Ford Michael Thomas - Notatki Samobójcy

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 244

Ford Michael Thomas

Notatki samobjcy

Dla Abby McAden, ktra kazaa mi to napisa,


dla Lexy Hillyer, ktra to poprawia,
i dla Sarah Sevier, ktra to przejrzaa.

DZIE 1
Czytaem, e kiedy astronauci wracaj na Ziemi z
przestrzeni kosmicznej, nie mog powstrzyma wymiotw.
Powietrze cuchnie im gnijcym misem. My nie zauwaamy
tego smrodu, bo do niego przywyklimy, a przecie w tym,
czym oddychamy, s najrniejsze zanieczyszczenia, chemikalia i pozostae syfy, ktrymi skazilimy rodowisko.
Wtedy rozpylamy wok siebie jeszcze inne wistwa, eby
adniej pachniao. Zupenie jakby nasza planeta bya starym
samochodem, w ktrym na lusterku wiesza si choink o woni
runa lenego.
W tej chwili czuj si jak ci astronauci. Przez jaki czas
dryfowaem w przestrzeni, oddychajc czystym tlenem i
rozmawiajc z Czowiekiem z Ksiyca. Potem runem w
przestrze midzygwiezdn. Kiedy si zastanawiaem, jak to
jest by meteorytem. Teraz ju wiem. Spadasz w nieskoczono, najpierw w prni, potem pomidzy chmurami.
Cae ciao mrowi, bo przy wejciu w atmosfer ziemsk
zaczynasz pon. Ale pd sprawia, e trwa to tylko chwil.
Zaraz potem widzisz zbliajcy si ocean i zanosisz

si miechem, dopki woda nie zamknie ci si nad gow.


W kocu dociera do ciebie, e nic ci nie grozi - przeye
upadek - a wypywajc na powierzchni, wydmuchujesz
miliony bbelkw w zielononiebieskiej wodzie.
Dopiero gdy si wynurzasz i nabierasz w puca wielki haust
cuchncego powietrza, dociera do ciebie, e chcesz umrze jeste jak noworodek, ktry wanie przyszed na wiat i poj,
e powinien zosta tam, gdzie mu nic nie grozio. Tak jest teraz
ze mn. Unosz si jak mie w oceanie i walcz z mdociami.
Tylko e tak naprawd to nie ocean, a szpital. Podobno
trafiem tu zeszej nocy. Byem nieprzytomny i kompletnie nie
pamitam, co si dziao. Podsuchaem, jak kto opowiada, e
prawie umarem. Pewnie mao brakowao.
Miaem za to wraenie, e unosz si w przestrzeni
kosmicznej. W kadym razie - przez chwil. Pamitam, jak
pomylaem, e w kocu si dowiem, czy istnieje ycie na
Marsie. Potem poczuem, jakby kto chwyci mnie za stop i
cign z powrotem na Ziemi. Pamitam swj krzyk, e nie
chc wraca, ale w prni dwik si nie rozchodzi, wic nikt
mnie nie usysza.
Teraz, kiedy ju wiem, gdzie si znalazem, chyba wolabym umrze.
A moe umarem? Bo jest tak, jakbym trafi do pieka.
Tkwi w jednym pomieszczeniu z ludmi, ktrzy co pi
sekund sprawdzaj, co ze mn. Mwic ludzie", mam na
myli pielgniarki, a zwaszcza siostr Goody. Naprawd

nazywa si Goody, uwierzycie? I naprawd jest dobra. Zawsze pyta z umiechem, czy mi czego nie potrzeba. Notorycznie mnie to wkurza, bo potrzeba mi samotnoci, a na to nie
ma szans. Przez ten pokj przewija si tyle osb, jakbym by
jak atrakcj turystyczn. Moe siostra Goody sprzedaje
bilety jak ci faceci w wesoych miasteczkach, ktrzy zapraszaj
na pokazy dziwolgw. Naganiacze, tak si chyba ich okrela.
Wanie to robi siostra Goody. Stoi przed moimi drzwiami i
nagania widzw.
Niewiele tu rozrywek. Nie mam telewizora. Ani towarzystwa (to chyba dobrze). Zero gazet i ksiek. Le w ku i
gapi si w okno. Szyba jest wzmocniona zatopionym w szkle
drutem, ebym czasem jej nie wybi i nie uciek. Wok widz
zadrapania i rysy, jakby pacjent, ktrego tu trzymali przede
mn, prbowa stuc szyb, a kiedy nie zdoa tego zrobi,
usiowa rozupa framug.
Moja sala czasy wietnoci ma za sob. Biel cian poszarzaa, tynk popka, a na suficie widz dziwn brzow
plam, ktra przypomina twarz. Moe to twarz Szatana. Jak ju
wspomniaem, myl, e trafiem do pieka. Kto wic ma tu na
mnie patrze, jeli nie diabe? Czuwa nade mn z siostr
Goody. Dobro i Zo.
To zabawne. Dobro i Zo. A moe tak naprawd utknem w
miejscu pomidzy niebem a piekem? Jak ono si nazywao?
Czyciec. Tam, gdzie trafiaj ludzie bez biletu bezporednio w
gr albo w d. I zdaje si - niemowlta. Doroli, z ktrymi nie
wiadomo, co zrobi, i dzieci. Oto moje towarzystwo.

