Professional Documents
Culture Documents
01 Anne Bishop - Czarne Kamienie-Córka Krwawych
01 Anne Bishop - Czarne Kamienie-Córka Krwawych
CRKA KRWAWYCH
Trylogia Czarnych Kamieni - Ksiga 1
Przeoy Jakub Szacki
Tytu oryginau:
Daughter of the Blood
Book 1 of Te Black Jewels Trilogy
PROLOG
Terreille
szalestwu, aby odzyska Fach jako Czarna Wdowa, czarownica sabatw Klepsydry. W nocy
snuam spltan Sie, aby zobaczy sny i wizje. Dzi wieczorem nie bdzie wrb. Mam si,
aby powiedzie to tylko raz. Zanim przemwi, musz mie pewno, e wszyscy, ktrzy
musz to usysze, znajduj si w sali.
Czekam. Oni nie zwracaj na nic uwagi. Szklanice s wychylane i napeniane, a ja
walcz, aby pozosta na krawdzi Wykrzywionego Krlestwa.
Aaa, oto i on. Daemon Sadi z Terytorium zwanego Hayll. Jest pikny, zimny i
okrutny. Ma uwodzicielski umiech i ciao, ktre kobiety chc dotyka i ktre tak wietnie
nadaje si do pieszczot, ale jest przepeniony zimn, nienasycon wciekoci. Gdy Damy
mwi o jego kowej sprawnoci, sowami, ktre wyszeptuj, s nieznona przyjemno.
Nie wtpi, e jest w nim do sadysty, aby zmiesza w rwnych proporcjach bl i
przyjemno, ale dla mnie jest zawsze miy. Dzi wieczorem daj mu troch nadziei, ale to i
tak wicej, ni da mu ktokolwiek inny.
Panowie i Damy s coraz bardziej niespokojni. Zwykle nie czekam a tak dugo z
rozpoczciem swojej mowy. Niepokj i zo narastaj, ale czekam. Po dzisiejszym
wieczorze nie bdzie to miao znaczenia.
W drugim rogu pokoju jest jeszcze jeden. Lucivar Yaslana, mieszaniec Eyrien z
Terytorium o nazwie Askavi.
Hayll nie darzy sympati Askavi, podobnie jak Askavi nie przepada za Hayll, ale
Daemona i Lucivara cign do siebie, nie wiedzc dlaczego. S tak silnie powizani, e nie
mog si rozdzieli. Zczeni trudn przyjani, toczyli legendarne walki, niszczc tak wiele
dworw, e Krwawi nie chc ich mie razem nawet przez chwil.
Podnosz rce, pozwalam im opa na kolana. Daemon mnie obserwuje. Nic si w
nim nie zmienia, ale wiem, e czeka, nasuchuje. A poniewa on sucha, sucha take Lucivar.
- Ona nadchodzi.
Na pocztku nie zauwayli, e przemwiam. Potem, gdy zrozumieli sowa, rozlegy
si gniewne szepty.
- Gupia suka - kto krzykn.
- Powiedz mi, z kim bd si kocha dzisiejszej nocy.
- A jakie to ma znaczenie? - odpowiedziaam. - Ona nadchodzi. wiat Terreille
rozpadnie si przez jego gupi zachanno. Ci, ktrzy przeyj, bd suy, ale przeyje
niewielu.
Zsuwam si dalej z krawdzi. Po moich policzkach tocz si zy frustracji. Jeszcze nie.
Sodka Ciemnoci, jeszcze nie. Musz to powiedzie. Daemon klka za mn, swoje donie
Nie da si odtworzy spltanej Sieci. Czarne Wdowy Terreille w strachu mog rok po
roku prbowa, ale ostatecznie okae si, e na prno. Nigdy nie bdzie to ta sama Sie i nie
bd widzie tego, co ja widziaam.
W szarym wiecie powyej sysz sam siebie wyjc ze miechu. Gboko pode mn,
w psychicznej otchani, ktra jest czci Ciemnoci, sysz inne wycie, wycie pene radoci i
blu, wciekoci i celebry.
Nie nadchodzi po prostu jeszcze jedna czarownica, moje gupie Siostry, ale
Czarownica.
CZE PIERWSZA
ROZDZIA PIERWSZY
1. Terreille
Lucivar Yaslana, pkrwi Eyrieczyk, przyglda si, jak stra wlecze do odzi
szlochajcego mczyzn. Nie wspczu skazacowi, ktry dowodzi stumionym buntem
niewolnikw. Na Terytorium zwanym Pruul wspczucie byo luksusem, na ktry nie mg
sobie pozwoli aden niewolnik.
Odmwi wzicia udziau w buncie. Jego prowodyrzy byli porzdnymi ludmi, ale nie
mieli siy, krgosupa ani ikry, aby zrobi to, co naleao. Nie cieszy ich widok krwi.
Nie wzi udziau. Zuultah, Krlowa Pruul, i tak go pokaraa.
Cikie kajdany wok szyi i rk obtary mu skr do ywego misa, a plecy
pulsoway blem po chocie. Rozprostowa ciemne, boniaste skrzyda, prbujc uly
obolaym plecom.
Stranik natychmiast szturchn go swoj maczug, nastpnie cofn si speszony
suchym sykiem zoci.
Inaczej ni inni niewolnicy, ktrzy nie potrafili powstrzyma si przed okazywaniem
swojej rozpaczy lub strachu, Lucivar w zotych oczach nie okazywa adnych uczu, adnego
ladu emocji, ktre mogliby wykorzysta stranicy, gdy wrzucali szlochajcego mczyzn
do starej jednoosobowej odzi. Nie nadawaa si ju do eglugi, a w przegniym drewnie
wida byo dziury, ktre teraz czyniy j bardziej przydatn.
Skazaniec by drobny i na p zagodzony. Mimo to potrzeba byo szeciu stranikw,
aby wsadzi go do odzi. Piciu trzymao go za gow, rce i nogi. Szsty przed zasuniciem
drewnianej pokrywy rozsmarowa smalec na genitaliach mczyzny. Pokrywa ta bya idealnie
dopasowana do dki i miaa wycite otwory na gow i rce. Gdy rce mczyzny
przywizano do elaznych piercieni na zewntrznych burtach, zasunito pokryw i odtd
tylko stranicy mogli j usun.
Jeden ze stranikw przyjrza si winiowi i potrzsn gow z udawanym
przeraeniem. Wracajc do innych, rzek:
- Przed wyruszeniem na morze powinien dosta ostatni posiek.
Pozostali stranicy wybuchnli miechem. Skazaniec zawoa o pomoc.
Jeden po drugim stranicy wrzucali ywno do ust skazaca. Nastpnie zagnali
pozostaych niewolnikw do stajni, w ktrych byli zakwaterowani.
- Bdziecie mieli dzi dobr zabaw, chopcy - krzykn, miejc si, stranik. Pamitajcie o tym nastpnym razem, gdy przyjdzie wam do gowy zdradzi Lady Zuultah.
Lucivar spojrza przez rami i odwrci wzrok.
Zwabione zapachem ywnoci szczury wcisny si do otworw w odzi.
Czowiek w odzi krzykn.
Chmury zasaniay ksiyc, a ksiycowe wiato przysoni szary caun. Czowiek w
odzi nie porusza si. Wskutek uderze o d, ktre miay odstraszy szczury, kolana
pokryway rany. Jego struny gosowe byy zdarte od krzyku. Lucivar przyklkn za odzi,
poruszajc si ostronie, aby nie brzczay acuchy.
- Nie powiedziaem im, Yasi - wychrypia wizie. - Prbowali mnie zmusi, ale im
nie powiedziaem. Tyle honoru mi jeszcze zostao.
Lucivar przytkn do warg mczyzny kubek.
- Wypij to - powiedzia cichym szeptem, gincym w mroku nocy.
- Nie - jkn mczyzna. - Nie. - Zacz paka, z jego zniszczonego garda
wydobywa si ochrypy, gardowy gos.
- Bd teraz cicho. Cicho. To pomoe. - Podpierajc gow czowieka, Lucivar wla
mu zawarto kubka do opuchnitych ust. Po dwch ykach Lucivar odstawi kubek i dotkn
delikatnie palcami gowy mczyzny.
- To pomoe - szepn.
- Jestem Wojownikiem Krwawych. - Lucivar poda ponownie kubek mczynie, ten
wzi jeszcze jeden yk. Gdy odzyska nieco gos, zacz niewyranie mamrota. - Jeste
Ksiciem Wojownikw. Dlaczego oni nam to robi, Yasi?
- Poniewa nie maj honoru. Poniewa zapomnieli, co to znaczy by Krwawym.
Arcykapanka z Hyall jest plag, ktra rozprzestrzenia si w Krlestwie od wiekw i powoli
wchania kade Terytorium, na ktre si natknie.
- Moe plebejusze maj wobec tego racj. Moe Krwawi s li.
Lucivar nie przestawa dotyka czoa i skroni mczyzny.
- Nie. Jestemy, czym jestemy. Nikim wicej i nikim mniej. We wszystkich ludziach
dobro miesza si ze zem. Teraz rzdzi zo, ktre jest wrd nas.
- A gdzie wrd nas s dobrzy? - zapyta sennie czowiek.
Lucivar ucaowa gow czowieka.
- Zostali zniszczeni lub stali si niewolnikami.
Poda kubek. - Wypij do koca, may Bracie.
Gdy czowiek dopi, Lucivar uy Fachu, aby znikn kubek.
mgbym naprawd wierzy. Silnej Krlowej, ktra nie baaby si mojej siy. Krlowej, ktr
mgbym te nazwa przyjacik, pomyla.
Zadziwiony wasn gupot Lucivar wytar rk o swoje workowate spodnie z
baweny i westchn. Szkoda, e przepowiednie Tersy sprzed siedmiuset lat okazay si
jedynie rojeniami szalonej kobiety. Daway mu kiedy nadziej. Sporo czasu zabrao mu
uwiadomienie sobie, e nadzieja przynosi gorycz.
Witaj?
Lucivar spojrza w stron stajni, w ktrych byli zakwaterowani niewolnicy. Niebawem
stranicy mieli zrobi nocny obchd. Przed powrotem do ohydnej celi, do zarobaczonego
posania ze somy, do odoru strachu, niemytych cia i ludzkich odchodw poczeka jeszcze
minut, porozkoszuje si nocnym powietrzem, cho byo one gorce i pene kurzu.
Witaj?
Lucivar powoli obrci si wok, jego zmysy pracoway na najwyszych obrotach, a
umys poszukiwa rda tej myli. Przekaz psychiczny mg by adresowany do wszystkich
przebywajcych w pewnym obszarze - jak krzyk w zatoczonym pomieszczeniu - albo
skierowany do okrelonej rangi Kamieni lub pci, albo tylko do jednego umysu. Wydawao
si, e ta myl bya skierowana bezporednio do niego.
Nie byo niczego niezwykego wokoo. Cokolwiek to byo, znikno.
Lucivar potrzsn gow. Stawa si nerwowy jak nie - Krwawi plebejusze, z ich
przesdami o czajcym si w ciemnoci zu.
- Witaj?
Lucivar odwrci si, skrzydami pomagajc sobie utrzyma rwnowag i ustawiajc
stopy w pozycji bojowej. Poczu si gupio, gdy zobaczy wpatrzon w niego szeroko
otwartymi oczami dziewczynk.
Bya mizerna i malutka, miaa okoo siedmiu lat. Nazwanie jej nieadn byoby
nadmiarem uprzejmoci. Ale nawet w wietle ksiyca miaa zupenie niezwyke oczy.
Przypominay mu niebo o zmierzchu lub gbokie wysokogrskie jezioro. Jej ubranie byo
dobrego gatunku, z pewnoci lepsze ni ubranie dziecka ebraka. Jej zote loki wyglday
miesznie wok wskiej i drobnej twarzyczki.
- Co ty tutaj robisz? - spyta ostro.
Splota palce i zgarbia si.
- Ja - ja syszaam ci. Chciae mie przyjaciela.
- Syszaa mnie? - Lucivar wpatrywa si w ni. Jak do diaba moga go sysze? To
prawda, wypowiedzia to yczenie, ale na czarnoszarej nici. W Krlestwie Terreille tylko on
- Nie ma bryzy ani adnych podmuchw. - Lucivar wyszczerzy zby. - Wiatry. Sieci.
Paranormalne drogi w Ciemnociach.
Jaenelle oywia si.
- Czy tym wanie s?
Udao mu si powstrzyma przeklestwo. Jaenelle pochylia si do przodu.
- Zawsze jeste taki draliwy?
- Wikszo ludzi uwaa, e jestem draliwy tak.
- Co to znaczy?
- Niewane. - Podnis ostry kamie i narysowa na ziemi midzy nimi koo. - To jest
Krlestwo Terreille. - W kole pooy okrgy kamie. - To jest Czarna Gra, Ebon Askavi,
gdzie spotykaj si Wiatry. - Narysowa proste linie biegnce od okrgego kamienia w stron
obwodu koa. - To s linie wice. - Narysowa mniejsze kka wewntrz duego koa. - To
s linie radialne. Wiatry s jak pajcza sie. Moesz podrowa po liniach czcych lub
radialnych i zmienia kierunek w miejscach ich przecicia. Dla kadej rangi Krwawych Kamieni jest inna Sie. Im Sie jest ciemniejsza, tym wicej linii czcych i radialnych i tym
szybsza Sie. Moesz przemieszcza si po Sieci, ktra odpowiada randze twoich Kamieni
lub niszej, chyba e podrujesz w Pojedzie prowadzonym przez kogo do silnego, aby
mg jedzi po Sieci, lub jeste chroniona przez kogo, kto moe jedzi po Sieci. Jeli
sprbujesz, prawdopodobnie nie przeyjesz tego. Zrozumiaa?
Jaenelle przygryza doln warg i wskazaa na przestrze midzy pasmami.
- A co, jeli chc dosta si tutaj? Lucivar potrzsn gow.
- Musiaaby przedosta si z Sieci z powrotem do Krlestwa w moliwie jak
najbliszym punkcie i podrowa dalej jako inaczej.
- To nie w ten sposb si tu dostaam - zaoponowaa.
Lucivar drgn. W pobliu siedziby Zuultah nie byo nici adnej Sieci. Jej dwr
specjalnie znajdowa si w jednym z tych pustych obszarw. Jedynym sposobem, aby tam si
dosta bezporednio z Wiatrw, byoby opuszczenie Sieci i szybowanie po omacku przez
Ciemnoci, co nawet dla najsilniejszych i najlepszych byo ryzykowne. Chyba e...
- Chod do mnie, Kotko - powiedzia agodnie. Gdy znalaza si przed nim, pooy
rce na jej wtych ramionach. - Czsto wyruszasz w podr?
Jaenelle powoli skina gow.
- Ludzie mnie wzywaj. Tak jak ty mnie wezwae.
Tak jak on j wezwa. Matko Noc!
- Kotko, suchaj mnie. Dzieci s naraone na wiele niebezpieczestw.
Jego uwag zwrci szczk furtki. Szybko star rysunek Wiatrw i zacz przemyka
si z cienia do cienia, a dotar do stajni. Przeszed przez zewntrzn cian i ledwo zdy
uoy si w celi, gdy stranik otworzy zakratowane okienko w drzwiach.
Zuultah bya do arogancka, aby sdzi, e jej zaklcia powstrzymuj niewolnikw
od korzystania z Fachu w celu przechodzenia przez ciany celi. Przechodzenie przez zaklt
cian byo dla niego niewygodne, ale nie niewykonalne.
Niech si suka zastanawia. Gdy strae znajd niewolnika w odzi, bdzie podejrzewa,
e to Lucivar skrci kark nieszcznikowi. Ona zawsze go podejrzewaa, gdy cokolwiek
zego dziao si na dworze - i nie bez powodu.
By moe powinien stawi jaki opr, gdy stranicy prbowali przywiza go do
palikw do chosty. Szamotanina sprawiaby, e Zuultah nie mogaby si skupi i gwatowne
emocje przytumiyby unoszcy si jeszcze psychiczny zapach dziewczynki.
Tak, mgby sprawi, e Lady Zuultah nie bdzie si w stanie skupi i nigdy nie zda
sobie sprawy, e przez Krlestwo przesza wanie Czarownica.
2. Terreille
wzrusza kobiety. Jego zote oczy i gste, czarne wosy byy typowe dla wszystkich
dugowiecznych ras Terreille, ale zotobrzowa skra bya nieco janiejsza ni skra
haylliaskich arystokratw - przypominaa raczej skr przedstawicieli rasy Dhemlan. Jego
ciao byo broni, a on zawsze dba o swoj bro.
Daemon woy czarny akiet. Ubrania take stanowiy bro, od skpej bielizny po
idealnie dopasowane garnitury. Nektar kuszcy kobiety niewiadome tego, co im grozi.
Wachlujc si otwart doni, Maris spojrzaa prosto na niego.
- Nawet przy tej pogodzie nie pocisz si. - zabrzmiao to jak zarzut, ktrym w istocie
byo.
Daemon umiechn si szyderczo.
- Dlaczego miabym si poci?
Maris usiada i przykrya si przecieradem.
- Jeste okrutnym, nieczuym sukinsynem.
Daemon unis swoj pikn brew.
- Mylisz, e jestem okrutny. Oczywicie masz racj. Jestem koneserem okruciestwa.
- I jeste z tego dumny, prawda? - Maris mrugna, aby powstrzyma zy. Jej twarz
staa, ukazujc zmarszczki. - Wszystko, co o tobie mwi, to prawda. Nawet to. - Machna
rk w stron jego podbrzusza.
- To? - zapyta, doskonale wiedzc, co miaa na myli. Ona, tak jak kada podobna do
niej kobieta, wybaczyaby mu wszystkie okruciestwa, gdyby doprowadzia go do erekcji.
- Nie jeste prawdziwym mczyzn. Nigdy nim nie bye.
- Ach. I tym razem si nie mylisz. - Daemon wsun donie do kieszeni spodni. Osobicie zawsze mylaem, e to niewygoda powodowana przez Piercie Posuszestwa
sprawia problem. - Powrci zimny, drwicy umiech. - By moe, gdyby go zdja
Maris zblada tak bardzo, e zastanawia si, czy nie zemdleje. Wtpi, czy chciaaby
sprawdzi jego teori i rzeczywicie zdj zoty Piercie z jego organu. Po jego
oswobodzeniu nie przeyaby minuty. Wikszo czarownic, ktre obsugiwa, nie przeyo.
Daemon umiechn si tym chodnym, dobrze znajomym, brutalnym umiechem i usadowi
obok niej na ku.
- A wic mylisz, e jestem okrutny. - Jego uwodzicielskie zabiegi sprawiy, e jej
oczy lniy podaniem.
- Tak - Maris szepna, wpatrujc si w jego wargi.
Daemon pochyli si, zaskoczony szybkoci, z jak rozchylia wargi do pocaunku.
Jej spragniony jzyk bawi si jego jzykiem, a kiedy wreszcie unis gow, prbowaa
przycign go do siebie.
- Czy naprawd chcesz wiedzie, dlaczego si nie spociem? - spyta zbyt agodnie.
Zawahaa si, jej dza walczya z ciekawoci.
- Dlaczego?
Daemon umiechn si.
- Poniewa, moja droga Lady Maris, twoja tak zwana inteligencja zanudza mnie na
mier, a to ciao, ktre uwaasz za pikne i warte pokazywania zawsze i wszdzie, gdzie to
moliwe, nie nadaje si na pokarm dla wron.
Dolna warga Maris zadraa.
- Jeste sadystycznym brutalem.
Daemon zsun si z ka.
- Skd moesz wiedzie? - zapyta uprzejmie. - Gra jeszcze si nie zacza.
- Wyno si. WYNO SI!
Szybko opuci sypialni, ale poczeka chwil pod drzwiami. Jej bolesny szloch by
idealnym przeciwiestwem jego drwicego miechu.
Lekki wietrzyk mierzwi wosy Daemona, gdy szed wirowan ciek przez ogrody.
Rozpi koszul i cieszy si pieszczot wiatru. Wyj ze zotej papieronicy dugiego,
cienkiego papierosa, zapali i przyglda si, jak dym wolno wypywa z ust i nozdrzy, tumic
wo Maris.
wiato w sypialni Maris zgaso.
Gupia suka. Nie rozumiaa gry, ktr prowadzia. Nie - ona nie rozumiaa gry, ktr
on prowadzi. Mia tysic siedemset lat i wanie zaczyna by w kwiecie wieku. Odkd
pamita,
nosi
Piercie
Posuszestwa
kontrolowany
przez
Dorothe
SaDiablo,
Arcykapank Hayll. Bdc nielubnym synem jej kuzyna, wychowywa si na jej dworze,
by ksztacony i szkolony, aby suy Czarnym Wdowom Hayll. To nauczyo go Fachu w
dostatecznym stopniu, aby suy tym wiedmom, gdy chciay, aby im suono. Oddawa si
rozpucie na dworach, ktre dawno obrciy si w py, gdy ludzie Maris dopiero zaczynali
budowa miasta. Niszczy czarownice lepiej ni ona i mg zniszczy take j. Doprowadza
do upadku dwory, pustoszy miasta, wywoywa wojny, mszczc si za kowe zabawy.
Dorothea karaa go, krzywdzia, zaprzedawaa go w niewol na kolejnych dworach,
ale w kocu Maris i jej podobne nie byy na zawsze. Inaczej ni on. Jego stworzenie drogo
kosztowao Dorothe i pozostae Czarne Wdowy Hayll i cokolwiek by zrobiy, nie mogy
zrobi tego ponownie.
Krew Hayll zawodzia. W jego pokoleniu bardzo niewielu nosio ciemniejsze
Kamienie - nic dziwnego, skoro po tym, jak zostaa Arcykapank, Dorothea bardzo si
staraa, aby eliminowa co silniejsze czarownice, ktre mogyby zagrozi jej panowaniu,
ograniczajc grup swoich uczennic do Stu Rodzin Hayll, noszcych janiejsze Kamienie
czarownic, ktre nie miay wysokiej pozycji spoecznej, oraz kobiet Krwawych, ktre miay
niewielk wadz, jako jedyne zdolne do wspycia z mczyznami Krwawych i
produkowania zdrowych dzieci Krwawych.
Teraz potrzebowaa przedstawiciela noszcych ciemne Kamienie, ktry zwizaby si
z jej Siostrami - Czarnymi Wdowami. Z radoci go poniaa i torturowaa, jednak nie
niszczya, poniewa chciaa, aby w ciaach jej Sistr znalazo si jego nasienie, jeli tylko
bya na to szansa, i wykorzystywaa gupie kobiety, jak Maris, aby go zmikczy i skoni do
poddania.
Nigdy by si nie podda.
Siedemset lat temu Tersa powiedziaa mu, e ywy mit nadchodzi. Siedemset lat
czekania,
obserwowania,
poszukiwania,
nadziei.
Siedemset
rozdzierajcych
serce,
wyczerpujcych lat. Odmwi poddania si, nie chcia si zastanawia, czy postpi susznie,
odmwi, poniewa jego serce tak bardzo tsknio za t dziwn, cudown, przeraajc istot
nazywan Czarownic.
W gbi duszy zna j. Widzia j w snach. Nigdy nie umia wyobrazi sobie jej
twarzy. Zawsze si zamazywaa, jeli prbowa si na niej skupi. Mg j jednak zobaczy w
szacie z ciemnej, przejrzystej pajczej nici, szacie, ktra zsuwaa si z jej ramion, gdy sza,
szacie, ktra rozchylaa si i zamykaa, odsaniajc chodn skr. A w pokoju unosiby si jej
zapach, zapach, ktry by go obudzi i sprawi, e ukryby twarz w jej poduszce, gdy ona
wstanie i zajmie si swoimi sprawami.
To nie byo podanie - ar ciaa by niczym w porwnaniu z objciami dwch
umysw - cho przyjemno fizyczna te bya obecna. Chcia jej dotkn, poczu dotyk jej
skry, posmakowa jej ciepa. Chcia j pieci, dopki oboje nie zaczn pon. Chcia
wplata swoje ycie w jej ycie tak, aby nie dao si powiedzie, gdzie jedno si zaczyna, a
drugie koczy. Chcia j obj swoim silnym i opiekuczym ramieniem i czu, e i on jest
pod jej opiek; posi j i by jej; dominowa i by zdominowanym. Chcia tego Innego,
cienia na yciu, ktry sprawiby, e bolaby go kady oddech, gdy krci si wrd tych
sabych kobiet, ktre nic dla niego nie znaczyy i nigdy nie mogyby znaczy.
Po prostu nie wierzy, e si urodzi, aby by jej kochankiem.
Daemon zapali kolejnego papierosa i zgi palec serdeczny prawej rki. Zb wa
gadko wysun si ze swojego kanau i opar na spodniej czci jego dugiego,
pomalowanego na czarno paznokcia. Umiechn si. Maris zastanawiaa si, czy ma pazury.
To malestwo zrobi na niej wraenie. Nie na dugo jednak, poniewa jad w woreczku poniej
paznokcia by niezwykle silny.
Mia szczcie, e osign dojrzao pciow nieco pniej ni wikszo
mieszkacw Hayll. Zb wa pojawi si w tym samym czasie, w ktrym nastpiy inne
zmiany. Byo to dla niego ogromne zaskoczenie, poniewa sdzi, e mczyzna nie mg by
naturaln Czarn Wdow. W tamtym czasie suy na dworze, na ktrym wrd mczyzn
modne byy dugie i lakierowane paznokcie, a wic nikogo nie zdziwio, gdy przej t mod i
nikt nigdy nie zastanawia si, dlaczego nadal tak si nosi.
Nawet Dorothea. Poniewa czarownice sabatu Klepsydry specjalizoway si w
truciznach i ciemniejszych aspektach Fachu, podobnie jak w snach i wizjach, zawsze uwaa
za dziwne, e Dorothea nigdy nie odgada, czym by. Gdyby odgada, bez wtpienia
prbowaaby trwale go okaleczy. Mogoby si jej uda, zanim zoy Ciemnociom Ofiar,
aby okreli swoj dojrza si, i gdy nosi wci Czerwony Kamie, ktry trafi do niego na
Ceremonii Przyrodzonego Prawa. Gdyby sprbowaa teraz, nawet ze wsparciem sabatu, drogo
by j to kosztowao. Nawet z naoonym Piercieniem Ksi Wojownikw z Czarnym
Kamieniem byby potnym przeciwnikiem dla Kapanki z Czerwonym Kamieniem.
Wanie dlatego ich cieki rzadko si teraz krzyoway, dlatego trzymaa go z dala od
Hayll i jej wasnego dworu. Miaa jeden atut, ktry sprawia, e by jej posuszny. Gdyby
ycia Lucivara nie pooono na szali, Daemona nie powstrzymaby nawet bl spowodowany
przez Piercie Posuszestwa. Lucivar... i doker, ktrego Tersa dorzucia do gry o
podlego i panowanie. Doker, o ktrym Dorothea nie wiedziaa. Doker, ktry zakoczy
jej rzdy w Terreille.
Kiedy Krwawi rzdzili uczciwie i dobrze. Miasteczka Krwawych w Dystrykcie byy
zadbane i traktoway uczciwie podporzdkowane miasteczka Landen. Krlowe Dystryktu
suyy na dworze Krlowej Prowincji. Krlowe Prowincji z kolei suyy Krlowej
Terytorium - ktra bya wybierana przez wikszo Krwawych z ciemniejszymi Kamieniami,
zarwno kobiet, jak i mczyzn - poniewa bya ona najsilniejsza i najlepsza.
W tamtych czasach nie trzeba byo niewolnictwa, aby panowa nad silnymi
mczyznami. Byli wierni swojej Krlowej, ktra bya dla nich dobra. Chtnie oddawali za
ni ycie. Suyli dobrowolnie. W tamtych czasach skomplikowany trjkt rang Krwawych
nie odciska si tak mocno na pozycji spoecznej. Ranga Kamienia i kasta miay takie samo,
jeli nie wiksze znaczenie. Oznaczao to, e rzdy spoeczestwem byy pynnym tacem, w
ktrym prowadzenie zmieniao si w zalenoci od tancerzy. W centrum tego taca bya
3. Pieko
Cassandrze.
Saetan zoy swoje dugie palce, zakoczone dugimi, pomalowanymi na czarno
paznokciami, i skierowa spojrzenie zocistych oczu na portret wiszcy midzy dwiema
biblioteczkami na przeciwlegej cianie.
Kazaa mu obieca, e zostanie Stranikiem, ktry dziki dugiemu pyciu bdzie
mg porusza si midzy ywymi, gdy narodzi si jego crka. Nie crka z jego ldwi, ale z
jego duszy. Crka, ktr widziaa w spltanej Sieci.
Obieca jej to, poniewa to, co powiedziaa, sprawio, e jego nerwy drgay jak nitki
sieci pajczej na wietrze, poniewa bya to jej cena za wyuczenie go na Czarn Wdow,
poniewa wtedy nawet Ciemnoci pieway mu tak, jak nie pieway innym mczyznom
Krwawych.
Dotrzyma obietnicy. Ale crka nigdy si nie pojawia.
Uporczywe pukanie do drzwi jego prywatnego gabinetu przerwao wreszcie tok jego
myli.
- Wej - powiedzia, jego niski gos by zmczonym szeptem, ladem tego, czym by
kiedy.
Do pokoju wszed i stan w milczeniu za jego krzesem Mephis SaDiablo.
- Czego chcesz, Mephis? - zapyta Saetan swojego najstarszego syna, yjcego jako
demon od czasu dawnej wojny midzy Terreille a Kaeleer.
Mephis zawaha si. - Dzieje si co dziwnego.
Spojrzenie Saetana powdrowao z powrotem w stron ognia.
- Moe si tym zaj kto inny, jeli ma ochot. Twoja matka moe si temu przyjrze.
Hekatah zawsze chciaa rzdzi bez mojego wtrcania si.
- Nie - powiedzia niespokojnie Mephis.
Saetan przyjrza si twarzy syna i zobaczy, e z trudem przeyka lin.
- Twoi... bracia? - zapyta wreszcie, niezdolny do ukrycia blu, ktry sprawio mu to
pytanie. By skoczonym gupcem, rzucajc zaklcie, ktre chwilowo przywrcio mu
nasienie ycia. Nie aowa, e spodzi Daemona i Lucivara, ale przez stulecia torturowa si
raportami o tym, co im zrobiono.
Mephis potrzsn gow i wpatrywa si w ciemnoczerwony marmur. - Na wyspie
cildru dyathe.
Saetan zadra. Nigdy nie ba si niczego w Piekle, ale zawsze cildru dyathe, dzieci
yjce jako demony, napeniay go bezbrzen rozpacz. W Piekle martwi przyjmowali form
z ostatniej godziny ycia. To zimne, wypalone Krlestwo nigdy nie byo przyjemnym
miejscem, ale patrzenie na te dzieci, na to, co im zrobiono, bo nie mona byo nic zrobi z
tymi straszliwymi ranami... To byo nie do zniesienia. Przebyway one tylko na tej wyspie, nie
chcc mie adnych kontaktw z dorosymi. Nigdy si do nich nie wtrca, jedynie Char,
wybrany przywdca, zjawia si co jaki czas, aby odebra ksiki, gry i wszystko, co dao si
znale, co zajmowao ich mode umysy i pomagao skrci nieubagane lata.
- Cildru dyathe daj sobie same rad - powiedzia Saetan, bawic si dywanikiem. Przecie to wiesz.
- Ale... w cigu ostatnich kilku tygodni bardzo czsto bya tam obecna jaka inna sia.
Nigdy bardzo dugo, ale czuem j. Czu j take Prothvar, gdy przelatywa nad wysp.
- Zostaw je w spokoju - rzuci Saetan, jego zo przywrcia gosowi nieco siy. - By
moe znalaza bezdomnego szczeniaka.
Mephis nabra powietrza.
- Hekatah ju si posprzeczaa o to z Charem. Dzieci kryj si przed wszystkimi,
ktrzy si o to dowiaduj. Gdyby miaa jakie upowanienie, eby
Zanim Saetan zdy zareagowa na gwatowne walenie w drzwi gabinetu, otworzyy
si one szeroko. Andulvar Yaslana, niegdy eyrieski Ksi Wojownikw z Askavi,
wkroczy do pokoju. Jego wnuk, Prothvar, szed za nim, dwigajc du kul okryt czarn
tkanin.
- SaDiablo, jest co, co powiniene zobaczy - powiedzia Andulvar. - Prothvar
przynis to z wyspy cildru dyathe.
Saetan przybra wyraz grzecznego zainteresowania. W modoci on i Andulvar stali
si niezwykymi przyjacimi i suyli razem na wielu dworach. Nawet Hekatah nie
zniszczya tej przyjani, gdy krcia si wok niego, obnoszc triumfalnie dziecko, ktre nie
byo jego - dziecko Andulvara. Nie zwrci si z tego powodu przeciwko jedynemu
mczynie, ktrego nazywa przyjacielem - kt mgby wini mczyzn za wpltanie si
w jedn z intryg Hekatah? - ale zakoczyo to jego burzliwe maestwo.
Saetan spoglda na trzech mczyzn po kolei i we wszystkich trzech parach
zocistych oczu widzia ten sam wyraz niepewnoci. Mephis by Ksiciem Wojownikw z
Szarym Kamieniem, ktrego prawie nic nie mogo wyprowadzi z rwnowagi. Prothvar by
Wojownikiem Eyrien z Czerwonym Kamieniem, wojownikiem z urodzenia i wyszkolenia.
Andulvar by Ksiciem Wojownikw Eyrien, ktry nosi Czarnoszary Kamie, drugi pod
wzgldem siy zabarwienia. Wszyscy oni byli silnymi mczyznami, ktrzy nie bali si byle
czego - ale teraz naprawd byli przestraszeni.
Saetan pochyli si do przodu, ich strach przeku kokon obojtnoci, ktrym otoczy
si przed dekad. Jego ciao byo sabe i do chodzenia potrzebowa laski, ale umys wci by
ostry, Czarne Kamienie aktywne, a sprawno w Fachu bliska perfekcji.
Nagle zda sobie spraw, e bdzie potrzebowa caej swojej siy i umiejtnoci, aby
da sobie rad z tym, co si dzieje na wyspie cildru dyathe.
Andulvar cign tkanin z kuli. Saetan po prostu patrzy, a na jego twarzy wida
byo zdziwienie i niedowierzanie. Motyl. Nie, to nie by po prostu motyl. To by ogromny
twr wyobrani, ktry delikatnie bi skrzydami, zamknity wewntrz kuli. Ale to jego kolory
zadziwiy Saetana. Pieko byo Krlestwem wiecznego zmierzchu, Krlestwem, ktre tumio
kolory, dopki nie byo prawie adnego koloru. W stworzeniu zamknitym w globusie nie
byo nic stumionego. Korpus by w kolorze pomaraczowej dyni, skrzyda niespotykan
mieszank bkitu nieba, ci soca i zieleni wiosennej trawy. Gdy patrzy, motyl utraci
swj ksztat, a kolory zlay si w jeden, jak na rysunku kred po deszczu.
Kto na wyspie cildru dyathe stworzy to wspaniae dzieo magii, by w stanie
utrzyma kolory ywych Krlestw w miejscu, ktre pozbawiao barwnoci.
- Prothvar rzuci kul na tego motyla - powiedzia Andulvar.
- One rozpywaj si niemal natychmiast - powiedzia przepraszajco Prothvar,
przycigajc swoje ciemne, boniaste skrzyda do ciaa.
Saetan wyprostowa si na swoim krzele.
- Przyprowad do mnie Chara, Lordzie Yaslana. - Jego gos by cichym grzmotem,
pieszczcym i rozkazujcym.
- On nie przyjdzie z wasnej woli - powiedzia Prothvar. Saetan popatrzy na yjcego
yciem demona Wojownika.
- Przyprowad do mnie Chara.
- Tak, Wielki Lordzie.
Wielki Lord Pieka siedzia spokojnie przy ogniu, spltszy swoje smuke palce z
dugimi, poyskujcymi na czarno paznokciami. Piercie z Czarnym Kamieniem na prawej
rce lni wewntrznym ogniem.
Chopiec usiad naprzeciw niego, wpatrujc si w podog, bardzo starajc si
opanowa strach.
Saetan obserwowa go przez na wp przymknite oczy. Od tysica lat Char by
przywdc cildru dyathe. Mia dwanacie, moe trzynacie lat, gdy kto spali go na stosie.
Wola przeycia bya silniejsza ni ciao, i przemkn si przez Wrota, aby skoczy w
Ciemnym Krlestwie. Jego ciao byo tak poparzone, e nie dao si powiedzie, jakiej rasy
by przedstawicielem. A jednak ten may, yjcy jako demon chopiec zebra inne, okaleczone
4. Pieko
Saetan sta przy pulpicie do czytania i kartkowa stary tekst o Fachu. wiece rzucay
wok niego mikkie wiato. Nie odwrci si na ciche pukanie do drzwi gabinetu. Dziki
szybko wysanemu psychicznemu impulsowi wiedzia, kto przybywa.
- Wej. - Nie przerywa kartkowania ksigi, prbujc stumi gniew, zanim zajmie si
tym zuchwaym, maym demonem. W kocu zamkn ksig i odwrci si.
Gdy skoczy, zoy donie i czeka. Moment pniej pulsowanie mino i jego myli
byy znw jego mylami. Rwnie dlatego, e nie mg przesta si dziwi, dlaczego
dotykanie tak j zezocio.
- Zo ci dwie obietnice - powiedzia. - Oczekuj jednej w zamian.
Jaenelle mierzya go wzrokiem nieufnie.
- Jak obietnic?
- Obiecuj na Kamienie, ktre nosz, i wszystko, czym jestem, e naucz ci
wszystkiego, o co poprosisz, najlepiej jak potrafi. Obiecuj te, e nigdy ci nie okami.
Jaenelle przemylaa to.
- Co musz obieca?
- e bdziesz mnie informowa o wszystkich lekcjach Fachu, ktre bdziesz pobiera
u innych. Aby nauczy si dobrze Fachu, trzeba by zdyscyplinowanym i oddanym nauce,
aby radzi sobie z odpowiedzialnoci, ktra przychodzi, gdy si ma moc. Chc mie
pewno, e wszystko, czego si nauczya, zostao przekazane prawidowo. Czy rozumiesz,
maa czarownico?
- A wic nauczysz mnie?
- Wszystkiego, co potrafi. - Saetan da jej czas do namysu. - Zgoda?
- Tak.
- Bardzo dobrze. Podaj mi rce. - Chwyci drobne, jasne rczki w swoje jasnobrzowe
donie. - Dotkn twojego umysu. - Znw zo. - Nie zrobi ci krzywdy, maa czarownico.
Saetan ostronie siga swoim umysem, a stan przed jej wewntrznymi barierami.
Istniay osony, ktre chroniy Krwawych przed innymi Krwawymi. Tak jak piercienie
wewntrz piercieni: im wicej barier zostao przekroczonych, tym bardziej osobiste byo
poczenie umysw. Pierwsza bariera chronia myli codzienne. Ostatnia bariera chronia
rdze Ja, esencj istnienia, wewntrzn Sie.
Saetan czeka. Bardzo pragn uzyska odpowiedzi, ale nie chcia wdziera si na si.
Zbyt wiele zaleao teraz od zaufania.
Bariery otworzyy si i wszed do rodka.
Mimo drczcej go ciekawoci nie przegrzebywa jej myli ani nie schodzi gbiej,
ni byo to konieczne. Byoby to straszliwym naruszeniem Kodeksu Honorowego Krwawych.
W jej umyle bya dziwna, gboka pustka, ktra go niepokoia, mikka neutralno, ktra by o tym przekonany - krya co zupenie innego. Szybko znalaz to, czego szuka psychiczn ni, ktra drgaa w akcie solidarnoci z inn nici o tej samej randze i powiedziaa
mu, jakie Kamienie nosia albo nosiaby po Ceremonii Przyrodzonego Prawa. Rozpocz od
- Dobrze. - Saetan sign po lask. - Po jeden but koo biurka i sta tam.
Pokutyka do przeciwlegej czci pokoju i stan odwrcony plecami do portretu
Cassandry, ponuro mylc, e udziela pierwszej lekcji Fachu pod uwanym, lecz
niewiadomym okiem swojej ostatniej Krlowej.
Gdy Jaenelle doczya si do niego, powiedzia.
- Wiele umiejtnoci Fachu wymaga zamiany dziaania fizycznego na dziaanie
umysowe. Chc, eby sobie wyobrazia, a przy okazji, jak twoja wyobrania? - Saetan
zawaha si. Dlaczego wyglda na tak skrzywdzon? Mia zamiar tylko si z ni podroczy,
widzia przecie tego motyla. - Chc, eby sobie wyobrazia, e podnosisz but i go tu
przynosisz. Signij po niego, zap go i przynie go tu.
Jaenelle wycigna rk, jak moga najdalej, zacisna do i szarpna.
Wszystko stao si natychmiast.
Skrzane krzesa przy kominku pomkny w jego kierunku. Przeciwstawi Czary
Czarom i mia chwil, aby si zdumie, e nic si nie stao, gdy jedno z krzese zbio go z
ng. Upad na drugie i zdy jedynie zwin si w kul, zanim krzeso zza hebanowego
biurka uderzyo w oparcie krzesa, na ktrym siedzia, i znalazo si na nim, zamykajc go w
potrzasku. Sysza, jak oprawne w skr ksigi lataj ze wistem po komnacie, a nastpnie z
hukiem uderzaj o podog. Tupa gwatownie, usiujc oswobodzi stopy. A nad wszystkim
wznosi si szloch Jaenelle:
- Przesta, przesta, przesta.
Zaraz potem nastaa cisza.
Jaenelle zajrzaa w otwr midzy podokietnikami krzese.
- Saetan? - powiedziaa cichym, drcym gosem. - Saetan, nic ci si nie stao?
Korzystajc z Czarw, posa znajdujce si na grze krzeso na miejsce przy biurku.
- Nic mi nie jest, maa czarownico. - Woy stopy do butw i ostronie powsta. - Od
stuleci nie przeywaem takich emocji.
- Naprawd?
Wygadzi swoj czarn tunik i uporzdkowa wosy.
- Tak, naprawd. - I niewane, czy by Stranikiem, czy nie, mczyzna w jego wieku
nie powinien przeywa takiego galopu serca w klatce piersiowej.
Saetan rozejrza si po gabinecie i stumi jk. Ksika, ktra leaa wczeniej na
pulpicie, zawisa w powietrzu, grzbietem do gry. Pozostae ksiki tworzyy zway na
pododze gabinetu. Waciwie jedynym skrzanym przedmiotem, ktry nie odpowiedzia na
wezwanie, by but Jaenelle.
Zacz liczy uderzenia serca. Gdy doszed do piciu, podnis gow. Nie wygldaa
na zaskoczon lub przestraszon, to byy zwyke emocje, ktre ywa istota czuje przy
oddawaniu krwi prosto z yy.
Przesuna drcy palec wzdu warg.
- Gdyby dosta wicej, czy czuby si cakowicie uzdrowiony?
Saetan poprosi o mis z ciep wod i czyst lnian szmatk przemy jej szyj. Nie
mia zamiaru wyjania dziecku, co te dwie porcje krwi mu day. Zignorowa pytanie, majc
nadziej, e nie bdzie naciska na odpowied, i skoncentrowa si na Czarach, ktre byy
potrzebne do uleczenia rany.
- Pomogoby? - zapytaa, gdy tylko zabrano szmatk i mis.
Saetan zawaha si, da sowo, e nie bdzie kama.
- Byoby lepiej, aby gojenie przebiegao stopniowo - to przynajmniej nie byo
kamstwem. - Nastpna lekcja jutro.
Jaenelle szybko odwrcia wzrok.
Saetan zesztywnia. Czy ona si przestraszya tego, co zrobi?
- Ja... ja zdyam przysic Morghann, e dzi si z ni zobacz, a z Gabriel dzie
pniej.
Ulga sprawia, e wiat zacz mu wirowa. - A wic za trzy?
Przyjrzaa si jego twarzy. - Nie masz nic przeciwko temu? Nie jeste zy?
Tak, mia co przeciwko temu, ale to bya instynktowna zaborczo Ksicia
Wojownikw. Poza tym mia mnstwo do zrobienia, zanim j zobaczy.
- Nie wydaje mi si, aby twoi przyjaciele bardzo si przejli, e twj nowy mentor
zabierze ci cay wolny czas, prawda?
Wyszczerzya zby. - Prawdopodobnie nie. - Umiech znikn. Znw pojawi si
udrczony wyraz twarzy. - Musz i.
Tak, mia wiele do zrobienia, zanim zobaczy j nastpny raz.
Otworzya drzwi i zatrzymaa si. - Czy wierzysz w jednoroce?
Saetan umiechn si. - Znaem je kiedy, dawno temu. Umiech, ktrym go
obdarzya, zanim znikna w korytarzu, rozwietli komnat i najciemniejsze zaktki jego
serca.
- Na Ogie Piekielny! Co si stao, SaDiablo?
Saetan machn porzuconym butem Jaenelle w stron Andulvara i umiechn si
szyderczo. - Lekcja czarw.
- Co?
ROZDZIA DRUGI
1. Terreille
pasmo wosw.
- To si stao, Saetan. Wieki temu. Teraz musimy myle o dziecku. Saetan patrzy w
ogie na palenisku. Miaa prawo do swojego wasnego ycia i z pewnoci nie odpowiadaa
za jego ycie, ale nie rozumiaa - lub nie chciaa zrozumie - co ta przyja moga dla niego
znaczy. Nawet gdyby mia ju nigdy wicej jej nie zobaczy, wiadomo, e istniaa,
uwolniaby go cho czciowo z odczuwanej pustki. Czy oeniby si z Hekatah, gdyby nie
czu si tak rozpaczliwie samotny? Cassandra splota palce wok kieliszka.
- Widziae j?
Saetan pomyla o swoim gabinecie i prychn: - Tak, widziaem j.
- Ona bdzie Czarownic. Jestem tego pewna.
- Bdzie? - Zote oczy Saetana zwziy si. - Co masz na myli, mwic bdzie?
Czy mwimy o tym samym dziecku? Jaenelle?
- Oczywicie, e mwimy o Jaenelle - warkna.
- Ona nie bdzie Czarownic, Cassandro. Ona ju jest Czarownic. Cassandra
potrzsna gwatownie gow.
- Niemoliwe. Czarownica zawsze nosi Czarne Kamienie.
- I crka mojej duszy je nosi - Saetan odpowiedzia zbyt cicho.
Mino troch czasu, zanim zrozumiaa. Gdy zrozumiaa, uniosa drc rk kieliszek
z winem i wypia je.
- S - skd...
- Pokazaa mi Kamienie, ktrymi zostaa obdarowana. Peen zestaw nieszlifowanych
janiejszych Kamieni. Po raz pierwszy w yciu syszaem, aby ktokolwiek opisywa
Czarnoszary jako janiejszy Kamie i trzynacie nieszlifowanych Czarnych Kamieni.
Twarz Cassandry poszarzaa. Saetan delikatnie potar jej zimne jak ld rce,
zmartwiony szokiem w jej oczach. To ona pierwsza zobaczya dziecko w spltanej Sieci. To
ona mu o tym powiedziaa. Czyby ona tylko widziaa Czarownic, ale nie zrozumiaa, co
nadchodzi? Saetan rzuci rozgrzewajce zaklcie na swoj peleryn i okry ni Cassandr, a
nastpnie ogrza kolejny kieliszek wina nad niewielkim jzykiem ognia. Gdy przestaa
szczka zbami, wrci na swoje krzeso.
Jej szmaragdowe oczy zaday pytanie, ktrego nie umiaa ubra w sowa.
- Lorn - powiedzia cicho. - Dostaa Kamienie od Lorna. Cassandra zadraa.
- Matko Noc. - Potrzsna gow. - To nie tak ma by, Saetan. Jak nad ni
zapanujemy?
Jego rka drgna, gdy napenia swj kieliszek. Wino rozlao si na st.
- Nie bdziemy nad ni. panowa, Nawet nie bdziemy prbowa, Cassandra uderzya
doni w st.
- Ona jest dzieckiem! Zbyt maym, aby zrozumie t wielk moc, i emocjonalnie
niedojrzaym, aby wzi na siebie odpowiedzialno, ktra temu towarzyszy. W jej wieku jest
zbyt podatna na wpywy.
Chcia zapyta, czyich wpyww si obawia, ale w jego umyle, pojawia si twarz
Hekatah. Piknej, czarujcej, intryganckiej, okrutnej Hekatah, ktra go polubia, poniewa
mylaa, e uczyni j co najmniej Arcykapank Terreille lub, by moe, najpotniejsz
kobiet we wszystkich trzech Krlestwach. Gdy odmwi spenienia jej ycze, prbowaa
osign swj cel samodzielnie i doprowadzia do wojny midzy Terreille a Kaeleer, wojny,
po ktrej Terreille pozostawao spustoszone przez stulecia i ktra sprawia, e wiele ras
Kaeleer zamkno swoje tereny dla przybyszw i wszelki such po tych rasach zagin.
Gdyby Hekatah pooya swoje apy na Jaenelle i zmienia dziewczynk w podobn
sobie chciw i ambitn istot...
- Musisz nad ni panowa, Saetan - powiedziaa Cassandra, obserwujc go. Saetan
potrzsn gow.
- Nawet gdybym chcia, nie sdz, ebym potrafi. Wok niej jest mikka mga,
sodka, zimna, czarna mga. Nie wiem, czy mimo jej modego wieku bybym w stanie
stwierdzi bez zaproszenia, co ley gbiej. - Rozzoszczony sposobem, w jaki wpatrywaa si
w niego Cassandra, Saetan rozejrza si po kuchni i zauway prymitywny rysunek
przyczepiony do ciany. - Skd to masz?
- Co? Och, Jaenelle wpada par dni temu i poprosia, ebym go zatrzymaa. Zdaje si,
e bawia si w domu przyjaciela i nie zabraa rysunku do domu. - Cassandra wepchna
pasma wosw w warkocz. - Saetan, powiedziae, e wok niej jest mikka mga. Wok
Beldon Mor jest take mga.
Saetan spojrza na ni, marszczc brwi. Co go zainteresowao w pogodzie ja - jakiego
miasta? Ten rysunek zawiera odpowied, gdyby tylko potrafi j odczyta.
- Psychiczna mga - powiedziaa Cassandra, stukajc kostkami palcw w st. - To
odstrasza demony i Stranikw.
Saetan nagle wsta.
- Gdzie jest Beldon Mor?
- Na Chaillot, To wyspa na zachd std. Wida j ze wzgrza za Sanktuarium. Beldon
Mor jest stolic. Myl, e Jaenelle tam mieszka. Prbowaam znale drog do...
Teraz przycigna ca jego uwag.
- Oszalaa? - Przeczesa palcami swoje gste, czarne wosy. - Jeli tak bardzo si
staraa, aby zachowa prywatno, dlaczego prbujesz j naruszy?
- Z powodu tego, czym jest - powiedziaa Cassandra przez zacinite usta.
- Mylaam, e to oczywiste.
- Nie wkraczaj w jej prywatno, Cassandro. Nie dawaj powodu, aby przestaa ci ufa.
A powd tego rwnie jest oczywisty.
Mijay pene napicia minuty, Uwaga Saetana skoncentrowaa si ponownie na
obrazku. Twrcze zastosowanie ywych kolorw, cho nie mg dokadnie zrozumie, co
przedstawia obraz. Jak dziecko, zdolne do stworzenia motyli, przesunicia budowli wielkoci
Dworu i zbudowania psychicznej tarczy, chronicej tylko przed okrelonymi rodzajami istot,
mogo by tak beznadziejne, jeli chodzi o podstawy Fachu?
- Jest niezdarna - szepn Saetan, a jego oczy si rozszerzyy. Cassandra spojrzaa na
niego zmczonym wzrokiem.
- Ona jest dzieckiem, Saetan. Nie moesz od niej oczekiwa, e bdzie przeszkolona
lub miaa zdalne sterowanie...
Zapiszczaa, gdy chwyci j za rami.
- Ale to wanie o to chodzi! Dla Jaenelle robienie rzeczy, ktre wymagaj ogromnych
wydatkw energii psychicznej, jest proste jak dua kartka papieru i kolorowe kredki, ktre
zmieci w doni. Drobne rzeczy, podstawowe rzeczy, od ktrych zwykle zaczynamy,
poniewa nie wymagaj duej siy, s jak proszenie jej o uycie pdzelka, Nie ma jeszcze
wystarczajcej fizycznej i psychicznej siy.
- Rozpar si na krzele, triumfujc.
- Cudownie - zauwaya sarkastycznie Cassandra. - A wic nie umie przesun mebli
w pokoju, ale moe zniszczy cay kontynent.
- Ona nigdy tego nie zrobi. To nie ley w jej charakterze.
- Skd ta pewno? Jak bdziesz j kontrolowa? Znw o tym mwili.
Wzi swoj peleryn i zarzuci na ramiona.
- Nie zamierzam jej kontrolowa, Cassandro. Ona jest Czarownic. aden mczyzna
nie ma prawa kontrolowa Czarownicy.
Cassandra przygldaa mu si uwanie.
- A wic co zamierzasz zrobi? Saetan podnis lask.
- Kocha j. To bdzie musiao wystarczy.
- A jeli nie wystarczy?
- Bdzie musiao. - Zatrzyma si przy drzwiach kuchennych. - Mog czasem wpada?
2. Pieko
3. Terreille
Surreal wpada przez frontowe drzwi Domu Czerwonego Ksiyca Deje w Beldon
Mor, wyszczerzya zby do muskularnego, ubranego na czerwono odwiernego i popdzia do
recepcji wysadzanym rolinami korytarzem o marmurowej posadzce. Uderzya may,
mosiny dzwonek na kontuarze tyle razy, e wyprowadziaby z rwnowagi najbardziej
spokojnego czowieka.
uszy Titian.
Titian, ktra pochodzia z rasy, ktrej przedstawicieli Surreal nie spotkaa nigdy w
czasie swoich podry przez Terreille. Titian, ktra spotkaa si z dzid Kartane SaDiablo.
Titian, ktra ucieka i prostytuowaa si, aby zapewni utrzymanie crce i uniemoliwi
Kartane dopadniecie jej i zniszczenie dziecka, ktre nosia, Titian, ktr, pewnego dnia
znaleziono z podernitym gardem i pochowano w nieoznaczonym grobie. Wszystkie
zabjstwa, wszyscy ci ludzie gincy zaplanowan mierci byli prb generaln ojcobjstwa.
Pewnego dnia znajdzie Kartane w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie i odpaci mu
za Titian.
Surreal odwrcia si od lustra i odsuna od siebie wspomnienia. Gdy usyszaa ciche
pukanie do drzwi, stana w rodku pokoju tak, aby jej go mg j zobaczy od drzwi. A
ona mogaby zobaczy jego i odpowiednio zaplanowa wieczr. Uya Fachu, aby otworzy
drzwi, zanim przekrci klamk, i pozwolia, aby uwodzicielskie zapachy popyny od niej
jak egzotyczne perfumy. Gdy zamkny si za nim drzwi, rozoya ramiona i umiechna
si. Podszed do niej gwatownie, promieniujcy pragnieniem. Szary Kamie na szyi lni
wewntrznym ogniem jego waciciela. Pooya rce na jego klatce piersiowej, zatrzymujc
go i pieszczc jednym, pynnym gestem. Ciko oddychajc, zaciska i otwiera donie, ale nie
dotkn jej.
Zadowolona Surreal przemiecia si do niewielkiego stolika w pobliu szklanych
drzwi i przesaa myl do kuchni. Chwil pniej pojawiy si dwa schodzone kieliszki i
butelka wina. Nalaa wino, podaa mu kieliszek i podniosa swj w toacie.
- Philip.
- Surreal. - Jego gos by zachrypnity, peen blu. Sczya wino.
- Czy wino ci nie odpowiada?
Philip wypi p kieliszka jednym haustem. Surreal ukrya umiech, Kogo on
naprawd poda, kogo nie mg mie? Kogo w niej widzia, gdy zasuwa zasony i gasi
wszystkie wiata, aby mc zaspokoi swoje dze, tulc si do iluzji? Zachowywaa powolne
tempo posiku, pozwalajc mu si konsumowa wzrokiem, gdy pi wino i jad smakoyki. Jak
zwykle mwi do niej w okrny, niejasny sposb, przekazujc wicej, ni sdzi lub
zamierza.
Philip Alexander. Ksi z Szarym Kamieniem. Przystojny mczyzna Z wosami w
kolorze piasku i uczciwymi, zmartwionymi, szarymi oczami. Brat przyrodni Roberta
Benedicta, wanego gracza na scenie politycznej, od czasu gdy zwiza si z Hayll, z...
Kartane. Robert nosi zaledwie ty Kamie, ale dziedziczy po ojcu posiadoci i majtek,
Philip, kilka lat modszy i nigdy formalnie nieuznany, by wychowywany jak dodatek do
brata. Zmczony odgrywaniem roli wdzicznego nielubnego potomka zerwa z rodzin i
zosta maonkiem Alexandry Angelline, Krlowej Chaillot. Subtelne dziaania przez kilka
pokole sprawiy, e mczyznom Krwawych z Chaillot udao si zmieni matriarchalne
rzdy na co nienaturalnego i wyrwa z rk Krlowych wadz nad Terytorium. Alexandra
bya figurantk, ale pozostawaa Krlow Chaillot i nosia Opal. Te troch dziwne, wrcz
niezwyke, byy pogoski, e miaa do czynienia z sabatami Klepsydry, cho Czarne Wdowy
byy wyklte przez pozostajcych u wadzy mczyzn Krwawych. Miaa jedn crk, Leland,
ktra wysza za Roberta Benedicta. Wszyscy oni yli razem w posiadoci Angelline w
Beldon Mor.
Zanim zacza zabaw w ku, bawia si kolacj tak dugo, jak moga. Ksi
noszcy Szare Kamienie, ktry odchodzi przez dugi czas, nie zaznawszy przyjemnoci,
mg by mao atrakcyjnym towarzyszem, ale jej nie martwi. Ona take nosia Szary, ale
nigdy w pracy. Zawsze nosia swj Jaskrawozielony lub w ogle nie nosia Kamieni,
pozwalajc, aby jej klientom zdawao si, e dominuj. A jednak tego wieczoru nie miaaby
nic przeciwko troch ostrzejszemu traktowaniu, a on by jednym z nielicznych mczyzn,
ktrych znaa w swojej drugiej profesji, ktrzy rzeczywicie chcieli i dawa, i dostawa
przyjemno.
Tak, Philip by dobrym pocztkiem tego pobytu.
Surreal przygasia lampy i w pokoju zapad pmrok. Nie spieszy si. Dotyka,
smakowa, delektowa si. A ona, delikatnie nim kierujc, pozwalaa mu robi to, po co tutaj
przyszed.
***
jeleni otaczajcych kamie, a ich poroa czyy si od gry, ukrywajc piercie, do ktrego
by przymocowany acuszek. Gdy mu si przygldaa, krew w jej yach piewaa, wzywaa
niewyranie do czego, czego nie moga rozpozna.
Titian przygldaa si jej.
- Jeli kiedykolwiek spotkasz moich ludzi, rozpoznaj ci po tym Kamieniu.
- Dlaczego nie moemy pj i si z nimi zobaczy?
Titian potrzsna gow i odwrcia si.
Te dwa lata byy dobre dla Surreal. Dni spdzaa ze swoimi nauczycielami. Jeden
uczy j Fachu, inni rnych przedmiotw potrzebnych do uzyskania oglnego wyksztacenia.
Noc Titian uczya j innych rzeczy. Nawet zamana, Titian bya ekspertem w posugiwaniu
si noem, i rs w niej niepokj, jak gdyby czekaa na co, co sprawiao, e nie ustawaa w
wiczeniach.
