Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 5

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 2.9 Upiorne oddziaywanie na odlego.
Powiedzmy wszem i wobec: nam nie straszne dziwy natury, my si nie
z takimi spltaniami potrafimy za bary wzi i je ofiarnie zmc w
boju pojciowym. - C to jest nadwietlno wobec wiecznoci, dla
nas pestka po dawno skonsumowanej wisience. Powiedzmy szczerze, a
co, na szczero te nas sta: adne tam upiorne, adne dziaanie
i adne na dowoln odlego - wszystko normalne normalnoci oraz
naturalne naturalnoci.
Fakt i prawda, te to potwierdzamy: badanie jest i dowodzi. Sygna
si przenosi z miejsca do miejsca, pomiar si sprawdza, i w ogle
jest jasno tematyczna. Chyba e jej nie ma.
My, si rozumie, spraw postrzegamy w jednoznacznej formie - a jak
wy? Widzicie fundament i dostrzegacie zaleno? Macie jasno na
okoliczno fundamentu, ha?
Wic tak, nie ma co stosowa adnych sztuczek z obszaru dziwnego i
niewyjanialnego, nie z nami takie numery. Jest badanie, e sygna
biegnie z koca w drugi z prdkoci nienaturaln? Jest. Faktom my
nie mwimy nie, fakty my przyjmujemy do logicznej obrbki. - Jest w
ustaleniach norma graniczna, e prdkoci skoczone z natury, a te
e literka "c" je opisuje? Jest. I taki fakt przyjmujemy na siebie i
w swoje pojmowanie. Nam to niestraszne.
Bo to, pojmujecie, od wzmiankowanego spodu tak idzie, od fundamentu
i podstawy wszystkiego - z samego dna Fizyki (i logiki).
Dlatego teraz kierujemy w wasz stron zapytanie, tak po oglnoci:
czy moe by sygnalizacja po niczemu (w pustce)?
Nie kumacie i nie widzicie powizania? A ono zakumajcie, wanie w
podstawach i w gbinie znaczeniowej to si znajduje, wyjanienie z
niego si bierze - ono z tej nienormalnej normalnoci si poczyna.
I na wszystko widoczne i niewidoczne wpywa.
Bo to, widzicie, idzie tak. Jest co, taka, widzicie, jedynka - co
energetycznie, a przez to materialnie realnego; jednostka jaka tego
czego. Oraz jest zero, null, nic, pustka. Oczywisto pojciowa, na
samym dnie pojmowania si to znajduje. I jest zmiana, ruch czego w
niczym - przemieszczanie si z punktu do punktu. Te oczywisto w
kadym ujciu.
Czyli, zauwacie, jak si takie co w tym niczym i zawsze (wiecznie)
przemieszcza - to skutkuje. Tu co si zadzieje, tam trynie i jako
si objawi - sowem, ewolucja w toku.
A dlaczego tak to si dzieje? Bo jest owo co i owo nic. Jakby nie
byo takich elementw elementarnie pojmowanych, nie byoby nic - i
to takiego zupenego nic. Skoro fizyczni tu i tam eksperymentalnie
sobie ustalaj fakty ze zdrowym wzorem sprzeczne, to my si bardzo
spokojnie nad tym pochylamy, dla nas to adne zaskoczenie. Dlaczego?

