Professional Documents
Culture Documents
Kulski, Julian - Z Minionych Lat Życia 1892-1945 - 1982 (Zorg)
Kulski, Julian - Z Minionych Lat Życia 1892-1945 - 1982 (Zorg)
Wiele razy dawa prezydent Stefan Starzyski wyrane i dobitne dowody uznania dla pracy aparatu
OPL tak w toku oblenia i bombardowania Warszawy, jak w momencie kapitulacji. Znalaz te czas
na ponowienie podzikowania za dobrze spenion sub w tekcie wydanego przez siebie
zarzdzenia o likwidacji organizacji (w zakresie dotychczasowych jej zada).
Niestety, nie zachoway si akta Komendy Miasta OPL z wrzenia 1939, podobnie jak to si stao
z aktami pniejszej dziaalnoci prezydium Zarzdu Miejskiego w okresie okupacji hitlerowskiej.
cilej mwic, akta OPL nie zostay odnalezione, gdy - jak mnie poinformowa po latach mj
zastpca w Komendzie Miasta OPL pukownik Czerniewski - zakopa on je w pobliu siedziby
komendy, czyli gmachu Teatru im. Bogusawskiego. Nie sprecyzowa jednak miejsca w sposb, ktry
by pozwoli na zainteresowanie spraw czynnikw mogcych technicznie przeprowadzi niezbdne
poszukiwania.
44
Maszynopis w Ossolineum we Wrocawiu, oznaczony symbolem L. 13141/III. (Przyp. aut.)
45
W wydanym w roku 1965 przez PWN tomie pod tytuem Cywilna obrona Warszawy we wrzeniu 1939
zamieszczona zostaa na s. 239-246 moja Relacja o organizacji i funkcjonowaniu OPL Warszawy we wrzeniu
1939. Tu pragn dorzuci dalsze szczegy dotyczce tej organizacji. Ponadto chc na tym miejscu sprostowa
niedostatecznie jasno w owej relacji sformuowan kwesti liczebnoci aparatu OPL. Sowa (na s. 241 i 245)
mwice o kilkutysicznym zespole dotyczyy wycznie osb pracujcych na szczeblu komendantw blokw i
wyej. Uwzgldniajc pen obsad poszczeglnych blokw, naleaoby mwi o liczbie rzdu minimum
kilkunastu tysicy czonkw organizacji. (Przyp. aut.)
Brak dokumentacji i konieczno opierania si wycznie na pamici i nielicznych przyczynkach
pamitnikarskich powoduje, e o dziaalnoci OPL wie si obecnie znacznie mniej ni o innych
organizacjach powoanych do ycia we wrzeniu 1939, ktre pozostay w posiadaniu choby czci
materiaw archiwalnych.
W szczeglnoci szczliwie zachowaa si cz aktw Komendy Gwnej Stray Obywatelskiej, ktra
miaa obowizek przejcia caej dokumentacji OPL, z aktami Komendy Miasta OPL wcznie.
Komendant Stray Obywatelskiej Janusz Regulski wyda zreszt stosowny rozkaz wykonawczy,
przydzielajc poszczeglnym jednostkom stray obowizek zaopiekowania si aktami poszczeglnych
komend OPL. Niestety, w swych wspomnieniach byy komendant gwny Stray Obywatelskiej nie
mwi o sposobie zrealizowania tej czci polecenia prezydenta Starzyskiego, ktra dotyczya
Komendy Miasta OPL. Podobnie, o ile wiem, nikt z byych czonkw Komendy Stray nie ujawni, jak
jej organa wykonay ten swj obowizek lub dlaczego wykona go nie mogy. W ten sposb zachodzi
konieczno przyjcia, jako niespornej, informacji pukownika Czerniewskiego o zakopaniu przez
niego aktw Komendy Miasta OPL.
W dniu likwidacji aparatu kierowniczego OPL, czyli dnia 28 wrzenia 1939, musiaem bezzwocznie
powrci do pracy wiceprezydenta. Po wydaniu odpowiednich dyspozycji niszym szczeblom
Komendy OPL, i w szczeglnoci memu zastpcy, przestaem si interesowa minion dziaalnoci,
pochonity w peni biec. Powinienem by w zasadzie osobicie sprawdzi sposb zabezpieczenia
aktw Komendy Miasta OPL. Ale przede wszystkim nie miaem wtpliwoci, e mj zastpca zrobi to
najlepiej, jak bdzie moliwe, a nastpnie nie mona byo w najbardziej apokaliptycznych
przypuszczeniach przewidzie takich rozmiarw zniszczenia miasta, jakie obdny zbrodniarz
hitlerowski zastosowa wobec Warszawy po zgnieceniu Powstania w 1944 roku.
46
Odznaczenie mnie przez Starzyskiego Krzyem Walecznych po raz czwarty byo take wyrazem
dodatniej oceny pracy podlegego mi aparatu OPL we wrzeniu 1939. Wrczajc mi tymczasowy
dowd nadania Krzya Walecznych, Starzyski doda nastpujce sowa: Powinienem ci przyzna
wedug zasug Virtuti Militari. Obecnie mam do dyspozycji tylko jeden krzy Virtuti. Musz go nada
inynierowi Antoniemu Olszewskiemu. W caej peni i on na to zasuy swoj prac i postaw pod
ogniem nieprzyjaciela.
47
Myl, e w takiej sytuacji nie wemiesz mi tego za ze, tym bardziej e ju
masz Virtuti za lata bojw legionowych.
Nie tylko nie wziem mu za ze, ale w owej chwili dziejowej byem bardzo mao skonny do
szczeglnego przejmowania si kwesti odznacze. Dziwiem si Starzyskiemu, e znajduje czas i siy
na t do absorbujc funkcj oceny wrzeniowych zasug i przyznawania odznacze w ramach
upowanienia otrzymanego od dowdcy Armii Warszawa, generaa Rmmla.
Nie mog si powstrzyma, eby nie poda pewnego, do charakterystycznego aspektu tej kwestii.
Mianowicie wtedy nie przeczuwaem, e odznaczenie mnie krzyem Virtuti moe mie w przyszoci
znaczenie praktyczne. Gdy dawne sprzed lat Virtuti nie dawao w PRL przywilejw, to odznaczenie
tym orderem w okresie drugiej wojny wiatowej powodowao automatyczny wzrost emerytury o
25%. Krzyowi Walecznych taki przywilej nie przysugiwa i do dzi nie przysuguje. Przez pewien czas
46
Zarzdzenie o likwidacji przewidywao przekazanie aktw Komendy Miasta OPL Komendzie Stray
Obywatelskiej, ktra ze swej strony wydaa stosowne dyspozycje. Nie znam okolicznoci, dla ktrych pk
Czerniewski nie zda aktw Stray Obywatelskiej, lecz postanowi zakopa je w ziemi. (Przyp. aut.)
47
In. Antoni Olszewski by dyrektorem Wydziau Technicznego Zarzdu Miejskiego. czya go zbieno
imienia i nazwiska z wymienianym rwnie w tych wspomnieniach in. Antonim Olszewskim, prezesem
Delegacji Polskiej w Komisjach Mieszanych w Moskwie. (Przyp. aut.)
taka rnica w uposaeniu emerytalnym miaa do istotne znaczenie dla moich warunkw
bytowania.
Dzisiaj wspominam z sentymentem prac w subie OPL, ocenion wysoko przez Starzyskiego nie
tylko przez odznaczenie mnie i wielu kolegw z OPL, ale i w sowach, ktre przy komunikowaniu mi
o nadaniu Krzya Walecznych wypowiedzia.
Dla porzdku dodam, e moja dziaalno w roku 1939 na rzecz szpitala Zwizku Polskich Kawalerw
Maltaskich w Warszawie przyczynia si te do odznaczenia mnie. Wielkie Magisterium Zakonu
Kawalerw Maltaskich nadao mi Wielki Krzy Zasugi z gwiazd.
KapitulacjaWarszawy
Obrona Warszawy w cisym znaczeniu tego sowa moga by jedynie, i bya, dzieem wojska.
Zaprzestanie dziaa zbrojnych i kapitulacja mogy by tylko i stay si aktem decyzji polskiego
dowdztwa wojskowego.
Komisarz Cywilny Obrony Warszawy, poszczeglni dziaacze cywilni, polityczni i spoeczni, oraz caa
ludno odegrali w obronie Warszawy olbrzymi rol, udzielajc wszelkiej moliwej pomocy
i wsparcia dziaaniom wojska, dostarczajc ochotnikw do szeregw obrocw i biorc udzia wre
wszelkich niezbdnych akcjach pomocy technicznej, a nade wszystko zapewniajc spokojne i yczliwe
zaplecze.
W sprawie kapitulacji dziaacze polityczni i spoeczni Warszawy - czyli przede wszystkim ich
przedstawicielstwo w postaci Komitetu Obywatelskiego - mogli byli wypowiedzie swoj wak
opini, nie mieli jednak z natury rzeczy uprawnie do decyzji. T opini w imieniu Komitetu
Obywatelskiego wypowiedziaa jego Komisja Oglna w warunkach, o jakich ju czciowo
wspominaem. Ludno bya ju wtedy pozbawiona elementarnych warunkw trwania w oblonym
miecie o zniszczonych podstawowych urzdzeniach komunalnych. Odczuwaa nade wszystko brak
poywienia i wody, ale waciwie i rodkw ratunku przed poarami i bombardowaniami, a czsto
i znonego dachu nad gow. Warunki sanitarne pogarszay si z dnia na dzie. O sytuacji przesdzao
jednak ostatecznie pooenie czynnych obrocw miasta. Kurczce si gwatownie zapasy amunicji
groziy uniemoliwieniem wszelkiej walki, co byo najwaniejsz okolicznoci, nie mwic o tym, e
wojsko te dotkliwie odczuwao rne braki, podobnie jak ludno cywilna.
Genera Rmmel, dowdca Armii Warszawa, po konsultacjach z wyszymi wojskowymi i sztabem
oraz po zasigniciu opinii czynnika obywatelskiego, stan w obliczu nieuniknionej koniecznoci
decyzji kapitulacyjnej.
W dniu 27 wrzenia rano udali si parlamentariusze polscy do dowdcy 8 armii niemieckiej celem
omwienia warunkw kapitulacji. Rozejm zosta zawarty. Dziaania wojenne zawieszono o godzinie
czternastej tego dnia.
Bohaterska walka z najedc ustaa.
Okreli j Starzyski w swym ostatnim przemwieniu radiowym do ludnoci (24 wrzenia) zwrotem,
ktry przeszed do historii: Warszawa bronica honoru Polski jest u szczytu swej wielkoci i chway.
Rnorodnie teraz reaguje onierz i mieszkaniec Stolicy na cisz, jaka zaskakuje miasto. S objawy
zrozumiaej ulgi z powodu ustania ostrzeliwania miasta, jest konsternacja, rozwaanie przyczyn
ustania ognia, ujawnia si przygnbienie i rozpacz, a niekiedy i protest przeciwko nieuniknionemu.
Nie wszyscy zdaj sobie spraw z okolicznoci, jakimi musiao kierowa si dowdztwo polskie
przerywajc walk.
W dniu nastpnym rokowania miarodajnych czynnikw wojskowych s kontynuowane. Rozejm jest
przesdzony na okres do poudnia dnia 29 wrzenia. Do tego czasu musz by uzgodnione warunki
kapitulacji.
W pertraktacjach bierze tym razem udzia i prezydent Stefan Starzyski wraz z trzema szefami sub
miejskich.
Podpisanie umowy kapitulacyjnej nastpuje o godzinie trzynastej dnia 28 wrzenia.
Reguluje ona zoenie i zdanie broni i opuszczenie miasta przez oddziay wojskowe polskie w czasie
od 30 wrzenia do 3 padziernika.
Ukad kapitulacyjny przewiduje wyprowadzenie do Warszawy komendy niemieckiej (komendantem
miasta zostaje gen. Cochenhausen) i zarzdu cywilnego niemieckiego (z von Craushaarem na czele).
Ludno cywilna ma zda wszelk bro bdc w jej posiadaniu. Dziaalno organizacji politycznych
i pokrewnych zostaje cakowicie zakazana. Niemcy godz si na dalsze dziaanie tylko Komitetu
Obywatelskiego, Stoecznego Komitetu Samopomocy Spoecznej, Polskiego Czerwonego Krzya oraz
pewnej liczby innych organizacji i instytucji polskich, w tym Policji i Stray Obywatelskiej.
Wprowadzona zostaje godzina policyjna. Odpowiedzialny osobicie przed okupantem za wszystko, co
dzieje si w miecie (poza dziaaniem wojska), prezydent Starzyski ma sobie polecone take
przedstawienie listy dwunastu zakadnikw.
Wydaje on, podobnie jak genera Rmmel, odezw do ludnoci, czyni to take Komitet Obywatelski
oraz komendant OPL Miasta, ktry powiadamia te aparat blokowy OPL o pozostawieniu ich
organizacji do dalszej dyspozycji prezydenta Starzyskiego (dla celw aprowizacyjnych i innych).
30 wrzenia pojawiaj si w miecie pierwsze jednostki niemieckie o charakterze patrolowym. Od
nastpnego dnia nastpuje systematyczne zajmowanie miasta przez Niemcw.
Objcie Warszawy okupacj niemieck przypiecztowuje parada wojskowa niemiecka, przyjmowana
w dniu 5 padziernika przez tryumfujcego w tym stadium wojny Hitlera.
W opisie wypadkw zwizanych z kapitulacj powracam do okrelania Starzyskiego jako prezydenta
miasta. Bowiem z chwil ustania walk usta pozasamorzdowy charakter jego wadzy cywilnej.
Starzyski przestaje by Komisarzem Cywilnym przy Dowdztwie Armii Warszawa i Obrony
Warszawy, powracajc do funkcji i tytuu prezydenta miasta. Taki podpis nosi ju jego odezwa do
obywateli miasta z dnia 28 wrzenia, wydana w zwizku z przerwaniem obrony miasta. W odezwie
tej uderza, e Starzyski wspomina tylko o ustaniu swej funkcji komisarskiej przy Dowdztwie Obrony
Warszawy. Oczywicie rwnoczenie ustawa jego komisarski zakres dziaania przy Dowdztwie Armii
Warszawa, ale uraa on, e bardziej przemawia do ludnoci okrelenie wymieniajce wyranie
tytu nadany mu przez generaa Czum. By do niego zreszt przywizany i ceni go, traktujc drugi
jako jego naturalne uzupenienie, nie zmieniajce przecie istoty zada.
Problemzakadnikwpokapitulacyjnych
Ukad kapitulacyjny zawiera midzy innymi danie dowdztwa wojskowego niemieckiego
wskazania dwunastu osb spord mieszkacw, ktrzy mieliby ponosi jako zakadnicy
odpowiedzialno - jak to poda do oglnej wiadomoci genera Rmmel w rozkazie z dnia 28
wrzenia - za ewentualne akty sabotau. Wskaza te genera Rmmel, e zakadnicy maj skada si
z powanych obywateli.
Prezydent Stefan Starzyski w swym zarzdzeniu (rwnie z dnia 28 wrzenia) w sprawie wykonania
ukadu kapitulacyjnego oznajmi obywatelom miasta, e on sam odpowiada za wszystko, co si
w miecie dzia bdzie poza dziaaniem wojska, i doda, wzywajc do wykonania wszystkich
zarzdze, jakie w myl ukadu musi wyda, e oprcz niego odpowiada bdzie za niewykonanie
zarzdze dwunastu najlepszych i najzasueszych Obywateli Miasta, ktrych szanujecie
i kochacie.
Z kolei na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego, powiconym ustaleniu imiennej listy dwunastu
zakadnikw, prezydent Starzyski da pewne dodatkowe wyjanienie. Gdy mianowicie
wiceprezydent Jan Pohoski, a w lad za nim i piszcy te sowa zgosili swoje nazwiska na list,
Starzyski je odrzuci, podajc nastpujce wyjanienie: Ju w toku pertraktacji kapitulacyjnych, gdy
pado danie wskazania dwunastu zakadnikw, owiadczyem niezwocznie, e ja sam i moi
zastpcy przyjmiemy pen odpowiedzialno za wykonanie postanowie ukadu. Wwczas
usyszaem, e odpowiedzialno Zarzdu Miejskiego rozumie si sama przez si, a tu chodzi
o dodatkow gwarancj w postaci dwunastu zakadnikw spord wybitnych obywateli spoza skadu
Zarzdu Miejskiego.
Wspomniane wyej posiedzenie plenarne Komitetu Obywatelskiego, zwoane w sprawie uoenia
danej listy zakadnikw, odbyo si w ratuszu warszawskim. Zagai je prezydent Starzyski.
Wskazujc na odpowiednie postanowienie ukadu kapitulacyjnego i na termin zoenia listy imiennej,
zaproponowa zestawienie nazwisk zaraz na posiedzeniu. Nastpiy z kolei gosy w dyskusji, z ktrych
wiele stanowio wycznie zgoszenie na list wasnej osoby. Inne wskazyway na konieczno objcia
list przedstawicieli wszystkich sfer mieszkacw, to jest duchowiestwa, ludnoci ydowskiej itd.
Wasne zgoszenia czonkw Komitetu Obywatelskiego stanowiy ponad poow danej listy.
Kandydatury osb spoza skadu Komitetu uzupeniy list do liczby dwunastu. Tym samym lista
zostaa zestawiona cakowicie na posiedzeniu, jednak nie ostatecznie, gdy Komitet stan na
stanowisku, e nie wolno nikogo umieszcza na licie bez jego uprzedniej wyranej zgody. Komitet
upowani wic prezydenta Starzyskiego do dokonania niezbdnych porozumie, a w razie
koniecznoci - uzupenie. Lista jednak ostaa si cakowicie w postaci omwionej na posiedzeniu
Komitetu, gdy nikt nie zaj stanowiska negatywnego wobec umieszczenia swego nazwiska na licie
zakadnikw.
Rwnie dwaj kandydaci z PPS, zgoszeni przez Niedziakowskiego, mimo e byli nieobecni na
posiedzeniu Komitetu, zaakceptowali swoje kandydatury. Szmul Zygelbojm, zaproponowany na
posiedzeniu jako ewentualna kandydatura ydowska, te bez wahania przyj propozycj. Starzyski
mg nastpnego dnia zoy list z dwunastu nazwiskami dowdztwu niemieckiemu.
Wedug wspomnie jednego z uczestnikw zebrania na wstpie posiedzenia miaa by rzekomo
wyraona jego sugestia, aby cay Komitet uzna si za zakadnikw. Nie przypominam sobie
podobnego wniosku ani dyskusji nad nim, ale o ile taka propozycja istotnie bya wniesiona, jasne jest,
dlaczego od razu upada. Liczebno Komitetu Obywatelskiego bya wwczas ponad dwukrotnie
wysza od danej przez Niemcw liczby zakadnikw. Nie byo wic sensu dawa wicej
zakadnikw, ni Niemcy dali.
Nie bya dyskutowana na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego kandydatura Adama Czerniakowa,
ktr on sam zgosi z wasnej inicjatywy - zapewne na rce prezydenta Starzyskiego - wedug zapisu
dokonanego w prowadzonym przez siebie Dzienniku (por. Biuletyn ydowskiego Instytutu
Historycznego w Polsce 1972, nr 3-4 (83-84), s. 16). Prawdopodobnie Starzyski, ktry niedawno
powoa Czerniakowa na prezesa Gminy Wyznaniowej ydowskiej w Warszawie, nie chcia wystawia
wieo obsadzonego stanowiska na ryzyko zwizane ze znalezieniem si Czerniakowa na licie
zakadnikw.
Lista zakadnikw zostaa podana do publicznej wiadomoci w odezwie z 5 padziernika 1939.
Znalazy si na niej nastpujce osoby: Zdzisaw Lubomirski, ks. Henryk Hilchen, Ludwik Jzef Ewert,
Abraham Gepner, Czesaw Klarner, Antoni Snopczyski, Artur liwiski, Witold Staniszkis, Antoni
Baryka, Wadysaw Baranowski, Franciszek Urbaski i Szmul Zygelbojm. Mimo oficjalnego charakteru
odezwy, pami moja kwestionuje pen ciso listy, w szczeglnoci jeli chodzi o osob ks.
Hilchena. I nie tylko pami, jak to wynika z dalszego mego opisu sprawy.
Zakadnicy musieli raz jeden wystpi w tym charakterze. Dowdztwo wojskowe niemieckie
zarzdzio w dniu 4 padziernika 1939 ich honorowe uwizienie. Na prob prezydenta
Starzyskiego wyraono zgod, aby miejscem uwizienia sta si ratusz warszawski. W sali obrad,
przylegajcej do gabinetu wiceprezydenta Pohoskiego, zebrao si wic w dniu 5 padziernika
dwunastu zakadnikw, a na klatce schodowej i przy drzwiach obja stra niemiecka andarmeria
wojskowa.
Rzecz wizaa si z dokonywan w tym dniu parad wojsk niemieckich w Alejach Ujazdowskich,
przyjmowan osobicie przez Hitlera. Dzie min spokojnie i zakadnicy po niecaej dobie
przebywania pod stra zostali zwolnieni.
Nigdy wicej zakadnicy z owej listy nie byli niepokojeni przez wadze niemieckie. Zdawao si, e
z chwil przejcia nadzoru administracyjnego niemieckiego nad miastem z rk wojska przez czynniki
cywilne (27 padziernika 1939), sprawa wygasa naturaln mierci. Niemniej nigdy nie byo adnego
znanego mi aktu niemieckiego, ktry by o tym stanowi. Tote nie zdziwio mnie nadmiernie, kiedy
w szereg miesicy potem zjawi si w moim gabinecie subowym ks. Zygmunt Choromaski jako
jeden z zakadnikw i podj kwesti aktualnoci listy pokapitulacyjnej. Do dugo to ju trwa -
powiedzia go - czas byby, aby pan prezydent zaproponowa wadzom niemieckim anulowanie
dawnej listy i ewentualnie ustanowienie nowej. Syszc t propozycj, z caym spokojem zaczem
rozmwcy wyjania, e przypomnienie w tym momencie wadzom niemieckim o istnieniu owej listy
wybitnych obywateli miasta, o ktrej Niemcy najwidoczniej zapomnieli, wywoaoby
najprawdopodobniej natychmiastow fizyczn likwidacj wszystkich zakadnikw. Dziao si to
bowiem ju w czasie, kiedy zbiorowe egzekucje mogy byy przekona kadego, e dostatecznym
tytuem do rozstrzelania czy zastrzelenia byo dla okupanta naleenie do polskiej elity intelektualnej
i obywatelskiej. Pod wpywem tych wywodw mj rozmwca zrozumia ca nieroztropno swego
pomysu i wyszed ode mnie cakowicie przekonany. Dalszy bieg wypadkw dowid, e miaem
najzupeniejsz racj: Niemcy nigdy nie powrcili do pokapitulacyjnej listy zakadnikw.
Byem zaskoczony krtkowzrocznoci mojego rozmwcy.
Ale, poza koncepcj zastpienia dawnej listy zakadniczej now, rzuci ks. Choromaski na wstpie
i nazwisko, ktre mogoby zastpi jego, reprezentujc miarodajnie stan duchowny. Byo to nazwisko
ks. Hilchena. Pominem jednak t sugesti zupenym milczeniem, gdy sam koncepcj mj
rozmwca ju porzuci.
Wreszcie pragn zaznaczy, e ks. Hilchena znaem dobrze osobicie ju przed wojn, bywaem nawet
sporadycznie u niego przed i po wojnie, nie zachodzi wic ewentualno zmylenia jego osoby z ks.
Choromaskim, z ktrym czasu wojny i a do Powstania Warszawskiego 1944 roku spotykaem si
rwnie niejeden raz.
Starzyskitrwanaswymstanowisku
Znowu, jak w momencie wrzeniowych zarzdze ewakuacyjnych rzdu, przed prezydentem
Stefanem Starzyskim staje po kapitulacji Stolicy zagadnienie: pozosta w Warszawie czy j opuci?
Pytanie tym razem narzuca si znacznie bardziej ostro. Nie chodzi ju bowiem tylko o odmow
posuchu swej legalnej wadzy zwierzchniej; nie chodzi jedynie o ocen wasn, e wadza nie ma
racji. Tym razem chodzi o wyrane i bezporednie niebezpieczestwo osobiste, o zagroenie
wasnego ycia przez dnego zemsty, a nie liczcego si z niczym wroga. Chodzi o poddanie si
wyrokowi mierci, jaki zapewne ju na niego wyda w wrg w odwecie za nieugity opr, za
ujawnienie przed wiatem we wrzeniowych przemwieniach radiowych barbarzystwa
niemieckiego.
Tak widzi rzeczy otoczenie i namawia prezydenta Starzyskiego do opuszczenia Warszawy, do ukrycia
si, do przejcia do walki podziemnej, do rezygnacji z wyzywania losu przez jawne i dumne stanicie
w obliczu przejciowo triumfujcego nieprzyjaciela.
Rne formy oblekaj sugestie atakujce tward wol prezydenta. Genera Rmmel proponuje mu
odlot wanie przybyym samolotem poza teren Polski. Sam nie skorzysta z tej moliwoci, pragnc
dzieli ze swymi onierzami ich los, ale nakania do wykorzystania sposobnoci byego Komisarza
Cywilnego swej Armii.
Radz mu przyjaciele nie rzuca ycia na stos, lecz odda je dalszej pracy dla narodu i dalszej walce
z wrogiem na innych polach dziaania, na ktrych nie bdzie od razu wydany na ask i nieask
przeciwnika. Moesz by gdzie indziej rwnie lub bardziej poyteczny, nie naraaj si bez potrzeby.
Niebezpieczestwo jest tak oczywiste - tumacz Starzyskiemu przyjaciele.
Rni to ludzie i rne s ich motywy. Starzyski traktuje jednak wszystkie yczliwe rady i proby
jednakowo: postanawia wytrwa wbrew wszystkim i wszystkiemu. Konsekwentny, jak zawsze,
odrzuca wszelkie sugestie. Tu zostan, nie zejd z posterunku, nie bd dezerterem - tak owiadcza
po krtkim przemyleniu wszystkich argumentw za i przeciw.
Ten prezydent z nominacji rzdowej raz jeszcze uwaa si za sug ludnoci Warszawy, ktremu po
prostu nie wolno jej opuci w cikim pooeniu; czuje si nieodwoalnie obowizany nie jej
wszelk moliw pomoc lub zabiega o ni. Tak jak po otrzymaniu wezwania mobilizacyjnego
powtarza i teraz: W mundurze wojskowym czy bez, jest moim obowizkiem wojennym sta na
stray dobra Warszawy i jej mieszkacw we wszelkich warunkach - a wic i wobec okupujcego
miasto najedcy. Wcza si wic Starzyski w przygotowania do podziemnej walki zbrojnej, udziela
wielostronnej pomocy jej pierwszym organizatorom, ale dziaa wycznie pod znakiem swej
ratuszowej placwki, pod znakiem wadzy miejskiej.
Wybra sobie Stefan Starzyski w stanowisku prezydenta miasta po prostu posannictwo i misj sw
peni z powiceniem najwierniejszego z wiernych. Dy do celu wbrew wszelkim trudnociom
i przeciwiestwom lat pokojowych rwnie konsekwentnie, uparcie i zdecydowanie, jak za tygodni
krtkiej, cho wytrwaej walki z napastnikiem i nastpnie okupantem Warszawy.
Dugo po aresztowaniu wiziony w Niemczech, musia Starzyski wycierpie tam przed zadan mu
mierci wiele. Pociech mu by musiao, e swej subie krajowi i Warszawie w niczym nie uchybi,
pozostawiajc po sobie wzr przywizania i ofiarnoci patriotycznej bez granic.
OkupacyjninadzorcyStarzyskiego
Z natury rzeczy - po obsadzeniu miasta przez wojska niemieckie, co zostao dokonane stopniowo do
dnia 3 padziernika - musia Starzyski nawiza, a nastpnie utrzymywa kontakty
z przedstawicielami okupanta, delegowanymi do sprawowania wadzy nad miastem.
Pocztkowo caa wadza spocza - jak wypadao z faktu okupacji wojennej - w rkach wojskowego
komendanta miasta, ktrym zosta genera dywizji von Cochenhausen. Prezydent Starzyski uzna za
niezbdne zoenie mu wizyty urzdowej, ktr odby wraz z obu czynnymi wiceprezydentami -
Pohoskim i Kulskim, oraz penicym funkcj cznika i tumacza, Stanisawem Lorentzem. Wizyta
odbya si w siedzibie komendy wojskowej miasta na placu Marszaka Pisudskiego (obecnie -
Zwycistwa). W hallu kilku oficerw niemieckich, zachowujc si z przesadn, a widocznie zalecon
uprzejmoci, powitao przybyych, po czym wprowadzono ich do generaa. Po przedstawieniu si
i po wygoszeniu przez prezydenta Starzyskiego krtkiego przemwienia, w ktrym gwny akcent
by pooony na konieczno pomocy miastu ze strony wadz niemieckich w zakresie aprowizacji,
sanitarnym, odbudowy itd., oraz na nadziej przychylnej postawy zwierzchnictwa wojskowego
niemieckiego, zabra gos genera Cochenhausen.
Starzyski mwi po polsku, tumaczy Lorentz, genera przemawia po niemiecku.
Przemwienie okupacyjnego komendanta miasta dotyczyo prawie wycznie bezpieczestwa
Niemcw w miecie. Przestrzega on przed jakimikolwiek przejawami dziaa przeciwniemieckich
i grozi bezwzgldnymi represjami. W razie czego z Warszawy nie zostanie kamie na kamieniu.
Organem dziaania komendy wojskowej niemieckiej w sprawach miasta i jego ludnoci by jego
zarzd cywilny, pozostajcy pod kierownictwem prezydenta von Craushaara.
Dalsze kontakty Starzyskiego z wadzami okupacyjnymi wojskowymi miay wic raczej ju za
adresata tego sztywnego, o postawie i wyniosoci komtura krzyackiego, dygnitarza cywilnego, a nie
samego generaa von Cochenhausena. Kontakty byy dwustronne, wzajemne. Craushaar wpada
wprost do Starzyskiego, zazwyczaj bez zapowiedzi i nie liczc si z faktem, e prezydent Starzyski
moe by w danej chwili zajty. Gdy byem kiedy na naradzie u prezydenta miasta, Craushaar wszed
do gabinetu i przerwawszy nasze obrady omawia z prezydentem jakie zagadnienie.