Pewnego dnia, gdy Surreal miaa dwanacie lat, wrcia do domu, zastaa drzwi do
apartamentu na wp otwarte. Titian leaa we frontowym pokoju z podernitym gardem, a
w pobliu lea jej sztylet z rogow rkojeci. ciany pulsoway przemoc i wciekoci... i
ostrzegay, aby ucieka, ucieka, ucieka. Surreal wahaa si przez chwil, po czym wpada
do sypialni i wyja ze skrytki rzebione pudeko z jej Kamieniem. W biegu podniosa z
podogi sztylet i znikna zarwno sztylet, jak i pudeko, tak jak j uczono. Nastpnie ucieka
na dobre, zostawiajc za sob Titian i wszystkich, ktrzy na nie polowali. Titian wanie
skoczya dwadziecia pi lat.
Mniej ni tydzie po mierci matki Surreal zostaa zgwacona po raz pierwszy. Gdy
walczya bez nadziei, widziaa siebie spadajc w d dugiego, ciemnego tunelu i jej nici w
otchani. Na poziomie Zielonego w tunelu bya rozpostarta drca Sie. Gdy nie mogc nic
zrobi, spadaa w jej stron, gdy bl z powodu amania jej zabarwi ciany na czerwono,
Surreal przypomniaa sobie Ters, przypomniaa Titian. Gdyby uderzya w wewntrzn Sie,
nie odzyskawszy panowania nad sytuacj, przerwaaby Sie i powrcia do realnego wiata
jako cie samej siebie, na zawsze wiadoma i opakujca utrat Fachu i tego, czym mogaby
by. Wspomnienie Titian dao jej wewntrzn si, aby znie uderzenia, ktre zdaway si
nie mie koca, kade pchnicie przybliao j do wewntrznej Sieci. Trzymaa si, walczc z
caych si. Gdy pchnicia ustay., gdy w kocu wszystko si skoczyo... bya ledwo o do od
destrukcji. Jej umys skuli si w tym miejscu, wyczerpany. Gdy mczyzna odszed, zmusia
si, aby wsta. Bl fizyczny by trudny do zniesienia, a przecierada byy nasiknite jej
krwi, ale pozostaa nietknita pod najwaniejszym wzgldem. Wci nosia Kamienie.
Wci bya czarownic.
przed Surreal. - Kobieta z wyksztaceniem moe spdza wicej czasu w fotelu, zamiast lee
na plecach. Sdz, e to istotna korzy.
Surreal patrzya niepewnie na list. Byy tam spodziewane przedmioty - literatura,
jzyki, historia - a potem, na dole strony, lista umiejtnoci bliszych noownictwu ni
patnemu seksowi. Gdy Tersa sprztna st, Daemon wsta z krzesa i pochyli si nad
Surreal, jego klatka piersiowa ocieraa si o jej plecy, jego ciepy oddech askota j w
zaostrzone ucho.
- Subtelno, Surreal - szepn - subtelno jest potn broni. S inne sposoby na
podernicie mczynie garda ni zalewanie cian jego krwi. Jeli bdziesz tak
postpowa, wczeniej czy pniej znajd ci. Jest tyle sposobw zabijania. - Zachichota, ale
w tym chichocie sycha byo nut okruciestwa. - Niektrzy mczyni umieraj z braku
mioci... niektrzy z jej powodu. Pomyl o tym.
Surreal posza do Domu Czerwonego Ksiyca. Burdelmama i inne kobiety nauczyy
j sztuki mioci, Reszty uczya si spokojnie sama. W cigu dziesiciu lat staa si najlepiej
patn dziwk w Domu - i mczyni zwracali si do niej z prob take o inne usugi.
Jedzia po caym Terreille, oferujc swoje umiejtnoci najlepszemu domowi Czerwonego
Ksiyca w kadym miecie, w ktrym bya, i starannie dobieraa zlecenia wymagajce
innych jej umiejtnoci, decydujc si na najtrudniejsze - i dajce jak najwicej przyjemnoci.
Nosia ze sob zestaw kluczy do domw w miecie, mieszka, loftw - niektre z nich
znajdoway si w najdroszych czciach miasta, inne w cichych uliczkach na uboczu, gdzie
ludzie nie zadawali pyta. Czasami spotykaa Ters i zapewniaa jej tak opiek, jakiej
potrzebowaa. A czasami mieszkaa z Sadim, gdy wymyka si na spokojny wieczr z dworu,
na ktrym suy. To byy dobre czasy dla Surreal. Wiedza Daemona bya ogromna, gdy mia
nastrj do rozmowy, a kiedy ona mwia, w jego zotych oczach zawsze pojawiao si
kontrolowane rozbawienie starszego brata.
W ten sposb yli ze sob przez trzysta lat. Do nocy, gdy Surreal, ju nieco pijana,
wypia butelk wina, obserwujc Daemona czytajcego ksik. By wygodnie rozparty na
krzele, w na wp rozpitej koszuli, stopy opiera na poduszce, jego czarne wosy byy
nietypowo rozczochrane.
- Zastanawiaam si - powiedziaa Surreal, obdarzajc go pijackim umiechem,
Daemon podnis wzrok znad ksiki, jedna brew uniosa si, gdy w umiechu zaczy si mu
podnosi kciki ust.
- Zastanawiaa si?
- Zawodowa ciekawo, rozumiesz. Mwi o tobie w domach Czerwonego Ksiyca.
- Doprawdy?
Nie zwrcia uwagi na chd, jaki nagle zapanowa w pokoju, ani na ty blask
zotych oczu. Nie zauwaya niebezpiecznej mikkoci jego gosu. Po prostu umiechaa si
do niego.
- Chod, Sadi, to dopiero bdzie moja zdobycz, ukoronowanie kariery. Nie ma dziwki
w Krlestwie, ktra wie z pierwszej rki, co to znaczy by zaspokojon przez kogo z Hayll.
- Uwaaj, o co prosisz. Moesz to dosta.
Rozemiaa si i wygia, jej sutki wyranie rysoway si pod cienk tkanin bluzki.
Dopiero gdy zerwa si z krzesa z prdkoci drapienika i przycisn j do siebie rkami
splecionymi na jej plecach, zdaa sobie spraw, jak niebezpiecznie jest go drani. Pocign
j za wosy do mocno, aby w jej oczach pojawiy si zy, zmusi j do zadarcia gowy. Jego
rce zacisny si na jej nadgarstkach, a jkna z blu. Wtedy j pocaowa. Spodziewaa si
brutalnego pocaunku, i delikatno, mikko jego warg dotykajcych jej warg przestraszya
j jeszcze bardziej. Nie wiedziaa, co myle, gdy czua zadajce jej bl rce, a rwnoczenie
jego usta, tak ulege, tak przekonujce. Gdy wreszcie skoni j do otwarcia ust, kade
dotknicie jego jzyka powodowao gwatown reakcj midzy jej nogami. Gdy nie bya w
stanie duej wytrzyma, wzi j do sypialni.
Rozbiera j z doprowadzajc do szau powolnoci, jego dugie paznokcie wisiay
nad jej drc skr, gdy caowa, liza i zdejmowa kolejne warstwy. To bya sodka tortura.
Gdy bya wreszcie naga, zaprowadzi j do ka. Psychiczne wizy zacisny si na jej
nadgarstkach i rozcigny jej rce nad jego gow. Wizy wok kostek rozoyy jej nogi.
Gdy sta przy ku, Surreal zdaa sobie spraw z zimnej, bezlitosnej zoci, ktra j
otaczaa... i delikatnej bryzy, wiosennego wietrzyka, cigle z akcentami zimy, opywajcej jej
ciao, pieszczcej jej piersi, brzuch, mierzwicej wosy midzy nogami, a potem biegncej
wzdu wewntrznych czci ud, zakrcajcej wok stp i powracajcej na zewntrz jej ud,
wzdu eber, wok szyi i rozpoczynajcej cykl od nowa. Trwao to i trwao, a w kocu nie
moga ju znie tych pieszczot, pragna jakiego dotyku, ktry przyniesie jej odprenie.
- Prosz - jkna, prbujc przerwa nieustajce pieszczoty.
- Prosisz o co? - Powoli zdejmowa ubranie.
Obserwowaa go podliwie, jej oczy byy w niego wpatrzone, czekaa bowiem na
dowd przyjemnoci, ktrej doznawa. Szok, jaki spowodowa widok Piercienia
Posuszestwa na cakowicie zwiotczaym organie, sprawi, e uwiadomia sobie, i zo
wirujca wok niej zmienia si. Jego umiech si zmieni.
Gdy rozcign si obok niej, jego ciepe ciao byo chodne w porwnaniu z arem w
jej wntrzu, gdy jego prawdziwa rka zacza prowadzi t sam gr, ktr prowadzia rka
wyobraona, zrozumiaa wreszcie, co byo w powietrzu, w jego umiechu, w jego oczach:
pogarda. Bawi si ze mierteln powag. Za kadym razem, gdy jego rce lub jzyk
przynosiy jej ukojenie, mulinowe zasony zmysowoci znikay z jej umysu i musiaa
wypija kolejne kubki pogardy. Gdy doprowadzi j do ostatecznoci, wypchna biodra w
jego kierunku, rwnoczenie proszc go, aby przesta, Jej ciao otacza jego zimny,
przenikliwy miech, a nie moga oddycha. Gdy tylko zacza osuwa si w sodkie
spenienie, skoczyo si.
Wszystko skoczyo si, zatrzymao. Gdy oprzytomniaa, usyszaa pync w azience
wod. Kilka minut pniej Daemon pojawi si ponownie, cakowicie ubrany, wycierajc
twarz rcznikiem. Midzy nogami czua pragnienie, ktre po winno zosta spenione, choby
tylko raz. Bagaa go o jakie zaspokojenie.
Daemon umiechn si swoim zimnym, okrutnym umiechem.
- Teraz wiesz, co to znaczy pj do ka z haylliask dziwk. Zacza paka.
Daemon cisn rcznik na krzeso.
- Gdybym by tob, nie prbowabym uywa wibratora - powiedzia. - W kadym
razie nie przez kilka najbliszych dni. Nie pomoe, a moe nawet zaszkodzi, bardzo
zaszkodzi. - Umiechn si do niej ponownie i wyszed Z apartamentu.
Nie wiedziaa, ile mino czasu od jego wyjcia do chwili, gdy wizy wok
nadgarstkw i kostek zniky i moga si przewrci na bok, z kolanami podcignitymi pod
klatk piersiow, i wypaka swj wstyd i wcieko. Zacza si go ba, baa si poczu
jego obecno, gdy otwieraa drzwi. Gdy si spotkali, by zimny i uprzejmy i rzadko si
odzywa - i nigdy wicej ciepo na ni nie spojrza.
Surreal wpatrywaa si w baldachim z mulinu. Byo to pidziesit lat temu i nigdy
jej nie wybaczy. Teraz... Zadraa. Teraz, jeli pogoski byy prawdziwe, dziao si z nim co
bardzo zego. Nie byo dworu, ktry mg go zatrzyma wicej ni na par tygodni. Zawsze,
gdy by w gorszym nastroju, Krwawi znikali i gin po nich wszelki lad. Mia racj. Byo
bardzo wiele sposobw zabijania. Nawet ona, tak sprawna, musiaa woy troch wysiku,
aby pozby si ciaa. Sadysta jednak nie pozostawia najmniejszego ladu, Surreal wesza pod
prysznic i westchna, gdy jej napite minie rozluniy si pod wpywem gorcej wody.
Przynajmniej gdy pozostawaa w Beldon Mor, nie grozio jej znalezienie si pod nim.
4. Pieko
Nawet
wcieke
walenie
drzwi
jego
gabinetu
nie
mogo
zaguszy
czwartych drogi.
- Matko Noc - wyszepta Saetan.
- I niech Ciemnoci si zlituj. A wic co zrobisz?
- Porozmawiam z ni - odpowiedzia ponuro Saetan, posyajc myl do drzwi i
obserwujc, jak gadko i pynnie si otwieraj. - Maa czarownica.
Jaenelle podesza do Saetana, jej zo zmienia si w wewntrzne przekonanie, e on
wszystko wietnie zrozumie. Starajc si opanowa swj nastrj, Saetan przyglda si jej
przez chwil.
- Andulvar powiedzia mi, co si stao. Czy masz mi co do powiedzenia?
- Prothvar nie musia si ze mnie mia. Ja si z niego nie miej.
- Latanie zwykle wymaga skrzyde, maa czarownico.
- Skrzyda nie s potrzebne, gdy jedzisz na Wiatrach. To si tak bardzo nie rni. A
nawet Eyrianie potrzebuj do latania nieco Fachu. Tak powiedzia Prothvar.
Nie wiedzia, co byo gorsze: Jaenelle robica co ekstrawaganckiego czy Jaenelle
rozsdna. Wzdychajc, Saetan otoczy swoimi rkami jej mae rczki.
- Przestraszya go. Skd mg wiedzie, e nie uderzysz o ziemi?
- Powiedziaabym mu - odpowiedziaa, troch z poczuciem winy. Saetan zamkn na
moment oczy i intensywnie myla.
- W porzdku. Andulvar i Prothvar naucz ci lata po eyriesku. Ty z kolei musisz
obieca, e bdziesz stosowa si do ich instrukcji i bdziesz pobiera nauki w odpowiedniej
kolejnoci. adnego rzucania si z wiey, adnych niespodziewanych skokw z urwiska... Jej niewinny wygld sprawi, e jego serce zaczo bi w bardzo osobliwym rytmie.
Zakoczy zduszonym gosem - ...adnych testw na trasach Krwawych... ani adnych innych
trasach, dopki nie uznaj, e jeste gotowa.
Andulvar odwrci si, mamroczc stek przeklestw.
- Zgoda? - spyta Saetan, wstrzymujc oddech. Jaenelle skina, niezbyt szczliwa,
ale pogodzona z losem.
Trasy, podobnie jak Wrota, istniay we wszystkich trzech Krlestwach. W
przeciwiestwie do Wrt istniay tylko na Terytorium Askavi. W Terreille byy to tereny
testowe wojownikw Eyrien, kaniony, gdzie wiatry i Wiatry zderzay si ze sob w
niebezpiecznej, wyczerpujcej prbie si fizycznych i umysowych. Trasa Krwawych
zawieraa nici janiejszych Wiatrw, od Biaego po Opal. Inne...
Saetan z trudem przekn lin.
- Czy prbowaa Trasy Krwawych?
si zoliwie. - Poza tym Prothvar z radoci bdzie jej przeciwnikiem, gdy nauczy si
posugiwania pakami.
Gdy Andulvar odszed, Sactan zasiad na krzele za hebanowym biurkiem, otworzy
jedn z szuflad i wycign arkusz biaego pergaminu, do poowy pokryty jego eleganckim
pismem. Do powikszajcej si listy doda trzy imiona: Katrine, Sceron, Chaosti.
Zamknwszy ponownie pergamin, rozpar si na krzele i potar skronie. Lista spdzaa mu
sen z powiek, poniewa nie wiedzia, co znaczya. Dzieci tak. Przyjaciele, oczywicie. Ale
wszyscy z Kaeleer. Musiaa wyjeda na cae godziny, aby przebywa te odlegoci, nawet
jeli korzystaa z Czarnego Wiatru. Co jej rodzina mylaa o takim znikaniu? Co mwili?
Nigdy nie opowiadaa o Chaillot, swoim domu, rodzinie. Unikaa odpowiedzi na wszystkie
pytania, ktre zadawa, niezalenie od tego, jak je formuowa. Czego si baa?
Saetan przez duszy czas nie patrzy na nic, nastpnie posa myl na czarnoszarej
nici, mczyzna do mczyzny. Ucz j dobrze, Andulvar. Ucz j dobrze.
5. Pieko
CZ DRUGA
ROZDZIA TRZECI
1. Kaeleer
Saetan umiechn si szyderczo do swojego odbicia. Jego czarne wosy byy bardziej
siwe na skroniach ni pi at temu, ale bruzdy pozostawione na twarzy przez chorob i
rozpacz nabray mikkoci, a zmarszczki mimiczne pogbiy si.
Odwrci si od lustra i przeszed wzdu galerii na drugim pitrze. Jego chora noga
nadal sztywniaa, gdy chodzi zbyt dugo, ale nie potrzebowa ju tej przekltej laski. Zamia
si cicho. Jaenelle bya orzewiajcym eliksirem pod wieloma wzgldami. Gdy schodzi po
schodach, ktre koczyy si w salonie, zauway wysok, szczup kobiet, obserwujc go
zmruonymi oczami. Zauway take pk kluczy przytroczony do jej paska i poczu ulg, e
znalezienie aktualnej gospodyni okazao si tak atwe.
- Dzie dobry - powiedzia miym gosem. - Czy ty jeste Helena?
- A co, jeli jestem? - Domniemana Helena skrzyowaa rce i przytupywaa. Nie
oczekiwa serdecznego przywitania, ale mimo wszystko... Umiechn si do niej.
- Jak na pracownika, ktry tak dugo nie mia nikogo, komu mgby suy, i ktry
dostaje tak niskie wynagrodzenie, spisywaa si cakiem niele.
Helena wyprostowaa ramiona, a jej oczy zapony gniewem.
- Dbamy o Paac, poniewa jest to Paac. - Jej oczy zwziy si jeszcze bardziej. - A ty
kim jeste? - zapytaa.
Unis brwi.
- A jak sdzisz, kim jestem?
- Intruzem, ot co myl - warkna Helena, opierajc donie na biodrach. - Jednym z
tych, ktrzy zakradaj si tu od czasu do czasu, aby gapi si i chon atmosfer tego
miejsca.
Saetan rozemia si.
- Lepiej, aby nie chonli zbytnio atmosfery tego miejsca, cho zawsze byo
spokojniejsze ni jego odpowiednik - Terreille. Sdz, e po tylu latach nieobecnoci jestem
w pewnym sensie intruzem, ale... - Podnis praw rk. Gdy Czarny Kamie w piercieniu
rozbysn, w odpowiedzi kamienie Paacu SaDiablo wyday guchy pomruk. Helena zblada i
wpatrywaa si w niego. Umiechn si.
- Widzisz, moja droga, wci dostaj odpowied na mj sygna. I obawiam si, e
ktre wychodziy na wielki hol. - Spotkamy si ponownie pod koniec tygodnia. Czy starczy ci
czasu?
- Tak, Wielki Lordzie. - Dygna ponownie.
Jako syn zwykej dziwki, urodzony w slumsach Draega, stolicy Hayll, nigdy nie
oczekiwa od swoich sucych ani te od nich nie wymaga, aby si przed nim paszczyli.
Nie powiedzia tego Helenie, poniewa jeli odczytywa jej myli waciwie, byby to ostatni
ukon, jaki by kiedykolwiek otrzyma.
Na kocu wielkiego holu zawaha si przed otwarciem drzwi swojego gabinetu.
Obszed komnat, lekko dotykajc mebli w pokrowcach, krzywic si nieznacznie na widok
pozostawianych w kurzu ladw palcw.
Niegdy z tej komnaty rzdzi Dhemlan Kaeleer. Nadal rzdzi, przypomnia sobie.
Dhemlan podarowa Terreille Mephisowi, gdy ten zosta Stranikiem, ale nie bliniacz
krain w Krlestwie Cieni.
Ach, Kaeleer. Zawsze bya to dla niego kraina sodkiego wina, z jej magi i
tajemnicami. Teraz te tajemnice znw wychylay si z mgy, a magia bya wci silna. Nitka
po nitce Jaenelle odbudowywaa Sie, zapraszajc je wszystkie do taca. Mia nadziej, e
bdzie zadowolona z moliwoci korzystania z tego miejsca. Mia nadziej, e gdy Jaenelle
zaoy wasny dwr, zostanie zaproszony Chcia wiedzie, kogo wybierze do Pierwszego
Krgu, chcia zobaczy twarze przypisane do tej listy nazwisk. Czy wiedzieli o sobie? Albo o
nim?
Saetan potrzsn gow i umiechn si. Chcc nie chcc, piknowosa crka jego
duszy z pewnoci przywrcia go do ycia.
2. Terreille
3. Terreille
4. Kaeleer
skrpowany, Saetan ogrza kieliszek wina dla siebie, a potem zasiad w fotelu przy ogniu.
Char wypi szybko, na jego wargach pojawi si umiech, gdy smakowa ostatni yk.
Popatrzy na Wielkiego Lorda, na twarz, ktra rzadko zdradzaa jakiekolwiek emocje, i
odwrci wzrok. Prbowa przemwi, ale z jego ust nie wydosta si aden dwik.
Odchrzkn i sprbowa przemwi ponownie.
- Widziae j.? - zapyta zaamujcym si szeptem. Przed udzieleniem odpowiedzi
Saetan wypi wino.
- Nie, Char, nie widziaem jej od trzech miesicy. A ty? Char potrzsn gow.
- Nie, ale... co si dzieje na wyspie. Przybyli inni. Saetan pochyli si.
- Inni? Nie dzieci?
- Dzieci, owszem, ale... co si dzieje, gdy przybywaj. Nie przybywaj przez Wrota i
nie trafiaj na wysp, jedc na Wiatrach. Przybywaj... - Char potrzsn gow i szuka
sw.
Saetan obniy gos i zapyta gbokim, piewnym gosem.
- Wpucisz mnie, Char? Pozwolisz mi zobaczy? - Ulga Chara bya tak ogromna, e
Saetan poczu si jeszcze bardziej skrpowany. Opar si w fotelu, wszed do umysu chopca,
zasta otwarte ju bariery i poda za Charem do pamici tego, co tak bardzo go martwio.
Saetan wypuci powietrze, rozpoznawszy sytuacj, i wzmocni poczenie tak szybko,
jak zdoa, nie krzywdzc chopca. Kiedy Jaenelle nauczya si to robi?
- Co to jest? - zapyta Char.
- Most - odpowiedzia Saetan. Dopi wino i dola sobie wicej, zdziwiony, e jego rka
bya nieruchoma, poniewa wewntrz by cay roztrzsiony. - To si nazywa most.
- Jest bardzo potny.
- Nie, sam most nie ma mocy. - Napotka zmartwione spojrzenie Chara i pozwoli, aby
chopiec odczu zamieszanie, ktre sam odczuwa. - Jednak ten, kto zbudowa most, jest
bardzo potny. - Odstawi kieliszek i pochyli si do przodu, opierajc okcie na kolanach,
jego skrzyowane palce pocieray podbrdek. - Skd pochodz te dzieci? Co mwi?
Char obliza wargi.
- Z miejsca o nazwie Briarwood. Nie mwi, czy to jest wie, czy miasto, czy
Terytorium. Mwi, e przyjaciel powiedzia im o wyspie, pokaza im drog. - Zawaha si,
nagle oniemielony. - Czy przybdziesz i zobaczysz? Moe... by zrozumia.
- Idziemy teraz? - Saetan podnis si, wcigajc rkawy marynarki. Char wpatrywa
si w podog.
- To musi by straszne miejsce, to Briarwood. - Spojrza na Saetana, jego zmartwione
5. Terreille
- Briarwood? - Cassandra ogrzaa dwa kieliszki yarbarah. - Nie, nigdy nie syszaam o
Briarwood. Gdzie to jest? - Wrczya Saetanowi kieliszek.
- W Terreille, a wic prawdopodobnie gdzie na Chaillot. - ykn wina z krwi. - By
moe miasteczko lub wioska w pobliu Beldon Mor. Nie masz mapy tej cholernej wyspy,
prawda? Cassandra zaczerwienia si.
- A wic tak, pojechaam na Chaillot. Nie do Beldon Mor - dodaa pospiesznie. Saetan, musiaam pojecha, poniewa... dzieje si co dziwnego. Co jaki czas co dzieje si
w Sieciach, niemal jak gdyby... - Wydaa z siebie dwik wskazujcy na frustracj.
- Kto je szarpa, a nastpnie splata wibracje - zakoczy Saetan. Wraz z Geoffreyem
spdzi godziny na studiowaniu ksig o Fachu w bibliotece Stopu, aby dowiedzie si
wanie tego, ale nie mogli doj, w jaki sposb Jaenelle to robia.
- Wanie tak - powiedziaa Cassandra.
Saetan obserwowa, jak Cassandra przywoaa map i rozoya j na stole
kuchennym.
- To, co czujesz, to most, ktry zbudowaa Jaenelle. - Zgrabnie chwyci kieliszek
yarbarah, ktry wypad jej z rki. Ustawiwszy oba kieliszki na stole, podprowadzi j do awki
przy ogniu i przytuli, pogadzi po wosach i powiedzia co piewnym gosem. Po chwili
przestaa si trz i odzyskaa gos.
- To nie tak zbudowano ten most - powiedziaa zdecydowanym gosem.
- Nie tak, jak ty czyja bymy zbudowali... lub moglibymy zbudowa.
- Tylko Krwawi na szczycie Fachu potrafi zbudowa most, ktry ma dowoln
rozpito. Wtpi, czy w Terreille jest kto potraficy to zrobi. - Odepchna go, a nastpnie
warkna, gdy jej nie puszcza. - Musisz z ni o tym porozmawia, Saetan. Naprawd musisz.
Ona jest zbyt moda, aby wykorzystywa tego rodzaju Fach. I dlaczego buduje most, skoro
umie jedzi na Wiatrach?
Saetan nie przestawa gadzi j po wosach, trzymajc jej gow opart na swoim
ramieniu. Znaa Jaenelle od piciu lat i nadal nie rozumiaa, z czym maj do czynienia: e
Jaenelle nie bya mod Krlow, ktra miaa si sta Czarownic, ale ju bya Czarownic.
Ale w tym momencie sam nie by pewien, czy rozumie.
- Ona nie przechodzi przez most - powiedzia ostronie. - Ona wysya przez niego
innych. Tych, ktrzy nie byliby w stanie przej w inny sposb.
Czy prawda przerazia j tak samo jak jego? Prawdopodobnie nie. Ona nie widziaa
tych dzieci.
- Skd oni przychodz? - zapytaa niepewnie.
- Z Briarwood, gdziekolwiek to jest.
- A id do?
Saetan odetchn gboko.
- Na wysp cildru dyathe.
Cassandra odepchna go i dokutykaa do stou. Zapaa si jego krawdzi, aby mc
si wyprostowa. Saetan obserwowa j, z ulg widzc, e wprawdzie bya przestraszona, ale
nie tracia gowy. Czeka, a odzyska spokj, widzia moment, w ktrym zatrzymaa si,
zrozumiaa i docenia potrzebny Fach.
- Buduje most std do Pieka?
- Tak.
Cassandra odgarna luny kosmyk wosw z twarzy, a gdy mylaa, pionowa bruzda
midzy brwiami pogbia si. Potrzsna gow.
- Nie mona czy Krlestw w ten sposb. Saetan wzi kieliszek yarbarah i oprni
go.
- Niewtpliwie przy tego rodzaju mocie mona. - Patrzy na map, zaczynajc od
poudniowego kraca wyspy, i sektor po sektorze posuwa si na pnoc w kierunku Beldon
Mor. Postuka w st swoimi dugimi paznokciami. - Nie jest wymieniona. Jeli jest ma
wiosk w pobliu Beldon Mor, moga zosta uznana za nie do wan, aby j zaznacza.
- Jeli to w ogle jest wioska - mrukna Cassandra. Saetan zastyg w bezruchu.
- Co powiedziaa?
- A co, jeli to miejsce? Jest mnstwo miejsc, ktre maj nazwy, Saetan.
sobie pozwoli. Ona specjalnie odsuna od siebie nas wszystkich i ju tu nie przychodzi.
Niczego ci to nie mwi? Nie widziae jej, nikt nie widzia jej od trzech miesicy. Umiechna si do niego niepewnie. - By moe bylimy tylko etapem, przez ktry
przechodzia.
Minie twarzy Saetana napiy si. Oczy nabray dziwnego, sennego wyrazu. Gdy
wreszcie przemwi, jego gos by mikki i peen jadu.
- Nie jestem etapem, Lady. Jestem jej ostoj, jej mieczem i jej tarcz.
- Mwisz, jak gdyby jej suy.
- Ja jej su, Cassandro. Niegdy suyem tobie i suyem ci dobrze, ale to mino.
Jestem Ksiciem Wojownikw. Znam Prawa Krwawych, ktre si stosuje, gdy tacy jak ja
su, i pierwszym prawem jest nie suy, a chroni.
- A jeli ona nie chce twojej ochrony?
Sactan usiad naprzeciw niej ze zoonymi ciasno domi.
- Gdy utworzy swj wasny dwr, bdzie moga mnie wyrzuci na zbity pysk, jeli
bdzie tego chciaa. Do tego czasu... - Dalszy cig by niezrozumiay.
- Moe by jeszcze jeden powd, aby pozwoli jej odej. - Cassandra wzia gboki
oddech. - Par dni temu odwiedzia mnie Hekatah. - Wzdrygna si na syk gniewu Saetana,
ale kontynuowaa butnym gosem: - Przysza, aby rzekomo przyjrze si twojej najnowszej
rozrywce.
Saetan patrzy na ni. Chcia, eby potraktowaa to lekko, zlekceway obecno
Hekatah, jak gdyby ona nic nie znaczya! Nie, ona rozumiaa niebezpieczestwo. Ona tylko
nie chciaa mie do czynienia z jego gniewem.
- Mw dalej - powiedzia zbyt agodnie. Ta mieszanka strachu i nieufnoci w jej
oczach bya mu a za dobrze znana. Od czasu, gdy zacz nosi swj Czarny Kamie, widzia
to spojrzenie u kadej kobiety, z ktr sypia. Nawet u Hekatah - cho dobrze si z tym krya
dla swoich wasnych celw. Ale Cassandra bya Czarownic. Nosia Czarny Kamie. W tym
momencie nienawidzi jej za to, e si go baa. - Mw dalej - powtrzy.
- Nie sdz, aby zrobio to na niej due wraenie - powiedziaa Cassandra pospiesznie.
- I wtpi, eby wiedziaa, kim jestem. Ale bya zaniepokojona, gdy sobie uwiadomia, e
byam Straniczk. Tak czy owak, wydawaa si bardziej interesowa tym, czy znam dziecko,
ktre mogoby ci zainteresowa, moda uczta, jak si wyrazia.
Saetan zakl siarczycie. Cassandra wzdrygna si.
- Wpada tu, aby mi powiedzie o twoich zainteresowaniach modymi ciaami, majc,
jak sdz, nadziej na wzbudzenie we mnie do zazdroci, abym si staa jej sojuszniczk.
- A co jej powiedziaa?
- e chcesz tu przeprowadzi restauracj Ciemnego Otarza, ktry zosta tak nazwany
na cze Krlowej, ktrej niegdy suye, i cho czuam, e mi schlebia, e moga pomyle,
i mogabym ci si wyda zajmujca, nie jest to, niestety, prawda.
- By moe powinienem sprostowa to wraenie.
Cassandra obdarzya go dzielnym umiechem, ale w jej oczach bya panika.
- Nie kombinuj z byle kim, Ksi. Jakie s Pana referencje?
Saetan obszed st, podnis Cassandr i delikatnie i niespiesznie j pocaowa.
- Moje referencje s jak najlepsze, Lady - szepn, gdy wreszcie oderwa si od jej
warg. Puci j, cofn si o krok i narzuci na ramiona peleryn. - Niestety, jestem potrzebny
gdzie indziej.
- Jak dugo bdziesz tu na mnie czeka?
Jak dugo? Ciemne czarownice, silne czarownice, potne czarownice. Zawsze chtne
do wzicia tego, co oferowa, w ku i nie tylko, ale nigdy go nie lubiy, nie wierzyy mu,
zawsze si go bay. I wtedy pojawia si Jaenelle. Jak dugo bdzie czeka?
- Dopki nie powrci.
6. Pieko
Dranio to jego nerwy, byo uporczywe i dokuczliwe. Mruczc przez sen, Saetan
obrci si na bok i nacign na ramiona kodr. Uporczywy sygna nie ustpowa.
Wezwanie. Wzdu Czarnej. Saetan otworzy oczy i zobaczy komnat pogron w nocnej
ciemnoci. Wyty zarwno wewntrzne, jak i zewntrzne zmysy. Jego umys poczu krzyk
wciekoci i rozpaczy.
- Jaenelle - szepn i zadra, gdy nag stop dotkn zimnej posadzki. Wcigajc
szlafrok, pomaszerowa wzdu korytarza, a nastpnie zatrzyma si, niepewny, dokd pj.
Zbierajc si w sobie, wysa potne wezwanie wzdu Czarnej. Jaenelle!
adnej odpowiedzi. Tylko to mrowienie, podszyte strachem, rozpacz i wciekoci.
Ona wci bya w Terreille. Ta myl nie opuszczaa go, gdy pdzi krtymi korytarzami
Paacu. Nie byo czasu, aby zastanawia si, w jaki sposb wysaa ten mylowy impuls
midzy Krlestwami. Nie byo czasu na nic. Jego Lady miaa problemy i bya daleko.
Wbieg do wielkiego holu, nie zwracajc uwagi na piekcy bl w chorej nodze. Myl
otworzy podwjne drzwi frontowe Paacu. Zbieg szerokimi stopniami i wzdu bocznej
ciany holu dotar do wolno stojcego budynku, w ktrym znajdowa si Ciemny Otarz.
Ciko chwytajc powietrze, wyrwa elazn furtk z zawiasw i wkroczy do duej komnaty.
Jego donie dray, gdy umieszcza czteroramienny srebrny kandelabr w rodku gadkiego,
Czarnego Kamienia. Gboko oddychajc, aby si uspokoi, w odpowiedniej kolejnoci
zapali trzy czarne wieczki reprezentujce Krlestwa, aby otworzy Wrota midzy Piekem a
Terreille. Zapali wiec w rodku trjkta utworzonego przez trzy pozostae wiece, wiec,
ktra odpowiadaa Ja, i wezwa moc Wrt, czekajc niecierpliwie, podczas gdy ciana za
Otarzem powoli zmieniaa si z kamiennej w mglist, stajc si Wrotami midzy
Krlestwami.
Saetan wszed w mg. Czwarty krok wyprowadzi go z mgy w ruiny, ktre mieciy
ten Ciemny Otarz w Terreille. Gdy mija Otarz, zauway czarne, wypalone wiece w
pokrytych niedzi kandelabrach i zastanawia si, dlaczego ten otarz jest tak czsto
uywany. Potem znalaz si na zewntrz budynku i nie byo ju czasu na zastanawianie si.
Zebra si Czarnych Kamieni i umieci myl wzdu napitej nici psychicznej.
Jaenelle! Czeka na odpowied, walczc z pragnieniem chwycenia Czarnej Sieci i
wybrania si do Chaillot. Gdyby by na Wiatrach, znalazby si na par godzin poza
zasigiem, Ale wtedy mogoby by za pno. Jaenelle!
Saetan? Saetan! Z drugiej strony Krlestwa jej gos dotar do niego jako sabo
syszalny szept.
Maa czarownico! Woy wiele siy w to niepewne poczenie.
Saetan, prosz, musz... potrzebuj... Walcz, maa czarownico, walcz! Masz
si! Potrzebuj... nie wiem jak... Saetan, prosz.
Nawet Czarny Kamie ma ograniczenia. Zaciskajc zby, Saetan kl, a jego dugie
paznokcie przecinay donie, ktre zaczy krwawi. Jeli j teraz straci... Nie. Nie straci jej!
Bez wzgldu na to, co musia zrobi, znajdzie sposb, aby jej przesa to, czego
potrzebowaa. Ale to poczenie midzy nimi byo tak wte, e byle co mogo je przerwa, a
jej uwaga w duej mierze bya skupiona na czym innym. Gdyby poczenie si przerwao,
nie mgby obj Krlestwa i znale jej na nowo. Trzymanie koca od jego strony
wyczerpywao Czarny Kamie w bardzo szybkim tempie. Nie chcia myle, ile kosztowao
j dotarcie do niego w Piekle. Gdyby mg uy kogo jako punktu transferu, gdyby mg na
minut sple swoj si z inn si... Cassandra? Zbyt daleko. Gdyby skierowa cz swojej
mocy na szukanie, mgby straci Jaenelle zupenie.
Ale potrzebowa innej mocy! I ona bya. Ostrona, rozzoszczona, skupiona. Inny
umys na Czarnej Sieci psychicznej, skierowany ku zachodowi, w stron Chaillot. Inny
mczyzna.
Daemon ostronie wyszed z wanny, wyj korek i zakoysa si, niepewny, co robi
dalej. Osuszy si z przodu rcznikiem, ale nie chcia dotyka plecw. Zaciskajc zby,
odwrci si tyem do lustra i zerkn przez rami, aby lepiej widzie, jak straszne s rany.
Wpatrywa si w lustro zdumiony. Na jego zotobrzowej skrze byo pidziesit linii
przypominajcych kreski zrobione kred. Linie sprawiay wraenie delikatnych i musiao
min kilka dni, zanim rany si naprawd zamkn, ale by wyleczony. Jeli rany nie otworz
si ponownie na skutek jego nieodpowiedniego zachowania, te linie znikn, nie pozostawiajc
blizn. Daemon ostronie podszed do ka i pooy si na brzuchu, podnoszc rce, aby
znalazy si pod poduszk i podpieray gow. Trudno byo nie zasn, trudno nie myle o
tym, jak ka srebrzya si w wietle ksiyca. Trudno...
Zanim zda sobie z tego spraw, kto od pewnego czasu dotyka jego plecw. Daemon
opar si pokusie otwarcia oczu. Nic by nie zobaczy, a gdyby wiedziaa, e si obudzi,
mogaby znikn. Jej dotyk by mocny, delikatny, mdry. Dotykaa go powolnymi, okrnymi
ruchami przesuwajcymi si w d ciaa. Chodnymi, kojcymi, przynoszcymi ulg. Gdzie
bya? Nigdzie w pobliu, a wic jak moga do niego si dosta? Nie wiedzia. Nie dba o to.
Podda si przyjemnoci czucia tych widmowych rk, rk, ktre kiedy bdzie trzyma
naprawd.
Gdy ponownie odesza, Daemon ostronie sign rk do plecw. Patrzy na ma na
palcach, a nastpnie wytar je o przecierado. Zamkn oczy. Nie byo sensu walczy ze
snem, ktrego tak rozpaczliwie potrzebowa. Ale zanim uleg pragnieniu snu, jeszcze raz
pomyla o czarownicy, ktra przybya pomc obcemu i uleczy jego rany, cho sama bya
wyczerpana cik prb, przez ktr przesza.
- Nie wchod mi w drog, Kapanie - wymamrota i zasn.
ROZDZIA CZWARTY
1. Pieko
2. Terreille
skocz z ofiar. W kocu kto by chcia spotka za rogiem jednego z martwych, ktry
zapragnby rewanu? Zawsze koczya wic z ofiar. Nie pozostawiaa ladu, niczego, co
mogoby doprowadzi do niej. Uzdrowicielki, ktre praktykuj obecnie w Terreille,
stwierdz, e wypali swj umys i swoje Kamienie, prbujc ocali ciao przed fizyczn
mierci.
3. Terreille
psychiczn wo poruszyy nerw, o ktrym nie chcia pamita przez ostatnie pi lat. Czy od
kiedy staa si na tyle dorosa, aby zrozumie, co to znaczyo, ta szafirowooka kotka gardzia
nimi za sposb, w jaki zostali zmuszeni do suenia?
To nie miao znaczenia. Walczyby ze wszystkim, co w nim tkwio, aby jej suy.
Podobnie Daemon.
- Daemon. - Gboko odetchn. - Daemon, ona przybya. Daemon odsun si.
- Wiem, czuem j. - Woy drce rce do kieszeni spodni. - Wok niej jest kopot.
- Jaki kopot? - zapyta ostro Lucivar.
- I zastanawiam si, czy potrafi i czy j ochroni.
- Kto? Daemon?
Daemon upad na ziemi, ciskajc si za podbrzusze i jczc. Klnc pod nosem,
Lucivar otoczy ramieniem Daemona i czeka. Nie mona byo zrobi niczego innego dla
czowieka przeywajcego ataki blu powodowane przez Piercie Posuszestwa. Zanim bl
min i Daemon powsta, jego pikna, arystokratyczna twarz stwardniaa w zimn, skurczon
blem mask, a jego gos by pozbawiony emocji.
- Zdaje si, e Lady Cornelia potrzebuje mojej obecnoci. - Strzsn gazk z rkawa
marynarki. - Mona by pomyle, e powinna teraz wiedzie lepiej.
- Zawaha si przez chwil, zanim opuci altan. - Uwaaj na siebie, fiucie.
Lucivar sta, opierajc si o altan dugo po odejciu Daemona. Co zaszo midzy
Daemonem a dziewczynk? I co znaczyo uwaaj na siebie, fiucie? Ciepe do widzenia...
czy ostrzeenie?
- Daemon? - Lucivar szepn, przypominajc sobie inne miejsce i inny dwr.
- Daemon, nie. - Pobieg w kierunku rezydencji. - Daemon!
Lucivar wpad przez otwarte szklane drzwi i przedar si przez plotkujce grupki
kobiet, zdajc sobie przez chwil spraw z rozzoszczonej twarzy Zuultah. By w poowie
schodw prowadzcych do pokojw gocinnych, gdy nagy atak blu z Piercienia
Bezpieczestwa powali go na kolana. Zuultah staa za nim, z twarz wykrzywion
wciekoci. Lucivar prbowa powsta, ale kolejna fala blu z Piercienia zgia go wp
tak, e czoem dotkn schodw.
- Pu mnie Zuultah. - Jego gos ama si z blu.
- Naucz ci manier, arogancki... Lucivar obrci si, aby spojrze w jej twarz.
- Pu mnie, gupia suko - wysycza. - Pu mnie, zanim bdzie za pno.
Mina dusza chwila, zanim zrozumiaa, e to nie jej si ba, i kolejna dusza
chwila, zanim mg wsta. Trzymajc si jedn rk za podbrzusze, Lucivar dowlk si do
schodw i pobieg nierwnym krokiem w kierunku skrzyda dla goci. Nie byo czasu myle
o gstniejcym tumie za jego plecami, nie byo czasu, aby myle o czymkolwiek innym, z
wyjtkiem tego, aby znale si w pokoju Cornelii, zanim..
Daemon otworzy drzwi Cornelii, zamkn je za sob, podcign spokojnie mankiety,
a nastpnie uderzy pici w cian. Lucivar poczu, jak pod wpywem zetknicia si mocy
Czarnego Kamienia ze cian dwr zatrzs si w posadach. W cianie pojawio si coraz
szersze, biegnce we wszystkich kierunkach pknicie.
- Daemon?
Daemon poprawi mankiety. Gdy wreszcie spojrza na Lucivara, jego oczy byy
chodne i byszczay jak mtny klejnot - to nie byo ju ludzkie spojrzenie. Daemon
umiechn si. Lucivar zadra.
- Uciekaj - powiedzia piewnym gosem Daemon. Widzc tum wypeniajcy hol za
Lucivarem, spokojnie odwrci si i uda w przeciwnym kierunku.
Rezydencja cigle draa. Co w pobliu si poamao.
Oblizujc wargi, Lucivar otworzy drzwi Cornelii. Patrzy na ko, na to, co byo na
ku, i stara si opanowa mdoci. Odwrci si od otwartych drzwi i sta tam, zbyt
osabiony, aby si poruszy. Czu dym, sysza huk pomieni trawicych pokj. Ludzie
krzyczeli. ciany rezydencji huczay i coraz bardziej si rozpaday. Rozejrza si wok
zdezorientowany, a w kocu w jego pobliu zawalia si cz sufitu. Strach rozjani mu
umys i zrobi jedyn sensown rzecz: zacz biec.
4. Terreille
Dorothea SaDiablo, Arcykapanka Hayll, przemierzaa swj salon. Miaa na' sobie
dug do podogi narzutk na falujcej za ni prostej, ciemnej sukience. Stukaa jednymi
palcami o drugie i przemierzajc pokj, mimochodem stwierdzia, e w miar jej wdrwki
po pokoju i przeduania si ciszy kuzynka Hepsabah bya coraz bardziej poruszona.
Hepsabah wiercia si w fotelu.
- Nie sprowadzasz go tu z powrotem? - Z powodu narastajcej paniki jej gos stawa
si coraz bardziej piskliwy. Staraa si, aby nie dray jej rce, poniewa Dorothea uznaa, e
jej nerwowe gesty s irytujce, ale jej rce byy jak ptaki z podcitymi skrzydami, bez
nadziei trzepoczce na kolanach. Dorothea rzucia w kierunku Hepsabah ostre spojrzenie i
dalej przemierzaa pokj.
- Gdzie indziej mog go wysa? - rzucia. - Mog min lata, zanim kto bdzie
chcia podpisa kontrakt na niego. I przy tych wszystkich krcych opowieciach nie bd
moga nawet zrobi prezentu z sukinsyna. Skoro spalia si
doszcztnie tak dua cz budynku.., a pokj Cornelii pozosta nienaruszony. Zbyt
wiele osb widziao, co byo w tym ku. Zbyt wiele o tym mwiono.
- Ale jego tam nie ma, nie ma go take tutaj. Gdzie on jest?
- Na Ogie Piekielny, skd mog wiedzie? Gdzie blisko, zaczajony. By moe
zamienia par innych czarownic w kup poamanych koci i misa mielonego.
- Mogaby go wezwa za pomoc Piercienia.
Dorothea przestaa przechadza si po pokoju i wpatrywaa si w kuzynk zwonymi
oczami. Ich matki byy siostrami. Krew bya od tej strony dobra. A maonek, ktry spodzi
Hepsabah, pokaza potencja. Jak dwoje przedstawicieli Setki Rodzin Hayll wyprodukowao
tak kretynk? Chyba e jej droga ciotka zapodnia si mieciami z rynsztoka. Pomyle, e
Hepsabah bya najlepsz, z ktr musiaa pracowa, aby sprbowa go troch okiezna. To
by bd. By moe powinna bya pozwoli, aby pilnowaa go ta szalona czarownica
Dhemlan. Nie. Z tym wizay si inne problemy. Ciemna Kapanka ostrzegaa. Przynajmniej
tyle dobrego. Dorothea umiechna si do Hepsabah, zadowolona, e widzi swoj kuzynk
jeszcze bardziej skulon w fotelu.
- A wic sdzisz, e powinnam go wezwa? Uy Piercienia, gdy ruiny w tym
budynku ledwo ostygy? Czy chciaaby powita go w domu, gdybym sprowadzia go w ten
sposb?
Strach znieksztaci gadk, starannie pomalowan twarz Hepsabah.
- Ja? - zakaa. - Nie zrobiaby mi tego. Nie moesz mi tego zrobi. On mnie nie lubi.
- Ale ty jeste jego matk, moja droga - zamruczaa Dorothea.
- Ale wiesz... wiesz...
- Tak, wiem. - Dorothea dalej spacerowaa, ale zwolnia. - Dobrze. On jest w Hayll.
Zameldowa si dzi na jednej ze stacji postojowych. Bdzie tu wkrtce. Zaraz tu bdzie.
Dajmy mu dzie lub dwa na wyadowanie zoci na kim innym, W tym czasie bd musiaa
przygotowa troch rozrywki edukacyjnej. I bd musiaa pomyle, co z nim zrobi.
Haylliaskie miecie i plebs nie rozumiej, czym on jest. Oni go lubi. Sdz, e szczodro
za trzy grosze, ktr im okazuje, wiadczy o tym, jaki jest. Powinnam bya zachowa obraz
sypialni Cornelii w zakltym krysztale i pokazywa im, jaki jest naprawd. Niewane. Nie
pozostanie dugo. Znajd kogo do gupiego, aby go zaatwi.
Hepsabah powstaa, wygadzia swoj zocist szat na obfitym, piknie wyrzebionym ciele i poklepaa swoje czarne, lokowane wosy.
5. Terreille
Ciemnym Otarzu. Pamitaj o tym. - Raz po raz, a linie na jego zoto - brzowej doni nie
zaczy si wieci na biao. - Ojciec, brat, kochanka. Ojciec, brat kochanka. Ojciec jest
pierwszy.
- Zwykle jest pierwszy - powiedzia ironicznie Daemon. Zignorowaa jego sowa.
- Ojciec, brat, kochanka. Kochanka jest lustrem ojca. Brat stoi pomidzy. - Przestaa
wodzi palcem po liniach i podniosa wzrok na niego. To by jeden z tych momentw, gdy
wzrok Tersy pozostawa jasny i skoncentrowany, cho wpatrywaa si w jaki punkt w
miejscu innym ni to, w ktrym przebywao jej ciao. - Ile bokw ma trjkt?
Daemon przyjrza si trzem biaym liniom na swojej doni.
- Trzy.
Doprowadzona do rozpaczy Tersa wcigna powietrze.
- Gdzie jest czwarty bok? - zapyta szybko, majc nadziej, e nie usyszy ju wicej
tego pytania.
Tersa pstrykna palcami, a nastpnie nacisna ostrym jak n paznokciem palca
wskazujcego na rodek trjkta w doni Daemona. Daemon sykn, gdy jej paznokie przebi
skr. Sprbowa wyszarpn swoj do, ale jej palce trzymay go w uchwycie, ktry
sprawia bl.
Daemon obserwowa miejsce krwawienia w zagbieniu jego doni. Wci trzymajc
jego palce w stalowym ucisku, Tersa powoli podniosa rk Daemona w kierunku jego
twarzy. wiat sta si niewyrany, nieostry, spowity mg. Jedyn bolenie ostr rzecz, ktr
by w stanie dostrzec Daemon, bya jego rka, biay trjkt i jaskrawa, poyskujca krew.
Gos Tersy by piewny.
- Ojciec, brat, kochanka. I rodek, czwarty bok, ten, ktry rzdzi ca trjk. Daemon
zamkn oczy, gdy Tersa podniosa jego rce do jego warg. Powietrze byo zbyt gorce, zbyt
gste. Wargi Daemona rozchyliy si. Zliza krew z doni.
Skwierczaa na jego jzyku, lnic na czerwono. Przenikaa jego nerwy, wypeniaa go
i zbieraa si w jego brzuchu, zbieraa si w arze, czekajc na oddech, jedno dotknicie, ktre
zmienioby jego pobyskujce niedomaganie w pieko. Jego do zacisna si w pi i
koysa si, zaciskajc zby, aby powstrzyma si przed baganiem o ten dotyk.
Gdy otworzy oczy, owal trawnika by pusty. Powoli rozprostowa do. Linie ju
zanikay, niewielkie przecicie byo wygojone.
- Tersa?
Jej gos dotar do niego odlegy i zanikajcy.
- Kochanek jest lustrem ojca. Kapan... Bdzie twoim najwikszym sprzymierzecem
6. Terreille
- Kochanie, co ty ze sob robisz? Zostay z ciebie tylko skra i koci. Surreal opara
si ciko o kontuar recepcji, skrzywia si i westchna.
- Nic, Deje, jestem po prostu zmczona.
- Pozwalasz, aby mczyni ci wykaczali? - Deje spojrzaa na ni bystro. - Czy
moe ten drugi biznes tak ci wykacza?
Zotozielone oczy Surreal niebezpiecznie przestay wyraa cokolwiek.
7. Terreille
Daemon zastuka w drzwi kuchenne. Wewntrz ucicha wesoa piosenka, ktr kto
piewa. Czekajc na otwarcie drzwi, Daemon rozejrza si wok i ucieszy, e przytulna
chatka bya w dobrym stanie. Trawnik i grzdki byy zadbane. Letnie zbiory w ogrodzie
warzywnym byy ju prawie zakoczone, ale gstwina w kocu ogrodu zapowiadaa dobre
zbiory dy i kabaczkw.
- Jeszcze za wczenie na dynie - westchn z alem Daemon, gdy na wspomnienie
dyniowych ciastek Manny usta wypeniy mu si lin.
Z tyu podwrka znajdoway si dwie komrki. W jednej trzymano zapewne narzdzia
ogrodowe. W wikszej mieci si warsztat stolarski Jo. Zapominajc o boym wiecie,
staruszek zapewne ukrywa si tutaj, pracujc nad eleganckim stoliczkiem.
Kuchenne drzwi pozostaway zamknite. Cisza. Zaniepokojony Daemon uchyli drzwi
na tyle, aby wsun gow i ramiona, i rozejrza si. Manny staa przy stole, przyciskajc do
brzucha umczon rk. Cholera. Powinien by zdawa sobie spraw, e widok Ksicia
Wojownikw przerazi j. Zmieni si od czasu, gdy si ostatnio widzieli - na tyle, e moga
nie poznawa jego psychicznej aury.
orzechowe?
Manny rozemiaa si i potrzsna gow.
- Jeste niemoliwy. - Postawia na ogniu czajnik z wod na herbat i zacza
przenosi ciasto na pmisek. - Co ci tu sprowadza?
- Przybyem, eby si z wami zobaczy. - Daemon skrzyowa nogi i splt palce,
opierajc je lekko o podbrdek. Spojrzaa w gr, nabraa powietrza, a nastpnie starannie
uoya na nowo ciastka. Zdziwiony jej osupiaym wyrazem twarzy, Daemon przyglda si,
jak wszystko poprawia po dwa razy. W poszukiwaniu neutralnego tematu powiedzia: - Wasz
dom wyglda przyjemnie. Utrzymanie go w porzdku nie kosztuje was zbyt wiele pracy?
- Modzi ludzie ze wsi nam pomagaj - powiedziaa agodnie Manny. Daemon zdziwi
si.
- Czy nie macie wystarczajcych funduszy na zot rczk i kobiet do sprztania?
- Oczywicie, e mamy, ale dlaczego miaabym chcie, aby inna dorosa kobieta azia
po moim domu i mwia mi, jak polerowa moje meble? - Umiechna si niemiao. - Poza
tym dziewczta chtnie pomagaj mi przy ciszych pracach w zamian za kieszonkowe, par
z moich przepisw i szans na poflirtowanie z chopcami bez nadzoru rodzicw. A chopcy
chtnie pomagaj mi przy pracach na dworze w zamian za kieszonkowe, ywno i pretekst
do zdjcia koszuli i pokazania swoich muskuw dziewcztom.
miech Daemona wypeni ca kuchni.
- Manny, staa si wioskow swatk. Manny umiechna si z zadowoleniem.
- Jo pracuje teraz nad koysk dla jednej z modych par.
- Mam nadziej, e byo przedtem wesele.
- Oczywicie - powiedziaa Manny z oburzeniem. Postawia przed nim pmisek z
ciastkami. - Wstyd si drani star kobiet.
- Czy mimo to dostan ciastka orzechowe? - zapyta ze skruch.
W odpowiedzi zwichrzya mu wosy i zdja z kuchenki czajnik. Daemon patrzy w
przestrze. Tak wiele pyta, adnych odpowiedzi.
- Jeste zmartwiony - powiedziaa Manny, napeniajc kulk do parzenia herbaty.
Daemon zadra.
- Szukam informacji, ktre mog by trudne do znalezienia. Przyjaciel powiedzia mi,
abym strzeg si Kapana.
Manny woya kulk do robienia herbaty do imbryka.
- Mhm. Kady, kto ma cho troch rozumu, uwaa na Kapana.
Daemon patrzy na ni. Znaa Kapana. Czy odpowiedzi rzeczywicie byy tak blisko?
pokj, w ktrym niemal sysza niski, mocny gos jak cichy grzmot, gdzie mg niemal
poczu ostry, korzenny, mski zapach, gdzie niemal mg czu dotyk silnych ramion wok
niego, gdzie mg niemal uwierzy, e niegdy by bezpieczny, chroniony i kochany. A teraz
wreszcie wiedzia dlaczego.
Daemon pooy swoj do na doni Manny i delikatnie j cisn.
- Powiedziaa mi tak duo, powiedz mi reszt. Manny potrzsna gow.
- Oni zrobili co, aby o nim zapomnia. Powiedzieli, e jeli kiedykolwiek dowiesz
si o nim, zabij ci. - Popatrzya na niego bagalnie. - Nie mogam pozwoli, aby ci zabili.
Bye chopcem, ktrego my z Jo nie moglimy mie.
Drzwiczki w jego mzgu, o ktrych istnieniu nie mia pojcia zaczy si otwiera.
- Nie jestem ju chopcem, Manny - powiedzia cicho - i nie dam si tak atwo zabi. Przygotowa kolejny dzbanek herbaty, postawi przed ni now filiank i z powrotem zasiad
na krzele. - Jak on si nazywa... nazywa?
- On ma wiele imion - szepna Manny, patrzc w filiank.
Gdy po niego wrcia, Prythian nie powiedziaa jej, gdzie jest chopiec, po prostuj wymiaa
i...
- Manny - powiedzia Daemon cichym, zimnym gosem. - Po raz ostatni, kto jest
moim ojcem?
- Ksi Ciemnoci. Nieco szerzej.
- Manny.
- Kapan jest Wielkim Lordem, nie rozumiesz? - zaszlochaa Manny.
- Jego imi.
- Nie.
- Jego imi, Manny.
- Szepn imi to wezwa czowieka.
Drzwi otwary si na ocie i run potok wspomnie. Daemon patrzy na swoje rce,
patrzy na dugie, pomalowane na czarno paznokcie. Matko Noc. Z trudem przekn lin i
potrzsn gow. To byo niemoliwe. Chcia w to wierzy, ale byo to niemoliwe.
- Saetan - powiedzia cicho. - Mwisz mi, e moim ojcem jest Saetan?
- Cicho, Daemon, cicho.
Daemon zerwa si, przewracajc krzeso.
- Nie, nie bd cicho. On nie yje, Manny. To legenda. Przodek, ktrego dawno nie
ma.
- Twj ojciec.
- On jest martwy.
Manny oblizaa wargi i przymkna oczy.
- Jeden z ywych martwych. Jeden z tych, ktrych nazywaj Stranikami.
Daemon postawi krzeso i usiad. Czu si chory. Nic dziwnego, e Dorothea bia go,
gdy okazywa, e jest skrzywdzony z powodu wykluczenia, gdy udawa, i Saetan jest jego
ojcem. W kocu to nie byo udawanie.
- Czy jeste pewna? - spyta wreszcie.
- Jestem pewna.
Daemon zamia si nieprzyjemnie.
- Mylisz si, Manny. Musisz si myli. Nie mog sobie wyobrazi Wielkiego Lorda
Pieka dzielcego oe z t dziwk Hepsabah.
Manny wiercia si. Wspomnienia przepyway przez niego, kawaki amigwki
trafiay na swoje miejsce.
- Nie Hepsabah - powiedzia powoli, czujc si przytoczony iloci kamstw, ktre
skaday si na jego ycie. Nie, nie Hepsabah. Czarownica Dhemlan... ktra zostaa
wyrzucona z dworu. - Tersa. - Obj gow rkami. - Kt, jak nie Tersa.
Manny wycigna do niego rk, ale go nie dotkna.
- Teraz ju wiesz.
Rce Daemona dray, gdy zapala papierosa. Zbyt zmczony, aby robi cokolwiek
innego, obserwowa, jak dym zwija si i unosi.
- Teraz ju wiem. - Zamkn oczy i wyszepta: - Mj najlepszy przyjaciel lub mj
najgorszy wrg. A wybr naley do mnie. Sodka Ciemnoci, dlaczego to musia by on?
- Daemon?
Potrzsn gow i sprbowa umiechn si uspokajajco. Spdzi kolejn godzin z
Manny i Jo, ktry w kocu przyszed ze swojego warsztatu. Zabawia ich nieco pikantnymi
historiami z ycia arystokracji Krwawych, ktrej suy na rnych dworach, nie mwic im
niczego o swoim yciu. Gdyby Manny kiedykolwiek pomylaa o nim jako o Dziwce Hyall,
zranioby go to na zawsze.
