. Nastpnie Richebourg. A do deseru wspaniae wiekowe Yquem. Nie pamitam rocznikw tych win, ale wszystkie pochodziy sprzed epoki rozpanoszenia si wica. Po skoczonym obiedzie panie z lady Makepiece na czele opuciy pokj, a sir Charles powid mczyzn do ssiedniego, ogromnego salonu na porto, koniak i kaw. Skoro tylko mskie towarzystwo w salonie zaczo dzieli si na grupki, szybko i przemylnie znalazem si przy gospodarzu. - A, to pan, chopcze - powiedzia ambasador. - Prosz tu ze mn usi. Poszo mi idealnie. W naszym gronie byo wraz ze mn jedenastu panw, a sir Charles uprzejmie przedstawi mnie kolejno wszystkim. - To mody Oswald Cornelius - powiedzia. - Jego ojciec by naszym ambasadorem w Kopenhadze. Oto ambasador Niemiec, Oswaldzie. Zawarem znajomo z niemieckim ambasadorem. Potem z ambasadorami woskim, Nastpnie wgierskim, poznaem rosyjskim, francuskiego peruwiaskim ministra i meksykaskim. zagranicznych, spraw

francuskiego generaa i wreszcie miesznego niskiego bruneta z Japonii, ktry przedstawiony mi zosta po prostu jako pan Mitsouko. Wszyscy oni mwili po angielsku, wybierajc na ten wieczr nasz jzyk zdaje si przez grzeczno dla gospodarza. - Mody czowieku, prosz nala sobie i poda wino dalej - rzek sir

Charles Makepiece. Nalaem sobie wina i ostronie przekazaem karafk ssiadowi po lewej rce. - To dobry trunek. Fonseca z osiemdziesitego sidmego. Paski ojciec pisze mi, e otrzyma pan stypendium w Trinity. Czy tak? - Tak, panie ambasadorze - odparem. Moja szansa miaa nadej lada chwila. Nie mogem jej przepuci. Musiaem zaryzykowa. - Co ma pan studiowa? - spyta sir Charles. - Nauki przyrodnicze, panie ambasadorze - odrzekem i skorzystaem z okazji. - Szczerze mwic - dodaem, podnoszc gos na tyle, eby usyszeli mnie wszyscy w naszym gronie - w jednym z tamtejszych laboratoriw pracuj wanie nad czym absolutnie rewelacyjnym. cile tajnym. Nie uwierzyby pan, co wanie odkryli. Dziesi gw podnioso si, a dziesi par oczu spojrzao na mnie z pewnym zainteresowaniem znad kieliszkw z porto i filianek z kaw . - Nie wiedziaem, e pan ju studiuje - rzek sir Charles. - Mylaem, e musi pan czeka jeszcze rok i wanie dlatego jest pan tutaj. - Istotnie - przyznaem - ale mj przyszy opiekun naukowy zaprosi mnie do spdzenia wikszoci ostatniego trymestru w ich laboratorium nauk przyrodniczych. Nauki przyrodnicze to mj ulubiony przedmiot. - A c tak rewelacyjnego tam odkryto, jeli wolno spyta? - zagadn odrobin kpiarsko, co nie dziwne, sir Charles. - No c, panie ambasadorze... - mruknem, rozmylnie zawieszajc gos. Przez kilka sekund panowaa cisza. Dziewiciu obcokrajowcw i angielski ambasador milczao, grzecznie czekajc, a podejm temat. Patrzyli na mnie z wyrozumiaoci i rozbawieniem. Temu modziecowi, zdawali si mwi, nie brakuje czelnoci, eby tak przed nami perorowa. Ale

posuchajmy go. To lepsze ni gadanie o polityce. - Nie powie pan chyba, e dopuszczaj kogo w paskim wieku do tajemnic - rzek sir Charles z lekkim umiechem na kruchym, terakotowym obliczu. - To nie s tajemnice wojskowe, panie ambasadorze - wyjaniem. -Wrg nic by na nich nie skorzysta. To tajemnice, ktre dopomog ludzkoci. - W takim razie prosz nam o nich opowiedzie - zachci mnie sir Charles, przypalajc dugie cygaro. - Ma pan przed sob znakomite grono suchaczy i wszyscy czekaj na paskie rewelacje. - Moim zdaniem, jest to najwikszy przeom w nauce od czasw odkry Pasteura - powiedziaem. - Zmieni on nasz wiat. Francuski minister spraw zagranicznych wisn przenikliwie, wcigajc powietrze przez owosione dziurki w nosie. - A wic macie w tej chwili w Anglii swojego Pasteura? - zapyta. - Skoro tak, to ogromnie chciabym o nim usysze. Jaki gadki, obudny i piekielnie inteligentny Francuz by z tego ministra. Musiaem si mie przed nim na bacznoci. - Jeeli rzeczywicie wiat stoi na progu przemian, odrobin dziwi mnie, e wiadomo o tym nie trafia na moje biurko - rzek sir Charles. Hola, Oswaldzie, ostrzegem si w duchu. Ledwie co zacze, a ju si zagalopowae. - Wybaczy pan, panie ambasadorze, ale rzecz w tym, e on jeszcze nie ogosi wynikw. - Kto nie ogosi? Co za on?! - Profesor Jusupoff, panie ambasadorze. - Jusupow? - spyta rosyjski ambasador, odstawiajc kieliszek z porto.

- To Rosjanin? - Tak, panie ambasadorze, Rosjanin. - To dlaczego ja o nim nie syszaem? Nie miaem ochoty wpltywa si w jeszcze wiksz kaba z tym czarnookim, czarnobrodym Kozakiem, wic zamilkem. - Nieche pan mwi, modziecze - zachci mnie sir Charles. - Prosz nam opowiedzie o najwikszym przeomie naukowym naszych czasw. Nie moe pan przecie trzyma nas w niepewnoci. Par razy odetchnem gboko i ryknem porto. Wielka chwila nadesza. O niebiosa, byleby tylko wszystkiego nie zepsu! - Od wielu lat - zaczem - profesor Jusupoff pracowa nad teori goszc, e pestki dojrzaego owocu granatu zawieraj skadnik, ktry ma silne waciwoci odmadzajce. - W naszym kraju s miliony, miliony granatw - zawoa z dumn min ambasador Woch. - Nie przerywaj, Emilio - rzek sir Charles. - Niech chopiec mwi dalej. - Prz.ez dwadziecia siedem lat profesor Jusupoff bada pestki granatu cignem. - Stao si to jego obsesj. Nocowa w laboratorium. Z nikim si nie spotyka. Nigdy si nie oeni. Jego pracowni wypeniy granaty i ich nasiona. - Prosz wybaczy - wtrci niski Japoczyk. - Ale dlaczego wanie granaty? Dlaczego nie winogrona albo czarne porzeczki? - Nie umiem na to odpowiedzie, prosz pana - odparem. - Sdz, e chodzi tu po prostu o tak zwane przeczucie. - Jak na przeczucie, to powici mu mnstwo czasu - powiedzia sir

Charles. - Ale prosz mwi, chopcze. Nie powinnimy panu przerywa. - W styczniu tego roku wytrwao profesora doczekaa si wreszcie nagrody - mwiem dalej. - Zrobi rzecz nastpujc. Rozci ziarno granatu i kawaek po kawaku zbada jego zawarto pod potnym mikroskopem. I wanie dopiero wtedy zauway w samym jdrze tego nasionka mikroskopijn drobink czerwonej rolinnej tkanki, ktrej nigdy dotd nie widzia. Przystpi do wyodrbnienia tej malutkiej czsteczki. Naturalnie bya ona za maa, by z niej samej mie jaki poytek. Dlatego te profesor zabra si do podziau stu ziaren, eby uzyska z nich sto malutkich czerwonych czsteczek. Wanie wtedy pozwoli mi sobie asystowa. To znaczy, oddziela te czsteczki pod mikroskopem. Zajo nam to cay tydzie. Znowu yknem porto. Moi suchacze czekali na dalszy cig. - Tak wic wyodrbnilimy sto czerwonych drobinek, ale nawet po uoeniu wszystkich stu na szkieku laboratoryjnym nie byo ich wida goym okiem. - A wic te drobinki byy czerwone? - spyta ambasador Wgier. - Pod mikroskopem byy jaskrawoszkaratne - odparem. - I co z nimi zrobi ten synny profesor? - Da do zjedzenia szczurowi. - Szczurowi?! - Tak - potwierdziem. - Wielkiemu biaemu szczurowi. - Ale po co ktosz karmiby tymi czerfonymi czostkami szczura? - spyta ambasador Niemiec. - Ale daj panu mwi, Wolfgang! Pozwl mu skoczy. Chc wiedzie, co si stao - rzek do Niemca sir Charles i skin mi gow, ebym

kontynuowa. - Widzi pan, panie ambasadorze - cignem - profesor Jusupoff mia w laboratorium wiele biaych szczurw. Wzi te sto malekich drobinek i nakarmi nimi duego zdrowego samca. Zrobi to, umieciwszy je najpierw pod mikroskopem w kawaku misa. A potem wpuci tego szczura do klatki z dziesicioma samicami. Pamitam doskonale, jak stalimy z profesorem przy tej klatce i obserwowalimy naszego pupila. Odbyo si to pnym popoudniem, bylimy tak podekscytowani, e zapomnielimy zje lunch. - Wybaczy pan, jedn chwileczk - przerwa mi bystry francuski minister spraw zagranicznych. - Ale co panw tak podekscytowao? Czemu to sdzilicie, e co si stanie z tym szczurem?! No i masz, pomylaem. Wiedziaem, e musz si strzec tego przebiegego Francuza. - Byem podekscytowany, panie ministrze, po prostu dlatego, e podniecony by profesor Jusupoff - odparem. - Sprawia wraenie, jakby wiedzia, e na pewno co si wydarzy. Nie potrafi panom wyjani, skd czerpa to przekonanie. Prosz nie zapomina, e byem tylko modszym asystentem. Profesor nie zwierza si mi ze wszystkich swoich tajemnic. - Rozumiem - rzek Francuz. - Posuchajmy wic dalszego cigu. - Oczywicie, prosz pana - odparem. - Tak wic obserwowalimy szczura. Z pocztku nic si nie dziao. A tu raptem, dokadnie po dziewiciu minutach, szczur zamar. Skuli si, drc na caym ciele. Patrzy na samice. Podkrad si do najbliszej, chwyci j zbami za skr na karku i pokry. Nie trwao to dugo. Posiad j bardzo gwatownie i bardzo szybko. I tu wanie zaczynaj si rewelacje. W chwili gdy szczur

skoczy kopulowa z pierwsz samic, chwyci drug i obszed si z ni dokadnie w taki sam sposb. Potem wzi trzeci samic, czwart, pit... By niezmordowany. Przechodzi od samicy do samicy, spkujc z nimi po kolei, a pokry wszystkie dziesi. Ale i wtedy, panowie, wcale nie mia do. - Wielkie nieba! - mrukn sir Charles. - Co za osobliwy eksperyment. - Musz doda, e w normalnych warunkach szczury nie s stworzeniami rozwizymi. Tak naprawd, to ich pobudliwo seksualna jest raczej umiarkowana. - Jest pan pewien? - spyta francuski minister. - Sdziem, e szczury to nadzwyczaj chutliwe zwierzta. - Nie, panie ministrze - odparem stanowczo. - Szczury to w rzeczywistoci bardzo inteligentne i agodne stworzenia. atwo je oswoi. - Prosz mwi - ponagli mnie sir Charles. - I co z tego wszystkiego wynika? - Profesor Jusupoff bardzo si podnieci. Oswaldsky! - wykrzykn, bo tak mnie nazywa - Oswaldsky, mj chopcze, sdz, e odkryem bezwzgldnie najpotniejszy, najsilniejszy seksualny rodek podniecajcy w historii ludzkoci! Odparem, e podzielam jego zdanie. W dalszym cigu stalimy przy klatce ze szczurami, w ktrej samiec bez przerwy rzuca si na udrczone samice, jedn po drugiej. Po godzinie pad z wyczerpania. Dalimy mu za du dawk, powiedzia profesor. - A propos tego szczura, co si z nim ostatecznie stao? - spyta ambasador Meksyku. - Zdech - odparem. - Z powodu zbyt wielu kobiet?

- Tak - potwierdziem. Niski Meksykanin klasn mocno w donie i zawoa: - Wanie tak pragn rozsta si z tym wiatem, kiedy przyjdzie mi skona! Z powodu zbyt wielu kobiet! - F Meksyku o to latfo, bo mnstwo tam kz i olic - parskn z pogard ambasador Niemiec. - Do tego, Wolfgang - ostrzeg go sir Charles. - Nie wszczynajmy tu wojen. Suchamy przecie nadzwyczaj interesujcej historii. Niech pan mwi, chopcze. - Dlatego nastpnym razem wyodrbnilimy tylko dwadziecia tych malekich, czerwonych, mikroskopijnych jder. Woylimy je do kulki z chleba i udalimy si na poszukiwanie jakiego bardzo sdziwego starca. Dziki miejscowej gazecie znalelimy naszego staruszka w Newmarket. Jest to miasto niedaleko Cambridge. Nazywa si Rypkins i mia sto dwa lata. Cierpia na zaawansowan zgrzybiao. Bredzi niestworzone rzeczy i trzeba go byo karmi yk. Od siedmiu lat nie wstawa z ka. Wraz z profesorem zapukalimy do drzwi jego domu. Otworzya nam jego osiemdziesicioletnia crka. - Jestem profesor Jusupoff - przedstawi si profesor. - Odkryem wanie wspaniay lek, ktry pomaga starszym ludziom. Czy wolno nam bdzie da go troch pani biednemu, leciwemu ojcu? - A dawajcie mu, co wam si ywnie podoba! - odpara crka. - Ten stary dure nie odrnia dnia od nocy. Mam ja z nim krzy paski. Weszlimy na gr, gdzie profesorowi udao si jako wepchn starcowi do garda kulk z chleba. Zapamitaem godzin na moim zegarku. - Wycofajmy si na ulic i obserwujmy - powiedzia profesor. Wyszlimy z

domu i stanlimy na chodniku. Liczyem gono upywajce minuty. Wtem - nie uwierzycie, panowie, ale przysigam, e tak wanie byo - dokadnie po dziewiciu minutach, co do sekundy, z domu Rypkinsw dobieg nas gromki ryk. Drzwi otwary si z trzaskiem i na ulic wypad ten starzec. By na bosaka, w brudnej piamie w niebieskoszare pasy, a na ramiona opaday mu dugie siwe wosy. - Chc baby! - rykn. - Chc baby i, jak Bg na niebie, bd j mia! Profesor chwyci mnie za rk. - Stj! - rozkaza. - Tylko patrz! Na ulic wypada za ojcem osiemdziesicioletnia crka. - Wracaj, stary durniu! - krzykna. - Co ty, do diaba, chcesz zrobi? Przy okazji wspomn, e stalimy na maej uliczce, po obu stronach ktrej cigny si rzdy identycznych, szeregowych domkw. Pan Rypkins nie zareagowa na woania crki, podbieg, tak jest, podbieg do ssiedniego domu i zacz wali piciami do drzwi. - Otwrz, jejmo Chutkins! - rykn. - Chod, licznotko, otwrz drzwi, to si zabawimy! W oknie migna mi przeraona twarz pani Chutkins. Po czym znikna. Pan Rypkins, nie przestajc rycze, napar barkiem na wte drzwi i wyway je. Wpad do rodka. Pozostalimy na ulicy czekajc, co bdzie. Profesor by nadzwyczaj podniecony. Podskakiwa w swoich miesznych czarnych kamaszach i wykrzykiwa: - Dokonalimy przeomowego odkrycia! Udao i! Odmodzilimy wiat! Raptem z domu pani Chutkins dobiegy przeraliwe krzyki i wrzaski. Na ulicy poczli gromadzi si ssiedzi. - Wejdcie tam i zabierzcie go! - zawoaa stara crka. - Do reszty

zwariowa! Dwch mczyzn wbiego do domu pani Chutkins. Usyszelimy odgosy szarpaniny. Wkrtce potem dwaj ochotnicy wynieli stamtd pana Rypkinsa za rce i nogi. - Zaatwiem j! - krzycza. - Przeleciaem t star wiedm tam i z powrotem! Wyomotaem j tak, e o mao nie umara! W tym momencie ja i profesor wycofalimy si dyskretnie z miejsca zdarzenia. Przerwaem opowie. Siedmiu ambasadorw, minister spraw zagranicznych Francji, francuski genera i niski Japoczyk siedzieli wychyleni, wpijajc we mnie wzrok. - Czy wszystko to prawda? - spyta sir Charles. - Najszczersza prawda, co do sowa, panie ambasadorze - skamaem. Kiedy profesor Jusupoff ogosi swoje odkrycie, cay wiat przeczyta o tym, co wanie panom opowiedziaem. - A co byo potem? - spyta ambasador Peru. - Od tamtego czasu wypadki potoczyy si wzgldnie gadko. Profesor przeprowadzi seri dowiadcze, eby ustali, jaka dawka tego rodka jest wystarczajca i cakowicie bezpieczna dla dorosego mczyzny. Wykorzysta do tego celu ochotnikw spord studentw. Moecie by panowie pewni, e nie mia najmniejszych trudnoci ze znalezieniem chtnych modych ludzi. Kiedy tylko wie o tym rozesza si po uniwersytecie, kolejka czekajcych przekroczya osiemset osb. Ale streszczajc si, mj profesor w kocu dowid, e bezpieczna dawka wynosi najwyej pi tych malekich, mikroskopijnych jderek wydobytych z ziarnka granatu. Tak wic na bazie wglanu wapnia zrobi

piguk zawierajc t wanie ilo cudownej substancji. I udowodni niezbicie, e jedna taka piguka dokadnie po dziewiciu minutach zamienia kadego mczyzn, nawet najbardziej wiekowego starca, w zdumiewajco sprawn maszyn erotyczn, zdoln dogadza kadej bez wyjtku partnerce przez sze godzin z rzdu. - Gott im Kimmel! - wykrzykn ambasador Niemiec. - Kdzie mog dostacz ten szpecyfik? - I ja! - zawoa rosyjski ambasador. - Mnie si naley pierwszestwo, bo go wynalaz mj rodak! Musz w trymiga uwiadomi o tym cara! Nagle zaczli mwi jeden przez drugiego. Gdzie mona zdoby ten rodek?! Chcieli wiedzie natychmiast. Ile on kosztuje? Gotowi byli szczodrze zapaci. Za siedzcy po mojej lewej rce niziutki Japoczyk pochyli si ku mnie i sykn: - Niech pan mi dostarczy duy zapas tych piguek, dobrze? Duo zapac. - Zaraz, panowie, chwileczk - rzek sir Charles, nakazujc cisz podniesieniem pomarszczonej rki. - Nasz mody przyjaciel opowiedzia nam tu fascynujc histori, ale - jak susznie podkreli - jest tylko modszym asystentem profesora... jak mu tam. Jestem wicie przekonany, e nie ma moliwoci dostarczenia nam tej rewelacyjnej nowej piguki. Ale moe, drogi Oswaldzie - tu sir Charles pochyli si w moj stron i delikatnie pooy mi na przedramieniu zwid do - mgby mnie pan skontaktowa z tym znakomitym profesorem. Do moich obowizkw, jako ambasadora, naley informowanie na bieco ministra spraw zagranicznych o wszystkich nowych wynalazkach. - To cakiem zrozumiae - powiedziaem. - Gdybym mg naby butelk tych piguek, najlepiej du, posabym j

natychmiast do Londynu. - A ja posabym j do Petersburga - zapewni ambasador Rosji. - A ja do Budapesztu. - A ja do Meksyku. - Ja do Limy. - A ja do Rzymu. - Bzdury! - wykrzykn ambasador Niemiec. - Chcecie je dla siebie, sztare wintuchy! - Ale Wolfgangu - powiedzia sir Charles, piekc raczka. - A czemu nie, drogi Szarlsie? Ja te je chce dla siebie. I dla kajzera oszyficie, ale fpierf dla mnie. Polubiem za to ambasadora Niemiec. Przynajmniej by szczery. - Panowie, myl, e najlepiej bdzie, ebym ja zaj si wszystkim - rzek sir Charles. - Osobicie napisz do profesora. - Japoczycy s bardzo zainteresowani wszystkimi technikami masau, gorcych kpieli i wszelakim postpem technicznym, a zwaszcza sam cesarz - zapewni pan Mitsouko. Daem si im wygada. Panowaem ju nad sytuacj, co wietnie wpyno na moje samopoczucie. Nalaem sobie jeszcze jeden kieliszek porto, ale odmwiem zapalenia wielkiego cygara, ktrym poczstowa mnie gospodarz. - A moe woli pan mniejsze, drogi chopcze? - spyta skwapliwie. - Albo tureckiego papierosa? Mam troch bakaskich Wyborowych. - Nie, dzikuj, panie ambasadorze - odparem. - Ale porto ma pan wymienite. - Prosz si czstowa, drogi chopcze! Nala sobie kieliszek!

- Mam kilka ciekawych informacji - oznajmiem i nagle w szyscy zamilkli. Niemiecki ambasador nadstawi ucha. Rosjanin wychyli si do przodu. Reszta te. - To, o czym chc wam powiedzie, panowie, jest najcilej poufne - cignem. - Czy mog polega na panach, e zachowaj to dla siebie? - Tak, tak! - odpowiedzia mi chr gosw. - Naturalnie! Jak najbardziej! Mw, mw, mody przyjacielu. - Dzikuj - powiedziaem. - Sprawy wygldaj tak. Gdy tylko dowiedziaem si, e jad do Parya, postanowiem koniecznie zabra ze sob zapas tych piguek, zwaszcza dla wielkiego przyjaciela mojego ojca, sir Charlesa Makepiecea. - Kochany chopcze! - wykrzykn sir Charles. - Co za wielkoduszno! - Naturalnie, nie mogem prosi profesora o to, by podarowa mi choby jedn - zaznaczyem. - Nigdy by si na to nie zgodzi. W kocu te piguki otoczone s nadal cis tajemnic. - I co pan zrobi? - spyta sir Charles, linic si z podniecenia. - Wykrad mu je pan? - Ale panie ambasadorze! - oburzyem si. - Kradzie to przestpstwo! - Nas moe si pan nie obawia, drogi chopcze. Nie powiemy o tym nikomu. - I co pan zrobi? - spyta niemiecki ambasador. - Mfi pan, e ich nie ukrad, a jednak je pan ma. - Sam je zrobiem. - Znakomicie! - wykrzyknli. - Magnifiquel - Asystujc profesorowi we wszystkich fazach dowiadcze, poznaem oczywicie dokadnie procedur wyrobu tych piguek - powiedziaem. -

No wic... po prostu robiem je codziennie w jego laboratorium, kiedy wychodzi co zje. Wolnym ruchem signem za siebie i z kieszeni w pole fraka wyjem mae okrge pudeeczko. Zdjem pokrywk. W wymoszczonym wat maym gniazdku spoczywaa szkaratna piguka. Wszyscy pochylili si, eby spojrze. Wtem spostrzegem, e pulchna biaa rka niemieckiego ambasadora peznie po stoliku w stron pudeeczka jak asica skradajca si do myszy. Sir Charles spostrzeg j rwnie. Trzepn doni w rk Niemca, przygwadajc j do stou. - Ale Wolfgangu, wicej cierpliwoci - skarci go. - Chce te pikulke - owiadczy ambasador Wolfgang. Sir Charles przykry pudeeczko drug doni i ju jej nie cofn. - Ma pan wicej? - spyta. Signem do kieszeni fraka i wyowiem z nich jeszcze dziewi pudeeczek. - Po jednej dla kadego z panw - powiedziaem. Chciwe rce signy przez st i porway moje pudeeczka. - Zapac - powiedzia pan Mitsouko. - Ile pan da? - Nic - odparem. - To prezenty. Wyprbujcie je, panowie, przekonajmy si, co o tym mylicie. Sir Charles odczyta z uwag etykietk na pudeku. - Oho - powiedzia - Widz tu wydrukowany paski adres. - To na wszelki wypadek - wyjaniem. - Jaki wypadek? - Na wypadek, gdyby kto yczy sobie drugiej piguki - odparem. Zauwayem, e niemiecki ambasador wyj may notesik i co w nim

zapisa. - Panie ambasadorze - zwrciem si do niego - zdaje si, e zamierza pan poleci waszym naukowcom, eby zbadali pestki granatu. Mam racj? - Flanie to chc zropicz - przyzna. - Nic z tego - oznajmiem. - To strata czasu. - Folno spytacz czemu? - Poniewa to nie by owoc granatu - odparem. - Co innego. - A fienc pan nasz okama? - To jedyna nieciso w historii, ktr panom opowiedziaem. Wybaczcie, ale byo to konieczne. Musiaem ochroni tajemnic profesora Jusupoffa. Sprawa honoru. Reszta jest prawdziwa. Uwierzcie mi, e prawdziwa. Prawdziwa zwaszcza w tej mierze, e kady z panw posiada w tej chwili najskuteczniejszy rodek odmadzajcy, jaki zna historia. W tym momencie powrciy panie i wszyscy mczyni w naszym gronie szybko i poniekd ukradkiem schowali pudeeczka do kieszeni. Wstali. Przywitali si z onami. Spostrzegem, e sir Charles nagle niedorzecznie powesela. Przeby w podskokach salon i wycisn gupawy pocaunek na karminowych wargach maonki. Posaa mu jedno z tych chodnych spojrze, ktre mwi A to co, u licha?! Nie speszony tym wzi j pod rk i poprowadzi przez salon w tum goci. Pana Mitsouko widziaem po raz ostatni, kiedy grasowa po parkiecie, lustrujc z bardzo bliskiej odlegoci kobiece ciaa, niczym handlarz koni ogldajcy stado klaczy na targowisku. Dyskretnie wymknem si z bankietu. W p godziny pniej znalazem si z powrotem w moim pensjonacie na Avenue Marceau. Rodzina Boisvainow udaa si ju na spoczynek i wszystkie lampy byy zgaszone, ale kiedy w korytarzu na pitrze mijaem

sypialni mademoiselle Nicole, w szparze pomidzy drzwiami i podog spostrzegem wiato migoccej wiecy. Ta maa rozpustnica znw na mnie czekaa. Postanowiem, e nie wejd do niej. Nawet ju w tak wczesnej fazie mojej kariery erotycznej przyjem zasad, e godnymi mojego zainteresowania mog by jedynie nowe kobiety. Powtrki z ju zdobytymi nic mi nie daway. Przypominay czytanie po raz wtry powieci kryminalnej. Czowiek dokadnie wiedzia, co zaraz nastpi. Fakt, e wanie ostatnio zamaem t zasad odwiedzajc mademoiselle Nicole drugi raz, nie mia znaczenia. Zrobiem to wycznie po to, eby wyprbowa proszek z sudaskich chrzszczy. A propos, zasady, e adnej kobiety dwa razy, przestrzegam rygorystycznie przez cae ycie i polecam j wszystkim ludziom czynu, ktrzy znajduj przyjemno w rnorodnoci.

5. Tej nocy spaem dobrze. O jedenastej nastpnego ranka wci jeszcze spaem mocno, kiedy ze snu wyrwa mnie nagle omot pici madame Boisvain, dobijajcej si do moich drzwi. - Prosz wsta, monsieur Cornelius! - krzyczaa. - Musi pan natychmiast zej na d. Ludzie zaczli dzwoni do drzwi, domagajc si widzenia z panem jeszcze przed niadaniem! Dokadnie po dwch minutach znalazem si ubrany na dole. Poszedem do drzwi wejciowych i na wybrukowanym chodniku przed domem ujrzaem co najmniej siedmiu nieznanych mi mczyzn. W swoich

barwnych, wyszukanych liberiach, przyozdobionych najprzerniejszymi zoceniami i srebrnymi guzikami przy surdutach, tworzyli malownicz grup. Okazao si, e s posacami ambasadorw i przybyli z ambasad brytyjskiej, niemieckiej, rosyjskiej, wgierskiej, woskiej, meksykaskiej i peruwiaskiej. Wszyscy przynieli listy do mnie. Przyjem je i od razu otworzyem. Tre ich wszystkich bya z grubsza jednakowa: domagano si wicej moich piguek! Bagano o wicej piguek. Polecano mi wrczy je oddawcy listu itd., itp. Kazaem posacom zaczeka na ulicy i wrciem do swojego pokoju. Tam na wszystkich listach napisaem nastpujce sowa: Szanowny Panie. Produkcja tych piguek jest bardzo kosztowna. Przykro mi, ale w przyszoci cena jednej piguki bdzie wynosi tysic frankw. W owych czasach dwadziecia frankw rwnao si funtowi, co znaczyo, e daem - ni mniej, ni wicej - pidziesit funtw za piguk. Za w 1912 roku pidziesit funtw byo warte chyba dziesi razy tyle co dzisiaj. Przykadajc do tego wspczesn miar, daem prawdopodobnie okoo piciuset funtw za piguk. To absurdalna cena, ale ludzie ci byli bogaci. A poza tym mieli bzika na punkcie seksu, trudno za o atwiejsz zdobycz ni bardzo bogaty, a ponadto optany erotycznie mczyzna, co moe potwierdzi kada rozsdna kobieta. Zbiegem po schodach, wrczyem listy odpowiednim posacom i kazaem dostarczy je ich panom. Tymczasem przybyo dwch kolejnych, jeden z Quai dOrsay (od ministra spraw zagranicznych), a drugi od generaa z Ministerstwa Wojny, czy jak je tam zw. Kiedy za wypisywaem to samo owiadczenie na dwch ostatnich listach, zjawi si,

zajedajc bardzo pikn dwukowk, ktby inny jak nie pan Mitsouko. Na jego widok doznaem wstrzsu. Jeszcze wczoraj by to tryskajcy werw, elegancki, drobny Japoczyk o bystrym spojrzeniu. Tego ranka ledwo mia si wysi z powozu, a kiedy przydrepta do mnie drobnym kroczkiem, ugiy si pod nim nogi. Podtrzymaem go w sam por. - Kochany panie! - wysapa, przytrzymujc si moich ramion, eby nie upa. - Drogi, kochany panie! To cud! Ta piguka jest cudowna! To... to najwiksze odkrycie wszystkich czasw! - Niech pan si trzyma - powiedziaem. - Nic panu nie jest? - Naturalnie, e nic - odpar zasapany. - Jestem tylko ociupin skonany, nic wicej. - Zachichota. Miaem przed sob malutkiego czowieczka ze Wschodu, w cylindrze i fraku, uczepionego moich ramion i zanoszcego si niepowstrzymanym miechem. By tak niski, e siga mi zaledwie do dolnych eber. - Ociupin skonany, ociupin ywy - doda. - Ale kt by nie by, drogi chopcze, kt by nie by? - Co si panu przydarzyo? - spytaem. - Daem si we znaki siedmiu kobietom! - wykrzykn z dum. - A nie byy to nasze malusienkie, tyciusienkie japoskie kobietki! Nie, nie, nie! To byy ogromne, silne francuskie dziewuchy! omotaem je na zmian: ubudu, ubudu, ubudu! A wszystkie krzyczay: camerade, camerade, camerade! Byem dla nich olbrzymem, rozumie pan, kochany mody panie? Byem olbrzymem, wywijaem swoj olbrzymi maczug i roztrcaem je, wijce si, na wszystkie strony! Wprowadziem go do rodka i posadziem w salonie pastwa Boisvainow. Nalaem mu kieliszek koniaku. Wychyli go jednym haustem i na jego

bia jak kreda twarz zacz powraca bladoty rumieniec. Spostrzegem, e na przegubie prawej rki ma rzemyk, na ktrym wisi skrzana kaletka. Kiedy j zdj i rzuci na st, w rodku zabrzczay monety. - Musi pan by ostrony - ostrzegem go. - Jest pan maego wzrostu, a to s due piguki. Bezpieczniejsza dla pana byaby poowa dawki. P pastylki, zamiast caej. - Duby smalone, mj panie! - wykrzykn. - Duby smalone w sosie musztardowym, jak powiadamy w Japonii! Dzi wieczorem zamierzam wzi nie jedn, a trzy piguki! - Przeczyta pan, co napisano na etykietce? - spytaem zaniepokojony. Martwy Japoczyk by ostatni rzecz, jakiej pragnem. Pomylcie tylko Pastwo o wrzaskach oburzenia, o autopsji, przesuchaniach, o pudeeczkach z moim nazwiskiem znalezionych w jego domu. - Przeczytaem uwanie - odpar, wycigajc kieliszek po dolewk koniaku madame Boisvain - i kicham na ni. My, Japoczycy, ciaa mamy by moe niepozorne, ale za to narzdy olbrzymie. Dlatego wanie chodzimy na pakowatych nogach. Postanowiem zniechci go podwajajc cen. - Niestety, te piguki s potwornie drogie - powiedziaem. - Pienidze nie graj roli - rzek, wskazujc na skrzan kaletk lec na stole. - Pac zotem. - Ale panie Mitsouko, ta piguka kosztuje,dwa tysice frankw! - powiedziaem z naciskiem. - Ogromnie trudno j wyprodukowa. To straszna masa pienidzy jak za jedn tabletk. - Bior dwadziecia - owiadczy, nie mrugnwszy okiem. Mj Boe, zabije si! - pomylaem.

- Nie sprzedam ich panu, jeli pan nie przyrzeknie, e nigdy nie zayje wicej ni jedn na raz - powiedziaem. - Zechce mnie pan nie poucza, panie chwacie - odpar. - Prosz tylko o piguki. Poszedem na gr, odliczyem dwadziecia piguek i woyem je do zwykej butelki. Nie chciaem naraa si na to, e znajd przy nich moje nazwisko i adres. - Dziesi przel cesarzowi do Tokio - oznajmi pan Mitsouko, kiedy mu je wrczyem. - Zapewnitym sobie bardzo podan pozycj u cesarza. - Cesarzowej rwnie zapewni pan tym bardzo podane pozycje - odrzekem. Umiechn si, wzi skrzan kaletk i wysypa na st ogromny stos zotych monet. Wszystkie byy stufrankowe. - Dwadziecia monet za piguk - powiedzia, przystpujc do ich odliczania. - W sumie czterysta. To si opaca, mody czarodzieju. Po jego wyjciu zgarnem monety i zaniosem je do swojego pokoju. Mj Boe, pomylaem. Ju jestem bogaty. Jednake przed upywem tego dnia staem si znacznie bogatszy. Jeden po drugim zaczli napywa z powrotem posacy z poszczeglnych ambasad i ministerstw. Wszyscy z dokadnymi poleceniami i odliczonymi sumami pienidzy, na og w zotych dwudziestofrankwkach. Odbyo si to w nastpujcym porzdku: Sir Charles Makepiece, 4 piguki 4000 frankw Ambasador Niemiec, 8 piguek 8000 Ambasador Rosji, 10 piguek 10000

Ambasador Wgier, 3 piguki 3000 Ambasador Peru, 2 piguki 2000 Ambasador Meksyku, 6 piguek 6000 Ambasador Woch, 4 piguki 4000 Francuski minister spraw zagranicznych, 6 piguek 6000 Francuski genera, 3 piguki 3000 46000 Pan Mitsouko, 20 piguek (za podwjn cen) 40000 OGEM 86000 frankw Osiemdziesit sze tysicy frankw! Przy kursie pi funtw za sto frankw staem si nieoczekiwanie wacicielem czterech tysicy trzystu funtw angielskich! Niewiarygodne! Za takie pienidze mona byo kupi dobry dom wraz z powozem i par koni, a do tego ktry z tych szykownych, nowoczesnych automobili! Na kolacj tego wieczoru madame Boisvain zaserwowaa potrawk z olego ogona, co nie byo najgorsze, z tym e chlupotliwo tego dania daa panu domu okazj do ciamkania, siorbania i przeykania w najbardziej odraajcy sposb. W pewnej chwili podnis talerz i wla sobie do ust sos wraz z dwiema marchewkami i du cebul. - ona mwi, e mia pan dzisiaj duo osobliwych goci - powiedzia. Twarz mia umazan brunatnym pynem, a z wsw zwisay mu pasemka misa. - Kim byli ci mczyni? - To znajomi angielskiego ambasadora - odparem. - Zaatwiam drobn spraw dla sir Charlesa Makepiecea. - Nie pozwol zamienia mojego domu w targowisko - owiadczy pan Boisvain z ustami penymi tuszczu. - Te praktyki musz si skoczy.

- Prosz si nie martwi - zapewniem. - Jutro znajd sobie inne mieszkanie. - To znaczy, e pan si wyprowadza?! - wykrzykn. - Niestety, musz. Ale moe zatrzyma pan to, co z gry zapaci mj ojciec. Przy stole podnis si na ten temat krzyk, w szczeglnoci za krzyczaa mademoiselle Nicole, ale nie ustpiem. Tak wic zaraz nastpnego ranka wyszedem i znalazem sobie cakiem spory apartament na parterze, z trzema wielkimi pokojami i kuchni. Mieci si przy Avenue Jena. Spakowaem manatki i zaadowaem do doroki. Madame Boisvain stana przy drzwiach, eby mnie poegna. - Madame, mam do pani ma prob - powiedziaem. - Tak? - W zamian pragn, eby pani to przyja. - Wyjem pi zotych dwudziestofrankwek. Omal nie upada. - Od czasu do czasu bd tu przychodzi ludzie i pyta o mnie - powiedziaem. - Wystarczy, jak powie im pani, e si wyprowadziem, i skieruje ich pod ten adres. Podaem jej kartk z adresem mojego nowego mieszkania. - Ale to za duo pienidzy, monsieur Oswald! - Prosz je przyj - nalegaem, wciskajc jej monety do rki. - Niech pani je zatrzyma. Nic nie mwi mowi. Bardzo zaley mi na tym, aby kadego, kto si zjawi zawiadamiaa pani, gdzie mieszkam. Przyrzeka, e tak zrobi, a ja odjechaem do swojego nowego mieszkania.

6.

Mj interes rozkwita. Pierwszych dziesiciu klientw przekazao po cichu wspaniae wieci znajomym, a ci z kolei swoim znajomym i w cigu mniej wicej miesica utworzya si ju ogromna lawina zamwie. Poow kadego dnia powicaem na produkcj piguek. Byem wdziczny niebiosom, e od razu przywiozem z Sudanu tyle proszku. Musiaem jednak obniy cen. Nie wszyscy byli ambasadorami i ministrami; szybko przekonaem si, e wielu po prostu nie sta na zakup piguki po pierwotnej, absurdalnej cenie tysica frankw. Obniyem wic j do dwustu pidziesiciu frankw. Pienidze pyny drzwiami i oknami. Zaczem kupowa sobie pikne ubrania i bywa w paryskim wiatku towarzyskim. Nabyem automobil i nauczyem si nim jedzi. By to najnowszy model firmy De Dion-Bouton, sportowy DK, cudowny may samochodzik z czterema penymi koami, trzybiegow skrzyni i nonym hamulcem. Wierzcie mi lub nie, ale wyciga osiemdziesit kilometrw na godzin i niejeden raz jedziem nim a na Champs Elysees. Przede wszystkim jednak hulaem i swawoliem z kobietami, ile dusza zapragnie. W owych czasach Pary by nadzwyczaj kosmopolitycznym miastem. Nie brakowao tam kobiet z klas, pochodzcych waciwie ze wszystkich krajw wiata, i to wanie wtedy zacza mi wita w gowie pewna osobliwa prawda. Wszyscy wiemy, e ludzie rozmaitych narodowoci maj odmienne narodowe cechy i odmienne upodobania. Jednake ju nie tak powszechnie uznaje si fakt, e te rne cechy narodowociowe jeszcze bardziej wychodz na wierzch w trakcie

stosunkw seksualnych (w przeciwiestwie do zwykych towarzyskich). W przedmiocie narodowych cech seksualnych staem si fachowcem. Zdumiewajce, jak kobiety tej czy innej nacji przestrzegaj okrelonych wzorcw zachowania. Wecie na przykad p tuzina Serbek (nie mylcie, e jest mi to obce), a obserwujc je uwanie, przekonacie si, e wszystkie cechuje pewna ilo jednakich, bardzo specyficznych dziwactw, talentw i upodoba. Polki rwnie, jako e cz je wsplne, atwo rozpoznawalne nawyki. Podobnie ma si sprawa z Baskijkami, Marokankami, Ekwadorkami, Norwekami, Holenderkami, Gwatemalkami, Belgijkami, Rosjankami, Chinkami i ca reszt. Pod koniec mojego pobytu w Paryu moglibycie mnie pooy z zawizanymi oczami na kozetce z dowoln kobiet z dowolnego kraju, a w niespena pi minut, cho ona nie pisnaby swka, powiedziabym wam, jakiej jest nacji. W zwizku z tym oczywiste pytanie: jaki kraj wyda najrozkoszniejsze kobiety? Ja sam zasmakowaem najbardziej w bugarskich paniach arystokratycznego chowu. Oprcz innych zalet, maj nadzwyczajne jzyki. S one nie tylko dobrze uminione i ruchliwe, ale cechuje je ponadto pewna chropowato, szorstko waciwa tylko kocim jzykom. Dajcie poliza palce kotu, a pojmiecie, co mam na myli. Wysoko te ceni sobie Turczynki (chyba ju o nich wspominaem). S one jak myskie koa - obracaj si bez ustanku, a do wyschnicia rzeki. Zanim jednak rzuci si wyzwanie Turczynce, trzeba by, dalibg, zdrowym jak ko i ja osobicie adnej nie wpuciem za prg, dopki nie zjadem solidnego niadania. Hawajkami interesowaem si, bo miay chwytne due palce u stp i

niemal w kadej sytuacji, jaka przychodzi na myl, czciej uyway ng ni rk. Co do Chinek, dowiadczenie nauczyo mnie, eby zadawa si jedynie z tymi, ktre pochodz z Pekinu i ssiadujcej z nim prowincji Szantung. A nawet wtedy koniecznie musz wywodzi si z zacnych rodw. W tamtych czasach wrd szlachty pekiskiej i szantuskiej istnia zwyczaj, by crki, kiedy tylko skocz pitnacie lat, oddawa w rce starych, mdrych kobiet. Przez dwa nastpne lata dziewczta te poddawano surowym wiczeniom, majcym nauczy je wycznie jednego - sztuki dostarczania fizycznej rozkoszy przyszym mom. Na zakoczenie owego kursu, po ostrym egzaminie praktycznym, wydawano wiadectwa jego zaliczenia lub oblania. Jeeli dziewczyna bya wyjtkowo zrczna i pomysowa, otrzymywaa co, co nazywano wiadectwem z wyrnieniem, za najwiksz nagrod by Dyplom Chway. Moda dama z takim dyplomem moga waciwie sama wybra sobie ma. Niestety, przynajmniej poow dziewczt z podobnymi dyplomami natychmiast zabierano do paacu cesarza Chin. Odkryem w Paryu tylko jedn chisk dam, ktra zdobya Dyplom Chway. Bya on opiumowego milionera i przyjechaa do Parya, eby wybra sobie garderob. Przy okazji wybraa rwnie mnie i musz przyzna, e byo to pamitne przeycie. Doprowadzia do mistrzostwa subteln sztuk praktyk miosnych, ktr nazwaa dotd i ani kroku dalej. Nic przy niej nie miao koca. Nie pozwalaa na to. Doprowadzaa mczyzn na sam skraj rozkoszy. Doprowadzia mnie dwiecie razy na skraj tego zotego progu i przez trzy i p godziny, bo tyle trway moje mki, czuem si tak, jakby niesychanie powoli i nieskoczenie cierpliwie

wyjmowaa mi z rozpalonego ciaa dugi, ywy nerw. Wisiaem na krawdzi przepaci, trzymajc si jej paznokciami, i wzywaem pomocy albo oswobodzenia, ale boga tortura trwaa, trwaa, trwaa... By to zdumiewajcy popis zrcznoci, ktrego nigdy nie zapomn. Gdybym chcia, mgbym opisa dziwne zwyczaje kobiet nalecych do co najmniej pidziesiciu nacji, lecz nie mam zamiaru. W kadym razie nie tutaj, poniewa naprawd musz kontynuowa gwny temat opowieci, czyli: jak doszedem do pienidzy. W sidmym miesicu mojego pobytu w Paryu dziki pewnemu szczliwemu trafowi podwoiem swj majtek. Oto co si wydarzyo. Ktrego popoudnia przyjmowaem w moim apartamencie Rosjank, jako tam skoligacon z carem. Byo to drobne chuchro o bladej cerze, do bezczelna, swobodna, prawie bezceremonialna, tak e musiaem zdrowo si napoci, zanim udao mi si podnie naleycie cinienie w jej kotle. Podobne zblazowanie tylko dodaje mi stanowczoci i zapewniam was, e kiedy z ni skoczyem, bya ugotowana. Po wszystkim uoyem si na ku, dla ochody popijajc szampana. Rosjanka ubieraa si powoli i krya po pokoju ogldajc tamto i owo. - Co to za czerwone piguki masz w tej butelce? - spytaa. - Nie twj interes - odparem. - Kiedy ci znw zobacz? - Nigdy - powiedziaem. - Znasz moje zasady. - Jeste niemiy - owiadczya z nadsan min. - Powiedz mi, na co s te piguki, bo jak nie, to te stan si niemia. Wyrzuc je przez okno. Wzia butelk, w ktrej byo piset moich cennych, wyprodukowanych wieo tego ranka piguek kantarydowych i otworzya okno.

