Professional Documents
Culture Documents
Mroczna Polowa - King Stephen
Mroczna Polowa - King Stephen
Mroczna Polowa - King Stephen
KING
MROCZNA
POOWA
( THE DARK HALF )
Od autora
Mam dug wdzicznoci
wobec p. Richarda Bachmana*.
Darzy mnie pomoc i inspiracj.
Bez niego ta powie nie
przyszaby na wiat.
S.K.
Prolog
- Tnij go - powiedzia
Maszyna. - Tnij na moich oczach.
Chc widzie, jak broczy krwi.
Nie ka sobie dwa razy powtarza.
George Stark
Tak jak to robi Maszyna
L
udzkie ycie - prawdziwe ycie, w
przeciwiestwie
do
marnej
fizycznej
egzystencji
niekoniecznie zaczyna si w chwili
narodzin. Prawdziwe ycie Thada
Beaumonta, chopca urodzonego i
wychowanego w Ridgeway dzielnicy Bergenfield, New Jersey,
zaczo si w roku 1960. Przytrafiy
oszoomiony Thad.
- To nerwy - owiadczy
pniej ojciec, kiedy Thad zosta
odprawiony do poczekalni. - Ten
cholerny smarkacz to jeden kbek
nerww.
- Sdz, e to migrena zakomunikowa rodzicom lekarz. Rzadko w tak modym wieku, ale
trafia si. I wydaje si bardzo...
spity.
- Jest bardzo spity! potwierdzia Shayla Beaumont, nie
bez uznania wobec diagnozy.
- No c, moe kiedy
wynajdzie si lek na migreny. Na
razie obawiam si, e musi je
znosi.
- Taaa... i my z nim skrzywi si Glen Beaumont.
Ale to nie byy nerwy, nie
migrena i nie skoczyo si na
jednej wizycie u lekarza.
Na cztery dni przed wigili
Wszystkich
witych
Shayla
Beaumont usyszaa, jak jedno z
dzieci oczekujcych wraz z Thadem
na szkolny autobus podnosi wrzask.
by najlepszym neurochirurgiem w
stanie New Jersey.
Zarzdzi
rentgen.
Po
obejrzeniu zdj zademonstrowa je
Beaumontom. t mikk kredk
zakreli na kliszach niewyrany
cie i poprosi, by zwrcili na
niego szczegln uwag.
- To - powiedzia. - Co to
jest?
- A skd, do diaba, mamy
wiedzie? - odparowa Glen
Beaumont. - Pan jeste cholerny
doktor.
- Zgadza si - sucho
potwierdzi Pritchard.
- ona mwi, e go co
napado - rzek Glen.
- Jeli sugeruje pan, e mia
atak, to zgoda, mia atak. Jeli
chodzi panu o atak epilepsji, to
jestem przekonany, e nie w tym
rzecz. W przypadku ataku tak
gwatownego jak u paskiego syna
na pewno mielibymy do czynienia
z grand mal, a Thad nie wykaza
adnej reakcji na test wietlny
Littona. Gdyby cierpia na grand
m a l , dostrzeglibycie to bez
pomocy lekarza. Przy kadym
zakceniu w telewizorze chopak
plsaby jak wojownik plemienia
Watussi.
- Wic co to jest? niemiao spytaa Shayla.
Pritchard wrci do klisz
zawieszonych na podwietlonym
ekranie.
- Co to jest? - Stukn po raz
drugi w zakrelone kko. - Nage
ble gowy i brak wczeniejszych
atakw sugeruj, e syn pastwa ma
guza
mzgu,
prawdopodobnie
niewielkiego i mam nadziej, e
niezoliwego.
Glen Beaumont wlepia w
lekarza pozbawione wyrazu oczy.
Jego ona kaa w chusteczk. kaa
bezdwicznie.
Ten
zduszony
szloch by efektem maeskiego
treningu. Glen mia szybkie pici,
umia sprawia bl i nigdy nie
zostawia ladw. Po dwunastu
latach cierpie bez sowa skargi nie
potrafia gono paka, nawet
gdyby chciaa.
blinich.
Glen pogry si w dugim
namyle.
Pochyli
gow,
zmarszczy
czoo.
Wreszcie
podnis wzrok i zada pytanie,
ktre drczyo go najbardziej.
- Tylko bez godnych
kawakw, doktorku. Ile to mnie
bdzie kosztowa?
Pielgniarka zobaczya to
pierwsza.
W sali operacyjnej, w ktrej
przez ostatni kwadrans sycha byo
jedynie
mruknicia
doktora
Pritcharda,
syk
aparatury
podtrzymujcej funkcje organizmu i
wyrazisty,
ostry
wizg
piy
chirurgicznej Negli, przenikliwe
wycie modej kobiety zabrzmiao
oguszajco.
Rzucia si w ty. Potrcony
stoliczek Rossa,
na
ktrym
metodycznie
uoono
ponad
dwadziecia narzdzi, hukn o
podog. Poszo echo. Rozlega si
seria
pojedynczych
cichszych
dwikw,
przypominajcych
dzwoneczki.
szkie
w
rogowej
oprawie
byszczay rozszerzone ciekawoci
oczy. - Co to jest?
- Chyba to, co widzisz powiedzia Pritchard. - Za chwilk
ochoniesz i skojarzysz. Czytaem o
tym, ale si nie spodziewaem, e
kiedy zobacz.
Mzg Thada Beaumonta
mia kolor skraju konchy - szary z
lekkim rowym odcieniem.
Z gadkiej opony mzgowej
wygldao
pojedyncze,
lepe,
zdeformowane ludzkie oko. Mzg
nie
by
wiadkiem
tak
wstrzsajcego, wykonywanego na
czuja, kawaka chirurgicznej roboty.
Poza okiem znaleli cz
nozdrza, trzy paznokcie i dwa zby.
Jeden z nich mia may ubytek. Oko
nie przestawao pulsowa i mruga,
a Pritchard za pomoc igowego
skalpela najpierw naku je, a
potem wyci. Caa operacja, od
wprowadzenia
zgbnika
do
finalnej ekstrakcji, zabraa tylko
dwadziecia siedem minut. Pi
kawakw ciaa poleciao z
chrupniciem do pojemnika z
nierdzewnej stali, umieszczonego
na stoliku obok ogolonej gowy
Thada.
- Myl, e zaatwilimy co
trzeba - zawyrokowa wreszcie
Pritchard. - Wyglda na to, e caa
obca tkanka bya poczona
szcztkowymi ganglionami. Jeli
nawet jakie kawaki si uchoway,
to jest spora szansa, e je zabilimy.
- Ale... jak to moliwe, e
ten dzieciak wci yje? Przecie to
wszystko byo czci jego
styl.
Sprzeda
pierwsze
opowiadanie
czasopismu
American Teen - sze lat po tym,
jak zacz prawdziwe ycie. Od
tego momentu nie wraca ju
pamici do przeszoci.
Rodzice Thada i on sam
wiedzieli jedynie, e tej jesieni,
kiedy mia jedenacie lat, z
czoowego pata mzgu usunito mu
niewielki nieszkodliwy nowotwr.
Jeli w ogle o tym myla (co w
miar upywu lat zdarzao mu si
coraz rzadziej), traktowa to jako
Nadzienie
durniw
Maszyna rozprostowa spinacze
dugimi, silnymi palcami.
- Chy go za eb, Jack - wyda
polecenie facetowi stojcemu za Halsteadem. Bd tak askaw, chy go fest.
Halstead przejrza zamiary Maszyny.
Kiedy apska Jacka Rangely'ego unieruchomiy
mu gow, da gos. Wrzaski rozlegy si w
George Stark
Przejadka do Babilonu
ROZDZIA PIERWSZY
Ludzie bd gada
1
Numer magazynu People z
23 maja by najbardziej typowy z
typowych.
Okadk zdobio zdjcie
Zmarej Osobistoci, gwiazdy rock
and rolla. Powiesia si w celi,
zatrzymana za posiadanie kokainy
oraz
rozmaitoci
innych
dziay People.
- Nie al ci, e to zrobie? spytaa Liza.
- Przede wszystkim nie ja to
zrobiem. My to zrobilimy. Oboje
za jedno i jedno za oboje,
pamitasz? - Stukn palcem w
zdjcie na drugiej stronie artykuu.
Liza podsuwa Thadowi blach z
racuszkami. Thad siedzi przy
maszynie. W maszyn wkrcono
kartk papieru; nie wiadomo tylko,
co na niej jest. Ale to nie miao
znaczenia, poniewa musiay to by
Spojrza na zdjcie, na
ktrym ona podsuwa mu racuszki,
a on unosi ku niej wzrok.
Umiechali si szeroko. Ten wyraz
radoci wyda mu si osobliwy na
twarzach ludzi, ktrzy cho
pogodni, nie szafowali czym nawet
tak powszednim jak przelotny
umiech. Wspomnia czasy, kiedy
by przewodnikiem grskim w
Appalachach - w Maine, New
Hampshire i Vermoncie. W tamtej
odlegej, pamitanej jak przez mg
przeszoci oswoi szopa imieniem
Z
otoczeniem
i
wydarzeniem, ktre jakoby miao
miejsce (niedawno zakoczony
pochwek kogo, kto wedle
wyrytych
dat
winien
by
kilkunastoletnim chopcem), niemal
raco kontrastuje nastrj dwojga
faszywych
kocielnych
-
mch.
- Nie macie nic przeciwko
temu, eby ucisn sobie nad nim
donie, prawda? - spytaa z
umiechem
na
twarzy.
Rwnoczenie
baamutnym
i
penym samozadowolenia.
Liza spojrzaa na Thada pytajco i z lekk zgroz. Potem
oboje popatrzyli z mieszanin
rozbawienia i tpego zdziwienia na
lipny nagrobek, ktry odby drog z
miasta Nowy Jork (staej siedziby
redakcji People) do miasteczka
Sedno
bombowej
wiadomoci,
ktr
People
chciao si podzieli z zachannymi
wielbicielami
wielkich
saw
Ameryki, byo cakiem proste. Ot
Thad Beaumont by cenionym
pisarzem,
ktrego
pierwsza
p o w i e Przypadkowi tancerze
otrzymaa nominacj do Narodowej
Nagrody Ksiki w 1972 roku. Taki
zamwia
lipny
nagrobek.
Pokrcony
wiat.
Pokrcony
doszcztnie.
I
nagle
Thad
znw
wybuchn miechem.
2
Poniej
fotografii,
przedstawiajcej Thada i Liz na
jednym z najlepszych cmentarzy
Castle
Rock,
figurowa
dwuwersowy podpis.
Drogi
zmary
by
niezwykle bliski tej dwjce -
z
napadami
niepohamowanej
wesooci.
Prawd
mwic,
niepohamowana wesoo nie ma
nic wsplnego z dobrym nastrojem.
Raczej z czym, czego
wypadaoby si lka.
Boisz
si
cholernego
artykuu w People? O to ci
chodzi? Gupota. Boisz si drwin
kolegw z wydziau anglistyki?
Tego, e popatrz na te fotografie i
pomyl, i stracie reszteczki
zdrowego rozsdku?
Nie. Nie ba si niczego ze
To sprawiao, e czu si
nieswojo.
Ten nagrobek. To nazwisko.
Te daty. A najbardziej to kwane
epitafium, ktre spowodowao, e
mia si od ucha do ucha, ale
ktre, nie wiedzie czemu, w
gruncie rzeczy wcale nie byo
mieszne.
To nazwisko.
To epitafium.
- Nie ma znaczenia wymrucza. - Ten zamas nie yje.
Ale wci go to drczyo.
Gdy
Liza
wrcia,
dwigajc na kadym ramieniu
wieo przewinitego i ubranego w
czyste piochy niemowlaka, Thad
siedzia z nosem w artykule.
Czy
go
zamordowaem?
Thaddeus
Beaumont,
okrzyknity kiedy najbardziej
obiecujcym powieciopisarzem
Ameryki, nominowany w 1972
roku za Przypadkowych tancerzy
do Narodowej Nagrody Ksiki,
powtarza pytanie lekko zamylony.
Sprawia
wraenie
nieco
zaskoczonego.
Morderstwo
-
Kiedy rozwaasz
pisanie pod pseudonimem, to tak
jakby
rozwaa
bycie
niewidzialnym - odzywa si
wreszcie z pewnym oporem. - Im
duej to wakowaem, tym bardziej
czuem, e bd musia... no...
stworzy swoje drugie ja.
Lewa rka wymyka si
wacicielowi i ukradkiem porywa
owek, podczas gdy umys zajty
jest czym innym.
Thad
odwrci
stron.
Popatrzy na blinita siedzce w
Williama.
Thad uroczycie podnis
rk znad stou, otworzy, zamkn,
otworzy.
Blinita wyszczerzyy si
znad butelek.
Opuci wzrok na magazyn.
Ach, People - pomyla - dokd
doszlibymy, co poczlibymy bez
ciebie? Ludzie drodzy, oto czas
amerykaskich gwiazd!
Oczywicie
dziennikarz
wycign wszystkie brudy, ktre
byy do wycignicia - zwaszcza
ogle co wsplnego?
A zreszt... i tak jest za
pno.
Facet piszcy ten materia
nazywa si Mike... ale jak mu byo
dalej? Jeli nie jeste earlem
bekoczcym na temat rodziny
krlewskiej albo gwiazd filmow
bekoczc na temat innej gwiazdy,
twoje
nazwisko
umieszczone
zostaje dopiero na kocu artykuu.
Thad musia przekartkowa cztery
strony (dwie z nich zapenione
samymi reklamami), eby je
artykuu.
Najtrudniej
szo
wymylanie nazwiska - kontynuuje
Beaumont,
lekko
pogryzajc
owek. - Ale nie mogem si bez
niego obej. Wiedziaem, e
pomys
moe
zaskoczy.
Wiedziaem, e mog przeama
kryzys
twrczy,
z
ktrym
walczyem...
jeli
stworz
osobowo pisarza. Odpowiedni
osobowo, inn ni moja.
Jak wpade
George'a Starka?
na
Beaumont.
prawdy.
Tak - odpowiada
- To jest bliskie
Thad
podnis
gow,
niemal miejc si wbrew wasnej
woli. Blinita zobaczyy to i
umiechny si znad pure z
groszku. O ile pamita, powiedzia
wtedy:
Chryste,
co
za
melodramatyczne ujcie! Mwisz
tak, jakby cytowa t cz
Frankensteina, w ktrej piorun
uderza wreszcie w piorunochron
umocowny na najwyszej wiey
- Przekartkowaem w ty
zeszyt i okazao si, e zapisaem
szesnacie stron bez poprawki mwi Beaumont. - Zuyem trzy
czwarte wieo kupionego owka.
- Patrzy na soik z wyrazem, ktry
moe oznacza melancholi albo
ukryte rozbawienie. - Po mierci
George' chyba powinienem je
wyrzuci. Ja nie pisz owkiem.
Prbowaem. Po prostu mi nie
wychodzi. Pisz tylko na maszynie.
Inaczej palce mi sztywniej i trac
czucie. George'owi nigdy nie
sztywniay palce. I zawsze byy
sprawne.
Podnosi gow i mruga
tajemniczo.
-
Skarbie? - Popatrzy na
Glizdowiec.
Thad prychn.
- Glizdowiec?
- Zgadza si. Glizdowiec.
- Mam wraenie, e sysz
to szczeglne okrelenie po raz
pierwszy.
- Zeszego tygodnia, kiedy
poszam do sklepu na rogu
zobaczy, czy nie maj nic nowego
do wypoyczenia, zobaczyam tytu
na opakowaniu kasety. Tak nazywa
si horror: Glizdowce. Pomylaam
wtedy: Cudo. Kto zrobi film o
niosc
Wendy.
Pucoowaty
niemowlak
by
cieplutki
i
przyjemnie ciki. Wybausza na
wszystko
oczka
ze
zwyk
ciekawoci,
swobodnie
zarzuciwszy rczki Thadowi na
szyj. Liza pooya Wendy na
stoliku do przewijania, Thad
pooy Williama na drugim.
Przewijali dzieci, Liza nieco
sprawniej ni Thad.
- A wic tak - stwierdzi
Thad - zostalimy opisani w
People. I to koczy spraw.
Zgadza si?
- Tak - odpowiedziaa i
umiechna si. Czego zabrako
W tym umiechu, eby by do koca
szczery, ale wspomnia swj
wasny dziwny wybuch wesooci i
zdecydowa si nie wraca do
tematu wywiadu. Czasem ogarniaa
go swoista niepewno - umysowy
odpowiednik fizycznej niezdarnoci
- i wtedy drczy Liz. Rzadko
odcinaa mu si ostro, ale kiedy
trwao to zbyt dugo, widzia w jej
oczach mg znuenia. Co ona
ROZDZIA DRUGI
Przerwa
w
zajciach domowych
1
Tej nocy Thadowi przyni
si koszmar. Obudzi si prawie ze
zami w oczach, drcy jak
szczeni, ktre zapaa burza z
piorunami. We nie towarzyszy mu
George Stark, tylko e by agentem
handlu nieruchomociami, a nie
2
yciorys Starka zoony w
Darwin Press - napisany przez
Thada tu przed rozpoczciem
Oksfordzkiego
bluesa, drugiego
dziea George'a - stwierdza, e
Stark jedzi du furgonetk GMC
rocznik '67, trzymajc si kupy
tylko
dziki
modlitwie
i
podkadwce. Jednak we nie
To mj dom, odpowiedzia
Thad.
Mylisz si kompletnie.
Waciciel tego domu nie yje.
Zabi on, dzieci, a potem siebie.
Skoczy z sob. Po prostu BAM,
DRYG - DRYG i pa, pa. Taki ju
by. I wcale nie musiae mu si
dugo przyglda, eby to dojrze.
Rzec mona, rzucao si w oczy.
Co to ma by, dowcip?*
zamierza spyta. Bardzo mu
zaleao na pokazaniu Starkowi, e
si nie boi. Zaleao mu na tym, bo
podkrela
zagubienie
i
nieskoczony, przeraliwy al.
Thad chcia zawrci i
wyj, ale nie mg. Za sob mia
Starka i skd wiedzia, e trzyma
on w doni brzytw Alexisa
Maszyny, brzytw z rczk z masy
perowej, t sam, za pomoc ktrej
w finale Tak jak to robi Maszyna
kochanka odwalia kawa roboty na
mordzie drania.
Jeli si odwrci, George
Stark te sobie troch postruga.
Dom by bezludny, ale poza
3
Thad
obudzi
si
z
nerwowym podrygiem. Mia mokre
policzki. Poduszka, ktr przyciska
konwulsyjnie do twarzy, bya
rwnie mokra. Spoci si tak? Czy
paka?
4
...lecisz z najlepszym skoczy w poduszk. Lea
nieruchomo
z
kolanami
podcignitymi do piersi, dygota
konwulsyjnie.
- Thad? - wymruczaa Liza,
tkwica w przepastnych gszczach
snu. - Bliniaki w porzdku?
- W porzdku - wykrztusi. Ja... nic. pij dalej.
- Taaa... wszystko...
Gapi si bezmylnie w
ciemno, nie stara si poj snu,
pragn tylko, eby sobie poszed, i
w jaki nieskoczenie dugi czas
pniej Wendy obudzia si za
cian i zacza paka, domagajc
si
przewinicia.
Oczywicie
William obudzi si w chwil
potem decydujc, e i on potrzebuje
przewinicia (chocia kiedy Thad
zdj mu pampersa, okaza si
cakiem suchy).
Liza ockna si od razu i
lunatycznym krokiem podreptaa do
stale,
ywotny
jak
pami
prawdziwego wydarzenia. Kluczem
do bya czcionka z maszyny do
pisania, gadka, pozbawiona linii
do i suchy, niemal wyzbyty
intonacji gos George'a Starka,
mwicy Thadowi zza plecw, e
nie skoczy z nim i kiedy lecisz w
chuja
z tym oto
godnym
skurwysynem, lecisz z najlepszym.
ROZDZIA TRZECI
Cmentarny blues
1
Steven Holt by w Castle
Rock szefem trzyosobowej brygady,
ktra opiekowaa si terenami
zielonymi,
wic
oczywicie
wszyscy mieszkacy The Rock
woali na niego Szpadel. Jest to
przezwisko wsplne tysicom
konserwatorw
zieleni
w
przycinanych,
a
czasem
karczowanych); estrad koncertow
z widowni; miejskie parki, jeden
przy Castle Stream obok starego
tartaku, drugi przy Castle Falls,
gdzie od niepamitnych czasw
poczto nieprzebran ilo dzieci w
nie zalegalizowanych (jeszcze)
zwizkach.
Gdyby zajmowa si tylko
tym
wszystkim,
pozostaby
zwyczajnie
starym
Stevenem
Holtem do dnia zgonu. Ale w Castle
Rock byy rwnie trzy cmentarze i
napisy,
wypisywane
przez
smarkaczy na sarkofagach i pytach.
Oczywicie miasto nie z
tych powodw nadao Holtowi jego
przezwisko. Dorobi si go
grzebic klientw. Mama ochrzcia
go Steven, ale by Szpadlem
Holtem. Zosta Szpadlem Holtem
podejmujc robot w 1964 roku i
Szpadlem Holtem pozostanie a do
dnia spoczynku, nawet gdyby
tymczasem podj si innej pracy co biorc pod uwag, e liczy
sobie szedziesit jeden lat, byo
mocno wtpliwe.
O sidmej rano w rod,
pierwszego dnia czerwca, adnego
wiosennego dnia zapowiadajcego
adne lato, Szpadel Holt podjecha
swoj ciarwk do cmentarza
Homeland i wysiad, by rozsun
bram. Brama miaa zamek, ale
korzystano z niego tylko dwa razy
do roku - w dzie, a raczej wieczr
promocji w liceum i w Halloween.
Otworzywszy bram wsiad do
wozu i powoli ruszy centraln
alej.
Tego
ranka
planowa
wycznie obchd. Pooy obok
siebie na siedzeniu podkadk do
notowania, na ktrej zapisze
obszary wymagajce oczyszczenia
przed Dniem Ojca. Po zaatwieniu
Homelandu pojedzie na cmentarz
Grace po drugiej stronie miasta, a
potem do cmentarzyska Stackpole
przy skrzyowaniu drogi Stackpole
i drogi miejskiej nr 3. Po poudniu
razem ze swoj brygad zacznie
pracowa tam, gdzie okae si to
konieczne. Nie powinno wypa
e gowa maa.
No c, przyjdzie i zima pomyla. To suyo mu za
pocieszenie przez wszystkie pory
roku, take kiedy zima bya odlega
jak sen zoty.
Homeland by najwikszym
i najadniejszym z miejskich
cmentarzy. Centralna aleja prawie
dorwnywaa
szerokoci
normalnej drodze. Krzyoway si z
ni wsze alejki, szerokie
zaledwie na rozstaw k taczki.
Wszdzie rosa starannie strzyona
zdjcie.
- Jak ci nie gra, to mw powiedzia
Beaumont
jeszcze
bardziej wstydliwie. - Naprawd,
nie ma sprawy.
- A rb co chcesz - odrzek
Szpadel z ca uprzejmoci. Mwisz, e to faceci z People?
Thad potakn gow.
- No, co ty powiesz! To ci
dopiero. Facet z naszego miasta w
People! Musz mie ten numer!
- Ja nie jestem taki pewny,
czy mi na tym tak zaley. Dziki,
panie Holt.
Chocia Beaumont by
pisarzem, Szpadel go lubi. Sam
zaliczy nie wicej jak osiem klas ostatni oddzia dopiero za drugim
podejciem - i nie kady w miecie
mwi mu pan.
- Jak by si dao, to te
dranie fotografy pewnie chciayby
twoje zdjcie, jak stoisz na golaka i
jeszcze wsadzasz dogowi spluw w
srak, co nie?
Beaumont zdoby si na
rzadki u niego wybuch miechu.
nowojorskim
akcentem,
rozkazywaa, eby zrobili to jeszcze
raz, bo co ze wiatem nie grao
albo z ich twarzami nie grao, albo
moe z jej dziur w tyku nie grao,
i Szpadel spodziewa si, e pan
Beaumont - zgodnie z tym, co
gosia plotka, nie obdarzony
przesadnie cnot cierpliwoci ryknie na ni. Ale pan Beaumont - i
jego ona te - wyglda na bardziej
rozbawionego ni wnerwionego i z
on robili wszystko grzecznie pod
komend pierwszoklanej pizdy
2
lady? Czy to s lady?!
tyle.
Fragmentaryczne
lady
butw cigny si na niecae
dwanacie stp od
(grobu)
dou w ziemi. Szpadel
podejrzewa, e dalej zroszona
trawa moga zachowa kolejne
odciski. Wypadao sprawdzi, cho
wcale si do tego nie pali.
Jednake teraz skierowa wzrok ku
najwyraniejszym znakom, odbitym
na kupie ziemi tu obok dou.
Rowki po palcach; okrgy
dreszczy, ot co.
No, spjrzcie tylko: oto
jaki czowiek staje w wieo
wykopanym dole.
Dobra, ale jak si w nim
znalaz?
Dobra, ale jak go wykopa?
A moe d to robota kogo innego?
Dobra, ale dlaczego kpki
trawy s poszarpane, postrzpione i
wyrwane, jakby dar rozdarto
goymi rkami, a nie rozcito
gadko szpadlem?
Nie przejmuj si adnymi
stopy. Te to co najmniej
dwunastki.
Opiera rce.
Podciga
ciao. Rce obsuwaj mu si troch
w sypkiej ziemi, wic wbija palce i
zostawia te rowki. Wyciga si na
zewntrz, opiera caym ciarem na
kolanie,
robic
to
okrge
wgniecenie. Stawia stop obok
kolana, przenosi ciar z kolana na
stop, wstaje i odchodzi. Proste jak
dwa i dwa cztery.
Wic jaki facet wykopa
si z grobu i po prostu poszed
wyobrani
tamten
deszczowy
wiosenny dzie. Rety, jak ten
nagrobek autentycznie wyglda!
Kiedy si widziao chuchrowatego
asystenta przestawiajcego go z
miejsca w miejsce, wiadomo byo,
e to dla picu, ale kiedy ju go
ustawili, ze sztucznymi kwiatkami
na froncie i w ogle, przysigby,
e to autentyk i pod nim naprawd
kto...
Na ramionach poczu gsi
skrk.
- Przesta z tym, i to zaraz! -
Czterdzieci
jardw
dalej
dostrzeg, e go si rozwin;
kosz z kwiatami lea odrzucony
kopniciem. Cho tak daleko
Szpadel nie widzia ju adnych
ladw, kosz znajdowa si
dokadnie na przedueniu tamtych,
ktre widzia. Kosz dao si obej,
ale typas nie zrobi tego.
Przeciwnie, po prostu kopn go na
bok i szed dalej.
Ci, ktrzy tak postpowali,
nie byli w opinii Szpadla facetami,
z ktrymi mona byo sobie lecie
ROZDZIA CZWARTY
mier w maym
miasteczku
1
Castle Rock, przynajmniej
w ostatnich latach, nie miao
szczcia.
Jakby na przekr staremu
powiedzeniu, e piorun rzadko
uderza w to samo drzewo, w cigu
ostatnich omiu, dziewiciu lat
popenionych
przez
jego
podkomendnego, ale w dwa lata
pniej przy miejskiej drodze nr 3
zagryz go wcieky pies - nie tyle
zagryz, co dosownie rozszarpa.
Oba te przypadki byy wyjtkowo
dziwne, ale wiat jest dziwnym
miejscem. I trudnym do ycia. A
czasami... niefortunnym.
Nowy
szeryf
(Alan
Pangborn sprawowa urzd ju
smy rok, ale uzna, e pozostanie
nowym szeryfem przynajmniej do
roku 2000 - zaoywszy przy tym,
2
Funkcjonariusz
Norris
Ridgewick wrci od swego wozu
patrolowego, zaparkowanego za
pojazdem Pangborna. Rozmowy
policjantw, prowadzone przez
suchu
staremu
hulace.
Rwnoczenie Pangborn przyzna
mu - w duchu - racj. Zachowa na
tyle oleju w gowie, eby bdc
pod dobr dat nie jecha
trzydziestu mil z South Paris do
Castle Rock.
W godzin po telefonie
Ellen Gamache uwiadomi sobie,
e nie wszystko w jego ocenie
sytuacji klapuje. Gdyby Gamache
przespa noc U kolegi, musiaoby
si to zdarzy dopiero po raz
pierwszy. Inaczej jego ona sama
powtrzy.
Wic starego psa sta i na
now sztuczk - pomyla. - Bywa.
A moe tylko wypi wicej ni
zwykle. Do diaba, moe nawet
wypi tyle co zawsze, a bardziej
poszo mu do gowy. Powiadaj, e
to trafia si ludziom.
Prbowa zapomnie o
Homerze Gamache'u, przynajmniej
na razie. Mia morze papierkowej
roboty do odwalenia, siedzia wic
za biurkiem, turla owek po
blacie i myla o starym
Gamache'a.
Mimo to podszed do
dziupli, w ktrej urzdowaa Sheila
Brigham, i nakaza odnale
Norrisa Ridgewicka. Chcia si
dowiedzie, czy ten ju telefonowa
z jak wiadomoci. Raport
Norrisa spowodowa, e struka
niepokoju Alana pogbia si i
zamienia
w
zimny
potok..
Przelatywa
szeryfowi
przez
bebechy i z lekka paraliowa.
Alan drwi z tych, ktrzy w
radiowych
programach
ze
3
Norris zatrzyma si na
minut pniej.
Tylko dlatego zatrzyma si
przy farmie Arsenaultw, e w
obrbie trzech miasteczek mieli
najlepszy przydrony stragan z
wasnymi produktami. Norris by
jednym z tych niewielu kawalerw,
ktrzy lubili gotowa, i uleg
straszliwej
pokusie
zjedzenia
wieego
cukrowego
groszku.
Chcia si zorientowa, czy
Arsenaultowie nie maj go troch
na zbyciu. Przy okazji spyta Dolly
Arsenault,
czy
przypadkiem
Homera
o
postj
najprawdopodobniej
pod
pretekstem odpryskania si - i kiedy
tylko wz zahamowa, przyoy
staremu, wycign go i...
Ach, wanie to byo
najgorsze. Cholera, nie, nie
najgorsze. Byo nie do zniesienia.
Alan po raz ostatni spojrza
na rw - tam gdzie Norris
Ridgewick
przyklkn
obok
krwawego kawaka misa, niegdy
ciaa czowieka, i cierpliwie
odgania podkadk do notowania
ROZDZIA PITY
96529Q
- Spokojnie, spokojnie gono odezwa si funkcjonariusz
policji stanu Connecticut, Warren
Hamilton, cho siedzia w wozie
patrolowym sam. By wieczr,
drugi czerwca, jakie trzydzieci
pi godzin po odkryciu zwok
Homera
Gamache'a
opodal
pewnego miasteczka w Maine, o
ktrym policjant stanowy Hamilton
popierniczonego
raczka.
Tak
naprawd
bya
to
langusta,
wiadomo, ale popierniczony raczek
ukrywajcy si pod innym imieniem
popierniczonym
raczkiem
pozostanie i cho Hamilton prdzej
schyli si po wiski gnj, nim
wsadzi do ust jednego z
popierniczonych raczkw, to i tak
by niezwykle rad ich obecnoci na
tablicach rejestracyjnych..
Zwaszcza gdy tak jak
dzisiejszej nocki mia chrapk na
tablic rejestracyjn z raczkiem.
- Ostrono to skarb,
przezorno to samo, w to tylko
wierz jak w boziuchny prawo! ogosi policjant stanowy Hamilton.
To byo jedno z jego ulubionych
powiedzonek. Nie dorwnywao
retorycznemu pytaniu pod adresem
mamci, ale plasowao si wysoko
na licie faworytw.
Wjecha na stanowisko, z
ktrego
mg
obserwowa
furgonetk. Porozumia si z baz
znajdujc si cztery mile dalej i
poinformowa, e znalaz furgonetk
- A c on powiedzia
stranikowi przy wjedzie? zamrucza Hamilton. - e zaci si
przy goleniu?
Usysza
za
plecami
szurnicie. Odwrci si czujc, e
robi to zbyt wolno, czujc a za
dobrze, e na nic byy rutynowe
rodki ostronoci, e okaza si
nazbyt miay i ma staro z czapy,
tak, tak, drodzy pastwo!!! Facet
zaszed go od tyu i niebawem w
szoferce
starej
furgonetki
chevroleta bdzie wicej krwi -
przyjezdni
funkcjonariusze
wyniuchaj ten zapach, czy te tylko
on go wyczuwa. I nie dba o to.
Rzecz nie w tym, e mierdziao
krwi, zgniym arciem, nie mytym
ciaem. Po prostu czu wo za.
