Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 73

JOANNA KULMOWA WIO, LEOKADIO! ILUSTROWAA ELBIETA MU RAWSKA NASZA KSIGARNIA WARSZAWA 1974 MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA Im.

H. Sienkiewicza w Pruszkowie ODDZIA DZIECICY Kochanie! W t histori nie uwierzyabym nigdy, gdyby nie to, e opowiadaa mi j sama Leokadia, a Leokadia prawie nigdy nie kamie, wic musiaam uwierzy nawet w to, e Leokadia ISTNIEJE. Zreszt, im duej z ni rozmawiaam, tym bardziej wierzyam, e ona JEST. Wic moe i Ty zaufasz jej pod koniec tej ksiki i pomylisz sobie o niej czasem jak o kim, kogo dobrze znasz i kogo chcesz spotka na swojej drodze. A wtedy Leokadia przyjdzie do Ciebie tak, jak przysza do mnie. Do zobaczenia z Leokadi! Twoja i Leokadii Joanna LEOKADIA i sawa Bazie wierzbowe rozwijaj si pierwsze, moe dlatego s takie gorzkie: soce nie zdyo ich jeszcze napeni sodycz. Pomimo to Leokadia lubia wierzbowe bazie, wic kiedy zobaczya je na rogu ulicy Pegaza, powiedziaa.do Alojzego: Kup mi poegnalne bazie, Alojzy! Kwiaciarka umiechna si do Leokadii i zawoaa: Kuaty, kwiaty sprzedaj, gazki skrzydlate sprzedaj! Pierzaste marzenie po najniszej cenie! We, mj Pegazie, bazie! Wtedy Alojzy wycign z kieszeni ostatnie wsplnie zarobione pienidze i kupi dwadziecia pi wizanek wierzbowych baziek. Co ona mwia o GAZIE? zapytaa Leokadia, kiedy przeszli na drug stron Alei Migdaw. Nie wiem odpar Alojzy. PEGAZ to widocznie kto, do kogo naley tamta ulica. Widziaa tabliczk. Nie mam okularw westchna Leokadia, poykajc ostatni gazk. Szkoda, e tylko dwadziecia pi wizanek, jestem dzisiaj tak POEGNALNIE godna! Potem zamkna oczy i szepna: Wierzby nad rzek... Wiatr w gaziach... Pierzaste bazie... Topniejce lody... Ach, wiem, Alojzy: chodmy na lody! I poszli razem do kawiarenki brzowej i zotej, bardzo a bardzo przytulnej. A jednak Leokadia nie miaa ochoty wej do rodka, bo chciaa wcha uliczn wiosn. Wic usiedli sobie we dwoje w kawiarnianym ogrdku, ktry wcale nie by ogrdkiem, tylko zagrdk, wypenion kolorowymi stolikami. Tu powinny by skrzynki z kwiatami owiadczya Leokadia. Poegnalne bratki bywaj bardzo smaczne. Ale i tak jeszcze na nie za wczenie.

Soce palio, wic Alojzy wszed do szatni brzowej i zotej i kupi u Szatniarza gazet, eby zrobi sobie z niej czapk na gow. Nie chcia, aeby na jego wspaniaej ysinie wyskoczyy marcowe piegi. To nie pasowaoby do wsw. Przepraszam pana powiedzia Szatniarz. Wolabym, eby pastwo opucili kawiarni. Czy nie widzia pan napisu: PSW WPROWADZA NIE WOLNO" Waciwie ju opucilimy odpar Alojzy. Siedzimy przecie na ulicy. Ulica jest dla nas odpowiednim MIEJSCEM POSTOJU. A poza tym Leokadia ma dzisiaj urodziny, a poza tym zje musimy poegnalne lody, a poza tym wznie musimy poegnalny toast. Ach, wic to jest Leokadia! zawoa Szatniarz. W takim 7 razie to zupenie co innego. I pokaza Alojzemu zdjcie na jego papierowej czapce, czyli w gazecie. Bya to wielka podobizna Leokadii, a pod ni widnia podpis: OD JUTRA LEOKADIA IDZIE NA EMERYTUR" Leokadia czekaa przy kolorowym stoliku i niecierpliwie postukiwaa nog o chodnik. Gdzie s lody, Alojzy? Mam POEGNALNE pragnienie. Prbowaam liza stolik, ale za ciepy. Zachowuj si JAKO TAKO, Leokadio, wszyscy na ciebie patrz, jeste sawna jak paryska gwiazda, klacz wycigowa Rififi! Zawsze zachowuj si JAKO TAKO. Ale dzisiaj rb to PODWJNIE. Czy pamitasz Dziennikarza, ktry nas fotografowa? Tego pana, co ba si podej do mnie od tyu? Tego nie naley mu pamita, Leokadio! Naley pamita, e nie ba si podej do ciebie od przodu i uczyni ci sawn. Rany chomta, co ty wyrabiasz, Leokadio? Nie mam przecie okularw powiedziaa Leokadia. A chc zapozna si bliej z tym, co tu o mnie napisano. Tfu, to niesmaczne! Ze wstrtem wyplua resztki przeutej gazety. Rzeczywicie niesmaczne zgodzi si Alojzy. Napisa, e idziesz na emerytur. I to w czwart rocznic urodzin! A widzisz? To wanie dlatego, e nie chcia zajrze mi w zby. O, prosz, jakie pikne! I Leokadia wyszczerzya ogromne zbiska, a Kelnerka, ktra podesza do stolika, o mao nie przewrcia si ze strachu. Ona gryzie! krzykna. Nie, ONA si mieje! odpara Leokadia. Ko by si umia, prosz pani, jakby zobaczy pani min. 10 11 Kelnerka spurpurowiaa z oburzenia, a Alojzy szybko powiedzia: Porcja lodw czekoladowych dla mnie i pi porcji lodw czekoladowych dla tej damy. Z kremem. Kelnerka przyniosa sze pucharkw z lodami czekoladowymi, przybranymi kremem. Za kolorowym potkiem zebra si tum gapiw. Ludzie z kawiarenki brzowej i zotej wygldali przez drzwi i okna. Widzisz, to jest sawa mruczaa Leokadia. Jakby nigdy nie widzieli konia w kawiarni! Jaka Dziewczynka podaa Leokadii jej zdjcie, wycite z gazety. Czy mog prosi o autograf? zapytaa. Wykluczone odrzeka Leokadia. Nie wiem, co nazywasz AUTOGRAFEM, ale drugi raz ju bym tego nie przekna.

Dwie Wystrojone Panienki przecisny si do samego potka i zawoay rwnoczenie: Prosz nam powiedzie, jak zdoby saw? Bardzo proste odpara Leokadia. Wystarczy by kim na wymarciu. Na przykad ostatni dorokarsk szkap. Wygldaa na bardzo zadowolon. ? Od dzisiaj przychodz tu codziennie owiadczya. To najmilsza kawiarenka w Stolicy, a lody s tu pyszne jak wieutka koniczyna. Ach, siedzie w kawiarence brzowej i zotej i patrze na przejedajce doroki, i sucha koskiego klap-klap o bruk! Niestety, tylko te wstrtne takswki jed tam i z powrotem, jakby chciay zrobi na zo ostatniej dorokarskiej szkapie. To nie nasza wina, prosz pani powiedzia Pan, ktry sta najbliej kolorowego potka. Takswki wcale nie chciay -wypdzi doroek, jak sprzgo kocham! To Ojcowie Miasta odsyaj konie na emerytur. i Tak, tak westchna Leokadia. Tak wyglda sprawiedliwo! Miasto ma kilku Ojcw, a ja ani jednego. Skoro pani jest sierotk, to prosz za darmo przejecha si moj takswk - powiedzia ten Pan. Idziemy, Alojzy! zawoaa Leokadia. Wprawdzie wolaabym pojedzi na skuterze, ale to nieadnie grymasi, kiedy kto tak grzecznie prosi. Tum gapiw rozstpi si przed nimi, a potem otoczy Kelnerk. Jaka ONA jest, prosz pani? dopytywali si najciekawsi. Ma koskie zby powiedziaa Kelnerka. W ogle ADNA PIKNO. Ale tresowana, prawda? Mwi umie. Kelnerka pogardliwie wyda wargi. Fi, mwi! Ale o CZYM! Zawrcia na picie i znikna w kawiarence brzowej i zotej, a ludzie szeptali midzy sob: Patrzcie no, rozmawiaa z Leokadi! I odtd uwaano Kelnerk za osob niezwyk nawet wtedy, kiedy zapomniano ju zupenie o Leokadii. LEOKADIA i przyja 13 Dobrze, e nie pada marcowy deszcz ani nie prszy marcowy nieg, bo cho Leokadia zmiecia si jako w takswce, ale JAKO to nie znaczy ZUPENIE, poniewa wystawao na zewntrz to i owo: lewa noga przez lewe okienko, prawa noga przez prawe okienko, a gowa przez otwarty dach. Za to calutki d Leokadii siedzia na tylnym siedzeniu. Przechodnie ogldali si za kawakami Leokadii, wystajcymi z auta, a Leokadia bya pewna, e to jej CAO zwraca uwag. Znaj nas, Alojzy mwia. Widocznie tylko Ojcowie Miasta nigdy nas nie widzieli i dlatego nie chc nas widzie. Wic co z wami teraz bdzie? zapyta Kierowca. Id na emerytur odpowiedzia Alojzy. A Leokadia ze mn. O, nie, mj drogi! zawoaa Leokadia. Za moda jestem, eby bra emerytur, a tobie nie bd siedziaa na karku, byoby ci za ciko. W tej chwili Kierowca zahamowa na skrzyowaniu Staromodnej i Niezmiennej i Leokadia runa na Alojzego. Rzeczywicie ciko! sykn Alojzy. Uciekli Stolicy i zatrzymali si nad rzek. Leokadia wyskoczya zwinnie na chodnik nadrzecznego bulwaru. Powinna pani biega na torze- wycigowym powiedzia

Kierowca. Stawiabym na pani, jak sprzgo kocham! Wysiad z takswki i obszed Leokadi dookoa. Czy nie zechciaaby pani pobiega dla mnie? zapyta. Odstpibym panu Alojzemu p takswki. Leokadia obgryzaa w milczeniu mod gazk wierzbow. Zmierzchao si, cienki ksiyc pywa po wodzie, ale nie dawa zapa si w aden sposb, chocia Leokadia kapaa na niego zbami tak, e oczy miaa ju cakiem wilgotne. Leokadio, czemu nie odpowiadasz panu Kierowcy? spyta Alojzy. Leokadia spojrzaa na Alojzego wilgotnymi oczami. ? Alojzy, jeste moim przyjacielem powiedziaa. Jeeli chcesz prowadzi takswk, to pobiegam dla pana Kierowcy. Dzikujemy panu, panie Kierowco rzek Alojzy. ADEN ko mechaniczny nie zastpi mi mojej Leokadii. Wic zostali sami na bulwarze nadrzecznym, a w dodatku nie mieli ju czym wraca do miasta. Ale aweczka, na ktrej usiedli, bya rowa nawet w pmroku, a nad aweczk zapalia si latarnia. W przedwieczornej mgle znikny nadrzeczne wikliny przy nadrzecznym bulwarze, tylko jedn jedyn gazk chrupaa jeszcze Leokadia w zamyleniu. Wierzbowe kotki... Wiatr w gaziach... Topniejce lody... mruczaa. I nagle powiedziaa: Za ciko z koniem na karku, sam widzisz, Alojzy. Ja si USAMODZIELNI, wiesz? 14 15 Rany chomta! westchn Alojzy. Ty wcale nie wiesz, jakie niebezpieczestwa czyhaj na mod, USAMODZIELNION szkap! Alojzy, a kto mnie nauczy wymijania pojazdw i unikania wypadkw drogowych? Bdziesz mnie uczy wymija te CZYHAJCE NIEBEZPIECZESTWA. Ale zanim Leokadia zacza si uczy, zatsknili nagle obydwoje za czym, co jest jasne, ciepe i przytulne i co przypomina si nam zwykle, gdy zapada ciemno, a nazywa si DOMEM. Gdzie ON jest od dzisiaj, Alojzy? zapytaa Leokadia, ruszajc wolnym krokiem w stron miasta. Skoro zabrano nam nasz dorokarsk stajni... Na Jaowcowej, na szstym pitrze. Moe troch za wysoko, ale co za widok! Dachy i dachy, i wiee, i czuby drzew, i chmury! Bd ci codziennie zabieraa na may DACHOWY SPACEREK obiecaa Leokadia. Bardzo bym te lubia pobiega sobie po chmurkach. Alojzy westchn. To niemoliwe powiedzia. Oczywicie, e niemoliwe zgodzia si Leokadia. Szkapy nie maj przecie skrzyde. Ale prosiam ci ju raz, eby mi o tym nie przypomina. Kiedy ja wcale nie mwiem o fruwaniu broni si Alojzy. Mwiem w ogle o tych spacerkach. e moe Wdowa si na to nie zgodzi. Mamy w domu Wdow? zainteresowaa si Leokadia. Tak ju wida musiao by tego wieczoru, e Alojzy cigle tylko wzdycha i wzdycha. Waciwie to ju nie mamy Wdowy szepn. Oeniem si z ni, Leokadio. Nie byo innego mieszkania. Ani stajni. Nie szkodzi powiedziaa Leokadia. Lepszy dom z Wdow ni Wdowa bez domu. Tylko dlaczego mi jej nie przedstawie?

Ona mwia, e nie chce mie ani psa, ani kota, ani kanarka, wic... Rozumiem westchna z kolei Leokadia. Ani zotych rybek? Nie mwia o rybkach. Ale i tak nie miabym dla ciebie akwarium. Gdybym miaa skrzyda (nie musisz mi przypomina, e nie mam), uwiabym sobie gniazdko pod twym okienkiem i tylko dla ciebie owiadczya Leokadia. Chyba Wdowa nie miaaby nic przeciwko temu? Byleby nie piewaa odpar Alojzj. Mwiem ci, e nie znosi kanarkw. LEOKADIA i dom 17 Wic na razie zamieszkam u niej po kryjomu powiedziaa Leokadia. Ale to wcale nie byo takie atwe, bo po kryjomu to znaczy cichaczem, a jak Leokadia wesza cichaczem na pite pitro, to obudzia tupaniem ca kamienic i Wdow na dokadk. Chowaj si za wieszak! pisn Alojzy. Wic kiedy Wdowa wpada do przedpokoju, by tam tylko Alojzy i wieszak, i koyszce si na wieszaku paszcze, bo ukryta wrd paszczy Leokadia trzsa si ze miechu, syszc, jak Wdowa krzyczy na Alojzego. Tupiesz i tupiesz! krzyczaa Wdowa. Nic podobnego mwi Alojzy. Wracasz pijany! krzyczaa Wdowa. Nic podobnego mwi Alojzy. Mwie, e nie pijesz! krzyczaa Wdowa. Nic podobnego. Mwiem, e nie mam kanarka ani kota. Ju wolaabym kanarka albo kota. A psa? Nawet psa. A co wikszego? Nawet co wikszego. Leokadio, wya! rozkaza Alojzy. A poniewa Leokadia zastanawiaa si wida nad tym, czy wyj, czy nie wyj, Alojzy dorzuci: WIO, LEOKADIO! Wtedy Leokadia ruszya z kopyta i znalaza si na samym rodku przedpokoju. Dobry wieczr, pani Wdowo powiedziaa i kichna. Za duo, stanowczo za duo naftaliny. Czy nie boi si pani, e mole w niej zasmakuj? Co TO jest?! wrzasna Wdowa. Leokadia odpar Alojzy. Wyrzu TO! Wyrzu w tej chwili! Uspokj si Wdo... ono! szepn Alojzy. Co ona sobie pomyli? To osoba inteligentna! Inteligentna? Z tym koskim pyskiem? Kto wie nawet, czy ona umie mwi? Moe to TY jeste brzuchomwc? Tego ju Leokadii byo za wiele. Nie, prosz pani rzeka z godnoci. To JA jestem brzuchomwc i mwi za niego. On sam nie wpadby nigdy na ten gupi pomys, eby si pani owiadczy. Po czym odwrcia si tak wyniole, e Wdowa, ze strachu przed prawym tylnym kopytem Leokadii, wskoczya za wieszak. WIO, ALOJZY! zawoaa Leokadia. I dobranoc pani. Prosz przesypa si naftalin. Ale nie dla wszystkich bya to noc dobra. Na ojczystym postoju przy Skwerze Szeciokonnym, porodku Dorokarskiego Rynku,

kto zdj ju tabliczk z napisem: CZTERY DOROKI SAMOCHODOWE, SZE KONNYCH" i ustawi zamiast niej napis; POSTJ TAKSWEK PRZENIESIONY W ALEJ MIGDAW" Tylko w powietrzu unosi si jeszcze zapach obroku, wilgotnej somy, koskiego potu i, jak dawniej, ksiyc chwia si nad bezlistnymi krzakami bzu. Ten DOM jest BARDZIEJ DOMEM mrukna Leokadia. Alojzy rozpostar na skwerku swoj czapk, czyli gazet z fotografi Leokadii, i pooy si na tym dziwnym posaniu. Leokadia wyszukaa sobie miejsce w kpie bzw. A co bdzie, jak bzy zakwitn? rzeka. Wprawdzie lubi i marzec... Mode, wierzbowe bazie... Wiatr w gaziach... I zanucia: Kwiaty, kwiaty sprzedaj, gazki skrzydlate sprzedaj... Te bazie przypomniay jej, e Alojzy nie jad kolacji. Wszystko przeze mnie westchna. Jutro poszukam pracy, Alojzy. eby si USAMODZIELNI. I nie wznielimy poegnalnego toastu! powiedzia Alojzy. Bo to si dopiero zaczyna odpara Leokadia. Co? No to, co dostaam od ciebie dzisiaj na urodziny. To si nazywa PRZYJA, prawda? I Leokadia pochylia si nad Alojzym, ktry wanie zasn. O, rany chomta, ksiyc wpad mi do oka! Rzeczywicie, co bysno w jej oku i stoczyo si po pysku na mokr ziemi. A moe byy to zy niegowych patkw, ktre wolno opada zaczy na Skwer Szeciokonny? Bo przecie o innych zach nie mogo by mowy. LEOKADIA i pami Jutro przyszo nagle. Wystarczyo, e Leokadia otworzya jedno oko, i ju byo jutro, wic otworzya i drugie, aeby jutro zamienio si w dzi, i w blasku wschodzcego soca ujrzaa Alojzego, picego w najlepsze na rozoonej gazecie. nieg stopnia przez noc i wiato bio od ogromnych, wiosennych kau. W taki ranek nie mona myle ani o emeryturze, ani o poegnalnych toastach i Leokadia powiedziaa sobie, e naprawd wszystko dopiero si zaczo. Pochylia si i delikatnie skubna czupryn Alojzego. Szacunek dla siwych wosw! powiedzia Alojzy i obudzi si. Dobrze odpara Leokadia. Ale przede wszystkim szacunek dla niadania. Alojzy przeszuka kieszenie i znalaz jedn jedyn wczorajsz bazi wierzbow. Biedactwo... Taka samotna... Zostawi j na czarn godzin rzeka Leokadia. Tym bardziej e czuj zapach rudy... Rudy i smaczny... 20 21 Zwiesia eb i z nosem przy ziemi przemaszerowaa z wolna na drug stron jezdni. JEST powiedziaa. Marchewka. I wycigna z koszyka, niesionego przez Chud Paniusi, dwa pczki marchwi. Wyno si, ty wstrtna kobyo! zawoaa Chuda Paniusia. Jestem Leokadia powiedziaa Leokadia, poknwszy resztki pokej naci. Ta sama, co wczoraj. Nie czytaa pani

gazet? I podaa jej gazet, a t gazet wyja z rki stojcego na skraju chodnika Eleganckiego Pana. Oburzajce! wykrzykn Elegancki Pan. Jak si pani prowadzi? Zwykle prowadzi mnie Alojzy odpara Leokadia. Teraz si USAMODZIELNIAM. Po czym podrzucia koszyk tak zgrabnie, e wyldowa na gowie Eleganckiego Pana. Posterunkowy! krzykn Elegancki Pan. Zodzieje! krzykna Paniusia. Rudy kolor ma szczeglny smak, zwaszcza jeli to jest marchewka powiedziaa Leokadia, gryzc marchew popiesznie, eby nie przemawia do Posterunkowego penym pyskiem. Ale Posterunkowy wcale nie chcia rozmawia z Leokadi, tak jakby najlepiej byo wypytywa o wszystko Eleganckiego Pana. Chuligastwo i ebranina! mwi Elegancki Pan, cigajc z gowy koszyk. Taka moda szkapa (niech pan spojrzy na jej zby, panie Posterunkowy) wyudza marchew od spokojnych przechodniw! Nie mwic ju o tym, e czyta cudze gazety. Wcale nie czytam wtrcia Leokadia. Wcale i nigdy! Nie mam okularw. MO3SKA BIBIOTWU Czyj to ko? spyta Posterunkowy. Jestem Alojzy Fiutka powiedzia Alojzy, zbliajc si do Posterunkowego. Urodzony... Niewane przerwaa Leokadia. To jest MJ ALOJZY, a ja jestem LEOKADIA. Nie pamita pan? Posterunkowy wycign notes. Trudni si ebranin? Co, znowu wywiad? Nie mam ochoty na wywiad! Nie lubi, jak kto na mnie krzyczy rzek Posterunkowy. Szczeglnie KONIE. ebraa o marchew? Nic podobnego! zawoaa Leokadia. Pozwoliam si poczstowa jako LEOKADIA. Ale wzia i zjada? Jestem LEOKADIA, syszy pan? Nie lubi, jak kto staje dba rzek Posterunkowy. Zwaszcza mode szkapy. Bo JEST mod szkap, prawda? Jest przyznaa Leokadia. Posterunkowy pisa szybko i mrucza: Moda... ebrze o marchew... Krzyczy... Staje dba... A potem zapyta: Skd przysza? Wic Leokadia wskazaa Skwer Szeciokonny po drugiej stronie jezdni. Przesza nieprawidowo przez jezdni zanotowa Posterunkowy. Podsumowa wszystko i poda Alojzemu mandat. Ile? jkn Alojzy. Nic a nic odpar Posterunkowy. Caa przyjemno po mojej stronie. Ja tak lubi mandaty! Czy mog jeszcze pastwu co wypisa? 22 Ja wol pienidze za marchew powiedziaa Chuda Paniusia. A ja musz kupi now gazet. Nie bd przecie czyta po koniu oznajmi Elegancki Pan. Posterunkowy wyj z kieszeni pienidze i da je Chudej Paniusi i Eleganckiemu Panu.

Za takie liczne mandaciki chtnie dopac owiadczy. Potem powiedzia do Alojzego: Gdyby tak jeszcze liczny mandacik, to stoj tu, na rogu Alei Migdaw. Masz szczcie rzek Alojzy, kiedy ju zostali sami. Mam pecha powiedziaa Leokadia. Ju nikt a nikt mnie nie pamita. Nawet Wadza. I zwiesia eb nad najwiksz z marcowych kau. I LEOKADIA i emerytura Samo zerknicie w gb najwikszej z marcowych kau starczyo, aby Leokadia umiechna si do siebie i do swoich myli. Nie tylko zby! zawoaa. Doskonale! Czy ty zbzikowaa, Leokadio? zdumia si Alojzy. Bya zupenie stateczn szkap. Tak, dopki chodziam w cuglach. USAMODZIELNIAM SI, Alojzy. I dlatego mwi, e nie tylko zby, ale i mandat. Co mandat? Ale i mandat wszystkim powie, e jestem za moda na emerytur. Pamitasz, Alojzy, e on napisa MODA SZKAPA"? A tam jest bardzo wana piecztka. WIO, LEOKADIO! I ruszya z kopyta w stron Alei Migdaw, a Alojzy powlk si za ni, chocia by jeszcze picy i ju godny, i ani jeszcze, ani ju nie wiedzia, dokd i po co id. Czy tu jest Kasa Emerytw? zapytaa Leokadia, przystajc przed Ratuszem. Wiesz, Alojzy, nie mam okularw, a bez okularw na pewno robiabym w czytaniu ortograficzne bdy. Weszli po marmurowych schodach i stanli przed okienkiem. Jestem LEOKADIA rzeka Leokadia do Panienki z Kasy. 24 25 Mam emerytur dla LEOKADII-KONIA odpara Panienka z Kasy. Czy pani jest aby KONIEM? Wychylia si z okienka i obejrzaa Leokadi od pyska do ogona. Prosz zare! rozkazaa. Leokadia zaraa najpikniej, jak umiaa. To brzmi wiarygodnie powiedziaa Panienka z Kasy. Nie pasuje mi jedynie to, e pani mwi. Nie ma konia bez wad! westchna Leokadia. Bdzie pani dostawaa trzydzieci workw owsa miesicznie owiadczya Panienka z Kasy. Oraz trzy worki koniczyny kwartalnie i jeden worek ubinu rocznie. Siana, ile dusza zapragnie. ubin... szepna Leokadia. ty, pomienny ubin... Ale przekna lin i hardo uniosa eb. Dzikuj rzeka. Nie przyjmuj. Jestem za MODA. I wrczya Panience z Kasy mandat z wan piecztk. Byo jej tak lekko i dobrze, kiedy sobie sza bez grosza przy duszy przez zalan marcowym socem Alej Migdaw! Pogwizdywaa cichuteko przez zby i wcale nie zwracaa uwagi na zrzdzenie Alojzego. To nie jest USAMODZIELNIANIE SI, moja droga mwi Alojzy. To lekkomylno! Powinna bra wszystko tak dugo, a znajdziesz prac. Leokadia zatrzymaa si na rodku chodnika i parskna: Zbzikowae, Alojzy? Przecie jakbym miaa co je, to nie szukaabym pracy! I zostaabym emerytk na cae ycie, wiesz? I zanucia: Ja tak lubi nic nie mie zupenie i zdobywa z trudem poywienie, \ . bo czymkolwiek wtedy brzuch napeni,

to smakuje mi wszystko szalenie. Ja tak lubi, kiedy cakiem le mi, to tak mio, kiedy tak niemio, bo cokolwiek si wwczas odmieni, to na lepsze od tego, co byo. A tymczasem mog kra to i owo w dzielnicy Posterunkowego, bo on lubi wypisywa liczne mandaciki. KRA? oburzy si Alojzy. Rany chomta, Leokadio, nie TAK si wymija niebezpieczestwa! Zreszt mamy jeszcze MOJ emerytur. To straszne! jkna Leokadia. ycie bez pienidzy byoby o wiele ciekawsze. LEOKADIA i wywyszanie 27 Wic Leokadia musiaa je nieciekawy chleb, kupiony w nieciekawej piekarni za nieciekawe pienidze. Nie powinno si mwi przy jedzeniu mruczaa przy tym. Ale ty wiesz, Alojzy, e ja wanie wtedy myl. I to zwykle 0 tym, co jem. O chlebie, e to mdry pomys, bo chleb jest mikki 1 lepki i jest w nim ciepo, i zapach pola, i cykanie wierszczy i konikw polnych. Czy lubisz koniki polne, Alojzy? Ich zielone bzum bzum? Mwia tak i mwia, jakby zupenie nie przeszkadzao jej to, e Alojzy czyta gazet. POTRZEBNA POMOC DO TROJACZKW" przeczyta Alojzy. ; Ciekawa jestem, w CZYM trzeba im pomc powiedziaa Leokadia. Jeeli w robieniu haasu, to w sam raz dla mnie zajcie. Gdyby chodzio o jedno dziecko. Albo choby o blinita. Ale trojaczki to za duo. One mnie zagusz. KSIGOWA POTRZEBNA OD ZARAZ" przeczyta Alojzy. Owszem, ksiki s czasem SMACZNE przyznaa Leokadia. Ale spoywane w miar. Wolaabym by KONICZYNOW. Powinna by MWC powiedzia Alojzy, skadajc gazet. Mwisz i mwisz jak najta. Dobrze zgodzia si Leokadia. I zaraz wdrapaa si na awk porodku Skweru Szeciokonnego, i zawoaa: Panie i panowie! Ceny rabarbaru s za wysokie. Czy uczciwie nie pracujcy ko moe sobie pozwoli na rabarbar, a zwaszcza na jego cen? NIE! To wina Ojcw Miasta! Koo kamiennej awki na Skwerze Szeciokonnym zebra si may Tumek i Kto z Tumku zawoa: Chocia ko, ale dobrze mwi! Wtedy zjawi si Posterunkowy i powiedzia: Dobrze mwi nie wolno! Po czym zacz spisywa may, liczny mandacik. Dobrze rzeka Leokadia. Panie i panowie! Ceny rabarbaru s za niskie. Czy uczciwie nie pracujcy ko moe sobie pozwoli na uprawianie rabarbaru, a zwaszcza jego ceny? NIE! To wina Ojcw Miasta! le mwi nie wolno powiedzia Posterunkowy i zacz spisywa nastpny liczny mandacik, a may Tumek rozpyn si bez ladu. W ten sposb niewiele zarobi westchna Leokadia. Chyba e pan Posterunkowy zapaci NAM za te mandaty? Mowy nie ma odpar Posterunkowy. I tak musz zapaci ZA PANI Wadzom Porzdkowym.