Poza tym sporadycznym przypadkiem spotkaem kiedy Craushaara u Stadthauptmanna Leista
w roku 1942 lub 1943. Wezwany tam zostaem specjalnie wraz z doktorem Kip wanie z racji
przybycia z Krakowa tego wysokiego wwczas dygnitarza rzdu Generalnej Guberni.
Craushaar nie by jednak jedynym cywilnym zarzdc Warszawy. Pod sam koniec wrzenia lub zaraz
na pocztku padziernika zjawi si w ratuszu i zosta przyjty przeze mnie - wobec nieobecnoci
wtedy Starzyskiego - inny Niemiec, wyznaczony przez okupanta na bezporedniego nadzorc
Zarzdu Miejskiego. By nim niejaki Alfred Otto, posiadacz, jak przy kadej sposobnoci podkrela,
dwch doktoratw, majcy sprawowa w Warszawie funkcj komisarza Rzeszy dla m. Warszawy
(Reichskommissar fr die Stadt Warschau). Towarzyszy mu wtedy dr Oskar Dengel, majcy by jego
zastpc, oraz niejaki Becher, legitymujcy si tytuem Stadtdirektora.
Starzyski nawiza kontakt z Otto nazajutrz. Oczywicie zreferowaem mu przedtem dokadnie
przebieg rozmowy odbytej z przybyymi trzema Niemcami (czciowo przy pomocy tumacza, p.
Treugutta). Zdaem prezydentowi take relacj dotyczc mojej oceny kadego z przybyszw. Otta
scharakteryzowaem jako zarozumiaego kabotyna, demonstrujcego wiadomie swoj
francuszczyzn i powierzchowne obycie towarzyskie, Dengla - jako szar eminencj tego grona,
gron z uwagi na jawn wrogo do Polakw, Bechera jako typowego podoficera niemieckiego,
sprawujcego ze skrupulatnoci i brakiem horyzontw funkcje wysokiego urzdnika typu
kancelaryjnego.
Pniej okazao si, e moje pierwsze wraenia nie byy dalekie od rzeczywistoci. W urzdzie
Komisarza Rzeszy Dengel by istotnie czowiekiem zaufania partii, ktry stosunkowo szybko zaj
miejsce Otta. Tpawy Becher przetrwa przez cay czas okupacji, pozbawiony szerszej inicjatywy,
wyczekujcy na polecenia i dyrektywy swych zwierzchnikw, zawsze mrukliwy i nieyczliwy.
Zarzdzenia szczeglnie typowe dla wrogiego kierunku dziaalnoci Komisariatu Rzeszy dla Warszawy
podpisywa najczciej nie Otto, lecz Dengel. To jego podpis nosio pismo do Starzyskiego, w ktrym
po raz pierwszy pada groba, e jego sprawa zostanie przekazana gestapo. Chodzio o dotacj
kilkudziesiciotysiczn dla Gminy Ewangelicko-Augsburskiej w Warszawie, wypacon wrd wielu
innych przez Komisarza Cywilnego Obrony Warszawy Stefana Starzyskiego w okresie kapitulacji.
Dengel stwierdzi w swym licie, e w owym momencie skarb niemiecki by ju spadkobierc pastwa
polskiego, wobec czego zarzdzenie Starzyskiego o wypacie byo nielegalne. Zada zwrotu dotacji
pod sankcj odpowiedzialnoci przed gestapo. Gmina Ewangelicka (w osobie b. senatora Jzefa
Ewerta) zwrcia w tej sytuacji ca sum bezzwocznie i sprawa na tym zakoczya si.
Tak Otto, jak jego nastpca Dengel, ktry urzdowa duej od swego poprzednika, zakoczyli swoje
kariery rwnie z niemieckiego punktu widzenia mao zaszczytnie. Zwolnieni ze stanowisk, mieli
zrewidowane bagae z zatrzymaniem przedmiotw przywaszczonych. Nie przeszkodzio to im
znale z kolei nowych przydziaw w innych krajach okupowanych przez armie hitlerowskie.
Starzyski mia do czynienia z nadzorem wycznie w osobach dra Otta i jego zastpcy dra Dengla.
Dziaalno Dengla jako samodzielnego kierownika nadzoru datuje si dopiero z okresu po
aresztowaniu prezydenta Starzyskiego (w dniu 27 padziernika 1939).
PraceStarzyskiegopodczasokupacji
Trudno nazwa niezmordowan aktywno Starzyskiego w padzierniku 1939 systematyczn prac.
Bya to ustawiczna szarpanina, z ktrej tylko dziki jego wysokiemu opanowaniu i nadzwyczajnemu
wysikowi co konkretnego wychodzio. apa si trzeba byo waciwie za wszystko, a ustawiczne
interwencje niemieckie przeszkadzay niemal bezustannie. Nie tylko powoane po temu niemieckie
instancje okupacyjne stale miay co do powiedzenia, ale do ratusza, a wic i do gabinetu prezydenta
miasta, cigny ustawicznie nie koczce si korowody pojedynczych hitlerowcw. onierze,
urzdnicy, czonkowie partii hitlerowskiej, cywilni Reichs- i Volksdeutsche, kady niemal, kto mia
jak spraw, bez wzgldu na kompetencje i na sens swego dania, wpada do Starzyskiego
i domaga si natarczywie, haaliwie, brutalnie.
Starzyski protestowa u nadzoru, ten obiecywa rzecz uregulowa, otoczenie starao si chroni
prezydenta od niepowoanych a gwatownych natrtw, ale potok umundurowanych przewanie
petentw niemieckich nie ustawa. Sprawy za, z ktrymi przybywali, byway niemal z reguy jak
najbardziej fantastyczne. Tym, co si im naleao wedug przepisw niemieckich i co od wadz
niemieckich otrzymywali, nie chcieli si zadowoli. Szukali upw i samowadztwa, a nade wszystko
monoci ujawnienia tupetu i siy.
A tu trzeba byo rewindykowa od Niemcw przyrzeczon, a nie dotrzymywan pomoc. Trzeba byo
organizowa prac aparatu miejskiego i wznawia usugi dla ludnoci. Trzeba byo ujmowa
gospodark Zarzdu Miejskiego w ramy jakiego rozsdnego budetowania. I trzeba byo nade
wszystko pamita, e wojna trwa, e Polska nie zgina, e trzeba organizowa opr wobec
najedcy, e trzeba szykowa potajemnie si zbrojn.
We wszystkich kierunkach dziaa Starzyski, wspomagany przez swych zastpcw oraz przez
gromad wiernych wsppracownikw, rwnie jak on zdecydowanych powica si cakowicie
zadaniom chwili, zdajcych swe sprawy osobiste na kradzione chwilki czasu, spdzanego z reguy - nie
wyczajc odpoczynku nocnego - w gmachu ratusza. Znowu temperament, wysiek, talent
Starzyskiego zdawa egzamin w umiejtnym korzystaniu ze wsppracy oddanego mu aparatu
i wielu uczynnie stajcych do dyspozycji obywateli.
Gdy Starzyski kierowa swj czas i energi na zewntrz - na wizytacj miasta czy na kontakty
z wczesnymi inicjatorami i organizatorami podziemia - bra ze sob zazwyczaj Pohoskiego. Ten dawny
jego towarzysz dziaalnoci podziemnej sprzed i czasu pierwszej wojny wiatowej szczeglne pod tym
wzgldem budzi teraz jego zaufanie. Mnie prezydent Starzyski widzia wwczas raczej w gmachu
ratusza, przy robocie biecej, konkretnej, przy pracach zmierzajcych do odbudowy organizacji
miejskiej i jej dziaalnoci, a nade wszystko w charakterze swego zastpcy, zwaszcza wtedy, gdy
z miejsca swego urzdowania musia si wraz z Pohoskim oddala.
Oczywicie mwi tu o podziale pracy w najoglniejszym zarysie. Szereg innych osb zaufania
Starzyskiego penio odpowiedzialne zadania - stae i dorane. Pawowicz czy Lorentz, rni inni
wartociowi wsppracownicy wspomagali Starzyskiego, jak tylko mogli - z jego dyrektywy i z
wasnej inicjatywy.
Nie byo teraz mowy o systematycznych kolegialnych posiedzeniach Zarzdu Miejskiego. Ale przy
kadej potrzebie, w tym czy innym gronie i miejscu, nastpoway krtkie narady czy odprawy.
Starzyski, jak dawniej, ilekro mg, zasiga opinii bezporednich pomocnikw i fachowych
doradcw, ilekro za nie byo takiej monoci - stawia ich wobec powzitych decyzji i polece
zupenie skonkretyzowanych. Wsppraca bya zgrana, rozumiano si wzajemnie niemal bez sw, nie
byy wic potrzebne ustawiczne szczegowe omwienia. Prezydent Stefan Starzyski mia za sob
nie tylko autorytet uznanego zwierzchnika, ale i pozycj czowieka, ktry zda celujco egzamin
wrzeniowy. Nic teraz nie dzielio, wszystko czyo zesp kierowniczy Zarzdu Miejskiego w grono
przepojone t sam wiar i deniami.
Nadzr niemiecki ju w tym momencie wkracza czsto i hamowa mono naszego dziaania
W szczeglnoci wizowanie asygnat kasowych dawao Niemcom wgld w to, co si dzieje, oraz
mono kwestionowania tego czy innego wydatku. Ale aparat nadzoru by jeszcze w stadium
organizacyjnym, w trakcie dopywu obsady personalnej, wstpnego orientowania si w zawiym yciu
wielkiego miasta, ktre przeraao niekiedy delegowanych do niego urzdnikw z maych miast
niemieckich nie tylko bohaterstwem upartej walki, ale i samym swym ogromem.
Okres padziernikowy Starzyskiego to faza wstpna, przygotowawcza -- dla obu stron. Niemcy
czekaj na ostateczne decyzje Hitlera co do losw podbitego kraju, spoeczestwo polskie myli
o sposobach fizycznego przetrwania i dalszej walki.
Decyzje bezwzgldnych zwycizcw, zapominajcych, e wojna trwa i moe przynie szereg jeszcze
zwrotw i zmian, dojrzewaj szybko na tle buty hitlerowcw. Aneksja wielkich poaci ziem polskich
i powoanie do ycia swoistego organu szcztkowego polskiego zostaje przesdzona w padzierniku.
Powstaje osobliwy twr pod nazw General Gouvernement na perfidnie wykrojonym skrawku ziemi
polskiej. Nard polski ma by skazany na niewolnicz sub interesom germaskim. Nie ma wic
miejsca i na stoeczno Warszawy.
Nadaje si jej charakter miasta prowincjonalnego, nadgranicznego, w randze siedziby powiatu.
Symbol wielkoci Stolicy Polski - gospodarz miasta, musi zosta odsunity od wadzy.
Gestapo aresztuje Stefana Starzyskiego.
WytyczneStarzyskiegodlapracyzarzdumiejskiegopodokupacj
Szarpanina wysikw prezydenta Stefana Starzyskiego w dniach padziernika 1939 nie bya
pozbawiona, oczywicie, ideowych myli przewodnich. Pewne dziedziczy on z wasnej przeszoci,
inne - taktyczne - tworzy i kreli obecnie w miar ujawniania si, czym okupacja jest, czym grozi
dalej.
Dochowanie wiernoci pastwu i interesowi narodowemu byo niespornym punktem wyjciowym.
Dbao o interes ludnoci Warszawy i o cao jej dorobku bya kolejnym dogmatem. Trwanie przy
walce o ten interes, uporczywie, konsekwentnie, wbrew wszelkim przeszkodom, wszystkimi
moliwymi rodkami, stao si kanonem, ktry Starzyski sprecyzowa ju wtedy, kiedy trwa przy
warszawskim warsztacie pracy wbrew nakazom wadzy subowej, powtrnie - gdy pozosta na
posterunku wbrew instynktowi samozachowawczemu i namowom przyjaci.
Wrg nie liczy si z niczym, dziaa z reguy per nefas i wszystkiego po nim mona si spodziewa.
Nieufno wobec niego przy pozorach wspdziaania, zabieganie u niego o wszystko potrzebne
i wydzieranie mu z rk tego, co si da, wiadomo, e mog to by tylko okruchy, ale niegardzenie i
nimi, pomaganie ludnoci w trwaniu, jak si da i gdzie si da, wszelka moliwa pomoc orodkom
walki ideowej i zbrojnej, z zachowaniem w peni zasad konspiracji, utrzymywanie i podtrzymywanie
na duchu aparatu pracowniczego miejskiego coraz bardziej godowo opacanego - oto kilka
z drogowskazw pracy prezydenta Starzyskiego, pozostawionych nastpnie kontynuatorom jego
prac.
Nard, a nie adne dawne obozy polityczne, to te utrzymana z dni wrzeniowych zasada, ktr
kieruje si Starzyski w swej dziaalnoci pod okupacj. Partie oficjalnie nie dziaaj ju wprawdzie
z mocy zakazu kapitulacyjnego, ale pozostaa w miecie i jest aktywna znaczna cz dawnych
dziaaczy politycznych i spoecznych, i to tych czoowych i wartociowych. Starzyski utrzymuje z nimi
nadal bliski kontakt i korzysta z ich rady i wspdziaania. Na terenie miejskim delegacje pracownicze,
zastpujce organa zwizkw zawodowych, nie trac take wizi z prezydium miasta.
Podstawow wytyczn staje si: kady polski mieszkaniec miasta powinien mc liczy na pomoc
Zarzdu Miejskiego, gdy ta jest moliwa, na krzepice sowo, gdy na nic wicej administracji miejskiej
nie sta. Kady Polak walczcy z okupantem jest sojusznikiem. Zarzd Miejski, z reguy dobry suga
obywateli miasta, musi nim by szczeglnie teraz, gdy sile wraej trzeba przeciwstawi zwart
postaw ludnoci polskiej.
Starzyski czuje si w Warszawie okupowanej onierzem.
Ale onierzem Stolicy! Wie, e naleyte penienie suby miastu wymaga powicenia jej caego
czasu, tote nie angauje si organizacyjnie w inne dziaalnoci. Oddaje wszake w fazie prac
przygotowawczych wielkie usugi zarodkowi ruchu podziemnego wojskowego wanie jako
zwierzchnik Zarzdu Miejskiego.
Stefan Starzyski sprawowa funkcj prezydenta Warszawy pod okupacj zaledwie jeden miesic
(liczc od daty kapitulacji do daty aresztowania). Ale przez ten miesic ustali drog, ktr mia i
dalej Zarzd Miejski. Waciwe drogowskazy ideowe zostay przez niego pozostawione na cay
pniejszy kilkuletni okres nocy okupacyjnej. Taktyka moga ulega potem zmianom, zaoenia
obowizywa miay stale te same. Byy one zreszt pniej potwierdzane przez miarodajne czynniki
polskiego podziemia, a opinia powszechna oceniaa dziaalno tych, co musieli zastpowa
uwizionego prezydenta, porwnujc j z jego postpowaniem i zadajc sobie pytanie, jak postpiby
on w podobnym przypadku.
Uwiziony Starzyski pozosta w pamici spoeczestwa okupowanej Warszawy i w pamici swych
wojennych wsppracownikw jako onierski przykad wiernoci Narodowi i jego walce.
AresztowanieStefanaStarzyskiegoprzezgestapo
Dnia 27 padziernika 1939 roku
48
miaem jakie zadanie subowe na miecie. Gdy wrciem do
ratusza, powitaa mnie tragiczna wiadomo: gestapo byo po prezydenta Starzyskiego
i uprowadzio go ze sob, nie pozwalajc towarzyszy mu nieodstpnemu wwczas we wszelkich
kontaktach z organami okupanta tumaczowi i cznikowi, doktorowi Stanisawowi Lorentzowi.
Poprzednio ju raz dano, aby Starzyski uda si do gestapo, ale wwczas pozwolono, aby
towarzyszy mu Lorentz.
I wtedy po kilku godzinach prezydent wraz z towarzyszem wrci do ratusza. Teraz okolicznoci,
w jakich go zabrano, wyglday groniej. Niepokj kolegw, informujcych mnie o zdarzeniu,
podzieliem cakowicie.
Zdecydowalimy wyczeka do wieczora, ale od razu zwoalimy na dzie nastpny (28 padziernika)
na godzin 10 rano posiedzenie Komisji Oglnej Komitetu Obywatelskiego, aby mc wsplnie
naradzi si nad powsta sytuacj. Poza tym ustalilimy, e rwnie nazajutrz z rana dr Lorentz uda
si do komisarza Rzeszy na miasto Warszaw, Otta, aby uzyska dla mnie audiencj, majc na celu
podjcie stara o zwolnienie Starzyskiego.
Wybr osoby, ktra miaa przeprowadzi interwencj u Otta, pad na mnie bez wzgldu na to, e
uwaalimy oglnie, i ja w szczeglnoci, i Pohoski jest najstarszy subowo i e on powinien by
tym, ktry obejmie zastpstwo po nieobecnym prezydencie. On sam jednak nastawa na to, abym to
ja podj niezbdne kroki. Dzi sdz, e Pohoski mia wwczas przeczucie czy wiadomo swego
48
Utrzymuje si te w dokumentacji okresu i inna data aresztowania Starzyskiego: 26 padziernika 1939.
(Przyp. aut.)
wasnego zagroenia, co zreszt potwierdzio si po niewielu miesicach przez fakt aresztowania
i nastpnie rozstrzelania go w Palmirach.
Prezydent Starzyski nie powrci przez cay dzie i noc, tote Lorentz uda si, jak byo ustalone, do
Otta, a Komisja Oglna zebraa si w ratuszu. Zreferowalimy jej sytuacj i nasze obawy oraz
w szczeglnoci zamiar mej interwencji u Otta. W toku obrad nadszed Lorentz z paacu Blanka,
bdcego siedzib niemieckiego urzdu nadzorczego, i donis, e gdy przedstawi moj ch
przybycia, powiedziano mu, e wanie i on - Otto - pragnie rozmowy ze mn, aby zapewni przejcie
przeze mnie kierownictwa Zarzdem Miejskim.
Poprosiem Komisj Ogln o zgod na niezwoczne udanie si do Otta. Otrzymawszy akceptacj,
udaem si tam z Lorentzem. Podjem od razu po przybyciu interwencj w sprawie prezydenta
Starzyskiego. Ale Otto, ktremu towarzyszy stojcy za jego biurkiem adiutant Braun i bodaj kto
jeszcze z obsady urzdu komisarza Rzeszy, odrzek krtko: Nic zrobi nie mog, nie wiem nawet, czy
Starzyski jeszcze yje.
Z kolei Otto owiadczy, e mam obj kierownictwo Zarzdu Miejskiego. Na wzmiank
o starszestwie Pohoskiego powiedzia: On moe zosta paskim zastpc. Rwnoczenie wrczy
mi stosowne pismo, datowane 28 padziernika 1939, bdce swoistym aktem nominacji i notyfikacj
zmiany jego wasnego tytuu na Stadtprsidenta. W chwili poegnania Otto zapyta jeszcze: A czy
bd mg liczy na pask lojalno? Odpowiedziaem odruchowo: Gdy bdzie to miao na
wzgldzie dobro ludnoci. Sam zreszt przywizywaem niewiele wagi do tej czci rozmowy,
poprzednio ju bowiem we waciwym polskim gronie zostao ustalone, e mam zastpowa
prezydenta Starzyskiego w czasie jego nieobecnoci przy pomocy Pohoskiego, pragncego usun
si na drugi plan.
Po powrocie zoylimy sprawozdanie Komisji Oglnej. Ta przyja wszystko do wiadomoci,
akceptujc zastpcz obsad Zarzdu Miejskiego. W opinii wszystkich miaa ona nosi charakter
przejciowy do czasu powrotu prezydenta Starzyskiego do pracy. Nie oznaczao to oczywicie
nadmiaru wiary w jego uwolnienie, ale by nastrj nieprzesdzania sprawy w obliczu braku
dokadniejszych wiadomoci, co si dzieje ze Starzyskim.
Ku wielkiemu naszemu uspokojeniu doszy nas po niedugim czasie wiadomoci z zupenie
miarodajnego rda, e prezydent Starzyski zosta uwiziony w areszcie na Daniowiczowskiej,
a nastpnie na Pawiaku. A wic yje! I zosta osadzony w wizieniu, gdzie jest polska stra, w ktrej
dziaaj nasi ludzie zaufania.
Starzyski zacz otrzymywa paczki, a my - pewne wiadomoci o nim. Skoro za gestapo traktuje go
nie jak winia stanu, rodzia si nadzieja, e prezydent wyjdzie wkrtce na wolno i wrci na swoje
stanowisko. Tak byo do okresu przed witami Boego Narodzenia 1939. Wtedy jednak paczki do
Starzyskiego w wizieniu na Pawiej ju nie przyjto, a zwyke rdo informacji donioso, e
wywieziono go do Niemiec, wykrelajc z list wiziennych w sposb wyranie mylcy.
Z t chwil ustay pewne wiadomoci o losie Starzyskiego. Zaczy natomiast dociera do ratusza
pogoski o rzekomym miejscu przebywania prezydenta w Niemczech. Byy zwyke plotki, byy
kamliwe doniesienia, byy informacje prawdopodobne, ale nigdy ju nie moglimy mie pewnoci co
do ich prawdziwoci.
W Zarzdzie Miejskim postpowano przecie tak, jakby Starzyski mg kadego dnia wrci do pracy
w swym gabinecie prezydenta miasta. Przez wiele miesicy wiadomie pozostawiaem w gabinet
pusty. Dopiero gdy Niemcy zajli go wraz z pomieszczeniami ssiadujcymi na przecig wielu
miesicy na wasne cele, doszedem do wniosku, e nie mona ich ponownie kusi do powtrzenia
podobnego wkroczenia do cisego rodowiska kierowniczego polskiego. Tote zaraz po wyjciu
czasowych obcych uytkownikw zajem gabinet na wasny, a ssiednie pokoje i sale - na biura sekcji
prezydialnej. Gotw kadej chwili ustpi miejsca prawowitemu wacicielowi i stale uwaajc
nieobecnego Starzyskiego za prezydenta miasta, pozbawionego jedynie monoci wykonywania
swych obowizkw, peniem w jego gabinecie zastpcze kierownictwo Zarzdu Miejskiego.
VIII. Gehenna lat okupacji
DziedzictwopoStarzyskim
Gdy dnia 28 padziernika 1939 roku obejmowaem w opisanych poprzednio okolicznociach
kierownictwo osieroconego Zarzdu Miejskiego, nie przeczuwaem, e wypadnie mi trwa przy nim
przez niemal pi lat, bowiem a do dnia 5 sierpnia 1944 roku. Miaem natomiast wiadomo tego,
e przyszo bdzie niosa wielkie ryzyko i niebezpieczestwa oraz e niepodobna liczy na zmian
dotychczasowych metod okupanta, chyba na jeszcze groniejsze. W adnej jednak chwili owego
decydujcego dnia nie przyszo mi do gowy, e mog prbowa uchyli si od spadajcego na mnie
ciaru odpowiedzialnoci. Byem przecie spadkobierc testamentu ideowego prezydenta Stefana
Starzyskiego, e naley trwa w subie miastu stoecznemu i polskiemu interesowi narodowemu,
jak dugo to jest w ogle moliwe.
Dziaajc pod przemon sugesti zasad goszonych i stosowanych przez Stefana Starzyskiego,
miaem wszake jedn skryt obaw: czy aby bd mg podoa ciarowi dziedzictwa po tym
bohaterze ubiegych dwch miesicy. Wiedziaem przecie, e nie mam w opinii spoeczestwa
warszawskiego pozycji zaufania podobnej do tej, jak zyska sobie Starzyski na stanowisku
prezydenta miasta, wicej - e jestem waciwie bardzo mao znany ogowi mieszkacw, ktrzy tym
samym bd przyjmowali kady mj krok i kade moje sowo z chodnym krytycyzmem, jake dalekim
od entuzjastycznej wiary pokadanej w aresztowanym przywdcy cywilnej obrony Warszawy.
Miaem co prawda za sob zdany, jak sdziem, egzamin z wielkiej akcji cywilnej OPL, miaem
kilkuletni prac w Zarzdzie Miejskim, ocenian yczliwie przez liczne grono dziaaczy
samorzdowych (zreszt nie bez wyjtkw), miaem cenne stosunki ze wiatem pracowniczym
Zarzdu Miejskiego, ale od tego do popularnoci i zaufania mieszkacw jake byo daleko!
Osobicie nie byem ju w tym okresie ycia pozbawiony wiary we wasne siy. Wiedziaem, e mam
trzewo mylenia i atwo decyzji. Wiedziaem, e umiem ocenia sytuacje i wyciga z nich
logiczne wnioski, ale tu wanie pamitaem, co o tym mawia niekiedy Starzyski: Ty mylisz
z niezawodn logik i dziaasz konsekwentnie, c, kiedy ycie czsto nie znosi logiki...
Nie brako mi te odwagi bojowej, czego dowiodem w latach czynnego udziau w walkach zbrojnych,
ale a nadto dobrze wiedziaem, e zgoa czym innym jest niezomna postawa obywatelska i tak
zwana odwaga cywilna. Ilu ludzi, ktrzy dzielnie stawali na polach bitew, zawodzio, gdy na szal
trzeba byo rzuci nie krew i ycie, lecz wycznie charakter osobisty i obywatelski.
Miaem take za sob opr stawiany okupantowi niemieckiemu w latach poprzedniej wojny
wiatowej, ale czy mona byo w ogle porwnywa wczesne niebezpieczestwa z obecn
potworn rzeczywistoci najazdu hitlerowskiego?
T skryt obaw, czy podoam, miaem w sobie, ale jej nie ujawniaem. Dziaaem 27 i 28 padziernika
1939 jak czowiek pozbawiony jakichkolwiek waha co do kierunku postpowania.
Zaufanie powanego grona dziaaczy polityczno-spoecznych, jakim bya Komisja Oglna Komitetu
Obywatelskiego, okazane w toku spotkania w dniu 28 padziernika, oraz yczliwa postawa
najbliszych kolegw i wsppracownikw wpyny na mnie niewtpliwie korzystnie. Miaem zreszt
nade wszystko poczucie, e wobec woli Pohoskiego niefirmowania kierownictwa Zarzdu Miejskiego
stanowiem jedyn szans normalnego zastpstwa w chwili, kiedy prawowity zwierzchnik Zarzdu
Miejskiego mia uniemoliwione dalsze sprawowanie wadzy.
Dugo nie miaem i potem wtpliwoci co do susznoci trwania na czele Zarzdu Miejskiego. Dopiero
sytuacja, powstaa wskutek samowoli niemieckiego decernenta Drrfelda w stosunku do wielkich
przedsibiorstw miejskich, spowodowaa moje zwtpienie, czy dalsze istnienie polskiej wadzy
miejskiej jest podane.
Drrfeld zacz dziaa tak, jakby polskiego Zarzdu Miejskiego nie byo i nie mia on nic do
powiedzenia, co byo tym bardziej race, e waciwy nadzr niemiecki, niezalenie od przykrych
czsto form dziaania, nie tylko zachowywa na og pozory wadzy wycznie nadzorczej, ale
faktycznie przestrzega nalenych mi uprawnie, nie wtrcajc si zbytnio do moich dziaa. Sam za
postpowaem, jak uwaaem za stosowne, mwic niemieckim nadzorcom, e mojej penej
a jednoosobowej odpowiedzialnoci musi odpowiada cakowita niezaleno dziaania.
Teraz jednak musiaem ostro zaprotestowa wobec kolejnego szefa nadzoru (Leista), ale niezalenie
od tego zaczem sobie stawia pytanie, czy to nie jest aby pocztek likwidacji dotychczasowej mej
samodzielnoci i stopniowego ograniczania Zarzdu Miejskiego do roli parawanu dla poczyna
okupanta wobec ludnoci polskiej. Spraw poddaem dyskusji z naczelnym wczesnym czynnikiem
polityczno-pastwowym polskim w kraju - Delegatem Rzdu na Kraj. By nim wtedy b. prezydent
miasta Poznania i b. minister, Cyryl Ratajski, wyrniajcy si doskona znajomoci psychiki
niemieckiej i dziki temu bardzo miarodajny sdzia wtpliwoci, jakie si we mnie zrodziy.
Rozmowa, ktr odby Ratajski ze mn w obecnoci swego szefa gabinetu (Jerzego Michalewskiego),
staa si potwierdzeniem dawniejszych wytycznych prezydenta Starzyskiego. Ratajski nie uzna
sytuacji za uprawniajc mnie do zejcia ze stanowiska. Uzna on, e mam dalej godne uwagi
moliwoci czynienia wartociowych usug na rzecz ludnoci i sprawy polskiej - pozostajc na czele
Zarzdu Miejskiego. Wyrazi te przewiadczenie, e Niemcw nie bdzie sta na ryzyko zdania si
wycznie na wasn administracj, do ktrej mog delegowa zaledwie drugorzdny garnitur.
Tylko dania, zmuszajce pana do dziaania niezgodnie z honorem i godnoci Polaka, mogyby
uprawni go do opuszczenia tego odpowiedzialnego i poytecznego posterunku. Doda wreszcie, e
samo zachowanie miejskiego aparatu organizacyjnego we wzgldnej caoci do chwili wyzwolenia
jest rzecz duego znaczenia, o ktrej nie wolno mi zapomina.
Ratajski przeci sytuacj tak stanowczo, e musiaem pozostawa jeszcze lata na stanowisku
kierownika Zarzdu Miejskiego. Z gbokim osobistym alem musiaem wic odrzuci znacznie
pniejsz propozycj Tadeusza Szpotaskiego zaatwienia mi tajnego przelotu do Londynu, gdzie -
jak powiedzia - moe pan by rwnie lub wicej nawet poyteczny ni tutaj.
Kontakty - czste i waciwie stae - z pniejszym Delegatem Rzdu na Kraj, Janem Jankowskim,
i niektrymi szefami departamentw Delegatury (np. z Kauzikiem) oraz z przedstawicielami wojska
podziemnego (w jego kolejnych postaciach po Armi Krajow wcznie) daway dalsze wsparcie
memu konsekwentnemu trwaniu w ratuszu. Stopniowo rosnce znuenie pokonywaem wasnym
wielkim wysikiem woli.
