Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 27

Hans Christian Andersen Dziewica Lodw

1. May Rudi Pojedmy do Szwajcarii, rozejrzyjmy si po tym piknym grskim kraju, gdzie lasy sigaj a po skaliste ciany dolin; wstpmy na lnice niegowe pola i znowu zejdmy w d na zielone ki, gdzie rzeki i strumienie piesz w dal, jak gdyby bay si, e nie zd w por do morza, aby znikn w jego objciach. Soce grzeje w gbokich dolinach, grzeje ono take olbrzymie masy niegu, ktre z biegiem czasu przeksztacaj si w byszczce bloki lodu i staj si spadajcymi lawinami, spitrzonymi lodowcami. Dwa takie lodowce le w gbokich szczelinach grskich u stp szczytw Schreckhornu i Wetterhornu, niedaleko od grskiej wioski Grindelwald; s one bardzo interesujce, tote latem przyjeda do nich mnstwo ludzi ze wszystkich stron wiata; przebywaj wysokie, okryte niegiem gry; przychodz z gbokich dolin i musz wspina si wiele godzin w gr, a w miar jak si wznosz, doliny zapadaj coraz gbiej i wygldaj tak, jakby si na nie patrzyo z balonw. Czstokro zwieszaj si nad nimi chmury jak cikie firanki dymu, zakrywajce szczyty gr podczas kiedy w dolinie, gdzie wida wiele rozsypanych brzowych domkw, jeszcze wieci jeden promie soca i pada na pasmo promiennej zieleni, przewietlajc j na wskro. Woda szumi huczy i pryska w dolinie, woda kipi, i dzwoni w grze i wyglda jak jaskrawa, srebrna wstga spadajca ze ska. Po obu stronach drogi le drewniane domki, a przy kadym domku widnieje mae plko kartofli; uprawianie go jest konieczne, gdy w tych domkach

mieszka wiele osb, ktre trzeba wykarmi, dzieci tutaj mnstwo, a maj apetyt, co si zowie; wybiegaj ze wszystkich domw i otaczaj podrnych idcych piechot czy te jadcych powozami; wszystkie te dzieci maj co do sprzedania; malcy zachcaj do kupna maych, licznie wyrzynanych z drzewa domkw, podobnych do tych, ktre stoj tu w grach. Czy deszcz pada, czy soce wieci, dzieci zawsze czyhaj tutaj ze swymi towarami. Przed dwudziestu kilku laty stawa tutaj nieraz, ale zawsze w pewnym oddaleniu od innych dzieci, may chopak, ktry te mia co na sprzeda; sta z min tak powan i tak mocno ciska obu rkami swoje drewniane pudeko, jak gdyby nigdy nie chcia go wypuci; ale ta powaga i to, e dziecko byo takie mae, sprawiao, e chopca zauwaano, woano go i bardzo czsto sprzeda udawaa mu si znakomicie, cho sam nie wiedzia dlaczego. Wyej w grach mieszka jego dziadek, ktry rzebi te liczne, urocze domki; tam w izbie staa szafa napeniona tego rodzaju rzebami w drzewie; byy tam dziadki do orzechw, noe, widelce i pudeka ze licznymi kwiatami lub skaczcymi kozicami; wszystko to mogo nacieszy oczy dziecice, ale may Rudi, tak si bowiem nazywa chopiec, najchtniej spoglda na star fuzj zawieszon pod sufitem, ktra miaa kiedy sta si jego wasnoci, jak powiedzia dziadek, ale powinien do tego czasu wyrosn i nabra si, aby mc j udwign. Mimo e by jeszcze maym chopcem, kazano mu ju pasa kozy. I jeeli do zalet dobrego pastuszka naley wdrapywanie si na skay z wychowankami-kozami w zawody, to istotnie Rudi by dobrym pastuszkiem. Wspina si nawet troch wyej od nich; wazi na drzewa, bo sprawiao mu przyjemno wybieranie gniazd ptakom. By miay i zrczny, ale umiecha si jedynie wtedy, gdy sta nad grzmicym wodospadem lub sucha huku spadajcej lawiny. Nigdy nie bawi si z innymi dziemi; spotyka si z

nimi tylko wtedy, gdy dziadek posya go sprzedawa zabawki, co nie sprawiao mu przyjemnoci. Wola wczy si samotnie po grach lub siedzie u dziadka i sucha jego opowiada o dawnych czasach i o szczepie zasiedziaym w Meiringen, miasteczku, z ktrego pochodzi. Ludno tego szczepu, jak mwiono, nie wywodzia si z prastarych, tutejszych mieszkacw, ale przywdrowaa w pniejszych czasach. Przybyli z pnocy, ale osiedli tutaj, gdzie przezywano ich Szwedami. To bya caa mdro, ktr Rudi posiada, ale Rudi wiedzia bez porwnania wicej, co zawdzicza obcowaniu z domowymi zwierztami, to jest wielkim psem Ajol, ktrego Rudi odziedziczy po swoim ojcu, i kocurem. Zwaszcza temu ostatniemu Rudi wiele zawdzicza: kot mianowicie nauczy go wspinaczki. Chod ze mn na dach! mwi kot, a Rudi go rozumia, i to jak najdokadniej, bo kiedy si jest dzieckiem, nie umiejcym jeszcze mwi, rozumie si rwnie dobrze mow kur i kaczek, kotw, psw jak mow ojca i matki, tylko trzeba by maym. Nawet laska dziadka potrafi wwczas re i jest prawdziwym koniem z gow, nogami i ogonem. Niektre dzieci jeszcze bardzo dugo rozumiej t mow; mwi si o nich, e s zatrzymane w rozwoju, e strasznie dugo pozostaj dziemi. Ale czeg to si nie mwi! Chod ze mn na dach, may Rudi! byy to pierwsze sowa kota, ktre chopiec zrozumia. To, co ludzie opowiadaj o spadaniu, jest tylko wymysem. Nie spada ten, kto si nie boi. Chod, postaw jedn apk, tak, a drug, o, tak. Przednimi apkami musisz maca przed sob. Musisz mie oczy w gowie i by zrcznym. Kiedy zobaczysz szczelin, przeskocz j i trzymaj si mocno tak jak ja! Rudi usucha. I dlatego to tak czsto siedzia u kota na dachu, siedzia w towarzystwie kota na