Jeli tkwi w czycu, to diabe i Goody o mnie walcz.


Czekaj, a zdecyduj, gdzie chc i. Co wybieram -niebo czy
pieko. Hmm... trudny wybr. Tak serio, to chyba wolabym
pieko. Pewnie spotkabym tam ciekawszych ludzi.
Skoro o tym mowa, to gorco tu jak w piekle. Pod oknem
jest grzejnik: wielki, stary, metalowy, dygoczcy od
przepywajcej wody. Podejrzewam, e ju dawno powinni go
wymieni. Sowo daj, ten budynek musi mie z tysic piset
lat. Lada chwila rozpadnie si ze staroci. Ale wtedy ju mnie
tu nie bdzie.
Pada deszcz. Przez okno widz kawaek lasu. Poniewa jest
zima, nie wyglda jak las, ale jak tum szkieletw wznoszcych
rce do nieba. Strugi deszczu spywaj po szybach, wic
kociotrupy znikaj pod powierzchni wody. Jakby tony. Ale
czy szkielet, ktry i tak jest martwy, moe uton? Niewane,
te upiorne drzewa mnie przeraaj. Z kad chwil coraz
bardziej utwierdzam si w przekonaniu, e trafiem do pieka.
Moe powinienem wyjani siostrze Goody, e znalaza si w
niewaciwym miejscu?
Jestem bardzo zmczony. W kaloryferze co stuka. Gorco
mi i boli mnie gowa. Cigle wpatruj si w twarz diaba.
Namiewa si ze mnie. Szkoda, e Goody nie kae mu si
zamkn. Moe przestao j obchodzi, co ze mn bdzie.
W szpitalu na pewno chcieliby, ebym wyjani, dlaczego to
zrobiem. No to wyjaniam: a bo tak.

DZIE 2
Robi si coraz lepiej.
Okazuje si, e to naprawd szpital. Nie czyciec. Cho
uwaam, e to jednoczenie pieko. Na sto procent. Nie
wsadzili mnie na zwyczajny oddzia, tylko do psychiatryka. No
wiecie, tam gdzie siedz typki, co maj po szesnastu
wymylonych przyjaci i cigle si otrzsaj z niewidzialnych
robakw. wiry. Pomylecy. Kompletni popapracy.
A ja przecie nie zwariowaem. Nie rozumiem, czemu
wszyscy robi wok mnie takie wielkie halo. I ciekawe, kto
mnie tu zamkn. Podejrzewam matk. Zawsze miaa
skonnoci do przesady.
Nie zamierzali mi powiedzie, e wyldowaem w wariatkowie. Sam to odkryem, kiedy Goody zostawia moj kart
zdrowia koo ka i wrcia po co do biurka. Kto mgby jej
wyjani, e powinna uwaa na takie papiery, o ile nie chce,
eby kto pozna zawarto.
Oczywicie wziem t kart - zawsze tak robi, kiedy kto
zostawi w zasigu rki co ciekawego - i w pierwszej linijce
przeczytaem: oddzia psychiatryczny". Najpierw

pomylaem, e karta naley do kogo innego, ale byy w


niej moje personalia. Wyznam wam co: widok wasnego
nazwiska obok sw oddzia psychiatryczny" potrafi
czowiekowi zepsu dzie.
Kiedy Goody zobaczya mnie z kart, nieodczny umiech
wreszcie znikn jej z twarzy.
- Nie powiniene tego czyta - oznajmia, jakby oczekiwaa,
e si zawstydz i przeprosz.
- To oddzia dla wariatw? - spytaem.
Jednoczenie prbowaem przeczyta jak najwicej, wiedziaem, e zaraz wyrwie mi kart. Rzeczywicie, zrobia to
dwie sekundy pniej.
- Pora na leki - powiedziaa.
- O, nie - ja na to. - Najpierw niech mi kto wytumaczy,
dlaczego si tu znalazem.
- Chyba wiesz - odpara, patrzc na mnie tak, jakby bya
pewna, e znam odpowied.
- Nie zwariowaem.
- Nikt tak nie twierdzi - zapewnia mnie Goody, znw
umiechnita. Jakby to, co si wydarzyo przed chwil, byo
tylko chwilow przerw w transmisji.
- Ale tak tu napisano - warknem. - Drukowanymi literami.
- We piguk - odpowiedziaa, ignorujc to, co powiedziaem. - Poczujesz si lepiej.
- Nie. Nawet nie wiem, co to za prochy.
Goody cigle si umiechaa. Zaczo mnie to wkurza.
- To lek uspokajajcy.