Bo jest jasno i oczywisto, e fakt dziwny dzieje si na czym i


w czym - przecie, logicznie to biorc, "nic" samo si przemieci i
zmieni nie moe. Skoro prdko upiorna si pokazuje, to znaczy e
w tej wiatowej konstrukcji - e zmiana w niej zachodzca realnie
dzieje si jako fakt (zachodzi) i e dotyczy "czego" w odniesieniu
do czego. I najwaniejsze: e jest. Fizycznie jest.
Fakt i powszechna prawda fizyk potwierdzana: nie ma niczego, a po
kres dowodzenia, co by si przesuwao szybciej od fotonowego, wic
wietlnego promieniowania. Powtarzamy, oczywista obserwowalno to
potwierdza. Ale, zauwacie, z tego adnym sposobem nie wynika - nie
moe wynika odrzucenie zmiany szybszej od "c". Kumacie? Bo to tak
idzie, e przemieszczanie si moe by przez wzorki i obserwacje w
jeden sposb notowane - ale zmiana, ruch "czego w niczym", inaczej;
raz opisywanie dotyczy pionu zjawiska, a raz poziomu.
Sprawa, widzicie, jest fundamentalna, gboka i zasadnicza. My ju
to wiemy, teraz wam to przekazujemy.
Zauwacie, co by sygna dowolnie pojmowany przesa z miejsca "tu"
do "tam", trzeba elementu nonego. Tylko, zauwacie, sygna to nie
takie byle co - to nie wzi sobie z pki kawaek materii i j tak
w przestrze rzuci, co by do adresata doleciaa. Tak to nie idzie
w adnym przypadku. Nie, sygna, widzicie, take si musi zbudowa i
w pionie wynie, wic zaistnie elementami na poziomie uytecznym.
I dopiero tutaj, po czasie skadania si w jednostk ("dorastania"),
moe by "pchnity" w kierunku docelowym - kumacie?
Kady fakt skadowy sygnau, czym by taki sygna nie by, musi si
wypitrzy, zebra w jedynk, tak zauwaaln "grudk" czego - i to
dopiero moe przenie wiadomo o krok dalej. Nigdy inaczej.
Nigdy inaczej, kumacie? - Zawsze si trzeba zebra w sobie, urosn
i dojrze, i dopiero czym takim mona rzuca w przestrze. Ale w
staej ju prdkoci. Jest czas potrzebny na zbudowanie si, std i
dlatego jest prdko graniczna, maksymalna fizycznie rejestrowana
prdko zmian w ukadzie.
Takie najmniej w sobie skomplikowane, czyli najkrcej si zbierajce
w kup jednostkow - to jest elementem prdkoci maksymalnej, ktr
fizyk moe pomierzy. Dla niego jest to warto skrajna (brzegowa)
- a inne prdkoci, ktre do tej wartoci prowadz (wewntrzne oraz
wiksze wobec jego pomiaru), one s poza badaniem.
Czyli wszystkie notowane prdkoci (tudzie wszelkie wartoci, jakie
fizyka ustala) - w tym ujciu to zoenia elementw. Im bardziej w
sobie struktura zabudowana i skomplikowana, tym wicej potrzebuje na
swoje zaistnienie czasu i przestrzeni, tym powolniejsza w budowaniu
si i przemieszczaniu. Kumacie?
Taki czowiek - na ten przykad - eby sygna przesa dalej, czyli
si ewolucyjnie powieli zasobem genetycznym, musi zaistnie, wic
si oblec cielenie - musi odpowiednio nabra gabarytw w swojej i
dalszej okolicy, znaczenia nabra, znaczy si - i dopiero, kiedy w
dowodzie ju penoletno rodowisko mu notuje i do zblienia si
z inn jednostk symetrycznie podobn daje przyzwolenie - dopiero
takie co (wzrose w pionie), dopiero wwczas moe taki byt dalej,