szczytach drzew, nawet i na krawdziach ska, gdzie ju kot nie chodzi. Wyej, wyej! namawiay go krzaki i drzewa. Czy widzisz, jak si wspinamy. Jak wysoko sigamy i jak si potrafimy uczepi na najwszej nawet krawdzi. I Rudi wspina si na gry, czsto jeszcze przed wschodem soca, pi chciwie swj poranny napj, mocne, orzewiajce powietrze. Napj, ktry potrafi przyrzdza tylko Pan Bg, a ludzie zaledwie mog odczyta recept. Skada si na ni: wiea wo zi grskich, mity i macierzanki z doliny. Wszystko, co cikie, wsysaj ciemne chmury, wiatr rozpdza je nad lasami, wo z tych lasw przesyca powietrze, ktre staje si lejsze, czystsze, coraz czystsze. Taki by napj poranny Rudiego. Bogosawione cry soca caoway jego policzki, a Zawrt Gowy czyha w pobliu, ale nie mia si do niego przybliy. Jaskki, ktre miay a siedem gniazd na dachu domu dziadka, kryy naokoo niego i jego kz i pieway: My i wy! My i wy! Przynosiy one chopcu pozdrowienia z domu od wszystkich zwierzt, nawet od dwch kur, jedynych domowych ptakw, z ktrymi Rudi si nie zadawa. Mimo i by jeszcze may, widzia ju kawa wiata i jak na takiego brzdca odby nie byle jakie podre. Urodzi si w kantonie Wallis i przeniesiono go tu przez gry, niedawno zawdrowa piechot a do Staubbach, ktre srebrn wstg spada ze nienobiaej Jungfrau nienej Dziewicy. By take w Grindelwaldzie, przy duym lodowcu, ale to smutna historia, gdy tam umara jego matka. Tam straci Rudi sw dziecic wesoo mwi dziadek. Bo gdy Rudi nie mia jeszcze roku, mia si wicej, ni paka, jak to pisaa matka, ale od czasu gdy spdzi wiele godzin w szczelinie lodowca, zmieni si zupenie. Dziadek nie lubi o tym mwi, lecz wszyscy w okolicy znali t histori.

Ojciec Rudiego by wonic dyliansu. Wielki pies, mieszkajcy w izbie, towarzyszy zawsze ojcu w drodze przez Simplon w d Jeziora Genewskiego. W dolinie Rodanu, w kantonie Wallis, mieszkali krewni Rudiego ze strony ojca: stryj by dzielnym owc kozic i doskonaym przewodnikiem. Gdy Rudi nie mia jeszcze roku, ojciec jego umar i matka chciaa wrci do swojej rodziny mieszkajcej u stp Berneskiego masywu; o par godzin drogi od Grindelwaldu mieszka jej ojciec; by on snycerzem i prac sw zarabia wcale niele. Wyruszya w czerwcu, z dzieckiem na rku, w towarzystwie dwu strzelcw, do domu przez Gemmi w stron Grindelwaldu. Miaa ju wiksz cz drogi za sob, dotara przez przecz do niegw, widziaa ju ojczyst dolin i dobrze znane, rozproszone domki; pozostawa jej tylko do przebrnicia jeden lodowiec. nieg wanie wieo napada i przykry jedn ze szczelin w lodzie, niezbyt gbok, nie sigajc a do dna, gdzie szumiaa woda, ale w kadym razie gbiej ni wzrost czowieka. Moda kobieta z dzieckiem na rku polizna si, osuna si w t szczelin, i ju byo po niej, nie krzyczaa, nie westchna nawet, sycha byo tylko z gbi pacz dziecka. Upyna przeszo godzina, zanim towarzysze kobiety zdoali sprowadzi z najbliszej wioski drgi, sznury i przywoa pomoc. Po dugich wysikach wycignito ze szczeliny, jak sdzono, dwa trupy. Zastosowano wszystkie moliwe rodki, matki nie zdoano uratowa, dziecko jednak oprzytomniao. Dlatego to do domu staruszka zamiast crki z dzieckiem zawita tylko wnuk, ten malec, ktry wicej si mia, ni paka, ale ktry teraz jak gdyby si od tego odzwyczai; zmiana nastpia pewnie w owej lodowatej szczelinie, w tym dziwnym wiecie, gdzie, jak wierzy lud szwajcarski, dusze potpiecw czekaj na sd ostateczny. Jak gdyby szumica woda, zamarznita w biegu i cinita w zielonawe bloki, spoczywa olbrzymi lodowiec, kaway lodu uoone jedne na drugich.

Gboko pod nim biegnie rwcy prd stopionego niegu i lodu. Ogromne szczeliny i bezdenne przepaci kryj si pod nim; jest to potny paac lodowy, a mieszka w nim Dziewica Lodw, krlowa lodowcw. Ta miercionona, miadca istota jest na poy dzieckiem powietrza, na poy za gron wadczyni rzek, dlatego to potrafi wspina si z szybkoci kozicy na najwysz krawd lodowca, gdzie najmielsi nawet wspinacze musz mozolnie wykuwa stopnie w lodzie; na cieniutkich gazkach sosnowych egluje po wodach strumieni, skacze z kamienia na kamie, owiana swymi dugimi, nienymi wosami i niebieskozielon sukienk, ktra poyskuje jak woda w szwajcarskich jeziorach. Zmiady, schwyta! woaa. Moja jest sia, moja moc! Ukradziono mi piknego chopca. Ucaowaam go, ale nie zacaowaam na mier. yje, przebywa wrd ludzi, pasie kozy na zboczu, skacze po skaach coraz to wyej i wyej, coraz dalej od innych, ale nie ode mnie. On jest mj! Ja go schwyc! I rozkazaa Zawrotowi, by pomg jej w tym dziele. W lecie jest Dziewicy Lodw zbyt gorco na kach wrd zapachu mity, mia j wic zastpi Zawrt. Krci si i wi, dwoi i troi; Zawrt Gowy ma mnstwo sistr, cae stado sistr. Dziewica Lodw wybraa najsilniejszy Zawrt Gowy z tych wszystkich, ktre wiruj po caym wiecie. Przesiaduj one na porczach wysokich schodw, na galeriach wie, biegaj jak wiewirki po krawdziach ska, skacz z gry na d, pruj powietrze jak pywak wod i wabi swe ofiary, i wcigaj je do przepaci. Zawrt Gowy i Dziewica Lodw chwytaj wszystkich, ktrzy si do nich zbli, jak zoliwy polip. Zawrt mia wanie schwyta Rudiego. Zapa! powiedzia Zawrt to nieatwe zadanie, ten szelma kot nauczy go swych sztuczek. To dziecko posiada si, ktrej nie mog zwyciy, nie mog zbliy si do chopca, gdy huta si na

gazi nad przepaci, i poechta go w pity albo pchn, by wylecia w powietrze. Nie, nie mog tego zrobi. Ale razem moemy to uczyni! powiedziaa Dziewica Lodw. Ty i ja, ja, ja! Nie, nie! zabrzmiao w powietrzu jak gdyby grskie echo dzwonw kocielnych, ale to by piew, to bya mowa, to by chr stopiony z rnych gosw innych duchw przyrody, agodnych, godnych mioci i dobrych, to pieway cry soca; co wieczr igraj one w ksztacie wieca na szczycie gr, rozpocierajc swe skrzyda w blasku rowych promieni, ktre staj si coraz czerwiesze, im soce schodzi niej. Ludzie mwi, e gry si arz. Po zachodzie soca cry soca uciekaj na wierzchoki gr i tam pi w biaym niegu a do witu, wwczas zjawiaj si na nowo. Kochaj kwiaty, motyle i ludzi, a spord ludzi wybieraj sobie szczeglnie maego Rudiego. Nie zapiecie go! Nie zapiecie go! powtarzay. Chwytaam ju wikszych i silniejszych! odpowiadaa Dziewica Lodw. Wwczas cry soca zapieway pie o wdrowcu, ktremu wicher porwa paszcz i rzuci do burzliwej rzeki: Wicher porwa tylko odzie, ale czowieka nie zwyciy; wy, dzieci siy, moecie go porwa, ale zatrzyma go nie zdoacie. Jest silniejszy i ma mocniejszego ducha nawet od nas, wspina si wyej ni nasz rodzic soce. Zna zaklcia, ktre czuj woda i wiatr, tak e musz mu gra i suy. Was dawi cika, przytaczajca waga, a on siga wyej! Tak piknie brzmi chr podobny do dzwonw. A co rano promyki soneczne zaglday przez jedyne okienko w domu dziadka do cichego chopczyny, cry soca caoway jego policzki, chcc, by roztajay, ogrzay si, zniky lodowate pocaunki, ktre niegdy wycisna na jego twarzyczce

