Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 96

1

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

Wojny Klonw
PRBA JEDI
DAVID SHERMAN, DAN CRAGG

Przekad ALEKSANDRA JAGIEOWICZ

3 Tytu oryginau JEDI TRIAL Redaktor serii ZBIGNIEW FONIAK Redakcja stylistyczna MAGDALENA STACHOWICZ Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta KAMILA GONTARZ ANNA MATYSIAK Ilustracja na okadce STEVEN D. ANDERSON Skad WYDAWNICTWO AMBER

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

Copyright 2004 by Lucasfilm, Ltd. & TM. All rights reserved. For the Polish translation Copyright 2004 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.

ISBN 83-241-2059-9

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

PROLOG
- Obi-Wan! - zawoa Anakin Skywalker, kiedy pojawi si przed nim holograficzny obraz rycerza Jedi Obi-Wana Kenobiego. Do tej pory chopiec nerwowo kry po swojej kwaterze, chmurnie dumajc nad tym, dlaczego nieustannie jest pomijany w Prbach Jedi i pozbawiany jedynej szansy, aby udowodni, e jest prawdziwym rycerzem Jedi. Widok nauczyciela znacznie poprawi mu humor. - Witaj, Anakinie - odezwa si Obi-Wan z umiechem. - Jak si urzdzie? Anakin wzruszy ramionami. - Chyba w porzdku. Umiech Obi-Wana zblad nieco. Wrcili na Coruscant zaledwie dwa standardowe dni temu, ale mistrz doskonale wiedzia, jak trudne wydaj si Anakinowi te dwa dni bezczynnoci. Wiedzia, e padawan nie bdzie zachwycony wiadomociami, ktre mia mu przekaza. - Wanie wrciem ze spotkania z Rad Jedi - rzek. Oczy Anakina zabysy: spotkanie z Rad Jedi oznaczao zwykle now misj. - Mam zadanie... - Ju? - przerwa mu podniecony Anakin. - Jeszcze nie zdalimy raportu z ostatniej misji! To chyba co bardzo wanego. - Odwrci si i zacz zbiera sprzt i ubrania. - Anakinie... - Ledwie zaczem si rozpakowywa... mog si z tob spotka za godzin w porcie. - Anakinie! - sprbowa znowu Obi-Wan. - Anakin! Anakin nawet si nie odwrci. - To gdzie si spotkamy? - Anakin! Obi-Wan wreszcie zdoa cign na siebie uwag modego Skywalkera, ktry spojrza na niego zaskoczony ostrym tonem mistrza. - Mistrzu? - Wybacz, e krzyknem, ale mnie nie suchae. - Sucham, mistrzu. - Anakin musia uy caego swojego opanowania, eby sta spokojnie i czeka. - To ja mam misj, Anakinie. Nie my. Rada Jedi wysya tylko mnie. To krtkie zadanie, niebawem wrc. Anakin stara si opanowa grymas rozczarowania. - A co ja mam robi w tym czasie? - zapyta, wyranie nie mogc si powstrzyma. - Po pierwsze, zdasz spraw z naszej ostatniej misji. - Obi-Wan westchn. - Powierzam ci to zadanie. Kiedy wrc, zasugeruj Radzie, e jeste ju gotw do rozpoczcia prb. - Chcesz powiedzie, e zrobisz to znowu?

Obi-Wan pokrci gow. - Dotd nie byo ani czasu, ani sensu. Ale skoro tylko wrc, to sam dopilnuj, eby znalaz si czas... i eby Rada mnie wysuchaa. - Dlaczego mieliby ci wysucha, skoro do tej pory nie chcieli? - Dlatego, e kiedy mnie nie bdzie, ty postarasz si by wzorowym rycerzem Jedi. Pozwolisz im wypyta si dokadnie, a potem, jeli jeszcze nie zd wrci, wybierzesz si do archiwum, aby poszuka rnych interesujcych strategii, ktre mona by zastosowa w planowaniu naszych dalszych kampanii. Pokaesz im, e jeste znakomity nie tylko w walce, lecz rwnie w najbardziej podstawowych zadaniach rycerza Jedi. - Znowu si uczy... - mrukn Anakin bezbarwnym gosem. -Dobrze, zrobi to. - Wierz w ciebie, Anakinie... wiesz o tym. - Tak. - Wyraz twarzy chopca nieco zagodnia. - Wiem, e we mnie wierzysz, Obi-Wanie. Niech Moc bdzie z tob. Trzy dni pniej Anakin Skywalker wyczy swj notatnik. Od wyjazdu ObiWana spdza czas w bibliotece, studiujc kampanie i bitwy Wojny Klonw. Odkry przez ten czas kilka moliwoci. Nurtowany niepokojem, skierowa si do sali treningowej. Moe znajdzie kogo, kto zechce si z nim zmierzy i nieco urozmaici mu przymusow bezczynno. Wojna zaangaowaa stanowczo zbyt wielu Jedi. Niemal wszyscy zdolni do walki rycerze znajdowali si poza Coruscant na misjach i kampaniach. Anakin spotka w sali treningowej tylko jednego Jedi - Nejaa Halcyona, ktry wiczy z mieczem wietlnym. Anakin kiedy ju spotka Halcyona i stwierdzi, e to nie tylko inteligentny i byskotliwy czowiek, lecz rwnie zrwnowaony, mdry Jedi. Obi-Wan zapewni go, e to waciwa ocena. A jednak mistrz Halcyon y w stanie bliskim nieaski, odkd straci swj statek Plooriod Bodkin" na rzecz wyjtego spod prawa kapitana, ktrego mia aresztowa. Anakin mg si jedynie domyla, jaki bd popeni Halcyon, e pozwoli sobie ukra statek, ale nie chcia zadawa zbytecznych pyta. Halcyon by cakowicie skoncentrowany i porusza si tak zrcznie, e przyjemnie byo na niego popatrze. Anakin wola nie przeszkadza, wic pozosta z boku, czekajc, a tamten skoczy. Wreszcie Halcyon wyczy miecz i stan wyprostowany. Spojrza na Anakina i rozemia si. - Anakin Skywalker! Szukasz partnera do sparringu? Chopiec drgn lekko. - Byby to dla mnie zaszczyt - rzek z lekkim ukonem. Halcyon zamia si znowu. - Zaszczyt? To oznacza, e albo jeste zaskoczony, e pamitam twoje imi, albo dziwisz si, e mistrz Jedi tak skwapliwie godzi si walczy z padawanem, ktrego ledwie zna. - Moe i jedno, i drugie? - zasugerowa Anakin starszemu mczynie. - Oczywicie, e pamitam twoje nazwisko. Ostatnio jest tu tak mao Jedi, e bez trudu mona wszystkich spamita. I oczywicie chtnie bd z tob walczy. Niedaw-

David Sherman, Dan Cragg 7 no wrcie z misji, a wiem, e masz dobry refleks. Ja od jakiego czasu jestem bezczynny... potrzebna mi prba. Stanli naprzeciw siebie i zasalutowali, po czym zajli pozycje i wczyli miecze. Anakin wykona pierwszy ruch: pchnicie, ktre zaczynao si wysoko, aby zanurkowa nisko pod oczekiwan wysok parad. Ostrza mieczy zasyczay, gdy Halcyon bez trudu odbi pchnicie i ze miechem usun si na bok. - Zaskakujesz mnie - rzek z lekk drwin. - Taki podstawowy ruch. Mylaem, e opanowae jakie nowe techniki. - Rzuci si do przodu z seri pchni i ci wasnego pomysu, Anakin jednak bez trudu parowa i odbija wszystkie po kolei. - Mistrzu Halcyonie - rzek Skywalker, kiedy odstpili od siebie. -W walce nie ma czasu na wymylanie nowych manewrw. Wyprbowane i stare bywaj najskuteczniejsze. Wysun miecz wietlny, aby dotkn ostrza Halcyona, po czym zatoczy kocem ostrza ciasny p-okrg, ktrym zapewne drasnby lewe ramie Halcyona, gdyby nie zosta w por zatrzymany... i gdyby starszy Jedi nie odskoczy na czas. - Doskonale, padawanie. - Halcyon z aprobat skin gow. - Byo tak blisko, e nie wiem, czy nie naley policzy tego za trafienie. Anakin zamia si. - Nie ma czasu na wymylanie nowych manewrw... ale zawsze mona improwizowa. Teraz dopiero zaczli prawdziwy sparring. Miecze wietlne Jedi byskay i syczay, ostrza zderzay si w pchniciach i paradach. Najpierw jeden, a potem drugi odnajdywa luki w obronie przeciwnika, zatrzymujc lnice ostrze o cal od jego ciaa. Przekrzykiwali si radonie przy kadym zrcznym ruchu. Po godzinie wicze zatrzymali si jednoczenie, jak za obopln zgod. Obaj lnili od potu i obaj mieli rozradowane miny. - No, wanie - wesoo rzek Halcyon. - Z partnerem walczy si o wiele, wiele lepiej ni samemu. - Zmierzy wzrokiem Anakina. - Jeste bardzo utalentowany, jak na tak modego czowieka. Oczy Anakina zabysy. - Mistrzu Halcyonie, to ja musz si pokoni przed twoimi umiejtnociami. S zdumiewajce jak na staruszka, ktry od dawna siedzi bezczynnie. - Niewdziczny szczeniak! - warkn Halcyon, ale zaraz powesela. - Zrobimy jutro powtrk? - Brzmi zachcajco. - Ten sam czas, to samo miejsce. - Z przyjemnoci. Mistrz Jedi i padawan zasalutowali sobie, po czym poszli kady do swojej kwatery, aby si wykpa i zmy sony pot ze zmczonego ciaa.

Prba Jedi

ROZDZIA

1
adnych wieci od generaa Khamara. Lodowate ukucia strachu przebiegy po plecach Reiji Momen i wspiy si wzdu krgosupa, a na skr gowy. Zadraa, poruszya si niespokojnie. Nie czas na panik, pomylaa. Wszyscy oczekiwali, e zachowa spokj. Dlatego wysza do ogrodu - chciaa sprbowa odzyska rwnowag, zebra myli, przygotowa si na spotkanie z ludmi. Ale to nic nie pomogo. Starannie utrzymany, may ogrdek gniedzi si na duym dziedzicu, chronionym przed ywioami przez otaczajce go budynki i kopu solarn otwieran w czasie dobrej pogody. Dzi wanie kopua bya otwarta i do wntrza wpadao wiee powietrze, ktre powinno orzewia, lecz nerwy Reiji byy zbyt napite. Jej ludzie uwaali, e brak wieci z poudnia to zy znak; przeraao ich to. Reija przymkna oczy i staraa si myle o domu. Za pi lat jej kontrakt dobiegnie koca i bdzie moga wrci na Alderaan. Moe. Przez otwart kopu wpad lekki wietrzyk. Nis ze sob aromat rodzimych traw, obficie porastajcych paskowy, na ktrym miecio si Centrum cznoci Intergalaktycznej. W cigu pierwszych miesicy kontraktu dosza do wniosku, e jest uczulona na bylice, bo kasaa i kichaa za kadym razem, kiedy opuszczaa kompleks sterowania i zwiedzaa inne zabudowania. Teraz jednak przyzwyczaia si do tego przenikliwego zapachu, a nawet go polubia. Fizycznie nigdy nie czua si lepiej. Wymylia nawet teori, ktrej do tej pory nie zweryfikowaa medycyna, e przeduajcy si kontakt z trawami Praesitlynu jest dobry dla ludzkiego organizmu. Reija Momen przyja stanowisko gwnego administratora Centrum cznoci Intergalaktycznej na Praesitlynie, poniewa lubia t prac. Przyzwoita paca bya jedynie przyjemnym dodatkiem. Kto inny z jej pozycj zapewne mylaby ju o zakoczeniu kontraktu, wygodnej emeryturze na Alderaanie, moe nawet o zaoeniu rodziny. Ona jednak, cho dobiegaa wieku redniego, wci czua si do moda, aby na pniej odkada ustatkowanie si. Bya te do atrakcyjna, cho wygldaa nieco zbyt matronowato. Lubia swoj prac. Dobre serce, zdrowy rozsdek i wybitne zdolnoci przywdcze pozwoliy jej szybko nawiza kontakt z mieszan ekip, skadajc si z ludzi i sluisaskich technikw. Bya rzadkim w kadej rasie i gatunku typem admini-

David Sherman, Dan Cragg 9 stratora, ktry wykonywa swoje obowizki z poczucia odpowiedzialnoci, nie tylko dla przyjemnoci. Pracowaa ciko i dobrze, poniewa lubia prac jako cel sam w sobie. Podlegych jej ludzi traktowaa bardziej jak partnerw wsplnego przedsiwzicia ni podwadnych. I w przeciwiestwie do wielu zajtych biurokratw, nadtych poczuciem wasnej wanoci, wiedziaa kiedy i jak odpoczywa. Zaoy rodzin? No c, z praktycznego punktu widzenia jej pracownicy na Praesitlynie od co najmniej siedmiu lat stanowili dla niej rodzin. Kochali j i nazywali mamusi Momen. Jecha do domu? Ale ona ju jest w domu! Odnowi kontrakt, pomylaa. Jeli doyj, naturalnie. Robot techniczny, przystosowany do pielgnacji drzew i krzeww w ogrodzie, krci si wok chaszczy okalajcych pnie drzew kaha, wiele lat temu importowanych z Talasei przez poprzedniego administratora. Zazwyczaj szelest maszyny poruszajcej si wrd listowia dziaa kojco, lecz nie dzi. Reija zmienia pozycj, otworzya oczy i westchna. Czonkowie jej zaogi przesczali si ju powoli do ogrodu i szukali miejsca, by usi. Tym razem nie po to, aby spoy tu nieformalny poudniowy posiek, ktry sta si ju tradycj podczas kadencji Reiji - lecz po to, by pozna nowiny i odebra rozkazy. Reija bya niezadowolona, e ich zwyczaje ulegy zakceniu. Ten ogrodowy posiek nie by niczym szczeglnym, koledzy i przyjaciele po prostu cieszyli si swoj obecnoci i prowadzili swobodne rozmowy przy jedzeniu, lecz ekipa przywyka do nich i polubia je tak samo, jak regularne wypoczynkowe wyjazdy na Sluis Van. Dzi wszyscy porozumiewali si nerwowym szeptem, z niepokojem oczekujc wieci z poudnia. Co ma im powiedzie? Brak informacji jest gorszy ni najgorsze wieci. Kilka standardowych godzin wczeniej flota inwazyjna wyldowaa okoo stu pidziesiciu kilometrw na poudniowy zachd od orodka. - Dwa nasze myliwce - zameldowa genera Khamar w ostatnim raporcie - w czasie rutynowego patrolu nad oceanem zostay zaatakowane na linii wybrzea przez du grup nieprzyjacielskich statkw. Statek dowodzenia, ktry rwnie znajdowa si w powietrzu, zosta zestrzelony, ale zanim stracilimy z nim kontakt, zaoga poinformowaa nas o ldowaniu duej grupy robotw bojowych. Najedcy nie wydawali si rwnie liczni jak moja grupa, ale istnieje obawa, e to jedynie zwiad, przygotowujcy teren dla wikszych si. Tak czy owak, musimy ich natychmiast zniszczy. Moje siy s w stanie si z nimi rozprawi. - Jak dua jest ta flota? - zapytaa wtedy. - Kilka transportowcw i duych okrtw wojennych, jednym sowem nic, z czym bymy sobie nie poradzili. Jeli bd nam potrzebne posiki, w co wtpi, dostarczy ich Sluis Van. - Czy nie byoby rozsdnie wezwa ich ju teraz, na wszelki wypadek? Khamar odchrzkn. - Zrobimy to, jeli zajdzie potrzeba. ciganie posikw, zanim poznamy si wroga, nie byoby suszne z punktu widzenia taktyki. Pozostawi tutaj oddzia pod dowdztwem komandora Llanmore'a, eby dba o bezpieczestwo orodka. - Khamar by burkliwym Korelianinem, ale zawodowym wojskowym i Reija ufaa jego opiniom. Lubia

10 modego komandora Llanmore'a. Nie potrafia ukry umiechu, widzc, jak stara si zawsze w jej obecnoci zachowywa po wojskowemu. Oczywicie, umiaa go przejrze na wylot. By dla niej jak syn, ktrego nigdy nie miaa. Od godziny nie miaa jednak adnych wieci od generaa Khamara. Jeli jest to rozpaczliwa prba przechwycenia centrum cznoci przez separatystw, jej may, wygodny wiatek na Praesitlynie zmierza ku zagadzie. Kopua solarna, ktra okrywaa ogrd, zatrzasna si nagle bez ostrzeenia. Towarzyszy temu jaskrawy rozbysk i oguszajcy huk. Z sercem na ramieniu Reija poderwaa si i popdzia do centrum sterowania. Slith Skael, szef ekipy cznociowej, podbieg do niej natychmiast. Nigdy do tej pory nie widziaa, aby to metodyczne, spokojne stworzenie poruszao si tak szybko i byo tak zaaferowane. - Czy to Khamar wraca? - zapytaa z wahaniem Reija. Rozejrzaa si po centrum. Zazwyczaj byo to spokojne, emanujce profesjonalizmem miejsce. Technicy pracowali w skupieniu przy swoich stanowiskach, roboty cichutko wypeniay zlecone im zadania. Zazwyczaj, ale nie teraz. - Nie, pani - odpar Slith. - To obcy. - Zakoysa si nerwowo. - Sdz, e to kolejna inwazja. Rozkazaem zamkn kopu, kiedy wyldowa pierwszy statek. Prosz o wybaczenie, jeli to pani przestraszyo. S jakie rozkazy? W cigu tych kilku lat, jakie wsplnie spdzili na Praesitlynie, Reija bardzo polubia Slitha. Jego spokojny, nawet sztywny wygld skrywa wspczujc, wraliw istot. Wiedziaa, e teraz take moe na niego liczy. W pomieszczeniu panowa chaos. Technicy dyskutowali zawzicie, nerwowo przeczajc przyrzdy. Cay budynek dra od gbokiego, niskiego huku. Reija czua wibracje pod stopami, poprzez panele podogi. - Poniej paskowyu wyldowa duy kontyngent statkw - odezwa si technik, a w jego gosie Reija zauwaya pierwsze lady paniki. - Prosz wszystkich o spokj! Suchajcie uwanie! - zawoaa gono i stanowczo. Nadszed czas, eby wprowadzi w tym zamieszaniu nieco porzdku. - Wszyscy maj zaj swoje miejsca i sucha. Jej spokj odnis podany skutek. Ludzie przestali rozmawia i wrcili na stanowiska. - Teraz - rzeka, zwracajc si do Slitha - prosz przesa ostrzeenie na Coruscant... - Ju to zrobiem - odpar Sluissi. - Transmisja zostaa zablokowana. - To niemoliwe! - zawoaa, zaskoczona. - Widocznie moliwe - odpar rzeczowo Slith. Po prostu stwierdza fakt, nie negowa jej sw. - Jakie s pani rozkazy? - powtrzy. Reija przez chwil milczaa. - Komandorze Llanmore? - zawoaa. - Jestem tutaj. - Llanmore, w penej zbroi i rynsztunku, wystpi naprzd i stan na baczno. - Co si tu dzieje? - zapytaa. W pomieszczeniu zapada kompletna cisza. Wszystkie spojrzenia skupione byy na tej parze.

Prba Jedi

11

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

12

- U stp paskowyu wyldowaa dua armia robotw - wyjani Llanmore zwile. - Nie moemy nawet marzy, e si przed nimi obronimy bez posikw... - Zawaha si. - A wiemy, e na razie nie nadejd. - adnych wiadomoci od generaa Khamara? - Nie, pani. - Llanmore zajkn si. - Chyba... chyba musimy uzna e... e zosta pokonany. Reija zamylia si na chwil. - C, nie ma na to rady. Najedcy w jaki sposb blokuj nasze transmisje, genera Khamar nie moe nam pomc, a my nie zdoamy stawi oporu. Suchajcie mnie wszyscy! Nie moemy dopuci, aby ten kompleks znalaz si w rkach wroga. - Zawiesia gos, eby zebra siy do wydania rozkazu. Nie spodziewaa si, e kiedy do tego dojdzie. - Zniszczcie cay sprzt. Zacza po kolei instruowa technikw, jak skutecznie popsu ich urzdzenia. To musiao zaj sporo czasu; nie byli przygotowani na tak ewentualno, nie mieli te szansy na cakowite zniszczenie sprztu, a tego wymagaa obecna sytuacja. - Komandorze Llanmore! - przywoaa dowdc. - Tak, pani? Jedyn oznak zdenerwowania Reiji bya niewielka struka potu, ciekajca jej po prawej skroni. - Czy moemy powstrzyma nieprzyjaciela? Potrzebujemy jeszcze kilku minut. - Mog sprbowa. - Llanmore te si troch poci, ale dziarsko okrci si na picie i wyszed z pokoju. Sztywne plecy oddalajcego si marszowym krokiem komandora byy pewnie jego ostatnim obrazem, jaki Reija zachowaa w pamici. Czua, e wysaa tego modzieca na pewn mier. - Do roboty! - polecia technikom, z ktrych cz przerwaa prac, aby podsucha jej rozmow z Llanmore'em. Zastanawiaa si, dlaczego nikt do tej pory nie przygotowa planw zniszczenia orodka na wypadek ataku. Centrum cznoci Intergalaktycznej byo dla Republiki obiektem strategicznym i nie wolno dopuci, aby jego wyposaenie wpado w rce nieprzyjaciela. Z zewntrz, z paskowyu, dobiegy przeraajce odgosy cierajcych si oddziaw. Llanmore odpiera atak. Reija poczua ogarniajc j rozpacz. Jej may, wygodny wiat przesta istnie.

ROZDZIA

2
- Hrabia Dooku da raportu z sytuacji, Tonith. Dowdca si inwazyjnych admira Pors Tonith, Muun, spokojnie popija herbatk z dianogi, ostentacyjnie ignorujc wyrany brak szacunku, z jakim zwracaa si do niego komandor Asajj Ventress. - Ma cay plan bitwy, Ventress - odpar swobodnie, okazujc jej dokadnie takie samo lekcewaenie. Odstawi filiank na szafk. - Daem mu go przed wyjazdem. Wie, e kiedy przygotowuj plan, doprowadzam go do koca. Dlatego wanie mnie wybra do przeprowadzenia tej kampanii. Umiechn si uprzejmie, rozchylajc fioletowo zabarwione wargi, by odsoni rwnie fioletowe zby i czarne dzisa - skutek spoywania naparu. Nie byo to przyjemne dla admiraa, ale inaczej nie mgby si rozkoszowa doskonaym aromatem, smakiem i lekko narkotycznym efektem napoju parzonego z substancji chemicznej, znajdujcej si w ledzionie dianogi. Poza tym by dowdc wielkiej floty inwazyjnej, wic adna istota rozumna nie omieliaby si go wymiewa. Roboty za nie miay poczucia humoru. Wyraz twarzy Ventress nie uleg zmianie, ale jej ciemne oczy zalniy w nadbiorniku HoloNetu jak ponce wgle. - Plan to nie raport z sytuacji - odpara niewzruszona. Nie bya przyzwyczajona do takiego traktowania, zwaszcza przez tego anemicznego finansist, ktrego nagle awansowano na dowdc armii. Tonith westchn dramatycznie. Uwaa, e ta patna zabjczyni bezczelnie wtrca si do spraw strategicznych, na ktrych si nie zna. Bya jednak protegowan Dooku, wic musia traktowa j z szacunkiem. - Nie wiem, jak mam dowodzi t ekspedycj, jeli kady ma prawo wtyka nos w nie swoje sprawy. - Wzruszy ramionami i sign po filiank. - Raport - zadaa. - Jestem teraz bardzo zajty. - Z. Raport. Mnie. Natychmiast. - Jej gos ci niezmierzon odlego jak miecze wietlne, ktrymi podobno wadaa z wielk wpraw. Tonith usiad prosto i zoy donie na kolanach. Waciwie ta Ventress wydawaa mu si do atrakcyjna. Czu, e maj co ze sob wsplnego: ona - bezlitosna wojowniczka i on - bezlitosny analityk i strateg. Kiedy Tonith myla o kobietach, a nie zda-

David Sherman, Dan Cragg 13 rzao si to czsto, wola, aby miay dugie wosy na gowie, naga czaszka Ventress te jednak nie bya pozbawiona uroku. Emanowaa moc i pewnoci siebie nawet przez nadbiornik. A to potrafi uszanowa. - Moglibymy stworzy dobry zesp - rzek. - Przydaaby mi si twoja pomoc. Prychna wzgardliwie. - May, gdybym miaa si tam zjawi, to nie po to, eby ci pomc, ale by zaj twoje miejsce na stanowisku dowdcy. Hrabia ma jednak dla mnie znacznie powaniejsze zadania. Przesta marnowa mj czas i z ten raport. Tonith leniwie wzruszy ramionami i ustpi przed nieuniknionym. - Podczas gdy rozmawiamy - rzek - flota w liczbie stu dwudziestu szeciu jednostek, z czego siedemdziesit pi to due okrty wojenne, otacza Sluis Van, aby uniemoliwi wysanie przez tamten sektor jakichkolwiek posikw. W tej dokadnie chwili pidziesit tysicy robotw bojowych lduje na Praesitlynie, usiujc odwrci uwag garnizonu od Centrum cznoci Intergalaktycznej. Kiedy ta operacja wejdzie w faz kulminacyjn, wylduj z gwnymi siami, skadajcymi si z mniej wicej miliona robotw bojowych, zmiad obrocw, osaczajc ich ze wszystkich stron, po czym przejm nietknite centrum. Moja flota inwazyjna skada si z dwustu statkw, wic ta operacja nie ma prawa si nie uda. Gwarantuj, e w cigu dwudziestu czterech standardowych godzin od rozpoczcia Biaej Fazy, Praesitlyn bdzie nasz. Przejmiemy wze cznoci, ktry wie Republik z planetami. Nasze siy bd czekay w tym strategicznym punkcie, aby uderzy bez ostrzeenia na wszystkich sojusznikw Republiki. Co waniejsze, przejcie przez nas Praesitlynu bdzie jak cios wibroostrza w samo serce Coruscant. - Wykona wymowny ruch ramieniem w jej kierunku. - A to oznacza wygran wojn - zakoczy z triumfalnym grymasem na fioletowych wargach. - Nawet si nie zorientuj, skd nadszed cios... ani technicy, ani te ich ndzne siy bezpieczestwa. Wkrtce bd martwi albo stan si nasz wasnoci. Usiad wygodniej i podnis do ust filiank. Ventress nie wydawaa si wstrznita. - A blokady elektroniczne? - Dziaaj doskonale. Centrum prbowao wysa prob o pomoc o zasigu galaktycznym, ale sygna zosta z powodzeniem zablokowany. - Umiechn si, ukazujc fioletowe zby i czarne dzisa. - Co z osonami? Czy flota nie zostaa wykryta? Udao wam si osign zaskoczenie taktyczne? - Nie tylko taktyczne, lecz rwnie strategiczne, jeli mam wyrazi si dokadniej. - Doskonale. Hrabia Dooku zada dalszych regularnych informacji o postpach kampanii. Bdziesz je przekazywa przeze mnie, wic moesz si ju zacz przyzwyczaja. - Tak jest - odpar Tonith z udan rezygnacj w gosie, dajc jej wyranie do zrozumienia, e ustpuje w obliczu przymusu, bez ktrego doskonale mgby si oby. Nigdy nie pozna Ventress osobicie, lecz sysza, e jest zabjcz przeciwniczk w pojedynkach. To go nie martwio. Tylko gupi ludzie przegrywaj w walce, a on nie jest gupi. Tam, gdzie wojowniczka, taka jak Ventress, zabijaa przeciwnikw z szybkoci

14 byskawicy, Tonith niszczy ich sprytem. Dlatego hrabia Dooku powierzy mu to dowdztwo. Nie zamierza traci czasu w walce ani naraa si na moliwe uszkodzenia ciaa... po to wymylono roboty. On tylko dowodzi i zwycia. - A tak przy okazji, jestem pod wraeniem twoich zbw - dorzucia Ventress. Cakowicie zaskoczony Tonith nie od razu wiedzia, co odpowiedzie. artowaa sobie z niego czy mwia powanie? Chyba bdzie musia przemyle swoj opini na temat jej inteligencji. - Dzikuj - rzek wreszcie, kaniajc si hologramowi. Pozwol sobie skomplementowa pani niezwyk fryzur. Ventress skina gow i jej obraz znikn. Pors Tonith by jednym z najskuteczniejszych pomocnikw najbardziej bezlitosnych rodw Intergalaktycznego Klanu Bankierw. ycie byo dla niego nieustann walk i wspzawodnictwem. Do interesw podchodzi jak do kampanii wojennej. Przez cae pokolenia w jego rodzinie praktykowao si agresywne przejcia firm, a nieraz caych wiatw, jeli zachodzia potrzeba, i niejednokrotnie odbywao si to za pomoc siy. Tonith sprowadzi te nieprzyjemne manewry do sztuki - sztuki militarnej. Nie mia przy tym wojowniczego wygldu. Ponad dwa metry wzrostu przy rozpaczliwie chudej sylwetce nadaway mu wygld ywego trupa. Duga, koska twarz i czarne, gboko osadzone oczy ponce w trupio bladej twarzy jeszcze to wraenie pogbiay - zdarzao si, e czonkowie jego zaogi wzdrygali si ze strachu, kiedy spotykali go niespodziewanie w ciemnym przejciu na pokadzie jego flagowego statku Corpulentus". Hrabia Dooku wybra Tonitha na dowdc ataku na Praesitlyn wanie z powodu jego sprawdzonych umiejtnoci strategicznych. Dowodzenie armi robotw przypominao raczej gr anieli prawdziw wojn. ywi onierze krwawili i umierali, trzeba byo ich karmi, mieli problemy z morale, znali strach i wszystkie inne emocje wsplne mylcym istotom. A cho niektrzy mogli uwaa, e wykorzystywanie armii robotw do zadawania blu i mierci oddziaom skadajcym si z istot rozumnych byo czym niewaciwym, Tonith patrzy na pole bitwy suchymi oczami; znajdowa te wsparcie, si i wyszy cel w niszczeniu swoich wrogw. Pors Tonith nie tylko wyglda jak trup; gboko w rodku, tam, gdzie inni ludzie maj sumienie, rwnie by martwy.

Prba Jedi

15

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

16

ROZDZIA

3
Anakin wszed do sali treningowej, kiedy Nejaa Halcyon wykonywa wiczenia rozcigajce. - Mam nadziej, e jeste gotw do wicze - rzuci Halcyon na powitanie. - Po treningu, jaki wanie narzuciem mojemu mzgowi, jestem wrcz spragniony odrobiny wysiku fizycznego, mistrzu Halcyonie. -odpar Anakin. - Czuj, e musz si na kim wyadowa. Halcyon zamia si i przecign raz jeszcze, po czym odpi miecz wietlny od pasa. - Zanim sprbujesz si na kim wyadowa, lepiej si rozlunij, inaczej bdziesz zbyt spity, eby si broni - poradzi. - A moe tego wanie chcesz: by jutro tak obolay, eby nie wraca do biblioteki. - Wykonaem par wicze rozcigajcych po drodze - odpar chopiec, odrzuci paszcz i doby miecza. Halcyon walczy lepiej ni pierwszego dnia, lecz Anakin take nabra wprawy. W kocu mistrz Jedi skoni si padawanowi. - Doskonale sobie radzisz. Potrzebuj partnera do wicze nawet bardziej, ni sdziem. - Ze smutkiem pokrci gow. - Kto by uwierzy, e byle padawan moe by lepszy ode mnie w walce na miecze? - Umiechn si. - Sprbujemy jutro znowu? - Bd czeka na t chwil bardziej niecierpliwie ni dzisiaj - zapewni Anakin z szerokim umiechem. wiczyli zatem nastpnego dnia, i jeszcze nastpnego, i kadego kolejnego. I z kadym dniem byli lepsi, zaskakujc partnera nowymi sztuczkami i ciciami. Po jednym z treningw, koczc walk, nie rozeszli si kady w swoj stron, ale usiedli, by chwil porozmawia. Nastpnego dnia rozmawiali nieco duej. A na trzeci dzie zjedli razem kolacj. - Obi-Wan bardzo pochlebnie si o tobie wyraa - zauway Halcyon, kiedy odpoczywali przy deserze. - Znasz Obi-Wana? - Anakin zdziwi si. - Jestemy starymi przyjacimi - odpar Halcyon, kiwajc gow. - To wielki wojownik, ten Obi-Wan. I bardzo potny Moc. Uwaam, e pewnego dnia zostanie czonkiem Rady Jedi. Masz szczcie, e jest twoim mistrzem. Anakin nad si dumnie, ale po chwili oklap.

- Moe jest zbyt wielki. Halcyon przekrzywi gow. - Co masz na myli? - Uwaa czasem, e robi zbyt mae postpy. Moe jest zbyt potny, zanadto zajty, aby mnie waciwie przeszkoli. Halcyon parskn miechem tak gonym, e wszyscy obecni obejrzeli si na niego. Kiedy stwierdzili, e to Jedi, pokiwali gowami i wrcili do przerwanych rozmw. - Moe jeste przesadnie niecierpliwy. Nie robisz zbyt szybkich postpw prawdopodobnie dlatego, e jednoczenie bierzesz udzia w walce. Zaczekaj do koca tej wojny, a wtedy sam si przekonasz, jak szybko twoje postpy stan si zauwaalne. - Naprawd tak mylisz? - Naprawd. Wiem, e nikt do tej pory nie wywar na Obi-Wanie swoim potencjaem takiego wraenia, jak ty. Anakin pokrci gow. - No to dlaczego wci jestem padawanem? Toczymy wielk wojn, mgbym zrobi znacznie wicej, aby j wygra! Jestem do dobry, by wykonywa rne drobne misje, a nawet by walczy pod czyim dowdztwem, ale nikt nie wierzy, e mgbym sam by dowdc. - O, z pewnoci daby sobie rad - powiedzia Halcyon. - Obserwowaem ci i suchaem przez te kilka dni i uwaam, e jeste wystarczajco dobry. Anakin wycign sztuczn do i zacisn j na przedramieniu tamtego. - Wstawisz si za mn do Rady, mistrzu Halcyonie? - zapyta z alem. Halcyon zgarbi si. - Anakinie, w tej chwili na wszelkie moje sugestie Rada zareaguje w jeden tylko sposb: zrobi wszystko, eby postpi dokadnie na odwrt. - Pokrci gow. - Moja prba wstawiennictwa przyniosaby cakowicie odwrotny skutek. - Odchrzkn lekko. - Jestem pewien, e Rada zdaje sobie spraw z twoich zdolnoci. Rozpoczniesz prby, kiedy bdziesz gotw, Anakinie. - Zobaczymy - odpar Anakin Skywalker bez przekonania.

17

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

4
Szczcie i pech to wielkie niewiadome na polu bitwy. Bywa, e wynik wojenny, a nawet los caych wiatw zaley jedynie od utu szczcia. I wanie szczliwym lub pechowym zrzdzeniem losu w chwili, kiedy rozpocza si inwazja, porucznik Erk H'Arman z si zbrojnych Praesitlynu wraz ze swoim myliwcem Torpil T-19 patrolowa poudniowe wybrzee kontynentu, na ktrym znajdowao si Centrum cznoci Intergalaktycznej, okoo stu pidziesiciu kilometrw od jego zabudowa. Razem z partnerem lecia spokojnie z prdkoci szeciuset pidziesiciu kilometrw na godzin na wysokoci dwunastu tysicy metrw. Dla jego myliwca lot z tak szybkoci by waciwie jak spacer. - Tam w dole musi by nieza burza piaskowa - zauway partner Erka, chory Pleth Strom. aden z pilotw nie zawraca sobie gowy przeskanowaniem terenu pod kbic si burz za pomoc podrcznego skanera pokadowego. Burza to burza, widzieli takie ju wiele razy. - Nie chciabym prbowa przymusowego ldowania w tej zupie. Piloci myliwcw uwaali loty atmosferyczne za okropne marnotrawstwo ich zdolnoci. I Erk, i Pleth przy kadej moliwej okazji zaklinali si, e ich pobyt w siach zbrojnych Praesitlynu jest kar za jakie bliej nieokrelone przewinienie. Oczywicie, nie bya to adna kara, lecz zrzdzenie losu w postaci systemu przydziau: wypady ich numerki i tyle, a oni doskonale o tym wiedzieli. Gdyby jednak takie zawadiaki jak oni nie mogli pokaza, co potrafi, rzucajc si na ca flot separatystw, uwaaliby si za niedocenionych przez dowdztwo. Latanie dobrym myliwcem w rodowisku atmosferycznym rnio si mocno od pilotowania tej samej maszyny w prni kosmosu. Prawd mwic, wymagao nie mniej imponujcych umiejtnoci. W atmosferze pilot naraony by na przecienia, opory powietrza oraz fatalne w skutkach awarie spowodowane przez wysoko latajce stworzenia, ktre, zasysane do systemu napdowego myliwca, potrafiy go zniszczy. Zdarzay si i takie sytuacje, kiedy cae stado takich stworze wpadao do kabiny w czasie lotu z prdkoci tysicy kilometrw na godzin. Najgorsz stron walki w atmosferze byo to, e dua szybko i zwrotno statku okazywaa si czstokro bezuyteczna, poniewa wikszo misji bojowych polegaa na udzielaniu wsparcia siom naziemnym. Nawet jaskrawe malunki, ktrymi piloci chtnie przyozdabiali swoje pojazdy, w walce naziemnej byy wykluczone. O ile w

18 przestrzeni istniao wiele sposobw podejcia wroga, w atmosferze statki musiay by po prostu niewidzialne dla nieuzbrojonego oka. Pokrywano je zatem kamuflujc substancj, aby obserwatorzy z ziemi lub z powietrza nie dostrzegli ich ani na tle nieba, ani ziemi. Erk i Pleth byli naprawd dobrymi pilotami, takimi, co to mog lata w kadych warunkach. Ich towarzysze te byli nieli - potrafili opanowa podstawy pilotau, mieli tyle samo ldowa co startw, posiadali wietny refleks i pozostawali w kontakcie ze statkiem przez cay czas lotu, dostrojeni do wszelkich niuansw systemw pokadowych, lecz kosmiczni wyjadacze, tacy jak Erk i Pleth, dopasowali si do swoich statkw jak do wygodnych butw lub drugiej skry. Maszyny stay si przedueniem ich wasnego ciaa i woli. Krtko mwic, byli artystami pilotau. - Nie mam ochoty ldowa gdzie na tej przekltej bryle - powiedzia Erk. Spojrza na wykres nawigacyjny planety. - Przecie tu nic nie ma nazwy! Jaki Obszar Szedziesit Dwa, Poudniowy Kontynent"... Chyba kto powinien jednak zada sobie troch trudu i ponazywa to wszystko. Popatrz, ten obszar w dole mgby si nazywa Urocza Pustynia, a baza na przykad... - Jenth Grek Pi Jeden, zamknijcie si. To patrol bojowy. I prosz, zejdcie z kanau stray. Przejdcie na 8.64... - Kolejny punkt geograficzny bez nazwy, odlegy o tysic kilometrw i wznoszcy si wysoko ponad oceanem. - Tu Wodnik. - Drobna pani chory na statku dowodzenia JG51 umiechna si. Znaa dobrze Pletha i Erka i wiedziaa, e rozmawiaj na otwartym kanale tylko po to, aby sprowokowa j do wczenia si. Kana 8.64 by czstotliwoci o dyskretnym kodowaniu, zaguszan tak, e potencjalny nieprzyjaciel nie mgby przechwyci komunikatw. Przepisy zabraniay surowo pilotom rozmw na otwartym kanale w trakcie misji bojowych, z wyjtkiem sytuacji awaryjnych. Ale sytuacji awaryjnych nie byo, poniewa na Praesitlynie nigdy nic si nie dziao. A skoro patrole byy tak nudne, dowdcy udawali, e nie sysz paplaniny takich zawadiakw jak Erk i jego partner, nawet jeli oznaczao to naruszenie regulaminu wojskowego. - Zrozumiaem, przechodzimy na osiem-kropka-sze-cztery - lakonicznie odpar Erk. - A przy okazji bagamy, eby posza dzi z nami na piwo, Wodniczku. - JG Pi Jeden, proszono was, ebycie si zamknli - wtrci donony mski gos. - Rozumiem, sir - odpar Erk, bezskutecznie usiujc nada swojemu gosowi waciwy odcie skruchy. - ...nadchodz! - rozleg si nagle kobiecy gos. - Wodnik, powtrz transmisj! - zada Erk, marszczc czoo. Przeczajc kanay, straci pierwsz cz jej komunikatu, ale wydao mu si, e w gosie kontrolerki brzmiaa panika. - Cele, mnstwo celw! - krzykn Pleth w tej samej chwili, gdy rozleg si brzczyk systemu ostrzegawczego Erka. Teraz i Erk je zobaczy - rj robotw wyaniajcych si w szalonym tempie z chmury kurzu" na powierzchni. Erk natychmiast stopi si w jedno ze swoim myliwcem.

Prba Jedi

19

David Sherman, Dan Cragg

- Uzbrajam - rzuci niedbale i doda pod adresem Pletha: - Odbij w prawo. Wprowadzi maszyn w pbeczk i rozpocz strome nurkowanie na lewo. T-19 mg osign prdko nawet dwudziestu tysicy kilometrw na godzin, ale Erk wiedzia, e do manewru, ktry zamierza teraz wykona, nie bdzie mu to potrzebne. Myliwiec Erka przemkn jak byskawica poprzez nadlatujc formacj nieprzyjacielskich statkw. Kilka zdyo odda strzay, zanim mign w d, w kierunku ziemi. Na dwch tysicach metrw, ze statkami nieprzyjaciela wysoko w grze i nie majc w zasigu wzroku adnego celu, Erk wprowadzi statek w ostr wiec. Fotel przeciw-przecieniowy uchroni go przed utrat przytomnoci. Erk nalatywa od dou i z tyu, a gdy tylko system celowniczy zosta naprowadzony na nieprzyjacielskie myliwce, dziaka laserowe rozpoczy systematyczny ostrza. Mia mniej ni sekund, eby naprowadzi dziako na cel i wystrzeli; pomimo to statki wroga zaczy eksplodowa jeden po drugim, znaczc miejsce, w ktrym przebi si przez ich formacj i wystrzeli w niebo. Poprowadzi swoj maszyn na prawo i znw zanurkowa pomidzy myliwce, zmieniajc kolejne z nich w kule ognia. Straci z pola widzenia Pletha. Tri-boty, zdezorientowane byskawicznym atakiem Erka, szybko sformoway obronny krg na wysokoci tysica metrw. Erk zamia si gono i znw przelecia pod nimi, strzelajc z maego zasigu, gdy pierwszy cel znika pod dziobem jego myliwca. Podnis statek, przetoczy na grzbiet i wylecia za kolejnym celem, ktry rwnie natychmiast znik w kuli ognia. - Na szstej! - ostrzeg go nagle Pleth. Wysokoenergetyczne promienie zasypay jego kabin od strony rufy. Albo cz myliwcw oderwaa si od obronnego krgu, albo te do pierwszego klucza doczy kolejny. Erk natychmiast wykona beczk w przeciwnym kierunku, zanurkowa niemal pionowo i wyskoczy po drugiej stronie grupy atakujcych. Zawrci i zaszed ich od tyu. Oba cele eksplodoway. - Za duo ich! - krzykn Pleth. - Zauwayem - odpar Erk spokojnie. - ... skr...Wodnik... - Jeszcze raz, Wodniczku - odpar Erk w odpowiedzi na pen zakce transmisj z okrtu dowodzenia. Przeczy si na bezpieczny kana. - Wodnik, powtrz swoj ostatni transmisj na bezpiecznym kanale - poprosi, wiedzc, e w centrum dowodzenia na pewno kto prowadzi nasuch na tej czstotliwoci. - ...wchodzi - spokojnie odpar kobiecy gos, a potem by ju tylko szum zakce. Erk przeczy si na czstotliwo kodowan. - Wracamy do domu, Pleth. Wodnik zestrzelony, powtarzam: Wodnik zestrzelony. Byli tylko o sto pidziesit kilometrw od bazy, wic Erk zszed na wysoko kilku metrw nad powierzchni, gdzie nieprzyjacielskim statkom trudno byoby go wyledzi pomidzy rnymi obiektami, i zwikszy moc silnikw. W bazie bd za nieca minut. Musz zebra reszt eskadry i wrci, aby zada osonom i desantowi nieprzyjaciela decydujcy cios. Wreszcie co si zaczyna dzia na Praesitlynie! Erk strci dziesi myliwcw nieprzyjaciela w starciu, ktre trwao zaledwie minut od pocztku do koca. Imponujcy wynik, powd do dumy dla kadego pilota.

20 Porucznik H'Arman by jednak odwany, kiedy trzeba, ale i ostrony, kiedy trzeba. Teraz za sytuacja wielkim gosem domagaa si ostronoci. Nadszed czas, aby zajrze do bazy, przezbroi si i wrci w wikszej sile. Szkoda, e w ferworze walki nie mia czasu zebra niezbdnych informacji na temat siy nieprzyjacielskiej armii czy te jej intencji. - Szkoda Wodnika - rzek Pleth. Obaj jednoczenie pomyleli o modej pani chory. Tak..., pomyla Erk. Wielka szkoda. Umiejtnoci, a nie szczcie sprawiy, e Odie Subu i jej skuter znaleli si niepostrzeenie tu za szczytem, skd kobieta moga obserwowa desant nieprzyjacielski na rwninie u stp gry. Naleaa do plutonu zwiadowczego, ktry genera Khamar wysya zawsze przed gwnym korpusem armii, eby zebra informacje na temat si nieprzyjacielskich. System obserwacji orbitalnej by elektronicznie blokowany lub uleg zniszczeniu, a szperacze, ktre obrocy wysali wczeniej, nie zgosiy si z powrotem. Nawet czno w samej armii bya z powodzeniem blokowana - dziaay jedynie poczenia o niewielkim zasigu nieprzekraczajcym widocznoci. Dlatego te genera Khamar musia polega wycznie na swoich oddziaach zwiadowczych. Odie leaa obok cigacza, tu poniej grani. Podniosa oson twarzy, aby otrze pot z czoa. Policzki miaa spalone na czerwono od cigego wystawiania na wiatr, soce i piasek, ale okolice oczu, skutecznie chronione przez mask, pozostay zupenie biae. Przesuna czubkiem jzyka po spierzchnitych wargach. Woda? Nie, nie ma teraz na to czasu. Wewntrz jej hemu jaki cichy gos szepn: Roboty". By to drugi onierz z jej oddziau, ktry wyldowa nieco dalej, w poowie zbocza. Zwiadowca by tak podekscytowany tym, co zobaczy, e zapomnia o prawidowej procedurze skadania meldunkw przez komunikator, a poprzez zakcenia jego gos by nierozpoznawalny. Prawdopodobnie Tami, pomylaa. Wszyscy byli podekscytowani, czekajc na udzia w swojej pierwszej walce - z wyjtkiem sieranta Makxa Maganinny'ego, dowdcy oddziau zwiadowcw. Prawdopodobnie Tami zdy ju wyj lornetk i podnie do oczu, a teraz obserwuje zbierajc si u podna gry armi. Ze swojej pozycji Odie moga wyranie sysze ryk ldujcych statkw i oskot cikiego sprztu przetaczanego na pozycje. Ostronie wspia si na szczyt skarpy i wyja elektrolornetk, dokonujc delikatnych korekt. Nagle w okularze pojawi si przeraajcy obraz tysicy robotw bojowych. Odczyt na ekranie wskazywa tysic dwiecie pidziesit metrw. Lornetka TT4, jak w oddziale miaa tylko Odie, zacza rejestrowa obrazy, ktre powinny by bezcenne dla generaa Khamara, kiedy... jeli zdoa z nimi wrci do kwatery. Biorc pod uwag koszt kart danych potrzebnych do rejestracji obrazw przez TT-4, kady z oddziaw zosta wyposaony w tylko jeden egzemplarz takiego sprztu. Sierant Maganinny powierzy jej to urzdzenie, poniewa bya najlepszym kierowc w oddziale. - Pewnie to nie ma znaczenia - powiedzia jej wtedy - ale gdyby komunikator uleg zniszczeniu lub zepsu si w trudnej sytuacji, potrzebny nam bdzie kto, kto potrafi

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 21 pojecha z wiatrem w zawody i zanie informacj batalionowi. Wierz, e ty to zrobisz. - Stary wiarus umiechn si i pooy do na jej ramieniu. - Pamitaj jedno. Na wojnie najlepszy plan wyparowuje po pierwszym oddanym strzale. By moe ten twj skuter pewnego dnia ocali ca armi. - Ale ich jest! - szepn Tami. Serce Odie zaczo bi szybciej. Nigdy nie widziaa z tak bliska prawdziwych machin bojowych. Po czole i policzkach spyway jej struki potu, eby w kocu zawisn na kocu nosa. Czua mdoci, ale trzymaa lornetk wycelowan w rozgrywajc si pod ni scen, powoli przesuwajc j w lewo, a potem w prawo, tak jak j nauczono. - Zachowa odpowiedni procedur i nie wycza komunikatorw - warkn sierant Maganinny. Gowa Odie co chwila wysuwaa si ponad gra. Rosy szanse, e nieprzyjacielskie urzdzenia obserwacyjne namierzaj i ostrzelaj. Jej serce omotao jak werbel. Kolejny statek wyldowa w potnym piropuszu z dymu i ognia. Chmury pyu uniosy si w powietrze, zacierajc kontury maszyny. Odie wzmocnia powikszenie, eby zidentyfikowa znaki na kadubie. up! Fala uderzeniowa od trafienia o jakie sto metrw dalej grzmotna lew stron kasku Odie niczym apa Wookie. Obraz w jej elektro-lornetce zami si na chwil. Z trafionego miejsca uniosa si chmura pyu i nawet z tej odlegoci dziewczyna poczua uderzenia niesionego podmuchem wiru. Kolejne strzay ryy ziemi wok niej; nie moga usta w miejscu. Jej ciao dygotao, eksplozje byy tak potne, e wybijay powietrze z puc. Szczyt gry eksplodowa w potnych piropuszach ognia i kamieni. Kana taktyczny w hemie Odie rozbrzmiewa krzykami i wrzaskami. Kto zacz zawodzi wysokim, drcym krzykiem i dziewczyna nagle zdaa sobie spraw, e to jej wasny gos! Nie opucia jednak lornetki. Nawet jeli sama nie moga nic zobaczy, urzdzenie wci rejestrowao cenne i wane dane. Czua, jak wewntrz jej kombinezonu gromadzi si wilgo. Krew czy...? Kto zakl paskudnie na oglnym kanale. Tak potrafi mwi tylko sierant Maganinny. - Wynosi si! - wrzasn, a transmisja zakoczya si bolesnym jkiem. Odie to wystarczyo, aby pobudzi j do dziaania. Zsuna si z grani, ostronie chowajc lornetk wraz z jej bezcenn zawartoci do futerau, i ustawia skuter. Wybuch przewrci go, ale na szczcie nie uszkodzi. Skutery, ktrych uyway oddziay zwiadowcze, nie byy wyprodukowane dla celw wojskowych. Stanowiy cywiln wersj, ktr technicy si obronnych na Praesitlynie zmodyfikowali do swoich potrzeb -jeszcze jedna oszczdno, z ktr oddziay musiay si pogodzi. Jeli wrg mia cigacze typu 74-Z i jeli to one zaczn j ciga -bdzie miaa kopoty. Jej skuter nie by w stanie sprosta 74-Z w zwrotnoci, szybkoci, sile pancerza ani zainstalowanym uzbrojeniu. Do obrony miaa jedynie rczny miotacz. Ale Odie znaa teren, jaki dzieli j od armii generaa Khamara i moga t znajomo wykorzysta, gdyby cigay j oddziay naziemne, a nawet powietrzne. Miaa jeszcze jedn przewag: potrafiaby przecign niemal kadego w galaktyce. Kiedy wsiadaa na skuter, stawaa si inn osob. Zdarzao si, e w czasie wicze,

22 jadc najwysz prdkoci, nie moga sobie pniej przypomnie adnych korekt kursu, tak automatycznie ich dokonywaa. Towarzysze podziwiali ten jej talent. W cigu wielu miesicy, jakie miny, odkd przydzielono j do si obronnych Praesitlynu, doprowadzia swoj wrodzon zdolno do doskonaoci. Armie prowadz nieustanne wiczenia, aby zachowa zdolno do walki, onierze za skar si na te wiczenia, cho wiedz, e mog im one ocali ycie. Ale Odie je uwielbiaa. Teraz za miaa podj wyzwanie, dla ktrego ya. Wykorzystujc gra za plecami jako oson, ruszya z pen szybkoci dwustu pidziesiciu kilometrw na godzin, utrzymujc wysoko mniej ni jednego metra nad ziemi. Przy tak niskim locie, nawet najdrobniejszy bd oznacza katastrof. Mniej wicej o kilometr od skarpy wjechaa w gboki wwz i zmniejszya prdko. Nagle serce jej zamaro: tu nad gow, ale poza zasigiem wzroku, nad brzegiem kanionu usyszaa drugi skuter. Wywiczone ucho Odie rozpoznao, e nie jest to jeden z jej towarzyszy. Zatrzymaa si w gbokim cieniu pod cian kanionu i zdja kask, eby lepiej sysze, lecz jedynym dwikiem, jaki odbieraa, byo pulsowanie wasnej krwi. Drugi pojazd rwnie si zatrzyma. Ostronie wyja miotacz z kabury. Miaa bardzo mae donie, wic poprosia technikw uzbrojenia, aby przerobili jej bro. Usunito z miotacza celownik i dysz emitera, aby umoliwi szybkie wyjcie z kabury, oraz skrcono luf, co znacznie zmniejszyo ciar. Na zwonej kolbie zainstalowano mniejsz ni zwykle bateri, co uatwiao chwyt. Duy, kopotliwy celownik zosta zastpiony trzypunktow lunetk. Wszystko to sprawio, e jej miotacz by znacznie lejszy i atwiejszy do wydobycia, ale za to jego skuteczno ulega zmniejszeniu z dwudziestu piciu metrw do dziesiciu. Odie jednak nie bya zwykym strzelcem. Inni czonkowie plutonu dobrodusznie dokuczali dziewczynie z powodu jej pukawki, poniewa mniejsza bateria ograniczaa liczb moliwych strzaw. Koledzy nie omieszkali jej tego wypomnie. Jednak stary zbrojmistrz powiedzia: Jeli pierwszy strza jest dobry, nie potrzebujesz tej siy ognia, jak maj wiksze modele. Niech chopcy si bawi rcznymi dziakami". Technicy dumnie okrelali zmodyfikowan bro jako kontaktow poniewa wymagaa niewielkiego zasigu. Jednak nawet strzelajc jedn rk, Odie nauczya si trafia w cele odlege o szedziesit metrw z imponujc celnoci i wkrtce arty kolegw zmieniy si w wyrazy szacunku. Celne strzelanie z broni rcznej wymaga dobrej koordynacji rka-oko, a tego talentu Odie nie brakowao. A e zwiadowcy nie mieli bra udziau w czynnej walce, zmodyfikowany miotacz pozwala jej przynajmniej porusza si szybko i bez wikszego obcienia. Odie zsuna kask na plecy. Potrzsna krtkimi, ciemnymi wosami, mokrymi od potu i penymi piasku. Od tej chwili bdzie potrzebowaa trzystuszedziesiciostopniowej widocznoci, a skoro przypuszczalnie jest zdana sama na siebie, czno i tak nie ma znaczenia. Z odbezpieczonym miotaczem i palcem w pobliu spustu prowadzia skuter jedn rk, ostronie popychajc go przed siebie. Teren nagle zacz wznosi si do stromo. Przystana i spojrzaa w gr zbocza, przez osuwisko kamieni, obserwujc brzegi kanionu.

Prba Jedi

23

David Sherman, Dan Cragg

Wyskoczya z wwozu z prdkoci dwustu kilometrw na godzin. Dokadnie naprzeciw niej sta onierz na cigaczu. Wystrzelia raz w rodek jego sylwetki, ale nie czekaa, eby zobaczy, jak strza go dosiga i zwala z pojazdu. Przez moment zastanawiaa si, czy nie powinna zawrci, eby zabra jego skuter, ale szkolenie przewayo i to uratowao jej ycie. Skrcia ostro w lewo, a potem w prawo, kiedy wysokoenergetyczny promie przelecia tu obok jej ramienia. Wystrzeli go drugi onierz, ktrego nie zauwaya. Ruszy w pogo za ni. Jego maszyna bya szybsza; migna obok niej, wchodzc w ostry zakrt i szarujc wprost na ni. Odie zatrzymaa si gwatownie i strzelia, ale chybia. Strza przeciwnika rwnie chybi. Przysigaby, e mia si, kiedy j mija. O sto metrw od niej wznosia si w niebo zbata formacja skalna, zamieniona erozj w stos gazw wielkoci banthy. Rumowisko cigno si na wiele kilometrw w kierunku, w ktrym Odie chciaa jecha. Zauwaya to miejsce, wyjedajc z obozowiska. Wprowadzia skuter pomidzy skay i ukrya go za ogromnym gazem, czekajc na onierza. Liczya na to, e okae si do gupi, by sprbowa tam wej. Pomylia si. Co migno nad jej gow - cigacz pdzcy z maksymaln prdkoci na wysokoci jakich dwudziestu piciu metrw nad skaami. Zbyt daleko, eby moga zaryzykowa strza. Cienie zaczynay si wydua. Spojrzaa na chronometr na nadgarstku. Soce niedugo zajdzie. Jeli zdoa pozosta w skalnym ukryciu, a si cakiem ciemni, jej szanse na ujcie z yciem nieco si zwiksz. To jednak nie wchodzio w gr. Informacje, ktre zebraa, musiay jak najszybciej znale si w sztabie. Powinna zakada, e jest jedyn osob, ktra przeya atak, i sprbowa raz jeszcze si wyrwa. Zanim dotrze na miejsce, i tak bdzie ju ciemno. Ruszya dalej w gb formacji skalnej, ostronie prowadzc skuter na niskich obrotach. Na drodze wyrs jej nagle rzd ogromnych kamieni. Nie widziaa drogi, ktr mogaby je obej, nie odwayaby si rwnie przelecie nad nimi, nawet, gdyby jej skuter by w stanie wznie si tak wysoko. Jedyna droga na drug stron wioda przez szczelin szerokoci okoo pitnastu metrw. W przesmyku byo bardzo ciemno. Zawahaa si. Puapka jak na zamwienie, pomylaa. Woski na jej ramionach uniosy si lekko, po krgosupie spyn zimny dreszcz. Odetchna gboko i wkroczya do szczeliny. Pomidzy skaami cienie si pogbiy, miejscami przechodzc w cakowit ciemno. Odie rozwaaa, czy by nie woy z powrotem kasku, aby skorzysta z funkcji noktowizora, ale odrzucia ten pomys. W kasku czuaby si zbyt obciona. Powoli zagbiaa si w ciemno, ostronie omijajc przeszkody lub przelatujc nad nimi. Nagle serce jej zamaro, bo z mrocznej plamy po lewej dobieg j jaki szmer. Znieruchomiaa i signa po miotacz. - Nie ruszaj si! - usyszaa i onierz wychyli si z cienia, celujc z broni wprost w jej pier. - Ani kroku - ostrzeg. Odie pochylia si do przodu, szykujc si do ucieczki. onierz ostrzegawczo strzeli jej pod nogi. W krtkim rozbysku ze zdumieniem odkrya w cieniu tu za onierzem jeszcze jedn posta, kierujc si w ich stron. Dwch? onierz odwrci

24 lekko gow w stron przybyego. W tej samej chwili tamten wystrzeli, a Odie wystartowaa. Stwierdzia zdumiona, e strza nie by wycelowany w ni, lecz w onierza, ktry chwiejc si, znik w mroku z ogromn, dymic dziur w piersi. - Odie! - rozleg si chrapliwy mski gos. Natychmiast zahamowaa. Poznaaby ten gos wszdzie: to sierant Maganinny chwiejnym krokiem zblia si ku niej z miotaczem zwisajcym bezwadnie z doni. Nawet w pmroku wida byo, e jest ranny. Skra z lewej strony jego twarzy zwisaa w strzpach, lewego ucha nie byo, a wosy po tej stronie gowy byy cakowicie spalone. Ze sposobu, w jaki kula, moga wnosi, e odnis rwnie inne rany. Stan przed ni niepewnie z twarz wykrzywion w prbie umiechu. - Mio ci znowu widzie - wychrypia. - Sierancie Maganinny! - Odie zsiada ze skutera i pomoga mu usi na ziemi. - Mylaem... mylaem, e dorwali wszystkich innych. Mj skuter... - Urwa, eby zaczerpn tchu i gestem wskaza za siebie. - Mylaem, e wszystko dla nas skoczone, maa. - Sierancie... Pokrci gow. - Nie jest tak le, jak na to wyglda, to tylko powierzchowne obraenia. Zostaw mnie tutaj, moesz wezwa pomoc. Wracaj do sztabu. - Nie. - Odie stanowczo pokrcia gow. - Musi pan jecha ze mn, nie zostawi pana tutaj. - Suchaj, onierzu - powiedzia twardym tonem starego wiarusa. -Zrobisz to... albo... - Nie zrobi. - Wzia go pod pach i pomoga mu wsta. - Pojedziemy razem. Wkrtce zrobi si ciemno i bdziemy mogli chowa si w nierwnociach terenu. Maganinny jkn, czciowo z powodu blu, ale rwnie dlatego, e by zbyt saby, aby si sprzecza. - Jeszcze jedna sprawa, onierzu - doda. - Nie jad z ptakiem, ktry nie ma kompletnego munduru. - Sucham? - Wkadaj kask - poleci. Odie przez chwile przygldaa mu si z niedowierzaniem, po czym oboje wybuchnli miechem. Genera Khamar obejrza si na szefa sztabu. - Ruszamy. Moemy pokona te roboty. We piechot pancern i artyleri i rozstaw ich tu. - Wskaza palcem trjwymiarow map terenu. - Okopcie si. Niech to oni do nas przyjd. Walcie w nich z wszystkich myliwcw, ktre teraz nas osaniaj. Odwrci si do pozostaych czonkw sztabu. - Jeli dotrzemy pierwsi na wzgrze, powstrzymamy ich. Oficerowie rozeszli si do swoich oddziaw, eby wyda niezbdne rozkazy i wyprowadzi wojska.

Prba Jedi

25

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

26

Odie staa na baczno, podczas gdy genera i jego sztab wykorzystywali zebrane przez ni informacje do planowania ataku. Zastanawiaa si nad losem towarzyszy, z ktrych aden si nie zameldowa. Poczua nagy ucisk w gardle, kiedy zdaa sobie spraw, e prawdopodobnie wszyscy nie yj. Czasem kto, przechodzc, pozdrawia j skinieniem gowy albo uniesionym do gry kciukiem - te przyjazne gesty pomagay jej opanowa smutek, jaki j ogarn, i zmczenie fizyczne, ktre wanie zaczo bra gr na dum, ktra mimo wszystko rozpieraa jej pier. Wreszcie Khamar zwrci si do niej. - Spocznij, onierzu. Jeste dzieln dziewczyn i masz mnstwo szczcia. Odie do tej pory nigdy nie miaa okazji obserwowa przy pracy oficerw wyszych rang i profesjonalizm, z jakim przygotowywali plany bitwy, wywar na niej ogromne wraenie. A teraz genera zwraca si bezporednio do niej! Nie miaa czasu si ogarn, twarz miaa brudn od kurzu i potu, wosy zwisay w lepkich kosmykach wok policzkw. Gos odmawia jej posuszestwa, ale nie zawahaa si odpowiedzie: - Przez cay czas si baam, sir, a poza tym nie potrzebowaam szczcia. Sierant Maganinny pomg mi wtedy, kiedy byo trzeba. Genera przyglda jej si przez chwil, wreszcie skin gow. - No c - rzek. - Wiesz ju teraz, jak dziaa armia.

ROZDZIA

5
Genera Khamar i kilku jego oficerw sztabowych obserwowali najedcw z tego samego szczytu, z ktrego Odie spogldaa na nich zaledwie kilka godzin wczeniej. Khamarowi udao si dotrze na miejsce, zanim wrg rozstawi i przygotowa silne stanowiska obronne. Na razie wojska najedcy jedynie ostrzeliway siy Khamara, nie prboway go atakowa. Jestemy zbyt dobrze okopani - zauway jeden z oficerw. - To i tak tylko roboty, nie dorwnuj naszym onierzom odpar drugi. Genera Khamar spojrza na nich. Nie dorwnuj? Ten oficer najwyraniej nie mia pojcia, jak zabjcze potrafi by te maszyny. Przez chwil zastanawia si, czy nie zastpi go kim innym, ale zda sobie spraw, e to nie czas na zabaw w zastpstwa. Wrci mylami do biecej sytuacji. W tym wszystkim byo co dziwnego. Armia liczca szacunkowo okoo pidziesiciu tysicy robotw siedzi w doku i nie prbuje atakowa? Na co oni czekaj? - Sir, oni nie mog nas otoczy... mamy z obu stron potne siy - zauway jeden z oficerw. - Gdyby mieli atakowa, musieliby ruszy prosto pod gr. A wtedy rozbijemy ich w py. Musz czeka na posiki. Genera Khamar zaduma si nad tymi sowami, pocierajc zarost na podbrdku. Nie spa od czterdziestu omiu godzin. To byo najgorsze na wojnie - adnej szansy na to, aby si wyspa. Wiele razy prosi Coruscant o posiki, jak rwnie o due okrty, ktre chroniyby Praesitlyn z orbity, ale nigdy si nie doczeka zgody. Republika, jak dobrze o tym wiedzia, bya zaangaowana w konflikt na ogromn skal, a siy, jakich wedug niego potrzebowa Praesitlyn, podobno potrzebne byy na innych polach walki. Kiedy tumaczy, e Centrum cznoci Intergalaktycznej ma znaczenie strategicznie, usysza tylko, e musi sobie poradzi i przygotowa plany obronne, korzystajc z si, ktre ma do swojej dyspozycji. Nie pomog mu nawet Sluissanie, ktrzy dysponuj statkami, bo oni take potrzebuj kadej jednostki, aby chroni swoje stocznie. Wygldao to prawie tak, jakby Republika chciaa, by separatyci zaatakowali Praesitlyn. Genera zachowa t myl dla siebie, oczywicie i tak nikt by mu nie uwierzy. Wszyscy wiedzieli, jak wanym obiektem jest Praesitlyn. Wszyscy wiedzieli, jak niebezpiecznie cienka jest sie si Republiki. Ale...

27

David Sherman, Dan Cragg

Nagle genera z absolutn jasnoci zrozumia, co si za chwil zdarzy. Zwrci si ku holograficznej mapie swoich pozycji i pooy palec na potnej, postrzpionej formacji skalnej, okoo dziesiciu kilometrw poza swoj lini obrony. - Chc tu ustawi szaniec - zdecydowa. - Zacznijcie przemieszcza wojska. Szybko, ale niewielkimi oddziaami. Najpierw piechota i jednostki pomocnicze. Jeli wrg zorientuje si w ruchach naszych wojsk i zaatakuje, nie chciabym, aby wikszo moich si znalaza si na otwartej przestrzeni. Niech oddziay inynieryjne id jako pierwsze i ufortyfikuj obszar. Oddziay pancerne i lekka artyleria maj utrzymywa ogie zaporowy, eby nieprzyjaciel nie wystawi gowy za wysoko. Pjd jako ostatni, aby utrzyma gra moliwie jak najduej, dopki nie zabezpieczymy tamtego obszaru, a potem dopiero si przemieszcz. Ile mamy myliwcw? - Cay klucz jest sprawny, sir, ale... - Dobrze! Wykorzystamy siy napowietrzne, aby osoni nasze wycofywanie si. - Ale sir - zaprotestowa oficer - tu, gdzie jestemy, rwnie mamy klasyczn pozycj defensywn. Nie mog si przez nas przebi. - Inni czonkowie sztabu potwierdzili to lekkimi pomrukami, nerwowo porozumiewajc si wzrokiem i rzucajc pytajce spojrzenia w kierunku dowdcy. - Nie bd si przez nas przebija, bo to nie jest ich gwna sia -spokojnie odpar genera. - Zostalimy wystrychnici na dudka. Gwne siy jeszcze nie wyldoway. A kiedy wylduj, znajd si za nami, pomidzy t pozycj a centrum. Ta grupa - rzek, wskazujc dolin -to kowado. Mot uderzy za chwil... zza naszych plecw. W sztabie generaa Khamara zapada na chwil martwa cisza. Znaczenie jego sw powoli docierao do obecnych. - O, nie - szepn kto. Genera Khamar westchn. - Posuchajcie uwanie. Nie da si ukry, my po prostu si wycofujemy, ale nazwijcie to, jak chcecie, byle zachowa morale. - Generale - odezwa si jeden z oficerw. - Powiedzmy lepiej, e si nie wycofujemy, lecz e przemieszczamy nasze pozycje do ataku z innego kierunku. Genera Khamar umiechn si i klepn oficera w rami. - wietnie! Do roboty. Zamierzam ocali z tej armii, ile si da, a jeli ju separatystom uda si opanowa t planet, co jest nieuniknione, jeli cho troch si na tym znam, przynajmniej drogo za to zapac. Miejmy tylko nadziej, e zdymy do tych skaek. Pors Tonith nawet nie zaszczyci spojrzeniem Karakska Vet'lyi, szefa sztabu, kiedy ten przynis mu nowiny z frontu. - Wic nie jest a tak gupi, jak mi si zdawao - zauway, a jego poplamione fioletem wargi wykrzywiy si w kwanym umiechu. - Od jak dawna si wycofuj? Futro Karakska zafalowao agodnie, gdy szuka odpowiednich sw, aby przedstawi prawd w moliwie najlepszym wietle, - Okoo godziny, sir, ale... my...