Penienie dziedzictwa po Starzyskim, ktry - niestety - nigdy ju nie powrci do Zarzdu Miejskiego
i w ogle do kraju, nie obyo si oczywicie bez sporadycznych przypadkw niezrozumienia moich
intencji i posuni. Zdarzay si, cho wyjtkowo tylko i rzadko, ataki na moj osob, znajdujce
wyraz w notatkach prasowych pism podziemnych rnego autoramentu. Raz organ warszawski PPR
poradzi mi ex re pewnego mego aktu, ktry wzbudzi w nim niejakie wtpliwoci, bra przykad
z mego Wielkiego Poprzednika (Stefana Starzyskiego). Zdarzay si gafy i w prasie rzdowej, te
niewiadomej moich kontaktw i uzgodnie poszczeglnych posuni na najwyszym szczeblu
administracji podziemnej. Raz zdarzy si taki wyskok Rzeczypospolitej. Nie byo oczywicie w takich
przypadkach monoci sprostowa prasowych. Rzecz musiaa ogranicza si do poucze stosowanych
przez waciwe szczeble wadzy podziemnej wobec dziennikarzy dobrej z pewnoci woli, lecz
niedostatecznego wyrobienia i uwiadomienia. Jak zwykle meldowa mi o tym Henryk Pawowicz,
jeden z mych najbliszych wsppracownikw ratuszowych i gwny cznik z podziemiem; zjawiali si
te wtedy u mnie panowie w czarnych garniturach, aby usprawiedliwi pomyki. Przyjmowaem ich
wizyty bez zbdnej goryczy, wiedzc, e tylko ten, kto w ogle nie dziaa, nie bdzi.
W ten sposb, idc we wasnym przekonaniu drog wytyczon przez Stefana Starzyskiego, trwaem,
nie liczc si z niebacznie formuowanymi zarzutami. Byem wobec nich w pewnym sensie bezbronny,
nie miaem bowiem adnej moliwoci goszenia publicznie, dlaczego to lub inne dziaanie podejmuj
i dlaczego jest ono konieczne. Publiczne ujawnienie pobudek byoby bowiem zaproszeniem
niemieckich sub bezpieczestwa do wikszego jeszcze zainteresowania ni to, jakie mi ju byo
okazywane.
Dziedzictwo po prezydencie Starzyskim byo rzeczywicie wielkim dla mnie ciarem. Udwignem
je we wasnych oczach pomylniej, ni mogem by przypuszcza. Zachowaem w szczeglnoci
i dobre imi, i - do nieoczekiwanie - ycie. A mia przecie obiektywn suszno Adam Czerniakw,
gdy w jednej z rozmw powiedzia do mnie: ;,My nie doyjemy do wolnoci. Nie mamy szans.
Pomocotoczeniaizaplecza
Mwiem poprzednio o zdanym pomylnie przez siebie egzaminie z kierownictwa Zarzdem
Miejskim. Ale mam pen wiadomo, e uycie tego okrelenia w pierwszej osobie liczby
pojedynczej jest przypisaniem sobie rwnie i cudzych zasug. Niepodobna mwi o wasnej pracy
wojennej i o jej wynikach bez zapewnienia stosownego miejsca tym, bez ktrych ta praca byaby
wrcz nie do pomylenia, a jej powodzenie - w zarodku podcite.
Otoczenie bezporednie w Zarzdzie Miejskim, ludzie i organizacje polskie w miecie, postawa caego
spoeczestwa maj doskonay tytu do roszczenia sobie udziau w osigniciach polskich wadz
miejskich Warszawy.
Gdy przechodziem do pracy w ratuszu warszawskim w roku 1935, Zarzd Miejski, kierowniczy organ
wykonawczy, skada si z szeciu osb: prezydenta i piciu wiceprezydentw. Ustawa, uchwalona
w kocowych latach przedwojennych, przewidywaa dalsze wzmocnienie skadu Zarzdu Miejskiego.
Mia si on skada z prezydenta, piciu wiceprezydentw oraz siedmiu awnikw. Niemal do
wybuchu wojny 1939 roku Zarzd Miejski dziaa w skadzie szeciu czonkw, dopiero na kilka
miesicy przed wojn uby wiceprezydent Jzef Opiski (powoany do Prezydium Rady Ministrw),
a bezporednio przed ni - jako zmobilizowany - dr Wacaw Graba-cki. Wrzesie 1939 pozbawi
Zarzd Miejski wsppracy wiceprezydenta Jana Okoo-Kuaka, ktry ponis mier pod gruzami
zwalonego bomb lotnicz skrzyda ratusza. Od 25 wrzenia do dnia aresztowania prezydenta Stefana
Starzyskiego przez gestapo urzdowao ju tylko dwch wiceprezydentw (Jan Pohoski i Julian
Kulski).
Po aresztowaniu Stefana Starzyskiego w dniu 27 padziernika 1939 moim bezporednim
pomocnikiem i zastpc by wiceprezydent Jan Pohoski, ale tylko do 30 marca 1940, kiedy z kolei i on
zosta aresztowany przez gestapo (zgin rozstrzelany w Palmirach w niecae trzy miesice pniej).
Potem, a do 1 kwietnia 1941, Zarzd Miejski by jednoosobowy. Dziao si tak wbrew oczywistej
potrzebie, a z obawy, e postawienie sprawy na porzdku dziennym spowodowa moe wkroczenie
niemieckiego nadzoru i nominacje z jego ramienia (tak nieudan prb stanowia utrcona przeze
mnie inicjatywa Dengla powoania przy mnie dwunastoosobowej Rady Przybocznej, do ktrej miao
wej dwch Niemcw).
W tym okresie faktycznie zastpowa mnie, jako kierownika, dyrektor Zarzdu Miejskiego, Henryk
Pawowicz-Wojtkowicz, bardzo dzielny i lojalny wsppracownik Starzyskiego, a nastpnie - mj.
Od 1 kwietnia 1941 Zarzd Miejski by trzyosobowy. Jako moi zastpcy podjli prac formalnie ju
mianowani za zgod miarodajnych wadz podziemia: Stanisaw Podwiski i Henryk Pawowicz. Ale ju
w padzierniku 1943 roku obaj zostali aresztowani przez gestapo. Pomimo zabiegw Pawowicz nie
mg wrci do kraju przed kapitulacj Niemiec, Podwiski natomiast zosta - w rezultacie wielu
stara - zwolniony po miesicach wizienia i powrci do swojej funkcji.
Wymienieni (Pohoski, Pawowicz i Podwiski) byli mymi najbliszymi bezporednimi
wsppracownikami w latach okupacji, kiedy staem na czele Zarzdu Miejskiego.
Wielkiej i ofiarnej pomocy doznawaem rwnie przez cay czas od kolegw z Sekcji Prezydialnej i od
osb sprawujcych dyrekcj miejskich wydziaw i przedsibiorstw. Zupenie exempli modo
wymieni tylko dra Emila Kip, dra Wadysawa Zawistowskiego i dra Stanisawa Lorentza. Pene
wyliczenie wymagaoby przytoczenia parudziesiciu nazwisk.
Z kolei sza wielka, dochodzca do trzydziestu tysicy, masa pracownikw miejskich. Mono liczenia
na ni stanowia istotny warunek skutecznej pracy kierownictwa Zarzdu Miejskiego.
Wreszcie na licie niepatnych wsppracownikw figurowaa za mojego kierownictwa dua gromada
tak zwanych delegatw aprowizacyjnych, czyli przewanie dziaaczy spoecznych dawnej OPL,
zachowanych przez prezydenta Starzyskiego w momencie kapitulacji do innych zada. Wrd nich
zadania dotyczce aprowizacji day im wymieniony wyej tytu. Ci ludzie (okoo trzech tysicy osb)
byli szczeglnie cennym rdem informacji Zarzdu Miejskiego i kontaktw z obywatelami miasta.
Te ponad trzydzieci tysicy osb zwizanych z Zarzdem Miejskim (niekiedy tylko dokumentem
zatrudnienia jako rodkiem ochrony osobistej) stanowio organizm spoeczny o wielkich zasugach dla
ludnoci miasta. Trzeba pamita o tej armii pracownikw i o ofiarach przez ni poniesionych
(kilkuset zamordowanych przez okupanta), kiedy si mwi o usugach oddanych przez Zarzd Miejski
obywatelom Warszawy i ich walce z najedc.
Dalej sza pomoc szczeglnie cenna, a niekiedy wrcz niezastpiona, caego zaplecza Zarzdu
Miejskiego, przez co rozumiem zarwno dziaania poszczeglnych obywateli miasta, jak jawnych
i tajnych organizacji polskiego spoeczestwa.
Oficjalne wsparcie polityczne reprezentowaa najpierw Komisja Oglna Komitetu Obywatelskiego,
a potem kolejni Delegaci Rzdu na Kraj i ich aparat wykonawczy oraz dowdztwa wojskowych
formacji krajowych. Tu Zarzd Miejski szuka rady, pomocy, uzgodnie. Tu byo wzajemne rdo
zapotrzebowa wspdziaania na wielu szczeblach i poziomach.
Szerokie sfery spoeczestwa daway take nieoficjalne wsparcie Zarzdowi Miejskiemu i ujawniay
swe zaufanie, uzyskujc wzajemne usugi. Dotyczyo to organizacji istniejcych jawnie i tajnych oraz
poszczeglnych dziaaczy. Wymieni tu musz przede wszystkim cis wspprac ze Stoecznym
Komitetem Samopomocy Spoecznej i nastpnie warszawskim kierownictwem Rady Gwnej
Opiekuczej (Polskiego Komitetu Opiekuczego). ywe kontakty istniay te z Polskim Czerwonym
Krzyem. Na tych terenach dziaaem osobicie jako reprezentant wadzy miejskiej, ale i jako m
zaufania Delegata Rzdu na Kraj. Dziaali te liczni moi wsppracownicy rnych szczebli
w codziennej wsppracy.
Reprezentacje pracownicze i dziaacze spoeczni Warszawy rwnie nie szczdzili kontaktw
i poytecznej wymiany zda. Wielu dziaaczy politycznych omawiao ze mn sytuacje i rne dziaania
Zarzdu Miejskiego. Niektrzy zapewniali mi sta wspprac w ciaach powoywanych pod t czy
inn nazw przy Zarzdzie Miejskim, inni nieli rad na specjalnie zwoywanych naradach.
Komisja Rzeczoznawcw przy komisarycznym burmistrzu, Komisja Rzeczoznawcw Urbanistycznych,
Komisja do Zagadnie Rozbudowy (zajmujca si praktycznie opiniowaniem wnioskw kredytowych
do BGK na odbudow), jednorazowa narada najwybitniejszych lekarzy i inna - czoowych dziaaczy
opieki spoecznej - oto kilka przykadw, w jaki sposb ksztatowaa si akcja informowania
o zamierzeniach i dziaaniach administracji miejskiej oraz opiniowanie jej z punktu widzenia celowoci
i waciwoci w istniejcych warunkach.
Wreszcie trzeba wymieni wspdziaanie indywidualnych dziaaczy. Wymieni tu znowu raczej
przypadkowo tylko kilka nazwisk: Artur liwiski, Jan Strzelecki, Leon Nowodworski, Maria
Tarnowska, Stanisaw Wachowiak, Janusz Machnicki, Stanisaw Kauzik.
Nie brako odwiedzin, w charakterze urzdowym i prywatnym, ze strony onierzy wojska
podziemnego. Poza staym cznikiem pukownikiem Emilem Kumorem, bywali u mnie Antoni
Sanojca i pukownik Muzyczka oraz wielu wojskowych niszych stopni, niektrzy czciej, inni tylko
jednorazowo, w miar spraw, jakie ich kieroway. Skontaktowaem si te raz bezporednio z szefem
BIP, pukownikiem Rzepeckim.
Specjalnie trzeba wymieni kontakt z ludnoci ydowsk. Zapewniali go pocztkowo rni i do
liczni dziaacze Gminy ydowskiej. Gdy za nastpio utworzenie zamknitej dzielnicy (getta),
reprezentowa j u mnie regularnie i prawie wycznie Adam Czerniakw, kierownik Gminy
ydowskiej powoany jeszcze przez Stefana Starzyskiego w dniach wrzeniowych 1939, a dziaajcy
a do aktu samobjczego, tj. do dnia 24 lipca 1942, jako prezes Rady ydowskiej.
Wszystkie te kontakty byy z reguy dwukierunkowe. Inicjatywa sza zarwno z Zarzdu Miejskiego,
jak i do niego. Stanowiy one dla mnie warunek dziaania nie w izolacji od spoeczestwa. Stanowiy
rkojmi niezbdnego minimum zrozumienia i zaufania spoeczestwa dla Zarzdu Miejskiego.
W warunkach, jakie te kontakty zapewniy, nie mylia ludnoci nomenklatura mego stanowiska,
narzucona przez okupanta.
Trzejmoibezporednipomocnicy
Ju poprzednio pisaem o trzech kolejnych zastpcach, ktrzy byli moimi najbliszymi
wsppracownikami w kierowaniu aparatem Zarzdu Miejskiego. Obecnie pragn skreli pokrtce
sylwetki tych trzech ludzi, z ktrych in. Jan Pohoski by jedynym moim zastpc od 28 padziernika
1939 do 30 marca 1940 (jest to data aresztowania go przez gestapo), Henryk Pawowicz-Wojtkowicz -
najpierw moim faktycznym zastpc (jako dyrektor Zarzdu Miejskiego), a nastpnie od 1 kwietnia
1941 - formalnym drugim zastpc, a Stanisaw Podwiski - od teje daty (1 kwietnia 1941) -
pierwszym moim zastpc.
Z tymi to trzema ludmi dzieliem nie tylko bezporedni wspprac z poszczeglnymi wydziaami
i przedsibiorstwami miejskimi, ale i ryzyko odpowiedzialnoci za cao dziaalnoci Zarzdu
Miejskiego. Bowiem tylko teoretycznie nadzr okupacyjny uznawa moj wyczn, jednostkow,
osobist odpowiedzialno za wszystko, co si w Zarzdzie Miejskim dziao i dzia mogo. Faktycznie
moi pomocnicy ponosili podobn do mojej odpowiedzialno za wszelkie - popenione i nie
popenione - czyny, mogce stanowi podstaw zarzutw administracji czy policji niemieckiej.
Oczywicie, gdyby wszystkie popenione przez moich zastpcw czyny byy znane okupantowi, nie
byoby mowy o ich pozostawaniu na stanowiskach, lecz o tragicznym losie, zwykle spotykajcym
takich winnych. A nie potrzebuj przecie obejmowa moj charakterystyk faktw tak
oczywistych, jak udzia wszystkich mych najbliszych wsppracownikw zarwno we wszelkich
akcjach Zarzdu Miejskiego, jak w yciu podziemnym spoeczestwa warszawskiego.
Pohoski, Pawowicz, Podwiski - byy to bardzo rne indywidualnoci. Kady z nich mia odmienny
charakter, umysowo, temperament. Wszystkich trzech jednak czy w mojej pamici jedno:
bezwzgldna wierno obowizkowi narodowemu i niewtpliwa lojalno wobec zwierzchnika,
nominalnie wycznie nioscego ciar kierownictwa Zarzdem Miejskim.
Kim byli ci trzej zasueni ludzie?
Inynier Jan Pohoski (ur. 6 padziernika 1889) wyrs na tej samej glebie modzieowego ruchu
niepodlegociowego, co Stefan Starzyski. Pozna si z nim - jeli nie jako ucze, to jako suchacz
szkoy technicznej Wawelberga i Rotwanda w Warszawie - jeszcze znacznie przed pierwsz wojn
wiatow, wspdziaajc ze Starzyskim w tajnych organizacjach postpowo-niepodlegociowych
i strzeleckich. W latach pierwszej wojny wiatowej Jan Pohoski by aktywnym czonkiem Polskiej
Organizacji Wojskowej (POW), a zyska sobie wtedy i potem w tym rodowisku taki autorytet, e
przed drug wojn wiatow by prezesem Zarzdu Gwnego organizacji byych peowiakw. Do
skadu Zarzdu Miejskiego wszed w charakterze wiceprezydenta, bdc ju poprzednio
pracownikiem miejskim. Mia sobie powierzone sprawy techniczne i owiatowo-kulturalne. Jako
wysoki funkcjonariusz Zarzdu Miejskiego, nie by Pohoski typem technokraty, lecz zachowa cechy
dziaacza spoecznego. We wsppracy by yczliwy, ale i dbay o wag wasnego gosu. Nie wszyscy
wsppracownicy Pohoskiego umieli zrozumie jego osobowo i to utrudniao porozumienie.
Niektrzy te daj w swych wspomnieniach wyraz krytycyzmowi, nie doceniajc wartoci Pohoskiego
jako administratora i zwierzchnika. Pohoski nie bywa nigdy maostkowy, gdy chodzio o sprawy
naprawd wane.
Miaem i ja drobne zatargi z Pohoskim w okresie przedwojennej wsppracy w Zarzdzie Miejskim,
ale musiabym je zoy raczej na karb wasnej winy. Miaem bowiem w zwyczaju ujmowa swoje
uwagi krytyczne na posiedzeniach kolegium Zarzdu Miejskiego w sposb sarkastyczny, co sprawiao
przykro Pohoskiemu, gdy chodzio o wnioski lub sprawozdania jednostek organizacyjnych miejskich
jemu podlegych. Zacieranie jego uraz nie byo jednak trudne, a odbywao si niekiedy przy yczliwym
arbitrau Starzyskiego, przyjaciela nas obu. Owe przejciowe zadranienia w niczym nie odbiy si na
wsppracy Pohoskiego ze mn jako kierownikiem Zarzdu Miejskiego po aresztowaniu prezydenta
Starzyskiego. Zawsze wtedy miaem w nim koleg, w peni oddanego wsplnej sprawie, gotowego
do szczerej rady i pomocy.
Jan Pohoski zgin w czerwcu 1940 roku w Palmirach w wyniku akcji hitlerowskiej, skierowanej
przeciwko czoowym postaciom polskiej elity obywatelskiej.
Henryka Pawowicza poznaem dobrze w kwietniu 1935, w okresie pertraktacji ze zwizkami
zawodowymi i delegacjami robotniczymi o zmian ukadu zbiorowego pracy w gazowni i tramwajach
miejskich (o czym pisz na innym miejscu). Z kolei jako dyrektor Wydziau Personalnego Zarzdu
Miejskiego Pawowicz oddawa prezydium miasta cenne usugi, umiejc trafnie ocenia ludzi,
sugerowa waciwe obsady stanowisk i doradza celowe sposoby postpowania. Tu przed
wybuchem wojny prezydent Starzyski mianowa Pawowicza dyrektorem Zarzdu Miejskiego. Byo
to stanowisko nowo utworzone w Warszawie, chocia istniejce ju dawniej w niektrych innych
wielkich miastach polskich. Na tym stanowisku rola Pawowicza jeszcze wzrosa. By on wzorem
lojalnego, cho nie bezkrytycznego realizatora polece i zamierze naczelnego zwierzchnika Zarzdu
Miejskiego. Dobry kolega, szczery powiernik, czowiek dobrej rady, skrupulatny wykonawca - oto byy
cechy znamionujce Pawowicza, wrd ktrych serdeczny stosunek do ludzi zdawa si wybija nad
wszystkie inne.
W okresie wrzenia i padziernika 1939 Starzyski zwaszcza na niego liczy. Na nim te - obok
Pohoskiego - opar swe kontakty z tworzcym si podziemiem wojskowym.
Za mego kierownictwa Zarzdem Miejskim Pawowicz odgrywa podobn rol, darzc mnie penym
zaufaniem i lojaln wspprac; by on moim gwnym cznikiem z podziemiem; by nim te wobec
przedstawicielstw pracowniczych, z ktrymi bezporedni kontakt mogem mie jedynie od czasu do
czasu.
Ju przed wojn by Pawowicz twrc akcji wczasw pracowniczych, podczas wojny sta si jednym
z inicjatorw i organizatorw samopomocy pracowniczej.
Gdy nie stao Pohoskiego, Pawowicz sta si nieformalnym moim zastpc. Formalnie zosta nim
z dniem 1 kwietnia 1941. Nominacja ta bya potwierdzeniem pozycji poprzednio ju zajtej.
W padzierniku 1943 gestapo aresztowao Pawiowicza. Zosta wywieziony do obozu
koncentracyjnego w Gro-Rosen, skd powrci dopiero po ostatecznej klsce Rzeszy Niemieckiej.
Z dniem 1 kwietnia 1941 pierwszym moim zastpc zosta Stanisaw Podwiski. By to czowiek
ulepiony z innej gliny ni Pawowicz. Gdy w tamtym du rol gray emocje, ten zdawa si by
uosobieniem chodnej rozwagi. Zetknem si z nim ju w okresie przedwojennym, kiedy by
dyrektorem Departamentu Samorzdowego w Ministerstwie Spraw Wewntrznych, a wic jednostki
organizacyjnej bdcej m.in. organem nadzoru pastwowego nad samorzdem warszawskim.
Z kontaktw subowych z Podwiskim wyniosem gbokie uznanie dla jego wiedzy, rzetelnoci
i opanowania. Tote gdy powstawaa przy mnie Komisja Rzeczoznawcw, majca stanowi organ
rady fachowej i gos opinii publicznej, zosta do jej skadu zaproszony i Podwiski. Bezporednie
kontakty moje z Komisj Rzeczoznawcw potwierdziy warto wiedzy i rad, ktre wnosi Podwiski
do prac Komisji, a zatem porednio i do poczyna Zarzdu Miejskiego. Skoro wic tylko upewniem
si, e mog ju dobra sobie pomocnikw bez obaw o wkroczenie nadzoru z jego wasnymi
kandydaturami, zwrciem si do Podwiskiego z propozycj objcia funkcji pierwszego mojego
zastpcy. Zastrzeg on sobie par dni do namysu, ale nie o namys chodzio. Potrzebowa tego czasu
na uzgodnienie swego kroku z miarodajnymi czynnikami podziemia. Gdy to nastpio, zgosi mi
Podwiski swoj gotowo.
Szczeglnie ceniem t decyzj Podwiskiego. Pohoski czy Pawowicz, wsppracujc ze mn,
kontynuowali swoj przedwojenn prac w Zarzdzie Miejskim. Podwiski, wolny od takich
zwizkw, mg pozosta na uboczu, z dala od ryzyka, jakie nioso kierownicze stanowisko we
wadzach miejskich owych lat. Cikiemu za nad wyraz obowizkowi nie miay odpowiada
wzajemne wiadczenia, nie tylko nie bdce w adnej proporcji do wykonywanych zada, ale
niedostateczne nawet dla zwykego przetrwania trudnego okresu. Podwiski jednak uzna, e moja
propozycja otwiera mu pole suby publicznej, stanowicej w jego oczach obowizek wobec
spoeczestwa, wic j przyj.
Podwiski peni swe funkcje pierwszego zastpcy do chwili aresztowania przez gestapo
w padzierniku 1943. By wiziony szereg miesicy. Gdy jednak udao mu si wyrwa z rk policji
hitlerowskiej, bez wahania wrci na swj ratuszowy posterunek i z caym spokojem i zimn krwi
kontynuowa prac w warunkach wci rosncego zagroenia i wzrastajcych represji. Mandat swj
zoy Podwiski wraz ze mn w dniu 5 sierpnia 1944 w warunkach, o ktrych wspomn w dalszym
toku relacji.
Pawowicz i Podwiski, rwnoczenie penic swe funkcje, wsppracowali ze sob lojalnie, ale
bynajmniej nie mieli sentymentu wzajemnie do siebie. Zbyt wiele pod wzgldem mentalnoci
i usposobienia ich dzielio, aby moga pomidzy nimi powsta inna wi ni wynikajca
z obustronnego poczucia obowizku. Ale dla obu tych ludzi charakterystyczne stao si owiadczenie,
jakie mi zoy Pawowicz w roku 1945 po powrocie z obozu koncentracyjnego. Brzmiao ono tak:
Z Podwiskim siedziaem w wizieniu czas jaki razem. I poznaem wtedy, e ma on w sobie to,
czego w nim nie podejrzewaem: wraliwe i szczere serce. W warunkach wiziennych nie by to
dawny wytrawny a chodny mentor, ktrego mona byo ceni, ale z trudem dawao si lubi. Tu by
uczynnym i serdecznym koleg, nioscym dobre sowo, przyjacielem i towarzyszem, czowiekiem
uczucia, a nie tylko rozumu, za jakiego go dawniej miaem.
Ci trzej nieyjcy ju ludzie: Pohoski, Pawowicz i Podwiski, stanowi dla mnie cznie symbol
atmosfery, jaka mnie otaczaa w ratuszu w cigu dugich lat okupacji. Dawaa mi ona zastrzyk siy do
wytrwania na stanowisku kierownika administracji miejskiej w czasie najazdu hitlerowskiego.
Podobn rol na rnych szczeblach odegrao wiele innych osb. Mgbym wylicza dziesitki
nazwisk wsppracownikw, ktrzy podobnie duo dali z siebie. Wielu z nich zgino z rk
hitlerowskich: zamczeni w kacetach lub rozstrzelani. Ich praca i wsppraca zoyy si na to, e
Zarzd Miejski mg wypeni swe zadania w trudnych latach 1939-1944.
NiemieccynadzorcyzamegokierownictwaZarzdemMiejskim
O pierwszych dwch zwierzchnikach niemieckiego urzdu nadzoru nad Zarzdem Miejskim ju
wspominaem, tak w opisie ich ujawnienia si po raz pierwszy na przeomie wrzenia i padziernika
w ratuszu warszawskim, w momencie czasowej nieobecnoci prezydenta Stefana Starzyskiego, jak
w relacji z interwencji w sprawie jego aresztowania. Obaj oni - Otto i Dengel - potwierdzili rycho
moj pocztkow ocen.
Otto, silcy si na dobre maniery zewntrzne, dbay o poprawno w stosunkach bezporednich,
przyznajcy si chtnie do swych dwch doktoratw i do znajomoci jzyka francuskiego, ktrym
lubi si popisywa, by w gruncie rzeczy tchrzliwym pozerem, rozkoszujcym si sytuacj wadcy
i korzystaniem z luksusowego pomieszczenia w piknym paacu Blanka, a take dbaym o rozkosze
podniebienia. Wygodni bez inicjatywy - pragn sobie zaoszczdzi przykroci na kadym polu
i zrzuca trud drczenia zwycionych Polakw na tpego z wygldu i topornego w zachowaniu swego
zastpc - Dengla. Ten bra za swoj rol cakowicie na serio i z przekonania, wykonujc j
z prymitywnym kacykostwem.
Otto by ukadny, niekiedy nawet co przyrzeka bez szczerej woli dotrzymania, Dengel nie udawa
czowieka chtnego do yczliwoci, lecz wyranie dawa do zrozumienia, e reprezentuje si i wadz
wobec istot drugiego rzdu.
Otto nie pozostawi po sobie niczego istotnego w mej pamici. Dengel, oschy, opryskliwy i niekiedy
grubiaski, podpisujcy chtnie liczne pocztkowo i pene pogrek generalne zakazy, umia przecie
niekiedy stan na gruncie interesu miasta, wystpujc nawet przeciwko bliskim mu,
a reprezentujcym bezwzgldn walk z polskoci instancjom okupacyjnym.
Dengel zwaszcza na pocztku usiowa pokaza pazury. Raz na przykad wezwa mnie do siebie,
owiadczajc doktorowi Kipie, e musz zgosi si sam, osobicie, i odczekawszy w sekretariacie na
audiencj uzyska dopiero decyzj w sprawie, ktr wszczem w drodze prostego, poredniego
zapytania. Poszedem wic do Dengla - najdosowniej wykonujc polecenie - sam i podczas
audiencji zaczem przedstawia Denglowi spraw swoj niezrozumia niemczyzn. Dengel nie
wytrzyma i szybko wezwa wasn urzdniczk do pomocy w roli tumaczki. Nigdy potem Dengel nie
wzywa mnie w drobnych sprawach, a jeli ju, to godzi si, abym przyprowadza ze sob wasnego
tumacza.
Tu marginesowo wspomn, e i pniej rni nadzorcy niemieccy usiowali namwi mnie do
dobrego opanowania jzyka niemieckiego. Raz dyrektor finansowy Aleksander Ivanka powtrzy mi
swoj rozmow, w ktrej kto ze strony niemieckich nadzorcw - Laschtoviczka czy Kuntze, a moe
Fribolin - opowiada, jak to oni - Niemcy - za francuskiej okupacji Nadrenii forsownie i popiesznie
uczyli si jzyka francuskiego, gdy wasz komisaryczny burmistrz... Miaem nawet troch podejrze,
e i sam Ivanka nie by daleki od krytycznego podejcia do mej niechci uczenia si jzyka okupanta,
ktrym zreszt sam mwi doskonale. Ale tymczasem ja cakiem wiadomie prowadziem rozmowy z
Niemcami po polsku i czekaem potem na przeoenie swoich sw na niemiecki. Tumaczenie
owiadcze niemieckich dawao mi cenne chwile czasu do zastanowienia si i nie pozwalao dawa
si zaskoczy. Faktem za byo, e Niemcw do dobrze i z czasem coraz lepiej rozumiaem, nie
przyznajc si jednak do tego. Co do mwienia, to we wszystkich znanych mi jzykach obcych
mwiem kiepsko, miaem bowiem zawsze trudnoci z prawidow wymow.
Wracajc do Dengla, musz przypomnie fakt, kiedy zdumiaem si jego czysto rzeczow postaw.
Razu pewnego przyszed do mnie Ivanka i powiedzia, e przy rewizji w Stray Obywatelskiej gestapo
zabrao wiksz sum pienidzy i e on w rozmowie z jednym ze swych licznych niemieckich
kontrolerw finansowych owiadczy, e do tych pienidzy ma prawo tylko Zarzd Miasta, bo z jego
to kasy prezydent Starzyski dotowa ow instytucj. Ivanka sugerowa, abym wystosowa list do
Dengla (ktry ju wtedy odziedziczy stanowisko po Otcie). Skutek jest mao prawdopodobny -
powiedziaem Ivance - ale wszystko jest moliwe, i bez wahania pooyem podpis na licie. Po kilku
dniach pienidze, a byo tego chyba ponad dwiecie tysicy, zostay wpacone do kasy Zarzdu
Miejskiego.