krlewska Dziewica Lodw, wtedy gdy spoczywa w ramionach martwej matki w gbokiej szczelinie lodowej i jakby cudem zosta przywrcony do ycia. 2. Podr do nowego domu Rudi skoczy osiem lat; jego stryj z doliny Rodanu, po drugiej stronie gr, postanowi go wzi do siebie; bdzie mg si tam wicej nauczy i wyksztaci. Dziadek rwnie to rozumia i pozwoli wnuczkowi odjecha. Rudi mia wic wyruszy w drog; zanim poegna si z dziadkiem, musia powiedzie do widzenia przyjacioom, a przede wszystkim staremu psu Ajoli. Ojciec twj by pocztowym wonic, a ja byem psem pocztowym! powiedzia Ajola. Jedzilimy w gr i w d. Znam dobrze psy i ludzi po tamtej stronie gr. Nigdy nie miaem zwyczaju wiele mwi, ale teraz, kiedy si mamy rozsta, mog z tob pogada troch; opowiem ci histori, ktr znam od dawna i o ktrej cigle mylaem; nigdy nie mogem jej zrozumie i ty jej nie zrozumiesz, ale to wszystko jedno. To tylko z niej wywnioskowaem: e los nie bywa sprawiedliwy ani dla ludzi, ani dla psw. Nie kademu psu dane byo siedzie na kolanach i popija mleczko, mnie si to nigdy nie przytrafio, ale widziaem w dyliansie pieska podrujcego ze sw pani; wzili dla niego bilet jak dla czowieka, pani jego, jaka arystokratka czy udajca arystokratk, zabraa ze sob butelk mleka, dawaa mu pi z niej, dostawa ciasteczka, ale nie raczy ich zjada, obwchiwa je tylko, a pani zjadaa. Ja za biegem w kurzu obok pojazdu, byem taki godny, jak tylko pies moe by; przeuwaem swoje myli, nie byo to w porzdku, ale ile to rzeczy jest nie w porzdku na wiecie.

Chocia nie wiem jak chciaby siedzie na kolanach i jecha w powozie, nie wywojujesz sobie tego i nic nie pomoesz ani szczekaniem, ani wyciem! Tak mwi Ajola, a Rudi uciska go i ucaowa prosto w wilgotny nos. Potem wzi na rce kota, ale ten zacz si wyrywa. Zrobie si dla mnie zbyt silny! powiedzia. A nie chc uywa na ciebie pazurw. Moesz, ile chcesz, chodzi po grach, nauczyem ci tego. A pamitaj idc, e nie spadniesz, jeli si nie bdziesz ba. To mwic kot uciek. Nie chcia, by Rudi widzia, e smutek wyziera mu z oczu. Po izbie biegay kury. Jedna z nich nie miaa ogona, bo jaki turysta, ktry si chcia zabawi w myliwego, wzi j za drapienego ptaka i ustrzeli jej ogon. Rudi pjdzie za gry! powiedziaa kura. Cigle si pieszy! odpara druga. A ja nie lubi si egna! I obie podreptay dalej. Chopiec powiedzia do widzenia take i kozom. Zabeczay: Zabierz mnie, mnie, mee!, i to byo bardzo aosne. Wanie dwch dzielnych przewodnikw z okolicy wybierao si na tamt stron, mieli przej przez przecz Gemmi. Zabrali chopca ze sob. Szli na piechot. Bya to uciliwa wdrwka dla takiego malca, ale by silny i miay i nie da si zmczy. Jaskki odprowadziy go kawaek drogi. My i wy! My i wy! pieway. Droga wioda obok rwcej rzeki Ltschine, ktra wypywa licznymi maymi potokami z lodowca z Grindelwald; przerzucone pnie i kamienie zastpuj tu mosty. Minli zarola olszyny i zaczli si wspina w gr w tym miejscu, gdzie lodowiec spywa ze skalnej ciany, potem dostali si na powierzchni lodowca i posuwali si po pytach lodowych lub obchodzili wiksze gry lodu. Rudi musia chwilami peza na czworakach, oczy

pony mu z zachwytu, a jego podkute elazem buty tak mocno stukay, jak gdyby Rudi za kadym krokiem chcia zostawi tu swj lad. Czarny nalot ziemi, naniesiony strumieniem, okrywa lodowiec, ale bkitnozielony, lnicy jak szko ld widnia jednak spod nalotu; co pewien czas trzeba byo okra mae jeziorka utworzone przez groble w lodzie i w wdrwce tej natrafiono na olbrzymi kamie chwiejcy si na skraju duej szczeliny lodowej. Kamie poruszony ze swego miejsca potoczy si w d, znikn w przepaci, a przecige echo jak grzmot wydobywao si z pustych gbin, ze szczelin Gletscheru. Szli w gr, wci w gr. Lodowiec take wspina si pod gr niczym rzeka pitrzcych si, zamarznitych fal, uwizionych pomidzy ostrymi skaami. Przez chwil przeleciaa przez gow chopca myl, e w jednej z takich zimnych, gbokich przepaci spoczywa w ramionach matki; ale szybko otrzsn si z tych myli, nie znaczyy one dla niego wicej ni wszystkie inne historie, ktrych si nasucha. Od czasu do czasu mczyni sdzc, e droga jest zbyt trudna dla malca, podawali mu rk, ale on by niezmordowany i po gadkim lodzie szed tak pewnie i lekko jak kozica. Teraz dotarli ju do terenu skalnego i szli to pord nagich, nie poronitych mchem ska, to znw wrd kosodrzewiny albo zielonych k. Krajobraz zmienia si co chwila. Wokoo wznosiy si gry pokryte niegiem, ktrych nazwy zna tak dobrze kady chopiec miejscowy: Jungfrau, Mnich, Eiger. Rudi nigdy przedtem nie by na takiej wysokoci, nigdy nie stpa po nienych polach: teraz za leay przed nim ze swymi nieruchomymi, nienymi falami, z ktrych wiatr co pewien czas zdmuchiwa patki niegu jak pian fal morskich. Lodowce stoj tu jak gdyby obok siebie, a kady z nich jest oddzielnym paacem Dziewicy Lodw, ktrej caa moc i wola skierowana jest ku temu, by chwyta i grzeba. Soce grzao mocno, nieg olepia i zdawa si