- Nie rb tego - ostrzegem j. - No to odpowiedz. - To piguki wzmacniajce dla mczyzn - powiedziaem. - Pobudzajce, nic poza tym. - A dlaczego rwnie nie dla kobiet? - S tylko dla mczyzn. - Zayj jedn - powiedziaa odkrcajc nakrtk z butelki i wytrzsajc piguk. Wrzucia j do ust i popia szampanem, po czym powrcia do ubierania si. Kiedy woya ju na siebie wszystko i wanie poprawiaa przed lustrem kapelusz, znienacka zamara. Obrcia si i spojrzaa na mnie. Leaem jak poprzednio, sczc wino, ale tym razem przypatrywaem si jej uwanie, nieco zaniepokojony. Staa nieruchomo przez moe p minuty, wpatrujc si we mnie zimnym, ostrym, gronym wzrokiem. A potem znienacka uniosa rce, zapaa jedwabn sukienk pod szyj i zdara j z siebie jednym ruchem. Zerwaa z siebie bielizn, cisna kapelusz przez pokj. Przyczaia si do skoku. Ruszya. Sza cicho w moj stron, stpajc wolno i z rozmysem, jak tygrysica skradajca si do antylopy. - Co si stao? - spytaem, doskonale wiedzc co. Mino dziewi minut i piguka zacza dziaa. - Uspokj si - powiedziaem. Nie zatrzymaa si. Sza dalej. - Odejd - dodaem. To te jej nie powstrzymao. Skoczya i przez kilka sekund widziaem jedynie zawieruch rk, ng, ust,

doni, palcw. Sfiksowaa. Oszalaa z dzy. Nacignem na siebie przecierado i leaem prbujc przetrzyma burz. To jej nie wystarczyo. Zacza ciska mn na wszystkie strony, parskajc przy tym i pomrukujc. Nie spodobao mi si to. Miaem do. Postanowiem zrobi z tym koniec. Ale czekao mnie diablo trudne zadanie. Wreszcie udao mi si zewrze jej rce na plecach, po czym zaniosem j krzyczc i wierzgajc do azienki i wsadziem pod zimny prysznic. Prbowaa mnie ugry, ale trzasnem j od dou okciem w brod. Trzymaem j pod lodowatym prysznicem co najmniej dwadziecia minut, a ona bez przerwy dara si i kla po rosyjsku. - Masz do?! - spytaem wreszcie. Bya dobrze podtopiona i zmarznita. - Chc ciebie - wybekotaa. - Nie - odparem. - Bd ci tu trzyma dotd, a ochoniesz. Wreszcie poddaa si. Wypuciem j. Biedaczka okropnie dygotaa i strach byo na ni patrze. Przyniosem rcznik i mocno j wytarem. A potem daem jej kieliszek koniaku. - To z powodu tej czerwonej piguki - powiedziaa. - Wiem o tym. - Chc wzi ich troch do kraju. - Te s za silne dla pa - powiedziaem. - Przygotuj ci troch takich, ktre bd w sam raz. - Teraz? - Nie. Przyjd jutro, to bd gotowe. Poniewa zniszczya sobie sukienk, otuliem j swoim paszczem i odwiozem do domu De Dionem. Waciwie to oddaa mi przysug. Udowodnia, e moja piguka dziaa na kobiety tak samo jak na mczyzn.

A moe nawet skuteczniej. Natychmiast zabraem si do sporzdzenia pewnej iloci Piguek Damskich. Zmniejszyem o poow ich moc i wyprodukowaem setk z myl, e rynek zbytu jest gotowy. Ale rynek zbytu by gotowy a za bardzo. Kiedy nastpnego popoudnia Rosjanka wrcia, z miejsca zadaa ode mnie piciuset. - Ale one kosztuj po dwiecie pidziesit frankw sztuka! - podkreliem. - Nic mnie to nie obchodzi. Chc je mie wszystkie moje przyjaciki. Opowiedziaam im, co mi si wczoraj przydarzyo, wic teraz wszystkie chc ich sprbowa. - Mog da ci sto, to wszystko. Reszt pniej. Masz pienidze? - Jasne, e mam pienidze. - Mog co powiedzie, madame? - Co takiego? - Jeeli jaka pani zayje t piguk sama, to obawiam si, e moe wyda si nadmiernie agresywna. Mczyznom to si nie podoba. Mnie si to wczoraj nie podobao. - Co proponujesz? - Proponuj, eby kada pani, ktra chce zay piguk, skonia swojego partnera, eby i on wzi jedn. Dokadnie w tej samej chwili. A wtedy wszystko bdzie dobrze. - Brzmi to sensownie - odrzeka. Nie tylko brzmiao to sensownie, ale miao podwoi sprzeda. - Partner wemie wiksz piguk - wyjaniem. - Nazywa si ona Piguk Msk. Powd tego jest prosty: mczyni s wiksi od kobiet i potrzebuj wikszej dawki.

- Przyjmujc, e w partner jest mczyzn - odpara z umieszkiem. - Kim tylko zechcesz - powiedziaem. - Doskonale - odrzeka, wzruszywszy ramionami. - W takim razie daj mi rwnie sto tych Piguek Mskich. Do licha, pomylaem, dzi wieczorem w paryskich buduarach zapowiadaj si nieze zbytki. Do tej pory wystarczao, e piguk zay mczyzna, a ju byo urwanie gowy, dlatego zadraem na myl, co nastpi, kiedy mj rodek zayj i ona, i on. Sukces by niebyway. Sprzeda podwoia si. Potroia! Kiedy zakoczyem swj roczny pobyt w Paryu, miaem w banku okoo dwch milionw frankw! Rwnao si to stu tysicom funtw! Miaem osiemnacie lat. Byem bogaty. Jednake nie do bogaty. Rok spdzony we Francji wskaza mi bardzo jasno drog, ktr chciaem i przez ycie. Staem si sybaryt. Pragnem wie ywot zbytkowny i prniaczy. Byem pewien, e nigdy mi si on nie znudzi. Nie byo to w moim stylu. Ale wiedziaem rwnie, e nie znajd penego zadowolenia, dopki zbytek nie stanie si skrajnie zbytkowny, a prniactwo bez granic. Sto tysicy do tego nie wystarczao. Potrzebowaem wicej. Potrzebowaem co najmniej miliona funtw. Byem przekonany, e znajd sposb na jego zdobycie. Wystartowaem nie najgorzej. Miaem na tyle rozumu w gowie, eby poj, i przede wszystkim musz si dalej uczy. e wyksztacenie to wszystko. Nie tolerowaem ludzi bez wyksztacenia. Tak wic w lecie 1913 roku przeniosem swoje pienidze do banku w Londynie i wrciem na ziemi ojcw. W sierpniu pojechaem do Cambridge, by rozpocz studia. Pamitacie Pastwo, e byem stypendyst Trinity College, a jako taki miaem szereg przywilejw i

byem dobrze traktowany przez wadze. Wanie tutaj, w Cambridge, rozpocza si druga i ostatnia faza zdobywania przeze mnie fortuny. Wytrzymajcie ze mn jeszcze troch, a o wszystkim usyszycie na nastpnych stronach.

7. Mj opiekun naukowy od chemii w Cambridge nazywa si A. R. Woresley. By niskawym, niechlujnie ubranym mczyzn w rednim wieku, z wydatnym brzuchem. Mia siwe wsy, brunatnote na brzegach od nikotyny z fajki, ktr pali. Wyglda wic jak typowy profesor uniwersytetu. Zorientowaem si jednak, e to czowiek nad wyraz utalentpwany. Jego wykady nigdy nie byy szablonowe. Myl skaka to tu, to tam w poszukiwaniu niezwykoci. Kiedy powiedzia nam: - A teraz trzeba nam jakiego szponta, eby uchroni zawarto tej flaszeczki przed bakteriami. Chyba wie pan, co to szpont, Cornelius? - Nie umiem powiedzie, panie profesorze - odparem. - Czy kto moe wyjani mi znaczenie tego pospolitego angielskiego rzeczownika? - spyta Woresley. Nikt nie umia. - W takim razie prosz to sprawdzi - rzek. - Nie do mnie naley uczy panw podstaw angielskiego. - Och, panie profesorze, niech pan powie, co to znaczy - zawoa kto. - Szpont to maa kulka, ulepiona z bota i liny, ktr niedwied przed zapadniciem w sen zimowy wsadza sobie w odbyt, eby mu tam nie

waziy mrwki. Dziwny go z tego Woresleya, mieszanka wielu postaw, czasem dowcipny, czciej nadty i ponury, ale pod warstw tych zewntrznych cech osobliwie skomplikowana umysowo. Po epizodziku ze szpontem ogromnie go polubiem. Nawizalimy bardzo mie stosunki, jakie mog czy studenta z opiekunem naukowym. Zostaem zaproszony do jego domu na sherry. By kawalerem. Mieszka z siostr, ktra miaa na imi ni mniej, ni wicej tylko Emelina. Bya pkata, niechlujna, a jej zby pokrywa jaki zielonkawy nalot przypominajcy nied. Prowadzia w domu gabinet zabiegowy, w ktrym robia co ze stopami ludzi. Tytuowaa siebie chyba pedikiurzystk. No, a potem wybucha pierwsza wojna wiatowa. By rok 1914, a ja miaem dziewitnacie lat. Wstpiem do wojska. Musiaem wstpi i przez cztery nastpne lata wszystkie wysiki skupiaem na tym, eby j przey. Nie mam zamiaru opisywa wam swoich wojennych dowiadcze. Okopy, boto, rany, mier nie maj wstpu do tych pamitnikw. Zrobiem swoje. Faktem jest, e zrobiem to dobrze i w listopadzie 1918 roku, kiedy to wszystko si skoczyo, byem dwudziestotrzyletnim kapitanem piechoty, odznaczonym Krzyem Wojskowym. Przeyem. Natychmiast powrciem do Cambridge, aby wznowi studia. Ci, co przeyli, mogli to zrobi, cho Bg wiadkiem, e niewielu nas zostao. A.R. Woresley rwnie przey. Pozosta w Cambridge wykonujc jakie prace naukowe dla wojska i czas wojny spdzi cakiem spokojnie. Obecnie wrci do dawnych zaj, uczc studentw chemii, wic ucieszylimy si z ponownego spotkania. Odnowilimy nasz przyja

sprzed czterech lat. Ktrego wieczoru w styczniu 1919 roku, w poowie trymestru wiosennego, Woresley zaprosi mnie do siebie na kolacj. Jedzenie nie byo dobre. Jedlimy tanie potrawy, pilimy tanie wino i towarzyszya nam jego siostra pedikiurzystk z zaniedziaymi zbami. Odniosem wraenie, e powodzi im si nieco lepiej ni poprzednio, ale kiedy poruszyem ostronie w draliwy temat, zwierzy mi si, e nadal z trudem spacaj poyczk na dom. Po kolacji obaj wycofalimy si do jego gabinetu, eby wypi butelk dobrego porto, ktr przywiozem mu w prezencie. Jeeli mnie pami nie myli, by to Croft, rocznik 1890. - Nieczsto zdarza mi si pi co takiego - przyzna Woresley. Byo mu bardzo wygodnie w starym fotelu, z zapalon fajk i kieliszkiem porto w rce. Jaki to do gruntu przyzwoity czowiek, pomylaem. I jak potwornie nieciekawe wiedzie ycie. Postanowiem oywi nastrj, opowiadajc mu o swoim pobycie w Paryu przed szecioma laty, w 1913 roku, kiedy zarobiem sto tysioy funtw na pigukach z sudaskiego chrzszcza. Zaczem od pocztku. Bardzo szybko daem si ponie rozkoszom gawdzenia. Pamitaem wszystko, ale przez szacunek dla mojego profesora opuciem bardziej pikantne szczegy. Woresley by zachwycony moj eskapad. - Tam, do licha, Corneliusie! - wykrzykn. - Ale pan ma tupet! Co za wspaniay tupet! W dodatku sta si pan bardzo zamony w modym wieku! - Nie do zamony - odrzekem. - Przed trzydziestk chc zarobi milion funtw.

- Wierz, e pan go zdobdzie - powiedzia. - Wierz, e pan go zdobdzie - powtrzy. - Pan kocha ekstrawagancje. Ma pan nosa, dryg do udanych afer. I odwag, eby dziaa szybko. A co wicej, jest pan cakowicie pozbawiony skrupuw. Innymi sowy, ma pan wszelkie przymioty nowobogackiego milionera. - Dzikuj. - Tak, ale ilu siedemnastolatkw wybraoby si a do Chartumu, eby na wasn rk szuka proszku, ktry mg w ogle nie istnie? Diablo mao. - Nie chciaem przepuci takiej okazji - powiedziaem. - Pan ma ogromny dryg, Corneliusie. Niezwyky dryg. Troch panu zazdroszcz. Siedzielimy popijajc wino. Ja raczyem si moim hawaskim cygarem. Poczstowaem takim samym gospodarza, ale wola swoj mierdzc fajk. adna ze znanych mi fajek nie dymia tak mocno jak jego. Bya jak miniaturowy okrt wojenny, ktry stawia zason dymn przed jego twarz. A za t zason A.R. Woresley duma nad moj parysk opowieci. Parska, mrucza i bka zdania w rodzaju: Nadzwyczajny wyczyn!... Ale tupet!... Co za fantazja!... Wyprodukowanie takich piguek to te kawaek chemii! A potem zamilklimy. Jego gow spowijay kby dymu. Kieliszek z porto, ktry podnis do ust, znikn za zason dymn, po czym wyoni si pusty. Nagadaem si do, wic milczaem. - No c, Corneliusie - przemwi wreszcie. - Zwierzy mi si pan wanie ze swoich tajemnic. Moe wic w rewanuj zwierz si panu ze swojej. Urwa. A ja czekaem i zastanawiaem si, co teraz usysz. - Widzi pan, ja rwnie w ostatnich kilku latach zdobyem si na miay

wyczyn - odezwa si. - Naprawd? - W wolnym czasie chc napisa o tym artyku. By moe nawet odnios sukces po jego ogoszeniu. - Chodzi o chemi? - spytaem. - Troch o chemi, w duej mierze o biochemi - odpar. - Jedno z drugim. - Bardzo chciabym o tym usysze. - Naprawd? - spyta, palc si do opowiedzenia o tym. - Naturalnie. - Nalaem sobie jeszcze jeden kieliszek porto. - Ma pan mnstwo czasu, bo skoczymy dzi t butelk - powiedziaem. - Doskonale - rzek i zacz opowiada. - Dokadnie czternacie lat temu, w zimie 1905 roku, zauwayem w lodzie, ktry sku moj ogrodow sadzawk, zamarznit na ko zot rybk. Po dziewiciu dniach przysza odwil. Ld si stopi, a zota rybka odpyna, najwyraniej nic nie ucierpiawszy. Dao mi to do mylenia. Ryby s zimnokrwiste. A wic zadaem sobie pytanie, jakie jeszcze zimnokrwiste zwierzta mona utrzyma przy yciu w niskich temperaturach. Przypuszczaem, e bardzo niewiele. Std te zaczem rozmyla, jak w niskich temperaturach zachowa ycie bezkrwistej materii oywionej. Pod terminem tym rozumiem bakterie i im podobne. A potem zadaem sobie pytanie: Kto chciaby przechowywa bakterie? Nie ja. Postawiem wic sobie nastpne pytanie: Jaki ywy organizm spord wszystkich innych pragnby utrzyma przy yciu przez duszy czas? I odpowiedziaem sobie na to: plemniki! - Dlaczego akurat plemniki? - spytaem. - Trudno mi da panu jasn odpowied, zwaszcza e jestem chemikiem, a

nie biologiem. Ale co mi mwio, e tak czy inaczej bdzie to cenny wkad do nauki. Dlatego przystpiem do dowiadcze. - Z czym? - spytaem. - Ze sperm, oczywicie. Z yw sperm. - Czyj? - Wasn. Zapado krtkie milczenie, a ja si odrobin zmieszaem. Gdy kto mi o czym opowiada, obojtnie na jaki temat, nic na to nie poradz, ale cae wydarzenie staje mi jak ywe przed oczami. Trwa to mgnienie oka, ale zdarza si nieuchronnie i wanie dokadnie je sobie wyobraziem. Widziaem tego zberenika Woresleya, jak w laboratorium robi to, czego wymaga jego eksperyment, i poczuem zakopotanie. - W imi nauki wszystko jest dozwolone - powiedzia, wyczuwajc moje zaenowanie. - Ale zgadzam si. Zgadzam cakowicie - zapewniem. - Pracowaem sam, przewanie pnym wieczorem-wyjani.-Nikt nie wiedzia, co robi. Jego twarz znikna ponownie za zason dymu i znw si z niej wyonia. - Nie bd panu wylicza setek nieudanych dowiadcze - cign. Powiem za to o sukcesach. Chyba pana zaciekawi. Na przykad najpierw odkryem, e do utrzymania plemnikw przy yciu przez dowolny czas potrzeba nadzwyczaj niskich temperatur. Zamraaem nasienie stopniowo coraz bardziej i z kadym obnieniem temperatury ywot plemnikw si wydua. Za pomoc suchego lodu zdoaem je zamrozi do minus dziewidziesiciu siedmiu stopni Celsjusza. Ale nawet to nie wystarczyo. W tej temperaturze sperma ya przez mniej wicej miesic, lecz nie

duej. Powiedziaem sobie: musisz obniy temperatur. Ale jak? I wwczas wpadem na pomys, w jaki sposb ozibi j a do minus stu dziewidziesiciu siedmiu stopni. - Niemoliwe! - powiedziaem. - Jak pan myli, czego uyem? - Nie mam zielonego pojcia. - Zastosowaem cieky azot. On tego dokona. - Ale przecie cieky azot jest ogromnie lotny - powiedziaem. - Jak mona zapobiec jego parowaniu? W czym pan go trzyma? - Obmyliem specjalne pojemniki. Bardzo mocne i do skomplikowane kolby prniowe. Azot utrzymuje si w nich w postaci pynu o temperaturze minus sto dziewidziesit siedem stopni waciwie w nieskoczono. Od czasu do czasu wymaga drobnego uzupenienia, ale to wszystko. - Z pewnoci nie w nieskoczono - sprzeciwiem si. - Ale tak - odpar. - Zapomina pan, e azot to gaz. Jeeli skropli pan gaz, to przetrwa on w stanie ciekym tysic lat, pod warunkiem, e nie pozwoli mu pan wyparowa. A osiga si to po prostu zapewniajc kolbie cakowit szczelno i skuteczn izolacj. - Rozumiem. I sperma pozostaa ywa? - Tak i nie - odrzek. - ya jednak na tyle dugo, abym zdoby pewno, e znalazem waciw temperatur. Ale nie ya w nieskoczono. Nadal czego brakowao. Przemylaem to sobie i w kocu doszedem do wniosku, e potrzebny tu jest jaki roztwr buforowy lub, jeli pan woli, jaka powoka, ktra osoni sperm przed tak silnym zimnem. Wyprbowaem osiemdziesit rnych substancji i w kocu znalazem

idealn. - Co to byo? - Gliceryna. - Zwyka gliceryna? - Tak. Ale nawet ona z pocztku nie skutkowaa. Podziaaa dopiero wtedy, kiedy odkryem, e proces ozibiania naley przeprowadza bardzo powoli. Plemniki to nadzwyczaj delikatne mikrusy. Nie lubi szoku. Obniajc temperatur od razu do minus stu dziewidziesiciu siedmiu stopni naraa sieje na niebezpieczestwo. - A wic ozibia pan je stopniowo? - Wanie. Oto co naley zrobi. Miesza si sperm z gliceryn i wkada do pojemnika z gumy. Probwka si do tego nie nadaje. W niskich temperaturach pka. Przy okazji, wszystko to naley zrobi natychmiast po uzyskaniu spermy. Trzeba si pieszy. Nie mona marudzi, bo inaczej plemniki zgin. Tak wic najpierw wkada si cenny pakunek do zwykego lodu, eby obniy jego ciepot do temperatury krzepnicia. Potem wkada si go do pary azotowej, eby ozibi go bardziej. A na koniec wrzuca do najsilniejszego zamraacza - ciekego azotu. Jest to wic proces stopniowy. Sperm przyzwyczaja si stopniowo do chodu. - I to skutkuje? - O, jak najbardziej. Jestem cakowicie pewien, e sperma zabezpieczona gliceryn i powoli zamroona przetrwa w temperaturze minus stu dziewidziesiciu siedmiu stopni tak dugo, jak si chce. - Sto lat? - Bezwzgldnie. Jeli tylko przechowa si j w tej temperaturze. - A po tym czasie mona j odmrozi i bdzie zdolna zapodni kobiet?

- Jestem o tym wicie przekonany. Ale odkrywszy to wszystko, przestaem interesowa si ludzkim aspektem tej sprawy. Pragnem posun si znacznie dalej. Musiaem przeprowadzi o wiele wicej dowiadcze. Nie mogem jednak eksperymentowa na ludziach, a przynajmniej nie w taki sposb, w jaki chciaem. - A jak pan chcia eksperymentowa? - Chciaem przekona si, ile spermy marnuje si przy jednym wytrysku. - Nie rozumiem. Co pan rozumie przez marnowanie spermy? - Jeden wytrysk nasienia duego zwierzcia, takiego jak byk czy ko, daje pi centymetrw szeciennych spermy. W kadym centymetrze szeciennym znajduje si miliard pojedynczych plemnikw. Oznacza to, e w sumie jest ich pi miliardw. - Niemoliwe, eby a pi miliardw! Nie za jednym razem! - Przecie pan syszy. - Nie do wiary. - To prawda. - A ile wytwarza czowiek? - Mniej wicej poow tego. Okoo dwch centymetrw szeciennych, czyli dwa miliardy. - Chce pan powiedzie, e ilekro mam przyjemno z mod dam, to wstrzykuj jej dwa miliardy plemnikw? - Tak jest. - Rzucajcych si, wijcych i krccych gdzie popadnie? - Naturalnie. - Nic dziwnego, e to j tak oywia. Jednak ta strona sprawy nie interesowaa Woresleya.

- Idzie o to - cign - e na przykad bykowi bynajmniej nie potrzeba piciu miliardw plemnikw do zapodnienia krowy. W ostatecznoci wystarcza do tego jeden plemnik. Ale eby mie pewno trafienia do celu, uywa on co najmniej paru ich milionw. Ale ilu? Tak oto brzmiao moje nastpne pytanie. - Dlaczego? - spytaem. - Poniewa, drogi panie, chciaem si dowiedzie, ile samic: krw, koby, kobiet, obojtne, moe by skutecznie zapodnionych z jednego wytrysku. Oczywicie zakadam, e te miliardy plemnikw mona podzieli na porcje i rozdzieli midzy samice. Rozumie pan, do czego zmierzam? - Doskonale. Jakich zwierzt uy pan do tych dowiadcze? - Bykw i krw - odpar Woresley. - Mam brata, ktry jest wacicielem maego gospodarstwa mlecznego w Steeple Bumpstead, niedaleko std. Posiada byka i osiemdziesit krw. Zawsze bylimy bardzo zaprzyjanieni. Tak wic zwierzyem si mu, a on pozwoli mi skorzysta ze swoich zwierzt. Koniec kocw nie wyrzdzaem im przecie adnej krzywdy. Brat mg nawet na tym skorzysta. - Jak to? - Nigdy nie by zamony. Jego wasny byk, jedyny, na jakiego mg sobie pozwoli, by taki sobie. Brat nie posiadaby si z radoci, gdyby cae stado jego krw wydao potomstwo spodzone przez wspaniaego byka medalist wysoko-mlecznej rasy. - Ma pan na myli cudzego byka? - Tak jest. - A jak by pan zdoby nasienie cudzego cennego byka medalisty? - Ukradbym je.

- To na nic. - Ukradbym jeden jego wytrysk, a potem, zakadajc oczywicie, e moje eksperymenty by si powiody, rozdzielibym je, te pi miliardw plemnikw, pomidzy wszystkie krowy brata. - Jak by je pan rozdzieli? - spytaem. - Za pomoc przyrzdu, ktry nazwaem strzykawk inseminacyjn. Wstrzykujc sperm krowie. - To chyba jest moliwe - przyznaem. - Jasne, e moliwe - rzek. - W kocu mski organ seksualny to nic innego jak najzwyklejsza strzykawka do wstrzykiwania nasienia. - Zaraz, zaraz - powiedziaem. - Mj organ to co wicej. - Nie wtpi, Corneliusie, nie wtpi - odpar z sarkazmem. - Ale czy moemy trzyma si tematu? - Przepraszam. - Tak wic rozpoczem dowiadczenia z nasieniem byka. Wziem butelk porto i napeniem mu kieliszek. Przeczuwaem, e teraz poczciwy Woresley powie co naprawd ciekawego, i chciaem go naoliwi. - Jak ju mwiem, przecitny byk wytwarza kadorazowo pi centymetrw szeciennych pynu - cign. - To niewiele. Nawet po zmieszaniu z gliceryn ta ilo nie wystarczyaby mi do podziau na tyle porcji, ebym mg liczy na wstrzyknicie tych malutkich dawek poszczeglnym krowom. Dlatego te musiaem znale jaki rozcieczalnik, co do zwikszenia masy zastrzyku. - Moe naleao doda gliceryny. - Prbowaem. Nie wyszo. Za bardzo si kleia. Nie bd pana nudzi wymienianiem wszystkich dziwnych substancji, z ktrymi

eksperymentowaem. Po prostu wymieni t, ktra spenia wymagania. To odtuszczone mleko. Osiemdziesit procent odtuszczonego mleka, dziesi procent tka z jajka i dziesi procent gliceryny. Oto ta cudowna mieszanka. Sperma uwielbiaj. Po prostu cay ten koktajl dokadnie si miesza. W ten sposb, jak pan widzi, zapewniam sobie odpowiedni ilo pynu do eksperymentu. Tak wic przez kilka lat pracowaem wykorzystujc krowy brata i wreszcie ustaliem najkorzystniejsz dawk. - Ile wyniosa? - Optymalna dawka wynosi najwyej dwadziecia milionw plemnikw na krow. Osiemdziesit procent krw, ktrym j wstrzyknem w odpowiednim czasie, zaszo w ci. Prosz nie zapomina, Corneliusie cign z oywieniem - e kady wytrysk byka zawiera pi miliardw plemnikw. Podzielenie na dwudziestomilionowe dawki daje a dwiecie pidziesit porcji! Zdumiao mnie to! Oszoomio! - Czy to znaczy, e jednym tylko moim wytryskiem mgbym zapodni dwiecie pidziesit kobiet? - Nie jest pan bykiem, Corneliusie, nawet jeli ma pan takie skojarzenia. - Ile kobiet obsuyby jeden mj wytrysk? - Okoo stu. Ale na mnie niech pan nie liczy. Mj Boe, pomylaem. W tym tempie tygodniowo mgbym zrobi brzuchy siedmiuset kobietom! - Naprawd wyprbowa pan to wszystko na byku brata? - spytaem. - Wielokrotnie - odpar Woresley. - Dziaa. Pobieram wytrysk, potem szybko mieszam go z odtuszczonym mlekiem, tkiem i gliceryn, a przed zamroeniem porcjuj. - Ile pynu jest w kadej porcji? - spytaem.

- Bardzo mao. Tylko p centymetra szeciennego. - I tylko tyle wstrzykuje pan krowie? Te p centymetra? - Tylko tyle. Prosz jednak pamita, e te p centymetra zawiera dwadziecia milionw plemnikw. - No, tak. - Wlewam te mae porcje do gumowych rurek. Nazywam je somkami. Zatykam somki z obu stron i zamraam. Niech pan tylko pomyli, Corneliusie! Dwiecie pidziesit wielce skutecznych somek z plemnikami z jednego wytrysku! - Wanie o tym myl - odparem. - To prawdziwy cud. - I mog je przechowywa, jak dugo zechc, silnie zamroone. A kiedy krowa si latuje, wystarczy, e wyjm tak somk z pojemnika z ciekym azotem, odmro j, co trwa tylko chwil, wcigam jej zawarto do strzykawki i aplikuj krowie. Butelka porto bya ju w trzech czwartych oprniona i Woresley zaczyna mie w czubie. Ponownie napeniem mu kieliszek. - A co z tym bykiem medalist, o ktrym pan wspomnia? - zagadnem. - Wanie do tego dochodz, chopcze. To najlepsze w caej tej historii. Gwd programu! - Prosz opowiedzie. - Jasne, e opowiem. Powiedziaem swojemu bratu - byo to trzy lata temu, dokadnie w poowie wojny... brata, jako rolnika, zwolniono ze suby wojskowej - powiedziaem wic Ernestowi: Ernest - mwi - gdyby mg wybra jakiego byka w Anglii do obsuenia twojego stada, to ktrego by wybra? - W Anglii, nie wiem - Ernest na to - ale najpikniejszy byk w tych

stronach to zwycizca wystawy Chluba Fryzji, ktrego ma lord Somerton. Jest czystej rasy fryzyjskiej, a fryzyjskie krowy daj najwicej mleka na wiecie. Mj Boe, Arturze - mwi mi - eby ty widzia tego byka! To olbrzym. Kosztowa dziesi tysicy funtw, a kade ciel, jakie spodzi, wyrasta na wspania mleczn krow. - Gdzie jest ten byk? - spytaem brata. - W majtku lorda Somertona. W Birdbrook. - Birdbrook? To cakiem blisko, prawda? - Trzy mile std - mwi brat. - Trzymaj tam dwiecie sztuk rodowodowych fryzyjskich mlecznych krw, a byk pasie si z tym stadem. Sowo ci daj, Arturze, jest pikny! - Dobrze - mwi na to. - W cigu roku osiemdziesit procent twoich krw bdzie miao cielta z tego byka. Podoba ci si ten pomys? - Podoba?! - na to mj brat. - To by mi podwoio mleczno! - Drogi Corneliusie - zwrci si do.mnie Woresley - mog prosi 0 ostatni kieliszek paskiego wybornego porto? Nalaem mu, co pozostao. Nawet osad z dna butelki. - Prosz powiedzie, co pan zrobi - zachciem go. - Odczekalimy, a jaka krowa mojego brata zacznie si mocno latowa. A wtedy, ciemn noc... wymagao to odwagi, Corneliusie, wiele odwagi... - Nie wtpi. - Ciemn noc Ernest naoy krowie postronek i poprowadzi j polnymi drogami do majtku lorda Somertona trzy mile dalej. - Pan z nimi nie poszed? - Pojechaem rowerem. - Dlaczego rowerem?

- Zaraz pn zrozumie. By maj, pogodnie, ciepo, mniej wicej pierwsza w nocy. wieci ksiyc, co zwikszao ryzyko, ale do tego, co mielimy zrobi, potrzebowalimy troch wiata. Dojcie zajo nam godzin. - Jestemy - powiedzia brat. - O, tam, widzisz je? Stalimy przy bramie prowadzcej na dwudziestoakrowe pastwisko i w wietle ksiyca widziaem ogromne rozproszone stado fryzyjskich krw skubicych traw. Z jednej strony, niezbyt daleko od nas, sta wielki dom dwr Somerton. W jednym z okien na pitrze palio si wiato. - Gdzie jest byk? - spytaem. - Musi tam gdzie by - odpar brat. - Chodzi ze stadem. Nasza krowa ryczaa jak optana. Krowy zawsze rycz, kiedy si latuj. Rozumie pan, przyzywaj byka. Brama na pastwisko bya zamknita na kdk, ktra wisiaa na acuchu, ale brat by na to przygotowany. Wyj pik do metalu i przeci acuch. Otworzy bram. Oparem rower o ogrodzenie i prowadzc krow weszlimy na pastwisko. W wietle ksiyca byo biae jak mleko. Nasza krowa, wyczuwajc obecno innych zwierzt, zacza mucze jeszcze goniej. - Ba si pan? - spytaem. - Byem przeraony - przyzna Woresley. - Jestem spokojnym czowiekiem, Corneliusie. Prowadz spokojne ycie. Nie jestem stworzony do takich eskapad. W kadej chwili spodziewaem si, e nadbiegnie ze strzelb rzdca jego lordowskiej moci. Ale zmuszaem si do marszu, poniewa to, co robilimy, robilimy w imi nauki. Poza tym miaem zobowizania wobec brata. Ogromnie mi pomg. Teraz ja musiaem pomc jemu. Zgasa mu fajka. Zacz j nabija powtrnie tanim tytoniem z blaszanego

pudeka. - Prosz mwi - zachciem go. - Byk musia usysze nawoywania naszej krowy - cign Woresley. - Jest! Idzie! - krzykn mj brat. Potne biao-czarne bydl odczyo si od stada i kusowao w nasz stron. Na gowie miao krtkie ostre rogi. Wyglday na miertelnie niebezpieczne. - Przygotuj si! -poleci mi krtko brat. - On nie bdzie czeka! Zabierze si do niej od razu! Daj mi ten gumowy worek! Szybko! - Co za gumowy worek? - spytaem Woresleya. - Zbieracz nasienia, drogi chopcze. Mj wasny wynalazek. Poduny worek z grubymi, gumowymi brzegami, rodzaj sztucznej pochwy. Bardzo skuteczny. Ale niech pan pozwoli mi opowiada. - Prosz. - Gdzie ten worek?! - krzykn mj brat. - Prdzej, czowieku! Miaem go w plecaku. Wyjem worek z plecaka i wrczyem bratu. Ustawi si z boku, blisko zadu krowy. Ja stanem przy jej drugim boku, gotw zrobi swoje. Baem si tak, Corneliusie, e byem cay spocony i przypiera mnie pcherz. Baem si byka. Baem si wiata w oknie dworu Somerton, ktry miaem za plecami, ale si nie wycofaem. Byk nadbiega ku nam truchtem, parskajc i toczc lin. W jego nosie spostrzegem mosine kko; byo to, przysigam, Corneliusie, gronie wygldajce bydl. Nie zawaha si. Zna si na swojej robocie. Wcign w nozdrza zapach naszej krowy, zaszed j od tyu i wskoczy przednimi nogami na jej zad. Przykucnem przy nim. Pyta zacza mu si ju wysuwa. Moszn mia olbrzymi, a tu nad ni t niewiarygodn fujar,

ktra coraz bardziej si wyduaa. Przypominaa teleskop. Z pocztku bya krciutka, ale bardzo prdko rosa, rosa, rosa, a zrobia si duga jak moja rka. Ale nie bya gruba. Powiedziabym, e gruba jak laska. Signem rk, eby j pochwyci, ale z emocji chybiem. - Prdzej! - ponagli mnie brat. - Gdzie j masz? ape prdzej! Spniem si. Stary byk by strzelcem wyborowym. Trafi w cel za pierwszym razem i czubek jego gwizdka ju tkwi w krowie. Schowany do poowy. - ap go! - krzykn brat. Ponownie chwyciem bycz pa. Jeszcze spory jej kawaek by na wierzchu. Chwyciem j oburcz i szarpnem. Drgaa, bya ruchliwa i oliza. Przypominao to cignicie za wa. Byk wpycha swj interes, a ja go wycigaem. Cignem z tak si, e czuem, jak si zgina. Jednake nie straciem gowy i zabraem si do zsynchronizowania moich szarpni z wstecznymi ruchami zwierzcia. Rozumie pan, o czym mwi? Byk par do przodu, a potem przed kolejnym sztychem wygina grzbiet. Ilekro wic go wygina, ja pocigaem i zyskiwaem kilka centymetrw. Raptem byk znowu pchn i gbiej wrazi swj szpunt. W kocu jednak wziem nad nim gr, oburcz zdoaem zgi mu kuk niemal wp i wyrwa j z pochwy naszej krowy. Jej koniec trzasn mnie w policzek. Zabolao. Mimo to prdko wcisnem j do worka, ktry trzyma brat. Byk wci grzmoci i grzmoci. By tym zajty cakowicie. I dziki Bogu! Chyba nawet nie zdawa sobie sprawy z naszej obecnoci. Niemniej jego sikawka tkwia w worku trzymanym przez brata i w niespena minut byo po wszystkim. Byk odstpi od krowy. Wtem zauway nas i stan, mierzc nas wzrokiem. Wyglda na zdezorientowanego, czemu trudno si dziwi. Gucho rykn i zacz

grzeba kopytami w ziemi. Szykowa si do ataku. Ale brat, ktry zna si na bykach, podszed wprost do niego i trzepn go w nos. - Uciekaj! - powiedzia. Byk odwrci si i pokusowa wolno do stada. Wyszlimy popiesznie przez bram, zamykajc j za sob. Wziem od brata gumowy worek, wskoczyem na rower i popedaowaem jakby si palio na farm. Dojechaem w kwadrans. Wszystko ju zawczasu przygotowaem. Wybraem nasienie byka z worka i zmieszaem je ze specjalnym roztworem mleka, tka i gliceryny. Napeniem dwiecie pidziesit malutkich gumowych somek porcjami po p centymetra szeciennego. Nie byo to a takie trudne, jak by moe zabrzmiao. Zawsze ukadaem somki na metalowym stojaczku i uywaem pipety. Stojak z napenionymi somkami wstawiem na p godziny do lodu. Potem na dziesi minut do pojemnika z parujcym azotem. A wreszcie woyem je do drugiego pojemnika prniowego z azotem ciekym. Zakoczyem ca operacj przed powrotem brata z krow. Miaem wic nasienie fryzyjskiego byka medalisty wystarczajce do zapodnienia dwustu pidziesiciu krw. A przynajmniej na to liczyem. - I udao si? - Udao si nadzwyczajnie - odpar Woresley. - Nastpnego roku herefordki mojego brata wyday na wiat cielta rasy pfryzyjskiej. Nauczyem go, jak zapadnia sztucznie za pomoc strzykawki, i zostawiem mu na farmie pojemnik z zamroonymi somkami. W tej chwili, drogi Corneliusie, po trzech latach, prawie wszystkie krowy w jego stadzie to krzywki krw herefordzkich z medalowymi fryzyjskimi.

Mleczno jego stada podniosa si o mniej wicej szedziesit procent i sprzeda swojego byka. Jedyny kopot w tym, e kocz mu si somki. Chce, ebym wybra si z nim na kolejn niebezpieczn wypraw do byka lorda Somertona. Szczerze mwic, boj si tego. - Ja pjd - owiadczyem. - Zamiast pana. - Nie bdzie pan wiedzia, co robi. - Po prostu chwyc go za fujar i wo j do worka - odparem. - Pan moe czeka na farmie, gotw do zamroenia spermy. - Jedzi pan na rowerze? - Pojad samochodem - odrzekem. - Bdzie dwakro szybciej. Sprawiem sobie wanie najnowszy model Continentalu Morrisa i Cowleya, automobil przewyszajcy pod kadym wzgldem mojego De Diona 1912 z czasw paryskich. Karoseri mia czekoladow. Tapicerk skrzan. Niklowane okucia, mahoniowe okadziny i drzwiczki dla kierowcy. Byem z niego bardzo dumny. - Dostarcz panu sperm byskawicznie - zapewniem. - Wspaniay pomys - rzek. - Naprawd zrobi pan to dla mnie, Corneliusie? - Z przyjemnoci - odparem. Wyszedem od niego niedugo potem i pojechaem do Trinity College. W mzgu kotowao mi si od tego wszystkiego, co usyszaem od Woresleya. Bezsprzecznie dokona wspaniaego odkrycia i gdyby ogosi wyniki swoich bada, na caym wiecie okrzyknito by go wielkim czowiekiem. Prawdopodobnie by geniuszem. Ja jednak nie dbaem o to ani troch. Moje myli zaprztao jedynie pytanie, jak ja sam mgbym zarobi na tym milion funtw. Nie miaem

nic przeciwko temu, eby Woresley te przy okazji si wzbogaci. Zasugiwa na to. Niemniej wasz uniony suga by najwaniejszy. Im wicej o tym mylaem, tym mocniej upewniaem si, e fortuna czeka na mnie tu za rogiem. Wtpiem wszake, czy zdobd j na bykach i krowach. Tej nocy leaem rozbudzony w ku i wytrwale rozgryzaem w problem. Czytelnikowi tych pamitnikw mog si wyda w swoim podejciu do wikszoci spraw osob roztrzepan, ale zapewniam, e kiedy w gr wchodz moje wasne interesy, potrafi si bardzo skoncentrowa. Gdzie koo pnocy wpada mi do gowy i zacza nurtowa pewna myl. Spodobaa mi si od razu z tej prostej przyczyny, e wizaa si z dwiema sprawami, ktre sprawiaj mi w yciu najwicej przyjemnoci - z uwodzeniem i kopulacj. Spodobaa mi si tym bardziej, gdy pojem, e wie si z ogromn iloci uwodze i kopulacji. Wyskoczyem z ka i wdziaem szlafrok. Zaczem notowa. Przestudiowaem w mylach wszelkie trudnoci wice si z tym przedsiwziciem. Obmyliem, jak je pokona. A na koniec doszedem do stanowczego wniosku, e mj plan si powiedzie. Musia si powie. Bya wszake jedna przeszkoda - A.R. Woresley. Naleao go nakoni do wsppracy.

8. Nazajutrz odszukaem go na uczelni i zaprosiem na wieczr na kolacj. - Nie jadam kolacji poza domem - oznajmi. - Siostra czeka na mnie z

kolacj w domu. - Chodzi o interes - powiedziaem. - O ca pask przyszo. Niech pan jej powie, zgodnie z prawd, e to sprawa ycia i mierci. Ju niedugo uczyni z pana bogacza. Ostatecznie zgodzi si przyj. O sidmej wieczorem zawiozem go Pod Siwego Dzika na Trinity Street i zamwiem dania dla nas obu. P tuzina ostryg i butelk Cios Vougeot Blanc, bardzo rzadkiego wina. Potem za befsztyk i zacne Volnay. - Musz przyzna, e powodzi si panu, Corneliusie - powiedzia mj wspbiesiadnik. - Inaczej by nie moe - odparem. - Z pewnoci lubi pan ostrygi, prawda? - Bardzo. Jaki kelner otworzy nam ostrygi przy restauracyjnym barze, a my przypatrywalimy si, jak to robi. Byy to colchestery, rednich rozmiarw, pulchne. Przynis nam je inny kelner. Potem kelner od win otworzy nam Cios Vougeot Blanc. Zaczlimy je. - Widz, e przeuwa pan ostrygi - powiedziaem. - A co mam robi? - Poyka w caoci. - Ale to absurd! - Przeciwnie - odparem. - Gwna przyjemno przy jedzeniu ostryg to uczucie, jakiego doznaje smakosz, kiedy ostryga zelizguje mu si w przeyku. - Wol o tym nie myle. - Ale musi pan. Przy odpowiedniej koncentracji mona czasem wyczu,

jak ywa ostryga kurczy si i rozkurcza w odku. Poke od nikotyny wsy Woresleya zadrgay. Przypominay najeone, nerwowe zwierztko, uczepione jego grnej wargi. - Jeeli przyjrzy si pan bardzo dokadnie pewnej czci ostrygi... o, tutaj... zobaczy pan bijcy puls - cignem. - Jest tu. Widzi go pan? A kiedy wbije pan widelec... w ten sposb... jej ciao drga. Kurczy si. To samo dzieje si po wyciniciu na ni soku z cytryny. Ostrygi nie lubi soku cytrynowego. Nie lubi te, eby wbija w nie widelec. Kurcz si. Cae drgaj. Teraz j pokn... czy nie jest pikna?... Ju, posza... a teraz przez kilka sekund bd siedzia bardzo spokojnie, eby wyczu w odku jej delikatne ruchy... Najeone brzowe zwierztko nad grn warg Woresleya zaczo skaka jak nigdy, a policzki mojego towarzysza wyranie poblady. Wolno odsun talerz z ostrygami na bok. - Zamwi panu wdzonego ososia - zaproponowaem. - Dzikuj. Zamwiem ososia, a reszt ostryg z jego talerza przeoyem na swj. Czekajc, a kelner przyniesie mu ryb, obserwowa, jak je poykam. Pokonany, milcza, i wanie o to mi chodzio. Do licha, by dwakro starszy ode mnie, a ja przed wystpieniem ze swoj wspania propozycj chciaem go tylko troch zmikczy. Szo mi wycznie o zmikczenie go i zdobycie nad nim przewagi, bo tylko wtedy miaem jakkolwiek szans pozyskania go do wsppracy przy realizacji mojego planu. Postanowiem zmikczy go jeszcze bardziej. - Czy opowiadaem ju panu kiedy o mojej starej niani? - zagadnem. - Mylaem, e przyszlimy tutaj pomwi o moim odkryciu - rzek.