Takie i podobne przypadki stopniowo oswajay ze skomplikowanym ukadem nadzoru okupacyjnego
i wiadczyy o braku jednolitoci charakterw i postaw kontrolerw niemieckich rnych szczebli.
Okres Otta i Dengla by dla mnie midzy innymi okresem uczenia si, z kim ma si do czynienia i jak
naley dziaa. Wyrabiaa si linia postpowania i umiejtnoci taktyczne, w ramach oczywicie stale
obowizujcych polski aparat miejski zasad, stanowicych dziedzictwo po Starzyskim.
Za urzdowania Dengla jako Stadtprsidenta dowiedziaem si od kompetentnych kierownikw
wydziaw miejskich, e do spraw przemysowych przyby nowy pracownik urzdu denglowskiego,
niejaki Ludvig Leist.
Pewnego dnia zostaem do niego wezwany. Udaem si wraz z doktorem Kip. Rozmowa nie miaa
widocznego celu. Drobna jaka sprawa nie uzasadniaa omawiania jej na tym szczeblu. Ale sama
rozmowa bya interesujca. Rozmwca by grzeczny, zainteresowany nami dwoma bardziej ni
gwnym tematem. Wida byo, e bardzo mu imponuje, i Kipa by przed wojn generalnym
konsulem w Hamburgu (zaraz zacz go tytuowa Herr Generalkonsul, co przetrwao potem ca
okupacj). Odniosem wraenie, e zachodzi ze strony Leista zwyka ludzka ciekawo, kim te jest ten
komisaryczny burmistrz, o ktrym musiano mu mwi na jego terenie subowym. Sam Leist uczyni
na mnie wraenie dobrodusznego Niemca.
Niedugo potem zostaem zaproszony po raz wtry do Leista. Wtedy wyjanio si, e Leist musia ju
przedtem co wiedzie, i zostanie nastpc po Denglu, ktrego dni warszawskie dobiegay koca.
I chcia zawczasu zorientowa si, z kim bdzie mia do czynienia po drugiej stronie - jeli nie
barykady, to murw dzielcych paac Blanka od gmachu ratusza.
Tym razem Leist zacz z penej beczki. Powiedzia: Dostaem nominacj na miejsce Dengla, ktry
zosta odwoany, z tytuem penomocnika szefa dystryktu na miasto Warszaw. Chciaem si panu
w tym charakterze przedstawi, a jednoczenie prosi o zarzdzenie dokadnego spisu inwentarza
miejskiego w paacu Blanka, aby nic tu nie mogo zgin. Chc, aby kady Niemiec, ktry tu przyjedzie
z jedn walizk, z t sam tylko walizk wyjecha.
Wiedziaem ju przedtem, i wyjedajcemu Denglowi zrobiono kontrol wywoonych bagay
(podobnie postpiono dawniej z Ottem) i zatrzymano wiele przywaszczonych rzeczy, nalecych do
wyposaenia paacu. Teraz mogem stwierdzi, w jakiej nieasce opuszcza urzdowanie. Oczywicie
nic nie powiedziaem Leistowi, e spis inwentarza - bardzo dokadny - zosta sporzdzony ju przed
zajciem budynku przez nadzr hitlerowski i e intendentura miejska bezustannie czuwaa nad
stanem inwentarza, notujc starannie wszelkie ubytki wynikajce z zachannego nieposzanowania
wasnoci miejskiej przez okupacyjnych dygnitarzy. Takie intendentura miaa zreszt polecenie i tak
inicjatyw przejawiaa stale, pragnc mie w swoich rkach dowody na przyszo, na czas
oczekiwanej rewindykacji mienia, rekwirowanego obecnie przez Niemcw bd z tytuu urzdu,
bd zgoa prywatnie.
Wracajc do siebie z rozmowy u Leista analizowalimy z Kip ujawniajc si osobowo nowego
nadzorcy. Zda si nam przyzwoitym Niemcem typu chopka-roztropka, pozbawionym zoologicznej
nienawici do Polakw, atwym w dyskusji. Stawiaem wprawdzie sobie ju wtedy pytanie, jak moe
znale si na tym kierowniczym stanowisku osobowo tak odmienna od obowizujcego wzoru, ale
i na to znalaza si pniej wyjaniajca wiele spraw odpowied. Leist mia mone oparcie w partii.
By pod czyj wysok opiek, ktrej zawdzicza ca dotychczasow karier. Z maego urzdnika
celnego do stopnia Oberfhrera (potem, ju w Warszawie, dalej awansowa) bya prosta droga dla
czowieka pragncego i w gr, ale nie lubicego si nikomu niepotrzebnie naraa. Leist wola i w
Warszawie by czowiekiem o pozytywnej opinii, rwnie u Polakw, o co mocno zabiega, aby tylko
uczyni zado swemu instynktowi niewystawiania si na ryzyko. Jest zrozumiae, e u tego rodzaju
czowieka rosnca polska akcja represyjna pogbiaa skutecznie to nastawienie psychiczne.
Wrd podwadnych Leista by cay szeroki wachlarz charakterw, od sadystw, wrogich
wszystkiemu, co polskie, do utajonych przeciwnikw tego wszystkiego, co w Polsce hitleryzm
wyprawia; od ludzi wzgldnie przyzwoitych do ludzi-zwierzt, akncych gnbienia i niszczenia
Polakw; od ludzi, ktrzy decydowali si po pewnym czasie na sub frontow, i to w stopniu
ordynansa oficerskiego, do lekarzy typu tych, co lubili mie w rku rewolwer, a jeli strzykawk
lekarsk - to z zabjcz zawartoci. Wszyscy oni miecili si pod zwierzchnictwem Ludwiga Leista.
Taki, jakim by, Leist by jednak w owym czasie jakby bogosawiestwem dla Warszawy. Do gwatw
i cierpie zadawanych ludnoci miasta nie dodawa wasnej wrogiej inicjatywy. Gdy mg, czyni
nawet dobrze na skromn oczywicie - bez naraania siebie - skal. Nie bdc potn
indywidualnoci, by Leist dostatecznie wpywowym urzdnikiem, aby w pewnej choby mierze
korzystnie oddziaywa na postaw swych zastpw i niektrych wsppracownikw.
Zastpc Leista by najpierw Laschtoviczka, byy przedwojenny dyrektor jednego z bankw
warszawskich, Niemiec, ktry prewencyjnie znalaz si w polskim obozie karnym w Berezie Kartuskiej,
lecz ktry zawsze mwi, e za to nie zamierza mci si na Polakach. Potem zastpc Leista zosta
Fribolin, burmistrz jednego z miast zachodnioniemieckich. Obaj byli inteligentni i znacznie
przewyszajcy sw wiedz fachow aparat urzdu, do ktrego subowo przynaleeli. Byli to na
pewno ludzie szukajcy kariery w nowym tworze niemieckim na ziemiach polskich, ale nie okrutnicy
i maostkowi ciemizcy. Inna rzecz, jeli chodzi o gruntown uczciwo. Co mwi o tym np. zapas
przywaszczonych brylantw, znaleziony w kieszeni umierajcego Fribolina, ktry mierci przypaci
obron paacu Blanka przed polskimi powstacami.
Z hien erujcych na nieszczciu wspomnie trzeba niejakiego dra Schrempfa, amtsarzta, oraz
decernenta Drrfelda, ktry mia szczcie uj cao kilku zamachom na swe pode ycie. Ci dwaj
wrd wielu podobnych funkcjonariuszy nadzoru nad Zarzdem Miejskim s symbolem zdziczenia
umysowoci niemieckiej pod rzdami hitleryzmu.
Z przeciwnego kraca nasuwaj si nazwiska ludzi typu Frankla, prawnika, ktry szybko porzuci
swoje funkcje w warszawskim urzdzie Stadthauptmanna i szuka lepszej atmosfery na froncie w roli
ordynansa osobistego, czy doktora Hagena, ktry musia opuci warszawski urzd w zwizku ze sw
przyzwoit postaw, ujawnion wobec zbrodni dokonywanych na dzieciach z Zamojszczyzny.
Do tej drugiej kategorii nalea take Leistowski referent personalny. Ten lzak nazwiskiem Tkotsch
usiowa z dobrej, a naiwnej woli przyj mi z pomoc w czasie konfliktu z Drrfeldem. Przyszed
wtedy do mnie - zapewne w porozumieniu z Leistem - aby zaproponowa mi postawienie wniosku
o mianowanie volksdeutscha Tietza na kierownika dziau oglnego w miejskim przedsibiorstwie
komunikacyjnym. Tym posuniciem wygra pan wszystko, gdy Leist bdzie mia wtedy dowd
paskiej lojalnoci przeciwko Drrfeldowi. Gdy kategorycznie odrzuciem t sugesti, Tkotsch
powiedzia tylko: auj, e pan odrzuca propozycj, ale rozumiem pana... Leist by sob i wtedy,
kiedy znika z miasta w przypadkach zaostrzonej sytuacji politycznej. Byway dwie przyczyny, dla
ktrych najczciej opuszcza Warszaw: gdy musia odwoywa si w Berlinie do swego protektora
dla zwalczania miejscowych kopotw i gdy wola nie przeywa zaostrzajcej si sytuacji represyjnej.
Rzadko za mona byo tumaczy sobie jego wyjazdy chci wypoczynku czy urlopu. To bywao
najczciej pozorem, zmuszajcym mnie do troskliwego poszukiwania odpowiedzi na pytanie: Co
znowu gronego si szykuje?
Ludzi z nadzoru okupacyjnego rozgryzalimy o tyle atwo, e byy to na og postacie minorum
gentium. Jak to susznie przewidzia Ratajski: Niemcy mogli rzuca do Warszawy tylko drugorzdny
garnitur swej administracji, pozostawiajc duy margines swobody dziaania polskiemu Zarzdowi
Miejskiemu.
Warunkiegzystencjirodzinnej
Z odziedziczonych po ojcu i stryju Wadysawie przedmiotw zaway korzystnie na losie materialnym
moim i mej najbliszej rodziny w cigu pierwszego okresu okupacji hitlerowskiej klejnot, ofiarowany
memu dziadkowi przez jego przyjaci z okazji jakiej rocznicy czy innej uroczystoci. By to gruby,
zoty piercie typu sygnetu, ze stosownym wyrytym napisem i z piknym, wielkim, dwukaratowym
brylantem.
Gdy w poowie padziernika 1939 przywiozem on wraz z dziemi z powrotem do Warszawy z
Kazimierza nad Wis, gdzie - odwoany z urlopu - opuciem ich w kocu sierpnia, musielimy si
zastanowi, jak rozwika wasn, coraz trudniejsz i coraz gorzej zapowiadajc si sytuacj
finansow (wzrastajca droyzna przy coraz bardziej symbolicznych wynagrodzeniach, od razu przez
okupanta zredukowanych i realnie wci malejcych). e za okupacji bdzie to proces stay, nie
miaem adnych wtpliwoci. ona zgodzia si cakowicie z moim pogldem, e przede wszystkim
trzeba si wyzby wszelkich zadue publicznych. Nie wiadomo, co okupant jeszcze wymyli, a i
dalsza przyszo moe nie nieodgadnione pod tym wzgldem perspektywy. A na naszej willi
oliborskiej, niedawno przed wojn wyniesionej, ciy do powany zapis poyczki budowlanej
Banku Gospodarstwa Krajowego oraz reszta nalenoci tego banku za teren. Razem stanowio to par
dobrych dziesitkw tysicy zotych, zahipotekowanych na naszym dachu nad gow, nie liczc ju
niegronej - z uwagi na dobre stosunki z wierzycielk - poyczki rodzinnej w wysokoci 15 tysicy
zotych.
49
Przy pomocy jednego ze znajomych brylant znalaz na rynku nabywc, przynoszc - jeli dobrze
pamitam - nieco ponad 50 tysicy wczesnych zotych. Pokryo to w peni zaduenie wobec banku,
pozostawiajc nawet pewn niedu nadwyk na uatwienie dalszego bytowania rodziny.
I podczas wojny, i po wojnie oboje z on uwaalimy t pierwsz nasz wiksz okupacyjn
operacj finansow za suszn, podobnie jak odrzucenie potem yczliwej propozycji Banku
Handlowego udzielenia poyczki hipotecznej, ktr zastpilimy sprzeda naszej willi. Moglimy
jako przey w ten sposb lata najazdu hitlerowskiego, a nawet zachowa jeszcze co w postaci
zakupionego - z czci sumy uzyskanej ze sprzeday domku warszawskiego - dwuhektarowego
gospodarstwa ogrodniczego w Baniosze, ktre prowadzia moja ona.
Nade wszystko za nie mielimy trudnoci w udowodnieniu powojennym wadzom skarbowym, e
w naszym przypadku nie ma miejsca wzbogacenie wojenne, a wanie przypadek wrcz odwrotny:
wyzbycia si (bd utraty) caego dorobku za cen dania sobie rady. Ukuem na t sposobno
powiedzonko, ktre ujmowao spraw w doktryn: Rzeczy martwe s po to, aby z nich y
i korzysta, a nie po to, aby one yy z nas.
Znacznie wczeniej jeszcze przed wyzbyciem si willi warszawskiej, a ju w okresie wyczerpywania si
rezerwy pieninej z transakcji brylantowej, z pomoc finansow przyszo mi Spoeczne
Przedsibiorstwo Budowlane. Z inicjatywy Stanisawa Szwalbego podjo si ono remontu czci mej
willi zniszczonej przez pocisk we wrzeniu 1939. Zainkasowana przeze mnie pozostao kredytu,
uzyskanego na sum wysz od rzeczywistego kosztorysu, bya dla rodziny kolejnym okresem
materialnego wytchnienia. Cao kredytu spaciem po sprzeday willi, zachowujc szczer
wdziczno dla SPB i osobicie dla Stanisawa Szwalbego za ten akt yczliwej pomocy.
49
Ten rodzinny dug spaciem w szereg lat po wojnie prawnym spadkobiercom wierzyciela, czyli stryjenki
Wadysawowej Kulskiej, po polubownym ustaleniu zasad przeliczenia. (Przyp. aut.)
Z kolei Baniocha podzielia w roku 1946 los brylantu i willi warszawskiej. I dla podobnych przesanek:
aby zapewni dziecku
50
i nam z on moliwe minimum egzystencji. Udao si to w peni. Gdy
nadszed okres, kiedy zarobki z pracy zawodowej pozwalay ju skromnie egzystowa, gdy wic nie
byo koniecznoci sigania do oszczdnoci, te w ogle ju nie istniay. Zostay spoyte
w dosownym znaczeniu sowa w cigu minionego dziesiciolecia.
Wrolizakadnika
Z chwil wkroczenia okupanta do Warszawy staem si zakadnikiem bez wasnej wiadomoci.
Dopiero z owiadczenia prezydenta Starzyskiego na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego
dowiedziaem si, e wszyscy trzej czonkowie Zarzdu Miejskiego - z nim wcznie i od niego
poczynajc - s uwaani przez wadze wojskowe niemieckie za zakadnikw z tytuu zajmowanych
stanowisk. Niezalenie od nas zadano przecie dwunastu zakadnikw spord wybitnych
obywateli miasta.
Mniej ju anonimowo staem si zakadnikiem w dniu 11 listopada 1939 roku.
By to dzie obchodzony w latach ubiegych jako wito odzyskania niepodlegoci. Okupacyjne
wadze wojskowe obawiay si demonstracji przeciwniemieckich w tym dniu i dlatego wyday
andarmerii wojskowej polecenie dokonania aresztowa wedug sporzdzonej listy.
Wczesnego ranka zjawili si u mnie w domu dwaj andarmi, polecajc mi uda si z nimi.
Doprowadzono mnie pod tak zwany hotel oficerski na placu Inwalidw i tu kazano - jako
pierwszemu z aresztowanych - czeka pod stra na doprowadzenie innych. Jednoczenie jeden z
andarmw wyjani mi przyczyn zatrzymania. Mwi aman polszczyzn o akcencie lskim: Jeli
co si stanie w Warszawie, bdzieta zastrzelone.
andarm ten w gruncie rzeczy mia chyba dobroduszn natur. Zaraz po obojtnym owiadczeniu,
jaki los moe czeka zatrzymanych, zatroszczy si o moj niezaradno. Jak moglita nie wzi ze
sob miski, yki i koca, opuszczajc dom na duej? - rzek z pewnym wspczuciem w gosie. I gdy
tylko wrci drugi andarm z kolejnym doprowadzonym
51
, mj opiekun powiedzia: Ja sam pjd
do waszej ony, aby daa dla was te niezbdne rzeczy. Poszed w istocie w kierunku mego
mieszkania. A po chwili ku memu zdumieniu wrci, dwigajc du walizk. W niej by koc, talerz
i komplet sztucw. ona w popiechu i zdenerwowaniu zapakowaa tych par przedmiotw w zbyt
du do tego celu walizk.
Gdy zebrany zosta na placu komplet, posadzono nas do ciarwki (budy) w towarzystwie obu
andarmw i zawieziono na plac Krasiskich do Paacu Sprawiedliwoci. W duej sali parteru, do
ktrej wejcie prowadzio z gbi wielkiego hallu po lewej stronie, zebranych ju byo kilkanacie
osb, wrd ktrych nie dojrzaem znajomych. Nastpnie po stwierdzeniu, e jest ju wymagana
liczba zakadnikw, zjawi si jaki oficer niemiecki w randze majora, ktry grzecznie owiadczy,
w jakim charakterze nas uwiziono, a nastpnie doda, e mamy mono zakupienia sobie
50
Mwi o crce. Syn - powstaniec - od momentu wywiezienia do Niemiec w 1944 roku by poza zasigiem i
moliwociami naszej pomocy. Da sobie jednak rad: najpierw przy pomocy stryjostwa i przyjaci, potem
dziki wasnej pracy i wytrwaoci, dochodzc samodzielnie do ukoczenia studiw i do uzyskania zawodu
architekta urbanisty. (Przyp. aut.)
51
By nim mj dawny kolega z pracy w PMS, in. Wasilewski. (Przyp. aut.)
potrzebnej ywnoci, jeli tego sobie yczymy. Istotnie wprowadzono wkrtce potem jak przekupk
z bukami i wdlin, u ktrej zakadnicy mogli byli naby ywno.
Pod koniec oficer, przemawiajcy po niemiecku, oznajmi, e wada rwnie francuskim i e jeli kto
z zebranych nie zna niemieckiego, a ma co do zakomunikowania, moe to uczyni i po francusku.
Skorzystaem z tego i poprosiem oficera o zawiadomienie Zarzdu Miejskiego i nadzoru niemieckiego
o przyczynie mego nieprzybycia do pracy. Przyrzek to uczyni. Nie mino wiele czasu, gdy powrci,
mwic: Skoro pan stoi na czele wadz miejskich, nie moe pan by tu duej przetrzymywany. Jest
pan wolny.
Zabraem swoj walizk i z koniecznoci pieszo udaem si do domu, aby przed pjciem na plac
Teatralny umy si i ogoli, czego przed zatrzymaniem przez andarmeri niemieck nie mogem
dokona. Musz powiedzie, e uciliwe dwiganie duej walizy powodowao narzekanie w myli tak
na usuno andarma, jak na sposb zaatwienia sprawy przez on.
Tym razem byem wic zakadnikiem zaledwie kilka godzin. Okoo drugiej godziny po poudniu
znalazem si ju w swym gabinecie subowym ratusza warszawskiego. Inni zatrzymani zostali
zwolnieni w dniu nastpnym, gdy dzie 11 listopada min spokojnie.
Byemiwiniempolitycznym,iwiniemkryminalnym
Byem parokrotnie zatrzymywany i wiziony przez policj niemieck, zazwyczaj jednak nie duej ni
kilka dni. I gestapo, i policja kryminalna niemiecka miaa sposobno aresztowania mnie i krtkiego
przetrzymywania na Szucha i w Pawiaku oraz w areszcie ledczym na Daniowiczowskiej.
Grone mogo by zatrzymanie mnie przez gestapo w pocztkach lipca 1940 roku
52
, kiedy odbywaa
si wielka obawa i nastpiy bardzo liczne aresztowania w Warszawie.
Tego rodzaju maswki prowadziy zazwyczaj do wywoenia do pracy w Niemczech lub do obozw
koncentracyjnych, czasami jednak udawao si uzyska zwolnienie. W moim przypadku sprawa
potoczya si nietypowo. Gestapowcy, ktrzy wdarli si do mego mieszkania w czasie, gdy myem si
w azience, wykorzystali chwil mej nieobecnoci w pokoju sypialnym, aby dokona rewizji w szafie.
Wyrzucajc na podog zawarto, a wic moj bielizn osobist, ujrzeli, ku swemu zadowoleniu,
periodyczne pismo amerykaskie w jzyku angielskim. Uderzya ich od razu data wydawnictwa. Bya
ona bardzo niedawna, ju z okresu, kiedy Warszawa znajdowaa si pod butem najedcy.
Wycignito mnie z domu i doprowadzono czy dowieziono do bud zgrupowanych na ulicy
Mickiewicza wzdu parku eromskiego. Tam wsadzono mnie do jednej z nich, jeszcze zupenie
pustej.
W czasie, gdy siedziaem samotnie, rni gestapowcy, przechodzcy obok i przygldajcy mi si
z nienawici, rzucali niekiedy obelywe sowa pod moim adresem. Du, Schwein... - byo atwo dla
mnie zrozumiaym epitetem wrd szeregu innych, nieodgadnionych wobec chrapliwej wymowy
i mojej sabej znajomoci jzyka niemieckiego.
Jeszcze u siebie w mieszkaniu dojrzaem zdobycz w rkach gestapowcw. Nie dziwio mnie wic ich
podniecenie i zainteresowanie moj osob. Otrzymanie obcego zamorskiego czasopisma wymagao
52
W tyme dniu by aresztowany Norbert Barlicki. Termin wic mego aresztowania przyjmuj za Janem
Tomickim, sam go nie umiejc obecnie ustali (J. Tomicki, Norbert Barlicki, s. 421). (Przyp. aut.)
wszak kontaktu z cudzoziemcami. Dla prostakw jake oczywisty by wniosek, e ma si do czynienia
z agentem wywiadu!
Gdy zebra si komplet zatrzymanych, kondukt zoony z wypenionych aut ruszy w drog. Celem, jak
si okazao, by Pawiak. Przed bram wyrzucono nas z aut i popdzono na dziedziniec, gdzie kazano
nam ustawia si w dwuszereg (takich kompletw ju byo tam wicej). Ale ju po kilku krokach,
ktre zrobiem wre wskazanym kierunku zbirki, dostaem - ja jeden - nakaz skierowania si do
wntrza budynku, stojcego z boku po prawej stronie wjazdu. Pchnity mocno w kierunku wejcia,
zostaem nastpnie skierowany do maego pokoiku tu u pocztku korytarza po jego prawej stronie.
Tam kazano mi stan twarz do ciany obok jakiego modzieca, rwnie ju tak ustawionego.
Poza nami dwoma by w pokoiku pocztkowo gestapowiec siedzcy przy stole i ten, ktry mnie
wprowadzi. Gestapowcy pogadali midzy sob, po czym mj powiedzia do mnie: No, rozbieraj
si.
Nie bardzo rozumiaem, o co mu chodzi, ale zaczem zdejmowa powoli marynark. Wtem przez
myl mi przebiego, e oto za chwil dostan lanie. W tym jednak momencie wszed trzeci
gestapowiec z zapakan kobiet. Zajto si ni. Z usyszanej wymiany zda zrozumiaem, e babina
wyjania, i jest volksdeutsch i e ma na to dowd. Widocznie przedstawiaa go towarzyszcemu jej
gestapowcowi do zbadania, gdy nastaa chwila ciszy, przerywana tylko kaniem wystraszonej Niemki.
Potem kobiet zwolniono, a przybyy gestapowiec, najwidoczniej starszy stopniem od dwch
pozostaych, zwrci na mnie uwag. Ja ciebie skd ju znam - powiedzia po chwili. Odwrciem
gow i przyjrzaem mu si, po czym powiedziaem: To pan mnie bada na Szucha w sprawie
Starzyskiego i potem przeprowadza rewizj u mnie w mieszkaniu, a wreszcie na moj prob
odwozi mnie na rg Bielaskiej i placu Teatralnego celem uatwienia mi powrotu do biura. Po drodze
zajedalimy te na Bielany, gdzie mieszka wasz tumacz. Moje nazwisko jest Kulski.
Gestapowiec mia doskona pami, nie tylko wzrokow. Zastanowi si krtko i da polecenie:
Odprowadzi go do wizienia. Do sprawy wrcimy pniej.
Wyprowadzony na dziedziniec, dostaem po raz wtry polecenie, aby doczy do dwuszeregu. Ale
bya to ju inna gromada ludzka ni poprzednio. Momentalnie dostrzegem Norberta Barlickiego
i komendanta miejskiej Stray Ogniowej Stanisawa Gieysztora. Skierowaem si ku nim, a oni szybko
rozsunli si, wpuszczajc mnie midzy siebie. Barlicki mrukn do mnie: Bohaterowie spotkali si
znowu.
Niedugo potem dokonano w znanym mi ju budynku, lecz w innym lokalu, formalnoci zapisu nas
jako winiw, po czym wyprowadzono na inne wielkie podwrze pomidzy budynkami wiziennymi.
Dalej staralimy si by razem: Barlicki, Gieysztor i ja. Prcz Gieysztora byo tu i kilkunastu straakw
rnych stopni nieoficerskich, a ponadto jeszcze jeden oficer stray - rwnie dobry mj znajomy
i dawany kolega - Szymon Jaroszewski.
Na dziedzicu stalimy caym tumem par godzin. W tym czasie do Barlickiego podszed jeden
z aresztowanych, z ktrym Barlicki mnie zapozna, mwic: Moe ju znasz wypadkiem towarzysza z
Bundu, Orzecha? Przedstawiem si nie znanemu przedtem dziaaczowi ydowskiemu i przez kilka
chwil gawdzilimy we trjk.
Z kolei znalelimy si obaj z Barlickim oraz wszyscy straacy w budyneczku zwanym szko. Do sali
na pierwszym pitrze wtoczono nas kilkudziesiciu. Gdy kadlimy si spa wieczorem, trudno byo
si pomieci, a ju niemal niepodobiestwem byo wsta w nocy i wyj z sali, nie wac na czyje
ciao.
Na sali wymienilimy zaraz z Barlickim informacje o okolicznociach zabrania z domu, ostronie
zreszt, oglnikowo i bardzo cicho, nie bdc obaj pewni, kto nas moe usysze. W pewnej chwili
Barlicki powiedzia do mnie: Ciebie chyba szybko zwolni. Odrzekem: Nie jestem taki pewny,
znaleli co w toku rewizji, co nie pozwala mi mie wikszej nadziei. Ale nie powiedziaem
szczegowo, co to byo, cigle z ostronoci, e moe posysze kto niepowoany.
Wkrtce nawizaa si oglniejsza pogawdka na rne tematy. Jeden ze straakw zwrci si
z zapytaniem do Barlickiego: Czy jest Bg? Teraz to jest wane pytanie dla kadego z nas - dorzuci,
najwidoczniej mylc o prawdopodobiestwie bliskiej mierci z rk hitlerowskich. Barlicki
odpowiedzia: Nie mona szuka odpowiedzi na to pytanie w nauce, to jest kwestia wycznie wiary
lub niewiary. Kady musi sam sobie znale odpowied.
Na takich rozmowach na wszelkie tematy upyny dwa dni. Bodaj trzeciej nocy wywoano mnie
wczenie, okoo czwartej czy pitej rano. Niech si pan ubiera, pojedzie pan na badanie.
Ubraem si szybko i nastpnie obudziem Norberta Barlickiego, mwic mu cicho o fakcie. Ucisn
mi rk bardzo mocno. Byo to nasze ostatnie widzenie si. Stranik zaprowadzi mnie do innego
budynku, do celi na jednym z wyszych piter, gdzie czekao ju na wywiezienie z Pawiaka dwch
modych mczyzn.
Ci - pomimo mego przybycia - gadali ze sob w dalszym cigu gorczkowo, jakby nie zwracajc uwagi
na obecno osoby trzeciej. Najwidoczniej omawiali wsplne metody obrony, zreszt tak cicho, e
mogem dosysze tylko pojedyncze sowa.
Ja te pogbiaem milczco ju przedtem przygotowane wykrty dotyczce czasopisma
amerykaskiego. Faktycznie dostaem owo pismo od pani Witkowskiej-Chmieliskiej, wieloletniej
byej sekretarki Starzyskiego, ktra mi je dostarczya z uwagi na artyku dziennikarza
amerykaskiego Bryana o postawie prezydenta Stolicy we wrzeniu 1939. Oczywicie nie mogem
wymieni Witkowskiej-Chmieliskiej, tote wymyliem zupenie inn, fikcyjn oczywicie wersj,
ktr si w gestapo posuyem.
Po okoo godzinie zabrano wspwiniw z celi przejciowej i zostaem sam. Po duszym znowu
czasie zjawi si jaki gestapowiec, ktry kaza mi uda si ze sob. Na podwrzu poleci mi wsi do
maej karetki policyjnej i sam wsiad do niej. Samochd ruszy i wyjecha przez bram wizienn.
Jechalimy we dwch w milczeniu. Przez okratowane okienko w drzwiach widziaem tras jazdy. Gdy
wjechalimy wreszcie w Aleje Ujazdowskie, stao si pewne, e jedziemy na Szucha. Tak istotnie byo.
Wprowadzono mnie do synnych piwnic, ale minito tramwaje i podprowadzono do stolika pod
oknem. Niech pan siada i czeka na wezwanie - odezwa si gestapowiec.
To pan oraz wybrane miejsce zaskoczyo mnie i troch natchno optymizmem. Ale wkrtce kazano
mi wsta i wprowadzono - jak naley - do pierwszego od wejcia tramwaju. W celi tej siedzia ju
w gbi jeden mody czowiek, ja usiadem na jednym z dwch krzese tu przy wejciu. Byem wic
teraz z kolei traktowany jak kady wizie.
Wszystkie krzesa celi byy ustawione oparciami do tyu, tak aby przetrzymywani w celi mieli
utrudnione spogldanie na korytarz, od ktrego dzieliy cel tylko kraty.
Znowu czas mija na milczeniu i zadumie. Byo chyba pomidzy dziewit i dziesit godzin, kiedy
wywoano mnie z celi piwnicznej i zaprowadzono na drugie czy trzecie pitro, tam za wprowadzono
do pokoju zajmowanego przez komandora gestapo.