- Faszerujecie mnie prochami? Dlaczego? Co tu si dzieje,


do diaba?!
Pielgniarka cofna rk z papierowym kubkiem i
postawia go na tacy przy moim ku.
- Powiniene porozmawia z doktorem Katzrupusem.
- Kac... jakim? Kacpupusem? Co to za nazwisko?
- Katzrupusem - powtrzya. - Sprowadz go.
Znikna razem z moj kart. Gdyby o niej nie zapomniaa
za pierwszym razem, nie byoby tej caej afery. Przynajmniej
na razie.
Zerknem na piguk w kubeczku. Bya maa i okrga jak
biedronka. Omal jej nie poknem, z czystej ciekawoci, ale
powstrzymaem si. Jeszcze Goody pomylaaby, e
potrzebuj leczenia. A przecie nie potrzebowaem.
Pielgniarka wrcia po chwili z jakim facecikiem: niskim,
z bardzo rozczochranymi czarnymi wosami, ktre dawno
powinien ostrzyc. Mia te parodniowy zarost. Wydawa si za
mody na doktora i w pierwszej chwili mylaem, e to student.
Jakbym nawet nie zasugiwa na prawdziwego lekarza.
- Jestem doktor Katzrupus - powiedzia, wycigajc rk.
- Dlaczego zamknlicie mnie w wariatkowie? - spytaem,
przygldajc si jego doni. Nie ucisnem jej.
- Nie jeste w wariatkowie - wyjani doktor, cofajc rk.
Poprawi zsuwajce si z nosa okulary. - Tylko w szpitalu.

- Taaa. Na oddziale dla wariatw.


- To oddzia psychiatryczny. A znalaze si tu, bo mielimy
obawy, e co moe ci drczy. - Mwi bardzo spokojnie i od
niechcenia, jakby informowa mnie, co zjad na obiad. Z
jakiego powodu to mnie cholernie rozelio.
- Co moe mnie drczy - powtrzyem, przedrzeniajc
go. Potem parsknem miechem. - Niby co?
Kacodupek zrobi dziwn min, jakby nie wiedzia, co
odpowiedzie. Ja przeszywaem go wzrokiem.
- Czy moi rodzice s gdzie tutaj? - spytaem. - Bo jeli tak,
to bardzo chc wraca do domu.
- Musimy jeszcze wykona kilka bada. I nie, nie ma tu
twoich rodzicw.
Pomylaem, e to dziwne. Chciaem spyta, dlaczego
gdzie si wcz, gdy ich dziecko wyldowao w szpitalu, ale
si powstrzymaem.
- Kiepsko mi idzie na sprawdzianach - oznajmiem.
-Zwaszcza niezapowiedzianych. Wolabym si troch przygotowa. Nie chciabym zaniy poziomu czy co.
Doktor przyglda mi si przez chwil.
- Do zobaczenia - powiedzia w kocu.
I wyszed. Pielgniarka wrcia z drugim facetem - jak Boga
kocham, wampirem. Wycign ze mnie par litrw krwi, setki
probwek. Po czwartej zaczo mi si krci w gowie.
W kocu czowiek pijawka i Goody zabrali si i poszli, a do
pokoju wkroczy kto nowy. Kobieta.

- Jestem panna Pinch* - oznajmia.


Nic a nic nie zmylam. Nie wiem, co oni maj tu z tymi
nazwiskami. Czy w normalnym wiecie ludzie nazywaj si
siostra Goody, panna Pinch i dr Kacdupek? Dopado mnie
poczucie, e to jaki sen.
- Musz zada ci par pyta - zacza panna Pinch,
przysuwajc krzeso do mojego ka.
To by eufemizm roku. Chyba e par" zaczo nagle
oznacza tysic piset sto dziewiset.
- Brae kiedy ecstasy? - spytaa z umiechem, przechylajc gow jak ptak. Irytujcy, wcibski ptaszek.
- Nie - mruknem, a ona odhaczya rubryk.
- Amfetamina? - Kiedy nie zareagowaem od razu, dodaa: Speed, amfa, feta?
- Wiem, co to jest - oznajmiem. - I nie, nigdy tego nie
braem.
Znowu odptaszkowaa rubryk. Kokaina? Nie. Ptaszek.
Alkohol? Nie. Ptaszek. Marihuana, GHB, poppersy? Nie, nie,
nie. Ptaszek, ptaszek, ptaszek.
Odpowiadaem gadko, bo naprawd nigdy nie braem, a
ona patrzya na mnie, jakbym kama. Wic w kocu dla
witego spokoju przyznaem, e tak, niech bdzie, par razy
zapaliem traw - i to j uszczliwio. Jakby na tej planecie nie
mg istnie czowiek, ktry nie jara. Debilka.
- A klej? - spytaa.