Gdy wreszcie opuci dawnych opiekunw, szed przez dugie godziny. Nie mg
powstrzyma drenia. Bl spowodowany kamstwami otaczajcymi go przez cae ycie
narasta w nim z kadym krokiem, a gniew zagrozi rozerwaniem na strzpy tego, co
pozostao z jego opanowania. witao, gdy zapa Czerwony Wiatr i popdzi do Draegi. Po
raz pierwszy w yciu chcia widzie si z Dorothe.
ROZDZIA PITY
1. Terreille
***
krzyki, ktre sprawiay, e kamienne ciany zdaway si cienkie jak papier, a ktre to walki
staway si coraz bardziej wcieke. Najczciej spory koczyy si uyciem przez Dorothe
Piercienia, karzcego Daemona straszliwym blem, dopki nie zacz baga o lito.
A potem pewnego dnia Daemon odmwi suenia jednemu z jej sabatw. Dorothea
wezwaa Pierwszy, Drugi i Trzeci Krg dworu. Wraz ze swym mem Lanzo SaDiablo przy
boku - Lanzo, pijakiem i kobieciarzem, ktrego jedyn zasug byo obdarzenie Dorothei
nazwiskiem SaDiablo - rozpocza karanie.
Kartane ukry si za zason i zmroony strachem obserwowa Daemona walczcego z
Piercieniem, z blem i ze stranikami, ktrzy trzymali go, aby nie mg zaatakowa
Dorothei, Potrzeba byo godziny mczarni, aby powali szlochajcego z blu Daemona na
kolana. Po pgodzinie Daemon czoga si w kierunku Dorothei i baga o przebaczenie. Gdy
wreszcie przestaa uywa Piercienia do zadawania blu, nie pozwolia mu uda si do
swojego pokoju, w ktrym Manny daaby mu rodek uspokajajcy i umya jego spocone
ciao, aby mg zasn i czeka na ustpienie blu. Zamiast tego zosta przywizany za rce i
nogi do jednego z filarw, po czym kazaa go zakneblowa, aby stumi jego jki, i
pozostawi ku przestrodze. Sama oddaa si innym zajciom na dworze.
Jeli chodzi o Kartane, lekcja nie posza na marne. Mie zaoony Piercie byo
najsurowsz form panowania nad mczyzn. Jeli Daemon nie by w stanie znie blu, jak
mogoby to uda si jemu? Stao si bardzo wane, aby nie da Dorothei powodu do
zaoenia mu Piercienia.
Tamtej nocy, po tym, jak pozwolono Daemonowi troszk odpocz, rozkazano mu
suy czarownicy, ktrej wczeniej odmwi. Tamtej nocy Daemon po raz pierwszy sta si
zimny.
Wrd Krwawych wystpoway dwa rodzaje gniewu. Gorcy gniew by gniewem
emocji, powierzchownym nawet w ataku furii - gniewem, jaki zdarza si midzy
przyjacimi, kochankami, czonkami rodziny, by gniewem w yciu codziennym. Zimny
gniew by gniewem Kamieni - gbok, niedostpn, lodowat wciekoci, ktra zaczynaa
si w samym rodku. Nieprzejednany, niemal zawsze niemoliwy do opanowania, dopki
furia nie zostanie wyadowana, zimny gniew nie mg zosta stumiony przez bl, gd lub
zmczenie. Rodzcy si z takich wewntrznych otchani gniew sprawia, e ciao, ktre go
gocio, przestawao mie znaczenie.
Pierwszej nocy nikt nie zauway delikatnej zmiany w powietrzu, gdy Daemon szed
do komnaty czarownicy. Dopiero gdy suca nastpnego ranka zastaa okna i drzwi pokryte
lodem i znalaza pozostawion w ku ohyd, Dorothea uwiadomia sobie, e w czasie
dopki jej nie zapodni. Wiele razy nawet zamana czarownica bya zdolna do dokonania
spontanicznej aborcji, uznajc j za lepsze rozwizanie ni noszenie w sobie nasienia
znienawidzonego mczyzny, cho oznaczao to, e nigdy nie bdzie miaa dziecka, Czasem,
gdy dziewczyna nie stawaa si zupenie bezwadna i wci bya zajmujca, znajdowa
uzdrowicielk, zmikczon przez gd i cikie czasy, ktra dostarczaa oczyszczajcego
naparu. Najczciej po prostu zostawia dziewczyny, pozwala im wrci do rodziny, pj do
domu Czerwonego Ksiyca lub do rynsztoka. Jemu byo wszystko jedno.
Zabawia si tak przez dwiecie lat. Ktrego razu, gdy przymusowo wrci na dwr,
spotka czekajcego na Daemona.
Kartane ju wiedzia, dlaczego Daemon by Sadi, a nie SaDiablo, dlaczego w rodzinie
byo tylko tyle zgody, ile chciaa rodzina. Widzc gniew w oczach Daemona, wiedzia, e w
odrnieniu od Dorothei Daemon nigdy nie zaakceptowaby tego, co zrobi Kartane.
Suchajc bolesnego wykadu o honorze, Kartane uderzy w saby punkt Daemona.
Powiedzia mu, e on, Kartane, syn Arcykapanki, nie musi sucha bkarta.
Bkart. Bkart. Bkart.
Nigdy nie zapomnia szoku i blu w oczach Daemona. Nigdy nie zapomnia, jak si
czu, gdy jedyna osoba, ktr kocha i ktra kochaa jego, przepraszaa w wyniosym stylu
obowizujcym na dworze za zabranie gosu poza kolejnoci. Wiedzia, e gdyby pobieg od
razu za Daemonem i si pokaja, baga o wybaczenie, opowiedzia o blu i strachu, poprosi
o pomoc, dostaby j. Daemon znalazby sposb, aby mu pomc. Ale nie pobieg za nim.
Pozwoli, aby sowo zawiso midzy nimi. Myla o tym wiele razy, a rozdwik midzy
nimi sta si przepaci, i jedyn rzecz, ktr mieli wspln, bya furia skierowana
przeciwko temu drugiemu.
W kocu Dorothea odesaa z dworu Daemona i stracia go na sto lat. Gdy wrci,
zoy ofiar Ciemnoci. Powtarzano, e Daemon opuci ceremoni, majc Czarny Kamie,
ale nikt nie wiedzia na pewno, poniewa nikt tego Kamienia nie widzia. Dla Kartane nie
miao znaczenia, jakie Kamienie nosi Daemon. By wystraszony jego nowym wcieleniem.
Od tamtej pory robili, co mogli, aby si unika.
Kartane star z twarzy zy i poprawi marynark. Odbdzie moliwie jak najkrtsz
wizyt u Dorothei i jak najszybciej ucieknie. Ucieknie od niej, od dworu i od Daemona.
2. Terreille
Dorothei bya nieprzyjemna jak zwykle, ale przynajmniej krtka. Rozwcieczya go jednak do
granic wytrzymaoci i obecnie jego opanowanie byo naraone na cik prb. Przed
ubraniem si na kolacj i sueniem Dorothei i jej sabatowi potrzebowa godziny spokoju.
Wszed do salonu i stumi warknicie, gdy zobaczy oczekujcego na niego gocia.
Hepsabah odwrcia si w jego stron, na jej wargach dra umiech, a ruchliwe rce
wykonyway skomplikowany taniec. Brzydzi si godem w jej oczach i pimem w jej
zapachu, ale wiedzc, e musi gra, umiechn si do niej i zamkn drzwi.
- Matko - powiedzia z ledwo skrywan ironi.
Pochyli gow, aby pocaowa j w policzek. Jak zwykle, w ostatniej chwili
odwrcia gow, tak e jego wargi otary si o jej wargi. Obja go za szyj, wsuna
podliwie jzyk do jego ust i przylgna do niego. Zwykle odpycha j, zniesmaczony, e
jego matka moe chcie tak intymnych kontaktw. Teraz sta biernie, ani nie dajc, ani nie
biorc, jedynie analizujc kamstwa, ktre skaday si na jego ycie. Hepsabah odstpia od
niego nadsana.
- Nie jeste zadowolony, e mnie widzisz - powiedziaa oskarycielsko, Daemon
wytar usta wierzchem doni.
- Tak zadowolony, jak zwykle. - Oto ona, ubrana w kosztown, jedwabn sukni,
podczas gdy Tersa, jego prawdziwa matka, nosia postrzpiony paszcz i spaa nie wiadomo
gdzie. Mimo wysikw Dorothei i Hepsabah Tersa daa mu tak mio, jak potrafia da, w
jej wasny, popltany sposb. Zamierza jako jej to wynagrodzi, tak jak zamierza odpaci
im. - Czego chcesz?
- Byoby mio, gdyby okazywa matce nieco wicej szacunku. - Wygadzia sukienk,
przesuna rkami po piersiach i brzuchu, patrzc na niego spod rzs.
- Mam mnstwo szacunku dla mojej matki - odpowiedzia obojtnie. Wygldaa na
niespokojn, pomachaa rkami w powietrzu niedaleko jego rkawa i powiedziaa z niepewn
radoci.
- Kazaam przygotowa dla ciebie pokj. Miy i wygodny. Moe po kolacji bymy
usiedli i troszk si poprzytula co? - Odwrcia si w stron drzwi, falujc prowokacyjnie
biodrami.
Daemon wybuchn.
- Chcesz powiedzie, e powinienem chtniej wkada twarz midzy twoje nogi. Zignorowa jej zachynicie si. - Nie mog by bardziej chtny, Matko. Nie tej nocy. adnej
nocy. Nie wobec ciebie lub kogokolwiek z tego dworu. Jeli kto bdzie chcia mnie
wykorzysta, gdy tu bd, to, co stao si z Corneli, bdzie niczym w porwnaniu z tym, co
zrobi tutaj. Jeli sdzisz, e powstrzyma mnie Piercie, to si bardzo mylisz. Nie jestem ju
chopcem, Hepsabah, i chc, eby bya martwa.
Hepsabah odsuna si od niego, jej oczy rozszerzyy si z przeraenia. Chwycia za
klamk i wybiega na korytarz. Daemon otworzy butelk brandy, sprbowa, czy nie ma w
niej rodkw uspokajajcych lub innych niemiych niespodzianek, przytkn ponownie
butelk do ust i przechyli do tyu gow. Brandy palia gardo i wzniecaa poar w odku,
ale przesta przeyka, dopiero gdy musia zaczerpn oddech. Pokj zafalowa, ale szybko
powrci do normy, gdy alkohol zosta wchonity tak jak poywienie. To bya za strona
noszenia ciemniejszych Kamieni - potrzeba byo ogromnych iloci alkoholu, aby przyjemnie
si upi. Daemon nie chcia si przyjemnie upi. Chcia zaguszy gniew i wspomnienia. Nie
mg sobie teraz pozwoli na pen konfrontacj z Dorothe. Mg zama Piercie, a wraz z
nim Dorothe. Od paru lat by tego pewien. Nie by natomiast pewien, ile krzywdy zdyaby
mu zrobi, zanimby j zniszczy, nie by pewien, czy nie zostaby trwale okaleczony, zanimby
zdj Piercie, nie by pewien, co mgby sobie zrobi, co mogoby nie pozwoli mu nosi
ponownie Czarnego Kamienia. I bya gdzie Lady, ktrej chcia suy. Gdy j odnajdzie...
Daemon umiechn si zimno. Kapan by mu winien przysug, a dwa Czarne
Kamienie, nawet jeli jeden z ich wacicieli mia Piercie Posuszestwa, powinny
cakowicie wystarczy do zajcia si aroganck Arcykapank z Czerwonym Kamieniem.
miejc si, Daemon poszed do swojej sypialni i przebra si do kolacji.
3. Terreille
gboko odetchn.
- Cholera. - Otworzy drzwi, nastpnie stan obok, aby przepuci Kartane, Kartane
zrobi kilka krokw w gb pokoju i gdy drzwi si zamkny, poczu za sob chd. Spojrza
na twarz Daemona, na zwone te oczy, na jego nagle twarde spojrzenie, zastanawiajc
si, gdy ju patrzy na pokj, co wytrcio Daemona z rwnowagi. By to dziwny pokj,
umeblowany kilkoma rzdami krzese ustawionych w pkole przed dwoma supkami
przytwierdzonymi do podogi. Za supkami znajdowa si dugi st, z nacignit na bia
tkanin. Pod stoem i wok niego wida byo stos biaych przecierade. Daemon przekl
pod nosem.
- Bdc uprzywilejowanym synem, moesz si przynajmniej odpry, bo nie
bdziesz stanowi elementu zabawy. Musisz tylko wytrzyma przedstawienie.
Kartane wpatrywa si w supki.
- Nie rozumiem. Co to jest?
W oczach Daemona pojawi si al, potem jego twarz przybraa beznamitny wyraz, a
jego gos, jak zwykle na dworze, nabra obojtnoci i znudzenia.
- Nigdy tego nie widziae?
- Jeli kazaa kogo wychosta, to troch przesadza - powiedzia Kartane, prbujc
szyderstwem zamaskowa narastajcy w nim strach.
- Nie wychosta - powiedzia gorzko Daemon. - Ogoli.
Wyraz oczu Daemona przerazi Kartane. Daemon przemwi ponownie, dopiero gdy
dotarli do pierwszego rzdu krzese.
- Posuchaj, Kartane, posuchaj bardzo uwanie. To, co si stanie z nieszcznikiem,
ktrego Dorothea przywi midzy supkami, bdzie zalee od tego, na ile bdziesz si nim
przejmowa. Jeli nie okaesz zainteresowania, nie zrobi niczego mniej, ni wczeniej
zaplanowaa, ale przynajmniej zrobi to szybciej i bdziesz musia znosi ogldanie krcej.
Zrozumiae?
- Ogoli? - spyta Kartane zgaszonym gosem.
- Nikt ci nie powiedzia, w jaki sposb produkuj eunuchw? - Daemon wsun rce
do kieszeni i odwrci si.
- Ale... - Kartane sta, gdy w drzwiach pojawia si Dorothea i jej sabat.
- Dlaczego to? Dlaczego te wszystkie krzesa?
Spojrzenie Daemona byo zmartwione i nieobecne.
- Poniewa one uwaaj to za zajmujce, Lordzie Kartane. Jest to popoudniowa
rozrywka. A jeli bdziemy mie obaj szczcie, bdziemy jedynie gomi honorowymi.
leczenia sucych, poniewa bya niezbyt biega w swoim fachu, aby leczy arystokracj
Krwawych, Poprosia o misk ciepej wody i mydo. Trzymaa misk, w ktrej cyrulik umy
rce, a nastpnie powoli namydli jdra ofiary.
Dlaczego? Kartane przesa pytanie na nici wczni.
Aby zmniejszy tarcie, odpowiedzia Daemon. Trudniej uzyska czyste cicie za
pierwszym razem.
Cyrulik wzi niewielki, zakrzywiony n i podnis go, aby widownia moga
zobaczy, i stan za mczyzn.
Aby wszyscy widzieli, wyjani Daemon.
Kartane zacisn donie w pici i wpatrywa si w podog.
- Popatrz, mj drogi - zamruczaa Dorothea - albo bdziemy musieli zrobi to jeszcze
raz.
Kartane skupi wzrok na jednym ze supkw, akurat gdy cyrulik cofa n. Chwil
pniej na szybko czerwieniejcych przecieradach pojawi si niewielki kawaek ciaa.
Wojownik przywizany do supkw wyda okrzyk blu, a nastpnie zacisn zby, aby
stumi krzyk. Kartane poczu, jak odek podchodzi mu do garda, gdy usysza szmer
rozczarowanych gosw. Matko Noc! One miay nadziej na drugie cicie!
Cyrulik odoy zakrwawiony n na tac i umy rce, a w tym czasie Uzdrowicielka
tamowaa krwotok. Gdy odesza na bok, cyrulik wzi prosty n i umieci przed supkiem.
Rozcign organ mczyzny na pen dugo, odwrci si do swojej publicznoci, ze
smutkiem pokiwa gow i powiedzia: - Tego jest tak mao, e wielkiej rnicy nie bdzie.
Sabat zamia si i zaklaska. Dorothea umiechna si.
Kartane spodziewa si szybkiego cicia. Ale gdy cyrulik pooy n na organie
Wojownika i niespiesznie ci ciao, a kademu ruchowi noa towarzyszy krzyk, Kartane
patrzy jak zahipnotyzowany i nie mg oderwa oczu od widowiska.
Zasuyy na to, co robi. Byy to wstrtne istoty, dobre tylko do chowania dzieci i
sprawiania mczyznom przyjemnoci. Naleao je ama za modu, dobrze jest ama je za
modu, zanim stan si istotami takimi jak te, ktre siedziay wok. Zama je wszystkie,
zniszczy je wszystkie. Mczyni Krwawych powinni rzdzi, musz rzdzi. Gdyby tylko
mg j zabi. Czy Daemon pomgby mu uwolni Hayll od tej zarazy? Oczywicie, trzeba
by je zabi wszystkie. Nastpnie zama wszystkie mode i nauczy je, jak powinny suy.
To by jedyny sposb. Jedyny.
Cisza sprawia, e mrugn. Dorothea podniosa si z krzesa, z furi wskazujc
palcem na Uzdrowicielk.
- Mwiam ci, aby mu da co, eby nam tu nie zemdla. Spjrz na niego. - Jej palec
wskazywa teraz mczyzn z gow opuszczon na piersi, bezwadnie zwisajcego ze
supkw.
- Zrobiam, jak kazaa, Kapanko - wyjkaa Uzdrowicielka, wykrcajc sobie rce. Przysigam na Kamienie.
Czy to bya jego wyobrania, czy Daemon by z czego zadowolony?
- Z powodu twojej niekompetencji nie mamy na dzi wicej rozrywki - wrzasna
Dorothea. Zrobia niecierpliwy ruch rk. - Zabra to. - Nastpnie wysza z sali, a za ni
pody jej sabat.
- Naprawd daam mu eliksir - zawodzia Uzdrowicielka, gdy w lad za cyrulikiem
opuszczaa sal.
Kartane siedzia w swoim krzele, zbyt osabiony, aby si ruszy, dopki stranicy nie
zawinli mczyzny wraz z wycitymi narzdami w zakrwawione przecierada. Wybieg
wtedy do najbliszej azienki i zwymiotowa.
4. Terreille
Dorothea powoli przemierzaa swj pokj. Jej zwiewna szata szelecia wraz Z
falowaniem jej bioder, a gboko wycity dekolt dawa widok na niewielkie piersi, ktre
wci nosia wysoko. Gdy przechodzia, podniosa ze stou pirko. Krgosupy wikszoci
mczyzn miky, gdy podnosia pirko. Daemon jednak po prostu j obserwowa, a jego
zimne, znudzone spojrzenie nie zmienio si ani na chwil. Gdy przechodzia obok krzesa,
pogadzia pirkiem swj podbrdek.
- Znw bye niegrzecznym chopcem. Moe powinnam kaza ci wychosta.
- Tak - powiedzia zgodnie Daemon - dlaczego tego nie zrobisz? Cornelia mogaby
zawiadczy, jaki to skuteczny sposb wychowywania mnie.
Dorothea zatoczya si, ale nie przestaa si przechadza.
- By moe powinnam ci ogoli. - Pomachaa w jego kierunku pirkiem. - Czy
chciaby by jednym z bractwa pirka?
- Nie.
Udawaa zaskoczenie.
- Nie?
- Nie. Wol mie wszystko na miejscu, gdy siusiam.
Twarz Dorothei wykrzywia si z gniewu.
moga da.
- Nigdy nie pozwol, aby by godny - krzykna Dorothea, jedn rk sigajc w
jego kierunku. - Na Kamienie, przysigam... - Trzsc si ze zoci, Dorothea zmusia si, aby
sta prosto. Znw si poniaa, ebrzc o niego.
Daemon umiechn si tym zimnym, okrutnym umiechem, ktry pojawia si na
jego wargach zawsze, gdy w grze miosnej chcia zrani kobiet, ktrej suy. Jego umiech
mwi, to jest takie atwe. Jestecie wszystkie takie gupie. Moecie kara moje ciao, jak
chcecie, jak si odwaycie, ale nigdy nie uda wam si dotkn mnie.
- Bkart - szepna Dorothea.
- Zawsze mogaby mnie zabi - powiedzia cicho Daemon. - To rozwizaoby oba
nasze problemy, prawda? - Zrobi krok w jej kierunku. Dorothea natychmiast cofna si
przeraona i opara o st. - Dlaczego nie chcesz, ebym by martwy, Dorotheo? Co stanie si
w dniu, w ktrym nie bd ju przechadza si wrd ywych?
- Wyno si - rzucia, starajc si, aby nie zabrzmiao to tak sabo, jak nagle si
poczua. Dlaczego on to mwi? Co wiedzia? Musiaa pozby si go z Hayll, z tego miejsca, i
to szybko. Pena furii rzucia si na niego, ale on odsun si, a ona ciko upada na podog.
- Wyno si! - krzykna, walc piciami w podog.
Daemon opuci pokj, gwidc niezbyt melodyjn piosenk. Gdy gruby wojownik,
sapic, poda korytarzem w stron pokoju Dorothei, Daemon zawrci, aby spojrze mu w
twarz.
- Nie szedbym tam, dopki troch nie ochonie - powiedzia radonie. Nastpnie
mrugn do zdumionego czowieka i miejc si, poszed dalej korytarzem.
- Niech bdzie przeklta twoja dusza, pospiesz si z tym! - Kartane krzycza na
sucego, przydzielonego mu, gdy by na dworze. Wrzuci koszule do kufra i zacisn paski.
Gdy kufry zostay zapakowane, Kartane omit spojrzeniem pokj, aby sprawdzi, czy
niczego nie zostawi.
- Lordzie Kartane - dysza sucy.
- Zajm si tym. Moesz odej. Wyno si, wyno si! - Sucy wybieg z pokoju.
Kartane obj supek ka. Rozpaczliwie chcia odpocz, ale za kadym razem, gdy
zamyka oczy, widzia zakrwawione przecierada i sysza krzyki. Wyjecha std. I to
szybko. Zanim Dorothea go wezwie, zanim wpadnie w puapk.
Gdzie, gdzie czarownice zostay ju uciszone. Do miejsca, ktre znajdowao si w
cieniu Hayll, gdzie aszono by si do syna Kapanki, ale gdzie ludzie nie byliby cakowicie
dotknici zepsuciem. Terytorium nie cakiem dziewicze, ale bdce jak panna dowiadczajca
zbezczeszczenia w Hayll.
- Chaillot - szepn Kartane i umiechn si. Przeciwna strona Krlestwa. Bya tam
ambasada Hayll, a wic nikt nie zakwestionuje jego obecnoci. Robert Benedict by bystrym
protegowanym. I byo to wspaniae miejsce, ktre pomaga budowa w Eldon Mor, szpital
dla modych, nerwowych dziewczt z arystokratycznych rodzin Krwawych. Tam mczyni
tacy jak Lord Benedict mogli wybiera delikatesy, ktrych nie oferowa aden szanujcy si
dom Czerwonego Ksiyca. Mogy min tygodnie, zanim Dorothea go wyledzi, zwaszcza
jeli wrd personelu ambasady sprawi wraenie, e przeprowadza tam badania dla Kapanki.
Byliby zbyt przeraeni tym, co mgby o nich powiedzie, aby zgasza jego obecno.
Kartane znikn kufry i wylizgn si z pokoju do jednej z sieci ldowisk. Zapa
Czerwon Sie i pogna na zachd, w stron Chaillot.
5. Pieko
Hekatah wpada do salonu, jedwabna szata wirowaa wok jej drobnego ciaa,
diamenty wszyte w grn cz sukni byszczay jak gwiazdy na krwistoczerwonym niebie.
Ubraa si starannie na to dobrze przemylane, przypadkowe spotkanie. Cho jego
plebejska galanteria kazaa mu by uprzejmym wobec wszystkich kobiet, i adnych, i
brzydkich, Saetan docenia kobiet, ktra potrafia wykorzysta swj wygld, a Hekatah, cho
miaa ju za sob swoje najlepsze lata, zawsze cieszya si powodzeniem wrd mczyzn.
Ale on, bkart z rynsztoka, ktrym by, patrzy na ni przez pksiycowate okulary, ktre
zacz nosi, zaznaczy stron w ksice, ktr czyta, i znikn okulary, kierujc wreszcie
ca uwag na Hekatah.
- Hekatah - powiedzia z przyjemn ostronoci. Tumic furi, spacerowaa po
pokoju.
- Cudownie jest widzie wyremontowany Paac - powiedziaa. Jej dziewczcy i
gruchajcy gos by peen ciepa, ktry niegdy sprawia, e stawa si w stosunku do niej
ostronie otwarty.
- Nadszed czas, aby to zrobi. - Jaki szczeglny powd?
- Mylaem o wydaniu balu demonw - odpowiedzia drwico.
Opucia gow i spojrzaa na niego spod rzs, nie zdajc sobie sprawy, e bya to
parodia dsajcej si, zmysowej modej czarownicy, ktr bya cae wieki temu.
- Nie wyremontowae poudniowej wiey.
- Nie byo potrzeby. Zostaa oprniona i sprztnita. To wszystko.
okruciestwo, aby osaczy dziecko i je zniszczy. Ale jak sprawi, aby znalaz si blisko i
atwo mg uderzy? Bdzie musiaa o tym pomyle. Gdzie na dalekim zachodzie Hayll.
ledzia dziewczynk a tam, a potem nic... z wyjtkiem tej dziwnej, niemoliwej do
przeniknicia mgy na wyspie.
Och, jak Saetan skrcaby si, krzycza na haczyku swojego honoru, gdyby Sadi
zniszczy jego maskotk.
Hekatah opucia rce i umiechna si do zason zwieszajcych si z karnisza.
Wyda pogardliwie wargi, gdy wycigaa strzpek tkaniny spod paznokcia i wysza z salonu,
gotowa odej z dworu i zacz realizowa swj may plan.
Zanim Saetan uda si do naronego stolika, na ktrym trzyma kieliszki i karafk
yarbarah, zamkn na czarno drzwi swojego salonu. Na jego wargach pojawi si drwicy
umiech, gdy zobaczy, jak bardzo dr mu rce. Ignorujc yarbarah, wyj z szuflady poniej
butelk brandy, napeni kieliszek i wzi duy yk, zachystujc si w reakcji na mao
znajome pieczenie. Miny stulecia, od kiedy po raz ostatni pi mocny alkohol. Zasiad w
fotelu, trzymajc kieliszek brandy w drcych doniach. Hekatah byaby uradowana, wiedzc,
jak bardzo go przestraszya - Gdyby Jaenelle zostaa wykrzywiona przez ambicj Hekatah i
dz niszczenia i rzdzenia... Nie, tylko nie Jaenelle. Ona musi by delikatnie, lekko
poczona z Krwawymi, musi akceptowa ograniczenia Protokou i Prawa Krwawych,
jedynych rzeczy, ktre nie dopuszczaj, aby wszyscy nieustannie skakali sobie do garde.
Niedugo, zbyt szybko, zacznie przemierza cieki, po ktrych wczeniej nikt z nich nie
chodzi, i bdzie tak od nich oddalona, jak Krwawi s oddaleni od plebsu. I jej moc. Matko
Noc! Kt j powstrzyma?
Kto by j powstrzyma?
Saetan ponownie napeni kieliszek i przymkn oczy. Nie mg zaprzeczy temu, co
jego serce wiedziao a za dobrze. Bdzie suy jasnowosej Lady. Bez wzgldu na wszystko,
bdzie jej suy.
Gdy rzdzi Dhemlan w Kaeleer i Dhemlan w Terreille, nigdy nie waha si przed
ograniczaniem ambicji Hekatah. Wierzy wtedy i wierzy teraz, e stosowanie siy do
panowania nad inn ras jest niesuszne. Ale gdyby Jaenelle chciaa rzdzi... Kosztowaoby
go to utrat honoru, nie mwic ju o duszy, ale dla jej przyjemnoci rzuciby Terreille na
kolana.
Jedynym sposobem uchronienia Krlestw byo chroni Jaenelle przed Hekatah i jej
ludzkimi narzdziami. Bez wzgldu na cen.
6. Terreille
Tego dnia Daemon dotar do swojej sypialni bardzo pno. Mimo ataku seksualnych
aluzji i kokieteryjnych rozmwek, ktrych wysuchiwa przy stole, pomimo cia
przypadkowo ocierajcych si o niego przez cay wieczr, wino i brandy, ktre wypi
wieczorem, osabiy go na tyle, e mg opanowa zo. Ale nie by osabiony na tyle, aby
nie wyczu obecnoci kobiety w swoim pokoju. Poczu jej psychiczny zapach w momencie,
gdy otwiera drzwi do swojej sypialni. Warknwszy cicho, zy z powodu wtargnicia,
Daemon podnis do. wiece przy ku natychmiast si zapaliy.
Na rodku ka leaa moda, haylliaska czarownica. Jej dugie, czarne wosy byy
uwodzicielsko udrapowane na poduszkach, przecierado skromnie podcignite pod
zaostrzony podbrdek. Bya to nowa na dworze Dorothei uczennica sabatu Klepsydry.
Obserwowaa go przez cay wieczr, ale do niego nie podesza. Umiechna si do niego, a
nastpnie otworzya niewielkie usta i oblizaa koniuszkiem jzyka grn warg. Leniwie
odkrya przecierado, wyprya swoje nagie ciao i wolno rozoya nogi. Daemon
umiechn si. Umiecha si, gdy podnosi ubrania rozrzucone na pododze i wyrzuca je
przez otwarte drzwi na korytarz. Umiecha si, gdy ciga przecierado i pociel z ka i
wyrzuca je na korytarz w lad za ubraniami. Umiecha si nadal, gdy podnosi czarownic Z
ka i wyrzuca z pokoju z tak si, e uderzya o przeciwleg cian korytarza z odgosem
amanych koci. Nastpnie polecia materac, ktry nie uderzy jej tylko dlatego, e upada na
bok.
Usyszawszy odgos biegncych stp, ruszya korytarzem. ciany rezydencji dray od
haasu. Przepchna si przez grup mruczcych stranikw, a dotara do sucych i innych
czarownic sabatu, ktrych zaniepokojony gwar by zaguszany przez coraz wyszy i
goniejszy krzyk.
- Co si tu, w imi Pieka, dzieje? - zawoaa. Jej zwyke, melodyjne mruczenie
przypominao teraz raczej gos kotki w rui.
Daemon wyszed ze swojej sypialni, spokojnie prostujc wywinite mankiety u
koszuli. ciany korytarza natychmiast zalniy lodem. Dorothea przyjrzaa si twarzy
Daemona. Nigdy wczeniej nie widziaa go, gdy by w zimnym gniewie, widziaa jedynie,
gdy z niego wychodzi, ale czua, e by w epicentrum burzy i co tak mao znaczcego jak
modulacja jednego sowa wystarczy, aby wywoa gwatown eksplozj, ktra rozsadzi dwr.
Zmruya oczy i staraa si nie trz.
Tym razem to byo co wicej ni zimny gniew. Znacznie wicej. Jego twarz
wygldaa na tak pozbawion ycia, jak gdyby bya wyrzebiona z kawaka drewna, a mimo
to bya pena czego. Wydawa si nienaturalnie spokojny, ale zote oczy, byszczce tak, jak
byszczay teraz ciany, patrzyy na ni z drapien intensywnoci. Co pchao go w stron
punktu zaamania emocjonalnego i w kocu straci panowanie nad sob.
Wrd krtkowiecznych ras dostarczajcy przyjemnoci niewolnicy stawali si
chwiejni emocjonalnie po paru latach. Wrd dugowiecznych ras trwao to dziesitki lat, ale
w kocu poczenie afrodyzjakw i staego napicia bez moliwoci jego rozadowania
amao co wewntrz mczyzn. Potem, przy starannym prowadzeniu, nadal mieli swoje
zastosowania, ale nie jako niewolnicy dla przyjemnoci.
Daemon by niewolnikiem dla przyjemnoci przez wiksz cz swojego ycia. Kilka
razy w przeszoci dotar w poblie tego punktu, ale zawsze udawao mu si cofn znad
krawdzi. Tym razem nie byo odwrotu. W kocu Daemon przemwi. Jego gos by
spokojny, ale kry w sobie odgos grzmotu.
- Kiedy dokadnie wywietrzysz ten smrd z mojego pokoju, wrc. Nie wzywaj mnie
wczeniej. - Przeszed przez korytarz i znikn jej z oczu.
Dorothea czekaa, odliczajc sekundy. W kocu drzwi frontowe trzasny z tak si,
e rezydencja zadraa, a okna zatrzsy si w caym budynku. Dorothea odwrcia si w
stron czarownicy, obiecujcej, zoliwej istoty, dzielnie wychlipujcej opowie o tym, jak
le zostaa potraktowana. Dorothea chciaa zagbi paznokcie w tej licznej twarzyczce. Nie
byo sposobu zapanowania nad Sadim, nie po dzisiejszym wieczorze. Bl lub kara jedynie
zezoszcz go jeszcze bardziej. Musiaa pozby si go z Hayll, wysa gdzie daleko. Ciemna
Kapanka miaa mnstwo propozycji, gdy zosta poczty i gdy zamay kontrakt, aby
zatrzyma chopca dla haylliaskiej Klepsydry. W porzdku, suka powinna zaproponowa
co teraz, gdy by zimny i prawdopodobnie zelizgiwa si w stron Wykrzywionego
Krlestwa. Poprawiajc konierzyk swojej szaty, Dorothea po raz ostatni spojrzaa na mod
czarownic.
- Ta suka zostaje wyrzucona z Klepsydry i z mojego dworu. Chc, aby za godzin nie
byo tu ani jej, ani czegokolwiek, co ma z ni zwizek.
Trzymajc za rami modego Wojownika, ktry ogrzewa jej oe, zanim rozpoczy
si krzyki, wrcia do swojego skrzyda rezydencji, umiechajc si na odgos rozpaczliwych
szlochw, ktre wypeniay hol za ni.
7. Terreille
Trzymajc kaptur peleryny gboko nacignity na czoo, aby ukry twarz, usiada na drugim
krzele i wdzicznym ruchem rki przysuna do siebie butelk.
- Prezent? - zapytaa, udajc zaskoczenie i rado. - Jaka jeste hojna, Siostro,
pamitasz o mnie. - Kolejnym ruchem rki przywoaa czarny kielich, napenia go i upia
duy yk. Westchna z radoci. - Jaka sodka krew. Moda, silna czarownica. A tylko jeden
gos, ktry daje tak duo.
Dorothea dopeza z powrotem do swojego krzesa i poprawia szat. Jej wargi
wykrzywiy si w filuternym umieszku.
- Upieraa si, eby by jedyn, Kapanko, chciaa, eby miaa to, co moga da
najlepszego. - To byo minimum, ktre, spowodowawszy kopoty, moga zrobi ta maa suka.
- Posaa po mnie - powiedziaa niecierpliwie Hekatah, a potem wrcia do swojego
agodnego, piewnego gosu. - Jak mog ci pomc, Siostro?
Dorothea zerwaa si z krzesa i zacza przemierza izb.
- Sadi oszala. Nie jestem ju wstanie nad nim zapanowa, jeli zostanie duej w
Hayll, rozerwie nas na strzpy.
- Nie moesz wykorzysta mieszaca, aby go uspokoi? - Hekatah dolaa sobie do
kielicha i ykna ciep krew.
Dorothea zamiaa si gorzko.
- Nie sdz, aby cokolwiek go uspokoio.
- Hm... A wic musisz go odesa.
Dorothea okrcia si wok z rkami po bokach i uniesionymi wargami, odsaniajcymi zacinite zby.
- Dokd? Nikt nie bdzie go chcia. Kada Krlowa, do ktrej go wyl, umrze.
- Im dalej, tym lepiej - mrukna Hekatah. - Pruul?
- Zuultah ma mieszaca, a jak wiesz, tych dwch nie moe przebywa na tym samym
dworze. Poza tym Zuultah jest w stanie utrzyma tamtego na dugiej smyczy i Prythian nie
chce go przenosi.
- Od kiedy martwisz si tym, czego chce ta uskrzydlona winia? - rzucia Hekatah. Pruul jest na zachd, daleko na zachd od Hayll i jest to w wikszoci pustynia. Idealne
miejsce.
Dorothea potrzsna gow.
- Zuultah jest zbyt cenna dla naszych planw. - Ach.
- Wci cywilizujemy zachodnie Terytoria i nie mamy tam jeszcze wystarczajco
silnych wpyww.
- Ale jakie macie. Z pewnoci. Hayll musiao zawiera jakie porozumienia gdzie,
gdzie nie wszystkie krlowe s takie cenne. Czy nie ma nigdzie miejsca, Siostro, gdzie
Krlowa jest przeszkod.? adnego miejsca, w ktrym prezent taki jak Sadi mgby by
uyteczny dla ciebie?
Dorothea usiada na swoim krzele, dugim paznokciem stukaa o zby.
- Jest jedno miejsce - powiedziaa cicho. - Tamta suka, Krlowa, sprzeciwia mi si na
kadym kroku. Potrzeba byo trzech pokole, aby zmikczy ich kultur i utworzy
niezalen rad mczyzn na tyle siln, eby zmienia ustawy. Mczyni, ktrym
pomoglimy doj do wadzy, ogooc wasne spoeczestwo, aby zdoby wadz, a gdy tego
dokonaj, Terytorium bdzie gotowe do wzicia. Ale ona prbuje ich zwalcza i cigle stara
si zamkn moj ambasad i osabi moje wpywy. - Dorothea usiada wyprostowana, jej
oczy byszczay. - Sadi byby dla niej idealnym prezentem.
- A jeli jego wcieko wymknie si spod kontroli... - zamiaa si Hekatah.
Dorothea rozemiaa si wraz z ni.
- Ale jak go tam przenie?
- Zrb z niego prezent.
- Ona go nie przyjmie. - Przerwaa. - Ale jej zi jest towarzyszem Kartane i
wpywowym czonkiem rady - z nadania Hayll. Jeli gest zostanie zrobiony pod jego adresem,
jak mgby odmwi?
Hekatah bawia si kieliszkiem.
- To miejsce, czy ley na zachodzie? Dorothea umiechna si.
- Tak. Nawet dalej na zachd ni Pruul. I jest wystarczajco zacofane, aby go
zdenerwowa. - Dorothea signa po swoj peleryn. - Prosz o wybaczenie, Kapanko. S
rzeczy, przy ktrych musz by obecna. Im szybciej si go pozbdziemy, tym lepiej.
- Oczywicie, Siostro - powiedziaa sodko Hekatah. - Niech Ciemno przyspieszy
twoj podr.
Hekatah przez kilka minut wpatrywaa si sennie w ogie. Oprniwszy butelk,
podziwiaa ciemny pyn w czarnym, dymnym szkle, nastpnie podniosa kielich w toacie.
- Im szybciej si go pozbdziesz, tym lepiej. Im szybciej znajdzie si na zachodzie,
tym lepiej.
8. Pieko
- Widziae j, - Nie.
Duga przerwa.
- Saetan, Dorothea wanie wysaa do Chaillot Daemona Sadiego.
CZ TRZECIA
ROZDZIA SZSTY
1. Terreille
patrzya na soce wspinajce si ponad horyzont. Patrzya przez dug chwil, a nastpnie
gwatownie potrzsna gow, aby przywrci ostro spojrzeniu, i przylgna do kamiennej
framugi w nadziei uzyskania oparcia. Gdy bya pewna, e na dobre opucia wiat wizji,
posza do Sanktuarium, odwracajc si plecami do soca. Powloka si do kuchni, pospiesznie zacigna zasony i usiada na awce przy ogniu, zadowolona z mroku.
Czarna Wdowa, stojca na krawdzi Wykrzywionego Krlestwa, moga widzie
prawdziw twarz pod mask, ktr nosili ludzie; moga pobiera wspomnienia z drewna i
kamienia, aby dowiedzie si, co si stao w danym miejscu; potrafia dostrzec ostrzeenia
przed tym, co si stanie.
Soce, na ktre patrzya Cassandra przez wiat wizji, byo rozdartym, krwawym
koem.
Alexandra Angelline patrzya na pokj krytycznym wzrokiem. Drewniana podoga
byszczaa, dywaniki byy wieo wyprane, okna lniy czystoci, pociel bya
wykrochmalona i nowa, szafa pena wieo wypranych i uprasowanych ubra, ktre wisiay
rwnym rzdem nad wypolerowanymi butami. Odetchna gboko i poczua jesienne
powietrze oraz cytrynow past. I co jeszcze. Z penym zoci westchnieniem potrzsna
gow i zwrcia si do swojej sprztaczki...
- Cigle tu jest. Saby, ale jest. Sprztnijcie jeszcze raz.
Lucivar wpatrywa si w bezchmurne niebo. Fale gorca nadcigajce znad pustyni
Arava w Pruul rozgrzeway powietrze, ale Lucivar dra, przemroony do koci. Jego
zewntrzne zmysy niczego mu nie mwiy, zwrci si wic do wewntrz i natychmiast
poczu zimn, ciemn furi... Nerwowo oblizujc wargi, wysa myl na szaroczarnej nici
zwonej do jednego umysu.
Bkart?
Cokolwiek gnao na Wiatrach nad Pruul mino go i podyo na zachd.
Bkart?
Jedyn odpowiedzi bya zimna cisza.
W Piekle przy hebanowym stole w prywatnym gabinecie, gboko pod Paacem,
siedzia Saetan i wpatrywa si w portret po drugiej stronie komnaty, portret, ktry ledwo
widzia w pmroku. Siedzia tam od wielu godzin, patrzc na podobiestwo do Cassandry,
starajc si co poczu - mio, gniew - cokolwiek, co zagodzioby bl w jego sercu. Nie
czu niczego poza gorycz i alem.
Patrzy, jak Mephis otwiera drzwi do gabinetu i zamyka je za sob. Przez dug chwil
patrzy na swojego najstarszego syna jak na obcego czowieka, a nastpnie znw zwrci
wzrok na portret.
- Ksi SaDiablo - powiedzia Saetan mikkim gosem, w ktrym kry si grzmot.
- Wielki Lordzie?
Saetan wpatrywa si w portret przez kilka minut. Westchn gorzko.
- Przylij do mnie Marjonga Egzekutora.
W prywatnym przedziale powozu Yellow Web, naprzeciw dwch nerwowych
haylliaskich ambasadorw siedzia Sadi. Twarz, ktra wygldaa jak zimna, pikna,
nienaturalna maska, krya gniew, nad ktrym panowa, ale ktry si nie zmniejsza. Przez ca
drog nie odezwa si do swoich stranikw. W istocie odkd opucili Hyall, niewiele si
poruszy. Patrzy teraz na cian bez okien, guchy na gosy mczyzn. Jego prawa rka nie
przestawaa siga do lewego nadgarstka, palce delikatnie tary go w t i z powrotem, w t i z
powrotem, jak gdyby potrzebowa potwierdzenia, e blizna, ktr daa mu Tersa, wci tam
bya.
2. Terreille
windykacyjnymi. Mimo wszystko byo mu jej al. Niemal czu, jak wewntrz pragnie czego
pozwalajcego na spenienie, czystszego, bogatszego ni wolno w klatce, ktr miaa.
Nastpnie zatrzepotaa w jego kierunku rzsami, a on zapragn j uderzy.
Ostatni bya dziewczynka o imieniu Wilhelmina, jedyne dziecko z pierwszego
maestwa Roberta. W odrnieniu od swojego rudoblond ojca o rumianej cerze miaa
kruczoczarne wosy i bardzo jasn cer, ze zdumiewajcymi rumiecami na policzkach, oraz
niebieskoszare oczy. Bya pikn dziewczyn, ktra bdzie jeszcze pikniejsza, gdy jej ciao
zacznie si wypenia i zaokrgla. W istocie jedyn niedoskonaoci jej wygldu, ktr
mg dostrzec Daemon, bya chudo, tak znaczna, e wygldaa na niezdrow. Zastanawia
si - jak zastanawia si wczeniej w tak wielu innych miejscach - czy ci ludzie, Krwawi, tak
jak on by Krwawy, mieli jakie pojcie, czym byli, czy rozumieli, jakie byy konsekwencje
noszenia Kamieni - nie tylko przyjemnoci i wadza, ktre mona byo mie, ale fizyczne i
emocjonalne problemy, ktre si Z tym wizay. Gdyby dziewczyna nosia Kamienie
ciemniejsze ni te, ktre nosiy inne kobiety w tej rodzinie, by moe nie dostrzegaliby tego,
co dla niego byo takie oczywiste.
Kady, kto nosi Kamienie, a zwaszcza dziecko, mia wyszy metabolizm. Byo
moliwe, bardziej w przypadku czarownicy - z powodu jej fizycznych potrzeb w czasie
miesiczki - ni jej mskich odpowiednikw, spalenie wasnego ciaa w cigu paru dni, jeli
nie byo do poywienia.
Ustawiwszy niewielki kawaek Czerwonego Kamienia, ukryty pod rubinami w
spinkach, w celu zapisania dwiku, Daemon pozwoli sobie cakowicie si wyczy, gdy
Alexandra mwia mu o gospodarstwie domowym i jego obowizkach". Kawaek kamienia
zachowa rozmow do czasu, kiedy bdzie mg j od - tworzy. Obecnie ma co
waniejszego do przemylenia.
Gdzie ona bya? Kim bya? Czonkiem rodziny, ktry tylko wpad z wizyt? Gociem,
ktry zosta na par dni i niedawno si wynis? Nie mg nikogo spyta, Gdyby nie
podejrzewali, e Czarownica bya u nich, jego pytania, niewane jak niewinne, mogy jej
zagraa, Dorothea miaa ju swoje trujce macki w Chaillot, Gdyby si dowiedziaa, e ta
Inna dotkna wysp... Nie. Nie mg prosi. Dopki nie wrci, bdzie robi wszystko, co
trzeba, aby zadowala te kobiety i nie wzbudza w nich podejrze. Ale po jej powrocie...
Wreszcie zosta zaprowadzony do swojego pokoju. Znajdowa si bezporednio pod
apartamentem Alexandry, i obok tylnej klatki schodowej, poniewa Daemon by tutaj gwnie
dla jej przyjemnoci. Leland potrzebowaa jedynie eskorty, gdy nie byo w pobliu Roberta, a
Wilhelmina bya za moda. By to zwyky pokj, z krzesem, lamp, i biurkiem, a take
pojedynczym kiem, komod. z wiszcym nad ni. lustrem, szaf oraz - co z wdzicznoci
zauway Daemon - przylegajc do pokoju nowoczesn azienk.
Tak jak przewidywa, rozmowa przy kolacji bya wymuszona. Alexandra opowiadaa
o kulturalnych zajciach, ktrym mona powici czas w Beldon Mor, a Daemon zadawa
uprzejme pytania, ktrych od niego oczekiwano. Podczas gdy wypowiedzi Alexandry byy
zupenie bezosobowe, Leland bya drca, nerwowa i zdecydowanie zbyt atwo zadawaa
pytania, ktre powodoway, e si czerwienia, suchajc odpowiedzi, niezalenie od tego, jak
delikatnie Daemon je formuowa - jeli w ogle odpowiada. Robert, ktry niespodziewanie
wrci na kolacj, sprawia wraenie jak najbardziej zadowolonego z ukadu, przez cay czas
posiku robi bystre uwagi i bardzo si stara, aby przy kadej okazji dotyka Leland i
podkrela swoje prawo do niej. Daemon ignorowa go, uwaajc zmartwienie i wzbierajcy
gniew Philipa na Roberta za znacznie bardziej interesujce.
W czasie trwania kolacji Daemon chcia, aby bya tam Wilhelmina, poniewa bya
jedyn osob, ktrej by ciekaw, jedyn, ktr mgby wykorzysta jako rdo informacji.
Zostaa ona jednak uznana za zbyt mod, aby uczestniczy w pnym obiedzie wraz z
dorosymi.
Mogc wreszcie pj odpocz, ale bdc zbyt niespokojnym, aby spa, Daemon
spacerowa po pokoju. Jutro zacznie przeszukiwa dom. Pokj, w ktrym spa, wci by
peen jej psychicznego zapachu, mimo e zosta sprztnity. Nie byo czasu do stracenia, ale
nie mg sobie pozwoli, aby w cigu pierwszej doby zosta przyapanym na myszkowaniu
wczesnym rankiem po domu, nie teraz, nie, gdy mg wreszcie zobaczy, usysze, dotkn
tego, do czego jego dusza tsknia przez cae ycie. Prawo Krwawych byo dla niego niczym.
Krwawi byli dla niego niczym. Ona byaby Krwaw, a jednak Inn, kim obcym, a jednak
bliskim. Byaby przeraajco wspaniaa.
Gdy przemierza pokj, rozbierajc si w powolnym stripteasie dla nikogo, Daemon
sprbowa j sobie wyobrazi. Urodzona w Chaillot? Bardzo prawdopodobni Mieszka w
Beldon Mor? To by tumaczyo to delikatne co, co odczuwa, A gdyby nigdy nie wyniosa
si fizycznie z wyspy, tumaczyoby to, dlaczego w cigu ostatnich paru lat nigdzie indziej nie
odczuwa jej obecnoci. Mdra, z pewnoci ostrona na tyle, aby pozostawa niezauwaon
tak dugo.
Wlizgn si do ka, zgasi wiato... i jkn, gdy jego umys wypeni obraz
mdrej, chudej, starej wiedmy. Nie, baga cicho noc. Sodka Ciemnoci, wysuchaj modlitwy
jednego z twoich synw. Teraz, gdy ona jest tak blisko, pozwl jej by do mode, by mnie
chcie. Pozwl jej by do mod, by mnie potrzebowa. Noc nie daa mu odpowiedzi, a
3. Terreille
Przez dwa dni Daemon odgrywa rol grzecznej, uwaajcej na innych eskorty, z ktr
Leland odbywaa seri niezliczonych spotka, aby popisa si prezentem od Lady SaDiablo.
Przez dwie noce przeszukiwa dom, jego panowanie nad gniewem sabo z powodu frustracji i
braku snu. By w kadym oglnie dostpnym pokoju, sprawdzi wszystkie pokoje dla goci,
pochlebstwem i perswazj torujc sobie drog przez kwatery sucych - i niczego nie
znalaz. Cho niezupenie. Znalaz bibliotek na drugim pitrze, ukryt w skrzydle obka. To
nie bya biblioteka, ktr odwiedzali gocie lub domownicy. Byo to niewielkie
pomieszczenie, w ktrym znajdoway si ksigi na temat Fachu i - jak wiele innych, ktre
widzia w ostatnich dziesicioleciach - miao atmosfer sali, ktrej prawie nikt nie uywa.
Prawie nigdy.
Zamknwszy cicho drzwi, Daemon dotar bezbdnie do stou stojcego w rogu
ciemnego i zagraconego pokoju. Na stole sta wiecznik z oson pomienia. Dotkn
wiecznika, naciskajc na kryszta, aby przygasi pomie, opar si o wbudowane pki na
ksiki i odchyli do tyu gow. W tym pomieszczeniu zapach by silny. Daemon zamkn
oczy, odetchn gboko i zmarszczy czoo. Cho pokj by czysty, by w nim wyczuwalny
stchy, peen kurzu zapach ksiek, ale zapach fizyczny nie mg stumi zapachu
psychicznego. Ciemny zapach... Podobnie jak ciao, ktre go gocio, psychiczny zapach
czarownicy mia pimowy aromat, ktry mczyzna Krwawych mg uwaa za rwnie
podniecajcy jak ciao - jeli nie bardziej. Ten ciemny, sodki aromat by absolutnie
pozbawiony zapachu pima i gdy oddycha gboko, aby otworzy si na to, co byo silniejsze
od ciaa, poczu si zaniepokojony, gdy stwierdzi, e tak wanie jest.
Oderwawszy si od pek z ksikami, Daemon zgasi wiec i przed opuszczeniem
pokoju poczeka, a jego oczy przywykn do ciemnoci. A wic ona spdzaa wikszo
czasu w tym pokoju, ale musiaa gdzie mieszka. Gdy przemieszcza si w ciemnoci i cicho
wspina na schody, jego wzrok powdrowa w stron sufitu. Jedynym miejscem, ktre
naleao jeszcze przeszuka, byo skrzydo przedszkola, w ktrym Wilhelmina i jej
opiekunka, Lady Graff, spdzay wikszo dni. Byo co take jedyne miejsce, do ktrego
dostpu Philip gwatownie mu zakaza, poniewa jego usugi nie byy tam potrzebne.
Daemon szed wzdu korytarza, a jego czujny umys identyfikowa mijane po drodze
pomieszczenia: sala lekcyjna, sala muzyczna, sala zabaw, salon Lady Graff i przylega
sypialnia (od ktrej Daemon natychmiast si odwrci, jego wargi wywiny si ze zoci, gdy
poczu delikatny zapach erotycznych snw), azienki, sypialnia Wilhelminy. I pokj narony,
ktry wychodzi na ogrody z tyu rezydencji. Zawaha si, nagle nie majc ochoty bardziej
narusza prywatnoci dzieci. Mia zwyczaj gromadzi podstawowe fakty o rodzinie, zanim
zaczyna dla niej sub. Haylliaski ambasador, rozzoszczony z powodu zadawanych mu
pyta, sta si bardzo gadatliwy, gdy dostrzeg zimne spojrzenie oczu Daemona, nie
powiedzia jednak nic ciekawego, poza jednym - e byy dwie crki. Daemon spotka
Wilhelmin.
Zosta tylko jeden pokj. Gdy przekrca klamk i wlizgiwa si do pokoju, dray
mu rce. Znalaz si w objciach sodkiej ciemnoci, ale nawet tutaj zapach by saby, jak
gdyby kto stara si go usun. Daemon opar si plecami o drzwi i w mylach baga o
przebaczenie za to, co mia zaraz zrobi. By mczyzn, wtargn do pokoju i - podobnie jak
w jej przypadku - w cigu kilku minut w pokoju odcinie si jego wasny, ciemny zapach
psychiczny, ktry bdzie mg zosta odczytany przez kad osob.
Ostronie podnoszc jedn rk, zapali wiec przy ku, starajc si, aby wiecia
do jasno, by mg widzie, ale na tyle ciemno, aby - jak mia nadziej - jej wiato
pozostao niewidoczne pod drzwiami sypialni dla kogo, kto przechodziby korytarzem.
Nastpnie rozejrza si, a jego brew uniosa si ze zdziwienia. By to pokj modej
dziewczyny: biaa komoda i szafa, biay baldachim i narzuta ozdobiona rowymi kwiatami
na ku, byszczca drewniana podoga z porozkadanymi dywanikami.
Co tu byo nie w porzdku.
Otwiera po kolei wszystkie szuflady komody i widzia ubrania odpowiednie dla
dziewczynki, ale gdy ich dotyka, czu, jak gdyby dotyka maej byskawicy. Rwnie ko,
gdy przejeda rk po narzucie, wysao iskr, ktra przebiega wzdu jego nerww. Lalki i
pluszowe zwierztka - zapach na nich by tylko dlatego, e znajdoway si w tym pokoju.
Gdyby ktrakolwiek z zabawek bya pena jej zadziwiajcej Ciemnoci, zabraby j do
swojego pokoju, aby towarzyszya mu przez ca noc. Wreszcie podszed do szafy i otworzy
drzwi. Ubrania byy ubraniami dziecka, buty pasoway na mae stopy. Od czasu, gdy byy
ostatnio noszone, mino sporo czasu i zapach by saby take w nich. Sama szafa jednak...
Daemon przeszuka j centymetr po centymetrze, dotyka wszystkiego, z kadym
odrzuconym przedmiotem majc wicej nadziei i energii. Gdy nie byo ju nic do
sprawdzenia, drce palce przesun po wewntrznych cianach, jego zmys dotyku sta si
przewodnikiem dla wewntrznych zmysw.
Klczc na pododze, wyczerpany rozczarowaniem, pochyli si do przodu i jego rka
dotkna tylnego naronika szafy. Przez ciao przeleciaa byskawica i zdawao mu si, e
jego krew zacznie si gotowa. Zdumiony zoy razem donie i stworzy ma kul
magicznego wiata. Odchyli si, jeszcze bardziej zdumiony.
Niczego tam nie byo... ale jednak byo. Nic, co mogoby obj jego zmysy fizyczne,
zmysy wewntrzne mwiy jednak, e co tam byo. Daemon sign do szafy jeszcze raz i
zadra. W pokoju nagle zrobio si bardzo zimno. Myla w zwolnionym tempie na skutek
zmczenia i zanim zrozumia, co oznacza zimno, mina caa minuta.
- Wybacz mi - szepn, gdy ostronie cofa rk. - Nie chciaem wtargn w twoj
prywatn przestrze. Przysigam na Kamienie, e to si nie powtrzy.
Trzscymi si rkami Daemon odoy na miejsce ubrania i buty, zgasi wiec i
cicho uda si z powrotem do swojego pokoju. Gdy ju do niego dotar, wygrzeba butelk
brandy ukryt w szafie i pocign solidny yk. To nie miao sensu. Mg zrozumie, e
znalaz jej psychiczny zapach w bibliotece. Ale w pokoju dziecicym? Nie na zabawkach, ale
na ubraniach, na rzeczach zwizanych z kiem, ktrych dorosa osoba dotykaaby
codziennie, gdyby zajmowaa si dzieckiem? Gdy zrobi niewinn uwag o drugiej crce,
zosta w opryskliwy sposb poinformowany, e nie ma jej w domu, e jest chora.
Czy jego Lady podejmowaa si obowizkw uzdrowicielki? Czy spaa w eczku w
dziewczcym pokoju, aby by w pobliu? Gdzie bya teraz?
Daemon odstawi brandy i nieubrany wlizgn si do ka. Ostrzeenie Tersy
dotyczce pkajcego kielicha nadszarpno jego nerwy, ale nic nie mg zrobi. Nie mg
polowa na ni tak, jak to robi na innych dworach. Ona bya w pobliu i nie mg ryzykowa
odesania. Poprawi poduszk i westchn. Gdy wrci dziecko, wrci jego Lady. A on bdzie
czeka.
4. Terreille
zamienione przez czas w kup kamieni. To, co dla tak wielu byo histori staroytn, dla niej
byo wspomnieniem. Uznaa, e ta myl jest przygnbiajca.
Odrzucajc wosy z twarzy, wesza do rodka przez framug bez drzwi i rozejrzaa si.
Zauwaya dziury w kamiennych cianach i w dachu. Siedzenie w jesiennym socu byo
przyjemniejsze ni wdrowanie po chodnych, pustych komnatach, odwrcia si wic, aby
wyj, ale gdy dotara do drzwi, usyszaa za sob odgos krokw. Kobieta, ktra wysza z
wewntrznych pomieszcze, miaa na sobie tunik i spodnie uszyte ze skrzcej si,
szaroczarnej tkaniny. Jej rude wosy, ktre spyway na ramiona, podtrzymywaa srebrna
przepaska, cile przylegajca do gowy. Czerwony Kamie wisia tu nad jej piersiami.
Umiech na powitanie by ciepy, ale niewylewny.
- Czym mog ci suy, Siostro? - zapytaa cicho.
Wosy, ktre z czasem straciy ywy kolor, i zmarszczki na twarzy kobiety
wskazyway na jej zaawansowany wiek, a szmaragdowe oczy i dumna postawa mwiy, e
nie bya to czarownica, z ktr mona by byo artowa.
- Prosz o wybaczenie, Lady - oczy Surreal spotkay si z innym opanowanym
spojrzeniem. - Przyszam zobaczy Otarz. Nie wiedziaam, e kto tu mieszka.
- Zobaczy czy poprosi? Zaskoczona Surreal potrzsna gow.
- Gdy kto szuka Ciemnego Otarza, zwykle potrzebuje pomocy, ktrej nie moe
uzyska gdzie indziej, lub chce uzyska odpowied na pytania serca.