Poszpera w lewej kieszeni, znalaz tam troch drobnych, przeliczy i schowa do prawej kieszeni, wydawszy lewej reszt. A teraz przejechabym si ZA TO rzek niemiao. 28 29 Tu obok jest POSTJ TAKSWEK odrzek Alojzy. Ale ja chciabym przejecha si konno! Konny Posterunkowy to co WYSZEGO ni Posterunkowy pieszy. Ma si te posterunko we marzenia. Zgoda powiedziaa Leokadia. Wsiadajcie obaj! Soce wiecio jak na paradzie, guziki Posterunkowego byszczay wspaniale, a kopyta Leokadii wybijay na jezdni takt wojskowego marsza. To bya najpikniejsza chwila w yciu Posterunkowego. Leokadia domylia si tego i nie czua nawet ciaru dwch jedcw na swoim grzbiecie: Przespacerowaa si dwukrotnie naokoo Skweru Szeciokonnego i zapytaa, czy ma przespacerowa si po raz trzeci. Wskoczmy na t kamienn awk! poprosi Posterunkowy. Ale bez Alojzego, dobrze? C to za nowy pomnik? pytali przechodnie. Jaka wspaniaa rzeba, cakiem jak ywa! woali przechodnie. Kog ona przedstawia? zastanawiali si przechodnie. To pomnik Leokadii pod Posterunkowym obwieci Alojzy. Ale Posterunkowy, ktry na prno stara si wytrwa bez ruchu, nie wytrzyma i krzykn: To MJ pomnik na koniu! On faszuje histori! I z przyzwyczajenia uderzy pici w st, ale to nie by st, tylko Leokadia, ktra stana dba i zeskoczya z kamiennej awki. A czy TA historia jest prawdziwa? zapytaa lecego na ziemi Posterunkowego. Ile pac za kurs? jkn Posterunkowy, otrzepujc si z piachu. Leokadia z godnoci rozda chrapy. Jazda NA MNIE nie jest KURSEM rzeka. Caa przyjemno po mojej stronie. Nie chc mie do czynienia z Posterunkowymi mwia pniej Alojzemu. Nie lubi, jak kto wsiada na mnie, eby by wyej. Ko niesie W DAL, a nie WZWY! :;! /, ? :? i. LEOKADIA i rodowd 31 Gdyby skakaa przez potki, musiaaby poczy WDA z WZWYEM oznajmi Alojzy. . A wtedy Leokadii przypomniay si wycigi, o ktrych mwi Kierowca. Musz mie jakie koskie zajcie. Siedzenie na skwerku i NICNIEROBIENIE dobre jest dla ludzi. To bya jazda! Przemknli jak wiatr przez Dorokarski Rynek, potem koo Posterunkowego, potem przez Alej Migdaw, potem obok Ratusza, a potem przez ulic Przygodn wydostali si na Plac Koomyski, bo wanie przy Placu Koomyskim byy Stajnie Wycigowe. Z kim mam przyjemno? zapyta Dyrektor Stajni Wycigowych. Gabinety dyrektorw s bardzo do siebie podobne, a ten wyglda wanie tak samo: jakby Dyrektor Stajni Wycigowych musia przez cay dzie huta si w mikkich fotelach albo turla po pu-

szystym dywanie. I Leokadii natychmiast przysza chtka na dyrektorskie hutanie si i turlanie, tak e powstrzymywaa si od tego z wielkim trudem. Jak przyjemno? zapytaa uprzejmie. Przyszam tutaj po prac. Jestem LEOKADIA. Czy to panu nic nie mwi? Nie, ale za to PANI mwi! ucieszy si Dyrektor Stajni Wycigowych. Pierwszy raz mog porozmawia z pracownic. Chyba e PAN chce u mnie pracowa, a Leokadia jest pana wacicielk. I zacz si mia, jakby powiedzia co bardzo wesoego. miej si, Alojzy powiedziaa Leokadia. Koniowi nie wypada. Dyrektor spojrza na ni podejrzliwie i poprosi, eby usiada. Potem zatelefonowa do Sekretarki i zamwi trzy due kawy. Jeli o mnie chodzi rzek Alojzy to jestem Dorokarzem. Wtedy Dyrektor Stajni Wycigowych jeszcze raz podnis suchawk i zamwi dwie due kawy i due piwo. Jeli o mnie chodzi rzeka Leokadia to wystarczy mi co zielonego. Wtedy Dyrektor zadzwoni jeszcze raz i zamwi du kaw, due piwo i duy kaktus. Kaktusw nie jadam powiedziaa Leokadia. No, wanie odpar Dyrektor. Leokadia spojrzaa na wiszce na cianie zdjcia Rififi i innych znanych klaczy i ogierw i rozpocza przemow:' Jestem synna jak klacz wycigowa Rififi, ale nie TAK SAMO tylko BARDZIEJ. Wczoraj byo moje zdjcie w gazecie. Biegam od dziecka i umiem wietnie wymija niebezpieczestwa. A RODOWD? zapyta Dyrektor Stajni Wycigowych. RODOWODU nie wymijaam jeszcze nigdy, ale teraz, kiedy si USAMODZIELNIAM, Alojzy pewnie nauczy mnie i tego. Wymijaam ju co w tym rodzaju. Mianowicie MOTOROWER. 32 Chodzi mi o pani pochodzenie wyjani uprzejmie Dyrektor. O, nie ma o czym mwi powiedziaa Leokadia. Naprawd gupstwo, ktrym si nie przejmuj. Wol nie mie Mamy i Taty ni odwrotnie. Jak to ODWROTNIE? zdziwi si Dyrektor. No, eby Oni nie mieli MNIE. To musi by bardzo niemio wcale si nie urodzi, nie oglda kwitncej gryki, nie wcha ksiyca w koniczynie... Dyrektor Stajni Wycigowych wsta, otworzy drzwi i powiedzia: Rozmowne klacze nie s dobrymi sportowcami. Artyci i myliciele maj kopoty z bieganiem. Cyrk naprzeciwko. Wiesz co? powiedzia Alojzy, kiedy znaleli si na ulicy. Mnie si zdaje, e chodzio mu iednak o RODOWD. LEOKADIA i marzenia Zaczli we dwjk wymyla rodowd, eby go MIE na przyszo. Ale kaue tak si zociy i pki na drzewach takie byy wiee, e nie doszli nawet do prababek po mieczu, a co dopiero po kdzieli. Zreszt ju w babkach straszny zrobi si im nieporzdek, bo Leokadia chciaa, eby matka ojca bya kar koby, za Alojzy upiera si, e to klacz jabkowita, imieniem Albertyna, co rozzuchwalio Leokadi do tego stopnia, e zacza bryzga na Alojzego marcowym botem i re wesoo: Jabka wity Alojzy! Jabko wity Alojzy!

Okropne powiedzia Alojzy. Musisz bra lekcje sawuarwiwru albo mowy nie ma o ludzkiej pracy. Czy to smaczne? spytaa Leokadia. adne odpar Alojzy. Jak adne to smaczne rzeka Leokadia. Czy nie zauwaye tego nigdy? Daj mi posmakowa tego OREWUARU; moe w nim zasmakuj. To nie jest specjalnoci dorokarzy powiedzia Alojzy. Chyba e mowa o sawuarwiwrze dorokarskim. Ale myl, e po34 35 winna zacz od chodzenia WYCZNIE na dwch nogach, mwienia pgbkiem i NIEWAENIA W KAUE. A wiergbkiem nie mona? zainteresowaa si Leokadia. I zaraz zacza prbowa, ale sama nie moga zrozumie, co mwi. Kupmy lepiej rkawiczki powiedziaa wreszcie caym pyskiem. I buty do NIEWAENIA W KAUE. Alojzy westchn, przeliczy pienidze, wszed do sklepu przy Alei Migdaw i przynis stamtd pbuty, rkawiczki, kapelusz i torebk. Kapelusza nie wo oznajmia Leokadia. Wygldaabym jak przebrany ko! A torebk poniesiesz sam. Potem woya na tylne nogi pbuty, a na przednie rkawiczki, wyprostowaa si i pomaszerowaa z Alojzym w stron Skweru Szeciokonnego. To straszne, Alojzy! jczaa. Chciaabym CHOCIA mie skrzyda (nie przypominaj mi, e to niemoliwe), eby si nie mczy chodzeniem w tych wstrtnych pbutach. Powiedz mi, e S konie ze skrzydami. Trzymaj si prosto, Leokadio odrzek Alojzy. Kiedy jestem ZA WYSOKO westchna Leokadia. Po prostu stercz nad caym wiatem, wic musz si do niego znia. Ju nigdy nie bd szczliwa! Alojzy rzuci okiem na swoje odbicie w szybie wystawowej i pomyla sobie, e on te nie bdzie ju nigdy szczliwy, bo wyglda przy Leokadii jak krasnoludek. Ale przypomnia sobie, e jest PRZYJACIELEM Leokadii,i mocniej uj jej przedni nog. Tu na wystawie jest ogoszenie o pracy rzek i pocign Leokadi w kierunku witryny. Wisiaa tam maa karteczka, na ktrej napisane byo: KWIACIARKA Z ULICY PEGAZA POSZUKUJE PODRCZNEJ" Mode bazie wierzbowe... szepna Leokadia. Wesoe ubiny... Po czym skrcia raptownie w Alegoryczn i pognaa, jak we nie, nie pamitajc o tym, e brudzi rkawiczki. Na dwch nogach, na dwch nogach, Leokadio! baga zasapany Alojzy. Marzenie biega na czterech nogach! woaa Leokadia. O, ubin, fioki, asparagusy... I biega tak, e wygldaa, jakby unosia si w powietrzu. Kwiaciarka na rogu ulicy Pegaza miaa kosze pene tych jaskrw. Staa wrd tych zotych promykw i woaa do Leokadii: Kwiaty, kwiatki sprzedaj, skrzydlate patki sprzedaj! Soneczne promienie po najniszej cenie! Kup, mj Pegazku, jaskrw! Dlaczego PEGAZKU? zapytaa Leokadia, hamujc gwatownie wszystkimi czterema kopytami.

Nie widziaa tabliczki? zdziwia si Kwiaciarka. To na pamitk cudu, ktry si tu wydarzy. Pewien ko zjad wszystkie kwiaty z mojego kosza i CIG DALSZY NASTPI. Co zrobia z poegnalnymi baziami? Byy bardzo smaczne, ale nie poegnalne. Alojzy nie poegna si ze mn. Czy zjada wszystkie, co do jednej? Tamten ko zjad wszystkie kwiaty z mojego kosza i CIG DALSZY NASTPI. Czy nie swdz ci opatki? 36 37 Jaki CIG DALSZY? zniecierpliwia si Leokadia. Ale tak ju jest na wiecie, e w najwaniejszej chwili wychodz zza wga Posterunkowi. Wic oczywicie wanie zjawi si Posterunkowy i powiedzia: Handluje na rogu Pegaza. A jej miejsce na targowisku imienia Stry Porzdku. Pisz sobie, pisz, synku odpara Kwiaciarka. Na targowisku imienia Stry Jakich Tam nie wyobraam sobie cudw. A bez cudw nie wyobraam sobie handlu. To mwic, zatkna bukiecik jaskrw za srebrny guzik przy kurtce Posterunkowego. A ty, Leokadio, zjedz reszt powiedziaa. I CIG DALSZY NASTPI. Straciam apetyt westchna Leokadia. Tak bardzo chciaam by u ciebie Podrczn! A poza tym nie wiem, o jaki DALSZY CIG chodzi? Ale Kwiaciarka nie udzielia wyranej odpowiedzi, moe dlatego, e sama robia si coraz mniej wyrana, a wreszcie znikna zupenie. Pewnie rozpyna si w mroku, bo nadcigny wanie szare chmurzyska i marcowe kaue pogasy. Tylko w jednej wieciy zotem porzucone przez Leokadi jaskry. Cudw nie ma... mrukn Posterunkowy, przecierajc oczy. A potem odszed na posterunek. Znam pewn awk pod mostem, gdzie wietnie przesypia si zmartwienie... powiedzia Alojzy. Szaro tam byo i pachniao szczurz wilgoci, a nad gow dudniy autobusy. Alojzy wycign si jak dugi na awce, a Leokadia w niszy pod schodami znalaza gr trocin i to bya caa pociecha, bo trociny miay zapach drwalni i strychu nad stajni. To ju chyba CZARNA GODZINA, Leokadio, i pora na ostatni bazi, ktr znalazem w lewej kieszeni, i ostatni okruszyn chleba, ktr znalazem w prawej. I Alojzy poda Leokadii ostatni bazi, byszczc w przedwieczornym mroku jak kropla marcowego deszczu. A deszcz zacz wanie bi o jezdni i przsa mostu, a monotonnym pluskiem upi Alojzego i Leokadi, przeuwajc ostatni wierzbow bazi. Potem, cho to nie bya jeszcze noc, sen kaza Leokadii marzy o rnych dziwnych rzeczach, pozwoli jej fruwa nad dachami Stolicy, a potem koysa si w gniazdku pod oknem Alojzego, a potem razem z gniazdkiem lecie w podmuchach wiosennego wiatru. Wtem najsilniejszy podmuch uderzy o przsa mostu. BUM! To Leokadia stoczya si z gry trocin na sam d. Nie wiedziaam, e plecy s takie bolesne! jkna. Alojzy troskliwie rozciera jej opatki. Sny o fruwaniu s NAJMILSZE, prawda? powiedziaa Leokadia. Nie przejmuj si odpar Alojzy. To po tym emerytal-

nym chlebie. Bo nie wiedzia, e to po ostatniej wierzbowej bazi i e CIG DALSZY NASTPI. LEOKADIA i wyskok 39 Najwspanialsze byo to, e Alojzy wcale nie mia ochoty wraca do Wdowy i do mieszkania na szstym pitrze. Nic dziwnego: kto by chcia zamienia smak wczgi na wo naftaliny, dach wiosennych obokw i chmur na sufit malowany w zacieki, a przyja z Niespodziewan Leokadi na towarzystwo Jednostajnej Wdowy! Nie wiadomo, co ze mnie wyskoczy mwia Leokadia. A co ma zamiar wyskoczy. Wyranie. Korzystali z piknej pogody i wygrzewali si w socu na Skwerze Szeciokonnym. LUBI twoje wyskoki, Leokadio przyzna Alojzy. I to, e nigdy nie wiadomo, co powiesz. wietnie nam si razem pracowao. Gdybym mg, przyprawibym ci trbk i kierownic, eby kursowaa jako takswka. Byaby to zdrada wobec naszej doroki odpara Leokadia. Biedaczka, nie mwi niespodziewanych rzeczy, wic nikt jej nie wycignie ze starej szopy, eby przerobi na samochd! A zreszt jestem chora. W okolicy opatek. Czy moesz podrapa mnie w plecy? Masz dziwne plecy zauway Alojzy. Zaoybym si, e co w nich siedzi. Gdybym mia n... Leokadia odsuna si od niego. Lepiej nie, Alojzy. Zaczyna si od noa, a koczy na patelni. Nie mwili o tym wicej, ale tego poranka, kiedy Alojzy poszed do Fryzjera, Leokadia wykrada si chykiem z Szeciokonnego Skweru i powdrowaa do Lekarza, eby dowiedzie si, jaki skarb nosi w swdzcych plecach. W Przychodni Lekarskiej byo biao jak w zimie, ale nie pachniao niegiem ani choink, tylko lekarstwami i farb olejn, co wprawio Leokadi w zy humor i nieustanne parskanie. Czy to astma? pytali pacjenci, czekajcy w korytarzu na swoj kolej. Nie. Po prostu jestem wcieka oznajmia Leokadia, na skutek czego pacjenci przestali czeka na swoj kolej i Leokadia wesza do gabinetu Lekarza. Co pani jest? zapyta Lekarz. Wanie powiedziaa Leokadia. Co mi jest? A co pani dolega? Rosn w drug stron odpara Leokadia. W poprzek. Zamiast wzdu albo wszerz. Poza tym jestem zdrowa. Na zdrowie nie ma lekarstwa rzek Lekarz. To bardzo nieszczliwy przypadek. I rzadki. Wzi centymetr, zmierzy Leokadi na wszystkie strony, po czym usiad za biurkiem i zacz pisa. Owszem, mandaty si przydaj powiedziaa Leokadia. Ale zapaci pan musi sam, panie doktorze. Nie bior pienidzy, dopki nie wylecz pacjenta odrzek Lekarz. Wic pewnie nie bdzie pani musiaa zapaci. To mi si w ogle bardzo rzadko zdarza. 40 41 Podpisa si zamaszycie i wrczy swj podpis Leokadii. Nie zbieram autografw powiedziaa Leokadia. To MOJE zbieraj inni. To jest recepta, prosz pani odrzek Lekarz. Zapisaem

pani lekarstwo na wyklucie. Smaruje si nim kurze jajka, kiedy kurczta nie chc si wylga. Leokadia podzikowaa i pocwaowaa z recept do najbliszej apteki, gdzie podesza do okienka poza kolejk. Bd miaa kurczta, prosz pastwa oznajmia. Wic bardzo mi si spieszy. Lekarstwo byo tak zielone i szczypice, e powinno byo skutkowa, ale nie chciao poskutkowa, chocia Alojzy z caej siy wciera je w plecy Leokadii. wietnie powiedziaa Leokadia. Nie mamy przecie pienidzy na Lekarza. Ale w gruncie rzeczy byo jej przykro, bo do kurczt czua szczegln sympati. Wychowywaam si na wsi opowiadaa Alojzemu. Mae, te kurcztka tuliy si do mnie, ilekro ukadaam si na sianie. Moe dlatego, w przeciwiestwie do innych koni, lubi spa na leco. Nie pamitam mojej Mamy, ale czasami wydaje mi si, e to bya kwoka i e doskonale mieciam si pod jej lewym skrzydem. Z prawym musiao by gorzej... A jednak to lekarstwo jest mocne, Leokadio rzek Alojzy. Skoro po nim bredzisz. Aha, znowu chcesz mi powiedzie, e konie nie maj nic wsplnego ze skrzydami? Ja wiem, e masz racj, ale tak mi smutno, Alojzy, e nigdy, e nigdy... Rany chomta, zobacz no, co tam si wykluwa! Kurczta! zawoa Alojzy. Widz biay puch! Ojej, Leokadio, to co znacznie bielszego od kurczt. To ogromne WIERZBOWE BAZIE! Leokadia obejrzaa si i zerkna na swj grzbiet. Wiem powiedziaa. Zjadam bazie co do jednej i mj CIG DALSZY NASTPI. Bo to jest chyba mj cig dalszy, prawda? Nieprawda odpar Alojzy, szczypic si w rami. To nie moe by prawda. Konie NIE MAJ skrzyde. NIE MIAY rzeka Leokadia. Ale prawdopodobnie nie byway wychowywane przez kwok. Ja zrobiam pocztek. Wyjtek potwierdza regu mrukn Alojzy. To brzmi, jak: odek uwielbia traw" i na pewno masz racj, Alojzy. Ach, jaka ja jestem szczliwa! Tymczasem TO roso i roso, i byo coraz bardziej pierzaste i srebrne, i wierzbowe, i skrzydlate, tak jakby orze sfrun.na grzbiet Leokadii, cigle jeszcze zielony od maci. Zetrzyj t ma, mj drogi powiedziaa Leokadia. Nie wypada nosi skrzyde na brudnych plecach. Nie, prosz pani szepn Alojzy. Nie omiel si pani dotkn... Jest pani ISTOT NIEBIASK! Leokadia wybuchna miechem i z wielkiej radoci zacza galopowa w keczko, skrzyda furczay nad ni jak dwie chorgwie, a gobie z Szeciokonnego Skweru zaczy ucieka w popochu. Nie umkniecie, zaraz was dogoni! zawoaa za nimi Leokadia, po czym sprbowaa podfrun, ale nic z tego nie wyszo. Masz swoj ISTOT powiedziaa. Wcale nie umiem fruwa. Nie wiem doprawdy, co mi po takich skrzydach? Widocznie s w najgorszym gatunku. A najsmutniejsze jest to, e nie 42 ^ bd ich moga wymieni. Obdarowanemu koniowi nie zaglda si w skrzyda. Jeeli s w najgorszym gatunku, to omiel si pani do-

tkn rzek Alojzy, zabierajc si do cierania zielonej maci z grzbietu Leokadii. Nie mog sobie tylko wybaczy, e zakadaem pani niegdy chomto. To byo bardzo niedelikatne. Pacn ci ogonem burkna Leokadia. Od razu zaczniesz mi mwi ty". No, czego tak na mnie patrzysz? Jeste bardzo pikna, Leokadio szepn Alojzy. Wygldasz jak HUSARSKI RUMAK BOJOWY! Syszaam o HUSARSKIEJ PIECZENI odpara Leokadia. Rzeczywicie to niedelikatnie przypomina mi o garnku wanie wtedy, kiedy staj si NIEBIASKA ISTOTA- Ale skoro ju o tym mowa czy nie masz jakiej bueczki, Alojzy? Musz teraz je podwjnie: za konia i za ora. Jeeli to orze, to p biedy powiedzia Alojzy. Ale co bdzie, jeli to jest tuczona g? LEOKADIA i inwalidztwo Emerytura odpada rozmylaa gono Leokadia, ujc bueczk. Doroka odpada. Wycigi odpadaj. Waciwie w ogle odpadam jako ko, bo jestem teraz koniem z CZYM NA PLECACH. Koniem uomnym. Postaraj si o inwalidztwo powiedzia kwano Alojzy. No, widzisz! Mwiam ci, e bueczka pomoe. Wymyliam inwalidztwo. Alojzy zaprotestowa: To przecie JA wymyliem. Ojej, nie wszystko ci jedno KTO? Grunt, e bueczka pomoga. WIO, LEOKADIO! I poszli przez Rynek Dorokarski, a potem przez Alej Migdaw na Ratusz, a Leokadia wyprostowana bya jak struna: skrzyda pomagay jej utrzymywa si na dwch nogach, nawet pbuty wcale ju nie uwieray. Wiem, po co s skrzyda mwia Leokadia, stpajc lekko na koniuszkach kopyt. Po to, eby nie mie odciskw. Bardzo PRAKTYCZNE. Naprawd, bardzo praktyczne byy skrzyda, bo pomogy Leokadii czeka cztery godziny w kolejce do okienka Rent Inwalidzkich. 44 45 Trzeba by ZDROWYM inwalid, eby dosta t rent mwia Leokadia, przestpujc z nogi na nog. Przecie CHORY inwalida nie wytrzymaby takiego czekania. Lekarz mwi mi, e na zdrowie nie ma lekarstwa. To widocznie sami NIEULECZALNIE ZDROWI. Mw ciszej, Leokadio! sykn Alojzy. Wszyscy na ciebie patrz. I rzeczywicie caa kolejka zacza pokrzykiwa: Czego tu chce ta wysoka? Ona si pcha poza kolejk! Jak ma skrzyda, to ju taka wana. Odfru std, paniusia, ale ju! Nie mog odfrun powiedziaa Leokadia. To s skrzyda WYBRAKOWANE. Szkapa, ktra na swoich skrzydach nie moe fruwa, jest INWALID. Dlatego tu stoj. To uspokoio wszystkich, a pewien Staruszek zapyta: Skd si pani wzia ta przykra choroba? Bo ja wiem? odrzeka Leokadia. Chyba z marzenia. Tak, tak, zawsze mi mwiono, e marzenia szkodz. Skrzyda nie fruwajce... Bardzo cikie kalectwo! Wic Leokadia bya pewna, e w okienku od razu dostanie rent, ale nie poszo to wcale tak atwo, bo Urzdnik nie wiedzia zu-

penie, do jakiej wpisa j ksiki. Do Ksiki Koni podpowiedzia Alojzy. Ko z wad, to znaczy ze skrzydami. Nie wiem, czy ta pani jest akurat KONIEM ze skrzydami powiedzia Urzdnik. Moe jest GSI z koskim tuowiem? Wwczas trzeba by pani wpisa do Ksiki Drobiu. Ona bya NAJPIERW koniem powiedzia Alojzy. Nie wiem, nie wiem odpar Urzdnik. Moe TAK SI

TYLKO WYDAWAO? A moe nam si W OGLE WYDAJE? Moe ona jest duchem skrzydlatym, czyli ANIOEM? Wic niech mnie pan wpisze do Ksiki Aniow jkna Leokadia. W Ksice Aniow nie ma miejsca. Zreszt nie syszaem nigdy o koskich anioach. A moe pani jest PEGAZEM? Pegazie... bazie... powiedziaa Leokadia. A potem zawoaa szybko: Tak, niech pan da prdko Ksik Pegazw! Powoli, moja pani powiedzia Urzdnik. Wiedziaem od pocztku, e to jakie nabieranie ludzi. Pegazw nie ma, rozumie pani, NIE MA, to s dawne legendy. A ja to co? zapytaa Leokadia. Ale Urzdnik ju woa: Kto nastpny, prosz? LEOKADIA i pytania 49 Wiatr przynosi dalekie zapachy wilgotnych pl i Leokadia, idc za swoim wszcym nosem, poprowadzia Alojzego na Przedmiecie, pene modych gazek i kiekujcej trawy. Leokadia z wolna skubaa zieleniejcy wzdu tramwajowych szyn ywopot i, jak zwykle przy jedzeniu, mylaa. Kim waciwie teraz jest? Koniem, drobiem, anioem? Czy Pegazem, ktrego wcale nie ma? Widzisz, Alojzy, wszystko byo takie proste: BYAM, i ju. A teraz wszyscy zaczli zadawa mi pytania. Jedni o RODOWD. Drudzy o nazw. A jak nie mam ani Mamy i Taty, ani nazwy, to moe naprawd i mnie NIE MA? Moe wymyliam sobie SIEBIE tak, jak swoje skrzyda? A jeli mnie NIE MA, to jestem chyba Pegazem, bo Pegazw NIE MA, prawda? Ale co to jest PEGAZ"? Leokadio, skocz z tym ywopotem powiedzia surowo Alojzy. On ci nie suy. W ogle naley zabroni jedzenia, byoby mniej mylenia. Wsiadamy do tramwaju i wracamy do rdmiecia na Skwer Szeciokonny. Po co nam tramwaj? zapytaa Leokadia. Zdejm rkawiczki i pbuty i pojedziesz sobie na moim grzbiecie. Alojzy spojrza na ni w zadumie. i I i I - Nie wiem... powiedzia. A jeeli ty jeste... jeeli ty NIE JESTE koniem... Jako nie wypada... - No, tak... szepna Leokadia. Opada na czworaki i zwiesia eb. Wygldaa teraz jak smutna dorokarska szkapa ze skrzydami. Alojzy uj pysk Leokadii w obie

donie i przytuli do niego policzek. Dobre konisko! powiedzia. Poczciwe stare konisko! Pojad na tobie. Wwczas Leokadia radonie zatrzepotaa skrzydami i zakrcia mynka rudym ogonem, a zawiroway nad ziemi zeszoroczne licie, a potem pomoga Alojzemu wdrapa si na grzbiet, tu za skrzydami. Ale to miejsce byo niewygodne, bo pira zasaniay cay widok, a w dodatku echtay Alojzego po twarzy tak, e kicha raz po raz i ze miechu mao nie zlecia. Wic przesiad si na kark Leokadii i teraz mg jecha sobie wygodnie, jak na fotelu, oparty o mikkie skrzyda. Leokadia biega lekko, zaledwie dotykajc kopytami bruku i, cho nie moga ulecie w gr, Alojzemu wydawao si, e s bardzo blisko obokw i jeszcze bliej zachodzcego soca. Wia porywisty wiatr i skrzyda Leokadii szumiay jak ogromne stado ptakw, a pira pony czerwieni w wietle wieczornej zorzy. I nagle na zakrcie ulicy ukaza si wyjcy gono wz straacki i zagrodzi Leokadii drog do rdmiecia. O co chodzi? zapyta Alojzy. Komendant Stray przyjrza si Leokadii. Wic to skrzyda powiedzia. A nam mwiono, e poncy ko. Co takiego! rzek Alojzy. Przecie spalibym si jak nic! Mimo wszystko to jest podejrzane oznajmi Komendant Stray. Husaria? Atak na Stolic? 52 Panie Komendancie, czy jeden czowiek na koniu moe zaatakowa Stolic powiedzia Alojzy. Jeszcze jak! wykrzykn Komendant Stray. Nawet czowiek "W KONIU. Nie czyta pan o Koniu Trojaskim? W jego brzuchu siedziaa caa armia, ktra zdobya Troj. To smutne, ale MJ brzuch jest pusty mrukna Leokadia. Zreszt i tak nie przeknabym armii. To niesmaczne! A zreszt pewno nie jestem wcale koniem, tylko gsi. O gsiach syszaem, e ocaliy Stolic przyzna Komendant Stray. Gganiem. Niech pani zagga! Leokadia sprbowaa zagga, ale nie wyszo. Zawioz was na Komisariat zadecydowa Komendant. Moe tam si okae, e ocaliem Stolic. Ach, wic to PAN jest gsi! zawoaa Leokadia. LEOKADIA i nadmiar Jak to mio zasypia w cieple i z penym odkiem mwia Leokadia. W dodatku wcale nie musz sobie wyobraa, e le pod skrzydem. NAPRAWD le pod skrzydem. Dzisiaj w nocy bd na pewno nia o fruwaniu, mam ju do tego snu PRZYRZDY. Powiniene take mie skrzyda, Alojzy, ebymy mogli razem fruwa we nie. Rany chomta, tylko nie to! zawoa Alojzy. Podwjne skrzyda to podwjne kopoty! Mwiem ci, eby si nie USAMODZIELNIAA. Dlaczego nie zostaa bezrobotn szkap emeryta? Wozibym na tobie mj ubogi dobytek... Jedzilibymy na dalekie spacery... Rozwozilibymy wzkiem mleko i buki... wiee, chrupice bueczki pszenne... Wozilibymy dzieci po alejkach parkowych... Pod starymi kasztanami i pachncymi wierkami... Tak by byo niezwykle, gdyby byo zwyczajnie, gdyby byo codziennie, tak by byo odwitnie, gdyby szaro tak byo, toby byo tak adnie,