Czego bardzo, bardzo niedobrego.
Na tyle niedobrego, e nie chcia
wsadzi rewolweru do kabury,
cho by prawie pewien, e ten, kto
wydziela w zapach, przepad
prawdopodobnie godziny temu.
Hamilton nie sysza delikatnych
trzaskw, jakie wydaje ciepy
ROZDZIA SZSTY
mier w wielkiej
metropolii
Dodie
Eberhart
bya
wnerwiona, a kiedy Dodie Eberhart
bya wnerwiona, to znaczyo, e w
stolicy
kraju
funkcjonuje
przynajmniej jedna laska, z ktr
lepiej nie pogrywa. Pokonywaa
schody budynku czynszowego przy
L Street niepowstrzymanie jak
nosoroec
szarujcy
otwart
sawann.
Miejsca
zajmowaa
niemal tyle samo co nosoroec.
Granatowa sukienka napinaa si i
marszczya na biucie, z pewnoci
zbyt wielkim, eby mona byo
nazwa go obfitym.
Dobrych par lat temu ta
kobieta bya jedn z najbardziej
o s za a mi a j c yc h cali
girls
Waszyngtonu. W owych czasach
zarwno jej wzrost - sze stp trzy
cale - jak i korzystny wygld
sprawiay, e bya kim znacznie
bardziej interesujcym ni tylko
zwraca uwag.
Dodie bya kurw o sercu
kasjera bankowego i
duszy
arocznego
karalucha.
Dwaj
regularni
klienci:
senator
demokratw
i
wielokrotny
przedstawiciel republikanw w
Izbie Reprezentantw, zaopatrzyli
j w wystarczajc ilo gotwki,
aby moga wycofa si z zawodu.
Trudno rzec, by uczynili to
wycznie z wasnej woli. Dodie
bya wiadoma, e ryzyko choroby
raczej nie maleje (a zajmujcy
sama.
Za uzyskane t drog
fundusze maa Dodie nabya trzy
domy. Sto siedemdziesit funtw
ciaa, ktre rzucao mczyzn na
kolana (zwykle wtedy, kiedy byo
nagie),
wzroso
do
dwustu
osiemdziesiciu.
Inwestycje
przynoszce w
poowie lat
siedemdziesitych niezy profit
stay
si
nieopacalne
w
osiemdziesitych, gdy tymczasem
wszyscy
obywatele,
ktrzy
wadowali fors w akcje, zapali
oson na jaja.
W przenoni, rzecz jasna.
A jednak Frederick Pan
Gruba Ryba Clawson czciowo
skruszy lini obronn Dodie.
Spni si z czynszem cztery razy z
rzdu i zniosa to, poniewa
przekona j, e w jego przypadku
wywiechtana, stara przysiga jest
prawdziwa (lub moe bdzie).
Naprawd dostanie szmal.
Nie
osignby
tego
twierdzc, e Sidney Sheldon jest
naprawd Robertem Ludlumem
pchna je do koca.
- Clawson! - zawoaa
gosem wieszczcym zgub i
zniszczenie.
Nie
usyszaa
odpowiedzi.
Zajrzaa
do
korytarzyka. Kotary w salonie
zasunito, palio si grne wiato.
Cicho grao radio.
- Clawson, chc z tob
pogada!
Wesza do korytarzyka... i
zatrzymaa si.
Jedna
z
poduszek
kanapowych leaa na pododze.
Nic
wicej. Brakowao
ladw
dowodzcych,
e
mieszkanie zostao obrobione przez
godnego puna, ale zmysy Dodie
si wyostrzyy i natychmiast
oblecia j strach. Czua jak wo.
Ledwo,
ledwo
uchwytn.
Przypominaa
troch
smrd
nadpsutego, nie cakiem zgniego
jedzenia. Niezupenie to, ale nie
potrafia dokadniej jej okreli.
Czy poprzednio kiedy czua t
wo? Chyba tak.
I czua jeszcze inn wo,
jasnozielon
gwk,
zabjca
przybi drug stron People do
nagiej piersi eks - Grubej Ryby.
Dodie nie widziaa twarzy Lizy
Beaumont - zasonia j krew
Clawsona - ale widziaa rk
podajc blach z racuszkami.
Umiechnity Thad ocenia wysiki
ony. Dodie pamitaa, e ta
fotografia szczeglnie rozelia
Clawsona. To dopiero oszustwo! wykrzykn. - Ona nie cierpi
kucharzenia, powiedziaa to w
wywiadzie zaraz po ukazaniu si
szyjce.
Zabjca sta za drzwiami,
gdy wesza. Gdyby odwrcia
gow, na pewno zobaczyaby go...
i teraz byaby martwa.
Sia usza jej z ng i Dodie
osuna si na kolana z jak
niesamowit
gracj.
Jak
dziewczynka odbierajca komuni.
Po gowie biegaa jej jedna
gorczkowa myl jak wiewirka w
koowrotku: Och, nie mog
krzycze, on wrci, och, nie mog
krzycze, on wrci, och nie mog
krzycze...
I wtedy go usyszaa. Szed.
Miarowo tupa wielkimi nogami po
korytarzowej wykadzinie. Pniej
dosza do wniosku, e cholerni
Shulmanowie
znw
wczyli
gramofon i omykowo wzia
rytmiczne dudnienie gitary basowej
za odgos krokw, ale wtedy bya
przekonana, e to Alexis Maszyna,
Alexis Maszyna wraca... tak
zawzity i peen morderczej pasji,
e nawet mier go nie powstrzyma.
Po raz pierwszy w yciu
ROZDZIA SIDMY
Obowizki
policyjne
1
Gdy zjawia si policja,
Thad siedzia w gabinecie na grze
i pisa.
Liza czytaa ksik w
salonie. William i Wendy mitosili
si w wielkim wsplnym kojcu.
Podesza do drzwi i zanim je
Thad
Beaumont
nie
prowadzi
systematycznego
dziennika, ale czasami notowa
interesujce, zabawne lub budzce
lk
wydarzenia
ze
swego
prywatnego ycia. Gromadzi te
zapiski w oprawnej ksidze i jego
ona nie przywizywaa do nich
zbytniej wagi. Bogiem a prawd
budziy w niej dreszcz, cho nigdy
si do tego Thadowi nie przyznaa.
Wikszo tych notatek bya
dziwnie beznamitna, jakby jaka
cz jego osoby staa z boku i
skadaa
relacj,
obserwujc
wasne ycie obcym, prawie
obojtnym okiem. Po wizycie
policji - przedpoudniem czwartego
czerwca - Thad uczyni dugi wpis.
Przewija si w nim dziwny, bo
nietypowy wtek emocjonalny.
Rozumiem obecnie lepiej
Proces Kafki i Rok 1984 Orwella.
Traktowa je wycznie jako
powieci polityczne to powany
bd. Podejrzewam, e depresja,
ktr przeszedem po ukoczeniu
Tancerzy, i odkrycie, e nie
deszczowcw na wykadzin.
- Thaddeus Beaumont? spyta jeden z nich (szeryf
Pangborn) i wtedy wanie
nastpi pocztek tej emocjonalnej
zmiany, ktr pragn opisa (lub
przynajmniej zarysowa). Gbokie
zdumienie doczyo si do oglnej
ciekawoci
oraz
ulgi
spowodowanej
krtkim
uwolnieniem od pisania. Szeryf
zwrci si do mnie imieniem i
nazwiskiem, ale bez pan. Tak
jak sdzia zwraca si do
To
wanie
musz
podkreli. W martwej ciszy, ktra
zapada po tym, jak Pangborn
odmwi podania mi doni, prawd
mwic pomylaem, e zrobiem
wszystko, o co mnie oskar... i nie
zdoam si powstrzyma od
przyznania si do winy.
3
Thad wolno opuci rk.
Ktem oka widzia, jak Liza
zacisna midzy piersiami donie
w biay kbek, i nagle zapragn
W odrnieniu od gliniarzy
stanowych Alan Pangborn nie mia
na
sobie
deszczowca,
ale
nieprzemakaln kurtk sigajc
jedynie do bioder. Woy rk do
tylnej kieszeni, wyj kartk i zacz
z niej czyta. Dopiero po chwili
Thad poj, e syszy wariant
M i r a n d yo
prawach
przysugujcych zatrzymanemu.
- Jak pan nadmieni, panie
Beaumont, nazywam si Alan
Pangborn. Jestem szeryfem okrgu
Castle, Maine. Zjawiem si tu,
gosu
do
penego
poziomu
uciszajcego - podczas - wykadu
ryku, gardo zdobyo si tylko na
grzeczny opr, atwo przeamany
przez Pangborna.
- ...i ma pan prawo do
pomocy prawnej. Jeli nie sta pana
na opacenie adwokata, otrzyma go
pan z urzdu.
Wsun z powrotem kartk
do kieszeni.
- Thad? - Liza przylgna do
ma jak dziecko wystraszone
grzmotem. Wielkie, zdumione oczy
Jeden
z
policjantw
chrzkn.
- Pozostanie nam wtedy
odjecha i zwrci si o nakaz
aresztowania, panie Beaumont. Z
informacji, jakie mamy, wynika, e
bdzie to bardzo atwe. - Zerkn na
Pangborna. - Wypada chyba doda,
e szeryf Pangborn chcia, ebymy
si o co takiego postarali. Bardzo
nas do tego namawia i chyba by mu
si nawet to udao, gdyby pan nie
by... jak by tu powiedzie... osob
publiczn.
4
Przez
chwil
Thad
wpatrywa si w niego z wyrazem
kompletnej pustki na twarzy, po
czym wybuchn miechem.
- Jezu! Jezu Chryste! To
szalestwo.
- Chce pan woy paszcz,
panie Beaumont? Na dworze mocno
pada.
- Nigdzie z wami nie jad powtrzy z roztargnieniem Thad,
kompletnie nie zwracajc uwagi na
nage rozdranienie Pangborna.
Pogry si w mylach.
- Obawiam si, e tak czy
siak, pojedzie pan.
- Chyba raczej siak powiedzia Thad. Otrzsn si. Kiedy si to wydarzyo?
- Panie Beaumont - rzek
Pangborn powoli i wyranie jak do
czterolatka. Niezbyt byskotliwego
czterolatka,
dodajmy.
Przyjechalimy nie po to, eby
przekazywa panu informacje.
Liza
wrcia
niosc
niemowlta. Krew odpyna jej z
twarzy. Czoo lnio jak lampa.
To
szalestwo
powiedziaa patrzc to na ma, to
na policjantw. - Szalestwo. Nie
rozumiecie?
- Suchaj pan, szeryfie
Pangborn - rzek Thad. podchodzc
do Lizy i obejmujc j ramieniem nie zabiem Homera, ale teraz
rzek:
- Prosz wybaczy na
moment.
Trjka
funkcjonariuszy
wycofaa si z holu. Policjanci
stanowi prawie cignli Pangborna.
Wyszli za drzwi. Kiedy tylko si
zatrzasny, z ust Lizy popyny
chaotyczne pytania. Thad zna j na
tyle dobrze, e wiedzia, i strach
objawi si w zoci - nawet furii na gliniarzy. mier Homera
Gamache'a te odcisna pitno na
zachowaniu Lizy. Tak naprawd to
5
Policjanci
wrcili
po
dwch minutach. Twarz Pangborna
bya jak chmura gradowa. Thad
powzi podejrzenie, e policjanci
stanowi powiedzieli szeryfowi to,
co ju zauway, ale czego nie
chcia
przyzna:
pisarz nie
okazywa adnych oznak poczucia
winy.
- Dobra - zacz Pangborn.
Zdaniem Thada stara si unika
czerwca?
Beaumontowie wymienili
spojrzenia. Thad poczu, jak wielki
gaz cicy mu na sercu drgn.
Nie spad jeszcze, jeszcze nie, ale
Thad mia wraenie, e wszystkie
utrzymujce
ciar
klamry
odskoczyy.
Teraz
wystarczy
pchn. Raz a dobrze.
- To wtedy? - zamrucza do
ony. Wydawao mu si, e wtedy,
ale to byo a zbyt pikne, aby
mogo by prawdziwe.
- Jestem pewna, e tak -
kwano. Westchn.
- Opowiedz nam pan o tym
przyjciu, panie Beaumont.
- Wydalimy je na cze
Toma Carrolla - powiedzia Thad. Tom pracowa na wydziale
anglistyki
uniwersytetu
przez
dziewitnacie lata, dziekanem by
ostatnie pi. Odszed na emerytur
dwudziestego sidmego maja, w
dzie oficjalnego zakoczenia roku
akademickiego.
Zawsze
by
ogromnie lubiany na wydziale,
wikszoci
z
nas,
starych
- A o ktrej ci przyjaciele
wyszli?
Thad
otrzsn
si
nieznacznie.
- Przyjaciele? Rawlie jest
naszym przyjacielem. Ta baba - w
adnym wypadku.
- O drugiej - uzupenia
Liza.
- Musiaa by co najmniej
druga, kiedy odprowadzilimy ich
do drzwi. eby to! Dotaszczylimy
ich do drzwi. Prdzej w piekle
nieg spadnie, ni wstpi do fan
malujcego
si
na
twarzy
Pangborna Thad nie potrafi
zidentyfikowa - uzna, e nigdy
przedtem czego takiego nie
widzia. Nie al, cho by w tym i
al.
Co si tu, kurwa, dzieje?
- No c, to bardzo - dla
pana wygodne, panie Beaumont wreszcie odezwa si Pangborn ale to aden solidny dowd. Pan i
paska ona okrelilicie z grubsza
por, o ktrej poegnalicie ostatni
par. Jeli byli tak zalani, jak sam
pan
twierdzi,
trudno
si
spodziewa, eby potwierdzili
pask wersj. Cho jeli ten facet,
ten DeLesseps, jest naprawd
paskim
przyjacielem,
moe
powiedzie... no, nie wiadomo.
Niemniej
jednak Alan
Pangborn traci animusz. Thad
dostrzega to i sdzi - nie, wiedzia
- e policjanci stanowi doznaj
podobnej ewolucji uczu. Jednake
szeryf nie by jeszcze gotw si
podda. Strach, ktry w pierwszym
momencie zawadn Thadem, i
odwzajemnia
jego
wrogiego
spojrzenia - wejdmy w kontakt z
yciem, jak mawiaj moi studenci.
Pyta pan, czy moemy udowodni,
gdzie przebywalimy...
- Gdzie pan przebywa,
panie Beaumont - powiedzia
Pangborn.
- W porzdku, gdzie ja
przebywaem. Chodzio o pi
bardzo
uciliwych
do
wytumaczenia godzin. Godzin,
ktre wikszo ludzi spdza w
ku. Wycznie dziki lepemu
swoimi
poruszajcymi
si
paluszkami.
- Thad, o pierwszej bya tu
masa ludzi. Masa! - powiedziaa
Liza.
I
napada
na
Alana
Pangborna. Tym razem naprawd
napada.
- Co si z panem dzieje,
szeryfie?! Dlaczego z uporem
maniaka chce pan tym obciy
mojego ma?! Co panem kieruje?
Gupota? Lenistwo? Podo? To
niepodobna,
ale
paskie
zachowanie
mnie
zdumiewa.
Bardzo mnie zdumiewa. Moe to
bya loteria. Czy tak? Czy
wycign pan jego nazwisko z
pieprzonego kapelusza?!
Alan wzdrygn si lekko,
wyranie zaskoczony i wysadzony z
sioda jej gwatownoci.
- Pani Beaumont...
- Obawiam si, e mam nad
panem przewag, szeryfie Pangborn
- powiedzia Thad. - Pan jest
gboko przekonany, e to ja
zabiem Homera Gamache'a.
Ta odpowied napenia
Triada bezbrzenym zdumieniem.
C,
na
lito
bosk,
spowodowao, e ten czowiek
(ktry, jak Liza powiedziaa, wcale
nie wyglda na idiot) jest tak
pewny swego? Tak cholernie
pewny?
Thad
poczu
dreszcz
biegncy w gr krgosupa... i
nastpio
co
przedziwnego.
Usysza w gowie urojony dwik nie w uszach, w gowie. Nis
dojmujce
wraenie dj vu,
- Hm? - Obejrza si na
on.
- Zblade.
- Nic mi nie jest powiedzia. I nic mu nie byo.
wierkot ucich. Moe go wcale
nie sysza?
Thad wrci do rozmowy z
Pangbornem.
Jak
powiedziaem,
szeryfie, mam tu pewn przewag.
Pan myli, e zabiem Homera. Ja
jednak wiem, e tego nie zrobiem.
Umiercaem ludzi
tylko w
ksikach.
- Panie Beaumont...
Rozumiem
paskie
oburzenie.
By
sympatycznym
staruszkiem. Mia bab - smoka na
karku, swoiste poczucie humoru i
tylko jedn rk. Ja te jestem
oburzony. Zrobi wszystko, co w
mojej mocy, eby panu pomc, ale
musi pan da sobie spokj z tymi
policyjnymi sekretami i powiedzie
mi, dlaczego tu przyjecha - co, na
Boga, sprowadza pana najpierw do
mnie. Mam zamt w gowie.
Archiwa
i
Dzia
Identyfikacji Armii - wyjani jeden
z policjantw. - Waszyngton.
- Nigdy nie syszaem, eby
im si co popierniczyo - Alan
cedzi sowa tak jak poprzednio. Powiadaj, e zawsze musi by
pierwszy raz, ale... jeli nie
popierniczyli i jeli potwierdzi si
ta paska opowie z przyjciem,
sam bd mia w gowie zamt jak
jasna cholera.
- Moe nam pan powiedzie,
o co w tym wszystkim chodzi? -
zapyta Thad.
Alan westchn.
- Czemu nie? Jeli ju tyle
powiedzielimy... W sumie i tak nie
jest wane, o ktrej wyszli pascy
ostatni gocie. Jeli by pan w domu
o pnocy, jeli s wiadkowie,
ktrzy s gotowi potwierdzi to pod
przysig...
- Co najmniej dwudziestu
piciu - wtrcia Liza.
- ...i tak jest pan czysty.
Dodajc wiadectwo pani, o ktrej
wspomnia ten policjant, i wyniki
ROZDZIA SMY
Pangborn
wizyt
skada
1
Gdy kwadrans po smej
wieczorem znw odezwa si
dzwonek, wanie Liza podesza do
drzwi. Przygotowaa ju Williama
do spania, podczas kiedy Thad mia
jeszcze pene rce roboty przy
Wendy. Podrczniki twierdz, e
opieka
nad
dziemi
jest
umiejtnoci do wyuczenia, nie
majc adnego zwizku z pci
rodzicw, ale Liza miaa co to tego
pewne wtpliwoci. Thad cign
wzek
razem
z
ni,
jak
najskrupulatniej
wypenia
obowizki, ale by powolny. W
niedzielne popoudnie potrafi
skoczy do sklepu i z powrotem na
jednej nodze. Ona w tym czasie
moe skoczyaby obchd pek,
ale kiedy szo o kadzenie blinit
spa, c...
William,
wykpany,
przewinity, w zielonym pioszku
dopitym na ostatni zatrzask,
siedzia w kojcu, a Thad wci
biedzi si przy pieluchach Wendy
(i nie wypuka porzdnie gwki
po szamponie, dostrzega Liza, ale
biorc pod uwag wszystkie
przejcia, na jakie byli naraeni
tego dnia, zdecydowaa, e pniej
sama zrobi to myjk, i nic nie
powiedziaa).
Przesza
przez
salon,
zbliya si do drzwi wyjciowych
2
Wendy bya ruchliwa i
lubia si bawi, std trudno byo
nad ni zapanowa. Thadowi udao
si wsun stpki i ramionka w
pioszki, a wreszcie wysupa
malekie donie z rkawkw.
Natychmiast zrobia mu leciutkiego
owkw.
Naleay
do
zakoczonego okresu... mrocznego
okresu. Cisn owek do soika i
wpakowa cay interes do szuflady.
Rka, ktra wykonaa te czynnoci,
nie bya zbyt spokojna.
Wtedy Liza zawoaa go, by
pomg uoy blinita do snu, i
zszed na d. Chcia opowiedzie
o tym, co si stao, ale okazao si,
e groza - groza, i nowotwr z
dziecistwa si odrodzi, groza, i
tym razem bdzie zoliwy zapiecztowaa mu usta. Mimo to
3
Liza i Alan Pangborn
wychylili po piwie; Thad wychyli
pepsi z lodwki. Rozmawiajc
patrzyli na blinita. Bawiy si
razem na swj dziwny, powany
sposb.
- Nie jestem tu z obowizku
- powiedzia Alan. - Zadaj si z
czowiekiem, ktry jest podejrzany
ju nie o jedno, ale dwa
morderstwa.
- Dwa?! - zawoaa Liza.
- Dojd do tego. Po
prawdzie, dojd do wszystkiego.
Chyba
bd
sypa.
Przede
wszystkim jestem pewien, e pani
m ma te alibi na czas drugiego
morderstwa. Gliniarze stanowi te
s tego pewni. Nie robi wiele
szumu, ale maj pene rce roboty.
- Kto zosta zabity? - spyta
Thad.
Mody
czowiek
nazwiskiem Frederick Clawson. W
Waszyngtonie,
D.C.
Liza
podskoczya w fotelu, wylewajc
pask pomoc.
- Moe bdzie mi pan
mwi Thad?
Alan poprawi si w fotelu.
- Myl, e na razie
zrczniej mi bdzie mwi panie
Beaumont.
Thad kiwn gow.
- Jak pan woli. Wic
Clawson nie yje. - Spuci wzrok,
zamyli si. Wrci spojrzeniem do
Pangborna. - Czy moje odciski
palcw te byy na miejscu
zbrodni?
- Tak, i to wszdzie.
Niedawno w People ukaza si
artyku na paski temat, prawda,
panie Beaumont?
- Tak, przed dwoma
tygodniami.
- Ten artyku znaleziono w
mieszkaniu Clawsona. Wyglda na
to, e jedna strona posuya za
symbol w rytualnym morderstwie.
- Chryste - westchna Liza.
Sprawiaa wraenie rwnoczenie
umczonej i przeraonej.
- Czy moecie mi wyjani,
papilarnymi to ju zasuguje na
wpis
do Ksigi
rekordw
Guinnessa.
Popatrzy na Williama i
Wendy. Udawali, e trenuj koci koci - apci, ale najwyraniej
przede
wszystkim
chcieli
powybija sobie oczka.
- Jednojajowe?
- Nie - powiedziaa Liza. S bardzo podobne, ale to brat i
siostra. A blinita rnej pci
nigdy nie s jednojajowe.
Alan kiwn gow.
Nawet
bliniaki
jednojajowe nie maj identycznych
linii papilarnych. - Zrobi pauz i
doda niedbaym tonem, ktry
wyda si Thadowi cakiem
nieszczery: - Pan nie ma brata
bliniaka, panie Beaumont?
Thad
powoli
pokrci
przeczco gow.
- Nie. W ogle nie mam
rodzestwa, a rodzice nie yj.
William i Wendy to moi jedyni
yjcy krewni. - Umiechn si do
dzieci. - Jeszcze w 1974 roku Liza
4
W rozmowie nastpia
wtedy pauzeczka - nawet nie
przerwa.
Nastpnie
Thad
powiedzia:
- Ze wyznanie, szeryfie
Pangborn.
Alan podnis brwi.
- e co, przepraszam?
Kciki ust Thada drgny w
lekkim umiechu.
Nie
twierdz,
e
wyobrazi
pan
sobie
cay
tak, przepraszam.
- To... bardzo zawikane powiedzia Alan.
Thad
umiechn
si
szeroko.
- miem twierdzi, e nie
jest pan fanem witej pamici
George'a Starka.
- Szczerze mwic, nie. Ale
mj zastpca, Norris Ridgewick,
tak. Musia mi wyjani, na czym
polegao to cae halo.
- No c, Stark robi co
chcia z niektrymi zasadami
dostatek.
Wic znw wybuchnli
miechem i w jakim momencie
tego drobnego incydentu wszyscy
troje, choby na krtko, stali si
przyjacimi.
5
- O ile wiem, o ile udao mi
si zorientowa, odciskw palcw
nie da si sfabrykowa powiedzia Alan, podejmujc w
jaki czas potem wtek rozmowy.
Zaczli ju drug kolejk i
- Palisz? - zapyta.
- Nie.
- Rzuci siedem lat temu powiedziaa Liza. - Cierpia
strasznie, ale wytrzyma.
S krytycy, ktrzy
twierdz,
e
wiat
byby
pikniejszy, gdybym znalaz sobie
jakie legowisko i zdech w nim,
ale ja na nich plwam - powiedzia
Thad. - A o co chodzi?
- Ale palie?
- Tak.
- Pall maile?
Pangborn.
Blond
wosy.
Znalelimy kilka w ciarwce
Homera i kilka na oparciu fotela, w
ktrym zabjca siedzia bdc u
Clawsona. Ty jeste brunetem.
Jako trudno mi uwierzy, e nosisz
peruk.
- Nie, Thad nie nosi peruki,
ale moe zabjca nosi - ponuro
stwierdzia Liza.
- Moe - zgodzi si Alan. Jeli tak, zrobi j z ludzkich
wosw. A po co zmienia kolor
wosw, jeli zamierzasz zostawi
wszdzie
odciski
palcw
i
niedopaki? Albo facet jest bardzo
tpy, albo celowo usiuje ci
wplta. Jasne wosy nie pasuj ani
tu, ani tu.
- Moe po prostu nie chce
by rozpoznany - powiedziaa Liza.
- Prosz pamita, e Thad by w
People zaledwie przed dwoma
tygodniami. Czasopismo rozchodzi
si w caych Stanach.
Taaa...
jest
taka
moliwo. - Cho jeli ten facet
rwnie wyglda jak pani m, pani
Beaumont...
- Lizo.
- Dobra, Lizo. Jeli wyglda
jak twj m, nadal bdzie
wyglda jak Thad Beaumont, tylko
e z blond wosami, no nie?
Liza zmierzya wzrokiem
Thada i zacza chichota.
- Co tu miesznego? zapyta Thad.
- Usiuj sobie wyobrazi
ciebie jako blondyna - powiedziaa
nie
przestajc
chichota.
Wygldaby
jak
do
reszty
niespena rozumu, e ci w to
wszystko
wprowadzam
przynajmniej tak czciowo sdz ale kiedy ju powiedziao si a,
trzeba powiedzie i be. Jeste z
tym zwizany i na inne sposoby.
Biorc pod uwag, e pacisz
podatki w obu miejscowociach,
Castle Rock jest twoim oficjalnym
miejscem pobytu tak samo jak
Ludlow. Homer Gamache nie by
twoim
zwykym
znajomym,
wykonywa...
czy
drobne
naprawy
bdzie
dobrym
okreleniem?
- Tak - powiedziaa Liza. Zrezygnowa z kompletnych usug
konserwacyjnych tego roku, w
ktrym kupilimy dom - Dave
Phillips i Charlie Fortin robi to na
zmian, ale lubi suy rad.
- Jeli przyjmiemy, e
autostopowicz dostrzeony przez
pani Arsenault zabi Homera,
rodzi si pytanie, czy zabi go,
poniewa Homer by pierwsz
nadjedajc osob na tyle gupi albo na tyle pijan - eby go wzi
e
rozpozna
autostopowicza.
Nieznajomy, ktry chciaby zabi
Homera, w ogle nie prbowaby
numeru z autostopem. Uznaby go za
zbyt nacigany, nawet z gry
przegrany.
- Tak.
- Triad. - Gos Lizy
zabrzmia niezbyt pewnie. - Policja
pomylaa sobie, e Homer
zatrzyma si, poniewa zobaczy,
e to Thad... no nie?
- Tak - potwierdzi Thad.
Pochyli si i uj j za rk. -
Fredericku
Clawsonie,
Thad.
Opowiedz mi o nim.
Thad i Liza wymienili
spojrzenia.
- Myl, e moja ona zrobi
to szybciej i zwilej - powiedzia
Thad. - Myl te, e klnie mniej
ode mnie.
- Na pewno wolisz, ebym
ja to zrobia?
Thad kiwn gow. Liza
zacza mwi, najpierw rwc
wtek, potem coraz potoczyciej. Z
pocztku
Thad
kilkakrotnie
ROZDZIA DZIEWITY
Najazd glizdowca
1
- Nazywam go Glizdowiec zacza Liza. - Przykro mi, e nie
yje... ale Glizdowcem by i tyle.
Nie
wiem,
czy autentyczne
glizdowce rodz si sob czy
dopiero nabywaj cech dla nich
charakterystycznych, ale poniewa
tak czy siak olizgo Wyrnia je
2
- Clawson by w zbyt wielu
odpowiednich miejscach w zbyt
odpowiednim czasie - powiedziaa
Liza. - Nie tylko studiowa prawo,
pracowa rwnie dorywczo jako
sprzedawca w ksigarni. Nie tylko
sprzedawa ksiki, by zapalonym
zaciekawiony.
Cay
czas
zachowywali si tak, jakby mieli do
czynienia z istniejc osob?
- O, tak, Thad si przy tym
upar.
Tak - pomyla, wyj
butelki z rondelka i kapn mlekiem
na wewntrzn stron przegubu,
sprawdzajc temperatur. - Thad
si upar. Z perspektywy czasu
Thad nawet nie wie, dlaczego si
upar, w istocie nie ma nawet
zielonego pojcia, ale faktycznie si
upar.
Poszed z butelkami do
salonu, po drodze unikajc kolizji z
kuchennym
stoem.
Poda
blinitom pokarm. Przysypiay. Z
powag wziy butelki i zaczy
ssa. Thad zaj miejsce w fotelu.
Sucha Lizy i powtarza sobie, e
ani mu w gowie zapali papierosa.
- W kadym razie powiedziaa Liza - Clawson mia
wicej pyta. Jak sdz, mia ich
ca fur, ale Ellie obcia go.
Powiedziaa, eby dzwoni do
Ricka Cowleya, i odwiesia
odwiesia
suchawk.
Potem
pobiega do gabinetu Ricka i
powiedziaa mu, e jaki facet z
Waszyngtonu, D.C., chce rozgry
tajemnic
tosamoci
Starka.
Nastpne telefony Clawsona do
Cowley Associates koczyy si
szybkim odkadaniem suchawki.
Liza pocigna dugi yk
piwa.
- Ale si nie podda. Mam
wraenie, e to nie w stylu
prawdziwych Glizdowcw. Uzna
tylko, e uprzejme proby nic tu nie
zdziaaj.
- I nie zadzwoni do Thada?
- zapyta Alan.
- Nie, ani razu.
- Sdz, e masz zastrzeony
numer.
Thad dorzuci jeden z
niewielu
przyczynkw
do
konwersacji.
- W publicznej ksice
telefonicznej nie figurujemy, ale
numer w Ludlow znajduje si w
ksice uniwersytetu. Takie s
wymogi. Jestem nauczycielem
Stypendium...???
powtrzy osupiay Alan. - Tak si
to teraz nazywa?
Thad odrzuci gow i
zamia si.
- W kadym razie tak to
nazwa Clawson. Chyba umiem na
pami ostatni kawaek. Wiem, e
przy pierwszym czytaniu ta proba
wyda si panu bardzo miaa, ale
jestem pewien, e zapoznawszy si
z wynikami mojej pracy, szybko pan
zrozumie, e takie ustalenia mog
przynie korzy nam obu.
- Thad i ja powciekalimy
si chwil, potem pomiali i znw
troch powciekali.
- Taaa... nie za dobrze
pamitam mianie, ale wciekanie
si pamitam znakomicie.
- Wreszcie siedlimy i
gruntownie obgadalimy temat.
Trwao to do pnocy. Oboje
zdawalimy sobie spraw, czym
naprawd s listy i fotografie, i
kiedy tylko Thadowi przesza
zo...
- Wci mi nie przesza -
pojemnikach
na
mieci
wystawianych przed ksigarnie.
- Wic podae swj sekret
do publicznej wiadomoci.
- Tak - powiedziaa Liza. Najpierw agencji AP w Maine i
Publishers Weekly, ale wybucha
sensacja na cay kraj. Stark by
przecie autorem bestsellerw i
artyku o tym, e wcale nie istnia,
wypenia jak ula rodkowe amy
kadej gazety. A potem nawizao z
nami kontakt People.
Dostalimy jeszcze jeden
3
Alan zastanawia si kilka
minut. Thad i Liza nie przeszkadzali
mu w rozwaaniach. Wreszcie
podnis gow i rzek:
No,
dobra.
Ale
wytumaczcie
mi
dlaczego.
Dlaczego kto miaby popenia
zbrodni z tego powodu, e jeste
autorem powieci podpisywanych
wojskowej.
- Ani w gowie mi si
obraa. Zgadzam si cakowicie.