Kelner ustawi przed nim talerz z wdzonym ososiem. - O! - powiedzia. - Smacznie wyglda. - Kiedy skoczyem dziewi lat i wyjechaem do szkoy z internatem, rodzice wyznaczyli mojej starej niani skromn rent - zaczem opowie. - Kupili jej may domek na wsi i tam zamieszkaa. Staruszka miaa osiemdziesit pi lat i zadziwiajco dobre zdrowie. Nigdy si na nic nie skarya. Ale pewnego dnia, kiedy moja matka pojechaa j odwiedzi, zastaa j bardzo schorowan. Dokadnie j wypytaa i niania przyznaa si wreszcie, e okropnie boli j brzuch. Matka spytaa, czy boli j tak od dawna. Starowina wyznaa w kocu, e szczerze mwic, owszem, od wielu lat. Ale nigdy jeszcze tak okropnie, jak w tej chwili. Matka sprowadzia lekarza. Lekarz odesa niani do szpitala. Przewietlono j i rentgen wykaza rzecz nader rzadk. W odku niani, w odstpie jakich trzech cali, tkwiy niewielkie ciemne przedmioty. Przypominay przezroczyste kamienne kulki do gry. Nikt w szpitalu nie mia pojcia, co to jest. eby to zbada, postanowiono przeprowadzi operacj. - Mam nadziej, e nie jest to kolejna z paskich nieprzyjemnych anegdot - wtrci Woresley, przeuwajc ososia. - Jest fascynujca. Niezwykle pana zaciekawi - zapewniem. - W takim razie niech pan mwi. - Kiedy chirurg otworzy niani brzuch, jak pan myli, czym okazay si te dwa okrge przedmioty? - Nie mam najmniejszego pojcia. - To byy oczy. - Jak to oczy? - Chirurg ujrza przed sob par czujnie patrzcych, wytrzeszczonych,

okrgych oczu. I te oczy wpatryway si w niego. - Bzdura! - Wcale nie - zaprzeczyem. - A czyje byy te oczy? - Czyje? - Cakiem sporej omiornicy! - artuje pan. - To wita prawda. Ta wielka omiornica ya w odku drogiej niani faktycznie jako pasoyt. Korzystaa z tego, co ona jada, dobrze si odywiaa... - Do tego, Corneliusie. - A jej osiem ohydnych macek wczepio si nierozerwalnie w wtrob i puca staruszki. Nie mogli ich oddzieli. Niania skonaa na stole operacyjnym. Woresley przesta u ososia. - Jednak najciekawsze w tym mimo wszystko jest to, w jaki sposb omiornica si tam dostaa. No bo w kocu, jakim trafem dorosa omiornica znalaza si w odku niani? Bya o wiele za dua, eby jej przej przez gardo. Zagadnienie cakiem jak to z miniatur aglowca zamknit w butelce. Jak, u licha, tam wesza? - Wol nie wiedzie - rzek mj towarzysz. - Powiem panu jak - oznajmiem. - Co roku w lecie rodzice zabierali niani i mnie do Beaulieu, na poudniu Francji. Tam dwa razy na dzie szlimy popywa w morzu. Tak wic na pewno musiao si zdarzy, e niania wiele lat temu pokna malek, nowo narodzon omiornic i to mae stworzonko zdoao jako przyssa si do cianek jej odka. Niania odywiaa si dobrze, a tym samym take maa omiornica. Staruszka

zawsze jadaa z moj rodzin. Czasem na obiad bya wtrbka albo bekon, innym razem piecze jagnica albo wieprzowina. I moe mi pan wierzy albo nie, ale przepadaa za wdzonym ososiem. Woresley odoy widelec. Na talerzu zosta mu jeszcze jeden cienki plasterek ososia. Nie tkn go. - Tak wic maa omiornica rosa i rosa - cignem . - Wyrosa na omiornic smakoszk. Wyobraam j sobie - a pan? - tam, w ciemnociach jamy brzusznej, jak mwi do siebie: Ciekawe, co bdziemy dzi miay na kolacj. Licz, e bdzie to coq au vin. Mam dzi chtk na coq au vin. A do tego chrupkie pieczywko. - Pan ma przykre upodobanie do okropnoci, Corneliusie. - Ten wypadek przeszed do historii medycyny - oznajmiem. - We mnie budzi wstrt - odpar Woresley. - Bardzo mi przykro. Ja tylko prbuj zabawi pana rozmow. - Nie przyszedem tutaj dla zabawy. - Chc uczyni z pana bogacza - powiedziaem. - Wic prosz do tego przej i powiedzie mi w jaki sposb. - Chciaem to zostawi do czasu, a na st wjedzie porto. Bez butelki porto nie urodzi si aden dobry plan. - Czy ju pan skoczy, prosz pana? - spyta Woresleya kelner, spogldajc na resztk wdzonego ososia. - Prosz zabra - odrzek Woresley. Przez chwil siedzielimy nie odzywajc si do siebie. Kelner przynis befsztyki. Otworzono nam butelk Volnaya. By marzec, a wic do befsztykw podano nam pieczony pasternak oraz pieczone kartofle i miso w ciecie. Na widok befsztyka Woresley nieco si oywi. Przysun si z

krzesem bliej stou i zacz paaszowa. - Czy pan wie, e mj ojciec z zapaem studiowa histori marynarki wojennej? - zagadnem. - Nie, nie wiem. - Kiedy opowiedzia mi zajmujc histori o angielskim kapitanie, ktrego miertelnie raniono na pokadzie jego statku podczas amerykaskiej wojny o niepodlego. Chce pan troszk chrzanu do befsztyka? - Tak, prosz. - Kelner! - zawoaem. - Prosz o troch wieo startego chrzanu. No i kiedy ten kapitan lea umierajcy... - Corneliusie, mam do paskich opowiastek - ostrzeg Woresley. - To wcale nie jest moja opowiastka. To opowiastka mojego ojca. Rni si od innych. Na pewno bardzo si panu spodoba. Rozprawia si wanie z befsztykiem, wic nie odpowiedzia. - Wic kiedy ten kapitan lea umierajcy - cignem - wymusi na swoim zastpcy obietnic, e zawiezie jego ciao do ojczyzny i pogrzebie w angielskiej ziemi. Nastrczyo to powanych kopotw, bo statek znajdowa si podwczas gdzie u wybrzey Wirginii. Do Anglii byo stamtd co najmniej pi tygodni eglugi. Uradzono wic, e zwoki mona tam dostarczy w przyzwoitym stanie tylko zanurzone w beczce z rumem, i tak te zrobiono. Beczk przywizano do fokmasztu i statek poeglowa do kraju. Po piciu tygodniach rzuci kotwic przy cyplu Plymouth, a zaoga ustawia si w szeregu, eby odda kapitanowi ostatni hod podczas przenosin ciaa z beczki do trumny. Ale kiedy odbito wieko beczki, rozszed si tak przeraliwy smrd, e nawet najodporniejsi

popdzili do nadburci. Reszta zemdlaa. Bya to nielicha zagadka, bo zazwyczaj w marynarskim rumie mona zakonserwowa wszystko. Skd wic, ach, skd ten straszliwy zapach? - moe pan susznie spyta. - Ja o nic nie pytam - burkn Woresley. Wsy skakay mu tak, jak nigdy dotd. - Pozwoli pan, e wyjani, co si stao. - Nie! - Musz - odparem. - Podczas tego drugiego rejsu cz marynarzy cichaczem wyborowaa otwr w spodzie beczki i zaszpuntowaa go. I tak z upywem tygodni wypili wszystek rum. Woresley nie odezwa si. Bynajmniej nie wyglda najlepiej. - W yciu nie piem lepszego rumu, mia pono powiedzie pniej jeden z tych marynarzy. Co zamwimy na deser? - spytaem. - adnego deseru - rzek Woresley. Zamwiem butelk najlepszego porto, jak mieli, oraz troch sera stilton. Kiedy czekalimy na przelanie wina do karafki, nie zamienilimy ani sowa. By to Cockburn, i to dobry, cho nie pomn, z jakiego rocznika. Podano nam nasze porto, a na talerzach przed nami spocz wspaniay, rozpadajcy si zielony stilton. - A teraz pozwoli pan, e wyjawi, jak zdobd ten paski milion funtw oznajmiem. By czujny, odrobin zaczepny, lecz nie wojowniczy. Wyranie go rozmikczyem.

9.

- Waciwie jest pan zrujnowany - zaczem. - Musi pan spaca ubezwasnowalniajc pana poyczk. Uniwersytet paci panu marnie. Nie ma pan oszczdnoci. yje pan, prosz wybaczy okrelenie, odpadkami. - yjemy bardzo dobrze. - Wcale nie. I nigdy nie bdziecie, jeeli nie pozwoli mi pan sobie pomc. - A wic jaki jest ten paski plan? - Dokona pan wielkiego odkrycia naukowego - powiedziaem. - To rzecz niewtpliwa. - Przyznaje pan, e jest ono wane? - spyta z oywieniem. - Bardzo wane. Ale jeeli opublikuje pan wyniki bada, to prosz popatrze, co si stanie. Pierwsi lepsi na caym wiecie ukradn panu metod i j wykorzystaj. Nie zdoa pan temu zapobiec. Tak byo zawsze w historii nauki. Prosz spojrze na pasteryzacj. Pasteur opublikowa metod. I wszyscy mu j ukradli. A co na tym zyska poczciwy Pasteur? - Zdoby saw - odpar Woresley. - Jeeli to panu wystarcza, prosz bardzo, niech pan publikuje. A ja askawie si wycofam. - A ile by to nam zabrao czasu? - Nie wiem. Z pi, najwyej dziesi lat. A potem mgby pan zdoby sobie saw. - Wobec tego niech pan mwi-rzek. - Posuchajmy o tym znakomitym planie. Porto, ktre pilimy, byo doskonae. Stilton rwnie dobry, ale tylko skubnem go, eby odwiey sobie smak. Zamwiem jabko. Twarde

jabko, cienko pokrojone, to najlepszy towarzysz porto. - Chc, ebymy si zajli wycznie sperm ludzk - powiedziaem. Proponuj, ebymy wybrali samych naprawd wielkich i synnych mczyzn, nich. - A w jakim celu? - spyta Woresley. - Cofnijmy si o szedziesit lat, do roku mniej wicej 1860 - zaproponowaem. - Przyjmijmy, e pan i ja yjemy w tamtych czasach i jednoczenie wiemy, jak przechowywa sperm w nieskoczono. Ktrych z yjcych w 1860 roku geniuszy wybraby pan na dawcw? - Dickensa - odpar. - Kogo jeszcze? - Ruskina... i Marka Twaina. - I Brahmsa - dodaem - i Wagnera, i Czajkowskiego, i Dvofaka. Lista jest bardzo duga. Sami geniusze. A raczy pan si cofn gbiej w ten wiek, do Balzaca, do Beethovena, do Napoleona, Goi, Chopina. Czy nie byoby to fascynujce, gdybymy w naszym banku z ciekego azotu mieli dwiecie porcji ywych plemnikw twrcy IX Symfonii? - I co by pan z nimi zrobi? - Oczywicie sprzedawa je. - Komu? - Kobietom. Bardzo bogatym kobietom, pragncym mie dziecko z jednym z najwikszych geniuszy wszechczasw. - Chwileczk, Corneliusie. Kobiety, bogate czy nie bogate, nie pozwol si zapodni plemnikami jakiego obcego, dawno zmarego czowieka tylko yjcych wspczenie, i utworzyli bank spermy. Przechcfwamy w nim po dwiecie pidziesit porcji spermy kadego z

dlatego, e by genialny. - To pan tak myli. Niech pan posucha, zabior pana na jakikolwiek koncert Beethovena, do wyboru, a gwarantuj, e spotkamy tam p tuzina kobiet, ktre oddayby prawie wszystko, eby tylko mie dzisiaj dziecko z tym czowiekiem. - Ma pan na myli stare panny? - Nie. Matki. - A co by powiedzieli na to ich mowie? - O niczym by nie wiedzieli. Jedynie taka matka wiedziaaby, e zasza w ci z Beethovenem. - Ale to niegodziwe, Corneliusie. - Nie wyobraa pan jej sobie? Tej bogatej, nieszczliwej kobiety, ktra jest on jakiego niewiarygodnie brzydkiego, niewyksztaconego, ordynarnego przemysowca z Birmingham i oto nagle zyskuje co, dla czego warto y? - spytaem. - Kiedy przechadza si po piknie utrzymanym ogrodzie w wiejskiej posiadoci ma, nuci woln cz Eroiki Beethovena i myli sobie: Mj Boe, czy to nie cudowne?! Jestem w ciy z czowiekiem, ktry napisa t muzyk sto lat temu!!? - Nie mamy spermy Beethovena. - Jest wielu innych - odparem. - Kady wiek ma swoich wielkich ludzi, kada dekada. Naszym zadaniem jest dotrze do nich. Niech pan posucha - cignem - jest co, co nam ogromnie sprzyja. Bardzo bogaci mczyni, sam pan si przekona, s prawie bez wyjtku brzydcy, nieokrzesani, niewyksztaceni i niemili. To zbje, potwory. Niech pan tylko pomyli o mentalnoci tych, ktrym cae ycie upywa na

gromadzeniu miliona za milionem - o Rockefellerze, Carnegiem, Mellonie, Kruppie. To stara gwardia. Wspczesna ich odmiana jest rwnie mao atrakcyjna. Przemysowcy, spekulanci wzbogaceni na wojnie. Same nieokrzesane typy. Bez wyjtku polubiaj kobiety dla ich piknoci, a one wychodz za nich dla pienidzy. licznotki te maj ze swoimi brzydkimi, pazernymi maonkami brzydkie, kompletnie nieuzdolnione potomstwo. Zaczynaj nienawidzi swoich mw. Nudzi si. Zajmuj si kultur. Kupuj obrazy impresjonistw i chodz na koncerty Wagnera. W tym wanie momencie swojego ycia, drogi panie, kobiety te dojrzewaj do tego, bymy je zerwali. I tu wkracza Oswald Cornelius, proponujc im zapodnienie autentyczn, gwarantowan podpisem sperm Wagnera. - Wagner te nie yje. - Ja tylko chc panu ukaza, jak bdzie wyglda nasz bank plemnikw za czterdzieci lat, jeeli zaoymy go teraz, w roku 1919. - A kogo bymy tam umiecili? - spyta Woresley. - Kogo pan proponuje? Jakich wspczesnych geniuszy? - Alberta Einsteina. - Dobrze - powiedziaem. - Kogo jeszcze? - Sibeliusa. - Wspaniale. A co pan powie na Rachmaninowa? - I Debussyego - doda. - Kogo jeszcze? - Zygmunta Freuda z Wiednia. - Jest wielki? - Bdzie wielki - odpar Woresley. - Ju jest sawny w wiatowych krgach medycznych.

- Wierz panu na sowo. Dalej. - Igora Strawiskiego. - Nie wiedziaem, e zna si pan na muzyce. - Naturalnie, e si znam. - Chc zaproponowa malarza Picasso z Parya - powiedziaem. - Czy to geniusz? - Tak. - Zaakceptowaby pan Henryego Forda z Ameryki? - O, tak - odparem. - wietny pomys. I naszego wasnego krla, Jerzego Pitego. - Krla Jerzego Pitego?! - wykrzykn Woresley. - A co on ma z tym wsplnego? - Jest krlewskiej krwi. Prosz tylko pomyle, ile pewne kobiety zapaciyby za dziecko spodzone z krlem Anglii! - Niech pan nie bdzie mieszny, Corneliusie. Nie moe pan wedrze si do paacu Buckingham i spyta Jego Wysoko, czy byby askaw dostarczy panu porcji swojego nasienia. - Zaraz, zaraz - odparem. - Nie usysza pan jeszcze nawet poowy tego, co mam do powiedzenia. Nie poprzestaniemy na Jerzym Pitym. Musimy mie na skadzie szeroki asortyment krlewskiej spermy. Plemniki wszystkich krlw Europy. Zastanwmy si. W Norwegii mamy Haakona. W Szwecji Gustawa. W Danii Christiana. W Belgii Alberta. W Hiszpanii Alfonsa. W Rumunii Karola. W Bugarii Borysa. We Woszech Wiktora Emanuela. - Pan jest niemdry. - Wcale nie. Bogate hiszpaskie damy z arystokratycznych rodw a si

pal do tego, eby mie dziecko z Alfonsem. To samo dotyczy innych krajw. Arystokracja czci monarchi. Najwaniejsze, ebymy mieli w naszym skarbcu duy zapas krlewskiej spermy. I zdobd j. Spokojna gowa. Zdobd. - To niedorzeczne i niewykonalne - rzek na to Woresley. Woy do ust kawaek stiltona i popi go porto, marnujc w ten sposb i ser, i wino. - Jestem gotw zainwestowa w nasz spk sto tysicy funtw, co do pensa - owiadczyem wolno. - Oto jak wedug mnie jest to niedorzeczne. - Pan oszala. - Powiedziaby pan, e oszalaem, widzc, jak w wieku siedemnastu lat wyruszam do Sudanu na poszukiwanie proszku z chrzszczy? Tak by pan powiedzia, co? To go troch przyhamowao. - A ile by pan sobie liczy za t sperm? - spyta. - Majtek - odparem. - May Einstein nie moe by tani. Ani may Sibelius. Ani may krl Albert Belgijski. Ej, wanie co przyszo mi do gowy. Czy krlewskie dziecko mogoby dziedziczy tron? - Byoby bkartem. - Ale zawsze co by dziedziczyo. Tak jak na og krlewskie dzieci z nieprawego oa. Musimy sono liczy za krlewsk sperm. - Ile by pan bra? - Myl, e ze dwadziecia tysicy za wstrzyknicie. Zwykli miertelnicy byliby nieco tasi. Ustalilibymy cennik i rozpito cen. Ale krlowie byliby najdrosi. - Herbert George Wells! - powiedzia nagle. - Jest osigalny. - Owszem. Moemy go wpisa na list. Woresley rozsiad si na krzele i

popi wina. - Przypumy - zacz - tylko przypumy, e mamy ju ten nadzwyczajny bank plemnikw, to kto by jedzi i szuka bogatych klientek? - Ja. - A kto by je zapadnia? - Ja. - Pan nie wie, jak to robi. - Prdko si naucz. Moe to by niezy ubaw. - Paski plan ma pewien saby punkt - rzek Woresley. - Bardzo saby punkt. - Jaki? - Prawdziw warto ma sperma nie Einsteina czy Strawiskiego, ale ojca Einsteina, ojca Strawiskiego. To oni w rzeczywistoci spodzili geniuszy. - Zgadzam si - przyznaem. - Ale zanim kto zostanie uznany za geniusza, jego ojciec ju nie yje. - I wanie dlatego paski projekt to szalbierstwo. - Przecie nam chodzi o zrobienie pienidzy, a nie o hodowl geniuszy zareplikowaem. - Zreszt te kobiety nie kupi spermy ojca Sibeliusa. Bd natomiast poszukiwa rozkosznego zastrzyku z dwudziestu milionw plemnikw samego wielkiego czowieka. Woresley znowu pali fajk i jego gow spowijay chmury dymu. - Owszem, zgoda, gotw jestem przyzna, e znajdzie pan bogate nabywczynie na sperm geniuszy i krlw - rzek. - Niemniej paski dziwaczny plan jest z gry skazany na niepowodzenie z tej prostej przyczyny, e nie zdoa pan zdoby spermy. Chyba nie myli pan powanie, e wielcy ludzie i krlowie poddadz si... nader kopotliwym

zabiegom w celu wytworzenia nasienia po to, eby obdarowa nim kompletnie obcego modego czowieka... - Wcale nie tak mam zamiar to zrobi. - A jak? - Zrobi to w taki sposb, e kady bdzie musia sta si naszym dawc, nie mogc si powstrzyma. - Bzdury. Ja tam bym si powstrzyma. - Nie. Woyem do ust cienki plasterek jabka i zjadem. Podniosem do nosa kieliszek z porto. Miao bogaty, grzybowy bukiet. Pocignem yk i rozprowadziem je na jzyku. Jego aromat wypeni mi usta. Przypomina mieszank kwiatw i zi. Przez kilka chwil byem zniewolony rozkosznym smakiem wina, ktre kosztowaem. Jaki wymienity posmak pozostawiao w ustach po przekniciu. Jego aromat tkwi w nozdrzach jeszcze dugo, dugo potem. - Niech pan mi da trzy dni, a zapewniam, e wejd w posiadanie penego wytrysku paskiego nasienia, wraz z podpisanym przez pana owiadczeniem, e jest ono autentyczne. - Prosz nie przesadza z gupot, Corneliusie. Nie moe mnie pan zmusi do zrobienia czego, czego nie chc. - Wicej nic panu nie powiem. Przyjrza mi si przez dym z fajki - Nie uyby pan wobec mnie adnych grb, prawda? - spyta. - Ani nie torturowa? - Jasne, e nie. Zrobiby to pan z wasnej woli. Zakad, e mi si to uda? - Z mojej wasnej woli, powiada pan? - Tak.

- Wobec tego zao si, o co pan chce. - Dobrze - powiedziaem. - Zakadamy si wic, e jeeli pan przegra, przyrzeknie pan zrobi nastpujce rzeczy: po pierwsze, wstrzyma si z opublikowaniem wynikw odkrycia do czasu, a obaj zarobimy po milionie: po drugie, bdzie pan ze mn w peni i z zapaem wsppracowa; po trzecie, przekae mi pan ca niezbdn wiedz techniczn, potrzebn do zaoenia banku nasienia. - Prosz bardzo, mog sobie skada obietnice, ktrych nigdy nie bd musia speni. - A wic przyrzeka pan? - Przyrzekam. Zapaciem rachunek i zaproponowaem Woresleyowi, e go odwioz do domu swoim samochodem. - Dzikuj, ale jestem rowerem - odpar. - My, biedni profesorowie, nie jestemy tak zamoni jak niektrzy. - Wkrtce pan bdzie zamony - zapewniem. Staem na Trinity Street i patrzyem, jak pedaujc odjeda w noc. Byo dopiero wp do dziesitej, postanowiem wic, e od razu wykonam nastpne posunicie. Wsiadem do samochodu i pojechaem prosto do Girton.

10. Girton, na wypadek gdyby Pastwo nie wiedzieli, by i jest eskim wydziaem a zarazem czci uniwersytetu Cambridge. W jego ponurych

murach mieszkaa w 1919 roku gromadka modych pa, fizycznie tak odraajcych, z tak grubymi szyjami i koskimi szczkami, e tylko z wielkim wysikiem mogem zmusi si do patrzenia na nie. Przypominay mi krokodyle. Kiedy mijaem je na ulicy, po plecach przechodziy mi ciarki. Rzadko si myy, a szka okularw miay powalane tustymi odciskami palcw. Z pewnoci byy mdre. Wiele odznaczao si byskotliwym umysem. Bya to jednak, moim zdaniem, niewielka rekompensata. Ale poczekajcie! Zaledwie przed tygodniem odkryem pord tych zoologicznych okazw stworzenie tak oszaamiajco liczne, e nie mogem uwierzy, i studiuje w Girton. A jednak studiowaa. Odkryem j w cukierni Lyonsa w porze lunchu. Jada pczka. Spytaem, czy mog si dosi do jej stolika. Skina gow i jada dalej. Tak wic usiadem, gapic si i wybauszajc na ni oczy, jakby bya wcieleniem samej Kleopatry. Jeszcze nigdy w swoim krtkim yciu nie spotkaem dziewczyny ani kobiety, od ktrej tak tchnoby rozpust. Dosownie ociekaa seksem. To, e twarz miaa oblepion lukrem i okruchami pczka, niczego nie zmieniao. Ubrana bya w peleryn i szalik, lecz efekt by taki sam, jakby siedziaa cakiem naga. Tak dziewczyn spotyka si zaledwie raz czy dwa w yciu. Twarz miaa nieopisanie pikn, ale to nie dlatego wierciem si na krzele, lecz z powodu jej rozszerzajcych si nozdrzy i dziwnie, lekko wygitej grnej wargi. Nawet w Paryu nie spotkaem kobiety wzbudzajcej natychmiastow dz. Jada dalej swojego pczka, a ja poeraem j wzrokiem. Raz, ale tylko raz, podniosa na mnie oczy, zatrzymaa je, chodne i przenikliwe, jakby co kalkulowaa, a potem spucia. Skoczya pczka i odsuna

krzeso od stolika. - Zosta - powiedziaem. Znieruchomiaa i na sekund jej kalkulujce, brzowe oczy uniosy si i spoczy na mojej twarzy. - Co pan powiedzia? - spytaa. - Powiedziaem: zosta. Nie odchod. Zjedz jeszcze jednego pczka... keksik albo co. - Jeeli chce pan ze mn porozmawia, czemu pan nie powie? - Chc z tob porozmawia. Splota rce na piersiach i czekaa. Zaczem mwi. Niebawem podja rozmow. Studiowaa w Girton biologi i, tak jak ja, otrzymaa stypendium. Jej ojciec by Anglikiem, matka Irank. Nazywaa si Yasmin Howcomely. Niewane, co sobie powiedzielimy. W kadym razie z cukierni pojechalimy prosto do mnie i zostalimy tam do nastpnego ranka. Spdzilimy razem osiemnacie godzin i pod koniec czuem si jak pemmikan - pasek wysuszonego, odwodnionego misa. Ta dziewczyna bya straszliwie podniecajca i niewiarygodnie swawolna. Gdyby bya Chink i mieszkaa w Pekinie, to zdobyaby swj Dyplom Chway z rkami zwizanymi z tyu i nogami w elaznych kajdanach. Dostaem na jej punkcie takiego fioa, e zamaem swoj zot zasad i spotkaem si z ni po raz drugi. Tymczasem w tej chwili bya za dwadziecia dziesita wieczorem, Woresley pedaowa do domu, a ja staem na portierni w Girton, proszc starego portiera, eby z aski swojej zawiadomi pann Yasmin Howcomely, e pan Oswald Cornelius chce si z ni widzie w bardzo pilnej sprawie.

Zesza natychmiast. - Wskakuj do samochodu - powiedziaem. - Musimy co obgada. Wskoczya, zawiozem j do Trinity i wrczyem p gwinei portierowi, eby patrzy w inn stron, kiedy Yasmin bdzie go mija w drodze do moich pokojw. - Nie rozbieraj si - zaznaczyem. - Chodzi o interesy. Chciaaby by bogata? - Bardzo bym chciaa - odpara. - Mog ci ufa cakowicie? - Tak. - Nie powiesz nikomu? - Mw. Ju wyczuwam w tym niezy ubaw. Opowiedziaem jej wic wszystko o odkryciu Woresleya. - Mj Boe! - zawoaa, kiedy skoczyem. - To wspaniae odkrycie naukowe! Kim, u licha, jest ten Woresley? Zdobdzie wiatow saw! Chciaabym go pozna! - Wkrtce poznasz - zapewniem. - Kiedy? - spytaa, naprawd podniecona t perspektyw, gdy sama bya inteligentnym naukowcem. - Zaczekaj - powstrzymaem j. - Oto dalszy cig. Opowiedziaem, jak zamierzam wykorzysta jego odkrycie i zrobi majtek dziki utworzeniu banku nasienia wielkich wiatowych geniuszy i wszystkich krlw. Kiedy skoczyem, spytaa, czy nie mam w domu wina. Otworzyem butelk bordo i nalaem je do kieliszkw. Znalazem do niego smaczne, pikantne biskwity.

- Twj bank spermy to ogromnie zabawny pomys, ale obawiam si, e nie wypali - powiedziaa i wyoya mi takie same naiwne obiekcje, jak wczeniej tego wieczoru Woresley. Pozwoliem jej si wygada, po czym zagraem moim asem pik. - Poprzednim razem opowiadaem ci o mojej paryskiej aferze - powiedziaem. - Pamitasz? - O wspaniaym chrzszczu sudaskim. Nie mog odaowa, e nie przywioze ze sob troch tego proszku. - Przywiozem. - artujesz! - Kiedy dawka rwna jest wielkoci ebka od szpilki, to pi funtw proszku starcza na bardzo dugo. Zostao mi jeszcze okoo funta. - A wic to rozwizuje spraw! - zawoaa, klaskajc w donie. - Wiem. - My podsuniemy im proszek, a oni w zamian dostarcz nam za kadym razem miliard swoich malutkich wiercickich! - Ty wystpisz w roli podniety. - Och, jasne, e ich podniec! - zawoaa. - Podniec miertelnie. Plemnikw dostarcz nam nawet wiekowi starcy! Poka mi ten cudowny rodek. Wyjem swoje synne pudeko po herbatnikach i otworzyem. Znajdowaa si w nim warstwa proszku gruboci cala. Yasmin zagbia w nim palec i zacza go nie do ust. Chwyciem j za rk. - Zwariowaa?! - krzyknem. - Na skrze tego palca masz sze penych dawek! Nie puciem jej rki, zacignem Yasmin do azienki i woyem jej palec

pod kran. - Chc sprbowa - powiedziaa. - No, nie bd taki, kochanie. Daj mi odrobink. - Mj Boe, kobieto, czy ty wiesz, jak na to zareagujesz? - Ju mi powiedziae. - Jeeli chcesz pozna dziaanie tego proszku, to przyjrzyj si, jak jutro zareaguje na niego Worsley. - Jutro? - Nieodwoalnie. - Huraaaa! A o ktrej? - Zdobdziesz od Woresleya nasienie, a ja wygram zakad - powiedziaem. - Tym samym doczy on do nas. Woresley, ty i ja stworzymy wspaniay zesp. - To mi si podoba - powiedziaa. - Wstrzniemy caym wiatem. - Wstrzniemy czym wicej - powiedziaem. - Wstrzniemy koronowanymi gowami caej Europy. Ale najpierw musimy wstrzsn Woresley em. - Musi by wtedy sam. - To aden kopot - odparem. - Pomidzy wp do szstej a wp do sidmej wieczorem zostaje sam w laboratorium. Potem idzie do domu na kolacj. - Jak go skoni, eby to pokn? - spytaa. - Mwi o proszku. - W czekoladzie - powiedziaem. - W pysznej maej czekoladce. Musi by maa, tak eby od razu woy j ca do ust. - Tylko gdzie, jeli aska, zdoby dzisiaj pyszne, mae czekoladki? Zapomniae ju, e bya wojna.

- W tym wanie rzecz - odparem. - Woresley od 1914 roku nie mia w ustach porzdnej czekolady. Poknie j! - Ale czy ty masz jakie czekoladki? - S tutaj - oznajmiem. - Za pienidze dostaniesz wszystko. Otworzyem szuflad i wyjem pudeko czekoladowych trufli. Wszystkie byy jednakowe. Wszystkie wielkoci marmurowych kulek, w jakie graj chopcy. Dostarczya mi je firma Prestat, wspaniali czekoladnicy z Oxford Street w Londynie. Wziem jedn trufl i nakuem j szpilk. Odrobin powikszyem dziurk. Potem gwk tej samej szpilki odmierzyem dawk proszku z sudaskich chrzszczy. Wsypaem go do wydronej dziurki. Odmierzyem nastpn dawk i take wsypaem. - Ej! To przecie dwie dawki! - zawoaa Yasmin. - Wiem. Chc mie absolutn pewno, e pan Woresley dostarczy nam spermy. - Przekrci si od tego. - Wytrzyma. - A co ze mn? - Myl, e sama dasz sobie rad - odparem. Przycisnem mikk czekoladk palcem, eby zasklepi dziurk, a potem wbiem w ni zapak. - Daj ci dwie czekoladki - powiedziaem. - Jedn dla ciebie, drug dla niego. Dla niego jest ta z zapak. Woyem czekoladki do papierowej torebki i wrczyem j Yasmin. Przez jaki czas omawialimy plan akcji. - Zrobi si gwatowny? - spytaa. - Odrobink. - A skd wezm to, o czym mwie?

Wyjem przedmiot, o ktry pytaa. Obejrzaa go, eby sprawdzi, czy jest cay, i schowaa do torebki. - Zaatwione? - Tak - potwierdzia. - Nie zapomnij, e bdzie to prba kostiumowa do wszystkich przedstawie, w ktrych zagrasz pniej. Wic ucz si, ile moesz. - Szkoda, e nie znam dudo - powiedziaa. - Nic ci nie bdzie. Odwiozem j do Girton i wprowadziem przez bram jej wydziau.

11. Przeniemy si teraz do godziny wp do szstej po poudniu nastpnego dnia. Leaem wwczas wygodnie na pododze laboratorium Woresleya, ukryty za rzdem drewnianych szafek na akta. Spdziem ten dzie na szwendaniu si; wchodzc i wychodzc z jego laboratorium, rozpoznaem teren dziaa, a take stopniowo odsuwaem szafki na p metra od ciany, tak bym pniej mg si za nie wcisn. Zostawiem te szpar pomidzy dwiema szafkami, aby w ten sposb zapewni sobie wspaniay widok na cae pomieszczenie. Woresley zawsze pracowa na kocu laboratorium, ze sze metrw od mojego stanowiska. Wanie tam by. Zabawia si stojakiem z probwkami, pipet i jakim niebieskim pynem. Nie nosi dzi tradycyjnego biaego fartucha. By w samej koszuli i szarych flanelowych spodniach. Kto zapuka do drzwi. - Prosz! - zawoa, nie unoszc gowy.

Wesza Yasmin. Nie powiedziaem jej, e bd podglda. No bo po co? Ale genera musi zawsze doglda oddziaw walczcych w bitwie. Moja dziewczyna prezentowaa si zachwycajco w sukience z drukowanej baweny, ciasno opinajcej jej wystrzaow figur, a wchodzc wniosa z sob nieuchwytn aur zmysowoci i rozpusty, ktre towarzyszyy jej wszdzie jak cie. - Pan Woresley? - spytaa. - Tak, jestem Woresley - odpar, w dalszym cigu nie podnoszc gowy. O co chodzi? - Prosz wybaczy mi to wtargnicie - powiedziaa. - Nie jestem chemiczk. Waciwie to studiuj biologi. Ale natrafiam na doprawdy trudny problem, bardziej z dziedziny chemii ni biologii. Pytaam ju o to wszdzie, ale zdaje si, e nikt nie jest w stanie da mi odpowiedzi. Wszyscy odsyali mnie do pana. - A, odsyali do mnie - powtrzy z zadowoleniem Woresley. Nadal starannie odmierza niebieski pyn ze zlewki, wpuszczajc go pipetk do probwki. - Pozwoli pani, e skocz - doda. Yasmin staa nieruchomo, taksujc wzrokiem swoj ofiar. - No dobrze, moja droga - rzek Woresley, odkadajc pipet i odwracajc si po raz pierwszy. - O co to pani... Zamilk w rodku zdania. Szczka mu opada, a oczy zrobiy si wielkie i okrge jak pkoronwki. Potem za spod szczeciny przyconych nikotyn wsw wystawi czerwony jzyk i przesuwajc nim zwily wargi. Dla kogo, kto przez tyle lat oglda niewiele wicej ni dziewczta z Girton i wasn szpetn siostr, Yasmin musiaa wyglda jak stworzenie z innego wiata, jak pierwszy poranek, duch unoszcy si nad wodami.

Jednake szybko oprzytomnia. - Chciaa mnie pani o co spyta, moja droga? - zwrci si do niej. Yasmin wybornie przygotowaa swoje pytanie. Zapomniaem, jak dokadnie ono brzmiao, ale dotyczyo przypadku, gdzie chemia (jego dziedzina) i biologia (jej dziedzina) splatay si ze sob tak zawile, e aby rozwiza w problem potrzebna bya dogbna wiedza chemiczna. Odpowied, jak sobie przebiegle wyliczya, musiaa mu zaj co najmniej dziewi minut, a prawdopodobnie wicej. - To fascynujcy problem - przyzna Woresley. - Zastanwmy si, jak najlepiej pani na to odpowiedzie. Podszed do dugiej tablicy umocowanej na cianie laboratorium. Wzi kawaek kredy. - Zje pan czekoladk? - spytaa Yasmin. W rku trzymaa papierow torebk, a kiedy Woresley si odwrci, woya jedn z czekoladek do ust. Wyja z torebki drug i trzymajc j koniuszkami palcw wycigna w jego stron. - O mj Boe - wymamrota. - Co za przysmak! - Pyszna - zachcia go. - Prosz skosztowa. Woresley przyj czekoladk, zacz j ssa, obrci w ustach, rozgryz, a wreszcie pokn. - Wspaniaa - pochwali. - Bardzo pani uprzejma. W chwili, gdy czekoladka znikna mu w przeyku, sprawdziem godzin na swoim zegarku. Spostrzegem, e Yasmin zrobia to samo. Przytomna dziewczyna. Woresley sta przy tablicy, wygaszajc dugi komentarz, okraszony wieloma wspaniaymi wzorami, ktre wypisywa kred. Nie suchaem go. Liczyem upywajce minuty. Tak samo Yasmin. Prawie nie

spuszczaa wzroku ze swojego zegarka. Mino siedem minut... Osiem... Osiem minut pidziesit sekund... Dziewi minut! Punktualnie co do sekundy rka Woresleya trzymajca kred przytknit do tablicy przestaa pisa. Woresley zastyg. - Panie Woresley - powiedziaa promiennie Yasmin, wybierajc idealny moment. - Czy zechciaby mi pan da swj autograf? W swojej kolekcji mam ju autografy wszystkich wykadowcw, z wyjtkiem paskiego. Wycigna w jego stron piro i papier listowy Wydziau Chemii. - A to co? - achn si i zanim zwrci twarz w jej kierunku, sign rk do kieszeni spodni. - W tym miejscu - powiedziaa Yasmin, umieszczajc palec na rodku kartki, tak jak j pouczyem. - Prosz zoy podpis. Zbieram je. Paski bd sobie ceni najwyej. eby wzi piro, Woresley musia wyj rk z kieszeni. By to komiczny widok. Biedak sprawia wraenie, jakby mia tam ywego wa. Wanie zacz przestpowa z nogi na nog. - W tym miejscu - powtrzya Yasmin, trzymajc palec na papierze listowym. - Wklej go potem do albumu wraz z innymi autografami. Oszoomiony wzbierajc w nim dz Woresley podpisa si. Yasmin zoya kartk i schowaa j do torebki. Woresley obiema rkami chwyci si drewnianego laboratoryjnego stou. Zaczo nim rzuca we wszystkie strony, jak gdyby budynek pyn po morzu w czasie sztormu. Czoo mia zroszone potem. Przypomniaem sobie, e pokn podwjn dawk. Myl, e Yasmin take sobie o tym przypomniaa. Cofna si o par

krokw i przygotowaa do zbliajcego si natarcia. Woresley powoli odwrci gow i wpatrzy si w dziewczyn. Proszek wzi go mocno we wadanie, w jego oczach bysno szalestwo. - Ja... mmm... ja... ja... - Co si stao, panie Woresley? - spytaa sodko Yasmin. - Dobrze si pan czuje? W dalszym cigu przytrzymywa si stou i wpatrywa w dziewczyn. Jego twarz ociekaa potem, ktry spywa mu na wsy. - Czy mog jako panu pomc? Z garda wydobyo mu si dziwne gulgotanie. - Przynie panu szklank wody? - spytaa Yasmin. - A moe sole trzewice? Sta nadal w miejscu, uczepiony rkami stou laboratoryjnego, potrzsajc gow i dziwacznie gulgoczc. Przypomina mi kogo, komu w gardle utkwia o. Raptem rykn gromko i skoczy na dziewczyn. Chwyci j za ramiona i pchajc prbowa przewrci na podog, ale odskoczya poza zasig jego rk. - Aha! - zawoaa. - A wic to nas drczy. No, nie ma si czego wstydzi, kochany - powiedziaa z perfidnym spokojem. Znowu natar na ni z wycignitymi rkami, chcc j zapa, ale bya od niego zwinniejsza. - Chwileczk - powiedziaa, prdko otwierajc torebk i wyjmujc gumowy przedmiot, ktry daem jej poprzedniego wieczoru. - Gotowa jestem zabawi si z panem, panie Wu, ale po co kto ma tu w co zaj, prawda? Wic niech pan bdzie grzeczny i przez chwil postoi spokojnie,

kiedy bd zakada ten may paszczyk. Ale Woresley mia gdzie may paszczyk. Nie zamierza stan spokojnie. Wtpi, czy mgby to zrobi, nawet gdyby bardzo chcia. Co do mnie, to ogromnie pouczajcy by widok, jak osobliwy wpyw wywiera podwjna dawka proszku na osobnika poddanego dowiadczeniu. Przede wszystkim sprawia, e skaka. Podskakiwa tak, jakby wiczy rytmik. I wci niedorzecznie porykiwa. Wci wywija rkami w koo, w koo, jak wiatrak. Po twarzy spywa mu pot. Yasmin za taczya wok niego, trzymajc w wycignitych rkach absurdalny gumowy przedmiot, i woaa: - Och, nieche pan stanie, panie Woresley! Nie dopuszcz pana do siebie, dopki go panu nie zao! Wtpi, czy j sysza. Chocia wyranie szala z dzy, to jednak wyglda na ogromnie zaenowanego. Wydawao si, e skacze, bo jest czym nadmiernie podraniony. Co go gryzo. A gryzo tak bardzo, e nie mg usta spokojnie. W wycigach chartw, eby pies bieg szybciej, czsto wsadzaj mu w tyek kawaek imbiru, a wwczas gna co si, chcc uciec przed straszliwym dem w zadku. W przypadku Woresleya podobne do tkwio w cakiem innej czci ciaa, a cierpienia, jakie mu zadawao, zmuszay go do skakania po caym laboratorium, on za powtarza sobie, a przynajmniej takie robi wraenie, e od tego strasznego da moe go uwolni tylko kobieta. Ale ta nikczemnica bya dla niego za szybka. Nie mg jej zapa. No a pieko go coraz bardziej. Nagle rozerwa rkami przd spodni i na podog, pobrzkujc cichutko, posypao si troch guzikw. Spuci spodnie. Opady mu na kostki. Wierzgajc prbowa si z nich uwolni, ale przeszkadzay mu w tym

buty. Majc spodnie na kostkach, by chwilowo sptany. Nie mg biec. Nie mg i. Mg wycznie skaka. Yasmin dostrzega nadarzajc si okazj i wykorzystaa j. Rzucia si do jego wypronego, drgajcego interesu, ktry stercza mu z rozporka ineksprymabli. Chwycia go w praw do i cisna tak mocno, jak rczk rakiety do tenisa. Miaa go. Zarycza jeszcze goniej. - Na mio bosk, cicho! - ostrzega. - Sprowadzi pan cay uniwersytet! Prosz sta spokojnie, ebym moga zaoy panu to wistewko! Ale Woresley by guchy na wszystko, sucha tylko swoich niepohamowanych, pierwotnych dz. Po prostu nie mg sta spokojnie. Sptany spodniami skaka dalej, wymachiwa rkami i rycza jak byk. Dla Yasmin musiao to by rwnie trudne, jak nawleczenie igy w puszczonej w ruch maszynie do szycia. W kocu jednak stracia cierpliwo i ujrzaem, e praw rk, zacinit jak na rczce rakiety tenisowej, wykonuje paskudny, szybki skrt. Przypominao to ruch przy ostrym returnie z bekhendu w odpowiedzi na pwoleja, kiedy wykaczajc uderzenie wygina si nadgarstek, eby podkrci pik. Szarpnicie nadgarstkiem byo zoliwe i z pewnoci skuteczne, bo ofiara zawya tak, e a brzkny wszystkie probwki w laboratorium. Woresley znieruchomia na pi sekund, co dao jej do czasu, eby nacign gum i odskoczy poza zasig jego ramion. - A moe bymy tak troszk ochonli? - powiedziaa. - To przecie nie walka bykw. Wanie zdziera buty z ng i rzuca nimi przez pokj, a kiedy skopn spodnie i odzyska swobod ruchw, Yasmin z pewnoci poja, e

wreszcie nadesza chwila prawdy. I zaiste nadesza! Ale po c opisywa zapasy, kozioki i mck, ktre nastpiy. Nie byo adnych przerw, pauz, antraktw, przestojw. Podwjna dawka proszku z chrzszcza sprawia, e ten mczyzna nabra niesamowitego wigoru. Zabra si do niej tak, jakby mia przed sob drog o nierwnej nawierzchni, na ktrej naley wyrwna wyboje. Wywalcowa j od stp do gw. Ostrzela od dziobu po ruf, adowa wci od nowa i znw strzela, cho dziao musia mie ju tak rozgrzane, e a parzyo. Podobno w dawnych czasach Anglicy rozniecali ogie krcc bardzo szybko i bardzo dugo czubkiem drewnianego patyka w drewnianym pieku. Skoro z tego pono bra si ogie, to w takim razie Woresleyowi niewiele brakowao do wywoania wciekego poaru, cho nie krci w drewnie. Wcale bym si nie zdziwi, gdyby nad zapanikami na pododze pojawi si obok dymu. Kiedy to wszystko miao miejsce, skorzystaem ze sposobnoci, eby zanotowa w brulionie kilka spostrzee przydatnych na przyszo. Uwaga pierwsza: Zawsze si staraj, eby Yasmin spotykaa si z dawc w pokoju, w ktrym jest kanapa, fotel, a przynajmniej dywan na pododze. To na pewno silna i wytrzymaa dziewczyna, ale wymaga od niej, eby pracowaa na drewnianym podou, tak jak w tej chwili, to za wiele. atwo moe uszkodzi w ten sposb okolic ldwi, a nawet zama miednic. I co wwczas bdzie z naszym przemylnym planem, tra-la-la? Uwaga druga: Nigdy wicej nie aplikuj podwjnej dawki. Zwikszona dawka proszku nadmiernie pobudza organy witalne i wprawia ofiar w trans w rodzaju taca witego Wita. Prawie cakowicie uniemoliwia to Yasmin zaoenie zbieracza spermy bez stosowania nieczystych chwytw.

