Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 263

ROBERT E.

HOWARD
L. SPRAGUE DE CAMP

CONAN RYZYKANT
TYTU ORYGINAU: CONAN THE ADVENTURER
PRZEKAD ZBIGNIEW A. KRLICKI
Mapa na wyklejce powstaa na podstawie notatek i szkicw Roberta
E. Howarda oraz map
stworzonych przez P. Schuylera Millera, Johna D.Clarka, Davida
Kylea i L. Spraguea de
Campa.
Notki biograficzne przed opowiadaniami zostay napisane na
podstawie artykuu P.
Schuylera Millera i dr. Johna D. Clarka Prawdopodobny przebieg
kariery Conana (A
Probable Outline of Conans Career) opublikowanym w The Hyborian
Age (Los Angeles,
1938) oraz na podstawi: rozszerzonej wersji tego eseju p.t.
Nieoficjalna biografia Conana
Cymeryjczyka (An Infofficial Biography of Conan the Cimmmerian),
ktrego autorami s P.
Schuyler Miller, John Clark i L. Sprague de Camp, a ktry zosta
opublikowany w
czasopimie powiconym twrczoci Howarda Amra (tom 2, nr 8).
The People of the Black Circle: pierwodruk we wrzeniowym,
padziernikowym i
listopadowym numerze Weird Taks, 1934.
Tbe Slithering Shadow: pierwodruk we wrzeniowym numerze Weird
Tales, 1931.
Drums oj Tombalku: publikowane w tym tomie po raz pierwszy. W
1965 roku Glen Lord,

agent literacki Howarda, odkry w jego papierach konspekt tego


opowiadania oraz pobieny
szkic pierwszej poowy. L. Sprague de Camp opracowa te pierwsz
cz i dopisa drug.
The Pool of the Black One: pierwodruk w padziernikowym numerze
Weird Tales. 1953
WSTP
Robert Ervin Howard (190636) urodzi si i przez wikszo ycia
mieszka w Cross
Plains w Teksasie. W cigu swego krtkiego ycia napisa wiele
utworw zaliczanych do
literatury popularnej: oprcz opowieci z Dzikiego Zachodu,
sportowych, kryminalnych i
przygodowych pisa rwnie opowiadania fantasy. Z kilku cykli
stworzonych przez Howarda
najwiksz popularnoci ciesz si utwory, ktrych bohaterem jest
Conan. Ich akcja toczy
si w wymylonej przez autora Erze Hyboryjskiej, po zatoniciu
Atlantydy, a przed
pocztkiem naszej cywilizacji. Howard by urodzonym gawdziarzem,
ktrego opowieci
cechuje niedocigle ywa, barwna i ekscytujca akcja. Opowieci o
Conanie s prawdziwymi
perami literatury przygodowej, podlanej mocnym i niepokojcym
sosem si
nadprzyrodzonych.
Howard napisa ponad dwa tuziny duszych i krtszych opowiada o
Conanie.
Osiemnacie z nich zostao wydane za ycia pisarza. Kilka innych, od
szkicw po kompletne
rkopisy, odnaleziono w papierach Howarda w cigu minionych
dwudziestu lat. Miaem
szczcie redagowa te, ktre wydano, koczy te, ktre byy tylko
czciowo napisane i

przerabia kilka innych, niepublikowanych opowiada Howarda tak,


aby pasoway do sagi o
Conanie.
Jedno z opowiada zawartych w tym tomie Bbny Tombalku
zostao ostatnio
odkryte przez Glenna Lorda agenta literackiego zarzdzajcego
spucizn po pisarzu w
postaci szkicu i pobienie nakrelonego planu pierwszej czci.
Opierajc si na tym szkicu,
dokoczyem w utwr. Pozostae trzy opowiadania, oprcz paru
drobnych zmian
redakcyjnych, s w tej samej postaci, w jakiej pojawiy si w Weird
Tales na pocztku lat
trzydziestych.
O ile mona to wyliczy, Conan y okoo dwanacie tysicy lat temu.
W tym czasie
(wedug Howarda) zachodni cz najwikszego z kontynentw
zajmoway krlestwa
hyboryjskie. Skaday si na nie liczne pastwa zaoone trzy tysice
lat wczeniej przez
najedcw z pnocy, Hyboryjczykw, na ruinach imperium za
Acheronu. Na poudnie
od hyboryjskich krlestw leay swarliwe pastwamiasta Shemu.
Za Shemem drzemao
staroytne, zowrogie krlestwo Stygii. Za jeszcze dalej na poudnie,
za pustyniami i
sawannami, znajdoway si barbarzyskie Czarne Krlestwa.
Na pnocy leay takie krainy jak Cymeria, Hyperborea, Vanaheim i
Asgard. Zachodnie
krace kontynentu wzdu oceanu zamieszkiwali dzicy Piktowie. A na
wschodzie kwity
wspaniae krlestwa hyrkariskie, z ktrych najpotniejszym by
Turan.
Conan, olbrzymi zawadiaka z zapadej Cymerii, jako modzieniec
przyby do Zamory,
lecej midzy krajami Hyboryjczykw a Turanem. Przez dwa lub
trzy lata uprawia profesj

zodzieja w Zamorze, Koryntii i Nemedii. Zmczony godow


egzystencj zacign si jako
najemnik do turaskiej armii. Przez nastpne dwa lata wiele
podrowa, doskonalc
umiejtno konnej jazdy i posugiwania si ukiem.
W wyniku ktni ze swoim dowdc opuci Turan. Po bezskutecznej
pogoni za skarbem
w Zamorze i po krtkiej wizycie w rodzinnych stronach, Cymeryjczyk
kontynuowa karier
najemnika w rnych hyboryjskich krlestwach. W burzliwych jak
zwykle
okolicznociach zostaje przywdc piratw grasujcych u wybrzey
Kush, a tubylcy nadaj
mu imi Amra Lew. Po mierci ukochanej towarzyszki pirackich
wypraw Belit,
barbarzyca zostaje wodzem jednego z czarnych plemion. Pniej
suy jako najemny
onierz w Shemie i najdalej na poudnie wysunitych pastwach
hyboryjskich.
Jeszcze pniej Conan pojawi si jako wdz kozakw bandy
wyjtych spod prawa
jedcw grasujcych na stepach midzy ziemiami Hyboryjczykw a
Turanem. By
kapitanem pirackiego statku na wielkim wewntrznym Morzu Vilayet
i wodzem Zuagirw z
pusty na poudniowym wschodzie. Porzuciwszy w stopniu kapitana
armi krla Iranistanu,
Conan przybywa do krainy rozpocierajcej si u podna Gr
Himelijskich acucha
oddzielajcego Iranistan od Turanu i tropikalnego krlestwa Vendhyai.
W tym momencie
rozpoczyna si niniejsza ksika.
L. Sprague de Camp
LUDZIE CZARNEGO KRGU
The People of the Black Circle

Robert E. Howard
Odrzuciwszy propozycja Arshaka, nastpcy Kobada Szacha, aby
wrci na sub
Iranistanu i zaj si obron tego krlestwa przed najazdami krla
Yezdigerda z Turanu,
Conan jedzie na wschd, by wreszcie znale si u podna gr
Himelijskich, na pnocnej
granicy Vendhyi. Po pewnym czasie zostaje wojennym wodzem
Afgulisw, jednego z dzikich
gralskich szczepw zamieszkujcych te terytoria. Ma wwczas
trzydzieci par lat
(trzydzieci trzy, eby ty cisym), jest w peni si fizycznych, a jego
imi staje si znane w
caym cywilizowanym i barbarzyskim wiecie, od Pustkowia Piktw
po Khitaj.
1
MIER KRLA
Krl Vendhyi umiera. Wrd parnej, gorcej nocy nioso si
dudnienie witynnych
gongw i ryk konch. Sabe echo tego haasu dochodzio do komnaty o
zotym sklepieniu, w
ktrej Bunda Czand miota si na aksamitnym posaniu. Ciemna skra
krla lnia od potu, a
palce szarpay przetykan zotem pociel. By jeszcze mody; nie
zraniono go wczni, nie
wsypano trucizny do wina. A jednak na skroniach nabrzmiay mu sine
wzy y, a oczy
zasnu cie zbliajcej si mierci. U podium klczay drce
niewolnice, a przy wezgowiu
staa siostra krla, Devi Yasmina, spogldajc na z gbok trosk.
By z ni wazam,
sdziwy szlachcic od dawna nalecy do krlewskiego dworu.
Gdy daleki omot bbnw dotar do jej uszu, Yasmina gwatownym
ruchem podniosa

gow.
Ach, ci kapani i caa ta wrzawa! wykrzykna z gniewem i
rozpacz. S tak samo
bezradni jak medycy! On umiera i nikt nie wie dlaczego. Umiera, a ja
stoj tu bezradna, ja,
ktra puciabym z dymem cae miasto i przelaa krew tysicy, aby go
ocali!
Nie znalazaby w Ayodhyi czowieka, ktry nie chciaby umrze
zamiast niego, gdyby
to byo moliwe, Devi odpar wazam. Ta trucizna
Mwi ci, e to nie trucizna! krzykna. Od dziecka by
strzeony tak dobrze, e
najzrczniejsi truciciele Wschodu nie zdoali go dosign. Pi
czaszek bielejcych na
Wiey Latawcw dowodzi, e prbowano daremnie. Dobrze wiesz,
e mamy dziesiciu
mczyzn i dziesi kobiet, ktrych jedynym obowizkiem jest
kosztowanie jego wina i
potraw, a jego komnaty strzee pidziesiciu stranikw tak jak w
tej chwili. Nie, to nie
trucizna to czary. Okropna kltwa
Umilka, bo krl przemwi; jego posiniae wargi nie poruszyy si, a
w szklistych oczach
nie pojawi si nawet przebysk wiadomoci, lecz jego gos wznis
si w upiornym woaniu,
niewyranym i cichym, jakby wzywa j z niezgbionych, smaganych
wiatrem otchani.
Yasmino! Yasmino! Siostro moja, gdzie jeste? Nie mog ci
znale. Wszdzie
ciemno i wycie wichrw!
Bracie! zawoaa Yasmina, konwulsyjnym ruchem chwytajc
bezwadn do.
Jestem tu! Czy mnie nie poznajesz?
Urwaa, widzc zupen obojtno malujc si na twarzy krla. Z
jego ust wydoby si
saby, nieartykuowany jk. Niewolnice u stp podium zaskomliy ze
strachu, a Yasmina

rozdzieraa szaty w udrce.


W innej czci miasta pewien czowiek spoglda zza aurowej kraty
balkonu na dug
ulic owietlon ponurym blaskiem dymicych pochodni, ukazujcym
zwrcone ku niebu
ciemne twarze o lnicych biakach oczu. Z tysicy ust dobywao si
przecige zawodzenie.
Mczyzna wzruszy szerokimi ramionami i wrci do komnaty o
pokrytych arabeskami
cianach. By wysoki, dobrze zbudowany i odziany w kosztowny
strj.
Krl jeszcze nie umar, ale ju sycha aobne pienia rzek do
innego mczyzny,
ktry ze skrzyowanymi nogami siedzia na macie w kcie pokoju.
Ten drugi mia na sobie
brzow tog z wielbdziej weny, sanday i zielony turban. Popatrzy
obojtnie na
mwicego.
Ludzie wiedz, e nie doczeka witu odpar. Pierwszy obrzuci
go przecigym,
badawczym spojrzeniem.
Nie mog poj powiedzia dlaczego musiaem tak dugo
czeka, by twoi
panowie uderzyli. Skoro mogli zabi krla teraz, dlaczego nie mogli
tego zrobi kilka
miesicy wczeniej?
Nawet sztuk, ktr ty zwiesz magi, rzdz kosmiczne prawa
odpar czowiek w
zielonym turbanie. Gwiazdy kieruj takimi dziaaniami tak samo
jak innymi sprawami.
Nawet moi panowie nie s w stanie tego zmieni. Dopki gwiazdy nie
znalazy si we
waciwym pooeniu, nie mogli rzuci czaru.
Dugim, brudnym paznokciem kreli konstelacje na marmurowych
pytach podogi.

Pozycja Ksiyca wry nieszczcie krlowi Vendhyi;


zamieszanie wrd gwiazd,
mija w Domu Sonia. Przy takim pooeniu niewidoczni stranicy
opuszczaj dusz Bundy
Czanda. W niewidzialnych krlestwach droga staje otworem i kiedy
udao si znale punkt
kontaktu, posano ni potne siy.
Punkt kontaktu? docieka drugi mczyzna. Masz na myli
ten kosmyk wosw
Bundy Czanda?
Tak. Wszystkie czci ludzkiego ciaa pozostaj ze sob w
stycznoci, zczone
nierozerwalnymi wizami. Kapani Asury od dawna to podejrzewali,
tak wic obcite
paznokcie, wosy i inne resztki pochodzce od czonkw krlewskiej
rodziny s przezornie
spopielane, a popi ukrywany starannie. Jednak na usilne bagania
ksiniczki Kosali, ktra
nieszczliwie si w nim zakochaa, Bunda Czand podarowa jej na
pamitk kosmyk swych
dugich, czarnych wosw. Kiedy moi panowie zadecydowali o losie
krla, ten kosmyk zosta
skradziony ze zotego, wysadzanego klejnotami pudeka, ktre
ksiniczka trzyma w nocy
pod poduszk, a na jego miejsce podoono inny, tak podobny, e nie
zauwaya rnicy.
Pniej prawdziwy kosmyk przeby wraz z karawan wielbdw
dug, dug drog do
Peszchauri i przez przecz Zaibar, a dotar do rk tych, do ktrych
mia dotrze.
Zwyky kosmyk wosw mrukn szlachcic.
Dziki ktremu mona dusz wydoby z ciaa i pocign w
bezkresn otcha mroku
rzek czowiek siedzcy na macie.
Szlachcic przyglda mu si z ciekawoci.
Nie wiem, czy jeste czowiekiem, czy demonem, Khemso
powiedzia w kocu.

Mao kto z nas jest tym, na kogo wyglda. Mnie Kszatrijasi znaj jako
Kerima Szacha, ksicia
z Iranistanu, a jestem takim samym przebieracem jak inni. Tak czy
inaczej, wszyscy ludzie
s zdrajcami, a poowa z nich nie wie nawet, komu suy. Ja
przynajmniej nie mam takich
wtpliwoci, bo su krlowi Turanu, Yezdigerdowi.
A ja Czarnym Wrbitom z Yimshy rzek Khemsa i moi
panowie s potniejsi
od twego krla, swoj sztuk bowiem dokonali tego, czego on ze
swymi stoma tysicami
zbrojnych nie zdoa dokaza.
aosne jki Vendhyan wznosiy si pod rozgwiedone niebo i oli
ryk konch przeszywa
parne ciemnoci nocy.
W paacowych ogrodach wiata pochodni odbijay si w
polerowanych hemach,
wygitych mieczach i wysadzanych zotem napiernikach. Wszyscy
szlachetnie urodzeni
wojownicy Ayodhyi zebrali si w wielkim paacu lub wok niego, a
przy kadej z niskich,
ukowatych bram i przy kadych drzwiach stao na stray
pidziesiciu ucznikw ze
strzaami na ciciwach. Lecz mier kroczya przez krlewski paac i
nikt nie mg
powstrzyma jej cichego pochodu.
W komnacie o zotym sklepieniu krl krzykn ponownie, drczony
paroksyzmami
okropnego blu. Jego gos by znw saby i daleki. Devi pochylia si
nad nim, drc z lku
spowodowanego czym gorszym ni groza mierci.
Yasmino! rozleg si znowu ten stumiony, peen cierpienia
okrzyk z niezgbionych
otchani. Pom mi! Jestem tak daleko od domu! Czarnoksinicy
zacignli moj dusz

w smagane wichrem ciemnoci. Usiuj przerwa srebrn ni, ktra


wie mnie z
umierajcym ciaem. Kbi si wok. Ich rce s niczym szpony, a
ich oczy s czerwone jak
ognie jarzce si w mroku. Och, ocal mnie, siostro! Ich dotyk pali
mnie jak ogie! Zniszcz
moje ciao i zgubi moj dusz! C to przywiedli przede mnie? Och!
Syszc bezgraniczne przeraenie w jego gosie, Yasmina krzykna
przeraliwie i
przypada mu do piersi w bezmiernej udrce. Ciaem krla
wstrzsny straszliwe skurcze; z
wykrzywionych warg popyna piana, a zaciskajce si
spazmatycznie palce zostawiy sine
lady na ramionach dziewczyny. Jednak jego oczy straciy szklisty
wyraz, jakby wiatr rozwia
na chwil zasnuwajc je mg, i krl spojrza przytomnie na siostr.
Bracie! zakaa. Bracie
Spiesz si! jkn, a jego sabncy gos brzmia cakiem
rozumnie. Znam ju
przyczyn mojej zguby. Odbyem dalek podr i zrozumiaem
wszystko. To czarnoksinicy
z Himelii rzucili na mnie czar. Wydobyli moj dusz z ciaa i zabrali j
daleko, do kamiennej
komnaty. Tam prbuj zerwa srebrn ni ycia i uwizi moj dusz
w ciele ohydnego
potwora, ktrego przywiody z piekie ich zaklcia. Ach! Czuj ich
si! Twj pacz i ucisk
twych palcw sprowadziy mnie z powrotem, ale tylko na chwil.
Moja dusza wci trzyma
si ciaa, lecz ta wi sabnie. Szybko zabij mnie, zanim na zawsze
uwi mnie w tej
otchani!
Nie mog! szlochaa, bijc si w piersi.
Szybko, nakazuj ci! w sabncym szepcie pojawi si dawny
wadczy ton.
Zawsze bya mi posuszn usuchaj ostatniego rozkazu! Wylij m
czyst dusz na ono

Asury! Spiesz si, bo inaczej skaesz mnie na wieczny pobyt w ciele


obrzydliwej poczwary!
Zabij mnie, nakazuj ci! Zabij!
Z rozpaczliwym krzykiem Yasmina wyrwaa zza pasa nabijany
drogimi kamieniami sztylet
i zatopia go po rkoje w piersi brata. Krl wypry si, a po chwili
jego ciao zwiotczao;
ponury umiech wykrzywi martwe wargi. Yasmina rzucia si na
pokryt matami z sitowia
posadzk, tukc w ni zacinitymi piciami. Na zewntrz ryczay
konchy i grzmiay gongi,
a kapani ranili swe ciaa miedzianymi noami.
2
BARBARZYCA Z GR
Czunder Szan, gubernator Peszchauri, odoy zote piro i uwanie
odczyta list, ktry
wanie napisa na pergaminie opatrzonym pieczci swego urzdu.
Rzdzi w Peszchauri od
tak dawna jedynie dziki temu, e way kade sowo, zanim je
wypowiedzia czy napisa.
Niebezpieczestwo rodzi rozwag, a tylko ludzie ostroni yli dugo
w tym dzikim kraju,
gdzie rozpalone rwniny Vendhyi stykay si z poszarpanymi turniami
Himelii. Godzina
jazdy na zachd lub pnoc wystarczaa, by przekroczy granic i
znale si w Grach, gdzie
rzdzio prawo pici i noa.
Gubernator by w komnacie sam. Siedzc za bogato rzebionym,
inkrustowanym
mahoniowym stoem, widzia przez szerokie, otwarte dla ochody
okno kwadrat granatowego
nieba, usianego wielkimi, biaymi gwiazdami. Blanki przylegajcego
do okna muru rysoway
si ledwie widoczn, czarn lini, a dalsze strzelnice i ambrazury
giny na tle

rozgwiedonego nieba. Forteca gubernatora staa poza murami


miasta, strzegc wiodcej do
niego drogi. Wietrzyk poruszajcy gobelinami przynosi z ulic
Peszchauri sabe odgosy ycia
urywki jkliwej pieni lub cichy brzk cytry.
Gubernator powoli przeczyta to, co napisa, osaniajc doni oczy
przed wiatem
mosinego kaganka i bezgonie poruszajc wargami. Czytajc,
sysza stuk koskich kopyt
za barbakanem i ostre staccato gosu wartownika, dajcego podania
hasa. Skupiony nad
listem, nie zwrci na to uwagi. Pismo byo skierowane do wazama
Vendhyi na krlewskim
dworze w Ayodhyi i po zwyczajowych pozdrowieniach brzmiao
nastpujco:
Niechaj Waszej Ekscelencji bdzie wiadomo, e wiernie wypeniam
instrukcje Waszej
Ekscelencji. Tych siedmiu grali zamknem w dobrze strzeonym
tutejszym wizieniu i
ustawicznie l wieci w gry, i oczekuj, e ich wdz przybdzie
osobicie pertraktowa o
ich uwolnienie. Jednak on, jak do tej pory, nie uczyni adnego
posunicia z wyjtkiem
rozpowszechniania wieci, e jeeli nie zostan wypuszczeni, to spali
Peszchauri i prosz
Wasz Ekscelencj o wybaczenie pokryje sobie siodo moj skr.
Jest zdolny do podjcia
takiej prby, tak wic potroiem strae na murach. Czowiek ten nie
pochodzi z Gulistanu. Nie
mog przewidzie, co zrobi. Skoro jednak takie jest yczenie Devi
Gubernator zerwa si z fotela i w jednej chwili stan przy
ukowatych drzwiach. Sign
po zakrzywiony miecz, spoczywajcy w ozdobnej pochwie na stole.
Zastyg w tym gecie.
Osob, ktra wesza tak niespodziewanie, bya kobieta. Jej mulinowe
szaty nie zakryy

kosztownych ozdb, jak rwnie gibkoci i pikna ksztatnego,


smukego ciaa. Na jej
falujcych wosach, opasanych potrjnym warkoczem i ozdobionych
zotym pksiycem,
upita bya przejrzysta woalka, opadajca poniej piersi. Czarne oczy
spojrzay zza woalu na
zdumionego gubernatora, a biaa do stanowczym ruchem odsonia
twarz.
Devi!
Gubernator przyklkn na jedno kolano, ale zdziwienie i zaskoczenie
popsuy efekt tego
uroczystego hodu. Gestem nakazaa mu wsta. Pospiesznie
zaprowadzi j do fotela z koci
soniowej, przez cay czas pochylony w gbokim ukonie. Jednak
jego pierwsze sowa byy
sowami nagany.
Wasza Wysoko! To w najwyszym stopniu nierozsdne! Na
granicy jest
niespokojnie. Nieustanne napady z gr. Czy Wasza Wysoko
przybya z liczn wit?
Pokany orszak towarzyszy mi do Peszchauri odpara. Tam
zostawiam moich
ludzi i ruszyam do fortu z dwork imieniem Gitara.
Czunder Szan jkn ze zgroz.
Devi! Nie pojmujesz niebezpieczestwa. O godzin jazdy std gry
roj si od
barbarzycw, ktrzy z morderstw i gwatw uczynili sobie profesj.
Zdarzao si, e na
drodze midzy miastem a fortec porywano kobiety i zabijano
mczyzn. Peszchauri to nie
poudniowa prowincja
Jednak jestem tu, caa i zdrowa przerwaa mu z lekkim
zniecierpliwieniem.
Pokazaam mj sygnet stranikowi przy bramie oraz temu, ktry stoi
przed twoimi drzwiami;
pozwolili mi wej bez zapowiedzi, nie znajc mnie, ale
podejrzewajc, e jestem tajnym

kurierem z Ayodhyi. Nie tramy ju czasu. Masz jakie wieci od


wodza barbarzycw?
adnych prcz grb i przeklestw, Devi. Jest ostrony i
podejrzliwy. Uwaa, e to
puapka, i chyba trudno go o to wini. Kszatrijasi nie zawsze
dotrzymywali obietnic
skadanych ludziom gr.
On musi przyj moje warunki! przerwaa mu Yasmina,
zaciskajc pici, a
zbielay jej palce.
Nie rozumiem gubernator potrzsn gow. Kiedy udao mi
si pojma tych
siedmiu grali, powiadomiem o ich schwytaniu wazama, jak kae
zwyczaj, i wtedy, zanim
zdyem ich powiesi, przyszed rozkaz, by si z tym wstrzyma i
porozumie si z ich
wodzem. Tak te uczyniem, ale on, jak ju mwiem, zachowuje
rezerw. Ci ludzie nale do
plemienia Afgulisw, ale on jest przybyszem z Zachodu i zw go
Conanem. Zagroziem, e
powiesz ich jutro o wicie, jeeli nie przyjdzie.
wietnie! wykrzykna Devi. Dobrze si spisae. Powiem
ci, dlaczego wydaam
takie rozkazy. Mj brat powiedziaa zduszonym gosem i urwaa.
Gubernator pochyli
gow w zwyczajowym gecie szacunku dla zmarego monarchy.
Krl Vendhyi pad ofiar
czarw. Poprzysigam, e powic ycie, by ukara jego
mordercw. Umierajc,
naprowadzi mnie na lad, za ktrym poszam. Przeczytaam Ksig
ze Skelos i rozmawiaam
z bezimiennymi pustelnikami z jaski Jhelai. Dowiedziaam si, jak i
przez kogo zosta
zamordowany. Zrobili to Czarni Wrbici z Gry Yimsha.
Asuro! szepn poblady Czunder Szan.
Przeszya go wzrokiem.
Boisz si ich?

Kto si ich nie obawia, Wasza Wysoko? odpar. To demony


yjce w
bezludnych grach za przecz Zaibar. Jednak legendy mwi, e oni
rzadko wtrcaj si w
sprawy zwykych miertelnikw.
Nie wiem, dlaczego zabili mojego brata powiedziaa ale
przysigam na otarzu
Asury, e ich zniszcz! Potrzebuj pomocy grali. Bez nich
kszatrijaska armia nigdy nie
dotrze na Yimsh.
Tak mrukn Czunder Szan. To szczera prawda.
Musielibymy walczy o kad
pid ziemi, a grale zrzucaliby na nas gazy z kadego wzniesienia i
podrzynali nam garda
w kadej dolinie. Niegdy Turaczycy przedarli si przez Himeli,
lecz ilu z nich powrcio
do Khurusunu? Niewielu z tych, ktrzy uszli kszatrijaskim mieczom,
kiedy krl, twj brat,
rozbi ich jazd nad rzek Dumda, znw ujrzao Sekunderam.
Zatem musz podporzdkowa sobie nadgraniczne plemiona
powiedziaa. Ludzi,
ktrzy znaj drog na Yimsh
Ale oni obawiaj si Czarnych Wrbitw i unikaj tej przekltej
gry przerwa jej
gubernator.
Czy ich wdz, Conan, te si boi Wrbitw? spytaa.
No, jeeli o tym mowa mrukn gubernator to wtpi, czy
istnieje co, czego ten
wcielony diabe si boi.
Tak te mi mwiono. A wic to on jest czowiekiem, o ktrego mi
chodzi. Pragnie
uwolni swych siedmiu ludzi. Bardzo dobrze; cen za to bd gowy
Czarnych Wrbitw!
Ostatnie sowa wypowiedziaa gosem przepojonym nienawici, a jej
rce mimowolnie
zacisny si w pici. Stojc z dumnie uniesion gow i falujcymi
piersiami wygldaa jak

uosobienie pasji.
Gubernator ponownie przyklkn, wiedzc w swojej mdroci, e
kobieta miotana tak
burz uczu jest rwnie niebezpieczna dla wszystkich wok, jak
rozdraniona kobra.
Bdzie tak, jak Wasza Wysoko sobie yczy rzek, a kiedy
ochona troch, wsta i
odway si wypowiedzie sowa ostrzeenia: Nie mog
przewidzie, co uczyni Conan.
Grale zawsze byli niespokojni, a mam powody, by wierzy, e
turascy emisariusze
podegaj ich do napadw na nasze ziemie. Jak Wasza Wysoko wie,
Turaczycy zaoyli
na pnocy Sekunderam i inne miasta, chocia grskie plemiona wci
nie s podbite. Krl
Yezdigerd od dawna podliwie spoglda na poudnie i by moe
zamierza osign zdrad
to, czego nie udao mu si dokona si. Przyszo mi na myl, e ten
Conan moe by jednym
z jego szpiegw.
Zobaczymy odpara. Jeeli miuje swoich ludzi, zjawi si o
wicie pod bram, by
rokowa. Spdz t noc w fortecy. Przyjechaam do Peszchauri w
przebraniu, a moj wit
ulokowaam w gospodzie, nie w paacu. Oprcz nich tylko ty wiesz o
moim przybyciu.
Odprowadz Wasz Wysoko na kwater powiedzia
gubernator.
Kiedy wyszli na korytarz, skin na stojcego przed drzwiami
wartownika, ktry oddawszy
honory ruszy za nimi. Przed gabinetem czekaa te dworka,
zawoalowana tak samo jak jej
pani. Caa czwrka posza szerokim, krtym korytarzem, owietlonym
pomieniami
kopccych pochodni. Dotarli do pomieszcze przeznaczonych dla
wizytujcych notabli

gwnie generaw i wicekrlw, bo dotychczas nikt z krlewskiej


rodziny nie zaszczyci
jeszcze fortecy sw obecnoci. Czunder Szan mia niepokojce
wraenie, e pomieszczenie
nie jest odpowiednie dla tak wysoko postawionej osobistoci jak Devi,
i chocia staraa si,
by w jej obecnoci czu si swobodnie, by zadowolony, gdy go
odprawia. Wyszed,
kaniajc si nisko. Ca sub, jaka bya w forcie, wezwa, by
zatroszczya si o gocia i
chocia nie zdradzi, kim jest przybya postawi przed jej drzwiami
oddzia oszczepnikw,
a wrd nich wojownika, ktry pilnowa jego wasnej komnaty.
Zaaferowany, zapomnia
zastpi go innym onierzem.
Nie mina duga chwila od odejcia gubernatora, gdy Yasmina
przypomniaa sobie o
pewnej sprawie, ktr chciaa z nim przedyskutowa. Chodzio o
niejakiego Kerima Szacha,
szlachcica z Iranistanu, ktry przed przybyciem na dwr w Ayodhyi
mieszka przez jaki czas
w Peszchauri. Niejasne podejrzenia co do tego czowieka podsycia
jego obecno w
Peszchauri. Yasmina zastanawiaa si, czy Kerim Szach nie ledzi jej
od Ayodhyi. Bdc
rzeczywicie niezwyk Devi, nie wezwaa gubernatora do siebie, lecz
wysza na korytarz i
pospieszya do jego gabinetu.
Czunder Szan wszedszy do pokoju, zamkn drzwi i zbliy si do
stou. Wzi list, ktry
napisa by do wazama, i podar go na kawaki. Zaledwie skoczy,
usysza cichy szmer na
parapecie za oknem. Podnis wzrok i na tle rozgwiedonego nieba
dostrzeg niewyran
sylwetk. Do komnaty wskoczy jaki czowiek. W wietle kaganka
bysno dugie ostrze.

Sza! ostrzeg go gos. Nie rb haasu, bo wyl diabu


wsplnika!
Gubernator opuci rk wycignit po lecy na stole miecz. Zna
straszliw szybko
grali i zrczno, z jak posugiwali si zaibarskimi kindaami.
Napastnik by wysokim mczyzn, silnie zbudowanym i zwinnym
zarazem. Mia na sobie
strj grala, lecz jego pospne rysy i ponce niebieskie oczy nie
pasoway do ubioru.
Czunder Szan nigdy nie widzia kogo takiego; intruz z pewnoci nie
nalea do adnej ze
wschodnich ras musia by barbarzyc z dalekiego Zachodu.
Jednak jego zachowanie
zdradzao natur rwnie dzik i nieposkromion, jak natura
dugowosych grali
zamieszkujcych wyyny Gulistanu.
Przychodzisz po nocy jak zodziej skomentowa gubernator,
odzyskujc troch
pewnoci siebie, chocia pamita, e w zasigu gosu nie ma
stranikw. Jednak gral nie
mg o tym wiedzie.
Wdrapaem si na mur bastionu warkn intruz. Wartownik
w sam por
wystawi gow nad blanki, tak e mogem w ni stukn rkojeci
kindau.
Jeste Conan?
A kt by inny? Wysyae wieci, e chcesz, abym przyby i
paktowa z tob. No wic,
na Croma, przybyem! Trzymaj si z dala od stou albo wypruj ci
flaki!
Chc tylko usi odpar gubernator, ostronie opadajc na fotel
z koci soniowej,
ktry odsun od stou. Conan bez przerwy kry po pokoju,
podejrzliwie spogldajc w
kierunku drzwi i prbujc kciukiem ostrza swego metrowego
kindau. Stpa zupenie

inaczej ni Afgulisi i nie wdajc si we wschodnie subtelnoci,


powiedzia z szorstk
bezporednioci:
Masz siedmiu moich ludzi. Odmwie przyjcia okupu, jaki
zaofiarowaem. Czego, do
diaba, chcesz?
Porozmawiajmy o warunkach odpar ostronie.
Warunkach? W gosie przybysza pojawia si niebezpieczna,
gniewna nuta. O co
ci chodzi? Czy nie zaproponowaem ci zota?
Czunder Szan rozemia si.
Zota? W Peszchauri jest wicej zota, ni widziae na oczy.
Jeste kamc odparowa Conan. Widziaem suk zotnikw w
Khurusunie.
No, wicej, ni widzia ktokolwiek z Afgulisw poprawi si
Czunder Szan. A to
tylko kropla w morzu bogactw Vendhyi. Dlaczego mielibymy
poda zota? Wiksz
korzy przyniosoby nam powieszenie tych siedmiu zodziei.
Conan zakl siarczycie; minie jego brzowych ramion napiy si
jak postronki, a
duga klinga zadraa w zacinitej doni.
Rozupi twoj czaszk jak dojrzay melon!
W oczach grala pojawi si wcieky bysk, lecz gubernator tylko
wzruszy ramionami,
chocia nie odrywa oczu od lnicego ostrza.
Bez trudu moesz mnie zabi, a pewnie i umkn. Jednak to nie
pomoe tym siedmiu
winiom. Moi ludzie niechybnie powiesiliby ich. A przecie to
naczelnicy Afgulisw.
Wiem o tym warkn Conan. Cae plemi ujada na mnie jak
stado wilkw, e nie
staram si ich uwolni. Powiedz jasno, czego chcesz, bo na Croma!
jeeli nie bdzie
innego sposobu, skrzykn hord i poprowadz j pod same bramy
Peszchauri!

Widzc gniewny bysk w jego oczach, Czunder Szan nie wtpi, e ten
stojcy przed nim z
broni w rku barbarzyca jest do tego zdolny. Gubernator nie
wierzy, by nawet
najliczniejsza horda grali zdoaa zdoby miasto, ale wcale nie
pragn spustoszenia swej
prowincji.
Jest pewna misja, ktr musisz wypeni powiedzia, dobierajc
sowa tak ostronie,
jakby to byy brzytwy. Musisz
Conan wykrzywi wargi w wilczym grymasie; odskoczy w ty i
odwrci si twarz do
drzwi. Jego wyostrzone ucho pochwycio cichy szmer zbliajcych si
krokw. W tej samej
chwili drzwi otworzyy si gwatownie i do komnaty wkroczya
smuka posta w jedwabiach.
Zamkna drzwi za sob i stana jak wryta na widok grala.
Czunder Szan zerwa si z fotela; serce podeszo mu do garda.
Devi! krzykn bezwiednie, tracc na moment gow.
Devi! powtrzy jak echo barbarzyca.
Gubernator dostrzeg bysk w oku Conana i poj jego zamiary.
Krzykn rozpaczliwie i
chwyci za miecz, lecz gral porusza si z niszczycielsk
gwatownoci huraganu. Rzuci si
na gubernatora i uderzywszy rkojeci kindau powali go na
podog, po czym
muskularnym ramieniem zagarn oniemia Yasmin i skoczy do
okna. Czunder Szan,
rozpaczliwie prbujc si podnie, przez chwil widzia go na tle
nieba, wrd opoczcych
jedwabnych spdnic i machajcych rozpaczliwie koczyn schwytanej.
Sprbuj teraz powiesi moich ludzi! warkn triumfalnie Conan,
skoczy na blanki i
znikn. Gubernator usysza przeraliwy krzyk Yasminy.
Stra! Stra! wrzasn gubernator.
Wsta i saniajc si, podbieg do drzwi. Otworzy je i wytoczy si na
korytarz. Echo

nioso jego krzyki po korytarzach, sprowadzajc wojownikw, ktrzy


wytrzeszczali oczy na
widok gubernatora trzymajcego si za rozbit, zakrwawion gow.
Wyprowadzi jazd! rycza. Porwanie!
Mimo przeraenia pozostao mu jeszcze do rozsdku, by nie
wyjawia caej prawdy.
Stan jak wryty, syszc ttent kopyt za oknem, rozpaczliwe wrzaski
dziewczyny i triumfalny
okrzyk barbarzycy.
Pogna schodami w d, a za nim pobiegli zdumieni stranicy. Na
fortecznym dziedzicu
zawsze stacjonowa oddzia jazdy, w kadej chwili gotowych
wyruszy w pole. Czunder Szan
osobicie poprowadzi szwadron w pocig za zbiegiem, chocia w
gowie krcio mu si tak
mocno, e musia oburcz trzyma si ku sioda. Nie zdradzi, kim
bya porwana,
powiedzia jedynie, e szlachcianka noszca krlewski sygnet zostaa
uprowadzona przez
wodza Afgulisw. Wprawdzie porywacz znikn im z oczu razem ze
swoj ofiar, wiedzieli
jednak, ktrdy pojedzie drog wiodc wprost do wylotu doliny
Zaibar. Noc bya
bezksiycowa; przymione wiato gwiazd ukazywao stojce wzdu
drogi chaty
wieniakw. Czarne kontury fortecznych bastionw i wie Peszchauri
zostay za plecami
jadcych. Daleko przed nimi wznosiy si czarne ciany gr Himelii.
3
KHEMSA UYWA CZARW
W rozgardiaszu, jaki zapanowa w fortecy, gdy stranikw wezwano
do broni, nikt nie
zauway, e towarzyszca Devi dworka wylizgna si przez wielk
bram i znikna w

ciemnociach. Podkasawszy wysoko spdnice pobiega do miasta. Nie


podya drog, lecz
na skrty, przez pola i pagrki, omijajc poty i przeskakujc przez
rowy irygacyjne z wpraw
wywiczonego biegacza. Zanim dotara do murw Peszchauri, ttent
koni pocigu ucich za
wzgrzami. Dziewczyna nie podesza do wielkich wrt, przy ktrych
oparci na wczniach
wartownicy wytali wzrok, wpatrujc si w ciemno i zastanawiajc
si nad przyczyn
panujcego w forcie zamieszania. Posza wzdu muru, a dotara do
miejsca, z ktrego
moga zobaczy wznoszc si nad blankami wie. Wtedy przytkna
donie do ust i wydaa
cichy, niesamowity i dziwnie przenikliwy okrzyk.
Prawie natychmiast zza ambrazury wychylia si czyja gowa i
spuszczona lina zakoysaa
si na murze. Dziewczyna zapaa sznur, woya nog w ptl, na
kocu pomachaa rk.
Szybko i gadko wcignito j na pionow, kamienn cian. Ju po
chwili wgramolia si na
blanki i stana na paskim dachu domu zbudowanego przy murze
otaczajcym Peszchauri.
Przy otwartej klapie mczyzna w todze z wielbdziej weny
spokojnie zwija lin, niczym
nie okazujc, by wcignicie dorosej kobiety na pitnastometrow
cian przyszo mu z
trudem.
Gdzie Kerim Szach? wysapaa, zdyszana po dugim biegu.
pi na dole. Przynosisz wieci?
Conan porwa Devi z fortecy i zabra j w gry! wypalia,
niemal poykajc sowa w
popiechu.
Twarz Khemsy nie zdradzaa adnych uczu; kiwn tylko owinit
turbanem gow i
powiedzia:
Kerim Szach bdzie zadowolony, kiedy si o tym dowie.

Czekaj! Dziewczyna zarzucia mu rce na szyj. Dyszaa


ciko, nie tylko z wysiku.
Jej oczy pony w mroku jak dwa czarne diamenty. Uniesion w gr
twarz przysuna do
twarzy Khemsy, ktry wprawdzie przyj jej ucisk, ale nie
odwzajemni go.
Nie mw nic Hyrkaczykowi! wysapaa. Wykorzystajmy t
wiadomo dla
siebie! Gubernator i jego ludzie pojechali w gry, ale rwnie dobrze
mogliby ciga ducha.
Czunder Szan nie powiedzia nikomu, e to Devi zostaa porwana.
Oprcz nas nikt w
Peszchauri i w forcie o tym nie wie.
Jaki z tego poytek dla nas? rozwaa mczyzna. Moi
panowie wysali mnie z
Kerimem Szachem, abym dopomaga mu w kady
Dopom sobie! krzykna z pasj. Zrzu to jarzmo!
Chcesz powiedzie Mam okaza nieposuszestwo moim
panom? wyjka i
przytulona do niego dziewczyna poczua, e zimny dreszcz wstrzsa
caym jego ciaem.
Tak! potrzsna nim wciekle. Ty te jeste czarodziejem!
Dlaczego masz by
niewolnikiem, uywa swej mocy tylko po to, by wynosi innych?
Uyj swej sztuki dla
siebie!
Nie wolno mi! Khemsa dygota jak w febrze. Nie nale do
Czarnego Krgu.
Tylko na rozkaz moich panw omielam si korzysta z wiedzy, jak
dziki nim posiadem.
Ale moesz j wykorzysta! przekonywaa go namitnie.
Zrb, o co prosz! To
oczywiste, e Conan porwa Devi, aby trzyma j jako zakadniczk i
wymieni na siedmiu
naczelnikw uwizionych przez gubernatora. Zabij ich, eby Czunder
Szan nie mg posuy

si nimi do wykupienia Devi. Potem udamy si w gry i odbierzemy


j Afgulisom. Noe nie
pomog im przeciw twoim czarom. Wemiemy okup; skarby
vendhyaskich krlw bd
nasze, a kiedy bdziemy je mieli, okpimy Kszatrijasw i sprzedamy
Devi krlowi Turanu.
Bdziemy bogatsi ni w najmielszych marzeniach! Bdziemy mogli
opaci wojownikw.
Zajmiemy Korbul, wypdzimy Turaczykw z gr i wylemy nasze
wojska na poudnie.
Zostaniemy wadcami imperium!
Khemsa te zacz dysze, trzsc si jak li w jej ucisku; wielkie
krople potu spyway
mu po poszarzaej twarzy.
Kocham ci! krzykna dziko, wijc si w jego ramionach,
ciskajc go mocno i
gwatownie nim potrzsajc. Uczyni ci krlem! Z mioci do
ciebie zdradziam swoj
pani ty z mioci do mnie zdrad swoich mistrzw! Czemu
obawiasz si Czarnych
Wrbitw? Kochajc mnie, ju zamae jedno z ich praw! Zam
pozostae! Jeste rwnie
potny jak oni!
Nawet czowiek z lodu nie wytrzymaby aru namitnoci 1 pasji
bijcego z jej ust. Z
nieartykuowanym okrzykiem Khemsa przycisn dziewczyn do
siebie, odchylajc jej gow
w ty i zasypujc gradem pocaunkw.
Zrobi to! powiedzia ochrypym z emocji gosem. Chwia si
jak pijany. Moc,
ktr obdarzyli mnie moi mistrzowie, posuy mnie, nie im! Bdziemy
wada wiatem
Chod wic! uwolniwszy si delikatnie z jego obj, zapaa go
za rk i pocigna
w kierunku otworu w dachu. Najpierw musimy si upewni, e
gubernator nie wymieni
tych siedmiu Afgulisw na Devi.

Khemsa poszed za ni jak w transie; zeszli po drabinie i znaleli si w


niewielkiej
komnacie. Kerim Szach lea nieruchomo na ou, osaniajc twarz
zgitym ramieniem, jakby
razio go agodne wiato mosinej lampy. Dziewczyna zapaa
Khems za rk i szybkim
gestem przesuna doni po swojej szyi. Khemsa unis do, lecz
zaraz wyraz jego twarzy
zmieni si. Potrzsn gow.
Jadem jego sl mrukn. Poza tym on nam nie moe
przeszkodzi.
Wyszed z dziewczyn przez drzwi prowadzce na wskie, krte
schody. Gdy lekkie kroki
ucichy, Kerim Szach podnis si z oa. Otar pot z czoa. Nie
lkaby si pchnicia noem,
ale Khemsy ba si jak jadowitego gada.
Ludzie spiskujcy na dachach powinni pamita o ciszaniu gosu
mrukn.
Khemsa zwrci si przeciw swoim panom, a poniewa tylko przez
niego mogem si z nimi
porozumiewa, nie mog ju liczy na ich pomoc. Od tej pory bd
dziaa na wasn rk.
Wsta, szybko podszed do stou, wyj zza pasa piro i pergamin, po
czym skreli kilka
zwizych zda:
Do Kosru Chana, gubernatora Sekunderamu: Cymeryjczyk Conan
porwa Devi Yasmin
do wioski Afgulisw. Nadarza si sposobno schwytania Devi, czego
od tak dawna pragnie
krl. Wylij natychmiast trzy tysice jezdnych. Bd ich oczekiwa z
przewodnikami w
dolinie Guraszach.
Skoczywszy podpisa list nazwiskiem, ktre nawet nie przypominao
nazwiska Kerim
Szach.
Potem wyj ze zotej klatki gobia i cienkim drutem umocowa mu
do nogi zwinity w

malekiej tulejce pergamin. Nastpnie podszed szybko do okna i


wypuci ptaka w noc.
Gob zatrzepota skrzydami, zapa rwnowag i znikn w mroku
jak migy cie.
Chwyciwszy paszcz, hem i miecz, Kerim Szach wypad z komnaty i
zbieg po krtych
schodach.
Budynek wizienia w Peszchauri by odgrodzony od reszty miasta
potnym murem, za
ktry prowadziy tylko jedne, osadzone w ukowatym portalu i okute
elazem wrota. W
zawieszonym nad portalem kagacu pony smolne szczapy, a przy
drzwiach siedzia w
kucki wartownik z tarcz i oszczepem, opierajc czoo o drzewce swej
broni i poziewujc od
czasu do czasu.
Nagle stranik zerwa si na rwne nogi. Daby gow, e nawet nie
zmruy oka, a jednak
stan przed nim czowiek, ktrego nadejcia nie zauway.
Mczyzna ten mia na sobie tog
z wielbdziej weny i zielony turban. Migotliwe wiato pochodni
rzucao na jego twarz
cienie, w ktrych jarzya si para dziwnie byszczcych oczu.
Kto tam? spyta wartownik, nastawiajc wczni. Kim
jeste?
Przybysz nie okazywa zmieszania, chocia grot oszczepu dotkn
jego piersi. Z niezwyk
intensywnoci wpatrywa si w wojownika.
Co masz robi? spyta nagle.
Strzec bramy! odpar mechanicznie wartownik zduszonym
gosem; sta bez ruchu
jak posg, a jego spojrzenie stao si szkliste i nieobecne.
Kamiesz! Masz sucha mnie! Popatrzye mi w oczy i twoja
dusza ju nie naley do
ciebie. Otwrz te drzwi!
Sztywno, z twarz zastyg w grymasie zdziwienia, stranik odwrci
si, wydoby zza

pasa wielki klucz, przekrci go w olbrzymim zamku i szeroko


otworzy bram. Pniej stan
na baczno, patrzc przed siebie niewidzcym wzrokiem.
Z cienia wysuna si kobieta i niecierpliwie pooya rk na
ramieniu hipnotyzera.
Ka mu, by przyprowadzi nam konie, Khemsa szepna.
Nie ma potrzeby odpar Khemsa. Podnoszc nieznacznie gos
powiedzia do
wartownika: Spenie swe zadanie! Zabij si!
Wojownik jak w transie opar koniec wczni o ziemi tu przy cianie
i przytkn wski
grot do swego brzucha, poniej eber. Wolno, flegmatycznie opad na
ni caym ciarem, tak
e ostrze przeszo na wylot i wyszo mu midzy opatkami. Ciao
zelizno si po drzewcu i
lego spokojnie, z wczni sterczc wysoko w gr, jak odyga
jakiego straszliwego
drzewa.
Dziewczyna patrzya na to z pospn fascynacj, a Khemsa chwyci
j za rami i
pocign za sob. Pochodnie owietlay wsk przestrze midzy
murem zewntrznym i
wewntrznym, ktry by niszy i zaopatrzony w szereg nieregularnie
rozmieszczonych drzwi.
Patrolujcy ten teren wojownik podszed wolnym krokiem do
otwierajcej si bramy, czujc
si tak bezpiecznie, e niczego nie podejrzewa do chwili, gdy
Khemsa i dziewczyna wyonili
si z przejcia. Wtedy byo ju za pno. Khemsa nie traci czasu na
hipnotyzowanie ofiary,
ale jego towarzyszce i tak wydawao si, e jest wiadkiem czarw.
Stranik gronie
zamierzy si wczni i otworzy usta do ostrzegawczego krzyku,
ktry cignby rj
oszczepnikw z wartowni, lecz Khemsa lew rk odbi drzewce w
bok jak somk, a jego

prawa rka zatoczya krtki uk, jakby mimochodem muskajc szyj


wojownika. Stranik
run ze zamanym karkiem na bruk, nie wydawszy nawet jku.
Khemsa nie zwraca ju na niego uwagi. Podszed do pierwszych z
brzegu drzwi i opar
otwart do o masywny zamek z brzu. Drzwi ustpiy z
rozdzierajcym uszy trzaskiem.
Idca za Khemsa dziewczyna zobaczya, e grube, tekowe drewno
poszo w drzazgi, brzowe
rygle zostay wygite i wyrwanie z gniazd, a wielkie zawiasy s
zamane i wykrzywione.
Czterdziestu mczyzn uderzajcych ptonowym taranem nie
spowodowaoby wikszego
zniszczenia. Pijany wolnoci Khemsa korzysta ze swej mocy,
cieszc si ni i naduywajc
jej, jak mody olbrzym z niepotrzebnym wigorem wykorzystuje si
swoich mini w
ryzykownych wyczynach.
Wyamane drzwi prowadziy na may dziedziniec, owietlony
blaskiem pochodni.
Naprzeciw zobaczyli grub krat z elaznych prtw. Dostrzegli
zacinit na kracie
owosion do i biaka byszczcych w ciemnoci oczu.
Khemsa przez chwil sta bez ruchu, spogldajc w mrok, z ktrego
odpowiadao mu
spojrzenie paajcych renic. Pniej sign za pazuch i sypn na
bruk gar lnicego i
skrzcego si pyu. Buchn zielony ogie, owietlajc dziedziniec.
Bysk ukaza sylwetki
siedmiu ludzi stojcych nieruchomo za krat, uwidaczniajc kady
szczeg ich obszarpanych
gralskich strojw i orle rysy zaronitych twarzy. aden nie odezwa
si, ale w oczach mieli
lk i owosionymi rkami mocno ciskali prty.
Ogie zgas, ale blask pozosta; drca kula lnicej zieleni, pulsujca
i drgajca na

kamieniach u stp Khemsy. Winiowie nie mogli oderwa od niej


oczu. Kula wyduya si
z wolna, zmienia si w spiral jasno wieccego, zielonkawego
dymu, ktry wi si i skrca
jak olbrzymia mija rozprostowujca byszczce, falujce sploty. Ta
wstga nagle
przeksztacia si w obok cicho suncy po bruku prosto w
kierunku kraty. Winiowie
patrzyli na to szeroko otwartymi ze strachu oczami, prty dray w
rozpaczliwym ucisku ich
palcw. Z rozchylonych ust grali nie wydoby si aden dwik.
Zielona chmura dotara do
kraty, kryjc j przed wzrokiem dziewczyny. Jak mga przesczya si
przez prty i spowia
grali.
Z gstych kbw dobieg zduszony jk, jakby pograjcego si w
wodzie czowieka. To
byo wszystko.
Khemsa dotkn ramienia dziewczyny, patrzcej na to szeroko
otwartymi ze zdumienia
oczami. Odwrcia si i mechanicznie posza za nim, ogldajc si
jeszcze przez rami. Opar
ju rzednia; tu przy kracie wida byo par obutych w sanday stp,
skierowanych w gr, a
take niewyrane zarysy siedmiu nieruchomych, bezadnie
rozrzuconych cia.
A teraz dosidziemy wierzchowca szybszego od kadego z koni
wyhodowanych w
stajniach miertelnikw rzek Khemsa. Bdziemy w
Afgulistanie przed witem.
4
SPOTKANIE NA PRZECZY
Devi Yasmina nigdy nie moga sobie przypomnie szczegw swego
porwania.

Zaskoczenie i szybko, z jak potoczyy si wydarzenia, oszoomiy


j; tylko oderwane
wraenia utkwiy jej w pamici: obezwadniajcy ucisk potnego
ramienia, ponce oczy
porywacza i jego gorcy oddech palcy jej szyj. Skok przez okno na
blanki, szalecza
ucieczka po murach i dachach, kiedy sparaliowa j lk przed
upadkiem, pniej zuchwae
zelizgnicie si po linie przywizanej do anguu (porywacz opuci
si po niej byskawicznie,
trzymajc ofiar bezwadnie przewieszon przez rami) wszystko
to pozostawio w
pamici Devi tylko niewyrany lad. Nieco lepiej pamitaa szybki
bieg nioscego j z
dziecinn atwoci czowieka, cie drzew i skok na siodo dziko
rcego i parskajcego
bakaskiego ogiera. Pniej szalony pd i omot kopyt krzeszcych
iskry na kamiennej
drodze wiodcej przez wzgrza.
Gdy odzyskaa jasno myli, pierwszym jej uczuciem bya szalona
wcieko i wstyd.
Bya przeraona. Wadcy zotych krlestw na poudnie od Himelii byli
uwaani nieomal za
bogw; a ona przecie bya Devi Vendhya! Niepohamowany gniew
przytumi strach.
Krzykna dziko i zacza si wyrywa. Ona, Yasmina, przerzucona
przez k sioda
gralskiego naczelnika jak zwyka dziewka z targowiska! Conan tylko
nieco mocniej zacisn
ylaste ramiona i Yasmina po raz pierwszy w yciu zostaa si
zmuszona do posuszestwa.
Jego rce otaczay elaznym uciskiem kibi dziewczyny. Spojrza na
ni i umiechn si
szeroko. W wietle gwiazd bysny biae zby. Luno puszczone
wodze leay na
powiewajcej grzywie ogiera, ktry mkn po usianym gazami
szlaku, napinajc wszystkie

minie i cigna z wysiku. Jednak Conan bez trudu, niemal niedbale,


utrzymywa si w
siodle, jadc jak centaur.
Psie! wykrztusia. Zapacisz za to gow! Dokd mnie
wieziesz?
Do wiosek Afgulisw odpar, ogldajc si przez rami.
W dali, za wzgrzami, przez ktre przejechali, na murach fortecy
migotay pomyki
pochodni; dostrzeg te bysk wiata wiadczcy o tym, e otwarto
wielk bram. Conan
wybuchn gromkim miechem, huczcym jak grski potok.
Gubernator wysa za nami jedcw rzek z rozbawieniem.
Na Croma,
zabierzemy go na mi przejadk! Jak mylisz, Devi, chyba
wymieni siedmiu grali za
kszatrijask ksiniczk?
Raczej wyl armi, by powiesi ci razem z twoim diabelskim
pomiotem obiecaa
mu z przekonaniem.
Zamia si serdecznie i przycisn j mocniej do siebie, sadzajc w
wygodniejszej pozycji.
Jednak Yasmina uznaa to za now zniewag i wznowia daremne
szamotania, dopki nie
stwierdzia, e to go tylko rozmiesza. Ponadto wskutek szamotaniny
jej zwiewne, opoczce
na wietrze jedwabne szaty byy w okropnym nieadzie. Dosza do
wniosku, e godniej bdzie
zachowa wynios powag i pogrya si w gniewnym milczeniu.
Jednak podziw zaj miejsce gniewu, kiedy dotarli do wylotu doliny
Zaibar, ziejcego
niczym wyrwa w jeszcze ciemniejszych cianach skalnych, ktre
zagrodziy im drog jak
kolosalne szace. Wydawao si, e jaki gigantyczny n wyci to
przejcie w litej skale. Po
obu stronach wznosiy si na setki metrw strome zbocza, kryjc
wylot doliny w gbokim

cieniu. Nawet Conan niewiele mg dostrzec w tych ciemnociach,


lecz wiedzc, e cigaj
go jedcy z fortu, i znajc drog na pami, nie wstrzymywa konia.
Wielkie zwierz nie
zdradzao jeszcze oznak zmczenia. Przemknli jak byskawica drog
biegnc dnem doliny,
wspili si na stok i przebyli nisk gra, po ktrej obu stronach
zdradliwe upki czyhay na
nieostrony krok, po czym wypadli na szlak cigncy si wzdu lewej
ciany wwozu.
W gstym mroku nawet Conan nie mg dostrzec zasadzki
zastawionej przez zaibarskich
grali. Wanie przejeda obok ciemnego wylotu jednego z
bocznych paroww, gdy w
powietrzu wisn oszczep i z guchym stukniciem wbi si w bok
galopujcego rumaka.
Wielki ogier zara przeraliwie, potkn si i w penym biegu run
na ziemi. Jednak Conan
spostrzeg leccy oszczep i zareagowa z szybkoci byskawicy.
Zeskoczy z padajcego konia, trzymajc dziewczyn w ramionach,
by nie porania si o
gazy. Spad na nogi jak kot, wepchn brank w rozpadlin i odwrci
si, wycigajc
kinda.
Yasmina, zbita z tropu gwatownoci wydarze, nie wiedzc nawet,
co si waciwie
stao, zobaczya niewyrany ksztat wyaniajcy si z ciemnoci,
usyszaa tupot bosych ng
na skale i szmer ocierajcych si o ciao achmanw. Dostrzega bysk
stali, krtk wymian
ciosw i w mroku rozleg si ohydny chrzst, gdy kinda Conana
rozupa czaszk
przeciwnika.
Cymeryjczyk odskoczy i przyczai si pod oson skal. W mroku dao
si sysze jakie
poruszenie i nagle stentorowy gos rykn:
C to, psy? Chcecie umkn? Naprzd, przeklci! Bra ich!

Conan drgn, spojrza w ciemno i krzykn:


Czy to ty, Yar Afzalu?
Usyszeli okrzyk zdumienia i ciche pytanie:
Conan? To ty?
Tak! zamia si Cymeryjczyk. Chod tu, stary zbju.
Zabiem jednego z twoich
ludzi.
Wrd ska wszczo si zamieszanie, zamigota pomyk, urs w
jasny pomie pochodni i
zbliy si do nich, migoczc. W miar jak si zblia, z ciemnoci
wyaniaa si brodata
twarz. Czowiek trzymajcy pochodni podnis j wysoko i
wycign szyj, wpatrujc si w
labirynt gazw; w drugiej rce dziery wielki, zakrzywiony talwar.
Conan wysun si
naprzd, chowajc swj kinda, a nieznajomy zobaczywszy go rykn
radonie.
Tak, to Conan! Wyjdcie zza ska, psy! To Conan!
W krgu wtego wiata pojawili si inni: dzicy, obszarpani, brodaci
mczyni o
ponurych spojrzeniach, z dugimi noami w doniach. Nie spostrzegli
Yasminy, bo
Cymeryjczyk zasania j swym potnym ciaem. Zerkajca zza tej
osony dziewczyna po raz
pierwszy tej nocy poczua lodowaty dreszcz strachu. Ci mczyni
byli bardziej podobni do
wilkw ni do ludzi.
Na co tak polujesz noc, Yar Afzalu? pyta Conan tgiego
wodza, ktry wyszczerzy
zby jak brodaty upir.
Kto wie, co si moe trafi po zmroku? My, Wazulisi, jestemy
ptakami nocy. A co z
tob, Conanie?
Mam brank odpar Cymeryjczyk i odsuwajc si na bok,
odsoni skulon Devi.
Signwszy dugim ramieniem w rozpadlin wycign drc
Vendhyank.