Stark
mia
wielu
wielbicieli - zauwaya Liza. Niektrzy wciekli si, e Thad nie
ma
zamiaru
pisa
wicej
starkw. Po artykule People
dostao troch listw, a Thad ca
fur. Jedna paniusia tak si
zagalopowaa, e zaproponowaa
Alexisowi Maszynie, aby porzuci
stan spoczynku i popdzi kota
Thadowi.
- Wymys na wymyle
wymysem
pogania.
Nieze.
Cakiem nieze.
- Ja to tak widz powiedziaa Liza. - Clawson mg
mie znajomego - jeli Glizdowce
w ogle mog mie znajomych fanatycznego wielbiciela Starka.
Moe ten znajomy wiedzia, e to
Clawson
jest
naprawd
odpowiedzialny za rozdmuchanie
caej sprawy, i ten znajomy,
wcieky,
e
starki
si
skoczyy... - Westchna, przez
w z n o w i e n i e Przypadkowych
t a n c e r z y i Purpurowej mgy.
Popatrz na to pod tym ktem,
Clawson zrobi mi przysug.
- Co z tego dla nas wynika?
- zapyta Alan.
- Niech mnie szlag trafi,
jeli wiem - odpowiedzia Thad.
Zapada
cisza,
ktr
przerwa agodny gos Lizy:
- Morderc jest owca
krokodyli. Wanie o nim mylaam
rano. To sprawka owcy krokodyli.
Kompletnego szajbusa.
ROZDZIA DZIESITY
amy People.
Teraz dostrzeg, e Liza
przypatruje mu si tak jak dawniej.
Nie cierpia tego spojrzenia. Samo
zmartwienie ranio; nieufno bya
jeszcze gorsza. atwiej znisby
otwart nienawi ni ten obcy,
znuony wzrok.
- Nie cierpi, kiedy mnie
okamujesz - odezwaa si bez
emocji.
- Nie kamaem, Lizo!
Przysigam, na Boga!
- Czasem mona skania
Cokolwiek by to byo?!
- No, wiesz - powiedzia nie api, dlaczego jeste taka
wkurzona!
- Bo si boj! - zawoaa
rozzoszczona... ale w kcikach
oczu pojawiy si zy. - Bo ukrye
co przed szeryfem, a teraz widz,
e ukrywasz co przede mn!
Gdybym nie zobaczya tej twojej
miny...
- Uhm. - Teraz i jego zacz
ogarnia gniew. - A co to za mina?
Co niby wedug ciebie oznacza?
- Wygldasz, jakby co
przeskroba - naskoczya na niego. Wygldasz jak wtedy, kiedy
opowiadae na prawo i lewo, e
rzucie picie, cho to bya
nieprawda. Kiedy... - Urwaa. Nie
mia pojcia, co takiego dojrzaa w
jego twarzy - moe nawet nie chcia
wiedzie - ale to ostudzio jej
gniew. Zastpio go skruszone
spojrzenie. - Przepraszam. To byo
nie fair.
- Czemu nie? - spyta
gucho. - To prawda. Przynajmniej
czciowa.
Poszed do azienki i
pynem do pukania ust usun smak
pasty. To by bezalkoholowy pyn
do pukania ust. Podobnie jak
lekarstwo na kaszel. I esencja
waniliowa trzymana w szafie
kuchennej.
Od
zakoczenia
ostatniego starka nie wychyli
drinka.
Lekko pogadzia go po
ramieniu.
- Thad... dalimy upust
zoci. Takie zachowania rani nas
oboje
i
nie
pomagaj
w
uzdrowieniu sytuacji. Powiedziae,
e by moe istnieje czowiek psychicznie chory czowiek - ktry
uwaa si za George'a Starka. Zabi
dwjk znanych nam ludzi. Jeden z
nich by czciowo odpowiedzialny
za zdemaskowanie Starka. Na
pewno pomylae, e wysoko
figurujesz na licie wrogw tego
czowieka. Ale mimo to co
ukrywasz. Jak brzmia tamten
napis?
- Wrble znw fruwaj -
zmysowych
zwiastunw.
Najczciej trafiaj si zwiastuny
zapachowe - wo ostruyn z
owka, wieo krojonej cebuli,
nadgniych
owocw.
Moje
zwiastuny
byy
dwikowe.
Syszaem wierkot.
Leeli twarz przy twarzy,
prawie stykajc si nosami.
Niesforny wos Lizy askota go w
czoo.
Dokadnie
mwic,
wierkot wrbli.
Usiad na ku, nie chcia
2
W gabinecie panoszyo si
wielkie dbowe biurko. Nie byo to
biurko
antyczne
ani
biurko
nowoczesne. By to po prostu
niezwykle
wielki,
niezwykle
wygodny do pracy kawa drewna o
fascynowa.
Przy maszynie lea tekst
nowej powieci, Zotego psa, a na
maszynie
spoczywa
dzienny
urobek. Sze stron. Tyle zwykle
produkowa... jako Beaumont. Jako
Stark zwykle pisa osiem, czasem
dziesi.
Wanie
si
tym
zabawiaem, kiedy wpad Pangborn
- powiedzia biorc skromny plik i
wrczajc
onie.
Wtedy
usyszaem wierkanie wrbli.
Usyszaem je po raz drugi
transie?
Z wolna, opornie przyzna:
- Tak, chyba tak.
- Czy to wszystko, co si
wydarzyo? A moe byo co
jeszcze?
Nie
pamitam
powiedzia, a potem doda z jeszcze
wikszym trudem: - Chyba co
powiedziaem, ale naprawd nie
pamitam co.
Obdarzya
go
dugim
spojrzeniem i rzeka:
- Chodmy spa.
3
Ale po dwudziestu minutach
ju usypia. Obudzi go gos Lizy.
- Musisz i do lekarza. W
poniedziaek.
- Tym razem nie mam boli
gowy - zaprotestowa. - Tylko
sysz wierkanie wrbli. I
zrobiem ten dziwny napis. Przerwa i doda z nadziej w
4
I znw przyni mu si ten
sam sen.
Wszystko byo identyczne z
wyjtkiem zakoczenia: Stark,
ukryty cay czas za plecami Thada,
wid go przez opuszczony dom,
powtarza, e Thad si myli, gdy ten
upiera si drcym, niespokojnym
okryty
jedynie
absurdalnie
wygldajc skrzan kurtk. By
tak martwy jak Liza.
Stark odezwa si z zadum:
Taki los spotyka tu kabli.
Zamieniaj si w nadzienie
durniw. Nim ju si zajem.
Niebawem zajm si reszt, jednym
po drugim. Tylko postaraj si,
ebym nie musia si tob
zajmowa. Wrble znw fruwaj,
Thad, pamitaj. Wrble fruwaj.
I Thad usysza wrble; nie
tysice, lecz miliony, moe
ROZDZIA JEDENASTY
Koniec pieni
1
Z
samego
rana
w
poniedziaek, nim Liza zacza mu
suszy gow, Thad zamwi wizyt
u doktora Hume'a. Operacja z 1960
roku bya odnotowana w karcie.
Powiedzia Hume'owi, e ostatnio
dwukrotnie sysza wierkania,
jakie poprzedzay ble gowy w
2
Znajdowa si w swoim
3
dwie
najlepszym porzdku.
Tym razem ani sowa Lizie
- pomyla. - Prdzej mnie szlag
trafi. Nie dlatego, e jestem
przeraony... cho to te. Chodzi o
co najprostszego w wiecie - nie
zawsze ukrywanie tajemnic jest ze.
Czasem jest dobre. Czasem
konieczne. A ukrycie tej jest i
dobre, i konieczne.
Nie wiedzia, czy to
rzeczywicie prawda, ale mia to w
nosie i odczu przeogromn ulg.
By do cna zmczony nieustannym
ROZDZIA DWUNASTY
Siostrunia
Zorientowaa si, e co nie
gra, kiedy tylko wsuna klucz w
wielki zamek Kreiga, bronicy
dostpu do mieszkania. Klucz,
zamiast wyda seri znanych i
uspokajajcych trzaskw, pchn
nie zamknite drzwi. Nawet przez
myl jej nie przeszo, e jest
idiotk, jak moga wyj do pracy i
zostawi drzwi otwarte, eeech!
ale
wo dymu moga
j
zaalarmowa
nowojorczycy
przypominali drobn zwierzyn
skulon w lenym podszyciu. Byli
czujni na niebezpieczestwo nawet
wtedy, kiedy wydawali si
pochonici weso zabaw.
Nie zdya zebra myli, a
ju zacisn palce prawej rki na jej
przegubie. Lew zapa drzwi. Z
caej siy szarpn kobiet ku sobie.
Drzwi wyglday na drewniane, ale
oczywicie byy metalowe, jak
Wszystkie dobre drzwi wejciowe
drobnej
ciganej
zwierzyny
ciekawo
bya
czci
wyposaenia ratunkowego. Dbaj o
wasn skr, a jake, gosio haso
dnia, ale na wyzbytego ciekawoci
zwierzaka czyhaa natychmiastowa
mier. Std te szybko dziaania
bya zasadnicz spraw.
Otworzy drzwi, zapa
Miriam za wosy i wcign do
rodka.
Zaledwie w chwil potem
usysza szczk rygla, zgrzyt
otwieranych drzwi dobiegajcy z
stopni.
Usta
Miariam
byy
pomazane czerwieni, jakby jada
truskawki.
Zademonstrowa
jej
brzytw. Oczy kobiety - poprzednio
oszoomione, zamglone - oywiy
si, rozszerzyy. Czerwone mokre
usta rozchyliy si.
- Pinij tylko, a potn ci,
siostruniu - powiedzia.
Zamkna usta.
Zanurzy rk we wosy
Miriam, pocign do bawialni.
Sukienka
zaszelecia
na
- aduj si na kanap,
siostruniu. Tam. - Tym razem
podsun jej pod twarz brzytw.
Drug rk wskaza sofk.
Wpeza na sofk, wbia si
w poduszki. Ciemne oczy otworzya
bardzo szeroko. Otara usta. Zanim
spojrzaa
na
niego,
z
niedowierzaniem popatrzya na
krew, ktra pokrya do.
- Czego chcesz? - Ego
esz? Mwia, jakby miaa usta
pene jedzenia.
Chc,
eby
szoku.
Gdyby
poleci
jej
zatefonowa do wasnej agencji, te
okazaoby si, e ma dziur w
mzgu.
Ale e mwili o Thadzie
Beaumoncie, a nie Ricku Cowleyu,
zdoby si na wielkoduszno.
- Dobra - rzek. - Dobra,
siostruniu.
Jeste
poruszona.
Rozumiem. Moe trudno ci w to
uwierzy, ale wiem, co czujesz. I
masz szczcie. Tak si skada, e
znam ten numer. Rzec mona, e
znam go jak swj wasny. I wiesz
ciebie?
Miriam
pokiwaa
gorczkowo
gow.
Wosy
zafaloway. Boe, uwielbia kobiety
z dugimi wosami.
- Dobrze. To dobrze. Kiedy
bd krci, ty zechciej skupi
wzrok na brzytwie. To pomoe ci
odszuka radosne myli.
Zacz wybiera numer na
staromodnym tarczowym aparacie.
Przez gonik sekretarki dobiegay
wzmocnione metaliczne trzaski.
Brzmiay jak zwalniajce koo
przemodelowanej
na
portret
Picassa, zrb to cacanie. - Ostatnie
sowo zabrzmiao sasssanie.
- Co... co mam mwi?
Blondyn umiechn si.
Nieza z niej sztuka, naprawd
nieza. Sam smak. I te wosy.
Kolejne poruszenie w obszarze pod
klamr paska. Zapanowao tam
spore oywienie.
Telefon dzwoni. Syszeli to
przez gonik sekretarki.
- Ju ty bdziesz wiedziaa
co, siostruniu.
Trzask.
Podniesiono
suchawk. Blondyn odczeka, a
Beaumont odezwie si: Halo?, po
czym z szybkoci atakujcego
wa ci brzytw po policzku
Miriam Cowley. Odpad patek
skry. Bluzna krew. Miriam
zawya.
- Halo! - warkn Beaumont.
- Halo, kto mwi? Do cholery, to
ty?
Tak, ja. A jake, ty
skurwysynu, pomyla blondyn. To
ja; i ty dobrze wiesz, e to ja, co
nie?
- Powiedz mu, kim jeste i
co tu jest grane - szczekn do
Miriam. - No, ju! Nie ka sobie
dwa razy powtarza!
- Kto tam?! - woa
Beaumont. - O co chodzi?! Kto
mwi?!
Miriam
wya.
Krew
chlusna na tapicerk sofki. Na
staniku sukienki nie byo kropelki rozlaa si rzeka krwi.
- Rb, co ci mwi, albo
odetn ci pierdolony eb tym
interesem!
- Thad, tu jest czowiek! wrzasna. Ogarnita blem i groz
odzyskaa wyran wymow. - Tu
jest zy czowiek! Thad, TU JEST
ZY CZO...!
- POWIEDZ, JAK SI
NAZYWASZ! - rykn i machn
brzytw na cal przed jej oczami.
Skulia si, zakwilia.
- Kto mwi?! Kto...?!
- MIRIAM! - wya. - OCH
THAD NIE POZWL EBY MNIE
ZNW POCI NIE POZWL
wysoki,
usmarowany
krwi
blondyn, zatrzasn drzwi i
przekrci zamek.
Mdrze, pomyla George
Stark, dugim krokiem zmierzajc
do windy. Kurewsko mdrze.
Przemdrze.
Trzeba si spra. adnego
zwlekania.
Dzi wieczr ma jeszcze
wiele spraw na gowie.
ROZDZIA TRZYNASTY
Obdna panika
1
Na kilka chwil - nigdy nie
doszed, jak dugo trway - Thada
ogarna panika tak przemona, tak
bezbrzena, e nie by w stanie
funkcjonowa w aden sposb.
Zdumiewajce, e potrafi jeszcze
oddycha. Pniej pomyli, e tylko
raz jeden czu co mglicie
na
fotelu,
pochylony,
nie
wypuszczajc suchawki z rki,
wpatrzony w martwy ekran
telewizora. Pojawia si Liza.
Stana w progu, spytaa, kto
dzwoni, potem co si stao - i czu
si jak tamtego dnia nad jeziorem
Davisa, wanie tak; w tchawicy
ugrzza brudna skarpetka i nie
chciaa si ruszy w adn stron,
wszystkie linie komunikacyjne
midzy mzgiem a sercem nagle si
urway, przepraszamy za ten nie
przewidziany rozkadem postj,
ruch
zostanie
wznowiony
najszybciej, jak to bdzie moliwe,
a moe ruch nigdy nie zostanie
wznowiony, ale tak czy inaczej
zechcijcie, pastwo, zakosztowa
rozkoszy pobytu w uroczym Kocu
Pieni, miasteczku, w ktrym
kocz bieg wszystkie pocigi.
Lecz otrzsn si tak samo
jak poprzednim razem; sprbowa
zaczerpn
powietrza.
Serce
uderzyo
dwa
razy szybko,
nierytmicznie i podjo regularn
prac... cho jej tempo byo nadal
dzieje?
- To jednak on. Wiem, e to
on. Chyba wiedziaem o tym od
pocztku, a jeszcze dzi... po
poudniu... powtrzyo si.
- Co si powtrzyo?! Mocno tara sobie z boku szyj. Znw miae zamienie? Wpade
w trans?
- Jedno i drugie. Najpierw
wrble. Kiedy miaem zamienie,
napisaem na kartce mnstwo
idiotyzmw. Wyrzuciem j, ale
imi Miriam byo na kartce,
mierze
rozumowa
bystro,
precyzyjnie, rozmawia sam ze sob
posugujc
si
obrazami
i
wyranymi, jasnymi symbolami.
Czasem czu si tak samo piszc,
ale po raz pierwszy zdarzyo mu si
przey
co
podobnego
w
prawdziwym dziennym yciu... czy
pisanie naley do prawdziwego
ycia? - zastanowi si nagle.
Chyba nie. To rodzaj przerwy w
yciu.
- Thad, prosz ci!
- Musz ostrzec Ricka.
- Co znaczyo, e wiedziae
od pocztku?
- Teraz nie czas na
wyjanienia, Lizo. Id po notes.
Pospiesz si. Dobra?
Zawahaa si jeszcze.
- Moe jest ranna! Id!
Odwrcia si i wybiega z
pokoju. Usysza jej szybkie, lekkie
kroki zmierzajce na pitro i
usiowa znw zagoni gow do
pracy.
Nie dzwo do Ricka! Jeli
to naprawd puapka, dzwonienie
2
W
cigu
nastpnej
pgodziny powtrnie popad w
ponury,
surrealistyczy
nastrj
wywoany ongi wizyt Pangborna i
w ksikach - przynajmniej w
starkach - nigdy nie przeywaj
podobnych rozterek, nie wyczaj
si z akcji trawic czas na
nonsensownych rozwaaniach; na
przykad dlaczego nie podczyy
drugiego numeru, na wypadek
gdyby kobiecie w ssiednim stanie
grozio wykrwawienie na mier?
Postaci ksikowe nigdy nie
wyczaj si z akcji, eby si
wyprni. I nigdy nie dopada ich
taki skurcz, jaki mia przed chwil.
wiat
byby
znacznie
Trzepn w wideki. By
zlany potem.
- Uspokj si, Thad.
- Ty nie syszaa Miriam rzek ponuro i poczy si z biurem
szeryfa.
Telefon zdzwoni cztery
razy, zanim odezwa si znudzony
gos z jankeskim akcentem.
- Biuro szeryfa okrgu
Castle, zastpca Ridgewick. Czym
mog suy?
- Mwi Thad Beaumont.
Dzwoni z Ludlow.
- Na Judasza! Na Judasza
rudego!
Szeryf...
Alan...
powiedzia, e jakby pan dzwoni,
mam zaraz pana poczy!
- Dobrze. Wic...
- Na Judasza rudego! Ale ze
mnie fujara!
Thad, gotw potwierdzi t
samoocen caym sercem, rzek:
- Prosz o jego numer.
Nie wiedzia, skd wzi
resztk si, eby si pohamowa i
nie wrzasn.
- Jasne. Tylko sekundk.
sprbowa
rozluni
palce.
Zatrzeszczay, ale ledwie drgny. Nazywam si Thad... - Pangborn
mia na kocu jzyka, och, Jezu, to
by dopiero byo wietne, nie ma co,
koncertowo panuje nad wszystkim.
Thad, rozmine si z powoaniem,
powiniene by kontrolerem ruchu
powietrznego. - ... Beaumont zakoczy po krtkiej korekcie w
locie. - Czy szeryf jest w domu?
Nie, musia pojecha do
Lodi, Kalifornia, po piwo i
papierosy.
- Tu Thad Beaumont,
szeryfie Pangborn. Pewna pani w
Nowym Jorku moe bardzo pilnie
potrzebowa pomocy. Ma to
zwizek ze spraw, o ktrej
mwilimy w sobot wieczr.
- Wal! - jasnym gosem
rzuci Alan. Ot po prostu. O rany,
co . za ulga. Thad poczu si, jakby
odzyska ostro widzenia.
- Nazywa si Miriam
Cowley, jest by on mojego
agenta. - Minut temu pewno
okreliby Miriam jako agenta
Wyczy si.
Thad spojrza na Liz.
Osuna si na bok w fotelu. Oczy
miaa wielkie, szkliste. Wsta,
podszed szybko, wyprostowa j,
poklepa lekko po policzkach.
- Ktry to? - spytaa
zduszonym gosem z szarego wiata
niecakowitej wiadomoci. - Stark
czy Alexis Maszyna? Ktry to,
Thad?
Odpowiedzia po bardzo
dugiej chwili.
- Nie sdz, eby to miao
3
By pewien, e zaczn o tym
rozmawia. Jake nie? Ale milczeli.
Dugi czas siedzieli, patrzyli na
siebie sponad kubkw i czekali, a
Alan oddzwoni. I gdy nieskoczone
minuty kapay powoli, Thad
doszed do wniosku, e tak by
powinno.
Dopki Alan nie
zadzwoni, nie powie, e Miriam
umara lub yje - nie powinni
wszczyna rozmowy.
Przypumy,
pomyla
siorbic z kubka i obserwujc Liz,
ktra uniosa obiema rkami swj
kubek do ust, przypumy, e
pewnego wieczoru siedzielibymy
tu, z ksikami w rkach (postronny
obserwator pomylaby, e czytamy,
i moe nawet podczytywalibymy,
ale tak naprawd smakowalibymy
cisz jak jakie szczeglnie
wyborne wino, jak tylko potrafi
smakowa cisz rodzice bardzo
malekich
dzieci,
poniewa
wiary,
ale
przyzwyczajenia.
Reagowa jak wytresowana papuga,
powtarzajca: adny chopiec
albo Polly chce herbatnika! A
przecie to prawda! Czy ma
uwierzy, e Stark wsta z grobu jak
bohater jakiego horroru? To
dopiero byaby sztuczka, przecie
facet - lub niefacet - nigdy nie
zosta pochowany, jego nagrobek
wykonano
z papier
mch i
ustawiono w pustej cmentarnej
kwaterze, tak nieprawdziwej jak
cae jego istnienie...
W kadym razie to
doprowadza mnie do ostatniego
punktu... aspektu... cholera wie, jak
to nazwa... Jaki pan nosi rozmiar
buta, panie Beaumont?
Thad siedzia rozwalony w
fotelu i cho zakrawao to na
szalestwo, prawie przysypia.
Teraz wyprostowa si tak nagle, e
mao co nie wyla herbaty. Odciski
stp. Pangborn mwi co o...
O jakich odciskach stp
mowa?
Nieistotne. Nie mamy nawet
- Thad?!
Zadzwoni telefon i oboje
rozlali herbat.
4
Rka Thada zanurkowaa po
suchawk... i zamara, zakoysaa
si nad telefonem.
A co, jeli to on?
Nie skoczyem z tob,
Thad. Nie le sobie ze mn w
chuja, bo wiedz, e kiedy lecisz
sobie ze mn w chuja, lecisz z
najlepszym.
Zmusi si do opuszczenia
rki,
ujcia
suchawki
i
podniesienia jej do ucha.
- Halo?
- Thad? - Gos Alana
Pangborna. Nage Thad zwiotcza,
jakby usunito z jego ciaa sztywne
stalowe
druciki,
spinajce
wszystkie czonki.
- Tak - powiedzia. Sowo
uleciao mu z ust jak syk, jak
westchnienie. Wzi oddech. - Czy
z Miriam wszystko w porzdku?
- Nie wiem. Podaem
sob.
Przynajmniej
wszczto
odpowiednie
kroki.
Odpowiedzialno nie ciya
wycznie na Thadzie i na niej.
- Poprzez przedsibiorstwo
telekomunikacyjne znaleli rwnie
numer pana Cowleya...
- Hej! Nie powinni...
- Thad, nie zrobi nic,
dopki nie dowiedz si, co jest z
t Cowley. Opisaem im sytuacj.
Umysowo
niezrwnowaony
czowiek moe atakowa osob lub
osoby wymienione w artykule z
jutro?
- Oczywicie, e musimy si
jutro spotka - Alan mwi
spokojnie i rwnoczenie z wielkim
naciskiem. - Ale tego, co wiesz,
potrzeba mi dzi. To, e
nowojorscy
tajniacy
zechc
wyjanie,
jest
dla
mnie
drugorzdne. Mam swoj robot. W
miecie wielu ludzi pragnie zapa
za konierz morderc Homera
Gamache'a. Tak si skada, e
jestem jednym z nich. Wic nie ka
si prosi. Nie jest jeszcze tak
- Na cmentarzu Homeland ta
kobieta ustawia lipny nagrobek. Na
cmentarzu Homeland pochowano
George'a Starka.
Po drugiej stronie suchawki
zapada cisza. - O, cholera - pado
po chwili.
- Kojarzysz?
- Chyba. Jeli ten facet
uwaa si za Starka i jest szalony,
pomys, eby zacz od grobu, gra z
reszt. Czy ta fotografka te mieszka
w Nowym Jorku?
Thad wzdrygn si.
- Tak.
- Wic jej te moe grozi
niebezpieczestwo?
- Tak, mnie... no, mnie
wcale nie przyszo to do gowy, ale
moe tak by.
- Nazwisko? Adres?
- Nie znam jej adresu. Daa mu subow wizytwk,
pewnie liczc na wspprac nad
ksik, ale wyrzuci j. Cholera!
Mg poda Alanowi tylko
nazwisko. - Phyllis Myers.
- A go, ktry pisa tekst?
- Mike Donaldson.
- Te nowojorczyk?
Thad nagle uwiadomi
sobie, e nie wie, gdzie mieszka ta
dwjka, nie jest tego pewien, i
zacz si nieco wycofywa.
- No, chyba po prostu
zaoyem, e...
- To cakiem sensowne
zaoenie. Jeli biura czasopisma
mieszcz si w Nowym Jorku,
pracownicy powinni mieszka
blisko.
- Moe, ale jeli ktre z
kontynuowa Alan.
Uprzednio Thad poczyni
zaoenie, ktrego obecnie wstydzi
si caym sercem. Zaoy, e szeryf
maego miasteczka z Maine, gdzie
byo wicej drzew ni ludzi, musi
by palantem. Ale to nie by aden
palant; adowa wiatowej sawy
czempionowi powieciopisarstwa,
Thaddeusowi Beaumontowi, w
kadej rundzie.
- Musimy to zaoy,
przynajmniej na razie, poniewa
wyglda na to, e dysponuje
zakulisowymi informacjami.
- Wic lady, o ktrych
wspomniae, s z Homeland?
- Pewnie, e z Homeland potwierdzi Pangborn zamylonym
gosem. - Co ukrywasz, Thad?
- O co ci chodzi? - spyta
ostronie.
- Nie bawmy si w
ciuciubabk, dobra? Ja musz
zadzwoni do Nowego Jorku i
poda te dwa nowe nazwiska, a ty
musisz pogrzeba w pamici i
sprawdzi, czy nie masz tam innych
czytania i pisania.
Rzuca si w oczy nie z
powodu wzrostu, ale rozmiarw.
Nie jest tusty, ale wyjtkowo
szeroki,
Numer
konierzyka:
czterdzieci sze, moe siedem.
Jest w moim wieku, ale nie traci
tyzny fizycznej jak ja i nie tyje.
Jest bardzo silny. Wyglda jak
Schwarzenegger, ktry troch sobie
odpuci. Dwiga ciary. Moe tak
napi biceps, e rozsad/i szew na
rkawie koszuli, ale nie ma
przerostu mini.
Urodzi
si
w
New
Hampshire, ale po rozwodzie
rodzicw przenis si z matk do
Oxfordu, Missisipi. Tam si
wychowa. Tam spdzi wikszo
ycia. Kiedy by modszy, mia tak
wyrany wiejski akcent jak rdzenny
mieszkaniec Koziej Wlki, W
college'u wielu si z niego miao ale nie w twarz, takiemu facetowi
nie miej si w twarz - i bardzo
si stara, eby nauczy si
poprawnej wymowy. Teraz ten
akcent biaej biedoty mona
poprawi
jej
nastrj,
ale
sprbowa.
Zamruga
tylko
obydwoma oczyma jak picy
puchacz.
- Nie ma sposobu, eby
udao mi si wydoby to od ciebie
dzi?
- Nie, nie ma. Przykro mi,
ale nie ma.
- W porzdku. Odezw si
najszybciej, jak bd mg. - I
odoy suchawk. Tak po prostu,
adnego dzikuj, adnego do
widzenia. Zastanowiwszy si Thad
5
Alan
Pangborn
mwi
bezbarwnym, oznajmujcym tonem.
Rick Cowley jest bezpieczny w
swoim mieszkaniu pod ochron
policji. Wkrtce naley si
spodziewa, e uda si do swojej
byej ony, ktra na zawsze
6
Liza
wzia
rodek
uspokajajcy i wreszcie zasna.
Thad zapada w lekk, pytk
drzemk i budzi si. Kwadrans po
trzeciej wsta i poszed do toalety.
ROZDZIA
CZTERNASTY
Nadzienie durniw
1
Go
z
idiotycznym
wsikiem
ciposmyrkiem
by
znacznie szybszy, ni si Stark
spodziewa.
Czeka
na
Michaela
Donaldsona za rogiem korytarza na
smym pitrze, niedaleko drzwi do
biblioteki publicznej.
Donaldson moe i by pod
dobr dat, ale wcale nie na
zwolnionych obrotach.
Przetrzsa
bezmylnie
klucze. Stark wynurzy si zza rogu
i chlasn brzytw. Liczy, e olepi
faceta szybko i skutecznie, a
nastpnie, nim tamten zdy
wrzasn, otworzy mu gardzioko i
odetnie
wloty
kanalizacyjne,
niszczc przy tym struny gosowe.
Stark nie stara si by
cicho. Chcia, eby Donaldson go
Koniec zabawy!
- Morderstwo - oznajmi
pogodnym gosem Stark i na jeden
moment
przesun
wzrok
z
pokrwawionego,
wyjcego
czowieka, ktrego mia przed sob,
na czowieka w drzwiach. Pniej
ten drugi czowiek zezna policji, e
oczy napastnika byy niebieskie.
Bkitne. I cakowicie szalone. Chcesz sprbowa, jak smakuje?
Drzwi zatrzasny si tak
szybko, jakby ich nigdy nie
otwierano.
do ucieczki.
Reakcja
cakowicie
usprawiedliwiona. Ale bdna.
Stark run za nim. Wielkie
buciska szurny po wykadzinie.
Chlasn faceta w kark, pewien, e
tym sposobem skoczy wreszcie, co
zacz.
Ale w ostatnim momencie
Donaldson szarpn gow w przd,
po czym jako wcign j, jak
w chowajcy si do skorupy.
Stark zacz podejrzewa go o
telepati. Ostatnie cicie tylko
Donaldson potykajc si
zasuwa w kierunku wind.
Nie zy ani przestraszony,
tylko doprowadzony do granicy
wytrzymaoci nerwowej, Stark
poda za nim. Nage zagrzmia:
- No, czemu si wreszcie
nie uspokoisz?! Bde powany!
Wrzask
Donaldsona
przeszed w skrzek. Sprbowa si
obejrze. Nogi mu si zapltay i
pad jak dugi dziesi stp od
niewielkiego holu z windami.
Nawet najzwinniejsi faceci - odkry
policja.
Obsada wozu patrolowego,
ktra
szczliwym
zbiegiem
okolicznoci znalaza si w pobliu,
kiedy jeden z lokatorw tego
skrzyda
zgosi
morderstwo
popenione na korytarzu? Moliwe,
lecz wtpliwe. Nasuwao si
raczej, e Beaumont zad w trb,
siostrzyczka zostaa odnaleziona i
oto zjawia si policyjna obstawa
Donaldsona. e niby lepiej pno
ni wcale.
Przelizn si pod cian.
2
Phyllis Myers mieszkaa w
jednym z nowych budynkw
czynszowych na West Side. Jej
ochrona
policyjna
(wraz
z
tajniakiem ubranym w spodnie do
joggingu firmy Nike, bluz N.Y.
ISLANDERS
z
odprutymi
rkawami i ciemne, szczelnie
przylegajce do twarzy okulary
sutenera) zjawia si o wp do
jedenastej wieczorem szstego
czerwca tylko po to, eby usysze
narzekania z powodu zerwanej
randki. Phyllis z pocztku bya w
kwanym nastroju, ale znacznie si
rozpogodzia usyszawszy, e kto
podajcy si za George'a Starka
moe chcie j zamordowa.
Odpowiedziaa na pytania tajniaka
dotyczce wywiadu z Thadem
- Pewnie. Kopot z ni
polega na tym, e poza prac
niczego nie traktuje powanie. Dla
niej cay wiat to obiekt czekajcy
na fotografa. Macie tu gupi suk,
ktra naprawd wierzy, e zawsze
znajdzie si po bezpiecznej stronie
obiektywu.
Byo wp do czwartej nad
ranem sidmego czerwca. Tajniak
dawno sobie poszed. Jakie dwie
godziny temu dwaj funkcjonariusze
wyznaczeni do ochrony Phyllis
Myers otrzymali wiadomo o
zamordowaniu
Donaldsona.
Przekazano im j przez nadajniki,
ktre mieli przy pasach. Poradzono,
by zachowali wyjtkow ostrono
i czujno, gdy psych, ktry wodzi
za nos policj, udowodni, e jest
zarwno wyjtkowo krwioerczy,
jak i wyjtkowo sprytny.
- Ostrono mam na drugie
- powiedzia Gliniarz nr I.
- Co za zbieg okolicznoci powiedzia Gliniarz nr II. - Ja mam
Wyjtkowa.
Byli partnerami ponad rok i
szo
im
razem
wietnie.