Surreal wzruszya ramionami. Nie czua si tak niezrcznie od czasu swojego
pierwszego klienta w pierwszym domu Czerwonego Ksiyca, gdy zdaa sobie spraw, jak
niewiele si nauczya w tych wszystkich brudnych pokojach od tyu. - Przyszam do... - Sowa
kobiety wreszcie trafiy. Pytania serca. - Chciaabym wiedzie; kim by lud mojej matki.
Surreal poczua nagle szept czego, co byo tam przez cay czas - Ciemnoci, siy, z
ktr nie bya zharmonizowana. Gdy spojrzaa znw na Sanktuarium, zdaa sobie spraw, e
rzeczy zbudowane wok tego miejsca nie miay znaczenia. Samo to miejsce zawierao moc.
Spojrzenie kobiety ani na chwil nie drgno.
- Wszystko ma swoj cen - powiedziaa cicho. - Czy jeste gotowa zapaci za to, o
co prosisz?
Surreal signa do kieszeni i wycigna gar zotych monet. Kobieta potrzsna
gow. - Takie jak ja nie s opacane monetami takimi jak te. - Odwrcia si tyem do drzwi,
przez ktre wesza, - Chod, zrobi herbat i porozmawiamy. By moe bdziemy mogy
sobie pomc. - Posza naprzd, dajc Surreal moliwo wyboru: pj za ni lub zosta.
Surreal zawahaa si przez chwil, zanim wsypaa monety do kieszeni i posza za
kobiet. Czciowo byo to nage uczucie podziwu, czciowo ciekawo, jakiej ceny zada
ta czarownica za informacje, czciowo nadzieja, e moe w kocu znajdzie odpowied na
pytanie, ktre drczyo j od czasu, gdy w peni zdaa sobie spraw, jak Titian rnia si od
wszystkich innych. Poza tym dobrze posugiwaa si noem i nosia Szary Kamie. Miejsce
mogo budzi jej respekt, ale czarownica - nie.
Kuchnia bya przytulna i dobrze urzdzona. Surreal umiechna si, widzc kontrast
midzy atmosfer tego pokoju a reszt Sanktuarium. Take ta kobieta, nucca weso
melodyjk w oczekiwaniu na zagotowanie si wody, wydawaa si bardziej mi czarownic
sprzed kominka ni kapank Sanktuarium. Surreal usiada na krzele, opara okcie na
sosnowym stole i z zadowoleniem obserwowaa w ciszy, jak pojawiaj si przed ni: talerz
ciastek orzechowych, maa miseczka wieego masa i kubek na herbat.
Gdy herbata bya gotowa, kobieta przyczya si przy stole do Surreal, trzymajc
szklank wina w rce. Nagle podejrzliwa Surreal popatrzya znaczco na herbat, ciastka
orzechowe i maso. Kobieta rozemiaa si.
- W moim wieku wymogi dietetyczne wykluczaj niestety takie rzeczy. Ale zbadaj je,
jeli ci to niepokoi. Nie bd si czua uraona. Lepiej, eby wiedziaa, e nie ycz ci nic
zego. Jak moemy inaczej szczerze rozmawia?
Surreal zbadaa jedzenie i nie znalaza niczego poza tym, co powinno w nim by.
Podnisszy ciastko orzechowe, przeamaa je rwno na p, posmarowaa masem i zacza
je. W czasie, gdy jada, kobieta mwia o oglnych rzeczach, opowiadaa o Ciemnych
Otarzach, jak tych trzynacie wielkich, ciemnych miejsc byo rozrzuconych w Krlestwie.
Kieliszek do wina by pusty i Surreal pia drug herbat, kobieta powiedziaa wreszcie:
- Dobrze. Chcesz wiedzie o ludzie twojej matki, prawda? - Wstaa i pochylia si w stron
Surreal, wycigajc rce, aby dotkn jej twarzy.
Surreal cofna si, dugie lata wytania uwagi nauczyy j czujnoci.
- Ciii - kobieta wyszeptaa uspokajajco - ja tylko chc zobaczy. Surreal zmusia si,
aby siedzie spokojnie, podczas gdy kobieta wodzia rkami po krzywiznach jej twarzy, szyi i
ramion, uniosa jej dugie wosy i przeledzia krzywizn ucha do jego delikatnego punktu.
Gdy skoczya, nalaa sobie wina i przez chwil nic nie mwia, wyraz jej twarzy pozosta
czujny, oczy skupione na jakim innym miejscu.
- Nie jestem pewna, ale mog ci powiedzie, co myl.
Surreal pochylia si do przodu, starajc si ukry swoj dz informacji, ale
wstrzymaa oddech w oczekiwaniu na nie. Wzrok kobiety by niepokojco nieruchomy.
- Pozostaa jednak kwestia ceny. - Bawia si kieliszkiem z winem. - Zwyczajowo
przyjmuje si, e cena powinna zosta okrelona i zaakceptowana przed udzieleniem pomocy.
Kontrakty takie jak te nigdy nie s amane, poniewa gdy ju dojdzie do ich zamania, cena
jest zazwyczaj pacona krwi. Czy rozumiesz, Siostro?
Surreal wzia gboki, uspokajajcy oddech. - Jaka jest twoja cena?
- Po pierwsze, chc, aby zrozumiaa, e nie prosz ci, aby si naraaa. Nie prosz
ci, aby podejmowaa jakiekolwiek ryzyko.
- W porzdku.
Kobieta umiecia nk kielicha midzy swoimi palcami i powoli go obracaa, raz w
jedn stron, raz w drug.
- Do Chaillot przyby niedawno Ksi Wojownikw, albo do Beldon Mor, albo do
wioski w pobliu. Chc wiedzie, gdzie dokadnie jest, komu suy.
Surreal kusio, aby przywoa sztylet, ale postaraa si, aby jej twarz nie wyraaa
niczego.
- Czy ten Ksi ma imi?
- Daemon Sadi.
- Nie! - Surreal skoczya na rwne nogi i zacza przemierza pokj.
- Oszalaa? Nikt nie bawi si z Sadyst, jeli chce pozosta po tej stronie grobu. Przestaa si przechadza i chwycia oparcie krzesa tak mocno, e zadrao od napicia. - Nie
chc kontraktu na Sadiego. Zapomnij o tym.
- Nie prosz ci o robienie czegokolwiek poza jego zlokalizowaniem.
- Tak aby moga wysa kogo innego, aby wykona robot? Zapomnij o tym.
Dlaczego sama go nie odszukasz?
- Z powodw, ktre zachowam dla siebie, nie mog uda si do Beldon Mor. Ale daa
mi wanie powd, ebym si std wyniosa.
Kobieta wstaa i spojrzaa na Surreal.
- To jest bardzo wane.
- Dlaczego?
Narastaa midzy nimi cisza, trudna i mczca dla nich obu. Wreszcie kobieta
westchna.
- Poniewa mg tu zosta wysany, aby zniszczy bardzo szczeglne dziecko.
- Masz tu cokolwiek do picia poza herbata i tym winem? Wyraz twarzy kobiety by
rwnoczenie zbolay i rozbawiony.
- Czy brandy si nada?
- W porzdku - rzucia Surreal, opadajc z powrotem na krzeso. - Przynie butelk i
czysty kubek. - Gdy pojawi si przed ni kubek, napenia go brandy i wlaa w siebie jedn
trzeci. - Posuchaj, moja droga - powiedziaa ostro. - O Sadim mona mwi rne rzeczy i
tylko Ciemno zna wszystkie jego sprawki, ale on nigdy, przenigdy nie skrzywdziby
dziecka. Sugerowa, e....
- A jeli jest do tego zmuszany? - powiedziaa pospiesznie kobieta.
- Zmuszany? - Surreal zapiszczaa. - Zmuszany? Na Ogie Piekielny, kto byby na tyle
gupi, aby zmusza Sadyst? Czy wiesz, co robi z ludmi, ktrzy go do czego zmuszaj? Surreal osuszya kubek i napenia go na nowo. - Poza tym, kto chciaby zniszczy to
dziecko?
- Dorothea SaDiablo.
Surreal przeklinaa, a poczua, jak jej sowa snuj si wok pokoju jak dym.
Przestaa wreszcie, gdy zauwaya zdumiony i rozbawiony wyraz twarzy kobiety. Nalaa
kolejnego drinka i przekla jeszcze raz, poniewa jej gniew spala brandy tak szybko, e nie
moga poczu choby lekkiego odurzenia. Postawia z rozmachem kubek na stole i
przejechaa rk po wosach.
- Lady, ty naprawd wiesz, jak kogo pchn noem w brzuch, prawda? - Spojrzaa na
kobiet. Gdyby czarownica spojrzaa na ni chodnym wzrokiem, Surreal zadgaaby j, ale
gdy zobaczya zy, bl i strach w tych szmaragdowych oczach...
Titian leca na pododze z podernitym gardem i ciany grzmice: uciekaj, uciekaj,
uciekaj.
- Posuchaj, sporo mu zawdziczam. Opiekowa si moj matk i opiekowa si mn.
Nie musia tego robi, po prostu to zrobi. Ale znajd go. Potem zobaczymy. - Surreal wstaa.
- Dziki za herbat.
Kobieta wygldaa na zafrasowan.
- A co z ludem twojej matki? Surreal spojrzaa w jej oczy.
- Jeli wrc, wymienimy informacje. Ale dam ci za darmo jedn rad. Nie igraj z
Sadyst. On ma bardzo dobr pami i wybuchowy charakter, jeli dasz mu powd, rozetrze
ci na proch, Nie odprowadzaj mnie.
Surreal opucia Sanktuarium, zapaa Wiatr i pognaa, mijajc Chaillot, w lad za
zachodzcym daleko za oceanem socem, a poczua si na tyle zmczona, aby powrci do
Deje i mc by grzeczna dla kadego, z kim miaaby dzi i do ka.
5. Pieko
6. Terreille
Dni Daemona stay si rutyn. Kadego ranka wstawa wczenie, wiczy, bra prysznic i
wsplnie z Kuchark jad niadanie w kuchni. Lubi Kuchark Angelline'w, energiczn,
ciep kobiet, ktra przypominaa mu Manny - ktra bya przeraona tak, jak bya przeraona
Manny, gdy prosi j o zgod, aby pierwszy posiek zje w kuchni, a nie z rodzin w sali
niadaniowej. Ustpowaa, gdy zdawaa sobie spraw, e pozostanie godny, bo bdzie
nadskakiwa Leland, speniajc jej niekoczce si proby. Poniewa i tak docza do
rodziny na niadanie, wiedzia, e niadanie w kuchni byo zwykle lepsz straw ni to, co
- Dobrze.
Wydawaa si zdziwiona, najwyraniej spodziewajc si protestw. Z agodnym
umiechem poprowadzia go ciek i przez trelia. Niewielki ogrdek w ogrodzie by
cakowicie otoczony duymi cisami, ktre wyglday, jakby ich od tej strony nie przycinano
od kilku lat. Z jednej strony dominowa klon otoczony kolist metalow awk, ktra niegdy
bya biaa, ale obecnie farba odchodzia wielkimi patami. Przed cisami widoczne byy
szcztki grzdek kwiatowych, obecnie zaronitych chwastami i zaniedbanych, Ale na widok
grzdki rolin krwi czarownicy w najdalszym naroniku jego oddech sta si nierwny, a
serce przyspieszyo i zaczo bi zbyt mocno.
Rolina kwiatowa lub chwast, krew czarownicy, bya pikn, niebezpieczn i - jak
mwiy legendy - niezniszczaln rolin. Krwawoczerwone kwiaty, Z czarnymi szyjkami i
czarnymi kocwkami patkw, byy w penym rozkwicie, jak zawsze od pierwszego
oddechu wiosny do ostatniego tchnienia jesieni.
Wilhelmina staa przy grzdce, drc. Daemon podszed do grzdki, prbujc
zrozumie bl i nadziej na twarzy Wilhelminy, Krew czarownicy rosa podobno tylko w
miejscach, w ktrych przelano gwatownie krew czarownicy lub gdzie zostaa pochowana
czarownica, ktr spotkaa naga mier. Daemon cofn si, zataczajc. Nawet na wieym
powietrzu i przy innych ogrodowych zapachach wyczuwalny by ciemny, psychiczny zapach.
Sodka Ciemnoci, on by tam silny.
- Sadzia je moja siostra - powiedziaa nagle Wilhelmina, jej gos dra.
- Jeden za kad. Na pamitk. - Przygryza warg, gdy przygldaa si kwiatom, jej
bkitne oczy byy szeroko otwarte i przestraszone.
- Wszystko dobrze - powiedzia kojco Daemon, prbujc stumi narastajc w niej
panik i rwnoczenie samemu w ni nie wpa. - Wiem, co to jest krew czarownicy i co
oznacza. - Szuka sw, ktre mogyby pocieszy ich oboje.
- Z tego powodu jest to szczeglne miejsce.
- Ogrodnicy tu nie przychodz. Mwi, e to miejsce jest nawiedzone. Mylisz, e jest
nawiedzone? Mam nadziej, e tak.
Daemon starannie way nastpne sowa.
- Gdzie jest twoja siostra? Wilhelmina zacza paka.
- W Briarwood. Wzili j do Briarwood. - kanie przeszo w amice serce
zawodzenie.
Daemon przytrzymywa j delikatnie i gadzi jej wosy, szepczc przy tym sowa
delikatnego alu w Starym Jzyku, jzyku Czarownic. Po minucie Wilhelmina odepchna
go, pocigajc nosem. Poda jej swoj chusteczk i umiechajc si, wzi j z powrotem, gdy
wpatrywaa si w ni, niepewna, co zrobi po jej uyciu.
- Ona czasem mwi w ten sposb - powiedziaa Wilhelmina. - Lepiej chodmy z
powrotem. - Opucia zaktek i pospieszya ciek.
Oszoomiony Daemon poszed za ni w kierunku domu.
Daemon wkroczy do kuchni i obdarzy Kuchark swoim najadniejszym umiechem.
- Mam szans dosta filiank kawy?
Kucharka rzucia w jego kierunku ostre, gniewne spojrzenie.
- Jeli chcesz.
Zaskoczony t nag demonstracj zoci, Daemon zrzuci paszcz i usiad przy
kuchennym stole. Gdy zastanawia si, co j zdenerwowao, postawia przed nim z
rozmachem kubek z kaw i powiedziaa: - Panienka Wilhelmina pakaa, gdy wrcia z
ogrodu.
Daemon zapomnia o kawie, zaintrygowany reakcj Kucharki.
- W ogrodzie by zaktek, ktry chciaa odwiedzi.
Surowe spojrzenie Kucharki natychmiast zagodniao i posmutniao.
- A, w porzdku. - Odkroia dwie grube pajdy wieego chleba, woya midzy nie
kilka plasterkw zimnej woowiny i pooya t kanapk przed Daemonem w niemej probie
o wybaczenie.
Daemon gboko odetchn.
- Kucharko, co to jest Briarwood?
- Paskudne miejsce, skoro mnie pytasz, ale nikt tu o to nie pyta - warkna, a zaraz
potem umiechna si lekko do niego.
- Co to jest?
Kucharka z westchnieniem przyniosa do stou swj kubek kawy i usiada naprzeciw
Daemona.
- Nie jesz - powiedziaa, z roztargnieniem pijc kaw. Daemon posusznie ugryz
kanapk i czeka.
- Jest to szpital dla dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi - powiedziaa Kucharka. Wydaje si, e duo czarownic z dobrych domw staje si nagle bardzo nerwowych, gdy
zaczynaj rozstawa si z dziecistwem, jeli rozumiesz, co mam na myli. Panienka Jaenelle
bywaa w tamtym miejscu, odkd skoczya pi lat, a jedynym powodem posyania jej tam
byo to, e wymylaa mieszne historie o jednorocach, smokach i innych stworzeniach. Przekrzywia gow w stron frontu domu. - Oni mwili, e jest niezrwnowaona, poniewa
jest jedyn osob w rodzinie, ktra nie nosi Kamieni, e nie daje sobie rady z zajciami z
Fachu i dlatego prbuje zwrci na siebie uwag, wymylajc historyjki. Moim zdaniem
jednak panience Jaenelle akurat na zwracaniu uwagi zaley najmniej. Ona tylko jest... inna.
Ma zabawn cech. Nawet jeli mwi nieprawdopodobne rzeczy, o ktrych wiesz, e nie
mog by prawdziwe, w jaki sposb... zaczynasz si zastanawia, wiesz?
Daemon skoczy kanapk i dopi kaw.
- Jak dawno temu odjechaa?
- Wczesn wiosn. Ostatnim razem przemwia wszystkim do suchu i dlatego posano
j na tak dugo.
Daemon skrzywi si z niechci.
- C takiego moe powiedzie dziecko, aby chcie je zamkn na tak dugo?
- Powiedziaa... - Kucharka wygldaa na zdenerwowan i zmartwion. - Powiedziaa,
e Lord Benedict nie jest jej ojcem. Powiedziaa, e Ksi Philip...
Daemon westchn gboko. Tak, z tego co zaobserwowa w tej rodzinie, takie
stwierdzenie doprowadzioby ich wszystkich do furii. Jednak...
Kucharka spojrzaa na niego przecigle i napenia na nowo kubki.
- Pozwl, e opowiem ci o panience Jaenelle.
Dwa lata temu Wojownik, ktremu moja crka suya, zdecydowa, e chce adniejsz
dziewk i wyrzuci moj crk wraz z dzieckiem, ktre mu urodzia. Nie majc gdzie si
podzia, przyszli tu do mnie i Lady Alexandra pozwolia im zosta. Moja crka, wwczas
biedna dziewczyna, wykonywaa lejsze prace w domu i pomagaa mi w kuchni. Moja
wnuczka, Lucy, najwspanialszy szkrab na wiecie - najczciej przebywaa ze mn w kuchni,
cho panienka Jaenelle zawsze braa j do zabaw, zawsze, gdy dziewczta byy na dworze.
Lucy nie lubia by sama. Baa si psw myliwskich Lorda Benedicta, a chopcy od psw,
wiedzc, e bya przeraona, dokuczali jej, dranili psy, a nastpnie spuszczali je ze smyczy,
aby j goniy.
Pewnego dnia zabawa zasza za daleko. Psy dostay niewielkie porcje jedzenia,
poniewa miay zosta zabrane i byy bardziej rozzoszczone ni zwykle, a chopcy rozdranili
je ponad miar. Przywdca sfory zerwa si ze smyczy i ruszy za Lucy, i ciga j do
siodami. Potkna si, a on rzuci si na ni i zrani j w rk. Gdy usyszaymy krzyki,
wybiegymy z crk z kuchni, a z nami pobieg Andrew, jeden z chopcw stajennych,
naprawd dobry chopak. Lucy leaa na pododze, krzyczaa, a pies szarpa jej rami, gdy
nagle pojawia si panna Jaenelle. Powiedziaa par dziwnych sw do psa, a on natychmiast
puci Lucy i zmy si z siodami z podkulonym ogonem.
Lucy bya naprawd poraniona, cae rami miaa poranione, a w miejscu, w ktrym
chwyci j pies, wystawaa ko. Panienka Jaenelle powiedziaa Andrew, eby szybko
przynis wiadro wody, a sama uklka przy Lucy i zacza do niej cicho przemawia, po czym
Lucy przestaa krzycze. Andrew wrci z wod, panienka Jaenelle wycigna skd du,
owaln misk, nie wiem skd, nie zauwayam. Andrew nala wody do miski, panienka
Jaenelle potrzymaa j przez minut, tylko potrzymaa, i woda zacza parowa, jak gdyby
bya podgrzana. Nastpnie woya rk Lucy do miski i wzita troch lici i proszku z
kieszeni i wrzucia do wody. Trzymaa rk Lucy pod wod, przez cay czas cicho piewajc.
Tylko stalimy i obserwowalimy. Nie byo sensu zabiera dziewczynki do uzdrowicielki,
nawet gdyby udao nam si zebra pienidze na jak dobr. Wiedziaam to. Rami byo zbyt
pokiereszowane. Najlepsze co moga zrobi uzdrowicielka, choby najlepsza, to amputowa.
Obserwowalimy wic, moja crka, Andrew i ja. Nie widzielimy wiele, wszdzie bya tylko
woda z krwi.
Po chwili panienka Jaenelle wyprostowaa si i wyja rczk Lucy z wody. Od okcia
do nadgarstka byo dugie, gbokie cicie... i to byo wszystko. Panienka Jaenelle popatrzya
w oczy kademu z nas. Nie musiaa niczego mwi. Nie mielimy zamiaru o niej mwi.
Nastpnie wrczya mi soik z maci, moja crka bya zbyt zdenerwowana, aby cokolwiek
zrobi. Nakadaj t ma trzy razy dziennie i przez tydzie luno bandauj. Jeli bdziesz tak
robi, nie bdzie blizny. Nastpnie odwrcia si do Lucy i powiedziaa, Nie martw si.
Porozmawiam z nimi. Nie bdziesz ju miaa problemw.
Gdy Ksi Philip dowiedzia si, e Lucy zostaa pogryziona przez psy, nakrzycza na
chopcw z psiarni, ale tamtego popoudnia widziaam, jak Lord Benedict wciska monety
chopcom od psw, mia si i mwi, jak bardzo jest zadowolony, e utrzymuj psy w tak
znakomitej formie.
W kadym razie przed nastpnym latem crka polubia modego czowieka z dobrej,
solidnej rodziny. Modzi mieszkaj w maej wiosce okoo trzydziestu mil std i odwiedzam ich
zawsze, gdy mog dosta tu kilka dni urlopu.
Daemon zajrza do pustego kubka.
- Czy mylisz, e panienka Jaenelle rozmawiaa z nimi?
- Musiaa - Kucharka odpowiedziaa w roztargnieniu.
- A wic chopcy przestali przeladowa Lucy? - naciska Daemon.
- Och nie. Nie przestali. Nie zostali przecie za to ukarani, prawda? Ale psy... Od
tamtego dnia chopcy nie mogli ju nakoni psw, aby goniy Lucy.
Pno w nocy, nie mogc spa, Daemon powrci do zaktka w ogrodzie. Zapali
7. Terreille
w wikszoci miejsc, w ktrych suy, mia dobre stosunki z personelem. Nie mg tylko
znie czarownic, ktrym mia suy.
- Jasne - Guiness otaksowa go wzrokiem, zaczynajc od butw. - Dobre, mocne nogi.
Mocne ramiona.
Daemon zastanawia si, czy Guiness ma zamiar obejrze mu zby. - Jak twj dosiad?
- Jed do dobrze - odpowiedzia ostronie Daemon, nie bdc pewnym, czy
przejmowa si lekkim byskiem w oku Guinessa. Guiness cmokn.
- Ogier nie opuszcza od paru dni stajni. Andrew jest jedynym, ktry umie na nim
jedzi, ale ma ran na udzie. Nie mog pozwoli, aby na ogierze jedzi chopak z chor
nog. Chcesz sprbowa?
Daemon odetchn gboko, wci podejrzliwy.
- W porzdku.
- Andrew! Osiodaj Demona.
Brwi Daemona uniosy si waciwie do linii wosw.
- Demon?
Guiness cmokn ponownie, nie zauwaajc zdumionego wyrazu twarzy Daemona.
- Nazywa si Ciemny Tancerz, ale w stajni, gdy nikt nas nie syszy - rzuci okiem na
dom - nazywamy go wanie tak.
- Na Ogie Piekielny - mrukn Daemon, gdy szed przez podwrzec do miejsca, w
ktrym Andrew sioda duego, gniadego ogiera. - Czy jest co, o czym powinienem
wiedzie? - zapyta modego czowieka.
Andrew wyglda na lekko zmartwionego. Wreszcie wzruszy ramionami.
- Ma mikki pysk i tward gow. Dla wikszoci jedcw jest zbyt sprytny. Zaniesie
ci w drzewa, jeli mu na to pozwolisz. Trzymaj si rozlegego, otwartego pola, tak bdzie
najlepiej. Uwaaj jednak na rw melioracyjny na kocu pola. Dla wikszoci koni jest zbyt
szeroki, ale on jest w stanie go przeskoczy, cho nie dba, czy wylduje po drugiej stronie z
jedcem czy bez.
- Dziki - mrukn Daemon.
Andrew umiechn si krzywo i poda wodze Daemonowi.
- Potrzymam mu gow, gdy bdziesz go dosiada. Daemon usiad w siodle.
- Pu go.
Demon opuci stajni raczej spokojnie, gryzc wdzido, prbujc jedca. Poza
okazywaniem pewnej irytacji z powodu wstrzymywania go i jazdy stpa zachowywa si
cakiem dobrze - dopki nie dotarli do niewielkiego wzniesienia, gdzie cieka zakrcaa w
lewo w stron rozlegego pola. Demon zastrzyg uszami i rzuci si w stron samotnego,
starego dbu, niemal zrzucajc Daemona z sioda.
Bitwa zacza si. Z jakiego sobie tylko znanego, perwersyjnego powodu Demon
postanowi dotrze do dbu. Daemon by rwnie zdeterminowany, aby skierowa go na
otwarte pole. Ko rzuca si, podskakiwa, skrca, krci w kko, walczy z wodzami i
wdzidem. Daemon panowa nad nim na tyle, aby nie zosta zrzuconym, ale obrt po obrocie
ogier zblia si do drzewa.
Pitnacie minut pniej ko zrezygnowa i sta z rozszerzonymi, drcymi nogami i
spuszczon gow, a jego spienione boki faloway. Daemon by spocony i dra z
wyczerpania, lekko przy tym zdziwiony, e jego rce wci tkwi w stawach.
Gdy Daemon zebra ponownie wodze, Demon pooy uszy, gotw na nastpn rund.
Ciekaw, co si stanie, Daemon skrci w stron drzewa i skierowa konia naprzd. Demon
natychmiast zastrzyg uszami i wygi szyj, a jego krok nabra energii. Daemon niczego nie
robi, pozwalajc koniowi na wszystko, czego ten chcia. Demon okra raz po raz drzewo,
wciga powietrze, czujny i nasuchujcy... i coraz bardziej zdenerwowany. Wreszcie ogier
zara ze zoci i ruszy w stron cieki i pola. Daemon nie prbowa nim kierowa, dopki
nie ruszyli w stron rowu. Wygra t bitw - z trudem - i kiedy Demon w kocu zwolni, zbyt
zmczony, aby dalej walczy, Daemon skierowa go do stajni.
Chopcy stajenni patrzyli z otwartymi ustami na wjazd Daemona. Szybko
przykutyka Andrew i wzi wodze. Guiness potrzsn gow, przeszed przez podwrzec i
uchwyci Daemona za rami, gdy ten zelizgiwa si zmczony Z sioda, a nastpnie
zaprowadzi go do maego biura za Siodlarni. Wycignwszy butelk i dwie szklaneczki,
Guiness nala alkoholu na wysoko dwch palcw i poda szklaneczk Daemonowi.
- Masz - powiedzia gburowato, nalewajc sobie. - Przywrci ci do ycia. Daemon z
wdzicznoci wzi kieliszek i ykn, rozcierajc sobie przy tym stwardniae minie rki.
Guiness spojrza na przesiknit potem koszul Daemona i potar wierzchem doni swj
zaronity podbrdek, - Da ci troch popali, co?
- Obaj sobie dalimy.
- W porzdku, przynajmniej rano bdzie czu przed tob respekt, Daemon zakrztusi
si. Gdy mg znowu oddycha, niemal zapyta o drzewo, ale pomyla, e lepiej tego nie
robi. To przecie Andrew jedzi na Demonie. Gdy Guiness go opuci, aby skontrolowa
pasz, Daemon przeci podwrzec i podszed do Andrew, ktry czyci konia. Andrew
spojrza na niego z umiechem penym szacunku.
- Utrzymae si na nim.
- Utrzymaem si na nim. - Daemon obserwowa pynne, lekkie ruchy chopca. Miaem jednak troch kopotw przy pewnym drzewie.
Andrew wyglda na podenerwowanego. Rka szczotkujca konia na chwil zgubia
rytm. Oczy Daemona zwziy si, a jego gos sta si niebezpiecznie jedwabisty.
- Co w tym drzewie jest nadzwyczajnego, Andrew?
- To po prostu drzewo. - Andrew wpatrywa si w oczy Daemona i wzdrygn si.
Przestpowa niespokojnie z nogi na nog. - Jest po drugiej stronie wzniesienia. Pierwsze
miejsce, ktrego nie wida z domu.
- Tak?
- A wic... - Andrew patrzy z niem prob na Daemona. - Nie powiesz, prawda? Kiwn gow w stron domu. - Gdyby to odkryli, spowodowaoby to tam mnstwo
kopotw.
Daemon walczy, by utrzyma gniew na wodzy.
- Co odkryli?
- O panience Jaenelie.
Daemon zmieni pozycj ruchem tak pynnym i drapienym, e Andrew natychmiast
si cofn i stan obok konia, jak gdyby szukajc ochrony.
- Co o panience Jaenelle? - zapyta piewnym gosem. Andrew gryz warg.
- Przy drzewie... my... Daemon zasycza.
Andrew zblad, a potem zrobi si purpurowy. Jego oczy byszczay gniewem, a donie
zacisny si w pici.
- Sdzisz... sdzisz, e ja bym...
- A wic co robicie przy tym drzewie? Andrew gboko odetchn.
- Zmieniamy miejsca. Daemon zdziwi si.
- Zmieniacie miejsca?
- Zmieniamy konie. Jestem szczupy. Kucyk mnie uniesie.
- A ona jedzi na...?
Andrew niepewnie pooy rk na szyi ogiera. Daemon eksplodowa.
- Ty skurwysynu, sadzasz ma dziewczynk na tego potwora?
Ogier parskn, aby pokaza swoj dezaprobat dla tego wybuchu gniewu, Zdrowy
rozsdek i taczce kopyta zwyciyy w Daemonie pragnienie uduszenia chopca stajennego.
Wargi Andrew, ktry znalaz si midzy ogierem a wciekym Ksiciem Wojownikw,
rozchyliy si w krzywym umiechu.
- Powiniene zobaczy j na tym potworze. A ona umie zadba o siebie. Daemon
odwrci si, jego gniew si ulotni. Idc do domu, mamrota Matko Noc i potrzsa gow,
cieszc si na myl o ciepym prysznicu.
- Matko Noc.
ROZDZIA SIDMY
1. Terreille
2. Terreille
Nastpnego dnia wczenie rano Daemon chwiejnym krokiem uda si do kuchni. Jego
oczy byy zaczerwienione i mia piasek pod powiekami z niewyspania, jego odek skrca
si z godu. Wczoraj po poudniu po opuszczeniu biblioteki zosta w swoim pokoju, nie majc
ochoty na zjedzenie obiadu z rodzin ani na spotkanie kogo, gdyby zszed na d do kuchni
po co do jedzenia.
Gdy dotar do kuchni, stumione chichoty ucichy, a gdy si zblia, obserwoway go
dwie bardzo rne pary niebieskich oczu. Kucharka, wygldajca na szczliwsz ni
kiedykolwiek wczeniej, powitaa go ciepo i poinformowaa, e kawa jest prawie gotowa.
Poruszajc si ostronie, jak gdyby skradajc si do modego i dzikiego zwierzcia,
Daemon usiad przy kocu kuchennego stou, po lewej stronie Jaenelle. Z pewnym alem
patrzy na pozostaoci wspaniaego niadania i jedno ciastko orzechowe lezce na talerzu.
Zapanowaa na moment niezrczna cisza, ale potem Jaenelle pochylia si i szepna co do
Wilhelminy. Wilhelmina odszepna i chichoty rozpoczy si na nowo, Daemon sign po
ciastko orzechowe, ale nie patrzc, wzia je Jaenelle. Miaa wanie je ugry, gdy Kucharka
postawia kubek kawy na stole i westchna.
- No dobrze, a co Ksi zje na niadanie? - zapytaa, ale jej oczy byszczay Z dumy
na widok pustych talerzy.
Jaenelle popatrzya na ciastko, niechtnie odoya je na talerz i przesuna talerz w
stron Daemona.
- W porzdku - powiedzia agodnie Daemon, patrzc prosto w oczy Kucharce. Waciwie to nie jestem godny.
Kucharka otworzya ze zdumienia usta, zamkna je z powrotem, szczkajc zbami, i
potrzsajc gow, wrcia do swojego blatu. Gdy szafirowe oczy wpatrzyy si w niego,
poczu ciepo na policzkach z powodu niewinnego, drobnego kamstwa, na ktre sobie
pozwoli, skoncentrowa si wic na swojej kawie i unika jej spojrzenia. Jaenelle przeamaa
ciastko na p i w gecie, ktry by niemym rozkazem, wrczya mu jego cz i zacza je
swoj.
- Lepiej nie napycha si zbytnio w cigu dnia - powiedziaa miym gosem Kucharka,
krztajc si przy swoim blacie. - Na obiad mamy udziec.
Daemon spojrza zdumiony, gdy trzymane przez Jaenelle ciastko upado na st.
Nigdy nie widzia nikogo tak przeraliwie bladego. Nie mrugajc, patrzya swoimi
ogromnymi oczami prosto przed siebie. Jej gardo poruszao si konwulsyjnie. Daemon
odsun krzeso, gotw chwyci j i pomc doj do zlewu, gdyby zrobio jej si niedobrze.
- Nie lubisz jagniciny, Lady? - zapyta cicho.
Powoli odwrcia w jego kierunku gow. Chcia krzycze, skrca si, widzc bl i
przeraenie w jej oczach. Mrugaa, prbujc odzyska panowanie nad sob.
- J - jagniciny?
Daemon delikatnie pooy rk na jej doniach. Jej ucisk by bolesny, zdumiewajco
silny. Nie odwrcia wzroku od jego spojrzenia i czu, e przy fizycznym kontakcie z ni jest
cakowicie bezbronny. Nie bdzie adnego ukrywania, adnych kamstewek.
- Jagniciny - potwierdzi.
Jaenelle pucia jego rk i odwrcia wzrok. Daemon odetchn cicho z ulg. Jaenelle
zwrcia si do Wilhelminy.
- Czy przed pjciem do Graff masz czas na przechadzk po ogrodzie? Wilhelmina
spojrzaa na Daemona.
- Tak. Chodz na spacery prawie kadego ranka.
Jaenelle wstaa z krzesa, woya paszcz i wysza za drzwi, zanim Wilhelmina
przysuna krzeso.
- Za chwilk przyjd - powiedzia cicho Daemon. Wilhelmina woya paszcz i
pospieszya za siostr. Kucharka potrzsna gow. - Nie rozumiem. Panienka Jaenelle
zawsze lubia jagnicin.
Ale nie powiedziaa jagnicina, tylko udziec, pomyla Daemon, gdy zakada
wierzchnie okrycie. Jakie inne udce podawano w szpitalu, ktre tak mogy przerazi mod
dziewczyn?
- Prosz - Kucharka wrczya mu kolejny kubek kawy i trzy jabka. - Bdziecie mieli
przynajmniej na pocztek. We jabka do kieszeni, i pamitaj, eby sobie jedno zostawi.
Daemon wsun jabka do kieszeni.
- Jeste kochana - powiedzia, caujc Kuchark w policzek. Odwrci si, aby ukry
umiech, a take, aby moga sobie powiedzie - i uwierzy - e nie widzia, jak zmieszay j i
ucieszyy jego sowa.
Dziewczt nie byo nigdzie wida. Nie zmartwio go to, szed ogrodowymi alejkami,
popijajc kaw. Wiedzia, gdzie ich szuka. Siedziay w zaktku na elaznej awce.
Wilhelmina paplaa, jak gdyby sowa nie mogy wysypywa si z niej wystarczajco szybko, i
gestykulowaa z energi, ktra zupenie nie pasowaa do cichej, spokojnej dziewczynki, do
ktrej si przyzwyczai. Kiedy podszed, paplanie ucicho i dwie pary oczu skieroway si na
niego. Daemon wytar o rkaw paszcza dwa jabka i z powag wrczy je dziewczynkom.
Nastpnie zbliy si do drugiego koca zaktka. Nie mg si zmusi, aby odwrci si do
nich tyem, nie mg zupenie przesta na ni patrze, ale przyj obojtny wyraz twarzy i
zacz je jabko.
Dwie pary oczu. Oczy Wilhelminy byy pene niepewnoci, ostronoci, wahania. Ale
oczy Jaenelle... Gdy przyszed do zaktka, oczy te powiedziay mu, e podja ju w zwizku
z nim jak decyzj. To, e nie wiedzia, co to za decyzja, uzna za denerwujce.
I jej gos. By zbyt daleko, aby rozumie cicho wypowiadane sowa, ale intonacja jej
gosu bya urocza; piewny, mruczcy szmer fal o zachodzie soca. Zmarszczy brwi,
zaintrygowany. By jeszcze jej akcent. Wrd Krwawych istniaa wsplna mowa, cho,
podobnie jak rodzime jzyki poszczeglnych ras, Stary Jzyk zosta ju niemal cakowicie
zapomniany. Tak wic wszyscy ludzie, nawet jeli mwili tym samym jzykiem, mieli
odrbny akcent - a jej akcent rni si od oglnego akcentu Chaillot. To bya dziwna
mieszanka, jak gdyby nauczya si rnych sw w rnych miejscach, a nastpnie poczya
je w jeden gos, charakterystyczny tylko dla niej, uroczy gos. Gos, ktry mgby spowija
mczyzn i leczy gbokie rany serca. Nieoczekiwanie zapada cisza. Odwrci si w ich
stron z brwi uniesion w niemym pytaniu. Wilhelmina patrzya na Jaenelle, Jaenelle
spogldaa uwanie w stron domu.
- Graff ci szuka - powiedziaa. - Lepiej si pospiesz.
Wilhelmina zeskoczya z awki i pobiega lekko ciek. Jaenelle zmienia pozycj na
awce i przygldaa si grzdce krwi czarownicy.
dla kogo, kto mgby podsuchiwa pod drzwiami, zrzuci paszcz i poszed zobaczy, czego
chciaa Leland.
3. Terreille
oczy zabysy z przyjemnoci, gdy kluczc w zagraconym pokoju dotar wreszcie do pek i
zobaczy zotowos posta, wpatrzon pilnie w podog. Z jej koszuli nocnej wystaway
nagie stopy.
- Jest pno, moja maa, - Mia sobie za ze ten mruczcy, uspokajajcy ton gosu, ale
nic nie mg na to poradzi. - Czy nie powinna by w ku?
Jaenelle spojrzaa w gr. Brak zaufania w jej oczach by dla niego zimnym
prysznicem. Dzi rano bawia si z nim. Dlaczego nagle sta si obcy i podejrzany? Prbujc
wymyli, co powiedzie, Daemon zauway na grnej pce ksik, ktra bya do poowy
wycignita. Zgadujc powd nagej utraty zaufania, wycign z pki ksik, przeczyta
tytu i unis jedn brew ze zdziwienia. Jeli to by jej pomys na lektur do poduszki, nic
dziwnego, e nie korzystaa z lekcji Fachu prowadzonych przez Graff. Bez sowa wrczy jej
ksik i sign, aby przestawi pozostae ksiki na najwyszej pce. Gdy skoczy, luka
po wyjtej ksice bya niewidoczna i kto rzucajcy okiem na pk nie zauwayby braku.
Tak? On tego nie powiedzia. Nie wysa tego. Mimo to, zadawa pytanie i czeka na
odpowied.
Wargi Jaenelle drgny. Pod nieufnoci byo rozbawienie. Pod tym... by moe
najsabszy znak zaufania?
- Dzikuj, Ksi - powiedziaa Jaenelle wesoym gosem.
- Nie ma za co. - Daemon zawaha si. - Nazywam si Daemon.
- Byoby niegrzecznie, gdybym tak do ciebie mwia. Jeste starszy. Mrukn,
sfrustrowany. miejc si, dygna zuchwale i wysza z pokoju.
- Irytujca smarkula - mrukn, gdy opuszcza bibliotek, ale delikatny, peen nadziei
umiech nie opuszcza jego warg.
Alexandra siedziaa na ku, rce miaa splecione wok kolan. Po obu stronach ka
zwisay sznury dzwonkw. Dzwonek po lewej stronie przywoywa suc. Dzwonek po
prawej - patrzya na niego szsty raz w cigu pitnastu minut - zadzwoniby w sypialni
pooonej pod jej sypialni. Opara gow na ramionach i westchna. Wyglda tak cholernie
elegancko w tym wieczornym stroju, idealnie skrojonym, aby prezentowa wspaniae ciao i
pikn twarz. Gdy do niej przemawia, jego gos by tak zmysow pieszczot, e powodowa
niepokj w odku - byo to uczucie, ktrego nie odczuwaa w obecnoci adnego innego
mczyzny. Ten gos i to ciao doprowadzay j do szau, poniewa wydawa si cakowicie
niewiadomy siy swojego oddziaywania. W teatrze wicej spojrze byo skierowanych na
niego ni na scen.
Naleao pamita o jego reputacji. Oprcz grzecznego chodu nie miaa mu jednak
4. Pieko
Saetan zignorowa lekkie pukanie do drzwi gabinetu, tak jak ignorowa wszystko, co
dziao si w cigu ostatnich paru tygodni. Patrzy, jak obraca si klamka, ale drzwi byy
zamknite na gucho i ktokolwiek by po drugiej stronie, mia tam pozosta. Gaka obrcia
si jeszcze raz i drzwi otworzyy si.
Jego wargi zwiny si, gdy warkn w reakcji na to bezczelne najcie, pokutyka do
biurka i zamar, gdy do pokoju wlizgna si Jaenelle. Zamkna za sob drzwi i staa,
niemiaa i niepewna.
- Jaenelle - szepn, - Jaenelle!
Otworzy ramiona. Przebiega przez pokj i rzucia mu si na szyj, jej chude ramiona
ciskay go, jak gdyby miaa go udusi. Saetan zatoczy si, gdy jego chora noga zacza si
poddawa, ale doszed wraz z Jaenelle do krzesa przy ogniu. Wtuli twarz w zgicie jej szyi i
otoczy j mocno ramionami.
- Jaenelle - szepta raz po raz, caujc jej czoo i policzki. - Gdzie bya?
Po chwili Jaenelle opara rce na jego ramionach i cofna si. Przyjrzaa si jego
twarzy i zmarszczya brwi.
- Znw utykasz - powiedziaa powanym tonem.
- Noga jest saba - odpowiedzia krtko, lekcewac temat. Rozpia grn cz
bluzki i odcigna konierzyk.
- Nie - powiedzia zdecydowanie.
- Potrzebujesz krwi. Znw utykasz.
- Nie. Bya chora.
- Nie, nie byam - zaprotestowaa ostro, a nastpnie szybko odwrcia wzrok.
Oczy Saetana stay si twarde i te, gdy wciga ze wistem powietrze. Jeli nie
bya chora, maa czarownico, to w takim razie to, co zrobiono z twoim ciaem, zostao
zrobione celowo... Nie zapomniaem ostatniego razu, gdy ci widziaem. Twoja rodzina ma
si z czego tumaczy.
- Nie naprawd chora - poprawia si Jaenelle.
Zabrzmiao to, jak gdyby prosia go, aby si z ni zgodzi. Ale, na Ogie Piekielny, jak
mg si zgodzi, patrzc na ni?
- Krew jest mocna, Saetan. - Teraz zdecydowanie prosia. - A ty potrzebujesz krwi.
- Nie gdy ty potrzebujesz kadej jej kropli dla siebie - warkn Saetan. Prbowa
zmieni pozycj, ale z przytulon Jaenelle by waciwie unieruchomiony. Westchn. Zna to
zdeterminowane spojrzenie a nazbyt dobrze. Nie miaa zamiaru go puci, dopki nie
wemie jej krwi.
Przyszo mu do gowy, e ma swoje wasne powody, nie tylko ch udzielenia mu
pomocy, aby chcie da mu krew. Zdawaa si by bardziej krucha - i nie tylko fizycznie.
Byo tak, jak gdyby odrzucenie krwi potwierdzio jej gboko skrywane obawy, nad ktrymi
rozpaczliwie chciaa zapanowa. To go przekonao. Delikatnie zacisn usta na jej szyi. Przez
dugi czas bra niewielk ilo, smakujc kontakt, majc nadziej, e uda si j oszuka, Gdy
wreszcie podnis gow i przycisn palec do rany, aby j zagoi, zauway w jej oczach
wtpliwoci. W porzdku, oboje grali w t gr.
- Gdzie bya, maa czarownico? - zapyta delikatnie.
Pytanie waciwie uciszyo jej protesty. Spojrzaa na niego delikatnie i niewinnie.
- Saetan, czy jest co do jedzenia? Wiedzia, e nastpia sytuacja patowa.
- Tak - odpowiedzia obojtnym tonem. - Myl, e uda nam si co zdoby. Jaenelle
wstaa z krzesa i obserwowaa Saetana, jak stara si stan na nogi.
Bez sowa chwycia lask opart o hebanowe biurko i podaa mu j. Saetan skrzywi
si, ale wzi lask. Opar si lekko o jej ramiona i oboje wyszli z gabinetu i pokonali dolne
korytarze o nierwnych cianach, pomaszerowali w gr labiryntem holw i wreszcie dotarli
do podwjnych drzwi frontowych. Poprowadzi j wok tego boku Paacu do Sanktuarium,
w ktrym mieci si Ciemny Otarz.
- Obok Paacu jest Ciemny Otarz? - zapytaa, rozgldajc si z ciekawoci Jaenelle.
Saetan zachichota cicho, zapalajc w odpowiedniej kolejnoci cztery czarne wiece.
- W istocie, maa czarownico, Paac zosta zbudowany obok Otarza.
Jej oczy rozszerzyy si, gdy kamienny mur za Otarzem zamieni si w mg.
- Och... - szepna z podziwem, jakiego nigdy wczeniej u niej nie sysza. - Dlaczego
to si tak robi?
- To s Wrota - odpowiedzia zaskoczony Saetan.
- Wrota?
- Wrota midzy Krlestwami.
- Och...
Saetan by zdziwiony. Poniewa Jaenelle od lat podrowaa midzy Krlestwami, by
pewien, e wiedziaa, jak otwiera Wrota. Jeli nawet nie wiedziaa, gdzie s Wrota, w imi
Pieka, w jaki sposb dostawaa si przez cay ten czas do Kaeleer i Pieka? Nie mg zapyta.
Nie zapyta. Gdyby zapyta, ona by mu odpowiedziaa i wtedy musiaby j udusi. Wycign
rk.
- Przejd przez mg. Zanim policzysz wolno do czterech, bdziemy po drugiej strony
Wrt.
Gdy znaleli si po drugiej stronie, poprowadzi j z powrotem wok Paacu i przez
drzwi frontowe do wewntrz.
- Gdzie jestemy? - zapytaa Jaenelle, wpatrujc si w kolorowe refleksy nad drzwiami
powstae po przejciu promieni wiata przez ukowate okna ze szka oowiowego.
- Paac SaDiablo - odpowiedzia agodnie. Jaenelle powoli odwrcia si i potrzsna
gow.
- To nie jest Paac.
- Och, ale tak, maa czarownico. Przeszlimy przez Wrota, pamitasz? To jest Paac
w Krlestwie Cieni. Jestemy w Kaeleer.
- A wic Krlestwo Cieni naprawd istnieje - mrukna, otwierajc drzwi i zagldajc
do rodka.
Bdc pewnym, e te sowa nie byy adresowane do niego, nie odpowiedzia. Po
prostu doczy to, co usysza, do innych, trudnych pyta bez odpowiedzi, ktre spowijay
tajemnic jego jasnowos Pani. Poczu jednak podwjn ulg, e postanowi pokaza jej
Paac w Kaeleer.
Nawet przed jej dugim znikniciem chcia j zabra z Pieka. Wiedzia, e bdzie
nadal odwiedza Chara i reszt cildru dyathe, bdzie odwiedza Titian, ale Hekatah ostatnio z
pewnoci snua intrygi z niewielk grup czarownic - demonw, ktre nazywaa swoim
sabatem. Intrygi majce rozproszy go, odwrci jego uwag... Przy tym jej zarozumiae
umieszki i nazbyt skruszone przeprosiny napeniay go przeraeniem, ktre powoli
przeksztacao si w lodowaty gniew. Kady dzie, gdy trzyma Jaenelle z dala od Hekatah,
by jednym dniem wicej bezpieczestwa dziewczynki.
Jaenelle zajrzaa ju do wszystkich pokojw obok wielkiego holu i przybiega do
niego z byszczcymi oczami.
- Jest pikny, Saetan.
Obj j ramieniem i pocaowa w czubek gowy.
- I gdzie wrd tych wszystkich korytarzy jest kuchnia i znakomita kucharka, Pani
Beale.
Oboje spojrzeli w kierunku, skd zblia si dwik zdecydowanych krokw kogo
idcego subowym korytarzem na kocu wielkiego holu. Saetan umiechn si,
rozpoznawszy charakterystyczny dwik. Helena, idca sprawdzi dokadnie, kto by w jej
domu. Chcia zacz mwi Jaenelle, kto nadchodzi, ale by zbyt zdumiony, aby przemwi.
Jej twarz bya najzimniejsz, najbardziej pozbawion wyrazu i zoliw mask, jak w
yciu widzia. W jej oczach bya burza. Zawarta w nich moc nie rozprzestrzeniaa si w cigle
rozszerzajcych si krgach, jak to si dziao w przypadku wszystkich innych czarownic,
ktre traciy panowanie nad sob, dziaajc jak ostrzeenie dla tych, ktrzy si zbliali. Nie, to
wcigao do rodka, spirala wkrcaa si do jej wntrza, gdzie odwrciaby kierunek na
zewntrz i wyrzucia zo ze straszliwymi skutkami. Stawaa si zimna, inna, a on nie mg
jej powstrzyma, nie mg zasypa przepaci, ktra nagle, w niewytumaczalny sposb,
pojawia si midzy nimi. Wysuna ramiona spod rki i ze zrcznoci, ktrej pozazdrociby
jej kady drapienik, zacza przesuwa si przed niego.
Saetan podnis wzrok. Helena moe w kadej chwili wej do wielkiego holu - i
umrze. Wezwa moc swoich Kamieni, przywoa ca swoj si. Wszystko bdzie zalee od
jednego sowa.
Wycign praw rk. Czarny Kamie rozjarzy si, zatrzymujc Jaenelle.
- Lady - powiedzia rozkazujcym tonem.
Jaenelle spojrzaa na niego. Zadra, ale jego rka pozostaa nieruchoma.
- Zgodnie z Protokoem, gdy Ksi Wojownikw zwraca si z prob do swojej
Krlowej, ona askawie spenia t prob, chyba e nie chce korzysta wicej z jego usug.
Prosz ci, aby zaufaa mojej ocenie i decyzji, kto bdzie nam usugiwa w Paacu. Prosz
ci o pozwolenie na przedstawienie ci gospodyni, ktra zrobi wszystko, eby obsugiwa ci
sprawnie. Prosz ci, aby towarzyszya mi w drodze do jadalni, gdzie bdziemy mogli co
zje.
Nigdy nie dawa jej lekcji na temat Protokou, o subtelnych mechanizmach zapewniania rwnowagi midzy Krwawymi. Zakada, e poja najwaniejsze zasady na
podstawie ycia codziennego i obserwacji. Sdzi, e bdzie mia czas, aby uczy j o
subtelniejszych interakcjach midzy Krlowymi a mczyznami z Czarnymi Kamieniami.
Teraz to byo jedyne zabezpieczenie, jakie mia pod rk. Jeli nie odpowie...
- Prosz, maa czarownico - szepn, dokadnie w momencie, gdy Helena wesza do
wielkiego holu i stana.
Ciemno zawirowaa wok niego. Matko Noc! Nigdy nie odczuwa czego takiego,
jak to! Jaenelle dugo wpatrywaa si w jego praw rk, a potem pooya na niej swoj rk.
Dra, niezdolny do zapanowania nad tym, dostrzegajc prawd zaledwie na moment przed
tym, zanim delikatnie go odsuna.
- Oto moja gospodyni, Helena - powiedzia Saetan, ani na chwil nie przestajc
patrze na Jaenelle. - Heleno, oto Lady... - zawaha si, zmieszany. Powiedzie Lady
Helena ya? Nie, to te nie bya odpowied. Sfrustrowany Saetan odtworzy ostatnich par
minut, zmuszajc si, aby patrze na wydarzenia z dystansu. Odgos krokw, naga zmiana
Jaenelle, jej drapieny ruch... przed nim.
Nagle zatrzyma si, ale by jeszcze cignity na dugoci paru stp, zanim Jaenelle
uwiadomia sobie, e Saetan nie prbuje i. Zastanawia si, jak Jaenelle zareaguje na
przebywanie wraz z nim w Kaeleer, przebywanie z nim poza Krlestwem, ktrym rzdzi, i
teraz wiedzia. Troszczya si o niego. Bya gotowa go chroni, poniewa, przynajmniej
wedug niej, chora noga sprawiaa, e by naraony na ataki wroga. Saetan umiechn si,
cisn jej rami i zacz znw i.
Geoffrey mia racj. Mia potniejsz ni Protok bro, mg mie j pod kontrol.
Niestety, ten sposb kontroli dziaa podwjnie, od tej chwili musia wic by bardzo, bardzo
ostrony.
***
Saetan patrzy z coraz wiksz konsternacj na ilo pokarmu na stole. Oprcz miski
gulaszu z kawakami chleba kukurydzianego byy owoce, ser, ciastka orzechowe, szynka,
woowina na zimno, cay pieczony kurczak, pmisek warzyw, wiey chleb, mid i dzbanek
mleka. Skoczyo si na tym, poniewa nie pozwoli lokajowi wnie ostatniej cikiej tacy.
Ilo jedzenia oniemieliaby godnego dorosego mczyzn, a c dopiero mwi o maej
dziewczynce. Jaenelle wpatrywaa si w potrawy ustawione w pkole przed jej miejscem
przy stole.
- Jedz gulasz, pki jest gorcy - Saetan zaproponowa agodnie, popijajc ze szklanki
yarbarah.
Jaenelle wzia yk i zacza je, ale po jednej porcji odoya j oniemielona i
niepewna. Saetan zacz powoli mwi. Poniewa mwi, jak gdyby nie mia niczego innego
do roboty i jak gdyby zamierza siedzie przy stole jeszcze dugo, Jaenelle ponownie
podniosa yk. Zauway, e gdy przestawa mwi, odkadaa yk, jak gdyby nie chciaa,
aby jej jedzenie go zatrzymywao. Plotkowa wic, opowiada o Mephisie, Prothvarze,
Andulvarze, Geoffreyu i Drace, ale szybko zabrako mu tematw. Zmarli nie robi wiele,
pomyla bez emocji, rozpoczynajc dugi dyskurs O ksice, ktr czyta, zupenie
niezainteresowany, czy to do niej dociera, czy nie.
Zacz si martwi, co powie w nastpnej kolejnoci, gdy wreszcie opara si, rce
zoya na wydtym brzuchu i posaa mu sodki, senny umiech najedzonego i zadowolonego
z ycia dziecka. Podnis do ust swoj szklank, aby ukry umiech, i rzuci krtkie
spojrzenie na spustoszony st. By moe postpi zbyt pochopnie, odsyajc ostatni tac z
powrotem do kuchni.
- Mam dla ciebie niespodziank - powiedzia, przygryzajc policzek, gdy przyjmowaa
na nowo pozycj siedzc.
Zaprowadzi j na pierwsze pitro skrzyda swojego Paacu. Drzwi wzdu prawej
strony prowadziy do jego apartamentw. Otworzy drzwi po lewej stronie.
Woy wiele stara w te pokoje. Sypialnia kojarzya si z morskim brzegiem, ciany
byy w kolorze muszli, na pododze leay mikkie dywany w kolorze piasku, narzuta na
ogromnym ku bya koloru bkitu gbokiego morza, meble brzowe, a poduszki w kolorze
wydmowej trawy. Przylegajcy salon zawiera symbole ziemi. Pokoje wymagay jeszcze
osobistych akcentw, ale specjalnie pozostawi to przyszej lokatorce.
Jaenelle podziwiaa, przygldaa si i pokrzykiwaa w zachwycie. Gdy zajrzaa do
azienki, wykrzykna: - W tej wannie mona by pywa!
Gdy wreszcie wrcia do niego, zapyta: - Podobay ci si?
Umiechna si do niego i skina gow.
- Ciesz si, bo to s twoje pokoje. - Zignorowa jej pene zachwytu westchnienie i
kontynuowa: - Oczywicie, potrzeba osobistych akcentw i damskich drobiazgw, aby nada
im charakter, nie powiesiem te na cianach adnych obrazw. Ty bdziesz je wybiera.
- Moje pokoje?
- Zawsze, gdy bdziesz chciaa ich uywa, czy jestem tutaj, czy nie. Ciche miejsce,
cae twoje.
Obserwowa z przyjemnoci, jak powtrnie przemierzaa pokoje, z byskiem
instynktu terytorialnego w oku. Umiech nie znika z jej warg, dopki nie sprbowaa
otworzy drzwi po przeciwnej stronie sypialni. Stwierdziwszy, e s zamknite, odwrcia si
niezainteresowana na tyle, aby o nie pyta.
Gdy Jaenelle wrcia do azienki, aby podziwia moliwoci wanny, Saetan przyjrza
si zamknitym na klucz drzwiom. Bardzo j kocha, ale nie by gupcem. Za zamknitymi
drzwiami znajdowao si drugie mieszkanie, nieco mniejsze, ale nie mniej starannie
urzdzone. Pewnego dnia w tych pokojach bdzie mieszka wspmaonek - zawsze, gdy
ona przyjedzie. Na razie, a przynajmniej dopki nie zapyta, nie ma powodu mwi jej, co
znajduje si po drugiej stronie tych drzwi lub kim bdzie mieszkajcy tam lokator.
- Saetan?
Otrzsn si z zamylenia i stwierdzi, e Jaenelle jest znowu przy nim, szczcie
- Dzi jest ju pno. Bd mnie szuka, jeli nie przyjd na lunch. - Zmarszczya nos.
- Jutro powinnam zobaczy si z Lornem. Nie widziaam go do dugo, bdzie si martwi.
On bdzie si martwi. Saetan stumi warknicie.
- Pojutrze? Wilhelmina ma rano lekcje, tak wic nikt nie bdzie mnie szuka przed
lunchem.
- Zaatwione. - Pocaowa j w czubek gowy, odprowadzi do drzwi frontowych
Paacu i obserwowa, jak znika, machajc na do widzenia.
Zosta wystarczajco dugo, aby mie pewno, e Helena otrzsna si z szoku,
jakiego moga dozna, pozostawi jasne instrukcje, jak postpowa, gdyby pojawia si
Jaenelle - zwaszcza gdy pojawiaby si bez niego - i powrci do swojego prywatnego
gabinetu w ciemnym Krlestwie. Chwil pniej zasta go tam, nalewajcego sobie bardzo
du porcj brandy, Andulvar. Oczy Eyrieczyka Zwziy si, gdy zobaczy drce rce
Saetana.
- Co ty wyprawiasz?
- Mam zamiar bardzo si upi - odpowiedzia zimno Saetan i pocign wielki yk
brandy. - Chcesz si przyczy?
- Demony nie pij mocnych alkoholi, a jeli chodzi o ciso, nie powinni ich pi
take Stranicy. Poza tym... - naciska Andulvar, gdy Saetan wypija drugi kieliszek dlaczego chcesz si upi?
- Poniewa udusz j, jeli si nie napij.
- Zguba si znalaza, a ty nic nie mwisz? - Andulvar opar zacinite w pici donie
na udach i warkn. - Dlaczego chcesz j udusi?
Saetan ostronie nala sobie trzeci duy kieliszek. Dlaczego tyle czasu nie pi brandy?
Taki przyjemny trunek. Jak lanie wody na poar umysu. A moe dolewanie oliwy?
Niewane.