* pinch (ang.) - szczypta, uszczypnicie

Skinem gow, a ona rozpromienia si jak soneczko. W


kadym razie do chwili, gdy dodaem: I jadem cia-stolin. W
przedszkolu. To brzydko, wiem. Ale ju z tym zerwaem.
Przysigam. Marnie smakowaa z sokiem jabkowym".
Musz przyzna, e troch mnie rozczarowaa, bo nie
pogniewaa si bardziej. Moe kiedy czowiek codziennie gada
ze wirami, powoli obojtnieje. Wrcia spokojnie do pyta i
odhaczania. Kiedy przebrnlimy przez list wszystkich
znanych nauce narkotykw, usyszaem:
- A teraz porozmawiajmy o twoim yciu seksualnym.
- A moe nie - odparem, umiechajc si rwnie szeroko
jak ona.
- Czy ju... - zacza.
- Mwi serio - przerwaem jej. - Nie. To nie pani interes.
- Chc ci tylko pomc - powiedziaa, wci z umiechem.
- Ot nie - warknem. - Wkurza mnie pani. Prosz std i.
Zrobia wielkie oczy.
- Serio - powtrzyem. - Jazda std! Nic mi nie dolega.
Odpowiedziaem na te gupie pytania o narkotyki i o niczym
wicej nie bd rozmawia. Wic albo sobie pani pjdzie, albo
bdzie tu siedzie, a ja si zdrzemn.
Zatrzasna teczk i wstaa.
- Sprowadz doktora.

Wyglda na to, e tak tu postpuj, kiedy usysz nie".


Jakby lekarze byli spieszc na odsiecz kawaleri czy czym
takim. Zatem znowu zaliczyem wizyt dobrego, starego Kaca
Dupka. Tym razem zamkn drzwi i zostalimy sami.
Wyobraziem sobie, e Dobra Siostra i Szczypawa stoj pod
drzwiami, podsuchujc.
- Nie uatwiasz nam zadania - powiedzia lekarz.
- Przykro mi. W przedszkolu mwili, e si nie integruj.
- Chcemy ci pomc.
- Wie pan co, wszyscy tak mwi. Ale ja podejrzewam co
innego. Gdybycie chcieli mi pomc, wypucilibycie mnie
std. Nic mi nie jest.
- A mnie si zdaje, e wrcz przeciwnie - oznajmi Kac
Dupek.
- Nic mi nie jest. Naprawd. Mam co podpisa? Czy wtedy
mnie wypucicie?
- Niestety, ta opcja nie wchodzi w gr.
- A moi rodzice? Gdzie s? Prosz im powiedzie, eby
mnie zabrali do domu.
- Twoi rodzice zgodzili si, aby spdzi tu troch czasu.
- Nie moecie mnie tu trzyma wbrew mojej woli
-uwiadomiem mu. - Jeli pan nie wie, to wolny kraj. Ludzie
maj tu prawa. Mam prawo do swobody wypowiedzi,
posiadania broni oraz prawo do wyjcia z wariatkowa!
Jechaem na pewniaka. Przeczytaem konstytucj. W szstej
klasie. Co prawda ju sporo zapomniaem, ale no naprawd...

Kac Dupek przyglda mi si przez chwil, a potem powiedzia bardzo spokojnie:


- Jeste na oddziale psychiatrycznym, poniewa prbowae
popeni samobjstwo. Moe ci si wydaje, e czujesz si
doskonale, ale to nieprawda. Jeli nie chcesz o tym teraz
rozmawia, uszanujemy twoj decyzj. Moemy poczeka na
rozmow czterdzieci trzy dni. Chcesz mnie spyta o co
jeszcze?
Oguszy mnie tak, e byem w stanie tylko si na niego
gapi.
- Jak to czterdzieci trzy dni?! - wykrztusiem wreszcie.
- Zostae poddany programowi czterdziestu piciu dni poinformowa rzeczowo. - Jeste mniej lub bardziej przytomny
od dwch dni, liczc z dzisiejszym, a to znaczy, e zostao
jeszcze czterdzieci trzy.
- Co to za program?
- Ma okreli przyczyn twoich problemw i wspomc
rekonwalescencj - wyrecytowa tekst jak z broszury
reklamowej. - Bdziesz bra udzia w indywidualnych sesjach
terapeutycznych ze mn oraz w sesjach grupowych z innymi
pacjentami.
- Innymi pacjentami? - podchwyciem. - Jakimi znowu
pacjentami?
- Modymi ludmi. Jutro ich poznasz.
- Po co? Bdziemy razem piewa?
- Jeli zechcecie. Ale na og pacjenci siadaj w kku i
czekaj, a kto postanowi co powiedzie.
- Nie mam nic do powiedzenia.

- W takim razie pozostaj ci czterdzieci trzy dni przygldania si innym. Czy chcesz porozmawia o czym jeszcze?
- Moe o rodowisku? O wpywie efektu cieplarnianego na
lasy deszczowe Amazonii? A moe o tym, co bdzie, kiedy
stopnieje pokrywa lodowa? Wie pan, e niedwiedzie polarne
ton, bo nie maj na czym siedzie?
- Moe kiedy indziej. Mam obchd. Wstrzymamy badania
do czasu, gdy staniesz si bardziej skonny do wsppracy.
- Powodzenia! - rzuciem za nim.
Nawiasem mwic, myli si z tym samobjstwem. To
wielkie nieporozumienie. Wyjani je niedugo i tyle mnie tu
bd widzieli. A pki co moe wezm biedronk. Skoro tu
utknem, sen dobrze mi zrobi. Ciekawe, co si czuje po takim
prochu. Musz sprawdzi i opowiedzie Szczypawie. To j
najwyraniej krci.

DZIE 3
Jest nas picioro. Czubkw. To znaczy takich w moim
wieku. Jest te tum dorosych wirw, ale siedz na swoim
oddziale. My mamy wasne wariackie przedszkole. Jest jak na
wicie Dzikczynienia, kiedy wszystkie dzieci s sadzane
osobno przy niskim stoliku w kcie. Tyle e my nie dostajemy
indyczych udek, tylko ochapy, ktrych nikt nie chce. Na
przykad podroby.
Chc to powiedzie jasno: mamy tu czworo wariatw i
mnie. Poznaem ich pierwszego dnia terapii grupowej. Wpierw
nie chciaem w niej uczestniczy, ale doszedem do wniosku,
e jeli udowodni, jaki jestem niesamowicie normalny, bd
musieli mnie wypuci.
Terapia grupowa odbywa si w wietlicy, czyli duym
pomieszczeniu z kanapami, telewizorem, grami i tak dalej.
Przypuszczam, e wanie tam zbieraj si wiry, kiedy nie
zajmuj si wirowaniem.
Usiedlimy w krgu na twardych, plastikowych krzesekach. Pomaraczowych - niczym pachoki drogowe - jakby
ostrzegay przechodniw: Uwaga, rozmowy wariatw.

Wskazany objazd". Poza paskudnym wygldem te krzeseka maj jeszcze jedn wad: s bardzo niewygodne. Po
mniej wicej piciu minutach tyek mi zdrtwia i wierciem
si, eby znale jak w miar komfortow pozycj. Bez
skutku.
Kac Dupek przedstawi mnie wszystkim nastpujco:
- Suchajcie, to jest Jeff. A oni odpowiedzieli:
- Cze, Jeff.
Mieli identyczne gosy, zupenie jak zombie mamroczce:
Mmm... mzg". Nikt na mnie nie spojrza. Nie odpowiedziaem. Nie zakadaem, e zostan tu na tyle, aby si z
kim zaprzyjani.
Potem gapilimy si na siebie, tak jak wspomnia Kac
Dupek. Nikt nie wykrztusi ani sowa, a w kocu lekarz
wskaza chud dziewczyn z dugimi, jasnymi wosami,
obgryzajc paznokcie, i zacz:
- Alice, moe opowiesz Jeffowi o sobie?
- Mam na imi Alice - oznajmia. A to ci niespodzianka. Co powiniene o mnie wiedzie? Ostatni chopak mamy cigle
przychodzi do mojego pokoju noc i sobie uywa, wic raz
zaczekaam, a zanie, i poszam do jego pokoju z benzyn do
zapalniczek i zapakami. Nie zgin, za to ja troch si
poparzyam.
Podniosa rce i zobaczyem czerwone blizny na jej
przedramionach. A ona si rozemiaa. Potem zasonia twarz
dugimi wosami.