Wyszczerzyli do siebie zby. Bo
czemu nie? Obaj byli uzbrojonymi,
umundurowanymi
czonkami
Najlepszej Stray robaczywego
drogiego Wielkiego Jabuszka. Stali
w
dobrze
owietlonym,
klimatyzowanym
korytarzu
dwudziestego
pitego
pitra
wieutkiego budynku czynszowego
- a moe to byo condo*, kto go,
kurwa, wie. W czasach kiedy
funkcjonariusze
Ostrono
i
Wyjtkowa byli chopcami, go z
przekonanie.
Doszli do tego punktu swych
przemyle, gdy otworzyy si
drzwi windy i ranny lepiec
utykajc wytoczy si z kabiny.
By wysoki i bardzo szeroki
w barach. Na oko mia koo
czterdziestki.
Nosi
wymit
wiatrwk i spodnie, ktre do niej
nie pasoway, ale przynajmniej
uzupeniay strj. W kadym razie
mniej wicej uzupeniay. Pierwszy
gliniarz,
Ostrono,
zdy
pomyle,
e
przewodnik
wymachiwa ni bezradnie. W
prawej ciska brudn bia lask z
gumow rczk. Obie donie
pokrywaa
zaschnita
krew.
Wiatrwk i koszul te pokryway
plamy zaschnitej krwi. Byy
rdzawego koloru. Gdyby dwaj
gliniarze wyznaczeni do ochrony
Phyllis Myers byli rzeczywicie
Wyjtkowo Ostroni, zdaliby sobie
spraw, e co tu nie gra. lepiec
wrzeszcza o czym, co wedle
wszelkiego prawdopodobiestwa
miao miejsce niedawno, i z tego
siebie.
- Policjaaa! Po...
- Sir! - warkn Ostrono.
- Prosz przesta! Zaraz spadnie
pan na...
lepiec
gwatownie
odwrci gow w kierunku, skd
usysza gos Wyjtkowej, ale si
nie zatrzyma. Run w przd,
wymachujc ask i pust rk.
Wyglda troch jak Leonard
Bernstein, ktry po niuchniciu paru
dziaek
wymienitej
kokainy
prbuje dyrygowa Nowojorsk
Orkiestr Filharmoniczn.
- Policjaaa! Zabili mi psa!
Zabili moj Perek! Policjaaa!!!
- Sir...
Ostrono wycign rk
do saniajcego si lepca.
Saniajcy si lepiec wsadzi rk
do lewej kieszeni wiatrwki i
wyj z niej nie dwa bilety na
galowy bal lepcw, ale rewolwer
kalibru
45.
Wycelowa
w
Ostrono i dwukrotnie pocign
za spust. Rozsnuo si wiele
niebieskiego dymu. W zamknitym
wystrzeli
dwukrotnie.
Znw
rozsnu si niebieski dym. Strzela
bardzo dobrze jak na lepca.
Wyjtkowa polecia do tylu, oddali
si od niebieskiej chmury, uderzy
opatkami o wykadzin korytarza.
Wstrzsn nim gwatowny spazm.
Znieruchomia.
3
W oddalonym o piset mil
Ludlow
Thad
Beaumont
niespokojnie przewrci si na bok.
Niebieski
dym
-
5
Soce wiecio ju w okna
bawialni Ricka Cowleya, kiedy
zadzwoni telefon. Rick liczy sobie
pidziesit lat. Mia przekrwione
utrzymywali
przyjacielskie
stosunki? Czyby za drzwiami
mieszkania staa policja, poniewa
facet, ktry zabi Mir, moe chcie
zabi i jego? Czy to moe by
prawda? Oczywicie, e nie. To
sen... i moe to wcale nie dzwoni
telefon, tylko budzik. Z zasady
nienawidzi
tego
nakrcanego
drastwa... nieraz cisn nim przez
pokj. Ale tego poranka by gotw
je pocaowa. I to jak, do diaba! Z
jzyczkiem!!
Ale nie obudzi si. Zamiast
6
O
dziewitej
rano
we wasnym mieszkaniu.
Zszokowana
Frieda
zachysna si.
- Chryste Panie, Rick! Nie
artuj sobie w takich sprawach! Nie
wywouj wilka z lasu!
- To prawda, Friedo powiedzia i poczu, e znw dusz
go zy. I, te zy - wylane w kostnicy,
wylane w samochodzie podczas
powrotnej drogi do domu, wylane
po telefonie tego wariata i te,
ktrych stara si teraz nie wyla to dopiero pocztek. Na myl o tych
wszystkich
przyszych
zach
ogarno go gbokie znuenie.
Miriam bya suk, ale na swj
sposb sodk suk i kocha j.
Rick zamkn oczy. Kiedy je
otworzy, ujrza stojcego za oknem
mczyzn, cho okno byo na
wysokoci
trzynastego
pitra.
Wzdrygn si, ale zaraz dostrzeg
kombinezon.
Kombinezon
pomywacza
okien.
Pomywacz
stojc na opuszczanej platformie,
pomacha do Ricka. Ten podnis
do, usiujc odda pozdrowienie.
7
Kiedy wreszcie udao mu
si przekona Fried, e nie artuje,
wybuchna dugim i niekamanym
szlochem - kady pracownik i
wszyscy klienci, nawet cholerny
buc Ollinger, autor fatalnych
powieci fantastycznonaukowych,
ktry chyba zapar si, e kadej
kobiecie Wolnego wiata strzeli z
8
Wrcili
po
dwch
godzinach. Jeden z eskortujcych
przedpoudnie.
Powinienem
zaraz
zadzwoni do Thada. - Westchn i
lekko si umiechn. - Jeszcze nie
ma poudnia i ju czuj si tak,
jakby ten dzie nigdy nie mia si
sko...
- Nie rb tego! - nagle
krzykn jeden z gliniarzy i rzuci
si do przodu.
- Nie rb cze... - zacz
Rick obracajc klucz w zamku.
Drzwi eksplodoway w kuli
wiata, dymu i oskotu. Gliniarz,
II
Stark
przejmuje
opiek
- Byle zrczny gupek moe capn
tygrysa za jaja - powiedzia Maszyna Jackowi
Halsteadowi. - Czy wiesz o tym?
Jack rykn miechem. Maszyna
spojrza i Jack si zreflektowa.
- Przesta wy jak dupek i suchaj, co
George Stark
Tak jak to robi Maszyna
ROZDZIA PITNASTY
kojarzy
si
z
onierzem
walczcym ze snem podczas warty.
Ale kade poderwanie gwki byo
sabsze. Alan zoy ju notatnik na
kolana. Przygldajc si blinitom,
zauway interesujc rzecz: za
kadym razem, gdy William
podrywa gwk, Wendy poruszaa
si we nie.
Czy rodzice to zauwayli?
- zastanowi si i uzna:
Oczywicie.
To
prawda,
Lizo.
Zaskoczy ich. Wiesz, policjanci s
Wybaczcie,
byy
krwawe.
Wychodzi z windy, ma na sobie
czarne okulary kupione na Times
Square albo w ruchomym kiosku i
wymachuje pokrwawion bia
lask. Bg wie, skd wzi t lask.
Zdaniem NYPD uy jej do
oguszenia portiera.
Ale
ukrad
j
prawdziwemu lepcowi - spokojnie
powiedzia Thad. - Ten go to nie
sir Galahad, Alan.
Najwidoczniej
nie.
Pewnie dar si, e zosta pobity
jest niebezpieczny...
- Wiedzieli, e ochrona
Donaldsona
zjawia
si
po
morderstwie - powiedzia Thad. Byli nadmiernie pewni siebie.
- Moe i tak - ustpi Alan. To nie do ustalenia. Ale gocie od
Cowleya wiedz, e facet jest
miay, sprytny i zdolny do
zabjstwa. Maj oczy otwarte. Nie,
Thad, twj agent jest bezpieczny.
Moesz na to liczy.
Mwie,
e
s
wiadkowie - powiedzia Thad.
podaj mi to nazwisko.
- Ju ci podaem powiedzia Thad.
Zapada duga cisza, moe
dziesiciosekundowa. Po czym
Alan spyta cicho:
- Co?
- On nazywa si George
Stark.
Thad
by
zaskoczony
spokojnym tonem swego gosu, a
jeszcze wikszym zaskoczeniem
napawa go spokj, jaki czu w
sobie ... chyba e gboki szok i
Uczyni
wiadomy
wysiek,
odepchn na bok frustracj, gniew,
a nawet zdumienie, i rozwaa ten
chory pomys z jak najwiksz
bezstronnoci. Nie zadawa sobie
pytania, czy to, co usysza, jest
prawd czy wymysem - samo
zaoenie, e co takiego moe by
prawd,
byo
oczywist
niemoliwoci - ale zada sobie
pytanie, dlaczego ci ludzie w ogle
zawracali
sobie
gow
opowiadaniem takiej bajeczki. Czy
sklecili j, eby ukry swj
wyimaginowany wspudzia w
morderstwach?
Faktyczny
wspudzia? Czy w ogle wierzyli
w to, co mwili? Niemoliwe, eby
par wyksztaconych i zdrowo
mylcych osobnikw moga w to
wierzy, cho czu to samo co w
dniu,
w
ktrym
przyjecha
aresztowa Thada: nie towarzyszya
im ta ulotna, ale nie dajca si z
niczym
pomyli
wo,
charakterystyczna dla ludzi, ktrzy
kami.
wiadomie
kami,
poprawi si. - Jed, Thad.
dziwne.
Jest
straszne
i
niewytumaczalne, ale dzieje si
naprawd. I jak mi si wydaje,
zaczo
si,
kiedy
miaem
jedenacie lat.
2
Thad
opowiedzia
wszystko: o blach gowy w
dziecistwie,
o
natrtnym
wiergocie, mtnych obrazach
wrbli zapowiadajcych nadejcie
boli, powrocie ptakw. Pokaza
Alanowi stron maszynopisu z
wiadomo.
- Zaraz po moim odjedzie?
- Nie. Pooylimy blinita
i kiedy sami szlimy spa,
zapytaam Thada, co ukrywa.
- Midzy moim odjazdem a
chwil, w ktrej powiedzia ci o
zamieniach i wierkaniach, byy
momenty, w ktrych tracia go z
oczu? Momenty, w ktrych mg
pj na gr i napisa wspomniane
przeze mnie zdanie?
- Nie jestem tego pewna odrzeka. - Wydaje mi si, e
skoczeniu pierwszej.
Niech
bdzie,
po
pierwszej. Z artykuu mona
wycign wniosek, e to cakiem
wiea sprawa. Nieprawda. To
moim zdaniem bardzo wane.
Gdyby Frederick Clawson nie
pojawi si i nie postawi mojego
ma pod cian, to Thad wci
mwiby o pozbyciu si Starka. Tak
jak alkoholik albo narkoman
opowiada swojej rodzinie i
przyjacioom, e rzuci jutro... albo
pojutrze... albo popojutrze.
bardziej
fantastycznego
ni
historyjka o duchu. Mwimy nie o
duchu, mwimy o czowieku, ktry
nigdy nie istnia.
- Jak wic wytumaczysz
mj opis? - nagle zapyta Thad. Podaem
ci
swj
osobisty
wizerunek
George'a
Starka.
Aktualny, nie z przeszoci! Cz z
tego spoczywa w archiwach
Darwin Press. Cz wycznie
tkwia w mojej gowie. Nigdy nie
zastanawiaem si specjalnie, jak
facet wyglda, wiesz - w cigu lat
tylko
stworzyem
sobie
wyobraenie na ten temat, tak samo
jak wyobraasz sobie disc jockeya,
ktrego suchasz codziennie jadc
do pracy. Ale jeli spotkaby go
przypadkiem, okazaoby si, e
wyobrazie
sobie
wszystko
bdnie. Ot ja wyobraziem sobie
wszystko poprawnie. Potrafisz to
wytumaczy?
- Nie - powiedzia Alan. Ale oczywicie moesz kama na
temat rda, z ktrego zaczerpne
opis.
Przerwa
i
wybuchn
zwariowanym chichotem.
- Ile to razy mwiem o
pisaniu. Setki wykadw, tysice
godzin zaj ze studentami i chyba
nie powiedziaem ani sowa na
temat tego, jak pisarz sobie radzi z
dwiema
postrzeganymi
rzeczywistociami - wiata i
maszynopisu. Nie wydaje mi si,
ebym powici temu tematowi
chocia jedn myl. A teraz dociera
do mnie... hm... e nie mam nawet
pojcia, jak powinienem o tym
myle!
- To bez znaczenia wtrcia Liza. - On wcale nie
musia by osobn postaci, dopki
Thad nie zapragn go zabi.
Alan zwrci si do niej.
- C, Lizo, znasz Thada
lepiej ni ktokolwiek inny. Czy
piszc kryminay przemienia si z
doktora Beaumonta w pana Starka?
Czy ci tuk? Czy podczas przyj
rzuca si z brzytw na ludzi?
- Sarkazm wcale nie uatwi
nam rozmowy - powiedziaa
przymusowego
osadzania
w
klinikach psychiatrycznych!
- Odpowied na twoje
pytanie brzmi nie - powiedziaa
Liza. - Nie bi mnie, nie
wymachiwa
brzytw
na
przyjciach. Ale kiedy pisa jako
George Stark - a zwaszcza kiedy
pisa o Alexisie Maszynie - nie by
sob. Kiedy... najlepiej chyba
powiedzie otwiera drzwi...
kiedy otwiera drzwi i zaprasza
Starka, oddala si. Nie by zimny,
nawet nie by chodny. Tylko
Hurra!
- Dobrze to okrelia powiedzia Thad. - Hurra! Tak mi
wtedy w duszy grao. Pozwl, e
podsumuj
to,
co
mamy,
zostawiajc cakowicie na boku
zamienia i automatyczne pisanie.
Czowiek, ktrego szukasz, zabija
znanych mi ludzi, ludzi, ktrzy poza
Homerem
Gamache'em
odpowiadaj
za
egzekucj
George'a Starka... w spisku ze mn,
rzecz jasna. Ma moj grup krwi,
co nie jest wyjtkowe, niemniej
ciebie!
-
Sprawdz u twojego
lekarza - powiedzia Alan - i u
tamtego chirurga. Nie wiem, co to
da ani w czym rozjani ten interes,
ale zrobi to. Jeli nic nie wypali,
bd musia dziaa na chybi trafi.
Bd ryzykowa.
Umiech
Thada
by
pozbawiony ladu wesooci.
- Patrzc z mojego punktu
widzenia, na tym polega cay
problem. Moja ona, dzieci i ja
bdziemy ryzykowa wraz z tob.
3
Pitnacie minut pniej
schludna furgonetka z bkitnymi
pasami po bokach wjechaa na
podjazd domu Thada i zatrzymaa
si za wozem Alana. Wygldaa jak
mikrobus firmy telekomunikacyjnej,
dysponowaa zreszt podobnym
wyposaeniem,
lecz
miaa
dyskretnie wypisane na obu
drzwiach
literami
nieduego
formatu:
POLICJA
STANU
MAINE.
Thad
naskroba
w
stosownym miejscu podpis. Alan
Pangborn i jeden z technikw (Thad
z osupieniem dostrzeg, e z jednej
strony pasa mia telefoniczne
urzdzenie kontrolne, a z drugiej
czterdziestkpitk)
potwierdzili
wano podpisu.
- Ten namiernik naprawd
dziaa? - spyta Thad w kilka minut
pniej, gdy Alan uda si do
koszar policji stanowej w Orono.
Czu si zmuszony odezwa, gdy
po odebraniu dokumentu technicy
zapadli w milczenie.
- Taaa... - odpowiedzia
jeden z nich, szybko patroszc
suchawk telefonu w bawialni. Moemy przeledzi poczenie
nawizane z dowolnego punktu kuli
ziemskiej. To nie ta stara technika,
jak pokazuj na filmach, kiedy
trzeba mie rozmwc na linii a do
wyledzenia numeru. Dopki kto
nie odkada tej suchawki pomacha trzymanym w rku
przedmiotem, ktry teraz wyglda
troch jak android z sagi
fantastycznonaukowej
zniszczony
mierciononymi promieniami moemy znale numer, z ktrego
nawizano rozmow. Najczciej
okazuje si numerem automatu w
pasau handlowym.
Ten
zaatwiony
powiedzia
jego
kolega.
Majstrowa przy wtyczce wyjtej z
gniazdka podogowego. - Ma pan
telefon na grze?
- Dwa - powiedzia Thad.
Zacz czu si tak, jakby kto
brutalnie wepchn go w lad za
przeszkadza.
Thad obj Liz w talii i
wyszli. Zastanawia si, czy kto na
tym wiecie pojby, e wszystkie
magnetofony i cuda techniki w
rodzaju przezroczystych kostek nie
powstrzymaj George'a Starka.
Stark si szykowa. Moe nabiera
si, moe ju ruszy w drog.
A jeli nikt mu nie uwierzy,
co, do diaba, ma z tym zrobi? Jak,
do diaba, ma ochroni swoj
rodzin? Czy w ogle istnieje jaki
sposb?! Zamyli si gboko, a
Nawet
nie
mona
pociupcia. Wic co mamy robi?!
Ale odpowied nasuwaa
si sama. Czeka, to wszystko.
Nie musieli dugo czeka na
kolejny
odcinek
straszliwych
wieci: Stark jednak dopad Ricka
Cowleya - w sobie tylko wiadomy
sposb urzdzi zasadzk na
technikw, ktrzy preparowali
telefon Ricka, i podpi adunek
wybuchowy do drzwi. Rick obrci
klucz w zamku i zdetonowa
zapalnik.
To Alan przynis im t
wiadomo. Dowiedzia si przez
radiotelefon o eksplozji, nie
przejechawszy nawet trzech mil do
Orono. Zawrci natychmiast.
- Twierdzie, e Rick jest
bezpieczny - powiedziaa Liza.
Mwia i patrzya tpo, nawet jej
wosy jakby straciy blask. Praktycznie dawae gwarancje.
- Myliem si. Przykro mi.
Alan
czu
si
tak
zszokowany, jak - sdzc z wygldu
- musiaa si czu Liza, ale bardzo
ROZDZIA SZESNASTY
George
telefonuje
Stark
1
Alan uda si na rozmow z
doktorem Hume'em, a agenci FBI
wanie koczyli przesuchanie jeli tym sowem mona okreli
czynno tak chaotyczn i dziwnie
pozbawion zapau kiedy
zadzwoni George Stark. Telefon
Czowieku,
to
niewiarygodne - rzek monter
imieniem Wes.
(Ton
gosu
wskazywa, e tu, w miejscowoci
Kalosz Wschodni, nie spodziewa
si niczego innego.) Drugi monter o imieniu Dave - uda si wic do
furgonetki
na
poszukiwanie
waciwej przystawki czy innego
urzdzenia,
ktre
naleao
podczy
do
telefonw
Beaumontw, aby mc sprosta
wymaganiom techniki policyjnej
koca dwudziestego wieku. Wes
policyjnej
ostatnich
lat
dwudziestego wieku! Thad, to
dzwoni kolega po fachu z prob o
podrzucenie jakiego wieego
pomysu, a moe kto chce poyczy
od twojej onki szklank cukru! Ale
facet uwaajcy si za twoje alter
ego? No, co ty, Jasiu? Za
wczenie. Nadmiar szczcia.
Tylko e to by Stark! Thad
czu to. I patrzc na on wiedzia,
e i ona jest podobnej myli.
Wreszcie Wes spojrza na
Thada, bez wtpienia zachodzc w
pocztek, prawda?
Thad zacisn mocno do
na suchawce, w gowie czu
rwanie
wywoane
bezsiln
wciekoci.
- Ale wcale nie auj tego,
co zrobiem, bo ja uwielbiam te
ksiki, Thad. Kiedy siedziaem...
tam... w wariatkowie... to chyba
tylko dziki nim nie sfiksowaem. I
wiesz co? Teraz mi duo lepiej.
Wiem na pewno, kim jestem, a to
ju co. Przeszedem... powiedzmy,
kuracj, cho nie wydaje mi si,
starannie
przygotowanym
scenariuszem George'a Starka. Thad
nie wiedzia dokadnie, o co
chodzi. Widocznie jego koniuszki
nerwowe posiaday jak tajemn
umiejtno, nie znan reszcie
organizmu.
Przey
moment
dzikiego triumfu - takiego triumfu,
jakiego dowiadcza bokser amator,
ktremu udaje si przedrze przez
gard Mike'a Tysona i cho raz
siekn mistrza.
- George... czy syszysz
ptaki?
W pokoju rozlegao si
tylko tykanie zegara kominkowego.
Liza i agenci FBI nie odrywali oczu
od Thada.
- Nie wiem, o czym gadasz,
koniu - powoli rzek Stark. - Czy ci
si co...
- Ach, nie! - Thad zamia
si dziko. Nadal pociera palcami
ma bia blizn na czole, majc
ksztat znaku zapytania. - Nie wiesz,
o czym mwi, tak? No to posuchaj
mnie minutk, George. Ja sysz
ptaki. Jeszcze nie wiem, o co tu
nadmiernego
zmczenia?
pomyla.
Dwaj monterzy wykonali
niedwiedzi tan, poklepujc si po
plecach, po czym wyprysnli na
dwr do furgonetki.
- To on - powiedzia Thad
do Lizy. - Zaprzeczy, ale to on. On!
Zbliya si do niego, obja
mocno. Potrzebowa tego - nie
wiedzia jak bardzo, dopki tego
nie zrobia.
- Wiem - szepna mu do
ucha, a on zanurzy twarz w jej
2
Haas obudzi blinita.
Dary si teraz zdrowo. Liza posza
zaj si dziemi. Thad ruszy za
ni, ale zawrci poprawi
suchawk. Telefon natychmiast
zadzwoni. Alan Pangborn na linii.
Przed spotkaniem z doktorem
Hume'em wstpi na kaw do
koszar policji stanowej w Orono.
Tam Dave przez radio przekaza mu
wiadomo o telefonie i wstpnych
- Zgadza si - powiedzia
Thad. Wtpliwe, eby Daria Gates
drczya si jeszcze kiedykolwiek
swoim nosem. Czu ogromne
zmczenie.
- Przeka nazwisko NYPD.
Jak sobie radzisz, Thad?
- W porzdku.
- A Liza?
- Moe w tej chwili dajmy
sobie spokj z tym wersalem, co?
Syszae, co mwiem? To by on.
Niewane, co gada, to by on!
- Hm... czemu nie zaczeka i
pan
pisan
pod
wasnym
nazwiskiem czy pod nazwiskiem
tamtego gocia?
- Sprbuj pan tamtego odpar Thad i unis suchawk. Wicej si dzieje.
Wes
kiwn
gow,
zamarkowa wojskowy salut i
wyszed.
- Halo? - odezwa si Thad.
Waciwie powinien przymocowa
telefon do gowy. Oszczdzi sobie
czasu i atasu. Oczywicie nie
zapomni o namierniku. Ten bdzie
nosi w plecaku.
- Hej, Thad. Tu Alan. Wci
siedz u policjantw stanowych.
Suchaj, wiadomoci o namierzeniu
rozmwcy nie s zbyt pomylne.
Twj kumpel dzwoni z budki
telefonicznej
przy
stacji
benzynowej Penna.
Thad przypomnia sobie, co
mwi drugi monter, Dave.
Instalowanie tego kosztownego,
nowoczesnego
sprztu
suy
namierzaniu automatw w pasaach
handlowych.
- Jeste zaskoczony?
- Nie. Zawiedziony, ale nie
zaskoczony. Mamy nadziej, e si
polinie, i nie chcesz, to nie wierz,
ale zwykle wczeniej czy pniej
taki facet si polinie. Chciabym
wpa wieczorem. Mona?
- Mona - odrzek Thad czemu nie? Gdyby byo nudno,
zagramy w bryda.
Do
wieczora
spodziewamy si jego wykresw
gosowych.
- Wic macie jego wykres
gosowy. I co?
- Nie wykres. Wy - kre - sy.
- Nie...
- Wykres gosowy jest
sporzdzonym przez komputer
graficznym obrazem charakterystyki
wokalnej danej osoby - powiedzia
Pangborn. - Nie ma adnego
zwizku ze sposobem mwienia;
dokadnie biorc, nie jestemy
zainteresowani
akcentacj,
zahamowaniami mowy, wymow,
tymi
sprawami.
Komputer
destyluje wysoko i barw tego,
Waszyngtonie.
Dostaniemy
porwnanie
jego
wykresu
gosowego z twoim. Tutejsi faceci
pewnie chcieli mi powiedzie, e
mam wira. Widziaem to w ich
twarzach, ale po aferze z odciskami
palcw i twoim alibi nikt nie mia
odwagi oznajmi tego gono.
Thad
otworzy
usta,
usiowa si odezwa, nie udao mu
si, obliza wargi, znw sprbowa
i znw mu si nie udao.
- Thad, znowu odwiesie
suchawk?
- Niezbadane s wyroki
Opatrznoci,
zgadza
si?
powiedzia Thad i pomyla:
Przynajmniej on na to liczy.
- Taaa... mam wiele innych
rybek do podsmaenia. adna nie
jest tak wielka jak ta, ale ludzie z
Castle Rock pac mi pensj za
wrzucanie rnych rybek na
patelni. Wiesz, o co mi chodzi?
Thadowi wydao si to
powanym pytaniem, nie tylko
banaln uwag rzucon dla
podtrzymania rozmowy.
4
Pitnacie minut pniej
Alan nadal tkwi w koszarach
policji stanowej w Orono, nadal
przy telefonie, nadal ze suchawk
w rce. Usysza trzask. Moda
kobieta
odezwaa
si
z
przepraszajc nut w gosie:
- Czy moe pan jeszcze
troch
zaczeka,
dowdco
Pangborn? Komputer nie ma dzi
najlepszego dnia.
Alan rozway, czy nie
owieci jej, e jest szeryfem z
maego miasteczka, nie dowdc,
najwyszym oficerem placwki
policji stanowej, ale w kocu
puci ten tytu mimo uszu. Czsto
mylono jego funkcj.
- Jasne - powiedzia.
TRZASK!
Znw czeka ze suchawk
przy
uchu,
skazany
na
dwudziestowieczn wersj czyca.
Siedzia
w
ciasnym
pomieszczeniu biurowym na tyach
koszar. Gdyby przesun si jeszcze
bardziej na tyy, siedziaby w
krzakach. Pomieszczenie zalegay
zakurzone szafki z aktami. Jedno
biurko - model z pochylonym,
otwieranym blatem i dziur na
kaamarz - byo wygnacem ze
szkoy
podstawowej.
Alan
George'em
Starkiem.
Alan
zastanawia si, czy Thad uwierzy
tym sowom. Wtpliwe. Czowiek
utrzymujcy si z beletrystyki
wyczuje bajanie na mil.
No c, policjanci bd
starali si ochroni Thada i Liz,
nie ma dwch zda. Ale Alan nie
mg zapomnie tego, co wydarzyo
si w Bangor w 1985 roku.
Pewna kobieta zadaa
ochrony policyjnej i otrzymaa j,
kiedy zostaa dotkliwie pobita przez
yjcego z ni w separacji
porzdku,
grupa
krwi
na
niedopakach
papierosowych,
poczenie rozsdku i zbrodniczej
furii, uparte utrzymywanie przez
Thada i Liz, e pseudonim yje.
Zwaszcza to. Przy czym takim
moga si upiera tylko parka
szajbusw. I teraz doszo jeszcze
co, co byo nie w porzdku.
Policja stanowa przyja bez
adnego oporu twierdzenie faceta,
e wiem, kim naprawd jest.
Wszystko to byo dla Alana tak
autentyczne jak trzydolarwka. Na
Nie wierzy?
Czas mija powoli. Doktor
Pritchard nie oddzwoni. Ale
niebawem po smej gotowe byy
wykresy gosowe i okazay si
zdumiewajce.
5
Wyglday zupenie inaczej,
ni Thad oczekiwa.
Spodziewa
si
kartki
papieru milimetrowego pokrytego
ostrymi szczytami i dolinami, ktre
Alan bdzie stara si im wyjani.
Takie same.
- Hm... nie cakiem powiedzia Alan i wskaza na trzy
miejsca, w ktrych wykresy
spodniej kartki wyamyway si
minimalnie ze wsplnego kursu.
Jedno wyamanie szo bardziej w
gr w stosunku do grnej kartki,
pozostae dwa w d. We
wszystkich trzech przypadkach
nastpowao to przy zygzakach.
Sinusoidy pasoway do siebie
idealnie. - Rnice uwidaczniaj
si u Thada i jedynie w chwilach
nie?
- Mhm. Cho nigdy nie
syszaem, eby wykresy gosowe
byy choby w najmniejszym
stopniu rwnie podobne. - Wzruszy
ramionami. - Nie mam tak
wielkiego dowiadczenia jak faceci
z FOLE. Oni yj z badania tych
spraw. Nie porwnuj si nawet z
facetami z Augusty, ktrzy maj
bogat praktyk - znaj si na
wykresach gosowych, liniach
papilarnych,
odciskach
stp,
ladach k. Ale czytam literatur
gotowoci!
- Zgadza si. Potrzeba mi
tylko wsplnika - kogo zaufanego,
kto
uda
si
na
Dworzec
Pensylwaski, podczy magnetofon
do tego automatu, ktry jest
najrzadziej uywany, i o waciwej
porze zadzwoni do mnie do domu.
Wtedy... Ale jak zapaci za
rozmow? O tym zapomniaem. Nie
dzwoni na koszt rozmwcy.
Uy
twojej
karty
kredytowej - powiedzia Alan. - Na
pewno
dae
j
swojemu
wsplnikowi.
- Taaa... oczywicie. Kiedy
zacza si ta polka, musiaem
zrobi tylko dwie rzeczy. Po
pierwsze, naleao samemu odebra
telefon. Po drugie, naleao nie
zapomnie swoich kwestii i rzuca
je w odpowiednich miejscach.
Spisaem si znakomicie, co, Alan?
- Taaa... fantastycznie.
- Mj wsplnik odwiesza
suchawk wtedy, kiedy powinien.
Odcza magnetofon od aparatu,
pakuje pod pach...
i co sobie mylisz?
- Nie uwaam was za
wariatw. Wszystko byoby duo
prostsze, gdybym w to wierzy. Nie
wiem, co tu jest grane.
- A czego dowiedziae si
od doktora Hume'a? - spytaa Liza.
- Nazwiska lekarza, ktry
operowa Thada - odpowiedzia
Alan. - Hugh Pritchard. Czy brzmi
ci to znajomo, Thad?
Thad zmarszczy czoo i
zastanawia si. Wreszcie rzek:
- Chyba tak... ale moe tylko
ma Zrzda.
Alan poprawi si w fotelu.
- Chciaby co do picia? zapytaa go Liza. - Piwa, pepsi?
- Nie, dziki. Wrmy do
tego, w co policja stanowa wierzy,
a w co nie wierzy. Nie wierzy, e
ktre z was jest w to zamieszane,
ale rezerwuje sobie prawo, aby
wierzy,
e
moecie
by
zamieszani. Wie, e nie moe tobie,
Thad,
przypisa
roboty
z
wczorajszej nocy i dzisiejszego
przedpoudnia. Mg to zrobi twj
Alan zamruga.
- Nie wypuci jej z rk tak
tanio. Nie po tym, co zrobia dla
Clawsona. Ona pierwsza doniosa.
Clawson pomacha jej przed nosem
jak sumk - niezbyt wielk,
sdzc po stanie jego finansw - a
ona w odpowiedzi pucia farb.
Wic nie opowiadaj mi, e
zastrzeli j, zanim porn, i e nie
cierpiaa.
- W porzdku - zgodzi si
Alan. - Nie byo tak. Chcecie
wiedzie, jak naprawd byo?
Nie
natychmiast
powiedziaa Liza.
Na
moment
zapada
przygniatajca
cisza.
Nawet
blinita zdaway si j wyczuwa.
Spojrzay na siebie z wielk
powag. Wreszcie odezwa si
Thad:
- Pozwl, e powtrz
pytanie. Co mylisz ty? Co mylisz
teraz?
- Nie mam adnej teorii.
Wiem, e nie nagrae wypowiedzi
Starka, bo wzmacniacz nie wykry
tykanie
zegara,
cichutkie
gaworzenie blinit, ale przede
wszystkim cisz.
- Z jednej strony masz tak
liczb dowodw, e mgby
miao walczy w poszlakowej
rozprawie sdowej - podj
agodnym gosem Thad. - Z drugiej
za
masz nie
potwierdzone
zapewnienie gosu w telefonie, e
on przejrza na oczy i teraz wie,
kim jest. A jednak zamierzasz
zignorowa dowody na korzy
tego zapewnienia.