28 - Ach! - Tonith wreszcie spojrza na Karakska, uniesionym palcem nakazujc mu milczenie. - My, powiadasz? My? Moe masz dianog w kieszeni. Co to za my" podejmuj decyzje w moich oddziaach? Karaksk nerwowo przekn lin. - Chodzio mi o to, e nasz sztab obserwowa ten manewr wycofywania wojsk przez obrocw i my... to znaczy sztab i ja, postanowilimy przez jaki czas obserwowa je, eby okreli plany nieprzyjaciela. - Doprawdy? - Tonith ostronie odstawi filiank na spodeczek. -Plan obejmowa wycofywanie si, a moe mi si zdaje? - Umiechn si i nagle wrzasn: - Ty idioto! Z ust poleciaa mu lina i na futrze Karakska pojawia si mokra plama. - Zorientowali si w naszych planach. Przenosz si na pozycj, z ktrej mog si skuteczniej broni! Robot by si tego domyli! - Tonith opanowa si z trudem. Jaka cz ich armii pozostaje na poprzedniej pozycji? Jak daleko s gwne siy od centrum cznoci? Karaksk, nieco pewniejszy siebie, odpowiedzia szybko: - Lekka artyleria i siy pancerne przeciwnika pozostaj na miejscu. Na now pozycj przemieciy si jedynie piechota i inynieria. To naturalna bariera znajdujca si o jakie dziesi kilometrw za pierwotn lini frontu. Reszta wojsk chyba jest w drodze, okoo stu pidziesiciu kilometrw od centrum. Tonith wyczu wyzwanie. - Interesujce. Bdziemy kontynuowa dziaania na mocie. Wydam rozkaz, aby gwne siy wyldoway natychmiast. Mam dwie moliwoci. Mog pozwoli, aby ten garnizon si kopa, a potem odci go, przesuwajc reszt armii i zajmujc centrum... albo najpierw zniszczy garnizon, a potem zaj centrum. - C, sir, jeli mona co poradzi, to lepiej odci tamtych i ruszy na Centrum cznoci Intergalaktycznej. Niepotrzebna nam caa armia, eby zaj to miejsce. Paski plan dziaa wspaniale, sir! - I pozostawi nieprzyjacielskie siy na tyach? Naprawd? - Ale... - Martwy wrg nie moe si broni. Zniszczymy doszcztnie ca armi, a dopiero potem zaatakujemy centrum. Mamy siy, mamy czas. A teraz precz std. - Spojrza gronie na szefa sztabu. Tonith umiechn si na widok byskawicznie oddalajcego si Karakska. Bothanie byli faszywi, oportunistyczni i zachanni - cechy, ktre doskonale rozumia i ktrymi umia manipulowa. A falowanie ich futra pozwalao sprytnym obserwatorom bez trudu odczytywa ich nastroje. - Mam dla ciebie misj. Odie staa na baczno przed dowdc plutonu zwiadowcw i jeszcze jednym oficerem, ktrego specjalno inynieryjn rozpoznaa po wypustkach na konierzu. - To pukownik Kreen, dowdca naszego batalionu inynieryjnego. Chodzi o t formacj skaln, gdzie spotkaa sieranta Maganinny'ego. Chciabym, aby zaprowadzia tam pukownika Kreena. Zaraz. - Tak jest, sir - odpara Odie.

Prba Jedi

29

David Sherman, Dan Cragg

- Idziemy, onierzu - oznajmi pukownik Kreen. Wyszed, lekkim skinieniem gowy egnajc porucznika. Po drodze do obozowiska batalionu inynierii zwile poinformowa Odie o celach ich misji. - Mam konwj skiffw towarowych, wszystkie s zaadowane i gotowe do wyjazdu. Chc, eby mnie zaprowadzia do tych ska, gdzie mona je bdzie rozadowa i przygotowa kolejn lini obrony. Umiechn si do Odie, ale jej serce zamaro na chwil, bo natychmiast prawidowo zinterpretowaa natur posunicia, jakie mieli wanie wykona. - Nie wycofujemy si - zapewni Kreen, widzc jej wyraz twarzy. - Po prostu tworzymy nowe zaplecze na tyach. - Umiechn si krzepico. - Jeste gotowa wyruszy natychmiast? Jego pewno siebie bya naprawd pocieszajca, ale jaka naprawd bya sytuacja? - Tak jest, sir! - entuzjastycznie odpara Odie. W tej chwili nie bya potrzebna na adnej misji zwiadowczej, wic przeniesiono j do polowego centrum cznoci, gdzie wykonywaa obowizki wynikajce ze swej drugiej specjalnoci i nudzia si miertelnie. Zwiadowca Odie Subu wsiada na skuter i obserwowaa trzysta pojazdw batalionu inynieryjnego, ustawiajcych si w formacj do wyjazdu na tyy, w kierunku przygotowywanego zaplecza. Byy tam spychacze, urzdzenia do budowania mostw, zgarniacze, koparki, zamiatarki i wiele innych dziwacznych maszyn, ktrych zastosowania nie umiaa si nawet domyli. Najwicej jednak byo transporterw towarowych, z ktrych wikszo oznaczono symbolami, ktrymi -jak pamitaa - opatruje si zwykle materiay wybuchowe. Uznaa, e konwj wiezie ze sob do materiaw wybuchowych, aby zmie z powierzchni planety caa armi. Zastanawiaa si przez chwil, czy genera Khamar nie wpad przypadkiem na pomys, aby zniszczy w ten sposb armi robotw. Zdaa sobie jednak spraw, e nie istnieje moliwo umieszczenia materiaw porodku armii robotw bez powicenia ycia osoby, ktra podjaby si tego zadania. Pomylaa, e w takim razie dobrze byoby umieci par adunkw na drodze robotw, aby zniszczy ich moliwie jak najwicej, nim dotr do wycofujcej si armii. No c, pomylaa, genera Khamar musi wiedzie, co robi. Zreszt, skd pewno, e saperzy nie rozmiecili ju materiaw wybuchowych, aby zniszczy roboty na tym obszarze? - Halo, zwiadowca. - Gos pukownika Kreena rozleg si przez komunikator. - Tu zwiadowca, sir - odpara do mikrofonu. - Jestemy gotowi. Ruszaj. Odie po raz ostatni spojrzaa na konwj. Musiaa wybra tak tras, aby zmieciy si na niej nawet najwiksze z pojazdw. Pokrcia gow, cho pod hemem nie byo tego wida. Jedna z maszyn okazaa si tak ogromna, e bdzie musiaa poprowadzi ich okrn drog. - Wyruszam, sir - zameldowaa i uruchomia skuter.

30 Nie moga przyspieszy konwoju nawet do tych ndznych dwustu pidziesiciu kilometrw na godzin, co bez kopotu wyciga jej skuter. Na tak nierwnym terenie nie byli w stanie przekroczy pidziesiciu kilometrw, bo tylko tyle osiga najwolniejszy pojazd w kolumnie. Czasem musiaa zwalnia prawie do poowy tej prdkoci, aby mogli j dogoni, a za chwil jeszcze bardziej, gdy pukownik Kreen twierdzi, e wzniecaj za duo kurzu. Odlego, jak musieli pokona, wynosia okoo dziesiciu kilometrw. Cel znajdowa si waciwie w zasigu wzroku, ale Odie musiaa kry tam i z powrotem, czasem wracajc po wasnych ladach; w ten sposb czas, jaki by potrzebny do pokonania tej odlegoci, wzrs ponad czterokrotnie. Wreszcie jednak dotarli na miejsce. Odie zatrzymaa si i skrcia w bok, aby przepuci konwj. Pukownik Kreen zatrzyma swj pojazd obok niej. - Dobra robota, onierzu - pochwali. - Zaatwi, eby genera Khamar i twj dowdca plutonu dowiedzieli si, jak dobrze ci poszo. Teraz lepiej ju wracaj. - Dzikuj, sir. - Odie zasalutowaa i odczekaa, a dowdca wojsk inynieryjnych ruszy. Dopiero potem zawrcia skuter i wystrzelia przed siebie. Wracaa na najwyszej prdkoci. Porucznik Erk H'Arman wiedzia, e spada, ale nawet koziokujc w kierunku ziemi, zachowywa spokj, panujc nad kadym wknem swego ciaa i przywoujc wszystkie umiejtnoci, aby uratowa swj myliwiec. Strza nieprzyjaciela uderzy w niego jak mot i wprowadzi w niekontrolowany korkocig. Erk mgby ustabilizowa maszyn dopiero na tysicu kilometrw nad ziemi. System hydrauliczny byskawicznie traci sprawno i pilot wiedzia, e ma tylko dwie moliwoci: albo si katapultowa, albo spa razem z myliwcem. Na razie w kabinie nie byo ognia, a najgorszym koszmarem pilota bya moliwo sponicia ywcem. Roztrzaskanie maszyny byo uwaane za znacznie lepsze - przynajmniej szybko i prawie bezbolenie. Erk ani jego koledzy nigdy do tej pory nie widzieli tylu celw naraz. Nawet w sesjach symulacyjnych nikomu nie przychodzio do gowy zaprogramowa tak wielu przeciwnikw. Trzej piloci w kluczu Erka ju zginli w zderzeniu z nieprzyjacielskimi myliwcami - po prostu dlatego, e tamtych byo zbyt wielu. Trudno byo przelecie przez t chmar, nie wpadajc na adnego robota. Walka toczya si wysoko, wysoko w grze nad jego gow. Wrg mia przewag, lecz Erk H'Arman myla w tej chwili tylko o jednym -jak uratowa wasn skr, a jeli to moliwe, rwnie statek. Pod nim znw rozptaa si burza piaskowa, zasaniajc teren. Kombinezon Erka by wewntrz mokry od potu; wiedzia, e w czasie tej walki straci pewnie ze dwa litry pynw. Z powodu odwodnienia zaczo mu si chcie pi. Nie mia jednak wyboru musia ldowa w tej burzy. - No, staruszku - mrukn, z trudem utrzymujc myliwiec w poziomie. - Nie zostawi ci. Najwyej zginie wraz ze swoim statkiem.

Prba Jedi

31

David Sherman, Dan Cragg

Odie zaprowadzia oddziay inynieryjne do formacji skalnej, gdzie mieli si okopywa na nowych pozycjach defensywnych. Bya w poowie powrotnej drogi do sztabu gwnego, kiedy rozptaa si burza piaskowa. Nago i gwatowno tego zjawiska bya typowa dla Praesitlynu. Wiatr wzmg si szybko do pidziesiciu czy szedziesiciu kilometrw na godzin, miotajc ni na wszystkie strony i utrudniajc kierowanie skuterem. Zatrzymaa si i zapia kombinezon. Zasypay j miliony ziarenek piasku. Kiedy burza si skoczy, co moe nastpi nawet za dziesi minut, jej kask bdzie wyczyszczony do biaoci przez piasek. Teraz jednak nie widziaa nic nawet na odlego dwch metrw. Zsiada i wyczya repulsory, pooya skuter na boku i skulia si obok niego, eby przeczeka. Nagle rozleg si huk, od ktrego zadraa ziemia; na moment zaguszy nawet ryk burzy. Jaki ogromny obiekt przelecia par metrw nad jej gow. Wielki snop pomieni, ktry wytrysn z chmury piasku, by tak gorcy, e czua go nawet poprzez ochronne warstwy ubrania. Usyszaa zgrzytliwy rumor, jakby obok roztrzaska si gigantyczny metalowy obiekt. W pewnej odlegoci pojawi si krtki, czerwonawy rozbysk, natychmiast stumiony przez chmur piasku. Odie dosza do wniosku, e niedaleko od niej rozbi si myliwiec. Nie syszaa eksplozji, wic uznaa, e pojazd mg spa prawie nieuszkodzony. Czy pilot przey? Zacza si zastanawia, co to za statek. Leaa nadal obok skutera, niepewna, czy powinna to sprawdzi. Wiatr troch ucich i Odie moga ju podnie gow zza osony skutera. Ujrzaa saby blask pochodzcy z silnikw zestrzelonego myliwca. Znaa wszystkie typy statkw separatystw - naleao to do jej zada jako zwiadowcy - ale z tej odlegoci i przy tak sabej widocznoci nie potrafia powiedzie, do kogo moe nalee rozbita maszyna. Widziaa tylko tyle, e nie eksplodowaa i nie rozleciaa si przy upadku. Postawia skuter, wsiada i ruszya w tamtym kierunku. Posuwajc si powoli, odpia kabur i wyja miotacz. Kiedy znalaza si do blisko, aby odczyta oznaczenia, stwierdzia, e maszyna naley do si obronnych Praesitlynu. Pod zamknit owiewk nie byo wida pilota; myliwiec, ktrego elementy zaczy ju stygn, trzeszcza i pojkiwa jak ywa, cierpica istota. Nie byo czasu do stracenia. Zeskoczya ze skutera i wspia si na statecznik myliwca. Nadal nic nie widziaa przez owiewk. Walna w ni pici i pokrywa odskoczya. Pilot, jeszcze w uprzy, celowa z miotacza wprost w jej twarz. - Nie strzelaj! - krzykna, instynktownie kierujc na mczyzn wasny miotacz. Znieruchomieli oboje na dug chwil, trzymajc si wzajemnie na muszce. - W porzdku - odezwa si wreszcie pilot, opuszczajc miotacz. - Ciesz si, e ci widz. Odie pomoga mu wyplta si z pasw i oboje przycupnli pod oson myliwca. - Masz wod? - zapyta pilot. - Wystartowaem w takim popiechu, e suby naziemne nawet nie zdyy napeni systemu nawadniajcego. Odpia dwulitrow manierk zamocowan do jej skutera i podaa mu. Wypi powoli par ykw, po czym odda manierk z podzikowaniem. Przy okazji przyjrza si swojej nowej towarzyszce. Bya niewysoka, a sdzc z ksztatu podbrdka i ust pod kaskiem, moga si nawet okaza adna. Odie te przygldaa mu si uwanie. Facet z

32 myliwca! Piloci myliwcw byli jedynymi onierzami w caej armii, z ktrymi zwiadowcy czuli si cho troch zwizani emocjonalnie. Podobnie jak zwiadowcy, piloci myliwcw dziaali samotnie, przeywajc dziki odwadze, zimnej krwi i umiejtnociom. Zorientowali si niemal w tej samej chwili, co myli druga strona, i oboje parsknli miechem. - W porzdku - rzek pilot. - Zdaje si, e cokolwiek przyjdzie nam robi, bdziemy musieli robi to razem. Jestem Erk H'Arman. A ty kim jeste? - Wycign do. Odie bya zdumiona, e oficer zwraca si do niej tak swobodnie -nawet nie wymieni swojego stopnia - ale szybko odzyskaa rezon. - Odie Subu, z plutonu zwiadowczego. - Uja jego do i ucisna. - Zwiad? To dobrze, bardzo dobrze. Zaprowadzisz mnie z powrotem do bazy i bd mg wrci do walki. Odie spodoba si jego gos. Na czole mia ran od uderzenia w czasie upadku, ale krew, ktra cieka mu z jednej strony twarzy, ju zascha. Krtkie ciemne wosy i zdumiewajco bkitne oczy, podkrelone jeszcze ciemn karnacj, sprawiay, e wyglda jak sportowiec wracajcy wanie z dugiej przebieki. Wiatr osab ju prawie zupenie. Odie wstaa. - Prosz za mn - powiedziaa, wycigajc rk, eby pomc mu wsta. W tym momencie wiat wok nich eksplodowa.

Prba Jedi

33

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

6
Bitwa o Centrum cznoci Intergalaktycznej bya zacita, lecz krtka, jej wynik za nie pozostawia najmniejszych wtpliwoci. Dzielny dowdca Llanmore i jego mieszany batalion, skadajcy si z ludzi i Sluissan, wiedzieli doskonale, e reszta ich armii, nawet jeli jeszcze walczy i nie zostaa unicestwiona, nie bdzie w stanie im pomc. Wiedzieli te, e ich misja polegaa na odwleczeniu w czasie przejcia centrum na tyle dugo, aby Reija Momen i jej technicy zdoali zniszczy urzdzenia komunikacyjne. Udao im si to tylko czciowo. - Sta! - rozkazaa Reija technikom, kiedy do sali wbiegy pierwsze roboty bojowe. - Nie stawiajcie oporu. Nie chc, eby ktokolwiek zgin. Ale nie zdoaa uratowa wszystkich. Trzech technikw nie usyszao jej rozkazu i dalej niszczyo sprzt. Zginli od strzaw robotw. - Myl, prosz pani, e teraz wezm nas do niewoli mrukn Slith Skael. Stan przed Reij, aby j osoni przed nadchodzcymi robotami. Pozostali podnieli rce na znak kapitulacji. Bijc i popychajc, roboty zmusiy technikw do przejcia na rodek sterowni i otoczyy ich z wycelowanymi miotaczami. Androidy sprztacze zaroiy si wok cia trzech zabitych technikw, szorujc zabrudzon podog. Jeden z nich, zaprogramowany na przenoszenie maych adunkw mieci, daremnie prbowa przecign martwe ciao. Zirytowany warcza gniewnie, ale nie przestawa prbowa. Gdyby sytuacja nie bya tak rozpaczliwa, Reija uznaaby wysiki robota za zabawne. - Co dalej? - odezwa si kto. - Spokj! - rozkaza jeden z robotw. - dam rozmowy z waszym dowdc - odezwaa si Reij wadczym gosem. Jeden z robotw odepchn Slitha i wbi luf miotacza w jej odek, przyprawiajc kobiet o utrat tchu. Slith zdoa j podeprze na czas, zanim upada. Podnis tyln mack i opiekuczo zasoni ni Reij. - Spokj - powtrzy robot. - To naprawd wzruszajce - odezwa si kto i do sterowni wesza wysoka, widmowa posta. Mczyzna skoni si lekko Reiji, ktra z trudem apic oddech, zgita w p, zwisaa z ramion Slitha. - Czy mog si przedstawi? Jestem admira Pors Tonith z Intergalaktycznego Klanu Bankierw, a teraz zarzdzam t ndzn ska. -Skoni si jeszcze raz i nonsza-

34 lancko strzepn z paszcza nieistniejcy pyek. Umiechn si do Reiji, ukazujc paskudnie przebarwione zby. - Przypuszczam, e to pani jest gwnym administratorem tego miejsca. - Nie czeka na odpowied, lecz gestem nakaza robotom, eby si cofny. Cisz pomieszczenia zakcao jedynie ciche powarkiwanie. - Co to za piekielny haas? - Tonith rozejrza si i zobaczy warczcego androida sprztacza. - Te cholerne automaty wci plcz si pod nogami. Zniszczy go - warkn do jednego z robotw bojowych. Ten natychmiast wykona rozkaz, a fragmenty androida posypay si naokoo. Pozostae androidy rzuciy si, eby je usun. Tonith umiechn si, wzruszy ramionami, jakby poprawia paszcz i wycign rk w kierunku Reiji. Slith sykn i gronie podnis mack. - Co za dentelmen - zadrwi Tonith, ale szybko si odsun. -Postaw mi si jeszcze raz, ty sluissaski mieciu, a zabij. Chod tu, kobieto! - Wskaza palcem miejsce na pododze tu przed sob. - Genera... Khamar... - Reija z trudem chwytaa oddech. - G... genera Khamar jest niedaleko i przyjdzie nam... Tonith pokrci gow, udajc smutek. - Niestety, nie przyjdzie. Wasza maa, nieskuteczna armia zostaa zniszczona. A teraz chod tutaj. - Pani... - odezwa si Slith, bojc si wypuci j z ramion. - Nic mi nie bdzie, przyjacielu - mrukna Reija. Slith j puci, wic podesza niepewnie i stana przed szeroko umiechnitym Tonithem. Bya tak blisko, e czua ohydny smrd jego oddechu. Tonith zamia si gono i umylnie chuchn jej w twarz. - Zawsze nienawidziam takich jak ty - sykna Reija. Wiele lat temu jedna z rodzin klanu pomoga jej ojcu w zaatwieniu hipoteki na farm w okresie zych zbiorw, a kiedy nie zdoa w terminie spaci poyczki, klan przej jego wasno. Wszystko to cakiem legalnie i bardzo pechowo; w kadym razie staruszek straci farm. Momenowie musieli przenie si do miasta, a utrata ukochanej farmy sprawia, e ojciec Reiji popad w depresj, ktra ostatecznie doprowadzia do jego mierci. - Co takiego? - Tonith pochyli si nisko nad Reij. - Mio? Nienawi? Te uczucia nic dla mnie nie znacz. Podobnie jak twoje ycie, kobieto. Jestem tu po to, aby wykona swoje zadanie, a ty jeste dla mnie przedmiotem, niczym wicej. Reija miaa do. Jej do niemal bez udziau woli podskoczya, eby wymierzy policzek tej kreaturze, ktra przybya, aby zrujnowa jej ycie i zabi jej ludzi. Odgos uderzenia zaskoczy wszystkich, lecz najbardziej zaskoczony by sam Pors Tonith, ktry zachwia si, cofn o krok, wpad na jednego ze swoich robotw i chwyci si za twarz z kompletnym osupieniem w oczach. Mia tak gupi min, e Reija, nie majc ju nic do stracenia, parskna miechem. Tonith niespodziewanie szybko i zwinnie rzuci si do przodu, zapa Reij za wosy i rzuci na podog. Slith skoczy na ratunek swojej szefowej, a admira natychmiast zwrci si ku niemu. - Zabijcie tego gada! - krzykn. Najbliszy z robotw wycelowa miotacz w kierunku Slitha, a wystraszeni technicy uciekli z linii ognia.

Prba Jedi

35

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

36

- Nie! Nie! - wrzasna Reija z podogi. - Nie! Prosz, ju do! Tonith gestem nakaza robotowi opuci bro. - Suchajcie mnie wszyscy - zwrci si do stojcej przed nim niewielkiej grupy. Zostalicie opuszczeni przez Republik, a Praesitlyn naley teraz do mnie. Jestecie moimi winiami. Bdziecie dobrze traktowani, jeli posuchacie moich rozkazw. Reija zdoaa dwign si na nogi. - Wysaam sygna alarmowy na Coruscant... - zacza, wiedzc, e to blef, ale koniecznie chciaa wykaza si odwag. Tonith uciszy j machniciem rki. - Chciaa powiedzie, e prbowaa wysa taki sygna - odpar. - Wiesz przecie, e nigdy nie zosta odebrany. Zablokowalimy wszystkie transmisje z Praesitlynu. adna wiadomo std nie dotrze na Coruscant, jeli ja na to nie pozwol. Zamia si znowu. - Nikt nie wie, co si tu dzieje, a kiedy si dowiedz, bdzie ju za pno. No c... - Skin gow przeraonym technikom i skoni si Reiji. - Ta krciutka rozmowa bya wzruszajcym dowiadczeniem, ale musz ju wraca do moich wojsk. Odwrci si i ruszy w kierunku drzwi, ale u wyjcia zatrzyma si jeszcze na chwil, jakby co sobie przypomnia. Obejrza si na Reij. - Jeszcze jedna drobna sprawa, droga pani. Od tej chwili trzymaj na kdk t swoj wielk buzi, albo oddam ci w rce robotw. - Okrci si na picie, a paszcz zawirowa wok niego, i wyszed. Burza piaskowa ucicha, ale teraz temperatura spadaa na eb, na szyj. Odie i porucznik Erk H'Arman znaleli schronienie pod stert gazw i dygoczc, kulili si pod skp oson, jak dawaa im plandeka, ktr Odie wyja z plecaka. - Co teraz robimy, sir? - Hej, moe najpierw wyjanijmy sobie jedno: adnego protokou wojskowego midzy nami, dobrze? Jestem Erk, a ty Odie. Jestem lotnikiem, nie oficerem sztabowym, pamitasz? Poza tym, jeli w ogle z tego wyjdziemy, to tylko dziki tobie. Co prawda gdybymy byli w myliwcu... - Zamia si i lekko szturchn Odie. Potny podmuch wiatru omal nie porwa plandeki, ale zdoali chwyci lekk tkanin, zanim uleciaa. Zmasowany atak statkw Tonitha na armi generaa Khamara zaskoczy ich na otwartej przestrzeni pomidzy gwn lini obrony a ufortyfikowanym zapleczem. Obie pozycje zostay zbombardowane, a potem zaatakowane przez piechot. Nie mogli nic zrobi, wic ukryli si i czekali na wynik bitwy, ktry by od pocztku oczywisty. Kiedy walki dobiegy koca, Odie daremnie szukaa przez lornetk jakichkolwiek oznak oporu w jednym czy drugim miejscu. - Roboty bojowe - wyszeptaa drcym gosem - Tysice robotw. Na grani, tam, gdzie przedtem stacjonowaa armia Khamara teren roi si od robotw. Jakby nawet pogoda trzymaa z najedcami, burza piaskowa rozptaa si na nowo i Odie z Erkiem znowu musieli szuka schronienia. - Ile mamy wody? - zapyta Erk. Odie sprawdzia manierk.

- Mniej ni litr. - Kapitulacja nie wchodzi w gr. - Nie. - Czy jest tu jakie miejsce, gdzie mona si ukry i przeczeka? - Owszem, ale czy nie powinnimy wraca do centrum? Moe si jeszcze trzymaj. Erk pokrci gow. - Moe, ale centrum to z pewnoci gwny cel separatystw, wic chyba powinnimy trzyma si z daleka, dopki si nie zorientujemy, kto waciwie okupuje to miejsce. Poza tym sama widziaa, jaki duy jest ten desant. - Pokrci gow. - Uwaam, e centrum ju zostao zajte. - O, nie! - Plecy Odie zaczy dre, kiedy dotaro do niej, co si waciwie stao. Wszyscy moi przyjaciele! Wszyscy... Erk pooy jej do na ramieniu. - Moi te, Odie. Moi te. To wojna, a na wojnie ju tak bywa. Ech, bylimy niesamowit ekip - mrukn i odetchn gboko. - Ale my nadal yjemy i chc, eby tak zostao - rzek, eby uspokoi zarwno siebie, jak i j. - Wiesz, nie jestem dobrym piechurem i nie przeyj za dugo, jeli mnie tu zostawisz. - T-tak. Tak. To znaczy, nie. Nie zostawi ci tutaj. Pomylmy. Jakie siedemdziesit pi kilometrw std na poudniowy wschd s jaskinie - zacza. - Widywaam je podczas patroli. Moemy si tam ukry. Nie wiem, co w nich jest, ale moe znajdziemy nawet wod. Mam na skuterze niewielki pakiet racji ywnociowych. Wytrzymamy troch, jeli bdziemy nim oszczdnie gospodarowa. - Moesz nas tam zawie... w takiej sytuacji? - Erk wskaza ruchem gowy na szalejc burz. - Hej, a ty potrafisz lata myliwcem? Pewnie, e zawioz! - Rozemiaa si, ale bez wesooci. - Kiedy ju si std wydostaniemy, moe zgosisz si na nauk pilotau? - zapyta Erk. - Powanie? - prychna. - Jasne, e powanie. Masz odpowiednie podejcie do sprawy. A teraz jazda. Moe i jestemy zdani na siebie, ale dwa takie zuchy jak my, z twoimi umiejtnociami i z moj gow... - Moj gow i twoimi umiejtnociami! - No, teraz to naprawd gadasz jak pilot myliwca! - Erk zachichota i ucisnli sobie donie. Znalezienie jaski zabrao im dwa koszmarne dni. Niewielka ilo wody, jak mieli ze sob, skoczya si na dugo, zanim dotarli do schronienia; byli ju bliscy odwodnienia. Schronienie si w cienistym chodzie pieczar zaoszczdzio im przynajmniej niszczycielskich skutkw palcego soca. - Musimy znale wod wydyszaa Odie.

37

David Sherman, Dan Cragg

- Mnie to mwisz? - zachrypia Erk. - Odpocznijmy przez chwil w chodzie, potem pjdziemy sprawdzi w jaskiniach. Musi tu by gdzie jaka woda. Czy wiesz, jak daleko sigaj te groty? Pokrcia gow. - Nie. Zatrzymalimy si tutaj raz, na rutynow misj zwiadowcz, ale nikt nie by zainteresowany eksploracj. Przez dusz chwil leeli i odpoczywali, eby nabra si na poszukiwania. Odie wyja z kieszonki przy pasie jaskrawobia flar i owietlaa ni drog. - Pali si przez dwadziecia minut - wyjania Erkowi, ogldajc si przez rami, gdy ostronie kroczyli po zasypanym gruzem podou. - Potem trzeba bdzie przeczy na inny kolor. - Pamitaj zostawi jedn na powrt. Jaskrawe wiato rzucao ich ogromne cienie na ciany; wyglday jak ledzce ich groteskowe istoty jaskiniowe. - Czekaj! - zawoa nagle Erk. - Powie no tutaj! - Wskaza fragment skay, ktry wydawa si ciemniejszy od reszty. Przesun po nim rk. - Wilgo! Przez skay przesika woda! No to znowu jestemy w grze. Nieco dalej wskie przejcie rozszerzyo si nagle w ogromn jaskini. - Hej! - zawoaa Odie. Jej gos odbi si echem od cian groty. Podniosa flar wysoko nad gow. - Nie widz sklepienia! Ale ona wielka! - Suchaj uwanie! - powiedzia Erk. - Suchaj. Gdzie tu pynie woda. Syszysz, Odie? Tu jest podziemny strumie! Podoga jaskini stopniowo opadaa w d. Powoli posuwali si w tamtym kierunku, a cudowny plusk dobiega do nich gdzie z przodu. Niebawem zobaczyli chodny strumie zimnej wody, ktry przepywa przez gbokie jeziorko i znika gdzie w gbi jaskini. Odie wbia flar pomidzy dwa kamienie i tak jak staa skoczya do wody. Erk poszed w jej lady. Pili wiey, yciodajny pyn, a zakrcio im si w gowach. Przez dwa dni odzyskiwali siy w jaskini. - Musimy rusza - rzeka wreszcie Odie. - Jeli nawet nie ma innego powodu, to skoczyo nam si jedzenie. - Co powiesz, aby wyruszy jutro o wicie? - zasugerowa Erk. -Moemy jecha, dopki nie zrobi si gorco, a potem odpoczywa do pnego wieczora. Przez noc znowu przejedziemy kawaek, jeli bdzie do jasno. Jak sdzisz, ile czasu potrzebujemy nam, eby dotrze do centrum cznoci? - Dwa, moe trzy dni... Teren jest bardzo kamienisty, a my musimy troch kry, zanim tam dotrzemy. Uda nam si przey trzy dni na dwch litrach wody? Bo mamy tylko t manierk, eby jej nabra. - Bdziemy musieli. Mamy twj skuter, wic nie zuyjemy si na chodzenie. Bdziemy jecha powoli, oszczdza pyny ustrojowe, ile si da. Odie, wiesz, e nie ma rzeczy, jakiej razem bymy nie dokonali! Obj j ramieniem i lekko pocaowa w policzek. Odie zarumienia si jak zorza, ale zaraz odwrcia si i pocaowaa Erka w same usta. Trzymali si w objciach dusz chwil.

38 - Zaraz, zaraz - rzek wreszcie Erk - co to ja mwiem? Aha, jeste najlepszym kompanem, jakiego moe sobie wymarzy pilot. Odie odezwaa si dopiero po duszej chwili. - Ciekawe, czy kto z naszych przey... - Jestem tego pewien. Chod, przepimy si troch. Leeli przytuleni, nie rozmawiajc, rozmylajc tylko o tym, co ich czeka. Zanim zasnli, Erk odwrci si do Odie. - Moe jestemy ostatnimi ywymi istotami na tej cholernej kupie piachu, ale przeyjemy, prawda? - Jasne - odpara Odie i przysuna si bliej do ciepego ciaa Erka.

Prba Jedi

39

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

7
Ale nie byli sami - nie cakiem. - To typowe dla tych skpych idiotw - zauway Zozridor Slayke, zwracajc si do jednego ze swoich oficerw. - Senat Republiki zawsze by band gupcw, jeli chodzi o wydatki na obron. Pozostawi taki strategiczny punkt pod ochron niewielkiego garnizonu! Ciekawe, czego si spodziewali po separatystach? e sami sobie dadz po apach? - Siy Republiki s bardzo rozproszone, sir - odpar oficer, wzruszajc ramionami. - Ruszamy ju? - Umiechn si do swojego dowdcy i wyczekujco pochyli naprzd. Nadszed moment, na ktry czeka. Zozridor Slayke te si umiechn. - eby ich zaskoczy, i udowodni, jak krtkie jest ycie? Pewnie, ruszamy. Zbierz moich dowdcw. W sali narad Ploriooda Bodkina" panowaa napita atmosfera -jak zawsze przed walk, ale bez nerwowoci. Oficerowie zebrali si wok map strategicznych, skupieni i gotowi do dziaania, jak grupa cyborreaskich psw bojowych czekajcych na komend . Sam Zozridor Slayke by jednak spokojny, jak zwykle zreszt. O ca gow wyszy od pozostaych oficerw - mieszanej grupy ludzi i nieludzi, by uosobieniem wadczego dowdcy. I nie chodzio tu o pozbawion ozdb, wojskowego kroju tunik z dugimi rkawami i wysokim konierzem - standardowy mundur oficerski w armii, lecz gwnie o zachowanie jego podwadnych: wszyscy pochylali si wyczekujco, owic kade jego sowo. Slayke emanowa pewnoci siebie czowieka, ktry wie, e ma wadz i wie, co robi, a jego oficerowie - podobnie jak kady inny onierz floty, nawet najniszej rangi - rwnie to wiedzieli. - Spory tok tu dzisiaj. - Slayke gestem wskaza holograficzn map szlakw przestrzennych wok Praesitlyna i Sluis Van. Komentarz rozmieszy oficerw. - Jest ich co najmniej cztery razy tyle co nas - rzuci takim tonem, jakby komentowa jaskrawo gwiazd byszczcych na mapie. - No c, skoro ju tu jestemy, czy kto ma jaki plan? Rozejrza si wyczekujco. - A-ale, sir! Mylelimy, e to pan go ma! - wypali mczyzna stojcy obok, udajc przeraenie. Wszyscy wybuchnli gonym miechem. Wiedzieli, e Zozridor

40 Slayke ma plan, i znali go do dobrze, eby nie musia im mwi, na czym w plan polega: atakowa, atakowa, atakowa! Slayke pozwoli im si wymia do woli, po czym uniesion doni nakaza spokj. - Popatrzmy... w ostatnim raporcie meldowano o stu dwudziestu szeciu statkach otaczajcych kordonem Sluis Van, prawda? - Skin gow pod adresem szefa wywiadu, ktry potwierdzi t liczb. - To zy znak - cign Slayke - poniewa Sluissanie bd zajci obron swojego wasnego wiata. Z kolei flota separatystw rwnie bdzie miaa robot z tym kordonem. A to dobrze, poniewa te statki nie bd w stanie nam przeszkodzi. Dowdca wrogiej armii podzieli swoje siy. To te dobrze. A separatyci nie wiedz, gdzie jestemy... przynajmniej na razie. To jeszcze lepiej. - Sposb, w jaki Slayke podkreli sowa na razie", wywoa kolejn fal miechu wrd oficerw. Wskaza palcem na fragment sektora Sluis. - Maj okoo dwustu statkw na orbicie wok Praesitlynu, wiele z nich to due okrty. A to niedobrze. - Pogadzi w zadumie krtk czarn brdk, potar palcem wskazujcym miejsce pod nosem i pocign si za ucho, jakby nie wiedzia, co powiedzie. Znw skin na szefa wywiadu. - Wasza sonda rozpoznawcza donosi o wielkiej armii robotw tam, w dole. - Tak, sir. Zdaje si, e przeamali obron i przejli Centrum cznoci Intergalaktycznej. Sdzc z liczby transporterw na ziemi i iloci sprztu, ta armia liczy sobie ponad milion robotw bojowych. Oni chyba chc tam posiedzie jaki czas, sir. - No c, jest ich sporo. To bardzo niedobrze - rzek Slayke. - Ale to tylko roboty! A to cakiem niele. Znowu fala miechu. - Sir, zdoali zablokowa ca czno do i z Praesitlynu - zameldowa gwny oficer cznociowy Slayke'a. Ten tylko skin gow. -Musimy przyj - cign oficer - e Republika nie wie, co si stao. Nie mam pojcia, jak im si to udao... pewnie to ta nowa technologia. Przeklta Federacja Handlowa utopia miliardy kredytw w badaniach, wic to nie jest niemoliwe. Przynajmniej nasza czno jest w porzdku, w kadym razie do czasu, kiedy znajdziemy si na Praesitlynie. - Ci idioci z senatu - mrukn Slayke jakby do siebie - w kocu t wojn przegraj... Opar si obiema rkami na krawdzi ekranu i skupi wzrok na statkach nieprzyjaciela otaczajcych Praesitlyn - maych jaskrawych kropkach, tak licznych, e wyglday jak pas asteroidw wok planety. - Jestemy jedyn grup zbrojn w odlegoci umoliwiajcej atak - rzek w kocu. - Wiecie, jak wany jest Praesitlyn dla Republiki, dla naszych rodzinnych wiatw, naszych przyjaci i rodzin. - Urwa, poczym doda cicho: - A zrobimy to tak... Flota Slayke'a bya niewielka w porwnaniu z szykujcymi si do ataku siami wroga; skadaa si z myliwcw CloakShape, holownikw dzia i lekkich statkw klasy Phoenix Hawk. Mia te kilka lekkich krownikw klasy Carrack, koreliaskie korwety, kanonierki i dreadnaughty. Siy naziemne liczyy tylko pidziesit tysicy

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 41 onierzy, byli oni jednak doskonale wyszkoleni, znakomicie zmotywowani i wyposaeni w opancerzone pojazdy, dwukadubowe wojskowe statki atmosferyczne typu Bespin Motors Storm IV oraz ca bateri rnych rodkw wspierajcych. Ta niewielka armia miaa jedn wielk zalet: stanowia ona poczenie piechoty, si napowietrznych, pancernych i artylerii, dziaajcej zgodnie ze starannie przygotowanym, ale elastycznym planem. W dodatku Slayke ufa w stu procentach dowdcom; wiedzia, e przejm inicjatyw taktyczn w zmiennych warunkach pola walki. Mylca rozsdnie osoba uwaaaby za cakowite szalestwo uycie tak niewielkich si jak oddzia Slayke'a przeciwko armii Tonitha. Ale Zozridor Slayke nie zawsze by rozsdny, Zwrci si ku swoim oficerom i wysoko unis pi. - Wejdziemy nagle. - Pchn rami w kierunku mapy. - Niczym ogromna, opancerzona pi. Skoncentrujemy wszystkie nasze siy na jednym sektorze, uderzymy wszystkim, co mamy i wyrwiemy dziur, przez ktr bdzie moga przej armia. Dla statkw na orbicie to bdzie gorcy moment - doda, patrzc na swoich dowdcw - ale musimy zamiesza w ich flocie na orbicie. A kiedy ju bdziemy na dole, zbliymy si do wroga i zapiemy go za konierz, a potem przygwodzimy do ziemi. W ten sposb jego flota nie bdzie moga nas zaatakowa z obawy, e pozabijaj swoich. Nasz pierwszy atak bdzie dla nich cakowitym zaskoczeniem; minie troch czasu, zanim si pozbieraj. A my wykorzystamy ich zaskoczenie i przebijemy si na wylot. -Zawiesi gos. - Przekroczymy most, a potem spalimy go za sob. Albo przejdziemy, albo umrzemy. Oficerowie dobrze o tym wiedzieli. Na dole armia Slayke'a nie bdzie moga liczy na posiki, jeli sprawy przybior zy obrt. Klska w ogle nie wchodzia w rachub. Slayke nie by jednak zadufanym w sobie szalecem. - Wysaem wiadomo na Coruscant - cign - z daniem posikw. - Wzruszy ramionami. - Moe dadz nam jednego lub dwch Jedi. - To rwnie wywoao fal miechu; wszyscy dobrze wiedzieli, jak Slayke gardzi Jedi. - Spjrzmy na to z innej strony, sir - odezwa si oficer z tyu pomieszczenia. - Nie bdziemy musieli dzieli z nimi chway! - Dobrze powiedziane! Zanim tu dotr i narobi zamieszania, pobawimy si troch z tymi metalowymi onierzykami na dole. Co o tym sdzicie? - Hurrrra! - wykrzyknli oficerowie, tupic radonie w pyty podogi. - Zanim wrcicie na statki, dostaniecie rozkazy operacyjne - przypomnia Slayke. Ale odprawa jeszcze si nie skoczya. To bya wielka chwila dla Zozridora Slayke'a. Zaryzykowa wszystko - nawet to, e stanie si banit, za ktrego gow wyznaczono cen -aby znale si na czele tej armii w tym wanie kluczowym momencie. Widzia si ju jako o, wok ktrej obraca si historia. Slayke wyprostowa si na ca wysoko i zwrci do swoich oficerw - zdawa sobie spraw, e do niektrych po raz ostatni. Ci onierze byli rekrutowani z caej galaktyki, a zasuyli sobie na zaufanie i wadz w tej niewielkiej armii dziki odwadze, powiceniu i zdolnociom.

42 - Pamitajcie, kim jestecie! - krzykn. Ostatnie sowo rozlego si echem po sali. - Tego, czego macie zamiar si podj, nie robi si dla sawy, nagrody ani ambicji. Nie bdziecie uczestniczy w walce pod przymusem, jak niewolnicy! Idziemy w bj, poniewa tak nam nakazuje obowizek wobec naszego ludu. Slayke zawiesi gos. W sali panowaa kompletna cisza. Niektrzy mieli zy w oczach, a wszyscy wpatrywali si w dowdc. Slayke odetchn gboko. Kiedy znw przemwi, podnis gos, a jego sowa echem odbiy si do cian: - Synowie i Cry Wolnoci oczekuj, e kady z was wypeni swj obowizek! Odie i Erk nie odjechali daleko od jaskini, kiedy zadra grunt pod ich stopami i w powietrzu rozlegy si odgosy bitwy, tym razem jednak nieco bardziej oddalone. - Chyba genera Khamar kontratakuje - zauwaya Odie, zdejmujc hem. Erk odsun chust, ktr osania twarz przed niesionymi wiatrem ziarnami pisaku i spojrza w niebo. - Nie sdz. Patrz! - Wskaza palcem na pnoc, gdzie tu nad horyzontem wystrzelay jaskrawe supy ognia. Niebo nagle eksplodowao w ognistych rozbyskach, a po chwili rozleg si gboki grzmot. Jeden z pomienistych supw czcych nieboskon z ziemi rozkwit nagle olepiajc chryzantem ognia. - Statki lduj- wykrzykn Erk. - Jeden wanie dosta. To posiki... Coruscant przysa posiki! Obj Odie ramionami i impulsywnie ucaowa w oba policzki. Odie bya tak zaskoczona - mile zaskoczona - e nie wiedziaa, jak zareagowa, wic wyrzucia z siebie: - Sierant Manganinny twierdzi, e zwiadowcy zawsze jad tam, gdzie sycha strzay. Jedziemy? - Zawracaj i w drog! Odie wcisna gaz, ale silnik skutera tylko sabo zawy. - Zasilanie nawalio? - Erk mia nadziej, e po jego gosie nie mona pozna, jak bardzo jest zmartwiony. Zeskoczy ze skutera, aby Odie moga zajrze do akumulatorw umieszczonych pod tylnym siedzeniem. - Nie - odpara z zatroskan min. - Te akumulatory s zazwyczaj bezobsugowe. - Hej, popatrz tutaj. - Erk wskaza niewielki otwr w obudowie. Pomaca go delikatnie. - Dostaa. Sdzc po krawdziach otworu... zosta wypalony. - No tak... miaam mae spotkanie z onierzami nieprzyjaciela -mrukna, podnoszc pokryw. Skrzywia si i odwrcia wzrok. W pojemniku peno byo wiru, a ogniwo pokrywao szko ze stopionego piasku. Przez chwil wpatrywali si oboje w bateri, ktra wydaa z siebie ciche pyknicie i wypucia cienki strumyczek dymu. - I to by byo na tyle - mrukna Odie. - Teraz moemy sobie i na piechot. Odstpia o krok, przez chwil wpatrywaa si w skuter i wybuchna paczem. - Hej! - Erk pooy jej do na ramieniu. - Nam przecie nic nie jest. Wyjdziemy z tego. - Nie o to chodzi. - Odie pokrcia gow. - To... to by mj skuter!

Prba Jedi

43

David Sherman, Dan Cragg

- Och - mrukn Erk, w duchu z caej siy kopic si w kostk. -Powinienem by si domyli. Zwiadowca i jego skuter, pilot i jego myliwiec... - Wzruszy ramionami. - Chod, onierzu, oboje owdowielimy. Odie umiechna si przez zy. - To gupie, wiem, ale ten skuter i ja... - Rozoya rce. - Jak sdzisz, daleko jestemy od centrum? - Siedemdziesit pi... moe sto kilometrw. - Damy rad na piechot? Odie potrzsna manierk. - Jeli bdziemy oszczdza wod. - Przed wyruszeniem z jaski oboje wypili tyle wody, ile mogli zmieci, starajc si zrobi zapas na dug drog, jaka ich czekaa, ale nie spodziewali si, e bd musieli i pieszo. - Nie wiesz, czy po drodze jest jaka woda? Odie pokrcia gow. - Bdziemy si rozglda. - Otworzya baganik pod siodekiem i zacza wyjmowa wszystko, co mogo si im przyda w podry. - Szczcie nam sprzyja, zauwaya? - ponuro zauway Erk. - No c, mam nadziej, e te pantofelki, ktre masz na nogach, jako wytrzymaj. - Odie wskazaa na wasne cikie buty, standardowe wyposaenie zwiadowcw, ktrzy potrzebowali takiej wanie osony przed krzakami, kamieniami i gruzem. Buty Erka byy znacznie lejsze i nie wyglday na trwae. - Bd twoim drugim pilotem i jako to pjdzie - odpar i skoni si nisko, przepuszczajc j przodem. - Co takiego? - wrzasn Tonith, zrywajc si na rwne nogi i oblewajc herbat przd biaej szaty. Szef ekipy powiedzia mu wanie, e zostali zaatakowani. - Przez kogo? Podaj mi wszystkie szczegy -zada, odzyskujc nieco spokoju. - Sir, wyglda na to, e jestemy ledzeni przez jaki oddzia. Nie mg przyby ani ze Sluis Van, ani z Coruscant, musi to te by niewielka sia, skoro umkna naszej uwadze... Tonith przerwa Karakskowi niecierpliwym machniciem rki. - Dalej, dalej... - Jego umys pracowa zawzicie. Nie lubi niespodzianek, ale musia sobie z nimi jako radzi. Kiedy Bothanin koczy raport, jego futro falowao bez przerwy, ale im gorsze byy wieci, tym spokojniejszy by Tonith. - Sir - zaryzykowa Karaksk. - Uwaam, e powinien pan by pozosta z flot. Statki trac koordynacj dziaa. Zaledwie dokoczy te sowa, ju poaowa, e je wypowiedzia. A si skurczy w sobie, aby znie spodziewany wybuch wciekoci. Tonith unis do. - Nad t spraw trzeba si zastanowi tu, nie na orbicie - powiedzia, a Karaksk odetchn z ulg, e admira puci jego uwag mimo uszu. - Najwaniejsze - cign Tonith jakby do siebie - e jest ich znacznie mniej ni nas i e s z tyu. Prawdopodobnie bd si starali zbliy do nas jak najszybciej, tak aby nasze statki na orbicie musiay zaprzesta ognia z obawy, e ostrzelaj przy okazji wasne wojsko. Mona si po

44 nich spodziewa elastycznego planu bitwy i duej inicjatywy indywidualnej... tego z pewnoci im nie brakuje, podobnie jak bezczelnoci, skoro mi nas atakowa. Unis kocisty palec wskazujcy i pogrozi nim Bothaninowi. - Istnieje delikatna granica pomidzy bezczelnoci a gupot. Zobaczmy, czy uda nam si obrci j przeciwko nim samym. Zacznij natychmiast fortyfikowa nasze pozycje. Pozwolimy tamtym atakowa, ile chc, a kiedy zabraknie im si, rozpoczniemy kontratak. Tonith ostronie unis filiank. Wytrzsn kilka pozostaych na dnie kropelek i metodycznie i nala kolejn porcj parujcej cieczy. Z oddali dobiegay odgosy bitwy. Zamia si, odsaniajc fioletowe zby. - Nareszcie wyzwanie - rzek, popijajc herbat. - Bardzo interesujce. Bardzo, bardzo interesujce. Jedynym czynnikiem, ktrego Zozridor Slayke nie wzi pod uwag, by Pors Tonith.

Prba Jedi

45

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

46

ROZDZIA

8
Wielki Kanclerz Palpatine wykona seri rozmw, w tym jedn z senator PaigeTarkin. Senator Paige-Tarkin nigdy jeszcze nie widziaa kanclerza tak zatroskanego; byo to wyrane nawet pomimo zakce nadbiornika Holo-Netu. Jego wosy wydaway si jeszcze bardziej siwe, a twarz mocniej poorana zmarszczkami ni w rzeczywistoci. Poczua przypyw szczerego wspczucia dla tego wspaniaego czowieka. Obserwowaa go bardzo uwanie od dnia, kiedy przyj na siebie dodatkowe obowizki, aby rozprawi si z zagroeniem ze strony separatystw. Przypuszczaa, e troski suby publicznej w stanie kryzysu zabijay go powoli. - To sprawa najwyszej wagi - rzek. - Musz si z pani zaraz zobaczy. - Nie moemy porozmawia o tym teraz? - zapytaa. - Spodziewam si goci na kolacji. - Obawiam si, e ta metoda cznoci nie jest do bezpieczna dla spraw, ktre mamy do omwienia. - Obraz kanclerza umiechn si smutno. - Przepraszam, e zakcam pani plany, pani senator. - Nic si nie stao, sir. Jestem do paskiej dyspozycji. Ile czasu nam to zajmie? - Moe chwil potrwa, pani senator. Jeszcze raz przepraszam. Zawahaa si. Paige-Tarkin bya czonkiem potnego rodu Tarkinw i niezmiennie podziwiaa wielkiego kanclerza. I prywatnie i publicznie mwia o nim jako o jedynej osobie, ktra moe przeprowadzi Republik przez kryzys do zwycistwa. A teraz on, ktry cae swoje ycie powici sprawom publicznym, przeprasza j za to, e przerwa jej wieczr spdzany w domu z przyjacimi, aby przedyskutowa z ni kwestie dotyczce caej galaktyki. - Naprawd gupstwo - powiedziaa gosem amicym si z emocji. - Czy moe mi pan jednak bodaj w skrcie powiedzie, o co chodzi? - Mog zdradzi tylko tyle, e sytuacja, jaka si wytworzya, moe mie bardzo powane konsekwencje dla mieszkacw sektora Seswenny, pani senator. Serce Paige-Tarkin zamaro na chwil. Seswenna bya sektorem, ktry reprezentowaa w senacie. - Gdzie si spotkamy? - W moim apartamencie, moliwie jak najszybciej. Musz... - W pana apartamencie, panie kanclerzu? - wykrzykna. - Nie w gabinecie?

Palpatine pokrci gow. - To sprawa szczeglnie delikatna... lepiej, aby nikt nie wiedzia o naszym spotkaniu. Moje roboty ochroniarze nieustannie sprawdzaj apartament, nawet teraz, kiedy rozmawiamy. Musz zaprosi jeszcze par osb, wic na razie przepraszam. - Obraz znik, zanim zdya zapyta, kim s ci pozostali. Paige-Tarkin szybko odwoaa spotkanie, przebraa si i wezwaa transport. Nastpne wezwanie odebra Mas Amedda. Jako rzecznik senatu i lojalny zwolennik Wielkiego Kanclerza, Amedda znany by z tego, e trzyma buzi na kdk i cile przestrzega porzdku podczas debat w senacie. Gosowa rwnie za przyznaniem kanclerzowi szczeglnych uprawnie, jakie uwaa za niezbdne, aby kanclerz mg rozprawi si z separatystami. Palpatine wiedzia, e moe liczy na Amedd w czasie tego kryzysu, a jego pomoc bdzie bezcenna, kiedy w senacie rozgorzeje nieuchronna debata. Nastpnie Palpatine wezwa Jannie Ha'Nook z Glithnosa, wan figur z Rady Bezpieczestwa i Wywiadu. Ha'Nook widziaa wszystko pod ktem wasnego zysku lub straty. Miaa do niezalene pogldy, ale take gosowaa za przyznaniem Palpatine'owi specjalnych uprawnie. Nastpny na licie by Armand Isard, szef Wywiadu Republiki, czowiek, ktry duo wiedzia, a mao mwi. Na koniec Palpatine wezwa Sate'a Pestage'a, czonka prezydium senatu. Pestage by mistrzem perswazji. Od czasu, kiedy Palpatine przej wadz, wiele razy zdarzao mu si przekonywa wahajcych si senatorw, aby przeszli na stron Wielkiego Kanclerza. W ten sposb Wielki Kanclerz Palpatine zebra swoich najzagorzalszych poplecznikw, aby rozprawi si z wrogiem. Apartament Palpatine'a by wygodny, lecz nie wystawny, jak przystao na skromnego sug wasnego ludu. Nie wszyscy zjawili si jednoczenie, wic gocie spdzali czas na bahych pogawdkach, czekajc na pozostaych. Gdy ju wszyscy zajli miejsca, kanclerz skin gow Sly Moore, swojej asystentce. Na ten znak Sly wczya system bezpieczestwa, ktry dodatkowo zabezpiecza przed moliwoci podsuchania dyskusji. - Moemy zaczyna, sir - oznajmia. - Jeszcze raz przepraszam, e zebraem tu wszystkich bez uprzedzenia - zacz Palpatine, kiedy gocie zajmowali miejsca. - Przejd od razu do rzeczy. Praesitlyn zosta przechwycony przez potne siy separatystw. Znacznie mniejszy oddzia... waciwie nie cakiem legalny, odpiera najedcw, ale wynik tego oporu jest bardzo wtpliwy. Armandzie, przedstaw nam fakty. - Siy inwazyjne Federacji Handlowej... nie znamy ich liczebnoci i skadu, ale naley uzna, e s bardzo due... przejy Praesitlyn. czno zostaa przerwana, wic musimy przyj, e ich ofiar pado rwnie Centrum cznoci Intergalaktycznej. Prawdopodobnie nieprzyjaciel chce wykorzysta t planet jako trampolin, z ktrej bd mogli napada na wiaty jdra galaktyki. Otrzymalimy t informacj w komuni-

David Sherman, Dan Cragg 47 kacie, ktry przesa nam dowdca si, o ktrych wspomnia Wielki Kanclerz. Ten dowdca obserwuje flot najedcw od duszego czasu. Paige-Tarkin jkna. - Wic o to chodzio! - wykrzykna, spogldajc na kanclerza. -Czy wykonali jakikolwiek ruch w kierunku sektora Seswenny? - Nic o tym nie wiemy - odpar Palpatine. - Ale maj sposoby, aby zablokowa transmisje, wic wszystko jest moliwe. Wiemy natomiast, e napadli na Sluis Van z drug flot okoo stu dwudziestu piciu statkw rnych klas. Wida, e to raczej oblenie ni bezporednia inwazja. Musimy przyj, e kiedy utwierdz si na Praesitlynie, zabior si za Seswenn, pani senator. Nie wiemy tylko, czy si, czy argumentami. - Na razie tylko si domylamy. Skd wiemy, e to prawdziwe informacje? - zapytaa Jannie Ha'Nook, patrzc najpierw na Palpatinea, a potem na Isarda. Kanclerz skin gow na znak, e Isard moe mwi dalej. - Otrzymalimy t wiadomo od kapitana Zozridora Slayke'a. - Tego pirata? - wtrcia Ha'Nook. Okrcia kosmyk wosw wok palca i w zadumie wyda usta. Palpatine umiechn si. - Ju nie. Udzieliem mu przebaczenia. - I dobrze pan zrobi - doda Isard. - Teraz ju tylko on i jego armia, Synowie i Cry Wolnoci, jak siebie nazywaj, stawia opr siom separatystw na Praesitlynie. - Kto dowodzi najedcami? - zapytaa Ha'Nook. - Z innych rde - odpar Isard z tajemniczym umiechem - dowiedzielimy si, e moe to by Pors Tonith z Intergalaktycznego Klanu Bankierw. - Spojrza na Palpatine'a, ktry skin gow, zezwalajc, by szef wywiadu mwi dalej. - Niewiele wiemy na temat Tonitha, ale to nie aden figurant. Jako finansista znany jest z bezlitosnego sposobu dziaania; niszczy rywali z niemal wojskow precyzj i determinacj. Przypuszczalnie ma te na swoim koncie zwyciskie operacje wojskowe. W kadym razie, ostatnia wiadomo od Slayke'a mwia o ich gotowoci do ataku. - Jak dua jest armia Slayke'a? - zapyta Mas Amedda. - Nie jestem pewien, ile maj okrtw, ale wojsko liczy sobie okoo pidziesiciu tysicy istot. - Na wielkie ogniste kule! - wykrzykna Paige-Tarkin. - Wyruszy przeciwko caej armii separatystw z tak garstk? Niewiarygodne! Gocie spojrzeli po sobie z niedowierzaniem. Palpatine uoy palce w piramidk i przytkn je do czubka nosa. - A zatem - rzek - sytuacja jest rozpaczliwa. Jak wiecie, wszystkie nasze siy zbrojne walcz gdzie w galaktyce. Nie wierz, eby kapitan Slayke, pomimo caej swojej dzielnoci i pomysowoci, by w stanie wypdzi najedcw. Moe ich jedynie rozjuszy czy opni, a jeli osignie cho tyle, Federacja Handlowa bez wtpienia wyle kolejne oddziay, aby utrzyma Praesitlyn. - Dlaczego Slayke i jego armia w ogle podjli si tak szalonego kroku? - zapytaa Ha'Nook. Palpatine wzruszy ramionami i umiechn si.

Prba Jedi

48

- Slayke to idealista - rzek po chwili. - Rzadki towar w dzisiejszych czasach. Umiechn si znw i zrobi nieokrelony gest rk, jakby chcia powiedzie, e nie rozumie takich ludzi. Odchrzkn i poruszy si niespokojnie. - Teraz rozumiecie, po co was tu zebraem - cign. - Nie chc, aby nasi obywatele odnieli wraenie, e pochopnie podejmuj decyzje, ale musimy dziaa szybko. To wane, aby nasz lud zrozumia powag sytuacji i wspomg nas w deniu do odbicia planety i wsparcia kapitana Slayke'a... lub uratowania go, jeli bdzie trzeba. Potrzebuj waszej pomocy, poniewa wszyscy jestecie szanowanymi i wpywowymi obywatelami Republiki, i niewtpliwie potraficie przekona innych, aby mnie poparli. Wiem, wiem, mam pen wadz nad siami zbrojnymi, ale panuje demokracja i nie chciabym zosta pniej oskarony o stosowanie dyktatury, ani te naraony po fakcie na zoliwe uwagi kuluarowych geniuszy. Licz, e przekonacie swoich poplecznikw i podwadnych, e dziaaem w najlepszym interesie Republiki i e nie moemy zrezygnowa z walki o wolno z powodu przejciowych trudnoci. - A ja dodabym jeszcze - wtrci Isard - e armia Slayke'a nie skada si z robotw i klonw. Jego onierze to sami ochotnicy, i do tego bardzo zaangaowani. Zoj Tonithowi skr. Wcale nie artuj. - Czy mamy jeszcze jakie siy, z ktrych moemy zrezygnowa tu na miejscu? zapytaa Ha'Nook. Palpatine poprawi si w fotelu i wycign nogi przed siebie. - Garnizon z Centaksa Jeden, jakie dwanacie tysicy klonw. - Wzruszy ramionami. - Musimy ich wzi, bo tylko oni s dostpni. Centax Jeden, drugi ksiyc Coruscant, we wczesnym okresie obecnego kryzysu zosta przeksztacony w tymczasow baz dla operacji wojskowych. - A zatem, panie kanclerzu, nie zostanie nam adna rezerwa na wypadek ataku? wykrzykna Ha'Nook. - A jeli bdziemy potrzebowali onierzy tu, na Coruscant? Ja uwaam - mrukna, powanie krcc gow - e to powany bd strategiczny. Kanclerz znw zoy palce w piramidk i przez dusz chwil nie odpowiada. Pozostali rwnie milczeli, Wreszcie Isard pochyli si do przodu, eby co powiedzie, ale Palpatine uciszy go spojrzeniem. - Musicie pastwo zrozumie, e jeli separatyci umocni swoje pozycje na Praesitlynie i powiksz swj garnizon, nigdy nie bdziemy w stanie odzyska planety. Zamiast peni rol naszych oczu w tym niezwykle wanym sektorze, stanie si sztyletem wymierzonym wprost w serce Republiki. Nie mamy wyboru. Musimy dziaa, i to jak najszybciej. - Kanclerzu... - Ha'Nook pochylia si do przodu, wznoszc palec, by podkreli wag swoich sw. - Jeli tak jest, dlaczego wczeniej nie wzmocniono obrony Praesitlynu? Palpatine wzruszy ramionami. - Mj bd. Przyjmuj pen odpowiedzialno za to, e nie przewidziaem takiej sytuacji. - Toipoca obiecaa nam due posiki... - zacz Isard. - Kiedy bd gotowi? - warkna Ha'Nook.

49

David Sherman, Dan Cragg

- Za dwa lub trzy miesice. Ha'Nok prychna i odchylia si w ty. - Musz to przemyle, kanclerzu. Moe bdzie potrzebne gosowanie w senacie. W kocu nie moemy naraa... - Miaem wanie nadziej, e tego unikniemy, pani senator - przerwa jej Palpatine. - Oczywicie rozumiem, o co pani chodzi. Ale w chwilach zagroenia trzeba szybko podejmowa decyzje i to przywdcy musz bra na siebie odpowiedzialno, angaujc si... - I ponosi konsekwencje poraki - odparowaa Ha'Nook. - Tak jest, pani senator - odpar Palpatine. Spodziewa si tego po Ha'Nook. Prawie niedostrzegalnie skin gow Sly Moore, ktra pozostawaa na uboczu przez cay czas trwania dyskusji. Jedynie wielki kanclerz dostrzeg jej umiech. Wsta. - Moe powinnimy si z tym przespa? Porozmawiajmy na ten temat rano. - A kto miaby dowodzi t ekspedycj? - zapytaa Paige-Tarkin. Palpatine wyprostowa si, wygadzi szat, spojrza na ni i umiechn si. - Mistrz Jedi - poinformowa. Jannie Ha'Nook waciwie spodziewaa si tej rozmowy, ktra nastpia mniej wicej w godzin po rozejciu si uczestnikw spotkania u Palpatine'a. Fakt, e jej rozmwca ukrywa pod holopaszczem swoj tosamo, rwnie jej nie zaskoczy. Technika ta bya czsto stosowana na Coruscant, kiedy politycy, lobbyci albo informatorzy chcieli zachowa anonimowo. - Czy to ty, Isard? - zapytaa ze miechem Ha'Nook. - Nie jestem Isardem, pani senator - odpar rozmwca gbokim, grobowym gosem, rwnie nierozpoznawalnym jak obraz taczcy przed oczami Ha'Nook. - No c, wic przejd do rzeczy. Od wielu godzin nie miaam nic w ustach. - Jestem pani sojusznikiem, pani senator - zapewni hologram. -Chciabym pani pomc. - Jak? - To brzmiao interesujco. - Uwaamy pani za osob zdoln do czego wicej ni drobne intrygi polityczne. Mog wykorzysta swoje niemae wpywy, aby przyspieszy pani karier w tempie, jakiego nie potrafi pani sobie nawet wyobrazi. W jego gosie byo co kuszcego, wrcz hipnotycznego. - Wytumacz mi to janiej. - Jannie okrcia kosmyk wosw wok palca i w zadumie wyda usta. Im duej mwi tajemniczy rozmwca, tym mocniej szarpaa si za wosy. - W galaktyce wkrtce nastpi wane wydarzenia. Wanie wrcia pani ze spotkania, na ktrym je omawiano. - Skd... - Ha'Nook zdziwia si, ale natychmiast si opanowaa. Oczywicie, kto podsuchiwa pomimo wszystkich wysikw wielkiego kanclerza, aby zapobiec szpiegowaniu. Na Coruscant kady podsuchiwa kadego i nie istniay sposoby, aby temu zapobiec. Cakowite zabezpieczenie nie byo moliwe.

50 - Inwazja na Praesitlyn jest jak zmarszczka na wielkiej fali historii, pani senator. Zamierzam zaofiarowa pani przejadk na tej fali. - Mw dalej, prosz. - Ha'Nook zacza si podoba ta rozmowa. - Kopoty, jakie teraz maj miejsce w sektorze Sluis, wkrtce zostan rozwizane. A kiedy to si stanie, bdzie potrzebny kto, kto dopilnuje tam interesw Republiki. Bdmy szczerzy: stanowisko penomocnego ambasadora moe by bardzo korzystne. - Naprawd? - szepna Ha'Nook. - Ale tak - zapewni gos. - Moesz to zaatwi? - Tak. - W jaki sposb? - Niewane. Ale najpierw potrzebuj czego od ciebie. - Wiedziaam, e do tego dojdziemy - umiechna si Ha'Nook, ale bya coraz bardziej zaintrygowana. Jej umys pracowa na penych obrotach. Penomocny ambasador? To brzmiao cakiem niele. Praca zwykego senatora, choby nawet wpywowego, potrafia by piekielnie nudna; mao j interesowao podpisywanie faktur na modernizacj systemu kanalizacyjnego na Coruscant lub niekoczce si dyskusje nad rezolucj gwarantujc wolno wyznaniow jakiej prymitywnej rasie na odlegym o lata wietlne kawau kosmicznej skay. Po tak dugim borykaniu si z rutynowymi dziaaniami senatu nawet wane sprawy przestaway by dla Ha'Nook wyzwaniami i traciy na atrakcyjnoci. I oto nagle pojawia si szansa, by zdziaa co naprawd wielkiego. - Wielki kanclerz Palpatine prosi, eby pani popara wysanie posikw na Praesitlyn. Czy moe liczy na pani gos? - Naturalnie - odpara bez wahania. Jakie to ma dla mnie znaczenie, pomylaa, czy posiki dotr czy nie, czy separatyci pokonaj Republik? Jeli nie bd ambasadorem, mog by cho sojusznikiem. Jakikolwiek bdzie wynik tej wojny, Jannie Ha'Nook planowaa znale si po stronie zwycizcw. - Doskonale! Prosz dotrzyma obietnicy i okaza kanclerzowi poparcie, pani senator, a ja dotrzymam mojej i wynagrodz pani za to. Nadbiornik zgas. Po drugiej stronie linii Sly Moore wyprostowaa si i umiechna. Nadszed czas, aby wysa wiadomo do Rady Jedi.

Prba Jedi

51

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

9
Jedi Nejaa Halcyon nie mia pojcia, dlaczego tak nagle kazano mu si stawi przed obliczem Rady Jedi. Ju dawno dosta reprymend za swoj porak. Moe po dugim okresie bezczynnoci, do jakiego zmuszono go z powodu sprawy Szkaratnej Thranty", Rada Jedi bya gotowa przywrci go do obowizkw? Desperacko pragn szansy zrehabilitowania si. Moe to wezwanie oznaczao tak wanie szans. Stal przed wejciem do komnaty Rady, nerwowo gadzc wosy i brod. Daremnie prbowa si opanowa. Czu, e donie mu si poc. Reaguj jak padawan, pomyla i si umiechn. Wygadzi paszcz i wszed do sali. Jedenastu z dwunastu czonkw Rady Jedi siedziao pkolem, dokadnie tak samo, jak pamita z dnia, kiedy sta przed nimi po raz ostatni. Za ogromnymi oknami rozpocieraa si szeroka panorama, obejmujca cae miasto a po odlegy horyzont; dalekie budynki, widziane z wysokoci Wiey Rady, wydaway si miniaturowe. Nad miastem unosiy si miliardy czarnych plamek - stateczkw powietrznych wszelkiego rodzaju, ktre krztay si wok swoich spraw, stanowicych dzie powszedni ogromnego kompleksu miejskiego, jakim by Coruscant. Dzie by pogodny, a soce zalewao jaskrawym blaskiem ca sceneri. Dla Halcyona ju sam ten widok wart by przybycia do Rady, a wieci, jakie miaa mu ona do przekazania, nieco traciy na znaczeniu. - Witaj, Nejaa - rzek Mace Windu. Halcyon skoni si. Yoda powita go umiechem. - Odkd ostatnio widzielimy ciebie, dugi czas upyn. - Tak, mistrzu, nazbyt dugi. - Dobrze si miewasz, Nejaa? Wypocze? - zapytaa Adi Gallia. Halcyon skoni si znowu. - Czuj si wietnie. - Mamy dla ciebie zadanie - rzek Mace Windu i uwanie popatrzy na Halcyona. Wielki kanclerz Palpatine osobicie zarekomendowa ci do tej misji. Halcyon z trudem ukry zaskoczenie. - Ja... nie znam kanclerza osobicie, lecz jestem zaszczycony, e ma do mnie takie zaufanie, mistrzu. Waciwie dlaczego mnie poleci? - wyjka. - Nie wiesz, dlaczego? - zapyta mistrz Windu. - Nie mam pojcia.