Yasmina stracia sw wyniosa poz. Bojaliwie spogldajc na


otaczajcy j krg
brodatych twarzy, czua co na ksztat wdzicznoci wobec czowieka,
ktry obejmowa j
gestem waciciela. Kto przysun pochodni bliej i day si sysze
gone sapnicia, gdy
na widok dziewczyny gralom zaparo dech w piersiach.
To moja branka ostrzeg Conan, spogldajc znaczco na
czowieka, ktrego zabi,
lecego tu za krgiem wiata. Jechaem z ni do Afgulistanu, ale
zabilicie mi konia, a
Kszatrijasi s tu za mn.
Jed z nami do mojej wioski zaproponowa Yar Afzal. W
wwozie mamy ukryte
konie. Nie zdoaj nas wytropi w ciemnociach. Mwisz, e s tu za
wami?
Tak blisko, e sysz ju stuk kopyt na kamieniach odpar
ponuro Conan.
Wazulisi nie tracili czasu; natychmiast zgaszono pochodni i
obszarpane postacie wtopiy
si w mrok. Conan porwa Devi w ramiona; nie opieraa si. Ostre
kamienie raniy jej
delikatne, obute w mikkie pantofelki stopy; czua si saba i
bezbronna wrd gbokich
ciemnoci panujcych pod tymi kolosalnymi, poszarpanymi turniami.
Czujc, jak dygocze w zimnych podmuchach jczcego w wwozie
wiatru, Conan zerwa z
ramion wystrzpiony paszcz i owin nim dziewczyn. Jednoczenie
ostrzegawczo sykn jej
do ucha, nakazujc milczenie. Wprawdzie nie syszaa cichego stukotu
kopyt, ktry
pochwyciy czue uszy grali, lecz bya zbyt wystraszona, by nie
usucha.
Nie widziaa niczego, prcz kilku zamglonych gwiazd wysoko w
grze, ale po
gstniejcym mroku poznaa, e znaleli si w ciasnym parowie.
Usyszaa jakie szmery,

niespokojne poruszenia koni. Po krtkiej wymianie zda Conan


dosiad wierzchowca
wojownika, ktrego zabi. Podnis dziewczyn i posadzi j przed
sob. Cicho jak zjawy ca
band wyjechali z wwozu. Za nimi na szlaku pozosta martwy ko i
zabity mczyzna,
ktrych p godziny pniej znaleli jedcy z fortu. Rozpoznali w
wojowniku Wazulisa i
wycignli odpowiednie wnioski.
Wtulona w ramiona swego porywacza Yasmina nie moga opanowa
sennoci. Mimo
nierwnoci drogi, wznoszcej si i opadajcej na przemian, konna
jazda miaa pewien rytm,
ktry w poczeniu ze zmczeniem i oszoomieniem spowodowanym
nadmiarem wrae
sprowadza nieprzezwycion potrzeb snu. Yasmina zupenie
stracia poczucie czasu i
kierunku. Jechali w kompletnych ciemnociach, w ktrych od czasu
do czasu dostrzegaa
niewyrane zarysy gigantycznych cian skalnych, wznoszcych si
niczym czarne bastiony
lub wielkie turnie sigajce gwiazd; czasem wyczuwaa pustk
ziejcych w dole przepaci i
przenika j lodowaty podmuch wiejcego wrd niebotycznych
szczytw wiatru. Stopniowo
wszystko okry mikki opar snu, tak e stuk koskich kopyt i chrzst
uprzy wydaway si
nierealnymi odgosami z sennych majakw.
Yasmina z trudem uwiadomia sobie, e kto j ciga z konia i wnosi
po schodach.
Pniej pooono j na czym mikkim i szeleszczcym, podoono
co chyba zwinity
paszcz pod gow i troskliwie otulono szat, ktr przedtem
owin j Conan. Usyszaa
miech Yar Afzala.
To cenna zdobycz, Conanie. Godna wodza Afgulisw.

Ale nie wziem jej dla siebie pada burkliwa odpowied. Za t


dziewk wykupi z
wizienia moich siedmiu naczelnikw, niech ich diabli!
To byy ostatnie sowa, jakie usyszaa, nim zapada w gboki sen.
Spaa, gdy zbrojni jedcy przemierzali pogrone w mroku gry i
wayy si losy
krlestwa. Tej nocy mroczne wwozy i parowy rozbrzmieway
brzkiem podkw
galopujcych rumakw, wiata gwiazd odbijay si w hemach i
zakrzywionych ostrzach, a
niesamowite stwory nawiedzajce poszarpane szczyty wyglday zza
ska, nie wiedzc, co si
dzieje.
Kilka takich widmowych postaci na wychudych koniach przyczaio
si w
nieprzeniknionych ciemnociach parowu, czekajc, a ttent kopyt
ucichnie w dali. Ich
przywdca, dobrze zbudowany mczyzna w hemie i przetykanym
zotem paszczu,
ostrzegawczo podnis w gr do, trzymajc j tak, dopki jedcy
nie przejechali. Pniej
zamia si cicho.
Musieli zgubi lad! Albo dowiedzieli si, e Conan dotar ju do
wiosek Afgulisw.
Bdzie potrzeba wielu jedcw, by wykurzy go z tej lisiej nory. O
wicie pojawi si tu
wiele szwadronw.
Jeli bdzie waka, bd te upy mrukn kto za jego plecami,
mwic dialektem
irakzajskim.
Bd upy odpar czowiek w hemie lecz najpierw musimy
dotrze do Doliny
Guraszah i zaczeka na jazd, ktra jeszcze przed witem wyruszy z
Sekunderamu.
Spi konia i wyjecha z parowu, a jego ludzie ruszyli w lad za nim
jak trzydzieci

obszarpanych zjaw.
5
CZARNY OGIER
Kiedy Yasmina obudzia si, soce byo ju wysoko na niebie.
Dziewczyna pozostaa na
posaniu, toczc pustym spojrzeniem i zastanawiajc si, gdzie jest.
Zbudzia si w peni
wiadoma tego, co si stao. Wszystkie koci bolay j od dugiej
jazdy, a jej jdrne ciao
wci jeszcze odczuwao ucisk muskularnego ramienia mczyzny,
ktry uwiz j tak
daleko.
Leaa na owczej skrze przykrywajcej barg z lici rzuconych na
podog z mocno
udeptanej gliny. Pod gow miaa zwinity kouch, a okrywa j
wystrzpiony paszcz.
Znajdowaa si w duym pomieszczeniu o nierwnych, lecz grubych
cianach z nie
ociosanych gazw spojonych wysuszonym na socu botem. Potne
belki podtrzymyway
taki sam sufit, w ktrym zauwaya zasonity klap waz. W grubych
cianach nie byo
okien, tylko wskie strzelnice. Byy jedne drzwi: solidna pyta z brzu,
niewtpliwie
zrabowana z jakiej vendhyaskiej wiey straniczej. Naprzeciw nich
widnia szeroki otwr,
.zamknity kilkoma mocnymi, drewnianymi prtami. Za nimi Yasmina
ujrzaa wspaniaego
czarnego ogiera przeuwajcego suche siano. Budynek suy za
fortec, mieszkanie i stajni
jednoczenie.
W drugim kocu pomieszczenia dziewczyna w kaftanie i
workowatych gralskich
spodniach kucna przy maym ognisku, smac paski misa na
elaznym ruszcie opartym na

kamieniach paleniska. Niewysoko nad podog w suficie by


okopcony otwr, przez ktry
uchodzia cz dymu. Reszta unosia si niebieskawymi pasemkami
w komnacie.
Gralka zerkna przez rami na Yasmin, ukazujc twarz o miaych,
urodziwych rysach,
po czym wrcia do swego zajcia. Na zewntrz day si sysze
mskie gosy i po chwili do
chaty wszed Conan, otworzywszy kopniakiem drzwi. wiato
poranka opromienio jego
olbrzymi posta i Yasmina dostrzega kilka szczegw, ktrych nie
moga zauway w
nocy. Jego odzie bya czysta i nie podarta. Szerokiego pasa, za
ktrym tkwi kinda w
ozdobnej pochwie, nie powstydziby si ksi, a rozchylona koszula
ukazywaa stal
turaskiej kolczugi.
Twoja branka obudzia si, Conanie powiedziaa Wazuliska.
Cymeryjczyk mrukn co pod nosem, podszed do ognia i zgarn
paski baraniny na
kamienny talerz. Przykucnita nad ogniskiem gralka umiechna si
do niego i rzucia jaki
soczysty dowcip, na co on odpowiedzia wyszczerzeniem zbw i
zaczepiwszy nog o jej
biodro wywrci dziewczyn na ziemi. Wygldao na to, e te
niewybredne arty sprawiaj
Wazulisce przyjemno, ale Conan nie zwraca ju na ni uwagi.
Wydobywszy skd wielk
pajd chleba i miedziany dzban z winem, zanis wszystko Yasminie,
ktra podniosa si z
posania i spojrzaa na niego ze zdumieniem.
To kiepski wikt, jak na Devi, dziewczyno, ale lepszego nie mamy
mrukn. W
kadym razie napeni ci odek.
Postawi misk na ziemi i nagle Yasmina poczua, e jest okropnie
godna. Bez sowa

usiada ze skrzyowanymi nogami na pododze i postawiwszy misk


na podoku zacza je
palcami, ktre musiay jej teraz zastpi sztuce. Mimo wszystko
umiejtno przystosowania
si to jedna z cech prawdziwego arystokraty. Conan sta z rkami
zaoonymi za pas, patrzc
na ni z gry. Nigdy nie siada na wschodni sposb, ze
skrzyowanymi nogami.
Gdzie jestem? spytaa nagle.
W chacie Yar Afzala, wodza KurumWazulisw odpar.
Afgulistan ley dobre
par mil na zachd std. Zostaniemy tu przez jaki czas. Kszatrijasi
przeczesuj gry,
szukajc ci; grale wyrnli ju kilka oddziakw.
Co zamierzasz? spytaa.
Zatrzyma ci, a Czunder Szan zgodzi si wypuci moich
siedmiu bydokradw
mrukn. Kobiety Wazulisw wyciskaj atrament z lici szoki i ju
niedugo bdziesz
moga napisa list do gubernatora.
Nagy przypyw gniewu wstrzsn Yasmin, gdy pomylaa o
zoliwym kaprysie losu,
ktry sprawi, e jej plany obrciy si wniwecz, i uczyni j winiem
tego wanie
czowieka, ktrego zamierzaa pochwyci w sie swych intryg.
Odrzucia misk z resztkami
posiku i zerwaa si na rwne nogi, zaciskajc zby ze zoci.
Nie napisz adnego listu! Jeli nie odwieziesz mnie z powrotem,
powiesz twoich
siedmiu ludzi i jeszcze tysic innych!
Wazuliska parskna drwicym miechem, a Conan zmarszczy
gronie brwi; wtedy
otworzyy si drzwi i wmaszerowa Yar Afzal. Wdz Wazulisw by
rwnie wysoki jak
Conan i potniejszej postury, ale przy muskularnym Cymeryjczyku
wydawa si tusty i

nieruchawy. Pogadzi rudaw brod i spojrza znaczco na gralk,


ktra niezwocznie
wstaa i opucia chat. Yar Afzal zwrci si do kompana:
Te przeklte psy szemrz, Conanie rzek. Chc, ebym ci
zabi i wzi okup za
dziewczyn. Mwi, e to szlachcianka, co kady moe pozna po jej
stroju. Pytaj, czemu
afguliskie psy maj skorzysta, jeeli to my ryzykujemy, chowajc j
w naszej wiosce?
Poycz mi konia rzek Conan. Wezm j i odjad.
Phi! prychn Yar Afzal. Mylisz, e nie potrafi utrzyma w
ryzach moich ludzi?
Ka im taczy w samych koszulach, jeli mnie zdenerwuj. Nie
kochaj ci, to prawda
tak samo jak wszystkich cudzoziemcw ale ja dobrze pamitam, e
kiedy uratowae mi
ycie. Chodmy do nich, Conanie wanie wrci zwiadowca.
Conan podcign pas i wyszed z wodzem na zewntrz. Zamknli
drzwi za sob. Yasmina
zerkna przez strzelnic. Zobaczya otwart przestrze oraz rzd chat
z kamieni i bota, nagie
dzieci bawice si wrd gazw i wysokie, smuke gralki zajte
swoimi obowizkami.
Tu przed chat wodza ujrzaa krg silnie zaronitych, obszarpanych
mczyzn,
siedzcych na ziemi i twarzami zwrconych do drzwi. Kilka metrw
przed nimi sta Conan z
Yar Afzalem, suchajc siedzcego ze skrzyowanymi nogami
mczyzny. Wojownik mwi
do wodza chrapliwym, wazuliskim dialektem, ktry Yasmina z trudem
moga zrozumie,
chocia czci edukacji, jak odebraa, bya nauka jzykw
Iranistanu i pokrewnych
dialektw gulistaskich.
Rozmawiaem z Dagozaninem, ktry zeszej nocy widzia gromad
jedcw rzek

zwiadowca. Czai si w pobliu miejsca, gdzie wdz Conan


natkn si na nasz zasadzk.
Dagozanin sysza, co mwili przejedajcy. By wrd nich Czunder
Szan. Znaleli
zabitego konia i jeden z onierzy rozpozna, e to wierzchowiec
Conana. Znaleli te trupa
wazuliskiego wojownika. Doszli do wniosku, e Wazulisi zabili
Conana i porwali
dziewczyn, tak wic porzucili zamiar cigania go do Afgulistanu.
Jednak nie wiedzieli, z
ktrej wioski pochodzi martwy wojownik, a my nie zostawilimy
ladw, ktrymi mgby
pody Kszatrijas. Tak wic pojechali do najbliszej wioski
Wazulisw, do Jugry, spalili j i
zabili wielu ludzi. Jednak wojownicy Kojura wpadli na nich w
ciemnociach, zadajc im
cikie straty i ranic gubernatora. Pozostali Kszatrijasi umknli pod
oson nocy do Doliny
Zaibar, ale jeszcze przed wschodem soca wrcili z posikami i od
rana w grach tocz si
walki. Mwi, e Vendhyanie zbieraj wielk armi, by oczyci gry
wok Zaibaru.
Wojownicy wszystkich plemion ostrz noe i szykuj zasadzki na
kadej przeczy, a po
Dolin Guraszach. Ponadto Kerim Szach powrci w gry.
Wok rozlegy si ciche pomruki i Yasmina nachylia si bliej do
otworu, syszc
nazwisko czowieka, ktry budzi jej podejrzenia.
Dokd si uda? spyta Yar Afzal.
Dagozanin nie wiedzia. Ma ze sob trzydziestu Irakzajczykw z
niej pooonych
wiosek. Pojechali i zniknli gdzie w grach.
Irakzajczycy to szakale czyhajce na okruchy z lwiej paszczy
warkn Yar Afzal.
Rzucaj si na pienidze, ktre Kerim Szach rozrzuca garciami
wrd nadgranicznych

plemion, kupujc ludzi jak konie. Nie lubi go, mimo e jest naszym
krewniakiem z
Iranistanu.
Nie jest powiedzia Conan. Znam go od dawna. To
Hyrkaczyk, szpieg
Yezdigerda. Jeli go zapi, powiesz jego skr na tamaryszku.
Ale Kszatrijasi! wykrzykn jeden z siedzcych w pokrgu
wojownikw.
Mamy siedzie na tykach i czeka, a nas std wykurz? W kocu
dowiedz si, w ktrej
wiosce uwiziono dziewczyn. Zaibarczycy nie kochaj nas; pomog
Kszatrijasom.
Niech tu przyjd mrukn Yar Afzal. Utrzymamy wwozy
przeciw konnicy.
Jeden z mczyzn zerwa si na nogi i pogrozi Conanowi pici.
Mamy bra na siebie cae ryzyko, a on zbierze owoce! wrzasn.
Mamy walczy
za niego?
Conan stan nad nim i pochyliwszy si nieco, spojrza prosto w
zaronit twarz. Nie
wycign kindau, lecz trzyma lew doni jego pochw, znaczco
wystawiajc rkoje.
Nikogo nie prosz, by walczy za mnie rzek agodnie.
Wycignij bro, jeli si
odwaysz, parszywy psie!
Wazulis odskoczy, prychajc jak kot.
Sprbuj mnie tkn, a tych pidziesiciu ludzi rozszarpie ci na
kawaki!
zaskrzecza.
Co!? rykn Yar Afzal, purpurowiejc z gniewu. Nastroszy
wsy i wypi brzuch.
Czyby by wodzem Kurumu? Czy Wazulisi suchaj rozkazw
Yar Afzala, czy
ndznego kundla?
Wojownik skuli si, a wdz doskoczy do niego, zapa za gardo i
zacz dusi, a twarz

ofiary staa si sinofioletowa. Wtedy cisn nim wciekle o ziemi i


stan nad nim z szabl w
rku.
Czy jeszcze kto kwestionuje moj wadz? rykn, a jego
wspplemiecy ponuro
wbili wzrok w ziemi, gdy omiata ich wojowniczym spojrzeniem.
Yar Afzal chrzkn pogardliwie i wepchn bro do pochwy gestem,
ktry sam w sobie
stanowi obraz. Pniej kopn z wciekoci lecego podegacza,
wydobywajc z jego ust
ryk blu.
Obejdziesz posterunki na skaach i dowiesz si, czy co spostrzegli
rozkaza i
mczyzna odszed, trzsc si ze strachu i zgrzytajc zbami z
wciekoci.
Yar Afzal ciko opad na kamie, pomrukujc pod nosem do siebie.
Conan sta blisko
niego na szeroko rozstawionych nogach, z kciukami zatknitymi za
pas, przymruonymi
oczyma patrzc na zgromadzonych wojownikw. Spogldali na niego
ponuro, nie omielajc
si prowokowa gniewu Yar Afzala, lecz nienawidzc przybysza tak,
jak tylko grale
potrafi.
Teraz suchajcie mnie, wy synowie bezpaskich kundli, a powiem
wam, co wdz
Conan i ja zaplanowalimy, by wyprowadzi w pole Kszatrijasw!
bawoli ryk Yar Afzala
ciga sponiewieranego Wazulisa, oddalajcego si z miejsca narady.
Mczyzna min rzd chat, cigany zoliwymi uwagami i miechem
kobiet, ktre byy
wiadkami jego klski, po czym spiesznie ruszy szlakiem, wijcym
si wrd gazw i ska w
gr.
Zaledwie dotar do pierwszego zakrtu i znikn z oczu mieszkacw
wioski, stan jak

wryty i rozdziawi usta ze zdziwienia. Nie wierzy, by kto obcy mg


dosta si do doliny
Kurumu nie odkryty przez sokolookich obserwatorw na szczytach, a
jednak na niskiej pce
skalnej przy ciece siedzia nieznajomy mczyzna w todze z
wielbdziej weny i zielonym
turbanie.
Wazulis otworzy usta do krzyku, a jego do skoczya do rkojeci
noa. Jednak w tej
samej chwili jego oczy napotkay spojrzenie obcego i krzyk zamar
mu w gardle, a do
opada bezwadnie. Stan nieruchomo jak posg, wpatrujc si w dal
szklistym i nieobecnym
wzrokiem.
Przez kilka minut trwali tak bez ruchu; pniej czowiek w zielonym
turbanie nakreli
palcem jaki tajemniczy znak na kamieniu. Wazulis nie zauway, by
nieznajomy umieci
co w pobliu tego symbolu, lecz nagle na skale co zabyso
okrga lnica kula,
wygldajca jak polerowany wgiel. Czowiek w turbanie podnis j
i rzuci Wazulisowi,
ktry chwyci j bezwiednie.
Zanie to Yar Afzalowi powiedzia nieznajomy. Wazuliski
wojownik odwrci si
sztywno i pomaszerowa ciek z powrotem, trzymajc czarn kul w
wycignitej rce.
Mijajc chaty, nawet nie zwrci uwagi na nowe szyderstwa kobiet.
Zdawa si ich nie
sysze.
Czowiek na skalnym wystpie spoglda za nim z tajemniczym
umieszkiem. Nad
krawdzi pki pojawia si gowa dziewczyny patrzcej na niego z
podziwem i odrobin
lku, jakiego nie czua jeszcze poprzedniej nocy.
Dlaczego to zrobie? spytaa.
Czule pogadzi jej czarne loki.

Czyby wci jeszcze bya oszoomiona po jedzie na


powietrznym rumaku, e
wtpisz w moj mdro? rozemia si. Tak dugo jak yje Yar
Afzal, Conan jest
bezpieczny wrd Wazulisw. Jest ich wielu, a ich noe s ostre.
Wymyliem
bezpieczniejszy sposb ni osobiste zabicie Cymeryjczyka i
odbieranie dziewczyny
Wazulisom. Nie trzeba czarodzieja, by przewidzie, co zrobi
wazuliscy wojownicy z
Conanem, gdy moja ofiara poda wodzowi Kurumu kul z Yezud.
Tymczasem przed chat Yar Afzal przerwa w p sowa swoj tyrad
ze zdziwieniem i
niezadowoleniem, widzc, e czowiek, ktrego wysa na obchd,
przepycha si przez tum.
Kazaem ci obej posterunki! rykn wdz. Nie moge tego
zrobi w tak krtkim
czasie!
Wojownik nie odpowiada; sta bez ruchu, patrzc niewidzcym
spojrzeniem na wodza i
wycigajc rk z zacinit w niej czarn kul. Conan spojrzawszy
Yar Afzalowi przez
rami, mrukn co i chcia zapa wodza za rk, lecz nim zdy to
uczyni, Wazulis w
przypywie gniewu uderzy wojownika zacinit w pi doni,
obalajc go na ziemi jak
osa. Czarna kula wypada z rki powalonego i potoczya si pod nogi
Yar Afzala, ktry
chyba dopiero wtedy j zauway; schyli si i podnis j z ziemi.
Pozostali wojownicy,
spogldajcy ze zdziwieniem na towarzysza, zobaczyli, e wdz
pochyla si, ale nie
dostrzegli, co podnis.
Yar Afzal wyprostowa si, spojrza na kul i zrobi ruch, jakby
zamierza wepchn j za
pas.

Zaniecie tego gupca do chaty warkn. Wyglda na


zjadacza lotosu. Patrzy na
mnie takim pustym spojrzeniem. Ja Auu!
W prawej doni, przesuwajcej si do pasa, wdz poczu nagle jakie
dziwne mrowienie.
Umilk, stojc i wpatrujc si przed siebie; w doni czu jakie lekkie
poruszenia co si
zmieniao, ruszao, yo. Jego palce nie zaciskay si ju na gadkiej,
byszczcej kuli. Ba si
spojrze; jzyk przywar mu do podniebienia i do nie chciaa si
otworzy. Zdumieni
wojownicy ujrzeli, e oczy Yar Afzala rozszerzyy si okropnie i krew
odpyna mu z
twarzy. Nagle z jego ust ukrytych w gstwinie rudawej brody wydoby
si przeraliwy krzyk
blu; wdz zachwia si i pad jak raony gromem, wycigajc przed
siebie praw rk. Leg
twarz do ziemi, a spomidzy jego rozchylonych palcw wypezn
pajk odraajcy
czarny stwr o wochatych odnach i tuowiu lnicym jak
polerowany wgiel. Mczyni
wrzasnli i cofnli si gwatownie. Korzystajc z tego, pajk dopad
szczeliny w skale i
znikn.
Wojownicy spojrzeli po sobie niepewnie. Nagle wrd gwaru da si
sysze donony,
rozkazujcy gos, dobiegajcy nie wiadomo skd. Pniej kady z
mczyzn, ktrzy byli tam
obecni (i uszli z yciem) twierdzi, e to nie on krzycza, ale wszyscy
syszeli te sowa.
Yar Afzal nie yje! Zabi obcego!
To haso zjednoczyo grali. Zwtpienie, niedowierzanie i strach
znikny w przypywie
niepohamowanej dzy krwi. Pod niebo wzbi si wcieky ryk, gdy
Wazulisi natychmiast
podchwycili pomys. Z oczami poncymi nienawici runli naprzd,
opoczc poami

paszczy i wznoszc noe do ciosu.


Conan zareagowa rwnie szybko. W mgnieniu oka skoczy do drzwi
chaty. Jednak grale
byli zbyt blisko i stanwszy w progu, musia odwrci si i odbi cios
zadany prawie
metrowym ostrzem. Rozupa czaszk napastnika; umkn pchnicia
noem i rozpru brzuch
jego posiadaczowi; lew rk zwali na ziemi kolejnego przeciwnika,
a ostrzem trzymanym
w prawej przeszy innego i z caej siy uderzy plecami w
zamknite drzwi. Opadajce
ostrze odupao drzazgi z framugi tu przy jego uchu, ale drzwi
ustpiy pod uderzeniem jego
potnych ramion i Cymeryjczyk tyem wpad do rodka. W teje
chwili brodaty gral
wymierzy wcieke pchnicie, straci rwnowag i rozcign si jak
dugi w progu. Conan
pochyli si, zapa go za fady odzienia i odrzuciwszy w gb
komnaty, pchn drzwi w
twarze atakujcych. Rozleg si trzask amanych koci i w nastpnej
chwili Conan zasun
rygle i odwrci si pospiesznie, by stawi czoo mczynie, ktry
zerwa si ju z podogi i
run na niego jak szaleniec.
Yasmina wtulia si w kt, patrzc ze zgroz na walczcych,
miotajcych si tam i z
powrotem po pomieszczeniu, niemal wpadajcych na ni od czasu do
czasu; chat wypeni
szczk i bysk stali, a na zewntrz gromada napastnikw wya jak
stado wilkw, walc
kindaami w mosine drzwi i tukc w nie gazami. Kto
przytaszczy pie drzewa i drzwi
zaczy dygota pod potnymi uderzeniami.
Dziewczyna zakrya uszy rkami, toczc bdnym wzrokiem. Zacite
zmagania
walczcych w chacie i wcieke wycie na zewntrz przyprawiay j o
szalestwo. Ogier ra i

kwicza, omoczc podkowami o ciany swej przegrody. Okrci si i


wierzgn kopytami
przez prty w tej samej chwili, gdy gral, cofajcy si przed
morderczym atakiem
Cymeryjczyka, dotkn przegrody plecami. Krgosup Wazulisa
trzasn w trzech miejscach
jak sprchniaa ga i wojownik polecia na Conana, obalajc go, tak
e obaj runli na ubit
glin podogi.
Yasmina krzykna i skoczya naprzd; wydarzenia potoczyy si tak
szybko, e wydao
si jej, e obaj nie yj. Znalaza si przy nich akurat wtedy, gdy
Conan odepchn trupa na
bok i zacz si podnosi. Zapaa go za rami, trzsc si jak w
febrze.
Och, yjesz! Mylaam mylaam, e ci zabi! Spojrza na ni:
na poblad,
zwrcon ku niemu twarz i szeroko otwarte, czarne oczy.
Czemu drysz? spyta. Dlaczego miaoby ci obchodzi, czy
yj, czy nie?
Przez chwil na jej twarzy pojawi si cie wyniosego grymasu;
odsuna si, czynic
do aosn prb udawania dawnej Devi.
Wol ju ciebie ni to stado wilkw wyjcych na zewntrz
odpara, wskazujc na
drzwi i kamienn framug, ktra zacza si kruszy.
Dugo nie wytrzyma mrukn Conan, po czym odwrci si i
szybko podszed do
przegrody, w ktrej znajdowa si ogier.
Yasmina zacisna donie i wstrzymaa oddech, widzc, jak odsuwa na
bok poamane prty
i podchodzi do szalejcego zwierzcia. Ogier wspi si na tylne nogi,
bijc kopytami,
szczerzc zby, rc przeraliwie i rozdymajc nozdrza, lecz Conan
doskoczy do niego i z
nadludzk si chwyciwszy za grzyw, zmusi, by sta spokojnie.
Rumak parska i trzs si

nerwowo, ale da sobie zaoy uprz i nabijane zotem siodo z


szerokimi, srebrnymi
strzemionami.
Cymeryjczyk zawrci konia i zawoa Yasmin, ktra podesza
ostronie, trzymajc si
poza zasigiem kopyt ogiera. Conan majstrowa przy kamiennej
cianie przegrody, mwic
cicho do dziewczyny:
S tu ukryte drzwi, o ktrych nawet Wazulisi nic nie wiedz. Yar
Afzal pokaza mi je
kiedy, kiedy si upi. Wychodz prosto na parw za chat. Ha!
Pocign za niewinnie wygldajcy wystp ciany i cay jej fragment
odchyli si do
rodka na naoliwionych, elaznych szynach. Spojrzawszy przez otwr
Yasmina zobaczya
wsk rozpadlin w pionowym skalnym urwisku wznoszcym si
kilka metrw za tyln
cian chaty. Conan wskoczy na konia, podnis dziewczyn i
posadzi przed sob. Za ich
plecami grube drzwi jkny jak ywe stworzenie i upady z
trzaskiem; przez otwr
natychmiast wdar si tum zaronitych, wyjcych wniebogosy
wojownikw z kindaami w
doniach. Wielki ogier wypad z chaty jak wystrzelony z katapulty i
pogna parowem,
wycignity w biegu jak struna, toczc z pyska paty piany.
Ten manewr by cakowitym zaskoczeniem dla Wazulisw. Okaza si
te zupen
niespodziank dla skradajcych si parowem. Wszystko wydarzyo si
tak szybko, a wielki
rumak pomkn z tak huraganow szybkoci, e czowiek w
zielonym turbanie nie zdy
usun si z drogi. Run potrcony przez galopujcego konia, a
towarzyszca mu
dziewczyna wrzasna przeraliwie. Conan widzia j przez chwil
krtk jak mgnienie oka

smuka, ciemnowosa pikno w jedwabnych szarawarach i


wysadzanym klejnotami
napierniku, przyciskajca si do ciany rozpadliny. Czarny ko
pomkn jak li gnany
wichrem, unoszc Cymeryjczyka i jego brank, a krwioercze wycie
grali zmienio si we
wrzask przeraenia blu, kiedy przecisnli si przez ukryte drzwi i
wbiegli do parowu.
6
GRA CZARNYCH WRBITW
Dokd teraz? Yasmina prbowaa siedzie prosto na kolebicym
si siodle,
przycinita do porywacza. Z lekkim wstydem uwiadomia sobie, e
dotknicie jego
muskularnego ciaa nie byo nieprzyjemne.
Do Afgulistanu odpar. To daleka droga, ale ogier zaniesie
nas tam bez trudu,
chyba e wpadniemy na twoich przyjaci lub wrogw mojego
plemienia. Teraz, kiedy Yar
Afzal nie yje, ci przeklci Wazulisi bd nam depta po pitach.
Dziwi mnie, e jeszcze ich
za nami nie wida.
Kim by czowiek, ktrego stratowae? zapytaa.
Nie wiem. Nigdy przedtem go nie widziaem. Na pewno nie by
Gulisem. Nie mam
pojcia, co, do diaba, tam robi. Bya tam te dziewczyna.
Tak Yasmina zmarszczya brwi. Nie pojmuj tego. To bya
moja dworka, Gitara.
Mylisz, e chciaa mi pomc? I e ten czowiek to jej przyjaciel?
Jeeli tak, to Wazulisi
schwytali ich oboje.
No mrukn Conan nie moemy nic na to poradzi. Jeli
wrcimy, obedr nas ze
skry. Nie rozumiem, jak ta dziewczyna moga dotrze tak daleko w
towarzystwie tylko

jednego mczyzny, i to, sdzc po ubiorze, uczonego. Jest w tym co


bardzo dziwnego. Ten
czowiek, ktrego Yar Afzal poturbowa i wysa na obchd
posterunkw, rusza si jak
lunatyk. Widziaem w Zamorze kapanw odprawiajcych swe
koszmarne rytuay w ukrytych
wityniach ich ofiary miay takie same spojrzenie. Kapan
popatrzy komu w oczy,
wymamrota kilka zakl i czowiek zaczyna si zachowywa jak
ywy trup: spogldajc
szklistym wzrokiem, robi, co mu kazano.
Ponadto widziaem, co ten czowiek mia w rku i co podnis Yar
Afzal. Wygldao to jak
wielka, czarna pera, taka jak nosz witynne suki w Yezud, kiedy
tacz przed czarnym,
kamiennym pajkiem, ktremu oddaj cze. Yar Afzal trzyma j w
doni; nie podnis nic
wicej. A jednak kiedy upad nieywy, spomidzy palcw wybieg mu
pajk podobny do
bstwa Yezud, tylko mniejszy. Pniej, kiedy Wazulisi stali, nie
wiedzc, co pocz, jaki
gos krzykn, by mnie zabili i wiem, e ten gos nie nalea do
adnego z wojownikw ani
do adnej z kobiet, ktre zgromadziy si przy chatach. Wygldao na
to, e nadlecia z gry.
Yasmina nic nie odpowiedziaa. Zerkna na surowe sylwetki
wznoszcych si wok
szczytw i zadraa. Ten ponury krajobraz napeni jej dusz rozpacz.
W tej pospnej, pustej
krainie wszystko mogo si zdarzy. Ludziom zrodzonym na gorcych
rwninach bogatego
Poudnia wielowiekowe tradycje kazay wierzy, e ziemi t spowija
opar tajemnicy i grozy.
Soce stao ju wysoko na niebie, gnbic ziemi wciekym arem, a
jednak wiatr
wiejcy kaprynymi porywami zdawa si spada z lodowych zboczy.
W pewnej chwili

Yasmina usyszaa w grze wist, ktry nie by podmuchem wiatru, i


spogldajc na czujnie
wpatrujcego si w niebo Conana, zrozumiaa, e i on uzna to za
niezwyke. Dziewczynie
wydawao si, e po bkitnym niebie przemkna jaka zamazana
smuga, jakby co bardzo
szybko przeleciao im nad gowami, ale nie bya pewna, czy jej si nie
przywidziao. Oboje
pozostawili to bez komentarza, ale Conan ukradkowo sprawdzi, czy
kinda atwo wysuwa
si z pochwy.
Podali ledwie widoczn ciek schodzc w parowy tak gbokie,
e soce nigdy nie
docierao do ich dna, to znw wspinajc si na strome zbocza, gdzie
piargi w kadej chwili
groziy osuniciem si spod ng albo wiodc ostrymi jak n
graniami opadajcymi po obu
stronach w niezgbione, zasnute niebieskaw mgiek przepacie.
Soce zaczo si chyli ku zachodowi, kiedy dotarli do wskiego
traktu, wijcego si
midzy turniami. Conan cign wodze i skierowa konia na
poudnie, niemal prostopadle do
poprzedniego kierunku jazdy.
Ta droga prowadzi do wioski Galzajw wyjani. Ich kobiety
chodz tdy po
wod. Potrzebne ci nowe odzienie.
Spojrzawszy na swj zwiewny strj Yasmina przyznaa mu racj.
Pantofelki ze
zotogowiu byy w strzpach, tak samo jak suknie i jedwabna
bielizna, ktre mao co
zasaniay. Strj odpowiedni na ulicach Peszchauri niezbyt si
sprawdza wrd ostrych ska
Himelii.
Dotarszy do zakrtu Conan zsiad i pomg Yasminie zej z konia.
Czekali dusz
chwil. W kocu Cymeryjczyk kiwn gow z zadowoleniem,
chocia dziewczyna nic nie

syszaa.
Nadchodzi kobieta mrukn.
Yasmina w nagym przypywie paniki chwycia go za rami.
Chyba nie nie zabijesz jej?
Zazwyczaj nie zabijam kobiet mrukn chocia niektre z
tych gralek to istne
wilczyce. Nie umiechn si, jakby usysza dobry art nie
zabij jej. Na Croma, nawet
zapac jej za rzeczy! Jak ci si to podoba?
Wydoby gar zotych monet i schowa je z powrotem, oprcz
najwikszej. Devi skina
gow ze znaczn ulg. Wydawao si rzecz oczywist, e mczyni
zabijaj i gin, ale
dreszcz przebieg jej po plecach na myl o tym, e mogaby patrze,
jak morduje si kobiet.
Wreszcie zza zakrtu wyonia si oczekiwana posta wysoka,
szczupa Galzajka,
niosca wielki, pusty bukak. Zobaczya ich; stana jak wryta i bukak
wypad jej z rk.
Zrobia ruch, jakby zamierzaa rzuci si do ucieczki, ale zaraz
zrozumiaa, e Conan jest zbyt
blisko, by zdoaa mu umkn, i stana spokojnie, patrzc na nich z
mieszanin strachu i
ciekawoci.
Conan pokaza jej monet.
Jeli oddasz tej kobiecie swoje ubranie powiedzia dam ci ten
pienidz.
Reakcja gralki bya natychmiastowa. Umiechna si szeroko ze
zdziwieniem i
zadowoleniem, po czym z typowo gralsk pogard dla
konwenansw ochoczo zrzucia
haftowany serdak, zdja bufiaste spodnie i koszul o szerokich
rkawach oraz skrzane
sanday. Zgarnwszy wszystko na kup, ofiarowaa zawinitko
Conanowi, ktry poda je
zdumionej Devi.

Id za t ska i przebierz si nakaza, raz jeszcze udowadniajc,


e nie jest
himelijskim gralem. Zwi swoje suknie w wze i przynie mi,
kiedy skoczysz.
Pienidze! domagaa si jazgotliwie Galzajka, wycigajc
podliwie rce. Zoto,
ktre mi obiecae!
Cymeryjczyk rzuci jej monet; zapaa j w powietrzu, ugryza na
prb, po czym
schowaa j we wosy, pochylia si, podniosa bukak i posza drog
dalej, pozbawiona
zarwno wstydu, jak i ubrania. Conan czeka z pewn
niecierpliwoci, a Devi, po raz
pierwszy w yciu, ubierze si sama. Kiedy wysza zza skay, zakl ze
zdziwienia i Yasmina
poczua przypyw dziwnego podniecenia na widok nieskrywanego
podziwu malujcego si na
jego twarzy. Czua wstyd, zmieszanie i ukucie prnoci, jakiej nigdy
przedtem nie
dowiadczaa, a jego palce spojrzenie przeszywao j dreszczem.
Conan pooy cik do
na jej ramieniu i obrci Devi dookoa, ogldajc ze wszystkich stron.
Na Croma! rzek. W tych powczystych, nieziemskich
szatach wydawaa si
zimna, obojtna i daleka jak gwiazda! Teraz jeste kobiet z krwi i
koci! Wesza za skay
jako Devi Vendhya wysza jako gralska dziewczyna, ale tysic
razy pikniejsza od
wszystkich dziewek Zaibaru! Bya bogini teraz jeste kobiet!
Wymierzy jej mocnego klapsa, a Yasmina, uznajc to tylko za wyraz
swoistego hodu, nie
oburzya si. Wraz ze zmian odzienia zmienia si te jej osobowo.
Owadny ni
tumione dotychczas uczucia i pragnienia, jak gdyby zrzucajc
krlewskie szaty, pozbya si
kajdan uprzedze i zahamowa.

Jednak Conan nie zapomnia o grocym niebezpieczestwie. Im


bardziej oddalali si od
Zaibaru, tym mniej prawdopodobne stawao si spotkanie z
kszatrijaskimi oddziaami, lecz
przez cay czas nasuchiwa odgosw wiadczcych o tym, e mciwi
Wazulisi z Kurumu
wci depcz im po pitach.
Umieciwszy Devi w siodle, sam wskoczy na konia i znw skierowa
wierzchowca na
zachd. Zawinitko z ubiorem, ktre mu daa, cisn w
trzystumetrow otcha gbokiego
wwozu.
Czemu to zrobie? pytaa. Dlaczego nie dae ubrania
dziewczynie?
Jedcy z Peszchauri przeczesuj gry powiedzia. Bd
nkani i napadani przez
cay czas, a w odwecie zniszcz kad wiosk, ktr zdoaj zdoby.
Mog te skierowa si
na zachd. Gdyby znaleli dziewczyn noszc twj strj, zmusiliby
j torturami do
mwienia i mogaby ich naprowadzi na nasz lad.
Co ona teraz zrobi? spytaa Yasmina.
Wrci do wioski i powie, e zostaa napadnita. O, na pewno wyl
za nami pocig.
Jednak najpierw musi pj nabra wody; gdyby omielia si wrci
bez niej, zostaaby
wybatoona. To daje nam sporo czasu. Nigdy nas nie zapi. Przed
wieczorem
przekroczymy granic Afgulistanu.
Nigdzie tu nie wida ladu ludzkich osiedli zauwaya Yasmina.
Nawet jak na
Himeli, ten rejon wydaje si szczeglnie pusty. Nie napotkalimy
uczszczanej cieki od
chwili, gdy porzucilimy trakt, na ktrym spotkalimy Galzajk.
W odpowiedzi wskaza rk na pnocny zachd, gdzie dostrzega
wyniosy szczyt przez

strzeliste turnie.
To Yimsha mrukn Conan. Gralskie plemiona buduj swe
wioski najdalej, jak
mog, od tej gry.
Yasmina zesztywniaa. Yimsha! szepna. Gra Czarnych
Wrbitw!
Tak mwi odpar. Jeszcze nigdy nie dotarem tak blisko
niej. Odbilimy na
pnoc, by unikn kszatrijaskich wojownikw, ktrzy mogliby si
zapuci a tu.
Uczszczany szlak z Kurumu do Afgulistanu biegnie dalej na
poudnie. Ten jest stary i rzadko
uywany.
Yasmina wpatrywaa si intensywnie w odlegy szczyt. Zacisna
donie, a paznokcie
wbiy si w rowe ciao.
Ile czasu potrzeba, aby dotrze std na Yimsh?
Reszt dnia i ca noc odpar z umiechem. Chcesz tam
jecha? Na Croma, to nie
miejsce dla zwykego miertelnika, sdzc po tym, co opowiadaj
grale.
Czemu nie skrzykn si i nie pozabijaj demonw, ktre tam
mieszkaj? pytaa.
Z mieczami przeciw czarom? Poza tym oni nigdy nie wtrcaj si
do ludzkich spraw,
chyba e kto wejdzie im w parad. Nigdy nie widziaem adnego z
nich, chocia
rozmawiaem z ludmi, ktrzy przysigli, e ich spotkali. Mwili, e o
wschodzie lub
zachodzie soca widzieli wrd ska mieszkacw Yimshy:
wysokich, milczcych mczyzn
w czarnych togach.
A ty? Obawiaby si ich zaatakowa?
Ja? ta myl wydaa mu si czym nowym. No, gdyby mi
weszli w drog, to
okazaoby si, czy ja, czy oni. Jednak nie mam z nimi adnych zwad.
Przybyem w te gry,

by zebra ludzi, a nie wojowa z czarodziejami.


Yasmina nic nie powiedziaa. Patrzya na szczyt jak na ywego
nieprzyjaciela, czujc, jak
gniew i nienawi na nowo wzbieraj w jej piersi. W jej gowie
zacza kiekowa nowa myl.
Spiskowaa, pragnc rzuci przeciw panom Yimshy tego oto
czowieka, w ktrego mocy si
znalaza. Moe by inny sposb, by osign ten cel. Nie moga si
myli co do wyrazu, jaki
pojawi si w jego dzikich, niebieskich oczach, kiedy na ni patrzy.
Niejedno krlestwo
upado, gdy drobne, biae kobiece donie pocigny za nitki
przeznaczenia Nagle drgna i
wskazaa palcem.
Patrz!
Nad dalekim szczytem unosi si ledwie widoczny obok o
niezwykym ksztacie.
Matowoczerwony, skrzy si zotymi pasmami. By w nieustannym
ruchu; obraca si,
wirowa i gwatownie kurczy. Po chwili zmieni si w wirujcy
stoek, byszczcy w
promieniach soca. Nagle oderwa si od onieonego wierzchoka
gry, jak wielobarwne
pirko przepyn po niebie i znikn w jego bkitnym bezmiarze.
Co to mogo by? spytaa niepewnie Yasmina, gdy
wybrzuszenie grani zasonio
szczyt; mimo swego pikna widok ten budzi niepokj.
Tutejsi nazywaj to Dywanem Yimshy, ale nie wiem, co to oznacza
rzek Conan.
Kiedy widziaem, jak piciuset tubylcw uciekao, jakby sam diabe
depta im po pitach,
kryjc si w skaach i jaskiniach, poniewa zauwayli, e ta
karmazynowa chmura odrywa si
od wierzchoka. Co u
Wanie przejechali przez wsk szczelin, jak noem wycit w
pionowej skale, i znaleli

si na szerokim wystpie, majc poszarpane zbocze po jednej, a


gigantyczne urwisko po
drugiej stronie. Pk t bieg na p zatarty szlak. Kryjc si wrd
skalnych grzbietw i
znw pojawiajc si w regularnych odstpach, monotonnie opada w
d. Wyjechawszy ze
szczeliny prowadzcej na pk, czarny ogier parskn i stan jak
wryty. Conan popdzi go
niecierpliwie, lecz ko tylko parskn i podrzuci bem, drc i
napinajc minie, jakby
natrafi na jak niewidzialn przeszkod.
Cymeryjczyk zakl i zeskoczy na ziemi, trzymajc Yasmin w
ramionach. Ruszy
naprzd z wycignit przed siebie rk, jakby spodziewa si natkn
na jak niewidoczn
barier. Jednak nic nie zagrodzio mu drogi, chocia kiedy prbowa
pocign za sob konia,
ten zara przeraliwie i szarpn si w ty. Nagle Yasmina krzykna i
Conan okrci si na
picie, chwytajc za rkoje kindau.
Nie zauwayli, by kto si zblia, a jednak stan przed nimi
mczyzna odziany w tog z
wielbdziej weny i zielony turban. Conan sapn ze zdziwienia,
rozpoznawszy w
nieznajomym, stojcym z rkami zaoonymi na piersiach, czowieka,
ktrego stratowa w
wwozie przy wiosce Wazulisw.
Kim jeste, do diaba? spyta.
Nieznajomy nie odpowiedzia. Conan zauway, e jego oczy s
dziwnie rozszerzone,
nieruchome i byszczce. I e z magnetyczn si przycigaj uwag.
Czary Khemsy opieray si na hipnozie, jak wiksza cz wschodniej
magii. Niezliczone
generacje yjce i umierajce w niezomnym przewiadczeniu o
moliwociach i sile hipnozy
stworzyy, dziki powszechnemu przekonaniu i praktyce, tak
przytaczajc atmosfer

strachu, e czowiek wychowany w tradycjach tej ziemi by w


zetkniciu z hipnoz bezradny.
Jednak Conan nie by synem Wschodu. Tutejsze tradycje nic dla niego
nie znaczyy; by
produktem zupenie innej cywilizacji. W Cymerii hipnoza nie bya
nawet mitem.
Dziedzictwo, ktre przygotowywao mieszkaca Wschodu do
poddania si hipnozie, byo mu
zupenie obce.
Zdawa sobie spraw z tego, co Khemsa prbuje zrobi, jednak
uderzenie jego
niesamowitej siy odczuwa tylko jako saby impuls, niewidzialne
wizy tak delikatne, e
mg je rozerwa rwnie atwo, jak pajczyn.
Pojwszy wrogie zamiary czarownika wyrwa zza pasa kinda i run
na niego jak burza.
Jednak hipnoza nie bya jedyn broni Khemsy. Patrzca z boku
Yasmina nie dostrzega
chytrego uniku czy te czaru, dziki ktremu czowiek w zielonym
turbanie uchyli si przed
straszliwym pchniciem wymierzonym w brzuch. Wskie ostrze
przeszo mu pod pach i
Yasminie wydao si, e Khemsa tylko musn otwart doni
masywny kark Conana lecz
Cymeryjczyk z oskotem zwali si na ziemi.
Jednak nie zgin; padajc, zagodzi impet upadku lew rk,
jednoczenie wymierzajc
zamaszyste cicie w nogi Khemsy, ktry unikn ciosu tylko dziki
cakiem nie
czarodziejskiemu susowi w ty. Nagle Yasmina krzykna gono,
widzc jak kobieta, w
ktrej rozpoznaa Gitar, wysuwa si zza ska i staje u boku czowieka
w zielonym turbanie.
Sowa powitania zamary na ustach Devi, gdy zobaczya zo
malujc si na piknej twarzy
dziewczyny.

Conan podnosi si wolno, wstrznity i oszoomiony potwornie


silnym ciosem, ktry
zadany wedug regu sztuki zapomnianej na dugo przed pogreniem
si Atlantydy w fale
oceanu zamaby kark kadego przecitnego czowieka jak
sprchnia ga. Khemsa
spojrza na niego uwanie i troch niepewnie. Mag pozna w peni sw
si, gdy musia stawi
czoa noom rozwcieczonych Wazulisw w rozpadlinie przy wiosce
Kurum, jednak
odporno Cymeryjczyka chyba odrobin zachwiaa jego nowo nabyt
pewno siebie.
Podstaw magii jest sukces, nie poraka.
Khemsa ruszy naprzd, podnoszc rk i nagle zamar z
uniesionym ramieniem, patrzc
w gr szeroko otwartymi oczyma. Conan mimowolnie te spojrza w
tym kierunku, tak samo
jak obie kobiety: skulona przy dygoczcym wierzchowcu Yasmina i
dziewczyna Khemsy.
Po grskich zboczach toczya si purpurowa, stokowata chmura, jak
wirujcy obok
byszczcego pyu niesiony wiatrem. Twarz Khemsy przybraa barw
popiou; rka mu
zadraa i opada bezwiednie. Stojca przy nim dziewczyna,
wyczuwajc zachodzc w nim
zmian, spojrzaa badawczo.
Purpurowy obok spyn po zboczu gry i zatoczywszy dugi uk
wyldowa na skalnej
pce midzy Conanem a Khems, ktry odskoczy ze zduszonym
okrzykiem. Cofn si,
cignc za sob dziewczyn i kurczowo zaciskajc do na jej
ramieniu.
Purpurowa chmura przez chwil staa w miejscu, wirujc z
oszaamiajc szybkoci
niczym bk puszczony w ruch. Pniej, bez ostrzeenia, znikna
niespodziewanie, jak

rozpryskujca si baka mydlana. Na skale stali czterej mczyni. To


byo
nieprawdopodobne, niemoliwe, a jednak nie duchy czy zjawy, lecz
czterej wysocy
mczyni o wygolonych czaszkach, w czarnych togach kryjcych ich
stopy i donie,
naprawd stali tam w milczeniu, zgodnie kiwajc ptasimi gowami.
Patrzyli na Khems, lecz
stojcy za ich plecami Conan poczu, e krew pynca mu w yach
zamienia si w ld.
Podnis si i cofn powoli, a plecami dotkn sierci drcego
rumaka, a ramieniem mg
obj wystraszon Devi. Nie pado ani jedno sowo. Cisza zalega
wok jak ciki caun.
Wszyscy czterej mczyni w czarnych togach patrzyli na Khems.
Ich twarze o spich
rysach byy pozbawione wyrazu, a spojrzenia nieruchome i skupione.
Khemsa trzs si jak w
febrze; stopami mocno wpiera si w ska, a minie ydek mia
napite w ogromnym
wysiku. Pot strumieniami spywa po jego ciemnej twarzy. Praw
do zaciska tak mocno na
czym ukrytym pod brzow tog, e krew odpyna mu z posiniaej
rki. Lew do pooy
na ramieniu Gitary i zacisn j kurczowo, rozpaczliwym chwytem
topicego si czowieka.
Dziewczyna nie skrzywia si i nie jkna, chocia palce Khemsy
wpijay si w jej ciao jak
szpony.
Wiodc niespokojne ycie, Conan by wiadkiem setek bitew, ale
nigdy nie widzia takiej
jak ta, w ktrej poczone siy czterech demonw zmagay si z jedn,
rwnie diabelsk
moc. Jednak Cymeryjczyk zaledwie wyczuwa istot tych
koszmarnych zmaga. Przyparty
do muru, osaczony przez swych dawnych panw, Khemsa walczy o
ycie, uywajc

wszystkich mrocznych sposobw, caej swej przeraajcej wiedzy,


jak posiad w cigu
dugich, ponurych lat nowicjatu i wasalstwa.
By silniejszy, ni myla, a konieczno uycia tej siy we wasnej
obronie wyzwolia w
nim niespodziewane zasoby energii. Strach i rozpacz zwielokrotniy t
si. Chwia si pod
bezlitosnym naporem czterech par oczu, ale nie ustpowa pola. Jego
twarz wykrzywi
zwierzcy grymas blu, a ciao pryo si jak amane koem. Bya to
wojna dusz,
wypaczonych umysw nurzajcych si w wiedzy niedostpnej
czowiekowi od miliona lat;
bitwa mzgw, ktre zgbiy otchanie mroku i poznay czarne
gwiazdy, rodzce koszmary.
Yasmina rozumiaa to lepiej ni Conan. I domylaa si, dlaczego
Khemsa mg
wytrzyma skoncentrowane uderzenie czterech umysw, ktrych
wola bya w stanie rozbi
na atomy ska, na ktrej sta. Przyczyn tego bya dziewczyna, ktr
przyciska do siebie z
si rozpaczy. Ona bya kotwic jego znkanej duszy, druzgotanej
falami psychicznych
emocji. Si Khemsy bya jego sabo. Mio do dziewczyny, cho
moe gwatowna i za,
stanowia jednak wi czc go z reszt ludzkoci, dajc oparcie dla
dwigni jego woli,
tworzc acuch, ktrego nie mogli rozerwa upiorni wrogowie; a
przynajmniej nie mogli
rozerwa tego ogniwa, jakim by Khemsa. Zrozumieli to prdzej ni
on. Jeden z nich
przesun swe spojrzenie na Gitar. Tu nie napotka oporu.
Dziewczyna skurczya si jak
zwidy li. Wiedziona przemonym nakazem wyrwaa si z ucisku
kochanka, zanim ten
poj, co si dzieje. Wtedy przyszo najgorsze. Dziewczyna zacza si
cofa w kierunku

urwiska, twarz zwrcona do swych przeladowcw, patrzc na nich


rozszerzonymi,
czarnymi oczyma, pustymi jak okna domu, w ktrym zgaso wiato.
Khemsa jkn i
zatoczy si ku niej, wpadajc w zastawion puapk. Rozproszone
myli nie pozwalay mu na
odparcie ataku przeciwnikw. Zosta pokonany; by ju tylko zabawk
w ich rkach.
Dziewczyna cofaa si nadal, kroczc sztywno jak we nie, a
zataczajcy si Khemsa poda
za ni, daremnie prbujc j pochwyci; jczc i szlochajc z
rozpaczy, porusza si jak ywy
trup.
Dziewczyna zatrzymaa si na samej krawdzi, stojc sztywno z
pitami nad przepaci, a
Khemsa pad na kolana i skomlc, pezn ku niej, wycigajc rce, by
uchroni j przed
upadkiem. Ju prawie dotkn jej zdrtwiaymi palcami, gdy jeden z
czarnoksinikw
rozemia si gromkim miechem, dwicznym jak spiowy gos
piekielnego dzwonu.
Dziewczyna zachwiaa si i o szczycie okruciestwa! zmysy i
wiadomo wrciy jej
na moment, a w oczach pojawi si przeraliwy lk. Wrzasna,
sprbowaa pochwyci
wycignite rce kochanka i nie zdoawszy tego dokona z guchym
jkiem runa w
przepa.
Khemsa dowlk si do krawdzi i spojrza w d bdnym wzrokiem;
bezgonie porusza
wargami, mamroczc co do siebie. Odwrci si i przez dug chwil
patrzy na swych
drczycieli szeroko otwartymi oczyma, w ktrych nie tlia si nawet
iskra czowieczestwa.
Pniej z krzykiem, od ktrego, wydawao si, pkn skay, rzuci si
na czterech
czarnoksinikw z noem w podniesionej rce.

Jeden z magw wysun si naprzd i tupn nog. Rozleg si guchy


pomruk, ktry
przeszed w oguszajcy ryk. W miejscu gdzie uderzy stop, rozwara
si byskawicznie
poszerzajca si szczelina. Z oguszajcym hukiem cay kawa skalnej
pki run w d.
Wrd spadajcych gazw migna jeszcze sylwetka Khemsy,
rozpaczliwie wymachujcego
ramionami, po czym wszystko znikno w lawinie schodzcej z
grzmotem w bezdenn
otcha.
Czterej magowie patrzyli w skupieniu na poszarpan krawd
tworzc teraz nowy skraj
urwiska, po czym odwrcili si nagle. Conan, zbity z ng przez
gwatowne wstrzsy, wstawa
wanie i podnosi Yasmin. Wydawa si rwnie wolno porusza, co i
myle. By
oszoomiony i ogupiay. Wiedzia, e powinien niezwocznie posadzi
Devi na grzbiecie
czarnego ogiera i pogna jak wicher, ale jego ciaem i umysem
owadna niewytumaczalna
ociao.
Teraz czarnoksinicy odwrcili si i spojrzeli na niego; podnieli
ramiona i Conan ze
zgroz zobaczy, e ich sylwetki bledn, staj si mgliste i
niewyrane, po czym nikn w
purpurowym dymie, ktry skbi si wok nich, zasaniajc przed
jego wzrokiem.
Purpurowy, szybko wirujcy obok spowi magw i nagle
Cymeryjczyk uwiadomi sobie,
e ta czerwona mga otacza i jego. Usysza krzyk Yasminy i
przeraliwe renie ogiera.
Straszliwa sia wydara Devi z ramion barbarzycy i cisna nim o
gaz jak pirkiem, gdy na
olep dgn kindaem. Na p oguszony zobaczy, jak stokowaty
obok unosi si nad

szczytami i szybko oddala. Yasmina znikna tak samo jak czterej


mczyni w czarnych
szatach. Na skalnej pce zosta tylko Conan i wystraszony ko.
7
W DRODZE NA YIMSH
Opar spowijajcy umys Cymeryjczyka rozpyn si jak mga
rozwiana uderzeniem
wichru. Z wciekym przeklestwem skoczy na grzbiet rcego i
wierzgajcego ogiera.
Spojrza na zbocze, zawaha si i ruszy w tym samym kierunku, w
ktrym zmierza, zanim
zatrzymay go sztuczki Khemsy. Jednak teraz nie jecha ju stpa.
Popuci cugli rumakowi,
ktry pomkn jak byskawica, jakby w tym gwatownym wysiku
chcia pozby si strachu.
Gnali na zamanie karku po skalnej pce wijcej si wok turni,
wskim traktem wiodcym
brzegiem przepaci. cieka biega zygzakiem, wijc si w
nieskoczono po nierwnej
skale i w pewnej chwili, daleko w dole, Conan dostrzeg miejsce,
gdzie runa lawina:
olbrzymi stos potrzaskanych kamieni i gazw u stp gigantycznego
urwiska.
Do dna doliny byo wci jeszcze daleko, kiedy dotar do dugiej i
szerokiej grani, ktra
wioda na nastpne zbocze jak naturalny most. Pojecha ni, majc z
obu stron niemal
pionowe zbocza. Widzia przed sob tras, ktr musia jecha; gdzie
w dole szlak schodzi
ze zbocza na dno doliny i zatoczywszy ogromny uk wzdu koryta
wyschnitej rzeki, wraca
pod ska, na ktrej szczycie znajdowa si teraz Conan. Cymeryjczyk
przekl konieczno
nadkadania drogi, ale nie mia innego wyjcia. Jakakolwiek prba
zejcia na d byaby

samobjstwem. Tylko ptak dokonaby tego, nie amic sobie karku.


Cymeryjczyk popdza zmczonego konia, a nagle usysza
dobiegajcy z dou brzk
podkw. cignwszy cugle, ostronie podjecha do krawdzi urwiska
i zajrza do wwozu,
wyobionego przez pync tu niegdy rzek. Suchym korytem jecha
pstrokaty tum
piciuset krzepkich, uzbrojonych po zby, brodatych mczyzn na
pdzikich koniach.
Nachyliwszy si nad skrajem stumetrowej przepaci, Conan krzykn
do nich.
Na jego krzyk zatrzymali si; piset brodatych twarzy unioso si w
gr i po kanionie
przetoczy si guchy pomruk. Conan nie traci czasu.
Zmierzam do Ghor! rykn. Nie liczyem na to, e spotkam
was, psy, na szlaku.
Jedcie za mn tak szybko, jak zdoaj wasze szkapy! Podymy na
Yimsh i
Zdrajco! chralny ryk by dla Conana jak kube zimnej wody
wylany na gow.
Co takiego? wykrztusi, wybauszajc oczy. Zobaczy
wykrzywione wciekoci
twarze i wywijajce broni rce towarzyszy.
Zdrajco! odkrzyknli z przekonaniem. Gdzie siedmiu
naczelnikw wizionych w
Peszchauri?
No, chyba w wizieniu gubernatora odpar.
Odpowiedziao mu wycie setek gardzieli oraz potrzsanie broni i
wrzaski, z ktrych nie
mg zorientowa si, czego od niego chc. Ryczc jak baw,
przekrzycza haas i zawoa:
Co, u diaba? Niech mwi jeden, ebym mg zrozumie, o co
chodzi!
Chudy, stary naczelnik podj si tego zadania; na wstpie pogrozi
Conanowi szabl, po
czym wrzasn oskarycielsko:
Nie pozwolie nam napa na Peszchauri i odbi naszych braci!