6
Alan wrci do Castle Rock
noc. Do domu dotar tu po
drugiej. Wlizn si jak najciszej.
Zauway,
e
Annie
znw
zapomniaa
wczy
alarm
przeciwwamaniowy. Nie zawraca
jej drobiazgami gowy - ostatnio
migreny nawiedzay j do czsto ale na to chyba bdzie musia
zwrci jej uwag.
Szed
na
gr
w
skarpetkach. Porusza si tak
pynnie, jakby unosi si nad
stopniami. Niezaprzeczalny wdzik
jego ruchw by dokadnym
przeciwiestwem
niezdarnoci
Thada Beaumonta. Alan rzadko
ujawnia t cech; wydawa si
jakby
zaenowany
tajemnymi
umiejtnociami swego ciaa. Teraz
w zalegajcej dom ciszy nie musia
si kry, sun wic jak cie z
niemal makabryczn gracj.
W
poowie
schodw
przekazaa, informacj.
Odoy
suchawk
zamylony, siad za biurkiem.
Przykryta abaurem lampa na
gitym ramieniu kada okrg
plam wiata na blat biurka i Alan
zabawi si rzucaniem cieni krlika, psa, jastrzbia, nawet
cakiem udanego kangura. Jego rce
miay ten sam urok, ktrym
promieniowaa reszta ciaa, kiedy
by sam i nie mia zaj. Dziki tym
niesamowicie ruchliwym palcom
zwierzta maszeroway pochodem
odpowiedzia na wp picym
gosem. Alan przedstawi si,
powiedzia, z kim usiowa si
porozumie, i poda jego adres.
Zapyta,
czy
maj
doktora
Pritcharda i jego on w swojej
rubryce
wakacyjnej.
Gdyby
lekarz z on faktycznie udali si na
wakacje - a wanie zaczyna si
okres wyjazdw - prawdopodobnie
poinformowaliby o tym lokalnych
strw prawa i poprosili o
zwrcenie uwagi na pusty dom.
- Hm, moe zechciaby
Wal
powiedzia
dyspozytor, ale nie wydawa si
uszczliwiony. Alan uzna, e mg
oderwa faceta od nocnego
programu
telewizyjnego
albo
ostatniego numeru Penthouse'a. A o co chodzi? - zapyta policjant,
powtrzywszy numer koszar policji
stanowej w Oxfordzie.
- Prowadz ledztwo w
sprawie o morderstwo i rzecz jest
pilna. Nie zawracam ci gowy
moim zdrowiem, przyjacielu. Odoy suchawk.
Taaa...
Usiowaem
dopa lekarza, ktry moe co o
tym wie. U niego odzywa si tylko
automatyczna sekretarka, wic
zadzwoniem do biura szeryfa, by
si dowiedzie, czy maj go w
rubryce
wakacyjnej.
Facet
pewnie sprawdza, czy jestem osob
godn zaufania. - Popatrzy na
Annie z ostronym zafrasowaniem. Jak si czujesz, skarbie? Gowa ci
dokucza?
- Nie, ale usyszaam, jak
przyjechae. - Umiechna si. -
- Niedobra?
- Okropna. Baam si przy
niej. Nie skoczyam. Nigdy bym
nie uwierzya, e napisa j ten sam
czowiek.
A wiesz co, dziecinko? pomyla Alan. - On te nie
wierzy.
- Powinna wraca do ka
- powiedzia - bo znw si
obudzisz z waleniem w skroniach.
Potrzsna gow.
- Myl, e Migrenowy
Potwr przepad, przynajmniej na
dyspozytora.
- Mylaem, e zapomniae
o mnie, przyjacielu.
Bynajmniej
odpowiedzia Alan.
- Zechciaby poda mi
swj
numer
identyfikacyjny,
szeryfie?
- 109 - 44 - 205 - ME.
Wygldasz na
nie
podrabiany artyku, zgadza si.
Przepraszam, e o tak pnej porze
zmuszam ci do tych wszystkich
bzdur, szeryfie Pangborn, ale mam
nadziej, e rozumiesz.
- Rozumiem. Co moesz mi
powiedzie
o
doktorze
Pritchardzie?
- Figuruje razem z on w
rubryce
wakacyjnej,
jak
najbardziej
powiedzia
dyspozytor. - S w parku
Yellowstone na kempingu a do
koca miesica.
No i masz - pomyla Alan.
- A widzisz? Siedzisz tu w rodku
nocy i boisz si wasnego cienia.
adnych
podcitych
garde.
siga po Penthouse'a.
- Dobrej nocy - powiedzia.
- Dobrej nocy, szeryfie.
Alan pooy suchawk,
siedzia przez chwil, wyglda
przez okno swojej dziupli w
ciemno.
On tam gdzie jest.
Gdziekolwiek.
I
wci
si
przyblia.
Alan
po
raz
wtry
zastanowi si, jak by si czu,
gdyby to jego ycie - i ycie Annie
oraz dzieci - byo zagroone.
7
Stark zatelefonowa dwa dni
pniej. Thad Beaumont by wtedy
U Dave'a. W tym zacisznym
sklepiku oddalonym o ptorej mili
robio si wietne zakupy, kiedy
jazda do supermarketu w Brewer
wydawaa si zawracaniem gowy.
wrcio.
Rosalie przesza w gb
pomieszczenia za lad. Wykadaa
papierosy z kartonw na pk.
Ostentacyjnie, w niemal zabawny
sposb nie suchaa Thada. Nikt w
Ludlow - przynajmniej w tej czci
miasteczka - nie by niewiadomy,
e Thad jest pod policyjn stra
czy pod policyjn ochron, czy
jakim
innym
policyjnym
cholerstwem. Thad nie musia
sucha plotek, eby wiedzie o ich
istnieniu. Ci, ktrzy nie wierzyli, e
grobie.
Rosalie lekko odwrcia
gow. Thad dostrzeg jedno
wytrzeszczone oko, zanim szybko
wrcia do pki z papierosami.
- Uwaaj, co mwisz! - W
tym gosie bya prawdziwa furia.
Ale czy i nie co innego? Moe
strach? Bl? Jedno i drugie? A
moe Thad tylko oszukuje samego
siebie?
- Co si dzieje, George? zadrwi nagle. - Zapodziae swoje
radosne myli?
ni wezm si w drugiej
kolejnoci... tylko e zanim si za
ni wezm, to j wezm. Wiesz, o
co mi chodzi, stary koniu. A kiedy
ich ju nie bdzie, zaatwi ciebie,
Thad. Umrzesz tak, jak jeszcze
aden czowiek ni umar.
Urwa. Thad sysza bliskie
chrapliwe dyszenie. Jak z pyska psa
w upalny dzie.
- Nie wiedziae o ptakach cicho powiedzia Thad. - Temu nie
zaprzeczysz, co?
- Thad, gadasz od rzeczy.
Trzask.
- Pierdol si - szepn Thad
w martw suchawk i powoli
pooy j na wideki.
ROZDZIA
SIEDEMNASTY
Upadek Wendy
1
Thad by pewien, e
sytuacja rozwizaaby si sama w
takim czy innym kierunku bez
wzgldu na wydarzenia. Po prostu
George Stark wcale nie zamierza
znikn.
Ale
doszed
do
przekonania, nie pozbawionego
Liza i dzieci?
Czy Stark zostawi ich w
spokoju,
kiedy
przejmie
kierownic?
To do niego niepodobne.
Zastanawia si te nad
ucieczk. Zapakuje Liz i blinita
w suburbana i po prostu pojedzie.
Ale co to da? Co to da, skoro
szczwany drogi George patrzy
oczyma durnego drogiego Thada?
Mog sobie ucieka na koniec
wiata; dojad, obejrz si i
zobacz George'a Starka z brzytw
nieprawdziwy,
zmarszczony
obrazek drwi z niego na
horyzoncie.
W te noce spa le i ni, e
George Stark pokazuje mu jego
wasny, opuszczony dom, dom, w
ktrym przedmioty rozlatyway si
pod dotkniciem i gdzie w ostatnim
pokoju czekay trupy Fredericka
Clawsona i ony. Gdy tam dociera,
wszystkie ptaki zaczynay fruwa;
podryway si w gr z drzew i
drutw telefonicznych, supw,
tysice ptakw, miliony, tak wiele,
e zasaniay soce.
A do upadku Wendy czu
si jak nadzienie z durniw
czekajce
na
stosownego
biesiadnika - morderc, ktry
przyjdzie, zaoy serwetk, signie
po widelec i zacznie je.
2
Blinita ju od pewnego
czasu potrafiy si czoga. Od
miesica zaczy podciga si do
pozycji stojcej. Korzystay przy
tym z najbliszego staego (lub przy
wolna.
- Myl, e nic jej nie jest.
Przez kilka dni bdzie nosia siniak,
i tyle. Dziki Bogu za t
wykadzin. Thad, nie chciaam na
ciebie wsiada. Wiem, jakie s
szybkie. Ja... chyba bd miaa
okres, tylko e teraz cay czas si
tak czuj.
Szlochy Wendy ustay,
przeszy w pocigania noskiem.
William zgodnie zacz si
uspokaja. Wycign pulchn
apk i zapa za bia, bawenian
Williama.
- Thad?
- Nic mi nie jest - oznajmi i
przesun wargami po policzku
Lizy. - Moe ubierzemy Psycha i
Somatyczn, hm, jak uwaasz?
Liza wybuchna miechem.
- Thad, jeste szalony.
Posa
jej
troch
niesamowity, lekko nieobecny
umiech.
- Taaa... Szalony. Ale
szczwany jak lis.
Zanis z powrotem Wendy
ROZDZIA
OSIEMNASTY
Pisanie
automatyczne
1
Zanim uda si do gabinetu,
odczeka, a Liza pooy si spa.
Przystan przy drzwiach sypialni
wsucha si w regularne falowanie
oddechu ony, upewniajc si, czy
zasna. Wcale nie by przekonany,
mu wierz?
Przerwa na krtko i znw
podj pisanie:
Stark wie, e COS istnieje.
Ale i William musi wiedzie, e co
i s t ni ej e - jeli ma na nodze
siniaka, musi go bole. Przecie
Wendy nabia mu siniaka spadajc
ze schodw. Ale William wie tylko,
e ma bolce miejsce.
Pytanie: Czy Stark wie, e
ma bolce miejsce? Wraliwe
miejsce?
Odpowied: Tak, tak sdz.
Pytanie:
Czy
ptaki
moje?
Odpowied: Tak.
Pytanie: Czy to znaczy, e
piszc WRBLE ZNW FRUWAJ
u Clawsona i u Miriam, nie
wiedzia, co robi, i nie pamita o
tym, kiedy skoczy pisa?
Odpowied: Tak.
Pytanie: Kto pisa o
wrblach? Kto pisa krwi?
Odpowied: Ten, kto wie.
Ten, do kogo nale wrble.
Pytanie: Kim jest ten, ktry
widzi?
Odpowied:
Nie
wiem.
Ale...
- Musi widzie - zamrucza
Thad.
Napisa: Musi mnie zna.
Musi mnie widzie. Jeli naprawd
napisa te powieci, zna mnie od
dawna. I jego wiedza, jego
widzenie te ronie. Namiernik i
reszta sprztu do nagrywania
rozmwcw wcale nie zaniepokoiy
szczwanego drogiego George'a,
prawda? Nie, oczywicie, e nie.
krzy.
- W gowie Jacka to co u
Placka - zamrucza Thad. Zakreli
ostatni napisany wers:
Pytanie: Skd wiedzia, e
tam bd?
Poniej napisa:
Odpowied: Bo wrble
znw fruwaj. I dlatego, e
jestemy bliniakami.
Przewrci kartk i odoy
piro. Serce bio mu mocno, skr
mrozi strach. Drc rk wyj
owek ze soika. Drewniany
korpus
zdawa
si
pali
wewntrznym,
nieprzyjemnym
gorcem.
Czas wzi si za robot.
Thad Beaumont pochyli si
nad czyst stronic, zastyg i napisa
u gry duymi literami: WRBLE
ZNW FRUWAJ.
2
Czego, dokadnie biorc,
spodziewa si piszc te sowa?
Dobrze wiedzia, czego si
spodziewa.
Zamierza
drutach telefonicznych.
I obraz pojawi si... ale by
paski, nierealny, jak plastyczne
wyobraenie wyzbyte ycia. Czsto
gdy zaczyna pisa, doznawa
podobnego
uczucia
martwoty,
bezpodnoci. Zabieranie si teraz
do pisania byo jeszcze gorsze wydawao si obrzydliwe jak
caowanie trupa, wpychanie jzyka
w martwe usta.
Ale nauczy si, e jeli
wytrwa, jeli po prostu bdzie
wyciska sowo po sowie na
Wrble fruny.
Nagle
wystartoway
wszystkie, i te pamitane z
Bergenfield, i te w Ludlow... ywe
wrble. Uniosy si w niebo; blade
wiosenne niebo roku 1960 i ciemne
letnie niebo roku 1988.
Fruny,
przepady
w
podsuch w
gowie
Starka,
podobnie jak Stark zaoy podsuch
w gowie Thada. Ale z jakimi
zowrogimi, nieznanymi mocami
wszed w kontakt? Czy da si to
oceni? Kto mgby to oceni?
Pojawienie si wrbli - ywych
wrbli - ju byo okropne, ale to
byo jeszcze gorsze. Czy owek i
zeszyt nie wyday si gorce w
dotyku? Nic dziwnego. Umys
faceta to pieprzony piec hutniczy.
A teraz... Jezu! Znowu!
Pisane wasn rk! Jezu Chryste!
Co si dzieje, George?
Czyby zapodzia swoje radosne
myli?
Nic dziwnego, e te sowa
przystopoway tego skurwysyna o
czarnym sercu. Jeli to, co pokazao
si na papierze, opisywao to, co
si zdarzyo, Stark uy dokadnie
tego samego wyraenia przed
zabiciem Miriam.
Podczas
morderstwa
miaem podsuch jego gowy - tak!
Dlatego uyem tego wyraenia
podczas rozmowy U Dave'a.
Oto Stark zmusza Miriam
do zadzwonienia do Thada,
wybiera za ni numer, poniewa
bya ogarnita tak groz, e
wypad jej z pamici, cho zdarzay
si tygodnie, podczas ktrych
wydzwaniaa pod ten numer
dziesitki razy. e w pamici
Miriam powstaa dziura, a Stark
czerwieniao.
Thad patrzy na zapisan
stron, peen grozy i jakiego
tpego zdumienia. Ostatnie, czego
pragn, to poczy na powrt ten
obrzydliwy obwd czcy go ze
Starkiem... ale poprzednio przecie
nie uruchamia go tylko po to, eby
pozna z pierwszej rki opis
morderstwa Mir Cowley, prawda?
Przypumy,
e
ptaki
wrc...
Ale nie wrc. Ptaki
speniy swoje zadanie. Obwd
pisania.
Kiedy tylko czubek owka
dotkn papieru, rka cofna si i
przewrcia kartk. Podstawa doni
przeleciaa wzdu zszywki, jak za
pierwszym razem. Owek wrci
na papier i napisa:
Wszystkie
domy
s
jednakie. Pozna pocztkowy
wers, a potem cay cytat. Pochodzi
napisa owek.
- Co to znaczy? - zamrucza
Thad, ale poczu w gowie
eksplozj szaleczej nadziei. Czy
moliwe, eby to byo a tak
proste? Chyba tak, zwaszcza dla
pisarza, ktry nie istnia poza
fikcj. Chryste, do byo takich
ywych autorw, ktrzy nie mogli
y, jeli nie pisali, albo tak im si
wydawao... co w przypadku
facetw typu Ernesta Hemingwaya
Z gabinetem ssiadowaa
maa azienka. Gdy Thadowi
powrcio czucie w nogach, zabra
tam sw koszmarnie rwc rk i
zbada ran w ostrym wietle
sufitowej jarzeniwki. Wygldaa
na postrzaow, miaa ksztat
idealnego
okrgu,
okolonego
napuchnit czarn kryz, ktrej
kolor
przypomina
proch
strzelniczy, nie grafit. Thad
odwrci
rk
i
zobaczy
jasnoczerwony punkcik, jak o
ukucia kolcem. Czubek owka.
Tyle
zabrako,
eby
przeszed na wylot - pomyla.
La na ran zimn strug, a
rka zdrtwiaa. Wyj z wiszcej
szafki butelk wody utlenionej.
Okazao si, e nie moe jej
utrzyma w lewej rce. eby zdj
nakrtk, musia przycisn butelk
do boku lewym przedramieniem.
Zala
ran
rodkiem
dezynfekujcym. Pyn zbiela i
spieni si. Thad zacisn zby z
blu.
Odstawi z powrotem wod
4
Kiedy znw wzi si w
gar, wsun dziennik z powrotem
do szuflady, zgasi wiato w
gabinecie i zszed na pierwsze
pitro. Przystan na podecie,
Ale
kiedy
wszystkie
startoway? Chcesz mi powiedzie,
e ich nie syszeli? Thad, widziae
przynajmniej sto wrbli, a moe
dwiecie lub trzysta.
Thad wyszed na dwr. Nie
otworzy
jeszcze
na
ocie
siatkowych drzwi prowadzcych z
kuchni, kiedy obaj policjanci
wyskoczyli z wozu. Dwaj wielcy
mczyni poruszali si szybko i
bezszelestnie jak oceloty.
- Dzwoni, panie Beaumont?
- zapyta ten, ktry wysiad od
Czuje
si
pan
podenerwowany, panie Beaumont?
Thad spojrza mu prosto w
oczy.
- Tak. Ostatnio kadej nocy
jestem co podenerwowany.
- Czy moemy panu w czym
pomc, sir?
Nie.
Nie
sdz.
Zaciekawi mnie tylko ten haas.
Dobranoc, chopaki.
- Branoc - odpowiedzia
pyzaty policjant.
Stevens tylko kiwn gow.
ROZDZIA
DZIEWITNASTY
opanowa
si
(z
wielkim
wysikiem), wyszed z biblioteki,
dokadnie zmi bezuyteczn kartk
i wrzuci do kosza na mieci przy
krawniku. Trzymajc teraz bica
przypomnia sobie nieopanowan,
lep furi, kiedy okazao si, e
bez Beaumonta moe si tylko
podpisa.
Przypomnia sobie strach.
I panik.
Ale nadal mia Beaumonta
w rku, co nie? Niech sobie
Beaumont myli, e jest na odwrt,
Triumfalnie
wyskoczy
na
powierzchni, zanim Beaumont
zdoa go utopi. Przej kontrol
nad dugopisem... i wreszcie
napisa sam!
Przez moment - naprawd
moment - mia wraenie, e dwie
rce trzymaj dwa przybory do
pisania. To wraenie byo zbyt
wyrane, zbyt autentyczne, aby nie
byo autentyczne.
nie ma ptakw - napisa pierwsze prawdziwe zdanie, ktre
kiedykolwiek napisa jako ywy.
2
Bl by przenikliwy i
ogromny,
ale
rwnoczenie
wyzwalajcy.
Stark wrzasn,
wcisn spocon twarz w rami,
eby zaguszy krzyk, w ktrym
oprcz blu bya rado i poczucie
ulgi.
Czu, jak Beaumont hamuje
wrzask, tam daleko, w swym
gabinecie
w
Maine.
Beaumonta.
Na razie.
Najpierw Beaumont musi
nauczy go samodzielnego ycia.
Stark powoli rozluni
pi, a wtedy poczu, e ucisk, w
ktry pochwyci dusz Beaumonta ucisk zacinity w wyobrani, w
kadym calu rwnie szybki i
bezlitosny jak pi - rwnie
sabnie. Poczu, jak Beaumont tusta biaa larwa - wylizguje si
piszczc i jczc.
- To tylko na razie - szepn
3
Obok zlewu, na suszarce z
nierdzewnej stali, staa butelka
glenliveta. Stark wzi j i poszed
do azienki. Prawa rka koysaa
si, bryzgajc krwi na popkane i
wyblake linoleum. Kapay krople
wielkoci
dziesiciocentwek.
4
Wyj soiczki z pynnym
podkadem, puder, gbki. Zanim
przystpi do nakadania makijau,
pocign yk z butelki. Rce
przestay si trz, ale prawa do
rwaa wrednie. Przyjmowa to bez
szczeglnej przykroci. Jeli jego
rwaa do, Beaumont wi si z
blu.
Przyjrza si sobie w
lustrze, dotkn palcem patka skry
pod lewym okiem, pocign
Beaumonta,
bdcych
mu
matczynym onem. Ujrza mczyzn
obdarzonego
konwencjonaln
urod, o rysach troch zbyt
topornych, eby zwracay uwag.
Gdyby czoo byo nie tak szerokie,
a oczy troch wziej rozstawione,
moe kobiety ogldayby si za nim.
Idealnie nie wyrniajca si twarz
(jeli co takiego istnieje) moe
zwrci uwag wanie dlatego, e
adna cecha nie zdy wpa w
oko, nim skieruje ono uwag na co
innego; cakowita zwyczajno
wszystko...
przynajmniej
jeli
chodzi o to, co czu. Ale rosy
szybko. Prawe rami od okcia do
poowy wysokoci spucho i
przybrao odcie mdej czerwieni.
Zrobi bd, podrapa si i ciao
rozlazo si z ohydn atwoci.
Mieszanka krwi i tawej ropy
sczya si wzdu rowkw
wyrytych paznokciami, z rany
rozszed si ciki smrd. A jednak
to nie bya infekcja. Przysigby.
Raczej... gnicie.
Gdyby kto na niego
spojrza
nawet
kto
z
wyksztaceniem medycznym prawdopodobnie sdziby, e Stark
ma
byskawicznie
rozprzestrzeniajcego si czerniaka,
by moe wywoanego mocnym
napromieniowaniem.
Niemniej jednak wrzody
zbyt go nie martwiy. Przybd
kolejne, zajm coraz wikszy
obszar, pocz si i wreszcie zer
ywcem... jeli im na to pozwoli.
Poniewa nie zamierza im na to
pozwala, nie musia si martwi.
5
O wp do jedenastej
nastpnego dnia waciciel sklepu
papierniczego na Houston Street
sprzeda wysokiemu, barczystemu
mczynie, ubranemu w koszul w
krat, niebieskie dinsy i noszcemu
wielkie okulary przeciwsoneczne,
trzy pudeka czarnych piknisi
Berola. Jak zauway sklepikarz,
facet mia na sobie teatralny
makija
prawdopodobnie
pozostao po nocy spdzonej na
6
W powrotnej drodze Stark
zatrzyma si na krtko w
kawalerce na East Village.
Wpakowa swj skromny dobytek
do worka marynarskiego kupionego
podczas pierwszego dnia pobytu w
drogim robaczywym Wielkim
Jabuszku. Gdyby nie butelka
szkockiej, pewnie wcale nie
ROZDZIA
DWUDZIESTY
Po
terminie
ostatecznym
1
Ostatni dzie tygodnia aski
dla Thada Beaumonta bardziej
przypomina koniec lipca ni drug
dekad czerwca. Thad pokonywa
osiemnastomilowy odcinek do
Uniwersytetu Maine, majc nad
ograniczajc szedziesitk do
pitnastki.
Tyle
wynosia
maksymalna liczba studentw,
ktrymi mg si zaj (co
prawdopodobnie przekraczao o
czternacie liczb tych, ktrych
mg czego nauczy).
Oczywicie
chciaa
wiedzie, dlaczego nie moe tego
odoy, przynajmniej do lipca, i
przypomniaa
mu
(rwnie
oczywicie), e w zeszym roku
odoy to a do poowy sierpnia.
Ponownie posuy si argumentem
potniejsze i trudniejsze do
zrozumienia ni sam Stark.
Coraz bardziej utwierdza
si w przekonaniu, e wrble
oznaczaj mier. Ale czyj?
Ogarniaa go groza na myl,
e nawizujc kontakt ze Starkiem
moe narazi si na spotkanie z
wrblami.
Widzia
ich
przylot;
widzia, jak zjawiaj si w tym
mistycznym punkcie wyznaczajcym
poow drogi, ktr zmierzali ku
sobie - gdzie wreszcie bdzie
2
Alan Pangborn siedzia w
swym gabinecie na tyach biura
szeryfa okrgu Castle, ktre
zajmowao
jedno
skrzydo
magistratu Castle Rock. Dla niego
te by to dugi, wyczerpujcy
tydzie... ale to adna nowo.
ratunkowego
w
Oxfordzie
wyratowali j. W ostatniej chwili.
Dwjka
nowojorskich
dzieciakw
wymaszerowaa z
letniego domku rodzicw nad
jeziorem Castle i zgubia si w
lesie. Wypisz, wymaluj Ja i
Magosia. Zostali znalezieni po
omiu godzinach, wystraszeni, ale
cali i zdrowi. John LaPointe, drugi
zastpca
Alana,
zakoczy
poszukiwania w znacznie gorszym
stanie i obecnie lea w domu.
Wpakowa si w krzew sumaka
nadprzyrodzonych
umiejtnoci,
eby to wiedzie. Po prostu tu, w
The Rock, tak latem toczyy si
sprawy. Czowiek by tak zajty, e
przewanie nie mia czasu na
mylenie - i czasem dobrze byo nie
myle.
Za psem maszerowa so,
kiwa
si
cie
trby,
w
rzeczywistoci
lewego
palca
wskazujcego Alana Pangborna.
- A niech to szlag trafi! zakl i przysun do siebie telefon.
W tej samej chwili druga rka
- A nie - umiechn si
Alan. - To Jellystone. Zreszt mi
nie jest o nic podejrzany.
Przynajmniej z tego, co ja wiem.
Henry, musz pogada z facetem,
ktry jest tam na kempingu. Hm...
tak prawd mwic, to nie wiem,
czy koniecznie musz, ale kiedy to
zrobi, bd spokojniejszy. Co
drczy mnie jak nie sfinalizowana
umowa.
- Czy to ma jaki zwizek z
Homerem Gamache'em?
Alan przeoy suchawk
po
przyjedzie
musieli
si
zameldowa, i zakadam, e pewnie
znajduj si na tym obszarze parku,
na ktrym jest telefon. Oboje maj
pod
siedemdziesitk.
Jeli
zadzwonisz do szefa stray, chyba
przekae wiadomo facetowi.
- Innymi sowy uwaasz, e
stranik parku narodowego wemie
bardziej na serio dowdc oddziau
policji stanowej ni szeryfa z Psiej
Wlki?
- Henry, jeste mistrzem w
dyplomatycznym nazywaniu spraw.
z
naszej
linii
specjalnej.
Przyjacielu, kapitan sprawdza
rachunki. Sprawdza dokadanie. A
jak zobaczy ten, gotw zapyta,
dlaczego
wydaj
pienidze
podatnikw na grzanie zupki w
twoim kocioku. Rozumiesz, o co
mi chodzi?
Alan
westchn
z
rezygnacj.
- Moesz wpisa numer
mojej osobistej karty kredytowej i
powiedz szefowi stray, eby
Pritchard zadzwoni na koszt
3
Podczas
kiedy
Alan
Pangborn rozmawia z Henrym
Paytonem,
Thad
Beaumont
parkowa
za
budynkiem
ANGIELSKI - MATEMATYKA na
jednym
ze
stanowisk
zarezerwowanych
dla
wykadowcw. Wysiad uwaajc,
eby nie urazi doni. Przez chwil
sta bez ruchu, smakujc cisz i
nietypowy senny bezruch kampusu.
Brzowy
plymouth
zatrzyma si obok suburbana, a
dwaj wysocy mczyni, ktrzy z
niego wysiedli, rozwiali wte
nadzieje na spokj, jakie Thad
wanie zacz sobie roi.
- Skocz tylko na kilka
minut na gr do gabinetu powiedzia. - Jeli chcecie,
moecie tu zosta. - Zauway dwie
przechodzce
dziewczyny.
Prawdopodobnie
szy
do
wschodniego aneksu zapisa si na
letni kurs. Jedna nosia odsaniajc
wraenie
w
weekendowe
popoudnie pod koniec wiosny.
Moe w poniedziaek odzyska jedn
trzeci zwykego gwaru i ruchu, ale
dzi Thad poczu si odrobin
podniesiony na duchu obecnoci
policyjnej stray. Moe pierwsze
pitro, na ktrym mieci si
gabinet, bdzie opustoszae, co
uwolni
go
od
koniecznoci
tumaczenia si z obecnoci
wielkich kumpli brytanw.
Okazao si, e nie jest
opustoszae, ale mimo to wykpi si
atwo.
Rawlie
DeLesseps
wdrowa
z
pokoju
nauczycielskiego
do
swojego
gabinetu, sunc klasycznym dryfem
la Rawlie DeLesseps... co
oznaczao, e wyglda tak, jakby
niedawno dosta potny cios w
gow, ktry pozbawi go zarwno
pamici, jak i kontroli nad
orodkiem ruchowym. agodnymi
ukami przemieszcza si z jednej
strony korytarza na drug,
wytrzeszczajc oczy na komiksy,
wiersze i ogoszenia przyczepione
wyjania
Rawlie
agodnym,
roztargnionym gosem, kiedy kto
pyta go o fajk. - Ale bez tego
kawaka w zbach... dentelmeni,
nie wiedziabym, dokd i ani co
robi, gdybym szczliwie gdzie
dotar.
Zreszt
przewanie
sprawia wraenie czowieka, ktry
nie wie, dokd i ani co ma
robi... tak jak teraz. Niektrzy
znali Rawliego latami, nim odkryli,
e
wcale
nie
jest
takim
roztargnionym
uniwersyteckim
amag, na jakiego wyglda. Inni
wiedziaa.
Rawlie popatrzy na niego z
prawdziwym zainteresowaniem.
- Drzwiami od szafy
sypialnianej. Bajeczna sprawa.
Bawilicie si w chowanego? A
moe to jaki dziwny rytua
seksualny?
Thad
umiechn
si
szeroko.
- Daem sobie spokj z
rytuaami seksualnymi koo 1981
roku. Lekarz mi poradzi. Prawd
mwic, nie wiem, jak to si stao.
- W kadym zimowym
semestrze - potwierdzi Rawlie. Thaddeusu, czyby nie zna
rozkadu zaj na swoim wydziale?
Rdkarstwo, wiedmy, leczenie
holistyczne, diabelskie znamiona
sawy i bogactwa. To cieszyo si i
cieszy
popularnoci.
Czemu
pytasz?
Thad
zna
idealn
odpowied na to pytanie. Oto jedna
z cudownych waciwoci bycia
pisarzem; zawsze masz odpowied
na pytanie: Czemu pytasz?
- Chyba ci zrozumiaem.
Wrble... takie zwyczajne ptaki.
Wydaj mi si za zwyczajne, eby
mogy gra jak powan rol w
wierzeniach. Chocia... jak si
zastanowi... co tam byo. Tylko e
kojarzy mi si z lelkami. Niech
sprawdz. Bdziesz tu jeszcze
troch?
- Obawiam si, e nie
krcej ni p godziny.
- Hm, moe szybko trafi na
co u Barringera. Wierzenia ludowe
- w Ameryce. Prawd mwic ta
- Po drugiej stronie
korytarza, dwoje drzwi wczeniej odrzek Thad. Otworzy zamek w
szafce z aktami. Odwrci si,
posa policjantom umiech. Czu,
e jest to krzywy umiech. - Chyba
mnie usyszycie, kiedy wrzasn.
- Tylko eby w razie czego
na pewno pan wrzasn powiedzia Garrison - lub Harriman.
- Na pewno wrzasn.
- Mog posa Manchestera
po kaw, ale mam wraenie, e
chciaby
pan
zay
troch
intymnoci.
- No, taaa... Jeli ju o tym
mowa.
- Niech bdzie, panie
Beaumont - zgodzi si policjant.
Spojrza na Thada powanie i ten
nagle przypomnia sobie jego
nazwisko. Harrison. Tak jak eks bitels. Gupio zapomnie co
takiego. - Tylko prosz pamita, e
tamci ludzie w Nowym Jorku
umarli
wskutek
nadmiaru
intymnoci.
Och? A ja mylaem, e
Phyllis Myers i Rick Cowley umarli
w towarzystwie policji. Chcia to
wypowiedzie na gos, ale si
powstrzyma. Przecie ci ludzie
tylko wypeniali swj obowizek.
- Niech si pan rozchmurzy,
policjancie Harrison - rzek. - W
budynku jest dzi tak cicho, e
gdyby
kto
szed
boso,
usyszelibymy echo.
- Dobra. Jestemy po
drugiej stronie korytarza, w tym jak
- mu - tam.
- Pokoju nauczycielskim.
- Zgadza si.
Wyszli i Thad otworzy
szafk z napisem: SEM. ZG.
Oczyma duszy nadal widzia
Rawliego DeLessepsa szybko,
mimochodem puszczajcego oko.