52 Windu skin gow, jakby przeczca odpowied Halcyona wyjaniaa wszystko. - Znasz Praesitlyn w sektorze Sluis? - zapyta nagle. - Wiem tylko, e mamy na tej planecie wan stacj przekanikow, ale nigdy tam nie byem. Windu pokrtce wyjani sytuacj. Halcyon sucha z rosncym zdumieniem: rzeczywicie, to wygldao na wan misj, a otrzymanie jej byo prawdziwym zaszczytem. - Jeste zapewne ciekaw, kto dowodzi siami stawiajcymi opr wrogowi - rzek Windu, kiedy skoczy opisywa sytuacj i misj. - Tak, istotnie. Nikt z wyjtkiem mistrza Jedi nie prbowaby podj si takiego zadania, chyba e ma silne skonnoci samobjcze. Daremnie grzeba w pamici, usiujc przypomnie sobie, ktry z Jedi znajduje si w pobliu, aby mc si tym zaj. - Jedi to nie jest - rzek Yoda, chichoczc cicho. - Nie Jedi? - zdziwi si Halcyon. Czonkowie Rady wymienili szybkie spojrzenia. - Ten czowiek to Zozridor Slayke - rzek mistrz Windu. W sali Rady Jedi na chwil zapada cisza. Halcyon odchrzkn i skin gow. - Kapitan Slayke to dobry onierz - rzek. Yoda umiechn si, a pozostali czonkowie Rady odetchnli z ulg. - Sysze, e tak uwaasz, dobrze jest - rzek Yoda i skin gow na Mace'a. Mace Windu zacz mwi szybkimi, zwizymi zdaniami, jakby czyta list rozkazw. - Nejaa Halcyonie, wemiesz na Praesitlyn oddzia wspomagajcy w liczbie dwudziestu tysicy klonw. Wyldujesz wraz ze swoj armi, przejmiesz dowodzenie poczonych si i zniszczysz wrog armi. Masz do dyspozycji siy naziemne i powietrzne zgodnie z planem bitwy, ktry ty i twj sztab przygotujecie w drodze na miejsce misji. Musicie wypeni j w sposb moliwie najsprawniejszy i najskuteczniejszy. - Urwa. Moesz sam sobie dobra sztab i wskaza, kogo zechcesz na zastpc. Czasu jest niewiele. Kiedy std wylecisz, skierujesz si na Centax Jeden, gdzie twoja flota przygotowuje si do drogi. Opucicie baz tak szybko, jak to bdzie moliwe. - Jestem zaszczycony i przyjmuj misj - rzek oficjalnie Halcyon. - Ten Slayke, pracowa z nim bdziesz mg? Wrogoci do niego nie czujesz, e statek ci skrad? - zapyta Yoda. Halcyon skoni si nisko. - Nie, mistrzu Yoda. Slayke to inteligentny i pomysowy onierz. Byem zbyt pewny siebie i gupi, a on wykorzysta moj sabo. Ciesz si - zakoczy z umiechem - e jest moim sprzymierzecem. Wiem, e razem uda nam si zniszczy siy przeciwnika. Yoda skin gow. - Naszego zakonu, Nejaa Halcyonie, prawdziwym mistrzem jeste. - Czy wiesz, kto powinien zosta twoim zastpc w tej ekspedycji? - zapyta Windu.

Prba Jedi

53

David Sherman, Dan Cragg

- Tak, mistrzu. Anakin Skywalker. Czy w oczach Windu nie pojawi si przypadkiem cie zaskoczenia? Sawny mistrz Jedi by jak zwykle nieodgadniony. Zapyta jednak tylko: - Dlaczego? - Jest dzielny, pomysowy i gotw stawi czoo prawdziwemu wyzwaniu. I jest tutaj, na miejscu, w Sali Tysica Fontann. - Ale ta misja wymaga dowdcy z du praktyk, Anakin za ma niewielkie dowiadczenie w dowodzeniu wojskiem - zauwaya Adi Gallia. - Obserwowaem go - odpar Halcyon. - Rozmawiaem z nim. Studiowa taktyk wojenn i dzieje dawnych bitew. Uwaam, e jest gotw. - Obi-Wana rady zasigae? - zapyta Yoda. - Znam Obi-Wana... rozmawialimy o Anakinie. Powiedzia mi, e Anakin nie mia jeszcze moliwoci dowodzenia tylko dlatego, e nie nadarzya si okazja, a nie dlatego, e nie jest gotw. - Nie ma nikogo innego? - zapytaa Adi Gallia. - Jestem pewien, e s - odpar Halcyon. Odetchn gboko, zanim zacz mwi dalej. - Moe jeszcze jeden lub dwch oprcz was. Ale co bdzie, jeli pojawi si kolejny punkt zapalny, taki, ktry wymaga Jedi dowiadczonego w dyplomacji, albo inna samotna misja? Kogo wylecie, jeli zabior ze sob kogo bardziej dowiadczonego, a Anakin Skywalker zostanie ostatnim osigalnym Jedi? Windu przez moment przyglda si Halcyonowi, po czym skin gow. - Pozostawiamy wybr podwadnych twojemu dowiadczeniu. Pamitaj jednak, Nejaa Halcyonie; to zadanie jest prb dla ciebie, tak samo jak dla modego Anakina. Co waniejsze, jest to rwnie prba dla Republiki. Od jej wyniku zalee moe los caej galaktyki. Niech Moc bdzie z wami... Anakin zgi palce sztucznej rki i przez chwil przyglda si zacinitej pici. Proteza, ktra zastpia jego prawe rami i do, bya lepsza od oryginau. Palce byy elektrostatycznie wraliwe na dotyk. Modu interfejsu, czcy rk z systemem nerwowym, pozwala urzdzeniu dziaa tak, jak dziaaaby zwyka ludzka rka. Urzdzenie funkcjonowao dziki ogniwu, ktre nie wymagao doadowania. Gdybym wiedzia, e to bdzie takie doskonae, dabym sobie zastpi protez rwnie drugie rami, pomyla ze smutkiem. Gdyby jeszcze pokry je synciaem... Ble fantomowe od nieistniejcych nerww w odcitej doni dokuczay mu czasem, ale byy znacznie mniej wane od innych fantomw, ktre w tej chwili przeladoway Anakina. Wsta. Grota, w ktrej Nejaa Halcyon wyznaczy mu spotkanie, bya jedn z wielu jaski usytuowanych na rnych poziomach wityni Jedi. awka, gdzie siedzia, osonita bya zwisajcymi gaziami drzew rosncych wok jeziorka, do ktrego z pluskiem wpada may wodospad. W sumie byo to bardzo przyjemne miejsce, ale Anakin Skywalker nie mia dzi nastroju do przyjemnych miejsc. Przeszed si tam i z powrotem ciek, wykonujc ostry zwrot, po czym znw podszed do awki. Mocno uderzy praw pici w lew do. Gone planicie zosta-

54 o zaguszone przez szum lici. Anakin strzsn z paszcza kropelki rosy i usysza jaki gos. Odwrci si. Dwjka padawanw, chopak i dziewczyna, zajci rozmow zbliali si ciek za jego plecami, widocznie niewiadomi jego obecnoci. Nagle rozemieli si oboje. Wtedy go zobaczyli, stojcego pod drzewem przed aweczk, do ktrej prawdopodobnie zdali, i stanli jak wryci. - O, przepraszam - wykrzykn chopak. - Nie wiedzielimy, e kto tu jest. Dziewczyna umiechna si nerwowo. Oboje wiedzieli, kim jest Anakin. Z bliska moda padawanka bolenie przypominaa Anakinowi Padme. - Jestem tutaj wezwany przez Rad Jedi. Mam nadziej, e mi wybaczycie. Nie byo to zupene kamstwo; Halcyon istotnie rozmawia z Rad Jedi, wic, to, co mia Anakinowi do zakomunikowania, prawdopodobnie tam miao swoje rdo... w pewnym sensie. Lecz frustracja, spowodowana nieoczekiwanym wspomnieniem ony, musiaa by w jego gosie a nazbyt wyrana, bo mody czowiek zaczerwieni si po uszy. - Przepraszam, bardzo przepraszam - wymamrota. Para pospiesznie odwrcia si i odesza. Anakin stumi w sobie nage poczucie winy, spowodowane zbyt ostrym tonem, jakim przemwi do modzieca. Trudno, musz si nauczy, gdzie ich miejsce, tak samo, jak to byo z nim. A gdzie waciwie jest teraz jego miejsce? On take wci pozostawa padawanem, mimo zdobytego dowiadczenia bojowego i uznanych talentw... nawet po stracie ramienia w pojedynku... wci nie sysza ani sowa na temat pasowania na rycerza Jedi. Od tygodni tkwi na Coruscant, uczc si i wiczc. W tych okolicznociach wolaby raczej spdza czas z Padme... Przesta o tym myle, skarci si w duchu. Myl o przyszoci. Mistrz Halcyon na pewno chce mu co zaproponowa, dlatego poprosi go o spotkanie. Coruscant ostatnio a trzs si od plotek i pogosek. Wszyscy mwili do niejasno o nowych zagroeniach ze strony separatystw. Dziao si co wielkiego i wanego, a Anakin marzy, aby sta si czci tych wydarze. Jedi Nejaa Halcyon. Anakin pozna go cakiem dobrze w czasie swojej przymusowej bezczynnoci. Szanowa mistrza Halcyona, ale nie mg zrozumie, co takiego stao si podczas misji na Bpfassh, co zakoczyo si tak wielk kompromitacj dla niego i zakonu Jedi. Szczegy misji otoczone byy tajemnic, ale plotki i tak kryy. Anakin przypuszcza, e Halcyon zosta wezwany na Coruscant, poniewa Rada Jedi chciaa zadecydowa o jego dalszych losach, ale sam by zbyt delikatny, by o to pyta. Dla Anakina liczyo si tylko jedno: Halcyon wydawa si darzy go sympati i zaufaniem, a teraz by moe przyniesie to konkretne owoce. Wyczu nadejcie Halcyona i odwrci si, aby si przywita, w tej samej chwili, gdy Nejaa rzek: - Kredyt za twoje myli. Umiechnli si jednoczenie, a Halcyon obj ramieniem plecy Anakina. - Mody przyjacielu - rzek - przybywam z nowinami. - Tak? - Anakin stara si zachowa lodowaty chd, ale serce zabio mu bardzo mocno.

Prba Jedi

55

David Sherman, Dan Cragg

Halcyon bezbdnie wyczu fal emocji narastajc w modym Jedi i umiechn si szerzej. - Rada Jedi wysya nas na misj. Dostaem szans, eby si zrehabilitowa... nie, Anakinie, nie zaprzeczaj, ta misja ma by prb. Poprosiem, eby zosta moim zastpc. Rada wyrazia zgod. Anakin poczu lekkie ukucie rozczarowania. Halcyon, a nie sama Rada Jedi, poprosi o jego pomoc. Ale... Rada wyrazia zgod, wic... - Co to za misja, mistrzu? - Znasz Centrum cznoci Intergalaktycznej na Praesitlynie, w sektorze Sluis? - Waciwie nie. Wiem, e to istotny wze cznoci, ale niewiele wicej. - Zosta opanowany przez siy separatystw. Przyjmujemy, e pokonay one garnizon, ale siom wroga przeciwstawia si nasza armada, ktra ledzia flot, a nastpnie zdoaa si przebi przez kordon wok Praesitlynu. Teraz tocz tam cikie walki z siami naziemnymi separatystw. Mamy pomc tej armii, jeli to w ogle moliwe. Urwa. - Nie jestem pewien, jak wielkie s siy separatystw, ale to z pewnoci dua armia i pokonanie jej nie bdzie atwym zadaniem. - Kto jest dowdc si interweniujcych na Praesitlynie? Halcyon umiechn si blado. - Zozridor Slayke. Anakin podnis nagle wzrok. - Czy to...? - Tak, ten sam. Moja nemezys. - Usta Halcyona skrzywiy si w gorzkim umiechu. - Ale odbijemy Praesitlyn, Anakinie. Jeli w czasie, gdy tam dotrzemy, Slayke wci bdzie ywy i zdolny do walki, to, do licha, tak go uszczliwi nasze pojawienie si, e bez adnych problemw uda mi si z nim pracowa. Obaj milczeli przez dusz chwil. Woda spywaa do jeziorka, pluskajc wesoo. Anakin nie zauwaa kropelek wilgoci, ktre spaday ze zwisajcych gazi na jego kark. - Mistrzu, jaka waciwie ma by moja rola jako twojego zastpcy? - Mamy armi dwudziestu tysicy klonw. Podzielimy j na dwie dywizje. Ja bd dowodzi caoci, jak rwnie jedn z dywizji, a ty drug. Jeli co mi si stanie, przejmiesz dowodzenie nad caym wojskiem. Dasz rad to zrobi, Anakinie. Dlatego wybraem ciebie. - Urwa i trci czubkiem buta bryk bota. - Nasze siy obejmuj oddziay pomocnicze i zbrojne. Oprcz piechoty bdziemy mie do dyspozycji dywizje z caej Republiki, stanowice integraln cz armii. Nad strategi zastanowimy si po drodze. - Kiedy ruszamy? - Jak najszybciej. - A jaki bdzie nasz pierwszy krok? - zapyta Anakin. - Pierwszy krok? C, najpierw czeka nas spotkanie z kim naprawd niezwykym. Kada spoeczno ma swj pwiatek. Zamieszkae przez ponad trylion mieszkacw Coruscant, ten klejnot galaktyki, centrum Republiki, skrywao swoje tajemnice

56 gboko pod strzelajcymi w niebo wieami. Coruscant byo jak ogromny ocean - fale na powierzchni rozcinay luksusowe liniowce pene rozbawionych pasaerw, ale w ciemnych gbinach kryy si potworne, nieznajce wiata istoty. W ten wanie wiat wprowadzi Anakina mistrz Jedi Nejaa Halcyon. Zoty limak, zrujnowany zajazd z ndznym barem w holu, by jedynym czynnym lokalem w lepej uliczce odchodzcej od gwnej arterii podziemnej. W kanaach zalegay stosy mieci* jedyny migajcy neon - pozostae wiata nie dziaay - rzuca mdy, pegajcy blask. Drugi koniec ulicy spowijaa absolutna ciemno. - Co my tu robimy? - zapyta szeptem Anakin, ostronie przedzierajc si przez zway odpadkw. Nagle z wntrza Zotego limaka dobiegy gardowe krzyki, stumione odgosy uderze; wreszcie z holu hotelowego wybiega wysoka, gadopodobna istota i wymina ich pdem. Anakin sign po miecz wietlny, zastanawiajc si, co w tej galaktyce mogo wystraszy Barabela. - Spokojnie, Anakinie - mrukn Halcyon, kadc mu do na ramieniu. Neon nad wejciem do Zotego limaka strzela iskrami. Gosi on: Z OTY LI AK; pozostae litery dawno zostay zniszczone w jakiej pijackiej burdzie. - Nie sdz, aby czekay nas tutaj jakie problemy - cign Halcyon. - Nie musisz mie broni w rku. Ale bd gotw... na wszelki wypadek. Anakin spojrza w kierunku wylotu uliczki, gdzie wyczuwa jak przyczajon istot. Sign w Moc i sprawdzi hol hotelowy. - No c - szepn - przynajmniej na pewno nie ma tu nikogo wraliwego na Moc. Hol by jedn wielk ruin. Wikszo mebli, ktrych jeszcze nie zdono zniszczy, pozostawaa niezajta. Kto chrapa gono na pryczy. Wentylator na suficie leniwie miesza powietrze. Znudzony recepcjonista, istota o wielkich uszach i dugiej trbce spojrza na dwch Jedi, pisn gono i skry si pod lad. Przy barze w kocu korytarza siedziao kilku bywalcw. Na pododze wok nich walay si smtne szcztki zniszczonych mebli i dziwny fragment, ktry podejrzanie przypomina koczyn wieo odseparowan od swojego waciciela. W jednym kocu baru siedzia przygarbiony, nieprzyjemny go. Trzech innych skupio si z drugiej strony kontuaru, tak daleko, jak to tylko moliwe, starannie ignorujc jego obecno. - Grudo! - zawoa Halcyon. W holu zapanowaa naga cisza. Nawet wentylator obracajcy si powoli nad ich gowami zdawa si wyczekiwa na rozwj wydarze. Barman upuci szklank, ktr pracowicie i niepotrzebnie wyciera, i da nura pod lad. Zgarbiona posta odwrcia si powoli, dwigna ze stoka i ruszya w ich kierunku. Anakin zamruga. Istota miaa pokryt brodawkami, zielon skr i wypuke fasetkowe oczy. Z gowy wystaway jej krtkie, tpe antenki. Z dwch bandolier krzyujcych si na piersi zwisao kilkanacie noy. Drugi, niewiele mniejszy zestaw czeka w pogotowiu przy pasie. W olstrach tkwiy dwa miotacze. Anakin by przekonany, e istota ma wicej narzdzi przydatnych owcy nagrd, ukrytych tu i tam. wiato odbijao si od ostrzy tam, gdzie byy widoczne, jakby dopiero co byy w uyciu. Obcy by najgroniej wygldajcym Rodianinem, jakiego zdarzyo si Anakinowi widzie. Mo-

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 57 dzieniec sign po miecz wietlny, ale Halcyon powstrzyma go ruchem rki. Donie Rodianina byy puste. Gdy tylko obcy podszed bliej, rzuci si do przodu i chwyci mistrza Jedi w pasie, okrcajc go wok siebie w makabrycznym tacu. - Halcyon! - zahucza. - Jak dobrze ci widzie, stary przyjacielu! Przesta taczy i uciskali si serdecznie. - To jest Grudo - wyjani Halcyon Anakinowi, kiedy tylko zdoa si uwolni. Grudo, ten mody Jedi to Anakin. Przywitaj si, Anakinie. Anakin umiechn si krzywo. - Witam. Rodianin uwolni Halcyona i stan na baczno. - Jedi Anakinie Skywalkerze, sierant Grudo melduje si na rozkaz - rzek w nienagannym basicu, co pozostawao w sprzecznoci z jego wygldem. - Mio mi pana pozna, sir. - Sierant? - zapyta Anakin, zaskoczony subistym tonem tamtego. - Nie wiedziaem, e owcy nagrd maj stopnie wojskowe. Klienci baru, ktrzy do tej pory starannie omijali wzrokiem ca trjk, teraz odwrcili si szybko, zerknli na nich i natychmiast znw wbili wzrok w swoje drinki. Nawet barman wyjrza zza kontuaru, kiedy Grudo rykn chrapliwym miechem. - Chodcie - zaprosi i poprowadzi ich do baru; kolesie z drugiego koca skulili si nad swoimi szklankami. - Barman! Wya z nory! Chc postawi drinka moim przyjacioom! Barman, nerwowy czowieczek o bladej, chudej twarzy, ostronie wychyn z ukrycia. Rozgldajc si wok, gotw w kadej chwili umkn w bezpieczne miejsce, pospiesznie chlapn do niezbyt czystych szklanek tawego pynu z butelki, w ktrej wida byo pywajce korzonki. Grudo unis swoj szklank w toacie, Halcyon i Anakin poszli w jego lady. - Uch! -jkn Halcyon. Grudo poklepa go mocno midzy opatkami. - Mocne drastwo! - wydysza mistrz Jedi, walc si pici w pier. Anakin ostronie skosztowa drinka. Ciecz spyna palcym strumieniem poprzez jzyk do przeyku i w gb odka, gdzie eksplodowaa w kuli aru. Zakrztusi si. - Dobre! - wychrypia. - Bardzo dobre! Dziki... Grudo. Grudo zamia si, widzc, jak Anakin daremnie prbuje ukry zakopotanie. - Ten napj naprawd trudno nazwa smacznym - wyjani. - Powinien powala Gamorrean, Trandoszan, Wookiech i inne potne gatunki, eby rodiascy owcy nagrd mogli ich chwyta bez naraania si na lanie. Rodianin by niszy od normalnego mczyzny rasy ludzkiej, ale... Anakin przypomnia sobie nagle Barabela, ktry z wrzaskiem wybieg na ulic i spojrza wymownie w kierunku baaganu na pododze. - Nie czuj si w najmniejszym stopniu powalony, Grudo. Jeste pewien, e musisz najpierw obezwadni du istot, eby j schwyta? Grudo zamia si i poklepa go po plecach, - Moe bym musia, gdybym by owc nagrd.

58 Grudo podnis opatrzony przyssawk palec i przysun go do zwisajcego ryjka, naladujc gest czowieka nakazujcego milczenie. Podobiestwo byo tak zabawne, e Anakin musia si rozemia. - Jeli ja nie powiem, ty te nie - szepn konspiracyjnym tonem, po czym zwrci si do Halcyona. - Rad jestem, e znw ci widz, Halcyonie. I ciesz si rwnie, e poznaem Jedi Skywalkera. - A ja si uradowaem syszc, e wci tu jeste, Grudo. Cho dziwi si, e nie znalaze do tej pory innego zajcia. Grudo wzruszy ramionami. - Niestety, taka jest prawda. Trudno to sobie wyobrazi w tych wojennych czasach. Ale... wiesz, jak reputacj ciesz si owcy nagrd. - Pokrci gow. - Uczciwemu Rodianinowi trudno znale prac w wojsku. Masz dla mnie robot, Nejaa? - Moliwe. - Syszaem, e na Praesitlynie s jakie problemy. Jedi spojrzeli po sobie ze zdumieniem. - Skd wiesz? - zapyta Anakin. Grudo obojtnie wzruszy ramionami. - Kr plotki... Halcyon westchn. - No c, skoro gadaj ju o naszej misji, to separatyci zaraz si dowiedz, jeli to si ju nie stao. - Spojrza podejrzliwie na swojego drinka i odsun brudn szklank, po czym zwrci si do Anakina: - Grudo nie jest owc nagrd, tylko weteranem. Widzia wicej bitew i kampanii ni wikszo zawodowych onierzy. Prowadzi wojska do boju przez cae swoje ycie. Chciabym, eby z nami pojecha. Bdzie doskonaym uzupenieniem naszej ekipy, zwaszcza kiedy przyjdzie do kierowania maymi oddziaami. - Spojrza na Gruda. Pojedziesz z nami? - Wy dwaj bdziecie generaami w tej misji, tak? - zapyta Grudo. Halcyon skrzywi si i wymamrota: - Przecie o tym mia nikt nie wiedzie. Grudo umiechn si. - Bdzie wam potrzebny dobry starszy sierant. Zwaszcza temu modzikowi. Otoczy barki Anakina zaskakujco silnym ramieniem, prawie wciskajc nos modego Jedi w szklank. - Jeszcze jeden drink, za dawne czasy i za przyszo! - Przechyli si przez bar i zajrza do kulcego si tam barmana. - Daj nam teraz kolejk czego naprawd dobrego! - poleci.

Prba Jedi

59

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

10
Zarwno porucznik Erk H'Armon, jak i wywiadowca Odie Subu mieli za sob trening w szkole przetrwania i doskonale zdawali sobie spraw z tego, jakie niebezpieczestwo niesie ze sob odwodnienie. adne jednak nie byo przygotowane na tak dug wdrwk przez grzysty, pustynny region. Marszruta okazaa si znacznie trudniejsza, ni przypuszczali. Czym innym byo lata nad t okolic na wysokoci dziesiciu tysicy metrw lub miga na skuterze patrolowym z cznoci i kolegami pod rk; wdrwka bez adnego wczeniejszego przygotowania bya cakowicie odmiennym dowiadczeniem. Prbowali wprawdzie oszczdza skromne zapasy wody, ale upa, brak wilgoci w powietrzu i fizyczne zmczenie, ktre atakoway ich na kadym kroku, powodoway, e tracili wicej pynw, ni byli w stanie uzupeni. Soce palio tak mocno, e prawie marzyli o kolejnej burzy piaskowej, aby cho na chwil ukry si przed jego promieniami. Skra pokrywaa si pcherzami nawet pod ubraniem. A pierwszej nocy, kiedy upa dnia ulotni si w przestrze, omal nie zamarzli na mier. Nazajutrz w poudnie byli ju w powanych tarapatach. Znaleli niewielk ska i upadli bez si w jej cieniu. - Odpocznijmy tu przez chwil - wychrypia Erk. Odie nawet nie prbowaa odpowiada; upada bezwadnie, wznoszc wok siebie chmur kurzu. Leeli w upale i dyszeli ciko. Manierka Odie od dawna bya pusta; adne z nich ju nie pamitao, kto wyssa ostatni kropl. Trudno im byo skupi si na czymkolwiek. Jak przez mg Erk zda sobie spraw, e Odie co mwi. - Co? - wychrypia, ale dziewczyna nie odpowiedziaa od razu. Wyszeptaa jeszcze kilka sw, ale Erk nie mg ich zrozumie. Z trudem przetoczy si na bok i spojrza na ni. - Co powiedziaa? - Wracajmy do domu, Tami - powtrzya. - Czas na kolacj. Tami? Czy to nie by jeden z towarzyszy Odie? Erk nie mg sobie dokadnie przypomnie... w kadym razie wspominaa o kim takim. - Odie... - wyszepta, ale by zbyt zmczony, eby jej wyjani, e to halucynacje, wic tylko przetoczy si na plecy. Odie dalej rozmawiaa ze swym wyimaginowanym towarzyszem. Upa otuli ich jak poncy koc, pomimo cienia, jakiego dostarcza im nawis skalny. W miar jak upyway minuty i soce wdrowao po niebie, nawet i ta skromna

60 osona przestawaa istnie. Kiedy zniknie, usma si. Ale nie mogli teraz nic na to poradzi. Wkrtce soce buchnie na nich arem jak rozpalony piec. Powietrze byo tak gorce, e kady oddech parzy puca. Stopniowo - wszystko teraz dziao si jak w zwolnionym tempie -Erk zda sobie spraw, e co przesania mu soce. Zmruy oczy. Ogromne ptaszysko rozpostaro monstrualne skrzyda i wydao z siebie potworny skrzek. Potny dzib, peen ostrych jak brzytwa zbw, chwyci jedn z ng Odie i odgryz. Jak przez mg Erk uwiadomi sobie, e na Praesitlynie nie ma takich bestii, ale przecie widzia j przed sob. A kiedy stwr podnis eb w gr, by przekn smaczny ksek, Erk ostatkiem si wyrwa miotacz zza pasa i wystrzeli. Obserwowanie armii przygotowujcej si do wyjazdu na kampani jest jednym z najbardziej ekscytujcych dowiadcze; ustpuje jedynie sytuacji, gdy kto do ciebie strzela i chybia. Do Rodianina Gruda wiele razy strzelano i chybiano, ale i on da si ponie emocjom, kiedy flota bazujca na Centaksie Jeden przygotowywaa si do wojny. Siy naziemne Republiki ograniczay si do dwudziestu tysicy klonw, ktre wanie adoway si na dokujce statki, za to jej flota prezentowaa si okazale; nie brakowao w niej duych statkw. Halcyon uzna, e jest ich do, aby przeama blokad utworzon przez separatystw wok Praesitlynu. Jaka jest sytuacja na powierzchni planety, to si dopiero okae, ale przynajmniej wedug jego rozeznania nietrudno bdzie si tam dosta. Halcyon wybra na swj statek flagowy cik fregat Ranger" klasy Centax. Zbudowali j doskonali stoczniowcy ze Sluis Van, wyposaya stocznia na Centaksie Jeden. Ranger" by zatem jednostk potn i szybk, wyposaon w najnowsze uzbrojenie i systemy pomocnicze. Na tym wanie okrcie Halcyon odby swoj pierwsz narad wojenn, oczekujc, a flota bdzie gotowa do startu. - Dysponujemy dwudziestoma tysicami klonw, ktrych zamierzam podzieli na dwie dywizje. Ja bd dowodzi jedn, Anakin drug. Uwaam, e kada dywizja powinna si skada z czterech brygad, kada brygada z czterech batalionw, a kady batalion z czterech oddziaw. To da nam stosowne pole manewru podczas ataku i... Grudo prychn. - Mylaem, e wiesz co robisz, Halcyonie. Nic dziwnego, e swego czasu dostae ode mnie lanie. - Pochwyci uwane, pene zainteresowania spojrzenie Anakina i szybko zmieni temat. - Podziel swoje dywizje na trzy brygady, kada z trzema batalionami po trzy kompanie. - Co takiego? - zdziwi si Halcyon. - Chyba chodzi mu oto - wtrci Anakin - e dwa oddziay z przodu i jeden z tyu to nie tylko standardowa formacja militarna, lecz rwnie silniejsza struktura. Przy wikszych formacjach masz wicej siy bojowej. Atakujesz dwiema brygadami czy batalionami, a jeden oddzia trzymasz w rezerwie. Przynajmniej tak to wyglda w literaturze, ktr studiowaem.

Prba Jedi

61

David Sherman, Dan Cragg

Grudo zamia si gromko i bulgoczco, a jego trbka koysaa si rytmicznie, kiedy potrzsa gow z boku na bok. - Chyba si starzejesz, Halcyonie... zapominasz o rzeczach, o ktrych wiedz nawet modziki! Halcyon ze smutkiem skin gow. - Przyjmuj t nagan. Zorganizujemy oddziay w formacje trjkta. Przejdmy do logistyki - doda szybko. Anakin sucha z uwag. Nastpne dni mijay w wirze przygotowa. Obaj Jedi i ich rodiaski towarzysz pracowali jak dobrze naoliwiona maszyna. Grudo poda za Anakinem wszdzie, podsuwajc rady, kiedy byy konieczne, ale nie odzywajc si wiele. Piechota klonw zostaa rozdzielona na kilka transportowcw, aby zminimalizowa straty, gdyby jeden ze statkw zosta trafiony. Caa trjka krztaa si zatem pomidzy statkami. Wieczorami spotykali si w sali narad Halcyona, aby omwi szczegy caego dnia. Pewnego popoudnia Halcyon zapyta Anakina: - Znasz moliwoci wyspecjalizowanych onierzy? - Mia na myli grup pidziesiciu klonw komandosw na pokadzie krownika Teyr". Anakin skin gow. Klony komandosi byli szkoleni do wykonywania najniebezpieczniejszych misji, a w zwizku z tym wyposaono ich moliwoci niezalenego mylenia i dziaania, wiksze anieli u zwykych klonw. Zaopatrzeni w supernowoczesne zbroje i bro, potrafili z powodzeniem walczy samodzielnie, lecz z dowdc Jedi na czele ich potencja w ataku by praktycznie nieograniczony. - Wic s twoi - rzek Halcyon. - Bierz Gruda, idcie na Teyra" i zapoznaj si z nimi. Zaskoczony i zadowolony Anakin, nie tracc czasu, wezwa wahadowiec, by polecie na krownik. Przedtem zdy ju obj dowodzenie w swojej dywizji, spotka si z dowdcami brygad, batalionw i kompanii, przedstawi si onierzom, dokona inspekcji szeregw i zadawa wnikliwe pytania na temat sprztu i broni. Grudo kaza mu wku to wszystko na pami i czyta wszystkie raporty, jakie skadali dowdcy dywizji. - Jeste ich dowdc- mwi. - onierze nie szanuj dowdcy, ktry nie zna ich uzbrojenia, sprztu i taktyki lepiej ni oni sami. Pamitaj jedno: te klony s jak bracia. Bliniacy. A kady klon uwaa, e to wanie on jest najlepszy. Najlepiej pracuje im si pod komend wasnych oficerw, nie bd chcieli walczy pod moimi rozkazami. Pod twoimi... to co inne go, przecie jeste Jedi. Ale cho bd szanowa ci jako Jedi, musisz im rwnie pokaza, e mog ci szanowa jako onierza podobnego do nich. Zanim pjdziemy w bj, masz im pokaza, e wiesz, co robisz. Anakin stara si jak mg i Grudo by pod wraeniem jego metod postpowania z onierzami. Teraz, zmierzajc w kierunku Teyra", mody Jedi czu si znacznie pewniejszy siebie i chtnie szed na spotkanie komandosw, ktrymi mia dowodzi. Kapitan, bezporedni zwierzchnik komandosw, postawi oddzia na baczno, gdy Anakin wszed do doku.

62 Wymienili pozdrowienia i Anakin wyda komend spocznij". Lekko rozstawi nogi i zaoy rce za plecy, obserwujc stojce przed nim szeregi. W grupie byo dwch sierantw, jeli sdzi po zielonych oznakach na zbrojach. - Jestem komandor Anakin Skywalker - zacz. - Zostalicie przydzieleni do Drugiej Dywizji, ktr dowodz. Bdziecie stanowi cz gwnego batalionu pod moim osobistym dowdztwem. Kapitanie, przez cay okres kampanii bdzie pan odbiera rozkazy i skada raporty wycznie mnie. Bd wam przydziela misje w zalenoci od sytuacji taktycznej na Praesitlynie. Nie zamierzam da od was niczego wicej, ni od siebie samego. Czy to jasne? - Taaajess! - wykrzyknli chrem onierze, podrywajc si na baczno z gonym stukotem butw o pokad. Cae pomieszczenie zatrzso si od ich okrzykw. Kapitan pozwoli sobie na lekki umiech. - Moi onierze s gotowi, sir! - zameldowa. Anakin spojrza na Gruda, ktrego twarz wyduya si w rodiaskim umiechu. - Kapitanie, prosz rozkaza onierzom, aby stanli przy swoich pryczach, Chc sprawdzi ich bro i sprzt. Anakin spdzi reszt wieczoru na inspekcji. Nie znalaz nieporzdku, smaru ani brudnej broni. Przez cay czas trwania inspekcji kapitan poda w lad za Anakinem z notatnikiem w gotowoci, ale nie musia niczego wprowadza. Po drodze na Rangera" Grudo pochyli si ku Anakinowi i szepn: - Dobrze sobie poradzie z t inspekcj. Patrzye na to, na co trzeba, nie bye drobiazgowy, jak niektrzy potrafi. onierze to doceniaj. Jestem pewien, e bd dla ciebie dobrze walczyli. Anakin poczu, e pier rozpiera mu duma i podniecenie. Czym prdzej przebieg w mylach kodeks Jedi. Nie ma emocji, jest spokj... Jedi nie dziaa dla osobistej wadzy..." By tu po to, aby wypeni zadanie... i mia wiadomo, e moe to kosztowa onierzy ycie. Musz pamita o swoim szkoleniu, powtarza sobie. Jestem Jedi i sprawi, aby zakon by ze mnie dumny. Odetchn gboko i sign w Moc, szukajc spokoju...

Prba Jedi

63

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

64

ROZDZIA

11
Kto oblewa wod twarz Odie. Woda bya ciepa, ale dziewczynie wydawaa si sodka i chodna jak grskie rdo, jak niebiaski balsam na pokryt pcherzami twarz i spkane wargi, Pochaniaa j jak to, czym bya: ycie. Rozkoszowaa si chodzc wilgoci; sprbowaa si rozemia, ale nie moga wydoby gosu. Otworzya oczy i ujrzaa pochylajc si nad ni mroczn posta. Prbowaa co powiedzie; w kocu udao jej si wykrztusi: - Erk? - Tak - odpara ciemna posta nad ni. - Erk? - powtrzya, mobilizujc resztki si, ktre dopiero zaczynay powraca, aby imi zabrzmiao zrozumiale. Ale gos, ktry jej odpowiedzia, by obcy. - Kim... - wykrztusia z trudem. - Sierant Omi L'Loxx, do usug - odpar cie - A kogo si spodziewaa? - Pilota - jkna. - Ach, jego? Te go pompujemy, jest pod drug czci plandeki, eby miaa wicej swobody. Moim partnerem jest kapral Jamur Natj. Moesz wsta? Ryzykujemy, krcc si tutaj. Wszdzie krc si patrole robotw. - Wla jeszcze jedn porcj pynu w usta Odie. Poczua si mniej oszoomiona i zmczona, a przy odrobinie pomocy zdoaa nawet usi. Rozejrzaa si wokoo, ale nie zobaczya nikogo poza Erkiem i jeszcze dwoma zwiadowcami. - Co tu robicie? - zapytaa. - Jestemy na zwiadach. Separatyci maj patrole w caej okolicy, szukaj sabych punktw, eby uderzy. Do nas naley tropienie ich i krzyowanie im planw... a take informowanie o wszelkich manewrach wojsk, usiujcych okry nasze pozycje. Zmieni nagle temat. - Z tego, co pozostao z twojego sprztu, wnosz, e jeste zwiadowc. Gdzie masz skuter? - agodnie podnis gow Odie i da jej jeszcze troch wody. Wreszcie potrzsn manierk. - Zassaa pene dwa litry. To ci powinno szybko postawi na nogi. Dobrze, e nie naleycie do innego gatunku. Ten napj jest przeznaczony dla ludzi... odbudowuje gospodark pynami, elektrolity, mineray, wszystko, co traci si w czasie odwodnienia. Co wam si przytrafio? Gdyby nie wystrzelia, nie wiedzielibymy, e tu jestecie i teraz ju bylibycie martwi. Odie znuonym gosem opowiedziaa, co si im przydarzyo.

- Nie... nie pamitam, ebym strzelaa - wymamrotaa na koniec. - No to pewnie twj chopak strzela. A moe po prostu zapomniaa. Kiedy wchodzisz w ostatnie etapy odwodnienia i jeste bliska mierci, masz okropne halucynacje. Ale sdz, e sama te o tym wiesz. Zauwaylimy bysk i przyszlimy. Ten, kto strzela, odda strza w powietrze. Mylelimy, e to sygna. Odie chciaa zaprzeczy, syszc, e Erk jest jej chopakiem, ale nie miaa na to do energii, wic pucia t uwag mimo uszu. Zapytaa tylko: - K... kim jestecie? - Jestem zwiadowc, jak i ty. Bya czonkiem tutejszego garnizonu? Biedaki. A teraz postawimy was na nogi i ruszamy. Moesz jecha ze mn na skuterze. A ten miotacz... moesz go uywa? - Jasne. Ale skd wy jestecie? Nie naleycie do armii generaa Khamara. - Nie, nie naleymy. Wszystko wyjanimy pniej. W tej chwili najwaniejsze jest wynie si z tej pustyni i wrci na nasze pozycje, zanim ktry z patroli nas zauway. Kiedy odzyskiwaa przytomno, zoyem raport i dostaem rozkaz, aby natychmiast was sprowadzi. Daj rk i w drog. Odie zachwiaa si lekko, kiedy wysza spod plandeki i mimowolnie uniosa do, aby osoni oczy przed jaskrawym wiatem. - Masz - rzek L'Loxx, podajc jej kask. - W to. Mamy zapasowy. Odie z wdzicznoci przyja kask, standardow cz wielozadaniowego wyposaenia zwiadowcy. Teraz czua si znacznie lepiej. Z wpraw poprawia wyposaenie hemu. Zobaczya wtedy Erka, ktry sta obok skutera drugiego onierza. Mio byo znw zobaczy starych przyjaci - Erka i skuter. Ten ostatni by prawie identyczny, jak jej wasna maszyna. - Jedziesz ze mn, onierzu - przypomnia jej L'Loxx i zawoa do kaprala Natha: - Wynosimy si std! Szybko przepakowa cz sprztu na swoim skuterze tak, aby zrobi miejsce dla Odie. - Trzymaj si mocno - ostrzeg. - Nie bdziemy traci czasu na powrt do bazy. Od chwili, kiedy sierant uruchomi maszyn, Odie zrozumiaa, e ma do czynienia z fachowcem. L'Loxx ostronie pokona wyjtkowo trudny fragment terenu. Zatrzyma si tu poniej szczytu. - Tu, na dole, jest wyschnite koryto rzeki. Bdziemy nim lecie przez prawie ca drog powrotn. Znasz to miejsce? - Tak. Wasza baza znajduje si w pobliu Centrum cznoci Intergalaktycznej? - Zgadza si. Zajmujemy centrum i cay plac przed paskowyem. Flota wroga nie moe interweniowa, poniewa nasza trzyma ich w zbyt maej odlegoci. Przez pierwsze dni opdzalimy si od robotw bojowych, ale utrzymalimy stanowiska. Teraz zacza si wojna pozycyjna. Wszymy wok siebie i wysyamy patrole w poszukiwaniu sabych punktw w liniach umocnie. Jestemy w stanie klinczu. Ten, kto dostanie posiki, zwyciy. - Ale czy posiki w ogle nadejd?

65

David Sherman, Dan Cragg

- Nasze? Nie wiem. Nasz dowdca wysa wiadomo na Coruscant przed atakiem, zanim weszlimy w stref, gdzie nieprzyjaciel zdoa zablokowa transmisj. A co do nich... c, z pewnoci planowali due posiki przed atakiem. Doskonale. ap za miotacz. Ja kieruj, ty strzelasz. Odie wyja miotacz i odbezpieczya go. - Jestem gotowa - powiedziaa o wiele raniej, ni si czua. - Suchajcie - zwrci si L'Loxx do drugiego skutera, korzystajc z cznoci taktycznej. - Mamy przed sob dug jazd. Jeli natkniemy si na nieprzyjacielski patrol, mamy przewag, poniewa na kadym skuterze jad dwie osoby. Jedna strzela, druga w tym czasie moe manewrowa. Umiesz strzela, pilocie? - Jasne, tropicielu - warkn Erk. - Tak jak i mj drugi pilot. L'Loxx zamia si. - C, z tego wynika, e to wy nas ocalilicie, prawda? Wrg jedzi na 74-Z. Twj drugi pilot" chyba wie, co to znaczy, jeli dojdzie do walki z pocigiem. Odie jkna. Doskonale wiedziaa, co to oznacza. - Ale my nie zamierzamy si pakowa w adne walki cign L'Loxx. - Jedziemy spokojniutko i wszystko rozgrywamy na chodno. No to... za mn! Szybko zjechali w koryto rzeki. Dno pokryte byo gazami i gruzem. W niektrych miejscach woda wyrzebia wskie, gbokie wnki, ktre chwilami osaniay ich przed socem. Na innych odcinkach manewrowali po paskim terenie, cakowicie odsonitym ze wszystkich stron. Brzegi byy jednak na tyle wysokie, e poruszajc si ostronie, mogli liczy na pewn oson. W ten sposb jechali przez p godziny. Zaatakowano ich w miejscu, gdzie koryto rzeki wychodzio na paski teren i koczyo si rozlewiskiem. Pierwszy strza wisn pomidzy Odie a L'Loxxem, tak blisko, e przypali materia koszuli zwiadowcy i sparzy kobiet w czubek nosa. Przez krciutk chwil Odie zastanawiaa si, co si stao; zaraz jednak wzi gr instynkt zahartowany dugimi treningami. Okrcia si i wystrzelia w kierunku, z ktrego nadlecia strza. Wtedy je zobaczya - trzy cigacze 74-Z, nadlatujce jak wiatr przez rozlewisko. L'Loxx poderwa skuter ponad niskim brzegiem i ostrzela atakujcych. Odie wychylia si z jego prawej strony i wystrzelia jeszcze dwa razy. Moga bez trudu dostrzec, e trafia, lecz pancerz pochon energi i posa j w piasek jak wyadowanie elektryczne. Drugi strza trafi jedca, w ktrego celowaa; wywin kozioka nad ogonem swojej maszyny. - Heeej! - wrzasn kto przez komunikator, chyba Erk. Odie spojrzaa w lewo. Kilka metrw za nimi, nieco z boku ujrzaa Erka, wychylonego zza kaprala Natha, metodycznie strzelajcego do dwch pozostaych cigaczy. Wszystkie cztery pojazdy wzniecay tumany kurzu, ktre wisiay za nimi w nieruchomym powietrzu. - Rozdzieli si! - krzykn L'Loxx. Skrci w prawo tak ostro, e Odie otara si kolanem o ziemi. Skuter pomkn w kierunku cigaczy. Manewr zdezorientowa atakujcych. Mknc dwiecie kilometrw na godzin, L'Loxx wycelowa swj skuter w najbliszego z wrogw, ktry skrci ostro w lewo. L'Loxx polecia za nim, nie schodzc mu z ogona. Odie nie przestawaa strzela. Jej strzay wprawdzie nieszkodliwie wsikay w pancerz cigacza, ale zmuszay nieprzyjacielskiego onierza do trzymania

66 gowy nisko i koncentrowania si na manewrowaniu maszyn, co skutecznie uniemoliwiao mu otwarcie ognia. Ogromna chmura kurzu okrya wciekle wirujce wok siebie cigacze, usiujce na przemian to staranowa przeciwnika, to znale wyrw w jego obronie, eby strzeli nie tylko na wiwat. Byski laserw przecinay kurtyn kurzu, a postronny obserwator mgby pomyle, e ta chmura pulsuje wasnym yciem i energi. Kurz, gsty i duszcy w nieruchomym powietrzu, oblepia wszystkich jak druga skra i olepia. Nagle L'Loxx zatrzyma si i zdj hem. Odie bya zaskoczona cakowit cisz. - Gdzie oni s? - szepna, krcc gow na wszystkie strony i nasuchujc. Panowaa cisza. adnych strzaw. Jedynym dwikiem byo powietrze wiszczce im w pucach. - Dobra jeste - szepn L'Loxx, majc na myli pierwszy strza, ktrym Odie powalia nieprzyjaciela. - Co si stao z moim partnerem - doda. - Chyba nie yje. Odie zsuna hem do tyu, eby lepiej sysze. Dopiero wwczas poczua agodny wietrzyk owiewajcy jej twarz. Podniosa wzrok. Soce majaczyo przez py jak maa, zocista kula, lecz z kad chwil stawao si jaskrawsze. Chmura rozpraszaa si. Oboje znieruchomieli w napiciu, jak dzikie zwierzta wszce zagroenie, niepewne: atakowa czy ucieka. Wiatr wia coraz silniej, kurz zacz si rozprasza. Jak kurtyna podnoszona nad scen, na ktrej za chwil ma si rozegra tragedia, chmura pyu uniosa si, odsaniajc, mniej wicej dziesi metrw od nich, nieprzyjacielskiego onierza siedzcego na skuterze. Patrzy w przeciwn stron. Zanim Odie zdya wymierzy i strzeli, L'Loxx zeskoczy ze skutera, jednym skokiem przemierzy dzielc ich przestrze i rzuci si na wroga. Odie wyranie syszaa oskot, z jakim obaj spadli na ziemi. Wysoki onierz z nieprzyjacielskiej armii nie by czowiekiem. Przeciwnicy tarzali si w kurzu, postkujc i klnc w rnych jzykach, ale obcy mia przewag; niestety nie zadziaa element zaskoczenia, na ktry liczy L'Loxx. Odie podbiega i wycelowaa miotacz. - Poddaj si albo bd strzela! - krzykna. Baa si jednak ryzykowa, e trafi L'Loxxa. Wsadzia pistolet do kabury i doczya do walki. Nieprzyjacielski onierz stkn, gdy Odie wyldowaa na jego plecach, ale nie poluzowa uchwytu. Wsta powoli, trzymajc L'Loxxa za gardo jedn rk i potrzsajc nim z caej siy. Drug sign przez rami, chwyci Odie za gow i odrzuci j od siebie jak lalk. Upada i potoczya si po ziemi, oszoomiona. Przeciwnik rzuci teraz L'Loxxa na ziemi, postawi potn stop na jego piersi i wyj zza pasa bro podobn do maczugi. Zwiadowca, pprzytomny, z trudem chwyta oddech. Przeciwnik, Gamorreanin, kilkakrotnie okrci maczug wok gowy, chrzkajc zwycisko we wasnym jzyku. L'Loxx pomaca pas w poszukiwaniu miotacza, ale zgubi go w walce. Chwyci stop wgniatajc go w ziemi i prbowa wykrci, ale Gamorreanin by zbyt silny. Nagle promie lasera uderzy obcego w prawe rami. onierz jkn z blu i opuci maczug. Lew rk wyrwa z kabury pistolet i wystrzeli. Odie wreszcie bya w

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 67 stanie wycelowa; trafia go dokadnie midzy opatki. Pasoytniczy morrt, przyssany poniej lewego ramienia Gamorreanina, odczepi si i zakopa w piasku, zanim jego nosiciel zachwia si, obrci i rwnie strzeli, ale chybi celu i ugodzi skuter L'Loxxa. Kolejny strza trafi Gamorreanina w krgosup, rzucajc go na klczki. Teraz nie mg si ju odwrci, wic strzeli w kierunku Odie. L'Loxx jednak znalaz ju swj miotacz i umieci w ciele Gamorreanina trzy adunki. Ten wreszcie osun si na ziemi i znieruchomia. Erk podszed, nie spuszczajc lufy z lecego onierza. - Wybrae niewaciwego przeciwnika - mrukn. Jednym ramieniem pomg L'Loxxowi dwign si na nogi, ale wci trzyma na celowniku lecego wroga. - Ile strzaw dosta ten go, zanim pad? - zapyta ze zdumieniem. Odie podesza do nich, kulejc lekko. - Co najmniej pi. Myl, e jeszcze oddycha. Nic ci nie jest? -Umiechna si szeroko, jakby dopiero teraz rozpoznaa pilota, ktry sta przed ni. - Gdzie mj towarzysz? - zapyta L'Loxx, zanim Erk zdy co powiedzie. - Niestety, sierancie, ten facet go trafi. Zabiem go jednym strzaem. Przykro mi z powodu twojego onierza, naprawd. L'Loxx skin gow. - Mj skuter to zom, ale teraz mamy dwa inne nadajce si do uytku. Id po ciao mojego partnera. Ty pojedziesz ze mn, Odie, i wrcisz drugim 74-Z. Pilocie, ty zostajesz tutaj. Nie wiem, czy zgosili nasz obecno, zanim zaatakowali, czy nie. - Ruchem gowy wskaza lecego Gamorreanina. - Nasza transmisja zostaa zablokowana, wic moe ich te. Ale lepiej ruszajmy si i to szybko. Gdzie zostawie Jamura? Erk wskaza palcem. - Tam, okoo p kilometra std. - Dobrze. Czekaj tu na nas.

- Potrzebuj tych posikw, panie - rzek Pors Tonith do unoszcego si przed nim wizerunku hrabiego Dooku. Pospne rysy hrabiego wykrzywiy si irytacj. - Chyba ju ci mwiem, e z kad spraw dotyczc operacji bojowych masz kontaktowa si z komandor Ventress. - Ta operacja nie powiedzie si bez posikw - cign Tonith, ignorujc niezadowolenie hrabiego. - Naucz si wreszcie sucha moich rozkazw. - Tonith poblad pod znaczcym spojrzeniem Dooku. Przypomnia sobie inn lekcj, jak da mu hrabia. Wtedy nagle poczu, e traci zdolno oddychania, jakby kto pooy mu na piersi ogromny ciar. Walczy o kady haust powietrza, ale atak przeszed rwnie szybko, jak si pojawi. Dooku nie by teraz do blisko, aby podziaa na niego Moc, lecz Tonith wiedzia, e jeli bdzie si upiera, cierpienie dopadnie go i tak. - Sucham twoich rozkazw, panie - zapewni pospiesznie. - Mamy opanowa i utrzyma t planet. Plan, ktry opracowae dla tej kampanii, a ktrego przestrzegaem bardzo cile, zakada przybycie posikw zaraz po ataku. Jeszcze raz pytam, milor-

68 dzie: gdzie one s? Tamta dzika armia sprawia mi problemy, a jeli dostanie posiki przede mn, strac Praesitlyn. Obraz Dooku unosi si przed Tonithem przez dusz chwil w milczeniu, zanim odpowiedzia: - S w drodze. Dlaczego nie przewidziae tej interwencji? Tonitha zatkao. Teraz obwiniano go o to, e nie przewidzia wydarze? Nieprawdopodobne! Przeklty hrabia. Odpowiedzia jednak spokojnie: - To jedna z wielu zagadek tej wojny, milordzie. Ale wci utrzymujemy Centrum cznoci Intergalaktycznej. Straciem wiele robotw, a mog uzupeni tylko cz strat, korzystajc z warsztatw na miejscu. Niszcz pi lub sze moich robotw bojowych za kadego zabitego przez nas czowieka. - Zacze z milionem robotw. Rzu je wszystkie naraz do walki i opanuj t dzik armi. - Nie dam rady, panie - cierpliwie tumaczy Tonith. - Mam teraz znacznie mniej ni milion robotw. Zmasowane ataki to rozrzutna i za taktyka. Gdybym tak zrobi, pozostabym ze zdziesitkowan armi i bez rezerw. Przeciwnik jest bardzo sprytny. Podchodzi tak blisko nas, e nie mog skutecznie uy cikiej broni, nie powicajc wasnych wojsk i nie osabiajc mojej linii obrony. - Wszyscy musimy si powica - oschle odpar Dooku. Tonith urwa, z trudem opanowujc zniecierpliwienie. - Milordzie - doda wreszcie - ich statki blokuj moje na orbicie, wic nie mog polega na pomocy ich zag, a one nie mog walczy z wojskami naziemnymi za pomoc swojej broni pokadowej. Powtarzam, jeli Republika przyle teraz posiki... - Oni przecie w ogle nie mog uzupenia strat, prawda? - Dooku umiechn si. - Nie, milordzie - ostro odpar Tonith. - Lecz jeli Republika zostaa uprzedzona i wysaa now armi... - ...wic wrg wykacza si poprzez zuycie materiau... - ...a ona dotrze tam przed naszymi posikami... - Nie dotrze. Dopilnuj, aby nieprzyjaciel mia zajcie. Utrzymuj pozycje. Wierz w ciebie. - Transmisja zostaa przerwana. Daleko, na drugim kocu linii, hrabia Dooku umiechn si. Ten Pors Tonith to dobry onierz, ale troch zanadto ostrony, jak to bankier. Ale jest odpowiednim oficerem do tego zadania. Wszystko idzie zgodnie z planem. Tyle tylko, e nie jest to ten sam plan, wedug ktrego dziaa Tonith.

Prba Jedi

69

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

12
- Armia jest napdzana przez odek, mwi to panu stwierdzi kwatermistrz Mess Boulanger z byskiem w bkitnych oczach. Nikt dotd nie wypytywa go o szczegy jego obowizkw kwatermistrzowskich, a skoro ten mody dowdca - nazywa si Skywalker - si tym zainteresowa, stary Mess nie mia zamiaru przepuci okazji. Postanowi udzieli mu dokadnej lekcji tego, co sam okrela jako machin wojenn". Mess ostronie pogadzi dugie brzowe wsy i z wyrzutem spojrza na Anakina. Podnis kocisty palec wskazujcy. - Wielu uwaa, e bitwy wygrywa si odwag, planowaniem, duchem walki, ale ja mwi, e to bzdura! Powiem panu, czym si wygrywa bitwy, sir. Logistyk! Nazywam to machin wojenn. O to wanie chodzi, jak tu stoj. To wanie sprawia, e armie dziaaj. C... - Machn rk lekcewaco. - ...Chyba e to armie robotw. Ostatnie sowo wymwi z wyranym obrzydzeniem. - Przy nich potrzebne s tylko smary i czci zamienne, no nie? - Znw podnis palec. - To te jest logistyka! Tak, sir, nawet przy armii maszyn wci musisz wiedzie, ile smaru, czci zamiennych, komponentw elektronicznych upchn w swoich statkach! Ale z istotami ludzkimi to znacznie bardziej skomplikowana sprawa, znacznie bardziej! Jestem tu po to, eby panu o wszystkim opowiedzie. Tym razem mamy szczcie, sir. Klony jedz wszystkie to samo. Ale kiedy ma pan inne istoty na pokadzie, no c... trzeba zna ich wymagania dietetyczne. Bardzo skomplikowane, sir. Ale to ju te robiem, znam rne przepisy... - Urwa i zamyli si, jakby je analizowa w gowie. - Prosz zapamita. - Boulanger znw si oywi, cho z ukosa zezowa na Gruda, nie cakiem pewny, czy powinien wspomina o tych draliwych sprawach w obecnoci kogo, kogo odrobin podejrzewa, e jest owc nagrd w akcji. - CUMITS-K! Tak sir, to wanie CUMITS-K dostarcza wojsko na pole bitwy, pozwala przey na miejscu i przywozi z powrotem do domu. To wanie s wspomagajce walk gazie nowoczesnej wojskowoci. Chemia, Uzbrojenie, Medycy, Inynierowie, Transport, Sygnalizacja i Kwatermistrzostwo. Anakin mia ju zada pytanie, kiedy Mess doda nagle: - A to nie wszystko. Nie wszystko! Czy pan wie, sir, ile poywienia potrzebuje armia w cigu jednego dnia cikich walk? Czy pan wie, ile kalorii spala onierz pie-

70 choty przez jeden dzie bitwy? Co? No, a ja wiem i po to tu jestem, eby panu powiedzie, sir! Musi pan wiedzie to wszystko, jeli ma pan zaopatrywa armi na polu bitwy. Musi pan szacowa straty, tak, tak jest, sir, to te bardzo wane. Moe pan sdzi, e to niemoliwe, bo mechanizmy walki s cakowicie nieprzewidywalne, ale tak nie jest, tak nie jest... - Pokiwa gow stanowczo, a wsy mu si zakoysay. - Zanim opucilimy Coruscant, rozmawiaem z paskim sztabem operacyjnym. Oszacowalimy, e po trzech dniach bitwy straci pan dziesi procent si bojowych. Zmagazynowalimy do zapasw lekw i urzdze szpitalnych, eby zminimalizowa takie straty. Trzeba pamita, e na kadego onierza zabitego w walce trzech zostaje rannych! Znw podnis palec wskazujcy, jakby to byo niepodlegajce dyskusji prawo natury, ktre nie znosi sprzeciwu. - Prosz spyta jego. - Boulanger wskaza na Gruda, ktry siedzia w milczeniu przez cay wykad. - Jeli tyle przeszed, jak twierdzi, to sam panu powie. - To prawda - zgodzi si Grudo. Boulanger z satysfakcj skoni gow. - Kwatermistrzu, po przybyciu na Praesitlyn bdziemy moe zmuszeni zaopatrywa rwnie siy kapitana Slayke'a. Czy wzi pan to pod uwag? - zapyta Anakin. - Oczywicie, sir, wziem. Wziem. Wie pan z pewnoci, e ten Praesitlyn to wiat niezamieszkany... adnej ywnoci dla armii, chyba e kto chce si otru jakimi nieznanymi rolinami czy zwierztami. To koszmar kwatermistrza, mwi panu! A w dodatku grupa kapitana Slayke'a to zbieranina. Powiedzieli mi, e to i ludzie, i obcy, wszystko ywe, oddychajce istoty, ktre trzeba nakarmi, ubra i zakwaterowa. Wic zanim wyruszylimy, dopilnowaem bardzo starannie, sir, eby zmagazynowa uniwersalne porcje, takie, ktre wszyscy mog spoywa... ktre nas wszystkich utrzymaj przy yciu. Aha, i jeszcze jedno. Co robi armia z odpadami? No wanie, wszystko, co armia zjada, to nastpnie wydala, wic trzeba rwnie i to wzi pod uwag w garnizonie i na obozowisku, i w magazynach! Bra pan to pod uwag? Nie, chyba nie. Boulanger znw zamilk na chwil, po czym doda: - Byem na wszystkich spotkaniach sztabu, wie pan.. - Tak? - zapyta Anakin, ktry usiowa si skoncentrowa na mnstwie wykresw, list i spisw inwentarzowych, widniejcych na ekranach pomieszczenia kwatermistrza. - Sucham? - Byem na wszystkich spotkaniach sztabu - powtrzy Boulanger. -Co sdzi pan o aneksie logistycznym, ktry dopisaem do waszego planu operacyjnego? - Odchyli si w ty, skrzyowa ramiona na wydatnym brzuchu i zaczepnie spojrza na Anakina, jakby rzucajc mu wyzwanie. - W porzdku, kwatermistrzu, doskonaa robota! - szybko odpar Anakin. W duchu kopn si w kostk za to, e przed t wizyt nie zada sobie trudu, aby zapozna si z aneksem. Przejrza go tylko pobienie, kiedy dosta dokument od szefa sztabu. I nie zauway Boulangera na adnej odprawie. - Nikt nigdy nie zadaje mi pyta na temat mojej pracy, jeeli nie musi. A ja jestem dobry w tym, co robi.

Prba Jedi

71

David Sherman, Dan Cragg

- Jasne, kwatermistrzu Boulanger, jest pan doskonay, a ja jestem panu ogromnie wdziczny. - Anakin skin na Gruda. Wstali, ucisnli donie kwatermistrzowi, po czym ruszyli w kierunku wahadowca. Anakin postanowi, e jak tylko wrci do kwatery na Rangerze", zabierze si do tego aneksu logistycznego i przeczyta go tak dokadnie, jak wszystkie inne czci planu. A potem wezwie Boulangera, usidzie z nim i przedyskutuje kady szczeg, a wszystko dokadnie zrozumie. Zapamita, ile ton zapasw, paliwa i amunicji potrzebuje oddzia, ktrym dowodzi, aby utrzyma si w bitwie, i ile statkw musi mie, aby przetransportowa te towary na pole bitwy. Musi wiedzie, co jest na ktrym statku, gdyby ktry z nich przepad podczas ldowania lub opni si z powodu awarii. W licznych rozmowach z Halcyonem na temat taktyki, strategii i dowodzenia ten temat pojawia si czsto, a starszy Jedi bardzo podkrela jego wag, lecz nigdy nie dyskutowali na temat szczegw. Teraz bdzie inaczej. Obieca sobie, e przedyskutuje z Halcyonem logistyk, skoro tylko j sobie przyswoi. - Nie bd takim dowdc, ktry pozostawia szczegy podwadnym - ostrzeg go Grudo. Nie bdzie. - Grudo, miae ju do czynienia z kapitanem Slayke'em, opowiedz mi o nim - poprosi Anakin. Znajdowali si w wahadowcu, ktry odwozi ich na Rangera" po spotkaniu z kwatermistrzem Boulangerem. - Chciabym te wiedzie, jak to si stao, e zaprzyjanilicie si z mistrzem Halcyonem. - Moe lepiej, eby o tych sprawach porozmawia z samym mistrzem - zasugerowa Grudo. Anakin milcza przez chwil. - Pytaem go, ale niewiele mi powiedzia. Wiem, e caa wasza trjka uczestniczya w incydencie na Bpfassh. Pytaem go porednio rwnie o Slayke'a, ale on powtarza tylko, e nie czuje urazy i bdzie z nim pracowa jak z kadym innym, gdy tylko dotrzemy na Praesitlyn. - Tak, to cay Nejaa Halcyon! Uczciwy do blu. - Wiem, Grudo. Aleja te musz pracowa ze Slayke'em i musz o nim wiedzie co wicej, a skoro mistrz Halcyon niechtnie wypowiada si na temat tego, co si wydarzyo, musz spyta ciebie. - Czy to rozkaz, sir? - oficjalnie zapyta Grudo. - Tak - odpowiedzia Anakin rwnie oficjalnie. Jeli to jedyny sposb, w jaki mog ci skoni do mwienia, pomyla... - Tak, to rozkaz. - Doskonale. A wic Slayke to wojownik. Wielki wojownik, nie jaki tusty go o mikkich rczkach. Walczy gow, sercem, siln prawic. Jest bardzo zasadniczy, i bardzo dzielny. Powiadaj, e jak na czowieka jest te bardzo przystojny. - Nie musisz mi mwi, jak wyglda. Sam wkrtce zobacz. - Moe go zobaczysz, a moe nie - odpar pospnie Grudo. - Kady kiedy umiera, a w walce zdarza si to czsto. - Tak, Grudo, mwie mi ju. Nie raz i nie dwa widziaem to na wasne oczy przez ostatnie dwa i p roku - ostro odpar Anakin. -Mw dalej, prosz.

72 Zozridor Slayke zbudowa sobie reputacj przed wybuchem Wojen Klonw jako dowdca korwety Republiki, Szkaratnej Thranty". Jego pochodzenie byo niejasne. Przypuszczano, e wspina si po kolejnych szczeblach hierarchii floty a po dowdztwo wasnego statku wojennego dziki wrodzonym talentom. Slayke by bardzo niezadowolony z obojtnoci Senatu wobec kwestii separatystw i uzna, e najwyszy czas zrobi co na wasn rk. Bez rozkazw odczy swj statek od oddziau i rozpocz seri zaskakujcych napaci na konwoje wojskowe i zaopatrzeniowe separatystw. Natychmiast przypito mu etykietk pirata, a za jego gow wyznaczono nagrod w wysokoci czterdziestu piciu tysicy kredytw. Lecz Slayke nie uwaa si za pirata. Nie traktowa le ani cywilw, ani wojskowych, ktrych zdarzyo mu si wzi do niewoli w czasie wypraw, a zyski ze zdobycznych statkw i ich adunkw dzieli rwno pomidzy zaog lub przekazywa na suszne cele. Ostatnia transmisja, jak przesa do dowdztwa floty z pokadu Szkaratnej Thranty" nadawaa sens wszystkim jego kolejnym przedsiwziciom: Senat pi, a tymczasem wielkie zo zagraa pokojowi i wolnoci ludw naszej galaktyki. Nasi politycy zapomnieli, ile jest warta praca i powicenie; zapomnieli, jeli kiedykolwiek o tym wiedzieli, e wolnoci nie dostaje si za darmo. Cen wolnoci jest nieustanna czujno. My, zaoga Szkaratnej Thranty", jestemy dziemi naszej kochanej Republiki! Jestemy Synami i Crami Wolnoci! Podajcie za nami! Ten tekst sta si wkrtce odezw wolnoci dla wszystkich ucinionych istot w caej galaktyce. W bardzo krtkim czasie Slayke zebra niewielk, lecz doskona flot, co nie tylko wprawio senat w zakopotanie, ale stao si te przysowiow drzazg w bucie dla si separatystw. - Wiem to wszystko, poniewa sam suyem pod rozkazami Slaykea - cign Grudo. - Widzisz, Slayke ma niezwyk osobowo, jest urodzonym liderem. onierze id za nim choby w ogie. W wolnej i gorszej finansowo chwili, jak to zwykle bywa pomidzy jedn wojn a drug, pracujcy ju cakowicie na wasn rk Grudo zgosi si na ochotnika do suby u Synw i Cr, nie z powodu sympatii dla ich politycznych pogldw, lecz dlatego, e ugrupowanie byo nielegalne, a perspektywa kilku solidnych bitew wydawaa si obiecujca. - Powiedz mi te, co to za czowiek ten Slayke - poprosi Anakin. Ryjek Gruda zadrga lekko. - Slayke to dowdca, z ktrym mona porozmawia. Wysucha kadego onierza, sam wiele razy syszaem, jak mwi podwadnym, e jedyna rnica pomidzy nim a nimi to ceremonia, przywilej i ranga. Twierdzi, e kady onierz, ktry walczy u jego boku, jest jego bratem, i e ranga nie daje przywilejw w walce. Przynajmniej nie u Synw i Cr. - A Halcyon? - Pojawi si, eby nas aresztowa.