usiany bkitnymi byskami diamentw. Niezliczone iloci martwych owadw, przewanie motyli i pszcz, leay na niegu. Zapdziy si zbyt wysoko lub przygna je tu wiatr i zamarzy na mrozie. Nad Wetterhornem wisiaa ciemna chmura, zniaa si ona gronie, jak gdyby ukrywajc, e chowa w swoim wntrzu halny wiatr, niebezpieczny, gdy si rozpta. W pamici Rudiego utkwio na zawsze wraenie tej wdrwki, wznoszenie si w gr noc i znowu schodzenie w d, gbokie przepacie skalne, w ktrych woda w cigu nieskoczonej iloci lat przegryzaa kamienie. Podrni przenocowali w opuszczonej, kamiennej kolebie po drugiej stronie nienego pola. Znaleli tu wgiel drzewny i gazki sosnowe; natychmiast rozpalono ogie i w miar monoci przygotowano nocleg; mczyni rozsiedli si przy ogniu, zapalili fajki i pili gorcy korzenny napj, ktry sami przyrzdzili. Rudi te otrzyma swoj porcj i zaczto rozmawia o tajemniczych istotach alpejskich, o dziwacznych, olbrzymich wach w jeziorach grskich i o armii upiorw, ktre przenosz upionych wdrownikw do piknego, pywajcego miasta Wenecji; o dzikim pasterzu, ktry gna swe czarne owce przez cieki wrd k; cho ich nikt nigdy nie widzia, ale wyranie syszano dwik ich dzwoneczkw i straszliwe beczenia stada. Rudi sucha z uwag, ale nie ba si, obce mu byo uczucie strachu i zdawao mu si, e syszy nawet upiorne beczenie; ba! stawao si coraz wyraniejsze, mczyni take je posyszeli, przestali gada, nasuchiwali i powiedzieli chopcu, e nie wolno mu zasypia. To by halniak, ten gwatowny wicher grski, ktry zwala si z gr w doliny, amie drzewa jak wte trzcinki i przenosi drewniane domy z jednego brzegu rzeki na drugi, jak my figurki na szachownicy. Po godzinie wszystko ucicho i Rudiemu pozwolono zasn. Zmczony wdrwk, zasn jak na komend.

Wczesnym rankiem ruszyli w dalsz drog. Soce owiecao tego dnia Rudiemu nowe, nieznane gry, lodowce i niene pola. Weszli do kantonu Wallis i znaleli si z drugiej strony tych gr, ktre wida z Grindelwaldu, ale byli jeszcze daleko od nowego domu. Przed oczyma chopca roztoczyy si inne doliny, inne ki, lasy i grskie cieki, zobaczy inne domy i innych ludzi. Ale jakich ludzi! Byli to kretyni o tustych nieprzyjemnych, bladotych twarzach, szyje ich opaday w grubych, obrzydliwych fadach jak worki. Bezsilnie wczyli si po drogach i spogldali na obcych gupimi oczyma; najstraszniej wyglday kobiety. Wic to mieli by ludzie jego nowej ojczyzny? 3. Stryj W domu stryja, do ktrego Rudi przyby, ludzie wygldali, na szczcie, zwyczajnie. By tu tylko jeden kretyn, biedny, saby na umyle chopak, jeden z tych, ktrzy wdruj po kantonie Wallis z domu do domu i w kadej rodzinie zostaj po par miesicy. Biedny Saperli by wanie w domu stryja, gdy Rudi tam przyby. Stryj by jeszcze dzielnym strzelcem, a prcz tego zajmowa si bednarstwem, ona jego bya yw, ma kobietk o ptasiej twarzyczce, orlich oczach i dugiej owosionej szyi. Dla Rudiego wszystko tu byo nowoci: stroje, obyczaje, a nawet mowa, ale do tej potrafi si jako dziecko szybko przyzwyczai. W porwnaniu z tym, do czego przywyk u dziadka, panowa tu ogromny dobrobyt. Izba, w ktrej mieszkali, bya obszerniejsza, ciany ozdobione byy skrami kozic i wyczyszczonymi strzelbami, a przed obrazem Matki Boskiej nad drzwiami pona lampka i janiay wiee ryczki alpejskie.

Stryj, jak si rzeko, by jednym z najlepszych okolicznych myliwych polujcych na kozice, i jednym z najdowiadczeszych przewodnikw. W tym domu mia Rudi znale najczulsze pieszczoty; dotychczas pieszczono tu tylko starego, lepego, guchego wya, ktry co prawda nie mg ju peni suby, ale peni j niegdy; pamitano o jego dawnej dzielnoci i dlatego zaliczano go do rodziny i obdarzano niejednym smacznym kskiem. Rudi pogaska psa. Ten zrazu nie da si pieci, bo uwaa chopca za obcego, ale ju wkrtce Rudi wkrad si do serc wszystkich mieszkacw tego domu. U nas w kantonie Wallis nie jest wcale tak le. Mamy tu kozice, ktre nie wymieraj tak szybko jak kozy; teraz jest lepiej ni w dawnych czasach, mimo e tak chwal przeszo; nasze czasy s lepsze. Zrobia si jak gdyby dziura w worku; przez nasz dolin przelatuje wiey prd powietrza. Gdy opada to, co jest stare i zuyte, wychodzi zawsze na jaw co lepszego. Tak mwi stryj, a gdy si rozgada, opowiada o czasach swego dziecistwa, o tym, jak to byo wwczas, gdy kanton Wallis by jeszcze zamknitym workiem, jak si wyraa, penym kretynw i chorych. Ale przyszli do nas francuscy onierze; byli jak prawdziwi lekarze: zabijali chorob razem z chorymi. Francuzi umiej si tuc na rne sposoby, a ich dziewczta rwnie. I przy tym kiwa stryj gow w stron ony, ktra bya Francuzk, a ona miaa si do niego. Francuzi umiej tuc kamienie, tak e te a ustpuj, wykuli oni w kamieniu drog, zrobili drog przez Simplon, przebit wrd ska, tak drog, e teraz mog powiedzie trzyletniemu dziecku: Id do Woch. Trzymaj si tylko szosy. I dziecko trafi do Woch, o ile nie zboczy z szosy.