Sysza
gos
mwicy,
e
przekroczy ostateczny termin, e
znalaz si po mrocznej stronie.
Tam gdzie czaj si potwory.
4
Telefon milcza jak zaklty.
Odezwij si - rozkazywa
mu w mylach, kadc zgoszenia na
biurku obok uniwersyteckiego
selectrica IBM. - Odezwij si,
odezwij, jestem tu, przy telefonie
bez podsuchu, wic odezwij si,
George, dzwo, dwiknij, daj
cynk.
Ale telefon nadal milcza
jak zaklty.
Thad uwiadomi sobie, e
patrzy w gb szafki, ktr nie tyle
przeczesa,
co
doszcztnie
wybebeszy. Tak si zamyli, e
pewny...
- Thaddeusu?
Podskoczy, zawarto kilku
ostatnich teczek o mao nie
wylizna mu si na podog.
Upewniwszy si, e panuje nad
nimi, odwrci si. Rawlie
DeLesseps sta za progiem. Wielka
faja sterczaa jak horyzontalny
peryskop.
- Wybacz - powiedzia
Thad. - Przez ciebie niemal
wyzionem ducha ze strachu.
Mylami byem o dziesi tysicy
mil std.
- Kto dzwoni do ciebie na
mj numer - uprzejmie oznajmi
Rawlie. - Musia si pomyli. Na
szczcie byem w gabinecie.
Thad poczu, e serce
zaczyna mu bi powoli i mocno jakby w piersi mia werbel i kto
zacz wali w niego z wielk,
skupion energi.
- Tak - odpar. - To istne
szczcie.
Rawlie przyjrza mu si
badawczo. Niebieskie oczy pod
napuchnitymi,
lekko
zaczerwienionymi powiekami byy
tak pene ycia i dociekliwoci, e
wrcz nieuprzejmie kontrastoway z
radosn
niezdarnoci
roztragnionego profesora.
- Czy aby wszystko jest w
porzdku, Thaddeusu?
Nie, Rawlie. Obkaczy
morderca, ktry jest czciowo
mn, wanie buszuje na wolnoci;
to facet, ktry najwyraniej potrafi
zawadn moim ciaem i zmusza
do robienia fajnych arcikw; na
- Rawlie...!
- A facet, z ktrym
rozmawiaem, robi na mnie
wraenie komiwojaera, od ktrego
jeste gotw kupi wszystko przez
telefon, byle tylko mie pewno,
e nigdy nie najdzie ci osobicie.
- To nic, Rawlie.
- Znakomicie. - Rawlie nie
wyglda na przekonanego.
Thad uda si w gr
korytarza do jego gabinetu.
- Gdzie si pan wybiera?! zawoa za nim Harrison.
- Zadzwoniono do mnie na
numer Rawliego - wyjani. - Tu
wszystkie numery telefonw id po
kolei. Facetowi musiao si
pokitwasi!
- I tak si zoyo, e akurat
zadzwoni
do
jedynego
wykadowcy, ktry jest dzi
obecny? - zapyta sceptycznie
Harrison.
Thad wzruszy ramionami i
poszed dalej.
Gabinet
Rawliego
DeLessepsa by zagracony, miy i
Halo,
George
powiedzia.
- Dostae swj tydzie odezwa si gos z drugiej strony
linii. Nalea do Starka, ale
wykresy gosowe raczej ju nie
pasowayby do siebie rwnie
dokadnie jak przedtem. Gos
George'a uleg zmianie. Sta si
szorstki i ochrypy, jak gos
czowieka, ktry zbyt gorliwie
kibicowa na meczu. - Dostae
swj tydzie i gwno zrobie.
- Masz zupen racj -
5
- Kto to by? - zapyta
Manchester.
- Pewien student - odpar
Thad. W tym momencie nie by
nawet pewien, dlaczego kamie.
Jedyne, czego by pewien, to
okropnego
uczucia,
ktre
zagniedzio mu si w brzuchu. Tylko student. Tak jak mylaem.
- Co znaczy, e ich
zadaniem
jest
prowadzenie
zatraconych dusz z powrotem do
krainy ywych. Innymi sowy, s
heroldami ywych trupw.
Rawlie wyj fajk z ust i
popatrzy na Thada z powag.
- Thaddeusu, nie znam
twojej sytuacji, ale sugeruj ci
ostrono. Najwysz ostrono.
Wygldasz na czowieka, ktremu
grozi powane niebezpieczestwo.
Jeli mog co dla ciebie zrobi,
prosz, mw.
siad za biurkiem.
Thad wrci do gabinetu.
6
I
oczywicie
musz
napisa list do panny Fenton.
Zamar wkadajc ostatnie,
wyjte omykowo zgoszenie i
popatrzy na beowego selectrica
IBM. Ostatnio niemal hipnotycznie
reagowa na wszystkie przyrzdy do
pisania, due i mae. W tym
tygodniu coraz czciej
si
zastanawia, czy nie siedz w nich
jakie
inne
wersje
Thada
Beaumonta, jak ze diny kryjce
si wewntrz sterty butelek.
Musz napisa list do
panny Fenton.
Ale eby porozumie si ze
witej pamici cudown pann
Fenton, ktra robia kaw tak
mocn, e umarego stawiaa na
nogi, wypadaoby raczej skorzysta
z tabliczki ouija ni z elektrycznej
maszyny do pisania. Zreszt, po co
w ogle to powiedzia? Panna
Fenton bya ostatni osob na
7
Wczy
maszyn
i
swdzenie ustao... a z nim znik
obraz wrbli.
Ale trans trzyma go nadal
w ucisku i najwaniejszy sta si
bezwzgldny przymus: pisz! Cae
ciao wprost daro si: we si do
roboty! poharuj! odwal ork! Na
potem
wszystkie
poza
wskazujcymi
si
cofny.
Najwidoczniej tak wanie pisa
Stark. Identycznie jak Thad: szukam
i dzibi. Nic w tym dziwnego,
maszyna do pisania nie bya
ulubionym
narzdziem
pracy
George'a.
Poruszy lew doni i
poczu sabe ukucie, ale to
wszystko. Palce stukay powoli,
lecz wiadomo szybko ukazaa si
na biaej kartce. Bya poraajco
krtka. Uderzy klawisz czcionki
Rzeczywisto
nagle
powrcia z ca ostroci. Thad
nigdy w yciu nie dozna takiego
przeraenia, takiej grozy. O Boe,
ale oczywicie, zgadza si. Jasne!
Skurwysyn dzwoni ode
mnie z domu! Ma Liz i blinita!
Zacz wstawa nie majc
pojcia, dokd si kieruje. Nie
wiedzia nawet, co robi, dopki
rka nie zapona mu blem jak
dymica
pochodnia,
ktra
machnita szybko w powietrzu,
rozkwita jasnym kielichem ognia.
Obnay wargi i zajcza cicho.
Opad na krzeso i zanim si
zorientowa, co si dzieje, rce
odnalazy drog do klawiszy i znw
uderzyy.
Sze wyrazw tym razem:
PUCISZ FARB I ONI NIE YJ
adnego
swdzenia.
adnego
podskrnego mrowienia.
Ptaki przepady. Zamienie,
trans skoczyy si. I Stark
przepad.
Z tym e tak naprawd to on
wcale nie przepad, no nie? Aha.
Thad wyjecha, a Stark obserwowa
dom. Dwaj policjanci zostali na
stray, ale to nie miao znaczenia.
Thad
okaza
si
gupcem,
niewiarygodnym gupcem, wierzc,
e para gliniarzy stwarza tu jak
rnic.
Komrka
szturmowa
bio
oczy Thada
z kartki
wkrconej w waek.
Wyrwa papier z maszyny,
zmi. Nie sprawdza, jak blisko
stoi Harrison. To byby ciki bd.
Usiowa zachowywa si na luzie,
cho nie czu si na luzie. Czu, e
dostanie fioa. Oczekiwa, e
Harrison zapyta go, co napisa i
dlaczego tak spieszno byo mu
wycign to z maszyny. Kiedy
policjant
si
nie
odezwa,
przemwi Thad.
- Chyba ju skoczyem. Do
diaba z listem! Zreszt oddam te
Rany,
to
miejsce
faktycznie jest martwe - powiedzia
gliniarz.
Zanim dojad do domu,
moe moja rodzina te bdzie
martwa.
- Jedziemy? - zapyta Thad.
- Nieza myl.
Ruszy do drzwi. Harrison
popatrzy na niego zdziwiony.
- Eje, eje! Moe jednak te
opowiastki
o
roztargnionych
profesorach nie s bez sensu.
Thad
zdenerwowany
owinite
czerwon
gumk.
Nastpnie powrci do zabawy
papierow kul, na ktrej byy dwie
ostatnie wiadomoci od Starka. Z
rki do rki, z prawej do lewej, z
lewej do prawej, tam i z powrotem,
skakaa pieczka. Thad widzia
szereg liter na zaamaniu: ISZ FARB
I ONI NIE YJ
8
Szed na d schodami.
parkingu.
- Zadzwoni do ony powiedzia Harrisonowi. - Dowiem
si, czy jej czego nie kupi.
Powinien pan by
zadzwoni z gry - stwierdzi
Manchester. - Zaoszczdziby pan
wier dolara.
Zapomniaem.
Moe
faktycznie
te
opowiastki
o
roztargnionych profesorach nie s
bez sensu.
Gliniarze
wymienili
rozbawione spojrzenia i wsiedli do
si powtarza.
To dj vu nie byo mu do
szczcia potrzebne.
Za drugim razem wybra
waciwy numer. Przyciska tak
mocno suchawk, e rozbolao go
ucho.
Usiowa
przybra
rozlunion postaw, eby Harrison
i Manchester nie wpadli na to, e
co jest nie w porzdku. Bardzo si
stara. Na prno. Minie mia jak
z elaza.
Stark podnis suchawk
po pierwszym dzwonku.
- Thad?
- Co im zrobie?! wyrzuci to z siebie, jakby
wypluwa suche kawaki bandaa.
W tle sysza blinita. Dary si
wniebogosy. Ich wrzaski byy w
jaki dziwny sposb uspokajajce.
Nie
przypominay zduszonych
okrzykw, jakie wydaa Wendy po
upadku ze schodw. Te wrzaski
sygnalizoway oszoomienie, moe
zo, ale nie bl.
Liza?! - pomyla. Gdzie
Liza?!
e wyprowadzony z rwnowagi
moe zrobi co niebezpiecznego.
cisn jeszcze mocniej suchawk,
przyoy do ucha i stara si
sprawia wraenie, e jest na luzie.
Stark mrucza co. Thad
pochwyci
jedno
sowo.
Wsppraca. Niewiarygodne. No,
kurwa, niewiarygodne!
- Zaraz nas std zabierze powiedziaa. - Mwi, e wiesz,
gdzie pojedziemy. Pamitasz ciotk
Marth? Mwi, e powiniene
zgubi tych ludzi, ktrzy s z tob.
- Prbowaa da mi do
zrozumienia, dokd jedziecie. Thad usiowa zdoby si na
cierpliwy, pouczajcy ton cierpliwy, ale lekko protekcjonalny.
Nie mia pojcia, czy mu si to
udaje, ale - jak podejrzewa George da mu zna. Niezalenie od
wyniku usiowa. - Chodzio jej o
letni dom. W Castle Rock. Martha
Tellford to ciotka Lizy. Nie
przepadamy za ni. Wystarczy, e
zadzwoni i zapowie si z wizyt, a
zaczynamy marzy o ucieczce do
9
Szed z powrotem do
suburbana. Manchester spuci
szyb i zapyta, czy w domu
wszystko w porzdku. Po oczach
zjedaj!.
Oczywicie adne z nich nie
powiedziao ciotce Marcie, eby
zjedaa;
nadal
codziennie
odbywaa
ekspedycje
na
wysypisko,
gdzie
zastrzelia
kilkadziesit szczurw (i zapewne
kilka morskich mew, gdy szczury
si skryy). Wreszcie nadszed
bogosawiony dzie, w ktrym
Thad zawiz j na lotnisko w
Portlandzie i wsadzi na samolot do
Albany. Przy stanowisku odlotw
potrzsna mu rk jak mczyzna,
dwukrotnie,
jako
dziwnie
nieprzyjemnie - jakby potwierdzaa
zawarcie umowy, a nie egnaa si i powiedziaa, e by moe w
przyszym rok zaszczyci ich wizyt.
Kapitalne
strzelanie
powiedziaa. - Chyba docignam
do osiemdziesitki tych roznosicieli
zarazkw.
Ju jednak nie przyjechaa,
cho raz doprawdy niewiele
brakowao. (Ta zapowiedziana
wizyta
zostaa
szczliwie
odwoana dziki zaproszeniu do
mietniku.
Jeli mu si wszystko nie
pochrzanio, ona staraa si
powiedzie, eby zabi George'a
Starka. Liza, ktra pakaa syszc o
usypianiu bezdomnych zwierzakw
w azylu w Derry, musiaa doj do
wniosku, e nie ma innego
rozwizania. Musiaa pomyle, e
s tylko dwa wyjcia: mier
Starka... albo mier wasna i
blinit.
Harrison i Manchester
patrzyli na niego z ciekawoci i
nieczystoci i pomaraczowymi
pomykami niewielkich ognisk.
Nagle Thad uwiadomi sobie, e
chce zastrzeli Starka, i to wcale
nie strzelb kalibru 22.
Szczwany
George
zasugiwa na co wikszego.
Haubica byaby w sam raz.
Szczury wyskakuj ponad
jasne galaktyki rozbitych butelek i
pogniecionych
puszek,
ciaa
najpierw skrcaj si, potem
rozpryskuj, fruwaj flaki i sier.
Tak, sprowadzenie George'a
ROZDZIA
DWUDZIESTY PIERWSZY
Stark
opiek
przyjmuje
1
Bez trudnoci zaplanowa,
co zrobi i jak, cho faktycznie nigdy
nie by w Ludlow.
Ale by tam wystarczajco
wiele razy w snach.
Zjecha
ukradzion
Dzisiejsze
zadanie
zapowiadao
si
na
bezproblemowe.
I
bdzie
bezproblemowe, gdy bez wzgldu
na to, co Thad naopowiada swoim
brytanom, pojecha na uniwersytet
tylko
z
jednego
powodu:
przekroczy ostateczny termin i by
przekonany, e Stark bdzie
usiowa nawiza z nim kontakt.
Stark wanie zamierza to uczyni.
A jake.
Z tym e nie tak, jak Thad to
sobie wyobraa.
nieustannie
la
si
wysik.
Przypomina on rop i roztacza
gsty smrd, jak mieszanka mocnej
kawy i tuszu.
Stark
szed
z
lekko
pochylon gow. Pasaerowie
niewielu jadcych z przeciwka
samochodw widzieli mczyzn w
baseballowej czapce, suncego z
rkami w kieszeniach i opuszczon
gow, chronicego oczy przed
blaskiem. Dobrze trzeba byo si
zgi, eby zajrze pod daszek
czapki, a nawet wtedy widziao si
tylko
bandae.
Oczywicie
pasaerowie
samochodw
nadjedajcych
z
tyu
i
zmierzajcych na pnoc widzieli
tylko plecy.
Bliej bliniaczych miast
Bangor i Brewer przechadzka
staaby si nieco trudniejsza. Tam
mija si eleganckie przedmiecia i
osiedla. Cz Ludlow, w ktrej
mieszkali Beaumontowie, na tyle
wychodzia
poza
zabudow
miejsk, e kwalifikowaa si jako
wie - nie gucha wie, lecz nijak
nie
przypominajca
fragmentu
adnej z wymienionych metropolii.
Tu domy wybudowano na posesjach
tak wielkich, e czasami wypadao
nazwa je polami. Dzieliy je nie
poty, te wcielenia prywatnoci
eleganckich przedmie, ale wskie
pasy drzew i niekiedy kamienne
mury. Od czasu do czasu, jak
zwiadowcze
posterunki
kosmicznych
najedcw,
na
horyzoncie wyrastay ponure talerze
anten satelitarnych.
Szed poboczem drogi, a
odpowiadao.
Wszed w pas drzew
rozdzielajcy posesje, wdrapa si
na resztki kamiennego muru i
przyklkn na jedno kolano. Po raz
pierwszy spoglda na dom swego
upartego brata bliniaka. Wz
policyjny parkowa na podjedzie,
a jego dwuosobowa zaoga staa
obok w cieniu drzewa i palia
papierosy. Dobrze.
Wiedzia, co trzeba zrobi.
Byo to atwe jak zjedzenie porcji
lodw i popicie oranad. A jednak
3
Chatterton przydepta butem
niedopaek - potem zamierza
cisn go do popielniczki, gdy
policja stanowa w Maine nie
zamieca
podjazdw
podatkowiczw - a gdy podnis
wzrok, ujrza czeka z twarz odart
ze skry. Powczc nogami zblia
si
podjazdem;
jedn
rk
niemrawo macha do Chattertona i
Jacka Eddingsa, proszc o pomoc,
drug trzyma za plecami. Ta druga
wygldaa na zaman.
Chatterton mao nie dosta
zawau.
- Jack! - rykn i Eddings
odwrci si. Rozdziawi usta.
...
pomcie...
zaskrzecza czek z twarz odart ze
skry.
Chatterton i Eddings rzucili
si z pomoc.
Gdyby przeyli, mogliby
naopowiada kolegom z policji, e
myleli, i facet mia wypadek
samochodowy,
poparzy
si
Wykrzykujc co niezrozumiaego
do partnera, Chatterton skoczy,
eby uchroni rannego przed
upadkiem. Stark obj prawym
ramieniem kark policjanta i
wycign lew rk zza plecw. W
niej
mia
niespodziank.
Niespodziank bya brzytwa z
rczk z masy perowej. Ostrze
bysno wietlicie w wilgotnym
powietrzu. Morderca wyprowadzi
mocny zamach w przd. Ostrze
przecio praw gak oczn
Chattertona z gonym PUK!
jednym
szybkim
spojrzeniem
przekona si, e wieprz ma o tym
rwnie dokadne pojcie co o
populacji
Mozambiku.
Oczy
wieprza wyaziy z orbit. Nie
wiedzia, na co patrzy ani kto
krwawi. Nie, nieprawda pomyla Stark - on sdzi, e to ja
krwawi. Sta i widzia, jak
podernem
jego
partnerowi
gardo, ale sdzi, e to ja krwawi,
bo ja nie mam powki twarzy. Ale
nawet nie to ksztatuje mu optyk.
Ja krwawi, ja musz krwawi,
szyi.
Nagie ostrze, bladosrebrne
w migotliwym blasku dnia, znw
zakrelio uk i tym razem doszo
celu. Eddings osun si na kolana,
ciskajc rce midzy nogami.
Beowe spodnie prawie do kolan
pokryy si jasn czerwieni.
Opuci gow. Wyglda jak ofiara
pogaskiego rytuau.
- Miego dnia, kurwa twoja
ma - powiedzia Stark uprzejmym
tonem. Pochyli si, wsun rk w
zmierzwione wosy Eddingsa,
4
Otworzy czarne drzwi
wozu patrolowego, poderwa w
gr
Eddingsa
za
konierz
mundurowej koszuli i zakrwawione
siedzenie spodni, po czym cisn do
rodka jak worek zboa. Powtrzy
to samo z Chattertonem. Ten musia
way blisko dwiecie trzydzieci
funtw plus pas z wyposaeniem i
czterdziestkpitk,
ale
Stark
si za samochodem. Prychn
miechem, kiedy wiata zgasy i
cysterna przyspieszya, znikajc za
wzgrzem. Kierowca dojrza wz
patrolowy na podjedzie, popatrzy
na prdkociomierz i pomyla, e
to
kontrola
szybkoci.
Najnaturalniejsza
reakcja
na
wiecie. Niepotrzebnie si martwi,
ta kontrola ju nigdy nikogo nie
zapie.
Na podjedzie rozlao si
duo krwi, ale na czarnym asfalcie
przypominaa wod... chyba e
5
Nie krzykna. Chciaa
krzycze, ale kiedy otworzya drzwi
i zobaczya odart ze skry twarz,
ten widok zatrzasn w niej krzyk
gboko, zamrozi, zmaza, skreli,
pogrzeba ywcem. Inaczej ni
Thad, nie pamitaa adnych snw z
George'em Starkiem, ale chyba
drzemay w mrokach jej szybko
pracujcej
podwiadomoci,
poniewa wpatrzona natrtnie w
dzisach.
Wycign
do
niej
urkawiczone donie.
- Siemasz, Beth - szczerzy
si koszmarnie. - Wybacz, prosz,
e ci nachodz, ale byem
niedaleczko i pomylaem sobie, e
wpadn. Jestem George Stark. Jak
mio, e mog ci pozna. Milej, ni
to sobie wyobraasz.
Dotkn
palcem
jej
podbrdka... popieci. Ciao pod
czarn rkawiczk wydawao si
gbczaste, mikkie. Przypomniaa
A co ty zrobiaby w mojej
sytuacji?
Co
na
przykad
zrobiaby, gdyby wyldowaa na
bezludnej wyspie, bez jedzeniu i
napitku'? Stroiaby tskne pozy i
wzdychaa licznie? Czy walczya?
Naprawd masz do mnie pretensj,
e chc przetrwa?!
- Tak!!! - wyplua.
Przemawiasz
jak
autentyczny przeciwnik... ale moe
zmienisz zdanie. Widzisz, cena,
jak si paci za zachowanie
wasnych przekona, moe by
pamitaj
o
gliniarzach!.,
i
dzieciaczkach.
Dobra
pami
pozwoli ci zachowa waciw
perspektyw.
- Dlaczego tak na mnie
mwisz?
- Jak? Beth? - Zamia si
nieprzyjemnie, jakby w gardle
utkno mu troch wiru. - Wiesz,
gdyby on mia do oleju w gowie,
sam tak by do ciebie mwi.
- Jeste wa...
- Wariatem, wiem. To
urocze, e tak uwaasz, kochana, ale
- Beth, przesta si ze mn
spiera i odpowiadaj na pytania.
Bo jeli nie wydostan z ciebie
tego, co chc, moe wydostan to z
twoich bliniaczkw. Wiem, e
jeszcze nie umiej mwi, ale moe
zdoam je tego nauczy. Niewielka
zachta potrafi sprawi cuda.
Mimo upau mia na koszuli
ocieplan kamizelk, z wieloma
zapinanymi na zamek byskawiczny
kieszeniami, model lubiany przez
myliwych i turystw grskich.
Rozpi zamek na kieszeni, ktrej
powok
wypycha
jaki
cylindryczny przedmiot. Wyj
niewielki palnik gazowy.
- Nawet jeli nie naucz ich
mwi, zao si, e naucz je
piewa. Zao si, e zakwil jak
para skowroneczkw. Beth, nie
wydaje mi si, eby miaa ochot
usysze t wokaliz.
Usiowaa oderwa wzrok
od palnika. Nadaremnie. Bezradnie
patrzya, jak przerzuca go z rki do
rki. Oczy miaa jak przykute do
wylotu dyszy.
- Powiem ci wszystko, co
chcesz wiedzie - oznajmia i
pomylaa: Teraz.
- To grzecznie z twojej
strony - odpar i woy palnik z
powrotem do kieszeni. Kamizelka
odchylia si. Liza zobaczya chwyt
ogromnego pistoletu. - I bardzo
mdrze. Teraz suchaj. Dzi na
wydziale anglistyki jest kto
jeszcze. Widz go tak wyranie jak
teraz ciebie. May, drobny facecik,
siwy wos, w zbach trzyma fajk
wielk jak on sam. Jak si nazywa?
- Wyglda, e to Rawlie
DeLesseps
powiedziaa
zatrwoona. Zastanowia si, skd
Stark wie, e Rawlie jest dzi na
uniwersytecie... i uznaa, e woli
nie wiedzie.
- Moe to kto inny?
Liza pomylaa szybko i
potrzsna gow.
- To musi by Rawlie.
- Masz ksik telefoniczn
wydziau?
- Jest w szufladzie stolika,
na ktrym stoi aparat. W bawialni.
obud je i znie na d.
- Skd wiesz, e one...?
Umiechn si lekko wobec
jej zaskoczenia.
- Och, znam twj rozkad
dnia. Moe nawet lepiej ni ty.
Obudzisz je, Beth, przygotujesz i
zniesiesz na d. Rozkad domu
znam rwnie dobrze jak twj
rozkad dnia i jeli sprbujesz
nawia przede mn, kochanie,
zorientuj si. Nie musisz ich
ubiera, spakuj tylko co potrzeba i
znie na d w piochach. Ubierzesz
przego to
jak najszybciej.
Zapamitaj sobie, cho moe nie
wygldam gracko, such mam
koncertowy.
Jeli
sprbujesz
otworzy okno, usysz. Jeli
sprbujesz wyj siatk z futryny,
te usysz. Beth, jestem go, ktry
syszy tryle aniokw w niebie i
wycia czartw w najdalszych
zaktkach piekie. Pytam ci, czy
warto ryzykowa? Sprytna z ciebie
kobitka. Wydaje mi si, e
podejmiesz waciw decyzj.
Bujaj si, dziewczyno. wawo.
Popatrzy
na
zegarek.
Najwyraniej zacz liczy jej czas.
I Liza na zdrtwiaych nogach
skierowaa si ku schodom.
6
Syszaa, jak na dole Stark
mwi co krtko do telefonu. Duga
pauza i znw si odezwa. Tym
razem
innym
gosem.
Nie
wiedziaa, do kogo mwi najpierw
- moe do Rawliego DeLessepsa ale za drugim razem bya niemal
pewna, e po tamtej stronie linii
Konwersacja
na
dole
urwaa si. Sza obudzi blinita,
gdy zawoa:
- Beth! Ju czas!
- Id! - Podniosa Wendy,
ktra zacza popakiwa sennie.
- Jeste mi potrzebna na
dole - czekam na telefon, a ty
zapewnisz mi efekty dwikowe!
Ale
ledwo
usyszaa
ostatnie zdanie. Oczy wlepia w
plastykow puszk na agrafki do
pieluch, lec na komodzie
blinit.
Sucha. Umiechn si
szeroko. Nawet gdyby jego twarz
nie rozkadaa si niemal na jej
oczach, ten umiech zrobiby na niej
wraenie zoliwego. Zowrogiego.
- A co ma z ni by? zapyta prawie radonie i wanie
wtedy wcieko pokonaa w niej
strach; po raz pierwszy pomylaa o
ciotce Marcie i szczurach. Jaka
szkoda, e nie ma tu ciotki Marthy!
Zajaby si tym szczeglnym
egzemplarzem szczurzej rasy! Liza
miaa noyczki, ale to jeszcze nie
7
Po skoczonej rozmowie,
gdy Stark odoy suchawk,
zapytaa, co zamierza dalej.
- Zwija si. To moja
specjalno. - Wycign rce. Dawaj jedno dziecko. Byle ktre.
Odchylia si, instynktownie
tulc oba do piersi. Niemowlta
zabij ci.
- Wiem, e jeste do tego
gotowa - odpowiedzia z powag. Bardzo
szanuj
twoje
macierzyskie
uczucia,
Beth.
Uwaasz mnie za potwora i moe
nie bez powodu. Ale prawdziwe
potwory nigdy nie s pozbawione
uczu. Myl, e w tym tkwi sedno
ich potwornoci, nie w ich
wygldzie.
Nie
zamierzam
skrzywdzi tej ptaszyny, Beth. Jest
przy mnie bezpieczna... tak dugo,
jak
ty
bdziesz
ze
mn
wsppracowa.
Liza obejmowaa teraz
Williama dwoma rkami... i krg
jej ramion nigdy nie wyda si jej
tak pusty. Nigdy w yciu nie bya
rwnie przekonana, e popenia
bd. Ale co innego moga zrobi?
- Poza tym... spjrz! zawoa Stark i w jego gosie byo
co, w co nie moga uwierzy. W
co nigdy nie uwierzy. Czuo,
ktr usyszaa, musiaa by
oszukana, bya tylko kolejn
monstrualn drwin. Ale on patrzy
na
Wendy
z
gbokim,
niepokojcym skupieniem...
a
Wendy
patrzya
na
niego
znieruchomiaa, nie paczc. - Ta
ptaszyna nie wie, jak wygldam.
Beth, ona si mnie wcale nie boi!
Ani, ani.
Znieruchomiaa ze zgrozy
Liza patrzya na Starka. Podnis
praw do. Zdar wczeniej
rkawiczki
i
gruby
banda
przebiega mu dokadnie przez to
samo miejsce, w ktrym Thad nosi
opatrunek na lewej doni. Stark
8
Stark woy okulary i
wyszed na podjazd, niosc ze sob
Wendy. Liza podbiega do okna i
patrzya za nimi niespokojnie. Bya
czciowo przekonana, e Stark
zaraz wskoczy do wozu policyjnego
i odjedzie z jej dzieckiem na
siedzeniu obok i trapami dwch
policjantw z tyu.
Ale przez chwil nie robi
nic - sta tylko w palcym socu
odrzuci gow
miechem.
wybuchn
9
Da jej pi minut na
spakowanie kilku dodatkowych
rzeczy osobistych i uzupenienie
bagau blinit. Powiedziaa mu, e
przez pi minut nie zdy zebra
poowy tego, co jest potrzebne, na
co usyszaa, e ma si postara
najlepiej jak moe.
- Biorc pod uwag
okolicznoci, masz w ogle
drzwiach,
obserwowa
j
umiechnity. Zapragna puci w
ruch noyce. Nigdy w yciu nie
pragna niczego tak bardzo.
- Nie moesz mi pomc? zawoaa rozgniewana, wskazujc
na dwie reklamwki i turystyczn
lodwk pen jedzenia.
- Oczywicie, Beth powiedzia. Wzi lodwk. Drug
rk, lew, mia pust.
10
Przecili boczny trawnik,
wymiotny.
Rozoy
brzytw,
schyli si, zdar izolacj z dwch
przewodw i zetkn je ze sob.
Posza niebieska iskra i silnik
zacz si obraca. Po chwili
samochd by na chodzie.
- No i prosz! - zaskrzypia
George Strak. - Jedziemy, co nie?
Blinita zachichotay i
pomachay do niego. Rozbawiony
Stark te pomacha im w
odpowiedzi. Gdy wyprowadza
samochd z garau, Liza ukradkiem
signa za Wendy, ktra siedziaa
III
Przybycie
psychopomp
-
George Stark
Przejadka do Babilonu
ROZDZIA
DWUDZIESTY DRUGI
Thad ucieka
,,Wyobra sobie, e piszesz
ksik, - pomyla skrcajc w
lewo w College Avenue i
zostawiajc za sob kampus. - I
wyobra sobie, e jeste postaci z
tej ksiki.
Ta myl posiadaa magiczn
moc. Do tej pory w jego gowie
szalaa panika; umysowe tornado,
napisa
WRBLE
ZNW
FRUWAJ na cianach dwch
mieszka?
- Bo to ja pisaem wymrucza Thad i wrci mylami
do czynionych w transie zapiskw.
Pytanie: Czy ptaszki s
moje?
Odpowied: Tak.
Pytanie: Kto pisa o
wrblach?
Odpowied: Ten, kto wie...
Ja wiem. Ja nimi rzdz.
Nagle blisko zamajaczyy
Zgadza si - i dlatego a
tak ci pociga, nieprawda?
By moe naprawd nie on,
Thad
Beaumont,
stworzy
George'a... ale czy nie pod
wpywem jego tsknoty Stark si
odtworzy?
Pytanie: Jeli ja rzdz
wrblami,
czy
mog
je
wykorzysta?
Nie pojawia si adna
odpowied. Chciaa si pojawi;
czu jej napr. Ale taczya poza
zasigiem wiadomoci i nagle
wyjtkowo
jadowit
odmian
akwamaryny.
Otaczao
go
kilkanacie akrw zomowanych
samochodw. W ostrym socu
potuczone
szyby
byszczay
galaktyk biaych gwiazd. Byo
sobotnie popoudnie - prawie od
dwudziestu minut. Liza i jej
mroczny porywacz s ju w drodze
do The Rock. I cho w baraku, w
ktrym Gold prowadzi sprzeda
detaliczn, jeden albo dwch
ekspedientw obsuguje majster klepkw, to Thad mg ywi
Samochd
przed
suburbanem skrci i Thad zaj
stanowisko startowe. Znw w
brzuchu poczu gorcy drut. Po raz
ostatni popatrzy w lusterko.
Harrison i Manchester nadal byli w
odlegoci dwch wozw.
Para samochodw mijaa
krzywk. Po lewej cysterna z
mlekiem czekaa gotowa do startu.
Thad wzi gboki oddech i
statecznie przejecha skrzyowanie.
Furgonetka kierujca si na pnoc
do Orono mina go jadc drugim
pasem.