Prba Jedi

73

David Sherman, Dan Cragg

Na specjalne danie senatu Rada Jedi wybraa mistrza Jedi Nejaa Halcyona na dowdc ekspedycji, ktra miaa na celu pojmanie Slayke'a i sprowadzenie go na Coruscant, gdzie mia stan przed sdem za piractwo i zdrad... ale niekoniecznie w tej kolejnoci. Trzeba przyzna Halcyonowi, e zaprotestowa. Uwaa, e Slayke robi tylko to, co senat powinien zrobi z wasnej woli. Kiedy zapytano go, jak by si zachowa, gdyby decyzja naleaa do niego, odpowiedzia dumnie: Przyszedbym mu z pomoc". Lecz decyzja Rady bya inna - uznali, e, niewane, jak sprawiedliwa jest sprawa, ktrej suy. Groba wiszca nad Republik nie moe by zwalczana przez bdnych rycerzy, dziaajcych na wasn rk bez upowanienia senatu. Rozkaz to rozkaz i Halcyon musia go wypeni. Statek Halcyona nazywa si Plooriod Bodkin". Halcyon przez wiele tygodni ledzi flot Slayke'a, wyczekujc na sposobno, by zaatakowa jego okrt flagowy i zaaresztowa przywdc. Wiedzia dobrze, e jeli Slayke znajdzie si w niewoli, grupa Synw i Cr ulegnie rozpadowi i nie bdzie si wicej wtrca w polityk galaktyki. Uwaa, e Slayke popeni fatalny bd, kiedy rozproszy swoj flot po rnych portach dla napraw i uzupenienia zag, sam za, na pokadzie Szkaratnej Thranty", ruszy w kierunku Bpfassh w sektorze Sluis. Halcyon pody za nim. - Ale Slayke nie popeni bdu - wyjani Grudo. - Widzisz, wiedzielimy, e jestemy ledzeni. Slayke wiedzia te, e oddziaem, ktry go ledzi, dowodzi Jedi. Nie wiem, skd si tego dowiedzia, ale powiedzia mi to osobicie. Mwi rwnie, e osoby wadajce Moc s bardzo niebezpieczne, ale e on, Slayke, uywa swojego mzgu, ktry jest potniejszy od Mocy. - Grudo zachichota cicho. -1 wiesz, co myl? Slayke mia racj. - Jakim cudem Slayke zdoa przej statek mistrza Halcyona? -zapyta Anakin. Nie mg sobie wyobrazi kogo do sprytnego, aby ukra statek mistrzowi Jedi, A jednak Slayke to zrobi. - To bya moja sprawka - wyzna Grudo. Ukrycie si na podwjnej planecie Bpfassh byo byskotliwym manewrem ze strony Slayke'a; skomplikowany system ksiycw, niewielkie zaludnienie i ogromne pustkowia sprawiay, e atwo byo ukry statek kosmiczny. Poza tym mieszkacy, jeli nawet nie byli zdecydowanymi przeciwnikami separatystw, nie uwaali si rwnie za sprzymierzecw Republiki. Z punktu widzenia obu stron Slayke by piratem, a to wystarczyo, aby zapewni ich milczenie, gdyby cigajcy zadawali pytania. Slayke nie mia najmniejszego zamiaru odwodzi ich od tego. - Mistrz Halcyon potrzebowa sporo czasu, eby nas odnale, ale w kocu mu si udao. - Grudo postuka palcem zaopatrzonym w przyssawk o ryjek, wpatrujc si w odlegy kt pomieszczenia. Mylami by teraz na Bpfassh i przeywa na nowo ca histori. - Walczyem z Nejaa Halcyonem w pojedynku. Tylko on i ja. Cudowne, cudowne przeycie. - Westchn i pogry si w penym zadowolenia milczeniu. Zacz mwi dalej dopiero po duszej chwili. Plan ataku przygotowany przez Halcyona by prosty i bezporedni. Kiedy tylko zlokalizowa Szkaratn Thrant", po prostu wyldowa w obozowisku, wyprowadzi

74 oddziay i zaatakowa. Plan obrony przygotowany przez Slayke'a rwnie by prosty i bezporedni. Rozproszy wikszo swojej zaogi, kac im ukry si w miastach i miasteczkach Bpfassh; zachowa przy sobie tylko niewielk garstk ludzi, tylu, ilu trzeba, eby obsuy statek... oraz Gruda. Grudo by te jedyn istot, ktr Halcyon zasta w obozie. Rodianin, uzbrojony we wszelk moliw bro z arsenau owcy nagrd, obrzuci Jedi i jego towarzyszy wyzwiskami po rodiasku. Oczywicie, prawie nikt go nie zrozumia, ale z samej jego postawy wida byo, e na pokojowe zaatwienie sprawy nie ma co liczy. - Gdzie kapitan Slayke? - zagrzmia Halcyon. W odpowiedzi Grudo rzuci w jego stron dwoma noami, ktre ze stukiem upady u stp Jedi. Byo to wyrane wyzwanie do pojedynku. Grudo zrezygnowa z uycia miotaczy i rzuci kolej par noy, a potem unis bro i ruszy przed siebie. Jeden z porucznikw chcia strzeli, ale Halcyon go powstrzyma. - Ja si tym zajm - oznajmi. Podnis noe, sprawdzi ich wywaenie i wyszed Gnidowi na spotkanie w walce jeden na jednego. - Nie wiem, po co to zrobi - wspomina Grudo. - Jego misja polegaa na aresztowaniu Slayke'a i odbiciu Szkaratnej Thranty", a nie na walce z byle sierantem. Ale pojedynkowalimy si na oczach wszystkich. Nie wycign miecza wietlnego. Kiedy odrzuciem noe i pas z broni, on zrobi to samo i walczylimy wrcz. Ach, co to za wojownik! Wiesz, e Jedi nie znaj nienawici ani gniewu, ale tego dnia... c, Nejaa Halcyon wyranie potrzebowa dobrej rozrby. Wcale nie walczy jak Jedi, To byo cudowne i bardzo, bardzo dziwne przeycie. Anakin poruszy si z zakopotaniem. - Nie miaem pojcia, skd Slayke wiedzia, e bdziemy walczy - duma Grudo. - Kiedy opuszcza obozowisko, powiedzia mi: Grudo, nie pozwl nikomu tu wej". Twierdzi, e to bardzo wane, ebym nie ustpowa. Doda jeszcze: Nie bj si, Jedi nigdy nie skrzywdzi nieuzbrojonej istoty". No to walczylimy... ale co to bya za walka! Halcyon nie traci czasu na manewry, aby uzyska przewag nad Rodianinem. Ruszy wprost na niego, a Grudo wyszed mu na spotkanie. Ekipa Halcyona utworzya duy krg; niektrzy nawet robili zakady, kto zwyciy. Ich uwaga skupiona bya wycznie na toczcym si przed ich oczami pojedynku. - Halcyon chyba nie chcia korzysta ze sztuczek Jedi... Anakin domyli si, e chodzi o Moc. Walczy jak zwyky wojownik. Wykorzystaem wic jego wasny impet przeciwko niemu. Wiele razy udao mi si mocno rzuci nim o ziemi, ale za kadym razem Halcyon jak spryna natychmiast stawa z powrotem na nogi. Grudo zarechota. - By szybki, par razy udao mu si przebi przez moj zason i uderzy na tyle mocno, e zdoa mnie posiniaczy, a nawet niele potuc. Pokryty potem, w ubraniu poszarpanym w miejscach, gdzie chwyta Rodianin, eby nim rzuci, Halcyon wymusza przewag, jak dawaa mu szybko i zwinno. Grudo tymczasem, obolay od kolejnych ciosw, ktrymi zasypywa go mistrz Jedi, z trudem utrzymywa si poza zasigiem jego ramion. Za kadym razem, kiedy jeden lub drugi wymierzy cios lub wykona rzut, zaoga Szkaratnej Thranty" wznosia ryk aprobaty. Wkrtce cay teren, na ktrym odbywaa si walka, by zryty jak uprawne

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 75 pole. Przeciwnicy stracili wszelkie poczucie czasu, ale w miar jak walka si przecigaa, zaczli si potyka i traci dobre okazje. Zmczenie dawao im si we znaki. - Walka zakoczya si, kiedy Slayke ukrad Ploriooda Bodkina". Powiniene by widzie opadajc szczk Halcyona... cakiem jak otwierajcy si waz. Wszyscy wytrzeszczyli oczy, kiedy statek unis si w gr na supie ognia, stawa si coraz mniejszy i mniejszy, a wreszcie znik. Halcyon zamar ze wzrokiem wbitym w niebo. Nikt si nie poruszy. Mogem go teraz zabi, ale tego nie zrobiem. Wiedziaem, e walka jest skoczona, e plan kapitana Slayke'a si powid. Niehonorowo jest zabija przeciwnika, kiedy na ciebie nie patrzy, a ja szanowaem Nejaa Halcyona za walk, ktr mi zafundowa... Nigdy, w czasie caego pojedynku, nie uy Mocy, przynajmniej ja tego nie zauwayem. - Grudo mrucza co pod nosem przez chwil, po czym powiedzia powanie: - Nie rozumiem, dlaczego mnie nie zabi po kradziey statku, ale fakt, e tego nie zrobi. Slayke unieruchomi napd Szkaratnej Thranty", pozostawiajc Halcyona i jego ludzi jako rozbitkw na Bpfassh przez kilka miesicy, dopki nie przyby statek naprawczy. Grudo ju bez dalszej walki zosta wzity do niewoli przez Halcyona - i by to jedyny up, jaki Jedi wynis z tej misji. W miar jak upyway tygodnie bezczynnoci, poznawali si coraz lepiej. Wreszcie pewnego dnia Halcyon oznajmi: - Grudo, kiedy wrcimy na Coruscant, pozwol ci odej. Stabym si pomiewiskiem caej galaktyki, gdybym wrci z tej wyprawy z jednym winiem. Ukad jest taki: ja ci dam wolno, a ty pozostaniesz w okolicy, dopki nie znajd ci jakiego zajcia. Potem senat zrezygnowa z oskarenia o zdrad i piractwo, a Wielki Kanclerz Palpatine, ustpujc przed nieuniknionym i usiujc wyj z tej sytuacji z honorem, wynaj Slayke'a, by ten nadal nka separatystowskie konwoje i przyczki. - I tak - zakoczy Grudo - znalazem mieszkanie pod Zotym limakiem i czekaem, a ty i Halcyon przyjdziecie po mnie. Wahadowiec zosta zaparkowany w doku zaadunkowym na pokadzie Rangera", jeszcze zanim Grudo dokoczy swoj opowie. Pilot, zdenerwowany, miota si po kabinie. - Dziwne, jak los ukada nam ycie, prawda? - duma Grudo. - Jestemy teraz bardzo blisko miejsca, gdzie po raz pierwszy poznaem Halcyona i ostatni raz widziaem kapitana Slayke'a. Dwaj wspaniali ludzie, a ja miaem honor suy im obydwu. Wkrtce wszyscy spotkamy si znowu, i tym razem jako sprzymierzecy. ycie jest pikne! Urwa na chwil, po czym doda: - Ciekaw jestem, co kapitan Slayke robi teraz na Praesitlynie.

Prba Jedi

76

ROZDZIA

13
Wyczuli pole bitwy, zanim jeszcze znalazo si w zasigu ich wzroku. L'Loxx wprowadzi swj skuter w cie wystajcego nawisu skalnego. - Teraz dopiero zaczyna si ta delikatna cz - rzek do Erka i Odie - Kilometr otwartego terenu, ktry musimy przeby, aby dosta si na nasze pozycje. Jest nieustannie pod obserwacj, a wrg kieruje tam cay ogie. Nasze roboty techniczne zbudoway na caym terenie acuszek bunkrw, poczonych gbokimi rowami; kiedy ju znajdziemy si wewntrz naszego krgu obrony, wszystko bdzie w porzdku. Ale podczas jazdy przez otwart przestrze naprawd musicie uwaa. Sam robiem to ju wiele razy i musiaem cay czas zygzakowa. Erk, jed za mn, ja wiem, ktrdy dotrze do naszych linii. Haso na dzi to wdowa" a odzew sierota", na wypadek, gdybymy si rozdzielili. - Co to za zapach? - spyta Erk, marszczc nos. L'Loxx umiechn si smutno. - Racja, nigdy do tej pory nie walczye w normalnym starciu. - W jego sowach brzmiaa lekka pogarda onierza piechoty, ktry y, walczy i krwawi w bocie, dla tych, co sypiali w kach i walczyli w rodowisku, ktre piechurzy uwaali za czyste. Nie wiesz? Tam s dziesitki tysicy onierzy, wszyscy upchani na jednym terenie, bez biecej wody. Po jakim czasie zaczynaj mierdzie. - Odwrci twarz i przez chwil jego wzrok by dziwnie pusty. - Poza tym nie byo czasu pochowa wszystkich zabitych. - Otrzsn si i wrci do spraw biecych. - Suchajcie, co zrobimy. Polec pierwszy na skuterze Jamura. Rozpoznaj mnie jako przyjaciela. Kiedy znajd si w rodku, zjawicie si wy w 74-Z. Std nie wida, ale tam jest stanowisko ogniowe, ktre pokrywa cay obszar na wypadek, gdyby wrg nas otoczy i podszed z tyu. Powiem im, eby do was nie strzelali, a pozostae posterunki bd osaniay wasz skuter kontrogniem w kierunku dzia nieprzyjaciela. To ich powinno zaj na chwil, wic dacie rad przelecie bez problemw. Pamitajcie o hasach, bo na pewno was o nie spytaj. Poradzisz sobie z tym skuterem, pilociku? - Sierancie, pewnego dnia posadz ci na tylnym siedzeniu myliwca i poka ci, co to znaczy sobie radzi - warkn Erk. L'Loxx zamia si.

77

David Sherman, Dan Cragg

- Nie mog si doczeka, poruczniku. Jeszcze jeden drobiazg. Jestemy pewni, e mechanizm kontrolujcy dziaa reaguje jedynie na ruch, wic jeli spadniesz albo zostaniesz ranny, le nieruchomo, a nie bd do ciebie strzela. - Jak dugo mamy wtedy czeka? - zapytaa Odie, - Dopki nie wyjdziemy i was nie zabierzemy. Gotowi? Armia Slayke'a okopaa si wzdu suchego koryta rzeki, naprzeciw paskowyu i Centrum cznoci Intergalaktycznej. Zbudowano kilometry umocnie, poczonych kompleksem okopw i tuneli. Cay teren zasany by resztkami tysicy zniszczonych robotw bojowych i machin wojennych, niczym milczce wiadectwo cikich walk, jakie si tu toczyy. W tej chwili panowa spokj. Od czasu do czasu wysokoenergetyczna bro kierowaa swoje promienie na linie obrony albo artyleria Slayke'a ostrzeliwaa pozycje nieprzyjaciela, lecz poza tym wydawao si, e nic si nie dzieje. Kiedy tylko L'Loxx ruszy w d zbocza, wysokoenergetyczna bro zacza zalewa go ogniem. Potrzebowa a trzydziestu sekund, eby przeby otwart przestrze, skrcajc to w t, to w drug stron bez wyranego planu. Wreszcie zapad w bezpieczn lini okopw, gdzie znajdowa si ju poza zasigiem broni nieprzyjaciela. - O rany, o rany -jkna Odie, wrzucajc sprzgo i z wielk szybkoci kierujc si w d zbocza. Zdoaa pokona poow dystansu, dzielcego j od linii wykopw, zanim wrg otworzy ogie, przez chwil zaskoczony obecnoci jednego ze swoich wasnych cigaczy na neutralnym pasie ziemi. Wida byo, e osoba lub automat obsugujcy nieprzyjacielski system sterowania ogniem by zbyt powolny, aby zrozumie, e cigacze nie mog nalee do ich armii, bo aden samotny zwiadowca nie rzucaby si w kierunku linii wroga. W tym momencie artyleria Slayke'a odpowiedziaa na nieprzyjacielski ogie, ktry zela zdecydowanie, zanim Odie dotara w bezpieczne miejsce. Erk nerwowo przekn lin. Donie na sterach cigacza byy mokre od potu. W czasie dugiej podry poprzez pustyni szybko nauczy si, jak obsugiwa maszyn, lecz to, czego od niego teraz wymagano, wymagao umiejtnoci manewrowania, ktrych prawdopodobnie nie posiada. Jedyny bd, ktrego na pewno nie popeni, to opuszczenie kryjwki w tym samym miejscu, w ktrym uczynili to pozostali. Teraz dziaa nieprzyjacielskie z pewnoci bd wycelowane dokadnie w tamto miejsce. Ostronie przeprowadzi cigacz jakie sto metrw wzdu grani. Oznaczao to, e bdzie musia kierowa si do okopu pod ostrym ktem. Czy teren bdzie z tej perspektywy wyglda na tyle inaczej, aby mg przeoczy wejcie? Czy ostre manewrowanie spowoduje dezorientacj? Uruchomi cigacz, oddali si od linii szczytu na dziesi metrw i rzuci si na drug stron z tak si, e a zaklekotay mu zby. Zaskoczeni artylerzyci wroga z pocztku nie strzelali, ale po kilku sekundach pierwsze promienie zaczy wista wok niego. Tam, gdzie uderzay, piasek zmienia si w szlak. Erk skrca to w prawo, to w lewo, znw w prawo, w lewo, kilka metrw prosto, zatrzymywa si na sekund, potem znowu prosto przez kilka metrw, co chwila wykonujc ostry zwrot. Czu ar przelatujcych blisko promieni, ktrymi cigali go nieprzyjacielscy artylerzyci. Mogli oddzie-

78 li go od okopw zason ognia, ale tego nie zrobili. Prowadzili go tylko pojedynczymi strzaami, jako samotny cel, jakby prbowali zbiera punkty w jakiej grze. Erk nie zauway zagbienia w gruncie. Gdy wjecha w nie przednim koem, promie uderzy w zbiornik paliwa, ktry eksplodowa w potnym pomaraczowym piropuszu ognia. Moment wczeniej Erk polecia gow w d, przekoziokowa nad kierownic i upad na ziemi z tak si, e straci przytomno. Te kilka sekund uratoway mu ycie; nieprzyjacielscy artylerzyci, lub te ten, kto ich kontrolowa, widzc go lecego na ziemi bez ruchu, byli przekonani, e zgin podczas eksplozji. Erk ockn si, kiedy kto usiowa postawi go na nogi, krzyczc: - Wstawaj! Wstawaj! To bya Odie. Oszoomiony, dosiad cigacza, ktry do niego podprowadzia, i chwyci si dziewczyny, jak ostatniej deski ratunku. cigacz skoczy do przodu na najwyszej prdkoci, omal go nie zrzucajc. Odie skrcia ostro najpierw na prawo, potem na lewo, pochylajc si tak mocno, e kolano Erka przejechao po piasku. W cigu kilku sekund znaleli si wewntrz okopu. Odie wyczya silnik, a chtne rce wycigny si z bunkra, eby przej oboje. - Dobra robota - zawoa sierant L'Loxx. - Pilocie, mam nadziej, e prowadzisz ten swj myliwiec lepiej ni cigacz. To kolano powinien obejrze lekarz. Erk skin machinalnie gow, wci oszoomiony po upadku. - Gdzie jest stacja pomocy medycznej? - zapyta, zbierajc si w sobie. - Pidziesit metrw w tamt stron jest drugi okop. - L'Loxx pokaza palcem w prawo. - Id tamtdy, na pewno jej nie przegapisz. - Obejrza si na jednego ze swoich onierzy. - Frak, poka mu drog, potem zaczekaj i przyprowad go z powrotem. Jeli doktorzy nie zajm si nim od razu, a zobaczysz, e nic mu nie jest, to wracajcie zaraz. Zawsze mona go opatrzy pniej. Podczas gdy sierant instruowa szeregowca Fraka, Erk ciko dwign si na nogi. Rozejrza si, eby sprawdzi, jak gboki jest okop. Upewniwszy si, e ochroni ich przed bezporednim ostrzaem, ruszy za Frakiem w kierunku punktu opatrunkowego. Zatroskane oczy Odie ledziy go przez moment. Dziewczyna zdecydowaa jednak, e nic mu nie bdzie i zadaa pytanie, ktre wydao jej si waniejsze: - Moemy dosta co do jedzenia? - Wszyscy chcielibymy to wiedzie - odpar L'Loxx. - Mog wam zaoferowa jedynie miejsce do odpoczynku. - Wskaza na niewielki bunkier z prycz. Odie nie przejmowaa si wcale, e prycza bya brudna po dziesitkach niemytych cia, ktre na niej spoczyway; przynajmniej nie bya to goa ziemia. Zasna, zaledwie przymkna oczy. Sierant L'Loxx obudzi j godzin pniej. - Chod - rzek. - Kapitan Slayke chce widzie ciebie i pilota. Odie usiada, przetara oczy i co wymamrotaa. L'Loxx zrozumia tylko jedno sowo: Erk". - Wrci i ju go opatrzono. Idziemy. Kapitan czeka.

Prba Jedi

79

David Sherman, Dan Cragg

Armia Slayke'a, skadajca si z ochotnikw z caej galaktyki, bya poliglotyczn mieszanin gatunkw. Slayke zorganizowa oddziay w miar moliwoci tak, aby osobnicy jednej rasy suyli razem. Idc wskimi okopami, trjka z sierantem L'Loxxem na czele natkna si na ekip gungaskich inynierw, odbudowujcych zawalony bunkier; w innym sektorze grupka Bothan obsadzaa posterunki obserwacyjne. Wszdzie walay si szcztki bitewne: zniszczone roboty bojowe, rozrzucona bro, porzucone rzeczy osobiste i puste pojemniki po zapasach wszelkiego rodzaju; inynierowie i roboty techniczne uwijali si naokoo, zbierajc bro i sprzt nadajcy si do naprawy, odbudowujc uszkodzone ciany, pomagajc ywym istotom znale poywienie. Posterunek dowodzenia znajdowa si w najgbszym bunkrze. Panowa tam zorganizowany niead: oficerowie i podoficerowie zbierali raporty od zwiadowcw, inni przekazywali rozkazy, oficerowie sztabowi za zajmowali si milionami szczegw, niezbdnych, aby armia pozostawaa sprawna w boju. Porodku tego caego zamieszania tkwia wadcza, charyzmatyczna posta Zozridora Slayke'a. Sierant L'Loxx podszed do kapitana, stan na baczno i zasalutowa. - Raport zwiadowcw, sir - oznajmi. - Ciesz si, e wrcie, Ominie. - Slayke skin gow, by zachci go do kontynuowania. L'Loxx zoy raport, koczc go spotkaniem Erka i Odie oraz opisem drogi powrotnej do okopw. Slayke wycign rk. - Witam w mojej maej, ale zwyciskiej armii. Wiecie, czy kto jeszcze przey z armii generaa Khamara? - Nie, sir - odpar Erk. - Ale to nie znaczy, e wszyscy zginli. Po prostu nie spotkalimy nikogo wicej. Slayke pokrci gow. - To przykre. Przydaoby nam si wsparcie, ale skoro wyglda na to, e mam tylko was, bdziecie musieli wystarczy. Pan jest pilotem myliwca, poruczniku? Chtnie przydzielibym panu statek, ale na razie nam ich zabrako. A ty, onierzu, jeste zwiadowc? Zwiad to moje oczy i uszy. Bardzo polegam na takich spryciarzach jak Omi. Odie bya zaskoczona, e Slayke pamita imiona swoich onierzy. - Nieprzyjaciel nieustannie prbuje nas otoczy i przej tylne pozycje. Dlatego tak bardzo wani s dla mnie zwiadowcy. Potrzebuj kogo, kto by zastpi kaprala Natha. Jamur by dobrym onierzem, ale zgin. Zechcesz przej jego obowizki? Odie miaa ochot wykrzykn: Tak jest, sir!", kiedy tak sta i wpatrywa si w ni przenikliwym wzrokiem, ale si powstrzymaa. Powiedziaa tylko: - Gdyby nie mia pan nic przeciwko temu, sir, wolaabym zosta i walczy u boku porucznika Erka. - Z trudem przekna lin, ale nie moga powstrzyma rumieca, ktry zala jej twarz. - Jest pilotem, sir... nie wie, jak walczy na ziemi. Potrzebuje kogo, kto nim pokieruje. Spsowiaa jeszcze bardziej, kiedy dotaro do niej, jak mona byo zrozumie jej sowa.

80 Slayke unis brwi i popatrzy na sieranta L'Loxxa, ktry niezobowizujco wzruszy ramionami, po czym zwrci spojrzenie na Erka. - Eee, sir... ona jest tak jakby moim drugim pilotem. - Naprawd? - zdziwi si Slayke. - Podejd tutaj. Wskaza na tyy pomieszczenia, gdzie ustawiono st holograficzny z map. Widnia na nim trjwymiarowy plan rozmieszczenia oddziaw Slayke'a. - Popatrzcie, to suche koryto rzeki jest pasem ziemi niczyjej, stref podziau pomidzy dwoma armiami. Linie s tutaj bardzo blisko siebie. - Umiechn si drapienie. - To ja rozkazaem zbliy si tak bardzo, eby statki wroga na orbicie nie miay odwagi strzela z obawy przed zniszczeniem wasnych robotw. Naley oczywicie przyj, e ktry ze statkw nieprzyjaciela moe oderwa si od mojej floty, eby sprawdzi, co si tu dzieje. Na razie wrg szybko si poapa i tak samo utrzymuje swoje wojska moliwie jak najbliej, eby moje statki nie mogy ostrzeliwa jego oddziaw naziemnych. - Ten posterunek - cign Slayke, wskazujc na ufortyfikowany przyczek - jest najbardziej wysunit czci naszych pozycji. Nazywamy go Izable i jest po to, aby ostrzega nas o wszelkich zmianach w rozmieszczeniu wojsk nieprzyjaciela, a take o ewentualnych przygotowaniach do ataku. Okoo szeciuset metrw za Izable, ale na flankach, znajduj si dwa kolejne forty, Eliey i Kaudine. Tu, gdzie teraz jestemy, zlokalizowany jest gwny punkt naszej obrony. Szeset metrw za nami znajduje si ostatni posterunek, Judlie, gdzie przekroczylicie nasze linie. Judlie osania nasze tyy. Te pi umocnie jest dobrze okopanych; kade z nich ma trzystuszedziesiciostopniowe pole raenia, skoordynowane z innymi pozycjami, wic jeli wrg przeniknie na nasz teren w jakimkolwiek miejscu, wszystkie forty mog go ostrzeliwa. Tu, tu i tu... i jeszcze tutaj - pokaza - znajduj si pozycje artylerii, rwnie dobrze okopane. Ich dziaa s wycelowane w kady metr kwadratowy naszego terenu. Jeli zatem wrg wedrze si w nasze szeregi, znajdzie si natychmiast pod bezporednim ostrzaem. Posterunki poczone s tunelami i okopami, abymy mogli swobodnie przemieszcza onierzy i zapasy z jednego punktu do drugiego w miar potrzeb. To miejsce to cud inynierii wojskowej. Zbudowalimy je w cigu dwch dni i to pod ostrzaem. Wszystko dziki naszym inynierom i wielu robotom technicznym. Inynieria uratowaa t armi. Po drugiej stronie koryta rzeki znajduj si pozycje wroga, ktry zajmuje t obszern rwnin. Na tamtym paskowyu, o tutaj, mamy Centrum cznoci Intergalaktycznej. Byo ono gwnym celem wroga, dlatego sdz, e teraz jest dobrze pilnowane. Pewien jestem, e jako czonkowie armii generaa Khamara znacie doskonale rozkad tego miejsca. Ktokolwiek tam dowodzi, to sprytny czowiek. Sze razy prbowa nas zdoby szturmem i sze razy go odpieralimy. Nie bez strat z naszej strony, ale roboty zaatwialimy tysicami. Wrg dwa razy wzi Izable, ale za kadym razem j odbijalimy. Teraz obserwuje tylko nasze szace, szukajc sabych punktw; prbuje nas otoczy i ryje tunele. Tak, wanie to teraz robi, mniej wicej na gbokoci stu metrw, kierujc si znowu w stron Izable. Kiedy tam dotrze, podoy stert materiaw wybuchowych i wyle cay posterunek w niebo. A zatem zaczlimy kopa drugi korytarz,

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 81 pod nim. Wysadzimy go, zanim dotrze do Izable. Ciekawe swoj drog, kto dotrze tam pierwszy, nie? - Slayke zamia si radonie. - Jakie s nasze szanse? - Zanim zaatakowalimy, wysaem wiadomo na Coruscant, proszc o pomoc. Moe przybd na czas, a moe nie. Dopki si nie zjawi, jestemy zdani sami na siebie, ale zdaje si, e naprawd pomieszalimy facetowi szyki. - Wskaza na pozycje wroga na holomapie. - Myl, e on take czeka na posiki. Ktokolwiek jest moim przeciwnikiem, zosta wysany po to, aby zabezpieczy centrum, a nie zakada tam garnizon, wic wkrtce musi tu przyby kolejna wielka armia. Jeli si pojawi, zanim dotr do nas posiki... - Wzruszy ramionami. - A co zamierza pan robi przez ten czas, sir? - zapytaa Odie. - Robi? No c, skopi im tyki tak mocno, jak si da. - Oficerowie stojcy wok mapy parsknli miechem. - A was dwoje... zawsze przyda mi si para dobrych strzelcw na Izable. Pasuje? - Tak jest, sir. - Sierancie L'Loxx, prosz ich nakarmi, wyposay i skierowa do Izable. Bd podlega porucznikowi D'Nore, ktry przydzieli im zadania. Powodzenia. - Wycign prawic, ktr ucisnli oboje.

Posiek, ktry im zaserwowano, skada si z racji ywnociowych przewidzianych do podtrzymania ycia w okresie podwyszonego metabolizmu i nie mia nic wsplnego z lukullusow uczt. Kiedy skoczyli je, L'Loxx da kademu z nich pas ze sprztem. - To standardowe uprze transportowe piechoty, ale dodalimy do nich narzdzia, ktre uznalimy za uyteczne w terenie. Kiedy tylko znajdziecie chwil czasu, sprawdcie zawarto kieszeni i zapoznajcie si z ni, Moe wam to kiedy uratowa ycie. Porucznik D'Nore by nerwowym Bothaninem, zmagajcym si z odpowiedzialnoci utrzymania swojego posterunku w stuprocentowej gotowoci. On wanie prowadzi grup, ktra niedawno odbia Izable z rk robotw bojowych. Od tego czasu rzadko udawao mu si urwa godzink na sen. - Nie pozwol im przej Izable - powiedzia swoim nowym onierzom. - Bdziecie pracowa na wysunitym przyczku nasuchowym obejmujcym sektor pity. - Nie pofatygowa si, eby wskaza, gdzie mianowicie mgby si znajdowa sektor pity. Prawie natychmiast odszed, eby porozmawia z onierzami w sektorze trzecim. Na koniec rzuci przez rami: - Porozmawiam z wami pniej. Miaem tam trzech ludzi, ale wszyscy zostali ranni i ewakuowano ich. Najwaniejsza rzecz: nie strzela, dopki was nie zaatakuj. Nie chc, eby wrg wiedzia, e obsadzilimy ten posterunek na nowo. - Z tymi sowami znik w okopie. Stojcy w pobliu sierant odezwa si pgosem: - Chodcie, zaprowadz was. Uwaajcie, eby si nie wychyla, bo odstrzel wam gowy.

82 Pochylajc si nisko, poszli za nim w kierunku przeciwnym do tego, w ktrym skierowa si porucznik. Po kilku zakrtach doszli do miejsca, gdzie okop przechodzi w ufortyfikowan strzelnic. - Sektor pity - oznajmi sierant. Plamy krwi i strzpy materiaw opatrunkowych znaczyy miejsca, gdzie medycy opatrywali ostatni ekip obsugujc stanowisko. - Nigdy w yciu nie widziaem takiej broni, a co dopiero mwi o jej uywaniu mrukn Erk, ogldajc samopowtarzalny miotacz E-Web. - Szkolono mnie we wszystkich typach broni piechoty - pocieszya go Odie. - Ja bd strzela, ty moesz monitorowa generator mocy. Kiedy dostaniemy zmian? zwrcia si do sieranta. - Wtedy, gdy przyjdzie pora, a ja nie mam pojcia, kiedy to moe by - odpowiedzia. Poda kademu z nich pakiet racji ywnociowych. - Oszczdzajcie... to wszystko, co nam zostao. pijcie na zmian. Jedno z was przez cay czas musi monitorowa sie taktyczn. Kontrola cznoci co trzydzieci minut. Nie przegapcie. Strzela tylko wtedy, jeli macie cel. Nie jestecie tu po to, aby powstrzyma atak, lecz po to, aby nas ostrzec, jeli si pojawi, no i moe spowolni go troch. Kiedy zaczn si zblia, musicie wraca tym okopem do gwnych pozycji defensywnych i to najszybciej, jak moecie. To wy bdziecie decydowa, kiedy si wycofa, ale nie czekajcie zbyt dugo. Wasz sygna wywoawczy to Nadzieja Pi", posterunek dowodzenia to Izzy Sze". Zsynchronizujcie czasomierze, jest szesnasta pitnacie. Meldujcie si o szesnastej czterdzieci pi. - Odwrci si i ruszy z powrotem okopem. Wbrew swojej deklaracji Odie nie przesza zbyt dokadnego szkolenia z miotaczami samopowtarzalnymi E-Web. Potrzebowaa kilkunastu minut, eby sobie przypomnie system. Kiedy uznaa, e ju wszystko wie, zacza instruowa Erka. - Ten miotacz powinien by poczony z innymi na posterunku za pomoc wbudowanego dalekosinego komunikatora - tumaczya, wskazujc za kadym razem na odpowiedni element. - Oznacza to, e jeli zostaniemy zaatakowani, systemy celownicze innych miotaczy ustawi si automatycznie, dajc nam wsparcie i vice versa. Szybko sprawdzia, czy komunikator dziaa. - W porzdku, wszystko gra. I wszystko jest podczone, wic nie musimy przez to przechodzi. Podczanie moe zaj nawet pitnacie minut. - A co toto robi? - zapyta Erk, zezujc na miotacz. Odpi pas ze sprztem i rzuci go w kt. - Lepiej w go z powrotem, Erk - ostrzega Odie. - Nigdy nie wiesz, kiedy moe ci by potrzebny. - Tak, obejrzaem sobie, co tam jest... same gadety piechura, ktrych nawet nie wiedziabym, jak uywa. A ty wiesz, co jest w tych kieszonkach? - Nieze rzeczy. Nie sprawdziam jeszcze wszystkiego, ale... - Chc, eby mnie teraz nauczya uywa tego miotacza, Odie. Nie potrzebuj tego caego zomu na sobie, eby si uczy... tylko mi przeszkadza. Powiedz mi jeszcze, czego mgbym potrzebowa z tych wszystkich rzeczy, ktre tu wisz? - Prosz bardzo. Ten miotacz to zabjcza bro przeciwpiechotna. Jego skuteczny zasig wynosi tylko dwiecie metrw, ale maksymalny a p kilometra. Przy nakada-

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 83 jcych si polach raenia nie sdz, aby jakikolwiek robot da rad si przedrze. Twoim zadaniem bdzie monitorowanie przepywu mocy, eby dziako si nie przegrzao w czasie walki. Jeli zostan ranna, po prostu przecz si na fabryczny tryb pracy generatora... o, ten przecznik. To zapobiegnie niebezpiecznym skokom mocy, ale znacznie zmniejszy wydajno broni. Naucz ci wszystkiego, co trzeba, eby jej uywa, a potem si przepytamy. - Skd to wszystko wiesz? - Zwiadowcy to te piechota - wyjania Odie. - Przeszkolili mnie w uzbrojeniu, cho nie nosz rusznicy. Kamienne stanowisko strzeleckie zapewniao maksymaln ochron z gry i z bokw. Widzialno z przodu uzyskano dziki wskim wyciciom w skale. Erk wyjrza przez jeden z otworw. W gasncym wietle dnia widzia zryty strzaami teren pomidzy sektorem pitym a korytem rzeki, usany zniszczonymi robotami. Zastanawia si, co si stao z obrocami tego posterunku, gdy zosta zdobyty. Po raz pierwszy poczu, jak ogarnia go poczucie beznadziejnoci. Jak ktokolwiek moe sdzi, e uda im si tu przetrwa? - Bdziemy musieli spa w hemach - zauway - bo po zmroku bdzie nam potrzebna podczerwie. - Racja. Miotacz ma swj system naprowadzania w podczerwieni. Zanim zrobi si zbyt ciemno, eby co widzie, poka ci jeszcze par rzeczy. Noc przesza spokojnie. Nieprzyjaciel prbowa si obrony w innych sektorach, wywizywaa si krtka wymiana ognia laserowego. W takich momentach oywaa sie cznoci taktycznej, przekazujc raporty i rozkazy. Erk i Odie przygotowali si do walki, ale kiedy strzelanina ucicha, wrcili do swoich zaj. Podzielili por nocn na dwugodzinne warty i na przemian prbowali si zdrzemn. Odie nauczya Erka obsugi dziaka wystarczajco, eby w razie nagej potrzeby mg sam je uruchomi i ostrzela nieprzyjaciela. Mimo urzdzenia noktowizyjnego oczy Erka patay mu figle: jeli patrzy zbyt dugo, nieregularne pagrki zdaway si porusza. Stwierdzi, e co chwila trze powieki i potrzsa gow, eby lepiej widzie. Z trudem broni si przed snem. Jako pilot myliwca doskonale wiedzia, jak niebezpieczna moe by chwila nieuwagi, ale teraz nie by w peni si: siedzia w wilgotnej, kamienistej krypcie, mierdzcej krwi i odchodami, odek ciska mu si z godu, by bliski omdlenia, nie zmruy oka od wiekw i wszystko go bolao. Zwaszcza kolano pulsowao bolenie. Westchn, wzdrygn si, zamruga. Za kilka chwil pojawi si pierwsze promienie soca, potem nadejdzie wit. Zazwyczaj lubi t por dnia, zanim caa reszta wiata si zbudzi, kiedy wszystko jest spokojne, czyste i ciche. Zadra. Noce w tej czci Praesitlynu byy bardzo zimne, a dnie przeraajco upalne. Spojrza na Odie. Zasna, kiedy tylko przysza jej kolej. Umiechn si. Moga by teraz ze zwiadowcami, robic to, co umie najlepiej, jedc z wiatrem w zawody, ale wolaa zosta z nim. Siedziaa w tej dziurze, oddzielona od armii najedcw jedynie cienk cian skay. Kiedy si to wszystko skoczy...

84 Serce mu zatrzepotao. Co naprawd si poruszyo. Jego donie na uchwytach celowniczych nagle pokryy si potem. Stop trci Odie, ktra zerwaa si natychmiast, cakowicie przytomna. - Co tam jest - wyszepta. By bardzo czujny, kade wkno jego ciaa reagowao na wzbierajc w ciele adrenalin. Z zaskoczeniem stwierdzi, e chichocze ze zniecierpliwienia. - Chodcie, chodcie - szepn, koncentrujc si na optyce dziaka, niecierpliwie czekajc na rozpoczcie akcji. Przez system celowniczy widzia wyranie jak w dzie. Nagle wydao mu si, e jak daleko siga wzrokiem, cay teren widoczny przez otwr strzelniczy wstaje i idzie na niego. - Izzy Sze! Izzy Sze! Tu Nadzieja Pi. Nadchodz! - zawoa niecierpliwie. Zacz strzela w mas nadchodzcych robotw bojowych. Czu u swojego boku obecno Odie, monitorujcej skoki mocy podczas strzaw. Cichy gos w jego hemie zapyta: - Nadzieja Pi, tu Izzy Sze. Jaka jest sia nieprzyjaciela? Powtarzam, jaka jest sia nieprzyjaciela? - Jest ich tysice! - wykrzykn Erk. - Tysice!

Prba Jedi

85

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

14
Moja najdrosza... Nie, to nie pasuje, zbyt bezosobowe. Zacz raz jeszcze: Moja ukochana... To znowu zbyt banalne. Niepewnie ukada, co napisze dalej. Moe tak: Tskni za tob bardziej, ni mog to wyrazi. Moje serce przepenia mio do ciebie, moja najdrosza, najsodsza... - Przez chwil pisa w tym duchu na arkusiku flimsiplastu, po czym przerwa i odczyta to, co powstao. Nie, nie, nie, to brzmi jak sowa zakochanego smarkacza! Przecie to jego ona, senator, bohaterka, partnerka yciowa rycerza Jedi... a moe raczej mczyzny, ktry nim wkrtce zostanie - albo zginie. Anakin Skywalker siedzia w swojej kabinie na pokadzie Rangera". Za kilka godzin przeniesie si na Neelian", korwet towarzyszc transportowcom. Halcyon pozostanie na Rangerze", by poprowadzi atak w czasie, gdy Anakin bdzie dowodzi desantem. On i cikie krowniki wyrw dziur w blokadzie nieprzyjaciela, dziur, przez ktr Anakin i siy naziemne wylduj na Praesitlynie. Dziki IFF -systemowi identyfikacji, pozwalajcemu odrni wroga od przyjaciela, ktry nie zosta wyczony podczas blokady cznoci - mogli si zorientowa, e przynajmniej cz floty Slayke'a przetrwaa pierwszy kontakt i wci kry po orbicie Praesitlynu, wic w walce pozostae statki separatystw. Kiedy Slayke uzyska przebaczenie za stworzenie wasnych si zbrojnych atakujcych separatystw i przyznano mu patent na dziaalno korsarsk, dosta rwnie wasny zestaw kodw IFF. Kody te zawieray informacje dotyczce kadego ze statkw w jego flocie: nazw, klas, uzbrojenie, skad zaogi i tak dalej. Kady statek wyposaono w nadajnik, ktry po zapytaniu przez waciwy kod IFF, odpowiada jednoznaczn identyfikacj, stwierdzajc, e jest sprzymierzecem. W ten sposb mg unikn zestrzelenia przez wasne wojska, co a nadto czsto zdarzao si w ferworze walki. Halcyon by pewien, e po rozpoczciu ataku armada Slayke'a doczy do nich, a wsplnymi siami zdoaj rozbi blokad. Na razie kordon opasujcy Sluis Van wydawa si nietknity. Gdyby jednak statki te zostay skierowane do walki, sprawy mogyby si skomplikowa. Oznaczono ju stref ldowania na Praesitlynie - by to kawaek niezbyt przyjaznego terenu, do daleko od wyschnitego koryta rzeki na rwninie, gdzie miecio si Centrum cznoci Intergalaktycznej. Halcyon wybra to miejsce, omijajc paskowy, poniewa uwaa, e zacite walki w pobliu centrum mogyby spowodowa jego

86 zniszczenie oraz mier obsugi, ktra, jak mieli nadziej, pozostawaa w niewoli separatystw. Halcyon, Anakin, ich dowdcy, onierze i zaogi floty zrobili wszystko, co mogli, aby przygotowa si do zbliajcej bitwy. Teraz nadszed czas odpoczynku. W cigu kilku godzin flota znajdzie si w punkcie wyjcia - sektorze przestrzeni otaczajcej Praesitlyn, ktr ich dowdcy wybrali na miejsce przeformowania floty do ataku. Nieprzyjaciel wiedzia ju zapewne o ich przybyciu; od jakiego czasu znajdowali si w martwej strefie, bez cznoci z reszt galaktyki. Halcyon by akurat w poowie raportu do Rady Jedi, kiedy sprzt zamar. To pewny znak, e weszli ju w stref wpywu blokady. Anakin zmi arkusik flimsiplastu, wrzuci do niszczarki i wyj drugi. Jedi nie czuje lku, beznadziei, samotnoci. Wiedzia, e nadchodzca bitwa bdzie dla nich zwyciska i e jego dywizja dobrze si sprawi. Grudo zapewnia go o tym wiele razy, a Grudo zna si na armiach i dowdcach. Anakin okaza si niezwykle zdolnym adeptem sztuki dowodzenia; pogbia swoj wiedz, gdy tylko mia woln chwil w cigu caej podry. Z entuzjazmem zagbia si we wszelkie aspekty zarzdzania armi. Nie czu ani odrobiny niepokoju; z niecierpliwoci wyczekiwa bitwy. Mieli po swojej stronie prawo i sprawiedliwo, dlatego zwyci. Z radoci oczekiwa spotkania z legendarnym kapitanem Slayke'em. Samotny te si nie czu. Jego przyja z Halcyonem, ktry traktowa go jak modszego brata, zacieniaa si z kadym dniem. A Grudo, wierny, solidny, niezawodny stary Rodianin, przylgn do niego w czasie podry tak bardzo, e stali si nierozczni. Anakinowi Skywalkerowi nie byy obce lk, beznadzieja i gniew, " lecz wszystko to pozostawi za sob, w innym yciu. Zacz pisa znowu: Jeste teraz ze mn, najmilsza, czuj ciepo Twojego oddechu na moim policzku, zapach Twych wosw; kiedy przytulasz si do mnie. Razem patrzylimy w oczy mierci, ukochana, razem j zwyciylimy. Jutro znw stan z ni twarz w twarz, lecz Twoja mio jest ze mn i pomoe mi przetrwa... Pisa jeszcze przez chwil. Czsto w czasie tej podry marzy o tym, aby wykorzysta swoje zdolnoci w posugiwaniu si Moc i spojrze poprzez ni na Padme. Gdyby jednak nawet mg to uczyni, wiedzia, e nie powinien; byoby to niewybaczalne naduycie potgi Jedi. Ju i tak zama przysig, polubiajc Padme, postanowi wic, e ju nigdy wicej tego nie uczyni, aby zadowoli osobiste pragnienia. Kiedy jednak pisa, wydawao mu si, e ciany jego spartaskiego apartamentu rozpywaj si, e znw jest ze swoj ukochan on nad piknym jeziorem na Naboo, gdzie zoyli sobie luby wiecznej mioci i wiernoci. Zanim skoczy list, poczu, e wzruszenie dawi go w gardle. Przeczyta go jeszcze raz. Nieatwo byo odczyta jego charakter pisma, ale tego, co chcia napisa, nie mona byo powierzy nonikowi elektronicznemu, do ktrego kady moe zajrze. Rczne pismo miao w sobie co intymnego... i o to chodzio. Pokrci gow i umiechn si. Nie wierz, e sam to napisaem, pomyla. Otar z, ktra zakrcia mu si w oku, zamruga i rozejrza si. Stalowe ciany jego maej kajuty znw byy na miejscu. agodne pulsowanie napdu Rangera" przenoszone przez pyty pokadu podgrzewao podeszwy stp. Rzeczywisto. Anakin ostronie zoy arkusik kilka razy i

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 87 starannie go zapiecztowa. Po obu stronach napisa Do RK WASNYCH SENATOR AMIDALI i z czuoci umieci list w kieszeni paszcza. Zanim wyruszy do ataku, pozostawi go wraz z innymi rzeczami osobistymi pod opiek kapitana Neeliana", aby dostarczyli go Padme, gdyby zgin. Pooy si na pryczy i przymkn oczy, ale sen jako nie nadchodzi. Halcyon zgodzi si, eby zamiast wahadowcem, Anakin polecia na Neeliana" zmodyfikowan maszyn Aethersprite Delta-7. No c, skoro nie moe mie swojej Padme, bdzie mia przynajmniej swj myliwiec i spdzi w nim nastpne kilka godzin.

88 wszyscy inni mieli pewno, e jej waciciel wie, co robi, a jeli pjd za nim, to z pewnoci zwyci. Obserwujc go z dnia na dzie, Halcyon przekonywa si, e Anakin pozostawi za sob wszystkie emocje. Wsta. O tej godzinie jest tylko jedno miejsce, gdzie mona znale Anakina. - Jak leci, Anakinie? Anakin drgn i zerwa si na nogi. Znajdowa si w kabinie swojego myliwca Lazurowy Anio II". - Ostatnie korekty, nic specjalnego. - Zeskoczy lekko na ziemi i wytar donie szmatk. - Jestem gotw. W doku panowaa cisza. Wszystkie maszyny, gwnie wahadowce, zostay zabezpieczone przed zbliajc si bitw. Obaj Jedi usiedli na pustych skrzynkach. - Jeszcze kilka godzin i bdziemy w samym rodku bitwy - zauway Halcyon. Masz pod sob dziesi tysicy onierzy. Jak si czujesz? - Gotw. - Anakin uderzy si doni w kolano. - Cakiem gotw. - Jak twoje rami? - Nigdy nie miao si lepiej. - Anakin zgi palce, eby to udowodni. - Mistrzu Halcyonie... ju dawno chciaem zada ci pewne pytanie... Halcyon spojrza uwanie na Anakina. - Jasne. O co chodzi? Anakin zawaha si, po czym wypali: - Grudo powiedzia mi o twoim spotkaniu ze Slayke'em i... no c, pomylaem sobie, e ci zapytam... - Wzruszy ramionami. - Eee... to znaczy, dlaczego wtedy z nim walczye? A waciwie nie tyle chodzi mi o to, dlaczego walczye, tylko dlaczego wanie w ten sposb? - Sam si nad tym zastanawiaem. - Halcyon odetchn gboko. - Wiesz, nigdy nie miaem zamiaru ciga Slayke'a. Inni w najlepszym wypadku uwaali go za rebelianta, w najgorszym za pirata. Ale to, co on robi, Republika powinna bya robi od dawna. Miaem zamiar jecha do domu i... - W ostatniej chwili ugryz si w jzyk. - I spotka si z przyjacimi, odpocz, ale Rada wyznaczya mnie do dowodzenia korwet wymiaru sprawiedliwoci, ktr wysali za Slayke'em. Musiaem sucha rozkazw, wypeni mj obowizek, robi to, co przysigaem. My, Jedi, nie mamy ycia osobistego, nie mamy rodzin, jak normalni ludzie. - W jego gosie zabrzmia ton goryczy, co nie zdziwio Anakina. On czu si w tej chwili podobnie. Niewiadomie dotkn miejsca pod paszczem, gdzie mia list do Padme. - A wic - cign Halcyon - kiedy dotarlimy do miejsca, gdzie wyldowa statek Slayke'a, wiedziaem, e nie ma go na pokadzie. Przez chwil podejrzewaem, e Grudo z tymi swoimi noami stanowi cz jakiego planu dywersyjnego, ale uznaem, e chodzi o to, aby odcign mnie od lasu, gdzie ukrywali si Slayke i jego ludzie. - Zamia si chrapliwie. - Ale wtedy jako mnie to przestao obchodzi - doda z uczuciem. Anakin by wyranie zaskoczony emocj w gosie mistrza Jedi. - Anakinie, czy mog ci zaufa? - wybuchn nagle Halcyon.

Prba Jedi

Flota nigdy nie zasypia. Zaogi na pokadach okrtw mog przysn, kiedy nie maj wachty, ale caa flota musi by zawsze czujna. W przeddzie akcji na stacjach bojowych onierze pi na zmian. Napicie udziela si wszystkim; pojedyncze pojazdy i ich zaogi staj si jakby fragmentami jednej ywej istoty, drapienego zwierzcia, gotowego do skoku na swoj ofiar, ktr wyledzio w gbinach kosmosu. W tym przypadku jednak ofiara z pewnoci bdzie si broni. Nawet onierze klony prawdopodobnie wyczuwali to napicie - cho z pewnoci nie wpyno ono w znacznym stopniu na stan ich umysw - za to Grudo czu je z pewnoci. Dla mistrza Jedi Halcyona byo to uczucie znajome i upajajce, ale wcale nie przyprawiao go o bezsenno. Halcyon zakoczy narad wojenn z dowdcami i wszyscy rozeszli si do swoich oddziaw. Wszystko byo gotowe. Teraz pozostawao ju tylko czeka. Kiedy Halcyon przebudzi si z krtkiej drzemki, usiad w swojej kwaterze i zacz pisa: Najdrosi Scerro i Valinie... By to ostatni z wielu listw, jakie napisa do swojej ony i syna, a ktre miay by im dostarczone w przypadku jego mierci. Mia jednak nadziej przekaza je im osobicie, kiedy ta ekspedycja dobiegnie koca. Pisa rcznie, aby chroni listy przed ciekawskimi oczami i przechowa bezpiecznie - na razie - swoj tajemnic pogwacenia lubw Jedi. Skoczy, zoy arkusik i zapiecztowa list, po czym dooy go do paczki, ktr przechowywa, Byo w niej ju okoo tuzina listw. Od wspomnienia ony i syna zrobio mu si cieplej na sercu. Odsun od siebie myl o ukochanych osobach. Tak dugo ju znosi rozstanie z nimi, e dominujca tsknota przerodzia si wreszcie w tpy bl, pulsujcy w sercu. Niedobrze byo myle o takich sprawach wanie teraz. Przecign si. Musi znale Anakina, pogada z nim, przekaza ostatnie instrukcje i podnie go na duchu. Mody Jedi okaza si urodzonym przywdc. Wszyscy wiedzieli, e to dzielny chopak - dowodem byo to, co zrobi na Geonosis i Jabiimie, a potem w innych beznadziejnych sytuacjach. Na Jabiimie otrzyma osobisty rozkaz kanclerza Palpatine, aby zej z pola bitwy po ponad miesicu zacitych walk, opuci przyjaci i pomc przy ewakuacji. Anakin usucha rozkazu, cho niechtnie. Nie byy mu obce bl, mier, klska. Wiedzia, e ma przed sob przeznaczenie, a tym przeznaczeniem jest wadza. Mody Jedi odznacza si wielk wraliwoci na Moc i inteligencj na granicy geniuszu. Halcyon by pewien, e Anakin pewnego dnia zostanie mistrzem, moe nawet zasidzie w Radzie Jedi. Teraz zademonstrowa swoje umiejtnoci przywdcze, zdolno do wydawania rozkazw, t niemoliw do naladowania cech osobowoci, sprawiajc, e

89

David Sherman, Dan Cragg

Mistrz Jedi wydawa si miertelnie powany, a w jego oczach czai si bezbrzeny smutek. Anakin mia ochot zawoa: Oczywicie, e moesz mi ufa!". Nagle jednak straci pewno, e moe da mu tak obietnic. - Mw - rzek z wahaniem. Po duszej chwili Halcyon cign: - Znasz powd, dla ktrego my, Jedi, nie powinnimy mie adnych emocjonalnych wizi z innymi ludmi, prawda? - Anakin nie odpowiedzia; pytanie byo retoryczne. - Chodzi o to, e emocje mog zami zdrowy osd Jedi, utrudni mu uwiadomienie sobie, gdzie ley jego obowizek, uniemoliwi wykonywanie trudnych i skomplikowanych zada, ktre przysig wypenia. No c, ja zawiodem. Nejaa Halcyon opowiedzia Anakinowi o swojej onie i synu. Anakinowi na dugo odebrao mow; mg jedynie gapi si w milczeniu na mczyzn, ktry sta si jego nauczycielem. Halcyon umiechn si i klepn Anakina w podbrdek. - Tak ci szczka opada, e si baem zwichnicia. - Westchn. - No to ju wiesz. Jeste jedyn osob, ktra o tym wie. Powiesz Radzie Jedi, kiedy wrcimy? Anakin nie wiedzia, co odpowiedzie. - Nie - wykrztusi, usiujc odzyska kontrol nad swoim gosem. - Podejrzewam zreszt, e Yoda ju wie... albo si domyla. Niewiele po nim mona pozna. - Nagle ogarno go poczucie winy i ch uczciwego postawienia sprawy. - Poza tym, jeli ja ci zadenuncjuj, ty moesz si zrewanowa i naskary na mnie - doda w nagym przypywie szczeroci, a potem opowiedzia Halcyonowi o swoim maestwie z Padme. Teraz to Nejaa Halcyon szeroko otworzy usta. Kiedy znw mg mwi, wykrztusi tylko: - onaty? Ty? - Ze zdumieniem pokrci gow. - Pobralicie si, kiedy razem wyjechalicie na Naboo, prawda? - rzek wolno. - Obi-Wan wie? Anakin poczerwienia ze wstydu, ktry go ogarn na myl o wasnym kamstwie. - To... nie byo atwe - przyzna. - Obi-Wan jest moim mistrzem i... moim przyjacielem. Nienawidz go okamywa. Halcyon skin gow. - Wiem, wiem. Postpilimy wbrew wszystkiemu, czego nas uczono... wszystkiemu, co jest istot bycia Jedi... - Urwa. - Aleja si z tym nie czuj le! - wybuchn Anakin. - To znaczy... z nieuczciwoci owszem, ale nie z mioci! Nie z trosk o kogo! Nie czuj si gorszym Jedi dlatego, e kocham Padme! - Ja te si z tym dugo zmagaem. - Halcyon zmarszczy brwi. -Czasem zastanawiam si, czy Yoda wie o mnie... o nas. Ale gdyby tak byo, to dlaczego Rada by mnie wybraa do poprowadzenia tej ekspedycji? I pozwolia mi zabra ci ze sob jako zastpc, skoro wiedz, e to nas poczy... dwch odszczepiecw, ktrzy dziel t sam tajemnic? Nie dlatego, e nie byo innych Jedi w wityni... mogli ich zreszt odwoa od innych zada. Wic dlaczego? - Spojrza na Anakina i wyprostowa si. - Powiem ci, co myl. Uwaam, e dano nam szans, abymy si sprawdzili... waciwie prawie mi

90 to powiedzieli. A ja uwaam, e to zadanie moe si okaza prb w wikszym stopniu, ni pocztkowo przypuszczaem. - Wida byo, e chce jeszcze co powiedzie, ale zmieni zamiar i wsta. - Myl, e ju czas, aby rusza, przyjacielu. - Zrobi krok do tyu. - Chyba ju czas, aby pokaza, jacy jestemy naprawd. - Te tak sdz - odpar Anakin i rwnie wsta, a kiedy wymieniali ucisk doni, zacz si zastanawia, jak jeszcze waniejsz prb Rada Jedi miaa na myli.

Prba Jedi

91

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

15
- Atakowa! Atakowa! Atakowa! - Tonith wali pici w panel sterowania. Atakowa na caej linii! Wprowadzi do walki tyle robotw bojowych, ile trzeba, aby przeama ich obron! Ju przejlimy ich przyczek, teraz musimy naciska, naciska! Tonith umieci swoje stanowisko dowodzenia w pobliu centrum komunikacyjnego na paskowyu, ktry growa nad polem bitwy. Dziki temu mia doskonay widok na wszystko, co si dziao, a przy tym pozostawa wraz ze swoj zaog do daleko poza frontem, aby unikn powaniejszego zagroenia w czasie walki. - Ale admirale - zaprotestowa B'wuf, starszy technik sterowania - w naszych poprzednich atakach stracilimy ju ponad sto tysicy robotw. Ju dwa razy zdobywalimy i dwa razy tracilimy t pozycj. Ponielimy cikie straty. Przykro mi, sir, ale sugerowabym, eby przyj taktyk utrzymania naszej linii do momentu przybycia posikw, a nastpnie pokona wroga sam liczebnoci. - Mj drogi B'wufie, kredyty, ktre le spokojnie w banku, przynosz jedynie odsetki. Aby zrobi fortun, musisz zainwestowa. -Uwanie spojrza na technika. B'wuf mia irytujcy zwyczaj powolnego mwienia, jakby zawsze szuka waciwych sw, eby wyrazi to, co myli, albo jakby si ba, e powie co niewaciwego i narobi sobie problemw. Z dowiadczenia Tonitha wynikao, e jest typowym przedstawicielem technokratw, ktrzy czuli si nie na miejscu w kadym kontakcie ze wiatem rzeczywistym i interesami. Ten czowiek bdzie si cofa tam, gdzie powinien stawia opr, a opiera si tam, gdzie naley ustpi. Tonith mia ju do czynienia z takimi typami, ale pomimo ich wad mogli si czasem przyda. - Ale... - zacz B'wuf. Tonith wpad mu w sowo. - Czy te roboty bojowe s twoje? Czy to ty za nie zapacie? Zachowujesz si tak, jakby byy twoj osobist wasnoci. To kapita, drogi Bwufie, kapita na aktywnym rynku, bezwartociowy, jeli nie zostanie odpowiednio zainwestowany, rozumiesz? Zainwestowanie naley do mnie, a ty masz tylko sucha moich rozkazw. Co do sowa, B'wuf, co do sowa. A teraz... - Tonith zauway, e zaoga centrum sterowania przerwaa prac, suchajc tej wymiany zda. - Wszyscy do roboty! No, ju! Technicy jak jeden m okrcili si na picie i wrcili do swoich konsoli.

92 - Wkrtce dostaniemy posiki. A kiedy przybd, sytuacja ma by wyklarowana. Niech piechota posuwa si naprzd, z bliskim wsparciem oddziaw pancernych i artylerii... - Ale sir, nasze siy powietrzne zostay w znacznym stopniu uszczuplone podczas bitwy z armi generaa Khamara. Wie pan, e sukces jest moliwy tylko wtedy, jeli zagwarantuje go... no c, cakowite wykorzystanie i integracja uzbrojenia. - Oni te nie maj adnych si powietrznych! - Tonith zacisn pici w bezsilnej frustracji. - Jednak, sir, nasza flota... - Nasza flota jest bezuyteczna. Nasze statki obserwuj ich statki i adna strona nie ma odwagi zaczepi drugiej, poniewa jeli straci cho kilka sztuk, rwnowaga si zostanie zachwiana. aden statek nie ma odwagi przyj nam tu z pomoc, poniewa jeli cho kilka z nich zejdzie z orbity, druga strona uzyska przewag. Cholerni oszuci zakl. - Nikt nie moe si wtrci, jestemy zdani sami na siebie, dopki nas nie wspomog. Kiedy przybd posiki, ich statki zaatwi to, co zostanie z tej ndznej floty... - Sir, mamy jeszcze statki blokujce Sluis Van. Mog rozstawi miny i przyby tu... - Nie potrzebujemy ich. A teraz... - Ale oni za kadego swojego zabitego niszcz setki naszych robotw! - zaprotestowa B'wuf, czerwieniejc z gniewu. - No to sobie policz! Ilu mamy wrogw? A ile jest naszych robotw? Kiedy przebijemy si przez ich obron, liczba ofiar z ich strony wzronie drastycznie, a kiedy ich ostatecznie przegonimy, wybijemy ich do nogi! A teraz ruszaj! - Ale, admirale... - wymamrota B'wuf. - Niech ci szlag, przesta si ze mn sprzecza! - Tonith by ju u kresu wytrzymaoci i skin na dwa roboty, aby si zbliyy. - B'wuf, widzisz tamten kt? Usid tam. A wy - doda, zwracajc si do robotw - zabijcie go, jeli sprbuje si ruszy. - Tak jest. Jak bardzo ma si ruszy, zanim go zabijemy? Tonith z desperacj pokrci gow. - Jeli tylko... powiedzmy... sprbuje wsta, zabijcie go. Poza tym moe si drapa po plecach, nawet przez cay dzie. B'wuf, skoro masz tu siedzie, postaraj si trzyma t cholern gb na kdk. I ruszaj si. Blady jak trup B'wuf posusznie podrepta do kta i usiad. Oba roboty stany na wprost niego. B'wuf ostronie podnis do i podrapa si po gowie. Nic si nie stao. Odetchn z ulg. Tonith wymaszerowa na rodek pomieszczenia. - Syszelicie moje rozkazy, a teraz macie je wykona. Od tej chwili przejmuj osobiste dowodzenie wszystkimi operacjami. Szybciej, szybciej ! Nie przejmowa si ofiarami. Jeszcze troch wysiku i przebijemy si przez ich linie! Zwycistwo jest prawie nasze! Android steward podtoczy si usunie z imbrykiem herbaty. Tonith skwapliwie skorzysta.

Prba Jedi

93

David Sherman, Dan Cragg

- Moe herbatki? - zapyta, unoszc imbryk w stron technikw przy tablicach. Wszyscy udawali, e s bardzo zajci. - Nie, to nie - Tonith wzruszy ramionami i upi yk z filianki. Umiechn si. Jego zby byy fioletowe jak zwykle. - Heeejjaaaa! Masz! A masz! I jeszcze raz! - wrzeszcza Erk, bez celowania walc z dziaa przez otwory bunkra. Nie mg nie trafi. Kady strza dezintegrowa co najmniej jednego robota bojowego, ale wci nadpyway nowe, szereg za szeregiem. Artyleria ostrzeliwaa je bez przerwy, ale na miejsce zniszczonych po prostu wchodziy nastpne i maszeroway dalej, strzelajc w rda promieni przed sob i rozpocierajc wdrujce pole niszczycielskiego ognia. - Erk! Musimy ucieka! Za chwil odetn nam drog! - zawoaa Odie. Erk pokrci tylko gow, jakby chcia si opdzi od natrtnej muchy, i strzela dalej. Nigdy do tej pory nie widzia takiego bogactwa celw i wprawio go to w gorczk niszczenia. Odie chwycia go za rami i prbowaa odcign od miotacza. Odepchn j biodrem i nie przestawa strzela. Podniosa wzrok i ujrzaa setki robotw stoczonych wok ich bunkra. - Otaczaj nas! Zostaw ten miotacz i wkadaj pas. Musimy si std zabiera wrzasna. Od strony wejcia do bunkra rozlego si chrobotanie. Odie chwycia bro i podbiega do wyjcia - w sam por. Dwa roboty wbiegy z brzkiem po niskich schodkach; zniszczya obydwa. Erk nawet tego nie zauway. Krzycza, kl i strzela, i strzela, i strzela. - Roboczogi! - wykrzykna Odie. - Roboczogi! Widziaa dwa z nich przez otwory strzelnicze, jak pezy powoli za piechot. Roboczogi, inaczej zwane pezakami, poniewa poruszay si po powierzchni terenu bardzo powoli, byy ciko opancerzonymi, w peni zautomatyzowanymi platformami strzelniczymi, stosowanymi jako wsparcie piechoty w boju. Ich dwa zsynchronizowane przednie dziaka laserowe miay stuosiemdziesiciostopniowy zakres strzau i stanowiy miercionon bro w starciu z grupami onierzy, pojazdami i kompleksami bunkrw. Grne dziaka przeciwlotnicze i wyrzutnie granatw peniy rol wspomagajc. W idealnym ukadzie naleao je ustawia w formacji schodkowej. Posuwajc si naprzd, dalsze maszyny chroniy boki tych, ktre znajdoway si przed nimi. Roboczogi toczyy si w kierunku bunkra, ziemia pod nimi draa. Odie zauwaya, e strzay artylerii Slayke'a odbijaj si od cikiego pancerza olbrzymw. - Przerwa ogie - krzykna, walc piciami w hem Erka najmocniej, jak si dao, lecz on pozosta guchy na jej ostrzeenia. Wystrzeli do najbliszego z roboczogw. Modu miotacza maszyny natychmiast skierowa si w stron bunkra, lecz zanim zdoa wyemitowa zabjczy promie, ziemia za nim eksplodowaa i wyrzucia go do przodu, a wyldowa na dachu bunkra. Przeciwmina, jedna z tych, ktre Slayke kaza wkopa pod tunelem separatystw, wanie przecia swj cel i eksplodowaa w odpowiednim momencie, by przerwa atak roboczogu.

94 Odlegy krzyk by ostatni rzecz, jak usyszaa Odie, zanim wszystko zapado si w ciemno. Slayke popatrzy na oficerw sztabowych. - Mamy bardzo mao czasu - rzek. - Nie powinienem traci go na przemowy. Wiecie, co robi, wszystko od pocztku zaplanowalimy a do ostatniego stanowiska. Urwa. - No wic do roboty - doda po chwili. Jego podwadni doskonale zdawali sobie spraw, e sytuacja jest beznadziejna. Izable, Eliey i Kaudine pady, a pierwsza linia artylerii, wraz z tymi, ktrzy ocaleli ze zdobytych posterunkw, zostaa wycofana do linii Judlie, a za stanowisko dowodzenia. W eb wzi plan, przygotowany wczeniej, zanim jeszcze Slayke wyldowa na Praesitlynie. Wrg powstrzyma ich atak, aby wyprostowa szeregi i sprowadzi posiki. - To ostatnia przerwa, jak mamy - rzek Slayke. - Przez ten czas sformujemy ostatni lini obrony przy Judlie. Wycofa tam natychmiast wszystkie pozostae siy. Chwyci miotacz i odwrci si od stou map. Zatrzyma si nagle i spojrza na oficerw. - Wszyscy wiedzielimy wczeniej, e tak si moe sta. Przykro mi, e do tego doszo. Mylaem, e Coruscant przyjdzie nam z pomoc. Moe zreszt s ju w drodze... Niewane. Liczy si to, e nie ma ich z nami. Kiedy przybdzie pomoc, zdymy ju zajedzi te nerfy tak, e wystarczy jeden padawan Jedi, aby ich rozwali na kawaki. - Zamilk na chwil. - Poddanie si nie jest dla nas rozwizaniem, nie wobec tej armii, i wszyscy o tym wiemy. Bya jeszcze jedna rzecz, o ktrej musia powiedzie swoim towarzyszom. - Jeli mamy umrze, to miejsce jest tak samo dobre, jak kade inne. Jestem dumny, e miaem zaszczyt by waszym dowdc, dzieli z wami trudy i przyja. Chlub bdzie przejcie na tamten wiat w towarzystwie onierzy takich jak wy. Nie sprzedamy tanio naszych skr. Dwunastu oficerw zebranych wok stou stano na baczno, wznioso prawe pici i zawoao: Hurrrraaa!". Erk powoli uwiadamia sobie, e jaki potny ciar wgniata go w ziemi. Otworzy oczy, ale nic nie widzia. Czy byo a tak ciemno, czy o zgrozo, straci wzrok? Z trudem opanowujc paniczny strach, zdoa powoli uwolni rami spod gruzu, ktry przygniata je do podogi bunkra. Podnis przegub do oczu, a kiedy ujrza w ciemnoci krzepicy blask tarczy chronometru, odetchn z ulg. Nie jest lepcem. Trudno byo mu oddycha z tym ciarem na piersi. Poruszy si, a wtedy ciar drgn i jkn. Leca na nim Odie zsuna si na bok, a par skalnych odamkw, ktre przygwaday j do niego, stoczyo si razem z ni. - Ufff... - sapn Erk. Znowu mg oddycha. Odie jkna. - Wielkie dziki. Przez ciebie o mao nas nie zabili wyszeptaa po chwili. Z pocztku Erk nie wiedzia, o co jej chodzi. Dopiero po chwili zaskoczy.

Prba Jedi

95

David Sherman, Dan Cragg

- No, fakt, ale sporo ich wybiem, co? - Ostronie zgi ramiona i nogi i usiad. By posiniaczony i poobijany, ale wci nadawa si do walki. Pomaca wok siebie w ciemnoci, natrafi na Odie i podnis j, chwytajc pod pachy. - Jeste ranna? Gdzie? - Hmm... chyba mam... to znaczy czuj, e mam duy siniak na biodrze. Poza tym... - Przeczesaa doni wosy i obmacaa gow. -Chyba nic mi nie jest. Namacaa jednak na skrze gowy strup zaschnitej krwi. Okazao si, e pod nim jest spore rozcicie. - Chyba leymy tu od duszego czasu - mrukna, delikatnie dotykajc rany. Krew ju zascha. Pomacaa wokoo siebie, trafia na pas ze sprztem i odpia prt jarzeniowy. Wcisna wcznik i bunkier napeni si cudownie jaskrawym wiatem. Dobrze, e ju nie siedz po ciemku. Gorsze byo to, co zauwayli: strza spowodowa zapadnicie si bunkra i poluzowanie wielkiego gazu w sklepieniu, ktry spadajc, przeama si na dwoje, zamykajc ich w trjktnej przestrzeni, jak w kamiennym namiocie o wysokoci czowieka i szerokoci jakich trzech metrw przy samej pododze. Odie mocno pchna cian doni. - Solidna jak... skaa - mrukna. - Mamy szczcie, e nie spada na nas, zostalibymy zmiadeni. Przycisna donie do gazu i pchna. - Wydaje si, e jest do solidny. Grawitacja i tarcie zapewne utrzymuje go w pozycji pionowej. - Ciesz si, e nas nie zgruchotao. Mamy powietrze, wygodne lokum i jestemy bezpieczni w tym kamiennym pokoiku - z gorycz zauway Erk. - Zdaje si, e ostatnio duo czasu spdzamy razem pod ziemi. - Taaa... To chyba jedyne chwile, kiedy mog by z tob sam na sam. Ciekawe, jak dugo bdzie dziaa ten prt? Odie wzruszya ramionami. - Ma zasilanie bateryjne. Doadowaam go jakie dziesi dni temu i od tej pory niewiele uywaam. Powinien starczy na siedemdziesit pi do stu godzin. - Powinnimy wydosta si std znacznie wczeniej. - Erk podnis kask i sprbowa go woy. Nie udao si. Kawaki gruzu uszkodziy go bezpowrotnie. Pilot spojrza na Odie. - Sprbuj, co z twoim kaskiem. - Chtnie, jeli go znajd. - Rozejrzaa si po ciasnej przestrzeni. -Pewnie jest gdzie tu pod kamieniami. Cudownie. Jestemy bez cznoci z dowdztwem... jeli ono jeszcze istnieje. - Istnieje, moesz na to liczy. A teraz przesta trzyma mnie w niepewnoci. Jaki masz plan, eby si std wydosta? Pocigna nosem. - Moemy na przykad zacz gwizda na rne tony, a kiedy osigniemy waciwy, ktry wprawi ska w rezonans, wszystko si po prostu rozleci, my za wyjdziemy sobie na soneczko jak owady z kokonu.