Wy gupcy! rykn rozjtrzony Cymeryjczyk. Nawet


gdybycie wdarli si na
mury, w co wtpi, to powiesiliby winiw, zanim zdoalibycie ich
uwolni!
I pojechae sam targowa si z gubernatorem! zawy Afgulis,
pienic si z
wciekoci.
I co z tego?
Gdzie s naczelnicy? krzycza stary wdz, wywijajc szabl.
Gdzie oni s? Nie
yj!
Co?! Conan o mao nie spad z konia ze zdziwienia.
Nie yj! zapewnio go piset dnych krwi gosw. Stary
zakrci szabl myca i
znw dorwa si do gosu.
Nie powieszono ich! krzycza. Wazulis w ssiedniej celi
widzia, w jaki sposb
zginli! Gubernator przysa czarnoksinika, ktry zabi ich swymi
czarami!
To z pewnoci kamstwo rzek Conan. Gubernator nie
odwayby si. Kiedy
rozmawiaem z nim zeszej nocy
Bya to bardzo niefortunna wzmianka. Wcieke wycie i przeklestwa
wzbiy si pod
niebiosa.
Tak! Pojechae do niego sam! eby nas zdradzi! To prawda.
Wazulis uciek przez
drzwi, ktre wyama czarnoksinik, i opowiedzia wszystko naszym
zwiadowcom
napotkanym w Zaibarze. Wysalimy ich, by ci szukali, kiedy nie
wrcie na czas. Gdy
usyszeli opowie Wazulisa, wrcili na Ghor, a my osiodalimy
konie i przypasalimy
miecze.
I co chcecie zrobi, gupcy? spyta Cymeryjczyk.
Pomci naszych braci! zawyli. mier Kszatrijasom! Zabi
go, bracia, to

zdrajca!
Wok Conana posypay si strzay. Unis si w strzemionach,
prbujc jeszcze raz
przekrzycze haas, po czym z rykiem wciekoci, protestu i
zniechcenia zawrci konia i
pogalopowa z powrotem. Afgulisi ruszyli za nim, miotajc wciekle
przeklestwa i groby,
zbyt rozjuszeni, by pamita, e aby dosta si na gra, po ktrej
jecha Conan, trzeba byo
uda si w przeciwnym kierunku, min zakrt i mozolnie pi si
krtym szlakiem w gr.
Kiedy sobie o tym przypomnieli i zawrcili, ich byy wdz ju prawie
dotar do miejsca,
gdzie gra przechodzia w skaln pk.
Znalazszy si przy urwisku Conan nie pojecha szlakiem, ktrym
przyby, lecz innym;
ledwie widoczn cieynk usan gazami, o ktre potyka si ogier.
Nie ujecha daleko, gdy
rumak parskn i rzuci si w bok, widzc co lecego na drodze.
Conan spojrza z jego
grzbietu na straszliwie poszarpan, krwaw karykatur czowieka,
bekoczcego co przez
poamane zby.
Jedynie bogowie ciemnoci rzdzcy losami czarnoksinikw
wiedzieli, w jaki sposb
Khemsa zdoa wydosta si spod ogromnego usypiska gazw i
wpezn po stromym stoku
na szlak.
Wiedziony jakim dziwnym impulsem Cymeryjczyk zsiad z konia i
stan nad okropnie
okaleczonym ciaem. Wiedzia, ze jest wiadkiem niezwykego,
przeciwnego naturze
zjawiska. Khemsa podnis okrwawion gow, a w jego dziwnych
oczach, zasnutych
cierpieniem i mrokiem zbliajcej si mierci, pojawi si bysk
wiadomoci.

Gdzie oni s? wyrzzi chrapliwie gosem, ktry nie mia w


sobie nic ludzkiego.
Wrcili do swego przekltego zamku na Yimsh mrukn
Conan. Zabrali Devi z
sob.
Pjd! wybekota nieszcznik. Pjd tam! Zabili Gar; ja
zabij ich
Akolitw, Czterech Czarnego Krgu i samego wadc! Zabij
wszystkich zabij!
Usiowa powlec swoje okaleczone ciao dalej, lecz nawet jego
nieposkromiona sia woli
nie bya ju w stanie duej oywia tych krwawych strzpw, tych
potrzaskanych koci
trzymajcych si tylko na poszarpanych tkankach i poprzerywanych
cignach.
Id za nimi! wybekota Khemsa, toczc z ust krwaw pian.
Id!
Zamierzam to zrobi warkn Conan. Chciaem skrzykn
moich Afgulisw, ale
zwrcili si przeciwko mnie. Jad na Yimsh sam. Odbior im Devi,
nawet gdybym musia
rozszarpa t przeklt gr wasnymi rkami. Nie sdziem, e
gubernator omieli si zabi
moich naczelnikw, kiedy ja mam Devi, ale wyglda na to, e si
pomyliem. Zapaci mi za to
gow. Teraz nie potrzebuj jej ju jako zakadniczki, ale
Niech spadnie na nich kltwa Izila! dysza Khemsa. Id!
Ja Khemsa
umieram. Czekaj we mj pas.
Poharatan rk zacz gmera wrd strzpw odzienia i Conan,
pojmujc jego intencje,
nachyli si i zdj z okrwawionego ciaa pas o dziwnym wygldzie.
W otchani trzymaj si zotej yy mamrota Khemsa. No
mj pas. Dostaem go
od stygijskiego kapana. Pomoe ci, chocia mnie zawid. Stucz
krysztaow kul z

czterema zotymi jabkami granatu. Strze si przemian Wadcy Id


do Gitary ona czeka
na mnie w piekle aie, ya Skelosjar!
Z tymi sowami umar.
Conan popatrzy na pas, upleciony z wosw nie pochodzcych z
koskiej grzywy. By
przekonany, e pas zosta spleciony z czarnych, kobiecych lokw. W
gstych splotach tkwiy
malekie klejnociki, jakich nigdy jeszcze nie widzia. Sprzczka miaa
przedziwny ksztat:
wyobraaa pask, klinowat gow mii, pokryt drobnymi, zotymi
uskami.
Spogldajcemu na pas Conanowi zimny dreszcz przebieg po
plecach. Zamachn si,
zamierzajc cisn go w przepa, ale po namyle zapi go na
biodrach, chowajc pod tym
szerszym, bachariockim, ktry zawsze nosi. Pniej dosiad konia i
pojecha dalej.
Soce schowao si za turnie. Conan pi si w gr przez ich dugie
cienie, okrywajce
niczym granatowy paszcz doliny i skalne pki w dole. Ju zblia si
do szczytu, gdy
posysza przed sob stuk podkutych kopyt. Nie waha si ani chwili.
W rzeczy samej, cieka
bya tak wska, e wielki ogier nie zdoaby zawrci. Cymeryjczyk
min skalny wystp i
dotar na nieco szerszy odcinek szlaku. Chr ostrzegawczych
wrzaskw rozdar mu uszy, lecz
jego ogier ju przycisn przestraszonego konia do skay, a Conan
uwizi rami jedca w
elaznym ucisku, zatrzymujc spadajce ostrze w powietrzu.
Kerim Szach! mrukn Conan i w oczach zapaliy mu si
czerwone byski.
Turaczyk nie stawia oporu. Siedzc na koniach, niemal dotykali si
piersiami, a do

Cymeryjczyka zaciskaa si na jego ramieniu. Za Kerimem Szachem


cign rzd
Irakzajczykw na wychudych koniach. Spogldali paajcymi
oczyma na zagradzajcego im
drog nieznajomego, trzymajc w pogotowiu uki i kinday, lecz nie
spieszc si z ich
uyciem ze wzgldu na niebezpieczn blisko ziejcej u ich stp
przepaci.
Gdzie jest Devi? zapyta Kerim Szach.
Co ci do tego, hyrkaski szpiegu? warkn Conan.
Wiem, e jest w twoich rkach odpar Kerim Szach.
Jechaem z gralami na
pnoc, kiedy wpadlimy w zasadzk zastawion przez wrogw na
przeczy Shalizah. Wielu
moich ludzi zostao zabitych, a reszt cigano jak stado szakali. Kiedy
pozbylimy si
przeladowcw, skierowalimy si na zachd, ku przeczy Amir
Jehun, i dzi rano
natknlimy si na wdrujcego przez gry Wazulisa. By zupenie
szalony, lecz zanim umar,
sporo si dowiedziaem z jego bezadnej paplaniny. Powiedzia mi, e
by jedynym ocalaym
z bandy, ktra ruszya za wodzem Afgulisw i kszatrijask brank do
wwozu przy wiosce
Kurum. Wci mwi o czowieku w zielonym turbanie, ktrego
potrci ko Afgulisa i ktry
zaatakowany przez cigajcych tamtego Wazulisw wygubi
ich, niszczc tak, jak jzor
pomienia niszczy chmar szaraczy. W jaki sposb on jeden uszed z
yciem, nie wiem i on
te nie wiedzia, lecz z jego majacze zrozumiaem, e Conan z Ghor
by w Kurum ze sw
krlewsk brank. A kiedy przedzieralimy si przez gry,
napotkalimy nag, niosc bukak
z wod Galzajk, ktra powiedziaa nam, e zostaa obrabowana i
zniewolona przez

olbrzymiego wojownika w stroju wodza Afgulisw, ktry jak


mwia zabra jej ubranie
dla towarzyszcej mu Vendhyanki. Dziewczyna twierdzia, e
podye na zachd.
Kerim Szach nie uzna za stosowne wyjani, e kiedy wrogo
nastawieni grale zagrodzili
mu drog, wanie jecha na umwione spotkanie z oddziaami
turaskiej jazdy. Droga do
doliny Guraszach przez przecz Szalizah bya dusza ni droga
wiodca przez przecz
Amir Jehun, lecz ta ostatnia przecinaa ziemi Afgulisw, ktrych
Kerim Szach wola unika,
przynajmniej dopki nie poczy si z armi. Odcity od drogi
biegncej przez przecz
Szalizah pody jednak tym niebezpiecznym szlakiem, a wie, e
Conan ze swoj brank
nie dotar jeszcze do Afgulistanu, skonia go do zawrcenia na
poudnie i zuchwaej
wyprawy w gb gr w nadziei docignicia Cymeryjczyka.
Lepiej powiedz mi, gdzie jest Devi zaproponowa Kerim Szach.
Mamy przewag
liczebn
Niech tylko jeden z twoich psw dotknie ciciwy, a zrzuc ci w
przepa obieca
mu Conan. Poza tym nie wyszoby ci na dobre, gdyby mnie zabi.
ciga mnie piciuset
Afgulisw i gdyby stwierdzili, e pozbawie ich tej przyjemnoci,
obdarliby ci ywcem ze
skry. Ponadto nie mam Devi. Wpada w rce Czarnych Wrbitw z
Yimshy.
Na Tarima! zakl cicho Kerim Szach, po raz pierwszy tracc
swj niezmcony
spokj. Khemsa
Khemsa nie yje mrukn Conan. Jego dawni panowie
wysali go do pieka wraz

z lawin gazw. A teraz zejd mi z drogi. Z radoci zabibym ci,


gdybym mia czas, ale
spiesz na Yimsh.
Pjd z tob rzek nagle Turaczyk.
Conan rozemia mu si w twarz.
Mylisz, e ci zaufam, hyrkaski psie?
Wcale o to nie prosz odpar Kerim Szach. Obaj chcemy
schwyta Devi. Znasz
moje powody: krl Yezdigerd pragnie przyczy jej krlestwo do
swojego imperium, a j
sam umieci w swoim seraju. Znam ci jeszcze z czasw, gdy bye
hetmanem stepowych
kozakw, i wiem, e jedyne, co ci interesuje, to grabie na wielk
skal. Chcesz spldrowa
Vendhy i wycisn olbrzymi okup za Yasmin. Moe na jaki czas,
nie ywic adnych
zudze co do siebie, poczymy siy i sprbujemy wyrwa Devi z rk
Wrbitw? Jeeli nam
si uda i przeyjemy, zadecydujemy w walce, kto j zatrzyma.
Cymeryjczyk spoglda na niego przez chwil zwonymi oczami, a
pniej skin gow i
puci jego rami.
Zgoda, ale co z twoimi ludmi?
Kerim Szach odwrci si do milczcych Irakzajczykw i rzek
krtko:
Ten czowiek i ja zamierzamy uda si na Yimsh i walczy z
czarnoksinikami.
Jedziecie z nami czy zostajecie tu i dacie si obedrze ze skry
Afgulisom, ktrzy cigaj
swego wodza?
Popatrzyli na niego z ponurym fatalizmem. Byli zgubieni i wiedzieli o
tym wiedzieli od
chwili, gdy wiszczce strzay Dagozan zmusiy ich do ucieczki z
przeczy Szalizah. Zbyt
czsto wybuchay krwawe wanie midzy ludmi z dolnego Zaibaru a
mieszkacami gr. Ich

oddzia by zbyt may, by bez pomocy sprytnego Turaczyka mogli


marzy o przedarciu si
do nadgranicznych wiosek. Uwaali si ju za nieywych, tote
udzielili mu odpowiedzi, jak
mogli da tylko ludzie zgubieni:
Pjdziemy z tob, by umrze na Yimshy.
Zatem ruszajmy, na Croma! mrukn Conan, wiercc si
niespokojnie i spogldajc
na granatowoniebieskie cienie zapadajcego zmierzchu. Te
afguliskie wilki byy o par
godzin jazdy za mn, ale stracilimy wystarczajco duo czasu.
Kerim Szach wycofa konia, schowa miecz do pochwy i zawrci
ostronie. Po chwili
wszyscy ruszyli w gr tak szybko, jak si wayli. Wreszcie wyjechali
na gra w odlegoci
mili od miejsca, gdzie Khemsa zatrzyma Conana i Yasmin. cieka,
ktr przyjechali,
nawet dla grali bya bardzo niebezpieczna i z tej przyczyny Conan,
jadc z Yasmin, obra
inn drog; Kerim Szach poda tdy tylko dlatego, e spodziewa
si, i Cymeryjczyk
uczyni to samo. Nawet Conan odetchn z ulg, kiedy konie miny
ostatni zakrt. Jechali
niczym kawalkada widm przemierzajcych zaczarowane krlestwo
cieni. Tylko cichy chrzst
skrzanej uprzy oraz brzk stali znaczyy ich przejcie i po chwili
mroczne grskie zbocza
leay znw nagie i milczce w wietle gwiazd.
8
YASMINA JEST OBDNIE PRZERAONA
Yasmina zdya tylko raz krzykn, gdy poczua, e czerwony wir
wciga j i z
przeraajc si odrywa od Cymeryjczyka. Natychmiast zabrako jej
tchu w piersiach.

Straszliwy pd powietrza oguszy j, olepi, odebra mow i czucie.


Niejasno uwiadomia
sobie, e znajduje si gdzie wysoko i leci z oszaamiajc szybkoci;
miaa wraenie, e
postradaa zmysy; potem zakrcio jej si w gowie i zapada w
nico.
Wspomnienie tych dozna pozostao jej, gdy odzyskaa przytomno,
krzykna gono i
rozoya rce, jakby bronic si przed upadkiem. Jej palce zacisny
si na mikkiej tkaninie
i dziewczyna poczua gbok ulg. Rozejrzaa si wok.
Leaa na pokrytym czarnym aksamitem podwyszeniu w ogromnej,
mrocznej komnacie o
cianach obwieszonych ciemnymi gobelinami, na ktrych z
odraajcym realizmem ukazano
wijce si cielska smokw. Wyniosy strop komnaty kry si w gstym
mroku, a cienie
zalegajce w ktach przydaway nastroju ponurej grozy. Wydawao
si, e pomieszczenie jest
pozbawione okien i drzwi lub te byy one ukryte za tymi
koszmarnymi gobelinami. Yasmina
nie potrafia powiedzie, skd sczyo si przymione wiato
pozwalajce dostrzec te
szczegy. Wielka sala bya krlestwem tajemnic, cieni i mrocznych
ktw, skd zdawa si
wypeza nieokrelony, dawicy lk.
W kocu Yasmina zauwaya obiekt, ktry nalea do materialnego
wiata. Kilka metrw
dalej, na drugim, mniejszym postumencie siedzia ze skrzyowanymi
nogami mczyzna,
spogldajc na ni w zadumie. Duga toga z czarnego, haftowanego
zotem aksamitu
spowijaa cae ciao. Rce mia ukryte w rkawach szaty, a na gowie
aksamitn czapk. Jego
twarz bya spokojna, agodna i do przystojna; oczy byszczce, a
zarazem nieco zamglone.

Z kamienn twarz przypatrywa si Yasminie i nie zareagowa


widzc, e odzyskaa
przytomno.
Yasmina poczua lodowaty dreszcz strachu przebiegajcy po krzyu.
Opara si na
okciach i z lkiem spojrzaa na nieznajomego.
Kim jeste? spytaa. Jej gos zabrzmia krucho i bezradnie.
Jestem Wadc Yimshy odpar gbokim i dwicznym gosem
przypominajcym
spokojne uderzenia witynnych dzwonw.
Po co mnie tu sprowadzie? spytaa.
Czy mnie nie szukaa?
Jeeli jeste jednym z Czarnych Wrbitw, to tak! odpara
zuchwale, przekonana,
e i tak czyta w jej mylach.
Zamia si cicho, a Yasminie znw dreszcz przebieg po plecach.
Chciaa podburzy dzieci gr przeciw Wrbitom Yimshy!
rozemia si. Widz
to w twoich mylach, ksiniczko. Twj wty, ludzki umys
zapeniaj mieszne marzenia o
zemcie!
Zabilicie mojego brata! w gosie Devi narastajcy gniew
walczy ze strachem;
zacisna pici i zesztywniaa ze zoci. Czemu to zrobilicie? Nie
wyrzdzi wam adnej
krzywdy. Kapani mwi, e Wrbici Yimshy s wysi nad ludzkie
sprawy. Dlaczego wic
zamordowalicie krla Vendhyi?
Jak moe zwyky miertelnik poj motywy Wrbity? odpar
zimno wadca.
Moi akolici w wityniach Turanu, sprawujcy wadz nad kapanami
Tarima, nalegali, abym
dziaa dla dobra Yezdigerda. Z pewnych wzgldw przystaem na to.
Jak mam wyjani
moje pobudki, aby ogarna je swoim sabym umysem? I tak nie
pojmiesz.

Pojmuj jedno: mj brat nie yje! wykrzykna Yasmina z alem


i wciekoci.
Podniosa si na kolana i przeszywaa go spojrzeniem szeroko
otwartych oczu, spita do
skoku jak pantera.
Tak, jak sobie yczy Yezdigerd przytakn chodno jej
rozmwca. Moim
chwilowym kaprysem jest wspiera jego ambicje.
Czy Yezdigerd jest twoim wasalem? Yasmina prbowaa ukry
miotajce ni
uczucia. Wanie natrafia kolanem na co twardego i symetrycznego,
zakrytego przez fady
aksamitu. Nieznacznie zmienia pozycj i wsuna rk pod materia.
Czy pies zerajcy resztki pod murem wityni jest wasalem boga?
odpar Wadca.
Wydawa si nie dostrzega ukradkowych ruchw dziewczyny. Skryta
w fadach posania
rka natrafia na co, co musiao by rkojeci sztyletu. Yasmina
pochylia gow, by ukry
bysk triumfu w oczach.
Lecz mam ju do Yezdigerda cign Wadca. Znalazem
sobie inn
rozrywk Ha!
Yasmina skoczya jak kocica i z dzikim krzykiem wymierzya
mordercze pchnicie. Nagle
potkna si, upada na posadzk i przywara do niej, patrzc na
niedosz ofiar. Czowiek
siedzcy na podium nawet nie drgn, a z jego twarzy nie znikn
tajemniczy umieszek.
Yasmina podniosa drc do i spojrzaa na ni szeroko otwartymi
oczyma. W rku nie
trzymaa sztyletu, lecz kwiat zotego lotosu o pogniecionych patkach
i zamanej odyce.
Odrzucia lotos, jakby to bya jadowita mija, i na kolanach odsuna
si od przeladowcy.
Wrcia na swoje podium, poniewa uznaa to za godniejsze krlowej
ni pezanie po

pododze u stp czarnoksinika, i spojrzaa na niego z lkiem,


oczekujc odwetu.
Jednak Wadca nie poruszy si.
Kada materia jest taka sama dla tego, kto posiada klucz do bram
Kosmosu rzek
niezrozumiale. Dla biegego w Sztuce nie ma rzeczy niezmiennych.
Wedle jego woli w
nieziemskich ogrodach zakwita stal albo kwiat byska ostrzem miecza
w wietle ksiyca.
Jeste diabem! zaszlochaa.
Nie! zamia si. Urodziem si na tej planecie, dawno temu.
Kiedy byem
zwyczajnym czowiekiem i w cigu niezliczonych eonw
posugiwania si Sztuk nie
zatraciem wszystkich atrybutw czowieczestwa. A czowiek, ktry
zgbi Czarn Sztuk,
jest potniejszy od diaba. Jestem czowiekiem, lecz wadam
demonami. Widziaa Panw
Czarnego Krgu; gdybym ci powiedzia, z jak odlegych krlestw ich
wezwaem i przed
jakim losem chroni ich mj zaczarowany kryszta oraz zote mije,
postradaaby zmysy z
przeraenia. I tylko ja jestem ich panem. Mj gupi Khemsa marzy o
wielkoci biedny
dure rozbijajcy bramy i przenoszcy si razem ze swoj kochank w
powietrzu, ze szczytu
na szczyt! Jednak gdybym go nie zabi, pewnego dnia mgby si sta
rwnie potny jak ja.
Znw si rozemia.
A ty, niemdre stworzenie, intrygowaa, chcc wysa wochatego
wodza grali na
podbj Yimshy! To wietny art; gdyby tylko przyszo mi to do gowy,
sam postarabym si,
by wpada w jego rce. I czytam w twoich mylach, e nawet wtedy,
gdy ci pojma, nie
poniechaa myli o uczynieniu go swym narzdziem, zamierzajc
uy swych kobiecych

sztuczek. Jednak mimo caej swej gupoty jeste kobiet, na ktr


przyjemnie popatrze. Mam
zamiar zatrzyma ci jako niewolnic.
Syszc te sowa, spadkobierczyni tysica dumnych imperatorw
krzykna ze wstydem i
wciekoci:
Nie omielisz si!
Jego drwicy miech smagn j jak batem.
Krl nie omieli si zdepta robaka na swej drodze? Czy nie
rozumiesz, guptasie, e
twoja krlewska duma znaczy dla mnie tyle, co dbo somy na
wietrze? Ja, ktry caowaem
krlowe piekie! Widziaa, jak rozprawiam si z tymi, ktrzy mi si
sprzeciwiaj!
Skulona ze strachu dziewczyna klczaa na aksamitnym posaniu.
wiato przygaso i w
komnacie zrobio si mroczniej. Twarz Wadcy przybraa upiorny
wygld. W jego gosie
pojawi si nowy, rozkazujcy ton.
Nigdy ci nie ulegn! powiedziaa drcym ze strachu, lecz
zdecydowanym gosem.
Ulegniesz odrzek ze straszliw pewnoci siebie. Strach i
bl naucz ci pokory.
Bd ci chosta przeraeniem i groz do granic twej wytrzymaoci,
a staniesz si w moich
rkach jak wosk; mikka i podatna na kade yczenie. Dowiadczysz
cierpie, jakich nie
zaznaa adna miertelna kobieta, dopki kady mj rozkaz nie stanie
si dla ciebie wol
bogw. Najpierw by ukorzy tw dum, podysz z powrotem w
zapomnian przeszo i
ujrzysz wszystkie swe poprzednie wcielenia. Aie, yil la khosa!
Przy tych sowach mroczna komnata zafalowaa przed oczyma
wystraszonej Yasminy.
Wosy stany jej dba na gowie, a jzyk przywar do podniebienia.
Skd nadlecia gboki,

zowieszczy dwik gongu. Smoki na gobelinach rozbysy


niebieskawym pomieniem i
znikny. Siedzcy na podium Wadca sta si tylko bezksztatnym
cieniem. Szary pmrok
zmieni si w gst i mikk, niemal namacaln ciemno, pulsujc
dziwnym
promieniowaniem. Yasmina nie moga ju dostrzec Wadcy. Nic nie
widziaa. Miaa niejasne
wraenie, e ciany i sufit oddalaj si od niej, nikn.
Wtem gdzie w ciemnoci pojawi si pomyk, zapalajcy si i
gasncy jak nocny
robaczek. Powikszy si do rozmiarw piki, pojania, sta si
olepiajco biay. Nagle
rozprysn si, sypic deszczem iskier, ktre nie rozjaniy mroku. W
komnacie pozostaa
jednak saba powiata, pozwalajca dostrzec czarny, smuky pie
strzelajcy w gr z
kamiennej posadzki. Na oczach oszoomionej Yasminy pie wypuci
odnogi, nabra ksztatu;
pojawiy si gazie, szerokie licie i wielkie, czarne trujce kwiaty,
konice si nad skulon
na podium dziewczyn. W powietrzu rozszed si subtelny zapach. To
straszliwy, czarny lotos
wyrs w oka mgnieniu z posadzki, tak jak ronie w tajemniczych,
nieprzebytych dunglach
Khitaju.
Szerokie licie koysay si ze zowrogim szelestem. Kwiaty chyliy
si ku Yasminie jak
rozumne stworzenia, plsajc wowatymi ruchami na bladawych
odykach. Ledwie
widoczne na tle gstych, nieprzeniknionych ciemnoci unosiy si nad
ni jak gigantyczne
my, w jaki niejasny sposb dajc zna mierci i rozkadu upiorna
czaszka obcignita
przegni jak stary pergamin skr.
Yasmina krzykna jeszcze raz, po czym gdy kapice,
wyszczerzone szczki zbliyy

si do jej ust stracia przytomno


9
ZAMEK CZARNOKSINIKW
Nad biaymi szczytami Himelii wstao soce. U podna dugiego
stoku zatrzymaa si
grupa jedcw, spogldajc w gr. Wysoko nad ich gowami, na
zboczu gry, wznosia si
kamienna wiea. Dalej i wyej biegy mury jeszcze potniejszej
warowni, stojcej tu przy
linii wiecznych niegw okrywajcych szczyt Yimshy. Widok ten mia
w sobie co
nierealnego; purpurowe zbocza wiody do fantastycznego zamku
wygldajcego jak dziecinna
zabawka, a biao byszczcy szczyt za nim zdawa si wbija w zimny
bkit nieba.
Zostawimy tu wierzchowce mrukn Conan, Ten zdradliwy
stok lepiej przeby
pieszo. Poza tym konie maj do.
Zeskoczy z czarnego ogiera, ktry sta na szeroko rozstawionych
nogach i ze
spuszczonym bem. Przez ca noc parli naprzd, poywiajc si
resztkami wygrzebanymi z
jukw i przystajc tylko po to, by da koniom odetchn.
W tej wiey mieszkaj akolici Czarnych Wrbitw rzek
Conan. Czy te, jak ich
nazywaj, psy acuchowe swoich panw. Nie bd siedzie z
zaoonymi rkami, kiedy
zobacz nas na stoku.
Kerim Szach zerkn w gr, a potem odwrci si, patrzc na drog,
ktr przebyli;
znajdowali si ju wysoko na zboczu Yimshy. Turaczyk na prno
wypatrywa w tym
labiryncie jakiegokolwiek ruchu zdradzajcego nadchodzc pogo.
Najwidoczniej Afgulisi
zgubili w nocy lad swojego wodza.

Chodmy wic!
Uwizali zmczone konie przy kpie tamaryszku i bez dalszych
komentarzy ruszyli pod
gr. Byli widoczni jak na doni. Nagi stok by usany gazami zbyt
maymi, aby mg si za
nimi ukry czowiek. Mogy jednak suy za kryjwk innym
stworzeniom.
Nie uszli jeszcze pidziesiciu krokw, gdy zza jednego z kamieni
wypad warczcy
ksztat, toczc pian z pyska i byskajc nabiegymi krwi lepiami.
Conan szed jako
pierwszy, ale pies nie zaatakowa go. Przemkn obok i rzuci si na
Kerima Szacha.
Turaczyk odskoczy w bok i wielkie zwierz wpado na idcego za
nim Irakzajczyka.
Wojownik krzykn i zasoni si ramieniem. Bestia obalia go na
wznak, rozszarpujc rk i
w nastpnej chwili pada pod ciosem tuzina szabel. Nie zaniechaa
jednak prb pochwycenia
w szczki kolejnej ofiary, dopki nie zostaa dosownie porbana na
kawaki.
Kerim Szach owin rannemu rozcite rami, spojrza na uwanie i
odwrci si bez
sowa. Doczy do Conana i wszyscy w milczeniu wznowili
wspinaczk.
W kocu Kerim Szach powiedzia:
To dziwne, e wioskowy kundel zabka si a tutaj.
Nie ma tu nic do arcia przytakn Cymeryjczyk. Obaj
odwrcili gowy i spojrzeli na
rannego wojownika, maszerujcego za nimi wrd innych
Irakzajczykw. Jego ciemna twarz
byszczaa od potu, a wykrzywione grymasem blu wargi odsaniay
wyszczerzone zby.
Conan i Kerim Szach znw popatrzyli na wznoszc si przed nimi
kamienn wie.
Nad wyyn zalega senna cisza. Ani na wiey, ani na murach stojcej
za ni, podobnej do

piramidy budowli nie zauwayli ladu ruchu. Szli w napiciu, jak


ludzie spacerujcy po
krawdzi wulkanu. Kerim Szach zdj z ramienia potny, turaski
uk, ktry zabija z
odlegoci piciuset krokw; Irakzajczycy signli po swoje lejsze
i o mniejszym zasigu.
Nie zdyli jednak jeszcze podej do wiey na odlego strzau z
uku, gdy co
niespodziewanie spado na nich z bezchmurnego nieba. Przeleciao tak
blisko Cymeryjczyka,
e ten poczu municie opoczcych skrzyde na twarzy, lecz to nie
on, lecz nastpny
Irakzajczyk zachwia si i upad, broczc krwi z rozdartej ttnicy.
Sok o pirach barwy
polerowanej stali, z okrwawionym, wygitym jak buat dziobem,
znw wbi si w niego i
znieruchomia nagle, gdy brzkna ciciwa uku Kerima Szacha. Ptak
run jak kamie, ale
aden z mczyzn nie potrafi wskaza miejsca, gdzie uderzy o
ziemi.
Conan pochyli si nad ofiar ataku, lecz wojownik ju nie y. Nikt
si nie odezwa nie
byo sensu roztrzsa tego faktu ani tego, e jeszcze nigdy nie
zdarzyo si, by sok
zaatakowa czowieka. W duszach dzikich Irakzajczykw wcieko
wspzawodniczya z
fatalistyczn apati. Owosionymi rkami ciskali uki i rzucali
mciwe spojrzenia w kierunku
wiey, ktrej bezruch zdawa si z nich szydzi.
Nastpny atak przyszed szybko. Wszyscy to zobaczyli biay kb
dymu przetoczy si
przez krawd wiey i spynwszy w d, potoczy si po stoku. Za
nim pojawiy si
nastpne. Wyglday niegronie, jak puszyste kule mtnej piany, lecz
Conan odsun si na
bok, unikajc zetknicia z pierwsz. Jeden z Irakzajczykw idcych za
nim wycign rk i

dgn mieczem bia chmur. Rozleg si oguszajcy huk. Kb


dymu znikn w
olepiajcym rozbysku, a ze zbyt ciekawego wojownika pozostaa
tylko kupka zwglonych,
poczerniaych koci. Pomarszczona do wci zaciskaa si na
rkojeci z koci soniowej,
ale ostrze miecza stopio si i wyparowao w straszliwym arze. Mimo
to inni wojownicy,
nawet ci stojcy o wycignicie rki od ofiary, nie ponieli szwanku;
byli tylko oszoomieni i
troch olepieni nagym byskiem.
Wybucha w zetkniciu z elazem mrukn Conan. Spjrz,
nadcigaj!
Stok powyej by prawie pokryty toczcymi si kulami. Kerim Szach
nacign ciciw i
wysa strza w najwikszy ich gszcz. Trafiony grotem obok
rozprysn si jak baka
mydlana, tryskajc ogniem. Pozostali wojownicy poszli za
przykadem Turaczyka i przez
kilka chwil na zboczu szalaa burza, waliy pioruny i byskawice
sypay deszczem iskier.
Kiedy biae kby znikny, w koczanach ucznikw pozostao
niewiele strza.
Zaciekle przedzierali si w gr po zwglonej i poczerniaej ziemi,
omijajc miejsca, gdzie
naga skaa zmienia si w law od aru tych piekielnych wybuchw.
Wreszcie dotarli na odlego strzau z uku od milczcej wiey i
rozcignli szyki,
nerwowo wypatrujc nastpnej koszmarnej niespodzianki szykowanej
przez obrocw.
Na murach pojawia si samotna posta, niosca trzymetrowy
mosiny rg. Chrapliwy
ryk przetoczy si po stoku niczym dwik trb na Sd Ostateczny.
Natychmiast
odpowiedziao mu guche dudnienie i oskot dobywajcy si z
podziemnych gbi. Grunt

zatrzs si pod stopami wojownikw.


Irakzajczycy z okrzykami przeraenia zaczli si zatacza jak pijani
na rozdygotanym
zboczu, lecz Conan z wciekym byskiem w oku i kindaem w garci
pomkn jak wicher po
pochyoci, prosto do widniejcych w cianie drzwi. W grze
rozbrzmiewa drwicy ryk i
skowyt wielkiego rogu. Kerim Szach przycign strza do ucha i
zwolni ciciw.
Tylko Turaczyk mg odda taki strza. Gos rogu urwa si nagle i
wysoki, przenikliwy
krzyk przeszy powietrze. Stojca na wiey posta w zielonej szacie
zachwiaa si, szarpic
sterczce w piersi dugie drzewce, po czym przechylia si przez
parapet i runa w d.
Wielki rg potoczy si i zawis na krawdzi muru; inna posta w
zielonej todze skoczya, by
go schwyci. Znowu brzkna ciciwa i znw odpowiedzia jej
wrzask agonii. Drugi akolita,
padajc, strci okciem rg, ktry roztrzaska si na gazach u stp
wiey.
Conan z tak szybkoci przeby przestrze dzielc go od drzwi, e
jeszcze nie
przebrzmiay dudnice echa tego upadku, a ju rba w nie ostrzem
swej broni. Instynktownie
cofn si, unikajc porcji wylanego z gry roztopionego oowiu. W
nastpnej chwili znw
by przy bramie, atakujc j ze zdwojon furi. Fakt, e wrogowie
uciekali si do takich
pospolitych sposobw, doda mu ducha. Czary akolitw podlegay
jednak jakim
ograniczeniom. By moe wyczerpali ju wszystkie zasoby swoich
czarnoksiskich sztuczek.
Zboczem nadbieg Kerim Szach, a za nim reszta saniajcych si
wojownikw. W biegu
wypuszczali strzay, ktre ze wistem przelatyway za mur lub
roztrzaskiway si o blanki.

Grube, tekowe drzewo ustpio wreszcie pod ciosami Cymeryjczyka,


ktry zajrza
ostronie do rodka, przygotowany na najgorsze. Zobaczy owaln
komnat i wiodce w gr
krte schody. Po przeciwnej stronie szeroko otwarte drzwi ukazyway
stok i plecy p
tuzina zielono odzianych postaci zmykajcych ile si w nogach.
Conan zawy i skoczy do rodka, lecz wrodzona ostrono kazaa
mu przystan i rzuci
si w ty o mgnienie oka wczeniej, nim ogromny, kamienny blok z
trzaskiem run na
posadzk w miejscu, gdzie przed chwil postawi stop. Cymeryjczyk
pogna wzdu muru,
krzykiem wzywajc pozostaych, aby szli w jego lady.
Akolici wycofali si z pierwszej linii obrony. Gdy Conan obieg
wie, zobaczy ich
zielone sylwetki wysoko w grze. Dyszc rzdz zemsty, popdzi za
nimi, a Kerim Szach i
Irakzajczycy deptali mu po pitach. Chwilowy triumf kaza im
zapomnie o wrodzonym
fatalizmie; na widok uciekajcych wrogw zawyli jak stado wilkw.
Wiea staa na dolnym kracu wskiego paskowyu, niemal
niedostrzegalnie nachylonego
do stoku. Po kilkuset jardach paskowy koczy si nagle gbok
rozpadlin, zupenie
niewidoczn z dou. Do tej rozpadliny skoczyli akolici, nawet nie
zwolniwszy kroku.
cigajcy zobaczyli tylko ich rozwiane, zielone szaty znikajce za
krawdzi urwiska.
W kilka chwil pniej cigajcy rwnie stanli na skraju fosy
oddzielajcej ich od zamku
Czarnych Wrbitw. Jak okiem sign, w obie strony bieg szeroki
na czterysta i gboki na
dwiecie metrw wwz o pionowych cianach, najwidoczniej
opasujcy cay wierzchoek
Yimshy. Od brzegu do brzegu wypeniaa go dziwna, skrzca si i
byszczca, przejrzysta

mga.
Conan spojrza w d i zakl pod nosem. Dostrzeg odzianych na
zielono akolitw,
pospiesznie przemierzajcych byszczce niczym srebro dno doliny.
Ich sylwetki byy
zamazane i niewyrane, jakby zanurzone w gbokiej wodzie. Szli
rzdem, kierujc si ku
przeciwlegej cianie fosy.
Kerim Szach napi uk i wypuci wiszczc strza. Jednak pocisk
wpadszy w mg
wypeniajc rozpadlin, zdawa si gwatownie traci szybko i
zboczywszy, pad daleko od
celu.
Jeeli oni zdoali tam zej, to my te moemy! mrukn Conan
do stojcego obok
Kerima Szacha, ktry ze zdumieniem patrzy na lot swojej strzay.
Widziaem, e szli
tdy
Wytywszy wzrok dostrzeg w dole co, co przypominao zot ni,
rozcignit przez
ca szeroko kanionu. Akolici szli wzdu tej nici i nagle
Cymeryjczyk przypomnia sobie
niezrozumiae sowa Khemsy: trzymaj si zotej yy! Pochyliwszy
si, znalaz na brzegu
rozpadliny cienki pas skrzcego si zota; powierzchowne zoe biego
w d i przez srebrne
dno parowu. Zobaczy te co innego: co, czego przedtem nie mg
zauway z powodu
szczeglnego zaamywania si wiata. Zota ya biega wzdu
wskiej rampy opuszczajcej
si na sam d i zaopatrzonej w wyobienia dla rk i ng.
A wic to w ten sposb zeszli na d rzek do Kerim Szacha.
Nie potrafi unosi
si w powietrzu. Pjdziemy za
W teje chwili mczyzna ugryziony przez psa krzykn okropnie i
skoczy na Kerima

Szacha, szczerzc zby i toczc z ust pian. Zwinny jak kot Turaczyk
odskoczy w bok i
szaleniec run gow w d do parowu. Pozostali podbiegli do
krawdzi i szeroko otworzyli
oczy ze zdumienia. Mczyzna wcale nie spad jak kamie na dno
rozpadliny, lecz spywa
wolno przez row mgiek, niczym czowiek toncy w wodzie.
Koczynami wykonywa
gwatowne ruchy, a jego spurpurowiaa i konwulsyjnie wykrzywiona
twarz wyraaa raczej
bl ni szalestwo. W kocu opad na byszczce dno fosy i leg bez
ruchu.
W tej rozpadlinie czyha mier wymamrota Kerim Szach,
cofajc si przed row
mgiek, ktra sigaa prawie do jego stp. I co teraz, Conanie?
Idziemy dalej! odpar ponuro Cymeryjczyk. Ci akolici to
zwykli ludzie: jeeli
mga nie zabia ich, nie zabije te nas.
Podcign pas i mimochodem dotkn przy tym daru Khemsy.
Zmarszczy brwi i
umiechn si blado. Zupenie zapomnia o tym pasie, a jednak
trzyCromie mier omina
go, powalajc inn ofiar.
Akolici dotarli do przeciwlegej ciany i pezli po niej jak wielkie
zielone muchy. Conan
wszed na ramp i zacz ostronie schodzi. Rowa chmura otoczya
mu stopy i przesuwaa
si wyej, w miar jak opuszcza si po rampie. Signa mu do kolan,
do ud, pniej do pasa
i do ramion. Czu j wok siebie jak gsty opar w wilgotn noc. Gdy
dotara do szyi, zawaha
si, ale zanurzy w niej gow. Natychmiast zacz si dusi;
nieubagana sia pozbawia go
tchu i obja miadcym ebra uciskiem. Conan rozpaczliwie
skoczy w gr, walczc o
ycie. Wystawi gow na powierzchni i wielkimi haustami apa
powietrze.

Kerim Szach pochyli si nad nim, mwic co, lecz Conan nie
dosysza i nie zwrci na
to uwagi. Mylami uparcie powraca do wskazwek umierajcego
Khemsy. Sprbowa
wymaca zot y i stwierdzi, e schodzc pozostawi j nieco z
boku. Spostrzeg szereg
wyobionych w rampie wgbie dla rk i ng. Stanwszy dokadnie
na yle, zacz si
ponownie opuszcza. Rowa mgieka otoczya go i wkrtce zakrya
zupenie. Gow mia
pod powierzchni, ale stojc na zotej yle wci mg oddycha. W
grze zobaczy twarze
spogldajcych na niego towarzyszy, nieco rozmazane przez
byszczc mgiek. Gestem
pokaza, aby szli za nim, i spiesznie ruszy w d, nie czekajc, a
pjd za jego przykadem.
Kerim Szach bez sowa wepchn miecz do pochwy i poszed w lady
Cymeryjczyka, a
Irakzajczycy podyli za nim, bardziej obawiajc si utraty
przywdcy i przewodnika w
jednej osobie ni wszystkich okropnoci, jakie mogy si kry w
rozpadlinie. Trzymali si
zotego pasma, tak jak pokaza im Cymeryjczyk.
Opucili si na dno fosy i powdrowali srebrzyst rwnin, kroczc po
zotym pamie, jak
ludzie stpajcy po linie rozpitej nad przepaci. Szli jakby
niewidzialnym tunelem, przez
ktry przepywao powietrze. Ze wszystkich stron napieraa na nich
mier.
cieka, ktr umknli wrogowie, biega do rampy po drugiej stronie
rozpadliny i znikaa
za krawdzi. Ruszyli ku niej, w napiciu oczekujc spotkania z
nieznanym
niebezpieczestwem kryjcym si wrd ostrych gazw, ktrymi by
najeony skraj urwiska.
Czekali tam na nich odziani w zielone szaty, uzbrojeni w noe akolici.
Moe w swojej

ucieczce dotarli do granicy, ktrej nie mogli przekroczy. Moe


opasujcy brzuch Conana
stygijski pas by przyczyn tego, e ich zaklcia okazay si tak sabe i
nieskuteczne. Moe,
wiedzc, e to niepowodzenie zostanie ukarane mierci, postanowili
uy ostatniego sposobu
i z noami w rkach wypadli zza ska.
Wrd poszarpanych gazw rozgorzaa krwawa walka, w ktrej
posugiwano si nie
sztuk czarnoksisk, lecz elazem. Szczkaa stal i spadajce ze
wistem ostrza przecinay
ciao; ylaste ramiona zadaway potne ciosy; pyna krew, a
padajcy byli tratowani
stopami walczcych.
Wprawdzie jeden z Irakzajczykw wykrwawi si na mier, ale
akolici zginli co do
jednego pocici i porbani na kawaki, zrzuceni do fosy, gdzie
wolno opadali na lnice
daleko w dole srebrzyste dno.
Zwycizcy otarli z cz krew i pot, spogldajc po sobie. Oprcz
Conana i Kerima Szacha
jeszcze czterech Irakzajczykw wyszo cao z potyczki.
Stali wrd poszarpanych ska tworzcych zbat krawd rozpadliny.
Wijca si po
agodnym stoku cieka prowadzia stamtd do szerokich schodw,
zbudowanych z p tuzina
stopni z zielonego, przypominajcego nefryt kamienia. Schody wiody
na szerok galeri z
tego samego polerowanego materiau, a za ni, pitro po pitrze,
wznosi si zamek Czarnych
Wrbitw. Wydawao si, e wykuto go w pionowym, skalnym
urwisku. Architektura
zamku bya pikna, cho pozbawiona ozdb. Liczne okna byy
zamknite i zasonite
okiennicami. Nigdzie nie dostrzegli ladu ycia, przyjaznej czy
wrogiej istoty.

Bez sowa poszli ciek ostronie, jak ludzie zbliajcy si do


siedliska mij.
Irakzajczycy maszerowali jak w transie, niczym idcy na pewn
mier. Nawet Kerim Szach
milcza. Tylko Conan zdawa si nie pojmowa, jakim ogromnym
wyomem w powszechnie
przyjtych pogldach, jakim bezprzykadnym pogwaceniem tradycji
by ich czyn. On nie
pochodzi ze Wschodu: spodzia go rasa, ktra walczya z demonami
i czarnoksinikami
rwnie zaciekle i skutecznie, co z ludzkimi wrogami.
Wszed po byszczcych schodach i przez szerok, zielon galeri
przeszed do
znajdujcych si na wprost obitych zotem drzwi z tekowego drzewa.
Obrzuci czujnym
spojrzeniem wysze pitra wznoszcej si przed nim wielkiej
piramidy zamku. Wycign
rk do mosinego uchwytu, ktry stercza z drzwi jak klamka i z
krzywym umiechem
zatrzyma si w p drogi. Klamka miaa ksztat mii o wygitym
karku i uniesionej gowie;
Conan podejrzewa, e metalowy gad moe nagle oy pod
dotkniciem jego doni.
Jednym ciosem odrba uchwyt i brzk mosidzu na szklistej posadzce
wcale nie uciszy
jego podejrze. Kocem kindau odrzuci klamk na bok i znw
odwrci si do drzwi.
Wok panowaa niezmcona cisza. Rowa mgieka otulaa dalekie
szczyty. Soce
byszczao na okrytych niegiem wierzchokach. Wysoko w grze
zawis sp czarny
punkcik na bkicie nieba. Prcz niego jedynymi ywymi istotami byli
ludzie stojcy przed
obitymi zot blach drzwiami; malekie figurki na galerii z zielonego
nefrytu, przylepionej
do stoku ogromnej gry Yimshy.

Smagn ich zimny wiatr spadajcy z lodowcw, szarpic achmanami


szat. Spadajcy na
masywne drzwi kinda Conana wywoywa grzmice echa.
Cymeryjczyk uderza raz po raz,
przecinajc tek i metalowe listwy. Po chwili ostronie zajrza do
rodka przez wybity otwr.
Ujrza obszern komnat o nagich cianach z wygadzonego kamienia
i mozaikowej
posadzce. Jedyne umeblowanie stanowiy stoki z polerowanego
hebanu i kamienne podium.
Nigdzie nie dostrzeg ladu ludzkiej obecnoci. Po przeciwnej stronie
komnaty zobaczy
nastpne drzwi.
Zostaw stranika na zewntrz mrukn. Wchodzimy do
rodka.
Kerim Szach wyznaczy wojownika, ktry mia peni wart, i
wskazany z ukiem w rku
wrci na rodek galerii. Conan wszed do zamku, a za nim Turaczyk
i trzej pozostali
Irakzajczycy. Wartownik przed drzwiami splun, mrukn co pod
nosem i drgn
gwatownie, syszc cichy, drwicy miech. Podnis gow i zobaczy
stojc na pitrze
wysok, czarno odzian posta, ktra spogldaa na niego
pogardliwie, szyderczo, kiwajc
gow. Irakzajczyk byskawicznie nacign ciciw i wypuci
strza, ktra migna w gr
i wbia si w opit czarn tog pier. Drwicy umiech nie znikn z
ust Wrbity; mag
wyrwa pocisk z ciaa i wzgardliwym gestem odrzuci go ucznikowi.
Wojownik odskoczy,
instynktownie zasaniajc si rk. Jego palce zacisny si na
koziokujcym w powietrzu
drzewcu.
Irakzajczyk wyda przeraliwy wrzask. Drewniana strzaa w jego rku
zacza si wi.

Proste drzewce nagle stao si gitkie, jakby stopniao w jego doni.


Prbowa odrzuci to co
od siebie, lecz byo ju za pno. Zimne sploty otoczyy mu przegub,
a paskudny, klinowaty
eb pomkn ku muskularnemu ramieniu. Wojownik krzykn
ponownie twarz nabiega mu
purpur, a oczy zdaway si wychodzi z orbit. Wstrzsany
straszliwymi konwulsjami osun
si na ziemi i znieruchomia.
Mczyni, ktrzy weszli do zamku, zawrcili na jego pierwszy
okrzyk. Conan spiesznie
podszed do wywaonych drzwi i stan jak wryty, zbity z tropu.
Patrzcym na to
towarzyszom wydawao si, e Cymeryjczyk mocuje si z
powietrzem. Mimo e niczego nie
mg dostrzec, czu pod palcami lisk, gadk powierzchni i
zrozumia, i przejcie zostao
zamknite krysztaow pyt. Widzia przez ni nieruchomo lecego
na rodku galerii
Irakzajczyka z pierzast strza tkwic w ramieniu.
Conan unis kinda i uderzy, a patrzcy z osupieniem kompani
zobaczyli, jak ostrze
odskakuje od niewidocznej przeszkody z gonym brzkiem, jakby
stal napotkaa tward
substancj. Conan zaniecha dalszych prb. Wiedzia, e nawet
legendarny talwar Amira
Kuruma nie zdoaby strzaska tej niewidzialnej zapory.
W kilku sowach wyjani rzecz Kerimowi Szachowi. Turaczyk
wzruszy ramionami.
C, jeli odcito nam powrotn drog, to musimy znale inn.
Zatem ruszamy
naprzd, no nie?
Przytaknwszy, Cymeryjczyk odwrci si i pomaszerowa do drzwi
po drugiej stronie
komnaty, majc wraenie, e idzie na spotkanie nieuchronnej mierci.
Podnis kinda, by

uderzy w drzwi, lecz te otworzyy si cicho, jakby obdarzone wasn


wol. Conan przeszed
przez prg i znalaz si w ogromnej sali. Pod jej bocznymi cianami
cigny si rzdy
wysokich, lnicych kolumn, a trzydzieci metrw od drzwi zaczynay
si szerokie, nefrytowe
stopnie schodw, zwajcych si ku grze niczym boki piramidy. Nie
mia pojcia, co
znajdowao si dalej, lecz aby wej na schody, musia min dziwny
otarz z czarnego jak
wgiel kamienia. Cztery wielkie, zote mije owijay si wok naroy
ogonami, wysoko
unoszc zwrcone w cztery strony wiata klinowate by niczym
stranicy legendarnego
skarbu. Jednak na strzeonym przez nie otarzu spoczywaa tylko
krysztaowa kula,
wypeniona chmur nibydymu, w ktrej unosiy si cztery zote
owoce granatu. Ten widok
wzbudzi w umyle Conana jakie niewyrane wspomnienie, ale nie
powici temu uwagi,
poniewa na dolnych stopniach schodw ujrza cztery czarno odziane
postacie. Nie zauway,
kiedy Wrbici nadeszli; po prostu stali tam, zgodnie koyszc ptasimi
gowami, wysocy i
chudzi, o doniach i stopach ukrytych w fadach lunych szat.
Jeden z nich podnis rk: rkaw jego togi opad odsaniajc do
ktra wcale nie bya
doni. Wbrew swej woli Conan zatrzyma si wp kroku. Napotka
si odmienn od
mesmeryzmu Khemsy i nie by w stanie zrobi ani kroku w przd,
chocia czu, e moe
cofn si, jeeli zechce. Jego towarzysze rwnie stanli i wydawali
si jeszcze bardziej
bezradni ni on; byli niezdolni do jakiegokolwiek ruchu.
Wrbita uniesionym ramieniem skin na jednego z Irakzajczykw,
ktry ruszy ku niemu

jak w transie, z wbitymi w dal, wytrzeszczonymi oczyma i mieczem w


bezsilnie opuszczonej
rce. Gdy wojownik mija Conana, ten zagrodzi mu drog
wycignitym ramieniem.
Cymeryjczyk by o wiele silniejszy od Irakzajczyka i w normalnych
warunkach z atwoci
mgby go zgnie jak much. Jednak teraz wojownik odepchn jego
rk jak dbo trawy,
po czym podrygujcym, mechanicznym krokiem podszed do
schodw. Dotar do stopni i
uklk sztywno, podajc swj miecz i pochylajc gow. Wrbita
wzi od niego bro.
Bysno uniesione i opuszczone ostrze. Gowa Irakzajczyka spada z
ramion i z guchym
omotem potoczya si po czarnej, marmurowej posadzce. Z
rozrbanych arterii trysna
fontanna krwi, po czym ciao osuno si i lego z rozrzuconymi
szeroko rkoma.
Zdeformowana do znw uniosa si i skina na kolejnego
Irakzajczyka, ktry chwiejnie
ruszy na spotkanie mierci. Koszmarna scena powtrzya si i drugie
bezgowe ciao lego
obok pierwszego.
Gdy trzeci gral przeszed obok Conana, zdajc ku swej zgubie,
Cymeryjczyk, ktremu
yy nabrzmiay na skroniach z wysiku, jaki wkada w daremne
prby przeamania
trzymajcej go niewidzialnej bariery, nagle zda sobie spraw, e
wok budz si nieznane,
przyjazne moce. Ta wiadomo przysza bez ostrzeenia,
niespodziewanie, lecz z tak si,
e nie mg wtpi w to, co podpowiada mu instynkt. Lewa rka
Conana mimowolnie
wsuna si pod bachariocki pas i zacisna si na stygijskim darze
Khemsy. cisn go i
momentalnie poczu przypyw nowych si w zdrtwiaych
koczynach: wola ycia wybucha

w nim z intensywnoci blasku rozarzonej do biaoci stali, a


towarzyszy jej dojmujcy
gniew.
Trzeci Irakzajczyk by ju bezwadnym trupem i odraajcy palec
skin ponownie, gdy
Conan poczu, e niewidzialna bariera pka. Z jego garda wydoby
si dziki okrzyk i
nagromadzona wcieko znalaza ujcie w byskawicznym ataku.
Run jak burza na
Wrbitw, zaciskajc lew rk na czarodziejskim pasie z
rozpaczliw si, z jak toncy
przytrzymuje si dryfujcego pnia. Dugie ostrze w prawej doni lnio
niczym promie
soca. Stojcy na schodach Wrbici nie poruszyli si. Jeeli nawet
byli zdziwieni, to nie
okazali tego; patrzyli zimno i obojtnie. Conan nie traci czasu na
rozwaania, co zrobi, gdy
znajd si w zasigu jego kindau. Ogarna go dza mordu
chcia tylko wbi ostrze w
ciaa wrogw, zanurzy je w ich krwi.
By ju o par krokw od schodw, na ktrych stali szyderczo
umiechnici Wrbici.
Nabra powietrza w puca; wcieko rosa w nim z kadym susem.
Wanie mija otarz z
oplatajcymi go zotymi mijami, gdy jak bysk gromu spado na
wspomnienie tajemniczych
sw Khemsy i usysza je, jakby kto wyszepta mu do ucha: Stucz
krysztaow kul.
Zareagowa niemal odruchowo. Midzy impulsem a dziaaniem
upyn tak nieskoczenie
may uamek chwili, e najwikszy z czarnoksinikw nie zdoaby
odczyta myli i
zapobiec temu, co nastpio. Zwinnie jak kot zmieni kierunek ataku i
z trzaskiem spuci
kinda na krysztaow kul. Natychmiast poczu niemale namacalne
tchnienie grozy,

pyncej ze schodw, z otarza czy te samego krysztau. Uszy rozdar


mu przeraliwy syk
rozzoszczonych mij, ktre oyy nagle i unoszc ohydne by,
prboway ksa. Jednak
rozwcieczony Conan by dla nich zbyt szybki. Byszczca klinga
przecia odraajce cielska
jedno po drugim i ponownie spada na krysztaow kul. Z
gromowym hukiem kryszta
rozprysn si, sypic deszczem ognistych odamkw na czarny
marmur posadzki, a zote
owoce granatu, jakby uwolnione z uwizi, wystrzeliy pod wyniosy
sufit i znikny.
Oszalay wrzask, zwierzcy i upiorny, odbi si echem w wielkiej sali.
Cztery czarne
postacie na schodach wiy si i skrcay w konwulsjach, toczc pian
z posiniaych ust.
Crescendo nieludzkiego wycia nagle si urwao. Wrbici
zesztywnieli i zamarli w bezruchu.
Conan wiedzia, e s martwi. Popatrzy na otarz i krysztaowe
skorupy. Cztery bezgowe,
zociste mije wci owijay si wok otarza, ale w ich metalowych
cielskach nie pozosta
nawet lad ycia.
Kerim Szach wolno podnosi si z kolan, na ktre rzucia go
niewidzialna sia. Potrzsn
gow, by wyzby si uporczywego dzwonienia w uszach.
Syszae ten trzask, kiedy rozbie kul? zapyta. Jakby
jednoczenie z ni w
zamku roztrzaskano tysic krysztaowych luster. Czy w tych
zocistych jabkach granatu byy
uwizione dusze czarnoksinikw? Ha!
Conan odwrci si, widzc, e Kerim Szach siga po miecz i
wskazuje co rk.
Na szczycie schodw pojawia si nowa posta. Nieznajomy by take
odziany w czarn
tog, ale z bogato haftowanego aksamitu, a na gowie mia spiczast
czapk. Na jego

przystojnej twarzy malowa si niezmcony spokj.


Kim, do diaba, jeste? spyta Conan, spogldajc na
nieznajomego.
Jestem Wadc Yimshy! odpar tamten gosem huczcym jak
witeczny dzwon i
przepojonym okrutn radoci.
Gdzie jest Yasmina? spyta Kerim Szach. Wadca wybuchn
miechem.
I po co ci to wiedzie, trupie? Czy tak szybko zapomniae o mej
sile, ktrej niegdy ci
uyczyem, e przybye walczy ze mn, biedny gupcze? Chyba
bd musia wydrze ci
serce, Kerimie Szachu!
Wycign rk, jakby spodziewa si, e co w ni wpadnie, i Kerim
Szach krzykn
przeraliwie w miertelnej mce. Zatoczy si jak pijany; nagle rozleg
si trzask pkajcych
koci i ogniw kolczugi, a z piersi Turaczyka trysn strumie krwi i
przez okropn dziur
rozszarpanych tkanek wystrzelio co czerwonego i ociekajcego
wprost do nastawionej
doni Wadcy, jak okruch stali przycigany przez magnes. Kerim
Szach osun si na
posadzk i leg bez ruchu, a Wadca Yimshy ze miechem cisn pod
nogi Cymeryjczyka
jeszcze bijce, ludzkie serce.
Conan zakl i z rykiem run na schody. Z pasa Khemsy pyn
strumie siy
bezgranicznej nienawici, pomagajcy mu przezwyciy straszliw
emanacj mocy, z jak
zetkn si na schodach. W powietrzu zawisa stalowo byszczca
mgieka, w ktr zanurzy
si jak pywak opuciwszy gow, zasaniajc twarz zgitym
ramieniem i mocno ciskajc
kinda w lewej rce. Wytajc zazawione oczy, nieco wyej, na
stopniach, dostrzeg

sylwetk okrutnego czarnoksinika falujc jak odbicie w wartko


pyncej wodzie.
Targay nim i miotay moce, ktrych nie potrafi ogarn rozumem,
lecz czu wspierajc
go, pync z zewntrz si, ktra niepowstrzymanie niosa go naprzd
mimo potgi Wrbity
i wasnej saboci.
Dotar na szczyt schodw i przez stalowoszar mgiek ujrza przed
sob twarz Wrbity
oraz dziwny lk malujcy si w jego niepewnym spojrzeniu. Conan
przebrn przez mg jak
przez fale przyboju i kinda w jego muskularnej rce skoczy w gr
niczym ywe
stworzenie. Ostrze rozcio tog Wadcy, ktry odskoczy ze
zduszonym okrzykiem. Nagle,
na oczach zdumionego Cymeryjczyka, czarnoksinik znikn po
prostu znikn jak
mydlana baka. Tylko po schodach przemkn jaki dugi i falujcy
cie.
Conan skoczy za nim na wskie schody wiodce z podestu w gr.
Nie potrafi nazwa
tego, co tdy umkno, ale szalona wcieko przytumia ogarniajce
go obrzydzenie i
strach.
Pobieg szerokim korytarzem o nagich cianach i pododze z
polerowanego nefrytu. Przed
nim mign dugi cie, znikajc w zasonitych kotar drzwiach.
Zawtrowa temu
przeraony kobiecy krzyk, dobiegajcy z komnaty w gbi. Ten
dwik uskrzydli Conana,
ktry pogna ile si w nogach do drzwi i ju w nastpnej chwili znalaz
si w pomieszczeniu
za kotar.
Ujrza przeraajcy widok. Na skraju pokrytego aksamitem podium
kulia si Yasmina,
wrzeszczc z przeraenia i odrazy, podniesion rk zasaniajc si
przed uniesionym

ohydnym bem mii o byszczcym karku i poyskliwych, ciemnych


splotach. Ze zduszonym
okrzykiem Conan rzuci kindaem.
Potwr odwrci si byskawicznie i run na niego jak wiatr
przelatujcy wrd wysokich
traw. Dugie ostrze utkwio w jego karku tak, e rkoje sterczaa z
jednej, a koniec klingi z
drugiej strony, lecz to tylko zdawao si powiksza wcieko
wielkiego gada. Pochyli
ogromny eb nad czowiekiem, ktry odway si stawi mu czoo, po
czym szczerzc
ociekajce jadem ky, prbowa go w nie pochwyci. Jednak w tej
samej chwili Conan
wyrwa zza pasa sztylet i dgn nim z caej siy, kierujc ostrze w
gr. Stal przebia doln
szczk potwora i utkwia w grnej, przyszpilajc je do siebie.
Natychmiast wielkie cielsko
owino si wok Cymeryjczyka: nie mogc uy kw, w
sprbowa innego sposobu
ataku.
Lewa rka Conana bya przycinita do ciaa przez oplatajce go
zwoje, ale praw mia
woln. Mocno wsparszy si na rozstawionych dla zachowania
rwnowagi nogach, zapa za
wystajc z karku mii rkoje kindau i wyszarpn z jej cielska.
Jakby odgadujc sw
nieludzk inteligencj zamiary przeciwnika, bestia zacza si wi i
pry, usiujc owin
si wok jego wolnego ramienia. Jednak dugie ostrze unioso si ju
i opado z szybkoci
byskawicy, przecinajc niemal na p grube cielsko.
Zanim Cymeryjczyk zdy uderzy ponownie, gitkie zwoje
wypuciy go z ucisku i
potwr mign po posadzce, broczc krwi z okropnych ran. Conan
skoczy za nim,
wznoszc bro do ciosu, lecz mordercze cicie przeszyo powietrze,
bo wijcy si gad usun

si w bok i uderzy bem w przepierzenie z sandaowego drzewa.