Za skrzyowaniem poczu
niemal
nieprzezwycione
pragnienie - przymus - wcinicia
pedau i pognania na zamanie
karku. Ale grzecznie toczy si z
prdkoci pitnastu mil na
godzin. Wzrok przyklei do
lusterka. Plymouth wci czeka na
skrzyowaniu. Przed sob mia dwa
samochody.
Cysterno z mlekiem! pomyla,
skoncentrowa
si,
skupi, jakby potrafi wprowadzi
Zatrzyma si w stylu
kalifornijskim, ryjc mask w
asfalcie. Skrci w prawo. Opony
zapiszczay. Sto osiemdziesit
jardw dalej znw skrci w prawo
i poprowadzi suburbana do
krzywki z drog nr 2. Wrci na
gwn szos wier mili na pnoc
od skrzyowania ze znakiem stopu.
Jeeli zgodnie z jego nadziejami
cysterna z mlekiem zasonia
plymouthowi
widoczno,
policjanci nadal powinni jecha na
poudnie dwjk. Mogli si nawet
poradzi.
- ... ze sw on u boku
stan z wrogiem twarz w twarz...
Po raz ostatni cisn korb.
Z gstym chrzstem rozbia
przedni szyb i - cho to
absurdalne - poczu ukucie w
sercu.
Teraz
suburban
zadowalajco przypomina wrak
samochodu.
Thad wrci alejk. Skrci
na
pierwszym
skrzyowaniu,
kierujc si do bramy i sklepu z
Lekko si umiechajc,
Thad ruszy wawiej przed siebie.
3
Po dwch dzwonkach Thad
si spoci. Jeli Rawlie nadal jest
w gabinecie, ju powinien odebra.
Pokoje w budynku ANGIELSKI MATEMATYKA nie byy za
przestronne. Do kogo innego
zadzwoni? Kto, do diaba, moe
jeszcze tam by? .
W
poowie
trzeciego
dzwonka
Rawlie
podnis
suchawk.
- Halo, tu DeLesseps.
Na dwik zachrypego od
tytoniu gosu Thad przymkn oczy i
opar si o chodn metalowa
cian sklepu.
- Halo?
- Cze, Rawlie. Tu Thad.
- Cze, Thad. - Rawlie nie
wydawa si strasznie zaskoczony
telefonem. - Zapomniae czego?
- Nie. Rawlie, jestem w
kropce.
- Tak. - Nic wicej.
adnych
pyta.
Rawlie
wypowiedzia jedno sowo i
czeka.
- Wiesz, kim byli ci dwaj...
faceci, ktry ze mn przyjechali?
- Tak - odpar spokojnie
Rawlie. - To eskorta policyjna.
- Zgubiem ich - powiedzia
Thad i szybko obejrza si przez
rami, syszc warkot samochodu
wjedajcego na ubity skrawek
ziemi, sucy Goldowi za parking
dla klientw. Przez chwil by tak
pewny, e to brzowy plymouth, e
Ukrywa
si
przed
wymiarem
sprawiedliwoci?
Dlatego e znik z pola widzenia
dwch gliniarzy, ktrzy nie mieli
szans zapewni mu ochrony? Nie
wiedzia, czy to oznaczao ucieczk
przed sprawiedliwoci czy te nie.
To interesujce pytanie bdzie
musia rozway w pniejszym
terminie.
Kiedy
przestanie
wariowa z niepokoju i strachu.
- Wiesz, e to zrobi.
- Mam jeszcze jeden
warunek.
4
Odwiesi
suchawk,
zawrci przez bram i siad na
szerokim
botniku
szkolnego
autobusu. Pojazd z niewiadomych
do
gowy George'a
Starka,
skoczyo si na owku wbitym w
do.
Minuty wloky si z
wyjtkow powolnoci. Gdy
upyna dwudziesta pita, Thad
zacz si obawia, e Rawlie
zmieni zdanie i nie przyjedzie.
Opuci zderzak okaleczonego
autobusu i stan na przejedzie
midzy samochodowym cmentarzem
a parkingiem, nie baczc na to, e
kto moe zobaczy go z drogi.
Zacz
rozwaa,
czy
nie
zaryzykowa autostopu.
Zdecydowa si jeszcze raz
poczy z gabinetem Rawliego i
by w poowie drogi do baraku,
kiedy zakurzony volkswagen garbus
wjecha na parking. Thad pozna go
od razu i pobieg, z rozbawieniem
wspominajc niepokoje Rawliego
zwizane
z
ubezpieczeniem
samochodu. Wygldao, e warto
volkswagena plus wyrwnanie
szkd odpowiaday cenie kilku
butelek po pepsi. Pustych butelek.
DeLesseps podjecha do
- Jak dostaniesz si do
domu? - spyta Thad. Teraz gdy
wszystko sprowadzao si do tego,
by wskoczy do samochodziku
Rawliego i pojecha dug i krt
drog do Castle Rock, zasb
wypowiedzi Thada zredukowa si
do zda non sequitur.
- Chyba wezw takswk odpowiedzia Rawlie. Przyglda
si poyskujcym wzgrzom i
dolinom zniszczonych pojazdw. Sdz, e zajedaj tu do czsto
po facetw, ktrzy z wymuskanej
- To jest wystarczajco
apokaliptyczne - powiedzia Thad i
zadra. Popatrzy na zegarek.
Dochodzia pierwsza. Stark mia
nad nim przewag godziny, moe
wicej. - Musz rusza, Rawlie.
- Tak... to pilne, prawda?
- Niestety, tak.
Mam jeszcze
co,
wsadziem do kieszeni kurtki, eby
nie zgubi. To nie ze sklepu z
tanioch. Znalazem w biurku.
Rawlie
przystpi
do
metodycznego
przeszukiwania
Beaumonta.
- Znajdcie George'a Starka
- cicho szepn Thad. - George'a
Starka. Znajdcie go. Lecie!!
Wrble uniosy si czarn
chmur w rozpraony lazur nieba,
trzepot skrzydeek zahucza jak
daleki grom. Zawierkay. Dwaj
mczyni stojcy w drzwiach
sklepu wybiegli na dwr. Czarna
masa na niebie skrcia, jak
poprzednio mniejsze stado, i
poleciaa na zachd.
Thad patrzy za ni i na
ROZDZIA
DWUDZIESTY TRZECI
Dwa telefony do
szeryfa Pangborna
1
Pierwsza z dwch rozmw
telefonicznych, ktre z powrotem
pchny Alana Pangborna w oko
cyklonu, odbya si tu po trzeciej
po poudniu, wanie wtedy, gdy na
stacji benzynowej w Augusta Thad
wlewa
trzy
kwarty
oleju
samochodowego Sapphire w
aroczne brzucho yolkswagena
Rawliego. Alan wanie wybiera
si do jadodajni Nana na filiank
kawy.
Sheila Brigham wystawia
gow z pomieszczenia dyspozytora
i wrzasna:
- Alan?! Czy odbierasz
telefon na swj koszt od faceta,
ktry nazywa si Hugh Pritchard?
Alan zawrci.
- Tak! Przyjmuj!
Pospieszy
do
swego
gabinetu i podnoszc suchawk
usysza
jeszcze
Sheil
potwierdzajc przyjcie rozmowy.
Doktorze
Pritchard?
Doktorze Pritchard, jest tam pan?
- Tak, jestem. - Alan sysza
znakomicie, ale wanie dlatego
poczu wtpliwo. Facet nie mia
gosu siedemdziesiciolatka. Mona
byo mu da moe czterdziestk, ale
nie siedemdziesitk.
- Czy pan jest doktorem
Hughem
Pritchardem,
ktry
marsz po cianie.
- Prowadz dochodzenie w
sprawie o morderstwo w okrgu
Castle, Maine - powiedzia. Ofiar jest tutejszy obywatel,
Homer Gamache. By moe mam
wiadka w tej sprawie, ale wie
si to z bardzo delikatn sytuacj. Z
dwch powodw. Po pierwsze, jest
sawny. Po drugie, wykazuje
objawy, z ktrymi zapewne si pan
zetkn. Mwi tak dlatego, e
operowa go pan dwadziecia
osiem lat temu. Mia guza mzgu.
Wielokrotnie'
mylaem,
e
powinienem skontaktowa si z
Beaumontem. Choby po to, eby
opowiedzie, co wydarzyo si w
szpitalu zaraz po operacji. Sdz,
e mogoby go to zainteresowa.
- Co to byo?
- Zapewniam pana, e dojd
do tego. Nie powiedziaem
rodzicom, co odkryem w czasie
operacji, poniewa zapoznawanie
ich z tym faktem nie miao
znaczenia - w sensie praktycznym i nie chciaem mie z nimi wicej
wielkim sukcesem.
- Jak brodawki - powtrzy
Alan,
czujc
obrzydzenie
i
zafascynowanie.
Rne myli biegay mu po
gowie. Wszystkie mroczne jak
nietoperze
w
opuszczonej
dzwonnicy. Jedna z nich bya
cakowicie czytelna: On jest
dwojgiem ludmi; zawsze by
dwojgiem ludmi. To konieczne w
przypadku kadego, kto utrzymuje
si ze zmylania. Jeden z dwjki
egzystuje w normalnym wiecie... a
wymrucza
Alan
nieswoim,
przeraonym gosem.
- Przepraszam, szeryfie?
- Nic. Prosz jecha dalej.
- Tego samego dnia
wypytaem go o symptomy. Czasem
w wyniku operacji, ktra usuna
przyczyn zwiastunw zmysowych,
te ostatnie padaj ofiar amnezji,
ale tym razem byo inaczej.
Zachowa
bardzo
wyrane
wspomnienia. Nie tylko sysza
wrble. Widzia je rwnie!
Powiedzia, e widzia je wszdzie,
tomografi komputerow?
- Tak.
- I oczywicie zdjcia
rentgenowskie.
- Uhm.
- Jeli wyniki okazay si
negatywne, to dlatego, e nic tam
nie ma. Ze swej strony jestem
przekonany,
e
wycilimy
wszystko, co byo do wycicia.
Dzikuj,
doktorze
Pritchard. - Alanowi troch kopotu
sprawiao
mwienie.
Mia
zdrtwiae, jakby nie swoje usta.
misterium.
Misterium
pracy
ludzkiego
mzgu.
To
byo
niezwykle podniecajce.
- Wyobraam sobie. - Alan
pomyla, e byby znacznie
szczliwszy, gdyby w jego yciu
mniejsz rol odgrywao misterium
pracy
ludzkiego
mzgu.
Skontaktuj si z panem, kiedy...
sprawy si wyjani. Jeli w ogle
si wyjani.
- Dzikuj, szeryfie. Zamilk na chwil i dorzuci: - To
dla pana sprawa wielkiej wagi,
nieprawda?
- Tak. Zgadza si.
- Chopiec, jeli mnie
pami nie myli, by bardzo miy,
Wy straszony, ale miy. Na jakiego
czowieka wyrs?
- Myl, e na dobrego powiedzia Alan.
Troch
chodnego, troch oderwanego od
wiata, ale dobrego. - I powtrzy:
- Tak myl.
- Dzikuj panu. Nie bd
pana duej odrywa od pracy. Do
widzenia, szeryfie Pangborn.
nie
istniejcymi
ludmi,
i
zapraszaj nas, ebymy razem z
nimi snuli fantazje. I snujemy je,
prawda? Tak. I pacimy za to.
Alan splt ciasno donie,
wyprostowa may palec. Ptaszek,
duo mniejszy ni poprzedni,
przelecia przez soneczn plam.
Wrbel.
Nie potrafisz wyjani,
dlaczego stado ptakw wleciao do
szpitala okrgowego w Bergenfield
prawie trzydzieci lat temu, tak jak
nie potrafisz wyjani, jakim
Odezwa si interkom,
wytrcajc szeryfa z zamylenia.
- Alan, Puchaty Martin na
linii - powiedziaa Sheila. - Chce z
tob mwi.
- Puchaty? Czego chce, do
diaba?
Nie
wiem.
Nie
powiedzia.
- Jezu, tego mi jeszcze dzi
brakowao.
Puchaty
mia
spor
posiado za miastem, przy drodze
nr 2, jakie cztery mile od jeziora
drogi
prowadz
do
Thada
Beaumonta.
Alan wyprostowa si w
fotelu, niewiadomie przysun do
siebie telefon.
- To nie by stary ford
Beaumonta? - zapyta Puchatego. Jeste pewien?
- Jasne, e jestem pewien.
To nie by aden ford i jestem
pewien jak cholera, e to nie by
aden woody kombi. To by czarny
toronado.
Kolejna raca wypalia w
- Pewnie, Albercie.
- Panie dowdco, czemu nie
mwi pan do mnie Puchaty, jak
wszyscy?
Alan westchn.
- W porzdku, Puchaty. A
przy okazji, dlaczego nie mwisz
do mnie zwyczajnie szeryfie?
- Jak pan sobie yczysz. Ale
chcesz pan w kocu ten numer czy
nie?
- Strzelaj.
- Po pierwsze, to by z
Missisipi. - W gosie Puchatego
bardzo podejrzanie.
- Na rany Chrystusa,
prawda! - zakraka Puchaty.
Chrzkn i odezwa si rzeczowo.
- Dobra. Missisipi, numer 62284.
Zapisane, panie dowdco?
- 62284.
- 62284, yhm, to, kurwa,
pewne jak w banku! Podejrzane!
No, yhm! Takem sobie pomyla!
Jezus jakby si o tym zwiedzia,
toby wtrzchn puszk fasoli!
Na myl, e Jezus mgby
posila si fasol puszkowan
Co
jeszcze
Thad
powiedzia, opisujc George'a
Starka?
Ostatnia
rzecz:
moe
jedzi czarnym toronado. Nie znam
rocznika. W kadym razie to jeden
ze starych egzemplarzy, ktre maj
duo koni pod mask. Czarny.
Tablice rejestracyjne Missisipi, ale
na pewno zmienione.
- Chyba by troch zbyt
zajty, eby to zrobi - zamrucza
Alan. Gsia skrka nadal rozazia
mu si po ciele na tysicu drobnych
stpek.
- O co chodzi, panie
dowdco?
- Nic, Albercie. Mwi sam
do siebie.
- Moja mama mwia, to
znak, e bd jakie pieniki.
Moe te powinienem zacz gada
sam do siebie.
Alan nagle przypomnia
sobie, e Thad doda co jeszcze ostatni szczeg.
- Albercie...
- Puchaty, panie dowdco.
Powiedziaem panu.
- Puchaty, czy ten samochd
mia na zderzaku naklejk? Moe
zauwaye...
- Skd, do diaba, pan o tym
wiesz?! Ma pan ten pojazd na
swoim wykazie trefnych numerw
rejestracyjnych?
- Puchaty, niewane skd.
To sprawa policji. Czy przeczytae
naklejk?
- Pewno, e przeczytaem odpar Puchaty Martin. - GODNY
SKURWYSYN stao na niej.
3
Alan Pangborn nie by
tchrzem
ani
zabobonnym
wieniakiem, ktry rozwidlonymi
palcami odpdza zy urok, jaki
sprowadzaj wrony, albo zabrania
ciarnym kobietom podchodzi do
nieoczekiwanie,
tym
bardziej
staraliby si Thada powstrzyma.
Nastpnie
pozostawa
problem tego, czego Puchaty nie
widzia, czyli samochodu lub
samochodw eskorty towarzyszcej
Beaumontom, gdyby zdecydowali
si woy swe siedmiomilowe
buty... do czego zreszt mieli
prawo.
Nie
byli
przecie
winiami.
Ludzie z guzami mzgu
czsto
wyczyniaj
niezwyke
rzeczy.
Ostronie
powiedziane.
Jeli telefonujcy okae si
waciw... albo niewaciw
osob, gos wepchnie klin pyta w
nastpn przerw w rozmowie.
Co si stao? - zastanowi
si Pangborn i natychmiast sobie
odpowiedzia: Nie yj. Kto tam
wybi ca rodzin do nogi, tak
szybko, sprawnie i bezlitonie jak
innych. Ochrona, przesuchania,
namiernik... wszystko na nic.
adna z tych myli nie
ujawnia si w jego gosie, gdy
odpowiada na pytanie.
- Tu Alan Pangborn - rzek
dziarsko. - Szeryf okrgu Castle.
Dzwoni do Thada Beaumonta. Z
kim rozmawiam?
Pauza.
- Tu Steve Harrison,
szeryfie. Policja stanu Maine odpowiedzia gos. - Wanie
miaem
do
pana
dzwoni.
Powinienem zrobi to przynajmniej
godzin temu. Ale tu... tu wszystko
popierdolio si wyej, ni wzrok
siga. Mog wiedzie, w jakim celu
pan dzwoni?
Bez sekundy namysu, ktry
niewtpliwie wpynby na jego
odpowied, Alan skama. Nawet
nie pyta siebie, dlaczego to robi.
Na to bdzie czas potem.
- Dzwoni, eby sprawdzi,
co u Thada. Mino troch czasu,
odkd si z nim kontaktowaem, i
chciabym wiedzie, co porabiaj.
Rozumiem, e s jakie kopoty.
- Takie kopoty, e gowa
maa - ponuro odpowiedzia
Harrison. - Dwaj moi ludzie nie
Wrcz
odczu
niezadowolenie
policjanta
wywoane tym pytaniem, ale w
odpowiedzia bez gniewu, nie
popadajc
w
ton
samousprawiedliwienia.
- Koo wp do pierwszej.
Jeli zmieni samochody, musiao
mu to zaj troch czasu, a potem
pojecha do domu w Ludlow...
- Gdzie go pan zgubi? Jak
daleko od domu?
Szeryfie,
chciabym
odpowiedzie na wszystkie pana
4
Umys Alana - w kadym
razie cz dbajca o procedur obudzi si i zacz zadawa
pytania... przynajmniej stara si to
robi. Zdecydowa, e nie ma czasu
na procedur. Na aden z
paragrafw,
punktw
ani
- O ktrej to toronado
wyjechao z obory, Puchaty? zapyta, gdy Martin podnis
suchawk. Alan myla przy tym:
Nie bdzie wiedzia. Do diaba,
nie jestem nawet pewien, czy on si
zna na zegarku.
Ale Puchaty udowodni w
prosty sposb, e si myli.
- Piczy kaczek po trzeciej,
panie - dowdco. - Zrobi pauz na
namys i rzek: - Praszam za moj
acin.
- Zadzwonie dopiero... -
- Rozwalona?
No,
nie.
Wisiaa
kabkiem na haku.
- Mylisz, e uyto klucza?
- Skd by ten skurwysyn go
dorwa?! Dobra si wytrychem.
- Czy by sam w wozie?
Moesz to powiedzie?
Puchaty nie od razu
odpowiedzia.
- Na pewno to nie mog nic
rzec. Wiem, co pan se kombinuje,
panie dowdco - jak daem rad
odczyta tablice rejestracyjne i t
przemdrza
naklejk,
to
powinienem wypatrze, ile ludzi
siedzi w rodku. Ale soce grzao
w okna, a poza tym nie zdaje mi si,
eby byy ze zwykego szka. Byo
troch barwione. Nie mocno. Ale
zawsze troch.
- W porzdku, Puchaty.
Dziki. Sprawdzimy to.
- No, w kadym razie tu go
nie ma - rzek Puchaty i doda w
bysku dedukcji, olepiajcym jak
byskawica: - Ale musi by gdzie
indziej.
policyjnej
eskorty,
zmian
samochodw i odskokiem z
gwnej trasy? Kto, kto po prostu
wrzuci Liz Beaumont i jej
blinita do wozu i ruszy do Castle
Rock? Ten kto dojechaby na
trzeci. Nawet bez specjalnego
popiechu.
Policja - na razie w t
rubryk
wypada
wpisa:
funkcjonariusz policji stanowej
Harrison - uznaa, e to musi by
Thad, ale Harrison i jego
c o m p a d r e s nie
wiedzieli
o
toronado.
Tablice
rejestracyjne
Missisipi, powiedzia Puchaty.
Missisipi to stan rodzinny
George'a
Starka,
zgodnie
z
wymylon przez Thada biografi
faceta. Jeli z Thada by taki schizo,
e przynajmniej ' od czasu do czasu
uwaa si za Starka, mg dla
wzmocnienia iluzji, fantazji czy
czego tam zakupi bez problemu
czarne toronado... ale eby dosta
tablice
rejestracyjne,
nie
wystarczyoby mu pojecha do
Prawda, e cudo?
Nie podobao mu si. Nie
byo to adne cudo. I nic w tym
zabawnego. Brutalnie przekrelao
nie tylko wszystko, w co wierzy do
tej pory, ale i sposb, w jaki
nauczy si my1e.
Przypomniay mu si sowa
Thada: Kiedy pisz, nie wiem, kim
jestem. Niedokadnie tak to
powiedzia, ale prawie tak. A co
jeszcze bardziej zdumiewajce, a
do dzi nie przyszo mi do gowy
zastanowi si nad tym.
- Spodziewam si wrci za
jakie czterdzieci pi minut! wrzasn w jego kierunku Alan. Do mojego powrotu przejmujesz
dowdztwo!
- Gdzie jedziesz, Alan? Clut wyoni si z toalety. Wpycha
koszul do spodni.
- Nad jezioro - mtnie
wyrazi si Alan i znik za progiem,
nim Clut lub Sheila zdyli zada
kolejne pytanie... lub sam mg si
zastanowi nad tym, co robi.
Wychodzenie
bez
wskazania
swego ycia.
6
Przy drodze nr 5, jakie p
mili od posiadoci Puchatego
Martina, by parking i teren
biwakowy. Alan wjecha na
parking, kierowany na poy
przeczuciem, na poy kaprysem.
Przeczucie opierao si na prostym
rozumowaniu: bez wzgldu na to,
czy czarne toronado miao jaki
zwizek ze spraw Beaumont/Stark,
czy nie miao, nie przyfrunli tu z
zapominalski! Ma ju czterdzieci
trzy lata i cigle musz mu pow...
- Naklejka jest w porzdku,
szanowna pani - powiedzia Alan i
zdoby si na swj najlepszy
policjant - jest - waszym przyjacielem umiech. - adna z
pa nie widziaa wjedajcego
volvo?
Potrzsny
przeczco
gowami.
- Gzy w cigu ostatnich
kilku minut nie widziaycie kogo,
do kogo mogoby ono nalee?
- Nie - odpowiedziaa
trzecia z nich. Popatrzya na niego
drobnymi,
bystrymi
oczami
wiewirki. - Jest pan na tropie,
panie wadzo?
- Przepraszam pani?
- Chodzi mi o to, czy ciga
pan kryminalist?
- Aha. - Poczu si troch
jak w nierzeczywistym wiecie. Co
on tu waciwie robi? Co
waciwie myla, wybierajc si
w to miejsce? - Nie, prosz pani.
Po prostu lubi volvo. - O rany, to
przepaci.
Wsiad do swojego wozu,
zapali silnik i zdj mikrofon z
haka.
O
jakiej
prawdzie
opowiadasz? - szepny Procedura i
Rozsdek. Boe, ten gos mg
doprowadzi do szalestwa. - Kto
jest w letnim domu Beaumontw?
Tak, to moe by prawda. Kto
nazywajcy si George Stark
wyprowadzi czarne toronado z
obory Puchatego Martina? Alan,
przesta!
Dwie
myli
niemal
jednoczenie przyszy mu do gowy.
Po pierwsze, jeli skontaktuje si z
Henrym Paytonem, tak jak kaza
Harrison, moe nigdy si nie dowie,
jak si to wszystko sfinalizuje.
Trakt do Jeziora, przy ktrym sta
dom Beaumontw, koczy si
lepo. Policja stanowa zakae mu
tam
podjeda;
przecie
podejrzany wizi Liz i blinita, a
dokona przedtem co najmniej p
tuzina morderstw, wic nie
pozwol zbliy si do domu
pojedynczemu funkcjonariuszowi.
Ka mu tylko ustawi blokad
drogow i nic wicej, a sami pol
kawalkad aut, moe migowiec, i
na ile ich Alan zna, kilka
niszczycieli i klucz samolotw
bojowych.
Po drugie, pomyla o
Starku.
Oni nie pomyl o Starku.
Stark im nawet do gowy nie
przyjdzie.
A co, jeli Stark jednak
yje?
ROZDZIA
DWUDZIESTY CZWARTY
Przybycie wrbli
1
Thad ani razu nie wjecha
na autostrad (Stark poleci Lizie z
niej skorzysta, co skrcio
przejazd o p godziny), musia
wic min albo Lewiston Auburn, albo Oxford. L.A., jak
tubylcy je nazywali, byo znacznie
Ja wiem. Ja rzdz
wrblami. Ja je sprowadzam.
Tu dziaa magia - pomyla
Thad - kady magik wart cho
troch tego miana musi mie
magiczn rdk. To oczywiste. Ja
na szczcie wiem, gdzie mog
znale swoj. Prawd mwic,
wiem, gdzie sprzedaj rdki w
dowolnych ilociach.
Najbliszy
sklep
papierniczy by na Court Street.
Tam skierowa si Thad. By
pewien, e w Castle Rock le
maskarad.
Wrci do samochodu,
wsiad i siedzia spokojnie przez
kilka chwil, pocc si w duchocie i
cicho podpiewujc Johna Wesleya
H a r d i n g a . Przypomnia
sobie
prawie cay tekst. To naprawd
zadziwiajce, do czego zdolny jest
ludzki umys w sytuacji kryzysowej.
To moe si okaza
bardzo, bardzo niebezpieczne pomyla. Ale niewiele si tym
przej. W gruncie rzeczy nie nikt
inny tylko on wyda na wiat
2
Przez ostatnie czterdzieci
mil podry Stark nieprzerwanie
opowiada o Stalowej maszynie ksice, ktr mia pisa razem z
Thadem. Kiedy Liza otwieraa
drzwi
domu,
pomg
przy
dzieciach; jedn rk trzyma cay
domu.
- W porzdku - powiedzia
agodnie i popatrzy na ni. Po
przyjedzie zdj okulary. Nie
moga
znie
widoku
tych
wytrzeszczonych szklistych oczu.
Odwrcia twarz. - Ju za tob id.
- Wol by sama, kiedy si
zaatwiam. Ty nie?
- Mnie to nie robi adnej
rnicy - rzek z wyranym
rozbawieniem. Emanowa radoci,
odkd zjechali z autostrady w Great
Falls.
Zachowywa
si
jak
poary.
Podtara
si.
Bardzo
ostronie
podcigna
majtki.
Poprawiajc ubranie, oczy miaa
jak przyklejone do plecw Starka.
Modlia si, eby si nie obejrza.
Nie obejrza si. Zagbi si w
swej opowieci.
- Westerman i Jack Rangely
daj dyla do rodka. Planuj
samochodem przedrze si przez
ogie. Ale Ellington wpada w
panik i...
Nagle
przerwa,
przekrzywi
na
bok gow.
Odwrci si do Lizy, wanie
kiedy wygadzaa spdniczk.
Wya!
rzuci.
Rozbawienie zniko bez ladu. Wypierdalaj w podskokach!
- O co...?
Zapa j za rami i
brutalnie wepchn do sypialni.
Wszed do azienki, otworzy
apteczk.
- Mamy towarzystwo, a to
za wczenie na Thada.
- Nie...
stercz.
- Noyce? - Zamia si. Zobaczyem,
ale
nie
przez
spdniczk. Zobaczyem je w
twoich oczach, sodka Bethie.
Jeszcze w Ludlow. Wiedziaem,
gdzie s, kiedy tylko zesza z
pitra.
Uklk przed ni z tam.
Jak absurdalna i grona podobizna
zalotnika proszcego o rk. Wtem
podnis wzrok.
- Tylko niech nie wpadnie
ci do ba kopn mnie albo co w
3
Trakt do Jeziora wyda si
Alanowi Pangbornowi kompletnie
strzyonej
trawie
okalajcej
podmurwk. Fale tuky o pomost.
Bucza samolot leccy do New
Hampshire. Poza tym panowaa
cisza. Na jeziorze nie warkotaa
nawet jedna motorwka.
Tylko te ptaki.
Nic, tylko ptaki.
Alan poczu lk, uparcie
rozacy si po kociach. Widywa
wrble zbierajce si w stada
wiosn lub jesieni, czasem po sto
albo dwiecie sztuk, ale nigdy w
yciu
nie
widzia
czego
podobnego.
Przyleciay po Thada... czy
po Starka?
Popatrzy na mikrofon. A
moe jednak da zna? To byo po
prostu
zbyt
dziwne,
zbyt
oszaamiajce.
A co, gdy wszystkie
rwnoczenie zerw si do lotu?
Jeli on ju tu przyby i jest tak
czujny, jak Thad opowiada, usyszy
je. Nie ma gadania. Usyszy
znakomicie.
Zacz i. Wrble nie
zawodowej karierze.
Zrobi tylko rekonesans
wok domu Beaumontw pomyla. - Jeli ptaki nie polec, a
chyba nie chc lecie, nie powinno
mi si nic sta. Cofn si
podjazdem, przetn Trakt i pjd do
domu Beaumontw lasem. Jeli
toronado tam stoi, zobacz je. Jeli
zobacz je, moe zobacz jego. A
wtedy przynajmniej si dowiem, z
kim mam do czynienia. Dowiem si,
czy to Thad, czy... kto inny.
Nawiedzia go rwnie i
bezszelestnie sfruny na d.
Pokryway coraz wicej asfaltowej
nawierzchni podjazdu Williamsw,
siadajc coraz dalej d domu.
Jeden wyldowa niecae pi stp
od Alana. Szeryf zrobi ruch, jakby
chcia go kopn, i natychmiast tego
poaowa, na wp oczekujc, e
ptak - a razem z nim cae
monstrualne stado - natychmiast
uniesie si w niebo.
Ale wrbel tylko odskoczy.
Nic wicej.
Inny wyldowa Alanowi na
trzydziestcesemce i wycofa si w
gr stromej pochyoci podjazdu
Williamsw. Byle dalej od ptakw.
Zanim dotar do Traktu, polnej
drogi, gdzie midzy koleinami rosa
trawiasta wstga, pot zla mu twarz,
a koszula bya mokrusieka.
Rozejrza si. Ptaki zajmoway ca
pokonan przez niego drog obsiady dach subowego wozu,
baganik, mask, wiata alarmowe
- ale tu jeszcze nie dotary.
Zachowuj si tak pomyla - jakby nie chciay si
4
Wschodni brzeg jeziora
Castle lea u stp dugiego,
stromego stoku. Trakt do Jeziora
bieg w poowie pochyoci.
Wikszo domw staa niej, tak
daleko od drogi, e Alan widzia
5
Obrci gow. Powoli,
powoli, powoli.
To, co zobaczy, sprawio,
e prawie poaowa, i nie urodzi
si lepy.
- Pewnie nie mam szans
wyldowa na okadce magazynu
dla eleganckich panw, co? zapyta Stark. Umiecha si. Ten
grymas pokazywa dzisa i wicej
Missisipi.
A wic to wszystko prawda.
- Witamy w wesoym
miasteczku, stary koniu - przyjanie
rzek Stark. - Jak na takiego drgala
ruszasz si znakomicie. Z pocztku
mao ci nie przegapiem, cho
wypatrywaem za tob oczy.
Zejdmy do domu. Chc, eby si
zapozna z pewn kobitk. A jak
zrobisz jeden faszywy ruch, ty
bdziesz martwy, ona bdzie
martwa i cacane dzieciaczki bd
martwe. Nie mam nic do stracenia
wejciowymi
stao
toronado,
tarantula poyskujca czerni w
popoudniowym socu. Wygldao
jak pocisk. Oszoomiony Alan
przeczyta naklejk na zderzaku.
Wszystko docierao do niego
dziwnie
przytpione,
dziwnie
zagodzone, jakby pogry si w
sen, z ktrego si niebawem
otrznie.
Lepiej tak nie myl ostrzeg si w mylach. - To moe
doprowadzi ci do zguby
Zabawne,
czym
si
- zapyta Stark.
- W tej chwili kademu
funkcjonariuszowi policji w Maine
podoba si twoja bryka powiedzia Alan. - Kady jej szuka.
Stark
rozemia
si
serdecznie.
- Jako trudno mi w to
uwierzy. Nie wiem czemu. - Luf
pistoletu pchn Alana w krzy. aduj si do rodka, mj miy zacny
druhu. Zaczekamy sobie na Thada.
A kiedy si zjawi, to zaczniemy
prawdziwe tace i amace.
6
- Alan! - krzykna Liza. Dobrze si czujesz?
- Jeli mczyzna, ktry
wyszed na skoczon dup
woow, moe czu si dobrze, to
tak, czuj si dobrze - powiedzia
Alan.
- Facet twojego pokroju nie
upyn lata.
