Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 139

AGATHA CHRISTIE

DWANACIE PRAC HERKULESA


TUMACZYA GRAYNA JESIONEK
TYTU ORYGINAU THE LABOURS OF HERCULES

SCAN-dal

WPROWADZENIE
Mieszkanie Herkulesa Poirot byo w wystroju z gruntu nowoczesne. Lnio chromem. Nawet
fotele, cho wygodnie wycieane, miay kanciaste, zdecydowane ksztaty.
W takim to wanie fotelu - jak zawsze pedantycznie, na samym rodku - zasiada Herkules
Poirot. Naprzeciw niego, rwnie w fotelu, siedzia doktor Burton, czonek
najszacowniejszych towarzystw, z uznaniem pocigajc Chteau Mouton Rothschild z
piwniczki Poirota. Doktor by zaywny, rozczochrany, a spod strzechy jego biaych wosw
promieniao rumiane, dobrotliwe oblicze. Mia zwyczaj chichota dononie, acz nieco
astmatycznie, oraz obsypywa siebie i wszystko dookoa popioem z papierosw. Na prno
Poirot obstawia go popielniczkami.
Doktor Burton zadawa wanie pytanie:
- Dlaczego akurat Herkules? - mwi. - Skd si to wzio?
- Chodzi ci o imi, ktre nadano mi na chrzcie?
- Nie ma w nim nic chrzecijaskiego - zaprotestowa doktor. - Jest pogaskie, zdecydowanie
pogaskie. Ale skd si wzio? Kaprys ojca? Widzimisi matki? Wzgldy rodzinne? Jeli
dobrze pamitam - cho pami ju u mnie nie ta, co kiedy - miae brata imieniem Achilles,
dobrze mwi?
Poirot przebieg w mylach szczegy kariery Achillesa Poirot. Czy to wszystko naprawd
miao miejsce?
- Przez bardzo krtki okres - odpar. Doktor Burton taktownie zmieni temat. - Ludzie
powinni ostroniej wybiera dzieciom imiona - owiadczy po namyle. - Sam mam wnuki, to
wiem. Jedna jest Blanche - a ciemna jak Cyganka! Dalej Deirdre, smutna Deirdre, ktra
okazaa si wesoa jak ptaszek. Co do maej Patience, to na dobr spraw powinna si
nazywa Impatience!* A Diana... hm, Diana... - stary znawca literatury klasycznej wzruszy
ramionami. - Way osiemdziesit kilogramw, a ma dopiero pitnacie lat! Mwi, e to
szczenica otyo, ale wcale mi na to nie wyglda. Diana! Chcieli jej da Helena, ale tu ju
wtrciem swoje trzy grosze. Wiedzc, jak wygldaj jej rodzice! Czy jej babka, jeli ju o
tym mowa! Namawiaem usilnie na Mart, Dorcas, na co rozsdnego, ale gdzie tam... szkoda
byo sw. Rodzice to dziwni ludzie...
Zacz lekko posapywa, a na jego maej, pucoowatej twarzy wystpiy zmarszczki. Poirot
spojrza na niego pytajco.
- Wyobraziem sobie nastpujc sytuacj: twoja matka siedzi sobie z nieboszczk pani
Holmes, szyj pioszki lub stukaj drutami i recytuj - "Achilles, Herkules, Sherlock,
Mycroft..."
Poirot nie podziela rozbawienia przyjaciela.
- Jeeli dobrze zrozumiaem, chodzi ci o to, e wygldem nie przypominam Herkulesa?
Doktor Burton obrzuci wzrokiem Herkulesa Poirot, ma schludn posta odzian w
sztuczkowe spodnie, nienaganny czarny akiet i starannie zawizany krawat, i przesuny si
z lakierkw na jajowat gow i olbrzymie wsy, ktre byy ozdob grnej wargi.
- Jeli ju mam by szczery, to nie, Poirot! - wyzna doktor Burton. - Jak rozumiem - dorzuci
po chwili -nigdy nie miae czasu zapozna si z klasyk?
- To prawda.
- Szkoda. Wielka szkoda. Duo stracie! Gdyby to ode mnie zaleao, kady powinien
studiowa klasyk.

Poirot wzruszy ramionami.


- Eh bien, i bez niej radziem sobie wcale niele.
- Radzie sobie! Radzie! Nie w tym rzecz, eby sobie radzi. C za mylny punkt widzenia!
Klasyka to nie drabina prowadzca do szybkiego sukcesu, jak te obecne kursy
korespondencyjne! Nie jest wane to, co dzieje si w godzinach pracy, istotny jest czas
wolny. Wszyscy popeniamy ten sam bd. Wemy ciebie - starzejesz si, bdziesz chcia
rzuci prac, zwolni tempo... i co wtedy poczniesz z wolnym czasem?
Poirot mia odpowied pod rk.
- Zamierzam zaj si - nie artuj! - upraw dy.
Doktor Burton na chwil zaniemwi.
- Upraw dy? Co masz na myli? Te wielkie, rozdte paskudztwa, ktre smakuj jak woda?
- O! - podchwyci Poirot z entuzjazmem. - Wanie w tym rzecz. One nie musz smakowa
jak woda.
- Uhm, wiem... posypuje si je serem, siekan cebul albo polewa biaym sosem,
- Nie, nie, mylisz si. Ja zamierzam poprawi smak samej dyni. Mona z niej wydoby przymkn oczy - bukiet...
- Bj si Boga, czowieku, przecie dynia to nie claret! - Sowo "bukiet" przypomniao
doktorowi o kieliszku. Pocign z niego, delektujc si trunkiem. - Bardzo dobre to wino.
Mocne. Uhm. -- Pokiwa gow z uznaniem. - Ale z tymi dyniami... chyba nie mwisz tego
powanie? Czyby mia zamiar si schyla?! - zakrzykn przeraony, ze wspczuciem
obejmujc swj wydatny brzuszek.
- Schyla si, okopywa te roliny, karmi je wen moczon w wodzie i tak dalej?
- Odnosz wraenie, e jeste cakiem dobrze obeznany z upraw dy - zauway Poirot.
- Widziaem to na wsi. Ale powanie, Poirot, c to za rozrywka? Porwnaj to tylko - jego
gos przeszed w pochwalny pomruk - z fotelem przed kominkiem w dugim, niskim pokoju o
cianach wyoonych ksikami... to musi by dugi pokj, nie kwadratowy. Dookoa same
ksiki. Kieliszek porto... i otwarta ksika w doni. Czas biegnie wstecz, gdy czytasz... Tu
zacz powoli skandowa po grecku, a potem: przetumaczy: I znw zrcznoci swoj na
morzu ciemnym jak wino sternik prostuje chyy statek miotany wiatrami. Naturalnie,
niepodobna odda w peni ducha oryginau.
Opanowany entuzjazmem, na chwile zapomnia o Poirocie. Ten za, obserwujc swojego
gocia, poczu nagle zwtpienie... niemie wyrzuty sumienia. Czyby oto co straci?
Bogactwo ducha? Ogarn go smutek. Tak, powinien by zapozna si z klasyk... przed
laty... niestety, teraz ju na to za pno...
Doktor Burton przerwa jego melancholijn zadum.
- Czy mam rozumie, e naprawd chcesz si wycofa z zawodu?
- Tak.
Doktor Burton zachichota.
- Nie zrobisz tego!
- Ale zapewniam ci...
- Nie uda ci si to, mj stary. Za bardzo lubisz swoj prac.
- Nic, wierz mi... czyni wszystko w tym kierunku. Jeszcze tylko kilka spraw... ale specjalnie
wybranych, rozumiesz, a nic to, co mi si nawinie pod rk... wycznie problemy, ktre bd
miay jaki wydwik osobisty.
Doktor Burton umiechn si szeroko.
- Tak to jest. Jeszcze tylko jedna czy dwie sprawy, a potem nastpna... i tak to leci. Ostatni
wystp prima-donny w porwnaniu z twoim bdzie niczym, Poirot!
Zachichota i bez popiechu wsta z fotela - przemiy, siwowosy chochlik.

- To, co robisz, to nie s prace Herkulesa - powiedzia. - To prace mioci. Przekonasz si, e
mam racj. Id o zakad, e za dwanacie miesicy wci bdziesz tutaj, a dynie - wzruszy
ramionami - wci bd tylko dyniami.
I egnajc si z gospodarzem, doktor Burton opuci surowy w wystroju pokj.
Odszed on ju z tych kart, by na nie wicej nic wrci. Nas jednak zajmuje tylko to, co po
sobie zostawi - pomys.
Po wyjciu gocia Herkules Poirot usiad bowiem niespiesznie w fotelu, niczym pogrony
we nie, i mrukn:
- Prace Hcrkulesa... Mais oni, c'est une idee, a...*
Nastpny dzie zasia Herkulesa Poirot lczcego nad ogromnym, oprawnym w cielc
skr tomiskiem oraz kilkoma innymi, cieszymi ksikami. Od czasu do czasu Poirot
spoglda z udrk na liczne, zapisane na maszynie karteluszki.
Jego sekretarka, panna Lemon, zostaa wydelegowana w celu zebrania materiaw na temat
Herkulesa i przedoenia mu ich do rk wasnych.
Bez cienia zainteresowania (ona nie z tych, co pytaj: "dlaczego"), za to nadzwyczaj
sprawnie, panna Lemon wywizywaa si z zadania.
Herkules Poirot zatopi si w oszaamiajcym morzu wiedzy klasycznej, zwizanej przede
wszystkim z "Herkulesem, sawnym herosem, ktry po mierci wszed do grona bogw i
ktremu oddawano nalen im cze". Jak dotd nie najgorzej - dalej jednak przestao mu i
jak po male. Przez dwie godziny Poirot czyta pilnie, robic notatki i marszczc brwi,
porwnywa je z literatur fachow. W kocu rozpar si w fotelu i potrzsn gow. Jego
nastrj z poprzedniego wieczoru prys bezpowrotnie. Co za ludzie!
Wecie takiego Herkulesa... tego bohatera! Bohatera, a to dobre! Przecie to tylko wielki,
muskularny osiek o ladowej inteligencji i zbrodniczych skonnociach! Poirotowi przyszed
na myl niejaki Adolf Durand, rzenik, ktrego proces odby si w Londynie w 1895 roku.
By to osobnik o sile niedwiedzia, ktry zabi kilkoro dzieci. Podstawow lini obrony bya
epilepsja, na ktra Durand niewtpliwie chorowa, chocia roztrzsanie kwestii, czy bya to
padaczka petit mal, czy grand mal, zajo kilka dni. Staroytny Herkules bezsprzecznie
cierpia na grand mal. Poirot potrzsn gow. No, jeeli tak wyglda grecki idea bohatera,
to w warunkach wspczesnych nie mia szans. Poirot by wstrznity klasycznymi ideaami.
Ci bogowie i boginie... mieli chyba nic mniej rnych wciele ni wspczeni zbrodniarze.
Zreszt faktycznie sprawiaj wraenie osobnikw o wyranie zbrodniczych skonnociach.
Pijastwo, rozpusta, kazirodztwo, gwaty, szabrownictwo, morderstwa i szykany - starczyoby
tego, eby juge d'instruction* mia pene rce roboty. Brak normalnego ycia rodzinnego,
brak adu, brak metody. Brak adu i metody nawet w zbrodniach! Te mi Herkules! -parskn Herkules Poirot, z rozwianymi zudzeniami wstajc z fotela.
Rozejrza si dookoa z aprobat. Kwadratowy pokj z solidnymi kwadratowymi meblami o
nowoczesnej linii... nawet jedna rzeba nowoczesna, przedstawiajca kostk na kostce, na niej
za kompozycj z drutu miedzianego. A w rodku tego lnicego, uporzdkowanego pokoju on! Przejrza si w lustrze. Oto wspczesny Herkules, jake odmienny od tego niesmacznego
wizerunku nagiego osobnika z przerostem mini, wywijajcego maczug. Ot, maa, zwarta
posta, tak bardzo na miejscu, w wielkomiejskim ubraniu i z wsem - wsem o zapuszczeniu
jakiego antyczny Herkules nie mgby nawet marzy, wsem wspaniaym, a zarazem
wyszukanym.
A jednak midzy Herkulesem Poirot a Herkulesem staroytnym istniao pewne podobiestwo
- i jeden, i drugi mia bez wtpienia znaczny udzia w uwalnianiu wiata od chwastw... I
jednego, i drugiego mona by nazwa dobroczyc spoecznoci, w ktrej przyszo mu y...
Jak to powiedzia doktor Burton przed wyjciem? "To, co robisz, to nie s prace Herkulesa..."
Ha, i tu si pomyli, stary piernik! Jeszcze raz naley wykona dwanacie prac Herkulesa...
wspczesnego Herkulesa. Dowcipny koncept, a i zabawny! Zanim wycofa si ostatecznie,

podejmie si dwunastu spraw, ni mniej, ni wicej. Powinny to by sprawy wybrane specjalnie


pod ktem zwizku z dwunastoma pracami staroytnego Herkulesa. Tak, to bdzie nie tylko
zabawne... bdzie to dzieo natchnione, ba - artystyczne.
Poirot sign po Encyklopedi staroytnoci i ponownie zagbi si w wiedzy klasycznej.
Nie zamierza zbyt wiernie naladowa swojego pierwowzoru. Obejdzie si bez kobiet, koszul
Dejaniry... prace i tylko prace.
A zatem, pierwsz jego prac powinien by lew z Nemei.
- Lew z Nemei - powtrzy, obracajc sowa w ustach.
Naturalnie, nic spodziewa si. e bdzie zmuszony stan oko w oko z lwem z krwi i koci.
Gdyby dyrekcja jakiego ogrodu zoologicznego zwrcia si do niego w sprawie zwizanej z
prawdziwym lwem, uznaby to za przesadny zbieg okolicznoci.
Nie, tu trzeba odwoa si do symboliki. Pierwsza sprawa powinna mie zwizek z jak
powszechnie znan osobistoci, musi by sensacyjna, a take wagi najwyszej! Jaki
przestpca doskonay... albo przeciwnie, kto, kto w wiadomoci spoecznej uchodzi za lwa.
Gony pisarz, polityk lub malarz... moe nawet czonek jakiej rodziny panujcej?
Kto z rodziny krlewskiej... Spodobaa mu si la myl...
Nie bdzie si spieszy. Zaczeka... zaczeka na t nader wan spraw, ktra zapocztkuje
seri jego dobrowolnych prac.
LEW Z NEMEI
I
- Jest co ciekawego, panno Lemon? - zapyta rankiem nastpnego dnia od progu gabinetu.
Mia pene zaufanie do panny Lemon. Brakowao jej wyobrani, ale miaa intuicj. Wszystko,
co uznaa za godne uwagi, zwykle okazywao si interesujce. Bya urodzon sekretark.
- Niewiele, panie Poirot. Tylko jeden list, ktry, jak sdz, moe pana zainteresowa.
Pooyam go na samym wierzchu.
- C to za list? - Z zaciekawieniem postpi krok w przd'.
- Od czowieka, ktry chce, eby zaj si pan znikniciem pekiczyka jego ony.
Poirot zatrzyma si z nog w powietrzu i rzuci pannie Lemon spojrzenie pene gorzkiego
wyrzutu. Nie zauwaya tego, zajta pisaniem na maszynie. Pisaa z szybkoci i precyzj
szybkostrzelnego czogu.
Poirot by wstrznity; wstrznity i rozgoryczony. Panna Lemon, niedocigniona panna
Lemon zawioda go! Pekiczyk. Pe-ki-czyk! I to po tym, co mu si nio tej nocy. Kiedy
sucy przynis mu porann czekolad, Poirot wychodzi wanie z paacu Buckingham,
gdzie osobicie odbiera wyrazy podzikowania!
Sowa cisny mu si na usta - sowa zgryliwe, uszczypliwe. Nie wypowiedzia ich jednak,
wiedzc, e panna Lemon i tak nic nie usyszy poprzez byskawiczny stukot maszyny.
Chrzkn z niesmakiem i sign po list, lecy na wierzchu stosu z boku jego biurka.
Tak, dokadnie tak, jak mwia panna Lemon. Adres ze rdmiecia i zwize, suche, niezbyt
wyszukane danie. Temat - porwanie pekiczyka. Jednego z tych spasionych stworze o
wyupiastych oczach, pieszczoszkw bogatych dam. Czytajc list, Herkules Poirot
wykrzywia usta.
Nic znalaz nic niezwykego. Nic nieszablonowego, czy... ale tak, tak, panna Lemon miaa
jednak racj. Istotnie, jeden szczeg by raczej niezwyky.
Herkules Poirot usiad. Przeczyta list powoli i dokadnie. Nie takiej sprawy oczekiwa, nie
tak spraw sobie przyrzek. Nie bya to sprawa wana w adnym tego sowa znaczeniu,
przeciwnie - baha w najwyszym stopniu. Nie nadawaa si - i w tym tkwio sedno jego
zastrzee - na prac Herkulesa.
Pech chcia, e drczya go ciekawo...

O tak, by ciekawy...
Podnis gos, by panna Lemon moga dosysze go przez stukot maszyny.
- Niech pani zadzwoni do tego sir Josepha Hoggina - poleci - i umwi mnie z nim na
spotkanie w jego biurze, tak jak proponuje.
Jak zwykle, panna Lemon miaa racj.
Jestem prostym czowiekiem, panie Poirot owiadczy sir Joseph Hoggin.
Herkules Poirot wykona praw rk dyplomatyczny gest, wyraajcy (jak kto woli) podziw
dla niezaprzeczalnej wartoci kariery sir Josepha lub uznanie dla jego skromnoci, ale rwnie
dobrze mona go byo traktowa jako peen wdziku przejaw odmiennego zdania. W kadym
razie gest ten w niczym nie zdradza prawdziwych uczu Poirota, ktry rozmyla wanie o
tym, e sir Joseph rzeczywicie jest czowiekiem nadzwyczaj prostym (w potocznym tego
sowa znaczeniu). Oczy Herkulesa Poirot spoczy krytycznie na wydatnych szczkach,
maych wiskich oczkach, bulwiastym nosie i zacinitych wargach. Oglny obraz
przypomina mu co lub kogo, ale chwilowo nie mg sobie tego uprzytomni. Co niejasno
drgno mu w pamici. Przed laty... w Belgii... z ca pewnoci miao to zwizek z mydem...
- Ja tam nie stroj adnych lochw - cign sir Joseph. - Nie owijam w bawen. Wikszo
ludzi, panie Poirot, machnaby na to rk. Spisaa na straty jak przedawniony dug i
zapomniaa o tym. Ale to nie w stylu Josepha Hoggina. Jestem bogaty i, e tak si wyra,
dwiecie funtw w te czy wewte to dla mnie nie rnica...
- Gratuluj - .wtrci ywo Poirot.
- H?
Sir Joseph przerwa na chwil. Jego mae oczka zwziy si jeszcze bardziej.
- Nie znaczy to, e mam zwyczaj wyrzuca pienidze w boto - rzek ostro. - Jak wymagam,
to pac. Ale pac cen rynkow... ani grosza wicej.
- Zdaje pan sobie spraw, e moje honoraria s wysokie? - powiedzia Poirot.
- Tak, naturalnie. Ale ta sprawa - sir Joseph zerkn na niego chytrze - to przecie bagatelka.
Herkules Poirot wzruszy ramionami.
- Ja si nie targuj - owiadczy. - Jestem ekspertem. A usugi eksperta kosztuj.
- Wiem, e w tych sprawach jest pan pierwsza klasa - wyzna szczerze sir Joscph. - Popytaem
tu i tam i dowiedziaem si, e jest pan najlepszym z najlepszych. Zamierzam dotrze do
sedna tej historii i grosza nie poskpi. Wanie dlatego pana tu wezwaem.
- Ma pan szczcie - rzek Herkules Poirot.
- H? - powtrzy sir Joseph.
- Wyjtkowe szczcie - dorzuci Poirot z naciskiem.
- Osignem, mog to powiedzie bez faszywej skromnoci, szczyt kariery. Wkrtce
zamierzam si wycofa... zamieszka na wsi, od czasu do czasu podrowa i zwiedza wiat,
a take, by moe, zaj si upraw ogrdka... zwaszcza uszlachetnianiem odmian dyni. To
wspaniae warzywa, tyle e bez smaku. Ale nie w tym rzecz. Chciaem tylko wyjani, e
przed wycofaniem si z zawodu musz jeszcze wykona pewne zadanie, ktre sobie
narzuciem. Postanowiem podj si dwunastu spraw, ni mniej, ni wicej. Dobrowolnych
"dwunastu prac Herkulesa", jeli mona to tak okreli. Paska sprawa, sir Joseph, bdzie
jedn z nich. Zafrapowao mnie to, e jest zupenie niepowana.
- Powana? - wtrci sir Joseph.
- Niepowana - powiedziaem. Zwracano si do mnie w rnych sprawach - morderstw,
tajemniczych zgonw, rozbojw, kradziey biuterii... 'Po raz pierwszy jednak mam
spoytkowa mj talent do wywietlenia porwania pekiczyka.
Sir Joseph chrzkn.
- Zadziwia mnie pan! - owiadczy. - Sdziem, e nie moe pan opdzi si od kobiet
nagabujcych pana w sprawie zaginionych psw.

- Susznie. Ale to jest pierwszy wypadek, kiedy w takiej sprawie zwraca si do mnie
mczyzna!
Mae oczka sir Josepha zwziy si z uznaniem.
- Zaczynam rozumie, dlaczego mi pana polecono. Bystry z pana jegomo, panie Poirot.
- Moe byby pan askaw poda mi teraz takty - mrukn detektyw. - Pies znikn... Kiedy?
- Dokadnie tydzie temu.
- Domylam si, e paska ona przez cay ten czas szaleje?
Sir Joseph wytrzeszczy oczy.
- Nic pan nie rozumie. Psa zwrcono.
- Zwrcono? A zatem, wybaczy pan, e pytam, do czego jestem panu potrzebny?
Twarz sir Josepha spurpurowiaa.
- Bo niech mnie diabli, jeeli dam si oszwindlowa! No, panie Poirot, opowiem to panu po
kolei. Psa skradziono tydzie temu... kto go buchn w Kensington Gardens, gdzie dama do
towarzystwa mojej ony zabraa go na spacer. Nastpnego dnia ona dostaa list, w ktrym
dano dwustu funtw. Dwiecie funtw, dobre sobie! Za takiego ujadajcego zwierzaka,
ktry w dodatku wiecznie wazi pod nogi!
- Naturalnie, odmwi pan zapacenia takiej sumy - mrukn Poirot.
- Oczywicie... a raczej odmwibym, gdybym cokolwiek o tym wiedzia! Milly - moja ona doskonale zdawaa sobie z tego spraw. Nic mi nie powiedziaa. Po prostu wysaa pienidze w jednofuntowych banknotach, tak jak dano - pod podany adres.
- I psa zwrcono?
- Tak. Wieczorem rozleg si dzwonek do drzwi i to bydltko siedziao na schodach. Poza tym
nie byo wida ywego ducha.
- Doskonale. Prosz dalej.
- Oczywicie, Milly przyznaa si wtedy do tego, co zrobia, a mnie troch ponioso. No, ale
po chwili ochonem... co si stao, to si stao, a trudno oczekiwa od kobiety, eby
postpowaa zgodnie ze zdrowym rozsdkiem. I pewnie machnbym na to rk, gdybym nie
spotka w klubie starego Samuelsona.
- Tak?
- Do diaska, przecie to jawna granda! Jego spotkao dokadnie to samo. Nacignli jego on
na trzysta funtw! No, tego ju byo za wiele. Uznaem, e trzeba pooy temu kres i
posaem po pana.
- Czy nie sdzi pan, sir Joseph, e waciwym (i znacznie oszczdniejszym) krokiem byoby
zawiadomienie policji?
Sir Joseph potar nos.
- Czy jest pan onaty, panie Poirot? - zapyla.
- Niestety, omino mnie to szczcie.
- Hmm - mrukn sir Joscph. - Nie wiem, jak to z tym szczciem, ale gdyby pan by onaty,
to by pan wiedzia, e kobiety to mieszne istoty. Na pierwsz wzmiank o policji moja ona
dostaa ataku histerii... wbia sobie do gowy, e gdybym si do nich zwrci, to co mogoby
si przydarzy jej bezcennemu Shan Tungowi. Nawet nie chciaa o tym sysze... prawd
mwic, na pomys zwrcenia si do pana take zareagowaa niezbyt przychylnie. Tyle, e tu
ju nie ustpiem i wreszcie zgodzia si. Ale powtarzam - wcale jej si to nie podoba.
- Rozumiem, e sytuacja jest delikatna - mrukn Poirot. - Czy nie byoby wskazane, ebym
sam porozmawia z pask maonk i uzyska dalsze informacje, a jednoczenie uspokoi j
co do bezpiecznej przyszoci jej psa?
Sir Joseph skin gow i wsta.
- Zawioz pana moim samochodem.
II

W wielkim, gorcym i zagraconym salonie siedziay dwie kobiety.


Kiedy sir Joseph wprowadzi Herkulesa Poirot, may pekiczyk rzuci si ku nim, szczekajc
zawzicie i niebezpiecznie krc wok ng detektywa.
- Shan... Shan, wracaj. Wracaj do mamy, skarbie... Panno Carnaby, niech go pani zapie.
Druga kobieta popiesznie zerwaa si z miejsca.
- Istny lew - mrukn Herkules Poirot.
- Tak, rzeczywicie - przyznaa bez tchu pogromczyni Shan Tunga. - To taki dobry str.
Nikogo i niczego si nic boi. Moje liczne malestwo.
Dokonawszy niezbdnej prezentacji, sir Joseph owiadczy:
- No, panie Poirot, to ja ju pana zostawiam - po czym szybko skin gow i opuci salon.
Lady Hoggin - korpulentna kobieta o farbowanych na rud wosach - sprawiaa wraenie
osoby wielce draliwej. Jej dama do towarzystwa, rozedrgana panna Carnaby, bya pulchn
osbk o miej powierzchownoci, midzy czterdziestk a pidziesitk. Odnosia si do
lady Hoggin z najgbszym szacunkiem i najwyraniej baa si jej panicznie.
- Prosz mi poda, lady Hoggin, wszystkie okolicznoci tej ohydnej zbrodni - zagai Poirot.
Lady Hoggin spona rumiecem.
- Bardzo mnie cieszy, e pan to mwi, panie Poirot. To rzeczywicie bya zbrodnia.
Pekiczyki s tak strasznie wraliwe... wraliwe jak dzieci. Biedny Shan Tung mg umrze
ju z samego strachu.
- Tak, to byo niegodziwe... niegodziwe! - wtrcia bez, tchu panna Carnaby. - Prosz mi
poda fakty.
- No wic to byo tak: panna Carnaby wysza z Shan Tungiem do parku na spacer...
- O mj Boe, tak, wszystko to moja wina - zakwilia dama do towarzystwa. - Jak mogam
by tak gupia... tak niedbaa...
- Nie chc pani robi wymwek, panno Carnaby, ale uwaam, e moga pani zachowa
wiksz czujno - owiadczya cierpko lady Hoggin.
Poirot przenis wzrok na dam do towarzystwa.
- I co si tam wydarzyo?
Panna Carnaby potoczycie i z lekkim podnieceniem zacza zdawa relacje:
- O, to byo co zupenie niezwykego! - wybuchna. - Przechodzilimy koo kwietnika Shan Tung by oczywicie na smyczy, ju wczeniej pohasa po trawie - i wanie kiedy
miaam zawrci do domu, moj uwag przykuo dziecko w wzku... takie liczne
malestwo... Umiechao si do mnie, miao takie liczne rowiutkie policzki i takie loczki.
Nie mogam si powstrzyma, eby nie spyta piastunki o jego wiek... ona na to, e
siedemnacie miesicy... i jestem pewna, e rozmawiaam z ni najwyej minut czy dwie, a
potem spojrzaam nagle w d i Shana ju nie byo. Smycz przecito...
- Nikomu nic udaoby si podkra i przeci smyczy, gdyby pani naleycie wypeniaa swoje
obowizki - wtrcia lady Hoggin.
Wygldao na to, e panna Carnaby w kadej chwili gotowa jest wybuchn paczem.
- I co byo dalej? - zapyta popiesznie Poirot.
- Naturalnie, szukaam go. Wszdzie. I woaam! Pytaam te dozorcy, czy nie widzia kogo
nioscego pekiczyka, ale on nikogo takiego nie zauway... wic nie wiedziaam, co robi...
dalej go szukaam, ale w kocu musiaam oczywicie wrci do domu...
Panna Carnaby urwaa raptownie. Poirot wyobraa sobie doskonale, co dziao si po jej
powrocie.
- A potem dostaa pani list? - zapyta. Opowie podja lady Hoggin:
- Nazajutrz, porann poczt. W tym licie pisano, e jeeli chc jeszcze ujrze Shan Tunga
ywego, mam wysa dwiecie funtw w banknotach jednofuntowych na nazwisko kapitana

Curtisa, Bloomsbury Road Square numer trzydzieci osiem. Pisano, e jeeli pienidze bd
znaczone albo jeeli zawiadomimy policj, t... to odetn Shan Tungowi uszy i ogon!
Panna Carnaby zacza pochlipywa.
- C za okropno! - wybkaa. - Jak ludzie mog by tacy podli?!
- I byo tam napisane - cigna lady Hoggin - e jeeli natychmiast wyl pienidze, to Shan
Tung wrci do mnie zdrw i cay jeszcze tego samego dnia, ale jeeli... jeeli pniej
zawiadomi policj, to Shan Tung za to zapaci...
- O Boe, ,tak si boj, e nawet teraz... oczywicie pan Poirot nie jest waciwie z policji... wymamrotaa przez zy panna Carnaby.
- Widzi pan wic, panie Poirot, e musi pan by nadzwyczaj ostrony - powiedziaa lady
Hoggin z niepokojem.
Herkules Poirot czym prdzej rozproszy jej obawy.
- Ale ja nie jestem policjantem. Bd prowadzi dochodzenie wyjtkowo dyskretnie i bez
rozgosu. Zapewniam pani, lady Hoggin, e Shan Tungowi absolutnie nic nie grozi.
Gwarantuj to pani.
Wygldao na to, e owo magiczne sowo uspokoio obie kobiety. - Czy ma pani jeszcze ten
list? - cign Poirot. Lady Hoggin potrzsna gow.
- Nie. Kazano mi doczy go do pienidzy.
- I pani usuchaa?
- Tak.
- Hm, a to szkoda.
- Ale ja mam smycz - wtrcia ywo panna Carnaby. - Mam j przynie?
Kiedy wysza z salonu, Herkules Poirot skorzysta z jej nieobecnoci, by zada kilka istotnych
pyta.
- Amy Carnaby? Nie, nie podejrzewam jej. Jest poczciwa, chocia, rzecz jasna, gupia.
Miaam kilka dam do towarzystwa i wszystkie byy beznadziejnie gupie. Ale Amy jest
bardzo przywizana do Shan Tunga i - co zrozumiale - bya strasznie zmartwiona ca t
histori, tym e marudzia nad wzkiem, zaniedbujc moje sodkie malestwo! Te stare panny
s wszystkie takie same, zwariowane na punkcie dzieci! Nie, jestem pewna, e ona nic miaa
z tym nic wsplnego.
- Rzeczywicie, to mao prawdopodobne - przyzna Poirot. - Ale skoro w chwili porwania
pies znajdowa si pod jej opiek, naley upewni si co do jej uczciwoci. Od dawna u pani
pracuje?
- Prawie rok. Miaa doskonae referencje. Pracowaa u starej lady Hartingfield a do jej
mierci... zdaje si, e dziesi lat. Pniej przez pewien czas zajmowaa si kalek siostr.
To naprawd poczciwa dusza... ale, jak mwiam, gupia jak but.
W tej samej chwili Amy Carnaby wrcia do salonu jeszcze bardziej zadyszana, niosc
smycz, ktr niezwykle uroczycie wrczya Poirotowi, spogldajc na niego z penym
nadziei wyczekiwaniem.
Poirot z uwag obejrza smycz.
- Mais oni - bkn. - Niewtpliwie zostaa przecita.
Obie kobiety nadal czekay z nadziej.
- Zatrzymam j.
Uroczycie schowa smycz do kieszeni. Obie kobiety odetchny z ulg. Herkules Poirot
najwyraniej zachowa si tak, jak tego po nim oczekiwano.
III
Poleganie na nie sprawdzonych informacjach nic leao w naturze Herkulesa Poirot.

Mimo i wydawao si nieprawdopodobne, by panna Carnaby bya kim innym ni niezbyt


rozgarnit kobiet, na jak wygldaa, Poirot postara si o rozmow z nieco odpychajc
dam, siostrzenic witej pamici lady Hartingfield.
- Amy Carnaby? - powiedziaa panna Maltravers. - Oczywicie, pamitani j doskonale.
Poczciwa z niej dusza, suya u ciotki Julii a do jej mierci. Uwielbiaa psy i bya
niezrwnana w czytaniu na gos. No i taktowna, nigdy si nie sprzeczaa z kalek. Co si z ni
stao? Mam nadziej, e nie wpada w adne tarapaty? Mniej wicej rok temu daam jej
referencje dla jakiej kobiety... zdaje si, e jej nazwisko zaczynao si na "H"...
Poirot popieszy z wyjanieniem, e panna Carnaby nadal pracuje tam, gdzie przedtem.
Wynikny, powiedzia drobne kopoty w zwizku z zaginiciem psa.
- Amy Carnaby kocha psy. Moja ciotka miaa pekiczyka. Zostawia go przed mierci pannie
Carnaby, ktra bya do niego bardzo przywizana. Kiedy zdech, zupenie si zaamaa. O tak,
to poczciwa dusza, cho oczywicie nie jest intelektualistk.
Herkules Poirot zgodzi si, e pann Carnaby trudno byoby uzna za intelektualistk.
Nastpnym jego krokiem byo odszukanie dozorcy parku, z ktrym panna Carnaby
rozmawiaa owego fatalnego dnia. Nic sprawio mu to wikszych trudnoci. Dozorca pamita
cae zdarzenie.
- Kobieta w rednim wieku, tgawa, mocno zdenerwowana. Zgubia pekiczyka. Znam j
dobrze z widzenia, przychodzi z psem prawie co wieczr. Widziaem, jak wchodzia do
parku. Niele j wzio, jak go zgubia. Przybiega do mnie, dowiedzie si, czy nie
widziaem kogo z pekiczykiem! No sam pan powiedz! W parku jest peno psw, rnych terierw, pekiczykw, buldogw niemieckich... nawet tych chartw rosyjskich... jakie
chcie. I jak tu odrni jednego pekiczyka od drugiego?
Herkules Poirot w zamyleniu pokiwa gow.
Pojecha do Bloomsbury Road Square pod numer 38.
Domy oznaczone numerami 38, 39 i 40 poczono w pensjonat prywatny "Balaclava". Poirot
wszed po schodkach i otworzy drzwi. Przywita go pmrok i zapach gotowanej kapusty,
zmieszany ze wspomnieniami po ledziach ze niadania. Po lewej stronie ujrza mahoniowy
st, na ktrym staa smtna chryzantema w doniczce. Nad stoem wisiaa obita suknem
tablica, do ktrej przypinano listy. Przez pewien czas wpatrywa si w ni z namysem, a
nastpnie otworzy drzwi po prawej stronie, prowadzce do czego w rodzaju wietlicy,
wyposaonej w kilka stolikw i tak zwanych foteli, obitych kretoncm w przygnbiajcy
wzorek. Towarzystwo zoone z trzech leciwych dam i starszego pana o zapalczywym
wygldzie unioso gowy, spogldajc na intruza za miertelnym jadem w oczach. Herkules
Poirot zarumieni si i wycofa.
Ruszy w gb korytarza i dotar do schodw. Po prawej stronie odgazienie korytarza
prowadzio do sali, ktra ewidentnie speniaa rol jadalni.
Nieco dalej znajdoway si drzwi z napisem: "Biuro".
Poirot zapuka do nich. Nie syszc odpowiedzi, otworzy je i zajrza do rodka. W pokoju
stao olbrzymie biurko, ale nikogo nie byo wida. Detektyw wycofa si, zamykajc za sob
drzwi. Wrci do jadalni.
Krztaa si tam smutna dziewczyna z koszykiem sztucw, ktre ukadaa na stoach.
- Przepraszam pani, czy mgbym si widzie z kierowniczk? - zapyta pokornie Herkules
Poirot.
Dziewczyna spojrzaa na niego mtnym wzrokiem.
- A tego to ja nie wiem.
- W biurze nikogo nie ma - rzek detektyw.
- A tego to ja nie wiem, gdzie ona jest.
- By moe udaoby si pani dowiedzie - nalega Poirot cierpliwie.

10

Dziewczyna westchna. Nowe zadanie, ktrym j obarczono, dodatkowo upokorzyo jej i tak
ju ponure ycie.
- Zobacz, co si da zrobi - odpara ze smutkiem. Poirot podzikowa jej i znowu wycofa si
na korytarz, nie majc odwagi stan twarz w twarz z wrogimi spojrzeniami ludzi w
wietlicy. Przyglda si wanie krytej suknem tablicy na listy, kiedy szelest i silny zapach
fiokw obwieciy przybycie kierowniczki.
Pani Harte przepeniaa wylewno.
- Najmocniej przepraszam, e nie byo mnie w biurze - wykrzykna. - yczy pan sobie
pokj?
- Niezupenie - mrukn Poirot. - Ciekaw jestem, czy nie bawi tu ostatnio pewien mj
przyjaciel. Niejaki kapitan Curtis.
- Curtis! - krzykna pani Harte. - Kapitan Curtis? Gdzie ja syszaam to nazwisko?
Potrzsna gow z irytacj, widzc, e Poirot nie zamierza przyj jej z pomoc.
- A wiec nie mieszka u pani aden kapitan Curtis? - zapyta detektyw.
- Nie, przynajmniej ostatnimi czasy. Ale wie pan, e to nazwisko jest mi dziwnie znajome.
Czy mgby pan opisa swojego przyjaciela?
- Byoby to do trudne - bkn Poirot. - Zdarza si, jak sdz, e przychodz tu listy do
osb, ktre faktycznie nie mieszkaj w pensjonacie?
- Oczywicie, bywa i tak.
- Co pani robi z takimi listami?
- No c, trzymamy je przez jaki czas. Widzi pan, zazwyczaj oznacza to, e adresat wkrtce
si pojawi. Naturalnie, listy i paczki, ktrych przez duszy czas nikt nie odbiera, zwracamy
na poczt.
Herkules Poirot w zamyleniu pokiwa gow.
- Rozumiem - powiedzia. - Chodzi o to, e wysaem list do mojego przyjaciela wanie na
ten adres.
Pani Harte rozpromienia si.
To wszystko tumaczy. Widocznie zauwayam jego nazwisko na kopercie. Ale goci u nas
tylu wojskowych, na stale lub przelotnie, e doprawdy... Jedn chwilk...
Spojrzaa na tablic.
- Tutaj nie ma tego listu - rzek detektyw.
- Prawdopodobnie zwrcono go listonoszowi. Tak mi przykro. Mam nadziej, e nie byo w
nim nic wanego?
- Nie, nic wanego - uspokoi j Poirot. Skierowa si do drzwi, cigany przez pani Harte i
gryzcy zapach fiokw.
- Gdyby paski przyjaciel pojawi si...
- To nader wtpliwe. Musiaem si pomyli...
- Ceny u nas s bardzo umiarkowane - owiadczya pani Harte. - W opat wliczona jest take
kawa po niadaniu. Bardzo bym chciaa pokaza panu kilka naszych sypialni...
Nic byo to proste, lecz w kocu Herkulesowi Poirot udao si uciec.
IV
Salon pani Samuelson by obszerniejszy, umeblowany z wikszym przepychem i - z powodu
centralnego ogrzewania - jeszcze bardziej duszny ni salon lady Hoggin. Herkules Poirot
lawirowa niepewnie midzy pozacanymi konsolami i wielkimi grupami rzeb.
Pani Samuelson bya wysza od lady Hoggin, wosy za miaa tlenione. Jej pekiczyk wabi
si Nanki Poo. Z arogancj wlepi w detektywa wyupiaste lepia. Panna Keble, dama do
towarzystwa pani Samuelson, w przeciwiestwie do pulchnej panny Carnaby bya chuda i

11

kocista, ale opowiadaa rwnie potoczycie i bez tchu. Take i na ni zrzucono


odpowiedzialno za zniknicie psa.
- Naprawd, panie Poirot, to byo co zdumiewajcego. Stao si w mgnieniu oka. Bylimy
przed domem towarowym Harrodsa i pielgniarka spytaa mnie, ktra godzina...
- Pielgniarka? - przerwa Poirot. - Taka ze szpitala? - Nie, nie... mwi o piastunce do
dziecka. To byo takie sodkie malestwo! Kruszynka kochana, miaa takie liczne
rowiutkie policzki. Powiadaj, e w Londynie dzieci wygldaj niezdrowo, ale jestem
pewna...
- Ellen! - rzucia pani Samuelson.
Panna Keble oblaa si rumiecem, zajkna i zamilka.
- I kiedy panna Keble pochylaa si nad wzkiem, ktry nie powinien jej obchodzi, ten
bezczelny bandyta przeci smycz Nanki Poo i go uprowadzi - rzeka cierpko pani
Samuelson.
- To si stao w mgnieniu oka - wyszeptaa panna Keble przez zy. - Obejrzaam si, a
kochanego psiaka ju nie byo... w rku miaam tylko przecit smycz. Moe chce pan j
obejrze, panie Poirot?
- Bro Boe - zaprzeczy detektyw popiesznie. Nie mia zamiaru kolekcjonowa przecitych
smyczy. - Rozumiem, e wkrtce otrzymaa pani list?
Historia ta bya wiernym powtrzeniem pierwszej kradziey - list i groba odcicia Nanki Poo
ogona i uszu. Od poprzedniej rnia si tylko dwoma szczegami - wysokoci okupu
(trzysta funtw) i adresem, na ktry naleao przesia pienidze: tym razem odbiorc by
komandor Blackleigh, hotel Harrington, Clonmel Gardens 76, Kensington.
- Kiedy Nanki Poo wrci bezpiecznie do domu, osobicie udaam si pod ten adres, panie
Poirot - cigna pani Samuelson. - Ostatecznie trzysta funtw piechot nie chodzi.
- Z pewnoci.
- Pierwsz rzecz, jak tam ujrzaam, by mj list z pienidzmi nad czym w rodzaju tablicy w
korytarzu. Czekajc na wacicielk hotelu, schowaam go do kieszeni. Niestety...
- Niestety, kiedy go pani otworzya, znalaza pani tylko czyste kartki - dopowiedzia Poirot.
- Skd pan to wie? - Pani Samuelson spojrzaa na niego z przestrachem.
Poirot wzruszy ramionami.
- To oczywiste, chere madame, e zodziej postara si odebra pienidze, zanim odda psa.
Nastpnie w miejsce banknotw woy czyste kartki i z powrotem przypi list do tablicy,
eby nikt nie zwrci uwagi na znikniecie koperty.
- aden komandor Blackleigh nigdy tam nie mieszka.
Poirot umiechn si.
- Mj m by oczywicie niezwykle zdenerwowany ca t histori. Waciwie to by
wcieky... dosownie wcieky!
- Pani, hm... nie zasigna jego opinii przed wystaniem pienidzy? - mrukn ostronie
detektyw.
- Oczywicie, e nie - potwierdzia zdecydowanie pani Samuelson.
Poirot rzuci jej nieme pytanie.
- Wolaam nie ryzykowa - wyjania. - Kiedy chodzi o pienidze, mczyni s tacy
nieobliczalni. Jacob uparby si, eby zawiadomi policj. Nie mogam do tego dopuci. Mj
biedny Nanki Poo, mogo mu si przydarzy wszystko co najgorsze! Pniej, naturalnie,
powiedziaam o tym mowi, poniewa musiaam wyjani, dlaczego przekroczyam stan
konta.
- Wanie, ano wanie - mrukn Poirot.
- I niech mi pan wierzy, e nigdy dotd nie widziaam go tak rozgniewanego. Mczyni owiadczya pani Samuelson, poprawiajc gustown bransolet z brylantami i obracajc
piercionki na palcach - myl tylko i wycznie o pienidzach. Herkules Poirot wysiad z

12

windy i wszed do biura sir Josepha Hoggina. Okaza swoj wizytwk i dowiedzia si, e sir
Joseph jest wanie zajty, lecz wkrtce go przyjmie. Wreszcie z gabinetu sir Josepha
wypyna wyniosa blondynka z rkami penymi dokumentw, ktra w przelocie posaa
osobliwemu czowiekowi lekcewace spojrzenie.
Sir Joseph siedzia przy olbrzymim mahoniowym biurku. Na podbrdku mia lady szminki.
- No co tam, panie Poirot? Niech pan siada. Ma pan dla mnie jakie wiadomoci?
- Cala ta sprawa jest ujmujco prosta - stwierdzi detektyw. - W kadym wypadku pienidze
przekazywano na adres jednego z tych prywatnych hotelikw czy pensjonatw, gdzie nie ma
portierw i gdzie stale krc si gocie, wrd ktrych zdecydowanie przewaaj
emerytowani wojskowi. Nic prostszego, jak wej do rodka, wzi list z tablicy i albo zabra
go ze sob, albo wyj pienidze, a w ich miejsce podoy czyste kartki. Tak czy owak. tutaj
trop si urywa.
- Chce pan powiedzie, e nie wie pan, czyja to sprawka?
- Mam pewne koncepcje. Sprawdzenie ich zajmie mi kilka dni.
Sir Joseph spojrza na niego z zaciekawieniem.
- Dobra robota. No, to jak bdzie pan mia dla mnie co konkretnego...
- Zgosz si do pana do domu.
- Jeeli dotrze pan do sedna tej historii, bdzie to kawa solidnej roboty.
- Poraka nic wchodzi w rachub - owiadczy detektyw. - Herkules Poirot nigdy nie
przegrywa.
Sir Joseph spojrza na maego czowieczka z rozbawieniem.
- Nie brak panu pewnoci siebie, co?
- Mam po temu wszelkie powody.
- Ba! - sir Joseph rozpar si na krzele. - Jak mwi przysowie: krowa, ktra ryczy, mao
mleka daje.
VI
Herkules Poirot, siedzc przed grzejnikiem elektrycznym (z ktrego uporzdkowanej,
geometrycznej formy czerpa poczucie bogiego zadowolenia) wydawa polecenia swojemu
sucemu i totumfackiemu.
- Zrozumiae, Gcorges?
- Tak, prosz pana.
- Najprawdopodobniej jest to mieszkanie albo niewielki domek. Z ca pewnoci na cile
ograniczonym terenie. Na poudnie od parku, na wschd od kocioa Kensington, na zachd
od Knightsbridge Barracks i na pnoc od Fuhlam Road.
- Rozumiem doskonale.
- To ciekawy przypadek - mrukn Poirot. - Mamy tu dowody wybitnego talentu
organizatorskiego. Dochodzi do tego, naturalnie, zadziwiajca niewidzialno gwiazdy
programu... samego lwa z Nemei, jeli wolno mi go tak nazwa. Tak, to interesujca sprawa.
Mgbym wprawdzie paa wiksz sympati do mojego klienta... tak si jednak
nieszczliwie skada, e nieodparcie przypomina mi on pewnego fabrykanta myda z Liege,
ktry otru on, eby polubi swoj sekretark... blondynk, nawiasem mwic. Jego
przypadek by jednym z moich pierwszych sukcesw.
Georges potrzsn gow.
- Te blondynki, prosz pana, one sprowadzaj niemao kopotw - obwieci grobowym
gosem.
VII

13

Trzy dni pniej nieoceniony Georges owiadczy:


- A oto ten adres, prosz pana.
Herkules Poirot wzi od niego kartk.
- Znakomicie, mj drogi. A dzie tygodnia?
- Czwartki, prosz pana.
- Czwartki. Tak si szczliwie skada, e dzi akurat mamy czwartek. A wic nie naley
zwleka.
Dwadziecia minut pniej Herkules Poirot wchodzi po schodach ponurego bloku
mieszkalnego, ukrytego na bocznej uliczce, odchodzcej od nieco bardziej reprezentacyjnej
arterii. Mieszkanie numer 10 w Rosholm Mansions znajdowao si na trzecim i ostatnim
pitrze. Windy nic byo. Poirot mozolnie wspina si po wskich, spiralnych schodach.
Kiedy zatrzyma si na ostatnim podecie, aby nieco odsapn, cisz przerwa nowy dwik,
dolatujcy zza drzwi mieszkania numer dziesi - przenikliwe szczekanie psa.
Herkules Poirot pokiwa gow z umiechem i nacisn dzwonek.
Szczekanie spotgowao si, rozlegy si czyje kroki, otworzyy si drzwi...
Panna Amy Carnaby cofna si, a jej do spocza na wydatnym biucie.
Pozwoli pani, e wejd? - zapyta Herkules i wszed, nie czekajc na odpowied.
Po prawej stronie zobaczy otwarte drzwi do pokoju. Skierowa si tam, majc za sob pann
Carnaby, ktra poruszaa si niczym lunatyczka.
By to may, zagracony pokoik. W gszczu mebli mona byo dostrzec niemod kobiet,
lec na sofie przysunitej do piecyka gazowego. Kiedy Poirot stan w drzwiach, z sofy
zeskoczy pekiczyk i podbieg do detektywa, obszczekujc go podejrzliwie.
- Oho! Nasz gwiazdor! - rzek Poirot. - Witam, mj may przyjacielu.
Pochyli si, wycigajc rk. Pies obwcha j, inteligentnym wzrokiem przygldajc si
twarzy czowieka.
- A wic pan wie? - wyszeptaa sabym gosem panna Carnaby.
Herkules Poirot pokiwa gow.
- Tak, wiem. - Spojrza na lec na sofie kobiet.
- Przypuszczam, e to pani siostra?
- Tak - potwierdzia panna Carnaby machinalnie.
- Emily, to... to pan Poirot.
Emily Carnaby szybko wcigna powietrze.
- Och! - jkna.
- August... - rzeka Amy Carnaby.
Pekiczyk spojrza na ni, pomacha ogonem i wrci do obwchiwania rki detektywa, wci
merdajc wesoo.
Poirot delikatnie podnis psiaka, usiad i pooy sobie Augusta na kolanach.
- A wic pojmaem lwa z Nemci. Pierwsze zadanie wykonane.
- Czy pan naprawd wie wszystko? - zapytaa Amy Carnaby napitym, suchym gosem.
Poirot skin gow.
- W zupenoci si z pani zgadzam - rzek Poirot, kaniajc si lekko. - Jako przestpczyni,
mademoiselle, jest pani nadzwyczajna.
- Przestpczyni! - krzykna Amy Carnaby. - Mj Boe, rzeczywicie chyba tak. Ale... ale ja
nigdy tego tak nie odczuwaam.
- A jak?
- Oczywicie, ma pan racj. To byo amanie prawa. Ale widzi pan... jak mam to wyjani?
Prawie wszystkie kobiety, ktre nas zatrudniaj, s takie grubiaskie i niemie. Na przykad
lady Hoggin zupenie nie zwraca uwagi na to, co i jak do mnie mwi. Kiedy na przykad
powiedziaa, e jej lekarstwo ma nieprzyjemny smak i praktycznie oskarya mnie o to, e co
przy nim majstrowaam i tak dalej... - Panna Carnaby zarumienia si. - To naprawd bardzo

14

nieprzyjemne. A jeszcze bardziej doskwiera to, e nie mona nic powiedzie, odgry si,
jeli pan mnie rozumie.
- Rozumiem - rzek Herkules Poirot.
- A widok tego marnotrawienia pienidzy... jakie to denerwujce. Taki sir Joseph, on nam
czasami opowiada, jakie to zrobi interesy... czsto wygldao mi na to (cho wiem, e jestem
tylko kobiet i nie znam si na finansach), e to byo z gruntu nieuczciwe! I wie pan, panie
Poirot, wszystko to... wszystko to mnie rozstroio i poczuam, e odebranie czstki pienidzy
tym ludziom, ktrzy naprawd tego nie odczuj i ktrzy zdobywali je bez adnych
skrupuw... no naprawd nie widziaam w tym nic zego.
- Wspczesny Robin Hood! - mrukn Poirot. - Panno Carnaby, prosz mi powiedzie, czy
kiedykolwiek wcielia pani w czyn te groby, ktrymi straszya pani w listach?
- Groby?
- Czy kiedykolwiek bya pani zmuszona okaleczy jakie zwierz tak, jak to pani opisywaa?
Panna Carnaby spogldaa na niego z przeraeniem.
- Ale nigdy by mi si nawet nie nio zrobi co podobnego! To by tylko... efekt
artystyczny.
- Bardzo artystyczny. Skutkowa.
- No oczywicie, wiedziaam, e poskutkuje. Wiem, jak sama bym si czua, gdyby to
chodzio o Augusta, i naturalnie musiaam zadba o to, eby te kobiety nie powiedziay
niczego swoim mom, dopiero po wszystkim. Mj plan skutkowa za kadym razem. W
dziewiciu wypadkach na dziesi wysanie listu z pienidzmi zlecano damie do towarzystwa.
Zwykle otwieraymy list nad par, wyjmowaymy banknoty i na ich miejsce wkadaymy
czyste kartki. Raz czy dwa wacicielka psa osobicie wysaa list. Wtedy, oczywicie, ktra
z nas sama musiaa pj do -hotelu i zabra list z tablicy. Ale to te byo proste.
- A ten numer z piastunk? Zawsze z tego korzystaycie?
- Widzi pan, panie Poirot, stare panny znane s z tego', e maj gupi sentyment do dzieci.
Wydawao si wic cakiem naturalne, e ujrzawszy dziecko, zapomn o boym wiecie.
Herkules Poirot westchn.
- Jest pani wybitn znawczyni psychologii, organizatork pierwszej klasy, a do tego
wymienit aktork. Pani przedstawienie podczas odwiedzin u lady Hoggin byo nienaganne.
Niech pani nigdy nie myli o sobie z lekcewaeniem, panno Carnaby. Moliwe, e jest pani
kobiet, jak to mwi, niewykwalifikowan, ale intelektu i odwagi pani nie brakuje.
- A jednak zostaam zapana, panie Poirot - odpara panna Carnaby z bladym umiechem. Przeze mnie. To byo nieuchronne! W trakcie rozmowy z pani Samuelson zdaem sobie
spraw, e porwanie Shan Tunga byo jednym z caej serii takich wypadkw. Wiedziaem ju
wtedy, e kiedy otrzymaa pani w prezencie pekiczyka i e ma pani kalek siostr.
Musiaem tylko poleci mojemu nieocenionemu sucemu, eby rozejrza si w najbliszej
okolicy za mieszkaniem zajmowanym przez kalek kobiet, ktra ma pekiczyka i siostr,
odwiedzajc j co tydzie, kiedy ma wychodne. To byo proste.
Amy Carnaby wyprostowaa si.
- Taki pan jest uprzejmy, e omiel si prosi pana o przysug. Wiem, e nie unikn kary za
to, co zrobiam. Prawdopodobnie pjd do wizienia. Ale gdyby mg pan co zrobi, eby
obyo si bez rozgosu. Inaczej Emily si zaamie... i ci, ktrzy nas znaj z dawnych lat. Czy
nie mogabym pj do wizienia pod faszywym nazwiskiem? A moe nie wypada o to
prosi?
- Myl, e bd mg zrobi dla pani wicej. Ale najpierw jedno musz postawi jasno. Ten
proceder musi si skoczy. Koniec z porywaniem psw. Raz na zawsze!
- Ale tak! Tak!
- A pienidze, ktre wyudzia pani od lady Hoggin, musi pani zwrci.

15

Amy Carnaby przesza przez pokj, otworzya szuflad biurka i wrcia z paczk banknotw,
ktr podaa Poirotowi.
- Wanie dzisiaj miaam je wpaci do wsplnej puli.
Detektyw przeliczy pienidze. Powsta.
- Sdz, panno Carnaby, e uda mi si przekona sir Josepha, eby nie oddawa sprawy do
sdu.
- Och, panie Poirot!
Amy Carnaby zacisna donie. Emily krzykna z radoci. August zaszczeka i zamerda
ogonem.
- Co do ciebie, mon ami - rzek Poirot, zwracajc si do pekiczyka - to chciabym dosta od
ciebie jedno. Twj niewidzialny paszcz. We wszystkich tych przypadkach nikt ani przez
chwil nie podejrzewa, e w gr wchodzi drugi pies. Lwia skra Augusta jest niewidzialna.
- Legenda mwi, panie Poirot, e pekiczyki byy kiedy lwami. Do tej pory zachoway lwie
serce!
- Przypuszczam, e August to ten pies, ktrego dostaa pani od lady Hartingfield, a ktry
rzekomo umar? Nie baa si pani, e moe wpa pod samochd?
- Ale nie, panie Poirot, August wietnie potrafi sam chodzi po ulicach. Wytresowaam go
bardzo starannie. Zrozumia nawet zasady ruchu na ulicach jednokierunkowych.
- W takim razie - owiadczy Herkules Poirot - jest mdrzejszy od wikszoci ludzi!
VIII
Sir Joseph przyj Herkulesa Poirot w gabinecie.
- I co, panie Poirot? - zapyta. - Ma pan si czym pochwali?
- Pozwoli pan, e najpierw o co spytam - odrzek detektyw, sadowic si w fotelu. - Wiem,
kto jest przestpc, i sdz, e mgbym dostarczy wystarczajcych dowodw do skazania
tej osoby. Wtpi jednak, eby w takim wypadku odzyska pan pienidze.
- Nie odzyskabym wasnych pienidzy?
Sir Joseph spurpurowia.
- Ja jednak nie jestem policjantem - cign Herkules Poirot. - W tej sprawie dziaam
wycznie w paskim interesie. Myl, e mgbym odzyska paskie pienidze, pod
warunkiem, e nie bdzie pan wszczyna dalszych krokw.
- H? - bkn sir Joseph. - Trzeba by nad tym pomyle.
- Decyzja naley do pana. Szczerze mwic, sdz, e w interesie publicznym powinien pan
odda spraw do sdu. Wikszo ludzi byaby tego zdania.
- A, na pewno - zareplikowa ostro sir Joseph.
- W kocu to nie ich pienidze diabli by wzili. Jednego nie znosz, eby mnie kto okrada.
Jeszcze nikt nigdy nie okrad mnie bezkarnie.
- C wic pan postanowi?
- Wybieram fors! Nikt nie powie, e daem si naci na dwiecie funtw!
Herkules Poirot wsta, podszed do stolika i wypisa czek na dwiecie funtw, ktry wrczy
rozmwcy.
- Niech skonam! - rzek sir Joseph sabym gosem.
- Kt to jest, do diaba?
Poirot potrzsn gow.
- Jeeli decyduje si pan na pienidze, nie wolno panu o nic pyta.
Sir Joseph zoy czek i schowa go do kieszeni.
- Szkoda. Ale grunt to forsa. Ile jestem panu winien, panie Poirot?
- Moje honorarium nie bdzie wysokie. Jak posiedziaem, to bya zupenie niepowana
sprawa.

16

Przerwa. - Ostatnio zajmuj si niemal wycznie morderstwami... Sir Joseph wzdrygn si.
- To pewnie ciekawe? - bkn.
- Czasami. Dziwnym trafem przypomina mi pan jedn z pierwszych spraw, ktre
prowadziem jeszcze w Belgii... protagonista by nadzwyczaj podobny do pana. By to bogaty
fabrykant myda. Otru on, eby polubi swoj sekretark... Tak, podobiestwo doprawdy
niezwyke...
Z ust sir Josepha wydar si cichy dwik: wargi mu zsiniay, rumiece odpyny
policzkw, oczy wyszy z orbit. Osunwszy si w fotelu, wpatrywa si w detektywa.
Po chwili drc rk sign do kieszeni. Wycign czek i podar go na strzpy.
- Byo, nie ma. Niech pan to potraktuje jako swoje honorarium.
- Ale, sir Joseph, moje honorarium nie byoby a tak wysokie.
- Nie ma o czym mwi. To dla pana.
- Wyl ten czek na jaki cel dobroczynny.
- Niech go pan sobie wysya, gdzie si panu ywnie podoba.
Poirot pochyli si w fotelu.
- Nie musz panu chyba tumaczy, sir Joseph, e w paskiej sytuacji powinien pan zachowa
daleko idc ostrono.
- Moe pan by spokojny - odpar sir Joseph ledwie dosyszalnym szeptem. - Bd ostrony.
Herkules Poirot wyszed.
- A jednak - mrukn pod nosem, schodzc po schodkach na ulic. - Nie myliem si.
IX
- Dziwne, to lekarstwo smakuje zupenie inaczej - oznajmia lady Hoggin mowi. - Wcale
ju nie jest gorzkie. Ciekawe dlaczego?
- Same brakoroby, ci aptekarze - warkn sir Joseph.
- Za kadym razem wszystko robi inaczej.
- Chyba masz racje - przyznaa lady Hoggin powtpiewajco.
- Oczywicie. Potrafisz znale inny powd?
- Czy ten czowiek dowiedzia si ju czego w sprawie Shan Tunga?
- Tak. Odzyska moje pienidze.
- Kto go porwa?
- Tego nie powiedzia. Maomwny go, ten Poirot. Ale nie musisz si ju wicej martwi.
- Zabawny z niego czowieczek, nie sdzisz?
Sir Joseph zadra lekko i zerkn spod oka w gr, jak gdyby poczu nad prawym ramieniem
obecno niewidzialnego Herkulesa Poirot. Mia wraenie, e nigdy si ju od tego uczucia
nie uwolni.
- To kawa spryciarza! - odpar, w duchu za pomyla sobie: "Greta moe si wypcha! Dla
adnej platynowej blondynki nie bd ryzykowa wasn gow!"
X
- Och!
Amy Carnaby z niedowierzaniem ogldaa czek na dwiecie funtw.
- Emily! Emily, posuchaj tylko!
Szanowna panno Carnaby, niech mi bdzie wolno przekaza cegiek na Pani jake godny
wsparcia fundusz, zanim zostanie ostatecznie zamknity. Z wyrazami gbokiego szacunku
Herkules Poirot.
- Miaa niewiarygodne szczcie, Amy - powiedziaa Emily Carnaby. - Pomyl tylko, gdzie
mogaby teraz by.

17

- W Wormwood Scrubbs... a moe w Holloway? - mrukna jej siostra. - Ale to ju koniec...


prawda, Augucie? Nie bdziemy ju wicej zabierali do parku przyjaciek mamusi i
noyczek.
Jej oczy zaszy mgiek. Westchna z rozrzewnieniem.
- Kochany August! A jednak to szkoda. Jest taki mdry... Mona go nauczy dosownie
wszystkiego...
HYDRA LERNEJSKA
I
Herkules Poirot spoglda na siedzcego przed nim mczyzn wzrokiem penym otuchy.
Doktor Charles Oldfield mia okoo czterdziestu lat, jasne lekko posiwiae na skroniach wosy
i niebieskie oczy, z ktrych przebijao zatroskanie. Siedzia przygarbiony i jakby troch
speszony. Wszystko wskazywao na to, e trudno mu jest przystpi do rzeczy.
- Przyszedem do pana, panie Poirot, z nieco dziwn prob - odezwa si w kocu, zacinajc
si lekko. - Teraz jednak, kiedy ju "tu jestem, mam ochot wycofa si. Nareszcie widz
wyranie, e w sprawie takiej jak ta nikt nic nie jest w stanie zrobi.
- Pozwoli pan, e o tym ja zadecyduj - mrukn Poirot.
- Sam nie wiem, dlaczego zdawao mi si... - bkn Oldfield i zamilk.
- e bd w stanie panu pomc? - dokoczy za niego Poirot. - Eh bien, zobaczymy. Niech mi
pan opowie o swoich kopotach.
Lekarz wyprostowa si. Poirota znowu uderzy mizerny wygld jego rozmwcy.
- Widzi pan, nie ma najmniejszego sensu zwraca si z tym do policji - rzek Oldfield. W jego
gowie brzmiaa nuta rozpaczy. - Oni nic nie poradz. A tymczasem... z dnia na dzie jest
coraz gorzej. Ja... ja ju sam nie wiem, co robi...
- Z czym jest coraz gorzej?
- Z plotkami... No wic, panie Poirot, to cakiem proste. Nieco ponad rok temu zmara moja
ona. Ostatnie kilka lat spdzia przykuta do ka. I mwi, oni wszyscy mwi, e to ja j
zabiem... e j otruem!
- Hm... - mrukn Poirot. - A otru j pan?
- Panie Poirot! - Doktor Oldfield zerwa si na nogi.
- Prosz si uspokoi i usi - rzek detektyw. - A zatem przyjmujemy, e nie otru pan ony.
Ale e, jak mi si zdaje, praktykuje pan na prowincji...
- Wanie. W Market Loughborough, w Berkshire. Zdawaem sobie spraw, e w takich
miasteczkach ludzie plotkuj, ale nie wyobraaem sobie, e jest to moliwe a na tak skal.
- Przysun si z krzesem do detektywa. - Panie Poirot, nie ma pan pojcia, co ja ostatnio
przeyem. Z pocztku nie bardzo wiedziaem, co si dzieje. Zauwayem, e ludzie odnosz
si do mnie mniej przyjanie, e staraj si mnie unika... ale kadem to na karb... na karb
mojej niedawnej aoby. Pniej jednak stao si to jeszcze bardziej widoczne. Nawet na ulicy
ludzie na mj widok przechodz na drug stron. Policjanci uciekaj ode mnie. Wszdzie,
gdzie tylko si rusz, mam wiadomo przyciszonych gosw, wrogich oczu, ktre
obserwuj mnie, podczas gdy zoliwe jzyki szeptem scz swj miertelny jad. Dostaem
kilka listw... podo! - Przerwa na chwil. - I... i zupenie ju nie wiem, co pocz. Nie
wiem, jak z tym walczy... z t sieci nikczemnych kamstw i podejrze. Jak mona odeprze
zarzuty, ktrych nikt nie stawia prosto w oczy? Jestem bezsilny... osaczony... czeka mnie
powolna, lecz nieuchronna zguba.
Poirot w zamyleniu kiwa gow. - Tak' - przyzna. - Plotka to rzeczywicie hydra lernejska o
dziewiciu gowach. Nie sposb jej zniszczy, bo na miejscu jednej odcitej gowy wyrastaj
dwie nowe.