Jedna z pyt ustpia: dugie,
broczce krwi cielsko wlizno si w otwr i znikno.
Cymeryjczyk niezwocznie zaatakowa przepierzenie. Kilkoma
ciosami wyrba w nim
otwr i zajrza do mrocznej alkowy. Nigdzie nie dostrzeg czarnego,
ohydnego gada.
Zobaczy kaue krwi na marmurowej posadzce i krwawe lady
wiodce do ukrytych w murze
drzwi. Byy to lady bosych stp
Conanie!
Okrci si na picie w sam por, by chwyci w ramiona Devi
Vendhyi, ktra przebiega
przez komnat i rzucia mu si na szyj, drc ze strachu,
wdzicznoci i ulgi.
Wszystkie te wydarzenia w najwyszym stopniu wzburzyy gorc
krew Cymeryjczyka.
Przycisn dziewczyn do piersi z si, jaka w innych okolicznociach
wywoaaby na jej
twarzy bolesny grymas, i wycisn na jej wargach gwatowny
pocaunek. Yasmina nie
opieraa si. Miejsce Devi zaja zwyka kobieta. Zamknwszy oczy
utona w ulewie jego
dzikich, gorcych pocaunkw, oddajc si fali namitnoci. Przerwa,
by nabra tchu, i
spojrza na ni: dyszc, wtulon w jego potne ramiona.
Wiedziaam, e po mnie przyjdziesz szepna. Nie
zostawiby mnie w tym
siedlisku demonw.
Syszc te sowa, Conan odzyska rozsdek i wiadomo tego, gdzie
si znajduj.
Podnis gow i nadstawi ucha. W zamku na Yimshy panowaa
cisza, lecz bya to cisza
przepojona grob. Niebezpieczestwo czaio si w kadym kcie,
szczerzyo si szyderczo
zza kadej draperii.

Lepiej chodmy std pki czas mrukn. Te rany


wystarczyyby, eby zabi
kade zwyke zwierz lub czowieka, ale czarnoksinik to co innego.
Zranisz go, a on
odpeza jak ranny w, by z jakiego magicznego rda zaczerpn
nowego jadu.
Podnis dziewczyn i niosc j w ramionach jak dziecko, ruszy
przez byszczcy
nefrytowy korytarz i schody, w nerwowym napiciu wypatrujc oznak
niebezpieczestwa.
Spotkaam Wadc Yimshy szepna Yasmina, otrzsajc si i
mocniej obejmujc
wybawc. Rzuca na mnie czary, by zama moj wol.
Najstraszniejszy by gnijcy trup,
ktry chwyci mnie w objcia wtedy zemdlaam i leaam jak
nieywa, nie wiem, jak
dugo. Zaraz po odzyskaniu przytomnoci usyszaam na dole zgiek i
krzyki, a potem ten w
wlizgn si do komnaty i ach! zadraa na to przeraajce
wspomnienie. W jaki
sposb wiedziaam, e to nie zudzenie, ale prawdziwa mija dybica
na moje ycie.
W kadym razie nie bya to zjawa odpar tajemniczo Conan.
Wiedzia, e
przegra, i wola ci zabi, ni pozwoli, ebym ja ci zabra.
Kogo masz na myli? spytaa niepewnie.
Nagle krzykna, przytulia si do Conana i zapomniaa o swoim
pytaniu. Zobaczya lece
u stp schodw trupy. Zwoki Wrbitw nie przedstawiay
przyjemnego widoku. Byy
poskrcane i poczerniae, a rozchylone szaty odsaniay stopy i donie,
ktre nie miay w sobie
nic ludzkiego. Widzc je, Yasmina posiniaa i skrya twarz na
szerokiej piersi Conana.
10
DEMON Z ZAWIATW

Conan szybko przeszed przez hol, przeci przedsionek i dotar do


drzwi wiodcych na
galeri. Spostrzeg, e posadzka jest usana drobnymi, byszczcymi
okruchami. Krysztaowa
pyta zakrywajca wyjcie rozsypaa si na kawaki. Cymeryjczyk
przypomnia sobie trzask
towarzyszcy rozbiciu spoczywajcej na otarzu kuli i domyli si, e
w tej samej chwili
rozsypay si wszystkie krysztay w zamku, a jaka niewyrana, skryta
w podwiadomoci
wiedza podsuwaa mu wyjanienie tego faktu prawd o ponurym
zwizku midzy Panami
Czarnego Krgu a zocistymi jabkami granatu. Poczu zimny dreszcz
przebiegajcy po
krzyu i pospiesznie wyrzuci t myl z pamici.
Gdy wyszed na galeri z zielonego nefrytu, wyda gbokie
westchnienie ulgi. Musia
jeszcze przej przez parw, ale przynajmniej mg patrze na
byszczce w socu biae
szczyty i dugie zbocza tonce w morzu niebieskawych mgie.
Irakzajczyk lea w miejscu, gdzie pad; nieksztatna plama na
gadkiej, byszczcej
powierzchni. Idc w d krt ciek, Conan ze zdumieniem spojrza
na soce, ktre jeszcze
nie mino zenitu; a przecie wydawao si, e od chwili, gdy wszed
do zamku Yimsha,
miny dugie godziny.
Odczuwa naglc potrzeb popiechu; nie powodowaa tego lepa
panika, lecz
instynktowne przeczucie czajcego si za plecami niebezpieczestwa.
Nic nie powiedzia
Yasminie, a dziewczyna wydawaa si zadowolona, mogc oprze
czarn gwk o jego
wysoko sklepion pier i bezpiecznie wtuli si w muskularne
ramiona. Conan przystan na

moment na skraju rozpadliny i marszczc brwi, spojrza w d.


Przelewajca si w parowie
mga nie bya ju rowa i roziskrzona. Bya mtna, szara i widmowa,
jak cie ycia tlcego
si w zranionym czowieku. Cymeryjczyka nawiedzia dziwna myl,
e zaklcia
czarnoksinikw s bardziej zwizane z ich osobowociami, ni gra
aktorw jest odbiciem
zachowania zwykych ludzi.
Jednak daleko w dole rwnina wci byszczaa jak matowe srebro, a
zote pasmo skrzyo
si nie przymionym blaskiem. Conan przerzuci sobie Yasmin przez
rami, na co przystaa
bez oporu, i zacz schodzi w d. Pospiesznie opuci si po rampie i
przebieg po
rozbrzmiewajcym echem dnie rozpadliny. By pewien, e ciga si z
czasem i e jedyn
szans ocalenia jest jak najszybsze przebycie tej upiornej fosy, zanim
ranny Wadca odzyska
siy na tyle, by sprowadzi na nich jakie nowe niebezpieczestwo.
Kiedy wdrapa si na przeciwleg cian i stan na krawdzi, wyda
gbokie
westchnienie ulgi i postawi Yasmin na ziemi.
Dalej moesz i sama powiedzia. Droga przez cay czas
biegnie w d.
Dziewczyna rzucia ukradkowe spojrzenie na byszczc piramid po
drugiej stronie
rozpadliny; zamek Yimshy wznosi si na tle onieonego stoku
niczym cytadela milczenia i
za.
Czy jeste czarodziejem, e zwyciye Czarnych Wrbitw z
Yimshy, Conanie z
Ghor? spytaa Yasmina, gdy zaczli schodzi ciek.
To ten pas, ktry Khemsa da mi przed mierci odpar
Cymeryjczyk, otaczajc
krzepkim ramieniem wiotk tali dziewczyny. Tak, znalazem go
na szlaku. To niezwyky

pas; poka ci go, jak znajd chwil czasu. Przeciw niektrym


zaklciom okaza si
nieskuteczny, ale przeciw innym bardzo mi pomg, a dobry kinda
to najskuteczniejsze
zaklcie.
Ale skoro dziki pasowi zwyciye Wadc powiedziaa
Yasmina to dlaczego
nie powiodo si to Khemsie?
Conan potrzsn gow.
Kto wie? Khemsa by sug Wadcy, moe to osabio jego si?
Nade mn nie mia
takiej wadzy jak nad Khemsa. Jednak nie mog powiedzie, e go
zwyciyem. Wprawdzie
umkn, ale mam wraenie, e jeszcze si z nim spotkamy. Chc, by
od jego siedziby dzielia
nas jak najwiksza odlego.
Poczu ulg znalazszy sptane konie przy tamaryszkach, tam gdzie je
zostawili. Odwiza
je szybko, osioda czarnego ogiera i posadzi dziewczyn przed sob.
Pozostae konie ruszyy
za nimi nabrawszy si po popasie.
I co teraz? spytaa. Do Afgulistanu?
Nie tak zaraz! umiechn si blado. Kto, moe gubernator,
zabi moich siedmiu
naczelnikw. Ci moi gupcy myl, e miaem z tym co wsplnego, i
dopki nie przekonam
ich, e si myl, bd mnie ciga jak rannego szakala.
A co ze mn? Jeeli naczelnicy nie yj, to jestem dla ciebie
bezuyteczna jako
zakadniczka. Chcesz mnie zabi, eby ich pomci?
Obrzuci j roziskrzonym spojrzeniem i rozemia si, syszc takie
niedorzeczne sowa.
A wic jedmy do granicy powiedziaa. Tam bdziesz
bezpieczny przed
Afgulisami
Tak, na vendhyaskiej szubienicy.

Jestem krlow Vendhyi przypomniaa mu, na chwil


przybierajc dawny wadczy
ton. Ocalie mi ycie. Otrzymasz za to nagrod.
Zabrzmiao to nie tak, jak chciaa. Conan achn si.
Zatrzymaj swoje skarby dla swych dworskich kundli, ksiniczko.
Jeeli ty jeste
wadczyni rwnin, to ja jestem wadc gr i nie zabior ci nawet na
krok w kierunku
vendhyaskiej granicy!
Byby bezpieczny zacza z niedowierzaniem.
A ty byaby znw Devi przerwa jej. Nie, dzikuj, wol ci
tak, jaka jeste
teraz: kobiet z krwi i koci, jadc ze mn w siodle.
Przecie nie moesz mnie zatrzyma! krzykna. Nie
moesz
Poczekaj, a przekonasz si! poradzi cierpko.
Przecie zapaciabym ogromny okup
Niech diabli wezm twj okup! odpar szorstko, mocniej
zaciskajc rce na jej
wiotkiej talii. Cae krlestwo Vendhyi nie ma mi do zaofiarowania
niczego, czego
pragnbym cho w poowie tak silnie, jak pragn ciebie. Porwaem
ci, ryzykujc yciem;
jeeli twoi dworacy chc ci z powrotem, niech przyjad do Zaibaru i
odbij ci si.
Przecie nie masz ju ludzi! wykrzykna. Jeste cigany. Jak
zdoasz ocali
wasne ycie, nie mwic o moim?
Mam jeszcze w grach przyjaci odpar. Wdz
Churakzajczykw ukryje ci w
bezpiecznym miejscu, dopki nie dogadam si z Afgulisami. Jeeli nie
zechc mnie
wysucha, to, na Croma, pojad z tob na pnoc, do stepowych
kozakw. Zanim przybyem
na Wschd, byem hetmanem Wolnych Towarzyszy. Uczyni ci
krlow dorzecza
Zaporoski!

Nie chc! opieraa si. Nie moesz mnie zmusi


Jeeli ten pomys jest ci tak niemiy spyta to dlaczego tak
chtnie nadstawiaa
usta do pocaunkw?
Nawet krlowa jest tylko kobiet odpara, rumienic si. I
dlatego, e jestem
krlow, musz bra pod uwag interesy mojego krlestwa. Nie
zabieraj mnie w jakie obce
kraje. Wr ze mn do Vendhyi!
A czy uczynisz mnie swoim krlem? spyta, umiechajc si
sardonicznie.
C, zwyczaje zajkna si, a Conan przerwa jej ze
miechem:
Tak, zwyczaje cywilizowanych ludzi, ktre nie pozwol ci uczyni
tego, co by chciaa.
Wyjdziesz za jakiego starego, pomarszczonego krla z rwnin, a ja
rusz w swoj drog,
zabierajc jako jedyn pamitk wspomnienie paru skradzionych
pocaunkw? Ha!
Ale ja musz wrci do mego krlestwa! powtrzya bezradnie.
Po co? pyta ze zoci. Wyciera tykiem zote trony i
sucha pochlebstw gupio
umiechnitych fircykw w aksamitnych szatach? I co ci to da?
Suchaj: urodziem si w
grach Cymerii, gdzie wszyscy s barbarzycami. Byem najemnym
onierzem, korsarzem,
kozakiem robiem sto innych rzeczy. Ktry krl przemierzy tyle
krajw, stoczy tyle
bitew, kocha tyle kobiet i zdobywa takie upy jak ja?
Przybyem do Gulistanu, by zebra hord i spldrowa poudniowe
krlestwa; midzy
innymi i twoje. Zostaem wodzem Afgulisw i mia to by dopiero
pocztek. Jeeli zdoam
ich przejedna, w cigu roku pjdzie za mn tuzin innych plemion.
Jeeli nie, wrc na stepy
i razem z kozakami bd grabi pogranicze Turanu. A ty pojedziesz ze
mn. Do diaba z

twoim krlestwem; dawali sobie jako rad, kiedy nie byo ci na


wiecie.
Lec w jego ramionach i patrzc mu w oczy, Yasmina czua budzce
si w duszy
zuchwae pragnienie, dorwnujce jego pasji. Jednak tradycja tysica
generacji stanowia zbyt
przytaczajcy ciar.
Nie mog! Nie mog! powtarzaa bezradnie.
Nie masz wyboru zapewni j. Pojedziesz Co, do diaba!?
Zostawili Yimsh daleko za sob i jechali teraz po wysokiej grani,
oddzielajcej dwie
doliny. Wanie znaleli si w najwyszym punkcie skalnego
grzebienia, skd mieli dobry
widok na dolin po prawej stronie. Toczya si tam zacita bitwa.
Silny wiatr wia w
przeciwn stron, zwiewajc odgosy walki, lecz i tak z dou
dochodzi szczk stali i omot
kopyt.
Dostrzegli bysk soca na grotach wczni i spiczastych hemach.
Trzy tysice zakutych w
stal jedcw pdzio przed sob band obszarpanych wojownikw w
turbanach na gowach,
ktrzy umykali jak stado wilkw, odgryzajc si napastnikom.
Turaczycy! mrukn Conan. To oddziay z Sekunderamu.
Co oni tu robi, do
licha?
Kim s ci, ktrych cigaj? spytaa Yasmina. I dlaczego
walcz tak zaarcie?
Przy takiej przewadze wroga nie maj adnych szans.
To piciuset moich zwariowanych Afgulisw warkn Conan,
marszczc brwi. S w
puapce i wiedz o tym.
Rzeczywicie, Afgulisi znaleli si w lepym zauku. Dolina zwaa
si stopniowo,
przechodzc w gboki wwz zakoczony niewielk kotlink,
otoczon wyniosymi,
nieprzebytymi cianami.

Jedcy w turbanach byli spychani do tej rozpadliny. Turaczycy


napierali na nich
zdecydowanie, ale niezbyt silnie. Znali wcieko doprowadzonych
do rozpaczy grali i
dobrze wiedzieli, e zapali ich w puapk bez wyjcia. Stwierdziwszy,
e wojownicy nale
do plemienia Afgulisw, zamierzali ich otoczy i zmusi do poddania
si. Aby zrealizowa
swj plan, potrzebowali zakadnikw.
Ich emir by czowiekiem czynu. Kiedy dotar do Doliny Guraszach i
stwierdzi, e ani
przeciwnicy, ani emisariusz nie stawili si na miejscu spotkania,
ruszy dalej, ufajc swojej
znajomoci gr. Przez cay czas jego wojsko walczyo z wrogo
usposobionymi tubylcami i w
wielu wioskach grale lizali swe rany. Emir wiedzia, e zapewne ani
on, ani aden z jego
wcznikw nie powrci ywy do Sekunderamu, bo ze wszystkich
stron otaczali ich
wrogowie; by jednak zdecydowany wykona rozkazy to znaczy za
wszelk cen odebra
Devi Afgulisom i przyprowadzi j jako niewolnic Yezdigerdowi lub
te, jeli okae si to
niemoliwe, ci jej gow i polec z honorem. O tym wszystkim,
rzecz jasna, spogldajca z
grani para nie miaa zielonego pojcia. Conan wierci si niespokojnie.
Czemu, do diaska, dali si zaskoczy? rzuci w przestrze
pytanie. Wiem, co te
psy robi w tych stronach; poluj na mnie. Zagldali do kadej doliny
i zanim si opamitali,
wpadli w puapk. Biedni durnie! Bd si broni w wwozie, ale nie
wytrzymaj dugo.
Kiedy Turaczycy zepchn ich do kotliny, zrobi z nimi, co zechc.
Zgiek dobiegajcy z dou przybiera na sile. Zaciekle opierajcy si
Afgulisi w wskim
wwozie powstrzymali na chwil okrytych elazem jedcw, ktrzy
nie mogli rzuci

przeciw nim wszystkich si.


Conan zmarszczy ponuro brwi, zakrci si niespokojnie, chwytajc
za rkoje kindau i
w kocu rzek bez ogrdek:
Devi, ja musz tam i. Znajd ci jak kryjwk, w ktrej
zaczekasz, a wrc.
Mwia o swoim krlestwie no, nie bd udawa, e uwaam tych
wochatych diabw za
swoje dzieci, ale mimo wszystko jacy s, to s, ale to moi ludzie.
Wdz nigdy nie opuszcza
swoich ludzi, nawet jeeli oni opucili go pierwsi. Wydawao im si,
e maj racj,
obwiniajc mnie Do diaba, nie bd sta z boku i patrzy, jak ich
wyrzynaj! Wci jestem
wodzem Afgulisw i udowodni to!
Zejd na d.
A co ze mn? zaprotestowaa. Zabrae mnie si z mojego
kraju, a teraz chcesz
mnie zostawi w grach sam?
Conan bi si z mylami, a yy nabrzmiay mu na skroniach.
To prawda mrukn bezradnie. Crom wie, co powinienem
teraz zrobi.
Yasmina lekko pochylia gow i na jej piknej twarzyczce pojawi si
dziwny grymas.
Suchaj! krzykna nagle. Suchaj!
Wiatr przynis do ich uszu sabe odgosy fanfar. Spojrzeli w dolin
po lewej stronie grani
i w oddali dostrzegli dugie kolumny jedcw. Suny dnem doliny
byszczce w socu
stal wczni i polerowanych hemw.
To vendhyaska konnica!
S ich tysice! mrukn Conan. Ju od dawna kszatrijaskie
oddziay nie
zapuszczay si tak daleko w gry.
Oni szukaj mnie! wykrzykna Yasmina. Daj mi swojego
konia! Pojad po moich

wojownikw! Z lewej strony gra nie jest tak stroma, mona zjecha
w d. Ty id do swoich
i ka im wytrzyma jeszcze chwil. Ja skieruj jazd w dolin i uderz
na Turaczykw!
Wemiemy ich w kleszcze. Szybko, Conanie! Chyba nie chcesz, by
twoi ludzie zginli przez
twoje dze?
Jego oczy pony dzik namitnoci, lecz zeskoczy z konia i odda
jej wodze.
Wygraa! mrukn. Pd jak wszyscy diabli!
Yasmina skrcia na stok po lewej rce, a on pobieg szybko grani, a
dotar do dugiej,
poszarpanej szczeliny wwozu, w ktrym szalaa bitwa. Zwinnie jak
mapa opuci si w d,
wykorzystujc wgbienia i wystpy skay, by w kocu skoczy w sam
rodek walczcych.
Wok rozlega si wist i szczk stalowych ostrzy, kwik i renie koni
oraz oskot walcych
si na ziemi cia.
Zaledwie stopy jego dotkny ziemi, Cymeryjczyk zawy jak wilk,
chwyci za nabijan
zotem uzd, uchyli si przed ciosem szabli i wbi swj kinda w
serce jedca. W nastpnej
chwili by ju w siodle, wykrzykujc wciekle rozkazy do
oszoomionych Afgulisw. Przez
moment patrzyli na niego z rozdziawionymi ustami; pniej, widzc
spustoszenie, jakie
czyni wrd wrogw, znw zabrali si do dziea, bez zastrzee
akceptujc jego powrt. W
tym piekielnym rozgardiaszu nie byo czasu na zadawanie pyta czy
udzielanie odpowiedzi.
Wci nowe szeregi jedcw w spiczastych hemach i pozacanych
kolczugach wdzieray
si do wwozu; wska rozpadlina bya cakiem zapchana przez
kbowisko ludzi i koni.
Walczcy zderzali si piersi w pier, dgajc krtkimi noami,
zadajc mordercze cicia,

ilekro znaleli odrobin miejsca, by unie rami. Wojownik, ktry


spad z konia, ju nie
podnosi si z ziemi, wdeptany w ni setkami kopyt. W tej walce
decydowaa brutalna sia, a
wdz Afgulisw mia jej za dziesiciu. W takich chwilach ludzie
chtnie ulegaj
zakorzenionym nawykom i grale, ktrzy przywykli widzie Conana
na czele, nabrali
animuszu.
Jednak przewaga liczebna te miaa swoje znaczenie. Napierajce
szeregi turaskiej jazdy
spychay pierwszych jedcw w gb wskiego wwozu, pod
migoczce ostrza szabel.
Grale cofali si wolno, pozostawiajc za sob wa trupw. Rbic i
kujc jak szalony,
Conan nie przestawa zadawa sobie mrocego krew w yach
pytania: czy Yasmina
dotrzyma sowa? Przecie moga doczy do swoich wojownikw i
zawrci na poudnie,
zostawiajc Cymeryjczyka i jego Afgulisw na pewn mier.
Jednak w kocu, kiedy wydawao si, e miny ju wieki
rozpaczliwych zmaga, ponad
szczk stali i wrzaski gincych wzbi si nowy dwik. Z hukiem trb,
od ktrego zatrzsy
si gry, z narastajcym dudnieniem kopyt, pi tysicy vend
hyaskiej jazdy uderzyo na
konnic Yezdigerda.
To jedno uderzenie odrzucio turaskie szwadrony na boki, rozbio je,
zgnioto i rozpdzio
po caej dolinie. W mgnieniu oka fala atakujcych wycofaa si z
wwozu: Turaczycy
zawrcili, by pojedynczo lub gromadnie rzuci si w wir walki.
Jednak gdy przeszyty
kszatrijask wczni emir osun si na ziemi, jedcy w
spiczastych hemach stracili serce
do walki; wciekle popdzajc konie, prbowali przedrze si przez
piercie napastnikw. W

miar, jak ich oddziay szy w rozsypk, zwyciscy Vendhyanie


ruszyli za nimi w pogo i
caa dolina oraz agodne stoki u jej wylotu zaroiy si od uciekajcych
i cigajcych. Ci z
Afgulisw, ktrzy mogli jeszcze utrzyma si w siodle, wypadli z
wwozu i przyczyli si do
pocigu, tak samo bez zastrzee akceptujc niespodziewane
przymierze, jak zaaprobowali
powrt wygnanego wodza.
Soce chowao si ju za ostre szczyty Himelii, gdy Conan, w
strzpach odzienia,
zbryzganej, lepkiej od krwi kolczudze i z ubroczonym kindaem w
doni, przeszed przez
pobojowisko i podszed do Devi Yasminy, ktra w otoczeniu swej
wity czekaa na grani,
przy krawdzi urwiska.
Devi! rykn. Dotrzymaa sowa, chocia byy chwile, kiedy
mylaem
Uwaaj!
Olbrzymi sp spad jak piorun z jasnego nieba, uderzeniem skrzyde
zwalajc jedcw z
siode. Zakrzywiony jak buat dzib mierzy ju w mikk szyj
Yasminy, lecz Conan by
szybszy; krtki bieg, tygrysi skok, wcieke pchnicie okrwawionym
kindaem i sp z
przeraajco ludzkim jkiem zachwia si, po czym run w przepa,
by roztrzaska si na
gazach trzysta metrw niej. Spadajc i mcc skrzydami
powietrze, przybra posta
czowieka w rozwianej czarnej todze.
Conan spojrza byszczcymi oczyma na Yasmin. Z licznych ran na
jego muskularnych
ramionach i udach sczya si krew.
Znw jeste Devi rzek, nie zwracajc uwagi na zgromadzony
wok kwiat

rycerstwa i szczerzc zby na widok lamowanej zotem, cienkiej jak


pajczyna szaty, ktr
naoya na strj gralskiej dziewczyny. Musz ci podzikowa za
ocalenie ponad trzech
setek moich zbjw, ktrzy w kocu przekonali si, e ich nie
zdradziem. Dziki tobie mog
znw myle o podbojach.
Wci jestem ci winna okup powiedziaa patrzc na niego
roziskrzonym wzrokiem.
Zapac ci dziesi tysicy sztuk zota
Przerwa jej gwatownym, niecierpliwym gestem i otarszy ostrze
kindau wepchn bro
do pochwy.
Sam wezm sobie okup rzek i sam wyznacz sposb i czas
zapaty. Podejm go
w twoim paacu w Ayodhyi, a przybd z pidziesicioma tysicami
zbrojnych, by mie
pewno, e otrzymam dobr miar.
Zamiaa si, cigajc wodze.
A ja spotkam ci na brzegu Dumdy ze stu tysicami! Oczy
Conana wyraay zachwyt i
podziw, gdy odsun si i wadczym gestem unis do, pokazujc
Yasminie woln drog.
PEZAJCY CIE
Robert E. Howard
Gdy jego plany stworzenia z wyproszonych plemion jednej silnej
armii zawody, Conan
wraca przez Hyrkani i Turan, unikajc patroli krla Yezdigerda i
nocujc w namiotach
dawnych przyjaci kozakw. Na Zachodzie tocz si wielkie
wojny i ncony perspektyw
bogatych upw oraz zielonych k Cymeryjczyk powraca do
hyboryjskich krlestw. Almuryk,
ksi Koth, zbuntowa si przeciw znienawidzonemu krlowi
Strabonusowi. Zebra spor

armi we wszystkich Ziemiach krlestwa i Conan rwnie zacign


si w jej szeregi. Jednak
ssiedzi Strabonusa przychodzi krlowi z pomoc. Bunt zostaje
stumiony, a rozpita armia
Almuryka zepchnita na poudnie. Resztki buntownikw przedzieraj
si przez ziemie Shemu i
granic Stygli, ku sawannom Kush. Tam, na skraju pustyni, zostaj
doszcztnie rozbite przez
poczone siy czarnych i Stygijczykw. Conan jest jednym z niewielu
pozostaych przy yciu.
1
Nad pustyni unosiy si rozedrgane fale aru. Conan Cymeryjczyk
spojrza na otaczajc
go pustk i mimowolnie otar spieczone wargi grzbietem potnej
doni. Sta wrd piaskw
niczym posg z brzu, pozornie nie czujc morderczego skwaru,
chocia caym jego strojem
bya jedwabna przepaska biodrowa przytrzymywana szerokim pasem,
na ktrym wisiaa
szabla i sztylet o szerokim ostrzu. Na muskularnych koczynach mia
lady wieo
zagojonych ran.
U jego stp siedziaa dziewczyna, jednym ramieniem obejmujc go za
kolana i opierajc o
nie swoj jasn gwk. Jej jasna skra kontrastowaa z twardymi,
ogorzaymi czonkami
barbarzycy, a krtka i gboko wcita na piersiach, cignita w talii
paskiem, jedwabna
tunika bez rkaww raczej podkrelaa, ni skrywaa figur
dziewczyny.
Conan potrzsn gow, mruc oczy. Blask soca niemal go olepi.
Wyj zza pasa
may bukak i zakoysa nim, marszczc brwi, gdy usysza tylko niky
plusk.
Dziewczyna wyprostowaa si z trudem, jczc aonie:

Och, Conanie, umrzemy tutaj! Jestem taka spragniona!


Cymeryjczyk mrukn co pod nosem, zaciskajc zby i mierzc
otaczajc ich pustk
wciekym spojrzeniem spod czarnej, zmierzwionej grzywy, jakby
pustynia bya yw istot,
ktr mona pokona.
Nachyliwszy si, przytkn bukak do warg dziewczyny.
Pij, dopki ci nie powiem, e ju do rozkaza.
Pia maymi, chciwymi ykami, a on jej nie powstrzymywa. Dopiero,
kiedy bukak by
pusty, zrozumiaa, e rozmylnie pozwoli jej wypi cay skpy zapas
wody, jaki posiadali.
zy napyny jej do oczu.
Och, Conanie! rozpaczaa, zaamujc rce. Dlaczego
pozwolie mi wypi
wszystko? Nie wiedziaam Teraz ju nic nie zostao dla ciebie!
Cicho warkn. Nie tra si na szlochy. Wyprostowa si i
odrzuci pusty bukak.
Czemu to zrobie? szeptaa dziewczyna.
Nic nie odpowiedzia; sta bez ruchu, a jego palce powoli zaciskay si
na rkojeci szabli.
Nie patrzy na dziewczyn; poncym spojrzeniem zdawa si
przeszywa tajemnicz,
purpurow mgiek cielc si na horyzoncie.
Kochajcy ycie i obdarzony barbarzysk wol przetrwania Conan
Cymeryjczyk wiedzia
jednak, e dotar do kresu swej drogi. Wprawdzie nie by jeszcze
zupenie wyczerpany, ale
wiedzia, e nastpny dzie w pracym bezlitonie socu, na
pozbawionej wody pustyni
wykoczy go. Co do dziewczyny, do ju wycierpiaa. Lepszy
szybki, bezbolesny cios szabli
ni powolne konanie, jakie miao sta si jego udziaem. Jej
pragnienie zostao ugaszone tylko
chwilowo; oddaby jej z przysug, gdyby pozwoli jej cierpie,
dopki nie wybawi jej
maligna i mier. Powoli wysuwa szabl z pochwy.

Nagle zastyg w p ruchu. Daleko na poudniu co bysno w falach


aru przetaczajcych
si nad pustyni.
Najpierw myla, e to majak, jeden z miray, jakie szydziy z niego
na tym przekltym
pustkowiu, doprowadzajc do szalestwa. Osoniwszy doni
olepione socem oczy
dostrzeg wiee, minarety i byszczce mury. Patrzy na nie pospnie,
czekajc, a rozwiej
si w powietrzu i znikn. Natala przestaa szlocha; z trudem
podniosa si na kolana i
powioda wzrokiem za jego spojrzeniem.
Czy to miasto, Conanie? szepna, zbyt przeraona, aby mie
nadziej. Czy te to
tylko zudzenie?
Cymeryjczyk milcza przez chwil. Kilkakrotnie zamkn i otworzy
oczy; popatrzy w
bok, a potem znowu na miasto. Pozostao tam, gdzie byo.
Diabli wiedz mrukn. Tak czy owak, warto sprbowa.
Wepchn szabl z powrotem do pochwy. Schyliwszy si, wzi Natal
w swe potne
ramiona, jakby bya dzieckiem.
Opieraa si sabo.
Nie tra si na noszenie mnie, Conanie prosia. Mog i.
Ziemia jest tu kamienista odpar. Szybko zdaraby sandaki
na strzpy! doda,
zerknwszy na jej obuwie z mikkiej, zielonej skry. Ponadto,
jeeli mamy w ogle
dotrze do tego miasta, to musimy si spieszy, a w ten sposb bdzie
szybciej.
Nadzieja na uratowanie ycia wlaa nowe siy w stalowe . minie
Cymeryjczyka. Kroczy
przez piaski z takim wigorem, jakby dopiero co wyruszy w podr.
Barbarzyca nad
barbarzycami mia w sobie witalno dzikiego stworzenia,
pozwalajc mu przey tam,
gdzie czowiek cywilizowany zginby w mgnieniu oka.

On i dziewczyna byli o ile wiedzia jedynymi ocalaymi z armii


ksicia Almuryka,
tej oszalaej, nieokieznanej hordy, ktra, podajc za zbuntowanym
ksiciem Koth, przesza
z niszczycielsk si piaskowej burzy przez ziemie Shemu i utopia we
krwi pogranicze
Stygii. Ze stygijsk jazd depczc jej po pitach przedara si do
czarnego krlestwa Kush,
gdzie na samym skraju poudniowej pustyni zostaa cakowicie
zniszczona. Conan w mylach
porwnywa j do rwcej rzeki, ktra, pdzc na poudnie, zwa si
stopniowo, aby w kocu
wsikn w piaski pustyni. Koci onierzy tej armii najemnikw,
banitw, wyrzutkw,
przestpcw znaczyy jej drog z wyyn Koth a po wydmy Kush.
W czasie tej ostatniej bitwy, kiedy to zastpy Stygijczykw i
Kuszytw runy na
schwytane w zasadzk resztki armii, Conan wyrba sobie drog i
uciek razem z dziewczyn
na pierwszym lepszym wielbdzie.
Dziewczyna bya Brythunk, ktr barbarzyca znalaz na targowisku
niewolnikw w
jednym ze zdobytych miast Shemu i zagarn dla siebie. Nie miaa w
tej sprawie nic do
powiedzenia, ale poniewa i tak byo to o niebo lepsze od tego, co
czekao Hyboryjk w
shemickim seraju, z wdzicznoci powitaa taki obrt spraw. W ten
sposb zacza dzieli
losy wykltych buntownikw Almuryka.
Natala i Conan przez wiele dni umykali przez pustyni, cigani przez
stygijskich jedcw
tak daleko, e kiedy zgubili pocig, nie odwayli si zawrci. Parli
dalej, szukajc wody, a
pad nioscy ich wielbd. Od tej pory szli pieszo. Przez ostatnie kilka
dni wiele wycierpieli.
Conan opiekowa si Natal, najlepiej jak mg, a dziki surowemu
obozowemu yciu

dziewczyna bya lepiej przygotowana do trudw i niebezpieczestw


ni przecitna kobieta.
Mimo to w kocu opada z si.
Soce wciekle prayo zmierzwion, czarn grzyw barbarzycy.
Fale mdlcego
otpienia zaleway mu umys, ale zacisn zby i szed dalej. By
pewien, e miasto jest
rzeczywistoci, nie miraem. Nie mia pojcia, co ich w nim czeka.
Mieszkacy mog by
wrogo usposobieni. Nawet jeli tak, to bdzie mg walczy o swoje
ycie a barbarzyca
nigdy niczego wicej nie oczekiwa od losu.
Soce chylio si ju ku zachodowi, gdy stanli przed wielk bram, z
ulg chronic si w
cieniu. Conan postawi Natal na ziemi i rozprostowa obolae
ramiona. Mury postawione z
jakiej gadkiej, zielonkawej, byszczcej jak szko materii wznosiy
si na blisko dziesi
metrw w gr. Conan spojrza na blanki, lecz nie dostrzeg nikogo.
Zniecierpliwiony,
zawoa gono i zaomota w bram rkojeci szabli lecz
odpowiedziay mu jedynie
drwice echa. Wystraszona guch cisz Natala kulia si tu przy nim.
Conan z caej siy
pchn wrota i cofn si o krok, wycigajc szabl, gdy drzwi
nieoczekiwanie ustpiy
bezszelestnie. Natala wydaa zduszony okrzyk.
Och, spjrz, Conanie!
Tu za bram leay ludzkie zwoki. Conan przyjrza im si bacznie,
po czym rozejrza si
wok. Ujrza rozlegy dziedziniec otoczony arkadami kamieniczek
zbudowanych z tego
samego zielonkawego materiau, co mury zewntrzne. Budynki byy
wysokie i wyniose,
zwieczone lnicymi kopuami i wieyczkami. Nigdzie nie dostrzeg
ladu ycia. Na rodku

dziedzica staa czworoktna cembrowina studni i jej widok poderwa


do czynu Conana,
ktremu jzyk wysech ju na wir. Chwyciwszy Natal za rk
wcign j do rodka i
zamkn za ni bram.
Czy on nie yje? spytaa szeptem, drcym palcem wskazujc
lecego opodal
czowieka. Mczyzna by wysoki i dobrze zbudowany, najwidoczniej
w kwiecie wieku;
skr mia t, a oczy lekko skone oprcz tego niczym si nie
rni od przecitnego
Hyboryjczyka. By odziany w tunik z purpurowego jedwabiu i
wysoko sznurowane sanday,
u boku mia krtki miecz w pochwie ze zotogowiu. Conan dotkn
ciaa. Byo zimne, bez
ladu ycia.
Nie ma adnej rany mrukn Cymeryjczyk. A jednak jest
martwy jak Almuryk
przeszyty czterdziestoma stygijskimi strzaami. Na Croma,
sprawdmy studni! Jeli jest w
niej woda, napijemy si choby leao tu sto trupw.
Studnia nie bya wyschnita, ale nie napili si z niej. Lustro wody
znajdowao si dobre
pitnacie metrw niej i nie byo czym jej nabra. Conan zakl
wciekle, oszalay na widok
pynu, ktrego nie mg zaczerpn, i zacz rozglda si za jakim
sznurem. Odwrci si
gwatownie, syszc przeraliwy krzyk Natali.
Uznany za martwego czowiek rzuci si na z mieczem w doni, a
bysk w jego oczach
bezsprzecznie wiadczy o tym, e yje. Conan zakl ze zdziwienia,
ale nie traci czasu na
rozwaania. Przywita napastnika zamaszystym ciciem szabli,
przecinajc ciao i koci.
Gowa tamtego z oskotem potoczya si po bruku; ciao zatoczyo si
bezwadnie, tryskajc
strumieniem krwi z rozrbanej arterii, po czym runo na ziemi.

Conan zmierzy je wciekym spojrzeniem, klnc pod nosem.


Ten go nie jest teraz wcale bardziej martwy ni kilka minut temu.
Do jakiego to
domu wariatw trafilimy?
Natala, ktra zasonia oczy rkami, aby nie patrze na trupa, zerkna
przez palce i
zadraa ze strachu.
Och, Conanie, czy mieszkacy miasta nie zabij nas za to?
No warkn barbarzyca ten stwr z pewnoci zabiby nas,
gdybym nie uci mu
gowy.
Zerkn na kruganki ziejce pustk w zielonych cianach nad ich
gowami. Nie dostrzeg
ladu ruchu, nie usysza adnego dwiku.
Nie sdz, eby kto nas zobaczy mrukn. Ukryj dowd
Jedn rk chwyci trupa za pas, a drug podnis ucit gow za
dugie wosy i p
niosc, p wlokc, zacign okropne szcztki do studni.
Skoro nie moemy napi si tej wody zgrzytn zbami
zadbam o to, aby nikt si
jej nie napi. Do diaba z tak studni!
Przerzuci ciao przez krawd i puci, ciskajc gow w lad za nim.
Daleko w dole
rozleg si stumiony plusk.
Zostaa krew na kamieniach szepna Natala.
Bdzie jej wicej, jeli zaraz nie znajd wody! mrukn
Cymeryjczyk, ktrego
niewielkie zasoby cierpliwoci byy na ukoczeniu. Dziewczyna ze
strachu niemal
zapomniaa o godzie i pragnieniu, ale Conan nie.
Wejdziemy w jedne z tych drzwi powiedzia. Na pewno w
kocu znajdziemy
jakich ludzi.
Conanie! jkna, przysuwajc si do niego, najbliej jak moga.
Boj si! To
miasto duchw i trupw! Wracajmy na pustyni! Lepiej umrze tam,
ni spotka upiory!

Pjdziemy na pustyni, kiedy zrzuc nas z murw warkn.


Gdzie w tym miecie
jest woda i znajd j, chobym mia zabi wszystkich jego
mieszkacw!
A jeli oni oywaj?
Wtedy bd ich zabija, a pozostan martwi! uci. Chod!
To wejcie jest
rwnie dobre jak kade inne. Trzymaj si blisko mnie i nie uciekaj,
chyba e ci ka!
Cichutko wyrazia zgod i posza za nim, trzymajc si tak blisko, e
ku jego irytacji
deptaa mu po pitach. Zapad zmierzch, zapeniajc dziwne miasto
purpurowymi cieniami.
Weszli w drzwi i znaleli si w rozlegej komnacie, ktrej ciany byy
obwieszone
aksamitnymi, przedziwnie tkanymi gobelinami. Posadzka, ciany i
sufit sali byy z zielonego,
szklistego kamienia, ozdobionego na cianach zotym fryzem. Podog
wycielay futra i
atasowe poduszki. Kilkoro drzwi prowadzio do innych pomieszcze.
Przeszli przez komnat
i przez kilka innych, bliniaczo podobnych do pierwszej. Nie znaleli
nikogo, ale
Cymeryjczyk mrucza cicho pod nosem.
Kto tu by, i to niedawno. Ta sofa jest jeszcze ciepa od dotyku
ludzkiego ciaa. Na tej
jedwabnej poduszce wida jeszcze zarys bioder. W powietrzu unosi
si saby zapach perfum.
Wszystko spowijaa upiorna, nierzeczywista aura. Wdrwka przez
ten mroczny, cichy paac
bya jak majak wywoany opium. Niektre komnaty byy
nieowietlone tych unikali. Inne
kpay si w blasku agodnego, nieziemskiego wiata, zdajcego si
emanowa z klejnotw
osadzonych w cianach i tworzcych na nich fantastyczne wzory.
Nagle, gdy wchodzili do

jednej z tych owietlonych komnat, Natala krzykna i chwycia


towarzysza za rk. Obrci
si z przeklestwem na ustach, wypatrujc wroga, zdziwiony
okropnie, gdy nikogo nie
dostrzeg.
O co chodzi? warkn. Jeli jeszcze raz zapiesz mnie za
praw rk, to obedr ci
ze skry. Chcesz, eby podernli mi gardo? Dlaczego wrzeszczysz?
Spjrz tam wykrztusia, wskazujc rk.
Conan przekn lin. Na stole z polerowanego hebanu stay zote
naczynia, najwidoczniej
zawierajce jado i napoje. Pokj by niezamieszkany.
No, ten dla kogo przygotowano t uczt orzek barbarzyca
bdzie musia dzi
wieczr uda si gdzie indziej.
Czy odwaymy si to zje, Conanie? zaoponowaa nerwowo
dziewczyna. Ci
ludzie mog nadej i
Lir an mannanam mac lir! zakl Conan, biorc j za kark i
bezceremonialnie
popychajc na zocone krzeso stojce na kocu stou. Zdychamy z
godu, a ty
wybrzydzasz! Jedz!
Zaj miejsce na drugim kocu stou i zapawszy nefrytowy puchar
oprni go jednym
haustem. Naczynie zawierao szkaratny, podobny do wina napj o
szczeglnym smaku
nieznanym Cymeryjczykowi, lecz bdcym jak nektar dla jego
wyschnitego garda.
Zaspokoiwszy pragnienie, z niezrwnanym zapaem zaatakowa
jedzenie. Ono rwnie byo
dla obce: egzotyczne owoce i nieznane misiwa. Nakrycia byy
niezwykle kunsztownej
roboty, a noe i widelce ze szczerego zota. Te ostatnie Conan
zignorowa, chwytajc
misiwo w palce i szarpic je swymi silnymi zbami. Zreszt maniery
Cymeryjczyka przy

stole zawsze byy raczej wilcze. Jego cywilizowana towarzyszka jada


wykwintniej, lecz
rwnie arocznie. Przyszo mu na myl, e jedzenie moe by zatrute,
lecz to nie zmniejszao
jego apetytu. Wola raczej umrze od trucizny ni z godu.
Zaspokoiwszy gd, z gbokim westchnieniem odchyli si w fotelu.
O tym, e w tym
milczcym miecie mieszkaj ludzie, wiadczyo wiee jedzenie i
picie i by moe za
kadym rogiem czai si wrg. Jednak Conan niezbyt si tym
przejmowa, ufajc swojej
umiejtnoci posugiwania si mieczem. Zacz morzy go sen i
rozwaa myl wycignicia
si na pobliskiej kanapce, eby si chwil zdrzemn.
Natala nie bya senna. Zaspokoiwszy gd i pragnienie, nie miaa
ochoty spa. Piknymi,
szeroko otwartymi oczyma spogldaa lkliwie w ciemne otwory
drzwi, za ktrymi czyhao
nieznane. Cisza i pmrok tego dziwnego miejsca silnie oddziayway
na jej wyobrani.
Komnata zdawaa si wiksza, a st duszy ni by na pocztku i
dziewczyna zdaa sobie
spraw, e znajduje si dalej od swego ponurego opiekuna, niby
sobie tego yczya.
Podnisszy si szybko, obesza st i usiada na kolanach
barbarzycy, nerwowo zerkajc na
ukowate przejcia. Jedne byy owietlone, a inne nie i na tych
nieowietlonych najduej
zatrzymaa wzrok.
Zjedlimy, wypilimy i odpoczlimy nalegaa. Chodmy
std, Conanie. To ze
miejsce. Czuj to.
No, jak dotd nic zego nam si tu nie przytrafio zacz,
kiedy przerwa mu cichy,
lecz zowrogi szmer. Zepchnwszy dziewczyn z kolan, Cymeryjczyk
zerwa si zwinnie jak

pantera i dobywajc szabli, zwrci si w stron drzwi, zza ktrych


dobieg w dwik.
Odgos nie powtrzy si i Cymeryjczyk zacz bezszelestnie skrada
si w kierunku
przejcia. Natala podaa za nim, czujc serce w gardle. Wiedziaa,
e jej towarzysz wietrzy
niebezpieczestwo. Wtuliwszy gow w swe potne ramiona, lekko
zgarbiony, sun naprzd
jak przyczajony do skoku tygrys. Nie robi te wicej haasu ni ten
wielki kot.
W progu zatrzyma si i Natala lkliwie wyjrzaa zza jego plecw. W
pokoju nie byo
wiata, lecz czciowo owietlaa go powiata wpadajca z ich
komnaty i ukazujca jeszcze
jedno pomieszczenie. W tej nastpnej komnacie, na niewielkim
podwyszeniu lea jaki
czowiek. Smuga wiata padaa na jego twarz i zobaczyli, e
mczyzna w jest bliniaczo
podobny do tego, ktrego Conan zabi przy bramie. Tylko strj mia
bogatszy i ozdobiony
klejnotami, ktre skrzyy si w niepewnym owietleniu. By martwy,
czy tylko spa? Znw
da si sysze zowieszczy szmer, jakby kto odsun na bok zason.
Conan cofn si,
pocigajc za sob drc Natal. W ostatniej chwili zdy pooy
do na jej ustach,
tumic krzyk.
Z miejsca, w ktrym teraz stali, nie widzieli ju podium, tylko jego
cie na przeciwlegej
cianie. A teraz na tej cianie pojawi si drugi cie ogromna,
bezksztatna plama czerni.
Conan poczu, e wosy na gowie staj mu dba. Jakkolwiek cie ten
mg by
znieksztacony, Cymeryjczyk przeczuwa, e nigdy nie widzia
czowieka czy zwierzcia,
ktre miaoby podobn sylwetk. Poeraa go ciekawo, lecz instynkt
kaza mu zosta w

miejscu. Sysza spazmatyczny oddech patrzcej szeroko otwartymi


oczyma Natali. aden
inny dwik nie zakca grobowej ciszy. Wielki cie zakry zarys
podium. Przez dusz
chwil czarna plama trwaa na gadkiej cianie, po czym powoli
wycofaa si i patrzcy znw
ujrzeli ciemny kontur podium. Jednak picego ju na nim nie byo.
W gardle Natali wezbra histeryczny gulgot i Conan potrzsn ni
ostrzegawczo. Sam te
czu, e krew lodowacieje mu w yach. Nie obawia si nikogo na
wiecie; nic nie byo w
stanie wzbudzi trwogi w jego sercu. Jednak tu zetkn si z czym, co
przekraczao jego
zdolno pojmowania.
Po chwili ciekawo przemoga niepokj i Cymeryjczyk znw ruszy
ku nie owietlonej
komnacie, przygotowany na wszystko. Zajrzawszy do drugiego
pokoju zobaczy, e w
pomieszczeniu nikogo nie ma. Podium stao tak jak przedtem, lecz nie
spoczywao na nim
adne ludzkie ciao. Tylko na jedwabnej kapie okrywajcej postument
lnia jedna kropla
krwi, niczym wielki, szkaratny klejnot. Natala dostrzega j i wydala
zduszony okrzyk, za
ktry barbarzyca nie skarci jej, samemu rwnie czujc lodowate
palce strachu. Na tym
postumencie lea czowiek; co zakrado si do komnaty i porwao
go. Conan nie mia
pojcia, co by to mogo by, lecz w tych mrocznych salach unosia si
aura grozy i
przeraenia.
By gotw odej. Wziwszy Natal za rk obrci si i stan jak
wryty. Gdzie z gbi
paacu, od strony, z ktrej przyszli, dobieg go cichy odgos krokw.
Ten dwik wywoay
ludzkie stopy, bose lub w obuwiu o mikkich podeszwach, i czujny
jak wilk Cymeryjczyk

pospiesznie ruszy w bok. Sdzi, e zdoa wrci na dziedziniec,


unikajc pokoju, z ktrego
zday si dobiega kroki.
Jednak zanim zdyli przebiec pierwsz komnat, usyszeli za plecami
nagy szelest
rozchylanej kotary. Stanli i odwrcili si. Przed ukryt za zason
alkow sta jaki czowiek
i bacznie im si przyglda.
Mczyzna by podobny do dwch poprzednich: wysoki, dobrze
zbudowany, odziany w
purpurowe szaty spite wysadzanym klejnotami pasem. Jego
bursztynowe oczy nie wyraay
zdziwienia ani wrogoci. Byy senne, jak oczy zjadacza lotosu. Nawet
nie sign po miecz,
wiszcy mu u boku. Po krtkiej chwili milczenia przemwi
obojtnym i znudzonym tonem,
w jakim nieznanym jzyku.
Wiedziony przeczuciem Conan odpowiedzia mu po stygijsku i obcy
rwnie odezwa si
w tej mowie.
Kim jestecie?
Ja jestem Conan Cymeryjczyk odpar barbarzyca. A to jest
Natala z Brythunii.
Co to za miasto?
Mczyzna nie odpowiedzia od razu. Obrzuci Natal rozmarzonym,
czuym spojrzeniem
i zabekota:
Ze wszystkich mych licznych wizji, ta jest najdziwniejsza!
Dziewczyno o zotych
lokach, z jakieje krainy marze przybywasz? Z Andarry, Tothry czy
te srebrnogwiezdnego
Kuth?
Co to za gupoty? warkn Cymeryjczyk, ktremu nie
spodobay si te sowa, ani
sposb, w jaki mwicy patrzy na Natal.
Tamten nie zwrci na adnej uwagi.

niem o pikniejszych licznotkach mrucza. O gibkich


kobietach z wosami
czarnymi jak noc i oczyma ciemnymi jak niezgbiona zagadka.
Jednak twoja skra jest biaa
jak mleko, a oczy jasne jak poranek i jest w tobie wieo i powab
nccy jak nektar. Pjd
w me objcia, dziewczyno ze snu!
Zrobi krok i wycign rk, a Conan odtrci j w bok uderzeniem,
ktre mogo poama
koci. Mczyzna zatoczy si i chwyci za zdrtwiae rami,
spogldajc szeroko otwartymi
oczami.
C to bunt duchw? wymamrota. Barbarzyco,
zaklinam ci odejd!
Zgi! Przepadnij! Rozwiej si! Zniknij!
Zaraz zniknie eb z twoich ramion! warkn rozwcieczony
Cymeryjczyk i szabla
zabysa mu w rku. Czy to tak wita si tu przybyszy? Na Croma,
umocz te zasony we
krwi!
Senno znikna z oczu nieznajomego, ustpujc miejsca
niebotycznemu zdziwieniu.
Na Thoga! wykrzykn. Jestecie prawdziwi! Skd
przybywacie? Kim jestecie?
Co robicie w Xuthal?
Przybylimy z pustyni mrukn Conan. Zawdrowalimy do
miasta o zmroku,
umierajc z godu. Znalelimy st zastawiony do uczty i posililimy
si. Nie mam
pienidzy, eby za to zapaci. W moim kraju nie odmawia si
poywienia nikomu, kto jest
godny, ale wam, ludziom cywilizowanym, trzeba za wszystko paci
jeli jestecie tacy,
jak ci wszyscy, ktrych dotychczas spotkaem. Nie uczynilimy
nikomu nic zego i wanie
mielimy odej. Na Croma, nie podoba mi si takie miejsce, gdzie
martwi wracaj do ycia,

a picy znikaj w brzuchach cieni!


Syszc ostatnie sowa, mczyzna drgn, a jego ta twarz staa si
szara jak popi.
Co mwisz? Cienie? W brzuchach cieni?
No odpar ostronie Cymeryjczyk. Cokolwiek to jest,
porwao picego z
posania i pozostawio tylko plam krwi.
Widzielicie? Widzielicie? mczyzna trzs si jak li; gos
mu si ama.
Tylko czowieka picego na podium i cie, ktry go ogarn
odrzek Conan.
Jego sowa wywary piorunujce wraenie na nieznajomym.
Mczyzna wrzasn
przeraliwie i obrciwszy si na picie wypad z komnaty. Pdzc na
olep, uderzy o
framug drzwi, zapa rwnowag i pogna przed siebie, wci
wrzeszczc, ile si w pucach.
Conan spoglda na to ze zdumieniem, a dygoczca dziewczyna
kurczowo trzymaa go za
rami. Po chwili przestali widzie biegnc posta, lecz nadal syszeli
przeraliwe wrzaski,
zwolna cichnce w dali i odbijajce si echem od wysokich sklepie.
Nagle rozleg si jeszcze
jeden, goniejszy od innych krzyk, ktry urwa si gwatownie i
zapada gucha cisza.
Na Croma!
Conan drc doni otar pot z czoa.
To chyba miasto szalecw! Wynomy si std, zanim napotkamy
kolejnych wariatw!
To jaki koszmar! skomlaa Natala. Jestemy martwi i
przeklci! Umarlimy na
pustyni i jestemy w piekle! Stalimy si bezcielesnymi duchami
au!
Ten okrzyk poprzedzi odgos solidnego klapsa wymierzonego jej
przez barbarzyc.
Nie jeste duchem, skoro tak si drzesz, gdy ci klepn
zauway w przypywie

wisielczego humoru, jaki czsto nawiedza go w najmniej


odpowiednich chwilach. Na
razie yjemy, ale to moe nie potrwa dugo, jeli bdziemy si
wczy po tej nawiedzonej
przez diaba ruderze. Chod!
Przeszli zaledwie jedn komnat, gdy znw stanli jak wryci. Kto si
zblia. Czekajc
nie wiedzie na co, zwrcili twarze do przejcia, z ktrego dolatywa
odgos. Nozdrza
barbarzycy rozszerzyy si, a oczy zwziy si w szparki. Zwietrzy
saby zapach perfum,
ktry czu ju wczeniej. W drzwiach pojawia si jaka posta. Conan
zakl pod nosem;
Natala otworzya usta ze zdziwienia.
Ta kobieta rwnie patrzya na nich ze zdumieniem. Bya wysoka,
smuka i zbudowana jak
bogini, odziana w wsk przepask biodrow, zdobion drogimi
kamieniami. Gsta grzywa
czarnych jak noc wosw podkrelaa biel jej alabastrowego ciaa.
Ciemne oczy ocienione
dugimi, jedwabistymi rzsami byy niezgbion i zmysow zagadk.
Jej pikno zaparo
dech w piersi barbarzycy, a i Natala spogldaa na kobiet szeroko
otwartymi oczyma.
Cymeryjczyk nigdy nie widzia takiej piknoci; rysami twarzy
przypominaa Stygijk, lecz
nie bya smagoskra jak znane mu stygijskie kobiety: jej skra bya
jak alabaster.
Jednak gdy przemwia gbokim, melodyjnym gosem, mwia po
stygijsku.
Kim jestecie? Co robicie w Xuthal? Kim jest ta dziewczyna?
A kim ty jeste? odparowa szorstko barbarzyca, ktry nie
lubi, gdy zadawano mu
zbyt wiele pyta.
Jestem Thalis Stygijka odpara. Musicie by szaleni, eby tu
przybywa!

Tak te mi si zdawao warkn Cymeryjczyk. Na Croma,


jeli jestem przy
zdrowych zmysach, to nie pasuj do tego miasta, bo wszyscy jego
mieszkacy to szalecy!
Przywleklimy si tu z pustyni, umierajc z godu i pragnienia, a tu
napotykamy trupa,
ktry prbuje dgn mnie w plecy. Wchodzimy do paacu, wielkiego
i wspaniaego, ktry
sprawia wraenie opuszczonego. Znajdujemy zastawiony st, ale
adnych biesiadnikw.
Pniej widzimy, jak cie poera picego mczyzn
Mwic, przyglda jej si uwanie i zobaczy, e lekko poblada.
No?
Co no? odpara, najwidoczniej odzyskujc panowanie nad
sob.
Spodziewaem si, e rzucisz si do ucieczki, wyjc jak dzikie
zwierz odrzek.
Czowiek, ktremu powiedziaem o cieniu tak wanie zrobi.
Wzruszya ksztatnymi, alabastrowymi ramionami.
A wic to on tak krzycza. C, kademu to, co mu pisane i tylko
gupiec piszczy jak
szczur w puapce. Kiedy Thog mnie zechce, dopeni si mj czas.
Kim jest ten Thog? zapyta podejrzliwie barbarzyca. Obrzucia
go przecigym,
penym podziwu spojrzeniem, a na policzki Natali wypyn ciemny
rumieniec i perowymi
zbkami przygryza doln warg.
Usidcie na tej otomanie, a opowiem wam powiedziaa. Ale
najpierw
powiedzcie mi wasze imiona.
Ja jestem Conan Cymeryjczyk, a to jest Natala z Brythunii
odrzek. Jestemy
niedobitkami armii rozbitej na granicy Kush. Jednak nie mam ochoty
siada i czeka, a jaki
cie podkradnie si do mnie od tyu.
miejc si perlicie, usiada sama, z wystudiowan gracj wycigajc
swe smuke ciao na

otomanie.
Nie obawiajcie si poradzia im. Jeli Thog was zechce,
dostanie was,
gdziekolwiek si ukryjecie. Mczyzna, o ktrym wspomniae, ktry
wrzasn i uciek
czy nie syszae, jak krzykn po raz ostatni i ucich? W panice wpad
prosto na to, przed
czym ucieka. Nikt nie ujdzie przed swoim losem.
Conan mrukn co niezachcajco, lecz przysiad na skraju sofy
trzymajc szabl na
kolanach i omiatajc komnat podejrzliwym spojrzeniem. Podwijajc
nogi pod siebie, Natala
umocia si przy nim, tulc si do zazdronie. Z niechci
spogldaa na nieznajom.
Przy tej olniewajcej piknoci czua si maa i brudna, a ponadto nie
uszy jej uwagi
namitne spojrzenia czarnych oczu, jakie tamta rzucaa na ogorzaego
barbarzyc.
Co to za miasto i jaki zamieszkuje je lud? dopytywa si
Cymeryjczyk.
Miasto zwie si Xuthal i jest bardzo stare. Zbudowano je wok
oazy, ktr zaoyciele
Xuthal znaleli podczas wdrwki. Przybyli ze wschodu tak dawno
temu, e ich potomkowie
nie pamitaj ju kiedy.
Chyba nie ma ich tu wielu? Paac wyglda na opustoszay.
Niewielu, ale wicej, ni mylisz. Miasto jest jednym wielkim
paacem, bowiem
wszystkie budynki stojce w obrbie murw s poczone ze sob.
Mgby godzinami
wdrowa przez komnaty i nie ujrze nikogo. A innym razem
zobaczyby setki
mieszkacw.
Jak to? spyta zaniepokojony Conan; jak na jego gust jej sowa
zbytnio trciy
czarami.