Przedawkowanie sprawia rwnie, e ofiara ryczy, co mogoby nastrczy kopotw, gdyby ona ofiary, na przykad krlowa Danii czy pani Bernardowa Shaw, przypadkiem siedziaa w pokoju obok, pochonita koronkarstwem. Uwaga trzecia: Postaraj si obmyli sposb, jak dopomc Yasmin wydosta si spod ofiary i zwia z cennym adunkiem, kiedy ju znajdzie si on w zbieraczu. Ten szataski proszek, nawet podany w oszczdnej dawce, moe zapewni dziewidziesicioletniemu geniuszowi dwie godziny grzmocenia albo wicej. Oprcz przykroci, ktre mog spotka Yasmin, trzeba jeszcze koniecznie mie na uwadze i to, by szybko dostarczy tych malutkich wiercickich w wieym stanie do zamraarki. Wemy na przykad poczciwego Woresleya i to, jak piuje bez ustanku, cho na pewno dostarczy nam ju sze porcji towaru pod rzd. W przyszoci by moe skutecznym rodkiem okae si ukucie w poladek szpilk do kapelusza. Leca na pododze laboratorium Yasmin nie miaa jednak szpilki do kapelusza, eby sobie pomc, i do dzi nie wiem, co takiego waciwie zrobia Woresleyowi, ale jeszcze raz zawy okropnie i znieruchomia. Ani me chc wiedzie, bo to nie moja sprawa. Jednak cokolwiek to byo, to taka mia dziewczyna nie zrobiaby tego tak miemu facetowi, gdyby miaa inne wyjcie. Zaraz potem zobaczyem, e Yasmin wstaje, odsuwa si i z upem rzuca si do drzwi. Mao brakowao, a wstabym i nagrodzi j oklaskami, kiedy opuszczaa scen. Co za wystp! Co za wspaniae zejcie! Drzwi trzasny i znikna mi z oczu. W laboratorium raptem zrobio si cicho. Woresley wolno podwign si z podogi. Sta oszoomiony, chwiejc si na nogach. Wyglda, jakby

dosta w gow kijem do krykieta. Zataczajc si podszed do zlewu i spryska sobie twarz wod, a ja w tym czasie wydostaem si chykiem z ukrycia i na palcach wyszedem z laboratorium, zamknwszy za sob drzwi. W korytarzu nie byo ladu Yasmin. Powiedziaem jej, e podczas akcji bd siedzia w swoim mieszkaniu w Trinity, zapewne wic tam w tej chwili podaa. Popiesznie wyszedem, wskoczyem do samochodu i okrn tras, eby jej nie spotka, pojechaem na swoj uczelni. Zaparkowaem wz, wszedem do mieszkania i czekaem. Przysza par minut pniej. - Daj mi pi - powiedziaa idc w kierunku fotela. Spostrzegem, e stpa ostronie jakby na ugitych nogach. - Wygldasz, jakby biegnc boso spod Maratonu przynosia dobre wieci - powiedziaem. Nie odpowiedziaa. Nalaem jej do szklanki pi centymetrw dinu i dodaem centymetr szecienny soku cytrynowego. ykna potny haust tego wspaniaego napoju i powiedziaa: - Uuuch, ju mi lepiej. - Jak poszo? - Dalimy mu troch za duo. - Tak wanie mylaem. Otworzya torebk i wyja odraajcy gumowy rekwizyt, ktrego wolny koniec bardzo praktycznie zawizaa na supe. A ponadto kartk papieru listowego z podpisem Woresleya. - Wspaniale! - wykrzyknem. - Masz to! Udao si! Podobao ci si? Jej odpowied mnie zaskoczya.

- Szczerze mwic, bardzo - odpara. - Bardzo?! To znaczy, e nie by brutalny? - W porwnaniu z nim wszyscy znani mi mczyni to eunuchy - owiadczya. Zamiaem si. - Z tob wcznie - dodaa. Przestaem si mia. - Odtd - powiedziaa cicho, znw ykajc dinu - chc mie wycznie takich kochankw. - Przecie powiedziaa, e dalimy mu za duo. - Tylko odrobin. Nie mogam go powstrzyma. By absolutnie niezmordowany. - No to jak go powstrzymaa? - Nie twoja sprawa. - Czy nastpnym razem przyda ci si szpilka do kapelusza? - Dobry pomys - odpara. - Ale wolaabym z niej nie korzysta, no i eby dawka bya w sam raz. - Bdzie w sam raz. - Naprawd wolaabym nie wbija szpilek w pup krla Hiszpanii, jeeli rozumiesz, w czym rzecz. - Ale tak, tak. - Lubi rozstawa si z ludmi w przyjani. - A z nim tak nie byo? - No, niezupenie - odpara z umieszkiem. - W kadym razie dobrze si spisaa - powiedziaem. - Udao ci si. - By taki pocieszny - powiedziaa. - Szkoda, e go nie widziae. Cay czas podskakiwa.

Wziem kartk z podpisem Woresleya i woyem j do maszyny do pisania. Usiadem i ponad jego podpisem wystukaem nastpujce sowa: Niniejszym zawiadczam, e dzi, 27 marca 1919 r., osobicie przekazaem pewn ilo mojej spermy panu Oswaldowi Corneliusowi, prezesowi Midzynarodowego Spichlerza Nasienia w Cambridge w Anglii. ycz sobie, aby to nasienie byo przechowywane w nieskoczono dziki rewolucyjnej i nowo odkrytej Metodzie Woresleya, a ponadto zgadzam si, eby rzeczony Oswald Cornelius wykorzysta w dowolnym czasie porcje tego nasienia do zapodnienia wybranych penowartociowych kobiet w celu rozpowszechnienia mojego potomstwa na wiecie ku poytkowi przyszych pokole. Podpisano. A.R. Woresley Wykadowca chemii Uniwersytet Cambridge Pokazaem to Yasmin. - Tre tego owiadczenia na pewno nie odnosi si do Woresleya, bo jego sperma nie zostanie zamroona - powiedziaem. - Ale pomijajc to, co o tym sdzisz? Dobrze to bdzie wyglda opatrzone podpisami krlw i geniuszy? Przeczytaa uwanie owiadczenie. - Dobre - pochwalia. - W zupenoci wystarczy. - Wygraem zakad - powiedziaem. - Woresley musi skapitulowa. Usiada, popijajc din. Bya odprona i zdumiewajco spokojna. - Mam dziwne przeczucie, e wszystko naprawd si uda - odezwaa si. - Z pocztku zakrawao to na absurd. Ale teraz nie widz przed nami adnych przeszkd.

- Nic nam nie przeszkodzi - zapewniem. - Bdziesz wygrywaa, ilekro zdoasz dotrze do wybraca i nakarmi go naszym proszkiem. - Jest naprawd fantastyczny. - Przekonaem si o tym w Paryu. - Nie boisz si, e tych bardzo wiekowych moe on przyprawi o atak serca? - Ale skd - odparem, chocia sam si nad tym powanie zastanawiaem. - Nie chc zostawia za sob po wiecie anu zwok - powiedziaa. - A ju zwaszcza zwok wielkich, sawnych ludzi. - Nie zostawisz - pocieszyem j. - Bd spokojna. - We na przykad Alexandra Grahama Bella - cigna. - Twierdzisz, e ma teraz siedemdziesit dwa lata. Naprawd sdzisz, e wytrzyma? - Oni s twardzi jak orzechy - odparem. - To cecha wszystkich wielkich ludzi. Ale moe bdziesz spokojniejsza, jeeli ci co zaproponuj. Moemy dostosowa dawk do wieku. Im starsi, tym dostan mniej. - Zgoda. To dobry pomys - powiedziaa. Wyszedem z Yasmin i uraczyem j wspania kolacj w Siwym Dziku. Zasuya na ni. Potem odwiozem j do Girton.

12. Nazajutrz, z gumowym wistwem i podpisanym owiadczeniem w kieszeni, udaem si na poszukiwanie Woresleya. W budynku laboratoryjnym powiedziano mi, e dzi go jeszcze nie byo. Pojechaem wic do jego domu i zadzwoniem do drzwi. Otworzya mi jego szpetna

siostra. - Artur nie najlepiej si dzi czuje - powiedziaa. - A co si stao? - Spad z roweru. - O mj Boe! - Jecha do domu po ciemku i wpad na sup. - Tak mi przykro. Bardzo si porani? - Cay si potuk - odpara. - Mam nadziej, e nic sobie nie zama. - No, w kadym razie nie koci - odpara uszczypliwym tonem. O mj Boe, pomylaem. O moja Yasmin! Co ty mu zrobia! - Prosz mu przekaza szczere wyrazy wspczucia - powiedziaem i odjechaem. Nastpnego dnia bardzo osabiony Woresley stawi si w pracy. Odczekaem, a zostanie w laboratorium sam, a wtedy pooyem przed nim papier listowy Wydziau Chemii z owiadczeniem, ktre wypisaem na maszynie nad jego podpisem. Rzuciem rwnie na st miliard jego wasnych, martwych ju plemnikw. - Wygraem nasz zakad - oznajmiem. Spojrza na gumowe szkaradziestwo. Przeczyta kartk i rozpozna swj podpis. - Ty obuzie! - wykrzykn. - Ty oszucie! - Pan napad na kobiet. - Kto to napisa? - Ja. Sta, przemyliwajc to sobie.

- Dobrze - powiedzia. - Ale waciwie co si ze mn stao? Kompletnie straciem gow. Co pan zrobi, jak Boga kocham? - Pokn pan podwjn dawk Cantharis vesicatoria sudanii - wyjaniem. - Mojego sudaskiego uczka. To silny rodek. Wlepi we mnie wzrok, a jego mina wskazywaa, e wszystko zaczyna pojmowa. - A wic to byo to - rzek. - Domylam si, e w tej przekltej czekoladce. - Oczywicie. A skoro nawet pan to pokn, to poknie te krl belgijski, ksi Walii, pan Joseph Conrad i wszyscy pozostali. Zacz chodzi tam i z powrotem po laboratorium, aczkolwiek do ostronie stawiajc kroki. - Mwiem ju panu, Corneliusie, e jest pan cakowicie pozbawiony skrupuw - rzek. - Jak najbardziej - odparem z umiechem. - Czy pan wie, co ta kobieta mi zrobia? - Nietrudno si domyli. - To jdza! To... wampirzyca! Potwora! - Chyba jednak dosy si panu podobaa - powiedziaem, wskazujc szkaradny przedmiot na stole laboratoryjnym. - Odurzya mnie! - A pan j zgwaci! Zgwaci j pan jak zwierz! To pan by potworny! - Pod wpywem proszku z chrzszcza. - Oczywicie - zgodziem si. - Ale kiedy bd j gwaci Marcel Proust albo krl Alfons Hiszpaski, to czy bd wiedzieli, e zayli proszek z uczka?

Nie odpowiedzia. - Na pewno nie - cignem. - Mog si zastanawia, co, u diaba, ich napado, tak jak pan. Ale nigdy si nie dowiedz i w kocu zo to na karb niesamowitej urody tego dziewczcia. Wszyscy zo to na karb jej urody. Mam racj? - No... owszem. - Podobnie jak pan, bd zakopotani, e j zgwacili. Tak jak pan, bd bardzo skruszeni. Innymi sowy, nie sprawi nam adnych kopotw. Zwiejemy z podpisanymi kartkami oraz cenn sperm, i po sprawie. - Pan jest szubrawcem pierwszej wody, Corneliusie. Skoczonym otrem. - Wiem - odpowiedziaem, znw si umiechajc. Jednake logika moich argumentw bya nieodparta. Plan by taki, e mucha nie siada. W kocu zaczo to dociera do Woresleya, ktry na pewno nie by gupcem. Zacz si ama. - A co z t dziewczyn? - spyta. - Co to za jedna? - To trzeci czonek naszego zespou. Nasza oficjalna pokuniczka. - Istotnie, urod ma kuszc. - Wanie dlatego j wybraem. - Bdzie mi gupio znw j spotka, Corneliusie. - Skde znowu - odparem. - To wspaniaa dziewczyna. Na pewno bardzo j pan polubi. Tak si skada, e ona pana polubia. - Bzdury. Z czego pan to wnosi? - Powiedziaa, e by pan bezwzgldnie i zdecydowanie najlepszy. e odtd chce mie tylko takich kochankw jak pan. - Tak powiedziaa? Naprawd tak powiedziaa? - Sowo w sowo. Woresley rozpromieni si.

- Powiedziaa, e przy panu reszta mczyzn to eunuchy - dodaem, eby go ostatecznie przekona. Twarz zapona mu radoci. - Nie nabiera mnie pan, co, Corneliusie? - Niech pan sam j o to spyta, kiedy si spotkacie. - No, no, no - rzek rozanielony, muskajc swoje okropne wsy czubkami palcw. - No, no, no - powtrzy. - A wolno spyta, jak si nazywa ta nadzwyczajna moda osoba? - Yasmin Howcomely. Jest pkrwi Irank. - A to ciekawe. - Musia pan by wspaniay - powiedziaem. - Mam swoje wzloty, Corneliusie - odrzek. - O, tak, nie da sizaprzeczy doda, najwyraniej zapominajc o sudaskim chrzszczu. Ca zasug pragn przypisa wycznie sobie, a ja nie oponowaem. - Nie moe si doczeka nastpnego spotkania z panem - powiedziaem. - Znakomicie - rzek, zacierajc rce. - A wic mwi pan, e ona bdzie czonkini naszej maej ekipy? - Jak najbardziej. Odtd bdzie pan j czsto widywa. - To dobrze - powiedzia. - To doskonale. Tak oto A.R. Woresley przystpi do naszej spki. Bez najmniejszych problemw. Co wicej, dotrzyma sowa. Zgodzi si odoy publikacj wynikw swojego odkrycia. Zgodzi si udzieli Yasmin i mnie wszelkiej moliwej pomocy. Zgodzi si skonstruowa dla nas przenony pojemnik na cieky azot, do zabierania w podr. Zgodzi si dokadnie zaznajomi mnie z metod rozcieczania zebranego

nasienia i dzielenia go do somek w celu zamroenia. Ja i Yasmin mielimy podrowa i zdobywa towar. Natomiast Woresiey wprawdzie pozostawa na posterunku w Cambridge, ale w tym czasie mia za zadanie uruchomi w dogodnym, zakonspirowanym miejscu du centraln chodni - Spichlerz Nasienia. Co jaki czas podrnicy, czyli Yasmin i ja, mielimy powraca z upami i przenosi je z podrnej walizkowej zamraarki do owego Spichlerza. Pokanego kapitau na sfinansowanie tego wszystkiego miaem dostarczy ja. Pokrywa wszelkie koszta podry, hotele itd., kiedy wraz z Yasmin bdziemy w drodze. Poza tym przeznaczy dla niej pokan sum na zakup luksusowej odziey. Wszystko byo jasne i proste. Porzuciem nauk na uniwersytecie i Yasmin rwnie to zrobia. Znalazem i nabyem dom stojcy niedaleko domu Woresleya. By to zwyczajny budynek z czerwonej cegy, z czterema sypialniami i dwoma wcale pokanymi salonami. Jaki emerytowany budowniczy Imperium Brytyjskiego wiele lat temu nazwa go ni mniej, ni wicej tylko Wdrown Twierdz. Wanie owa Wdrowna Twierdza miaa suy jako lokal dla naszego Spichlerza. Tam mielimy mieszka z Yasmin w czasie przygotowa i tam miao si mieci konspiracyjne laboratorium Woresleya. Wydaem moc pienidzy na wyposaenie go w aparatur do produkcji ciekego azotu, mieszarki, mikroskopy i wszystko co potrzeba. Umeblowaem ten dom. Wprowadzilimy si do niego z Yasmin. Ale odtd czya nas ju tylko wsplnota interesw. W cigu miesica Woresley skonstruowa dla nas przenony pojemnik do ciekego azotu. Mia on podwjne prniowe cianki z aluminium i najroz-

maitsze zgrabne mae szufladki do przechowywania malekich porcyjek spermy. By wielkoci duej walizki, a co wicej, bardzo j przypomina wygldem, bo wierzch mia ze skry. Druga, mniejsza walizka zawieraa przegrdki na ld, rczne mieszado, butelki z gliceryn, tka i odtuszczone mleko. Poza tym znajdowa si w niej mikroskop do sprawdzania w terenie ywotnoci nowo pozyskanych plemnikw. Wszystko przygotowalimy z niezwyk starannoci. A wreszcie Woresley przystpi do budowy Spichlerza Nasienia w piwnicy naszego domu.

13. Z pocztkiem czerwca 1919 roku bylimy prawie gotowi do akcji. Mwi prawie, poniewa nadal nie uzgodnilimy listy kandydatw. Kogo z wielkich wiata powinna zaszczyci sw wizyt Yasmin oraz moja, trzymajca si drugiego planu, osoba? Nasza trjka wielokrotnie spotykaa si w Wdrownej Twierdzy, eby rozstrzygn ten zawiy problem. Z krlami nie byo kopotu. Chcielimy mie wszystkich. Najpierw sporzdzilimy ich list. Byli to: Albert, krl Belgii lat 45 Borys, krl Bugarii Christian, krl Danii Aleksander, krl Grecji Wiktor Emanuel, krl Woch Haakon, krl Norwegii Ferdynand, krl Rumunii Alfons, krl Hiszpanii Gustaw, krl Szwecji Piotr, krl Jugosawii 25 49 23 50 47 54 33 61 75 Holandia nie wchodzia w gr, poniewa rzdzia ni krlowa. Portugalia

odpada, bo rewolucja z roku 1910 obalia w tym kraju monarchi, a Monako nie warte byo zachodu. Pozostawa jeszcze nasz wasny krl, Jerzy Pity. Po burzliwej dyskusji postanowilimy jednak go wyczy. Znajdowa si za blisko naszego wasnego podwrka, ebymy mogli czu si cakowicie bezpieczni, a poza tym, jak si Pastwo za chwil przekonaj, zamierzaem wykorzysta tego dentelmena w cakiem inny sposb. Zdecydowalimy si jednak wpisa na nasz list Edwarda, ksicia Walii, jako dodatkowego kandydata. Yasmin za pomoc proszku z chrzszczy rzuciaby go sobie do stp w dowolnej chwili. Co wicej, nie moga si tego doczeka. Trudniej byo ustali list wielkich ludzi i geniuszy. Kilku kandydatw, jak Puccini, Joseph Conrad, Ryszard Strauss, nie podlegao dyskusji. Podobnie Renoir i Monet, dwch wiekowych malarzy, ktrym niewtpliwie ju wkrtce naleao zoy wizyt. Ale sprawa nie bya taka prosta. Musielimy si zdecydowa, ktrzy ze wspczenie yjcych (by rok 1919) wielkich i sawnych mczyzn zachowaj wielko i saw po upywie dziesiciu, dwudziestu, a nawet pidziesiciu lat. Jeszcze wicej trudnoci mielimy z modszymi wiekiem, cieszcymi si w tej chwili tylko umiarkowan saw, ale rokujcymi nadziej, e w przyszoci stan si wielcy i sawni. Ta strona przedsiwzicia bya kwesti szczcia. Take kwesti dobrego nosa i trafnego osdu. Na przykad, czy mody James Joyce, majcy podwczas trzydzieci siedem lat, zostanie uznany za geniusza przez przysze pokolenia? Ja gosowaem, e tak. Tak samo Woresley. Yasmin w ogle o nim nie syszaa. Stosunkiem gosw dwa do jednego zdecydowalimy o wpisaniu go na list.

W kocu postanowilimy sporzdzi dwie oddzielne listy kandydatw. Ci z pierwszej mieli absolutne pierwszestwo. Na drugiej figurowali dawcy ewentualni. Do tych drugich mielimy dotrze dopiero po zaatwieniu kandydatw majcych pierwszestwo. Uwzgldnilimy take kwesti wieku. Starsi powinni by w miar monoci zaatwieni najpierw, bo przecie mogli wyzion ducha, zanim ich odwiedzimy. Zgodzilimy si te, e listy te powinny by co roku odnawiane, aby uwzgldniay nowych kandydatw, ktrzy nagle zdobd rozgos. Nasza lista osb majcych bezwzgldne pierwszestwo, zestawiona w czerwcu 1919 roku, wygldaa - w porzdku alfabetycznym - nastpujco: Alexander Graham Bell lat 72 Pierre Bonnard 52 Winston Churchill 45 Joseph Conrad 62 Arthur Conan Doyle 60 Albert Einstein 40 Henry Ford 56 Zygmunt Freud 63 Rudyard Kipling 54 David Herbert Lawrence 34 Tomasz Mann 45 Gugliemo Marconi 45 Henri Matisse 50 Claude Monet 79 Edvard Munch 56

Marcel Proust 48 Giacomo Puccini 61 Siergiej Rachmaninow 46 Auguste Renoir 78 George Bernard Shaw 63 Jean Sibelius 54 Ryszard Strauss 55 Igor Strawiski 37 William Butler Yeats 54 A oto nasza druga lista, obejmujca nieco modszych, cakiem dobrze zapowiadajcych si kandydatw, jak rwnie kilka przypadkw marginalnych. Roald Amundsen lat 47 Georges Braque 37 Enrico Caruso 46 Pablo Casals 43 Georges Clemenceau 79 Frederic Delius 57 Marszaek Ferdinand Foch 68 Mohandas Gandhi 50 Genera Douglas Haig 58 James Joyce 37 Wassily Kandinsky 53 David Lloyd George 56

Wacaw Niyski 27 Genera John J. Pershing 59 Pablo Picasso 38 Maurice Ravel 44 Bertrand Russell 47 Arnold Schnberg 45 Rabindranath Tagore 58 Rudolph Valentino 24 Woodrow Wilson 63 Oczywicie listy te zawieray pomyki i byy niepene. Najtrudniej jest bowiem rozpozna prawdziwego i trwaego geniusza za jego ycia. Pidziesit lat po jego mierci jest z tym znacznie atwiej. Ale z umarych nie mielimy adnego poytku. I jeszcze jedno: Rudolpha Valentino wstawilimy nie dlatego, e mielimy go za geniusza. Bya to decyzja czysto handlowa. Przypuszczalimy, e sperma czowieka, ktry posiada tak ogromn rzesz fanatycznych wielbicielek, moe rwnie wietnie si sprzedawa w przyszoci. Nie uwaalimy take za geniuszy Woodrowa Wilsona czy Carusa. Cieszyli si oni jednak wiatow saw, a to musielimy bra pod uwag. Najpierw naleao zaatwi sprawy w Europie. Duga podr do Ameryki musiaa poczeka. Tak wic na cianie w salonie rozpostarlimy wielk map Europy i powbijalimy w ni malutkie chorgiewki. Kada dokadnie wskazywaa, gdzie obecnie przebywa dany kandydat. Czerwonymi oznaczeni byli majcy absolutne pierwszestwo, tymi druga grupa, a na kadej widniao nazwisko i adres. Dziki temu ja i

Yasmin

moglimy

rozplanowa

sobie

wizyty

pod

wzgldem

geograficznym, rejon po rejonie, zamiast pdzi z jednego kraca kontynentu na drugi i z powrotem. Najwicej chorgiewek byo we Francji, a okolice Parya dosownie nimi zatoczone. - Jaka szkoda, e Degas i Rodin zmarli dwa lata temu - powiedziaem. - Najpierw chc zaatwi krlw - owiadczya Yasmin. Siedzielimy we trjk w salonie Wdrownej Twierdzy, omawiajc kolejne posunicia. - Dlaczego krlw? - Poniewa mam straszliw ochot by gwacona przez monarchw - odpara. - Jeste niepowana - skarci j Woresley. - A dlaczego nie miaabym wybiera - odpara. - To ja wykonuj czarn robot, a nie ty. Najpierw chciaabym zaliczy krla Hiszpanii. Potem moemy skoczy do Woch i zaliczy Wiktora Emanuela, a stamtd do Jugosawii, Grecji i tak dalej. Obskoczymy wszystkich w dwa tygodnie. - Wolno spyta, jak zamierzasz dosta si do tych paacw? - spyta mnie Woresley.-Przecie Yasmin nie zapuka po prostu do bramy, liczc, e zostanie przyjta przez krla. Pamitaj te, e musi si z nim spotka w cztery oczy, bo inaczej wszystko na nic. - Z tym nie powinno by wikszych trudnoci - odparem. - Nie wydaje si to moliwe - rzek Woresley. - Chyba bdziemy zmuszeni zrezygnowa z krlw. Rozgryzaem ten problem przez kilka tygodni i znalazem rozwizanie. - To dziecinnie atwe - powiedziaem. - Jako przynty uyjemy Jerzego Pitego. To on otworzy jej drog do paacw.

- Nie ple gupstw, Corneliusie! Podszedem do szuflady i wyjem kilka kartek papieru listowego. - Zamy, e w pierwszej kolejnoci chcesz zaatwi krla Hiszpanii - powiedziaem, przerzucajc kartki. - O, jest. Mj drogi Alfonsie... Wrczyem kartk Woresleyowi. Yasmin wstaa z krzesa, eby spojrze mu przez rami. - A c to jest, na miy Bg?! - zawoa. - cile prywatny list krla Jerzego Pitego do krla Hiszpanii Alfonsa - odparem. Tak te w istocie byo. Porodku, u gry papieru listowego widnia zdobny czerwony krlewski herb, a po prawej stronie jednoznaczny napis PAAC BUCKINGHAM. LONDYN. Poniej, godziwie naladujc pismo krla, napisaem: Mj drogi Alfonsie! Pisz, aby przedstawi Ci moj drog przyjacik, lady Victorie Nottingham. Podruje ona samotnie do Madrytu, eby wyjani spraw majtku, ktry odziedziczya po swojej hiszpaskiej babce ze strony matki. Prosz Ci o krtkie, acz cile poufne spotkanie z lady Victoria. Ma z Twoimi wadzami pewne kopoty zwizane z objciem spadku i jestem pewien, e jeli wyjani Ci spraw, a Ty napomkniesz o tym komu trzeba, to ona gladko j zaatwi. Wyznam Ci w najwikszym zaufaniu, e z Lady Victoria cz mnie bardzo zaye stosunki. Ani sowa wicej, to Ci powinno wystarczy. Jestem jednak przekonany, e wiadomo t zachowasz wycznie dla siebie. Kiedy otrzymasz ten list, pani, o ktrej mowa, bdzie mieszka w hotelu Ritz w Madrycie. Zechciej, prosz Jak najszybciej przesia jej wiadomo,

e zgadzasz si na prywatn audiencj. Spal ten list po przeczytaniu i nie odpisuj mi. Jestem zawsze do Twoich usug. Z najserdeczniejszymi osobistymi pozdrowieniami, Jerzy Pity, Krl Anglii. Oboje, Woresley i Yasmin, wytrzeszczyli na mnie oczy. - Skd wzie ten papier listowy? - spyta Woresley. - Kazaem wydrukowa. - Sam to napisae? - Tak, i jestem z tego dumny. To bardzo przyzwoita imitacja krlewskiego pisma. A podpis jest prawie idealny. wiczyem go przez wiele dni. - Oskar ci o faszerstwo! Pol do wizienia! - Wcale nie - odparem. - Alfons nie omieli si pisn swka. Nie widzicie, jaki wspaniay jest ten plan? Nasz wielki i szlachetny krl daje do zrozumienia, e ma potajemny romans z Yasmin. A to, drogi panie, jest bardzo poufny i niebezpieczny temat. Nie zapominaj te, e europejscy monarchowie tworz najcilej powizany wewntrznie i najekskluzywniejszy klub na wiecie. Wspdziaaj ze sob. To cae towarzystwo jest w jaki pomylony sposb spokrewnione. S spltani jeden z drugim jak spaghetti. Nie, mowy nie ma, eby Alfons zawid krla Anglii. Przyjmie Yasmin natychmiast. Wprost bdzie si pali, by j pozna. Zechce dobrze si przyjrze kobiecie, ktra jest potajemn kochank Jureczka. A pamitaj, e w tej chwili nasz krl jest najbardziej powaanym z monarchw. Wanie wygra wojn. - miertelnie mnie przeraasz, Corneliusie - rzek Woresley. - Przez ciebie wszyscy trafimy za kratki.

- A ja myl, e plan jest wspaniay - popara mnie Yasmin. - Wymienity. Uda si. - A co, jeli t kopert otworzy jaki sekretarz? - spyta Woresley. - Nie otworzy - odparem. Wyjem z szuflady plik kopert, odnalazem waciw i podaem mu j. Bya duga, biaa, ekskluzywna, z czerwonym herbem krlewskim w lewym grnym rogu i napisem PAAC BUCKINGHAM w grnym prawym. Krlewskim charakterem pisma byo na niej napisane: Jego Wysoko Krl Alfons XIII. Osobiste i poufne. Do rk wasnych J.K.M. - Powinno wystarczy - powiedziaem. - Sam dorcz t kopert do paacu Oriente w Madrycie. Woresley otworzy usta, eby co powiedzie, ale je zamkn. - Mniej wicej takie same listy mam dla pozostafych dziewiciu wadcw - cignem. - S w nich oczywicie drobne zmiany. Tre kadego jest dostosowana do adresata. Na przykad krl Norwegii Haakon jest mem siostry krla Jerzego, Maud - zao si, e o tym nie wiedziae - i dlatego zakoczenie listu brzmi: Pozdrw ode mnie Maud, ale ufam ci cakowicie, e nie wspomnisz jej o tej prywatnej maej sprawie. I tak dalej, i tak dalej. Ten plan jest niezawodny, drogi Arturze. Zwracaem si ju do niego po imieniu. - Widz, Corneliusie, e dobrze si przygotowae - rzek. Tak jak wszyscy profesorowie i nauczyciele, wzbrania si zwraca do mnie po imieniu. - Ale jak zamierzasz dosta si do tych wszystkich niekrlw? - Z tym nie bdzie problemu - zapewniem. - Niewielu mczyzn odmwi spotkania z dziewczyn tak jak Yasmin, kiedy zapuka do ich drzwi. Ty w

kadym razie nie odmwie. Zao si, e zacze si lini z podniecenia, kiedy tylko wesza do laboratorium. Zamilk. - No to co, moemy zaatwi najpierw krla Hiszpanii? - spytaa Yasmin. - Ma dopiero trzydzieci cztery lata, a sdzc z fotografii, jest cakiem atrakcyjny. - Doskonale - zgodziem si. - Pierwszy przystanek - Madryt. Ale potem jedziemy do Francji. Renoir i Monet maj absolutne pierwszestwo. Jeden ma siedemdziesit osiem, a drugi siedemdziesit dziewi lat. Chc ich dosta pki czas. - Jeeli ci staruszkowie ykn za duo proszku z sudaskiego uka, dostan ataku serca - powiedziaa Yasmin. - Zmniejszymy dawk - odrzekem. - Posuchaj, Corneliusie - odezwa si Woresley. - Do morderstwa Renoira i Moneta nie przyo rki. Nie chc jej splami ich krwi. - Za to przyoysz j do mnstwa cennego nasienia, tylko tyle - odparem. - Reszt zostaw nam.

14. Scena bya przygotowana. Yasmin i ja spakowalimy bagae i wyjechalimy do Madrytu. Wielimy ze sob nieodzown walizk z pynnym azotem, mniejsz z gliceryn i tym podobnymi akcesoriami, zapas najlepszych czekoladowych trufli firmy Prestat i cztery uncje proszku z sudaskich chrzszczy. Jeszcze raz przypominam, e w owych

czasach kontrola bagau przez celnikw praktycznie nie istniaa. Przepynlimy kana i przez Pary pojechalimy do Madrytu sypialnym. Podr zaja nam w sumie dziewitnacie godzin. W Madrycie wpisalimy si do ksigi goci hotelu Ritz, gdzie telegraficznie zamwilimy oddzielne pokoje, jeden dla W.P. Corneliusa, a drugi dla lady Victorii Nottingham. Nazajutrz pojechaem do paacu Oriente, gdzie przy bramie zatrzymao mnie dwch onierzy na warcie. Wymachujc kopert i woajc po hiszpasku: To dla krla! dotarem do okazaego gwnego wejcia do paacu. Pocignem za dzwonek. Drzwi otworzy mi lokaj. Wypowiedziaem wyuczone na pami zdania, ktre brzmiay: To list do jego Wysokoci od krla Wielkiej Brytanii Jerzego. Bardzo pilny i odszedem. Wrciwszy do hotelu zabraem si do czytania jakiej ksiki w pokoju Yasmin, czekajc na rozwj wypadkw. - A co bdzie, jeeli nie ma go w Madrycie? - spytaa. - Jest - odparem. - Nad paacem powiewa flaga. - No a jeli nie odpowie? - Odpowie. Kiedy przeczyta list na takim papierze, nie omieli si nie odpowiedzie. - Ale czy on czyta po angielsku? - Wszyscy krlowie czytaj - powiedziaem. - To naley do ich wyksztacenia. Alfons wietnie mwi po angielsku. Tu przed lunchem zapukano do drzwi. Otworzya je Yasmin. W progu sta z wan min sam dyrektor hotelu. W rku trzyma srebrn tac, na ktrej leaa koperta.

- Pilna wiadomo, janie pani - rzek z ukonem. Yasmin wzia kopert, podzikowaa mu i zamkna drzwi. - Rozerwij j - poleciem. Rozerwaa kopert i wyja list napisany na wspaniaym paacowym papierze listowym. Brzmia on nastpujco: Moja droga Lady Victorio. Z przyjemnoci spotkamy si z pani dzi po poudniu o czwartej. Jeli poda pani u wejcia swoje nazwisko, zostanie pani bezzwocznie wpuszczona. Krl Alfons - Proste, co? - spytaem. - Dlaczego on pisze my? - Wszyscy monarchowie mwi o sobie my. Masz trzy godziny na przygotowanie si i stawienie w paacu - powiedziaem. - Przyrzdzimy czekoladk. Nabyem w firmie Prestat pewn liczb malutkich, eleganckich bombonierek, w ktrych miecio si najwyej sze trufli. Jedn z tych bombonierek Yasmin miaa wrczy krlowi jako drobny upominek. Plan zakada, e powie mu: Przyniosam Waszej Wysokoci may prezencik w postaci czekoladek. S pyszne, Jerzy zamwi je specjalnie dla mnie, po czym otworzy bombonierk i doda z rozbrajajcym umiechem: Pozwoli Wasza Wysoko, e jedn ukradn? Po prostu nie mog si powstrzyma. Woy trufl do ust, a potem wemie oznaczon czekoladk i delikatnie trzymajc j midzy kciukiem i palcem wskazujcym wycignie j w kierunku krla ze sowami. Prosz skosztowa. Biedaczek bdzie oczarowany. Zje czekoladk, tak jak Woresley w laboratorium. I gotowe. Potem Yasmin przez dziewi minut

bdzie papla zalotnie o wszystkim i o niczym, w ogle nie podejmujc tematu skomplikowanego powodu swojej wizyty. Wyjem proszek z chrzszczy i przygotowaem nieodzown trufl. - Tym razem bez podwjnych dawek - ostrzega Yasmin. - Nie chc korzysta ze szpilki do kapelusza. Zgodziem si z ni. Sama oznaczya powierzchni trufli dla krla cieniutkimi rysami. By czerwiec i w Madrycie panowa wielki upa. Yasmin ubraa si bardzo I starannie, lecz woya jak najciesz sukienk. Daem jej gumowe szkaradzie-stwo z moich bogatych zapasw, a ona schowaa je do torebki. - Tylko, na mio bosk, nie zapomnij mu tego zaoy - powiedziaem. - To najwaniejsze. A po wszystkim prdko z tym wracaj. Przyjd prosto do mojego pokoju obok. yczyem jej powodzenia. W swoim pokoju przygotowaem pieczoowicie cay sprzt, aby by gotw do obrbki plemnikw zaraz po ich dostarczeniu. By to mj debiut w prawdziwie polowych warunkach i chciaem, eby wszystko si udao. Przyznaj, e si denerwowaem. Yasmin bya w paacu. Czstowaa sudaskim chrzszczem krla Hiszpanii, no a potem czekaa j walka zapanicza, mnie za pozostao jedynie mie nadziej, e zaatwi spraw jak naley. Czas pyn wolno. Zakoczyem przygotowania. Wychyliem si z okna i przygldaem pojazdom w dole. Raz czy dwa przejecha automobil, ale nie byo ich tu tyle co w Londynie. Spojrzaem na zegarek. Byo po szstej.

Nalaem sobie whisky z wod sodow. Podszedem do otwartego okna i tam j wypiem, liczyem, e ujrz Yasmin wysiadajc z powozu przed wejciem do hotelu. Nie zobaczyem jej. Nalaem sobie drug porcj whisky. Usiadem i prbowaem czyta ksik. Zrobio si wp do sidmej. Nagle kto gono zapuka do drzwi. Wstaem i otworzyem je. Do pokoju wbiega zarumieniona Yasmin. - Udao mi si! - zawoaa, wymachujc torebk jak chorgiewk. - Mam to! Jest tutaj! - Daj mi prdko - powiedziaem. W zawizanej na supe gumie, ktr mi wrczya, byo co najmniej trzy centymetry szecienne plemnikw. Woyem jedn kropl pod mikroskop, eby zbada ich ywotno. Malutcy krlewscy wierciccy miotali si jak szaleni, zdradzajc najwysz aktywno. - Towar pierwsza klasa - powiedziaem. - Pozwl, e zanim zaczniesz mwi, wo go do somek i zamro. Potem opowiesz mi dokadnie, co si dziao. Yasmin posza do swojego pokoju wykpa si i przebra. Zabraem si do dziea. Z Woresleyem uzgodniem, e bdziemy dzieli sperm jednej osoby na rwne pidziesit porcji. Wiksza ilo zajaby zbyt duo miejsca w naszym podrnym zamraalniicu. Przystpiem do rozpuszczenia zdobycznej spermy w tku, odtuszczonym mleku i glicerynie. Zmieszaem razem te skadniki. Pipetk z podziak rozdzieliem mas do maych gumowych somek. Zapiecztowaem je i na p godziny woyem do lodu, a potem przez kilka minut trzymaem w parze azotowej. Wreszcie zanurzyem je ostronie w ciekym azocie i zamknem pojemnik. Dzieo byo zakoczone. Mielimy pidziesit

porcji nasienia krla Hiszpanii, i to silnych. Bilans by prosty. Alfons sprezentowa nam trzy centymetry szecienne pynu. Te trzy centymetry zawieray w przyblieniu trzy miliardy plemnikw, ktre podzielone na pidziesit porcji daway wynik - szedziesit milionw na porcj. Przekraczao to trzykrotnie optymaln dawk ustalon przez Woresleya. Innymi sowy, somki hiszpaskiego monarchy byy nadzwyczaj mocne. Byem w sidmym niebie. Wezwaem dzwonkiem sub hotelow i zamwiem butelk Kruga z lodu. Yasmin zjawia si spokojna i czysta. Rwnoczenie przyniesiono szampana. Odczekalimy, a kelner otworzy butelk, napeni kieliszki i opuci pokj. - A teraz opowiedz mi wszystko - powiedziaem. - To byo nadzwyczajne - zacza Yasmin. - Wstpna rozmowa przebiega tak, jak przewidziae. Wprowadzono mnie do olbrzymiej sali z obrazami Goi i El Greca na wszystkich cianach. Krl siedzia na drugim jej kocu, przy wielkim biurku. By ubrany w zwyky garnitur. Wsta i wyszed mi na spotkanie. Do przystojny, niski, z wsikiem. Pocaowa mnie w rk. Mj Boe, Oswaldzie, eby ty widzia, jak on mi nadskakiwa, bo myla, e jestem kochank krla Anglii. - Madame - powiedzia-jestem zachwycony mogc pani pozna. Jak si miewa nasz wsplny znajomy? - Troch doskwiera mu podagra, ale poza tym ma si wspaniale odparam. A potem zabraam si do sztuczki z czekoladkami, no i zjad ma trufl jak baranek, i to z wielkim smakiem.

- Wspaniaa - powiedzia, gryzc j. - Musz zleci mojemu ambasadorowi, eby przysa mi kilka funtw. - Kiedy pokn ostatni kawaek trufli, zapamitaam godzin na moim zegarku. - Prosz askawie usi - powiedzia. W sali stay cztery due kanapy i zanim usiadam na dobre, dokadnie je wyprbowaam. Chciaam wybra najbardziej mikk i najpraktyczniejsz z nich. Wiedziaam, e za dziewi minut stanie si ona polem bitwy. - Bardzo przezornie - pochwaliem j. - Wybraam ogromny szezlong pokryty liwkowym aksamitem. Krl nie usiad i podczas naszej rozmowy chodzi po sali z rkami zaoonymi z tyu, starajc si wyglda po krlewsku. - Nasz wsplny znajomy - powiedziaam mu - prosi mnie o przekazanie, e gdyby Wasza Wysoko potrzebowa jakiejkolwiek dyskretnej pomocy, to moe na ni cakowicie liczy. - Bd o tym pamita - odpowiedzia na to. - Prosi te o przekazanie Waszej Wysokoci jeszcze jednej wiadomoci. - Jakiej? - A czy Wasza Wysoko przyrzeknie, e nie pogniewa si, jeeli to wyjawi? - Ale nie, madame. Prosz mi zdradzi, co jeszcze powiedzia? - Powiedzia: ostrze tego przystojniaka Alfonsa, eby trzyma rce z daleka od mojej dziewczyny. Cytuj dokadnie jego sowa, Wasza Wysoko. Niski Alfons zamia si, klasn w donie i odpar na to: - Droga pani, uszanuj jego yczenie, aczkolwiek z najwikszym trudem. - Sprytna z ciebie diablica, Yasmin - powiedziaem.

- Miaam pyszny ubaw! - odpara. - Z rozkosz okrcaam go sobie wok palca. Strasznie ciekawi go mj tak zwany romans, ale nie omieli si o nim wspomnie. Wci tylko naprowadza mnie na to pytaniami. - Wnioskuj, e ma pani dom w Londynie? - spyta. - Naturalnie - odparam. - Mam swj londyski dom, gdzie prowadz zwyke ycie towarzyskie. Poza tym malutki, cakiem ustronny domek w Wielkim Parku Windsorskim, gdzie odwiedza mnie pewna osoba, kiedy odbywa konne przejadki. Mam ponadto wiejski domek w majtku Sandringham, gdzie ta pewna osoba wpada na podwieczorek, kiedy poluje na baanty. Jak zapewne Wasza Wysoko wie, uwielbia ona polowania. - Wiem o tym - odpar Alfons. - Syszaem rwnie, e to najlepszy strzelec w Anglii. - Tak, i to nie pod jednym wzgldem - powiedziaam. - Ha! - na to on. - Widz, e z pani figlarka. - Kontrolowaa czas? - spytaem Yasmin. - Jasne, e tak. Nie pamitam, co dokadnie mwi, kiedy go chwycio, ale ciekawe, e zamurowao go znienacka w poowie zdania, zupenie tak jak naszego Woresleya w laboratorium. Zaczyna si, powiedziaam sobie. Czas woy rkawice bokserskie. - Skoczy na ciebie? - Nie, nie skoczy. Nie zapominaj, e Woresley ykn podwjn dawk. - A, owszem. - W kadym razie, kiedy zamar, sta wanie przede mn. Mia obcise spodnie i wietnie widziaam, co si w nich dzieje. W tej samej chwili powiedziaam mu, e zbieram autografy wielkich ludzi, i spytaam, czy mgby ofiarowa mi swj podpis na paacowym papierze listowym.