powrciyby do nas dni przelicznie powszednie, ale ju nie powrc... 54 55 Dlaczego, Leokadio? zapyta Alojzy. Dlatego, Alojzy, e mam skrzyda. I nawet gdybym je utracia, nie bd nigdy ZWYCZAJN szkap. Bd szkap, ktra MIAA skrzyda. Moe ju od jutra? Ale nazajutrz obudzia si nie tylko w tej samej izbie, w tym samym Komisariacie obudzia si rwnie z tymi samymi skrzydami na grzbiecie. Wic troszk bya zdziwiona, e nie nio jej si fruwanie. Widocznie sen nie lubi PRZYRZDW powiedziaa do Alojzego. Zamiast niadania byo oo zupenie niejadalnego: przesuchanie. I Leokadia znowu musiaa odpowiada na pytania: czy jest koniem? czy suya w kawalerii? czy zna jzyki obce? kto jest jej panem? Nie mam pana rzeka Leokadia. Mam Alojzego Fiutk, przyjaciela (czy mog tak o tobie mwi, Alojzy?), a on ma mnie, Leokadi. I nie su adnej kawalerii ani w ogle nikomu. Obce jzyki znam na pewno, tylko nigdy nie syszaam. Ale to dziwne, e pan zadaje tyle pyta! Nie wiem, jak to jest u ludzi, ale UCZCIWY KON nie wtrca si do innych. Porucznik zrobi si purpurowy ze zoci. Niech pan zabierze std t gupi koby! wrzasn na Alojzego. To bydl nie zasuguje na ludzki Komisariat! Poranny deszczyk my i sipi i Alojzy schroni si pod skrzydo Leokadii jak pod parasol. Wygldam na pewno jak zmoka kura alia si Leokadia. Do mokrej sierci doszy jeszcze mokre skrzyda. JEST MNIE CORAZ WICEJ, Alojzy. Gdzie my ten NADMIAR podziejemy? Przez moj gupot przepado nam takie MIE MIEJSCE w Komisariacie. Sprbujmy si da zaaresztowa Posterunkowemu. Wlaza w najwiksz kau i zacza wierzga, obryzgujc botem przechodniw, a Posterunkowy zjawi si natychmiast. O, winszuj skrzydeek! powiedzia. Uderzyy do gowy, co? Ju uwaa si za nie wiem kogo i bryzga botem na blinich? Niech mnie pan zamknie odpara Leokadia. Szkoda marzy rzek Posterunkowy. Nie mog traci przyjemnoci wypisania licznego mandaciku. To bdzie mnie drogo kosztowao! Wypisa mandat, wypaci go sobie i powiedzia na poegnanie: Radz zgoli skrzyda. Waciwie nie wiadomo, czy koniom wolno mie skrzyda. Zgoli? zawoaa Leokadia. wietny pomys! Fryzjer, ktry za darmo goli i strzyg Alojzego, mia maleki zakad przy Rynku Dorokarskim. Nie bd goli skrzyde na ulicy powiedzia do Alojzego. Mog zaci przy goleniu i strac dobre imi. Niech Leokadia wejdzie do rodka. Nie byo to wcale atwe, bo zakad by ciasny i niski, nie przewidziany dla konia, a szczeglnie dla konia skrzydlatego, ale wreszcie Alojzemu i Fryzjerowi udao si jako wepchn Leokadi i obrci j przodem do lustra. Leokadia spojrzaa w zwierciado i krzykna: sta przed ni wspaniay, skrzydlaty ko, napeniajcy blaskiem pir malek, mroczn izdebk. A byo to zjawisko tak niezwyke i pikne, e Leokadia ugryza si lekko w nog, eby sprawdzi, czy to nie sen i czy naprawd siebie sam widzi tam w lustrze. Czego krzyczysz? powiedzia Fryzjer. Naostrz dobrze

brzytw i wcale nie bdzie bolao. Wcale nie bdzie bolao powtrzya Leokadia. Wcale nie bdzie bolao, bo ja NIE DAM sobie zgoli skrzyde. LEOKADIA i sztuka 57 Jak Leokadia powiedziaa, e szuka pracy, to Bileter wzruszy tylko ramionami i zasoni sob wejcie do Cyrku. Na gap nie wpuszczamy mrukn. Ja nie wchodz na gap rzeka Leokadia. Ja wchodz na SKRZYDA. Aha, skrzyda odpar Bileter. No, to odfru, paniusia! Moe jeszcze chciaaby, ebym uwierzy, e s konie ze skrzydami? Na szczcie Alojzemu wystarczyo pienidzy na dwa dobre bilety. Czwarta loa powiedzia Bileter i ukoni si. Orkiestra graa wanie marsza, bo na rodku areny Woltyerka ujedaa karego konia. Medard, doroka numer trzy! - zawoaa Leokadia. Ale mu si udao! Medard skin jej gow, za co oberwa batem od Woltyerki. Chyba znw TAK BARDZO mu si nie udao zauway Alojzy. Ja tam wol miejsce w loy ni na arenie i ty te sied i patrz.

Mj drogi, nie po to kupilimy takie drogie miejsca, eby na nich po prostu siedzie oburzya si Leokadia i wstaa. Ej, paniusia, zdejm paniusia kapelusz z pirami! krzykn Kto z Dalszego Rzdu. Co to za pierze? Zaraz zobaczysz powiedziaa Leokadia. I przeskoczywszy barier, stana na samym rodku areny. Orkiestra urwaa w p taktu i w Cyrku zrobio si zupenie cicho, a pod Leokadi zaczy dre nogi, a gos cakiem uwiz jej w gardle. Po skrzydach wdroway te, pomaraczowe i fioletowe wiata reflektorw, jakby wszystkie ubiny naraz zakwity na jej pirach. Nagle Woltyerka krzykna: To nie jej numer! To przecie MJ numer! I rozpakaa si gono. Wtedy caa sala zacza krzycze: To nie jej numer! To nie jej numer! TO NIE JEJ NUMER! Prosz o spokj! zawoa Dyrektor Cyrku. To dodatek nadzwyczajny, prosz pastwa. Bezpatny nadprogram: sztuczne skrzyowanie koniny z gsin. Hej, tam, wynie t dekoracj! DEKORACJ? oburzya si Leokadia. Nie mam nic sztucznego, ani jednego zba. Jestem PRAWDZIWYM KONIEM Z PRAWDZIWYMI SKRZYDAMI. ----No, to czego tu chcesz? zapyta wcieky Dyrektor Cyrku. Nie sztuka fruwa na prawdziwych skrzydach! Tote ja nie fruwam odpara Leokadia. To s skrzyda

NIEPRAKTYCZNE. A, niepraktyczne! - ucieszy si Dyrektor Cyrku. Wobec tego najlepiej je wyskuba. Hej, tam, Klauny! 60 Ale Leokadia nie czekaa, a Klauny wyskubi jej skrzyda. To mogo by przecie bardzo bolesne, a poza tym nie wypada na rodku areny da si skuba jak byle g. Chod, Alojzy powiedziaa. Tu nie ceni si prawdziwej, niepraktycznej sztuki. I z wdzikiem ukonia si publicznoci. W tej chwili zazdrosny Medard uksi j w poladek. I nagle w Cyrku stao si zupenie ciemno. Tuman piasku podnis si z areny i zawirowa w powietrzu, przesaniajc wiata reflektorw. To sposzona Leokadia trzepotaa skrzydami jak olbrzymie ptaszysko. I cho to nie by JEJ NUMER, NA NIEJ musiano tego dnia zakoczy program. Leokadia i Alojzy biegli eb w eb i zatrzymali si dopiero na rogu ulicy Przygodnej i Alei Migdaw. Tak, Leokadio wysapa Alojzy. Niektrych trzeba ugry w poladek, eby rozwinli skrzyda. Leokadia uniosa pysk i zapatrzya si na bkitne jarzeniwki, ponce nad Alej Migdaw. Bkitne ubiny... szepna. Fioletowe ubiny... ubiny pomaraczowe i te... Ach, Alojzy, jaka to cudowna rzecz znale si na scenie! 'ii': M II LEOKADIA i bycie kim Soce przypiekao mocno i okna dokoa Rynku Dorokarskiego zaczy si otwiera. To jedna, to druga szyba odbijaa w sobie soneczn kul i puszczaa na skrzyda Leokadii wesoe zajczki. Jaki Dziadzio przeszed przez skwer i zbliy si do Leokadii. Dzie dobry powiedzia. Archeopteryx Asiaticus? Przepraszam, nie mam sowniczka odpara Leokadia. Pan jest Chiczykiem? Ach, nie, prosz pani, skde! zamia si Dziadzio. Mylaem tylko, e pani naley do gatunku Archeopteryxw Ogromnych. Nie nale do.nikogo odrzeka dumnie Leokadia. Alojzy jest moim przyjacielem i naley do mnie. Bylimy par dorokarsk. Teraz w parze umieramy z godu. Wanie zauwayem, e jest pani zwierzciem wymierajcym, a nawet wymarym. Mog pani da prac w moim Muzeum Zwierzt Prehistorycznych. Jeeli praca bdzie tak trudna, jak to sowo, to nie dam sobie rady westchna Leokadia. O nie, to bardzo proste powiedzia Dziadzio Dyrektor. Bdzie pani staa, jako wykopalisko, midzy Diplodocusem a Iguanodonem. 62 62 63 __ Wypoka... wokypa... zamruczaa Leokadia i westchna. Mog sta obok tego kalodontu. Chodmy, panie Chiczyk! Muzeum Prehistorii miecio si przy Placu Ryczywoa, w ogromnym gmachu, podobnym troch do Ratusza. wietnie! zawoaa Leokadia. Bd siedziaa w okienku, ziewaa i popijaa herbat. Zawsze marzyam o tym, eby pracowa na Ratuszu. I kiedy weszli do rodka, Leokadia zaraa z zachwytu.

Biae schody! zawoaa. Dywany! Ogromne okna! Och, Alojzy, nia mi si kiedy taka stajnia. Dziadzio Dyrektor kaza jej woy filcowe kapcie na dwa tylne kopyta. __ Nie mog urzdowa na dwch oburzya si Leokadia. Archeopteryx nie moe sta na czterech nogach powiedzia Dziadzio Dyrektor. A Archeopteryx to pani. Zrozumiano? Moe nie tak od razu, ale powolutku zrozumiano. Zrozumiano, e to nie bdzie siedzenie w okienku i popijanie herbaty. Zamiast okienka i herbaty dostaa Leokadia marmurowy postument z napisem Archeopteryx" i musiaa na nim sta bez ruchu w godzinach urzdowych, od dziesitej rano do drugiej po poudniu. W dodatku nie wolno jej byo ani mruga, ani przestpowa z nogi na nog, ani strzyc uszami chyba e w Muzeum nie byo nikogo, ale to zdarzao si bardzo rzadko. Bya zwierzciem WYMARYM i nie wypadao jej nawet wzdycha. Robi to za ni Alojzy, ktry codziennie kupowa bilet, eby wej do Muzeum, i przez cae cztery godziny siedzia na aweczce naprzeciw Leokadii. Mieli ju przecie na to pienidze! __ Ciesz si, e nie wsadziem ci do szklanej gabloty jak Diplodocusa mwi Dziadzio Dyrektor, ktry od czasu pierwszej zamiii ARCHEOPTEP liczki zacz Leokadii mwi TY. Tam nie mogaby nie tylko wzdycha, ale i oddycha. Ciekawa jestem, czy ten Diplodocus naprawd nie yje zastanawiaa si Leokadia, kiedy zostawali sam na sam z Alojzym. Zerknij no, Alojzy, moe on te si rusza, kiedy nikt nie patrzy? Byoby mi raniej w ywym towarzystwie. Ale ani Diplodocus, ani Iguanodon nie poruszali si nigdy. Moe oddychali tak sprytnie, e nie sposb ich byo na tym przyapa, a moe naprawd byli tylko ogromnymi modelami? aden Alojzy nie przynosi im buek z saat i kostek cukru w godzinach urzdowych. I nie mieli takiego powodzenia jak Leokadia. Skrzydlaty ko! woay dzieci. Tatusiu, dlaczego teraz nie ma skrzydlatych koni? Wyginy odpowiadali tatusiowie. Nie miay co je. I Leokadia mylaa sobie wtedy, e to wcale nie jest takie nieprawdziwe. Zreszt na co teraz skrzydlate konie? mwili tatusiowie. S auta i samoloty, i helikoptery... Tak, ale skrzydlaty ko to co innego! odpowiaday na to dzieci i wtedy Leokadia polubia dzieci. Cigle powtarzaa sobie, e powinna by szczliwa, bo zarabia pienidze na siebie i na Alojzego, no, i jest KIM. Co prawda, eby by KIM, musiaa NIE Y. Ale moe ju tak jest, e KIM mona by tylko po mierci? Biedny Diplodocus mwia Leokadia. Ja przynajmniej wiem, e jestem sawna po mierci, a on mia pecha i nie dowiedzia si tego o sobie. Mimo to nie smakoway jej ju ani kostki cukru, ani nawet buki z saat. Tym bardziej e Dziadzio Dyrektor nie pozwala jej wychodzi z Muzeum zaraz po godzinach urzdowych i dopiero po za66 67 padniciu zmroku przemykaa si cichaczem z Alojzym do ciemnej wnki pod mostem, skd przed wschodem soca znowu musiaa

wraca do Muzeum. Tsknia bardzo za wiosennymi porankami, za wiosennymi popoudniami, za wiosennymi nocami na Skwerze Szeciokonnym. Tsknia do zapachu modych lici bzu, do zapachu nagrzanego socem trotuaru, do zapachu kurzu, taczcego w smugach wiata nad jezdni. W OGLE tsknia. A moe nie warto zarabia na ycie, jeli nie ma si KIEDY y? A moe lepiej nie mie co je ni je bez apetytu? Ale nie pytaa o to Alojzego, bo nie chciaa mu robi przykroci. Alojzy tak si cieszy, e Leokadia jest KIM! Nie zauway nawet, e skrzyda ci jej coraz bardziej. Bardzo rzadki okaz = mwi do zwiedzajcych. Bardzo cenny okaz. Zupenie jak ywy. I robi oko do Leokadii. A Leokadi strasznie wiercia w nosie naftalina, ktr Wony posypywa Diplodocusa. Co by to byo, gdyby tak nagle wypchany Archeopteryx kichn na cae Muzeum! Powiedz Wonemu, e nie jestem Wdowa prosia Leokadia Alojzego, gdy zostawali sami. eby mnie nie przesypywa, bo nie wytrzymam do wolnego poniedziaku. Niedziela bya naj soneczni ej sza ze sonecznych niedziel. Jeszcze tylko dwie godziny powiedziaa Leokadia w poudnie. A potem zacznie si nasz wypoczynek. Ach, Alojzy, jak mnie wierzbi kopyta! Uciekniemy w nocy do lasu i wrcimy dopiero we wtorek przed witem, dobrze? Pikny okaz ?? rzek w odpowiedzi Alojzy. Zupenie jak ywy! Leokadia obejrzaa si i spostrzega w drzwiach sali Pana w Okularach, Jak ywy? zdziwi si Pan w Okularach. Przecie takie zwierzta nie yy NIGDY. Jak to? oburzy si Alojzy. Archeopteryxy Ogromne? Bzdura powiedzia Pan w Okularach. Wcale tak nie wyglday. To wszystko nie trzyma si kupy, o! I wyrwa Leokadii piro z lewego skrzyda. Sztucznie posklejane, widzi pan? powiedzia. Takich zwierzt w ogle nie byo. NIE BYO? zawoaa Leokadia. To na co ja tu stoj? LEOKADIA i przyziemno Ale za to .na dworze wiecio soce. I smugi wiata taczyy nad jezdni. I na drzewach awanturoway si wesoe wrble. I by dzie, jakiego Leokadia nie widziaa ju od tygodnia, o jakim marzya pod mostem i w Muzeum, jakim radowaa si tak, e zacza piewa na cay gos: O, co za dzie, wspaniay dzie, soneczny i pachncy! Wol by NIKIM w taki dzie ni KIM wrd ciemnej nocy. Dzie dobry, wiata! Serwus, cienie! Cze wdrujcym smugom! Ju lepiej y przez JEDEN DZIE ni nie y BARDZf) DUGO. A jednak, a jednak, Alojzy cudowne to byo zajcie, skoro tak jestem po tym tygodniu szczliwa. Byo ADNE, bo byo SMACZNE powiedzia ponuro 69 Alojzy. I jest ci wesoo, bo wypchaa sobie odek. :?; l ? 1-I W kadym razie mamy zapas na par dni wolnych. A potem

znowu co znajd. Ju ja co znajd na pewno! Mam przecie SKRZYDA! Codziennie rano robia teraz par wicze gimnastycznych, eby rozrusza lotki. Chwilami wygldao to, jakby naprawd miaa pofrun. Ale tylko wygldao. Za to po gimnastyce jeszcze bardziej chciao jej si je. Rozgldaa si, czy nikt nie widzi, i ukradkiem skubaa rzadk trawk na Skwerze Szeciokonnym. Nie chciaa robi wyprawy na podmiejskie ki, bo ju wiedziaa, e skrzyda mog narazi j na przykroci. Tu, na Dorokarskim Rynku, i w okolicy wszyscy byli do nich przyzwyczajeni. Hej, Leokadio! woa rano Mleczarz. Nie mogaby podfrun na czwarte pitro z butelk mleka dla pani Aptekarzowej? I ze wspczuciem kiwa gow, kiedy Leokadia mwia mu, e cigle jeszcze nie umie lata. A polataaby troch za mnie mrucza Listonosz. Przydayby mi si skrzyda, ho, ho! Leokadio, wytrzep za mnie dywanik! prosia Pomoc Domowa od Krawca. I Leokadia bia skrzydami o dywan, a jej pira staway si szare od kurzu. Ale niebawem nadciga deszcz i skrzyda Leokadii, umyte i lnice, suyy dzieciom z Dorokarskiego Rynku za parasol. Dzieci lubiy Leokadi najbardziej. Bya to przyja ADNA i SMACZNA, bo pena rnych akoci. Leokadia nie prosia nigdy 0 nic, ale z wdzicznoci zjadaa kad przyniesion kostk cukru 1 kad ofiarowan marchewk. Kiedy pofruniesz, Leokadio? - pytay dzieci. I Leokadia odpowiadaa: 72 73 Jutro. Bo ZAWSZE bya tego pewna. Po obiedzie przychodzi do Alojzego Fryzjer. Rozmawia z Alojzym, ale patrzy na Leokadi i zastanawia si, czy nie naleaoby jej przyci skrzyde. Byyby znacznie adniejsze, Leokadio mwi od czasu do czasu. I tak nie moesz na nich fruwa, wic co ci szkodzi ufryzowa je troch i skrci? Nudzi i nudzi, a Leokadia milczaa. Mylaa sobie, e lepiej mie skrzyda, na ktrych MONA BY fruwa, gdyby si umiao, ni takie, na ktrych NIE MONA BY fruwa nie tylko dlatego, e si nie umie. Reszt pienidzy zarobionych w Muzeum Prehistorii Leokadia zaniosa Lekarzowi do Przychodni. Podaa je przez okno, bo nie moga zmieci si w drzwiach. Wykluo si powiedziaa. Czy nie mgby mi pan zapisa maci na latanie? Czy to znaczy, e mam wyleczy pani z chodzenia po ziemi? ? zapyta Lekarz. Na to nie mam lekarstwa. Kady musi sobie radzi po swojemu, prosz pani. By to mdry Lekarz. Niech pani czyta bajki Andersena powiedzia na poegnanie. Moe tam pani znajdzie jak rad. Dzieci przyniosy Leokadii bajki Andersena, ale nie miay czasu czyta gono, bo zbliay si wita Wielkanocne i wszdzie byo wielkie sprztanie. Poczytaj sobie sama powiedziay. Nie mam okularw odpara Leokadia. A poza tym wydaje mi si, e robiabym straszne bdy ortograficzne. A w okularach?

i', I Nie wiem, nigdy nie prbowaam. Wic Alojzy przeczyta jej gono bajk o brzydkim kacztku, ktre stao si abdziem. - To o mnie powiedziaa Leokadia, ocierajc ostatni z. Byam wprawdzie LICZN dorokarsk szkap, ale staam si brzydkim kacztkiem. Poczekajcie, bd jeszcze fruwa! Podniosa eb i zawoaa: abdzie, abdzie, wecie mnie z sob! Ale zamiast abdzi zobaczya Kominiarza na dachu najwyszej kamienicy. Zap si za guzik, Alojzy! zawoaa. Kominiarz przynosi szczcie: wiem, gdzie znajd prac! Gdzie? zdziwi si Alojzy. Tam, gdzie s abdzie. W Parku Cienistym. W Parku Cienistym nie byo ju ludzi i Dozorca zamyka wanie bram. Za pno powiedzia. A zreszt abdzi nie ma. Nie przyleciay tej wiosny. Zostay tylko dwa z podcitymi skrzydami. Mogabym zastpi przynajmniej trzy abdzie powiedziaa Leokadia. Umiem pywa. Wiem, e jestem brzydkie kacztko, ale to mija. Dozorca wpuci ich do rodka i zamkn bram. Potem zaprowadzi nad staw, po ktrym pyway dwa podskubane ptaki. Leokadia wesza do wody i sprbowaa pywa w ten sposb, eby byo wida tylko gow i skrzyda. Wygldasz jak skrzydlaty konik szachowy powiedzia Alojzy. Ale Dozorcy bardzo si to podobao. Jutro podetniemy pani lotki rzek. eby si pani czua u nas jak w domu. Nie powiedziaa Leokadia, patrzc za odchodzcym Dozorc. Nie, nie i nie! Wysza z wody, otrzsna si i zapatrzya na ciemniejc powierzchni stawu. Podcinanie lotek... mruczaa. Skracanie skrzyde... Wyskubywanie pir... Posypywanie naftalin... Rany chomta, Alojzy, czy jest gdzie miejsce, w ktrym ludzie szanuj zwierzce dziwactwa? ? Tak odpar Alojzy. Ogrd Zoologiczny. LEOKADIA i klatka Tymczasem w pobliskim Ogrodzie Zoologicznym Tygrys ziewn i powiedzia do Tygrysicy: Wyobra sobie, jakie to mieszne! ni mi si ko ze skrzydami. Najpierw zjadem go jako ptaka, a potem jako czworonoga. To bya podwjna przyjemno. Co za gupi sen! Wcale nie taki gupi, skoro si najade odpara Ty gry sica i oblizaa si od ucha do ucha. Bdziesz mia teraz o czym marzy. Mimo wszystko to gupi sen, bardzo gupi sen mrukn Tygrys i zapad w dug drzemk. Ostatecznie nic innego nie mia do roboty. Rano obudzi go zgrzyt otwieranej bramy. Tygrys otworzy leniwie jedno oko i zamar ze zdumienia. Przed klatk sta skrzydlaty ko!. Obud si! miaukn Tygrys do Tygrysicy. Obud si prdko, moe zdysz zobaczy mj sen. Pikny sen przyznaa Tygrysica. Gdyby ci si jeszcze chcia przyni PO TEJ STRONIE KRATY...

76 77 Ale Leokadia nie miaa zamiaru wchodzi do tygrysiej klatki. Nie miaa zamiaru wchodzi do ADNEJ klatki. Chocia Dyrektor Ogrodu Zoologicznego bardzo j namawia. Bd sobie po prostu chodzia po ciekach * mwia. SAMA tu przyszam do pracy, a po drugie, na pewno nikogo nie zjem ani nie ugryz, prawda, Alojzy? Klatki s nie tylko dla tych, co POERAJ powiedzia Dyrektor Ogrodu Zoologicznego. Klatki s take dla tych, co BYWAJ POARCI. I dlatego W KADYM RAZIE musi pani siedzie w klatce. Posiedzimy sobie razem, Leokadio pociesza j Alojzy. I bdziemy grali w domino. Czy ma pan wrd swoich okazw zoologicznych GATUNEK LUDZKI? Nie odrzek Dyrektor. I bd jedynym Dyrektorem Ogrodu Zoologicznego, ktry ma w klatce czowieka. I to wsatego! Mog sobie nawet zapuci brod powiedzia Alojzy. I zapuci. Nadeszy zote i niebieskie dni kwietniowe, dni wschodzcego zboa i pkajcych pczkw, a Alojzy z Leokadi siedzieli w ogromnej klatce pod goym niebem i grali w domino. Czasem przerywali gr, eby popatrze na ludzi. Nie prbowali z nimi rozmawia, bo zaraz syszeli niemdre uwagi: O, brodaty, a mwi! Albo: To nie ko, to papuga! A przecie i bez powodu ludzie wygadywali mnstwo gupich rzeczy. Dopiero wieczorem Leokadia opowiadaa Alojzemu o tym, o czym mylaa podczas jedzenia obroku, a Alojzy o tym, co wyczyta w gazecie. Leokadia miaa zawsze wicej do opowiedzenia. ? Nie rozumiem, dlaczego ludzie tyle czytaj? Czy nie potrafi SAMI tego wszystkiego wymyli? Widocznie za mao jedz. Czytaj, eby zmdrze odpowiada Alojzy. No i co? I nic im nie pomaga? Dzieci w Ogrodzie Zoologicznym wcale nie byy lepsze od dorosych. Prboway drani Leokadi patykiem albo wsuway przez prty cukierki mitowe, ktrych Leokadia nie znosia. Albo to s INNE dzieci mwia Leokadia. Albo wystarczy kogo zamkn w klatce, eby go wszyscy przestali poznawa. I czy one nie wiedz, e Ogrd Zoologiczny to miejsce, gdzie si patrzy na ludzi? Sama ju nie bardzo wiedziaa, czy to ona z Alojzym siedzi w klatce, czy te cay wiat przed nimi zamknito. Ale jeszcze gorszy od ludzi by Tygrys. Budzi si co wieczr z okrzykiem: Poarem skrzydlatego konia! I wlepia oczy w Leokadi, ktra trzsa si ze strachu w ssiedniej klatce. Nie mog przez niego spa alia si Alojzemu. Jeeli ja ni mu si w JEGO nie, to kiedy on mnie zje w MOIM! Ale na razie nie Tygrys przychodzi do niej w krtkich drzemkach. W krtkich drzemkach przychodzia do niej koniczyna, kapica od miodu, przychodziy nadrzeczne ki, pene wierszczy i polnych konikw, przychodziy zboa, mokre od rosy, tak e budzia si nagle z t ros na policzkach i dugo patrzya w niebo, wolne od krat. Alojzy te budzi si wtedy nigdy nie mg spa, kiedy Leokadii byo smutno i ociera ros z policzkw Leokadii. Nie martw si mwi. Masz takie pikne skrzyda...