Przez wikszo czasu ci ludzie s pogreni we nie. Ich sny s


dla nich rwnie wane
i rwnie rzeczywiste co ycie na jawie. Syszelicie o czarnym
lotosie? Ronie w
podziemiach tego miasta. Uprawiali go przez dugie wieki, a
wyhodowali tak odmian,
ktrej sok miast mierci sprowadza sny cudowne, fantastyczne sny.
Na nich upywa im
ycie. ni, budz si, pij, kochaj, jedz i znw pi. Rzadko kocz
co, co zaczli;
czciej zostawiaj to w poowie i znw pograj si w drzemce
zesanej przez czarny lotos.
Ten zastawiony st, jaki znalaze niewtpliwie ktry obudzi si,
poczu gd,
przygotowa sobie posiek, a potem zapomnia o nim i znw wrci do
swoich snw.
A skd bior jedzenie? przerwa jej Conan. Za murami nie
dostrzegem pl ani
winnic. Czy w miecie s sady i obory?
Potrzsna gow.
Wytwarzaj swoj ywno z prostych substancji. S wspaniaymi
uczonymi, kiedy nie
odurza ich kwiat snw. Ich przodkowie byli wielkimi mdrcami,
ktrzy zbudowali to
wspaniae miasto na rodku pustyni, i cho oni stali si niewolnikami
tego dziwnego naogu,
nie zapomnieli wszystkiego. Czy nie zdziwiy was te wiata? To
klejnoty z domieszk radu.
Jeli potrze si je palcem, zaczn wieci, a jeli potrze si w
przeciwnym kierunku
zgasn. Jednak to ledwie maleki przykad ich wiedzy. Wiele
zapomnieli. Realne ycie
niezbyt ich interesuje, wol przez wikszo czasu lee w podobnym
do mierci nie.
Zatem martwy przy bramie zacz Conan.
Niewtpliwie drzema. Pogreni w lotosowym nie s jak umarli.
Czynnoci yciowe

ulegaj zawieszeniu. Nie mona wykry nawet najmniejszego ladu


ycia. Duch opuszcza
ciao i przemierza do woli inne, egzotyczne wiaty. Mczyzna przy
bramie jest dobrym
przykadem na to, jak bardzo oderwani od ycia s mieszkacy
miasta. Pilnowa bramy, przy
ktrej zwyczaj nakazuje trzyma wart, cho nigdy jeszcze aden
wrg nie przeby pustyni.
W innych czciach miasta znajdziecie innych stranikw, z reguy
picych rwnie mocno
jak ten przy wrotach.
Conan przetrawia to przez chwil.
Gdzie s teraz mieszkacy?
W rnych czciach miasta: le na sofach, jedwabnych
otomanach, w wycielonych
poduszkami alkowach i zasanych futrami oach; a wszystkich
okrywa lnicy welon snw.
Conan poczu lekkie mrowienie midzy opatkami. Poczu si
nieswojo na myl o setkach
ludzi lecych w tym ogromnym paacu i wpatrujcych si
nieruchomymi, szklistymi oczyma
w przestrze. Nagle przypomnia sobie co.
A co to za stwr skrada si przez komnaty i porwa mczyzn
picego na ou?
Jej alabastrowe ciao zadrao gwatownie.
To by Thog. Odwieczny, bg Xuthal, mieszkajcy gboko pod
ziemi. Zawsze tu by.
Nikt nie wie, czy przyby wraz z budowniczymi miasta, czy te by tu
ju, kiedy je budowali.
Jednak lud Xuthal oddaje mu cze. Przewanie pi w podziemiach
miasta, lecz w
regularnych odstpach czasu, gdy poczuje gd, budzi si i tajemnymi
przejciami wychodzi
do mrocznych komnat, szukajc eru. Wtedy nikt nie jest bezpieczny.
Natala jkna z przeraenia i obja potn szyj Conana, jakby
opierajc si sile
prbujcej oderwa j od ogromnego opiekuna.

Na Croma! wykrzykn osupiay Cymeryjczyk. Chcesz


powiedzie, e oni le
sobie i spokojnie pi, podczas gdy demon grasuje po paacu?
On tylko czasem jest godny powtrzya. Bg domaga si
swoich ofiar. Kiedy
byam dzieckiem w Stygii, pod rzdami kapanw ludzie nie byli
pewni dnia ani godziny.
Nikt nie wiedzia, kiedy mog go zawlec na otarz. Co to za rnica,
czy kapan skada bogu
ofiar, czy bg sam po ni przychodzi?
Nie takie s zwyczaje mego ludu warkn Conan ani ludu
Natali. Hyboryjczycy
nie skadaj ofiar z ludzi swemu bogu Mitrze, a co do moich
ziomkw Na Croma,
chciabym zobaczy kapana, ktry sprbowaby ktrego z nich
zawlec na otarz! Z
pewnoci polaaby si krew, ale nie byaby to krew Cymeryjczyka!
Jeste barbarzyc zamiaa si Thalis, ale oczy jej bysny.
Thog jest
pradawnym i straszliwym bstwem.
Ci ludzie to gupcy lub bohaterowie burkn Conan. Lee i
ni idiotyczne sny,
wiedzc, e mog si obudzi w jego odku!
Rozemiaa si.
Zawsze tak byo. Thog poera ich od niepamitnych czasw. To
take przez niego jest
ich dzi kilkuset, gdy dawniej byy ich tysice. Jeszcze kilka pokole,
a cakowicie wymr i
Thog bdzie musia ruszy dalej w wiat szuka nowego eru albo
zstpi w otcha, z ktrej
niegdy przyby. Oni wiedz, jaki ich czeka los, lecz s fatalistami,
niezdolnymi do oporu czy
ucieczki. Nikt z obecnie yjcych mieszkacw miasta nie oddali si
od niego cho na tyle,
by je straci z oczu. O dzie marszu na poudnie znajduje si jaka
oaza widziaam j na

starych mapach, jakie przodkowie krelili na pergaminie lecz nikt z


Xuthal nie odwiedzi
jej ju od trzech pokole, a tym bardziej nie prbowa przemierzy
yznych k, jakie wedug
tych map rozpocieraj si o kolejny dzie drogi za ni. Oni s szybko
wymierajc ras,
pogron w lotosowych snach, a na jawie raczc si zocistym
winem, ktre goi rany,
przedua ycie i wlewa nowy ogie w yy nawet najbardziej
znuonego rozpustnika. A
jednak kurczowo czepiaj si ycia i boj si bstwa, ktremu oddaj
cze. Widzielicie, jak
jeden z nich oszala na wie o tym, e Thog kry po paacu.
Widziaam, jak wszyscy w
miecie wrzeszczeli i rwali sobie wosy z gowy, po czym uciekli za
bram, eby pocign
losy i wybra ofiar, ktr skrpowali i podrzucili Thogowi, aby
nasyci swoj dz i gd.
Gdyby nie to, e wszyscy teraz drzemi, na wie o jego pojawieniu
si umknliby z
wrzaskiem za mury.
Och, Conanie! bagaa histerycznie Natala. Uciekajmy std!
W swoim czasie mrukn Conan, mierzc palcym spojrzeniem
biae ciao Thalis.
A co ty, Stygijka, robisz w tym miecie?
Przybyam tu jako moda dziewczyna odpowiedziaa,
wycigajc si na aksamitnej
sofie i splatajc donie na karku. Nie jestem kobiet z ludu, lecz
crk krla, co moesz
pozna po mojej skrze, biaej tak jak skra twojej blondyneczki.
Zostaam porwana przez
zbuntowanego ksicia, ktry z armi kuszyckich ucznikw zapuci
si w pustkowia
poudnia szukajc ziemi, na ktrej mgby zaoy swe krlestwo. On
sam i wszyscy jego
ludzie zginli na pustyni, lecz jeden z nich przed mierci wsadzi
mnie na wielbda i szed,

wiodc go za uzd, dopki nie upad. Zwierz poszo dalej, a ja w


kocu straciam
przytomno z godu i pragnienia. Obudziam si w tym miecie.
Powiedziano mi, e
zauwayli mnie z murw wczesnym rankiem, lec bez czucia obok
martwego wielbda.
Wyszli, przynieli mnie i oywili swoim cudownym, zotym winem.
Tylko widok dziewczyny mg ich skoni do wyjcia poza mury
miasta. Oczywicie
bardzo si mn zainteresowali, szczeglnie mczyni. Poniewa nie
znaam ich jzyka,
nauczyli si mojego. S bardzo pojtni i szybko si ucz: umieli
mwi po stygijsku, zanim ja
zdyam nauczy si ich mowy. Jednak bardziej interesowali si mn
ni jzykiem. Byam i
jestem jedyn rzecz, dla ktrej mczyzna z tego miasta na chwil
byby skonny porzuci
swoje lotosowe sny.
Zamiaa si bezwstydnie, rzucajc znaczce spojrzenie
Cymeryjczykowi.
Oczywicie ich kobiety s o mnie zazdrosne mwia dalej.
S nawet niebrzydkie
na swj toskry sposb, lecz s tak samo rozmarzone i niepewne
jak mczyni, a ci
ostatni lubi mnie nie tylko dla mej urody, lecz i dlatego, e jestem z
krwi i koci. Nie jestem
snem! Chocia niam lotosowe sny, jestem normaln kobiet, majc
zwyczajne uczucia i
pragnienia. Te skonookie kobiety nie mog si ze mn rwna.
Wanie dlatego lepiej
byoby, gdyby podern tej dziewczynie gardo swoj szabl, zanim
obudz si mczyni
Xuthal. Oni pochwyc j i wyprbuj w sposb, o jakim nawet jej si
nie nio! Ona jest zbyt
delikatna, aby znie to, co ja wycierpiaam. Ja jestem crk Luxuru:
nim ukoczyam

pitnacie wiosen, przeszam przez witynie Derketo, bogini mroku i


poznaam jej rytuay. A
i tak moje pierwsze lata w Xuthal nie byy pasmem rozkoszy!
Mieszkacy Xuthal s w tym o
wiele bardziej pomysowi ni kapanki Derketo. yj tylko dla
przyjemnoci. We nie czy na
jawie, ich ycie jest pene zmysowych rozkoszy, niepojtych dla
zwykych miertelnikw.
Przeklci degeneraci! prychn Conan.
Wszystko zaley od punktu widzenia umiechna si leniwie
Thalis.
No, tracimy tylko czas stwierdzi barbarzyca. Widz, e nie
jest to miejsce dla
zwykego czowieka. Odejdziemy, zanim zbudz si twoi szalecy
albo zjawi si Thog, eby
nas pore. Myl, e na pustyni bdziemy bezpieczniejsi.
Natala, ktrej krew zastyga w yach pod wpywem sw Thalis,
ochoczo na to przystaa.
Sabo mwia po stygijsku, ale dobrze rozumiaa ten jzyk. Conan
wsta, podnoszc j z
kanapy.
Jeli pokaesz nam najkrtsz drog do bramy rzek zaraz
opucimy to miasto.
Jednak nie odrywa oczu od gadkiego ciaa i ksztatnych piersi
Stygijki.
Zauwaya to i umiechna si tajemniczo, wstajc z otomany z
leniwym wdzikiem
wielkiego kota.
Chodcie za mn polecia i posza przodem, wiadoma tego, e
barbarzyca nie
odrywa oczu od jej gibkiej kibici i rozkoysanych bioder. Nie posza
drog, ktr przybyli,
lecz nim w sercu Conana zbudziy si jakie podejrzenia, stana w
rozlegej, wykadanej
koci soniow komnacie i wskazaa na tryskajc na jej rodku ma
fontann.

Nie chcesz przemy sobie twarzy, dziecko? zapytaa Natal. Jest


brudna od kurzu i
masz piasek we wosach.
Natala mimowolnie zarumienia si, wyczuwajc zoliwo ukryt w
lekko drwicym
gosie Stygijki, lecz usuchaa rady, zastanawiajc si ze zgroz, jakie
szkody wyrzdzi
pustynny wiatr i soce jej jasnej cerze, z ktrej susznie syny
wszystkie kobiety jej ludu.
Uklka przy fontannie, odrzucia na plecy dugie, jasne wosy,
zsuna do pasa tunik i
zacza obmywa nie tylko twarz, lecz rwnie biae ramiona i piersi.
Na Croma! marudzi Conan. Kobieta nie przestanie troszczy
si o swoj urod,
choby sam diabe depta jej po pitach. Spiesz si, dziewczyno.
Zanim stracimy z oczu to
miasto, znw bdziesz zakurzona! Thalis, bybym ci wdziczny,
gdyby daa nam troch
jedzenia i picia.
Thalis w odpowiedzi przywara do caym ciaem, obejmujc biaym
ramieniem jego
zbrzowiae plecy. Czu dotyk jej nagiego ciaa na swoim udzie, a w
nozdrzach mia
upajajcy zapach jej falujcych wosw.
Po co masz i na pustyni? szepna pospiesznie. Zosta
tutaj! Naucz ci
wszystkiego o Xuthal. Obroni ci. Bd ci kochaa! Jeste
prawdziwym mczyzn; mam
do tych lunatykw, ktrzy wzdychaj, ni, budz si i znw
zasypiaj. Pragn gorcej,
ziemskiej namitnoci. Blask twych poncych oczu sprawia, e serce
omocze mi w piersi, a
dotyk twych stalowych mini doprowadza mnie do szalestwa.
Zosta tu! Uczyni ci
krlem Xuthal! Poka ci wszystkie tajniki nieziemskich rozkoszy!
Zarzucia mu rce na szyj i stana na palcach, przylegajc do
drcym, pnagim

ciaem. Nad jej ramieniem zobaczy Natal, ktra na ten widok


zatrzymaa si w p ruchu,
odgarniajc mokre, zmierzwione wosy i szeroko otworzya oczy ze
zdumienia. Zmieszany
Cymeryjczyk chrzkn, wywin si z obj Thalis i potnym
ramieniem odsun j na bok.
Stygijka obrzucia dziewczyn spojrzeniem i umiechna si
zagadkowo, zdajc si
skinieniem licznej gwki przytakiwa jakim swoim tajemniczym
mylom.
Gniewnie zaciskajc usta i sypic skry z oczu, Natala wstaa i
gwatownie poprawia
tunik. Conan zakl pod nosem. Z natury nie bardziej skonny do
monogamii ni przecitny
awanturnik, mia jednak wrodzone poczucie przyzwoitoci, ktre byo
najlepszym
sprzymierzecem Natali.
Thalis nie ponowia zalotw. Gestem drobnej doni nakazawszy, by
szli za ni, odwrcia
si i przesza przez pokj. Przystana przed wiszcym na cianie
gobelinem.
Przygldajcemu si jej Conanowi przyszo do gowy, e moga
usysze kroki potwora
skradajcego si przez mroczne komnaty i dreszcz przebieg mu po
plecach.
Co si stao? zapyta.
Spjrz na te drzwi odpara, wycigajc rk.
Barbarzyca okrci si na picie, unoszc szabl do ciosu. Ujrza
tylko puste, ukowate
przejcie. Nagle za plecami usysza jaki szelest i zduszone
westchnienie. Byskawicznie
obrci si. Thalis i Natala zniknly. Gobelin falowa lekko, jakby
przed chwil odsunito go
od ciany. Gdy Conan rozdziawi usta ze zdumienia, zza ciany
dobieg stumiony krzyk
Brythunki.

2
Kiedy Conan odwrci si, aby, speniajc polecenie Thalis, spojrze
na drzwi po drugiej
stronie komnaty, Natala staa tu za nim, obok Stygijki. W tej samej
chwili, gdy Cymeryjczyk
zwrci si do nich plecami, Thalis z niewiarygodn szybkoci
pooya do na ustach
dziewczyny, tumic krzyk, ktry ta prbowaa wyda. Jednoczenie
drug rk chwycia
Natal w p i pchna na cian, ktra ustpia pod naporem barku
Stygijki. Fragment muru
na moment odchyli si w gb i Thalis przelizna si ze sw ofiar
przez powsta szpar,
nim Conan zdy obrci si z powrotem.
Wewntrz panowaa kompletna ciemno. Thalis przystana,
manipulujc przy drzwiach
widocznie zasuwajc rygiel i zdja przy tym do z ust Natali,
ktra zacza
wrzeszcze, ile si w pucach. W ciemnociach rozleg si szyderczy
miech Stygijki,
jadowity jak zatruty mid.
Krzycz, ile chcesz, maa idiotko. To ci tylko skrci ycie. Syszc
to, Natala umilka i
skulia si, dygoczc.
Czemu to zrobia? zapytaa bagalnie. Co zamierzasz?
Mam zamiar zaprowadzi ci kawaek dalej tym korytarzem
odpara Thalis i
zostawi temu, ktry prdzej czy pniej po ciebie przyjdzie.
Ooch! gos Natali ama si z przeraenia. Czemu chcesz
mnie skrzywdzi? Nic
ci nie zrobiam!
Chc twojego wojownika, a ty stoisz mi na drodze. On mnie
pragnie, czytam to w jego
oczach. Gdyby nie ty, zgodziby si zosta tu i by moim krlem.
Kiedy ciebie nie bdzie,
zostanie ze mn.

Raczej podernie ci gardo powiedziaa z przekonaniem Natala,


znajc Conana lepiej
ni Thalis.
Zobaczymy odpara chodno Stygijka, pewna swej wadzy nad
mskimi sercami.
W kadym razie ty i tak nie dowiesz si, czy mnie pchnie noem, czy
pocauje, poniewa
zostaniesz oblubienic tego, ktry mieszka w mroku. Chod!
Na p oszalaa z przeraenia Brythunka walczya jak dzikie zwierz,
lecz na nic jej si to
nie zdao. Thalis zapaa j z wprost niewiarygodn u kobiety si i
powloka korytarzem jak
niesforne dziecko. Pamitajc zowieszcze sowa Stygijki, Natala nie
krzyczaa: w ciszy byo
sycha tylko jej zdyszany oddech i cichy, drwicy miech Thalis.
Nagle do opierajcej si
Brythunki natrafia na rkoje gsto wysadzanego klejnotami
sztyletu, ktry napastniczka
nosia za pasem. Natala wyszarpna sztylet i dgna na olep,
wkadajc w cios wszystkie
siy.
Z ust Thalis wyrwa si koci wrzask blu i wciekoci. Zachwiaa si,
a gdy rozlunia
chwyt, Natala wyrwaa si jej i upada na kamienn posadzk.
Natychmiast podniosa si i
przywara do ciany korytarza, dyszc i drc na caym ciele. Nie
widziaa Thalis, lecz
syszaa jej gos. Stygijka z pewnoci nie bya martwa. Bluzgaa
potokiem przeklestw z tak
wciekoci i jadem, e Natali krew zastyga w yach, a koci
zaczy mikn jak wosk.
Gdzie si podziaa, maa diablico? dyszaa Thalis. Niech no
tylko dostan ci w
rce!
Od opisw wymylnych cierpie, jakie Thalis zamierzaa jej zada,
Natali zrobio si

niedobrze. Jzyk stygijskiej piknoci wywoaby rumieniec wstydu


na policzkach kadej
ulicznicy w Akwilonii.
Natala usyszaa, jak tamta szuka czego w ciemnoci i nagle
rozbyso wiato. Widocznie
rozgniewana Stygijka zapomniaa o obawie, jak budzi w niej ten
korytarz. wiato pyno z
jednego z klejnotw zdobicych ciany Xuthal. Thalis potara go i
staa teraz skpana w
czerwonym blasku; nieco odmiennym od tego, jaki emitoway inne.
Jedn rk przyciskaa
bok i midzy jej palcami pyn strumyk krwi. Jednak nie wygldaa
na ciko rann czy
choby osabion, a jej oczy pony nienawici. Na widok Stygijki
skpanej w tym
upiornym blasku i spogldajcej na ni z twarz wykrzywion
piekieln furi, Natal opuciy
resztki odwagi. Thalis skradaa si do niej jak tygrysica, puciwszy
zraniony bok i
niecierpliwie strzsajc z palcw krople krwi. Brythunka przekonaa
si, e nie wyrzdzia
wikszej krzywdy rywalce. Ostrze zelizgno si po wysadzanym
klejnotami pasie, zadajc
powierzchown ran, ktra tylko rozwcieczya Stygijk.
Daj mi ten sztylet, idiotko! zgrzytna zbami, podchodzc do
kulcej si
dziewczyny.
Natala wiedziaa, e powinna walczy o ycie, pki ma okazj, lecz
po prostu nie moga
zdoby si na odwag. Nie miaa wojowniczej natury, a ciemno,
przemoc i groza pooenia
odebray jej zdolno do mylenia i dziaania. Thalis wyrwaa sztylet z
jej omdlaych palcw i
pogardliwie odrzucia go w mrok.
Ty maa dziwko! wycedzia przez zacinite zby, wymierzajc
dziewczynie mocny

policzek. Zanim powlok ci korytarzem i rzuc w paszcz Thoga,


najpierw sama
posmakuj twojej krwi! Omielia si pchn mnie noem
zapacisz za to zuchwalstwo!
Chwyciwszy Brythunk za wosy, Thalis zawloka j w krg wiata.
Na wysokoci gowy
w cianie tkwi metalowy piercie, z ktrego zwisa jedwabny sznur.
Jak w okropnym nie
Natala poczua, e zerwano z niej tunik, podniesiono rce i
przywizano przeguby do
piercienia. Naga, jak w dniu, gdy przysza na wiat, staa z
wycignitymi w gr
ramionami, ledwie kocami palcw dotykajc ziemi. Wykrcia gow
i zobaczya, jak Thalis
zdejmuje ze ciany bat o rkojeci wysadzanej klejnotami. Bicz mia
siedem ramion
plecionych z jedwabiu twardszych, lecz bardziej gitkich ni
rzemie.
Westchnwszy z satysfakcj, Thalis zamachna si i Natala
wrzasna, gdy bicz owin si
wok jej ldwi. Wia si, jczaa i targaa pta wice jej przeguby.
Tak samo jak Thalis
zapomniaa o czajcym si w ciemnociach potworze, ktrego mogy
zwabi jej krzyki.
Kady cios wywoywa wrzask blu. W porwnaniu z tym chosta,
jak otrzymaa na
shemickim targu niewolnikw wydawaa si niczym. Nie miaa
pojcia, e sznury splecione z
jedwabiu mog sprawi tyle blu. Ich okrutna pieszczota bya
dotkliwsza ni uderzenia rzg
czy rzemieniem. Ze zowrogim wistem przecinay powietrze.
Nagle, gdy Natala obrcia zalan zami twarz, by baga o lito,
krzyk zamar jej na
wargach. Wyraz cierpienia na jej licznej twarzyczce ustpi miejsca
nieopisanemu
przeraeniu. Uderzona t zmian Thalis zatrzymaa uniesion do ciosu
rk i obrcia si

zwinnie jak kot. Za pno! Z jej ust wydoby si okropny krzyk i


cofna si o krok,
zasaniajc si rkoma. Natala przez moment widziaa bia, saniajc
si posta na tle
ogromnego, czarnego, nieksztatnego cienia; potem biae ciao
Stygijki unioso si w
powietrze, cie cofn si i Natala zostaa sama w krgu sabego
wiata, pywa ze zgrozy.
Z ciemnoci dobiegay jakie odgosy, dziwne i mroce krew w
yach. Syszaa bagalny
gos Thalis, jej zdyszane westchnienia, ktre nagle przeszy w
rozdzierajce wrzaski,
przerywane histerycznym miechem zmieszanym z kaniem. Powoli
krzyki zmieniy si w
spazmatyczne sapanie i w kocu wszystko ucicho, a w ukrytym
przejciu znw zapada
straszliwa cisza.
Omdlaa z przeraenia Natala obrcia gow i omielia si ze
strachem spojrze tam,
gdzie znikna Thalis. Niczego nie dojrzaa, lecz czua czajce si
wok niebezpieczestwo,
przekraczajce jej zdolno pojmowania. Walczya z ogarniajc j
fal histerii. W obliczu
niebezpieczestwa, ktre jak mglicie przeczuwaa grozio nie
tylko jej ciau, ale i
duszy, zapomniaa o obolaych przegubach i posiniaczonym ciele.
Wytya wzrok, prbujc przenikn mrok za krgiem sabego
wiata, drtwiejc ze
strachu przed tym, co moga tam ujrze. Z jej ust wyrwa si cichy jk.
W ciemnoci
formowa si jaki stwr. Co olbrzymiego i nieksztatnego wyaniao
si z mroku. W sabym
wietle dostrzega wielki, nieforemny eb. W kocu poja, e to
gowa, chocia niepodobna
do gowy adnego yjcego stworzenia. Zobaczya ogromny, abi
pysk, ktrego rysy

rozpyway si jak zjawa widziana w sennym koszmarze. ypny na


ni wielkie sadzawki
wiata, ktre mogy by lepiami, i dziewczyna zadraa, widzc
odzwierciedlajcy si w
nich ogrom kosmicznej dzy. Nie moga nic powiedzie o ciele
potwora. Jego sylwetka
zdawaa si nieustannie pulsowa i zmienia w oczach, a jednak stwr
wydawa si by z
krwi i koci. Nie by zudzeniem czy snem.
Gdy zacz si do niej zblia, nie wiedziaa, czy idzie, wije si, frunie
czy peznie. Sposb
jego poruszania si by dla nici zupenie niezrozumiay. Kiedy wyoni
si z cienia, nadal nie
miaa pojcia, z czym ma do czynienia. Blask osadzonego w cianie
klejnotu nie owietla go
tak, jak owietliby kad zwyk istot. Cho wydawao si to
niemoliwe, stwr ten zdawa
si nie poddawa wiatu. Natala nie bya w stanie dostrzec adnych
szczegw jego
wygldu nawet wtedy, gdy znalaz si tak blisko, e niemal dotyka jej
wijcego si ciaa.
Widziaa tylko ogromny, ropuszy pysk. Potwr by rozmazan, czarn
plam cienia, ktrego
zwyke wiato nie mogo rozproszy ani rozwietli.
Dziewczyna dosza do wniosku, e oszalaa, poniewa nie moga
orzec, czy stwr spoglda
na ni z dou, czy te z gry. Nie bya w stanie rzec, czy niewyrany,
odraajcy pysk
wykrzywia si do niej z cienia u jej stp czy te spoglda na ni z
niezwykej wysokoci.
Lecz tak jak wzrok przekona j, e czymkolwiek by niemy stwr, to
jednak by materialn
istot, tak samo upewni j o tym zmys dotyku. Czarna, mackowata
koczyna przesuna si
po jej ciele i dziewczyna wrzasna, czujc jej dotknicie na swej
nagiej skrze. Nie byo ani

zimne, ani ciepe, szorstkie czy delikatne; nie przypominao niczego,


co kiedykolwiek jej
dotkno, i napenio j takim wstydem i lkiem, jakiego nigdy w
yciu nie czua. Caa
lubieno i sprono wylga w bagnisku bezdennych otchani
zdawaa si zalewa Natal
potwornym morzem plugastwa. W tym momencie zrozumiaa, e
jakkolwiek form ycia
stanowi w potwr, z pewnoci nie by zwierzciem.
Zacza wrzeszcze optaczo, a potwr pocign j do siebie, jakby
chcia brutaln si
oderwa j od piercienia, gdy nagle nad ich gowami rozleg si
przeraliwy trzask, po czym
co przeleciao w powietrzu i spado na kamienn podog.
3
Kiedy Conan obrciwszy si ujrza wygadzajcy si gobelin i
usysza zduszony krzyk
Natali, z wciekym rykiem rzuci si na cian. Z si, ktra
zgruchotaaby koci kademu
innemu czowiekowi, uderzy barkiem o mur, odzyska rwnowag i
zerwa arras z pozornie
litej ciany. Oszalay z wciekoci, wznis szabl, jakby chcia
przerba ni marmur, gdy
jaki dwik za plecami sprawi, e odwrci si, toczc wok
poncym spojrzeniem.
Przed nim stao tuzin toskrych mczyzn w purpurowych
tunikach, dziercych w
doniach krtkie miecze. Gdy odwrci si, runli na niego, wznoszc
wrogie okrzyki. Nie
prbowa z nimi pertraktowa. Rozwcieczony znikniciem swojej
bogdanki postpi w
sposb typowy dla swej rasy.
Wydajc ochoczo krwioerczy ryk z gbi potnej gardzieli skoczy
na spotkanie wrogom

i pierwszy z nich run na ziemi z rozrban czaszk, nim jeszcze


znalaz si do blisko, by
mc dosign Cymeryjczyka swym krtkim mieczem. Okrciwszy
si zwinnie jak kot,
Conan przyj spadajcy cios na swoj kling i trzymajca miecz rka
poszybowaa w
powietrze, pryskajc deszczem czerwonych kropel. Jednak
barbarzyca nie zatrzyma si ani
nie zawaha. Tygrysim skrtem ciaa unikn ataku dwch nastpnych
napastnikw i ostrze
jednego z nich, chybiwszy celu, wbio si a po rkoje w pier
drugiego.
Na ten widok Xuthalczycy wydali okrzyk zgrozy, a barbarzyca
zamia si ochryple i
odskoczywszy przed spadajcym ze wistem ostrzem ci nisko,
powalajc nastpnego
przeciwnika. Trysna szkaratna struga krwi i toskry jczc, run
z rozcitym brzuchem
na podog.
Wojownicy Xuthal zawyli jak stado wilkw. Nie zaprawieni do walki,
byli miesznie
powolni i niezdarni w porwnaniu ze zwinnym jak tygrys
barbarzyc, ktry porusza si z
byskawiczn szybkoci moliw tylko dziki doskonaemu zgraniu
stalowych mini i
refleksu. Tamci zderzali si i potykali, przeszkadzajc sobie
wzajemnie, uderzali zbyt
wczenie lub za pno, trafiajc w powietrze. On nawet przez chwil
nie pozostawa w tym
samym miejscu: uskakujc, obracajc si, schodzc z linii ciosu,
stanowi dla ich mieczy
nieustannie poruszajcy si cel, podczas gdy jego wygite ostrze
nieprzerwanie piewao im
pie mierci.
Jednak mimo wszystko wojownikom Xuthal nie brakowao odwagi.
Roili si wok niego,

wrzeszczc i siekc, a z ukowatych drzwi wybiegali nastpni,


obudzeni ze snu niebywaym
zgiekiem.
Krwawic z rozcitej skroni, Conan na chwil oczyci sobie pole
szerokim zamachem
ociekajcej krwi szabli i rozejrza si wok, szukajc drogi ucieczki.
W teje chwili
dostrzeg, e arras na jednej ze cian odchyla si, ukazujc wskie
schody. Sta na nich
mczyzna w bogatych szatach, ze zdziwieniem mrugajcy oczami,
jakby dopiero co si
obudzi i jeszcze nie oprzytomnia. Cymeryjczyk nie waha si ani
chwili.
Jednym tygrysim skokiem przedar si nietknity przez zwierajcy si
krg wrogw i
skoczy ku schodom, syszc za sob wycie i tupot ng. Trzech
wrogw zastpio mu drog u
stp marmurowych schodw wpad na nich i ci potnie. Przez
moment cztery ostrza
zalniy w powietrzu jak letnie byskawice; pniej grupka rozpada
si i Conan skoczy na
schody. cigajcy go napastnicy potknli si o trzy trupy lece na
ziemi: jeden lea twarz
w d w okropnej kauy mzgu i krwi, drugi usiowa dwign si
na rkach, broczc czarn
posok z rozrbanego garda, a trzeci, skowyczc jak pies, ciska
krwawy kikut, ktry kiedy
by ramieniem.
Gdy Conan pomkn po marmurowych schodach, mczyzna na
stopniach otrzsn si ze
snu i doby miecza, ktry zalni zimno w blasku zielonych kamieni.
Zada mocne pchnicie,
celujc w gardo nadbiegajcego barbarzycy, jednak ten w ostatniej
chwili uchyli si. Ostrze
rozcio tylko skr na plecach Cymeryjczyka, ktry natychmiast
wyprostowa si, z
potworn si tnc szabl od dou, jak rzenickim noem.

Pdzi po schodach z impetem, ktrego nie wytraci, wbijajc szabl


po rkoje w brzuch
przeciwnika. Odbi si od nieszcznika, odrzucajc go na bok i z
trzaskiem uderzy o cian.
Tamten, rozpruty od podbrzusza a po mostek, potoczy si po
schodach. Wlokcy za sob
ohydn pltanin wntrznoci trup run na biegncych po schodach
ludzi, zbijajc ich z ng.
Lekko oszoomiony barbarzyca przez chwil opiera si o cian,
mierzc ich
spojrzeniem, pniej pogroziwszy im ociekajc szabl pogna
schodami w gr.
Znalazszy si na grze przystan tylko na moment, by sprawdzi,
czy nikogo tam nie ma.
Za nim zgraja wya z tak wciekoci i zgroz, e Cymeryjczyk
zrozumia, i na schodach
zabi jak znamienit osob, zapewne krla tego miasta. Ucieka na
olep, przed siebie.
Rozpaczliwie pragn odnale i oswobodzi Natal, ktra czego
by pewny bardzo
potrzebowaa pomocy, lecz majc za plecami cigajcych go
wojownikw Xuthal, mg tylko
ucieka, ufajc, e szczcie pozwoli mu umkn i znale
dziewczyn. W ciemnych lub
mrocznych komnatach szybko straci orientacj, wic nic dziwnego,
e w kocu wpad do
sali, do ktrej wanie wbiegali wrogowie. Wrzasnli mciwie i rzucili
si na barbarzyc,
ktry warkn z obrzydzeniem i obrciwszy si, pogna z powrotem
drog, ktr przyby. A
przynajmniej tak mu si wydawao. Kiedy jednak wpad do kolejnej,
urzdzonej ze
szczeglnym przepychem komnaty, zrozumia, e si myli. Wszystkie
pomieszczenia, ktre
przemierzy, od kiedy wbieg na schody, byy puste. Ten pokj mia
mieszkaca, ktry zerwa
si z krzykiem na widok barbarzycy.

Conan ujrza toskr kobiet, zupenie nag, jeli nie liczy


wysadzanej drogimi
kamieniami biuterii, patrzc na szeroko otwartymi oczyma. Tyle
zdy dostrzec, nim
podniosa rk i szarpna za jedwabny sznur zwisajcy przy cianie.
W teje chwili podoga
zapada si pod nim i nawet jego szybki jak myl refleks nie zdoa
uratowa go przed
upadkiem w ciemn czelu, jaka rozwara si pod jego stopami.
Nie polecia daleko, chocia wysoko bya wystarczajca, aby
czowiek o mniej
odpornych kociach i cignach poama sobie nogi.
Spad na nogi jak kot, podpierajc si jedn rk, a drug
instynktownie apic za rkoje
szabli. Zrywajc si z ziemi i szczerzc ky jak ry, usysza znajomy
gos. Odgarnwszy z
czoa grzyw zmierzwionych wosw zobaczy nag Natal, wijc si
w lubienym ucisku
czarnego, nieforemnego cienia, ktry mg si zrodzi jedynie w
najgbszych otchaniach
piekie.
Widok tego straszliwego potwora mg zmrozi krew w yach
Cymeryjczyka. Jednak
syszc krzyk Natali, Conan poczu przypyw straszliwej wciekoci.
Z oczyma zasnutymi
szkaratn mg furii ci potwora szabl.
Tamten porzuci dziewczyn i odwrci si do Cymeryjczyka.
Spadajce ostrze wisno w
powietrzu, przecio czarny ksztat i uderzyo o kamienn podog,
krzeszc bkitne skry.
Conan straci rwnowag i upad na kolana: cicie nie napotkao
oporu, jakiego oczekiwa.
Gdy zerwa si z ziemi, bestia bya ju przy nim.
Pitrzya si nad nim niczym czarny obok. Zdawaa si omywa go
niemal wyczuwalnymi
falami, otacza i pochania. Ostrze jego szabli przecinao j raz po
raz, a sztylet szarpa i

kroi; zaleway go strugi jakiej lepkiej mazi, ktra musiaa by krwi


bestii. A jednak furia
potwora nie saba.
Cymeryjczyk nie wiedzia, czy tnie koczyny stwora, czy te jego
tuw, ktry goi si w
oka mgnieniu. Przetaczali si tu i tam w zacitych zmaganiach i
barbarzyca mia niejasne
wraenie, e walczy nie z jedn, a z caym mnstwem nioscych
mier istot. Stwr zdawa
si gry, drapa, dusi go i tuc jednoczenie. Czu ky i pazury
szarpice mu ciao; owijay
go wiotkie, a jednak mocne jak stal macki; a najgorsze ze wszystkiego
byo to, e co jakby
ogon skorpiona raz po raz spadao mu na ramiona, plecy i piersi,
rozdzierajc skr i
napeniajc rany jadem palcym jak pynny ogie.
Przetoczyli si za krg wiata i Cymeryjczyk walczy teraz w
zupenej ciemnoci. W
pewnej chwili jak zwierz wbi zby we wroga i z odraz poczu w
nich wijce si i liskie
niczym kauczuk, wiotkie ciao.
W zacitej walce przewalali si po korytarzu, coraz dalej i dalej.
Barbarzyca by
zamroczony od ciosw. Ze wistem oddycha przez zacinite zby.
Wysoko nad sob widzia
abi pysk, skpany w upiornej powiacie, ktra zdawaa si emanowa
z potwora. Ze
zduszonym ni to krzykiem blu, ni to przeklestwem Cymeryjczyk
rzuci si na besti i
zebrawszy wszystkie siy zada potne pchnicie. Ostrze weszo a
po rkoje gdzie pod
okropn paszcz i dreszcz wstrzsn ogromnym cielskiem, ktre ju
niemal wchono
Conana. Tytaniczny skurcz targn besti, ktra nagle w optaczym
popiechu potoczya si
korytarzem. Conan toczy si wraz z ni, poobijany, potuczony, lecz
niezwyciony,

ciskajc kurczowo rkoje szabli, ktrej nie mg wyj, a


trzymanym w lewej doni
sztyletem tnc i siekc na kawaki drgajce cielsko. Teraz cay stwr
zacz emanowa z
siebie jaki upiorn, fosforyczn powiat; ten blask olepi
Cymeryjczyka. Nagle dygoczca,
kbica si masa zacza odpywa, uwalniajc si od szabli, ktra
pozostaa mu w doni. Ta
do i rami zawisy w prni, a daleko w dole wiecce ciao potwora
mkno w otcha
niczym meteor. Oszoomiony Conan uwiadomi sobie, e ley na
krawdzi gbokiej,
owalnej studni, ocembrowanej liskimi kamieniami. Lea, patrzc,
jak wiecca kula staje si
mniejsza i mniejsza, a wreszcie znika w ciemnej, lnicej tafli, ktra
jakby si podniosa na
jej spotkanie. Przez chwil w tej bezdennej otchani migotay jakie
bdne ogniki; pniej
znikny i Conan lea, spogldajc w czer absolutnej pustki, z ktrej
nie dobiega aden
dwik.
4
Daremnie szarpic jedwabne wizy wrzynajce si w nadgarstki,
Natala prbowaa
przenikn wzrokiem ciemno za krgiem wiata. Jzyk zdawa si
przysycha jej do
podniebienia.
Widziaa, jak Conan znikn w tych ciemnociach, sczepiony w
miertelnej walce z
potworem, i tylko dwiki dochodziy do jej uszu: gone sapanie
barbarzycy, omot
toczcych si cia oraz oskot zadawanych ciosw. W kocu wszystko
ucicho i na p
zemdlona Natala zwisaa w wizach.

Odgos krokw wyrwa j z apatii. Ujrzaa wyaniajcego si z mroku


Conana. Nagle
odzyskaa gos i wydaa okrzyk, ktry odbi si echem w wysoko
sklepionym tunelu. Trudno
byo jej powstrzyma w krzyk zgrozy na widok zmaltretowanego
Cymeryjczyka. Przy
kadym kroku broczy krwi. Twarz mia podrapan i pokryt
sicami, jakby od uderze
maczugi. Wargi mia rozbite, a z tuzina ran na gowie sczya si krew.
Uda, ydki i
przedramiona mia pocite gbokimi bruzdami, a cae ciao
posiniaczone od uderze o
kamienn posadzk. Jednak najbardziej ucierpiay jego ramiona, plecy
i minie klatki
piersiowej. W tych miejscach ciao byo posiniaczone, napuche i
poszarpane, a skra
zwisaa w lunych strzpach, jakby sieczono j drucianym biczem.
Och, Conanie! zakaa. Co si z tob stao?
Brako mu tchu, aby odpowiedzie, lecz gdy do niej podszed, jego
rozbite wargi
wykrzywi ponury umiech. Owosiona pier, byszczca od potu i
krwi, unosia si w
cikim oddechu. Powoli, z wysikiem, sign i przeci jej wizy, po
czym zatoczy si pod
cian i opar o mur, szeroko rozstawiajc nogi. Natala podniosa si z
podogi i przywara do
niego, kajc histerycznie.
Och, Conanie, jeste miertelnie ranny! Co teraz zrobimy?
No wysapa nie mona walczy z demonem Piekie i wyj
bez uszczerbku!
Gdzie To jest? szepna. Zabie to?
Nie wiem. Runo w otcha. Pociem to w strzpy, ale nie wiem,
czy mona to zabi
stal.
Twoje biedne plecy! jczaa, zaamujc rce.
Chosta mnie swoj mack skrzywi si i zakl. Cia jak
drut i palia jak ogie.

Jednak najgorszy by ten ucisk gorszy ni pytona. Zao si, e


ani jednej kiszki nie mam
na swoim miejscu.
Co teraz poczniemy? biadaa.
Zerkn w gr. Klapa zapadni bya zamknita. Z gry nie dobiega
aden dwik.
Nie moemy wyj przez sekretne drzwi mrukn. W
komnacie ley peno trupw
i z pewnoci postawili tam stra. Musieli uzna, e mj los jest
przypiecztowany, gdy
wpadem do lochu, albo nie omielili si pj tu za mn Wykr to
radowe wiateko ze
ciany Kiedy tu wracaem, namacaem w cianie wyloty bocznych
korytarzy. Pjdziemy
pierwszym, na jaki trafimy. Moe prowadzi do innego lochu albo na
zewntrz. Musimy
zaryzykowa. Nie moemy gni w tych podziemiach.
Natala posuchaa go i, trzymajc mae wiateko w lewej rce, a
zakrwawion szabl w
prawej, Conan ruszy korytarzem. Szed powoli, sztywno i tylko
zwierzca witalno
pozwalaa mu utrzyma si na nogach. Jego nabiege krwi oczy
miay bdny wyraz i Natala
widziaa, e od czasu do czasu bezwiednie oblizuje rozbite wargi.
Wiedziaa, e okropnie
cierpi, lecz z waciwym barbarzycy stoicyzmem nie skary si.
Wreszcie w nikym wietle ujrzeli czarny otwr i Conan wszed we.
Natala kurczya si
ze strachu na myl o tym, co teraz zobaczy, lecz wiato ukazao
jedynie tunel podobny do
tego, ktry zostawili za sob.
Nie miaa pojcia, jak dugo szli, zanim wspili si na dugie schody i
dotarli do
kamiennych drzwi zamknitych na zoty rygiel.
Zawahaa si, zerkajc na Conana. Barbarzyca chwia si na nogach,
a wiato w jego
doni krelio chwiejne, fantastyczne figury na cianach korytarza.

Otwrz drzwi, dziewczyno mrukn ochryple. Wojownicy


Xuthal czekaj na nas,
a ja ich nie rozczaruj. Na Croma, to miasto jeszcze nie widziao
takiej ofiary, jak zaraz
zo!
Wiedziaa, e jest pprzytomny. Zza drzwi nie dochodzi aden
dwik. Wyjwszy
wieccy kamie z jego doni odsuna rygiel i pocigna drzwi do
siebie. Jej spojrzenie
pado na spd kotary ze zotogowiu. Czujc serce w gardle, odchylia
j i wyjrzaa ostronie.
Spogldaa na pust komnat, na rodku ktrej srebrzycie szemraa
fontanna.
Cika do Conana spocza na jej nagim ramieniu.
Odsu si, dziewczyno wymamrota. Teraz przemwi stal.
W komnacie nikogo nie ma odpara. I jest tu woda
Sysz.
Obliza spieczone wargi.
Napijemy si przed mierci.
Wydawao si, e olep. Wzia go za zbryzgan czarnymi plamami
rk i przeprowadzia
przez kamienne drzwi. Sza na palcach, w kadej chwili spodziewajc
si, e do sali wpadn
toskrzy wojownicy.
Napij si, a ja bd sta na stray wymrucza.
Nie, nie jestem spragniona. Po si przy fontannie, a ja przemyj
ci rany.
A co z wojownikami Xuthal?
Co chwila pociera rk oczy, jakby chcia zetrze z nich mrok.
Nikogo nie sysz. Wszdzie panuje cisza.
Z trudem osun si na posadzk i zanurzywszy twarz w krystalicznej
wodzie pi, jakby
mia nigdy nie mie do. Kiedy podnis gow, w jego nabiegych
krwi oczach nie byo ju
szalestwa i wycign si na marmurowej posadzce tak, jak mu
kazaa, chocia nie

wypuszcza szabli z rki i wci rozglda si wok. Obmya jego


poszarpane ciao i owina
mu najgbsze rany pasami oddartymi z jedwabnej zasony.
Wzdrygna si na widok jego
plecw: w miejscach, gdzie nie byo ran, ciao byo odbarwione,
pstrokate, w sinoczarne i
te plamy. Zajta opatrywaniem ran, przez cay czas gorczkowo
prbowaa znale jakie
wyjcie z sytuacji. Jeli zostan tutaj, w kocu zostan odkryci. Nie
wiedziaa, czy
Xuthalczycy przetrzsali paac, szukajc ich, czy te z powrotem
zapadli w swoje sny.
Skoczya prac i nagle zamara. W szparze kotary zasaniajcej
alkow zobaczya
skrawek tego ciaa.
Nic nie mwic Conanowi, podniosa si i cicho podesza do kotary,
ciskajc w rku
sztylet. Serce walio jej jak motem, gdy ostronie odsuna zason.
Na ou leaa moda,
toskra dziewczyna, naga i pozornie bez ycia. Tu obok
posania sta nefrytowy dzban,
prawie peen dziwnego, zocistego pynu. Natala poja, i by to
zapewne eliksir opisywany
przez Thalis, zapewniajcy siy i zdrowie zdegenerowanym
Xuthalczykom. Nachylia si nad
pic i chwycia dzban, trzymajc ostrze wymierzone w pier
dziewczyny. Ta nie obudzia
si.
Zdobywszy dzbanek Natala zawahaa si, uwiadamiajc sobie, e
bezpieczniej byoby
mie pewno, e dziewczyna nie zbudzi si i nie podniesie alarmu.
Jednak nie moga zmusi
si do wbicia sztyletu Cymeryjczyka w pier picej i w kocu
zasuna z powrotem kotar i
wrcia do Conana, ktry lea tam, gdzie go zostawia, najwidoczniej
tylko pprzytomny.

Nachylia si i przytkna mu naczynie do ust. Zacz pi, najpierw


odruchowo, pniej z
nagle obudzonym oywieniem. Ku jej zdumieniu usiad i wzi
dzbanek z jej rk. Kiedy na
ni spojrza, jego oczy miay normalny, przytomny wyraz, jego rysy
zdaway si odzyskiwa
normalny wygld, a sowa nie byy majaczeniem konajcego.
Na Croma! Skd to masz? Wskazaa rk.
Z tej alkowy, gdzie pi jaka ta hurysa.
Znw zanurzy usta w zocistym pynie.
Na Croma! rzek z gbokim westchnieniem. Czuj, e nowe
ycie i siy kr jak
pynny ogie w moich yach! To zaiste prawdziwy eliksir ycia!
Wsta, podnoszc z podogi swoj szabl.
Lepiej wracajmy do tunelu zaproponowaa nerwowo Natala.
Jeli zostaniemy tu
duej, mog nas odkry. Ukryjemy si, dopki nie zagoj si twoje
rany i
O nie! przerwa jej. Nie jestemy szczurami, eby kry si w
ciemnych norach.
Opucimy to diabelskie miasto i niech nikt nie prbuje nas zatrzyma!
A twoje rany!? jkna.
Wcale ich nie czuj odrzek. Moe ten likwor da mi tylko
zudzenie siy, lecz
przysigam, e nie czuj ani blu, ani saboci.
Wiedziony nag myl podszed do okna, ktrego do tej pory nie
zauwaya. Zerkna mu
przez rami. Chodny wietrzyk rozwichrzy jej jasne loki. W grze
byo ciemne, aksamitne
niebo usiane gwiazdami. Wok rozpocieraa si bezkresna pustynia.
Thalis mwia, e to miasto jest jednym wielkim paacem
powiedzia Conan.
Widocznie niektre komnaty s niczym baszty na murach. Ta musi
by jedn z nich.
Przypadkiem dobrze trafilimy.
Co masz na myli? spytaa, tsknie spogldajc mu przez rami.

Na tym stole z koci soniowej stoi krysztaowy dzban odpar.


Napenij go wod i
owi szyjk paskiem oddartym z zasony, eby byo za co chwyci, a
ja tymczasem podr
kotar na pasy.
Usuchaa, nie zadajc adnych pyta, a skoczywszy zobaczya, e
Cymeryjczyk
pospiesznie wie lin z dugich, mocnych pasw jedwabiu i mocuje
jeden jej koniec do nogi
potnego stou.
Poszukamy szczcia na pustyni rzek. Thalis mwia o oazie
o dzie marszu na
poudnie i o zielonych kach za ni. Jeli dotrzemy do tej oazy,
zatrzymamy si w niej,
dopki nie zagoj si moje rany. To wino byo chyba zaczarowane.
Jeszcze przed chwil
byem prawie martwy, a teraz wrciy mi siy. Masz, zostao jeszcze
tyle jedwabiu, e moesz
si troch okry.
Natala zapomniaa o tym, e jest zupenie naga. Ten fakt zbytnio jej
nie martwi, lecz jej
delikatna skra potrzebowaa osony przed pustynnym socem. Gdy
owijaa swoje gibkie
ciao kawakiem jedwabiu, Conan podszed do okna i niedbaym
ruchem wyama mikkie,
zote kraty. Pniej opasa lin biodra Natali, po czym, przestrzegajc,
by trzymaa si liny
obiema rkami, wystawi j za okno i powoli opuci na ziemi. Gdy
tylko rozwizaa ptl,
Conan cign lin i szybko spuci na niej naczynia z wod i winem,
prosto w rce Natali.
Pniej na rkach opuci si w lad za nimi.
Gdy stan u jej boku, Natala westchna z ulg. Znajdowali si u stp
potnego, przeszo
dziesiciometrowego muru, nad gow mieli blednce gwiazdy, a
wok piaski pustyni. Nie

wiedziaa, jakie jeszcze mogy ich czeka niebezpieczestwa, lecz jej


serce piewao z
radoci, gdy wydostali si z tego upiornego, niesamowitego miasta.
Mog znale lin mrukn Conan, zarzucajc cenne dzbany na
plecy i krzywic si,
gdy dotkny jego obolaego ciaa. Moe nawet bd nas ciga,
chocia sdzc po tym, co
powiedziaa Thalis, wtpi w to. Oto droga na poudnie wskaza
kierunek zbrzowiaym,
muskularnym ramieniem. Gdzie tam znajduje si oaza. Chod!
Z rzadk u niego czuoci wziwszy dziewczyn za rk, Conan
pomaszerowa przez
piaski, dostosowujc swj krok do maych kroczkw Natali. Nawet
nie obejrza si na
upione miasto, majaczce ponuro za ich plecami.
Natala w kocu zdobya si na odwag i zapytaa:
Powiedz mi, Conanie, czy kiedy walczye z potworem i pniej,
kiedy wracae
korytarzem, widziae gdzie lad Thalis?
Potrzsn gow.
W tunelu byo ciemno, ale nie byo tam nikogo. Zadraa.
Drczya mnie, lecz mimo to al mi jej.
Zgotowali nam gorce powitanie w tym przekltym miecie
warkn, lecz zaraz
odzyska swoje ponure poczucie humoru. No, zao si, e dugo
popamitaj nasz
wizyt. Z marmurowych kafelkw trzeba zetrze krew, mzg i flaki, a
jeli ich bstwo yje,
to jest pokiereszowane gorzej ni ja. Mimo wszystko mielimy
szczcie: mamy wino, wod i
spore szans na dotarcie do zamieszkaej krainy, chocia ja wygldam,
jakby mnie przekrcili
przez maszynk do misa, a ty masz obolay
To wszystko twoja wina przerwaa mu. Gdyby nie patrzy
tak dugo i namitnie
na t stygijsk kocic

Crom i demony! zakl. Kobiety nie zapomn o zazdroci


nawet, gdyby ocean
zatapia ziemi. Niech diabli wezm ich prno! Czy ja kazaem tej
Stygijce, eby si we
mnie zakochaa? Mimo wszystko bya tylko kobiet!
BBNY TOMBALKU
Robert E. Howard
L. Sprague de Camp
W kocu Conanowi udaje si dotrze z powrotem do hyboryjskich
krain. Stukajc pojcia,
naciga s jako kondotier w szeregi najemnej armii, jak Zingaranin,
ksi Zapajo da Kopa,
opiera w Argos. Argos i Koth tocz wojn ze Stygi. Zgodnie z
planem Koth ma najecha
Stygi z pnocy, a armia argijska ma zaatakowa j od poudnia, z
morza. Jednak Koth w
tajemnicy zawiera pokj ze Stygi i armia najemnikw zostaje odcita
w poudniowej Stygii
midzy dwiema wrogimi siami. I znw Conan jest jednym z niewielu
ocalaych. Umykajc
przez pustyni z modym akwiloskim onierzem, Amalrykiem,
zostaje schwytany przez
pustynnych nomadw, podczas gdy Amalrykowi udaje si uciec.
1
Trzej mczyni przysiedli przy wodopoju, pod wieczornym niebem
malujcym pustyni
umbr i czerwieni. Jeden by biay i na imi mia Amalryk; pozostali
dwaj byli Ghanatanami,
o ciaach ledwie okrytych ndznymi achmanami. Zwali si Gobir i
Saidu; przykucnici przy
sadzawce wygldali jak dwa spy.
Opodal wielbd gono przeuwa swj pokarm, a para znuonych
koni daremnie

obwchiwaa nagi piach. Mczyni ponuro zajadali suszone daktyle.


Czarni byli zajci
jedynie poruszaniem szczkami, podczas gdy biay od czasu do czasu
zerka na
ciemnoczerwone niebo lub na monotonn rwnin, na ktrej zbieray
si coraz gstsze cienie.
On pierwszy zobaczy jedca, ktry podjecha i cign koniowi
wodze tak silnie, e
wierzchowiec stan dba.
Jedziec by olbrzymem, ktrego skra, czarniejsza od tych dwch
siedzcych przy ogniu,
i spaszczony nos wiadczyy wyranie o kuszyckim pochodzeniu.
Obszerne, cignite w
kostkach jedwabne pantalony podtrzymywa szeroki pas owinity
kilkakro wok wielkiego
brzucha. Na pasie tym wisia te ogromny sejmitar, ktry niewielu
ludzi zdoaoby unie
jedn rk. Posiadacz tego ora by powszechnie znany wrd
ciemnoskrych synw
pustyni. By to Tilutan, duma Ghanaty.
Przez siodo mia przeoon, a raczej przewieszon, jak posta.
Ghanatanie syknli
przez zacinite zby, gdy dostrzegli bysk biaego ciaa. Przez k
sioda Tilutana bya
przerzucona dziewczyna; jej czarne wosy spyway gst fal na
koskie strzemi.
Czarny olbrzym wyszczerzy zby w umiechu i niedbale rzuci na
piasek swoj brank,
ktra upada bezwadnie i leaa bez ruchu. Gobir i Saidu
instynktownie obrcili si do
Amalryka, podczas gdy Tilutan obserwowa go z sioda: trzech
czarnych przeciwko jednemu
biaemu. Pojawienie si na scenie biaej kobiety w przedziwny sposb
zmienio atmosfer
przy ognisku.
Amalryk by jedynym, ktry zdawa si nie wyczuwa napicia.
Odruchowo przygadzi

swoje jasne loki i spojrza obojtnie na nieprzytomn dziewczyn.


Jednak w jego szarych
oczach pojawi si dziwny bysk, ktrego tamci nie zauwayli.
Tilutan zeskoczy z sioda, pogardliwie rzucajc wodze Amalrykowi.
Zajmij si moim koniem powiedzia. Na Jhila, nie
wytropiem pustynnej
antylopy, ale znalazem t ma kzk. Sza, zataczajc si, przez
piaski i upada w chwili,
gdy nadjechaem. Myl, e zasaba z godu i pragnienia. Odejdcie,
szakale i pozwlcie mi
j napoi.
Uoywszy dziewczyn przy sadzawce czarny olbrzym zacz
przemywa jej twarz i rce
oraz sczy krople wody midzy spieczone wargi. W kocu jkna i
poruszya si. Gobir i
Saidu przykucnli, trzymajc rce na kolanach i gapic si na ni
przez rami Tilutana.
Amalryk sta nieco dalej, nie okazujc wikszego zainteresowania.
Dochodzi do siebie oznajmi Gobir.
Saidu nic nie powiedzia, ale obliza grube wargi.
Amalryk obrzuci obojtnym spojrzeniem lec dziewczyn, od
podartych sandakw po
rozwichrzon koron lnicych, czarnych wosw. Jedynym strojem
dziewczyny bya
jedwabna sukienka, cignita w talii. Strj ukazywa jej ramiona,
dekolt oraz cz piersi i
koczy si kilka centymetrw nad kolanami. Ghanatanie poerali
spojrzeniami odsonite
czci ciaa dziewczyny, taksujc krge ksztaty, jeszcze dziecinne w
swej biaej mikkoci,
lecz ju zaokrglone budzc si kobiecoci. Amalryk wzruszy
ramionami.
A kto po Tilutanie? zapyta obojtnie.
Dwie kotuniaste gowy zwrciy si do niego; bysny biaka oczu.
Pniej czarni
spojrzeli po sobie. Napicie wisiao w powietrzu jak burzowa chmura.

Nie bijcie si poradzi Amalryk. Rzucie koci. Wyj rk


spod znoszonej tuniki
i rzuci im par koci.
Szponiasta do chwycia je chciwie.
Tak! zgodzi si Gobir. Rzucimy koci zwycizca po
Tilutanie!
Amalryk rzuci spojrzenie czarnemu gigantowi, ktry wci pochyla
si nad brank,
przywracajc ycie wyczerpanemu ciau. Zobaczy, jak jej dugie
rzsy unosz si lekko.
Ciemnofiokowe oczy spojrzay ze zdumieniem na oblenie
wykrzywion twarz czarnego. Z
grubych warg Tilutana wyrwa si okrzyk zadowolenia. Wydobywszy
zza pasa bukak z
winem, przycisn jej do ust. Mimowolnie zacza pi. Amalryk unika
jej spojrzenia by
sam przeciw trzem czarnym, z ktrych kady by rwnym mu
przeciwnikiem.
Gobir i Saidu pochylili si nad kostkami; Saidu zamkn je w doni,
chuchn na szczcie,
potrzsn i rzuci. Dwie gowy pochyliy si nad toczcymi si po
piasku kostkami. W teje
chwili Amalryk doby miecza i uderzy. Ostrze przecio chudy kark
a po krta. Gobir
tryskajc krwi, run na piach, z niemal zupenie odcit gow.
Saidu zerwa si na rwne nogi z byskawicznym refleksem
waciwym ludziom pustyni i
ci wciekle, mierzc w gow zabjcy. Amalryk ledwie zdy
sparowa cios uniesion
kling. Spadajcy ze wistem sejmitar zbi proste ostrze w d tak, e
uderzyo w gow
biaego, ktry zatoczy si i upuci swj miecz. Natychmiast
otrzsnwszy si z zamroczenia,
rzuci si na Saidu, przechodzc do zwarcia, w ktrym dugi sejmitar
by bezuyteczny.
Jednak pod achmanami koczownika kryo si ylaste ciao i stalowe
minie.

Tilutan, zrozumiawszy co si dzieje, puci dziewczyn i podnis si


z rykiem. Z
byszczcym, wielkim sejmitarem w doni run na walczcych jak
szarujcy byk. Amalryk
zobaczy nadbiegajcego wroga i krew zastyga mu w yach. Saidu
wi si i szamota,
daremnie prbujc uy swego ostrza. Ich stopy deptay i miesiy
piach; zwarli si w
miertelnym ucisku. Amalryk z caej siy uderzy pit obutej w
sanda nogi w rdstopie
Ghanatanina i poczu, jak pkaj koci. Saidu zawy i targn si
konwulsyjnie. Zatoczyli si
w momencie, gdy Tilutan zamachn si, wymierzajc potny cios.
Akwiloczyk poczu, jak
ostrze przelizguje si pod jego ramieniem i wbija gboko w pier
Saidu. May Ghanatanin
wyda przeraliwy krzyk i w konwulsyjnym skurczu wyrwa si z rk
Amalryka.
Tilutan zakl z furi i wyszarpnwszy or z ciaa umierajcego
odepchn go na bok.
Zanim zdy uderzy po raz drugi, Amalryk, czujc dreszcz zgrozy
na myl o tym wielkim,
zakrzywionym ostrzu, zapa go za gardo.
Z rozpacz uwiadomi sobie, jak silny by jego przeciwnik. Tilutan
by sprytniejszy ni
Saidu. Upuci sejmitar i z rykiem chwyci Akwiloczyka oburcz za
gardo. Wielkie, czarne
paluchy byy jak stalowe cgi. Amalryk, daremnie prbujcy wyrwa
si z ich ucisku, run
na ziemi i zosta przygnieciony ogromnym cielskiem Ghanatanina.
Tamten potrzsa nim,
jak pies potrzsa szczurem, tukc jego gow o piach. W
zasnuwajcej mu oczy, czerwonej
mgle modzieniec widzia wykrzywion grymasem wciekoci twarz
Negra, grube wargi
cignite w nienawistnym umiechu i byszczce zby.