18

- Wanie w tym rzecz - przytakn Oldfield. - Nic nie mog zrobi... nic! Pan jest moj
ostatni desk ratunku, ale ani przez chwil nie udz si, e bdzie mi pan mg pomc.
Przez duszy czas Herkules Poirot siedzia w milczeniu.
- Nie jestem taki pewien - odezwa si w kocu. - Paska sprawa mnie interesuje, doktorze.
Chciabym sprbowa swych si, przekona si, czy uda mi si zniszczy tego wielogowego
potwora. Na pocztek prosz mi powiedzie co wicej na temat okolicznoci, ktre day
pocztek tym zoliwym plotkom. Powiedzia pan, e paska ona zmara nieco ponad rok
temu. Co byo przyczyn mierci?
- Choroba wrzodowa odka.
- Czy przeprowadzono autopsj?
- Nie. ona od lat miaa kopoty z odkiem. Poirot pokiwa gow.
- A objawy zapalenia odka i zatrucia arszenikiem s bardzo podobne... dzisiaj ju kady o
tym wie. W cigu ostatnich dziesiciu lat odnotowano przynajmniej cztery sensacyjne
morderstwa, ktrych ofiary pochowano bez cienia podejrze, wystawiajc wiadectwo zgonu
z powodu zaburze odka. Czy paska ona bya modsza od pana, czy starsza?
- Starsza o pi lat.
- Jak dugo byli pastwo maestwem?
- Pitnacie lat.
- Czy ona zostawia jaki majtek
- Tak. Bya bardzo dobrze sytuowana. Zostawia w przyblieniu trzydzieci tysicy funtw.
- Sumka niczego sobie. To pan jest spadkobierc?
- Tak.
- Czy by pan z on w dobrych stosunkach?
- Naturalnie.
- adnych awantur? Scen maeskich?
- C... - Charles Oldfield zawaha si. - on mona by zaliczy do tak zwanych trudnych
kobiet. Bya schorowana i nieco przewraliwiona na punkcie swojego zdrowia - std jej
draliwo. Trudno jej byo dogodzi. Zdarzao si i tak, e czego bym nie zrobi, byo le.
Poirot kiwn gow.
- Tak, znam ten gatunek. Prawdopodobnie skarya si, e nikt o ni nie dba, nie docenia jej...
e znudzia si ju mowi, ktry tylko czeka na jej mier.
Wyraz twarzy Oldfielda potwierdza trafno domysw detektywa.
- Trafi pan w samo sedno! - stwierdzi lekarz z wymuszonym umiechem.
- Czy miaa do pomocy pielgniark? - cign indagacj Poirot. - Albo dam do
towarzystwa? Moe oddan sobie, pokojwk?
- Miaa pielgniark, ktra bya zarazem dam do towarzystwa. To bardzo rozsdna i fachowa
kobieta. Naprawd nie wierz, eby plotkowaa.
- Nawet rozsdne i fachowe kobiety le bon Dieu* wyposay w jzyk, z ktrego robi nie
zawsze najmdrzejszy uytek. Nie ma wtpliwoci, e ta pielgniarka plotkowaa, e
plotkowaa suba, e wszyscy plotkowali! Mieli pod rk wszystko, co potrzebne do
wywoania jake przyjemnego prowincjonalnego skandalu. A teraz zadam panu jeszcze jedno
pytanie. Kim jest ta kobieta?
- Nie rozumiem - odpar doktor Oldfield, rumienic si z gniewu.
- Ja myl, e pan jednak rozumie - powiedzia Poirot agodnie. - Pytam, jak si nazywa
kobieta, z ktr ludzie cz paskie nazwisko?
Doktor Oldfield powsta. Jego twarz bya zimna, zacita.
- W tej sprawie nie ma adnej kobiety - owiadczy. - Przykro mi, panie Poirot, e zabraem
panu tyle czasu.
Ruszy do drzwi.

19

- Ja rwnie auj - rzek detektyw. - Paska sprawa mnie interesuje. Chciabym panu
pomc. Nic jednak nie mog poradzi, skoro nie znam caej prawdy.
- Powiedziaem prawd.
- Nie...
Doktor Oldfield zatrzyma si i odwrci.
- Dlaczego upiera si pan, e jest w to zamieszana jaka kobieta?
- Mon cher docteur! Czy sdzi pan, e nie znam mentalnoci kobiet? Prowincjonalne plotki
zawsze, zawsze oparte s na relacjach midzy obiema pciami. Jeeli mczyzna otruje on
dlatego, e chce si wybra na Biegun Pnocny albo nacieszy urokami stanu kawalerskiego,
to ani przez sekund nie wzbudzi zainteresowania otoczenia! Plotka powstaje i kry tylko
wtedy, gdy ludzie s przekonani, e mczyzna dopuci si morderstwa, by mc polubi
inn kobiet. To podstawy psychologii.
- Nie odpowiadam za to, co myli kupa ciekawskich, plotkujcych bab! - warkn zirytowany
Oldfield.
- To oczywiste. A zatem moe wrci pan, usidzie i odpowie na pytanie, ktre panu przed
chwil zadaem.
Ocigajc si, lekarz wrci powoli i zaj swoje miejsce.
- Nie wykluczam, e mogli wzi na jzyki pann Moncrieffe - powiedzia, rumienic si po
same uszy. - Jean Moncrieffe to pielgniarka, ktr zatrudniam. Wspaniaa dziewczyna.
- Od dawna pracuje u pana?
- Od trzech lat.
- Czy paska ona j lubia?
- Eee... prawd mwic, niezupenie.
- Bya zazdrosna?
- Te co!
Poirot umiechn si.
- Zazdro on jest przysowiowa - owiadczy. - Co panu jednak powiem. Wiem z
dowiadczenia, e zazdro, choby nawet najbardziej wydumana i szalecza, prawie zawsze
znajduje oparcie w rzeczywistoci. Jest takie powiedzonko, e klient ma zawsze racj,
prawda? To samo tyczy si zazdrosnych mw i on. Oni take w zasadzie zawsze maj
racj, nawet jeli nie dysponuj adnymi konkretnymi dowodami.
- Bzdura - odpar doktor Oldfield stanowczo. - Nie powiedziaem pannie Moncrieffe ani
sowa, ktrego ona nie mogaby, usysze.
- By moe. Co jednak nie zmienia faktu, e to, co powiedziaem, to prawda. - Herkules
Poirot pochyli si. W jego gowie pojawia si natarczywa, zniewalajca nuta. - Doktorze,
zrobi wszystko, co w mojej mocy, eby panu pomc. Ale musi pan by wobec mnie zupenie
szczery, bez wzgldu na konwenanse czy paskie prywatne uczucia. Czy nie jest prawd, e
ona przestaa pana interesowa ju na dugo przed mierci?
Przez pewien czas Oldfield nie odpowiada. Wreszcie wyzna:
- Ta historia mnie wykoczy. Ale musz mie nadziej. Co mi podpowiada, e bdzie pan w
stanie mi pomc. Dlatego te bd z panem szczery, panie Poirot. Nie ywiem w stosunku do
ony gbokich uczu. Myl, e byem dobrym mem, ale tak naprawd to nigdy jej nie
kochaem.
- A t dziewczyn, Jean?
Na czoo lekarza wystpiy drobne krople potu.
- Ja... ja ju dawno poprosibym j o rk, gdyby nie cay ten skandal i gadanie - wyzna.
Poirot odchyli si w fotelu.
- Nareszcie przeszlimy do faktw! Eh bien, doktorze, podejm si paskiej sprawy. Ale
prosz pamita... interesuje mnie wycznie prawda.

20

- Prawda mi nie zaszkodzi - odrzek Oldfield z gorycz. Po chwili wahania dorzuci: - Wie
pan, zastanawiaem si, czy nie wytoczy procesu o zniesawienie! Gdybym tylko mg
przypisa komu formaln zniewag... wtedy z pewnoci oczycibym si z zarzutw?
Przynajmniej tak mi si czasami wydaje... A znw innym razem myl, e to by tylko
pogorszyo sytuacj... nadao tej sprawie wikszego rozgosu. Ludzie by gadali: "Moliwe, e
tego nie udowodniono, ale nie ma dymu bez ognia". - Spojrza na detektywa. - Niech mi pan
powie, ale szczerze, czy z tego koszmaru jest jakie wyjcie?
- Zawsze jest jakie wyjcie - owiadczy Herkules Poirot.
II
- Georges, wyjedamy na wie - oznajmi Herkules Poirot swojemu sucemu.
- Naprawd, prosz pana? - odrzek Georges, jak zwykle nieporuszony.
- A celem naszej wyprawy jest zgadzenie potwora o dziewiciu gowach.
- Doprawdy, prosz pana? Takiego w rodzaju potwora z Loch Ness?
- To co jeszcze mniej namacalnego. Nie miaem na myli istoty z krwi i koci.
- Niezupenie rozumiem, prosz pana.
- Gdyby tak byo, to nasze zadanie przedstawiaoby si prociej. Trudno o co rwnie
nieuchwytnego, rwnie trudnego do zlokalizowania, jak rdo plotki.
- Istotnie, prosz pana, to racja. Czasami trudno dociec, skd si waciwie co wzio.
- Ano wanie.
Herkules Poirot nie zatrzyma si u doktora Oldfielda, wybierajc zamiast tego miejscowy
zajazd. Nastpnego dnia po przyjedzie uda si z samego rana na pierwsz rozmow z Jean
Moncrieffe.
Powitaa go wysoka dziewczyna o miedzianorudych wosach i spokojnych niebieskich
oczach. Sprawiaa wraenia kogo, kto stale ma si na bacznoci.
- A wic doktor Oldfield zwrci si jednak do pana - powiedziaa na wstpie. - Wiedziaam,
e si nad tym zastanawia. - W jej tonie trudno byo si doszuka cienia entuzjazmu.
- Pani bya temu przeciwna? - spyta detektyw. Spojrzaa mu prosto w oczy.
- A c pan moe poradzi - powiedziaa zimno.
- By moe znajd jakie wyjcie z tej sytuacji - odpar Poirot spokojnie.
- Wyjcie? Jakie wyjcie? - rzucia z pogard. - Czy zamierza pan obej po kolei wszystkie te
stare baby i powiedzie kadej: "Och, naprawd, prosz przesta tak mwi. To tylko szkodzi
biednemu doktorowi Oldfieldowi". Wie pan, co by panu odpowiedziay? "Oczywicie, ja w to
ani przez chwil nie wierzyam!" Wanie to jest w tym wszystkim najgorsze... adna z nich
nie powie: "Czy nie przyszo ci do gowy, kochana, e z t mierci pani Oldfield to nie byo
cakiem tak, jak by si zdawao?" Nie, one mwi: "Ale oczywicie, zociutka, e nie wierz
w to, co opowiadaj o doktorze Oldfieldzie i jego onie. Jestem pewna, e on nigdy by nie
zrobi czego podobnego, chocia prawd jest, e troszeczk j zaniedbywa, i po prawdzie
uwaam, e nie by to mdry pomys, zatrudnia mod pielgniark... A czy ja mwi, e
midzy nimi co byo? Nie, jestem pewna, e tam byo wszystko jak naley..." - Przerwaa.
Twarz miaa zarumienion, apaa powietrze szybkimi haustami.
- Wyglda na to, e jest pani doskonale zorientowana, o czym si tu mwi - powiedzia
Poirot.
Dziewczyna zacisna wargi w tward lini. Po chwili odpara z gorycz:
- A za dobrze!
- A czy pani widzi jakie rozwizanie?
- Dla niego byoby najlepiej, gdyby odstpi swoj praktyk i przenis si gdzie indziej.
- A czy nie sdzi pani, e ta historia cignaby si za nim wszdzie?
Wzruszya ramionami.

21

- Musi zaryzykowa.
Poirot milcza przez pewien czas.
- Panno Moncrieffe - zapyta po chwili - czy wyjdzie pani za doktora Oldfielda?
Dziewczyna nie wykazaa ladu zdziwienia tym pytaniem.
- Nie prosi mnie o rk - odrzeka zwile.
- Dlaczego?
Spojrzaa na detektywa swymi niebieskimi oczyma i zamrugaa.
- Nie daam mu doj do gosu.
- C to za szczcie spotka kogo, kto potrafi by szczery!
- Bd tak szczera, jak pan tylko chce. Kiedy uwiadomiam sobie, e, ludzie posdzaj
Charlesa o to, e pozby si ony, by mc si ze mn oeni, pomylaam, e gdybymy si
rzeczywicie pobrali, to by tylko dolao oliwy do ognia. Miaam nadziej, e jeeli okae si,
e midzy nami nie ma mowy o maestwie, to cay ten gupi skandal ucichnie.
- Ale nie ucich?
- Nie.
- Czy nie wydaje si to pani dziwne?
- Oni nie maj tu wiele rozrywek - odrzeka Jean z gorycz.
- Czy chce pani wyj za Charlesa Oldfielda? - zapyta Poirot.
- Tak, chc - odpara dziewczyna spokojnym tonem. - Chciaam wyj za niego niemal od
chwili, kiedy go poznaam.
- Jednym sowem mier jego ony jest pani bardzo na rk?
- Pani Oldfield bya wyjtkowo antypatyczna. Szczerze mwic, jej mier bardzo mnie
ucieszya.
- O, tak - stwierdzi detektyw. - Jest pani niewtpliwie szczera.
Odpowiedziaa mu tym samym co przedtem, pogardliwym umiechem.
- Mam pewn propozycj - rzek detektyw.
- Tak?
- Trzeba tu bdzie zastosowa drastyczne metody. Proponuj wic, eby kto - moe to by
pani - napisa do Ministerstwa Spraw Wewntrznych.
- A c takiego pan zamierza?
- Jestem zdania, e najlepszym sposobem na uwolnienie si od tej caej historii bdzie
ekshumacja zwok i sekcja.
Cofna si o krok. Otworzya usta i zamkna je z powrotem. Poirot obserwowa j uwanie.
- A wic, mademoiselle? - zapyta po duszej chwili.
- Nie zgadzam si z panem - odpara Jean Moncrieffe spokojnie.
- Dlaczego? Bez wtpienia orzeczenie stwierdzajce mier z przyczyn naturalnych uciszy
wszystkie plotki.
- Tak... jeeli zapadnie takie wanie orzeczenie.
- Zdaje pani sobie spraw z tego, co pani implikuje, mademoiselle?
- Wiem, co mwi - odrzeka dziewczyna niecierpliwie. Pan myli o arszeniku... mgby pan
udowodni, e nie zostaa nim otruta. S jednak inne trucizny... alkaloidy rolinne. Wtpi,
eby byo moliwe wykrycie ich obecnoci w zwokach po roku, nawet jeeli kiedy si tam
znajdoway. Ja wiem, jacy s ci urzdowi laboranci. Mog wyda wymijajce orzeczenie i
poda, e nie stwierdzono nic takiego, co mogo by przyczyn mierci. Dopiero wtedy jzyki
poszyby w ruch!
Herkules Poirot milcza przez dusz chwil. Nastpnie zapyta:
- Kto, zdaniem pani, jest najbardziej dokuczliw plotkark w miasteczku?
Dziewczyna zastanowia si nad odpowiedzi. Po chwili stwierdzia:
- Moim zdaniem najgorsz sekutnic jest stara panna Leatheran.

22

- Aha! A czy mogaby pani przedstawi mnie jako pannie Leatheran... jeli to moliwe,
przypadkowo.
- Nic atwiejszego. O tej porze wszystkie te plotkary wychodz na er, niby zaatwiajc
zakupy. Musimy tylko przej si gwn ulic.
Jak to przewidziaa Jean, zadanie nie naleao do najtrudniejszych. Przed budynkiem poczty
dziewczyna zatrzymaa si i odezwaa do wysokiej, chudej kobiety w rednim wieku, o
dugim nosie i bystrych, wcibskich oczkach:
- Dzie dobry, panno Leatheran.
- Dzie dobry, Jean. Pikny dzi dzie, prawda? widrujce oczka z wcibstwem biegay po
postaci towarzysza Jean Moncrieffe.
- Pozwoli pani - rzeka Jean - to pan Herkules Poirot, ktry przyjecha tutaj na kilka dni.
III
Delikatnie skubic jczmienny placuszek i balansujc filiank herbaty na kolanie Herkules
Poirot pozwoli sobie na pewne niedyskrecje w stosunku do gospodyni. Panna Leatheran w
uprzejmoci swojej zaprosia go na herbat i od samego pocztku przystpia do wyjaniania,
w jakim to celu przyjecha do nich ten egzotyczny may cudzoziemiec.
Przez pewien czas detektyw zrcznie odpiera ataki, wzmagajc tylko jej apetyt. Wreszcie,
gdy uzna, e chwila ju dojrzaa, pochyli si w fotelu.
- Panno Leatheran, widz, e jest pani dla mnie za sprytna! - powiedzia. - Odgada pani mj
sekret. Przyjechaem tu na polecenie Ministerstwa Spraw Wewntrznych. Ale bagam - tu
ciszy gos - niech pani zachowa t informacj wycznie dla siebie.
- Oczywicie... oczywicie - Panna Leatheran bya podekscytowana i wstrznita do gbi. Ministerstwo Spraw Wewntrznych... czy chce pan powiedzie... chyba nie w sprawie biednej
pani Oldfield?
Poirot pokiwa gow powoli.
- Aha! - W tym jednym krtkim swku panna Leatheran zawara caa gam przyjemnych
uczu.
- To delikatna sprawa, rozumie pani - rzek Poirot. - Mam si zorientowa, czy istniej
dostateczne podstawy do ekshumacji.
- Chcecie odgrzeba t biedaczk! - wykrzykna panna Leatheran. - To okropne!
Gdyby zamiast "to okropne" powiedziaa "to wspaniae", wwczas jej sowa lepiej
odpowiadayby brzmieniu jej gosu.
- A co pani myli o tej sprawie, panno Leatheran?
- No... oczywicie, panie Poirot, duo si tu o tym mwio. Ale ja nigdy nie sucham takich
rewelacji. Zawsze kry tu mnstwo plotek, zupenie bezzasadnych. Bez wtpienia doktor
Oldfield zachowuje si od tej pory nieco dziwnie, ale - jak to wiele razy mwiam - nie musi
to by wynikiem nieczystego sumienia. Moe to tylko al. Co nie znaczy, oczywicie, e jego
poycie z on ukadao si naprawd dobrze. Wiem o tym... i to z pierwszej rki.
Pielgniarka Harrison, ktra opiekowaa si pani Oldfield przez trzy czy cztery lata, a do jej
koca, sama to potwierdzia. A wie pan, ja zawsze czuam, e siostra Harrison ma jakie
podejrzenia... nic wprawdzie na ten temat nie mwia, ale przyzna pan, e mona pozna takie
rzeczy po czyim zachowaniu?
- Mamy tak mao konkretw, na ktrych mona by si oprze - odpar Poirot ze smutkiem.
- Tak, wiem, panie Poirot, ale jeeli dojdzie do ekshumacji, to oczywicie wszystko si
wyjani.
- To racja - przyzna detektyw. - Wtedy wszystko si wyjani.
- Oczywicie, znane s podobne wypadki - cigna panna Leatheran. Jej nos drga z
przyjemnego podniecenia. - Armstrong, na przykad, i ten drugi czowiek... jake on si

23

nazywa?... no i Crippen, oczywicie. Zawsze byam ciekawa, czy Ethel Le Neve bya jego
wsplniczk, czy nie. Oczywicie, Jean Moncrieffe to bardzo mia dziewczyna, na pewno...
daleka jestem od twierdzenia, e to ona go do tego popchna... ale przecie mczyni
zupenie trac gow dla dziewczt, czy nie mam racji? No i, oczywicie, oni tyle czasu
spdzali razem!
Poirot nie odezwa si. Spoglda na ni niewinnym wzrokiem, majc nadzieje usysze
dalszy potok sw. W gbi duszy zabawia si liczeniem, ile razy w rozmowie pado sowo
"oczywicie".
- I, oczywicie, po dokonaniu sekcji zwok i tak dalej wszystko wyszoby na jaw, prawda?
Wie pan, przepytywanie suby... Sucy zawsze tyle wiedz, prawda?; I, oczywicie, nie
sposb ich powstrzyma od plotkowania. Beatrice Oldfieldw zostaa odprawiona prawie
natychmiast po pogrzebie... Zawsze uwaaam, e to bardzo dziwne, zwaszcza teraz, kiedy
tak trudno o pokojwk. Wyglda to tak, jakby doktor Oldfield obawia si, e ona co wie.
- Z ca pewnoci wyglda na to, e istniej dostateczne podstawy do wszczcia ledztwa powiedzia Poirot uroczycie.
Panna Leatheran wstrzsna si z odraz.
- Wzdragam si ju na sam myl o tym - powiedziaa. - Nasze spokojne miasteczko na
czowkach gazet... cay ten rozgos!
- Boi si pani tego? - spyta detektyw.
- Tak. troch. Widzi pan, jestem starej daty.
- W dodatku, jak pani mwi, prawdopodobnie to tylko plotka.
- Noo... nie powiedziaabym tego z rk na sercu. Widzi pan, uwaam, e to takie
prawdziwe... to powiedzenie, e "nie ma dymu bez ognia".
- Uwaam dokadnie tak samo - rzek Poirot. Powsta. - Czy mog liczy na pani dyskrecj,
mademoiselle?
- Ale oczywicie! Nikomu nie powiem ani sowa! Poirot umiechn si i skierowa do
wyjcia.
W drzwiach zwrci si do pokojwki, ktra podaa mu paszcz i kapelusz:
- Przyjechaem tu w celu wywietlenia okolicznoci mierci pani Oldfield, ale bybym
wdziczny, gdyby zachowaa t wiadomo dla siebie.
Gladys, suca panny Leatheran, omal nie przewrcia si na stojak na parasole.
- Och, prosz pana, to jednak doktor j zaatwi? - wydusia z podnieceniem.
- Przecie mylaa tak ju od pewnego czasu, prawda?
- To nie ja, prosz pana, to Beatrice. Ona tam bya, kiedy umara pani Oldfield.
- I to ona mylaa - Poirot celowo wybra ten melodramatyczny zwrot - e miaa tam miejsce
jaka nieczysta gra?
Gladys z oywieniem pokiwaa gow.
- Wanie tak. I powiedziaa, e tak samo mylaa pielgniarka, ktra tam wtedy bya, siostra
Harrison. Siostra bya taka przywizana do pani Oldfield, i taka zrozpaczona po jej mierci, i
Beatrice zawsze mwia, e ona co na pewno o tym wie, bo nie chce doktora widzie na
oczy, odkd to si stao, a przecie gdyby wszystko byo w porzdku, to by tak nie zrobia,
nie?
- Gdzie teraz pracuje siostra Harrison?
- U starej pani Bristow... to na samym skraju miasteczka. Na pewno pan trafi. Dom ma
kolumny i werand.
IV
Krtko potem Herkules Poirot siedzia naprzeciw kobiety, ktra z pewnoci wiedziaa wicej
ni ktokolwiek na temat okolicznoci bdcych podstaw plotek.

24

Siostra Harrison bya niebrzydk jeszcze kobiet, dobiegajc czterdziestki. Miaa spokojne,
powane rysy Madonny i wielkie ciemne oczy, w ktrych malowao si wspczucie.
Suchaa swojego gocia cierpliwie i uwanie.
- Tak, wiem, e w miasteczku kr te nieprzyjemne historie - przyznaa. - Robiam, co w
mojej mocy, eby temu zapobiec, ale to beznadziejna sprawa. Ludzie lubi tego rodzaju
podniety, sam pan wie.
- Co jednak musi lee u podstawy tych plotek? - rzek detektyw.
Zauway, e wyraz strapienia na jej twarzy jeszcze bardziej si pogbi. Potrzsna jednak
tylko gow z zakopotaniem.
- A moe pastwo Oldfield nie yli ze sob w zgodzie i std si wziy te plotki?
Siostra Harrison potrzsna gow zdecydowanie.
- O nie, doktor Oldfield zawsze by dla ony nadzwyczaj serdeczny i cierpliwy.
- Czy rzeczywicie j kocha? Zawahaa si. - Nie... tego bym nie powiedziaa. Pani Oldfield
bya trudn kobiet i dogodzi jej wcale nie byo atwo. Wiecznie domagaa si wspczucia i
troskliwoci, co nie zawsze byo usprawiedliwione.
- Chce pani powiedzie, e przesadzaa ze swoim zdrowiem?
Pielgniarka skina gow.
- Tak, jej choroba bya w duej mierze wytworem jej wyobrani.
- A jednak umara... - rzek Poirot powanie.
- Tak, wiem...
Przyglda jej si przez dusz chwil; jej zaenowaniu, jej wrcz namacalnej niepewnoci.
- Myl, a raczej jestem pewny, e pani wie, co lego u podstaw tych plotek - odezwa si po
pewnym czasie.
Siostra Harrison zarumienia si.
- No c... - bkna. - Mog si tylko domyla. Wydaje mi si, e to Beatrice, pokojwka,
zacza rozpuszcza te pogoski i sdz, e wiem, skd jej to przyszo do gowy.
- Tak?
- Widzi pan, byo to co, co usyszaam zupenie przypadkowo - strzp rozmowy midzy
doktorem Oldfieldem a pann Moncrieffe - i waciwie jestem pewna, e Beatrice take to
usyszaa, tyle e nie chce si do tego przyzna - powiedziaa siostra Harrison nieco bez
zwizku.
- Czego dotyczya ta rozmowa?
Pielgniarka milczaa przez chwile, jak gdyby chciaa sprawdzi, czy pami jej nie zawodzi,
po czym rzeka:
- To si wydarzyo mniej wicej trzy tygodnie przed ostatnim atakiem, ktry zabi pani
Oldfield. Oni byli w jadalni. Schodziam po schodach, kiedy usyszaam, jak Jean Moncrieffe
mwi: "Jak dugo jeszcze to bdzie trwao? Duej ju nie wytrzymam". A doktor
odpowiedzia jej: "Ju niedugo, kochanie, przysigam". Ona mu na to: "Nie znios tego
wyczekiwania. Naprawd wierzysz, e wszystko si uda?" A on powiedzia: "Oczywicie.
Musi si uda. Za rok o tej porze bdziemy ju maestwem"... Przerwaa.
- Wtedy po raz pierwszy zorientowaam si, e midzy doktorem Oldfieldem a pann
Moncrieffe co jest, panie Poirot - cigna po chwili. - Naturalnie wiedziaam, e on j
podziwia i e s bardzo dobrymi przyjacimi, ale mylaam, e to wszystko. Wrciam po
schodach na gr - porzdnie mn to wstrzsno -ale zauwayam, e drzwi kuchni byy
otwarte i uwaam, e Beatrice musiaa wtedy podsuchiwa. Jak pan widzi, rozmawiali w taki
sposb, e mona to byo zrozumie dwojako. Mogo to oznacza, e doktor zdawa sobie
spraw z powanego stanu ony i wiedzia, e ona nie ma przed sob dugiego ycia - ja
zreszt nie wtpi, e o to mu wanie chodzio - ale komu w rodzaju Beatrice mogo si
wydawa inaczej... mogo to wyglda tak, jakby doktor i Jean Moncrieffe... no... zamierzali
raz na zawsze pozby si pani Oldfield.

25

- Ale pani tak nie uwaa?


- Nie... oczywicie, e nie...
Poirot przypatrywa si jej badawczo.
- Siostro Harrison, czy jeszcze co pani wiadomo? Co, o czym mi pani nie powiedziaa?
Zarumienia si i odrzeka gwatownie:
- Nie. Z ca pewnoci nie. O czym jeszcze mogabym wiedzie?
- Tego nie wiem. Ale mylaem, e jeszcze wie pani... co.. Potrzsna gow, a wyraz
zatroskania wrci na jej twarz.
- Bardzo moliwe, e Ministerstwo Spraw Wewntrznych zada ekshumacji zwok pani
Oldfield! - rzek nagle detektyw.
- Och, nie! - Pielgniarka bya przeraona. - To straszne!
- Myli pani, e byaby to szkoda?
- Myl, e to byoby okropne! Niech pan tylko pomyli, jak by tu o tym plotkowano! Dla
biednego doktora Oldfielda to by byo straszne... straszne.
- A nie sdzi pani, e mogoby mu to wyj na dobre?
- Co pan chce przez to powiedzie?
- Jeeli jest niewinny, to jego niewinno zostanie dowiedziona - wyjani Poirot.
Przerwa. Patrzy, jak myl ta dociera powoli do siostry Harrison, ujrza, jak pielgniarka
marszczy brwi z zakopotaniem, i wreszcie jak jej twarz si rozjania. Po chwili pielgniarka
odetchna gboko i spojrzaa na niego.
- Nie pomylaam o tym - powiedziaa po prostu. - Oczywicie, to najlepsze wyjcie.
Nad nimi kto zacz stuka w podog. Pielgniarka zerwaa si na nogi.
- To moja pani, stara panna Bristow. Obudzia si z drzemki. Musz i j wygodnie uoy,
zanim podadz jej herbat i zanim bd moga wyj na spacer. Tak, panie Poirot, uwaam, e
ma pan zupen suszno. Sekcja zwok raz na zawsze zakoczy t spraw. Wszystko si
wyjani i wreszcie te ohydne plotki o biednym doktorze Oldfieldzie ucichn.
Ucisna do detektywa i popiesznie opucia pokj.
Herkules Poirot skierowa si na poczt i zamwi poczenie z Londynem.
Po drugiej stronie sznura odezwa si rozdraniony gos:
- Poirot, mj drogi, czy wci musi pan niucha za takimi sprawami? Jest pan pewien, e to
co dla nas? Wie pan chyba, ile jest prawdy w tych prowincjonalnych plotkach? Tyle co nic.
- Ta sprawa jest wyjtkowa - owiadczy Poirot.
- No dobrze... skoro pan tak twierdzi. Ma pan wyjtkowo mczc cech, e zwykle ma pan
racj. Ale jeeli okae si, e to niewypa, to niech pan si nie spodziewa, e bdziemy
zadowoleni.
Herkules Poirot umiechn si do siebie.
- Nie, to ja bd zadowolony.
- Co pan powiedzia? Nic nie sysz.
- Nic, nic takiego.
Zakoczy rozmow, wyszed z kabiny telefonicznej i nachyli si ku dziewczynie w okienku.
- Czy przypadkiem nie wie pani, madame - odezwa si swoim najbardziej ujmujcym tonem
- gdzie mieszka teraz pokojwka, ktra pracowaa niegdy u pastwa Oldfield... na imi ma
Beatrice?
- Beatrice King? Od tej pory zmienia dwie posady. Teraz jest u pani Marley, za bankiem.
Poirot podzikowa, kupi dwie kartki pocztowe, znaczki i jaki bibelot miejscowego wyrobu.
W trakcie zakupw udao mu si sprowadzi rozmow na temat mierci pani Oldfield.
Szybko zauway dziwny, ukradkowy wyraz, ktry przemkn po twarzy urzdniczki. Bardzo naga ta mier, prawda? - powiedziaa.
- Narobia tu niemao szumu, jak pan ju pewnie sysza.

26

- W jej oczach pojawi si przebysk zaciekawienia, gdy po chwili spytaa: - Moe to wanie
dlatego chce si pan widzie z Beatrice King? My tu wszyscy uwaalimy, e to dziwne,
wymwi jej tak jako ni std, ni zowd. Kto myla, e ona co wiedziaa... i rzeczywicie
moe co wiedzie. Dawaa do zrozumienia to i owo.
Beatrice King bya nisk dziewczyn o przebiegym wyrazie twarzy i bekotliwej wymowie.
Sprawiaa wraenie chodzcej gupoty, ale jej oczy byy bardziej inteligentne, ni mona si
tego byo spodziewa po jej zachowaniu. Wygldao jednak na to, e z Beatrice King nic si
nie wydusi.
- Ja tam nic o niczym nie wiem - powtarzaa w kko. - Nie mnie ocenia, co tam si dziao...
Nie wiem, co ma pan na myli, mwic, e podsuchaam jak rozmow doktora z pann
Moncrieffe. Ja nie z tych, co to podsuchuj pod drzwiami, i nie ma pan prawa tak mwi. Nic
nie wiem.
- Czy syszaa kiedy o otruciu arszenikiem? Przez pospn twarz dziewczyny przemkn
bysk tajonego zainteresowania.
- A wic to byo w tej butelce z lekarstwem?
- W jakiej butelce?
- W jednej z tych butelek z lekarstwami, ktre panna Moncrieffe przygotowywaa dla pani wyjania Beatrice. - Widziaam, e pielgniarka bya tym okropnie zdenerwowana.
Posmakowaa, a jake, potem powchaa, a potem wylaa to do zlewu i napenia butelk
czyst wod z kranu. To lekarstwo byo zreszt przezroczyste jak woda. A raz, kiedy panna
Moncrieffe zaniosa pani dzbanek herbaty, pielgniarka zabraa go i zaparzya wie...
powiedziaa, e woda nie bya dobrze przegotowana, ale to niemoliwe! Mylaam, e ona tak
tylko marudzi, jak to u pielgniarek, ale sama nie wiem... moe i co w tym byo. Poirot
skin gow.
- Lubia pann Moncrieffe, Beatrice? - zapyta.
- Nie miaam nic przeciwko niej... Chocia troch bya zarozumiaa. Oczywicie od pocztku
wiedziaam, e kocha si w doktorze. Starczyo widzie, jak na niego patrzy.
Poirot znowu skin gow i wrci do zajazdu. Tam wezwa Georgesa i da mu pewne
instrukcje.
VI
Doktor Alan Garcia, laborant Ministerstwa Spraw Wewntrznych, zatar rce i mrukn do
Herkulesa Poirot:
- Spodziewam si, e jest pan zadowolony, panie Poirot? Pan, ktry ma zawsze racj.
- Jest pan nazbyt uprzejmy - mrukn detektyw.
- Co pana na to naprowadzio? Plotka?
- Jakby pan zgad... Na scen wchodzi Plotka, wymalowana od stp do gw w jzyki.
Nastpnego dnia Poirot raz jeszcze wsiad w pocig do Market Loughborough.
W Market Loughborough huczao jak w ulu. Huczao tam ju zreszt od czasu, kiedy
przystpiono do ekshumacji zwok.
Teraz jednak, kiedy wyniki autopsji przedostay si do wiadomoci publicznej, podniecenie
osigno stan wrzenia. Poirot by w zajedzie nieca godzin i wanie skoczy obiad
zoony ze steku i cynaderek popitych piwem, kiedy powiadomiono go, e chce si z nim
widzie jaka kobieta.
Bya to siostra Harrison. Twarz miaa blad i wymczon. Podesza wprost do Poirota.
- Czy to prawda? Panie Poirot, czy to wszystko prawda?
Posadzi j agodnie na krzele.
- Tak. Znaleziono arszenik, i to w ilociach wikszych ni potrzeba do spowodowania
mierci.

27

- Nigdy nie mylaam... ani przez chwil nie sdziam... - krzykna siostra Harrison i
rozpakaa si.
- Prawda musiaa wyj na jaw - powiedzia Poirot agodnie.
Pocigna nosem.
- Powiesz go?
- Wiele rzeczy trzeba bdzie jeszcze udowodni. Okazja, dostp do trucizny, sposb, w jaki j
podano...
- Przypumy jednak, panie Poirot, e on nie mia z tym nic wsplnego... zupenie nic.
- W takim wypadku - Poirot wzruszy ramionami - zostanie uniewinniony.
- Jest co - owiadczya pielgniarka powoli - co, o czym, jak sdz, ju wczeniej
powinnam panu powiedzie... ale naprawd nie mylaam, e moe to mie jakie znaczenie.
To byo po prostu dziwne.
- Wiedziaem, e jest co jeszcze. Niech mi pani lepiej o tym teraz opowie.
- Niewiele tego. Tyle e pewnego dnia, kiedy zeszam po co do ambulatorium, Jean
Moncrieffe robia co... dziwnego.
- Tak?
- To tak gupio brzmi. Chodzi o to, e napeniaa swoj puderniczk, tak emaliowan na
rowo...
- Tak?
- Ale nie napeniaa jej pudrem... to znaczy nie by to puder do twarzy. Upychaa j czym z
jednej z tych buteleczek z szafki z truciznami. Kiedy mnie zobaczya, wzdrygna si,
zamkna puderniczk i schowaa j do torby, a potem szybko odstawia buteleczk do szafki,
tak e nie zdyam zobaczy, co to byo. Prawdopodobnie to jest bez znaczenia, ale teraz,
kiedy wiem, e pani Oldfield zostaa naprawd otruta... - Zawiesia gos.
- Przepraszam pani na chwil - powiedzia Poirot. Wyszed i zadzwoni do detektywasieranta Greya z policji w hrabstwie Berkshire.
Po powrocie usiad w milczeniu obok pielgniarki. Przed oczyma mia obraz twarzy
rudowosej dziewczyny, a w uszach dwicza mu jej czysty, twardy gos, kiedy mwia: "nie
zgadzam si". Jean Moncrieffe nie chciaa dopuci do autopsji. Podaa wprawdzie cakiem
sensowne powody, ale fakt jest faktem. Dziewczyna zdolna, fachowa, Zdecydowana.
Zakochana w mczynie zwizanym z wiecznie utyskujc, chor on, ktra - sdzc z
tego, co mwia siostra Harrison - spokojnie moga y jeszcze cae lata. Herkules Poirot
westchn.
- O czym pan myli? - zapytaa siostra Harrison.
- O tym, e szkoda...
- Nigdy nie uwierz, e on co wiedzia na ten temat - stwierdzia pielgniarka stanowczo.
- Nie. Jestem pewny, e nie wiedzia. Otworzyy si drzwi i do pokoju wszed detektywsierant Grey. W rku trzyma jaki przedmiot, zawinity w jedwabn chusteczk. Rozwin
chustk i delikatnie pooy przedmiot na stole. Bya to rowa, emaliowana puderniczka,
- To ta, ktr wtedy widziaam - powiedziaa siostra Harrison.
- Znalazem j schowan na samym dnie szuflady w biurku panny Moncrieffe - rzek Grey. W torebce na chusteczki. Z tego, co widz, nie ma na niej odciskw palcw, ale bd
ostrony.
Trzymajc puderniczk przez chusteczk, nacisn zatrzask. Puderniczka otworzya si.
- To nie jest puder do twarzy - powiedzia. Zanurzy palec w proszku i ostronie sprbowa
czubkiem jzyka.
- Nie ma smaku.
- Biay arszenik nie ma smaku - powiedzia Poirot.
- Natychmiast dam to do analizy - rzek Grey i spojrza na pielgniark. - Moe pani przysic,
e to ta sama puderniczka?

28

- Tak. Jestem absolutnie pewna, e tak. To ta sama puderniczka, ktr widziaam u panny
Moncrieffe mniej wicej na tydzie przed mierci pani Oldfield.
Sierant Grey westchn. Spojrza na detektywa i skin gow. Poirot potrzsn dzwonkiem.
- Prosz tu przysa mojego sucego.
Georges, sucy doskonay, dyskretny i nie rzucajcy si w oczy, wszed i spojrza pytajco
na swojego pana.
- Zidentyfikowaa pani t puderniczk, panno Harrison, jako t, ktr widziaa pani u panny
Moncrieffe ponad rok temu - powiedzia Poirot. - Zapewne wic zdziwi pani wiadomo, e
kupiono j u Woolwortha zaledwie kilka tygodni temu, a co wicej, e puderniczki tego
ksztatu i koloru produkuje si dopiero od trzech miesicy?
Siostra Harrison jkna. Wlepia wzrok w Poirota. Ciemne oczy miaa szeroko otwarte.
- Georges, czy widziae ju kiedy t puderniczk? George zrobi krok w przd.
- Tak, prosz pana. Widziaem, jak ta osoba, panna Harrison, kupowaa j u Woolwortha w
pitek, osiemnastego. Zgodnie z paskimi instrukcjami, ledziem wszystkie kroki tej pani. W
dniu, o ktrym mowa, pojechaa autobusem do Darnington i nabya tam t puderniczk.
Zabraa j do domu. Tego samego dnia, ale pniej, udaa si do domu, ktry wynajmuje
panna Moncrieffe. Dziaajc zgodnie z paskimi wytycznymi, byem ju wtedy w tym domu.
Widziaem, jak ta osoba wesza do sypialni panny Moncrieffe i ukrya ten przedmiot w gbi
szuflady biurka. Miaem dobry widok przez szpar w drzwiach. Nastpnie wysza z domu,
przekonana, e nikt jej nie zauway. Dodam jeszcze, e nikt tu nie zamyka frontowych drzwi
na klucz i e zapada zmrok.
W gosie Poirota, kiedy odezwa si do panny Harrison, zabrzmiaa twarda, jadowita nuta.
- Czy moe nam pani wyjani te fakty, siostro? Chyba nie. W tej puderniczce nie byo
arszeniku, kiedy opuszczaa sklep Woolwortha, ale by ju, kiedy opuszczaa dom pani
Bristow. Nie by to mdry pomys z pani strony - dorzuci cicho - eby trzyma u siebie zapas
arszeniku.
Siostra Harrison ukrya twarz w doniach.
- To prawda - wyznaa cichym, matowym gosem. - To wszystko prawda. Zabiam j. I
Wszystko to na nic... zupenie na nic. Byam szalona.
VII
- Musze pana prosi o wybaczenie, panie Poirot - powiedziaa Jean Moncrieffe. - Taka byam
na pana za... po prostu wcieka. Wydawao mi si, e pan tylko wszystko pogarsza.
- Na pocztku tak to wanie wygldao - przyzna .Poirot z umiechem. - To tak, jak w tej
starej legendzie o hydrze lernejskiej. Na miejscu kadej ucitej gowy wyrastay jej dwie
nowe. Dlatego te na pocztku plotki rosy i mnoyy si z kad chwil. Ale widzi pani,
moje zadanie, tak jak zadanie mojego imiennika, Herkulesa, polegao na dotarciu do tej
pierwszej, pierwotnej gowy. Kto zacz rozpuszcza te pogoski? Nie zabrao mi wiele czasu
odkrycie, e ich rdem bya siostra Harrison. Wybraem si do niej. Sprawiaa wraenie
osoby bardzo miej... inteligentnej i sympatycznej. Ale prawie na samym wstpie popenia
powany bd - powtrzya mi rozmow, ktra jakoby miaa miejsce midzy pani a
doktorem, tyle e w tej rozmowie nic si nie kleio. Psychologicznie bya zupenie
nieprawdopodobna. Oboje z doktorem jestecie zbyt inteligentni i rozsdni, eby planujc
otrucie pani Oldfield rozmawia o tym przy otwartych drzwiach, w pokoju, gdzie bez trudu
mona was byo podsucha z kuchni czy ze schodw. Co wicej, sowa, ktre siostra
Harrison pani przypisywaa, zupenie nie odpowiaday pani konstrukcji psychicznej. Byy to
sowa kobiety starszej, i to cakiem innej ni pani. Byy to sowa, jakich w takiej sytuacji
uyaby siostra Harrison.

29

Wtedy jeszcze uwaaem, e sprawa jest cakiem prosta. Pani Harrison, jak si przekonaem,
bya kobiet stosunkowo mod i przystojn, przez prawie trzy lata blisko zwizan z
doktorem, no a doktor by z niej zadowolony i wdziczny za jej takt i wyrozumiao.
Wyobrania podpowiedziaa jej, e w wypadku mierci pani Oldfield doktor prawdopodobnie
poprosiby j o rk. A tymczasem po mierci pani Oldfield dowiedziaa si, e doktor kocha
pani! Natychmiast wic, powodowana gniewem i zazdroci, zaczyna rozpuszcza plotki, e
to doktor otru on.
Jak powiadam, w ten sposb widziaem sytuacj na samym wstpie. By to przypadek
zazdrosnej kobiety siejcej kamliwe plotki. Ale cigle chodzio mi po gowie stare
wywiechtane powiedzonko, e "nie ma dymu bez ognia". Zaczem si zastanawia, czy
siostra Harrison, oprcz rozpuszczania plotek, nie odegraa wikszej roli w tej sprawie.
Niektre rzeczy z tego, co mwia, brzmiay troch dziwnie. Na przykad, e choroba pani
Oldfield bya przede wszystkim wynikiem jej wyobrani... e w rzeczywistoci ona wcale tak
bardzo nie cierpiaa. Ale sam doktor nie mia wtpliwoci co do choroby ony. Jej mier go
nie zaskoczya. Tu przed tym zdarzeniem wezwa innego lekarza, ktry od razu doceni
powag sytuacji. Na wszelki wypadek wysunem propozycj przeprowadzenia sekcji
zwok... W pierwszej chwili siostra Harrison niemal dostaa pomieszania zmysw ze strachu.
Ale prawie natychmiast zazdro i nienawi wziy gr. Niech znajd arszenik - na ni nie
padnie najmniejsze podejrzenie. To doktor i Jean Moncrieffe na tym ucierpi.
Pozostawaa tylko jedna nadzieja. Doprowadzi do tego, eby siostra Harrison przechytrzya.
Wydawao mi si, e jeeli zaistnieje szansa, e Jean Moncrieffe uniknie kary, to siostra
Harrison postara si zrobi wszystko, byleby tylko wplta j w t zbrodni. Poinstruowaem
wic odpowiednio mojego zaufanego Georgesa - najmniej rzucajcego si w oczy czowieka,
ktrego zreszt ona nic znaa. Mia jej nie spuszcza z oka. No i wszystko skoczyo si
dobrze.
- By pan wspaniay - powiedziaa Jean Moncrieffe.
- O tak, to prawda - dorzuci doktor Oldfield. - Nigdy nie uda mi si panu odwdziczy. Ale
ja byem lepy i gupi!
- Czy pani bya rwnie lepa, mademoiselle? - zapyta Poirot z ciekawoci w gosie.
- Byam strasznie zmartwiona - odpara Jean powoli. - Widzi pan, nie zgadzaa si ilo
arszeniku w szafce...
- Jean, chyba nie mylaa... - krzykn Oldfield.
- Nie, nie. Nie mylaam o tobie. Ja tylko mylaam, e pani Oldfield w jaki sposb zdobya
ten arszenik... i e zaywaa go, eby pogbi swoj chorob i wzbudza jeszcze wiksze
wspczucie. Sdziam, e mimowolnie moga wzi za du dawk. Ale baam si, e jeeli
sekcja zwok ujawni lady arszeniku, to moja teoria nikomu nie przyjdzie do gowy i ciebie
uznaj winnym mierci ony. Dlatego nigdy nie powiedziaam ani sowa o brakujcym
arszeniku. Sfaszowaam nawet wpisy w wykazie trucizn! Ale siostra Harrison bya ostatni
osob, ktr bym o to podejrzewaa.
- Ja rwnie - powiedzia Oldfield. - Taka bya agodna, taka kobieca. Jak Madonna.
- Tak - przyzna Poirot ze smutkiem. - Prawdopodobnie byaby dobr on i matk... Niestety,
nie potrafia pohamowa swych uczu. - Westchn i raz jeszcze mrukn pod nosem: Szkoda.
Po chwili umiechn si do uradowanego mczyzny w rednim wieku i siedzcej naprzeciw
niego rozpromienionej dziewczyny.
- Tych dwoje wyszo z cienia na soce - powiedzia sobie w duchu. - A ja... ja wykonaem
drug prace Herkulesa.
ANIA KERYNEJSKA
I

30

Herkules Poirot przytupywa i chucha w donie, prbujc si rozgrza. Z koniuszkw wsw


spyway mu stopniae patki niegu.
Rozlego si pukanie do drzwi i wesza pokojwka
- lamazarna, przysadzista wiejska dziewczyna. Z niemaym zdumieniem spojrzaa na
detektywa. Bardzo moliwe, e dotychczas nikogo podobnego nie spotkaa.
- Pan dzwoni? - odezwaa si.
- Tak. Czy byaby pani uprzejma napali w kominku? Wysza z pokoju, a po chwili wrcia
niosc papier i szczapy. Przyklkna przed wielkim wiktoriaskim paleniskiem i zaja si
rozpalaniem ognia.
Herkules Poirot nadal przytupywa, zabija rce i chucha w donie.
By poirytowany. Jego limuzyna - luksusowy messarro gratz - nie sprawowaa si z ow
mechaniczn perfekcj, jakiej oczekiwa od samochodu. Jego szofer - sowicie wynagradzany
mody czowiek - nie potrafi doprowadzi jej do porzdku. Samochd na dobre odmwi
posuszestwa na trzeciorzdnej drodze, gdzie w promieniu ptorej mili nie byo ywego
ducha, a na dodatek zaczyna sypa nieg. Herkules Poirot, jak zwykle w zgrabnych
lakierkach, zmuszony by brn przez ptorej mili, by dotrze do lecej nad brzegiem rzeki
wioski Hartly Dene - wioski, ktra cho w lecie przejawiaa wszelkie oznaki oywienia, w
zimie bya kompletnie wymara. W pensjonacie "Czarny abd" przybycie gocia wywoao
co na ksztat przeraenia. Waciciel nieomal wznis si na szczyty elokwencji, dowodzc,
e miejscowy gara chtnie zapewni samochd, ktrym szanowny pan bdzie mg si uda
w dalsz drog.
Herkules Poirot ze wstrtem odrzuci ten pomys. Taka zniewaga dla jego romaskiej
oszczdnoci! Wynaj samochd? Przecie on ju ma samochd - wielk luksusow
limuzyn. I wanie tym, a nie innym samochodem zamierza wrci do miasta. A zreszt,
gdyby nawet udao si go szybko naprawi, to i tak nie ma zamiaru nigdzie jecha w tej
nieycy a do jutra rana. Zada wic pokoju, ciepego kominka i posiku. Waciciel
pensjonatu wzdychajc zaprowadzi go do pokoju, wydelegowa dziewczyn do rozpalenia
ognia, po czym wycofa si, by przedyskutowa z on problem obiadu.
Godzin pniej, siedzc z nogami wycignitymi w stron kojcego ognia, Herkules Poirot z
wyrozumiaoci duma nad dopiero co zjedzonym posikiem. Nie da si ukry, e kotlet by
twardy i z mnstwem chrzstek, brukselka za dua, blada i zdecydowanie wodnista, ziemniaki
za miay serca z kamienia. O pieczonych jabkach i leguminie, ktre podano pniej, lepiej
nawet nie mwi. Ser by twardy, a biszkopty mikkie. A jednak, myla detektyw, z
wdzicznoci obserwujc skaczce ogniki i delikatnie popijajc z filianki botnisty pyn,
zwany eufemistycznie kaw, lepiej mie brzuch peny ni pusty, a jeli w dodatku
przemierzyo si w lakierkach zasypane niegiem drogi, to siedzc przed kominkiem czowiek
czuje si jak w niebie!
Rozlego si pukanie do drzwi i wesza pokojwka.
- Ja przepraszam, jest tu chopak z garau i chce si z panem widzie.
- Moe wstpi - owiadczy Herkules Poirot uprzejmie.
Dziewczyna zachichotaa i wycofaa si. Poirot pomyla dobrodusznie, e opowieciami o
nim bdzie zabawiaa przyjaci przez wiele nastpnych zimowych dni.
Znowu kto zapuka do drzwi, tym razem inaczej.
- Prosz! - zawoa Poirot.
Z aprobat spojrza na modego czowieka, ktry zatrzyma si za progiem, ze skrpowaniem
mitoszc czapk.
Oto, pomyla, jeden z najbardziej urodziwych okazw czowieka, jakie kiedykolwiek
widzia, prosty modzieniec o wygldzie przywodzcym na myl greckiego boga.

31

- Ja wzgldem samochodu, prosz pana, ju go cignlimy - odezwa si chopak niskim,


gbokim gosem. - Rozpatrzylimy si, w czym kopot. To robota gdzie tak na .godzin.
- I co z nim jest? - zapyta Poirot.
Modzieniec ochoczo zagbi si w szczegach technicznych. Poirot agodnie kiwa gow,
lecz wcale nie sucha. Doskonaa aparycja byo to co, co ze wszech miar podziwia. Uwaa,
e po wiecie chodzi stanowczo za duo okularnikw. "Tak, to grecki bg - powiedzia sobie
w duchu. - Mody pasterz z Arkadii".
Mechanik przerwa raptownie. W tym momencie brwi Poirota cigny si na sekund. Jego
pierwsza reakcja bya natury estetycznej, druga za intelektualnej. Podnoszc wzrok,
zabawnie zmruy oczy.
- Pojmuj - rzek. - Tak, pojmuj. - Zamilk, a po chwili dorzuci: - To samo ju mi
powiedzia mj szofer. Zobaczy, jak twarz chopaka pokrywa si rumiecem, a jego palce
nerwowo gniot czapk.
- Tak... e... tak jest, prosz pana - wyjka chopak. - Wiem o tym.
- Ale uznae, e ty te powiniene przyj i mi o tym powiedzie - cign gadko Poirot.
- Eee, tak, prosz pana, wanie tak pomylaem.
- Bardzo to skrupulatnie z twojej strony - owiadczy Poirot. - Dzikuj.
W ostatnim sowie zabrzmiaa lekka, niemniej wyrana nuta odprawy, ale detektyw nie
spodziewa si, e chopak odejdzie. Mia racj. Mody czowiek sta w miejscu, gorczkowo
przebierajc palcami i mitoszc tweedow czapk.
- Eee... ja przepraszam, ale czy to prawda, e szanowny pan jest tym detektywem... pan jest
Herkules Puarrit? - Nazwisko wymwi bardzo starannie.
- Istotnie - odpar Poirot.
Rumieniec wpez wyej na twarz mechanika.
- Czytaem o panu w gazecie.
- Tak?
Chopak by ju purpurowy. Z jego oczu przebijaa rozpacz... rozpacz i baganie. Herkules
Poirot postanowi przyj mu z pomoc.
- Sucham? O co takiego chciae mnie zapyta? Teraz sowa popyny strumieniem.
- Pan sobie pewnie pomyli, e to straszna miao, ale jak pan tu tak trafi przypadkiem...
no, to za dobra okazja, eby j przepuci, po tym, jak przeczytaem o panu i tych wszystkich
rzeczach, ktre pan zrobi. No wic powiedziaem sobie, e w kocu mog pana spyta. To
chyba nie zaszkodzi, no nie?
Herkules Poirot potrzsn gow.
- Chcesz, ebym ci w czym pomg?
Mechanik skin gow.
- Chodzi... chodzi o jedn mod pani. Czy... czy moe j pan dla mnie odszuka?
- Odszuka? Czy to znaczy, e znikna?
- Wanie, prosz pana.
Herkules Poirot wyprostowa si w fotelu.
- Tak, zapewne mgbym ci pomc - powiedzia ostro. - Ale byoby waciwiej, gdyby si
zwrci do policji. To zadanie dla nich, zreszt oni maj wicej rodkw do dyspozycji ni ja.
Chopak przestpi z nogi na nog.
- Nie mog tego zrobi, prosz pana - powiedzia z zakopotaniem. - To wcale nie tak.
Wszystko to jest raczej dziwne, e tak si wyra.
Herkules Poirot spoglda na niego przez chwil, po czym wskaza mu krzeso.
- Eh bien, no to siadaj... jak si nazywasz?
- Williamson, prosz pana. Ted Williamson.
- Usid, Ted, i opowiedz mi o wszystkim.

32

- Dzikuj panu. - Chopak przysun sobie krzeso i usiad ostronie na samym skraju. Jego
oczy wci miay ten sam bagalny, psi wyraz.
- Opowiadaj - zachci go agodnie detektyw. Ted Williamson odetchn gboko.
- No wic, widzi pan, to byo tak. Nigdy jej nie widziaem, poza tym jednym razem. Nie
wiem, jak si nazywa, nic o niej nie wiem. Ale wszystko to jakie dziwne, i to, e moje listy
wracaj, i...
- Zacznij od pocztku - wtrci Poirot. - Nie piesz si. Powiedz mi tylko o wszystkim, co si
wydarzyo.
- Tak jest. No wic zna pan moe Grasslawn, ten wielki dom koo rzeki za mostem?
- Nie, nie znam.
- Naley do sir George'a Sanderfielda. Korzysta z niego w lecie, na weekendy i przyjcia...
normalnie on tam ma takie bardziej zabawowe towarzystwo. Aktoreczki i takie tam rne. No
wiec to byo w czerwcu... wysiado im radio i posali po mnie, ebym si nim zaj.
Detektyw pokiwa gow.
- No wiec pojechaem. Gospodarz by z gomi na rzece, kucharka miaa wychodne, a lokaja
zabrali ze sob, eby im podawa. W domu bya tylko ta dziewczyna... pokojwka jednej
pani, co tam przyjechaa. Wpucia mnie do domu i pokazaa, gdzie radio, i staa tam cay
czas, jak je reperowaem. Zebrao nam si na rozmow, no i tak... Powiedziaa mi, e ma na
imi Nita i e jest pokojwk rosyjskiej tancerki, co tam przyjechaa.
- A jej narodowo? Bya Angielk?
- Nie, prosz pana, tak myl, e raczej Francuzk. Taki miaa dziwny akcent. Ale po
angielsku mwia. Ona... ona bya mia, wic w kocu spytaem, czy wieczorem mogaby
wyj ze mn do kina, ale powiedziaa, e bdzie potrzebna swojej pani. A potem
powiedziaa, e mogaby wyj zaraz po poudniu, bo wie, e oni z tej rzeki nieprdko wrc.
No i stano na tym, e si urwaem po poudniu z pracy - o mao mnie za to nie wylali - i
poszlimy na spacer nad rzek.
Zamilk. Na jego wargach bka si niky umiech. Wzrok mia rozmarzony.
- I pewnie bya adna, tak? - zapyta Poirot agodnie.
- liczna, e drugiej takiej pan nie widzia. Wosy miaa jak zoto... jak zote skrzyda... i chd
miaa taki lekki i radosny. Ja... ja... no, zakochaem si w niej od razu. Nie bd udawa, e
nie.
Detektyw pokiwa gow.
- Powiedziaa, e jej pani przyjedzie tu za dwa tygodnie i si umwilimy, e si wtedy
spotkamy - powiedzia chopak i przerwa. - Ale ju nie przyjechaa. Czekaem tam, gdzie mi
kazaa, a po niej ani ladu, a wziem na miao i poszedem do tego domu zapyta o ni.
Tak, powiedzieli mi, ta rosyjska dama mieszka u nich, i jest z pokojwk. Posali po ni, ale
jak przysza, to wcale nie bya Nita! Jaka ciemna dziewczyna, jdzowata... a bezczelna jak
rzadko. Woali na ni Marie. "Chciae si ze mn zobaczy?" - mwi i caa si mizdrzy.
Pewnie zobaczya, e mnie zatkao. To ja j zapytaem, czy jest pokojwk tej rosyjskiej
damy, i mwi, e ona nie jest ta, co j widziaem przedtem, a ona na to w miech i mwi, e
tamt pokojwk odprawiono cakiem nagle. "Za co?" - pytam, a ona wzrusza ramionami i
rce rozkada. "Skd mam wiedzie? - mwi. - Mnie przy tym nie byo".
No to mnie zatkao. Nic wtedy nie wiedziaem, co powiedzie. Ale si potem zebraem na
odwag i jeszcze raz poszedem do tej Marie i poprosiem j, eby mi zaatwia adres Nity.
Nie daem jej pozna, e nawet nie znani nazwiska Nity. Obiecaem da jej prezent, jak zrobi,
o co j prosz... ona nie z tych, co to za darmo co dla kogo zrobi. No i zaatwia mi ten
adres - adres w pnocnym Londynie i napisaem tam do Nity... ale na poczcie odesali mi list
i wrci z napisem "Nie mieszka ju pod tym adresem".
Ted Williamson przerwa. Jego oczy, te ciemnoniebieskie spokojne oczy, spoglday na
Poirota.

33

- Widzi pan, jak to jest? To sprawa nie dla policji. Ale ja j chc znale. Tylko nie wiem, jak
si do tego zabra. Czy... czy moe mi j pan odszuka? - Jego rumieniec pogbi si. - Ja...
ja troch odoyem. Mgbym zapaci pi funtw... a moe nawet dziesi...
- Zostawmy na razie finanse - powiedzia Poirot agodnie. - Zastanw si teraz... ta
dziewczyna, Nita... czy wiedziaa, jak si nazywasz i gdzie pracujesz?
- O, tak.
- I mogaby si z tob skontaktowa, gdyby tylko chciaa?
- Tak - potwierdzi Ted, tym razem znacznie wolniej.
- Nie sdzisz zatem...
- Pan myli - Ted Williamson wpad mu w sowo - e ja si zakochaem, ale ona nie? Moe to
i prawda... Ale ona mnie lubia, naprawd... dla niej to nie bya tylko zabawa... I tak sobie
myl, prosz pana, e moe jest w tym jaki powd. Bo widzi pan, ona bya w takim
towarzystwie... Moe wpada w kopoty, pan mnie rozumie?
- Chodzi ci o to, e moe spodziewa si dziecka? Twojego dziecka?
- Nie mojego. - Ted znw si zarumieni. - Midzy nami nic nie byo.
Poirot spoglda na niego w zamyleniu.
- A gdyby to, o czym mylisz, okazao si prawd... to nadal chciaby j odszuka? mrukn.
Krew napyna Tedowi do twarzy.
- Wanie e chc, i ju! - owiadczy. - Oeni si z ni, jak si zgodzi. Niewane, w jakich
jest teraz kopotach! Czy sprbuje pan j znale?
Herkules Poirot umiechn si.
- "Wosy jak zote skrzyda" - mrukn do siebie. - Tak, to chyba trzecia praca Herkulesa...
Jeeli dobrze pamitam, miao to miejsce w Arkadii...
II
Herkules Poirot spoglda w zamyleniu na kartk, na ktrej Ted Williamson pracowicie
wykaligrafowa nazwisko i adres.
Panna Valetta, 17 Upper Renfrew Lane, N. 15.
Ciekaw by, czy dowie si czego pod tym adresem. Co mu mwio, e nie. Ale byo to
wszystko, czym Ted mg mu suy.
Upper Renfrew Lane okazaa si zapuszczon, lecz spokojn uliczk. Na pukanie Poirota
drzwi pod numerem 17 otworzya korpulentna kobieta o kaprawych oczkach.
- Panna Valetta?
- Wyjechaa, dawno temu.
Poirot przekroczy prg w chwili, gdy drzwi ju si niemal domykay.
- Czy mogaby pani da mi jej nowy adres?
- Nie mogabym. Nic mi nie zostawia.
- Kiedy wyjechaa?
- Zeszego lata.
- A moe pani powiedzie dokadniej?
Od doni Poirota dolecia cichy brzk, kiedy dwie pkoronwki trciy si przyjanie.
Kobieta o kaprawych oczkach zmika w sposb niemal magiczny. Nagle staa si
uosobieniem uczynnoci.
- Pan mi wierzy, e ja bym chtnie pomoga. Niech no pomyl... W sierpniu... nie, wczeniej,
w lipcu... tak, to musiao by w lipcu. Chyba w pierwszym tygodniu lipca. Wyjechaa w
popiechu. Ja myl, e wrcia do Woch.
- A zatem bya Woszk? - Tak.
- Zdaje si, e przez pewien czas bya pokojwk rosyjskiej tancerki, prawda?

34

- Zgadza si. Madame Semoulina, czy jako tak jej byo. Taczya w teatrze "Thespian", w
tym balecie, co ludzie go tak lubi. Bya tam za gwiazd.
- Czy wie pani, dlaczego panna Valetta porzucia prac.
Kobieta zawahaa si.
- Nie, nie wiem.
- Odprawiono j, czy tak?
- No... zdaje si, e bya tam jaka awantura. Ale uwaa pan, panna Valetta wiele nie mwia.
Ona nie z tych, co to wszystko wygadaj. Ale wida byo, e j to wcieko. Charakterek to
ona miaa paskudny, prawdziwie woski. Byskaa tylko tymi swoimi czarnymi oczami i
wygldaa, jakby komu chciaa wpakowa n. Ju ja jej wolaam schodzi z oczu, jak bya w
jednym z tych swoich humorw!
- I jest pani pewna, e nie zna pani jej nowego adresu? Pkoronwki zabrzczay
zachcajco.
- auj, e nie znam. Chtnie bym panu powiedziaa. No a tak... wyjechaa w popiechu i
tyle j wida!
Odpowied zabrzmiaa szczerze.
- Ano, tak to bywa - mrukn Poirot pod wsem, zamylony.
III
Ambrose Vandel oderwany od entuzjastycznego opisu swojej nowej scenografii, ktr
projektowa do najbliszego baletu, udzieli informacji bez wikszych oporw.
- Sanderfield? George Sanderfield? Paskudny go. Tarza si w pienidzach, ale powiadaj,
e to ajdak. Czarny ko! Romans z tancerk? Ale oczywicie, mj drogi, mia romans z
Katrin. Katrina Samoushenka. Musiae j widzie. Mj drogi... to to czysta rozkosz.
Cudowna technika. abd z Tuolela... nie widziae? Z moj scenografi! A w tym drugim
kawaku Debussy'ego, czy moe Mannine'a, La Biche au Bois? Taczya to z Michaelem
Novginem. Jest cudowny, nie sdzisz?
- Wic bya przyjacik sir George'a Sanderfielda?
- Tak, spdzaa tam weekendy w jego domku nad rzek. Zdaje si, e on tam wydaje cudowne
przyjcia.
- Mon cher, czy mgby mnie przedstawi madame Samoushenka?
- Niestety, mj drogi, ju jej tu nie ma. Ni std, ni zowd wyjechaa do Parya, czy gdzie
indziej. Wiesz, powiadaj, e bya szpiegiem bolszewikw... ja w to osobicie nie wierz, ale
sam wiesz, jak ludzie lubi gada. Katrina, jak to zwykle bywa, udawaa, e jej ojciec by
Wielkim Ksiciem czy nastpc tronu! Od razu lepsze powodzenie... - Vandel przerwa i
powrci do zaprztajcego go tematu, to jest do siebie samego. - Wic, jak mwiem, jeeli
chcesz zgbi ducha Batszeba, musisz wnikn w tradycj semick. Ja j wyraam poprzez...
I radonie kontynuowa temat.
IV
"Czarny ko", jak nazwa go Ambrose Vandel, sprawia wraenie skrpowanego. Sir George
by niskim, barczystym mczyzn o ciemnych, kdzierzawych wosach i wakami tuszczu
na karku.
Rozmowa z sir George'em Sanderfieldem, do ktrej Poirotowi udao si doprowadzi,
rozpocza si nie nazbyt pomylnie.
- A wic, panie Poirot, czym mog panu suy? Chyba nie mielimy okazji si spotka?"
- Nie, nie znamy si.
- A wic w czym rzecz! Wyznaj, e zaciekawi mnie pan.