- Czy wiedziae, e skacze na Sieci? Andulvar obojtnie wzruszy ramionami.
- Przynajmniej poowa Krwawych z Kamieniami potrafi przeskakiwa midzy
rangami Wiatrw.
- Ona nie przeskakuje midzy rangami, mj drogi Andulvarze, ona przeskakuje
midzy Krlestwami.
Andulvar przekn lin.
- To niemoliwe - zachysn si, wdziczny e Saetan nalewa mu do drugi kieliszek.
- Te tak zawsze mylaem. I nie chc nawet myle o niebezpieczestwie, jakie si z
tym wie, cho cigle myl. Na marginesie, wanie tak pojawiaa si i znikaa przez te
5. Pieko
- Stranicy nie powinni pi, wiesz przecie - powiedzia Geoffrey, zbyt rozbawiony
aby okazywa wspczucie.
Saetan obdarzy drugiego Stranika zbolaym spojrzeniem, nastpnie zamkn oczy,
majc nadziej, e po prostu wypadn i w ten sposb ubdzie bolcych czci gowy. Skuli
si, gdy Geofrrey przeciga po pododze biblioteki krzeso, na ktrym nastpnie usiad.
- Jeszcze raz nazwiska? ~ zapyta Geoffrey, zniajc gos.
- Nazwisko Angelline, prawdopodobnie z Chaillot, oraz Wilhelmina.
- Nazwisko i miejsce, w ktrym naley zacz. Jeste zbyt askawy, Saetanie.
- ycz ci, aby nie y. - Saetan skrzywi si na dwik wasnego gosu.
- yczenie spenione - odpowiedzia radonie Geoffrey, wychodzc, aby znale
odpowiedni rejestr.
Drzwi do biblioteki otworzyy si. Seneszal Draca podesza do stou i postawia przed
Saetanem filiank.
- To pomoe - powiedziaa, odwracajc si. - Cho na to nie zas - sugujesz. Saetan
popija parujcy napar, krzywi si, czujc jego smak, ale wypi poow.
Rozpar si w fotelu, rce mia luno splecione wok filianki i nasuchiwa, jak
Geoffrey starannie odwraca stronice rejestru, starajc si powodowa jak najmniej haasu.
Zanim skoczy pi napar przygotowany przez Drac, strony przestay si odwraca. Czarne
brwi Geoffreya utworzyy liter V poniej wyranie zarysowanej kpki wosw na czole.
Zacisn swoje zmysowe, krwistoczerwone wargi.
- wietnie - powiedzia wreszcie. - W Chaillot jest czarownica, Alexandra Angelline,
ktra jest Krlow Terytorium. Nosi Krwawy Opal. Jej crka, Leland, nosi Rowy i jest
zamna z Wojownikiem z tym Kamieniem, Robertem Benedictem. Nie ma czarownicy o
nazwisku Wilhelmina Angelline, ale jest Wilhelmina Benedict, ktra jest czternastolatk
ROZDZIA SMY
1. Terreille
Daemon tasowa tali kart, podczas gdy Leland patrzya na zegar - znw. Grali w
karty od prawie dwch godzin i gdyby postpowaa tak, jak zwykle, pozwoliaby mu pj za
dziesi minut lub po jeszcze jednym rozdaniu, w zalenoci od tego, co byoby pierwsze. To
bya ju trzecia noc w tym tygodniu, podczas ktrej Leland poprosia o jego towarzystwo, gdy
udawaa si na spoczynek. Daemon nie mia nic przeciwko grze w karty, ale zocio go, e
nalegaa na gr w salonie zamiast w bawialni na dole. A jeszcze bardziej zociy go jej
kokieteryjne uwagi przy niadaniu o tym, jak dobrzej zabawia.
Pierwszego ranka, po tym, jak grali w karty, Robert zrobi si czerwony jak burak i
gono si zachowywa, gdy sucha szczebiotania Leland, dopki nie zauway cichego
gniewu Philipa. Poniewa niewolnik dla przyjemnoci nie by uwaany za prawdziwego
mczyzn, Sadi nie by rywalem, dlatego Robert poklepa radonie rk Leland i powiedzia
jej, e jest zadowolony, i uznaa Sadiego za tak dobrego towarzysza, bowiem on musia
pracowa przez tyle wieczorw.
Tymczasem Philip sta si brutalny i lakoniczny, cisn w Daemona planem dnia i
wykrzykiwa ustne rozkazy. Odby te poranny spacer z Daemonem i dziewcztami, w czasie
ktrego szed midzy dziewcztami, zmuszajc Daemona, aby trzyma si z tyu.
Reakcje mczyzn nie podobay si Daemonowi, a zachowanie Leland, udajcej, e
nie wie o narastajcym napiciu, podobao mu si jeszcze mniej. Nie bya tak niepowan
osob ani trzpiotk, jak wczeniej myla. Gdy grali w karty sami i gdy koncentrowaa si
wwczas na grze, dostrzega w niej przebiego, sprawno w udawaniu, dziki ktrej
przynajmniej z pozoru pasowaa do spoecznej pozycji Roberta. Nie wyjaniao to jednak,
dlaczego wykorzystywaa go do droczenia si. Philip by wystarczajco zazdrosny o prawo
swojego brata do zajmowania miejsca u boku Leland. Nie musiaa afiszowa si przed nim z
kolejnym mczyzn.
Daemon opanowa niecierpliwo i skupi si na kartach. Powd, dla ktrego Leland
patrzya na zegar, nie obchodzi go. Mia swoje wasne powody, aby wyczekiwa koca
wieczoru. W kocu zwolniony uda si do biblioteki Fachu. Gdy stwierdzi, e jest pusta,
zdawi pragnienie zniszczenia pokoju z czystej frustracji.
By to powd, dla ktrego nage zainteresowanie Leland szczeglnie go irytowao.
zacisna si na kanapie. Cholera. Zrobi bd. Naleao oprni zb wa, a on nie mia
czasu na znalezienie atwo dostpnej trucizny, ktra by mu nie zaszkodzia. Jaenelle
wpatrywaa si w jego rk. Daemon poczu nagle niepokj i zmieni pozycj, niedbale
opuszczajc rk na kolana. Strzeg sekretu zba wa przez stulecia i nie mia ochoty
zdradza go dwunastoletniej dziewczynce. Nie wzi pod uwag jej uporu ani siy. Jej do
zacisna si na jego nadgarstku i pocigna jego rk. Zacisn do w pi, aby ukry
paznokcie i szarpn rk, prbujc uwolni si z ucisku. Gdy mu si to nie udao, warkn
ze zoci. Na ten dwik silni mczyni si cofali, a Krlowe dwa razy si zastanawiay,
zanim wyday mu polecenie.
Jaenelle tylko popatrzya mu w oczy. Daemon odwrci wzrok pierwszy, drc lekko,
gdy otwiera do, aby podda si badaniu Jaenelle. Jej dotyk by lekki jak pirko, delikatny i
wiadomy. Ogldaa kady palec po kolei, interesujc si szczeglnie paznokciami, a w kocu
skupia si na duej na palcu serdecznym.
- Ten jest cieplejszy ni pozostae - powiedziaa na wp do siebie. - I jest co pod
nim.
Daemon podskoczy, cigajc j czciowo na podog, dopki nie pucia jego
nadgarstka.
- Zostaw, Lady - powiedzia zdecydowanie, ostronie wkadajc rce do kieszeni.
Kcikiem oka Daemon obserwowa, jak sadowi si ponownie na kanapie i oglda
swoje donie. Sprawiaa wraenie, jak gdyby staraa si co powiedzie i uderzyo go, e take
ona zastanawiaa si, co waciwie niewiadomie odkrya.
Wreszcie powiedziaa niemiao: - Znam troch Fach uzdrawiania.
- Nie jestem chory - odpowiedzia Daemon, patrzc prosto przed siebie.
- Ale nie czujesz si dobrze - nagle jej gos zabrzmia o wiele starzej.
- Nic zego si nie dzieje. Lady - powiedzia zdecydowanym gosem Daemon. Dzikuj ci za trosk, ale nic zego si nie dzieje.
- Wydaje si, e nie tylko damy lubi sprawia wraenie tajemniczych - powiedziaa
oschle Jaenelle, idc w kierunku drzwi. - Ale z twoim palcem dzieje si co niedobrego,
Ksi. Tam jest bl.
Poczu si osaczony. Gdyby kto inny dowiedzia si o zbie wa, przygotowywaby
teraz cichy grb. Ale Jaenelle... Daemon westchn i odwrci si, aby na ni spojrze. Z
daleka, zwaszcza w mdym wietle, wydawaa si kruchym, zwykym dzieckiem, owszem,
przyjaznym, ale nieszczeglnie inteligentnym.
Z daleka. Z bliska oczy, zmieniajce barw z bkitu letniego nieba na szafir,
sprawiay, e trudno byo pamita, i przemawia si do dziecka, trudno byo nie czu
dreszczu obawy przed ostr, nieco dzik inteligencj tu pod skr i zdolnoci wycigania
wasnych wnioskw na temat natury wiata.
- Pomogam ci kiedy - powiedziaa cicho, omielajc go, aby zaprzeczy. Zbyt
zdumiony, aby odpowiedzie, Daemon wpatrywa si w ni. Od jak dawna wiedziaa, e to on
da si Kapanowi tej nocy, gdy prosia o pomoc, tej nocy, gdy wychostaa go Cornelia? Gdy
zda sobie spraw z odpowiedzi, mia ochot kopn si za to, e by takim gupcem. Od jak
dawna? Od pierwszego poranka w ogrodowym zaktku, gdy podja decyzj, ktra go
dotyczya.
- Wiem - powiedzia z szacunkiem. - Byem i jestem ci wdziczny za uzdrowienie. Ale
to nie jest ani rana, ani choroba. To cz tego, czym jestem. Nie mona nic z tym zrobi.
Zadra pod jej uwanym wzrokiem. Wreszcie wzruszya ramionami i wymkna si
za drzwi.
Daemon zgasi wiato i przed pjciem do swojego pokoju przez par minut sta w
stchej, uspokajajcej ciemnoci. Teraz jego tajemnica bya w jej rkach. Nie mgby
ochroni si przed niczym, co moga powiedzie lub zrobi.
Par minut pniej zacz dzwoni dzwonek Alexandry.
2. Kaeleer
- Poniewa znam kogo, kto jej potrzebuje - Jaenelle odesza od niego z nag
niepewnoci.
Serce i puca Saetana uderzay o klatk piersiow. Walczy z pragnieniem zatopienia
paznokci w ciele i szarpania go.
- Mczyzna czy kobieta?
- Czy to ma znaczenie?
- Zdecydowanie tak, maa czarownico. Jeli destylaty trucizn s mieszane bez
uwzgldnienia pci, skutki mog by nieprzyjemne.
Jaenelle przygldaa mu si zmartwionymi oczami.
- Mczyzna.
Saetan siedzia duszy czas bez ruchu.
- Mam co, co mog ci da. Moe zobaczysz, co przygotowaa ci do przegryzienia
pani Beagle? To potrwa par minut.
Gdy tylko Jaenelle zaja si sprawdzeniem walorw smakowych potraw pani Beagle,
Saetan powrci do swojego gabinetu w Ciemnym Krlestwie. Zamkn drzwi na klucz,
sprawdzi przylege pokoje i dopiero wtedy podszed do tajemnych drzwi w panelu za
kominkiem. Jego pracownia bya zamknita na szaro, co uniemoliwiao wtargnicie
Hekatah, ale pozwalao na wejcie Mephisowi i Andulvarowi. Zapali myl wiece na kocu
wskiego korytarza, zamkn za sob drzwi i podszed do swojej kryjwki Wdowca. Tu way
swoje trucizny i tu tka spltane Sieci senobrazw i wizji. Idc do stou roboczego, ktry bieg
wzdu caej ciany, przywoa may kluczyk i otworzy drzwi z litego drewna do jednej z
duych szafek wiszcych nad stoem.
Trucizny stay w rwnych rzdkach, szklane naczynia byy dokadnie opisane w
Starym Jzyku, jeszcze jeden rodek ostronoci, bowiem Hekatah nie opanowaa prawdziwej
mowy Krwawych. Wyj zamknity soiczek i spojrza na niego pod wiato wiecy.
Otworzy go i powcha, a nastpnie woy palec i posmakowa. By to destylat, ktrego sam
uywa. Poniewa nie by Czarnym Wdowcem od urodzenia, jego ciao nie wytwarzao jadu.
Zakrci soiczek, zajrza powtrnie do szafki i wyj soik zawierajcy drobne,
czerwonokrwiste patki.
Ledwie patek lub dwa wysuszonej roliny krwi czarownicy dodanych do destylatu i
bl, odczuwany teraz przez Daemona, byby sodk pieszczot w porwnaniu z mczarni,
ktra byaby jego ostatnim doznaniem na tym wiecie. Ludzie rozpruwali sobie brzuchy i
wywlekali trzewia, prbujc pozby si tego blu. Albo to. mier byaby agodniejsza, ale
nie mniej pewna. By teraz pewien, e Daemon jest zbyt blisko. Jaenelle staraa si mu
3. Terreille
towarzystwo, tumaczc, zgodnie z prawd, e nie czuje si dobrze. Philip poszed na obiad
gdzie indziej i nie wrci, Robert jak zwykle udawa si na swoj nocn eskapad, a
Alexandra i Leland okazay na tyle wspczucia, aby nie prosi go o nic wicej. Teraz, gdy
zbliaa si pnoc, bl by ostry, a od palca w gr, do okcia i powoli w kierunku ramienia
posuwaa si powoli cienka linia, Daemon zastanawia si, co zrobiyby Leland i Alexandra,
gdyby go znalazy. Przy tym stopniu zakaenia moe straci palec, a moe nawet rk. Gdyby
mia wybr, wolaby cierpie i umrze. Byoby to lepsze od tego, co by go spotkao ze strony
Dorothei, gdyby si dowiedziaa o zbie wa, zwaszcza e wtpi, czy byby zdolny do
obrony samego siebie.
Drzwi do jego sypialni otworzyy si i zamkny. Staa przed nim, powana i
nieruchoma, Jaenelle.
- Pozwl mi obejrze twoj rk - powiedziaa, wycigajc swoj. Daemon potrzsn
gow i zamkn oczy. Jaenelle dotkna jego ramienia.
Jej palce bezbdnie przesuway si wzdu linii blu, od ramienia do okcia, od okcia
do nadgarstka, od nadgarstka do palca. Daemon powoli otworzy oczy. Jaenelle trzymaa go
za rk, ale on jej nie czu, w ogle nie mia czucia w rce. Prbowa przemwi, ale jej
mroczne spojrzenie uciszyo go. Umieciwszy pod jego rk miseczk, ktrej uywa do
oprniania zba wa, powoli masowaa palec od nasady po koniec paznokcia. Nie czu
zupenie blu, jedynie narastajce cinienie na kocu palca. Potem byo sycha cichy dwik,
jak gdyby do miseczki wpad krysztaek soli. Potem kolejny i kolejny, i jeszcze jeden, gdy
wyciskaa z zba cienki, biay, rwny strumyczek zgstniaego jadu.
- Mog wyrecytowa lekcj, ktrej si dzi nauczyam? - zapytaa cicho Jaenelle,
kontynuujc masowanie palca. - Pomoe mi to j zapamita.
- Jeli chcesz - odpowiedzia powoli Daemon. Nieatwo byo myle, nieatwo
skoncentrowa si, gdy patrzy na spiralk jadu na dnie miseczki, na skrystalizowane
drobinki, ktre powodoway tak straszny bl.
Gdy Jaenelle zacza mwi, umys Daemona przejani si na tyle, aby sucha i
rozumie. Powiedziaa mu o zbie wa i o jadzie, o tym, jak Czarna Wdowa uywa czterech
kropel wasnego jadu pomieszanego z ciepym napojem, aby przywrci rwnowag trucizny,
ktrej potrzebuje jej ciao po oprnieniu zba wa, o gronych skutkach zgstnienia jadu, i
tak dalej, i tak dalej. W czasie potrzebnym jej na cakowite oprnienie zba z jadu
dowiedzia si wicej, ni udao mu si uzyska w rezultacie wielusetletnich stara. To, e
informacje, ktre uzyska, stay w sprzecznoci z tym, czego si dotd dowiedzia, nie
zdziwio go.
Dorothea i jej sabat staray si edukowa ich Siostry na innych Terytoriach, ale
Daemon wiedzia, e one same tej wiedzy nie uznaj. Wyjaniao to, dlaczego tak wiele
rywalek umierao w mczarniach. Wreszcie byo po wszystkim.
- Gotowe - powiedziaa Jaenelle z zadowoleniem. Poprawia poduszki, - Powiniene
si pooy i wypocz. - Zdziwia si na widok jego koszuli.
Mia pustk w gowie. Rozebraa go do poowy z koszuli, zanim zda sobie spraw, co
robi, i postara si niezdarnie jej pomc. Trzymajc mokr koszul koniuszkami palcw,
zmarszczya nos, a nastpnie j znikna. Wzia misk i udaa si do azienki, wrcia z
rcznikiem, wytara Daemona do sucha i pchna go z powrotem na poduszki. Zamkn oczy.
Czu si lekki, krcio mu si w gowie i mia wraenie, e jest pusty do szpiku koci.
Odczuwa take tsknot za trucizn, tsknota ta bya tak silna, e niemal ucieszyby si z
powrotu blu. Sysza, jak w azience leci woda, sysza, jak przestaa. Otworzy oczy i
zobaczy Jaenelle, stojc przy ku z jednym z kubkw Kucharki.
- Wypij to.
Daemon wzi niezdarnie kubek do lewej rki i posusznie wypi jego zawarto. Jego
ciao palio. Pi z wdzicznoci, czujc ulg, e tsknota za trucizn znika.
- Co to jest? - zapyta wreszcie.
- Destylat trucizn, ktry moesz bezpiecznie pi.
- Skd...
- Pij. - Wrcia do azienki.
Dokoczy napj, zanim wrcia. Postawia czyst misk na nocnym stoliku, wzia
pusty kubek i go znikna.
- Potrzebujesz teraz snu. - Zdja mu buty i signa po pasek.
- Mog si sam rozebra - warkn i poczu si zawstydzony, e jego gos zabrzmia
tak niemio po tym, jak tak duo dla niego zrobia.
Jaenelle cofna si.
- Jeste zawstydzony. Daemon przyglda si jej.
- Nie rozbieram si w obecnoci dziewczynek.
- Obdarzya go dziwnym, uwanym spojrzeniem.
- Bardzo dobrze. Zb wa nie cofn si jeszcze do pochewki, a wic uwaaj, aby o
niego nie zahaczy. - Odwrcia si i podesza do drzwi.
Zabolao go, gdy uya tego obojtnego, formalnego gosu.
- Lady - zawoa cicho. Gdy podesza do ka, zoy na jej rce lekki pocaunek. Dzikuj ci. Gdyby kiedykolwiek chciaa wyrecytowa jak lekcj, aby j lepiej
4. Terreille
Surreal pozwolia mu owin ich kodr. Teraz, gdy wiedziaa, gdzie szuka,
odnalezienie Sadiego nie bdzie trudne - jeli tylko bdzie chciaa. Bya przecie ta ruda
czarownica przy Otarzu Cassandry, ktra o niego wypytywaa, a ona miaa wobec niego
dug. Surreal opara si na jednym okciu, pokonujc opr stawiany przez rk Philipa.
Odgarna z twarzy wosy, pozwalajc, aby spaday dug, czarn zason na plecy i ramiona.
- Philip, dlaczego sdzisz, e Sadi suy Lady Benedict?
- Ona otwarcie wzywa go do swojego pokoju, tak e caa rodzina i wikszo suby
wiedz, e on jest u niej - warkn Philip. Wcieko spowodowaa, e jego szare oczy byy
zimne i bez wyrazu. - A przy niadaniu opowiada, jak bardzo by zajmujcy.
- Rzeczywicie mwi, e by zajmujcy? - Surreal rzucia si do tyu i rozemiaa.
Cholera. Leland bya sprytniejsza, ni mylaa.
Philip rzuci si na ni i przycisn do ka.
- Uwaasz, e to jest zabawne? - rzuci. - Mylisz, e to mieszne?
- Och, kochanie - powiedziaa Surreal, tumic miech. - Z tego co wiem o Sadim, on
moe by bardzo zajmujcy poza kiem, ale rzadko jest zajmujcy w ku.
Uchwyt Philipa nieco zela. Zdziwiony, unis brwi.
- Wiesz, ona nie jest pierwsza - powiedziaa z umiechem Surreal. - Jak to pierwsza?
- Pierwsza kobieta, ktra tak gono zwraca uwag na korzystanie z niewolnika dla
przyjemnoci. - Zdusia miech. On cigle nie rozumia.
- Dlaczego...
- Kiedy ju ludzie zaczynaj si tego spodziewa, a panienki przestaj plotkowa o
zmitych przecieradach, poniewa opowie ju nie jest adn nowoci, niewolnik moe
by po cichu zwolniony, a kochanek damy moe spdzi u niej par godzin bez budzenia
czyichkolwiek podejrze. - Surreal popatrzya mu prosto w oczy. - A Lady Benedict ma
kochanka, prawda?
Philip wpatrywa si w ni przez chwil. Rozemia si i skrzywi, gdy zabolaa go
przecita warga. Surreal na niby odepchna go od siebie, sturlaa z ka i niedbaym
krokiem posza do azienki. Zapalia wiato i przyjrzaa si swojemu odbiciu. Na ramionach
miaa rany od jego rk, a na szyi od zbw. Skrzywia si, gdy poczua silny bl midzy
nogami. Przez kilka dni Deje bdzie musiaa si obej bez niej. Zanim wrcia do sypialni,
Philip poprawi si na ku i lea wygodnie z rkami pod gow. Szary Kamie jarzy si
delikatnie, gdy pocign nakrycie, aby j wpuci. Przyjrza si ranom, pogadzi je
delikatnie palcami.
- Zrobiem ci krzywd. Przepraszam.
5. Terreille
sucy natomiast byli zajci swoj prac. Zostaa tylko jedna osoba. Daemon zagwizda
weso melodyjk i skierowa si do zaktka, aby spdzi miy poranek ze swoj Lady.
Obszed ogrody, dom, poszed na podwrzec stajni i wrci, sprawdzi bibliotek
Fachu i wreszcie stan w skrzydle przedszkola, czujc si sfrustrowany i zaniepokojony. Po
prostu nie mg jej znale. Sprawdzi nawet jej pokj, pukajc cicho do drzwi na wypadek,
gdyby odpoczywaa lub potrzebowaa chwili samotnoci. Gdy nie usysza odpowiedzi,
wszed do pokoju, aby si szybko rozejrze.
Daemon przygryz doln warg i sucha, jak Graff aje Wilhelmin. Zastanawia si,
dlaczego ta nieprzyjemna i raczej sabo wyksztacona kobieta uczy Fachu mod czarownic z
tak potnej rodziny, dopki nie dowiedzia si, e wynaj j Robert Benedict. Poniewa
Wilhelmina nie bya bezporednio spokrewniona z Leland i Alexandr, preferencje Roberta
okazay si waniejsze od ich zastrzee. Daemon przyznawa, e Graff bya dobrym
wyborem, jeli zamiarem Roberta byo doprowadzenie do tego, aby odczucia dziewczynki co
do tego, kim jest, i co do mocy, jak posiadaa, miay by wypaczone do tego stopnia, aby nie
cieszya si ani Fachem, ani sob. Tak, Graff bya znakomitym wyborem, aby okaleczy ego
dziewczyny i uczyni j podatn na prawdziw brutalno, gdy doronie.
Daemon zbliy si do klasy, aby zobaczy, czy przypadkiem nie ma tam Jaenelle i
akurat trafi na poajank Graff:
- Dzisiejszego ranka jeste do niczego. Absolutnie do niczego. Nazywasz to Fachem?
Daj spokj. Lekcja skoczona. Id zrobi co bardziej uytecznego. Co, z czym dasz sobie
rad. ID!
Wilhelmina wybiega z sali i wpada na niego. Daemon chwyci j za ramiona,
rozstawiajc stopy, aby utrzyma rwnowag ich oboje. Obdarzya go niemiaym
umiechem wdzicznoci.
- A wic jeste wolna - powiedzia Daemon i odwzajemni umiech.
- Gdzie jest...
- Och, to dobrze, e tu jeste - powiedziaa Wilhelmina gono rozkazujcym tonem. Pom mi powiczy w duecie. - Odwrcia si w kierunku sali muzycznej.
- Najpierw powiedz mi, gdzie...
Wilhelmina cofna si i postawia obcas prosto na palcach Daemona. Mocno.
Daemon stkn z blu, ale nie powiedzia, poniewa Graff staa teraz w progu, uwanie im
si przygldajc. Wilhelmina przesuna si na bok.
- Och, przepraszam. Czy zrobiam ci krzywd? - Nie czekajc na odpowied,
zacigna go do sali muzycznej. - Chod, chc powiczy.
ewentualnych suchaczy. Ale gdyby tym razem jej uwierzyli, co mogliby jeszcze jej zrobi,
aby unikn zainteresowania ni Wielkiego Lorda i zapewni sobie bezpieczestwo? A
Daemon by pewien, e w Beldon Mor dziay si rzeczy, na ktre Saetan nie chciaby ani
przymkn oka, ani przebaczy. Daemon podnis wzrok i westchn z ulg. Jaenelle ubrana
w strj do konnej jazdy staa w progu. Jej zote wosy byy splecione w warkocz, a na czubku
gowy spoczywa zawadiacko przekrzywiony toczek.
- Wybieram si na konn przejadk. Chcesz jecha ze mn?
- Och, tak - radonie zawoaa Wilhelmina. - Powicz.
Gdy patrzy na Wilhelmin wybiegajc z pokoju, poczu gorzki smak. Popi, ktry
pozosta po marzeniach. W kocu by haylliask dziwk, niewolnikiem dla przyjemnoci,
rozrywk dla dam niezalenie od ich wieku, sposobem spdzania czasu. Skoczy gra i uda,
e poprawia stos nut. Dlaczego miaby mie nadziej, e Jaenelle cokolwiek do niego czuje?
Dlaczego miaby rani, jak dziecko, ktre nie zostao wybrane do zabawy? Daemon odwrci
si. Jaenelle staa koo pianina. Przygldaa mu si, marszczc czoo, zdziwiona.
- Nie jedzisz konno, Ksi?
- Owszem, jed.
- Och. - Zastanowia si nad t odpowiedzi. - Nie chcesz jecha?
Daemon zamruga. Patrzy na jej pikne, szafirowe oczy. Nigdy jej nie przyszo do
gowy wycza go z czegokolwiek. Umiechn si do niej i delikatnie dotkn jej warkocza.
- Tak, chtnie si z wami wybior. Przyjrzaa mu si ponownie.
- Nie masz innych ubra?
Daemon chrzkn.
- Przepraszam?
- Zawsze ubierasz si w ten sposb.
Daemon spojrza na swj nienagannie skrojony czarny garnitur i bia jedwabn
koszul zupenie zaskoczony.
- Co jest zego w moim sposobie ubierania si?
- Nic. Ale jeli bdziesz mie na sobie te ubrania, pogniot si.
Daemon zacz kaszle i uderza si w klatk piersiow, aby da sobie czas na
opanowanie miechu.
- Mam ubrania do konnej jazdy - wysapa.
- Och, znakomicie. - Jej oczy byszczay z rozbawienia.
May diabeku. Wiesz, dlaczego si krztusz, prawda? Jeste bezlitosnym, maym
stworem kpicym z mskiej prnoci. Jaenelle podreptaa do drzwi.
mi przejadk. adnej ostrej jazdy, adnych wielkich skokw, adnego cwau. A Cie ciemny Tancerz take ostatnio nie jedzi wiele - spojrza oskarycielsko na Daemona - a
wic nie chc, eby przez ciebie zrobi sobie krzywd. Zrozumiano?
- Rozumiemy, Guiness - powiedziaa cicho Jaenelle. Gos miaa powany, ale jej
wargi dray, a oczy byszczay.
- Lady Benedict i Ksi Alexander wci jed, a wic uwaajcie na nich, dobrze? Guiness ssa policzek. Pomacha im rk i powiedzia szorstko. - Jedcie ju.
Dziewczta poprowadziy, spokojnie jadc przez podwrzec, a potem za nimi podali
ciek Daemon i Andrew.
- Nie pamitam, aby Guiness kiedykolwiek wczeniej nazywa tego konia po imieniu powiedzia Daemon.
Andrew wzruszy ramionami i umiechn si.
- Panienka Jaenelle nie lubi, jak si go nazywa Demonem. Mwi, e czuje si on przez
to nieszczliwy.
- Wiesz, Andrew - powiedzia cichym, jedwabistym gosem Daemon - jeli ten ko
skrci jej kark, ja skrc kark tobie.
Andrew zachichota. Daemon w odpowiedzi unis brew.
- Poczekaj, a zobaczysz ich razem. To naprawd ciekawy widok - powiedzia
Andrew. - Gdy dojedziemy do drzewa moesz wzi klacz. Nie sdz, aby kucyk ci
udwign.
- To bardzo adnie z twojej strony - powiedzia sucho Daemon.
Przez ca drog do drzewa jechali stpa. Gdy Andrew i Daemon tam dotarli, Jaenelle
ju zsiadaa i czekaa. Serce Daemona walio jak optane na widok jej mikkiego spojrzenia i
byszczcych oczu, a potem, gdy zda sobie spraw, e nie patrzya na niego, poczu, jak serce
ciskaj mu szpony. Ogier zara cicho i wysun gow.
- Witaj, Tancerzu - powiedziaa Jaenelle gosem, ktry by sodk, zmysow
pieszczot.
Sodka Ciemnoci, oddaby dusz za to, aby przemwia takim gosem do niego,
pomyla Daemon, zsiadajc z konia. Ustawi strzemiona odpowiednio do jej wzrostu.
- Pomc ci?
Gowa Andrew zakoysaa si, jak gdyby propozycja bya zupenie nie na miejscu.
By moe rzeczywicie. Daemon mia poczucie, e nie potrzebowaa pomocy, ale nie
przyznaby si nikomu do czego, czego chcia, potrzebowa - mc dotkn jej w jaki
niewinny sposb, nawet gdyby mia tylko poczu jej mae, obute stopy w zoonych rkach.
Oczy Jaenelle spotkay si z jego oczyma i zatrzymay si na nich. Uton w tych szafirowych
stawach i wiedzia, e dostrzega to, do czego nie chcia si przyzna.
- Dzikuj ci... Daemon. - Jej gos by miciutk pieszczot wzdu krgosupa, ktra
go rozpalia i ukoia.
Lekko oszoomiony Daemon zoy rce i nachyli si. Przez moment trzyma w
rkach jej stop. Nastpnie Jaenelle uniosa si i usiada w siodle. Daemon spojrza na swoje
puste rce i powoli si wyprostowa. Patrzce na niego oczy byy rozbawione, ale nie naleay
do dziecka.
- Pojedziemy? - zapytaa cicho Jaenelle.
Gdy Daemon dosiad klaczy, Jaenelle znikna swj toczek i rozpucia warkocz,
pozwalajc, aby zote wosy spyway jej na plecy zot fal. Wyruszyli na pole, Jaenelle
jechaa przed nimi, wiatr nis jej mruczcy gos. Daemon, uspokojony, e na polu nie byo
Philipa i Leland, dopiero po pewnym czasie zda sobie spraw, e Ciemny Tancerz galopuje
daleko przed nimi.
- Jad w stron rowu! - Gdy tylko Daemon spi klacz, aby przeci pole, dogna i
zatrzyma ogiera, Andrew chwyci go za rami.
- Patrz - powiedzia.
Daemon zgrzytn zbami i wstrzyma klacz.
Ciemny Tancerz dotar do rowu z du prdkoci, czarny ogon ogiera i zote wosy
Jaenelle powieway za nimi jak sztandary chway. Gdy zbliy si do rowu, dokona oceny
prdkoci i zrobi szeroki, atwy zakrt z powrotem, w kierunku rodka pola, gdzie
umieszczone byy niewielkie przeszkody. Pokonywa te niewielkie, drewniane przeszkody,
jakby to byy mury z cegy, wysoko i efektownie, a gdy galopowa w ich stron, Daemon
sysza srebrzysty i aksamitny, radosny miech Jaenelle. Zawrcia ogiera, aby jeszcze raz
okry pole. Daemon ruszy na swojej klaczy i okryli pole niespiesznym krokiem, jedno
obok drugiego, za nim jechali Wilhelmina i Andrew. Gdy docierali do pocztku okrenia,
Jaenelle na Demonie przesza w stpa.
- Czy nie jest cudowny? - Wytara jego spocon szyj.
- By nieco bardziej ambitny, gdy na nim jedziem - powiedzia obojtnym tonem
Daemon.
Czoo Jaenelle zmarszczyo si.
- Ambitny?
- Mhm. Chcia nauczy mnie lata.
Zamiaa si. Jego dusza piewaa. Odwrcia si w jego kierunku. Mimo wietnego
- Andrew...
- Szybko! Wydu strzemiona Tancerza! Daemon rzuci wodze klaczy i pobieg do
ogiera.
- Spokojnie, Tancerz - powiedzia i pogadzi szyj konia, zanim przystpi do
ustawiania strzemion.
- Panienko Jaenelle. - Andrew chwyci j w pasie i posadzi na kucyku. Zatoczy koo,
przeszukujc ziemi wokoo. - Twj toczek. Cholera, twj toczek.
- Tutaj. - Jaenelle trzymaa w grze toczek i woya go na gow. Jej wosy, spltane
w czasie jazdy, nadal spyway jej na plecy.
miertelnie blada Wilhelmina spojrzaa na Jaenelle.
- Graff si wcieknie, gdy zobaczy twoje wosy.
- Graff to suka - rzucia Jaenelle z oczami utkwionymi w ciek, ktra zakrcaa i
biega wrd drzew.
Kucyki musz by klaczami, pomyla Daemon, gdy ustawia strzemiona. Wszystkie
samce dray na dwik jej gosu.
- Gotowe - powiedzia Andrew, wlizgujc si pod szyj Tancerza. - Zosta na klaczy.
Nie ma czasu, aby zrobi cokolwiek wicej. - Wszed na konia, zebra wodze i zacz jecha
stpa naprzd. Ogier by wcieky i okazywa to, ale nadal kroczy w kierunku cieki.
Wilhelmina podaa za Andrew, prbujc uspokoi nerwowego kucyka, ktry jednak by
coraz bardziej niespokojny.
Daemon wsiad na konia i ruszy, a nastpnie zatrzyma si, Jaenelle siedziaa zupenie
nieruchomo, wpatrzona w zakrt cieki. Jej oczy wypenia bl i gniew, bl, ktry sta si tak
gboki, e wiedzia, i nie istnieje magia, ktra by moga jej pomc. Pod dziecinnymi
cechami krya si pradawna twarz, ktra palia go, mrozia, skuwaa jego serce jedwabnymi
acuchami. Mrugn, aby si pozby ez, i zobaczy panienk Jaenelle z jej dziecinn
twarzyczk i niezbyt inteligentnymi oczami o kolorze letniego nieba. Posaa mu umiech
maej dziewczynki i przesza na swoim kucyku w kus, akurat, gdy na zakrcie pojawili si i
zatrzymali Philip i Leland. Jadc przez pole, Philip popatrzy najpierw na Daemona, pniej
na Jaenelle. Gdy dotarli do grupy, nic nie powiedzia, ale tak manewrowa swoim koniem,
aby przez ca drog do stajni Jaenelle jechaa obok niego.
Daemon zapi rubinowe spinki na mankietach i sign po wieczorowy akiet. Odkd
rankiem opuci stajni, nie mia dla siebie ani chwili. Najpierw Leland potrzebowaa eskorty
w czasie dugiej wyprawy na zakupy, podczas ktrych nie kupia ani jednej rzeczy, nastpnie
Alexandra nagle postanowia wybra si do galerii sztuki, a wreszcie Philip upar si, e
musz odwiedzi wszystkie nudne imprezy, na ktre byli zaproszeni, a na ktre Daemon
musia ich odprowadza.
Dzi rano co na polu zdenerwowao ich wszystkich, co, co wirowao i trzaskao jak
mga i byskawica. Chcieli oskary jego, chcieli uwierzy, e zrobi co, co zdenerwowao
dziewczta, chcieli wierzy, e wo hamowanej przemocy pochodzia od mczyzny, a nie od
kobiety. Wicej, chcieli wierzy, e oni nie byli jej przyczyn, a to byo moliwe wycznie,
jeli to on by rdem.
Damy lubi wydawa si tajemnicze. Ale nie Lady Jaenelle Benedict. Nie prbowaa
by tajemnicza, po prostu bya tajemnicza. Chodzia w penym socu spowita pnocn
mgiek, ktra wirowaa wok niej, kryjc, odkrywajc, kuszc i przeraajc. Jej szczero
bya troch mniejsza z powodu kary. By moe wychodzio to jej na dobre. Bya dobra w
maskowaniu, znaa w pewnym stopniu reakcje rodziny na wypadek, gdyby niektre prawdy o
niej wyszy na wiato dzienne, a jednak nie potrafia ukry tyle, ile trzeba, poniewa jej
zaleao.
Ile osb o niej wiedziao, zastanawia si Demon, szczotkujc sobie wosy. Ile osb
patrzyo na ni jak na swj sekret? Wszyscy chopcy stajenni oraz Guiness wiedzieli, e
jedzi na Ciemnym Tancerzu. Ale Philip, Alexandra, Leland, Robert i Graff nie wiedzieli.
Kucharka wiedziaa o jej zdolnoci leczenia. Podobnie Andrew. A take moda
suca, ktrej warg rozci starszy lokaj, zawiedziony odrzuceniem jego zalotw. Daemon
widzia j tamtego ranka z cigle krwawic warg. Godzin pniej mina go w korytarzu,
miaa wtedy tylko lekko opuchnit, ale poza tym nieuszkodzon warg i zdumiony, peen
szacunku wyraz oczu. Wiedzia te jeden ze starych ogrodnikw, ktry zosta wyleczony z
blu kolan. I on, Daemon. Ale Philip, Alexandra, Leland, Robert i Graff nie wiedzieli.
Wilhelmina wiedziaa, e jej siostra znika na cae godziny u nieznanych z nazwiska
przyjaci i nieznanego mentora, wiedziaa, w jaki sposb w ogrodowym zaktku pojawiy si
roliny krwi czarownicy. Wiedzia o jej wdrwkach o pnocy i sekretnym czytaniu
staroytnych tekstw o Fachu, wiedzia, e jest co przeraajcego i piknego wewntrz
kokonu dziecka, co, co gdy dojrzeje i wreszcie opuci ten kokon, nie bdzie w stanie duej
przebywa z tymi ludmi.
Philip, Alexandra, Leland, Robert i Graff jednak nie wiedzieli. Widzieli dziecko, ktre
nie potrafi si nauczy podstaw Fachu, dziecko, ktre uwaali za ekscentryczne, dziwne i
kapryne, dziecko chcce mwi brutalne prawdy, ktrych doroli nigdy by nie powiedzieli i
ktrych nie chc zna, dziecko, ktrego nie kochali na tyle, aby je zaakceptowa, ktre byo
jak szpilka ukryta w ubraniu, ktra nieustannie drapie skr, a jednak nie daje si odszuka.
6. Terreille
zatrzasny i zostay zamknite na klucz. Daemon umiechn si. A wic to bya ich gra.
Szkoda, e nie wpadli na to wczeniej. Zaoszczdzioby to mu niekoczcych si godzin
grania w karty z Leland. Nie mia jednak nic przeciwko temu, aby wykorzystywa zdobywan
wiedz o ludziach, ktrym suy, a to bya pomoc, ktrej potrzebowa, aby usun Philipa ze
swojej drogi. Och, bdzie wspaniaym cichym wsplnikiem w ich grze. Zawsze by
wspaniaym wsplnikiem, rozumiejcym i zawsze skorym do pomocy - chyba e kto go
zdenerwowa. Wtedy... c, nie nazywano go Sadyst bez powodu.
Stwierdzi, e to, i nie zwrcia na niego uwagi, gdy wszed do biblioteki i zamkn
drzwi na klucz, jest dziwnie przyjemne. Siedziaa ze skrzyowanymi nogami na tapczanie,
pochonita ksik lec na kolanach. Czytajc, praw rk stroszya wosy. Jego spojrzenie
przelizno si po meblach, jego umiech z kadym krokiem stawa si cieplejszy. Gdy
doszed do tapczanu, ukoni si formalnie.
- Lady Benedict.
- Angelline - odpowiedziaa Jaenelle machinalnie.
Daemon nie odezwa si. Stwierdzi, e gdy bya czym pochonita, gdy mwia
cichym i obojtnym gosem, zwykle odzywaa si, nie zastanawiajc si nad doborem sw,
odpowiadajc z prost, brutaln szczeroci, ktra zawsze sprawiaa, e czu si, jak gdyby
grunt usuwa mu si spod ng.
- W przypadku Czarownicy wana jest linia po matce - powiedziaa Jaenelle,
przewracajc stron. - Poza tym Wujek Bobby nie jest moim ojcem.
- A wic, kto jest twoim ojcem?
- Philip. Ale on mnie nie uzna. - Jaenelle przewrcia kolejn stron. - On jest take
ojcem Wilhelminy, ale gdy j spadza, by w Sieci snw, wic o tym nie wie.
Daemon usiad na tapczanie tak, e jej rka ocieraa si o jego bok.
- Skd wiesz, e on jest ojcem Wilhelminy?
- Adria mi powiedziaa. - Przewrcia kolejn stron.
- Kto to jest Adria?
- Matka Wilhelminy. Powiedziaa mi. Daemon przemyla swoje sowa dokadnie.
- Mylaem, e matka Wilhelminy umara, gdy twoja siostra bya niemowlciem.
- Tak byo.
Oznaczao to, e Adria bya demonem.
- Bya Czarn Wdow, ale zostaa zamana tu przed zakoczeniem szkolenia kontynuowaa Jaenelle. - Wiedziaa ju jednak, jak utka Sie snw, a nie chciaa zosta
zapodniona przez Bobby ego.
potnym ziewniciu.
- Bd pamita - obiecaa sennie.
Daemon pocaowa j w czubek gowy, niechtnie postawi na nogi, odoy ksik
na pk i wyprowadzi dziewczynk z biblioteki. Zaprowadzi j na schody wiodce do jej
sypialni pitro wyej.
- Id do ka i pij. - Stara si, aby to zabrzmiao powanie, ale nawet w jego
wasnych uszach zabrzmiao czule.
- Czasem mwisz jak on - mrukna Jaenelle. Wesza na schody i znika. Daemon
zamkn oczy. Kamca, Gadki, wyszkolony na dworach kamca.
Nie chcia usun rywala. To nie dlatego posa wiadomo. Chcia - porednio i tylko
przez chwil - chcia zmusi Saetana do uznania go za syna. Ale jakiego typu wiadomo
Kapan przyle w odpowiedzi, jeli w ogle odpowie?
7. Terreille
Greer sta przed dwiema kobietami siedzcymi przy ogniu, rce trzyma luno
splecione za plecami. By najbardziej zaufanym sucym Arcykapanki Hayll, jej ulubionym
morderc, specjalist od kopotliwych spraw. To zadanie byo wspania nagrod za jego
lojalno.
- Rozumiesz, co masz robi?
Greer odwrci si lekko w stron kobiety nazywanej Ciemn Kapank. Do
dzisiejszej nocy nigdy nie rozumia, dlaczego jego potna Kapanka czuje si tak
zobowizana do przygotowywania gociny dla tej tajemniczej doradczyni. Teraz rozumia.
Wok niej unosi si zapach grobu, a jej zoliwo przeraaa i podniecaa go. Wiedzia
rwnie, e wino ktre popija, pochodzi z winnicy cakiem innego rodzaju.
Rozumiem i czuj si zaszczycony, e to mnie wybraa do tego zadania. - Wprawdzie
Dorothea moga wybiera, kto wykona to zadanie, ale szybko stao si jasne, e to zadanie
wynikao z czego innego. To byo co, co zapamita na przyszo.
- Czy on nie bdzie si opiera, poniewa to ty wyjaniasz warunki umowy? - zapytaa
Dorothea, patrzc na jego praw rk. - Jego niech do ciebie jest ogromna.
Greer obdarzy Dorothe przymilnym umiechem i skupi uwag na Ciemnej
Kapance, No tak. Nawet decyzja, kto zostanie wybrany, nie zostaa podjta przez
Arcykapank Hayll.
- Jest to jeszcze jeden powd, dla ktrego bdzie sucha, zwaszcza jeli nie bd
haasem, mosina klamka uderzya o kamienn cian. Jeszcze raz sykna ze zoci i ju jej
nie byo.
Dorothea ponownie napenia swj kieliszek. Dostrzega lekk kpin, zmian w
oczach Greera po spotkaniu z Ciemn Kapank. Ale kim ona waciwie bya? Workiem
koci, ktry wie za mao, aby rozsypa si w proch. Pijawk. Snujc intrygi ma harpi,
wci prbujc odegra si na mczynie, ktry mia j za nic w Terreille. Zupenie za nic.
Nie bya pewna, czy wierzya w t histori o dziecku, ktrym Kapan by oszoomiony, nie
bya pewna, czy to oszoomienie miao znaczenie. Niech ma swoj zabawk. Ju do
modych istnie dostarczya Ciemnej Kapance, Teraz ta chodzca padlina chciaa, aby
zaprzesta uywania Sadiego przez sto lat i z wdzicznoci za gotowo zgody na taki ukad
prbowaa wpywa na jej najlepszego sucego, sprawi, aby przesta by wiarygodny.
Bardzo dobrze. Niech Greer jej nadskakuje. Nadejdzie dzie, gdy zrozumie swj bd
- i zapaci za niego.
Greer siedzia w ciemnym kcie knajpy, pi swj drugi kufel piwa i przyglda si
zniszczonym, zmczonym twarzom mczyzn przy innych stolikach. Mg pj do tawerny,
w ktrej dostaby lepszy obiad, a piwo nie pozostawiaoby posmaku mydlin, ale musiaby si
tam umiecha i asi do arystokratw Krwawych, ktrzy toczyli si w takich miejscach.
Tutaj bano si go, dziki czemu mg mie stolik, ktry chcia, najlepsze kski i spokj.
Wysuszy kufel i podnis palec, aby przywoa barmank, ktra pospieszya nala mu piwa,
opdzajc si. po drodze od prbujcych obmacywa j rk. Greer umiechn si. To take
mg mie tutaj za - dzikuj.
Gdy by pewien, e wszyscy zajli si swoimi sprawami, podnis praw rk i
pooy na stole. Wci nie wiedzia, dlaczego Sadi mu to zrobi, co sprowokowao go do tak
wyrafinowanego uszkodzenia ciaa. Siedzia spokojnie w tawernie, niernicej si wiele od
knajpy, w ktrej przebywa obecnie, ogldajc luksusowe dziewki. Sadi podszed do jego
stolika i wycign rk. Greer poda mu swoj, sdzc, e przyszed, aby wyrazi
wdziczno za jak przysug. W chwili, gdy do Sadiego zamkna si wok jego doni,
wszystko ulego zmianie. Najpierw by tylko mocny ucisk doni, po chwili poczu, jak jego
koci s miadone, palce amane, poczu si uwiziony w psychicznym imadle, nie mia
wic nawet luksusu ucieczki w zemdlenie. Gdy wreszcie imado pozwolio mu uciec...
Gdy doszed do siebie, jego pierwsz myl byo pj natychmiast do uzdrowicielki,
znale kogo, kto umiaby przywrci pierwotny ksztat masie misa, ktra bya wczeniej
cennym narzdziem. Ale kto ju zadba o uzdrowienie jego rki, nadajc jej ksztat
wykrconych szponw i wyleczy koci na tyle, e uzdrowicielka musiaaby je wszystkie
poama, aby wyprostowa rk. Nawet Greer wiedzia, e w najlepszym razie uzdrowicielka
mogaby uzyska tylko nieco lepszy ksztat. Nigdy nie daoby si zmieni wykrconych
szponw w zdatn do uytku do. Uzdrowienia dokona Sadi, wiedzc, jaki bdzie rezultat.
Sadi, ktry nigdy potem nie zapomnia grzecznie go pozdrowi, przedrzeniajc z
nienawici, gdy obaj penili sub na dworze Dorothei. Sadi, ktry teraz zaszlachtuje
dziecko za iluzj wolnoci.
Greer oprni ostatni kufel i rzuci par monet na st. Za godzin rusza na zachd
powz Web Coach. Chcia czeka, chcia sprawia wraenie swobodnego, ale w istocie nie
mg si doczeka zoenia oferty.
ROZDZIA DZIEWITY
1. Kaeleer
2. Terreille
Wygldajc przez okno ambasady w miecie o nazwie Beldon Mor, usysza, jak
drzwi cicho si otwieraj i zamykaj. Obejrza si za siebie, spodziewajc si, e jaki
speszony ambasador czeka, aby powiedzie mu, e spotkanie zostao odoone na pniej.
Tymczasem nie zarejestrowa niczego poza uczuciem lekkiego chodu. Gupcy, ktrzy tu
usugiwali, mieli spory budet. Mogli przynajmniej zadba o ogrzewanie pokoi. By moe
wpad zimny wiatr, zobaczy go i umkn. Umiechajc si szyderczo, Greer odwrci si od
okna i mimowolnie cofn o krok. Daemon Sadi sta przy zamknitych drzwiach, trzymajc
rce w kieszeniach spodni. Jego twarz miaa znajomy wyraz chodu i znudzenia.
- Lordzie Greer - powiedzia piewnym i jedwabistym gosem.
- Sadi - odpowiedzia Greer lekcewaco. - Arcykapanka przysya mnie z ofert dla
ciebie.
- Och? - powiedzia Daemon, podnoszc brew. - Od kiedy Dorothea kae swojemu
ulubiecowi wystpowa w roli chopca na posyki?
- To nie by mj pomys - rzuci Greer i natychmiast zmieni ton. - Mwi, co mi ka,
podobnie jak ty. Prosz. - Wskaza lew rk dwa krzesa. - Niech nam przynajmniej bdzie
wygodnie.
Greer zesztywnia, widzc, jak Sadi idzie w kierunku krzese i zwinnie siada na
jednym z nich. Sposb, w jaki porusza si ten czowiek, zawsze robi na nim wraenie. Byo
w tym ruchu co kociego, niezupenie ludzkiego. Greer usiad na drugim krzele, wiato
uyje wszystkich dostpnych rodzajw broni, aby zniszczy dziewczyn. Greer szuka
informacji, co oznaczao, e Dorothea nie bya pewna, czy Jaenelle mieszka w Beldon Mor.
Nie byo jednak powodu sdzi, e wizyta Greera bdzie krtka, a jeli zostanie duej,
usyszy, jak kto opowiada o ekscentrycznej, zotowosej crce Leland Benedict. A wtedy?
Nauczye j, jak zabija, Kapanie? Czy umiesz j tego nauczy? Ona jest tak mdra
w swojej niewinnoci, tak niewinna w swojej mdroci.
Powinien by zabi Greera, zamiast tylko okalecza rk, ktra poderna gardo
Titian. Ale czas by nieodpowiedni i nawet jeli Dorothea nie miaaby dowodu,
podejrzewaaby jego. Niedopatrzenie, ktrego nadal nie mg naprawi bez zwracania
zbytniej uwagi na dom. Nie byo bezpiecznego miejsca, w ktrym mgby ukry Jaenelle, nie
przy jej skonnoci do podrowania, i nie mia jeszcze ochoty oddawa jej Kapanowi, nawet
gdyby miaa odej i trzyma si z dala. Jeszcze nie.
Daemon potrzsn gow. Noc mijaa. Od kiedy dotar do zaktka, wiedzia, co musi
zrobi. Gdyby oferta zostaa zoona tylko jemu, nie miaby wtpliwoci co do odpowiedzi,
ale nie zoono jej wycznie jemu. Odetchn gboko i wysa ni wczni wzdu
Czarnoszarego.
Fiucie, fiucie, syszysz mnie?
Daemon wyczu nag wiadomo kogo szybko budzcego si z lekkiego snu.
Bkart? Lucivar by lekko zaintrygowany, skoncentrowa si. Bkart, co...
Posuchaj. Nie ma duo czasu. Dzi Greer zoy mi ofert.
Greer? Zimna czujno. Dlaczego?
Przyjacika Dorothei chce przysugi. Daemon przekn lin z trudem i mocno
zacisn oczy. Sto lat bez suenia na dworach - dla nas obu... jeli zabij dziecko.
Do umysu Daemona dotary nastpne sowa, zjadliwie sodkie. Jakiekolwiek dziecko?
Czy jakie szczeglne?
Daemon opuci wzrok. Praw doni pociera blizn na lewym przegubie.
Bardzo szczeglne dziecko, niezwyke dziecko.
Jaka bya twoja odpowied?
Powiedziaem ci. Oferta nie bya tylko dla mnie...
Gdzie jeste?
Chaillot.
Syknicie pene furii. Posuchaj mnie, skurwysynu. Jeli przyjmiesz t ofert ze
wzgldu na mnie, pierwsza rzecz, jak zrobi, bdzie zabicie ciebie.
Pierwsz rzecz, jak bym zrobi, byoby zgodzenie si na to. Daemon uklkn, drc
z ulgi. Dzikuj.
Co? Fale furii toczce si wzdu nici ustay.
Dzikuj. Ja... miaem nadziej... e taka wanie bdzie twoja odpowied, ale
musiaem zapyta. Daemon gboko odetchn. Jest jeszcze co, o czym powiniene...
Suka nie pi. Nie ma czasu. Opiekuj si ni, bkarcie. Jeli bdziesz musia
spuci krew komukolwiek innemu, zrb to, ale opiekuj si ni.
Lucivar rozczy si. Daemon powoli wsta. Podj ogromne ryzyko, kontaktujc si
z Lucivarem. Gdyby zostali przyapani na porozumiewaniu si, chosta byaby
najagodniejsz kar. Nie martwi si o siebie. By zbyt daleko od Hayll, aby Dorothea moga
wykry rozmow za pomoc pierwszorzdowego piercienia, a ufa, e da sobie rad z
Alexandr, ktra nosia drugorzdowy piercie wadzy. Ale Zuultah nie bya Alexandr, a
Lucivar nie zawsze porusza si ostronie. Uwaaj, fiucie, pomyla Daemon, gdy powoli
wraca do domu. Za kilka lat Jaenelle bdzie w odpowiednim wieku. I wtedy bdziemy suy
takiej Krlowej, o jakiej zawsze marzylimy. Mg pody wzdu szaroczarnej nici z
powrotem do Lucivara i sprawdzi, czy Zuultah odkrya ich rozmow, ale nie zrobi tego, bo
nie chcia wiedzie na pewno, e Zuultah uywaa Piercienia. Nie chcia wiedzie, e
Lucivar cierpi.
Daemon rzuci okiem w stron skrzyda przedszkolnego. Ani ladu wiata. Chcia
wej schodami, wlizgn si do jej maego eczka i owin si wok niej, peen otuchy,
e ona yje i jest bezpieczna. Poniewa, jeli Lucivar cierpia... Daemon wszed do domu i
uda si do swojego pokoju. Szybko rozebra si i pooy do ka, jego pokj by peen
cieni, a gdy nadchodzi wit, cigle zastanawia si, co widzi soce w Pruul.
3. Terreille
Krwawi bardziej ni plebejusze wszystkich ras potrzebowali kontaktu z ziemi. Bez tego
kontaktu zbyt atwo byo zapomnie, e wedug najstarszych legend zostali oni stworzeni po
to, aby by gospodarzami. Bardzo atwo byo im uwika si we wasne ego.
Surreal sza ciekami ogrodowymi, rozbawiona reakcjami na jej obecno. Samotni
modzi mczyni obserwowali j z wyrachowanym zainteresowaniem; modzi mczyni
spacerujcy z damami, do ktrych si zalecali, zerkali na ni i czerwienili si, a ich partnerki
odcigay ich w przeciwnym kierunku; mczyni, ktrzy pojawiali si z onami, publicznie,
z obowizku, patrzyli prosto przed siebie, natomiast ich towarzyszki przenosiy wzrok z
Surreal na blade twarze i zacinite usta mw, a potem znw na Surreal. Ignorowaa
wszystkie spojrzenia; ku ogromnej uldze swoich klientw. Prawie wszystkich. Umiechna
si tylko poufale do pewnego Wojownika, ktry par nocy temu brutalnie potraktowa mod
dziwk, i pokiwaa mu palcem, a potem oddalia si ze miechem, aujc, e nie moe
sucha jego tumaczenia si. Ale do zabawy. Czas na interesy.
Surreal kluczc zbliaa si do elaznego ogrodzenia, ktre oddzielao prywatne
ogrody od publicznych. Pod bluzk miaa Szary Kamie w zotej oprawie, bdcy dokadn
replik Zielonego Kamienia Titian. Odkd wesza do ogrodw, szukaa, korzystajc z
Szarego, majc nadziej, e nie uzyska wymijajcej odpowiedzi, ktra znaczyaby, e w
pobliu jest Philip - a szukaa kogo innego ni Philip. Gdy zbliya si do potu, uya
sekretnego sygnau, ktrego Daemon nauczy j dawno temu, sygnau, ktry oznacza, e
potrzebuje Daemona. Nastpnie odwrcia si i kontynuowaa spacer mniejszymi ciekami w
pobliu. By moe nie byo go w domu. By moe by, ale nie mg wyj. Do dzisiaj nie
miaa uywa sygnau, od nocy, gdy zmusia Daemona do pokazania, czym jest haylliaska
dziwka.
Poczua go, zanim go zobaczya idcego ciek za jej plecami. Zawrcia i ruszya w
jego stron, od czasu do czasu zatrzymujc si i podziwiajc jesienne kwiaty. cieka bya
mao uczszczanym odgazieniem, na ktrym szansa spotkania kogo bya niewielka, ale
mimo wszystko Surreal nie chciaa, aby ktokolwiek zadawa pytania. Gdy go mijaa, udaa, e
si potkna i skrcia nog.
- Cholera - powiedziaa, gdy Daemon zapa j za rami, aby zapobiec upadkowi. Podtrzymaj mnie przez chwil, dobrze, kochanie? - Pooya rk na jego ramieniu, opara si
o niego i majstrowaa przy bucie. - Kto ci szuka. - Poczua jak teje, wok jego stopy
zobaczya obwdk szronu.
- O? Dlaczego? - Nadal majstrujc przy bucie, Surreal nie moga widzie jego twarzy,
ale wiedziaa, e mimo jedwabistego chodu w gosie, nie dostrzegaby niczego poza
znudzon min.
- Ona myli, e interesujesz si tutaj dzieckiem, najwyraniej interesuje si nim take,
dzieckiem, ktre Dorothea chce usun z drogi. Na twoim miejscu pilnowaabym tyw. Ona
nie wynaja mnie do wypenienia kontraktu, ale to nie oznacza, e nie bdzie rozmawia z
innymi, ktrzy mog by gotowi do sprbowania si z tob. - Postawia stop i pokutykaa,
jak gdyby prbujc j.
- Wiesz, kim ona jest?
Surreal zmarszczya brwi i potrzsna gow, wci wpatrujc si w but.
- Czarownica przebywajca przy Otarzu Cassandry. Nie umiem powiedzie, od jak
dawna tam jest. S tam przygotowane pokoje. To tyle. Bywaam w gorszych miejscach.
Daemon nadal nie patrzy w jej stron.
- Dzikuj za ostrzeenie. A teraz, jeli wy...
- Ksi? Ksi? Musisz przyj i zobaczy.
Surreal odwrcia si w kierunku dziewczcego gosu. Brzmi jak dotyk jedwabiu,
mylaa, gdy chuda, zotowosa dziewczynka skakaa jak szalona i zatrzymaa si przed nimi.