Wstaam, podeszam do biurka, znalazam papier i wskazaam miejsce, gdzie ma podpisa. To byo miesznie atwe. Biedaczek ledwo zdawa sobie spraw, co robi. Podpisa, a ja schowaam papier do torebki i usiadam. Wiesz, Oswaldzie, jeeli zaskoczy si ich w chwili, kiedy proszek zaczyna dziaa, to mona z nimi zrobi co si chce. S tak zaenowani i zaskoczeni jego nagym dziaaniem, e zrobi dosownie wszystko. Nie bdzie adnych kopotw z uzyskiwaniem ich podpisw. No wic siedz znw na tym szezlongu, a krl Alfons stoi, poera mnie wzrokiem, yka lin i grdyka lata mu jak jojo. Poczerwienia na twarzy, zaczyna ciko dysze. - Prosz usi przy mnie, Wasza Wysoko - mwi mu, klepic szezlong. Podchodzi, siada. ykanie liny, wytrzeszcz oczu i niepokj trwaj moe minut i widz, e go porzdnie chwycio, e wzbiera w nim niczym nieposkromiona chu. Cakiem jak para gromadzca si w kotle i nie znajdujca z niego innego ujcia jak tylko przez zawr bezpieczestwa. A tymczasem ten zawr to ja, niebotko. Jeeli nie skorzysta z tego niebotka, wybuchnie. - ycz sobie, eby pani si rozebraa, madame - odzywa si nagle zduszonym i sztucznym tonem. - Och, Wasza Wysoko! - woam, kadc sobie donie na piersiach. - Co te pan mwi! - Prosz si rozebra - powiada, przeykajc lin. - Jeeli to zrobi, Wasza Wysoko mnie zgwaci. - Prosz, niech pani nie kae mi czeka - mwi i znowu przeyka lin. - Jeeli Wasza Wysoko mnie zgwaci, zajd w ci i nasz wsplny znajomy zorientuje si, e midzy nami co byo. Tak si rozgniewa, e

wyle okrty wojenne, eby ostrzelay paskie miasta. - Powie mu pani, e to on jest sprawc ciy. Prosz pani, nie mog ju duej czeka! - Zorientuje si, e to nie on, Wasza Wysoko, bo my zawsze stosujemy rodki ostronoci. - No to prosz zastosowa rodek ostronoci, natychmiast! - poleci mi szorstko. - I prosz mi si nie sprzeciwia, madame! - Wspaniale to rozegraa - pochwaliem Yasmin. - A wic zaoya mu to. - Bez kopotu - odpara. - Z atwoci. Z Woresleyem stoczyam najstraszliwsz walk, a tym razem byo to rwnie atwe jak woenie czapki na gow. - I co potem? - Bardzo dziwni s ci monarchowie - powiedziaa. - Znaj sztuczki, o ktrych nam, zwykym miertelnikom, nawet si nie nio. - Jakie, na przykad? - No, choby to, e si nie rusza. Jest chyba taka teoria goszca, e krlowie nie powinni zajmowa si prac fizyczn. - A wic ca robot zwali na ciebie. - Mnie rwnie nie pozwoli si rusza. - Nie ple gupstw, Yasmin. Nie mona kopulowa w bezruchu. - Krlowie to potrafi - odrzeka. - Poczekaj, a usyszysz. Nie uwierzysz mi. Po prostu nie uwierzysz, e co takiego jest moliwe. - Co takiego? - spytaem. - Wspomniaam ci ju, e wybraam szezlong obity fioletowym aksamitem. - No wic okazao si, e wybraam najwaciwszy mebel. T przeklt

kanap zbudowano specjalnie dla krla do uprawiania miosnych igraszek. Pierwszy raz przeyam co tak niezwykego. Pod spodem co byo, diabli wiedz co, pewnie jaki mechanizm, bo kiedy Alfons pocign za dwigni, cay szezlong zacz podskakiwa. - Nabierasz mnie. - Wcale nie nabieram! - zawoaa. - Nie mogabym tego wymyli, nawet gdybym chciaa, wietnie o tym wiesz. - Serio mwisz, e w tej kanapie by jaki mechanizm? Widziaa go? - Jasne, e nie widziaam. Ale syszaam na pewno. Zgrzyta najokropniej w wiecie. - By na benzyn? - Nie, nie na benzyn. - No to jaki? - Zegarowy. - Zegarowy?! Niemoliwe! Skd wiesz, e zegarowy? - Bo kiedy kanapa zacza si uspokaja, krl odturla si na bok i nakrci go ponownie korb. - Nie wierz jednemu sowu - powiedziaem. - Jak korb? - Du korb, tak jak do zapalania samochodu - odpara. - A kiedy ni krci, sycha byo takie klekotanie. Po tym poznaam, e to mechanizm zegarowy. Zawsze tak klekocze, kiedy nakrcasz zegar. - Chryste! I tak ci nie wierz. - Niewiele wiesz o krlach - powiedziaa Yasmin. - Krlowie s inni. Bardzo si nudz, wic wci staraj si wymyla sobie jakie rozrywki. We na przykad tego szalonego krla Bawarii, ktry we wszystkich krzesach przy stole w jadalni kaza wyborowa dziury. Za w trakcie

obiadu,

kiedy

wszyscy

gocie

siedzieli

swoich

wspaniaych

kosztownych szatach, potrafi odkrci ukryty kran i przez te dziury tryskay strugi wody. Bardzo silne strugi zimnej wody prosto w ich siedzenia. Krlowie to wariaci. - Powiedz co jeszcze o tej zegarowej kanapie - poprosiem. - Bya niezwyka i wspaniaa? Yasmin ykna szampana i nie odpowiedziaa od razu. - Byo na niej nazwisko rzemielnika? - spytaem. - Gdzie mog tak kupi? - Ja bym jej nie kupia - odpara. - Dlaczego? - Nie warto. To tylko zabawka. Zabawka dla niemdrych krlw. Wywouje szok, nic poza tym. Kiedy zacza podskakiwa, przeraziam si jak nigdy. - Ej! - zawoaam. - A to co, do diaba?! - Cicho! - powiedzia. - Rozmowa zabroniona! Pod t przeklt kanap, ktra okropnie si trzsa, co gronie furkotao. A przy tym podskakiwaa. Sowo daj, Oswaldzie, przypominao to jazd na koniu po pokadzie statku, ktry pynie po wzburzonym morzu. Mj Boe, pomylaam, zwymiotuj. Ale nie zwymiotowaam i kiedy nakrci ten mechanizm po raz drugi, zaczam si z tym oswaja. Wiesz, to naprawd przypominao jazd na koniu. Wystarczy si dostosowa. Zapa odpowiedni rytm. - A wic zaczo ci si to podoba? - Tego bym nie powiedziaa. Ale na pewno ma swoje zalety. Na przykad, wcale si nie mczysz. Wspaniaa rzecz dla starszych wiekiem.

- Alfons ma zaledwie trzydzieci trzy lata. - Alfons to wariat - oznajmia Yasmin. - Kiedy ktry tam ju raz nakrca ten mechanizm, powiedzia, e zwykle robi to suba. Cholera, pomylaam sobie, ten gupi bawan ma dokadnego hysia. - Jak mu ucieka? - Nie byo to atwe - odpara. - Sam rozumiesz, poniewa nie robi nic poza nakrcaniem co jaki czas tej kanapy, ani troch si nie zmczy. Po mniej wicej godzinie miaam tego do. - Wycz - powiedziaam. - Do tego. - Bdziemy to robi, dopki nie wydam rozkazu - on na to. - Nie bd taki - mwi. - No, koniec z tym. - Tutaj rozkazuj tylko ja - powiada. Trudno, pomylaam. Trzeba bdzie uy szpilki. - Uya jej? Naprawd go ukua? - spytaem. - A co ty mylisz! - odpara. - Wesza na pi centymetrw. , - I co? - Omal nie zderzy si z sufitem. Pisn przeraliwie i zwali si na podog. - Ukua mnie! - zawy, trzymajc si za pup. Byskawicznie wstaam i zaczam si ubiera, a on skaka nagusieki i wrzeszcza: - Ukua mnie! Ukua! Jak miaa to zrobi! - Wspaniale - pochwaliem j. - Wymienicie. Cudownie. Szkoda, e tego nie widziaem. Krwawi? - Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi, ale miaam go ju naprawd do i troch si wciekam. - Suchaj no ty, suchaj uwanie-powiedziaam. - Gdyby dowiedzia si o

tym nasz wsplny znajomy, to by ci dopiero da do wiwatu. Zgwacie mnie, dociera to do ciebie? - To mu zamkno usta. - Co ci, u licha, napado? - spytaam. Ubieraam si, jak mogam najszybciej, chcc zyska na czasie. - Co ci skonio, eby mi to zrobi? - krzyknam. Musiaam krzycze, bo ta przeklta kanapa nadal klekotaa mi za plecami. - Nie wiem - odpar. Nagle spotulnia i zagodnia. Kiedy byam gotowa do wyjcia, podeszam do niego i pocaowaam w policzek. - Po prostu zapomnijmy o caej sprawie, dobrze? - powiedziaam, zdejmujc przy tym szybko lepk gum z jego krlewskiego bera, i dostojnie wymaszerowaam z sali. - Nikt ci nie zatrzyma? - spytaem. - Nikt a nikt. - Wybornie - powiedziaem. - wietnie si spisaa. A teraz daj mi ten papier. Wyja kartk paacowego papieru listowego z podpisem krla, a ja pieczoowicie schowaem j do akt, - Spakuj walizki - poleciem. - Wyjedamy najbliszym pocigiem.

15. W p godziny spakowalimy si, wyprowadzilimy z hotelu i wyruszylimy na dworzec kolejowy. Nastpnym przystankiem mia by

Pary. I by. Pojechalimy wagonem sypialnym i dotarlimy tam o roziskrzonym socem czerwcowym poranku. Wynajlimy pokoje w hotelu Ritz. Gdziekolwiek jeste, a masz wtpliwoci, to zatrzymaj si u Ritza, mawia mj ojciec. Mdre sowa. Yasmin przysza do mojego pokoju, eby obgada taktyk przy wczesnym lunchu - homarze na zimno dla nas dwojga i butelce Chablis. Na stole przed sob miaem list kandydatw, ktrych musielimy odwiedzi najpilniej. - Tak czy owak Renoir i Monet maj pierwszestwo - powiedziaem. - W wymienionej kolejnoci. - .Gdzie ich znajdziemy? - spytaa Yasmin. Ustalenie gdzie mieszkaj sawni ludzie, nigdy nie przedstawia trudnoci. - Renoir mieszka w Essoyes - powiedziaem. - To miasteczko pooone okoo sto dwadziecia mil na poudniowy zachd od Parya, pomidzy Szampani a Burgundi. Ma on teraz siedemdziesit osiem lat i, jak syszaem, porusza si w fotelu na kkach. - Chryste Panie, Oswald, nie dam przecie proszku z chrzszcza biednemu staruszkowi w fotelu na kkach! - zaprotestowaa Yasmin. - Sprawisz mu nim wielk przyjemno - odparem. - Poza lekkim artretyzmem nic mu nie dolega. Nadal maluje. Jest z pewnoci najgoniejszym wspczenie yjcym malarzem. Powiem wicej: aden malarz w historii sztuki nie otrzymywa za ycia tak wysokich honorariw za obrazy jak Renoir. To prawdziwy tytan malarstwa. Za dziesi lat jego plemniki bd kosztoway majtek. - A gdzie jest jego ona? - Umara. Renoir to samotny starzec. Twoja wizyta ucieszy go niezmier-

nie. Jak ci zobaczy, prawdopodobnie natychmiast zechce namalowa ci nag. - To mi si podoba. - Ale ma modelk imieniem Dedee, a na jej punkcie zupenego fioa. - Z ni uporam si raz dwa - odpara Yasmin. - Jeeli dobrze wykorzystasz swoje atuty, to moe nawet podaruje ci jaki obraz. - O, to te mi si podoba! - Postaraj si o to - powiedziaem. - A co z Monetem? - To rwnie samotny staruszek. Ma siedemdziesit dziewi lat. Jest o rok starszy od Renoira i yje jak odludek w Giverny. To niedaleko std. Tu pod Paryem. Obecnie mao kto go odwiedza. Czasem wpadnie Clemenceau, tak syszaem, ale prawie nikt wicej. Bdziesz promyczkiem soca w jego yciu. Moe zdobdziesz drugie ptno? Pejza Moneta? Te obrazy bd kiedy warte setki tysicy. Ju kosztuj tysice. Moliwo otrzymania obrazu od jednego lub obu wielkich mistrzw ogromnie podniecia Yasmin. - - Zanim doprowadzimy nasze dzieo do koca, odwiedzisz wielu innych malarzy - powiedziaem. - Moe zbierzesz kolekcj. - wietny pomys! - zapalia si. - Renoir, Monet, Matisse, Bonnard, Munch, Braque i caa reszta. Tak, to naprawd wietny pomys. Musz go sobie zapamita. Homary byy wielkie i pyszne, z ogromnymi szczypcami. Chablis Grand Cru Bougros te dobre. Uwielbiam dobre Chablis, nie tylko zdecydowanie wytrawne Grand Cru, ale take cz win Premier Cru, w ktrych bardziej

czu owoce. Poza tym pite przez nas Bougros byo tak wytrawne, e ju bardziej nie mona. Jedzc i pijc, omwilimy taktyk. Byem dumny, e aden mczyzna nie odele z kwitkiem modej damy tak uroczej i tak zabjczo piknej jak Yasmin. aden mczyzna, choby nie wiem jak wiekowy, nie by w stanie przej obok niej obojtnie. Gdziekolwiek si zjawilimy, wszdzie widziaem tego dowody. Na jej widok nawet grzeczny, kamiennolicy recepcjonista z Ritza przesta panowa nad sob. Przygldaem si mu uwanie i w samym rodku jego czarnych jak wgiel renic dostrzegem osawiony bysk, a on wystawi jzyk, zacz oblizywa grn warg, palcami bawi si bezmylnie naszymi kartami hotelowymi, na koniec za poda nam niewaciwe klucze. Nasza Yasmin bya olniewajcym, przesiknitym erotyzmem stworzeniem, sama w sobie czym w rodzaju sudaskiego chrzszcza w ludzkiej postaci, std te, jak powiadam, aden mczyzna nie odesaby jej z kwitkiem. Ale z tej seksualnej alchemii nie byoby adnego poytku, gdyby dziewczyna nie moga osobicie pokaza si klientowi. Nieprzejednane gospodynie i rwnie grone ony take mogy stan na przeszkodzie. Swj optymizm opieraem jednake na fakcie, e polowalimy na ludzi, ktrzy w wikszoci byli malarzami, muzykami bd pisarzami. Na artystw. Artyci za to prawdopodobnie najprzystpniejsi ludzie na wiecie. Nawet najwiksi z nich nie s pilnowani tak, jak pilnowani s przez wygadanych sekretarzy i domorosych gangsterw w czarnych garniturach ludzie interesu. Wielcy biznesmeni i im podobni siedz w jaskiniach, do ktrych mona dotrze tylko przebywszy dugie korytarze i mnstwo pokoi, gdzie w kadym kcie czuwaj cerberzy. Artyci to samotnicy i najczciej sami otwieraj drzwi na dwik dzwonka.

Ale z jakiego to niby powodu Yasmin w ogle miaaby naciska ich dzwonki? No, bo bya mod Angielk, studentk sztuk piknych (muzyki albo literatury, zalenie od potrzeby), ktr tak ogromnie zachwyciy dziea panw Renoira, Moneta, Strawiskiego czy kogo tam, e przybya a z Anglii, aby zoy hod wielkiemu czowiekowi, pozdrowi go, da prezencik, po czym odej. Nunc dimittis. - Dziki temu - powiedziaem do Yasmin, poykajc ostatni soczyst czstk szczypcw homara... Przy okazji, czy lubicie Pastwo, kiedy uda wam si wydoby w jednym kawaku rowoczerwone miso ze skorupy szczypcw? Jest w tym jaki may osobisty triumf. Mog sobie by dziecinny, ale podobnej triumfalnej radoci dowiadczam, kiedy uda mi si wyj ze skorupki orzech bez rozpoowienia go. Prawd mwic, nie zabieram si do rozupywania orzecha bez tej szczeglnej ambicji. Weselej si yje, gdy si o co gra. Ale wracajmy do Yasmin. - Dziki temu - powiedziaem do niej - w dziewidziesiciu dziewiciu przypadkach na sto stan przed tob otworem domy i pracownie artystw. Przy twoim umiechu i zmysowej urodzie nie wyobraam sobie, eby ci ktry odprawi. - A co z ich cerberami i onami? - Myl, e ich czujno upisz rwnie. Czasem moesz usysze od nich, e artysta jest zajty malowaniem lub pisaniem i eby przysza o szstej. Ale w kocu dopniesz swego. Pamitaj, e przyjechaa z daleka, eby zoy hod. Zaznacz te, e zabawisz najwyej kilka minut.

- Dziewi - powiedziaa z umiechem Yasmin. - Tylko dziewi. Kiedy zaczynamy? - Jutro - odparem. - Po poudniu kupi samochd. Bdzie nam potrzebny do prowadzenia naszych operacji we Francji i Europie. A jutro pojedziemy do Essoyes i poznasz pana Renoira. - Ty nigdy nie marnujesz czasu, co, Oswald? - Kochana, jak tylko zdobd fortun, reszt ycia chc spdzi na marnowaniu czasu. Ale dopki te pienidze nie spoczn w banku, bd bardzo ciko harowa. I ty te. - Jak mylisz, ile nam to zajmie? - Zrobienie fortuny? Z siedem, osiem lat. Nie wicej. To nie tak duo, jeli zway, e potem mona si wakoni do koca ycia. - Tak, nieduo - przyznaa. - A zreszt lubi to, co teraz robi. - Wiem. - Cieszy mnie myl, e zostan zgwacona przez wszystkich wielkich tego wiata. I przez wszystkich krlw. echce to moj prno. - Chodmy kupi francuski samochd - powiedziaem. Tak wic wyszlimy i tym razem kupiem wspaniaego citroena Torpedo o mocy dziesiciu koni mechanicznych, dopiero co wyprodukowany nowy, czteroosobowy model. Kosztowa mnie we francuskiej walucie rwnowarto trzystu pidziesiciu funtw i by akurat taki, jaki pragnem mie. Wprawdzie nie mia baganika, ale na tylnym siedzeniu byo do miejsca na sprzt i walizki. Ten turystyczny kabriolet posiada skadany dach, ktry w razie deszczu mona byo podnie w jednej chwili. Karoseri mia ciemnoniebiesk, koloru krlewskiej krwi, i rozwija radujc serce prdko dziewidziesiciu kilometrw na

godzin. Nazajutrz wyjechalimy do Essoyes z moim podrnym laboratorium na tylnym siedzeniu citroena. Na lunch stanlimy w Troyes, gdzie zamwilimy sekwaskie pstrgi (byy tak smaczne, e zjadem dwa) i butelk vin dupays. Do Essoyes przybylimy o czwartej po poudniu i zamieszkalimy w maym hotelu, ktrego nazwy nie pamitam. Swoj sypialni jeszcze raz zamieniem w laboratorium i przygotowawszy wszystko co potrzebne do natychmiastowego zbadania, zmieszania i zamroenia spermy, zaraz potem wyjechaem wraz z Yasmin odszuka monsieur Renoira. Nie byo to trudne. Recepcjonistka udzielia nam dokadnych wskazwek. Duy, biay dom, powiedziaa, po prawej stronie, trzysta metrw za kocioem czy czym takim. Po roku spdzonym w Paryu pynnie mwiem po francusku, Yasmin za mwia na tyle dobrze, eby da sobie rad. W dziecistwie miaa francusk guwernantk, co teraz si przydao. Dom malarza znalelimy bez najmniejszych trudnoci. By to redniej wielkoci biay, drewniany budynek stojcy samotnie w miym ogrodzie. Wiedziaem, e nie jest to gwna rezydencja sawnego czowieka. T mia na poudniu, w Cagnes, lecz prawdopodobnie doszed do wniosku, e w lecie jest tu chodniej. - Powodzenia - powiedziaem do Yasmin. - Bd czeka jakie sto metrw std, na tej drodze. Wysiada i posza w kierunku bramy. Przygldaem si, jak idzie. Miaa buty na niskich obcasach, bya w kremowej lnianej sukience i bez kapelusza. Spokojna i nader skromna, przesza przez furtk i idc podjazdem koysaa rkami. Sza rytmicznie, a z ni krtki cie, i bardziej

przypominaa mod kandydatk do zakonu zdajc na spotkanie z przeorysz, ni kobiet, ktra ma doprowadzi za chwil do eksplozji wigoru w umyle i ciele jednego z najwikszych malarzy wiata. Byo ciepe soneczne popoudnie. Siedzc w otwartym samochodzie zdrzemnem si i obudziem dopiero po dwch godzinach. Spostrzegem, e Yasmin otwiera drzwi samochodu i siada obok. - Co si dziao? - spytaem. - Mw szybko! Wszystko w porzdku? Widziaa si z nim? Masz to? W jednej rce trzymaa niewielk paczk w brzowym papierze, w drugiej torebk. Otworzya j, wyja podpisan kartk i arcywany przedmiot z gumy. Wrczya mi je bez sowa. Miaa dziwn min, wyraajc ekstaz i nabony podziw, a kiedy odezwaem si do niej, jakby mnie nie syszaa. Miaem wraenie, e jest wiele mil std, bardzo, bardzo daleko. - Co ci jest? - spytaem. - Dlaczego milczysz jak zaklta? Bya wpatrzona w przedni szyb, nie syszaa mnie. Oczy miaa roziskrzone, min pogodn, niemal szczliw i dziwnie promienn. - Cholera, Yasmin! - zawoaem. - Co ci jest, u diaba? Wygldasz jak nawiedzona. - Jed i daj mi spokj - odpara. Nie odzywajc si do siebie zajechalimy do hotelu i rozeszlimy si do swoich pokojw. Natychmiast zbadaem pod mikroskopem nasienie. Plemniki yy, ale byo ich niewiele, bardzo niewiele. Wyszo mi zaledwie dziesi porcji. Sowo daj, kto wybuh za nie w przyszoci kup forsy, pomylaem. Bd tak rzadkoci jak pierwsze wydanie Szekspira. Zamwiem szampana, talerz foie gras oraz grzanki i przesaem Yasmin wiadomo, e licz na jej towarzystwo.

Przysza p godziny potem z ma paczk w brzowym papierze. Nalaem jej szampana do kieliszka i pooyem na grzance foie gras. Przyja szampana, nie tkna wtrbki i milczaa. - No, powiedz, co ci trapi? - spytaem. Wypia kieliszek jednym haustem i podsuna go do nalania. Napeniem go ponownie. Wypia poow i odstawia kieliszek. - Na mio bosk, Yasmin! - zawoaem. - Co si stao? Natychmiast spojrzaa mi w oczy i oznajmia: - Podbi mnie! - Chcesz powiedzie: pobi?! Rany boskie, tak mi przykro. Naprawd ci trzasn? - Nie bd osem, Oswald! - Wic o czym ty mwisz? - O tym, e mnie podbi. To pierwszy mczyzna, ktry mnie cakowicie zniewoli. - A, teraz ju rozumiem! Wielkie nieba! - Cudowny czowiek! Geniusz! - Jasne, e geniusz. Dlatego go wybralimy. - Tak, ale geniusz pikny. On jest taki pikny, Oswaldzie, taki delikatny i cudowny! Nie znam takiego drugiego. - Widz, e naprawd ci podbi. - Oczywicie. - Wic o co chodzi? - spytaem. - Czujesz si z tego powodu winna? - O, nie - odpara. - Nie czuj si ani troch winna. Po prostu przytoczona. - Zanim to wszystko zaatwimy, bdziesz przytoczona znacznie bardziej powiedziaem. - To nie jedyny geniusz, ktrego odwiedzisz.

- Wiem. - Chyba nie jeste wyczerpana? - Pewnie, e nie. Nalej mi jeszcze. Napeniem jej kieliszek po raz trzeci w cigu tylu minut. Usiada, popijajc. - Posuchaj, Oswaldzie... - powiedziaa. - Sucham. - Do tej pory traktowalimy ca spraw bardzo wesoo, prawda? To wszystko byo artem, tak? - Bzdura! Ja braem to powanie. - A co z Alfonsem? - To ty sobie z niego zaartowaa. - Wiem, ale zasuy na to. To bazen. - Nie bardzo rozumiem, do czego zmierzasz. - Do tego, e Renoir jest inny - odpara. - Do tego zmierzam. To wielki czowiek. Jego sztuka przetrwa wieki. - Tak jak i jego plemniki. - Przesta i posuchaj mnie - powiedziaa. - Chc powiedzie, e jedni ludzie to bazny, inni nie. Alfons to bazen. Wszyscy krlowie to bazny. Mamy ,, jeszcze kilku takich na naszej licie. - Kogo? - Henry Ford to bazen - powiedziaa. - Myl, e ten facet z Wiednia, Freud, rwnie. I ten od radia... Marconi. Te bazen. - O co ci waciwie chodzi? - O to, e nie mam nic przeciwko temu, aby artowa z baznw - odpara. - eby traktowa ich odrobin brutalnie, jeli trzeba. Ale niech mnie diabli, jeeli ukuj szpilk do kapelusza ludzi takich jak Renoir, Conrad i

Strawiski. Nie po tym, co zobaczyam dzisiaj. - A co dzisiaj zobaczya? - Ju mwiam: zobaczyam wielkiego, cudownego starca. - Ktry ci podbi. - A eby wiedzia! - Pozwolisz, e spytam: dobrze si zabawi? - Nad podziw - odpara. - Nad podziw dobrze. - Opowiedz mi, jak to si odbyo. - Nie. O baznach mog ci opowiada. Ale pozostali to moja tajemnica. - By w wzku na kkach? - Tak. A poza tym przywizuje sobie pdzel do doni, bo nie moe go ju utrzyma w palcach. - Z powodu artretyzmu? - Tak. - Daa mu proszek z chrzszcza? - Naturalnie. - Dawka nie bya za dua? - Nie. W tym wieku bez tego ani rusz. - Poza tym podarowa ci obraz - powiedziaem, wskazujc zawinity w brzowy papier pakunek. Odpakowaa go i podniosa w gr, ebym go obejrza. Byo to mae, nie oprawione ptno przedstawiajce mod rumian dziewczyn z drugimi zotymi wosami i niebieskimi oczami, cudowny obrazek, rozkosz dla oka. Promieniowao od niego ciepo, ktre wypenio cay pokj. - Nie prosiam o niego - wyjania Yasmin. - Kaza mi go wzi. Czy nie jest pikny?

- Tak - przyznaem. - Jest pikny.

16. Wraenie, jakie wywar na Yasmin Renoir podczas brzemiennej w skutki wizyty w Essoyes, na szczcie nie przekrelio frajdy z przyszych akcji. Zawsze z trudem przychodzio mi traktowa cokolwiek powanie i uwaam, e wiat byby znoniejszy, gdyby wszyscy poszli za moim przykadem. Nie ma we mnie ani krzty ambicji. Moja dewiza: Lepiej narazi si na ma przygan, ni na znojny trud, powinna ju by Pastwu dobrze znana. Z ycia chc czerpa wycznie przyjemnoci. Ale zanim czowiek osignie w szczliwy stan, musi koniecznie zdoby mas pienidzy. S one kluczem do jego krlestwa. Co bardziej uszczypliwi czytelnicy prawie na pewno odpowiedz na to: Powiada pan, e nie ma ambicji, ale czy nie widzi pan, e jedn z najszkaradniejszych ambicji jest samo podanie bogactw? Nie musi by to prawd. O szkaradnoci tego czy tamtego decyduje sposb, w jaki kto dochodzi do bogactw. Co do mnie, to sumiennie przestrzegam swoich zasad postpowania. Odrzucam cakowicie metody robienia pienidzy, ktre nie speniaj dwch witych regu. Po pierwsze, musz si przy tym setnie bawi. Po drugie, ci, od ktrych wycigam fors, musz mie w zamian mnstwo przyjemnoci. To prosta filozofia i z caego serca polecam j wszystkim potentatom biznesu, dyrektorom kasyn, ministrom skarbu i komisjom budetowym na caym wiecie. W owym czasie wyszy wyranie na jaw dwie rzeczy. Po pierwsze,

niezwyke uczucie peni, jakie daway Yasmin odwiedziny u artystw. Wychodzia z ich domw i pracowni z oczami byszczcymi jak gwiazdy i z rozpalonymi policzkami. Z tej przyczyny wielokrotnie zastanawiaem si nad erotyczn sprawnoci mczyzn obdarzonych twrczym geniuszem. Czy ich ogromna podno twrcza rozciga si rwnie na inne dziedziny ycia? A jeli tak, to czy znaj gboko ukryte tajemnice i cudowne sposoby podniecania pa, niedostpne zwykym miertelnikom, takim jak ja? Czerwone wypieki na policzkach Yasmin i jej lnice oczy nasuway mi, przyznam, pewne podejrzenia, e tak wanie jest. Drug zaskakujc cech caej operacji bya jej nadzwyczajna atwo. Yasmin nie miaa najmniejszych trudnoci ze zdobyciem towaru od odwiedzanych mczyzn. Warto zauway, e im duej czowiek nad tym myli, tym oczywistszy staje si dla niego fakt, e przecie ona nie moga mie z tym adnych kopotw. Mczyni to z natury stworzenia poligamiczne. Dodajcie do tego szeroko udowodniony fenomen, e obdarzeni najwiksz pasj twrcz artyci maj czsto wicej si witalnych od swych blinich (take wikszy pocig do butelki), a pojmiecie, dlaczego aden z nich niezbyt opiera si Yasmin. I co nam to daje? Daje nai to grono w najwyszym stopniu utalentowanych i dlatego nadzwyczaj aktywnych artystw, nakarmionych najprzedniejszym proszkiem z sudaskich chrzszczy i wybauszajcych oczy na mod kobiet nieopisanej urody. Zapanych, zarnitych, upieczonych i podanych na tacy z chwil, gdy poknli przesdzajc o ich losie czekoladk. Jestem wicie przekonany, e nawet papie w tej sytuacji wyskoczyby po dziewiciu minutach z sutanny, tak jak pozostali. Musz jednak powrci do chwili, w ktrej odszedem od tematu.

Po wizycie u Renoira powrcilimy do swojej bazy w paryskim hotelu Ritz. Stamtd wyprawilimy si do starego Moneta. Pojechalimy do jego wspaniaego domu w Giverny, gdzie, tak jak byo ustalone, wysadziem Yasmin przed bram. Przebywaa tam trzy godziny, ale nie martwiem si tym. Spodziewajc si, e przyjdzie mi tak czeka na ni wiele razy, urzdziem sobie z tyu samochodu ma biblioteczk, na ktr skada si komplet dzie Szekspira, kilka powieci Jane Austen, Dickensa, Balzaca i ostatnie ksiki Kiplinga. Kiedy Yasmin wreszcie wysza od Moneta, zauwayem, e niesie pod pach due ptno. Sza powoli, sennie wlokc si chodnikiem, ale kiedy zbliya si, od razu dostrzegem w jej oczach znany mi ju blask ekstazy i wspaniae wypieki na policzkach. Wygldaa jak mia, agodna tygrysica, ktra wanie pokna cesarza Indii i jej zasmakowa. - Wszystko dobrze? - spytaem. - Doskonale - mrukna. - Obejrzyjmy sobie ten obraz. Byo to przepyszne, doprawdy pikne, studium lilii wodnych na sadzawce w ogrodzie Moneta w Giverny. - Nazwa mnie cudotwrczyni. - Mia racj. - Powiedzia, e nie widzia jeszcze tak piknej kobiety. Prosi, ebym zostaa. Okazao si, e w nasieniu Moneta jest wicej plemnikw ni w spermie Renoira, mimo e by o rok starszy, wic zdoaem zrobi dwadziecia pi

porcji. Co prawda zawieray one minimaln liczb dwudziestu milionw plemnikw, wystarczao to jednak, by by z nich poytek. Bardzo duy poytek. Oceniaem, e w przyszoci nasienie Moneta bdzie warte setki tysicy. , A potem nam si poszczcio. W owym czasie przebywa w Paryu rzutki i nadzwyczajny reyser baletw, nazwiskiem Diagilew. Mia on talent do wyawiania wielkich artystw. W roku 1919 kompletowa po wojnie swoj trup i przygotowywa nowy repertuar baletowy. W tym celu skupi wok siebie grono ogromnie utalentowanych twrcw. Na przykad ze Szwajcarii przyjecha wanie Igor Strawiski, eby napisa muzyk do Pulcinelli Diagilewa, scenografi za projektowa Picasso. Picasso robi te scenografi do Trjgraniastego kapelusza. Do zaprojektowania kostiumw i dekoracji do piewu sowika wynajto Henriego Matissea. Jeszcze inny malarz, o ktrym nie syszelimy, Andre Derain, przygotowywa scenografi do La Boutique Fantasque. Strawiskiego, Picassa i Matissea mielimy na naszej licie. Przyjmujc, e Diagilew ma lepsze rozeznanie od nas, postanowilimy wpisa na ni rwnie Deraina. Wszyscy oni przebywali w Paryu. Na pierwszy ogie poszed Strawiski. Yasmin poleciaa do niego jak w dym. Wanie pracowa przy fortepianie nad Pulcinell. Jej wizyta bardziej go zaskoczya, ni rozgniewaa. - Witam - powiedzia. - Kim pani jest? - Przyjechaam a z Anglii, eby poczstowa pana czekoladk - odpara. To absurdalne zdanie, ktre pniej wykorzystywaa przy licznych okazjach, cakowicie rozbroio tego uprzejmego, przyjaznego mczyzn.

Reszta potoczya si ju zwyczajnie, lecz chocia aknem pieprznych szczegw, Yasmin nie pisna ani swka. - Mogaby mi przynajmniej powiedzie, co z niego za czowiek-poskaryem si. - Niezwykle byskotliwy - odpara. - Och, by taki byskotliwy, taki inteligentny i mdry. Ma wielk gow i nos jak jajo na twardo. - Geniusz? - Tak, geniusz. Ma w sobie t iskr, tak sam jak Monet i Renoir. - Jak iskr? - spytaem. - Gdzie j ma? W oczach? - Nie - odpara. - Ona nie ma swojego miejsca. Po prostu w nim jest. Wiem, e jest. Jak niewidoczna aureola. Z nasienia Strawiskiego wyszo mi pidziesit porcji. Teraz przysza kolej na Picassa. W owym czasie mia pracowni przy Rue de la Boetie i tam wanie wysadziem Yasmin przed rozchwierutanymi drzwiami, z ktrych obazia brzowa farba. Nie byo przy nich dzwonka ani koatki, wic po prostu pchna je i wesza. Siedzc w samochodzie przed domem zabraem si do czytania Kuzynki Bietki, ktr w dalszym cigu uwaam za najlepsze dzieo starego francuskiego mistrza. Wtpi, czy zdyem przeczyta wicej ni cztery strony, kiedy drzwiczki samochodu rozwary si na ocie, wtarabania si przez nie Yasmin i klapna na siedzenie obok. Bya rozczochrana i dyszaa jak kaszalot. - Rany boskie, Yasmin! Co si stao? - Mj Boe - wysapaa. - O, mj Boe! - Wyrzuci ci? - zawoaem. - Zrani? Bya za bardzo zdyszana, eby mi odpowiedzie od razu. Po skroni

spywaa jej struka potu. Wygldaa tak, jakby czterokrotnie obiega kwarta ulic, goniona przez szaleca z noem rzenickim w apie. Pozwoliem jej odsapn. - Nie martw si. Raz czy drugi moe zdarzy si wpadka - pocieszyem j. - To szatan! - wyszeptaa. - Co ci zrobi? - To buhaj! May ciemny buhaj! - Mw. - Kiedy weszam, malowa jakie due ptno. Odwrci si i oczy powikszyy mu si tak, e zrobiy okrge, a potem zbliy si do mnie wolno, jaki taki skulony, jakby szykowa si do skoku... - Skoczy? - Tak. Skoczy. - Boe wity! - Nawet nie odoy pdzla. - A wic nie miaa okazji zaoy mu naszej pelerynki? - Niestety. Nie zdyam nawet otworzy torebki. - Cholera! - Zwali si na mnie jak huragan, Oswaldzie! - Nie moga go troch pohamowa? Pamitasz co zrobia Woreseyowi, eby si nie rusza? - Tego nic by nie powstrzymao. - Leaa na pododze? - Nie. Cisn mnie na wstrtn, brudn otonian. Pen tubek z farbami. - Caa jeste wymazana. Spjrz na sukienk. - Wiem.

Nie mogem wini jej za to niepowodzenie. Ale mimo wszystko byem mocno zagniewany. Pierwszy raz spudowalimy. Miaem nadziej, e wicej takich pude nie bdzie. - Czy wiesz, co zrobi po wszystkim? - spytaa Yasmin. - Jak gdyby nigdy nic zapi spodnie i powiedzia: Dzikuj, mademoiselle. Bardzo mnie to odwieyo. A teraz musz wraca do roboty. A potem odwrci si, Oswaldzie! Odwrci si i zacz malowa! - To Hiszpan, tak jak Alfons - wyjaniem. Wysiadem z samochodu, zakrciem korb, a kiedy wrciem, Yasmin czycia sobie wosy, patrzc w samochodowe lusterko. - Wstyd mi o tym mwi, ale bardzo mi si podoba - powiedziaa. - Wiem o tym. - Co za niesamowity temperament! - Powiedz mi, ten Picasso to geniusz? - spytaem. - Tak - odpara. - Czuam to bardzo mocno. Kiedy bdzie ogromnie sawny. - Cholera! - Nie mona mie wszystkiego, Oswaldzie. - Chyba tak. Nastpny by Matisse. Yasmin spdzia z nim okoo dwch godzin i zastrzelcie mnie, jeeli ta maa zodziejka nie wysza od niego z jeszcze jednym obrazem. Byo to istne cudo, fowistyczny pejza z niebieskimi, zielonymi i szkaratnymi drzewami, podpisany i datowany na 1905 rok. - Wspaniae ptno - powiedziaem. - Wspaniay czowiek - odpara Yasmin. I wicej nie powiedziaa nic o Henrim Matissie. Ani sowa.

Somek wyszo pidziesit.

17. Mj podrny pojemnik z ciekym azotem zacz si wypenia porcjami plemnikw. Mielimy ju nasienie krla Alfonsa, Renoira, Moneta, Strawis-kiego i Matissea. Ale zostao jeszcze troch miejsca. Kada zawierajca wier centymetra szeciennego pynu somka bya o poow krtsza i tylko nieco grubsza od zapaki. Pidziesit somek uoonych porzdnie w metalowej szufladce zajmowao bardzo mao miejsca. Postanowiem, e w ramach tej podry zmiecimy jeszcze trzy takie komplety, i zawiadomiem Yasmin, e odwiedzimy Marcela Prousta, Mauricea Ravela i Jamesa Joycea. Caa trjka mieszkaa w Paryu. Jeli zdaje si Pastwu, e te wizyty skadalimy dzie po dniu, to si mylicie. W rzeczywistoci dziaalimy powoli i ostronie, zwykle w tygodniowych odstpach. Miaem wic czas, eby przed zaatakowaniem kandydata dokadnie go zbada. Nigdy nie zajedalimy pod jego dom, ani nie pocigalimy za dzwonek liczc, e jako to bdzie. Przed zoeniem mu wizyty wiedziaem wszystko o jego przyzwyczajeniach, godzinach pracy, rodzinie, subie, jeli j mia, i starannie wybieraem por ataku. Ale nawet i wtedy zdarzao si, e Yasmin czekaa w samochodzie, a ona czy suca wyjd na zakupy. Naszym nastpnym celem by monsieur Proust. Mia czterdzieci osiem lat i przed szeciu laty, w roku 1913, opublikowa powie ,,W stron

Swanna. A obecnie wyda wanie W cieniu zakwitajcych dziewczt. Ksik t krytycy przyjli z wielkim entuzjazmem i przyniosa mu ona Nagrod Goncour-tw. Jednake byem peen obaw co do pana Prousta. Moje badania wykazay, e jest to nadzwyczaj dziwny osobnik. Niezaleny finansowo. Snob. Antysemita. Prny. Hipochondryk cierpicy na astm. Wstaje o czwartej po poudniu i nie pi ca noc. Mieszka z wiern cerberk-suc imieniem Celesta i obecnie zajmuje apartament przy Rue Laurent-Pichet 8 b. Dom ten nalea do gonej aktorki Rejane, ktrej syn mieszka pitro niej pod Proustem, a wacicielka zajmowaa reszt budynku. Dowiedziaem si, e w sprawach literackich Proust nie ma adnych skrupuw i uywa wobec krytykw zarwno perswazji, jak i pienidzy, eby wpyn na pisanie entuzjastycznych recenzji z jego ksiek w gazetach i tygodnikach. A do tego wszystkiego by stuprocentowym homoseksualist. Poza wiern Celest adna inna kobieta nie miaa wstpu do jego sypialni. eby mu si lepiej przyjrze, wprosiem si na kolacj do jego bliskiej znajomej, ksinej Soutzo. Wanie tam przekonaem si, e pan Proust to nieciekawa posta. Ze swoimi czarnymi wsikami, okrgymi, wyupiastymi oczami i nieksztatn figur do zudzenia przypomina pewnego aktora filmowego, Charliego Chaplina. U ksiny Soutzo narzeka bardzo na przecigi w jadalni, wygasza swoje opinie i oczekiwa, e kiedy on mwi, wszyscy pozostali gocie bd milcze. Zapamitaem dwie niesychane uwagi, ktre wygosi tamtego wieczoru. O mczynie, ktry wola kobiety, rzek: Nie odpowiadam za niego. Jest kompletnie anormalny. A za drugim razem usyszaem, jak mwi: Pocig do mczyzn wiedzie do mskoci. Krtko mwic, by to trudny

facet. - Nie tak szybko - powiedziaa Yasmin, kiedy jej to wszystko wyjawiem. Niech mnie diabli, jeeli dotkn tego wintucha. - Dlaczego? - Nie bd gupi, Oswaldzie. Jeeli to jest stuprocentowa wcieka ciotka... - On siebie nazywa opacznikiem. - Guzik mnie obchodzi, jak on siebie nazywa. - To bardzo proustowskie sowo - powiedziaem. - Zajrzyj do sownika, a znajdziesz przy nim definicj robicy wszystko na opak, na odwrt, inaczej ni wszyscy ludzie. - Dzikuj ci bardzo, ale on nie bdzie mnie bra na opak! - Ale nie denerwuj si. - Zreszt to strata czasu - dodaa Yasmin. - On nawet na mnie nie spojrzy. - Myl, e spojrzy. - Co mam wedug ciebie zrobi, przebra si za ministranta? - Damy mu podwjn dawk uczka. - To nie zmieni jego upodoba erotycznych. - Nie, ale tak si napali, e nie bdzie zwaa na twoj pe. - Obrci mnie na opak. - Wcale nie. - Na opak niczym rewers. - Zabierz szpilk do kapelusza. - To nic nie da - odpara. - Jeeli to prawdziwy, szczerozoty pedzio, to wszystkie kobiety s dla niego fizycznie odraajce. - Koniecznie musimy go mie - powiedziaem. - Bez pidziesiciu Proustowskich porcji nasza kolekcja nie bdzie pena.