35

- O, to bardzo prosta sprawa... chodzi mi tylko o informacj.


Rozmwca Poirota zamia si nieszczerze.
- Chce pan dosta ode mnie cynk, co? Nie wiedziaem, e interesuje si pan finansami?
- Nie chodzi mi o interesy. Ta sprawa ma zwizek z pewn dam.
- A, kobieta. - Sir George Sanderfield rozpar si w fotelu. Wygldao na to, e si odpry.
Napicie znikno z jego gosu.
- Podobno zna pann Katrin Samoushenka? - zapyta Poirot.
Sanderfield rozemia si.
- Tak. Zachwycajce stworzenie. Szkoda, e wyjechaa z Londynu.
- A dlaczego wyjechaa?
- Drogi panie, nie wiem. Myl, e pokcia si z kierownictwem. Miaa temperamencik, wie
pan... caa Rosjanka. auj, e nie potrafi panu pomc, ale nie mam bladego pojcia, co si
z ni teraz dzieje. Nie utrzymywaem z ni korespondencji.
Ton jego gosu dawa do zrozumienia, e rozmowa skoczona. Sir George wsta.
- Ale ja nie mam zamiaru szuka madame Samoushenka - rzek Poirot.
- Ach tak?
- Wanie. Chodzi o jej pokojwk.
- O pokojwk? - Sanderfield spojrza na detektywa.
- Czy pamita pan moe t dziewczyn?
Sanderfield znw sta si nieswj.
- Ale nie, skde - odpar z zakopotaniem. - Pamitam, oczywicie, e miaa jak
pokojwk... Nic dobrego, tyle panu powiem. Wcibska donosicielka. Na pana miejscu nie
wierzybym w ani jedno jej sowo. To urodzona kamczucha.
- A jednak pamita j pan cakiem dobrze - zauway detektyw.
- To tylko takie moje wraenie, nic wicej - rzek Sanderfield popiesznie. - Nie pamitam
nawet, jak si nazywaa. Chwileczk... Marie, czy jako tak... nie, niestety, nie potrafi panu
pomc. Przykro mi.
W teatrze "Thespian" podano mi ju nazwisko Marie Hellin i jej adres. Ale ja mwi o
pokojwce, ktra pracowaa u pani Samoushenka przed Marie Hellin. Mwi o pannie Nita
Valetta.
Sanderfield wybauszy oczy.
- Wcale sobie takiej nie przypominam. Pamitam tylko Marie. Maa czarnulka z paskudnym
spojrzeniem w oczach.
- Dziewczyna, o ktrej mwi, bya u pana w Grasslawn w czerwcu ubiegego roku.
- Niestety, mog powiedzie tylko tyle, e jej nie pamitam - stwierdzi Sanderfield pospnie.
- Zdaje mi si, e Katrina nie miaa ze sob pokojwki. Pan si chyba myli.
Herkules Poirot potrzsn gow. On uwaa, e si nie myli.
Marie Hellin obrzucia Poirota szybkim byskiem maych inteligentnych oczu i rwnie szybko
odwrcia wzrok.
- Ale pamitam doskonale, monsieur - powiedziaa spokojnym, gadkim gosem. - Madame
Samoushenka zatrudnia mnie w czerwcu zeszego roku. Jej poprzednia pokojwka nagle
wyjechaa.
- Czy wie pani co o powodach jej wyjazdu?
- Wiem tylko tyle, e wyjechaa cakiem nagle. Moe bya chora, czy co w tym rodzaju.
Madame nie mwia.
- Czy dobrze si pani ukaday stosunki z pracodawczyni?
Dziewczyna wzruszya ramionami.
- Miaa napady humorw. Na zmian pakaa albo si miaa. Czasami bya taka przybita, e
nic nie jada i nie odzywaa si ani sowem. A znw innym razem roznosia j rado. One ju
takie s, te tancerki. To temperament.

36

- A sir George?
Dziewczyna wawo podniosa wzrok. W jej oczach pojawi si nieprzyjemny bysk.
- A, sir George Sanderfield? Chciaby si pan o nim czego dowiedzie? Moe to wanie o to
naprawd panu chodzi? A moja pani to tylko pretekst? Sir George... o, mogabym panu
opowiedzie o nim wiele ciekawych rzeczy, na przykad...
- To nie jest konieczne - przerwa jej Poirot.
Z rozdziawionymi ustami wlepia w niego wzrok. W jej oczach odbija si gniew i
rozczarowanie.
VI
- Ja zawsze twierdz, Alexis Pavlovitch, e pan wie wszystko.
Herkules Poirot wypowiedzia te sowa moliwie najbardziej pochlebnym tonem.
Zreflektowa si, e ta trzecia praca Herkulesa zmusza go do czstszych podry i rozmw
ni to sobie wyobraa. Ta drobna sprawa zaginionej pokojwki okazaa si jedn z
najduszych i najtrudniejszych, z jakimi si zetkn. Kada poszlaka po bliszym zbadaniu
prowadzia donikd.
Tego wieczoru sprawa ta zaprowadzia go do restauracji "Samowar" w Paryu, ktrej
waciciel, hrabia Alexis Pavlovitch, szczyci si tym, e wie o wszystkim, co dzieje si w
wiatku artystycznym.
Teraz pokiwa on gow z zadowoleniem.
- Tak, przyjacielu, ja wiem... ja zawsze wiem. Pytasz, gdzie pojechaa maa Samoushenka, ta
wymienita tancerka? Ech, ta maa bya z krwi i koci! - Cmokn si w czubki palcw. - Ten
ogie... ten ywio! Zaszaby daleko... zostaaby primabalerin swych czasw... a tu si nagle
wszystko koczy... ucieka... na koniec wiata... a oni szybko, jake szybko, zapominaj o
niej...
- Gdzie wic ona jest? - zapyta Poirot. - W Szwajcarii. W Vagray les Alpes. Tam, gdzie
chroni si ci, ktrych apie ten suchy kaszel, ktrzy z dnia na dzie chudn i chudn. Ona
umrze, o tak, umrze! To fatalistka z natury. Umrze, to pewne.
Poirot zakaszla, by przerwa ten peen tragizmu monolog. Chcia uzyska informacje.
- Nie pamita pan przypadkiem jej pokojwki? Nazywaa si Nita Valetta.
- Valetta? Valetta? Pamitam, e widziaem raz jej pokojwk... na dworcu, kiedy
odprowadzaem Katrin na pocig do Londynu. To bya Woszka z Pizy, dobrze mwi? Tak,
jestem pewien, e pochodzia z Pizy.
Herkules Poirot jkn.
- W takim razie musz si teraz uda do Pizy.
VII
Herkules Poirot sta na Campo Santo w Pizie, spogldajc na grb.
A wic to tutaj koczy si jego ledztwo... tu, na tym skromnym kopcu ziemi, usypanym nad
pen radoci istot, ktra poruszya serce i wyobrani prostego angielskiego mechanika.
Kto wie, czy to nie najlepsze zakoczenie tego dziwnego nagego romansu? Teraz
dziewczyna na zawsze pozostanie w pamici modego czowieka tak, jaka bya przez te kilka
uroczych godzin pewnego czerwcowego dnia. Konflikt odmiennych narodowoci, rnych
standardw ycia, a take zwyke rozczarowanie - wszystko to zostao wymazane na zawsze.
Herkules Poirot ze smutkiem potrzsn gow. Mylami wrci do swojej rozmowy z rodzin
Valetta. Do matki, z jej szerok chopsk twarz, do pogronego w blu ojca, do
ciemnowosej, zamknitej w sobie siostry.

37

- To stao si tak nagle, signor, tak nagle... Chocia od lat ju miaa nawroty bli... Lekarz nie
da nam wyboru, powiedzia, e trzeba jej operowa wyrostek natychmiast. Zabra j do
szpitala i... Si, si, umara pod narkoz. Nigdy nie odzyskaa przytomnoci.
Matka pocigna nosem.
- To bya taka bystra dziewczyna, nasza Bianca - szepna. - To straszne, e musiaa umrze
tak modo...
"Umara modo" - powtrzy w duchu Poirot.
Oto jego odpowied dla modego czowieka, ktry z takim zaufaniem zwrci si do niego o
pomoc.
Ona nie bdzie twoja, przyjacielu. Umara modo.
Jego ledztwo zakoczyo si - tutaj, gdzie krzywa wiea odcinaa si na tle nieba, a pierwsze
wiosenne kwiaty zapowiaday nadchodzce ycie i rado.
Czyby to powiew wiosny spowodowa, e tak si zbuntowa przeciwko temu ostatecznemu
rozwizaniu? A moe co innego? Co drgno w jego mylach, jakie sowo, "zwrot, imi?
Czy sprawa ta nie zakoczya si zbyt atwo, czy nie zazbiaa si zbyt gadko?
Herkules Poirot westchn. Musi odby jeszcze jedn podr, by pozby si resztek
wtpliwoci. Musi si uda do Vagray les Alpes.
VIII
Tutaj to rzeczywicie jest koniec wiata, pomyla. Te pokady niegu, te rozproszone tu i tam
chatki i budki, a w kadej z nich lecy bez ruchu czowiek, borykajcy si ze zdradzieck
mierci.
A wiec nareszcie dotar do Katriny Samoushenka. Kiedy j ujrza, jak ley z zapadnitymi
policzkami, na ktrych wida byo jaskrawoczerwone plamy, i z dugimi, chudymi
wycieczonymi rkami spoczywajcymi na kodrze, co drgno mu w pamici. Nie
zapamita jej nazwiska, ale widzia, jak taczya... porwaa go i oczarowaa swym kunsztem,
ktry kae zapomnie o zwykej sztuce.
Przypomnia sobie Michalea Novgina, Myliwego, skaczcego i wykonujcego piruety w
niesamowitym, fantastycznym lesie powstaym w mzgu Ambrose'a Vandela. Przypomnia
te sobie liczn latajc ani, wiecznie tropion, wiecznie podan... pikn zocist istot
z poroem na gowie i byszczcymi stopami z brzu. Pamita jej finaowy upadek, strza i
ran, i oszoomionego Michaela Novgina, trzymajcego w ramionach ciao martwej ani.
Katrina Samoushenka przygldaa mu si ze zdziwieniem.
- My si chyba nie znamy, prawda? - powiedziaa. - Czego pan chce ode mnie?
Herkules Poirot skoni si lekko.
- Przede wszystkim chc pani podzikowa za pani kunszt, dziki ktremu przeyem raz
wspaniay wieczr.
Umiechna si sabo.
- Ale sprowadzi mnie tu take mj zawd. Ju od duszego czasu szukam pani pokojwki...
na imi miaa Nita.
Wpatrywaa si w niego. W jej wielkich oczach malowao si zaskoczenie.
- Nita... co pan o niej wie?
- Opowiem pani.
Opowiedzia jej o dniu, w ktrym zepsu si jego samochd, i o Tedzie Williamsonie,
mitoszcym czapk w doniach i wyrzucajcym z siebie ca sw mio i cierpienie.
Suchaa bardzo uwanie.
Kiedy skoczy, odezwaa si:
- To wzruszajca historia... o tak, bardzo wzruszajca...
Herkules Poirot pokiwa gow.

38

- Owszem - przyzna. - Historia rodem z Arkadii, czy nie? Co moe mi pani powiedzie o tej
dziewczynie?
Katrina Samoushenka westchna.
- Miaam pokojwk... nazywaa si Juanita. Urocza dziewczyna... pogodna i radosna.
Przytrafio jej si to, co czsto zdarza si wybracom Logw. Umara modo.
Byy to wasne sowa Poirota - sowa ostateczne, nieodwoalne. Teraz znw je usysza. A
mimo to nie dawa za wygran.
- Ona nie yje? - zapyta.
- Tak, nie yje.
Herkules Poirot milcza przez chwil, po czym rzek:
- A jednak czego tu nie rozumiem. Kiedy zapytaem o pani pokojwk sir George'a
Sanderfielda, jakby si przestraszy. Dlaczego?
Cie niesmaku przemkn przez twarz tancerki.
- Powiedzia pan "o moj pokojwk". On myla, e chodzi panu o Marie... o dziewczyn,
ktra pracowaa u mnie po Juanicie. Jak mi si zdaje, prbowaa go szantaowa czym,
czego si o nim dowiedziaa. To bya wstrtna dziewczyna... wcibska, wiecznie grzebaa w
listach i zamknitych szufladach.
- To wszystko wyjania - mrukn detektyw. Zamilk na chwil, po czym cign rwnie
natarczywym tonem: - Juanita miaa na nazwisko Valetta i umara na stole operacyjnym w
Pizie przy wycinaniu wyrostka. Zgadza si?
Zauway, e tancerka zawahaa si ledwie dostrzegalnie, zanim skina gow.
- Tak, to prawda.
- A jednak pozostaje pewien drobiazg - mrukn Poirot z zadum. - Rodzina nazywaa j
Bianca, a nie Juanita.
Katrina wzruszya ramionami.
- Bianca, Juanita, czy to wane? Myl, e naprawd nazywaa si Bianca, ale pewnie
uwaaa, e Juanita brzmi bardziej romantycznie, wiec wybraa sobie to imi.
- Tak pani myli? - Poirot przerwa, a po chwili dorzuci zupenie innym tonem: - A ja sdz,
e jest jeszcze inne wyjanienie.
- Jakie?
Detektyw pochyli si.
- Ted Williamson powiedzia, e dziewczyna, ktr widzia, miaa wosy jak zote skrzyda.
Pochyli si jeszcze bardziej, muskajc palcami faliste loki Katriny.
- Zote skrzyda, zote poroe? Zaley, jak na to patrze, czy kto widzi w pani anioa, czy
diaba? Moe by pani jednym lub drugim. A moe to tylko zote poroe rannej ani?
- Ranna ania... - mrukna Katrina gosem kogo, kto straci ju resztki nadziei.
- Przez cay czas opis Teda Williamsona nie dawa mi spokoju - powiedzia Poirot. - Co mi
przypomina... pani, taczc w lesie i byskajc stopami z brzu. Czy mam pani
powiedzie, co myl, mademoiselle? Ot myl, e pewnego razu pojechaa pani do
Grasslawn, bez pokojwki, poniewa Bianca Valetta wrcia do Italii, a pani nie znalaza
jeszcze nowej dziewczyny. Czua ju pani nadcigajc chorob i tego dnia, kiedy wszyscy
wybrali si na caodzienn wycieczk po rzece, zostaa pani w domu sama. Kto zadzwoni do
drzwi, pani otworzya, i ujrzaa... mam powiedzie, co pani ujrzaa? Modzieca, naiwnego
jak dziecko i piknego jak bg! Wic wymylia pani dla niego dziewczyn - dziewczyn
imieniem Incoghita, nie Juanita - i przez kilka godzin spacerowaa z nim pani w Arkadii...
Nastpia dusza cisza, a wreszcie Katrina odezwaa si sabym, ochrypym gosem:
- Przynajmniej w jednym panu nie skamaam. Podaam panu prawdziwe zakoczenie tej
historii. Nita umrze modo.

39

- Ah, non - Herkules Poirot zupenie si odmieni. Uderzy doni w st. Sta si nagle
prozaiczny i praktyczny. - To niepotrzebne! Pani nie umrze. Chyba potrafi pani walczy o
swoje ycie nie gorzej od innych?
Potrzsna gow... smutno, beznadziejnie...
- A c ja mam za ycie przed sob?
- Nie ycie na scenie, ma si rozumie! Ale niech pani pomyli, e ycie nie koczy si w
teatrze. Prosz mi powiedzie, mademoiselle, ale szczerze - czy pani ojciec rzeczywicie by
ksiciem, czy choby generaem?
Rozemiaa si.
- By kierowc ciarwki w Leningradzie!
- Znakomicie! Dlaczego wic nie miaaby pani zosta on wiejskiego mechanika
samochodowego? Mie dzieci pikne jak bogowie, ktre bd taczy tak, jak pani niegdy
taczya?
Katrinie zaparo dech.
- Ale to czysta fantazja!
- A jednak - owiadczy Herkules Poirot z satysfakcj w gosie - wierz, e tak si stanie!
DZIK Z ERYMANTU
I
Korzystajc z tego, e trzecia praca Herkulesa zaprowadzia go do Szwajcarii, Herkules
Poirot postanowi zwiedzi okolice, ktrych dotychczas nie pozna.
Spdzi kilka miych dni w Chamonix, dzie czy dwa przebywa w Montreux, a nastpnie
wybra si do Aldermatt - miejscowoci, ktr zachwalao wielu jego znajomych.
Aldermatt wywaro na nim jednak niemie wraenie. To pooone na samym dnie doliny
miasteczko ze wszystkich stron zamykay zwaliste, pokryte wiecznym niegiem gry. Na
przekr zdrowemu rozsdkowi Poirot czu, e trudno mu jest oddycha.
- Wykluczone, ebym tu zosta - powiedzia do siebie. W tej samej chwili zauway kolejk
linow. - Stanowczo musz do niej wsi.
Dowiedzia si, e kolejka jedzie do Les Avines, nastpnie do Caurouchet, a wreszcie
koczy bieg w Rochers Neiges, dziesi tysicy stp nad poziomem morza.
Poirot nie zamierza jecha tak wysoko. Uzna, e jak na jego potrzeby Les Avines bdzie w
sam raz.
Nie wzi jednak pod uwag elementu przypadku, ktry odgrywa w yciu tak istotn rol.
Zaledwie kolejka ruszya, do Poirota podszed konduktor. Dokadnie sprawdzi jego bilet,
skasowa go dziurkaczem o do przeraajcym wygldzie i zwrci go, kaniajc si lekko.
Jednoczenie Poirot poczu, e wraz z biletem, konduktor wsuwa mu w do may zwitek
papieru.
Brwi Herkulesa Poirot powdroway w gr. Wkrtce, bez popiechu, detektyw rozwin
kartk. Okazao si, e to popiesznie skrelony owkiem list.
Nie sposb - brzmiaa tre - pomyli tych wsw! Witam pana, drogi kolego. Jeli pan tylko
zechce, moe mi si pan bardzo przyda. Nic wtpi, e czyta! pan o sprawie Salleya?
Zabjca - Marrascaud - ma si podobno spotka z czonkami swojej bandy w Rochers
Neiges... jakby ju nie zna lepszych miejsc! Oczywicie, wszystko to moe okaza si blag,
cho nasze informacje s. raczej wiarygodne... zawsze znajdzie si jaki donosiciel, czy nie?
Niech wic pan trzyma oczy otwarte, przyjacielu. Prosz si skontaktowa z inspektorem
Drouet, ktry ju jest na miejscu. To bardzo zdolny detektyw - ale daleko mu do
byskotliwoci Herkulesa Poirot. Zaley nam, przyjacielu, eby Marrascaud zosta ujty... i to
ywcem. To nie jest czowiek, raczej dzik... jeden z najbardziej niebezpiecznych mordercw
naszych czasw. Wolaem nie ryzykowa rozmowy z panem w Aldermatt, gdy mogli mnie

40

obserwowa, a uchodzc za zwykego turyst, bdzie pan mia wolniejsz rk. Owocnych
oww! Paski stary przyjaciel
Lementeuil
Herkules Poirot w zamyleniu gadzi wsa. Tak, to prawda, e nie sposb pomyli wsw
Herkulesa Poirot. Ale o co tu chodzi? Czyta w gazetach o l'affaire Salley - morderstwie
popenionym z zimn krwi na znanym paryskim bukmacherze. Wiedziano, kim jest
morderca. Marrascaud by czonkiem dobrze znanej bandy dziaajcej na wycigach.
Podejrzewano go o wiele innych zabjstw - ale tym razem jego win udowodniono ponad
wszelk wtpliwo. Uciek jednak, jak sdzono za granic, i poszukiwaa go policja
wszystkich krajw Europy. A wic Marrascaud planowa spotkanie w Rochers Neiges...
Herkules Poirot powoli potrzsn gow. By zdziwiony. Rochers Neiges ley powyej
granicy wiecznych niegw. Jest tam hotel, ale jego jedyne poczenie ze wiatem to kolejka
linowa, jako e stoi on na dugiej, wskiej pce skalnej, wiszcej nad dolin. Hotel otwierano
w czerwcu, lecz a do lipca i sierpnia mao kto tam przyjeda. Brakowao mu zapasowych
wej i wyj - kto, kogo by tam wytropiono, znalazby si w puapce. Jak na spotkanie
bandy przestpcw, miejsce to wydawao si wrcz absurdalne.
A jednak, skoro Lementeuil twierdzi, e jego informacje s wiarygodne, to prawdopodobnie
mia racj. Herkules Poirot ywi gboki szacunek do szwajcarskiego komisarza policji.
Wiedzia, e jest to czowiek mdry, na ktrym mona polega.
Nieznane bliej powody kazay Marrascaudowi stawi si na spotkanie w tym oderwanym od
cywilizacji miejscu. Herkules Poirot westchn. ciganie bezlitosnego mordercy dalekie byo
od tego, co uwaa za przyjemne spdzanie wolnego czasu. Zreflektowa si, e wysilanie
umysu z gbin fotela to co bardziej w jego stylu ni zastawianie w grach side na dzika.
Dzik - wanie tego okrelenia uy Lementeuil. Niewtpliwie dziwny to zbieg okolicznoci...
- Czwarta praca Herkulesa - powiedzia sobie w duchu. - Dzik z Erymantu.
Spokojnie, nieostentacyjnie, obrzuci bacznym wzrokiem wsppasaerw.
Naprzeciwko niego siedzia amerykaski turysta. Jego ubranie, paszcz, walizeczka, a po
pen nadziei przyja do otoczenia i naiwny podziw dla krajobrazu, a nawet przewodnik w
rku, wszystko to zdradzao go i obwieszczao, e oto Amerykanin z prowincji po raz
pierwszy zwiedza Europ. Poirot osdzi, e lada chwila sprbuje nawiza rozmow - peen
smutku, psi wyraz jego twarzy wiadczy o tym nieomylnie.
Po drugiej stronie wagonika wysoki dystyngowany mczyzna o szpakowatych wosach i
wydatnym nosie czyta niemieck ksik. Mia silne, ruchliwe palce muzyka lub chirurga.
Za nim siedzieli trzej mczyni, wszyscy w tym samym typie. Mieli krzywe nogi i otaczaa
ich trudna do sprecyzowania atmosfera koniarzy. Grali w karty. Wkrtce zaprosz pewnie
kogo z obcych do wsplnej gry. Pocztkowo nieznajomy bdzie wygrywa, lecz szczcie
szybko odwrci si od niego.
Ci trzej nie wyrniali si niczym niezwykym, niezwyke byo natomiast miejsce, w ktrym
si znajdowali.
Mona by si ich spodziewa w kadym pocigu kursujcym na wycigi lub te na jakim
skromniejszym statku, pasaerskim. Ale w niemal pustej kolejce linowej - nie!
W wagoniku znajdowaa si jeszcze jedna osoba - kobieta. Bya wysoka, miaa ciemne wosy
i pikn twarz, ktra mogaby wyrazi ca gam uczu - ale ktra zastyga teraz w dziwn,
wypran z wszelkiego wyrazu mask. Nie patrzya na nikogo, wygldajc przez okno na
dolin.
Zgodnie z przewidywaniami Poirota, Amerykanin wkrtce nawiza rozmow. Powiedzia, e
nazywa si Schwartz. To jego pierwsza podr do Europy. Sceneria jest absolutnie wspaniaa.
Gbokie wraenie zrobi na nim zamek w Chillon. O Paryu nie jest zbyt dobrego zdania stanowczo przereklamowany. By w Folies Bergeres, w Luwrze i w katedrze Notre Dam.

41

Stwierdzi, e w adnej restauracji i kawiarni nie potrafi gra hot jazzu jak naley. Champs
Elysees s jego zdaniem cakiem nieze, podobaj mu si fontanny, zwaszcza owietlone.
W Les Avines ani w Caurouchet nikt nie wysiad. Byo jasne, e wszyscy jad do Rochers
Neiges.
Pan Schwartz wyjani powody, dla ktrych si tam udaje. Powiedzia, e zawsze chcia
znale si wysoko, wrd zanieonych gr. Dziesi tysicy stp to ju wcale niele sysza, e na takiej wysokoci nie da si nawet ugotowa jajka jak naley.
W naiwnej prostodusznoci pan Schwartz sprbowa wcign w rozmow wysokiego
szpakowatego mczyzn siedzcego po drugiej stronie, wagoniku, lecz ten zmierzy go tylko
zimnym spojrzeniem sponad pince-nez i wrci do czytania ksiki.
Pan Schwartz zaproponowa wic ciemnowosej damie, eby zamienili si miejscami.
Wyjani, e bdzie miaa lepszy widok.
Wtpliwe, czy znaa angielski. W kadym razie potrzsna tylko gow i jeszcze bardziej
wtulia si w futrzany konierz paszcza.
- Nie wiem, czy to dobrze, eby kobieta podrowaa samotnie, bez kogo, kto by si ni zaj
- mrukn pan Schwartz do Poirota. - Kobieta w podry wymaga nieustannej opieki.
Majc dobrze w pamici niektre Amerykanki spotkane na kontynencie, Herkules Poirot
przyzna mu racj. Pan Schwartz westchn. wiat by dla niego tak nieyczliwy. A przecie,
mwiy jego brzowe oczy, troch yczliwoci w yciu nikomu chyba nie zaszkodzi?
II
Kierownik hotelu witajcy goci w surducie i lakierkach na tym kocu, czy raczej szczycie
wiata wydawa si czym zgoa niedorzecznym.
By to wysoki, przystojny mczyzna o dystyngowanych manierach. Kaja si i przeprasza.
Tak wczenie, dopiero pocztek sezonu... Nie ma gorcej wody... Nic jeszcze nie jest
przygotowane jak naley... Naturalnie, uczyni wszystko, co w jego mocy... personel jeszcze
nie jest skompletowany... Waciwie to niespodziewane przybycie tak licznych goci
zaskoczyo go...
Wszystko to wyrzuca z siebie z zawodow uprzejmoci, a jednak Poirotowi wydawao si,
e za fasad uprzejmoci dostrzega wyrane oznaki niepokoju. Pomimo caej swobody,
kierownik swobodny nie by. Martwi si czym.
Obiad podano w wielkiej sali z widokiem na dolin. Samotny kelner imieniem Gustave by
fachowy i zrczny. Kry po Sali, doradzajc wybr menu i byskawicznym ruchem
podsuwajc gociom kart win. Trzej koniarze siedzieli razem przy jednym stoliku.
Rozmawiali po francusku, wybuchajc gonym miechem.
- Cay Joseph!... A co si dzieje z t malutk Denise, mon vieux?... A pamitasz, jak ta
przeklta winia, nie ko, wystawia nas do wiatru w Auteuil?
Wszystko to byo bardzo szczere, bardzo w ich stylu... i raco nie na miejscu!
Kobieta o piknej twarzy siedziaa samotnie przy stoliku w rogu sali. Nie spojrzaa na nikogo.
Po obiedzie, kiedy Poirot siedzia w holu, kierownik hotelu podszed do niego i zacz si
zwierza. Monsieur nie powinien ocenia hotelu zbyt surowo. To dlatego, e jeszcze nie
sezon. Przed kocem lipca nikt tu nie przyjeda. Ta dama - monsieur pewnie j zauway? ot ona co roku przyjeda tu o tej samej porze. Jej m trzy lata temu zgin podczas
wspinaczki. Bardzo to byo smutne. Tacy byli do siebie przywizani. Ona przyjeda tu
zawsze przed nadejciem sezonu... eby mie spokj. To jej wita pielgrzymka. A ten starszy
pan to sawny lekarz, doktor Karl Lutz z Wiednia. Powiedzia, e przyjecha tu dla spokoju i
wypoczynku.
- To prawda, spokojnie tu - przyzna Herkules Poirot.

42

- A ci panowie? - Wskaza na trzech koniarzy. - Czy oni te przyjechali dla wypoczynku, jak
pan myli?
Kierownik wzruszy ramionami. W jego oczach znw pojawi si wyraz zatroskania.
- Ach, ci turyci, oni wci szukaj nowych wrae - powiedzia wymijajco. - Wysoko...
ju samo to jest dla nich przeyciem.
Zdaniem Poirota, nie byo to przeycie zbyt przyjemne. Przez cay czas zdawa sobie spraw,
e jego serce bije w przypieszonym rytmie. W gowie koataa mu si dziecica wyliczanka:
Gdzie wysoko ponad wiatem,
wywijajc wielkim batem...
Do holu wszed Schwartz. Na widok Poirota jego oczy rozbysy. Natychmiast ruszy ku
niemu.
- Rozmawiaem z tym lekarzem. Jako tako mwi po angielsku. To yd, hitlerowcy wypdzili
go z Austrii. Wie pan, myl, e oni maj nie po kolei w gowie. Ten doktor Lutz to, zdaje si,
nie byle kto... specjalista od nerww, psychoanalizy, czy czego takiego.
Jego wzrok powdrowa do stolika, przy ktrym wysoka kobieta siedziaa spogldajc przez
okno na bezlitosne gry. ciszy gos.
- Kelner poda mi jej nazwisko. Nazywa si madame Grandier. Jej m zgin podczas
wspinaczki. To dlatego tu przyjeda. Nie wiem, jak pan, ale mam wraenie, e powinnimy
jako temu zaradzi... oderwa j od wasnych myli...
- Na paskim miejscu nie prbowabym tego - powiedzia Herkules Poirot.
Jednak yczliwo Schwartza dla wiata bya niespoyta.
Poirot zobaczy, jak prbuje nawiza rozmow i jak kobieta bezlitonie odprawia go z
kwitkiem. Przez chwile tych dwoje stao obok siebie, odcinajc si na tle nieba. Kobieta bya
wysza od Amerykanina. Staa z odrzucon do tyu gow i zimnym, nieprzystpnym
wyrazem twarzy.
Poirot nie sysza, co powiedziaa, lecz Schwartz wrci wyranie przybity.
- Nic z tego - powiedzia. - Skoro ju jednak jestemy ludmi - dorzuci w zadumie - to nie
widz powodu, eby nie odnosi si do siebie po ludzku. Nie sdzi pan, panie... a wie pan, e
nie znam jeszcze paskiego nazwiska?
- Nazywam si Poirier - odrzek Poirot. - Jestem fabrykantem jedwabiu z Lyonu.
- Prosz przyj moj wizytwk, panie Poirier, a jeeli kiedykolwiek zawita pan do Fountain
Springs, bdzie pan mile widziany.
Poirot wzi wizytwk, woy rk do kieszeni i mrukn:
- Niestety, nie mam przy sobie wizytwki...
Wieczorem, przed pjciem spa, Poirot jeszcze raz przeczyta dokadnie list od Lementeuila,
po czym zoy go starannie i schowa do portfela. Wchodzc do ka, powiedzia cicho:
- To dziwne... tak si zastanawiam...
III
Gustave, kelner, przynis Poirotowi niadanie skadajce si z kawy i bueczek. Przeprasza z
powodu kawy.
- Monsieur rozumie chyba, e na takich wysokociach nie mona poda kawy odpowiednio
gorcej. Przykre to, ale zbyt szybko zaczyna si gotowa.
- Trzeba mnie znosi kaprysy natury - owiadczy Poirot.
- Z pana jest prawdziwy filozof - zauway cicho Gustave.
Skierowa si do drzwi, lecz zamiast wyj z pokoju, rozejrza si szybko w korytarzu,
zamkn drzwi z powrotem i wrci do detektywa.
- Pan Herkules Poirot? - zapyta. - Jestem Drouet, inspektor policji.
- Tak mylaem - bkn detektyw. Drouet ciszy gos.

43

- Panie Poirot, stao si co bardzo niepokojcego. Wypadek na kolejce!


- Wypadek? - Poirot usiad w ku. - Jaki wypadek?
- Obeszo si bez ofiar. To si stao w nocy. Moe byy to siy natury... niewielka lawina,
ktra porwaa kamienie i skay. Ale jest te moliwe, e kto przyoy do tego rk. Nie
wiadomo. Tak czy inaczej, naprawa potrwa wiele dni, a przez ten czas jestemy odcici od
wiata. Na pocztku sezonu, kiedy nieg jeszcze zalega, nie sposb porozumie si z dolin.
Herkules Poirot usiad.
- To bardzo ciekawe - powiedzia cicho. Inspektor pokiwa gow.
- Tak. Dowodzi to, e informacje naszego komisarza byy prawdziwe. Marrascaud ma si tu z
kim spotka, wic dopilnowa, eby mu w tym nikt nie przeszkadza.
- Ale to absurd! - zawoa detektyw.
- Zgadzam si z panem. - Inspektor Drouet rozoy rce. - Kci si to ze zdrowym
rozsdkiem, ale tak jest. Ten Marrascaud to niesychany osobnik. Ja osobicie - skin gow uwaam, e jest szalony.
- Szaleniec i morderca! - powiedzia Poirot.
- Przyznaj, e to mao zabawne - stwierdzi sucho
Drouet.
- Ale jeeli Marrascaud umwi si tutaj, na tej zasypanej niegiem skalnej pce, to znaczy,
e on sam ju tu jest, skoro odcito poczenie ze wiatem - rzek powoli detektyw.
- Wiem - powiedzia Drouet spokojnie.
Przez dusz chwil obaj milczeli. Nagle Poirot zapyta: - A doktor Lutz? Czy moliwe, e to
Marrascaud?
Drouet potrzsn gow.
- Nie sdz. Doktor Lutz istnieje naprawd, widziaem, jego zdjcia w prasie. To znany,
wybitny lekarz. Ten tutaj jest bardzo podobny do tych fotografii.
- Jeeli Marrascaud jest artyst kamuflau, to z powodzeniem mgby odegra jego rol.
- Tak, ale czy jest nim istotnie? Nigdy nie syszaem, eby to bya jego specjalno. Brak mu
chytroci i przebiegoci wa. To dzik... okrutny, straszliwy, szarujcy na olep dzik.
- A jednak... - bkn Poirot.
- Zgoda, on ucieka przed sprawiedliwoci - wtrci szybko Drouet. - Zmuszony jest si
ukrywa. Wobec tego moe - a nawet musi - wystpowa w przebraniu.
- Czy ma pan jego rysopis? Inspektor wzruszy ramionami. - Tylko powierzchowny. Oficjaln
fotografi ledcz i szczegowe dane miaem otrzyma wanie dzisiaj. Wiem tylko, e ma
trzydzieci kilka lat, wzrost powyej przecitnej i ciemn cer. Znakw szczeglnych brak.
Poirot wzruszy ramionami.
- To moe si odnosi do kadego. A co z tym Amerykaninem, Schwartzem?
- Wanie miaem pana o to zapyta. Rozmawia pan z nim, a zdaje si, e spdzi pan duo
czasu w towarzystwie Anglikw i Amerykanw. Na pierwszy rzut oka wyglda na zwykego
amerykaskiego turyst. Paszport ma w porzdku. Moe si wprawdzie wydawa dziwne, e
przyjecha akurat tutaj... ale amerykascy turyci s nieobliczalni. Co pan o tym myli?
Herkules Poirot niezdecydowanie potrzsn gow.
- W kadym razie wydaje si, e jest nieszkodliwy, moe tylko troch zbyt towarzyski.
Zapewne nudziarz, ale trudno przypuszcza, eby by niebezpieczny. S tu jednak inni gocie
- dorzuci po chwili.
Inspektor gorliwie pokiwa gow.
- Wanie, i s w typie tych, ktrych szukamy. Dabym gow, panie Poirot, e to czonkowie
bandy Marrascauda. To typowi przestpcy grasujcy na wycigach, jeeli kiedykolwiek
widziaem takich na oczy! Kto wie, czy jednym z nich nie jest sam Marrascaud?
Herkules Poirot zamyli si. Przypomnia sobie twarze tych trzech ludzi.

44

Jeden z nich mia szerok twarz o wysunitym czole i grubych szczkach - twarz zwierzcia.
Drugi by szczupy i smuky, o wskiej, przebieglej twarzy i zimnych oczach. Trzeci mia
ziemista cer i wygld strojnisia.
Owszem, jeden z nich mg by Marrascaudem, lecz jeli tak, to nieodparcie nasuwao si
pytanie: dlaczego?
Dlaczego Marrascaud podrowa razem z dwoma czonkami swojej bandy i da si zwabi w
te gry jak mysz w puapk? Bez wtpienia mogli si umwi na spotkanie w
bezpieczniejszym, nie tak fantastycznym miejscu - w kawiarni, na dworcu, w zatoczonym
kinie, w parku... wszdzie tam, gdzie istnieje wiele drg ucieczki, a nie tutaj, w tej nienej
guszy wysoko ponad wiatem. Sprbowa przekaza cz z tego inspektorowi Drouet, ktry
ochoczo przyzna mu racj.
- Ale tak, to fantastyczny pomys, zupenie bez sensu.
- Jeeli mieli si tu spotka, to dlaczego podrowali razem? Rzeczywicie, to cakiem bez
sensu.
- W takim razie naley rozway drug moliwo - stwierdzi Drouet z zatroskan twarz. Ci trzej to czonkowie bandy Marrascauda, ktrzy przyjechali tu, by si z nim spotka. Wobec
tego, kto jest Marrascaudem?
- A co z personelem hotelu?
Drouet wzruszy ramionami.
- O personelu nie ma nawet co mwi. Jest tu staruszka, ktra gotuje, i jej m Jacques, te
staruszek... pracuj tu pewnie z p wieku. Do tego by kelner, ktrego miejsce zajem, i to
wszyscy.
- Kierownik oczywicie wie, kim pan jest?
- Naturalnie. Jego wsppraca bya konieczna.
- Czy nie odnis pan wraenia e on si czym martwi? - zapyta Poirot.
Zdawao si, e uwaga ta zrobia wraenie na inspektorze.
- Tak, to prawda - odpar zamylony.
- Moe on boi si tylko dlatego, e nie chce mie do czynienia z policj?
- Ale pan myli, e jest w tym co wicej? Myli pan, e on moe... co wiedzie? - Tak mi to
tylko przyszo do gowy.
- Czy ja wiem? - bkn pospnie Drouet. Po chwili dorzuci: - Myli pan, e uda si z niego
co wycign?
Detektyw potrzsn gow z powtpiewaniem.
- Moim zdaniem lepiej nie da mu pozna, e go podejrzewamy. Niech pan ma na niego oko,
to wszystko.
Drouet skin gow i ruszy do drzwi.
- Nie ma pan adnych pomysw, panie Poirot? Znam pask reputacje. U nas te byo o panu
sycha.
- W tej chwili niczego nie chciabym sugerowa - odrzek Poirot z wahaniem. - Wci nie
rozumiem powodu... powodu, dla ktrego kto chciaby si spotyka w takim miejscu. Na
dobr spraw w ogle nie rozumiem powodu ich spotkania.
- Pienidze - wyjani zwile Drouet.
- A wic ten biedny Salley zosta take okradziony?
- Tak, mia przy sobie znaczn sum pienidzy, ktra znikna.
- I sdzi pan, e spotkanie ma na celu podzia upu?
- To najlepsze wytumaczenie.
Detektyw z niezadowoleniem potrzsn gow.
- Tak, ale dlaczego akurat tutaj? To najgorsze z moliwych miejsc na spotkanie przestpcw.
Za to w takim miejscu, jak to, mona by si umwi z kobiet...
Drouet z zapaem zrobi krok w przd.

45

- Myli pan...? - rzuci z podnieceniem.


- Myl, e madame Grandier to bardzo pikna kobieta - powiedzia Poirot. - Myl, e dla
niej kady mczyzna wspiby si na wysoko dziesiciu tysicy stp... oczywicie gdyby
mu to zaproponowaa.
- Wie pan, e to interesujce - rzek Drouet. - Nigdy jako nie czyem jej z t spraw. W
kocu przyjeda tu co rok od kilku lat.
- Tak... i wanie dlatego jej obecno tutaj nie wywoaaby adnych komentarzy - owiadczy
Poirot. -Mgby to by powd, nie sdzi pan, eby na miejsce spotkanie wybra akurat
Rochers Neiges?
- To jest myl, panie Poirot - powiedzia Drouet z oywieniem. - Przyjrz si caej sprawie od
tej strony.
IV
Dzie min bez szczeglnych wydarze. Na cae szczcie hotel by dobrze zaopatrzony.
Kierownik wyjani, e nie ma powodu do obaw. Prowiantu nie brakowao.
Herkules Poirot sprbowa nawiza rozmow z doktorem Lutzem, ale bez skutku. Lekarz
jasno da mu do zrozumienia, e psychologia interesuje go od strony zawodowej, wic nie ma
zamiaru dyskutowa o niej z laikiem. Siedzia w kcie, zatopiony w opasym niemieckim
tpmisku o podwiadomoci, co chwila robic liczne notatki i przypisy.
Herkules Poirot wyszed na dwr i spacerujc bez widocznego celu, zawdrowa w okolice
kuchni. Sprbowa wda si w rozmow ze starym Jacquesem, lecz ten by gburowaty i
podejrzliwy. Jego ona, kucharka, okazaa si bardziej przystpna. Na szczcie maj spory
zapas ywnoci w puszkach - wyjania Poirotowi. Ale ona konserw nie uznaje. Paskudnie
drogie, a w dodatku czy mona si czym takim naje? Dobry Pan Bg nigdy nie mia
zamiaru karmi ludzi konserwami.
Rozmowa zesza na temat personelu hotelowego. Na pocztku lipca zjedaj pokojwki i
dodatkowi kelnerzy. Ale przez najblisze trzy tygodnie prawie nikt nie przyjedzie, tylko
turyci, ktrzy zjadaj tu obiad i zaraz wracaj na d. Ona, Jacques i jeden kelner radz sobie
z tym doskonale.
- Zanim przyjecha Gustave, by tu ju chyba jaki kelner, prawda? - zapyta Poirot.
- Tak, rzeczywicie, ale by do niczego. Nic mia wprawy, dowiadczenia - adna klasa.
- Dugo tu pracowa, zanim Gustave go zastpi?
- Tylko kilka dni, niecay tydzie. Zwolniono go, oczywicie. Wcale nas to nie zaskoczyo.
Musiao do tego doj.
- I nie skary si z tego powodu?
- Nie, skd, wyjecha cakiem spokojnie. W kocu czego mg si spodziewa? To hotel
wysokiej klasy. Tu si wymaga odpowiedniej obsugi.
Poirot pokiwa gow.
- Dokd pojecha?
- Znaczy si, ten Robert? - Wzruszya ramionami. - Pewnie wrci do tej obskurnej kawiarni,
z ktrej przyjecha.
- Wyjecha std kolejk?
Spojrzaa na niego ze zdziwieniem.
- Jakeby inaczej, monsieur. Czy jest std inna droga?
- A czy kto go odprowadzi? - zapyta Poirot.
Oboje wlepili w niego wzrok.
- Te co, uwaa pan, e kto by odprowadza takiego nicponia... moe jeszcze wyprawi mu
uroczyste poegnanie? Ma si swoje wasne sprawy na gowie.
- No wanie - rzek Herkules Poirot.

46

Odszed powoli, spogldajc w gr na budynek hotelu. Byo to wielkie gmaszysko, w


ktrym na razie otwarte byo tylko jedno skrzydo. W pozostaych skrzydach byo wiele
pokoi, zamknitych na cztery spusty, do ktrych zapewne nikt nie zaglda...
Doszed do rogu hotelu i niemal zderzy si z jednym z trjki karciarzy. By to ten o ziemistej
cerze i bladych oczach, ktrymi spojrza na Poirota bez wyrazu.
Rozchyli nieco wargi, ukazujc zby jak narowisty ko.
Poirot min go i ujrza przed sob wysok, zgrabn posta - madame Grandier.
Przyspieszy kroku i zrwna si z ni.
- Przykra sprawa, ten wypadek z kolejk - odezwa si. - Mam nadziej, madame, e pani
plany na tym nie ucierpi?
- Jest mi to obojtne - odpara. Miaa bardzo gboki gos - peny kontralt. Nie spojrzaa nawet
na Poirota, lecz skrcia w bok i maymi bocznymi drzwiami wesza do hotelu.
Herkules Poirot wczenie pooy si spa. Obudzi si krtko po pnocy.
Kto majstrowa przy zamku w jego drzwiach.
Usiad na ku i zapali wiato. W tej samej chwili zamek ustpi, drzwi si otworzyy i
stanli w nich trzej mczyni - trzej karciarze. S nieco wstawieni, pomyla Poirot. Ich
twarze miay gupkowaty, a zarazem wrogi wyraz. Ujrza bysk ostrza brzytwy.
Wysoki, barczysty mczyzna zbliy si do niego.
- Przeklta winio! - warkn.
Wybuchn stekiem wyzwisk. Wszyscy trzej zowrbnie zbliyli si do bezbronnego
czowieka w ku. - Potniemy go troch, co chopaki? Poszerzymy umiech panu
detektywowi. Nie bdzie dzi pierwszy.
Podchodzili do niego powoli, zdecydowanie, ostrza brzytew byszczay...
Nagle za nimi odezwa si zaskakujcy swym akcentem zza oceanu gos:
- Rczki do gry!
Odwrcili si byskawicznie. W drzwiach sta Schwartz, ubrany w cudaczn piam w
jaskrawe pasy. W rku trzyma pistolet samopowtarzalny.
- Rczki do gry, chopcy! - powtrzy. - Strzelam nie najgorzej.
Nacisn spust. Kula wisna koo ucha najwyszego z nich i utkna w drewnianej framudze
okna. Trzy pary rk momentalnie uniosy si w gr.
- Mona pana prosi, panie Poirier? - rzek Schwartz.
Herkules Poirot byskawicznie wyskoczy z ka. Zebra byszczce brzytwy i obmaca
wszystkich trzech, sprawdzajc, czy nie maj innej broni.
- A teraz jazda! - rozkaza Schwartz. - W korytarzu stoi wielka szafa. Okien nie ma. W sam
raz dla was.
Wepchn ich do szafy i zamkn j na klucz. Odwrci si do Poirota. Gos ama mu si z
przyjemnego podniecenia.
- No i prosz! Wie pan, panie Poirier, e niektrzy w Fountain Springs mieli si ze mnie, e
wybieram si za granic z broni. "Jak ci si zdaje, dokd jedziesz? - mwili. - Do dungli?"
Ale ten si mieje, kto si mieje ostatni. Widzia pan kiedy takich drani?
- Drogi panie Schwartz, zjawi si pan w sam por - owiadczy Poirot. - Zupenie jak na
scenie! Jestem panu wielce zobowizany.
- Drobiazg. Ale co teraz? Powinnimy tych tutaj przekaza policji, a nie mamy jak tego
zrobi. Ot i problem. Moe lepiej porozumie si z kierownikiem?
- Kierownik, tak - bkn Poirot. - Myl, e wpierw jednak porozmawiajmy z kelnerem...
Gustave'em, alias inspektorem Drouet. Ale tak, kelner Gustave to w rzeczywistoci
detektyw.
Schwartz wybauszy oczy.
- A wic, dlatego to zrobili!
- Kto co zrobi?

47

- Pan zajmowa drugie miejsce na licie tych ajdakw. Najpierw pocili Gustave'a.
- Co takiego?
- Prosz ze mn. Doktor ju si nim opiekuje.
Drouet zajmowa may pokoik na najwyszym pitrze. Doktor Lutz, w szlafroku, bandaowa
wanie jego twarz.
Kiedy weszli, odwrci gow.
- A, to pan, panie Schwartz! Paskudna sprawa. Co za rzenicy! Nieludzkie potwory!
Drouet lea nieruchomo, pojkujc.
- Czy to co gronego? - zapyta Schwartz.
- Nie umrze, jeli o to panu chodzi. Ale nie wolno mu mwi... nie naley go denerwowa.
Opatrzyem ju rany, wic nie grozi mu zakaenie krwi.
Opucili pokj we trzech.
- Mwi pan, e Gustave to oficer policji? - zwrci si Schwartz do detektywa.
Herkules Poirot skin gow.
- Wic co on tu robi?
- ledzi bardzo niebezpiecznego przestpc.
Poirot w kilku sowach wyjani sytuacj.
- Marrascaud? - odezwa si doktor Lutz. - Czytaem o tej sprawie w gazetach. Bardzo bym
chcia si z nim spotka. Musi w nim tkwi co z gruntu nienormalnego. Chciabym wiedzie,
jakie byo jego dziecistwo.
- Ja natomiast chciabym wiedzie, gdzie on teraz jest - owiadczy detektyw.
- Czy nie jest on jednym z tych trzech, ktrych wanie zamknlimy w szafie? - zapyta
Schwartz.
- Tak, to moliwe... tak - bkn Poirot z niezadowoleniem. - Ale nie jestem pewien... Mam
pomys...
Przerwa, wpatrujc si w powego koloru chodnik, na ktrym wida byo ciemne rdzawe
plamy.
- lady stp - powiedzia. - Moim zdaniem to lady kogo, kto wdepn w krew. Prowadz do
zamknitego skrzyda hotelu. Chodmy, musimy si spieszy!
Weszli za nim przez drzwi wahadowe w ciemny, zakurzony korytarz. Idc ladem stp
skrcili za rg i doszli do uchylonych drzwi.
Poirot otworzy je i wszed do rodka. Wyda przeraliwy krzyk.
Znajdowa si w sypialni. ko byo niedawno uywane, a na stole staa taca z jedzeniem.
Na rodku podogi leay zwoki mczyzny. By niewiele ponad redniego wzrostu.
Zaatakowano go z dzik, niewiarygodn wrcz brutalnoci. Na jego ramionach i piersiach
widnia z tuzin ran, a gow roztrzaskano mu prawie na miazg.
Schwartz wyda zduszony jk i odwrci si, jak gdyby mia zwymiotowa.
Doktor Lutz z przeraeniem krzykn co po niemiecku.
- Kto to? - zapyta Schwartz sabym gosem. - Czy kto z was wie?
- Wyobraam sobie, e znano go tu jako Roberta, niezdarnego kelnera - odpowiedzia Poirot.
Lutz podszed do zwok. Nachyli si i wskaza na co palcem.
Do piersi zmarego przypito kartk, na ktrej kto nabazgra kilka sw atramentem.
- Marrascaud nie bdzie wicej zabija ani oszukiwa przyjaci!
- Marrascaud! - wykrzykn Schwartz. - Wic to jest Marrascaud! Ale co go tu sprowadzio,
na takie odludzie? I dlaczego twierdzi pan, e nazywa si Robert?
- On tu wystpowa jako kelner - wyjani Poirot. - I jak twierdz, by wyjtkowo zym
kelnerem. Na tyle zym, e nikt si nie zdziwi, kiedy go wyrzucono. Wyjecha,
prawdopodobnie z powrotem do Aldermatt. Ale nikt nie widzia jego odjazdu.
- Tak... a paskim zdaniem, co tu si stao? - odezwa si Lutz powolnym, tubalnym gosem.

48

- Myl, e wyjania nam to zmartwiony wyraz twarzy kierownika - odpar Poirot. Prawdopodobnie Marrascaud zaproponowa mu du apwk w zamian za moliwo
ukrywania si w tej nie uywanej czci hotelu... Ale kierownik nie by tym zachwycony dorzuci w zamyleniu. - Oj, nie by.
- Wic Marrascaud mieszka w tej nie uywanej czci hotelu i nikt poza kierownikiem o tym
nie wiedzia?
- Na to wyglda. Widzi pan, to bardzo moliwe.
- A dlaczego go zabili? - spyta doktor Lutz. - I kto to zrobi?
- To proste - zawoa Schwartz. - Mia si podzieli upem ze swoj band. Ale nie zrobi
tego, oszuka ich. Zjawi si na tym odludziu, eby si na jaki czas przyczai. Myla, e to
ostatnie miejsce, jakie im przyjdzie do gowy. Ale przeliczy si. Jakim cudem zwiedzieli si
o tym i przyjechali za nim. - Dotkn zwok czubkiem buta. - I wyrwnali z nim rachunki... w
taki sposb. - Tak, nie byo to spotkanie, jakiego si spodziewalimy - mrukn Herkules
Poirot.
- Cae to gdybanie jest bardzo interesujce, ale mnie w tej chwili bardziej obchodzi nasza
obecna sytuacja - warkn poirytowany doktor Lutz. - Mamy przed sob trupa. Ja mam na
gowie chorego, a brak mi dostatecznej iloci lekarstw. W dodatku jestemy odcici od
wiata. Jak dugo jeszcze?
- A my mamy trzech mordercw zamknitych w szafie! - dorzuci Schwartz. - Sytuacja,
rzekbym, interesujca.
- Wic co zrobimy? - spyta lekarz.
- W pierwszej kolejnoci musimy porozmawia z kierownikiem hotelu - rzek Poirot. - To nie
przestpca, on tylko by chciwy. Poza tym jest tchrzem. Zrobi wszystko, co mu kaemy. By
moe dostaniemy od mojego przyjaciela Jacquesa albo od jego ony kawaek sznura. Trzeba
znale dla naszych trzech zoczycw jakie bezpieczne miejsce, gdzie bdziemy ich mogli
pilnowa, pki nie nadejdzie pomoc. Sdz, e pistolet Schwartza skutecznie pomoe nam
zrealizowa wszelkie plany.
- A ja? - zapyta doktor Lutz. - Co ja mam robi?
- Pan, doktorze, zrobi wszystko, co w paskiej mocy dla dobra pacjenta - odpar Poirot
powanie. - My za bdziemy bez ustanku czuwa... i czeka. Nic wicej nie moemy zrobi.
VI
Trzy dni pniej, skoro wit, przed hotelem zameldowao si kilku ludzi.
Herkules Poirot osobicie otworzy im frontowe drzwi, zapraszajc ich zamaszystym gestem
do rodka.
- Witaj, mon vienx*.
Monsieur Lementeuil, komisarz policji, serdecznie uciska do Poirota obiema rkami.
- Przyjacielu, witam pana z prawdziwym wzruszeniem! C za niebywae wydarzenie... przez
co pan musia przej! A my tam na dole, zdenerwowani, przeraeni... bez adnych wieci,
wci w strachu. Bez radia, bez moliwoci nawizania kontaktu. W tej sytuacji nadanie
wiadomoci za pomoc heliografu to doprawdy dowd paskiego geniuszu.
- Ale nie, nie. - Poirot usiowa zachowa skromno. - W kocu gdy zawodz wynalazki
czowieka, mona oprze si na siach natury. Soce zawsze jest na niebie.
Caa grupka wesza do hotelu.
- Nikt si nas nie spodziewa? - zapyta Lementeuil z ponurym umiechem.
Poirot rwnie si umiechn.
- Oczywicie, e nie! Wszyscy wierz, e kolejka nieprdko zostanie naprawiona.
- No, to mamy wielki dzie - owiadczy Lementeuil z satysfakcj. - Paskim zdaniem nie ma
adnych wtpliwoci? To naprawd Marrascaud?

49

- Tak, to Marrascaud, z ca pewnoci. Prosz za mn.


Ruszyli po schodach na gr. Otworzyy si jakie drzwi i stan w nich Schwartz w
szlafroku. Na widok przybyszw wytrzeszczy oczy.
- Usyszaem jakie gosy - wyjani. - Co si dzieje?
- Nadesza -pomoc - odpar pompatycznie Poirot. - Prosz z nami, monsieur. To wielka
chwila.
Wszed na schody prowadzce na nastpne pitro.
- Idziecie do Droueta? - spyta Schwartz. - A swoj drog, co z nim?
- Wczoraj wieczorem doktor Lutz mwi, e nie jest le.
Stanli przed drzwiami Droueta. Poirot otworzy je na ocie i owiadczy:
- Panowie, a oto i wasz dzik. Schwytajcie go ywcem i dopilnujcie, eby nie wywin si od
gilotyny.
Lecy w ku mczyzna z obandaowan twarz sprbowa si zerwa, lecz nim zdy
si ruszy, policjanci trzymali go ju pod rce.
- Ale to Gustave, kelner... to inspektor Drouet! - krzykn oszoomiony Schwartz.
- To Gustave, owszem... ale nie Drouet. Drouet to by pierwszy kelner, kelner Robert, ktrego
uwizili w nie uywanej czci hotelu i ktrego Marrascaud zabi tej nocy, kiedy napadnito
na mnie.
VII
Przy niadaniu Poirot spokojnie wyjani sytuacj oszoomionemu Amerykaninowi.
- Rozumie pan, s rzeczy, ktre si wie... wie si na pewno po latach spdzonych w zawodzie.
Potrafi si na przykad odrni detektywa od mordercy! Gustave nie by kelnerem - to
podejrzewaem od samego pocztku - ale te nie by policjantem. Cae ycie miaem do
czynienia z policjantami, wic znam ich. Kto z zewntrz mgby go wzi za detektywa... ale
nie czowiek, ktry sam suy w policji.
Dlatego te od razu nabraem podejrze. Tego dnia nie wypiem wieczorem kawy. Wylaem
j. I dobrze zrobiem. Pnym wieczorem kto wszed do mojego pokoju, wszed z tak
pewnoci siebie, jak gdyby wiedzia, e waciciel pokoju pi pod wpywem narkotykw.
Przeszuka moje rzeczy i znalaz w portfelu list, ktry trzymaem tam tylko po to, eby go
mg znale! Nastpnego dnia rano Gustave przynosi mi kaw. Zna moje nazwisko i
odgrywa sw rol z du pewnoci siebie. Ale jest zdenerwowany, poniewa policja jakim
cudem wpada na jego trop! Dowiedzieli si, gdzie jest - a dla niego to wrcz katastrofa. To
mu cakowicie pomieszao szyki. Znalaz si w puapce jak szczur.
- C za gupota z jego strony, przyjeda tutaj! - powiedzia Schwartz. - Po co mu to byo?
- Nie byo to takie gupie, jak si panu zdaje - odrzek Poirot powanie. - On musia, i to
pilnie, znale jakie odosobnione miejsce, z dala od wiata, gdzie mgby si z kim spotka
i gdzie mogliby zaatwi pewn spraw.
- Z kim?
- Z doktorem Lutzem.
- Z doktorem Lutzem? On te jest przestpc?
- Doktor Lutz to naprawd doktor Lutz... ale nie jest on neurochirurgiem ani
psychoanalitykiem. Jest chirurgiem, przyjacielu, chirurgiem specjalizujcym si w operacjach
plastycznych! Wanie dlatego mia si tu spotka z Marrascaudem. yje teraz w biedzie,
wypdzony z kraju. Zaproponowano mu olbrzymie honorarium za spotkanie si tutaj z
pewnym czowiekiem i zmian jego powierzchownoci za pomoc operacji plastycznej. Mg
si domyla, e czowiek ten to przestpca, ale jeli tak, to przymkn na to oko. Musi pan
zda sobie spraw, e nie mogli ryzykowa operacji w jakim zagranicznym szpitalu. Nie,
dopiero tutaj, gdzie z wyjtkiem przelotnych turystw nikt nie zaglda o tej porze roku i gdzie

50

kierownikiem hotelu jest czowiek potrzebujcy pienidzy i dajcy si atwo przekupi,


znaleli idealne miejsce.
Tyle, e jak ju mwiem, sprawy przybray zy obrt. Marrascaud zosta zdradzony. Ci trzej jego obstawa - jeszcze nie dotarli na miejsce, a ju Marrascaud wzi si do dziaania.
Uprowadza policjanta, ktry udaje kelnera, a sam zajmuje jego miejsce. Jego banda
organizuje awari kolejki liniowej. Idzie o czas. Wieczorem nastpnego dnia morduj Droueta
i przypinaj kartk do jego zwok. Maj nadziej, e zanim czno ze wiatem zostanie
przywrcona, Drouet zostanie pochowany jako Marrascaud. Doktor Lutz bez zwoki
przeprowadza operacj. Ale jednego czowieka naley uciszy - Herkulesa Poirot. Dlatego te
banda Marrascauda napada na mnie. I tylko dziki panu, przyjacielu...
Herkules Poirot skoni si z wdzikiem Amerykaninowi, ktry zapyta:
- Wic pan naprawd jest Herkulesem Poirot?
- Nie inaczej.
- I te zwoki ani na chwil pana nie zmyliy? Wiedzia pan od razu, e to nie Marrascaud?
- Naturalnie.
- Dlaczego pan tego nie powiedzia?
Herkules Poirot przybra nagle surowy wyraz twarzy.
- Poniewa chciaem mie pewno, e oddam prawdziwego Marrascauda w rce policji. - A
w duchu doda: - I pojma ywcem dzika z Erymantu.
STAJNIE AUGIASZA
I
- Sytuacja jest nadzwyczaj delikatna, panie Poirot. - Na ustach Herkulesa Poirot zaigra niky
umieszek. "Jak zawsze" - mia ochot odpowiedzie detektyw, lecz opanowa si i przybra
wyraz twarzy wiadczcy o jego bezgranicznej dyskrecji.
Sir George Conway z powag mwi dalej. Z jego ust potoczycie pyn frazes za frazesem wyjtkowa delikatno sytuacji, w jakiej si znalaz rzd - interes publiczny - partyjna
solidarno - konieczno zaprezentowania zwartego frontu - potga prasy - dobro kraju...
Wszystko to bardzo adnie brzmiao, tyle e nic nie znaczyo. Herkules Poirot poczu znajomy
skurcz szczk, chwytajcy w chwili, gdy ma si ochot ziewn, lecz przez grzeczno nie
wypada. Odczuwa to niekiedy czytajc sprawozdania z obrad parlamentu - wwczas jednak
nic nie wzbraniao mu ziewa.
Przyrzek sobie, e wytrwa cierpliwie do koca, a jednoczenie poczu, e wspczuje sir
George'owi Conwayowi. Widzia jasno, e czowiek ten usiuje mu co powiedzie, lecz
rwnie jasno widzia, e utraci on zdolno prostego wysawiania si. Sowa stay si dla
niego narzdziem do ukrywania faktw, a nie ich ujawniania. Przejawia niema biego w
sztuce wadania uytecznymi frazesami - to znaczy w posugiwaniu si zwrotami, ktre
wprawdzie milo wpadaj ucho, ale dokadnie nic nie znacz.
Sowa pyny i pyny, a biedny sir George poczerwienia na twarzy. Z rozpacz zerkn na
czowieka siedzcego u szczytu stou, ktry odpowiedzia na to nieme wezwanie.
- Dobrze, George - odezwa si Edward Ferrier. - Ja mu to powiem.
Herkules Poirot przenis wzrok z ministra spraw wewntrznych na premiera. Bardzo by
ciekaw Edwarda Ferriera, a to z powodu przypadkowego zdania zasyszanego niegdy od
osiemdziesiciodwuletniego staruszka. Uporawszy si z pewnym chemicznej natury
problemem, co umoliwio skazanie mordercy, profesor Fergus MacLeod przez chwil zaj
si polityk. Gdy sawny i uwielbiany John Hammett (obecnie lord Cornworthy) wycofa si z
ycia publicznego, zadanie utworzenia nowego gabinetu otrzyma jego zi, Edward Ferrier.
Jak na polityka, by to jeszcze modzieniec - nie mia nawet pidziesiciu lat. Profesor
MacLeod wyrazi si o nim: "Ferrier by kiedy moim studentem. To przyzwoity czowiek".