A potem stryj zapiewa francusk pie i wznosi okrzyki na cze Napoleona Bonaparte. Wtedy to usysza Rudi po raz pierwszy o Francji, o wielkim miecie Lyonie nad Rodanem. Stryj bywa w tym miecie. Rudi mia w cigu paru lat wyksztaci si na zrcznego strzelca. Stryj mwi, e ma do tego zdolnoci. Uczy go wic jak ma trzyma strzelb, jak celowa, jak strzela; w porze polowania zabra go ze sob w gry i dawa mu do picia ciep krew kozicy: to chroni strzelca przed zawrotem gowy; uczy go, jak poznawa, kiedy i z jakich zboczy ska bd si toczyy lawiny, w poudnie czy wieczorem, w zalenoci od dziaania promieni sonecznych, kaza mu obserwowa skoki kozic i od nich uczy si zrcznoci i rwnowagi, one miay mu pokazywa, jak ma si trzyma zawsze na nogach, a wwczas gdy nie ma ju miejsca na stopy, jak si czepia skay okciami, na muskuach ydek i ud, a nawet na miniach karku. Kozice s mdre, stawiaj warty, ktre ostrzegaj przed czowiekiem, ale strzelec musi by mdrzejszy: zachodzi je pod wiatr; moe je oszuka, gdy postawi na kiju swoj kurtk i kapelusz, kozica to bierze za czowieka. Ten art zrobi stryj ktrego dnia. gdy poszed z Rudim na polowanie. Skalna cieka bya wska, nie bya to waciwie cieka, tylko gzyms, wiodcy nad zawrotn przepaci. nieg, ktry tu lea, roztaja do poowy i kamienie obsuway si spod ng, dlatego te stryj pooy si na brzuchu i tak czoga si naprzd. Kady kamie, ktry si osuwa spada w przepa, uderza si, skaka i toczy si znowu i odbija si ze skay na ska, zanim znalaz spokj w czarnej gbi. Rudi sta mniej wicej o sto krokw za stryjem na wysunitym cyplu skalnym. Nagle ujrza olbrzymiego ora krcego nad stryjem; jedno potne uderzenie skrzyde wystarczyoby, by strci pezajcego na skale robaka w przepa i zamieni go

w padlin. Stryj mia oczy utkwione w kozic, ktra wraz ze swoim maym ukazaa si po tamtej stronie skay. Rudi utkwi wzrok w ptaku, zrozumia, do czego zmierza, i ju schwyci fuzj, aby strzeli, gdy w tej chwili kozica skoczya, stryj wystrzeli i pooy j trupem, ale jej mode ucieko w takich podskokach, jak gdyby cae ycie miao do czynienia ze strachem i ucieczk. Olbrzymi ptak, przeraony wystrzaem, wzbi si w powietrze. Stryj nie przeczuwa niebezpieczestwa, dowiedzia si o nim dopiero od Rudiego. Gdy rozweseleni wracali do domu i stryj gwizda jak piosenk ze swych chopicych czasw, usyszeli nagle niedaleko jaki dziwny odgos; obejrzeli si, potem spojrzeli w gr i zobaczyli zwieszajc si ze stromej ciany skalnej pacht nien, podobn do kawau ptna koysanego przez wiatr. Powierzchnia jej zacza si ama jak pyty marmuru, zamienia si w spienione, wartkie wody, ryczce jak odlege grzmoty. Bya to lawina niena, nie spadaa wprost na Rudiego i jego stryja, ale w kadym razie blisko, zbyt blisko od nich. Trzymaj si mocno, Rudi zawoa stryj. Trzymaj si z caych si! Rudi obj ramieniem pie drzewa i trzyma si mocno, a stryj wdrapa si na drzewo i trzyma si gazi, podczas gdy lawina przecigaa o kilkanacie stp od nich, ale napr powietrza, bdcy jakby skrzydami lawiny, sia wok spustoszenie, ama drzewa jak suche patyki i odrzuca je daleko. Rudi lea przycinity do ziemi; pie drzewa ktrego si trzyma, wyrwao z ziemi, odaman koron odrzucio daleko; wrd poamanych gazi lea stryj ze zmiadon gow, do jego bya jeszcze ciepa, ale twarz ju nie do poznania. Rudi sta blady i drcy. Bya to pierwsza chwila przeraenia w jego yciu, pierwszy moment, kiedy odczu zagadk ycia i mierci.

Pnym wieczorem powrci ze straszn wieci do domu, ktry sta si teraz domem aoby. ona staa bez sowa, bez ez; i dopiero gdy przyniesiono nieboszczyka, wybucha rozpaczliwym paczem. Biedny kretyn ukry si w swoim ku, cay dzie nie wychodzi, dopiero pod wieczr przyszed do Rudiego. Napisz mi list! poprosi. Saperli nie umie pisa. Saperli zaniesie na poczt! List od ciebie? spyta Rudi. Do kogo? Do pana Jezusa! Do kogo? A wtedy gupi, tak bowiem nazywali kretyna, spojrza aonie, zoy donie i powiedzia uroczycie i pobonie: Jezusa Chrystusa. Saperli mu napisze, e on chce lee umary, a nie pan tego domu! Rudi ucisn mu rk. List nie dojdzie. Ten list nam go nie wrci! powiedzia. Ale nie potrafi biedakowi wytumaczy tej niemoliwoci. Teraz ty jeste podpor tego domu! powiedziaa do Rudiego stryjenka. I tak si stao. 4. Babeta Kto jest najlepszym strzelcem w caym kantonie Walis? O tym wiedziay dobrze kozice. Strzecie si Rudiego! mogyby powiedzie. Kto jest najpikniejszym strzelcem? Rudi! odpowiaday dziewczta, ale nie mwiy: Strzecie si go! Nie mwiy tego nawet najpowaniejsze matki, gdy umiecha si do nich tak samo mile jak do modych crek. By taki wiey i

wesoy, policzki mia smage, zby biae, a oczy byszczce i czarne jak wgiel. By piknym chopcem i mia dopiero dwadziecia lat. Nie szkodzia mu lodowata woda, gdy w niej pywa, bo umia si tak w wodzie zwija jak ryba. Wspina si na gry jak nikt inny, potrafi przylgn do skay jak limak, mia wspaniale rozwinite minie i cigna; przydawao mu si to w skokach, ktrych nauczy si najpierw od kota, a potem od kozic. Rudi by najlepszym przewodnikiem, godnym penego zaufania, wic mg sobie w ten sposb zarobi mnstwo pienidzy. Do zawodu bednarskiego, ktrego rwnie nauczy go stryj, nie mia zbytniego pocigu. Za to z zamiowaniem strzela do kozic, i to take przynosio mu dochd. Sowem, Rudi by, jak to powiadaj, doskona parti, o ile tylko nie zechciaby siga za wysoko. W tacu by takim tancerzem, o jakim niy dziewczta, a niejedna marzya o nim i na jawie. Pocaowa mnie w tacu! powiedziaa Aneta, crka nauczyciela, do swej najlepszej przyjaciki, ale nie powinna bya tego opowiada nawet najlepszej przyjacice. Taka wiadomo nie daje si zachowa w tajemnicy, jest jak piasek w dziurawym worku: natychmiast przelatuje; wkrtce ju wszyscy wiedzieli o tym, e taki dzielny chopak jak Rudi cauje w tacu, a przecie pocaowa wcale nie t, ktr najbardziej pragn pocaowa. Uwaajcie! powiedzia pewien stary strzelec. Zacz od Anety, a jak tak pjdzie dalej, to po A nastpi cay alfabet! Na razie caus w tacu to by jedyny temat plotek o Rudim, a tymczasem ucaowa on nie t, ktra bya kwieciem jego serca. Na dole, pod Bex, pomidzy duymi drzewami orzechowymi, nad grskim potokiem, mieszka bogaty mynarz. Dom mieszkalny by trzypitrowy, ozdobiony wieyczkami, z dachem pokrytym blach, ktra byszczaa w blasku soca i ksiyca. Na najwyszej z wieyczek znajdowaa si chorgiewka