Jej umiech by ciepy, jej oczy - oczy, ktre zdaway si zmienia kolor w zalenoci od kta
padania przedzierajcych si przez licie promieni sonecznych - pene dobrego humoru i
ciekawoci.
- Witam - powiedziaa dziewczynka, przygldajc si twarzy Surreal.
- Lady - odpowiedziaa Surreal, prbujc odezwa si z szacunkiem i dostojnie, ale
usyszaa zirytowane westchnienie Daemona i zachciao jej si mia.
- Powinnimy wraca - powiedzia Daemon, gdy stan obok dziewczynki i prbowa
zawrci j w stron prywatnych ogrodw.
Surreal miaa si ju oddali, gdy usyszaa Daemona mwicego: Lady. agodnie
namawiajcy, proszcy ton jego gosu zatrzyma j na ciece. Nigdy nie syszaa, aby tak
mwi. Spojrzaa na dziewczynk, ktra zapara si i odmwia zakrcenia.
- Jaenelle - powiedzia nieco bardziej rozpaczliwie.
Jaenelle zignorowaa go i przygldaa si twarzy i piersiom Surreal. Wanie wtedy
Surreal zdaa sobie spraw, e gdy si pochylaa do buta, spod bluzki wysun si Szary
Kamie. Spojrzaa na Daemona, bez sw pytajc, co zrobi.
Gdy Daemon delikatnie cisn rami Jaenelle, aby odwrci jej uwag, zapytaa: Czy jeste Surreal?. Gdy Surreal nie odpowiedziaa, odwrcia si do Daemona. - Czy ona jest
Surreal?
Daemon mia ostrony, niepewny wyraz twarzy. Odetchn gboko i powoli wypuci
powietrze.
- Tak, to jest Surreal. Jaenelle klasna i umiechna si zadowolona do Surreal.
- Mam dla ciebie wiadomo. Surreal mrugna, zupenie nie rozumiejc.
- Wiadomo?
- Lady, tylko przeka jej wiadomo. Musimy i - powiedzia Daemon, prbujc
woy nieco siy w swoje sowa. Jaenelle popatrzya na niego najwyraniej zdziwiona
brakiem dobrego wychowania, ale posuchaa.
- Titian przesya ci wyrazy mioci.
Nogi ugiy si pod Surreal, ale Daemon zdy j podtrzyma.
- Czy to jest twj pomys na arty? - szepna wciekle, kryjc twarz na piersi
Daemona.
- Niech mi Ciemno pomoe, Surreal, to nie jest art.
Surreal podniosa na niego wzrok. On take si ba, nigdy wczeniej nie syszaa
strachu w jego gosie. Opanowaa si i odsuna od Daemona.
- Titian nie yje - powiedziaa twardo. Jaenelle wygldaa na jeszcze bardziej
zdziwion.
- Tak, wiem.
- Jak spotkaa Titian? - Daemon zapyta spokojnie, ale jego gos by peen napicia.
Zadra, a Surreal wiedziaa, e to nie z powodu lekkiego wietrzyka, ktry wanie si
pojawi.
- Ona jest Krlow Harpii. Powiedziaa mi, e jej crka nazywa si Surreal i powiedziaa mi, jak wyglda, powiedziaa mi take, e oprawa jej Kamienia moe wyglda jak
klejnot rodowy. W Dea al Mon zwykle nosz Kamienie oprawne w srebro, ale zoto u ciebie
wyglda dobrze. - Jaenelle patrzya na nich. Wci bya zadowolona, e udao jej si
dostarczy wiadomo, ale ich reakcje wydaway si bez sensu.
Surreal miaa ochot biec, chciaa uciec, chciaa przytuli si do tego dziecka, ktre
pomost midzy ywymi a umarymi uwaao za co naturalnego. Prbowaa co powiedzie,
cokolwiek, ale udawao jej si wydoby jedynie nieartykuowane dwiki, spojrzaa wic na
Daemona, szukajc u niego pomocy, uwiadomia sobie jednak, e on take czu si
niepewnie. Wreszcie otrzsn si, obj Jaenelle i poprowadzi j w kierunku prywatnych
ogrodw.
- Poczekaj - zawoaa Surreal. Zachwiaa si, ale nie przewrcia. Oczy miaa pene
ez, zy byo sycha take w jej gosie. - Jeli zobaczysz Titian, powiedz, e ja te j kocham.
- Umiech, ktry dostrzega przez zy, by delikatny i rozumiejcy.
4. Terreille
- Jak na przykad moj wolno? - W jego oczach znw pojawia si czujno. - Jak
sto lat bez koniecznoci klkania i suenia?
Cassandra zacisna usta. Sprawy szy w zym kierunku, a jeli zaatakuje j znowu, za
drugim razem nie ustpi.
- Dziewczynka znaczy dla nas wszystko, Ksi, a dla ciebie nie znaczy nic.
- Nic? - Umiechn si gorzko. - Czy uwaasz, e kto taki jak ja, yjcy tak, jak ja
yj, bdcy tym, czym jestem, zniszczyby jedyn osob, ktrej szuka przez cae swoje
ycie? Czy masz mnie za gupca, ktry nie dostrzega, czym ona jest, czym si stanie? Ona jest
cudowna, Cassandro. Jedyny kwiat rosncy na niekoczcej si pustyni.
Cassandra wpatrywaa si w niego.
- Ty jeste w niej zakochany. - Poczua nagle zo, gdy przysza jej do gowy
nastpna myl. - Ona jest dzieckiem.
- To nie umkno mojej uwadze - powiedzia oschle, napeniajc sobie kieliszek. - Kto
to s my?
- Co?
- Powiedziaa dziewczynka znaczy dla nas wszystko. Dla kogo?
- Dla mnie... - Cassandra zawahaa si i gboko odetchna. - I Kapana. Twarz
Daemona wyraaa mieszanin ulgi i blu. Obliza wargi.
- Czy on... myli, e chc j skrzywdzi? - Potrzsn gow. - Niewane, Braem to
pod uwag w odniesieniu do niego.
Rozwcieczona Cassandra nabraa gwatownie powietrza.
- Jak miesz... - Opanowaa si. Jeli oni sdzili tak o nim, dlaczego on nie miaby
sdzi tego samego o nich? Usiada przy stole kuchennym. Daemon zawaha si i usiad
naprzeciwko niej. - Posuchaj mnie - powiedziaa powanie.
- Potrafi zrozumie, dlaczego odczuwasz do niego al, ale nie odczuwasz alu nawet
w poowie tak mocno jak on. Nigdy nie chcia ci zostawi, ale nie mia wyboru. Niewane,
co o nim mylisz przez to, w jaki sposb musiae y, jedna rzecz nie ulega wtpliwoci: on
j uwielbia. Do ostatniego oddechu, do ostatniej kropli krwi, on j uwielbia.
Daemon bawi si kieliszkiem wina.
- Czy nie jest dla niej troch za stary?
- Powiedziaabym, e jest dowiadczony - ostro odpowiedziaa Cassandra.
- Bdzie potn Krlow i powinna mie starszego, dowiadczonego Zarzdc.
Daemon wpatrywa si w ni rozbawiony.
- Zarzdc?
- Oczywicie - przygldaa mu si. - Czy masz ambicje, aby nosi piercie Zarzdcy?
Daemon potrzsn gow. Jego usta drgay.
- Nie, nie mam adnych ambicji aby nosi piercie Zarzdcy.
- wietnie. - Oczy Cassandry rozszerzyy si. Teraz, gdy chd ustpi, teraz, gdy by
nieco bardziej rozluniony.. - Jeste naprawd nieodrodnym synem swojego ojca powiedziaa bez emocji i zdumiaa si jego natychmiastowym, ciepym miechem. Zmruya
oczy. - Mylae... To pode!
- Doprawdy? - Spojrzenie jego zotych oczu piecio j z niepokojcym ciepem. - By
moe jest.
Cassandra umiechna si. Teraz, gdy gniew i chd ustpiy, by naprawd uroczym
mczyzn.
- Co ona o tobie myli?
- Skd, w imi Pieka, mam wiedzie? - warkn. Zmruy oczy, gdy si z niego
miaa.
- Czy sprawdza twoj cierpliwo do granic wytrzymaoci? Czy denerwuje ci, a
masz ochot krzycze? Sprawia, e nie potrafisz stwierdzi, czy za nastpnym krokiem
dotkniesz solidnego podoa, czy wpadniesz w bezdenn otcha?
Popatrzy na ni z zainteresowaniem.
- Czy odczuwasz to w ten sposb?
- Och nie - powiedziaa lekko Cassandra - ale ja nie jestem mczyzn. Daemon
warkn.
- To jest znajomy dwik. - Przyjemnie byo mu dokucza, poniewa, mimo swojej
siy, nie przeraa jej tak bardzo jak Saetan. - Jeli chodzi o ni, to ty i Kapan moecie mie
wicej wsplnego, ni sdzisz.
Rozemia si, a ona wiedziaa, e bawia, pocieszaa i czya go z nimi myl, i
Saetan jest rwnie oszoomiony jak on. Daemon dopi wino i wsta.
- Ciesz si... e si spotkalimy, Cassandro. Mam nadziej, e nie po raz ostatni.
Poczya si z nim przez jego rami i odprowadzia go do zewntrznej furtki
Sanktuarium.
- Zawsze bdziesz mile widziany, Ksi.
Daemon unis jej do i pocaowa lekko. Patrzya, jak si oddala, a potem wrcia do
kuchni i pozmywaa kieliszki. Pozostawaa teraz delikatna sprawa wyjanienia tego spotkania
jego ojcu.
5. Terreille
S rzeczy, ktrych ciao nie zapomina, pomyla szyderczo Saetan, gdy Cassandra
przysuna si bliej niego, a jej rka zataczaa na jego klatce piersiowej niepokojce mae
koa w gr. Do dzisiejszego wieczoru grzecznie odmawia pozostania z ni, obawiajc si, e
moe chcie od niego wicej, ni mia ochot - lub mg - jej da. Ale ona take bya
Straniczk i ten rodzaj mioci nie by ju czci jej ycia. W pyciu byy w kocu pewne
ograniczenia. Mimo to kontakt skry ze skr sprawia mu przyjemno, podobnie jak
pieszczenie krgoci kobiecego ciaa. Gdyby tylko dotara do celu i przestaa zatacza te
kka, poniewa pamita a za dobrze, co znaczyy. Chwyci jej rk i przycisn do swoich
piersi.
- Tak? - Gdy odwrci gow i pocaowa jej wosy, wyczu jej dezaprobat.
Rozzoszczony zacisn usta. Czyby zapomniaa, z jak atwoci czyta z kobiecego ciaa i
poznawa najsubtelniejsze nastroje? Czy zamierzaa zaprzeczy, co wykrzykiwaa pod jego
adresem, gdy wszed do kuchni?
- Tak? - Lekko, prowokujco pocaowaa go w klatk piersiow. Saetan odetchn
gboko. Jego cierpliwo koczya si.
- A wic kiedy zamierzasz zabra si do opowiadania, co si wydarzyo po poudniu?
Zesztywniaa.
- Co si wydarzyo po poudniu? Zacisn zby.
- ciany pamitaj, Cassandro. Ja te jestem Czarnym Wdowcem. Czy chcesz, ebym
wyciga to ze cian i odtwarza, czy powiesz mi sama?
- Nie ma waciwie duo...
- Nieduo! - krzykn Saetan, odsuwajc si od niej i opierajc o wezgowie. Kobieto, czy zgupiaa na staro?
- Nie...
Saetan spojrza jej w oczy.
- Boisz si mnie - powiedzia gorzko. - Nigdy nie zrobiem ci krzywdy, nigdy nie
dotknem ci w gniewie, nawet rzadko podnosiem na ciebie gos. Kochaem ci, suyem ci
dobrze i korzystaem ze swojej siy, aby przez te wszystkie ponure Jata dotrzymywa
przyrzeczenia. A baa si mnie. - Pooy gow i popatrzy w sufit. - Boisz si mnie, a
jednak masz odwag doprowadza mojego syna do zabjczego gniewu i prbujesz to
lekceway, mwic, e nic si waciwie nie stao. Nie rozumiem, dlaczego ten dom jeszcze
stoi, dlaczego nie staram si odnale twoich szcztkw lub dlaczego on nie sta na progu,
czekajc na mnie. Czy powiedziaa mu o mnie? Czy byem twoj tajemn kart., ktra
sprawia, e zawaha si na tyle dugo, aby sprbowaa to uagodzi?
- To nie byo tak! - Cassandra owina si przecieradem.
- No to powiedz, jak byo. - Jego gos sprawia wraenie spokojnego, ale sycha byo
w nim te wysiek panowania nad zoci.
- Przyszed tu, poniewa myla, e ja.., my .. .chcemy zrobi krzywd Jaenelle. Saetan
potrzsn gow.
- Moe ty. Ja nie. On ju wiedzia o mnie. - Odwrci wzrok. Nie chcia widzie jej
zmieszania, nie chcia zastanawia si, co mogoby si sta, gdyby rozpado si to sabe cze
midzy nim a Daemonem.
- Saetan... posuchaj mnie. - Cassandra wycigna do niego rk. Zawaha si, a
potem wycign rk i pozwoli, aby opara gow o jego rami. Sucha, nie przerywajc,
gdy opowiadaa o swoim spotkaniu z Daemonem, podejrzewajc, e osabia wymow wielu
faktw, e daa mu ko, na ktrej nie byo misa.
- Miaa bardzo wiele szczcia.
- Zdawaam sobie spraw, e nosi Czarny. Saetan parskn i potrzsn gow.
- W obrbie kadego Kamienia jest cae spektrum mocy. Wiesz o tym rwnie dobrze
jak ja.
- On nie jest dobrze wyszkolony.
- Nie myl zdolnoci z ogad. Moe nie robi wszystkiego finezyjnie, ale to nie
znaczy, e nie moe tego zrobi.
Wiercia si, za, e nie udobrucha si jej sprawozdaniem ze spotkania. Ale wci nie
powiedziaa mu o wanych rzeczach.
- Mwisz, jak gdyby si go ba.
- Boj si.
Zachysna si. Saetan nagle poczu si zmczony. Zmczony Cassandra, zmczony
Hekatah, zmczony wszystkimi czarownicami, ktre zna, niewane, co robiy i co czuy do
niego jako mczyzny, wszystkie patrzyy na jego Kamienie i widziay moliwo osignicia
swoich wasnych celw. Tylko ta jedna z szafirowymi oczami patrzya na niego jak na
Saetana. Po prostu Saetana.
- Dlaczeg - zapytaa Cassandra, uwanie wpatrujc si w jego twarz. Saetan
przymkn oczy. By tak zmczony. A by inny mczyzna, znacznie bardziej zdesperowany
mczyzna, ktry mia tylko siedemnacie stuleci i by rwnie zmczony.
- Poniewa on jest silniejszy ode mnie, Cassandro. I nie tylko dlatego, e jest ywy.
ROZDZIA DZIESITY
1. Terreille
Gdy szli przez ogrd, Daemon zaciskajc zby i patrzc prosto przed siebie, pomyla,
dlaczego ona zadaje tyle niewygodnych pyta? Niemal brakowao mu Wilhelminy, ktra bya
przezibiona i leaa w ku. Przynajmniej w obecnoci siostry Jaenelle nie zadawaa pyta,
ktre sprawiay, e si czerwieni.
- Nie masz zamiaru mi odpowiedzie, tak? - zapytaa Jaenelle z zacinitymi zbami
po minucie ciszy.
- Nie.
- Nie znasz odpowiedzi.
- To, czy znam odpowied, czy nie, nie ma znaczenia. To nie jest co, o czym
mczyzna rozmawia z dziewczynk.
- Ale ty znasz odpowied. - Daemon warkn. - Gdybym bya starsza, toby mi
powiedzia? - upieraa si Jaenelle. To mogo by wyjcie z sytuacji.
- Tak, gdyby bya starsza.
- Ile bym musiaa mie lat? - Co?
- Ile lat musiaabym mie?
- Dziewitnacie - odpowiedzia szybko, zaczynajc si odpra. Kt mg
wiedzie, jakiego rodzaju pytania bdzie miaa za siedem lat, ale przynajmniej nie bdzie
musia odpowiada na to pytanie.
- Dziewitnacie?
odek Daemona przeszed dziwne ewolucje. Przyspieszy. Nie podoba mu si jej
zadowolony ton.
- Kapan powiedzia, e nie powie mi, dopki nie skocz dwudziestu piciu lat powiedziaa radonie Jaenelle. - Ale ty powiesz mi sze lat wczeniej.
Daemon nagle zatrzyma si. Zmruy oczy, patrzc na szczliw twarz Jaenelle i jej
szafirowe oczy.
- Pytaa Kapana?
Jaenelle wygldaa na nieco speszon, co poprawio mu nastrj.
- No wic... tak.
Daemon wyobrazi sobie Saetana zmagajcego si z tym pytaniem i zwalczy ch
2. Terreille
Zdziwiony Daemon sta pod klonem w zaktku. Widzia, jak Jaenelle sza tu par
minut temu, czu, e jest w pobliu, ale nie mg jej znale. Gdzie...
Nad jego gow poruszya si gazka. Spojrza w gr i z trudem przekn lin, nie
chcc, aby serce wyskoczyo mu z garda. Przekn jeszcze raz, aby utrzyma na miejscu
jzyk, ktry chcia wypa, uszkadzajc przy tym gardo. To przeykanie sprawio, e
rozbolaa go gowa. Jego nozdrza rozszerzyy si przy prbie zaczerpnicia oddechu, a przy
wydechu w chodnym powietrzu utworzyy si biae kby. Jaenelle wybuchna swoim
srebrzysto - aksamitnym miechem.
- Nawet smoki mog to robi, jeli nie jest chodno - powiedziaa wesoo, gdy
spogldaa na niego z najniszej gazi, dobrych osiem stp nad jego gow. Kucaa na gazi,
obejmujc rkami kolana. Gdyby stracia rwnowag, nie miaaby jak uchroni si przed
upadkiem.
Daemon nie by zainteresowany smokami i jego serce ju nie prbowao wyskoczy prbowao si wczoga do odka i tam ukry.
- Czy mogaby, prosz, zej stamtd, Lady? - zapyta zdumiony, e jego gos
brzmia tak niedbale. - Ta wysoko mnie troch niepokoi.
- Naprawd? - Brwi Jaenelle uniosy si w zdumieniu. Wzruszya ramionami, wstaa i
skoczya.
Daemon skoczy naprzd, aby j zapa, cofn si na czas i zosta nagrodzony
skurczem mini plecw. Obserwowa z szeroko otwartymi oczami, jak Jaenelle opada z
takim samym wdzikiem jak licie wok niej i wreszcie staje na trawie par stp od niego.
Daemon wyprostowa si, skrzywi, gdy poczu kolejny skurcz mini, i popatrzy na drzewo.
Zachowaj spokj. Jeli na ni nakrzyczysz, nie odpowie na adne pytanie. Wcign powietrze
i wypuci je.
- Jak dostaa si tak wysoko?
Obdarzya go niepewnym, ale i figlarnym umiechem.
- W taki sam sposb, w jaki zeszam.
Daemon westchn i usiad na elaznej aweczce, ktra opasywaa drzewo.
- Matko Noc - mrukn, opierajc gow o drzewo i zamykajc oczy. Nastpia duga
cisza. Wiedzia, e go obserwuje, stroszc wosy i prbujc rozwiza zagadk jego
najwidoczniej dziwnego zachowania.
- Nie wiesz, Ksi, jak si staje w powietrzu? - Jaenelle zapytaa z wahaniem, jak
gdyby staraa si go nie obrazi.
Daemon uchyli oczy. Widzia swoje kolana... i jej stopy. Powoli usiad i przyjrza si
stopom mocno stojcym na niczym.
- Zdaje si, e ominem t lekcj - powiedzia obojtnym tonem. - Mogaby mi
pokaza?
Jaenelle zawahaa si, nagle oniemielona.
- Prosz. - Nienawidzi rzewnoci w swoim gosie. Nie podobao mu si, e jest
wraliwy. Zacza si wykrca, ale ton jego gosu powstrzyma j, sprawi, e przyjrzaa mu
si bliej. Nie mia pojcia, co dostrzega w jego twarzy. Wiedzia tylko, e bdc uwanie
obserwowany przez szafirowe oczy, czu si niedowiadczony, nagi i bezbronny. Jaenelle
umiechna si niemiao.
- Mogabym sprbowa. - Zawahaa si. - Nigdy wczeniej nie prbowaam uczy
dorosego.
- Doroli s tacy jak dzieci, tylko wiksi - powiedzia dziarsko, wstajc. Westchna,
wyraz jej twarzy by mieszank udrczenia i rozbawienia.
- Tutaj - powiedziaa, stajc na elaznej awce. Daemon stan obok niej.
- Czy czujesz awk pod stopami? - Rzeczywicie, czu. Dzie by chodny, zanosio
si na nieyc i czu chd awki, przenikajcy przez buty.
- Tak.
- Musisz naprawd poczu awk.
- Lady - powiedzia obojtnie Daemon - naprawd czuj awk. Jaenelle, marszczc
nos, spojrzaa na niego.
- wietnie, musisz jedynie wyduy awk przez cay zaktek. Robisz krok postawia jedn stop przed sob i zdawao si, e kroczy po twardym podou - ...i cigle
czujesz awk. W ten sposb. - Wysuna drug stop do przodu, tak e staa w powietrzu
dokadnie na wysokoci awki. Patrzya na niego przez rami. Daemon odetchn gboko i
wypuci powietrze.
- W porzdku, - Wyobrazi sobie awk przed sob, wysun stop do przodu, postawi
j w powietrzu i run do przodu, poniewa nie znalaz pod sob adnego oparcia. Jego stopa
uderzya pod ktem prostym w tward ziemi. Upad, obijajc sobie wszystkie czci ciaa.
Postawi drug stop na ziemi i ostronie zbada kostk. Bdzie troch bole, ale bya w
dobrym stanie. Sta czciowo odwrcony do niej plecami i zaciska zby, czekajc na
bezczelny chichot, ktry sysza na tak wielu innych dworach, gdy wychodzi na gupka. By
wcieky, e upad, by wcieky z powodu nagej rozpaczy spowodowanej myl, e bdzie
go uwaa za nieodpowiedniego towarzysza. Zapomnia, e Jaenelle bya Jaenelle.
- Przykro mi, Daemon - usysza za sob drcy, szepczcy gos. - Przykro mi. Czy
bardzo ucierpiae?
- Ucierpiaa tylko moja duma - odpowiedzia Daemon, odwracajc si w jej stron ze
zrezygnowanym umiechem na ustach. - Lady? - zapyta przestraszony. - Lady! Jaenelle nie,
kochanie, nie pacz. - Obj j ramionami, a jej ramiona drgay z wysiku, aby nie rozpaka
si na gos. - Nie pacz - mwi agodnie, gadzc jej wosy. - Prosz, nie pacz. Nic mi si nie
stao, naprawd nic. - Poniewa jej twarz bya wtulona w jego pier, pozwoli sobie na zbolay
umiech, gdy caowa jej wosy. - Sdz, e jestem zbyt dorosy, eby si uczy magii.
- Nie, nie jeste - powiedziaa Jaenelle, odpychajc si od niego i wycierajc
wierzchem doni zy. - Po prostu nigdy nie prbowaam tego wytumaczy komu innemu.
- No widzisz - powiedzia zbyt dziarsko. - Jeli nigdy nikomu nie pokazywaa,..
- Och, pokazywaam wielu moim przyjacioom - powiedziaa szorstko Jaenelle. - Ja
tylko nigdy nie prbowaam wytumaczy.
Daemon zdziwi si.
- Jak im pokazywaa?
Natychmiast poczu, e si od niego odsuwa. Nie fizycznie - nie poruszya si - ale
wewntrznie, Jaenelle spojrzaa na niego nerwowo i schowaa si za zason wosw.
- Ja ich... dotykaam... eby mogli zrozumie.
ar w jego ldwiach, ktry ogrzewa go, odkd zobaczy j po raz pierwszy, na
krtko rozjarzy si i zgas. Dotkn jej, umysem dotkn umysu, dosta si poniej cieni...
Nigdy nie omieliby si tego zaproponowa, nigdy nie odwayby si na ten pierwszy raz,
dopki nie bdzie duo, duo starsza, Ale teraz... Poczy si z ni. choby na chwil, za
pierwsz, wewntrzn barier - ach, dotkn Jaenelle. Usta Daemona napeniy si lin.
Oczywicie, istniao ryzyko. Nawet jeli ona zainicjowaaby dotknicie, mogoby by zbyt
wczesne. On by tym, kim by, i nawet przy pierwszej barierze by w nim wir zoci i spryt
drapienika Ksicia Wojownikw, Daemona Sadiego. On by mczyzn, zupenie dorosym.
To rwnie byoby widoczne. Daemon gboko odetchn.
- Jeli si boisz, e zrobisz mi krzywd, dotykajc mnie, ja...
- Nie - powiedziaa szybko. Zamkna oczy i mg poczu, jak robi mu krzywd. Chodzi o to, e jestem... inna... i niektrzy ludzie, ktrych dotykaam... - Jej gos ucich, a on
zrozumia.
Wilhelmina, Wilhelmina, ktra kochaa swoj siostr i cieszya si, gdy ta wrcia, z
jakiego powodu odrzucia ten tak bardzo osobisty dotyk.
- Tylko dlatego, e niektrzy ludzie myl, e jeste inna...
- Nie, Daemon - powiedziaa agodnie Jaenelle, patrzc na niego staroytnymi, bardzo
smtnymi i udrczonymi oczami. - Wszyscy wiedz, e jestem inna. To po prostu dla
niektrych nie ma znaczenia, a ma znaczenie dla wielu innych. - Po policzku spyna jej za.
Daemon odwrci wzrok. Och, dziecko. Jak mgby jej wytumaczy, e bya
marzeniem, ktre si zicio. e sprawia, i w yach niektrych z nich piewa krew? e bya
rodzajem magii, jakiej Krwawi nie widzieli od bardzo dawna?
- Co mwi Kapan? Jaenelle pocigna nosem.
- On mwi, e dorastanie to cika praca. Daemon umiecha si ze wspczuciem.
- Tak wanie jest.
- Mwi, e kada ywa istota ciko pracuje, aby wyj ze swojego kokonu lub
upiny, aby si sta tym, czy miaa si sta. Mwi, e taczenie ku chwale Czarownicy jest
witowaniem ycia. Mwi, e to dobrze, i wszyscy jestemy rni, bo inaczej Pieko byoby
miertelnie nudnym miejscem.
Daemon zamia si, ale nie mia zamiaru da si zagada.
- Naucz mnie. - Byo to niegrzeczne polecenie, zagodzone jedynie delikatnym
sposobem jego wypowiedzenia.
Bya tam. Natychmiast. Ale w sposb, ktrego nigdy wczeniej nie zna. Czu jej
zmieszanie, czu, e jest zrozpaczona jego reakcj.
- Poczekaj - powiedzia ostro Daemon, podnoszc jedn rk. - Poczekaj.
Jaenelle bya wci z nim poczona. Czu szybkie bicie jej serca, nerwowy oddech.
Ostronie eksplorowa. Nie byo jej za pierwsz barier, gdzie myli i uczucia s dostpne do
analizy, a mimo to byo to wicej ni proste, wewntrzne cze komunikacyjne uywane przez
Krwawych. Take wicej ni fizyczny monitoring, ktry zwykle przeprowadza w ku.
Byo to dzielenie dowiadczenia fizycznego. Czu, jak jej wosy ocieraj si o jej policzek, jak
gdyby ten policzek nalea do niego, czu faktur jej sukienki na jej skrze. Och, moliwoci
tego rodzaju w czasie...
- OK - powiedzia po chwili. - Sdz, e mam wyobraenie tego, A teraz co? - jego
twarz pona, gdy obserwowaa go nieufnie.
Dziwnie byo czu, e jego nogi byy rwnoczenie dugie i krtkie, i musia
prbowa kilka razy, zanim udao mu si wej na awk. Rozbawiony, potrzsn tylko
gow na jej pene zdziwienia spojrzenie. Naturalnie, jeli wszyscy inni przyjaciele byli
dziemi, musieli by mniej wicej w tym samym wieku i tej samej wielkoci. I tej samej pci?
Odrzuci t myl, zanim mia do czasu, aby poczu zazdro. Teraz okazao si to
zdumiewajco atwe i rozkoszowa si swoj now umiejtnoci. Nauczy si, czujc jej
ruchy. Przypominao to unoszenie przedmiotu w powietrzu, z t rnic, e to samo robio si
z wasnym ciaem. wiczyli chodzenie prosto, paradujc wok zaktka. Nastpnie prosto, w
gr i w d. Opanowanie udawania, e si chodzi po schodach, zajo wicej czasu, bowiem
chcia zastosowa odlegoci odpowiednie do dugoci ng i cigle stawia nog na niczym.
cze zniko i sta w powietrzu sam, a Jaenelle go obserwowaa z oczami
byszczcymi z dumy i radoci. Gdy wreszcie opuci si z gracj na ziemi, zaklaskaa z
zadowolenia. Daemon rozpostar ramiona. Jaenelle rzucia mu si na szyj. Trzyma j
mocno, twarz wtuli w jej wosy.
- Dzikuj - powiedzia zachrypnitym gosem, - dzikuj.
- Nie ma za co, Daemon. - Jej gos by urocz, zmysow pieszczot. Trzymajc j tak
blisko, majc wargi tak blisko jej szyi, nie chcia jej puci, ale w kocu rozwaga zwyciya
podanie. Nie odepchn jej od siebie. Trzymajc lekko jej ramiona, cofn si.
- Lepiej wracajmy, zanim kto nas zobaczy.
Bysk szczcia na twarzy Jaenelle przygas. Niedbale opada na ziemi.
- Tak. - Popatrzya na grzdk krwi czarownicy. - Tak. - Wysza z zaktka, nie
czekajc na niego.
Daemon sta tam jeszcze minut. Lepiej nie przychodzi razem. Lepiej nie afiszowa
si. Aby zapewni jej bezpieczestwo, musia by ostrony. Rzuci okiem na roliny krwi
czarownicy i opuci zaktek. Gdy szed ogrodowymi ciekami, jego twarz staa w zimn
mask, szczcie, ktre odczuwa par minut wczeniej, wyostrzyo ostrze jego wciekoci
tak, e mg kaleczy powietrze.
Jeli odpowiednio im zapiewasz, powiedz ci nazwiska tych, ktrzy odeszli.
Wszystko ma swoj cen. Jakakolwiek byaby cena, cokolwiek musiaby zrobi, dopilnuje,
3. Terreille
4. Terreille
Daemon wpad do pokoju, zatrzasn drzwi, zdj ubranie, wzi prysznic i wrci do
sypialni. Suka. Gupia, jczca suka. Jak ona mie. Jak ona mie? Sowa Leland paliy go na
wylot. Mam dzi wieczorem spotkanie, tylko par moich przyjaciek. Bdziesz nam
oczywicie usugiwa, a wic spodziewam si, e si odpowiednio ubierzesz.
Ogarn go chd i pokry lodowat skorup. Gboko odetchn i umiechn si.
Jeli suka chce dzi wieczorem dziwk, dostanie dziwk. Podnoszc jedn rk,
Daemon przywoa dwa prywatne kufry. Gdziekolwiek podrowa, kufry zawierajce jego
ubrania i przedmioty osobistego uytku byy zawsze w widocznym miejscu, a ich zawarto
moga by sprawdzana przez kad Krlow lub Zarzdc, ktry postanowi przejrze jego
rzeczy. Byy to jedyne rzeczy, do ktrych si przyznawa. Prywatne kufry zawieray
przedmioty, ktre w jaki sposb byy dla niego wartociowe.
Jeden z tych kufrw by prawie pusty i zawiera osobiste notatki, wiadectwo tego,
czego mu brakowao w yciu. Zawiera take zamknite, wycieane aksamitem kasety, w
ktrych byy jego Kamienie; Czerwony, nadany przy urodzeniu, i zimny, wspaniay Czarny.
Drugi kufer mieci kilka strojw, ktre nazywa szyderczo kurewskimi ubraniami:
kostiumy reprezentujce tuzin rnych kultur, pomylanych, aby podnieca kobiece zmysy.
Otworzy kufer ze strojami i przejrza jego zawarto. Tak, ten strj znakomicie si
nada. Wyj par czarnych skrzanych spodni, ze skry tak mikkiej i znakomicie skrojonej,
e wygldaa jak druga skra. Nacign je, starajc si jak najlepiej ustawi wypuko z
przodu. Potem przysza kolej na czarne skrzane buty do kostek na wysokich obcasach.
Idealnie dopasowana biaa jedwabna koszula miaa z przodu rozcicie w ksztacie litery V, od
szyi do pasa, gdzie spita bya dwoma perowymi guzikami. Jej rkawy byy bufiaste, z
ciasnymi mankietami. Nastpnie wyj soiczki z barwnikami i z zimnym, okrutnym
wyrachowaniem naoy na policzki, powieki i wargi subtelny kolor. Zrobi to z tak wpraw,
e wyglda teraz hermafrodytycznie, a zarazem bardziej msko, co stanowio niepokojc
mieszank. Wkadajc barwniki z powrotem do kufrw, wyj z pudeka kolczyk i woy go
do ucha. Uczesa wosy i stosujc Fach, uoy je w zawadiacko - rozczochranym stylu. Na
kocu wyj czarny filcowy kapelusz z czarn skrzan opask i duym, biaym piropuszem.
Stojc przed duym lustrem, starannie naoy kapelusz i przyjrza si swojemu odbiciu.
Gdy Daemon umiecha si, przewidujc reakcj Leland na jego strj, kto szybko
zapuka w drzwi, a potem otworzy je i zamkn. Zobaczy j w lustrze. Przez krtki moment
wstyd zagrozi pkniciem zimnej skorupy gniewu, ale opanowa si. W kocu bya kobiet.
oboje, gdyby ktokolwiek wyczu przez piercie t fizyczn reakcj. Prosz, prosz, prosz.
- Daemon?
Daemon otworzy oczy. Maa Jaenelle obserwowaa go, marszczc czoo z niepokoju.
Umiechna si niepewnie, gdy powoli rozlunia donie i bra kapelusz.
- Gocie Leland przyjad lada moment, a ja musz si ubra, wic zmykaj. Byo co
dziwnego w sposobie, w jaki na niego spojrzaa, ale nie mg stwierdzi, na czym to polegao.
Zaraz wysza, a on opad ciko na ko, patrzc na otwarty kufer. Po minucie zdj koszul,
spodnie i buty i odoy te rzeczy oraz kapelusz do kufra. Znikn oba prywatne kufry,
sprawdzi, czy s bezpiecznie umieszczone, a potem ubra si w formalny wieczorowy strj.
Pomalowana twarz i kolczyk bd musiay wystarczy Leland. Ubrania w tamtym kufrze
bd noszone tylko dla przyjemnoci jednej kobiety.
5. Terreille
ROZDZIA JEDENASTY
1. Terreille
jeszcze silniejsza bya potrzeba napicia si wody, ktra bya tak blisko. Tak bardzo blisko.
Trzymajc kubek w obu rkach, tak, aby nie wypad, wypi duy yk. Wciekle
lodowaty safframate przepyn przez jego ciao. Usta Lucivara wykrzywi grymas i obnayy
si zby. Wargi pky jeszcze gbiej i zaczy krwawi.
By tylko jeden powd, eby je, podda si temu, co nadejdzie, i nie bya to ch
pozostania przy yciu. Wciekle kocha ycie, ale by Eyrieczykiem, myliwym,
Wojownikiem. Obcowanie ze mierci osabio strach przed ni, a jakiej jego czci
podobaa si idea zostania demonem. By tylko jeden powd. Jeden szafirowooki powd.
Lucivar znw podnis kubek i wypi.
2. Terreille
Lucivar zacisn zby i zamkn oczy. Nie cierpia lee na wznak. aden Eyrieczyk
nie lubi lee na wznak i by pozbawionym moliwoci uycia skrzyde. Bya to pozycja
oznaczajca cakowite poddanie si. Ale bdc przywizanym do oa zabawy w ten
sposb, e nie mg nic zrobi, mg tylko znosi swoj sytuacj. Jedna z czarownic Zuultah
poruszaa si na nim, skoncentrowana na swojej rozkoszy, on natomiast cicho powtarza
najstraszliwsze przeklestwa, jakie mu przychodziy do gowy. Przez ca noc zaciska rce
na metalowych prtach wezgowia z tak si, e palce pozostawiy lady na metalowych
czciach ka Znw, znw i znw, jedna po drugiej. Po kadej bl by coraz wikszy.
Nienawidzi ich za ten bl, za ich przyjemno, za ich miech, za ywno i wod, ktre mu
wydzielay, starajc si zmusi go do bagania.
By Lucivarem Yaslana, Ksiciem Wojownikw Eyrien. Nie bdzie baga. Nie bdzie
baga. Nie bdzie.
,Gdy Lucivar otworzy oczy, panowaa cisza. Zasony w nogach ka byy
zacignite i zasaniay mu widok pokoju. Prbowa zmieni pozycj i rozluni zesztywniae
minie, ale nadal by rozcignity tak jak wtedy, gdy go przywizyway, a wizy nie byy
luniejsze. Obliza wargi. By tak spragniony, tak zmczony. Tak atwo wylizgn si z
obj blu i wspomnie. W korytarzu sycha byo mskie gosy, Ruch w pokoju,
niewidoczny za zasunitymi zasonami. W kocu Zuultah mwica: Przenie go. Pokj
by sodki, mglisty i szary, w odamkach szka taczyo wiato, a gosy wydobyway si jak
spod wody.
Stranicy odwizali mu rce i stopy, zwizali rce na plecach. Lucivar warkn na
nich, ale to by saby dwik, na ktry nikt nie zwrci uwagi. Na chwil, gdy zobaczy
marmurow dam jego wzrok odzyska ostro, a bl sprawi, e jego nogi ugiy si.
Stranicy zawlekli go do skrzanych pasw na nogi, zmusili do uklknicia i przypili pasami
do podogi za kolana i kostki. Przytoczyli marmurowy walec z gadkimi otworami. Gdy zosta
umieszczony w otworze, unieruchomili go skrzanym pasem, przebiegajcym poniej
sutkw. Byo do luzu, aby pcha, ale nie do, aby si wycofa. Szare. Sodkie, skrcajce
szare.
- To byoby wszystko - powiedziaa arogancko Zuultah, odprawiajc stranikw
machniciem rzgi i zamykajc drzwi na klucz.
Podoga rania jego kolana. Bl. Sodki bl. Rzga uderzya go w sutki. Na skrzane
pasy trysna krew. O jego rami i twarz otar si pachncy jedwab.
- Chce ci si pi, Yasi? - zapytaa piewnym gosem Zuultah, koyszc si na paskiej,
grnej powierzchni - marmurowej damy. - Chcesz troszk mietanki? - Rozchylia swoj
szat i rozstawia nogi, odsaniajc czarny trjkt wosw. Rzga uderzya jego rami. - To
twoja nagroda, Yasi. To twoja przyjemno. - Czerwone smugi na szarym. Czerwone paski i
czarny trjkt. - Pchaj, sukinsynu. - Rzga przecia miejsce, w ktrym jedno ze skrzyde
czy si z plecami.
Pchnicie, pchnicie, pchnicie w szare. Wargi dotykajce czego wilgotnego. Jzyk
posuszny. Pchnicie, pchnicie. Gbiej w bl, wilgotne, ciemne, ciemne, ciemne, bl
skrcajcy w sodko, odamki szka, skrcanie, wilgotne, ciemne, ciemne ze smugami
czerwonego, gd, bl, kipicy czerwony ogie, wznoszenie, kipicy czarnoszary,
wznoszenie, gd, gd, zby, przyjemno, bl, jczenie, jczenie, zby, przyjemno,
jczenie, gd, zby, zby, jczenie, zby, krzyk, krzyk, krzyk, czerwone, czerwone, gorce
sodkie czerwone, kipienie, popiech, wolny.
Lucivar koysa si zdezorientowany. Zuultah wia si na pododze, krzyczc,
krzyczc. Sprbowa zliza wilgo z warg, ale co mu przeszkadzao. Obrci gow i splun.
Przez dug chwil, gdy stranicy dobijali si do zamknitych drzwi, a Zuultah krzyczaa,
patrzy na niewielk rzecz, na ktr natrafiy jego zby, aby zaspokoi gd. Gdy jego
zwiotczay organ wysun si z otworu i Lucivar rozpozna, co to byo, unis gow i zamia
si dziko.
3. Terreille
- Masz gocia - powiedzia Philip, gdy ukada papiery w rwne stosy, co zwykle
robi, gdy by zy.
zdaa sobie spraw, co jej zrobi. Zabi te dziesiciu jej najlepszych stranikw, prbujcych
go obezwadni. - Kartane star z czoa nerwowy pot. - Prythian interweniowaa, gdy tylko si
dowiedziaa. Z jakiego chorego powodu wci sdzi, e moe go oswoi i wychowa.
Zuultah jednak nie zamierza go puci, nie wyznaczajc jakiej kary. - Kartane czeka, ale
Daemon nie pokn przynty - - Daa go do kopalni soli.
- A wic zabia go. - Daemon otworzy drzwi. - Miae racj - powiedzia zbyt
delikatnie, odwracajc si, aby spojrze na Kartane - nikt inny nie omieliby si tego
powiedzie.
Daemon wypaka ju wszystkie zy i czu si suchy jak pustynia Arava.
Lucivar by Eyrieczykiem. Nigdy nie przeyje w kopalniach soli w Pruul. W tamtych
tunelach z sol i upaem, przy braku miejsca na rozprostowanie skrzyde, bez powietrza, aby
osuszy pot. Byo dwanacie rnych pleni, ktre mogy zaatakowa boniaste skrzyda i je
zniszczy. A bez skrzyde... Wojownik eyrieski bez skrzyde by niczym. Lucivar powiedzia
kiedy, e wolaby straci jdra ni skrzyda, i naprawd tak uwaa.
Och, Lucivar, Lucivar, jego odwany, arogancki, niemdry brat. Gdyby przyj t
ofert, Lucivar polowaby teraz w Askavi, szybujc o zmierzchu w poszukiwaniu ofiary. Ale
wiedzieli, e moe do tego doj. Najmdrzejsz rzecz, jak mgby zrobi Lucivar, jest
skoczy to szybko, dopki jego siy nie s nadwtlone. W Ciemnym Krlestwie byby
powitany z radoci. Daemon by tego pewien.
Nie ujdzie jej to na sucho. Obiecuj ci to. Niewane, ile czasu mi to zajmie, ale zrobi
to odpowiednio, dopilnuj, aby dug zosta spacony w caoci.
- Lucivar - Daemon szepn. - Lucivar.
- Wszyscy ci szukaj.
Nie sysza, jak wesza, co nie byo dziwne. Nie byo dziwne, e tam bya, cho
zamkn drzwi biblioteki na klucz. Daemon przesun si na tapczanie. Trzyma wycignit
rk i patrzy, jak jej mae palce owijaj si wok jego. Ten delikatny dotyk, tak peen
zrozumienia, by udrk.
- Co mu si stao?
- Komu?
- Lucivarowi - odpowiedziaa Jaenelle z kamienn cierpliwoci.
Daemon rozpozna w jej twarzy i gosie to denerwujce co - koncentrowanie si
Czarownicy. Zawaha si przez chwil, a nastpnie wzi j w ramiona. Potrzebowa j
potrzyma, poczu jej ciepo na swoim ciele, potrzebowa upewni si, e powicenie byo
tego warte. Nie wiedzia, jak i kiedy znw zaczy pyn zy.
ROZDZIA DWUNASTY
1. Terreille
...prowadz w tacu...
Wilhelmina spona rumiecem, natychmiast pojmujc to rozrnienie. Jaenelle
wygldaa na zmieszan. Wzruszya ramionami.
- Mczyni. Chopcy. Co za rnica?
Daemon popatrzy z namysem na Jaenelle. Za par lat bdzie mg pokaza jej
rnic. Umiechn si do Wilhelminy i cierpliwie objani jej kroki.
- Jaka muzyka, Lady? - powiedzia do Jaenelle.
Podniosa rk. Krysztaowa kula muzyki w mosinym stojaku rozjarzya si i sal
wypenia majestatyczna muzyka. Taczc walca z Wilhelmin, Daemon obserwowa, jak
wyraz jej twarzy zmienia si ze skoncentrowanego na odprony, a potem zadowolony.
Wysiek przywrci jej rumieniec na policzki i blask oczu. Umiecha si do niej ciepo.
Taniec by jedyn lubian przez niego czynnoci wykonywan z kobiet i aowa, e
taczenie na dworach wyszo z mody.
Jeli chcesz kocha si z kobiet, zrb to w sypialni. Jeli chcesz j uwie, zrb to w
tacu. Trudno sobie wyobrazi, e mwi to Kapan do maego chopca, ale bya to jedna z
wielu rzeczy, ktre przychodziy do niego przez te wszystkie lata w momentach midzy snem
a jaw. Nie mia ju wtpliwoci, czyj gos szepcze gdzie gboko w nim, gos, ktry, jak
zawsze wiedzia, nie by jego gosem.
Gdy muzyka ucicha, Daemon puci Wilhelmin i zoy jej elegancki, formalny
ukon. Odwrci si w stron Jaenelle. Jej dziwny wyraz twarzy sprawi, e serce mu
podskoczyo. Skorupa uprzejmoci, w ktrej y, wszystkie zasady i przepisy, rozpadaa si
pod jej spojrzeniem. Jej psychiczny zapach rozproszy go. Umys sta si ostrzejszy,
zwrcony do wewntrz. Cieszy si wiadomoci swojego ciaa, jego pynnymi, kocimi
ruchami.
Muzyka rozbrzmiaa na nowo. Jaenelle podniosa rk. Daemon podnis swoj rk
naprzeciw jej rki. Podeszli do siebie, opuszki ich palcw zetkny si. Rozpocz si dworski
taniec. Nie musia myle o krokach. Byy one naturalne, zmysowe, uwodzicielskie. Muzyka
piecia go, koncentrujc jego zmysy na modym ciele, ktre poruszao si wraz z nim. Palce
dotykay palcw, rce dotykay rk, nic ponadto. Czarny w nim piewa, chcc wicej, wicej,
duo wicej, a jednak cieszyo go dranienie zmysw w ten sposb, czu si penym ycia,
mskim.
Gdy muzyka ucicha, Jaenelle cofna si, przerwaa czar. Skoczya do mosinego
stojaka, zmienia muzyczn kul i z rkami na biodrach rozpocza skoczny taniec ludowy.
Daemon i Wilhemina bili brawo, gdy tymczasem przysza Kucharka z tac.
2. Terreille
Daemon usiad na brzegu ka, majc na ustach bolesny, delikatny umiech. Mimo
zakl konserwujcych kolory obrazu zaczynay blakn, a w pobliu krawdzi obraz by
zniszczony. Nic jednak nie mogo przytumi bezczelnego umiechu i proszcego si o
kopoty bysku w oczach Lucivara. By to jedyny posiadany przez Daemona obraz Lucivara,
zrobiony cae stulecia temu, gdy wok Lucivara wci bya widoczna aura modzieczej
nadziei, zanim lata i kolejne dwory nie zamieniy przystojnej, modej twarzy w twarz
przypominajc ukochane przez niego gry Askavi - piknie brutalne, noszce lad cienia
nawet w najjaniejszy, soneczny dzie. Rozlego si niemiae pukanie do drzwi, a nastpnie
do pokoju wlizgna si Jaenelle.
- Cze - powiedziaa, niepewna, jak zostanie przyjta.
Gdy podesza bliej, Daemon obj j w pasie. Jaenelle opara obie rce na jego
ramionach i przylgna do niego. Oczy miaa podkrone i lekko draa. Daemon zaniepokoi
si.
- Zimno ci? - Gdy potrzsna gow, przycign j bliej. Nie byo adnego
zewntrznego ciepa, ktre mogoby rozpuci to, co j chodzio, ale gdy j przez chwil
trzyma przytulon, drenie ustao.
Zastanawia si, czy powiedziaa Saetanowi o incydencie w sali muzycznej. Popatrzy
na ni ponownie i ju wiedzia. Nie powiedziaa Kapanowi. Przez trzy dni nie odbywaa
swoich wdrwek. Bya zamknita w swoim zimnym blu, samotna, zastanawiajc si, czy
bya gdzie ywa istota, ktra jej si nie baa. Zacz y z Czarnym jako mody czowiek, ale
dojrzay, i do tego gotowy, a i tak gboko w Ciemnoci okazao si to niepokojcym
dowiadczeniem. Dla dziecka, ktre nie znao nigdy niczego innego, ktre przemierzao
samotnie dziwne drogi od pierwszych chwili wiadomoci, ktre tak bardzo chciao dotrze
do innych ludzi, rwnoczenie zatajajc, kim jest... ale nie mogo tego zatai. W chwilach
zagroenia iluzja zawsze bdzie rozsypywa si na kawaki, zawsze bdzie si ukazywa to,
co jest pod spodem.
Daemon dokadnie przyglda si jej twarzy, podczas gdy ona wci patrzya na obraz.
Wstrzyma oddech, gdy wreszcie zrozumia. On nosi Czarny; Jaenelle bya Czarna. W jej
przypadku Czarny nie oznacza wycznie Ciemnoci i dzikiej siy, by te miechem i
figlami, i wspczuciem, i uzdrawianiem, i... kulami nienymi. Daemon pocaowa jej wosy
i spojrza na obraz.
- Dobrze by si z nim czua. On zawsze wpada w tarapaty. - Zosta obdarzony
cieniem umiechu.
Przygldaa si obrazowi.
- Teraz wyglda bardziej na tego, kim jest. - Zmruya oczy, a nastpnie spojrzaa na
niego oskarycielsko. - Poczekaj chwil. Powiedziae, e by twoim bratem.
- By. - Jest. Zawsze bdzie.
- Ale on jest Eyrieczykiem.
- Mielimy inne matki. W jej oczach pojawio si dziwne wiato. - Ale tego samego
ojca.
Patrzy, jak przestawia w swoim umyle kawaki amigwki, dostrzeg, w ktrym
momencie wskoczyy na miejsce.
- To wiele wyjania - mrukna, stroszc wosy. - On nie umar, wiesz. Czarnoszary
wci jest w Terreille.
Daemon zamruga.
- Skd... - Parskn. - Skd to wiesz?
- Patrzyam. Nigdzie nie byam - dodaa pospiesznie. - Nie zamaam obietnicy.
- A wic skd... - Daemon potrzsn gow. - Zapomnij, e to powiedziaem.
- To nie jest to samo, co przeglda na odlego Opale i Czerwone, aby znale
okrelon osob. - Jaenelle miaa cen swj udrczony i rozbawiony wyraz twarzy. - Daemon,
jedynym innym Czarnoszarym jest Andulvar, a on nie mieszka ju w Terreille. Kt inny
mgby to by?
Daemon westchn. Nie rozumia, ale byo mu lepiej, gdy si dowiedzia.
- Czy mogabym mie kopi tego obrazu?
- Po co? - Jaenelle spojrzaa na niego w tak, e musia zamruga. - Dobrze.
- A jedn kopi obrazu ciebie?
- Nie mam obrazu siebie.
- Dlaczego... Niewane. Czy jest jaki powd?
- Oczywicie.
- Myl, e mi nie powiesz, jaki to powd?
Jaenelle podniosa jedn brew. To byo idealne naladownictwo, Daemon zdusi
miech. Suy mi dobrze.
- W porzdku - powiedzia, z rezygnacj potrzsajc gow.
- Niedugo?
- Tak, Lady. Niedugo.
Jaenelle odskoczya, odwrcia si, pocaowaa go leciutko w policzek i znika.
Podnoszc jedn brew, Daemon spojrza na zamknite drzwi. Popatrzy na obraz.
- Ty gupi, fiucie - powiedzia z czuoci. - Ach, Lucivarze, tak dobrze by si z ni
bawi.
3. Pieko
brod schowan w doniach, powiedziaa powanie: - Chc kupi dwie ramki, ale nie wiem,
gdzie si je kupuje.
- Jakiego rodzaju ramek potrzebujesz?
Jaenelle oywia si.
- adnych, takich, ktre otwieraj si jak ksika.
- Obrotowych ramek? Wzruszya ramionami.
- Czego, do czego zmieszcz si dwa obrazki.
- Zdobd je dla ciebie. Czy co jeszcze? Bya znw powana.
- Chc sama za nie zapaci, ale nie wiem, ile kosztuj.
- Maa czarownico, to nie problem...
Jaenelle signa do kieszeni i co wycigna. Opara na biurku luno zacinit
pi, a nastpnie j otworzya.
- Czy mylisz, e gdyby to sprzeda, starczyoby na kupno tych ramek? Saetan
przekn lin, ale jego rka nie draa, gdy bra kamie i oglda go pod wiato.
- Skd to masz, maa czarownico? - zapyta spokojnie, niemal jakby myla o czym
innym.
Jaenelle pooya donie na kolanach, wzrok skupia na biurku.
- A wic... rozumiesz... byam z przyjacik i szymy przez t wiosk i na drog
spady gazy. Jeden z gazw przygnit stop maej dziewczynki. - Skulia ramiona. - Bya
zraniona, to znaczy jej stopa, z powodu tej skay i ja... uzdrowiam j, a jej ojciec da mi to,
eby podzikowa - i dodaa pospiesznie: - Ale nie powiedzia, e musz to zatrzyma... Zawahaa si. - Czy mylisz, e to starczy na kupno dwch ramek?
Saetan trzyma kamie midzy kciukiem a palcem wskazujcym.
- O tak - powiedzia obojtnie, - Sdz, e wystarczy ci na wicej ni te ramki.
Jaenelle umiechna si zdziwiona, Saetan stara si, aby jego gos brzmia spokojnie.
- Powiedz mi, maa czarownico, czy dostawaa wicej takich prezentw od
wdzicznych rodzicw?
- Mhm. Draca je dla mnie trzyma, poniewa nie wiedziaam, co z nimi zrobi. Rozjania si. - Daa mi pokj w Stopie, tak jak ty dae mi w Paacu.
- Tak, powiedziaa mi, e zamierza da ci pokj. - Umiechn si, widzc wyran
ulg, gdy stwierdzia, e si nie obrazi. - Bd mia obrazki i ramki dla ciebie przed kocem
tygodnia. Czy tak bdzie dobrze?
Jaenelle skakaa wok biurka, uciskaa go i pocaowaa w policzek.
- Dzikuj ci, Saetan.
4. Kaeleer
- Maa czarownico, poniewa lista twoich przyjaci byaby tak duga, jak ty jeste
wysoka, zapewne nie moesz kademu z nich da winsolowego prezentu. Tego si nie
oczekuje. Nie spodziewasz si prezentw od wszystkich swoich przyjaci, prawda?
- Oczywicie, e nie - odpowiedziaa z przekonaniem Jaenelle. Opada na krzeso. Ale oni s moimi przyjacimi, Saetanie.
A ty jeste najlepszym prezentem, jaki mogli dosta w yciu.
musiaa tylko podpisa si i poprosi waciciela sklepu, aby przysa rachunek do mnie do
Paacu i odj odpowiedni sum od twojego rachunku. Moe tak by?
Umiech Jaenelle sprawi, e poaowa, i nie pokn swojego jzyka. Ciemno
jedna wie, co przyjdzie jej do gowy kupi. No dobrze. To by oznaczao kopoty zarwno dla
kupcw, jak i dla niego - ale uzna, e cay pomys jest zbyt zabawny, aby si przejmowa
konsekwencjami.
- Sdz, e jeli chcesz mie naprawd niezwyky prezent, moesz kupi kilka lizawek
z sol dla jednorocw - zaartowa.
Zdumia si udrk, ktra natychmiast pojawia si w jej oczach.
- Nie - szepna Jaenelle, a z jej twarzy odpyna caa krew. - Nie, nie sl. Dugo po
jej wyjciu siedzia wpatrzony w przestrze i zastanawia si, co takiego byo w soli, e tak
bardzo zepsua jej nastrj.
5. Kaeleer
odwrci si, unoszc w rozbawieniu jedn brew. Draca podniosa ramiona, co miao
oznacza ich wzruszenie.
- Czy gdyby nie by, zgodziby s - si na niego?
- Nie. - Rozejrza si wok. Ten pokj bdzie si jej podoba. - To prawdziwe ciemne
sanktuarium, co, czego bdzie z upywem lat potrzebowa coraz bardziej.
- Nie wszys - stkie s - sanktuaria s - s ciemne, Wielki Lordzie. Pokj, ktry jej dae,
take jej s - si podoba, - Pierwszy raz, odkd j zna, Draca umiechna si. - Mam ci go
opis - sa? S - syszaam o nim wys - starczajco duo.
Saetan odwrci wzrok, nie chcc, aby byo wida, jak jest zadowolony.
- Chciaam ci pokaza wins - solowy prezent, ktry mam dla niej. - Draca cofna si
do garderoby i wrcia, trzymajc co czarnego. Rozoya to co na satynowej narzucie na
ku. - Co s - sdzisz?
Saetan patrzy na dug sukienk. W gardle pojawia mu si klucha, ktrej nie mg
przekn, i pokj nagle sta si zamglony. Dotkn czarnego pajczego jedwabiu.
- Jej pierwsze Wdowie szaty - powiedzia chrapliwie. - To jest co, co powinna nosi
w czasie wita Winsol. - Odwracajc si, pozwoli, aby jedwab przelizgn mu si midzy
palcami. - Ona powinna by z nami.
- Tak, powinna by ze s - swoj rodzin.
- Ona bdzie ze swoj rodzin - powiedzia gorzko Saetan. Zamia si, ale i ten
miech by gorzki. - Bdzie ze swoj babci i matk... i swoim ojcem.
- Nie - powiedziaa delikatnie Draca. - Nie ze s - swoim ojcem. Teraz wreszcie ma
ojca.
Saetan odetchn gboko.
- Byem niegdy najzimniejszym sukinsynem, ktry kiedykolwiek przemierza
Krlestwa. Co si stao?
- Zakochae s - si... w crce s - swojej duszy. - Draca wydaa cichy dwik, ktry
mg by miechem. - I nigdy nie bye tak zimny, S - saetanie, tak zimny, jak udawae.
- Mogaby nie rani mojej dumy i pozwoli mi na iluzje.
- W jakim celu? Czy ona pozwala ci by zimnym?
- Przynajmniej pozwala mi mie moje iluzje - powiedzia Saetan, zapalajc si do
dyskusji. - Jednake - doda kpico - nie pozwala mi na wiele wicej. - Odetchn, jego twarz
miaa wyraz bolesnego rozbawienia. - Musz i. Musz porozmawia z kilkoma
udrczonymi kupcami. - Draca odprowadzia go do wyjcia. - Mino wiele czas - su od
chwili, gdy witowae Winsol. W tym roku, gdy zos - stan zapalone wieczki, bdziesz pi
6. Pieko
Saetan narzuci na ramiona peleryn. Na pododze jego gabinetu stao sze pude z
wieloma kolorowymi paczkami zawierajcymi prezenty, ktre kupi dla cildru dyathe.
Poniewa dzieci tak bardzo obawiay si dorosych, nie wiadomo byo, ile ich jest na wyspie.
Najlepszym rozwizaniem byo napeni prezentami puda dla poszczeglnych grup
wiekowych i przekaza je Charowi, ktry rozda prezenty. Byy to ksiki i zabawki, gry i
amigwki z tylu Terytoriw Kaeleer, do ilu mia dostp. Gdyby w tym roku ich nieco
rozpuci, wypenioby to dziur w jego sercu, byoby rekompensat za prezenty, ktre chcia,
ale nie mg kupi Jaenelle. W Beldon Mor nie mogo by adnego ladu prowadzcego do
niego, adnego prezentu, ktry mgby skania do zadawania pyta. Jedynym prezentem,
ktry mg jej da i ktry moga zabra ze sob do Terreille, bya wiedza.