51

Niby niewiele, ale dla Herkulesa Poirot miao to ogromne znaczenie. Nazywajc kogo
przyzwoitym czowiekiem, MacLeod wystawi mu wiadectwo, przy ktrym blady nawet
najbardziej entuzjastyczne opinie prasy czy spoeczestwa.
Co prawda w tym wypadku zdanie starego profesora pokrywao si z opini spoeczn.
Edwarda Ferriera uwaano za czowieka przyzwoitego - wanie tak. Nie dostrzegano w nim
byskotliwoci, wielkoci, szczeglnych uzdolnie oratorskich czy te gbokiej wiedzy. By
to po prostu przyzwoity czowiek - wychowany w dobrej tradycji angielskiej, m crki Johna
Hammetta; czowiek, ktry by praw rk swego tecia i ktremu z penym zaufaniem
mona byo powierzy rzdy w kraju, wiedzc, e bdzie je sprawowa zgodnie z duchem i
zasadami poprzednika.
John Hammett by bowiem szczeglnie bliski spoeczestwu i prasie Anglii. Reprezentowa
sob wszystko to, co drogie jest kademu Anglikowi. Mwiono o nim: "Hammett jest
uczciwy, to si po prostu czuje". O jego prostym yciu domowym i zamiowaniu do
ogrodnictwa kryy anegdoty. Sfatygowany deszczowiec, z ktrym Hammett nigdy si nie
rozstawa, sta si odpowiednikiem fajki Baldwina i parasola Chamberlaina. By to symbol symbol angielskiego klimatu, angielskiej przezornoci i przywizania Anglikw do tego, co
stare. Co wicej, na typowy brytyjski sposb John Hammett by take mwc. Jego
przemwienia, wygaszane ze spokojem i przekonaniem, zawieray proste, sentymentalne
banay, jake gboko zakorzenione w sercach Anglikw. Cudzoziemcy niekiedy krytykuj je
za hipokryzj i nieznon szlachetno, ale John Hammett nie mia nic przeciwko temu, by
uchodzi za czowieka szlachetnego.
Poza tym by mczyzn doskonaej prezencji - wysoki, wyprostowany, o jasnych wosach i
jasnoniebieskich oczach. Jego matka pochodzia z Danii, on sam za przez wiele lat piastowa
urzd Pierwszego Lorda Admiralicji, dziki czemu zyska przydomek Wiking. Kiedy w kocu
stan zdrowia zmusi go do ustpienia ze stanowiska, zapanowa gboki niepokj. Kto
zostanie jego nastpc? Byskotliwy lord Charles Delofield? (Zbyt byskotliwy - Anglia nie
potrzebowaa byskotliwoci.) Evan Whittler? (Sprytny, lecz nazbyt pozbawiony skrupuw.)
John Potter? (Czowiek z gatunku tych, ktrzy widzieliby si w roli dyktatora, a my nie
chcemy w naszym kraju adnych dyktatorw, dzikujemy, co to, to nie.) Dlatego te z
westchnieniem ulgi przyjto wybr spokojnego Edwarda Ferriera. Ferrier by w porzdku.
Wyszkolony przez starego premiera, by mem jego crki. Jak mwi klasyczne brytyjskie
powiedzenie, Ferrier "pcha wzek dalej".
Herkules Poirot przyglda si temu spokojnemu mczynie o ciemnej cerze i miym niskim
glosie.
Szczupy i niady, by wyranie zmczony.
- By moe zna pan, panie Poirot, tygodnik "X-ray News"?
- Wpad mi kiedy w rce - przyzna Poirot, rumienic si lekko.
- Wic orientuje si pan mniej wicej w jego zawartoci - rzek premier. - Prawie same
oszczerstwa. Cite felietony naszpikowane aluzjami do sensacyjnych tajemnic politycznych.
Niektre prawdziwe, niektre nieszkodliwe... ale wszystko podane w pikantnym sosie.
Czasami jednak... - przerwa, po czym cign nieco zmienionym gosem: - Czasami to co
wicej.
Herkules Poirot nie odezwa si. Ferrier mwi dalej: - Od dwch tygodni wspominaj o
bliskim ujawnieniu wielkiego skandalu w "najwyszych koach politycznych".
"Zdumiewajce rewelacje o korupcji i naduyciu wadzy".
- Pospolity chwyt - wtrci Poirot, wzruszajc ramionami. - Tyle e kiedy ju owe rewelacje
ukazuj si drukiem, zwykle rozczarowuj amatorw sensacji.
- Te ich nie rozczaruj - stwierdzi sucho Ferrier.
- A wic pan wie, co to maj by za rewelacje? - zapyta Herkules Poirot.
- Nawet dosy dokadnie.

52

Edward Ferrier zamilk na chwil, po czym mwi dalej. Dokadnie, metodycznie, przedstawi
ca histori.
Nie bya to historia budujca. Bezwstydne szykany, machinacje giedowe, sprzeniewierzenia
funduszy partyjnych. Zarzuty kierowano pod adresem byego premiera, Johna Hammetta.
Przedstawiay go jako nieuczciwego ajdaka, oszusta na gigantyczn skal, ktry
wykorzystujc swoj pozycj, dorobi si olbrzymiej fortuny.
Gdy wreszcie spokojny gos premiera ucich, minister spraw wewntrznych jkn.
- To potworne, potworne! - wyrzuci z siebie. - Tego, ktry redaguje tego szmatawca, tego
Perry'ego, powinno si rozstrzela!
- A te tak zwane rewelacje maj si ukaza w "X-ray News"? - zapyta Herkules Poirot.
- Tak.
- Jakie kroki proponuje pan poczyni w tej sprawie?
- Ich atak jest wymierzony w Johna Hammetta -odpar powoli Ferrier. - Moe on wystpi do
sdu i skary gazet za oszczerstwo.
- Czy zrobi to?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bardzo prawdopodobnie, e o to wanie chodzi tym z "X-ray News". Byaby to dla nich
kolosalna reklama. Broniliby si rzetelnoci zawodow i tym, e ich stwierdzenia s
prawdziwe. Caa ta sprawa nie schodziaby z centrum uwagi publicznej.
- Gdyby jednak wyrok okaza si dla nich niekorzystny, to kary byyby nader surowe.
- Ale wcale nie musi by dla nich niekorzystny - stwierdzi Ferrier powoli.
- Dlaczego?
- Doprawdy, moim zdaniem... - wtrci sir George afektowanym tonem, lecz Edward Ferrier
mwi ju dalej: - Dlatego, e to, co zamierzaj wydrukowa... to prawda.
Z piersi sir George'a wydar si jk oburzenia 'na tak nieparlamentarn szczero premiera.
- Edwardzie, mj drogi! - zakrzykn. - Chyba nie przyznajemy...
Przez zmczon twarz Edwarda Ferriera przemkn cie umiechu.
- Niestety, George, s takie chwile, kiedy trzeba wyjawi ca prawd. To wanie jest taka
chwila.
- Rozumie pan, panie Poirot, e wszystko to jest wycznie midzy nami - zawoa sir George.
- Ani sowo...
- Pan Poirot rozumie - przerwa mu Edward Ferrier.
- Ale by moe nie rozumie czego innego - cign powoli. - Chodzi tu o przyszo partii
ludowej. John Hammett, panie Poirot, by uosobieniem partii ludowej. Symbolem tego, co
partia nasza reprezentuje wobec narodu - przyzwoitoci i uczciwoci. Nikt nie posdza nas o
byskotliwo. Bdzilimy i zbaczalimy z drogi. Ale, jak kae tradycja, zawsze dawalimy z
siebie wszystko i zawsze przywiecaa nam podstawowa zasada uczciwoci. Nasze
nieszczcie polega na tym, e ten, kto by naszym przywdc, ten uczciwy czowiek z ludu
par excellence, okaza si jednym z najwikszych oszustw naszego pokolenia.
Sir George znw jkn.
- Pan o tym nic nie wiedzia? - zapyta detektyw. Przez zmczon twarz znw przemkn
niky umiech.
- Moe pan nie uwierzy, panie Poirot, ale byem rwnie niewiadomy, jak wszyscy inni.
Nigdy nie mogem zrozumie dziwnej rezerwy, z jak moja ona odnosia si do swojego
ojca. Teraz ju rozumiem. Znaa jego prawdziw natur.
Przerwa, a po chwili mwi dalej: - Kiedy prawda zacza wychodzi na jaw, byem
przeraony, nie wierzyem w to. Wymoglimy na moim teciu, aby ustpi ze stanowiska
podajc jako powd zy stan zdrowia, i przystpilimy do, e tak powiem, generalnych
porzdkw.

53

Sir George jkn.


- Stajnie Augiasza!
Poirot drgn.
- Obawiam si, e zadanie to okae si dla nas zbyt herkulesowe - powiedzia Ferrier. - Kiedy
fakty przedostan si do wiadomoci publicznej, cay kraj zaleje fala potpienia. Rzd
upadnie. Zostan rozpisane wybory powszechne i wedug wszelkiego prawdopodobiestwa
Everhard i jego partia powrc do wadzy. Zna pan program Everharda.
- Podegacz! - wykrztusi sir George. - Nic tylko podegacz!
- Everhard jest zdolny, ale nierozwany, wojowniczy i zupenie pozbawiony taktu. Jego
stronnicy s niezdecydowani i nie nadaj si do piastowania funkcji rzdowych... praktycznie
mielibymy w kraju dyktatur.
Herkules Poirot pokiwa gow.
- Gdyby tylko udao si wyciszy t spraw... - kwikn sir George.
Premier powoli potrzsn gow. By to gest poraki.
- Nie wierzy pan, e uda si to wyciszy? - powiedzia detektyw.
- Zwrcilimy si do pana jako do ostatniej deski ratunku, panie Poirot - rzek Ferrier. - Moim
zdaniem to zbyt powana sprawa, zbyt wiele osb o niej wie, by udao si j utrzyma w
tajemnicy. Mwic bez ogrdek, mamy do wyboru dwie metody: uycie siy albo
przekupstwo... ale nie ma raczej szans, eby si to powiodo. Minister spraw wewntrznych
porwna nasze kopoty do oczyszczania stajni Augiasza. Ta sprawa, panie Poirot, wymaga
energii wezbranej rzeki, wyzwolenia potnych si przyrody... inaczej mwic - cudu.
- Innymi sowy, potrzebny tu Herkules - dorzuci Poirot z zadowoleniem kiwajc gow. Przypominam, e mam na imi Herkules.
- Czy potrafi pan czyni cuda, panie Poirot? - zapyta Edward Ferrier.
- To przecie dlatego posa pan po mnie, czy nie? Myla pan, e potrafi?
- Tak, to prawda... Uwiadomiem' sobie, e tylko jaki fantastyczny i zgoa nieszablonowy
pomys moe rokowa szans ratunku.
Zamilk na dusz chwil, po czym rzek:
- Ale moe pan podchodzi do tej sprawy z punktu widzenia etyki, panie Poirot? Skoro John
Hammett by oszustem, naley zburzy legend Johna Hammetta. Czy mona budowa
uczciwy dom na nieuczciwych fundamentach? Nie wiem. Wiem jednak, e chciabym
sprbowa.
Umiechn si z nag gorycz. Polityk chce si utrzyma na stoku... jak zwykle z
najszlachetniejszych pobudek.
Herkules Poirot powsta.
- Monsieur, moje dowiadczenia z lat pracy w policji nie pozwalaj mi mniema zbyt wysoko
o politykach. Gdyby John Hammett nadal piastowa urzd, nie kiwnbym nawet palcem,
nawet najmniejszym palcem. Wiem co jednak o panu. Pewien wielki czowiek, jeden z
najwikszych naukowcw i umysw epoki, powiedzia mi, e jest pan czowiekiem
przyzwoitym. Zrobi, co w mojej mocy.
Skoni si i wyszed z pokoju.
- Ze wszystkich impertynentw... - wybuchn sir George, lecz Edward Ferrier przerwa mu z
umiechem:
- To by komplement.
II
Na schodach Herkulesa Poirot zatrzymaa wysoka, jasnowosa kobieta.
- Czy mgby pan zajrze do mnie, panie Poirot? - zapytaa.

54

Detektyw ukoni si i ruszy za ni. Zamkna drzwi, wskazaa mu fotel i poczstowaa go


papierosem. Sama usiada naprzeciwko.
- Widzia si pan wanie z moim mem - odezwaa si spokojnie. - Powiedzia panu... o
moim ojcu.
Poirot przyglda jej si z uwag. Bya kobiet wysok, wci jeszcze przystojn; twarz miaa
inteligentn, z charakterem. Pani Ferrier bya postaci bardzo popularn. Jako ona premiera,
naturalnie znajdowaa si w centrum uwagi publicznej. Ale jeszcze wiksz popularnoci
cieszya si jako crka swego ojca. Dagmar Ferrier bya uosobieniem powszechnego ideau
angielskiej kobiecoci.
Bya oddan on, dobr matk i podzielaa zamiowanie ma do ycia na wsi. Swoje
zainteresowania zwrcia w stron tych dziedzin ycia publicznego, ktre powszechnie uwaa
si za odpowiednie pole dziaania dla kobiet. Ubieraa si dobrze, lecz nigdy ostentacyjnie
modnie. Wikszo czasu i si powicaa dziaalnoci dobroczynnej na wielk skal.
Opracowaa specjalne plany pomocy dla on bezrobotnych. Szanowana przez cay nard, bya
chlub i ozdob partii.
- Z pewnoci jest pani bardzo zmartwiona - rzeki Herkules Poirot.
- O tak, nawet pan sobie nie wyobraa jak bardzo. Baam si tego od lat.
- Nie zdawaa pani sobie sprawy, co si dzieje? - spyta Poirot.
Potrzsna gow.
- Nie, nie miaam pojcia. Widziaam tylko, e mj ojciec nie jest... nie jest taki, za jakiego
wszyscy go maj. Ju od dziecka wiedziaam, e... e jest oszustem.
Jej gboki gos by peen goryczy.
- Przez maestwo ze mn Edward... Edward straci wszystko.
- Czy ma pani jakich wrogw, madame? - zapyta spokojnie detektyw.
Spojrzaa na niego, zaskoczona.
- Wrogw? Nie sdz.
- A ja myl, e tak - owiadczy Poirot z zadum. Po chwili mwi dalej: - Czy jest pani
odwana, madame? Toczy si wielka kampania... przeciwko pani mowi... i przeciwko pani.
Musi si pani przygotowa do obrony.
- Niewane, co ze mn! - zawoaa. - Wane, co z Edwardem!
- Jedno zwizane jest z drugim -stwierdzi Poirot.
- Prosz pamita, e jest pani on Cezara.
Widzia, jak rumieniec odpywa z jej twarzy. Nachylia si ku niemu.
- Co pan chce przez to powiedzie?
III
Percy Perry, redaktor "X-ray News", siedzia za biurkiem, palc papierosa.
By to may czowieczek o twarzy asicy.
- Wywleczemy wszystkie brudy, niech maj - mwi cichym sualczym gosem. - Wspaniale,
to dopiero bdzie zabawa!
Jego zastpca, szczupy mody czowiek w okularach, odezwa si z niepokojem:
- Nie jeste zdenerwowany?
- Sdzisz, e wezm si za ostro? To nie oni. Zreszt dobrze by na tym nie wyszli. Za dobrze
si przygotowalimy... i w kraju, i na kontynencie, i w Ameryce.
- Pewnie siedz jak na szpilkach - powiedzia mody czowiek. - Mylisz, e nic nie zrobi?
- Wyl kogo z jak gadk bajeczk... Rozleg si dzwonek telefonu. Percy Perry podnis
suchawk.
- Kto? Dobra, przylij go tu.
Odoy suchawk i wyszczerzy zby.

55

- Wzili sobie tego nadtego belgijskiego detektywa. Idzie tu wanie. Bdzie chcia si z
nami dogada.
Wszed Herkules Poirot. Nienagannie ubrany, w butonierce mia bia kameli.
- Mio mi pana pozna, panie Poirot - odezwa si Percy Perry. - Wybiera si pan na gonitw
w Ascot? Nie? Przepraszam.
- Pan mi pochlebia - odrzek Herkules Poirot. - Czowiek chciaby dobrze wyglda. Jest to
szczeglnie wane - niewinnym wzrokiem obrzuci twarz i niechlujny ubir redaktora - jeeli
ma si niezbyt wiele wrodzonych atutw. - Co pana do mnie sprowadza? - zapyta krtko
Perry.
Poirot pochyli si, poklepa go po kolanie i owiadczy z promiennym umiechem:
- Szanta.
- Szanta? O co panu chodzi, do diaba?
- Syszaem - powiedzia mi to may ptaszek - e czasami, gdy mia pan opublikowa jakie
kompromitujce informacje w swoim jake spirituel pimie, paskie konto wzrastao o wcale
mi sumk... natomiast informacje te nigdy si nie ukazay.
Poirot odchyli si do tyu i z zadowoleniem pokiwa gow.
- Zdaje pan sobie spraw, e paskie aluzje to waciwie potwarz?
Detektyw umiechn si z pewnoci siebie.
- Jestem pewien, e pan si nie obrazi.
- Owszem, obraziem si! Jeli chodzi o szanta, to nie ma dowodw, e kiedykolwiek kogo
szantaowaem.
- Ale nie, tego jestem pewny. Pan mnie le zrozumia. Ja panu wcale nie gro. By to tylko
wstp do prostego pytania. Ile?
- Nie wiem, o czym pan mwi - odrzek Percy Perry.
- O sprawie wagi pastwowej, monsieur Percy.
Wymienili znaczce spojrzenia.
- Jestem reformatorem, panie Poirot. Chc doprowadzi do oczyszczenia polityki. Jestem
przeciwnikiem korupcji. Czy wie pan, w jakim stanie jest polityka w tym kraju? Ni mniej, ni
wicej, tylko stajnie Augiasza.
- Tiens!* - mrukn Herkules Poirot. - Pan take uywa tego okrelenia.
- A do oczyszczenia tych stajni - cign dziennikarz - potrzeba oczyszczajcej fali opinii
publicznej.
Herkules Poirot wsta.
- Gratuluj pogldw - powiedzia. - Szkoda jednak, e nie odczuwa pan braku gotwki.
- Zaraz, chwileczk - wtrci popiesznie Percy Perry. - Nie mwiem, e...
Ale Herkules Poirot by ju za drzwiami. Pniej tumaczy si, e nie lubi szantaystw.
IV
Everitt Dashwood, pogodny modzieniec z redakcji "The Branch" wesoo poklepa Herkulesa
Poirot po plecach.
- S brudy i brudy, mj drogi - owiadczy. - Tyle e moje brudy to czyste brudy.
- Nie porwnywaem pana, bynajmniej, do Percy'ego Perry.
- Cholerna pijawka! Czarna owca naszego zawodu. Chtnie bymy go wszyscy utrcili, gdyby
si tylko dao.
- Tak si skada, e pracuj w tej chwili nad pewn drobn spraw zwizan z unikniciem
skandalu politycznego - powiedzia detektyw.
- Czyszczenie stajni Augiasza, co? - wtrci Dashwood. - To za duo jak na pana, mj drogi.
Jedyna nadzieja to zmieni bieg Tamizy tak, eby zmya gmach parlamentu.
- Jest pan cynikiem - stwierdzi Poirot, kiwajc gow.

56

- Znam wiat, to wszystko. - Myl, e jest pan czowiekiem, jakiego mi potrzeba owiadczy Poirot. - Jest pan z natury lekkomylny, koleeski i lubi pan rzeczy nietypowe.
- A zakadajc, e to prawda?
- Chciabym wprowadzi w ycie pewien plan. Jeeli si nie myl, to zdemaskujemy
sensacyjny spisek. Bdzie to, przyjacielu, wymarzony materia dla paskiej gazety.
- Czemu nie? - odrzek Dashwood radonie.
- Chodzi tu o nieprzyzwoity spisek wymierzony w pewn kobiet.
- Coraz lepiej. Seks zawsze ma wzicie.
- Wic niech pana siada i sucha.
V
Ludzie gadali.
W obery "Pod Gsi i Pirami" w Little Wimplington.
- Nie, ja w to nie wierz. John Hammett zawsze by uczciwym czowiekiem, o tak. Nie tak,
jak ci inni od polityki.
- To samo mwi o wszystkich kanciarzach, zanim ich si nie rozgryzie.
- Powiadaj, e na tej nafcie z Palestyny zarobi tysice. A to by normalny szwindel.
- Oni wszyscy tacy sami. Parszywi oszuci, sztuka w sztuk.
- Everhard by czego takiego nie zrobi. On jeszcze ze starej szkoy.
- Co mi si jednak nie wydaje, eby John Hammett by taki zy. Nie naley wierzy w to, co
pisz w gazetach.
- ona Ferriera to jego crka. Czytae, co tam o niej pisz?
Pochylili si nad wymitoszonym egzemplarzem "X-ray News".
ona Cezara? Jak si dowiadujemy, pewn dam z wysokich k politycznych widziano
niedawno w bardzo dziwnym miejscu. Razem z jej igolo. Oj, Dagmar, jak moga by taka
niegrzeczna?
- Pani Ferrier nie jest taka - odezwa si nagle powolny, typowo wiejski gos. - igolo? To
przecie jeden z tych wszawych makaroniarzy.
- Z kobietami nigdy nie wiadomo - rzek inny. - Ja tam uwaam, e one wszystkie to nic
dobrego.
VI
Ludzie gadali.
- Ale kochanie, uwaam, e to szczera prawda. Naomi syszaa o tym od Paula, a on od
Andy'ego. Ona jest zupenie zdeprawowana!
- Ale zawsze przecie bya taka skromnie ubrana, taka na miejscu.
- Zwyky kamufla. Powiadaj, e to nimfomanka. Masz pojcie! To wszystko jest w "X-ray
News". No, moe nie dosownie, ale to mona wyczyta pomidzy wierszami. Nie mam
pojcia, skd oni si dowiaduj takich rzeczy.
- A co mylisz o politycznej stronie tego skandalu? Mwi, e jej ojciec zdefraudowa
fundusze partyjne.
VII
Ludzie gadali.
- Nawet mi si nie chce o tym myle, pani Rogers. Ja zawsze uwaaam, e pani Ferrier to
taka porzdna kobieta.
- Myli pani, e to rzeczywicie prawda?

57

- Wanie mwi, e nie chce mi si nawet o niej myle w ten sposb. Przecie zaledwie w
czerwcu otwieraa bazar w Pelchester. Staam tak blisko niej, jak do tej kanapy. I miaa taki
miy umiech.
- Prawda, ale ja stale powtarzam, e nie ma dymu bez ognia.
- Oczywicie, to prawda. Wyglda na to, pani kochana, e nikomu ju nie mona wierzy!
VIII
Edward Ferrier, z poblad i napit twarz, mwi do Poirota:
- Te ataki na moj on! To obelywe... po prostu obelywe! Zamierzam poda tego
zoliwego szmatawca do sdu.
- Odradzabym to panu - rzek Herkules Poirot.
- Ale trzeba pooy kres tym ohydnym kamstwom.
- Czy jest pan pewien, e to kamstwa?
- Do diaba, oczywicie, e tak.
- A co na to paska ona? - zapyta Poirot z przekrcon na bok gow.
Przez chwil Ferrier by wyranie zaskoczony.
- .Mwi, e najlepiej nie zwraca na to uwagi... Ale ja nic potrafi... Wszyscy o tym gadaj.
- Wanie, wszyscy gadaj - przyzna detektyw.
IX
Po pewnym czasie wszystkie gazety zamieciy krtk lakoniczn notatk:
Pani Ferrier przeya lekkie zaamanie nerwowe, w zwizku z czym udaa si na wypoczynek
do Szkocji.
Domysy, pogoski... nawet stuprocentowe informacje, e pani Ferrier nie pojechaa do
Szkocji, e nigdy tam nie bya.
Opowieci, skandaliczne opowieci o tym, gdzie naprawd jest pani Ferrier...
I znowu ludzie gadali.
- Mwi ci, Andy j widzia na wasne oczy. W tej odraajcej knajpie! Bya pijana, a moe
pod wpywem narkotykw... i z tym swoim Okropnym igolakiem z Argentyny, Ramonem.
Masz pojcie? Wicej plotek.
Pani Ferrier ucieka z argentyskim tancerzem. Widziano j w Paryu, naszpikowan
narkotykami. Zaywa je od lat. Pije jak ryba.
Stopniowo praworzdni obywatele Anglii, ktrzy pocztkowo nie wierzyli w te opowieci,
zwrcili si przeciwko pani Ferrier. Wygldao na to, e co w tym musi by! Taka kobieta
nie bya odpowiedni parti dla premiera. "To nierzdnica, po prostu nierzdnica!"
Nastpnie pojawiy si zdjcia. Pani Ferrier sfotografowana w Paryu - leca w nocnym
lokalu, obejmujca ramiona niadego, niesympatycznie wygldajcego modego czowieka.
Inne zdjcia - na wp rozebranej na play, z gow na ramieniu tego lwa salonowego. Poniej
podpis: "Pani Ferrier dobrze si bawi..."
Dwa dni pniej "X-ray News" oskarono o oszczerstwo.
Rozpraw otworzyo przemwienie oskaryciela, sir Mortimera Inglewooda, odznaczonego
tytuem Doradcy Krlewskiego. By peen godnoci i susznego oburzenia. Pani Ferrier to
ofiara nikczemnego spisku, spisku, ktry mona porwna jedynie ze synn spraw
naszyjnika krlowej, znan czytelnikom Aleksandra Dumasa. Tamten spisek uknuto, by
obniy presti krlowej Marii Antoniny w oczach narodu Francji. Podobnie i ten spisek
zaplanowano z zamiarem ponienia szlachetnej i prawej kobiety, zajmujcej w swym kraju
pozycj ony Cezara. Sir Mortimer z gorycz wyrzeka na faszystw, ktrzy uciekajc si do

58

najpodlejszych machinacji usiuj podway demokracj. Nastpnie przeszed do


powoywania wiadkw.
Pierwszym z nich by biskup Northumbrii, doktor Henderson.
By on jedn z najbardziej znanych osobistoci Kocioa anglikaskiego, czowiekiem wielce
prawym i witobliwym. Ten doskonay kaznodzieja o otwartym umyle, tolerancyjny,
cieszy si mioci i szacunkiem wszystkich, ktrzy go znali.
Zaj on miejsce dla wiadkw i po zoeniu przysigi owiadczy, e w omawianym czasie
pani Edwardowa Ferrier przebywaa z nim i jego on w ich paacu. Poniewa bya
przemczona prac na polu dziaalnoci dobroczynnej, zalecono jej duszy wypoczynek.
Wizyt trzymano w tajemnicy, by unikn kopotw z przedstawicielami prasy.
Nastpnie zeznawa wybitny lekarz, ktry owiadczy, e zaleci pani Ferrier wypoczynek i
oderwanie si od wszelkich kopotw.
Miejscowy lekarz oglny zezna, e opiekowa si pani Ferrier w paacu.
Kolejnym wiadkiem bya Thelma Andersen.
Kiedy zaja miejsce dla wiadkw, przez sal sdu przebieg szmer poruszenia. Wszyscy od
razu zauwayli, jak bardzo przypomina ona pani Ferrier.
- Nazywa si pani Thelma Andersen?
- Tak.
- Jest pani obywatelk Danii?
- Tak. Pochodz z Kopenhagi.
- Pracowaa tam pani w kawiarni?
- Tak jest.
- Prosz nam opowiedzie wasnymi sowami, co si zdarzyo osiemnastego marca biecego
roku.
- Przy moim stoliku usiad jeden pan, Anglik. Powiedzia mi, e pracuje dla angielskiej gazety
"X-ray News".
- Jest pani pewna, e wymieni t wanie nazw... "X-ray News"?*
- Tak, jestem pewna, bo na pocztku pomylaam, e to jakie czasopismo dla lekarzy. Ale
nie, okazao si, e nie. Potem on mi powiedzia, e jest pewna angielska aktorka, ktra szuka
"zastpstwa", i e ja wanie jestem w jej typie. Nieczsto chodz do kina, wiec nie znaam
tego nazwiska, ktre mi poda, ale on powiedzia, e ta aktorka jest bardzo sawna, a e si le
czuje, chce znale kogo, kto bdzie si pokazywa publicznie zamiast niej, i e jest gotowa
dobrze za to zapaci.
- Ile pani zaproponowa ten pan?
- Piset funtw angielskich. Na pocztku nie mogam uwierzy, mylaam, e to jaki
dowcip, ale on mi od razu wypaci poow. No wic zaraz wymwiam prac u siebie.
Cigna opowie. Zabrano j do Parya, zaopatrzono w eleganckie stroje i przydzielono jej
eskort.
- Bardzo miy Argentyczyk... peen szacunku, uprzejmy.
Byo jasne, e ta kobieta dobrze si ubawia. Samolotem zabrano j do Londynu, gdzie jej
niady kawaler oprowadzi j po kilku nocnych lokalach. W Paryu sfotografowano ich
razem. Przyznaa, e niektre z tych lokali nie byy takie, jak naley... Po prostu, nie byy
przyzwoite! Tak samo jak niektre z tych zdj. Ale powiedziano jej, e to jest konieczne dla
reklamy, a senior Ramon przez cay czas by bardzo na miejscu.
W odpowiedzi na pytanie odpara, e nigdy nie pado nazwisko pani Ferrier i e nie miaa
pojcia, i to wanie ta dama, ktr, miaa udawa. Nie chciaa uczyni nic zego. Okazane
jej fotografie zidentyfikowaa jako zdjcia, ktre zrobiono jej w Paryu i na Riwierze.
Absolutna uczciwo Thelmy Andersen nie budzia dnych wtpliwoci. Najwyraniej bya
to mia, cho niezbyt mdra kobieta. Teraz, kiedy wszystko zrozumiaa, jej zmartwienie byo
widoczne dla kadego.

59

Obrona bya nieprzekonujca. Z uporem wypierano si wszelkich kontaktw z kobiet


nazwiskiem Andersen. Zdjcia, o ktrych mowa, przysano do ich redakcji w Londynie, gdzie
uznano je za autentyczne. Przemwienie kocowe sir Mortimera wywoao entuzjazm.
Przedstawi on caa histori jako nikczemny spisek polityczny, uknuty w celu
zdyskredytowania premiera i jego ony. Nieszczsna pani Ferrier zyskaa powszechne
wspczucie.
Wyrok, z gry przesdzony, ogoszono w nie dajcej si opisa atmosferze. Wysoko
odszkodowania ustalono na zawrotn kwot. Opuszczajc gmach sdu, pani Ferrier wraz z
mem i ojcem zostaa powitana entuzjastycznymi okrzykami zgromadzonego tumu.
XI
Edward Ferrier serdecznie ucisn do Poirota.
- Dzikuj panu tysickrotnie, panie Poirot. No, to ju koniec. z "X-ray News". Obrzydliwy
szmatawiec. S zniszczeni raz na zawsze. I dobrze im tak za ten niegodziwy spisek. I to
przeciwko Dagmar, najlepszej istocie pod socem. Bogu dziki, e udao si panu ujawni to
obrzydliwe oszustwo... Ale co panu nasuno pomys, e oni korzystaj z dublerki?
- To wcale nie nowy pomys - przypomnia mu Poirot. - Zastosowano go z powodzeniem w
sprawie Joanny de la Motte, kiedy wcielia si ona w posta Marii Antoniny.
- Wiem. Musz jeszcze raz przeczyta Naszyjnik krlowej. Ale w jaki sposb znalaz pan t
kobiet?
- Szukaem w Danii, a znalazem.
- Dlaczego akurat w Danii?
- Poniewa babka pani Ferrier bya Dunk, a ona sama jest wyranie w tym typie. Byy te
inne powody.
- Podobiestwo jest rzeczywicie uderzajce. Co za diabelski pomys! Ciekaw jestem, jak ten
ndzny szczur na to wpad?
Poirot umiechn si.
- On wcale na to nie wpad. - Postuka si w pier. - To ja wymyliem!
Edward Ferrier wybauszy oczy.
- Nie rozumiem. Co pan chce przez to powiedzie?
- Musimy cofn si do historii starszej ni sprawa naszyjnika krlowej - powiedzia Poirot. Do czyszczenia stajni Augiasza. Herkules uy do tego rzeki... innymi sowy jednej z si
natury. A wspczenie? Co teraz jest wielk si natury? Seks, czy nie? To dziki niemu
sprzedaj si ksiki, wiadomoci staj si atrakcyjne. Skandal o zabarwieniu erotycznym
przemawia do ludzi o wiele bardziej ni jakie polityczne machinacje czy oszustwa.
Eh bien, tak wanie przedstawiao si moje zadanie. Najpierw wsadzi rce w boto, niczym
Herkules budujcy tam, by zmieni bieg rzeki. Pomaga mi w tym jeden z moich przyjaci,
dziennikarz. Przeszukiwa ca Dani, pki nie znalaz odpowiedniej osoby. Nastpnie
zwrci si do niej, mimochodem wspominajc o "X-ray News". Mia nadziej, e
dziewczyna zapamita t nazw. No i zapamitaa.
I c si potem stao? Boto, mnstwo bota! Obrzucono nim on Cezara od stp do gw.
To byo dla wszystkich o wiele bardziej interesujce ni jaki tam skandal polityczny. A
rezultat... dnouement*? Naturalnie, reakcja! Cnota wybielona! Niewinna kobieta
oczyszczona! Wielka fala romantycznoci i uczucia zalewa stajnie Augiasza.
Gdyby teraz wszystkie gazety w caym kraju doniosy o defraudacjach Johna Hammetta, nikt
by w to nie uwierzy. Kady uznaby to za kolejny spisek polityczny, majcy zdyskredytowa
rzd.
Edward Ferrier odetchn gboko. Przez chwil Herkules Poirot by naraony na czynn
napa bardziej ni kiedykolwiek w trakcie swej kariery.

60

- Moja ona! Omieli si pan wykorzysta j... Dobrze si chyba stao, e akurat w tej chwili
pani
Ferrier wesza do pokoju.
- No c - powiedziaa. - Wszystko poszo znakomicie.
- Dagmar, ty... wiedziaa przez cay czas?
- Oczywicie, kochanie - odpara Dagmar Ferrier i umiechna si agodnym, macierzyskim
umiechem oddanej ony.
- I nigdy mi o tym nie powiedziaa?
- Ale Edwardzie, ty by przecie nie pozwoli na to panu Poirotowi.
- Rzeczywicie, nie pozwolibym!
Dagmar umiechna si.
- Tak wanie mylelimy.
- My?
- Ja i pan Poirot.
Umiechna si do detektywa i do ma.
- Odpoczam znakomicie u kochanego biskupa - dodaa. - Czuj, e przepenia mnie energia.
Zaproszono mnie na matk chrzestn nowego okrtu wojennego, ktry bdzie zwodowany w
przyszym miesicu w Liverpoolu... myl, e przysporzy mi to popularnoci.
PTAKI STYMFALIJSKIE
I
Po raz pierwszy Harold Waring ujrza je nadchodzce ciek od strony jeziora. Siedzia na
tarasie przed hotelem. Dzie by pikny, a jezioro bkitne w promieniach soca. Harold pali
fajk i czu, e wiat to wcale przyjemne miejsce.
Jego kariera polityczna ukadaa si pomylnie. Zdobycie stanowiska podsekretarza w wieku
lat trzydziestu byo osigniciem, z ktrego cakiem susznie mia prawo by dumny.
Podobno sam premier powiedzia komu, e "mody Waring daleko zajdzie". Harold, nie bez
racji, by pijany szczciem. ycie jawio mu si w rowych barwach. By mody, dosy
przystojny, mia doskonae zdrowie i nie krpoway go adne wizy uczuciowe.
Postanowi wybra si na wakacje do Sowacji, aby zej z utartych drg i porzdnie
odpocz od wszystkich i wszystkiego. Hotel nad jeziorem Stempka, cho niewielki, by
wygodny i nie zatoczony. Mieszkao w nim kilka osb, przewanie cudzoziemcw. Jak dotd
jedynymi Anglikami poza nim bya starsza pani Rice i jej zamna crka, pani Clayton.
Harold lubi i jedn, i drug. Elsie Clayton bya adna w nieco staromodnym stylu, skromna,
agodna i raczej niemiaa. Pani Rice mona by okreli jako kobiet z charakterem.
Wysoka, o gbokim gosie i surowa w obejciu, miaa poczucie humoru i w jej towarzystwie
mio pyn czas. Wida byo, e cae jej ycie obraca si wok crki.
Harold spdzi w ich towarzystwie kilka miych godzin, a e nie prboway zdoby jego
wzgldw na prawach wycznoci, ich stosunki ukaday si na paszczynie przyjacielskiej i
niezobowizujcej.
Pozostali gocie hotelowi nie zwrcili na siebie uwagi Harolda. Byli to przewanie
autostopowicze lub uczestnicy wycieczek samochodowych. Zatrzymywali si na dzie lub
dwa i ruszali w dalsz drog. Innych osb . w zasadzie nie widzia... a do tego dnia.
Zbliay si powoli ciek od strony jeziora i tak si zoyo, e w chwili, gdy Harold je
zauway, soce zaszo za chmury. Harold zadra.
Przyjrza, im si bliej. W tych dwch kobietach z pewnoci byo co dziwnego? Ich dugie,
zakrzywione nosy przypominay ptasie dzioby, twarze za, dziwnie do siebie podobne, byy
cakiem nieruchome. Nosiy luno zarzucone na ramiona paszcze, trzepoczce na wietrze,
niczym skrzyda dwch wielkich ptakw.

61

"One s jak ptaki - pomyla Harold, wbrew wasnej woli dodajc - zwiastuny za".
Obie kobiety skieroway si wprost na taras i przeszy obok niego. Niezbyt mode - miay
chyba bliej pidziesitki ni czterdziestki - byy podobne jak siostry. Obie miay pospne
oblicza. Kiedy mijay Harolda, ich oczy spoczy na nim przez chwil. Byo to dziwne,
taksujce spojrzenie - niemal nieludzkie.
Poczucie za coraz bardziej przepeniao umys Harolda. Zauway do jednej z sistr...
dug, jakby zaopatrzon w szpony... Zadra ponownie, mimo i soce znw wyszo zza
chmur.
"Okropne istoty - pomyla. - Jak drapiene ptaki..." Oderwa si do tych wizji na widok pani
Rice, ktra wanie wysza z hotelu. Zerwa si z miejsca i przysun jej fotel. Bez sowa
podzikowania usiada i, jak zwykle, zacza byskawicznie stuka drutami.
- Czy zauwaya pani te dwie kobiety, ktre przed chwil weszy do hotelu? - odezwa si
Harold.
- Te w paszczach? Tak, minam je.
- Niecodzienne istoty, nie sdzi pani?
- Tak, no c... rzeczywicie s troch dziwne. Wydaje mi si, e przyjechay dopiero
wczoraj. S uderzajco podobne... to chyba bliniaczki.
- Moliwe, e ponosi mnie wyobrania, ale wyranie wyczuwam w nich jakie zo - stwierdzi
Harold.
- To dziwne. Musz si im bliej przyjrze i przekona, czy podzielam paskie zdanie.
Gospodyni nam powie, kim one s - dorzucia po chwili. - To chyba nie Angielki?
- O nie.
Pani Rice zerkna na zegarek.
- Pora na herbat. Czy byby pan tak askaw wej do hotelu i zadzwoni na kelnera, panie
Waring?
- Oczywicie, pani Rice.
Speni jej prob, a po powrocie zapyta:
- Gdzie si dzi podziewa pani crka?
- Elsie? Byymy razem na spacerze. Najpierw szymy wzdu jeziora, a potem przez br
sosnowy. Bardzo tam adnie.
Nadszed kelner i przyj zamwienie na herbat. Pani Rice, wci stukajc zawzicie
drutami, mwia dalej:
- Elsie dostaa list od ma. By moe nie zejdzie na herbat.
- Od ma? - zdziwi si Harold. - A wie pani, ja zawsze mylaem, e pani crka jest wdow.
Pani Rice zerkna na niego szybko spod oka.
- O nie, Elsie nie jest wdow - odrzeka sucho. - Niestety!
Harold by zaskoczony.
- Alkohol jest przyczyn wielu nieszcz, panie Waring - owiadczya pani Rice, ponuro
kiwajc gow.
- A on pije?
- Tak. Ale to nie wszystko. Jest chorobliwie zazdrosny i wyjtkowo porywczy. - Westchna.
- Ciko jest y na tym wiecie, panie Waring. Taka jestem przywizana do Elsie... to moje
jedyne dziecko i nieatwo mi znie widok jej nieszczcia.
- Ona jest taka agodna - rzek Harold z uczuciem.
- Zdaje si, e zbyt agodna.
- Pani myli...
- Ludzie szczliwi s bardziej aroganccy - stwierdzia powoli pani Rice. - agodno Elsie,
wypywa, moim zdaniem, z poczucia przegranej. ycie okazao si dla niej za cikie.
- Jak... jak doszo do jej maestwa? - zapyta niepewnie Harold.

62

- Philip Clayton by bardzo atrakcyjnym mczyzn. Mia, zreszt wci ma, wiele uroku i do
tego sporo pienidzy... a nie byo nikogo, kto mgby nam wyjawi jego prawdziwy
charakter. Owdowiaam przed wielu laty. Dwie kobiety mieszkajce pod jednym dachem
zwykle nie s najlepszymi znawczyniami mczyzn.
- Tak, to prawda - zgodzi si Harold, zamylony. Czu, e ogarnia go fala oburzenia i litoci.
Elsie Clayton miaa nie wicej ni dwadziecia pi lat. Przypomnia sobie jej czyste,
przyjazne oczy, mikkie wygicie ust. Nagle zda sobie spraw, e jego zainteresowanie ni
wykracza poza ramy zwykej przyjani. A ona bya zwizana z brutalem...
II
Tego wieczoru, po kolacji Harold przysiad si do matki i crki. Elsie Clayton miaa na sobie
bladorow sukienk z mikkiego materiau. Zwrci uwag na jej zaczerwienione powieki.
Niedawno pakaa.
- Dowiedziaam si, kim s obie paskie harpie, panie Waring - odezwaa si energicznie pani
Rice. - To Polki... - gospodyni twierdzi, e pochodz z bardzo dobrej rodziny.
Harold spojrza na drug stron pokoju, gdzie siedziay obie polskie damy.
- To te dwie kobiety? - zapytaa Elsie z zainteresowaniem. - Te z farbowanymi wosami? Nie
wiem dlaczego, ale wygldaj dosy przeraajco.
- Mylaem dokadnie to samo - powiedzia Harold triumfalnie.
- Jestecie niepowani - zaprotestowaa z umiechem pani Rice. - Nie mona ocenia ludzi
tylko po samym wygldzie.
Elsie rozemiaa si.
- Pewnie tak - odpara. - A jednak uwaam, e to dwa spy!
- Wydziobujce trupom oczy! - dopowiedzia Harold.
- Och, prosz...! - krzykna Elsie.
- Najmocniej przepraszam - Harold usprawiedliwi si czym prdzej.
- Tak czy inaczej, nam raczej nie wejd w drog - stwierdzia pani Rice z umiechem.
- My nie mamy adnych nieczystych tajemnic - powiedziaa Elsie.
- Kto wie, moe pan Waring ma jakie? - rzucia pani Rice, puszczajc oko.
Harold rozemia si, odrzucajc do tylu gow.
- adnych tajemnic. Moje ycie to otwarta ksiga.
A w duchu pomyla:
"Jake gupi s ci, ktrzy zbaczaj z prostej drogi. Czyste sumienie - oto, czego w yciu
potrzeba. Wtedy wszystkim mona stawie czoo, a kadego, kto ci wchodzi w parad odesa
do diaba!"
Nagle poczu w sobie energi, si... poczu si panem swego losu.
III
Harold Waring, jak przystao na Anglika, nie by poliglot. Po francusku mwi kulawo i z
wyranym angielskim akcentem. Niemiecki czy woski byy mu z gruntu obce.
Do tej pory ta uomno lingwistyczna wcale mu nie przeszkadzaa. Przekona si, e w
wikszoci hoteli na kontynencie wszyscy znaj angielski, wic czym tu si martwi?
Ale na tym odludziu, gdzie miejscowym jzykiem by sowacki, a nawet gospodyni znaa
tylko niemiecki, irytowao go czasami, e ktr z dwch zaprzyjanionych kobiet musi
zatrudnia w roli tumacza. Pani Rice, ktra lubia uczy si jzykw, mwia nawet troch po
sowacku.
Harold postanowi, e wemie si za niemiecki. Kupi podrczniki i kadego dnia rano
spdza kilka godzin na nauce jzyka.

63

Tego dnia byo wyjtkowo piknie. Napisawszy kilka listw, Harold spojrza na zegarek i
stwierdzi, e ma jeszcze czas na godzinny spacerek przed obiadem. Ruszy w stron jeziora,
po czym skierowa si ku borowi sosnowemu. Szed nim przez moe pi minut, kiedy
usysza nieomylny dwik. Gdzie niedaleko szlochaa kobieta.
Harold zatrzyma sign chwilk, po czym ruszy tam, skd dolatywa pacz. Kobiet okazaa
si Elsie Clayton, siedzca na zwalonym drzewie z twarz ukryt w doniach i gwatownie
drgajcymi ramionami.
Harold podszed do niej z wahaniem.
- Pani Clayton... - odezwa si agodnie. - Elsie? Gwatownie podniosa gow i spojrzaa na
niego.
Harold usiad obok niej.
- Czy mgbym co dla pani zrobi? - zapyta ze szczerym wspczuciem.
Zaprzeczya potrzniciem gowy.
- Nie, nie... pan jest bardzo uprzejmy. Ale mnie nikt nie jest w stanie pomc^
- Czy to ma zwizek z... pani mem? - zapyta Harold niemiao.
Pokiwaa gow. Po chwili przetara oczy i wycigna puderniczk, usiujc odzyska
rwnowag.
- Nie chciaam martwi matki - wyjania amicym si gosem. - Jest taka nieszczliwa,
kiedy mnie widzi przygnbion. Dlatego przyszam wypaka si tutaj. Wiem, e to gupie.
Pacz nie pomaga. Ale... czasami... mam wraenie, e ycie jest nie do zniesienia.
- Tak mi przykro - bkn Harold. Posaa mu wdziczne spojrzenie.
- To oczywicie moja wina - powiedziaa popiesznie. - Wyszam za Philipa z wasnej
nieprzymuszonej woli. Jeeli nam si nie uoyo, to tylko przeze mnie.
- To bardzo dzielna postawa - rzeka Harold. Elsie potrzsna gow.
- Nie, ja nie jestem dzielna. Brak mi odwagi. Jestem strasznie tchrzliwa. To jedna z przyczyn
kopotw z Philipem. Boj si go... jestem przeraona, kiedy dostaje jednego z tych swoich
napadw wciekoci.
- Powinna go pani porzuci! - owiadczy Harold z przekonaniem.
- Nie miem. On... on by mi na to nie pozwoli.
- Bzdura! A rozwd? Powoli potrzsna gow.
- Nie ma adnych podstaw. - Wyprostowaa si. - Nie, musz dalej sobie z tym radzi. Wie
pan, wiele czasu spdzam z matk. Philip nie ma nic przeciwko temu. Zwaszcza jeeli
wyjedamy w takie ustronne okolice, jak tutaj. - Jej policzki zaczy odzyskiwa kolor. Widzi pan, chodzi midzy innymi o to, e on jest chorobliwie zazdrosny. Starczy, e odezw
si do innego mczyzny, a ju mi urzdza okropne sceny.
Oburzenie Harolda narastao. Sysza ju wiele kobiet narzekajcych na zazdrosnych mw,
lecz udajc wspczucie, w skrytoci ducha zawsze uwaa, e mowie ci s ze wszech miar
usprawiedliwieni. Ale Elsie Clayton nie bya jedn z takich kobiet. Ani razu nie obdarzya go
nawet zalotnym spojrzeniem.
Elsie wzdrygna si i odsuna od niego. Spojrzaa na niebo.
- Soce zaszo. Zrobio si zimno. Lepiej wracajmy. Ju chyba pora na obiad.
Wstali i ruszyli z powrotem do hotelu. Nieca minut pniej minli posta zmierzajc w
tym samym co oni kierunku. Poznali j po trzepoczcym paszczu. Bya to jedna z Polek.
Mijajc j, Harold skoni si lekko. Nie odpowiedziaa, lecz jej oczy spoczy na nim przez
chwil. Spojrzenie to byo tak badawcze, e Harolda na chwil oblaa fala gorca.
Zastanawia si, czy ta kobieta widziaa, jak siedzia obok Elsie na zwalonym pniu. Jeli tak,
to przypuszczalnie mylaa...
W kadym razie wyglda tak, jak gdyby mylaa, e... Ogarna go fala oburzenia! Doprawdy,
niektre kobiety maj paskudne mdki!

64

Dziwne, e soce zaszo i oboje zadreli... zapewne wanie w tej samej chwili, kiedy ta
kobieta ich podgldaa...
Harold poczu si nieswojo.
IV
Tego dnia Harold uda si do swojego pokoju zaraz po dziesitej wieczorem. Nadesza poczta
z Anglii i niektre z otrzymanych listw wymagay natychmiastowej odpowiedzi.
W piamie i szlafroku usiad przy biurku, by zaj si korespondencj. Napisa trzy listy i
wanie zabiera si za czwarty, kiedy drzwi otworzyy si gwatownie i Elsie Clayton
chwiejnie wpada do pokoju.
Harold poderwa si z miejsca, zaskoczony. Elsie zatrzasna za sob drzwi i stana,
przytrzymujc si komody. Chwytaa powietrze szybkimi haustami. Twarz miaa koloru
kredy. Bya miertelnie przeraona.
- To mj m! - wyrzucia z siebie. - Przyjecha nagle. My... myl, e mnie zabije! On
oszala, zupenie oszala! Przybiegam do pana. Niech... niech mnie pan ukryje.
Postpia dwa kroki do przodu, tak chwiejnie, e niemal przy tym upada. Harold otoczy j
ramieniem.
W tym momencie drzwi otworzyy si i stan w nich jaki mczyzna. redniego wzrostu, o
grubych brwiach i przylizanych ciemnych wosach, w rku trzyma ciki klucz
samochodowy. Jego wysoki gos trzs si ze wciekoci. Intruz niemal wrzeszcza.
- A wic ta Polka miaa racj! Prowadzasz si z tym facetem!
- Nie, Philip, nie! - krzykna Elsie. - To nieprawda. Mylisz si.
Harold szybko zasoni dziewczyn, gdy Philip Clayton ruszy w ich kierunku.
- Myl si? - krzykn Clayton. - Znajdujc ci w jego sypialni? Ty diablico, zabij ci!
Szybkim okrnym ruchem zapa Harolda za rami. Elsie szlochajc schowaa si za
Harolda, ktry odwrci si, by stawi czoo napastnikowi.
Lecz Philip Clayton mia w gowie tylko jedno - dobra si do swej ony. Ruszy naprzeciw
niej. Elsie, przeraona, wybiega z pokoju. Philip Clayton rzuci si za ni, a Harold bez
namysu poszed w jego lady.
Elsie wpada do swojej sypialni na kocu korytarza. Harold usysza dwik obracanego w
zamku klucza, ale byo za pno. Nim zamek zaapa, Philip Clayton wyway drzwi i znikn
w pokoju. Harolda dobieg przeraony krzyk Elsie. Po chwili on sam te znalaz si w jej
sypialni.
Elsie staa we wnce koo zasonitego okna. Gdy Harold wpad do pokoju, Philip Clayton
ruszy na on, wywijajc kluczem. Krzykna ze strachu, chwycia ze stojcego za ni biurka
ciki przycisk do papieru i rzucia nim w ma.
Clayton osun si jak worek ziemniakw. Elsie krzykna. Harold zatrzyma si w drzwiach,
przeraony. Dziewczyna opada na kolana obok ma. Lea nieruchomo, tak jak upad. T
Z korytarza dolecia dwik odsuwanego rygla. Elsie zerwaa si i pobiega do Harolda.
- Prosz... bardzo prosz... - wyszeptaa bez tchu.
- Niech pan wraca do siebie. Oni przyjd... znajd pana tutaj...
Harold skin gow. Byskawicznie oceni sytuacje. Na jaki czas Philip Clayton by hors de
combat*. Ale kto mg usysze krzyki Elsie. Gdyby zastano go w jej sypialni, sytuacja
staaby si krpujca i dwuznaczna. Zarwno ze wzgldu na ni, jak i na siebie, nie powinien
dopuci do skandalu.
W miar monoci bezszelestnie przebieg korytarzem do swojego pokoju. Znikajc w
sypialni usysza dwik otwieranych drzwi.
Przez prawie p godziny siedzia u siebie, czekajc. Nie mia odwagi wyj. By pewien, e
prdzej czy pniej Elsie przyjdzie do niego.

65

Rozlego si ciche pukanie do drzwi. Harold zerwa si, by otworzy.


Nie bya to Elsie, lecz jej matka. Jej wygld przerazi Harolda. Nagle wydaa mu si duo
starsza. Siwe wosy miaa w nieadzie, a pod oczami widniay ciemne sice.
Pomg jej doj do fotela. Usiada, oddychajc z trudem.
- Ale pani jest kompletnie wyczerpana, pani Rice - powiedzia Harold szybko. - Czy co pani
poda?...
Potrzsna gow.
- Niech, niech pan si mn nie kopocze. Naprawd nic mi nie jest. To tylko szok. Panie
Waring, staa si rzecz straszna.
- Czy Clayton jest powanie ranny?
- Gorzej - wyszeptaa. - Nie yje.
V
Pokj zawirowa.
Harold zaniemwi na chwil; mia wraenie, e po krgosupie spywa mu lodowata woda.
W kocu powtrzy tpo:
- Nie yje?
Pani Rice przytakna.
- Kant tego przycisku do papieru trafi go w sam skro, a upadajc, Philip uderzy gow w
elazn krat kominka. Nie wiem, ktra z tych dwch rzeczy go zabia, ale on z ca
pewnoci nie yje. Wystarczajco czsto miaam do czynienia ze mierci, eby to pozna.
Klska - sowo to brzmiao natarczywie w uszach Harolda. Klska, klska, klska...
- To by wypadek! - wybuchn. - Widziaem na wasne oczy.
- Oczywicie, e to by wypadek - powiedziaa ostro pani Rice. - Wiem o tym. Ale... ale czy
inni te tak pomyl? Ja... szczerze mwic, jestem caa w strachu, Haroldzie! Nie jestemy w
Anglii.
- Mog potwierdzi wersj Elsie - rzek Harold powoli.
- Tak, a ona potwierdzi twoj - odpara pani Rice. - W tym sk!
Harold, z natury przezorny i ostrony, zrozumia, co miaa na myli. Ogarn cao sprawy i
zorientowa si, jak saba jest ich pozycja.
On i Elsie wiele czasu spdzali razem. Do tego dochodzi fakt, e ta polska dama widziaa ich
w lesie w dosy kompromitujcych okolicznociach. Obie Polki najwyraniej nie znay
angielskiego, ale mogy rozumie co nieco. Ta w lesie moga zrozumie takie sowa, jak
"zazdro" i "m", jeeli miaa okazj ich podsucha. Tak czy inaczej wiadomo, e to
wanie ona powiedziaa Claytonowi co, co wzbudzio jego zazdro. A teraz on nie yje.
Kiedy Clayton zmar, on, Harold, znajdowa si w sypialni Elsie. Nie byo adnych dowodw,
e to nie on celowo uderzy Philipa Claytona przyciskiem do papieru. adnych dowodw, e
zazdrosny m nie przyapa ich razem. Tylko sowa jego i Elsie. Czy im uwierz?
Ogarn go zimny strach.
Nie wyobraa sobie, zupenie sobie nie wyobraa, e on lub Elsie stan w obliczu kary
mierci za morderstwo, ktrego nie popenili. W najlepszym razie mog ich oskary o
nieumylne zabjstwo. (Czy w tym obcym kraju rozrniaj te pojcia?). Ale nawet gdyby
uwolnili ich od winy, to i tak musi doj do procesu. Wszystkie gazety bd o tym pisay.
Anglik i Angielka przed sdem... zazdrosny m... wybijajcy si polityk... Tak, to by
oznaczao koniec jego kariery politycznej. Taki skandal by j unicestwi.
- Czy nie moglibymy pozby si jako zwok? - zapyta powodowany nagym impulsem. Ukry ich gdzie?
Zarumieni si pod wpywem zaskoczonego i penego dezaprobaty spojrzenia pani Rice.

66

- Haroldzie, mj drogi, nie gramy w sztuce kryminalnej! - powiedziaa zjadliwie. Prbowanie czego podobnego to szalestwo.
- Chyba ma pani racj - przyzna Harold i jkn. - Co my teraz zrobimy? Boe jedyny, co my
teraz zrobimy?
Pani Rice z rozpacz potrzsna gow. Zmarszczya brwi, mylc intensywnie.
- Czy moemy co zrobi? - zapyta Harold stanowczo. - Cokolwiek, by oddali klsk?
Ot to - klska! Straszliwa, niespodziewana, druzgocca.
Spojrzeli na siebie.
- Elsie, moje biedne dziecko - zakaa ochryple pani Rice. - Zrobiabym wszystko... To j
zabije, jeli bdzie musiaa przej przez co takiego. No i pan - dorzucia.
- Paska kariera...
- Mniejsza o mnie - wykrztusi Harold. Ale bez przekonania.
- To takie niesprawiedliwe... takie krzywdzce - cigna z gorycz pani Rice. - Midzy wami
przecie nic nie byo. Wiem o tym dobrze.
- Przynajmniej w tej kwestii bdzie pani moga zawiadczy... e wszystko byo w
absolutnym porzdku - rzek Harold, niczym toncy chwytajc si brzytwy.
- Tak, jeli mi uwierz - odpara gorzko. - Wie pan, jacy s ludzie! Harold pospnie przyzna
jej racj. Ludziom z kontynentu bez wtpienia bdzie si wydawao, e midzy nim a Elsie
zaszo co nagannego, a zaprzeczenia pani Rice przyjte zostan jako matczyne prby
wybronienia crki.
- Tak, do. tego wszystkiego nie jestemy w Anglii - stwierdzi pospnie.
- Wanie! - Pani Rice uniosa gow. - To prawda... Nie jestemy w Anglii. Tak si
zastanawiam, czy nie daoby si czego zrobi...
- Tak? - Harold spojrza na ni szybko.
- Ile ma pan pienidzy? - zapytaa nagle pani Rice.
- Przy sobie niewiele. Oczywicie, mgbym zatelegrafowa, eby mi przysano.
- Mog nam si przyda, i to w duej iloci - owiadczya ponuro pani Rice. - Ale chyba
warto sprbowa. Harold poczu lekki przypyw nadziei.
- Co ma pani na myli?
- My sami nie mamy szansy ukrycia tej mierci - powiedziaa pani Rice zdecydowanym
tonem. - Ale myl, e jest szansa na oficjalne zatuszowanie tej sprawy!
- Naprawd tak pani myli? - zapyta Harlod z nadziej i niedowierzaniem.
- Tak. Przede wszystkim kierownik hotelu stanie po naszej stronie. Bdzie wola, eby sprawa
nie nabraa rozgosu. Moim zdaniem w tych dziwnych krajach sowiaskich mona przekupi
wszystko i wszystkich... a i przypuszczalnie najbardziej skorumpowana jest policja!
- Wie pani, myl, e pani ma racj - rzek Harold powoli.
- Wydaje mi si, e na cae szczcie nikt nic nie sysza - cigna pani Rice.
- Kto zajmuje pokj przylegajcy do sypialni Elsie?
- Te dwie polskie damy. One nic nie syszay. Inaczej wyjrzayby na korytarz. Philip
przyjecha pno, poza portierem nikt go nie widzia. Wiesz, Haroldzie, myl, e uda nam
si wszystko zatuszowa... i zaatwi akt zgonu Philipa, stwierdzajcy mier z przyczyn
naturalnych! To kwestia przekupienia kogo na samej grze... i znalezienia waciwej osoby.
Moe nawet samego naczelnika policji!
Harold umiechn si blado.
- Zupenie jak w operze komicznej, nie sdzi pani? Ale nie pozostaje nam nic innego, jak
sprbowa.
VI

67

Pani Rice bya uosobieniem energii. Na pocztek wezwaa kierownika. Harold pozosta u
siebie, nie wtrcajc si do niczego. Zgodzi si z pani Rice, e najlepiej bdzie przyj
wersj ktni maeskiej. Modo i uroda Elsie powinny jej zapewni stosowne
wspczucie.
Nastpnego dnia rano przybyo kilku policjantw, ktrych zaprowadzono do pani Rice.
Wyjechali w poudnie. Harold zatelegrafowa po pienidze, lecz na tym koczy si jego
udzia w caej sprawie. Zreszt trudno by mu si byo w to wczy, poniewa aden z
policjantw nie zna angielskiego.
O dwunastej pani Rice wesza do jego pokoju. Bya blada i zmczona, lecz malujca si na jej
twarzy ulga bya wystarczajco wymowna.
- Poskutkowao! - owiadczya zwile.
- Bogu dziki! Bya pani wspaniaa! A mi si nie chce wierzy!
- Sdzc z tego, jak atwo nam poszo, to tutaj normalna praktyka - powiedziaa pani Rice w
zamyleniu. - Waciwie to sami nadstawiali kieszenie. To... to doprawdy niesmaczne!
- Teraz nie pora zwalcza korupcj wrd urzdnikw pastwowych - rzek Harold sucho. Ile?
- Taryfa jest raczej wysoka.
Odczytaa list nazwisk:
Naczelnik policji
Commisaire
Agent
Lekarz
Kierownik hotelu
Nocny portier
- Nocny portier chyba dostanie niewiele? - skomentowa jedynie Harold. - To chyba tylko
kwestia zotych lampasw.
- Kierownik upiera si, e mier w ogle nie powinna mie miejsca w jego hotelu wyjania pani Rice. - Oficjalna wersja bdzie taka, e Philip dosta ataku serca w pocigu.
Wyszed na korytarz zaczerpn powietrza - wie pan, jak wci zostawiaj tam otwarte drzwi
- i wypad na tory. To niebywae, czego potrafi dokona policja, jeli tylko zechce!
- No c - mrukn Harold. - Bogu dziki, e nasza policja nie jest taka sama.
I przepeniony duchem patriotyzmu i wyszoci, zszed na obiad.
VII
Po obiedzie Harold jak zwykle przysiad si do pani Rice i jej crki na kaw. Postanowi nie
zmienia swych obyczajw.
W jadalni ujrza Elsie po raz pierwszy od poprzedniej nocy. Bya bardzo blada i najwyraniej
wci odczuwaa skutki szoku, lecz staraa si zachowywa jak zawsze i rzucaa jakie
banalne uwagi o pogodzie i krajobrazie.
Rozmowa obracaa si wok nowego gocia, ktry wanie przyjecha. Starano si odgadn
jego narodowo. Harold sdzi, e kto o takich wsach musi by Francuzem, Elsie uznaa go
za Niemca, pani Rice za uwaaa, e moe to by Hiszpan.
Poza nimi na tarasie nie byo nikogo, jeli nie liczy dwch dam z Polski, ktre siedziay po
drugiej stronie i robiy na drutach.
Jak zawsze na ich widok, Harold poczu, e przechodzi go dziwny dreszcz niepokoju. Te
nieruchome twarze, te zakrzywione, podobne do dziobw nosy, te szponiaste donie...
Nadszed goniec z wiadomoci, e kto czeka na pani Rice. Wstaa i posza za nim. Elsie i
Harold ujrzeli, jak przy wejciu do hotelu wita j umundurowany policjant.
Elsie wcigna powietrze.

68

- Nie mylisz chyba... e co si stao?


Harold pocieszy j czym prdzej.
- Nie, to nic powanego.
Ale i on poczu nagy przypyw strachu.
- Twoja matka bya wspaniaa - powiedzia.
- Wiem. Matka ma dusz bojownika. Nigdy nie poddaje si w obliczu poraki. - Elsie
wzdrygna si.
- Ale to wszystko jest straszne, nie sdzisz?
- No, nie roztrzsaj ju tego. Wszystko skoczone.
- Nie mog o tym zapomnie - szepna Elsie.
- O tym, e to ja go zabiam.
- Nie myl o tym w ten sposb - powiedzia szybko Harold. - To by wypadek. Wiesz, e
naprawd tak byo.
Jej twarz nieco si rozchmurzya.
- A zreszt, to ju przeszo - doda Harold. - Byo, mino. Sprbuj nie myle o tym wicej.
Wrcia pani Rice. Po wyrazie jej twarzy poznali, e wszystko skoczyo si szczliwie.
- Niele mnie wystraszyli - powiedziaa niemal radonie. - Ale to bya tylko jaka papierkowa
formalno. Wszystko w porzdku, moje dzieci. Wyszlimy z opresji. Myl, e dla uczczenia
tego moglibymy napi si likieru.
Likier zamwiono i podano. Unieli kieliszki.
- Za przyszo! - wzniosa toast pani Rice.
Harold umiechn si do Elsie i rzek:
- Za twoje szczcie.
Odpowiedziaa mu umiechem i unoszc kieliszek, powiedziaa: - I za ciebie... za twoj
pomylno! Jestem pewna, e zostaniesz wielkim czowiekiem.
Kiedy strach min, poczuli si weseli, niemal niefrasobliwi. Cie znikn! Wszystko szo
dobrze...
Dwie kobiety na przeciwlegym skraju tarasu wstay. Starannie zwiny robtki i ruszyy po
kamiennych pytach.
Skoniy si lekko i usiady obok pani Rice. Jedna z nich zacza co mwi. Druga nie
spuszczaa oka z Elsie i Harolda. Na jej wargach igra niky umieszek. Zdaniem Harolda, nie
by to sympatyczny umiech...
Spojrza na pani Rice. Suchaa jednej z Polek i cho nie rozumia ani sowa, wyraz jej
twarzy by wystarczajco wymowny. Wszystkie stare troski i zmartwienia powrciy. Pani
Rice suchaa, od czasu do czasu wtrcajc krtkie swko.
Wkrtce obie siostry wstay i kaniajc si sztywno, wrciy do hotelu.
Harold pochyli si.
- Czego chciay? - zapyta ochryple.
Pani Rice odpowiedziaa mu spokojnym, lecz pozbawionym nadziei tonem:
- One nas szantauj. Zeszej nocy syszay wszystko. A teraz, kiedy sprbowalimy wszystko
zatuszowa, sprawa przedstawia si tysickrotnie gorzej...
VIII
Harold Waring by nad jeziorem. Spacerowa gorczkowo ju ponad godzin, usiujc
fizycznym zmczeniem pokona przypyw desperacji. W kocu zawdrowa na miejsce,
gdzie po raz pierwszy ujrza dwie ponure kobiety, ktre teraz trzymay ycie jego i Elsie w
swych zowieszczych szponach.

69

- Przeklte wiedmy! - powiedzia na gos. - Para krwioerczych harpii, niech je diabli!