Blinita czogay si pene
zadowolenia z ycia i od czasu do
czasu musia zmieni im marszrut,
zanim ktre zdyo przewrci
krzeso lub uderzy gwk o st.
Stark tymczasem mwi.
- Mylisz sobie, e ci
zabij. Nie zaprzeczaj, szeryfie.
Czytam to w twoich oczach. Znam
ten wyraz. Mgbym skama i
powiedzie, e to nieprawda, ale
chyba by mi nie uwierzy. O ile si
nie myl, sam masz pewne
argumentw
za
i
przeciw
zdecydowa, e bezpieczniej bdzie
mwi prawd, gwnie dlatego, e
ten czowiek - jeli to czowiek niewtpliwie mia wbudowany
niezwykle skuteczny wykrywacz
kamstw.
- Niedokadnie dlatego rzek i opowiedzia Starkowi o
telefonie Puchatego Martina.
Nie skoczy jeszcze, a
Stark pokiwa gow.
- Tak mi si wydao, e
widz bysk w oknie chaupy -
Gdy
skoczy,
Stark
powiedzia:
- W porzdku, gra. Szeryfie
Alanie, masz szans walczy o
przeycie caego nastpnego dnia.
Teraz
suchaj,
powiem
ci
dokadnie, co zrobimy, kiedy
dzieciaki si napchaj.
7
- Na pewno wiesz, co masz
gada? - powtrzy pytanie Stark.
Stali we frontowym holu w pobliu
jedynego czynnego telefonu.
- Tak.
- I nie bdziesz prbowa
przemyci dyspozytorce adnej
ukrytej wiadomoci?
- Nie.
- To dobrze - powiedzia
Stark. - To dobrze, bo wybraby
najgorszy moment na zabaw w
piratw. Albo rozbjnikw. Nie
zapominaj, jeste ju dorosy. Kto
na pewno ucierpiaby z powodu
twoich figli.
- Wolabym, eby da na
chwil spokj z tymi grobami.
- Spodziewam si Thada usysza swj spokojny gos. Thada. Tak samo jak ty. Powinien
niedugo przyjecha.
- Rozumiesz, e nie
powiniene nic ukrywa. Hm? Stark unis Williama troch wyej.
Przesuwa luf w gr i w d po
krgym
brzuszku.
askota.
William zachichota i agodnie
poklepa gnijcy policzek, jakby
mwi: przesta, nie gliglaj... ale
dopiero za chwileczk, bo to
milutkie.
- Rozumiem - powiedzia
Alan i usiowa przekn lin.
Mia sucho w ustach.
Stark poaskota pistoletem
maleki podbrdek. Niemowlak
zamia si.
Jeli Liza wyjdzie z kuchni
i zobaczy, co on wyczynia,
oszaleje - spokojnie pomyla
Alan.
- Jeste pewien, e niczego
nie kryjesz, szeryfie Alanie? Nic na
mnie nie szykujesz?
- Nic - odrzek Alan. Tylko
8
Kiedy mczyni wyszli z
kuchni, Liza wycigna szuflad i
wyja najduszy n. Zerkna w
kierunku holu wiedzc, e Stark w
kadym momencie moe si zjawi
wykorzysta.
Wesza
do
kuchni
spodziewajc
si
Starka,
umiechajcego si szeroko tym
swoim strasznym, znieksztaconym
umiechem, wystawiajcego resztki
zbw na pokaz. Ale pomieszczenie
byo puste. Gos Alana, mwicego
do telefonu, nadal dobiega z holu.
Wyobrazia sobie Starka stojcego
obok szeryfa i wsuchanego w
rozmow. Wic przynajmniej to si
udao. Pomylaa: Przy odrobinie
szczcia George Stark bdzie
9
Smrd Starka naprawd
dawa si Alanowi we znaki szeryf obawia si, e lada chwila
rzygnie, ale usiowa nie da nic
pozna po sobie.
- Czy Norris Ridgewick
jeszcze nie wrci, Sheilo?
Stark zacz znw askota
Williama czterdziestkpitk.
- Przykro mi Alanie, jeszcze
nie.
- Jeli przyjedzie, powiedz
mu, eby przej dowdztwo. Do tej
pory szefuje Clut.
- On...
- Wiem, koczy zmian.
Miasto bdzie musiao dorzuci
troch za nadgodziny. Keeton
obtacuje mnie, ale co ja poradz?
Utknem. Radio nie dziaa, a
ganik korkuje si*, kiedy tylko
krzywo spojrzysz na wz. Dzwoni
od Beaumontw. Policja stanowa
chciaa, ebym si tu rozejrza, ale
to faszywy alarm.
- Szkoda. Mam da komu
zna? Stanowej?
Alan popatrzy na Starka.
Sprawia wraenie, e obchodzi go
tylko askotanie wierzgajcego,
rozanielonego
chopczyka.
Obojtnie kiwn Alanowi gow.
- Tak. Zadzwo do koszar w
Oxfordzie. Chyba skocz do tej
budki, w ktrej sprzedaj kurczaki
na wynos, a potem wrc i rozejrz
si raz jeszcze. Jeli uda mi si
uruchomi wz. Jeli nie, to zajrz
Beaumontom
do
spiarni.
Przygotujesz za mnie notatk
Sheilo?
Raczej poczu, ni zobaczy,
e Stark sztywnieje. Wylot lufy
znieruchomia na wysokoci ppka
Williama. Alanowi pot ciek
powoli zimnymi kroplami po klatce
piersiowej.
- Jasne, Alanie.
- Po tym gociu naleaoby
oczekiwa inwencji. Chyba potrafi
znale
lepszy schowek na
zapasowy klucz ni miejsce pod
somiank.
Sheila Brigham zamiaa
si.
- Ju pisz.
Wylot lufy drgn i William
znw
zachichota. Alan si
rozluni.
Powinnam
prosi
Henry'ego Paytona?
- Mhm. Jak go nie bdzie, to
pro Danny'ego Eamonsa.
- W porzdku.
- Dziki, Sheilo. Stanowa
znw zawraca cztery litery. Nic
Ten
nabra
gboko
powietrza w puca i z widoczn
przyjemnoci
popatrzy
na
osonecznione drzewa.
- Spytamy Bethie, czy
mogaby
nam
przyszykowa
areko. Jestem godny! Nie ma to
jak ycie na wsi, co, szeryfie
Alanie! Niech mnie pokrci, jeli
kami!
- Dobra - powiedzia Alan.
Ruszy do kuchni, ale Stark zapa
go za rami.
- Ten tekst z zakorkowanym
ROZDZIA
DWUDZIESTY PITY
Stalowa maszyna
1
Letni dom Beaumontw sta
o mil od skrzyowania Traktu do
Jeziora z drog nr 5, ale Thad
zatrzyma
samochd
po
przejechaniu
zaledwie
jednej
dziesitej dystansu. Wytrzeszczy
oczy z niedowierzaniem.
zaznaczona linijk.
Od lat nikt nie widzia
takiego stada ptakw - pomyla.
To jest jak z powieci Daphne du
Maurier.
Wrbel sfrun na mask
volkswagena. Wydawao si, e
patrzy na kierowc. Thad czu w
czarnych oczkach przeraajc,
wyzbyt uczu ciekawo.
Jak daleko si rozsiady? zastanawia si. - A do domu?
Jeli tak, to George je zobaczy... i
naley si spodziewa pieka. Jeli
obracaj si na oponach.
- Ale zrobi to - zamrucza.
- Zrobi, bo musz. - Niepewny
umiech przelecia mu przez twarz,
przyklei grymas zawzitego, na
wp szalonego skupienia. W tym
momencie dziwnie przypomina
George'a
Starka.
Przesun
dwigni zmiany biegw na jedynk
i zacz nuci Johna Wesleya
Hardinga. Volkswagen zakrztusi
si, mao nie zgas, trzy razy
wystrzeli w ganik, plun kbami
czarnego dymu i ruszy.
przepychajcych si na kadym
zwalonym pniu... to oddziaywao
na umys. To sprawiao bl
umysowi.
Po p mili Trakt do Jeziora
ostro zakrca i z lewej wyaniao
si boisko szkolne... tylko e teraz
si nie wyonio. Boisko przepado.
Boisko byo czarne od wrbli.
To sprawiao bl umysowi.
Ile? Ile milionw? A moe
miliardw?
W
lesie
zatrzeszczaa
kolejna ga. Pka z hukiem
nadejdzie
waciwy
moment.
Bdzie wiedzia, kiedy nadejdzie.
Zrobi co trzeba. Jeli nie dla siebie,
to dla Lizy i blinit.
Wyobra sobie, e to
powie. Powie, ktr piszesz.
Powie, w ktrej nie wystpuj
ptaki.
- Dobra - zamrucza. Dobra, sprbuj.
Uruchomi
samochd.
Zacz nuci pod nosem Johna
Wesleya Hardinga.
Obserwujc
ich
miaa
wraenie, e patrzy na jednego
czowieka przecigajcego si
przed lustrem.
W niczym nie byli do siebie
podobni - nawet pomijajc coraz
szybszy rozkad Starka. Thad by
szczupy i niady, Stark barczysty i
mimo opalenizny (cho niewiele jej
zostao) mia jasn karnacj. A
jednak przypominali
lustrzane
odbicia. Byo to niesamowite
wanie dlatego, e przeraone,
protestujce oko nie mogo znale
ani
jednej
wsplnej
cechy.
Podobiestwo istniao sub rosa,
gboko ukryte, ale byo tak ywe,
e
a
uderzajce:
nawyk
krzyowania
stp
podczas
przecigania si, rozprostowywanie
palcw po opuszczeniu rk, lekkie
zmarszczenie powiek.
Rozlunili si dokadnie w
tym samym momencie.
- Cze, Thad. - Stark by
prawie zawstydzony.
Cze,
George
powiedzia obojtnie Thad. - Jak
rodzina?
Dzikuj,
niele.
Naprawd to zrobisz? Jeste
gotw?
- Tak.
Gdzie bliej drogi nr 5
zatrzeszczaa ga. Wzrok Starka
skoczy w tym kierunku.
- Co to byo?
- Ga - odpar Thad. George, cztery lata temu przeszo
tdy tornado. Wci jeszcze
odpadaj
uschnite
gazie.
Przecie wiesz o tym.
Stark
kiwn
twierdzco
gow.
- Jak si czujesz, stary
koniu?
- W normie.
- Nastroszye si troch. Oczy Starka biegay po twarzy
Thada. Thad czu, jak usiuj
wedrze si gbiej, pozna myli.
- A ty nie wygldasz za
piknie.
Na to Stark si rozemia
ponuro.
- Chyba nie.
3
Podczas
kiedy
dwaj
mczyni
rozmawiali
przy
drzwiach, Liza uwiadomia sobie,
e wanie miaa idealn okazj
pomylaa, e najprawdopodobniej
zapltaby si we wasne nogi.
Poza tym Thad znalaz si
teraz bardzo blisko i nie moga si
oszukiwa, e nie rozumie wyrazu,
jaki ma w oczach.
Nie wtrcaj si, Lizo komunikowa onie. - To moja
rozgrywka.
Obj j i rodzina zczya
si w niezgrabnym, ale gorcym,
czteroosobowym ucisku.
- Lizo - mwi caujc
zimne wargi ony. - Lizo, Lizo, tak
na ostatnim sowie.
Wic Alan powtrzy im to,
co Pritchard opowiedzia jemu...
ale omin kocwk o ataku
wrbli na szpital. Postpi tak,
poniewa Thad nie wspomnia nic o
wrblach... a musia min dom
Williamsw. To sugerowao dwie
moliwoci: albo do przyjazdu
Thada wrble odfruny, albo nie
chcia, eby Stark dowiedzia si o
ich obecnoci.
Alan bardzo dokadnie
przyjrza si Thadowi. Co tam
przeszed
do
porzdku nad
opowieci Alana.
Thad,
opowiedz
im
o
Williamie
Burroughsie. Dobrze go pamitam.
Oczywicie, byem w rodku... ale
suchaem, co mwi.
Liza i Alan spojrzeli
pytajco na Thada.
- Wiesz, o co mu chodzi? zapytaa Liza.
- Oczywicie, e wiem. W
gowie Jacka to co u Placka.
Stark odrzuci w ty gow i
zarechota. Blinita przestay
popakiwa i zamiay si do
wtru.
- A to dobre, stary koniu! To
dooobre!
W
1981
roku
uczestniczyem
w
dyskusji
panelowej z udziaem Burroughsa.
W New School w Nowym Jorku.
Kiedy paday pytania z sali, jaki
chopak zagadn Burroughsa, czy
wierzy w ycie po mierci.
Burroughs powiedzia, e wierzy jego zdaniem kady yje po mierci.
- To ci mdrala! - Stark
Ju ja si nim zajm,
kochana. Wiem jak. Dam sobie
rad.
Och, Thad, mam nadziej,
e si nie mylisz.
- Pod kanap jest n powiedziaa powoli, nie odrywajc
oczu od jego twarzy. - Wziam go
z kuchni, podczas kiedy Alan i... i
on telefonowali z holu.
- Lizo, na Boga! - prawie
wrzasn Alan. Dzieci podskoczyy.
Prawd mwic, wcale nie by tak
przejty, jak mona by sdzi po
Alan
chrzkn,
jednoznacznie dajc wyraz swemu
obrzydzeniu, i odwrci si
plecami, jakby chcia odci si od
nich wszystkich.
Czujc si jak we nie Liza
przesza przez bawialni, uklka i
wycigna n spod kanapy.
- Uwaaj z tym dingsem powiedzia Stark. By bardzo
czujny, bardzo powany. - Gdyby
twoje dzieci mogy mwi,
powiedziayby ci to samo.
Obejrzaa si, odgarna z
spokojnie
na
spogldaj
dociekliwe oczy.
- Co si tak na mnie gapisz?
- zapyta Stark.
- Chc dobrze zapamita,
jak wyglda prawdziwa ohyda powiedzia Alan. - Moe kiedy
bd mia ochot opowiedzie o
tym wnukom.
- Jak nie bdziesz, kurwa,
trzyma jzyka za zbami, to nie
doczekasz wnukw. Moesz zaraz
mie je z gowy. Lepiej przesta si
gapi, szeryfie Alanie. To po prostu
4
- Wszyscy adujemy si na
gr - powiedzia Stark. - Tam
gdzie gabinet Thada. Sdz, e
chciaby zasi do maszyny, co,
stary koniu?
- Nie w tym wypadku -
6
- Na gr! - powiedzia
Stark. - Ty pierwszy, szeryfie
Alanie. Podejd do tylnej ciany
sypialni. Stoi tam serwantka pena
zdj, szklanych przyciskw do
papieru i rnych bibelotw. Kiedy
naciniesz j z lewej strony, obrci
si. Gabinet Thada jest za ni.
Alan popatrzy na pisarza.
Ten kiwn gow.
7
W dwie minuty pniej
zgromadzili si przy niezwykych
drzwiach
gabineciku
Thada.
Pchnita serwantka obrcia si na
osiowym trzpieniu i ukazao si
wejcie
do
pomieszczenia
morskiej.
Kady z nich trzyma na
kolanach niemowl.
- Ile mamy czasu, zanim kto
nabierze podejrze i zdecyduje si
tu zajrze? - zapyta Thad Alana.
Szeryf i Liza stali w progu. - Bd
jak
najuczciwszy
i
jak
najdokadniejszy. To nasza jedyna
szansa, musisz mi wierzy.
- Thad, popatrz na niego! wybucha gwatownie Liza. - Nie
widzisz, o co mu chodzi? On nie
chce od ciebie tylko pomocy przy
niedbale
uoonego
starego
maszynopisu zdj przycisk do
papieru i bawi si nim.
- Myl, e to potrwa co
najmniej cztery godziny. - Doda z
wahaniem: - Moe ca noc.
Dowdztwo zostawiem Andy'emu
Clutterbuckowi, a Clut bynajmniej
nie zapowiada si na ora wydziau.
Jeli kto wyczuje pismo nosem, to
Harrison - facet, ktremu nawiae albo jeden mj znajomek z koszar
policji stanowej w Oxfordzie.
Nazywa si Henry Payton.
nie, lk by tu - tu i czeka na
wejcie.
- Nie przyjechaem tu po to,
eby zje z tob talerz owsianki,
Thad.
- Wic decyduj si powiedzia Thad. Liza usyszaa,
jak kto si zachystuje, i
uwiadomia sobie, e to ona sama.
Stark popatrzy na ni, po
czym wrci wzrokiem do Thada.
- Nie pogrywaj sobie ze
mn, Thad - rzek mikko. - Lepiej,
eby nie pogrywa sobie ze mn,
koniu.
Thad zamia si. Zamia
si gucho, wrcz rozpaczliwe, ale i
z odcieniem rozbawienia. To byo
najgorsze. Ten miech nie by
pozbawiony rozbawienia i Liza
usyszaa w nim George'a Starka,
tak jak zobaczya Thada Beaumonta
w oczach Starka, kiedy ten bawi
si z niemowltami.
- A czemu nie, George?
Wiem, co mam do stracenia. To te
jest wywalone na st. A teraz chcesz gada czy chcesz pisa?
8
Liza zatrzymaa si w
poowie schodw. Alan prawie
wpad na ni. Patrzya na
przeszklone drzwi.
wiat sptasia. Weranda
znika. wiato dnia gaso, stok
schodzcy do jeziora czerni si
ptakami; niebo nad wod krya
pomroka skrzyde. Kolejne zastpy
fruny z zachodu ku domowi
Beaumontw.
- O mj Boe - powiedziaa
Liza.
Alan zapa j pod rami.
- Bd cicho. On nie moe
ci usysze.
- Ale co...?
Sprowadzi j po schodach,
nadal mocno trzymajc pod rami.
Kiedy znaleli si w kuchni,
opowiedzia jej reszt tego, co
doktor Pritchard mwi mu po
poudniu - tysic lat temu.
- Co to znaczy? - szepna.
Jej twarz poblada. Poszarzaa. -
9
Wieczr zdawa si trwa
czasze
radarw
wypatrujce
sygnau. Nasuchiwali sygnau z
gabinetu.
aden odgos
nie
przebija si zza tajnych drzwi. To
doprowadzao do szalestwa. Liza
nie syszaa nawet gaworzenia i
paplaniny
niemowlt.
Miaa
nadziej, e zasny, ale nie
potrafia uciszy gosu, ktry z
uporem powtarza, e Stark zabi
oboje dzieci i Thada.
Zabi po cichu.
Brzytw.
Mwia sobie, e gdyby co
takiego
nastpio,
wrble
dowiedziayby si o tym i jako
zareagoway. Ta myl niosa ulg,
ale niewielk. Wrble to bya jedna
wielka, kurewska niewiadoma
otaczajca
dom.
Bg
tylko
wiedzia, co zrobi... i kiedy.
Zmierzch powoli ustpowa
ciemnoci, gdy Alan odezwa si
chrapliwym gosem:
- Jeli to tak duej potrwa,
zamieni si miejscami, co nie?
Thad zacznie si czu podle... a
Stark wydobrzeje.
milion
wrbli
zamachao
skrzydekami, gotujc si do lotu.
ROZDZIA
DWUDZIESTY SZSTY
Wrble fruwaj
1
Kiedy Liza zamkna drzwi
i zostawia dwch mczyzn
samych, Thad otworzy zeszyt i
chwil patrzy na pust stroniczk.
Podnis owek.
- No, to jad z tym koksem powiedzia do Starka.
Pamitaj, co robisz.
Ale jaka cz jego osoby ta cz, ktra naprawd chciaa
n a p i s a Stalow
maszyn zaprotestowaa.
Thad pochyli si i zacz
wypenia puste linijki.
George Stark
STALOWA MASZYNA
Rozdzia 1. Wesele
Alexisowi
Maszynie
rzadko wpadao do gowy co ni z
gruchy, ni z pietruchy, a w
podobnej sytuacji to nigdy nie
wpado mu do gowy co ni z
gruchy, ni z pietruchy. Jednak tym
razem wpado: Ze wszystkich ludzi
si ta opowie.
W domu Jack Rangely i
Tony Westerman zajli pozycje w
kuchni, a Rollick powinien ju
czatowa na pitrze. Caa trjka
bya uzbrojona w pautomatyczne
steyr - augi, jedyne dobre
subkarabinki produkowane w
Ameryce, i jeli nawet cz
obstawy przebrana za goci okae
si
bardzo
szybka,
trjka
napastnikw powinna pooy
zapor ogniow wystarczajc do
zapewnienia sobie odwrotu. Tylko
wypucie mnie z tego tortu,
pomyla Maszyna. O nic wicej
nie prosz.
zastanawia si...
Duga pauza i
poleciao jednym cigiem:
nagle
Krtsza pauza.
5... wspomniaby robot na Scorettim.
2
Stark pisa prawie p
godziny i wreszcie odoy owek
z krtkim, wyraajcym satysfakcj
sapniciem.
te paski, odsuwali w ty
skadane wrble, szorujc nimi po
pytach, ktrymi zasonito trawnik
dla zabezpieczenia przed damskimi
pantoflami na wysokich wrblach.
Gocie urzdzili wrblemu tortowi
pierdolon owacj na stojco.
wrble - talkie.
- No i? - zapyta Stark,
kiedy Thad odoy rkopis. - Jak
uwaasz?
- Uwaam, e jest w
porzdku - powiedzia Beaumont. Ale ty sam wiesz, co nie?
- Tak... ale chciaem
usysze to z twoich ust, koniu.
- Uwaam rwnie, e
wygldasz duo lepiej.
To bya prawda. Kiedy
George zagbi si w optaczym
wiecie Alexisa Maszyny, jego
ciao zaczo si goi.
sowa.
I poczu, e niczego w yciu
tak nie pragn, jak napisania tych
trzech sw.
Chcia pisa opowieci...
ale jeszcze bardziej ni cudownych
wizji, jakie mg dojrze trzecim
okiem, chcia wolnoci.
Trzy sowa.
Unis
rk.
Wsun
wistawk w usta. Zacisn na niej
wargi jak na cygarze.
Nie podno oczu, George.
Nie podno oczu, nie wygldaj poza
3
Na pacz Wendy Liza
skoczya ku schodom, Alan sta
przez moment, osupiay na widok
tego, co dziao si na dworze.
Ziemia, drzewa, jezioro, niebo wszystko zniko. Wrble uniosy si
wielk falujc kurtyn, ktra
zaczernia cae okno.
Kiedy pierwsze ciaka
zaczy tuc o grube szko, Alan
pokona parali.
- Lizo! - wrzasn. - Lizo,
padnij!
Ani byo jej w gowie ka
si na podog; syszaa pacz
swojego dziecka i nie potrafia
myle o niczym innym.
Alan rzuci si do niej
sprintem z t prawie niesamowit
szybkoci, ktr osiga jakim
sekretnym sposobem. Zapa Liz
dokadnie
w
chwili,
kiedy
przeszklone drzwi runy do rodka
pod ciarem dwudziestu tysicy
mas.
Ptaki
wpaday
na
wykrywacze dymu. Urzdzenia
uryway si z sufitu. Z potwornym
hukiem eksplodowa telewizor. Ze
stukotem
leciay
ze
cian
reprodukcje. Rozlega si seria
metalicznych odgosw, jak pasa
na ksylofonie. Ptaki uderzyy w
garnki wiszce przy kuchence,
naczynia spaday na podog.
Alan wci sysza pacz
dzieci i przeraliwe woanie Lizy.
- Pu mnie! Moje dzieci!
4
Stark zapa Thada, kiedy
pkanie materiau.
- Zaczekaj chwil! - hukn,
ale to okazao si bezcelowe. Nic
nie mogo jej powstrzyma, kiedy
syszaa krzyk swoich dzieci. Annie
zachowaaby si tak samo.
Alan znowu wycign rk,
tym razem ignorujc kujce
dziobki, i porwa koc. Afgan spad
z kanapy, rozoy si nierwno. Z
gwnej sypialni dolecia potny
omot. Przewrci si jaki mebel,
moe
komoda.
Przeciony,
otumaniony umys Alana usiowa
Wreszcie
dotarli
do
schodw i powoli zaczli wspina
si pod afganem pokrytym gstym
nalotem pir i ptasich odchodw.
Wtedy wanie w gabinecie hukn
wystrza z pistoletu.
Alan
znw
usysza
blinita.
Wyy
naprawd
przeraliwie.
6
Gdy tylko Stark wymierzy
bro w Williama, Thad na lepo
obmaca biurko. Trafi na przycisk
7
W poowie schodw Liza i
Alan musieli stan. Wpadli na
sprysty, zawieszony w powietrzu
ptasi mur i po prostu nie mogli go
pokona. Furkot i szum skrzydeek
przepeniay
powietrze.
Liza
krzyczaa, ogarnita groz i furi.
Ptaki nie kieroway si
przeciw ludziom, nie atakoway, po
prostu zagrodziy im drog.
Wydawao si, e wszystkie wrble
8
w
Teraz
sysza
odgosy
darcia; chlupot i plaskanie, z jakim
ciao George'a Starka odchodzio
od koci.
- One przybyy po ciebie,
George - usysza wasny szept. Przybyy po ciebie. Niech ci Bg
pomoe.
9
Alan wyczu, e ma przed
sob woln przestrze, i popatrzy
przez romboidaln dziurk w
afganie. Ptasie gwienko spado mu
huragan.
10
Stark
podj
ostatni,
tytaniczny wysiek, eby si
uwolni. Nie mia dokd odej,
nie mia adnej drogi ucieczki, ale
mimo to sprbowa. Trzyma styl.
Ptasia kolumna, ktra go
pokrywaa, ruszya wraz z nim;
gigantyczne, spczniae ramiona,
pokryte ogonkami, skrzydekami,
gwkami, uniosy si, uderzyy po
torsie, znw uniosy i skrzyoway
biae
kawaki
eber.
Ptaki
rozdziobay brzuch. Rzdek wrbli
siedzia na stopach i bystro
spogldajc w gr, walczy o
wypadajce mokre flaki.
I Thad dojrza co jeszcze.
Wrble staray si podnie
Starka. Staray si... i ju wkrtce,
kiedy ujm mu ciaa, podnios.
- Zabierzcie go! - krzykn
Thad przeraliwie. - Zabierzcie!
ZABIERZCIE GO DO PIEKA!
TAM JEGO MIEJSCE!
Wrzaski
Starka
ustay,
11
strumienie rway w gr ze
zniszczonych okien, z podjazdu, z
drzew,
z
kolawego
dachu
volkswagena.
Wszystkie kieroway si ku
temu hebanowemu centrum.
Plama o ludzkim ksztacie
poruszya si, uniosa ponad
drzewa... w mroczne niebo... i
znika z pola widzenia.
Liza siedziaa w kcie.
Trzymaa blinita na kolanach,
koysaa, tulia, ale wydaway si
spokojne. Zadowolone spoglday
Epilog
Tego dnia Henry nie pocaowa Mary
Lou, ale te nie opuci jej bez sowa, jak
powinien uczyni. Spotka si z ni, stawi czoo
wybuchom gniewu, przeczeka, a rozpyn si
w upartym milczeniu, znanym tak dobrze. Uzna
ju wczeniej, e wikszo tych alw jest jej,
nikt nie ma prawa ich dzieli ani nawet o nich
rozprawia. Mary Lou najlepiej taczya w
samotnoci. Zawsze tak byo.
Wreszcie udali si na wspln
przechadzk po ce i jeszcze raz stanli przed
teatrzykiem, w ktrym Evelyn umara trzy lata
temu. Nie byo to odpowiednie poegnanie, ale
byo najlepsze, na jakie mogli si zdoby. Henry
uzna, e takie wystarczy.
Postawi mae papierowe baletki
Thaddeus Beaumont
Przypadkowi tancerze
L
udzkie sny - prawdziwe sny, w
przeciwiestwie
do
nocnych
halucynacji, ktre nachodz nas lub
nie, wedle swego widzimisi kocz si w rnym czasie. Sen
Thada Beaumonta o George'u
Starku skoczy si kwadrans po
dziewitej
tej
nocy,
kiedy
psychopompowie unieli mroczn
wspomnienia. Na przykad o
Homerze Gamache'u, zatuczonym
na mier wasn sztuczn rk. Z
twojej winy, Thad. Wszystko z
twojej winy.
To nie byo uczciwe i Alan
wiedzia o tym. Thad nie prosi si,
eby by bliniakiem, swego brata
w onie matki nie zniszczy
zoliwie (Nie mwimy tu o
Kainie, ktry podnosi kamie i
morduje Abla - powiedzia doktor
Pritchard). Zaczynajc pisa jako
George Stark, nie wiedzia, co za
- Spalmy to - rzuci
gwatownie. - Spalmy do reszty.
Nie obchodzi mnie, co kto potem
pomyli. Prawie nie ma wiatru.
Stra poarna przyjedzie, zanim
ogie si rozszerzy. Jeli spali si
troch lasu dookoa, tym lepiej.
- Ja to zrobi - rzek Thad. Id do Lizy, pom jej przy
blini...
- Zrobimy to razem powiedzia Alan. - Daj mi swoje
skarpetki.
- Co?
Jeszcze
chwila!
odkrzykn Thad.
Alan woy rk do
mierdzcego wntrza toronado i
spuci hamulec rczny.
- Odczekaj, a si potoczy! zawoa przez rami.
- Tak.
Wcisn sprzgo i wrzuci
luz. Toronado od razu zacio si
toczy.
Alan cofn si i przez
chwil myla, e Thad zawali
swoj cz zadania... ale z tyu
wybuchnie.
Odeszli dziesi krokw,
kiedy toronado zamienio si w
piorun kulisty. Pomienie strzeliy
w gr po zdziobanej, popkanej
fasadzie domu. Dziura w cianie
gabinetu wygldaa jak sczerniae,
wysadzone oko.
- Chod - powiedzia Alan.
- Wsidmy do wozu patrolowego.
Teraz, kiedy mamy to ju za sob,
musz wszcz alarm. Nie ma
potrzeby, eby wszyscy nad
jeziorem stracili domy przez ten
poar.
Ale Triad zwleka chwil i
Alan zwleka razem z nim. Pod
cedrow szalwk dom by
wyschnity na wir i szybko si
zaj. Pomienie wskoczyy w
dziur, za ktr by gabinet Thada.
Cig od poaru wysysa w gr
kartki papieru. W jasnym blasku
ognia Alan widzia, e byy pokryte
odrcznym pismem. Zwijay si,
zapalay, ky i czerniay. Uniosy
si w gr nad pomienie, zniky w
nocy jak wirujcy dywizjon
czarnych ptakw.
Kiedy uciekn z poarowej
turbulencji - pomyla Alan - trafi
na wiatr. Porwie je i poniesie
daleko, moe nawet na krace
ziemi.
No i dobrze - doda
jeszcze i ze zwieszon gow ruszy
w d podjazdu w kierunku Lizy i
niemowlt. Zwiesi gow.
Thad Beaumont powoli
podnis rce i zakry twarz.
Sta tak dugo.
3 listopada 1987 - 16
marca 1989
Posowie
Nie ja wymyliem Alexisa
Maszyn. Czytelnicy powieci
Shane'a Stevensa Dead City na
pewno pamitaj wystpujcego
tam
przywdc
bandytw,
noszcego identyczne imi i
przezwisko. Alexis Maszyna tak
idealnie uosabia charakter George'a
Starka i wystpujcego w jego
utworach przywdcy kryminalnego
podziemia, e wprowadziem t
posta do ksiki, ktr wanie
Norrisa
i Siostra
Carrie
Theodore'a Dreisera. Polecam je
bez
zastrzee...
ale
tylko
czytelnikom o mocnych nerwach i
odpornych odkach.
S.K.
Spis treci
Od autora. 3
Prolog. 4
I Nadzienie durniw.. 14
II Stark przejmuje opiek. 162
III Przybycie psychopompw.. 293
Epilog. 381
Posowie. 386
rzuca si w oczy.
* Przeladowany przez sobowtra
tytuowy bohater opowiadania Edgara Allana
Poe.
* Pena nazwa co n d o min iu m spdzielcze mieszkanie wasnociowe.
* Oryginalne powiedzenie
brzmi:
Home is where heart is - Tam dom, gdzie
dobrze.
* Ten zwrot odwouje si do
historycznego zawoania: Pamitaj Alamo!
Alamo - miejsce masakry Teksaczykw
dokonanej przez Meksykan w 1836 roku.
* All Points Bulletin - list goczy
rozesany tylko wrd sub policyjnych.
* Dos. ma korek podcinieniowy.
Usterka powodowana przegrzaniem. Paliwo w
Table of Contents
Prolog
*
Od autora. 3
Prolog. 4
I
Nadzienie durniw.. 14
II
Stark przejmuje opiek. 162
III
Przybycie psychopompw.. 293
Epilog. 381
Posowie. 386