Znikn puda jedno po drugim, wyszed z gabinetu i zapa Czarny Wiatr, aby uda
si na wysp cildru dyathe. Nawet jak na Pieko byo to ponure miejsce, w ktrym byy tylko
skay, piasek i jaowe pola. Brak byo typowych dla Pieka gatunkw rolin i zwierzt.
Zawsze zastanawia si, dlaczego Char wybra to miejsce, a nie jedno Z wielu innych, ktre
nie byy tak jaowe. Pewnego razu nieumylnie odpowiedziaa mu Jaenelle; wyspa, bdc tak
jaow i tak bezbrzenie ponur, nie krya w sobie adnych oszustw, adnych iluzji. Trucizny
nie byy pokryte cukrem, brutalno nie bya maskowana przez jedwab i koronki.
Okruciestwo nie miao si gdzie ukrywa.
Mino troch czasu, zanim dotar do skalistego miejsca, pooonego tak blisko
schroniska, jak zaakceptoway to dzieci. Gdy doszed do ostatniego zakrtu na krtej ciece i
przygotowa si psychicznie, eby patrze, jak przed nim uciekaj, usysza miech niewinny, peen radoci miech. Owin si szczelnie peleryn, majc nadziej, e wtopi si w
skay i pozostanie przez chwil niezauwaony. Posucha, jak si miej w ten sposb...
Saetan obszed ostronie ostatni ska i zachysn si. W rodku otwartej przestrzeni ich
rady stao wspaniae drzewo iglaste, ktrego koloru nie zmienia pmrok zawsze panujcy
w Piekle. Na wszystkich gazkach migay mae, kolorowe punkciki, jak tczowe robaczki
witojaskie wykonujce wesoy taniec. Char i inne dzieci wieszay sopelki - prawdziwe
sopelki - na gazkach. Gdy ocierali si o gazki, dzwoniy mae srebrne i zote dzwoneczki.
Byy miech i zdecydowanie, ruch i werwa, ktrych wczeniej nigdy na ich twarzach nie
widzia. Wtedy go zobaczyy i zamary, mae zwierztka zaskoczone w wietle. W innym
momencie uciekyby, ale Char w tej chwili odwrci si, jego oczy byszczay. Podszed do
Saetana, wycigajc rce w staroytnym gecie powitania.
- Wielki Lordzie. - Gos Chara by peen dumy. - Podejd, zobacz nasze drzewo.
Saetan powoli podszed i pooy rce na rkach Chara. Przyjrza si drzewu. Po jego
policzku spyna jedna za, a jego wargi dray.
- Ach, dzieci - powiedzia ochryple - to naprawd wspaniae drzewo. A wasze ozdoby
s przepikne.
Umiechny si do niego, niemiao, niepewnie. Nie zastanawiajc si, Saetan
pooy rk na ramieniu Chara i mocno go przytuli. Chopiec wyszarpn si, a potem z
wahaniem otoczy Saetana ramieniem i odwzajemni przytulenie.
- Wiesz, kto da nam to drzewo, prawda? - szepn Char.
- Tak, wiem.
- Ja nigdy... wikszo z nas nigdy...
- Wiem, Char, - Saetan jeszcze raz cisn rami Chara. Odchrzkn. - One wydaj si
troch... mao kolorowe... w porwnaniu z tym, ale to s prezenty dla was, eby je pooy
pod drzewkiem.
Char potar rk twarz.
- Powiedziaa, e bdzie yo tylko trzynacie dni Winsolu, ale one zawsze tyle yj,
prawda?
- Tak, one zawsze tyle yj.
- Wielki Lordzie. - Char zawaha si. - Jak? Saetan umiechn si czule do chopca.
- Nie wiem. Ona to magia. Jestem tylko Ksiciem Wojownikw. Nie moesz ode mnie
oczekiwa, e wyjani ci magi.
Char odwzajemni umiech, umiech jednego mczyzny do drugiego. Saetan
przywoa sze pude.
- Oddaj je w twoje rce. - Jednym palcem pogadzi spalony, sczerniay policzek
Chara. - Szczliwego Winsolu, Wojowniku. - Odwrci si i szybko odszed w kierunku
cieki. Gdy mija pierwszy zakrt, dobieg go cichy dwik. Za drugim razem by to ju cay
chr.
- Szczliwego Winsolu, Wielki Lordzie. - Saetan stumi szloch i pospieszy do
Paacu.
7. Pieko
- Powiedziae mi, abym daa prezent winsolowy komu, kto moe adnego nie
dosta, a wic... - Jaenelle nerwowo gadzia palcami brzeg hebanowego biurka Saetana.
- Chod tutaj, maa czarownico. - Saetan delikatnie j przytuli. Zbliajc wargi do jej
ucha, wyszepta: - To byo najwspanialsze dzieo magii, jakie kiedykolwiek widziaem.
Jestem z ciebie naprawd bardzo dumny.
- Naprawd? - wyszeptaa w odpowiedzi.
- Naprawd. - Trzyma j na wycignicie rki, aby widzie jej twarz. - Czy zdradzisz
mi sekret? - zapyta lekko artobliwym gosem. - Czy powiesz staremu Ksiciu Wojownikw,
jak to zrobia?
Oczy Jaenelle skupiy si na nalenym mu na mocy przyrodzonego prawa
Czerwonym, wiszcym na zotym acuchu.
- Wiesz, obiecaam Ksiciu.
- Co wiem? - zapyta spokojnie, podczas gdy jego odek fika kozioki.
- Obiecaam, e jeli bd zamierzaa tka sny, bd si uczy od najlepszych, ktrzy
mog mnie nauczy.
A nie przysza do mnie?
- A wic kto ci nauczy, maa czarownico? Oblizaa wargi.
- Arachnianie - powiedziaa cicho.
Pokj straci ostro i zawirowa. Gdy przesta si obraca, Saetan z wdzicznoci
zda sobie spraw, e wci siedzi w swoim fotelu.
- Arachna jest zamknitym terytorium - powiedzia przez zacinite zby.
Jaenelle zmarszczya brwi.
- Wiem. Ale zamknitych jest wiele miejsc, w ktrych mam przyjaci. Oni nie
zwracaj na to uwagi, Saetan. Naprawd.
Saetan puci j i splt rce. A wic udaa si do Arachny. Strze si zotego pajka,
ktry tka spltan sie. W caej historii Krwawych nie byo Czarnej Wdowy, ktra umiaaby
tka Sieci snw tak jak Arachnianie, Cay brzeg ich wyspy by usany spltanymi Sieciami,
ktre mogy wcign niczego niepodejrzewajce - nawet dobrze wyszkolone - umysy,
pozostawiajc ciao do poarcia. A ona beztrosko sza przez ich linie obronne...
- Krlowa Arachnian - powiedzia Saetan, walczc z pokus skarcenia Jaenelle - kogo
wyznaczya do uczenia ciebie?
Jaenelle obdarzya go zatroskanym umiechem.
8. Terreille
byo zidentyfikowa. Zamiast obj go za szyj, opucia rce do jego ramion, pochylia si i
pocaowaa go lekko w usta; dziewczynka zapuszczajca si na wody kobiecoci. Jego rce
objy jej ramiona dokadnie z tak si, aby przycign j do siebie. Gdy si cofaa,
dostrzeg w jej oczach zapowied kobiety, ktr si stanie. W tej sytuacji nie mg pozwoli,
aby nastpi koniec. Delikatnie przytrzymujc jej twarz w doniach, Daemon pochyli si i
odwzajemni pocaunek. Jego pocaunek by rwnie lekki jak jej, i on, tak jak ona, caowa
zamknite usta, ale nie by to pocaunek ani czysty, ani niewinny. Gdy wreszcie podnis
gow wiedzia, e prowadzi niebezpieczn gr. Jaenelle koysaa si, zapierajc si o jego
uda, aby utrzyma rwnowag. Oblizaa wargi i popatrzya na niego lekko szklistymi oczami.
- Czy... czy wszyscy chopcy tak cauj?
- Chopcy w ogle tak nie cauj, Lady - powiedzia cicho, powanie. - Tak nie cauje
te wikszo mczyzn. Ale ja nie jestem taki jak wikszo mczyzn. - Powoli wcign
wici uwodzenia. Dzi wieczorem zrobi ju wicej ni powinien; cokolwiek wicej zrobioby
jej krzywd. Jutro bdzie jej towarzyszem tak jak wczoraj i przedwczoraj, Ona bdzie jednak
pamita ten pocaunek i porwnywa z nim wszystkie pocaunki chopcw z Chaillot. Nie
dba o to, ilu chopcw bdzie j caowao. W kocu byli to tylko chopcy. Ale ko... Gdy
nadejdzie czas, ko bdzie jego. Zdj bransolet z jej rki i woy z powrotem do pudeka.
- Zniknij to - powiedzia cicho. Pozby si wstki i papieru. Gdy pudeko zniko,
rozplt nogi i pozwoli jej wrci do salonu, z ktrego Graff natychmiast zapdzia
dziewczynki do ek.
Philip wpatrywa si w niego. Robert umiecha si pogardliwie, Leland bya drca i
blada. To zazdrosne, oskarycielskie spojrzenie Alexandry wyzwolio jego zo. Wstaa, aby
rozpocz konfrontacj, ale w tym momencie zaczli zjawia si gocie zaproszeni na
caonocne witowanie.
Tej nocy Daemon nie czeka, a Alexandra poprosi go o obsuenie jednej z
przybyych kobiet. Uwodzi wszystkie kobiety w domu - zaczynajc od Leland - doprowadza
je do ostatecznoci, taczc z nimi, obserwowa je, jak dygoc, zagryzajc wargi do krwi,
starajc si nie krzycze w obecnoci tak wielu osb wokoo. Wylizgn si z jedna kobiet
do niewielkiej alkowy i po pierwszym lodowato - ognistym pocaunku sta spokojnie z rkami
w kieszeniach, oparty o cian, podczas gdy jego widmowa rka piecia bezlitonie ciao
kobiety, dopki ta nie leaa rozcignita, bagajc o pieszczot prawdziwej rki - a wtedy
jego najlejsze dotknicie, przesunicie paznokciem wzdu wewntrznej czci uda,
najkrtsze dotknicie jej bielizny w odpowiednim miejscu zaspokoioby j - i rozpaczliwie
pragnc nasycenia. Mimo to Daemon nie skoczy.
ROZDZIA TRZYNASTY
1. Terreille
- Masz racj, cholera, martwi si - rzuci Saetan. Teraz, gdy nie musia stara si
agodzi zoci Daemona, czu, e moe sobie pofolgowa. - Kto, w imi Pieka, wie, co ona
wymylia tym razem? - Opad na krzeso, warczc.
Daemon opar si na swoim krzele i zamia.
- Nie ciesz si tak, chopcze. To ty zasugujesz na porzdnego kopniaka w tyek.
Daemon zamruga.
- Ja?
Saetan pochyli si naprzd.
- Ty. Nastpnym razem, gdy bdziesz jej podpowiada, gdzie zdobywa odpowiednie
instrukcje, zanim czego sprbuje, pamitaj, do cholery, aby doda, e to ja mam jej udziela
odpowiednich instrukcji.
- Co...
- Tkanie snw. Czy pamitasz tkanie snw, imienniku? Daemon zblad.
- Pamitam. Aleja...
- Powiedziae jej, e powinna uczy si u najlepszych. I tak si stao.
- To co...
- Syszae kiedy o Arachnie? Daemon zblad jeszcze bardziej.
- To legenda - szepn.
- Wikszo informacji o Kaeleer to legenda, chopcze - rykn Saetan. - To nie
powstrzymao jej przed spotkaniami z bardzo interesujcymi osobnikami.
Patrzyli na siebie. Wreszcie Daemon powiedzia z przeraajcym spokojem: - Takimi
jak ty?
Cholera, ten chopak by zabawny! Saetan odetchn gboko i dramatycznie
westchn.
- Kiedy byem interesujcy - powiedzia z alem. - Byem kiedy szanowany, a nawet
bano si mnie. Mj gabinet by prywatnym sanktuarium, do ktrego nikt z wasnej woli nie
wchodzi. Ale postarzaem si - Daemon rzuci zdziwione spojrzenie na jego usta - i teraz
mam demony walce do drzwi, niektre zdenerwowane, poniewa Jaenelle ich nie
odwiedzia, a niektre zdenerwowane, bo ich odwiedzia. Moja kucharka nie daje mi y, bo
chce wiedzie, czy Lady dzisiaj przyjdzie i czy mona przygotowa jej ulubion potraw. I
mam kupcw toczcych si na progu, bagajcych o widzenie, w istocie uspokajajcych si w
mojej obecnoci, ale wykrcajcych donie i wyrzucajcych z siebie aosne historie.
Coraz bardziej rozbawiony Daemon lekko si zdziwi.
- Demony i kucharka - rozumiem. Ale dlaczego kupcy? Saetan westchn
imiennikiem?
- Poniewa nim jeste. - Saetan spojrza w bok, czujc si niezrcznie. - Nigdy nie
zamierzaem da tego imienia ktremukolwiek z moich synw. Wiedziaem, czym byem.
Byo im dostatecznie trudno mie mnie za ojca. Ale od pierwszego razu, gdy ci trzymaem
na rkach, wiedziaem, e adne imi nie bdzie do ciebie pasowao. Nazwaem ci wic
Saetan Daemon SaDiablo.
Oczy Daemona byszczay od ez.
- A wic potwierdzie ojcostwo? Manny powiedziaa, e rejestr Krwawych zosta
zmieniony, ale ju sam nie byem pewien.
- Nie jestem odpowiedzialny za kamstwa Dorothei, Ksi - powiedzia z gorycz
Saetan. - Lub za to, co haylliaski rejestr zawiera lub nie. Ale w rejestrze trzymanym w Ebon
Askavi ty i Lucivar jestecie wymienieni z imienia i nazwiska, i uznani.
- A wic nazywae mnie Daemon?
Saetan wiedzia, e byo duo, duo wicej rzeczy, o ktre Daemon chciaby zapyta,
ale by wdziczny, e na krtki czas, ktry im jeszcze pozosta, jego syn wybra lejsz
rozmow o przeszoci.
- Nie - powiedzia obojtnym tonem Saetan. - Ja nazywaem ci wycznie Saetan. To
Manny i Tersa... - zawaha si, zastanawiajc, czy Daemon wiedzia o Tersie, ale nie
dostrzeg oznak zdziwienia - nazyway ci Daemon. Manny poinformowaa mnie pewnego
dnia, gdy wytknem jej bd, e jeli sdz, e bdzie staa w drzwiach kuchennych i woaa
chopca na kolacj tym imieniem, to ebym si lepiej zastanowi.
Daemon rozemia si.
- No widzisz, Manny jest kochana.
- Dla ciebie - zachichota Saetan. - Osobicie zawsze sdziem, e po prostu chce
unikn sytuacji, w ktrej obaj odpowiadamy na jej wezwanie.
- Odpowiedziaby?
- Biorc pod uwag ton gosu, nie miabym nie odpowiedzie. Rozemieli si obaj.
Rozstanie byo niezrczne. Saetan chcia go przytuli, ale Daemon by spity, wrcz
niespokojny. Saetan zastanawia si, czy przez te wszystkie lata na dworze Dorothei Daemon
nie naby awersji do bycia dotykanym. By jeszcze Lucivar. Chcia zapyta o Lucivara, ale
udrczony wyraz twarzy Daemona na wzmiank o bracie wykluczy t moliwo. Poniewa
chcia pozna swoich synw, bdzie musia cierpliwie poczeka, a bd gotowi, aby si do
niego zbliy.
2. Terreille
bardziej si martwia, i jej Fach okaza si nie tak skuteczny jak mylaa, ni tym, e
przysporzya zmartwie.
- Czarny zauway rnic i nawet ja do koca dnia nie byem pewien.
- Naprawd? - Jaenelle oywia si.
- Naprawd - Daemon sprbowa si umiechn, ale nie cakiem mu si to udao. Nie sdzisz, e mam prawo do wyjanie?
Jaenelle schowaa twarz za zot zason wosw.
- Miaam ci powiedzie, obiecaam, e ci powiem. I musiaam powiedzie Kapanowi,
poniewa musia przygotowa par rzeczy.
- Komu obiecaa? - zdziwi si Daemon.
- Tersie. Daemon policzy do dziesiciu.
- Skd znasz Ters?
- Nadszed czas, Daemon - powiedziaa Jaenelle, ignorujc jego pytanie. Daemon
znw policzy do dziesiciu.
- Tersa jest dla mnie kim bardzo szczeglnym.
- Wiem - powiedziaa spokojnie Jaenelle. - Ale jeste teraz dorosy, Daemon. Ju jej
nie potrzebujesz. I nadszed czas, aby opucia Wykrzywione Krlestwo... ale bya tam od tak
dawna, e nie potrafia sama znale drogi powrotnej.
Pokj by zimny... Nie wypenia go jednak chd gniewu, ale chd strachu. Daemon
trzyma rce Jaenelle midzy swoimi, czerpic pewne pocieszenie z jej ciepa. Nie chcia
rozumie. Naprawd nie chcia rozumie. Ale chcia.
- Udaa si do Wykrzywionego Krlestwa, tak? - zapyta, rozpaczliwie starajc si
zachowa spokj w gosie. - Przesza drogi szalestwa, aby j znale, i sprowadzi z
powrotem do normalnoci - przynajmniej tak daleko, jak moe zosta sprowadzona?
- Tak.
- Nie pomylaa... - jego gos zaama si z powodu napicia. - Nie przyszo ci do
gowy, e to mogo by niebezpieczne?
Jaenelle wygldaa na zdumion.
- Niebezpieczne? - Potrzsna gow. - Nie. To jest po prostu inny sposb widzenia,
Daemon.
Daemon przymkn oczy. Czy ona niczego si nie baa? Nawet szalestwa?
- Poza tym ja ju podrowaam tak daleko, a wic znaam drog powrotn. Daemon
poczu smak krwi, gdy przygryz sobie jzyk.
- Znalezienie jej zajo mi jednak troch czasu i zajo troch czasu, aby j przekona,
e czas, aby pj, e nie musi pozostawa wewntrz wizji przez cay czas. - Jaenelle cisna
jego rce. - Kapan ma zamiar kupi jej chat w niewielkiej wiosce w pobliu Paacu w
Kaeleer. Bd tam ludzie, ktrzy o ni zadbaj, i bdzie ogrd, w ktrym bdzie pracowa, i
Siostry Czarne Wdowy do rozmowy.
Daemon wzi j w ramiona i mocno przytuli.
- Przekonaa j, aby tam zamieszkaa? - szepta w jej wosy. - Czy naprawd bdzie w
porzdnym domu i bdzie miaa porzdne ubrania oraz dobre jedzenie i ludzi, ktrzy si ni
zaopiekuj? - Jej gowa wdrowaa w gr i w d. Westchn. - A wic warto byo si
martwi. Byoby warto tak si martwi sto razy.
- Tak powiedzia Kapan... po tym, jak mnie zaja. Daemon umiechn si do jej
wosw.
- Czy co jeszcze powiedzia?
- Mnstwo rzeczy - burkna Jaenelle. - Co o siedzeniu wygodnie, ale go nie
zrozumiaam, a on nie chcia powtrzy.
Daemon zakaszla, Jaenelle podniosa gow i przyjrzaa mu si podejrzliwie.
Sprbowa przybra obojtny wyraz twarzy. Jej wygld wskazywa jeszcze wiksz
podejrzliwo. Odgos krokw na korytarzu sprawi, e si odwrci, jego ciao napryo si,
oczy utkwiy w drzwiach.
- Lepiej id do siostry, - Poda jej paszcz i kapelusz. Zanim Daemon otworzy drzwi,
zatrzyma si. - Dzikuj ci. - To z pewnoci nie wystarczao, ale nic innego nie przyszo mu
do gowy. Jaenelle skina gow i wysza za drzwi.
3. Terreille
4. Pieko
miaa dziecistwo. Chc, eby robia te wszystkie niemdre rzeczy, ktre robi wszystkie
dziewczynki. Chc, eby bya moda i beztroska.
- Ona nigdy nie bdzie miaa normalnego dziecistwa, SaDiablo. Ona zna nas, cildru
dyathe, Geoffreya, Drac i Lorna, czymkolwiek i gdziekolwiek on moe by. Widziaa wicej
w Kaeleer ni ktokolwiek inny przez tysice lat. Jak moesz mie nadziej, e bdzie miaa
normalne dziecistwo?
- Te rzeczy s normalne, Andulvarze - powiedzia zmczonym gosem Saetan,
ignorujc zaprzeczajce chrzknicie Andulvara. - Chciaby nigdy jej nie spotka? Nie patrz
na mnie w ten sposb; znam odpowied. - Pochyli si do przodu, opierajc zoone rce na
biurku. - Rzecz w tym, e dziecko bawi si z jednorocami w Sceval. Dziecko odwiedza
przyjaci w Scelt i Philan, Glacii, Dharo, Narkhavie i Dea al Mon, i w Piekle, i kto wie, w ilu
jeszcze miejscach. Suchaem jej opowieci, niewinnych, cho denerwujcych, o modych,
silnych czarownicach, dorastajcych i uczcych si Fachu. Niewane, gdzie ona jest, robic te
rzeczy, ona jest dzieckiem.
- Na czym polega problem?
- Jedynym miejscem, ktrego nigdy nie wymienia, jedynym miejscem, ktre nie
wystpuje w jej przygodach jest Beldon Mor. Ona nie mwi nic o swojej rodzinie. Andulvar
zastanowi si nad tym.
- SaDiablo, jeste i tak wystarczajco zazdrosny. Naprawd chcesz wiedzie, e
ludzie, ktrzy maj wiksze prawa do niej, uwielbiaj j tak bardzo jak ty? Czy dziecko tak
wraliwe na nastroje innych jak ona chciaoby ci to wszystko opowiada?
- Zazdrosny? - sykn Saetan. - Czy mylisz, e to zazdro sprawia, e chc ich
rozerwa na strzpy?
Andulvar popatrzy przez chwil na przyjaciela, zanim powiedzia ostronie: - Tak
myl.
Saetan czciowo odsun si od biurka i wsta z krzesa, a nastpnie zmieni zamiar.
- To nie zazdro - powiedzia, zamykajc oczy. - Strach. Cigle si zastanawiam, co
si dzieje, gdy opuszcza to miejsce. Zastanawiam si nad niektrymi rzeczami, o ktrych
nauczenie mnie prosia, zastanawiam si, dlaczego dziecko chce wiedzie o pewnych
rzeczach, zastanawiam si, dlaczego czasem sysz rozpacz w jej gosie lub gorzej, lodowaty
gniew. - Spojrza na Andulvara. - Mielimy brutalne dziecistwo i pozostalimy lojalni wobec
Krwawych, poniewa to wanie nimi jestemy. Ale ona... Och, Andulvarze, za par krtkich
lat zoy Ofiar, a kiedy to zrobi, bdzie poza zasigiem. Naprawd chcesz widzie Jaenelle w
jej penej, ciemnej chwale, rzdzc z Wykrzywionego Krlestwa?
- Nie - powiedzia cicho Andulvar z lekkim dreniem w gosie. - Nie chc widzie
naszej sieroty w Wykrzywionym Krlestwie.
- A zatem... - Rozlego si ciche pukanie do drzwi, Saetan i Andulvar wymienili
spojrzenia. Andulvar przybra zdziwiony wyraz twarzy, Saetan obojtny.
- Prosz. - Obaj mczyni zesztywnieli, gdy do pokoju wesza Jaenelle, sposb
uoenia jej ramion stanowi wystarczajce ostrzeenie.
- Wielki Lordzie - powiedziaa, obdarzajc go krlewskim skinieniem.
- Ksi Yaslana.
- Troszk to formalne, co, chudzinko? - powiedzia Andulvar z udawan szorstkoci.
Saetan zacisn usta skonsternowany. Zaufaj Eyrieczykowi, aby przenie bitw na otwarte
pole. Nieufno budzi w nim brak reakcji Jaenelle.
Spojrzaa w stron Saetana, jej szafirowe oczy przyszpiliy go do krzesa.
- Wielki Lordzie, chc zada pytanie i nie chc sysze, e jestem za maa, eby mi
udzieli odpowiedzi.
Saetan widzia, e Andulvar cakowicie nieruchomieje, zbierajc siy na wypadek,
gdyby byy potrzebne.
- Twoje pytanie, Lady?
- Co to znaczy zosta ogolonym?
Andulvar o mao si nie zachysn. Saetan poczu, jakby spada w bezdenn otcha.
Obliza wargi i powiedzia cicho: - To znaczy wyci mskie genitalia.
Przez krtki moment pokj by jak niebo pene byskawic spojrze. Saetan nie mia
odwrci oczu od Jaenelle, nie mia przegapi czegokolwiek, co mona by w nich wyczyta.
Poczu si chory. Po bysku gniewu, mg dostrzec, jak zastanawia si nad czym, way i podejmuje decyzj. Cho wiedzia, co ma zamiar powiedzie, ba si usysze te sowa.
- Naucz mnie.
- Czekaj chwil, chudzinko!
Jaenelle podniosa rk. Nawet Ksi Demonw nie kwestionowaby tego wadczego
rozkazu zachowania ciszy.
- Wielki Lordzie?
Tak musi si czu wyschnita plewa.
- S dwa sposoby - powiedzia sztywno Saetan. - atwiejszy sposb wymaga
umiejtnego posugiwania si noem. Wymaga take fizycznego kontaktu. Drugi sposb jest
subtelniejszy, ale, aby by skuteczny, wymaga znajomoci mskiej anatomii. Ktrego sposobu
wolisz si nauczy?
- Obu.
Saetan odwrci wzrok.
- Czy dasz mi do jutra czas na przygotowania? - Jaenelle skina gow, - Wielki
Lordzie. Ksi Yaslana. - Patrzyli, jak wychodzi. Przez chwil nic nie mwili, nie mieli te
ochoty spojrze sobie w oczy.
Wreszcie Andulvar zapyta: - Masz zamiar to zrobi, prawda?. Saetan odchyli si w
fotelu, zamkn oczy i potar skronie, aby zmniejszy nagy bl gowy.
- Tak, mam taki zamiar.
- Jeste szalecem! - rykn Andulvar, zrywajc si z krzesa. - Ona ma tylko
dwanacie lat, Saetan, jak ona moe zrozumie, co to dla mczyzny znaczy by ogolonym?
Saetan powoli otworzy oczy.
- Nie widziae jej oczu. Ona ju pojmuje konsekwencje ogolenia mczyzny. Wanie
dlatego chce si tego nauczy.
- A kto bdzie pierwsz ofiar? Saetan potrzsn gow.
- Pytanie, mj przyjacielu, brzmi: dlaczego ma by jakakolwiek ofiara. I gdzie?
5. Terreille
wyjtkiem jednej. Przez chwil te ostrone, szafirowe oczy odwzajemniay jej spojrzenie.
Gdy moga ju odwrci wzrok, zauwaya, e przyglda si jej Sadi.
- Potrzebuj odetchn wieym powietrzem - powiedziaa do swojego Wojownika,
odsuwajc si od niego i szukajc tarasu, otwartego okna, czegokolwiek.
Na tarasie nie byo nikogo. Surreal przywoaa gruby szal i okrya nim ramiona.
Gupio byo tu wystawa, ale odr dzy w zatoczonych salach by nie do zniesienia. Surreal
staa. Nie syszaa, aby wychodzi, nie syszaa nawet najcichszego odgosu stp na
kamieniu. Patrzya w kierunku nieowietlonego ogrodu, nie widzc niczego, czekajc.
- Papierosa? - zapyta Daemon, wycigajc w jej kierunku zot papieronic. Surreal
wzia papierosa i czekaa, a Daemon utworzy may jzyczek ognia. Przez chwil palili w
milczeniu.
- Dzi wieczr twoja eskorta nie bardzo wie, co ze sob pocz - powiedzia Z nut
obojtnego rozbawienia Daemon.
- To dupek, - Surreal pstrykna niedopakiem w kierunku ogrodu. - Poza tym,
gdybym wiedziaa, jakiego rodzaju jest to przyjcie, nie przyszabym tutaj.
- A jakiego rodzaju jest to przyjcie? Surreal parskna bynajmniej nie jak dama.
- Z tymi szanowanymi przedstawicielami Briarwood? Jak mylisz, jakiego rodzaju jest
to przyjcie?
Noc bya spokojna i zimna. Teraz bya przepeniona czym bardziej spokojnym - i
zimniejszym.
- Co wiesz o Briarwood, Surreal? - zapyta piewnie Daemon. Surreal wzdrygna si,
gdy zblia si do niej.
- Nic ponad to, co wie kada kobieta pracujca w domu Czerwonego Ksiyca powiedziaa ostronie.
- To znaczy?
- Dlaczego chcesz wiedzie? - zapytaa ostro, marzc o nou i nie miejc go
przywoa. - Czy stae si wujkiem, Sadi?
Gos Daemona by zbyt cichy, zbyt senny.
- A kto to jest wujek?
Patrzya w jego oczy, zmroona tym, co w nich zobaczya, i nie poczua jego rki
wok swojego nadgarstka do chwili, gdy ju byo za pno. Gniew. Gniew by jedyn
obron.
- Wujek jest mczyzn, ktry lubi zabawia si z maymi dziewczynkami odpowiedziaa sodko - jadowicie.
- Ciii - powiedzia Daemon, przesuwajc palcem po jej wargach. Jego rce przejechay
przez jej wosy, przywracajc im pewne podobiestwo do fryzury, ktr miaa wczeniej. Uspokj si, Surreal.
- Jak...
- Uspokj si.
Znaa go wystarczajco dugo, aby wiedzie, co to jest rozkaz, gdy go syszaa.
Spokj. Tak. Osoby postronne nie powinny wiedzie o dodatkowym, maym przyjciu, ktre
bdzie miao miejsce. Daemon zaprowadzi j do gwnej sali, lekko opierajc rk na jej
ramieniu.
- Powiedz swojej eskorcie, e boli ci gowa. Za gorco, za duo wina, cokolwiek.
- To nie bdzie trudne. - Stojc w drzwiach, Surreal przeczesywaa tum w sali
balowej, szukajc modego Wojownika. Zamiast niego dostrzega haylliaskiego Wojownika
stojcego z grup mczyzn i co z nimi omawiajcego. Caa grupka przypatrywaa si
rwnoczenie dziewcztom taczcym swj pierwszy taniec z wybranymi partnerami. - Kto
to jest? - zapytaa, wskazujc gow w kierunku Haylliaczyka.
- To jest, moja droga Surreal, Kartane SaDiablo.
N w jej rce zjawi si, zanim skoczy mwi. Kartane! Wreszcie widzi Kartane.
Surreal chciaa ruszy, przecisn si przez tum i znale si na tyle blisko, aby mie
pewno, e uda si jej zabi, ale nie moga uwolni si z elaznego uchwytu Daemona.
- Nie, Surreal - powiedzia cicho Daemon.
- On musi mi zapaci za Titian - sykna przez zacinite zby.
- Nie tutaj. Nie w Beldon Mor.
- On musi mi zapaci, Sadi. - Bl w jej ramieniu nasili si.
- Jeli zabijesz go teraz, Dorothea zacznie zadawa pytania. Nie chc, aby ktokolwiek
zadawa pytania. Rozumiesz?
Surreal znikna n. Nie cieszyo jej to, ale zrozumiaa. Nie oznaczao to jednak, e
nie moe przyglda si swojej ofierze.
- Teraz id, Surreal.
- Myl, e ja...
- Id. - To znw by rozkaz.
Surreal wysza, wiadoma, e Daemon j obserwuje. Nie widziaa swojej eskorty.
Niewane. By prawdopodobnie zbyt pijany, aby wiedzie, z kim poszed do ka.
Chaillot ma zbyt wiele tajemnic, pomyla Daemon, gdy obserwowa przyjcie. A ta
szczeglna tajemnica bya za. Dlaczego Saetan nie zrobi czego z Briarwood? Dlaczego
Najpierw musia j std wyprowadzi. Szansa pojawia si, gdy Jaenelle opucia sal
balow i sza korytarzem w stron azienki. Chowajc si za chronic przed wzrokiem
innych tarcz, szed tu za ni, czekajc niecierpliwie za drzwiami, a zaatwi swoje potrzeby.
Gdy otworzya drzwi, aby wyj, wepchn j z powrotem do rodka, zamkn drzwi na klucz
i opuci tarcz. Jaenelle uniosa brew, starajc si uzna to za art. Daemon uklk przed ni,
trzymajc j za rce.
- Posuchaj, Jaenelle. Jeste tutaj w niebezpieczestwie, wielkim niebezpieczestwie.
- Zawsze tu byam w niebezpieczestwie, Daemonie - powiedziaa cicho Jaenelle
swoim gosem Czarownicy.
- Teraz w jeszcze wikszym. Nie rozumiesz, co tu moe si zdarzy.
- Czyby? - Jej gos by grzmicym szeptem.
- Jaenelle... - Daemon zamkn oczy i pochyli si do przodu, a jego gowa opara si
o jej ma, zbyt chud i kruch klatk piersiow. Czu, jak bije jej serce. To bicie wprawio go
w rozpacz. Zrobi wszystko, aby to serce nie przestao bi. - Jaenelle, prosz. Kapan.,. Kapan
pozwoli ci zosta u siebie, prawda? To znaczy, nie bdziesz musiaa y w Ciemnym
Krlestwie. Znajdzie inne miejsce, tak jak je znalaz dla Tersy, prawda? Jaenelle... kochanie...
nie moesz tu duej zosta.
- Musz, Daemon - powiedziaa agodnie Jaenelle, jej palce gadziy jego gow,
pltay wosy.
- Dlaczego? - krzykn Daemon. Podnis gow i patrzy proszcymi oczami. - Wiem,
e zaley ci na rodzinie...
- Rodzina? - Jaenelle zamiaa si gorzko. - Moja rodzina mieszka w Piekle, Ksi.
- A wic dlaczego nie chcesz si przenie? Jeli mylisz, e Kapan ci nie wemie,
id przynajmniej do Cassandry. Sanktuarium zapewni ci jak ochron.
- Nie.
- Dlaczego?
potrzsn.
- Nie, nie wiem dlaczego. Jeli mu powiem...
Jaenelle spojrzaa na niego wielkimi, przeraonymi oczami.
- Prosz, nie mw mu, Daemonie - szepna. - Prosz.
- Dlaczego? - rzuci. - On nie bdzie mia do ciebie pretensji z powodu tego, co si
stao. Czy naprawd uwaasz, e przestanie mu na tobie zalee, jeli si dowie?
- Moe.
Daemon odchyli si zdziwiony. Poniewa jemu nie robio to rnicy, poza tym, e
jeszcze bardziej chcia j chroni, zakada, e Saetan czuby podobnie. Czy robioby rnic?
- Daemon - prosia Jaenelle - jeli on odkryje, e byam... chora... jeli pomyli, e nie
jestem do dobra, aby mnie uczy Fachu...
- Co masz na myli, mwic chora? - Ale wiedzia. Szpital dla dzieci
niezrwnowaonych emocjonalnie. Dziecko, ktre opowiada o jednorocach i smokach,
ktre odwiedza przyjaci, ktrych nikt innych nie widzia, poniewa, gdziekolwiek by nie
istniay, nie byo to w Terreille. Dziecko, ktrego poczucie rzeczywistoci byo wykrzywione
przez tyle lat w Briarwood, nie wiedziao, w co wierzy ani komu zaufa.
Daemon trzyma j blisko siebie i gaska po wosach. Czu jej zy na szyi, a jego serce
krwawio. Miaa tylko dwanacie lat. Wadaa Fachem, wadaa magi, miaa wielk moc, ale
wci miaa tylko dwanacie lat. Wierzya we wszystkie kamstwa, ktrymi j karmiono.
Mimo e walczya z nimi, mimo e prbowaa wtpi w sowa, ktrymi bya bombardowana
przez tyle lat, wierzya w ich kamstwa. A poniewa wierzya, bya bardziej przestraszona
moliwoci utracenia swojego mentora i przyjaciela ni perspektyw utraty ycia. Pocaowa
j w policzek.
- Gdybym ci obieca, e nie powiem, czy obiecasz mi, e pjdziesz i nie wrcisz?
- Nie mog - szepna Jaenelle.
- Dlaczego? - zapyta ze zoci Daemon. Zaczyna traci cierpliwo. Tracili cenny
czas.
Jaenelle odchylia si do tyu i spojrzaa na niego staroytnymi, udrczonymi oczami.
- Wilhelmina - powiedziaa bezbarwnym gosem. - Wilhelmina jest silna, Daemonie,
silniejsza, ni sama sdzi, na tyle silna, aby nosi Szafirowy, jeli nie zostanie zamana.
Musz jej pomaga, dopki nie zoy Ofiary. Wtedy bdzie silniejsza ni wikszo
tutejszych mczyzn i nie bd oni w stanie jej zama. Wtedy zamieszkam z Kapanem.
Daemon odwrci wzrok. Min co najmniej cztery lata, zanim Wilhelmina bdzie
moga zoy ofiar. Jaenelle, jeli zostanie w Beldon Mor do tego czasu, od dawna nie
bdzie ya.
Mocne walenie do drzwi ich zaskoczyo. Kobieta zawoaa: - Wszystko w porzdku,
panienko? Pospiesz si teraz. Dziewczta wybieraj partnerw do taca.
Daemon powoli wsta. Czu si stary i pokonany. Ale gdyby mg zapewni jej
bezpieczestwo do jutra, Saetan mgby wycign bardziej przekonujc bro. Otaczajc si
tarcz chronic przed wzrokiem innych, otworzy drzwi i wyszed w lad za Jaenelle.
Kobieta niecierpliwie czekajca pod drzwiami wzia mocno za rk Jaenelle i skierowaa j z
powrotem do sali balowej.
Pozostajc niewidzialnym, Daemon posuwa si cicho wzdu cian sali. Zatrzymanie
serca, signicie do ttnicy byo takie proste. Czy by tu jaki mczyzna, ktrego nie daoby
si wysa na tamten wiat? Nie, gdy ld szepta w jego j yach, nie, gdy dwustronny miecz
by wysunity z pochwy. Stan za swoim kuzynem i usysza, jak Kartane mwi: - Ta? To
maa suczka o bladej cerze. Jej siostra jest adniejsza.
Daemon umiechn si. Cigle schowany za oson widzialnoci, wycign praw
rk w kierunku ramienia Kartane. Przez moment, zanim jego rka nie zacisna si we
wrogim ucisku, poczu, jak Kartane opiera si o niego, cieszc si zmysow, drc
pieszczot dugich paznokci. Daemon bawi si zmian zmysowego drenia w przeraone
drenie, gdy jogo paznokcie przebiy marynark i koszul Kartane.
- Kuzynie - Daemon szepn mu do ucha - wyjd ze mn na taras, kuzynie.
- Daj mi spokj - warkn kcikiem ust Kartane, prbujc zrzuci rk Daemona. Mam tu spraw do zaatwienia.
Daemon nie przestawa si umiecha. Niemdrze ze strony choptasia blefowa, gdy
czuje strach.
- Najpierw zaatwisz spraw ze mn. - Obrci si powoli, cignc Karane.
- Bkart - powiedzia cicho Kartane, idc w stron tarasu, aby nie by cignitym.
- Z urodzenia i z usposobienia - zgodzi si z przyjaznym chodem.
Gdy wyszli na taras, Daemon zrzuci tarcz widzialnoci. W porwnaniu z wciekym
chodem, ktry odczuwa wewntrz, powietrze wydawao si balsamiczne. Gdy czeka, a
Kartane przestanie patrze na ogrd i spojrzy na twarz swojego rozmwcy, machinalnie
gadzi gazki maego krzewu rosncego w doniczce. Umiechn si, gdy natychmiast
pokry je ld. Nie przestawa gadzi krzewu, a ld pokry ca rolin. Wzruszy ramionami,
wyj zot papieronic, zapali papierosa i czeka. Sta midzy Kartane a drzwiami. Jego
kuzyn nie opuci tarasu, dopki on mu na to nie pozwoli. Drc, Kartane odwrci si
gwatownie.
pochlipujca. Jej sukienka, czciowo rozpita, zelizgna si, odsaniajc jedno okrge,
mode rami. Jaenelle staa przed swoj siostr, trzymajc szyjk zbitej butelki po winie w
sposb wskazujcy na du wpraw w posugiwaniu si noem. Jej ponce szafirowe oczy
byy skupione na grupce mczyzn.
Daemon posuwa si powoli w jej kierunku, dbajc, aby nie zasoni jej pola widzenia.
Zatrzyma si na wycignicie ramienia. Gdyby rzucia si do przodu, mogaby go dgn w
brzuch. Nie przyszo mu do gowy, aby si jej ba. Ten mroczny gos, ktry mg wreszcie
rozpozna, szepta z czeluci jego wasnego jestestwa: Protok, Protok, Protok. Jaenelle
przemwia. Daemon patrzy na mczyzn, na Philipa i Alexandr oraz innych, ktrzy
przepychali si przez drzwi. Wygldali na zszokowanych widokiem zniszcze. Zastanawia
si, ilu z nich byoby zszokowanych tym, co miao si tu sta. Philip i Alexandra patrzyli na
Jaenelle i wiedzia, e syszeli niezrozumiae nonsensy. Nawet on nie zna Starego Jzyka
wystarczajco dobrze, aby przetumaczy wszystkie jej pikne, grone sowa.
- Dr Carvay? - powiedzia Philip, wpatrujc si w Jaenelle.
Carvay, szef Briarwood, odczy si od grupki mczyzn, popatrzy na Jaenelie i
potrzsn gow.
- Obawiam si, e dziecko jest nieswoje z powodu podniecenia zabaw - powiedzia z
zatroskaniem.
Lady, Daemon posa swoje myli wzdu Czarnej nici. Protok. Lady, oni ci nie
rozumiej.
Jaenelle przestaa mwi. Gdy Philip i Alexandra naradzali si z dr. Carvayem, ona
staraa si znale wsplny jzyk. Dr Carvay podszed w stron Jaenelle.
- Jaenelle - powiedzia zbyt spokojnym gosem, ktry sprawi, e Daemon odwrci si
tak, aby patrze mu w twarz - chod teraz z dr. Carvayem, moja droga. Jeste zdenerwowana.
Potrzebujesz swojego lekarstwa.
- Trzymaj si od niej z daleka - warkn Daemon. Chwil pniej poczu narastajcy
bl midzy nogami. Spojrza na Alexandr, ktra wygldaa na przestraszon, ale
zdeterminowan. Uywaa przeciwko niemu Piercienia. Teraz, gdy Jaenelle go
potrzebowaa, Alexandra grozia, e powali go na kolana. Zacisn zby, eby zwalczy bl i
czeka.
- Chod, Jaenelle - powiedzia ponownie dr Carvay.
- Nie dostaniesz mojej siostry - powiedziaa wreszcie Jaenelle gosem ochrypym z
wciekoci. - Nigdy.
Wszyscy mczyni zadreli na dwik jej gosu.
siebie. W kocu, mimo piorunujcego wzroku Philipa, wyplta si z jej obj i znis j na
d do czekajcego powozu, ktry odwiezie j do domu, gdzie, jak mia gorc nadziej, kto
si ni zajmie.
ROZDZIA CZTERNASTY
1. Terreille
opowieci o mnie?
- Czego chcesz? - Alexandra prbowaa si cofn, ale Daemon przydepn jej
szlafrok, przyszpilajc j w ten sposb do podogi.
- Tego, czego chc, odkd tu przybyem. Czego zawsze chciaem. A ty mi j oddasz.
Dzi wieczorem...
- Nie wiem co...
- Oddaa j z powrotem do tego... miejsca, prawda, Alexandro? Oddaa j do tego
koszmaru.
- Ona jest chora! - zaprotestowaa Alexandra. - Ona jest...
- Ona nigdy nie bya chora - warkn Daemon. - I ty to wiesz. Teraz zabierzesz j
stamtd. - Umiechn si. - Jeli jej nie zabierzesz, ja to zrobi. Ale jeli bd musia to
zrobi, ulice Beldon Mor spyn krwi, zanim dotr na miejsce, a ty, moja droga, bdziesz
jednym z trupw wrzuconych do cieku. Zabierz j z Briarwood, Alexandro. Potem nie
bdziesz musiaa si o ni martwi. Ja si ni zajm.
- Zajmiesz si ni? - Alexandra spluna. - Chcesz powiedzie, wypaczysz j,
wykorzystasz do swoich perwersyjnych celw, To dlatego spacerujesz z ni w najdalszych
zaktkach ogrodu. A wic moesz pieci... - Alexandra zakrztusia si, ale sowa nadal
pyny. - Nic dziwnego, e nie moesz normalnie by Z prawdziw kobiet. Musisz zmusza
dzieci...
- Zanim zaczniesz mnie oskara, przyjrzyj si wasnemu domowi, Lady. - Daemon
postawi j na nogi, jedn rk przytrzymujc jej nadgarstki za plecami, a drug cignc za
wosy.
- Zabierz j stamtd, Alexandro - powiedzia cicho. - Zabierz j stamtd, zanim
wzejdzie soce.
- Nie mog - zawoaa Alexandra. - Szefem Briarwood jest dr Carvay. On bdzie
musia podpisa dokumenty zwolnienia. Tak jak i Robert.
- Wsadzia j tam.
- Z Robertem! Poza tym ona bya tak wzburzona, dostaa duo rodkw
uspokajajcych i nie powinna by przenoszona.
- Jak dugo? - rzuci Daemon, pozwalajc, aby upada na podog.
- Co? - czua si saba i bezradna, gdy tak nad ni growa.
- Jak dugo to potrwa? Kiedy bdziesz moga sprowadzi j z powrotem? Czas.
Potrzebowaa troch czasu.
- Jutro po poudniu. Gdy milcza dugo, omielia si spojrze w gr, ale szybko
odwrcia wzrok.
Wzdrygna si, gdy przykucn obok.
- Posuchaj mnie, Alexandro, posuchaj uwanie. Jeli Jaenelle nie bdzie tu z
powrotem w dobrym stanie zdrowia, bdziesz moja droga ya na tyle dugo, aby poaowa,
e mnie zawioda.
Alexandra pooya si na pododze i przykrya gow rkami. Cigle widziaa
spojrzenie jego oczu i wiedziaa, e oszaleje, jeli nie przestanie go widzie. Nawet, gdy
syszaa jak przechodzi przez pokj, usyszaa dwik otwieranych, a nastpnie zamykanych
drzwi, bya zbyt przeraona, aby wsta.
Byo ciemno.
Alexandra budzia si, powoli otwierajc oczy. Leaa na plecach na grudkowatym
chodnym i wilgotnym ku. Co askotao j. w czoo.
Gdy podniosa rk, aby odgarn wosy, natrafia na co twardego nad gow.
Na jej szyj i ramiona sypaa si ziemia.
Przycisna drug rk ko - i znalaza ziemi.
Kaleczc si, odrzucia na zewntrz rce - i znalaza ziemi.
Jej palce u ng, gdy wycigna troch nogi, natrafiy na ziemi.
Nie, pomylaa, zwalczajc panik, to sen. Zy sen. Nie moga by... zakopana. Nie
moga by.
Zamkna oczy, aby ziemia si do nich nie sypaa, badaa otoczenie po omacku. By to
rwno wycity prostokt. Dobrze wykonany grb. A jeli by to grb, ziemia nad ni powinna
by luna.
Troch szlochajc, a troch si zachystujc, Alexandra zacza grzeba rkami w
ziemi nad gow. Gdy natrafia na korzenie drzew, przerwaa, zdumiona. To nie byo
normalne. Kto musiaby kopa wok korzeni. Przykucna nieco i zacza znw kopa
ziemi rkami. Bya zbita, twarda, zmroona.
Myl. Myl. Czarownica moe przenika przez ciaa stae. To byo niebezpieczne,
owszem, ale mogaby to zrobi, gdyby nie spanikowaa.
Zmusia si, aby oddycha powoli i rwno. Podniosa jedn rk, powoli przechodzia
przez ziemi, poruszajc si w gr, powoli, powoli. Podniosa drug rk. Jej rce
przesuway si przez ziemi, w gr, do wolnoci. Zamiaa si z ulg.
Jej rce uderzyy w co twardszego ni ziemia.
Jej palce grzebay, dgay. Niczego nie czua, a jednak co tam byo.
Skupiajc swoj energi na robieniu przejcia, napara na t nico, a jej Kamie,
Opal, lni od wysiku, wykorzystujc jej rezerwy, skupiajc jej moc. Posaa si Kamienia do
rk i pchaa. Ciemna, trzaskajca, wszechogarniajca energia przenikna od czubkw palcw
do ramion. Alexandra zostaa odrzucona do tyu i uderzya gow o ziemn cian. Jej moc
znikna. Kamie wisia na jej szyi, ciemny i pusty. Gdyby pchaa, korzystajc z tej energii,
chwil duej, jej Kamie by si rozpad, a umys prawdopodobnie roztrzaskaby si wraz z
nim.
- Nie - jkna Alexandra. Uderzya rkami o podog swojej ziemnej trumny. - Nie. Poczua zawrt gowy. Nie byo ju powietrza. Zgia nogi pod siebie, najmocniej jak moga,
i wyskoczya w gr, prbujc wydosta si z ziemi.
- NIE!
Broda Alexandry uderzya o koniec ka. Leaa na brzuchu, drc, chwytajc
gwatownie powietrze. Sen. W kocu okazao si to jednak snem.
Jej umys wypeni lodowaty, mikki gos. To nie sen, moja droga. Przez jej umys
przetacza si gos Daemona, ktry odczuwaa jak grzmot. Przedsmak. Jestem bardzo
dobrym, bardzo dyskretnym grabarzem, mam za sob stulecia praktyki. Pamitaj,
Alexandro. Jeli Jaenelle nie wrci w dobrym stanie do jutrzejszego popoudnia,
staniesz si pokarmem dla robakw.
Znikn. Pooya si na wznak. To bya sztuczka, sen. On nie mg. Uniosa drc
rk, zamkna oczy, aby nie widzie sabego wiata wiecy. Sen. Zy sen.
Alexandra opara si na okciu - i patrzya na swoje rce. Jej paznokcie byy poamane,
rce podrapane. Koszula nocna bya podarta i ubrudzona ziemi. Na nogach poczua nagle
mokre ciepo. Patrzya na powikszajc si plam ca minut, zanim zrozumiaa, e si
zmoczya. Potem usiada w fotelu otulona kodr i wygldaa przez okno, nie mogc doczeka
si witu.
2. Terreille
dr
Carvay
tumaczy
zrozpaczonym
rodzicom,
na
czym
polega
ta
3. Terreille
krzewy za sob. Nic nie odkrywszy, rzucia okiem na drzewa przed ni, jeszcze raz skupiajc
uwag na ukrytych drzwiach.
Drzewo miao idealn ga. Skoro byo tutaj zamknitych tyle dziewczynek,
wujkowie mogliby przynajmniej zawiesi tu hutawk.
Wiatr ucich. W spokojnym nocnym powietrzu Surreal usyszaa dwik zamykanych
drzwi i zesztywniaa. W wietle ksiyca wida byo Kartane, opierajcego si przez chwil o
cian budynku, a potem szybko odchodzcego. Niczego bardziej nie pragna, jak pj za
nim, znale go w ciemnym zauku i zobaczy, jak z jego szyi tryska krew. Sadi by
nierozsdny. On...
W powietrzu trzaskao. Trawnik i budynek wyglday jak za mg. Surreal odczuwaa
co w rodzaju dziwnego wirowania. Co musno jej rami. Surreal spojrzaa w gr, a
nastpnie zakrya rk usta. Na ptli zwisajcej z tej idealnej gazi drzewa wisiaa
dziewczynka patrzca pustymi oczodoami. Zarwno ona, jak i stryczek byy przezroczyste, a
mimo to Surreal nie wtpia, e dziewczynka tam bya, nie wtpia w ciemne lady krwi na jej
policzkach, nie wtpia w ciemne lady na sukience.
- Witaj, Surreal - odezwa si szepczcy, pnocny gos. - To jest Marjane.
Powiedziaa kiedy wujkowi, e nie moe znie jego widoku. Posmarowa wic jej oczy
miodem i powiesi j tutaj. Nie miaa zgin, ale walczya tak zaciekle, gdy przyleciay wrony
i wydziobyway jej oczy, e wze si zacisn i ptla j zabia.
- Czy... czy nie mona jej cign? - szepna Surreal, wci nie chcc odwraca si i
patrze na to, co byo z tyu.
- Och, jej ciao zniko cae lata temu. Marjane jest teraz tylko duchem. Mimo to, gdy
tutaj jestem, ma wci pewn moc. Dziewczta s wok tego drzewa bezpieczne. Wujkowie
nie lubi by kopani.
Surreal obrcia si i zdusia krzyk.
- Cicho - powiedziaa Jaenelle z brutalnie sodkim umiechem. Bya rwnie
przezroczysta jak Marjane, a koronkowa koszula nocna nie poruszya si, gdy wia wiatr.
ywe wydaway si tylko szafirowe oczy. Surreal odwrcia wzrok. Czua, e te oczy j
wcigaj, a wiedziaa instynktownie, e cokolwiek, co zostanie przez nie wcignite, nigdy
nie wrci.
- To nie ty masz spaca dug, Surreal - powiedziaa swoim pnocnym szeptem. - To
nie on jest ci winien swoj krew.
- Ale ci, ktrym jest winien, nie mog si pojawi, aby odebra dug! - sykna
Surreal, nie podnoszc gosu.
4. Terreille
Czarnych niciach psychicznej Sieci, ktr stworzy wok Beldon Mor, aby dowiedzie si,
czy nie wystpuj jakie zakcenia, jakiekolwiek wskazwki, e Jaenelle jest w
niebezpieczestwie, Nie uywajc Czarnego Kamienia jako pomocy, trudno byo walczy o
zachowanie dziaania Sieci, ale jak zdeterminowany pajk Daemon pozostawa w rodku,
wiadomy najmniejszych wibracji wzdu kadej nici. Pozostawienie jej w Briarwood byo
ryzykiem, ktre niechtnie podejmowa. Nie ufa Alexandrze, ale jeli Jaenelle podano
narkotyki, zwaszcza co takiego jak safframate, byoby dla niej bezpieczniej dochodzi do
siebie w tym samym otoczeniu. Widzia zbyt duo modych czarownic, ktre ucieky do
Wykrzywionego Krlestwa, gdy ich umysy nie mogy zrozumie zmiany w otoczeniu, nie
mogy poj, e s bezpieczne. Myl o Jaenelle zagubionej w szalestwie bya nie do
wytrzymania, mg wic mie tylko nadziej, e narkotyczny sen uczyni z niej mao
interesujc ofiar. Jeli nie...
Nie mia powodu, aby bez Jaenelle pozostawa wrd ywych, ale jeli pjdzie do
Ciemnego Krlestwa, to przyrzek sobie, e nie bdzie jedynym nowym przybyszem
klkajcym przed Wielkim Lordem.
Daemon zrzuci ubranie, wzi prysznic, ubra si w strj do konnej jazdy i zszed
cicho do kuchni. Nastawi czajnik, eby zrobi kaw, i przygotowa sobie niadanie. Gdy
wrci Jaenelle, bd musieli wyjecha szybko, nie dajc Philipowi ani Alexandrze czasu na
robienie przeszkd. Nie bdzie czasu na do widzenia. Rzadko mia czas na poegnania.
Poza tym nie byo zbyt wielu ludzi w jego yciu, ktrzy aowali, e wyjeda. Bya tu jednak
jedna osoba, ktra zasugiwaa na powiadomienie, e Lady odjedzie na zawsze.
Zanim umy naczynia po swoim niadaniu i wypi drug filiank kawy, do kuchni
wkroczya Kucharka. Usiada ciko na jednym z kuchennych krzese i popatrzya smutno na
Daemona, gdy stawia przed ni kaw.
- Ona jest znw w tym szpitalu, prawda? - Kucharka otara oczy. Daemon usiad obok
niej.
- Tak - powiedzia spokojnie. Trzyma jej rce i delikatnie je pociera. - Ale nie na
dugo. Wyjdzie dzi po poudniu.
- Tak sdzisz? - Obdarzya go wdzicznym, drcym umiechem. - W takim razie
mog...
- Nie. - Daemon cisn jej rce. - Wyjdzie z Briarwood, ale nie wrci tutaj. Kucharka
cofna rce. Jej wargi dray.
- Zabierasz j std, prawda? Daemon stara si by delikatny.
- Jest miejsce, w ktrym moe mieszka, w ktrym zaopiekuj si ni i w ktrym
bdzie bezpieczna.
- Dbamy tu o ni - ostro zaprotestowaa Kucharka, Bolao patrze na jej oczy
wypeniajce si zami.
- Ale nie bdzie tu bezpieczna. Jeli to bdzie trwao, zaamie si w wyniku napicia
lub umrze. - Otar zy z jej policzkw. - Obiecuj ci, e bdzie w bezpiecznym miejscu i nikt
nigdy ju jej nigdzie nie zamknie.
Kucharka wytara oczy fartuchem.
- To s dobrzy ludzie, ci, ktrych dla niej znalaze? Nie bd jej... krytykowa za...
dziwne zachowywanie si?
- Oni nie uwaaj, e jej zachowanie jest dziwne. - Daemon popija kaw. To take
byo ryzykowne. - Bybym jednak wdziczny, gdyby o tym nie wspominaa, dopki nie
wyjedziemy. Niektre osoby tutaj chc jej zaszkodzi i jeli dowiedz si, e chc j zabra
spod ich wpywu, uyj wszystkich dostpnych rodkw, eby nas zatrzyma.
Kucharka przemylaa to, skina gow, pocigna nosem i dziarsko wstaa od stou.
- Bdziesz wic potrzebowa niadania.
- Ju jadem, dzikuj. - Daemon postawi swj kubek na blacie. Pooy jej rce na
ramionach, obrci j i pocaowa lekko w usta. - Jeste kochana - powiedzia ochryple. A
potem wyszed kuchennymi drzwiami i ruszy w stron stajni.
Nawet tak wczenie rano w stajni panowa intensywny ruch. Gdy si zblia, chopcy
stajenni patrzyli na niego wilkiem. Guiness sta na rodku placu z butelk wsunit pod
pach, rzucajc rozkazy i przeklinajc pod nosem. Gdy zobaczy Daemona, jego grube brwi
utworzyy wcieky zarys nad zaczerwienionymi oczami.
- A czego sobie wielki i potny pan yczy o tej wczesnej godzinie? - rzuci Guiness.
Przytkn butelk do ust i pocign wielki yk.
Wiedzieli, pomyla Daemon, gdy bra butelk od Guinessa i si czstowa. Cokolwiek
to byo, co przywiodo do tego miejsca Jaenelle, to ju znikao i oni o tym wiedzieli. Oddajc
butelk Guinessowi, powiedzia cicho: - Osiodajcie Ciemnego Tancerza.
- Ko ci ostatnio kopn w gow? - krzykn Guiness, patrzc na Daemona. - On
ostatniej nocy rozwali p swojego boksu i prbowa zrobi z Andrew kotlet mielony. Nie
odbdziesz dzi oywczego porannego galopu na nim, jeli na to liczye.
Daemon rzuci okiem przez rami. Andrew opiera si o drzwi do boksu Ciemnego
Tancerza, odciajc jedn nog.
- Ja go osiodam. - Daemon przeszed obok chopcw stajennych, ignorujc
mamrotanie Guinessa.