LEOKADIA i fruwanie '? i. 79 To byo tak, jakby kto rozwiesi w powietrzu tysice mniejszych i wikszych, koyszcych si, bijcych, piewajcych dzwonw. A huczao i dudnio bladobkitne niebo. Wielkanoc! zawoaa Leokadia. I z radoci zacza taczy po klatce i trzepota skrzydami. Takie ROZRUSZANE skrzyda s smaczniejsze mrukn Tygrys i obliza si. Leokadia powiedziaa: Wesoych wit! U nas na Wielkanoc jada si TYGRYSA NA MIKKO, wiesz? Wic Tygrys na wszelki wypadek poszed sobie w gb klatki. Czy chce pan przespacerowa si troch, panie Alojzy? zapyta Alojzego Dyrektor Ogrodu Zoologicznego. Brodaty Czowiek jest take czowiekiem i musi mie swoje wito. Mam przej ze swojej klatki do paskiej klatki? spyta Alojzy, bo dla niego obie strony kraty byy ju jednakowe. A Leokadia? A Leokadia wyjdzie, jak pan wrci. eby zawsze KTO by do ogldania. Ludzie bardzo nie lubi patrze na puste klatki. Nawet w niedziele i wita. I Id, id, Alojzy powiedziaa Leokadia. To bd wita PO KAWAKU. Tymczasem popatrz sobie na Tygrysa, zanim go zjedz. Wic Tygrys by tego dnia wcieky na Leokadi, bo nikt jako nie mia zamiaru go zje i wygldao na to, e Leokadia sobie z niego zaartowaa. A Leokadii czas duy si okropnie, a jeszcze okropniejsze byo to, e musiaa duo myle, bo dostaa ca gr witecznego owsa. Wic mylaa: Po co mi skrzyda i na co mi skrzyda? Skrzyda s niepotrzebne i mylenie jest niepotrzebne. Gdybym tyle nie mylaa, tobym nie wymylia sobie skrzyde. Gdybym nie miaa skrzyde, tobym bya zwykym koniem. Gdybym nie mylaa, nie oddaabym emerytury. Gdybym bya zwykym koniem, woziabym dzieci po Parku Cienistym. Gdybym nie mylaa, tobym daa sobie zgoli skrzyda. Jakbym bya zwykym koniem, xiie siedziaabym w klatce. I tak mylaa, i jada w keczko, a zacza myle, e Alojzy ju chyba nigdy nie przyjdzie, a to niedobrze, bo powinien przyj i powinien powiedzie co miego. Wic podskoczya z radoci, kiedy zobaczya Alojzego na kocu alejki. A Tygrys te podskoczy z radoci i wysun ap z klatki, i na zo Leokadii zapa Alojzego za brod. Alojzy krzykn gono i zacz szuka po kieszeniach noyczek, eby sobie obci brod, a Tygrys tymczasem wcale nie czeka, a Alojzy znajdzie noyczki, tylko cign go i cign coraz mocniej. RATUNKU! krzyczaa Leokadia. POMOCY! LEOKADIO! woa Alojzy. I wtedy stao si co bardzo niezwykego, co, co nie staoby si na pewno nigdy, gdyby Tygrys nie chwyci Alojzego za brod: 82 Leokadia podskoczya do gry i wzleciaa ponad swoj klatk, i wyldowaa tu obok Alojzego, i z caej siy ugryza Tygrysa w ap! Czy TO ci si nio? zapytaa wrzeszczcego ze.strachu

Tygrysa. Ale Tygrys nie odpowiedzia, bo by zajty wrzaskiem. Alojzy siedzia na ziemi i trzyma si za brod. Leokadio, zdaje si, e ty fruwasz powiedzia. Oczywicie odrzeka Leokadia. Przecie mam skrzyda! LEOKADIA i wolno Poruszya najpierw jednym skrzydem, a potem drugim, a potem obydwoma naraz i wolno, wolniuteko przefruna nad alejk tam i z powrbtem, tam i z powrotem. A moe nam si to ni, Alojzy? zapytaa. Nie odpar Alojzy. Mnie NAPRAWD boli broda. Ale chyba jej nie zgolisz? Bo ja nie zgoliam skrzyde i, prosz bardzo, fruwam. Nie zgol powiedzia Alojzy, chocia jeszcze cigle bola go podbrdek. Ale myl, e i tak nie bd fruwa NA BRODZIE. Moesz fruwa NA SKRZYDACH! zawoaa Leokadia. Wskocz na mj grzbiet i WIO, LEOKADIO! Pofrunli sobie niewysoko i polatali troszk wzdu cieek, a mapy i niedwiedzie podnosiy gowy. Nareszcie kto na MOIM POZIOMIE! ucieszya si yrafa. Prawda, e mamy tu w grze niez pogod? Strasznie wieje powiedzia Alojzy. To dlatego, e tak machasz skrzydami, Leokadio. Nie rb takiego przecigu. Musz odrzeka Leokadia. Jestem ju zmczona. 84 85 Przefruna nad murem Ogrodu Zoologicznego i wyldowaa niedaleko bramy. Wanie w tej chwili brama otworzya si i wybieg z niej Dyrektor Ogrodu. licznie! zawoa. Prawda? powiedziaa Leokadia. licznie! Fruwanie podczas pracy! Przecie Alojzy ma siedzie w klatce. Ojej, pofruwa nie mona? rzeka Leokadia. To nie moja wina powiedzia Alojzy. To Tygrys zawini. Czowiek wyfrun, a Tygrys zawini! rozzoci si Dyrektor. Od jutra przykryjemy klatk dachem, i ju! I ju! powiedziaa Leokadia. I do widzenia! I odesza z Alojzym w stron Skweru Szeciokonnego, bo Skwer Szeciokonny by NAJBARDZIEJ domem. Ale dom by daleko, wic Alojzy usadowi si znowu na grzbiecie Leokadii i polecieli sobie wzdu jezdni, chocia musieli bardzo przy tym uwaa, eby Leokadia nie zaczepia skrzydem o druty elektryczne albo eby nie zawadzia kopytem o pak tramwaju. Tu nie ma znakw drogowych mwia Leokadia. Powinno by: GRNE SKRZYOWANIE" albo GRNY ZAKRT", albo GRNY ZAKAZ WJAZDU" na przykad skrzydlaty ko na biaym tle. I nagle zobaczya, e na supie ogoszeniowym nalepiony jest GRNY ZAKAZ WJAZDU! Twoja fotografia! zawoa Alojzy. To Dyrektor Ogrodu Zoologicznego wysa za tob list goczy! ? - LIST? powiedziaa Leokadia. Przecie ja nie umiem odpisa. I w ogle przeczytaj mi to, Alojzy, bo ja nie mam okularw. I Z OGRODU ZOOLOGICZNEGO UCIEK SKRZYDLATY KO. UCZCIWEGO ZNALAZC PROSI SI O ODNIESIENIE

DO ZOO". Lemy lepiej wyej, Leokadio. Nareszcie uczysz mnie wymijania niebezpieczestw mrukna Leokadia. Miasto stawao si coraz mniejsze i mniejsze, a gdy stao si ju cakiem malekie, Leokadia prdko daa nura w sam jego rodek, bo w samym jego rodku by Skwer Szeciokonny. Poamao si przy tym par kruchych gazek i obleciao kilka listkw bzu, a z ziemi podnis si tuman kurzu, aeby zawisn, jak piropusz, nad Rynkiem Dorokarskim. Czy to bomba atomowa? pytali zaciekawieni przechodnie. E, nie, to moje dzieci strzelaj z kalichlorku odpowiadaa pani Aptekarzowa. Kiedy si maj bawi, jak nie w wita! Alojzy cign buty i pooy si na awce. Nareszcie w domu powiedzia. Tymczasem naprawd wszystkie dzieci z Dorokarskiego Rynku zleciay si na Skwer Szeciokonny, ale nie strzelay z kalichlorku, bo byy bardzo zajte witaniem Leokadii. Hurra! woay. Leokadia umie fruwa! I pytay: Jak to si robi, Leokadio? To proste odpowiadaa Leokadia. Trzeba tylko podrani Tygrysa i Tygrys musi si rozzoci, i zapa waszego przyjaciela za brod, i ju si fruwa. Ale lepiej nie fruwajcie, bo zaczn do was pisa listy rni dyrektorzy i ka was odnie za nagrod. LEOKADIA i nie Szukaj skrzydlatego konia, wic nie moesz by skrzydlatym koniem, Leokadio powiedzia Alojzy. Moesz by albo KONIEM NIESKRZYDLATYM, albo SKRZYDLATYM NIEKONIEM. Oczywicie, e wol by SKRZYDLATYM NIEKONIEM." Jako KO NIESKRZYDLATY nie mogam dosta pracy, wic moe dostan prac jako SKRZYDLATY NIEKO. Jak nie ko, to co? pytay dzieci. Jak NIEKO to NIEKO, i ju. Przecie jak NIETOPERZ to NIETOPERZ, a nie TOPERZ albo co innego. Wic dzieci ubray Leokadi w biay fartuch Fryzjera, ale ubray j tak, e zapiy fartuch na plecach i e wida byo tylko eb, nogi, skrzyda i ogon. A potem czarn farb po obu stronach fartucha wypisay: LEOKADIA NIEKO" To takie nazwisko rzeka Leokadia. Nie mam Mamy (bo ty Alojzy nie wierzysz w kwok!), nie mam Taty, nie mam RODOWODU ani MOTOROWERU, ale mam nazwisko. Szkoda, 87 e te na NIE. :> I zapiewaa: Ja wcale nie wiem, kim jestem, lecz sobie z tego drwi no nie? Bo chocia nie wiem, kim JESTEM, to za to wiem, kim NIE. Ale wiat zmienia sie cigle, nie ma dzi, czego wczoraj nie byo: wczoraj nie byam orem, dzisiaj nie jestem koby. Sowikiem te nie jeste, Leokadio powiedzia Alojzy. Ale chocia Leokadia nie bya sowikiem, przez cae wita wiczya fruwanie, bo chciaa si nauczy dobrze fruwa w fartuchu, i wcale niele jej to szo. Okraa sobie Dorokarski Rynek, urzdzaa wycigi ze stadkiem gobi albo z jerzykami, a ssiedzi wychylali si z okien, eby woa: TEMPO! TEMPO!" albo: WIO,

LEOKADIO!" A dni byy takie kolorowe, e Leokadia wstydzia si swojego biaego, smutnego fartucha. Chciaabym wyglda jak pisanka. Jak FRUWAJCA pisanka. Wic dzieci z Dorokarskiego Rynku przyniosy resztki farb do malowania pisanek i spryskay nimi fartuch Leokadii. O wiele lepiej, niby to zrobiy gobki cieszya si Leokadia. Te taki PTASZYZM, tylko na kolorowo. Kiedy jest kolorowo, witecznie kolorowo, to jest mi kolorowo, tak bardzo kolorowo. -. 88 Na sercu kolorowo i jeszcze kolorowiej, bardzo zielono w gowie i bardzo to w dziobie. Przecie ty nie masz dzioba, Leokadio! Dzisiaj nie odpowiadaa Leokadia, bdzie jutro? woay dzieci. Ale kto wie, co LEOKADIA i popiech Daj mi powcha gazet, Alojzy powiedziaa Leokadia. Czuj pismo nosem. Tu jest co dla mnie. Alojzy przeczyta ogoszenie: GONIEC POTRZEBNY OD ZARAZ". Ale nie ma nic o skrzydach. le przeczytae. GONIEC to kto, kto GONI. A SKRZYDLATY GONIEC GONI NA SKRZYDACH! Ale ja za stary jestem, eby goni za gocem powiedzia Alojzy. Musisz tam i sama, Leokadio. Wic Leokadia posza tam sama i dostaa prac w redakcji Gazety Wczorajszej", i od smej rano do czwartej po obiedzie fruwaa po rnych pitrach z paczkami i listami albo robia co jeszcze waniejszego, bo przynosia kaw i ciastka dla Pa Redaktorek. A o wp do pitej wracaa na Skwer Szeciokonny, a tam czeka na ni ju od rana jej Alojzy Fiutka, emeryt. Najpierw naciera zmczone skrzyda Leokadii maci zioow, a potem jedli sobie to, na co wystarczao pienidzy, a wystarczao im na bardzo niewiele. Mimo to Leokadia moga sobie troszk myle. 90 Wiesz, Alojzy, przy pracy nie myl, bo nie jem, a nie jem, bo latam. Dlaczego ja si martwiam, jak te skrzyda byy niepraktyczne? Przecie teraz, jak s praktyczne, to dopiero s niepraktyczne! A przy duszym obiedzie mylaa wicej: Panie Redaktorki musz mie duo do mylenia, bo cigle chc, ebym im przynosia ciastka i kaw, a po jedzeniu krzycz: Ojej, nie zdymy wymyli gazety na wczoraj! Trzeba j nazwa Gazet Przedwczorajsz*". I ju nie czuj skrzyde, i cigle jestem o par dni za wszystkimi. Jaki dzi dzie, Alojzy? Wtorek. Ale w tym czy w zeszym tygodniu? A potem Leokadia padaa na posanie z zeszorocznych lici i zasypiaa twardym snem, jakim zwykle zasypiaj Skrzydlaci Gocy. Zupenie si zagoni mwi sobie Alojzy.

Patrzy, patrzy na Leokadi, kiwa gow i kiwa gow, a potem szed do Sklepikarza, eby kupi Leokadii co zielonego na niadanie. Ale najgorsze byo to, e Leokadii nio si fruwanie, a nio si bardzo nieprzyjemnie, bo nie lataa w tym nie nad kami rowymi od koniczyny ani nad biaymi obokami, garbatymi jak pagrki, tylko fruwaa po pitrach z tac, a na tacy byy ciastka i filianki kawy i te ciastka zjeday z tacy, a filianki tuky si w drobny mak. Albo nio jej si, e porusza w miejscu skrzydami, ale nie leci, za to kartki kalendarza przelatuj koo niej jak stada gobi. Potem sen ucieka, a Leokadia zrywaa si i woaa: Rany chomta, spni si! I wcale nie jada zielonego niadania, bo pieszya si bardzo 91 do Pa Redaktorek Gazety Wczorajszej". Na szczcie Alojzy przypomnia sobie o mdrym Lekarzu z Przychodni Lekarskiej i poszed do niego z Leokadi. Lekarz zapyta: Ktra godzina? Szsta wczoraj wieczorem odpara Leokadia. Prosz przez dwa dni chodzi tyem powiedzia Lekarz. ? Bo jak pani chodzi przodem, to si pani cofa. Zmieni prac, trudno rzeka Leokadia. Panie Redaktorki nie pozwol mi tyem wnosi kawy. 93 LEOKADIA i delikatno Szkoda, e nie jestem ju w PRZEDWCZORAJ powiedziaa Leokadia. Przedwczoraj mielimy wicej pienidzy, a teraz wystarczy nam jeszcze tylko na jeden dzie i na lody czekoladowe. Ale nim pjdziemy do kawiarenki brzowej i zotej, zerkniemy na rg Pegaza, bo, po pierwsze, to jest teraz MOJA ulica, a, po drugie, chc spotka Kwiaciark i pokaza jej mj DALSZY CIG. No i kupisz mi bukiecik stokrotek, Alojzy. Ja tak lubi, kiedy mi kupujesz kwiaty, a te z naszego trawnika ju dawno zjadam. Ale na rogu ulicy Pegaza nie byo stokrotek ani irysw, ani gazek brzozowych, bo nie byo Kwiaciarki. Moe nie lubia tam wraca od czasu rozmowy z Posterunkowym. Za to w ogrdku kawiarenki brzowej i zotej, w ogrdku, ktry waciwie nie by ogrdkiem, tylko zagrdk wypenion kolorowymi stolikami, siedzia Brodaty Modzieniec, ktry nagle zerwa si na rwne nogi i zawoa: FANTASTYCZNE! Zapraszam was na kaw. Nie lubi kawy, panie Fantastyczne. Ale mog zje lody czekoladowe z kremem, panie Fantastyczne powiedziaa Leokadia. ' . i Wtedy Brodaty Modzieniec zamwi dwie porcje lodw czekoladowych z kremem dla Leokadii i Alojzego. Jak si pani podoba sukienka pani Leokadii Nieko? zapyta Kelnerk. To nieko? To ko! odpara Kelnerka. Ja konia zawsze poznam. Pani pewnie jest wrbelkiem? zapytaa Leokadia. Napisane to wite rzek Brodaty Modzieniec. A napisane LEOKADIA NIEKO". A tu, gdzie nic nie napisane, to jest Alojzy Fiutka, panie Fantastyczne wyjania Leokadia. A ja jestem Artysta Malarz Konrad Gustaw, a FANTASTYCZNE mwiem O TYM. O czym?

O wszystkim. O skrzydach, ogonie, gowie i o tym nowoczesnym malowidle, ktre pani ma na sobie. E, to ,ptaszyzm powiedziaa skromnie Leokadia. To wielkie DZIEO SZTUKI! zawoa Konrad Gustaw. A pan na pewno stworzy to DZIEO SZTUKI? Bo ma pan brod jak Artysta Malarz, czyli jak ja. Jak Artysta Dorokarz poprawi Alojzy. Wic jestem dzieem sztuki! powiedziaa Leokadia. To std mi si wziy te skrzyda i rne myli przy jedzeniu, i takie dziwne sny, i fruwanie... Pani FRUWA? zawoa Konrad Gustaw. A co pan myla? Nie sta mnie na skrzyda niepraktyczne. Niech pani pracuje u mnie. Chce pan j malowa? zawoa Alojzy. O, nie, jestem ju dosy wymalowana powiedziaa Leokadia. 94 95 Niech pani pracuje na mojej Wystawie rzek Konrad Gustaw. Na WYSTAWIE? zapytaa Leokadia. Za szyb? Nie chc siedzie w takiej wskiej klatce. Bo mogabym zawadzi o jakie puszki z pomidorowym sokiem albo o butelki z winem i zrzuci ca piramid, i potuc si, a ja jestem bardzo delikatna. Ale to wcale nie chodzio o wystaw w sklepie, tylko o Wystaw Malarsk, gdzie wisiay rne obrazy Konrada Gustawa i stay rne rzeby Konrada Gustawa i gdzie codziennie od jedenastej do drugiej lataa pod szklanym sufitem Leokadia. Waciwie to wcale nie jestem DZIEEM SZTUKI Konrada Gustawa mwia Leokadia do Alojzego. Ale dzieci z Dorokarskiego Rynku nie maj Wystawy Malarskiej, a Konrad Gustaw ma Wystaw Malarsk, wic fruwa si tam, gdzie si moe. Konrad Gustaw by Leokadii bardzo wdziczny za to, e Leokadia fruwa na JEGO Wystawie Malarskiej, i dlatego czsto zaprasza Leokadi i Alojzego na lody czekoladowe z kremem do kawiarenki brzowej i zotej, a przy lodach mwi rne niemie rzeczy: Wiesz, Leokadio, fruwasz za nisko. Albo: Wiesz, Leokadio, twoje skrzyda s za jasne. Albo: Wiesz, Leokadio, masz koskie ruchy. Bo to by maj i na Wystawie Malarskiej zaroio si od much, a Leokadia MUSIAA opdza si od much ogonem. Ale jeszcze gorzej byo z asparagusami, ktrych najpierw byo bardzo duo, a ktre potem zaczy gin, a jednego dnia Sprztaczka usiada Ji sobie w kciku i zobaczya, jak Leokadia skubie asparagusy. Wic zaraz poleciaa do Konrada Gustawa. Panie Gustaw, ten nieko to ko! Na asparagusach si pasie! Wtedy Konrad Gustaw zaprosi Alojzego i Leokadi do kawiarenki brzowej i zotej na lody czekoladowe z kremem i powiedzia: Wiesz, Leokadio, mwi, e jeste koniem. eby to si nie wydao! DZIEO SZTUKI nie moe by koniem.

A potem krzykn na Alojzego: Nie chc, eby Leokadia zadawaa si z dorokarzami! Wic nazajutrz Alojzy nie kupi biletu na Wystaw Malarsk, a Leokadia chciaa si pocieszy i dlatego lataa sobie midzy kolumienkami Wystawy Malarskiej albo przefruwaa przez dziury w rzebach i nucia cichutko, a dwie Wysokie Panie, ktre przyszy tego dnia oglda obrazy i dziurawe rzeby, i DZIEA SZTUKI, zaczy pilnie nasuchiwa. Co ry powiedziaa Pierwsza Wysoka Pani. Niemoliwe powiedziaa Druga Wysoka Pani. To byoby bardzo NIEDELIKATNE. Zdaje mi si, e czuj zapach stajni! zawoaa Pierwsza Wysoka Pani. A potem zacza wachlowa si rkawiczkami, a potem wycigna z torebki bukiecik fiokw, a potem schowaa nos w bukieciku. Bo nie wiedziaa, e Leokadia przepada za fiokami i e dzi wanie chce si nimi pocieszy, i e obniy lot, i pyskiem signie po bukiecik fiokw. Na pomoc! krzykny Wysokie Panie. KO FRUWA! I jak tylko Wysokie Panie zaczy krzycze, zaraz zjawi si Konrad Gustaw i zawoa: 98 Leokadio, jak moesz! A Leokadia taczya pod sufitem z pczkiem fiokw w pysku i miaa brzuch peen wiosny, i bya nareszcie koniem, prawdziwym, skrzydlatym, fruwajcym koniem. To wcale nie jest ko tumaczy Konrad Gustaw Wysokim Paniom. To DZIEO SZTUKI! Wtedy Leokadia sfruna na ziemi, odwrcia si tyem do Konrada Gustawa i nie bardzo mocno, ale zdecydowanie pacna go ogonem. Nie wierzgam powiedziaa. To byoby NIEDELIKATNE! LEOKADIA i przykad Wic jednak zgolimy? zapyta Fryzjer. Bo al mu byo troch skrzyde Leokadii. Moe tylko ZAMASKUJEMY? Bdziesz wygldaa jak niefruwajcy nieko. Z tak ozdob na plecach. wietnie! ucieszya si Leokadia. Niech bd jak sztuczne. Po prostu ufarbujemy. Panie te farbuj gowy, jak szukaj pracy. Na fioletowo powiedziaa Leokadia. Chc wyglda jak choinkowy anioek. A kiedy wreszcie wysza od Fryzjera z fioletowymi skrzydami i w fioletowym fartuchu, to by ju wieczr, a wieczr by te cakiem fioletowy. Ty chyba wiecisz, Leokadio powiedzia Alojzy. A moe sprbujesz pracowa jako neon? Ale w dzie okazao si, e Leokadia wyglda waciwie bardzo skromnie i szaro, tak skromnie i szaro, e trudno j byo dojrze w krzakach bzu, tym bardziej e i bez mia ju fioletowe kicie. 100 101 Sowik te w dzie jest szary, a w nocy piewa powiedziaa Leokadia. Czy przypominam sowika, Alojzy? Troch, z profilu odpar Alojzy. Pki nie piewasz. Nigdy nie piewam z penym pyskiem rzeka Leokadia. Signa po nastpn gwk saaty.

Z penym pyskiem MYL. Wiesz, co wymyliam, Alojzy? Dam ogoszenie do gazety. I nazajutrz w Dzienniku Miejskim" ukazao si ogoszenie: NIE FRUWAM. NIE JESTEM KONIEM. SZUKAM PRACY. SKWER SZESCIOKONNY". Wcale nie przeszkadzao, e z nieba lay si strugi majowego deszczu. Po obiedzie zacza si ustawia na Skwerze Szeciokonnym duga kolejka Paniu z Parasolkami. Wszystkie szukay Pomocy Domowej, wic wszystkie chciay, eby zostaa ni Leokadia. Mogabym pracowa u wszystkich naraz oznajmia Leokadia. Przecie umiem fru... Cicho szepn Alojzy. Nikt nie chce, eby Pomoc Domow umiaa wicej od niego. Wic Leokadia postanowia wybra sobie tylko jedn Paniusi z Parasolk. Czy pani jada koniczyn? zapytaa Pierwsz Paniusi. Nigdy w yciu! zawoaa Pierwsza Paniusia. ' egnam pani powiedziaa Leokadia i zapytaa Drug Paniusi: Czy pani jada konin? Oczywicie! zawoaa Druga Paniusia, bo si baa, e Leokadia nie zgodzi si u niej pracowa. egnam pani powiedziaa Leokadia. Reszta Paniu z Parasolkami sama jako posza sobie i zosta tylko Pan z Parasolem. Na co pan czeka? zapytaa Leokadia. Na Pomoc Domow odpar Pan z Parasolem. Jadam wycznie owsiank na mleku, bo na nic innego nie mam pienidzy, bo zbyt wiele mnie kosztuj Pomoce Domowe. Owsiank! ucieszya si Leokadia. Czy jest co pikniejszego od owsa? Biae, kujce kosy pod biaym od soca niebem... Rowe kkole i... I zasiali grale owies, owies... rozmarzy si Pan z Parasolem. Widz, e pani jest Poetk. Nie ma lepszych Pomocy Domowych ni Poetki. Pod warunkiem, e pilnuje si ich, eby nie przypalay owsianki. W dodatku mam jeszcze Alojzego do pomocy rzeka Leokadia. Moe siedzie na stoeczku w kuchni i czyci panu buty. I mojej onie powiedzia szybko Pan. ycie Leokadii byo teraz usane patkami owsianymi. Od rana do wieczora Leokadia gotowaa z patkw owsianych owsiank na wodzie i na mleku dla Basi i Kasi, dla Pana i Pani. Nie rozmawiaa nigdy z Pani i Panem, bo nie miaa na to czasu, i nie rozmawiaa nigdy z Basi i Kasi, bo miay po p roku i rozmowa z nimi nie bya moliwa, i wszystko z nimi byo niemoliwe: niemoliwe poranki, niemoliwe poudnia i niemoliwe wieczory. Jak tam teraz jest na Skwerze Szeciokonnym, Alojzy? pytaa co rano Leokadia. Czy sowiki pozwalaj ci spa? Bo Leokadii nie pozwalay spa blinita, ktre zamiast sowikw pieway jej po caych nocach. Rano Leokadi bolaa gowa i pewnie dlatego rano Leokadia tuka talerze i moe to dobrze, e tuka, bo kaszka i tak bya przypalona. Jak to dobrze, Leokadio, e blinita pacz Leokadii! mwili Pan i Pani. Przedtem pakay NAM. 102 103 A Leokadia biegaa po mieszkaniu jak szalona i to si nazywao sprztaniem. Wic Alojzy siedzia cichutko w kciku i czyci rne buty Pana i Pani, a Pan i Pani musieli. cigle kupowa

nowe buty, bo stare byy wyczyszczone na wylot. A tymczasem owsianka kipiaa, Basia i Kasia krzyczay, a Leokadia nabijaa sobie guzy w zbyt maym mieszkanku. pi ze skrzydami wywieszonymi przez okno mwia Alojzemu. I boj si, e kiedy deszcz zmyje mi farb i okae si, e to s prawdziwe skrzyda, a nikt nie chce, eby Pomoc Domowa miaa co, czego on nie ma. Ale naprawd nie mog si inaczej pomieci. Sprbuj zostawia skrzyda w pokoju, a wywiesza reszt poradzi Alojzy. Za oknem jest lepiej, bo nie sycha Basi i Kasi. Ale potem w nocy przypomnia sobie, e Leokadia mieszka na trzecim pitrze, i przestraszy si okropnie, e Leokadia wywiesi si za bardzo i straci rwnowag, i nie zdy we nie rozwin skrzyde. Na myl o tym Alojzy zerwa si z awki na Skwerze Szeciokonnym i chcia pobiec natychmiast na ulic Gawroni do Leokadii, ale nim zdy pobiec, co ciemnego, ogromnego palno go w ucho i przewrcio z powrotem na awk. Dobry wieczr powiedziaa Leokadia. I przepraszam. Jak to mio znale si na rodzonym, zielonym Skwerze! Skd wiesz, e Skwer jest zielony? Przecie nie bya tu tak dawno, e moe ju zmieni kolor, a moe w nocy wszystko zmienia kolor, a ty przecie nie masz wieczek przed oczami, tak jak ja miaem przed chwil. Pachnie zieleni odpara Leokadia. Ach, sowiczki, piewajcie sobie gono i tak nie zmieni wam pieluszek! Czy nie jeste godna, Leokadio? Mam tu troch ows... i i Prosz ci, Alojzy, nie mw sw na O". Chc sobie raz spokojnie spa. Bd tu przyfruwaa co wieczr, a odfruwaa przed witem. Kochany DOM! Nareszcie bez dachu nad gow! I po raz pierwszy od wielu nocy Leokadia zasna spokojnie, ale za to nazajutrz o wicie zaniepokoia si nie na arty, kiedy zobaczya, e okno na trzecim pitrze jest zamknite. I musiaa wybi szyb, eby NIEPOSTRZEENIE wej do -rodka. Basia i Kasia nie wiedziay, e Leokadia spdzia t noc ze sowikami, ale mimo to day taki koncert, jakby chciay pokaza, e s lepsze od sowikw. Wstacie i zmiecie pieluszki powiedziaa Leokadia. Jak umiaycie zamkn za mn okno, to moecie sobie same dawa rad. Ale bliniaczki nie chciay wsta i zmieni pieluszek, tylko krzyczay gono i coraz goniej, a do ich pokoiku wbieg Pan. Skd si Leokadia tu wzia? zapyta. I gdzie Leokadia bya przez ca noc? Musiaem pitnacie razy przewija Basie i Kasi. O, to niewiele powiedziaa Leokadia. Basia potrafi... Dlaczego Leokadia nie odpowiada na pytania? zawoa Pan. I dlaczego Leokadia nie zamyka na noc okna? Musiaem sam je zamkn, bo taki by przecig, e o mao nie porwa Basi i Kasi. Nie wierz, eby kto CHCIA je porwa rzeka Leokadia. I nie mogam przecie zamkn okna ZA SOB. Jak to, Leokadio? krzykn Pan. To Leokadia wchodzi i wychodzi przez okno? Czy Leokadia zjeda i wjeda po rynnie? Jeszcze nie zwariowaam powiedziaa Leokadia. Po prostu wyfruwam i przy fruwam. 104 No nie, Leokadio powiedzia Pan. W TO nigdy nie uwierz!