Odwrci si, syszc za sob ciche kaszlnicie. Ujrza wyposaonego w bujne wsy
cudzoziemca, ktry wanie wychyn z cienia drzew.
Harold stwierdzi, e zabrako mu sw. Ten may czowieczek z pewnoci usysza to, co
przed chwil powiedzia.
Zbity z tropu, wyjka po angielsku:
- O... dzie dobry.
- Obawiam si jednak, e dla pana dzie ten nie jest zbyt dobry - odpar tamten doskona
angielszczyzn.
- Ja... hm... - Harold znw si zajka.
- Wydaje mi si, monsieur, e ma pan kopoty - rzek may czowieczek. - Czy mgbym panu
w czym pomc?
- Ale nie, nie, dzikuj! Tylko wyadowywaem zo, wie pan, jak to jest.
- A jednak myl, e mgbym panu pomc - powiedzia tamten agodnie. - Nie myl si,
nieprawda, czc paskie kopoty z tymi dwiema paniami, ktre siedziay na tarasie?
Harold wlepi w niego wzrok.
- Pan co o nich wie? A w ogle, kim pan jest? Jak gdyby przyznajc si do krwi krlewskiej,
may czowieczek odpar skromnie:
- Jestem Herkules Poirot. Moe przejdziemy si nieco po lesie i opowie mi pan o swoich
kopotach? Jak mwiem, sdz, e bd mg panu pomc.
Harold po dzi dzie nie jest pewien, co sprawio, e nagle opowiedzia ca histori
czowiekowi, ktrego zna zaledwie od kilku minut. Moe nadmierny stres. Tak czy inaczej,
stao si. Opowiedzia Herkulesowi Poirot o wszystkim.
Detektyw sucha w milczeniu i tylko raz czy dwa powanie skin gow. Gdy Harold
zakoczy sw opowie, odezwa si rozmarzonym gosem:
- Ptaki stymfalijskie, o dziobach z elaza, ywice si ludzkim misem i mieszkajce nad
jeziorem Stymfalos... Tak, wszystko si zgadza.
- Sucham? - bkn Harold, wytrzeszczajc na niego oczy.
Ten dziwny czowieczek to chyba wariat! - pomyla.
Herkules Poirot umiechn si.
- Pozwoliem sobie na chwil wspomnie. Rozumie pan, mam wasn metod postrzegania
wiata. Ale wracajmy do paskiej sprawy. Znalaz si pan w wyjtkowo nieprzyjemnej
sytuacji.
- Tego mi pan przypomina nie musi! - burkn Harold niecierpliwie.
- Szanta to powana sprawa - cign detektyw. - Te harpie zmusz pana, eby pan paci...
paci, wiecznie paci! A jeli odmwi pan, co wtedy?
- Wszystko wyjdzie na jaw - odrzek Harold z gorycz. - Moja kariera bdzie zrujnowana, a
nieszczliw dziewczyn, ktra nikomu nie wyrzdzia krzywdy, czeka pieko, i Bg jeden
wie, jak to si dla niej skoczy!
- Jednym sowem - owiadczy Herkules Poirot -trzeba co z tym zrobi.
- Co? - zapyta bez ogrdek Harold.
Herkules Poirot odchyli gow do tyu i zamkn oczy.
- Pora skorzysta z grzechotek z brzu - owiadczy. Harold znw nabra podejrze co do jego
poczytalnoci.
- Czy pan cakiem zwariowa? Nieznajomy potrzsn gow.
- Mais non*! Zamierzam tylko pj w lady mojego wielkiego poprzednika, Herkulesa.
Prosz o kilka godzin cierpliwoci, przyjacielu. Do jutra rana postaram si uwolni pana od
przeladowcw.
IX

70

Nastpnego dnia rano Harold Waring zszed na d i zasta Herkulesa Poirot siedzcego
samotnie na tarasie. Mimo woli Harold by pod wraeniem obietnicy Poirota.
Podszed do niego i zapyta z niepokojem:
- No i?
Herkules Poirot spojrza na niego rozpromieniony.
- W porzdku.
- Co pan chce przez to powiedzie?
- Wszystko uoyo si pomylnie.
- Ale co si waciwie stao?
- Zastosowaem grzechotki z brzu - odrzek marzycielsko Poirot. - Mwic jzykiem
wspczesnym, kazaem zabrzcze metalowym drutom... czyli skorzystaem z telegrafu!
Paskie ptaki stymfalijskie, monsieur, trafiy tam, gdzie przez duszy czas nie bd miay
okazji wykorzysta swej pomysowoci.
- Byy poszukiwane przez policj? Aresztowano je?
- Ot to.
Harold odetchn gboko.
- Wspaniale! e te na to nie wpadem. - Wsta. - Musz odszuka pani Rice i Elsie i
powiedzie im o tym.
- One ju wiedz.
- To dobrze. - Harold usiad z powrotem. - Prosz mi powiedzie, jak...
Przerwa.
ciek od strony jeziora nadchodziy dwie postacie o ptasich profilach, ubrane w trzepoczce
paszcze.
- Mylaem, e je zabrano! - zawoa.
Herkules Poirot spojrza w lad za jego wzrokiem.
- Co, te dwie panie? One s cakiem nieszkodliwe. To dwie damy z Polski. Pochodz z bardzo
dobrych rodzin, jak twierdzi portier. Zapewne, nie wygldaj zbyt sympatycznie, ale to
wszystko.
- Ale ja nic nie rozumiem!
- Istotnie, nic pan nie rozumie. To tamte dwie panie byy poszukiwane przez policje...
pomysowa pani Rice i zawa pani Clayton! One to wanie byy drapienymi ptakami.
Utrzymyway si z szantau, mon cher.
Harold mia wraenie, e wiat zwariowa.
- Ale tamten mczyzna - wyszepta sabym gosem. - Ten, ktry zgin.
- Nikt nie zgin. Nie byo adnego mczyzny!
- Przecie sam go widziaem!
- Nie. Wysoka pani Rice ze swoim gbokim gosem wspaniale potrafi udawa mczyzn.
To ona odegraa rol ma... uprzednio zdjwszy siw peruk i odpowiednio si
charakteryzujc.
Nachyli si i poklepa Harolda po kolanie.
- Nie naley by tak atwowiernym, przyjacielu. Policj w adnym kraju nie jest tak atwo
przekupi... prawdopodobnie to w ogle niemoliwe, a ju z pewnoci wtedy, gdy w gr
wchodzi morderstwo! Te kobiety opieray si na tradycyjnej u Anglikw nieznajomoci
jzykw obcych. Poniewa pani Rice zna niemiecki i francuski, to ona zawsze rozmawiaa z
kierownikiem i zajmowaa si wszystkim. Policja po przyjedzie udaa si do jej pokoju, to
prawda. Ale co si waciwe stao? Pan tego nie wie. Moe powiedziaa im, e zgubia
broszk... co w tym rodzaju. Cokolwiek. Byleby sprowadzi tu policj tak, eby mg pan
ich zobaczy. A dalej, co byo dalej? Pan telegrafuje po pienidze, duo pienidzy, i
przekazuje je pani Rice, ktra prowadzi negocjacje! I o to chodzi! Ale te drapiene ptaki s

71

chciwe. Zorientoway si, e jest pan dziwnie uprzedzony do tych dwch dam z Polski. One
za nawizuj cakiem niewinn rozmow z pani Rice, ktra nie moe si powstrzyma,
eby nie powtrzy swej gry. Wie, e pan nic nie rozumie z ich rozmowy. W rezultacie musi
pan zebra jeszcze wicej pienidzy, ktre pani Rice przekae nastpnie odpowiednim
osobom. Harold wcign powietrze.
- A Elsie? Co z Elsie?
Herkules Poirot unika jego wzroku.
- Odegraa swoj rol doskonale. Jak zawsze. To wymienita aktorka. Taka czysta... niewinna.
Ona odwouje si nie do seksu, lecz do rycerskoci. A to - dorzuci Herkules Poirot z
rozmarzeniem - zawsze skutkuje, gdy ma si do czynienia z Anglikiem.
Harold Waring odetchn gboko.
- Siadam do roboty i naucz si wszystkich moliwych jzykw europejskich! - owiadczy
stanowczo. - Nikt ju po raz drugi nie wystrychnie mnie na dudka!
BYK KRETESKI
I
Herkules Poirot w zamyleniu przyglda si swojemu gociowi.
Mia przed sob blad twarz o ostro zarysowanym podbrdku, oczy raczej szare ni
niebieskie i wosy w jake rzadko spotykanym poyskliwym odcieniu czerni - hiacyntowe loki
mieszkanki staroytnej Grecji.
Zwrci uwag na dobrze skrojon, cho niele znoszon tweedow garsonk, podniszczon
torebk i niewiadom arogancje, widoczn mimo wyranego zdenerwowania dziewczyny,
"Tak, oto tak zwana ziemianka... bez pienidzy! Musiao j spotka co zupenie
niezwykego, skoro przysza z tym do mnie."
- Ja... nie wiem, czy bdzie mi pan w stanie pomc, panie Poirot - odezwaa si Diana
Maberly nieco drcym gosem. - Sy... sytuacja jest zupenie wyjtkowa.
- Tak? - mrukn Poirot. - A wic sucham.
- Przyszam do pana, bo sama ju nie wiem, co robi! - wybuchna Diana Maberly. - Nie
wiem nawet, czy tu w ogle mona cokolwiek zrobi!
- Pozwoli pani, e to ja o tym zadecyduj.
Krew uderzya jej do twarzy. Szybko, niemal bez tchu, wyjania:
- Przyszam do pana, poniewa mczyzna, z ktrym byam zarczona od ponad roku, zerwa
zarczyny.
Przerwaa i spojrzaa na niego wyzywajco.
- Pewnie pan myli, e mam nie po kolei w gowie - dodaa.
Herkules Poirot potrzsn gow powoli.
- Wprost przeciwnie, mademoiselle, nie mam najmniejszych wtpliwoci, e jest pani
niezwykle inteligentna. Godzenie zwanionych kochankw w adnym razie nie jest moim
mtier* i wiem dobrze, e pani wietnie zdaje sobie z tego spraw. Std wniosek, e w
zerwaniu waszych zarczyn jest co niezwykego. Czy nie tak?
Dziewczyna skina gow.
- Hugh zerwa zarczyny, poniewa uwaa, e jest psychicznie chory - wyjania spokojnie. Jego zdaniem szalecy nie powinni si eni.
Herkules Poirot minimalnie unis brwi.
- A pani si z nim nie zgadza?
- Sama nie wiem... A zreszt, c to jest choroba psychiczna? Kady jest na swj sposb
postrzelony.
- Podobno - przyzna detektyw dyplomatycznie.

72

- Dopiero jak czowiek zaczyna sobie wyobraa, e jest jajkiem na twardo, czas, eby go
zamkn.
- A pani narzeczony jeszcze nie jest na tym etapie?
- Ja w ogle nie zauwayam, eby z nim si dziao co zego - odpara Diana Maberly. - On...
ba, to najbardziej zrwnowaony czowiek pod socem. Rozsdny, godny zaufania...
- Dlaczego wic sdzi, e jest chory psychicznie? - Poirot zamilk na chwil. - Czy w jego
rodzinie choroba psychiczna przechodzi z pokolenia na pokolenie?
Diana niechtnie potwierdzia skinieniem gowy.
- Zdaj si, e jego dziadek by obkany... i chyba ktra z prababek. Ale ja twierdz, e w
kadej rodzinie mona znale kogo nienormalnego. Wie pan, kogo cofnitego w rozwoju
albo nienaturalnie zdolnego, co w tym rodzaju.
Jej oczy patrzyy na niego bagalnie. Herkules Poirot ze smutkiem potrzsn gow.
- Bardzo auje, mademoiselle...
Gwatownie zadara brod.
- Nie chc, eby mnie pan aowa! - krzykna. - Chc, eby pan co zrobi!
- A c ja mog zrobi?
- Nie wiem... ale co si w tym wszystkim nie zgadza.
- Moe mi pani opowiedzie dokadnie o swoim narzeczonym?
Diana zacza mwi szybko:
- Nazywa si Hugh Chandler. Ma dwadziecia cztery lata. Jego ojcem jest admira Chandler.
Mieszkaj w Lyde Manor. Posiado ta naley do rodziny Chandlerw od czasu panowania
krlowej Elbiety. Hugh jest jedynakiem. Suy w marynarce - wszyscy Chandlerowie s
marynarzami, to tradycja z czasw, kiedy sir Gilbert Chandler eglowa z sir Walterem
Raleighem gdzie w szesnastym wieku. Hugh wstpi do marynarki si rzeczy. Jego ojciec
nie chciaby nawet sysze, e mogoby by inaczej. A jednak... a jednak to wanie ojciec
nalega, eby Hugh porzuci sub!
- Kiedy to byo?
- Prawie rok temu. Zupenie nagle.
- Czy Hugh Chandler by zadowolony ze swojego zawodu?
- Jak najbardziej.
- Nie byo jakiego skandalu?
- W zwizku z Hughem? adnego. Radzi sobie znakomicie. On... on nie mg zrozumie
postpowania ojca..
- A jakie powody takiej decyzji poda sam admira?
- Waciwie to nigdy nie wyjawi adnego powodu - odpara Diana powoli. - Owszem, mwi,
e Hugh musi nauczy si zarzdza majtkiem... ale to by tylko pretekst! Nawet George
Frobisher to zauway.
- Kto to jest George Frobisher?
- Pukownik Frobisher. To najstarszy przyjaciel admiraa Chandlera i ojciec chrzestny Hugha.
Wikszo czasu spdza u nich w Manor.
- I c pukownik Frobisher sdzi o decyzji admiraa, eby jego syn wystpi z marynarki?
- By zaskoczony. Zupenie nie mg tego zrozumie. Nikt tego zreszt nie rozumia.
- Nawet Hugh Chandler?
Diana nie odpowiedziaa od razu. Poirot odczeka chwil, po czym mwi dalej:
- Wtedy zapewne i on by zaskoczony. Ale teraz? Nic nie mwi na ten temat... absolutnie
nic?
- Jaki tydzie temu powiedzia, e... e jego ojciec mia racj... e to byo jedyne wyjcie mrukna Diana niechtnie.
- Pytaa go pani, dlaczego?
- Oczywicie. Ale nie chcia mi powiedzie.

73

Herkules Poirot zamyli si. Po chwili zapyta:


- Czy w waszych stronach miay miejsce jakie niezwyke wydarzenia? Takie, ktre zaczy
si mniej wicej przed rokiem? Co, co dao podstaw lokalnym plotkom i domysom?
- Nie wiem, o co panu chodzi! - wyrzucia z siebie bez tchu. - Lepiej, eby mi parli o tym
powiedziaa - doradzi Poirot spokojnie, lecz autorytatywnie.
- Nic si nie dziao... nic z tego, o czym pan myli. - Wic co?
- Pan jest po prostu wstrtny! Na wsi czsto dziej si dziwne rzeczy. A to jaka zemsta, a to
jaki wsiowy gupek... takie tam rzeczy.
- Co si stao?
- Byo duo szumu z powodu jakich owiec - powiedziaa niechtnie. - Podernito im garda.
To byo okropne! Ale wszystkie one naleay do tego samego farmera, a to trudny czowiek.
Policja uznaa, e kto mu zrobi na zo.
- Ale sprawcy nie znaleziono?
- Nie. Ale jeeli pan myli...
Poirot unis do.
- Pani nie ma nawet bladego pojcia, o czym ja myl. Niech mi pani powie, czy pani
narzeczony zasiga porady lekarza?
- Nie, z ca pewnoci nie.
- Czy nie byoby to najprostsze wyjcie?
- On tego nie zrobi - stwierdzia Diana powoli. - Nie... nie znosi lekarzy.
- A jego ojciec?
- Zdaje si, e admira te nie ma wysokiego mniemania o lekarzach. Mwi, e to wciskacze
kitu.
- A jak si miewa admira? Jest zdrowy? Szczliwy?
- Bardzo si postarza od... od - wyjkaa cicho Diana.
- Od zeszego roku?
- Tak. To strzp czowieka. Cie samego siebie.
Poirot w zamyleniu pokiwa gow.
- Czy pochwala zarczyny swojego syna? - zapyta nagle.
- O tak. Widzi pan, tereny mojej rodziny przylegaj do ich terenw. Mieszkamy tam od
pokole. By bardzo zadowolony, kiedy zwizaam si z Hughem.
- A teraz? Co teraz mwi o zerwaniu waszych zarczyn?
Gos dziewczyny wyranie zadra.
- Spotkaam go wczoraj - odpara. - Wyglda upiornie. Oburcz ucisn mi do i
powiedzia: "To dla ciebie bardzo cikie, moje dziecko. Ale chopak postpuje susznie.... w
jedyny moliwy sposb".
- I w tej sytuacji zwrcia si pani do mnie? - rzek Poirot.
Skina gow.
- Czy moe mi pan pomc? - zapytaa.
- Tego nie wiem - odpar detektyw. - Ale mog tam pojecha i przekona si na wasne oczy.
II
Najwiksze wraenie zrobia na Herkulesie Poirot wspaniaa aparycja Hugha Chandlera.
Wysoki, potnie zbudowany mody czowiek mia szerokie bary i ogorza twarz, okolon
bujnymi wosami. Bia z niego atmosfera siy i mskoci.
Natychmiast po przyjedzie do posiadoci dziewczyna zadzwonia do admiraa Chandlera.
Wkrtce udaa si z detektywem do Lyde Manor, gdzie na dugim tarasie czekaa ju na nich
herbata, a wraz z herbat - trzech mczyzn. A wic admira Chandler, siwowosy, na pozr
starszy ni w rzeczywistoci, tak zgarbiony, jak gdyby jego barki dwigay jaki

74

przytaczajcy ciar. Z jego ciemnych oczu przebijaa zaduma. Kontrastowa z nim jego
przyjaciel, pukownik Frobisher - zasuszony, twardy czowiek o rudych, siwiejcych na
skroniach wosach. Niespokojny, popdliwy i kostyczny, przypominajcy teriera, by
jednoczenie wacicielem pary niebywale sprytnych oczu. Mia zwyczaj opuszcza brwi
nisko nad oczy i wyrzuca do przodu gow, podczas gdy bystre oczka widroway czowieka
badawczo. Trzecim mczyzn by Hugh.
- Pikny okaz, co? - odezwa si pukownik Frobisher, widzc, jak bacznie Poirot przyglda
si modemu czowiekowi.
Herkules Poirot pokiwa gow. Siedzia koo Frobishera. Pozostaa trjka skupia si na
drugim kocu stou do herbaty, rozmawiajc z oywieniem, cho nieco sztucznie.
- O tak, jest wspaniay... absolutnie wspaniay -mrukn Poirot. - Mody byk... tak, mona by
rzec, e to mody byk powicony Posejdonowi... Doskonay przykad zdrowia i mskoci.
- Wyglda wcale krzepko, co?
Frobisher westchn. Jego bystre oczka co chwila uciskay w bok, badajc Poirota. Po chwili
milczenia odezwa si:
- Wiem, kim pan jest.
- O, to adna tajemnica!
Poirot wyniole skin rk. Nie jestem tu incognito - zdawa si mwi ten gest. - Podruj
pod wasnym nazwiskiem.
- Czy cigna tu pana ta dziewczyna? - zapyta Frobisher po kolejnej chwili milczenia. - W
tej sprawie?
- W jakiej sprawie?
- W zwizku z modym Hughem... Widz, e wie pan o tym. Ale nie cakiem rozumiem,
dlaczego zwrcia si z tym do pana. Trudno przypuci, eby zajmowa si pan takimi
sprawami. Moim zdaniem to raczej co dla lekarza.
- Zajmuj si najrniejszymi sprawami... zdziwiby si pan, gdyby pan o nich wiedzia.
- Chciaem powiedzie, e nie rozumiem, czego ta dziewczyna oczekuje od pana.
- Panna Maberly to wojownicza dusza - stwierdzi Poirot.
Pukownik Frobisher przytakn gorliwie.
- O tak, wojownicza. wietna dziewczyna. Nie poddaje si. A jednak s sprawy, z ktrymi
wojowa nie sposb... Jego twarz staa si nagle stara i zmczona.
Poirot jeszcze bardziej ciszy gos.
- Rozumiem, e rodzina jest obciona chorob psychiczn? - szepn dyskretnie.
Frobisher skin gow.
- Ujawnia si co jaki czas - mrukn. - Opuszcza jedno czy dwa pokolenia. Dziadek Hugha
by ostatni.
Poirot szybko rzuci okiem na pozosta trjk. Diana sprawnie prowadzia rozmow, miejc
si i przekomarzajc z Hughem. Na pierwszy rzut oka mona by sdzi, e tych troje nie ma
najmniejszych zmartwie.
- W jakiej postaci przejawia si ten obd? - zapyta cicho Poirot.
- Staruszek z czasem sta si dosy porywczy. Do trzydziestki by w porzdku... normalny jak
wszyscy. Potem zacz dziwacze. Mino troch czasu, zanim ludzie to zauwayli. Potem
zaczy si plotki. Ludzie gadali. Dziay si rne rzeczy, ktre tuszowano. Ale - wzruszy
ramionami - stary skoczy jako kompletny wariat! O morderczych skonnociach! Zamknito
go w zakadzie dla umysowo chorych.
Przerwa, a po chwili dorzuci:
- Zdaje si, e doy pnej staroci... Wanie tego Hugh si obawia. Dlatego nie chce
zasign porady lekarskiej. Boi si, e go zamkn i e bdzie musia y cae lata w czterech
cianach. Trudno mie mu to za ze. Na jego miejscu czubym si tak samo.
- A co na to admira Chandler?

75

- Kompletnie zaamany - odrzek zwile Frobisher.


- Jest bardzo przywizany do syna?
- To jego oczko w gowie. Widzi pan, jego ona utona, kiedy chopiec mia zaledwie
dziesi lat. Od tej pory yje wycznie dla syna.
- Bardzo kocha on?
- Uwielbia j. Jak wszyscy. Bya.... bya jedn z najcudowniejszych kobiet, jakie widziaem. Zamilk na chwil, po czym zapyta gwatownie: - Chce pan obejrze jej portret?
- Z wielk przyjemnoci. Frobisher odsun krzeso i wsta.
- Poka panu Poirot kilka rzeczy, Charles - powiedzia gono. - To koneser.
Admira obojtnie skin rk. Frobisher ruszy przez taras, a Poirot poszed w jego lady.
Wesoa maska spada na chwil z twarzy Diany. Dziewczyna spojrzaa na detektywa
pytajco. Hugh rwnie unis gow i popatrzy na maego czowieczka o wielkich czarnych
wsach.
Poirot wszed za Frobisherem do domu. Po sonecznym tarasie w nagym mroku prawie nic
nie widzia. Uwiadomi sobie jednak, e dom peen jest starych i piknych przedmiotw.
Pukownik Frobisher zaprowadzi go do sali portretowej. Na wyoonych boazeri cianach
wisiay podobizny Chandlerw z minionych epok. Twarze powane i wesoe, mczyni w
dworskich strojach lub w mundurach marynarki. Kobiety w perach i atasach.
Frobisher przystan przed portretem na samym kocu sali.
- Wyszed spod pdzla Orpena - burkn.
Patrzyli na wysok kobiet, ktrej rka spoczywaa na obroy charta. Kobiet o kasztanowych
wosach, promieniujc yciem.
- Nie sdzi pan, e chopak jest do niej podobny jak dwie krople wody? - odezwa si nagle
Frobisher.
- Po pewnymi wzgldami, owszem.
- Oczywicie nie jest tak delikatny... tak kobiecy. Jest jej mskim odpowiednikiem. Ale w
podstawowym zarysie... - przerwa. - Szkoda, e odziedziczy po Chandlerach akurat t jedn
cech, bez ktrej mgby si oby.
Stali w milczeniu. Otaczaa ich melancholijna atmosfera, jak gdyby Chandlerowie minionej
epoki wzdychali nad dziedzicznym obcieniem, ktre bezlitonie przekazywali swym
potomkom.
Herkules Poirot odwrci gow i spojrza na swego towarzysza. George Frobisher nadal
wpatrywa si w pikn kobiet na cianie.
- Dobrze j pan zna - odezwa si cicho detektyw.
- Od dziecka - odrzek pukownik gwatownie. - Miaa szesnacie lat, kiedy wysano mnie do
Indii jako modszego oficera. A kiedy wrciem..., bya ju on Charlesa Chandlera.
- Jego te pan dobrze zna?
- Charles jest jednym z moich najstarszych przyjaci. To mj najlepszy przyjaciel... od
zawsze.
- Czsto si pan z nimi widywa po ich lubie?
- Spdzaem tu wikszo czasu na przepustkach. To dla mnie jakby drugi dom. Charles i
Caroline zawsze trzymali tu dla mnie pokj... gotowy na mj przyjazd. Wyprostowa ramiona
i wojowniczo wysun gow do przodu.
- Dlatego tu teraz jestem... na wszelki wypadek. Jeeli Charles bdzie mnie potrzebowa, to
jestem na miejscu.
I znowu zawis nad nimi cie tragedii.
- A co pan sdzi... o caej tej sprawie? - zapyta Poirot.
Frobisher sta sztywno z brwiami zwieszonymi nisko nad oczyma.
- Uwaam, e im mniej si o tym mwi, tym lepiej. I szczerze mwic, nie wiem, co pan ma
tu do roboty, panie Poirot. Nie rozumiem, po co Diana tu pana cigna.

76

- Wie pan o zerwaniu zarczyn Hugha z Dian Maberly?


- Tak, wiem o tym.
- A zna pan powody?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo - odpar Frobisher sztywno. - Takie sprawy modzi ludzie
zaatwiaj midzy sob. Nie wtykam nosa gdzie nie trzeba.
- Hugh Chandler powiedzia Dianie, e nie powinni si eni, poniewa on wpada w obd rzek Poirot.
Zobaczy, jak z czoa Frobishera spywa struka potu.
- Czy musimy gada o tej cholernej sprawie? - warkn pukownik. - Jak si panu zdaje, co
pan moe na to poradzi? Hugh postpi susznie, biedny chopak. Nie ma w tym jego winy...
to dziedzictwo... skaona krew, mzg... Ale jak mia si zachowa, kiedy si o tym
dowiedzia, jeeli nie zerwa zarczyny? To bya jedna z tych rzeczy, ktre po prostu naley
zrobi.
- Gdybym tylko mg mie pewno...
- Moe mi pan wierzy.
- Ale przecie pan mi nic nie powiedzia.
- Powtarzam, e nie chc rozmawia na ten temat.
- Dlaczego admira Chandler zmusi syna do wystpienia z marynarki?
- Poniewa byo to jedyne wyjcie.
- Dlaczego?
Frobisher z uporem potrzsn gow.
- Czy miao to co wsplnego z zabiciem owiec? -zapyta cicho Poirot.
- Wic sysza pan o tym? - warkn gniewnie pukownik.
- Diana mi powiedziaa.
- Byoby lepiej, gdyby trzymaa buzi na kdk.
- Nie mylaa, e ma to jaki zwizek. - Ona nie wie.
- Czego?
Niechtnie, gwatownie i gniewnie Frobisher wyjani:
- No dobrze, skoro ju musi pan wiedzie... Tamtej nocy Chandler usysza jaki haas.
Pomyla, e kto si wama do domu. Poszed to sprawdzi. W pokoju chopaka palio si
wiato. Chandler wszed. Hugh spa w ku, spa jak zabity... w ubraniu. Zakrwawionym
ubraniu. Umywalka w pokoju bya caa zalana krwi. Ojciec nie mg go obudzi. Rano
dowiedzia si, e znaleziono owce z podernitymi gardami. Wypyta Hugha. Chopak nic o
tym nie wiedzia. Nie pamita, eby wychodzi... a jego buty, stojce przy drzwiach, byy
cae zabocone. Nie potrafi wyjani, skd wzia si krew w umywalce. Nic nie potrafi
wyjani. Biedny chopak, on po prostu nie wiedzia. Charles przyszed do mnie, pogada o
tym. Co naley zrobi w tej sytuacji? Trzy dni pniej wszystko si powtrzyo. A potem...
sam pan widzi. Chopak musia wystpi ze suby. Tutaj, na miejscu, Charles moe go mie
na oku. Nie mona byo dopuci do skandalu w marynarce. Tak, to byo jedyne wyjcie.
- A od tej pory? - spyta Poirot.
- Nic odpowiem wicej na adne pytanie! - wciek si Frobisher. - Nie uwaa pan, e Hugh
wie lepiej, co powinien zrobi?
Herkules Poirot nie odpowiedzia. Nigdy nie by skonny przyzna, e ktokolwiek mg
wiedzie lepiej ni Herkules Poirot.
III
Wracajc do hallu, natknli si na wchodzcego admiraa. Zatrzyma si na chwil. Jego
ciemna sylwetka odcinaa si wyranie na tle nieba.

77

- O, tutaj jestecie - odezwa si niskim, ochrypym gosem. - Poirot, chciabym zamieni z


panem kilka sw. Prosz do mojego gabinetu.
Frobisher wyszed na dwr, Poirot za ruszy za admiraem. Czu si jak majtek wezwany na
pokad rufowy, by si wytumaczy.
Admira wskaza Poirotowi jeden z wielkich foteli, sam za usiad w drugim. Podczas
rozmowy z Frobisherem detektyw wyczuwa niepokj, nerwowo, irytacj... oznaki napicia
psychicznego. Teraz, w obecnoci admiraa, wyczuwa spokojn, pozbawion nadziei
rozpacz...
- Nie mog odaowa, e Diana wcigna pana w t spraw - odezwa si Chandler,
wzdychajc ciko. - Biedne dziecko, wiem, jakie to dla niej cikie. Ale... ale to nasza
prywatna tragedia i myl, e pan zrozumie, panie Poirot, e nie yczymy sobie nikogo z
zewntrz.
- Naturalnie, wiem, co pan czuje.
- Diana, biedne dziecko, nic moe w to uwierzy... Ja sam te pocztkowo nie wierzyem. I
pewnie nic wierzybym do tej pory, gdybym nie wiedzia...
Zamilk.
- Czego?
- e to jest we krwi. To dziedziczne.
- A jednak zgodzi si pan na zarczyny?
Admira Chandler zarumieni si.,
- Myli pan, e wtedy powinienem si wtrci? Ale nie miaem o tym pojcia. Hugh jest
podobny do matki... nie ma w nim nic, co by przypominao Chandlerw. Miaem nadziej, e
wrodzi si w ni cakowicie. A do tej pory nie wykazywa adnych oznak nienormalnoci.
Nie wiedziaem... do diabla, w kocu w kadej starej rodzinie mona znale lady lekkiego
obdu!
- .Nie konsultowa si pan z lekarzem? - zapyta cicho Poirot.
- Nie, i nie mam zamiaru! - rykn Chandler. - Tutaj, ze mn, chopiec jest bezpieczny! Nie
zanikn go w czterech cianach jak jakie dzikie zwierze...
- Powiada pan, e on jest bezpieczny. Ale inni? Czy inni te s bezpieczni?
- Co pan ma na myli?
Poirot nie odpowiedzia. Spoglda wprost w smutne, ciemne oczy admiraa.
- Obsesja zawodowa - powiedzia Chandler z gorycz. - Pan szuka przestpcy! Ale mj syn
nie jest przestpc, panie Poirot.
- Jeszcze nie.
- Co pan chce przez to powiedzie?
- To przybiera na sile... Te owce...
- Kto panu powiedzia o owcach?
- Diana Maberly. I paski przyjaciel, pukownik Frobisher.
- George lepiej by zrobi, gdyby trzyma buzie na kdk.
- To paski stary przyjaciel, dobrze mwi?
- Mj najlepszy przyjaciel - warkn admira.
- I by take przyjacielem... paskiej ony?
Chandler umiechn si.
- Tak. Wydaje mi si, e George kocha si w Caroline, kiedy bya dzieckiem. Nigdy si nie
oeni. Myl, e to wanie dlatego. Ano, to mnie si poszczcio... a w kadym razie tak mi
si zdawao. Zabraem j... po to tylko, eby j straci.
Westchn i zgarbi si.
- Czy pukownik Frobisher by razem z panem, kiedy paska ona... utona? - zapyta Poirot.
Chandler skin gow.

78

- Tak, kiedy to si zdarzyo, by z nami w Kornwalii. Ona wypyna ze mn odzi... a on


tego dnia zosta w domu. Do tej pory nic rozumiem, jak to si stao, e d si wywrcia...
Musia powsta jaki nagy przeciek. Bylimy na rodku zatoki. Fala bya dua.
Podtrzymywaem j do ostatka... - Gos mu si zaama. - Dwa dni pniej morze wyrzucio
jej zwoki. Bogu dziki, e nie zabralimy ze sob maego Hugha! Tak przynajmniej wtedy
mylaem. Teraz jednak... kto wie, czy nie byoby lepiej, gdyby wtedy popyn z nami.
Wszystko skoczyoby si raz na zawsze.
Znw westchn - gboko, beznadziejnie.
- Jestemy ostatnimi z Chandlerw, panie Poirot. Po nas nie bdzie ju wicej Chandlerw w
Lyde. Gdy Hugh zarczy si z Dian, miaem nadziej... a, nie ma o czym mwi. Bogu
dziki, e si nie pobrali. To wszystko, co miaem do powiedzenia!
IV
Herkules Poirot siedzia na krzele w ogrodzie ranym. Obok siebie mia Hugha Chandlera.
Diana Maberly wanie zostawia ich samych.
Mody czowiek zwrci przystojn, cho wymizerowan twarz w stron detektywa.
- Pan j musi przekona, panie Poirot - powiedzia.
Zamilk na chwil.
- Widzi pan, Diana nie zrezygnuje - cign po pewnym czasie. - Nie podda si. Nie pogodzi
si z tym, z czym i tak bdzie musiaa si pogodzi. Ona... ona nadal wierzy, e... e jestem
zdrowy.
- Podczas gdy pan jest zupenie pewien, e - wybaczy pan - jest pan nienormalny?
Mody czowiek skrzywi si.
- Waciwie to jeszcze nic jestem zupenie obkany... ale to si pogarsza. Diana nic o tym nie
wie, Bogu dziki. Widuje mnie tylko, kiedy jestem... zdrowy.
- A kiedy nie jest pan zdrowy... co wtedy?
Hugh Chandler odetchn gboko.
- Po pierwsze, ni. A kiedy ni, jestem szalony. Zeszej nocy, na przykad, wcale nie byem
czowiekiem. Najpierw byem bykiem... rozszalaym bykiem, pdzcym w promieniach
soca, smakujcym py i krew, py i krew... A potem byem psem... wielkim, linicym si
psem. Miaem wodowstrt... dzieci rozbiegay si na mj widok, mczyni prbowali mnie
zastrzeli... Kto podsun mi wielk misk wody, a ja nie mogem pi. Nie mogem pi!
Przerwa.
- Obudziem si. I wiedziaem, e to prawda. Podszedem do umywalki. Usta miaem
spieczone, spieczone i suche. Chciaem pi. Ale nie mogem, panie Poirot... Nie mogem nic
przekn... Boe jedyny, nie byem w stanie si napi!
Herkules Poirot pomrukiwa agodnie. Hugh Chandler, zaciskajc rce na kolanach, mwi
dalej. Wysun gow do przodu i przymkn oczy, jak gdyby zobaczy, e kto na niego
naciera.
- Poza tym s nie tylko sny. Rzeczy, ktre widz na jawie. Widma, przeraajce zwidy.
Szczerz si do mnie. A czasami potrafi lata, mog wyfrun z ka i lecie z wiatrem... w
towarzystwie diabw!
- No, no - mrukn detektyw z agodn dezaprobat.
Hugh Chandler odwrci si do niego.
- Nie ma najmniejszych wtpliwoci. To jest we krwi. To moje rodowe dziedzictwo. Nie
mog od niego uciec. Bogu dziki, e odkryem to w sam por! Zanim oeniem si z Dian.
Gdybymy tak mieli dziecko i przekazali mu t straszn cech!
Opar do na ramieniu Poirota.

79

- Pan j musi przekona. Musi pan jej powiedzie. Ona musi zapomnie. Musi. Znajdzie sobie
z czasem kogo innego. Na przykad Steve Graham... ma bzika na jej punkcie, a to dobry
chopak. Byaby z nim szczliwa... i bezpieczna. Chc, eby bya szczliwa. Graham jest
trudny, ale jak ja odejd, bdzie im si dobrze powodzio.
- A to dlaczego bdzie im dobrze, jak pan odejdzie? - przerwa mu Herkules Poirot.
Hugh Chandler umiechn si agodnym, uroczym umiechem.
- Dziki pienidzom mojej matki. Odziedziczya duy spadek, ktry dosta si mnie.
Wszystko to zapisaem Dianie.
Herkules Poirot odchyli si na krzele.
- Ach tak? - bkn. Po chwili odezwa si: - Ale pan moe doczeka pnej staroci, panie
Chandler.
Hugh Chandler potrzsn gow.
- Nie, panie Poirot - zaprzeczy stanowczo. - Nie mam zamiaru doczeka staroci.
Nagle wzruszy ramionami i odsun si.
- Mj Boe! Niech pan patrzy! - Wpatrywa si w punkt za ramieniem Poirota. - Tam... stoi
koo pana... szkielet... potrzsa komi. Woa mnie... przyzywa...
Jego oczy, z .nienaturalnie rozszerzonymi renicami, spoglday na soce. Nagle przechyli
si, jak gdyby mia si przewrci.
Po chwili odezwa si niemal dziecinnym gosem:
- Pan nic nie widzia...?
Herkules Poirot potrzsn gow powoli.
- To mi nie przeszkadza... te zwidy - powiedzia Hugh ochryple. - Boj si tylko krwi. Krew
w moim pokoju... na moich ubraniach.... Mielimy papug. Pewnego dnia zobaczyem j w
moim pokoju... z podernitym gardem! A ja leaem na ku, z brzytw w rku i doni
mokr od krwi!
Nachyli si ku Poirotowi.
- Nawet ostatnio giny rne zwierzta - szepn. - W okolicy... w wiosce, na nizinie. Owce,
mode jagnita, owczarki collie. Ojciec zamyka mnie na noc, ale czasami... czasami drzwi s
rano otwarte. Pewnie mam gdzie ukryty klucz, ale nie wiem, gdzie go schowaem. Po prostu
nie wiem. To nie ja robi to wszystko... to kto, kto wciela si we mnie, kto mn zawadn,
kto przemienia mnie z czowieka w rozszalaego .potwora, dnego krwi i nie znoszcego
wody...
Nagle ukry twarz w doniach.
Po duszej chwili Poirot odezwa si: - Wci jednak nie rozumiem, dlaczego nie
skontaktowa si pan z lekarzem?
Hugh Chandler potrzsn gow.
- Naprawd pan nie rozumie? Fizycznie jestem silny. Silny jak byk. Mgbym y cae lata...
zamknity w czterech cianach! Tego nie znios! Lepiej bdzie odej... na zawsze. Wie pan,
s na to sposoby... Wypadek przy czyszczeniu broni, co w tym stylu. Diana zrozumie... wol
usun si sam, na swj sposb!
Spojrza wyzywajco na Poirota, lecz detektyw nie podj wyzwania. Zamiast tego zapyta
sucho:
- Co pan jada i pija?
Hugh Chandler, zanis si miechem odrzucajc gow do tyu.
- Koszmary z powodu niestrawnoci? To ma pan na myli?
Ale Poirot powtrzy tylko agodnie:
- Co pan jada i pija?
- To samo co wszyscy.
- adnych lekarstw? Piguek? Proszkw?

80

- Ale nie. Czy sdzi pan, e jakiekolwiek proszki uwolni mnie od kopotw? - Zacytowa
drwico: - "Czy moesz wyleczy umys obkany?"
- Wanie prbuj - odpar sucho Poirot. - Czy kto w tym domu choruje na oczy?
Hugh Chandler wlepi w niego wzrok.
- Ojciec ma kopoty z oczami. Bardzo czsto musi chodzi do okulisty.
- Ach tak? - Detektyw pogry si w zadumie. Po chwili spyta: - Pukownik Frobisher zdaje
si spdzi wiele lat w Indiach?
- Tak, suy tam w wojsku. Tskni za Indiami... Czsto o nich opowiada... o tradycjach
krajowcw i tak dalej.
- Ach tak? - mrukn znowu Poirot. Nagle zauway: - Widz, e skaleczy si pan w brod..
Hugh unis rce do twarzy.
- Tak, paskudna rana. Ojciec zaskoczy mnie kiedy przy goleniu. Wie pan, ostatnio jestem
troch nerwowy. W dodatku na brodzie i szyi wyskoczya mi wysypka, a to utrudnia golenie.
- Powinien pan uywa kremu - poradzi detektyw.
- A tak, uywam. Dostaem go od wujka George'a.
Rozemia si nagle.
- Prowadzimy rozmow jak w damskim salonie piknoci. Pyny do pukania wosw, kremy,
proszki, kopoty z oczami. Do czego to wszystko prowadzi? Do czego pan zmierza, panie
Poirot?
- Staram si uczyni co w mojej mocy dla dobra Diany Maberly - odpowiedzia detektyw
spokojnie.
Nastrj modego czowieka zmieni si raptownie. Jego twarz spowaniaa. Opar do na
ramieniu Poirota.
- Tak, niech pan zrobi dla niej, co w paskiej mocy. Niech pan jej powie, eby zapomniaa.
Niech pan jej powie, e nadzieja nie ma sensu... Niech pan jej powie to, co ja panu
powiedziaem... Niech pan jej... och, na mio bosk, niech pan jej powie, eby trzymaa si
z dala ode mnie! To jedyne, co moe dla mnie zrobi, trzyma si z dala... i prbowa
zapomnie!
V
- Czy jest pani dzielna, mademoiselle? Bardzo dzielna? Musi si pani zdoby na odwag.
- A wic to prawda! - krzykna ostro Diana. - To prawda? Jest obkany?
- Nie jestem psychiatr, mademoiselle - odpar Poirot. - Nie mnie osdza, kto jest normalny,
a kto nie.
Zbliya si do niego.
- Admira Chandler uwaa, e on jest nienormalny. George Frobisher uwaa tak samo. Nawet
sam Hugh tak myli...
Poirot przyglda si jej.
- A pani, mademoiselle?
- Ja? Ja twierdz, e nie! Wanie dlatego... Przerwaa.
- Wanie dlatego zwrcia si pani do mnie?
- Tak. Czy mogabym mie w tym jaki inny cel?
- Zadaj sobie to samo pytanie, mademoiselle - rzek detektyw.
- Nie rozumiem pana.
- Kim jest Stephen Graham? Wybauszya oczy.
- Stephen Graham? To... to nikt.
Chwycia go za rami.

81

- Co pan zamierza? O czym pan myli? Stoi pan sobie ukryty za tymi swoimi wielkimi
wsami, mruy pan oczy przed socem i nic pan nie mwi. Boj si przez pana... okropnie
si boj. Dlaczego si boj przez pana?
- Moe dlatego, e ja sam te si boj - powiedzia Poirot.
Szeroko otwarte, ciemnozielone oczy wpatryway si w niego.
- Czego pan si boi? - wyszeptaa. Herkules Poirot westchn gboko.
- O wiele atwiej jest zapa morderc ni zapobiec morderstwu - owiadczy.
- Morderstwu? - krzykna. - Prosz nie wymawia tego sowa!
- A jednak musz je wymawia - rzek detektyw. Nagle zmieni ton, mwic szybko i
autorytatywnie: - Mademoiselle, pani i ja musimy spdzi t noc w Lyde Manor. To
konieczne. Spodziewam si, e potrafi to pani zorganizowa. A wic?
- Tak, myl, e to moliwe. Ale dlaczego...
- Dlatego, e nie ma czasu do stracenia. Powiedziaa pani, e jest pani odwana. Prosz to
teraz udowodni. Niech pani robi, co mwi i nie zadaje pyta.
Skina gow bez sowa i odwrcia si.
Po chwili Poirot ruszy za ni do domu. Z biblioteki dolecia go jej gos i gosy trzech
mczyzn. Wszed na szerokie schody. Na pitrze nie byo nikogo.
Bez trudu znalaz pokj Hugha Chandlera. W rogu staa umywalka z zimn i gorc wod.
Nad ni, na szklanej pce, leay rozmaite tubki, flakony, buteleczki.
Herkules Poirot szybko i sprawnie wzi si do roboty...
To, co mia do zaatwienia, nie zabrao mu wiele czasu. Kiedy Diana, zarumieniona i w
wojowniczym nastroju, wysza z biblioteki, detektyw by ju z powrotem w hallu.
- Zaatwione - powiedziaa.
Admira Chandler zacign Poirota do biblioteki i zamkn drzwi.
- Niech pan posucha, panie Poirot - rzek. - Nie podoba mi si to.
- Co si panu nie podoba, admirale?
- Diana nalegaa, ebycie mogli tu spdzi noc, pan i ona. Nie chciabym by niegocinny...
- To nie jest kwestia gocinnoci. - Powtarzam, nie chciabym by niegocinny, ale szczerze
mwic, panie Poirot, nie podoba mi si to. Nie... nie ycz sobie tego. Nie rozumiem te
powodu. Co nam to moe da?
- Powiedzmy, e to tylko eksperyment.
- Jaki znw eksperyment?
- Za pozwoleniem, to ju moja sprawa.
- Niech pan posucha, panie Poirot, po pierwsze wcale tu pana nie zapraszaem...
- Niech mi pan wierzy, admirale - przerwa mu Poirot - w zupenoci rozumiem i podzielam
paskie stanowisko. Znalazem si tu tylko wycznie na skutek nalega pewnej zakochanej
dziewczyny. Powiedzia mi pan to i owo. Pukownik Frobisher te mi co nieco powiedzia.
No i sam Hugh. A teraz... chciabym si przekona na wasne oczy.
- Tak, ale przekona o czym? Mwi panu, tu nie ma nic do ogldania! Codziennie zamykam
Hugha na noc i to wszystko!
- A jednak... Hugh powiedzia mi, e czasami drzwi rano s otwarte.
- A to co znowu?
- Pan nie zauway, e drzwi bywaj otwarte?
Chandler zmarszczy brwi.
- Zawsze byem przekonany, e to George je otwiera... co pan ma waciwie na myli?
- Gdzie pan zostawia klucz? W zamku?
- Nie, zostawiam go na biurku w korytarzu. Rano ja, George albo Withers, nasz lokaj,
zabieramy go stamtd. Withersowi powiedzielimy, e to dlatego, e Hugh spaceruje we
nie... Podejrzewam, e on wie wicej, ale to wierny suga, jest u mnie od lat.
- Czy jest drugi klucz?

82

- Nic o tym nie wiem.


- Kto mg go dorobi.
- Ale kto?
- Paski syn uwaa, e to on sam go gdzie schowa, chocia nie pamita tego po
przebudzeniu.
- Nie podoba mi si to, Charles - odezwa si z drugiego koca pokoju pukownik Frobisher. Dziewczyna...
- Wanie o tym samym mylaem - wtrci szybko admira. - Dziewczyna nie powinna tu z
panem wraca. Jeli ju pan chce, to niech pan przyjedzie sam.
- Dlaczego nie chce pan, eby panna Maberly spdzia tu noc? - spyta Poirot.
- Za due ryzyko - odpowiedzia cicho Frobisher -W takich przypadkach...
Przerwa.
- Hugh j kocha... - rzek Poirot.
- Wanie o to chodzi! - zawoa Chandler. - Czowieku, przecie z nienormalnymi wszystko
jest na bakier. Hugh dobrze o tym wie. Diana nie moe tu przyj.
- Jeli o to chodzi, to ona sama powinna podj decyzj - powiedzia Poirot.
Wyszed z biblioteki. Diana czekaa ju na niego w samochodzie.
- Zabierzemy tylko par drobiazgw potrzebnych na noc i wrcimy na kolacj - zawoaa.
Po drodze Poirot powtrzy jej przebieg rozmowy z admiraem i pukownikiem. Dziewczyna
zamiaa si pogardliwie.
- Oni myl, e Hugh mgby mnie skrzywdzi? Zamiast odpowiedzi Poirot zapyta, czy
mogaby si zatrzyma w wiosce przed aptek. Wyjani, e zapomnia spakowa szczoteczk
do zbw.
Apteka miecia si w poowie dugoci spokojnej wiejskiej uliczki. Diana czekaa na
detektywa w samochodzie. Uderzyo j, e Herkules Poirot wyjtkowo dugo zastanawia si
nad wyborem szczoteczki do zbw...
VI
Herkules Poirot siedzia w wielkiej sypialni, przeadowanej masywnymi dbowymi meblami
z epoki elbietaskiej. Czeka. Nie pozostawao mu nic innego, jak tylko czeka. Wszystko
inne byo ju przygotowane.
Wezwanie nadeszo dopiero nad ranem.
Na dwik krokw Poirot przekrci klucz w zamku i otworzy drzwi. Korytarzem szo dwch
mczyzn w rednim wieku. Twarz admiraa bya powana i zaspiona, pukownika za
roztrzsiona i rozedrgana.
- Pozwoli pan z nami, panie Poirot? - odezwa si Chandler.
Przed drzwiami sypialni Diany Maberly leaa na pododze skurczona posta. wiato padao
na zmierzwione wosy i ogorza twarz. Hugh Chandler lea oddychajc chrapliwie. By w
szlafroku i pantoflach. W prawej rce ciska zakrzywiony, byszczcy n. Ale nie cae
ostrze byszczao - tu i wdzie zaciemniay je lnice czerwone plamy.
- Mon Dieu! - zawoa cicho Poirot.
- Nic jej si nie stao - rzek ostro Frobishcr. - On jej nie tkn. - Podnis gos. - Diana!
Wpu nas! Otwrz drzwi!
Poirot usysza, jak admira jczy i mamrocze ledwie dosyszalnie:
- Moje dziecko. Moje biedne dziecko...
Rozleg si dwik przekrcanego w zamku klucza. Otworzyy si drzwi i stana w nich
Diana. Twarz miaa blad jak kreda.
- Co si stao? - wyjkaa. - Kto... prbowa wej... syszaam... jak maca drzwi... klamk...
drapie futryny... To byo straszne! Jak zwierz...

83

- Bogu dziki, e drzwi byy zamknite! - powiedzia ostro Frobisher.


- Pan Poirot kaza mi je zamkn.
- Wniecie go do pokoju - poleci detektyw.
Dwaj mczyni nachylili si i podnieli nieprzytomnego. Diana gwatownie zaczerpna
powietrza, kiedy mijali j w drzwiach.
- Hugh? Czy to Hugh? Co... co on ma na rkach? Donie modego Chandlera byy lepkie i
ciemne od brunatnoczerwonych plam.
- Czy to krew? - szepna Diana.
Poirot spojrza pytajco na obu mczyzn. Admira skin gow i powiedzia:
- Ale nie ludzka, Bogu dziki! Kocia! Ley na dole w hallu, z podernitym gardem. Potem
Hugh musia przyj tutaj.
- Tutaj! - powtrzya Diana ochrypym ze strachu gosem. - Do mnie?
Mczyzna na krzele wstrzsn si, mrukn co. Patrzyli na niego zafascynowani. Hugh
Chandler usiad i zamruga.
- Cze - rzuci otpiaym, zachrypnitym gosem. - Co si stao? Dlaczego jestem...
Przerwa. Wpatrywa si w n, ktry wci ciska w rku.
- Co zrobiem? - zapyta powoli.
Jego oczy przesuway si z jednej postaci na drug. Wreszcie zatrzymay si na Dianie, ktra
staa skulona koo ciany. - Czy napadem Dian? - zapyta spokojnie. Jego ojciec potrzsn
gow.
- Powiedzcie mi, co si stao - nalega Hugh. - Musz wiedzie!
Powiedzieli mu... niechtnie, z wahaniem. Zmusia ich do tego jego spokojna perswazja.
Za oknem stawa wit. Herkules Poirot odsun zasony. Poranne soce zajrzao do pokoju.
Hugh Chandler mia twarz spokojn, a gos pewny.
- Rozumiem - powiedzia tylko.
Wsta. Umiechn si i przecign, a jego gos nadal by cakiem naturalny, kiedy odezwa
si po chwili:
- Pikny dzi dzie, prawda? Chyba wybior si do lasu, moe upoluj krlika.
Wyszed z pokoju. Admira chcia rzuci si za nim, lecz Frobisher zapa go za rami.
- Nie, Charles, nie. To najlepsze wyjcie... przynajmniej dla niego.
Diana szlochajc opada na ko.
- Masz racj George - przyzna admira niepewnie. - Masz racj, wiem o tym. Chopak ma
nerwy...
- To mczyzna - skwitowa Frobisher zaamanym gosem.
Zapada cisza. Po pewnym czasie admira odezwa si:
- Do diaba, a gdzie ten przeklty cudzoziemiec?
VII
W magazynie broni Hugh Chandler zdj strzelb ze stojaka i wanie j adowa, kiedy
Herkules Poirot opar mu do na ramieniu.
Detektyw wyrzek tylko jedno sowo, za to zadziwiajco autorytatywnie:
- Nie!
Hugh Chandler spojrza na niego.
- Zabierz pan te rce - warkn grubym, gniewnym gosem. - Nie wtrcaj si pan. Mwiem
ju, bdzie wypadek. To jedyne wyjcie.
- Nie! - powtrzy Herkules Poirot.
- Nie rozumie pan, e gdyby przypadkiem drzwi Diany nie byy zamknite, to podernbym
jej gardo... Dianie! Tym noem!
- Nie, nie rozumiem. Pan by nie zabi panny Maberly.

84

- Ale kota zabiem, moe nie?


- Nie, nie zabi pan kota. Nie zabi pan papugi. Owiec te pan nie zabi.
Hugh wybauszy na niego oczy.
- Kto tu jest nienormalny, pan czy ja? - spyta ostro.
- aden z nas - odpar detektyw.
.W tej samej chwili do pokoju wszed admira Chandler i pukownik Frobisher. Za nimi sza
Diana.
- Ten facet mwi, e nie jestem wariat! - powiedzia Hugh sabym, oszoomionym gosem.
- Mam przyjemno powiadomi pana, e jest pan najzupeniej zdrowy - owiadczy Herkules
Poirot.
Hugh rozemia si. By to miech, jakim w powszechnym mniemaniu miej si obkani.
- Dobre sobie! Podcinanie garde owcom i innym zwierztom to pewnie oznaka zdrowotnoci,
co? Byem zdrowy, kiedy zabiem tamt papug? I tego kota dzi w nocy?
- Powtarzam, e nie zabi pan owiec... ani papugi czy te kota.
- Wic kto?
- Kto, kto z caego serca pragnie udowodni, e jest pan obkany! Za kadym razem
podawano panu silny rodek nasenny i wciskano panu do rki zakrwawiony n albo brzytw.
Kto inny myl zakrwawione rce w paskiej umywalce.
- Ale w jakim celu?
- W takim, eby zrobi pan dokadnie to, przed czym pana powstrzymaem.
Hugh wytrzeszczy oczy. Poirot zwrci si do pukownika Frobishera:
- Pukowniku, wiele lat spdzi pan w Indiach. Czy nigdy nie spotka si pan z przypadkiem
doprowadzenia czowieka do obdu na skutek podawania mu lekarstw?
Twarz pukownika rozchmurzya si.
- Sam nigdy si z tym nie zetknem, ale syszaem o tym do czsto. Zatrucie bieluniem.
Czowiek popada w obd.
- Ot to. Aktywny skadnik bielunia to zwizek bardzo zbliony do alkaloidu zwanego
atropin... ktry mona otrzyma take z belladonny, zwanej rwnie wilcz jagod.
Preparaty z belladonny s dosy powszechne, natomiast sulfat atropiny czsto przepisuje si
jako lekarstwo na oczy. Powielajc recepty i dajc lek do sporzdzenia w coraz to innych
aptekach, mona zgromadzi spory jego zapas bez wzbudzania podejrze. Nastpnie z
lekarstwa mona wyizolowa czysty alkaloid i przyprawi nim, dajmy na to, krem do golenia.
Stosowanie takiego kremu szybko doprowadzi do wysypki, ktra utrudni golenie si, w
nastpstwie czego rodek ten bdzie systematycznie wprowadzany do organizmu. Wynikiem
bd charakterystyczne objawy - sucho w ustach i gardle, trudnoci z przeykaniem,
halucynacje, rozdwojenie wzroku - jednym sowem wszystkie te objawy, ktre
zaobserwowano u pana Chandlera.
Odwrci si do modego czowieka.
- Aby usun ostatni cie podejrzenia, powiem panu, e to nie s przypuszczenia, lecz fakt.
Paski krem do golenia zawiera pokan domieszk sulfatu atropiny. Pobraem z niego
prbk i daem do zbadania.
- Kto to zrobi? - zapyta Hugh, blady i roztrzsiony,
- Po co?
- Wanie na to pytanie szukaem odpowiedzi od samego przyjazdu - owiadczy Poirot. Szukaem motywu morderstwa. Finansowo na paskiej mierci zyskiwaa Diana Maberly, ale
jej nie braem na serio pod uwag...
- Mam nadziej! - warkn Hugh.
- Wyobraziem wic sobie nastpny moliwy do przyjcia motyw. Odwieczny trjkt: dwch
mczyzn i jedna kobieta. Pukownik Frobisher kocha pask matk, admira Chandler si z
ni oeni.

85

- George? - zawoa admira. - George?! Nie wierz,


- Myli pan, e nienawi moe przej a na syna? - zapyta Hugh z niedowierzaniem.
- W pewnych okolicznociach, owszem - odpar Poirot.
- To wierutne kamstwo! - krzykn Frobisher. - Nie wierz mu, Charles!
Chandler odsun si od niego.
- Bielu - mrukn do siebie. - Indie... tak, teraz rozumiem. A my ani przez chwil nie
podejrzewalimy e to trucizna... wiedzc o przypadkach obdu w rodzinie...
- Mais oui!* - zawoa Herkules Poirot wysokim ostrym gosem. Obd w rodzinie. Szaleniec,
owadnity dz zemsty, przebiegy jak tylko szalecy by potrafi ukrywajcy swj obd
przez cae lata. - Okrci si na picie do Frobishera. - Mon Dieu, musia pan chyba wiedzie,
podejrzewa, e Hugh jest paskim synem? Dlaczego mu pan tego nie powiedzia? Frobisher
zajkn si, przekn lin.
- Nie wiedziaem. Nie byem pewny... Widzi pan, Caroline przysza kiedy do mojego
pokoju... bya czym miertelnie przeraona... miaa powane kopoty. Nie wiem, nigdy si
nie dowiedziaem, o co wtedy chodzio. Ona i ja... stracilimy gow. Natychmiast potem
wyjechaem... to byo jedyne wyjcie, oboje o tym wiedzielimy. Ja... zastanawiaem si nad
tym, ale nie byem pewny. Caroline nigdy nie daa mi pozna, e Hugh jest moim synem. A
potem, kiedy... kiedy ujawni si ten obd, uznaem, e wszystko jest jasne.
- Tak, wszystko jasne! - rzek Poirot. - Nie mg pan zauway, jak Hugh wysuwa gow do
przodu i opuszcza brwi na oczy... co odziedziczy po panu. Ale Charles Chandler to
zauway! Zauway to ju przed wielu laty... i zmusi on, by wyznaa mu prawd. Myl,
e si go baa... zauwaya oznaki szalestwa i to j popchno w paskie ramiona... w
ramiona pana, ktrego zawsze kochaa. Charles Chandler obmyli zemst. Nastpi wypadek,
w wyniku ktrego jego ona utopia si. Wypynli wtedy sami, ale on wie, jak doszo do tego
wypadku. Potem skierowa sw nienawi ku chopcu, ktry nosi jego nazwisko, ale ktry
nie by jego synem. Paskie opowieci o Indiach podsuny mu pomys z bieluniem. Hugh
mia by stopniowo doprowadzony do szalestwa. Doprowadzony do takiego stanu, eby sam
odebra sobie ycie. To admira, nie Hugh, by dny krwi. To Charles Chandler podcina
owcom garda na pastwiskach. Ale to Hugh mia ponie kar!
Wie pan, kiedy nabraem podejrze? Kiedy admira Chandler tak si sprzeciwi wizycie syna
u lekarza. Obiekcje Hugha byy naturalne. Ale ojciec! Przecie moga istnie kuracja, ktra
uratowaaby jego syna... byo tysic i jeden powodw, dla ktrych powinien zasign porady
lekarskiej. Ale nie, on nie mg dopuci, eby lekarz zbada Hugha... bo mgby odkry, e
Hugh jest zdrowy!
- Zdrowy... - powtrzy Hugh spokojnie - Jestem zdrowy?
Zbliy si do Diany.
- Jeste zdrw jak ryba - burkn pukownik Frobisher. - W naszej rodzinie nie ma obdu.
- Hugh - szepna Diana.
Admira Chandler podnis strzelb syna.
- Bzdury! - owiadczy. - Id zapolowa na krlika. Frobisher ruszy ku niemu, lecz
powstrzymaa go do Poirota.
- Sam pan przed chwil powiedzia... to najlepsze wyjcie.
Hugh i Diana wyszli z pokoju. Dwaj mczyni, Anglik i Belg, patrzyli, jak ostatni z
Chandlerw przemierza park i niknie w lesie. Po chwili usyszeli strza.
KLACZE DIOMEDESA
I
Zadzwoni telefon.
- Halo, Poirot, to pan?

86

Herkules Poirot rozpozna gos modego doktora Stoddarta. Lubi Michaela Stoddarta i jego
niemiay, przyjacielski umiech. Bawio go naiwne zainteresowanie doktora zbrodni, ale
powaa go jako pracowitego i zdolnego fachowca.
- Nie chciabym sprawia panu kopotu... - bkn Stoddart i zawaha si.
- Ale co sprawia kopot panu? - podsun detektyw przenikliwie.
- Ot to. - W gosie doktora zabrzmiaa ulga. - Trafi pan w dziesitk!
- Eh bien, c mog dla pana zrobi, przyjacielu?
Wida byo, e Stoddartowi brakuje pewnoci siebie.
Odpowiadajc, zacz si nieco jka.
- Uwaam, e to straszliwy nietakt, prosi, eby pan do mnie zajrza o tak pnej porze... Ale
wpadem w t-t-tarapaty.
- Oczywicie, e przyjad. Do paskiego domu?
- Nie... waciwie to jestem teraz w jednym z blokw na tyach mojego domu. Conningby
Mews, numer siedemnacie. Naprawd mgby pan przyj? Moja wdziczno nie miaaby
granic.
- Wyruszam natychmiast - odpar Herkules Poirot.
II
Herkules Poirot szed wzdu ciemnych blokw, patrzc na numery domw. Byo ju po
pierwszej w nocy i wygldao na to, e wikszo mieszkacw posza spa, cho w jednym
czy dwch oknach palio si jeszcze wiato.
Kiedy doszed do numeru siedemnastego, drzwi domu otworzyy si i stan w nich doktor
Stoddart.
- Jest pan! - powiedzia. - Prosz do rodka. Mae, przypominajce drabin schody prowadziy
na pitro, gdzie po prawej stronie znajdowa si przestronny pokj. Na jego wyposaenie
skaday si kozetki, dywany, trjktne srebrne poduszki oraz liczne butelki i szklanki.
Wszdzie panowa niead, dokoa walay si niedopaki papierosw i potuczone kieliszki.
- Ha! - wyrzek Herkules Poirot. - Mon cher Watson, dedukuj, e odbyo si tu przyjcie!
- I owszem, byo tu przyjcie - przyzna Stoddart ponuro. - I to jakie!
- Czyli pan w nim nie uczestniczy?
- Nie, sprowadziy mnie tutaj wycznie sprawy zawodowe.
- A c si stao?
- Ten dom jest wasnoci kobiety nazwiskiem Patience Grace... pani Patience Grace - zacz
Stoddart.
- Imi i nazwisko nie pozbawione starowieckiego uroku - wtrci Poirot.
- Pani Grace nie jest ani urokliwa, ani starowiecka. Na swj sposb jest nawet przystojna.
Zmienia ju kilku mw, a obecnie nosi si z przyjacielem, ktrego podejrzewa, e chce j
porzuci. Przyjcie rozpoczo si od alkoholu, a skoczyo na narkotykach... konkretnie na
kokainie. Po kokainie czowiek czuje si pocztkowo wspaniale, wszystko wok jest pikne.
Wydaje si, e mona przenosi gry. Zaycie nadmiernej dawki powoduje gwatowne
podniecenie, halucynacje i ostatecznie delirium. Pani Grace pokcia si ze swoim
przyjacielem, antypatycznym osobnikiem o nazwisku Hawker, w wyniku czego zerwa z ni
natychmiast i wyszed. Ona za wychylia si z okna i na chybi-trafi strzelia do niego z
fabrycznie nowego rewolweru, ktry dostaa od jakiego pgwka.
Herkules Poirot unis brwi.
- Trafia go?
- Gdzie tam! Chybia o dobre kilka jardw. Trafia za to jakiego pechowego wczg, ktry
akurat grzeba na ulicy w pojemnikach na mieci. Dosta w misie ramienia. Naturalnie,

87

narobi wrzasku jak sto diabw. Tum gapiw wepchn go tu czym prdzej, zatamowali
krew, ktra z niego sikaa, i posali po mnie.
- Tak?
- Zaataem go jak naley. To nie byo nic powanego. Potem paru goci wymaglowao go, a
zgodzi si przyj kilka banknotw piciofuntowych i nie wspomina wicej o tej sprawie.
Oczywicie, biedakowi byo w to graj. Cudowne zrzdzenie losu.
- A pan?
- Ja miaem tu troch wicej roboty. Pani Grace dostaa ataku histerii, wic daem jej jaki
zastrzyk i wpakowaem j do ka. Bya tu jeszcze jedna dziewczyna, ktra niemal stracia
przytomno... cakiem moda dziewczyna. Ni te si zajem. Tymczasem pozostali gocie
ulotnili si czym prdzej.
Przerwa.
- A potem mia pan wreszcie czas na przemylenie sytuacji - rzek Poirot.
- Ot to - przyzna Stoddart. - Gdyby to bya tylko zwyka pijacka rozrba, no, to byoby po
krzyku. Ale narkotyki to co innego.
- Jest pan zupenie pewny, e faktycznie byo tak, jak pan mwi?
- Absolutnie. Omyka nie wchodzi w rachub. To kokaina, bez dwch zda. Znalazem j w
emaliowanym pudeeczku... wie pan, oni to wchaj. Pytanie - skd si to tam wzio?
Przypominam sobie, e niedawno mwi pan o nowej wielkiej fali zaywania narkotykw i o
wzrastajcej liczbie narkomanw.
Herkules Poirot pokiwa gow.
- Policja niewtpliwie zainteresuje si t dzisiejsz zabaw.
- Ano wanie... - mrukn Michael Stoddart zmartwionym gosem.
Poirot zerkn na niego z nagym zainteresowaniem.
- Ale taka perspektywa wcale pana nie cieszy?
- Niewinnym ludziom te si zdarza wpakowa w rne sprawy - wyjka Stoddart. - To
trudno wyjani.
- Czy to o pani Patience Grace tak si pan niepokoi?
- Ale skd. Ona jest tak twarda, jak tylko jej podobne by potrafi!
- A wic chodzi o t drug... o t dziewczyn? - powiedzia Poirot agodnie.
- Oczywicie, w pewnym sensie ona te jest twarda. To znaczy, sama tak uwaa. Ale po
prostu jest jeszcze bardzo moda... troch zwariowana, i tak dalej... taka szczeniacka brawura.
Pakuje si w takie awantury, bo pewnie jej si wydaje, e to wytworne, modne alb co.
Na ustach Poirota pojawi si niky umiech. - Ta dziewczyna... zna j pan przed dzisiejszym
przyjciem? - zapyta cicho detektyw.
Michael Stoddart skin gow. Sprawia wraenie bardzo modego i zaenowanego.
- Poznaem j w Mertonshire. Na balu myliwych. Jej ojciec jest emerytowanym generaem.
To taki pukka Sahib, wie pan, pieniacz i popdliwiec. Ma cztery crki i wszystkie s troch
zwariowane... moim zdaniem, to zasuga takiego ojca. Zreszt okolica, w ktrej mieszkaj, te
nie jest najciekawsza - w pobliu zakady wojskowe, dookoa same pienidze, ani ladu
tradycyjnego wiejskiego spokoju. Wielu bogaczy, czsto kompletnie zdeprawowanych.
Dziewczta wpady w ze towarzystwo.
Przez dusz chwil Herkules Poirot przyglda si doktorowi w zamyleniu.
- Rozumiem teraz, dlaczego pragn pan mojej obecnoci - powiedzia. - Chce pan, ebym
wzi t spraw w swoje rce?
- Zgodziby si pan? Czuj, e sam powinienem si tym zaj... ale wyznaj, e o ile to
moliwe, chciabym zaoszczdzi Sheili Grant takiego rozgosu.
- Sadz, e da si to zrobi. Chciabym zobaczy si z t mod dam.
- Prosz za mn.
Kiedy wychodzili, z pokoju naprzeciwko dobiega rozdraniony gos:

88

- Doktorze... na mio bosk, doktorze, ja zwariuj! Stoddart wszed do pokoju. Poirot ruszy
w jego lady. Znalaz si w sypialni, w ktrej panowa kompletny chaos. Podoga bya
zasypana pudrem, dookoa walay si jakie soiki i flakony, wszdzie poniewieray si czci
ubrania. Na ku leaa kobieta o nienaturalnie jasnych wosach i pustej, nacechowanej
rozpust twarzy.
- a po mnie robaki! - krzykna. - Naprawd, a po mnie. Ja zwariuj! Na mio bosk,
dajcie mi jaki zastrzyk!
Doktor Stoddart podszed do ka, mwic co kojcym, zawodowym tonem.
Herkules Poirot cicho wyszed z pokoju. Naprzeciwko ujrza inne drzwi. Otworzy je.
By to maleki pokoik, waciwie skrawek pokoju, bardzo skromnie umeblowany. Na ku
leaa smuka dziewczca posta.
Herkules Poirot na palcach podszed do ka i spojrza na dziewczyn.
Ciemne wosy, owalna, blada twarz i... tak, moda, bardzo moda...
Otworzya oczy - oczy zdziwione, przeraone. Popatrzya na Poirota, usiada i potrzsna
gow, usiujc odrzuci gst grzyw czarnych wosw. Wygldaa jak wystraszone rebi.
Cofna si troch, niczym dzikie zwierz, ktre nie ufa obcemu przynoszcemu pokarm.
- Kim pan jest, u diaba? - zapytaa znienacka modym, cienkim gosikiem.
- Prosz si nie obawia, mademoiselle.
- Gdzie jest doktor Stoddart?
W tej samej chwili mody czowiek wszed do pokoju.
- O, jest pan! - powiedziaa dziewczyna z ulg w gosie. - Kto to jest?
- To mj przyjaciel, Sheilo. Jak si pani czuje?
- Okropnie. Podle... Po co ja braam to wistwo?
- Na pani miejscu wicej bym tego nie robi - rzek sucho Stoddart.
- Ju... ju nie bd.
- Skd pani to dostaa? - wtrci Herkules Poirot.
Jej oczy rozszerzyy si, a grna warga zadraa.
- Tutaj, na przyjciu. Wszyscy tego prbowalimy. Na pocztku byo cudownie.
- Ale kto to przynis? - zapyta detektyw agodnie.
Potrzsna gow.
- Nie wiem... By moe Tony, Tony Hawker. Ale tak naprawd to nic o tym nie wiem.
- Czy by to pierwszy raz, kiedy zaywaa pani kokain, mademoiselle? - zapyta agodnie
Poirot.
Skina gow.
- I oby byo to po raz ostatni - wtrci szorstko Stoddart.
- Tak... chyba tak... ale to byo naprawd cudowne.
- Niech pani posucha, panno Grant - rzek Stoddart. - Jestem lekarzem i wiem, co mwi.
Starczy, e raz pani wsiknie w narkotyki, a skoczy pani w nieprawdopodobnych
mczarniach. Widziaem ju takich, wic znam to. Narkotyki rujnuj czowieka, ciao i dusz.
W porwnaniu z nimi alkohol to niewinna igraszka, niech pani z tym skoczy, natychmiast.
Prosz mi wierzy, to, wcale nie jest zabawne! Jak pani myli, co by o tej historii powiedzia
pani ojciec?
- Ojciec? - Sheila Grant podniosa gos. - Ojciec? - Rozemiaa si. - Wyobraam sobie jego
min! Nie moe si o tym dowiedzie. Wpadby w szewsk pasj!
- I susznie - stwierdzi Stoddart.
- Doktorze... doktorze... - z ssiedniego pokoju doleciay jki pani Grace.
Stoddart rzuci pod nosem jakie nieparlamentarne swko i wyszed.
Sheila Grant spojrzaa na Poirota ze zdziwieniem.
- Kim pan waciwie jest? - odezwaa si. - Nie widziaam pana na przyjciu.
- Nie, nie byem na przyjciu. Jestem przyjacielem doktora Stoddarta.