96 Erk wytrzeszczy na ni oczy, po czym wybuchn miechem. Zawtrowaa mu. miali si tak dugo, e unoszcy si w powietrzu kurz przyprawi ich o atak kaszlu. - Zaczynam si ba - wyznaa wreszcie Odie. - Jestemy tu zatrzanici na dobre, co? Erk nie odpowiedzia od razu, cho ubraa w sowa jego wasne lki. - No c, chyba faktycznie jestemy uwizieni - rzek po chwili i pchn doni kamienny blok. - Republika nikogo nie przysaa, prawda? - zapytaa Odie, nie oczekujc odpowiedzi. - Z pewnoci nie byo ich tutaj, kiedy ich najbardziej potrzebowalimy. - Umrzemy tu, jak sdzisz? - Na razie na to wyglda. - Z westchnieniem sign w d i uj dziewczyn za rk . - Umrzemy z pragnienia, zanim zdymy umrze z godu, prawda? I pomyle, e tyle razem przeszlimy, eby tak skoczy... - Odie nie potrafia ukry goryczy. Wyczya prt arowy, eby oszczdza energi. Godziny wloky si powoli w ciemnoci. Zabijali czas, opowiadajc sobie o lepszych czasach, przyjacioach i rodzinach, o ulubionej muzyce, domu, potrawach, ktre lubili. Erk by bardziej dowiadczony, pozna wicej wiata dziki swoim podrom, by te dobrym gawdziarzem. Odie miaa si z jego szalonych opowieci. Zjedli resztki niewielkich racji ywnociowych, ktre da im sierant, pozostawiajc ich w bunkrze. Przynajmniej mieli jeszcze pen manierk wody. Kiedy skoczyli posiek i ugasili pragnienie, siedzieli w milczeniu przez dusz chwil. Wreszcie Erk przycign Odie do siebie i pocaowa. Przytulili si mocno, a zmogy ich strach i zmczenie. Zasnli, wci trzymajc si w ramionach. Erk obudzi si po duszym czasie, spojrza na chronometr i stwierdzi, e jest pna noc. Przekn yk wody z manierki i delikatnie zbudzi Odie. - Przegapilimy kolacj - rzek. Usiada i przecigna rk po wosach. - Odie, nie zamierzam tu umrze! Syszysz? Nie umrzemy tutaj! - A jak zdoamy tego unikn? - Odie znw pchna kamienny blok. Tak jak przedtem, nie ustpi pod jej dotykiem. - Nie wiem, ale jestem pewien, e nam si uda. Zmrok zapada teraz szybko. Jeli nie liczy kilku sztuk broni - nie wicej, ni liczya jedna bateria - cika artyleria Slayke'a ulega niemal cakowitemu zniszczeniu. Jego statek zniszczono duo wczeniej, nie mia nawet wahadowca, aby wrci do resztek swojej floty na orbicie. Zreszt nikt si nigdzie nie wybiera. Oddziay wroga, po zdobyciu przednich pozycji w liniach obrony Slayke'a, zatrzymay si na chwil; najwyraniej chciay si przegrupowa przed kocowym atakiem, oczekujc na posiki do ostatecznego natarcia. Bya to jedyna chwila odpoczynku, jak mia Slayke od pierwszych chwil kampanii. Mia dziki temu czas, aby przygotowa si do ostatniej obrony.

Prba Jedi

97

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

98

Siedzia ze wzrokiem wbitym w ukad optyczny, ktry dawa mu pene pole obserwacji terenu przed Judlie. - Sir, tak wygldaj nasze wojska. Oficer sztabowy poda mu ekranik. Slayke rzuci na niego okiem. - Powiedz dowdcom, eby utrzymali swoje pozycje za wszelk cen. Przypomnij te, e onierzom w kadej jednostce zezwalam na rozproszenie si, zanim ich pokonaj. Jeli istnieje jakakolwiek szansa, aby nasze oddziay ucieky na pustyni, powinny tego sprbowa. Wyjanij im to. - Oficer zasalutowa i odwrci si do konsoli cznociowej. Slayke pomyla, e na pustyni take czeka ich pewna mier, ale przynajmniej pociesza si - poyj troch duej. Duga, przetaczajca si jak grzmot salwa artyleryjska dotara do ich pozycji, wstrzsajc ziemi pod stopami. - Kiedy przestan strzela, rusz na nas - powiedzia Slayke swoim oficerom. - A kiedy nas dopadn, wszyscy, ktrzy uznaj, e maj szans na ucieczk, mog prbowa. Ja te nie mam zamiaru zosta tu i da si usmay. System obserwacyjny nie nadawa si ju do niczego; ziemia pomidzy obiema armiami zryta bya salwami i kurz uniemoliwia widoczno. Slayke obejrza si na swoich oficerw. Twarze mieli zapadnite ze zmczenia, blade i bezkrwiste, ale kady z nich nadal wypenia swoje obowizki. Niektrzy rozmawiali z jednostkami piechoty i artylerii, inni sprawdzali bro, sprzt, wod i racje ywnociowe. Py z bliskich trafie wisia w wilgotnym, stchym powietrzu. Nagle cay bunkier zadra w posadach, ktry oficer krzykn: Znowu pudo!" i wszyscy wybuchnli miechem. Kto zakasa. Wszyscy nagle zaczli wymienia szeptem uwagi na temat dowodzenia armi, ktra waciwie przestaa ju istnie. Wtem rozleg si odlegy i stumiony, ale narastajcy ryk - wkrtce wznis si w oguszajcym crescendo, wprawiajc w drganie cae ciao. Nadchodzi gdzie z tyu. Slayke uderzy si pici w czoo. Nikt nie mia wtpliwoci, co to oznacza: nadesza ich ostatnia chwila. - Dostali posiki - spokojnie oznajmi dowdca. - Bierzcie bro i sprzt. - Naprzd! - krzykn jeden z oficerw, a wszyscy obecni rzucili si do wyjcia z bunkra. - Przynajmniej umrzemy w walce! Slayke podnis karabin nad gow. - Za mn! - zawoa.

ROZDZIA

16
Anakin kry po mostku Neeliana", zaciskajc i rozprostowujc pici. Obserwowa krowniki rozwijajce si w formacj do ataku. - Powinienem tam by, razem z nimi - wymamrota. - Nieprawda. Twoje twoje miejsce jest tutaj - odpar Grudo. - Taki jest plan. Wszyscy si na niego zgodzili... ty te. Dowdcy te musz sucha rozkazw. Po zatwierdzeniu planu bitwy nie ma miejsca na indywidualne wyskoki. W ten sposb wszystko moe i zgodnie z planem. Usid prosz, denerwujesz zaog. Kapitan Luhar, dowdca Neeliana", podnis wzrok na Anakina. Poklepa fotel grawitacyjny obok siebie. - Komandorze, prosz usi. Anakin niechtnie zaj miejsce na fotelu. - Nie cierpi siedzie bezczynnie - burkn. - Wkrtce bdziesz mia a za duo dziaania - zaznaczy kapitan. Nie by do koca pewien Anakina. wydawao mu si, e - Jedi czy nie -jest on zbyt mody i niedowiadczony, aby zosta zastpc generaa Halcyona. - Daj mocniejsze powikszenie - poleci nawigatorowi. Obraz Rangera" wyostrzy si natychmiast i wypeni cae ekrany. - adny stateczek. Luhar by dystyngowanym oficerem, chyba w rednim wieku, sdzc po srebrzysto-siwej czuprynie. Anakin podziwia spokojny profesjonalizm kapitana od pierwszej chwili, kiedy znalaz si na mostku Neeliana". Rol tego statku byo jednak wprowadzenie transportowcw piechoty na bezpieczn orbit i nadzr nad operacj ldowania, nie za walka z flot wroga. Anakin mia wiadomo wielkiej odpowiedzialnoci, jak wzi na siebie, przyjmujc dowodzenie t operacj, ale mody Jedi z trudem utrzymywa w ryzach swoj naturaln skonno do dziaania. Dowdca nieprzyjacielskiej floty rozstawi statki w szerok, kwadratow formacj nad t pkul, na ktrej znajdowao si Centrum cznoci Intergalaktycznej - Musimy przebi si przez ten kwadrat, jeli mamy dotrze do planety - zauway Anakin. Luhar skin gow. - To bardzo silna formacja defensywna, sir. Ale przeamiemy j, ustawiajc statki w trjki i atakujc na najwyszej prdkoci. Nasze jednostki skupi si po jednej stronie kwadratu w formacji schodkowej, aby sprowadzi ca si ognia naszej floty na ten

David Sherman, Dan Cragg 99 jeden sektor. W ten sposb wejdziemy. A kiedy ju si przebijemy, rozproszymy pozostae statki wroga i wybijemy je jeden po drugim. By pan ju kiedy w okrcie wojennym podczas starcia z wrogiem, sir? - Wakowali ten plan mnstwo razy, ale kapitan wiedzia, e Anakin poczuje si lepiej, jeli przedyskutuj go raz jeszcze, na kilka minut przed wprowadzeniem w ycie. Anakin skin gow. - Tak - odpar - ale nie na mostku, wic nie widziaem, jak si wszystko rozwija. To... - rzek, klepic si po protezie - zdobyem w indywidualnej walce. Stawa pan kiedy do pojedynku z kim, kto za wszelk cen chce pana zabi, kapitanie? Zabi pan kiedy kogo z bliska? - Nie zrobiem tego. Zadaniem dowdcy jest dopilnowanie, aby inni zabijali; nie musi robi tego wasnymi rkami. Anakin spojrza na niego dziwnie, zdegustowany jego zachowaniem - modemu Jedi wydao si, e kapitan uwaa walk indywidualn za co takiego jak mordobicie pijanych pilotw w jakiej spelunce. - O, wida resztki floty Slayke'a. - Kapitan Luhar wychyli si do przodu w swoim fotelu. - Widz, co chcemy zrobi i formuj si, eby zaatakowa lew stron kwadratu. Dziki temu zniszczymy go w jednej chwili. Cholera, chciabym mie z nimi czno. - Jeli blokada cznoci jest gdzie na orbicie, dostaniemy j, sir - zapewni oficer artylerii, ogldajc si przez rami od swojej konsoli. Anakin skoncentrowa si na opanowaniu ciaa i nerww. Czerpic ze swojego treningu Jedi, spowolni puls i zmusi si do odprenia. Wiedzia, e nie powinien bra sobie tak bardzo do serca uwag kapitana Luhara. Kwestionowanie jego zdolnoci dowdczych byo cakowicie naturalne u takich weteranw. Mieli swoje zdanie i dug list kampanii na potwierdzenie zimnej krwi w walce. Po prostu Anakin bdzie musia udowodni, e te to potrafi. Przez chwil pogbia oddech i rozlunia minie, odsuwajc od siebie wszystkie niepokojce myli. Teraz zdecydowanie janiej widzia sytuacj rozgrywajc si na mostku. Zaoga wykonywaa swoje obowizki z pewnoci siebie, zrodzon z dugiego dowiadczenia. Przeczy zatem konsol wizyjn na formacj swych transportowcw, ktre rozwiny si w kolumn daleko za Neelianem". Eskortowce, na przekr bliskiemu niebezpieczestwu, kryy na obrzeach formacji transportowych na pozr bez celu, ale Anakin wiedzia, e dowdcy tych jednostek wykazuj najwysz ostrono, patrolujc wyznaczony sektor. Nawet gdyby przebili si przez flot nieprzyjaciela - a w tej chwili wydawao si to prawie pewne - jeli cokolwiek stanie si transportowcom penym onierzy, caa ekspedycja stanie si totaln klsk. Nagle ekrany wypeniy si jaskrawym blaskiem. - Doskonale, zaczo si: Ranger" odda wanie pierwsz salw - spokojnie odezwa si kapitan Luhar, jakby rozpoczcie rozstrzygajcej bitwy byo codziennym wydarzeniem. - Torpedy, jak mi si zdaje. No, zaraz zobaczymy, jak sobie radz. Poda czas! Wszystkie stacje do raportu. - Wysucha uwanie meldunkw gotowoci do walki, jakie nadchodziy kolejno z poszczeglnych stacji. - Komandorze, teraz wszystko w paskich rkach. Kiedy tylko upewni si pan, e wrg zosta zwizany w walce, moe pan wysa transportowce.

100 Anakin wiedzia, co ma robi. Nerwowe napicie, ktre dawao o sobie zna jeszcze kilka minut temu, teraz zniko zupenie. Przez gow przesuwa mu si po kolei cay plan ataku. Myla o tysicach onierzy w transportowcach, przypitych w swoich kapsuach desantowych, z broni i sprztem w gotowoci, cierpliwie oczekujcych na wystrzelenie w kierunku powierzchni planety. Sygnaem przejcia na orbit dla transportowcw bdzie zajcie przez Neeliana" wczeniej okrelonej pozycji. To Anakin by odpowiedzialny za wydanie kapitanowi Neeliana" tego rozkazu. - Przygotowa mj statek - rozkaza. Kiedy tylko transportowce znajd si na kursie, ruszy za nimi. - Statek przygotowany - odpowiedzia natychmiast bosman. - Wszyscy zachowa gotowo - rozkaza kapitan Luhar. - Komandorze, czekamy na rozkaz. - Jeszcze nie, jeszcze nie. Dajcie mi na razie mocniejsze powikszenie na Rangera". Nejaa Halcyon na mostku Rangera" umiecha si lekko. Sta swobodnie, mocno wsparty na pitach, odprony i doskonale opanowany. Cho pozostay minuty - a moe sekundy - do rozpoczcia jednej z najwaniejszych misji w jego yciu, by zupenie spokojny, peen wiary we wasne siy i w otaczajcych go ludzi. Nie martwiy go myli o klsce i mierci; jeli cokolwiek przytrafi si jemu lub Rangerowi", Anakin zdoa sam poprowadzi ekspedycj. Gdyby mia zgin teraz, to w poczuciu spenionego obowizku, jako czowiek honoru. Ekrany energetyczne Rangera" podniesiono, zaoga staa na stanowiskach bojowych. Wreszcie byli gotowi na spotkanie z nieprzyjacielem. - Komandorze, jestemy dwie minuty od punktu pocztkowego -oznajmi dowdca Rangera", kapitan Quegh. - Generale Halcyonie - zagadn oficer wywiadu floty - prosz spojrze na ekran. Ta jasna kropka porodku defensywnej formacji wroga to platforma blokujca czno, dziki ktrej odcinaj nas od Coruscant. - Mamy wreszcie to drastwo! - Quegh uderzy pici w podokietnik fotela. Halcyon umiechn si szeroko. - Jeste pewien, poruczniku? - Najzupeniej, sir. To ona. Wyglda jak okrt sterujcy robotami. Separatyci mog sobie pozwoli na takie technologie, o jakich my moemy tylko pomarzy. Szkoda, e nie mamy ich zasobw. Kapitan Quegh rozemia si ju cakiem jawnie. - Za to w cigu minuty bdziemy mie ich skalpy. - Dobra robota, poruczniku, naprawd wietna robota. Kapitanie, oto cel twojej pierwszej salwy. - Zrozumiaem, sir. Oznaczcie ten cel torpedami protonowymi, ale ju. Dezaktywujcie system naprowadzania i wykorzystajcie system celowania wzrokowego. Chc, eby te malestwa uderzyy dokadnie w cel. - Ranger" mia na pokadzie dwie wyrzutnie torped protonowych MG1-A. Bya to nowa bro, wspomagajca baterie dziaek laserowych jednostki, nie przetestowana jeszcze w walce, ale potencjalnie o ogromnej

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 101 sile raenia. Miaa zasig trzech tysicy kilometrw, torpedy za rozwijay prdko dwudziestu tysicy kilometrw na godzin. Nie byy wraliwe na pola energetyczne i bez przeszkd docieray prosto do celu. Wykorzystanie naprowadzania wzrokowego zapobiegnie skierowaniu si pociskw na inne statki, zanim dotr do platformy. - Cel oznaczony, sir. Zasig tysic kilometrw. - Trzydzieci sekund do punktu pocztkowego - zaintonowa nawigator. - Strzela, kiedy bdziecie gotowi, kapitanie - rozkaza Halcyon. Przypi si pasami do fotela obok Quegha i czeka. - Kontrola ognia - powiedzia kapitan. - Na mj znak... - Punkt osignity, sir - zameldowa nawigator. - ...ognia! Wachtowy, zanotowa czas oddania pierwszej salwy. -Zwrci si do Halcyona. - Generale, zaatakowalimy nieprzyjaciela. Ekran wypeni si jaskrawym wiatem. - Mamy go! Mamy go! - wrzasn oficer nawigacyjny. Wszystkie konsole cznoci natychmiast oyy i mostek wypeni si kakofoni gosw z innych statkw floty. - Opanujcie to troch - rzuci Quegh do oficera cznociowego, ktry natychmiast zaj si odtwarzaniem sieci dowodzenia i sterowania statku. - Niech flota leci za mn i atakuje zgodnie z planem. -Odwrci si do Halcyona. - Tylko tyle nam byo potrzeba, aby uzyska przewag nad nieprzyjacielem. - Kapitanie, moe pan sprbowa nawiza kontakt z siami Slayke'a? I prosz przygotowa dla mnie woln lini na Coruscant. Chc zoy raport, e zaczlimy kontakt z wrogiem. Pierwsza runda dla nas. - Ale druga dla nich. - Kapitan Quegh wskaza na ekran. Na pancerzu cikiego krownika na skraju prawej flanki pojawia si brzydka czerwona plama. Rozrastaa si szybko, a po chwili krownik znik w jaskrawym rozbysku. Potrzsn gow ze smutkiem. - To By'ynium", statek Lencha. Dobry by z niego kapitan i mia dobr zaog na pokadzie. - Teraz, w miar jak flota Halcyona zbliaa si do nieprzyjacielskich statkw, kolejne jednostki wybuchay ogniem i znikay. Nagle Ranger" przechyli si mocno na prawo. - Trzymajcie si! Meldowa o szkodach - poleci kapitan. Stacje diagnostyczne nie wykazay wikszych uszkodze. - Byo blisko. - Quegh westchn. - Chyba celuj w nas, wic musimy si trzyma. Wszystkie baterie Rangera" otworzyy ogie. Nieprzyjacielskie statki byy coraz bliej, zasaniajc cae ekrany. Halcyon z satysfakcj odnotowa, e wikszo z nich ju ponie. - Pokacie mi widok naszej powoki od zewntrz - rozkaza Quegh. Kiedy przeczy si na lew stron, zawoa: - Hej, uwaga... to niebliski strza! To aborda! Nagle Rangerem" zakoysaa potna eksplozja. Statek zwolni i zacz dryfowa. - Pozostae statki, kontynuowa atak - krzykn Halcyon, odpinajc si od fotela Jaka jest nasza sytuacja, kapitanie? - Wamano si od strony rufy. Podejrzewam, e eksplozja spowodowaa oderwanie si zespou napdowego. Do naszej rufy przyczepi si jaki may stateczek. Jego zao-

102 ga wchodzi na pokad przez wyom w powoce. Stacje diagnostyczne, meldowa o uszkodzeniach! Z ukadu napdowego nie nadszed aden raport. - Kapitanie - zameldowa si oficer dyurny. - Nie wszystkie drzwi luz powietrznych dziaaj. Chciabym przej na ruf i zbada uszkodzenie, sir. - Ruszaj. - Id z nim - oznajmi Halcyon. - Wy dwaj... - Wskaza na par stranikw stojcych obok tylnego wazu. - Odbezpieczy bro i za mn. Odpi miecz wietlny od pasa i ruszy we wskazanym kierunku. Stranicy podyli za nim z odbezpieczon broni. Obaj si umiechali. - Najwyszy czas - mrukn jeden z nich. - Generale, co pan robi? - zapyta Quegh. - Zabieram stranikw i dyurnego oficera i idziemy na ruf, kapitanie. Jeli mamy aborda, musimy si nim zaj. - Spojrza na oficera. - Komandorze, prosz si uzbroi. - Jak to? - Poradz sobie. Niech zaoga przygotuje si do obrony. - Generale, musimy trzyma pana od tego z daleka. - Nie ma na to czasu, kapitanie. Przelij wiadomo na Neeliana". Poinformuj komandora Skywalkera, e przejmuje dowodzenie a do odwoania. Niech rozpocznie przygotowania do desantu. Zamknijcie za nami ten waz i nie otwierajcie, jeli nie bdziecie wiedzie, kto jest po drugiej stronie. - Obejrza si na swoich trzech towarzyszy. - Jazda na raf. Zajmiemy si tymi intruzami. - Ranger" dosta! - krzykn Anakin. Wszyscy na mostku podskoczyli. - Chyba ma pan racj. - Kapitan Luhar pochyli si do przodu i popatrzy na Anakina. - Komandorze, to oznacza... - Sir, wiadomo z Rangera". Melduj, e maj uszkodzony napd i prb abordau. Genera Halcyon przekazuje komandorowi Skywalkerowi dowodzenie flot i rozkazuje rozpoczcie desantu. - Patrzcie! - wykrzykn jeden z czonkw zaogi. - To naprawd aborda. - Na ekranie, cho z trudem, mona byo rozrni ciemny ksztat przyczepiony do rufy. Jeszcze jeden. - To statki zaczepne - oznajmi kapitan. - Dowdca nieprzyjaciela umieci je tam przedtem, eby nas zapa w puapk. Te cholerne maszyny s zamaskowane, dopki nie zaatakuj. czno, ostrzec reszt floty. Komandorze, czy mog wyda rozkaz wysadzenia desantu? Anakin z trudem opanowywa emocje. Teraz to on dowodzi i chcia pokaza, e jest prawdziwym oficerem. - Dzikuj, kapitanie. Prosz wyda rozkaz ldowania transportowcw. Poinformuje pan te zastpc generaa Halcyona, e teraz to on dowodzi dywizj, a ja do odwoania przejmuj dowodzenie w polu w zastpstwie generaa Halcyona. - Odwrci si do Rodianina. - Grudo, nasze wojska s gotowe do walki. Doczmy do nich.

Prba Jedi

103

David Sherman, Dan Cragg

Anakin zatrzyma si na chwil przed ekranem. Dym, szcztki statkw, bl, strach... wszystko to widzia i czu. Ale Halcyon y i walczy. Anakin umiechn si. al mi was, piraci, pomyla. Prbowa przekaza Halcyonowi w myli yczenie powodzenia. Kiedy wraz z Grudem wracali na pokad, nagle zda sobie spraw, jak mao uywa Mocy od chwili, gdy opucili Coruscant. Na tyach sterowni Rangera" panowao spore zamieszanie. - Komendancie - wydysza bosman, podbiegajc do starszego oficera. - Dobrze, e pana widz, sir. S w przedziale napdowym. Myl, e caa zaoga tego przedziau nie yje. Zamknlimy wazy do wszystkich luz powietrznych a do samego przedziau zasilania, ale przebijaj si i w przednich grodziach niektre drzwi nie chc si ju zanikn. Lepiej wcie kombinezony. - Generale, prosz za mn. - Dowdca poprowadzi grup Halcyona do magazynka ze sprztem, penego ju ludzi przywdziewajcych kombinezony prniowe. - Jeli mamy walczy wewntrz statku, sir, nie moemy liczy na szczelno pancerza. Szybciej, szybciej! - Kilku czonkw zaogi, ju ubranych, pomogo Halcyonowi woy kombinezon. - Wydalicie ju bro? - zapyta Halcyon. - Wanie to robimy, sir - odpar chory. - Jakie jest twoje zadanie, chory? - Jestem inynierem konstruktorem, sir. - A wic dobrze znasz ten statek? - Tak jest, sir. - Dowdco, pjd przodem z dwoma stranikami i z tym chorym, oceni zagroenie i zatrzymam ich. Chciabym, ebycie spord zaogi wybrali oddzia i poszli za mn. Jasne? - Jasne, sir. W szczelnym kombinezonie, z wczonymi ukadami podtrzymania ycia, Halcyon wezwa mostek statku. - Kapitanie, tu Halcyon. Idziemy na ruf rozpozna sytuacj. Zostawiam tu starszego oficera, eby zorganizowa obron przed abordaem. Co widzicie ze swojego miejsca? - Komora napdowa stracia atmosfer. Kto jest w nastpnej komorze, tnie luz. Melduj, e awaria nie pozwolia nam uszczelni luzy powietrznej pomidzy miejscem, gdzie stoicie, a czci napdow. Przygotujcie si wic na chwilow utrat atmosfery. Roboty jej nie potrzebuj, ale wy tak. - Nic si nam nie stanie. Wszyscy jestemy w kombinezonach i uzbrojeni. Bdziemy was informowa. Nagle powietrze z gonym wistem ucieko z czci rufowej Rangera", omal nie zbijajc ich z ng. Haas i podmuch ustay rwnie szybko, jak si pojawiy, ustpujc miejsca ciszy nieskoczonej, pozbawionej powietrza przestrzeni. Halcyon naliczy dwadziecia osb zaogi na mostku i pidziesiciu, ktrzy zdyli woy kombinezo-

104 ny. To oznaczao, e los ponad setki ludzi by nieznany. Prawdopodobnie zginli z rk atakujcych albo z braku tlenu, jeli nie zdyli na czas woy kombinezonw. - Chory, nie znam dokadnie caego statku. Chc, eby nas zaprowadzi na ruf. Stranicy, jestecie gotowi? - Tak - odpowiedzia jeden z nich. Drugi doda powanie: - Reszta naszego oddziau te gdzie tam jest. Tak, jestemy gotowi. Halcyon podnis miecz wietlny i wczy go. - adne wiateko - zauway jeden ze stranikw. - Powiniene usysze, jak piewa - odpar Halcyon. - Nigdy nie widziaem mistrza Jedi ani jego broni - powiedzia stranik. - No to widzisz nas teraz. Pjd pierwszy. Chory, trzymaj si tu za mn. Stranicy, przygotujcie bro i osaniajcie tyy. Nie strzela, jeli cel nie bdzie wyranie widoczny i czysty... no i cokolwiek si stanie, nie strzelajcie do mnie! - Nigdy nie strzelabym do Jedi, sir. Co do generaa, nie mam ju takiej pewnoci. - Kiedy przez to przejdziemy, wezm was obu do osobistej ochrony. - Nie zasugujemy na tak nagrod, sir - zaprotestowa jeden. Halcyon rozemia si. - To adna nagroda. Po pewnym czasie zaczniecie si zastanawia, co zrobilicie, e was tak ukarano. Idziemy. Zachowajcie czujno. Minli oddzia medyczny statku. Medycy nie zdyli woy kombinezonw. - Biedacy - westchn jeden ze stranikw. - Obawiam si, e to dopiero pocztek - odpar Halcyon. - Chory, dobrze idziemy? A tak w ogle, jak si nazywasz? - Tak, sir, idziemy waciw drog. Sze grodzi dalej jest waz, ktry poprowadzi nas na pokad B. Potem jeszcze sze grodzi i jestemy na miejscu, jeli tamci nie zdyli przej dalej. Eee... a nazywam si Dejock, sir. - Kapitanie, prosz o wiadomoci - odezwa si Halcyon do komunikatora. - Chyba maj problemy z wazami. Nie moglimy ich zatrzasn hermetycznie, ale zaoga zdoaa niektre zamkn rcznie i zablokowa. Teraz musz je ci. - Stranicy, jak mam was nazywa? - Jestem kapral Raders, sir. - A ja szeregowy Vick, sir. - Nazywajcie mnie generaem. I od tej chwili koniec artw. Zaledwie weszli do pomieszcze zaogi, natknli si na trzy roboty bojowe. Halcyon nie waha si. Jego miecz wietlny bysn; mistrz Jedi zatoczy krg lnic energetyczn kling, bez trudu odbijajc strzay z miotaczy robotw. Szybkimi ciosami ci po maszynach, dezintegrujc je w mgnieniu oka, zanim jeszcze jego towarzysze zdyli podnie miotacze na intruzw. Halcyon rozpaszczy si na cianie, a kiedy przez waz weszy trzy kolejne roboty, pozby si i ich, jednego po drugim. W cigu szeciu sekund przerobi pomieszczenie na skadnic zomu, ale tymczasem zacz si rozprzestrzenia dym z poarw wznieconych promieniami laserowymi wystrzelonymi przez roboty. Pony prycze i rzeczy osobiste mieszkacw.

Prba Jedi

105

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

106

- Strzela przez waz! - rozkaza Halcyon. - Zatrzymalimy ich, oficerze. Sprowad tu reszt oddziau. Dwaj stranicy poruszali si w sposb idealnie skoordynowany. Jeden kierowa strza za strzaem w otwarty waz, a kiedy odskakiwa, ogie przejmowa jego towarzysz, by po chwili skry si za przegrod. Chory Dejock poda za drugim stranikiem. - Sir, kolejne pomieszczenie to magazyn - zameldowa. - Nastpne tu za nim to warsztat naprawczy, a dalej ju jest komora napdw. Halcyon przekroczy waz. W przedziale roio si od robotw bojowych, ktre jednoczenie otworzyy ogie. Halcyon parowa strzay laserowe mieczem wietlnym. Wikszo promieni odbijaa si rykoszetem w kierunku robotw, ktre je wystrzeliy. Mistrz Jedi par do przodu, dwaj stranicy trzymali si tu za nim. W cigu kilku sekund obrci warsztat naprawczy w ruin, ale wszystkie roboty zostay zniszczone. Kombinezon Halcyona w kilku miejscach by nadtopiony od trafie, jeden ze stranikw mia paskudnie poparzone udo, ale samospajajcy si materia kombinezonu ochroni go przed dekompresj. - Zaatwiamy ich po kolei! - wykrzykn chory Dejock. - Tak, odparlimy ich. Chodcie, oczycimy nastpne pomieszczenie. - Chwileczk! - Starszy oficer wyszed z przedziau zaogi, a za nim dwudziestu cikozbrojnych ludzi. - Nie wyglda pan dobrze, sir. Paski kombinezon jest uszkodzony. - Rozejrza si po przedziale usanym zniszczonymi robotami, potem spojrza na pancerz Halcyona. -Naprawa tego zajmie troch czasu - rzek. - Generale, lepiej byoby, gdyby pan wrci na mostek i zmieni kombinezon, zanim przestanie dziaa. Prosz zabra te pozostaych. Wiemy ju, co mamy robi. Dokoczymy to, co rozpoczlicie. - Rozejrza si znowu i gwizdn przez zby. - Nieza robota. Caa trjka ruszya powoli w kierunku mostka, podtrzymujc pomidzy sob rannego stranika. Starszy oficer i j ego grupa byskawicznie rozprawili si z napastnikami. Dalszych ofiar nie byo. Ekipy naprawcze natychmiast zajy si przywracaniem szczelnoci powoki, atmosfera w przednich przedziaach zostaa przywrcona, lecz Ranger" nie nadawa si ju do walki. - Przykro mi bardzo z powodu statku i zaogi, kapitanie - rzek Halcyon. - To byli dobrzy onierze, a Ranger" jest dobrym statkiem, sir, ale przygotowalimy ju wszystko do przeniesienia na inn jednostk. Generale, gdyby nie pan, ju by nas tu nie byo. - Quegh wycign do i ucisnli sobie prawice. - Prosz si dobrze zaopiekowa tymi dwoma stranikami, kapitanie. Kiedy wyldujemy, prosz ich przydzieli do mojego sztabu. Trudno dzi o dobrych onierzy. - Komandor Skywalker ju wyprowadza wojsko, sir. - wietnie! cignijcie mnie na d, bo inaczej wygra wojn, zanim si tam znajd, i odbierze mi ca chwa!

ROZDZIA

17
Anakin zrcznie prowadzi transportowiec wojskowy, korzystajc z nawigacji naziemnej i pozwalajc mu lecie na wysokoci zaledwie dziesiciu metrw nad powierzchni planety. Grudo siedzia przypity pasami w fotelu drugiego pilota; zaciska donie na porczach, gdy Anakin delikatnie muska stery, by wznie si ponad szczyt wzgrza, ktre migno tu pod nimi. - Ledwo je ominem, Grudo! Zerknij na naszych onierzy, dobrze? - Mody Jedi by zachwycony, e leci transportowcem i zoliwie rozbawiony, e wreszcie znalaz co, co budzi nerwowo w rodiaskim onierzu. Grudo, wyranie zadowolony z pretekstu, aby oderwa oczy od gruntu, ktry pdzi o wiele za blisko ich podwozia, otworzy drzwi kabiny i popatrzy do tyu, na pidziesiciu klonw, przypitych pasami w przedziale pasaerskim. Siedzieli spokojnie, w milczeniu, jakby jechali autobusem na piknik. Dowdca plutonu spojrza na Gruda i da mu znak wzniesionymi do gry kciukami. Rodianin odwrci si z powrotem do Anakina. - onierze maj si dobrze. Moesz troch zwolni, czy koniecznie chcesz, ebym dosta ataku serca? Za nimi, na nieco wikszych wysokociach, niebo roio si od innych statkw, z ktrych kady wiz pidziesiciu onierzy w penym rynsztunku. Plan polega na podejciu do okrelonych wczeniej stref ldowania z odlegoci okoo stu kilometrw, lecc blisko ziemi, aby unikn wykrycia, zamiast ldowa wprost z orbity, kiedy to ldujce statki byyby wietnie widoczne i wystawione na ogie wroga. Armad bez trudu mona byo wykry z orbity dziki potnej chmurze pyu, ktr wzniecia, przelatujc nisko nad powierzchni planety. Wojska inynieryjne ju wyldoway, a tysice robotw technicznych przygotowyway pozycje obronne dla piechoty. Kiedy oddzia Anakina wylduje i wesprze inynierw, w wielkich transportowcach dotrze reszta armii. - Spokojnie, Grudo! Latam tak od dziecistwa, sowo daj! krzykn Anakin. Pewnego dnia przewioz ci moim myliwcem. Obejrza si na Rodianina. - Bagam -jkn Grudo. - Patrz, gdzie lecisz!

107

David Sherman, Dan Cragg

- Przygotowa si! - ostrzeg Anakin wszystkich pilotw, ktrzy za nim podali. Jestemy zero-trzy od ldowania. Spotkamy si na ziemi. - Zerkn przez rami na Gruda. - Mam nadziej, e cho cz armii Slayke'a przeya. Kody identyfikacji s podstawow metod rozrniania przyjaciela od wroga. Siy Republiki otrzymay standardowe notatniki elektroniczne nazywane Instrukcj Obsugi Sygnalizacji, z danymi aktualizowanymi co miesic. Notatnik zawiera na kady dzie miesica haso i odzew, ktrego miay uywa wszystkie siy Republiki, aby si wzajemnie rozpoznawa. Daty byy skorelowane z datami na Coruscant, gdzie te kody powstaway, wic niezalenie od pooenia w galaktyce haso i odzew byy takie same. Na przykad w dniu, kiedy Anakin Skywalker wyldowa ze swoimi siami na Praesitlynie, haso brzmiao, jawa", a odzew Zamienie". Nie miao to nic wsplnego z kodami identyfikacji przyjaciel-wrg, ktre byy cile tajnymi komunikatami informujcymi, czy dany statek naley do sprzymierzecw, czy wrogw. Proces kodowania wykorzystywany do ochrony tych notatnikw by potwornie skomplikowany; separatyci do tej pory nie byli go w stanie rozpracowa. Dlatego te, gdy platforma blokujca komunikacj zostaa zniszczona, flota Halcyona wielokrotnie przekazaa sowo Jawa" do systemu komunikacyjnego Slayke'a. Slayke jednak zniszczy swoje urzdzenia komunikacyjne przed opuszczeniem punktu dowodzenia i wycofaniem si do twierdzy Judlie, wic, oczywicie, nie byo odpowiedzi. Anakin wyldowa wic ze swoim desantem, nie wiedzc nawet, czy ktokolwiek z armii Slayke'a przey. Ldowanie na Praesitlynie miao si odbywa w czterech fazach: najpierw wojska inynieryjne, za nimi wsparcie piechoty i innych broni, co miao umoliwi przygotowania pozycji defensywnych; nastpnie Anakin ze swoj dywizj, a na kocu dywizje Halcyona. Kada dywizja miaa przypisan sobie stref ldowania w obszarze, ktry teoretycznie powinien by wolny od okopw nieprzyjaciela. Gdyby tak byo, onierze mieliby duo miejsca do wyldowania, rozoenia si i przyjcia pozycji obronnych, zanim zostan zaatakowani. Kiedy caa armia znajdzie si ju na ziemi, rozpoczn dziaania przeciwko nieprzyjacielowi z resztkami armii Slayke'a... albo bez nich. - Wycofywanie si w obecnoci nieprzyjaciela jest jednym z najtrudniejszych manewrw taktycznych, jakie istniej. Jeste dowdc w polu, wybr taktyki naley do ciebie, ale czy potrafisz co takiego zrobi? - Hologram hrabiego Dooku pulsowa przed oczami Porsa Tonitha. - Roboty nie panikuj, hrabio Dooku, a wrg nie skonsolidowa jeszcze swoich si. Jeli teraz wycofam si na paskowy, mog to zrobi waciwie bez przeszkd. To da mi przewag, bo zajm wyszy teren, a przy okazji zacisn chwyt na urzdzeniach cznociowych. Bd musieli bardzo uwaa z uywaniem cikiej broni, aby nie zniszczy centrum, a jeli w kocu zaatakuj, bd zmuszeni do manewrowania pod gr. Jeli pozostan tam, gdzie jestem teraz, ich poczone siy zalej mnie bez trudu. Oczywicie, gdybym dosta posiki...

108 - Rozumiesz z pewnoci, e nasze wojska s zaangaowane na wielk skal w caej galaktyce. Twoja misja jest wana, owszem, ale inni dowdcy rwnie s zaangaowani w walk. Musz way priorytety. Dostaniesz posiki, kiedy to bdzie moliwe. Czy cho cz twojej floty przetrwaa? - Te jednostki, ktre ocalay, wycofay si i doczyy do floty wok Sluis Van. Nie bd ich wcza do walki, dopki nie dostan posikw, bo jest ich zbyt mao i szybko zostayby zniszczone. Platforma sterujca robotami, ktra jednoczenie blokowaa czno, rwnie ulega zniszczeniu. Teraz maj ju kontakt z Coruscant. - Nie szkodzi, te urzdzenia dziaay tak dugo, jak dugo ich potrzebowalimy. Teraz s ju zbdne. - Jecy twierdz, e mamy do czynienia z Zozridorem Slayke'em. Co moesz mi o nim powiedzie? Do tej pory prowadzi byskotliw obron, ale i tak byem bliski zniszczenia go, zanim nadeszy posiki z Coruscant. - Zozridor Slayke to niezwyky czowiek. Przydaby si nam taki. - Hrabia Dooku opowiedzia o ostatnich przygodach Slayke'a. - Renegat? Jako nie jestem zaskoczony, sir. Jego ludzie walcz jak piraci przyparci do muru. - Powiem ci co wicej. Armi, ktra przybya i teraz jest twoim przeciwnikiem, dowodzi mistrz Jedi Nejaa Halcyon, a zastpuje go mody padawan imieniem Anakin Skywalker. - Hrabia wprowadzi Tonitha w histori obydwu Jedi. - Nejaa Halcyon, jak si zorientujesz, jest ostrony i przewidywalny, ale uwaaj na modego... ten wydaje si niepewny. Moe to by dla ciebie niebezpieczne, albo przeciwnie... jeli potrafisz to wykorzysta. - Jedi mona zabi, hrabio Dooku, ale myl, e tak naprawd powinienem przejmowa si Slayke'em, skoro on tak sobie poczyna z Jedi, jak mwie. Zdaje si, e temu zespoowi trudno bdzie wsppracowa w czasie wojny. - Nie liczybym na to, Jedi nie dopuszczaj, aby ich osobiste uczucia wpyway na wykonywane obowizki. Gdyby ktry z nich mia da si ponie emocjom, to raczej mody Skywalker. - Jest jeszcze jedna sprawa, hrabio. Chodzi o Reij Momen. Chciabym wykorzysta j dla celw propagandowych. Hrabia Dooku zmruy oczy w wskie szparki i zoy palce. - Co proponujesz? - Sir, zamierzam j przekona, eby przekazaa na ywo w Holo-Necie co w rodzaju ultimatum dla senatu, czy raczej przygotowane wczeniej owiadczenie, w duchu: Jeli nie wycofacie wojsk z Praesitlynu, admira Tonith nas zabije". Dooku parskn gniewnie. - Nigdy ci nie uwierz. - Nie wszyscy, z pewnoci. Ale senat to wiecznie skcony, demokratyczny organ. Wiem, e niektrzy z nich s skonni wspiera nasz spraw, cho nie rozumiem ich motywacji, inni za s, powiedzmy, usposobieni pokojowo. Taka transmisja przynajmniej zasieje wrd nich ziarno wtpliwoci. - Wiesz, e nie wolno ci zabija zakadnikw.

Prba Jedi

109

David Sherman, Dan Cragg

- Ale i tak to zrobi! Zanim pozwol si pokona, nie tylko ich pozabijam, ale rwnie zniszcz Centrum cznoci Intergalaktycznej. Przygotowaem si ju do tego. Prosz nie zapomina, e Reija Momen jest osob szanowan i doskonale znan na Alderaanie i na Coruscant. To atrakcyjna kobieta symbol, traktuj j jak matk. Kiedy zobacz, jak baga o ycie swoje i swoich pracownikw, z pewnoci zrozumiej, e mwi powanie. - Ale czy ona zechce wsppracowa? Przecie ci zaatakowaa, kiedy j wzie do niewoli. - Umiech hrabiego by zimny jak ld. Tonith by zdumiony, e hrabia Dooku wie o policzku, jaki otrzyma od Reiji. Poczu lekkie zakopotanie na wspomnienie tego ciosu, ale by zadowolony, bo widzia, e Dooku zainteresowa si jego propozycj. - Zostaem zaskoczony, ale to si ju wicej nie powtrzy skoni si wizerunkowi. - Bdzie wsppracowa, ju ja si tym zajm. Dooku milcza przez chwil. - Doskonale. Moesz dziaa dalej - zdecydowa w kocu. - Powiniene by politykiem, wiesz? - Jestem bankierem, a to jeszcze gorzej. - Tonith zamia si. -Jeszcze jedno: kiedy dostan wsparcie? - Znowu to samo? Wtedy, gdy to bdzie moliwe. - W gosie Dooku pojawia si wyrana nuta irytacji. - Chciabym zobaczy, e nie tylko wypeniem co do joty przygotowany przez pana plan tej inwazji, ale niewtpliwie odnisbym peny sukces, gdybym w odpowiednim momencie dosta posiki. - Czy ty nie suchasz, co do ciebie mwi? - Bardzo starannie wypeniem moj cz zobowizania. Sukces wymkn mi si z rki, poniewa pan... lub kto inny... - Admirale Tonith, kwestionuje pan mj osd? Rb tak dalej, a ju nie yjesz. Holograficzny obraz hrabiego Dooku zamigota. - Doskonale to rozumiem, sir - odpar Tonith. - Ale nie jestem gupcem. Nikt by nie potrafi przeprowadzi tej kampanii lepiej ode mnie, nawet ta mordercza machina, paski osawiony genera Grievous. - Dygoczcymi rkami nala sobie herbaty, wypi szybko i odetchn. Ta tyrada moga si skoczy jego mierci, ale w tej chwili przestao go to obchodzi. Mia wiele powanych wad, ale na pewno nie by tchrzem. Nie lubi, kiedy nim pomiatano. Hrabia Dooku umiechn si. - W swoim czasie... wszystko w swoim czasie. Do mi si podoba twj pomys z propagand i plan defensywy. Wprowad je w ycie. I nie kontaktuj si ju ze mn. Sam si odezw. - Sir, oni si wycofuj. Armia robotw si wycofuje - krzykn do Slayke'a zdumiony oficer. Kapitan obserwowa statki ldujce za fortem Judlie. Umiechn si szeroko.

110 - Tak, poruczniku. A prosz spojrze na te statki. To nasi. Trzeba przyzna, e uratowano nas w ostatniej chwili! Statki bez wtpienia naleay do Republiki; kady mia wyranie wymalowane godo omioszprychowego koa w okrgu, biae na czarnym polu. - Chyba nigdy w yciu nie widziaem niczego rwnie piknego. - Slayke poklepa oficera po ramieniu. - Powiedz ludziom, eby zajli si wycofujcymi si robotami. Ja wybior si sprawdzi, kto tam do wodzi. Slith Skael opiekuczo osoni swoim ciaem Reij, kiedy zobaczy wchodzcego do pomieszczenia Tonitha. - Zabra go - poleci Tonith robotom-stranikom. - Ale niech stoi tu za drzwiami. Mog go jeszcze potrzebowa za par chwil. Roboty bezceremonialnie chwyciy Sluissanina i pomimo protestw wywloky go na zewntrz.. - Czego chcesz? - sykna Reija. - Czy jest pani dobrze traktowana? - Tonith umiechn si i usiad naprzeciw niej. - Staramy si, eby nie miaa pani powodw do narzekania. - Jeli morderstwa, niesprowokowane dziaania wojenne, bestialstwo nazywacie... - Zamknij si, kobieto! - Gos Tonitha smagn jak pejcz. - Suchaj mnie uwanie. Zamierzam uy ci w transmisji przez HoloNet do senatu Republiki na Coruscant. Reija drgna, zaskoczona. - Sied cicho - warkn Tonith. - Nie skoczyem. Odczytasz przygotowane przeze mnie owiadczenie. Jeli nie zgodzisz si na t propozycj, albo jeli podczas odczytywania owiadczenia sprbujesz jakich sztuczek, zabij tego twojego sluissaskiego przyjaciela. Masz, czytaj, - Poda jej krtki tekst. - Na gos. Reija przebiega wzrokiem krtki akapit. - Wiedziaam, e si zjawi - szepna. Usta jej zadray, oczy zwilgotniay, ale nagle umiechna si szeroko. - Macie kopoty, co? - Zamknij si, ty arogancka... - Tonith wyranie czerpa siy z wasnego gniewu. Odczytaj owiadczenie. Natychmiast. Reija powoli odczytaa tekst: Jestem Reija Momen, dyrektor praesitlyskiego Centrum cznoci Intergalaktycznej. Moi pracownicy i ja jestemy przetrzymywani jako winiowie przez uzbrojone siy separatystw. Dowdca tego oddziau da, abycie odwoali onierzy, ktrzy w tej chwili broni Praesitlynu. Za kad godzin zwoki w wykonaniu tego rozkazu jedna osoba z mojego zespou zostanie zabita. Ja zgin jako ostatnia. Bagam w imieniu moich ludzi, abycie natychmiast spenili to danie. - Dodaj na kocu troch wicej uczucia. Poza tym bardzo dobrze. A teraz przejdziemy do pomieszczenia cznoci...

Prba Jedi

111

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

112

- Nigdy nie zabijecie nas wszystkich. Potrzebujecie zakadnikw. Jak dugo yjemy, siy Republiki nie odwa si na zmasowany atak na centrum, a wy macie nadziej na zwok, dopki nie przybd posiki. Tonith westchn i strzeli palcami. Do pomieszczenia wszed robot. - Lewe ucho - poleci Tonith. Robot przytrzyma Reij jedn rk i zrcznie chwyci j za ucho silnymi, metalowymi palcami drugiej. cisn je bardzo mocno, a Reija z trudem powstrzymaa si od krzyku. - Teraz postaw j na nogi - poleci Tonith robotowi. - Senat przecie nie moe czeka. Popchnli winiark korytarzem a do sterowni. Reija staraa si zachowa opanowanie i ignorowa palcy bl, ktry ogarn lew stron jej gowy. - Przecie dobrze wiecie, e senat nie ma nawet teraz sesji... - zacza. - Nie szkodzi. Przelemy transmisj do sali cznoci senatu i gwarantuj ci, e w minut po jej otrzymaniu kanclerz wezwie senat na nadzwyczajn sesj. - Tonith rozemia jej si w twarz. Porodku gwnej sterowni centrum cznoci ustawiono kapsu holograficzn, a przed ni krzeso, na ktrym miaa usi Reija. Robot bezceremonialnie pchn j na siedzenie i cofn si. Kobieta podniosa do do obolaego ucha. - Pamitaj, moja droga. - Tonith zamia si drwico. - Jeli bdziesz zgrywaa spryciar w czasie transmisji, uwolni ci od tego ucha. Musz powiedzie - doda uprzejmie - e wygldasz czarujco... albo mogaby tak wyglda, gdyby si troch opanowaa. Senatorzy bd pod wraeniem. Prosz, tu jest tekst. Czytaj powoli i sowo w sowo. Zacznij na sygna technika. - Skin gow technikowi przy konsoli. Reija powoli przejrzaa tekst. - Kiedy zaczniecie egzekucje? - zapytaa. Tonith wzruszy ramionami. - Kiedy upynie do czasu bez odpowiedzi. Albo kiedy bd gotw. Moemy w ogle nikogo nie zabi, jeli zrobisz to jak trzeba. - Machn na technika. - Zaczyna - rzek technik. Reija spokojnie wbia wzrok w przestrze. - Jestem Reija Momen, dyrektor praesitlyskiego Centrum cznoci Intergalaktycznej - zacza spokojnym, adnie modulowanym gosem. - Moi pracownicy i ja cigna -jestemy przetrzymywani jako winiowie przez uzbrojone siy separatystw. Dowdca tego oddziau da, abycie odwoali onierzy, ktrzy w tej chwili broni Praesitlynu. Za kad godzin zwoki w wykonaniu tego rozkazu jedna osoba z mojego zespou zostanie zabita. Ja zgin jako ostatnia. -Zawiesia gos na pene trzy sekundy. Technik nerwowo spojrza na Tonitha, ktry z umiechem unis do na znak, e Reija powinna w spokoju dokoczy odczytywanie owiadczenia. - Bagam w imieniu moich ludzi. Atakujcie! Atakujcie! Atakujcie! - wrzasna nagle kobieta.

113

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

18
Z flag Republiki owinit wok szyi Zozridor Slayke z wdzikiem przeskoczy nad zasiekami wznoszonymi przez roboty techniczne i rozejrza si wok. Serce bio mu mocno. Prawie jak okiem sign, niebo pene byo statkw desantowych; te, ktre ju wyldoway, wyrzucay z siebie tum uzbrojonych onierzy. Starszy mczyzna o ciemnych wsach i jaskrawobkitnych oczach podnis wzrok na zbliajcego si Slayke'a i skin na swoich towarzyszy, studiujcych jakie mapy czy plany. Obaj natychmiast podnieli gowy i z szerokimi umiechami obserwowali nadchodzcego pirata. Slayke zatrzyma si przed starszym mczyzn, stan na baczno i elegancko zasalutowa. Kiedy unosi rami do skroni, z rkawa unis mu si oboczek kurzu. - Kapitan Zozridor Slayke, dowodzcy siami odpierajcymi inwazj separatystw na Praesitlynie, sir. Proponuj pen pomoc w kampanii majcej na celu uwolnienie tej planety. Starszy mczyzna z lekko zakopotan min powoli odda salut. - No c, po to tu jestem - powiedzia i wskaza rk na Jedi i stojcego obok Rodianina. - Kto to jest? - zapyta zaskoczony Slayke. Anakin podszed bliej. - Jestem Anakin Skywalker, kapitanie Slayke. To ja dowodz desantem. A to rzek, skinieniem gowy wskazujc Gruda - mj starszy sierant. To dla mnie rado i zaszczyt, e mog pana pozna. Slayke spojrza na starszego mczyzn, ktrego wzi za dowdc, lecz ten wzruszy tylko ramionami. - Czyby Republice tak bardzo brakowao onierzy, e musz wyciga ich z koysek? - Slayke uderzy si pici w udo. Uniosa si kolejna chmura kurzu. - Jak si pan nazywa, generale Jedi, bo nie dosyszaem? - Anakin Skywalker, sir. - Anakin skoni si lekko. -1 komandor, nie genera. Syszaem o panu wiele i czuj si zaszczycony... - Suchaj no, komandorze Jedi Anakinie Skywalkerze: z armii, ktra tu ze mn wyldowaa, zostao tylko okoo dwch tysicy onierzy. Walczylimy ciko i zniweczylimy plany wroga. A ty jeste zaszczycony? Nie mw mi o zaszczytach", Jedi. Zostaa z nas tylko krew, bebechy i pot... - Pokrci gow i obj wzrokiem desant. - Jeli w

114 caej galaktyce istnieje co bardziej bezuytecznego ni mzg Jedi, to tylko onierz klon. S tylko o jot lepsze od robotw... ja zreszt wol roboty od tych pokrak. Nie mona ich odrni, wszyscy maj tak sam osobowo. - No, nie - zaprotestowa nagle starszy oficer. - Ju do powiedziae, Slayke. Po to tu jestem, eby wiedzia! - Kto to taki, skoro nie jest generaem? - zapyta Slayke Anakina. - Mj kwatermistrz, major Mess Boulanger. Slayke rykn miechem i wycign palec w stron Boulangera. - Chcesz powiedzie, e byem taki tpy i prbowaem si zameldowa cholernemu krlowi magazynw? Sowo daj, to paradne! No c, majorze, wolabym, eby jednak pan tu dowodzi, a nie ten genialny goows. Anakin podnis do. - Kapitanie Slayke, w tej chwili jestem zajty rozmieszczaniem desantu. Zamierzamy przygotowa pozycje obronne. Proponuj, aby wycofa pan swoje wojska do tego miejsca i poczy si z nami. Kiedy tylko doczy genera Halcyon... Slayke jkn i paln si otwart doni w czoo. - Halcyon? Powiedziae: Nejaa Halcyon? To on dowodzi t flot? - Tak, sir. Gdy tylko do nas doczy... Slayke wybuchn miechem. Podnis oczy w niebo, a ramiona nad gow. - Dlaczego musiao si to przytrafi wanie mnie? - Kapitanie, wiem, e pan i genera Halcyon mielicie ostatnio pewne... hmm... rnice zda... - O, doprawdy? Wiesz co o tym, goowsie Jedi? - Slayke zamia si jeszcze goniej. - Nigdy nie miaem przyjemnoci pozna faceta. - Skrzywi si. - Byem zbyt zajty wykradaniem mu statku. A wic najlepsze, co moe nam zaoferowa sawetna Republika, to smarkacz i stuprocentowy idiota z armi... onierzy z probwki. - To wystarczy - oschle odpar Anakin, starannie, cho z wysikiem ukrywajc irytacj. - Dobrze, dobrze! - zawoa Slayke, unoszc w gr obie donie. -Wracam do moich onierzy. Widzicie to mae wzniesienie? To moje stanowisko dowodzenia. Kiedy genera Halcyon raczy si zjawi, obaj moecie przyj i pogada. To ja do tej pory walczyem z armi robotw. Chcecie wiedzie, jak to wygldao, to przyjdcie posucha. -Z tymi sowami okrci si na picie i odmaszerowa. - Co takiego - odezwa si jeden z oficerw bdcych wiadkami tej rozmowy. Tam, skd pochodz, takie egzemplarze nazywa si cikimi przypadkami. - No c - powoli odpar Anakin. - Duo przeszed. Syszelicie, co powiedzia? Pozostao mu tylko dwa tysice onierzy z caej armii, ktra tu z nim wyldowaa. To niesamowicie duy procent strat! Nic dziwnego, e jest rozgoryczony. - Obejrza si na swoich oficerw. - Niech caa reszta naszych oddziaw wylduje, a kiedy genera Halcyon si tu zjawi, wybierzemy si do pana Zozridora Slayke'a z formaln wizyt. Ldowanie odbywao si bez przeszkd.

Prba Jedi

115

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

Wyraz twarzy Wielkiego Kanclerza Palpatine'a nie uleg zmianie po obejrzeniu krtkiej transmisji z Praesitlynu. - Reija Momen jest z Alderaanu, prawda? - zapyta Armanda Isarda, ktry wanie delektowa si drinkiem w towarzystwie kanclerza, kiedy dyurujcy porucznik Jenbean z senatorskiego centrum cznoci dostarczy im transmisj. - Tak mi si zdaje, sir. - Isard rwnie obserwowa owiadczenie Reiji Momen, lecz bez wielkiego wraenia. - Hm - mrukn Palpatine - Dzielna kobieta. - Czy nie powinnimy zwoa nadzwyczajnej sesji senatu, sir? Albo chocia odpowiedzie? Wkrtce upynie pierwsza godzina ultimatum. - eby sobie to obejrzeli? Nie sdz, aby to do czego doprowadzio. Zakadnicy? Ale oni ich nie zabij. To blef i do tego szanta. Republika nie pozwoli, nie moe sobie pozwoli na takie traktowanie. Poruczniku Jenbean - zwrci si kanclerz do dyurnego oficera, ktry przynis owiadczenie Momen z centrum cznoci - pokazywae to komukolwiek? - Nie, sir. Przeczyem owiadczenie zaraz po otrzymaniu. Widzieli je tylko dyurni technicy i nikt wicej. - To dobrze. - Palpatine zawiesi gos. - Czy znasz Momen osobicie? - Nie, sir, znam j tylko z opowiada. To jedna z najwyej cenionych i szanowanych osb w naszej profesji. Rozumiem. Zachowam to dla siebie, dopki nie zadecyduj, co mam z tym zrobi. Do tej pory musisz traktowa t wiadomo jako cakowicie poufn, czy to zrozumiae? Niech pozycja w twoim dzienniku wykazuje jedynie transmisj z Praesitlynu, nic wicej. Jeli pojawi si jeszcze jedna taka wiadomo, chc, eby dostarczy j bezporednio do mnie. Poinformuj swoj zmian, e jeli przyjdzie cokolwiek z centrum cznoci na Praesitlynie, maj zrobi to samo. Po wyjciu Jenbeana Isard spojrza na Palpatine'a. - Rzeczywicie ma pan zamiar zachowa to dla siebie? - zapyta. - Armandzie, tam, gdzie rzdz emocje, mdry czowiek zawsze chroni swoje stawki. Czy widziae wyraz twarzy porucznika, kiedy ogldalimy transmisj? Jestem pewien, e ten czowiek oglda j kilka razy, zanim przekaza j mnie. Ta kobieta, Reija Momen, to symbol. Wyglda jak idea matki. Tylko cikie, niereformowalne przypadki jak my mog si oprze takiemu apelowi do naszych najniszych instynktw. A co z Tonithem? Czy on mwi powanie, e zabije technikw? - Tak, Wielki Kanclerzu. Jest do tego zdolny, zwaszcza jeli strac dla niego swoj warto. Moe te zostawi ich przy yciu. Zaley od tego, jak sobie wyliczy szanse na wasne przeycie. To zimny, beznamitny czowiek, zreszt czego mona oczekiwa od bankiera? ywa maszynka do liczenia, tu zysk, tam strata, zbilansowa konto i tak dalej. Co pan zrobi w tej sytuacji? - Wskaza gow na rejestrator. - Na razie nic. Nasz mody przyjaciel cznociowiec zrobi to za nas. - Palpatine umiechn si enigmatycznie. - Mog spyta, skd pan to wie? Palpatine leciutko skoni gow.

116 - Zaufaj mi. Wiem. Wystarczyo spojrze na twarz tego modego czowieka. Czy mog dopeni twoj szklank?

Porucznik Jenbean by wcieky, a jego gniew rs w miar, jak oddala si od gabinetu Palpatine'a. Siedzieli tam, gapic si na transmisj i nawet nie mrugnli okiem. Jak ci politycy mog tak sobie lekceway t dramatyczn sytuacj? Czy pojedyncze osoby ju si w ogle nie licz w Republice? Czy Republika nie jest gwarantem wolnoci i ycia kadego ze swoich obywateli? Z pewnoci nikt nie oczekuje, e Palpatine odwoa posiki, ale czy nie powinien si podzieli t informacj z dowdcami? Zada planu uwolnienia zakadnikw? Po odebraniu transmisji caa zmiana ogldaa j wielokrotnie. aden z cznociowcw nie wiedzia zbyt dokadnie, co dzieje si na Praesitlynie, poza tym, e separatyci przejli planet, a senat wysa oddziay pomocnicze, eby j uwolni, Wszyscy jednak znali Reij Momen. Znali i cenili. I oto - porucznik pokrci gow i zacisn pici - bya teraz winiem jakiego ajdaka, zmuszona do odczytania tego owiadczenia. Jenbean nie by cakowicie pewien, co kanclerz Palpatine - lub ktokolwiek inny mgby zrobi dla Momen w tej sytuacji, ale czu wcieko, e kanclerz zupenie nic nie zaproponowa. Za kilka minut jeden z technikw na Praesitlynie zostanie zamordowany, moe nawet to si ju stao. Zadra na myl o dalszych transmisjach, ukazujcych ludzi, ktrych zna, a raczej ich zwoki w Centrum cznoci Intergalaktycznej na Praesitlynie. Przed dokonaniem w transmisjach zmian, jakich zada od niego Palpatine, Jenbean, kadc na szal ca swoj przyszo, zrobi to, co uzna za stosowne - przekaza transmisj Momen do kogo, kto mgby zrobi co, aby j uratowa. Anakin umiechn si, kiedy Halcyon wszed do stanowiska dowodzenia. Przyjanie ucisnli sobie donie. - Doskonale sobie poradzie z ldowaniem i rozstawieniem wojska - pochwali go Halcyon. - Co si dzieje? - Skinieniem gowy wskaza paskowy. Anakin pokrtce wyjani mu sytuacj taktyczn. - Nasze ldowanie odbyo si bez przeszkd. Wrg wycofuje si na paskowy, ale nie mielimy moliwoci skorzysta z tego ruchu, bo jeszcze nie bylimy przygotowani, kiedy zaczli przenosiny. Zajmuj teraz wyej pooone tereny. Jestem pewien, e si tam ufortyfikowali, wykorzystujc centrum cznoci i jego pracownikw jako zakadnikw, abymy nie mogli przeprowadzi frontalnego ataku. Trudno bdzie ich stamtd wyrzuci. Halcyon skin gow. - Dlatego musimy by elastyczni. Mam par pomysw. Poznae ju Slayke'a? Anakin umiechn si. - Tak. Chce, ebymy zoyli mu wizyt w jego centrum dowodzenia, kiedy tylko bdziesz gotw.

117

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

118

- Wiesz, nigdy go nie poznaem osobicie. By zbyt zajty wykradaniem mi statku, kiedy nasze drogi si spotkay. - Halcyon umiechn si szeroko, rozpi paszcz, usiad na najbliszym krzele i przecign doni po wosach. - Jestem zmczony, a bitwa jeszcze si nawet nie zacza. Anakin spowania: - Jak mocno uszkodzony by Ranger"? Halcyon wzruszy ramionami. - Musielimy go zniszczy. Stracilimy wielu czonkw zaogi. Byo niewesoo. - Kapitan Slayke te mia kiepsko - powiedzia Anakin. - Walczyli bardzo odwanie, ale jego armia ulega niemal cakowitemu zniszczeniu. - Niedobrze, niedobrze - mrukn Halcyon, krcc gow. Milcza przez dusz chwil, wreszcie odetchn gboko i wsta. - Moe zoymy Wielkiemu Czowiekowi wizyt w jego siedzibie i uruchomimy t jego armi?

ROZDZIA

19
Potna armada posuwaa si wytyczonym kursem poprzez zimne, mroczne gbiny przestrzeni. Na pokadzie kadego statku systemy pulsoway energi, a komputery, obsugiwane bezbdnie przez armi doskonale funkcjonujcych robotw, pilnoway trasy. Systemy uzbrojenia, ktre mogy zniszczy ca flot, byy gotowe do uytku. Byy to martwe maszyny, niemal rwnie zimne, jak prnia otaczajca ich powoki; zachowyway zaledwie tyle ciepa, aby metalowe i plastykowe czci nie pokruszyy si, a smary nie zamarzy. Nie miay imion, jedynie numery i literowe oznaczenia. Nigdzie, z wyjtkiem statku flagowego - potnej, samodzielnie funkcjonujcej maszyny do zabijania - nie byo sycha gosu ani jednej ywej istoty. adnego miechu, przeklestw, skarg, adnego ycia, tylko stumiony szept maszyn. A na statku flagowym istoty o ponurych twarzach wykonyway swoje obowizki ze spokojem zrodzonym z wpojonej dyscypliny wojskowej rwnie surowej, jak technologia, ktra kontrolowaa piechot zoon z robotw w transportowcach, leccych tu za krownikami. W transportowcach take panowaa zupena cisza - i nic dziwnego, skoro przedziay zatoczone byy setkami tysicy robotw bojowych, nieruchomo poskadanych na stojakach, czekajcych na sygna, ktry zmieni je w beznamitne, skuteczne maszyny do zabijania. Gdyby na pokadzie tych transportowcw znalazy si jakie ywe istoty i przespaceroway si po magazynach, gdzie roboty czekay na wezwanie do boju, czuyby si jak w ogromnej krypcie, penej koci jakiego potwornego gatunku, cierpliwie spoczywajcych grobie w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Potne nawy byy ciche, jeli nie liczy staego pulsowania napdu statkw, przekazujcego wibracje przez pyty pokadu. Roboty byy ustawione w doskonale rwnych szeregach, cho od czasu do czasu lekka zmiana kursu lub przyspieszenia statku powodoway delikatne koysanie w zawieszeniach i ciche klikanie metalu o metal. Gdyby za go zbyt dugo i zbyt uwanie przyglda si tym podobnym do szkieletw cudom techniki, mechanicznie niezwycionych, i gdyby jego uwag cigny czarne oczodoy ukadw optycznych, zadraby, widzc w nich odbit wizj wasnej miertelnoci i uciekby czym prdzej do wiata ciepa, przyjani i nadziei, ktre odrniaj ywych od stworzonych przez nich maszyn. Ta flota stanowia z dawna oczekiwane posiki separatystw, zbrojn pi, wycignit, aby zmiady wiat znany jako Praesitlyn.

119

David Sherman, Dan Cragg

- Witam w mojej skromnej i ostatniej twierdzy - zagrzmia Slayke na powitanie, zrywajc si na nogi. Jego oficerowie stali wok w milczeniu, spogldajc na obu Jedi i ich trzech towarzyszy. Slayke zmruy oczy, widzc to towarzystwo, ale powiedzia tylko: - Pozwlcie, e przedstawi moich ludzi. Przedstawi po kolei kadego z oficerw. - Sir, przyjmuj, e jeste... - Slayke zawaha si na krciutk chwil, lecz ta chwila bya znaczca dla Nejaa Halcyona. - ...nieocenionym generaem Halcyonem? Wycign rk. Wyprostowany, z szerokimi barami i masywn piersi, z czupryn ognicie rudych wosw, Slayke by imponujc postaci. - We wasnej osobie, kapitanie - odpar Halcyon. Ucisnli sobie donie. W chwili, kiedy ich rce zetkny si, spojrzeli sobie w oczy, jak dwaj rywale, oceniajcy przeciwnika. Anakin prbowa zachowa neutralny wyraz twarzy; zrozumia jednak, e by bardzo modym partnerem w tym triumwiracie, ktry chcia zaproponowa Halcyon. Instynktownie wyczuwa, e jego milczenie jest najlepszym wkadem, jaki moe wnie do tej sytuacji. - Masz co, co mgbym tym razem ukra? - zapyta Slayke z zaczepn, ale niezbyt weso min. Halcyon uda, e nie syszy pytania. - To mj zastpca, komandor Skywalker. - Znamy si ju. - Slayke skoni si lekko. - A ci dwaj krzepcy chopcy? - zapyta, wskazujc na stranikw, ktrych Halcyon przyprowadzi ze sob. - Kapral Raders i szeregowy Vice, moi doradcy w sprawach wojskowych - wyjani Halcyon. Slayke skin gow. - Mdry to dowdca, ktry sucha gosw z szeregw. Zaczyna mi si podoba twj styl. Dwaj stranicy niemiao stanli wrd oficerw Slayke'a. - O, widz, e jego te przywloke. - Slayke zachichota, wskazujc gow na Gruda, ktry usiowa pozosta niezauwaony z tyu grupy. - Grudo chodzi wszdzie tam, gdzie ja... i tak bdzie przez cay czas - natychmiast odpar Anakin. - No, no, ten zielony kieek najwyraniej ma wasne zdanie na kady temat - zadrwi Slayke. - Lubi onierzy, ktrzy maj wasne zdanie... znacznie trudniej ich ukra, ni na przykad czyj statek. - Zamia si gromko. I znw Halcyon pomin drwin milczeniem. - Czy moemy porozmawia na osobnoci? - Wskaza ruchem gowy otaczajcych ich oficerw. - Nie. Cokolwiek mamy do powiedzenia, oni mog sysze wszystko. Nie ukrywam istotnych informacji przed moimi onierzami. -Slayke gestem pokaza stojcemu obok sierantowi, aby uprztn st. - Wybaczcie ten baagan, ale przenielimy si tutaj, eee... do pospiesznie. Moi sprztacze nie mieli czasu wszystkiego posprzta jak naley. - Zamia si. - Krajobraz po bitwie - doda, wskazujc otaczajcy ich niepo-

120 rzdek. - Obawiam si, e okrelenie to dotyczy rwnie moich ludzi i mnie. Ale wy i wasza armia jeszcze si nie wykrwawilicie, za to dzielnie stajecie dba, rwiecie si do boju! Siadajcie, a ja wam opowiem to i owo o walce, ktr tu stoczylimy. Halcyon i Anakin zajli miejsca przy stole. - Przykro mi, e nie mam adnego poczstunku dla moich znamienitych goci rzek Slayke - ale skoczyo nam si piwo i ciasteczka. A teraz... - Zatar wielkie donie. - Wymyliem kilka manewrw, ktre moim zdaniem mona wykorzysta, aby z powodzeniem zaatakowa stanowiska wroga na paskowyu, zwaszcza wobec pojawienia si w por waszych wojsk. Spjrzcie na schemat terenu na tym ekranie. Chciabym zaproponowa co takiego... - Wybacz, kapitanie - przerwa mu Halcyon. - Z wielk niecierpliwoci oczekuj na poznanie paskich planw bitewnych, ale najpierw musimy sobie wyjani par spraw. Slayke uda zaskoczonego. - Sucham ci, Nejaa... nie masz nic przeciwko temu, ebym mwi ci po imieniu? - zapyta gosem ociekajcym sarkazmem. Na stanowisku dowodzenia, cho zatoczonym, zapanowaa nagle kompletna cisza. Milczenie zakcay jedynie przedzierajce si przez szum gosy dowdcw Slayke'a, skadajcych raporty: normalne dwiki dla wojskowych centrw dowodzenia. - Moesz mnie nazywa jak chcesz, dopki znaczy to bdzie sir". Zostaem przysany przez senat, aby przej dowodzenie nad t operacj, i zamierzam to uczyni. Reszt twoich wojsk oddasz pod moj komend. Ceni sobie twoj opini i z przyjemnoci wysucham twoich rad, ale to ja bd podejmowa ostateczne decyzje na temat wszelkich planw wykorzystania tej armii, czy to jasne? Anakin zrozumia, e Halcyon podszed do Slayke'a od niewaciwej strony, ale nic nie powiedzia. Tu chodzio o co wicej, ni tylko o to, kto czyje rozkazy bdzie wykonywa. Slayke odchyli si w krzele i wyd policzki. - No, to ci dopiero przemowa! Zwaszcza jak na faceta - rzek, nachylajc si do przodu i patrzc poprzez st - ktry nawet nie potrafi dopilnowa wasnych kieszeni, eby go nie okradli. Halcyon nie zamierza da si wcign w dyskusj na ten temat. - Kapitanie, mam upowanienie senatu... - Powiedz, eby mnie pocaowali tam, gdzie ich mam - warkn Slayke. - ...mam flot na orbicie i armi wieych, wypocztych onierzy. - Pieprzone klony bez twarzy. - Slayke splun. - Rozejrzyj si wok siebie! To jest armia... to s onierze, zahartowani w bitwach weterani, ktrzy wytrzymali najgorsze, co przewidzia dla nich nieprzyjaciel i wci maj w sobie wol walki! Mylisz, e twoje klony mog im dorwna duchem? Ha! - Zaoy race za gow. W szeregach oficerw sztabu Slayke'a rozleg si szmer aprobaty. - A, i mog jeszcze doda, e wcale wam si tu nie spieszyo.