Zabawne rzeka Leokadia i wyfruna przez okno. A Pan wychyli si i woa za ni: Moe Leokadia nie wraca! Nie ycz sobie, eby Basia i Kasia miay tak opiekunk! FRUWANIE! Te przykad dla dzieci! oboki. Przykad idzie z gry! zawoaa Leokadia i wzbia si pod i LEOKADIA i wystawanie Wydao si powiedziaa Leokadia. Wydao si, e nie jestem przykadem dla dzieci. A ja bym napisa o tobie ksik dla dzieci. Chciabym, eby dzieci miay skrzyda. To dlatego, e nie masz dzieci, Alojzy westchna Leokadia. I zabraa si do przycinania dawno ju nie strzyonego trawnika. Ja gdybym miaa dzieci, to posyaabym je do szkoy, eby si ODUCZYY fruwania. A moe mi wszystko idzie NA OPAK, bo nie chodziam nigdy do szkoy? Chciaabym pj do szkoy i ODUCZY si wszystkiego. Za pno powiedzia Alojzy. Nie ma szk dla takich starych koni. Leokadia wyszczerzya zby. Czy to s zby starego konia? No, wic myl, e mogaby i do szkoy dla dorosych odpar Alojzy, eby si nie sprzecza. Na jaki kurs czy co takiego. 106 107 KURS! ucieszya si Leokadia. Przecie jako szkapa dorokarska cigle KURSOWAAM! I za reszt oszczdnoci zapisaa si na kurs dla motorniczych. I dobrze zrobia, bo szo jej to doskonale i ju po tygodniu zupenie sama prowadzia tramwaj numer trzynacie z Placu Koomyskiego do Spalonego Lasku. Najbardziej lubia dzwoni albo zajada kanapki z saat na kocowych przystankach. To tak, jak dawniej mwia. Wesoe dzwoneczki uprzy zim i worek z obrokiem po kadym kursie. Pamitasz kuligi, Alojzy? A tramwaj jest te kuligiem: jad sanki za sankami i dzwoni. Chyba teraz naprawd bya szczliwa, bo nie przeszkadzao jej nawet to, e mnstwo pienidzy, zwaszcza drobnych pienidzy, wychodzio im na bilety dla Alojzego, ktry nie opuszcza adnego kursu, bo i jemu podobao si to nowe zajcie Leokadii. Czasem przynosi z sob ukochany stary bat i kiedy nikt a nikt nie mg tego zobaczy, strzela z bata tu nad gow Motorniczego, czyli Leokadii. WIO, LEOKADIO! mwi cichutko i Leokadii wydawao si, e naprawd powrciy dawne, dobre czasy i e znw jest tylko uczciwie pracujc na swj codzienny obrok szkap. W dzie Stolica przelatywaa obok niej jak na skrzydach, a w nocy wrciy sny o fruwaniu, a kiedy wrciy te sny, to i w dzie skrzyda zaczy wierzbi Leokadi i czsto prosia Alojzego: Podrap mnie w opatki, Alojzy! Z tego nie wyniknie nic dobrego! wzdycha Alojzy. ? Wiem, o czym marzysz, ale Motorniczy nie moe fruwa. Dlaczego waciwie? pytaa Leokadia.

I kiedy tramwaj by pusty, wylatywaa sobie przednim pomostem, a potem leciaa nad wagonem motorowym, a wagon motorowy jecha przez chwil bez Motorniczego. I chocia Alojzy prbowa wytumaczy Leokadii, e to nie bardzo rozsdne, Leokadia odpowiadaa: A po co mam by bardzo rozsdna? Wystarczy, jak bd nie bardzo rozsdna. Ale Konduktor chyba co zauway, bo tak dziwnie na ciebie patrzy. Ach, on pewnie myli, e ja nie mam biletu! A jak ja mam przesta fruwa, kiedy: takie pikne i skrzydlate s poranki, przefruwaj koo ranie przystanki i ulice, i skwery, i place jak szalone wyfruwaj na spacer, kamieniczki na skrzydach plsaj, chmurki lec naprzeciw tramwajom, ptaki w grze skrzydami furkocz, a ja co? ja mam fruwa noc? Tak odrzek Alojzy. Bo tego nikt nie widzi prcz mnie i paru sowikw. Wzlatywa do ksiyca i gwiazd? Ja tam nie jestem taka POETYCZNA. Ja tam wol po ludzku w biay dzie! I coraz czciej wylatywaa przednim pomostem na mae fruwanie. Leokadio! napomina j Alojzy. Bdzie katastrofa. A na to Leokadia pokazywaa mu napis: Z MOTORNICZYM ROZMAWIA NIE WOLNO". 108 109 Wobec tego Alojzy przynis inny napis: MOTORNICZEMU WYFRUWA NIE WOLNO" To jest napis NIEWANY, bo nie urzdowy powiedziaa Leokadia. A e Konduktor drzema sobie wanie w pustym wagonie, Leokadia zawoaa: WIO, LEOKADIO! I wyfruna przednim pomostem z tramwaju. Ale leciaa nie nad tramwajem, tylko troch przed nim, eby w razie niebezpieczestwa wrci do wagonu motorowego i zahamowa. Wiatr dmucha ostro i moe dlatego Leokadia nie zauwaya, e na skrzyowaniu Staromodnej i Niezmiennej pali si czerwone wiato, to znaczy, e przejazd zamknity. Hej, tam w grze! zawoa Sierant, ktry sta na rogu Staromodnej i Niezmiennej. Nie widzi pani, e przejazd zamknity? Podskoczy i chwyci Leokadi za prawe tylne kopyto. Prosz mnie puci! zawoaa Leokadia. Moe by katastrofa! Oczywicie, e moe by katastrofa odpar Sierant. Bo pani nie ma na pewno prawa jazdy. Mam prawo jazdy tramwajem odrzeka Leokadia. O, kady ma! zawoa Sierant. S nawet tacy, co maj bilety miesicz... Chcia pewno powiedzie MIESICZNE", ale nie zdy, bo koo nosa przeleciaa mu rozpdzona trzynastka. Sta! Sta! krzykn Sierant i zacz gwizda. Nic z tego powiedziaa Leokadia. Ten tramwaj te gwide na pana. 1

i I szybko pogonia na skrzydach za uciekajc trzynastk, a dopdzia j w sam por, bo Alojzy nie mg zatrzyma tramwaju, ktry dogania ju jaki samochd, i zrobia to dopiero Leokadia, i to w ostatniej chwili przed zderzeniem. Wysiadam, Leokadio powiedzia Alojzy. Nie wolno odpara Leokadia. To nie przystanek. Ja wysiadam W OGLE powiedzia Alojzy. I tobie te radz wysi W OGLE. Obeszoby si zreszt bez rady Alojzego, bo Sierant dogoni wreszcie trzynastk i grzecznie poprosi, eby Leokadia zmienia posad. atwo panu mwi, ale NA CO mam zmieni? W kadym razie na co takiego, ebym pani wicej nie spotyka. Bo musiabym pani wsadzi do paki za przekraczanie przepisw. Co to jest PAKA? spytaa potem Leokadia Alojzego. W jakiej pace ja bym si zmiecia? Przecie z kadej paki wystawayby mi skrzyda. Ty i bez tego wystajesz, Leokadio mrukn Alojzy. 113 LEOKADIA i kcik Alojzy zay proszek od blu gowy i wycign si na awce. Zmizerniae powiedziaa Leokadia. A i bzy przekwity... I szybko zjada wszystkie uschnite kicie bzu. Wiem, to moja praca ci szkodzi, a moe zaszkodzia i bzom? Poleniuchuj sobie troch, to wszystko bdzie dobrze. Wprawdzie nie leniuchowaa tak zupenie, bo musiaa pomaga ssiadom z Dorokarskiego Rynku i bawi si z dziemi ssiadw z Dorokarskiego Rynku, ale nie miaa adnej PRAWDZIWEJ pracy i dlatego troch si nudzia. Na szczcie nie moga duo o tym myle, bo nie zawsze miaa co je, a pusty odek przeszkadza w myleniu, szczeglnie za nie naley z pustym odkiem myle o jedzeniu. Jak to dobrze, e nigdy nie jest le moga tylko Leokadia myle nad kawakiem chleba. Albo jest dobrze, bo chocia za duo myl, to za to mam co je, albo jest dobrze, bo chocia nie mam co je, to za to przynajmniej nie myl. Bo raz jest tak, raz inaczej, jedno na drugie si zmienia, a ja mam wszdzie i zawsze swj KCIK ZADOWOLENIA. To tym, to owym si ciesz i choby mi byo najgorzej, to przecie zawsze jeszcze w kciku co znale si moe. Kiedy spotyka mnie szczcie do kcika je bior po cichu, a im mi jest gorzej tym czciej chowam si w moim kciku. Ale na pocztku czerwca zdarzya si rzecz bardzo nieprzyjemna, tak bardzo nieprzyjemna, e trudno byo Leokadii znale w' niej co, co mona by schowa do KCIKA ZADOWOLENIA: na Skwer Szeciokonny przysza Wdowa, spojrzaa na Alojzego, lecego na awce w socu, i zalaa si zami. Tak za mn tsknisz? przestraszy si Alojzy. Och, Alojzy! wyjkaa Wdowa. Masz takie dziurawe skarpetki! Czemu ich nie trzymae w naftalinie?

Martwi si, e zrobiem ci przykro powiedzia Alojzy. We je sobie i przesyp naftalin. Ja mog chodzi bez skarpetek. Co? zawoaa Wdowa. Opucie mnie i za to mam ci przesypywa naftalin skarpetki? ZA TO nie zgodzi si Alojzy. Ale za to, e NIE WRACAM. Przecie ty nie znosisz ani kanarkw, ani kotw, ani psw, ani Leokadii. Wic oddaj Leokadi do Przytuku Dla Bezdomnych Koni powiedziaa Wdowa. Bd j odwiedza co niedziel. Dzikuj, nie lubi zepsutych niedziel orzeka Leokadia. 114 f Niegrzecznie byoby, gdybym pani o tym nie uprzedzia. A poza tym powinna pani odwiedza przede wszystkim Alojzego. Bo jego tam przyjm na pewno, a z moimi skrzydami mog by kopoty. adna przyja! zawoaa Wdowa. Najpierw ko utrzymuje si z twojej emerytury, a potem wsadza ci do Przytuku Dla Bezdomnych Koni! Gdyby by ze mn, ponosiabym za ciebie wszystkie ciary... Ja te mog nosi ciary przerwaa jej Leokadia. - A zaczn od pani! I chocia Wdowa bronia si rkami i-nogami, Leokadia wsadzia Wdow na swj grzbiet i zaniosa prosto na pite pitro domu przy ulicy Jaowcowej. 14 LEOKADIA i ciary I zacza dwiga ciary, a zwykle byy to szafy albo tapczany, albo fortepiany, ktre trzeba byo wyciga z samochodu i wnosi na ktre tam pitro ktrej tam kamienicy, a mebli byo strasznie duo i kamienic byo strasznie duo, i strasznie duo byo piter. I znowu, tak jak wtedy, kiedy Leokadia bya Gocem w redakcji Gazety Wczorajszej", nie byo ani pogawdek z Alojzym, ani miych snw o fruwaniu. Za to Alojzemu nio si teraz bardzo czsto, e fruwa z Leokadi nad k, bia i row od koniczyny, ale nie opowiada o tych snach Leokadii, bo, po pierwsze, nie mia kiedy, a, po drugie, wcale nie chcia jej przypomina o skrzydach, skoro sama tak jakby o nich zapomniaa. Rany chomta, Alojzy! mwia. Jakie mam NIERWNE PLECY. Wszystkie szafy z nich zjedaj, koska dola! Leokadio, klniesz jak dorokarz! woa przeraony Alojzy. GDZIE ty si tego nauczya? A wieczorami czsto szuka Leokadii przy kioskach z piwem, bo ludzie czsto dawali Leokadii na piwo, wic musiaa czsto pi, eby wyda te pienidze UCZCIWIE. Wtedy.Alojzy te popija piwo i sucha, jak Leokadia mwi do Tragarzy: 116 Jak kto chce pracowa, to musi CHODZI PO ZIEMI. Nie ma pracy bez chodzenia po ziemi. Kto nie stoi mocno na ziemi, ten nie moe niczego z niej dwign. Pewnego razu Alojzy nie wytrzyma i spyta Leokadi, kiedy byli sami: Leokadio, czy nie miaaby ochoty pofruwa? POFRU... powiedziaa Leokadia. A potem zwiesia eb i bardzo cichutko szepna: Obejrzyj moje biedne skrzyda, Alojzy. Czy na CZYM TAKIM mona fruwa? ) I odwrcia gow, jakby nie chciaa, eby Alojzy oglda take jej oczy.

LEOKADIA i inno I byo im znowu bardzo dobrze, bo znowu pracowali razem, tylko e Leokadia pracowaa na chleb codzienny, a Alojzy na conocne fruwanie, bo co wieczr po powrocie z kiosku z piwem Alojzy szorowa, czesa i prostowa pira Leokadii, a po dwch dniach wrciy do dawnego wygldu, tylko fioletowa farba cieraa si z nich coraz bardziej, a Tragarze zaczli podejrzewa Leokadi, e ma PRAWDZIWE skrzyda. Niby to chodzi po ziemi, a butw nie niszczy mwi Rudy Tragarz do Piegowatego Tragarza. Jak pragn dwign, e ona wczoraj machaa tym farbowanym pierzem! Jak umie fruwa, to czego si bierze do roboty? Niech sobie fruwa! Po co si bierze do NASZEJ roboty? powiedzia Piegowaty Tragarz. - I co bdzie, jak zacznie fruwa z tapczanami? Ludzie bd potem chcieli, eby im dwiga FRUWAJCO. A pniej zadawali Leokadii rne pytania: Czy masz odciski, Leokadio? Albo: Jak si czuje ciocia g, Leokadio? Albo: 118 119 Ktrdy LECISZ do domu, Leokadio? Ale niczego si nie mogli dowiedzie, bo Leokadia naprawd miaa odciski od dwigania szaf i tapczanw, i fortepianw i naprawd wracaa do domu piechot, i naprawd nie wiedziaa o adnej cioci gsi, bo nie znaa przecie wcale swojej rodziny. A fruwaa tylko wieczorami i tylko nad Dorokarskim Rynkiem, gdzie wszyscy j dobrze znali i bardzo si cieszyli, e Leokadia znowu fruwa, chocia szo jej to teraz troch ciko. Czym byby Skwer Szeciokonny bez fruwajcej Leokadii? mwili ssiedzi z Dorokarskiego Rynku. Zupen prowincj! A w sobotnie popoudnie Leokadia wrcia do domu nieco wczeniej. Polecimy na wycieczk powiedziaa. eby zobaczy, czy zieleni si smaczne zboa i czy smaczne chabry wyskakuj z bruzd. Rudy Tragarz z Piegowatym Tragarzem nie spieszyli si do domu tak bardzo, jak Leokadia, bo nie czekao ich przecie sobotnie fruwanie z Alojzym. Wic stali sobie na rogu Alei Migdaw przed kioskiem i popijali jasne piwo, a tu nagle Rudemu Tragarzowi do kufla penego biaej piany wpado biae jak piana pirko. Pewno gsi lec powiedzia Rudy Tragarz. A potem spojrza w niebo i krzykn: Piegowaty, jak pragn dwiga! Leokadia szaf po niebie taszczy! ?, w sobot? powiedzia Piegowaty Tragarz. Zodziejka! zawoa Rudy Tragarz. Bandy tka! A potem pokaza przechodniom lecc Leokadi z Alojzym na grzbiecie. ? Ukrada nam robot powiedzia. Szaf doda Piegowaty Tragarz. I Szaf? zapyta Kioskarz. Przecie to tapczan. Tapczan? zapyta Sprzedawca Balonikw. Przecie to fortepian. Fortepian, nie fortepian, dawaj pan baloniki! zawoa Rudy Tragarz.

Chwyci balony i wypuci je caym pczkiem w niebo. Jakie to pikne, Alojzy! zawoaa Leokadia. I wpada w sam rodek pczka balonikw. I oczywicie zapltaa si tak, e nie moga ruszy ani jednym, ani drugim skrzydem i zacza opada wolniutko na Plac Koomyski. O, jaki wiat jest zielony! woaa. O, jaki wiat jest ty! O, widz wszystko na rowo! Czemu jczysz, Alojzy? To takie adne! Bo ty widzisz wszystko na rowo odpar Alojzy. A mnie jest czarno przed oczami ze strachu, e moemy si zupenie zabi. Niezupenie powiedziaa Leokadia. To jest przecie spadochron. I chwycia zbami sznur balonikw i agodnie opada na Plac Koomyski. Patrzcie mwili sobotni przechodnie. Nowa reklama balonikw. A dzieci z Placu Koomyskiego zaczy pyta Leokadi: Czy te baloniki s na sprzeda? Nie odrzeka Leokadia. Za darmo. Rado rozdaje si za darmo. Czy mona kupi bkit? Czy mona kupi ziele? . 122 I / umiech? I piosenk? I soce? I niedziel? I przebudzenie rano? I miy sen? I wiosn? Nie, rado jest za darmo i to jest w niej radosne. Wic wecie sobie te baloniki! Zaraz, zaraz! zawoa Sprzedawca Balonikw. Nadbieg wanie od ulicy Przygodnej, a za nim pdzili zdyszani Tragarze i spocony Kioskarz. Oddaj baloniki! krzyczeli Tragarze. I szaf! I tapczan! To wszystko, co porwaa na grzbiet. Nie oddam odpara Leokadia. Bo baloniki wziy dzieci z Placu Koomyskiego, a to WSZYSTKO to Alojzy, a on jest WSZYSTKIM tylko dla mnie, chocia wcale nie wiedziaam, e mgby mi te zastpi sporo mebli. Umebluj nim Skwer Szeciokonny. Nie umeblujesz nawet JEDNOKONNEGO! wykrzykn Rudy Tragarz. Bo pjdziesiz do wizienia, bo jeste oszustk. Tak, jeste oszustk! zawoa Piegowaty Tragarz. Dwigaa ciary jako KTO INNY! Pia piwo w kiosku jako KTO INNY! Przechodzia obok moich balonikw jako KTO INNY! Wic wsadcie do wizienia KOGO INNEGO powiedziaa Leokadia. Bo ja nie jestem KIM INNYM, tylko MN, a MNIE wcale nie znacie! i !? LEOKADIA i prawda Alojzy chcia pocieszy Leokadi. Moe pjdziemy na piwo? pyta. Nie bdzie ju piwa... mwia Leokadia. Nie bdzie napiwkw...

Moe odwiedzimy Fryzjera? pyta. Nie bdzie ju Fryzjera... mwia Leokadia. Nie bdzie farbowania... Nie znajd ju pracy jako KTO INNY. Uciekli miastu i zeszli nad rzek, a Leokadia wesza po kolana do wody, a wesza tylko po to, eby patrze na swoje odbicie. Mona w to wierzy albo nie, ale jest COS TAKIEGO JAK JA, skoro to CO TAKIEGO JAK JA odbija si w wodzie powiedziaa. Bo wodzie nie udaje sd udawanie. I zapiewaa: Wodo, jeste prawdziwa, nie kamiemy obie. Jak zanurz si w tobie, kamstwo z siebie pozmywam. 124 W kadym razie pozmywaa farb powiedzia Alojzy. Zrzu jeszcze ten fartuch, Leokadio. Troszk si boj szepna Leokadia. Moe ja W RODKU te jestem ju NIEKONIEM? Ale kiedy Alojzy pomg jej zrzuci fioletowy kitel i kiedy znowu obsiady j koskie muchy, i kiedy zacza swobodnie opdza si od much, uwierzya, e W RODKU jest skrzydlat szkap, i jak tylko w to uwierzya, to zaraz zacza taczy z radoci po nadrzecznym bulwarze i piewa: Jasne jak soce, jak soce, jak so, e Leokadia to zwyky ko! Nie lew, nie yrafa, nie hipopotam i nie g, a zwyczajny ko ze skrzydami! No, i czego tak na mnie patrzysz, Alojzy? Jeste pikna szepn Alojzy. Dlatego, e si ciesz? e tacz i piewam, i trzepocz skrzydami, i macham ogonem? Dlatego, e jeste SOB. Leokadia spojrzaa na Alojzego. Ty zawsze jeste SOB, Alojzy, a wcale nie jeste pikny. Ale mimo to bardzo ci lubi. I pomaszerowali sobie nadrzecznym bulwarem, a latarenki mrugay do nich wesoo z gbi wieczornego zmroku. Dlaczego nic nie mwisz Alojzy? zapytaa Leokadia. A potem szybko dodaa: Zapomniaam ci powiedzie, Alojzy: masz pikn brod. I to wystarczy, bo ona zasania reszt. LEOKADIA i zrozumienie Nazajutrz byo tak gorco, jak gdyby czerwiec chcia koniecznie by lipcem. Ale na szczcie w poudnie przez Rynek Dorokarski przejechaa polewaczka miejska i po drodze oblaa Leokadi i Alojzego. Teraz jeszcze lody czekoladowe powiedziaa Leokadia. Wic pofrunli na lody czekoladowe z kremem do kawiarenki brzowej i zotej, gdzie nie byli ju bardzo, bardzo dawno. adna niedziela! rzeka ze zoci Kelnerka. Bardzo adna odpara Leokadia. Ciesz si, e si nam podoba. Z komi nie rozmawiam powiedziaa Kelnerka i posza sobie. Czy dae jej na piwo? zapytaa Leokadi. Ona chciaaby na pewno porozmawia z Tragarzami. Dlaczego ona mnie nie lubi? Ona nie lubi nikogo odrzek Alojzy. : Ale ja przecie nie jestem nikt! Trzeba mnie lubi! To rzekszy, Leokadia wylizaa dokadnie resztki lodw z pu-

charka i jednym susem przeskoczy" kolorowy potek, a potem 126 127 pocwaowaa ku fontannie, ktra zdobia trawnik przed Ratuszem, i rozpostara skrzyda, i wzleciaa w sam rodek wodotrysku, i zacza pluska si i trzepota w rnobarwnych kropelkach. A wtedy Alojzy zobaczy Jednego Pana, ktry bieg przez trawnik prosto do sadzawki pod fontann, jakby chcia si z niej napi wody. Niech pan nie pije! zawoaa Leokadia z gry. Ja si w tej wodzie umyam! Wtedy Jeden Pan cofn si szybko, spojrza w gr i krzykn. Nie ma co krzycze powiedziaa Leokadia. Nie jestem znowu taka brudna. Jeste... szepn Jeden Pan. Jeste! Nic podobnego oburzya si Leokadia. Myj si codziennie. Alojzy czyci mnie zgrzebem. Zgrzebem? zdziwi si Jeden Pan. Czyci zgrzebem Pegaza? ?? Nie Pegaza, a moim. A pan powiedzia, e jestem brudna. Nie powiedziaem, e jeste brudna. Powiedziaem, e JESTES nareszcie. e ci znalazem. Wcale jej pan nie zgubi wtrci si Alojzy. Leokadia jest MOJA. O, przepraszam, Alojzy, to ty jeste MJ! zawoaa Leokadia. Rany chomta, Leokadio, nie mw do mnie Z GRY powiedzia Alojzy. - To nieuczciwie. Nie zniaj si tylko! zawoa Jeden Pan. Poka mu, e jeste Pegazem. Pegazem? Moliwe, sama czasem tak myl. Leokadio, po co rozmawiasz z obcymi? wykrzykn Alojzy. Zupenie tego nie rozumiem. Moe nigdy mnie nie rozumiae, Alojzy owiadczya Leokadia. Nie rozumiae, e jestem Pegazem. Na pewno powiedzia Alojzy. Do widzenia. Alojzy! zawoaa Leokadia i sfruna z fontanny. Zosta ze mn poprosi Jeden Pan. Inaczej utopi si w tej sadzawce. Wanie miaem zamiar to zrobi, bo jestem Poet bez Pegaza. A ja jestem Pegazem bez Poety odrzeka Leokadia. Czy za pomoc Pegaza Poeci pisz wiersze? Nie, masz tylko by MOIM PEGAZEM, i ju. Bo my si rozumiemy. A wtedy nie bd si topi. Bardzo jestem wzruszona powiedziaa Leokadia. Na imi mi LEOKADIA. - To nie jest najlepsze imi dla Pegaza. Chyba e jeste RODZAJEM ESKIM, czyli Muz. ? Pracowaam w Muzeum. Duo bueczek z saat. Ale Poeta nie mia pienidzy na bueczki z saat ani na marchewk, bo musia kupowa rnokolorowe wina w maym zadymionym barze przy ulicy Jaowcowej. Wcale nie lubi wina mwi. Chodzi mi tylko o to, eby oglda przez nie czerwonego Pegaza, zotego Pegaza, biaego Pegaza, co siedzi naprzeciwko mnie i jest MOIM Pegazem. Polecimy pod oboki i napisz naprawd PRAWDZIWY wiersz, Muzo Leokadio. Ale potem Poet rozbolaa gowa i nie mia ochoty fruwa ani pisa wierszy, wic poszli sobie z Leokadi powolutku ulic Jaowcow, a Leokadia te nie mylaa o wierszach ani o fruwaniu, tylko szukaa okna pitego pitra w domu przy ulicy Jaowcowej.

Ciekawa jestem, gdzie jest teraz Alojzy? Czy Wdowa przesypuje mu skarpetki naftalin? 128 Co mwisz, Leokadio? zapyta Poeta. e zjadabym dobr marchew odpara Leokadia. Jeste bardzo drogim Pegazem. Musisz mi zesa natchnienie, to napisz wiersz i sprzedam go w Gazecie Wierszowanej", i za to kupi ci worek marchwi. Zesa CO? Natchnienie. To taki nastrj do pisania. Co to jest NASTRJ? Taki humof, Leokadio. HUMOR mog ci zsya w pczkach, bo mam go mnstwo w KCIKU ZADOWOLENIA. Ale czy nie masz swojego wasnego humoru? Nie, bo wiat jest zy powiedzia Poeta. wiat jest zy i ycie jest ze, a ludzie mnie nie rozumiej... ludzie s najgorsi. Co takiego! zawoaa Leokadia. A ty nie jeste czowiekiem? l LEOKADIA i zwierzenia Leokadia bardzo chciaa spotka Alojzego. Alojzy bardzo chcia spotka Leokadi. A Poeta ani o tym nie wiedzia, ani nie domyla si tego, bo nie myla o nikim innym i o niczym innym, tylko o sobie. I dlatego by pewny, e Pegaz bdzie jego Pegazem na zawsze, to znaczy, e Leokadia bdzie jego Leokadi przez cae ycie. Wic nie pieszy si wcale do pisania wierszy, dopki ma swojego Pegaza, ale szed i szed ulicami Stolicy, i mwi, i mwi o wierszach, ktrych nie napisa, i o Poecie, czyli o sobie. Wolaabym czciej zmienia Poetw mylaa Leokadia. Przynajmniej co godzin". Ale nie moga dugo nad tym myle, bo nie miaa nic do jedzenia i bya tak godna, e ta noc wydawaa si jej strasznie duga, chocia to bya jedna z najkrtszych nocy w roku. To okropne, e jestem na tym zym wiecie! mwi Poeta. To okropne, e jeste zgadzaa si Leokadia. Bo co kogo na tym zym wiecie obchodz Poeci? mwi Poeta. Wanie, co kogo obchodz! zgadzaa si Leokadia. 130 Nikt nie ma dla mnie litoci mwi Poeta. Susznie zgadzaa si Leokadia. A Poeta cieszy si, e Leokadia mu potakuje. To mi przypomina zabaw w POMIDOR powiedziaa wreszcie Leokadia. Tylko zamiast POMIDOR cigle mwisz POETA. Doskonale rzek Poeta. Moemy mwi o tobie. Czy ja ci si podobam? Nie masz brody odpara Leokadia. I pewno nie umiesz powozi. A ja jestem Pegazem Dorokarskim. Poeta... zacz Poeta. POMIDOR powiedziaa Leokadia i posza sobie. Ale Poeta dogoni j i zacz deklamowa: 0 muzealna Muzo, w mzgu muzykuj mi, jak... Jak co? zapytaa Leokadia. Powiedz mi, bo nie wiem. Mucha powiedziaa Leokadia. Muzykuj mi jak mucha! wietne!

Do widzenia. Dokd idziesz, Leokadio? Do domu. A gdzie jest twj dom? W krzakach bzu na Skwerze Szeciokonnym. NASZ dom. Mj i Alojzego. 1 nagle Leokadia poczua, e Alojzy na pewno JEST na Skwerze Szeciokonnym i e dreptanie w kko po Stolicy ma jeszcze mniej sensu, ni jej si dotd wydawao, i nim Poeta zdy wy131 mwi sowo, pofruna do domu. Dobry wieczr, Alojzy powiedziaa. Alojzy otworzy oczy. Nie myl, e ja tu na ciebie czekam, Leokadio mrukn. Jestem u Wdowy na ulicy Jaowcowej i nie wrc tu ju NIGDY. wietnie si skada odpara Leokadia. Bo ja te. LEOKADIA i poezja Dopiero w poudnie zbudzio ich gone: Dzie dobry! To przyszed do nich Poeta, niezupenie wyspany i niezupenie wymyty, ale za to zupenie inaczej ubrany. W bia koszul z czarn kokard i w czarne aksamitne ubranie. Czy kto umar? zapytaa Leokadia. Nie, ale przebraem si tak na cze WASNEGO Pegaza. Za pienidze, ktre dostaem za wiersz o tobie: O Muzo muzealna, w mzgu muzykuj... Zostaw, jeszcze nie jadam niadania powiedziaa Leokadia. Nic dziwnego, bar przy ulicy Jaowcowej jest jeszcze zamknity i ja te nic nie piem rzek Poeta. Wic Leokadia i Alojzy zaprosili go na niadanie do baru mlecznego przy Dorokarskim Rynku, ale Poeta troch krzywi si przy 133 jedzeniu. Pegaz w mleku... mwi podnoszc do gry szklank z mlekiem. Ledwie ciebie wida... To nie Pegaz, to mucha powiedzia Alojzy. Niech Pan wyowi. Muzykuj mi jak mucha... szepn Poeta i wypi mleko z much. Co ci to przypomina, Leokadio? e musz sobie zapuci duszy ogon odpara Leokadia. Rzeczywicie duo much* w tym roku. Bd go czesa, dobrze? I pira te, Leokadio. Poeta powinien dba o swojego Pegaza. Ale Poeta wcale nie umia dba o Leokadi, a przynajmniej 0 jej pira, bo szarpa je i wyrywa, a na Skwerze Szeciokonnym zrobio si biao od pierza, a przechodnie na Rynku Dorokarskim woali: Patrzcie no, nieg w czerwcu! To nic, zbior te wszystkie pira i kadym z nich napisz PRAWDZIWY wiersz powiedzia Poeta. Rany chomta! zawoaa Leokadia. To ju przesta mnie czesa! Ale bya jednak zadowolona, e Poeta na jej cze pisze wiersze 1 stroi si w kokardy. Widzisz, Alojzy, a ty nigdy dla mnie nie stroisz si w kokardy. Stroj si dla ciebie w brod mrukn Alojzy. A to i tak za duo dla takiej niemdrej szkapy. Pegaz to nie szkapa! zawoa Poeta.