wskazujca pogod, w ksztacie strzay przeszywajcej jabko, na pamitk Wilhelma Tella. Myn wyglda zamonie i malowniczo, nadawa si do opisania i namalowania, ale mynarzowej crki nie sposb byo ani opisa, ani namalowa; tak przynajmniej sdzi Rudi i dlatego wanie jej obraz wyry mu si w sercu; oczy jej promieniay jak jasny pomie, tote i Rudiego uczucie ogarno tak nagle jak poar. Najdziwniejsze byo to, e mynarzwna, pikna Babeta, nic o tym nie wiedziaa. Ona i Rudi nie zamienili ze sob jeszcze ani jednego sowa. Mynarz by bogaty i z tego powodu jego crka bya nieprzystpna, prawie nieosigalna. Ale Rudi wierzy, e nie ma takiej wysokoci, na ktr nie potrafiby si wdrapa. Trzeba si tylko wspina, a nie spada ten, kto jest pewien, e cel osignie. Tak nauk wynis jeszcze z domu. Zdarzyo si, e Rudi mia interes w Bex. Bya to daleka droga, a koleje wwczas nie istniay. Od lodowca rodaskiego, hen u stp gry Simplon, pomidzy rozmaitej wielkoci szczytami, wije si w dolinie Wallis potna rzeka Rodan, ktra wiosn wzbiera i zalewa niszczycielsk fal pola i drogi. Pomidzy miejscowociami Sion i St. Maurice dolina wygina si w uk, zaamuje jak okie i za St. Maurice zwa tak, e mieci si tam tylko oysko rzeki i wska szosa u jej brzegw. Stara wiea, wzniesiona jako baszta strzegca kantonu Wallis, ktry si tu wanie koczy, spoglda z urwiska grskiego na kamienny most i gmach celny naprzeciwko; tu rozpoczyna si kanton Vaud, a najblisza miejscowo nadgraniczna to Bex. Urodzajne te strony, im dalej si idzie, tym pikniej wszystko kwitnie i dojrzewa, jest si jak gdyby w ogrodzie zasadzonym kasztanowymi i orzechowymi drzewami; gdzieniegdzie rosn zwarte cyprysy i granaty; jest tu ciepo jak na poudniu, ma si wraenie, e si przyjechao do Woch.

Rudi dotar do Bex, zaatwi sw spraw, ale nie spotka nigdzie nie tylko Babety, lecz nawet adnego z mynarczykw. Nie stao si tak, jak sobie pomyla. Nadszed wieczr. Powietrze przepenione byo woni macierzanki i kwitncych lip; nad zielonymi, lesistymi zboczami gr spoczywa jak gdyby bkitny welon; panowaa cisza, ale nie bya to cisza snu ani spokj mierci, byo tak, jak gdyby natura powstrzymaa oddech i stana nieruchomo, pozujc do fotografii na bkitnym tle nieba. Tu i wdzie stay wrd drzew supy podtrzymujce drut telegraficzny, cigny si przez t cich dolin. Pod jednym z takich supw czernio si co, co mona byo wzi za pie drzewa. By to jednak Rudi; sta cicho jak wszystko, co go otaczao, ale nie spa, a tym bardziej nie by martwy. Jake czsto bywa, e przez drut telegraficzny przebiegaj wane zdarzenia wiatowe czy wypadki niezmiernej wagi yciowej dla poszczeglnych osb, a drut ani dreniem, ani dwikiem nie zdradza tego; tak samo przez istot Rudiego przelatyway potne myli o szczciu jego caego ycia, od tej chwili nie ustajce myli. Oczy utkwione mia w jednym punkcie byszczcym pomidzy limi, w wiateku poncym w oknie pokoju mynarza, w domu, gdzie przebywaa Babeta. Kto spojrzaby w tej chwili na nieruchomo stojcego Rudiego, mgby pomyle, e przyczai si, aby upolowa kozic, ale on sam raczej przypomina kozic, ktra potrafi godzinami sta nieruchomo, jak wyrzebiona w gazie, dopki staczajcy si kamie nie sposzy jej do skoku i ucieczki. To samo stao si z Rudim, sposzya go myl. Nie naley rezygnowa z odwiedzin w mynie powiedzia do siebie. Dobry wieczr mynarzowi, pikny ukon dla Babety? Nie ginie ten, kto wierzy. Babeta musi mnie przecie wreszcie zobaczy, skoro mam zosta jej mem. Rudi rozemia si; by peen wiary w siebie. Poszed do myna, wiedzia, czego chce; chcia

Babety. Wezbrane, tobiae wody rzeki pyny, a wierzby i lipy zwieszay swe gazie nad wodami. Rudi szed wzdu brzegu i stao si jak w starej, dziecicej piosence: A w domu mynarza nikogo nie byo, zamiast gospodarza koci si krcio. Kot domowy sta na schodach, wygina grzbiet i mwi: Miau, ale Rudi nie zwaa na to, co on powiada. Zapuka, nikt nie posysza, nikt nie otworzy. Miau powiedzia kot. Gdyby Rudi by jeszcze dzieckiem, pojby, e to znaczy: Nikogo nie ma w domu. Ale nie zrozumia, wic wszed do myna i zapyta. Tam mu odpowiedziano. Mynarz wyjecha daleko, do Interlaken inter lacus, midzy jeziorami, jak to uczenie objani nauczyciel, ojciec Anety; tak daleko pojecha mynarz i zabra ze sob Babet na uroczyste wito strzelcw, ktre miao si rozpocz nazajutrz i potrwa cay tydzie i na ktre zjechali si Szwajcarzy ze wszystkich niemieckich kantonw. Biedny Rudi! Nie wybra najodpowiedniejszej pory na podr do Bex. Teraz nie pozostawao mu ju nic innego, tylko wraca do domu. Tak te uczyni; ruszy przez St. Maurice i Sion do swej wasnej doliny, do swoich wasnych gr. Ale nie rozpacza. Gdy nazajutrz wzeszo soce, by znowu w doskonaym humorze, a waciwie nigdy go nie traci. Babeta jest w Interlaken, o par dni drogi std mwi do siebie. To daleko, o ile si jedzie szos, ale o wiele bliej, gdy si idzie przez gry, a to jest waciwa droga dla strzelca. Znam t drog, przebywaem j ju raz. Tam przecie jest mj dawny dom, tam mieszkaem u dziadka, a w Interlaken jest wito strzelcw. Bd tam pierwszy i przy Babecie bd pierwszy, niech si tylko z ni poznam!