Wszedszy stanem u wejcia i w mgnieniu oka stwierdziem, e - poza szefem gestapo za biurkiem -
siedzi tyem do mnie dwch jeszcze umundurowanych Niemcw. Jednego zidentyfikowaem od razu:
to by Leist. Jego obecno dobrze rokowaa o przebiegu ledztwa. To przekonanie uatwio mi
zachowanie koniecznego spokoju.
Co u pana znaleziono? - pado pierwsze pytanie.
Niczego nielegalnego, bo nic takiego nie posiadaem.
A czy zna pan nazwisko Bryan? - zapytano zza biurka.
Moja dobra pami pozwolia mi odpowiedzie: Tak, by chyba przed pierwsz wojn wiatow taki
kandydat na prezydenta Stanw Zjednoczonych.
A to tu - pokazano mi z bliska pismo zabrane z mego pokoju sypialnego - jednak znaleziono u pana!
Skd pan to mia?
W myl ustalonej z gry linii obrony udaem wielkie zdziwienie. To zdumiewajce! - owiadczyem. -
Byem przekonany, e dawno to spaliem!
Ale skd pan to mia? - naciska gestapowiec.
Jestem zwierzchnikiem Zarzdu Miejskiego. Podobnie jak przed wojn, tak i teraz otrzymuj w domu
bardzo liczn korespondencj codziennie z poczty, a take podrzucane mi s pod drzwi mojej willi
rne listy, podpisane i nie, jak na przykad anonimowe obelgi, rozmaite wydawnictwa reklamowe
i inne. Tak te podrzuci mi to kto nieznany.
Ale by pan obowizany zameldowa o fakcie i odda to swojej wadzy, choby Oberfhrerowi
Leistowi, a tego nie uczyni!
Sdziem, e wystarczy zniszczenie - tumaczyem si. Ta krtka indagacja skoczya si
wyproszeniem mnie za drzwi. Stanem na korytarzu. Po kilku minutach zaledwie zostaem wezwany
ponownie do pokoju.
Pan Oberfhrer Leist i komendant policji porzdkowej wstawiaj si za panem. Zwolnimy pana, ale
na przyszo musi pan wszystkie otrzymywane antyniemieckie materiay dorcza wadzom
niemieckim. Moe pan wyj.
Wyszedem, a tu za mn wyszed uradowany Leist. Odwioz pana teraz do domu - powiedzia. -
Udao si! To ja prosiem o wspdziaanie komendanta Ordnungspolizei. Dzie pan odpocznie, jutro
wrci do pracy i zgosi si do mnie. Musiaem przyj propozycj i wkrtce znalazem si w domu,
mao rad z paradowania przez miasto niemieckim urzdowym wozem.
W domu stwierdziem, e ona od razu wiedziaa, i jestem na Pawiaku. Mj szofer jecha po mnie,
jak zwykle, do domu i po drodze zobaczy mnie siedzcego w otwartej budzie, wobec czego
pojecha za ca kawalkad samochodw gestapowskich, a gdy stwierdzi, e zajechay one na
Pawiak, pody z kolei do ratusza, zaraz meldujc, komu z moich kolegw naleao, o miejscu,
w ktrym przebywam. Doktor Kipa od razu podj interwencj u Leista i nastpnie pojecha do ony,
aby j poinformowa i uspokoi.
Caa rzecz zakoczya si nieoczekiwanie szczliwie dla mnie. Ale czemu? Osobicie uwaaem
i uwaam, e gwnie dziki przysowiowemu utowi szczcia. Gdyby znajomy gestapowiec wszed
do pokoju budynku pawiakowego o kwadrans, na przykad, pniej, kiedy bybym ju zbity, czego si
spodziewaem, podjta wskutek interwencji kolegw i tak skuteczna akcja Leista nic by nie daa.
Trudno sobie wyobrazi zwolnienie mnie po skatowaniu.
I w tym przypadku wasny rozsdek w zeznaniach i wsparcie ze strony Leista duo mniej wayo od
przypadkowego wkroczenia gestapowca, ktry zda sobie spraw, o kogo chodzi, i uzna za przezorne
wstrzymanie doranego wymiaru sprawiedliwoci do czasu decyzji wadz wyszych.
Nastpny przypadek mego siedzenia - i to w areszcie Kriminalpolizei - zdarzy si w nastpujcych
okolicznociach.
Pewnego ranka dyrektor Wydziau Oglnego, dr Wgiel, zameldowa mi o fakcie sposzenia ubiegej
nocy w Drukarni Miejskiej pracownikw drukujcych faszywe, jak mwi, karty ywnociowe. Fakt
jest znany w caej drukarni i w kadej chwili moe dotrze do Niemca, ktry j dozoruje - mwi
Wgiel. - Jeli nie zgosimy meldunku do policji niemieckiej, nastpi represje, poniesiemy
odpowiedzialno, jak zwykle - winni czy niewinni. Co robi? Przyszedem do pana po decyzj.
Czy sprawcy zdyli si ukry? - zapytaem.
Chyba tak, bo zaraz w nocy opucili lokal drukarni.
Na ukrycie si potrzebuj niewtpliwie paru dni i musimy im to w kadym razie zapewni. Nie jest
zreszt dla mnie z tego, co pan mwi, pewne, co naprawd drukowali i dla kogo.
Doktor Wgiel czeka, do czego zmierzam.
Jak pan powinien pamita, zarzdzenie niemieckie mwi o zawiadamianiu o stwierdzeniu
przestpstw bd policji niemieckiej, bd polskiej. Trzeba za, aby doniesienie, konieczne dla
bezpieczestwa dyrekcji i pracownikw drukarni, a rwnie pana i paskiego wydziau, szo jak
najduej. Wobec tego niech pan lub dyrektor Drukarni Miejskiej zoy meldunek pisemny do
komisariatu policji granatowej. Stamtd to pjdzie do ich komendy gwnej i wreszcie dotrze do
Niemcw.
Minie dziki biurokratycznej powolnoci niezbdnych kilka dni, a tymczasem tamci si dobrze ukryj.
Ich nie narazimy, a panw take. Wypadek by ubiegej nocy, meldunek moe by zoony
w komisariacie policji jutro.
Stao si wedug mojej dyrektywy. W kilka dni pniej okoo poudnia odebraem w swym gabinecie
telefon: Tu mwi komisarz policji ledczej (wymieni nazwisko). Jest pan proszony przez naszego
niemieckiego zwierzchnika do przybycia zaraz na Daniowiczowsk.
Za kilka minut, najwyej dziesi do pitnastu, bd u panw - odpowiedziaem.
Niezwocznie powiedziaem Kipie czy Zawistowskiemu, e oczywicie zaraz z Daniowiczowskiej nie
wrc, e mnie tam na pewno zatrzymaj, e si tego spodziewam, i e skoro wezwanie nastpuje
dopiero teraz, wszystko idzie wedug mego oczekiwania. Po czym poszedem do znanego mi sprzed
pierwszej wojny wiatowej pobliskiego budynku urzdu ledczego.
Na schodach czeka na mnie polski komisarz policji w stroju cywilnym. To ja do pana dzwoniem na
rozkaz niemieckiego komisarza. Zanim pan do niego wejdzie, chc pana uprzedzi, o co chodzi, i jak
pan powinien si broni. Chodzi o zarzut uatwienia ucieczki przestpcom z drukarni. A najlepiej pan
obroni si tak... - mwi polski urzdnik suby ledczej.
Wysuchaem i podzikowaem. Z kolei wprowadzono mnie do Niemca. By wcieky. Pan umoliwi
kryminalistom ucieczk. Za wspdziaanie z przestpcami bdzie pan cigany. Odprowadzi go do
celi.
Uciekli - pomylaem - plan si uda.
Zaprowadzono mnie do funkcjonariusza, ten spisa personalia i odebra rzeczy, ktrych nie wolno
posiada w areszcie. Potem wprowadzono mnie do piwnicy budynku i w niej - do jednej z cel. Od razu
dowiedziaem si, e w ssiednich celach znajduj si ju dyrektor Wgiel, jego zastpca Vertun
i dyrektor Drukarni Miejskiej Kaczyski.
Spdziem reszt dnia i przenocowaem w celi w bardzo mieszanym towarzystwie. A na drugi dzie
wezwa mnie do siebie komendant aresztu, volksdeutsch, znajcy doskonale jzyk polski. Posadzi
mnie naprzeciw siebie i powiedzia: Dopiero teraz dowiedziaem si, kim pan jest. Chciaem pana
pozna i pogawdzi. A poza tym nie mog si zgodzi, aby pan siedzia ze zwykymi winiami.
Przenios pana do celi z lepszym towarzystwem. Mamy tu cel dla policjantw. Tam bdzie panu
lepiej.
Milczaem, a on tymczasem zacz niby towarzysk rozmow de omnibus rebus, w pewnym za
momencie rzek: Mam tu bardzo rnych winiw. Poka panu jednego z nich. To jeszcze chopiec.
Nazywa si de Phull.
Nie wiem dotychczas, po co istotnie sprowadzi wtedy do siebie tego chopicego winia. Nazwisko
jego byo mi dobrze znane, gdy ona mego przyjaciela, Wodzimierza Kobukowskiego, bya z domu
de Phull i z tej racji poznaem kilkoro czonkw jej rodziny tego nazwiska. Ale tego wanie chopca
nie spotykaem nigdy, tote nie wiedziaem, czy go co czy z moimi znajomymi. Z tej jednak racji
uwanie przysuchiwaem si rozmowie komendanta aresztu z chopcem na do obojtne tematy.
Chopiec robi wraenie wyrobionego ponad wiek. Do rozmowy nie wczaem si.
Z godzin w sumie trwaa chyba ta do jednostronna pogawdka komendanta aresztu ze mn. Po
niej przeprowadzono mnie do celi dla policjantw. Mniej mi zreszt odpowiadaa ta nowa kompania,
doskonale ze sob zgrana i najwidoczniej nie najgorzej si czujca w swym towarzystwie. Ale
zachowali oni obojtn poprawno wobec mnie, zdajc sobie spraw, e nie z wasnej ochoty
psuem im dobrze dobrane grono.
Tu z kolei spdziem nastpn lub dwie dalsze noce. A potem zostaem ponownie wezwany do
komisarza - Niemca. Byli tam ju wszyscy trzej inni kryminalni przestpcy z Zarzdu Miejskiego.
Komisarz przeprowadzi konfrontacj zezna, ktra wypada pomylnie dziki naszemu porozumieniu
przed aresztowaniem. W kocu Niemiec orzek: Ja panw zwalniam, ale spraw przekazuj
Stadthauptmannowi Leistowi celem ukarania panw we wasnym jego zakresie dziaania.
Leist mia prawo zsyania na okrelony czas do obozu pracy, cho rzadko z niego korzysta. By zreszt
tego dnia nieobecny, wic zgosiem si do Stadtdirektora Bechera. Ten sucho przyj meldunek
o zwolnieniu i powiedzia: Gdy Oberfhrer powrci, zamelduj mu o zwolnieniu panw z
Kriminalpolizei.
Leist jednak nie wzywa mnie specjalnie w tej sprawie, a w najbliszej odbytej z nim rozmowie sprawy
w ogle nie poruszy. Rzecz rozesza si sama przez si bez ujemnych konsekwencji dla kogokolwiek
z nas.
Trzykontrybucje
W swej pracy Zarzd Miejski Warszawy - 1939-1944 ograniczyem si do wspomnienia mimochodem
o trzech kontrybucjach, jakie zostay naoone przez wadze okupacyjne na ludno Warszawy.
Obecnie pragn do tego tematu dorzuci pewne szczegy. Uwaam to tym wicej za konieczne, e
wydana w roku 1970 Kronika wydarze w Warszawie 1939-1949 grzeszy w tym wanie wzgldzie
istotnymi bdami.
Wedug dziau drugiego tego kompendium miay mie miejsce nastpujce kontrybucje:
a) pod dat 10 lutego 1942 - dziesiciomilionowa (s. 52);
b) pod dat 10 lutego 1943 - dziesiciomilionowa (s. 63);
c) pod dat 27 padziernika 1942 - jednomilionowa (s. 59);
d) pod dat 3 lutego 1944 - stumilionowa (s. 84).
Faktycznie byy jednak tylko trzy, a nie cztery kontrybucje. Zapewne dwie wzmianki wymienione
wyej pod a) i b) odnosz si do jednej i tej samej kontrybucji. Ale w takim razie wymaga ustalenia
rok: 1942 czy 1943?
Jestem przewiadczony, e przy dziesiciomilionowej kontrybucji chodzi o rok 1943. Mam te zupen
pewno, e trzy kolejne kontrybucje rosy stopniowo od jednego miliona do dziesiciu milionw
i nastpnie do stu milionw, przy czym jednak w tym ostatnim przypadku na Warszaw przypada nie
cao, lecz 85 milionw. Reszta - czyli 15 milionw - dotyczya powiatu warszawskiego, po raz
pierwszy wwczas obcionego przez okupanta udziaem w kontrybucji (w poprzednich dwch
przypadkach caa nominalna suma kontrybucji ciya wycznie na Warszawie).
53
Motywem naoenia kontrybucji podawanym przez wadze niemieckie byo w pierwszym wypadku
niszczenie ubra Niemcom w czasie korzystania przez nich z komunikacji publicznej, w drugim -
zamachy na ycie Niemcw i ich pomocnikw; w trzecim faktyczny powd stanowi zamach na
Kutscher.
Gdy pierwsza kontrybucja zostaa ogoszona, a Zarzd Miejski obciony obowizkiem jej
wyegzekwowania, problem nie nasuwa szczeglnych trudnoci, jeli pomin oczywicie sam
kwesti bezprawnoci dania niemieckiego, sprzecznego z zasadami prawa midzynarodowego.
W nikim jednak nie budzio wtpliwoci, e kontrybucj naley cign, a to w gbokim
przekonaniu, e jej nieuiszczenie pocignie za sob dalsze represje, mogce przysporzy ludnoci ju
nie uszczerbku majtkowego, lecz strat ludzkich.
Jeli wic stwierdzam, e pierwsza jednomilionowa kontrybucja nie powodowaa szczeglnych
trudnoci, to mam na myli stosunek liczby ludnoci Warszawy (poza ydami i Niemcami, nie
objtymi akcj) do sumy kontrybucji. Liczba ludnoci zwanej potocznie aryjsk, czyli - mwic cile
- tej, ktra zamieszkiwaa w Warszawie poza obrbem getta, i suma do cignicia byy prawie rwne
sobie. Nasuwaa si od razu myl pogwnego w wysokoci okoo jednego zotego od mieszkaca.
Tej sugestii jednak pocztkowo przeciwstawiaem si. Lkajc si, e po pierwszej kontrybucji mog
przyj nastpne, chciaem dokona zbirki w sposb utrudniajcy okupantowi powtrzenie
53
Wadysaw Bartoszewski na s. 213, 228, 361 i 362 drugiego wydania (1970) swego dziea Warszawski
piercie mierci podaje cise daty kolejnych trzech kontrybucji (27 padziernika 1942, 10 lutego 1943 i 2
lutego 1944), jak rwnie prawidow kolejn ich wysoko, pomijajc jedynie fakt pitnastomilionowego
udziau powiatu warszawskiego w ostatniej (trzeciej) kontrybucji. (Przyp. aut.)
machinacji. A nastpnej kontrybucji spodziewaem si w znacznie wyszej kwocie. Okazao si
pniej, e tak rzeczywicie byo.
W rozmowie z dyrektorem finansowym Zarzdu Miejskiego powiedziaem, e przecie sum jednego
miliona mona uzyska drog wpaty przez tysic osb po tysic zotych, co wydawao mi si zupenie
realne, bd nawet piciuset zotych przez dwa tysice patnikw. Cay problem sprowadza si wic
tylko do wyboru takiej, stosunkowo nielicznej grupy ofiarnych, ktrzy by zadeklarowali dobrowoln
wpat w powyszej wysokoci na gow.
Dla przecicia sprawy i wybrania waciwej drogi zwoaem narad dziaaczy spoecznych,
reprezentujcych zamoniejsze sfery Warszawy. W naradzie wzili udzia: byy minister i nastpnie
prezes Zwizku Izb Przemysowo-Handlowych, in. Czesaw Klarner, hurtownik zboowy, a wwczas
i prezes Zarzdu Warszawskiej Hurtowni Aprowizacyjnej, Stanisaw Barcikowski oraz inni.
Zebrani zgodnie wypowiedzieli si przeciwko mojemu projektowi rozwizania sprawy. Byem
zmuszony pj po linii sugestii Wydziau Finansowego Zarzdu Miejskiego - signicia do masowego
patnika.
Uczyniem to nie przekonany cakowicie argumentami o potrzebie uczynienia z wpat na kontrybucj
czego w rodzaju powszechnego aktu patriotycznego (znalazo to zreszt pewien wyraz
w indywidualnym dokumencie pokwitowania kadej wpaty).
Gdy nastpna kontrybucja opiewaa ju na dziesi milionw, trzeba byo dokona repartycji sumy na
rne tytuy udziau, zrnicowane co do sum obcienia poszczeglnych kategorii patnikw
odpowiednio do ich stanu majtkowego. Ale zasada udziau kadego mieszkaca (poza gettem) nadal
zostaa utrzymana.
Wreszcie przy trzeciej kontrybucji moliwo zebrania caej sumy - przy tym w obowizujcym
krtkim terminie - budzia ju zdecydowane wtpliwoci. Rozoywszy przypadajc na Warszaw
sum na poszczeglne tytuy i grupy mieszkacw, ustaliem z dyrekcj Wydziau Finansowego
Zarzdu Miejskiego, e bdziemy wiadomie usiowali przeciga termin wpaty, od razu awizujc
Niemcom brak moliwoci cignicia caej sumy w wyznaczonym terminie, a rwnie trudno jej
cignicia w caoci nawet w znacznie duszym okresie.
Zamiar powid si tylko czciowo. W wyznaczonym terminie bylimy jeszcze dosy dalecy od
zebrania caej danej sumy. Ale nie mona byo przeciga struny nadmiernie, gdy ku memu
zdziwieniu i zakopotaniu powiat warszawski swj pitnastomilionowy udzia wpaci
w obowizujcym terminie.
54
Nadzr niemiecki nie przyczyni zreszt Zarzdowi Miejskiemu w tym przypadku nadmiernych
kopotw, nie naciskajc zbyt gwatownie na dotrzymanie terminu.
Wielotygodniowy okres zbirki wyznaczonych przez Zarzd Miejski udziaw patniczych w tej
kontrybucji da mono uzgadniania na bieco taktyki z miarodajnymi czynnikami podziemia
cywilnego. Poprzednio mona byo uzyskiwa placet tych wadz waciwie tylko post factum.
W przypadku drugiej kontrybucji Zarzd Miejski uzyska - o ile pamitam - trzymilionowy zwrot na
rzecz zasilenia funduszw opiekuczych rnych polskich instytucji spoecznych. Przy trzeciej
kontrybucji byy take podejmowane kroki w kierunku odzyskania dla celw spoecznych polskich
54
Polscy urzdnicy Zarzdu Powiatowego porozumieli si z Zarzdem Miejskim Warszawy i zastosowali
podobny system repartycji. (Przyp. aut.)
chociaby czci wpaconych kwot, ale nie przypominam sobie dzisiaj, czy day one jakikolwiek
skutek.
OpracowaniedlaLondynu
Dawny mj zwierzchnik z okresu pracy w Moskwie, a nastpnie minister przemysu i handlu, Antoni
Olszewski, utrzymywa stosunki towarzyskie ze mn przez dugie lata. Trway one do wybuchu wojny
i podczas okupacji. Niekiedy odwiedza nasz dom, kiedy indziej zaprasza nas z on lub tylko mnie do
siebie. Czasami przy okazji proszonego obiadu czy kolacji zaatwia ze mn konkretne sprawy, jak to
miao miejsce jeszcze przed wojn, kiedy zabiega o przejcie dyrektora gazowni warszawskiej - dra
Baeja Rogi - do przemysu koksowniczego na lsku. Decyzja naleaa oczywicie wycznie do
samego zainteresowanego, ale Olszewski kurtuazyjnie nie chcia dziaa bez mojej wstpnej
akceptacji. Niechtnie wprawdzie widziaem odejcie tgiego fachowca, jakim by dr Roga (po drugiej
wojnie wiatowej - profesor Politechniki lskiej), ale byem przekonany, e w razie koniecznoci dam
sobie rad ze znalezieniem nastpcy. Natychmiast zreszt pomylaem o osobie chemika dra
Antoniego Sachnowskiego, ktrego wysokie kwalifikacje fachowe i organizacyjne poznaem w czasie
kierowania Pastwowym Monopolem Spirytusowym. Tote upewniwszy si, e propozycja przemysu
odpowiada osobistym yczeniom dra Rogi, nie zgosiem zastrzee wobec propozycji Olszewskiego.
W tych warunkach staych kontaktw nie zdziwio mnie, gdy pewnego okupacyjnego dnia
otrzymaem kolejne zaproszenie telefoniczne od Olszewskiego na pny obiad. Dziwniejsza bya jego
uwaga, e musz liczy si z przenocowaniem u niego. Wprawdzie zakaz poruszania si w nocy mg
tumaczy sugesti Olszewskiego, ale przecie od obiadu do godziny policyjnej byo sporo czasu na
normaln pogawdk. Ale nie dopytywaem si zbytnio, lecz obiecaem przyby.
Tym razem bylimy tylko we dwch. Olszewski powiedzia zaraz na wstpie: Przygotowalimy dla
naszego rzdu w Londynie wyczerpujc dokumentacj okupacyjn. Stanowi to, jak pan widzi, wielki
tom. Chciabym, aby pan to dokadnie przejrza i da swoj ocen. A nie ma wiele czasu, bo trzeba to
bezzwocznie wysa. Std te moja propozycja, aby pan powici i noc na czytanie tekstu. Godzin
dziennych na to nie wystarczy.
Oczywicie wyraziem zgod.
Po wielogodzinnym wertowaniu tomu, nie wszdzie jednakowo gruntownie czytanego, doszedem do
wniosku, e opracowanie jest kompletne i daje wszechstronny obraz stosunkw i terroru
niemieckiego w okupowanej Polsce.
Gdy Olszewski zapyta, co sdz o opracowaniu, powiedziaem: Praca jest, panie ministrze,
imponujca i zadziwiajca umiejtnym zebraniem tak wielu przykadw stosowania systemu
hitlerowskiego w Polsce i w szczeglnoci w Warszawie, ktrej ycie znam, mog wic stwierdzi, e
raport je znakomicie oddaje. Tylko wtpi, czy da to oczekiwany rezultat. Nie tylko cudzoziemcom,
ale nawet naszym rodakom poza krajem trudno bdzie uwierzy, e to wszystko jest rzeczywistoci.
Czasami i ja sam miewam wtpliwoci, gdy dochodzi mnie wiadomo o jakiej nowej potwornoci.
(Tu zacytowaem informacj niedawno otrzyman o porwaniu samochodem z ulicy modej Polki
i zawiezieniu jej do domu publicznego dla oficerw niemieckich na jednej z ulic bliskiego Mokotowa.
Dziewczynie tej podobno udao si zbiec z lokalu, co wanie wzbudzio we mnie pewne wtpliwoci,
gdy miaa by ju uprzednio przebrana w zwykle stosowany w takich zakadach skromny
przyodziewek bieliniany. Ale informacj potwierdziy mi pniej i inne osoby.)
Czy sdzi pan, e trzeba co zmieni lub doda? - zapyta Olszewski.
Nie. Moe tylko, jeli byby na to czas - zastanawiaem si gono - naleaoby da stosowny wstp
dla czytelnika zagranicznego. Tam, gdzie nie ma reprodukowanych dokumentw dla poparcia opisu,
moe daoby to co. Ale kto wie, czy nie lepiej liczy po prostu, e odbiorcy bd mieli niezbdne
zaufanie do naszych rde.
To spotkanie byo jednym z naszych ostatnich. Miny kolejne miesice i dosza mnie wiadomo
o aresztowaniu Olszewskiego. Potem zostaem powiadomiony, e znajduje si on w jakim obozie na
terenie Maopolski, a nastpnie - o mierci, ktr tam ponis.
Stosunekdoprzyszychgranicpastwapolskiego
W kwestii powojennych granic Polski naleaem do tych, ktrzy przez cay okres okupacji wyraali
pogld, e sprawa granic wschodnich jest prawnie przesdzona w traktacie ryskim. Natomiast
w sprawie przyszego uregulowania granicy polsko-niemieckiej naleaem do maksymalistw,
wedug terminologii zastosowanej przez Leopolda Glucka na s. 38 i 39 jego pracy pt. Od ziem
postulowanych do Ziem Odzyskanych (Warszawa 1971).
Byem zdecydowanym zwolennikiem oparcia tej granicy o Odr i Nys z rwnoczesnym jednak
objciem przez Polsk praw suwerennych nad wysp Rugi. Nie by to przejaw wycznie sentymentu
i tsknoty do prasowiaskiej Rugii. Uwaaem, e posiadanie ujcia Odry do Batyku bdzie
wymagao odpowiedniego zabezpieczenia od strony morza, a za podstaw takiego zabezpieczenia
uwaaem umocnion Rugi w polskim wadaniu.
Nie miaem tytuu ani wielu sposobnoci do bronienia wasnej koncepcji i jej przedstawienia
waciwym organom polskim. Ale raz kto z pracownikw komrki wojskowej, powoanej do
zajmowania si tego wanie typu zagadnieniami, zreszt mj dawny znajomy jeszcze z czasw
epopei legionowej, podj ze mn rozmow na temat przyszej zachodniej granicy polskiej.
W oznaczonym przez niego czasie zreferowaem mu wasny pogld, a on przyj go do wiadomoci
bez dyskusji. Najwidoczniej zaleao mu tylko na zarejestrowaniu mego gosu w przeprowadzanej
wanie jakiej ankiecie.
Nazwisko mego wczesnego rozmwcy wypado mi z pamici. Ciekawe jest natomiast, e
zagadnienie granic zachodnich nigdy nie stao si przedmiotem moich rozmw z Benedyktem
(pukownikiem Ludwikiem Muzyczk), kierownikiem oddziau sztabu AK, waciwego i dla tego
zakresu bada. Z Benedyktem miaem kilkakrotny kontakt osobisty w czasie okupacji, do innych
jednak celw suy on wtedy i inne w oczach Benedykta miaem kwalifikacje ni do zabierania
gosu w sprawach granic.
Rezygnacjazestanowiska
Zarzdzenie pogotowia onierzy podziemia byo mi znane nie tylko ze rde urzdowych. Rwnie
obserwacje z terenu rodzinnego (mj pitnastoletni syn by onierzem Armii Krajowej) i skdind
potwierdzay mi w ostatnich dniach lipca, e wybuch powszechnej w Stolicy akcji zbrojnej jest bardzo
bliski.
Z drugiej strony rnorodne objawy niepokoju u Niemcw daway mi take wiele do mylenia.
Raz z inicjatywy dyrektora Kontroli Miejskiej, pk. Tangla, miaem mono dokonania inspekcji
niedzielnej miasta, stwierdzajc zapocztkowanie akcji ewakuacyjnej nadzorczego urzdu
niemieckiego z paacu Blanka oraz znaczny upadek ducha cofajcych si od strony praskiej
niemieckich oddziaw wojskowych.
Innym razem niemieckie wezwanie publiczne do mieszkacw miasta o stawiennictwo w liczbie stu
tysicy do udziau w robotach wojskowo-obronnych, ktre dao w efekcie znalezienie si na
wyznaczonym placu zbirki zaledwie garstki kilkudziesicioosobowej bez wycignicia z tego braku
posuchu jakichkolwiek konsekwencji, byo wiadectwem, e we wadzach okupacyjnych zaczyna si
rozkad. Reakcj za wrcz niezrozumia by w szczeglnoci telefon do mego urzdnika
cznikowego Emila Kipy od Stadthauptmanna Leista, dzikujcy wadzom polskim miasta za liczny
odzew ludnoci na apel niemiecki.
Na dwa dni czy nawet w przeddzie wybuchu powstania byem wezwany przez gubernatora
dystryktu Fischera do paacu Brhlowskiego, aby usysze od niego polecenie wpynicia na
kupiectwo praskie w kierunku utrzymania dziaalnoci handlowej. Wedug wiadomoci Fischera
sklepy na Pradze miay by zamykane. A nie ma powodu do paniki - wyjania mi Fischer, mimo e
jego wygld wiadczy o czym wrcz przeciwnym. By blady, a cae otoczenie czynio wraenie
oblonej twierdzy. Wszdzie wida byo karabiny maszynowe i strae wojskowe, gdzieniegdzie -
bunkry, powszechnie panowa chaotyczny ruch i - co tu duo mwi - nastrj jak u Niemcw w czasie
alarmu lotniczego.
Ale dopiero w dniu 1 sierpnia tu przed godzin jedenast do mego gabinetu subowego dotara
wiadomo urzdowa, e godzina W zostaa postanowiona: o godzinie 17.00 powstanie ma si
rozpocz w Warszawie. Tej wiadomoci towarzyszyo polecenie, abym wraz z dobran gromad
odpowiedzialnych urzdnikw i kierownikw wydziaw miejskich pozosta w gmachu ratusza po
godzinach urzdowych. Dyspozycja uprzedzaa, e do gmachu wejd ju wczeniej okrelone oddziay
zbrojne i e ratusz miejski stanie si rwnie siedzib Delegata Rzdu na m. st. Warszaw (Marcelego
Porowskiego) i jego wsppracownikw.
W razie nieoczekiwanego odwoania godziny W miaem by dodatkowo powiadomiony. Jeli jednak
nic nie zajdzie, udzielona informacja miaa by wica dla mnie.
Odrzuciwszy krtkotrwa pokus skoczenia na oliborz dla dania ostatecznych wskazwek synowi
i poegnania go (ona z creczk przebyway od pewnego czasu poza Warszaw), zajem si
wydawaniem stosownych polece. W szczeglnoci delegowaem zaraz na Prag - w obawie o jej
odcicie - zamieszkujcego tam wicedyrektora Zygmunta Ogrodzkiego z pismem odrcznym
upowaniajcym do objcia zastpstwa prezydenta miasta na Warszaw prawobrzen. Byo to
penomocnictwo warunkowe, na wypadek, gdyby kierownik praskiego biura dzielnicowego nie mg
peni swych obowizkw (wiedziaem za, e ma, i jaki, przydzia od swych wadz podziemnych na
wypadek powstania).