Wanie powiedziaa Leokadia. Pegaz to Muza, a Muza to ja. I posza z Poet na wino do maego, zadymionego baru przy ulicy Jaowcowej. 134 135 Zaraz wzlecimy pod chmury, czerwony Pegazie, zoty Pegazie, biay Pegazie mwi Poeta, patrzc na Leokadi przez kieliszek. Zaraz wzlecimy pod chmury i napisz pierwszy PRAWDZIWY wiersz i stan si PRAWDZIWYM Poet. Nic z tego odpara Leokadia. Nie ma ani jednej chmury. Wic napij si ze mn wina powiedzia Poeta. I przejdziemy na PANI. Wic napili si wina, eby przej na PANI, a potem na TY, a potem znowu na PANI, a potem znowu na TY, a wreszcie Leokadia wzleciaa pod sufit i zacza piewa PRAWDZIW piosenk: Czego chcecie od koni, czego chcecie od szkap, czego chcecie od koby i chabet? Tyle lat wam dzwonio ich codzienne klap-klap, jak im teraz pacicie wet za wet? Due brawa dla koni, niechaj wiecznie nam dzwoni ich codzienne klap-klap! Zawsze byymy wasze od ogona do chrap, dzi kaecie nam wynie si z miasta. Za ofiarne dreptanie, za codzienne klap-klap, za to, za to wypdza si nas tak? Due brawa dla koni, niechaj wiecznie nam dzwoni ich codzienne klap-klap! Potem Leokadia sfruna z powrotem do stolika, przy ktrym siedzia Poeta, i powiedziaa: Okropna piosenka! Ale caa sala baru przy ulicy Jaowcowej klaskaa i piewaa: Due brawa dla koni, niechaj wiecznie nam dzwoni ich codzienne klap-klap! Bardzo adnie fruwaa powiedzia Poeta. Mnie zawsze chwal na opak wyszlochaa Leokadia. Jak piewam, to za fruwanie, a jak fruwam, to za to, e jestem DZIEEM SZTUKI. LEOKADIA i wdziczno A potem piosenka Leokadii wytoczya si z maego zadymionego baru przy ulicy Jaowcowej, a potem zacza j piewa caa Stolica, od Spalonego Lasku po Plac Koomyski, a najgoniej piewano w samym rodku Stolicy, na trawniku przed Ratuszem. . To musia napisa Poeta! zawoali Ojcowie Miasta. A Poeta siedzia jeszcze cigle z Leokadi w maym, zadymionym barze przy ulicy Jaowcowej. Czy tu jest PRAWDZIWY Poeta? zapyta Najwaniejszy Ojciec Miasta, stajc w drzwiach baru przy ulicy Jaowcowej. Jestem! zawoa szybko Poeta. Czy to pan napisa PRAWDZIW piosenk? Oczywicie powiedzia Poeta. Mam przecie PRAWDZIWEGO Pegaza. Wic pjdzie pan do PRAWDZIWEGO wizienia, ale ju bez Pegaza, bo takich piosenek pisa nie wolno. I poszli do wizienia. Na przedzie szed Poeta w kajdankach, za nim dwch Stranikw,

za nimi Najwaniejszy Ojciec Miasta, a na kocu Leokadia ze zwie137 szonym bem. i, r '.y ,V' '&0 9 0 m o , < &*?*>:&*;.. ', ? ^ #? e fc Sr 0Pm 9< 141 To moja wina mwia. Ja jestem jego Pegazem. Chtnie zamknbym pani w wizieniu, ale trudno odpowiada Najwaniejszy Ojciec Miasta. Tam nie ma miejsca dla Pegazw, bo wszystkie miejsca zajmuj Poeci. A jak szli przez ulic Jaowcow, to zobaczya ich Wdowa i poleciaa zaraz na Skwer Szeciokonny, eby zanie Alojzemu radosn nowin, e Leokadi prowadz. Rany chomta, USAMODZIELNIA SI! jkn Alojzy. I pobieg szybko na ulic Przymocie, gdzie byo wizienie, a na ulicy Przymocie, przed bram wizienia, staa Leokadia. Nie zamknito ci? zawoa Alojzy. Co za szczcie! Co za pech! odpara Leokadia. Zamiast mnie wzili Poet, chocia to moja wina. To ja uoyam PRAWDZIW piosenk i ja powinnam siedzie w PRAWDZIWYM wizieniu. Uoysz jeszcze, uoysz, Leokadio, i bdziesz moga sobie posiedzie pociesza j Alojzy. A poeta na pewno ju adnej PRAWDZIWEJ piosenki nie uoy, wic niech korzysta z okazji. Wiem, ktra to cela powiedziaa szeptem Leokadia. O, ta, widzisz? Na samym szczycie wysokiej wiey wizienia palio si mae wiateko. Bd mu tam wrzucaa jedzenie, eby nie umar z godu. Ale wtedy MY umrzemy z godu, Leokadio, Wobec tego musz wykra go stamtd. Ale tak, to najprostsze! Ale w okienku jest krata powiedzia Alojzy. Nie wycigniesz Poety przez krat. Mogabym poczeka, a schudnie odpara Leokadia. Ale moe przedtem umrze. Lepiej pole ze mn i przepiuj krat, Alojzy. Poczekali na mocie, a si ciemni, bo nie bardzo chcieli, eby ich kto zobaczy, a kiedy ju byo zupenie ciemno, poderwali si z mostu i poszybowali nad rzek, a e zerwaa si wanie burza, nie byo to wcale takie atwe. Nie bj si, Alojzy! zawoaa Leokadia. To ju tu! I zawisa bez ruchu pod okienkiem celi Poety, a Alojzy wy-

cign z kieszeni pilnik do paznokci i zacz piowa krat. Poeta zerwa si z pryczy, na ktrej wanie lea, i wspi si na okno, i przycisn twarz do szyby, i w wietle byskawicy rozpozna Alojzego i Leokadi, wic zacz ukada wiersz o Pegazie-Wybawicielu. Nic z tego wysapa Alojzy. To jest widocznie grubsze od moich paznokci. A wtedy Leokadia podfruna nieco wyej i szarpna krat zbami, a rozleg si gony trzask. Zb? zapyta Alojzy. Krata odpara Leokadia. Przecie wiesz, jakie mam zby. Koskie. Potem odniosa Alojzego na most, a potem zrobia to samo z Poet. Wanie lun deszcz i wszyscy troje trzli si z zimna. Wygldasz jak zmoka kura powiedzia Poeta do Leokadii. Pegaz to nie kura rozzocia si Leokadia. Mgby mi podzikowa. PEGAZ? zdziwi si Poeta. Pegaz z KOSKIMI ZBAMI? Dzikuj ci, poczciwa szkapo. Zawiodem si na tobie. LEOKADIA i natchnienie i 143 Znajdziemy sobie innego Poet rzek Alojzy. Jest ich mnstwo w tym wizieniu. Nigdzie po nikogo nie polec owiadczya Leokadia. I eby mi nie mwi o Pegazach! Ale nazajutrz Leokadia cakiem wyscha, a po dwch dniach cakiem ochona ze zoci, a trzeciego dnia, kiedy poegnaa si z dziemi z Dorokarskiego Rynku wyjedajcymi na wakacje, powiedziaa troch do siebie, a troch do Alojzego: Waciwie jestem Pegazem wasnym. Przecie sama sobie pisz piosenki i zsyam dobry humor. Rany chomta, Leokadio! przestraszy si Alojzy. Czy zaczniesz chodzi do baru na Jaowcow? Ja wol piwo. A ja wol lody odrzeka Leokadia. Wic poszli razem do kawiarenki brzowej i zotej i usiedli w ogrdku, ktry waciwie nie by ogrdkiem, tylko zagrdk, wypenion kolorowymi stolikami. Dzie dobry - powiedziaa Leokadia do Kelnerki. I niech pani odpowie tylko dzie dobry i nic wicej, bo popsuje mi pani humor, a ja musz zesa sobie humor do pisania piosenek. Jestem Poetk, ale nie PRAWDZIW, bo PRAWDZIWI Poeci siedz w PRAWDZIWYM wizieniu za PRAWDZIWE piosenki. Dwie porcje lodw czekoladowych z kremem! Od czego zaczniesz, Leokadio? zapyta Alojzy. Oczywicie od siebie odpara Leokadia. Poeta ZAWSZE od tego zaczyna. Tymczasem szpaki sfruway na trawnik naprzeciwko kawiarnianego ogrdka i pluskay si w fontannie przed Ratuszem, a potem wzlatyway na drzewa przy Alei Migdaw i gwizday na cay gos. Tymczasem w kawiarence brzowej i zotej sycza i piewa ekspres do kawy. Tymczasem nad pustymi pucharkami po lodach gray i bzykay muchy i osy. Tylko Leokadii nie chciaa si uoy piosenka. To dziwne, Alojzy powiedziaa Leokadia. Jak nie byam Poetk, to cigle ukadaam wasne piosenki, a teraz przychodz mi na myl tylko cudze. To u cudz piosenk poradzi Alojzy. To potem. Na pocztku trzeba ukada wasne. Wiem! zawoa Alojzy. Ty nie piewasz po lo-

dach, tylko po koniczynie albo po marchwi, albo po bueczce z saat. I poszli po bueczki, ale w miecie nie byo bueczek, bo wykupiy je dzieci wyjedajce na wakacje, wic Alojzy z Leokadi wdrowali coraz dalej i dalej, a zawdrowali do kiosku na skraju Spalonego Lasku i kupili sobie tam po dwie bueczki i po dwie gwki saaty, i postanowili zje je na miejscu. Co to? zawoaa nagle Leokadia i zastrzyga uszami. Bo z gbi Spalonego Lasku dobiega ich uszu cichutka, ale wesoa muzyczka, tak jakby tam daleko kto krci korbk starej katarynki. 144 145 Chodmy tam! zawoaa Leokadia. Ale zaraz dodaa: Jak uo piosenk! I ze zoci zjada obie bueczki naraz. Uoya? zapyta Alojzy. Nie masz marchwi? zapytaa Leokadia. Alojzy znalaz w kieszeni marchew i Leokadia prdko j zjada. Uoya? zapyta Alojzy. Czy to bya aby DOBRA marchew? zapytaa Leokadia. A potem zastrzyga uszami i zawoaa: Karuzela! Nie masz rymu? zapyta Alojzy. Niedziela. Wesela. Aniela. Cebula ale to do karuzula. Karuzela! powtrzya Leokadia. I pocwaowaa w gb Spalonego Lasku, a Alojzy pobieg za ni i rzeczywicie w gbi Spalonego Lasku zobaczy dwie karuzele i diabelski myn, i mnstwo ludzi, ktrzy mieli si i pokrzykiwali, ale wesoa muzyczka bya od nich o wiele goniejsza. Dwa bilety! krzykn Alojzy do Waciciela Karuzeli. Ale zanim zdy zapaci, Leokadia ju fruna w gr i zaja miejsce w niebieskiej dce, a jej rozpostarte szeroko skrzyda wyglday jak dwa srebrne agle na wietrze. WIO, KARUZELO! woaa Leokadia. WIO, KARUZELO! A potem jedzili razem na diabelskim mynie, a Leokadia zawsze w ostatniej chwili zawisaa tak, e nigdy nie bya do gry nogami. Ale i jej zakrcio si wreszcie w gowie. Sama nie wiem, czy gwiazdy s w moich oczach, czy na niebie, Alojzy? W kadym razie wcale nie musz wzlatywa po nie do gry. I pofrunli przez Spalony Lasek i przez ulice do miasta, to zaledwie dotykajc bruku, to znowu uderzajc o niego kopytami tak mocno, e nad jezdni wykwitay kolorowe iskry, i chocia nie byo ani lodw czekoladowych z kremem, ani bueczek, ani nawet niedobrej marchewki, ni std, ni zowd Leokadia zapiewaia zupenie wasn piosenk o sobie: W smage uszy, Leokadio, w uszy smuke wpia sobie rosy biaej kolczyk i jak krople pod chomta ukiem byszcz oczy, Leokadio, twoje oczy. Leokadio, kiedy stpasz ponad jezdni, to piosenki zapalasz w mroku i pryskaj kaue gwiezdne spod twych podkw, piewajcych podkw! Jak ci si to podoba, Alojzy? Wcale mi si nie podoba powiedzia Alojzy. Po pierwsze, nie masz chomta, a po drugie, ja bym si wstydzi tak mwi o sobie.

Bo ty NIE MASZ smukych uszu parskna pogardliwie Leokadia. Ani piewajcych podkw. I nie moesz mwi O SOBIE, bo nie jeste Poet. Cae szczcie mrukn Alojzy. Ale tak naprawd to bardzo si cieszy, e Leokadia znowu piewa. 147 LEOKADIA i przymus Nie jestem Poetk powtarzaa Leokadia. Powtarzaa to sobie co rano przed pierwszym niadaniem i tylko w ten sposb moga zmusi si do ukadania piosenek, ktre w dodatku nie mogy by PRAWDZIWYMI piosenkami, bo Leokadii szkoda byo zbw na przegryzanie krat. Alojzy zapisywa piosenki na bardzo piknym niebieskim papierze, ktry dostawali na kredyt od Sklepikarza z Dorokarskiego Rynku, a potem biegli do redakcji Gazety Wierszowanej" i sprzedawali now piosenk Redaktorowi Naczelnemu. - Nowa piosenka na tym piknym niebieskim papierze? cieszy si Redaktor Naczelny. Winszuj, panie Alojzy! Przecie wiem, e to pan j napisa. Leokadia nie ma okularw wyjania Alojzy. Ale to ona ukada piosenki. Reklama, reklama, panie Alojzy mwi Redaktor Naczelny. JA w to nie wierz. Nigdy nie widziaem, eby zwyky skrzydlaty ko ukada piosenki. Ale zamieszcza now piosenk w specjalnej rubryce, ktra nosia tytu: KCIK LEOKADII". To nie jest mj KCIK ZADOWOLENIA mwia Leokadia. To jest mj KCIK PRZYMUSU. A jednego lipcowego dnia KCIK LEOKADII okaza si KCIKIEM NIEZADOWOLENIA, bo pod Serenad o seradeli jaki pan Krytyk napisa: BARDZO NIESMACZNA SERADELA". Powinien by po prostu przyzna si, e JEMU nie smakuje powiedziaa Leokadia. Czy ja si wtrcam do jego befsztykw? Ja kadej sonecznej niedzieli lubi si pa w seradeli, zasuchana w serenad pszczel ciebie jem, seradelo, ciebie jem, seradelo, SERADELO! Lubi wcha listeczki zroszone, mae muszki odpdza ogonem, zrywa kwiatki, co wok si biel, lubi je, seradelo, ciebie je, seradelo, SERADELO! Ty najmilszym ioitecznym obiadem, wic powicam ci t serenad, ka zanuci j osom i trzmielom, kiedy jem, seradelo, ciebie jem,seradelo, SERADELO! A Krytyk lubi pa si w befsztykach z buraczkami. Owszem buraczki s nieze, ale po co zaraz pisa krytyki? 148 149 Coraz gorcej byo na Szeciokonnym Skwerze, wic Alojzy i Leokadia opalali si po caych dniach, a Alojzy ciemnia zupenie, a Leokadia wypowiaa, ale i tak wszystkim wydawaa si

bardzo adna, poniewa jej piosenki ukazyway si w Gazecie Wierszowanej". Dzieci ze Skweru Szeciokonnego byy wanie na wakacjach, ale za to na Skwer Szeciokonny przychodziy dzieci z innych rynkw i z innych miast, eby popatrze na Leokadi. Wiem, e okropnie chciayby si na mnie przejecha mwia Leokadia do Alojzego. Ale nie po to drukuj moje piosenki, eby wszyscy jedzili na mnie i szarpali moje pira. Po prostu NIE WYPADA. Bo Leokadia bardzo czsto musiaa zastanawia si teraz nad tym, co WYPADA. Musz nauczy si OREWUARU powiedziaa pewnego poranku eby wiedzie, jak to jest z tym WYPADANIEM. Bd ci uczy dorokarskiego sawuarwiwru, Leokadio odpowiedzia Alojzy. ? Tylko myl nad tym, co mwi. Wic Leokadia napocza worek kupionego za piosenki obroku, a Alojzy rozpocz wykad: Po pierwsze: nie woaj nigdy rany chomta", moja droga, to naprawd nie wypada. Jak si przestraszysz, to woaj najwyej ojej" albo ajajaj". Rany chomta! zlka si Leokadia. Po drugie: nie wybieraj nigdy duszej drogi, ni trzeba. To straszne rzeka Leokadia. Ja tak lubi fruwa NAOKOO. Po trzecie: dbaj o konia. Wobec tego chodmy na lody powiedziaa Leokadia. Ko ma pragnienie. Wic poszli na lody do kawiarenki brzowej i zotej. Ale tu przed sam kawiarenk Leokadia zobaczya nagle co, co sprawio, e nawet czekoladowe lody z kremem przestay by wane. Bazie! zawoaa. Wierzbowe kotki... Topniejce lody... Co ty wygadujesz, Leokadio! wykrzykn Alojzy. Bazie s w marcu, a teraz mamy lipiec. I jak mog stopnie lody, ktrych jeszcze nie zamwia. Nie mogli zamwi lodw, bo tam, po drugiej stronie Alei Migdaw, na rogu ulicy Pegaza, stay kosze bkitnych chabrw i biaych rumiankw, a spoza tych biao-bkitnych koszy wychylia si czerwona twarz Kwiaciarki. Ju mam CIG DALSZY, widzisz? zawoaa do niej Leokadia. Powiedz mi tylko, jaki bdzie CIG DALSZY DALSZEGO CIGU? Czy bd musiaa dalej pisa wiersze? Ale Kwiaciarka w odpowiedzi zapiewaa tylko: Kwiaty, kwiatki sprzedaj, polne bawatki sprzedaj, bkitne westchnienie po najniszej cenie! Kup je, Poetko, prdko. Nie jestem adn Poetk powiedziaa Leokadia. To skrzyda zmuszaj mnie do sprzedawania wierszy i ty dobrze o tym wiesz. Dlaczego dorabiasz mi coraz to inny CIG DALSZY? Co mnie jeszcze czeka? Po prostu CIG DALSZY odpara Kwiaciarka. I ty go sobie dorabiasz SAMA. Jeliby go zgubia... To wtedy co? zawoaa Leokadia. 150 To wtedy kwiaty, wizanki sprzedaj, skrzydlate rumianki sprzedaj... A poniewa Kwiaciarka nie chciaa powiedzie nic wicej, Alojzy kupi dwadziecia pi wizanek rumiankw i trzy pczki ba-

watkw. Bawatki s ykowate mruczaa Leokadia. A rumianki gorzkie. Czy ADNE nie znaczy SMACZNE, Leokadio? zapyta Alojzy. Nie wiem odrzeka Leokadia. Bo wszystko si zmienio od czasu, kiedy MUSZ ukada piosenki. Dawniej deszcz by tylko deszczem, niczym wicej teraz musi by deszczowym sowem w piosence. Przedtem deszcz po prostu sipi albo pada, teraz musi si w wilgotne rymy pkada. Nawet smutek, co przychodzi z deszczem, jest zwyczajnym, niewesoym wierszem. Nawet mga, co po deszczu pynie, nawet mga jest piosenk jedynie. Powiem ci co, Leokadio rzek Alojzy. NIE MUSISZ ukada piosenek. Leokadia stana, jak wryta, na rodku Alei Migdaw. A wiesz, Alojzy, e to mi riie przyszo do gowy! LEOKADIA i zaszczyt Leokadia? zapyta Obcy Pan. Siedzia na awce na Skwerze Szeciokonnym, jakby czeka na Leokadi. I Alojzy powiedziaa Leokadia. Jestemy teraz jednakowo wani, bo ja nie ukadam ju piosenek. Niemoliwe! zawoa Obcy Pan. MUSI pani ukada. Bo wanie spada na pani wielki zaszczyt. Czy to bardzo cikie? zapytaa Leokadia. Mam delikatne pira. Wanie Prezydent zachwycony jest pani delikatnym pirem odrzek Obcy Pan. I wydaje na pani cze w niedziel wieczorem wielki BANKIET. BANKNOT? powtrzya Leokadia. To pienidze, prawda? Bardzo si ciesz, e wydaje je na mnie, bo wanie przestaam ukada piosenki. Mimo to MUSI pani i w niedziel do Prezydenta, bo mgby si obrazi. I byyby przykroci. Nie lubi nikomu robi przykroci, a zwaszcza Prezydentowi, bo on fotografuje si ze rebitami. Oczywicie, e przyjd po ten BANKNOT. 152 i 153 W niedziel ju od rana pada deszcz i Leokadia moga do woli. chlapa si.i pluska w potokach wody, a Alojzy by mokry od stp do gw i kuli si na awce obok nastroszonych wrbli. Lubi deszcz powiedziaa Leokadia. Jak ju nie musz, to lubi deszcz. Bo nie masz konierza mrukn Alojzy. Zapu sobie grzyw, Alojzy. Albo wykr gow do tyu i zaso sobie konierz brod. I tak musz j zgoli odrzek Alojzy. Nie mog i nie ogolony do Prezydenta. To si nie opaci przerazia si Leokadia. U Prezydenta bdziemy jeden wieczr, a broda ronie trzy miesice. Wobec tego nie pjd do Prezydenta ucieszy si Alojzy. ZASZCZYTY zabieraj mi ciebie, Leokadio. Tego wieczoru na ulicach zapaliy si na cze Prezydenta podwjne wiata, bo kada latarnia odbijaa si w swojej kauy.

Przed paacem Prezydenta koo Parku Cienistego paso si cae stado czarnych samochodw i Leokadia troszk aowaa, e nie zgodzia si biega dla Kierowcy, bo gdyby zgodzia si biega dla Kierowcy, to zajechaaby takswk Alojzego. Ale pomylaa sobie, e nie wiadomo, czy Prezydent zaprosiby do paacu konia wycigowego. Dobry wieczr powiedzia Pan Przy Wejciu. Czy mam zaszczyt... Tak, ma pan odpara Leokadia. To ja. A potem przez otwarte drzwi balkonowe wfruna prosto do jasno owietlonej sali na pierwszym pitrze. To ja powiedziaa. Dobry wieczr pastwu. Gdzie Prezydent? Gocie rozstpili si i zaczli klaska, a wtedy rodkiem szpaleru przeszed Prezydent i ucisn prawe przednie kopyto Leokadii. Jestem wzruszony powiedzia. Oczywicie .zgodzia si uprzejmie Leokadia. Czy BANKNOT teraz, czy pniej? Pani mwi o nagrodzie? spyta Prezydent. Znowu wszyscy zaczli klaska, a Lokaj wnis na tacy dwa kieliszki z winem, order i kopert. To jest nagroda za piosenki oznajmi Prezydent. I zarzuci Leokadii na szyj wstg z orderem, ktry wyglda zupenie jak zota koniczynka, ale nie pachnia tak adnie, jak koniczynka. Siedzi jak chomto powiedziaa Leokadia. A co jest w kopercie? Okrgy milion odpar Prezydent. OKRGY? A koperta taka poduna zdziwia si Leokadia. Zdrowie Leokadii! zawoa Prezydent i podnis kieliszki z winem. Dzikuj, jestem zdrowa, jak nie pij odrzeka Leokadia. Nie jestem Poetk. A zreszt po winie mogabym napisa PRAWDZIW PIOSENK i pj do wizienia. Wol marchew, to wygosz przemwienie. Przez sal przebieg szmer, a potem Lokaj wnis worek marchwi i pooy przed Leokadi, ktra szybko uporaa si z pierwszym pczkiem i z wdzikiem wskoczya na dugi st, a ten st przypomina nieco tor wycigowy, na ktrym kieliszki byszczay jak mae przeszkody albo te przeszkody byszczay jak mae kieliszki. Panie i Panowie! zawoaa Leokadia. 154 I 155 Ale w tej chwili podszed do niej Najwaniejszy Ojciec Miasta. Przepraszam szepn. Czy moe mi pani powiedzie na ucho, o czym pani chce mwi? Boj si, e ODGRYZABYM panu ucho! odpara Leokadia. Zreszt i tak pan dowie si za chwil. Niech pani lepiej zataczy, Leokadio powiedzia Prezydent. I zapiewa now piosenk. Nie bdzie nowych piosenek, panie Prezydencie odrzeka Leokadia. Nie jestem Poetk. Nie jestem te Archeopteryxem ani Dzieem Sztuki, ani Niefruwajcym Niekoniem. Jestem zwyk szkap dorokarsk ze skrzydami. Niektrzy mwi, e nawet do Pegaza czego mi brak. A mnie brak doroki! Panie Prezydencie! Dzikuj za nagrod! Niech pan lepiej powie Ojcom Miasta, eby oddali doroki wszystkim skrzydlatym i nieskrzydlatym koniom Stolicy.