89

- Pan te jest lekarzem? Nie wyglda pan -na doktora.


- Nazywam si - rzek detektyw, jak zwykle nadajc temu prostemu stwierdzeniu rang
ostatnich sw sztuki - nazywam si Herkules Poirot.
Stwierdzenie to odnioso naleyty skutek. Od czasu do czasu Poirot z przykroci
przekonywa si, e gruboskrne mode pokolenie nigdy o nim nie syszao.
Byo jednak oczywiste, e Sheila Grant o nim syszaa. Zdumiona i osupiona patrzya na
niego i patrzya...
III
Susznie lub niesusznie, powiadaj e kady Anglik ma ciotk w Torquay.
Powiadaj take, i kady ma kuzyna co najmniej drugiego stopnia pokrewiestwa w
Mertonshire. Mertonshire ley dostatecznie daleko od Londynu, jest rajem dla myliwych i
wdkarzy, ma kilka wielce malowniczych, cho nieco zakompleksionych miasteczek, dobr
sie kolejow i now magistral, uatwiajc komunikacje samochodow z metropoli.
Pomoc domowa chtniej podejmuje tu prac ni w innych, bardziej rolniczych okrgach
Wysp Brytyjskich. W rezultacie jest praktycznie niemoliwe mieszka w Mertonshire, jeeli
nie rozporzdza si rocznym dochodem wyraajcym si liczb czterocyfrow, cho jeli
wzi po uwag podatek dochodowy i rne tam takie, liczba piciocyfrowa byaby
zdecydowanie lepsza. Jako cudzoziemiec, Herkules Poirot nie mia tam adnego kuzyna,
nawet w drugim stopniu pokrewiestwa, mia za to wielu przyjaci, tote bez wikszych
trudnoci zaatwi sobie zaproszenie do tej czci wiata. Co wicej, na gospodyni wybra
sobie urocz dam, ktrej gwne zajcie sprowadzao si do mielenia jzykiem na temat
ssiadw. Wizaa si z tym jedna tylko niedogodno - Poirot musia mianowicie wysucha
mnstwo plotek o ludziach, ktrzy nie obchodzili go w najmniejszym stopniu, zanim
rozmowa zesza na temat ludzi, ktrzy interesowali go naprawd.
- Dzieci Granta? Tak, ma ich czwrk. Cztery dziewczta. Nic dziwnego, e biedny genera
nie moe sobie z nimi da rady. Jak mczyzna mgby sobie poradzi z czwrk dziewczt?
- lady Carmichael zagestykulowaa wymownie.
- Wanie, jak? - mrukn Poirot.
- Genera by w wojsku wielkim subist, sam mi to powiedzia - cigna lady. - Ale te
dziewczta go pokonay. To ju nie te czasy, co za moich lat. Pamitam, ze stary pukownik
Sandys by takim pedantem, e jego biedne crki...
Tu nastpiy dugie dygresje na temat poczyna crek Sandysa i innych przyjaci lady
Carmichael z lat jej modoci.
- Ale ja wcale nie twierdz, e z tymi dziewcztami jest co nie w porzdku, nie - cigna
lady Carmichael, wracajc do tematu. - Po prostu maj temperament i obracaj si w
nieodpowiednim towarzystwie. Tutaj ju nie tak, jak to kiedy bywao. Teraz zjedaj si tu
najrozmaitsi ludzie. Nie zostao ju nic z tak zwanego ziemiastwa. Dzi s tu tylko
pienidze, pienidze i jeszcze raz pienidze. A czego to ludzie nie opowiadaj? Jak pan
mwi? Anthony Hawker? O tak, znam go.
Wyjtkowo niesympatyczny mody czowiek. Ale najwyraniej tarza si w pienidzach.
Przyjeda tu na polowanie... no i urzdza przyjcia, bardzo wystawne i troch dziwne, jeli
wierzy w to, co mwi... ale ja tam nigdy nie wierz w takie rzeczy, uwaam, e ludzie s
wyjtkowo zoliwi! Zawsze wierz w to, co najgorsze. Wie pan, e opowiadanie o tym, jak
kto pije albo zaywa narkotyki, niemal weszo ju w mod. Niedawno kto mi powiedzia, e
wszystkie dziewczta to urodzone pijaczki, ale moim zdaniem to bardzo nieadnie mwi w
ten sposb. A jeli kto si zachowuje troch inaczej, troch dziwnie, to od razu mwi
"narkotyki", a to te nieadnie. Mwi tak o pani Larkin i chocia za ni nie przepadam, to
jednak uwaam, e to tylko zwyke roztargnienie. Ona jest bardzo zaprzyjaniona z tym

90

paskim Anthonym Hawkerem i moim zadaniem to wanie dlatego tak nie znosi panien
Grant... mwi, e to poeraczki mczyzn! Prawd mwic, uganiaj, si troch za
mczyznami, ale co w tym zego? W kocu to naturalne. Zwaszcza, e wszystkie s
adniutkie, sztuka w sztuk.
Poirot wstrzeli si z pytaniem.
- Pani Larkin? Mj drogi, nie ma sensu pyta mnie, kim ona jest. Kim s ludzie w
dzisiejszych czasach? Powiadaj, e dobrze jedzi konno i wida, e jest bardzo zamona. Jej
m by kim w City. Umar, nie rozwioda si. Ona tu mieszka od niedawna, sprowadzia si
zaraz po Graniach. Zawsze uwaaam, e...
Lady Carmichael przerwaa. Otworzya usta, oczy wyszy jej z orbit. Pochylia si i noem do
papieru, ktry trzymaa w rku, uderzya Poirota po kostkach doni. Nie baczc na jego syk
blu, wykrzykna z podnieceniem: - Ale to jasne! Wiec to dlatego pan tu przyjecha!
Podstpny potworze, musi mi pan zaraz wszystko opowiedzie!
- Ale o czym?
Lady Carmichael wymierzya nastpny artobliwy cios, ktrego detektyw zwinnie unikn.
- Poirot, niech pan nie bdzie jak ten limak w skorupie! Widz, e ju panu drgaj wsy. To
jasne, e sprowadzia tu pana jaka zbrodnia... i bezwstydnie mnie pan podpytuje! Niech no
pomyl... czyby chodzio o morderstwo? Kto umar ostatnimi czasy? Tylko stara Louisa
Glimore, ale ona miaa osiemdziesit pi lat i bya schorowana. Na pewno nie o ni chodzi.
Biedny Leo Stevenson zama kark na polowaniu i ley cay w gipsie... wiec to te nie on. A
moe nie chodzi o morderstwo? Jaka szkoda! Nie przypominam sobie adnej kradziey
biuterii w ostatnim czasie... A moe szuka pan po prostu jakiego przestpcy... Czy chodzi o
Beryl Larkin? Otrua ma? Moe to z powodu wyrzutw sumienia jest taka dziwna?
- Madame, madame - przerwa jej Herkules Poirot. - Zbyt prdko wyciga pani wnioski.
- Bzdura. Pan co kombinuje, Poirot.
- Czy jest pani na bieco z klasyk, madame?
- A co klasyka ma z tym wsplnego?
- Ano to, e podjem rywalizacj z moim wielkim poprzednikiem, Herkulesem. Jedn z prac
Herkulesa byo okieznanie klaczy Diomedesa.
- Niech mi pan nie wmawia, e przyjecha pan tutaj trenowa konie... w paskim wieku i w
nieodcznych lakierkach! Nie wyglda mi pan na takiego, ktry cho raz siedzia w siodle!
- Konie, madame, s w tym wypadku symboliczne. Byy to dzikie klacze, ktre ywiy si
ludzkim misem.
- Bardzo to nieadnie z ich strony. Zawsze uwaaam, e ci staroytni Grecy i Rzymianie byli
niesympatyczni. Nie mog poj, dlaczego ksia z takim upodobaniem cytuj klasykw... po
pierwsze, nie sposb zrozumie, o co im chodzi, a po drugie zawsze byam zdania, e
tematyka klasykw niezbyt pasuje do ksiy. Tyle tam kazirodztwa, i te kompletnie goe
posgi... ja wprawdzie nie mam nic przeciwko temu, ale wie pan, jacy s ksia... denerwuj
si nawet, jeeli dziewczyna przyjdzie do kocioa bez poczoch! Zaraz, o czym to ja
mwiam?
- Sam ju nie wiem.
- Przypuszczam, ohydo w ludzkiej skrze, e nie powie mi pan, czy pani Larkin zamordowaa
swojego ma? A moe Anthony Hawker jest tym morderc z Brighton?
Spojrzaa na niego z nadziej, lecz twarz Herkulesa Poirota pozostaa nieprzenikniona.
- A moe chodzi o faszerstwo? - Lady Carmichael nie zaprzestaa domysw. - Niedawno
spotkaam pani Larkin w banku, z samego rana. Wanie realizowaa czek na pidziesit
funtw... pomylaam sobie wtedy, e to mnstwo pienidzy jak na gotwk. Ale nie,
odwrotnie, gdyby sfaszowaa czek, to przecie by wpacia pienidze, dobrze mwi? Poirot,
jeeli dalej bdzie pan tak siedzia jak sowa i nic nie mwi, to chyba czym w pana rzuc!
- Musi pani uzbroi si w cierpliwo - rzek Herkules Poirot.

91

IV
Ashley Lodge, rezydencja generaa Granta, nie bya zbyt wielk posiadoci. Pooona na
zboczu wzgrza, miaa nieze stajnie i wybujay, nieco zapuszczony ogrd.
Wntrze domu porednik handlu nieruchomociami okreliby zapewne jako "cakowicie
umeblowane". Poski Buddy siedzcego ze skrzyowanymi nogami spoglday ze swoich
wnk, mosine tace z Benares i stoliki zagracay podogi. Procesje soni ozdabiay gzymsy
kominkw, na cianach za wisiay przedmioty ze zmaltretowanego mosidzu.
W samym rodku tego anglo-indyjskiego domostwa zasiada w wielkim, podniszczonym
fotelu genera Grant, opierajc obandaowan nog na ssiednim krzele.
- Podagra - wyjani - Cierpia pan kiedy na podagr, panie, hm... Poirot? Cholernie psuje
humor! Wszystko przez mojego ojca. Cae ycie pi porto, tak jak i dziadek. Odbio si to na
mnie. Napije si pan? Moe zadzwoni pan na tego mojego chopaka?
Pojawi si sucy w turbanie. Genera Grant, zwracajc si do niego per Abdul, kaza mu
przynie whisky i wod sodow. Kiedy sucy wrci, genera nala gociowi porcj tak
solidn, e Poirot zmuszony by zaprotestowa.
- Niestety, nie mog dotrzyma panu towarzystwa, panie Poirot. - Genera ze smutkiem
spojrza na karafk.
- Mj lekarz twierdzi, e to dla mnie trucizna. Niech pan nie myli, e on ma o tym jakie
pojcie. Kupa ignorantw, ci lekarze. Potrafi tylko psu ludziom ycie. Ciesz si, jak mog
pozbawi czowieka jedzenia i picia i kaza mu wsuwa jakie papki w rodzaju gotowanej
ryby. Gotowana ryba, fuj!
Powodowany oburzeniem, genera nieostronie poruszy chor nog i rykn z
przeszywajcego blu. Przeprosi gocia za swoje zachowanie.
- Jestem jak niedwied, ktrego rozbolaa gowa. Jak mnie apie atak podagry, dziewczta
schodz mi z oczu. Ja tam ich nie winie. Syszaem, e pozna pan jedn z nich?
- Tak, miaem t przyjemno. Pan, zdaje si, ma kilka crek?
- Cztery - odpar genera pospnie - I ani jednego chopaka. Cztery zatracone dziewuszyska.
W dzisiejszych czasach to jeden wielki kopot.
- Syszaem, ze wszystkie s urocze.
- Wcale nieze, wcale nieze. Tyle e nigdy nie wiem, co one tam kombinuj. Dzi nie sposb
utrzyma dziewczt pod kontrol. Swobodne czasy... wszdzie za duo swobody. Co
mczyzna moe na to poradzi? Przecie nie mog ich zanikn pod kluczem.
- Sdz, e s bardzo popularne w ssiedztwie?
- Niektre stare zozy ich nie lubi - odrzek genera Grant. - Tutaj niejedna stara baba stroi
si na podlotka. Czowiek musi uwaa. Jedna z tych bkitnookich wdwek o mao mnie nie
zapaa... przychodzia tu do mnie i mruczaa jak kotka: "Biedny generale Grant, pan musia
mie takie ciekawe ycie". - Grant puci oko i przytkn palec do nosa. - Za bardzo to byo
oczywiste, panie Poirot. Ale w sumie uwaam, e to nie najgorsze miejsce pod socem. Jak
na mj gust moe tylko troch zbyt prne i haaliwe. Lubiem wie wtedy, kiedy bya to
prawdziwa wie, bez ryku samochodw, jazzu i wiecznego, przekltego radia. Nie pozwol
na radio pod moim dachem i dziewczta wiedz o tym. W kocu czowiek ma prawo do
chwili spokoju we wasnym domu. Poirot delikatnie skierowa rozmow na Anthony
Hawkera.
- Hawker? Hawker? Nie znam go. Zaraz, tak, a jednak go znam. Paskudny facet o zbyt blisko
osadzonych oczach. Niech pan nigdy nie ufa ludziom, ktrzy nie potrafi patrze prosto w
oczy.
- Zdaje si, e jest zaprzyjaniony z pask crk, Sheil?

92

- Z Sheil? Nie wiedziaem. Dziewczta o niczym mi nie mwi. - Krzaczaste brwi opady
niej nad nos, sterczcy z czerwonej twarzy, a widrujce niebieskie oczy wbiy si w
Herkulesa Poirot. - Chwileczk, panie Poirot, o co waciwie chodzi? Mgby mi pan
powiedzie, co pana do mnie sprowadza?
- Trudno to wyjani - odpar detektyw powoli. - Chyba sam dobrze nie wiem. Mog
powiedzie tylko tyle: paska crka Sheil - a moe wszystkie paskie crki - znalazy sobie
nieodpowiednich przyjaci.
- Wpady w ze towarzystwo, tak? Troch si tego obawiaem. Czasami syszy si to i owo. Spojrza na detektywa patetycznie. - I co ja mam z tym zrobi, panie Poirot? Co ja mam
zrobi?
Detektyw z zakopotaniem potrzsn gow.
- Co jest nie w porzdku z t paczk, do ktrej one si dostay? - zapyta genera Grant.
Poirot odpowiedzia pytaniem:
- Czy zauway pan, generale Grant, eby ktra z paskich crek bya markotna, podniecona,
a potem przybita, zdenerwowana... zmienna w nastrojach?
- Do diaba, gada pan, jakby zachwala jaki specyfik. Nie, nic takiego nie zauwayem.
- Cae szczcie - stwierdzi powanie Poirot.
- Co pan chce przez to powiedzie, do diaba?
- Narkotyki!
- Co takiego?! - rykn genera.
- Kto usiuje zrobi z paskiej crki Sheili naogow narkomank. Kokaina bardzo szybko
powoduje przyzwyczajenie. Wystarczy tydzie lub dwa. A kiedy ju si czowiek
przyzwyczai, zapaci kad cen, zrobi absolutnie wszystko, byleby otrzyma kolejn dawk
narkotyku. Moe pan sobie wyobrazi, jak bogaty pow wyciga z tego osoba, ktra
handluje narkotykami.
Detektyw w milczeniu sucha gniewnych przeklestw, ktre posypay si z ust starego
generaa. Po chwili, kiedy pierwszy ogie ju wygas i zakoczy si szczegowy opis tego,
co on, genera Grant, zrobi z tym takim a takim synem, kiedy dostanie go w swoje rce,
Herkules Poirot powiedzia:
- Najpierw, jak podaje w przepisach wasza niedocigniona pani Beeton, zajca trzeba zapa.
Kiedy ju zapiemy naszego handlarza narkotykw, z najwiksz przyjemnoci przeka go
w paskie rce, generale.
Detektyw wsta i potkn si o bogato rzebiony stolik. Odzyska rwnowag opierajc si o
generaa i mrukn:
- Tysickrotnie przepraszam i bagam pana, generale, bagam, niech pan nie mwi ani sowa
na ten temat swoim crkom.
- Co? Ju ja z nich wycisn ca prawd, ot co!
- Ot nie wycinie pan nic. Jedyne, co pan usyszy, to kamstwa.
- Do diaba, ale...
- Zapewniam pana, generale Grant, e musi pan si pohamowa. To sprawa najwyszej
wagi... rozumie pan? Najwyszej!
- Zgoda, jak pan chce - warkn stary wojak. Podda si, lecz nie by przekonany. Lawirujc
ostronie pomidzy mosinymi precjozami z Benares, Herkules Poirot wyszed.
V
Salon pani Larkin by peen ludzi.
Sama pani Larkin mieszaa koktajle przy bocznym stoliku. Bya to wysoka kobieta o
jasnokasztanowych, zebranych w kok wosach. Miaa zielonoszare oczy o wielkich czarnych
renicach. Poruszaa si swobodnie, z jakby zowrbnym wdzikiem. Wygldaa na niewiele

93

ponad trzydzieci lat i dopiero po bliszym przyjrzeniu si wida byo zmarszczki w kcikach
oczu, zdradzajce, e miaa o dobre dziesi lat wicej ni si wydawao na pierwszy rzut
oka.
Herlukesa Poirot przyprowadzia tam pewna energiczna pani w rednim wieku, przyjacika
lady Carmichael. Detektyw otrzyma koktajl, wraz z poleceniem, by zanis drugj kieliszek
siedzcej pod oknem dziewczynie. Dziewczyna bya drobna, jasnowosa, o lekko
zarowionej, podejrzanie anielskiej twarzy. Jej oczy, na co Poirot natychmiast zwrci
uwag, miay czujny, nieufny wyraz.
- Za pani nieustajce zdrowie, mademoiselle - wznis toast detektyw.
Skina tylko gow i wypia. Nagle powiedziaa:
- Pan zna moj siostr.
- Pani siostr? A, wic pani jest jedn z panien Grant?
- Nazywam si Pam Grant.
- A gdzie si dzi podziewa pani siostra?
- Jest na polowaniu. Wkrtce powinna wrci.
- Spotkaem pani siostr w Londynie.
- Wiem.
- Mwia pani?
Pam Grant kiwna gow. Nagle zapytaa:
- Czy Sheila miaa jakie kopoty?
- A wic nie powiedziaa pani o wszystkim? Dziewczyna potrzsna gow.
- By tam Tony Hawker? - spytaa.
Zanim Poirot zdy odpowiedzie, otworzyy si drzwi i wszed Tony Hawker w
towarzystwie Sheili Grant. Ubrani byli w myliwskie stroje. Sheila miaa ubrudzony botem
policzek.
- Oglne cze, wpadlimy si czego napi. Manierka Tony'ego cakiem wyscha.
- O wilku mowa - mrukn Poirot.
- Raczej o diable! - warkna Pam Grant.
- Ach tak? - rzuci ostro detektyw.
Beryl Larkin podesza do nowych goci.
- Jeste ju, Tony. Opowiedz, jak poszo. Wylosowalicie Zagajnik Gelerta?
Z wpraw zacigna go do sofy przy kominku. Poirot ujrza, jak Hawker odchodzc odwrci
gow i spojrza na Sheil.
Sheila spostrzega Poirota. Zawahaa si, po czym podesza do pary pod oknem.
- A wic to pan by wczoraj u nas w domu? - odezwaa si gwatownie.
- Ojciec pani powiedzia? Potrzsna gow.
- Abdul mi pana opisa. Sama zgadam.
- Pan si widzia z ojcem? - zawoaa Pam.
- A, tak - odpar detektyw. - Mamy wsplnych znajomych.
- Nie wierz - powiedziaa ostro Pam.
- W co pani nie wierzy? e pani ojciec i ja moemy mie wsplnych znajomych?
Dziewczyna zarumienia si.
- Niech pan nie udaje gupiego. Chodzi mi o to, e mia pan inne powody...
Odwrcia si do siostry.
- Dlaczego nic nie mwisz, Sheilo?
Sheila wzdrygna si.
- Czy... czy to w zwizku z Tonym Hawkerem?
- A dlaczego akurat w zwizku z nim? - odpowiedzia pytaniem Poirot.
Sheila zarumienia si i odesza do innych goci.

94

- Nie lubi Tony'ego Hawkera! - wybuchna gwatownie Pam Grant przyciszonym gosem. Ma w sobie co... co zowrbnego... i ona te... mam na myli pani Larkin. Prosz im si
teraz przyjrze.
Poirot spojrza w lad za jej wzrokiem.
Hawker nachyli gow ku pani domu. Wydawao si, e j pociesza. Pani Larkin na chwil
podniosa gos.
- ...ale ja nie mog czeka. Chc dosta zaraz.
- Les femmes - odezwa si Poirot z umiechem - zawsze musz mie wszystko od razu,
prawda?
Pam Grant nie odpowiedziaa. Z opuszczon gow nerwowo skubaa fady plisowanej
tweedowej spdnicy.
- Pani si kracowo rni od siostry, mademoiselle - powiedzia detektyw swobodnym tonem.
Poderwaa gow, zniecierpliwiona banaami.
- Panie Poirot, co Tony dawa Sheili? - zapytaa. - Co to jest, to co j tak zmienio?
Spojrza jej prosto w oczy.
- Czy kiedykolwiek zaywaa pani kokain, panno Grant? - spyta.
Potrzsna gow.
- Nie! A wic o to chodzi? Kokaina? Ale czy to nie jest niebezpieczne?
Sheila Grant podesza do nich z nowym kieliszkiem w rku.
- Co jest niebezpieczne? - powiedziaa.
- Rozmawiamy o skutkach zaywania narkotykw - odpar Poirot. - O powolnej mierci
umysu i ducha... o niszczeniu tego wszystkiego, co w czowieku jest prawdziwe i
wartociowe.
Sheila Grant wstrzymaa dech. Zakoysaa kieliszkiem, rozlewajc napj na podog.
Tymczasem Poirot mwi dalej:
- Sdz, e doktor Stoddart wyjani pani dokadnie, co pociga za sob ta mier za ycia.
Tak atwo zacz, a tak trudno skoczy. Ten, kto z premedytacj czerpie korzyci z
degradacji i cierpienia innych ludzi, jest wampirem ywicym si ludzkim ciaem i krwi.
Odwrci si. Za plecami usysza gos Pam Grant, mwicy: "Sheila!" i szept, ledwie
dosyszalny szept Sheili Grant:
- Manierka...
Herkules Poirot poegna si z pani Larkin i wyszed do holu. Na stoliku, obok szpicruty i
czapki, leaa myliwska manierka. Poirot podnis j. Widniay na niej inicjay: AH,
- Manierka Tony'ego jest pusta? - mrukn do siebie. Potrzsn ni delikatnie. Nie usysza
bulgotu pynu.
Odkrci nakrtk.
Manierka Tony'ego Hawkera nie bya pusta. Bya pena... pena biaego proszku...
VI
Herkules Poirot sta na tarasie domu lady Carmichael, bagalnie przekonujc dziewczyn.
- Pani jest bardzo moda, mademoiselle. Wierz, e nie wiedziaa pani, nie zdawaa pani sobie
sprawy z tego, co pani i pani siostry robicie. Jak klacze Diomedesa ywiycie si ludzkim
misem.
Sheila wzdrygna si i zachlipaa.
- Brzmi to straszliwie, tak pan to uj. Ale to prawda! Nie zdawaam sobie z tego sprawy a
do tego wieczoru w Londynie, kiedy doktor Stoddart ze mn rozmawia. By taki powany,
taki szczery. Zrozumiaam wtedy, jakie to straszne, to co zrobiam... Przedtem mylaam, e
to co... co jakby kieliszek po pracy. Co, za co ludzie chtnie zapac, ale co w gruncie
rzeczy nie ma wikszego znaczenia.

95

- A teraz? - zapyta Herkules Poirot.


- Zrobi wszystko, co pan kae - odpara Sheila.
- Ja... porozmawiam z innymi. Doktor Stoddart pewnie nigdy ju si do mnie nie odezwie...
- Wprost przeciwnie - rzek Poirot. - Zarwno doktor Stoddart, jak i ja jestemy skonni
pomc pani ze wszystkich si w rozpoczciu nowego ycia. Moe nam pani zaufa. Ale jedn
rzecz musimy zaatwi - musimy zniszczy pewn osob, zniszczy cakowicie, a tylko pani i
pani "siostry" moecie tego dokona. Tylko i wycznie wasze zeznania mog doprowadzi
do wyroku skazujcego.
- Pan myli o... moim ojcu?
- Nie o pani ojcu, mademoiselle. Czy nie mwiem pani, e Herkules Poirot wie wszystko?
Na policji bez trudu rozpoznano pani zdjcie. Nazywa si pani Sheila Kelly i jest pani
notoryczn zodziejk okradajc sklepy, skazan kilka lat temu na dom poprawczy. Po
zwolnieniu skontaktowa si z pani czowiek tytuujcy siebie generaem Grantem i
zaproponowa pani objcie tej posady... posady "crki". Obiecywa mnstwo pienidzy,
zabawy, rozrywki. Pani za miaa jedynie pokazywa "wchadlo" znajomym, udajc, e to
kto inny je pani dostarczy. To samo si tyczy pani "sistr".
Przerwa na moment.
- Niestety, mademoiselle... tego czowieka naley zdemaskowa i skaza. A potem...
- Potem?
Poirot zakaszla i rzek z umiechem:
- Zostanie pani powicona subie bogom...
VII
Michael Stoddart patrzy na Poirota ze zdumieniem. - genera Grant? - wybka. - Genera
Grant? - Ot, mon cher. Caa ta mise en scene* bya, jak by to powiedzia, "mocno
faszywa". Te poski Buddy, te mosidze z Benares, ten sucy Hindus! No i podagra!
Podagra to przecie przeytek. Cierpi na ni jeszcze bardziej podeszli w latach panowie... ale
nie ojcowie dziewitnastoletnich crek.
Co wicej, sprawdziem to. Wychodzc potknem si i oparem o t rzekom chor nog.
Dentelmen w tak si przej tym, co mwiem, e nawet tego nie zauway. O tak, faszywy
jest nasz genera, bardzo faszywy. Tout de meme*, pomys by wcale dobry. Emerytowany
genera po subie w Indiach, dobrze znana karykaturalna posta z chor wtrob i
cholerycznym usposobieniem, osiedla si nie wrd innych emerytowanych wojskowych, o
nie, on sobie znajduje milieu* o wiele za drogie dla przecitnego emerytowanego onierza.
Takie, gdzie jest wielu bogaczy, ludzi z Londynu, gdzie ma znakomite pole do
rozprowadzania towaru. A kt by podejrzewa cztery ywe, atrakcyjne mode dziewczta?
Jeeli cokolwiek wyjdzie na jaw, bd uwaane za ofiary, to pewnik!
- Co pan waciwie zamierza, wybierajc si do tego starego drania? Chcia mu pan popdzi
kota?
- Tak. Chciaem si przekona, co z tego wyniknie. Dziewczta otrzymay rozkazy. Anthony
Hawker, w rzeczywistoci jedna z ofiar, mia zosta kozem ofiarnym. Sheila miaa mi
powiedzie o manierce w holu. Prawie nie moga si na to zdoby... ale ta druga warkna na
ni: "Sheila"! i w kocu jako to wykrztusia.
Michael Stoddart wsta i zacz kry po pokoju.
- Wie pan, nie zamierzam straci z oczu tej dziewczyny - owiadczy. - Mam pewn teori na
temat skonnoci przestpczych u modocianych. Jeeli zbada ich przeszo rodzinn, to
niemal zawsze okazuj si...
- Mon cher - przerwa mu Poirot - ywi najgbszy szacunek dla paskiej wiedzy. Nie
wtpi, e w wypadku panny Kelly paskie teorie sprawdz si co do joty.

96

- W wypadku innych te.


- By moe. Niewykluczone. Ale maa Sheila jest jedyn, co do ktrej jestem tego
najzupeniej pewny.
Okiezna j pan, to pewne! Prawd mwic, to ju teraz je panu z rki.
Michael Stoddart spon rumiecem.
- Gupstwa pan gada, Poirot.
PAS HIPOLITY
I
"Po nitce do kbka" - zwrot ten, cho niezbyt moe oryginalny, Herkules Poirot powtarza z
upodobaniem, dodajc, e nigdy nie byo to bardziej widoczne ni w wypadku skradzionego
Rubensa.
Sprawa Rubensa specjalnie go nie interesowaa. Po pierwsze dlatego, e Rubens nie nalea
do jego ulubionych malarzy, a ponadto okolicznoci kradziey byy ze wszech miar pospolite.
Podj si jednak tego zadania, chcc odda przysug Alexandrowi Simpsonowi, ktry by w
kocu jego przyjacielem, a take z pewnych powodw osobistych, majcych zwizek z
klasyk.
Kiedy kradzie staa si faktem, Alexander Simpson wezwa Poirota i wypakiwa przed nim
sw niedol. Skradziony Rubens by niedawnym odkryciem, nie znanym dotychczas
arcydzieem, lecz jego autentyczno nie ulegaa najmniejszej wtpliwoci. Wystawiono go w
Galerii Simpsona, skd skradziono go w biay dzie. Dziao si to w tym okresie, kiedy rzesze
bezrobotnych stosoway taktyk blokowania przej dla pieszych czy te wdzierania si do
hoteli klasy Ritza. Do Galerii Simpsona wtargna niewielka grupka takowych
demonstrantw i zalega na pododze, rozpocierajc transparent z napisem: "Sztuka to
luksus. Nakarmi godnych". Wezwano policj, ciekawscy gapie zaczli si toczy, a kiedy
ju przedstawiciele prawa sil usunli demonstrujcych, zauwaono, e nowy Rubens zosta
zgrabnie wycity z ramy i rwnie usunity!
- Widzi pan, to by nieduy obraz - wyjani Simpson. - Kto mg go zwin pod pach i
wyj sobie spokojnie, podczas gdy wszyscy gapili si na tych zwariowanych bezrobotnych.
Okazao si, e ludzie ci zostali opaceni w zamian za odegranie w kradziey niewinnej roli.
Mieli demonstrowa w Galerii Simpsona, ale prawdziwy powd tej akcji poznali dopiero po
wszystkim.
Herkules Poirot pomyla, e bya to wcale zabawna sztuczka, nie rozumia jednak, co
mgby zrobi w tej sprawie. Dowodzi, e przy tak banalnej kradziey mona z penym
zaufaniem zda si na policj.
- Niech pan posucha, Poirot - rzek Alexander Simpson. - Ja wiem, kto ukrad ten obraz i
gdzie on teraz jedzie.
Wedug waciciela Galerii Simpsona ptno ukrada midzynarodowa szajka przestpcw z
inspiracji pewnego milionera, ktremu odpowiadao zdobywanie dzie sztuki po' zadziwiajco
niskich cenach - i bez adnych pyta! Rubens, powiedzia Simpson, ma by przemycony do
Francji, gdzie przejdzie w rce milionera. Policja angielska i francuska byy w pogotowiu,
Simpson jednak przewidywa, e zawiod.
- A jeli obraz dostanie si w rce tego ajdaka, sprawa stanie si o wiele trudniejsza.
Bogatych trzeba traktowa z szacunkiem. I wanie w tym momencie wkroczy pan. Sytuacja
bdzie delikatna. Pan jest odpowiednim czowiekiem do takiego zadania.
Ostatecznie Herkules Poirot da si nakoni do podjcia si tej sprawy, cho bez entuzjazmu.
Zgodzi si wyruszy natychmiast do Francji. Powierzone zadanie niezbyt go interesowao,
ale to wanie dziki niemu zapozna si ze spraw zaginionej uczennicy, ta za
zainteresowaa go, i to bardzo.

97

Po raz pierwszy usysza o niej od nadinspektora Jappa, ktry wstpi do niego w chwili, gdy
Poirot wyraa uznanie swojemu sucemu za spakowanie walizek.
- Ha! - hukn Japp. - Wybieramy si do Francji, co?
- Mon cher, wy w Scotland Yardzie jestecie nadzwyczaj dobrze poinformowani - zauway
Poirot.
Japp zachichota.
Ma si swoje wtyczki! Simpson wcign pana w t spraw Rubensa. Wyglda na to, e nam
nie ufa! No wic ja tak troch ni z gruszki, ni z pietruszki, bo chciabym, eby pan si zaj
czym zupenie innym. Skoro i tak jedzie pan do Parya, pomylaem, e mgby pan upiec
dwie pieczenie przy jednym ogniu. Na miejscu jest tam ju detektyw inspektor Hearn,
wsppracujcy z Francuzami... zna pan Hearna? Dobry chop, ale nie staje mu wyobrani.
Chtnie poznabym paskie zdanie o tej sprawie.
- O jakiej to sprawie pan mwi?
- Zaginionego dziecka. Znajdzie si to w wieczornych gazetach. Wyglda na to, e
dziewczynka zostaa porwana. Nazywa si King, Winnic King.
Przeszed do faktw.
Winnie jechaa do Parya, by wstpi do specjalnej ekskluzywnej szkoy z internatem dla
dziewczt z Anglii i Ameryki - do szkoy panny Pope. Przybya do Londynu rannym
pocigiem z Cranchester, a nastpnie pod opiek pracowniczki Elder Sisters Ltd., ktra to
firma zajmuje si midzy innymi eskortowaniem modych dziewczt z jednej stacji na drug,
trafia do rk panny Burshaw, zastpczyni panny Pope, na dworzec Victoria, skd wyjechaa
promem w towarzystwie osiemnastu innych dziewczt. Dziewitnacie dziewczt przepyno
kana La Manche, przeszo przez kontrol celn w Calais, wsiado do pocigu paryskiego i
jado obiad w wagonie restauracyjnym. Kiedy jednak na przedmieciach Parya panna
Burshaw policzya swoje podopieczne, okazao si, e jest ich tylko osiemnacie!
- Hm - bkn Poirot. - czy pocig gdzie si zatrzymywa?
- Mia przystanek w Amiens, ale dziewczta siedziay wtedy w restauracyjnym i wszystkie
twierdz zgodnie, e Winnie bya tam razem z nimi. Zgubiy j, e si tak wyra, w drodze
powrotnej do przedziaw. Krtko mwic, nie wrcia do swojego przedziau razem z
picioma innymi dziewcztami, ktre z ni jechay. Jej koleanki nie podejrzeway, e stao
si co zego, sdziy, e zostaa w ktrym z dwch pozostaych zarezerwowanych dla nich
przedziaw.
Poirot pokiwa gow.
- A kiedy widziano j po raz ostatni?
- Mfiiej wicej dziesi minut po odjedzie pocigu z Amiens. - Japp zakaszla skromnie. Ostatnio widziano j, kiedy... hm... wchodzia do toalety.
- Typowe - mrukn Poirot pod nosem. - To ju wszystko?
- Nie, jest jeszcze co - rzek Japp z ponurym wyrazem twarzy. - Na poboczu toru znaleziono
jej kapelusz... mniej wicej czternacie mil za Amiens.
- Ale zwok nie byo?
- adnych zwok.
- I co pan o tym sdzi? - zapyta Poirot.
- Trudno tu cokolwiek sdzi! Skoro nie ma jej zwok, to nie moga wypa z pocigu. - Czy
pocig zatrzymywa si jeszcze gdzie za Amiens?
- Nie. Raz tylko zwolni... przed semaforem, ale nie zatrzyma si i wtpi, czy zwolni na
tyle, eby kto mg wyskoczy i wyj z tego cao. Myli pan, e maa wystraszya si i
chciaa uciec? To mia by jej pierwszy semestr, wic mogo j cign do domu, to prawda,
ale miaa przecie ponad pitnacie lat... w tym wieku dziewczta s rozsdne, a zreszt przez
ca drog bya w wietnym humorze, wci szczebiotaa i tak dalej...
- Czy przeszukano pocig? - zapyta Poirot.

98

- A tak, przeszukano go jeszcze, zanim wyjecha na Gare du Nord. Nie byo jej w pocigu, to
pewne. - Po chwili milczenia Japp dorzuci z desperacj w gosie: - Po prostu znikna...
rozpyna si w powietrzu! W tym nie ma za grosz sensu, panie Poirot. To obd!
- Co to bya za dziewczyna?
- Zwyczajna, z tego, co wiem, cakiem przecitna.
- Chodzi mi o to, jak wygldaa?
- Mam tu jej zdjcie. Szczerze mwic, nie jest to jaka uderzajca pikno.
Wrczy zdjcie Poirotowi, ktry obejrza je w milczeniu.
Fotografia przedstawiaa kocist dziewczyn o wosach splecionych w dwa proste warkocze.
Nie byo to zdjcie pozowane, dziewczynk najwyraniej sfotografowano znienacka, w
trakcie jedzenia jabka. Jej rozchylone wargi ukazyway nieco wystajce zby przykryte
aparatem dentystycznym. Nosia okulary.
- Przecitna maa... ale w tym wieku one wszystkie s przecitne! - odezwa si Japp. Wczoraj przegldaem u dentysty "Sketch" i zobaczyem zdjcie Marcii Gaunt, to tegoroczna
pikno. Pamitam j, jak miaa pitnacie lat. Byem wtedy w ich "zamku z powodu
wamania. Dziobata, niezdarna, z wystajcymi zbami, proste wosy i w ogle. One
przemieniaj si w pikno w cigu jednej nocy. Nie mam pojcia, jak to si dzieje! To jaki
cud.
Poirot umiechn si.
- Kobiety - owiadczy - to cudowna pe! A co z rodzin dziecka? Nie maj nic do
powiedzenia?
Japp potrzsn gow.
- Nic takiego, co mogoby pomc. Matka jest inwalidk. Biedny kanonik King jest zupenie
wytrcony z rwnowagi. Przysiga, e dziewczynka a si palia do wyjazdu do Parya...
tylko na to czekaa. Chciaa uczy si malarstwa i muzyki. Dziewczta od panny Pope zdaj
na malarstwo z samymi pitkami. Pewnie pan wie, e szkoa panny Pope jest powszechnie
znana. Uczy si w niej wiele dziewczt z wyszych sfer. Panna Pope jest surowa - to istny
smok - bardzo droga i bardzo wybredna w doborze uczennic.
Poirot westchn.
- Tak, znam ten typ. A panna Burshaw, ktra odebraa dziewczynki z .Anglii?
- Nadmiarem intelektu to ona nie grzeszy. Boi si, e panna Pope uzna, e to z jej winy.
- A czy w tej sprawie nie ma przypadkiem jakiego modego czowieka? - zapyta Poirot w
zamyleniu.
Japp pomacha rk w stron zdjcia.
- Czy ona na to wyglda?
- Nie, nie wyglda. Ale pomijajc jej aparycj, by moe ma romantyczn dusz. Pitnacie
lat to wcale nie tak mao.
- No, jeeli romantyczna dusza cudownym sposobem uniosa j z pocigu, to zaczn czyta
babskie romanse - owiadczy Japp. Z nadziej popatrzy na Poirota.
- Nic pana w tym nie uderzyo, co? Detektyw potrzsn gow powoli.
- Czy nie znaleziono przypadkiem jej butw w pobliu torw? - zapyta.
- Butw? Nie. A dlaczego?
- To tylko taki luny pomys - mrukn Poirot.
II
Kiedy zadzwoni telefon, Herkules Poirot mia wanie zej do takswki. Podnis
suchawk.
- Tak?
- Ciesz si, e pana zapaem - usysza gos Jappa.

99

- Ju po wszystkim, mj stary. W Yardzie zastaem wiadomo. Dziewczynk ju znaleziono,


na poboczu drogi pitnacie mil za Amiens. Jest oszoomiona i nie mog wydoby z niej
adnych skadnych zezna, lekarz twierdzi, e naszpikowano j narkotykami, ale jest zdrowa i
caa. Nic jej si nie stao.
- A wic moje usugi nie bd ju panu potrzebne? - spyta detektyw powoli.
- Nie, niestety! Przeprrraszam, e pana trrrudziem. Japp umia si ze swojego dowcipu i
wyczy si.
Herkules Poirot si nie rozemia. Powoli odoy suchawk. Twarz mia zmartwion.
III
Detektyw inspektor Heam spojrza na Poirota ciekawie.
- Nie miaem pojcia, e to pana tak zainteresuje - odezwa si.
- Nadinspektor Japp nie poinformowa pana, e przypuszczalnie zwrc si do pana w tej
sprawie?
Hearn skin gow.
- Powiedzia, e przyjeda pan tu w zwizku z inn spraw i e by moe zechce nam pan
pomc w rozwikaniu tej amigwki. Ale nie spodziewaem si pana teraz, kiedy ju po
wszystkim. Myl, e zajmie si pan wasnymi sprawami.
- Moje sprawy mog poczeka - rzek Poirot. - Natomiast ta sprawa bardzo mnie interesuje.
Nazwa pan j amigwk i mwi pan, e ju po wszystkim. A mnie si zdaje, e amigwka
pozostaa.
- No c, odzyskalimy dziewczynk. I nic jej si nie stao. To najwaniejsze.
- Ale to nie wyjania, w jaki sposb j odzyskalicie, przyzna pan? Co ona sama mwi? Bada
j lekarz, prawda? Co on na to?
- Twierdzi, e podali jej narkotyki. Wci jeszcze jest po nich otpiaa. Najwyraniej niewiele
pamita z tego, co dziao si po jej wyjedzie z Cranchester. Ma zanik pamici. Lekarz
uwaa, e moga dozna lekkiego wstrzsu. Ma siniaka z tyu gowy. Lekarz mwi, e moe
to by powodem amnezji.
- Co dla kogo jest bardzo dogodne - stwierdzi Poirot.
- Nie sdzi pan chyba, e ona udaje? - rzek inspektor Hearn z powtpiewaniem.
- A pan?
- Nie, jestem pewny, e nie. To mie dziecko... troch niedojrzae jak na swj wiek.
- Tak, ona nie udaje - przyzna Poirot i potrzsn gow. - Chciabym si jednak dowiedzie,
w jaki sposb wysiada z pocigu. Chciabym si dowiedzie, kto macza w tym palce.... i
dlaczego.
- Jeli o to chodzi, powiedziabym, e bya to prba porwania. Zamierzali wzi za ni okup.
- Ale tego nie zrobili!
- Przez to cae larum stracili zimn krew i porzucili j na poboczu drogi.
- A jakiego to okupu mogli si spodziewa od kanonika katedry w Cranchester? - zapyta
Poirot sceptycznie. - Dostojnicy Kocioa anglikaskiego to nie milionerzy.
- Moim zdaniem spartolili robot - owiadczy radonie inspektor.
- Ach, wic takie jest paskie zdanie?
- A paskie? - zapyta Hearn, rumienic si lekko.
- Chc si dowiedzie, w jaki sposb znikna z tego pocigu.
Twarz inspektora spochmurniaa.
- Tak, prosz pana, to rzeczywicie zagadka. Najpierw siedziaa w restauracyjnym,
rozmawiajc z reszt dziewczt, a pi minut pniej znikna... hokus-pokus i ju, jak w
kuglarskiej sztuczce.

100

- Ot to, jak w kuglarskiej sztuczce! Kto jeszcze jecha w wagonie, w ktrym panna Pope
zarezerwowaa przedziay dla dziewczt?
Inspektor Hearn pokiwa gow.
- Suszne pytanie, prosz pana. To wane. Wane zwaszcza dlatego, e by to ostatni wagon
skadu i jak tylko wszyscy wrcili z restauracyjnego, zamknito drzwi midzy wagonami...
prawd mwic po to, eby pasaerowie nie toczyli si przed restauracyjnym po herbat,
zanim nie posprztaj po obiedzie i si nie przygotuj. Winnie King wrcia do wagonu z
reszt dziewczt... szkoa miaa tam zarezerwowane trzy przedziay.
- A w innych przedziaach w tym wagonie?
Hearn wycign notes.
- Panna Jordan i panna Butters - dwie stare panny udajce si do Szwajcarii. S w porzdku,
to bardzo szacowne damy, dobrze znane w Hampshire, skd pochodz. Dwch francuskich
komiwojaerw, jeden z Lyonu, drugi z Parya. Szacowni panowie w rednim wieku. Mody
czowiek nazwiskiem James Elliot i jego ona... cakiem nieza sztuka. On ma natomiast
nieciekaw reputacj, policja podejrzewa, e jest zamieszany w jakie podejrzane transakcje...
ale nigdy nie para si kidnapingiem. Tak czy inaczej, przeszukano jego przedzia i w jego
bagau nie znaleziono nic takiego, co by sugerowao jego zwizek z t spraw. Nie wiem
zreszt, co mgby mie z tym wsplnego. No i wreszcie Amerykanka, pani van Suyder,
udajca si do Parya. Nic o niej nie wiadomo. Na pozr jest czysta. To ju wszyscy.
- I jest absolutnie pewne, e po odjedzie z Amiens pocig nie zatrzyma si ani na chwil? rzek Herkules Poirot.
- Absolutnie. Raz zwolni, ale nie na tyle, eby mona byo wyskoczy nie ryzykujc przy
tym wasnym yciem.
- I wanie dlatego ten problem jest tak ciekawy - mrukn Herkules Poirot. - Tu za Amiens
uczennica rozpywa si w powietrzu i tu za Amiens znienacka si pojawia. A gdzie si
podziewa przez ten czas?
Inspektor Heam potrzsn gow.
- Tak pan to uj. e brzmi to jak jakie wariactwo. A przy okazji, dowiedziaem si, e pyta
pan o jakie buty... o buty tej dziewczynki. Bya w butach, kiedy j znaleziono, ale koo torw
leaa inna para butw. Znalaz je drnik i zabra je do domu, bo byy jeszcze cakiem dobre.
Mocne, czarne buciki.
- Aha! - bkn Poirot z wyranym zadowoleniem.
- Nie rozumiem, o co chodzi z tymi butami, prosz pana - powiedzia inspektor z ciekawoci.
- Czy maj jakie znaczenie?
- Potwierdzaj moj teorie - odrzek Herkules Poirot. - Teori na temat sposobu, w jaki
przeprowadzono t kuglarsk sztuczk.
IV
Szkoa panny Pope, tak jak i wiele innych tego typu szk, miecia si w Neuilly. Herkulesa
Poirot, ktry przyglda si wanie imponujcej fasadzie gmachu, wchona nagle fala
dziewczt, ktre wysypay si przez drzwi.
Naliczy ich dwadziecia pi. Wszystkie byy ubrane tak samo - w ciemnoniebieskie
paszcze i spdniczki i ciemnoniebieskie kapelusze z weluru, przewizane otoczk w barwach
firmowych panny Pope - purpurze i zocie. Byy w wieku od czternastu do osiemnastu lat,
grube i szczupe, jasne i ciemne, niezdarne i zgrabne. Na samych kocu, w towarzystwie
jednej z modszych dziewczt, sza siwowosa, zrzdliwa kobieta. Poirot domyli si, e to
panna Burshaw.
Przez chwil detektyw spoglda za uczennicami, po czym nacisn dzwonek i spyta o pann
Pope.

101

Panna Lavinia Pope rnia si w kadym calu od swojej zastpczyni, panny Burshaw. Miaa
osobowo.
Wzbudzaa lk. Nawet w trakcie swobodnych rozmw z rodzicami zachowywaa t oczywist
wyszo, tak cenn u dyrektorki szkoy.
Siwe wosy miaa wytwornie ufryzowane, a kostium surowy, lecz szykowny. Bya
kompetentna i wszechwiedzca.
Pokj, w ktrym przyja Poirota, by pokojem kobiety o duej kulturze. Za wystrj suyy
stylowe meble, kwiaty oraz kilka oprawionych w ramki i podpisanych fotografii tych
uczennic panny Pope, ktre zyskay wiatow saw. Na cianach wisiay reprodukcje
arcydzie malarstwa wiatowego i kilka udanych akwareli. Cae pomieszczenie byo czyste i
lnice jak za. Odnosio si wraenie, e aden pyek kurzu nie omieliby si osi w tej
wityni.
Panna Pope przyja Poirota z pewnoci siebie kogo, kto rzadko si myli.
- Monsieur Herkules Poirot? Oczywicie znam paskie nazwisko. Przypuszczam, e zjawi si
pan w zwizku z t niemi spraw Winnic King. To by bardzo przygnbiajcy wypadek.
Panna Pope nie sprawiaa wraenia przygnbionej. Podesza do katastrofy jak naley, zaja
si ni z wpraw i kompletnie zbagatelizowaa jej znaczenie.
- Nic podobnego do tej pory si nie zdarzyo - owiadczya.
"I nigdy wicej nie zdarzy!" - zdawaa si mwi caa jej postawa.
- To mia by jej pierwszy semestr u pani, prawda? - zapyta Poirot.
- Tak.
- Odbya pani wstpn rozmow z Winnie i jej rodzicami?
- Tak, cho nie tak ostatnio. Dwa lata temu przebywaam niedaleko Cranchester... nawiasem
mwic, u biskupa (postawa panny Pope dawaa do zrozumienia: "Raczy pan zwrci uwag,
e nale do grona tych, ktrzy bywaj u biskupw"). Poznaam tam kanonika i pani King.
Pani King jest, niestety inwalidk. Tam te poznaam Winnie. Bardzo dobrze wychowana
panna, ma wyrany pocig do sztuki. Powiedziaam pani King, e z przyjemnoci przyjm
jej crk do siebie... za rok czy dwa, kiedy ukoczy szko powszechn. My, panie Poirot,
specjalizujemy si tu w muzyce i sztuce. Dziewczta bywaj w operze, w Comedie Franaise,
chodz na wykady do Luwru. Przyjedaj tu najlepsi mistrzowie, aby uczy je muzyki,
piewu, malarstwa. Naszym celem jest upowszechnianie kultury.
Nagle panna Pope przypomniaa sobie, e Poirot nie jest ojcem, i spytaa znienacka:
- Czym mog panu suy, monsieur Poirot?
- Chciabym wiedzie, jak si obecnie przedstawia sytuacja jeli chodzi o Winnie?
- Kanonik King przyjecha do Amiens, aby zabra Winnie z powrotem. To jedyne rozsdne
wyjcie zwaywszy na wstrzs, jaki przeyo to dziecko.
Przerwaa na chwil.
- My nie przyjmujemy delikatnych dziewczt - cigna. - Nie mamy tu specjalnych
udogodnie, aby zajmowa si inwalidkami. Powiedziaam kanonikowi, e moim zdaniem
dobrze by zrobi zabierajc dziecko z powrotem.
- A pani zdaniem, co si waciwie wydarzyo, panno Pope? - zapyta bez ogrdek detektyw.
- Nie mam pojcia, monsieur Poirot. Trudno uwierzy w t spraw w takiej wersji, w jakiej do
mnie dotara. Nie widz adnego powodu, aby wini osob z mojego personelu, ktra
zajmowaa si dziewcztami... ewentualnie tylko to, e moga szybciej odkry zaginicie
dziewczynki.
- A czy nie miaa pani przypadkiem wizyty policji? Przez arystokratyczn posta panny Pope
przeszed lekki dreszcz.
- By u mnie niejaki monsieur Lefarge z prefektury, dowiedzie si, czy mogabym rzuci
troch wiata na ten incydent - odpara lodowatym tonem. - Naturalnie, nie mogam mu
pomc. Wtedy zayczy sobie, eby da mu do obejrzenia walizk Winnie, ktr, naturalnie

102

dostarczono tu razem z bagaem innych dziewczt. Powiedziaam, e po walizk dzwoni ju


kto inny z policji. Co mi si zdaje, e oni tam maj niezy baagan. Krtko potem zadzwonili
do mnie i upierali si, e nie wydaam im bagau Winnie. Moja rozmowa z nimi bya krtka.
Nie mona dopuci, eby wadze weszy nam na gow.
Poirot odetchn gboko.
- Ma pani nadzwyczaj dzieln natur - owiadczy. - Podziwiam pani, mademoiselle.
Rozumiem, e po dostarczeniu bagau walizk Winnie rozpakowano?
Panna Pope bya wyranie zbita z tropu.
- i Taki mamy zwyczaj - powiedziaa. - yjemy tu wedug ustalonych zwyczajw. Bagae
dziewczt rozpakowujemy zaraz po dostarczeniu i chowamy je tak, jak maj by chowane
zawsze. Rzeczy Winnie rozpakowano razem z rzeczami pozostaych dziewczt. Naturalnie,
potem spakowano je z powrotem, tak e oddaam walizk w takim stanie, w jakim si tu
znalaza.
- Dokadnie w takim samym stanie? - rzek Poirot. Podszed do ciany.
- Czy nie jest to obraz synnego mostu w Cranchester z widokiem katedry w tle?
- Ma pan suszno, panie Poirot. Zapewne Winnie namalowaa go dla mnie, chcc mi zrobi
niespodziank. Ten obraz znajdowa si w jej walizce, z napisem na opakowaniu: "Dla panny
Pope od Winnie". To bardzo miy gest z jej strony.
- Aha! - bkn Poirot. - A co pani o nim sdzi.... jako o dziele sztuki?
On sam widzia wiele obrazw przedstawiajcych most w Cranchester. Rokrocznie temat ten
mona byo spotka na wystawie w Akademii - czasami w oleju, czasami w akwareli. Widzia
ju ten most namalowany dobrze, miernie i nudno, nigdy jednak nie widzia go w wersji tak
surowej.
Panna Pope rozemiaa si pobaliwie.
- Nie naley zniechca dziewczt, panie Poirot. Przeciwnie, naley wzbudza w nich zapa
do lepszej pracy.
- Byoby chyba bardziej naturalne, gdyby posuya si akwarelami, nie sdzi pani? - rzek
Poirot w zamyleniu.
- Istotnie. Nie wiedziaam, e prbuje malowa farbami olejnymi.
- Tak... Pozwoli pani, mademoiselle?
Poirot zdj obraz ze ciany i podszed z nim do okna. Obejrza go dokadnie, po czym,
odwracajc si do panny Pope, owiadczy:
- Musz pani prosi, mademoiselle, eby daa mi pani ten obraz.
- No c, panie Poirot, doprawdy...
- Niech pani nie udaje, e jest pani do niego przywizana. To malarstwo jest naprawd
ohydne.
- Tak, przyznaj, e nie ma adnej wartoci artystycznej. Ale to jednak praca uczennicy i...
- Zapewniam pani, mademoiselle, e obraz ten nie jest godny wisie na pani cianie.
- Nie wiem, dlaczego pan tak mwi, panie Poirot.
- Udowodni to pani za chwil.
Z kieszeni wycign buteleczk, gbk i kilka szmatek.
- Najpierw jednak opowiem pani pewn historyjk, mademoiselle. W pewnym sensie ma ona
co wsplnego z bani o brzydkim kacztku, ktre przemienio si w abdzia.
Mwic to, pracowa pilnie. Pokj przepeni zapach terpentyny.
- Przypuszczam, e nieczsto bywa pani na rewiach teatralnych?
- Rzeczywicie, wydaj mi si nader trywialne...
- Trywialne, to prawda, ale czasami pouczajce. Widziaem jak sprytna artystka rewiowa
zmieniaa sw powierzchowno w niemal magiczny sposb. W jednym skeczu bya gwiazd
kabaretow, wspania i olniewajc. Dziesi minut pniej bya drobnym, anemicznym

103

dzieckiem z polipami w nosie, ubranym w mundurek gimnazjalistki... a jeszcze dziesi


minut pniej bya Cygank w achmanach, przepowiadajc przyszo.
- Nie wtpi, e to moliwe, nie widz jednak...
- Ale ja pani tumacz, w jaki sposb odegrano t kuglarsk sztuczk w pocigu. Winnie,
uczennica o jasnych warkoczach, w okularach i z aparatem dentystycznym udaje si do
toalety. Kwadrans pniej wychodzi stamtd jako - e uyj sw detektywa inspektora
Hearna - nieza sztuka. Jedwabne poczochy, boty na wysokich obcasach, futro z norek, by
ukry strj uczennicy, na lokach kawaek aksamitu zwany kapeluszem... i twarz, wanie
twarz! R, puder, szminka, makija! Jak wyglda naprawd twarz tej artystki?
Prawdopodobnie Bg jeden wie! Ale pani, mademoiselle, pani sama wielokrotnie widziaa,
jak te niezdarne uczennice cudem jakim zmieniaj si nagle w atrakcyjne, wyronite panny.
Panna Pope jkna.
- Chce pan powiedzie, ze Winnie King przebraa si za...
- Nie, nie Winnie King. Winnie porwano po drodze w Londynie, a jej miejsce zaja artystka
od przebierania si. Panna Bershaw nigdy nie widziaa Winnie King... skd moga wiedzie,
e dziewczynka z warkoczami i aparatem dentystycznym na zbach to nie jest Winnie King?
Do tej pory szo wic atwo, ale osoba, ktra podszya si pod Winnie, nie moga przyjecha
a tutaj, poniewa pani znaa prawdziw Winnie King. A wiec hokus-pokus i dziewczynka
znika w toalecie, z ktrej wychodzi jako ona czowieka nazwiskiem Jim Elliot, majcego w
paszporcie wpisan on! Jasne warkocze, okulary, weniane poczochy, aparat
dentystyczny... wszystko to da si ukry bez kopotu. Ale grube buciki i kapelusz, ten twardy
brytyjski kapelusz musz znikn.... wic wylatuj przez okno. Pniej prawdziw Winnie
przewieziono przez kana - nikt przecie nie szuka chorego, prawie nieprzytomnego dziecka
jadcego z Anglii do Francji - i spokojnie wyrzucono j z samochodu na pobocze szosy.
Jeeli przez cay ten czas bya pod wpywem skopolaminy, to nie moe pamita, co si z ni
dziao.
Panna Pope szeroko otwartymi oczyma wpatrywaa si w detektywa.
- Ale dlaczego? - zapytaa stanowczo. - Jaki powd miaaby taka bezsensowna maskarada?
- Baga Winnie! - odpar Poirot powanie. - Ci ludzie chcieli przemyci co z Anglii do
Francji... co, czego szukali wszyscy celnicy. up pochodzcy z kradziey. A c bardziej
niewinnego ni walizka uczennicy? Jest pani szeroko znana, panno Pope, a pani szkoa jest
wrcz sawna. Na Gare du Nord walizki panienek przechodz przez kontrol celn en bloc.
Wszak jad do znanej angielskiej szkoy panny Pope! A potem, po porwaniu, c bardziej
naturalnego ni posa po baga dziecka... w dodatku rzekomo z prefektury? Herkules Poirot
umiechn si.
- Na cae szczcie panuje tu zwyczaj rozpakowywania walizek uczennic natychmiast po
dostarczeniu ich.... a do tego dochodzi prezent dla pani od Winnie. Ale to nie jest ten sam
prezent, ktry Winnnie spakowaa w Cranchester.
Podszed do panny Pope.
- Daa mi pani ten obraz. Prosz wic spojrze, przyzna pani, e nie pasuje on do pani szkoy!
Pokaza jej ptno.
W magiczny sposb most w Cranchester znikn. Zamiast niego pojawia si klasyczna scena
utrzymana w bogatych, mrocznych kolorach.
- "Pas Hipolity" - powiedzia cicho Poirot. - Hipolita wrczajca swj pas Herkulesowi...
ptno pdzla. Rubensa. Wielkie arcydzieo... mais tout de meme* nie pasuje do pani salonu.
Panna Pope spona lekkim rumiecem.
Do Hipolity spoczywaa na jej pasie... Amazonka nie miaa na sobie nic wicej... Herkules
mia tylko przerzucon przez jedno rami lwi skr... Ciao rubensowskie jest obfite,
zmysowe...
Panna Pope dosza do siebie.