Nie wiem, czy mwia prawd. Moga si przypadkiem


poparzy. A to o kochanku matki pewnie zmylia. No, w
kadym razie nie zdziwibym si, gdyby kamaa. Przecie
takie historie s o wiele ciekawsze. Gdybym ja by takim
idiot, eby si podpali, te bym teraz ga.
Rzecz w tym, e jednak jako jej uwierzyem. Nie wiem
dlaczego. Co dziwniejsze, nie przeraao mnie to, co zrobia.
Potrafi zrozumie, czemu podpalia tego kolesia, co moe
dowodzi, e jestem tak samo porbany jak ona. Z tym e ja
bym tego nie zrobi. Moe na tym polega rnica midzy
wariatami i niewariatami?
Nie powiedziaa nic wicej, wic zajlimy si jej ssiadk.
Dziewczyna bya przeciwiestwem Alice: gruba, ruda,
kdzierzawa i pyzata. Kiedy pochwycia moje spojrzenie,
umiechna si, jakbymy si spotkali w autobusie, a nie w
szpitalu.
- Mam na imi Juliet - zaszczebiotaa jak ptaszek z kreskwki. - Jestem dziewczyn Bone'a.
Zrobia pauz, jakbym powinien wiedzie, co to za jeden ten
Bone - jaki raper, aktor czy inny celebryta - i jej pogratulowa.
Poniewa milczaem, Juliet wskazaa gow chopaka obok
mnie. Ten wbija wzrok w swoje stopy.
- To Bone - oznajmia tonem, jakby prezentowaa nowy
samochd. - Gramy razem w kapeli Seks i Przemoc Gratis. Bone to gitarzysta, ja piewam.
Bone, ubrany w biay podkoszulek, westchn i zaoy rce
na piersi. Mia mnstwo tatuay, ale nie wyglda na o wiele
starszego ode mnie. Mnie rodzice nigdy by nie po-

zwolili na dziary, wic zrobio to na mnie wraenie. Ale te


jego tatuae nie byy ciekawe. Masa poncych czaszek, goych
dziewczyn na motocyklach i tak dalej. Podejrzewam, e
ufarbowa sobie wosy, bo miay nienaturalnie ciemny odcie.
Oczy Bone'a te byy czarne. Nie potrafi skupi na niczym
wzroku. Wyglda jak posta z komiksu.
- Ktre z was to seks, a ktre przemoc? - spytaem.
- Co? - Umiech Juliet zblad.
- Seks i Przemoc Gratis - powtrzyem powoli, jakbym
mwi do maego dziecka. - Ktre jest ktrym?
Juliet zerkna na Bone'a, chyba proszc o wsparcie, ale on
ani drgn. Przesuna rk po ustach, jakby chciaa je wytrze.
Kto zacz si mia i raptem urwa.
- Eee... ale to... - zacza niepewnie. - To tylko, no wiesz,
taka nazwa.
- Ona nie jest moj dziewczyn - odezwa si nagle Bone.
Na chwil podnis gow. - Tylko jej si tak wydaje. Nie
gramy razem. Nawet jej nie znam, jasne?
Juliet zacza co mwi, ale Kac jej przerwa w p sowa.
- Moe przejdmy do nastpnej osoby - rzuci.
Ta caa sytuacja skojarzya mi si ze zwiedzaniem. Chodzi
si po jakim zabytkowym obiekcie w maych grupach z
przewodnikiem, ktry pilnuje, eby nikt na pewno nie dotkn
wiecznika sprzed omiu milionw lat czy tam czego jeszcze.
Moe przejdmy do nastpnej osoby" to nie propozycja, bo
nie mona jej odrzuci. To tylko bardziej ele-

gancka forma powiedzenia: Wynocha std. Na korytarzu


czeka kolejna banda chtna do ogldania wiecznikw".
Kac przepdzi wic nas z sypialni, z ktrej Abraham
Lincoln uwolni niewolnikw, do kuchni, gdzie piecze si
chleb jak przed dwustu laty. A tak naprawd skin tylko gow
do nastpnej osoby - dziewczyny siedzcej obok Juliet.
- Nazywam si Sadie - powiedziaa. - Jestem spod znaku
Wagi. Lubi soce, kocita i uwaam, e zanieczyszczenie
rodowiska i ludzie emanujcy z energi to dno. Aha,
usiowaam si utopi, jeden facet mnie uratowa, no i yj.
Spojrzaa mi prosto w oczy, jakby rzucaa wyzwanie. Miaa
bardzo niebieskie oczy, jak ld na biegunie pnocnym. Jej
wosy byy czarne, krtkie i najeone, a skra bardzo blada,
przez co kolor oczu wydawa si jeszcze bardziej intensywny.
Wygldaa jak zoliwy - czy raczej psotny - chochlik.
Potem mia mwi Bone, ktry mrukn tylko: Jestem
Bone" i znowu spuci gow. Miaem nadziej, e opowie co
wicej o tej swojej-nieswojej dziewczynie albo wyjani, jak to
jest by postaci z komiksu. Ale on pewnie uzna, e wyjawi
ju wystarczajco duo.
No i przysza kolej na mnie. Naprawd nie miaem ochoty
si wywntrza, ale numer z tajemniczym milczeniem
wykorzysta ju Bone. Gdybym zachowa si tak samo, wyszedbym na naladowc.