w poziomie ju, przenie sygna. Wzrasta, nabiera ciaa, fizyk w


kadym calu si dzieje, ale dopiero na pewnym poziomie komplikacji
moe oddziaa z kolejnym takim elementem.
Sygna w ewolucji tylko tak si przemieszcza: pionowe dojrzewanie i
poziomie dziaanie. I nie ma od tego odstpstw.
Ale, widzicie, sprawa gbiej si jeszcze lokuje - tak prosto si w
tym nie dzieje. My to wiemy i wam teraz przedstawiamy.
Fakt i zgoda, skoro jest eksperyment, to znaczy, e realnie si to
dzieje, bo w pustce nic dzia si nie moe. Ale, widzicie, jeszcze
z tego nie wynika detalicznie odlega dziaalno na wielkiej, tak
dziwnej prdkoci. e punktowo i pionowo element skada si sobie w
jednostk szybciej od "c", to ju pojciowa bezdyskusyjno, to dla
was wyrozumowane. Tylko e, zwacie, ten wspomniany upiorny efekt w
dalekiej lokalizacji si pokazuje i tam umiejscawia - e tak a tak w
tym spinowym krceniu si element zachowuje. Jak to tak i dlaczego
tak?
A, widzicie, w tym si dylemat poniekd kryje - dylemat, jeeli w
swoje mylenie logiczne nie wprowadzicie "pola", zbioru takich to
jednostek podprogowych. Takich, rozumiecie, elementw, ktrych nie
sposb fizycznie sign, bo s etapami i elementami skadowymi do
tutejszych - s mniejsze, s w trakcie skadania si w to, co tutaj
jako tam mona pomierzy. Znacie to, wirtualnie si to traktuje i
czasami co si nadpowierzchniowo z tego pojawia w realnoci. Nic
w sumie dziwnego, kumacie? Przecie jak to si skada, dajmy na to
w fotona, to s tego konstrukta elementy mniejsze, czstkowe - tak
to logicznie si ukada. A e tego nie wida? Ech, jak to moe by
wida, jak to w element widzenia (w w foton) si buduje. I to nieco
szybciej, rozumiecie, od prdkoci "c". Logiczny bana oraz zupena
w analizie oczywisto.
Ale, powiecie, to wszystkiego i upiornego nie rozjania, dla was w
ciemnoci logicznej to dalej si znajduje. I bdziecie mie swoj
racj. Bo to idzie tak, widzicie, e takowe "pole" to wszdzie si
znajduje - i zapchane ono jest po maksimum moliwego.
Co, dalej nie kumacie? - Wic pokacie to sobie w umysowoci tak,
e cao takiej sfery a buzuje, a przepenione jest podobnymi w
swojej budowie elementami, e palca w to woy, bo wszdzie cisk
i wzajemne ugniatanie. - Jak z jednej strony naciniesz, to druga w
reakcji te musi si odksztaci, bo przez samo naciskanie, tak po
prostu mechanicznie, opierajc si element na elemencie, trcajc o
siebie swoimi istnieniem - e tak si ten nacisk przenosi. Przecie
nic innego w tym poredniczcego nie ma i by nie musi (ani moe).
"Kulka" czego nacinita tutaj - samym swoim istnieniem - kolejn
tak sam trca, a ta jeszcze kolejn. I tak dalej. A do drugiego
brzegu.
Widzicie to? Ukad wypeniony po brzegi i do ostatniego miejsca. I
kiedy to nacisn gdzie, to w nacisk, jako konieczno, jako co
"natychmiastowego", pokazuje si odksztaceniem po drugiej stronie
i daleko, teoretycznie bardzo daleko. Taki tum czy podobne, takie
do ostatniego kwantu zapenione miejsce - jak pchn, to zafaluje

i po drugiej stronie skutkiem si pokae. Widzicie to?


Fakt i prawda, to nie jest upiornie dalekie, ani te nieskoczenie
szybkie oddziaywanie - ale, sami przyznacie, znacznie szybsze ni
to pionowe budowanie si sygnau i poziome przenoszenie go dalej w
zakresie dostpnym fizycznie. Dla takiego fizykalnego obserwatora
nacisk "poprzez pole" jest znaczco szybszy, zwaszcza jeeli si
dzieje laboratoryjnie czy w zakresie kilometrw. - Jest nacisk, jest
skutek.
Tak, niech tam, powiecie, to naciskajmy sobie tu i tam, sprawa si
atwa wydaje i ju logik pokazana. Tylko e, powiecie, dalej si
dopatrujecie w temacie zagwozdki - takiej fundamentalnie gbokiej.
Jak to, powiecie, w takim naciskaniu to si odszukuje? Jak taki i
inny elemencik pola si w tym kosmicznym chaosie znajduje z tym w
dalekoci oddalonej, czyli z tym bratnio bliniaczym? - Jak on wie,
e to jego bliniak materialnie wczeniejszy mu takie "naciskowe"
czy "dociskowe" sygnay przesya? Przecie, powiecie i bdziecie w
tym mieli racj, nacisk idzie po wszystkim i do wszystkich, a on bestia jedna - wie, e to do niego byo (i tylko on si tak w sobie
przekrca, e zasad kwantow spenia)? Jak to jest, powiecie i si
zadziwicie.
I w tym, widzicie, niezwyko sytuacyjna si tego dziaania - tak
upiornego w pojmowaniu - ona si w tym pokazuje. To nic niebywaego
czy inaczej omawianego, to adna tam taka jaka, sami to rozumiecie,
dziwaczno a-logiczna za tym kryje. To banalna fizyczno tak si
modeluje, zawsze tylko fizyczna regua.
Ale, widzicie, eby si w tym poapa, w pojmowaniu uchwyci, trzeba
pewne skromne zaoenie poczyni. Powtarzamy, jasne i oczywiste, ale
ono pa musi.
Ot, widzicie, jak si wzgldem siebie jakie dwa - czy wicej, bo
to i zbir moe by - jak si te elementy wzgldem siebie i na jako
tak blisko sobie pokazuj (a mwic pospolicie, e w zwizki i
podobnie ze sob fizyczne wchodz), to one jako na siebie wsplnie
bd dziaay. Czyli, e takie wzajemne dziaania codzienne bd si
w nich odciska - bd, bo musz, to banalnie nieuniknione.
A jak co ze sob wspyje, widzicie, to si w takim kod struktury
ewolucyjnie bratniej a bliskiej (kod wszechwiatowo indywidualny) ten kod si zobrazuje. Po prostu odcinie si cielenie (fizycznie)
w tym codziennym przeywaniu - w obu ukadach si odcinie (zapisze
w obu konstrukcjach).
Ciao w bliskoci z drugim musi ten kod pozna. Kumacie?
Popatrzcie na dylemat w takowy sposb, e s jakie dwa ludziska,
wic due elementy yciowe - i e one kr po sobie bliskich i te
serdecznych orbitach. Dni i lata mijaj, a one tak wzajemnie sobie
wysyaj sygnay - dziaaj na siebie, mwic inaczej. I co, jak to
si odbije w nich wzajemnie? Jedno jest pewne, jako si odbije. W
caoci zbioru ludzkiego, czy kadego innego, takie spltane bytem
i yciem osobniki nosz w sobie indywidualny kod - bliski sobie w
sposb maksymalny. aden inny zbir elementw, adne inne czstki