104

- Tak, to wspaniae arcydzieo - stwierdzia. - Ale jak wiadomo, naley mie na uwadze
wraliwo rodzicw. Niektrzy z nich s nieco surowi... jeeli rozumie pan, co mam na
myli...
V
Herkules Poirot opuszcza ju szkol, kiedy nastpi szturm. Zosta otoczony, osaczony,
przytoczony przez tum dziewczt - grubych i chudych, ciemnych i jasnych.
- Mon Dieu! - mrukn pod nosem. - Oto najprawdziwszy najazd Amazonek!
- Doszy nas suchy... - krzyczaa wysoka, jasnowosa dziewczynka.
Nacieray na niego. Herkules Poirot nie mia drogi odwrotu. Znikn w powodzi modej,
ywioowej kobiecoci.
Usysza dwadziecia pi gosw. Kady by w innej tonacji, lecz wszystkie wypowiaday to
samo doniose zdanie:
- Monsieur Poirot, czy mog prosi o autograf do mojego sztambucha?
STADO GERYONA
I
- Ja naprawd bardzo przepraszam za to najcie, panie Poirot.
Ranna Carnaby gorliwiej zacisna donie na torebce i pochylia si, wpatrzona badawczo w
twarz Poirota. Jak zwykle, odnosio si wraenie, e brak jej tchu.
Brwi Herkulesa Poirot powdroway w gr.
- Pan mnie sobie nie przypomina? - zapytaa z niepokojem.
Herkules Poirot zamruga.
- Przypominam sobie pani jako jedn z najbardziej pomysowych przestpczy, z jakimi si
zetknem! - owiadczy.
- Ale doprawdy, panie Poirot, czy musi pan tak mwi? Taki pan by dla mnie dobry. Emily
i ja cigle o panu rozmawiamy, a jak tylko widzimy w gazecie jak wzmiank o panu, to
zaraz j wycinamy i wklejamy do albumu. A jeli chodzi o Augusta, nauczyymy go nawet
sztuczki. Mwimy: "Umrzyj za Sherlocka Holmesa, umrzyj za pana Fortune'a, umrzyj za sir
Henry'ego Merrivale'a, a potem: umrzyj za pana Poirot", i wtedy on si kadzie i ley jak
zabity... ani drgnie, dopki nie pozwolimy mu wsta!
- Ciesz si - odpar krtko Poirot. - A jake si miewa ce cher Auguste? Panna Carnaby
splota donie i zacza sypa pochwaami pod adresem swojego pekiczyka.
- O, panie Poirot, on jest jeszcze mdrzejszy. Rozumie dosownie wszystko. Czy pan wie, e
pewnego razu podziwiaam dziecko w wzeczku, a tu nagle poczuam szarpniecie, a to
August z caych si prbowa przegry smycz. Czy nie jest mdry?
Herkules Poirot zamruga ponownie.
- Co mi si zdaje, e August przejawia te same przestpcze skonnoci, o ktrych przed
chwil mwilimy! - zauway.
Panna Carnaby nie rozemiaa si. Zamiast tego jej mia, pulchna twarz przybraa smutny,
zmartwiony wyraz.
- Och, panie Poirot, ja si tak martwi - rzeka paczliwie.
- Czym? - zapyta uprzejmie detektyw,
- Widzi pan, boj si - naprawd si boj - e jestem zatwardzia przestpczyni, jeli mona
si tak wyrazi. Mam dziwne pomysy!
- Jakie pomysy?
- Zupenie niezwyke! Na przykad wczoraj przyszed mi do gowy wyjtkowo praktyczny
pomys na obrabowanie poczty. Ja o tym wcale nie mylaam... to przyszo samo! I do tego

105

jeszcze przemylany sposb na uniknicie odprawy celnej... Jestem przekonana, wrcz


pewna, e byby skuteczny.
- Zapewne - stwierdzi sucho Poirot. - W tym wanie tkwi niebezpieczestwo pani
pomysw.
- Bardzo mnie to martwi, panie Poirot. W dziecistwie wpojono mi bardzo surowe zasady,
wic nie jest to dla mnie przyjemne, e takie myli przychodz mi do gowy. Myl, e kopot
polega midzy innymi na tym, e mam teraz za duo wolnego czasu. Odeszam od lady
Hoggin i pracuj u pewnej staruszki, ktrej codziennie musz czyta i pisa za ni listy. Z
listami uwijam si szybko, a ledwo zaczn czyta, ona zasypia, wiec siedz bezczynnie, nie
majc nic do roboty, a wie pan, jakie pole do popisu daje szatanowi bezczynno.
- Uhm - mrukn detektyw.
- Czytaam niedawno ksik... bardzo nowoczesn, przekad z niemieckiego. Rzuca ciekawe
wiato na skonnoci przestpcze. Jak zrozumiaam, naley hamowa swoje popdy! Wanie
dlatego przyszam do pana.
- Tak?
- Widzi pan, panie Poirot, ja myl, e to nie tyle oznaka za, co ch przygd! Niestety, moje
ycie byo okropnie monotonne. Ta hm.... kampania z pekiczykami to by jedyny okres,
kiedy yam naprawd, a przynajmniej tak mi si czasami wydaje. Oczywicie, to jest ze
wszech miar godne potpienia, ale jak twierdzi moja ksika, naley stawi czoo prawdzie.
Przyszam do pana, panie Poirot, z nadziej, e by moe powstrzymam t dz przygd,
jeeli zaczn j stosowa na uytek annaw, jeli mona to tak uj.
- A, wic zjawia si pani w roli mojej koleanki po fachu?
Panna Carnaby spona rumiecem.
- Wiem, e to wielka zarozumiao z mojej strony. Ale pan by taki dobry....
Przerwaa. Jej jasnoniebieskie oczy miay bagalny wyraz oczu psa, ktry wbrew zdrowemu
rozsdkowi ma nadziej, e wyprowadzi si go na spacer.
- To jest pomys - owiadczy powoli detektyw.
- Oczywicie, ja wcale nie jestem sprytna - wyjania panna Carnaby. - Ale mam du atwo
symulowania. Osoba do towarzystwa musi j mie, inaczej natychmiast straciaby posad.
Przekonaam si, e udawanie gupszej ni si jest w istocie, najczciej przynosi dobre
wyniki.
Herkules Poirot rozemia si.
- Mademoiselle, pani jest czarujca.
- Ale, panie Poirot, co te pan mwi! Wic myli pan, e mog mie nadziej? Tak si
skada, e niedawno dostaam niewielki spadek... naprawd nieduy, ale dziki niemu sta nas
z siostr na skromne utrzymanie, wic nie jestem ju uzaleniona od tego, co zarabiam.
- Musz si zastanowi, w jaki sposb mona by najlepiej spoytkowa pani zdolnoci - rzek
detektyw. - Przypuszczam, e pani sama te ma jaki pomys?
- Pan chyba czyta w mylach, panie Poirot. Ostatnio niepokoje si o jedn z moich
przyjaciek. Oczywicie, moe pan uwaa, e to tylko gadanie starej panny... efekt
wyobrani. Moliwe, e mam skonnoci do pewnej przesady, do doszukiwania si zamysw
tam, gdzie to tylko zbieg okolicznoci...
- Nie sdz, eby pani przesadzaa, panno Carnaby. Prosz mi powiedzie, co pani niepokoi.
- No c, mam przyjacik, bardzo blisk przyjacik, cho w ostatnich latach nie
widywaam jej zbyt czsto. Nazywa si Emmeline Clegg. Wysza za czowieka
mieszkajcego na pnocy Anglii, ktry umar przed kilkoma laty, zostawiajc jej pokany
spadek. Od jego mierci jest bardzo nieszczliwa i samotna i niestety w pewnym sensie to
raczej gupia, za to przesdna kobieta. Religia, panie Poirot, moe by wielk pomoc i
podpor.... ale tylko religia ortodoksyjna.
- Myli pani o Kociele greckokatolickim? - zapyta Poirot.

106

Panna Carnaby bya wyranie wstrznita.


- Ale skd! O Kociele anglikaskim. I chocia nie pochwalam rzymskich katolikw, to
przynajmniej s oni uznani. A metodyci czy kongregacjonici... to znane, szacowne
wyznania. Nie, ja mwi o tych dziwnych sektach, ktre wyrastaj jak grzyby po deszczu.
One potrafi przemawia do duszy, ale czasami mam bardzo powane wtpliwoci, czy kryje
si za tym wszystkim prawdziwa religia.
- I myli pani, e pani przyjacika pada ofiar jednej z takich sekt?
- Tak. Wanie tak! Nazwali si Stadem Pasterza. Maja siedzib w Devonshire... bardzo
pikn posiado nad morzem. Wyznawcy zjedaj si tam na tak zwane rekolekcje. Trwa
to przez dwa tygodnie, podczas ktrych odprawia si tam rne obrzdy i posugi religijne.
Kadego roku odbywaj si trzy wielkie festiwale - Nadejcie Paszy, Pena Pasza i Zbieranie
Paszy.
- Gupia nazwa, poniewa paszy si nie zbiera - wtrci Poirot.
- Tam wszystko jest gupie - owiadczya z przekonaniem panna Carnaby. - Wyznawcy sekty
skupiaj si wok gowy tego ruchu, Wielkiego Pasterza, jak go nazywaj. To niejaki doktor
Andersen. Zdaje si, e jest wyjtkowo przystojny, z prezencj.
- Atrakcyjny dla kobiet, to chciaa pani powiedzie?
- Tak, niestety. - Panna Carnaby westchna.
- Mj ojciec te by bardzo przystojny. Czasami bardzo to utrudniao ycie w naszej parafii.
Ta rywalizacja w wyszywaniu ornatw... w podziale zaj kocielnych...
Pokiwaa gow, zatopiona we wspomnieniach.
- Czy do tej sekty nale gwnie kobiety?
- Z tego, co wiem, przynajmniej w trzech czwartych. Mczyni, jeeli ju si tam trafiaj, to
zwykle sami maniacy! Powodzenie tego ruchu zaley wycznie od kobiet.... i od funduszy,
ktrych dostarczaj.
- Nareszcie do tego doszlimy - rzek Poirot. - Wiec pani uwaa, e caa ta impreza to
oszustwo?
- Szczerze mwic, tak, panie Poirot. I jeszcze jedno mnie martwi. Przypadkiem
dowiedziaam si, e moja przyjacika tak daa si omami, e niedawno spisaa testament,
na mocy ktrego cay swj majtek zostawia sekcie.
- Czy kto jej to podsun? - zapyta detektyw ostro.
- eby by szczer, nie. To by wycznie jej pomys. Wielki Pasterz ukaza jej nowe ycie...
wic wszystko, co posiada, spoytkowane bdzie po jej mierci dla dobra sprawy. Ale tak
naprawd, to martwi si, e...
- Tak, sucham.
- Wrd tych dewotek byo kilka bogatych kobiet. Nie mniej ni trzy z nich zmary w cigu
ostatniego roku.
- Zostawiajc cay majtek sekcie?
- Tak.
- Ich rodziny nie protestoway? Nikt nie prbowa podway testamentu?
- Widzi pan, panie Porot, do sekty nale przewanie kobiety samotne. Takie, ktre nie maj
bliskich krewnych ani przyjaci.
Poirot w zamyleniu pokiwa gow.
- Oczywicie, nie mam prawa niczego sugerowa - cigna popiesznie panna Carnaby. - O
ile wiem, te wypadki miertelne byy cakiem naturalne. Jedna, zdaje si, zmara na zapalenie
puc w nastpstwie grypy, inna w zwizku z wrzodem odka. Nie byo adnych
podejrzanych okolicznoci, jeli rozumie pan, co mam na myli, poza tym one nie umary w
Sanktuarium Zielonych Wzgrz, lecz we wasnych domach. Nie wtpi, e wszystko jest w
porzdku, niemniej jednak.... no c, nie chciaabym, eby to samo przydarzyo si Emmie.
Splota donie, spogldajc bagalnym wzrokiem na Poirota.

107

Ten za przez dusz chwil siedzia w milczeniu. Kiedy znw si odezwa, w jego gosie
zasza wyrana zmiana. Sta si powany i gboki.
- Czy poda mi pani albo wyszuka nazwiska i adresy tych czonkw sekty, ktrzy umarli w
ostatnim czasie?
- Naturalnie, panie Poirot.
- Mademoiselle - rzek detektyw - myl, e jest pani kobiet odwan i zdecydowan. Ma
pani zdolnoci aktorskie. Czy chciaaby pani podj si zadania, ktre moe si wiza z
niebagatelnym niebezpieczestwem?
- Niczego bardziej nie pragn - odpara nieustraszona panna Carnaby.
- Ryzyko moe by powane - przestrzeg detektyw. - Rozumie pani, albo to lepy strza, albo
powana spraw. eby si o tym przekona, bdzie pani musiaa sta si jedn z czonki
Wielkiego Stada. Proponuj, eby wyolbrzymiaa pani wysoko spadku, ktry pani wanie
odziedziczya. Od tej chwili jest pani bogat kobiet bez sprecyzowanego celu w yciu. Niech
pani posprzecza si z Emmeline na temat religii, ktr przyja. Prosz jej wmawia, e to
jedna wielka bzdura. Ona bdzie chciaa pani przekona. Da si pani namwi na wizyt w
Sanktuarium Zielonych Wzgrz, a tam ulegnie pani sile perswazji i magnetyzmowi doktora
Andersena. Czy mona powierzy pani takie zadanie?
Panna Carnaby umiechna si skromnie i mrukna:
- Myl, e poradz sobie z tym bez kopotu!
II
- I c mi pan przynosi, przyjacielu? Nadinspektor Japp spojrza w zamyleniu na maego
czowieczka, ktry zada to pytanie.
- Nie to, co bym chcia, Poirot - odrzek ponuro. - Nienawidz tych dugowosych maniakw
religijnych jak zarazy. Ogupiaj tylko ludzi. Ale ten go jest ostrony. Nie mona si do
niego przyczepi. Wyglda to wprawdzie na zwariowan imprez, ale nieszkodliw.
- Czy dowiedzia si pan czego o doktorze Andersenie?
- Sprawdziem jego przeszo. By obiecujcym chemikiem, ale wyrzucono go z jakiego
niemieckiego uniwersytetu. Zdaje si, e jego matka bya ydwk. Zawsze interesowa si
mitami i religiami Wschodu, powica temu cay wolny czas, pisa o tym artykuy... niektre
z nich s w moim odczuciu zupenie zwariowane.
- A wic moliwe, e to autentyczny fanatyk?
- Musz przyzna, e to bardzo prawdopodobne!
- A co z tymi nazwiskami i adresami, ktre panu daem?
- Ano nic. Panna Everitt zmara na zapalenie wrzodu odka. Lekarz jest absolutnie pewny,
e nie byo adnych machlojek. Pani Lloyd umara na zapalenie puc poczone z bronchitem.
Lady Western zmara na grulic. Chorowaa na ni ju wczeniej, zanim jeszcze zwizaa si
z t grup. Panna Lee umara na dur brzuszny... podobno w nastpstwie zjedzenia jakiej
saatki gdzie na pnocy Anglii. Trzy z nich zachoroway i umary u siebie w domu, a pani
Lloyd umara w hotelu na poudniu Francji. Nic nie wskazuje na zwizek tych zgonw z
Wielkim Stadem ani z posiadoci Andersena w Devonshire. Wedug Cockera wszystko jest
w absolutnym porzdku.
Herkules Poirot westchn.
- A jednak, mon cher, wydaje mi si, e bdzie to dziesita praca Herkulesa. Doktor Andersen
to olbrzym Geryon, moj za misj jest go zniszczy.
Japp spojrza na niego zaniepokojony.
- Poirot, nie czyta pan ostatnio jakiej szemranej literatury?
- Moje uwagi s jak zawsze trafne, mdre i na temat - odrzek Poirot z godnoci.

108

- Mgby pan sam stworzy jak now religi - rzek Japp. - Na przykad pod wezwaniem:
.,Nie masz nikogo mdrzejszego nad Herkulesa Poirot, amen". Powtarza ad libitum!
III
- Cudowny jest tutejszy spokj - powiedziaa panna Carnaby, oddychajc gboko i z
zapaem.
- A nie mwiam, Amy? - odpara Emmeline Clegg.
Dwie przyjaciki siedziay na zboczu wzgrza, spogldajc na gboki bkit morza. Wok
nich trawa bya soczystozielona, a ziemia i skay ognistoczerwone. Maa posiado zwana
Sanktuarium Zielonych Wzgrz zajmowaa cypel o powierzchni okoo szeciu akrw,
poczony ze staym ldem tak wskim paseczkiem ziemi, e bya to nieomal wyspa.
Pani Clegg pomrukiwaa sentymentalnie:
- Czerwona ziemia, ziemia wybrana i obiecana, gdzie dopeni si potrjne przeznaczenie...
Panna Carnaby westchna gboko i rzeka:
- Uwaam, e Mistrz tak piknie to uj na wczorajszym kazaniu.
- Poczekaj na dzisiejszy festiwal! - odrzeka przyjacika. - Peny Rozkwit Paszy!
- Nie mog si doczeka - powiedziaa panna Carnaby.
- Przekonasz si, e to wspaniae przeycie duchowe.
Panna Carnaby przebywaa w Sanktuarium Zielonych Wzgrz od tygodnia. Jej komentarze po
przyjedzie brzmiay: "A to co za bzdury? Wiesz, Emmie, eby taka rozsdna kobieta jak
ty..." i tak dalej.
Podczas wstpnej rozmowy z doktorem Andersenem od razu jasno sprecyzowaa swoje
stanowisko.
- Nie chciaabym, eby le zrozumiano powody mojego przyjazdu tutaj, doktorze. Mj ojciec
by pastorem anglikaskim i nigdy nie zachwiaam si w swojej wierze. Nie pocigaj mnie
pogaskie doktryny.
Potnie zbudowany, zotowosy mczyzna umiechn si do niej miym, penym
wyrozumiaoci umiechem. Spojrza pobaliwie na krp, wojownicz posta siedzc
sztywno na krzele.
- Droga panno Carnaby, jest pani przyjacik pani Clegg i jako tak serdecznie pani
witamy. Prosz mi wierzy, nasze doktryny nie s pogaskie. Wszystkie religie s u nas mile
widziane i wszystkie cenimy na rwni.
- To niedobrze - odrzeka nieodrodna crka witej pamici wielebnego Thomasa Carnaby.
Mistrz odchyli si na krzele i mrukn gbokim gosem:
- Wiele jest pokoi w domu Pana mojego... Pamita pani, panno Carnaby?
Po tej rozmowie panna Carnaby szepna do przyjaciki:
- To rzeczywicie niezwykle przystojny mczyzna.
- O tak - przyznaa pani Clegg. - I taki uduchowiony.
Panna Carnaby zgodzia si od razu. Bya to prawda, czua to, t atmosfer anielskoci,
uduchowienia...
Wzia si w karby. Nie po to tu przyjechaa, eby sta si ofiar fascynacji, duchowej czy
innej, Wielkim Pasterzem. Wyobrazia sobie Herkulesa Poirot. Wydawa jej si dziwnie
daleki i dziwnie doczesny...
- Amy - przywoaa si do porzdku - we si w gar. Pamitaj, po co tu przyjechaa.
Jednake z upywem dni stwierdzaa, e a nazbyt atwo poddaje si urokowi Zielonych
Wzgrz. Spokj, prostota, wymienite, cho proste jedzenie, pikne kazania i pieni o mioci
i wielbieniu, poruszajce sowa Mistrza, odwoujce si do najczystszych wartoci ludzkoci wszelkie konflikty i brudy ycia nie miay tu prawa wstpu. Tutaj panoway wycznie mio
i spokj. Tego dnia za mia si rozpocz wielki letni festiwal, festiwal Penej Paszy,

109

podczas ktrego ona, Amy Carnaby, miaa przej inicjacj i sta si jedn ze Stada. Festiwal
odbywa si w byszczcym, biaym budynku z betonu, zwanym przez nowicjuszy wit
Zagrod. Wyznawcy zbierali si tam tu przed zachodem soca. Ubrani byli w owcze skry i
sanday. Ramiona mieli odkryte. W rodku zagrody, na wysokiej platformie, sta doktor
Andersen. Ten potny mczyzna o zotych wosach, bkitnych oczach, jasnej brodzie i
regularnych rysach twarzy nigdy jeszcze nie wyglda bardziej zniewalajco. Ubrany w
zielon szat, trzyma w doni zoty kij pasterski.
Kiedy go unis ponad gow, wrd zebranych zapada miertelna cisza.
- Gdzie s moje owieczki? Odpowied pada z tumu wiernych:
- Jestemy tutaj, o pasterzu.
- Natchnijcie swe serca radoci i dzikczynieniem. To wito radoci.
- To wito radoci i jestemy radoni.
- Nie zaznacie wicej smutku ani blu. Jest tylko rado!
- Tylko rado...
- Ile gw ma Pasterz?
- Trzy gowy: gow ze zota, gow ze srebra i gow z dwicznego mosidzu.
- Ile postaci ma Pasterz?
- Trzy postacie: posta z .ciaa, posta z rozkadu i posta ze wiata.
- W jaki sposb zostaniecie przyjci do Stada?
- Sakramentem krwi.
- Czy jestecie gotowi przyj ten sakrament?
- Jestemy gotowi.
- Zakryjcie oczy i wycignijcie prawe ramiona.
Wierni posusznie przewizali oczy zielonymi szarfami, rozdane im uprzednio w tym celu.
Panna Carnaby, ladem pozostaych, wycigna prawe rami.
Wielki Pasterz przechodzi midzy rzdami wyznawcw. Rozlegy si ciche krzyki i jki,
blu lub ekstazy.
- To jedno wielkie blunierstwo! - powiedziaa w duchu panna Carnaby. - Taka histeria
religijna jest godna ubolewania. Musz zachowa absolutny spokj i obserwowa reakcje
innych. Nie dam si omami, nie...
Podszed do niej Wielki Pasterz. Poczua, jak bierze j za rami, poczua ostry, kujcy bl,
jakby od ukucia ig. Gos Pasterza powiedzia cicho:
- Sakrament krwi, ktry przynosi rado... Przeszed dalej.
Wkrtce pad rozkaz:
- Odsocie oczy i napawajcie si radoci ducha!
Soce wanie zachodzio. Panna Carnaby rozejrzaa si. Razem z innymi wysza powoli z
Zagrody. Nagle poczua si podniesiona na duchu, szczliwa. Opada na mikk traw. Jak
moga myle, e jest samotn, niechcian kobiet w rednim wieku? ycie jest cudowne...
ona sama jest cudowna! Moga myle... marzy. Nie byo takiej rzeczy, ktrej by nie
potrafia osign!
Przepeniaa j potna fala uniesienia. Obserwowaa przechodzcych obok niej innych
wiernych - zdawao si, e nagle uroli do niebotycznych rozmiarw.
- Jak drzewa kroczce - powiedziaa sama do siebie gosem penym czci.
Uniosa do. By to gest peen zdecydowania - tak, moga-panowa nad ca Ziemi. Cezar,
Napoleon, Hitler - biedne mizerne istoty! Nie mieli pojcia, czego moe dokona ona - Amy
Carnaby! Jutro zarzdzi pokj na wiecie, powoa Braterstwo Midzynarodowe. Nie bdzie
wicej wojen, biedy, chorb. Ona, Amy Carnaby, zaprojektuje Nowy wiat.
Lecz popiech nie jest konieczny. Czas jest nieskoczony... Minuta nastpuje po minucie,
godzina po godzinie. Panna Carnaby poczua ociao koczyn, ale jej umys by cudownie

110

wolny. Mg ogarn w kadej chwili cay wszechwiat. Spaa, lecz nawet podczas snu
marzya... Przestrzenie... wielkie gmachy... nowy cudowny wiat...
Stopniowo wiat zacz si kurczy. Panna Carnaby ziewna. Poruszya zesztywniaymi
koczynami. Co si wydarzyo od wczoraj? Zeszej nocy nio jej si...
Na niebie sta ksiyc. W jego wietle panna Carnaby z trudem dojrzaa tarcz zegarka. Ku jej
zdumieniu, wskazwki pokazyway za kwadrans dziesit. Wiedziaa, e soce zaszo o
smej dziesi. Zaledwie nieco ponad ptorej godziny temu? Niemoliwe. A jednak...
- Bardzo to dziwne - powiedziaa w duchu panna Carnaby.
IV
- Musi pani cile zastosowa si do moich polece - owiadczy Herkules Poirot. - Rozumie
pani?
- Oczywicie, panie Poirot. Moe pan na mnie polega.
- Czy powiedziaa ju pani o swoim zamiarze dofinansowania sekty?
- Tak, panie Poirot. Rozmawiaam z Mistrzem... przepraszam, z samym doktorem
Andersenem. Ze wzruszeniem powiedziaam mu, jak cudownym objawieniem by dla mnie
pobyt u niego... jak pojechaam tam, by szydzi, a wyjedam, by wierzy. Ja... naprawd, te
sowa przyszy mi cakiem naturalnie. Widzi pan, doktor Andersen ma wiele magicznego
czaru.
- Wanie widz - skwitowa Poirot sucho.
- By tak przekonujcy. Ma si wraenie, e on wcale nie dba o pienidze. "Prosz da tyle,
ile pani moe - powiedzia z tym swoim rozbrajajcym umiechem. - A jeeli nie moe pani
da nic, nie szkodzi. I tak naley pani do Stada". "Ale doktorze - powiedziaam. - Nie jestem
a taka biedna. Wanie odziedziczyam spora sumk po dalekim krewnym i chocia nie
mog pobra pienidzy, dopki wszystkim formalnociom nie stanie si zado, to jednak jest
co, co chciaabym uczyni natychmiast". Wyjaniam, e spisz testament i e chciaabym
zapisa wszystko naszemu bractwu. Powiedziaam, e nie mam bliskich krewnych.
- A on askawie przysta na ten zapis?
- Podszed do tego bardzo spokojnie. Powiedzia, e bd ya jeszcze wiele lat, e wie, i
mam przed sob dugie lata radoci i spenienia duchowego. On mwi tak poruszajco.
- Na to wyglda - rzek sucho Poirot. - Czy wspominaa pani o swoim zdrowiu?
- Tak, panie Poirot. Powiedziaam, e mam chore puca, e to si powtarzao, ale e ostatnia
kuracja w sanatorium przed kilkoma laty chyba mnie wyleczya.
- Znakomicie!
- Chocia nie mog zrozumie, dlaczego musz mwi, e choruj na puca, skoro jestem
zdrowa jak ryba.
- Moe by pani pewna, e to konieczne. Wspomniaa pani o swojej przyjacice?
- Tak. Powiedziaam mu w najgbszym zaufaniu, e kochana Emmeline, oprcz majtku,
ktry odziedziczya po mu, wkrtce dostanie jeszcze wiksz sum od ciotki, ktra jest do
niej ogromnie przywizana.
- Eh:bien, to powinno zapewni pani Clegg bezpieczestwo na pewien czas!
- Panie Poirot, czy pan naprawd podejrzewa co zego?
- Wanie zamierzam si o tym przekona? Czy w Sanktuarium spotkaa pani pana Cole'a?
- Kiedy tam pojechaam ostatnio, by tam jaki pan Cole. To bardzo dziwny czowiek. Nosi
jasnozielone szorty i jada tylko kapust. To bardzo gorliwy wierny.
- Eh hien, wszystko ukada si pomylnie. Prosz przyj wyrazy uznania za pani prac. Teraz
wszystko ju jest przygotowane na festiwal jesienny.
V

111

- Prosz zaczeka, panno Carnaby.


Pan Cole chwyci pann Carnaby za rami, wpatrujc si w ni byszczcymi,
rozgorczkowanymi oczyma.
- Miaem widzenie... nadzwyczajne widzenie. Musz pani o tym opowiedzie.
Panna Carnaby westchna. Troch si baa pana Cole'a i jego widze. Czasami bya niemal
pewna, e pan Cole to szaleniec.
Przekonaa si, e jego widzenia bywaj dosy enujce. Przywodziy jej na myl pewne
miae ustpy z tej nowoczesnej niemieckiej ksiki o podwiadomoci, ktr czytaa przed
przyjazdem do Devonu.
Pan Cole, z byszczcymi oczyma i rozedrganymi wargami, zacz opowiada z oywieniem.
- Medytowaem, koncentrujc si na peni ycia i najwyszej radoci, a nagle, majc otwarte
oczy, ujrzaem...
Panna Carnaby zebraa si w sobie, z nadziej, e to, co ujrza pan Cole, nie bdzie podobne
do tego, co widzia ostatnim razem - rytualnego aktu lubu boga i bogini w staroytnej
Sumerii.
- Ujrzaem - pan Cole nachyli si ku niej, oddychajc ciko i wpatrujc si w ni
(naprawd!) oczami szaleca - proroka Eliasza, zstpujcego z nieba na ognistym rydwanie.
Panna Carnaby odetchna z ulg. Eliasz by ju lepszy, nie miaa nic przeciwko niemu.
- Pniej - cign pan Cole - byy otarze Baala... cae setki otarzy. ,,Patrz, pisz i wiadcz o
tym, co bdzie ci dane zobaczy" - zawoa do mnie gos.
Zamilk.
- Tak? - mrukna uprzejmie panna Carnaby.
- Na otarzach leay ofiary, skrpowane bezbronne, czekajce na cios noa. Dziewice, cae
setki dziewic, piknych nagich dziewic...
Pan Cole mlasn. Panna Carnaby zarumienia si.
- Wtem nadleciay kruki, kruki Odyna. Leciay z pnocy. Spotkay si z krukami Eliasza i
razem kryy na niebie, pikoway, wydziobyway oczy ofiarom... syszaem jki i zgrzyt
zbw, a gos krzykn: "Patrz na sakrament, w tym bowiem dniu Jehowa i Odyn pocz si
braterstwem krwi!" A potem ksia rzucili si na swe ofiary, wznoszc noe, kaleczc je i...
- Przepraszam na chwileczk.
Panna Carnaby z desperacj wydara si z rk przeladowcy, ktry lini si w sadystycznym
zapamitaniu.
Czym prdzej zaczepia Lipscomba, ktry zajmowa domek przy bramie wjazdowej na teren
Zielonych Wzgrz i ktry nader szczliwie "pojawi si w pobliu.
- Czy przypadkiem nie zauway pan mojej broszki? - zagadna go. - Musiaam j gdzie tu
zgubi.
Lipscomb, ktry by doskonale odporny na sodycz i spokj Zielonych Wzgrz, warkn
tylko, e nie widzia adnej broszki. Nie jego sprawa szuka zagubionych rzeczy. Prbowa
pozby si panny Carnaby, lecz ona nie odstpowaa go, paplajc o swojej broszce, dopki
nie znalaza si w bezpiecznej odlegoci od zapamitaego pana Cole'a.
Z Wielkiej Zagrody wyszed sam Mistrz. Omielona jego dobrodusznym umiechem, panna
Carnaby odwaya si odkry przed nim swe myli.
- Czy Mistrz nie sdzi, e pan Cole jest... jest... Mistrz opar jej do na ramieniu.
- Musisz si wyzby strachu - powiedzia. - Mio doskonaa usuwa strach. - Ale ja myl, e
pan Cole jest obkany. Te jego widzenia...
- Na razie - owiadczy Mistrz - widzi on jeszcze w sposb niedoskonay... przez pryzmat
swej cielesnej natury. Nadejdzie jednak dzie, gdy zacznie widzie duchowo... twarz w
twarz.

112

Panna Carnaby bya zbita z tropu. Oczywicie, jeeli tak to uj... Czym prdzej wic
wystrzelia z mniejszego kalibru protestem:
- A czy Lipscomb naprawd musi by tak okropnie grubiaski?
I znw Mistrz obdarzy j anielskim umiechem.
- Lipscomb to wierny pies acuchowy. Jest szorstki, to prymitywna dusza... ale jest wierny,
wierny jak pies.
Ruszy dalej. Panna Carnaby ujrzaa, jak podchodzi do pana Cole'a, przystaje i kadzie mu
do na ramieniu. Miaa nadziej, e wpyw Mistrza pohamuje nieco dalsze widzenia.
A zreszt festiwal jesienny mia si odby ju za tydzie.
VI
Po poudniu w dniu poprzedzajcym festiwal panna Carnaby spotkaa si z Herkulesem Poirot
w maej herbaciarni w sennym miasteczku Newton Woodbury. Bya zarumieniona i jeszcze
bardziej ni zwykle brakowao jej tchu. Siedziaa popijajc herbat i kruszc w palcach
bueczk.
Poirot zada jej kilka pyta, na ktre odpowiedziaa monosylabami. Wreszcie zapyta:
- Ile osb bdzie na festiwalu?
- Myl, e sto dwadziecia. Bdzie Emmeline i pan Cole... ostatnio naprawd zdziwacza.
Ma widzenia. Opowiedzia mi niektre z nich... doprawdy, nader dziwne. Mam nadziej, e
nie jest obkany. Bdzie te sporo nowych czonkw... blisko dwudziestu.
- Dobrze. Wie pani, co robi?
Po chwili milczenia panna Carnaby odezwaa si dziwnym gosem:
- Wiem, co mi pan powiedzia, panie Poirot...
- Tres bien!
- Ale ja tego nie zrobi! - dokoczya Amy Carnaby gono i wyranie.
Herkules Poirot wytrzeszczy oczy. Panna Carnaby wstaa. Mwia szybko i histerycznie:
- Wysa mnie pan, ebym szpiegowaa doktora Andersena. Pan go podejrzewa o najgorsze. A
to cudowny czowiek, wielki nauczyciel. Wierz mu z caego serca! Nie bd wicej dla pana
szpiegowa, panie Poirot! Jestem jedn z owieczek Pasterza. Mistrz ma nowe posanie do
wiata i od tej pory nale do niego ciaem i dusz. A za herbat sama zapac.
I przeskakujc od spraw wzniosych do przyziemnych, panna Carnaby rzucia na st szylinga
i trzypenswk i wybiega na ulic.
- Nom d'un nom d'un nom* - mrukn Herkules Poirot.
Kelnerka zwracaa si do niego dwa razy, nim zorientowa si, e przyniosa rachunek.
Napotka ciekawski wzrok pospnego mczyzny przy ssiednim stoliku, zarumieni si,
zapaci i wyszed.
Myla intensywnie.
VII
I znw owieczki zebray si w Wielkiej Zagrodzie. Odmwiono rytualne pytania i
odpowiedzi.
- Czy jestecie gotowi przyj ten sakrament?
- Jestemy gotowi.
- Zakryjcie oczy i wycignijcie prawe rce. Wielki Pasterz, wspaniay w swej zielonej szacie,
przechodzi wrd zebranych. ywicy si kapust i wizjami pan Cole, siedzcy obok panny
Carnaby, wyda bolesny jk ekstazy, kiedy iga wbia mu si w ciao.
Wielki Pasterz stan przy pannie Carnaby. Dotkn jej ramienia...
- O nie! Nic z tego!

113

Sowa niespodziewane, nie do wiary. Zamieszanie, gniewny pomruk. Zielone szarfy zerwane
z oczu - niewiarygodny widok - Wielki Pasterz szarpie si z odzianym w owcz skr panem
Cole, ktremu pomaga jeszcze jeden wyznawca.
Szybkim, profesjonalnym tonem niedawny pan Cole mwi:
- ...a tutaj mam nakaz aresztowania pana. Ostrzegam, e od tej chwili wszystko, co pan powie,
moe by wykorzystane w sdzie.
W drzwiach Wielkiej Zagrody pojawiy si nowe postacie - w niebieskich mundurach.
- To policja! - krzykn kto. - Zabieraj nam Mistrza! Zabieraj Mistrza...
Wszyscy byli wstrznici, przeraeni... Dla nich Wielki Pasterz by mczennikiem,
cierpicym, jak wszyscy wielcy nauczyciele, z powodu ignorancji i przeladowa ze strony
zewntrznego wiata...
Tymczasem detektyw inspektor Cole ostronie pakowa strzykawk, ktra wypada z doni
Wielkiego Pasterza.
VIII
- Moja dzielna koleanko!
Poirot gorco uciska do panny Carnaby i przedstawi jej nadinspektora Jappa.
- Robota pierwszej klasy, panno Carnaby - pochwali Japp. - Bez pani nie dalibymy rady, to
fakt.
- Ale skd! - Panna Carnaby bya wyranie poechtana. - To bardzo mio z pana strony. Boj
si tylko, e niestety to mi si podobao. To podniecenie, odgrywanie swej roli. Czasami
cakiem mnie ponosio. Naprawd czuam, e staj si jedn z tych gupich kobiet.
- I w tym tkwi pani sukces - stwierdzi Japp. - Bya pani autentyczna. Inaczej ten jegomo
nie daby si nabra! To kawa sprytnego ajdaka.
Panna Carnaby zwrcia si do Poirota:
- To bya straszna chwila, tam w herbaciarni. Nie wiedziaam, co robi. Musiaam co
wymyli na poczekaniu.
- Bya pani wspaniaa - odrzek detektyw ciepo. - Przez chwil mylaem, e ktre z nas
postradao zmysy. Przez mgnienie oka zdawao mi si, e pani mwi powanie.
- To by taki wstrzs. Akurat, kiedy sobie rozmawialimy, zobaczyam w szybie, e
Lipscomb, ktry pilnuje Sanktuarium, siedzi zaraz za mn. Nie wiem, czy by to przypadek,
czy moe on mnie ledzi. Jak mwiam, musiaam wymyli co na poczekaniu i wierzy, e
pan zrozumie. Poirot umiechn si.
- Zrozumiaem. Tylko jeden czowiek siedzia w zasigu suchu, wic natychmiast po wyjciu
z herbaciarni zaatwiem, eby go ledzono. Kiedy poszed wprost do Sanktuarium,
zrozumiaem, e mog na pani polega i e pani mnie nie zawiedzie... ale balem si, poniewa
znalaza si pani w jeszcze wikszym niebezpieczestwie.
- Czy... czy to naprawd byo niebezpieczne? Co byo w tej strzykawce?
- Mam wyjani, czy pan to zrobi? - wtrci Japp.
- Mademoiselle - odpar powanie Poirot - ten doktor Andersen obmyli plan wyzyskiwania i
mordowania... mordowania w sposb naukowy. Wikszo ycia powici badaniom
bakteriologicznym. Posiada on, zarejestrowane na inne nazwisko, laboratorium chemiczne w
Sheffield. Hoduje tam szczepy rnych bakterii. Na festiwalach mia zwyczaj wstrzykiwa
swym wyznawcom niewielkie, lecz wystarczajce dawki konopi indyjskich, znanych take
jako haszysz. Powoduje on zudne poczucie radoci i zadowolenia. Dziki temu wierni
przywizywali si do niego jeszcze bardziej. To byy te radoci ducha, ktre obiecywa.
- Zadziwiajce - wtrcia panna Carnaby. - To absolutnie zadziwiajce uczucie.
Poirot pokiwa gow.

114

- To byy jego atuty: dominujca osobowo, zdolno wywoywania masowej histerii i


reakcja powodowana przez narkotyki. Ale na uwadze mia inny cel. Samotne kobiety, z
wdzicznoci i oszoomienia, zapisyway swoje pienidze sekcie, po czym jedna po drugiej
umieray. Umieray w swych domach, najwyraniej z przyczyn naturalnych. Postaram si to
wyjani bez wdawania si w zbytnie szczegy. Mona wyhodowa szczepy pewnych
bakterii o spotgowanych waciwociach, na przykad paeczk Coli communis, powodujc
zapalenie wrzodu odka. Mona wprowadzi do organizmu paeczk duru brzusznego,
podobnie jak i Pneumococcusa. Jest take bakteria nieszkodliwa dla osb zdrowych, ale
powodujca odnowienie si grulicy u osb, ktre na ni kiedy choroway. Widzi pani teraz
przebiego tego czowieka? Zgony nastpoway w rnych czciach kraju, wiadectwa
wystawiali rni lekarze i nie istniao ryzyko nawet cienia podejrze. Zdaje si, e
wyhodowa on take co, co opnia, a zarazem wzmaga dziaanie wybranych bakterii.
- To diabe wcielony! - rzuci nadinspektor Japp.
- Na moje polecenie wyznaa mu pani, e chorowaa pani na grulic. Kiedy Cole go
aresztowa, w strzykawce bya owa bakteria powodujca nawrt grulicy. Nie wyrzdziaby
pani krzywdy, jako e jest pani zdrowa - wanie dlatego kazaem pani zwrci jego uwag na
grulic. Ale baem si, e mimo tego moe on wybra jaki inny; zwizek. Mam jednak
wielki szacunek dla pani odwagi, wic zdecydowaem si na to ryzyko.
- Och, nie ma o czym mwi - rzucia lekko panna Carnaby. - Nie boj si ryzyka. Mnie
strachu napdzaj na przykad byki na pastwisku czy co takiego. Ale czy macie panowie
do dowodw, eby go skaza?
Japp wyszczerzy zby.
- Cae mnstwo dowodw - odpar. - Mamy jego laboratorium, jego hodowle, wszystko!
- Moim zdaniem bardzo moliwe, e popeni on cay szereg morderstw - doda Poirot. Powiedziabym, e przyczyn wyrzucenia go z uniwersytetu w Niemczech wcale nie by fakt,
e jego matka bya ydwk. To by tylko wygodny pretekst tumaczcy, dlaczego tu
przyjecha, i zjednujcy mu wspczucie. O ile wiem, to czystej krwi Aryjczyk. Panna
Carnaby westchna.
- Qu'est-ce qu'il y a?* - zapyta Poirot.
- Mylaam wanie o cudownym nie, ktry miaam na pierwszym festiwalu... pewnie po
haszyszu. Tak wspaniale zorganizowaam cay wiat! Bez wojen, bez biedy, bez chorb, bez
brzydoty...
- To musia by pikny sen - powiedzia Japp z zazdroci.
Panna Carnaby poderwaa si nagle.
- Musz wraca do domu - owiadczya. - Emily tak si niepokoi. I syszaam, e kochany
August strasznie za mn tskni.
- Moe si boi - powiedzia detektyw z umiechem - e podobnie jak on, take i pani chce
"umrze za Herkulesa Poirot"!
JABKA HESPERYD
I
Herkules Poirot wodzi zamylonym wzrokiem po twarzy mczyzny siedzcego pod drugiej
stronie wielkiego mahoniowego biurka. Zwrci uwag na wydatne czoo, wskie usta,
drapieny zarys szczk i przeszywajce oczy wizjonera. Patrzc na tego czowieka rozumia,
dlaczego Emery Power zosta potentatem finansowym.
Kiedy za jego oczy przesuny si na donie, delikatne donie o subtelnym ksztacie,
spoczywajce na biurku, zrozumia take, dlaczego Emery Power cieszy si sawa, wielkiego
kolekcjonera. Po obu stronach Atlantyku znano go jako konesera dzie sztuki. Jego

115

zamiowanie do sztuki szo w parze z jego zamiowaniem do historii. Nie wystarczao mu, e
co jest pikne - dla niego to co musiao mie jeszcze histori.
Emery Power odezwa si. Mwi spokojnie, gosem cichym i wyranym, co skutkowao duo
lepiej ni najgoniejsze wrzaski.
- Wiem, e obecnie bardzo rzadko podejmuje si pan nowych zada. Myl jednak, e
wemie pan t spraw.
- Czyby byo to co wielkiej wagi?
- Dla mnie to sprawa bardzo wielkiej wagi - rzek Emery Power.
Poirot, z gow lekko przechylon na bok, zachowywa wyczekujc postaw. Wyglda jak
zamylony drozd.
- Chodzi o odzyskanie dziea sztuki - cign kolekcjoner. - cilej mwic, szczerozotego,
cyzelowanego kielicha, pochodzcego z epoki Renesansu. Podobno kielicha tego uywa
papie Aleksander VI - Roderigo Borgia. Czasami pozwala napi si z niego wybranemu
gociowi. Go taki, panie Poirot, zazwyczaj umiera.
- adna historia - mrukn Poirot.
- Dzieje tego naczynia byy nieodcznie zwizane z gwatem. Kradziono je wielokrotnie.
Aby je zdoby, popeniano morderstwa. Pasmo krwi cignie si za nim przez wieki.
- Z powodu jego wartoci czy te z jakich innych przyczyn?
- Jego warto sama w sobie z ca pewnoci jest znaczna. To arcydzieo - podobno kielich
ten wyszed spod rki Benvenuto Celliniego. Wyobraono na nim jabo, ktr opasuje
wysadzany kamieniami w. Same jabka wykonane s z nadzwyczaj piknych szmaragdw.
- Jabka? - powiedzia cicho Poirot, nagle wyranie zainteresowany.
- Szmaragdy s wyjtkowo wspaniae, podobnie zreszt jak i rubiny na wu, ale naturalnie
prawdziwa warto kielicha tkwi w jego historii. W 1929 roku wystawi go na sprzeda
markiz di San Veratrino. Kolekcjonerzy przecigali si w licytacji, a w kocu zdobyem go
dla siebie za sum rwn - po wczesnym kursie przeliczeniowym - trzydziestu tysicom
funtw.
Poirot unis brwi.
- W rzeczy samej, krlewska cena! - mrukn. - Markiz di San Veratrino mia szczcie.
- Jeli czego chc, panie Poirot, to pac - owiadczy Emery Power.
- Nie wtpi, e zna pan hiszpaskie przysowie: "Bierz, co chcesz, i pa za to - tak mwi
Bg"?
Przez chwil finansista zmarszczy brwi; w jego oczach mign gniewny bysk.
- Ma pan usposobienie filozofa, panie Poirot - rzek sucho.
- Doszedem do wieku, w ktrym czowiek staje si refleksyjny, monsieur.
- Nie wtpi. Ale same refleksje nie zwrc mi mojego kielicha.
- Tak pan sdzi?
- Moim zdaniem naley dziaa.
Herkules Poirot agodnie pokiwa gow.
- Wielu ludzi popenia ten sam bd. Ale wybaczy pan, panie Power, odeszlimy od tematu.
Mwi pan, e naby pan ten kielich od markiza di San Veratrino.
- Wanie. A teraz musz panu powiedzie, e skradziono go, zanim jeszcze przeszed w moje
rce.
- Jak do tego doszo?
- W nocy w. dniu licytacji kto wama si do paacu markiza i skrad osiem czy dziewi
cennych eksponatw, wrd nich mj kielich.
- Co zrobiono w tej sprawie? Poirot wzruszy ramionami.
- Oczywicie, policja wzia spraw w swoje rce. Ustalono, e kradziey dokonaa znana
midzynarodowa szajka zodziei. Dwch z nich, Francuza nazwiskiem Dublay i Wocha

116

Riccovettiego zapano i skazano... znaleziono u nich cz przedmiotw pochodzcych z tej


kradziey.
- Ale kielicha Borgiw nie byo?
- Kielicha Borgiw nie byo. Z tego, co zdoaa ustali policja, w kradzie zamieszane byy
trzy osoby - ci dwaj, ktrych wanie wymieniem, i trzeci - Irlandczyk nazwiskiem Patrick
Casey. Ten ostatni by dowiadczonym wamywaczem. Powiadano, e to wanie i on
dokona tej kradziey. Dublay by mzgiem szajki i obmyla plany napadw, a Riccovetti
czeka w samochodzie na upy.
- A skradzione przedmioty? Czy podzielili je miedzy sob na trzy czci?
- By moe. Z drugiej strony, odzyskano tylko najmniej cenne przedmioty. Bardzo moliwe,
e najbardziej godne uwagi i wartociowe dziea czym prdzej wywieziono za granice.
- A co z tym trzecim, Caseyem? Czy jego nie dosigo rami sprawiedliwoci?
- Nie w takim sensie, jak pan myli. Nie by ju taki mody. Jego minie nie pracoway ju
tak jak kiedy. Dwa tygodnie pniej spad z pitego pitra, ponoszc mier na miejscu.
- Gdzie?
- W Paryu. Prbowa okra dom bogatego bankiera nazwiskiem Duvauglier.
- I nigdy wicej nie widziano tego kielicha?
- Ot to.
- Nigdy nie wystawiono go na sprzeda?
- Nie, jestem tego pewny. Musz doda, e szukaa go nie tylko policja, lecz take prywatni
detektywi.
- A co si stao z pienidzmi, ktre pan woy?
- Markiz, czowiek bardzo dbay o konwenanse, zaproponowa mi ich zwrot, jako e kielich
skradziono z jego domu.
- Ale pan odmwi?
- Tak.
- Dlaczego?
- Powiedzmy, e wolaem wzi spraw w swoje rce.
- Innymi sowy, gdyby przyj pan propozycj markiza, kielich po odzyskaniu wrciby do
niego, tymczasem teraz naley do pana?
- Wanie tak.
- Co si za tym kryje?
- Widz, e docenia pan ten aspekt sprawy - rzek Emery Power z umiechem. - Widzi pan,
panie Poirot, to proste. Mylaem, e wiem, u kogo jest kielich.
- To bardzo ciekawe. A kt to taki?
- Sir Reuben .Rosenthal. On jest nie tylko kolekcjonerem, lecz w owym czasie by take
moim osobistym wrogiem. Rywalizowalimy ze sob w .interesach... w sumie ja wyszedem
na tym lepiej. Kulminacj naszej animozji bya rywalizacja o ten kielich Borgiw. I on, i ja
bylimy zdecydowani go zdoby. Postawilimy to sobie jakby za punkt honoru. Nasi
przedstawiciele na licytacji przebijali si nawzajem.
- I ostateczna oferta paskiego przedstawiciela zapewnia panu ten skarb?
- Niezupenie. Przezornie wynajem drugiego agenta - z pozoru, przedstawiciela paryskiego
handlarza. Rozumie pan, aden z nas nie by skonny ustpi przed drugim, ale pozwoli
komu trzeciemu wej w posiadanie kielicha, to zupenie inna sprawa. Potem mona by si
po cichu zwrci do tego kogo.
- Jednym sowem, un petite dception*.
- Ot to.
- Ktre dao pozytywne wyniki... i zaraz potem sir Reuben odkry, e zosta wprowadzony w
pole?
Power umiechn si wymownie.

117

- Teraz rozumiem - rzek Poirot. - Wierzy pan, e sir Reuben, nie chcc si da pobi, sam
zorganizowa t kradzie?
Emery Power unis do.
- Ale nie, nie! Nie tak ostro. Po prostu krtko potem sir Reuben nabyby renesansowy kielich
nieznanego pochodzenia.
- Ktrego opis policja rozesaaby na cay wiat?
- Kielicha nie wystawiono by na widok publiczny.
- Myli pan, e sir Reubenowi wystarczyaby sama wiadomo, e wszed w jego
posiadania?
- Tak. Co wicej, gdybym przyj ofert markiza, to sir Reuben mgby pniej wej z
markizem w prywatny ukad, dziki czemu kielich staby si legalnie jego wasnoci.
Zamilk na chwil, po czym rzek:
- Ale zachowujc legalne prawo wasnoci, zostawiem sobie otwart drog do odzyskania
mojego kielicha.
- Chce pan powiedzie, e stara si pan go ukra z domu sir Reubena? - waln Poirot prosto
z mostu.
- Nie ukra, panie Poirot. Ja tylko chciaem odzyska to, co moje.
- Ale si panu nie powiodo, jak rozumiem?
- Nic dziwnego.
Rosenthal nigdy nie mia tego kielicha!
- Skd pan wie?
- Niedawno nastpia fuzja w brany naftowej. Teraz interesy Rosenthala i moje s zbiene.
Jestemy sprzymierzecami, a nie wrogami. Rozmawiaem z nim szczerze na ten temat i
zapewni mnie natychmiast, e nigdy nie posiada tego kielicha.
- I pan mu uwierzy?
- Tak.
- A wic przez niemal dziesi lat, jak to si mwi, goni pan w pitk? - rzek Poirot w
zamyleniu.
- Tak, dokadnie tak! - przyzna finansista z gorycz.
- A teraz..; zaczyna pan wszystko od pocztku? Kolekcjoner skin gow.
- I ja mam wkroczy na tym etapie? Mam by psem, ktrego puszcza pan starym tropem...
bardzo starym?
- Nie wzywabym pana, gdyby sprawa bya prosta - odrzek sucho magnat. - Oczywicie,
jeeli uwaa pan, e to niemoliwe...
Trafi w sedno. Herkules Poirot zesztywnia w fotelu.
- Ja nie znam sowa "niemoliwe", monsieur - odparowa zimno. - Ja tylko zadaj sobie
pytanie, czy sprawa ta jest dostatecznie ciekawa, ebym mia si jej podj.
Emery Power umiechn si po raz drugi.
- Jest dostatecznie ciekawa... bo sam pan okreli wysoko swojego honorarium.
May czowieczek spojrza na duego.
- A tak zaley panu na tym dziele sztuki? - zapyta cicho. - Chyba nie!
- Powiedzmy, e, tak jak pan, nie przyjmuj poraki do wiadomoci - rzek Emery Power.
Herkules Poirot pochyli gow.
- Tak - mrukn. - Jeli tak, to rozumiem...
II
Inspektor Wagstaffe by zaciekawiony.

118

- Kielich Veratrino? Tak, pamitam doskonale. Prowadziem t spraw z naszej strony. Wie
pan, mwi troch po wosku, wic pojechaem tam i pogadaem sobie z makaroniarzami.
Ten puchar nigdy si ju nie pojawi na widoku. mieszna sprawa.
- A jak pan to sobie tumaczy? Prywatna sprzeda? Wagstaffe potrzsn gow.
- Wtpi. Oczywicie, nie jest to wykluczone... Ale nie, ja to tumacz duo prociej. Towar
zamelinowano, a jedyny czowiek, ktry wiedzia gdzie, ju nie yje.
- Myli pan o Caseyu?
- Tak. Mg go schowa gdzie we Woszech albo udao mu si go wywie za granic. Ale
on go gdzie ukry i do tej pory ten kielich tam ley.
Herkules Poirot westchn.
- Bardzo romantyczna teoria. Pery schowane w gipsowych rzebach... jake si nazywao to
opowiadanie... Popiersie Napoleona, nieprawda? Ale w tym wypadku mamy nie klejnoty,
lecz duy, solidny zoty puchar. To ju nie tak atwo ukry.
- Bo ja wiem? - bkn Wagstaffe. - Sdz, e daoby si zrobi. Pod podog, czy co w tym
rodzaju.
- Czy Casey mia wasny dom?
- Tak, w Liverpoolu. - Inspektor umiechn si szeroko. - Nic tam nie byo pod podog.
Sprawdzilimy.
- A co z jego rodzin?
- ona bya przyzwoit kobiet... chorowaa na grulic. Zamartwiaa si postpowaniem
ma. Wierzya... bya gorliw katoliczk i nie moga si zdecydowa, eby od niego odej.
Zmara kilka lat temu. Opiekowaa si ni crka... teraz jest zakonnic. Syn by inny...
wykapany ojciec. Z tego, co ostatnio syszaem, odsiaduje wyrok w Ameryce.
Herkules Poirot zapisa w notatniku: "Ameryka".
- Czy to moliwe, eby syn Caseya zna miejsce kryjwki? - zapyta.
- Nie wierz. Inaczej kielich ju dawno wpadby w rce paserw.
- Mogli go przetopi.
- Moliwe, to nawet bardzo prawdopodobne. Ale bo ja wiem... dla kolekcjonerw mia
olbrzymi warto, zdziwiby si pan! Czasami - dorzuci inspektor cnotliwie - mam
wraenie, e ci kolekcjonerzy s wyzbyci jakiejkolwiek moralnoci.
- Aha! Czy zdziwioby pana, gdyby na przykad sir Reuben Rosenthal by zamieszany w t,
jak pan to okreli, "mieszn spraw"?
Wagstaffe wyszczerzy zby.
- Nie wykluczabym tego. Tam, gdzie w gr wchodz dziea sztuki, nie ma on opinii
czowieka szczeglnie uczciwego.
- A co z reszt szajki?
- Riccovetti i Dublay odsiaduj wysokie wyroki. Zdaje mi si, e ju niedugo powinni wyj.
- Dublay to Francuz, tak?
- Tak, by mzgiem bandy.
- Kto jeszcze do ich nalea?
- Jaka dziewczyna... woali na ni Ruda Kaka. Zatrudniaa si jako pokojwka i
wywiadywaa co i jak.... gdzie trzymaj fors i tak dalej. Zdaje si, e po rozbiciu gangu
wyjechaa do Australii.
- To wszyscy?
- Podejrzewano, e ma z nimi powizania taki jeden o nazwisku Yougouian. To handlarz.
Kwater gwn ma w Istambule, ale ma te sklep w Paryu. Wprawdzie niczego mu nie
udowodniono... ale to liski go.
Poirot westchn. Zerkn na swj may notes, gdzie zapisa: Ameryka, Australia, Wochy,
Francja, Turcja...
- I Ziemi opasa... mrukn.

119

- Sucham? - bkn inspektor Wagstaffe. - Mwiem tylko - owiadczy Herkules Poirot - e


wskazana bdzie podr dookoa wiata.
III
Do staych zwyczajw Herkulesa Poirot naleao omawianie aktualnie prowadzonych spraw z
jego sucym doskonaym - Georgesem. Znaczy to, e Herkules Poirot rzuca lune uwagi,
na ktre Georges reagowa z dowiadczeniem yciowym, nabytym w cigu swej wieloletniej
kariery lokaja.
- Georges, gdyby stan w obliczu koniecznoci prowadzenia ledztwa w piciu rnych
czciach kuli ziemskiej, jak by si do tego zabra?
- No c, prosz pana, podre samolotem s bardzo szybkie, cho niektrzy twierdz, e le
wpywaj na odek. Trudno mi o wasne zdanie na ten temat.
- Naley zada sobie pytanie, jak w takiej sytuacji postpiby Herkules?
- Czy mwi pan o tym fabrykancie rowerw?
- Albo - cign Herkules Poirot - zapyta jeszcze prociej: jak on naprawd postpi?
Odpowied za, Georges, brzmi: podrowa, i to energicznie. W kocu jednak musia
zasign informacji... wedug jednych u Prometeusza, wedug innych - u Nereusa.
- Doprawdy, prosz pana? - rzek Georges. - Nigdy nie syszaem o adnym z tych dwch
panw. Czy oni prowadz biura podry?
Herkules Poirot, napawajc si brzmieniem swojego gosu, cign:
- Mj klient, Emery Power, rozumie tylko jedno: dziaa! Tymczasem niepotrzebne
trwonienie energii to bezsens. W yciu, Georges, naley kierowa si zot zasad: nigdy nie
rb nic, co inni mog zrobi za ciebie. Zwaszcza - doda, wstajc i podchodzc do pki z
ksikami - kiedy cena nie gra roli.
Zdj z pki teczk oznaczon liter "D" i otworzy j na sowach "Detektywistyczne agencje
- godne zaufania".
- Wspczesny Prometeusz - mrukn pod nosem. - Bd askaw, Georges, wynotowa mi
kilka nazwisk i adresw. Panowie Hankerton z Nowego Jorku, panowie Laden i Bosher z
Sydney, signor Giovanni Mezzi z Rzymu, monsieur Nahum z Istambuu i panowie Roget i
Franconard z Parya.
Przerwa, czekajc, a Georges skoczy pisa. Nastpnie poleci:
- I bd tak dobry zorientowa si w rozkadzie jazdy pocigw do Liverpoolu.
- Tak jest, prosz pana. Czy wybiera si pan do Liverpoolu?
- Tak, niestety. Niewykluczone, Georges, e udam si nawet dalej. Ale to jeszcze nie teraz.
IV
Trzy miesice pniej Herkules Poirot sta na skalnym nawisie, spogldajc na Ocean
Atlantycki. Mewy, krzyczc przecigle i melancholijnie, wzbijay si w niebo i opaday.
Powietrze byo ciepe i wilgotne.
Herkules Poirot mia wraenie, do powszechne u ludzi po raz pierwszy odwiedzajcych
Inishgowlen, e dotar na skraj wiata. Nigdy w yciu nie wyobraa sobie niczego rwnie
dalekiego, osamotnionego i opuszczonego. Bya to pikna okolica; pikna melancholijn,
obsesyjn piknoci odlegej przeszoci, w ktr trudno uwierzy. Tutaj, na zachodzie
Irlandii, nigdy nie stana noga rzymskich legionw; tu nigdy Rzymianie nie rozstawili
obozw warownych, nie pobudowali porzdnych, uytecznych drg. Bya to ziemia, gdzie nie
znano zdrowego rozsdku i uporzdkowanego ycia.
Herkules Poirot spojrza na czubki swoich lakierkw i westchn. Czu si opuszczony i
samotny. Tutaj nie doceniano standardu ycia, do ktrego przywyk.

120

Omit wzrokiem opustoszae wybrzee i raz jeszcze spojrza na morze. Gdzie tam, jak gosi
tradycja, le Wyspy Bogosawione, Kraina Modoci....
- Jabo, piew i zoto - szepn do siebie.
Nagle znw sta si sob - czar chwili prysn.
Gdzie w pobliu rozlego si bicie dzwonw. Znajomy sygna. Z tym dwikiem by
obeznany od dziecistwa.
wawym krokiem ruszy wzdu nabrzea. Dziesi minut pniej zobaczy na skalnym
nawisie budynek, otoczony wysokim murem, w ktrym osadzono wielkie, nabite wiekami
drewniane drzwi. Herkules Poirot podszed do nich i zapuka elazn koatk. Nastpnie
pocign ostronie za zardzewiay acuch, na co po drugiej stronie drzwi zabrzmia wesoo
may dzwoneczek.
Otworzyo si mae okienko w bramie i ukazaa si twarz. Twarz podejrzliwa, okolona
nakrochmalon biel. Nad grn warg widnia wyrany wsik, lecz gos nalea do kobiety.
By to gos z gatunku tych, ktre Herkules Poirot okrela mianem femme formidable.
Gos zapyta, o co chodzi.
- Czy to klasztor pod wezwaniem witej Marii i Wszystkich Aniow?
- A cby innego? - odpar kobiecy gos opryskliwie. Herkules Poirot nie prbowa znale
odpowiedzi na to pytanie.
- Chciabym si widzie z siostr przeoon - powiedzia do smoka.
Smoczysko opierao si, lecz wreszcie ustpio. Odsunito rygle, drzwi si otworzyy i
wprowadzono Herkulesa Poirot do maego, prostego pomieszczenia, w ktrym przyjmowano
goci odwiedzajcych klasztor.
Wkrtce pojawia si siostra z racem u pasa.
Herkules Poirot by od urodzenia katolikiem. Atmosfera, w ktrej si znalaz, bya mu bliska.
- Przepraszam za kopot, ma mere* - odezwa si -ale zdaje mi si, e ma pani tutaj
religieuse*, ktra dla ludzi nazywaa si Kate Casey.
Siostra przeoona skonia gow.
- To prawda. Dla Boga to siostra Maria Urszula.
- Wydarzyo si zo, ktre trzeba naprawi - rzek detektyw. - Wierz, e siostra Maria
Urszula mogaby mi w tym pomc. Ma ona informacje, ktre mog si okaza bezcenne.
Siostra przeoona potrzsna gow. Twarz miaa agodn, a gos spokojny.
- Siostra Maria Urszula nie moe panu pomc.
- Ale zapewniam...
Przerwa. Siostra przeoona rzeka:
- Siostra Maria Urszula zmara dwa miesice temu.
V
Herkules Poirot siedzia niewygodnie oparty o cian w sali barowej hotelu Jimmy'ego
Donovana. Hotel nie odpowiada jego wyobraeniom o tym, czym hotel by powinien. Jego
ko byo w rozsypce, podobnie jak i dwie szyby w oknie pokoju, co umoliwiao wstp
nocnemu powietrzu, ktremu detektyw tak bardzo nie ufa. Gorca woda, ktr mu
przyniesiono, okazaa si letnia, po posiku za odczuwa w swym wntrzu dziwne, bolesne
skurcze.
W barze siedziao piciu mczyzn; wszyscy rozmawiali o polityce. Przez duszy czas
Herkules Poirot nie mg zrozumie, o czym mwi. Mao go to zreszt obchodzio.
Wkrtce jeden z mczyzn przysiad si do niego. W pewien sposb odrnia si od
pozostaych. Mia typowy wygld mieszczucha.
- Co panu powiem - odezwa si z godnoci. - Powiem panu... Pegeen's Pride nie ma
szans... ani cienia szansy. Przyjdzie na szarym kocu, na szarym kocu. Pan wierzy w moje

121

typy. Wie pan, kto ja jestem... no, wie pan? Atlas, jestem Atlas z "Dublin Sun".., typowaem
zwycizcw na cay sezon. Czy nie przewidziaem Larry's Girl? Pacili za ni dwadziecia
pieg do jednego... dwadziecia pi do jednego! Suchajcie Atlasa, a dobrze na tym
wyjdziecie.
Herkules Poirot spojrza na niego z uwielbieniem.
- Mon Dieu, to to omen! - mrukn drcym gosem.
VI
Mino kilka godzin. Ksiyc wychodzi co chwila, kokieteryjnie zerkajc spoza chmur.
Poirot i jego nowy przyjaciel przeszli kilka mil. Detektyw kula. Przyszo mu na myl, e w
kocu istniej inne buty, bardziej stosowne do chodzenia w terenie ni lakierki. Waciwie to
nawet Georges zwraca mu na to uwag. "Jakie adne obuwie z juchtowej skry" - radzi z
szacunkiem.
Herkulesowi Poirot nie spodoba si ten pomys. Uwaa, e jego stopy powinny by
porzdnie, elegancko obute. Teraz jednak, wdrujc kamienist ciek, uwiadomi sobie, e
istniej jeszcze inne buty...
Nagle jego towarzysz odezwa si:
- Czy ksidz nie bdzie mia do mnie za to pretensji? Nie chciabym mie adnego grzechu na
sumieniu.
- Oddajesz tylko cesarzowi to, co cesarskie - zapewnia go detektyw.
Dotarli do murw klasztoru. Atlas przygotowa si do wypenienia swej roli.
Jkn potnie i owiadczy cichym, rozgoryczonym tonem, e jest kompletnie zniszczony!
- Spokj! - nakaza detektyw autorytatywnie. - Nie musisz dwiga na barkach ciaru
wiata... tylko ciar Herkulesa Poirot.
VII
Atlas obraca w palcach dwa nowiutkie banknoty piciofuntowe. - Moe do rana zapomn, w
jaki sposb je zarobiem. Przestaem si ju przejmowa ojcem O'Reilly.
- Zapomnij o wszystkim przyjacielu. Jutro naley do ciebie.
- I na co mam je postawi? - mrukn Atlas. - Jest Working Lad, to wspaniay ko, cudowny!
Jest te Sheila Bayne. Dostabym za ni siedem do jednego.
Zamilk na chwil.
- Czy mi si zdaje, czy syszaem, e wspomnia pan imi jakiego pogaskiego boga? Mwi
pan o Herkulesie, i chwaa Bogu, o trzeciej trzydzieci biegnie jutro Herkules.
- Przyjacielu, postaw cae pienidze na tego konia - doradzi detektyw. - Wierz mi, Herkules
nie moe przegra.
I stao si, e nastpnego dnia Herkules ze stajni pana Rosylyna cakiem niespodziewanie
wygra gonitw o puchar Baynana. Pacono szedziesit do jednego.
VIII
Herkules Poirot zrcznie rozpakowa starannie zawinit paczk. Najpierw szary papier,
potem wat, a na kocu bibuk.
Na biurku przed Emerym Powerem ustawi byszczcy zoty kielich, ozdobiony wizerunkiem
jaboni o owocach wykonanych ze szmaragdw.
Finansista, odetchn gboko.
- Gratuluj, panie Poirot.
Herkules Poirot skoni si. Emery Power wycign rk.