Chcesz jej, ty biay psie! warcza Ghanatanin, oszalay z


wciekoci i dzy.
Aaa! Skrc ci kark! Rozszarpi ci gardo! Ja i mj sejmitar!
Odetn ci eb i ka jej go
caowa!
Po raz ostatni uderzywszy gow Amalryka o twardy piach, Tilutan w
przypywie
morderczej pasji podnis przeciwnika w powietrze i cisn nim o
ziemi. Podnisszy si
odbieg kawaek, pochyli si i zapa swj or szeroki, stalowy
pksiyc lecy na
piasku. Z dzikim wrzaskiem odwrci si i znw skoczy na
Amalryka, unoszc bro do
ciosu. Oguszony, oszoomiony i obolay od ciosw Akwiloczyk
podnis si, by stawi mu
czoa.
Pas Tilutana rozwiza si w czasie walki i teraz jego koniec zaplta
mu si pod nogi.
Ghanatanin potkn si, straci rwnowag i run jak dugi,
wycigajc rce, aby zagodzi
upadek. Sejmitar wypad mu z doni.
Amalryk schyli si, chwyci or w obie rce i zrobi niepewny krok
w przd. Pustynia
przed nim zdawaa si koysa. W mroku ujrza, jak twarz Tilutana
pobielaa nagle w
przeczuciu nadchodzcej zguby. Czarny rozdziawi szerokie usta,
dziko wywracajc biakami
oczu. Zastyg w przyklku, podparty na jednej rce, jakby niezdolny
do jakiegokolwiek
ruchu. W nastpnej chwili sejmitar opad, rozcinajc okrg gow a
po brod. Amalryk
dojrza jeszcze, jak czarna twarz przecita poszerzajc si, czerwon
lini, zapada w mrok.
Potem ogarna go ciemno.
Co chodnego i mikkiego delikatnie, lecz ponaglajco dotykao
twarzy Amalryka.

Wycign rk i dotkn czego ciepego, krgego i gadkiego. Gdy


odzyska wzrok
zobaczy agodn, owaln twarz okolon grzyw czarnych wosw.
Patrzy jak urzeczony, bez
sowa, chonc wzrokiem kady szczeg jej penych, czerwonych
warg, ciemnofiokowych
oczu i alabastrowej szyi. Z nagym dreszczem zda sobie spraw, e
zjawa mwi do co
cichym, melodyjnym gosem. Sowa byy niezrozumiae, lecz dziwnie
znajome. Maa, biaa
do trzymajca skrawek ociekajcego wod jedwabiu przesuwaa si
delikatnie po jego
obolaej gowie i twarzy. Podnis si z trudem.
Zapada noc, niebo byo usiane gwiazdami. Wielbd wci
przeuwa, ko zara
niespokojnie. Opodal, w okropnej kauy krwi i mzgu, lea trup z
rozpatan czaszk.
Amalryk spojrza na klczc przy nim dziewczyn, mwic co w
dziwnym, nieznanym
jzyku. Gdy mga spowijajca mu umys rozwiaa si nieco, zacz
rozumie jej sowa.
Signwszy pamici do na p zapomnianych jzykw, jakimi
rozmawia w przeszoci,
przypomnia sobie ten, jakim posugiwali si wyksztaceni
mieszkacy poudniowych
prowincji Koth.
Kim Kim jeste, dziewczyno? spyta powoli i z wysikiem,
przytrzymujc jej ma
do w swojej twardej rce.
Jestem Lissa.
Zabrzmiao to niemal tak, jakby seplenia. Jej imi byo niczym plusk
czystego strumyka.
Ciesz si, e odzyskae przytomno. Baam si, e nie yjesz.
Niewiele brakowao mrukn, zerkajc na okropne szcztki
tego, ktry jeszcze
niedawno by zuchwaym Tilutanem. Dziewczyna, dygoczc,
odwrcia gow. Jej do

draa i siedzcemu obok niej Amalrykowi wydawao si, e czuje, jak


szybko bije jej serce.
To byo straszne wyjkaa. Jak zy sen. Gniew i ciosy
krew
Mogo by gorzej burkn.
Zdawaa si wyczuwa kad zmian jego gosu i nastroju. Woln
doni chwycia go za
rk.
Nie chciaam ci obrazi. To byo bardzo odwane z twojej strony,
zaryzykowa ycie
dla kogo obcego. Jeste tak szlachetny jak rycerze z pnocy, o
ktrych czytaam.
Obrzuci j szybkim spojrzeniem. Jej wielkie, czyste oczy
odpowiedziay mu spojrzeniem
odzwierciedlajcym tylko to, co powiedziaa. Zacz co mwi, lecz
rozmyli si i zapyta
tylko:
Co robia na pustyni?
Przybyam z Gazal odpara. Ja ja uciekaam. Nie mogam
ju tego znie. Byo
tak gorco, byam sama i zmczona, a wok by tylko piasek,
piasek i rozpalone niebo.
Piach parzy przez podeszwy sandaw, ktre szybko si zdary.
Byam taka spragniona; mj
bukak szybko si oprni. Wtedy chciaam wrci do Gazal, ale nie
wiedziaam, w ktr
stron mam i. Wszystko wygldao tak samo. Byam strasznie
przeraona i zaczam biec w
kierunku, w ktrym, jak sdziam, ley Gazal. Potem niewiele ju
pamitam: biegam, dopki
byam w stanie biec. Przez jaki czas musiaam lee na rozpalonym
piasku. Przypominam
sobie, e wstaam i powlokam si dalej; potem chyba usyszaam
czyj krzyk i zobaczyam
pdzcego na mnie czarnego jedca na czarnym koniu. Pniej nic
ju nie pamitam a do

chwili, gdy odzyskaam przytomno, a ten czarny trzyma mi gow i


poi winem. Potem
byy krzyki i szczk broni
Zadraa.
Kiedy ju byo po wszystkim, podczogaam si tam, gdzie leae
jak nieywy i
prbowaam ci pomc.
Dlaczego? zapyta. Zdawaa si nie rozumie.
Dlaczego? wyjkaa. No Bye ranny, a ja No, przecie
kady zrobiby to na
moim miejscu. Ponadto zrozumiaam, e walczye, aby obroni mnie
przed tymi czarnymi.
Ludzie w Gazal zawsze mwili, e czarni s li i robi krzywd
bezbronnym.
To nie dotyczy tylko czarnych mrukn Amalryk. Gdzie jest
to Gazal?
Nie moe by daleko odrzeka. Szam przez cay dzie Nie
wiem, jak dugo
jechaam na koniu tego, ktry mnie przywiz. Jednak musia mnie
znale po zachodzie
soca, wic nie ujecha daleko.
W jakim kierunku? spyta.
Nie wiem. Kiedy opuciam miasto, podyam na poudnie.
Miasto? mrukn. O dzie drogi std? Mylaem, e w
promieniu tysica mil jest
tu tylko pustynia.
Gazal ley na pustyni odpara. Stoi wrd palm oazy.
Odsunwszy dziewczyn na bok, Amalryk podnis si z ziemi, klnc
cicho, gdy dotkn
posiniaczonej i podrapanej szyi. Obejrza kolejno wszystkich trzech
czarnych, nie znajdujc w
adnym ani ladu ycia. Pniej odcign ich na pustyni, jednego po
drugim. Gdzie w
pobliu zawyy szakale. Wrciwszy do wodopoju, przy ktrym
spokojnie czekaa
dziewczyna, zakl, widzc oprcz wielbda tylko czarnego ogiera
Tilutana. Pozostae

wierzchowce zerway pta podczas walki i ucieky.


Amalryk wrci do dziewczyny i poda jej gar suszonych daktyli.
Zacza je chciwie
zajada, a on usiad i przyglda jej si z narastajcym
zniecierpliwieniem.
Czemu ucieka? zapyta nagle. Czy jeste niewolnic?
W Gazal nie ma niewolnikw odpara. Och, byam
zmczona tak bardzo
zmczona tym monotonnym yciem. Chciaam zobaczy troch
wiata. Powiedz mi, z jakiej
pochodzisz ziemi?
Urodziem si wrd zachodnich wzgrz Akwilonii rzek.
Klasna w donie jak uradowane dziecko.
Wiem, gdzie to jest! Widziaam na mapach. To wysunity najdalej
na zachd kraj
hyboryjski, a jego krlem jest Epeus Mieczodzierca.
Amalryk dozna lekkiego szoku. Gwatownie podnis gow i ze
zdumieniem spojrza na
swoj towarzyszk.
Epeus? Eje, Epeus nie yje ju od dziewiciuset lat. Krl nazywa
si Vilerus.
No tak, oczywicie powiedziaa zmieszana. Rzecz jasna,
Epeus by krlem
dziewi wiekw temu, tak jak mwisz. Opowiedz mi Opowiedz
mi co o wiecie!
No, to ci skromne yczenie! odrzek zakopotany. Nigdzie
nie podrowaa?
Pierwszy raz znalazam si za murami Gazal! wykrzykna.
Utkwi spojrzenie w wypukoci jej biaej piersi. W tej chwili nie
interesoway go jej
opowieci; Gazal mogo by nawet Piekem.
Zacz co mwi, pniej zmieni zamiar i porwa j w ramiona,
napinajc minie, by
pokona spodziewany opr. Nie napotka adnego. Jej mikkie, ulege
ciao leao na jego
kolanach, a oczy spoglday na z lekkim zdumieniem, lecz bez lku
czy zmieszania. Bya jak

dziecko, czekajce na now zabaw. Co w jej szczerym spojrzeniu


zbio go z tropu. Gdyby
krzyczaa, pakaa, walczya lub umiechaa si znaczco, wiedziaby,
co z ni robi.
Na Mitr! Kime jeste, dziewczyno? spyta szorstko. Chyba
soce nie odebrao
ci rozumu i nie igrasz ze mn? Twoja mowa wskazuje, e nie jeste
zwyk wieniaczk,
niewinn w swej niewiedzy. A jednak zdajesz si nie wiedzie nic o
wiecie i ludziach.
Jestem cr Gazal odpara bezradnie. Gdyby zobaczy
Gazal, moe
zrozumiaby.
Podnis j z kolan i posadzi obok. Przynis kosk derk i rozoy
na piasku.
pij, Lisso rzek ochrypym gosem zdradzajcym miotajce
nim uczucia. Jutro
zamierzam ujrze Gaza.
O wicie wyruszyli na zachd. Amalryk posadzi Liss na wielbdzie,
pokazawszy jej, jak
utrzyma rwnowag. Zapaa si oburcz sioda, zdradzajc
cakowit nieumiejtno jazdy.
To znw zdziwio modego Akwiloczyka. Dziewczyna wychowana
na pustyni, ktra jeszcze
nigdy nie siedziaa na wielbdzie i a do poprzedniego wieczora
nigdy nie jechaa na koniu!
Amalryk sporzdzi dla niej co w rodzaju paszcza. Woya strj, nie
zadajc adnych
pyta, nawet nie pytajc, skd go ma przyjmujc go tak jak
wszystko, co dla niej robi z
wdzicznoci i bez wahania, nie dociekajc powodw. Amalryk nie
powiedzia jej, e
jedwab, ktry teraz osania j od soca, przedtem okrywa czarn
skr jej porywacza.
Gdy jechali, znw zacza go prosi, aby opowiedzia jej co o wiecie
jak dziecko
dopominajce si bajki.

Wiem, e Akwilonia ley daleko od tej pustyni powiedziaa.


Midzy ni ley
Stygia i ziemie Shemu i inne krainy. Jak to si stao, e jeste tutaj, tak
daleko od ojczyzny?
Przez chwil jecha w milczeniu, trzymajc w doni uzd wielbda.
Argos i Stygia tocz wojn rzek nagle. Koth te zostao w
ni wpltane.
Kothijczycy nalegali, aby jednoczenie zaatakowa Stygi. Argos
zebrao armi najemnikw,
ktrzy wsiedli na okrty i poeglowali wzdu wybrzea na poudnie.
W tym samym czasie
armia Koth miaa zaatakowa Stygi na ldzie. Byem jednym z
najemnikw w armii Argos.
Napotkalimy stygijsk flot i pobilimy j, odrzucajc z powrotem do
Khemi. Powinnimy
wyldowa, spldrowa miasto i pody wzdu rzeki Styks, lecz
nasz admira by ostrony.
Przewodzi nam ksi Zapayo da Kova, Zingaranin.
Pynlimy na poudnie, a dotarlimy do poronitych dungl
brzegw Kush. Tam
wyldowalimy i statki rzuciy kotwice, za armia ruszya na wschd,
wzdu stygijskiej
granicy, palc i grabic. Zamierzalimy w pewnej chwili skrci na
pnoc i uderzy w samo
serce Stygii, aby poczy si z kothijsk jazd nacierajc z pnocy.
Wtedy dowiedzielimy si, e zostalimy zdradzeni. Koth zawaro
odrbny pokj ze
Stygijczykami. Stygijsk armia podaa na poudnie, chcc przeci
nam drog, podczas gdy
jej cz ju odcia nas od morza.
Zdesperowany ksi Zapayo wpad na szalony pomys, aby
pomaszerowa na wschd, w
nadziei dotarcia wzdu granicy do wschodnich ziem Shemu. Jednak
armia z pnocy
dogonia nas. Stanlimy i walczylimy.
Walka trwaa cay dzie i wrg w rozsypce wrci do swego obozu.
Jednak na drugi dzie

z zachodu nadcigna reszta ich si. Wzita w dwa ognie nasza armia
przestaa istnie.
Zostalimy pokonani, rozbici, zniszczeni. Nielicznym udao si uciec.
Kiedy zapada noc,
wymknem si z okrenia razem z jednym towarzyszem,
Cymeryjczykiem imieniem Conan
ogromnym, silnym jak byk mczyzn.
Pojechalimy na poudnie, na pustyni, poniewa nie moglimy si
uda w adnym innym
kierunku. Conan by ju przedtem w tej czci wiata i sdzi, e
mamy szans uj z yciem.
Daleko na poudniu znalelimy oaz, lecz cigaa nas stygijsk jazda.
Znw uciekalimy, od
oazy do oazy, godni i spragnieni, a znalelimy si w surowej,
nieznanej ziemi pracego
soca i nagich piaskw. Jechalimy, a nasze konie zaczy si
sania na nogach, a my
bylimy pprzytomni ze zmczenia.
Wtedy, pewnej nocy zobaczylimy ogniska i podjechalimy do nich, w
desperackiej
nadziei, e znajdziemy tam przyjaci. Gdy tylko podjechalimy
bliej, przywita nas grad
strza. Ko Conana zosta trafiony i stan dba, zrzucajc jedca z
sioda. Cymeryjczyk
musia skrci sobie kark, bo ani si ruszy. Jako udao mi si uciec w
ciemnociach, chocia
pad pode mn ko. Ledwie zdyem dostrzec napastnikw
wysokich, chudych ludzi w
dziwnych, barbarzyskich strojach.
Wdrowaem pieszo przez pustyni, a przyczyem si do tych
trzech spw, ktrych
widziaa wczoraj. Ta banda szakali naleaa do Ghanatanw,
zbjeckiego plemienia
bdcego mieszank wielu ras czarnej i Mitra wie jakich jeszcze.
Nie zamordowali mnie
tylko dlatego, e nie miaem nic, czego by pragnli. Przez miesic
wdrowaem z nimi i

kradem, bo nie miaem innego wyjcia.


Nie wiedziaam, e to jest tak powiedziaa cicho. Mwili, e
na wiecie s wojny
i okruciestwa, lecz zdawao si to czym odlegym, jak sen. Syszc,
jak mwisz o zdradach
i bitwach, wydaje mi si, e sama je widz.
Czy aden wrg nigdy nie napad na Gazal? zapyta.
Potrzsna gow.
Ludzie omijaj Gazal z daleka. Czasem widziaam rzdy czarnych
plamek poruszajce
si na horyzoncie, a starzy ludzie mwili, e to armie idce na wojn;
lecz one nigdy nie
zbliyy si do miasta.
Amalryk poczu lekkie ukucie niepokoju. T pustyni, pozornie
pozbawion ycia,
zamieszkiwao jednak kilka najdzikszych plemion na ziemi:
Ghanatanie, yjcy daleko na
wschodzie, zakapturzeni Tibu, ktrzy jak sdzi yli dalej na
poudnie, a ponadto gdzie
na poudniowym zachodzie znajdowao si na poy legendarne
imperium Tombalku,
zamieszkane przez okrutny, barbarzyski lud. To dziwne, e jakie
miasto stojce porodku
tej dzikiej krainy mogo trwa nie niepokojone na tyle, e jego
mieszkanka nawet nie znaa
znaczenia sowa wojna.
Gdy zwrci swj wzrok w inn stron, ogarny go dziwne myli.
Czy dziewczyna
oszalaa od soca? A moe bya demonem w kobiecej postaci,
przybyym z pustyni, by
zwabi go na pewn zgub? Jedno spojrzenie na ni, kurczowo
trzymajc si ku
wielbdziego sioda, wystarczyo, aby rozwia te podejrzenia. Wtedy
znw ogarny go
wtpliwoci. Czyby bya czarodziejk? Moe rzucia na niego urok?
Podali uparcie na zachd, przystajc w poudnie tylko po to, eby
napi si wody i zje

troch daktyli. Aby osoni j przed palcym socem, Amalryk


zbudowa wty baldachim ze
swego miecza, pochwy i koskich derek. Zmczon i zesztywnia od
rozkoysanego,
wielbdziego chodu dziewczyn musia znie na rkach. Kiedy
znw poczu bujn sodycz
jej mikkiego ciaa przy swoim, ogarna go gorca, pulsujca fala
podania. Przez chwil
sta bez ruchu, upojony jej bliskoci, zanim uoy j w cieniu
prowizorycznego namiotu.
Napotkawszy jej niewinne spojrzenie poczu niemal zo na ulego,
z jak powierzaa
swoje mode ciao jego rkom. Jakby nie zdawaa sobie sprawy z tego,
e moe j
skrzywdzi: jej ufno zawstydzaa go i budzia w nim bezsensowny
gniew.
Gdy jedli, nie czu smaku daktyli, ktre przeuwa; przyglda jej si
poncymi oczyma,
chonc kady szczeg jej gibkiej postaci. Wydawaa si zupenie nie
zdawa z tego sprawy.
Kiedy znw j podnis, aby posadzi na wielbda i odruchowo
obja go ramionami,
zadra. Jednak wsadzi j na wierzchowca i znw wyruszyli w drog.
2
Tu przed zachodem soca Lissa wykrzykna, wskazujc rk:
Spjrz! Wiee Gazal!
Wtedy zobaczy je na horyzoncie kopuy i strzeliste minarety
wznoszce si
nefrytowozielon chmur na tle bkitnego nieba. Gdyby nie
dziewczyna, uznaby, e to
mira. Ze zdziwieniem spojrza na Liss; nie zdradzaa radoci z
powodu powrotu do domu.
Westchna i zdawao mu si, e zgarbia swe drobne ramiona.
W miar jak podjedali bliej, dostrzegali coraz wicej szczegw.
Mury otaczajce

wiee wyrastay wprost z piaskw pustyni. Amalryk dojrza, e gazy


w wielu miejscach
kruszyy si. Wiee te byy w kiepskim stanie. Dachy pozapaday si,
w blankach ziay
wielkie dziury, wieyczki chyliy si jak pijane. Poczu przeraenie:
czyby, wiedziony przez
wampira, jecha do miasta umarych? Zerknwszy na dziewczyn,
pozby si tych obaw.
aden demon nie mgby przybra tak boskiej postaci. Spojrzaa na z
dziwnym, tsknym
pytaniem w oczach, potem niezdecydowanie spojrzaa na pustyni i z
cichym westchnieniem
znw zwrcia twarz w stron miasta, jakby z rezygnacj poddajc si
losowi.
Teraz, przez wyrwy w nefrytowym murze, Amalryk ujrza poruszajce
si figurki. Nikt nie
okrzykn ich, gdy przez szeroki wyom wjechali na ulice miasta. Z
bliska, w wietle
zachodzcego soca opakany stan budowli by jeszcze bardziej
widoczny. Gsta trawa
porastaa ulice, sterczc midzy popkanymi pytami bruku, mae
place byy zaronite jak
ki. Ulice i dziedzice byy usane potrzaskanymi kamieniami
osypujcymi si z budynkw.
Tu i wdzie gruz uprztnito i w wolnym miejscu uprawiano
warzywa.
Kopuy byy spkane i szare ze staroci. Pozbawione drzwi portale
ziay pustk. Niszczca
rka czasu pozostawia znaki na wszystkim. Wreszcie Amalryk
dostrzeg jedn nietknit
budowl: byszczc, czerwon, cylindryczn wie, wznoszc si na
poudniowo
wschodnim kracu miasta. Sterczaa dumnie pord ruin. Wskaza j
rk.
Dlaczego ta wiea jest mniej zniszczona ni inne? spyta.
Lissa poblada, zadraa i kurczowo zapaa go za rk.

Nie mw o niej gono! szepna. Nie patrz tam! Nawet o


niej nie myl!
Amalryk zmarszczy brwi; jej sowa w dziwny sposb zmieniy
wygld tajemniczej wiey.
Teraz zdawaa si przypomina eb mii, unoszcy si wrd ruin i
zniszczenia. Wysoko, z
ciemnych szczelin okien, mign rzd czarnych plamek
skrzydlatych nietoperzy.
Mody Akwiloczyk rozejrza si czujnie wok. Mimo wszystko nie
mia adnej
pewnoci, e lud Gazal przyjmie go przyjanie. Zobaczy ludzi
snujcych si ulicami. Kiedy
przystanli i zaczli mu si przyglda, z jakiego powodu poczu
dreszcz przebiegajcy mu
po plecach. Ich twarze byy agodne, a zachowanie spokojne. Jednak
nie okazywali
szczeglnego zainteresowania przybyymi jedynie sab, przelotn
ciekawo. Nawet nie
prbowali podej czy porozmawia. Zdawao si, e widok
zbrojnego jedca wjedajcego
z pustyni do miasta jest dla nich czym najzwyklejszym w wiecie, a
przecie Amalryk
wiedzia, e tak nie jest i obojtno, z jak mieszkacy Gazal przyjli
ich przybycie,
wywoaa w jego sercu dziwny niepokj.
Lissa przemwia do nich, wskazujc na Amalryka, ktrego uja za
rk jak dziecko:
To jest Amalryk z Akwilonii, ktry ocali mnie przed czarnymi
ludmi i przyprowadzi
do domu.
Tum wyda uprzejmy, powitalny pomruk i kilka osb podeszo do
nich, wycigajc rce
na powitanie. Amalryk pomyla, e jeszcze nigdy nie widzia takich
agodnych, miych
twarzy: ich oczy byy wielkie i spokojne, bez lku i bez zdziwienia. A
jednak nie byy to oczy
stada osw; raczej oczy ludzi yjcych w wiecie marze.

Ich spojrzenia sprawiy, e wszystko wydao mu si nierzeczywiste; z


trudem rozumia, co
do niego mwi. Wszystkie jego myli zaprztaa niezwyko tego
wszystkiego: ci spokojni,
senni ludzie w swych jedwabnych tunikach i mikkich sandaach,
snujcy si bezcelowo
wrd zrujnowanych budowli. Lotosowy raj zudze? Jednak
obecno tej czerwonej wiey
stanowia niepokojcy dysonans.
Jeden z mczyzn, o gadkiej twarzy bez zmarszczek, lecz z siw
gow, rzek:
Akwilonia? Syszelimy, e zostaa napadnita przez krla
Bragorusa z Nemedii. Jak
potoczya si wojna?
Zosta odparty rzek krtko Amalryk, opanowujc drenie.
Mino dziewiset lat,
od kiedy Bragorus poprowadzi swoich oszczepnikw na rwniny
Akwilonii.
Tamten nie wypytywa dalej; tum rozszed si, a Lissa pocigna
modzieca za rk.
Obrci si i zmierzy j spojrzeniem. W tym krlestwie zudze i
snw jej mikkie, ksztatne
ciao byo jedyn konkretn rzecz. Ona nie bya snem, lecz
rzeczywistoci; jej ciao byo
sodkie i dotykalne jak mleko i mid.
Chod powiedziaa. Pjdziemy odpocz i poywi si.
A co z nimi? opiera si. Czy nie powiesz im o swoich
przygodach?
Nie bd uwaa; moe tylko przez chwil odrzeka. Troch
posuchaj, a potem
rozejd si. Ledwie zdaj sobie spraw z tego, e mnie nie byo.
Chod!
Amalryk wprowadzi konia i wielbda na otoczony murem
dziedziniec, gdzie rosa
wysoka trawa, a z pknitej fontanny na marmurowy bruk sczya si
woda. Tam je uwiza i

poszed za Liss. Wziwszy go za rk, poprowadzia go przez


dziedziniec do ukowatych
drzwi. Zapada noc. Na niebie zapaliy si gwiazdy, ukazujc
poszarpane szczyty wie.
Lissa przesza przez szereg ciemnych komnat, kroczc z pewnoci
siebie zdradzajc
dugotrwa praktyk. Amalryk szed za ni, kierowany jej drobn
doni. Nie bya to
przyjemna przechadzka. W gstym mroku unosia si wo kurzu i
rozkadu. Stopami czsto
natrafia na popkane kafle i wytarte dywany. Woln rk wymacywa
otwory bocznych
korytarzy. Wreszcie blask gwiazd wpad przez dziurawy sufit,
ukazujc mroczn, dug sal,
obwieszon zbutwiaymi gobelinami. Poruszay si w sabym wietrze;
ich szmer by niczym
gos szepczcy zaklcia i Amalrykowi wosy zjeyy si na gowie.
Pniej weszli do komnaty sabo owietlonej blaskiem gwiazd
wpadajcym przez otwarte
okna i Lissa pucia do modzieca. Poszukaa czego i po chwili
rozbyso nike wiato.
Dobywao si ze szklanej kuli, lnicej zocist powiat. Postawia j
na marmurowym stole i
gestem pokazaa Amalrykowi zasan jedwabiami sof, na ktrej
spocz. Signwszy do
jakiej ukrytej wnki wydobya zoty dzban z winem i inne naczynia
zawierajce nieznane
Akwiloczykowi produkty. Byy tam daktyle, lecz innych owocw i
warzyw pozbawionych
barwy i smaku nie zdoa rozpozna. Wino miao przyjemny smak,
lecz byo rwnie mocne
co popuczyny.
Usiadszy na marmurowym krzele naprzeciw Amalryka Lissa jada
schludnie.
Co to za miejsce? zapyta. Jeste podobna do innych
mieszkacw miasta, a
jednak dziwnie odmienna.

Mwi, e jestem taka, jak nasi przodkowie odpowiedziaa


Lissa. Dawno temu
przybyli na t pustyni i wybudowali to miasto wok wielkiej oazy,
gdzie tryskao kilka
rde. Kamienie do budowy wzili z ruin o wiele starszego miasta,
tylko Czerwona Wiea
Zniya gos i nerwowo obejrzaa si za siebie.
tylko ta czerwona wiea staa tu wczeniej. Wtedy bya pusta.
Nasi przodkowie,
ktrzy zwali si Gazalami, zamieszkiwali niegdy poudniowe Koth.
Synli w wiecie jako
uczeni. Jednak zamierzali wskrzesi kult Mitry, dawno porzucony
przez Kothijczykw, i krl
wygna ich ze swego krlestwa. Przybyli na poudnie i byo ich wielu:
kapani, uczeni,
nauczyciele i mdrcy ze swymi shemickimi niewolnikami. Na pustyni
wznieli Gazal, jednak
gdy tylko miasto zostao zbudowane, niewolnicy zbuntowali si i
uciekszy, poczyli si z
dzikimi, pustynnymi plemionami. Nie traktowano ich le, lecz pewnej
nocy dowiedzieli si
czego, co sprawio, e uciekli jak szaleni z miasta. Mj lud
zamieszka tu i nauczy si
wytwarza ywno i wod z tego, co byo pod rk. Ich wiedza
czynia cuda. Kiedy
niewolnicy uciekli, zabrali ze sob wszystkie wielbdy, konie i osy,
jakie byy w miecie.
Tak wic od tej pory nie mielimy kontaktu ze wiatem. W Gazal s
cae komnaty pene map,
ksiek i kronik, lecz sprzed co najmniej dziewiciuset lat, bo
upyno dziewi wiekw, od
kiedy nasi przodkowie opucili Koth. Od tej pory aden czowiek z
zewntrz nie postawi
stopy w Gazal. A ten lud powoli wymiera. S tak senni i zamknici w
sobie, e nie dla nas
ludzkie namitnoci i apetyty. Miasto popada w ruin i nikt nie rusza
palcem, aby je

naprawi. A kiedy ogarnia ich przekna lin i zadraa.


Kiedy ogarnia ich
zgroza, nie potrafi ani ucieka, ani walczy.
Co chcesz przez to powiedzie? szepn, czujc si tak, jakby
zimny podmuch
przelecia mu po plecach. Szelest zbutwiaych draperii w ciemnych
korytarzach budzi w nim
dziwne, mroczne obawy.
Potrzsna gow. Wstaa, obesza st i pooya mu rce na
ramionach. Oczy miaa
wilgotne od ez, pene przeraenia i rozpaczliwej tsknoty, od ktrej
cisno go w gardle.
Instynktownie obj j ramieniem i poczu, e dry.
Obejmij mnie! prosia. Boj si! Och, marzyam o takim
mczynie jak ty. Ja nie
jestem taka, jak mj lud; oni s jak umarli, przemierzajcy
zapomniane ulice, ale ja yj!
Oddycham i czuj. Czuj gd i pragnienie i akn ycia. Nie mog
znie tych cichych ulic,
zrujnowanych sal i sennych mieszkacw Gazal, chocia nigdy nie
zaznaam niczego innego.
To dlatego uciekam tskniam za yciem
Szlochaa niepowstrzymanie w jego ramionach. Jej wosy rozsypay
si, dotykajc jego
twarzy; ich delikatny zapach upaja go. Czu jej pene ciao przy
swoim. Usiada mu na
kolanach i zarzucia ramiona na szyj. Objwszy j mocno, przycisn
wargi do jej ust. Oczy,
usta, policzki, wosy, szyj, piersi wszystko zasypa deszczem
gorcych pocaunkw, a jej
kania przeszy w ciche westchnienia. Jego namitno nie bya
brutalnym podaniem. A
uczucie, jakie w niej obudzi, wezbrao niepowstrzyman fal. Ponca
zota kula, trcona
niecierpliwymi palcami, potoczya si na podog i zgasa. Tylko
gwiazdy zaglday przez
okno.

Lec w ramionach Amalryka na zasanym jedwabiami ou, Lissa


otworzya przed nim
dusz, szeptem opowiadajc o swoich marzeniach, nadziejach i
pragnieniach dziecinnych,
wzruszajcych, wstrzsajcych.
Zabior ci std mrukn. Jutro. Masz racj, Gazal to miasto
umarych.
Poszukamy sobie miejsca w wiecie. Jest gwatowny, surowy i
okrutny, lecz lepsze to ni
mier za ycia
W mroku rozleg si przeraliwy krzyk mki, zgrozy i rozpaczy. Ten
dwik sprawi, e
Amalryk obla si zimnym potem. Prbowa wsta z sofy, lecz Lissa
obja go z caej siy.
Nie, nie! bagaa gorczkowym szeptem. Nie id! Zosta!
Przecie kogo morduj! wykrzykn, szukajc swego miecza.
Krzyki zdaway si
dobiega z drugiej strony dziedzica. Mieszay si z nimi dziwne
odgosy, jakby szarpania i
darcia. Wrzaski przybray na sile, wyraajc nieznon mk, po czym
ucichy, koczc si
jednym przecigym jkiem.
Syszaem, jak tak krzyczeli ludzie amani koem! wymamrota
Amalryk, trzsc si
ze zgrozy. C to za diabelstwo?
Lissa trzsa si jak osika w przypywie przeraenia. Czu, jak
gwatownie omocze jej
serce.
To koszmar, o ktrym mwiam. Potworno mieszkajca w
Czerwonej Wiey.
Pojawia si dawno temu; niektrzy mwi, e zamieszkiwaa tam w
zamierzchych czasach i
powrcia po wybudowaniu Gazal. Poera ludzi. Nikt nie wie, co to
jest, bo nikt kto to
widzia, nie przey, aby opowiedzie. To bstwo lub demon. Wanie
dlatego uciekli

niewolnicy, dlatego ludzie pustyni omijaj Gazal. Wielu z nas


znikno w jego straszliwym
brzuchu. W kocu wszyscy w nim skocz i to zostanie samo w
pustym miecie, tak jak
podobno wadao ruinami, na ktrych wzniesiono Gazal.
A czemu twj lud zosta tu i daje si poera?
Nie wiem zakaa. Oni ni
Hipnoza mrukn Amalryk. Hipnoza i apatia. Widziaem to w
ich oczach. Ten
demon zaczarowa ich. Na Mitr, c za okropno!
Lissa przycisna twarz do jego piersi i obja go mocno.
I co zrobimy? spyta niespokojnie.
Nic nie mona zrobi szepna. Twj miecz byby
bezuyteczny. Moe to zostawi
nas w spokoju. Przecie zapao ju dzi swoj ofiar. Musimy czeka,
jak owce na rze.
Niech mnie diabli, jeli tak uczyni! wykrzykn Amalryk,
zrywajc si na nogi.
Nie bdziemy czeka do rana. Pojedziemy jeszcze dzi. Zapakuj
jedzenie i picie. Ja pjd po
konia i wielbda i przyprowadz je tu, na dziedziniec. Tam si
spotkamy!
Poniewa nieznany potwr ju znalaz ofiar, Amalryk uzna, e moe
spokojnie zostawi
dziewczyn sam na kilka minut. Jednak idc po omacku dugim
korytarzem i przez ciemne
komnaty, w ktrych szeleciy draperie, czu dreszcze przebiegajce
po krzyu. Znalaz
wystraszone wierzchowce na podwrzu, tam gdzie je zostawi. Ogier
parska i trca go
pyskiem, jakby czujc czajce si w mroku niebezpieczestwo.
Akwiloczyk osioda wierzchowce i zaoywszy uzdy poprowadzi
przez wsk bram na
ulic. Po kilku minutach znalaz si na oblanym blaskiem gwiazd
podjedzie. W teje chwili
usysza przeraliwy krzyk dobiegajcy z komnaty, w ktrej zostawi
Liss.

Odpowiedzia na ten rozpaczliwy okrzyk wciekym wrzaskiem.


Dobywszy miecza,
przebieg przez dziedziniec i wskoczy przez okno do rodka. Zocista
kula pona znowu,
rzucajc drce cienie w ktach komnaty. Na pododze leay
porozrzucane jedwabie
posania. Marmurowe krzeso byo wywrcone; w pokoju nie byo
nikogo.
Ogarnity mdlc rozpacz Amalryk opar si o marmurowy st i
pokj zakoysa mu si
przed oczyma. Pniej wezbraa w nim szalona wcieko. Czerwona
Wiea! Tam bestia
zaniesie swoj ofiar!
mign przez pokj, wypad na ulic i pomkn ku wiey, jarzcej si
nieziemsk
powiat w blasku gwiazd. Ulica nie prowadzia wprost do wiey.
Akwiloczyk bieg midzy
budynkami i przebiega przez pace, gdzie gste trawy faloway w
podmuchach nocnego
wiatru.
Ujrza przed sob rzdy ruin wznoszce si w ssiedztwie wiey,
gdzie budowle byy
bardziej zniszczone ni w innych czciach miasta. Widocznie nikt w
nich nie mieszka.
Budynki chyliy si i pkay, tworzc jedno cmentarzysko
rozsypujcych si kamieni, a
czerwona wiea unosia si nad nimi jak trujcy czerwony kwiat na
pogorzelisku.
Musia przej przez te ruiny, eby dotrze do celu. Odwanie zagbi
si w ciemny
zauek, po omacku szukajc drzwi. Znalaz jakie i wszed, z mieczem
gotowym do ciosu.
Ujrza widok, jaki czowiek moe zobaczy tylko w fantastycznym
nie.
Sta u wylotu dugiego korytarza, oblanego sab, nieziemsk
powiat. Na czarnych

cianach wisiay gobeliny przedstawiajce sceny budzce dreszcz


zgrozy. W odlegym kocu
sali zobaczy oddalajc si posta: bia, nag, skulon figurk,
pochylon i wlokc za sob
co, na widok czego obla si zimnym potem. Zjawa znikna mu z
oczu, a wraz z ni zgasa
upiorna powiata. Amalryk znalaz si w guchych ciemnociach, nie
widzc i nie syszc
niczego; myla tylko o zgarbionej, biaej postaci wlokcej dugim,
mrocznym korytarzem
bezwadne ludzkie ciao.
Gdy po omacku ruszy naprzd, odyo w nim jakie niewyrane
wspomnienie:
przypomnia sobie ponur opowie, jak sysza przy dogasajcym
ognisku w trzcinowej
chatce czarnoskrego zaklinacza duchw opowie o bstwie
zamieszkujcym w
czerwonej wiey pord ruin miasta, czczonym w parnych dunglach i
nad brzegami
bagnistych, mtnych rzek. Z zakamarkw pamici przypyno
zaklcie szeptane do ucha ze
zgroz i czci, gdy noc wstrzymaa oddech, lwy nad rzek przestay
rycze i nawet trzciny
znieruchomiay, nie ocierajc si o siebie.
Ollamonga, szepta gorcy wiatr w mrocznym korytarzu. Ollam
onga, skrzypia piach
pod nogami Amalryka. Pot obla mu ciao, a do, w ktrej dziery
miecz, draa. Skrada si
przez siedzib demona i strach ciska mu serce sw kocian pici.
Siedziba demona te
przeraajce sowa tuky mu si echem pod czaszk. Opady go
wszystkie lki bdce
dziedzictwem jego rasy i te, ktre wywodziy si z jeszcze
odleglejszej przeszoci; czu
nieludzki, potworny strach. Przytoczony wiadomoci wasnej,
ludzkiej saboci szed

jednak przez ciemno zalegajc w budynku, ktry by siedzib


bstwa.
Korytarz rozwietli si powiat tak sab, e ledwie zauwaaln.
Amalryk zrozumia, e
dotar do wiey. Po chwili namaca ukowate wejcie i potykajc si,
zacz wchodzi na
dziwnie wysokie stopnie. Szed wyej i wyej, a w miar jak si
wspina, wzbieraa w nim
lepa furia, bdca ostatni obron czowieka przed wrogimi siami
Kosmosu. Zapomnia o
lku. Dygoczc z wciekoci, pi si wyej i wyej przez gst,
lepk ciemno, a dotar do
komnaty owietlonej upiornym, zotawym blaskiem.
Na przeciwlegym kocu sali rzd niskich, szerokich stopni wid w
gr, na co w rodzaju
podium lub platformy, na ktrej stay przedziwne, kamienne meble.
Na tym podium leay
zmasakrowane szcztki ofiary; ujrza bezwadnie rozrzucone rce.
Marmurowe schody byy
zbryzgane strugami krwi, zakrzepej jak stalaktyty tworzce si na
przedwioniu. Wikszo
plam zascha i sczerniaa, lecz niektre byy jeszcze czerwone,
wilgotne i lnice.
Przed Amalrykiem, u podna schodw, staa biaa, naga posta.
Akwiloczyk zamar i
jzyk przysech mu do podniebienia. Istota, ktr mia przed sob,
wygldaa jak nagi, biay
mczyzna, stojcy z rkoma zaoonymi na piersi. Jednak jej oczy,
podobne do lnicych kul
ognia, nie byy oczyma czowieka. W tych lepiach Amalryk dostrzeg
mrone pomienie
piekielnych otchani i pls okropnych cieni.
Nagle, na jego oczach, stwr zacz zmienia ksztat i znika.
Straszliwym wysikiem woli
Amalryk zama wizy milczenia i wymwi sekretne, straszne
zaklcie. Gdy okropne sowa

przerway cisz biay gigant znieruchomia i zastyg. Znw by


widoczny na tle oblanych
zocistym blaskiem cian.
Teraz walcz, przeklty! wrzasn histerycznie Amalryk.
Przykuem ci do twej
ludzkiej postaci! Czarny czarownik powiedzia mi prawd! On
nauczy mnie tego zaklcia!
Walcz, Ollamonga! Dopki nie zamiesz zaklcia, poerajc moje
serce, jeste takim samym
czowiekiem jak ja!
Ryczc jak spadajcy z gr wicher, stwr run na Akwiloczyka. Ten
uskoczy, unikajc
wycignitych rk, ktrych ucisk mia si stalowych kleszczy. Jeden
szponiasty palec
zahaczy o jego tunik i zdar j z niego jak zbutwiay ach. Jednak w
teje chwili Amalryk,
doprowadzony do szalestwa utrat ukochanej, z nadludzk
szybkoci obrci si i wbi
miecz w plecy potwora, tak e ostrze przeszo na wylot i wyonio si
z szerokiej piersi
wroga.
Ohydny ryk agonii wstrzsn wie. Stwr odwrci si i run na
Akwiloczyka, lecz ten
uskoczy i wbieg na marmurowe stopnie wiodce na podium. Tam
obrci si i schwyciwszy
kamienny fotel, cisn nim w nadchodzcego przeciwnika. Ciki
pocisk trafi prosto w twarz,
strcajc demona ze schodw. Jednak potwr podnis si i znw
ruszy w gr broczcy
krwi, straszny. Zdesperowany Amalryk podnis nefrytow aw,
ktrej ciar wyrwa
guchy jk z jego piersi, i rzuci.
Uderzony potnym pociskiem Ollamonga stoczy si ze schodw i
leg przywalony
marmurowym gruzem, zbryzganym jego krwi. Ostatnim,
rozpaczliwym wysikiem

podwign si na rkach, sypic skry z oczu. Odchyliwszy gow w


ty, wyda okropny
krzyk.
Amalryk zadra i cofn si, syszc ten niewypowiedzianie
przeraajcy zew, ktremu
zawtrowa inny krzyk. Gdzie w powietrzu nad wie chralny,
ohydny wrzask odpowiedzia
sabym echem temu woaniu. Pniej zmiadona, biaa posta
znieruchomiaa wrd
zbroczonych krwi odamkw marmuru. Amalryk poj, i jeden z
bogw Kush przesta
istnie. Wraz z t myl ogarna go fala panicznego przeraenia.
Zdjty groz, zbieg jak szalony z podium, wzdrygajc si na widok
tego, co leao u
podna. Noc zdawaa si dre ze strachu, oburzona blunierstwem.
Rozsdek i rado z
odniesionego zwycistwa, opuciy go pod naporem okropnego lku.
Wybieg na podest schodw i stan jak wryty. Z ciemnoci wyonia
si Lissa, wycigajc
do biae ramiona, z oczyma penymi przeraenia.
Amalryku! krzykna.
Zamkn j w ramionach.
Zobaczyam to szepna jak wloko ludzkie zwoki
korytarzem. Wrzasnam i
uciekam, a kiedy wrciam, usyszaam twj krzyk i odgadam, e
poszede szuka mnie w
Czerwonej Wiey
I przysza tu, aby podzieli mj los! wykrztusi. Widzc, e
Lissa, drc z emocji,
prbuje zajrze mu przez rami do komnaty, zakry jej oczy rk i
kaza si odwrci. Lepiej,
eby nie widziaa tego, co leao na zalanej krwi posadzce. Podnis
swoj tunik, lecz nie
odway si zabra miecza. Gdy na p sprowadza, a na p znosi
Liss po schodach,
zerknwszy za siebie stwierdzi, e wrd marmurowych odamkw
nie ma ju biaej, nagiej

postaci. Zaklcie wice Ollamong w ludzkim ciele miao moc za


jego ycia, ale nie po
mierci. Przez moment ciemno zasnua oczy Amalryka;
odwrciwszy si, w gorczkowym
popiechu pobieg z Liss po schodach i przez ciemne ruiny.
Nie zwolni kroku, dopki nie dotarli do ulicy, gdzie czekay ich
wierzchowce. Szybko
wsadzi dziewczyn na siodo i sam wskoczy na ogiera. Prowadzc
wielbda za uzd,
skierowa si prosto do wyomu w murze. Po kilku minutach
odetchn pen piersi. wiee
powietrze pustyni ostudzio mu rozpalon gow: byo wolne od woni
staroci i rozkadu.
Przy ku sioda mia przywizany may wr z wod. Nie mieli
ywnoci, a jego miecz
pozosta w komnacie Czerwonej Wiey. Bez jedzenia i bez broni mieli
stawi czoa
niebezpieczestwom pustyni; ale to i tak wydawao si lepsze od
okropnoci miasta, ktre
zostawili za sob.
Jechali w milczeniu. Amalryk kierowa si na poudnie: gdzie w tym
kierunku by
wodopj. Tu przed witem, gdy wjechali na szczyt kolejnej wydmy,
obejrza si i popatrzy
na Gazal, nierzeczywiste w rowym wietle poranka. Nagle zamar, a
Lissa krzykna. Z
wyomu w murze wyjechao siedmiu jedcw. Ich rumaki byy
czarne, a jedcy od stp do
gw spowici w czer. W Gazal nie byo koni. Przeraony Amalryk
spi wierzchowca
ostrogami i pognali jak wicher przed siebie.
Wstao soce: najpierw czerwone, pniej zote, a zmienio si w
kul biaych pomieni.
Zbiegowie gnali przed siebie, drczeni arem i zmczeniem, olepieni
blaskiem. Od czasu do
czasu zwilali wargi wod. A za nimi, trop w trop, podao siedem
czarnych punktw.

Zacz zapada zmierzch, soce poczerwieniao i opado ku krawdzi


horyzontu. Zimna
do cisna serce Amalryka. Pocig si zblia.
W miar jak nadcigaa noc, zbliali si te czarni jedcy. Amalryk
spojrza na Liss i
jkn. Jego ko potkn si i upad. Soce skryo si za
widnokrgiem; cie w ksztacie
nietoperza zasoni ksiyc. W zupenej ciemnoci krwawo pony
gwiazdy i Akwiloczyk
usysza za sob narastajcy poszum, jakby nadcigajcej burzy. W
mroku majaczy
czarniejszy, pdzcy obok, rozwietlany iskrami upiornego wiata.
Jed, dziewczyno! wykrzykn z rozpacz. Dalej, ratuj si!
Oni chc tylko mnie!
W odpowiedzi zsuna si z wielbda i zarzucia mu ramiona na
szyj.
Umr razem z tob!
Siedem czarnych postaci gnao na nich jak wiatr; ich oczy gorzay pod
kapturami jak ognie
na bagnach, a trupie szczki zdaway si kapa zowieszczo.
Nagle zaszo co nieoczekiwanego: jaki jedziec przemkn obok
Amalryka i z guchym
oskotem wpad na nadjedajcych jedcw. W ciemnoci
Akwiloczyk dostrzeg ogromn
sylwetk, usysza przeraliwe renie koni i tubalny gos woajcy co
w jakim nieznanym
jzyku. Gdzie opodal chr gosw odpowiedzia na to woanie.
Dziao si co dziwnego. Rozleg si ttent koskich kopyt i oskot
zadawanych ciosw;
ten sam stentorowy gos kl soczycie. Nagle ksiyc wyoni si zza
chmur i owietli
niezwyk scen.
Czowiek na ogromnym wierzchowcu rba, siek i ku powietrze. Z
przeciwnej strony
nadjedaa chmara jedcw; w blasku ksiyca migotay uniesione
szable. W dali, za

szczytem wydmy znikao siedem czarnych postaci w paszczach


rozwianych jak skrzyda
nietoperzy.
Nadjedajcy zeskoczyli z koni i ca cib rzucili si na Amalryka,
obalajc go na
piasek. ylaste rce przycisny go do ziemi; ujrza nad sob brzowe,
grone twarze. Lissa
wrzasna.
Czowiek na wielkim koniu wjecha midzy napastnikw, roztrcajc
ich na prawo i lewo.
Przechyli si w siodle i spojrza Amalrykowi w twarz.
Do diaba! rykn. Amalryk z Akwilonii!
Conan! wykrzykn zdumiony modzieniec. Conanie! Ty
yjesz?
Jestem bardziej ywy, ni ty zdajesz si by odpar tamten.
Na Croma, czowieku,
wygldasz jakby wszystkie demony pustyni deptay ci po pitach. C
to za stwory ci
cigay? Objedaem obz, ktry rozbili moi ludzie, i upewniaem
si, e wrg nie czai si w
pobliu, gdy nagle ksiyc zgas jak zdmuchnita wieca i usyszaem
ttent kopyt.
Pojechaem w kierunku, z ktrego dochodzi ten dwik i na
Mach! wpadem na nich,
zanim zrozumiaem, co si dzieje. Zapaem za miecz i zaczem
siec Na Croma! Ich lepia
jarzyy si w ciemnociach jak wgle! Wiem, e moje ostrze dosigo
niejednego; lecz gdy
wzeszed ksiyc, zniknli jakby rozwiali si w powietrzu. Ludzie to
byli czy demony?
Bestie wysane z Piekie zadra Amalryk. Nie pytaj: o
pewnych sprawach lepiej
nie mwi gono.
Conan nie naciska, nie wyglda te na zdumionego. wiat jego
wierze obejmowa
wampiry, upiory, gobliny i kary.

Ty potrafisz znale kobiet nawet na pustyni rzek, zerknwszy


na Liss.
Dziewczyna przywara do Amalryka
i obejmowaa go mocno, spogldajc na otaczajce ich, grone
postacie.
Wina! rykn Conan. Dajcie no bukak! Migiem! Zapa
podan mu manierk i
wepchn j w do Akwiloczyka.
Daj dziewczynie i sam te si napij poradzi. Potem
wsadzimy was na konie i
pojedziemy do obozu. Potrzebujecie jedzenia, wypoczynku i snu.
Zadbam o to.
Przyprowadzono wierzgajcego i taczcego wierzchowca w bogato
zdobionej uprzy i
yczliwe rce pomogy Amalrykowi usi w siodle. Podano mu
dziewczyn i wraz z
gromad brzowoskrych wojownikw odzianych w malownicze
achmany pojechali na
poudnie. Niektrzy z nowych towarzyszy nosili maski zasaniajce
ca twarz oprcz oczu.
Kto to jest? szepna Lissa, obejmujc rkoma szyj
ukochanego. Posadzi j przed
sob na koskim grzbiecie.
To Conan Cymeryjczyk mrukn Amalryk. Ten, z ktrym
wdrowaem przez
pustyni po klsce armii najemnikw. A to s ci, ktrzy zastrzelili mu
konia. Zostawiem go
lecego na piasku wyglda na martwego. A teraz spotykamy go,
jak dowodzi nimi i
najwyraniej cieszy si ich szacunkiem.
To straszny czowiek szepna.
Umiechn si.
Tak sdzisz, bo jeszcze nigdy nie widziaa biaego barbarzycy.
On jest wdrowcem,
rabusiem i zabjc, ale ma swj wasny kodeks honorowy. Nie sdz,
ebymy musieli si go
obawia.

W gbi duszy Amalryk nie by tego taki pewien. Waciwie mona


powiedzie, e zerwa
wizy przyjani z Conanem, odjedajc i zostawiajc go
nieprzytomnego w rkach wrogw.
Jednak nie wiedzia, e barbarzyca yje. Amalrykiem miotay
wtpliwoci. Bezgranicznie
lojalny wzgldem swoich towarzyszy, dziki Cymeryjczyk nie widzia
powodu, aby nie
zabiera wszystkim pozostaym tego, czego potrzebowa. y ze
swego miecza. Amalryk z
trudem powstrzyma dreszcz na myl o tym, co mogo si zdarzy,
gdyby Conan zapragn
Lissy.
Nieco pniej, posiliwszy si i ugasiwszy pragnienie w obozowisku,
Amalryk usiad przy
ogniu poncym przed namiotem Cymeryjczyka; Lissa, okryta
jedwabnym paszczem,
drzemaa z gow na kolanach kochanka. Conan zasiad naprzeciw;
pomienie ogniska
migotay na jego twarzy, na przemian owietlajc j i kryjc w mroku.
Co to za ludzie? spyta mody Akwiloczyk.
To jedcy Tombalku odpar Cymeryjczyk.
Tombalku! wykrzykn modzieniec. A wic to nie mit!
Oczywicie, e nie! przytakn Conan. Kiedy ten przeklty
ko pad pode mn,
uderzyem si w gow i straciem przytomno, a kiedy j
odzyskaem, te otry zwizay mi
ju rce i nogi. To mnie zezocio, wic zerwaem kilka sznurw,
ktrymi mnie skrpowali;
jednak wizali mnie nowymi szybciej, ni nadaem je zrywa
nawet na chwil nie
zdoaem oswobodzi cho jednej rki. Mimo to uznali, e jestem
niezwykle silny
Amalryk bez sowa gapi si na Cymeryjczyka. Ten by rwnie wysoki
i potnie
zbudowany jak Tilutan, ale bez grama zbytecznego tuszczu. Mgby
skrci kark

Ghanatanina goymi rkami.


Postanowili zanie mnie do swego miasta, zamiast zabija od razu
mwi dalej
Conan. Uwaali, e taki mczyzna jak ja bdzie dugo umiera na
torturach i dostarczy im
wspaniaej rozrywki. Tak wic przywizali mnie do konia bez sioda i
pojechalimy do
Tombalku.
Tombalku rzdz dwaj krlowie. Zaprowadzili mnie przed nich.
Chudy, brzowoskry otr
zwa si Zehbeh, a obok niego na tronie ze soniowych kw drzema
jaki tusty, wielki
Murzyn. Zehbeh spyta brzowoskrego kapana, Daur, co ma ze
mn uczyni, a Daura
rzuci kostkami zrobionymi z owczych koci i powiedzia, e trzeba
mnie ywcem obedrze
ze skry na otarzu Jhila. Tum wyda radosny okrzyk i to obudzio
czarnego krla.
Splunem Daurze w twarz i przeklem go do sidmego pokolenia,
razem z krlami.
Powiedziaem im, e jeli maj mnie obedrze ze skry, to na
Croma! dam, eby dali
mi si dobrze napi wina, nim zaczn, i nazwaem ich zodziejami,
tchrzami oraz synami
dziwek.
Syszc to, czarny krl otworzy oko, usiad i spojrza na mnie.
Pniej wsta i wrzasn:
Amra!. Wtedy go poznaem. To by Sakumbe z plemienia Suba,
gruby awanturnik, ktrego
dobrze znaem z czasw, gdy byem korsarzem na Czarnym
Wybrzeu. Handlowa koci
soniow, zotym piaskiem i potrafiby okpi nawet samego diaba.
No, kiedy mnie pozna,
ten cuchncy stary otr zszed z tronu i uciska mnie z radoci, po
czym rozwiza mnie
wasnymi rkami. Pniej oznajmi, e ja jestem Amra, Lew i jako
jego przyjacielowi nie

wolno mi robi adnej krzywdy.


Potem zacza si duga dyskusja, poniewa Zehbeh i Daura chcieli
mojej gowy. Jednak
Sakumbe zawoa czarodzieja, Aski i ten przybieg cay w pirach,
dzwoneczkach i
skrach wy typowy szaman, diabli pomiot z Czarnego Wybrzea.
Askia potaczy, rzuci kilka zakl i oznajmi, e Sakumbe jest
wybracem Czarnego
Ajujo i ma by, jak kae. Wszyscy czarni w Tombalku wznieli gony
okrzyk i Zehbeh wzi
ogon pod siebie.
Bowiem to czarni stanowi si w Tombalku. Kilka wiekw temu
shemickie plemi
Aphakw ruszyo na pustyni i zaoyo krlestwo Tombalku.
Zmieszali si z czarnymi
mieszkacami pustyni i powsta brzowoskry lud o prostych
wosach, bardziej podobny do
biaych ni czarnych ludzi. Oni s rzdzc kast w Tombalku. Jednak
s w mniejszoci i
obok ich krla na tronie zawsze zasiada drugi, czarnoskry.
Aphakowie podbili nomadw zamieszkujcych poudniowo
zachodni pustyni oraz
murzyskie plemiona ze stepw lecych na poudniu. Na przykad
wikszo z tych
jedcw naley do plemienia Tibu i ma yach krew zarwno
murzysk, jak i stygijsk.
Inni nale do szczepw Bigharma, Mindanga lub Borni.
Tak wic Sakumbe, dziki Askii, jest prawdziwym wadc Tombalku.
Aphakowie czcz
Jhila, ale czarni oddaj cze Czarnemu Ajujowi i jego krewniakom.
Askia przyby do
Tombaku z Sakumbe i wskrzesi kult Ajuja, podupady za przyczyn
kapanw Aphakw.
Sam czci rwnie jakich innych bogw, nie wiedzie jak okropnych.
Askia rzuci czary,
ktre okazay si silniejsze od zakl Aphakw i czarni obwoali go
prorokiem przysanym

przez bogw. Wadza Sakumbe i Askii wzrosa, natomiast znaczenie


Zehbeha i Daury
zmalao.
Poniewa jestem przyjacielem Sakumbe i Askia uj si za mn, czarni
zgotowali mi
owacyjne przyjcie. Sakumbe kaza otru Kordofo, generaa
dowodzcego jazd, i da mi jego
stanowisko, co uradowao czarnych i przygnbio Aphakw.
Spodoba ci si Tombalku! Jest jakby stworzone dla takich jak my! P
tuzina wpywowych
stronnictw nieustannie knuje przeciw sobie intrygi. W tawernach i na
ulicach wci zdarzaj
si bjki, skrytobjstwa, pobicia i egzekucje. S tam kobiety, wino i
zoto wszystko to,
czego potrzeba najemnikowi! A ja ciesz si wadz i krlewsk ask!
Na Croma, Amalryku,
nie moge zjawi si w sposobniejszej chwili! No, o co chodzi? Nie
wygldasz na tak
uradowanego, jak niegdy w takich chwilach.
Prosz, wybacz mi, Conanie rzek Amalryk. To nie brak
zainteresowania, lecz
ogarna mnie senno i zmczenie.
Jednak Akwiloczyk nie myla o zocie, kobietach i intrygach, lecz o
dziewczynie picej
w jego ramionach. Nie cieszya go myl o wciganiu jej w taki wir
spiskw i przelewu krwi,
jaki opisywa Conan. Amalryk zmieni si, cho sam niezbyt zdawa
sobie z tego spraw.
Ostronie dobierajc sowa, rzek:
Dopiero co uratowae nam ycie, za co zawsze bd ci wdziczny.
Jednak nie mam
prawa przyj twojej szczodrej propozycji, bo odjechaem,
zostawiajc ci na pastw
Aphakw. To prawda, e mylaem, i nie yjesz, ale
Conan odchyli gow w ty i rykn grzmicym, szczerym miechem.
Pniej klepn
modzieca w plecy, niemal rozcigajc go na piasku.

Zapomnij o tym! Waciwie powinienem by nie y, a gdyby


prbowa mnie ratowa,
nadzialiby ci na wcznie jak ab. Jed z nami do Tombalku
przydasz mi si!
Dowodzie oddziaem jazdy u Zapayo, prawda?
Tak, tak byo.
No wanie: potrzebuj adiutanta, ktry szkoliby moich chopcw.
Walcz jak dzikie
bestie, lecz bez adu i skadu, kady z osobna. Razem moemy zrobi
z nich prawdziwych
onierzy. Wicej wina! rykn.
3
Trzy dni po tym, jak Amalryk spotka si z Conanem, jedcy
Tombalku dotarli do miasta.
Akwiloriczyk jecha na czele kolumny obok Cymeryjczyka, a tu za
nim Lissa dosiadajca
klaczy. Za nimi podaa reszta oddziau w rozcignitym
dwuszeregu. Lune, biae burnusy
opotay na wietrze, brzczay strzemiona i skrzypiay skrzane sioda,
w zachodzcym socu
lniy czerwono groty lanc. Wikszo jedcw naleaa do
plemienia Tibu, lecz byli te
onierze zwerbowani z mniejszych pustynnych szczepw.
Wszyscy mwili nie tylko swoimi jzykami, ale rwnie
uproszczonym dialektem
shemickim, ktry by w powszechnym uyciu wrd ciemnoskrych
ludw od Kush po
Zembabwei i od Stygii po na wp mityczne krlestwo Atlajw,
daleko na poudniu. Wiele
wiekw wczeniej shemiccy kupcy przemierzali ten rozlegy obszar,
przynoszc oprcz
swych towarw rwnie swj jzyk. Amalryk na tyle zna shemicki,
e mg bez trudu
porozumie si z tymi dzikimi wojownikami z jaowych ziem.