- Naprawd jest taki wany? - Bdzie - odparem. - Na pewno. W przyszoci na dzieci z Proustem bdzie bardzo due zapotrzebowanie. Yasmin wyjrzaa z okna Ritza na szare, zachmurzone letnie niebo nad Paryem. - W takim razie jest tylko jedno wyjcie - powiedziaa. - Jakie? - Ty to zaatwisz. Tak to mn wstrzsno, e a podskoczyem. - Wolnego - powiedziaem. - f)n poda mczyzn. A ty przecie jeste mczyzn. Idealnie si do tego nadajesz. Jeste mody, pikny i rozpustny. - Owszem, ale nie nadstawiam si homoseksualistom. - Boisz si? - Jasne, e nie. Ale praca w terenie to twoja brana, nie moja. - Kto tak mwi? - Z mczyzn nie dam rady tego zrobi, dobrze o tym wiesz. - To nie jest mczyzna. To pederasta. - Na mio bosk! - zawoaem. - Niech mnie diabli, jeeli dopuszcz do siebie tego zboczeca. Musisz wiedzie, e nawet od lewatywy mam przez tydzie drgawki! Yasmin zaniosa si spazmatycznym miechem. - Spodziewam si, e zaraz mi powiesz, jak to masz wsk kiszk tolcow - zakpia. - Tak jest. I nie dam panu Proustowi jej rozpycha, dzikuj bardzo. - Tchrz z ciebie, Oswald!

Znalelimy si w sytuacji patowej. Nadsaem si. Yasmin wstaa i nalaa abie wina. Zrobiem to samo. Siedzielimy w milczeniu, popijajc. By wczesny vieczor. - Gdzie zjemy kolacj? - spytaem. - Wszystko mi jedno - odpara. - Uwaam, e najpierw powinnimy jzstrzygn problem Prousta. Nie cierpiaabym, gdyby wymkn nam si rk. - Masz jakie pomysy? - Zastanawiam si - odrzeka. Dopiem wino i nalaem sobie jeszcze jeden kieliszek. - Dola ci? - spytaem. - Nie - odpara. Zostawiem j wasnym mylom. - Dobra - odezwaa si po duszej chwili. - Ciekawe, czy mi si uda. - Co? - Mam pewien malutki pomys. - Powiedz jaki. Nie odpowiedziaa. Wstaa, podesza do okna i wychylia si. Staa w tej pozycji cae pi minut, nieruchoma, gboko zamylona, a ja przygldaem si , jej, lecz milczaem. Potem znienacka signa za siebie praw rk i gwatownie zacza chwyta ni powietrze, jakby apaa muchy. Nie obejrzaa si na mnie. Wychylona z okna odganiaa nie istniejce muchy za swoimi plecami. - Co ty, u licha, wyprawiasz? - spytaem. Odwrcia si w moj stron, na twarzy miaa szeroki umiech.

- Wspaniae! - zawoaa. - To mi si podoba! Mdra ze mnie dziewusz-ca! - Wic mw, o co chodzi. - Bdzie to trudne i wymaga szybkoci, ale umiem dobrze chwyta, /asciwie to zawsze byam lepsza od brata w apaniu piek krykietowyci. - O czym ty, u diaba, mwisz? - zniecierpliwiem si. - Bd musiaa przebra si za mczyzn. - Nic trudnego - powiedziaem. - aden kopot. - Piknego modego mczyzn. - Dasz mu chrzszcza? - Podwjn porcj - odpara. - A czy to nie za wielkie ryzyko? Przypomnij sobie, jak zareagowa Woresley. - Musi by w takim wanie stanie, chc, eby straci rozum - powiedziaa. - Moe powiesz mi dokadnie, co zamierzasz. - Nie zadawaj tylu pyta, Oswaldzie. T stron sprawy pozostaw mnie. Pan Proust to dla mnie drobna zwierzyna. Naley do baznw i tak wanie go potraktuj. -1 Prawd mwic, wcale nie jest baznem - zaprzeczyem. - To jeszcze jeden geniusz. Ale zabierz szpilk do kapelusza. Krlewsk szpilk. T, ktra wesza na pi centymetrw w pup krla Hiszpanii. - Pewniej bym si czua z noem w rku - odpara Yasmin. Kilka nastpnych dni spdzilimy na przebieraniu Yasmin za chopca. Powiedzielimy krawcowi, perukarzowi i szewcowi, e szykujemy si na wielki bal kostiumowy, wic ochoczo poczyli wysiki. Zdumiewajce, jak dobra peruka zmienia twarz czowieka. Po jej woeniu i usuniciu makijau Yasmin przedzierzgna si w mczyzn. Wybralimy odrobin

kobiece w kroju, jasnoszare spodnie, bkitn koszul, jedwabny szeroki krawat, kwiecist jedwabn kamizelk i piaskow marynark. Buty miaa biao-brzowe, z nie garbowanej skry, a kapelusz tabaczkowy, mikki, z duym rondem. Okrgoci jej wspaniaych piersi ukrylimy pod zwojami marszczonego bandaa. Nauczyem j mwi mikkim szeptem, ktry maskowa jej wysoki gos, i pracowicie przewiczyem z ni, co ma powiedzie - najpierw Celescie, ktra otworzy drzwi, a potem Proustowi, kiedy zostanie do niego wprowadzona. Po tygodniu bylimy gotowi do akcji. Yasmin nie zdradzia mi, jak zamierza uchroni si od zwyobracania na icie proustowsk mod, a jajej duej o to nie nagabywaem. Wystarczajco cieszyem si z faktu, e zgodzia si stan z nim w szranki. Postanowilimy, e zjawi si u niego o sidmej wieczorem, pomni, e do tego czasu nasza zwierzyna zdy wsta z ka i od trzech godzin bdzie na nogach. Pomogem Yasmin przebra si w jej sypialni w Ritzu. Peruka .bya znakomita. Pokrywaa jej gow czupryn zotobrzowych, lekko krconych i dugawych kdziorw. Szare spodnie, kwiecista kamizelka i piaskowa marynarka przemieniay j w zniewieciaego, lecz zachwycajco licznego modziana. - aden pedzio nie oprze si przed zwyobracaniem ci - powiedziaem. Umiechna si, ale nic na to nie powiedziaa. - Chwileczk - dodaem. - Czego tu brakuje. W twoich spodniach jest wyranie pusto. To wielki bd. Na kredensie staa misa z owocami, upominek od dyrekcji hotelu. Wybraem maego banana. Yasmin spucia spodnie, a ja przymocowaem jej owoc przylepcem do grnej czci uda. Kiedy wcigna spodnie, efekt

by piorunujcy - dokadnie tam gdzie naley rysowaa si niedwuznaczna, prowokujca wypuko. - Zobaczy to - powiedziaem. - Straci gow.

18. Zeszlimy na d i wsiedlimy do samochodu. Pojechaem na Rue Laurent-Pichet i zatrzymaem wz ze dwadziecia metrw od domu numer osiem, po drugiej stronie ulicy. Przyjrzelimy si mu dokadnie. Bya to dua kamienica z czarnymi drzwiami wejciowymi. - Ruszaj, powodzenia - powiedziaem. - Mieszka na drugim pitrze. Yasmin wysiada z samochodu. - Ten banan troch mi przeszkadza - poskarya si. - Teraz wiesz, co czuj mczyni - odparem. Odwrcia si i z rkami w kieszeniach spodni posza w stron domu Prousta. Zobaczyem, e naciska klamk. Drzwi nie byy zamknite, zapewne dlatego, e dom podzielony by na osobne mieszkania. Wesza do rodka. Usiadem wygodnie w samochodzie, czekajc na rozwj wydarze. Ja, genera, zrobiem wszystko, co mogem, eby przygotowa si do tej bitwy. Reszta zaleaa od onierza Yasmin. Bya dobrze uzbrojona. Miaa ze sob podwjn (tak ostatecznie zdecydowalimy) dawk proszku z sudaskiego chrzszcza i dug szpilk do kapelusza z ostrym kocem, wci jeszcze noszcym lady zaschnitej krlewskiej krwi hiszpaskiej,

ktrej wytarciu si sprzeciwia. By ciepy, pochmurny sierpniowy wieczr paryski. Bud mojego niebieskiego citroena Torpedo zoyem. Fotel miaem wygodny, ale byem za bardzo zdenerwowany, eby czyta ksik. Miaem te dobry widok na dom i gapiem si na niego do pewnego stopnia urzeczony. Widziaem due okna na drugim pitrze, gdzie mieszka Proust. Zielone aksamitne kotary wprawdzie rozsunito, lecz nie mogem zajrze do rodka. Yasmin ju tam bya, najpewniej akurat w tym pokoju, mwic, tak jak j starannie wyuczyem: Prosz mi askawie wybaczy, monsieur, ale uwielbiam paskie ksiki. Przyjechaem tu a z Anglii po to tylko, eby zoy hod paskiej wielkoci. Prosz przyj to pudeko czekoladek... S pyszne... Czy mog si poczstowa?... A ta dla pana... Czekaem dwadziecia minut. Czekaem p godziny. Zerkaem na zegarek. Z tego, co mylaa Yasmin o tym maym wintuchu, jak go nazywaa, wnosiem, e po wszystkim nie dojdzie ju do adnego tte-atete i miej pogawdki, jak w przypadku Renoira i Moneta. Bdzie to. sdziem, gwatowna, krtka wizyta, prawdopodobnie do przykra dla wielkiego pisarza. Nie pomyliem si co do jej krtkoci. Trzydzieci trzy minuty pniej zobaczyem otwierajce si drzwi. Yasmin wysza. Kiedy zdaa w moj stron, szukaem ladw nieadu w jej ubraniu. Nie dostrzegem adnych. Tabaczkowy kapelusz miaa tak samo nasadzony na bakier i w ogle wygldaa rwnie wieo i schludnie, jak wchodzc do Prousta. Ale czy naprawd? Czy jej chd nie by jakby odrobin mniej sprysty. O tak, w samej rzeczy. I czy nie stawiaa swoich wspaniaych dugich ng

ostroniej? Bez wtpienia! Prawd mwic, sza jak kto, kto przed chwil zsiad po dugiej jedzie z roweru majcego niewygodne siodeko. Te drobne spostrzeenia pocieszyy mnie. wiadczyy niezbicie, e mj -dzielny onierz stoczy zaarty bj. H: - Brawo - powiedziaem, kiedy wsiada do samochodu. mf - Po czym sdzisz, e mi si powiodo? - spytaa. Przytomna dziewczyna z tej Yasmin. - Nie powiesz chyba, e ci poszo le. Nie odpowiedziaa. Usadowia si na fotelu i zamkna drzwiczki. - Musz wiedzie, Yasmin, bo jeeli masz up, to musz szybko wraca i zamrozi go. Miaa up. Jasne, e go miaa. Zawiozem j prdko do hotelu i przygotowaem pidziesit nadzwyczajnych porcji. Mikroskopowe badanie gstoci spermy wykazao, e kada z nich zawiera co najmniej siedemdziesit pi milionw plemnikw. Wiedziaem, e s silne, a piszc te sowa dziewitnacie lat pniej autorytatywnie mog zawiadczy, e po Francji biega czternacioro dzieci, ktrych ojcem jest Marcel Proust. Tylko ja wiem, kim one s. Takie sprawy to wielka tajemnica. Moja i ich matek. Rzekomi ojcowie nie wiedz nic. S to matczyne sekrety. Ale, mj ty Boe, ebycie widzieli te czternacie gupich, ambitnych, bogatych literackich snobek. Kada z nich, spogldajc z dum na swojego Proustowskiego potomka, wmawia sobie, e na pewno urodzia wielkiego pisarza. Jednak myl si. Wszystkie s w bdzie. Nie ma najmniejszych dowodw na to, e wielcy pisarze podz wielkich pisarzy. Niekiedy podz pisarzy miernych, ale nic ponadto. Nieco wicej dowodw istnieje moim zdaniem na to, e wielcy malarze s

ojcami wielkich malarzy. Wemy Teniersw, Breughli, Tiepolw, a nawet Pisarrw. A w muzyce: cudowny Jan Sebastian Bach by tak potnym geniuszem, e musia przekaza jak cz swojej genialnoci potomkom. Inaczej jest z pisarzami. Wielcy pisarze wyrastaj najczciej w trudnych warunkach - s synami grnikw, rzenikw albo zuboaych nauczycieli. Ta prosta prawda nie zniechca jednak garstki bogatych literackich snobek do posiadania dziecka ze znakomitym monsieur Proustem czy nadzwyczajnym panem Joyceem. Wszelako moim zadaniem nie jest reklama geniuszy, lecz robienie pienidzy. Zanim napeniem te pidziesit proustowskich somek i zanurzyem szczliwie w pynnym azocie, zrobia si prawie dziewita. Yasmin wykpaa si ju, przebraa w luksusowe kobiece szatki, a ja zabraem j na kolacj do Maxima, eby uczci sukces. Nie opowiedziaa mi jeszcze, co tam zaszo. Zapis w moim dzienniku pod t dat informuje, e zaczlimy kolacj od tuzina escargots. Bya poowa sierpnia i z hrabstwa Yorkshire i ze Szkocji zaczy ju nadchodzi jarzbki, wic zamwilimy po jednym, a ja przykazaem szefowi kelnerw, e chcemy, aby byy krwiste. Wziem do tego butelk Volnaya, jeden z moich ulubionych burgundw. - Dobrze - powiedziaem, zoywszy zamwienie. - Opowiedz mi 0 wszystkim. - Mam ci opowiedzie z detalami? - Szczegowo. Na stoliku staa miska z rzodkiewkami. Yasmin wrzucia sobie jedn do ust 1 schrupaa.

- Przy drzwiach by dzwonek, wic zadzwoniam - zacza opowie. - Otworzya mi Celesta i zmierzya mnie wzrokiem. eby ty j widzia, Oswaldzie! Chuda jak szczapa, ostry nos, usta jak n i mae brzowe oczka, ktre obejrzay mnie od stp do gw z najwyszym wstrtem. - Czego pan sobie yczy? - spytaa szorstko, na co odpowiedziaam, e przyjechaam z Anglii z upominkiem dla sawnego pisarza, ktrego uwielbiam. - Pan Proust pracuje - odrzeka na to i chciaa zamkn drzwi. Wsadziam nog w szpar, pchnam drzwi i wmaszerowaam do rodka. - Nie przyjechaem z tak daleka, eby zatrzaskiwano mi drzwi przed nosem - powiedziaam. - Zechciej powiadomi swojego pana, e przyjechaem z wizyt. - Bij ci brawo - pochwaliem j. - Musiaam na ni naskoczy. Celesta spojrzaa na mnie gronie. Jak nazwisko?, spytaa. Pan Podchopek - odparam. - Z Londynu. Ubawio mnie ono. - Trafne - przyznaem. - Suca zaanonsowaa ci? - O, tak. A on, mieszny may wintuch z wyupiastymi oczami, wyszed do przedpokoju, nie odoywszy pira. - Co byo dalej? - Natychmiast palnam dug mwk, ktrej mnie nauczye, zaczynajc si od Prosz wybaczy, monsieur..., ale zdyam powiedzie zaledwie kilka sw, kiedy podnis rk i zawoa: Dosy! Ju panu wybaczyem! Wybausza na mnie oczy, jakby jeszcze nie widzia tak licznego, wzbudzajcego podanie i apetycznego chopaczka; i zao si, e

naprawd tak byo. - Mwi po angielsku czy francusku? - P na p. Po angielsku mwi cakiem dobrze, tak jak ja po francusku, wic nie miao to znaczenia. - Od razu mu si spodobaa? - Oczu nie mg ode mnie oderwa. To wszystko, dzikuj, Celesto, powiedzia, oblizujc si. Ale Celecie to si nie podobao. Nie ruszya si. Przeczuwaa kopoty. - Moesz odej, Celesto! - powiedzia monsieur Proust, podnoszc gos. Ale ona wstrzymywaa si z odejciem. - Naprawd nic wicej panu nie potrzeba, panie Proust? - spytaa. - Chc zosta sam - burkn, wic obruszona wymaszerowaa z pokoju. - Zechce pan usi, panie Podchopek - zwrci si do mnie. - Mog wzi paski kapelusz? Przepraszam za moj suc. Jest odrobin nadopiekucza. - Przed czym tak pana chroni? - zapytaam. Umiechn si do mnie, odsaniajc przeraajco rzadkie zby. - Przed panem - odpar cicho. O rany, pomylaam, lada chwila mnie zwyobraca. W tym momencie cakiem serio rozwaaam myl, eby nie dawa mu sudaskiego chrzszcza. Facet a si lini z podania. Wystarczyo, abym si pochylia, eby zawiza sobie but, a byby mnie dopad. - Ale nie zrezygnowaa z proszku? - Nie. Daam mu czekoladk. - Dlaczego? - Bo w pewnym sensie atwiej ich okiezna, kiedy s pod jej wpywem.

Nie cakiem wiedz, co robi. - Czekoladka zrobia swoje? - Zawsze robi swoje. Ale ta dawka bya podwjna, wic zrobia wicej. - Duo wicej!? - Homoseksualici reaguj inaczej. - Wierz ci. - Widzisz, kiedy zwyky mczyzna wariuje pod wpywem chrzszcza, to chce jedynie w te pdy zgwaci kobiet. Ale kiedy wariuje od proszku ciotka, to z pocztku wcale nie myli o tych rzeczach. Zaczyna na gwat dobiera si temu drugiemu do gwizdka. -1 To faktycznie kopot - przyznaem. - I to wielki - odpara Yasmin. - Wiedziaam, e jeli dopuszcz go na tyle blisko, eby mg mnie dosign, to w rku zostanie mu rozgnieciony banan. - I co zrobia? - Wci uskakiwaam mu z drogi. W kocu naturalnie zrobi si z tego pocig, a on goni mnie po caym pokoju, przewracajc w prawo i lewo sprzty. - To dosy mczce. - Owszem, a podczas tej gonitwy otworzyy si drzwi i stana w nich znw ta okropna, niska suca. - Panie Proust - powiedziaa - te wiczenia le wpywaj na pana astm. - Wyno si! - wrzasn. - Wyno si, jdzo! - Mam wraenie, e przywyka do takich ekscesw - powiedziaem do Yasmin. - Na pewno - odpara. - W kadym razie na rodku pokoju sta okrgy st

i byam pewna, e jak dugo bd si trzymaa blisko niego, Proust mnie nie zapie. Okrge stoy ocaliy wiele dziewczt przed starymi wintuchami. Sk jednak w tym, e jemu chyba podobaa si ta zabawa i wkrtce zawitaa mi myl, e dla takich jak on podobna gonitwa to pewnie niezbdny wstp. - Rozgrzewka. - Wanie. A kiedy tak ganialimy wok stou, gada mi bez przerwy rne rzeczy. - Jakie rzeczy? - wistwa. Szkoda powtarza. Przy okazji, woenie banana do spodni byo bdem. - Dlaczego? - Za bardzo stercza. Zauway go od razu. I przez ca gonitw wok stou wskazywa na niego i pia pochway. Miaam wielk ochot powiedzie mu, e to tylko gupi banan z hotelu Ritz, ale tego nie byo w programie. Dosta kota na jego punkcie, a proszek bra go coraz bardziej, dlatego nagle wyoni si przede mn nowy problem. Jak, na mio bosk, zao mu t gum, nim na mnie skoczy? Nie mog mu przecie powiedzie, e to niezbdny rodek ostronoci, no nie? - Rzeczywicie. - No bo w kocu po jakiego czorta akurat ja miaabym nosi ze sob to wistwo? - Trudna sprawa. Bardzo trudna - przyznaem. - Jak j rozwizaa? - W kocu powiedziaam: Panie Proust, chce mnie pan? - Tak!!! - wrzasn. - Bardziej ni kogokolwiek w yciu! Przesta ucieka!

- Jeszcze nie - odparam. - Najpierw musi pan zaoy ten drobiadek, eby paskiemu byo ciepo. Wyjam gum z kieszeni i rzuciam mu j przez st. Przesta mnie ciga i wpatrzy si w ni. - Co to jest? - zawoa. - Nazywa si askotnik. To egzemplarz naszego synnego askotnika, ktry wynalaz Oscar Wilde. - Oscar Wilde! - wykrzykn. - Ha! Wspaniay facet! - Wynalaz askotnik - powtrzyam. - A pomg mu w tym lord Alfred Douglas. - Lord Alfred to te wietny go! - Krl Edward Sidmy - dodaam, nie aujc sobie - nie rozstawa si z askotnikiem, dokdkolwiek szed. - Krl Edward Sidmy! Mj Boe! - zawoa i wzi nasz drobiazg lecy na stole. - Jest dobry, czy tak? - spyta. - Podwaja rozkosz - zapewniam. - Prosz go grzecznie i szybko naoy. Zaczynam si niecierpliwi. - Pomoesz mi! - Nie. Sam pan to zrobi - odparam. A kiedy przy nim manipulowa, ja... c, musiaam zadba o to, eby na pewno nie spostrzeg banana i reszty... wiedziaam jednak, e nadesza straszliwa chwila, kiedy musz cign spodnie... - Bardzo ryzykowne. - Nie byo rady, Oswaldzie. Wic kiedy on manipulowa przy wspaniaym wynalazku pana Oscara Wildea, stanam plecami do niego, byskawicznie spuciam spodnie i przegiam si w p na oparciu

kanapy, przyjmujc, jak sdziam, waciw pozycj... - Mj Boe. Yasmin, chyba nie powiesz, e pozwolia mu... - Co ty! Ale musiaam tak ukry banana, eby nie mg go chwyci. - No owszem, ale czy nie skoczy na ciebie? - Natar na mnie jak taran. - Jak go unikna? - Wcale nie uniknam - odpara z umiechem. - W tym caa rzecz. - Nie rozumiem - wyznaem. - Jeeli natar na ciebie jak taran, a ty nie zrobia uniku, to musia ci trykn. - Wcale nie trykn mnie tak, jak mylisz - odpara. - Widzisz, Oswaldzie, co sobie zapamitaam. Zapamitaam histori o Woresleyu i byku jego brata, o tym, jak okpili byka, ktry myla, e ma interes w jednym miejscu, a naprawd mia go w innym. Woresley pochwyci go i skierowa gdzie indziej. - I to wanie zrobia? - Tak. - Ale przecie nie woya go do worka, tak jak Woresley. - Nie bd osem, Oswaldzie. A po co mi worek! - Rzeczywicie... teraz rozumiem... ale czy to nie byo ryzykowne?... Chodzi o to... e staa tyem do niego itede... a on nadciga jak taran... Musiaa to zrobi bardzo szybko, mam racj? - Zrobiam to bardzo szybko. Chwyciam mu go w locie. - Nie poapa si w tym? - Nie bardziej ni byk. Waciwie to spostrzeg nawet mniej ni byk, powiem ci dlaczego. - Dlaczego?

- Przede wszystkim oszala od proszku, zgadza si? - Tak. - Mrucza, prycha, wymachiwa rkami, zgoda? - Tak. - A gow trzyma jak tamten byk, dobrze mwi? - Tak. Prawdopodobnie. - Najwaniejsze jednak, e bra mnie za mczyzn. Myla, e robi to z mczyzn. - Oczywicie. - Szpunt wszed mu jak si patrzy i byo mu przyjemnie, tak czy nie? - Zgoda. - A wic dla niego mg on tkwi tylko w jednym miejscu. Mczyni nie maj przecie innego. Spojrzaem na ni z podziwem. - Genialnie! - powiedziaem. - Absolutnie genialnie! - Mnie rwnie byo cakiem przyjemnie. - Oszustwo nie majce sobie rwnych! - Dzikuj ci. - Jednego tylko nie pojmuj. - Czego? - Kiedy natar na ciebie jak taran, to nie celowa? - Tylko o tyle, o ile. - Ale to przecie bardzo dowiadczony strzelec. - Mj ty drogi cymbaku, nie potrafisz wbi sobie do makwki, jak zachowuje si mczyzna po zayciu podwjnej dawki chrzszcza. Potrafi doskonale, powiedziaem sobie w duchu. Leaem przecie za

szafkami, kiedy Woresley zay swoj. - Nie, nie umiem - odparem.-Jak zachowuje si mczyzna po zayciu podwjnej dawki? - Wpada w sza - powiedziaa. - Dosownie nie wie, co robi jego czonki. Mogabym woy mu go do soja z marynowan cebul i te by nie poczu rnicy. Wszystkie te lata dowiadcze pozwoliy mi odkry zaskakujc, acz prost prawd o modych kobietach, a brzmi ona tak: im pikniejsze maj oblicza, tym nieskromniejsze myli. Yasmin nie bya wyjtkiem. Oto siedziaa naprzeciw mnie we wspaniaej kreacji od Fortuny przy stoliku u Maxima i wygldaa wypisz, wymaluj jak krlowa Semiramida na tronie egipskim, a wyraaa si jak prostaczka. - Wyraasz si wulgarnie - powiedziaem. - Bo jestem wulgarna - odpara z umiechem. Przyniesiono nam Volnaya i skosztowaem go. To cudowne wino. Mj ojciec mawia: Jeeli w karcie win zobaczysz Volnaya z dobrej winnicy, nigdy go sobie nie auj. - W jaki sposb zdoaa uciec stamtd tak szybko? - spytaem. - By brutalny - odpara. - Brutalny i taki jaki zajady. Czuam si tak, jakbym miaa na plecach ogromnego homara. - To straszne. - Okropne. Na brzuchu wisia mu ciki zoty acuszek, ktry wrzyna mi si w krgosup. A w kieszonce kamizelki mia wielki zegarek. - To fatalnie dla tego zegarka. - Owszem - potwierdzia. - Chrupno w nim. Dobrze syszaam.

- No, tak... - Wspaniae to wino, Oswaldzie. - Wiem. A jak ci si udao tak szybko uciec? - Nie ma co, z modszymi po zayciu chrzszcza s kopoty - powiedziaa. - Ile on ma lat? - Czterdzieci osiem. - Jest w sile wieku. Co innego, kiedy ma si do czynienia z siedemdziesicioszeciolatkami. W tym wieku nawet po zayciu chrzszcza szybko puchn. - Ale nie on? - Boe, gdzie tam! To perpetuum mobile! Mechaniczny homar! - No, to co zrobia? - A co mogam zrobi? Albo on, albo ja, powiedziaam sobie... Tak wic jak tylko puci sok i dostarczy towar, signam do kieszeni marynarki i wyjam swoj wiern szpil. - Zaaplikowaa mu j? - Tak, ale nie zapominaj, e tym razem musiaam uderza zza plecw, co wcale nie byo atwe. Trudno o dobry rozmach. - Wyobraam sobie. - Na szczcie bekhend by zawsze moj mocn stron. - Mwisz o tenisie? - Owszem. - I trafia go za pierwszym razem? - Gboko w sam ty kortu. Gbiej ni krla Hiszpanii. To by as! - Protestowa? - O mj Boe, zakwicza jak winia. Taczy po caym pokoju, trzyma si

rkami za poladki i krzycza: Celesto! Celesto! Sprowad doktora! Uku mnie! Suca na pewno podgldaa przez dziurk od klucza, bo wpada natychmiast i podbiega do niego z krzykiem: Gdzie? Gdzie? Niech pan pokae! A kiedy ogldaa mu poladki, ja zerwaam drogocenn gum i wypadam z pokoju, wcigajc po drodze spodnie. - Brawo - powiedziaem. - Wspaniay sukces! - Waciwie to kawa - odpara. - Dobrze si bawiam. - Jak zawsze. - Smaczne te limaki - pochwalia. - Due i soczyste. - Na dwa dni przed sprzeda puszczaj je w trociny - powiedziaem. - Po co? - eby si przeczyciy. Kiedy zdobya jego podpis? Zaraz na pocztku? - Tak. Na pocztku. Jak zawsze. - Ale dlaczego tu jest adres Boulevard Haussman. zamiast Rue LaurentPichet? - Spytaam go o to. Powiedzia, e tam mieszka. Dopiero co si przeprowadzi. - W takim razie w porzdku. Kelnerzy zabrali z naszego stolika puste skorupki limakw i niebawem wniesiono jarzbki. Przez jarzbki rozumiem kuropatwy szkockie. Nie czarne jarzbki (czarny kogut, szara kura), ani lene jarzbki (guszce) czy biae jarzbki (pardwy). S to smaczne ptaki, zwaszcza pardwa, ale kuropatwa szkocka to krlowa. Nie masz bardziej kruchego i smaczniejszego misa w wiecie, pod warunkiem, e ptak jest tegoroczny. Polowania zaczynaj si dwunastego sierpnia i co roku czekam tej daty z wikszym nawet utsknieniem ni daty pierwszego wrzenia, kiedy to na

stoy wkraczaj ostrygi z Colchester i Whitstable. Tak jak pikn poldwic woow, kuropatw szkock powinno si je nie dopieczon, z krwi zaledwie o odcie ciemniejsz od szkaratu, u Maxima za nie byo mile widziane zamawia jej przyrzdzonej inaczej. Jedlimy nasze kuropatwy wolno, odcinajc cieniutkie patki piersi, dajc im rozpyn si na jzyku i popijajc kady ks ykiem aromatycznego Volnaya. - Kto jest nastpny na licie? - spytaa Yasmih. Wanie to rozwaaem, wic miaem gotow odpowiedz. - Mia to by James Joyce, ale moe mio byoby zmieni otoczenie i odby krtk przejadk do Szwajcarii. - Z przyjemnoci. A kogo mamy w Szwajcarii? - spytaa Yasmin. - Niyskiego. - Mylaam, e jest tu z tym Diagilewem. - Szkoda, e nie ma go w Paryu, ale pono mu troszk odbio - powiedziaem. - Sdzi, e jest polubiony Bogu, i chodzi z duym zotym krzyem na szyi. - A to pech - powiedziaa Yasmin. - Czy to znaczy, e rzuci taniec? - Tego nie wie nikt. Podobno kilka tygodni temu taczy w hotelu w Saint Moritz. Ale tylko dla zabawy, eby rozerwa goci. - Mieszka w hotelu? - Nie, ma will nie opodal Saint Moritz. - Mieszka sam? - Niestety, nie. Jest z nim ona, dziecko i gromada suby. To bogaty czowiek. Zarabia bajoskie sumy. Wiem, e Diagilew paci mu dwadziecia pi tysicy frankw za wystp.

- Boe wity! Widziae go taczcego? - Tylko raz - odparem. - W 1914 roku, kiedy wybucha wojna. W starym Palace Theatre w Londynie. Wystpowa w Sylfidach. By oszaamiajcy. Taczy jak bg. - Strasznie chc go pozna - powiedziaa Yasmin. - Kiedy wyjedamy? - Jutro - odparem. - Nie wolno nam prnowa.

19. W tym miejscu mojej opowieci, kiedy wanie miaem opisa podr do Szwajcarii w poszukiwaniu Niyskiego, piro nieoczekiwanie umyka mi z papieru i ogarniaj mnie wtpliwoci. Czy przypadkiem nie wiod Pastwa utart kolein? Czy si nie powtarzam? W cigu najbliszych dwunastu miesicy Yasmin miaa pozna bardzo wielu fascynujcych ludzi, to pewne. Ale prawie we wszystkich przypadkach (oczywicie z paroma wyjtkami) scenariusz wydarze by ten sam. A wic najpierw podanie proszku z chrzszczy, wynikajcy std kataklizm, ucieczka z upem i caa reszta, co - bez wzgldu na to, jak interesujcy okazaliby si opisywani mczyni - na pewno znudzioby czytelnikw. Nic atwiejszego ni szczegowo opisa, jak to nasz tandem natkn si w sosnowym lesie pod will Niyskiego na tego synnego tancerza, a tak wanie byo, jak poczstowalimy go czekoladk, jak rozmawialimy z nim przez dziewi minut, a do chwili gdy proszek podziaa, jak pogoni za Yasmin w ciemny br, sadzc susami od kamienia do kamienia i przy kadym skoku wzbijajc si w powigtrze tak wysoko, e zdawa si

fruwa. Ale gdybym to zrobi, wypadaoby mi rwnie opisa spotkanie z Jamesem Joyceem. Joyceern w Paryu, Joyceem w granatowym ubraniu z samodziau, czarnym filcowym kapeluszu, starych teniswkach na nogach, wywijajcego jesionow lask i sypicego spronociami. A po Joysie przyszaby kolej na panw Bonnarda i Braquea, a nastpnie na szybk podr powrotn do Cambridge, eby zoy cenne upy do Spichlerza Nasienia. Trwaa ona bardzo krtko. poniewa Yasmin i ja zapalimy waciwy szwung i chcielimy pocign rzecz do samego koca. Woresley ogromnie si zapali, kiedy pokazalimy mu nasz zdobycz. Mielimy ju nasienie krla Alfonsa, Renoira, Moneta; Matissea, Prousta, Strawiskiego, Niyskiego, Joycea, Bonnarda i Braquea. - wietnie je zamrozie - pochwali mnie Woresley, kiedy ostronie przenosi opatrzone naklejkami kasetki z porcjowan sperm do duej zamraarki w naszym sztabie - Wdrownej Twierdzy. - Tylko tak dalej, dzieci - doda, zacierajc rce jak sklepikarz. - Tylko tak dalej. I robilimy tak dalej. Nasta pocztek padziernika, wic pojechalimy na poudnie, do Woch, poszuka D.H. Lawrencea. Znalelimy go w Palazzo Ferraro na Capri, gdzie mieszka z Fried. Przy tej okazji musiaem zabawia grub Fried na tamtejszych skaach, podczas gdy Yasmin zaja si Lawren-ceem. Lawrence przyprawi nas zreszt o nie lada wstrzs. Kiedy popieszyem z jego nasieniem do naszego hotelu na Capri i zbadaem je pod mikroskopem, przekonaem si, e wszystkie plemniki s martwe. W ogle si nie ruszay. - Rany boskie - powiedziaem do Yasmin. - On jest bezpodny. - Wcale si tak nie zachowywa - odpara. - By jak cap. Chutliwy cap.

- Musimy go skreli z listy. - Kto nastpny? - spytaa. - Giacomo Puccini.

20. - Puccini jest wielki - powiedziaem.-Togeniusz. Nie moemy nawali. - Gdzie mieszka? - spytaa Yasmin. - W okolicach Lucci, ze czterdzieci mil na zachd od Florencji. - Opowiedz mi o nim. - Jest ogromnie bogaty i sawny. Wybudowa sobie wielki dom, Villa Puccini, nad brzegiem jeziora, nie opodal wioski Torre di Lago, gdzie si urodzi. To wanie on napisa Manon, Cyganeri, Tosc, Madame Butterfly, Dziewcz ze Zotego Zachodu. Wszystko dziea klasyczne. Zapewne nie jest Mozartem, Wagnerem czy nawet Verdim, ale mimo to jest genialny i wielki. W dodatku kawa zucha. , - W jakim sensie? - To wyjtkowy kobieciarz. - Cudownie! - Ma w tej chwili szedziesit jeden lat, ale to mu w niczym nie przeszkadza - cignem. - Hula, pije, jedzi samochodem jak wariat, szaleje na punkcie owienia ryb, a jeszcze bardziej polowania na kaczki. Ale nade wszystko kocha rozpust. Kto powiedzia o nim, e poluje na kobiety, dzikie ptactwo i libretta - w tej kolejnoci. - Wyglda, e to swj chop.

- Wspaniay go - potwierdziem. - Ma on, star jdz imieniem Elwira, i moesz wierzy albo nie, ale t Elwir skazano na pi miesicy wizienia za spowodowanie mierci jednej z przyjaciek Pucciniego. Dziewczyna ta bya u nich na subie, a ta okropna, bezduszna Elwira przyapaa j z Puccinim pn noc w ogrodzie. Nastpia straszliwa scena, dziewczyn zwolniono, a Elwira zaszczua j potem do tego stopnia, e biedaczka ykna trucizn i umara. Jej rodzina oddaa spraw do sdu i Elwira dostaa pi miesicy odsiadki. *- Posza siedzie? - Nie. Puccini wydosta j, pacc rodzinie dziewczyny dwanacie tysicy lirw. - Jaki wic mamy plan? - spytaa Yasmin. - Mam po prostu zapuka do drzwi i wej? - To na nic - powiedziaem. - Otaczaj go wierni cerberzy i ta przeklta ona. W ogle by ci do niego nie dopucili. - No to co proponujesz? - Umiesz piewa? - spytaem. - Melb to ja nie jestem, ale mam niezy gosik. - Doskonale. Wic postanowione. Zrobimy to. - Co? - Powiem ci po drodze. Wanie powrcilimy z Capri na kontynent i znajdowalimy si w Sorrento. W tej czci Woch panowaa ciepa padziernikowa pogoda, tak e kiedy zapakowalimy si do wiernego citroena Torpedo i pojechalimy na pnoc do Lucci, nad gowami mielimy bkitne niebo. Nie postawilimy budy i jazda liczn nadmorsk drog z Sorrento do Neapolu

sprawia nam wielk przyjemno. - Przede wszystkim pozwl, e opowiem ci, jak Puccini pozna Carusa, bo ma to zwizek z tym, co zrobisz - powiedziaem. - Pucciniego zna cay wiat. Caruso by waciwie nikomu nie znany, ale strasznie pragn dosta parti Rudolfa w Cyganerii, ktra wkrtce miaa by wystawiona w Livorno. Tak wic ktrego dnia zjawi si w Villa Puccini i poprosi o spotkanie z wielkim kompozytorem. Pucciniego codziennie nachodzili drugorzdni piewacy, trzeba wic byo koniecznie chroni go przed tymi ludmi, bo inaczej nie miaby chwili spokoju. - Powiedz, e jestem zajty - rzek Puccini. Suca odpara na to, e ten czowiek nie chce odej. - Mwi, e pozostanie w paskim ogrodzie, jeli trzeba, to i cay rok powiedziaa. - A jak on wyglda? - spyta Puccini. - Niski, krpy, niepozorny, z wsikiem i w meloniku. Mwi, e jest z Neapolu. - A co to za piewak? - Twierdzi, e jest najlepszym tenorem na wiecie - przyniosa odpowied suca. - Tak mwi wszyscy - rzek Puccini, ale co go skonio, po dzi dzie nie wie co, do odoenia czytanej ksiki i wyjcia do przedpokoju. Drzwi wejciowe byy otwarte, a tu za progiem, w ogrodzie, sta niziutki Caruso. - Kim pan jest, do diaska? - krzykn Puccini. Na co Caruso odezwa si swoim gbokim, penym, wspaniaym gosem, odpowiadajc mu sowami Rudolfa z Cyganerii: Chi son? Sono un

poe-ta...,Kim jestem? Jestem poet. Pucciniego niepomiernie zdumiaa wietno jego gosu. Nigdy jeszcze nie sysza takiego tenoru. Popieszy do Carusa, obj go i wykrzykn: - Rudolf jest paski! To autentyczna historia, Yasmin. Sam Puccini uwielbia j powtarza. No a Caruso jest teraz oczywicie najwspanialszym tenorem wiata, Puccini za jego najbliszym przyjacielem. Cudowna historia, prawda? - Ale co to ma wsplnego z moim piewaniem? - spytaa Yasmin. - Niemoliwe, eby mj gos zadziwi Pucciniego. - Jasne, e nie. Ale oglnie pomys jest ten sam. Caruso chcia otrzyma parti w operze. A ty chcesz trzy centymetry szecienne nasienia. Pucciniemu atwiej przyjdzie obdarzy tym drugim ni tym pierwszym, zwaszcza kogo tak licznego jak ty. piew to po prostu sposb zwrcenia na siebie jego uwagi. - A wic mw. - Puccini pracuje wycznie noc, od mniej wicej wp do jedenastej do trzeciej, czwartej nad ranem. O tej porze reszta domownikw pi. O pnocy zakradniemy si do ogrodu Villa Puccini i ustalimy, gdzie jest jego pracownia, a myl, e na parterze. Okno na pewno bdzie otwarte, bo noce s jeszcze ciepe. Ja ukryj si w krzakach, natomiast ty staniesz pod otwartym oknem i zapiewasz cicho subteln ari Un bel di vedremo z Madame Butterfly. Jeli wszystko pjdzie dobrze, Puccini podejdzie do okna i ujrzy dziewczyn niezrwnanej urody - ciebie. Reszta powinna pj jak z patka. - wietny pomys - pochwalia mnie Yasmin. - Wosi zawsze piewaj sobie pod oknami.

Po dotarciu do Lucci zatrzymalimy si w maym hoteliku i tam przy starym pianinie w hotelowym salonie nauczyem Yasmin owej arii. Prawie wcale nie znaa woskiego, ale szybko wyuczya si na pami jej sw i na koniec potrafia zapiewa j ca doprawdy bardzo adnie. Gos miaa may, ale idealnie czysty. Potem nauczyem jej paru woskich zda: Maestro, uwielbiam paskie opery. Przyjechaam tu a z Anglii... itede, itepe oraz paru innych poytecznych zwrotw, w tym oczywicie Prosz tylko o autograf na paskim papierze nutowym. - Wtpi, czy w jego przypadku bdzie ci potrzebny proszek z chrzszcza - powiedziaem. - Ja te wtpi - odpara. - Obejdziemy si raz bez niego. - I bez szpilki do kapelusza - dopowiedziaem. - Ten czowiek to mj bohater. Nie chc, eby go pokuto. - Szpilka nie bdzie mi potrzebna, jeeli nie uyjemy chrzszcza - powiedziaa Yasmin. - Naprawd ciesz si, e go poznam, Oswaldzie. - Na pewno nie bdziesz si nudzia - dodaem. Kiedy wszystko przygotowalimy, ktrego popoudnia pojechalimy do Villa Puccini na rekonesans. Bya to wielka rezydencja stojca nad brzegiem jezioifa i otoczona elaznym potem dwuiphnetrowej wysokoci. Nie uatwiao to nam zadania. - Bdzie nam potrzebna maa drabina - powiedziaem. Tak wic wrcilimy do Lucci i kupilimy drewnian drabin, ktr woylimy do otwartego samochodu. Tu przed pnoc znalelimy si znowu przed domem Pucciniego. Bylimy gotowi do akcji. Oparem drabin o pot. Wspiem si po niej i zeskoczyem do ogrodu. Yasmin podya za mn. Przecignem drabin

przez ogrodzenie na drug stron i ustawiem tak, by pomoga nam w ucieczce. Od razu spostrzeglimy jedyny owietlony pokj w caym domu. Jego okna wychodziy na jezioro. Wziem Yasmin za rk i podkradlimy si bliej. Chocia nie byo ksiyca, wiato z dwch duych okien na parterze odbijao si od wd jeziora i rozjaniao blad powiat dom i ogrd. W ogrodzie byo peno drzew, krzeww, zaroli i rabatek. Podobaa mi si ta eskapada. Yasmin nazywaa co takiego wietnym ubawem. Zbliajc si do okien usyszelimy dwiki fortepianu. Jedno z nich byo otwarte. Podkradlimy si na palcach i zajrzelimy do rodka. By tam, on sam we wasnej osobie - siedzia w koszuli przy fortepianie, w ustach mia cygaro, przebiera palcami po klawiaturze, przerywa, eby co zapisa, i znowu stuka w klawisze. Krpy, korpulentny, nosi czarne wsy. W wymylnych mosinych oprawkach przyrubowanych z obu stron instrumentu tkwiy dwa lichtarze, ale wiece w nich byy zgaszone. Na pce przy fortepianie sta wysoki biay wypchany ptak, uraw lub podobny. Na cianach wok wisiay olejne portrety synnych antenatw Pucciniego - prapradziadka, pradziadka, dziadka i ojca. Wszyscy czterej byli sawnymi muzykami. Przez ponad dwa wieki mczyni z rodu Puccinich przekazywali swoje wybitne uzdolnienia dzieciom. Porcje nasienia Pucciniego, gdybym je zdoby, miayby ogromn warto. Postanowiem, e tym razem zamiast zwykych pidziesiciu porcji, przygotuj sto. Stalimy wic z Yasmin i przez otwarte okno patrzylimy na wielkiego czowieka. Mia bujne, gste, czarne wosy, zaczesane do tyu. - Usuwam si z widoku - szepnem do Yasmin. - Zaczekaj, a przestanie

gra, a wtedy zacznij piewa. Skina gow. - Spotkamy si przy drabinie. Jeszcze raz skina gow. - Powodzenia - powiedziaem, odszedem na palcach i stanem za krzakiem, zaledwie pi metrw od okna. Przez listowie widziaem nie tylko Yasmin ale take wntrze pokoju, w ktrym siedzia kompozytor, poniewa okno znajdowao si nisko. Brzkn fortepian. Zamilk. Brzkn znowu, mistrz wygrywa na nim melodi jednym palcem i cudownie byo tak sta, tam, gdzie we Woszech, nad brzegiem jeziora, o pnocy, przysuchujc si, jak Giacomo Puccini komponuje utwr bdcy niemal na pewno urocz ari do nowej opery. Nastpia kolejna przerwa. Tym razem uchwyci waciw fraz i zapisywa j. Z pirem w rku pochyla si nad papierem nutowym, ktry mia jrzed sob. Popiesznie notowa nuty nad sowami librecisty. Wtem, w absolutnej ciszy, ktra zalega, may sodki gosik Yasmin zacz piewa Un bel di vedremo. Efekt by nadzwyczajny. W tym miejscu, w takiej atmosferze, wrd ciemnej nocy pod oknem Pucciniego, wzruszyem si nad /raz. Spostrzegem, e kompozytor zamar. Jego rka z pirem zastyga na papierze, a ciao znieruchomiao, on za siedzia zasuchany w gos dochodzcy i okna. Nie obejrza si. Myl, e nie omieli si tego zrobi z obawy, e czar prynie. Pod jego oknem jaka moda panna wysokim, jasnym, idealnie czystym gosem piewaa jedn z jego ulubionych arii. Nie zmieni wyrazu twarzy. Nie zruszy ustami. Pki aria trwaa, ani drgn. Bya to cudowna chwila. Yasmin koczya piewa. Jeszcze przez kilka chwil Puccini siedzia przy fortepianie, zawao si, e czeka na dalszy cig albo na jaki znak z zewntrz. Ale Yasmin nie

poruszya si, nie odezwaa. Po prostu staa twarz do okna, czekajc, a on przyjdzie do niej. I przyszed. Ujrzaem, jak odkada piro i wolno podnosi si z taboretu przy fortepianie. Podszed do okna. Zobaczy Yasmin. Wiele razy wspominaem o jej olniewajcej urodzie, dlatego widok tej dziewczyny stojcej tam, pod oknem, takiej spokojnej i pogodnej, musia wstrzsn Puccinim. Zapatrzy si, wytrzeszczy oczy. Czy to sen? A wwczas Yasmin umiechna si do niego j czar prys. Zobaczyem, jak Puccini nagle otrzsa si z odurzenia, i usyszaem, Jak mwi: Dio mio come bellol. A potem wyskoczy przez okno i porwa Yasmin w mocarne objcia. Pomylaem, e to ju bardziej do niego podobne. Oto prawdziwy Puccini, Yasmin nie zwlekaa z odwzajemnieniem karesw. A potem usyszaem, jak mwi do niej cicho po wosku, czego na pewno nie zrozumiaa: Musimy wej do rodka. Jeeli fortepian milknie na zbyt dugo, moja ona budzi si i nabiera podejrze. Zobaczyem, e umiechn si, odsaniajc pikne, biae zby. Podnis Yasmin, przesadzi j przez okno i wspi si za ni. Nie jestem podgldaczem. Obserwowaem bazestwa Woresleya z Yasmin z czysto zawodowych pobudek, ale nie miaem zamiaru podglda jej i Pucciniego. Kopulacja przypomina dubanie w nosie. Dobrze jest robi to samemu, ale dla widza nie jest to szczeglnie atrakcyjne widowisko. Odszedem. Wspiem si po drabinie, zeskoczyem z niej i ruszyem na przechadzk brzegiem jeziora. Nie byo mnie przez jak godzin. Kiedy wrciem do drabiny, Yasmin przy niej nie byo. Po upywie trzech godzin przelazem z powrotem do ogrodu, eby Sprawdzi,

co si dzieje. Przekradem si ostronie przez krzaki, gdy wtem od wirowej cieki dobieg mnie odgos krokw i trzy metry ode mnie przeszed sam Puccini z uwieszon u jego ramienia Yasmin. - aden dentelmen nie pozwoli damie wraca samej do Lucci w nocy o tej porze - powiedzia po wosku. Czyby zamierza odwie j do hotelu? Poszedem za nimi, eby zobaczy, dokd id. Samochd Pucciniego sta na podjedzie przed domem. Zobaczyem, e mistrz pomaga Yasmin wsi na fotel pasaera. Potem, po wielu zachodach i wypaleniu mnstwa zapaek, zapali acetylenowe reflektory. Zakrci korb. Silnik zapali i zacz chodzi na jaowym biegu. Puccini otworzy bram. Wskoczy za kierownic i odjecha z wyciem silnika pracujcego na podwyszonych obrotach. Pobiegem do swojego samochodu i uruchomiem go. Pojechaem prdko do Lucci, ale nie dogoniem Pucciniego. Prawd mwic, znajdowaem si w poowie drogi, kiedy min mnie pdzc z powrotem do domu, tym razem sam. Yasmin zastaem w hotelu. - Masz to? - spytaem. - Oczywicie - odpara. - Daj mi szybko. Wrczya mi up i do brzasku przygotowaem sto dobrej jakoci porcji z plemnikami kompozytora. Kiedy si tym zajmowaem, Yasmin rozsiada si u mnie w fotelu, popijajc czerwone chianti i zdajc mi relacj. - Byo wspaniale - oznajmia. - Naprawd cudownie. eby tak wszyscy byli tacy jak on.