Tu przed godzin pit po poudniu wyszedem na balkon gabinetu prezydenta miasta. Plac
Teatralny by zupenie pusty. Jedynie wysunity na kraniec trotuaru trwa w oczekiwaniu na pierwsze
strzay i ofiary polski dwuosobowy patrol sanitarny z opaskami czerwonego krzya na ramionach. Od
strony ssiedniego paacu Blanka - siedziby wadzy hitlerowskiej miejskiej - byo cicho. Odnosio si
wraenie, e wszyscy wiedz, co ma nastpi, i oczekuj tego w skupieniu, tak przyjaciele, jak
wrogowie.
Punktualnie o godzinie 17 rozlegy si pierwsze strzay. Powstanie rozpoczo si. Poza detonacjami
nie dochodziy do nas adne odgosy, potem - po duszym czasie dopiero - day si sysze apele
niemieckie przez megafony.
Nikt w ratuszu od nas niczego nie da, nikt si o nic do nas nie zwraca. We trzech (Podwiski, Kipa
i ja) prowadzilimy wic prywatne dyskusje o szansach podjtej walki, dzielc si posiadanymi
wieciami, mogcymi mae budzi nadzieje, gdy dotyczcymi przewanie znanych nam z ostatnich
dni wpadek broni.
Pierwsz noc spdzilimy w gabinecie frontowym na pododze, wykorzystujc na posanie zwoje
chodnikw korytarzowych. Nastpne noce spdzalimy w podobny sposb w przylegej sali, zwanej
portretow.
Trzeciego dnia podjty zosta z gmachu ratusza heroiczny i udany atak na paac Blanka.
Spostrzeglimy akcj zupenie przypadkowo, gdy bya ju w penym toku, z okien sali portretowej
wychodzcych na podwrze od wschodu. Byem cay pochonity widokiem onierzy, w tym jednej
kobiety, przesuwajcych si na wysokoci trzeciej kondygnacji od okna do okna po desce
przerzuconej midzy nimi z zewntrz. Podwiski by mniej oczarowany widokiem, a nawet oburzony.
Dlaczego, o tym za chwil.
Poprzednio moglimy te widzie dwie egzekucje na Niemcach, dokonane przez rozstrzelanie przed
frontem gmachu ratusza. Mimo e chodzio niewtpliwie o aktywnych dywersantw-Niemcw,
odniosem przykre wraenie ze sposobu wykonywania wyroku. W szczeglnoci dranio mnie
danie, aby skazani zdejmowali przed egzekucj obuwie. Wyrok, jeli zapad prawidowo, powinien
by wykonywany bez zbdnych szykan, bez przewlekania ostatnich chwil winowajcy. Byy to bowiem
wyroki polskiego sdu polowego, nie niemieckiego pseudosdownictwa.
55
Te pierwsze trzy dni wzbudziy we mnie wiadomo cakowitej zbdnoci naszego urzdowania.
Jak si okazao, wszyscy trzej mielimy szybko do roli pitego koa u wozu. Podwiski by tym,
ktry postawi kropk nad i. Zacz od stwierdzenia, e powinienem by by wezwany do udziau
w decyzjach dotyczcych ataku na paac Blanka. Mona byo unikn ryzyka, o ile by zwrcono si do
pana i o ile by pan wezwa kierownictwo paacu Blanka do kapitulacji. Paskiego wezwania na pewno
by tam posuchali - wywodzi Podwiski z gorycz. W tych warunkach - doda - nie mamy tu co robi
i wnosibym o rezygnacj z naszych stanowisk.
Bynajmniej nie podzielaem pewnoci Podwiskiego co do skutecznoci moich ewentualnych apeli
o poddanie si zaogi paacu Blanka i w szczeglnoci stojcego na jej czele zastpcy
Stadthauptmanna dra Fribolina, ale nie mogem nie przyzna racji, e atak powinien by poprzedzony
prbami akcji w rodzaju sugerowanej post factum przez Podwiskiego. Niezalenie jednak od tego
cay przebieg wydarze w ratuszu od godziny W do czasu tej naszej rozmowy by na tyle oczywisty,
e musiaem doj do tej samej, cho nie wycznie z tych samych pobudek, konkluzji dotyczcej
rezygnacji.
Skoro wszyscy trzej bylimy co do tego zgodni, pozostao tylko podj odpowiednie kroki. Zasadnicza
dyrektywa dla mnie od Delegata Rzdu na Kraj bya jednak odmienna: Peni pan obowizki do
pomylnego koca powstania i wtedy dopiero zdaje swe funkcje, otrzymujc odpowiedni akt
podzikowania i skwitowania. Naleao wic spowodowa jej uchylenie.
55
Sdownictwo polowe powstaczej Warszawy respektowao zasady prawa midzynarodowego wobec jecw
niemieckich, co podkrelaj cudzoziemscy historycy powstania warszawskiego Sporadyczne napicia
emocjonalne towarzyszce egzekucjom dywersantw naleay do bardzo rzadkich wyjtkw.
W dniu 4 sierpnia zaprosiem Porowskiego na rozmow. Poinformowaem go o naszej decyzji
i prosiem o przedstawienie przez niego Delegatowi na Kraj wniosku o przyjcie naszych rezygnacji i o
przekazanie funkcji jemu - Porowskiemu - jako typowanemu na okres po wyzwoleniu prezydentowi
miasta Warszawy.
Porowski nie podzieli zrazu naszego stanowiska i prbowa wpyn na jego zmian. Ale gdy stalimy
kategorycznie przy swoim, wyrazi wreszcie zgod na t koncepcj i przyrzek by rzecznikiem
uchylenia dawniejszej wytycznej u Delegata Rzdu na Kraj. Tego dnia odwiedzi nas Porowski
ponownie i owiadczy, e decyzja, jak uzyska, jest zgodna z naszym postulatem. Wyznaczylimy
wobec tego godzin jedenast dnia nastpnego na przejcie przez niego funkcji w obecnoci
wszystkich zainteresowanych, zgrupowanych w ratuszu.
Po krtkim akcie przekazania funkcji delegat Porowski zaproponowa naszej trjce dalsze pozostanie
wraz z nim w kompleksie ratuszowym. Dzikujc za okazan przyjacielsk yczliwo, zdecydowalimy
jednak wszyscy trzej bez wahania, e nie naley tworzy nawet pozorw naszego pozostawania w
Zarzdzie Miejskim. Prosilimy natomiast o uatwienie wyjcia z ratusza, co wymagao przy przejciu
na Stare Miasto skorzystania z przej podziemnych poprzez budynki (w szczeglnoci Banku
Polskiego) znajdujce si pod obstrzaem i obsadzone przez oddziay powstacze.
W godzinach popoudniowych - ju jako osoby prywatne - znalelimy si na ul. Dugiej, a nastpnie
w dalszych czciach dzielnicy staromiejskiej.
Nigdy nie powstaa sposobno wyraenia kierownictwu Zarzdu Miejskiego sw podzikowania
i skwitowania. Co gorsze, nigdy nie nastpio pomylne dla Polakw zakoczenie powstania.
Od 5 do 27 sierpnia kwaterowalimy po rnych lokalach, zaczynajc od mieszkania pani
Lorentzowej, matki dyrektora Muzeum Narodowego, przez siedzib miejskiego Wydziau
Statystycznego na Miodowej i szpital dla chorych umysowo przy ul. Bonifraterskiej, a po mieszkanie
pastwa Breiterw na ulicy Kapucyskiej. Koczowalimy, jak wielu innych, pozbawieni bielizny na
zmian, ywnoci, moliwoci umycia si.
Tym jednak rnilimy si od przewaajcej liczby tubylcw dzielnicy, e moglimy i chcielimy
porusza si, a nie tkwi po kwaterach czy zgoa w schronach. Szczeglnie pod tym wzgldem
ruchliwym towarzyszem mych wdrwek sta si w tym okresie Edward Strzelecki, dyrektor
miejskiego Wydziau Statystycznego. Uatwiay nam wdrwki dokumenty akowskie ad hoc
wystawione, Podwiskiemu, Kipie i mnie wystawi takie dowody osobiste major Gromski (Wardejn-
Zagrski), pobierajc w parku Krasiskich odciski naszych palcw jako zastpcz na dokumentach
identyfikacj wobec braku fotografii.
Nie pozbawiona ciekawych rozmw i kontaktw, nawizywania nowych znajomoci i odnawiania
starych, a nade wszystko bogatych przey - moja egzystencja na Starwce trwaa blisko trzy
tygodnie, a mianowicie, od dnia opuszczenia ratusza a do chwili kiedy powstaa moliwo starania
si o przejcie grupowe na oliborz. Przez trzy bodaj dni kolejne zachodziem do komendy AK
w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwoci przy ulicy Dugiej nr 7, aby dowiadywa si o moliwoci
przejcia grupy, wizanej z moj osob i nazwiskiem. Wreszcie kolejno nasza nadesza i moglimy
opuci powstacze Stare Miasto, szybko zbliajce si do upadku. Nacisk przewaajcych si wroga
na ruiny tej dzielnicy stawa si nie do odparcia i byo oczywiste, e walk mona bdzie
podtrzymywa jeszcze najwyej przez pojedyncze dni, moe nawet godziny.
Jedenznaszychuton...
Kilka dni trwao zanim dostaem si na list mogcych przej kanaami ze Starwki na oliborz. Nie
sam zreszt, lecz ze swoj grup, jak okrelano moich towarzyszy w komendzie akowskiej
w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwoci.
W czasie jednej z moich tam bytnoci wyszed do mnie wysoki stopniem oficer i zapyta, czybym
jednak nie uda si - jako gowa miasta - do rdmiecia, wraz z nami, czyli z sam Komend.
Odmwiem stwierdzajc, e do rdmiecia wyrusza mj byy zastpca (Stanisaw Podwiski), ktry
w razie czego moe by uyteczny, ja za jednak, uwaajc si ju od momentu rezygnacji ze
stanowiska w Zarzdzie Miejskim za osob zupenie prywatn, a bynajmniej nie za reprezentanta
wadz miejskich, pragn znale si w dzielnicy, gdzie walczy mj syn.
Lista majcych uda si wraz ze mn na oliborz zmieniaa si nieco w cigu tych kilku dni. Dyrektor
Kontroli Miejskiej, dr Tangel, wycofa si z zamierzenia, dochodzc do wniosku, e nie ma
dostatecznych si fizycznych do ryzykowania nieatwej przeprawy kanaami.
Byo koo godziny dziesitej rano dnia bodaj 28 sierpnia, kiedy dostaem przyrzeczenie, e tego
wanie dnia okoo trzeciej po poudniu przypadnie kolej na przepraw mojej grupy. O tej godzinie
punktualnie mielimy wszyscy razem stawi si w tyme budynku, lecz w lokalu parterowym od
strony Podwala, aby spotka si tam z przewodnikiem, wysucha jego instrukcji i we waciwej chwili
zej pod jego przewodem do kanau.
Podzikowaem kapitanowi Graynie za pomyln wiadomo i zaczem wdrwk po dzielnicy,
aby poinformowa wszystkich zainteresowanych o zaatwieniu sprawy i umwi si z nimi na
spotkanie w okrelonym miejscu na godzin przed wyznaczonym terminem.
Wszyscy zawiadomieni stawili si na czas i razem udalimy si na wyznaczone miejsce odprawy.
Bylimy na miejscu wkrtce po drugiej po poudniu, pomimo e po drodze trafilimy na naloty, co
byo dodatkow przeszkod.
W pokoiku wyznaczonym na punkt zborny oczekiwa nas przewodnik oraz grupka nieznanych osb,
majcych rwnie i kanaami. Zauwayem wrd nich rannych onierzy, dwch ksiy i kilka osb
cywilnych.
Przewodnik, ktry przedstawi si swym pseudonimem (Leonard), udzieli nam informacji
dotyczcych samej trasy kanaowej i znakw rozpoznawczych na niej, pouczy o sposobie
zachowywania si w czasie przemarszu, objani, jakie mog by i w ktrych punktach szczeglne
niebezpieczestwa. Mody czowiek, raczej nawet - modzieniec, wykazywa dar dowdczy i pewno
siebie. Wzbudzio to we mnie cakowite zaufanie do niego.
Trwao do dugo, zanim nadesza godzina wymarszu. Udalimy si przez ulice Podwale i Freta do
witojerskiej, gdzie nas zaskoczy kolejny atak lotniczy. Skrylimy si w jednej z bram dla
przeczekania nalotu. Jeszcze tam tkwilimy, gdy przybya z przeciwnego kierunku grupa ludzi,
opowiadajc, e odbyli ju czciowo wdrwk kanaami, ale zostali obrzuceni w pewnym punkcie
granatami przez Niemcw pilnujcych na grze wazw kanaowych. Wycofali si wic i nie
zamierzaj pj tamtdy ponownie.
Nastrj tych ludzi oddziaa niekorzystnie na cz naszej grupy. W rezultacie do wazu kanaowego
na placu Krasiskich u wylotu witojerskiej dotarli tylko czonkowie mojej gromadki oraz
onierze.
Zatrzymalimy si w budyneczku parterowym, pooonym w odlegoci kilku krokw od wazu. Tu
przewodnik doradzi nam zawiza doy spodni, aby nie pltay si i nie utrudniay ruchw w kanale.
Uczynilimy to. Po duszej chwili, a cile o wyznaczonej porze (o godz. 18) dostalimy dyspozycj
pojedynczego schodzenia przez waz do kanau. Zszedem pierwszy i zdziwiem si, jak niski jest tu
poziom wody, niewiele sigajcy ponad kostk. Przed zejciem poegnaem si z kapitanem
Grayn, ktra konwojowaa nas a do celu i asystowaa przy schodzeniu pod ziemi.
W kanale, gdy wszyscy ustawili si szeregiem, przewodnik wysun si na pierwsze miejsce pochodu
i ruszylimy przed siebie w stopniowo narastajcych ciemnociach. Znalazszy si w penym mroku
wyczuwalimy niekiedy dla orientacji dotykiem olizge ciany kanau. Staralimy si te, zgodnie
z zaleceniem przewodnika, utrzymywa kontakt ze sob, dotykajc od czasu do czasu rk
poprzednika. Przestrzegalimy skrupulatnie zakazu rozmawiania i stpalimy ostronie, aby unikn
nadmiernego chlupotania wody, ktrej stopniowo przybywao. Ale raczej nie woda, lecz rne
odpadki, jak szmaty, odamki cegie itp., utrudniay ciche i bez potkni posuwanie si naprzd.
Trzeba byo co pewien czas otrzsa obuwie z wlokcych si u ng lepkich achmanw.
Trudne byo, zgodnie z zapowiedzi, przejcie przez skrzyowanie z burzowcem, ale powiodo si
cakowicie. Prd wody przecinajcy nasz tras by silny, na szczcie jednak moglimy trzyma si
acucha, przyczepionego wzdu tej partii kanau. U koca skrzyowania przewodnik musia nam
dopomaga, gdy acuch koczy si przedwczenie. Wskazywa on dotykiem rki nieznaczne
podwyszenie, na ktre trzeba byo wej, aby kontynuowa drog prawidow tras.
Przekroczylimy pomylnie take rejon Dworca Gdaskiego, uwaany za szczeglnie niebezpieczny ze
wzgldu na wzmoony tu dozr posterunkw niemieckich, wrzucajcych do kanau przez waz
granaty w razie usyszenia szmerw wiadczcych o przemarszu. Widocznie jednak dyscypliny
marszowej przestrzegalimy prawidowo, gdy o przejciu zagroonego miejsca dowiedzielimy si
dopiero z informacji przewodnika, ktry teraz znowu od czasu do czasu posikowa si mg wiatem
latarki kieszonkowej.
Ale tu trasa staa si grona z innych przyczyn. Prd wody, sigajcej teraz kolan, by znacznie
silniejszy ni w pocztkowym odcinku. I tu wanie, zawadziwszy nog o jak przeszkod, runem
w wod.
Do Kipy, ktry szed tu za mn jako trzeci od przodu, przewodnik powiedzia cicho: Jeden z naszych
uton.
Ale tak nie byo. Unoszony przez prd, czyniem usilne prby powstania. I mimo pocztkowych
niepowodze, w pewnej chwili udao mi si stan. W pozycji stojcej czekaem, co bdzie dalej. Nie
mogem oczywicie zda sobie sprawy ani z upywu czasu, ani z oddalenia od idcych towarzyszy, ani
nawet z tego, co byo najwaniejsze: czy aby nadal znajduj si na trasie ich marszu.
Zbawcze wiateko latarki przewodnika zabyso nagle. Odczuem ulg: wic jednak nie spynem
z waciwego kierunku marszu. Po chwili przewodnik znalaz si koo mnie i mogem zaj swe
poprzednie miejsce pomidzy nim i Kip. Wszystko to odbyo si w milczeniu.
Krtko ju, bo okoo kwadransa, trwao teraz dojcie do celu. Przewodnik zatrzyma si pod
sufitowym wlotem, prowadzcym do wyjcia na powierzchni. Pomidzy tym wejciem,
wymagajcym wcignicia si w gr o jakie ptora metra, a powierzchni znajdowaa si do
obszerna kryta platforma. Na niej skupilimy si wszyscy, pomagajc sobie wzajemnie.
Na platformie przewodnik objani nam, jak rysuje si sytuacja terenowa i bojowa na powierzchni
i pooy nacisk na szybki skok z wylotu kanaowego do rowu, oddalonego o kilka czy kilkanacie
krokw, a zapewniajcego oson w dalszym posuwaniu si. Bya ju godzina dziesita wieczorem, ale
noc ksiycowa i Niemcy mogli nas dostrzec i ostrzela z rejonu pobliskiego Instytutu Chemicznego.
Przez rw, potem przez pole, a nastpnie ulic Krasiskiego dotarlimy bez szwanku ca grup do
osiedla Warszawskiej Spdzielni Mieszkaniowej. Tu zarejestrowano nas, potrzebujcych opatrzono
(dotyczyo to i mnie, gdy z przygody kanaowej wyniosem liczne pokaleczenia ng) oraz wskazano
kwatery na nocleg. Udanie si od razu w nocy do wasnych czy przyjacielskich domw byo zakazane.
Dopiero po upywie nocy mogem uda si do wasnego mieszkania przy ulicy Feliskiego 23.
Przedtem poszed tam Kipa, ktry spowodowa przybycie mojej siostry z bielizn i ubraniem.
W dotychczasowym, jeszcze mokrym, a nade wszystko mocno cuchncym po przymusowej kpieli
w kanale ubraniu nie sposb byo, jak sdziem, i przez dzielnic, stosunkowo jeszcze mao
zniszczon.
Musiaem lee teraz w domu dugi czas, niezdolny do poruszania si i leczony staraniem przyjaci
i siostry na miejscu.
Na drugi dzie mogem zobaczy syna, ktry zajrza do domu ze swego posterunku bojowego w tzw.
Oplu, czyli z terenu walk w zabudowaniach oliborskich warsztatw autobusowych.
Dniprzedupadkiemoliborza
Czas mija. Siostra umiaa zapewni jako dostateczne zaopatrzenie ywnociowe, a nawet niekiedy
raczya Kip i mnie koniakiem portugalskim z wasnych zapasw z dawniejszych przesyek od brata
Wadysawa. Kipa by raz jeden we wasnym mieszkaniu u zbiegu Mickiewicza i Zajczka, ale
wdrwka nie bya atwa, wic jej wicej nie powtarza. Urgaem mu nieco za to, bo jeszcze na
Starwce zaklina si, e znalazszy si na oliborzu odszuka przechowywan starannie butelk
starego koniaku francuskiego, zachowan na wielk okazj, jak bya niezawodnie udana przeprawa
kanaami. Ale nie zdecydowa si na drug przechadzk. Trzeba byo zadowala si nadal koniakiem
siostry, wydzielanym po malekim kieliszeczku, niby lek wzmacniajcy.
Dom nasz nosi, gdy przybyem, wyrane lady ostrzeliwania, by pozbawiony wielu szyb w oknach (a
ju bywao chodno), tu i wdzie byy widoczne na cianach zewntrznych, a gdzieniegdzie i wewntrz
budynku zniszczenia od odamkw. Pewnego dnia zrzut lotniczy obsun si po cianie do wntrza,
zerwa kaloryfer w jednym z pomieszcze i pokoik zosta zalany wod. Staa si ta izba nieuyteczna,
ale miejsca byo i tak sporo: byo nas przecie tylko picioro (siostra, ja z Kip, kuzynka ony i suca),
a gdy zjawia si syn - szecioro na sze pokoi w dwch kondygnacjach. By jeszcze hall, ktry
stopniowo stawa si pokojem gocinnym, sypialni i skadem niektrych cenniejszych rzeczy, nie
liczc podziemia.
Syn przychodzi co par dni. Ale oto pewnego dnia zjawi si zwolniony ze suby z wysok gorczk
(mia zapalenie opucnej). Lea teraz w domu pod nasz opiek, a take ssiadw (Zbikowskich),
ktrzy starali si i mnie, i jemu pomc lekami i zastrzykami z trudem zdobywanymi (jedna z ich crek
bya po kursie sanitarnym).
Od chwili, kiedy nie musiaem stale lee, obserwowaem systematycznie sytuacj bojow mego
rejonu. Ktrego kolejnego dnia doszedem do wniosku, e zaszy przesunicia linii bojowej,
nasuwajce obaw o szybkie dotarcie Niemcw do naszej willi. Powiedziaem synowi: Pomimo twej
gorczki szykuj si do powrotu do kompanii. Tu jeste, jako powstaniec z broni, bardziej zagroony
ni tam, w gromadzie onierskiej. Gdy nadejdzie waciwa chwila, odprowadz ci. Czekaj ubrany!
Chwila nadesza po kilku godzinach. Razem z pitnastoletnim chorym synem wyszlimy z domu, aby
uda si do siedziby jego kompanii akowskiej, majcej wwczas kwater w trzeciej kolonii WSM przy
ulicy Krasiskiego. Sam niczego z sob nie zabraem, liczc, e zd z powrotem do siebie, zanim
zajdzie konieczno stawienia czoa opanowujcym teren Niemcom.
Szlimy najpierw rowem wykopanym pomidzy budynkami, potem wyszlimy przy ul. Grskiego na
powierzchni, dalej ulicami Feliskiego i Niegolewskiego z zamiarem posuwania si z kolei ulic
Kozietulskiego w kierunku kocioa. Ale doszedszy do naronika ulic Niegolewskiego i Kozietulskiego
musielimy si wobec obstrzau cofn, a nastpnie przeskoczy ulic w pobliu Feliskiego za zgod
posterunku AK, stojcego przy budyneczku stacji telefonicznej. Dalej posuwalimy si znowu wzdu
ulicy Feliskiego, gdy nagle, obrciwszy si w kierunku wasnego domu, zauwayem stojcy
w pobliu Alei Wojska Polskiego czog niemiecki, mogcy nas dojrze. Pobieglimy wic teraz do
kocioa na ukos, ale zanim dobieglimy, czog wystrzeli. Nic si nam obu nie stao. Syn wbieg do
wntrza kocioa, ja za schroniem si obok. Spotkalimy si za kocioem na ulicy Krasiskiego, skd
rowem przesunlimy si na drug stron ulicy. Bylimy ju przy budynku docelowym. Syn poegna
si ze mn i uda na kwater kompanii.
Dugie od tej chwili miny miesice, zanim dotara do ony i do mnie w Baniosze (pow. grjecki)
pierwsza wiadomo, e syn yje i e znajduje si w niemieckim obozie jenieckim.
56
Sam, po rozstaniu si z synem, zaszedem do dalszego budynku, aby odwiedzi znajomych i zasign
wiadomoci. Zoyem wizyt Edwardostwu Strzeleckim, zobaczyem si ze Stefanem Zbroyn,
przybieg powita mnie Stanisaw Towiski. Nie skorzystaem jednak z propozycji Strzeleckich
pozostania u nich, lecz wybraem si po godzinie z powrotem do siebie.
Gdy znalazem si w rowie obok willi Pohoskich (drugiej od mojej), usyszaem wrzaski niemieckie
poza sob, dochodzce najwidoczniej z budynkw przy ul. Grskiego. Poszedem popiesznie do
wasnego domu i z ogrdka upewniem si, e willa jest ju cakowicie oprniona z mieszkacw.
Wobec tego zawrciem, nie wchodzc w ogle do mieszkania. Po drodze w ocembrowanie studni
przy aptece wsunem swoj legitymacj AK, uznajc, e stanowi ona dodatkowe niebezpieczestwo
w razie zatrzymania mnie przez Niemcw.
57
Przeskoczyem - po raz drugi tego dnia - uliczk za
aptek. Stacja telefoniczna bya wci jeszcze w naszych rkach. T sam drog co poprzednio
podyem do WSM. Tym razem zgosiem si z prob o przyrzeczon gocin, ktr mi ochoczo
zapewniono.
W tej gocinie u Strzeleckich i Zbroynw spdziem par dni i nocy. Ale koniec obrony oliborza
szybko nadchodzi - nieuchronny. Czogi niemieckie znalazy si pewnego ranka tu pod domem,
a niemieccy odacy zaczli brutalnie wyprasza mieszkacw ze schronw i mieszka.
Strzelecki poszed pierwszy do wyjcia, jego ona
58
i ja za nim. Na schodach onierz przeprowadza
rewizj. Strzeleckiemu zabra przy tej sposobnoci zegarek, a gdy ten zrobi jak uwag, uderzy go
mocno i popchn do wyjcia na podwrze. Mnie te nie omin rabunek. odak zabra mi portfel.
56
Mody organizm wytrzyma - pomimo stanu ostrej choroby - i wdrwk piesz, i jazd na otwartej lorze, i
pocztkowe leenie na ziemi w obozie jenieckim. (Przyp. aut.)
57
Przybywszy do Warszawy w marcu 1945, wycignem t legitymacj z ukrycia. Bya zawilgocona, ale tekst
by wci jeszcze czytelny. (Przyp. aut.)
58
Pani Strzelecka bya lekko ranna. Odamek trafi j w schronie, przedostajc si przez mae okienko
piwniczne. (Przyp. aut.)
Prbowaem mu tumaczy (zgodnie ze stanem faktycznym), e si nie obowi, gdy w portfelu s
tylko fotografie rodzinne, ale to oczywicie nie poskutkowao. Pchnicie przez odaka zmusio mnie
do opuszczenia budynku.
Strata bya dla mnie wielka. Nie zostao mi wskutek bezsensownego rabunku adne zdjcie ojca.
Zdjcia matki i innych osb te utraciem, ale po wojnie udao mi si zdoby odbitki fotografii
matczynych i niektre inne od krewnych i przyjaci.
Dalszelosyjednegozwieluwypdzonycholiborzan
Dugim wem szed pochd wydalonych z wasnych mieszka. Pierwszy postj by na Powzkowskiej
na dziedzicu dawnych koszar kawaleryjskich, drugi - w kociele na Wolskiej. Na rampie w pobliu
Dworca Zachodniego zaadowywano pdzonych na lory i dowoono do bikowskich warsztatw
kolejowych, gdzie wygnacw przyjmowa obz przejciowy, znany jako obz pruszkowski.
W drodze na Wolsk zauwayem w pochodzie wdow po stryju Wadysawie, obadowan duym
tumokiem. Sam z trudem si poruszaem na swych wci obolaych nogach, na ktrych ranki
wyniesione z przeprawy kanaami zaczy ponownie krwawi i dokucza. Ale inni moi towarzysze
wdrwki pomogli starej kobiecie, zabierajc jej ciar na wasne ramiona. W kociele, gdzie by
czynny punkt sanitarny Polskiego Czerwonego Krzya, spotkaem znajom lekark i dziki niej
zapewniem stryjence przejazd dalszego odcinka wozem. W obozie spotkaem j znowu i pomogem
jej troch materialnie, majc pienidze poyczone od jednego z dawnych kolegw, obecnie
towarzysza tuaczki. Stryjenka nie wiedziaa zupenie, co czyni po ewentualnym zwolnieniu z obozu,
czego si spodziewaa. Daem jej raz jeszcze adres ony w Baniosze i - zastrzegajc, e nie wiem, co
si tam dzieje - radziem, aby usiowaa dotrze do tej miejscowoci. Niestety, lad po stryjence
zagin i nie wiem do dzisiaj, co si z ni stao i gdzie zakoczya ycie.
W Pruszkowie spotkaem si z domownikami. Wkrtce potem mojej siostrze i Kipie udao si
wydosta z obozu i dotrze do kuzynki w Komorowie. Natomiast kuzynka ony, Wanda
Wyczkowska, zostaa zabrana z Pruszkowa do Ravensbrck i w tym obozie koncentracyjnym
przebywaa a do ostatecznej klski Niemiec.
W Pruszkowie spotkaem take wielu znajomych i przyjaci. Midzy innymi w jednym z pawilonw
warsztatowych trafiem na Markowskich i z nimi byem czas jaki. Pawe, ktry z niebywaym
powiceniem opiekowa si cay czas sw schorowan i niezdoln do chodzenia on Jadwig
(dawn Barlick), panowa nad sob znakomicie. Pani Jadwiga zreszt take, tote we trjk snulimy
myl o przyszoci.
Stay kontakt utrzymywaem z Edwardem Strzeleckim. W pewnej chwili, gdy on uda si na
poszukiwanie prezesa RGO Machnickiego, ja musiaem pawilon opuci wobec kierowania wszystkich
do transportu w nieznanym kierunku. Zamiast jednak towarzyszy innym wydalonym z budynku,
zaczem kry wok pawilonu. W czasie jednego z obchodw zostaem zaczepiony przez
posterunek niemiecki. Ale by to stary Niemiec, zapewne landszturmista, z ktrym atwo doszo do
przyjaznej rozmowy, trwajcej a do zjawienia si Strzeleckiego wraz z Machnickim. Machnicki
zapewni nam obu opuszczenie obozu, napominajc nas, e mamy w drodze przez obz i przy wyjciu
udawa ciko chorych lub rannych, gdy zostajemy wczeni do transportu przeznaczonego do
szpitala w Grodzisku Mazowieckim lub Milanwku.
Nie potrzebowaem gra roli po aktorsku, bo mogem porusza si tylko z trudem, i to przy pomocy
laski uczynnie wypoyczonej przez jednego z dawnych wsppracownikw.