Mwiem, eby koniowi nie pokazywa alkoholu, panie Prezydencie powiedzia Najwaniejszy Ojciec Miasta. Prezydent zbliy si do Leokadii i pooy do na jej prawym przednim kopycie. To przejdzie, Leokadio powiedzia. Jutro napisze pani now piosenk... Nie napisz adnej piosenki! krzykna Leokadia. Gdzie pan widzia, eby dorokarska szkapa pisaa piosenki? Ale, przyjaciko... szepn Prezydent. Leokadia parskna. Nie jestem pana przyjacik. Moim przyjacielem moe by tylko dorokarz, a czy Prezydent ma pojcie o prowadzeniu CZEGOKOLWIEK? Prezydent zrobi si purpurowy, a Najwaniejszy Ojciec Miasta zapyta: !> I O CZYM nie ma pojcia Prezydent? O PROWADZENIU CZEGOKOLWIEK. Na pewno nie obszedby si bez bata. Precz! zawoa Prezydent. PRECZ Z MOJEGO KRAJU! I wszyscy gocie naraz zaczli tupa i krzycze: PRECZ! Precz z naszego kraju, wstrtna kobyo! Bardzo mi przykro powiedziaa Leokadia. Nie wiedziaam, e Prezydent tak bardzo chce by dorokarzem. Potem otworzya sobie szklane drzwi na balkon. OREWUAR! powiedzia drwico Najwaniejszy Ojciec Miasta. WCALE nie znacie orewuaru odpara Leokadia. Nie dbacie o konia! LEOKADIA i poegnanie 157 Wcale nie jestem nieszczliwa, Alojzy powiedziaa Leokadia. Dalekie kraje to dalekie przygody i moe w tych przygodach bdzie nareszcie miejsce dla szkapy ze skrzydami? Ale nie moga zasn, wic Alojzy take nie mg zasn i dugo patrzyli oboje na wymyte deszczem gwiazdy nad Skwerem Szeciokonnym, bo to byy jeszcze TUTEJSZE gwiazdy. Rany chomta! wzdycha Alojzy. Okrgy milion. Ciekaw jestem, jaki Poeta dostanie go zamiast ciebie. Ten milion i tak nie byby nic wart powiedziaa Leokadia. Koniczynka te nie ma zapachu... I zrzucia przez eb order w ksztacie koniczynki. Nazajutrz zaspali troch i dopiero o dziewitej zbudzi ich Fryzjer z Gazet Wczorajsz". Byo tam wypisane wielkimi literami: LEOKADIA MUSI OPUCI KRAJ". Pisz o tobie, e jeste zwyk szkap dorokarsk powiedzia Fryzjer. Pierwszy raz czytam prawd w Gazecie Wczorajszej". A czy z tym wyjazdem to te prawda? Przedstawiam si wczoraj Prezydentowi i od razu wysa mnie za granic. \ Pary? Rzym? Nowy Jork? spyta Fryzjer. A nie wiesz, gdzie jest najlepsza koniczyna? Ach, znale miasto pene koniczyny... Prawdziwy Wielki wiat z sianem w najlepszym gatunku... Po co ci Wielki wiat? mrukn Alojzy. Przecie jak

wejdziesz w ubin, to wiata nie widzisz. O, to nieprawda oburzya si Leokadia. Wszystko wtedy widz: i pszczoy, i chmury... I czy nie nadbiega Gospodarz... Niektrzy waciciele s bardzo nieuczynni... Nie wiem, kto jest wacicielem Parya rzek Fryzjer. Ale maj tam wietn brylantyn i ma na porost wosw. Czy na porost brody take? zapyta Alojzy. Dobrze, dobrze, Alojzy, jak ju tak chcesz, to niech bdzie Pary powiedziaa Leokadia. Bd wam posya paczki powiedzia Fryzjer. Bardzo lubiem jedzi dorok numer trzynacie. Potem przyszli na Skwer Szeciokonny inni Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku. Piekarz, Aptekarzowa, Listonosz, Krawiec i Sklepikarz. Macie tutaj list do Sklepikarza z Hal rzek Sklepikarz. Niech teraz on wam daje wszystko na kredyt. Rany chomta! zmartwia si Leokadia. ? To i tam nie ma si pienidzy? Mimo to wyruszya ju tego popoudnia, bo chciaa wieczorem by w Paryu. Zapomniaa, e Alojzy uty ostatnio i e jego podrna torba wypchana jest smakoykami, ktre dali im na drog Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku. Najpierw wzbia si na wysoko czerwonych dachw i okrya dwa razy Skwer Szeciokonny, na ktrym stali Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku i machali chusteczkami do nosa. Potem powiedziaa: 160 Za duo chusteczek. Dostaam kataru. I sikajc nosem, ostro skrcia na zachd. Co to, deszcz? zapytaa. Nie odpar Alojzy. Ja take mam katar. A potem Leokadia wzbia si nieco wyej, tak e mogli po raz ostatni ogarn spojrzeniem ca okolic. To chyba wiksze miasto od Parya rzeka Leokadia. Z daleka kade miasto jest wielkie powiedzia Alojzy. A pomieszkaj w nim, to stanie si malekie jak Skwer Szeciokonny. i i LEOKADIA i wielki wiat Pary! zawoaa Leokadia. Ile koniczyny! To dopiero WIELKI WIAT! I wyldowaa na ogromnym pastwisku. To nie jest Pary, bo nie widz Wiey Eiffla rzek Alojzy. Ale to nie znaczy, e nie moemy tu przenocowa. Najpierw myleli, e s sami, wic Leokadia zacza skuba koniczyn, a Alojzy zabra si do rozpalania ogniska. Powiedz mu, eby tego nie robi odezwa si nagle kto z ciemnoci. Sdzc ze sposobu mwienia bya to Krowa i Alojzy zrozumia tylko smtne muuu". Mwi, eby nie rozpala ogniska, Alojzy powiedziaa Leokadia po ludzku. I zapytaa Krow: Kto ty jeste? To ja powinnam zapyta mrukna Krowa. Spadasz z nieba na MOJE pastwisko i kaesz mi si przedstawia. Jestem Leokadia, skrzydlaty ko odpara Leokadia. Czy jeste Francuzk? 162 163 Jestem Otylia rzeka Krowa. Reszta jest niewana dla

Krowy. Jak si nad tym dobrze pomyli, to niewana jest we WASNYM kraju. Ale kiedy'ci z niego wypdz... Bujda powiedziaa Otylia. Wypdza mona tylko z Cudzego Pastwiska. Bya widocznie bardzo pewna siebie. Ale ja tego nie zrobi dodaa askawie. Jestem najedzona. Ju mi ta koniczyna bokiem wyazi, wic jedz sobie. Tylko nie rozpalajcie ogniska, bo przyleci Gospodarz. A czy moesz da Alojzemu troch mleka? Otylia przez chwil przeuwaa w milczeniu. Ciekawa jestem, czy oddaaby komu swoje skrzyda powiedziaa wreszcie. Nawet gdyby mu si bardzo chciao fruwa. Wic Alojzy napi si piwa z butelki i zjad par kanapek od pani Aptekarzowej, a Leokadia odesza troch dalej, aeby pa si w stokrotkach i pomrukiwa: Gupia Krowa! Co mwisz? zapytaa Otylia. Bo sza za Leokadi, eby liczy, ile zje stokrotek. Tymczasem gwiazdy niestrudzenie wdroway po niebie i posuway naprzd wskazwki zegarw Wielkiego wiata, tak e wreszcie i tu, Za Granic, wsta wit. Hej, Fruwajca! zawoaa Otylia. Dlaczego jeszcze nie odlatujesz? Alojzy pi odpara Leokadia. Ach, ci obcokrajowcy! - powiedziaa Otylia. Tylko by spali. Obud go i jazda. Albo nie, czekaj. Powiedz mi najpierw, skd ci si to wzio? 1*1; 41 I biao-czarnym pyskiem szturchna skrzyda Leokadii. A wanie wyniam sobie odrzeka Leokadia. Wic obcokrajowcy maj w dodatku NIEPRAKTYCZNE SNY rzeka Otylia. U nas si to nie zdarza. W ogle nie macie snw burkna Leokadia. Oczywicie powiedziaa Otylia. Mleko wymaga spokoju. Nawet takie wizyty z nieba s dla mleka niezdrowe. LEOKADIA i rasa 165 W podry nie zawsze ma si dobry humor i nie zawsze powietrze pachnie koniczyn. Tam, gdzie trzeba mija czarne hady i rude piece hutnicze, niebo staje si cikie od gryzcego dymu, ktry pcha si do chrap i osiada grubym nalotem na biaych skrzydach. Znowu jestem zmczona, Alojzy! woaa Leokadia. To si chyba nigdy nie skoczy. I ldowaa w jakim pustym ogrodzie albo oia polance lenej, albo na szczycie gry. Moe by to byo zabawne, gdyby nie to, e kanapki si ju koczyy. Czemu nie jesz trawy, Alojzy? Mwiam ci, e trawa jest poywna. Patrz, jak ja po niej wygldam. Ale jednak Alojzy wola gorzej wyglda i nie je trawy. Wieczr zasta ich nad rozleg k, wic postanowili przenocowa w niskich liciastych zarolach nad strumykiem, ale zaledwie wyldowali, Leokadia wykrzykna radonie: Konie! Zapach koni! I pogalopowaa w stron kpy drzew. Dobry wieczr! zawoaa. Jestem Leokadia, ko ze skrzydami.

Konie podniosy by i zastrzygy uszami. Zupenie nam to nie przeszkadza powiedzia Kary. Ja jestem Ewaryst, ko z narowami, i mimo to wolno mi je traw. Po czym wszystkie konie zaray wesoo. Czy mog zosta z wami? zapytaa Leokadia. Zawsze marzyam o tym, eby by w Stadninie. Alojzy jest bardzo miy, ja te. Francja powiedzia Ewaryst. Sodka Francja. Tu moesz by, GDZIE chcesz i KIM chcesz. Alojzy! zawoaa Leokadia. Zostajemy tu na zawsze. Ciesz si, bdziesz pastuchem. Ach, zielone pagrki, trawiaste doliny... czy umiesz gra na fujarce, Alojzy? Ani troch odpar Alojzy. Ale cieszy si, e Leokadia jest szczliwa. Otworzy torb podrn i zjad ostatnie kanapki. A Leokadia znalaza si nagle pord yczliwych pyskw i lnicych bokw, chrapy miaa pene koskiego zapachu, a uszy piewu konikw polnych, ktre tutaj cykay inaczej ni w kraju, ale te bardzo zielono. O, la, la! zawoa Ewaryst. Panienka jest urocza! Co za wspaniae skrzyda! Nie syszaam o koniach skrzydlatych powiedziaa chuda klacz. Jaka to rasa, panienko? RASA? zapytaa Leokadia. Gniada jestem, to wida. O, nie chodzi mi o ma. Rasa to jest to po ojcu i matce, po babkach i dziadkach, co kady MUSI mie. Wiem! przypomniaa sobie Leokadia. I po prababce Albertynie Jabkowitej. Ale bya te i kwoka. KWOKA? zawoay konie. A chuda klacz powiedziaa: 168 Oe si z Leokadi, Ewarycie. Bdziecie mieli kurczta. I to NIERASOWE. Moliwe rzeka Leokadia. Zupenie moliwe. Po czym odwrcia si i samotnie powdrowaa w stron liciastych zaroli. Gonio j szydercze renie koni. Co si stao? zawoa Alojzy, kiedy dopad jej wreszcie nad strumykiem. RASA powiedziaa Leokadia. Jeszcze jedna rzecz, ktrej nie mam. I signa po niezapominajk. LEOKADIA i kariera Leokadia na plan! Leokadia na plan! woay goniki. Rany chomta! jkna Leokadia. Nie dadz nam nawet zje bueczek z saat! I niechtnie wysza z bufetu, a Alojzy pobieg za ni i po drodze na plan poprawia jej ogon i ukada pira. Znowu si potargaa powiedzia. I zeszo ci p charakteryzacji. Pamitaj, e ten film jest kolorowy i musisz mie rud sier, bo rude-s najmodniejsze. Na schodach zatrzymali ich Dziennikarze i zadawali mnstwo pyta po francusku, a Leokadia musiaa na te pytania odpowiada, bo niestety Honoriusz nauczy j mwi po francusku. Czy pani krci po raz pierwszy? pytali Dziennikarze. O, co to to nie, krc od urodzenia! Przecie od tego mam ogon! Co pani myli o Honoriuszu? pytali Dziennikarze. Honoriusz by dla Dziennikarzy prawie tak wany, jak Leoka-

dia, bo Leokadia graa Leokadi w filmie o Leokadii, a Honoriusz uczy Leokadi, jak ma gra Leokadi w filmie o Leokadii. 170 171 Nie myl o Honoriuszu odrzeka Leokadia. Bo nie daj mi o nim myle. Ilekro chc co przeksi, to woaj mnie na plan. Co pani robi w filmie? pytali Dziennikarze. Karier odpowiedziaa Leokadia. A waciwie Honoriusz robi karier ZA POMOC MNIE. Bo zanim mnie spotka przy ldowaniu na wiey Eiffla, by zwykym fotografem. Daj spokj, Leokadio! powiedzia Alojzy. Nikt nie lubi, eby przypomina, KIM ZWYKYM BY. Ja bardzo lubi, eby mi przypomina, e byam ZWYK dorokarsk szkap, bo to jest wanie we mnie NIEZWYKE. A jak si pani podoba Pary? pytali Dziennikarze. To ma by Pary? powiedziaa Leokadia. Wielki wiat bez koniczyny? Potem szybko znikna w drzwiach wielkiej hali, ktr Honoriusz nazywa PLANEM, a ktra pena bya rnych domw i domkw naladujcych domy i domki Dorokarskiego Rynku i rnych krzakw i krzaczkw naladujcych krzaki i krzaczki Skweru Szeciokonnego. Ale to nie to samo mwia Leokadia. To tylko przedrzenianie. Cay film to tylko przedrzenianie. A ja mam przedrzenia siebie i to jest wanie najgorsze. W dodatku nie ma gdzie fruwa, bo plan jest za ciasny i wszystkie zdjcia robi si w jednym i tym samym miejscu. Za to potem bdziesz WSZDZIE pociesza j Alojzy. Ju jeste WSZDZIE. Na okadkach pism i na torebkach z cukierkami, i na butelkach. Ser Skrzydlaty Ko", Pastylki Musujcy Mustang". Jeste prawdziwy PIN-UP KON, czyli ko DO PRZYPINANIA na cianie. Czy nie zauwaya, e paryskie pensjonarki czesz si teraz w koskie ogony? Jeste dla nich wyroczni. Mimo to nie wyrosn im skrzyda. Powiedz mi, Alojzy, dlaczego nikt nie jest wyroczni we wasnym Kraju? Cay dzie schodzi im na krceniu filmu, bo chocia Alojzy nie gra z Leokadi, ale bardzo troszczy si o to, eby Leokadia nie czua si samotna wrd tylu ludzi, i chodzi za ni krok w krok na planie, a Honoriusz musia woa: Panie Alojzy, prosz zej z planu! Przecie za pana gra Marcel, a za kogo pan chce gra? Wieczorem zmczeni wracali do hotelu przy uliczce Waszyngtona, gdzie Honoriusz wynaj im osobne pokoje z azienkami. A w niedziel pomimo zmczenia musieli zwiedza Pary, bo cudzoziemcy zawsze musz zwiedza Pary, szczeglnie ci cudzoziemcy, ktrym robi si zdjcia ze zwiedzania Parya. Dzisiaj bd zdjcia z Luwru mwi na przykad Honoriusz. I wtedy Leokadia i Alojzy musieli zwiedza Luwr, czyli takie Muzeum, ale nie Prehistoryczne, tylko cakiem Historyczne, gdzie s rne mumie egipskie i posgi greckie, i portrety holenderskie. Ja mam o wiele wicej portretw mwia Leokadia. I na cukierkach, i na coca coli, i na pastylkach musujcych. A najgorsze to to, e czsto mam naderwane ucho albo przyszpilone oko, albo zamazane kred skrzyda. I nagle stana jak wryta przed skrzydlatym posgiem, ktry sta na ppitrze. Patrz, oderwano jej gow! To musi by jaka PRZYPINANA BOGINI! Dobrze, e jej chocia zostawili skrzyda. A potem dodaa:

Powinna si cieszy, e jest bez gowy, bo cho ma skrzyda, to aden Honoriusz nie kae jej robi kariery. LEOKADIA i oklaski LEOKADIA W PARYU!" OGLDAJCIE LEOKADI W FILMIE SKRZYDLATY KOft!" DZI LEOKADIA FRUWA NAD LUWREM!" Tak woay plakaty na wszystkich stacjach metra. A Leokadia wcale ich nie widziaa, bo Leokadia nie jedzia metrem, tylko samochodem, ktry mia dach specjalnie zdjty po to, eby Leokadia moga wstawa i kania si paryskim przechodniom, i posya im skrzydami causy. Bol mnie pira od pocaunkw powiedziaa Leokadia. Teraz ty za mnie popracuj, Alojzy. Nie powiedzia Honoriusz. Alojzy nie jest koniem i nie ma skrzyde. A Paryanie chc, eby im si ko kania skrzydami. Honoriusz by reyserem filmu o Leokadii i dlatego uwaa, e wszystko wie najlepiej. Ale Leokadia bya bohaterk filmu o Leokadii i dlatego uwaaa, e Honoriusz nie wszystko wie najlepiej. ?- Moe nie wszystko mwi Honoriusz ale to wiem na pewno. Od razu to wiedziaem, jak tylko ci zobaczyem na Wiey Eiffla. Ko, ko i tylko ko. Skrzyda, skrzyda i tylko 173 skrzyda. f , Widzisz, Alojzy, nareszcie nie jestem sawna jako Niefruwajcy Ko ani jako Fruwajcy Nieko, ani jako Pegaz Poety, ani jako Poetka Pegaza. Jestem synna Z SIEBIE. Ale moe ju dosy tego? jkn Alojzy. I zasoni ysin parysk gazet, bo nie chcia, eby na jego wspaniaej ysinie wyskoczyy piegi. To si dopiero zaczyna! powiedzia Honoriusz. Dopiero PIERWSZY film. Znowu masz mnie na gowie rzeka Leokadia patrzc na czapk Alojzego. Na pierwszej stronie tej gazety jest PIN-UP KO. W kinie byo duo ludzi i wszyscy klaskali. - Jak u Prezydenta powiedziaa Leokadia. Po oklaskach bdzie PRECZ!" O nie powiedzia Honoriusz. Przecie zapacili za bilety. I usiad z Leokadi i Alojzym na najlepszych miejscach, a potem przysiad si do nich jeszcze Mar cel i powiedzia: Po co pan tu przyszed, panie Alojzy? Przecie w tym filmie JA graem za pana. Ojej, i tak nikt nie uwierzy, e pan jest MN > odpar Alojzy. Przecie pan nawet nie ma wsw, a co dopiero brody. Naprawd Marcel nie mia ani wsw, ani brody, ani nawet ysiny jak Alojzy i wcale nie wyglda na dorokarza, ale o tym nie wiedzia, bo nie widzia prawdziwego dorokarza nigdy w yciu, a Alojzego uwaa tylko za starego emeryta. Mimo to nie pokci si z Alojzym, bo ju zacz si film i Marcel ba si, e przegapi siebie. A przecie przyszed tylko po to, eby siebie nie przegapi. Rany chomta! powiedziaa Leokadia. Przecie to byo na kocu, a teraz jest na pocztku. 174 Bo ten film bdzie pokazany od koca do pocztku wyjani Honoriusz. Wszystkie filmy id od pocztku do koca, a ja chciaem zrobi ZUPENIE INNY FILM. Wic to wszystko byo bardzo mieszne, bo Leokadia wchodzia do pokoju tyem, a jak jada, to koniczyna odrastaa podczas jedzenia, a jak Marcel paka, to zy mu wpaday do oczu. Ale naj-

mieszniejsze byo mwienie do tyu. Jak ty mwisz po francusku, to i tak nic nie mona zrozumie - szepn Honoriusz. Potem Leokadia fruwaa WSTECZ nad Skwerem Szeciokonnym, ktry nie wyglda jak Skwer Szeciokonny, tylko jak ogrd w Paacu Krlewskim w Paryu. A potem skrzyda Leokadii znikny, a waciwie wrosy z powrotem w plecy Leokadii i Leokadia odniosa zielon ma do apteki, a recept do Lekarza i wszyscy okropnie si mieli. Wtedy PRAWDZIWA Leokadia zerwaa si ze swojego krzesa na widowni i zawoaa: PRECZ! Precz z takim filmem! Wszystko jest na odwrt. Leokadio! szepn Honoriusz. Przecie to specjalnie. Ja nie zapaciam za bilet powiedziaa Leokadia. Wic mog krzycze PRECZ i nie musz oglda specjalnie gupich filmw! I wstaa, a ludzie na sali zaczli woa: Patrzcie, ona MA skrzyda! Wtedy Honoriusz te wsta i powiedzia: To nie jest PRAWDZIWA Leokadia. PRAWDZIWA Leokadia bya tam na ekranie, a ta, co tu stoi, to dublerka, taka aktorka, co zastpowaa Leokadi w filmie. I PRAWDZIWA Leokadia ju nie ma skrzyde, bo jej wrosy w grzbiet. Wygwizda t ze skrzydami! Wic wszyscy zaczli gwizda, a Leokadia powiedziaa: Od razu wiedziaam, co bdzie po oklaskach! LEOKADIA i zoto Polecieli prociuteko do Luwru, bo Leokadia nie moga si spni na reklamowe latanie, a nawet chciaa tam by troch wczeniej, eby sobie zrobi ma prb latania. Wyldowali na placyku, niedaleko Tuileryjskiego Ogrodu, gdzie sta pomnik pozacanej bohaterki na pozacanym koniu, i Leokadia powiedziaa: Wol mie skrzyda. To lepsze ni zoto. I zapiewaa: Po co zoto kobyle? Tylko ciar i tyle, fruwa, fruwa najmilej. Po co zoto koniowi? Tylko kopot na gowie, fruioa, fruwa najzdrowiej. Czy on jest chocia synny z tego zota? Nie wiem odpar Alojzy. Pewno jest synny z tej pani, co na nim siedzi. Widzisz, a ja jestem synna z MOICH skrzyde. 176 I zacza prb latania nad Luwrem, a Alojzy patrzy na zegar i mierzy czas. Ale niewiele czasu zmierzy, bo zaraz podszed do niego Policjant i powiedzia: Niech pan std wemie t pani. To jest Leokadia, prosz pana odrzek Alojzy. I ona ma fruwa nad Luwrem, wic robi prb generaln. To jest FASZYWA Leokadia owiadczy Policjant. Bo PRAWDZIWA Leokadia nie ma ju skrzyde. A FASZYWEJ Leokadii nie wolno fruwa nad Luwrem. wietnie zawoaa Leokadia ldujc koo Policjanta. Mamy wolne, Alojzy, i idziemy na lody. I poszli na lody do kawiarenki na placyku naprzeciwko zotej bohaterki na zotym koniu, ale nie weszli do rodka, bo Leokadia chciaa popatrze na zotego konia, wic usiedli w ogrdku, ktry by waciwie zagrdk wypenion stolikami. A moe lepiej mie zoto ni skrzyda? powiedzia Alojzy. Patrz, jak ten ko dobrze wyglda, wida, e ma codzienny

obrok, a co MY teraz bdziemy jedli? Lody odpara Leokadia i zamwia dwie due porcje. ffl LEOKADIA i natura A potem wylizali do czysta talerzyki i poszli na ma przechadzk, eby znale sobie jaki wasny dom, bo przecie na hotel nie mieli ju pienidzy. Bardzo si ciesz, e nie bdzie hotelu mwia Leokadia. Waciwie tylko dywany s zabawne, bo mona si po nich tarza i turla, ale ko trzeba wyrzuca na korytarz, bo inaczej nie ma gdzie spa. Czy ty nie wiesz, na co s te ka, Alojzy? Sekwana pyna sobie jak zawsze i jak kada rzeka odbijaa PRAWDZIW Leokadi, konia ze skrzydami, i dlatego, zaledwie zeszli z Alojzym nad wod, Leokadia powiedziaa: Chc by blisko rzeki, Alojzy. Zamieszkajmy pod mostem. Szaro tam byo i pachniao szczurz wilgoci, ale za to w kciku znalazo si legowisko i par poamanych garnkw. Bd sobie tutaj gotowa owsiank oznajmi Alojzy. A owies wezm na kredyt u Sklepikarza w Halach, wiesz? A ja znajd tam prac zawoaa Leokadia. Przecie umiem dwiga ciary. To byo po obiedzie i w Halach sprzedawano wanie kwiaty, wic Leokadii nowa praca spodobaa si od razu, bd tak lubia 178 cign wzki pene godzikw albo mieczykw i obskubywa po drodze wystajce z pudeek odygi i licie! Dawno nie kupowae mi kwiatw, Alojzy mwia. A przecie kwiaty to najsmaczniejsza rzecz na wiecie. Kruche fioki... mikkie stokrotki... ach, i groszek pachncy... I wozia kwiaty, i wchaa kwiaty, i obgryzaa kwiaty, a przekupki w Halach nazway j Wstrtn aroczn Koby i nie zapaciy jej nawet za przepracowane godziny. Wstyd si, Leokadio powiedzia Alojzy, kiedy wracali nad Sekwan. Wstydz si odrzeka Leokadia. Ale nic na to nie poradz, e zawsze si czym zdradz. aden Alojzy nic tu nie wskra i ja na to nie umiem poradzi, e zawsze ze mnie wyazi koska natura, skrzydlata natura. Tak drczy mnie i mczy podstpnie moja natura przebrzyda, e zawsze w kocu wyskakuj ze mnie moje kopyta i moje skrzyda. I nie wiem, co robi, niestety, czy tak ju zawsze zostanie, e wiecznie wyazi mj koski apetyt, koski apetyt i ptasie fruwanie. II LEOKADIA i poytek ? Kto tu piewa? zapyta jaki gos. Przecie ja pi. Alojzy zapali zapak i zobaczy, e na jego posaniu ley kto Bardzo Zaronity. Co pan robi u mnie? zapyta Alojzy. Wanie. Co pan robi u mnie? powiedzia Bardzo Zaro-

nity. Dajcie spokj, ju pno rzeka Leokadia. Zamiast pyta, CO MY ROBIMY U SIEBIE, chodmy po prostu spa. Ale nazajutrz bardzo wczenie obudzio j szarpanie za skrzyda, a jak otworzya oczy, to zobaczya, e szarpie j za skrzyda Bardzo Zaronity. Dzie dobry powiedziaa. Czy panu potrzebne pierze? Potrzebne odrzek Bardzo Zaronity. Pierze jest drogie, a ja nie mam pienidzy na wino. Wyskubi troch pierza na poduszk, a reszt skrzyde sprzedam na Pchlim Rynku i bdzie z nich jaki poytek. Ale ja nie bd moga fruwa! zawoaa Leokadia. No to co? A czy JA fruwam? spyta Bardzo Zaronity. A czy JA mam na wino? spytaa Leokadia. 180 181 I prdko obudzia Alojzego, eby uciec Bardzo Zaronitemu. Pjdziemy na Pchli Rynek, Alojzy powiedziaa. Chc zobaczy, jak si sprzedaje pchy: na wag czy na sztuki. A powiedziaa tak tylko dlatego, e nie chciaa, eby Alojzy domyli si, e id sprzeda skrzyda, ale on nie podejrzewa niczego i spokojnie polecia z Leokadi na Pchli Rynek, ktry by bardzo daleko, bo a na samym kocu Parya. Po drodze Leokadia powzdychaa sobie troch, bo wiedziaa, e ostatni raz oglda miasto z wysoka, a przecie tak bardzo chciaa popatrze jeszcze kiedy z gry na swoj Stolic. Potem obeszli z Alojzym cay Pchli Rynek, gdzie byy rne rnoci i jeszcze inne rupiecie, ale nie byo pche. Wreszcie Leokadia powiedziaa do Alojzego: Poczekaj, zaraz tu wrc. I zostawia go samego, co bardzo Alojzego zdziwio, wic pobieg natychmiast w stron, w ktrej znikna Leokadia, i zobaczy j przy kramie Handlarza Starzyzn. Te skrzyda to STARZYZNA mwia Leokadia. Ale tego nie wida, bo przesypywaam je naftalin. A czy to prawdziwy gsi puch? zapyta Handlarz Starzyzn. Oczywicie powiedziaa Leokadia. Zupenie gsi. Nieprawda! zawoa Alojzy. Jak moe by gsi puch. skoro to jest ko? Co pan mi tu opowiada! achn si Handlarz Starzyzn. Ko mwiby po francusku? Zaraz pan zobaczy, e to ko powiedzia Alojzy. I zawoa: WIO, LEOKADIO! A wtedy Leokadia, chcc nie chcc, ruszya z kopyta. Wszystko popsue, Alojzy alia si, kiedy wracali pieszo przez Pary. Pira s bardzo drogie i moglibymy kupi za nie mnstwo bueczek. I ja bym wcale nie mia apetytu odrzek Alojzy. Bo ty nie mogaby ju nigdy fruwa. Przecie sam powiedziae, e jestem tylko koniem, wic po co mam fruwa? Ale za to, e jestem koniem, nie kupimy nic a nic. Jaki ze mnie poytek? Dzisiaj konia ju nikt nie ozoci. I w tej samej chwili ujrzaa pozacany koski eb, zawieszony nad jakim sklepem po drugiej stronie ulicy. Znowu si pomyliam, Alojzy! wykrzykna. W tym sklepie pozacaj konie! I chciaa natychmiast przebiec przez jezdni do tego sklepu, gdzie tak szanuj konie, e je pozacaj, ale nie zdya nawet zej z chodnika, kiedy Alojzy zawoa:

Rany chomta, Leokadio! To koska jatka! No, tak powiedziaa Leokadia. A na konin te si nie nadaj. Mam w sobie co z drobiu. LEOKADIA i kamstwa 183 Do domu wrcili bardzo pno, ale nie po ciemku, bo Pary by owietlony jeszcze janiej ni zwykle, a najjaniejsze byy wielkie neony nad kinami: LEOKADIA JEST NASZA" WSPANIAY FILM O SKRZYDLATYM KONIU!" FRUWAJCA GWIAZDA!" Powinno by: SPADAJCA GWIAZDA" powiedziaa Leokadia. I oto przez niebo przeleciao mnstwo spadajcych gwiazd i znikny gdzie za Wie Eiffla albo moe wpady do Sekwany i poszy na dno, w kadym razie Leokadia krzykna gono i Alojzy krzykn gono, i Leokadia powiedziaa: Chod prdzej, Alojzy, moe wyowimy je z Sekwany! Ale nad Sekwan okazao si, e to witeczne ognie sztuczne, bo wykwitao ich na niebie coraz wicej, i to we wszystkich kolorach, a wreszcie za pitym, szstym czy sidmym razem uoyy si wyranie w ksztat niebieskiego konia z czerwonymi skrzydami, a wtedy spod mostu wyszed rozczochrany cie, a by to oczywicie Bardzo Zaronity. 1! LEOKADIA JEST NASZA owiadczy. A skoro ty jeste Leokadi i jeste nasza, to my si tob podzielimy. Co pan woli: konin czy gsin? Alojzy wola to trzecie: wola uciec za Leokadi co si w nogach, ale chocia spieszy si ogromnie, dogoni j dopiero na Nowym Mocie, a dogoni j tylko dlatego, e Leokadia tkwia bez ruchu i wlepiaa wzrok w jasno owietlony pomnik na cyplu Wysepki rdmiejskiej. Znowu ko : wyszeptaa. Patrz, jak tu szanuj NIEYWE konie! A czy ten pan na koniu to te rzenik z koskiej jatki? Alojzy powiedzia, e to albo wdz, albo krl, albo i rzenik, a Panienka, ktra staa na mocie, wyjania, e to Henryk Czwarty. Jak to CZWARTY? zapytaa Leokadia. To Henrykowie s numerowani jak doroki? Bo ja jestem LEOKADIA NUMER TRZYNACIE. Leokadia? powtrzya Panienka. Prawdziwa czy faszywa? Ach, ze skrzydami, to znaczy, e faszywa! Strasznie si ciesz. Z czego si pani cieszy? Jestem PRAWDZIW Leokadi. Wszyscy faszywi tak mwi o sobie. A ja zbieram wanie faszywych. Takiego mam KONIKA. Konika! ucieszya si Leokadia. Nareszcie kto, kto lubi koniki. A co pani robi z konikami? Czy mog u pani pracowa? O, po prostu pani opisz. Chodmy popracowa przy kawie, dobrze? Nie odpara Leokadia. - Przy lodach. Dwie due porcje. Naprzeciw konia i jego Henryka Czwartego bya maleka kawiarenka, ale Leokadia nie wesza do rodka, bo chciaa patrze na pomnik konia pod czowiekiem. Wic usiedli w trjk przy stoliku, 184 185 ktry sta sobie po prostu na ulicy, i Panienka zamwia dwie due porcje lodw i kaw.