- To wietnie. - By taki wesoy - cigna. - Beczka miechu. Zapiewa mi kawaek z nowej opery, ktr komponuje. - Wymieni jej tytu? - Turio - odpara. - Turidot. Co takiego. - ona nie sprawia wam kopotw? - Wcale si nie pokazaa. Ale wietnie si bawiam, bo nawet kiedy padlimy roznamitnieni na kanap, on co jaki czas siga rk, eby grzmotn w klawiatur. Dawa, jej tym zna, e ciko tyra, a nie grzmoci jak bab. - Mylisz, e jest wielki? - Wspaniay - odrzeka Yasmin. - Niesamowity. Znajd mi drugiego takiego. Z Lucci pojechalimy na pnoc, do Wiednia, a po drodze odwiedzilimy Siergieja Rachmaninowa w jego licznym domu nad Jeziorem Czterech Kantonw. - Dziwne - powiedziaa Yasmin, kiedy wrcia do samochodu po z pewnoci bardzo oywionym spotkaniu z wielkim kompozytorem dziwne, ale Rachmaninow ogromnie przypomina mi Strawiskiego. - Z twarzy? - We wszystkim - odpara. - Obaj maj niepozorne ciaa i wspaniae, due, nieforemne twarze. Drobne stopy. Chude nogi. I olbrzymie gwizdki. - Jeste pewna, e geniusze maj wiksze gwizdki od zwykych mczyzn? - spytaem. - Stanowczo. Znacznie wiksze. - Obawiaem si, e tak powiesz.

- I robi z nich lepszy uytek - dodaa, eby mnie dobi. - W sztuce zadawania sztychw s wspaniali. - Bzdura! - Jakie bzdury, Oswaldzie! Ju ja swoje wiem. - A nie zapominasz czasem, e wszyscy zaywali chrzszcza? - Chrzszcz pomaga. Pewnie, e pomaga - przyznaa. - Ale nie ma adnego porwnania pomidzy tym, w jaki sposb robi swoj szpad twrczy geniusz, a zwyczajny facet. Wanie dlatego tak dobrze si bawi. - Jestem zwyczajnym facetem? - Nie strosz si - odpara. - Nie wszyscy mog by Rachmaninowami i Puccinimi. Gboko mnie urazia. Ukua w najczulsze miejsce. Dsaem si przez ca drog do Wiednia, ale widok tego wspaniaego miasta niebawem przywrci mi humor. W Wiedniu Yasmin odbya przemieszne spotkanie z doktorem Zygmuntem Freudem w jego gabinecie na Berggasse 19, ktre moim zdaniem zasuguje na krtki opis. Przede wszystkim zapisaa si formalnie na wizyt u tego sawnego lekarza, owiadczajc, e pilnie wymaga leczenia psychiatrycznego. Dowiedziaa si, e musi zaczeka cztery dni. Dlatego te postanowiem wypeni jej wolny czas, zaatwiajc wizyt u dostojnego Ryszarda Straussa. Pana Straussa mianowano wanie wspdyrektorem Wiedeskiej Opery Pastwowej. Wedug Yasmin, by mocno napuszony, ale stanowi atw zdobycz i dostarczy mi pidziesit pierwszorzdnych porcji. Potem przysza kolej na doktora Freuda. Uwaaem synnego psychiatr za pbazna i nie widziaem powodu, dlaczego nie mielibymy zabawi si

jego kosztem. Yasmin zgodzia si na to. Wypichcilimy wic dla niego we dwjk ciekaw przypado psychiatryczn i pewnego chodnego sonecznego padziernikowego popoudnia o wp do trzeciej moja wsplniczka wesza do wielkiej szarej kamienicy na Berggasse. Przytaczam jej wasn relacj z tej wizyty, tak jak mi j przedstawia pniej tego dnia przy butelce Kruga, kiedy ju zamroziem porcje Freudowskiej spermy. - To nerwowy staruszek - powiedziaa. - Wyglda bardzo surowo i jest nienagannie ubrany, jak bankier albo kto taki. - Mwi po angielsku? - Cakiem dobrze, ale z okropnym niemieckim akcentem. Posadzi mnie naprzeciwko siebie, przed biurkiem, a ja od razu poczstowaam go czekoladk. Pokn j jak baranek. Czy to nie dziwne, Oswaldzie, e oni wszyscy zjadaj te czekoladki bez adnego ale? - Wcale nie dziwne - odparem. - Cakiem naturalne. Jeeli pikna dziewczyna czstuje mnie czekoladk, to jej nie odmawiam. - By z tych zaronitych - cigna. - Mia wsy i bia szpiczast brod, ktra wygldaa tak, jakby j bardzo starannie strzyono przed lustrem. Siwiutek. Ale zarost zaczyna mu si tu nad grn warg i tu pod doln, tak e tworzy jakby obramowanie ust. To wanie zauwayam u niego przede wszystkim - usta. Byy uderzajce, bardzo grube. Wyglday jak para sztucznych gumowych warg przylepionych do tych prawdziwych. - A fienc, fraulein - powiedzia, gryzc czekoladk - prosz opofiedecz mi o sfoim nagloncym kopocie. - Och, doktorze Freud, naprawd licz, e pan mi pomoe! - zawoaam, z miejsca podniecona. - Czy mog by szczera?

- Po to tu pani jezd - odpar. - Proszem poloycz sze na tej kozetce i powiedziecz, co paniom gnembi. Pooyam si na tej cholernej kozetce i pomylaam sobie: C, w kadym razie bdzie mi tu wygodnie, kiedy wystrzel z niego nasze race. - Rozumiem. 1- Dzieje si ze mn co bardzo niedobrego, panie doktorze! - powiedziaam. - Bardzo niedobrego i przeraajcego! - A co takiego? - spyta z oywieniem. Wida byo, e na pewno lubi sucha o strasznych i szokujcych sprawach. - Nie uwierzy pan, ale z adnym mczyzn nie mog przebywa duej ni kilka minut, bo zaraz prbuje mnie zgwaci! - oznajmiam. - Zmienia si w dzikie zwierz! Zrywa ze mnie ubranie! Obnaa przede mn swj organ... czy to waciwe sowo? - Dobre jak kaszde inne - odpar. - Proszem mficz, fraulein. - Skacze na mnie! - zawoaam. - Przywala mnie! Cieszy si mn! Tak . robi ze mn wszyscy poznani mczyni, panie Freud! Musi mi pan pomc! Gwac mnie na mier! - Droga pani, to barzo pospolita fantazja u pefnych typff histerycznych kobit. Te kobity barzo szem bojom fizycznych sztosunkff z menszyznami. A faktycznie marom o tem, by dacz upuszt obapianiu, kopulofaniu, tudziesz innym zbytkom, ale bojom szem konszekfencji. Dlatego fantazjujom. Fyobraszajom sobi, sze som gfalcony. Ale to nikdy nie ma miejszca. Fszytki som dziewicami. - Nie, nie! - wykrzyknam. - Pan si myli, doktorze! Nie jestem dziewic! Jestem najczciej gwacon dziewczyn na wiecie!

- Pani ma przyficenia - odrzek. - Nik pani nikdy nie skfalcil. Czymu szem pani nie przizna? Na poczekaniu sropi szem pani lepij! - Jak mog si przyzna, jeli to nieprawda? - zawoaam - Wszyscy poznani mczyni musieli mnie mie! I tak samo bdzie z panem. Jeeli zostan tu troch duej, przekona si pan, czy nie! - Niech pani nie mfi glupstff! - ofukn mnie. - Tak bdzie, tak bdzie! - zawoaam. - Nim ta wizyta si skoczy, skrzywdzi mnie pan jak wszyscy pozostali! Kiedy to powiedziaam, ten stary niegodziwiec wznis oczy w gr, rozcigajc wargi w wyniosym umiechu. - To fantazje, fantazje, fszistko fantazje - powiedzia. - Na jakiej podstawie sdzi pan, e ma pan cakowit racj, a ja si cakowicie myl? - spytaam go. - Posfoli pani, sze wyjaszniem trochem fiencej - odpar, rozsiadajc si w fotelu i skadajc zczone donie na brzuchu. - F pani podszwiadomoszci, droga fraulein, ufasza pani menszki organ za karabin maszinoffy... - Jeeli o mnie chodzi, to z grubsza tak wanie o nim myl! - wykrzyknam. - e jest to miertelna bro! - Otsz to! - powiedzia triumfalnie. - Jusz do czegosz dochodzimy. Ufasza pani tesz, sze kaszdy menszyzna, ktry mieszy nim f paniom, poczongni za szpust i podurafii paniom kulami. - Nie kulami - sprostowaam. - Czym innym. - Fienc pani uczeka - cign. - Ottronca fszistkich menszyzn. Ukryfa szem pszet nimi. Szedzi pani nocami calkim szama... - Wcale nie siedz sama - przerwaam mu. - Siedz z moim licznym, kochanym dobermanem, Fritzym.

- To piesz czy szuka? - spyta natarczywie. - Fritzy to pies. - Tem goszej - rzek. - Czy posfala sobi pani na sztosunki z tym dobermanem? - Pan zwariowa, doktorze Freud! Za kogo pan mnie ma! - Uczeka pani pszet menszyznami. Uczeka pani pszet pszami. Uczeka pani pszet fszistkim, co ma organ... - W yciu nie syszaam takich bredni! - zawoaam. - Nie boj si niczyjego organu! Nie uwaam go za karabin maszynowy! Uwaam go jedynie za skaranie boskie! Mam go potd! Mam go do! - Lubi pani marchefki, fraulein? - S cakiem bez smaku. Wol je w marynacie - odparam. - Ja, ja - rzek, zapisujc to wszystko na mojej karcie chorobowej. - Mosze zaintereszuje paniom, sze marchefka i ogrek to bardzo silne simbole szeksualne. Oznaczajom czonek menszski. A pani chce go albo pokroicz, albo zamarnofacz! Mwi ci, Oswaldzie, ledwo mogam si powstrzyma od ryknicia miechem. I pomyle, e ludzie naprawd wierz w to austriackie gadanie. - On sam w nie wierzy - powiedziaem. - Wiem, e wierzy. Siedzia zapisujc to wszystko na wielkiej karcie. A potem spyta: - I co jeszcze ma pani do pofiedenia, fraulein? - Powiem panu, co moim zdaniem jest nie tak - oznajmiam. - Proszem mficz. - Myl, e mam w rodku ma prdnic. Ta prdnica chodzi na okrgo i wytwarza potny adunek erotycznego prdu.

- Barzo czekafe - powiedzia i zapisa to. - Proszem kontynuofacz. - Ten prd erotyczny ma tak wielkie napicie, e kiedy tylko zblia si do mnie mczyzna, przeskakuje on ze mnie na niego i zaczyna nim rzuca. - Jak to, rzuca? - To znaczy, e go podnieca - odparam. - Pobudza. Elektryzuje jego narzd pciowy. Rozpala go do czerwonoci. I wanie wtedy mczyzna wariuje i rzuca si na mnie. Pan mi nie wierzy, doktorze? - To pofaszna pszipadloszcz - rzek na to starowina. - Pszifrcenie pani normalnoszczi zajmie fiele sesji psichoanalitycznych na tej kozetce. Przez cay ten czas zerkaam na zegarek. A kiedy mino osiem minut, powiedziaam do niego: - Niech pan mnie nie gwaci, doktorze Freud. Pan powinien by ponad to. - Niech pani nie bende miszna, fraulein - odpar. - Snff ma pani przifidzenia. - Mwi o moim prdzie! - zawoaam. - Zacznie panem rzuca! Wiem, e tak! Przeskoczy ze mnie na pana i pobudzi paski narzd pciowy! Paski czonek rozgrzeje si do czerwonoci! Zedrze pan ze mnie ubranie! Wemie mnie pan si! Wykorzysta! - Doszcz tych histericznych krzikff - skarci mnie, wsta od biurka, podszed i zatrzyma si przy kozetce, gdzie leaam. - Jesztem tu - powiedzia, rozkadajc rce. - Nie kszifdzem pani, praffda? Nie prbujem na paniom fskoczycz, tak? I w tej wanie chwili, Oswaldzie, chrzszcz nagle zacz na niego dziaa. Interes oywi mu si i wyprostowa, jakby doktor mia w kieszeni lask. - Znakomicie rozegraa to w czasie - pochwaliem Yasmin. - Niele, co?

Wycignam rk i oskarajco wskazujc palcem, krzyknam: - Prosz! Co si z panem dzieje, stary capie?! Mj prd szarpn panem! Teraz mi pan uwierzy, doktorze Freud!? Uwierzy pan w to, co mwi? Powiniene widzie jego min, Oswaldzie. Naprawd powiniene. Chrzszcz wzi go w obroty, w oczach bysn mu erotyczny sza i zacz macha rkami jak stara wrona. Ale jedno trzeba mu przyzna. Nie rzuci si na mnie od razu. Powstrzymywa si co najmniej przez minut, starajc si dociec, co si z nim, u licha, dzieje. Spuci wzrok na spodnie. Podnis go na mnie. I zacz mrucze: - Nie do flary!... Stumiefajonce!... Niesychane!... Muszem to zanotofacz... Muszem utrfalicz kaszdom chfilem. Kcie moji piro, na miloszcz boskom?! Kcie atrament? Kcie papir? Och, to tiabla z papirem! Proszem zdjoncz ubranie, fraulein! Nie mog dluszej czekacz! - Musia by wstrznity - powiedziaem. - Tak wstrznity, e cay zesztywnia - odrzeka Yasmin. - Podkopao to jego najsynniejsz teori. - Nie uya szpilki? - Pewnie, e nie. Zachowywa si naprawd bardzo przyzwoicie. Zaraz po pierwszej erupcji, mimo e chrzszcz nadal silnie na niego dziaa, odskoczy, nagusieki popdzi do biurka i zacz notowa. Musi mie potwornie siln wol. Wielk ciekawo intelektualn. By jednak cakowicie zdezorientowany i zdumiony tym, co mu si przydarzyo. - Teraz mi pan wierzy, doktorze? - Muszem pani fierzy! - zawoa. - Sfoim erotycznym prondem otfoszya pani cakiem nof dedinem nauki psichologii! Ten przipadek przejde do historii! Musimy szem szpotkacz jeszcze raz, fraulein.

- Rzuci si pan na mnie - zapewniam go. - Nie zdoa pan si powstrzyma. - Fiem - odpar, po raz pierwszy umiechnity. - Fiem o tym, fraulein, fiem. Doktor Freud dostarczy mi pidziesiciu pierwszorzdnych porcji.

21. Z Wiednia pojechalimy w bladym jesiennym socu na pnoc, do Berlina. Wojna skoczya si zaledwie jedenacie miesicy temu, dlatego miasto byo ponure i niegocinne, ale mielimy tu odwiedzi dwie wane osoby, ktre postanowiem zdoby do naszej kolekcji. Pierwsz z nich by Albert Einstein, a nadzwyczaj mie i udane spotkanie z tym niezwykym czowiekiem odbya Yasmin w jego domu przy Haberlandstrasse 9. - Jak byo? - zadaem jej w samochodzie tradycyjne pytanie. - Jemu wspaniale - odpara. - A tobie? - Niezupenie. To sam mzg, nic ciaa. Po stokro wol Pucciniego. - Moe tak zapomnisz w kocu o tym woskim Romeo! - Owszem, zapomn. Powiem ci jednak, co mnie zastanawia. Ot ci mzgowcy, wielcy intelektualici, reaguj na naszego chrzszcza zupenie inaczej ni artyci. - Jak? - Mzgowcy staj i myl. Staraj si dociec, co, u licha, im si przydarzyo i dlaczego. Artyci uwaaj to za rzecz naturaln i od razu

bior si do rzeczy. - Jak zareagowa Einstein? - Nie mg uwierzy - odpara Yasmin. - Waciwie to zwietrzy podstp. On pierwszy i jedyny nabra podejrze, e go podeszlimy. To wskazuje, jaki jest bystry. - Co powiedzia? - Sta i patrzy na mnie spod tych swoich krzaczastych brwi. - Jest w tym co mocno podejrzanego, fraulein - powiedzia. - Ja nie zachowuj si tak wobec urodziwych goci. - A czy to nie zaley od ich urody? - spytaam. - Nie, fraulein, nie zaley - odpar. - Co to za niezwyk czekoladk mnie pani poczstowaa? - Najzwyklejsz w wiecie - powiedziaam, lekko drc. - Sama zjadam f jedn. Ten may wierszcz by bardzo nagrzany przez naszego chrzszcza, Oswaldzie, ale podobnie jak staremu Freudowi, z pocztku udao mu si powstrzyma. Chodzi tam i z powrotem po pokoju i mrucza: - Co si ze mn dzieje? To anormalne... Co tu jest nie tak... Nigdy nie pozwolibym sobie... Uoyam si na kanapie w uwodzicielskiej pozie, czekajc a zabierze si do dziea, ale nie, nic z tego. Proces mylenia na cae pi minut sparaliowa jego cielesne dze,-czy jak je tam zw. Kiedy prbowa rozgry problem, niemal syszaam, jak mu pracuje mzg. - Panie Einstein, niech pan si odpry - powiedziaam. - Obcowaa z najwikszym mylicielem wiata - rzekem do Yasmin. - Ten czowiek ma nadprzyrodzone zdolnoci rozumowe. Sprbuj poj,

co mwi o wzgldnoci, a przekonasz si, co mam na myli. - Bylibymy skoczeni, gdyby kto poapa si, co robimy. - Nikt si nie poapie - uspokoiem j. - Einstein jest tylko jeden. Naszym drugim wanym dawc w Berlinie by pan Tomasz Mann. Yasmin owiadczya, e to miy czowiek, ale bez polotu. - Lubi jego ksiki - powiedziaem. - I dlatego go wybrae? - Napisa par piknych dzie. Myl, e jego imi przetrwa. W podrnej walizce z ciekym azotem miaem ju nasienie Pucciniego. Rachmaninowa, Straussa. Freuda, Einsteina i Manna. Tak wic po raz wtry wrcilimy do Cambridge z cennym adunkiem. Woresley by zachwycony. Doskonale orientowa si, e zmierzamy do wielkich sukcesw. Wszyscy troje bylimy zachwyceni, lecz nie miaem jeszcze ochoty marnowa czasu na witowanie. - Skoro ju tu jestemy, zaatwimy kilku naszych - powiedziaem. - Zaczniemy jutro. Bodaj najwaniejszym z nich by Joseph Conrad, wic wzilimy si za niego w pierwszej kolejnoci. Mieszka w Capel House w Orlestone, w hrabstwie Kent. Pojechalimy tam w poowie listopada, a dokadnie, szesnastego listopada 1919 roku. Ju wspomniaem, e z obawy przed powtrzeniami nie kusz si o szczegowe relacje ze zbyt wielu naszych wizyt. Zasady tej bd przestrzega dopty, dopki nie zdarzy si co barwnego albo zabawnego. Nasza wizyta u pana Conrada nie bya ani barwna, ani zabawna. Zwyczajna. Chocia potem Yasmin przyznaa, e to jeden z najmilszych mczyzn, z jakimi dotd miaa do czynienia. Z Kent pojechalimy do Crowborough w hrabstwie Sussex, gdzie

zowilimy Herberta Georgea Wellsa. - Niezgorszy - orzeka Yasmin po wyjciu od niego. - Dostojny i namaszczony, ale wcale miy. Dziwna rzecz z tymi wielkimi pisarzami. Nie ma w nich nic, co by cho troch wskazywao na wybitno, tak jak w przypadku malarzy. Wielki malarz w niewytumaczalny sposb zawsze wyglda na wielkiego malarza. Ale wielki pisarz wyglda zazwyczaj jak urzdnik rachuby pac z wytwrni serw. Z Crowborough pojechalimy do Rottingdean, take w hrabstwie Sussex, zoy wizyt Rudyardowi Kiplingowi. - Kujcy may wintuch - skomentowaa wizyt u tej osobistoci Yasmin, nie dodajc nic wicej. Kipling dostarczy nam pidziesit porcji. Zapalimy ju odpowiedni rytm dziaania i nazajutrz, w tyme hrabstwie Sussex, zerwalimy rwnie atwo jak wini z drzewa sir Arthura Conana Doylea. Yasmin po prostu zadzwonia do drzwi i owiadczya sucej, ktra je otworzya, e przyjechaa z wydawnictwa i przywioza wane dokumenty. Natychmiast zostaa wprowadzona do gabinetu. - Co sdzisz o naszym Sherlocku Holmesie? - zapytaem. - Nic specjalnego - odpara. - Jeszcze jeden pisarz ze sztywnym pirem. - Poczekaj - powiedziaem. - Nastpny na naszej licie to te pisarz, ale ten na pewno ci nie znudzi. - Kto taki? - Pan Bernard Shaw. eby dotrze do Ayot St Lawrencew hrabstwie Hertforshire, gdzie mieszka Shaw, musielimy przejecha przez Londyn i po drodze opowiedziaem Yasmin co nieco o tym zadowolonym z siebie literackim

banie. - Przede wszystkim jest zaciekym wegetarianinem - uprzedziem j. - Je wycznie surowe warzywa, owoce i zboa. Tak e wtpi, czy przyjmie czekoladk. - Co zrobimy, podamy mu to w marchewce? - A moe w rzodkiewce? - zaproponowaem. - Zje j? - Pewnie nie - - odparem. - Lepiej niech to bdzie winogrono. W Londynie kupimy du ki winogron i jedno z nich nafaszerujemy proszkiem. - To si nie uda - - orzeka Yasmin. - Musi si uda. On nie zrobi tego bez chrzszcza. - A co mu jest? - Nikt dokadnie nie wie. - Nie uprawia tej szlachetnej sztuki? - Nie - odparem. - Seks go nie interesuje. Robi wraenie kapona. - O, cholera! - Chudego, gadatliwego, starego, nadzwyczaj zarozumiaego kapona. - Chcesz powiedzie, e sprzt ma do niczego? - Trudno powiedzie. Ma szedziesit trzy lata. Oeni si w wieku czterdziestu dwch, dla towarzystwa i wygody. adnego seksu. - Skd o tym wiesz? - Nie wiem. Ale taka jest powszechna opinia. On sam owiadczy: Do dwudziestego dziewitego roku ycia nie miaem adnych przygd erotycznych... - Nieco zapniony w rozwoju. - Wtpi, czy w ogle mia jakie przygody. Uganiao si za nim wiele

synnych kobiet, bezskutecznie. Pani Pat Campbell, liczna aktorka, powiedziaa o nim: To wycznie kura, bez jaj. - Fajne. - Diet ma celowo dobran pod ktem zachowania sprawnoci umysowej. Kategorycznie owiadczam - napisa kiedy - e czowiek raczcy si whisky i trupami nie moe stworzy nic dobrego. - Czego nie mona powiedzie o tym, ktry raczy si whisky i ywymi, jak przypuszczam. Bystra bya ta nasza Yasmin. - To socjalista - dodaem. - Uwaa, e wszystkim powinno zawiadywa pastwo. - W takim razie to wikszy osio, ni mylaam - odpara. - Nie mog si doczeka, eby zobaczy jego min, kiedy chrzszcz wemie go w obroty. Przejedajc przez Londyn kupilimy ki wspaniaych cieplarnianych winogron muszkatelowych u Jacksona na Piccadilly. Byy bardzo drogie, bardzo due i jasnoto-zielone. W pnocnym Londynie przystanlimy na poboczu i wyjem pudeko z proszkiem z sudaskiego chrzszcza. - Damy mu podwjn dawk? - spytaem. - Potrjn - powiedziaa Yasmin. - Mylisz, e to bezpieczne? - Jeeli to prawda, co o mm mwisz, to na niego potrzeba p tego pudeka. - A wic zgoda. Dam potrjn - powiedziaem. Wybralimy owoc wiszcy najniej w caej kici i ostronie, leciutko nacilimy noem jego skrk. Wydubaem spod niej odrobin miszu, wsypaem potrjn dawk proszku i upchaem go szpilk. A potem

ruszylimy w dalsz drog do Ayot St Lawrence. - Zdajesz sobie spraw, e pierwszy raz dajemy komu potrjn dawk? spytaem. - O mnie si nie martw - odpara Yasmin. - Ten facet jest na pewno strasznie niedopieszczony. Ciekawe, czy jest eunuchem? Ma wysoki gos? - Nie wiem. - Cholerni pisarze - zakla. Usadowia si wygodniej na siedzeniu i przez reszt drogi milczaa rozelona. Dom, znany jako Zaktek Shawa, by duym, nieszczeglnym budynkiem z cegy i sta w adnym ogrodzie. Kiedy zatrzymaem si przed nim, bya czwarta dwadziecia po poudniu. * - Co mam robi? - spytaa Yasmin. 117 - Okrysz dom i pjdziesz prosto na koniec ogrodu - powiedziaem. - Znajdziesz tam ma drewnian altan ze spadzistym dachem. Tam wanie pracuje. Teraz na pewno w niej jest. Wpakuj si do rodka i zasu mu zwyk gadk. - A jeeli zobaczy mnie jego ona? - Musisz zaryzykowa - odparem. - Prawdopodobnie ci si uda. I zaznacz, e jeste wegetariank. To mu si spodoba. - Jakie s tytuy jego sztuk? - Czowiek i nadczowiek, Lekarz na rozdrou, Major Barbara, Cezar i Kleopatra, Androkles i lew, Pigmalion. - Spyta mnie. ktr lubi najbardziej. - Odpowiedz, e Pigmaliona. - Dobrze, powiem, e Pigmaliona.

- Staraj mu si przypochlebi. Powiedz, e jest nie tylko najwikszym dramaturgiem, ale i najwikszym krytykiem muzycznym wszechczasw. Nie obawiaj si. To on bdzie gada, a nie ty. Yasmin wysiada z samochodu i pewnym krokiem wesza przez furtk do ogrodu Shawa. Odprowadzaem j wzrokiem, a znikna za domem, a potem pojechaem dalej i wynajem pokj w gospodzie Pod Fur i Komi. Na grze w pokoju rozoyem sprzt i przygotowaem wszystko do szybkiej zamiany nasienia Shawa w zamroone somki. Po godzinie wrciem do jego Zaktka, eby poczeka na Yasmin. Nie trwao to dugo, ale nie powiem Wam, Czytelnicy, co byo potem, zanim nie usyszycie, co wydarzyo si wczeniej. Takich historii lepiej sucha we waciwym porzdku. - Przeszam przez ogrd - powiedziaa mi pniej Yasmin w gospodzie, przy wybornym pasztecie z woowiny i nerek oraz butelce godziwego Beaune. - Przeszam przez ogrd i zobaczyam altan. Ruszyam szybko w jej stron. W kadej chwili spodziewaam si usysze za plecami gos pani Shaw, woajcej: Hola! Ale nikt mnie nie widzia. Otworzyam drzwi altany i zajrzaam. W rodku nie byo nikogo. Sta tam trzcinowy fotel, zwyky st pokryty kartkami papieru i panowaa spartaska atmosfera. Ale Shawa nie byo. No to koniec, pomylaam. Lepiej si wynios. Wrc do Oswalda. Cakowita klapa. Zatrzasnam gono drzwi. - Kto tam? - krzykn zza altany czyj gos. By mski, ale bardzo wysoki i prawie piskliwy. O mj Boe, pomylaam sobie, to jednak naprawd kapon. - Czy to ty, Szarloto? - zapiszcza gos.

Zastanawiaam si, jak zareaguje stuprocentowy eunuch na naszego chrzszcza. - Szarloto! - zawoa. - Co robisz? A potem zza altany wyoni si wysoki, kocisty stwr z wielk brod i z ogrodowymi noycami w rku. - Kim pani jest, jeli wolno spyta? - zada mi pytanie. - To teren prywatny. - Szukam szaletu publicznego - odparam. - Czego pani szuka, moda osobo? - spyta napastliwie, mierzc we mnie noycami jak pistoletem. - Wesza pani do mojej altany. Co pani ukrada? - Nic nie ukradam - odparam. - Jeeli chce pan wiedzie, to przywiozam panu upominek. - A, upominek? - spyta, nieco udobruchany. Wyjam pikn ki winogron z torby, trzymajc je za odyk. - A czym sobie zasuyem na tak szczodro? - spyta. - Dziki panu doznaam mnstwa rozkoszy w teatrze - powiedziaam. - Wic pomylaam sobie, e mio byoby si panu zrewanowa. O nic wicej mi nie chodzi. Prosz skosztowa. - Urwaam winogrono na samym spodzie i poczstowaam go nim. - S naprawd bardzo smaczne. Podszed, wzi winogrono i wepchn je sobie w zaronite ze wszystkich stron usta. - Pyszne - powiedzia, gryzc je. - To muszkatel. - ypn na mnie okiem spod rosochatych brwi. - Ma pani szczcie, moda osobo, e nie pracowaem, bo inaczej wyrzucibym pani std, bez wzgldu na winogrona. Tak si skada, e przycinaem re. - Przepraszam za najcie. Wybaczy mi pan? - spytaam.

- Wybacz, jeeli przekonam si, e przysza pani w uczciwych zamiarach - odrzek. - Uczciwych jak Matka Boska - przysigam. - Wtpi - odpar. - Kobiety nigdy nie odwiedzaj mczyzn, chyba e widz w tym dla siebie jak korzy. Wiele razy podkrelaem to w moich sztukach. Kobieta, prosz pani, to drapiene zwierz. Poluje na mczyzn. - Co za wierutne bzdury! - powiedziaam. - To mczyzna jest myliwym! - W yciu nie polowaem na kobiet - rzek. - To kobiety poluj na mnie. A ja zmykam jak lis, ktremu depcze po pitach zgraja psw. Zachanne stworzenia - doda, wypluwajc pestki z winogrona. - Krwioercze, drapiene, aroczne. - No wie pan! - powiedziaam. - Kady od czasu do czasu poluje. Kobiety poluj na mczyzn dla maestwa, c w tym zego? Ale mczyni poluj na kobiety, bo chc i z nimi do ka. Gdzie mam pooy te winogrona? - Pooymy je w altanie - odpar, biorc je ode mnie. Wszed do rodka, a ja za nim. Modliam si, eby te dziewi minut szybko upyno. Usiad w trzcinowym fotelu i spojrza na mnie spod wielkich krzaczastych brwi. Prdko zajam jedyne krzeso. - Jest pani mia mod osbk - rzek. - Podziwiam miao. - I plecie pan banialuki o kobietach - powiedziaam. - Wtpi, czy w ogle si pan na nich zna. Czy pan kiedykolwiek namitnie kocha? - Typowo kobiece pytanie - odpar. - Dla mnie istnieje tylko jeden rodzaj namitnoci. Ta namitno to rozum. Jego praca to najarliwsza namitno, jakiej dowiadczam. - A co z namitnoci fizyczn? - spytaam. - Nie moe zatriumfowa?

- Nie, prosz pani, nie moe. Descartes czerpa z ycia wicej namitnoci i przyjemnoci ni Casanova. - A co z Romeem i Juli? - Szczeniacka mio. Pytkie dyrdymaki. - Twierdzi pan, e paski Cezar i Kleopatra to lepsza sztuka ni Romeo i Julia? - Niewtpliwie. - O rany, ale ma pan tupet, panie Shaw! - Pani rwnie, moda osobo. - Wzi ze stou kartk. - Prosz posucha powiedzia i zacz czyta piskliwym gosem: - Ciao zawsze ciga w kocu na nas utrapienie. Tylko myl pozostaje pikna i ciekawa, bo myl to ycie... - Jasne, e ciga w kocu utrapienia - odparam. - To oczywiste. Ale nie jest utrapieniem w moim wieku. Jest soczystym owocem. Co to za sztuka? - O Matuzalemie - odpar. - A teraz musz pani prosi o odejcie. Jest pani adna i pena ycia, ale nie daje to pani prawa do zabierania mi czasu. Dzikuj za winogrona. Spojrzaam na zegarek. Objawy miay wystpi dopiero za minut. Musiaam podtrzyma rozmow. - Wobec tego pjd - powiedziaam - ale w zamian za winogrona bardzo bym chciaa otrzyma od pana autograf na jednej z paskich synnych pocztwek. Sign po kartk pocztow i zoy podpis. - A teraz prosz i. Zmarnowaa pani do mojego czasu - powiedzia. - Id - odparam, grzebic si i starajc odwlec moment wyjcia. Mino dziewi minut.

Och, uku, liczny uku, dobry uku, gdziee? - modliam si w duchu. Dlaczego mnie opuci? - Ryzykowaa - wtrciem. - Byam w kropce, Oswaldzie. To mi si jeszcze nie zdarzyo. - Panie Shaw - powiedziaam, zatrzymujc si w drzwiach i szukajc pretekstu, eby opni odejcie. - Przyrzekam mojej drogiej, kochanej mamie, ktra ma pana za samego Boga Ojca, e zadam panu jedno pytanie... - Pani mi si naprzykrza! - hukn. - Wiem, wiem, wiem, ale prosz na nie odpowiedzie. Oto ono. Czy to prawda, e potpia pan wszystkich artystw, ktrzy tworz dziea z czysto estetycznych pobudek? - Tak, prosz pani. - Uwaa pan, e czyste pikno to za map? - Tak jest. Sztuka zawsze powinna by dydaktyczna, suy spoecznym celom. - Czy Beethoven suy spoecznym celom? A Van Gogh? - Precz mi std! - rykn. - Nie bd si spiera o sowa... Urwa w p zdania, bo wanie w tej chwili, Oswaldzie, chwaa niebiosom, chrzszcz, zacz dziaa. - Hura! Mocno go chwycio? - Pamitaj, e to bya potrjna dawka. - Wiem. I co si stao? - Wtpi, czy bezpiecznie jest aplikowa potrjne porcje. Wicej tego nie zrobi. - Zatrzso nim troch, co?

- Pierwsza faza bya niszczycielska - odpara Yasmin. - Zdawao si, e Shaw siedzi na krzele elektrycznym, a kto pociga za dwigni i aduje w niego milion woltw. - Do tego stopnia? - Suchaj, on unis si z fotela i zawis sztywno w powietrzu, trzsc si, wybauszajc oczy i wykrzywiajc twarz. - O mj Boe! - Przeraziam si. - Ja myl. - I co teraz zrobimy, pomylaam. Sztuczne oddychanie, tlen, co? - Nie przesadzasz, Yasmin? - Boe wity, skde! Powykrzywiao go. Sparaliowao. Dawi si. Nie mg mwi. - By przytomny? - Kto go wie. - Baa si, e wycignie kopyta? - Mylaam, e brak mu trzy wierci do mierci. - Naprawd? - Trzeba ci go byo widzie. - O, cholera! - Staam przy drzwiach i pamitam, e pomylaam: Trudno, tak czy owak ten ajdak napisa swoj ostatni sztuk. - Hej, hej, panie Shaw! - zawoaam. - Niech pan si ocknie. - Sysza ci? - Wtpi. Wrd zarostu widziaam jego usta, na ktrych pojawio si co biaego, jak sl.

- Jak dugo to wszystko trwao? - Par minut. A na domiar zego zaczam si obawia o jego serce. - Dlaczego serce, na mio bosk? - Bo spurpurowia na twarzy. Spostrzegam, e zaczyna mu czerwienie skra. - Dusi si? Co w tym rodzaju. Prawda, jaki pyszny ten pasztet? - Wyborny. Raptem ni z tego, ni z owego opad na ziemi. Zamruga oczami, ypn na mnie, zawy jak Indianin, zeskoczy z fotela i zacz zrywa z siebie ubranie. Irlandczyk atakuje! - wrzasn. - Do gry nki, dobrodziejko! Do gry nki, gotuj si do walki! - A wic to nie cakiem eunuch? - Wcale na to nie wygldao. - Jak zdoaa naoy mu nasze gumisko? - Kiedy oni staj si gwatowni, jest na to tylko jedna rada - odpara. Zapaam go za doln szyj, uwiesiam si na niej kurczowo i przekrciam raz czy dwa, eby sta spokojnie. - Uhmm. - To wietnie skutkuje. - Ja myl. - Moesz ich wwczas prowadzi, gdzie tylko chcesz. - Na pewno. - Dziaa tak, jak uzda na konia. Pocignem yk Beaune, starannie je smakujc. Dostarczy je Louis Latour i byo doprawdy bardzo godziwe. To szczcie natrafi na takie w

wiejskiej gospodzie. - A potem co? - spytaem. - Chaos. Drewniana podoga. Straszliwe sice. Wszystko. Ale powiem ci co ciekawego, Oswaldzie. Kompletnie nie wiedzia, co robi. Musiaam mu pokaza. - A wic by prawiczkiem? - Na pewno. Ale diablo pojtnym. Nie spotkaam si jeszcze z takim wigorem u szedziesiciotrzylatka. - Zawdzicza go swojej wegetariaskiej diecie. - Moliwe - odpara Yasmin, nadziewajc na widelec kawaeczek nerki i wkadajc go do ust. - Pamitaj jednak, e mia cakiem now maszyn. - Co takiego? - Now maszyn. Wikszo mczyzn w tym wieku to na og zuyte wraki. Mwi o ich sprzcie. Maj na liczniku taki przebieg, e wszystko zaczyna im grzechota i stuka. - Serio twierdzisz, e by prawiczkiem? - - Wanie, Oswaldzie. Mia cakiem now maszyn, zupenie nie uywan. Dlatego chodzia na sto dwa. - Ale musia si chyba jaki czas rozpdza? - Nie - odpara. - Po prostu pozwoli jej pru. Cay czas co si. Na peny gaz. A kiedy si z tym otrzaska, krzykn: Teraz wiem, o co chodzio Pat Campbell! - Podejrzewam, e w kocu musiaa uy naszej szpilki do kapelusza. - Naturalnie. I wiesz co? Po zayciu potrjnej dawki s tak podnieceni, e nic nie czuj. To tyle, co askota im tyek pirkiem. - Ile razy go ukua?

- Kuam, a mnie zabolaa rka. - I co wtedy? - S inne sposoby - powiedziaa tajemniczo. - Hmm, hmm - mruknem, przypominajc sobie, co kiedy zrobia Woresleyowi, eby mu si wyrwa. - Podskoczy? - Na metr. Dao mi to czas, eby chwyci up i rzuci si do drzwi. - Dobrze, e bya ubrana. - Musiaam by ubrana. Kiedy dostaj silniejsz dawk, zawsze musz wia sprintem. To mi opowiedziaa Yasmin. Pozwlcie mi teraz podj moj opowie i cofn si do chwili, kiedy podczas tych wydarze siedziaem spokojnie w samochodzie przed Zaktkiem Shawa w zapadajcym zmierzchu. Raptem wypada galopem Yasmin, pdzc z rozwianym wosem ogrodow ciek, a ja prdko otworzyem drzwiczki dla pasaera, eby wskoczya do wozu. Ale nie wskoczya. Dobiega do maski samochodu i chwycia za korb. Prosz pamita, e w owych czasach nie byo samoczynnych rozrusznikw. - Zapalaj, Oswald! - krzykna. - Zapalaj! Goni mnie! Wczyem zapon. Yasmin zakrcia korb. Silnik zaskoczy. Yasmin wycofaa si migiem i wskoczya na siedzenie obok mnie z okrzykiem: Jazda! Jazda! Gazu! Nim jednak zdyem wcisn jak naley bieg, z ogrodu dobieg mnie ryk i w pmroku ujrzaem wysok, widmow, biaobrod posta, pdzc jak j Pan Bg stworzy i krzyczc: - Wracaj, dziewko! Jeszcze z tob nie skoczyem! - Jazda! - ponaglia Yasmin. Wczyem bieg, zwolniem sprzgo i odjechalimy.

Przed domem pisarza staa uliczna latarnia gazowa i kiedy si obejrzaem, zobaczyem pana Shawa, plsajcego na chodniku pod ni i wieccego, z wyjtkiem stp w skarpetach, bia nag skr, oraz jego dwie brody, grn i doln, z ktrej stercza jak urnita lufa strzelby jego potny rowy sromotnik. By to widok trudny do zapomnienia - oto wielki i zarozumiay dramaturg, ktry zawsze szydzi z potrzeb ciaa, sam zosta przeszyty mieczem dzy i rycza do Yasmin, eby wrcia. Przyszo mi na myl, e Cantharis vesicatoria sudanii zrobi map nawet ze witego.