122

Dotkn brzegu naczynia, przesuwajc palcem po jego krawdzi.


- Mj! - powiedzia gbokim gosem.
- Paski - zgodzi si Poirot.
Kolekcjoner odetchn i rozpar si w fotelu.
- Gdzie go pan znalaz? - zapyta rzeczowym tonem.
- Na otarzu - odpar detektyw. Emery Power wytrzeszczy oczy.
- Crka Caseya bya zakonnic. Miaa wanie skada ostatnie luby, kiedy umar jej ojciec.
Bya niedouczona, za to wierzca. Zabraa go do klasztoru, aby - jak sdz - odpokutowa za
grzechy ojca. Oddaa go na uytek ku chwale Pana. Wtpi, czy siostry poznay si na jego
prawdziwej wartoci. Prawdopodobnie uwaay, e to rodzinny spadek. W ich oczach byo to
zwyke naczynie liturgiczne i uyway go zgodnie z przeznaczeniem.
- Niebywaa historia! - rzek Emery Power. - A co pana skonio, eby tam pojecha?
Poirot wzruszy ramionami.
- By moe rezultat eliminacji. A take zadziwiajcy fakt, e nikt nie prbowa si pozby
tego kielicha. Rozumie pan, wygldao na to, e znajduje si on gdzie, gdzie zwyke
materialne wartoci nie maj znaczenia. Przypomniaem sobie, e crka Patricka Caseya bya
zakonnic.
- No, jak ju mwiem, gratuluj - rzek Power serdecznie. - Prosz mi poda wysoko
paskiego honorarium, zaraz wystawi czek.
- Nie dam honorarium - powiedzia detektyw.
Finansista wlepi w niego wzrok.
- Jak to?
- Czy w dziecistwie czyta pan banie? Gdzie krlowie zwykle mwili: "Pro, o co chcesz". Wic jednak prosi pan o co?
- Tak, ale nie o pienidze. Mam tylko jedno proste yczenie.
- Jakie? Chce pan, ebym panu podsun, jak zagra na giedzie?
- To te byyby pienidze, tyle e w innej postaci. Moja proba jest duo prostsza.
- Wic sucham?
Herkules Poirot pooy obie donie na kielichu.
- Niech go pan zwrci do klasztoru.
Zapada cisza. Po chwili Emery Power zapyta:
- Czy pan oszala?
Herkules Poirot potrzsn gow.
- Nie, nie oszalaem. Co panu poka. Podnis kielich i mocno wbi paznokcie w otwart
paszcz wa oplatajcego drzewo. Malutki fragment rzebionego wntrza zotego kielicha
przesun si, odsaniajc otwr prowadzcy do pustej w rodku nki naczynia.
- Widzi pan? - rzek detektyw. - By to kielich papiea Borgii. Przez ten otworek trucizna
dostawaa si do napoju. Sam pan powiedzia, e historia tego pucharu jest nierozcznie
zwizana ze zem. Gwat, krew i przemoc towarzyszyy jego wacicielom. Kto wie, czy teraz
nie kolej na pana.
- Zabobony!
- By moe. Ale dlaczego tak bardzo chcia pan zdoby ten puchar? Nie dla jego urody. Ani
dla wartoci. Ma pan setki, by moe tysice piknych i rzadkich dzie sztuki. Chcia pan
tylko zaspokoi sw pych. Postanowi pan za wszelk cen nie da si pokona. Eh bien, no i
nie da si pan. Pan wygra! Kielich jest w paskich rkach. Ale dlaczego nie zdoby si na
wielki, najwikszy gest? Niech go pan zwrci tam, gdzie przebywa przez niemal dziesi lat.
Niech oczyci si tam ze za, ktre go otaczao. Kiedy nalea on do Kocioa... wic niech
tam te wrci. Niech znw stanie na otarzu, oczyszczony i rozgrzeszony, tak jak - miejmy
nadzieje - i ludzie bd oczyszczeni i rozgrzeszeni. Pochyli si.

123

- Pozwoli pan, e opisz miejsce, w ktrym go odnalazem... ogrd pokoju, wychodzcy na


zachodnie morze w kierunku zapomnianego raju modoci i wiecznej piknoci...
Mwi jeszcze przez chwil, w prostych sowach opisujc odlegy urok Inishgowlan.
Emery Power odchyli si w fotelu i zasoni doni oczy. W kocu powiedzia:
- Urodziem. si na zachodnim wybrzeu Irlandii. Opuciem j jako dziecko, by wyjecha do
Ameryki.
- Syszaem o tym - wtrci Poirot agodnie.
Finansista wyprostowa si w fotelu. Jego oczy znw stay si przebiege.
- Jest pan dziwnym czowiekiem, panie Poirot - powiedzia, a na jego wargach zaigra niky
umieszek. - Postawi pan na swoim. Niech pan zawiezie ten kielich do klasztoru jako prezent
ode mnie. Raczej kosztowny prezent. Trzydzieci tysicy funtw... a co dostan w zamian?
- Siostry bd si modli za pask dusz - odrzek Poirot powanie.
Bogacz umiechn si szerzej - drapienym, wygodniaym umiechem.
- A wic to jednak inwestycja! By moe najlepsza w mojej karierze...
IX
W niewielkiej sali przyj w klasztorze Herkules Poirot opowiedzia ca histori i przekaza
kielich siostrze przeoonej.
- Niech mu pan powie, e dzikujemy i e bdziemy si za niego modli - powiedziaa cicho.
- On potrzebuje waszych modlitw - rzeki detektyw agodnie.
- Czyby by nieszczliwy?
- Tak bardzo nieszczliwy, e zapomnia, czym jest szczcie. Jest tak nieszczliwy, e sam
o tym nie wie.
- Ach, bogaty... - szepna zakonnica.
Herkules Poirot nie odpowiedzia - wiedzia, e wszelkie sowa s zbdne.
POJMANIE CERBERA
I
Herkules Poirot, kiwajc si z boku na bok w wagonie metra i obijajc raz o tego, raz o
innego ssiada, myla w duchu, e na wiecie jest stanowczo za duo ludzi! A ju z ca
pewnoci byo ich za duo w podziemnym wiecie Londynu o tej konkretnej godzinie
(szstej trzydzieci wieczorem). Upa, haas, tum, cisk... niemiy dotyk doni, ramion,
brzuchw i plecw! Otoczony i cinity przez obcych... okropno, pomyla z niesmakiem przez szarych i nieciekawych obcych! Ludzko ogldana tak en masse nie przedstawia si
zbyt atrakcyjnie. Jake rzadko spotyka si twarz promieniujc inteligencj, jak rzadko
widuje si teraz femme bien mise*! Jaka to namitno kae kobietom robi na drutach
nawet w najbardziej nieodpowiednich po temu warunkach? Kobieta robica na drutach nigdy
nie wyglda zbyt korzystnie; zaabsorbowana, wzrok szklany, niespokojne, pracowicie
migajce palce! Potrzeba kociej zwinnoci i napoleoskiej siy woli, aby robi na drutach w
zatoczonym metrze, ale kobietom jako si to udaje. Gdy tylko zapi miejsce siedzce,
natychmiast wycigaj jak ndzn robtk i druty ze stukotem wkraczaj do akcji!
Ani chwili wytchnienia, myla Poirot, ani odrobiny kobiecego wdziku! Jego starowiecka
dusza buntowaa si przeciw stresom i popiechowi wspczesnego wiata. Wszystkie te
mode kobiety, ktre go otaczay - tak podobne jedna do drugiej, tak pozbawione uroku, tak
wyzbyte bujnej, pontnej kobiecoci! On wymaga czego barwniejszego. Ba, ujrze jak
femme du monde*, szykown, sympatyczn, spirituelle*... kobiet o obfitych wypukociach,
kobiet zabawnie, ekstrawagancko ubran! Kiedy byy takie kobiety, ale teraz... teraz...

124

Pocig zatrzyma si na stacji. Ludzie rzucili si do wyjcia, niemal nabijajc Poirota na


czubki drutw; wpychali si do rodka, przez co Poirot, wgnieciony w ssiadw, czu si
niczym sardynka. Pocig ruszy z szarpniciem. Detektyw zatoczy si na korpulentn kobiet
z skatymi pakunkami, powiedzia: Pardon! i odbi si z powrotem wpadajc na wysokiego,
kanciastego mczyzn, ktrego neseser uderzy go w krzye. Powtrzy "Pardon!" Poczu, e
jego wsy wilgotniej i prostuj si. Quel enfer*! Na cae szczcie wysiada na nastpnej
stacji!
Razem z nim wysiado take sto pidziesit innych osb - poniewa bya to stacja Piccadilly
Circus - jak wielka fala przypywu. Ludzie wylewali si na peron, wkrtce Poirot uwiz w
cisku na schodach ruchomych, wynoszcych go ku powierzchni Ziemi.
W gr, myla Poirot, z dala od regionw piekielnych... Jak wyjtkowo bolesna moe sta si
walizka, wbita od tyu pod kolana na jadcych w gr ruchomych schodach!
W tej samej chwili usysza swoje nazwisko. Zaskoczony, podnis wzrok. Nie wierzc
wasnym oczom, zobaczy naprzeciwko siebie, na schodach jadcych w d, wizj dawno
minionej przeszoci: kobiet o bujnych, obfitych ksztatach. Jej grzyw farbowanych na rudo
wosw przykrywa cienki somkowy kapelusz, do ktrego przyczepiony by co najmniej puk
maych, jaskrawo upierzonych ptaszkw. Z ramion spywao jej egzotycznie wygldajce
futro.
Purpurowe usta miaa szeroko otwarte, a jej peny gos o cudzoziemskim akcencie
rozbrzmiewa tubalnie. Miaa krzepkie puca.
- Tak! - wrzasna. - Ale tak! Mon cher Hercule Poirot! Musimy si znowu spotka! Ja
nalegam!
Lecz nawet przeznaczenie nie jest tak nieubagane, jak schody ruchome poruszajce si w
przeciwnych kierunkach. Nieuchronne, bezlitosne. Herkules Poirot wznosi si w gr,
podczas gdy hrabina Vera Rossakoff opadaa w d.
Przekrcajc si na bok i przechylajc nad porcz, detektyw; zawoa z rozpacz:
- Chere madame, gdzie mog pani znale?
Z dou dobiega go jej cicha odpowied. Bya nieoczekiwana, a jednak w tej chwili wydawaa
si dziwnie na miejscu.
- W piekle...
Herkules Poirot mrugn. Mrugn drugi raz. Nagle zachwia si - nie zauway, e dojecha
ju na sam gr, i nie zszed ze schodw w odpowiednim momencie. Tum otoczy go ze
wszystkich stron. Z boku inny gsty tum ciska si, by wsi na schody jadce na d. Czy
powinien si do niego przyczy? Czy wanie to hrabina miaa na myli? Nie da si ukry,
e podrowanie we wntrznociach Ziemi w godzinach szczytu to pieko. Jeeli to wanie
hrabina miaa na myli, to zgadza si z ni bez zastrzee.
Poirot zdecydowa si, ustpi na bok, wcisn si w zjedajcy tum i wrci do gbin. U
stp schodw ani ladu hrabiny. Do wyboru mia ruszy za niebieskimi, bursztynowymi lub
innymi wiatami.
Czy hrabina zwyka jedzi lini Bakerloo czy Piccadilly? Poirot po kolei zwiedzi wszystkie
perony. Przepychany przez tum wsiadajcych lub wysiadajcych pasaerw, nigdzie jednak
nie wyledzi barwnej rosyjskiej postaci - hrabiny Very Rossakoff.
Zmczony, sponiewierany i bezgranicznie zasmucony, Herkules Poirot raz jeszcze wyjecha
na powierzchni Ziemi i wyszed w gwar Piccadilly Circus. Do domu doszed w nastroju
miego podniecenia.
Nieszczcie maych pedantycznych mczyzn polega na tym, e pocigaj ich due, obfite w
ksztatach kobiety. Poirotowi nigdy nie udao si otrzsn z fatalnej fascynacji hrabin. I
chocia mino ju pewnie ze dwadziecia lat, odkd widzieli si ostatnim razem, w czar
trwa nadal. To prawda, e jej obecny makija przypomina zachd soca, ktry wyszed
spod pdzla pejzaysty, a kobieta pod tym makijaem bya ukryta przed oczami wiata, lecz

125

dla Herkulesa Poirot wci bya ona uosobieniem przepychu i powabu. W maym
mieszczuchu arystokratka nadal wywoywaa dreszczyk podniecenia. Wspomnienie
pomysowoci, z jak ukrada biuteri, jeszcze bardziej rozbudzio jego podziw. Przypomnia
sobie, z jak imponujco zimn krwi przyznaa si do wszystkiego, kiedy stana w obliczu
faktw. Kobieta jedna na tysic... jedna na milion! A on spotka j po latach... aby j straci!
"W piekle" - powiedziaa. Wszak such go chyba nie myli? Tak wanie powiedziaa?
Ale co ona miaa na myli? Czyby londyskie metro? A moe jej sowa naley rozumie w
sensie religijnym? A jednak, nawet jeeli jej styl ycia powodowa, e pieko byo najbardziej
prawdopodobnym miejscem spoczynku jej duszy po mierci, to przecie rosyjska grzeczno
nie pozwoliaby jej sugerowa, e i Herkules Poirot trafi w to samo miejsce.
Nie, na pewno chodzio jej o co innego. Z pewnoci mylaa... Herkules Poirot poczu zamt
w gowic. C za intrygujca, nieobliczalna kobieta? Kobieta mniejszego kalibru krzyknaby
pewnie "W Ritzu" albo "U Claridge'a". Ale Vera Rossakoff zawoaa zjadliwie i
nieprawdopodobnie: "W piekle!"
Poirot westchn. Ale nie by jeszcze pokonany. Nastpnego dnia rano wybra najprostsze i
najatwiejsze wyjcie - zapyta swoj sekretark, pann Lemon.
Panna Lemon bya nieprawdopodobnie szpetna i niewiarygodnie kompetentna. Poirot nie by
dla niej nikim szczeglnym - jedynie pracodawc. Ze swoich obowizkw wywizywaa si
doskonale. Jej prywatne myli i marzenia obracay si wok nowego systemu gromadzenia
akt, ktry powoli udoskonalaa w skrytoci ducha.
- Panno Lemon, czy mog pani o co zapyta?
- Oczywicie, panie Poirot. - Panna Lemon zdja palce z klawiatury maszyny do pisania i
czekaa uwanie.
- Jeeli kto zaproponowaby pani spotkanie - z nim albo z ni - w piekle, to co by pani
zrobia?
Panna Lemon, jak zwykle, odpowiedziaa bez namysu. Znaa jak to si mwi, wszystkie
odpowiedzi.
- Uwaam, e byoby wskazane zarezerwowa stolik. Herkules Poirot przyglda si jej w
osupieniu.
- Pani by zarezerwowaa stolik? - wyjka staccato. Panna Lemon skina gow i przysuna
sobie telefon. - Na dzisiaj? - zapytaa, a przyjmujc jego milczenie za zgod, szybko nakrcia
numer.
- Temple Bar jeden, cztery, pi, siedem, osiem? Czy to "Pieko"? Prosz zarezerwowa
stolik na dwie osoby. Dla pana Herkulesa Poirot. Na jedenast.
Odoya suchawk i zawiesia donie nad maszyn do pisania. Na jej twarzy pojawi si
wyraz lekkiego, bardzo lekkiego zniecierpliwienia. Zrobia, co do niej naleao, zdawaa si
mwi jej mina; wobec czego moe pracodawca askawie zechce odej i pozwoli jej wrci
do pracy.
Herkules Poirot domaga si jednak wyjanie.
- A c to takiego, to "Pieko"? - zapyta stanowczo. Panna Lemon bya nieco zaskoczona.
- Czyby pan nie wiedzia, panie Poirot? To klub nocny... zupenie nowy i bardzo na fali.
Zdaje si, e prowadzi go jaka Rosjanka. Jeszcze dzi przed wieczorem bez trudu mog pana
zapisa na czonka klubu.
Po czym, zmarnowawszy (co jasno daa do zrozumienia) dosy czasu, panna Lemon zacza
trzaska na swojej maszynie z szybkoci karabinu maszynowego.
Tego dnia, o jedenastej wieczorem, Herkules Poirot przeszed przez drzwi, nad ktrymi
dyskretny neon owietla po kolei litery nazwy klubu. Podszed do niego jaki osobnik i
odebra paszcz.
Gestem rki wskaza mu szerokie, prowadzce na d schody. Na kadym stopniu wypisano
jedno zdanie. Pierwsze z nich brzmiao:

126

"Chciaem dobrze..."
Drugie:
"Zapomnij o tym, co byo, i zacznij na nowo..."
Trzecie:
"Mog z tym skoczy w kadej chwili..."
- Dobre chci, ktrymi wybrukowana jest droga do pieka - mrukn Herkules Poirot. - C'est
hien imagin, a*!
Zszed na d. U stp schodw znajdowa si basen, w ktrym pyway szkaratne lilie. Nad
basenem przerzucono most w ksztacie odzi. Poirot przeszed po nim.
Po lewej stronie, w czym w rodzaju marmurowej groty, siedzia najwikszy, najbrzydszy i
najczarniejszy pies, jakiego Poirot kiedykolwiek widzia! Prawdopodobnie, pomyla
detektyw z nadziej, nie jest prawdziwy. Ale w tej samej chwili pies unis dzik, brzydk
gow, a z gbi jego czarnego cielska wyrwa si niski, grzmicy pomruk. Przeraajcy
dwik.
Jednoczenie Poirot zauway ozdobny koszyk z maymi, okrgymi biszkoptami. Obok niego
znajdowaa si tabliczka z napisem: "apwka dla Cerbera".
Oczy psa utkwione byy w koszyku. Znowu rozleg si niski, grzmicy pomruk. Poirot czym
prdzej zapa biszkopt i rzuci go wielkiemu psisku.
Przepastny czerwony pysk otworzy si i po chwili potne szczki zamkny si z
kapniciem. Cerber przyj apwk! .Poirot przeszed przez otwarte drzwi.
Sala bya niezbyt dua, upstrzona maymi stolikami, na rodku za miaa wydzielony parkiet
do taca. Za owietlenie suyy mae czerwone lampki, na cianach widniay freski, a
naprzeciwko wejcia znajdowa si olbrzymi ruszt, przy ktrym uwijali si kucharze
przebrani za diaby z rogami i ogonami.
Wszystko to Poirot zdy obrzuci wzrokiem, zanim - z waciw Rosjanom impulsywnoci
- hrabina Vera Rossakoff rzucia si na niego z otwartymi ramionami, caa w blasku
szkaratnej sukni.
- Ach, wic przyszed pan! Mj drogi, mj kochany przyjacielu, c to za rado znw pana
spotka! Po tylu latach, po tylu... po ilu? Nie, nie bdziemy mwi, po ilu! Mam takie
wraenie, jakby to byo wczoraj. Pan si nie zmieni... nie zmieni si pan ani troch!
- Pani te nie, chere madame - zawoa Poirot, nachylajc si nad jej rk.
Niemniej by w peni wiadomy, e dwadziecia lat to dwadziecia lat. Nie silc si na
zoliwo, mona by okreli hrabin Rossakoff jako ruin. Ale przynajmniej bya ruin
imponujc. Jej bujne ksztaty, jej penokrwista rado ycia byy takie same jak kiedy, no i
jak nikt inny potrafia echta msk prno.
Zacigna Poirota do stolika, przy ktrym siedziay dwie osoby.
- Mj przyjaciel, mj sawny przyjaciel pan Herkules Poirot - przedstawia go. - Postrach
zoczycw! Kiedy sama si go baam, ale teraz prowadz kracowo inne ycie, cnotliwie
nudne. Czy nie mam racji?
- Hrabino, niech pani nigdy nie wymawia sowa "nuda" - odpowiedzia wysoki, szczupy
mczyzna w starszym wieku, do ktrego si zwrcia.
- Profesor Liskeard - owiadczya hrabina. - Wie wszystko o przeszoci i to wanie on
udzieli mi bezcennych wskazwek co do wystroju tego wntrza.
Archeolog wzruszy lekko ramionami.
- Gdybym wiedzia, co pani zamierza! - mrukn. - Rezultat jest raczej przeraajcy!
Poirot bacznie przyjrza si freskom. Na cianie przed sob ujrza Orfeusza grajcego z
orkiestr jazzow, podczas gdy Eurydyka spogldaa penym nadziei wzrokiem na ruszt.
Naprzeciwko Ozyrys i Izis najwyraniej wydawali przyjcie na odziach w podziemnym
Egipcie.

127

Na trzeciej cianie modzi ludzie obojga pci zaywali wsplnej kpieli w strojach Adama i
Ewy.
- Kraina modoci - wyjania hrabina i jednym tchem dopenia formalnoci, przedstawiajc:
- A to jest moja maa Alice.
Poirot skoni si drugiej osobie przy stoliku - powanej dziewczynie w kostiumie w
szachownic. Nosia okulary w rogowej oprawie.
- Ona jest bardzo, bardzo mdra - cigna hrabina Vera Rossakoff. Ma doktorat, jest
psychologiem i zna wszystkie powody, dla ktrych wariaci s wariatami! To wcale nie
dlatego, jak by si zdawao, e s obkani! Nie, jest cae mnstwo innych powodw!
Uwaam, e to bardzo dziwne.
Dziewczyna imieniem Alice umiechna si uprzejmie, cho z pewnym lekcewaeniem.
Stanowczym tonem zapytaa profesora, czy nie miaby ochoty zataczy. Wyranie mu to
schlebio, cho wzbudzio te niejakie wtpliwoci.
- Droga moda damo, obawiam si, e potrafi taczy tylko walca.
- To wanie jest walc - powiedziaa cierpliwie Alice. Wstali i poszli na parkiet. Nie taczyli
.dobrze. Hrabina Rossakoff westchna.
- A jednak ona wcale nie jest taka brzydka - wypowiedziaa na gos swoje myli.
- Nie prbuje zaprezentowa si z najkorzystniejszej strony - oceni Poirot.
- Szczerze mwic, nie rozumiem tej dzisiejszej modziey - zawoaa hrabina. - Oni wcale
nie staraj si podoba... Ja w latach mojej modoci zawsze si o to staraam... twarzowe
kolory, sukienki wypchane tu i tam, mocno cignity w talii gorset, wosy w moe nieco
bardziej interesujcym odcieniu... Odrzucia z czoa cikie tycjanowskie sploty - trudno
byoby zaprzeczy, e ona w kadym razie staraa si, i to bardzo!
- Zadowala si tym, co ci daa natura... ale to gupota! A nawet bezczelno! Ta maa Alice,
ona wypisuje dugie elaboraty na temat seksu, ale jak czsto, pytam pana, jaki mczyzna
proponuje jej wyjazd do Brighton na weekend? Wci tylko dlugane sowa, praca, dobrobyt
klasy robotniczej i przyszo wiata. Bardzo to zacne, ale pytam pana, czy jest w tym jaka
rado? Niech pan tylko spojrzy, c za nudny wiat urzdzia nam ta modzie! Same
przepisy i zakazy! Nie tak, jak za moich lat.
- A wanie, madame, jak si miewa pani syn? - Poirot w ostatniej chwili powiedzia "syn"
zamiast "malec", przypominajc sobie, e mino ju dwadziecia lat.
Twarz hrabiny rozpromienia si macierzyskim entuzjazmem.
- Ukochany anioek! Jest ju taki duy, taki barczysty, przystojny! Mieszka w Ameryce.
Buduje tam... mosty, banki, hotele, domy towarowe, koleje, wszystko, czego Amerykanie
sobie ycz!
Poirot by nieco zaskoczony.
- A wic jest inynierem? Albo architektem?
- Czy to wane? - zapytaa hrabina. - Jest cudowny! Jest pochonity elaznymi dwigarami,
maszynami i czym, co si nazywa napiciem. Rzeczami, ktrych zupenie nie mog
zrozumie. Ale si uwielbiamy, uwielbiamy si cay czas! I ze wzgldu na niego uwielbiam
te ma Alice. Ale tak, s zarczeni. Spotkali si w samolocie, na statku czy w jakim
pocigu i zakochali si, w dodatku w trakcie rozmowy na temat dobrobytu klasy robotniczej.
A kiedy przyjechaa do Londynu, przysza do mnie, a ja j przygarnam caym sercem.
- Hrabina splota ramiona na obfitej piersi. - I powiedziaam: "Ty i Niki si kochacie, wic ja
te ci kocham, ale jeeli go kochasz, dlaczego zastawia go w Ameryce?" A ona na to co o
swojej "pracy" i o ksice, ktr pisze, o swojej karierze, i szczerze mwic, nic z tego nie
rozumiem, ale zawsze mwiam: "Grunt to tolerancja".
A co pan myli, cher ami - dorzucia jednym tchem - o tym, jak tu wszystko urzdziam?
- Urzdzone to jest znakomicie - stwierdzi Poirot, rozgldajc si z uznaniem. - Jest
szykownie!

128

Lokal by peen goci; panowaa w nim ta nieomylna atmosfera sukcesu, ktrej nie sposb
podrobi. Wrd bawicych si byy ospae pary w strojach wieczorowych, cyganeria w
sztruksowych spodniach, panowie z brzuszkiem w garniturach. Orkiestra, przebrana za
diabw, graa hot jazz. Nie ulegao wtpliwoci, e "Pieko" chwycio.
- Przychodzi tu rne towarzystwo - powiedziaa hrabina. - Ale tak by powinno, prawda?
Wrota pieka stoj otworem dla wszystkich?
- No moe z wyjtkiem ubogich - podpowiedzia Poirot.
Hrabina rozemiaa si.
'- Czy nie mwi si, e bogatym trudno jest si dosta do krlestwa niebieskiego? Naturalnie
wic, e powinni mie pierwszestwo w piekle.
Profesor i Alice wracali do stou. Hrabina wstaa.
- Musz porozmawia z Aristide'em.
Zamienia kilka sw ze starszym kelnerem - szczupym Mefistofelesem - po czym zacza
kry midzy stolikami, rozmawiajc z gomi.
Profesor, ocierajc pot z czoa i pocigajc wino z kieliszka, zauway: - Prawda, e to
indywidualno? Ludzie to czuj. Przeprosi i wsta, by porozmawia z kim przy innym
stoliku. Poirot, pozostawiony sam na sam z powan Alice, czul lekkie skrpowanie
spogldajc w jej zimne niebieskie oczy. Przekona si, e jest wcale przystojna, lecz wydaa
mu si wyranie niepokojca.
- Nic znam jeszcze pani nazwiska - mrukn.
- Cunningham. Doktor Alice Cunningham. Rozumiem, e zna pan Ver od lat?
- Mino ju ze dwadziecia lat.
- Uwaam, e jest to bardzo ciekawy okaz - owiadczya doktor Alice Cunningham. Naturalnie, interesuje mnie jako matka mczyzny, z ktrym mam si pobra, ale take i od
strony zawodowej.
- Tak?
- Tak. Pisz ksik o psychologii przestpcw. Moim zdaniem nocne ycie w tym lokalu jest
bardzo ksztacce. Mamy tu kilku przestpcw, ktrzy przychodz regularnie. Z niektrymi
rozmawiaam o ich dziecistwie. Oczywicie, wie pan wszystko o przestpczych
skonnociach Very... o tym, e kradnie?
- C, tak.... wiem o tym - przyzna Poirot, nieco zaskoczony.
- Ja na wasny uytek nazywam to kompleksem sroki. Wie pan, e ona kradnie zawsze rzeczy
byszczce. Nigdy pienidzy. Zawsze klejnoty. Dowiedziaam si, e w dziecistwie bya
rozpieszczana i psuta, ale te trzymana pod kloszem. ycie byo dla niej nieprawdopodobnie
nudne... nudne i bezpieczne. Jej charakter domaga si dramatu... pragn kary. To wanie
ley u podoa jej folgowania zodziejskim skonnociom. Pragnie poczucia wanoci,
rozgosu z powodu kary!
- Ale jako przedstawicielka ancien regime'u w Rosji z pewnoci nie miaa nudnego i
bezpiecznego ycia podczas rewolucji?
W jasnoniebieskich oczach panny Cunningham pojawi si bysk lekkiego rozbawienia.
- A, przedstawicielka ancien regime'u? - powiedziaa. - Tak panu mwia?
- Ona jest bez wtpienia arystokratk - stwierdzi Poirot lojalnie, usiujc odepchn od siebie
pewne niemile wspomnienia kracowo rnych opowieci z ycia hrabiny.
- Wierzy si w to, w co si chce wierzy - zauwaya panna Cunningham, spogldajc na
detektywa z zawodowym zainteresowaniem.
Poirot poczu niepokj. Przewidywa, e za chwil usyszy o swoich kompleksach.
Postanowi przenie pole walki na teren nieprzyjaciela. Towarzystwo hrabiny Rossakoff
bawio go midzy innymi z powodu jej arystokratycznej proweniencji i nie mia zamiaru
pozwoli, aby przyjemno t zepsua mu jaka okularnica o oczach barwy gotowanego
agrestu i legitymujca si doktoratem z psychologii!

129

- Wie pani, co mnie zdumiewa? - powiedzia. Alice Cunningham nie odpowiedziaa,


zadowalajc si znudzonym i pobaliwym wyrazem twarzy.
- Zdumiewa mnie - cign Poirot - e pani, ktra jest moda i mogaby wyglda adnie,
gdyby zadaa pani sobie nieco trudu, ot zdumiewa mnie, e pani sobie tego trudu nie
zadaje! Nosi pani ciki kostium z wielkimi kieszeniami, jak gdyby wybieraa si pani na
partyjk golfa. Ale nie jestemy na polu golfowym, jestemy w podziemnym pomieszczeniu,
gdzie panuje temperatura siedemdziesit jeden stopni Fahrenheita. Ma pani rozgrzany i
wieccy nos, ale go pani nie pudruje, a szmink nakada pani na usta bez zainteresowania,
nie starajc si nawet podkreli rysunku warg! Jest pani kobiet, ale nie zwraca pani uwagi
na ten fakt. Dlaczego? - pytam. To wielka szkoda.
Z satysfakcj przekona si, e Alice Cunningham potrafi wyglda jak czowiek. W jej
oczach zauway nawet iskierk gniewu. Szybko jednak odzyskaa pogardliwy umiech.
- Drogi panie Poirot, obawiam si, e obca jest panu wspczesna ideologia - powiedziaa. Teraz licz si rzeczy podstawowe, a nie ciuchy.
Podniosa wzrok, spogldajc na zbliajcego si do nich ciemnowosego i bardzo
przystojnego modego czowieka.
- To bardzo interesujcy typ - mrukna z zapaem. - Paul Varesco! yje z kobiet i ma dziwne,
zwyrodniae upodobania! Chce, eby mi powiedzia co wicej o niani, ktra opiekowaa si
nim, kiedy mia trzy lata.
Po chwili taczya ju z modym czowiekiem. Taczya bosko. Kiedy przepywali obok
stolika Poirota, detektyw usysza jej sowa:
- A po letnim pobycie w Bognor daa panu zabawk w postaci dwigu? Dwig... tak, to daje
wiele do mylenia.
Przez chwil Poirot zabawia si myl, i zainteresowanie panny Cunningham przestpcami
moe pewnego dnia doprowadzi do tego, e kto odnajdzie jej zmasakrowane zwoki w
lenej guszy. Nie lubi Alice Cunningham, lecz by na tyle uczciwy, by przyzna, e
powodem tej niechci jest fakt, i Herkules Poirot nie zrobi na niej najmniejszego wraenia!
Jego prno zostaa zraniona!
Nagle zauway co, co natychmiast wybio mu z gowy Alice Cunningham. Przy stoliku po
drugiej stronie parkietu siedzia mody jasnowosy mczyzna. By w stroju wieczorowym, a
jego zachowanie zdradzao czowieka nawykego do atwego i przyjemnego ycia. Naprzeciw
niego siedziaa odpowiednio odstawiona dziewczyna. Wpatrywa si w ni gupkowato. Na
ich widok kady mgby powiedzie: "bogate prniaki!", niemniej Poirot wiedzia
doskonale, e w mody czowiek nie by ani bogaty, ani prniakiem. By to detektyw
inspektor Charles Stevens, a Poirot uzna za nader prawdopodobne, e detektyw inspektor
Stevens jest na subie...
II
Nastpnego dnia rano Poirot wybra si z wizyt do Scotland Yardu, do swego starego
przyjaciela, nadinspektora Jappa.
Reakcja Jappa na jego prbne pytania bya nieoczekiwana.
- Stary lis z pana! - powiedzia Japp z uczuciem. - Nie mam pojcia, jak pan wpada na takie
rzeczy!
- Ale zapewniani pana, e ja nic nie wiem... zupenie nic! To tylko zwyka ciekawo.
Japp zareplikowa, e takie bajki Poirot moe opowiada grzecznym dzieciom!
- Chce pan si dowiedzie wszystkiego o tym "Piekle"? No c, na oko to jeszcze jeden z
tych lokali. Chwyci! Z pewnoci zarabiaj na tym niemao, cho naturalnie wydatki te
musz mie niewskie. Prowadzi to rzekomo jaka Rosjanka, hrabina jaka-tam...
- Znam hrabin Rossakoff - wtrci zimno Poirot. - Jestemy starymi przyjacimi.

130

- Ale ona to tylko parawan - cign Japp. - Nie ona wyoya na to pienidze. Moliwe, e to
starszy kelner, Aristide Papopoulos - on ma w tym jaki udzia - ale nie wierzymy, eby to
byo naprawd jego. Na dobr spraw nie wiemy, czyj to waciwie lokal!
- A inspektor Stevens chodzi tam, eby si tego dowiedzie?
- A, widzia pan Stevensa? Kawa szczciarza, e podapa tak robot na koszt podatnikw!
Na razie nic jeszcze nie wykry!
- A co, paskim zdaniem, mona tam wykry?
- Narkotyki! Handel na wielk skal. I to nie za pienidze, lecz za drogie kamienie.
- Ach tak?
- To jest tak: lady Iks czy jaka tam hrabina ma trudnoci ze zdobyciem gotwki - a zreszt
woli nie podejmowa z banku wikszych sum. Ma za to kamienie... czsto rodzinne klejnoty!
Zabiera si je do "oczyszczenia" czy "przerobienia", a tam kamienie wyjmuje si z oprawy i
zastpuje szkiekami. Kamienie te sprzedaje si potem tu albo na kontynencie. Czysta robota nie byo kradziey, wic nie ma adnego larum. A powiedzmy, e prdzej czy pniej okae
si, e jaki diament czy naszyjnik jest faszywy? Lady Iks bdzie uosobieniem niewinnoci i
rozpaczy... nie potrafi sobie wyobrazi, jak i gdzie mogo doj do zamiany kamieni, przecie
naszyjnik przez cay czas by w jej posiadaniu! Wysya biedn, zaharowan policj szuka
wiatru w polu, kac im apa zwolnione pokojwki, podejrzanych lokai czy ludzi
wynajtych do mycia szyb. Ale my nie jestemy a tak tpi, jak to sobie wyobraaj te
arystokratyczne ptaszki! Mielimy kilka takich spraw jedna po drugiej - i znalelimy
wsplny mianownik. Wszystkie z tych kobiet wykazyway objawy typowe dla narkomanw nerwowo, pobudliwo, drganie mini, rozszerzone renice i tak dalej. Pytanie - skd bray
narkotyki i kto prowadzi ten interes?
- A paskim zdaniem odpowied brzmi: "Pieko"?
- Wydaje nam si, e to kwatera gwna tego interesu. Odkrylimy, gdzie odbywa si zamiana
kamieni... w firmie zwanej Golconda Ltd., na oko czystej jak za, a zajmujcej si produkcj
wysokiej klasy imitacji kamieni szlachetnych. Jest taki jeden paskudny facet, nazywa si Paul
Varesco... o, widz, e zna go pan?
- Spotkaem go... w "Piekle".
- Wanie tam chtnie bym go widzia.... w prawdziwym piekle! To typ spod ciemnej
gwiazdy, ale kobiety, nawet te przyzwoite, jedz mu z rki! Ma jakie powizania z Golconda
Ltd. i jestem pewny, e to on stoi za tym caym "Piekem". Dla jego celw to idealny lokal bywaj tam wszyscy, kobiety z towarzystwa, zawodowi przestpcy... to idealne miejsce
spotka.
- I myli pan, e zamiana - kamieni na narkotyki - odbywa si wanie tam?
- Tak. Znamy ju t spraw od strony Golcondy, a teraz chcemy pozna drug stron, stron
narkotykw. Chcemy wiedzie, kto je rozprowadza i skd je bierze.
- Jak na razie nie ma pan jeszcze pojcia?
- Myl, e to ta Rosjanka... ale nie mamy dowodw. Kilka tygodni temu zdawao nam si, e
wreszcie do czego doszlimy. Varesco poszed do Golcondy, wzi stamtd kilka kamieni i
pojecha prosto do "Pieka". Stevens obserwowa go, ale nie zauway, eby przekazywa
komu narkotyki. Kiedy Varesco wyszed z lokalu, zatrzymalimy go... ale nie mia przy
sobie kamieni! Zrobilimy nalot na klub, przeszukalimy wszystkich! Rezultat - ani kamieni,
ani narkotykw!
- Jednym sowem, fiasko?
Japp skrzywi si.
- Pan mi to mwi! Mogy by z tego wiksze kopoty, ale na szczcie zapalimy wtedy
Peverela... wie pan, morderc z Battersca. Przypadek, bo sdzilimy, e uciek do Szkocji.
Jeden z naszych co bystrzejszych sierantw rozpozna go ze zdjcia. No wic wszystko

131

dobre, co si dobrze koczy - dla nas sawa, dla klubu reklama nie z tej ziemi, od tej pory jest
zapchany jeszcze bardziej!
- Ale dochodzenie w sprawie narkotykw nie posuno si naprzd - rzek Poirot. - Moe w
lokalu jest jaka kryjwka?
- Musi by. Ale nie potrafimy jej znale. Przetrzsnlimy tam wszystko jak przez sito. A tak
midzy nami, dokonalimy te rewizji nieoficjalnej... - inspektor puci oko. - To tylko do
paskiej wiadomoci. Wamanie. Ale bez powodzenia, nasz "nieoficjalny" czowiek omal nie
zosta rozszarpany przez tego sakramenckiego psa! To bydl pi w klubie!
- A, Cerber?
- Tak. Gupie imi... jak nazwa soli.
- Cerber - mrukn Poirot w zamyleniu.
- A moe by tak pan sprbowa swojego szczcia w tej sprawie - zaproponowa Japp. - To
ciekawy problem, wart zainteresowania. Nie znosz narkotykw, niszcz ludziom ciao i
dusz. To rzeczywicie pieko!
- Tak, to by zakoczyo ca spraw - mrukn Poirot kontemplacyjne. - Czy wie pan, co byo
ostatni prac Herkulesa?
- Nie mam pojcia.
- Pojmanie Cerbera. Stosowne do sytuacji, prawda?
- Nie wiem, stary, o czym pan mwi, ale niech pan pamita, "Pies zjad czowieka" to tytu w
sam raz na pierwsz stron. - I Japp odchyli si w fotelu, wybuchajc miechem.
III
Chciabym z pani naprawd powanie porozmawia - rzek Poirot.
Pora bya wczesna i klub wieci pustkami. Hrabina i Poirot siedzieli przy maym stoliku koo
drzwi.
- Ale ja wcale nie chce by powana - zaprotestowaa hrabina. - La petite Alice, ona to
zawsze jest powana, co entre nous* strasznie mnie nudzi. Mj biedny Niki, jakie
przyjemnoci go czekaj? adne.
- Mam do pani wielk sabo - cign Poirot nieporuszony. - I nie chciabym widzie pani w
tarapatach.
- Ale to, co pan mwi, to absurd! wiat ley u moich stp, pienidze sypi si do moich rk!
- Czy ten lokal naley do pani? Hrabina unikaa jego wzroku.
- Naturalnie - odpara.
- Ale ma pani wsplnika?
- Kto panu powiedzia? - zapytaa ostro.
- Czy pani wsplnikiem jest Paul Varesco?
- Co? Paul Varesco? C za pomys?
- Ma nieciekaw, kryminaln przeszo. Czy zdaje pani sobie spraw, e do pani lokalu
przychodz przestpcy?
Hrabina wybuchna miechem.
- Oto i cay bon bourgeois!* Naturalnie, e zdaje sobie z tego spraw! Czy nie widzi pan, e
to wanie polowa atrakcji tego lokalu? Wszyscy ci modzi ludzie z Mayfair... oni ju maj
do ogldania podobnych sobie na West Endzie. Przychodz tu i ogldaj przestpcw zodziei, szantaystw, oszustw, moe nawet mordercw... tych, ktrzy za tydzie mog si
znale w niedzielnych gazetach! To jest podniecajce, to im pozwala myle, e ogldaj
prawdziwe ycie! Tak samo jak ludziom interesu, ktrzy przez okrgy tydzie sprzedaj
damskie majtki, poczochy czy gorsety! C za odmiana od przyzwoitego ycia i
przyzwoitych przyjaci! A do tego jeszcze jeden dreszczyk emocji - oto przy jednym ze
stolikw, gadzc wsa, siedzi inspektor policji ze Scotland Yardu... inspektor we fraku!

132

- Wic pani o tym wiedziaa? - rzek cicho Poirot. Spojrzaa mu w oczy i umiechna si.
- Mon cher ami, nie jestem tak gupia, jak to si panu wydaje.
- Czy handlujecie take narkotykami?
- Ah, a non! - zaprzeczya hrabina ostro. - To by byo niegodziwe!
Poirot spoglda na ni przez dusz chwile, po czym westchn.
- Wierz pani - powiedzia. - Ale w takim razie tym bardziej musi mi pani powiedzie, kto
jest wacicielem tego lokalu.
- Ja - warkna.
- Tak, na papierze. Ale kto za pani stoi.
- Czy pan wie, mon ami, e na mj gust jest pan zbyt ciekawski? Czy on nie jest ciekawski,
Dou dou?
Przy ostatnich sowach jej gos przeszed w gruchanie. Wzia ze swojego talerza ko kaczki
i rzucia j wielkiemu czarnemu psisku, ktre zapao j z potnym kapniciem szczk.
- Jak pani nazwaa to zwierz? - zapyta Poirot, odrywajc si od tematu.
- C'est mon petit Dou dou!*
- Ale to mieszne, takie imi!
- Przecie on jest cudowny! To pies policyjny! Potrafi wszystko... dosownie wszystko! Niech
pan patrzy.
Wstaa, rozejrzaa si i wzia talerz z soczystym stekiem, ktry przed chwil postawiono na
ssiednim stoliku. Podesza do marmurowej niszy i postawia talerz przed psem, jednoczenie
mwic mu kilka rosyjskich sw.
Cerber patrzy prosto przed siebie, jak gdyby stek w ogle nie istnia.
- Widzi pan? I nie jest to kwestia minut! Nie, w razie potrzeby bdzie tak siedzia godzinami!
Powiedziaa cicho kilka sw, na co Cerber z szybkoci byskawicy zgi szyj i stek znikn
jak zaczarowany.
Vera Rossakoff obja psa za szyj i uciskaa go namitnie, stajc do tego na palcach.
- Widzi pan, jaki potrafi by agodny! - zawoaa. - Dla mnie, dla Alice, dla przyjaci... oni
mog z nim robi, co tylko chc! Ale starczy mu tylko szepn swko i jazda! Zapewniam
pana, e na przykad takiego inspektora policji rozerwaby na strzpy. Tak, na strzpy!
Wybuchna miechem.
- Gdybym tylko powiedziaa jedno swko...
Poirot wtrci si czym prdzej. Nie dowierza poczuciu humoru hrabiny. Inspektor Stevens
mg si znale w prawdziwym niebezpieczestwie.
- Profesor Liskeard chce z pani pomwi.
Profesor patrzy na ni z wyrzutem.
- Pani zabraa mj stek - poskary si. - Dlaczego mi pani zabraa stek? To by dobry stek!
IV
- W czwartek wieczorem, mj stary - powiedzia Japp. - Wtedy bomba idzie w gr. To
oczywicie jest dziaka Andrewsa - z Wydziau Narkotykw - ale bdzie zachwycony, jeeli
wtrci pan swoje trzy grosze. Nie, dziki, nie mam ochoty na aden z paskich syropw.
Musz dba o odek. Czy to nie whisky, to co widz? To co bardziej dla mnie!
Odstawiajc szklank, cign:
- Zdaje si, e rozwizalimy ten problem. Z klubu jest zapasowe wyjcie... i znalelimy je!
- Gdzie?
- Za rusztem. Czciowo jest ruchomy.
- Ale przecie zauwaylibycie, e...
- Nie mj stary. Kiedy zacz si nalot, zgasy wiata. Kto odci gwny dopyw prdu i
wczenie go zabrao nam dwie minuty. Nikt nie wydosta si frontowym wejciem, bo byo

133

obserwowane, ale teraz ju jasne, e kto mg si wymkn tajnym wyjciem razem z


towarem. Zbadalimy dom za klubem i w ten sposb wpadlimy na t sztuczk.
- I co pan proponuje z tym zrobi?
Japp puci oko.
- Niech to bdzie zgodnie z planem... policja wchodzi, wiata gasn... a po drugiej stronie
tych ukrytych drzwi czeka ju. kto na wychodzcych. Tym razem ich mamy!
- Dlaczego akurat w czwartek? Japp znowu puci oko.
- Wiemy ju to i owo o Golcondzie. W czwartek wyjdzie stamtd towar. Szmaragdy lady
Carrington.
- Pozwoli pan - rzek Poirot - e i ja poczyni pewne przygotowania?
V
W czwartek wieczorem, siedzc jak zwykle przy maym stoliku koo drzwi wejciowych,
Poirot przyglda si otoczeniu. Jak zwykle, w "Piekle" hulano w najlepsze.
Hrabina bya tego wieczora jeszcze bardziej wystrojona ni zwykle, jeli to w ogle moliwe.
Jeszcze bardziej prezentowaa rosyjski temperament, klaszczc w rce i wybuchajc
miechem, kiedy przyszed Paul Varesco. Czasami wystpowa w nienagannym stroju
wieczorowym, czasami za, tak jak teraz, ubiera si na apasza - w zapit po szyj marynark
i apaszk. Wyglda gronie, a zarazem atrakcyjnie. Oderwa si od korpulentnej kobiety w
rednim wieku, obwieszonej diamentami, i pochyli nad Alice Cunningham, ktra siedziaa
przy stoliku, notujc co pilnie. Poprosi j do taca. Korpulentna kobieta ypna na Alice i
obrzucia Varesco zakochanym spojrzeniem. W oczach panny Cunningham nie byo mioci.
Byszczay czysto zawodowym zainteresowaniem. Kiedy zbliyli si w tacu do niego, Poirot
podchwyci fragment ich rozmowy. Alice wysza ju poza etap niaki i teraz zbieraa
informacje o wychowawczyni Paula ze szkoy podstawowej.
Kiedy muzyka umilka, usiada koa Poirota, szczliwa i podniecona.
- To nadzwyczaj ciekawe - odezwaa si. - Varesco bdzie jednym z najwaniejszych
przypadkw opisanych w mojej ksice. Symbolika jest tu niewtpliwa. Na przykad kopot z
kaftanikami - czytaj: wosiennicami, i wszystko, co si z tym kojarzy - i caa sprawa staje si
jasna. Mona powiedzie, e to zdecydowanie przestpczy typ, ale mona tu zastosowa
skuteczn kuracj.
- Jednym z najbardziej ulubionych zudze kobiet zawsze byo przekonanie, e potrafi
nawrci rozpustnika! - owiadczy detektyw.
Alice Cunningham obrzucia go zimnym spojrzeniem.
- Nie ma w tym nic osobistego, panie Poirot.
- Jak zawsze - odrzek detektyw. - To tylko czysty, bezinteresowny altruizm... tyle e zwykle
obiektem tego altruizmu jest atrakcyjny przedstawiciel pci przeciwnej. Na przykad, czy
interesuje pani, gdzie ja chodziem do szkoy, albo jaki by stosunek mojej wychowawczyni
do mnie?
- Pan nie jest typem przestpczym - odparowaa panna Cunningham.
- A pani potrafi rozpozna przestpc na pierwszy rzut oka?
- Naturalnie.
Podszed do nich profesor Liskeard i usiad obok Poirota.
- Rozmawiacie o kryminalistach? Powinien pan przejrze kodeks karny Hammurabiego, panie
Poirot. Tysic osiemset lat przed nasza er. Nader interesujce. Czowiek, ktrego zapie si
na kradziey podczas poaru, ma by wrzucony w ogie.
Z upodobaniem patrzy przed siebie na elektryczny ruszt.
- S jeszcze starsze prawa, sumeryjskie. Jeeli kobieta ma ma i powie mu: "Nie jeste moim
mem", ma by wrzucona do rzeki. Tasze i prostsze ni sprawa rozwodowa. Jeli jednak

134

m odezwie si w ten sposb do swej ony, musi jej tylko wypaci pewn miar srebra.
Jego nikt nie wrzuci do rzeki.
- Wci ta sama historia - powiedziaa Alice Cunningham. - Inne prawo dla mczyzn, inne
dla kobiet.
- Kobiety, rzecz jasna, bardziej ceni warto pienidza - stwierdzi profesor w zadumie. Wie pan - dorzuci - lubi ten lokal. Przychodz tu prawie co wieczr. Nie musz za nic
paci. Hrabina to zaatwia i bardzo to mie z jej strony - w zamian, jak powiada, za porady w
sprawie dekoracji wntrza. Tyle e ten wystrj naprawd nie ma ze mn nic wsplnego - nie
wiedziaem, w jakim celu zadaje mi te pytania - i oczywicie ona i jej artysta wszystko
pomieszali. Mam nadziej, e nikt nigdy si nie dowie, e miaem choby najmniejszy
zwizek z tym paskudztwem. Chybabym tego nie przey. Ale to cudowna kobieta, zawsze
twierdz, e jest w babiloskim typie. Babilonki miay gowy do interesw, wie pan...
Sowa profesora utony w nagej wrzawie. Doleciao sowo: "Policja", kobiety zerway si z
miejsc, nastpi nieopisany harmider. wiata zgasy, podobnie jak i ruszt. Za podkad dla tej
wrzawy suyy sowa profesora, recytujcego ze spokojem dalsze fragmenty praw
Hammurabiego.
Kiedy wiato znw si zapalio, Herkules Poirot znajdowa si ju w poowie szerokich
schodw. Policjanci przy drzwiach zasalutowali. Wyszed na ulic i skrci za rg. Tam,
przyklejony do ciany, sta may, nieprzyjemnie pachncy czowiek z czerwonym nosem.
Odezwa si wystraszonym, ochrypym szeptem:
- Jestem, szefie. Czas na mnie?
- Tak. Do roboty.
- Krci si tu kupa glin!
- Wszystko w porzdku. Wiedz o panu.
- Mam nadziej, e nie bd si wtrca?
- Nie bd. Jest pan pewien, e poradzi pan sobie z tym zadaniem? To zwierz jest wielkie i
dzikie.
- Przy mnie nie bdzie dziki - stwierdzi may czowieczek z pewnoci siebie. - Nie przy
tym, co tu mam! Kady pies pjdzie przez to za mn do pieka.
- W takim razie - owiadczy Herkules Poirot -musi te wyj za panem z pieka.
VI
Nad ranem zadzwoni telefon. Poirot podnis suchawk.
- Prosi pan, ebym do pana zadzwoni - odezwa si gos Jappa.
- Tak, rzeczywicie. Eh bien?
- adnych narkotykw... mamy tylko szmaragdy.
- Gdzie byy?
- W kieszeni profesora Liskearda.
- Profesora Liskearda?
- Pana to te zaskoczyo? Szczerze mwic, nie wiem, co o tym myle! By zdziwiony jak
dziecko, gapi si na nie, powiedzia, e nie ma bladego pojcia, skd si wziy w jego
kieszeni i niech mnie licho, ja mu wierz! Varesco bez trudu mg mu je podrzuci w
ciemnociach. Nie wyobraam sobie, eby kto taki jak stary Liskeard bawi si w takie
rzeczy. Naley do wszystkich tych nadtych towarzystw, ba, jest zwizany nawet z Muzeum
Brytyjskim! Jedyne, na co wydaje pienidze, to ksiki, i to zmurszae starocie.
Nie, on nie pasuje. Zaczynam myle, e si w ogle pomylilimy co do tego klubu... tam
nigdy nie byo narkotykw.
- Ale tak, przyjacielu, byy tam tej nocy. Niech mi pan powie, czy nikt nie wyszed tajnym
wyjciem?

135

- Tak, ksi Henry Scandenberg i jego koniuszy... zaledwie wczoraj przyjechali do Anglii.
Vitamian Evans, minister. To cholerna robota, by ministrem laburzystowskim, tak trzeba
uwaa! Nikomu nie przeszkadza, e torysowski polityk wydaje pienidze na hulaszcze ycie,
bo podatnicy myl, e to s jego wasne pienidze... ale jeeli chodzi o laburzyst, to zaraz
kady uwaa, e wydaje on jego pienidze! Co zreszt jest prawd, mwic midzy nami.
Ostatnia wysza lady Beatrice Viner.... pojutrze wychodzi za tego zarozumiaego ksicia
Leominster. Nie wierz, eby kto z tego towarzystwa by w to zamieszany.
- I ma pan racj. A jednak, narkotyki byy w klubie i kto je stamtd zabra.
- Kto?
- Ja, mon am! - odrzek cicho Poirot. Odoy suchawk, przerywajc potok sw Jappa.
Jednoczenie rozleg si dzwonek u drzwi. Poirot wsta i otworzy. Do pokoju wpyna
hrabina Rossakoff.
- Gdyby nie to, e jestemy niestety zbyt starzy, jake by to byo kompromitujce! wykrzykna. - Widzi pan, przychodz zgodnie z tym, co pan napisa w licie. Zdaje si, e
idzie za mn policjant, ale on moe poczeka na ulicy. A wic, przyjacielu, w czym rzecz?
Poirot z galanteri uwolni j od futra z lisw.
- Dlaczego podrzucia pani szmaragdy do kieszeni profesora Liskearda? - zapyta. - Ce n'est
pas gentille, ce que vous avez fait la!*
Hrabina otworzya szeroko oczy.
- Naturalnie, chciaam je woy do paskiej kieszeni!
- Do mojej kieszeni?
- Oczywicie. Szybko podeszam do stolika, przy ktrym pan zwykle siedzi, ale wiata
zgasy i sdz, e przez nieuwag woyam je do kieszeni profesora.
- A dlaczego chciaa mi pani woy do kieszeni kradzione szmaragdy?
- Wydawao mi si - rozumie pan, musiaam co szybko wymyli - e to bdzie najlepsze
rozwizanie!
- Doprawdy, Vero, jest pani impayable!*
- Ale drogi przyjacielu, prosz tylko pomyle! Zjawia si policja, wiata gasn - to nasz
prywatny system dla dobra goci, ktrzy nie mog sobie pozwoli na skandal - i czyja rka
zabiera moj torebk ze stolika. Wyrywam j z powrotem, ale czuj przez materia, e w
rodku jest co twardego. Wsuwam rk do torebki, znajduj co, w czym rozpoznaj
dotykiem klejnoty, i od razu wiem, kto je tam woy!
- Doprawdy?
- Oczywicie, e wiem! To ten salaud*! Ta gnida, ten potwr, ta dwulicowa, podstpna mija
Paul Varesco!
- Czyli ten, ktry jest pani wsplnikiem?
- Tak, tak, to on jest wacicielem lokalu, to on wyoy pienidze. Do dzi dnia nie
zdradziam go... ja potrafi dochowa tajemnicy! Ale teraz, kiedy mnie zdradzi, kiedy
sprbowa wplta mnie w spraw z policj, o, teraz wyplun jego nazwisko, wanie
wyplun!
- Prosz si uspokoi - rzek Poirot. - Przejdmy do drugiego pokoju.
Otworzy drzwi. By to may pokoik, ktry przez chwil zdawa si by cay wypeniony
psem. Cerber wydawa si nadmiernie wyronity nawet w obszernym otoczeniu "Pieka", ale
w maej jadalni Poirota wyglda tak, jakby nic wicej poza nim tam nie byo. A jednak
czeka tam te may i nieprzyjemnie pachncy czowieczek.
- Przyszlimy tu, szefie, zgodnie z planem - odezwa si may czowieczek zachrypnitym
gosem.
- Dou dou! - zawoaa hrabina. - Dou dou, mj anioek!
Cerber uderzy ogonem o podog, ale si nie ruszy.

136

- Pozwoli pani przedstawi sobie pana Williama Higgsa - zawoa Poirot, przekrzykujc
grzmot uderze psiego ogona. - To mistrz w swoim fachu. Podczas brouhaha* tej nocy pan
Higgs nakoni Cerbera, aby wyszed za nim z "Pieka".
- Pan go do tego nakoni? - Hrabina z niedowierzaniem spogldaa na ma, szczup posta.
- Ale jak? Jak?
Pan Higgs wstydliwie spuci wzrok.
- To trudno powiedzie przy damie. Ale jest takie co, czemu aden pies si nie oprze. Kady
pies pjdzie za mn, jeli bd chcia. Oczywicie, pani rozumie, z sukami to ju tak si nie
da... nie, to ju inna sprawa.
Hrabina RossakolT odwrcia si do Poirota.
- Ale dlaczego? Dlaczego?
- Wytresowany pies potrafi trzyma w pysku dowolny przedmiot, dopki nie kae mu si go
wypuci - odrzek powoli detektyw. - Bdzie go trzyma caymi godzinami, jeli zajdzie
potrzeba. Czy moe pani teraz kaza wypuci psu to, co trzyma?
Vera Rossakoff spojrzaa na niego, odwrcia si i powiedziaa dwa krtkie sowa.
Cerber otworzy wielk paszcz. Po chwili - co byo naprawd niepokojce - zdawao si, e
jzyk wypada mu z pyska...
Poirot zrobi krok w przd i podnis ma paczuszk, owinit w row gbczast gum.
Rozwin j. W rodku leaa paczuszka biaego proszku.
- Co to jest? - zapytaa ostro hrabina.
- Kokaina - odpar cicho Poirot. - Wydaje si, e jest jej tak niewiele, ale dla tych, ktrzy
gotowi s zapaci, jest warta tysice funtw... Wystarczy tego, eby zrujnowa i zniszczy
ycie setek ludzi...
Hrabina zaczerpna tchu.
- I pan myli, e ja.... - krzykna. - Ale nie, przysigam, e to nie tak! W przeszoci bawiy
mnie klejnoty, bibeloty, drobne ciekawostki... rozumie pan, to pomaga przej przez ycie.
Zreszt, co w tym zego? Dlaczego jeden czowiek ma posiada wicej ni drugi?
- Tak samo myl o psach - wtrci pan Higgs.
- Pani nie ma poczucia dobra ani za - stwierdzi detektyw ze smutkiem.
- Ale narkotyki, o nie! - cigna hrabina. - One powoduj nieszczcie, bl, degeneracj! Nie
miaam pojcia, bladego pojcia, e moje urocze, niewinne, rozkoszne "Pieko" wykorzystuje
si do takich celw!
- Zgadzam si pani co do narkotykw - powiedzia Higss. - Podawanie narkotykw psom
na wycigach to brudna robota, o tak! Nigdy nie miaem z tym nic wsplnego i nigdy nie
chc!
- Niech pan powie, e mi wierzy, przyjacielu - bagaa hrabina.
- Ale oczywicie, e pani wierz! Wszak nie aowaem czasu i trudu, aby wykry
prawdziwego organizatora tego procederu. Czy nie wykonywaem dwunastej pracy
Herkulesa i nie wyprowadziem Cerbera z pieka, eby to udowodni? Powiem pani, e nie
lubi, kiedy kto prbuje zrzuci win na moich przyjaci! Tak, zrzuci win, bo to wanie
pani miaa by winna, gdyby sprawy si skomplikoway! To w pani torebce znaleziono by
szmaragdy, a gdyby nawet kto okaza si tak sprytny jak ja, eby doszuka si skrytki w
pysku dzikiego psa... eh bien, w kocu to pani pies, prawda? Nawet jeeli tolerowa la petite
Alice tak dalece, e a sucha jej polece! Tak, czas, eby otworzya pani oczy! Od pocztku
nie podobaa mi si ta moda dama z jej naukowym argonem i kostiumem z wielkimi
kieszeniami. Tak, kieszeniami. To nienaturalne, eby kobieta tak dalece nie dbaa o swj
wygld! A co mi powiedziaa? e licz si sprawy podstawowe. A co tu jest podstaw?
Kieszenie. Kieszenie, w ktrych moga przenosi narkotyki i klejnoty... atwo byo jej
dokona wymiany podczas taca ze swoim wsplnikiem, ktrego rzekomo uwaaa za
kolejny ciekawy przypadek psychologiczny. I c za znakomita maskarada! Nikt nie bdzie

137

podejrzewa zapalonego naukowca z doktoratem z psychologii, noszcego okulary. Moe


rozprowadza narkotyki, przyzwyczaja do nich swoich bogatych pacjentw i woy
pienidze w klub nocny, a take zaatwi, e poprowadzi go kto z, powiedzmy, skaz na
przeszoci. Ale ona lekceway Herkulesa Poirot, uwaa, e moe go wyprowadzi w pole
gadaniem o niakach i kaftanikach! Eli bien, mam na ni oko. wiato ganie. Szybko wstaje
od stou i podchodz do Cerbera. W ciemnoci sysz, jak ona nadchodzi. Otwiera jego pysk i
wciska mu paczk, a ja - delikatnie, tak eby nic nie poczua - maymi noyczkami wycinam
kawaek materiau z jej rkawa.
Dramatycznym ruchem wycign skrawek materiau.
- Widzi pani - identyczny tweed w krat. Dam go Jappowi, eby dopasowa go do reszty,
dokona aresztowania i wszyscy bd mwi, jak to znowu Scotland Yard okaza si
sprytniejszy.
Hrabina Rossakoff wpatrywaa si w niego z osupieniem. Nagle zacza zawodzi niczym
syrena okrtowa.
- Ale mj Niki... Mj Niki. To bdzie dla niego straszne... - Urwaa. - A moe nie, jak pan
myli?
- W Ameryce jest wiele innych dziewczt - odpar Herkules Poirot.
- A gdyby nie pan, jego matka trafiaby do wizienia... do wizienia, z obcitymi wosami,
siedzc w celi i mierdzc rodkami odkaajcymi! Pan jest cudowny, cudowny!
Rzucajc si do przodu, porwaa detektywa w ramiona i uciskaa go z prawdziwie
sowiaskim temperamentem. Pan Higgs obserwowa to z uznaniem. Cerber uderza ogonem
o podog.
W trakcie tej radosnej sceny zabrzmia dzwonek.
- Japp! - zakrzykn Poirot, uwalniajc si z obj hrabiny.
- Chyba bdzie lepiej, jeeli przejd do drugiego pokoju - zaproponowaa hrabina.
Przemkna si przez drzwi. Poirot ruszy do drzwi wejciowych.
- Szefie - szepn z niepokojem pan Higgs - niech pan si lepiej przejrzy w lustrze.
Poirot poszed za jego rad i wzdrygn si. Szminka i makija rozmazay si na jego twarzy
w fantastyczny wzr.
- Jeeli to pan Japp ze Scotland Yardu, to pomyli sobie, co najgorsze, jak nic - rzek pan
Higgs.
Kiedy dzwonek znw zabrzmia, a Poirot gorczkowo usiowa zetrze szkaratny tuszcz z
czubkw wsw, Higgs zapyta:
- A co ze mn, te mam znika? I co z tym piekielnym psem?
- Jeli mnie pami nie myli - powiedzia Poirot -to Cerber, wrci do pieka.
- Jak pan chce - owiadczy Higgs. - Waciwie to nawet go polubiem... ale nie zwdzibym
go, nie na stae. Za bardzo rzuca si w oczy, jeli mnie pan rozumie. I pomyle, ile bym
musia wyda na woowin albo konin! Pewnie re jak may lew.
- Od lwa z Nemei do pojmania Cerbera - mrukn Poirot pod nosem. - Prace skoczone.
* Gra sw: patience znaczy po angielsku "cierpliwo", impatience - "niecierpliwo" (przyp.
tum.)
* franc. Ale tak, to jest myl.
* franc. sdzia ledczy.
* franc. dobry Bg.
* franc. mj stary.
* franc. O prosz!
* X-ray - ang. promie Rentgena
* franc. zakoczenie sprawy
* franc. niezdolny do walki
* franc. Ale skd

138

* franc. zajciem
* franc. Ale oczywicie
* franc. scenka.
* franc. tu: No tak.
* franc. otoczenie.
* franc. wcale
* franc. O do diaba!
* franc. Czy co si stao?
* franc. drobne rozczarowanie
* franc. matko
* franc. mniszk
* franc. kobiet dobrze urodzon.
* franc. kobiet wiatow
* franc. uduchowion
* franc. Istne pieko
* franc. Dobrze pomylane!
* franc. midzy nami.
* franc. mieszczuch.
* franc. To mj may Dudu!
* franc. Nie byo to zbyt adne z pani strony.
* franc. nieoceniona
* franc. ajdak
* franc. haasu

139

You might also like