Prba Jedi

121

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

122

- Kapitanie. - Anakin nachyli si do niego, aby mc mwi ciszej. - Nie przeyby pan kocowego ataku. Powiedziabym, e to pan jest naszym dunikiem, a nie na odwrt. - Ooo, odezwao si przedszkole! - rykn Slayke. Kilka osb z jego otoczenia parskno miechem. - Generale Halcyon, chciaby pan dosta z powrotem swojego Ploorioda Bodkina"? Zamieni go na paski statek flagowy. Chyba potrzebuj statku, ktry pasowaby do czowieka o takich umiejtnociach jak moje, nie sdzisz? - Znw rykn miechem i waln potn pici w lekki st. - Mj statek flagowy zamieni si w kup zomu, a wikszo zaogi zgina, kiedy przerwalimy kordon i uruchomilimy na nowo czno, kapitanie - odpar Halcyon suchym, bezbarwnym gosem. - Tak? A w czasie, kiedy wy si tutaj wleklicie, my walczylimy, tracc tysice dobrych onierzy. Mylisz, e kogokolwiek z nas obchodzi, co stao si z zaog twojego statku? - Twarz Slayke'a poczerwieniaa z gniewu. - Wasza Moc te nam nie przysza na ratunek. Pewnie wezwae j, eby si wykaraska z tej opresji? - zadrwi. - Tak, i to te. - Jednym pynnym gestem, tak szybkim, e nikt go nie zauway, nawet Anakin, Halcyon wyj miecz wietlny i uruchomi go. Widzowie jknli na widok jaskrawo wieccej smugi czystej energii. Oczy Slayke'a zwziy si, ciao spryo, ale nie drgn, ani nawet nie okaza cienia zaskoczenia. - Jeszcze jakie sztuczki? - zapyta normalnym gosem. Halcyon wyczy miecz wietlny i przypi go znw do pasa. - Lubi te zabawki - rzek, czule poklepujc bro. - Przydaj si, kiedy przeciwnik ma przewag sto do jednego. Mwie co? - Umiechn si niewinnie. Slayke zamia si. - Musz przyzna, e zaczyna mi si podoba twj styl. W tym momencie Anakin straci cierpliwo. Do tego gadania, uzna. - Nie mamy wiele czasu, aby si zorganizowa - przerwa. - Zajmijmy si omwieniem naszej strategii. To, co si stao na Bpfassh, to przeszo. Teraz jest teraz. Zostawmy tamto na pniej i zajmijmy si tym, co mamy do zaatwienia. - Urwa, pozwalajc, aby ujrzeli ponc w jego oczach mroczn furi. Zarwno Halcyon, jak i Slayke spojrzeli na niego ze zdumieniem. - No, no... - Slayke odchyli si do tyu i przez moment przyglda si Anakinowi. - Tak jest, sir! - Zasalutowa niedbale. Halcyon odchrzkn. - On ma racj, Slayke - rzek. - Musimy wsppracowa... - W tym momencie odezwa si jego osobisty komunikator. - To chyba co wanego, przepraszam na chwil. By to oficer cznoci floty. - Sir, wanie otrzymaem... eee... wyjtkowo interesujc transmisj z senackiego centrum cznoci na Coruscant. Sdz, e powinien pan to czym prdzej zobaczy, sir. W pomieszczeniu zapanowaa kompletna cisza. Slayke unis brew. - Moesz mi powiedzie, o co chodzi? - zapyta Halcyon. Jestem w tej chwili na konferencji w centrum dowodzenia Slayke'a.

cznociowiec zawiesi gos. - Generale, myl, e powinien pan to zobaczy, wtedy pan zrozumie, o co mi chodzi. Czy w obecnym miejscu pobytu ma pan gdzie w pobliu odbiornik HoloNetu? Halcyon podnis wzrok na Slayke'a, ktry przytakn i wskaza na oddzielony kt pomieszczenia. - Tak, mam - rzuci Halcyon do komunikatora i spojrza na Slaykea. - Jakie masz kody? Slayke wycign rk po komunikator Halcyona. Jedi zawaha si uamek sekundy, ale poda mu urzdzenie. Slayke powiedzia co cicho do nadajnika, po czym rzuci: - Lepiej chodmy to zobaczy. Dotarli do odbiornika HoloNetu akurat na czas, aby zobaczy wypeniajcy ekran obraz Reiji Momen. Ostatnie sowo: Atakowa!" rozbrzmiao echem w cakowitej ciszy. Slayke zakl pod nosem, po czym rozkaza: - Pucie to jeszcze raz! - Dzielna kobieta - rzek Halcyon z podziwem. - da, abymy atakowali, cho oznacza to mier jej i jej ludzi. To prawie jak ciganie na wasne pozycje ostrzau laserowego, byle tylko nie ustpi. - To nie arty - zgodzi si Slayke. - Wic to j mamy ocali. Anakin nie mg wykrztusi sowa. W tej kobiecie... byo co jeszcze. Halcyon spojrza na swojego zastpc. - Anakin? Chopak sta z zacinitymi piciami, minie uchwy drgay mu konwulsyjnie. Monitor by teraz pusty, ale on wci spoglda na niego wciekle, jakby nadal widzia tam obraz Momen. - Anakinie! - zawoa Halcyon. Kto za ich plecami kl cicho, ale paskudnie. Kto inny co szepn i przeklestwa ucichy. - Anakinie! - powtrzy Halcyon, pooy do na ramieniu chopca i potrzsn nim mocno. - Co? - Anakin zamruga, jakby wracajc z bardzo daleka. - Anakinie, to ju koniec. - T-tak. Tylko e... - Mody Jedi potrzsn gow i odetchn gboko. - Ta kobieta przypomina mi... sam nie wiem... Slayke wsta. - Suchajcie wszyscy - rzek tak gono, e kilku oficerw a podskoczyo. - Gdyby nasi towarzysze, ktrzy zginli, walczc z separatystami, zobaczyli, czego ta kobieta dokonaa, wiedzieliby... - Gos mu si zaama. - Wiedzieliby, e ich ycie nie zostao powicone na prno. - Urwa i odetchn gboko. - Jeli kiedykolwiek potrzebowalimy powodu, aby pj dalej, oto go mamy! Podszed do Halcyona i poda mu do, potem serdecznie ucisn rwnie prawic Anakina.

123

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

124

- Wszystko, co zostao z mojej armii, cznie ze mn, jest cakowicie do waszej dyspozycji. Jakie s rozkazy?

ROZDZIA

20
Jedn z najgorszych rzeczy dla onierzy w czasie wojny, jeli nie liczy moliwoci utraty ycia, jest brak snu. Na wojnie dowdca, ktry zwleka z podjciem decyzji, zazwyczaj nie doywa jutra. Wszelkie ruchy i operacje wojskowe najczciej nastpuj noc - i trwaj ca noc, a ten, kto moe zasn w przeddzie ataku, jest albo weteranem, albo tak si zmczy, e po prostu ju go nic nie obchodzi. Oczywicie, nieustanne wydzielanie si adrenaliny w organizmie onierza pozwoli mu zachowa aktywno, ale wczeniej czy pniej upomni si o niego zmczenie. Narada strategiczna, ktra rozpocza si w twierdzy Judlie, trwaa wiele godzin. Przenieli si wreszcie do centrum dowodzenia Halcyona, ktre okazao si wiksze i lepiej wyposaone, a w dodatku oferowao poczstunki, ktrych wyczerpane zasoby Slayke'a nie mogy zapewni. Przygotowanie planu bitwy nie jest atwym zadaniem. Musi on by zwarty i szczegowy, a jednoczenie do elastyczny, aby mona byo zareagowa odpowiednio na byskawiczne zmiany, jakie zdarzaj si na polu bitwy. Oficer operacyjny Halcyona, pod okiem Anakina, mia stworzy taki plan. Kady specjalista sztabowy dosta do opracowania jego fragment: dowdca kadr, dowdca operacyjny, dowdca oddziau medycznego, wywiadu, uzbrojenia, dowdcy artylerii, piechoty, oddziaw pancernych oraz napowietrznych - a na koniec, co nie oznaczao, e by najmniej wany, nie kto inny, jak stary Mess Boulanger. Kada cz planu miaa zosta wczona do caoci. Brakowao jednak czasu i trudno byo si dogada co do waciwego kierunku dziaa. Po wielu godzinach zostay ju tylko dwie koncepcje. - Atak frontalny nie wchodzi w rachub - rycza Slayke. - Powinnicie wiedzie, e atakujca armia ponosi straty w wysokoci co najmniej trzy do jednego w stosunku do ufortyfikowanych stanowisk bojowych. Wrg wanie na to liczy, e zdoa nas wyci w pie! - Wiem, wiem - odpar Halcyon. - Dlatego zaatakujemy na rodku, aby silne oddziay mogy go oskrzydli z jednej flanki. Trzeba opanowa rodek linii, mocno przytrzyma, zasugerowa, e to nasza gwna o ataku, po czym uderzy ze skrzyda i zaj go od tyu. - A moe jeszcze inaczej? - podsun Anakin. - Mamy transportowce. Moemy wyldowa z oddziaami na tyach i zaatakowa, podczas gdy gwna cz armii ruszy na rodek linii.

125

David Sherman, Dan Cragg

Slayke unis brew. - Co o tym sdzisz? - zapyta Halcyona. - Nie wiem - ostronie odpar mistrz Jedi. - Jakie oni maj moliwoci obrony przeciwlotniczej? - Dokonalimy oceny - odpar oficer wywiadu. - Wysalimy zdalnie pilotowane statki ponad linie wroga jak godzin temu, spodziewajc si takiego wanie pytania. Byo ich kilka i aden nie wrci, ale przesay nam do informacji, abymy mogli stwierdzi, e obrona przeciwlotnicza Tonitha jest bardzo intensywna. Zauwaylimy poczwrne dziaa laserowe, jak rwnie dziaa jonowe. Musieli je niedawno wyadowa ze swoich statkw i zainstalowa. Szacujemy, e stracimy co najmniej trzydzieci pi procent siy, uderzajc, sir... a jeszcze wicej, wycofujc si. - Nic z tego - zdecydowa Slayke. - Przykro mi, Anakinie, ale oskrzydlenie z powietrza odpada. Myl, e jedyn sensown taktyk jest zajcie ich od jednego ze skrzyde. - A wic dowdca przychyli si do opinii Halcyona. - Nie zapominajcie, e Tonith musi wzmocni swoje oddziay tylko na krtkim odcinku, podczas gdy my z onierzami i zapasami mamy do przebycia o wiele dusz drog, zwaszcza jeli uda nam si zaj go z flanki - zauway Anakin. Slayke z aprobat skin gow. - Ten mody Jedi staje si strategiem. Halcyon umiechn si. - Anakin to czowiek o wielu zaskakujcych talentach. Slayke zamia si gono. - Anakinie, masz przyszo w tym fachu, sowo daj. - A zatem robimy tak: jednoczenie atakujemy rodek linii wroga i oskrzydlamy jedn flank - podsumowa Halcyon. - Ale najpierw musimy si dowiedzie, jak silne s pozycje separatystw. - Mam odpowiedniego czowieka! - zapewni Slayke. - Ominie, wystp! Sierant L'Loxx jest jednym najlepszych moich zwiadowcw. Wysonduje szeregi Tonitha i znajdzie wszystkie sabe punkty, jakie istniej. Sierant podszed bliej i stan na baczno. Halcyon wsta i ucisn mu do. - Ju prawie pnoc, sierancie L'Loxx. Czy moecie zakoczy rozpoznanie pozycji wroga przed witem? - Nie dam rady sprawdzi caej linii w cigu jednej nocy, sir- rzek sierant. - Ale dokonam rozpoznania tam, gdzie bdzie to najbardziej potrzebne i wrc tutaj przed witem. Mog by gotw za pitnacie minut. - Musimy wic wysa trzy grupy zwiadowcw: lew, centraln i praw. Ale moim zdaniem powinnimy uy klonw. - Pan wybaczy, sir, ale ja jestem najlepszy do tego zadania, tyle tylko, e nie dam rady sprawdzi sam caej linii. Prosz przydzieli mi ten sektor, ktry pan uwaa za stosowne, a ja zdobd wszelkie niezbdne informacje. - Doskonale, sierancie, prosz wzi praw flank. - Na stronie Halcyon szepn do Anakina: - Wybierz komandosw do czci rodkowej i do lewego skrzyda. - Znw zwrci si do L'Loxxa: - Waszym punktem wyjciowym bdzie dawny fort Izable, tam te wrcicie przez nasze linie. Ilu potrzebujecie onierzy? - Wystarcz ja, sir.

126 - Tylko wy? - Halcyon spojrza na Slayke'a, ktry wzruszy ramionami. - Sierancie, a co bdzie, jeli co si stanie? Jak dostarczycie raport? - Nic mi si nie stanie. - Chciabym pj z nim - oznajmi nagle Grudo, podchodzc do krzesa Anakina. - To mieszne! - parskn Slayke. - Rodianie s dobrzy na patrolach, sir - wtrci sierant L'Loxx. -Potrafi wej wszdzie, gdzie ich nie chc... i wyj w jednym kawaku. Anakin skin gow. - W porzdku. Moesz zabra Gruda. - My te chcemy pj - odezwa si kto. By to jeden ze stranikw z Neeliana", kapral Ram Raders. Halcyon zerwa si z miejsca. - Co jest? Wysyam jednego czowieka na zwiad, a tu mi si melduje p armii? Moemy rwnie dobrze ju teraz zmontowa atak, nie wiedzc kompletnie, co tam jest. Nic z tego, i to jest ostateczna decyzja. - Usiad. - Prosz, sir - nalega Raders. - Jestemy w tym dobrzy. Poza tym na razie tylko si tu niepotrzebnie krcimy. Moemy bardzo pomc sierantowi. - Wezm ich - powiedzia L'Loxx. - Jeli mi si nie spodobaj, zostawi ich w Izable. Ale to ju wystarczy. Czterech a za duo. - Niech bdzie - zgodzi si Halcyon. - Anakinie, skoordynuj to wszystko z klonami komandosami. Spotykamy si wszyscy za pitnacie minut na odprawie. Anakin zwrci si do oficera operacyjnego. - Moecie ju zacz pisa rozkazy? Chciabym przez chwil porozmawia z Grudem na osobnoci. - Przeprosi wszystkich i wyszed na zewntrz z Rodianinem. Usiedli w ciemnoci na skrzynkach z towarami. - Nie chc, eby z nimi szed, Grudo, ale jeli jeste zdecydowany, nie bd ci zatrzymywa. - Nic mi nie bdzie - zapewni Rodianin. Anakin milcza przez chwil, nie wiedzc, co powiedzie. - Jeste onaty? - zapyta wreszcie. Grudo zahucza wesoym miechem. - Byem, i to nieraz. - Kochae swoje ony? Anakin wyczu, e Grudo w ciemnoci wzruszy ramionami. - Byem dla nich dobry, a one dla mnie. Ale onierz, tak samo jak Jedi, musi stawia na pierwszym miejscu obowizek i nauczy si y bez rzeczy, do ktrych tskni inni mczyni. Dlaczego pytasz? - Z ciekawoci. - Nie martw si, nic mi nie bdzie. - Grudo pooy do na ramieniu Anakina i obaj zamilkli. - Znasz t kobiet, ktr ogldalimy na hologramie? - zapyta wreszcie Rodianin, zmieniajc temat. - Patrzc na ciebie, pomylaem, e j znasz. - N-nie... - odpar Anakin. - Przypominaa tylko moj matk, ktra zostaa zabita. - To musiao by przykre - cicho odrzek Grudo. - Ale wiesz, obserwowaem ci i mog powiedzie tylko tyle: twoja matka mogaby teraz by z ciebie dumna. Nigdy nie

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 127 widziaem czowieka tak uzdolnionego w tylu dziedzinach. Jeste we wszystkim szybki: w nauce, w decyzjach, w dziaaniu. Bdziesz wielkim dowdc, jestem dumny, e mogem ci pomc. - Wsta. - Musz ju i. Sierant czeka, a wit przychodzi wczenie. - ycz ci szczcia, przyjacielu. - Jasne. Kady onierz potrzebuje szczcia, ale pamitaj, w walce licz si umiejtnoci. Ale skoro yczysz mi szczcia, ja te yczenia przyjmuj z wielkim podzikowaniem. - Grudo uj do Anakina i przytrzyma przez chwil w swojej, po czym odwrci si i znikn w ciemnoci. Anakin by zdumiony, jak cicho Rodianin potrafi si porusza. Posta jeszcze chwil, a potem wrci do centrum dowodzenia.

128 - W porzdku - rzek szef wywiadu. - Sierancie L'Loxx, gdy tylko zbierzecie si wszyscy przy Izable, zaskrzecz mi raz tym komunikatorem, ktrego tak szczerze nie cierpisz, a ja wyl artyleri. I nie obawiajcie si, e kto bdzie prbowa si z wami skontaktowa, kiedy bdziecie w drodze. Komunikatory s na bezpiecznym kanale zarezerwowanym dla wywiadu. S jakie pytania? Pyta nie byo. Izable bya ruin. Wszdzie panowa odr mierci. W jednym miejscu ze szczeliny w zawalonym bunkrze unosia si cieniutka nitka dymu, znak, e wewntrz wci jeszcze tli si ogie. W podczerwieni wida byo wyran, bardzo jasn plam - co znaczyo, e poar wci musi by silny. Zaczli si zastanawia, co tam ponie i Grudo zadra na sam myl. Wszyscy zwiadowcy zgromadzili si razem, czekajc, a rozpocznie si ostrza. Plan przewidywa, e natychmiast po rozpoczciu ataku rzuc si naprzd i rusz suchym korytem rzeki na prawo, w kierunku paskowyu, by nastpnie wspi si na szczyt. Na zboczu byo wiele cieek, ktre nadaway si doskonale do tego celu, a w dodatku leay znacznie bliej, lecz L'Loxx zdecydowa, e przejd jak najbliej linii nieprzyjaciela. - Bd na nas czeka, mog si o to zaoy - powiedzia pozostaej trjce - ale ich uwaga bdzie zwrcona na rodek. Aby ukry si przed nieprzyjacielskimi obserwatorami, mieli na sobie specjalne ubrania ochronne, ktre zaprojektowa sam L'Loxx. Nie chroniy one cakowicie przed skanerami w podczerwieni, ale w haasie, zamieszaniu i temperaturze artyleryjskiego ostrzau stanowiy wystarczajc ochron, aby dotrze do miejsca, gdzie, jak liczy L'Loxx, brak czujnoci nieprzyjaciela uchroni ich przed wpadk. Kompletnie ciemn noc rozwietla jedynie blask gwiazd na nieboskonie. - Ufff! - Erk usiad tak gwatownie, e uderzy gow w ska. - Odie, chyba mani! Daj mi swj pas ze sprztem! Podaa mu dany przedmiot. - Moesz powieci? - Przez chwil grzeba w jednej z kieszonek. - Aha! - zawoa tryumfalnie. - Tak wanie mylaem! Odie, oto nasza droga na wolno! - W doni trzyma wibroostrze. - Mechanicy przy naprawie gwiezdnych myliwcw wykorzystuj to urzdzenie, tylko w innej wersji, do cicia najtwardszych nawet metali. Myl, e moemy go uy do... - ...cicia kamienia - podsuna Odie. - Wanie! - Jeste pewien? To nie jest wersja przemysowa, Erk, to zwyky wibrokozik. Uywamy go jako zapasowej broni w przypadku bezporedniego starcia. No i - dodaa z lekkim umiechem - suy nam te do przecinania pakietw z racjami... Erk wsun palce w piercienie aktywujce. - Nie przysuwaj si za blisko - ostrzeg. cisn piercienie i przyoy ostrze do skay nad gow. Po kilku sekundach ostrze si rozgrzao i kawaki stopionej skay

Prba Jedi

- Nie bd tacy gupi, eby zaatakowa nas porodku naszych pozycji - tumaczy Pors Tonith zebranymi dowdcami. - Wyl oczywicie jedn grup na rodek, ale to bdzie zmyka. Gwny atak nastpi na jednym ze skrzyde. Dlatego potrzebuj silnej rezerwy tutaj. -Wskaza miejsce w pobliu centrum cznoci. - W cigu kilku sekund ma by gotowa do wsparcia kadej naszej flanki. Przez ca dzisiejsz noc moemy si spodziewa sondowania ostrzaem i ataku nad ranem. Chc, ebycie wszyscy czuwali przez ca noc, sprawdzajc pozycje, rejestrujc bro, kontrolujc pole raenia. Roboty nie potrzebuj snu, wy owszem, ale dzisiaj nikt w tej armii nie bdzie spa. - Te wzgrza po lewej, sir, wznosz si nad moliwymi drogami do naszego skrzyda, ale mamy tam niewiele wojska. Proponuj natychmiast wzmocni obron. - Musimy czeka, dopki atak si nie rozwinie - zastrzeg Tonith. - Z ruchom rezerw moemy udzieli wsparcia wszdzie, gdzie si to okae konieczne. Kady z was otrzyma rozkazy. Musimy utrzyma t pozycj do momentu przybycia naszych posikw. Jestem pewien, e to wkrtce nastpi. Kiedy dowdcy opucili stanowisko dowodzenia, Tonith umiechn si na widok B'wufa, drzemicego niespokojnie pod stra. - Obudcie go - poleci pilnujcym go robotom - Powiedziaem, e dzi w tej armii nikt nie pi, a skoro nikt, to nikt. Z wyjtkiem mnie, oczywicie. Mzg potrzebuje odpoczynku. - Skin na jednego z technikw. - Obud mnie, jeli co si zmieni. Z tymi sowami oddali si do swojej kwatery na odpoczynek. Odprawa trwaa krtko. Zorganizowano trzy oddziay zwiadowcze: jeden mia si zaj lew flank, drugi czci centraln, a grupa sieranta L'Loxxa bya przewidziana na praw flank. Kady onierz we wszystkich trzech grupach otrzyma komunikator. - adnego gadania - ostrzeg ich dowdca wywiadu. - Nieprzyjaciel na pewno podsuchuje. - Wszyscy spotykacie si przy Izable. Kiedy rozpocznie si ostrza, rusza. Kiedy bdziecie gotowi wraca, macie przycisn przycisk nadajnika na komunikatorach: jeden dugi i jeden krtki sygna dla grupy pierwszej, dwa dugie, dwa krtkie dla grupy drugiej i trzy dugie, trzy krtkie dla grupy trzeciej. Kiedy ju wszyscy zgosz gotowo do powrotu, polecimy artylerii, eby was osaniaa. To bdzie wasz sygna do powrotu. - Nie cierpi tego - mrukn L'Loxx, spogldajc na komunikator. - Zawsze si psuje w najmniej odpowiednim momencie.

David Sherman, Dan Cragg 129 zaczy skapywa na podog. Pilot szybko wyczy urzdzenie. Skaa arzya si czerwonawym blaskiem w miejscu, gdzie scyzorykiem wyobi rowek o dugoci dwudziestu piciu centymetrw i gbokoci dziesiciu milimetrw. A trwao to zaledwie kilka sekund. - Przywitaj si ze wiatem zewntrznym! - zaproponowa Odie. - Niele! Ale ten przyrzdzik powoduje wydzielanie si oparw... Jak zamierzasz si przebi, nie duszc si i nie podpalajc nas? Erk zamyli si na chwilk. - Bdziemy pracowali powolutku, eby temperatura i opary miay czas znikn. Czas jest jedynym dobrem, ktrego mamy a za duo. Tu jest dobra wentylacja, wic powinnimy utrzyma zawarto tlenu na poziomie pozwalajcym oddycha. Chod, pomoesz mi troch. - Zdj tunik pilota. - Uch, nie zdejmowaem tego od wiekw. Zamia si. Te ubranka s impregnowane, niepalne i nie przenosz ciepa. Maj je wszyscy piloci myliwcw. Wykorzystamy t tunik jako oson przy ciciu. Jak sdzisz, na ile wystarczy zasilania? - Moe na dziesi godzin? Nie wiem, Erk. Zdoasz wyci otwr do duy, abymy przez niego przeszli, w mniej ni dziesi godzin? - No c, wkrtce si o tym przekonamy, prawda? Zaczn tutaj, w najwyszym punkcie, gdzie dwie pyty stykaj si ze cian. W ten sposb to, co wytn, nie osabi caoci i nie spowoduje zawalenia si. - Bdziemy to robi na zmian, Erk. - Jasne, wiedziaem, e mi si przydasz! - Chwyci j w ramiona i pocaowa. - Nie podoba mi si za bardzo to bratanie si oficera ze zwykym onierzem, choby kobiet, poruczniku - rzeka Odie. Przycigna bliej jego gow i oddaa pocaunek w same usta. - Kiedy std wyjdziemy, sprbuj ci namwi na nieco powaniejsze bratanie si. No, skaki, uwaa, nadchodzimy!

Prba Jedi

130

ROZDZIA

21
Szybko, ale z wielk ostronoci caa czwrka ruszya suchym korytem rzeki, trzymajc si blisko brzegu, aby moliwie jak najlepiej ukry si przed obserwatorami z nieprzyjacielskich stanowisk na paskowyu. Okazao si, e to rozsdna taktyka, tote w krtkim czasie dotarli do miejsca, gdzie dawna rzeka skrcaa w przeciwn stron. Rykna pierwsza salwa artylerii Slayke'a i rozcia niebo nad ich gowami jaskrawymi rozbyskami laserw. Po chwili odpowiedziaa bateria przeciwnika, zasypujc ogniem pozycje Halcyona. Cay wszechwiat zdawa si ton w ognistej zagadzie. aden ze zwiadowcw nigdy jeszcze nie widzia takiego spektaklu - byli w rwnym stopniu zachwyceni, co peni lku. Sierant L'Loxx umiechn si w duchu. Dywersja dziaaa. Jeden po drugim wspili si na brzeg wwozu i ruszyli przez rwnin, ktra dzielia ich od stromych zboczy paskowyu. Wszdzie wida byo wiadectwa nieprzyjacielskiej okupacji - zniszczony sprzt, spalone roboty, gbokie wyrwy po pociskach. Wszystko to dawao im niezbdn oson, kiedy przelizgiwali si przez otwart przestrze. Kady element ich sprztu by starannie i mikko owinity, eby nie dzwoni, a L'Loxx zaopatrzy si w lin, ktr powiza ze sob wszystkich czonkw grupy, aby nie pogubili si w mroku. Namalowa rwnie specjaln farb koa na plecach kombinezonw, aby zwiadowca, patrzc przez noktowizor, mg widzie poprzednika. Kady z nich by te uzbrojony w pistolet laserowy, ale nic ciszego. Po godzinie przebyli ca rwnin dzielc ich od paskowyu i znaleli si w miejscu, ktre L'Loxx uzna za lece daleko poza prawym skrzydem pozycji nieprzyjaciela. Tu mieli zmierzy si ze stromym klifem, aby wyj u podna wzgrz, ktre zamykay pozycje wroga z jednej strony. L'Loxx zna ten teren, przemierza go wielokrotnie. Ten skraj szacw nieprzyjaciela cign si pomidzy dwoma niewielkimi wzgrzami, ktre zajmoway wikszo paskowyu. Tu nad rwnin rozmieszczono punkty wartownicze, ale skoro na same wzgrza mona byo wspi si jedynie od przodu, wrd gsto rozsianych, potnych gazw, L'Loxx mia nadziej, e wysunite posterunki stray zostan uznane za wystarczajce zabezpieczenie i ostrzeenie przed atakiem. Da znak, aby wszyscy si zatrzymali. Kiedy pozostaa trjka doczya do niego, szepn kademu po kolei: - Tdy wejdziemy na gr. Kiedy dostaniemy si na szczyt, bdziemy dokadnie za skrajem prawego skrzyda. Id pierwszy. Trzymajcie si blisko mnie.

131

David Sherman, Dan Cragg

Salwy stopniowo ucichy. Na polu bitwy zapada nienaturalna cisza, wszystko na nowo pogryo si w nieprzeniknionej ciemnoci. Porucznik Erk H'Arman przerwa prac. Przez malek dziurk ktr zdoa wyci w skale, wpadao wiee powietrze. Mg przez ni nawet zobaczy gwiazdy. - Uda nam si, Odie - wysapa. Usiad ciko i odoy tunik, ktra osaniaa jego rami i do. - Powie mi na rami, dobrze? Zwiadowca Odie Subu jkna. - Ca skr masz w pcherzach! Na szczcie w pasie jest zestaw do pierwszej pomocy. - Pogrzebaa w kieszonkach i czym prdzej opatrzya rany Erka. - Odie, jeste anioem. Mylisz, e s jakie wysze przyczyny, dla ktrych musimy przez to razem przej? - Myl, e kade zdarzenie ma swoj przyczyn, Erk. Pilot obejrza tunik. - Cakiem niele si trzyma. Tylko e te rozpryski stopionego kamienia s okropnie gorce. Mogaby da mi co do picia? Rce mnie strasznie bol... Odkrcia manierk i podsuna mu do ust. Przez chwil pi apczywie. Kiedy skoczy, Odie zaproponowaa: - Pozwl, teraz ja troch popracuj. Ty odpocznij. - Dobrze, ale na razie odpocznijmy oboje. Niech to gorce powietrze troch si schodzi. Jak tylko poczujesz gorco, przerywaj. Ja popeniem bd i trzymaem n zbyt dugo. I dlatego si poparzyem. Nie dopu, aby tak si stao z tob. - Typowy mczyzna, sowo daj. Wy, faceci musicie robi wszystko od razu. Zrbcie miejsce kobietom. - Leeli spokojnie przez kilka minut, odpoczywajc, po czym Odie narzucia tunik i zacza ci ska. Pracowaa nieprzerwanie przez dziesi minut. - Syszaa to? - zapyta nagle Erk. Ryk artylerii dociera do uwizionej w bunkrze pary nieco stumiony, lecz i tak cudownie gony. Mogli z tego wywnioskowa, e rozpoczyna si prawdziwy atak. - Dostalimy wsparcie? - szepna Odie. Nagle rozpakaa si i usiada ciko obok Erka, ktry otoczy j zdrowym ramieniem. Dziki pracy dziewczyny otwr by ju tak duy, e moga wysun przez niego rk. Przez chwil nasuchiwali w ciemnoci. - To albo wsparcie, albo ostateczny atak - szepn Erk. - Tak czy tak, wychodzimy std. - Przepraszam, e si rozpakaam. Erk przytuli j do siebie i ukry twarz w jej wosach, zalatujcych pyem skalnym i potem; lecz dla niego by to najpikniejszy zapach, jaki mg sobie wyobrazi. - Nie przejmuj si, Odie. W kocu to dziewczyski obyczaj, prawda? - Rozemieli si oboje. - A teraz koniec mazania si i do roboty - rzek z udanym gniewem. - Musimy std wyj i wreszcie si wykpa.

132 Weszli w stos gazw. Skay zwisay nad nimi gronie jak pochylone budynki. Byo tak cicho, e syszeli wasne oddechy. Sierant L'Loxx da znak, aby si zatrzymali. Gdzie daleko, na lewo i jakby powyej, syszeli sabe, metaliczne odgosy. Nikt nie musia im tumaczy, e to krce wok roboty bojowe. Ale ile ich jest? I jak wygldaj umocnienia? Czy maj cik bro? Jak najlepiej mona bdzie je zaatakowa? Przez noktowizyjne gogle L'Loxx widzia niewielki przesmyk midzy kamieniami. Wszed tam, a za nim Grudo. Tu po lewej stronie sieranta znalaz si robot i zanim L'Loxx zdy zareagowa, Grudo wyrwa zza pasa wibroostrze i jednym zwinnym ruchem odci automatowi gow. Rwnie szybko, jak wczeniej doby noa, teraz chwyci metalowe cielsko i zoy na ziemi. Nikt jednak nie zdy zapa gowy, zanim wpada w stert gruzu. Z przecitych przewodw buchny iskry. Znieruchomieli tam, gdzie stali. Dopiero po chwili L'Loxx ostronie ruszy przed siebie, przecinajc odsonit przestrze. Po drugiej stronie przykucn i gestem nakaza im, aby zebrali si wok w ciasnym krgu. - Dobra robota, Grudo - pochwali i lekko szturchn Rodianina w rami. - Teraz posuchajcie: std id ju sam. - Jeden ze stranikw zaprotestowa. - Bd cicho. Jestem w tym lepszy ni ktokolwiek z was. Zrbcie tu sobie stanowisko obronne i czekajcie. - Przycisn przycisk na swoim chronometrze. - Jest trzecia zero-zero. O szstej zacznie wita. Dajcie mi godzin. Jeli nie wrc, zostawcie mnie i wracajcie. - Nie ma mowy - szepn szeregowy Vick. - Przyszlimy razem i razem wrcimy... albo wcale. L'Loxx nachyli si ku stranikowi i szepn: - To rozkaz. Jeli zapi mnie, zapi rwnie i was, jeli bdziecie w pobliu. Zrobisz, co ka, albo gwarantuj, e ju nigdy nie znajdziesz si na patrolu. Szeregowy Vick nie by pewien, ale wydawao mu si w ciemnoci, e sierant si mieje. - Wszyscy umiecie wypenia rozkazy - doda L'Loxx. - Wic po prostu to rbcie. Odpi lin, ktra ich czya i znik w mroku. Pozostali trzej zwiadowcy usiedli, eby zaczeka. Kapral Raders przysun usta do ucha Rodianina i wyszepta: - Dobra robota, Grudo, Ten robot nawet nie wiedzia, co si stao. - Grudo podzikowa skinieniem gowy. Mijay minuty. Grudo czu si po prostu doskonale: z innymi onierzami na niebezpiecznej misji, o kilka krokw od mierci lub chway. Po to wanie y. Sucha, jak stranicy szepcz midzy sob. Dajcie mi tu jakiego", mwi jeden. Jasne, niech tylko przyjd!", odpowiada drugi. Grudo umiechn si w ciemnoci. onierska gadka, brawura, ktra ma ukry strach... Tak, to by ten rodzaj dumnej, zaczepnej odwagi, ktra dawaa onierzom pewno siebie i si do walki. Uwielbia to. ycie nigdy nie byo wicej warte ni w takich sytuacjach, gdy od mierci dzielia najciesza linia. Pomyla o Anakinie, ktrego pokocha przez ten okres, kiedy pracowali razem. Byo w modym Jedi co, co Grudo zauway ju pierwszego dnia, kiedy spotkali si w tym zapyziaym barze na Coruscant. Wtedy nie potrafi okreli tej cechy, ale teraz rozpozna: to charyzma i zdolno do pocigania za sob innych.

Prba Jedi

133

David Sherman, Dan Cragg

Gdzie w mroku L'Loxx wspina si po stromym zboczu najbardziej oddalonego ze wzgrz. Poszo mu zaskakujco atwo. Ostronie wyjrza zza skaek na tyy linii obrony nieprzyjaciela. Najwyej dziesi metrw od niego grupka robotw bojowych kulia si za prowizoryczn oson. W noktowizorze wida je byo jako malekie, jarzce si kropki - podpisy termiczne ich baterii i obwodw. Nagle dostrzeg cienki, cho jaskrawy promie, ktry wytrysn z jednego robota, po czym znik, zastpiony przez szybko gasncy poblask. L'Loxx umiechn si. W maszynie wanie nastpio zwarcie. Wspaniale! A wic roboty nie byy waciwie konserwowane. Dobrze wiedzie. Powoli powid wzrokiem po linii. aowa, e nie ma telemetrii, eby przekaza do dowdztwa obraz tego, co w tej chwili oglda. Sami jednak zdecydowali, e nie bd wykorzystywa tej opcji. Zbyt wielkie byo prawdopodobiestwo, e transmisja zostanie przechwycona. Kiedy dokadnie przyglda si temu stanowisku, poczu, e serce zaczyna mu wali jak motem. Znalaz to, czego szuka - saby punkt. W tym miejscu mona bez trudu przerwa lini. Musi czym prdzej zanie t informacj do sztabu. Zsun si w d po zboczu, w kadej chwili spodziewajc si, e zaleje go fala ognia z miotaczy, ale nic takiego si nie stao. Po kilku minutach dotar do kamieni i przycupn obok swych towarzyszy. - Moemy wraca, jestemy gotowi - szepn. - Chopcy, ale mam informacje! Wyj komunikator i da sygna, e s gotowi do powrotu. - Zanim doczekamy si na zezwolenie, powiem wam, co widziaem tam na grze. Nie uwierzycie, ale... Na otwarty placyk pomidzy gazami wpady z brzkiem dwa roboty bojowe. Vick wyrwa z kabury miotacz, przyklkn i rozwali je dwoma strzaami. - Ucieka! Ucieka! - zawoa L'Loxx. - Zostan tu i zatrzymam je - odkrzykn Vick. Pozostaa trjka oddalaa si, manewrujc pomidzy gazami. Goni ich strumie wizek laserowych. Vick wybieg zza kamieni. - Za duo ich! - krzykn, wymijajc Gruda. Ten spokojnie wyj miotacz z kabury, a w drug rk wzi wibron. Kiedy roboty zaatakoway go spomidzy kamieni, jednego zniszczy miotaczem, a drugiemu przeci kable szyjne noem. W cigu dziesiciu sekund pooy sze maszyn, tworzc niewielk barykad, po ktrej kolejne atakujce roboty musiay si wspina, eby si do niego dosta. Promienie lasera odbijay si od ska, parzc go i osmalajc. Dwa trafiy go celniej i zachwia si na nogach, ale nie upad. Dalej budowa barykad z robotw. P minuty od rozpoczcia walki nie byo ju do czego strzela. Grudo przez moment sta nieruchomo, dyszc. Wsun miotacz do kabury. Cisza? Niecakiem. Daleko w przedzie ze wzgrza spywaa kolejna fala robotw. Najwyszy czas wia. Odwrci si i pogna w tym samym kierunku, co jego towarzysze. W tym momencie zacza si kanonada i noc znw zmienia si w pieko. Odie wysuna gow z otworu, ktry wycia W kamieniu. - Jeszcze kilka minut i chyba dam rad si przecisn. - Usiada obok Erka. - Jak rami?

134 - No c, zwyky czowiek zapewne krzyczaby i wi si z blu, ale ja? Do licha, jestem dzielnym pilotem myliwca, a nasze szkolenie polega na cierpieniu. - Skrzywi si i nagle spowania. - Przepraszam, Odie, ale obawiam si, e bd potrzebowa twojej pomocy, eby przej przez ten otwr, kiedy przyjdzie na to czas. Mam nogi jak z waty. - Daj mi dziesi minut i ju nas tu nie ma! Kiedy kamie wok otworu wystyg dostatecznie, Odie podcigna si do gry. Erk popchn j od dou i dziewczyna znalaza si na zewntrz. W tym samym momencie rozpocza si kanonada. Odie zsuna si z powrotem do bunkra. - Mylisz, e powinnimy teraz wychodzi? - A co mi tam! Wszystko lepsze ni kolejne sekundy w tym grobowcu. - Uyj zdrowego ramienia, eby si podcign, a ja podsadz ci od dou. Ale uwaaj, eby nie utkn. Kanonada bya tak intensywna, e rozwietlaa wntrze bunkra. Twarz Erka w tym migoczcym wietle wydawaa si blada i cignita. - Mam nadziej, e nie rozjedzie nas aden pezak - rzek sabym gosem. Zdoa podcign si czciowo przez otwr, ale utkn i jkn bolenie. Odie chwycia go za stopy od dou i z caej siy popchna, a wydosta si na zewntrz. Rzucia mu swoj rusznic laserow i posza w jego lady. Upadli na kamienie, dyszc ciko. - Udao si - wyszepta pilot. Artyleria nad ich gowami grzmiaa i huczaa, ale nic nie uderzyo w ziemi, gdzie leeli. - Pojedynkuj si - cign Erk. - Najadniejsze widowisko, jakie widziaem. W ciemnoci zamajaczyy jakie postacie. Odie chwycia miotacz i wystrzelia. - Nie strzela! -wykrzykn jeden z cieni. - Jestemy przyjacimi! Kto podbieg do Odie i jednym ruchem odsun na bok luf jej miotacza. - Niech ci szlag! - krzykn. - Postrzelia jednego z moich onierzy, nikt ci nie powiedzia, e bdziemy tdy przechodzi? - Przyjrza jej si w pulsujcym wietle salw, potem przenis wzrok na Erka. Oboje przedstawiali sob aosny widok. - Hej, a tak w ogle to kim wy jestecie? - Grudo naprawd paskudnie oberwa - poinformowa kapral Raders. - Trafia go w skro. Cholera z wami! Co do... - Urwa nagle, kiedy spojrza na stojc bezradnie par. - J-ja... my... znalelimy si w puapce, w bunkrze. Mylelimy, e to nieprzyjaciel... mj kolega jest powanie ranny... Przykro mi z powodu waszego onierza, aleja... L'Loxx odwrci si i uklk obok Gruda. Czaszka Rodianina ustpowaa pod jego delikatnymi palcami, ale ranny by przytomny. Jedno zdrowe oko byskao w wietle salw laserowych. Chcia co powiedzie, ale wyda z siebie tylko jk. - Zaczekajmy na komandosw - zaproponowa Raders. - Pomog nam zanie go do stacji medycznej. Tu nic nie moemy dla niego zrobi...

Prba Jedi

135

David Sherman, Dan Cragg

- Jeli nie zabierzemy go teraz, nie przeyje, a po tym, co dzi dla nas zrobi, ani myl czeka. Wy dwoje - rzek L'Loxx wskazujc na Odie i Erka - pomoecie nam. - Sir, mj kolega jest bardzo poparzony... nie da rady nikogo nie. - Dobrze, ty go poprowadzisz. My sami si zajmiemy Grudem. I przesta mwi do mnie sir". Pracuj na ycie... hej! Ale ja was znam! Jestecie z armii generaa Khamara. Razem tu przybylimy. Nie pamitam waszych imion, ale znalazem was na pustyni... - Sierant L'Loxx - jkna Odie. - Jak si masz? - zapyta Erk z miejsca, gdzie lea. - Teraz ju pamitam - ucieszy si L'Loxx. - Wysali was do Izable, kiedy wrcilimy. No, niech mnie... - Sierancie, moe ju ruszymy? Porozmawiamy po powrocie do naszych szeregw - podsun Raders. W jednej chwili sklecili nosze z sieci, ktr Odie znalaza w pasie ze sprztem, i z dwch durastalowych prtw, wycitych z ruin bunkra. Transportowanie Gruda po trudnym terenie okazao si atwiejsze, ni sdzili. Sierant L'Loxx stan na baczno i zasalutowa Halcyonowi. - Prosz zoy raport, sierancie. - Nie czekalimy na powrt pozostaych grup, sir, poniewa mam dwch rannych i musz ich przetransportowa do punktu medycznego. Prawa flanka Tonitha jest saba. Podszed do trjwymiarowego planu. - Po pierwsze, to wzgrze na kocu linii jest marnie bronione. Oni pewnie licz na skay u stp wzgrza, utrudniajce w pewnym stopniu atak. Po drugie, nie widziaem tam adnych dzia z obsug. Nie sprowadzili artylerii. A na koniec, mam podstawy podejrzewa, e brak serwisu moe znacznie zmniejszy si bojow robotw. Trocheje przewiczylimy, teraz strac zdolno do walki z powodu drobnych awarii. - Kto zosta ranny? - zapyta Anakin. - Obawiam si, e Rodianin, sir. - Ciko? - Bardzo ciko, sir. Prosz mnie posucha... nie dalibymy rady wrci z t informacj, gdyby nie on. Pozosta w tyle i walczy do dugo, aby reszta moga uciec na pewn odlego od linii robotw. I chc jeszcze doda, sir - zwrci si do Halcyona e ci dwaj stranicy to dobrzy onierze. wietnie si sprawili. - Kim jest drugi ranny onierz? - zapyta Slayke. L'Loxx krtko wyjani spraw Odie i Erka. - Pamitam ich. Ona posza z porucznikiem do Izable - odpar Slayke. - To ona postrzelia Gruda - wyjani L'Loxx Anakinowi. - W mroku i zamieszaniu myleli, e jestemy wrogami. To jedna z tych sytuacji, ktrych nikt nie mgby przewidzie. To si zdarza, sir... postrzelenie przez wasnego towarzysza broni. - No c, dobrze. - Halcyon podj decyzj. - W tej chwili jest czwarta. Komandorze Skywalker, o szstej prosz przypuci atak z prawej flanki. Poprowadzi ci sierant L'Loxx. Zabierz dwie brygady ze swojej dywizji. Trzeci zostaw w rezerwie pod rozkazami kapitana Slayke'a.

136 - Czy nie powinnimy zaczeka na powrt komandosw, sir? -zapyta oficer operacyjny Halcyona. - Ciekaw jestem, czego si dowiedzieli, ale nie ma na to czasu. To... - wskaza na map - stanowi punkt centralny naszego ataku i tu wanie uderzymy. Ja z moj dywizj zaatakuj rodek. Poczekam z tym, a znajdziesz si na miejscu, komandorze Skywalker. Wy odczekacie dziesi minut po naszym wyjciu. Sdz, e w tym czasie nieprzyjaciel przeniesie wojska ze skrzyde na rodek, eby wzmocni centraln lini. Zmikczylimy ich ju dwiema salwami, a kiedy uderzymy znowu z moj dywizj, z pewnoci bdzie przekonany, e to gwny atak. Zao si. Moemy po prostu zaczyna. Zwrci si do oficera operacyjnego. - Przeka rozkaz dowdcom. - Mog go zobaczy? - zapyta Anakin oficera medycznego, ktry wyszed mu na spotkanie w punkcie szpitalnym. - Prosz tdy. - Przygarbione ramiona lekarza i gbokie bruzdy przecinajce twarz mwiy o gehennie Synw i Cr Wolnoci wicej ni krwawe plamy na fartuchu chirurga. Grudo lea na ku polowym za zasonk. Anakin wstrzyma oddech, kiedy zauway, jak ciko ranny jest Rodianin. Postrzelenie przez wasnego towarzysza broni... tak nazwa sierant ten wypadek, pomyla Anakin. Zastanawia si, kto wymyli takie idiotyczne okrelenie. Bez wtpienia jaki oficer sztabu, siedzcy w cieple i bezpieczestwie kwatery gwnej, kto, kto kpi z cudzych blizn, ale sam nigdy nie by ranny. Towarzysz broni nie powinien zada tak cikiej rany, nawet przypadkiem. Anakin stumi nagy przypyw gniewu, nie na nieszczsnego zwiadowc, ktry postrzeli Gruda, lecz na pomys, eby takie co nazwa postrzeleniem przez towarzysza broni". - Moemy porozmawia? - zapyta zdezorientowanego lekarza. - Rodianin mamrota co pod nosem - powiedzia medyk - nie wiem, czy w swoim jzyku, czy tylko jcza. Dziwne, e z tak ran jest prawie przytomny. Nie znam si zbyt dobrze na rodiaskich mzgach, ale prosz spojrze, tu wszystko wida przez czaszk. Anakin przerwa mu te wywody. - Nie moe pan nic zrobi, doktorze? Lekarz pokrci gow. - Nie, to zbyt powana rana. - Czy on moe nas sysze? - Nie sdz. Jego stan pozostanie bez zmian, czy moe nas sysze, czy nie. Z takim urazem gowy nie przeyje dugo. Nie moemy nawet da mu rodka przeciwblowego, chyba e chce pan, abym skrci jego cierpienia. Anakin spojrza na niego spode ba. - Jeli jeszcze raz usysz z twoich ust co takiego o ktrymkolwiek z moich onierzy, to przysigam... - warkn. - A teraz bd tak dobry i zostaw mnie samego z moim przyjacielem. Doktor poblad, odsun zason i wyszed. Anakin spojrza na Rodianina. - Syszysz mnie, Grudo? - zapyta, pochylajc si jeszcze niej. - Grudo, syszysz?

Prba Jedi

137

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

138

Grudo otworzy jedyne zdrowe oko. Co zabulgotao mu gboko w piersi, odkaszln. - A... Anakin. - Odetchn gboko. - Oszczdzaj siy... nic ci nie bdzie - skama Anakin. - Nieprawda - szepn Grudo. - Czas... odej. - Nie, nie, Grudo! Wyl ci na Wytchnienie", doskonay statek szpitalny, gdzie maj wszystko, co potrzeba, aby ci pomc. Grudo z ogromnym wysikiem unis si na okciu i woln rk chwyci modego Jedi za rami. Przybliy swoje pokiereszowane oblicze do twarzy Anakina. - Nie pacz po mnie - rzek i opad z powrotem na ko. Anakin nie musia dotyka Gruda, eby wiedzie, e ycie z niego uleciao. Siedzia u boku przyjaciela przez kilka minut, po czym wsta i wrci na posterunek dowodzenia. Rano poprowadzi atak. Grudo zostanie pomszczony.

ROZDZIA

22
Powodzenie operacji wojskowej czsto zaley od przypadkowego wydarzenia, na przykad od tego, czy kto zjawi si w konkretnym miejscu - na skrzyowaniu, nad rzek, na mocie, w miasteczku - kilka minut wczeniej lub pniej. Kwestia paru chwil moe zadecydowa o zwycistwie lub klsce na polu bitwy. Czasem katastrofa zaley od decyzji dowdcy, ktry podejmuje j bez penej znajomoci intencji i moliwoci wroga. Dobry dowdca powinien umie decydowa w uamku sekundy, poniewa opnienie moe by fatalne dla kampanii. Rwnie zgubna moe by jednak za decyzja, a nawet najlepsi z dowdcw, zmuszeni do pospiesznych dziaa pod naciskiem byskawicznie rozwijajcych si wydarze na nowoczesnym polu walki, potrafi popeni bd. Nawet kiedy wojownik ma do dyspozycji ca technologi, pole bitwy jest miejscem penym zamieszania i dezorganizacji, gdzie wydarzenia galopuj z prdkoci byskawicy wrd nieprzeniknionej ciemnoci spowodowanej dymem bitewnym. Nilt, kto nie jest w rodku tej chmury pyu, nie potrafi przebi jej wzrokiem. Na najwaniejsz decyzj, jak podj Nejaa Halcyon, wpyna informacja zdobyta przez jedn tylko grup wysan na zwiady. Najlepszym zwiadowc na Praesitlynie by niewtpliwie on - Komandos CT19/39, a nie, cho bez wtpienia rwnie znakomity, sierant Omi L'Loxx. on sam siebie nazywa Zielonym Czarnoksinikiem, z powodu swojej rangi sieranta i umiejtnoci posugiwania si stateczkiem patrolowym. Jak tylko powierzono mu dowdztwo grupy pierwszej, ktra miaa zbada lew flank nieprzyjaciela, zdecydowa podzieli zesp, aby kady z komandosw mg sam zbada pozycje wroga, dosta si tak daleko, jak to moliwe i przynie jak najwicej informacji. Zielony Czarnoksinik dotar niepostrzeenie a do Centrum cznoci Intergalaktycznej. Ostronie sprawdzi i starannie zapamita pooenie wszystkich dzia, policzy roboty obsugujce stanowiska, zanotowa ich uzbrojenie, zbada, gdzie nieprzyjaciel okopa si z artyleri. Szczeglnie zainteresowao go to, e kilka dzia najwyraniej zostao przeniesionych w celu wzmocnienia stanowisk na dwch niewielkich wzgrzach po tej stronie linii obrony. W jego opinii saby punkt obrony Tonitha znajdowa si nie na prawej flance, lecz na lewej, bo Zielony Czarnoksinik nie mia najmniejszych problemw, aby si tam dosta. W dodatku teraz mg powiedzie generaowi bardzo dokadnie, gdzie znajduje si kade dziao. Zielony Czarnoksinik by pewien,

David Sherman, Dan Cragg 139 e atak powinien nastpi wanie od tej strony. Caa armia rzucona na to skrzydo powinna uderzy na ni z tak si, eby si przerwaa na p, miadc siy Tonitha i zmiatajc ca jego obron jednym, niemoliwym do odparcia ciosem. Jedyny problem polega na tym, e Zielony Czarnoksinik musia teraz wrci do wasnych szeregw, eby t informacj przekaza. Mg poczy si za pomoc komunikatora, ale genera Halcyon wyranie zabroni przerywa cisz w eterze podczas zwiadu. Jego dwaj towarzysze nie mieli tyle szczcia, co on i prawdopodobnie zostali wykryci, bo wzdu caej linii rozlegay si pojedyncze strzay, zwaszcza tam, gdzie mieli j przekroczy. Strzaw byo duo, co upewniao Zielonego Czarnoksinika, e pozostali komandosi nie dotr nigdy do punktu zbornego tu poniej paskowyu. Zastanawia si nad onierzami, ktrzy mieli skontrolowa rodek linii. Czy widzieli to samo, co on? Czy strzay byy skierowane w ich stron? Byli klonami komandosami, a zatem znakomitymi onierzami, ale nie tak dobrymi jak on; kademu zreszt kiedy musi skoczy si szczcie. Zielony Czarnoksinik wiedzia, e jego szczcie te si kiedy skoczy, a dzi prawdopodobnie spotkao to jego towarzyszy. Musia zatem przyj, e sam jeden pozosta przy yciu i teraz to na jego barkach spoczywao dostarczenie do dowdztwa informacji, jakie zebra. Salwa zaporowa pojawia si niespodziewanie, zaskakujc Zielonego Czarnoksinika jeszcze na liniach wroga. Nie zdziwio go to -takie rzeczy czasem si zdarzaj w bitwie. Kto popeni pomyk, zacz ostrza, zanim wszystkie grupy zostay zebrane, ale to nie by jego problem. W przeciwiestwie do powrotu. Nawet czogajc si po ziemi, Zielony Czarnoksinik musia przyzna, e artylerzyci Halcyona maj wyjtkowo dobre oko. Szanowa dokadno i profesjonalizm. Podziwia te ich artyleri, cho grunt wok niego trzs si od strzaw, a jego samego co chwila wyrzucao w powietrze i miotao nim do utraty tchu, a zby mu szczkay. Na pocztku Zielony Czarnoksinik w ogle nie czu blu. Wiedzia, e straci nog, ale po prostu podwiza ttnic kawakiem sznurka i rozway swoje szanse. Zdawa sobie spraw, e bl nadejdzie wkrtce, kiedy minie pierwszy wstrzs. Musia co zrobi i to szybko, poniewa wieci, ktre nis, byy zbyt wane, by umrze wraz z nim. Jeli zostanie tam, gdzie jest, znajd go i rozstrzelaj. Mg przekaza informacje przez komunikator, a wwczas jego misja zostaaby uwieczona sukcesem. Lecz rozkaz brzmia: nie uywa komunikatorw do innych celw ni sygnalizacja gotowoci do powrotu. Da sygna i przez chwil, ale tylko przez chwil poczu gniew, e kto tam w centrum dowodzenia nie postpi zgodnie z planem. Ostrza trwa nieprzerwanie. A zatem jego jedyn szans byo podjcie prby powrotu do wasnych szeregw. Bez jednej nogi moe to by trudne, ale nie niemoliwe. Klony komandosi byli najlepsi, kiedy musieli stawia czoo przeszkodom nie do pokonania przez zwyk istot. Zacz pezn, powoli, ostronie. W pewnym momencie opaska na nodze poluzowaa si i poczu, e krwawi. Udao mu si dotrze a do wyschego koryta rzeki, ale wanie tam zrozumia, e nie dotrze dalej. Musia zoy raport, zanim osabnie na tyle, e nie da rady wydoby gosu; rozkaz czy nie rozkaz. Sign do komunikatora, ale straci go gdzie w trasie. Zgani si za to w myli. Pozwoli, aby bl i zmczenie fizyczne odebray mu czujno i zdolno koncentracji. Dobrze mu tak, jeli tutaj zgi-

140 nie. Nie chcia, aby ktokolwiek si dowiedzia, jaki si okaza niekompetentny. Ale Zielony Czarnoksinik czu rwnie ogarniajc go frustracj. Nie dlatego, ze umiera, lecz dlatego, e zabierze ze sob do grobu informacj, ktra jest dla armii bardzo wana. W ostatnim przebysku wiadomoci pomyla, e waciwie zrobi, co mg. - Nie mamy duo czasu - poinformowa Anakin swoich dowdcw. - A oto plan ataku. Wczy ogromn, trjwymiarow map pola bitwy. - Nasze uderzenie skoncentrowane bdzie na tym wzgrzu. Zauwacie stos wielkich kamieni u jego stp. Posu jako osona dla naszej piechoty i stamtd przeprowadzimy natarcie. Istotne jest, aby przeby rwnin moliwie jak najszybciej, poniewa tam bdziemy doskonale widoczni dla nieprzyjaciela na paskowyu. Atak ca dywizj generaa Halcyona na centraln cz odcignie onierzy od skrzyde, a co za tym idzie, osabi ich pozycje w innych miejscach, zwaszcza tu, na wzgrzu, ktre, jak wiemy ze zwiadu zeszej nocy, jest sabo bronione przez roboty, bez artylerii. Kiedy zajmiemy to wzgrze, ogarniemy cae linie wroga. Pierwsza brygada zajmie wzgrze, druga brygada okry je i dotrze na tyy stanowisk. Zaatakujemy jednoczenie z trzech kierunkw. Przed nami pjd klony komandosi, prowadzeni przez SOZ, ktry zinfiltruje pozycje na wzgrzu i przygotuje dywersj. Korzystajc z tego, zaatakujemy ca si. I, jak powiedziaem, wane jest, aby jak najszybciej przeby rwnin. Przed nami pjdzie batalion pezakw, ktre zajm si tumieniem ognia na wzgrzu. Nasza piechota pody za nimi w pancernych transporterach. Wykorzystamy suche koryto rzeki, aby dotrze na pozycje. To nam pozwoli si ukry, dopki nie bdziemy gotowi na atak poprzez rwnin. Nie rozpoczniemy jednak natarcia, dopki dywizja generaa Halcyona nie zwie si wroga na polu bitwy. Przez ca drog manewrujcie i strzelajcie na przemian, ale onierze maj si przemieszcza szybko... powtarzam, jak najszybciej. Bdziecie pod bezporedni obserwacj, dopki nie znajdziecie si przy skakach. Moecie liczy na wsparcie artylerii przez ca drog, po czym bdzie ona nadal ostrzeliwa pozycje wroga w czasie, kiedy wy bdziecie si wspina pod gr. Jak jednak widzicie, skaki sprawiaj, e podejcie pod gr jest praktycznie niemoliwe dla pojazdw i ta faza operacji bdzie musiaa zosta przeprowadzona wycznie przez piechot. Dowdcy Anakina stali w penej gotowoci bojowej. Ich onierze zostali wezwani nieco wczeniej i teraz oczekiwali na rozkazy. Anakin odwrci si do kapitana SOZ dowodzcego komandosami klonami. - Wyruszycie natychmiast, kapitanie, i wejdziecie jako pierwsi. Chc, ebycie przeniknli na pozycje wroga i narobili im baaganu. Gdy tylko bdziecie na miejscu, ruszymy za wami. Pamitajcie, wszystko zaczyna si w dziesi minut po tym, jak genera Halcyon rozpocznie atak na centraln cz pozycji nieprzyjaciela. Wszystko musi by skoordynowane co do sekundy. To wszystko. Zostalicie wszyscy przydzieleni do sektorw i celw. Wrcie do swoich jednostek i przekacie rozkazy podwadnym. Ruszamy za p godziny.

Prba Jedi

141

David Sherman, Dan Cragg

- Kto bdzie dowdc taktycznym na polu bitwy, sir? - zapyta jeden z dwch dowdcw brygady. - Ja - odpar Anakin. Pene zaskoczenia milczenie powitao jego sowa. Mody Jedi wyprostowa si i upomnia w duchu, aby pamita o odpreniu i naukach Gruda. - Po pierwsze, nie wierz w to, abym mg nakaza komu zrobi to, na co sam nie mam wielkiej ochoty. Po drugie, jeli dzi popenione zostan jakie bdy, to ponosz za nie odpowiedzialno, czy bd z wami, czy nie, wic rwnie dobrze mog by. A poza tym nie potrafi dowodzi, siedzc na tyach. W porzdku, do roboty. Jestecie wolni. - Sir, czy mog z panem przez chwil porozmawia? - zapyta kapitan SOZ. - Ale prosz szybko, kapitanie. - Tak jest, sir. Straciem szeciu onierzy podczas zwiadu. Teraz nie wiemy, co nieprzyjaciel zamierza zrobi na gwnych pozycjach. - No c, kapitanie, prawdopodobnie straci pan swoich onierzy dlatego, e ta cz linii jest nie do przebycia. Musi to oznacza, e decyzja generaa Halcyona o zajciu wzgrz jest waciwa. Sysza pan raport sieranta L'Loxxa? - Tak jest, sir. Dlaczego rozpoczto ostrza, zanim si dowiedzielimy, czy moi ludzie wrcili? Anakin nie spodziewa si tego pytania. Czyby klon kwestionowa decyzje dowdcy? Wiedzia, e onierze SOZ byli znacznie bardziej inteligentni od zwykych klonw, ale takie pytanie ocierao si waciwie o niesubordynacj. - Genera Halcyon musia podj decyzj, kapitanie: czy pozostawi L'Loxxa do momentu, a wasi onierze wrc... co oznaczaoby moliwo utraty wszystkich zwiadowcw, czy te sprowadzi przynajmniej kilku z nich, eby zoyli raport. W kadym razie jego decyzja bya waciwa. - Ale jeden z nich da sygna. Niestety za pno. - Tak, tak - szybko powiedzia Anakin. - Przykro mi z tego powodu. Kapitanie, zdaje sobie pan spraw, e powodzenie ataku zaley od pana i paskich onierzy, prawda? Co pan powie na to, eby wreszcie ruszy? Kapitan zasalutowa, wykona w ty zwrot i opuci posterunek. Anakin sta przez chwil zamylony. Nie spodziewa si e klon, nawet SOZ, zacznie kwestionowa rozkazy. Anakin bardzo pragn sta si dowdc, nigdy jednak nie zastanawia si dogbnie, jak to niesie ze sob odpowiedzialno. Odpowiedzialno za ycie wszystkich istot rozumnych, ktre na jego rozkaz bd umiera, niezalenie od tego, czy lojalno zostaa u nich zakodowana przez Republik, jak w przypadku armii klonw, czy - tak jak onierze Khamara i Slayke'a - walczyli z przekonania, e naley przeciwstawi si tyranii. - Kredyt za twoje myli, Jedi. Anakin podskoczy, odwrci si i zobaczy szeroko umiechnitego Slayke'a. - Zamyliem si... - Mylenie jest niebezpieczne dla dowdcy - przypomnia ze miechem Slayke. Widzisz, do czego mnie doprowadzio? - Urwa. -Syszaem, e osobicie poprowadzisz atak.

142 - Tak, sir. Nie mog po prostu wysa onierzy na mier, siedzc sobie bezpiecznie w kwaterze. Poza tym, jeli co pjdzie nie tak, chc by na miejscu, eby to skorygowa. Slayke skin gow i wycign rk. - Poradzisz sobie. Chciabym pj z tob, ale trzymaj nas w rezerwie. Rozmawiaem z dowdc twojej trzeciej brygady i doszlimy do porozumienia. Kiedy to wszystko si skoczy, przeka ich tobie. Bd w okolicy w czasie ataku, przypilnuj Halcyona, nie martw si - doda z dobrodusznym miechem. - Nie dopuszcz, eby narozrabia. No c, ycz szczcia, komandorze. - Ucisnli sobie donie, po czym Slayke odstpi o dwa kroki, stan na baczno i zasalutowa Anakinowi. Anakin skierowa si na swoje stanowisko dowodzenia. Zauway, e porusza si sprycie i energicznie i nie mg powstrzyma umiechu. Krtka rozmowa ze Slayke'em dodaa mu ducha. Stary onierz, rebeliant, symbol niezomnoci, naprawd zada sobie trud i odnalaz go przed walk, aby yczy mu powodzenia. I do tego powiedzia, e wierzy jego zdolnoci jako dowdcy. By to wielki komplement i bardzo podnis Anakina na duchu. Moe Slayke nie jest takim zym czowiekiem. - onierzu - zawoa, wskakujc przez waz transportera - poka, co to malestwo potrafi. Czas rusza!

Prba Jedi

143

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

144

ROZDZIA

23
Admira Pors Tonith niechtnie kopn zwoki i zezem spojrza na zdart z trupa zbroj, ktr ju rzucono na stert obok. By wcieky, e musia wyj na otwart przestrze, ale wycignito go z bunkra, eby sam zobaczy to ponure znalezisko. Wiedzia, e to wane. Wci byo ciemno, od witu dzielia ich jeszcze godzina, ale czu, e musi czym prdzej wrci pod oson schronu. - To klon komandos - rzek. - Znalelimy jedno cae ciao i kawaki innych, w sumie mogo ich by piciu poinformowa oficer. - Zdaje si, e zeszej nocy zabia ich wasna artyleria. - Najwyraniej - odpar Tonith. -1 najwyraniej udao im si wnikn do naszych linii. Najwyraniej wiedz wiele o dyspozycji mojej armii. - Gos admiraa wznis si z gniewu o caa oktaw. - Nie byli jedynymi, ktrych tu wysano. Moecie by tego pewni. - Musimy wzmocni nasze linie, sir - zasugerowa oficer. Tonith skin gow na znak, e si zgadza. - To wzgrze jest kluczem do naszych pozycji. Czy przenielicie wczoraj onierzy i dziaa, jak wam kazaem? Oficer nerwowo przestpi z nogi na nog, zanim odpowiedzia. - Czciowo. Mamy pewne problemy z transporterem i... Tonith obrci si na picie i spojrza na niego. - Chcesz powiedzie, e moje rozkazy nie zostay wykonane? - Wanie je wykonujemy, sir, ale... - adnych ale! - Tonith uspokoi si troch. - Suchajcie, co zrobimy. Trzeba wzmocni tamto wzgrze, i to ju. Skrcie t lini. Przesucie onierzy od prawej strony ku rodkowi. Moecie ich zabra z centralnej czci wzgrza. Jeli zajm szczyt, to ju po nas, nasze pozycje bd odsonite na ich ogie. Jeli nadchodzcy atak zagrozi naszemu prawemu skrzydu, niech armia cofnie si do linii gdzie tu... - Wskaza na punkt na tyach, bliej centrum cznoci. - Zalej nie przyjaciela ogniem, kiedy bdzie przekracza rwnin pod nami, ale jeli dotrze do samego paskowyu, prawa flanka zatrzanie si jak puapka. To skrci lini frontu i skonsoliduje nasze siy. Kiedy wrg znajdzie si ju na paskowyu, zmusi go to do atakowania na otwartej przestrzeni, gdzie potniemy go na kawaki.

Tonith zamia si, odsaniajc przebarwione zby. - A na rwninie mamy dla nich ma niespodziank, prawda? Wcignijcie artyleri na to wzgrze. Ostrzecie te wszystkich dowdcw, eby spodziewali si infiltracji przez onierzy SOZ. Bd ich wysya, aby spenetrowali nasze linie i osabili je w tym samym czasie, kiedy nastpi atak z ziemi. Rzuc cae siy ku rodkowi, ale waciwy cel ich ataku bdzie znajdowa si tu. - Gestem wskaza na majaczce w ciemnoci wzgrze. - A teraz do roboty... i meldujcie si u mnie na stanowisku dowodzenia, kiedy rozkazy zostan wykonane. Okrci si na picie i pomaszerowa do swojego bunkra, gdzie byo bezpiecznie i ciepo, i gdzie czeka na niego parujcy imbryk z herbat. Ciekawe, gdzie s te posiki, ktre mu obiecano? Siy szturmowe Anakina zajmoway drugi brzeg suchego koryta rzeki, rozcigajc si na prawie p kilometra wzdu dawnego nurtu. Pierwsze promienie soca pojawi si dokadnie trzy minuty po szstej czasu Praesitlynu. Teraz bya szsta. Siedzia przy konsoli cznociowej w swoim transporterze. - Tu jednostka numer sze - rzek. - Synchronizacja czasu, trzy minuty, odliczamy - poinformowa swoich dowdcw, wlepiajcych wzrok w chronometry. Obejrza si i umiechn do dowdcy transportera. - Zdenerwowany? - Nie, sir - automatycznie odpar dowdca. - A ja tak, wic niniejszym upowaniam ci, eby i ty by zdenerwowany. Mg si waciwie nie odzywa, bo onierz kompletnie nie zareagowa. - Mamy dwie minuty, sierancie. Kiedy tylko kolumna transporterw minie nasyp i wyjdzie na rwnin, chc, eby skrci na flank, wspi si na nasyp i zatrzyma, abym stamtd mg obserwowa ruchy wojsk. - W cigu ostatnich godzin obgadali ju ten prosty manewr kilka razy, ale samo mwienie o nim, o czymkolwiek, uspokajajco wpywao zarwno na onierzy, jak i na Anakina. - Tak jest, sir - odpar sierant. Caa pitka siedziaa w milczeniu, kady zatopiony we wasnych mylach, nieustannie sprawdzajc czas i liczc upywajce sekundy. - Najgorsze dopiero przed nami - mrukn Anakin. - Musimy odczeka pene dziesi minut po ataku... - Przechyli gow. - Zaczyna si - szepn, kiedy rozpocz si ostrza pierwszej fali artylerii Halcyona. W cigu kilku sekund odczuli wstrzsy uderze dzia rnych typw, ktre przenikay nawet przez pancerz transportera. Cinienie akustyczne rozsadzao im bbenki. Zeszej nocy ostrza, ktry stanowi oson dla zwiadu, by jedynie spektakularnym pokazem, lecz dzi rano na trajektorii strzaw znajdowali si onierze, a haas by przeraajcy, zwaszcza kiedy artyleria nieprzyjaciela otworzya ogie do posuwajcych si naprzd oddziaw Halcyona. - Naprawd obrywaj- zauway jeden z artylerzystw. Jego gos by kompletnie pozbawiony emocji. Z narastajcym niepokojem wsuchiwali si w kakofoni gosw dowdcw na czstotliwoci dowodzenia. Oddziay Halcyona wci przemykay po rwninie, uciekajc przed niszczycielskim ogniem nieprzyjaciela. Kto w transporterze zacz krzycze.