Transport mia jecha zbiorowo do szpitala, ale konwojujcej pielgniarce owiadczyem po
przekroczeniu bramy obozowej, e si odczam i udaj do Komorowa do rodziny, gdzie zreszt bd
te mia pomoc lekarsk. W budynku przylegym do przystanku w Tworkach czekaa ju na mnie
wiadomo, e siostra i Kipa udali si poprzednio pomylnie do kuzynki, oraz zalecenie pjcia w ich
lady. Tak zrobiem.
W Komorowie - w gocinie u kuzynki, Cechny Maryaskiej - spdziem kilka dni, majc w pobliu
Edwarda Strzeleckiego, ktry te mia w tej miejscowoci krewnych.
Z kolei zaczlimy z Kip rozwaa sposoby dotarcia do Baniochy, gdzie przebyway nasze ony.
Wreszcie odnalaz on mecenasa Bronisawa Waukiewicza, znanego mi z czasw mego dyrektorstwa
w Monopolu Spirytusowym i uzgodni, e ten, udajc si lada dzie wraz z prof. drem Szymaskim do
siebie do Zalesia Grnego, zabierze nas ze sob. Byo to po drodze do Baniochy, wic z chci z okazji
skorzystaem.
Tak pojechalimy - spotkawszy si wszyscy w Otrbusach - powozem konnym do willi
Waukiewiczw. Tam - ja i Kipa - przenocowalimy i nastpnego ranka udalimy si z Piaseczna
czynn kolejk grjeck do Baniochy.
To by moment gbokiej ulgi, gdymy zobaczyli nasze ony i moj creczk zdrowe. Zaczy si
wzajemne opowieci o przeyciach. Nie mogem jednak dostarczy onie najbardziej oczekiwanej
wiadomoci, co si stao z naszym synem. Mogem jej tylko powiedzie, jak si widywalimy w cigu
paru tygodni i jak si z nim rozstaem.
Mogem te onie donie, e jej przyjacika, Halina Ancyporowiczowa, bya w Pruszkowie w czasie
mojego tam przebywania oraz e przy wyjciu zamieniem par sw z jej mem, wyczekujcym
u bramy obozowej na jak wie o onie: idc mogem mu szepn, e pani Halin widziaem
w obozie i rozmawiaem z ni oraz e zapewne lada dzie ujrzy j w swym domu w Brwinowie.
Istotnie wkrtce, cho nie od razu, nastpio ich spotkanie. Najpierw p. Ancyporowiczow wysano
transportem na prowincj, skd dopiero udao si jej dosta do domu.
ona miaa te sporo do opowiedzenia o swej wyprawie do Warszawy, do ktrej udaa si cile
w dniu wybuchu powstania. Mwia te o swym powrocie do pozostawionej w Baniosze crki oraz
o dalszych losach, wrd ktrych nie brakowao opowieci o odwiedzinach chopcw z lasw
chojnowskich w jej nieduej posiadoci, ktre to odwiedziny pocigny za sob najcie
poszukujcych ich odakw z SS. Ci za onie i innym mieszkacom posiadoci
59
ostro grozili
i rabowali, co si dao, nie stosujc jednak dalszych represji. Potem zakwaterowa si na kilkanacie
dni jaki pukownik wgierski, co ona wykorzystywaa dla osony przed napaciami niemieckimi.
Opuci on jednak t kwater przed powrotem Kipy i moim.
ona zaraz zatroszczya si, aby zapewni nam obu z Kip przemeldowanie - z dat
przedpowstaniow - z Warszawy do Baniochy. Miao to stanowi zabezpieczenie nas przed
odpowiedzialnoci za udzia w powstaniu, ale niestety, jak si pniej okazao, miejscowe SS
wiedziao nie tylko o moim pobycie w Warszawie, ale i o udziale bezporednim syna w walkach. Skd,
nie umiaem tego dociec.
59
W budynku zastaem ze trzy dziesitki osb. Poza pensjonariuszami ony zamieszkao tu wielu bezdomnych
uchodcw. (Przyp. aut.)
Teraz w Baniosze trwalimy z Kip, obserwujc uny nad Warszaw. Byy to dymy i pomienie
zniszcze, dokonywanych przez okupanta na budynkach opustoszaej obecnie Stolicy Polski.
Tu w Baniosze doczekalimy dnia 17 stycznia 1945 roku. Ale zanim nadszed dzie, kiedy zmora
hitlerowska przestaa grozi, przeylimy sporo wzrusze, niepokojw, zmartwie i rozpaczy rnego
rodzaju.
Wspomn tylko o jednej przykroci osobistej. Kiedy zeszedem w bielinie do mycia, a po powrocie
nie zastaem w moim pokoiku jedynego wyniesionego z Warszawy ubrania. Straciem w Warszawie
cay waciwie dorobek wieloletniej pracy, ale nie uderzyo to mnie tak dotkliwie, jak kradzie
ostatnich spodni i marynarki.
Na szczcie spodnie uywane, ale cae, ofiarowa mi ssiad, Feliks Szymerski. Mogem wic, majc
ocalae od kradziey palto jesienne, uda si na targowisko w Piasecznie i tam kupi na ciuchach
jakie troch za szczupe ubranie.
Rankiem dnia 17 stycznia 1945 szos przez Banioch zaczy i oddziay ludowego wojska polskiego
i oddziay radzieckie. Rozpocza si nowa epoka.
Uwagioglnenatematpowstaniawarszawskiego
Ocena potomnych jest chyba tylko fragmentarycznie przesdzona co do ostatniego z szeregu
nieudanych powsta zbrojnych polskich, jakim staa si w 1944 roku walka Warszawy z okupantem.
Nawet w stosunku do zdarze odlegych o szereg pokole nie ma nieraz niespornego wyroku historii.
S stare i wci nowe pogldy dyskusyjne, idce w rnorodnych kierunkach.
Od powstania 1944 mino za dopiero niewiele ponad wier wieku. Wiele dokumentw i faktw
nie jest jeszcze powszechnie i szczegowo, a moe i w ogle znanych. A nade wszystko nie mona
jeszcze podsumowa skutkw porednich. A takie niewtpliwie istniej i graj istotn rol.
Jak si odbio powstanie 1944 roku na charakterze pokolenia walczcego i zwaszcza nastpnych
yjcych? I jak si odbije na psychice narodowej pokole, ktre dopiero przyjd? Pytania retoryczne
mona mnoy.
Natomiast realne jest pisanie o ocenach wystpujcych u indywidualnych mieszkacw Warszawy i w
ich grupach w chwili wybuchu powstania, w jego toku oraz w miar pogarszania si sytuacji a po
kolejne kapitulacje poszczeglnych dzielnic.
Gdy za mwi si wycznie o wasnych pogldach z czasu owych przey, jest si wolnym od bdu
wszelkiego rodzaju uoglnie.
Przechodzc wic do osobistych spostrzee, musz przede wszystkim stwierdzi, e uwaaem po
wybuchu powstania, i termin by opniony. Moment paniki niemieckiej, jaki da si stwierdzi
przedtem, przed niewielu dniami, a ktry wydawa mi si najdogodniejszy, min. Co wicej,
wiedziaem ju wtedy o niemieckich dywizjach pancernych zmierzajcych ku Warszawie.
Uwaaem przeto termin powstania za le w kadym razie wybrany, cho bynajmniej i wczeniejszego
nie uwaabym stanowczo za trafny. Brak mi byo dostatecznych podstaw do podobnego twierdzenia.
Ale czuem si uprawniony do pogldu, e termin sprzed tygodnia czy dwch miaby wicej
elementw zaskoczenia wroga w stanie wysokiej depresji i paniki - ni wybrany i zrealizowany.
Gdy powstanie wybucho, dyskutowalimy z Podwiskim w ratuszu szanse jego trwaoci. Bynajmniej
nie zwycistwa, lecz czasu trwania. Osobicie liczyem, e sta nas na tydzie czy dwa walki, biorc
midzy innymi pod uwag wiadomoci, jakie do mnie w ostatnich dniach dotary o powanych
wpadkach skadw broni powstaczej.
Po opuszczeniu ratusza odnosiem wraenie o niemal powszechnym dobrym samopoczuciu ludnoci.
Oczywicie wasne wtpliwoci o sukcesie powstania na dalsz met kryem w sobie, a dawaem
wyraz tej iskierce nadziei, jaka gdzie tam wewntrz jednak gorzaa.
Podziwiajc nadludzkie trwanie wbrew przewadze wroga, nie sdziem, iby mogo zaj co, co by
ewentualnie wpyno na uchylenie beznadziejnoci pooenia.
Po przejciu ze Starego Miasta na oliborz zdziwiem si. oliborz wyglda jakby nienaruszony. Po
ruinach Starego Miasta wystpowa tu nie zniszczony prawie zupenie potencja zabudowy. Idc
z wylotu kanaowego do osiedla oliborskiego WSM mogem ju przecie z dala podziwia odblask
wiata ksiycowego w wielu caych szybach okiennych budynkw przy alei Krasiskiego i ulicy
Stoecznej.
Opr na oliborzu obserwowaem z uznaniem, ale bez wikszych nadziei na lepszy wynik kocowy ni
poprzednio na Starym Miecie. Gdy nastpi imponujcy wzrokowo przelot eskadry cikich
samolotw amerykaskich nad terenem Stolicy, pomylaem z alem, e jest to ju tylko
demonstracja siy bez konkretnych skutkw. W istocie zrzuty poszy tylko w skromnej czci na
pozycje polskie, ju mocno w swym zasigu zredukowane. Wikszo zrzutw przejli Niemcy.
Gdy kapitulowa z kolei oliborz, dziwiem si nie tyle barbarzystwu onierzy niemieckich, ile ich
wzgldnoci wobec mieszkacw i onierzy. Nie wierzyem w przyznane prawa kombatanckie
i spodziewaem si raczej masowych mordw. odactwo niemieckie byo brutalne i zdziczae i teraz,
ale upust jego niskich instynktw by w pewnej mierze ograniczony.
A mimo tych wszystkich odczu, jelibym mia krtko opisa wasne dominujce wraenie w czasie
caego powstania, musiabym chyba powiedzie: Czuem si wolny...
W istocie po raz pierwszy od czasu walki wrzeniowej 1939 roku w atmosferze powstania 1944 roku
pozbawiony byem lku przed ustawiczn grob znienacka, oddychaem pen piersi. Lku za
przed niebezpieczestwami zwizanymi z cikimi walkami - jako wieloletni onierz - nie znaem.
Czy zadawaem sobie wtedy pytanie, na ile podjte ryzyko jest opacalne? Chyba raczej nie! Bdc
skonny mniema, e powstanie nie ma szans zwycistwa (co najmniej od drugiej dekady powstania),
wierzyem, e warto walk i ofiar jest analogiczna do walk z wrzenia 1939. Moe i te si opac? Nie
miaem poza tym wtpliwoci, e obrona bytu i honoru narodowego jest powinnoci w kadym
czasie.
Jakiebdskutkiprzeyokupacyjnychdlatych,coprzeyj
Byo to w latach okupacji hitlerowskiej, gdzie na kilka miesicy przed Powstaniem Warszawskim
1944 roku, kiedy znajomego dobrego lekarza zapytaem o przydatno powojenn ludzi redniego
obecnie wieku, ktrym uda si przey okupacj. Czy bd oni zdolni jeszcze do wydajnej pracy przy
swych wyniszczonych organizmach i zwaszcza systemie nerwowym?
Odpowied bya w swoim rodzaju optymistyczna: Przypuszczam - odpowiedzia ten lekarz - e przez
pi do dziesiciu lat ludzie ci bd pracowali z wielk energi i niezwyk wydajnoci. Wstrzs
psychiczny zwizany z odzyskaniem wolnoci pozwoli im wiele da z siebie po wyzwoleniu kraju.
A potem bd si oni wszyscy wykaczali popiesznie. Bo bezkarnie to, co przeyli, nie moe przej -
wczeniej lub pniej przyjdzie kryzys podkopanego zdrowia.
Po wojnie ledziem losy wielu rwienikw i przepowiednia znajomego lekarza czsto potwierdzaa
si. Ale spotykaem rwnie wiele przykadw przemawiajcych przeciw jego tezie. Sam
w szczeglnoci staem si bardzo wyranym przykadem niesusznoci jego uoglnie.
W roku 1945 miaem lat ju ponad pidziesit. Ale zasb si dopisywa mi w peni przez szereg lat.
Mogem pracowa wydajnie na skal bynajmniej nie dalek od tej, jak potrafiem z siebie wykrzesa
w latach przedokupacyjnych.
Wprawdzie w wieku lat szedziesiciu wystpi pewien kryzys, ale byo to skutkiem chorb, ktre
mnie poraziy. Angina pectoris i leca u jej podoa cukrzyca day mi si przed ich zidentyfikowaniem
i leczeniem dotkliwie we znaki. Ale ujemne i niepokojce mnie objawy ulegy zagodzeniu dziki
kuracji i mimo chronicznoci moich chorb mogem i potem pracowa jeszcze wydajnie, tak w pracy
publicznej, jak i po przejciu na emerytur z pocztkiem roku 1961.
IX. Po powstaniu warszawskim
NieznanelosyStefanaStarzyskiegowkatowniachniemieckich
Jedyn konkretn wiadomoci o losie wywiezionego do Niemiec prezydenta Stefana Starzyskiego
by w latach powojennych komunikat polskiej misji wojskowej w Berlinie z roku 1946, stwierdzajcy
rozstrzelanie go przez hitlerowski pluton egzekucyjny w pobliu obozu koncentracyjnego w Dachau,
gdzie bohater Warszawy mia by poprzednio wiziony w bunkrze. Komunikat ustali dat mierci
Starzyskiego na dzie 17 padziernika 1943 roku.
Od dnia wywiezienia Starzyskiego z Warszawy przez gestapo do wymienionej, a niepewnej daty
zamordowania go mino wic lat niemal cztery. Wiele si w tym czasie z nim dziao, przeywa on
niewtpliwie wielkie cierpienia, by poddawany jakim badaniom, by zapewne tu i tam przewoony,
duo jest wic zagadnie, na ktre brak jest do dzisiaj odpowiedzi.
Mwic dokadniej, brak prawie cakowicie zupenie pewnych wiadomoci dotyczcych tego okresu.
Bo od wiadomoci wyranie nieprawdziwych, nieprawdopodobnych, wtpliwych, nie sprawdzonych
roio si ju za lat okupacji, a roi si i w rzeczywistoci powojennej. Prawie wcale natomiast nie byo
informacji ze rde zasugujcych na pene zaufanie. Z takich rde wiadomo jedynie, e Starzyski
przebywa przejciowo w wizieniu berliskim w grudniu 1942 (bd te jeszcze z pocztkiem roku
1943).
A jeli zaliczy do bajek twierdzenie jednego z pism warszawskich, podpisane pseudonimem znanego
publicysty, a wydrukowane w okresie tu po wydaniu wspomnianego urzdowego komunikatu
i donoszce (bodaj 1 czerwca 1946), e kartoteka obozu, w tym i dotyczca bunkra w Dachau oraz
osoby Starzyskiego, zachowaa si i zostaa poddana segregacji i opracowaniu w Monachium, dokd
j przewieziono, to przecie jakie inne lady wizienia i okolicznoci mierci Starzyskiego musiay
chyba zachowa si w Niemczech.
Podobnie nie bardzo chce si wierzy, aby kompletny zbir przemwie radiowych prezydenta
Starzyskiego z wrzenia 1939, jaki widziaem w gestapo warszawskim w czasie przesuchiwania mnie
w jego sprawie, istnia tylko w tym jednym egzemplarzu, oraz e adna z wielu niewtpliwie kopii
tego materiau oskarycielskiego, sporzdzonych dla uytku rnych zainteresowanych wadz
niemieckich, nie zachowaa si i nie moe obecnie posuy do edycji ksikowej tych przemwie,
posiadanych w Polsce tylko we fragmentach.
Wiem, e spraw losw Stefana Starzyskiego w okresie po wywiezieniu go do Niemiec zajmuj si
od pewnego czasu organa urzdowe jak najbardziej waciwe dla czynienia poszukiwa w sprawie
zbrodni okupanta hitlerowskiego. Wiem te, e szereg krokw zostao przez nie przeprowadzonych
bez pomylnego rezultatu. Wiem rwnie o wielu nieoficjalnych prbach poszukiwawczych w rodzaju
tych, jakie podejmowaem i sam, zwracajc si do archiww amerykaskich, przechowujcych
zdobyte po klsce hitlerowskiej dokumenty niemieckie z czasw wojny, oraz dowiadujc si
prywatnie w Londynie, czy nie zachoway si tam przypadkiem kompletne teksty przemwie
radiowych Starzyskiego, pochodzce ze wspczesnego im nasuchu.
To, e wszystkie dotychczasowe prby nie day wyniku, nie wiadczy bynajmniej, e wszelkie dalsze
zabiegi s skazane na niepowodzenie, ani e wszystkie tereny eksploracji zostay ju wykorzystane.
Los Starzyskiego wymaga dalszych, jak najusilniejszych stara dla ustalenia rzeczywistoci w sposb
niesporny. Wszyscy, na ktrych ciy odpowiedzialno za wykorzystanie jeszcze nie rozpoznanych
drg, musz zrobi, co mog i co zrobi powinni.
Popowstaniowesugestiedotyczcemegopowrotudosprawwarszawskich
Wadze niemieckie, ktre po zdawieniu Powstania Warszawskiego zajy si systematycznym
niszczeniem tego, co pozostao, wysadzajc i palc nie zniszczone przedtem budynki wraz z jeszcze
ocalaym wewntrz dobytkiem, zapragny z drugiej strony rozwikania spraw majtkowych miasta
Warszawy w sposb formalny, urzdowy, biurokratycznie uporzdkowany.
W tym celu zdecydoway one powoa placwk likwidacyjn wzgldnie ewakuacyjn Zarzdu
Miejskiego, jak gosio pismo urzdu gubernatora dystryktu warszawskiego do mnie z dnia 28
listopada 1944. W myl dyspozycji w nim zawartej miaem stan na czele takiej placwki. Sama
placwka z kolei miaa podlega placwce ewakuacyjnej Stadthauptmanna Warszawy. Siedzib
obu jednostek mia by yrardw.
Analogiczne kroki wobec mnie podj rwnie Leist i dziaajcy z jego ramienia urzdnicy niemieccy.
Uwaaem ze swej strony, e dla takiej wsppracy zdecydowanie nie ma adnego uzasadnienia.
Tote wykorzystujc sytuacj osobist popowstaniow i w szczeglnoci pozostae jeszcze skutki
uszczerbku na zdrowiu, jakiego doznaem w toku przeprawy kanaami, zaczem systematycznie
uchyla si od danych kontaktw osobistych. Czyniem to skutecznie a do chwili, kiedy nastpio
wyparcie Niemcw z Warszawy i okolic.
Charakterystyczn okolicznoci sprawy byo to, e i czynniki polskie uwaay sugesti niemieck za
nadajc si do przyjcia jako rokujc sukcesy - w razie powrcenia przeze mnie do spraw
skazanego przez Niemcw na mier miasta - w zakresie ratownictwa mienia polskiego i ochrony
innych interesw polskich.
Powstaa wwczas - nie bez udziau mego byego zastpcy, Stanisawa Podwiskiego - akcja
ratownicza najcenniejszych wartoci kulturalnych Warszawy przed groc zagad. Ta akcja, podjta
pod auspicjami Rady Gwnej Opiekuczej, daa zreszt powane korzyci, wykraczajc poza ramy
akceptowane przez okupanta.
Ja jednak nie widziaem, co by dla tej akcji czy podobnych mogo przynie moje osobiste
zaangaowanie si w kierownictwo placwki likwidacyjnej Zarzdu Miejskiego. Przeciwnie -
widziaem bardzo powane ujemne skutki firmowania przeze mnie takiej placwki. Obawiaem si
take, e spoeczestwo polskie nie umiaoby si dopatrzy zasadnoci mojego powrotu do
stanowiska, z ktrego zrezygnowaem dobrowolnie w dniu 5 sierpnia 1944 na rce polskich wadz
podziemnych.
Gdy wic znalazem si wobec formalnej sugestii miarodajnego przedstawiciela rzdu polskiego
(londyskiego), abym propozycj niemieck dla dobra spoeczestwa polskiego przyj, zajem
stanowisko zdecydowanej odmowy, odpowiednio je uzasadniajc.
W ten sposb obie rwnolege koncepcje wcignicia mnie raz jeszcze w wir dziaalnoci pod
znakiem Zarzdu Miejskiego Warszawy - polska i niemiecka - upady.
Gdy dzi oceniam wstecz wczesn sytuacj i w szczeglnoci akcj ratownicz mienia kulturalnego -
co daa i czego nie daa, bo da nie moga - dochodz do wniosku, e kierowaem si susznym
instynktem spoeczno-politycznym.
5 sierpnia 1944 zamknem swoj dziaalno wiceprezydenta i kierownika Zarzdu Miejskiego przy
powszechnej wiadomoci spoecznej, e moja praca w okresie okupacji bya kontynuacj
przedwojennej pracy z polskiego powoania do wadz miejskich. Wyniki nawet owocnej pracy w
placwce likwidacyjnej, w ktre zreszt nie wierzyem, nie dayby mi we wasnych oczach
usprawiedliwienia odstpstwa od sierpniowej decyzji rezygnacyjnej.
LosdokumentwZarzduMiejskiegozlatokupacji
Za pierwszej mej popowstaniowej bytnoci w Warszawie (luty 1945) mogem jedynie stwierdzi
naocznie, e szcztki ratusza warszawskiego na placu Teatralnym, pokrywajce grub warstw gruzu
wszelkie dojcia do dawnego skarbca miejskiego, zabezpieczaj od niepowoanych rk przedmioty
tam ukryte, do ktrych naleaa te pena wojenna dokumentacja Sekcji Prezydialnej Zarzdu
Miejskiego, zawierajca m.in. ca korespondencj (wchodzc i wychodzc) polskich wadz
miejskich czasu wojny 1939-1944.
Ca t rejestratur znis wasnorcznie z pierwszego pitra ratusza - wraz z pkami, na ktrych
teczki z aktami leay - dzielny pracownik wymienionej sekcji, Stefan Badowski, ju w czasie
powstania, w momencie kiedy silne ostrzeliwanie gmachu ratusza miejskiego grozio w kadej chwili
zniszczeniem rwnie owej dokumentacji o znaczeniu niewtpliwie historycznym. Uczyni to
z naraeniem wasnego ycia, w penym poczuciu obowizku subowego i obywatelskiego.
Za teje pierwszej bytnoci w Warszawie, trwajcej par dni, co stao si moliwe dziki
zaofiarowaniu mi gociny przez uczynnego koleg z pracy w Zarzdzie Miejskim (kierownika referatu
prasowego), Antoniego Bid, odwiedziem wczesnego prezydenta miasta Stanisawa Towiskiego,
midzy innymi proszc go o opiek nad aktami wojennymi Zarzdu Miejskiego w chwili, gdy nastpi
odkopanie dostpu do pomieszcze dawnego skarbca. Podobnie odwiedziem wczesnego
kierownika Wydziau Organizacyjnego, a dawniejszego pracownika Sekcji Prezydialnej - Zygmunta
Ogrodzkiego, take jemu powierzajc trosk o losy rejestratury aktowej Sekcji Prezydialnej.
Wrd wielu tych teczek z aktami wojennymi znajdowa si te may zeszyt z moimi odrcznymi
zapiskami osobistymi, ktre w formie bardzo zwizej, a jednoczenie cile zakonspirowanej
utrwalay zdarzenia okresu okupacyjnego wraz z odnoszcymi si do nich datami. Kady waniejszy
fakt, kada rozmowa z Niemcami, kady kontakt z podziemiem, kada interwencja byy notowane
w tym zeszycie w sposb, ktry by pozwoli mi w razie ocalenia go odtworzy do cile kronik prac
i przey Zarzdu Miejskiego.
Moje podjte zawczasu zabiegi nie zday si, niestety, na nic...
Gdy dokonano odkopania podziemi ratusza, zatroszczono si o akta finansowe, a tylko dyskutowano
o koniecznoci podjcia krokw dla ocalenia pek z teczkami akt Sekcji Prezydialnej, ktre rzuciy si
od razu w oczy odpowiedzialnym urzdnikom finansowym, podejmujcym wraz z intendentem, jako
pierwsi, poszukiwania w odkopanych pomieszczeniach. Spraw dyskutowano na rnych szczeblach
wczesnej administracji miejskiej, lecz zanim wykonano uzyskan decyzj prezydenta miasta, akta
ulegy tajemniczemu znikniciu.
Emil Kipa pewnego dnia po powrocie z Warszawy do naszego wczenie wsplnego miejsca
zamieszkania w Baniosze zaalarmowa mnie, e skarbiec zosta odkopany, ale aktw miejskich nie
odnaleziono.
Na drugi zaraz dzie udaem si do Warszawy. Pierwsze kroki skierowaem tym razem do dyrektora
odradzajcego si Archiwum Miejskiego, ktrym by Aleksy Bachulski, dawny, oddany miastu
wsppracownik i doskonay specjalista w zawodzie. Razem z nim pojechalimy niezwocznie na
miejsce, aby stwierdzi tam zdecydowany niead. Na pododze walay si resztki zdeptanych
papierzysk, ale nie byo ladu pek czy segregatorw, w ktrych akta Sekcji Prezydialnej byy zawsze
pieczoowicie przechowywane. Podnoszc z ziemi i odczytujc niektre z papierw, mona byo
domniemywa, e pochodz one z poszukiwanej rejestratury, ale mogy to by te jakie
przypadkowe kopie. Tre tych odpisw wiadczya, e naleay one do drugorzdnej korespondencji.
Przychodzi mogo do gowy, e kto wyrywa akta z segregatorw i rzuca je na ziemi, ale
jednoczenie uderzao, e te oderwane papierzyska nie miay zwizku midzy sob i dziwnym trafem
nie dotyczyy naprawd wanych zdarze i problemw.
Opuciem miejsce autopsji przygnbiony. Bachulski przyrzek mi, e powrci wkrtce z kolegami, aby
wyzbiera i uporzdkowa to wszystko, co ley na ziemi, ale przyjem t deklaracj z mieszanymi
uczuciami. Byem szczerze wdziczny Bachulskiemu, e nie lekceway nawet tych ndznych resztek,
dominowao jednak we mnie poczucie, e oto historia Zarzdu Miejskiego lat okupacji utracia sw
bezcenn baz dokumentacyjn.
Zrodzia si te w tym momencie rozpaczy i myl twrcza: zastpienia dokumentacji pamici ludzk.
Rozmawiajc w nastpnych tygodniach z wieloma fachowymi przedstawicielami Zarzdu Miejskiego
wysunem koncepcj zorganizowania akcji zbierania wspomnie od uczestnikw zdarze i w
szczeglnoci od kierownikw wszelkich jednostek organizacyjnych miejskich. Rzecz opara si
hierarchicznie o wiceprezydenta Edwarda Strzeleckiego i o prezydenta Stanisawa Towiskiego.
Pozytywna decyzja zapada, podjto kroki celem realizacji zamierzenia wedug planu ustalonego na
specjalnej naradzie.
Rezultaty pocztkowe byy jednak skromne. Archiwum Miejskie kontynuowao akcj konsekwentnie
i wtedy, kiedy sam od niej odszedem (po roku). Fragmentaryczne, cho czsto wartociowe
opracowania wspominkarskie zaczy trafia na pki Archiwum. Z rnych jednak przyczyn nie udao
si uzyska materiau pamitnikarskiego, mogcego stanowi jako tako dostateczn podstaw do
syntezy historycznej okresu 1939-1944 we wadzach miejskich Warszawy.
Stopniowo a ustawicznie potrzeba wiedzy o tym okresie narastaa. Staa si ona polem pracy nie tylko
Archiwum Miejskiego, ale wielu historykw i publicystw oraz jednym z zada specjalnej sekcji
Instytutu Historii PAN. Zaczy si ukazywa dalsze opracowania zagadnie byej administracji
wojennej miejskiej. Odtwarzanie przeszoci w tym zakresie posuwa si wci naprzd, ale nic nie
moe zastpi tego, co mwioby samo za siebie, a co najwyej wymagaoby wyjaniajcego
komentarza, to jest dokumentacji Sekcji Prezydialnej.
Los, zbieg okolicznoci i moe zaniedbania ludzkie pozbawiy histori Warszawy najbardziej
autentycznego podkadu faktograficznego.
Topanzostajewkraju?
W styczniu czy lutym 1945 roku w czasie jednej z pieszych wdrwek wzdu linii kolei dojazdowej
Warszawa-Podkowa Lena, a wic na trasie zwykych mych pielgrzymek z Baniochy do Komorowa,
Podkowy i Brwinowa, spotkaem kolejno w tumie wdrowcw, idcych z przeciwnego kierunku po
plancie kolejowym, kilka znajomych osb.
By wrd nich pukownik Emil Kumor, z ktrym zamienilimy mocny ucisk doni i sowa radoci, e
widzimy si oto ze sob znowu - ywi. Byli potem i inni, a wrd nich ona przedwojennego
wiceministra, ktry prowadzi nastpnie jedn z instytucji miejskich w czasie mojej pracy w Zarzdzie
Miejskim.
Rozmowa z t pani bya bardziej szczegowa. Powiedziaa mi o swej i ma decyzji opuszczenia
kraju. Mamy jeszcze t mono - owiadczya - niedugo moe by za pno. A pan - co zamierza?
Tymczasem myl o pozostaniu.
Czy zdaje pan sobie spraw z niebezpieczestwa, gdy wejd tu nowe wadze? - zdumiaa si
rozmwczyni.
Pragn zobaczy, jak to bdzie - objaniem.
To pan zostaje w kraju? Due ryzyko bierze pan na siebie - powiedziaa pani przy rozstaniu.
Pozdrowienia dla ma - rzuciem ze swej strony na poegnanie.
Idc dalej, mylaem o odbytej rozmowie.
Co bdzie, to bdzie - konkludowaem - wszyscy nie mog opuci kraju. Polska jest jednak tu, a nie
gdzie indziej.