Gdy soce jak ogromna kropla krwi zapado za horyzont, zobaczyli


przed sob byski
wiata. Grunt zacz wolno, agodnym zboczem opada w d, a po
chwili znw sta si
rwny. Na rwninie znajdowao si due miasto. Wszystkie budynki
byy niskie, zbudowane
z rdzawoczerwonych, glinianych cegie, tak e Amalrykowi w
pierwszej chwili wydao si, i
jest ono naturalnym wypitrzeniem ziemi i ska raczej pltanin
urwisk, paroww i gazw
ni miastem.
U stp zbocza wznosi si solidny, ceglany mur, zza ktrego
wystaway szczytowe czci
domw. Na otwartej przestrzeni w centrum miasta pony wiata i
dobiega stamtd
dudnicy dwik, przytumiony odlegoci.
Tombalku rzek krtko Conan, po czym przechyli gow w bok,
nasuchujc. Na
Croma! Co si szykuje. Lepiej pospieszmy si.
Spi konia ostrogami. Kolumna jedcw ze szczkiem ruszya za
nim.
Tombalku stao na niskim, klinowatym wzniesieniu, pord rozlegych
palmowych gajw i
zaroli mimozy. Pagrek wznosi si na zakrcie rzeki, leniwie
toczcej swe wody, w ktrych
odbija si ciemniejcy granat wieczornego nieba. Za rzek
rozpocieraa si bezkresna
sawanna.
Co to za rzeka? spyta Akwiloczyk.
Jeluba odpar Conan. Pynie std na wschd. Niektrzy
mwi, e przepywa
przez Darfar i Keshan, po czym wpada do Styksu, inni, e skrca na
poudnie i zlewa si z
Zarkheb. Moe pewnego dnia pod w d rzeki, aby to sprawdzi.
Otwarto potne, drewniane wrota, przepuszczajc jedcw. Za
bram, po wskich,

krtych uliczkach kryli ludzie odziani w biae szaty. Za plecami


trjki biaych czarni
jedcy gono witali znajomych i przechwalali si swymi czynami.
Obrciwszy si w siodle, Conan rzuci rozkaz brzowoskremu
wojownikowi, ktry
odprowadzi oddzia do koszar. Cymeryjczyk wraz z towarzyszcymi
mu Amalrykiem i Liss
wolno pojechali na gwny plac.
Tombalku budzio si z popoudniowej drzemki. Odziane na biao,
ciemnoskre postacie
wyroiy si na piaszczyste ulice. Amalryka uderzy nieoczekiwany
ogrom tej pustynnej
metropolii oraz niezwyky konglomerat cywilizacji i barbarzystwa
widoczny na kadym
kroku. Na przestronnych dziedzicach wity, ssiadujc ze sob o
kilka metrw,
pomalowani zaklinacze w piropuszach plsali i potrzsali swoimi
talizmanami, kapani
odmawiali mody, a smagli mdrcy spierali si o sens ycia i istnienie
bogw.
Gdy trjka jedcw zbliaa si do placu, ogarn ich jeszcze
liczniejszy tum, spieszcy
w tym samym kierunku. Gdy tuszcza zatarasowaa ulic, Conan,
gromko pokrzykujc,
utorowa im drog.
Zsiedli z koni na skraju placu i barbarzyca rzuci wodze jakiemu
czowiekowi, ktrego
wybra z tumu. Pniej zacz przeciska si do tronu stojcego na
przeciwlegym kocu
rynku. Lissa kurczowo zapaa za rami Amalryka, ktry ruszy w
lady Conana.
Wok placu ustawiono rzdy czarnych oszczepnikw, tworzc dugi
prostokt wolnej
przestrzeni. Blask poncych w rogach placu ognisk owietla wielkie,
owalne tarcze ze skr
soni, dugie groty oszczepw, piropusze ze strusich pir i koskiego
wosia oraz lnice

biaka oczu i zby czarnych wojownikw.


Na rodku placu sta wbity w ziemi pal, do ktrego by przywizany
jaki czowiek.
Mczyzna mia na sobie jedynie przepask biodrow, by muskularny
i brzowoskry.
Szamota si w wizach, podczas gdy przed nim plsaa jaka chuda,
niezwyka posta.
Taczcy by czarny, lecz wikszo jego skry pokryway malowida.
Wygolon gow mia
wymalowan tak, e przypominaa trupi czaszk. Wymachiwa
zrobionymi z pir i mapich
futer insygniami swego urzdu, podrygujc przed maym trjnogiem,
pod ktrym pon
ogie i z ktrego unosia si w gr spirala kolorowego dymu.
Za palem, po drugiej stronie pustego placu, ustawiono dwa trony z
emaliowanej i
zdobionej cegy, ozdobione rnobarwnymi kawakami szka, o
porczach zrobionych z kw
soni. Te fotele stay na niskim podium, na ktre wiody szerokie
stopnie. Na tronie
ustawionym po prawej zasiadaa jaka ogromna, gruba, czarna posta.
Ten mczyzna nosi
dugi, biay burnus i przedziwne nakrycie gowy, skadajce si
midzy innymi z czaszki lwa i
kilku strusich pir.
Drugi tron by pusty, lecz czowiek, ktry mia na nim zasiada sta
obok pierwszego. By
chudy, orlonosy i brzowoskry, ubrany w tak sam bia szat, lecz
na gowie zamiast
przybrania z koci i pir nosi wysadzany klejnotami turban. Potrzsa
pici przed nosem
grubasa i wrzeszcza, podczas gdy stojcy wok stranicy
niespokojnie przygldali si ktni
swoich wadcw. Gdy idcy za Conanem Amalryk podszed bliej,
usysza, co mwi chudy
krl.

Kamiesz! To sam Askia przysa ten gadzi dar, jak go nazywasz,


aby pod tym
pretekstem zamordowa Daur! Jeeli nie odwoasz tego
przedstawienia, bdzie wojna!
Zabijemy ci, ty czarny dzikusie, i to powoli! Gos chudzielca
przeszed we wrzask:
Zrb, co mwi! Powstrzymaj Aski albo, na Jhila Bezlitosnego
Chwyci za sejmitar; stranicy wok tronu nastawili wcznie. Czarny
olbrzym tylko
rozemia si tamtemu w twarz.
Conan przepchn si przez szeregi oszczepnikw, jednym susem
wskoczy na podium i
stan midzy dwoma monarchami.
Lepiej we rk od tego miecza, Zehbehu warkn i zwrci si
do drugiego. Co
tu si dzieje, Sakumbe?
Czarny krl zachichota.
Daura chcia si mnie pozby, nasyajc na mnie jadowite we.
Tfu! We w moim
ou, mije w garderobie, mamby spadajce z belek poway. Trzy z
moich kobiet umary od
uksze, nie liczc kilku niewolnikw i sug. Askia odprawi czary i
dowiedzia si, e to
Daura jest winowajc, a moi ludzie zapali go na gorcym uczynku,
jak rzuca zaklcia.
Spjrz tylko, generale: Askia wanie zabi koza. Za chwil przybd
jego demony.
Powidszy wzrokiem za spojrzeniem Conana, Amalryk popatrzy na
plac i pal z
przywizanym winiem, przed ktrym oddawa ducha kozio. Askia
zblia si do
kulminacyjnego punktu swych czarw. Jego gos przeszed we
wrzask; skaka, wywija
kozioki i grzechota kocianymi grzechotkami. Dym unoszcy si z
trjnoga gstnia, wi si
i jarzy swoim wasnym blaskiem.

Wok zapada noc. Gwiazdy, ktre rozbysy jasno w czystym


pustynnym powietrzu,
przygasy i poczerwieniay; twarz wschodzcego ksiyca zdawa si
zasnuwa szkaratny
woal. Ogniska przygasy i dymiy gstym dymem. W grze rozleg si
niesamowity, nieludzki
miech. Da si sysze opot jakby skrzyde ogromnych nietoperzy.
Askia sta sztywno wyprostowany, z wycignitymi ramionami,
odchyliwszy w ty
przystrojon piropuszem gow, recytujc dug litani dziwnych
imion. Amalrykowi wosy
stany dba na gowie, gdy wrd niezrozumiaych sylab trzykrotnie
usysza imi Ollam
onga.
Wtem Daura wrzasn tak gono, e zaguszy Aski. W niepewnym
blasku ognisk i
upiornej powiacie pyncej z trjnoga Amalryk nie by pewien, co
widzi. Wygldao na to,
e co dzieje si z Daur, ktry wi si i wrzeszcza.
Wok supa, do ktrego by przywizany czarodziej, poszerzaa si
czerwona kaua krwi.
Na caym jego ciele pojawiy si okropne rany, cho nie wida byo
niczego, co mogoby mu
je zada. Jego krzyki przeszy w jki, po czym ucichy, chocia ciao
wci poruszao si w
ptach, jakby szarpane jak niewidzialn si. W czarnej bryle tego,
co przed chwil byo
Daur, zabyso co biaego; pniej znowu i znowu. Amalryk z
dreszczem zgrozy zda sobie
spraw, e te biae plamy to koci
Ksiyc odzyska swj normalny, srebrny blask, gwiazdy znw lniy
jak klejnoty, a
ogniska na placu buchny pomieniem. Ich wiato ukazao szkielet,
wci przywizany do
pala i stojcy w kauy krwi. Krl Sakumbe przemwi wysokim,
melodyjnym gosem:

Tyle co do tego zdrajcy, Daury. A jeli idzie o Zehbeha Na nos


Ajuja, gdzie ten otr?
Gdy oczy wszystkich byy zwrcone na dramat rozgrywajcy si przy
palu, Zehbeh
znikn.
Conanie rzek Sakumbe. Lepiej zbierz oddziay, bo nie
sdz, aby mj bratkrl
pozwoli nam spdzi t noc w spokoju.
Cymeryjczyk wypchn do przodu Amalryka.
Krlu Sakumbe, to jest Amalryk z Akwilonii, mj niegdysiejszy
towarzysz broni.
Potrzebuj go jako adiutanta. Amalryku, ty i twoja dziewczyna lepiej
zostacie z krlem, bo
nie znacie miasta i gdybycie prbowali wzi udzia w walce,
niechybnie zostalibycie
zabici.
Mio mi spotka przyjaciela potnego Amry rzek Sakumbe.
Wcignij go na list
odu, Conanie, i zwoaj wojownikw Na Derketo, ten obuz nie
traci czasu! Spjrz tam!
W odlegym kocu placu wybucho zamieszanie. Conan jednym
susem zeskoczy z
podium i zacz wykrzykiwa rozkazy do dowdcw czarnych
regimentw. Posacy
rozbiegli si na wszystkie strony. Gdzie rozleg si guchy, ponury
omot bbnw,
uderzanych przez czarne donie.
Po przeciwnej stronie placu pojawi si oddzia ubranych na biao
jedcw, dgajc
wczniami i siekc sejmitarami zgromadzony tum. Szeregi czarnych
oszczepnikw pky
pod ich uderzeniem i poszy w rozsypk. Wojownicy jeden po drugim
padali pod ciosami.
Stra krlewska zwara szyki wok podium, na ktrym stay dwa
trony jeden pusty, a
drugi zajty przez ogromnego Sakumbe.
Drc ze strachu, Lissa przytulia si do Amalryka.

Kto walczy z kim? szepna.


To zapewne Aphakowie Zehbeha odrzek Amalryk. Prbuj
zabi czarnego krla,
eby uczyni Zehbeha jedynym wadc.
Czy przedr si do tronu? zapytaa, wskazujc na skbiony
tum kotujcy si na
placu.
Amalryk wzruszy ramionami i spojrza na Sakumbe. Krl rozsiad si
na tronie, nie
zdradzajc szczeglnego zainteresowania. Podnis do ust zoty
puchar i wypi yk wina.
Potem poda podobny puchar Akwiloczykowi.
Musisz by spragniony, biay czowieku, skoro nawet nie miae
czasu, by si umy i
odpocz po dugiej jedzie rzek. Napij si!
Amalryk podzieli si napojem z Liss. Na placu renie i kwik koni,
szczk stali oraz
wrzaski rannych zleway si w jeden, oguszajcy zgiek. Podnoszc
gos, eby by
syszanym, Amalryk powiedzia:
Wasza Wysoko musi by bardzo odwany, okazujc tak
obojtno, albo bardzo
Ugryz si w jzyk
Albo bardzo gupi? zamia si krl. Nie, jestem tylko
realist. Jestem o wiele za
gruby, eby uciec przed atakujc piechot, a tym bardziej przed
jedcami. Ponadto, gdybym
uciek, moi ludzie krzyknliby, e wszystko stracone i zaczliby
umyka, pozwalajc, aby
zapali mnie wrogowie. Tymczasem zostajc tu, mam szans,
bowiem O, wanie s!
Na plac wpady nowe oddziay czarnych, przyczajc si do walki.
Jazda Aphakw
zacza ustpowa pola. Dgane wczniami konie staway dba i
wywracay si,
przygniatajc swych jedcw; czarne, muskularne rce cigay
napastnikw z siode lub

przebijay ich oszczepami. Wkrtce rozleg si chrapliwy gos trbki:


pozostali przy yciu
Aphakowie zawrcili konie i galopem umknli z pola bitwy. Zgiek
umilk.
Zapada cisza przerywana tylko jkami rannych, ktrymi zasany by
plac. Z bocznych
uliczek wyszy kobiety, aby szuka swoich mczyzn wrd lecych,
opatrzy ich, jeli yli
lub opakiwa, jeli polegli.
Sakumbe siedzia spokojnie na tronie, pijc wino, a przez plac
nadszed Conan, trzymajc
w rku zakrwawiony miecz i prowadzc gromadk czarnych oficerw.
Zehbeh z wikszoci swoich Aphakw zdoa uj rzek.
Musiaem rozbi by
paru twoim chopakom, eby powstrzyma ich przed
zmasakrowaniem aphackich kobiet i
dzieci. Moemy ich potrzebowa jako zakadnikw.
Dobrze powiedzia Sakumbe. Napij si.
Dobra myl rzek Conan i wychyli puchar. Pniej spojrza na
pusty tron obok
Sakumbe. Czarny krl pochwyci jego spojrzenie i wyszczerzy zby.
No i jak? zapyta Conan. Dostan go? Sakumbe zachichota.
Potrafisz ku elazo pki gorce! Nic si nie zmienie. Pniej
krl powiedzia co w
jzyku, ktrego Amalryk nie zna. Conan odpowiedzia mu mrukliwie
i nastpia dusza
wymiana zda. Askia wspi si na podium i przyczy do rozmowy.
Mwi niechtnie,
obrzucajc podejrzliwymi spojrzeniami Conana i Amalryka.
W kocu Sakumbe uspokoi czarownika jednym ostrym sowem i
dwign opase cielsko
z fotela.
Ludu Tombalku! krzykn.
Oczy wszystkich na placu zwrciy si ku podium. Sakumbe mwi
dalej:
Poniewa ten ndzny zdrajca Zehbeh uciek z miasta, jeden z
dwch tronw Tombalku

stoi pusty. Wszyscy wiecie, jakim dzielnym wojownikiem jest Conan.


Czy chcecie go na
drugiego krla?
Po chwili milczenia rozlegy si okrzyki aprobaty. Amalryk zauway,
e krzyczcy
wygldali na jedcw z plemienia Tibu, ktrymi Conan dowodzi
osobicie. Niebawem
okrzyki zmieniy si w ryk radoci. Sakumbe wepchn Cymeryjczyka
w opustoszay fotel.
Tum zawy. Na placu, uprztnitym ju z zabitych i rannych,
ponownie zapalono ogniska.
Znw zadudniy bbny, tym razem nie zwoujc na wojn, lecz na
caonocn uczt.
Kilka godzin pniej otpiay od wina i zmczony Amalryk wlk si
z Liss ulicami
Tombalku, prowadzony przez Conana do skromnego domu, jaki
barbarzyca dla nich znalaz.
Zanim rozstali si, Amalryk zapyta:
O czym rozmawialicie z Sakumbe tu przed koronacj, w jakim
nie znanym mi
jzyku?
Conan wybuchn grzmicym miechem.
Mwilimy dialektem wybrzea, ktrego tutejsi ludzie nie
rozumiej. Sakumbe
powiedzia mi, e powinno nam si dobrze rzdzi razem, o ile nie
zapomn o kolorze mojej
skry.
Co chcia przez to powiedzie?
e nie mam po co spiskowa, aby pozbawi go wadzy, bo czarni
stanowi tu teraz
przewaajc si i nigdy nie suchaliby biaego krla.
Dlaczego?
Poniewa zbyt czsto byli dziesitkowani, rabowani 1 chwytani w
niewol przez bandy
rabusiw ze Stygii i Shemu.
A co z tym czarodziejem, Aski? Czego on chcia od Sakumbe?

Ostrzega go przed nami. Twierdzi, e jego znaki przepowiedziay,


i przyniesiemy
Tombalku mier i zniszczenie. Jednak Sakumbe kaza mu si
zamkn, mwic, e zna mnie
lepiej i ufa mi bardziej ni jakiemukolwiek czarownikowi.
Conan ziewn jak picy lew.
Zanie swoj ma do ka, zanim upadnie na nos.
A co z tob?
Ze mn? Wracam na uczt. Przecie dopiero co si zacza!
4
Miesic pniej Amalryk, okryty kurzem i potem, cign wodze
koniowi, gdy jego
szwadrony runy do ostatniej, niepowstrzymanej szary. Cay ranek,
jak i wiele poprzednich
porankw, wiczy ich w nowoczesnej taktyce wojennej. Stpa
naprzd! Kusem naprzd!
Galopem naprzd! Do ataku! Odwrt! Formuj szyk! Stpa, naprzd!
i tak dalej, znowu i
znowu.
Chocia ich szyk by jeszcze nierwny, brzowoskre sokoy pustyni
w kocu czego si
nauczyy. Z pocztku byo wiele utyskiwa i grymasw na te dziwne,
cudzoziemskie metody
walki. Jednak Amalryk, majc za sob poparcie Conana, pokona
opory, czc sprawiedliwe
traktowanie z surow dyscyplin. Teraz stanowili ju liczc si si.
Daj im Kolumn twrz powiedzia do jadcego obok
trbacza.
Na sygna trbki jedcy cignli koniom wodze, po czym klnc i
popychajc si,
sformowali szyk. Przejecha wolno wzdu murw Tombalku, przez
pola, gdzie pnagie
wieniaczki przeryway prac, by oprze si na swych motykach i
patrze.

Wrciwszy do Tombalku, Amalryk zostawi rumaka w stajni i ruszy


do domu. Zbliajc
si do, zdziwi si, widzc Aski, czarodzieja, stojcego na ulicy
przed domem i
rozmawiajcego z Liss. Suca dziewczyny, kobieta z plemienia
Suba, staa w drzwiach,
przysuchujc si rozmowie.
O co chodzi, Askia? spyta Amalryk niezbyt przyjaznym tonem,
podchodzc bliej.
Co tu robisz?
Jestem stranikiem dobra Tombalku. Dlatego musz zadawa
pytania.
Nie lubi, jak obcy mczyni wypytuj moj on, kiedy mnie nie
ma.
Askia umiechn si zoliwie.
Los miasta jest waniejszy od tego, co lubisz lub nie, biay
czowieku. Wszystkiego
dobrego do nastpnego razu!
Czarodziej odszed, koyszc w powietrzu wspaniaym piropuszem.
Amalryk zmarszczy
brwi i wszed za Liss do domu.
O co ci pyta? rzek do Lissy.
Och, o moje ycie w Gazal i jak ci poznaam.
I co mu powiedziaa?
Opowiedziaam mu, jaki jeste dzielny i jak zabie bstwo z
Czerwonej Wiey.
Amalryk skrzywi si.
Wolabym, eby o tym nie mwia. Nie wiem czemu, ale wydaje
mi si, e on chce
nam narobi kopotw. Powinienem zaraz powiedzie o tym
Conanowi Ej, Lisso, ty
paczesz!
Ja Ja jestem taka szczliwa!
Z jakiego powodu?
. Bo nazwae mnie swoj on!
Zarzucia mu rce na szyj, zasypujc czuymi sowami.
No tak rzek. Powinienem pomyle o tym wczeniej.

Musimy dzi wieczr wyprawi weseln uczt!


Oczywicie! Jednak teraz pjd do Conana i
Och, to moe zaczeka! Poza tym jeste brudny i zmczony.
Najpierw zjedz, napij si i
odpocznij, zanim pjdziesz do tych okropnych ludzi!
Rozsdek podpowiada Amalrykowi, e powinien natychmiast pj
do Cymeryjczyka.
Jednak spotkanie z Aski wywoao w nim mieszane uczucia. Mimo i
by pewny, e
czarodziej knuje co przeciw niemu, nie mia na to adnego niezbitego
dowodu. W kocu
pozwoli, aby Lissa wyperswadowaa mu pomys natychmiastowego
udania si do Conana.
Popoudnie szybko mino mu na jedzeniu, piciu, kpieli, mioci i
drzemce. Soce ju
zachodzio, gdy Amalryk ruszy do paacu.
Paac krla Sakumbe by duym budynkiem tak jak inne budowle
Tombalku
zbudowanym z czerwonych, glinianych cegie stojcym tu przy
gwnym placu. Strae
Sakumbe, znajce Amalryka, szybko przepuciy go do wntrza, gdzie
cienkie zote blachy
pokryway gliniane ciany i odbijay olepiajcy, rdzawy blask
zachodzcego soca.
Akwiloczyk przeszed przez szeroki dziedziniec rojcy si od
krlewskich on oraz dzieci,
po czym wszed do osobistego apartamentu krla. Znalaz obu
monarchw Tombalku, biaego
i czarnego, wycignitych wrd stert poduszek lecych na wielkim,
bachariockim dywanie
rozoonym na mozaikowej posadzce. Przed oboma pitrzyy si stosy
zotych monet z wielu
krajw i kady mia pod rk ogromny puchar z winem. Obok sta
niewolnik z dzbanem w
rku, gotowy napeni kielich na nowo w razie, potrzeby.

Obaj mczyni mieli oczy nabiege krwi. Widocznie pili tgo ju od


wielu godzin. Na
dywanie midzy nimi leaa para koci.
Amalryk skoni si ceremonialnie.
Moi panowie
Conan podnis mtny wzrok; na gowie mia wysadzany klejnotami
turban, podobny do
tego, jaki nosi Zehbeh.
Amalryk! Siadaj tu i rzu z nami par razy. Z pewnoci bdziesz
mia dzi wicej
szczcia ni ja!
Mj panie, naprawd nie sta mnie na
Och, do diaba z tym! Oto twoja dziaka.
Conan zgarn gar monet ze stosu i z rozmachem pooy je przed
Akwiloczykiem. Gdy
Amalryk usiad na pododze, Conan, jakby raony nag myl,
spojrza ostro na Sakumbe.
Powiem ci co, braciekrlu rzek. Rzucimy kady po razie.
Jeli ja wygram,
rozkaesz armii maszerowa przeciw krlowi Kush.
A jeli ja wygram? rzek Sakumbe.
No to nie rusz, tak jak wolisz.
Sakumbe potrzsn gow i zachichota.
Nie, braciekrlu, nie dam si zapa tak atwo. Wyruszymy, kiedy
bdziemy gotowi,
nie prdzej.
Conan rbn pici w podog.
Do diaba, co si z tob dzieje, Sakumbe? Nie jeste tym samym
czowiekiem, co za
dawnych dni. Wtedy bye gotw na wszystko; a teraz obchodzi ci
jedynie jedzenie, wino i
kobiety. Co ci tak zmienio?
Sakumbe czkn.
Dawniej, braciekrlu, chciaem by monarch, mie wielu
poddanych, ktrzy bd
suchali moich rozkazw, oraz wiele wina, jedzenia i kobiet. Teraz
mam wszystkie te rzeczy.

Dlaczego miabym ryzykowa, e je strac w niepotrzebnej


awanturze?
Przecie musimy poszerzy nasze pastwo a do Zachodniego
Oceanu, aby uzyska
kontrol nad szlakami handlowymi biegncymi do wybrzea. Wiesz
rwnie dobrze jak ja, e
bogactwo Tombalku bierze si z kontrolowania szlakw handlowych.
A kiedy pokonamy krla Kush i dotrzemy do morza, co wtedy?
No, wtedy skierujemy nasze armie na wschd, aby
podporzdkowa sobie plemiona
Ghanatan i skoczy z ich napadami na nasze ziemie.
A potem zapewne zechcesz uderzy na pnoc i na poudnie, i tak
bez koca. Powiedz
mi, czowieku: a gdybymy podbili kady nard w promieniu tysica
mil od Tombalku i
posiedli bogactwa wiksze od skarbw krlw Stygii? Co robilibymy
wtedy?
Conan ziewn i przecign si.
No chyba cieszylibymy si yciem: obwiesili si zotem,
polowali i ucztowali po
caych dniach, a nocami pili i obapiali dziewki. W tym czasie
moglibymy opowiada sobie
kamstwa o naszych przygodach.
Sakumbe znw si zamia.
Jeli tylko tego pragniesz, to przecie wanie to robimy! Jeli
chcesz wicej zota,
jedzenia, picia czy kobiet, powiedz mi, a dostaniesz.
Conan potrzsn gow. Mamroczc co pod nosem i marszczc brwi,
myla z
widocznym wysikiem. Sakumbe zwrci si do Amalryka:
A ty, mj mody przyjacielu, przyszede tu, eby nam co
powiedzie?
Mj panie, przybyem, aby zaprosi lorda Conana do mego domu,
aby zatwierdzi moje
maestwo. Mylaem, e pniej mgby zrobi mi przyjemno i
zosta na skromnym
przyjciu.

Skromne przyjcie? rzek Sakumbe. O nie, na nos Ajuja!


Wyprawimy wielk
biesiad z pieczeniem osw, rzekami wina, bbnami i tancerkami! Co
na to powiesz, bracie
krlu?
Conan bekn i wyszczerzy zby.
Jestem z tob, braciekrlu. Urzdzimy Amalrykowi takie
weselisko, e nie obudzi si
po nim przez trzy dni!
Jest jeszcze inna sprawa rzek Amalryk, nieco przeraony
jeszcze jedn uczt z
rodzaju tych, w jakich gustowali obaj barbarzycy, nie wiedzc jednak
jak odmwi.
Opowiedzia o tym, jak Askia wypytywa Liss.
Kiedy skoczy, krlowie zmarszczyli brwi. Sakumbe rzek:
Nie obawiaj si Askii, Amalryku. Wszystkim czarownikom trzeba
patrze na rce, ale
ten jest moim wiernym sug. No, bez jego czarw
Zerkn w stron drzwi i rzuci ostro: O co chodzi? Stranik, ktry
stan w drzwiach,
powiedzia:
O Krlowie, zwiadowca jedcw Tibu chce wam co powiedzie.
Przylij go tu powiedzia Conan.
Czarnoskry chudzielec w podartym, biaym burnusie wszed i zoy
im pokon. Gdy
wycign si na posadzce, z jego stroju uniosa si chmura kurzu.
Moi krlowie! wysapa. Zehbeh i Aphakowie id na nas!
Widziaem ich wczoraj w
oazie Kidessa i jechaem ca noc, eby przynie wiadomo.
Conan i Sakumbe, obaj nagle zupenie trzewi, zerwali si na rwne
nogi. Conan rzek:
Braciekrlu, to oznacza, e Zehbeh moe tu by ju jutro. Ka
bbnom bi na zbirk.
Gdy Sakumbe wzywa oficera i wydawa mu ten rozkaz, Conan
zwrci si do Amalryka:
Czy mylisz, e uda ci si zaskoczy nadcigajcych Aphakw i
rozbi ich swoj jazd?

Moe i tak odpar ostronie Amalryk. Maj przewag


liczebn, ale niektre
wwozy na pnocy znakomicie nadaj si na zasadzk
5
Godzin pniej, gdy soce skryo si za ciemnoczerwone mury
Tombalku, Conan i
Sakumbe zasiedli na tronach stojcych na podium, na placu. Gdy
bbny wzyway na zbirk,
czarni zdolni do noszenia broni przybywali na plac. Rozpalono
ogniska. Wodzowie w
piropuszach ustawiali wojownikw w szeregi i dotykali grotw
wczni, aby upewni si, e
s dostatecznie ostre.
Amalryk przeszed przez plac, aby zameldowa krlom, e jego
jedcy bd zdolni do
wymarszu o pnocy. W gowie kbiy mu si pomysy i plany. Czy
jeli zaatakowani
Aphakowie nie rozpierzchn si, powinien wstrzyma natarcie i
wycofa si, aby uderzy
ponownie, kiedy rozwin szyk i zsid z koni, szykujc si do szturmu
na mury Tombalku..?
Wszed po schodach i stan przed krlami, otoczonymi przez
czarnych dowdcw,
ktrym wydawali rozkazy.
Moi panowie zacz.
Przerwa mu gony wrzask. Obok tronu pojawi si Askia, pokazujc
palcem na Amalryka
i krzyczc do krlw:
Oto on! wrzeszcza czarownik. Czowiek, ktry zabi boga!
Jednego z moich
bogw!
Zebrani wok tronw Murzyni spojrzeli ze zdumieniem na Amalryka.
W blasku ognisk
biaka oczu lniy dziko w ich czarnych twarzach. Patrzyli ze zgroz i
z podziwem.

Widocznie wydawao im si niepojte, e czowiek moe zabi


bstwo. Ten, ktry tego
dokona, sam musia by czym w rodzaju boga.
Jaka kara byaby dostatecznie surowa za takie witokradztwo?
mwi dalej Askia.
dam, aby zabjc Ollamongi i jego dziewk wydano mi na
tortury! O bogowie, bd
cierpie tak, jak aden miertelnik nie cierpia od zarania wiata
Zamknij si! rykn Conan. Jeli Amalryk zabi upiora z
Gazal, to wiat tylko na
tym zyska. Teraz wyno si std i przesta zawraca nam gow;
mamy waniejsze sprawy.
Jednak zacz Sakumbe.
Te biaoskre diaby zawsze trzymaj ze sob! krzycza Askia.
Czy ju nie jeste
krlem, Sakumbe? Jeli jeste, to ka ich pojma i zwiza! Jeeli nie
wiesz, co z nimi
zrobi
No rzek czarny krl.
Suchajcie! krzykn Conan. Jeli w Gazal nie ma ju tego,
tak zwanego bstwa,
to moemy zdoby miasto, zapdzi jego mieszkacw do roboty i
kaza im, aby nauczyli
nas tego, co wiedz. Jednak najpierw pozbdcie si tego gldzcego
bazna, zanim
wyprbuj na nim moje ostrze!
dam wrzasn Askia.
Precz z nim! rykn Cymeryjczyk, apic za miecz. Na
Croma, czy mylicie, e
wydam starego kamrata w rce takiego otra?
Sakumbe w kocu zrozumia, o co chodzi i usiad na tronie.
Id, Askia! powiedzia. Amalryk jest dobrym wojownikiem i
nie dostaniesz go.
Lepiej obr swoje czary przeciw Zehbehowi.
Ale
Id!
Askia zapieni si ze zoci.

Bardzo dobrze, id! rzek w kocu. Jednak jeszcze o mnie


usyszycie, wy dwaj!
I zaklinacz odszed jak niepyszny.
Amalryk wrci do przerwanego raportu. Przy wci przychodzcych i
odchodzcych
posacach oraz dowdcach meldujcych stan swoich oddziaw,
mino sporo czasu, zanim
zdoa przedstawi krlowi cay plan. Conan zrobi kilka uwag i rzek:
Mnie podoba si ten plan, a tobie, Sakumbe?
Jeli tobie si podoba, braciekrlu, to musi by dobry.
Dalej, Amalryku, zbierz naszych jedcw i Aaaa!
Nagle Sakumbe krzykn przeraliwie i zerwa si z tronu, kurczowo
ciskajc gardo.
Oczy wychodziy mu z orbit.
Pon! Pon! Ratujcie mnie!
Ciao czarnego monarchy ulego straszliwej przemianie. Mimo i nie
wida byo ladu
prawdziwego ognia ani aru, nie ulegao wtpliwoci, e Sakumbe
naprawd ponie, tak jakby
przywizano go do pala stojcego na stosie. Skra nieszcznika
pokrya si pcherzami, a
pniej zwglia i popkaa, za w powietrzu rozszed si swd
palonego ciaa.
Polejcie go wod! krzykn Amalryk. Albo winem!
Czymkolwiek!
Z garda udrczonego czarnego krla wydobyway si przeraliwe
krzyki. Kto chlusn
na wiadrem wody; rozleg si syk i buchn obok pary, lecz ofiara
krzyczaa nadal.
Crom i Isztar! zakl Cymeryjczyk, toczc wkoo wciekym
spojrzeniem.
Powinienem by zabi tego przekltego czarownika, kiedy miaem go
w zasigu miecza!
Wrzaski przycichy i ustay. Szcztki monarchy skurczone i
bezksztatne, zupenie nie
podobne do ywego Sakumbe leay w oleistej kauy na podium.
Kilku przystrojonych w

piropusze dowdcw ucieko w panice; kilku pado na twarz, modlc


si do rnych bogw.
Conan zapa Amalryka za rami.
Musimy si std zabiera i to szybko! rzek cicho i stanowczo.
Chod!
Amalryk nie wtpi, e Conan wie, co mwi. Zbieg za nim po
schodach. Na placu
panowao oglne zamieszanie. Czarnoskrzy wojownicy biegali
wkoo, wrzeszczc i
gestykulujc. Tu i tam wybuchay zamieszki.
Gi, zabjco Kordofo! krzykn kto wrd tumu. Tu przed
Conanem pojawi si
wysoki, brzowoskry mczyzna, ktry zamachn si i cisn
oszczep w pier barbarzycy.
Tylko byskawiczny refleks uratowa Cymeryjczyka. Przypad do
ziemi, tak e drzewce
przeleciao nad nim, niemal muskajc skro Amalryka i przeszyo
innego wojownika.
Napastnik zamachn si, prbujc rzuci drugi oszczep, lecz nim
zdy to zrobi, Conan
wyrwa miecz z pochwy i ci. Ostrze bysno rdzawo w blasku
ogniska i trafio w cel.
Tombalkaczyk osun si na ziemi z rozpatan piersi.
Biegiem! krzykn Cymeryjczyk.
Amalryk pobieg, kluczc w tumie kbicym si na placu. Ludzie
krzyczeli i pokazywali
ich palcami; kilku pogonio za nimi.
Na uginajcych si nogach, ciko dyszc, Akwiloczyk wpad w
boczn uliczk za
Conanem. Z tyu dochodziy odgosy pocigu. Ulica zwzia si i
skrcia. Nagle
Cymeryjczyk unikn mu z oczu.
Tutaj, szybko! usysza gos barbarzycy, ktry wcisn si w
szerok na metr wnk
midzy dwoma budynkami.
Amalryk wepchn si w t szczelin i znieruchomia, z trudem apic
oddech, podczas gdy

pogo przebiega obok nich.


Nastpni krewniacy Kordofo mrukn w ciemnoci
Cymeryjczyk. Ostrzyli sobie
na mnie zby, od kiedy Sakumbe kaza go otru.
Co teraz zrobimy? spyta Amalryk.
Conan podnis gow ku rozgwiedonemu niebu widocznemu w
wskiej szczelinie
midzy dachami.
Sdz, e zdoamy wej na gr rzek.
Jak?
Tak jak kiedy, za modu wspinaem si w skalnych kominach
Cymerii. Masz,
potrzymaj ten kij.
Conan poda Amalrykowi oszczep i Akwiloczyk dopiero wtedy
zrozumia, e
Cymeryjczyk zabra go wojownikowi, ktrego zabi. Bro miaa
wski grot dugoci metra, z
mikkiego elaza obrobionego tak, e tworzyo drobno zbkowane
ostrze. Wski, elazny
piercie tu poniej rkojeci rwnoway ciar grotu.
Conan mrukn co pod nosem, opar si plecami o jedn cian, a
nogami o drug, i
centymetr po centymetrze zacz pi si w gr. Przez chwil w
blasku ksiyca majaczya
jego sylwetka, potem znikna. Z gry dobieg gos:
Podaj mi ten oszczep i wchod na gr.
Amalryk poda mu drzewce i teraz on wolno wspi si do gry.
Dachy byy zrobione z
drewnianych belek, na ktre kadziono grub warstw palmowych
lici, a na nie z kolei
warstw gliny. Glina czasami uginaa im si pod nogami i wtedy
syszeli trzask suchych lici.
Idc za Conanem, Amalryk przeszed po kilku dachach, przeskakujc
dzielce je szczeliny.
Wreszcie dotarli do sporego budynku, stojcego na samym skraju
placu.

Musz zabra stamtd Liss! powiedzia Amalryk, peen


niepokoju.
Nie wszystko na raz burkn barbarzyca. Trzeba zobaczy,
co si tam dzieje.
Rozgardiasz na placu skoczy si. Dowdcy znw zaganiali swoich
ludzi do szeregu. Na
podium z dwoma tronami sta Askia w stroju czarownika,
przemawiajc do zebranych.
Chocia Akwiloczyk nie sysza wszystkiego, zaklinacz
najwidoczniej przekonywa
Tombalkaczykw, jakim bdzie wielkim i mdrym monarch.
Wtem uwag Amalryka zwrci jaki dwik dolatujcy z lewej strony
placu. Z pocztku
cichy, jak pomruk zgromadzonego tumu, szybko przeszed w ryk.
Jaki mczyzna wpad na
rynek i krzykn do Askii:
Aphakowie szturmuj od wschodu!
I znw zapanowa chaos. omotay bbny. Askia wywrzaskiwal
rozkazy na prawo i lewo.
Regiment czarnych oszczepnikw ruszy w kierunku wschodniej
bramy.
Lepiej wynomy si z Tombalku rzek Conan. Obojtne,
ktra strona wygra, i tak
obedr nas tu ze skry. Sakumbe mia racj: ci ludzie nigdy nie bd
sucha biaego
czowieka. Id do domu i zabierz swoj dziewczyn. Wysmarujcie
sobie twarze sadz z
kominka: nie bdziecie si tak rzuca w oczy w ciemnociach. We
wszystkie pienidze, jakie
masz. Przyjd po was z komi. Jeli si pospieszymy, wydostaniemy
si przez zachodni
bram, zanim j zamkn, albo zanim zaatakuje j Zehbeh. Jednak
przedtem mam tu jeszcze
co do zaatwienia.
Cymeryjczyk spojrza ponad szeregami czarnych wojownikw na
Aski, wci
przemawiajcego na podium. Zway oszczep w doni.

Daleki rzut, ale powinien si uda mrukn. Cofn si a do


koca dachu, pniej
wzi krtki rozbieg i potnym zamachem ramion, popartym skrtem
caego tuowia, cisn
oszczep. Pocisk znikn w ciemnoci. Przez chwil trwajc trzy
uderzenia serca Amalryk
zastanawia si, gdzie polecia.
Nagle Askia wrzasn i zatoczy si; dugie drzewce sterczao mu z
piersi, wstrzsane
skurczami agonii. Gdy czarownik run na podium, Conan warkn:
Chodmy!
Amalryk pobieg, skaczc z dachu na dach. Ze wschodu dolatywa
bitewny gwar, omot
bbnw, granie trb, krzyki i szczk ora.
Dochodzia pnoc, gdy Amalryk, Lissa i Conan cignli wodze
swoim wierzchowcom na
piaszczystej grani o trzy kilometry na zachd od Tombalku. Obejrzeli
si na miasto spowite
teraz pospn un poarw, ktre wybuchy tu i tam, gdy Aphakowie
wdarli si na mury od
wschodu i poczli walczy z czarnymi oszczepnikami na ulicach.
Chocia czarni mieli
liczebn przewag, brak przywdcy pogarsza ich sytuacj tak bardzo,
e nie byo wiadomo,
czy zdoaj zwyciy. Aphakowie powoli spychali ich w gb miasta,
a pojedyncze poary
zmieniay si w cian ognia.
Okropne odgosy walki i rzezi dolatyway na gra ju tylko jako cichy
pomruk. Conan
rzek:
No i po Tombalku! Ktokolwiek zwyciy, my musimy szuka
szczcia gdzie indziej.
Ja udam si na wybrzee Kush, gdzie mam przyjaci a take
wrogw i gdzie mog
zapa statek do Argos. A co z wami?
Nie zastanawiaem si nad tym odpar Amalryk.

Masz gadk dziewuch powiedzia Conan, szczerzc zby.


Wschodzcy ksiyc
ukaza uczernion sadz twarz barbarzycy. Nie moesz jej wlec ze
sob po caym
wiecie.
Syszc to, Amalryk poczu, e wosy na gowie staj mu dba.
Przysun si bliej Lissy i
obj j ramieniem, kadc drug rk na rkojeci miecza. Conan
umiechn si jeszcze
szerzej.
Nie obawiaj si rzek. Nigdy a tak bardzo nie
potrzebowaem kobiety, eby
kra j przyjacielowi. Jeli pojedziecie ze mn, moe uda wam si
dotrze do Akwilonii.
Nie mog wrci do Akwilonii rzek Amalryk. Mj ojciec
zosta zabity w
zwadzie z hrabi Terentiusem, ktry cieszy si ask krla Yilerusa.
Tak wic caa moja
rodzina musiaa ucieka z kraju, inaczej wytropiliby nas agenci
Terentiusa.
Och, czyby nic nie wiedzia? rzek Conan. Vilerus umar
przed szecioma
miesicami; teraz krlem jest Numedides, jego siostrzeniec.
Powiadaj, e wszystkie dawne
wyroki zostay uchylone, a banici mog wraca do kraju. Syszaem to
od shemickiego kupca.
Na twoim miejscu pospieszybym do domu. Nowy krl moe znale
dla ciebie jakie
zaszczytne stanowisko. We swoj ma Liss i zrb z niej hrabin
albo kogo takiego. Co do
mnie, wracam do Kush i bkitnego morza.
Amaryk obejrza si na czerwon un unoszc si nad Tombalku.
Conanie zapyta. Czemu Askia zabi Sakumbe, a nie nas,
przecie z nami mia
wiksze porachunki?
Cymeryjczyk wzruszy szerokimi ramionami.

Moe mia obcite paznokcie i wosy Sakumbe, a naszych nie.


Rzuci takie czary, jakie
mg. Nigdy nie byem w stanie zrozumie adnego czarnoksinika.
A dlaczego zabie Aski?
Conan wytrzeszczy oczy.
Chyba artujesz! Mylisz, e zostawibym towarzysza nie
pomszczonego? Sakumbe,
niech diabli porw jego spotnia czarn skr, by moim
przyjacielem. Nawet jeli na staro
zrobi si tusty i leniwy, by lepszym czowiekiem ni wikszo
biaych ludzi, ktrych
znam.
Cymeryjczyk gboko westchn i potrzsn gow, jak lew
potrzsajcy grzyw.
No c, on umar, a my yjemy. Jeli chcemy, aby dalej tak byo, to
lepiej ruszmy si,
zanim Zehbeh wyle za nami pogo. Jedmy!
Trzy konie zeszy po zachodnim stoku wydmy i rzekim kusem
ruszyy ku zachodowi.
SZMARAGDOWA TO
Robert E. Howard
Conan kontynuuje sw wdrwk przez poudniowe stepy czarnych
krlestw. Znaj go tu
od dawna i AmrzeLwu nikt nie stawia przeszkd w drodze na
wybrzee, ktre kiedy upi
razem z. Belit. Ale Belit i jest teraz ju tylko legend Czarnego
Wybrzea. Statek pojawiajcy
si wreszcie nieopodal przyldka, na ktrym siedli Conan ostrzc
miecz, obsadzony jest przez
piratw z Wysp Baracha, w pobliu brzegw Zingary. Oni te syszeli
o Conanie i chtnie
przyjmuj jego miecz i jego dowiadczenie. Conan ma ponad 30 lat,
gdy przycza si do
barachaskich piratw, z ktrymi przeywa dobre czasy. Jednak
przyzwyczajonemu do

wietnie wyszkolonych armii hyboryjskich monarchw, organizacja


barachaskiej zbieraniny
wydaje si wietn okazj do przechwycenia przywdztwa.
Napotkawszy spory, wyraone z
waciwym temu rodowisku wdzikiem, Conan nie znajduje innego
wyjcia, jak prba
przepynicia Oceanu Zachodniego.
Na zachd, gdzie czowiek nigdy nie bywa,
okrt za okrtem z dawien dawna pywa.
Co Skelos napisa, czytaj, jeli miay,
gdy trupie rce tog mu szarpay;
i py za statkami mimo wichrw siy
Py za statkami, ktre nie wrciy.
I
Sancha, niegdy mieszkanka Kordafy, ziewna beztrosko, leniwie
przecigna gibkie
ciao i uoya si wygodnie na lamowanym gronostajami jedwabiu,
rozpostartym na grnym
pokadzie rufowym karaki. W peni zdawaa sobie spraw z tego, e
zaoga dziobu i
rdokrcia przyglda si jej z lubienym zainteresowaniem, jak
rwnie z tego, e krtka
jedwabna tunika nie zakrywa powabw jej bujnego ciaa.
Umiechna si wyzywajco,
gotowa owi ich znaczce mrugnicia, zanim olepi j soce,
ktrego zota tarcza wanie
wyonia si z morza.
Nagle do jej uszu dotar jaki dwik, w niczym nie przypominajcy
trzeszczenia wiza,
skrzypienia lin czy plusku fal. Usiada i spojrzaa na nadburcie, przez
ktre ku jej
bezmiernemu zdziwieniu przechodzi jaki mczyzna.
Dziewczyna szeroko otworzya

swe czarne oczy, a jej usta rozchyliy si w zdumionym O!. Intruz


by jej zupenie
nieznany. Strugi wody spyway mu po szerokiej piersi i
muskularnych ramionach.
Jasnoczerwone, jedwabne bryczesy bdce jego jedynym odzieniem
byy zupenie
przemoczone, tak samo jak szeroki pas ze zot klamr i skrzana
pochwa, w ktrej tkwi
dugi miecz. Stojc przy relingu, obramowany blaskiem
wschodzcego soca, mczyzna
zdawa si olbrzymim posgiem z brzu.
Przesun palcami po ociekajcej wod czarnej grzywie wosw, a w
jego niebieskich
oczach zapali si bysk uznania, gdy ich spojrzenie pado na
dziewczyn.
Kim jeste? spytaa. Skd si tu wzie?
Nie odrywajc od niej oczu, wskaza za siebie gestem, ktry obj p
horyzontu.
Czy jeste trytonem, e wyaniasz si z morza? zapytaa,
stropiona jego
bezceremonialnoci, chocia zdya ju przywykn do penych
podziwu spojrze.
Zanim zdy odpowiedzie, o pokad zadudniy szybkie kroki i
kapitan statku przeszy
intruza gniewnym spojrzeniem, zaciskajc do na rkojeci miecza.
Kime, do diaba, jeste? spyta niezbyt przyjaznym tonem.
Jestem Conan odpar tamten z niezmconym spokojem.
Sancha jeszcze bardziej nastawia ucha: jeszcze nigdy nie syszaa, by
kto mwi po
zingarasku z takim dziwnym akcentem.
Jak si dostae na pokad mojego statku? pyta podejrzliwie
kapitan.
Przypynem.
Przypyne?! wykrzykn pytajcy ze zoci. arty sobie
ze mnie stroisz, psie?
Jestemy daleko od ldu. Skd przybywasz?

Conan wskaza muskularnym, opalonym ramieniem na wschd, gdzie


nad horyzontem
staa olepiajca, zocista powiata wyaniajcego si soca.
Przybywam z Wysp.
Ach tak! kapitan spojrza na z rosncym zainteresowaniem.
Jego czarne brwi
zmarszczyy si gniewnie, a cienkie wargi wykrzywi nieprzyjemny
grymas. A wic jeste
jednym z tych barachaskich psw.
Conan umiechn si.
Wiesz, kim jestem? dopytywa si kapitan.
Ten statek to Wastrel, zatem ty musisz by Zaporavo.
Tak!
To, e przybysz sysza o nim, mile poechtao prno Zaporavo.
By mczyzn rwnie
wysokim jak Conan, chocia znacznie szczuplejszym. Jego okolona
stalowym hemem twarz
bya smaga i pospna. Ze wzgldu na ostre rysy zaoga nazywaa go
Jastrzbiem. Mia na
sobie wietn zbroj i kosztowne szaty skrojone na mod
zingarask. Jego do zawsze
spoczywaa w pobliu rkojeci miecza.
W spojrzeniu, jakim mierzy Conana, nie byo cienia sympatii.
Zingarascy renegaci i
wyjci spod prawa rabusie, od ktrych roiy si Wyspy Baracha i
poudniowe brzegi Zingary,
nie paali do siebie sympati. Barachascy rabusie byli przewanie
marynarzami z Argos,
chocia mona byo wrd nich spotka rwnie inne nacje. Napadali
na statki handlowe i
nadbrzene miasta Zingary tak samo jak zingarascy bukanierzy,
chocia ci dodawali swemu
zajciu splendoru, nazywajc si korsarzami i uwaajc
Barachaczykw za piratw. Nie oni
pierwsi i nie ostatni prbowali nada pikn nazw zwykemu
rozbojowi.

Niektre z tych myli przeleciay Zaporavo przez gow, gdy sta,


bawic si rkojeci
miecza i mierzc ostrym spojrzeniem nieproszonego gocia. Conan
niczym nie zdradza
swoich uczu. Sta z rkoma zaoonymi na piersiach i umiecha si z
niezmconym
spokojem, jakby znajdowa si na pokadzie swojego statku.
Co tu robisz? spyta nagle kapitan.
Zeszej nocy musiaem opuci moich przyjaci w Tortadze
odpar Conan.
Odpynem przeciekajc dk; przez ca noc wiosowaem i
wylewaem wod. Tu po
wschodzie soca zobaczyem maszty twojego statku i zostawiem t
ndzn kryp wasnemu
losowi; skoczyem do wody 1 popynem.
W tych wodach s rekiny mrukn Zaporavo i poczu irytacj,
gdy Conan w
odpowiedzi wzruszy potnymi ramionami. Kapitan rzuci okiem na
rdokrcie i dostrzeg
dziesitki zwrconych ku nim twarzy. Na jedno jego sowo marynarze
przetoczyliby si przez
pokad niczym stalowy walec, miadc nawet tak gronego
przeciwnika, jakim zdawa si
by przybysz.
Czemu miabym zabiera na pokad kadego obdartego przybd,
ktry wynurzy si z
morza? warkn Zaporavo, a jego mina i gest byy bardziej
obraliwe ni sowa.
Na statku zawsze przyda si jeszcze jeden dobry marynarz
odpar tamten bez urazy.
Zaporavo zmarszczy brwi, wiedzc, e to prawda. Zawaha si i w ten
sposb straci
statek, dziewczyn i ycie. Jednak, rzecz jasna, nie mg zajrze w
przyszo i Conan by dla
mego tylko zwykym rozbitkiem wyrzuconym przez fale. Wprawdzie
ten przybysz nie

podoba mu si, jednak niczym go nie sprowokowa. Jego zachowanie


nie dawao powodu do
obrazy, chocia jak na gust Zaporavo by nazbyt pewny siebie.
Zapracujesz na swoje utrzymanie warkn Jastrzb. Za na
pokad. I pamitaj, e
na tym statku moja wola jest jedynym prawem.
Wargi Conana rozcigny si w szerokim umiechu. Bez wahania, ale
i bez popiechu
odwrci si i zszed na rdokrcie. Nie spojrza wicej na Sanch,
ktra bacznie
przysuchiwaa si caej rozmowie.
Gdy Conan zszed na d, zaoga otoczya go ciasnym piercieniem;
pnadzy Zingaranie
w krzykliwych strojach poplamionych smo, byskajcy zotymi
kolczykami i klejnotami
pokrywajcymi rkojeci tkwicych w pochwach sztyletw.
Niecierpliwie czekali na
uwicon tradycj zabaw powitania nowego kamrata. Miao to
zadecydowa nie tylko o
jego losie, ale i o przyszej pozycji wrd zaogi. Stojcy na grnym
pokadzie Zaporavo ju
widocznie zapomnia o istnieniu przybysza, ale Sancha patrzya w
penym napicia
oczekiwaniu. Dobrze znaa te zabawy i wiedziaa, e zawsze s
brutalne i czsto krwawe,
jednak jej wiedza bya znikoma w porwnaniu z dowiadczeniem
Conana. Ten umiechn si
lekko, gdy zszed na rdokrcie i ujrza otaczajcy go tum gronych
postaci. Nie okazujc
cienia strachu, zmierzy ich nieprzeniknionym spojrzeniem. W tych
sprawach obowizywa
pewien niepisany kodeks. Gdyby zaatakowa kapitana, caa zaoga
skoczyaby mu do garda,
ale teraz czekaa go walka z jednym tylko przeciwnikiem.
Czowiek, ktrego do tego wybrali, wysun si naprzd ylasty
zabijaka z gow

obwizan czerwon szarf niczym turbanem. Mczyzna ten mia


wystajcy, chudy
podbrdek i niewiarygodnie brzydk, poznaczon bliznami twarz.
Kade jego spojrzenie i
gest byy obraliwe i wyzywajce. Sposb, w jaki zamierza
sprowokowa bjk, by rwnie
prymitywny i nieokrzesany, jak on sam.
Z Wysp Baracha, co? parskn. Tam psy udaj ludzi. My z
Bractwa plujemy na
nich o tak! Plun Conanowi w twarz i chwyci za miecz. Ruchy
Barachaczyka byy zbyt
szybkie, aby je pochwyci wzrokiem. Jego ogromna pi ze
straszliw sia uderzya w
szczk przeciwnika, ktry wylecia w powietrze i spad jak zmity
achman przy relingu.
Conan odwrci si do pozostaych. W jego zachowaniu nie dostrzegli
adnej zmiany;
tylko w oczach zapali mu si ponury bysk. Jednak zabawa skoczya
si rwnie nagle, jak
si zacza. Marynarze podnieli swego towarzysza: zamana szczka
opada mu na piersi, a
gowa odchylia si pod nienaturalnym ktem.
Na Mitr, ma zamany kark! zakrzykn jeden z piratw.
Wy, korsarze, macie sabe koci zamia si Conan. Na
Wyspach Baracha nie
zwracamy uwagi na takie klapsy. A moe ktry z was chce
sprbowa si ze mn na miecze?
Nie? No to wszystko w porzdku i jestemy przyjacimi, no nie?
Zgodny chr gosw zapewni go, e to prawda. Krzepkie rce
przerzuciy trupa przez
burt i tuzin petw natychmiast przeci wod, zmierzajc ku miejscu,
gdzie zatony zwoki.
Conan rozemia si i wypry potne ramiona, przecigajc si
leniwie jak wielki kot. Jego
spojrzenie pobiego ku grnemu pokadowi. Sancha przechylia si
przez reling; pene wargi

miaa rozchylone, a w oczach wyrane zainteresowanie. wiecce za


jej plecami soce
przewietlao jej cienk tunik, ukazujc kontury gibkiego ciaa.
Nagle pojawi si przy niej
grony cie Zaporavo i cika rka obja wadczym gestem smuke
ramiona dziewczyny. W
spojrzeniu, jakim kapitan zmierzy stojcego na rdokrciu
przybysza, bya wyrana groba i
ostrzeenie; Conan odpowiedzia umiechem, jakby mia si z
jakiego sobie tylko znanego
artu.
Zaporavo popeni bd, jaki popenia wielu tyranw: odizolowany w
ponurej wspaniaoci
grnego pokadu nie doceni swego przeciwnika. Mia okazj zabi
Conana i straci j
pogrony w swych pospnych rozmylaniach. Nie by w stanie
wyobrazi sobie, e ktry z
tych psw na dolnym pokadzie mgby stanowi dla niego jakie
zagroenie. Od tak dawna
by kapitanem i pokona tylu wrogw, e podwiadomie uzna, i jest
ponad zakusy
ewentualnych rywali.
Conan rzeczywicie niczym go nie prowokowa. Zbrata si z zaog,
y i bawi si razem
z nimi. Okaza si dowiadczonym marynarzem i najsilniejszym
czowiekiem, jakiego
kiedykolwiek widzieli. Pracowa za trzech i zawsze by pierwszy do
kadej cikiej czy
niebezpiecznej roboty. Towarzysze zaczli na nim polega. On nigdy
si z nimi nie kci, a
oni starali si z nim nie spiera. Gra z nimi w koci; postawi swj
pas i pochw na miecz,
wygra ich or i pienidze, po czym odda im wszystko ze miechem.
Zaoga instynktownie
uwaaa go za przywdc forkasztelu. Nie spieszy si ze
zwierzeniami i nie wyjani,

dlaczego musia ucieka z Wysp Baracha, jednak wiadomo tego, e


by zdolny do czynw
tak krwawych, e wykluczyy go z szeregw pirackiego bractwa,
zwikszya tylko respekt,
jakim darzyli go nowi towarzysze. Wobec Zaporavo i jego oficerw
zachowywa si
niezwykle uprzejmie, nigdy nie by bezczelny czy sualczy.
Nawet najmniej rozgarnity korsarz musia dostrzec rnic midzy
maomwnym,
szorstkim kapitanem a piratem, ktry mia si czsto i gono, zna
wesoe ballady w kilku
jzykach, opa piwsko jak smok i nigdy nie myla o jutrze.
Gdyby Zaporavo wiedzia, e chocia niewiadomie, jednak
porwnywano go ze zwykym
marynarzem z forkasztelu, zaniemwiby z gniewu i zdumienia.
Jednak by zbyt pogrony w
swoich rozwaaniach, ktre w miar upywu lat staway si coraz
bardziej mroczne i ponure,
w dziwnych snach o wielkoci i mylach o dziewczynie, z ktrej
posiadania czerpa tyle
przyjemnoci, ile goryczy jak zreszt ze wszystkich swoich
przyjemnoci. Ona za coraz
czciej spogldaa na czarnowosego giganta, ktry przewysza
swoich towarzyszy w pracy
i w zabawie. Nigdy nie odezwa si do niej nawet sowem, ale trudno
byo nie zrozumie
wymowy jego spojrze. Dziewczyna zastanawiaa si, czy odway si
na ryzykowan gr
kokietowania przystojnego marynarza.
Wprawdzie od czasw, gdy pdzia dni w paacach Kordafy, nie
upyno tak wiele czasu,
ale zdawao jej si, e ocean wydarze dzieli j od ycia, jakie wioda,
zanim Zaporavo unis
j wrzeszczc z poncej karaweli, ktr pldrowaa jego zgraja.
Ukochana i rozpieszczana
crka ksicia Kordafy dowiedziaa si, jak to jest by zabawk
bukaniera. Poniewa bya na

tyle gitka, by si nagi i nie zama, przeya to, co zabio wiele


innych kobiet, a bdc
mod i pen ycia, zdoaa nawet znale troch przyjemnoci w tej
egzystencji. Byo to
niespokojne, podobne do snu ycie, pene rzezi, poogi, bitew i
ucieczek, a krwawe wizje
Zaporavo czyniy je jeszcze bardziej niepewnym. Nikt nigdy nie
wiedzia, co zamierza
kapitan. Ju dawno zostawili w tyle oznaczone na mapach akweny i
zagbiali si wci dalej
w nieznane, puste obszary nadzwyczaj rzadko uczszczane przez
eglarzy, albowiem od
zarania dziejw zapuszczajce si tu statki na zawsze znikay z
ludzkich oczu. Wszystkie
znane ldy pozostay za nimi i dzie po dniu przed oczami zaogi
rozciga si tylko bkitny,
pofalowany bezmiar. Nie byo tu adnych widokw na zyski: ani
miast do zupienia, ani
statkw do zdobycia. Ludzie mruczeli, chocia robili to tak, by nie
sysza ich nieubagany
kapitan, ktry w ponurym majestacie przemierza niestrudzenie grny
pokad lub lcza nad
starymi, pokymi mapami albo te czyta ksigi o zbutwiaych,
rozsypujcych si kartach.
Czasami opowiada dziewczynie o zaginionych ldach i legendarnych
wyspach wznoszcych
si wrd spienionych fal u niezbadanych brzegw, gdzie rogate
smoki strzegy skarbw
zebranych przez pradawnych krlw.
Sancha suchaa go, nie rozumiejc i obejmujc splecionymi rkoma
szczupe kolana,
coraz czciej uciekaa mylami od swego pospnego pana do
smagego, niebieskookiego
olbrzyma, ktrego miech mia si morskiego wichru.
I tak, po wielu nucych tygodniach podry, dostrzegli wreszcie ld i
o wicie zarzucili

kotwic w pytkiej zatoczce. Ujrzeli pla, podobn do biaej obrczki


otaczajcej bezmiar
agodnych, pokrytych traw zboczy zasonitych wysokimi drzewami.
Wiatr przynis zapach
kwiecia i wieej rolinnoci. Sancha klasna w donie, cieszc si na
myl o ciekawej
wycieczce na ld. Jednak jej niecierpliwo zmienia si w
przygnbienie, gdy Zaporavo
kaza jej zosta na pokadzie, dopki po ni kogo nie przyle. Nigdy
nie tumaczy swoich
rozkazw, tak wic nigdy nie znaa jego pobudek, chyba e drzemicy
w nim demon kaza
mu krzywdzi j bez powodu.
Tak wic siedziaa zgnbiona na grnym pokadzie i patrzya na d
pync do brzegu
przez spokojne wody, ktre skrzyy si w socu jak pynny nefryt.
Zobaczya, jak zaoga
wysiada na piasek, rozgldajc si wok podejrzliwie i trzymajc
bro w pogotowiu. Kilku
zagbio si w kpy drzew okalajcych pla. Wrd nich dostrzega
Conana, nieomylnie
wyawiajc z tumu jego barczyst, wysok posta. Ludzie mwili, e
nie by cywilizowanym
czowiekiem, lecz Cy mery jeykiem, jednym z tych barbarzyskich
grali, ktrzy
zamieszkuj nagie wyyny dalekiej Pnocy i szerz strach wrd
swych poudniowych
ssiadw. Dziewczyna wiedziaa, e co w tym musi by: mia w
sobie jak niezwyk
witalno, ktra wyrniaa go spord reszty zaogi.
Gosy bukanierw odbijay si gonym echem od brzegu; cisza
dodaa im odwagi.
Rozproszyli si po play w poszukiwaniu owocw. Widziaa, jak
wspinaj si na drzewa, i
lina napyna jej do ust. Tupna drobn stopk i zakla z wpraw
nabyt podczas
przestawania z nieokrzesanymi kompanami.