To bdzie faszywy wywiad powiedziaa. Jak si pani nazywa naprawd? Leokadia. Mam cztery lata i pi miesicy. Jestem koniem dorokarskim. Mam skrzyda i fruwam. Wyrzucono mnie z Kraju. Nie mam pracy. Panienka zapisaa sobie to wszystko w notesiku. Niech pani przeczyta powiedziaa Leokadia. I Panienka przeczytaa: Nie nazywam si wcale Leokadia. Mam cztery lata i pi miesicy na jednym boku, a na drugim drugie tyle, wic razem prawie dziewi lat. Mwi, e jestem koniem dorokarskim, ale oczywicie kami. Nie mam skrzyde, wic nie fruwam. Mogabym siedzie w Kraju, ale tutaj mam prac. Jak to? zawoaa Leokadia. Dziewi lat? A moje zby? Faszywe odpara spokojnie Panienka. A jak mam prac? U mnie odpara spokojnie Panienka. U pani? eby pani pisaa o mnie same kamstwa? Tak pani lubi koniki? Dzikuj. Wymawiam od zaraz. Zgoda odpara spokojnie Panienka. I odesza tak szybko, e nie zdya nawet zapaci za dwie due porcje lodw i za kaw. Same kamstwa powiedziaa Leokadia. A najwiksze to to, e mogabym siedzie w Kraju. Tak jakby nie byo Prezydenta. Prezydent... Naraz urwaa i podniosa z ziemi zmit gazet parysk. Co tu napisane? Przeczytaj, Alojzy! I pokazaa mu skrzydem fotografi Prezydenta. Rewolucja w Kraju powiedzia Alojzy. Nie ma Prezydenta ani Najwaniejszych, ani Mniej Wanych. Krajem rzdz Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku. Hurra! zawoaa Leokadia. I pobiega pod pomnik Henryka Czwartego, i zacza plsa wok konia, i piewa wszystkie wasne i cudze piosenki, jakie w swoim yciu uoya, a wesoe witeczne ognie sztuczne kwity nad, jej gow to czerwono, to to, to niebiesko. te ubiny... Pomaraczowe ubiny... Fioletowe ubiny... woaa Leokadia. Wracamy do Kraju, Alojzy! No i czemu wymwia prac od zaraz? zapyta Alojzy. Przecie to najwiksze kamstwo wcale nie byo kamstwem. LEOKADIA i yczliwo 189 I znowu byli na Skwerze Szeciokonnym w krzakach bzw, ktre ju troch poky. I znowu co rano Alojzy biega do Piekarza po chleb albo do Sklepikarza po owies na kredyt, to znaczy za pienidze, ktrych nie ma i nie wiadomo, kiedy bd. A potem przychodziy dzieci i pytay: Kiedy bdziesz miaa prac, Leokadio? Jutro odpowiadaa Leokadia. Bo ZAWSZE bya tego pewna. Wrciam do Kraju, bo mam tu yczliwych przyjaci i oni mi pomog. Pomoemy ci na pewno powiedzia Fryzjer, jak tylko zobaczy Leokadi. DLACZEGO wrcia z Parya? Nie podobaa mi si Wiea Eiffla odpara Leokadia. To po co patrzya w gr? W ogle za wysoko latasz, Leokadio. Nie nadajesz si do pracy u mnie. Ja jestem ELEGANCKIM FRYZJEREM i adnego tam latania. A potem wrci do swojego zakadu, gdzie mia teraz jarzeniowe

wiata i elektryczne suszarki, i nigdy wicej nie pojawi si na Skwerze Szeciokonnym, bo si ba, e zaboci swoje nowe buciki, a stale miewa nowe buciki. Mleczarz na widok Leokadii a zagwizda: No prosz, wrcia z Parya! Co przywioza? Siebie odrzeka. I Alojzego. Dostaniecie u mnie prac. Bdziecie waszym autem rozwozili mleko. AUTEM? zdziwia si Leokadia. Nie mamy adnego auta. Nie to nie. Teraz bez auta si nie rozwozi. Jakie sobki! " I przesta im mwi dzie dobry, chocia codziennie zatrzymywa swj samochd tu przy Skwerze Szeciokonnym. Pani Aptekarzowa zaprosia Leokadi i Alojzego na podwieczorek, a na podwieczorku, oprcz pani Aptekarzowej, by pan Aptekarz i Felek, i Franek, i maa Agatka, i mnstwo bueczek z saat. Niech pani mwi o Paryu! woaa pani Aptekarzowa. Tylko o Paryu! Pary, Pary, Pary powiedziaa Leokadia. CO Pary? NIC Pary. Jak mam mwi tylko o Paryu, to nic si wicej nie da wymyli. Nawet przy jedzeniu. Felek i Franek zaczli si mia i pani Aptekarzowa wyrzucia ich za drzwi, a potem Aptekarz powiedzia: Musz ju i, wic id sobie, Leokadio, dobrze? wietnie! A kiedy mam przyj do pracy? Do jakiej pracy? zapyta pan Aptekarz. No, mogabym w aptece odkurza pirami pki. Albo w domu bawi Felka, Franka i Agatk maym fruwaniem. Do odkurzania apteki mamy elektroluks powiedzia Aptekarz. Dzikuj! Do zabawiania Felka, Franka i Agatki mamy telewizor powiedziaa pani Aptekarzowa. Dzikuj! 190 Tak? zdziwia si Leokadia. A nie lepiej wcza dzieci WPROST do kontaktu? Dzikuj! I wzia sobie reszt bueczek z saat na Skwer Szeciokonny, a te bueczki z saat bardzo im si przyday, bo pienidzy na chleb i owies byo coraz mniej. Emerytura Alojzego przeznaczona bya przecie dla czowieka bez konia, a nie dla czowieka z koniem, i to skrzydlatym. Zamiast paci za chleb wol u ciebie pracowa powiedziaa Leokadia Piekarzowi. Mog skrzydami wymiata popi z pieca. Albo dmucha na ogie, eby si rozpali. O, nie, Leokadio! zawoa Piekarz. Osoba, ktra bya w Paryu, nie moe pali w piecu. Zreszt to jest piec gazowy. Szkoda, e nie PEGAZOWY westchna Leokadia. A potem ju tylko Sklepikarz zaglda, jak dawniej, na Skwer Szeciokonny i pyta, kiedy dostanie pienidze za owies, ktry dawa na kredyt. Ale Sklepikarza Leokadia nie poprosia o prac. Bo moglibymy straci ostatniego yczliwego przyjaciela powiedziaa. Tymczasem z krzakw bzu na Skwerze Szesciokonnym zaczy opada licie, a zimny wiatr coraz czciej wbiega sobie przez te szpary i czesa brod Alojzego i pira Leokadii. Mimo wszystko jestemy w DOMU mwia Leokadia szczkajc zbami. W DOMU najlepiej. A potem dzieci przestay ich odwiedza, bo rodzice zabronili im bawi si z Leokadi, a rodzicami dzieci z Dorokarskiego Rynku byli Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku, a Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku rzdzili teraz Krajem, wic dzieci musiay ich su-

cha. Jaka dziwna mwili Ssiedzi. - Bya w Paryu i wrcia? LEOKADIA i wadza Ja przecie take mieszkam przy Dorokarskim Rynku powiedziaa Leokadia. Siedzieli sobie z Alojzym w jesiennym socu na Skwerze Szeciokonnym i wygrzewali si na zapas. Ja te mieszkam przy Dorokarskim Rynku, wic ja te rzdz Krajem. e te mi to wczeniej nie przyszo do ba. Od czego zaczniemy, Alojzy? Od doroek powiedzia Alojzy. A Leokadia od razu wiedziaa, o co mu chodzi, i popdzia do starej szopy po dorok numer trzynacie, a Alojzy przybieg tam po chwili ze swoim batem i uprz i zaprzg Leokadi. Chomto! zawoaa Leokadia. Nareszcie znowu chomto! Wdzido! Nareszcie znowu wdzido! Bat! Nareszcie znowu bat! I zapiewaa: O, jaki pikny jest dla mnie wiat, gdy czuj nad sob bat! I dawno by mi ycie obrzydo, gdyby nie mocne wdzido. 192 t 193 O, lejce, lejce, lejce, lejce, czego mi potrzeba wicej! Lejce, lejce, lejce, o, wio, Leokadio, wio! WIO, LEOKADIO! zawoa Alojzy. A potem wyjechali z szopy i Leokadia pobiega przez Alej Migdaw, ale byo jej troch niewygodnie w chomcie i poprgach i Alojzy musia ciga lejce, bo czu, e co jest nie w porzdku i e Leokadia nie potrafi ju by prawdziw dorokarsk szkap, tylko nie bardzo wiedzia, dlaczego tak czuje. Czy chomto ci gniecie? pyta. Nie, jest wspaniae odpowiedziaa Leokadia. A moe dyszle bij ci po nogach? Nie, s doskonae. A moe uwieraj ci poprgi? Nie, s cudowne. Wiem! zawoa Alojzy. Po prostu za duo mwisz i odwracasz gow. Kto to widzia, eby szkapa gadaa z dorokarzem. Przyzwyczaiam si powiedziaa Leokadia. I, wiesz, troch zapomniaam, co to znaczy HETA i WISTA. Pamitam tylko WIO i PRRR. No to, WIO, LEOKADIO! zawoa Alojzy. I spad z koza. Bo Leokadia wcale nie ruszya przed siebie, tylko zatrzepotaa skrzydami i wzbia si w gr, a doroka stana dba, zawisa na dwch dyszlach i podpieraa si dwojgiem tylnych k. PRRR! krzykn Alojzy. Wtedy Leokadia opada z powrotem na jezdni, a doroka klapna o bruk tak ciko, e rozleciaa si w kawaki. I Widzisz, pamitam WIO i PRRR oznajmia Leokadia. Tylko widocznie skrzyda te pamitay. Albo doroka znarowia si w szopie i staje dba. Alojzy gramoli si tymczasem spod kawakw doroki numer

trzynacie i mwi: Rzd sobie Krajem, ale nie mn. Ja mam dosy twojej wadzy! Poaujesz tego powiedziaa Leokadia. Bo to bd KORZYSTNE rzdy. Dla nas. I zaraz pogalopowaa do Sklepikarza. Jestem tu wadz. Prosz mi da dwa worki owsa. Dobrze, na kredyt odpar Sklepikarz. Wszystko jedno, byle tylko bez pienidzy owiadczya Leokadia. Potem wrcia na Skwer Szeciokonny i powiedziaa do Alojzego: Teraz zobaczysz, co znacz koskie rzdy. Wdrapaa si na awk na Skwerze Szeciokonnym i zawoaa: Panie i Panowie! Rzdz krajem jako Leokadia Trzynasta! Prosz zrobi skadk na mj pomnik, bo on musi stan wanie tutaj, na Skwerze Szeciokonnym, gdzie yam i rzdziam. Wok Leokadii zebra si may Tumek, a Kto z Tumku zapyta: Niby dlaczego? Bo tak jest we Francji z koniem Henryka Czwartego odpara Leokadia. Tak, tak! zawoa Kto z Tumku. Bierzmy przykad z zachodu. Tam szanuj swoje konie. I pozacaj! dodaa Leokadia. Przed kad jatk. 194 Potem przyniosa worek po obroku i powiedziaa, e to na zoto, ale nikt nie mia przy sobie zota. W ten sposb nic nie skorzystasz! powiedzia Alojzy. Bo si rzdzisz jak szara g. To dlatego, e mam w sobie co z drobiu rzeka ze smutkiem Leokadia. I i LEOKADIA i urzd Prawdziwie rzdzi mona tylko na Ratuszu mwia Leokadia. Fontanna przed Ratuszem bia jak dawniej, ale Leokadii nie wypadao ju teraz kpa si w tczowych kropelkach, bo Leokadia nie bya Leokadi Fruwajcym Koniem, tylko Leokadi Wan Osob i miaa swj wasny gabinet, ktry wyglda wanie tak, jak wszystkie gabinety Dyrektorw: byy tam fotele do hutania si i dywan do turlania, a na rodku tego dywanu stao biurko, a za biurkiem od godziny jedenastej do trzeciej siedziaa Leokadia i nudzia si okropnie. Prawe przednie kopyto stale zanurzaa w miseczce z tuszem i tym prawym przednim kopytem stemplowaa papiery, papierki i papierzyska, a prawe skrzydo miaa mokre od atramentu, bo jednym z pir tego prawego skrzyda podpisywaa si, a waciwie robia jaki zakrtas obok pieczci na papierach, papierkach i papierzyskach. To zajcie byo PRAWDZIWYM URZDOWANIEM, a mimo to Leokadia tsknia do fontanny za oknem i do fruwania, i do Alojzego, ktrego Wony nie chcia wpuszcza na Ratusz w godzinach urzdowania Leokadii. Dopiero wieczorem na Skwerze Szeciokonnym Alojzy opowiada Leokadii o yciu, ktre toczyo si za murami Ratusza. 196 Dlaczego dzisiaj kazaa wyrzuci ze Stolicy wszystkie karuzele? pyta Alojzy. Nic o tym nie wiem. Przecie tam by twj podpis i piecz.

Ty wiesz, Alojzy, e ja nie mam okularw, a w ogle gdybym czytaa te papierki, papiery i papierzyska, to nie miaabym czasu ich podpisywa i piecztowa. Jakiego koloru byo to zarzdzenie o karuzelach? Rowe. A, pamitam! Dlatego je podpisaam. Ogromnie lubi row koniczyn. Mimo to al jej byo karuzeli. Trudno powiedzia Alojzy. Jak ju kto rzdzi, to musi robi gupstwa. Ale nazajutr^Leokadia podpisaa zielony papier, bo przypomnia jej saat,' a na tym zielonym papierze wydrukowane byo zarzdzenie, eby spali wszystkie stare doroki, i jak Leokadia dowiedziaa si o tym, to zmartwia si tak, e nie chciaa ju wraca na Ratusz. Nie mog rzdzi pirem i kopytem powiedziaa. Bo zanadto lubi koniczyn i saat, eby urzdowa mdrze i bezstronnie. Wony przyszed po Leokadi a na Skwer Szeciokonny. Trzeba rzdzi! zawoa. Brak nam pani pira! Jestem chora wykrcaa si Leokadia. Piro boli mnie od fruwania. Od fruwania? zdziwi si Wony. To pani lata na -TYCH SAMYCH pirach, ktrymi pani podpisuje wane papiery? I postanowi nie wpuszcza Leokadii na Ratusz, chocia bya mieszkank Dorokarskiego Rynku i miaa prawo rzdzi Krajem. I i mmmm LEOKADIA i czyn Tak, tak, nie potrafi urzdowa rzeka Leokadia. Jestem ZWIERZCIEM CZYNU. Byo to w soneczne grudniowe przedpoudnie i Leokadia z Alojzym przechodzili wanie spacerkiem obok koszar przy Placu Szerszeni. Zamiast rzdzi kopytem i pirem mogabym na przykad dowodzi wojskiem. Do tego nie trzeba okularw ani czasu na czytanie. Wartownik ci nie wpuci powiedzia Alojzy. A od czego mam skrzyda? zawoaa Leokadia. Jednym susem przeskoczya wysoki mur koszar i zanim Alojzy zdy zastanowi si, jak ma wyratowa Leokadi z wojskowej paki, ju posysza dwiki wesoego marsza i z bramy koszar wysza Leokadia na czele wojskowej parady. Soce wiecio, guziki onierzy byszczay wspaniale, a kopyta Leokadii wybijay na jezdni takt marsza. Alojzy pobieg za Leokadi. Ale kiedy maszerowali przez Alej Migdaw, zatrzyma ich Posterunkowy. Cze, wodzu! powiedzia do Leokadii. Spiszemy c liczny mandacik. 200

Odmaszerowa! wrzasna na niego Leokadia. Ale Posterunkowy wcale nie odmaszerowa. Posterunkowy wyj notes i zacz mrucze: Niedozwolone... W dzie powszedni...

To jest parada wojskowa! zawoaa Leokadia. To s wagary rzek Posterunkowy. Przecie dzisiaj nie ma adnego wita. A bawi si, cieszy i paradowa wolno tylko w dni witeczne. Naprzd marsz! zawoaa Leokadia do onierzy. Ale onierze take ju nie chcieli jej sucha. Co to za wdz, ktry prowadzi na wagary! woali. Wdz powinien wymaga karnoci! woali. Karnoci i dyscypliny! woali. Kto ma skrzyda, ten lubi baagan! woali. I czwrkami odmaszerowali do koszar. Szkoda, e nie daam rozkazu W TY ZWROT" powiedziaa Leokadia do Alojzego. Wtedy wydawaoby si, e wykonali MJ ROZKAZ. Trzeba si domyla z gry! wyjani Posterunkowy. Jak kto nie wie, czego ludzie posuchaj, to nie moe rozkazywa. I wypaci sobie liczny mandacik. LEOKADIA i zawadzanie A teraz chodmy na lody rzek Posterunkowy. Bo musz z wami pogada. Wic poszli na lody do kawiarenki brzowej i zotej, ale nie usiedli w ogrdku, bo ogrdka ju nie byo, i musieli wej do rodka. Przepraszam pani powiedzia Szatniarz. Ale OKRYCIE trzeba zostawi u mnie. I sign po skrzyda Leokadii. Zdejmuj brod, Alojzy zawoaa Leokadia. W OKRYCIACH wchodzi nie wolno. Brod moe pan zabra do rodka owiadczy Szatniarz. Co do skrzyde, mamy specjalne rozporzdzenie. I pokaza wiszcy na cianie napis: PIR W TAKIEJ CZY INNEJ POSTACI WNOSI NIE WOLNO!" To robota Kelnerki powiedziaa Leokadia. Dlaczego ja jej zawadzam, Alojzy? Jej zawadza cay wiat. A ko jest czci caego wiata, prawda? 205 Malek odpara Leokadia. Ale bardzo wan. ?' I z podniesionym bem wysza z kawiarenki brzowej i zotej, a za ni wyszed Alojzy, a za Alojzym wyszed Posterunkowy. wietnie si skada, bo ju za zimno na lody. W tej samej chwili z nieba opada zaczy wolno zy patkw niegowych. Wanie miaem o tym z wami pogada wyzna Posterunkowy. O tym zimnie. I dlatego chciaem zacz od lodw. Za zimno ju na Skwer Szesciokonny. Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku nie mog patrze, jak tam marzniecie. To niech nie wygldaj przez okna odrzeka Leokadia. Tego im nie mona zabroni powiedzia Posterunkowy. Skoro maj tak dobre serca, e lituj si nad wami. Chc, ebycie si przeprowadzili. Dokd? zawoa Alojzy. Do nikd! zawoaa Leokadia. Przecie tam jest NAJBARDZIEJ DOM. Napisz liczny mandat, napisz dziesi licznych mandatw, bo my si nie wyprowadzimy ze Skweru Szeciokonnego. Ale kiedy wrcili na Skwer Szesciokonny, czekali ju tam Ssiedzi z Dorokarskiego Rynku i mwili midzy sob bardzo gono: Nie chcemy, eby kto nam fruwa przed nosem! Nie chcemy, eby si nam nio fruwanie!

Nie chcemy koni w Stolicy! Nie chcemy gsi w Stolicy! Bez Fruwajcego Konia Skwer Szesciokonny przestanie by prowincj! A potem pan Aptekarz wygosi mae przemwienie: Jeeli nasze dzieci zaczn fruwa, to przestan si uczy, a kto si nie uczy, ten nie-zarabia, a kto nie zarabia, ten nie ma lodwki, pralki i telewizora, wic skd nasze dzieci wezm odku206 rzacze, samochody i piecyki gazowe? Lepiej kupmy Leokadii uczciw stajni za miastem. Chwileczk powiedziaa Leokadia. Nie jestem szkap PODMIEJSK, jestem szkap MIEJSK, a Alojzy te jest MIEJSKIM EMERYTEM. I chcemy zosta tutaj, gdzie zim s zy nienych patkw, a wiosn sowiki, a latem stokrotki, a naokoo Stolica. Bo Skwer Szeciokonny to dawny Postj Doroek i obecny Postj Skrzydlatego Konia, wic tu jest NAJBARDZIEJ DOM. A potem nieg pada i pada na Skwer Szeciokonny przez ca noc i przez noc nastpn, i przez wiele, wiele nastpnych nocy i Leokadii coraz trudniej byo fruwa, bo jej skrzyda oblepia szron, ten sam szron, ktry srebrzy si na brodzie i wsach Alojzego. Ale jestemy razem, Alojzy. I jestemy w DOMU. I adna Wdowa nie wsadza nas do Przytuku Dla Bezdomnych Koni. I mamy prawdziwe, fruwajce skrzyda mwia Leokadia. I na przekr wszystkiemu i wszystkim fruwaa! WIO, LEOKADIO! Bazie wierzbowe rozwijaj si pierwsze, moe dlatego s takie gorzkie, soce nie zdyo ich jeszcze napeni sodycz. Mimo to Leokadia lubia wierzbowe bazie, wic kiedy zobaczya je nad rzek, powiedziaa do Alojzego: To nie szkodzi, e nie moesz mi ich kupi, Alojzy! Tu, nad rzek, bazie s za darmo. I z pyskiem penym wierzbowych baziek zapiewaa: Czy mona kupi soce? Czy mona kupi ziele? A potem zapytaa: Dlaczego ja si wszystkim tak ciesz, Alojzy? Dlaczego zawsze mi wesoo? Czy dlatego, e nic nie mam? Bo ja lubi nic nie mie zupenie i zdobywa z trudem poywienie! A moe dlatego, e zawsze i wszdzie mam swj KCIK ZADOWOLENIA? Czemu nic nie mwisz, Alojzy? 208 209 Bo nie myl powiedzia Alojzy. A nie myl, bo nie jem. A nie jem, bo nie lubi baziek wierzbowych, a nic innego nie mona dosta za darmo. Nie cierpi rozmawia z kim, kto nic nie mwi. Musz zdoby dla ciebie chleb, Alojzy. Znajd jak prac, Alojzy. To ju byo powiedzia Alojzy. Nie myl lepiej o tym, co byo, tylko wymyl CIG DALSZY. Nie wiem, jaki bdzie CIG DALSZY. Byam ju Koniem bez pracy i Skrzydlatym Koniem bez pracy, i Fruwajcym Niekoniem, i Niefruwajcym Niekoniem bez pracy. Byam Pegazem Poety i Poetk Pegaza, i emigrantk bez pracy, i repatriantk bez pracy. Moja historia nie ma ju DALSZEGO CIGU, Alojzy. A potem zapatrzya si na swoje odbicie w rzece i na bazie, co tam rosy do gry nogami, i powiedziaa: Jestem Leokadia NAOPAK, bo wszystko mi idzie NA OPAK. A ta Leokadia w wodzie jest NAOPAKIEM Leokadii NAOPAK,

wic jest Leokadi WPROST i wszystko bdzie jej wychodzio WPROST. Wic zamieni si z ni -^ wejd do rzeki na jej miejsce, a ona wyjdzie z rzeki na moje miejsce i bd miaa CIG DALSZY. I zanim Alojzy zdy si odezwa, Leokadia wskoczya do lodowatej wody i pewno zanurzyaby si w niej zupenie, a moe i na zawsze, ale w ostatniej chwili posyszaa znajom piosenk: Kwiaty, kwiaty sprzedaj, gazki skrzydlate sprzedaj! Pierzaste marzenie po najniszej cenie! Kup, mj Pegazie, bazie! Kwiaciarka! zawoaa Leokadia i wyskoczya z wody. Te masz pomysy! powiedzia Alojzy. Opryskaa mnie botem. Nie szkodzi, nie gniewam si odpara Leokadia. Zreszt nie mam na to czasu, musz pogada z Kwiaciark. O, nie! rzeka Kwiaciarka. Ja te nie mam czasu. Wstpiam tylko na chwileczk, bo nie wiedziaa, jaki moesz mie jeszcze CIG DALSZY. Powiedz trzy yczenia i znikam. Jakie TRZY YCZENIA? zapytaa Leokadia. No, wanie, JAKIE? rzeka Kwiaciarka. Musisz je sama wymyli. Najlepiej przy jedzeniu. I podaa Leokadii trzy wizanki baziek wierzbowych. RAZ powiedziaa Leokadia i zjada pierwsz wizank. ebym zawsze miaa Alojzego. Dobrze odpara Kwiaciarka. Ale to jeszcze nie jest DALSZY CIG. DWA powiedziaa Leokadia i zjada drug wizank. ebym zawsze -miaa -Skwer"Szeciokonny, bo to jest NAJBARDZIEJ dom. Dobrze powiedziaa Kwiaciarka. Ale jeszcze nie wymylia sobie DALSZEGO CIGU. - TRZY powiedziaa Leokadia i zjada trzeci wizank. eby ju nigdy nie przeszkadzao nikomu, e jestem koniem ze skrzydami. Dobrze odpara Kwiaciarka. To jest DALSZY CIG. I podniosa do gry obie rce i nagle Leokadia zobaczya, e wiat staje si coraz wikszy i wikszy, a Alojzy zobaczy, e Leokadia staje si coraz mniejsza i mniejsza, a staa si nie wiksza od wierszcza i wskoczya Alojzemu na do. Rany chomta, Leokadio! zawoa Alojzy. 210 zawierkaa Leokadia. Zdaje Rany chomta, Alojzy! si, e wiem, kim jestem. Tak, to bya prawda: bya konikiem polnym. Konikiem polnym niepodobnym do innych zielonych i bonkoskrzydych konikw, ale jednak konikiem polnym. I od tego dnia trawa bya dla niej wysoka, a stokrotki olbrzymie, a ludzie dobrzy, a wszystko bardzo atwe, bo nikomu nie przeszkadzao to, e Leokadia ma skrzyda, cho jest koniem. Tak, Alojzy, jak kto chce mie skrzyda, to musi by taki malutki! mwia. A Alojzy umiecha si do niej, bo jak kady stary emeryt bardzo lubi sucha cykania konikw polnych na Skwerze Szeciokonnym. WIO, LEOKADIO! mwi cichutko. WIO, LEOKADIO!

Strumiany 8. XII. 1963. 88 Spis rozdziaw LEOKADIA I SAWA ..... 6 LEOKADIA I PRZYJA ... 13 LEOKADIA I DOM...... 17 LEOKADIA I PAMI .... 20 LEOKADIA I EMERYTURA . . 24 LEOKADIA I WYWYSZANIE . . 27 LEOKADIA I RODOWD ... 31 LEOKADIA I MARZENIA ... 34 LEOKADIA I WYSKOK ... 39 LEOKADIA I INWALIDZTWO . . 44 LEOKADIA I PYTANIA .... 49 LEOKADIA I NADMIAR .... 54 LEOKADIA I SZTUKA .... 57 LEOKADIA I BYCIE KIM" . . 62 LEOKADIA I PRZYZIEMNOSC . 69 LEOKADIA I KLATKA .... 76 -LEOKADIA I FRUWANIE ... 79 LEOKADIA I WOLNO ... 84 LEOKADIA I NIE...... 87 LEOKADIA I POPIECH .... 90 LEOKADIA I DELIKATNO . . 93 LEOKADIA I PRZYKAD ... 100 LEOKADIA I WYSTAWANIE . . 106 LEOKADIA I KCIK..... 113 LEOKADIA I CIARY . . . , LEOKADIA I INNOSC . . . . . LEOKADIA I PRAWDA .... 124 LEOKADIA I ZROZUMIENIE . . 126 LEOKADIA I ZWIERZENIA . . 130 LEOKADIA I POEZJA..... 133 LEOKADIA I WDZICZNO . LEOKADIA I NATCHNIENIE . LEOKADIA I PRZYMUS . . . LEOKADIA I ZASZCZYT . . . LEOKADIA I POEGNANIE LEOKADIA I WIELKI WIAT . LEOKADIA I RASA..... LEOKADIA I KARIERA . . . LEOKADIA I OKLASKI . . . LEOKADIA I ZOTO . . . . LEOKADIA I NATURA . . . LEOKADIA I POYTEK . . . LEOKADIA I KAMSTWA . . LEOKADIA I YCZLIWO . LEOKADIA I WADZA ... LEOKADIA I URZD .... LEOKADIA I CZYN .... LEOKADIA I ZAWADZANIE . WIO, LEOKADIO!..... . 137 . 143 . 147 . 152 . 157 . 162 . 165 . 170 . 173

116 118

. 176 . 178 . 180 . 183 . 189 . 192 . 196 . 200 . 205 . 208 PRINTED IN POLAND Instytut Wydawniczy Nasza Ksigarnia" Warszawa 1974. Wyd. II. Nakad 20 000 + 235 egz. Ark. wyd. 11,4. Ark. druk. Al - 23,36. Papier drukowy matowy import. 84 x 108/80 g, kl. III. Oddano do skl. w kwietniu 1974 r. Podpisano do druku w lipcu 1974 r. Druk ukoczono w padzierniku 1974 r. Poznaskie Zakady Graficzne im. M. Kasprzaka w Poznaniu. Zam. nr 1353/74 F-5/746

You might also like