Mino ponad dwadziecia pi lat od owego momentu. Rnie potem i w rnych chwilach
powracaem do oceny swej decyzji. Zawsze jednak i coraz bardziej stanowczo rozumiaem, e
postpiem susznie. A e kad decyzj yciow trzeba czym opaci, to jest jasne i nieuniknione. Nie
uwaam zapaconej przez siebie ceny za nadmiern.
Dla jednego jest to tyle warte, dla innego - wicej lub mniej. Byli i tacy, ktrzy skutki podobnej decyzji
opacili yciem.
60
Ja jednak yj, obserwuj, w miar monoci pracuj. Nie mam ju od dawna peni si, ale te, jakie mi
pozostay, wykorzystuj, jak mog. Niesusznie byoby sdzi, e nie yj peni ycia wewntrznego.
Do tego nie potrzeba cakowitej szczliwoci, w ogle nie istniejcej w yciu czowieczym.
ydzi,aoddaneimusugi
Wrd tych, ktrzy odczuli bezporednio pomoc Zarzdu Miejskiego, moj osobicie i mej rodziny
w latach okupacji, byli oczywicie i ydzi. Byli to bd pojedynczy ludzie pochodzenia ydowskiego,
bd poszczeglne rodziny, poszukujce pomocy i ratunku.
W pocztkowym okresie - przed zamkniciem ydw w getcie warszawskim - zjawiali si u mnie
przewanie dawni koledzy, przyjaciele, znajomi i wsppracownicy albo czonkowie ich rodzin, ktrzy
szukali z reguy rady, co czyni, rzadziej - doranej pomocy. Pniej, gdy zdarzay si podobne
odwiedziny, dotyczyy one osb, ktre nie uday si do getta lub stamtd ucieky, aby prbowa
przetrwa w ukryciu, z pomoc faszywych dokumentw i dachu nad gow u rodzin nieydowskich.
Nie sdz, aby na tych kartach byo waciwe miejsce dla poruszania lub te rozstrzygania problemu,
czy podczas okupacji wystpowa antysemityzm lub czy istniaa pomoc ydom, indywidualna
i zbiorowa, ze strony spoeczestwa polskiego. Na to dali i daj miarodajn odpowied ludzie
bezstronni - tak Polacy, jak ydzi. Tu pragn wymieni tylko przykady wojennych przeobrae
przedwojennych antysemitw oraz rzuci kilka uwag na temat niedostatecznej liczby wiadectw
ydowskich o doznanej pomocy.
Kiedy, kiedy jeden z pierwszych pocigw z wywoonymi z Warszawy do Treblinki ydami sta na
dalekich torach dworca kolejowego w Tuszczu, czekajc na tym dworcu na pocig do Warszawy
wczesnym rankiem dnia poniedziakowego po niedzielnych odwiedzinach rodziny na niedalekim
letnisku, usyszaem w poczekalni dworcowej ciekaw wymian zda na temat ydowski. Jaki
mieszczuch minorum gentium z Tuszcza perorowa, e moe i lepiej, e w Polsce bdzie mniej
ydw. Na to jaka babina wiejska od razu zaripostowaa, goszc swoj naiwn filozofi: Jako
narodu to moe ydw nie szkoda, ale jako ludzi to przecie bardzo wielka szkoda.
Ta niewtpliwa antysemitka powiedziaa to z prawdziwym alem i widocznym wspczuciem.
Wywaro to ten skutek, e inni zaczli babinie przytakiwa, a osobnik, ktry deklarowa si za
poytkiem mogcym pyn ze zbrodni hitlerowskich, zamilk przezornie i wkrtce si ulotni. Kto wie
zreszt, kim by - moe agentem propagandy niemieckiej lub gestapo?
Innym razem, jadc ze rdmiecia na oliborz drog omijajc ulic Bonifratersk, stanowic jedn
z granic getta, zauwayem tak oto scen.
60
Warto doda, e akcje represji dotkny w latach amania praworzdnoci ludzi z rnych formacji
wojskowych i o rnych pogldach politycznych, nie wyczajc dziaaczy lewicowych. Te represje, sprzeczne z
zasadami demokracji socjalistycznej, stay si w drugiej poowie lat pidziesitych przedmiotem publicznej
krytyki i licznych decyzji rehabilitacyjnych. Sprawy te, na skutek pniejszego odejcia kierownictwa partii i
rzdu od programu odnowy przyjtego na VIII Plenum KC PZPR w padzierniku 1956, nie zostay zaatwione do
koca.
U wylotu ulicy Sapieyskiej na Rynek Nowego Miasta tum otoczy zwartym koem bladego
policjanta granatowego, obok ktrego trzs si przeraony i zapakany chopiec ydowski. Tum,
zoony przewanie - jak na to wskazywa wygld - z czeladnikw i uczniw rzemielniczych, czyli
z elementu wyranie tu przed wojn niechtnego ydowskim konkurentom, domaga si od
policjanta zwolnienia konwojowanego przez niego chopicego uciekiniera, ktry wydosta si poza
mury getta ukradkiem, aby polowa na jak najskromniejsz pomoc ywnociow dla swej
godujcej rodziny. Niewtpliwi przedwojenni antysemici stawali teraz w zdecydowanej obronie
zbiedzonego malca ydowskiego. Czynili to tak natarczywie i stanowczo, e policjant, lkajc si - by
moe - zlinczowania przez tum, pozwoli chopcu oddali si swobodnie.
Znaem w Warszawie wiele przypadkw ukrywania i udzielania pomocy ydom w ramach akcji
spoecznej, parafialnej i indywidualnej. Nawet niektrzy przedwojenni ksia-antysemici teraz czsto
wzywali parafian do chrzecijaskiego obowizku miosierdzia wobec przeladowanych ydw.
Byy oczywicie i wyjtki. Taki osawiony przed wojn ksidz Trzeciak, ktry zreszt zgin w 1944
roku, pdzony przez Niemcw wraz z kobietami przed czogami na pozycje powstacze, potrafi
w podaniu do wadz okupacyjnych powoywa si na swoj dawniejsz propagand antyydowsk.
61
Ale byy to zupenie sporadyczne przypadki.
Wydane ju w kraju i za granic opracowania cytuj setki stwierdzonych imiennie przykadw
pomocy udzielanej ydom. Setki... ale oczywicie podobnych faktw w Warszawie byy tysice!
Rozmaite przyczyny skadaj si na wyrywkowy charakter wiadectw o otrzymanej pomocy. Ilu
bowiem na przykad spord tych, ktrzy jej doznali, nie doyo koca okupacji i nie moe zabra
gosu.
Jest do zrozumiae, e ludzie, ktrzy doznali odmiennego potraktowania, lub rodziny tych, co padli
ofiar szmalcownikw, gosz tylko wasn krzywd. Trudno im dziwi si, nawet gdy j uoglniaj.
Ale zgroza ogarnia, gdy si poznaje wiadom propagand antypolsk w ujmowaniu stosunkw
Polakw i ydw w latach okupacji. Skutki takiej wrogiej akcji ilustruje chociaby nastpujcy
przykad.
Zamieszkaa w stolicy USA kuzynka mojej ony w rozmowie z ssiadk - rodowit Amerykank, ktrej
opowiadaa o swym losie jako winiarki w Ravensbrck, spotkaa si z pytaniem: To pani jest
ydwk? Kuzynka ony zaprzeczya i wtedy usyszaa: Przecie tylko ydw Niemcy wywozili do
obozw zagady.
S najrnorodniejsze przyczyny milczenia ocalonych ydw o udzielonej im pomocy. Jedn
z przyczyn milczenia poznaem z dowiadczenia ony i jej przyrodniej siostry.
Siostra ony wraz ze sw ju nieyjc matk oddaa istotne usugi ratownicze pewnej lwowskiej
rodzinie ydowskiej, ktra w czasie okupacji ukrywaa si najpierw w Krakowie, a potem w Warszawie
pod przybranym nazwiskiem. ona, idc za wezwaniem do mnoenia dokumentacji ratowniczej,
zwrcia si - wobec cikiej choroby ocalaej gowy rodziny - do przebywajcej za granic jego crki.
Ta potwierdzia listem w imieniu rodziny i wasnym fakt, wcznie nawet z odnotowaniem
skromniejszej ju pomocy udzielonej teje rodzinie przez moj on, ale w formie listu najzupeniej
prywatnego, nie nadajcego si do zoenia w skadnicy dokumentacji.
61
Podanie to miaem w rku jako jeden z wielu dokumentw przesyanych Zarzdowi Miasta przez wadze
niemieckie do formalnego zaopiniowania. (Przyp. aut.)
Znacznie pniej rozmawiaem na ten temat z siostr przyrodni ony w Warszawie. Ta mi wtedy
powiedziaa: Doktor parokrotnie z wasnej inicjatywy powraca w rozmowach ze mn do sprawy.
Mwi, e dawno by sam da publiczny wyraz swej wdzicznoci, gdyby nie to, e wwczas musiaby
operowa swym dawnym nazwiskiem. A ja tak chciabym cakowicie zapomnie o przeszoci wraz
ze wszystkimi jej znamionami - usprawiedliwia si lwowski lekarz dentysta, ktry zmar w par lat
potem, nie zdecydowawszy si na dokonanie aktu publicznego zeznania prawdy.
Takie wic nawet bywaj przyczyny milczenia uratowanych.
Mimo uamkowego materiau dokumentalnego, jaki pozosta z akcji pomocy ydom, prawda
ostatecznie przesoni kamstwa, a historia przejdzie do porzdku nad generalizowaniem w zej wierze
przestpczych dziaa antyydowskich.
KimpozostawmojejpamiciAdamCzerniakw?
Kto nie jest postaci kontrowersyjn spord wybitnych indywidualnoci historii? Chyba kady
z czoowych, wielkich, ba - nawet bohaterskich ludzi jest w czyich oczach osobowoci
kontrowersyjn. Tak ci pisz, jak ci widz - mwi znane powiedzonko. Ale takim subiektywnym
widzeniem, wasnymi wycznie oczami, nie mona niczego wyczerpa. Kademu bowiem naley
obiektywnie odmierzy, co mu si naley. I gosi to bez wzgldu na to, czy sowa prawdy s
popularne, czy nie.
W publicystyce ydowskiej bezporednio powojennej postaci niewtpliwie bardzo kontrowersyjn,
a niekiedy wrcz potpian, by wybitny dziaacz ydowski Warszawy, inynier Adam Czerniakw,
w czasie okupacji przewodniczcy Rady ydowskiej.
O nim to pisze prof. Czesaw Madajczyk w swym kapitalnym dziele, wydanym przez PWN w roku
1970, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce (t. I, s. 226), e by czowiekiem, ktry si znalaz na
najbardziej trudnym jawnym posterunku w kraju (podobny sd wypowiedziaem sam w swej pracy
Zarzd Miejski Warszawy 1939-1944, s. 106).
W cytowanej pracy Madajczyk uznaje istotne zasugi Czerniakowa w dziele wicej ni poprawnego
uoenia sobie stosunkw z polskimi wadzami miejskimi okupowanej Warszawy (s. 219). Ten sam
historyk podkrela rwnie (na s. 226 w odsyaczu) wierno Czerniakowa dla pastwa polskiego
(Madajczyk pisze: polskoci), ilustrujc to przykadami.
Sam powiciem Czerniakowowi i wsppracy z nim sporo miejsca w ksice Zarzd Miejski
Warszawy 1939-1944 (s. 71 i 105--109). Uczyniem tam wzmiank marginesow, e znane mi byy i s
rnorodne zarzuty czynione Czerniakowowi, daem jednak wyraz wasnej pozytywnej ocenie tego
dziaacza jako dzielnego czowieka i dobrego obywatela miasta.
Ten punkt widzenia rozwinem pniej w innej publikacji. Myl tu o Wspomnieniu o Adamie
Czerniakowie, zamieszczonym w numerze 1 Biuletynu ydowskiego Instytutu Historycznego ze
stycznia-marca 1972 roku.
Miaem jednak zawsze wiadomo, e mj pogld osobisty, oparty na wasnych tylko kontaktach z
Czerniakowem, a nie na bezporednich obserwacjach z terenu getta, moe by kwestionowany jako
z natury rzeczy fragmentaryczny.
Obecnie jednak czas bodaj przekreli ostatecznie wszelkie wtpliwoci co do charakteru Adama
Czerniakowa. Strona moralna, w przeciwiestwie do politycznej - jest poza dyskusj. Nie chodzi
o cechy charakteru, od dawna przez historykw i autorw wspomnie nie kwestionowane - pisze
np. Jerzy Tomaszewski w Polityce z dnia 3 lutego 1973 (nr 5). Zastrzega si on jednak w kocu
cytowanego wywodu, e: ...wysoka moralna ocena postpowania nie musi by jednak
rwnoznaczna z aprobat zaoe politycznych.
W paszczynie politycznej dyskusja moe wic trwa, ale postawa moralna Czerniakowa przestaa
niepokoi opini publiczn i w szczeglnoci autorw kierujcych si sympatiami do lewicy
ydowskiej, ktrej Czerniakw na pewno nie reprezentowa.
Wedug mego skromnego zdania Czerniakw nie by w swej dziaalnoci lat okupacyjnych bynajmniej
rzecznikiem prawicy. Przynajmniej tej prawicy, ktr stanowili w getcie ludzie zamoni a samolubni,
dajcy wiele, a sami starajcy si jak najmniej wiadczy na rzecz innych.
Nie wiem, jaki bdzie ostateczny wszechstronny sd historii o Czerniakowie, ale przemawiao mi
zawsze do przekonania to, co czowiek miary profesora Ludwika Hirszfelda, obserwujcy Czerniakowa
bezporednio z terenu getta, o nim napisa: Ten czowiek zasuy sobie na pomnik w sercach
ludzkich.
Moje za o tym czowieku przewiadczenie daje si sprowadzi do nastpujcych stwierdze:
1. by to czowiek odwany w stosunkach z hitlerowcami. Nie darmo miao jego wypowiedzi
zyskaa mu u wielu z nich okrelenie frecher Jude (zuchway yd);
2. by to czowiek dzielny i w znaczeniu odwagi cywilnej. Umia mwi prawd w oczy. Umia
nie zamyka oczu na godn potpienia znieczulic i egoizm czstki ydw w getcie,
obojtnych na los gincych wspbraci;
3. by to dobry obywatel kraju, podkrelajcy publicznie zrozumiaymi symbolami ideowy
zwizek z Polsk;
4. by to dobry obywatel miasta stoecznego Warszawy, lojalny wobec polskiego Zarzdu
Miejskiego, z ktrym podj i utrzymywa przez cay okres a do swej mierci sta wymian
myli i wspdziaanie;
5. by to czowiek opanowany, zrwnowaony i trzewy w tym znaczeniu, e stara si stawia
sobie - w ramach hierarchii wartoci przez siebie uwaanej za suszn - cele ograniczone, ale
wydajce mu si realnymi do osignicia. Nie zmienia tego okoliczno, e nie liczy si
dostatecznie z alternatyw ostatecznego na sposb hitlerowski uregulowania kwestii
ydowskiej, bowiem caa niemal powszechno ydowska ywia pod tym wzgldem
dugotrwae zudzenia;
6. by to czowiek dobry, ktry cieszy si kadym uratowanym yciem, kadym ydem
wyrwanym z ap oprawcw hitlerowskich.
Ale Czerniakw cieszy si bez umiechu. Ten nie goci na jego obliczu nawet wtedy, gdy mg
radowa si z kolejnego uratowania istoty ludzkiej. Na zdjciu z uratowan przez niego dziewczynk
ydowsk ona mieje si wyranie, gdy Czerniakw zachowuje powany wyraz twarzy. Ona moga
myle w danym momencie o szczliwej chwili, on musia myle i o gronym, cho nie dajcym si
odgadn w peni jutrze.
SkarbFeliksaSzymerskiego
Jednym z ssiadw mojej ony, jako wacicielki niewielkiej posiadoci ogrodniczej w miejscowoci
Baniocha, by Feliks Szymerski, waciciel folwarczku o tej samej nazwie co miejscowo. Okrelaem
artobliwie Szymerskiego jako obszarnika, w porwnaniu do ony jako wyrobnicy wiejskiej. Jedno
i drugie okrelenie byo oczywicie wiadom przesad.
De facto Szymerski, posiadacz folwarczku Baniocha, podlegajcego PKWN-owskiej reformie rolnej,
nie by ziemianinem z ducha. Wyszy urzdnik bankowy z zawodu, rolnik z zamiowania, ale
bynajmniej nie z powoania, tak dalece nie pasowa do poj o wiecie ziemiaskim, e
w przededniu usunicia go z majteczku mg powiedzie do mnie: Z t ewentualnoci liczyem si
od dawna, reformy rolnej na wielk skal oczekiwaem jeszcze w Polsce przedwojennej, godz si
z ni bez oporu, pragn tylko, aby przyznano mi prawo do istnienia, zapewniajc mono pracy
zarobkowej.
ona za zawsze lubia, jak to okrelaem, babra si w ziemi, czyli sadzi i pielgnowa kwiaty
i warzywa. Miaa nawet pretensje do praktycznego znawstwa zawodowego, chocia o stronie
ekonomicznej prowadzenia ogrodnictwa miaa pojcie niewiele wiksze od mojego - mieszczucha
z urodzenia, zamiowania i, mona rzec, powoania. ona gospodarzya, jak umiaa, wkadajc wiele
wasnego wysiku, ale nieraz padajc ofiar yczliwych, wykwalifikowanych doradczy i pomocnic.
Poytkami dzielili si inni z niewiadom tego kierowniczk i wacicielk gospodarstwa ogrodniczego.
ona, mimo wiary w swe siy i umiejtnoci, nie unikaa zasigania porady fachowej. Szymerski by
jednym z bezinteresownych, a yczliwych jej doradcw.
W dniach Powstania Warszawskiego i po nim Szymerski poszed znacznie dalej. Jako zasobniejszy
gospodarz pomaga onie mojej rozmaicie, kiedy mnie nie byo w Baniosze. Pomaga i gdy przybyem
z Kip do Baniochy jako nowe obcienie gospodarki oninej. To Szymerski przecie i mnie ratowa
w sytuacji utraty ostatnich spodni, jak o tym ju pisaem.
Przyja za przyja! Pewnego dnia Szymerski z kolei prosi nas oboje o usug.
Nie wiem - mwi - jak wypadnie wysiedlenie mnie z folwarku i co bd w prawie zabra z rzeczy
osobistych. Wecie wic, pastwo, do siebie na przechowanie gar moich klejnotw rodzinnych,
przewanie pozostaych po onie. Pniej moe mi si to przyda.
Rozmowa odbywaa si u nas w godzinach rannych. Obiecalimy zaj do Szymerskiego tego samego
dnia zaraz po poudniu i zabra od niego powierzany nam depozyt.
Poszlimy i troch zasiedzielimy si. Na wychodnym ju Szymerski wrczy nam niedu paczuszk.
W skrkowym woreczku na klucze samochodowe byy woone owe kosztownoci, skromne
i niepikne na mj gust, ale niewtpliwie stanowice pewn warto pienin. Wycignem rk,
ale ona mnie ubiega. Ruszylimy w drog i okoo szstej po poudniu - unieeni - bylimy
z powrotem u siebie.
Byo okoo smej wieczorem, kiedy mocno podenerwowana ona przysza do mnie ze zwierzeniem:
Nie mog odnale paczuszki Szymerskiego. Musiaam j zgubi w drodze od niego. Szukaam na
prno na naszym terenie, a teraz stwierdziam, e kiesze fartucha, do ktrej paczuszk woyam,
ma dziur. Przez ni musiaa wypa.
Zaniepokoio mnie to bardzo. Ubraem si i ruszylimy z on t sam tras, co poprzednio, teraz
pokryt niegiem nowo spadym i nadal padajcym.
Wszystko, niestety, przemawiao za tym, e albo ju kto z przechodniw zauway zgub i podnis
paczuszk przed nastaniem policyjnej, wtedy smej, godziny, albo nie naruszona przez nikogo zostaa
przysypana stale sypicym niegiem i staa si niedostrzegalna, zwaszcza o zmroku wieczornym.
Szlimy, nerwowo badajc nogami ciek.
Do pobliskiego lasku, dzielcego posiado ony od folwarczku Baniocha, wdrwka bya
bezowocna. A bya to ju jaka trzecia cz drogi, jeli nie wicej. Szanse odzyskania staway si
coraz bardziej nike. Coraz mniej pewna bya nasza pami przebytej trasy. Za laskiem za, na terenie
majtnoci Szymerskiego, naleao si liczy z wikszym ruchem popoudniowych przechodniw,
a tym samym z wikszym prawdopodobiestwem zauwaenia zguby przez ktrego z nich.
A tu nagle ona zawoaa, klkajc: Jest!
Istotnie szczliwym zbiegiem okolicznoci ona potkna si o paczk, wyczuwaln przez warstewk
niegu.
ona bya tak wzruszona, e w teje pozycji klczcej zacza paka i bogosawi swe szczcie
poszukiwawcze. Mnie za spad bardzo ciki kamie z serca.
Wracalimy do siebie milczc, teraz uwiadomiwszy sobie, e nasza wdrwka moga si nie uda
rwnie z uwagi na ju zapad godzin policyjn. W razie zatrzymania przez patrol niemiecki
poszukiwanie byoby udaremnione. Na szczcie caa wdrwka w obie strony odbya si w zupenej
samotnoci. Nikogo po drodze nie napotkalimy. Po podniesieniu paczuszki ona powierzya j tym
razem mojej opiece. Woyem woreczek do kieszeni, a idc trzymaem go mimo to stale rk.
Oddalimy depozyt, skoro tylko waciciel o to poprosi, ju w Warszawie. Ale dopiero po latach
zapoznalimy go z histori zguby kosztownoci i ich odnalezienia. Wobec szczliwego koca nie
przywizywa on znaczenia do tego wyznania. My natomiast oboje do dzi wspominamy zdarzenie
jako katastrof, zaegnan przypadkiem czy - jeli kto woli - szczliwym zrzdzeniem losu. Mielimy
bowiem i mamy nadal wiadomo, e wwczas nie bylibymy w stanie restytuowa Szymerskiemu
wartoci powierzonego nam depozytu.
Dalszycignastpi
Pomys napisania tego zbioru wspomnie powsta z dwch pobudek.
Sam odczuwaem siln potrzeb uzupenienia poprzednich opracowa celem peniejszego
nawietlenia zdarze i ludzi. Chciaem przy tym zarysowa sylwetki dziaaczy, z ktrymi si stykaem,
nie tyle i nie tylko pod ktem widzenia ich zasug, ale i sabostek, wad i bdw, sowem rwnie od
odwrotnej strony ich poczyna i charakterw. Mylaem bowiem o czym w rodzaju pamitnika
anegdotycznego.
Ponadto wrd wielu namawiajcych mnie do kontynuowania pisania o przeszoci bya i nowo
poznana w Stanach Zjednoczonych osoba, ktra nakaniaa mnie do tego w sposb bliski memu
wasnemu credo:
Mia pan ciekawe ycie. Bra pan aktywny udzia w wielu wanych zdarzeniach. Mia pan mono
poznania licznych wybitnych osb. Sdz, e jest pan wrcz zobowizany do bardziej szczegowego
opisu wypadkw i ludzi, nie pomijajc i wasnego dokadnego yciorysu. Powinien pan da obraz
rodowiskowy i scharakteryzowa dziaaczy, tak jak pan ich widzia i osdza.
Doszedem do wniosku, e - bdc wytworem swej epoki czy moe nawet epok - powinienem napisa
wspomnienia, ktre przy najbardziej osobistym charakterze relacji mog przecie stanowi jaki,
bodaj skromny, przyczynek do niedawnych dziejw.
Pisaem wic te wspomnienia ad futuram rei memoriam.
Tym zbiorkiem objem okres od dziecistwa po koniec drugiej wojny wiatowej. A przecie od tego
czasu mija ju cae trzydziestolecie. Skd wic zatrzymanie si na tej do przypadkowej cezurze roku
1945?
Stwierdzam wic na tym miejscu, e mam w planie przyszych prac i pniejszy okres.
Jestem w peni wiadomy, e i po roku 1945 pracowaem na rnych i rnego znaczenia
stanowiskach przez pitnacie lat, e i potem, w okresie, ktry mgbym nazwa - wypoyczajc
termin z dugoletniej nomenklatury PRL - starczym, nie byem wolny od przey i przygd, e
wreszcie w tym wanie okresie parokrotnie byem poza krajem, spotykajc w szczeglnoci w
Stanach Zjednoczonych nowych ludzi: rodowitych Amerykanw i przybyszw z Polski.
Tak, ale...
Nie mog ju planowa na zbyt dalek met. Chc jak najszybciej widzie zamknite, opracowane
caoci. Std podzia na dwa okresy: do i po roku 1945.
Po drugie, jak mwi Francuzi: Cest le ton, qui fait la chanon. Czy mog zastosowa cile ten sam
ton - w miar powany, a w miar niefrasobliwy - rwnie dla lat po 1945, lat przewrotu
i wstrzsw? Tak odmiennych od wszystkiego, co przedtem przeyem...
Trzeba, jak sdz, najpierw zamkn ksig wspomnie z dni de niepodlegociowych,
przepojonych wiar w ich ostateczne zwycistwo, z dni odrodzonej i odbudowanej Rzeczypospolitej,
a wreszcie z kilkuletniej nocy okupacyjnej, rozjanionej wszake powszechnym ruchem walki
z wrogiem i stawiania mu oporu, aby z kolei dopiero przemyle ostatnie dziesiciolecia. I dopiero
wtedy - po uzyskaniu waciwej ze swego subiektywnego punktu widzenia miary - zabra si do
pisania dalszego cigu.
Optymista z natury, nie trac nadziei, e mi si to jeszcze uda. Jeli nie - szkoda, bo przecie: Worte
sind Worte, Schrift ist Schrift.
Ilustracje
Rysunek 1 Antonina z Ostrowskich Kulska, matka Autora. Fot. ze zbiorw rodzinnych Juliana Kulskiego.
Rysunek 2 Autor z siostr Stanisaw w latach dziecicych. Jw.
Rysunek 3 Tablica pamitkowa powicona pamici doktora Juliana Kulskiego, ufundowana przez mieszkacw Radomska
i okolic. Jw.
Rysunek 4 Areszt centralny w Warszawie przy ul. Daniowiczowskiej. Wg ksiki: Marian M. Drozdowski, Alarm dla
Warszawy. Obrona cywilna stolicy we wrzeniu 1939 r., Warszawa 1964.
Rysunek 5 Autor jako chory Legionw Polskich (1917). Fot. ze zbiorw rodzinnych Juliana Kulskiego.
Rysunek 6 Nominacja Autora na komendanta okrgu warszawskiego Milicji Ludowej (17 I 1919). Jw.
Rysunek 7 Julian Kulski w roku 1919. Jw.
Rysunek 8 Eugenia Solecka w okresie narzeczestwa (1919). Jw.
Rysunek 9 Eugenia z Soleckich i Julian Kulscy. Zdjcie lubne (14 II 1920). Jw.
Rysunek 10 Norbert Barlicki. Wg ksiki: Jan Tomicki, Norbert Barlicki, Warszawa 1968.
Rysunek 11 Stanisawa z Kulskich Barlicka, siostra Autora. Fot. ze zbiorw rodzinnych.
Rysunek 12 Julian Kulski z on nad Imatr w Finlandii (1924). Jw.
Rysunek 13 Gmach Ministerstwa Skarbu w Warszawie. Ze zbiorw Muzeum Historycznego m. Warszawy.
Rysunek 14 Gmach ratusza warszawskiego. Fot. J. Malarski. Jw.
Rysunek 15 Nominacja Autora na stanowisko dyrektora departamentu w Ministerstwie Skarbu podpisana przez prezydenta
RP, Ignacego Mocickiego (22 X 1929). Ze zbiorw rodzinnych Juliana Kulskiego.
Rysunek 16 Eugenia Kulska, ona Autora w mieszkaniu przy ul. Brzozowej 8 (1929). Jw.
Rysunek 17 Nominacja Autora na stanowisko wiceprezydenta m. st. Warszawy (14 II 1935). Jw.
Rysunek 18 Prezydent Stefan Starzyski z on Paulin. Jw.
Rysunek 19 Jan Pohoski, wiceprezydent Warszawy. Wg ksiki: Wadysaw Bartoszewski, Warszawski piercie mierci 1939-
1944, Warszawa 1970.
Rysunek 20 Prezydent Warszawy Stefan Starzyski oraz wiceprezydenci: Jan Pohoski, Jzef Opiski i Julian Kulski, na
uroczystoci otwarcia klubu wodnego pracownikw miejskich. Ze zbiorw Autora.
Rysunek 21 Pismo komisarza Rzeszy poruczajce Julianowi Kulskiemu obowizki komisarycznego burmistrza Warszawy (26 X
1939). Jw.
Rysunek 22 Stanisaw Podwiski, wiceprezydent Warszawy. Fot. ze zbiorw rodzinnych S. Podwiskich.
Rysunek 23 Henryk Pawowicz-Wojtowicz. Rysunek Janiny Zieliskiej. Wasno ony, Teodory Pawowiczowej.
Rysunek 24 Emil Kipa. Wg portretu z Instytutu Historycznego UW. Fot. Aleksandra Mierzecka-Garlicka.
Rysunek 25 Wadysaw Zawistowski. Wg ksiki: Micha Orlicz, Polski teatr wspczesny. Prba syntezy, Warszawa 1932.
Rysunek 26 Stanisaw Lorentz. Zdjcie ze zbiorw Muzeum Narodowego w Warszawie.
Rysunek 27 Julian Eugeniusz Kulski, syn Autora (1945). Ze zbiorw rodzinnych Autora.
Rysunek 28 Legitymacja Armii Krajowej wydana Autorowi w czasie Powstania Warszawskiego (4 VIII 1944). Jw.
Pastwowy Instytut Wydawniczy 1982
Okadk, obwolut strony tytuowe projektowa ZYGMUNT MAGNER
Copyright by Pastwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1982
ISBN 83-06-00750-6
PRINTED IN POLAND
Pastwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1982 r. Wydanie pierwsze
Nakad 20 000+315 egz. Ark. wyd. 21,1. Ark. druk. 22,5
Oddano do skadania 26 czerwca 1981 r.
Podpisano do druku w lipcu 1982 r.
Druk ukoczono w padzierniku 1982 r.
Poznaskie Zakady Graficzne im. M. Kasprzaka
Nr zam. 103/82; Z-86
Cena z 180,-