- Jestem Jeff - powiedziaem. - Wsadzili mnie tu, bo


uwaaj, e tego mi potrzeba. Ale si myl. Nie mam nic
wicej do dodania.
- A o co chodzi z tymi bandaami?
Sadie wskazaa na moje rce. Zerknem na nie. Spod
podwinitego mankietu wystawa brzeek gazy.
- Nic takiego - mruknem. - Maa ranka.
- Dobrze - powiedzia Kac Dupek. - Jeff ju was troch
pozna. A teraz chc porozmawia o prawdomwnoci.
Wtedy si wyczyem. Osunem si w ciepe, mgliste
miejsce, w ktrym wszystko jest odlege i pozbawione znaczenia, a gosy brzmi jak pomruk przelatujcych daleko
samolotw. Wiedziaem, e pozostali rozmawiaj, ale ich nie
suchaem. Nie interesowao mnie to, co maj do powiedzenia.
Prawdomwno? Bez kitu. Co za denny temat. Prawda
wygldaa tak, e nie powinienem si tu znale.
W kocu samoloty przestay lata, a do mnie dotaro, e
spotkanie si skoczyo. Wszyscy wstali. Kac podszed do
mnie.
- Nie udzielae si dzisiaj - zauway.
- Przepraszam - powiedziaem. - Mam sporo do przemylenia.
- Na przykad? Wzruszyem ramionami.
- Na przykad czy szalestwo na punkcie boysbandw si
skoczyo. Wiem, e tak mwi, ale si myl.

- Moe ci oprowadz - zaproponowa. - To jest pokj


wypoczynkowy. Moesz w nim przebywa w obecnoci kogo
z personelu. Na og dyuruj cztery osoby: dwie pielgniarki i
dwch salowych, a w nocy dwie pielgniarki i ochroniarz.
- Ochroniarz - powtrzyem. - Brzmi gronie. Ma nie
wpuszcza fanw Seksu i Przemocy Gratis?
- Podajemy tu take posiki - kontynuowa lekarz, jakby nie
sysza pytania. Wskaza dwa dugie stoy otoczone
plastikowymi krzesami. - Na pocztku dostawae jedzenie do
swojej sali, ale od dzi bdziesz przychodzi tutaj. Wszystko
przygotowywane jest w szpitalnej stowce.
- Jedna wielka szczliwa rodzina - zauwayem, kiedy
ruszylimy korytarzem do mojego pokoju.
- Sale s jednoosobowe. Chopcy po tej stronie, dziewczyny
po drugiej. Nie wolno ci nikomu skada wizyt bez dozoru
personelu. Po obu stronach korytarza znajduj si azienki.
- Ale tam moemy si spotyka bez dozoru personelu? A
moe regulamin zabrania sikania w tym samym czasie?
- Otrzymasz rozkad zaj na kady dzie. Podczas pobytu
w szpitalu masz odrabia lekcje. Zatroszczymy si o
sprowadzenie
podrcznikw
i
innych
materiaw
dydaktycznych z twojej szkoy.
- Powiadomicie szko, e mnie tu zamknlicie? - Ju sobie
wyobraaem, jak dyrektor Matthews ogasza to rano. Dzi na
obiad podajemy spaghetti z klopsikami, prba