145

David Sherman, Dan Cragg

- Przecz si na kana taktyczny - rozkaza Anakin. Niedugo usysz krzyki wasnych onierzy... teraz doprawdy nie musieli ich wysuchiwa. Nagle dotaro do niego co dziwnego: oto jecha otoczony klonami, zrodzonymi do walki, do dyscypliny, do wysuchiwania bez dyskusji rozkazw wadzy, ktra paci za ich usugi. Cho jednak ich przybice nie wyraay adnych uczu, drobne zakcenia w Mocy powiedziay Anakinowi, e ta pitka reaguje na nadchodzcy atak jak zwykli onierze, tacy, ktrzy si poc, boj, potrafi sobie wyobrazi wasn mier. Czyby jego stosunek do klonw by peen uprzedze? Tu, w transporterze, ktry mg si wkrtce sta ich stosem pogrzebowym, nie reagowali tak samo, jak w szeregach. Zacz si zastanawia, czy Jango Fett mia poczucie humoru. Minuty mijay powoli. Dokadnie o szstej trzynacie pojazd dowdcy batalionu z rykiem pokona nasyp, a za nim dziesitki transporterw Republiki. - Zawie mnie tam natychmiast! - poleci Anakin kierowcy i transporter pomkn przed siebie. Pierwszy tuzin transporterw przebi si przez nasyp i zdoa wyci w nim spor bruzd, a kolejne jeszcze j pogbiy. Byo to planowane posunicie, ktre miao zapewni kolejnym transporterom oson przy przejciu i atwiejsz drog. Transporter Anakina skrci jednak troch za bardzo w bok i zszed z ubitej cieki. Droga okazaa si koszmarna dla przewoonych w nim klonw. - Sta tu! - zawoa Anakin i wspi si na kopuk dowodzenia. - Sir - zaprotestowa sierant - jest pan cakiem odsonity. Anakin przeczy mikrofon. - Std lepiej widz. - Powinnimy jecha dalej, sir. Jestemy zbyt dobrym celem, kiedy tu stoimy! - Nie martw si, prawo prawdopodobiestwa dziaa na nasz korzy. To bardzo bogate w cele otoczenie. - Widok, ktry rzuci si Anakinowi w oczy, mia pozosta z nim do koca ycia: rwnina pena krccych si tu i tam pojazdw, ogromne chmury pyu, dym z licznych poarw. Jeden z transporterw na jego oczach zmieni si w ogromn kul ognia. Przez zason unoszcego si wszdzie dymu widzia, jak pojazd z oddziaw Halcyona otrzyma bezporednie trafienie z dziaa laserowego. Z jego wntrza wysypaa si gromada poncych klonw - ywe pochodnie, wijce si niezgrabnie w swoich zbrojach, by za chwil upa bez ycia. Transporter eksplodowa w ogromnej chmurze ognia, a potem nad ca scen litociwie zapada kurtyna bitewnego dymu. Jego wasne transportery byy ju daleko w przedzie. Dowdca batalionu rozmieci kilka maszyn na trasie ataku. Teraz zasypyway one szczyty wzgrz ogniem ze swoich dzia. Inne strzelay, jadc. - Przygotujcie si - poleci Anakin dowdcy transportera, czekajcego cierpliwie przy korycie rzeki na sygna do wymarszu. Nagle z zagbienia w gruncie wyjecha ponad tuzin nieprzyjacielskich czogw, strzelajc z wszystkich dzia. Dwa z pojazdw Anakina zostay natychmiast trafione, midzy nimi pojazd dowdcy batalionu. Zacz pon. Nikt nie prbowa si wydosta. - Jednostka Sze przejmuje atak! - zawoa Anakin przez sie dowodzenia. Skoncentrowa ogie na czogach!

146 Strzay z dzia laserowych nieprzyjaciela przemkny nad ich gowami i uderzyy w ziemi. Rykoszety ze wistem przeciy powietrze. Anakin umiechn si. Separatyci za wczenie rozpoczli kontratak. - Przewie mnie natychmiast na tamt lini ognia! - poleci kierowcy. - Dziaowy, otwrz ogie, kiedy bdziesz gotw! Strzelec Anakina spokojnie poda zasig - Dwa tysice sto metrw - i wystrzeli z dziaa. Transporter podskoczy i zakoysa si, po czym ruszy naprzd. Stabilizowany system sterowania dziaem zamortyzowa ruch i drugi strza trafi jedn z nieprzyjacielskich maszyn prosto w przedni pancerz. Promie odbi si od maszyny, nie wyrzdzajc szkody, lecz ju nastpny zniszczy praw gsienic pojazdu, ktry zacz krci si bezradnie w kko, zanim kolejni strzelcy nie zniszczyli go doszcztnie. - Sir, sugerowabym, aby zszed pan na d, zanim pana zestrzel -poradzi sierant. - Jeli mnie zabij, wy przejmiecie dowodzenie, sierancie. - Anakin pochyli si niecierpliwie i postuka kierowc w hem. - Szybko, szybko, wie nas tam! Odie i Erk siedzieli w stacji medycznej, nasuchujc grzmienia dzia wspierajcych atak Halcyona. Szturm trwa ju od dziesiciu czy pitnastu minut, kiedy zaczepi ich gwny chirurg. - Moe pan teraz chodzi, poruczniku, wic prosz si odsun - powiedzia do Erka. - Potrzebuj caego miejsca, jakie mam w tej stacji, i to natychmiast. Odie, dotrzymujca Erkowi towarzystwa, pomoga mu wsta. - Doktorze, kiedy bdzie mg pan go znowu zbada? - zapytaa. - Nie wiem - odpar chirurg. - Na razie na pewno nie. Powinien polee w zbiorniku z bact, aby zregenerowa skr, ale w tym celu bdziemy go musieli wysa na Wytchnienie". Tymczasem niech utrzymuje te oparzenia w czystoci. Jeli wda si infekcja, moe naprawd mie spore problemy. Trzymaj. - Chwyci pakiet medyczny i wcisn go w rk Odie. - Chyba i tak nie masz nic lepszego do roboty, wic zajmij si nim przez kilka nastpnych dni. Masz tu wszystko, co ci bdzie potrzebne, wcznie ze rodkami przeciwblowymi. Syszysz te miotacze? Wynocie si std, zanim zacznie si napyw rannych. Ju was nie ma! - Musimy si przyczai gdzie w bunkrze, Odie... - rzek Erk, ale szybko si poprawi: - Nie... koniec z bunkrami. Chodmy na posterunek dowodzenia. Moe si tam do czego przydamy. Zanim zdyli wyj ze stacji medycznej, napyna pierwsza fala rannych z pola bitwy i mogli ju tylko odsun si na bok, czekajc, a strumie potrzebujcych pomocy troch si zmniejszy. Tak si jednak nie stao, a rany onierzy transportowanych na noszach byy tak koszmarne, e Odie jkna i zasonia doni usta. Erk te poblad na widok przeraajco okaleczonych cia. Nigdy w yciu nie widzieli takiego spustoszenia poczynionego wrd ywych istot. Erk zabija zawsze na wielkiej szybkoci, w pozbawionej dwikw otchani przestrzeni lub wysoko nad ziemi, na skraju atmosfery. Nie widzia krwi; wszystko to przypominao raczej hologr ni rzeczywiste odbieranie ycia. Teraz dopiero ujrza z bliska, co bro potrafi zrobi ywym ludziom, poczu odr krwi i spalonego ciaa.

Prba Jedi

147

David Sherman, Dan Cragg

Lekarze przygotowali si do separacji rannych. Jeden bada kade nosze po kolei i, w zalenoci od tego, czy ofiara moga zosta uratowana, czy nie, decydowa, gdzie j umieci. Decyzje musia podejmowa w cigu kilku sekund. Liczba tych, ktrych nie dao si uratowa, znacznie przewyszaa liczb ocalaych. Najgorsze byy poparzenia: onierze klony pozbawieni zbroi, tak spaleni, e zamiast koczyn mieli jedynie zwglone kikuty; poczerniae twarze, odsonite koci czaszki, kawaki mundurw wtopione w ciao. A jednak yli. aden z nich nie znalaz si na oddziale dla tych, ktrych miano leczy. Inni leeli w kauach krwi, bez koczyn, z odsonitymi wntrznociami, Jeszcze inni zdyli skona, zanim dotarli do szpitala polowego. Ci leeli na noszach spokojnie, podskakujc jedynie w rytm krokw noszowych. Wszystko odbywao si w przeraajcej ciszy; ranni prawie nie jczeli. Byli w stanie gbokiego wstrzsu, jak poinformowa Erka jeden z pielgniarzy, przechodzc obok. Odie wzia dwie litrowe butelki wody z najbliszego stojaka i przepchna si do umierajcych. Uklka, podniosa gow jednego z najciej rannych klonw i przysuna mu butelk do ust. Dopiero wtedy zauwaya ziejc ran, biegnc od ramienia do biodra. Wida byo ebra i krgosup. - Dzikuj - szepn ranny, kiedy si napi. Pooya mu gow z powrotem na noszach i stwierdzia, e rk ma ca we krwi. Otara j o tunik i przesza do kolejnej ofiary. Kiedy butelki byy puste, uklkna na pododze i rozpakaa si, kompletnie zaamana. - Chodmy - rzek Erk, klkajc obok niej. - Ju przestali napywa. Chod, nie mamy tu ju nic do roboty. Zdrowym ramieniem podnis j i postawi na nogi. - Wiem, e to klony, Erk - szepna. - Ale to ywe istoty... i... s zbudowani tak samo jak my. Krwawi, cierpi, umieraj... jak my... - Chod, Odie, wyjdmy std - powtarza Erk. Na zewntrz zachwia si i Odie podbiega, eby go podeprze. Schyli gow i zwymiotowa. Szturm nie przebiega dokadnie tak, jak planowano. Po pierwszej fali, ktra wdara si na paskowy, nieprzyjaciel wycofa si na z gry przygotowane pozycje. Prbujc pokona ten dystans, atakujcy byli wystawieni na raenie dzia. Halcyon nerwowo kry po posterunku. Slayke, niewzruszony, siedzia kilka krokw dalej z oczami wbitymi w monitory, uwanie suchajc raportw skadanych przez atakujce oddziay. - Zostali przyszpileni na paskowyu - zauway Halcyon. - Anakin nie zdoa przej wzgrz. - Sir, ostatnie wiadomoci, jakie od niego mielimy - odpowiedzia oficer operacyjny - mwiy, e przejmuje batalion. Nie wiem nawet, czy posa piechot do zajcia wzgrza. - Ofiary? - Na razie kilkaset, sir - odpar oficer - ale wci napywaj kolejne. Czy mog prosi o pozwolenie na udanie si do stacji medycznej, eby pomc?

148 Halcyon skin gow i lekarz wybieg w popiechu. Halcyon podszed do Slayke'a i usiad. - Nasze ataki si nie powiody - wyzna. Niespokojnie uderzy pici w otwart do. - Jakim cudem zdoali powstrzyma Anakina. Zdobycie przez niego wzgrz miao by kluczem do caego planu. Wycofuj wojska. - Moe Anakin zdoa osign cel - zastanawia si Slayke. - Na pewno nie. yje i walczy, ale nie na wzgrzach. Musimy dokona na nowo oceny sytuacji i sprbowa czego innego. Nie zamierzam straci caej armii na szturmowanie tych wzgrz w ataku frontalnym. Po stronie Anakina jest tylko dym, ogie, py i zamieszanie; nie skontaktowa si z nami od dwudziestu minut, kiedy zameldowa, e przejmuje batalion. Od pocztku wiedziaem, e jeli nie zdoamy przeama linii obrony w cigu dwudziestu minut, nie wedrzemy si tak daleko, jak planowalimy. - Teraz wiesz, jak to jest, kiedy si dowodzi tak armi - mrukn Slayke. - Moi ludzie s gotowi. Jedno sowo i wesprzemy was wszdzie, gdzie trzeba. Ale zgadzam si, trzeba skorygowa plan bitwy. - Kiedy tylko wojska rozpoczn wycofywanie si, przesu swoje oddziay do starego koryta rzeki. Ustal lini defensywy. Bdzie trudno, kiedy nasz szturm przetnie linie twojej brygady, ale sobie poradzisz. Okop si tam i czekaj na kontratak. czno, przekaza wszystkim jednostkom rozkaz zerwania kontaktu i wycofania si na nasze pozycje tak szybko, jak to moliwe. Dokd idziesz? - Te sowa byy skierowane do Slayke'a, ktry wsta z miejsca. - Poprowadzi moje wojsko. Halcyon pokrci gow. - Chyba nie ma sensu, ebym namawia ci do pozostania tutaj. I ty, i Anakin, obaj jestecie urodzonymi wojownikami. Sprbuj nie da si zabi. Halcyon wiedzia, e Anakin wci yje i walczy, ale nic wicej. Anakinie, pomyla, gdzie jeste? Co robisz?

Prba Jedi

149

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

24
- Co tu robicie? - zapyta z lekka nieprzytomnie oficer sztabowy, kiedy zobaczy dwoje obcych w centrum dowodzenia. - Wanie wrcilimy ze stacji medycznej, sir - odpar porucznik Erk H'Arman. - No to wracajcie tam, nie potrzebujemy tu gapiw. - On jest ranny, sir - odezwaa si zwiadowca Odie Subu. - A ja zostaam mu przydzielona do opieki. - Pokazaa pakiet medyczny, ktry da jej lekarz. - Mylelimy, e moglibymy w czym pomc. - Pomc nam? Wygldacie oboje, jakbycie sami mieli znale si na Wytchnieniu". No dobrze, idcie do lekarza, ale wynocie si std, jestemy zajci. W tym momencie do pomieszczenia wszed przypadkiem Zozridor Slayke. - Patrzcie, patrzcie - rzek - czy to nie moje marnotrawne bliniaki? Co wy znw kombinujecie? - Doskonale pamita zwaszcza Odie, poniewa na ochotnika zgodzia si towarzyszy pilotowi do Izable. Sysza te, co im si przytrafio i jak wydostali si z zawalonego bunkra. - To para dobrych onierzy - wyjani oficerowi sztabowemu. Oficer zorientowa si ju, e dowdca zna tych dwoje, wic sobie poszed, wymawiajc si nawaem obowizkw. Odie krtko nakrelia sytuacj w stacji medycznej. - Suchajcie, za chwil zrobi si tu naprawd gorco, a ja musz pogoni moich dowdcw - odpar Slayke. - Moecie pj na d, do centrum kierowania ogniem. Jest tam niejaki pukownik Gris Manks, mj dowdca artylerii... wielki facet, nie przeoczycie go. Powiedzcie mu, e to ja was przysyam. Zobaczymy, moe mu si przyda pomoc. - Slayke wiedzia doskonale, e nie bd w niczym pomocni pukownikowi Manksowi, ale po tym, co przeszli, wydawao mu si, e zasuguj na chwil odpoczynku i uniknicie kryzysu, ktry mia za chwil nastpi. Przynajmniej tam bd bezpieczni. Teraz ju mg zaj si swoimi sprawami. Centrum dowodzenia ogniem znajdowao si rzeczywicie na dole. Wchodzio si do niego przez ukony tunel, ktry roboty techniczne zbudoway pod nadzorem inynierw Halcyona. Samo centrum byo spore i zatoczone urzdzeniami, ktre umoliwiay dziesitkom ekspertw zatrudnionych w tym miejscu komunikowanie si bezporednio z dwoma stanowiskami dowodzenia artyleri, a poprzez nie koordynacj i przydzielanie zada kadej jednostce artylerii oddzielnie. Para wesza do centrum w

150 chwili, kiedy Gris Manks wrzeszcza wanie na sieranta klona. Ktem oka spostrzeg przybyszw i rzuci si w ich stron. - Cocie za jedni? - warkn. - Kapitan Slayke przysa nas do pomocy - odpar Erk. - Do pomocy? Was dwoje? Poruczniku, wygldacie na pmartwe-go... a ty, onierzu, wygldasz na pyw. Jak moecie mi pomc? - Sir, to ja jestem pywy - odpar Erk. - I do tego poparzony. onierz to moja koleanka z eskadry. Zostaem zestrzelony. Pukownik Manks spojrza na nich z niedowierzaniem. - Dobrze - rzek wreszcie. - Dowdca was przysa? W porzdku, usidcie przy tamtym robocie. Nie zwracajcie uwagi na to, co bdzie prbowa do was mwi. Trzymajcie si z boku i miejcie oczy i uszy otwarte, a moe czego si nauczycie. - Odwrci si, podszed do konsoli i zacz wykrzykiwa co gono do porucznika klona. Odie i Erk bez trudu rozpoznali robota. Bya to standardowa wojskowa jednostka protokolarna; tego typu automaty czsto wykonyway czynnoci administracyjne w biurach i dyurkach. Dziwnie wyglda tu, w centrum sterowania ogniem. - Witam - rzek robot, kiedy usiedli obok niego. - Z wielk dum oznajmiam, e jestem zmodyfikowanym wojskowym robotem protokolarnym. Zostaam tak przerobiona, aby skutecznie wypenia swoje zadania w centrach dowodzenia ogniem artylerii na poziomie batalionu, regimentu i dywizji, ktre, musz z dum oznajmi, mog prowadzi jak prawdziwy ekspert. Znam nomenklatur, zasigi, wymogi serwisowe oraz dane ogniowe co najmniej trzech tuzinw typw artylerii, mog przygotowywa tabele celw dla tych wszystkich typw broni i wykrela zasigi na podstawie danych uzyskanych z satelitw orbitalnych, od obserwatorw i z map. Mog integrowa i kontrolowa ich ogie w zadaniach niszczcych, neutralizujcych i demoralizujcych, w ogniu skoncentrowanym, baraowym, staych zaporach ogniowych, zaporach koowych i postpujcych. Jestem rwnie wykwalifikowana do przygotowywania ostrzau planowego, ostrzau celw przypadkowych, obserwowanych lub nie. Mog jeszcze doda, e jestem ekspertem w stosowaniu ognia taktycznego w roli wspierajcej, przygotowawczej, przeciwprzygotowawczej, przeciwbateryjnej, lub jako ogie osaniajcy bd nkajcy. Krtko mwic, jestem na pierwszym miejscu listy najlepszych operatorw dzia. Robot przemawia gosem modej kobiety. Kontrast melodyjnych tonw i artyleryjskiego argonu by tak komiczny, e Odie parskna miechem. - Zdaje si, e jeste rozbawiona, a ja ciesz si, jeli w jakikolwiek sposb udao mi si uczestniczy we wprawieniu ci w ten stan -rzek robot. - Ale jeszcze nie skoczyam listy moich moliwoci. Zostaam stworzona i zaprogramowana jako wojskowy robot protokolarny, co oznacza, e mog funkcjonowa perfekcyjnie w kadej roli, poczwszy od urzdnika na poziomie kompanii, a po adiutanta batalionu. Jestem ekspertem w przygotowaniu grafikw zada dla oficera dyurnego sztabowego i dla podoficera dyurnego, sieranta stray, kaprala stray, w przydzielaniu kwater w kompanii, opracowywaniu polece dla goca kompanii, nadzoru kuchennego, szczegw eskorty dla polegych towarzyszy oraz dyurw w aniach i odwieaczach. Mog przygoto-

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 151 wywa poranne raporty i wszystkie typy dziaa zwizane z personelem. Mog prowadzi ksigi karne kompanii lub przygotowywa arkusze oskarenia dla sdw polowych specjalnych i oglnych oraz sesji zamykajcych. Znam przepisy mundurowe wszystkich armii w caej galaktyce, jak rwnie instrukcje nagradzania i odznaczania, potrafi przygotowywa rekomendacje do nagrd, poczwszy od listw pochwalnych, a skoczywszy na najwyszych orderach za mstwo, jakie wiat moe przyzna. Mog przygotowywa zapotrzebowania zaopatrzeniowe dla kadego typu odziey i sprztu, uzbrojenia oraz broni, na jakie zezwala tabela organizacji i sprztu lub tabela przydziaw. Umiem te zarzdza funduszami kompanii. Krtko mwic mog robi wszystko, czego wymaga si od urzdnika kompanii, sieranta, starszego sieranta batalionu lub adiutanta batalionu. Oprcz tego wszystkiego, mog jeszcze zaplanowa zniszczenie wszystkiego w promieniu pidziesiciu kilometrw od miejsca, gdzie teraz siedzimy. - No c, skoro jeste taka dobra, dlaczego tu siedzisz, zamiast robi co tam? zapyta Erk, ruchem gowy wskazujc zaaferowanych ludzi z centrum. Robot nie odpowiedzia natychmiast. - Mj dowdca, niezrwnany pukownik Gris Manks wyzna wreszcie robot zaklasyfikowa mnie jako Negatywnie oporn", jak to adnie uj. Czekali cierpliwie w nadziei, e robot wyjani, o co chodzi, ale ten siedzia tylko nieruchomo i gapi si na nich. - A co on waciwie mia na myli? - zapytaa Odie. I znw robot nie odpowiedzia od razu. Dopiero po chwili nachyli si do nich i zniy gos. Najpierw pokrci podobn do muszli ostrygi gow, eby sprawdzi, czy nikt nie podsuchuje. - Nie idzie im - szepn. - Co im nie idzie? - zapyta Erk normalnym gosem. Robot uciszy go gwatownymi gestami. - Pst. Nie chc wraca do grafiku dyurw - szepn. - Nie mamy waciwych proporcji typw artylerii, eby przeprowadzi t kampani skutecznie. Nie mamy dostatecznej iloci broni o raeniu porednim. Atakowalimy pod gr, co wymaga moliwoci prowadzenia ostrzau parabolicznego, a nie prostego. Lasery i dziaa jonowe to cudowna bro, ale one strzelaj prosto. Nie moemy uy baterii na pokadach statkw na orbicie, poniewa przedstawia to zbyt due ryzyko zniszczenia Centrum cznoci Intergalaktycznej i wielu cywilw. Nie moemy wysa myliwcw i zaatakowa z powietrza, poniewa nieprzyjaciel ma zbyt siln obron przeciwlotnicz. Czy syszelicie ten ogie zeszej nocy? Wszystkie naprawd silne dziaa powinny by skierowane na przedni krawd paskowyu zajmowanego przez nieprzyjaciela. Wszelkie szkody, jakie zostay wyrzdzone, naley przypisa modzierzom. - Mwisz o granatnikach? - zapytaa Odie. - Tak - z entuzjazmem odpar robot. - Ale to bro bezporedniego wsparcia o krtkim zasigu dla lekkiej piechoty, czy moe si myl?

152 - Tak, w wersji standardowej, ale kapitan Slayke ma dwie baterie samojezdnych cikich modzierzy, skonstruowanych tak, e maj zasig ponad pidziesiciu kilometrw. Mog strzela rakietami z gowicami o wadze jednej tony do celw zlokalizowanych na przeciwlegych zboczach wzgrza. Widzicie - rzek robot, przysuwajc si bliej i poklepujc Odie po kolanie - waciwe uycie artylerii wymaga odpowiedniej integracji wszystkich dostpnych typw ognia. Tym wanie zajmuje si centrum dowodzenia ogniowego. Aby uzyska maksymaln skuteczno artylerii, ogie musi by tak skoordynowany, eby spowodowa dokadne i gbokie zniszczenie kadego wyznaczonego celu w Taktycznym Obszarze Odpowiedzialnoci, a to oznacza konieczno uycia odpowiedniego rodzaju artylerii. Oczywicie, samojezdne modzierze towarzyszce piechocie na linii frontu nie musz by koniecznie wczone do zakresu dyspozycji centrum dowodzenia ogniem, poniewa s one przeznaczone do niezalenych dziaa i wspierania piechoty w przypadku star z przypadkowymi celami. Jednak wszystkie inne rodki, ktre wykorzystuje armia w celu bombardowania koncentracji wojsk i staych instalacji, musz by skoordynowane, a tym si zajmuj wanie ja. Odchyli si do tyu i dumnie poklepa po piersi. - Wic dlaczego masz... hmm... kopoty? - zapyta Erk. - Poniewa powiedziaam pukownikowi Manksowi, e powinien zaproponowa kapitanowi Slayke'owi zainwestowanie w wiksz liczb duych modzierzy. - Nie brzmi to jak co, o co dowdca mgby si obrazi - zauwaya Odie. - Tak, wiem - odpar robot. - Ale uznaam za swj obowizek powiedzie mu o tym wicej ni raz. Szczerze mwic, powiedziaam mu o tym pidziesit dwa razy. - Ach, teraz rozumiem. To rzeczywicie mogo by nieco denerwujce. Dlaczego nie posucha twojej rady? - Poniewa, jak stwierdzi, bro dobiera si tak, aby przewidzie wszystkie moliwe sytuacje, a zbyt due ukierunkowanie na jeden system uzbrojenia kosztem innego spowoduje nierwnowag" w naszych zasobach broni. Przez chwil caa trjka siedziaa w milczeniu. Wok nich centrum dowodzenia ogniem wrzao aktywnoci. - Nie idzie nam zbyt dobrze - rzek wreszcie robot. - Wycofujemy si. - Wycofujemy? - z niedowierzaniem zapyta Erk. - Tak. Byskawiczny atak na flank nieprzyjaciela nie powid si i napotka zdecydowany odpr. - I co teraz? - Powinnimy dooy tyle artylerii, eby go przepdzi odpar robot. - Wiem, e jestem zmodyfikowanym militarnym robotem protokolarnym. Zostaam przerobiona tak, aby skutecznie wypenia swoje zadania w centrach dowodzenia ogniem artylerii na poziomie batalionu, regimentu i dywizji... Erk odwrci si do Odie, ignorujc mamrotanie robota. - Musi by jaki lepszy sposb, Te wszystkie ofiary... Pokrci gow ze smutkiem. Odie opara gow na rku, nachylia si ku Erkowi i odezwaa si drcym gosem:

Prba Jedi

153

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

154

- Jedna katastrofa po drugiej. Czy to si nigdy nie skoczy? Czy ktokolwiek tutaj wie, co robi? Jestemy jedynymi ocalaymi z armii generaa Khamara, rozumiesz to, Erk? Wszyscy inni zginli! Dlaczego wanie my przeylimy? Dlaczego zabiam Rodianina, przyjaciela tego dowdcy Jedi, Skywalkera? Dlaczego to wszystko musiao si wydarzy? - Komandora Skywalkera - poprawi j. - Nie wiem... jako tak wyszo. Ale udao nam si, udao si do tej pory i mam nadziej, e uda si dalej. - Obj j zdrowym ramieniem. - Komandor Skywalker prowadzi atak na te wzgrza, Odie. Jak sdzisz, co si z nim dzieje? - Nie jestem pewna, czy w ogle chc wiedzie.

ROZDZIA

25
Zasona z dymu i kurzu bya tak gsta, e nawet ekrany podczerwieni transportera nie byy w stanie jej przebi. Radar pokadowy nie umia ju skutecznie wychwyci celw, poniewa gruz i fragmenty rozerwanych pojazdw fruway w powietrzu tego przeraajcego kota zniszczenia. Odrnienie wroga od przyjaciela stao si waciwie niemoliwe. - Zabierz nas std - poleci Anakin kierowcy. - Musz widzie, co si dzieje i ruszy wreszcie te transportery. Moi onierze zostali bez wsparcia piechoty. Ruszaj si! Szybciej! Nagle w pojazd Anakina waln od tyu inny transporter. Wszyscy polecieli do przodu i zawili w uprzach, a pojazd zatrzyma si gwatownie. W tej samej chwili strza z dziaa laserowego trafi maszyn w bok i przebi pancerz, wzniecajc poar w przedziale zaogi. Anakin bez zastanowienia sign w d i chwyci kierowc za doln krawd pancerza. Drug pchn poprzez Moc i wybi waz kopuki. Kierowca wyplta si z uprzy i kopniciami uwolni si z fotela, pomagajc Anakinowi wcign si do kopuki i na zewntrzny pancerz. Wyldowali jeden na drugim obok transportera, ktry bucha ju tustym, czarnym dymem. W lad za kbami dymu z wszystkich otworw transportera trysn jaskrawy, przeraajco gorcy biay pomie, ktry wznis si na prawie dziesi metrw w powietrze. Nikt wicej nie ocala. Anakin, potykajc si, pocign kierowc w bezpieczne miejsce. Nie zdyli przeby nawet dziesiciu metrw, kiedy przejecha koo nich pdem kolejny pojazd, omal nie miadc ich pod koami. Cignca si za nim smuga czarnego dymu prawie pozbawia ich przytomnoci. Anakin pocign towarzysza za sob i skryli si w pytkim zagbieniu. Wok nich migay transportery, strzelajc i ryczc silnikami. Haas by oguszajcy. Z kbw kurzu wynurzy si nagle jaki ciemny ksztat -kolejny transporter - i dudnic, ruszy prosto na nich. Wcisnli si w zagbienie tak pasko, jak tylko mogli i transporter z rykiem przejecha nad nimi, prawie ich grzebic pod zwaami ziemi. Brzegi zagbienia osuny si do rodka, zostawiajc tylko niewielk szczelin. - Musimy std wia - rzek Anakin, wykopujc si spod maej lawiny. - A gdzie to jest std"? - zapyta kierowca.

155

David Sherman, Dan Cragg

Mia racj. Anakin stwierdzi, e nie wie, z ktrej strony jest teraz front. Rozejrza si i po chwili zlokalizowa transportery. - Tdy - zdecydowa. Kierowca ruszy za nim. Dotarli do transportera, ktry zatrzyma si i zasypywa ogniem jaki niewidoczny dla nich cel. Anakin rozpozna sabo widoczne oznaczenia wymalowane na przednim pancerzu - by to jeden z jego transporterw. Przeczy si na kana dowodzenia: - Aurek Trill Sze, Dziewi kreska Cresh, tu Jednostka Sze. Otwrzcie, zajmuj was na pojazd dowodzenia. - Nie byo odpowiedzi. Sign do maego wazu, ktry zawiera ukad nadajnika i odbiornika podczonego do systemu cznoci pokadowej pojazdu, kiedy ten nagle ruszy do przodu, wcigajc brzeg jego paszcza w mechanizm gsienicy. Szarpnicie zbio go z ng i Jedi zacz sun po gruncie w lad za transporterem. By ju o milimetry od zmiadenia przez gsienice, kiedy kierowca rzuci si do przodu i odci po paszcza Anakina wibroostrzem. - Dziki, mao brakowao -jkn Anakin, kiedy klon pomg mu wsta. Odpi paszcz i rzuci na ziemi to, co z niego zostao. - Jedi bez paszcza jest nagi - zaartowa, ale jako nie trafi do poczucia humoru klona. Waciwie nie wiadomo, czy w ogle usysza t uwag, biorc pod uwag haas bitewny, jaki panowa wok. Anakin postuka w komunikator hemu, usiujc skontaktowa si z dowdc transportera. Usysza tylko szum zakce. - Chod, musimy chyba wrci do transporterw na piechot. Nie mog by daleko. Za mn. Pobiegli. Anakin musia zwalnia - kierowca by dobrze wytrenowany i w niezej kondycji, ale i tak nie mg si rwna z rozpdzonym Jedi. Krew pulsowaa Anakinowi w yach, kiedy zmusza si do zwalniania kroku, podczas gdy wszystko w nim krzyczao: Uciekaj!" Po kilku sekundach, ktre jemu wydaway si wiecznoci, znalaz si w przewicie, ktry wyobiy transportery. Byy tam jeszcze. Podbieg do pierwszego z brzegu. Waz by otwarty, a w nim sta dowdca - okryty zbroj tors i gowa znajdoway si na zewntrz. Anakin w oka mgnieniu znalaz si na tylnym pancerzu pojazdu jednym, wspomaganym Moc skokiem. Zaskoczony dowdca podnis bro, sdzc, e ma do czynienia z nieprzyjacielem. Anakin chwyci go za rami. - Jestem komandor Skywalker! - zawoa niecierpliwie. - Wskakuj do rodka... zajmuj ten pojazd na potrzeby dowodzenia. Dowdca klon usucha. Anakin, zanim wskoczy do rodka, sign w d, chwyci swojego kierowc i pocign za sob. Pors Tonith obserwowa rozwj dziaa wojennych, popijajc z filianki. Doskonale! Atak wroga rozwija si dokadnie tak, jak przewidywa. Uderzenia z prawej flanki i wzdu linii centralnej zaamyway si, a szara w kierunku wzgrz zostaa spowolniona przez atak pezakw. A u stp wzgrza czekaa na nich spora niespodzianka. - Jestecie gotowi? - zapyta technika.

156 - Tak jest, sir. Przeniknlimy ich kanay cznoci. Mamy haso wywoawcze dowdcy, zapis jego gosu oraz kod weryfikacji. Moemy wydawa rozkazy wszystkim jego onierzom. - Doskonale. Czekajcie. - Tonith mg wic teraz wysya faszywe rozkazy do wszystkich jednostek Halcyona: sygna do ataku, wycofania si albo utrzymywania pozycji. Chcia jednak czego bardziej spektakularnego i mia zamiar tego dokona. Umiechn si. - Daj mi komunikator - zada Anakin od dowdcy batalionu, zrywajc swj wasny i wyrzucajc go przez waz. - Tu Jednostka Sze. Jestem w pierwszym transporterze. Na mj rozkaz, za mn. - Wspi si znw do wazu pojazdu. - Jed tak szybko, jak moesz. Suchaj uwanie, bd ci podawa wskazwki. - Przeczy si na kana dowodzenia. - Wszystkie oczy na mnie, podajcie za tym wiatem. Wyj miecz wietlny, wczy go i unis wysoko w powietrze. Zatoczy rk uk, pojazd podskoczy, wjecha na ramp, a potem na rwnin. Za nim pody dugi rzd transporterw. - Ostro w lewo - poleci Anakin i transporter skrci akurat w por, eby wymin inny pojazd, pdzcy wprost na niego. - Szybciej. Prosto. Prawo. Lewo. Otwrz to. Strzay z laserw i miotaczy wistay w powietrzu. Anakin bez wysiku odbija je na boki. Za jego plecami jeden z transporterw zosta trafiony i zatrzyma si, ale kolejny pojazd wymin go, trzymajc si blasku miecza Anakina. By to jedyny promie wiata widoczny z kadej odlegoci poprzez gsty py i dym unoszcy si nad polem bitwy. Na szczcie transportery Halcyona dobrze wypeniy swoje zadanie; wszystkie maszyny nieprzyjaciela byy albo uszkodzone, albo w odwrocie. W cigu kilku sekund dotarli do ska u stp wzgrza. - Wysiada i batalionami za mn! - Anakin wysun si z wazu i zeskoczy na ziemi. By to manewr, ktry onierze klony wytrenowali do perfekcji w czasie treningw. Oddziay, plutony, kompanie i bataliony szybko zajmoway wczeniej ustalone pozycje, zacieniajc szeregi tak, aby wypeni luki w formacji spowodowane przez transportery uszkodzone po drodze. Ocalae pojazdy sformoway szyk i zaczy zasypywa ogniem szczyt wzgrza. - Dajcie nam ogie wspomagajcy - zada Anakin od centrum dowodzenia artyleri. - Syszymy - rozleg si gos w suchawkach Anakina. - Czas do celu pi sekund. Anakin zacz odlicza - tysic jeden, tysic dwa, tysic trzy, tysic cztery, tysic pi" - i nagle cae wzgrze eksplodowao seriami z modzierzy. By to bardzo zadowalajcy pokaz siy raenia. Pozwoli, aby ogie zaporowy trwa przez cay czas, kiedy on zajmowa miejsce na czele pierwszego, prowadzcego batalionu. Obejrza si na dowdc batalionu. - To ich troch przyszpili. Nikt nie przeyje tej kanonady. - Nie bybym tego taki pewien, sir - odpar dowdca. Anakin spojrza na oficera z niedowierzaniem, ale tylko wzruszy ramionami.

Prba Jedi

157

David Sherman, Dan Cragg

- Ruszymy na paski rozkaz, sir - doda dowdca batalionu. - Radzibym, aby pan tu pozosta z rezerw, dopki nie zabezpieczymy wzgrza. Anakin zawaha si lekko, zanim podj decyzj. By gotw do walki - kade wkno jego ciaa rwao si do poprowadzenia szturmu, do uycia miecza wietlnego. Ale by teraz dowdc i jego zadanie polegao na dowodzeniu, nie na walce. - Pukowniku, prosz zdoby to wzgrze. - Wskaza palcem na wzniesienie, ktre growao nad pokrytym gazami polem. Batalion ruszy kompaniami, dowdca i jego sztab znajdowali si tu za pierwsz kompani. Pole gazw zmusio piechot klonw do wysiku, aby przedrze si w kierunku zbocza. Wszyscy nagle stali si nerwowi. - Szybko, szybko! - popdza onierzy dowdca batalionu, nie spuszczajc wzroku ze wzgrza, ktre pozostawao dziwnie milczce. Na co oni czekali? Nagle tu obok rozlegy si ostre strzay z rusznic laserowych. - Czujki robotw - zameldowa dowdca pierwszej kompanii. -Zaatwiamy je po kolei. Dowdca batalionu usysza jedynie ostry trzask, kiedy eksplodowaa pierwsza mina. Fala uderzeniowa przebia mu bbenki. Poczu, jak unosi si w gr i leci do tyu w chmurze dymu, kurzu, rozbitych czci zbroi i strzpw cia. Uderzy w kamie i odbi si od niego, spadajc na ziemi. Nie poczu blu, jedynie tpe odrtwienie w plecach i nogach. Potrzsn gow, ale na prno. Prbowa wsta, lecz nie mg, bo nogi mia odcite tu poniej kolan. Wiedzia o tym, poniewa zdoa unie si na okciach do wysoko, aby stwierdzi, e nie ma stp. Prbowa usi, sign w d i zatamowa krwotok, ale nie by w stanie, bo pk mu krgosup podczas uderzenia o gaz. Kto chwyci go pod ramiona i zacz cign. Straci przytomno. Dugo potem jaka kobieta napoia go wod. Roboty bojowe siedziay nieruchomo w swoich bunkrach, jeden cinity, rwny szereg za drugim. Ich systemy sterowania byy aktywne, bro odbezpieczona. Czekay tylko na atak. Zaledwie kilka chwil temu otrzymay rozkaz, aby ukry si w kompleksie bunkrw, eby unikn ostrzau modzierzy, ktry zora zwolnione przez nie stanowiska. Roboty techniczne poszerzyy i pogbiy bunkry poprzedniej nocy, wic teraz byy one zupenie niedostpne dla cikich pociskw z baterii modzierzy, eksplodujcych w potnych piropuszach ognia na szczycie wzgrza. Zaledwie p godziny temu oddziay klonw prboway spenetrowa granic ich terenu, lecz roboty byy na to przygotowane. Teraz bezpiecznie odpoczyway w ukryciu i czekay. Istoty rozumne ukryte wrd nich - ich koordynatorzy bojowi - rwnie postanowiy przeczeka t salw w schronach, cho spodziewali si, e \y kadej chwili nastpi bezporednie uderzenie, ktre przebije sklepienie i zniszczy ich wszystkich. Jednak roboty techniczne wykonay swoj prac szybko i skutecznie, a cho fale uderzeniowe wywoane spadajcymi tysickilowymi pociskami wstrzsay i oguszay, tkwiy bezpiecznie w swoich norach, czekajc, a bombardowanie dobiegnie koca. Nadchodzia nieprzyjacielska piechota - dokadnie tak, jak to przewidzia admira. Czujki robotw wziy na cel przednie oddziay. W cigu kilku sekund ogromna mina,

158 zoona w ruinach tunelu do Izable, zostanie zdetonowana, a roboty otrzymaj rozkaz wejcia do akcji i ostrzelania ocalaych. Kontroler siedzia z detonatorem w doni i obserwowa monitor. Kiedy tylko pierwsze oddziay si szturmowych znajd si pomidzy skakami, zdetonuje min. Nagle monitor zgas. Niewane. Wiedzia, gdzie jest piechota. Odliczy: jeden, dwa, trzy, cztery - i wcisn przycisk detonatora. Fala uderzeniowa z eksplodujcej miny dosiga nawet najgbszych czci bunkra; od wstrzsu wszystko, co nie byo zabezpieczone, poprzewracao si i rozleciao. Kontroler umiechn si. A teraz, kiedy pociski przestan spada... Eksplozja cisna Anakinem o ziemi. Na przedzie, gdzie pierwsza kompania wanie znika pomidzy skaami, wznosi si teraz ogromny sup dymu. Powietrze pene byo grud ziemi i kawakw skay, ktre wybuch wyrzuci w powietrze. Anakin poderwa si i rzuci do przodu. Widok, ktry go powita, by rodem z koszmaru. Prawie wszyscy onierze z pierwszej kompanii zginli lub zostali ranni w wyniku eksplozji. Ranni krcili si wok w szoku, ich zbroje pokrywaa krew. Wielu brakowao koczyn. Ziemia usana bya trupami i umierajcymi. Ci, ktrzy nie odnieli ran fizycznych, znajdowali si w stanie wstrzsu, bez broni, zdezorientowani. - Druga kompania, naprzd! - zawoa Anakin na kanale taktycznym. - Drugi i trzeci batalion naprzd! Za mn! - Pobieg przez jatk u stp wzgrza, wycign miecz i podnis go wysoko nad gow. - Formowa szyki, ja prowadz! Pozostae dwie kompanie pierwszego batalionu szybko odzyskay orientacj i rzuciy si przez skay do miejsca, gdzie na zboczu wzgrza sta Anakin. Tymczasem reszta transporterw doczya do nich i zacza wyrzuca z siebie oddziay onierzy. - Wchodcie teraz - poleci Anakin dowdcom brygad, ktrzy natychmiast sformowali regimenty. Wci nie byo ostrzau z gry. Doskonale. Artyleria zmuszaa ich do krycia si. Tysice klonw wyroiy si u stp wzgrza i czekay tylko na rozkaz, by ruszy na szczyt. W tym momencie transportery zostay ostrzelane przez wasn artyleri. - Ustawi ogie na sto metrw i wycofywa w kierunku naszych linii! Przekacie to polecenie do wszystkich jednostek! - zawoa pukownik Gris Manks. - Atak zakoczony, musimy osania wycofujcych si onierzy. - Sir - krzykn jeden z operatorw centrum dowodzenia ogniem -wydaje mi si, e onierze na prawej flance wanie atakuj wzgrze. Jeli zrobimy korekt sto metrw w ty, ostrza spadnie na naszych... - Musisz mie bdne informacje. Skoryguj na ogie ruchomy. Wanie otrzymaem taki zweryfikowany rozkaz bezporednio od generaa Halcyona. Rozka wszystkim jednostkom przygotowa si do realizacji wczeniej ustalonego planu ogniowego. Maj wspiera nasze szeregi w przypadku kontrataku. Operatorzy centrum posusznie przystpili do przekazywania rozkazu i miotacze natychmiast skorygoway ogie. Erk i Odie skoczyli na nogi.

Prba Jedi

159

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

- Otrzymany i zweryfikowany, standardowa praktyka - skomentowa robot. - To znaczy, e genera dowodzcy wyda rozkaz i rozkaz naley wykona. Wiem, poniewa jestem... Dla Anakina, stojcego u stp wzgrza, atak miotaczy ze szczytu rozpocz si jaskraw, pulsujc mas ognia z tak wielu luf, ze trudno byo wychwyci pojedynczych strzelcw. Fala zniszczenia przetoczya si po zebranych wok niego onierzach. Nawet nie zastanawiajc si nad tym, odbi za pomoc miecza wietlnego kilka strzaw skierowanych bezporednio na niego. onierze stojcy po jego lewej i prawej stronie nie mieli tyle szczcia i padali caymi grupkami. - Naprzd! - krzykn Anakin i ruszy w gr zbocza. Kompanie, bataliony i regimenty poszy naprzd jego ladem, strzelajc i manewrujc na przemian, ale szeregi zaamyway si pod niszczycielskim ogniem ze szczytu. Wreszcie zatrzymay si cakiem, bo stos ofiar stawa si coraz wikszy, a ci, ktrzy ocaleli, przywarli do ziemi, usiujc ukry si za formacjami terenu przed morzem zniszczenia, ktre spadao na nich z gry. - Dajcie artyleri na to wzgrze - poleci Anakin na kanale dowodzenia, w podnieceniu zapominajc o waciwej procedurze cznoci. - Tu komandor Skywalker, dajcie nam z powrotem wsparcie artylerii! Ostrzeliwujecie nasze transportery. Skorygujcie ogie. Wyrzynaj nas w pie. Zostalimy przygwodeni, powtarzam, zostalimy przygwodeni! Odbir. Dowdcy baterii, przypisani jako wsparcie do Anakina pomyleli, e to jaka sztuczka - w kocu rozkaz korekty ognia przyszed wprost z FDC i prawdopodobnie od samego dowdcy armii - i zawahali si z wykonaniem rozkazu, po czym poprosili o potwierdzenie z centrum dowodzenia, a tymczasem pociski nadal spaday na transportery. Ogie ze strony robotw wzmg si jeszcze. Niewielu onierzy klonw byo w stanie odpowiedzie. Zrozpaczony Anakin przeczy si na kana dowodzenia Halcyona. - Generale Halcyon, tu Anakin, co si dzieje? Jestem tu uwiziony, moja wasna artyleria ostrzeliwuje mi tyek, a wrg dobija nas od przodu! Halcyon poderwa si, kiedy usysza grzmicy w gonikach posterunku dowodzenia krzyk Anakina. Wszyscy znieruchomieli. - Anakinie, nie rozczaj si! - zawoa i odwrci si do oficera odpowiedzialnego za kontakt z artyleri. - Daj mi pukownika Manksa. - Przecie to pan przekaza mi ten rozkaz kilka minut temu - zdziwi si Manks, kiedy Halcyon zapyta, co si dzieje. - Ustawi ogie na sto metrw, musimy osania wycofujcych si onierzy". - Kto wdar si do naszej cznoci! -jkn jeden z oficerw. -Przecie pan nie mg wyda takiego rozkazu! - Spojrza na Halcyona. - Pukowniku, prosz osania wycofujce si wojska po lewej stronie, ale skierowa ogie na wzgrze po prawej, natychmiast! Anakinie, kiedy tylko pociski zaczn lecie znowu, zmykaj stamtd. Odwouj atak.

160 Kiedy jednak pociski zasypay deszczem szczyt wzgrza, byo za pno. Nie mogy ju zagrozi robotom, ktre zdyy wycofa si do bunkrw.

Odie ukrya twarz w doniach. - Zabijamy naszych wasnych onierzy - szepna. - To si nazywa ostrza przez wasnych towarzyszy. Cigle si zdarza. - Wiem, co to jest - odpara z gorycz Odie. - Miaam nadziej, e ju nigdy nie usysz tego okrelenia. - Twj status, Tonith? Znowu ta znienawidzona komandor Ventress. Pors Tonith odstawi filiank. - Myl, e to wizyta nie w por - zadrwi. - Wanie odpieram zmasowany atak. - Jasne, wida, jak bardzo jeste zajty... jak zwykle. Czyby ci si udao? - Cakowicie - radonie odpar Tonith, unoszc filiank do ust i z zadowoleniem pocigajc gboki yk. - Ofiary? - Z naszej strony? Niewiele. Z ich? Jeszcze nie policzyem, ale duo, doprawdy bardzo duo. Widzisz, perfekcyjnie przewidziaem ich ruchy... - Hrabia Dooku bdzie zadowolony - przerwaa mu Ventress neutralnym i bezbarwnym gosem. - To niewtpliwie potwierdzi jego wiar w moje zdolnoci dowdcze i ratowanie sytuacji - odpar, odchyli si do tyu i obdarzy wiszcy nad nim hologram szerokim umiechem. - Wkrtce dostaniesz posiki. Flota jest ju w drodze. Tonith tylko skin gow. - Moe nawet nie bd ich potrzebowa. Myl, e napady nas jakie pgwki. Frontalne ataki! Ruchy oskrzydlajce! Jedi biegajcy w kko i wymachujcy mieczem wietlnym! Liczy si sia ognia i taktyka, nie heroizm i pozerstwo. - To wanie powtrz hrabiemu Dooku - odpara. - Jeszcze jedna sprawa, Tonith. Kiedy to si skoczy, spotkamy si, a ja ci zabij. Obraz znik. Tonith znieruchomia i siedzia tak przez kilka sekund. Po chwili wzruszy ramionami, wysczy herbat i nala sobie drug filiank. - To si dopiero okae - rzek drwico, cho wiedzia, e Ventress nie artuje.

161

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

26
- Jeszcze nigdy nie widziaem takiej nawalanki - rzek szeregowy Vick, dawny stranik z Neeliana" do kaprala Radersa. Obaj stali w tylnej czci stanowiska dowodzenia, wcinici w kt, usiujc nie rzuca si w oczy i nie wchodzi nikomu w drog. - Skd wiesz? Duej staem w kolejce po arcie ni ty* bye w stray. - odpar Rader. - Nie jest a tak le. Genera Halcyon wie, co robi. Widziae, jak walczy, osobicie i z bliska. - Wiem tylko, e wszystko si rozlatuje, a my tu siedzimy i obgryzamy paznokcie. Chod, zapytamy generaa, czy mgby nas zwolni. - Jasne, ale ja nie chc pracowa z klonami; ci chopcy mnie stresuj. Nie wida ich twarzy przez te hemy. - Potrzebna nam jeszcze jedna misja, taka, jak ta z sierantem L'Loxxem. To jest kto, z kim mgbym naprawd pracowa. Ale tamtej nocy naprodukowalimy zomu, nie? Wiesz co, bracie, nie chc skoczy w centrum dowodzenia ogniem, jak te dwa zakochane ptaszki. -Porucznik H'Arman i onierz Subu stali si sawni w caym sztabie; wszyscy wiedzieli, z maj si ku sobie. - Tego by chyba nie chcia, co? - Nie. Sta tutaj jak sup te nie chc. Powinnimy by z tamtym Jedi, Skywalkerem. On teraz siedzi w tym po uszy. Tam bym chcia walczy. A jemu te przydaby si dwie pary dobrych rk, zao si. - Patrz lepiej, o co si sam prosisz, kolego. Ale ten Skywalker, no wiesz... nawet ja jestem od niego starszy. - Wida, co robie ze swoim yciem, e tak daleko zaszede... Raders w milczeniu pokiwa gow. Po chwili odezwa si znowu. - Wiesz, na co mam teraz ochot? - Mgbym wymyli milion rnych rzeczy. - Mam ochot na szklank dobrej, zimnej wody... Tego cennego towaru na placu bitwy byo bardzo mao. Major Mess Boulanger dokonywa szacunkw na podstawie norm okrelonych dla rozmaitych gatunkw dziaajcych w kadych warunkach klimatycznych, jakie mona byo znale w caej galaktyce. Wedug tych norm, aby utrzyma onierzy klony w peni formy zarwno w walce, jak i w rodowisku pustynnym, charakterystycznym dla Praesitlynu, gdzie miay

162 miejsce dziaania wojenne, dla caej siy bojowej pozostajcej pod rozkazami Halcyona potrzeba byo osiem litrw wody co dwadziecia cztery godziny standardowe, albo te sto szedziesit tysicy litrw na kady dzie dla caej armii. Oczywicie, ilo ta nie obejmowaa tego, co zuywao dowdztwo, sztab i jednostki pomocnicze. Wyparki wodne, podobne do tych uywanych na farmach wodnych planet typu Tatooine, produkoway jedynie okoo ptora litra dziennie. Byy zreszt nieporczne, trzeba je byo rozstawia w odpowiednich odlegociach, aby dziaay skutecznie, a take naraone byy na nieustanne bombardowanie przez nieprzyjacielsk artyleri. Inynierowie Halcyona wwiercili si gboko w skorup planety i skonstruowali studnie artezyjskie, ale mogy one dostarczy tylko okoo dziesiciu tysicy litrw wody dziennie, a i ten zapas najpierw trzeba byo uzdatni, aby nadawa si do picia. Pragnienie zaczyna si u ludzi, kiedy nastpi utrata pynw w iloci mniej wicej jednego procenta wagi ciaa. mier z odwodnienia nastpuje, kiedy proporcja ta osiga dwadziecia procent, w suchych warunkach nawet mniej. Podczas ataku piechota skadajca si z klonw poniosa okoo dwch procent strat z powodu odwodnienia, a przecie ci piechurzy byli w idealnej formie fizycznej. Kady z nich wyldowa na Praesitlynie w penym rynsztunku bojowym, skadajcym si z ponad czterdziestu kilogramw broni i sprztu, w tym osiem litrw wody; zanim atak na linie Tonitha zosta odwoany, wikszo z nich zdya ju wypi przywiezion wod. Mess Boulanger obliczy zapotrzebowanie bardzo starannie i by na to przygotowany. Mia tylko jeden problem: gwne rdo, ktre wymagao natychmiastowego i cigego uzupeniania, musiao pochodzi z floty na orbicie. Wysoko ponad kotem mierci i zniszczenia, w jaki zmienio si otoczenie Centrum cznoci Intergalaktycznej na Praesitlynie, zaogi floty Halcyona na orbicie ciko pracoway, aby zaopatrywa armi na bieco we wszystko, co niezbdne do walki. Siwowosi bosmani kierowali potnymi podnonikami, przenoszc adunki wprost na transportowce. Nieprzerwany strumie zasobw wdrowa z orbity na powierzchni planety. Stary Mess Boulanger dokadnie wyliczy ilo uzbrojenia, czci zamiennych i racji ywnociowych, jakich armia bdzie potrzebowa, aby prowadzi zacit walk przez tydzie, bo po tym okresie przewidywano zakoczenie okupacji Centrum cznoci Intergalaktycznej przez Tonitha. On i jego pracownicy wyszacowali rwnie dokadny tona codziennych dostaw dla armii w ilociach pozwalajcych na prowadzenie intensywnych dziaa. Boulanger mia do dyspozycji transportowce wojskowe, ktre po wyldowaniu desantu przerobi na bojowe pojazdy dostawcze. Przedziay pasaerskie zmodyfikowa tak, aby suyy za adownie i uywa ich caymi tuzinami, aby przenie wszystkie zapasy. Musia z nich korzysta, poniewa potrzebowa szybkoci i zwrotnoci, aby bezpiecznie dostarczy adunek. A tu pojawiaa si dodatkowa trudno: w aden sposb nie mona byo wyldowa w pobliu oddziaw Halcyona. Po pierwszych desantach, ktre przeszy bez echa, artylerzyci Tonitha zaczli ostrzeliwa cay obszar ldowania, niszczc zarwno transportowce, jak i magazyny zapasw. Zmusio to Halcyona i jego dowdcw do przeniesienia magazynw o jakie trzydzieci kilometrw od linii frontu walki, za acuch wzgrz, ktre osaniay przybywajce transportowce i wyadunek przed bezporednim ostrzaem Tonitha. Samo

Prba Jedi

David Sherman, Dan Cragg 163 dotarcie do magazynw byo skomplikowane i niebezpieczne, bo statki musiay wchodzi w atmosfer prawie trzysta kilometrw dalej i poda do tego miejsca lecc nisko nad ziemi, by nie dosta si pod ostrza separatystw. Transportowce musiay nastpnie, pod ogniem przedostawa si do onierzy walczcych z robotami. Wiele transportw przepado.

Prba Jedi

164

Odie wcisna si w kt obok Radersa. Erk siad obok. - Cze, zabjco - rzuci Raders. Odie skrzywia si. - Nie podoba mi si to okrelenie. - Lepiej si przyzwyczaj, zasuya na nie - odpar Vick. - Ale si tu zrobi tok - zauway Raders. - To czemu sobie nie pjdziecie? - odparowaa Odie. - My tu bylimy pierwsi - doci jej Raders. Erk uzna, e czas si wtrci. - Zmczylimy si ju krceniem po centrum dowodzenia ogniem bez planowych zada. Mylelimy, e sobie tu chwil postoimy. - Tak jest, sir - odpar Vick, obojtnie wzruszajc ramionami, jakby chcia powiedzie: A co mnie to obchodzi?" - Cicho tam z tyu - warkn oficer sztabowy. Anakin ze szklank drogocennej zimnej wody w doni, siedzia na stanowisku dowodzenia, skadajc Halcyonowi dokadny raport. - Czekali na nas, mistrzu Halcyonie. Pierwsze meldunki o stratach obejmuj ponad szeciuset zabitych, rannych lub zaginionych, w tym caa grupa komandosw, ktrych wysaem przodem. aden nie wrci. - Pocign yk wody. - Nasze straty w drugim ataku wyniosy okoo tysica ludzi, nie wiem, ilu z nich jest zaginionych, a ilu zabitych - doda Halcyon. -Jestemy znowu na pocztku drogi. - Plan ataku by dobry - zapewni Slayke. - Dobrze skoordynowany, dobrze zaplanowany, dobrze wykonany. Nikt nie moe si wini o to, co si stao. Przeciwnik by gotw na nasze przyjcie, to wszystko. Nastpnym razem bdziemy mie wicej szczcia. - Wanie wrci z inspekcji linii obrony, ktr rozstawi w wyschnitym korycie rzeki. Pooy do na ramieniu Anakina. - Ty i twoje klony walczylicie dzielnie, Anakinie. Ciesz si, e wrcie. Mam te jedn dobr wiadomo: mino wiele godzin, odkd wrcili nasi onierze, i nie byo kontrataku. To chyba znaczy, e brakuje mu zasobw, eby go zmontowa. - I tak musimy si tam dosta i przepdzi go. - Halcyon westchn. - Ale koniec z frontalnymi atakami. - Ktokolwiek tam dowodzi, dobrze wie, co robi - zauway Slayke. - Ale eby by nie wiem jak dobry, nie jest lepszy od naszej trjki. Proponuj wezwa flot i wykurzy go z paskowyu. Wszyscy wok znieruchomieli i nadstawili uszu, skwapliwie owic kade wypowiedziane sowo. Wszyscy myleli o tym samym. - Ale... - zaprotestowa Halcyon.

Slayke pokrci gow. - Wiem, co zaraz powiesz: musimy chroni Centrum cznoci Intergalaktycznej i ycie ocalaych technikw. S zakadnikami, to oczywiste, ale oczywiste jest rwnie, e Republika nie ubija interesw z przestpcami, a wanie tym s ci ludzie, ktrzy ich uwizili. Jeli chcemy ich wypdzi z planety, musimy ich zniszczy. Centrum i technicy, i Reija Momen... zaliczymy ich po prostu do strat dodatkowych, to wszystko. - Syszaem ju zwrot Postrzelenie przez wasnego towarzysza broni", a teraz jeszcze straty dodatkowe"... - Anakin skrzywi si, dopijajc ostatnie krople wody. Coraz lepiej mi idzie rozpoznawanie tych wszystkich eufemizmw okrelajcych mier i zniszczenie. Ale po tym, co przeszlimy razem z onierzami klonami, sdz, e kapitan Slayke ma racj... Tyle tylko, e... - Zadra na wspomnienie obrazu Reiji Momen, ktry nagle pojawi mu si pod powiekami - No c, ma racj i kwita. Skin gow Slayke'owi, ale nie mia spojrze Halcyonowi w oczy. A Halcyon wytrzeszczy oczy na Anakina, jakby mody Jedi nagle wymwi jakie straszliwe przeklestwo. Mia ochot zapyta: Co ci si stao?", ale zaraz si pohamowa. Anakin przeszed przez maszynk do misa, to prawda. Ale przecie by Jedi. - Straty w tej kampanii byy naprawd straszliwe, rozumiem to -rzek wolno. - Kapitanie Slayke, ty poniose najwiksze straty z nas wszystkich i doskonale rozumiem, e chcesz zakoczy ten rozlew krwi moliwie najszybciej i najskuteczniej. Anakinie, ty sam take dopiero co przeszede przez okropne dowiadczenie. Obaj jestecie zdolnymi i dzielnymi dowdcami, a ja jestem szczliwy, e mam was ze sob. Ale zrozumcie jedno: w adnych okolicznociach nie powicimy ycia cywilw, eby osign szybkie, czyli pyrrusowe zwycistwo. - Oczy mu zabysy. - Pamitajcie, nasza misja polega na uratowaniu zarwno ludzi, jak i urzdze. - Westchn. - A teraz wemy si do pracy i wymylmy nowy plan. - Eee... przepraszam, sir - odezwa si kapral Raders ze swojego kta. - Zastanawialimy si wanie, kiedy wylecie nas na akcj. - Moe zaprosimy ich do nas? - zaproponowa ze miechem Slayke. - Mona skoczy gorzej, ni pytajc onierzy o zdanie. Ta kobieta i oficer z opatrunkiem na ramieniu s mi znani. Wiem, e lepiej znaj teren ni ktokolwiek z nas. - Dlaczego nie? - odpar Halcyon. - Chodcie tu wszyscy i suchajcie. - To ty zastrzelia Gruda - rzek Anakin, kiedy Odie podesza bliej. - Tak, sir, to bya pomyka, ja... ja... - Postrzelenie przez wasnego towarzysza broni. To nie twoja wina, to si zdarza przez cay czas - odpar Anakin, nie wierzc w ani jedno swoje sowo. Obejrza si na Halcyona. - Kiedy wrcimy, chc mie ich przy sobie. - Wskaza na dwch stranikw. - Dlaczego? - zapyta Halcyon. Anakin wzruszy ramionami. - Wiem po prostu, e mog na nich liczy. Pilnowali twoich tyw, kiedy odpierae atak abordaowy na pokadzie Komandosa", a ja potrzebuj kogo, kto bdzie pilnowa moich, skoro moi komandosi zostali wybici do nogi.

165

David Sherman, Dan Cragg

Halcyon nie odpowiedzia od razu ani wprost. Co dziao si z modym Jedi; pojawia si w nim jaka twardo, ktrej wczeniej nie byo. - Wracamy, Anakinie. To pewne. Nie bdziemy siedzie tutaj i liza ran. - Spojrza na oficerw sztabowych. - cignijcie ludzi z operacyjnego i bierzmy si do roboty. Mess Boulanger wyprostowa si na ca swoj mizern wysoko, pogadzi wsy i oznajmi: - Komandorze, szacuj, e do utrzymania paskiej armii na obecnym poziomie wydolnoci bojowej bd potrzebowa dwa tysice ton sprztu i zapasw. W naszym punkcie wyadunkowym zgromadziem znacznie wiksz ilo, ale jak dugo nieprzyjaciel zajmuje paskowy, jestem w stanie przewie tylko tysic ton dziennie, a i to przy niedopuszczalnych stratach w sprzcie transportowym, e tak powiem. Mamy do wszystkiego, aby przypuci jeszcze jeden peny szturm, a potem trzeba si bdzie wycofa i przegrupowa. Oficerowie wok stou w milczeniu rozwaali t informacj. - Nie moemy czeka na dostawy - odezwa si Anakin. - Istnieje te moliwo, e posiki nieprzyjaciela s ju w drodze. Jeli do tego dojdzie, caa rwnowaga si zostanie zachwiana na jego korzy. - Zgoda. Musimy zaatakowa natychmiast i skoczy to oblenie - rzek Slayke. Co powie na to nasz dowdca floty? - zwrci si do admiraa Hupsquocha, dowdcy statkw na orbicie. - Mamy przez cay czas na oku kordon wok Sluis Van - odpar Hupsquoch. - Nie prbowali atakowa naszej blokady, ale nawet gdyby chcieli, mamy do si, eby ich zaatwi. Mam jednak te same obawy co pan, komandorze Skywalker; istnieje moliwo, e separatyci cigaj skd potne wsparcie. Halcyon skin gow. - To byoby niepodobne do separatystw, gdyby przeprowadzali tak operacj bez planu wzmocnienia swojej armii w sytuacji awaryjnej. Jakie rodki ostronoci pan podj, aby nie da si zaskoczy, admirale? - Mam siatk szybkich korwet i krownikw rozproszonych w promieniu stu tysicy kilometrw. Zaogi na moich statkach trwaj w penej gotowoci. Poowa obsady jest zawsze na stanowiskach bojowych. - A pan? - zapyta Halcyon oficera wywiadu. - Sir, pozostaj w cigym kontakcie z Coruscant od chwili przerwania nieprzyjacielskiej blokady cznoci. Suby wywiadowcze pozostajce w dyspozycji senatu dziaaj w caej galaktyce. adna z nich nie znalaza informacji, e jakie znaczne siy zdaj w tym kierunku. Co nie oznacza, e separatyci ich nie wysali, a jedynie to, e jeszcze ich nie odkrylimy. Szczelno naszej cznoci zostaa przywrcona w stu procentach, sir. Nie bdzie ju wicej takich incydentw jak dzi rano. Halcyon skin gow. - Spjrzcie na to. - Wczy trjwymiarowy obraz terenu w promieniu stu kilometrw od ich pozycji. - Wywiad informuje, e strefa graniczna si wroga jest bardzo wyranie nakrelona. Skrci swoje linie, aby skonsolidowa zasoby i lepiej broni granicy

166 na caym obwodzie, a zakreli j tak blisko centrum, poniewa wie, jak nam na nim zaley... tak samo jak na yciu technikw. Dlatego te - rzek, skaniajc gow w kierunku oficerw - nie dopuszcz, aby flota uya przeciwko nim swojej broni. To bdzie oznaczao cakowite zniszczenie wszystkiego. - Ale nasze ataki, a zwaszcza kampania kapitana Slayke'a przed naszym przybyciem tutaj, osabiy wroga znacznie - zauway Anakin. - A pamitacie, co powiedzia sierant L'Loxx po zwiadzie? Roboty bojowe nie s w ogle serwisowane. To bdzie dziaa na nasz korzy w ostatecznym rozrachunku. - Moe w ogle nie dostaje zapasw - podsun Mess Boulanger. - To moliwe - zgodzi si Anakin. - A w tym rodowisku serwis jest kluczem do siy raenia. Ni mniej, ni wicej tylko szesnacie moich transporterw wypado z walki dzi rano z powodu problemw z awariami, ale zaogi ju przywrciy je do stanu uywalnoci. Nie sdz, aby tamci mogli nam w tym dorwna. W czasie naszego wycofywania si... - Nie wycofujemy si - poprawi Slayke. - Wykonujemy ruchy wsteczne. Rozemia si, a wielu z oficerw mu zawtrowao. - Kiedy my naprawd si nie wycofywalimy, tylko atakowalimy z tyu - odparowa Anakin. - A przy okazji, w powrotnej drodze znalelimy dwa tuziny roboczogw nieprzyjacielskich porzuconych ot tak, na pustyni. One po prostu przestay dziaa. Pomimo naszych strat wci mamy w sobie si walki, chyba wiksz ni wrg. - Skoro nie moemy oskrzydli separatystw od gry, a ich linie i zabezpieczenia s zbyt cise, aby pozwoli na infiltracj, nie bdziemy traci zasobw na kolejny atak frontalny. Nie mog te uy artylerii floty, aby przemieci roboty - rzek Halcyon, podsumowujc wszystkie opcje. - A tamci siedz i czekaj na posiki - doda Slayke. - Wic co robimy? - Halcyon rozejrza si po twarzach obecnych. - Ja wiem, co mamy zrobi - powiedzia Anakin prawie szeptem. Nikt wicej si nie odezwa. Po krtkiej chwili Halcyon da mu znak gow, eby mwi dalej. Mody Jedi wsta i rozejrza si po pomieszczeniu. Twarz i donie wci mia brudne po porannej walce, a ubranie poplamione i podarte. Na twarzy pojawiy mu si bruzdy, pod oczami cienie, ktrych wczeniej nie byo. Lecz gos brzmia mocno, a postawa dowodzia, e cho zmczony, jest gotw do nastpnej rundy. Mia nad sob pen kontrol. - Dajcie mi pitnastu klonw i jeden statek transportowy, a take wszelk moliw oson, a polec prosto na paskowy. Nie zrobi tego od razu. Pod oson waszego ataku dotr do punktu wyadowczego, a potem skieruj si w t stron. - Wskaza na map. - Przelec jakie sto kilometrw na pnoc, do tego punktu, a potem cofn si w tym kierunku, jeszcze raz skrc i wylec od tyu. Bd lecia szybko, prawie nad ziemi. Wylduj pod oson waszego ognia, dostan si do centrum i uwolni pozostaych zakadnikw. Kiedy ju bd bezpieczni, flota dokona reszty. - Usiad. - Niech sprawdz, czy dobrze zrozumiaem - odezwa si pukownik, szef operacyjny Halcyona. - Sir, chce pan atakowa pitnastoma klonami...?