Gdy Daemon odsun zasuwk, aby otworzy grn, cz drzwi, Andrew wycign
rk, aby go powstrzyma.
- On chce kogo zabi - szepn.
Daemon popatrzy w zapadnite oczy i blad, przestraszon twarz.
- To tak jak ja. - Otworzy drzwi. Ogier rzuci si w ich kierunku.
- Spokojnie bracie, spokojnie - powiedzia mikko Daemon. - Musimy porozmawia,
ty i ja. - Daemon otworzy doln poow drzwi. Ko dra. Daemon przejecha rk po szyi
konia, aujc, e zmy zapach Jaenelle ze skry. Ogier obejrza si w jego stron, czekajc na
gest otuchy. Daemon porusza si powoli. Gdy Tancerz zosta osiodany, Daemon
zaprowadzi go na plac i dosiad.
Pojechali do drzewa.
Daemon zsiad i opar si o drzewo, patrzc w kierunku domu. Ogier troch ra,
przypominajc Daemonowi, e nie jest sam.
- Chciaem ci powiedzie do widzenia - powiedzia cicho Daemon. Po raz pierwszy
dojrza w oczach konia inteligencj... i samotno. Potem ju mwi amicym si gosem.
Prbowa wyjani, dlaczego Jaenelle ju nigdy nie przybdzie do drzewa, dlaczego nie
bdzie wicej przejadek, nie bdzie wicej pieszczot, nie bdzie wicej rozmw. Przez
moment co dryo jego umys. Mia dziwne uczucie, e do niego mwiono, wyjaniano, a
jego sowa, odbite echem, raniy jego serce. By znowu samemu. Nigdy nie widzie tych
ramion wycignitych na powitanie. Nigdy nie sysze gosu wymawiajcego to imi.
Nigdy...
Daemon zachysn si, gdy Ciemny Tancerz uwolni wodze i popdzi ciek w
stron pola. W oczach Daemona pojawiy si zy blu. Ko moe i mia prosty umys, ale
jego serce byo rwnie wielkie.
Daemon poszed w stron pola, wpatrujc si przez dug chwil w jego pustk, a
potem powoli ruszy w kierunku rowu na jego kocu. Czy byoby lepiej nie mwi mu?
Zostawi go czekajcego przez samotne dni, tygodnie i miesice? Lub gorzej, obieca mu
powrt i nie wywiza si z obietnicy? Nie, myla Daemon, gdy dotar do rowu. Jaenelle
bya Krlow Tancerza. Zasugiwa na prawd. Zasugiwa na prawo dokonania wyboru.
Daemon zsun si po zboczu gbokiego, szerokiego rowu. Tancerz lea skrcony na dnie i
umiera. Daemon usiad bok niego i pooy delikatnie na kolanach eb konia. Gadzi szyj
Tancerza, mruczc sowa alu w Starym Jzyku.
Dobi. Siy opuszczay Tancerza. Jedno ostre, szybkie wtargnicie do umysu konia
zakoczyoby jego ycie. Daemon nabra powietrza... i nie mg tego zrobi.
Jeli Pieko byo miejscem, do ktrego wdrowali Krwawi, gdy ich ciao umierao, a
ich ja bya zbyt silna, aby rozpyn si w wiecznej nocy, to czy pokrewne istoty, o ktrych
mwia Jaenelle, te tam id? Czy by gdzie tabun koni - demonw galopujcych po
pustkowiach?
- Ach, Tancerzu - mrukn Daemon, gadzc wci szyj konia. Umysowe cze nie
pomogoby teraz, ale...
Daemon popatrzy na swj nadgarstek. Krew. Zgodnie z legendami demony
zachowyway siy dziki krwi od ywych. To dlatego, gdy kto zwraca si o pomoc do
Ciemnego Krlestwa, skada ofiar z krwi. Daemon zmieni troch pozycj. Podcign
prawy rkaw, ustawi rk nad pyskiem Tancerza. Koncentrujc si, aby to, co daje, byo jak
najmocniejsze, naku y dugim paznokciem i obserwowa, jak jego krew cieka do pyska
Tancerza. Daemon policzy do czterech, a nastpnie przycisn do rany kciuk, aby j zagoi,
uywajc Fachu. Teraz mg tylko czeka wraz ze swoim czworononym bratem.
Przez dugi czas oczy Tancerza byy szkliste i nic si nie dziao. Nastpnie co ukuo
Daemona, sprawio, e teren zacz si przesuwa i dre. Nie widzia ju rowu, nie czu ju
chodu i wilgoci ziemi pokrytej niegiem. Przed nim znajdowaa si wielka brama z kutego
elaza. Za ni bya mga wypeniona byskaniem. Gdy patrzy, brama powoli otworzya si w
przeraajcej ciszy. Rozleg si wtedy saby dwik, stumiony, ale coraz bliszy. Daemon
patrzy, jak Tancerz galopuje w stron bramy z wysoko podniesion gow i powiewajcymi
grzyw i ogonem. Chwil pniej ogier znikn we mgle, a brama zatrzasna si. Daemon
popatrzy w d na szeroko otwarte oczy. Delikatnie pooy gow konia na ziemi, wydosta
si z rowu i ruszy ciko w kierunku stajni.
Wszyscy si zbiegli, gdy przyszed samotnie. Gdy tylko Daemon odzyska panowanie
nad gosem, powiedzia: - On jest w rowie - spojrza na Andrew i tylko na Andrew. Nie ufajc
sobie, e bdzie w stanie powiedzie cokolwiek wicej, gwatownie odwrci si i poszed z
powrotem do domu.
5. Terreille
- Rozumiem twj problem, Lady Angelline, ale musisz zda sobie spraw, e ani
ambasador, ani ja nie jestemy upowanieni do wycofania Sadiego ze suby bez zgody
Arcykapanki. - Greer opar si o biurko, starajc si wyglda wspczujco. - By moe,
gdyby woya wicej wysiku w jego dyscyplinowanie... - zasugerowa.
- Czy ty mnie nie suchae? - powiedziaa ze zoci Angelline. - Ostatniej nocy
kamstwa. Greer zaczeka, a zamkn si za nimi drzwi, zanim zacz wsuwa piercie na
swj may palec. Wycign przed siebie rk, podziwiajc zote kko.
Sukinsyn, pomyla Greer wesoo. Mam ci, sukinsynu. Pierwszy, niemal na mier,
by przeraony Kartane, ktry zaprosi Greera do udziau w specjalnym przyjciu w
Briarwood, a teraz Krlowa, jczca, e Sadi interesuje si jej wnuczkami. A przez cay czas,
gdy Greer szuka ofiary Arcykapanki, Sadi bawi si z t ma lafirynd, a mieszaniec poci
si i krwawi w Pruul. Gdybymy mu powiedzieli o ofercie, ktr pogardliwie odrzucie, a
nastpnie rozcignli ci midzy dwoma supami i wrczyli mu bicz, jak mylisz, jaka cz
twojej skry by pozostaa, zanim zmczyby si na tyle, aby skoczy bicie? A jakiej czci
twojej anatomii mogoby brakowa, gdyby skoczy?
Greer potrzsn mentalnie sob. Te kuszce perspektywy musz poczeka. Oto bya
szansa, na ktr czeka, szansa na wykoczenie Sadiego i przy okazji zadowolenie
Arcykapanki. Alexandra bya gupia, e pozbya si swojej jedynej obrony przed Sadim.
Gdyby uywaa piercienia z t sam brutalnoci, z jak on zamierza go uywa, mogaby
powali Sadiego na kolana i wymczy wystarczajco, aby zmniejszy zagroenie. A
zagroenie musiao by zmniejszone. Nie chcia, aby Daemon Sadi, niezalenie w jakim by
stanie, dzi w nocy wybra si dokdkolwiek.
6. Terreille
Daemon rzuci pobienie okiem na swj pokj. Jego kufry byy spakowane i zniknite,
a wic bd podrowa wraz z nim. Wlizgn si nawet do skrzyda przedszkolnego i
spakowa ma walizeczk dla Jaenelle. Martwi si, e mg zostawi co, co byo dla niej
cenne. Ten zimny kt w szafie zawiera prawdopodobnie jej najbardziej prywatne rzeczy, ale
nie mia czasu ani energii, aby prbowa forsowa zamki, ktre mogyby tam si znajdowa.
Mia nadziej, e gdy umieci j w bezpiecznym miejscu poza Beldon Mor, bdzie mg
wzi dla niej te rzeczy.
Daemon otworzy drzwi do swojego pokoju, zaskakujc Kuchark, ktra staa z
uniesion rk, jakby miaa wanie zapuka.
- Chc, eby przyszed do frontowego holu - powiedziaa zmartwiona. Daemon
zmruy oczy. Dlaczego przysyaj z wiadomoci Kuchark?
- Czy Jaenelle wrcia?
- Nie wiem. Lady Angelline wysza dzi rano na chwil, ale gdy wrcia, przebywaa z
Lady Benedict oraz Graff i Wilhelmin w skrzydle przedszkolnym.
Nie wydaje mi si, aby Lord Benedict by w domu, a Ksi Alexander przebywa
cay dzie w biurze zarzdcy.
Daemon otworzy swj umys na zapachy psychiczne wok niego. Zmartwienie.
Strach. Tego naleao si spodziewa. Ulga? Jego zote oczy stwardniay, gdy przeszed obok
Kucharki i skierowa si do frontowego salonu. Jeli Alexandra prowadzi jak gr... Wszed
do gwnego korytarza i zobaczy Greera z dwudziestoma uzbrojonymi haylliaskimi
stranikami. Chwil pniej bl spowodowany przez Piercie sprawi, e ugiy si pod nim
nogi. Starajc si usta na nogach, rzuci ostre jak sztylet spojrzenie w kierunku Alexandry,
ktra staa obok Leland i Philipa.
- Nie, Sadi - powiedzia swoim liskim gosem Greer - teraz ja tob kieruj. - Unis
swoj zdrow rk, tak aby w zotym piercieniu wadzy odbio si wiato.
- Suka - powiedzia mikko Daemon, nie odrywajc oczu od Greera. - Co ci
obiecaem, Lady Angelline, a ja zawsze dotrzymuj obietnic.
- Nie tym razem - powiedzia Greer. Zamkn do i wycign j przed siebie. Na
jego palcu zabysn piercie wadzy.
Daemon zatoczy si do tyu, chwytajc si ciany, poniewa bl z Piercienia
przybra na sile.
- Nie tym razem - powtrzy Greer, idc w kierunku Daemona. Zimno. Sodkie zimno.
Daemon policzy do trzech, wycign praw rk w kierunku Greera i wypuci
szerok wizk ciemnej energii. Noszcy Szary Kamie Philip wycign rk w tej samej
chwili. Dwie siy spotkay si, rozbiy yrandol i zamieniy meble w drewno na podpak.
Trzech stranikw upado w drgawkach na podog. Greer wrzasn z wciekoci, Leland i
Alexandra krzyczay. Philip nadal skupia swoj moc przez Szary Kamie, prbujc
zatrzyma impet Daemona, ale Czarny otacza Szary, a tam, gdzie do tego dochodzio,
wypalay si i pkay ciany. Daemon opar si o cian. Greer nadal kierowa energi do
Piercienia, zadajc coraz wikszy bl. mier byaby lepsza ni poddanie si Greerowi, ale
bya tylko jedna szansa - gdyby zdoa dotrze tam w na tyle dobrym stanie, aby zrobi to, co
musia zrobi.
Wypuszczajc du kul ognia czarownicy, Daemon skierowa ostatnie natarcie na
Szarego, liczc, e Philip odpowie na atak. Gdy ogie czarownicy spotka si z Szar Tarcz,
eksplodowaa ona, tworzc cian ognia.
Daemon odepchn si od ciany i pobieg na ty budynku. Gdy bieg korytarzami do
kuchni, bl sta si silniejszy - Zbyt pno dostrzeg mod suc na klczkach i kau
wody z mydem. Skoczy, nie zaczepiajc o dziewczyn, ale jego stopa wyldowaa na brzegu
drzewa.
Daemon niemal spad, gdy Tancerz skoczy do przodu, ale utrzyma si, zdecydowany
uciec jedyn drog, ktra mu pozostaa. Gdy dotarli na miejsce, Daemon zelizgn si z
grzbietu konia, przypominajc sobie w sam por, czego nauczya go Jaenelle na temat
chodzenia w powietrzu. Przez moment lea w powietrzu na boku, z kolanami podcignitymi
do piersi, walczc z blem i zbierajc siy.
Gboko pod drzewem by rwno wycity prostokt, chroniony ju przez Czarn
tarcz, ktra powstrzyma innych rwnie skutecznie, jak zatrzymywaa Alexandr.
Daemon obejrza si za siebie. Najwyraniej demony nie zostawiaj ladw, A on na
szczcie rwnie nie pozostawi adnych wyranych znakw na niegu. Potrzebowa jedynie
kilku spokojnych chwil, eby zrobi przejcie. Prbujc zachowa cierpliwo, Daemon
czeka na nastpny atak blu z Piercienia. Gdy minie, bdzie mg wlizgn si w ziemi.
Za nim rozlegay si krzyki, odgosy walki. Czeka, czujc, e w miar jak ogarnia go chd i
bl, uciekaj z niego siy.
Dokadnie wtedy, gdy Daemon zdecydowa, aby duej nie czeka, bl uderzy znowu.
Skrca si i tarza, prbujc uciec od blu. Tym razem jednak ulga nie nadchodzia. Greer
wysya przez piercie wadzy stay impuls do Piercienia Posuszestwa. Daemon czoga
si w powietrzu, a znalaz si nad waciwym miejscem. Nie byo ju czasu. Z rkami tak
mocno zacinitymi, e paznokcie przecinay skr, zaczerpn gboki, drcy oddech,
zamkn oczy i zanurkowa w ziemi.
W momencie, gdy poczu pustk zamiast ziemi, wycign naprzd stopy, aby nie
ugrzzy w zmroonym gruncie, i zatrzyma dalsze przechodzenie. Czu, jak jego nogawki
zaczepiaj si w ziemi nad nim, czu jak skra na jego kolanach pka przy przechodzeniu
przez ostatni warstw ziemi. Spadajc rwno na plecy, straci na chwil oddech. Mia tylko
chwil, Mog nie dopa go fizycznie, ale bl wysyany przez Piercie cigle pulsowa.
Nawet Czarna tarcza nie moga go przed nim uchroni. Trzscymi rkami Daemon rozpi
pasek, rozsun suwak spodni i sign praw rk do swojego organu i Piercienia
Posuszestwa. Krzykn, gdy przypadkowo dotkn jder. Szlochajc i chwytajc
konwulsyjnie powietrze, Daemon trzyma rk nieruchomo i przywoa Czarne Kamienie.
Ju bardzo dawno nie czu Kamienia wok szyi lub na palcu. Pulsowa w rytm jego
serca, gdy pobiera jego zmagazynowan energi. To byo ryzykowne. Zawsze wiedzia, e to
byo ryzykowne. Ale stawk byo co waniejszego ni jego ciao. Daemon odetchn
gboko, zwrci si do wewntrz i rzuci w kierunku Czarnego.
To by skok z duej wysokoci w Ciemno. Dajc upust swojej wciekoci, Daemon
nabiera prdkoci i zblia si do migoccej, ciemnej Sieci, ktra bya nim samym. Cigle
spada, a jego Sie wydawaa si pdzi mu na spotkanie. Nie byo czasu, aby kontrolowa
spadanie. Gdyby przegapi zakrt i roztrzaska Sie, w najlepszym razie zostaby zamany i
pozbawiony moliwoci noszenia Czarnego, a by moe nawet nadanego na mocy
Przyrodzonego Prawa Czerwonego. Gdyby nie mg powstrzyma spadania i cigle lecia w
czelu, umarby lub oszala.
Daemon przyspieszy, obserwujc przez chwil, kiedy zrobi zakrt i wycign z
siebie jak najwicej. Gdzie daleko czu bl pit i napitych mini w szyi, te bowiem czci
ciaa podpieray jego wygite w uk i szarpane blem ciao. Wci lecia w d. W ostatniej
chwili, tu przed Sieci, skrci, pobra ca pozosta moc ze swoich Czarnych Kamieni i
pogna w gr, jak fala przypywu zimnej, czarnej wciekoci, ciemna strzaa, pdzca w
kierunku zotego kka.
Przez ca drog w gr Daemon utrzymywa swoj moc cinit do gruboci rapiera,
ale w momencie, gdy dotar do Piercienia, uwolni ca swoj Czarn moc, ktra
eksplodowaa, zmuszajc Piercie, aby rozszerza si wraz z ni, a w kocu pk pod
naporem cinienia.
Daemon powoli otworzy oczy. Trzs si z wyczerpania, dra z zimna. Najmniejszy
ruch, nawet oddychanie, powodowa straszliwy bl. Sigajc lew rk w d, wymaca
Piercie Posuszestwa. Podnis rce w stron klatki piersiowej i zobaczy, e w kadej rce
mia powk Piercienia. By wolny.
Poniewa jego Czarne Kamienie byy cakowicie wyczerpane, znikn je i przywoa
Przyrodzony Czerwony, aby zrobi jedn, ostatni rzecz. Gdyby Dorothea lub Greer
przetrwali roztrzaskanie Piercienia, wci mogliby uy jednego z piercieni wadzy do
odnalezienia miejsca ukrycia powek Piercienia. Daemon zamkn oczy, koncentrujc si
na miejscu, ktre dobrze zna, i znikn dwa kawaki Piercienia Posuszestwa.
W ogrodowym zaktku przez moment zawisy w powietrzu dwie powki Piercienia,
a nastpnie upady w zanieon grzdk krwi czarownicy.
Ostatnim wiadomym dziaaniem Daemona byo przywoanie koca, naadowanie go
rozgrzewajcym zaklciem i owinicie si najszczelniej, jak si dao. Sie psychiczna, ktr
utworzy, zanika. Nie byo moliwoci sprawdzenia, czy Jaenelle nie zostaa skrzywdzona.
W tym momencie nie mg nic wicej dla niej zrobi. Nie mg te zrobi niczego wicej dla
siebie. Jeli jego ciao nie odpocznie, nie bdzie mia siy, aby wyj z grobu.
7. Terreille
Cassandra spacerowaa.
Mga wok Beldon Mor bya dla Stranikw i demonw szczeln barier. Nie
zatrzymywaa jednak rzeczy.
Na szczcie, gdy dotary do niej fale wywoane przez pd Sadiego w kierunku
Ciemnoci, miaa ze sob Czarny Kamie, a nie swj Przyrodzony Czerwony. Nawet przy tak
potnej ochronie, jej ciao drao od siy skoku Daemona. Gdy podnosia si z podogi,
zastanawiaa si, jak wielu Krwawych, nie do dobrze wyszkolonych i niewiedzcych, e
naley podda si tym psychicznym falom i si na nich unosi, a nie osania przed nimi,
zostao strzaskanych lub przynajmniej zamanych z powrotem do swoich Przyrodzonych
Kamieni.
A co z Jaenelle? Czy zwrci si przeciwko niej? Czy walczya z nim o ycie?
Cassandra potrzsna gow i przechadzaa si dalej. Nie, on kocha dziewczynk. A
wic dlaczego spadanie? Baa si go teraz nie mniej ni jego ojca, ale czy nie zdawa sobie
sprawy, e wystpiaby przeciwko niemu, walczyaby z nim, aby chroni Jaenelle?
Opuszczajc si powoli do Czarnego, zamkna oczy i otworzya umys, wysyajc na
nici Czarnego sondujc strza w kierunku zachodnim. Sonda uderzya w mg i j troch
przebia, a potem znikna. To wystarczyo.
Przez nastpn godzin sprztaa Otarz, polerowaa czteroramienny kandelabr,
wydubaa resztki starych, czarnych wiec i woya nowe. Gdy skoczya, Otarz by znowu
tym, czym kiedy by, a czym na dugie stulecia przesta by.
Wykpaa si w gorcej, pachncej wodzie, umya i uoya wosy. Narzucia prost
szat z czarnego pajczego jedwabiu, ktra dopasowywaa si do ksztatw jej ciaa. Czarny
Kamie w starowieckiej oprawie spoczywa na dekolcie. Piercie z Czarnym Kamieniem w
oszukaczo kobiecej oprawie da si atwo wsun na palec. Dwie srebrne bransoletki z
kawakami Czerwonego, wprawionymi w rodku wzoru w ksztacie klepsydry, wsuna na
obcise rkawy sukienki. Na kocu woya wykonane przez zapomnianych rzemielnikw
czarne pantofle, ktre nigdy nie zdradzay odgosu krokw.
Bya gotowa. Niezalenie od burzy, ktr moe przynie noc, bya gotowa.
8. Terreille
przykuway jego nadgarstki do pasa, szarpay jego ju i tak bolce ramiona. Mimo to sta
spokojnie, wdychajc czyste, wieczorne powietrze i obserwujc ostatnie byski soca
chowajcego si za horyzontem. Unosi si na ciemnych falach powstaych po wstrzsie,
ktre uderzyy Pruli z gwatownoci kochanka i uy swojej Czarnoszarej mocy, aby je
wzmocni i przeduy ich wdrwk na wschd. aowa tylko, e nie mg doczy do
Sadiego i pomc mu w rozlewie krwi. Nie znaczyo to, e Sadi potrzebowa jego pomocy. Nie
byoby te bezpieczne znale si w tym samym miecie co tak rozwcieczony mczyzna.
Gdy przestraszony stranik potrzsn batem w kierunku niewolnikw, aby rozpocz
zaganianie ich do ciemnych, cuchncych cel, Lucivar umiechn si i szepn: - Wylij ich
do Pieka, bkarcie. Wylij ich wszystkich do Pieka.
9. Terreille
rkami nalewaa do kubkw solidne porcje brandy. Przestraszya ich Wilhelmina. Siedziaa
spokojnie w kuchni, policzki miaa zarowione, jej oczy byszczay. Gdy Philip spyta, czy
nic jej nie jest, umiechna si i odpowiedziaa: - Powiedziaa, ebym si na tym unosia i
unosiam si, Powiedziaa, ebym si unosia.
W tamtym momencie, zanim wiat eksplodowa, sysza mody, rozkazujcy, kobiecy
gos wykrzykujcy: Unocie si na tym, unocie si na tym ale nie rozumia wtedy, o co
chodzi, i nie rozumia teraz. Jeszcze bardziej przeraajce byo to, e Wilhelmina nosia teraz
Kamie Szafirowy. W jaki sposb, bdc zbyt moda, w tym chaosie zoya Ofiar
Ciemnoci. Teraz ta niedowiadczona dziewczynka miaa wiksz moc ni ktrekolwiek z
nich.
Najgorsza ze wszystkiego bya zdrada Guinessa i chopcw stajennych, zwaszcza
Andrew. Walczyli z haylliaskimi stranikami i ich powstrzymali. Gdyby nie przeszkodzili,
Sadi by moe zostaby schwytany, a Beldon Mor... Guinees i Andrew oraz wszyscy
pozostali, ktrym udao si przey, zostali wic zwolnieni. Nie byo powodu, aby trzyma
zdrajcw, zwaszcza zdrajcw, ktrzy powiedzieli... ktrzy zawoali, e doczyliby do
Sadiego, i zwrcili si przeciwko jego rodzinie!
Philip zamkn oczy i potar bolce skronie. Kto by pomyla, e jeden czowiek moe
zniszczy tak duo w cigu jednej minuty? Poowa Krwawych w Beldon Mor bya martwa,
szalona lub zamana. Philip westchn, szlochajc. Jego ciao byo teraz zbyt sabe, aby nosi
Zielony, ale dojdzie do siebie na tyle, aby go nosi.
Poowa Krwawych. Gdyby Sadi uderzy znowu...
Ale gdy fale wreszcie zaniky, nie byo ladu po Sadim. I nikt nie wiedzia, co si stao
z Greerem.
10. Terreille
Surreal siedziaa oparta o wezgowie ka, pocigajc whiskey z butelki, ktr tulia
do piersi. Spdzia ostatnie par godzin z Deje, opiekujc si innymi dziewcztami,
uspokajajc te, ktre tego potrzeboway, pozwalajc reszcie byskawicznie si upi. Deje z
twarz poszarza od napicia, z wdzicznoci pozwolia Surreal zaj si ciaami. Na
szczcie nie byo ich duo, pierwszego dnia po wicie Winsol domy Czerwonego Ksiyca
zawsze pracoway na zwolnionych obrotach. Musiaa jednak zawin ciaa w koce, zanim
najbardziej krzepcy przedstawiciele mskiego personelu Deje weszli do pokojw i wywlekli
je na zewntrz. Wszyscy, take ona, cuchnli strachem.
11. Terreille
12. Terreille
13. Pieko
ostrzeenia, ktre mogo przyj zbyt pno. Potrzsn powoli gow, zaprzeczajc temu, co
pokazywaa mu wizja w spltanej Sieci. Wewntrzna Sie wci nienaruszona. Rozbity
krysztaowy kielich. I krew. Tak duo krwi.
Nigdy nie narusza prywatnoci Jaenelle. Wbrew swojemu osdowi, wbrew wszystkim
swoim instynktom, nigdy nie narusza jej prywatnoci. Ale teraz...
- Nie - powiedzia z delikatn wrogoci. - Nie zabierzesz mi mojej Krlowej. Nie
zabierzesz mojej crki.
Byo tylko jedno miejsce, z ktrego mg przenikn przez mg. Tylko jedno miejsce,
ktre mg wykorzysta do zwikszenia swojej mocy i signicia na drug stron Krlestwa.
Bya tylko jedna czarownica, ktra miaa wiedz potrzebn, aby mu pomc.
Narzuciwszy peleryn na ramiona, rzuci okiem na drzwi i wyrwa je z zawiasw. Gdy
przechodzi przez gbokie korytarze Paacu, jego wcieko pokrywaa kamienie lodem,
przeszed obok Mephisa i Prothvara, nie widzc nikogo i niczego poza Sieci.
- Dokd idziesz, SaDiablo? - zawoa Andulvar, kroczc, aby go zatrzyma. Saetan
warkn cicho. Paac zatrzs si. Andulvar waha si tylko przez chwil, zanim stan
zdecydowanie na drodze Wielkiego Lorda Pieka.
- Yaslana. - Gniew sta si bardzo spokojny, bardzo nieruchomy. To byo to, czego si
w nim obawiali.
- Moesz mi powiedzie, dokd idziesz lub moesz przej przeze mnie - powiedzia
spokojnie Andulvar. Zdradza go tylko may, nerwowy tik w szczce.
Saetan umiechn si i podnis praw rk w gecie kochanka pieszczcego swoj
ukochan. Przypominajc sobie na czas, e ten czowiek by jego przyjacielem i take kocha
Jaenelle, wsun do pochwy zb wa i delikatnie cisn rami Andulvara.
- Do Ebon Askavi - szepn, apic Czarny Wiatr, i znikn.
ROZDZIA PITNASTY
1. Terreille
Surreal nia.
Szy z Titian przez las. Titian prbowaa j przed czym ostrzec, ale Surreal nie
syszaa. Lasy, Titian, wszystko byo zaguszane przez gone, rwne walenie w bbny. Gdy
dotary do brzegu lasu, Surreal zauwaya drzewo z idealnie rwn gazi, drzewo
wydzielajce ciemnoczerwone soki. Titian przesza obok drzewa, przez trawnik poronity
wysokimi, srebrzystymi kwiatami. Gdy od czasu do czasu zrywaa kwiat, zamienia si on w
n, ostry i lnicy. Umiechajc si, podaa bukiet Surreal.
Dwiki bbna rozbrzmieway goniej, mocniej.
Kto krzycza.
Titian sza dalej w kierunku duego, wypenionego mg prostokta, wskazujc tu i
tam. Tam, gdzie wskazaa, mga ustpowaa. Dwie rude dziewczynki. Dziewczynka bez oczu.
Dziewczynka z podcitym gardem, ktrej oczy pony bezsiln wciekoci. Dziewczynka
z jedna nog. Na dalszym kracu prostokta znajdowa si kopiec wieo wykopanej ziemi.
Uderzenia w bben byy coraz szybsze.
Kto krzycza, rozwcieczony i cierpicy.
Surreal zbliya si do kopca, przycignita widokiem czego, co leao na ziemi. Gdy
podesza, zacza kiekowa i kwitn rolina krwi czarownicy, tworzc koron wok pasma
zotych wosw.
- Nie! - wrzasna Surreal, zrywajc si z ka.
Jej serce uderzao o ebra. Krzyk w jej gowie nie ustawa.
2. Pieko
- Musisz mi pomc - powiedzia Saetan, odwracajc si, aby spojrze w twarz Dracy.
- Co miaabym zrobi, Wielki Lordzie? - zapytaa Draca. Jej nieruchome oczy nie
zdradzay adnych uczu.
- Przenikn mg wok Beldon Mor. - Jego zote oczy skrzyoway si z oczami
Dracy, chcc wymusi na niej zgod.
Draca przygldaa mu si dusz, chwil.
- Czy to jest niebezpieczne?
- Tak sdz.
- Przestajesz w ni wierzy.
- Wolabym, eby mnie nienawidzia, ni ebymy wszyscy j stracili - odpowiedzia
ostro Saetan. Draca przemylaa odpowied.
- Nawet Czarny nie s - siga tak daleko. Przynajmniej nie Czarny, ktry ty nos - sisz,
Wielki Lordzie. Mog zaoferowa jedynie tak pomoc, e powiem ci, co jest za mg,
zobacz, ale nie bd dziaa. Aby dziaa, musiaby poczy si z innym, wcznia z
wczni.
Saetan obliza wargi i gboko odetchn.
- Jest kto, kto moe pomc, kto moe pozwoli mi go uy.
- Chod.
Draca poprowadzia go korytarzami Ebon Askavi w stron duej klatki schodowej
prowadzcej do serca gry. Gdy dochodzili do klatki, odgosy szybkich krokw
spowodoway, e Saetan odwrci si w poczuciu zagroenia. Za rogiem pojawi si Geoffrey,
a za nim Andulvar, Prothvar i Mephis. Andulvar i Prothvar byli w strojach bojowych. Gniew
Mephisa promieniowa z jego Szarego Kamienia. Saetan rzuca ostre spojrzenia na kadego z
nich, a w kocu jego oczy i gniew skupiy si na Andulvarze.
- Dlaczego tu jestecie, Yaslano? - zapyta Saetan swoim niebezpiecznym, cichym i
piewnym gosem.
Andulvar zacisn zby.
- Ta Sie w twoim gabinecie.
- Ach, umiesz wic teraz czyta Sieci Klepsydry?
- Mgbym ci zama jak zapak.
- Najpierw musiaby mnie dosign.
Powoli Andulvar odsoni zby w umiechu. Nastpnie umiech znikn.
- Chudzinka ma kopoty, prawda? To o tym ostrzegaa ci Sie.
- Nie twoja sprawa.
- Ona nie naley tylko do ciebie, Wielki Lordzie! - rykn Andulvar. Saetan zamkn
oczy. Sodka Ciemnoci, daj mi si.
- Nie - zgodzi si, pozwalajc, aby jego bl zosta zauwaony - ona nie naley tylko
do mnie. Ale tylko ja jestem na tyle silny, aby zrobi to, co musi zosta zrobione i... podnis rk, aby uciszy ich protesty i ani przez chwil nie spuszcza wzroku z twarzy
Andulvara - jeli kto ma wzi na siebie odpowiedzialno za to, co si stanie, jeli kto z
nas ma zyska jej nienawi, niech to bdzie tylko jedna osoba, aby pozostali mogli nadal j
na nadgarstku.
Jego krew zasyczaa, gdy spada na Kamie w rodku Sieci, tworzc czerwon
mgiek. Mgieka skrcia si w cienk ni i zacza pezn wzdu linii czcej. Kropla po
kropli, ni suna w stron Chaillot, w stron Beldon Mor. Na moment zatrzymaa si,
zablokowana, na dugo palca od kawaka Kamienia. Nastpnie wzniosa si, jak czerwona
winorol pnca si po niewidzialnym murze, a na wysokoci doni nad podog pokonaa
przeszkod i pyna znw wzdu linii czcej.
Naruszy mgiek Jaenelle. Z chwil gdy ni krwi dotknie kawaka Kamienia, bdzie
mg zajrze do Beldon Mor. Ni dotkna odamka Kamienia. Oczy Saetana rozszerzyy si.
- Na Ogie Piekielny, co...
- Nie ruszaj s - si! - gos Dracy wydawa si tak odlegy.
Co zrobi Daemon, pomyla Saetan, gdy poczu posmak wciekoci. Przygnieciony
kakofoni mniejszych Kamieni Saetan szuka Czarnego, zbyt nieruchomego Czarnego. W
zasigu jego poszukiwa powinny by trzy umysy. Tymczasem by tylko jeden, najdalszy,
znajdujcy si przy Ciemnym Otarzu. Trzymajc oczy utkwione w kawaku Kamienia,
Saetan wysa sygna wzdu nici, wcznia do wczni. Imienniku?
Jego odpowiedzi byo krtkie, gniewne mignicie.
Saetan sprbowa jeszcze raz, wcznia do koowrotka. Maa czarownico?
Saetan sysza, jak Draca zachysna si, gdy wok niego zamigotao wiato.
Kcikiem oka zauway, e wszystkie odamki Kamienia zaczynaj wieci, wszystkie
srebrne pasma Sieci pon wciekym, zimnym wiatem. Co zbliao si w jego stron. Nie
bya to myl. Raczej co podobnego do baki mydlanej owinitej mg. Zbliao si coraz
szybciej do Sieci. Nage wiato Kamienia u jego stp olepio go. Zakry rk oczy. Baka
dotara do kawaka Kamienia i pka, a pieczara...
Pieczara wibrowaa od krzyku dziecka.
3. Terreille
Krzyk usta.
Surreal biega przez pusty trawnik w kierunku ukrytych drzwi. Szary Kamie na jej
szyi jarzy si gniewem. Dzi w nocy nie byo w Beldon Mor zamka do silnego, aby j
powstrzyma. Gdy jednak znalaza si wewntrz, nie miaa pojcia, jak znale t, ktrej
szukaa. Kilka krokw od drzwi kto do niej krzycza: - Szybko! Tdy. Szybko! - Odwrcia
si i zobaczya energicznie gestykulujc Rose.
Midzy nogami Jaenelle bya kaua krwi. Zbyt wiele krwi. Surreal pochylia si nad
ciaem. Jej odek wywrci si na drug stron. Jaenelle wpatrywaa si w sufit, jej otwarte
oczy nie poruszyy si, gdy Surreal zamachaa przed nimi rk. Na jej ciele byo peno ran, z
przecitej wargi pyna krew. Surreal rzucia okiem na Wojownika i zauwaya zadrapania
na jego twarzy i rkach. A jednak, przez chwil walczya. Surreal sprawdzia ttno i wyczua
je. Sabe i sabnce.
Co uderzyo w zamknite drzwi.
- Greer! - kto krzykn. - Greer, co si tam dzieje?
- Cholera! - Przeklestwo wymkno jej si, gdy szybko zamykaa drzwi na szaro.
Wycigajc n z serca Greera, Surreal zawahaa si tylko chwil, a potem potrzsna gow.
Nie miaa tej minuty, jak by to trwao. Rozcia sznury, ktrymi byy przywizane do ka
nadgarstki i kostki Jaenelle, owina dziewczynk w zakrwawione przecierado, podniosa j
i osaniajc siebie oraz swj cenny adunek Szar tarcz, przesza przez cian.
Gdy znalaza si na zewntrz, ruszya biegiem. Gdy wreszcie przerw Szar blokad i
odnajd Greera, rusz w pocig. A podajc za zapachem krwi, bd mogli j odnale. Byo
tylko jedno miejsce, do ktrego moga si uda, a gdy tam si dostanie, bdzie potrzebowa
pomocy.
Wkadajc w to cae serce, Surreal wysaa wzdu Szarego wezwanie.
Sadi! Brak odpowiedzi. Sadi!
4. Pieko
- NIE!
Ryk Saetana wypeni pieczar, zaguszajc odgos stp na schodach.
- SaDiablo! - krzykn Andulvar, gdy wpad do pieczary. - Syszelimy krzyk. Co...
Saetan obrci si z obnaonymi zbami, przeszywajc Drac oczami wypenionymi
zimnym gniewem.
- A teraz?
- Pojedziemy na Wiatrach - powiedzia Prothvar, wydobywajc n.
- Nie ma czasu - zaoponowa Mephis. - Bdzie za pno.
- Draca - powiedzia Geoffrey.
Draca nie mrugaa, nie cofaa wzroku przed szklistym spojrzeniem Saetana.
- Saetan... - zacz Andulvar.
Draca zamkna oczy. Ich umysy wypeni gos, grzmot, jak gdyby sam Stop
5. Terreille
Sadi!
Sadi!
SADI!
Daemon zosta nagle wyrwany ze snu, w gowie mu pulsowao, serce walio jak
motem, a cae ciao rwao. Jkn i pomasowa czoo. I pamita.
Sadi, prosz.
Daemon unis brwi. Nawet ten ruch sprawia mu bl. Surreal?
Szloch. Pospiesz si. Do Otarza.
Surreal, co...
Ona krwawi!
Nie pamita, jak dokona przejcia. By cinity w podziemnej, prostoktnej
komorze, a za chwil sta z zamknitymi oczami, opierajc si o drzewo i czekajc, a wiat
mglistego
miejsca.
Prawdopodobnie
wstrtna
mieszanka
safframate
rodka
uspokajajcego.
Gos Saetana brzmia bardzo spokojnie. Nie mog wyczu poczenia midzy jej
ciaem a jej Jani. Jest Albo bardzo sabe, Albo cakowicie je zniszczya. Jeli nie
przywrcimy jej teraz, stracimy j.
Chcesz powiedzie, e ja j strac, rzuci Daemon. Jeli jej ciao umrze, ty
bdziesz nadal j mie, prawda?
Poczu, jak przez poczenie przechodzi rozdzierajcy serce bl.
Nie, szepn Saetan. Kto, kto wie, powiedzia mi, e marzenia, ktre si
speniaj, nie staj si cildru dyathe.
Daemon zamkn oczy i gboko odetchn. Jak gboka jest twoja studnia, Kapanie?
Nie wiem.
A wic przekonajmy si. Daemon odwrci si do Surreal. Wyjd na zewntrz.
Uwaaj. Te sukinsyny wkrtce nadcign. Daj nam troch czasu, Surreal.
Surreal zerkna na Otarz.
- Zatrzymam ich, dopki nie dasz zna. - Przesza przez kut bram i znika w
labiryncie ciemnych korytarzy.
- Id z ni - powiedzia Daemon do Cassandry. - To jest prywatna sprawa. Zanim
zdya zaprotestowa, Saetan powiedzia: Id, Lady.
Daemon zaczeka, dopki nie mia pewnoci, e posza. Nastpnie rozoy si na
Otarzu i wzi Jaenelle w ramiona. Wpyna w niego, otulia go moc Saetana.
Utrzymuj stae tempo opuszczania si, ostrzeg go Saetan.
Tak atwo byo wlizgn si w to opuszczone ciao, tak atwo byo w tym pustkowiu
przemieszcza si w d, dopki nie dotar do gbokoci swojej wewntrznej Sieci.
Zatrzyma si tam, prbujc zbada sytuacj gbiej. Gboko, gboko pod nim wiato
byskawicy rozjarzyo wirujc czarn mgiek.
Jaenelle!, zawoa Daemon. Jaenelle!
adnej odpowiedzi. Rozwijajc poczenie, aby byo ciesze i dusze, Daemon min
poziom swojej wewntrznej Sieci.
Daemon! Poczenie wibrowao niepokojem Saetana.
Troch gbiej. Troch gbiej. Czu teraz cinienie, ale nie przestawa rozwija
poczenia. W d, w d, w d.
Jak przy zbyt gbokim nurkowaniu gbia naciskaa na niego, naciskaa jego umys.
Rdze jego Jani mg dotrze tylko na t gboko. Jeszcze troch gbiej i moc, ktra
uczynia Krwawych Krwawymi, bdzie prbowaa zmieci si w naczyniu, ktre jest dla niej
zbyt mae, amic ducha, roztrzaskujc umys.
W d, w d, w d. Posuwa si przez pustkowia, rozwijajc poczenie Z Saetanem
w coraz ciesz nic.
Daemon!, gos Saetana by zachrypym, odlegym grzmotem. Jeste zbyt gboko.
W gr, Daemonie. W gr!
Z mgieki, ktra wci bya gboko pod nim, unis si maleki psychiczny
piropusz, otar si o niego i wycofa, zdumiony i zaskoczony.
Jaenelle!, zawoa Daemon. Gdy nie uzyska odpowiedzi, posa sygna po nici
wczni. Czuem j, Kaptanie! Czuem j!
Czu take udrk w czu i zda sobie spraw, e jest cignity w gr.
Nie!, krzycza, opierajc si cigniciu w gr. Nie!
Poczenie pko.
Niepowizany ju z moc Saetana, sta si pustym naczyniem, ktre natychmiast
zacza wypenia moc w otchani. Za duo. Za szybko. Za mocno.
szczeglnego rodzaju nauczy j Sadi. Zwaszcza gdy cigle miaa nadziej, e nauczy ich
take Jaenelle.
Daemon powoli otworzy oczy.
Wiedzia, e ley na wznak. Wiedzia, e nie moe si porusza. Wiedzia take, e
by nagi. Dlaczego by nagi? Wok niego wirowaa mga, drania go, nie pozwalajc na
znalezienie jakichkolwiek znakw orientacyjnych. Nie znaczyo to, e oczekiwa znalezienia
czego dobrze znajomego, ale nawet w umyle s jakie punkty charakterystyczne. By to
jednak umys Jaenelle, nie jego, w miejscu niedostpnym dla pozostaych Krwawych.
Pamita, e czu jej lad, gdy bada otcha, pamita zagbianie si, spadanie. Rozpadanie
si.
Co we mgle poruszyo si. Usysza cichy brzk, brzk, jak dwik szka lekko
uderzajcego o szko. Odwrci gow w stron rda dwiku, czujc, e ten may ruch
kosztowa mnstwo si.
Nie ruszaj si, powiedzia melodyjny, liryczny gos, w ktrym byy take pieczary i
nocne niebo.
Mga cofna si nieco, co pozwolio mu zobaczy Jaenelle stojc obok kamiennych
pyt, uoonych w stos tworzcy prowizoryczny otarz. Jego ciao zadrao. W odpowiedzi
zagrzechotay krysztaowe odamki w otarzu.
Nie ruszaj si, powiedziaa rozdranionym gosem, wkadajc na miejsce kolejny
fragment roztrzaskanego kielicha.
To by gos Jaenelle, ale...
Bya redniego wzrostu, smuka i miaa jasn karnacj. Jej ta grzywa - ni to wosy,
ni to futro - bya zaczesana do gry i odsaniaa zarwno egzotyczn twarz, jak i delikatnie
zaostrzone uszy. Na rodku czoa by may, spiralny rg. Wzdu jej plecw biego wskie
pasmo zocistego futra, ktre koczyo si zoto - biaym ogonem nad jej nagimi poladkami.
Nogi byy ludzkie i ksztatne, ale zmienione poniej ydek. Zamiast stp miaa delikatne
koskie kopytka. Jej ludzkie rce miay osonite pazury, takie jak kocie. Gdy zmieniaa
pozycj, aby wsun na miejsce kolejny fragment krysztau, dostrzeg mae, okrge piersi,
kobiecy zarys talii i bioder, ciemnozoty trjkt wosw midzy nogami.
Kto...?
Wiedzia. Zanim podesza i spojrzaa na niego, nawet zanim dostrzeg zwierzc
inteligencj w tych staroytnych, udrczonych szafirowych oczach, wiedzia. Przeraajca i
pikna. Ludzka i inna. Delikatna i gwatowna. Niewinna i mdra.
Jestem Czarownic, powiedziaa, z lekkim, buntowniczym dreniem w gosie.
Wiem. Jego gos mia w sobie uwodzicielskie drenie, pragnienie, ktrego nie mg
opanowa ani ukry. Popatrzya na niego ciekawie, nastpnie wzruszya ramionami i wrcia
do otarza.
Rozbie kielich. Dlatego nie moesz si jeszcze rusza.
Prbowa podnie gow i omdla. Gdy mg znw skupi uwag, Jaenelle zoya
tyle czci kielicha, e zda sobie spraw, i nie jest to ten sam kielich, ktry pokazywaa mu
Tersa.
To nie jest twj kielich, wykrzykn radonie, czujc zbyt wielk ulg, aby
zauway, e j zaskoczy, dopki nie odsonia zbw i nie warkna na niego.
Nie, uparty mczyzno, jest twj.
To go troch zmartwio, ale jej odpowied tak bardzo zabrzmiaa jak odpowied
Jaenelle - dziecka, e nie dba i o to. Bardzo powoli opar si na okciu. A wic twj kielich
si nie rozpad.
Wybraa kolejny kawaek i dopasowaa w odpowiednim miejscu. Jej oczy wypeniy
si rozpacz, a jej gos sta si zbyt cichy. On si rozpad..
Daemon pooy si i zamkn oczy. Mina duga chwila, zanim zebra odwag, aby
zapyta. Moesz go naprawi?.
Nie odpowiedziaa.
Straci przytomno. Minuty, lata, jakie to miao znaczenie? Przed jego zamknitymi
oczami wiroway obrazy. Ciaa Z mini, koci i krwi. Sieci, ktre znaczyy wewntrzne
granice. Krysztaowe kielichy, ktre zawieraj umys. Kamienie mocy. Obrazy wiroway i
przesuway si raz po raz. Gdy wreszcie si zatrzymay, utworzyy trjkt Krwawych o
czterech bokach. Trzy boki - ciao, kielich i Kamienie - otaczay czwarty bok, Ja, ducha,
ktry wie pozostae trzy.
Obrazy zaczy znw wirowa, stay si mg. Czu, jak co zajmowao miejsce
wewntrz niego, podczas gdy mga formowaa krysztaowy kielich, ktrego roztrzaskane
czci zostay starannie zoone. Pknicia midzy poszczeglnymi kawakami, a take
miejsca, w ktrych brakowao niewielkich kawakw, zapenia czarna mga. Czu si kruchy,
amliwy.
W jego klatk piersiow zapuka palec. Kielich z zewntrz i wewntrz pokrya cienka
warstwa czarnej mgy, tworzc wok niego delikatn oson. Palec zapuka jeszcze raz.
Mocniej. Przy nastpnym pukaniu na kocu palca by nieosonity paznokie. Przeklinajc,
opar si na okciach. Zapomnia, co zamierza powiedzie, poniewa obejmowaa nogami
jego uda i mgby przysic, e widzi drobne mignicia gboko w szafirowych oczach.
nie kochali.
Daemon obj j i mocno przytuli, koyszc si wraz z ni., gdy mwia. Wsuchiwa
si w samotno i niepewno. Suchao koszmarach Briarwood, Sucha opowieci o
przyjacioach, ktrzy wydawali si prawdziwi, ale tacy nie byli. Sucha i rozumia, czego nie
zrobia, czego nie moga. Gdyby nie naprawia swojego roztrzaskanego umysu, gdyby nie
poczya si ponownie z ciaem, gdyby nie odbudowaa czworobocznego trjkta, zostaaby
tu uwiziona, gubic si i plczc w odamkach samej siebie, a nie mogaby znale drogi i
dosta si do tego, co kochaa najbardziej.
Nie, powiedzia delikatnie, gdy wreszcie skoczya mwi, oni ci nie chc.
Oni ci nie kochaj, nie mog kocha. Ale ja ci kocham. Kapan ci kocha.
Pikni i mili - oni ci kochaj. Czekalimy tak dugo na twoje przyjcie. Potrzebujemy,
Aby ya wrd nas.
Nie chc ciaa, zaszlochaa. Ono boli.
Nie zawsze kochanie. Nie zawsze. Jak bez ciaa usyszysz piew ptakw? Jak
poczujesz ciepy, letni deszcz tu swojej skrze? Jak posmakujesz ciastek
orzechowych? Jak bdziesz spacerowa po play o zachodzie soca i czu piasek i
fale pod swoimi... kopytkami?
Poczu, jak jej nastrj staje si mniej powany, a potem usysza nosowy chichot. Gdy
podniosa gow, aby na niego spojrze, obejmujce go uda poruszyy si. W jego ldwiach
zapali si ogie i poczu podniecenie. Odchylia si i obserwowaa, jak pcznieje i si
wznosi. Widzia niewinno w jej oczach, ciekawo kociaka. Widzia kobiecy ksztat,
jeszcze nie dojrzaej kobiety, ale i nie dziecka.
Zacisn zby i przekl cicho, gdy zacza go lekko gadzi. Pogadzenie. Obserwacja
reakcji, bowiem nigdy nie widziaa reakcji podnieconego mczyzny. Pogadzenie.
Obserwacja. Chcia j odepchn. Chcia j wcign na siebie. To go zabijao. To byo
cudowne. Gdy sign, aby zatrzyma jej rk, powiedziaa cichym, zaciekawionym gosem:
Twoja msko nie ma kolcw.
Zmrozia go wcieko. Kawaki kielicha grzechotay, gdy hamowa wcieko,
ktra nie znajdowaa ujcia. Przez moment prbowa bardzo, bardzo, bardzo mocno uwierzy,
e porwnywaa go do samca innego gatunku, ale wiedzia zbyt wiele o skrzywionych
mczyznach, ktrych bawio amanie modych, silnych czarownic w czasie ich Dziewiczej
Nocy.
Macko Noc! Nic dziwnego, e nie chciaa wrci.
Przygldaa mu si zdziwiona. Czy msko nie ma kolcw?
Daemon zdawi zo. Sadi zamieni j w miertelnie grony jedwab. Nie, powiedzia
piewnym gosem. Moja msko nie ma kolcw.
Mikki, powiedziaa, gdy gadzia i badaa.
Jego rce bdziy nad jej udami, nad jej biodrami. Moe da ci przyjemno,
powiedzia mikko piewnym gosem.
Przyjemno? Jej oczy zabysy ciekawoci i oczekiwaniem.
Ufno dziecka rania jego serce. Musiaa wyczu w nim jak zmian. Zanim zdy
j powstrzyma, wybuchna i odskoczya, kopic jego udo. Bdc poza jego zasigiem,
obja si rkami i patrzya na niego.
Chcesz kopulowa z ciaem. Jak inni. Chcesz, ebym zrobia jej dobrze, eby
mg woy do niej swoj msko.
Ogarna go wcieko. Kto to jest ona? zapyta zbyt cicho.
Jaenelle.
Czy jeste Jaenelle.
JA JESTEM CZAROWNIC.
Zadra z wysiku, aby opanowa ch zaatakowania jej. Jaenelle jest Czarownic,
a Czarownica jest Jaenelle.
Oni nigdy nie chcieli mnie. Uderzya si pici w klatk piersiow. Nie mnie. Nie
chc mnie wewntrz ciaa. Oni chc kopulowa z Jaenelle, nie z Czarownic.
Czu, jak Jaenelle coraz bardziej rozpada si na kawaki.
To jest Czarownica, wrzasna do niego. To ona mieszka wewntrz ciaa. Czy ty
chcesz kopulowa z Czarownic?
Zo sprawia, e hamulce puciy. Nie, nie chc kopulowa z tob. Chc si z
tob kocha.
Cokolwiek miaa powiedzie, nie zostao to powiedziane. Patrzya na niego, jak gdyby
by czym nieznanym. Zrobia peen wahania krok w jego kierunku.
Ona chwyci przynt, szepta w nim Sadysta. Chwyci przynt i wejdzie w t sodk
puapk.
Kolejny krok. miercionony, miercionony jedwab. Kolejny. Sodka puapka
zatrzaskiwaa si od mioci i kamstw... i prawdy.
Czekaem siedemset lat na ciebie, powiedzia piewnym gosem. Na ciebie.
Jego usta wykrzywiy si w uwodzicielskim umiechu. Urodziem si, eby zosta
twoim kochankiem.
Kochankiem?
Niemal w zasigu. Bez ciaa wici uwodzenia nie byy tak skuteczne, ale gdy do niej
dotary, zauway zmian w jej oczach. Pozostawaa jednak wci poza zasigiem.
Dlaczego wic chcesz ciao?
Poniewa to ciao moe mnie osania i dziki niemu mog ci sprawi
przyjemno. Patrzy na ni, gdy nad tym mylaa. Czy lubisz moje ciao?
Jest pikne, powiedziaa niechtnie, a potem dodaa pospiesznie, ale tu wygldasz
tak samo. A Czarownica moe osoni twoj msko. Sadi wycign rk. Dlaczego
nie sprawdzi?
Chwycia jego rk i z wdzikiem usadowia si na nim okrakiem. Nastpnie spojrzaa
na niego w oczekiwaniu. Umiecha si do niej, podczas gdy jego rce baday j, kojc i
podniecajc. Gdy poaskota j pod ogonem, pisna i skoczya. Usadowi j mocniej na sobie,
obj jedn rk jej biodra, aby siedziaa spokojnie, podczas gdy druga rka przesuwaa si po
zotej grzywie i obejmowaa gow. Potem j pocaowa. Lekko. Rozczulajco. Westchna,
gdy pieci jej piersi. Zadraa, gdy poliza niewielki, spiralny rg.
Gdy by pewien, e pokna przynt, szepn: Kochanie, masz racj. To miejsce
jest dla mnie zbyt ciemne. Kielich jest zbyt kruchy, a ja... ja jestem obolay.
Spojrzaa na niego z alem, ale skina gow...
Poczekaj, powiedzia, gdy prbowaa przesun si w bok. Czy moglibymy unie
si do mnie? Do mojej wewntrznej Sieci? Poliza jej ucho. Jego gos sta si pulsujcym
szeptem. Bylibymy tam bezpieczni.
Opanowa ogarniajc go niecierpliwo i czeka na odpowied. Nie mona byo
powiedzie, ile czasu mino przy Otarzu, nie mona byo powiedzie, czy ich ciaa nadal
tam byy, nie mona byo powiedzie, czy jej ciao tam yo, nie mona byo powiedzie, czy
te potwory z Briarwood dotary do Sanktuarium. Nie mona byo powiedzie, co robio jego
ciao. Odsun te myli od siebie. Nie mia teraz poczenia, mia je Kapan. Cokolwiek robi,
byo to zmartwienie Saetana.
Szybkie wznoszenie zaskoczyo go. Chwyci j w tym samym momencie, gdy owina
go nogami.
Kochanku, miejc si, powiedziaa do niego. Potem zachichotaa.
Zastanawia si, czy poruszajc si przez cae ycie w dziwnej mieszance niewinnoci
i ogromnej wiedzy, wiedziaa, co to sowo oznacza. Niewane, szepn Sadi. Pokna
przynt.
Wznosili si, a znaleli si wysoko w Czarnym, sporo powyej jego wewntrznej
Sieci.
nic, z czego mgby zaczerpn mocy, aby osign cel - z wyjtkiem mocy, ktr Jaenelle
umiecia wok swojego kielicha, aby utrzyma razem jego kawaki.
Pieszczc i kojc, kochajc i kamic, skupia jej uwag na przyjemnoci, a przy tym
ostronie spija energie wycieajc kielich. Wycika skurczya si. Grne fragmenty
chwiay si, ale trzymay si razem. Do. Dotar do Saetana. Stwierdzi wyczerpanie i
straszliw furi, Uderzy pierwszy. Cicho, Kapanie. Poczeka moment, zaczerpn jeszcze
troch mocy spajajcej kielich. Zrb, co moesz, aby utworzy poczenie, i przygotuj
si do walki, prowadz j z powrotem.
Nastpnie sign do swojego ciaa. Cigle byo rozcignite przy Otarzu obok
Jaenelle. Wzmocni poczenie na tyle, aby ciao imitowao jego ruchy.
miejc si, Daemon powoli wtoczy si na ni. Delikatnie przytrzymywanej rce po
obu stronach gowy. Caowa j i tuli, a oni wznosili si i wznosili. Ocieraa si o niego.
Kochanku, szlochaa. Wkrtce - kama. Wkrtce. W gr i w gr.
Dzielio ich par chwil od wejcia do swoich cia, gdy jej oczy rozszerzyy si,
poniewa zorientowaa si, e puapka jest przygotowana. Nie! - krzykna.
Obnaajc zby, Daemon zamkn j i siebie w ciaach. Sal z Otarzem wypeniy jej
krzyki. Midzy nogami chlusna jej krew.
- Uzdrw ciao, Jaenelle! - krzykn Daemon, walczc, aby zachowa jej poczenie z
ciaem, podczas gdy ona usiowaa je zerwa. - Uzdrw je!
Jej strach uderza w jego umys. Kamae. KAMAE!
Powiedziabym wszystko, zrobibym wszystko, aby wrcia, rycza, wbija
paznokcie, aby j przytrzyma. Uzdrw je!
Pumnie pumnie pumnie.
Walczyy ciaa, walczyy janie. W czasie walki poczu, jak Saetan owija cze wok
jej nogi. Jeden impuls mocy wewntrz niej rozerwaby go na strzpy i uwolniby j.
Tymczasem ona prosia, bagaa.
Daemonie, prosz. Jeste moim przyjacielem. Prosz.
Bolao j sysze.
Maa czarownico. Gos Saetana, amicy si, drcy.
Jaenelle przestaa walczy. Saetan? Nie stracicie mnie. W mglistym miejscu mog was
wszystkich widzie.
Sowa Saetana pyny wolno, jak gdyby kade sprawiao mu bl. Nie, Jaenelle. Nie
zobaczysz nas w mglistym miejscu. Jeli nie uzdrowisz swojego ciaa, Daemon i ja
bdziemy zniszczeni.
Oddech Daemona wiszcza, przechodzc przez zby. Sadi nie by jedynym, ktry
potrafi zastawi gron puapk.
Jej lament wypeni ich umysy, wypeni jego uszy, gdy ciao dziecka odbio echem
ten dwik. Poczu fal przypywu ciemnej mocy z otchani, poczu, jak wypenia mode
ciao, ktre trzyma w ramionach, poczu, jak uzdrawia rozdarte tkanki. Jej ciao odpryo
si, rozlunio.
Daemon podnis rk, aby pogadzi jej zote wosy.
- Jestem chora - powiedziaa Jaenelle, jej gos tumia pier Daemona, do ktrej bya
przytulona.
- Nie, kochanie - poprawi cicho. - Jeste ranna. To co innego. Ale przeniesiemy ci do
bezpiecznego miejsca i...
Sanktuarium zadrao, gdy kto uwolni ciemny Kamie. Rozzoszczony mski gos
zmieni si w przeraony wrzask.
Jaenelle krzykna. Daemon rzuci si w otcha sekund przed ni i zapa j przy
Czerwonym, gdy prbowaa opuci ciao. Pobierajc moc z kielicha, zapa j. Kawaki
kielicha chwiay si.
Nie, Daemonie, krzykna Jaenelle. Nie moesz. Nie moesz. Nagle opara si o
jego klatk piersiow. Uzdrowiam ciao. Cigle boli, ale zostanie uleczone. Pu mnie.
Prosz, pu mnie. Moecie mie ciao. Moecie uywa ciaa.
Daemon przycisn jej plecy do swojej klatki piersiowej. Opar policzek o jej zot
grzyw. Nie, kochanie. Nikt nie bdzie uywa twojego ciaa z wyjtkiem ciebie.
Zamkn oczy i trzyma j mocno. Posuchaj, moja Lady Czarownico. Kamaem ci i
przepraszam za to. Bardzo przepraszam. Ale kamaem, poniewa ci kocham. Mam
nadziej, e pewnego dnia zrozumiesz.
Zawisa na nim i nic nie powiedziaa.
Posuchaj mnie, powiedzia mikko. Zabierzemy std twoje ciao. Bdziemy je
trzyma
bezpiecznym
miejscu.
Czy
mglistym
miejscu
jest
jaki