Ci na brzegu rzeczywicie znaleli owoce i zaerali si nimi


apczywie, szczeglnie jak
nieznan odmian jabek o zocistej skrce. Zaporavo nie szuka
owocw i nie jad ich. Kiedy
wysani w gb lasu zwiadowcy wrcili, nie znajdujc adnych ladw
wskazujcych na
obecno ludzi czy zwierzt, przez chwil sta, spogldajc na wysp,
na dugie szeregi
agodnych zboczy wznoszcych si jedno za drugim. Pniej,
rzuciwszy krtki rozkaz,
podcign pas i wszed midzy drzewa. Jeden z jego zastpcw
zaprotestowa przeciw tej
samotnej wyprawie i w nagrod za swoj trosk otrzyma potny cios
w twarz. Zaporavo
mia swoje powody, by i na rekonesans bez asysty. Chcia si
przekona, czy wyspa jest
istotnie t, o ktrej Skelos w swojej ksidze pisa, e wedle
bezimiennych mdrcw dziwne
potwory strzeg na niej lochw penych pokrytego hieroglifami zota.
Nie mia zamiaru
dzieli si swymi domysami jeeli byy trafne z kimkolwiek, a
szczeglnie ze swoj
zaog. Sancha, pilnie obserwujca go z pokadu, widziaa, jak
Zaporavo znika w gszczu. Po
chwili zobaczya, e Conan odwraca si i obrzuciwszy uwanym
spojrzeniem rozproszonych
po play piratw rusza szybkim krokiem w lad za kapitanem.
Sancha poczua ukucie ciekawoci. Spodziewaa si, e obaj
mczyni znw si pojawi
na brzegu, ale tak si nie stao. Marynarze wasali si tu i tam; kilku
poszo w gb wyspy.
Wielu uoyo si w cieniu i zapado w sen. Czas pyn i dziewczyna
zacza si niespokojnie
wierci. Soce przygrzewao coraz mocniej mimo baldachimu
rozpitego nad pokadem.
Byo gorco, cicho i sennie, gdy tymczasem kilkadziesit jardw
dalej, za pasem pytkiej,

bkitnej wody wabi j chodny cie okolonej drzewami play i


zielonej gstwiny. Poza tym
nie dawao jej spokoju dziwne zachowanie Zaporavo i Conana.
Dobrze wiedziaa, jakiej kary
za nieposuszestwo moe oczekiwa od swojego bezlitosnego pana,
dlatego te wahaa si
dugo. W kocu jednak zdecydowaa, e dla wyjanienia zagadki
warto nawet narazi si na
bicie i niezwocznie zrzucia mikkie, skrzane sanday oraz cienk
tunik, stajc na
pokadzie naga jak w dniu narodzin. Przesza przez reling i
spuciwszy si po acuchu
kotwicznym wesza do wody i popyna do brzegu. Przez chwil staa
na play, drepczc w
ciepym, askoczcym w stopy piasku i rozgldajc si dokoa.
Dostrzega tylko kilku
marynarzy i to do daleko od miejsca, gdzie staa. Wielu z nich spao
pod drzewami, wci
ciskajc w rkach nie dojedzone, zociste owoce. Sancha przelotnie
zastanowia si, dlaczego
sen zmorzy ich o tak wczesnej porze.
Nikt jej nie zatrzymywa, gdy przekroczya biay pas piasku i wesza
w cie lasu. Zaraz te
przekonaa si, e drzewa rosy tu nieregularnymi kpami, a midzy
nimi rozcigay si
gince dali stoki zielonych pagrkw. W miar jak podaa w gb
wyspy w lad za
Zaporavo, przed jej oczarowanym wzrokiem rozpocieray si wci
nowe i nowe widoki:
agodne zbocza pokryte zielon muraw i gsto usiane drzewami.
Midzy stokami leay
gbokie dolinki, rwnie poronite traw. Krajobraz zdawa si
wtapia w siebie: kady
jego element zlewa si z innymi, kady zdawa si nie mie kresu.
Nad wszystkim zalegaa
senna cisza, jakby czar rzucony na ca wysp.

Nagle Sancha wysza na niewielk polank otoczon wysokimi


drzewami i natychmiast
wrcia do rzeczywistoci na widok tego, co ujrzaa na zdeptanej i
zbroczonej krwi murawie.
Wydaa mimowolny okrzyk zgrozy i cofna si o krok, drc z
przeraenia. Po chwili
podesza bliej, patrzc szeroko otwartymi oczami.
Na trawie lea Zaporavo z gbok ran w piersi, spogldajc w niebo
szklistymi oczami.
Miecz wypad mu z pozbawionej czucia doni. Jastrzb zakoczy
swj ostatni lot.
Sancha patrzya na trupa swego pana nie bez pewnego wzruszenia.
Wprawdzie nie miaa
powodu, by go kocha, jednak czua to, co odczuwaaby kada
dziewczyna, widzc zwoki
tego, ktry pierwszy j posiad. Nie pakaa i nie miaa na to ochoty,
jednak zadraa i serce
podeszo jej do garda z trudem opara si ogarniajcej j panice.
Rozejrzaa si, szukajc czowieka, ktrego spodziewaa si tu ujrze.
Nie dostrzega
niczego prcz krgu grubych pni i widocznych za nimi zboczy.
Czyby zabjca powlk si
dalej, miertelnie raniony w starciu? Nie spostrzega adnych ladw
krwi.
Zdziwiona, spojrzaa midzy otaczajce j drzewa i zdrtwiaa
pochwyciwszy uchem cichy
szmer wrd gstego listowia. Niepewnie ruszya ku drzewom,
zagldajc w cie rzucany
przez ich gste korony.
Conan? zawoaa trwoliwie. Jej gos zabrzmia dziwnie sabo
wrd zalegajcej
wok ciszy.
Nie syszc odpowiedzi, poczua, e uginaj si pod ni nogi i strach
ciska j za gardo.
Conanie! krzykna rozpaczliwie. To ja Sancha! Gdzie
jeste? Prosz ci,
Conanie

Nagle umilka i szeroko otworzya oczy z przeraenia. Jej pene wargi


rozchyliy si w
nieartykuowanym okrzyku., Sparaliowana lkiem nie bya w stanie
uczyni nawet kroku,
mimo e rozpaczliwie pragna uciec jak najdalej z tego okropnego
miejsca. Zielone listowie
stumio jej bekotliwy krzyk.
2
Kiedy Conan zobaczy, jak Zaporavo rusza samotnie w gb wyspy,
zrozumia, e nadesza
chwila, na ktr czeka. Cymeryjczyk nie jad zocistych owocw i nie
uczestniczy w
rubasznych zabawach swoich towarzyszy: pochonity by ledzeniem
poczyna kapitana.
Przyzwyczajeni do humorw dowdcy piraci nie byli specjalnie
zdziwieni tym, e ich kapitan
chce samotnie zwiedza niezbadan i by moe zamieszkan przez
wrogich tubylcw wysp.
Zajci swoimi sprawami nie zauwayli Conana, ktry cicho jak kot
ruszy za Zaporavo.
Conan docenia wpyw, jaki mia na zaog, ale wiedzia, e jeszcze
nie wykaza si w
bitwie i nie mg otwarcie wyzwa kapitana na pojedynek. Te
nieuczszczane wody nie
daway mu okazji udowodnienia swoich moliwoci wedle prawa
korsarzy. Gdyby otwarcie
zaatakowa kapitana, zaoga stanaby przeciw niemu jak jeden m.
Wiedzia jednak, e jeli
cichcem zabije Zaporavo, pozbawiona przywdcy zaoga nie da si
ponie lojalnoci dla
martwego. W tym wilczym stadzie liczy si tylko ten, kto przey.
Tak wic poszed za Zaporavo z mieczem w doni i dz krwi w
sercu, a wyszed na
ma polank otoczon wysokimi drzewami, midzy ktrymi widzia
zielone zbocza

pagrkw cigncych si a po horyzont. Zaporavo wyczuwajc, e


jest ledzony, odwrci
si i chwyci za rkoje miecza.
Czemu mnie ledzisz, psie? warkn pirat.
Czyby oszala, e o to pytasz? zamia si Conan, podchodzc
do swego
chwilowego dowdcy. Na wargach barbarzycy pojawi si umiech, a
w niebieskich oczach
zapali si grony bysk.
Zaporavo z przeklestwem wyszarpn miecz z pochwy i szczkna
stal, gdy
Barachaczyk ze wistem opuci swoje ostrze, atakujc zuchwale i
nie dbajc o oson.
Zaporavo by weteranem tysica potyczek na morzu i ldzie. Nie byo
czowieka, ktry
miaby wiksze dowiadczenie i umiejtnoci w sztuce fechtunku.
Jednak nigdy jeszcze nie
odbija ciosw zadawanych przez tak mocarne ramiona syna
lodowych pustkowi,
wychowanego z dala od ostatnich przyczkw cywilizacji. Musia
zmobilizowa ca swoj
zrczno, by stawi czoa nieprawdopodobnej szybkoci i
niewyobraalnej sile
Cymeryjczyka. Conan walczy w sposb zupenie niekonwencjonalny,
kierujc si bardziej
instynktem ni jakim przemylanym planem ataku i obrony.
Wyszukane sztuczki techniczne
byy rwnie bezuyteczne przeciw jego wciekym ciosom, co
umiejtnoci bokserskie przy
spotkaniu z wygodzonym tygrysem.
Zaporavo walczy jak jeszcze nigdy dotd, wytajc wszystkie siy,
by odbi byszczce
ostrze, ktre raz po raz zmierzao ku jego gowie, jednak w kocu
kolejny cios niemal go
dosign. Pirat rozpaczliwie zasoni si mieczem, przyjmujc
uderzenie na kling tu przy

rkojeci. Cae rami zdrtwiao mu od potwornego ciosu i nie zdy


si zastawi przed
nastpnym pchniciem zadanym z tak moc, e ostrze przebio
kolczug i ebra jak papier i
trafio w serce. Wargi Zaporavo wykrzywi grymas blu, lecz pospny
kapitan nawet w chwili
mierci pozosta wierny swej naturze. Bez jku osun si na zdeptan
muraw, na ktrej
krople krwi zabysy w socu niczym mae rubiny.
Conan otar zbroczony miecz, umiechn si z nieskrywanym
zadowoleniem i przecign
si jak wielki kot lecz nagle zesztywnia i w oczach pojawio mu si
zdumienie. Sta
nieruchomo jak posg, trzymajc w doni opuszczony miecz.
Oderwawszy wzrok od
powalonego wroga, spojrza mimochodem na krg otaczajcych go
drzew i widoczne za nimi
zbocza. Nagle dostrzeg co dziwnego i niewytumaczalnego. Za
agodnym, zielonym
wierzchokiem odlegego stoku spostrzeg wysok, czarn posta,
niosc na ramieniu co
biaego. Posta znikna rwnie nagle, jak si pojawia, pozostawiajc
Cymeryjczyka w
gbokim zdumieniu.
Pirat rozejrza si wok, spojrza niepewnie za siebie i zakl. By
zakopotany i troch
zaniepokojony jeli mona tak powiedzie o kim, kto posiada
stalowe nerwy.
Wrd tego cakiem realnego, chocia egzotycznego otoczenia
zobaczy co jakby ywcem
wzitego z koszmarnego snu. Conan nigdy nie wtpi w swoje zdrowe
zmysy i wierzy
wasnym oczom. Wiedzia, e widzia co przedziwnego i
niesamowitego; ju sam fakt, e
jaka naga, czarna posta biegaa po wyspie, niosc na ramieniu
biaego jeca, by do
niezwyky, ale w dodatku posta ta bya nienaturalnie wysoka.

Potrzsnwszy z niedowierzaniem gow, Conan ruszy w kierunku


miejsca, gdzie przed
chwil znikna zjawa. Nie zastanawia si, czy postpuje roztropnie;
by tak zaciekawiony,
e po prostu musia to zrobi.
Przemierzy kilka kolejnych pagrkw, poronitych bujn traw i
kpami drzew. Cay
czas poda w gr, chocia z monotonn regularnoci wchodzi na
agodne zbocza i
schodzi z nich. Szeregi agodnych wzgrz zdaway si nie mie
koca. Jednak wreszcie
osign punkt, ktry jak sdzi by najwyszym wzniesieniem
na wyspie, i stan jak
wryty, widzc zielone, byszczce mury i wiee, ktre zanim dotar na
szczyt wzgrza tak
doskonale wtapiay si w krajobraz, e byy niewidoczne nawet dla
jego orlich oczu.
Zawaha si, odruchowo prbujc kciukiem ostrza swego miecza, po
czym gnany
ciekawoci ruszy dalej. Wolno podszed do wysokiej, pozbawionej
drzwi bramy. Wok nie
byo nikogo. Zajrzawszy ostronie do rodka, ujrza rozlegy plac,
najwidoczniej dziedziniec,
poronity traw i otoczony murem z jakiej zielonej,
pprzeroczystej substancji. W murze
zauway szereg ukowatych przej. Conan podszed na palcach do
jednego z nich i
przeszedszy na drug stron znalaz si na innym, podobnym
dziedzicu. Nad otaczajcym
go murem dostrzeg dachy dziwnych, podobnych do wie budowli.
Jedna z tych wieyczek
przylegaa do dziedzica, na ktrym sta. Wiody do niej szerokie
schody biegnce przy
murze. Wszed na nie, zastanawiajc si, czy to wszystko dzieje si
naprawd, a nie jest tylko
wytworem zamroczonej oparami czarnego lotosu wyobrani.

Na szczycie schodw znalaz wsk pk zabezpieczon murkiem


czy te raczej rodzaj
balkonu. Mg teraz dobrze przyjrze si wieom, ale niewiele mu to
dao. Z niepokojem
uwiadomi sobie, e te budowle nie zostay zbudowane przez ludzi.
Architektura ta
cechowaa si jak symetri i rwnowag, ale bya to zwariowana
symetria, rwnowaga obca
umysowi czowieka. Spogldajc z gry, Conan widzia cae miasto,
twierdz czy cokolwiek
miao to by na tyle, e dostrzeg znaczn liczb dziedzicw,
przewanie owalnych,
otoczonych osobnymi murami i poczonych z innymi otwartymi
przejciami i zgrupowanych
wok stojcych w rodku wie o fantastycznych ksztatach.
Odwrciwszy si i spojrzawszy w innym kierunku Conan dozna
szoku; byskawicznie
przykucn za balustrad balkonu, spozierajc ze zdumieniem na
rozgrywajc si niej
scen. Balkon czy te pka, na ktrej sta, znajdowaa si wyej ni
krawd przeciwlegego
muru, tak e bez trudu mg widzie rozpocierajcy si za nim,
kolejny pokryty muraw
dziedziniec. Wewntrzna paszczyzna tego muru rnia si od innych
tym, e nie bya
gadka, lecz poznaczona dugimi liniami wyobionych w niej pek,
zastawionych setkami
maych przedmiotw, ktrych z tej odlegoci barbarzyca nie mg
zidentyfikowa.
Jednak w tej chwili nie zainteresoway go. Ca uwag skupi na
grupie postaci, ktre
siedziay wok sadzawki o ciemnozielonej wodzie, na rodku
dziedzica. Istoty te byy
czarnoskre i nagie, podobne do ludzi, ale nawet najmniejsza z nich o
dwie gowy
przewyszaa olbrzymiego barbarzyc. Giganci byli raczej smukli,
ale dobrze zbudowani i

oprcz niezwyke wysokiego wzrostu trudno byo dopatrze si w


nich jakich anomalii.
Jednak nawet z tak znacznej odlegoci Conan dostrzeg diaboliczne
rysy ich twarzy.
Wrd nich, nagi i skulony ze strachu, sta modzik, w ktrym
Cymeryjczyk rozpozna
najmodszego marynarza z zaogi obuza. Zatem to on by jecem,
ktrego niosa na
ramieniu dostrzeona na zboczu posta. Conan nie dostrzeg adnych
ladw walki
adnych ladw krwi czy ran na smukych, hebanowych ciaach
gigantw. Najwidoczniej
chopak odczy si od swoich towarzyszy i zosta porwany przez
zaczajonego w gbi ldu
czarnego. Conan w mylach nazywa te stworzenia czarnymi z braku
lepszego terminu;
instynktownie wiedzia, e te wysokie, czarnoskre istoty nie byy
ludmi w jego rozumieniu
tego sowa.
Z dziedzica nie dochodzi aden gos. Czarni gestykulowali i kiwali
gowami, ale
wydawao si, e nie potrafi mwi a przynajmniej nie gono.
Jeden, przykucnwszy na
pitach przed zatrwoonym chopcem, trzyma w rku co na ksztat
rurki. Przyoy j do
warg i prawdopodobnie dmuchn w ni, chocia Cymeryjczyk nie
usysza adnego dwiku.
Jednak zingaraski modzieniec usysza to lub poczu, bo skuli si
jeszcze bardziej. Trzs
si i wi jak w agonii; po chwili kurczowe ruchy jego rk i ng stay
si bardziej regularne, a
potem rytmiczne. Dygotanie przeszo w gwatowne podrygi, a te w
regularne ruchy. Chopak
zacz taczy, niczym kobra zniewolona melodi pync z fletni
fakira. W tacu tym nie
byo odrobiny ycia czy radosnego zapamitania. Wydawao si, e
niedosyszalna melodia

piszczaki dotykaa lubienymi palcami najgbszych zaktkw duszy


chopca i brutaln
tortur wydzieraa z nich mimowolne wyznanie najskrytszych uczu.
Obsceniczne konwulsje,
spazmy dzy wyznania najtajniejszych pragnie wydarte
przemoc; podanie bez
przyjemnoci, bl straszliwie zczony z dz. Conanowi wydawao
si, e jest wiadkiem
obnaania duszy i wycigania na wiato dzienne wszystkich ludzkich,
starannie ukrywanych
sekretw.
Spoglda na to szeroko otwartymi oczyma, zdjty odraz i
wstrzsany mdociami. Mimo
e z natury rwnie wolny od wyuzdania jak leny wilk, zetkn si ju
z perwersyjnymi
sekretami podupadajcych cywilizacji. By w miastach Zamory i zna
kobiety Shadizaru,
Miasta ajdakw. Jednak tu wyczuwa jakie potworne zo
przewyszajce to, czynione przez
ludzkich degeneratw widzia tu jak wynaturzon ga z
Drzewa ycia, ktra rozwina
si w kierunku przekraczajcym ludzkie moliwoci zrozumienia. Nie
szokoway go
konwulsyjne podrygi i pozy drczonego chopaka, lecz potworne
wynaturzenie jego
drczycieli, ktrzy wywlekali na wiato dzienne okropne tajemnice
drzemice w
niezgbionych zakamarkach ludzkiej duszy i znajdowali przyjemno
w bezwstydnym
przygldaniu si rzeczom, ktrych czowiek nie oglda nawet w
najgorszych koszmarach.
Nagle czarnoskry drczyciel odoy piszczak i wsta, spogldajc z
wysoka na wijc
si, bia posta. Brutalnie chwyciwszy chopca za kark i krzye,
gigant obrci go w
powietrzu i wrzuci gow naprzd w zielon sadzawk, Conan
dostrzeg bysk biaego ciaa

w szmaragdowej wodzie, gdy olbrzym przytrzyma nagiego chopca


pod powierzchni.
Pozostali czarni zaczli si podnosi i Conan szybko schowa si za
balustrad balkonu, nie
omielajc si wystawi gowy z obawy, e zostanie wykryty.
Po chwili jednak ciekawo przezwyciya rozwag i znw zerkn
na d. Czarni wanie
przechodzili na inny dziedziniec. Jeden z nich postawi co na pce
przy przeciwlegej
cianie i Conan pozna w nim tego, ktry torturowa chopaka. Ten
czarny by wyszy od
innych i nosi na gowie wysadzan klejnotami opask. Nigdzie nie
byo wida ladu
zingaraskiego chopca. Gigant ruszy za innymi i po chwili Conan
zobaczy, jak wszyscy
wychodz z miasta przez bram, ktr on si tu dosta, i ruszaj
zielonym zboczem w
kierunku, z ktrego tu przyby. Nie byli uzbrojeni, ale czu, e
zamierzali napa na jego
towarzyszy.
Jednak zanim pody, by ostrzec niczego nie podejrzewajcych
bukanierw, chcia ustali,
jaki los spotka chopca. aden dwik nie zakci panujcej wok
ciszy. Pirat by
przekonany, e oprcz niego w wieach i na dziedzicach nie byo
nikogo. Spiesznie zszed
schodami, przeszed przez dziedziniec i przejcie w murze na
nastpny podwrzec, ktry
czarni tylko co opucili. Teraz mg dobrze przyjrze si poznaczonej
pkami cianie. Na
wykutych w kamieniu wskich pkach stay tysice malekich
figurek, przewanie szarego
koloru. Te poski, niewiele wiksze od ludzkiej doni, przedstawiay
ludzi i byy tak
znakomicie zrobione, e Conan mg rozrni charakterystyczne
cechy rnych ras

ludzkich: typowe postacie zingaraskich, argijskich, ophiraskich i


kuszyckich korsarzy. Ci
ostatni mieli czarn barw tak, jak miaa ich skra. Patrzc na
nieruchome, nieme
poski, Conan czu dziwny niepokj spowodowany ich udzcym
podobiestwem do
ywych ludzi. Dotkn jednego, ale nie zdoa stwierdzi, z jakiego
materiau zostay
wykonane. W dotyku figurka zdawaa si by zrobiona z wysuszonej
koci jednak
barbarzyca nie by w stanie uwierzy, e gdzie na wyspie mog si
znajdowa tak obfite
zasoby suszonych koci, by czarni mogli uywa ich tak beztrosko.
Zauway, e poski przedstawiajce znane mu rasy ludzkie znajduj
si na najwyszych
pkach. Na niszych stay figurki, ktrych rysy byy mu zupenie
obce. Moe prezentoway
wybryki wyobrani artysty, a moe przedstawicieli dawno wymarych
i zapomnianych ludw.
Niecierpliwie potrzsnwszy gow, Conan ruszy do sadzawki.
Owalny dziedziniec nie
dawa adnych moliwoci ukrycia czegokolwiek; skoro nigdzie nie
byo wida ciaa chopca,
musiao ono lee na dnie sadzawki.
Podchodzc do szmaragdowozielonej toni, wpatrywa si w jej
byszczc powierzchni.
Zdao mu si, e patrzy przez grube, zielone szko przejrzyste, lecz
dziwnie udzce.
Sadzawka bya niewielka i okrga jak studnia, otoczona krgiem
zielonego nefrytu.
Spogldajc w to, dostrzeg dno nie potrafi powiedzie, jak
gboko w dole. Jednak
sadzawka zdawaa si by niezwykle gboka patrzc w d, poczu
lekki zawrt gowy,
jakby spoglda w przepa. Zdumiao go to, e mg dostrzec dno,
jednak widzia je

wyranie niemoliwie odlege, niewyrane, udzce, lecz


widoczne. Chwilami wydawao
mu si, e w szmaragdowej gbi dostrzega sabe byski, ale nie mia
co do tego pewnoci.
By jednak pewien, e oprcz wody w sadzawce nie ma niczego.
Zatem gdzie, na Croma, podzia si chopiec, ktrego na jego oczach
brutalnie utopiono w
sadzawce? Conan wyprostowa si, mocniej uj miecz i jeszcze raz
rozejrza si po
dziedzicu. Nagle spojrzenie jego pado na jedn z najwyszych
pek. Zimny pot wystpi
mu na czoo, gdy przypomnia sobie, e wanie tam czarny gigant
kad co przed odejciem.
Niechtnie, lecz jak przycigany magnetyczn si, pirat podszed do
byszczcej ciany.
Obezwadniony podejrzeniem zbyt potwornym, by je wyrazi
sowami, spojrza na figurk
stojc na kocu szeregu. Straszliwe podobiestwo mwio samo za
siebie. Skamieniay,
nieruchomy i skarlay sta przed nim zingaraski chopiec, patrzc
przed siebie niewidzcym
spojrzeniem. Conan wzdrygn si, wstrznity do gbi. Uzbrojona
w miecz rka opada mu
bezwadnie, rozdziawi usta i wybauszy oczy, oszoomiony
odkryciem zbyt strasznym, by
mg je ogarn ludzki umys.
Jednak rzecz nie ulegaa wtpliwoci: oto odkry tajemnic maych
poskw, chocia w
ten sposb stan przed jeszcze wiksz i daleko bardziej zowieszcz
zagadk ich istnienia.
3
Conan nie mia pojcia, jak dugo sta zatopiony w ponurych
rozwaaniach. Z zadumy
wytrci go czyj gos: kobiecy gos krzyczcy coraz goniej i
goniej, jakby jego

wacicielka coraz bardziej si zbliaa. Cymeryjczyk rozpozna ten


gos i natychmiast
otrzsn si z bezwadu. Jednym susem wskoczy na najwysz pk
i przywar do ciany,
kopniciem rozrzucajc stojce tam poski, aby uzyska oparcie dla
stp. Nastpny podskok,
chwyt i ju by na szczycie muru. Spojrza na drug stron
zobaczy zielon k
otaczajc miasto.
Przez trawiast rwnin kroczy czarny gigant, niosc pod pach
wijc si brank jak
ojciec nioscy niegrzeczne dziecko. To bya Sancha: czarne pukle
wosw rozsypay si jej w
nieadzie, a mleczna skra kontrastowaa z hebanowoczarnym ciaem
przeladowcy. Ten nie
zwraca uwagi na jej szamotanie krzyki, zmierzajc prosto ku bramie.
Kiedy w ni wszed, Conan miao zeskoczy z muru i skoczy w
przejcie wiodce na
nastpny dziedziniec. Przyczaiwszy si tam, zobaczy, jak gigant
wchodzi na podwrzec z
sadzawk, niosc wyrywajc si rozpaczliwie brank. Mg teraz
bliej przyjrze si
czarnoskremu.
Z bliska wspaniaa symetria ciaa i koczyn robia wiksze wraenie.
Pod hebanow skr
gray wzy masywnych, grubych mini i Conan nie wtpi, e
olbrzym mgby rozerwa na
sztuki kadego zwykego miertelnika. Paznokcie czarnego stanowiy
gron bro, bowiem
byy dugie i ostre jak pazury dzikiej bestii. Twarz olbrzyma bya
nieprzenikniona niczym
maska wyrzebiona z hebanu, a oczy zotobrzowe, nieruchome i
byszczce jednak nie
bya to twarz czowieka. Kady jej rys znamionowa zo i to zo
przekraczajce ludzkie
pojcie. Ten stwr nie by czowiekiem, nie mg nim by; by
wytworem

najprzepastniejszych otchani stworzenia wybrykiem ewolucji.


Gigant cisn Sanch na muraw, do ktrej przywara, paczc z blu i
przeraenia.
Rozejrza si wok, jakby czego szukajc, i jego tobrzowe oczy
zwziy si, gdy ich
spojrzenie pado na strcone z pki i powywracane poski. Pochyli
si, chwyci
dziewczyn za kark i udo i ruszy wolno w kierunku sadzawki. Conan
cicho wyszed z
przejcia i pomkn jak wiatr przez dziedziniec.
Gigant odwrci si i w jego oczach zapali si grony bysk, gdy
ujrza pdzcego ku
niemu mciciela. Zaskoczony, rozluni chwyt i Sancha zdoaa
wyrwa si z okrutnego
ucisku. Uzbrojone w pazury donie wycigny si ku barbarzycy,
ale Conan uchyli si
zrcznie i wbi miecz w pachwin giganta. Czarny run jak zrbany
db, broczc krwi, i w
nastpnej chwili Conan niespodzianie znalaz si w obezwadniajcym
ucisku oszalaej z
przeraenia i bliskiej histerii dziewczyny.
Cymeryjczyk zakl i wyrwa si z obj, ale jego wrg ju nie y:
tobrzowe oczy
zamgliy si, a hebanowe ciao przestao si pry.
Och, Conanie zakaa Sancha, ponownie do przywierajc co
z nami bdzie? Co
to za potwory? Och, z pewnoci jestemy w piekle i to by sam
diabe
Wobec tego pieku bdzie potrzebny nowy diabe umiechn
si Barachaczyk.
Ale jak zdoa ci schwyta? Czyby zdobyli okrt?
Tego nie wiem odpara, chcc otrze zy rbkiem tuniki i
stwierdzajc, e nie ma jej
na sobie. Zeszam na brzeg. Widziaam, jak poszede za Zaporavo
i ruszyam za wami.
Znalazam Zaporavo. Czy czy to ty go..?
A ktby? mrukn. O co dalej?

Zobaczyam, e co si rusza wrd drzew rzeka z dreniem.


Mylaam, e to ty.
Zawoaam a potem zobaczyam to to czarne siedzce jak mapa
wrd gazi, miejce
si do mnie szyderczo. To byo niczym zy sen: nie byam w stanie
zrobi kroku. Mogam
tylko wrzeszcze. Wtedy to spucio si z drzewa i zapao mnie
Och, to byo okropne!
Ukrya twarz w doniach, znw wstrznita na samo wspomnienie tej
okropnej chwili.
No, musimy si std wydosta warkn, chwytajc j za rk.
Chod, musimy
ostrzec zaog
Kiedy wchodziam do lasu wikszo z nich spaa na play
powiedziaa dziewczyna.
Spaa? wykrzykn z niedowierzaniem. Jak, na siedmiu
diabw, piekielne ognie i
potpienie
Suchaj! przerwaa mu dziewczyna, zamierajc ze strachu jak
biay posg
uosabiajcy przeraenie.
Syszaem! przerwa jej. Zduszony krzyk! Zaczekaj tu!
Znw wskoczy na pki i zerknwszy na drug stron muru zakl tak
wciekle, e nawet
przyzwyczajona do tego Sancha rozdziawia usta. Czarni wracali,
ale nie z pustymi rkoma.
Kady nis bezwadne ludzkie ciao; niektrzy nieli po dwa. Ich
jecami byli korsarze;
wisieli luno w ucisku potnych ramion i gdyby nie sporadyczne
ruchy rk i ng, Conan
sdziby, e s martwi. Byli rozbrojeni, ale nie odarci z szat; jeden z
gigantw nis ich
miecze cae narcze byszczcej stali. Od czasu do czasu ktry z
marynarzy wydawa
saby okrzyk, jak pijak mwicy co przez sen.
Conan rozejrza si wok, jak schwytany w puapk wilk. Z
dziedzica mona byo wyj

w trzech rnych kierunkach. Wschodnim przejciem odeszli czarni i


zapewne przez nie
powrc. On przyszed przejciem poudniowym. Za zachodnim
ukrywa si poprzednio i nie
mia czasu sprawdzi, co si znajduje dalej. Niezalenie od swej
nieznajomoci terenu musia
szybko podj waciw decyzj.
Zeskoczy na d i w gorczkowym popiechu poustawia figurki na
swoich miejscach,
zacign trupa do sadzawki i wrzuci go w ni. Ciao opado wolno w
d i patrzc na to,
Conan dostrzeg odraajc przemian kurczenie si, kamienienie.
Z dreszczem zgrozy
odwrci si pospiesznie, zapa swoj towarzyszk za rk i pocign
j za sob w kierunku
poudniowego przejcia. Sancha bagaa, by powiedzia jej, co si
dzieje.
Zgarnli zaog odpar pospiesznie. Nie mam jeszcze
adnego planu; ukryjemy
si gdzie w pobliu i zobaczymy, co si stanie. Jeeli nie zajrz do
sadzawki, mog nie
wykry naszej obecnoci.
Przecie zobacz krew na trawie!
Moe pomyl, e rozla j jeden z nich odrzek. W kadym
razie musimy
zaryzykowa.
Byli na dziedzicu, z ktrego Conan przyglda si torturowaniu
chopca. Szybko wszed z
dziewczyn po schodach na poudniowy mur i zmusi j, by schowaa
si za balustrad;
kiepska to bya kryjwka, ale najlepsza, jak zdoali znale.
Zaledwie zdyli si ukry, kiedy czarni weszli na dziedziniec. U
podna schodw
rozleg si przeraliwy oskot i szczk i Conan zesztywnia, chwytajc
za rkoje miecza, ale
czarni przeszli za poudniowozachodni mur i po chwili day si
sysze guche odgosy i

jki, gdy zrzucili swych jecw na muraw. Usta Sanchy rozchyliy


si w histerycznym
chichocie, ale Conan szybko zakry jej usta doni, tumic dwik,
ktry mg ich zdradzi.
Po chwili usyszeli na dole tupot wielu ng, a pniej znw zapada
cisza. Conan wyjrza
zza balustrady. Dziedziniec by pusty. Czarni ponownie zebrali si
wok sadzawki, siadajc
na podwinitych nogach. Zdawali si nie zwraca uwagi na lady na
trawie i obrzeu
sadzawki. Widocznie lady krwi nie byy dla nich czym niezwykym.
Nie zagldali te do
sadzawki. Byli pogreni w jakim swoim zagadkowym rytuale;
najwyszy z nich znw gra
na swojej piszczace, a pozostali suchali, trwajc w bezruchu jak
hebanowe posgi.
Wziwszy Sanch za rk, Conan cicho zszed po schodach,
pochylajc si nisko, tak by
jego gowa nie wystawaa ponad mur. Kulc si, dziewczyna posza za
jego przykadem,
spogldajc lkliwie w gb przejcia, ktre prowadzio na dziedziniec
z sadzawk, chocia
patrzc pod tym ktem, nie widziaa ani sadzawki, ani stojcych tam
postaci. U stp schodw
leay miecze Zingaran. Szczk, ktry syszeli przed chwil, by
wywoany przez to niedbale
rzucone na ziemi elastwo.
Conan pocign Sanch ku poudniowozachodniemu przejciu.
Cicho przemknli na
drug stron i wyszli na inny dziedziniec. Tam znaleli schwytanych
przez gigantw
korsarzy. Leeli bezwadnie na murawie i tylko od czasu do czasu
ktry poruszy si
niespokojnie lub jkn. Conan pochyli si nad nimi, a Sancha
klkna obok, opierajc rce
na udach i nachylajc si bliej.

Co to za sodkawy zapach? spytaa niespokojnie. Ich


oddechy s nim przesycone.
To te przeklte owoce, ktre jedli odpar cicho. Pamitam ten
zapach. Te owoce
musz mie taki sam skutek, jak czarny lotos, ktry usypia ludzi. Na
Croma, zaczynaj si
budzi, ale nie maj broni, a mam wraenie, e te czarne diaby
niedugo si za nich wezm.
Jakie szans maj ci biedacy, bezbronni i ogupiali od snu?
Na chwil pogry si w ponurym milczeniu, marszczc brwi w
gbokim namyle;
pniej zapa Sanch za rami i cisn tak, e skrzywia si z blu.
Suchaj! Odcign te czarne winie w inn cz zamku i zajm ich
przez jaki czas.
Wtedy ty obudzisz tych gupcw i przyniesiesz im miecze W ten
sposb bd mieli jak
szans. Moesz to zrobi?
Ja nie wiem! wyjkaa, trzsc si z przeraenia i sama nie
wiedzc, co mwi.
Conan z przeklestwem chwyci j za gste pukle i potrzsn ni, a
wiat zawirowa jej
przed oczami.
Musisz to zrobi! sykn. To nasza jedyna szansa!
Zrobi, co bd moga! jkna dziewczyna, co barbarzyca
skwitowa dodajcym
otuchy klepniciem po plecach, ktre niemal j wywrcio, i znikn
za rogiem.
Kilka chwil pniej czai si w przejciu prowadzcym na dziedziniec
z sadzawk i
spoglda na nieprzyjaci. Wci siedzieli wok sadzawki, ale
zaczynali ju wykazywa
oznaki zniecierpliwienia. Z dziedzica, na ktrym leeli bukanierzy,
sysza ich coraz
goniejsze jki, coraz czciej mieszajce si z bezadnymi
przeklestwami. Conan napi
minie i przyczai si do skoku, nabierajc tchu w piersi.

Gigant noszcy wysadzan klejnotami opask podnis si, odrywajc


piszczak od warg
i w teje chwili Conan jednym skokiem znalaz si wrd
zaskoczonych wrogw. I tak jak
tygrys skacze i uderza swe ofiary, tak Conan skoczy i uderzy: jego
miecz bysn
trzykrotnie, zanim ktrykolwiek z olbrzymw zdoa choby podnie
rami; pniej
odskoczy z powrotem i pogna jak szalony przez zielon muraw. Za
nim zostay trzy czarne
ciaa z rozpatanymi czaszkami.
Jednak mimo e ten wcieky i niespodziewany atak zaskoczy
gigantw, szybko otrzsnli
si z bezruchu. Deptali mu po pitach, gdy gna ku zachodniemu
przejciu, a dugie nogi
niosy ich z niebywa szybkoci. Conan by wprawdzie przekonany,
ze z atwoci mgby
im umkn lecz nie o to mu chodzio. Zamierza odcign ich na
dusz chwil od
Zingaran, dajc tym ostatnim czas na otrznicie si ze snu i
uzbrojenie w miecze
przyniesione przez Sanch.
Wypad na dziedziniec za zachodnim przejciem i zakl wciekle. To
podwrze rnio
si od innych. Nie byo owalne, lecz omioktne, a przejcie, przez
ktre przebieg, byo
jedynym wejciem i wyjciem.
Obrci si na picie i zobaczy, e wszyscy giganci ruszyli za nim w
pocig; cz kbia
si teraz w przejciu, a reszta zbliaa, si ku niemu rozcignitym
szeregiem. Conan cofa si
wolno pod pnocn cian, nie odwracajc gowy od nadchodzcych.
Szereg zmieni si w
pokrg czarni prbowali otoczy go ciasnym piercieniem, ale
musieli rozcign szyki,
eby im si nie wymkn. Conan nadal si cofa, ale coraz wolniej i
wolniej, szukajc luki w

rozcignitym szeregu nieprzyjaci. Obawiajc si, e barbarzyca


szybkim skokiem
przelinie si przez zaciskajcy si piercie, giganci jeszcze bardziej
rozcignli szyk, aby
temu zapobiec.
Cymeryjczyk przyglda si temu z zimnym wyrachowaniem
drapiecy i kiedy uderzy,
uczyni to z niszczc gwatownoci gromu w sam rodek
zaciskajcego si pkola.
Gigant, ktry zastpi mu drog, pad z rozcitym barkiem i zanim
czarni z prawa i z lewa
zdoali przyj na pomoc powalonemu kompanowi, pirat wyrwa si z
potrzasku. Grupa
zebranych przy przejciu przygotowaa si do odparcia jego szary,
ale Conan nie zaatakowa
ich. Zamiast tego odwrci si i stan, spogldajc na przeciwnikw
bez specjalnego
wzruszenia, a z pewnoci bez strachu.
Tym razem nie rozcignli si w dugi szereg. Przekonali si ju, e
rozdzielanie si w
starciu z tym szaleczo odwanym przeciwnikiem moe przynie jak
najgorsze skutki. Zbili
si w zwart grup i ruszyli ku niemu bez nadmiernego popiechu,
zacieniajc szyk.
Conan wiedzia, e spotkanie z tak gromad potnie uminionych i
uzbrojonych w
pazury przeciwnikw moe skoczy si tylko w jeden sposb. Jeeli
tylko pozwoli im
zbliy si na tyle, by mogli dosign go swymi szponami i
wykorzysta swoj ogromn
przewag liczebn, to nie pomoe mu cay jego spryt i ogromna sia.
Zerkn na mur i w
zachodnim naroniku dostrzeg jakby pk czy rodzaj wystpu. Nie
wiedzia, co to jest, ale
mogo to wystarczy do zrealizowania pomysu. Zacz cofa si w
kierunku naronika i

giganci widzc to, przyspieszyli kroku. Widocznie wydawao im si,


e to oni zagonili go w
kt i Conan doszed do wniosku, e musieli uwaa go za istot o
znacznie niszej
inteligencji. Tym lepiej. Nie ma nic bardziej zgubnego od
niedoceniania przeciwnika. Teraz
znalaz si ju tylko kilka metrw od ciany i czarni zbliali si coraz
szybciej, wyranie
chcc przyprze go do muru, zanim zda sobie spraw z sytuacji.
Grupa stojca dotychczas
przy przejciu opucia swj posterunek i pospiesznie ruszya, by
przyczy si do reszty
towarzyszy. Giganci zbliali si, byskajc wyszczerzonymi zbami,
sypic skry z tawo
poncych oczu i wycigajc szponiaste rce, chcc odeprze
ewentualny atak. Spodziewali
si nagego i gwatownego ruchu ze strony swej ofiary, lecz mimo to
dali si zaskoczy.
Conan wznis miecz, zrobi krok w kierunku napastnikw, po czym
okrci si na picie i
pogna do naronika. Energicznym ruchem odbi si od ziemi i
skoczywszy wysoko w
powietrze zacisn palce na krawdzi pki. Da si sysze guchy
trzask i cay wystp run
w d razem z piratem.
Conan spad na plecy i, gdyby nie mikka murawa porastajca
dziedziniec, zamaby sobie
kark mimo chronicych go, grubych wzw mini. Odbi si od
ziemi i skoczy na nogi
niczym wielki kot, aby stawi czoa wrogom. Z jego oczu znikn
lekcewacy bysk; zapali
si w nich zowrogi pomie. Wykrzywi usta w szyderczym
umiechu. W jednej chwili
zuchwaa gra zmienia si w walk na mier i ycie, a w takich
chwilach Cymeryjczyk
zachowywa si tak, jak kazaa mu barbarzyska natura.

Czarni, przez moment zbici z tropu nagoci wydarze, rzucili si na


niego, chcc go
zmiady przewag liczebn. Jednak w tej samej chwili rozleg si
gony krzyk i zaskoczeni
giganci ujrzeli tum piratw wlewajcy si na dziedziniec. Bukanierzy
zataczali si jeszcze i
wydawali nieartykuowane okrzyki, byli zamroczeni i zaskoczeni, ale
ciskali swe miecze i
wymachiwali nimi z zawzitoci nie osabion bynajmniej faktem, e
nie mieli zielonego
pojcia, o co chodzi.
Gdy czarni giganci spojrzeli po sobie ze zdumieniem, Conan zawy
przeraliwie i run
midzy nich jak grom z jasnego nieba. Pod ciosami jego miecza padali
jak cite kos snopy i
widzc to, Zingaranie wrzasnli wniebogosy, przebiegli chwiejnie
przez dziedziniec i wpadli
na nieprzyjaci niczym zgraja dnych krwi wilkw. Wci byli
oszoomieni: budzc si z
narkotycznego snu, ujrzeli potrzsajc nimi Sanch, ktra wciskaa
im or w donie i
nalegaa, by co zrobili. Wprawdzie nie rozumieli, o co jej chodzi, ale
widok obcych i
przelewanej krwi zupenie im wystarczy.
W jednej chwili dziedziniec zmieni si w regularne pole bitwy, ktre
szybko zaczo
przypomina rzeni. Zingaranie zataczali si i chwiali na nogach, ale
wymachiwali mieczami
rwnie ywo i zaciekle jak zawsze, klnc wciekle i zupenie nie
zwaajc na wszelkie rany
oprcz miertelnych. Mieli znaczn przewag liczebn nad gigantami,
ktrzy jednak okazali
si nieatwym przeciwnikiem. Znacznie przewyszajc korsarzy
wzrostem, szerzyli wrd
nich spustoszenie, szarpic uzbrojonymi w pazury rkami,
rozdzierajc garda i rozbijajc

czaszki ciosami zacinitych pici. W powszechnym zamcie bitwy


bukanierzy nie byli w
stanie wykorzysta swojej przewagi, a wielu byo jeszcze zbyt
oszoomionych, by uchyla si
przed wymierzonymi w nich ciosami. Walczyli z zaciekoci dzikich
bestii, zbyt pochonici
zadawaniem miertelnych ciosw, by si przed nimi uchyla. Odgos
opadajcych ostrzy
przypomina dwiki rzeniczego tasaka, a wrzaski, wycia i
przeklestwa wzbudziyby
odraz w kadym cywilizowanym czowieku.
Przyczajon w przejciu Sanch oszoomi cay ten zgiek i haas;
niepewnie spogldaa na
bitewny zamt, w ktrym stalowe ostrza byskay i opaday ze
wistem, migay pici,
wykrzywione nienawici twarze pojawiay si i znikay, a sprone w
wysiku ciaa zderzay
si ze sob, odskakiway i splatay w diabelskim, szaleczym tacu.
Chwilami przelotnie dostrzegaa szczegy, niczym czarne szkice na
krwawym tle.
Zobaczya zingaraskiego marynarza, olepionego przez wielki pat
skry zdarty z czaszki i
zwisajcy mu na oczy, ktry wpar si nogami w ziemi i wbi miecz
w brzuch czarnoskrego
przeciwnika. Wyranie syszaa, jak bukanier sapn, zadajc cios i
widziaa, jak tawe oczy
ofiary stany w sup z blu, a krew i wntrznoci trysny mu pod
nogi. Umierajcy gigant
chwyci ostrze goymi rkoma i marynarz daremnie prbowa je
wyrwa; nagie czarne rami
objo szyj Zingaranina, a czarne kolano z potworn si nacisno na
jego krgosup.
Gwatowne szarpnicie odchylio mu gow pod dziwnym ktem od
tuowia i wrd zgieku
bitwy da si sysze gony trzask amanej gazi. Zwycizca cisn
ciao pokonanego na

ziemi i w tej samej chwili co jakby bkitny pomie bysno za


jego plecami,
przelatujc od lewego do prawego ramienia. Gigant zachwia si i
gowa opada mu na piersi,
a stamtd na ziemi.
Ten odraajcy widok przyprawi Sanch o mdoci. Zakrztusia si i
poczua gwatown
potrzeb zwymiotowania. Uczynia daremn prb odwrcenia si i
ucieczki z pola bitwy, ale
nogi nie chciay jej sucha. Nie bya te w stanie zamkn oczu. W
rzeczy samej, otworzya
je jeszcze szerzej. Zdjta odraz i walczc z mdociami, doznawaa
jednak tej straszliwej
fascynacji, jak zawsze czua na widok krwi. Ta bitwa przekraczaa
wszystko, co widziaa do
tej pory podczas potyczek na morzu i ldzie.
Nagle dostrzega Conana.
Oddzielony od swoich towarzyszy skbionym tumem wrogw,
barbarzyca zosta
ogarnity przez fal czarnych cia i na chwil znikn pod ni. Szybko
stratowaliby go na
mier, gdyby nie pocign za sob jednego z przeciwnikw, ktrym
osoni si przed
ciosami. Napastnicy prbowali wyrwa umierajcego kompana z jego
obj, ale Conan
rozpaczliwie trzyma si swojej tarczy.
Atak Zingaran spowodowa, e napr wroga chwilowo zela
Conan natychmiast
odrzuci trupa na bok i zerwa si na rwne nogi, usmarowany krwi,
straszny. Giganci rzucili
si na niczym czarne cienie, szarpic i zadajc straszliwe ciosy.
Jednak barbarzyca by
rwnie trudny do trafienia lub schwytania co rozwcieczona pantera i
kady cios jego miecza
nis mier i zniszczenie. Cymeryjczyk otrzyma ju do ran, by
powali trzech zwykych

ludzi, ale przy jego zwierzcej witalnoci nie wywary one na nim
adnego wraenia.
Ponad bitewny zgiek wzbi si jego wojenny okrzyk i zdumieni, lecz
wciekle walczcy
Zingaranie ze zdwojon si wpadli na wroga, tak e chrzst amanych
koci i oskot ciosw
zaguszyy jki blu i wciekoci.
Czarni zaczli si cofa i rzucili si do przejcia, a ukryta w nim
Sancha krzykna
przeraliwie i umkna na bok. Czarni stoczyli si w ciasnym
przejciu, a Zingaranie dgali i
siekli plecy uciekajcych z nie ukrywan uciech i okrzykami radoci.
Nie upyna chwila i
gdy resztki uciekajcych przedostay si przez przejcie, lea w nim
wa trupw i rannych.
Bitwa zamienia si w rze. Przez trawiaste dziedzice, byszczce
schody, strome dachy
wie, a nawet przez blanki szerokich murw umykali czarni giganci,
broczc krwi przy
kadym kroku, cigani przez bezlitosnych zwycizcw. Niektrzy,
przyparci do muru,
podejmowali walk i zabierali ze sob wielu przeladowcw. Jednak
ostateczny rezultat by
zawsze ten sam rozsiekane czarne ciao wijce si na murawie lub
zrzucone z wysokiego
muru czy dachu wiey.
Sancha schronia si na dziedzicu z sadzawk, przy ktrej skulia si,
dygoczc ze
strachu. Wok sycha byo dzikie wrzaski, tupot ng o muraw i
nagle z przejcia w murze
wyskoczya zbroczona krwi czarna posta. By to gigant, ktry nosi
na gowie wysadzan
klejnotami opask. Przysadzisty napastnik depta mu po pitach i
czarnoskry odwrci si na
samym skraju sadzawki, by stawi mu czoa. Doprowadzony do
rozpaczy podnis miecz

upuszczony przez gincego marynarza i gdy Zingaranin run


naprzd, uderzy go nieznan
sobie broni. Bukanier pad z rozpatan czaszk, ale cios zosta
zadany tak niezrcznie, e
ostrze pko w doni ostatniego z gigantw.
Cisn rkojeci w napastnikw toczcych si w przejciu i skoczy
w kierunku sadzawki
z twarz wykrzywion w grymasie nienawici. Conan przedar si
przez tum korsarzy i run
jak burza na wroga.
Jednak gigant szeroko rozoy ramiona i z jego ust wydoby si
nieludzki krzyk jedyny
dwik, jaki czarni wydali podczas bitwy. Przepojony nienawici
okrzyk wzbi si pod
niebo, niczym dobiegajce z otchani wycie potpionych. Syszc to,
Zingaranie zawahali si i
przystanli. Tylko Conan nie zatrzyma si nawet na moment. Cicho i
nieustpliwie naciera
na hebanowoczarn posta stojc na skraju sadzawki.
Jednak w tej samej chwili, gdy jego miecz bysn w powietrzu,
czarny odwrci si i
skoczy. Przez uamek chwili zawis nad powierzchni sadzawki;
nagle z rozdzierajcym uszy
rykiem zielone wody podniosy si i skoczyy mu na spotkanie,
wchaniajc go niczym
szmaragdowy wulkan.
Conan zatrzyma si, w ostatniej chwili unikajc upadku w zielon
to, i odskoczy,
potnymi ramionami odpychajc cisncych si za nim kompanw.
Zielona sadzawka
zmienia si w gejzer, a ogromny sup wody z oguszajcym rykiem
trysn w gr,
zwieczony wielk koron piany.
Conan pogna swoich towarzyszy do bramy, pazujc ich bezlitonie
mieczem; narastajcy
ryk fontanny zupenie pozbawi ich ducha. Ujrzawszy sparaliowan
ze zgrozy Sanch,

patrzc szeroko otwartymi oczyma na wznoszcy si ku niebu sup


wody, przywoa j
gromkim okrzykiem, ktry przedar si przez ryk wodotrysku i
wyrwa j z odrtwienia.
Podbiega do niego z wycignitymi ramionami; Conan zapa j w
p i pomkn przed
siebie.
Zmczeni, obdarci i poranieni, pozostali przy yciu korsarze zebrali
si na dziedzicu przy
bramie i broczc krwi, z osupieniem spogldali na wielk kolumn
wody, ktra wznosia si
coraz wyej ku niebu. Jej zielony korpus by przetykany biel;
spieniony szczyt by
trzykrotnie szerszy od podstawy. W kadej chwili moga si zaama i
run w d
niepowstrzyman fal, lecz na razie wci jeszcze wznosia si w
gr.
Conan obrzuci spojrzeniem okrwawionych, obdartych towarzyszy i
zakl, widzc, e
zosta ich ledwie tuzin. W ferworze chwili zapa najbliszego za kark
i potrzsn nim tak
gwatownie, e opryskaa go krew z ran korsarza.
Gdzie reszta? wrzasn do ucha nieszczliwca.
To wszyscy! odkrzykn tamten przez ryk gejzeru. Innych
zabili czarni giganci
Dobrze, uciekajmy std! rykn Conan, potnym pchniciem
posyajc go na eb,
na szyj w kierunku bramy. Ta fontanna w kadej chwili moe
opa
Wszyscy si potopimy! zakwicza jeden z korsarzy, kutykajc
w kierunku przejcia.
Potopimy, akurat! wrzasn Conan. Zostaniemy zmienieni w
kawaki
wysuszonych koci! Zjeda std, niech was diabli!
Podbieg do bramy, ktem oka zerkajc na ryczc, zielon wie,
ktra gronie wznosia

si nad zamkiem, i na umykajcych towarzyszy. Oszoomieni walk,


dz krwi i
oguszajcym hukiem wody Zingaranie ruszali si jak w transie.
Conan popdza ich w prosty
sposb. apa maruderw za karki i gwatownie ciska ich za bram,
obdarzajc solidnym
kopniakiem w tyek i dodajc soczyste komentarze na temat
prowadzenia si ich przodkw.
Sancha zdradzaa ochot, by z nim pozosta, ale Cymeryjczyk klnc
wciekle, wyrwa si z
jej obj i popdzi j solidnym klapsem w tyln cz ciaa, ktry
sprawi, e pomkna przez
rwnin jak wystraszony krlik.
Conan nie opuci bramy, dopki nie nabra pewnoci, e wszyscy
jego ludzie, ktrzy
przeyli bitw, znaleli si na rwninie. Wtedy jeszcze raz zerkn na
szumic kolumn
wznoszc si ku niebu, ponad wieami miasta i take uciek z tego
przekltego miejsca.
Zingaranie przebyli ju paskowy i biegli przez pagrki. Sancha
czekaa na niego na
szczycie pierwszego pagrka, na ktrym przystan na chwil, aby
spojrze na zamek.
Wydawao si, e nad wieami miasta koysa si ogromny kwiat o
zielonej odydze i biaych
patkach. Ryk wody nis si pod niebiosa. Nagle szmaragdowobiaa
kolumna pka z
ogromnym hukiem i gigantyczna fala zasonia mury i wiee zamku.
Conan zapa dziewczyn za rk i pogna jak szalony. Przebiega
pagrek po pagrku,
wci syszc za sob szum pdzcej wody. Obejrzawszy si przez
rami, ujrza szerok,
zielon wstg unoszc si i opadajc na kolejne zbocza. Strumie
wody nie rozlewa si
szerzej i nie wsika: niczym gigantyczna mija wi si przez dolinki i
agodne wzgrki.
Utrzymywa stay kierunek ciga uciekajcych korsarzy.

Uwiadomiwszy sobie ten fakt, Conan zmobilizowa ostatnie rezerwy


swych niespoytych
si. Sancha potkna si i z jkiem rozpaczy osuna si na kolana,
zupenie wyczerpana.
Barbarzyca podnis j, zarzuci sobie na mocarne ramiona i pobieg
dalej. Kolana uginay
si pod nim, a szeroka pier draa w spazmatycznym oddechu, ktry
ze wistem wydobywa
si przez zacinite zby. Zacz si zatacza. Przed sob widzia
rwnie zmczonych
marynarzy, poganianych przez strach.
Niespodziewanie pojawi si przed nimi ocean i zachodzce mg
oczy barbarzycy
dostrzegy obuza. Wydawa si nie uszkodzony. Zaoga na eb, na
szyj wskakiwaa do
odzi. Sancha upada na dno jednej z nich i lega bez ruchu. Conan
razem z innymi zabra si
do wiose, mimo e szumiao mu w uszach i czerwone patki latay
przed oczami.
Bliscy zupenego wyczerpania popynli w kierunku statku. W tej
samej chwili zielona
struga dotara do rosncych na brzegu drzew. Grube pnie runy, jakby
nagle pozbawiono je
korzeni i wpadszy w szmaragdow to, znikny. Strumie przepyn
przez pla, wpad do
oceanu i natychmiast nabra gbszej, bardziej zowieszczej barwy.
Bukanierw ogarn na ten widok paniczny lk, kacy im zmusza
obolae minie do
jeszcze wikszego wysiku; nie wiedzieli, czego si obawiaj, ale
wiedzieli, e ta paskudna,
zielona wstga stanowi grob dla ciaa i duszy. Conan wiedzia,
czego si obawia i widzc,
jak szeroka struga wpada w morskie fale i mknie ku nim, nie
zmieniajc ksztatu czy
kierunku, wyty wszystkie pozostae mu siy i tak mocno napar na
wioso, e drzewce
pko mu w rkach.

Jednak w teje chwili dzib odzi uderzy o burt obuza i


marynarze wdrapali si na
pokad, zostawiajc szalup wasnemu losowi. Conan wnis
bezwadn Sanch na
ramionach, po czym bezceremonialnie rzuci j na pokad i chwyci za
koo sterowe,
wykrzykujc rozkazy do swej szczupej zaogi. Nikt nie kwestionowa
jego praw jako
przywdcy korsarze instynktownie suchali jego polece.
Zataczajc si jak pijani,
machinalnie wykonywali czynnoci, do jakich nawykli. Odcity
acuch kotwiczny z
pluskiem wpad do wody, a agle zaopotay i wypeniy si
wiatrem. obuz zachwia
si, zakoysa i majestatycznie ruszy w morze. Conan spojrza w
kierunku brzegu: zielona
wstga bezsilnie wia si wrd fal o kilka metrw za ruf statku,
niczym szmaragdowy
pomie. Zatrzymaa si. Cymeryjczyk powid spojrzeniem po
zielonej strudze, po biaej
play, po niskich pagrkach, a ku niewidocznemu za nimi miastu.
Nabra tchu w piersi i umiechn si do zdyszanej zaogi. Sancha
staa przy nim; zy ulgi
spyway jej po policzkach. Spodnie Conana byy w strzpach; zgubi
gdzie pas i pochw na
miecz, ktry wbity w deski pokadu by poszczerbiony i zbroczony
krwi. Krew zlepia gst
grzyw barbarzycy i spywaa mu po podrapanych barkach,
ramionach i piersi. Jedno ucho
mia mocno naderwane, ale umiecha si szeroko, mocno stojc na
muskularnych nogach i
wprawnie krcc koem sterowym.
I co teraz? spytaa sabym gosem dziewczyna.
Teraz po krlewskie upy! zamia si. Mamy nieliczn
zaog i w dodatku
mocno poharatan, ale wystarczy ich, by da sobie rad ze statkiem, a
zaog zawsze mona

znale. Chod, dziewczyno, daj mi causa.


Causa? krzykna, bliska histerii. W takiej chwili mylisz o
caowaniu?
Jego miech zaguszy skrzyp lin i opot agli. Jednym ruchem
mocarnego ramienia
przycisn j do piersi i z nieskrywan przyjemnoci wycisn na jej
ustach gorcy
pocaunek.
Myl o yciu! rykn. Co byo, to byo! Mam statek z
waleczn zaog i
dziewczyn o wargach jak wino, a to wszystko, czego zawsze
pragnem! Opatrzcie sobie
rany, obuzy, i wyniecie baryk piwa. Bdziecie si zwija jak
jeszcze nigdy w yciu! I ma
to by ze piewem na ustach, niech was diabli! Do licha z pustymi
morzami! Ruszamy na
wody pene kupieckich statkw czekajcych tylko, by je zupi!

You might also like