Prba Jedi

167

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

168

- Dokadnie rzecz ujmujc, potrzebuj siedemnastu onierzy w jednym statku transportowym. Bior ze sob obu stranikw. - ...siedemnastu, tak jest, sir. I z tymi siedemnastoma spodziewa si pan wama do centrum, znale zakadnikw i ich ewakuowa? - Wanie tak, pukowniku - To jest do zrobienia - rzek Slayke, walc pici w otwart do. - Fantastyczne. Pewnie zginiesz przy okazji, ale to i tak genialny pomys. - Popatrzy z podziwem na Anakina. - Nie wie pan nawet, gdzie trzymaj zakadnikw - zaoponowa szef operacji. - Wiem - odrzek Anakin. - Skd pan wie, sir? Anakin umiechn si. - Prosz mi zaufa, pukowniku. Jestem Jedi - powiedzia tylko. Twarz pukownika poczerwieniaa. - Bdziesz potrzebowa kogo, kto si orientuje w centrum - zauway Halcyon. - Ja si orientuj, sir - odezwaa si Odie. - Byam tam wiele razy. Oficerowie spojrzeli na ni, a niepewnie przestpia z nogi na nog. - Co tam robia? - zapyta Erk. - No... tego... - Spojrzaa nerwowo na oficerw. - Znaam kogo w siach obronnych i... jedlimy tam lunch... - Wzruszya ramionami. - Musiaam si dowiedzie, jaki jest rozkad centrum. - Zabierz j - poradzi Halcyon. - Sir - wtrci Erk - prosz wzi dwa wahadowce, bdzie panu potrzebne wsparcie. - Szkoda, e tu nie ma robota-sprztacza, te bymy go spytali o rad - burkn jeden z oficerw. - Przepraszam, sir, ale to standardowa procedura, a jeli pan to zrobi, to zgaszam si na ochotnika do poprowadzenia drugiego wahadowca - rzek Erk. - A jeli wemie pan moj partnerk - doda, kadc zdrow rk na ramieniu Odie - musi pan wzi take i mnie. Nalegam. - Porucznik nie moe nalega - zauway Anakin. - Musi sucha rozkazw. - Ale ja nalegam, sir. Znam pana, znam pask reputacj. C, jestem pilotem myliwca, jednym z lepszych w tym fachu, i mam do siedzenia na ziemi. Anakin uwanie przyjrza si Erkowi, wreszcie powoli skin gow. Erk zamia si. - Chyba mam zadanie. - Ale jest pan ranny, poruczniku - zaprotestowa Halcyon. - Ju mi lepiej, sir. Poza tym jestem tak dobry, e mog lata nawet bez rk, jeli trzeba. - Wierz mu - wtrci Anakin. - Bior jego, zwiadowc... i dwa wahadowce. - Doskonale. - Halcyon wzruszy ramionami. - Jeli nie wynikn z tego adne inne korzyci, przynajmniej pozbd si tych gapiw z mojego otoczenia i bd mia troch miejsca, eby odetchn. Kiedy wylatujecie?

- Natychmiast, jak tylko si pozbieram i zapoznam z rozkadem centrum, sir. - To dobrze. - Halcyon obejrza si na swoich oficerw. - Wypucimy jeszcze raz wszystko, co mamy, na te linie. Chc, eby caa piechota udawaa, e atakujemy dokadnie porodku ca si. Jak tylko cigniemy na siebie uwag nieprzyjaciela, wchodzi Anakin. Kiedy ocali zakadnikw i dowiemy si, e wszyscy s bezpieczni, admirale, skieruje pan wszystko, co ma, na ten paskowy. Prosz zamieni to miejsce w popi. Pniej odbudujemy centrum cznoci. Komandorze Skywalker, ten twj plan to wielkie ryzyko, ale sdz, e zadziaa. Tamten dowdca nawet nie bdzie wiedzia, co si dzieje. - Mistrz Jedi wycign rk. - Niech Moc bdzie z tob, Anakinie - rzek. A potem ucisn do kademu po kolei. - I z tob - rzek Anakin. - No to do roboty. Stranicy ochoczo przyklasnli.

169

David Sherman, Dan Cragg

ROZDZIA

27
Dondo Foth, kapitan fregaty patrolowej Mandian", by skrupulatnym onierzem. Wikszo czasu na pokadzie swojej jednostki spdza na mostku, czujny, zajty kwestiami dowodzenia gwiezdnym statkiem. By to jeden z powodw, dla ktrych jego statek zosta wybrany do patrolowania zewntrznego obrzea kordonu, jaki Halcyon utworzy wok Praesitlynu. W tym czasie by oddalony o sto pidziesit tysicy kilometrw od floty na orbicie, nieco bardziej, ni wymagay tego otrzymane rozkazy. Przyj jednak kurs patrolowy na tej odlegoci z wasnej inicjatywy. - Na wszelki wypadek - wyjani kapitan Viwtrothowi, oficerowi Mandiana". Szczerze mwic, uwaam, e powinnimy si przemieci jaki milion kilometrw do przodu, na tyle daleko od trzonu floty, eby ostrzec ich w por, gdyby ktokolwiek prbowa nas zaskoczy. - Wiesz co, szyper, ale tam jest dosy pusto - odpar Vitwroth. -Lubi jasne wiata i towarzystwo. Foth, krzepki mczyzna z Nowego Agamaru, zblia si do redniego wieku. - No c, sprawdmy te pakiety promocyjne - zwrci si do swojego wojskowego robota protokolarnego, ktry zosta zaprogramowany jako pisarz. Kto z zaogi, prawdopodobnie darzcy sympati roboty, wymalowa mu na czole romby podoficera kancelaryjnego. Od tej pory wrd zaogi robot nosi imi Kancelisty Blachogowego. - Wszystko gotowe, przygotowane dokadnie wedug procedur okrtowych, kapitanie - zapewni robot. - Rekomenduje pan sze osb z zaogi do promocji: jednego na chiefa, dwch na stanowisko pierwszego oficera... Tak, tak, znam nawet ich nazwiska, Kancelisto Blachogowy - rzek kapitan Foth. - Chciaem si tylko upewni, e nie popenie jakich bdw. W zeszym tygodniu zmienie dwie litery w raporcie do floty. Uwaaj... jeszcze raz ci si to zdarzy i jazda na zom. - Kapitanie, to by tylko may bd oprogramowania - odpar aonie robot. - Ju go naprawiem, zapewniam pana. - Nie musisz zapewnia mnie o niczym, Kancelisto Blachogowy... to ja zapewniam ciebie, e wyldujesz w Worku Szczcia. Worek Szczcia" by pomieszczeniem magazynowym na statku, gdzie przechowywano rne dziwne rzeczy, ktre mog si jeszcze kiedy przyda. Kapitan Foth rozemia si i wzi dyski z promocjami. Robot by maszyn, ale chwilami trudno byo

170 nie odnie wraenia, e reaguje jak istota rozumna. Foth lubi bawi si jego kosztem. Nie mia najmniejszej ochoty relegowa Kancelisty Blachogowego do Worka Szczcia. - Kapitanie! - zawoa nagle oficer. - Wykrylimy zbliajcy si obiekt, dwadziecia pi stopni na sterburt, trzysta kilometrw od nas,/zblia si powoli! - Pocz si z generaem - powiedzia Foth spokojnie, oddajc dyski robotowi. Pniej je obejrz. Poruczniku - zwrci si do oficera -daj mi wizj. Podaj prdko i kurs. Poinformuj flot. Miotacze, wzi obiekt na cel. - Kwatera generaa si zgasza, sir - zameldowa oficer wachtowy. - Identyfikacja wizualna, sir... nie widz adnych obiektw zbliajcych si do nas, kapitanie - poinformowa obsugujcy instalacj radarow Mandiana". - Komunikat do floty, sir - zameldowa oficer cznociowy. - Prdko, dwadziecia jeden tysicy. Kieruje si prosto na Praesitlyn - poinformowa nawigator statku. - Dziaa w celu, kapitanie - oznajmi oficer artylerii. - Dwadziecia jeden tysicy kilometrw na godzin? Cokolwiek to jest, porusza si do powoli. Gdzie ta wizja? - Ekrany stopniowo wyostrzay si na bezksztatnym czarnym obiekcie, ktry wyglda prawie jak chmura. - Dajcie mi wicej ostroci poleci Foth. - To cholerstwo nie wyglda na statek. - Sir, to wszystko, co nasze urzdzenia mog z niego wycign, dopki si nie zbliy. - Nie mielimy czasu zmodernizowa naszych urzdze wizyjnych przed wylotem z Coruscant - doda Vitwroth. - Wiem, wiem. Dziaa, kiedy bdzie w zasigu? - Przy tej prdkoci, moim zdaniem, za dwie godziny, dwadziecia siedem minut... dokadnie. - Wic czekamy, chyba e flota kae nam do niego podej. Sdzisz, e to moe by zamaskowany statek separatystw? - zapyta Foth Vitwrotha. - Musimy tak przypuszcza, sir. - Sir, wiadomo od floty otrzymana i zweryfikowana: Utrzymywa pozycj, obserwowa i meldowa. Strzela tylko w odpowiedzi na strza" - oznajmi oficer sygnalista. - No to czekamy - mrukn Foth. - Dwie godziny? Dwie godziny, dwadziecia siedem... nie, teraz ju dwadziecia sze minut. Wtedy moe dowiemy si czego wicej. - Donie zaczynay mu si poci, ale przed zaog udawa lodowaty spokj. - Wszyscy na stanowiska. To moe by to. - Lecimy szybko i bez zbdnego balastu - instruowa Anakin swj oddzia szturmowy, zebrany w niewielkim bunkrze przylegajcym do stanowiska dowodzenia. Grupa zwikszya si o oddzia piechoty klonw w penej zbroi, ktry mia lecie statkiem Erka jako ochrona transportowca podczas dziaa naziemnych w centrum. - Erk, bdziemy musieli wycisn z tych transportowcw ile si da i lecie tak blisko ziemi, jak tylko mona. Jeste w stanie to zrobi?

Prba Jedi

171

David Sherman, Dan Cragg

- Tak, sir. - Trudno bdzie si std wydosta. Statki s bezpieczne pod oson cian, ale eby si nie dosta pod ogie nieprzyjaciela, bdziemy musieli rwa do przodu. Przygotujcie si na bardzo twardy start. Spodziewam si, e ldowanie rwnie moe nie by mikkie, ale o tym porozmawiamy pniej. Wszyscy przypatrzcie si temu paskowyowi i zapamitajcie tyle szczegw, ile kto moe w tak krtkim czasie. I jeszcze to. - Wprowadzi obraz przedstawiajcy plan gwnego budynku centrum cznoci. - Subu, czy to wam co przypomina? - Tak, sir - zapewnia Odie. - Ten dugi korytarz prowadzi do gwnej sterowni. Wskanikiem laserowym pokazaa obszar, o ktrym mwia. - Te boczne korytarze powiedziaa, szybko przesuwajc wskanikiem po trzech odgazieniach - prowadz do innych czci kompleksu. Ten tutaj wychodzi na dziedziniec, gdzie pracownicy czsto odpoczywaj i spoywaj posiki. Te pomieszczenia to kwatery obsugi. Tam s magazyny i warsztaty naprawcze Gdzie przetrzymuj zakadnikw? - W gwnej sterowni. Wiedziabym, gdyby ich przenieli. Patrzcie wszyscy. Anakin podwietli obszar na zewntrz budynku gwnego. - Wyldujemy tutaj, pod oson tych zabudowa i mam nadziej, e drzewa te nas ukryj. Wchodzimy ostro, wszyscy maj by przypici i przygotowani na twarde ldowanie. Potem szybki, ale krtki bieg a tu. - Wskaza na due drzwi. - Jeli bd zamknite, wysadzimy je. Prowadz bezporednio na korytarz wiodcy do gwnej sterowni. Raczej nie ma szansy zgubi si po drodze. Powinnimy si martwi jedynie tymi bocznymi korytarzami. Oferuj spore moliwoci zasadzki, wic zostawi onierza na kadym skrzyowaniu. W razie czego bd nas osania, ebymy mieli woln drog. Sierancie -zwrci si do klona - prosz teraz wybra tych onierzy i rozstawi ich natychmiast po wejciu. Wy dwaj. - Wskaza na stranikw, Radersa i Vicka. - Chc, ebycie lecieli razem ze mn transportowcem. Waszym zadaniem bdzie patrolowanie gwnego korytarza i wsparcie dla onierzy obserwujcych boczne odnogi. Strzela do wszystkiego, co jest zrobione z metalu i co si rusza. Wyruszamy bez zbdnego adunku, tylko bro i sprzt. Jeli zabawimy tam duej ni dziesi minut, bdziemy mieli goci na gowie. Zakadnicy s dobrze strzeeni. Zaskoczenie bdzie nasz najlepsz broni. Wchodzimy, eliminujemy stranikw i jak najszybciej zabieramy zakadnikw do transportowcw. Jeli zgin, dowdztwo przejmie on. - Anakin wskaza sieranta SOZ. - Poruczniku H'Arman, zostajecie przy transportowcu z eskort piechoty. Subu, wy idziecie ze mn do budynku. Waszym zadaniem bdzie wyprowadzenie zakadnikw do transportowca. Szeregowy Vick obdarowa Odie szerokim umiechem. Odpowiedziaa mu tym samym. Erk zauway to i mimo woli poczu ukucie zazdroci. - Ilu jest zakadnikw? - zapyta, odrywajc myli od Odie. - Pocztkowo personel liczy pidziesiciu technikw i specjalistw. Nie wiemy, ilu z nich rozstrzelano. Zdaj sobie spraw, e nikt z was nie widzia transmisji z Reij Momen, ale powiedziaa, e separatyci bd zabija po jednym zakadniku za kad godzin zwoki w spenieniu ich da. Mamy nadziej, e dowdca blefowa, ale jeli mia pidziesiciu zakadnikw... no c, moe si okaza, e cz z nich rozstrzela.

172 Nie dowiemy si, dopki tam nie dotrzemy. I pamitajcie, nie bdziemy mie czasu szuka tych, ktrzy si zagubi. Sami zakadnicy nam powiedz, czy nikt nie zosta, Musimy polega na ich zdaniu, eby mie pewno, e zabieramy wszystkich. To ryzyko, ktre musimy podj. Odie obserwowaa uwanie Anakina. By modym czowiekiem, niewiele starszym od niej, ale z jego sposobu wyraania si i postawy atwo moga si domyli, e bardzo dobrze czuje si w roli przywdcy. - Przyjrzyjcie si uwanie tym schematom i zapamitajcie je. A, jeszcze jedno. Sygnaem dla floty do otwarcia ognia bdzie proste sowo w basicu: koniec". Kiedy ten sygna zostanie przekazany do generaa Halcyona, flota zaleje paskowy ogniem z cikich dzia. Musimy ju wtedy by bardzo daleko od niego. - Anakin nachyli si do swoich ludzi. - Ta operacja musi si odby z dokadnoci co do uamka sekundy. Jeli nieprzyjaciel si zorientuje, e jestemy w centrum, zabije zakadnikw. Wie dobrze, e bez nich, jego ycie nie jest warte funta kakw. No dobrze, mamy pi minut do wylotu. Odie siedziaa przypita w fotelu drugiego pilota. Serce bio jej mocno z podniecenia, nigdy do tej pory nie podrowaa tak szybko i tak nisko nad ziemi. Anakin utrzymywa wysoko okoo pitnastu metrw na penej szybkoci. Sterowa pojazdem z wielk w praw i - o ile Odie moga to stwierdzi - praktycznie bez wysiku. Jego korekty trajektorii lotu byy tak doskonale zsynchronizowane czasowo, e wydawao si, i moe widzie teren, jeszcze zanim pojawi si na horyzoncie. - Lataa tym kiedy? - zapyta konwersacyjnym tonem. - Nie w sterowni - odpara. Pod nimi migno niewielkie wzgrze; Anakin bezbdnie skorygowa wysoko transportowca. - Braa kiedy udzia w wycigach cigaczy? - Nie, sir. - Ten porucznik za nami to wietny pilot - zauway Anakin. -A ty, jak syszaem, jeste nieza na skuterze zwiadowcy. - Wczy mikrofon. - Okay, Erk, tu odbijamy. Le po prostu za mn. Wszyscy przygotowa si, sprawdzi bro i sprzt. Trzy minuty do ldowania. - Tak, sir. Jestem dobrym zwiadowc - odpowiedziaa Odie, zdziwiona, jak spokojny jest jej gos. Nieraz zdarzyo jej si ba, i to bardzo, ale tym razem czua si po prostu przeraona. Spokojnie, bez drenia rk, odpia klap kabury miotacza, sprawdzia adunek i zabezpieczenie, po czym wsuna go z powrotem. Anakin z kolei wydawa si niemal szczliwy, e znw siedzi za sterami statku, ktry w jednej sekundzie moe si rozbi, a w drugiej zosta zestrzelony. Tak chyba czuje si Erk w czasie walki, pomylaa. Uwadze Anakina nie umkna wprawa, z jak Odie sprawdzia bro. Umiechn si. - Wiesz, jak tego uywa, prawda? Jej spalona socem twarz spsowiaa jeszcze bardziej. Anakin zrozumia, e dziewczynie przyszed na myl incydent z Grudem.

Prba Jedi

173

David Sherman, Dan Cragg

- To, co si stao z Grudem, byo tylko wypadkiem - powiedzia. - Nie mam do ciebie alu, moesz o tym zapomnie. Myl tylko o tym, co nas czeka, i bd gotowa, eby znw uy tego miotacza. Paskowy majaczy o kilka kilometrw przed nimi. Jarzy si i pulsowa ogniem artyleryjskim z obu stron. Atak Halcyona rozwija si w najlepsze. - Przygotowa si do ldowania - poleci Anakin przez kana dowodzenia. - Erk, usidziesz obok mnie. Uwaga wszyscy, zaczynamy! Statek Anakina opad ciko pomidzy dwoma niskimi budynkami i znieruchomia w wirze pyu tu przed niewielkim zagajnikiem. Zanim jeszcze na dobre osiad, tylna rampa opada z hukiem i wyskoczyli z niej piechurzy pod dowdztwem komandosa SOZ. Biegiem rzucili si w stron wejcia do gwnego budynku cznoci. Wok nich powietrze szumiao, brzczao i trzeszczao od strzaw z wysokoenergetycznej broni; sto metrw za drzewami szala wir ognia z dzia Halcyona bombardujcych pozycje Tonitha. Wydawao si jednak, e nikt jeszcze nie zauway statku, a waciwie dwch, poniewa transportowiec Erka wyldowa tu obok pojazdu Anakina. Piechurzy klony wybiegli, aby przygotowa ochronny kordon. SOZ wysadzi drzwi centrum cznoci i wpad do rodka z Anakinem i Odie depczcymi mu po pitach. - Std do gwnej sterowni jest okoo czterdziestu metrw - krzykna Odie. - Biegnijcie szybko, ale uwaajcie na boki - rozkaza Anakin przez kana cznoci taktycznej. - Upewnijcie si, ze traficie, zanim wystrzelicie. adnego niepotrzebnego ognia. Rzuci si dugim korytarzem, a za nim reszta oddziau. Boczne korytarze migny tylko z boku, ale wszdzie wydawaa si panowa zupena pustka. Sierant klon zgodnie z rozkazem zacz rozstawia swoich ludzi. Korytarz wiodcy do lewej czci budowli by tu przed nimi, a drzwi do gwnej sterowni znajdoway si tyu. Anakin wycign miecz. By o dobre trzy metry przed najszybszym z klonw, kiedy zza wga wychyli si robot bojowy i strzeli. Promie trafi onierza za plecami Jedi. Klon jkn i ze szczkiem upad na podog. Anakin pozby si robota jednym szybkim ciosem miecza wietlnego, zaraz jednak pojawiy si kolejne - sze, a moe osiem - i zajy pozycj przed drzwiami sterowni, otwierajc ogie. Odie, klony i dwaj stranicy padli na ziemi, promienie wisny nieszkodliwie nad ich gowami, odbijajc si od cian i sufitu. Oddzia nie mg odpowiedzie ogniem, bo na drodze strzau znajdowa si Anakin. Patrzcej z dou Odie mody Jedi wydawa si otoczony ognistym niebieskim cyklonem, kiedy jego miecz wietlny bez wysiku ci roboty, ktre strzelay do niego z bardzo bliskiej odlegoci, ale ich strzay odbijay si natychmiast od bkitnej klingi i trafiay nie tam, gdzie trzeba. Ju po chwili zostaa z nich tylko kupa dymicego zomu. Anakin przeskoczy przez ni, pchn drzwi sterowni i wpad do rodka. Caa walka zaja mu zaledwie kilka sekund, tym za, ktrzy biegli za nim, wydawao si, e Skywalker po prostu przespacerowa si po grzbietach maszyn, aby otworzy drzwi. Odie i pozostali leeli na ziemi, kaszlc i z trudem chwytajc oddech. Korytarz peen by wyzieww poncego metalu i zamienionych w par komponentw elektronicz-

174 nych. Anakin by ju w sterowni, kiedy dziewczyna pozbieraa si z podogi i rzucia w tamtym kierunku. - Za nim! - krzykna do swoich towarzyszy. Roboty w sterowni otrzymay cise polecenie pilnowania zakadnikw, wic gdy nagle zjawi si wrd nich Anakin wymachujcy wietlist kling, rozpoznanie i przeanalizowanie zagroenia zajo kademu kilka cennych sekund, ktre okazay si dla nich fatalne. Jeden zdoa wystrzeli, lecz Anakin pozna jego intencje, zanim jeszcze maszyna wykonaa jakikolwiek gest. Prawie niedbaym ruchem ostrza odbi promie z miotacza i przeci robota na p. Odie, ktra wpada wanie przez rozbite drzwi, z przeraeniem ujrzaa, e Anakin walczy sam z szecioma robotami. Na szczcie dla niej i dla onierzy, ktrzy stoczyli si za ni, caa uwaga maszyn skierowana bya na Jedi. Odie nie moga nady wzrokiem za byskawicznymi ruchami Anakina; w porwnaniu z nimi obrona robotw wygldaa jak powolny balet. Uklka i wystrzelia do robota stojcego w gbi pokoju. Sierant i jego onierze te przyjli pozycje strzelnicze, ale Anakin tak szybko rozprawi si z atakujcymi go maszynami, e nie mieli do czego strzela. - Zajmijcie si zakadnikami - krzykn Anakin. - Szybko! Szybko! Kontratak jest ju w drodze. Pors Tonith, ktry do tej pory prowadzi genialn walk defensywn, popeni jeden wielki bd. Byo nim umieszczenie zakadnikw w gwnej sterowni. Zrobi to dlatego, aby atwiej ich byo pilnowa, bo nie przypuszcza, e ktokolwiek zechce ich odbija. A teraz wyda brzemienny w skutki rozkaz: Zabi ich. Zabi ich wszystkich". Anakin sta porodku sterowni, otoczony parujcymi i dymicymi stertami szcztkw, ktre jeszcze niedawno byy stranikami zakadnikw. Dla Reiji Momen, ktra jeszcze przed chwil drzemaa oparta o cian w kcie pokoju, otoczona przez towarzyszy, przybycie Jedi w nagej eksplozji dwiku, wiata i wciekoci byo tak zdumiewajcym i nieoczekiwanym zdarzeniem, e przez dusz chwil nie wiedziaa, co si dzieje. Podbieg do niej komandos SOZ, poda rk, pomg wsta i co powiedzia. Podniosa si ostronie. Pozostali onierze podnosili jej towarzyszy i wyprowadzali przez zrujnowane drzwi. Reija najpierw podesza do samotnej postaci, stojcej porodku pomieszczenia. Pocaunek, jaki wycisna na policzku Anakina, zaskoczy go zupenie. Wyczuwa, e kontratak robotw jest coraz bliej, wiedzia, z ktrej strony nadchodz. Wanie mia znowu wczy miecz wietlny, kiedy Reija go pocaowaa. Nie wiedzc nawet, kto obok niego stoi, machinalnie obj j ramieniem i przytuli. Powiedziaa co, a on si umiechn i spojrza na ni. Rozpozna j w jednej chwili. To byo jak sen. W tym szalestwie zniszczenia i mierci, w beznadziejnej sytuacji, kiedy nieprzyjaciel zacienia chwyt, a ucieczka stawaa si najmniej niebezpieczn moliwoci, Anakina Skywalkera ogarn spokj. W krtkiej chwili, jak trwa ten pocaunek, poczu niewytumaczaln, gbok tsknot. Zamarzy, aby znale si w ramionach tej kobiety, zoy jej gow na ramieniu i odpocz, po prostu odpocz. Moe nawet zasn, opuci to koszmarne miejsce i nie musie jutro wstawa.

Prba Jedi

175

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

176

To, co stao si pniej, miao przynie konsekwencje, o jakich nikomu si nie nio. Anakin Skywalker dozna objawienia. Wiedzia, co stanie si za chwil i do czego go to doprowadzi, ale by bezradny. Czu si jak uparte i nieposuszne dziecko, zmuszone do spokojnego ogldania teatrzyku kukiekowego. Z drugiego koca pokoju wyszed robot bojowy i podnis miotacz, celujc w Anakina. Reija Momen znalaza si przed nim w chwili, gdy robot wystrzeli. Niskoenergetyczny strza trafi j prosto w pier, a odrzut pchn na nowo w ramiona modego Jedi. Nie krzykna, nie jkna; jej usta cigny si w mae keczko, a oczy spojrzay z niemym baganiem. Trzyma j w ramionach, patrzy jej w oczy i obserwowa, jak uchodzi z niej ycie. Wspomina mier matki i czu, jak ogarnia go wcieko. Robot sta i wpatrywa si w Anakina, jakby uprzejmie czeka, a Reija Momen umrze, zanim strzeli drugi raz W sterowni przez moment panowaa zupena cisza, przerywana tylko guchym klikaniem, kiedy robot bezsilnie szarpa spust swojego miotacza. Anakina uratowa brak porzdnego serwisu. W tej jednej chwili na nowo sta si Mcicielem.

ROZDZIA

28
- Ale ich duo - szepn cicho porucznik komandor Vitwroth, obserwujc nieprzyjacielsk flot, ktra z wolna wypeniaa ekrany Mandiana". Odwrci si do kapitana Fotha, ktry milczco siedzia w swoim fotelu i cicho bbni palcami w jego oparcie. Nigdy dotd nie widziaem tylu statkw w jednym miejscu. Trzon floty wok Praesitlynu zosta uprzedzony o grocym niebezpieczestwie. Co teraz?" - zadawali sobie pytanie wszyscy na pokadzie Mandiana". Wszyscy z wyjtkiem kapitana Fotha. - Raczej imponujce, prawda? - zauway. - Udao im si zamaskowa je do momentu wejcia w zasig, sir -rzek Vitwroth. Ciekawe, jak to zrobili. - Tak samo jak przedtem, kiedy zablokowali komunikacj. Maj do pienidzy, eby paci za badania i rozwj - odpar Foth. - A teraz zobaczymy, czy umiej te walczy. - Statki nieprzyjaciela w zasigu, kapitanie - zameldowa oficer artylerii. - Jestemy gotowi do otwarcia ognia. - Zostaw. Naszym zadaniem jest obejrze je i wia. Wic teraz wiejemy. Sternik, zabierz nas std. Z zapachem wosw Reiji w nozdrzach Anakin sign gboko w Moc. Ogarno go poczucie niezwycionej siy. Nawet w najbardziej desperackiej walce z roboczogami wroga, nawet w czasie ataku na wzgrze nie odczuwa tak wyranie przepywu Mocy. W tej chwili osign cakowit jedno z Moc i wiedzia, e nie ma rzeczy, ktrej by nie dokona. I dobrze mu z tym byo. Wszystkie myli o jego misji, o ucieczce do transportowcw, ewakuacji zakadnikw, o przekazaniu Nejaa sygnau, ktry bdzie wiadectwem zwycistwa, wszystko si nagle ulotnio. - Za mn! - rozkaza klonom. W budynku panowa chaos. Odie, wspomagana przez kaprala Radersa i szeregowego Vicka, zaadowaa zakadnikw do transportowca Erka. Widziaa, jak Erk z kabiny daje jej znak kciukami i umiecha si szeroko. Separatyci jednak wiedzieli ju o ich obecnoci i pomimo nieustannego bombardowania artylerii wysali przeciwko nim roboty bojowe. onierze klony z obronnego krgu zostali wcignici w walk. W suchawkach Odie zatrzeszcza gos Erka.

177

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

178

- Dobra robota. Wskakuj na pokad i wynosimy si std. - Nie moemy. Komandor jest jeszcze w rodku - odkrzykna Odie. - On potrafi o siebie zadba. Chod - rozkaza Erk. - Wsiadaj na pokad i zabierzmy std tych ludzi. Jakby dla podkrelenia sw Erka, zabkany strza z lasera wisn midzy nogami Odie i odbi si od ciany budynku. - Na co czekamy? - zapyta Raders, podbiegajc do Odie i zerkajc na Erka w kabinie. - Komandor wci jest wewntrz. Nie moemy go tak po prostu zostawi - odpara Odie. - Ale moemy - odpar Raders. - Wsiadaj, maa. Wykonaa swoj robot. - Nie! - Strzsna do Radersa z ramienia i cofna si w sam por, aby unikn promienia laserowego, ktry wisn jej tu koo nosa. - Wracam do rodka! - Oszalaa! - wciek si Raders. - Zaatwisz nas wszystkich, jeli bdziemy tu sta! Podbieg do nich Vick. - Co si dzieje? - wydysza. - Zbliaj si, nasza linia obrony si zaamuje. Musimy wywie std zakadnikw! Caa trjka staa na ziemi w cieniu transportowca Erka. Podbieg do nich piechur z oddziau klonw. - Nie moemy ju duej ich powstrzymywa - rzek tak spokojnie, jakby sta na strzelnicy. - Nasza linia si zaamuje. Jakie s rozkazy? Zanim otrzyma odpowied, promie lasera ugodzi go dokadnie midzy opatki i pchn naprzd, przepalajc zbroj i eksplodujc w piersi. - Starczy, wynosimy si std - krzykn Vick. Odblaskowy pancerz na transportowcu Erka do tej pory chroni go przed powaniejszymi uszkodzeniami. Jego systemy zasilajce byy wczone i w penej gotowoci. Pokrci ze smutkiem gow i podnis ramp. - Dobrych oww - rzek zaamujcym si gosem. Transportowiec powoli zacz posuwa si do przodu. - Zdaje si, e nie byo nam przeznaczone spdzi ycia razem. W tej samej chwili cika artyleria nieprzyjaciela trafia statek Anakina. Pojazd eksplodowa w jaskrawej kaskadzie pomieni. Fala uderzeniowa rzucia ca trjk o cian najbliszego budynku, ale nic im si nie stao, statek Erka za wznis si w gr rwnie nieuszkodzony. Caa trjka spojrzaa po sobie, - Dziki, onierzu, wanie nas wszystkich skutecznie ukatrupie - z gorycz odezwa si Vick. Ogie ze strony oddziau klonw usta, a z miejsca, gdzie leeli, wyranie widzieli kierujce si ku nim roboty bojowe nieprzyjaciela. Odie wycelowaa miotacz w najbliszego z nich. - Jeszcze nie. - Raders pooy jej rk na ramieniu. - Najpierw do budynku. Moe komandor i jego klony jeszcze yj. Moe zdoamy jako uciec, zanim wysadz to miejsce.

- Och, jestemy martwi, martwi, martwi! -jkn Vick. - Przesta miaucze! - warkn Raders. - Jak sdzisz, za co nam pac? Na mj rozkaz pdcie jak szaleni do tej dziury w cianie. Gotowi? Start! Nejaa Halcyon siedzia jak skamieniay. Wiedzia, e zakcenie w Mocy, jakiego dowiadcza, byo wynikiem czerpania z niej si przez Anakina. To oznaczao, e Anakin wci yje, ale byo w tym co niepokojcego... - Generale, pilny raport z floty. - Oficer sztabowy sta u boku Halcyona. Nejaa nawet nie zauway przybycia tego czowieka. Slayke, ktry sta obok, umiechn si. Zauway, e mistrz Jedi pogrony by w zadumie; rozbawio go to, e nawet Jedi czasem pozwala swoim mylom bdzi bez celu. Rozumia jednak, e zaduma Halcyona dotyczya Anakina, e mistrz martwi si o niego. Pomimo dawnych nieporozumie, Slayke nauczy si szanowa, a nawet lubi Halcyona. Mistrz Jedi poderwa si jak oparzony, kiedy przeczyta podan mu wiadomo. - Suchajcie! - Gestem wezwa oficerw, eby podeszli, skin te na Slayke'a. Kampania przechodzi na nowy poziom. Zblia si wielka nieprzyjacielska flota. Slayke nie okaza nawet cienia zdenerwowania. - To wsparcie, Nejaa. Jestemy teraz midzy motem a kowadem. - To prawda. - Halcyon pogadzi si po podbrdku. Co si dzieje na paskowyu? Obejrza si na oficera sztabowego. - Niech flota przygotuje si do bitwy. Kapitanie Slayke, docz do floty. Pan przejmie dowodzenie i... - Generale, zakadnicy s wolni -* wtrci si oficer cznociowy. - Wanie zameldowa si dowdca wahadowca. Kilku oficerw zaczo bi brawo. - Dajcie go na lini, niech wszyscy usysz jego raport rozkaza Halcyon. - Anakin, czy to ty? - Nie, sir, Tu porucznik Erk H'Arman. Komandor Skywalker wci znajduje si w centrum cznoci, a jego wahadowiec zosta zniszczony. Mam zakadnikw na pokadzie. - Dobra robota, poruczniku. Wylduj w punkcie przeadunkowym i czekaj na dalsze rozkazy. - No, czy to nie wspaniae? - rzek Slayke. - Nie moesz walczy z flot, pozostawiajc tutaj siy nieprzyjacielskie, Nejaa. Przykro mi, ale musisz wyda rozkaz zniszczenia paskowyu, zanim nasze statki przystpi do walki. Halcyon spojrza na Slayke'a. - Nie. Jeszcze nie. Poczekajmy troch. - Jak pan sobie yczy, sir - odpar Slayke, ale wida byo, e jego zdaniem Halcyon podj wanie bardzo z decyzj. - Jeszcze chwil. Kilka minut wicej nic nie zmieni. - Nejaa, wiem, co czujesz, jeli chodzi o Anakina. - Slayke pooy do na ramieniu Halcyona. - To wietny mody dowdca. Ale sukces caej tej ekspedycji zaley

David Sherman, Dan Cragg 179 teraz od twojej decyzji. Musimy skoncentrowa si cakowicie na nowym zagroeniu. Wydaj rozkaz. - Wydam. Ale nie teraz.

Anakin porusza si z szybkoci sonecznego promienia. Roboty rzuciy si na niego, strzelajc bez zastanowienia. Miecz wietlny byska w olepiajcej symfonii wiata i zniszczenia, odparowywa energetyczne strzay bez najmniejszego wysiku, wysyajc cz z nich ku cianom i sklepieniu, inne za z powrotem do robotw, ktre je wystrzeliy. Nie broni si ju, lecz atakowa. Atakowa z tak furi i niszczycielsk si, e nic nie byo w stanie go powstrzyma. Doskonale wiedzia, dokd zmierza - kierowa si ku nieprzyjacielskiemu posterunkowi dowodzenia. Roboty nie naday ustpowa mu z drogi, nie mogy si podda, nawet gdyby Anakin potrafi je oszczdzi. Miecz wietlny ci automaty, rozrzucajc je na wszystkie strony w zamaszystym, niszczycielskim tacu. onierze klony postpujcy za Jedi mieli problemy ze znalezieniem celu; potykali si tylko o szcztki, ktre po sobie pozostawia, przechodzc przez kompleks. Postpowali za nim, osaniajc mu tyy. Wkrtce mody Jedi opuci budynek i ruszy z nieomyln pewnoci w stron bunkra Porsa Tonitha. Wydawao si, e strzela do niego caa armia bankiera, ale kiedy gna jak wicher przez nierwny grunt, dzielcy budynek cznoci od bunkra dowodzenia Tonitha, nie dotkn go ani jeden strza. Biegncy za nim onierze padli na ziemi i mozolnie pezli do przodu, podczas gdy ich dowdca bieg nietknity pomidzy poncymi trajektoriami mierci. Roboty konstrukcyjne Tonitha skonstruoway bunkier dowodzenia ze standardowymi cianami grodziowymi, aby wytumi zarwno si eksplozji, jak i wszelkie adunki, jakie atakujcy mg wykorzysta, by wysadzi drzwi wejciowe. Anakin ustawi detonator termiczny u podstawy masywnych wrt bunkra i ukry si w niewielkim zagbieniu w odlegoci okoo dwudziestu metrw. Odliczy sekundy i by ju gotw, kiedy nastpia potna eksplozja. Zanim jeszcze py i gruz opad, mody Jedi zerwa si na nogi i rzuci w ziejcy otwr. Pierwsza ciana grodziowa wewntrz zostaa zniszczona, ale tam, gdzie tunel wejciowy skrca ostro w prawo, ochronny permabeton pozosta nietknity... i czekay tam trzy roboty z wycelowanymi miotaczami. Wewntrz bunkra Porst Tonith spokojnie wsta z miejsca, podnoszc do fioletowych ust filiank herbaty. Wszyscy poczuli wstrzs od wybuchu detonatora, ale zarwno Tonith, jak i jego technicy nie odnieli adnych obrae. Kilku z nich miao jednak wielk ochot ukry si gdzie. - Wszyscy pozostaj przy swoich stanowiskach - rozkaza admira. - Nie mamy moliwoci stawiania oporu, wic nie bdziemy tego robi. Wiedzia, co si dzieje w korytarzu wejciowym dziki dwikom broni Anakina i robotw, doskonale syszalnym w zamknitej przestrzeni. W cigu kilku sekund zapada cisza. Pocign yk herbaty. Jeden z technikw powiedzia co szeptem. - Milcze! - krzykn Tonith.

180 Anakin wszed do pomieszczenia. Ubranie tlio si na nim od chybionych strzaw, oczy byszczay gniewem. Technicy jknli i skulili si, majc ochot uciec jak najdalej od przeraajcej postaci. Tonith jednak tylko patrzy na Anakina z lekkim umiechem. W pokoju zapada przeraajca cisza, ktr zakca jedynie agodny szum miecza wietlnego Jedi. Anakin trzyma go przed sob, lekko poruszajc kling, jakby szuka kolejnych celw. Nikt nawet nie drgn. - Poddaj si - oznajmi Tonith z ironicznym umiechem. - Poddaj ci si, rycerzu Jedi. - Skoni si lekko, uwaajc, aby nie rozla herbaty. Delikatnie pocign yk pynu i obliza wargi. - Wygrae - cign. - Gratuluj ci. - Daj rozkaz, aby twoi onierze wstrzymali ogie - zada Anakin. Jego gos, odbijajcy si pustym echem od cian bunkra, dochodzi jakby z gbokiej studni. - Zrb to. Natychmiast! Tonith skin gow w kierunku technikw, ktrzy z wielk skwapliwoci przekazali rozkaz przerwania ognia dowdcom robotw. - Drogi panie - zaintonowa Tonith. - Jestem teraz twoim winiem i dam dla siebie oraz otaczajcych mnie istot rozumnych, zarwno tutaj, jak i w innych czciach tej budowli, statusu jeca wojennego. - Podnis filiank i beztrosko, w penym przekonaniu, e jest pod ochron, przekn resztk herbaty. Umiechn si, ukazujc przebarwione zby. Anakin przepeniony by Moc tak bardzo, e ledwie uwiadamia sobie wasn osobowo. Czu tylko rado z Mocy, wiksz ni kiedykolwiek do tej pory. W Mocy byo tyle potgi, a caa ta potga bya jego... jego! I mg z ni robi, co chcia. Wiedzia o tym, podobnie jak wiedzia, e stojcy przed nim Muun by tym, kto poprowadzi armi separatystw do ataku i dowodzi okupacj Centrum cznoci Intergalaktycznej. Wanie Tonith dowodzi siami odpowiedzialnymi za rozbicie armii generaa Khamara, za zabicie wikszoci Synw i Cr Wolnoci kapitana Slayke'a; to on rozpocz walk - ostatni dla tak wielu onierzy klonw. I to on wyda robotowi rozkaz zastrzelenia na jego oczach Reiji Momen. Pors Tonith zasugiwa na mier, a Anakin Skywalker mia by tym, ktry go zabije. Ci technicy to zdrajcy Republiki, ktrzy pomagali Tonithowi w jego morderczych dziaaniach. Oni rwnie zasuyli na mier. Niech ten otr o fioletowych zbach patrzy, jak jego sudzy umieraj, eby wiedzia, jaki czeka go los. I eby si ba, zanim umrze. Anakin Skywalker, przepeniony Moc mciciel, podnis miecz i ruszy w kierunku najbliszego z technikw. I nagle przystan, bo do jego umysu wdar si nieproszony gos: Musisz uywa Mocy do czynienia dobra, Anakinie. Zmieszany rozejrza si wok. Gos przypomina mu Qui-Gona Jinna, mistrza Jedi, ktry szkoli Obi-Wana - tego samego, ktry dostrzeg potencja w modziutkim Anakinie i pomg maemu niewolnikowi odzyska wolno. Ale Qui-Gon Jinn nie yje...

Prba Jedi

181

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

182

- Mistrzu Jinn? - szepn Anakin. Moc jest zbyt silna, aby jej uywa do czego innego ni dobro, podawanie. Pamitaj o tym, a wtedy moesz sta si najwikszym Jedi w historii - rzek gos. Anakin przez dusz chwil sta nieruchomo, niezdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Wreszcie otrzsn si i zerwa wi z Moc. A zachwia si od nagej utraty tej niezwykej radoci i siy, ale opanowa si tak szybko, e nikt z obecnych niczego nie zauway. Przed nim, na pododze, klczaa jaka zgita wp posta. Anakin zrozumia, e omal nie zamordowa nieszczsnego technika... i zadra. Powid wzrokiem po obecnych i spojrza na Porsa Tonitha. - Jestecie moimi winiami - wykrztusi. - Zabior was na Coruscant i przeka senatowi Republiki, aby postawi was przed sdem. - Nie wyczy miecza. Pors Tonith, uwiziony admira separatystw, zachichota nerwowo. - Sir, prosz -jkn B'wuf z kta, ktrego do tej pory nie opuszcza. - Czy ju mog wsta?

ROZDZIA

29
Szeregowy Vick gwizdn, kiedy wszed razem z pozostaymi do pomieszczenia, w ktrym znajdowa si Pors Tonith. Odie Subu spojrzaa na Muuna i spytaa: - Czy to on tu rzdzi? Anakin, wci ciko dyszc, nie odpowiedzia, ale nie spuszcza wzroku z Tonitha. Admira nie by ju taki hardy. Nagle zacz si ba modego Jedi, ktry go pojma. Uzna, e to niezrwnowaona i niestabilna istota. - Na zewntrz przestali ju walczy - poinformowa kapral Raders. - Strzelanina ustaa, zanim jeszcze dotarlimy do bunkra, sir, ale... - Przerwa, kiedy dotaro do niego, co ma przed oczami. - Sir - odezwa si sierant SOZ stanowczym gosem, jaki przystoi sierantowi. Paski miecz wietlny. To wreszcie zwrcio uwag Anakina. - Co? - Paski miecz wietlny, sir. - Mj... - Anakin spojrza na swoj rk i skrzywi si, zdumiony, e jeszcze ma wczony miecz. Wyczy go i przypi do pasa. Zachwia si lekko, kiedy odwraca si ku swoim onierzom. Odie uznaa, e to normalna reakcja onierza, ktry wanie zakoczy miertelny bj; podbiega, eby mu pomc. I wtedy zobaczya z bliska twarz Anakina - blad jak ptno, wrcz pozbawion barw. Wok ust znaczyy j zmarszczki, jak u starego czowieka. - Dziki, nic mi nie bdzie, naprawd. - Oddali j ruchem rki. Umiechn si blado. Jeden ze stranikw, nie mg sobie potem przypomnie, ktry, podsun mu manierk pen pynu elektrolitowego. Anakin z wdzicznoci wysczy j do dna jednym dugim haustem. Odda puste naczynie. - Dziki, dziki wielkie - rzek, ocierajc usta grzbietem doni. Gestem wskaza na Tonitha i pozostaych. - To s nasi jecy. Prosz si nimi zaopiekowa, dobrze, sierancie? Zabierzcie ich do generaa Halcyona, niech ich zamknie. - Ja byem tylko wynajtym pomocnikiem, sir - odezwa si B'wuf. - Nie mam nic wsplnego z tym, co ten potwr tu zrobi! - Wskaza palcem na Tonitha. - Uratowalicie mi ycie - zwrci si do Anakina.

183

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

184

- Chcieli mnie rozstrzela. Powiedziaem admiraowi, e to, co robi, jest ze i e nie bd mu wicej suy, a on chcia mnie rozstrzela. Jedi uratowa mi ycie. Chcieli mnie zabi... a on mi uratowa ycie! Komunikator zainstalowany na przegubie doni Anakina zapiszcza. Chopiec przypomnia sobie jak przez mg, e ju kilkakrotnie sysza jego sygna, kiedy przebija si do bunkra, ale wtedy go zignorowa. Teraz odebra. - Anakin? - odezwa si Halcyon. - Czy to ty? Wszystko w porzdku? Wrg wanie zakoczy walk. Co si dzieje? - Mistrzu Halcyonie - zmczonym gosem odpar Anakin - nic mi nie jest. Znajduj si w bunkrze dowodzenia razem z moimi ludmi. Zapaem dowdc separatystw i jego ekip. Wieziemy ich do was. - To dua ulga - odpar Halcyon. - Przekacie winiw klonom do pilnowania. Wysyam transportowiec, eby was odebra. Flota separatystw jest w drodze. Podobno dua. Kazaem sprowadzi nasze myliwce. Bdziemy musieli stoczy powan walk, potrzebuj ci tu natychmiast. Technicy popatrzyli na Tonitha, ktry wyda z siebie rozpaczliwy jk. Gdyby wytrzyma jeszcze kilka minut! - Wrc najszybciej, jak to moliwe - obieca Anakin. Odwrci si do sieranta SOZ. - Syszae? - Kiedy sierant skin gow, rozkaza: - Przejmij kontrol nad tymi winiami i dopilnuj, eby dostarczono ich na miejsce. - Czy to prawda, e nadlatuje nieprzyjacielska flota, sir? - zapyta kapral Raders z niespokojn min. - Tak mi si zdaje. - Anakin wyprostowa plecy; czu si dziwnie pokrzepiony perspektyw dalszych dziaa. Dowdca floty Republiki nie prnowa, kiedy Halcyon prowadzi wojn naziemn z siami separatystw na Praesitlynie. Starannie przygotowa si na taki atak. Rozwaono wiele scenariuszy, ale uznano, e niezalenie od tego, jakiej taktyki uyje nieprzyjaciel, flota ma pozosta w caoci, aby skoncentrowa i koordynowa poczon si ogniow. Jeli wrg zaatakuje eskadrami z rnych kierunkw, flota Republiki zajmie si kad eskadr po kolei. Jeli zaatakuj frontalnie, flota sprbuje wykorzysta swoj szybko, aby przeci trajektori wroga i zniszczy jego statki wszystkimi dostpnymi metodami. Niezalenie od tego, jakiej uyj taktyki, okrty Halcyona bd osaniane przez flot myliwcw. Jednak kady, nawet najlepszy plan bitwy bierze w eb, kiedy ju padnie pierwszy strza. Dowdca nieprzyjacielskiej floty wybra metod ataku w formacji centrycznej z okrtem flagowym porodku, chronionym przez reszt floty, myliwce za spotkay si w chaotycznej potyczce pomidzy dwiema armadami. Nie zawsze liczba i wielko jednostek jest decydujca dla zwycistwa, czciej jest to sposb ich uycia. W tej bitwie Nejaa Halcyon postanowi przekaza dowodzenie flot admiraowi Hupsquochowi, aby osobicie poprowadzi atak myliwcw. - wietny stateczek, sir! - zauway pilot klon, ktry dostarczy Lazurowego Anioa II" na powierzchni Praesitlynu. Pomg Anakinowi zainstalowa si w kabinie.

Anakin umiechn si i zapi pasy. By teraz w swoim ywiole. - Dziki za jego przywiezienie - powiedzia. - Jak si sprawowa? Lazurowy Anio H" by jednostk mocno zmodyfikowan. Wprawdzie onierze klony mieli naturalne zdolnoci do obsugi kadego typu statku, lecz prowadzenie zmodyfikowanego myliwca bez wiedzy, co zostao zmienione, mogo by trudne i niebezpieczne. Anakin by bardzo dumny z wprowadzonych modyfikacji, ale take bardzo o nie zazdrosny. - Wspaniale, sir. Bardzo uwaaem i pilnowaem si, eby uywa tylko byszczcych przyciskw. Zwaszcza kiedy zobaczyem wszystkie zmiany panelu sterowania. - Bardzo susznie. To tylko drobne poprawki dla wygody. Nie by specjalnie zadowolony, e kto inny lata jego myliwcem, ale byo to konieczne, aby mg wystartowa z powierzchni planety. Zmieni temat. - Widz du rys na lewej burcie. Nie byo jej tam. - Zerkn z ukosa na kolana i woy hem. Pilot wytrzeszczy oczy, wyranie nie rozumiejc. - artuj tylko - zapewni go Anakin. - Och, tak, sir! Teraz rozumiem! - odpowiedzia pilot bez umiechu. Zeskoczy na ziemi i zasalutowa powanie, gdy Anakin zamkn kabin i tradycyjnie unis kciuki. Mody Jedi poprawi mikrofon i przeczy si na czstotliwo do cznoci midzy statkami. - Generale Halcyon... - Anakinie, czy kiedykolwiek nauczysz si prawidowej procedury cznoci? burkn Halcyon. - Wiesz, gdzie jest punkt zborny. Lemy tam, szybko. Obejrza si przez rami na myliwiec Anakina. Przez okna kabiny widzia modego Jedi. Paty statku byy ju rozoone. Przydadz si do dwudziestu tysicy metrw. Silniki repulsorowe unosiy wanie maszyn, wzbijajc tumany kurzu wok Lazurowego Anioa II". Halcyon obserwowa przez chwil, jak myliwiec wznosi si pionowo w gr. Anakin uzbroi miotacze i torpedy protonowe, wczy system rozpoznawania swj-obcy. Powoli przyspiesza. Przy dwudziestu tysicach metrw zwin paty i wczy silniki podwietlne, aby uzyska szybko ucieczki. Przeraajce wspomnienia niedawno rozegranej bitwy odpyny w dal, kiedy wrci do upajajcego wiata szybkiego, nowoczesnego niszczenia wroga, gdzie piloci i maszyny znikali w czystych kulach ognia, a bl i przeraenie trway nie wicej ni kilka milisekund. Przelecia bez przeszkd. Tysic kilometrw dalej mia ju obraz wizyjny formacji myliwcw. Poza nimi, jeszcze nie w zasigu ludzkiego wzroku, ale ju rejestrowana przez instrumenty, znajdowaa si nieprzyjacielska flota. - Jestem na twojej szstej - zameldowa Halcyon. - Generale Halcyon, czy nigdy si pan nie nauczy prawidowej procedury cznociowej? - zamia si Anakin. - Przecz si na kana szyfrowany - poleci Halcyon. By teraz bardzo powany, i nic dziwnego; przyrzdy Anakina pokazyway setki wietlnych punktw zbliajcych si z du szybkoci - cian nieprzyjacielskich myliwcw. Na razie znajdoway si one pomidzy jednostkami wasnej floty. Wedug wczeniej uzgodnionego planu jed-

David Sherman, Dan Cragg 185 nostka myliwcw pod dowdztwem Halcyona miaa uderzy w serce nieprzyjacielskiej floty. Pozostae myliwce powinny stosowa taktyk dywersyjn. Jeli nieprzyjaciel zastosuje tak sam taktyk, wwczas wiele bdzie zaleao od tego, ktrzy piloci s lepsi. Halcyon nie mia co do tego najmniejszych wtpliwoci. - Tu Halcyon Sze! Za mn! - poleci. Setka myliwcw odczya si od formacji i ruszya za nim. Nieprzyjacielski dowdca postanowi uy swoich maszyn, aby wcign statki Republiki do walki jeden na jednego. Anakin miga midzy myliwcami, strzelajc zawzicie. Pociski oszczdza na wielkie statki, ktre znajdoway si przed nim. Nieprzyjacielskie myliwce, ktre go atakoway, wyglday jak mae wietlne punkciki; to byskay ich plujce ogniem baterie laserowe. Halcyon by dobry, ale z trudem dotrzymywa kroku modemu pilotowi. Waciwie, zamiast prowadzi formacj do ataku, sta si partnerem Anakina. W cigu kilku sekund przebili si przez cian nieprzyjacielskich myliwcw i znaleli si pomidzy wikszymi jednostkami. Teraz kady musia ju walczy na wasny rachunek - pilot sam wynajdywa sobie cel i sam atakowa. Anakin skoncentrowa si na niszczycielu majaczcym po jego prawej stronie. Kontury okrtu wydaway si zamglone i niewyrane. Nie wiedzia do koca, czy to niszczyciel, czy fregata, bo pole maskujce znieksztacao obraz. mign pod okrtem, ktry ju dosiga go mierciononymi palcami swoich dzia, lecz Anakin porusza si zbyt szybko - prawie trzy tysice kilometrw na godzin - aby system naprowadzania na cel okrtu wojennego mg na czas ustawi dziao i trafi. Zawrci i podszed do statku od rufy. Zatoczy szerok ptl i posa torped protonow wprost w jego silniki. mier niszczyciela byaby przepiknym widokiem, gdyby Anakin zechcia czeka do dugo, aby j obejrze. Najpierw nastpi jaskrawy rozbysk detonujcej rakiety, potem cay statek jakby zadygota. Jzyki ognia wytrysny z rufy ku dziobowi, pograjc tyln cz okrtu w jaskrawym, niebieskim wietle. W pozbawionej powietrza i dwikw przestrzeni kosmicznej adne ucho nie syszao miertelnej pieni wielkiego okrtu, kiedy jego system napdowy eksplodowa w kuli olepiajco biaego ognia. Trwao to tylko uamek sekundy, a potem w miejscu, gdzie niedawno by statek, pojawi si rj pomaraczowych wietlnych kropek, jak stado luminescencyjnych owadw w nocy - to stopione fragmenty konstrukcji wydzielay wasny tlen, unoszc si w przestrzeni. Spektakl trwa zaledwie kilka sekund, a pniej pozostay ju tylko martwe szcztki. Halcyon obserwowa atak Anakina, ale potem zgubi go w zamieszaniu bitewnym. Inni piloci nie mieli tyle szczcia, cho wielu si udao. W formacji wroga wida byo wyrane wyrwy. Dokonali tego, po co przylecieli. - Tu Halcyon Sze, wycofa si z walki. Powtarzam, wycofa si z walki. Anakin usysza rozkaz, ale Moc bya z nim znowu. Wiedzia, co musi zrobi. Przed nim unosi si potny statek. Urzdzenie maskujce, ktrego uywa nieprzyjaciel, nie zdoao go cakiem osoni, wic zorientowa si, e musi to by okrt flagowy separatystw. Ruszy wprost na niego, w stron miejsca, gdzie wedug jego oblicze powinien znajdowa si mostek, lecz w ostatnim uamku sekundy unikn zderzenia i

186 przelecia obok z prdkoci piciu tysicy kilometrw na godzin. Tym razem cel by tak ogromny, e ten dodatkowy uamek sekundy, ktrego potrzebowa, aby go wymin, wystarczy systemowi dzia, aby wzi go na cel. Na szczcie trafienie pochodzio z dziaa laserowego. Pancerz Lazurowego Anioa II" odbi wikszo niszczycielskiej mocy strzau, ale uszkodzenie byo powane. - Dostaem - oznajmi Anakin spokojnie. - Mocno? - zapyta Halcyon. - Wyno si std - odpowiedzia Anakin i to byo wszystko. - Anakinie! - Wyno si std - powtrzy Anakin. Halcyon zorientowa si, e Anakin zamierza odda jeszcze jeden strza. - Nie rb tego, zginiesz wraz z nim. - Poegnaj ode mnie moj on. - Gos Anakina by spokojny, agodny... a nawet, jak si Nejaa zdawao, zabarwiony lekk nutk smutnego humoru. - Nie, Anakinie, nie! Potworna eksplozja, ktra zniszczya okrt flagowy separatystw, zdecydowanie przewaya szal zwycistwa na korzy si Republiki, gdy pochona wiele statkw, ktre miay nieszczcie znajdowa si w jej pobliu. Pochona rwnie Anakina Skywalkera.

Prba Jedi

187

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

188

ROZDZIA

30
Jeszcze nie opad kurz z ldowania Halcyona, kiedy Zozridor Slayke i cay sztab armii znalaz si obok niego, a z nim cay sztab armii. Byli szybsi nawet od robotw serwisowych, ktre zwykle zjawiay si pierwsze, aby zaj si myliwcem. Halcyon podnis owiewk i odetchn gorcym, suchym powietrzem Praesitlynu. Przesun doni po twarzy, cierajc skrystalizowan sl, pochodzc z potu - i ez. Czu si wyczerpany, nie tyle fizycznie, co emocjonalnie. Slayke i jeszcze jeden oficer wspili si na skrzydo, wycigajc do kabiny pomocne rce. Halcyon potrzebowa pomocy, aby wysi. - Genialne! Wspaniae! Nieprzyjacielska flota jest w rozsypce i wycofuje si. Wasi onierze demontuj roboty. Cakowite zwycistwo, sir. Nigdy nie sdziem, e doyj tak oszaamiajcego sukcesu. - Slayke jedn rk wali Halcyona w plecy, a drug podtrzymywa, eby Jedi nie upad. Tum oficerw i onierzy stoczy si wok, ciskajc im rce i gratulujc. Jeszcze kilka minut temu way si los caej kampanii, a teraz rozstrzygn si pomylnie dla nich, czowiek za, ktremu to zawdziczali, sta przed nimi. - To nie ja, to Anakin - wychrypia Halcyon. By zaskoczony dwikiem wasnego gosu, zdziwiony, e w ogle jest w stanie mwi. Podnis do, aby uciszy tum. Komandor Skywalker, kosztem wasnego ycia, zniszczy statek flagowy nieprzyjaciela i przechyli szal zwycistwa na nasz korzy. I to Anakin wanie przechwyci centrum sterowania armi robotw. - Urwa i pokrci gow. - Ty i ja, kapitanie, w porwnaniu z nim jestemy w tej wojnie jak stare, wysuone mioty. Tum znieruchomia. - Wiedziaem, e ten chopak ma co w sobie - rzek Slayke, pierwszy przerywajc milczenie. Przybyy wreszcie z brzkiem i szumem roboty serwisowe, ale przystany, niepewne, czy powinny podchodzi do statku, wok ktrego wci jeszcze krci si tyle ludzi. - Niech kto to powycza - warkn Slayke. - Zawsze plcz si ludziom pod nogami. Otoczy ramieniem plecy Halcyona i delikatnie przeprowadzi go przez tum, ktry powoli zamkn si za nimi, odprowadzajc ich do centrum dowodzenia. - Chciaby dosta z powrotem Ploriooda Bodkina", generale? - zapyta Slayke.

Halcyon przystan i przez chwil udawa, e si namyla. - Nie, kapitanie, zasuye sobie na niego, moe nie uczciwie, ale solidnie. Jest teraz w dobrych rkach. - Teraz to on otoczy ramieniem plecy Slayke'a. Ruszyli znw w kierunku bunkra. - Moesz opowiedzie, co si waciwie stao? - zapyta Slayke. Halcyon przystan. - Zbierzcie si wok mnie - rzek do zebranych. Opanowa si ju. - To, czego dokona ten mody Jedi, na zawsze pozostanie w annaach naszego zakonu. - Jego gos znw brzmia normalnie. Odnajd Padme i opowiem, jak zgin jej m, pomyla. Bdzie mia czas, aby si do tego przygotowa. Wtedy dopiero zauway Odie, stojc obok Erka i dwch stranikw. Jej twarz take nosia lady ez. - Chodcie tu bliej - poleci caej czwrce, poniewa stali daleko z tyu. Raders wskaza palcem na siebie: - Ja te? Halcyon umiechn si i skin gow. - Tak, wasza czwrka. Oni byli z nim - wyjani oficerom i skinieniem gowy wskaza paskowy, gdzie wojska Tonitha miay swoje stanowiska. - Wy nam opowiecie, co si tam dziao. - Gestem obj stojcych wok oficerw. - A ja opowiem, co si zdarzyo w grze. - Sir - odezwaa si Odie - on by jak jednoosobowa armia. Wie o mierci Anakina bya dla niej wielkim ciosem. Nie moga powstrzyma ez, relacjonujc swoj cz opowieci. - Nigdy niczego podobnego nie widziaem, sir - wtrci Vick. Opowiedzia wszystko najlepiej, jak umia. - Naprawd ich rozoy. Nic nie byo w stanie go dotkn. Tak samo jak pan, sir, na Komandosie", tyle tylko, e on... zniszczy znacznie wicej robotw. - Jak si nazywasz, synu? - zapyta Slayke. - Jestem szeregowy Siane Vick, sir, a to jest mj kapral, Ram Raders. - C - zacz Halcyon. - Chodmy si gdzie schroni. Musimy si troch ogarn. Czu si teraz odrobin lepiej. Rana w jego sercu pulsowaa bolenie, lecz waniejsze byy obowizki; emocjonalne blizny pozostawione przez wojn same si kiedy zagoj. Znw ruszyli w drog w kierunku bunkra. - Kto podchodzi do ldowania - zameldowa jeden z czonkw personelu. Spoglda w kierunku horyzontu, osaniajc oczy doni. - To chyba myliwiec - doda. Wyglda jak delta siedem aethersprite. Podnieli wzrok w niebo. - Tak, to delta siedem - oceni Halcyon. W miar jak pojazd rs i zblia si do ldowania, czu, e sztywnieje. Przecie to niemoliwe! - Rozpoznajecie ten myliwiec? Spojrza na Slayke'a. Slayke wzruszy ramionami. - Wyglda na do sfatygowany. Chyba to jeden z waszej floty. Tak mi si zdaje.

189

David Sherman, Dan Cragg

Prba Jedi

190

Zmczenie Halcyona nagle si ulotnio. Zacz biec w kierunku miejsca, ktre myliwiec obra sobie za ldowisko. Inni ze zdumieniem patrzyli w lad za nim, po czym powoli, pojedynczo i parami, skierowali si w to samo miejsce. Zaledwie grupa oddalia si od statku Halcyona, obsiady go roboty serwisowe i zaczy prac. Nadlatujcy delta siedem zawis w trybie pionowym i osiad powoli, wznoszc gst chmur pyu, ktra opada na zebranych. Zza porysowanej, spkanej owiewki nie byo wida twarzy pilota; kadub poczernia, a farby zostao tak niewiele, e trudno byo okreli oryginalne barwy. Dwa dziaa laserowe na sterburcie zostay cakowicie zniszczone. - To on - szepn Halcyon, wbijajc palce w rami Slayke'a. To on! - Wskaza na czciowo zatarty rysunek cigacza za kabin pilota. - To Anakin! Ale jak to moliwe? Ze miechem zacz wali Slayke'a po plecach. Slayke spojrza na Halcyona, jakby ten cakiem postrada zmysy. - Przecie powiedziae... - Ale si myliem! To na pewno Lazurowy Anio II" Anakina! Poznabym go wszdzie! Puci rami Slayke'a, pobieg naprzd i wspi si na statecznik statku. Zacz bbni w oson kabiny. Anakin! Anakin! - krzycza. Wreszcie stojcy obok oficerowie usyszeli, jak kto odpowiada mu z wntrza. - Dajcie mi tu jednego z tych robotw serwisowych - zawoa Halcyon. - Owiewka si przyspawaa. Natychmiast sprowadcie mi robota! Robot serwisowy podtoczy si posusznie, ale by przystosowany jedynie do pracy z podwoziami i uzbrojeniem. - Kto w serwisie powinien chyba najpierw im zleci prace przy owiewce. Przecie zwykle s programowane tak, aby robi obsug w odpowiedniej kolejnoci - zdenerwowa si Halcyon. - Czy kto moe ma om? Nikt si nie odezwa. Zdesperowany Jedi chwyci miecz wietlny. - Cofnij si najdalej, jak moesz-krzykn i zacz rozcina owiewk. Kiedy przez otwr wida ju byo gow pilota, Slayke chwyci par rkawic, woy je, gestem odgoni Halcyona i siad okrakiem na dziobie. - Wiedziaem, e prdzej czy pniej przydam si do czego - oznajmi wszem i wobec. Demonstracyjnie splun w donie, umiechn si triumfalnie do Halcyona, chwyci owiewk obiema rkami i zacz cign. Pocztkowo nic si nie dziao. Minie Slayke'a napiy si pod tunik, twarz mu poczerwieniaa, na szyi wystpiy grube yy, a z garda wydoby si niski pomruk. Robot o wysuwanym teleskopowo ciele podtoczy si do niego, zajrza do kabiny i zapyta grzecznie: - Czy mog w czym pomc, prosz pana? - Spadaj - warkn Slayke. W nastpnej sekundzie owiewka pka. Pilot zdj hem i wyszczerzy zby do pochylajcych si nad nim dowdcw. - Mistrzu Halcyonie, kapitanie Slayke, witam - rzek. - Czy kto mgby mnie std wycign?

- Mgby przynajmniej powiedzie, jak tego dokonae? - zapyta Halcyon. Siedzieli w posterunku dowodzenia. Anakin rozstawi szeroko nogi i rozpar si na krzele, sigajc do prawie pustego ju pojemnika z wod, ktry sta obok. Przecign po wosach brudn doni. - No c, wiesz, e lubi sobie poduba w rnych mechanizmach. Podrasowaem Lazurowego Anioa II", dodaem mu napd nadprzestrzenny... ot, takie co, co wanie wymyliem. - Wzruszy ramionami. - W ostatniej chwili, tu przed detonacj pocisku, wczyem napd i ju mnie nie byo. - Pstrykn palcami. - Pestka. - Sir, skd pan wiedzia, kiedy ucieka? - zapyta jeden z oficerw. Anakin wsta, wysczy resztk wody i otar usta grzbietem doni. - W ten sam sposb, w jaki podczas wycigw zawsze wiedziaem, jak wyglda podoe, zanim je jeszcze zobaczyem. - Wzruszy ramionami. - To pewnie Moc. - Sir? - Erk wystpi nagle z krgu otaczajcego Anakina. Odie natychmiast podesza do niego. - Sir, chcielibymy prosi o jedn przysug. - Speni kade wasze yczenie, jeli tylko bd w stanie - zapewni Anakin. - Powiedzcie tylko. - C, sir, potrzebuj partnera w eskadrze. Kogo, na kim mog polega... no wie pan, w walce, jak jest ycie. Mczyzna moe sam duo zrobi, ale potrzebuje kogo, kto bdzie pilnowa jego szstej. Widzi pan... - Komandorze Skywalker - przerwaa mu Odie. - Moe pan udzieli nam lubu?

191

David Sherman, Dan Cragg

EPILOG
- ...i tak, korzystajc z wadzy, jak dano mi jako oficerowi Wielkiej Armii Republiki, ogaszam was mem i on. - Anakin pochyli si i pocaowa Odie w policzek. Zapach jej wieo umytych wosw przywid wspomnienie Padme i serce zabio mu radonie. Wkrtce znw poczy si z on. Przeraajce obrazy kampanii na Praesitlynie zaczynay ju zaciera si w jego pamici. - ycz wam dugiego ycia w szczciu - zwrci si do modej pary. Umiecha si szczerze i szeroko. Kada chmura ma srebrzyst warstw - rzek. - Dzisiaj wy ni jestecie. Halcyon te zoy yczenia. Anakin wymieni z nim spojrzenia i znw si umiechn. Jaka to ironia, e on, ktry sam oeni si w sekrecie i wbrew zasadom zakonu Jedi, zosta powoany, aby udzieli legalnego publicznego rytuau zalubin. Halcyon rwnie skin gow z umiechem. On przecie take by onaty nielegalnie, a do tego mia w tym zwizku dziecko. - Komandorze - rzek Slayke, podajc mu do. - Nie sdz, abym kiedykolwiek w yciu spotka kogo takiego jak ty. Najpierw sam jeden wygrywasz wojn, a potem udzielasz lubu. - No c, miaem pomoc, kapitanie... przynajmniej w bitwie. - Komandorze Skywalker, myl, e dziki tobie zmieni si w galaktyce wiele rzeczy... zapamitaj sobie moje sowa. Bd mia na ciebie oko, synu. - Serdecznie ucisnli sobie donie. - C, kapitanie Slayke, wykonywaem tylko moje obowizki -odpar Anakin, ale w duchu zastanawia si ju, jakie kolejne zadanie przydzieli mu Rada Jedi i stwierdzi, e nie moe si doczeka. - Kiedy wrci, zostanie pasowany na Rycerza Jedi powiedzia Mace Windu. Yoda skin gow. - Z Praesitlynu bardzo zadowalajce raporty s. Na pasowanie zasuy. - Zamruga ogromnymi oczami. - Zakcenia w Mocy wielkie byy. Stary przyjacielu, i ty wyczue je? - Tak. Widocznie Anakin nieraz czerpa z Mocy, ale to bya desperacka walka. Mielimy racj, e wysalimy t dwjk, aby dowodzia ekspedycj. Yoda skin gow, ale nic nie powiedzia. Byo co... co, czego nie mg uchwyci, co ulotnego, jak nieproszony go na weselu, tajemniczy i nieuchwytny. Bdzie musia si nad tym zastanowi. Na razie jednak mody Anakin by ostrym, nowym narzdziem zakonu Jedi. Yoda cieszy si z tego. Mistrz hrabiego Dooku, Darth Sidious, zaduma si. Jego sudzy na Praesitlynie ponieli klsk, tak jak si tego spodziewa, a straty byy ogromne. Lecz zyska co znacznie cenniejszego ni zwyke zwycistwo militarne. On take wyczu zakcenia w Mocy, ktre tak zaniepokoiy Yod... i nie po raz pierwszy ostatnimi czasy.

192 Od jakiego czasu obserwowa modego Skywalkera i teraz by ju przekonany, e nie pomyli si w stosunku do tego chopca. W przyszoci stanie si on ogromnie uyteczny. Darth Sidious z zadowoleniem zoy donie i umiechn si pospnie.

Prba Jedi

You might also like