w przepastnym kosmosie nie s sobie tak bliskie. S oczywicie do


tego podobne, jednak te s wewntrznie zakodowane sobie najbliej.
To nie s identyczne czstki, ale maksymalnie podobne. Jedyne tak
zbiene. Ten kod si w nich zapisa i trwale odcisn i owe byty w
rozpoznawaniu tego kodu maj jak tam wpraw.
I co? Ciekawe to jest, powiecie, ale dalej przeniesienia sygnau w
tym nie dostrzegacie. - I racja, adnego przekazania sygnau w tym
nie ma i by nie moe, a te nigdy go nie bdzie. Bo to nie sygna
w takim nacisku si przenosi, ale kod, uoenie jednej czstki, jej
kod cielesny, to odciska si w polu - rozoenie jej skadnikw ma
"odbicie" w nacisku. A wic odebranie tego uoenia, "odczucie" w
innym bycie tej struktury jest moliwe tylko dlatego, e i jej kod
jako temu odpowiada. W innym przypadku, dla innego kodu (dla bytu
z boku) to bdzie szo take ubocznie; nie potrci, nie nacinie na
jej inaczej ustawione w czasie i przestrzeni elementy skadowe. W
jednym, tylko w jednym kodzie, tym zbienym yciowo, tylko w tym i
tylko w tym w nacisk si pokae. Podprogowo, przecie nie bdzie
to w umyle czy ciele napis "halo, jestem", ale co poruszy si w
tej drugiej i bliniaczej konstrukcji. I to moe by odczute. Albo
i pomierzone, kiedy bdzie dotyczyo fotonu i jego skrtnoci.
Im wyej na drabinie komplikacji znajduje si ukad dziaajcy na
drugi podobny, tym takie oddziaywanie, co zrozumiae, sabsze lub
pomijalne, ale na pewno wystpuje. A dla najprostszych struktur jest
to konieczno. Dlaczego? Poniewa ich budowa, si rzeczy i tak na
logik to ujmujc, musi by mao elementowa, po prostu prosta. Wic
i kod takiej maej czstki musi by mao skomplikowany. Dlatego jak
nacisk idzie po caoci, to na tym niskim poziomie potrca wiele i
bardzo wiele jednostek. I "uzgadnia" ich upostaciowanie w czasie (i
dalekiej) nawet przestrzeni. Dalekiej, ale nie dowolnej.
Mwic obrazowo, w odniesieniu do moliwoci wytworzenia gatunkowego
spltania, takie powizanie funkcjonalne moe siga "najbliszego
zakrtu". Czyli koczy si tam, gdzie ze zwizku osobnikw nie ma i
nie moe ju by nowego bytu. Znw trzeba powiedzie, e dla nisko
lecych elementw (mao skomplikowanych) "zakrt" bdzie odlegy, a
dla rozbudowanych bliski - jednak to nie bdzie niebywale a daleki
dystans. Warto to sprawdzi eksperymentalnie.
Widzicie, adne tam upiorne, adne dziaanie, adne na dowoln tam
odlego. Wszystko fizycznie pojmowalne, logicznie strawne. Jak w
sobie si zaprze, to wszystko pomylunkiem zmoemy i przenikniemy.
Prawda?

cdn.

Janusz ozowski

You might also like