22. Zbliay si ju wita Boego Narodzenia i Yasmin owiadczya, e chce sobie zrobi wakacje. Ja natomiast pragnem kontynuowa nasze dzieo. - Daj spokj - powiedziaem. - Zrbmy najpierw nasze- Krlewskie Tournee - odwiedmy samych krlw. Zaatwimy reszt europejskich monarchw, a potem zrobimy sobie dugi, miy odpoczynek. Figo-fago z koronowanymi gowami, jak to okrelaa Yasmin, byo dla niej gratk nie do odrzucenia, zgodzia si wic odoy wakacje i spdzi Boe Narodzenie w chodnej Europie. Wsplnie opracowalimy rozsdn marszrut, prowadzc przez nastpujce kraje: Belgi, Wochy, Jugosawi, Grecj, Bugari, Rumuni, Dani, Szwecj i Norwegi. Przejrzaem jeszcze raz dziewi starannie spreparowanych listw od krla Jerzego Pitego. Woresley napeni mj podrny pojemnik ciekym azotem, zaopatrzy w nowy zapas somek, po czym wyruszylimy wiernym citroenem w kierunku Dover i parowca kursujcego przez kana

La Manche. Miejscem pierwszego postoju w podry bya Bruksela z jej paacem krlewskim. Wraenie, jakie list krla Anglii wywar na pierwszych omiu wadcach z naszej listy, byo waciwie identyczne. Zelektryzowa ich. Nie mogli si wprost doczeka, eby okaza uprzejmo krlowi Jerzemu i obejrze jego potajemn kochank. Dla nich sprawa miaa pikantny posmak. Wszyscy bez wyjtku zapraszali Yasmin do swych paacw zaledwie w kilka godzin po otrzymaniu dostarczonego przeze mnie listu. Odnosilimy sukces za sukcesem. Niekiedy szpilka przydawaa si, innym znw razem nie. Cho Yasmin bya wiadkiem kilku zabawnych scen i przeya par niebezpiecznych chwil, zawsze w kocu zdobywaa mczyzn. Zdobya nawet wzgldy siedemdziesicioszescioietmego krla Jugosawii Piotra, cho na koniec zemdla i musiaa go cuci spryskujc mu twarz wod z nocnika. Docierajc do Christianii (obecnie Oslo) na pocztku kwietnia, wielimy ze sob sperm omiu krlw i pozosta nam ju tylko krl Norwegii Haakon. Mia czterdzieci osiem lat. W Christianii zatrzymalimy si w Grand Hotelu na Carl Johan Gate, gdzie mj balkon wychodzi wprost na wspania ulic prowadzc do paacu krlewskiego na wzgrzu. Dostarczyem tam list we wtorek o dziesitej rano. W porze lunchu Yasmin otrzymaa odpowied skrelon rk samego krla. Zaprasza j do zoenia wizyty o wp do trzeciej. - To mj ostatni krl - powiedziaa. - Bdzie mi brakowao wizyt w paacach i obapianek z monarchami. - Co o nich w sumie mylisz, teraz, tu przed zakoczeniem akcji? spytaem. - Jak ich oceniasz? - Rni si od siebie. Na przykad ten Borys z Bugarii by przeraajcy,

kiedy poniewiera mn na tej drucianej siatce. - Z Bugarami nie ma lekko. - Ferdynand Rumuski te by niezy wariat. - Ten z krzywymi lustrami na wszystkich cianach? - Wanie. Zobaczymy, jakie to okropne zwyczaje ma ten Norweg. - Podobno to bardzo przyzwoity go. - Po zayciu chrzszcza, Oswaldzie, nikt nie jest przyzwoity. - Id o zakad, e si denerwuje - powiedziaem. - Dlaczego? - Powiem ci dlaczego. Jego ona, krlowa Maud,-to siostra krla Jerzego. A wic nasz sfaszowany list napisa rzekomo jego szwagier. S bardzo blisko spokrewnieni. - Pikantna sprawa. To mi si podoba - wyznaa Yasmin i w te pdy pobiega do paacu i bombonierk czekoladek, szpilk do kapelusza i reszt niezbdnych rekwizytw. Ja zostaem w hotelu i przygotowaem sprzt na jej powrt. Wrcia po niespena godzinie. Wpada do mojego pokoju jak bomba. - Nawaliam! - zawoaa. - Och, Oswaldzie, zrobiam co potwornego, przeraajcego. Wszystko spapraam! - Co si stao? - spytaem roztrzsiony. - Daj mi si napi - odpara. - Koniaku. Nalaem jej peny kieliszek. - Mw - ponagliem. - Nieche si dowiem. Powiedz mi najgorsze. ykna potny haust, rozpara si w fotelu i zamkna oczy. - O, ju mi lepiej - powiedziaa. - Na mio bosk, powiedz, co si stao?! - zawoaem. Dopia koniak i poprosia o jeszcze jedn porcj. Prdko jej nalaem.

Mia, dua komnata - zacza. - Miy, wysoki krl. Z czarnymi wsami, wytworny, uprzejmy, przystojny. Zjad czekoladk jak anio i zacz odlicza minuty. Mwi po angielsku prawie doskonale. - Niezbyt mnie cieszy ta sprawa, lady Victorio - powiedzia, stukajc palcem w list krla Jerzego. - To w ogle niepodobne do mojego szwagra. Krl Jerzy to najbardziej prawa i szlachetna osoba, jak znam. - Jest tylko czowiekiem, Wasza Wysoko. - Jest wzorowym mem - odpar mi. - Rzecz jednak w tym, e jest onaty - powiedziaam. - Naturalnie, e jest onaty. Co pani sugeruje? - e z onatych mczyzn s kiepscy mowie, Wasza Wysoko. - Plecie pani gupstwa! - obruszy si. - Dlaczego si w tym momencie nie zamkna? - zawoaem. - Och, Oswaldzie, nie mogam. Jak ju zaczn mwi, to tak si rozgadam. e nie mog przerwa. Wiesz, co mu odpowiedziaam? - Nie mog si doczeka - odparem, oblewajc si potem. - Powiedziaam: Wasza Wysoko, kiedy tak silnego, przystojnego mczyzn jak Jerzy caymi latami raczy si noc w noc ciepymi kluskami, to jasne, e w kocu nabierze ochoty na kawior. - Chryste Panie! - Wiem, e palnam gupstwo. - Co ci odpowiedzia? - Zzielenia. Mylaam, e mnie trzanie, ale tylko pryska lin i sycza jak sztuczne ognie, ktre pkaj z hukiem, takie, co to dugo niec iskry przed wielkim wybuchem. - Wybuchn?

- Wtedy jeszcze nie. Zachowa si z wielk godnoci. - Byby natobowizany, gdyby nie nazywaa pani krlowej Anglii ciepymi kluskami, powiedzia. - Przepraszam, Wasza Wysoko, nie chciaam tego powiedzie - odparam. Nadal staam na rodku komnaty, bo nie poprosi mnie. ebym usiada Pa sze, pomylaam sobie. Wybraam du zielon kanap i przybraam najodpowiedniejsz poz, gotowa na atak chrzszcza. - To niepodobna, eby Jerzy mg si tak zapomnie - powiedzia Haakon. - C, Wasza Wysoko, idzie tylko w lady swego taty - odparam. - Zechce pan wyjani, co przez to rozumie. - Mwi o starym Edwardzie Sidmym. Na miy Bg, przecie on wsadza swoje bero gdzie popado, jak Anglia duga i szeroka - Jak pani mie! - zawoa, po raz pierwszy nie panujc nad sob. - To same kamstwa! - No, a co z Lily Langtry? - Krl Edward to ojciec mojej ony - odpar lodowato Haakon. - Nie pozwol go obraa pod swoim dachem - Boe wity, Yasmin, co ci, do licha, optao, eby wygadywa takie rzeczy? - zawoaem. - Pierwszy raz trafiasz na prawdziwie miego krla i co robisz? Obraasz go jak wszyscy diabli! - By taki uroczy. - No to czemu to zrobia? - Bo we mnie siedzi diablica, Oswaldzie. A poza tym chyba sprawiao mi to przyjemno. - Ale nie wolno ci zwraca si w ten sposb do krlw!

- A wanie, e wolno! - odpara. - Bo widzisz, odkryam ze nie liczy si to, co mwisz, ani to, jak bardzo ich rozsierdzasz, poniewa kochany chrzszcz zawsze ci w kocu wybawi. Po wanie oni zawsze wychodz na gupcw. - Ale przecie powiedziaa, e nawalia? - Pozwl mi mwi, a dowiesz si, co zaszo. Nasz wysoki krl chodzi tam i z powrotem po komnacie i mrucza do siebie, a ja cay czas zerkaam na zegarek. Te dziewi minut z jakiego powodu bardzo mi si wloko. - Jak pani moe robi to swojej krlowej? - spyta mnie znienacka Haakon. - Jak pani moe tak si ponia i uwodzi jej ukochanego ma? Krlowa Maria to najuczciwsza kobieta w Anglii. - Wasza Wysoko naprawd tak sdzi? - spy taam. - Wiem o tym - rzek. - Jest niepokalana jak pierwszy nieg. - Hola, Wasza Wysoko - odparam. - Czyby pan me sysza tych wszystkich frywolnych plotek? Na te sowa odwrci si, w moj stron tak nagle, jakby uksi go skorpion. - Rany boskie, Yasmin, ale ty jeste bezczelna! - artowaam. Powiedziaam to dla kawau. - adny mi kawa1 - Plotek?! - krzykn krl. - Jakich plotek?! - - Bardzo nieprzyzwoitych - odparam. - Jak pani mie! - rykn. - Jak pani mie przychodzi tu i wyraa si w taki sposb o krlowej Anglii! Jest pani ladacznic i kamczuch! - Mog sobie by ladacznic, ale nie kamczuch! Bo widzi Wasza Wysoko, jest w paacu Buckingham pewien koniuszy, pukownik

grenadierw, w dodatku bardzo przystojny, z wielkimi, czarnymi, sterczcymi wsami, ktry codziennie rano spotyka si z krlow w sali gimnastycznej i udziela jej lekcji gimnastyki. - A czemu nie miaby udziela? - odburkn krl. - - C zego w wiczeniach gimnastycznych? Sam to robi. Spojrzaam na zegarek. Dochodzia dziewita minuta. Lada chwila ten wysoki, dumny krl mia przedzierzgn si w chutliwego rozpustnika. - Wasza Wysoko - powiedziaam. - - Jerzy i ja wiele razy zagldalimy przez okna w kocu sali gimnastycznej i widzielimy... Tu urwaam. Straciam gos, Oswaldzie. Po prostu zaniemwiam. - Co si stao, na mio bosk?! - Mylaam, e to atak serca. Zaczam dysze. Nie mogam swobodnie oddycha i czuam, e na caym ciele dostaj gsiej skrki. Naprawd mylaam, sowo ci daj, naprawd, e mog wycign kopyta. - Chryste Panie, co to byo? - O to samo spyta mnie krl. To naprawd przyzwoity czowiek. P minuty temu rzucaam straszliwe kalumnie na jego rodzink w Anglii, a tu raptem on ogromnie si przejmuje moim zdrowiem. - Czy mam wezwa lekarza? - spyta. Nie byam w stanie mu odpowiedzie. Tylko bekotaam. A potem nagle poczuam w podeszwach stp okropne askotanie, ktre szybko objo cae nogi. Sparaliowao mnie, pomylaam. Nie mog mwi. Nie mog si poruszy. Ledwo klec myli. Lada chwila umr. I nagle - bach! Rbn mnie! - Kto ci rbn?! - Jasne, e chrzszcz!

- Chwileczk! - Przez pomyk zjadam niewaciw czekoladk, Oswaldzie! Zamieniam je. Jemu daam zwyk, a sama zjadam t z chrzszczem! - Rany boskie, Yasmin! - Wiem, wiem, domyliam si. co si stao, i od razu postanowiam uciec z paacu do wszystkich diabw, zanim zrobi z siebie jeszcze wiksz idiotk. - I ucieka? - No c, atwiej byo to powiedzie, ni wykona. Po raz pierwszy w yciu przekonaam si, co to znaczy zay chrzszcza. - Silny jest. - Strasznie silny. Lasuje ci mzg. Nie moesz normalnie rozumowa. Caym ciaem wstrzsaj gwatowne erotyczne dreszcze. Mylisz wycznie o seksie. W kadym razie mnie tylko to byo w gowie i bardzo si baam. Nie mogam nad sob zapanowa, rozumiesz... Po prostu nie byam w stanie... no i... zeskoczyam z kanapy i runam krlowi do spodni... - O mj Boe! - Na tym nie koniec - dodaa, znw ykajc koniaku. - Nic mi nie mw. Nie znios tego. - Dobrze, nie powiem. - Tak? No to opowiadaj. - Zachowywaam si jak wariatka. Zwaliam si na niego. Straci rwnowag i popchnam go na kanap. Ale krl to wysportowana sztuka. By bardzo szybki. Byskawicznie poderwa si na nogi i schroni za biurko. Wskoczyam na nie.

- Przesta, kobieto! Co ci optao? Zostaw mnie! - wci powtarza, a potem naprawd zacz krzycze, to znaczy, krzycze gono. - Na pomoc! Niech kto zabierze std t kobiet! I wwczas, drogi Oswaldzie, otworzyy si drzwi i do komnaty wesza sama krlowa, maa krlowa Maud, w caym majestacie, z robtk w rku. - Inaczej by nie mogo. - Wiem. - Gdzie bya, kiedy wesza? - Skakaam po jego wielkim biurku w stylu chippendale, chcc go zapa. Po caym pokoju fruway krzesa i wanie wtedy wesza ona, drobniutka, cakiem adna kobieta... - Co powiedziaa? - Co ty waciwie robisz, Haakonie?! - spytaa. - Zabierz j! - krzykn krl. - Chc go! - wrzasnam. - I bd go miaa! - Haakonie!- powiedziaa krlowa. - Masz w tej chwili z tym skoczy! - To nie ja, to ona! - zawoa, umykajc co si w nogach po komnacie. Ale zagoniam go w kt i ju miaam si na niego rzuci i go posi, kiedy od tyu chwycio mnie dwch gwardzistw. onierzy. adnych norweskich chopcw. - Zabierzcie j - wydysza krl. - Dokd, Wasza Wysoko? - Zabierzcie j natychmiast! Wyrzucie na ulic! Tak wic wyniesiono mnie z paacu za rce i nogi. Pamitam tylko tyle, e obrzucaam tych modych onierzy przeklestwami, robiam im rne erotyczne propozycje, a oni ryczeli ze miechu.

- Wic ci wyrzucili? - Na ulic. Przed bram paacu. - Masz piekielne szczcie, e nie by to krl Bugarii albo kto taki powiedziaem. - Wrzucono by ci do lochu. - Wiem. - Wic wyrzucili ci na ulic przed paacem? - Tak. Byam oszoomiona. Usiadam na awce pod jakimi drzewami, prbujc si pozbiera. Widzisz, Oswaldzie, miaam wielk przewag nad moimi ofiarami - ja wiedziaam, co mi jest. Wiedziaam, e jestem pod dziaaniem chrzszcza. To strasznie przeywa to co ja i nie wiedzie dlaczego. miertelnie bym si baa. Ja jednak byam w stanie z tym walczy. Pamitam, e siedziaaxm tam i mwiam sobie w duchu: Yasmin, do wytrzewienia przydaoby ci si kilka mocnych uku szpilk w tyek. To mnie rozmieszyo. A potem, ale bardzo powoli, to okropne erotyczne podniecenie zaczo opada, pozbieraam si, wstaam, poszam ulic prowadzc do hotelu i oto jestem. Przepraszam, e wszystko zawaliam, naprawd. To si wicej nie powtrzy. - Lepiej wynomy si std - powiedziaem. - Wtpi, eby chcieli nam zaszkodzi, ale kroi na pewno bdzie si rozpytywa. - Z ca pewnoci. - Chyba domyli si, e mj list jest sfaszowany - cignem. - Zao si o kade pienidze, e w tej chwili szuka potwierdzenia swoich domysw, wypytujc o to przez telefon Jerzego Pitego. - Ja te. Mog o to zaoy - zawtrowaa mi Yasmin. - W takim razie si popiesz i spakuj - poleciem. - Zmykamy natychmiast,

z powrotem pojedziemy przez Szwecj. Wynosimy si std.

23. Okoo poowy kwietnia wrcilimy przez Szwecj i Dani do kraju, przywoc sperm omiu krlw - po pidziesit porcji kadego z siedmiu monarchw i dwadziecia wiekowego krla Jugosawii, Piotra. Szkoda, e me wyszo nam w Norwegii. Cho osabio to nasze osignicia, wtpiem jednak, czy na dhisz met to taka istotna rnica. - A teraz chc sobie zrobi wakacje - powiedziaa Yasmin. - Dugie. A zreszt, czy prawie nie zakoczylimy dziea? - Kolej na Ameryk - przypomniaem. - W Ameryce nie ma ich wielu. - Owszem, ale musimy ich mie. Popyniemy sobie elegancko Mauretani. - Najpierw chc mie wakacje - odpara Yasmin. - Przyrzeke mi je. Nigdzie nie pojad, dopki przez duszy czas porzdnie me wypoczn. - Jak dugo? - Miesic. Po zejciu z duskiego statku w porcie Harwich pojechalimy prosto do Cambridge i wanie siedzielimy sobie popijajc w salonie Wdrownej Twierdzy, gdy zjawi si Woresley, zacierajc rce. - Moje gratulacje - powiedzia. - wietnie si spisalicie z tymi krlami. - Yasmin chce sobie zrobi miesiczne wakacje - oznajmiem mu. - Ja natomiast uwaam, e powinnimy pj za ciosem i najpierw obskoczy

Ameryk. Woresley, pykajc ze swojej obrzydliwej fajki, spojrza przez chmur dymu na Yasmin i Dowiedzia: - Zgadzam si z Corneliusem. Najpierw robota, potem wakacje. - Nie - odpara Yasmin. - Dlaczego nie? - spyta. - Bo nie chc - dlatego! - No c, decyzja naley do ciebie. - Ja myl, e do mnie! - le si bawisz? - spytaem. - To przestaje by zabawne - odparta. - Z pocztku by to dobry kawa. wietny art. Ale raptem poczuam, e mam tego do. - Nie mw tak. - Juz powiedziaam. - Cholera! - Obaj, zdaje si, zapominacie, e kiedy chcemy zdoby sperm jakiego cholernego geniusza, to nikt inny tylko wanie ja id i staczam z nim bj. To ja nadstawiam karku. - Wcale nie karku - sprostowaem. - Nie sil si na arty, Oswald powiedziaa z ponur min. Woresley milcza. - Jeeli teraz zrobisz sobie miesic wakacji, to czy zaraz potem pojedziesz ze mn do Ameryki? - spytaem. - Na pewno spodoba ci si Rudolf Valentino. - Wtpi. Myl, e dla mme to ju koniec obapianek. - Akurat - zawoaem. - To tak, jakby umara.

- Obapianki to jeszcze nie wszystko. - Rany boskie, Yasmin! Gadasz jak Bernard Shaw! - Moe wstpi do klasztoru. - Ale najpierw pojedziesz do Ameryki? - Juz powiedziaam, e pojad - odpara. - Mamy wspania kolekcj, Corneliusie, doprawdy niezwyk - odezwa si Woresley, wyjmujc z ust fajk. - Kiedy zaczniemy sprzeda? - Popiech jest niewskazany-powiedziaem. - Uwaam, ze nie powinnimy wystawia na sprzeda spermy ludzi yjcych. - Dlaczego? - Bo wielcy ludzie s bardziej interesujcy po mierci ni za ycia. Kiedy umieraj, przechodz do legendy. - Moe masz ran - zgodzi si Woresley. - Na licie jest sporo staruszkw - cignem. - Wikszo nie poyje dugo. Zao si, e za pi, dziesi lat poowa z nich bdzie ju w grobie. - A kiedy to nastpi, kto zajmie si sprzeda? - Ja. - A dasz sobie rad? - Posuchaj - powiedziaem. - Ju jako siedemnastoletnie pachol bez najmniejszych kopotw sprzedawaem czerwone piguki francuskiemu ministrowi spraw zagranicznych, tuzinowi ambasadorw i prawie wszystkim grubym rybom w Paryu. A dopiero co z powodzeniem sprzedaem lady Victori Nottingham wszystkim prcz jednej koronowanym gowom Europy. - To moja zasuga. Nie twoja - zaprotestowaa Yasmin.

- O, nie, nie twoja - powiedziaem. - Handel szed dziki listom krla Jerzego, a to by mj pomys. Wic chyba nie mylicie serio, e bdzie mi trudno opchn plemniki geniuszy bogatym babom, co? - Moliwe - powiedzia Woresley. - A przy okazji, skoro to ja mam zajmowa si sprzeda, powinienem, w takim razie mie wikszy udzia w zyskach. - Ej! Do tego gadania. Oswald! - zawoaa Yasmin. - Zgodzilimy si, e wszyscy dostaj po rwno - rzek Woresley z wrog min. - Spokojnie, ja tylko artowaem. - Mam, psiakrew, tak nadziej - prychna Yasmin. - Waciwie to najwicej powinien dosta Artur, bo to on odkry cay proces - powiedziaem. - Owszem, musz przyzna, e to bardzo wielkodusznie z twojej strony, Corneliusie - rzek rozpromieniony Woresley. - Czterdzieci procent dla odkrywcy, po trzydzieci dla mnie i Yasmin. Zgoda, Yasmin? - spytaem. - Nie jestem taka pewna - odpara. - Zdrowo si natyraam. Cho mie jedn trzeci zyskw. adne z nich nie wiedziao, e ju bardzo dawno postanowiem, i to wanie ja wezm lwi cz owych zyskw. W kocu potrzeby Yasmin zawsze byy skromne. Lubia adnie si ubra i smacznie zje, ale wikszych wymaga nie miaa. Co do starego Woresleya. wtpiem, czy wiedziaby, co zrobi z taka fors, nawet gdyby j mia. Tyto fajkowy by na og jedynym luksusem, na jaki sobie pozwala. Za to ja byem inny. Styl ycia, do ktrego dyem, wymaga bezwarunkowo posiadania

wielkiej fortuny. W aden sposb nie mogem znie kiepskiego szampana lub choby najdrobniejszych niewygd. W moich oczach nawet to, co najlepsze, a rozumiem przez to szczyt doskonaoci, byo nie do dobre. Obliczyem, e jeeli dam im po dziesi procent, a sam wezm osiemdziesit, to i tak powinni by szczliwi. Z pocztku pewnie wrzeszczeliby wniebogosy, ale kiedy zrozumieliby, e nic nie wskraj, wkrtce by ochonli, kontentujc si maymi dobrodziejstwami. Podyktowa tym dwojgu swoje warunki mogem tylko w jeden sposb. Musiaem pooy ap na Spichlerzu Nasienia i wszystkich zamknitych w nim skarbach, a potem przenie je do bezpiecznej kryjwki, do ktrej adne z nich nie miaoby dostpu. Nie byoby to trudne. Zaraz po powrocie z Yasmin z Ameryki wynajbym wz do przeprowadzek. podjechabym nim pod Wdrown Twierdz w chwili, kiedy nie byoby tam nikogo, a potem bym zwia z cennym kufrem penym skarbw. aden problem. Niektrzy z Pastwa pomyl, e to nieuczciwe zagranie. Nikczemno. Bzdury, odpowiem na to. W tym wiecie czowiek nie dojdzie do niczego, jeeli nie chwyta wszystkich nadarzajcych si okazji. O blinich zawsze mona pomyle potem. Przynajmniej ja tak robi. - A wic kiedy wy dwoje pojedziecie do Ameryki? - spyta Woresley. Wyjem terminarzyk. - Za miesic wypada sobota, pitnastego maja - powiedziaem. - Odpowiada ci ten termin. Yasmin? - Pitnastego maja - powtrzya, wyjmujc z torebki kalendarzyk. - Nie widz przeszkd. Spotkam si z tob tutaj pitnastego. Za cztery tygodnie. - Jak najszybciej zarezerwuj dla nas na ten termin kabiny na Maureta-

nii. - Doskonale - powiedziaa, zaznaczajc w kalendarzyku dat. - No, a potem upolujemy starego Henryego Forda, Marconiego. Rudolfa Valentino i reszt naszych Jankesw. - Nie zapomnij o Alexandrze Grahamie Bellu - rzek Woresley. - Dopadniemy wszystkich - zapewniem. - Po miesicznym odpoczynku nasza koleanka bdzie si pali do czynu, przekonasz si. - Mam nadziej - powiedziaa Yasmin. - - Ale teraz naprawd musz odpocz, sowo daje. - Dokd si wybierasz? - Do Szkocji, do mojego stryja. - Miego? - Bardzo. To brat ojca. owi ososie. - Kiedy wyjedasz? - Zaraz. Pocig mam za jak godzin. Odwieziesz mnie na stacj? - Naturalnie. Ja te wyjedam do Londynu. Odwiozem Yasmin na stacj i pomogem jej wnie bagae do poczekalni. - Do zobaczenia dokadnie za miesic - powiedziaem. - W Wdrownej Twierdzy. - Bd na pewno - przyrzeka. - Udanych wakacji! - Tobie te, Oswaldzie. y Pocaowaem j na poegnanie i pojechaem do Londynu. Udaem si prosto do mojego domu na Kensington Square. Byem w dobrym nastroju. Wielki plan si ziszcza. Oczyma wyobrani widziaem siebie za pi lat. jak siedz z jak bogat idiotk, ktra mwi:

- Bardzo podoba mi si Renoir, panie Cornelius. Tak uwielbiam jego obrazy. Ile on kosztuje? - Renoir - siedemdziesit pi tysicy, prosz pani. - A ile kosztuje krl? - Zaley ktry. - Ten tutaj. Ten przystojny brunet, kroi Hiszpanii. Alfons. - Krl Alfons kosztuje czterdzieci tysicy dolarw. - Jest taszy od Renoira? - Renoir to wiksza znakomito, prosz pani. Jego nasienie to ogromna rzadko. , - A co bdzie, jeeli nic z tego nie wyjdzie? Jeeli nie zajd w ci? - Nic pani nie zapaci. - A kto waciwie dokonaby zapodnienia? - Dowiadczony ginekolog, prosz pani. Wszystko zaplanowalimy z najwiksz starannoci. - I mj ma nigdy si o tym nie dowie? - W jaki sposb? Pomyli, e to jego dziecko. - Tak chyba pomyli, prawda? - spytaaby pani zachichotana. - Na pewno, prosz pani. - Mio by byo mie dziecko z krlem hiszpaskim - A czy szanowna pani nie rozwaaa kandydatury krla Bugarii? To okazja za dwadziecia tysicy. - Nie chc mie bugarskiego dziecka, panie Cornelius, nawet krlewskiej krwi. - Doskonale pani rozumiem. - A poza tym myl naturalnie o Puccinim. Cyganeria to moja ulubiona

opera. Ile on kosztuje? - Giacomo Puccini jest za szedziesit siedem tysicy piset, prosz pani. Gorco polecam. Dziecko prawie na pewno bdzie muzycznym geniuszem. - Sama grywam troch na fortepianie. - To powanie zwiksza szans tego dziecka. - No chyba. - W zaufaniu zdradz pani, e pewna dama z Dallas w Teksasie urodzia trzy lata temu dziecko Pucciniego i berbe ten ju skomponowa swoj pierwsz oper. - Co pan powie! - Fantastyczne, prawda? Z chwil rozpoczcia sprzeday czeka mnie setny ubaw. Teraz jednak miaem przed sob miesic nierbstwa i samych uciech. Postanowiem pozosta w Londynie. Poszale. Prawie przez ca zim uganiaem si za krlami po Europie, czas wic byo odda si gruntownej rozpucie. I naprawd bya to rozpusta! Oddaem si hulankom. Przez trzy z czterech tygodni bawiem si szampasko (patrz tom III). I wtedy nagle, na pocztku czwartego tygodnia wakacji, kiedy bawiem si w najlepsze i grzmociem londyskie damy z takim skutkiem, e a huczao w caym Mayfair, zdarzy si piekielny wypadek, ktry uci jak noem moje praktyki. By okropny. Straszliwy! Na sam myl o nim jeszcze dzi przeszywa mnie ostry fizyczny bl. Niemniej czuj, i powinienem opisa ten pody epizod w nadziei, e uchroni to innych sportsmenw oci podobnej katastrofy. Nie zwykem siada w wannie z niewaciwego koca, plecami do kranu.

Niewielu to robi. Jednake tamtego popoudnia w drugi, przyjemnie spadzisty koniec wanny zajmowaa elegancka szelmutka, obdarzona nadmiarem zainteresowa cielesnych. Dlatego wanie j gociem. Tak si skada, co nie jest bez znaczenia, e bya rwnie angielska ksin. Gdybym by o kilka lat starszy. wiedziabym czego si spodziewa po kobiecie z wyszych sfer i bybym znacznie ostroniejszy Wiek z nich doszo do swoich tytuw usidlajc jakiego biednego zalepionego para lub ksicia, a eby odnie sukces w takiej grze, potrzebne s niezwyka przebiego i zakamanie. Zby zosta ksin, kobieta musi umie pierwszorzdnie manipulowa mczyznami. W swoim czasie zetknem si z wieloma takimi kobietami i wszystkie byy jednakowe. Markizy i hrabiny nie s a tak bezwzgldne, ale niewiele ustpuj ksinym. Chcecie z nimi flirtowa, prosz bardzo. To pikantne przeycie. Ale kiedy ju to robicie, to na mio bosk, miejcie si na bacznoci. Nigdy nie wiadomo, po prostu nie da si przewidzie, kiedy odwrc si i ugryz rk, ktra je pieci, dlatego tego powiadam: strzecie si kobiet z imponujcymi tytuami. No wic, ja i owa ksina baraszkowalimy w wannie przez jak godzin, a poniewa jej si to sprzykrzyo, cisna mi w twarz mydo i wysza z wody. Duy, liski pocisk ugodzi mnie w usta, lecz puciem ten wybryk pazem, bo nie wybia mi ani nie rozchwiaa zacnego zba. Prawd mwic, zrobia to. eby zamkn mi usta i zyska sposobno do ucieczki, co te nastpio. - Wracaj - powiedziaem, chcc od niej otrzyma dokadk. - Musz i - odpara. Siaa w bezpiecznej odlegoci ode mnie, wycierajc ktrym moich duych kpielowych rcznikw swoje dobrze utrzymane

ciao. - To dopiero poowa zawodw - bagaem. - Najgorsze w tobie jest to, Oswaldzie, e nie wiesz, kiedy przerwa powiedziaa. - Kiedy kto straci do ciebie cierpliwo. - Oziba jdza - odparem na to. Byo to gupie odezwanie, ktre zupenie nie odpowiadao prawdzie, niemniej wymskno mi si. Wysza do pokoju obok, eby si ubra. Ja dalej siedziaem w wannie, milczcy i przegrany. Nie lubi, eby kto inny o czym za mnie decydowa. - Do widzenia, kochanie - powiedziaa wchodzc do azienki. Bya w ciemnozielonej jedwabnej sukience z krtkimi rkawami. - No to id sobie do domu - odparem naburmuszony. - Wracaj do swojego idiotycznego ksicia. - Przesta gdera - powiedziaa. Podesza do mnie, pochylia si i zacia pod wod masowa mi plecy. Jej rka zelizna si niej, delikatnie pieszczc mnie i askoczc. Siedziaem spokojnie, rozkoszujc si tym i zastanawiajc, czy ksina przypadkiem nie zmiknie. Nie uwierzycie mi, lecz ta maa lisica, udajc cay czas, e mnie pieci, cichaczem i z wielk wpraw usuwaa zatyczk z dna wanny. Jak wiecie, po wyjciu za tyczki z wanny napenionej wod w otworze odpywowym powstaje niezwykle silne ssanie. A kiedy czowiek siedzi tu nad nim, tak jak ja w owej chwili to dwa jego najcenniejsze klejnoty nieuchronnie zostaj nagle wessane w t okropn dziur. Ssanie to z guchym chlupniciem mocarnie pochwycio moj moszn i wcigno j w wski otwr. Wrzasnem tak, e musiano to sysze po drugiej stronie placu

Kensington. - Do widzenia, kochanie - powtrzya ksina, wymykajc si z azienki. W cigu penych udrki chwil, ktre nastpiy, poznaem dokadnie, co to znaczy wpu w rce owych Beduinek, ktrym rozkosz sprawia pozbawianie mczyzn mskoci tpymi noami. - Na pomoc! - wrzasnem. - Ratunku! Tkwiem jak wbity na pal! Przyklejony do wanny! Trzymany kleszczami przez potnego kraba. Miaem wraenie, e trwa to godziny, lecz wtpi, ebym spdzi w tej pozycji duej ni dziesi, pitnacie minut. Ale i tak byo to wystarczajco dugo. Nie wiem nawet, jak udao mi si wyswobodzi. Jednake nie wyszedem z tego bez szwanku. Potne ssanie to rzecz straszliwa i moje dwa cenne klejnoty rodowe, majce normalnie wielko renklod, powikszyy si nagle do rozmiaru arbuzw. Bodaj to zacny Geoffrey Chaucer jeszcze w czternastym wieku napisa: Gdy damy z tytuami, Uwaaj z narzdami i te niemiertelne sowa, wierzcie mi, nosz teraz wyryte w sercu. Przez trzy dni chodziem o kulach i przez Bg wie ile czasu poruszaem si jak kto, kto midzy nogami trzyma jeozwierza. Tak okaleczony, pojechaem pitnastego maja do Cambridge na umwione spotkanie z Yasmin w Wdrownej Twierdzy. Kiedy wysiadem z samochodu i pokutykaem do drzwi, mj nabia wci mnie straszliwie piek i pulsowa w rytmie kastanietw. Zdawaem sobie spraw, e Yasmin na pewno bdzie chciaa wiedzie, co mi si przytrafio. Woresley rwnie. Miaem powiedzie im prawd? Gdybym to zrobi, ona padaby,

tarzajc si ze miechu, i ju syszaem Woresleya, mwicego gupio i pompatycznie: - Za bardzo powicasz si zmysom, drogi Corneliusie. Nikt nie moe bezkarnie hula tak jak ty, nie zapaciwszy sonej ceny. Wtpiem, czy mgbym znie co takiego w tamtej chwili, dlatego postanowiem powiedzie im. e nacignem sobie cigno w udzie. e stao si to, kiedy pomagaem podnie si starszej pani, ktra potkna si i wywalia na chodnik przed moim domem. Wniosem j do rodka i dogldaem a do przyjazdu ambulansu, lecz byo to dla mnie odrobin za wiele itede, itede. To ich powinno przekona. Stanem na maym ganku przed drzwiami wejciowymi Wdrownej Twierdzy i signem do kieszeni po klucze. A wwczas spostrzegem na drzwiach przypit kopert. Kto przytwierdzi j pinezk. Gupio zrobi. Nie mogc wycign pinezki, oderwaem kopert. Nie bya zaadresowana, wic j otworzyem. To gupota nie adresowa koperty. Czy bya przeznaczona dla mnie? Tak. Drogi Oswaldzie - przeczytaem. - Artur i ja pobralimy si w zeszym tygodniu... Artur? - pomylaem. - Co za Artur? Wyjechalimy daleko i mam nadziej, e nie zmartwisz si za bardzo tym, ze zabralimy ze sob Spichlerz Nasienia, a przynajmniej wszystko co w nim byo, z wyjtkiem spermy Proust a... Rany boskie! - pomylaem. - Ten Artur to na pewno Woresley! Artur Woresley! Tak. Prousta zostawiamy tobie. Zreszt ten may wintuch wcale mi si nie podoba. Wszystkie jego pidziesit porcji znajdziesz bezpiecznie

schowane w piwnicy w pojemniku podrnym, a jego owiadczenie ley na biurku. Reszt owiadcze, caych i zdrowych, mamy ze sob... Wirowao mi w gowie. Nie byem w stanie czyta dalej. Otworzyem kluczem drzwi, na chwiejcych si nogach wszedem do rodka i odszukaem butelk whisky. Nalaem sobie szklank i wypiem duszkiem. Jeeli wszystko spokojnie rozwaysz, to na pewno przyznasz, e naprawd nie robimy ci wistwa. Powiem ci dlaczego. Artur mwi... Guzik mnie obchodzio, co mwi Artur. Ukradli mi cenn sperm! Wart miliony! Gotw byem i o zakad, e to ten may podlec Woresley namwi do tego Yasmin. Artur mwi. e w kocu to on odkry cay proces, no nie? I to ja odwaliam ca czarn robot, eby zebra towar. Artur przesya ci najlepsze pozdrowienia. Pa, pa Yasmin Woresley. To by cios! Dokadnie poniej pasa. Zatkao mnie. Obiegem dom, ryczc w dzikim szale. W odku mi si gotowao, a z nozdrzy na pewno buchaa para. Gdyby w rodku by jaki pies, skopabym go na mier Zamiast niego skopaem meble. Roztrzaskaem sporo adnych, duych przedmiotw, po czym zaczem bra mniejsze, w tym szklany przycisk do papieru z wytwrni w Baccarat i etrusk waz, rzucajc je w okna, krzyczc wniebogosy i patrzc, jak lec szyby. Jednake po mniej wicej godzinie zaczem si uspokaja i wreszcie opadem na fotel, z du szklank whisky w rku.

By moe wywnioskowalicie ju Pastwo, e jestem odporny na poraki. Wybucham, gdy mnie zdenerwuj, ale potem nigdy nie rozpamituj klsk. Wyrzucam je z pamici. Zawsze jest przecie nastpny dzie. Co wicej, nic tak nie pobudza mnie do mylenia, jak ogromna katastrofa. Po niej. gdy zalega miertelna cisza i absolutny spokj, ktre zwykle nastpuj po burzy, mj umys oywia si nadzwyczajnie, kiedy tak siedziaem popijajc whisky tego okropnego wieczoru w spustoszonej Wdrownej Twierdzy, ju wtedy zac7em duma i snu plany na przyszo. A wic stao si, powiedziaem sobie. Wykoowali ci Wszystko skoczone. Trzeba zaczyna od nowa. Wprawdzie masz Prousta i w przyszoci dobrze wyjdziesz na tych pidziesiciu porcjach (nie mylcie Pastwo, e tak si nie stao), ale nie uczyni ci one milionerem. Wic co dalej? I wanie w teje chwili poczo si ku w mojej gowie wielkie i wspaniae rozwizanie. Siedziaem cakiem spokojnie, pozwalajc temu pomysowi zapuci korzenie i podrosn. By natchniony. Pikny w swojej prostocie. Nie mg si nie powie. Musia przynie milion. Czemu nie wpadem na niego wczeniej?! Przyrzekem na pocztku tego pamitnika, e opowiem, jak staem si bogaczem. Tymczasem zajem Pastwu mnstwo czasu opowieci, jak mi si to nie udao. Pozwlcie zatem, e wynagrodz Wam stracony czas i opisz w kilku akapitach, jak w kocu zostaem prawdziwym multimilionerem. w wspaniay pomys, ktry nagle przeszed mi do gowy w Wdrownej Twierdzy, wyglda nastpujco: Natychmiast wracam do Sudanu Przeprowadzam pertraktacje ze skorum-

powanymi urzdnikami pastwowymi w sprawie wydzierawienia cennego terenu, na ktrym ronie drzewo haszabowe i rozmnaaj si sudaskie chrzszcze. Uzyskuj wyczne prawa do ich odowu. Zbieram wszystkich miejscowych owcw ukw i tworz z nich zorganizowany oddzia. Pac im hojnie i znacznie wicej, ni dostaj obecnie, sprzedajc zowione chrzszcze na wolnym rynku. Pracuj wycznie dla mnie. Kusownicy zostaj zlikwidowani bez litoci. Praktycznie zdobywam monopol na majk sadask. Po zaatwieniu tego wszystkiego i zapewnieniu sobie duych, staych dostaw buduj w Chartumie ma wytwrni, tam przerabiam owady i produkuj masowo synne piguki profesora Jusupoffa na potencj. Pakuj je w tej wytwrni. Organizuj ma tajn ekip sekretnej sprzeday, z placwkami w Paryu, Londynie, Nowym Jorku, Amsterdamie i innych miastach na caym wiecie. W duchu powiedziaem sobie: skoro siedemnastoletni smarkacz zdoa sam jeden zarobi w Paryu w cigu roku sto tysicy funtw, pomyl tylko, czego moesz dokona w skali caego wiata. I wszystko potoczyo si, przyjaciele, prawie tak, jak przewidziaem. Wrciem do Sudanu. Przebywaem tam nieco ponad dwa lata i nie bd przed Wami ukrywa, e chocia dowiedziaem si wiele o sudaskim chrzszczu, to dowiedziaem si take pani rzeczy o paniach zamieszkujcych tamte strony. Tamtejsze szczepy boczyy si na siebie i rzadko ze sob obcoway. Ja jednake obcowaem z nimi jak najbardziej z Nubijkami, Hasariankami, Beggarkami, Sziluczkami, Szukriami i osobliwie jasnoskrymi Niam-Nimkami, ktre zamieszkuj na zachd od Biaego Nilu. Zwaszcza zasmakowaem w Nubijkach i nie zdziwibym si, gdyby to wanie std wzio si sowo nubile - dojrzay.

Pod koniec roku 1923 maja maa fabryczka pracowaa na penych obrotach, wytwarzajc tysic piguek dziennie. Do 1925 roku umieciem swoich agentw w omiu miastach. Dobraem ich starannie. Wszyscy bez wyjtku byli emerytowanymi generaami. Generaowie bez zatrudnienia to powszechne zjawisko w kadym kraju, i s oni, jak odkryem, stworzeni do tej roboty. Kompetentni. Pozbawieni skrupuw. Odwani. Niezbyt wysoko ceni sobie ludzkie ycie. A ponadto s za mao inteligentni, eby mnie oszuka i nie da si na tym zapa. Byo to bajecznie intratne przedsiwzicie. Przynioso astronomiczne zyski. Ale po kilku atach znudzio mi si zawiadywanie tak wielk operacj i oddaem jej prowadzenie w rce greckiego syndykatu w zamian za poow zyskw ze sprzeday. Grecy byli szczliwi, ja byem szczliwy i szczliwe byty setki tysicy klientw. Jestem naprawd dumny ze swojego wkadu w szczliwo rasy ludzkiej. Niewielu ludzi interesu, a na pewno bardzo mao milionerw moe powiedzie o sobie z czystym sumieniem, e wzbogacili si na rozpowszechnieniu wrd swojej klienteli przey tak ekstatycznych i radosnych. Bardzo mnie cieszy odkrycie, e przesadzono z opini na temat szkodliwoci Cantharis vesicatoria sudanii dla ludzkiego zdrowia. Z moich zapiskw wynika, e najwyej pidziesiciu, szedziesiciu z tych, ktrzy zayli chrzszcza, cierpi na powaniejsze przypadoci wskutek yknicia tej cudownej substancji. Umiera bardzo niewielu. I jeszcze jedno. W 1935 roku, mniej wicej pitnacie lat pniej, jadem niadanie w moim paryskim domu i czytaem porann gazet, kiedy mj wzrok pad i zatrzyma si na nastpujcej wiadomoci w rubryce plotek

(jest to tumaczenie i francuskiego): La Muison Dor na przyldku Ferrat, najwiksza i najbardziej luksusowa posiado na Lazurowym Wybrzeu, zmienia ostatnio waciciela. Zakupio j angielskie maestwo, profesor Artur Woresley i jego pikna ona Yasmin. Woresleyowie przybyli do Francji z Buenos Aires, gdzie mieszkali przez wiele lat. Serdecznie ich witamy. Przydadz wietnego blasku wspaniaemu yciu towarzyskiemu Riwiery. Zakupili oni nie tylko La Maison D or, ale dostarczono im wanie rwnie wspaniay penomorski jacht, ktry jest sol w oku dla wszystkich rdziemnomorskich milionerw. Jego zaoga liczy osiemnastu ludzi, a kabiny mieszcz dziesi osb. Woresleyowie nazwali swj jacht ,,Plemnik. Kiedy spytaem pani Woresley, czemu wybrali to do niezwykle imi, rozemiaa si i odpara: ,,Och, czy ja wiem. Chyba dlatego, e plemnik to nowe ycie. Niezwyka dziewczyna z tej Yasmin. To jej musz przyzna. Chocia nie pojmuj, co moga zobaczy w starym Woresleyu z tym jego profesorskim zadciem i przyconymi nikotyn wsami. Mwi, e dobrego czowieka trudno znale. Moe Woresley to jeden z nich. Ale komu, u licha, potrzebny jest dobry mczyzna? Komu, jeli ju o tym mwimy, potrzebna jest dobra kobieta? Nie mnie.

You might also like