Woywszy do lekkiego plecaka swoje odwitne ubranie, ze strzelb i torb myliwsk u boku, ruszy Rudi w gry. Droga nie bya taka krtka, jak przypuszcza, ale zjazd strzelecki dopiero si rozpocz, a mia trwa przeszo tydzie. Mynarz z crk przez cay ten czas mieli mieszka u krewnych w Interlaken. Rudi szed przez przecz Gemmi i mia zamiar schodzi w d obok Grindelwaldu. W wieym, lekkim i oywczym powietrzu gr szed Rudi wes i krzepki naprzd. Dolina schodzia coraz niej, widnokrg rozszerza si coraz bardziej, tu wznosi si jeden wierzchoek nieny, tam znowu drugi i po chwili Rudi mia przed oczyma cay alpejski acuch. Rudi zna kady szczyt, szed prosto na Schreckhorn, ktry wystrzela w gr swym biao przypudrowanym, kamiennym palcem. Wreszcie przedosta si przez grzbiet gr. Trawiaste zbocza spyway w d, ku ojczystej dolinie, powietrze byo lekkie i lekko byo na duszy; gra i dolina tony w kwiatach i zieleni, serce przepeniay modziecze myli; staro nigdy nie nadchodzi, nie trzeba umiera y, rzdzi, uywa! Czu si wolny jak ptak, lekki jak ptak! A jaskki kryy wkoo niego i jak w dziecistwie woay: My i wy! My i wy! Wszystko byo lotne i radosne. Nisko w dole roztaczaa si ka z jej aksamitn zieleni, usiana brunatnymi domkami, wody Ltschiny kipiay i szumiay. Rudi widzia lodowiec z jego szklistozielonymi krawdziami w przybrukanym niegu, widzia gbokie szczeliny, lodowiec dolny i grny. Dwik dzwonw kocielnych dolatywa do niego na gr, jak gdyby chciano powita go w ojczystym kraju. Serce bio mu mocniej i wezbrao tak, e nie byo w nim miejsca dla Babety, tak bardzo przepenione byo wspomnieniami. Znowu szed drog, przy ktrej niegdy sta jako malec, sprzedajc z innymi dziemi wycinane z drzewa domki. Tam wysoko za sosnami sta jeszcze

dom jego dziadka; mieszkali w nim obcy ludzie. Na drog wybiegy dzieci, jedno z nich wycigno ku niemu alpejsk r. Rudi Wzi kwiat, uwaa to za dobr wrb i pomyla o Babecie. Wkrtce dotar ju do mostu, gdzie cz si dwie odnogi Ltschiny, coraz wicej spotyka drzew liciastych; orzechy roztaczay miy cie. I oto ujrza sztandary, biay krzy na czerwonym polu: znaki takie, jakie bywaj u Szwajcarw i Duczykw. Przed nim leao Interlaken. Rudiemu miasto to wydao si tak pikne jak adne inne. To szwajcarskie miasto w odwitnej szacie wygldao inaczej ni wszystkie inne miasta, zbiorowiska przygniatajcych, kamiennych domw, cikich, wykwintnych i obcych. Tutaj ulice robiy wraenie, jak gdyby drewniane domki, te z gry, zbiegy w zielon dolin, spawione szybk jak strzaa rzek, i ustawiy si w rzdy, tworzc miasto. A najpikniejsza ulica wyrosa od czasu, gdy Rudi bywa tu w dziecistwie; domki wyglday jak owe drewniane domeczki, ktre dziadek po wyciciu z drzewa chowa do starej szafy. Urosy, jak wyrosy stare kasztany. Kady dom by hotelem, jak go nazywano, ktrego okna i balkony zdobiy wycinanki z drzewa, a dach wystpowa naprzd, domki byy przez to pikniejsze. Przed kadym domem znajdowa si ogrdek kwiatowy, obrcony w stron szerokiej, wylanej asfaltem szosy; domy stay wzdu ulicy tylko po jednej stronie, aby nie zasania widoku piknej, zielonej, soczystej ki, na ktrej pasy si krowy pobrzkujc dzwoneczkami jak na pastwiskach wysoko w Alpach. ka otoczona bya wysokimi grami, rozstpoway si one w jednym miejscu, otwierajc widok na Jungfrau Dziewic, najpikniejsz gr Szwajcarii. Ile tu zjechao si strojnych pa i panw z obcych stron, jaki tum Szwajcarw ze wszystkich kantonw! Strzelcy mieli numery na kapeluszach. Rozbrzmiewaa muzyka, rozlegay si dwiki katarynek, instrumentw dtych, okrzyki i

nawoywania. Domy i mosty ozdobiono napisami i emblematami, powieway z nich flagi i sztandary, co pewien czas rozlega si huk wiwatowych wystrzaw, ktre brzmiay dla Rudiego jak najlepsza muzyka. W tym caym zgieku zapomnia o Babecie, dla ktrej przecie tu przywdrowa. Strzelcy ustawili si rzdem do zawodw, a Rudi wkrtce znalaz si wrd nich. Rudi wci przodowa, by najzrczniejszy i najszczliwszy: trafia za kadym razem w czarny rodek. Kt to jest ten mody, obcy strzelec? pytano wokoo. Mwi po francusku, jak mwi w kantonie Wallis. Porozumiewa si te doskonale po niemiecku! Podobno jako dziecko mieszka tu koo Grindelwaldu! objania kto w tumie. Chopak a kipia yciem, oczy mu promieniay, a rami byo pewne, dlatego trafia za kadym razem. Odwaga sprzyja szczciu, a Rudi by przecie zawsze odwany; wkrtce zyska tu sobie ca gromad przyjaci. Podziwiano go, prawiono mu komplementy i Rudi zapomnia ju zupenie, po co tu przyby; Babeta znikna cakiem z jego myli. Nagle jaka silna do uderzya go po ramieniu i gruby gos mski spyta go po francusku: Jestecie z kantonu Wallis? Rudi obejrza si i zobaczy czerwon, rozemian twarz i tg posta. By to bogaty mynarz z Bex. Zasania sob szczup i delikatn Babet, ale po chwili ju jej ciemne oczy wyjrzay zza jego ramienia. Bogaty mynarz czu si pochlebiony tym, e strzelec z jego kantonu zwycia wszystkich zawodnikw. Rudi by doprawdy dzieckiem szczcia; to, za czym si a tu zapdzi, samo przyszo do niego w chwili, gdy o tym zapomnia. Rodacy spotkawszy si daleko od ojczyzny zawieraj natychmiast znajomo i rozmawiaj ze sob. Rudi sta si przez sw zrczno pierwszym na uroczystociach strzeleckich, tak jak mynarz by

pierwszym ze wzgldu na swoje bogactwo i wspaniay myn tam w Bex. Ucisnli wic sobie donie, czego nigdy przedtem nie robili, a Babeta uja Rudiego serdecznie za rk, on za odwzajemni jej ucisk. Spojrza jej przy tym w oczy tak, e si zarumienia. Mynarz opowiada o dugiej podry, ktr przebyli, o wielkich miastach, jakie widzieli, bya to prawdziwa podro, jechali statkiem parowym, kolej i dyliansem. Ja wybraem krtsz drog! powiedzia Rudi. Przyszedem tu przez gry; nie ma drogi, ktrej nie mona przeby! I nie skrci sobie przy tym karku! dorzuci mynarz. Wygldacie mi na takiego, co w kocu z t wasz pewnoci siebie skrci sobie kark! Nie spada ten, kto nie zna lku! powiedzia Rudi. Krewni mynarza w Interlaken, u ktrych bawi w gocinie, zaprosili Rudiego, by ich odwiedzi, jest przecie z tego samego kantonu co Babeta i jej ojciec. Dogadzao to ogromnie Rudiemu, szczcie sprzyjao mu jak temu, ktry wie, e Bg rozdaje nam orzechy, ale ich dla nas nie rozupuje. Rudi zasiad wic, jak w rodzinnym kole, u krewnych mynarza, wzniesiono toast na cze najlepszego strzelca, Babeta trcia si z nim kieliszkiem, a Rudi piknie podzikowa za toast. Wieczorem poszli wszyscy razem pikn drog obok piknych hoteli, pod starymi orzechami, a byo tam tyle ludzi, taki tok, e Rudi musia wzi Babet pod rami. Powiedzia, e cieszy si ogromnie ze spotkania z rodakami z Vaud; Vaud i Wallis to dwa zaprzyjanione, ssiedzkie kantony. Wyrazi sw rado tak serdecznie, e Babeta uwaaa za stosowne ucisn mu do. Przechadzali si jak starzy znajomi, a Rudi przekona si, jak bardzo dziewczyna jest urocza i jak jej jest do twarzy, gdy zamiewa si z

przesadnie wystrojonych obcych dam i ze sposobu, w jaki przechadzaj si; nie robia tego bynajmniej po to, by te panie wykpiwa, nie! Uwaaa, e s to z pewnoci bardzo mie, dobre osoby; jej chrzestna matka bya take wytworn Angielk. Przed osiemnastu laty, gdy Babet chrzczono, bya wanie w Bex i podarowaa jej kosztown szpilk, ktr nosi na piersi. Dwa razy chrzestna matka pisaa do niej, a teraz umwiy si, e spotkaj si w Interlaken. Miaa tu przyby ze swymi crkami, starymi pannami, tak pod trzydziestk powiedziaa Babeta. Sama miaa przecie dopiero osiemnacie. Mie, malekie usteczka nie zamykay si ani na chwil, a wszystko, co Babeta mwia, wydawao si Rudiemu sowami ogromnej wagi. On sam znowu opowiada jej, co tam mia do opowiadania: ile razy bywa w Bex, jak dobrze zna myn jej ojca, jak przyglda si Babecie z daleka, cho ona go nie spostrzegaa, i jak ostatnio poszed do myna, przepeniony wieloma mylami, o ktrych nic nie moe powiedzie a tu i ona, i jej ojciec wyjechali, wyjechali daleko, ale nie tak daleko, by nie mona byo przedosta si przez mur stojcy na drodze. Tak, to wszystko opowiedzia, a take, jak bardzo j lubi... i e dla niej waciwie, a nie dla wita strzelcw odby t trudn drog. Babeta nagle ucicha; zbyt wielki ciar zwali si na ni od razu. A tymczasem soce zachodzio za skaln cian. Dziewica staa w blasku i wspaniaoci, otoczona zielonym wiecem zalesionych gr. Wszyscy stawali w milczeniu i patrzyli na pikny widok. Rudi i Babeta ogldali take to majestatyczne widowisko. Nigdzie nie moe by pikniej ni tutaj! powiedziaa Babeta. Nigdzie! potwierdzi Rudi i spojrza na Babet. Jutro musz wraca! powiedzia po chwili.

Odwied nas w Bex. Ojciec si ucieszy! szepna Babeta. 5. W drodze powrotnej Ach, ile Rudi musia dwiga, gdy nazajutrz wyruszy z powrotem przez gry do domu. Trzy srebrne puchary, dwie doskonae strzelby i srebrny imbryczek do kawy, co mogo si przyda na wasnym gospodarstwie. Ale nie to byo najwaniejsze: co o wiele waniejszego i potniejszego nis ze sob, a raczej nioso go to co przez wysokie gry. Pogoda bya marna, niebo szare i deszczowe, chmury zwisay nisko jak welon aobny i otulay byszczce szczyty gr. Z gbin lasw dolatyway ostatnie uderzenia siekiery, a ze zboczy spuszczano w d pnie drzew, ktre mimo i byy grube, jak maszty okrtowe, wyglday z gry jak cienkie kije. Ltschina szumiaa sw monotonn pie, a wiatr pdzi chmury po niebie. Nagle u boku Rudiego zjawia si moda dziewczyna; spostrzeg j dopiero, gdy si z nim zrwnaa; sza tak samo przez gry. Oczy dziewczyny miay dziwn moc, musiao si w nie patrze, byy przezroczyste jak szko i niezwykle gbokie, bez dna. Czy masz ukochanego? spyta j Rudi, gdy wszystkie myli jego kryy koo ukochanej. Nie mam nikogo rozemiaa si dziewczyna, ale w gosie jej nie dwiczaa prawda. Niepotrzebnie obchodzimy naokoo dodaa po chwili. Idmy na lewo, tamtdy jest skrt. Tak, chyba po to, by wpa w szczelin lodow odpowiedzia Rudi. Nie znasz drogi, chcesz si bawi w przewodnika. Znam doskonale drog i myli moje s przy mnie, gdy tymczasem twoje s tam, w dolinie powiedziaa. Tu w grach trzeba myle o Dziewicy Lodw, ludzie mwi, e czyha ona na podrnych.

Nie boj si jej rzek Rudi. Musiaa mnie odda, kiedy byem dzieckiem, uda mi si jej wymkn, gdy jestem dorosy. Zmrok zapada, deszcz by coraz gwatowniejszy, zacz te pada nieg, byszcza, olepia. Podaj mi rk, pomog ci przy wchodzeniu na gr powiedziaa dziewczyna i dotkna jego doni lodowato zimnymi palcami. Ty mnie pomaga? zawoa Rudi. Dotychczas nie potrzebowaem jeszcze pomocy kobiety, by wspina si w gr. I szybko uciek od nieznajomej; zawieja owina go jak paszczem, wicher gwizda koo uszu, a za plecami sysza miech i piew dziewczyny; brzmiao to, doprawdy, dziwnie. Byy to z pewnoci jakie czary na usugach Dziewicy Lodw. Rudi sysza o takich wypadkach wtedy, gdy jako chopiec nocowa w grskim szaasie. nieg zacz pada rzadziej, chmura bya pod nim; obejrza si, nie widzia ju nikogo, ale sysza miech i nawoywanie, a nie brzmiao to jak gos ludzki. Gdy wreszcie Rudi dotar do szczytu gry, do miejsca, z ktrego cieka grska wiedzie ju na d w dolin Rodanu, gdy spojrza przed siebie, zobaczy w bkitnym czystym powietrzu, w stronie Chamonix, dwie jasne gwiazdy, mrugajce na niebie. Wwczas pomyla o sobie i Babecie, o swym szczciu, i zrobio mu si ciepo na duszy.

You might also like