cheerleaderek odbdzie si w sali gimnastycznej na drugiej


przerwie, a Jeff siedzi w wariatkowie".
- Dyrekcja dowie si tylko, e wyjechae na jaki czas. To
wszystko.
- wietnie. Chocia mylaem, e wanie znalazem
wietny sposb na wykrcenie si od testu z matematyki.
- Jak ju wspomniaem - podj Kac - masz bra udzia w
sesjach grupowych, a take indywidualnych, ze mn.
- Te z dozorem personelu? No bo jakby chcia mnie pan
jako niefajnie dotyka albo co...
Kac wsta i poda mi kartk.
- To rozkad zaj na dzisiaj. Teraz masz czas wolny. Proponuj, eby powici go na poznanie obecnych tu osb.
- Ju lec - zapewniem go, skadajc wistek, na ktry
nawet nie spojrzaem. - wietna ekipa.
- Daj im szans. Mog ci zaskoczy.
- Ale ja wierz! Wie pan, jak panu nie wyjdzie z leczeniem,
moe pan sprbowa w Disneylandzie. W oprowadzaniu
wycieczek pan wymiata.
- Zobaczymy si na poudniowej sesji - odpowiedzia, nawet
nie mrugnwszy. - Mj gabinet znajduje si na kocu drugiego
korytarza za pokojem wypoczynkowym. Pielgniarka ci tam
przyprowadzi.
Wyszed, a ja spojrzaem w kocu na kartk. Moja sesja
terapeutyczna zostaa wyznaczona na wp do czwartej.
Sprawdziem godzin na zegarze ciennym. Dochodzio wp
do pierwszej, co znaczyo, e musz jako zabi trzy godziny
do czasu, gdy mistrz sztuk magicznych

Kac Dupek sprbuje otworzy mi gow i zobaczy, co w


niej mam. Trzy godziny wypenione nicnierobieniem.
- O pierwszej mam terapi zajciow.
Obok mnie staa Sadie. Pokazaa mi swoj kartk.
- Mog zrobi tacie portfel. Zawsze o nim marzy.
- A tak liczyem na zajcia z ucznictwa - powiedziaem. - A
tu tylko podchody i zdobywanie flagi.
Parskna miechem.
- Witaj na Obozie Czubkw, gdzie uczestnicy maj wira, a
instruktorzy w y m a g a j , eby bra prochy.
- No, akurat ten uczestnik dugo tu nie pouczestniczy mruknem, zgniatajc w doni moj kartk.
- Jak to? Masz jaki plan?
- Jasne. - Rzuciem kulk papieru do kosza. - Bardzo prosty.
Nie jestem wariatem.
Sadie znowu parskna miechem.
- Jasne. Jak my wszyscy.
- Mwi serio.
- Ja te. Mylisz, e jestem wariatk?
- W kocu za co tu trafia, nie? Skina gow.
- Tak samo jak ty. Uwaasz, e tylko co do ciebie si
pomylili?
Spojrzaem jej w oczy. Mwia cakiem serio. Potem sobie
przypomniaem, jak powiedziaa, e chciaa si utopi. To
jasne, e jej odbio. Mam si jeszcze uera z jej wirem?
- Musz i do azienki - mruknem. - To na razie.

DZIE 4
Oto podstawowe fakty. Nazywam si Jeff. Mam trzynastoletni siostr Amand i rodzicw, ktrzy nadal ze sob
wytrzymuj. Caa nasza czwrka mieszka w przelicznym
domku w przelicznej okolicy w przelicznym miecie
podobnym do milionw innych miast. Rodzice nigdy nas nie
bili, nie molestowa mnie aden ksidz, koledzy w szkole nie
dokuczali jako szczeglnie. Nie sucham death metalu, nie
mam obsesji na punkcie brutalnych gier wideo i nie odcinam
dla zabawy gw maym zwierztkom.
Mniej wicej to powiedziaem Kacowi na dzisiejszej sesji czyli o wiele wicej ni wczoraj, kiedy siedziaem w milczeniu,
a pozwoli mi odej. Ale dzi zacz stuka owkiem w
notes, przeszywajc mnie spojrzeniem. Najwyraniej w ten
sposb lekarze zmuszaj pacjentw do reakcji. To dziaa. Im
duej si na mnie gapi, tym bardziej chciaem zacz mwi,
byle tylko przesta stuka.
Ale nie miaem ochoty opowiada o sobie, wic obgadaem
wszystkich z grupy. Byo to ju po naszym drugim

spotkaniu, na ktrym okazao si, e Alice gryzie kosmyki


wosw, Juliet nadal kocha Bone'a, a Bone swoje buty.
Wiekopomne fakty.
- To nie miejsce dla mnie - powiadomiem Kaca na
wypadek, gdyby sam dotd tego nie odkry. - Ci ludzie maj
niele narbane w gowach. Nie powinienem przebywa w ich
towarzystwie. Jeszcze si zara.
Przez chwil nie komentowa, tylko stuka - puk, puk, puk a w kocu mu powiedziaem, e jak nie przestanie, wezm ten
owek i wbij go sobie w krta. Wtedy schowa go do
kieszeni.
- Dlaczego uwaasz, e tu nie pasujesz? - spyta.
- A dlaczego pan uwaa, e pasuj? - odpaliem.
Znowu nie odpowiedzia, tylko na mnie patrzy. Niesamowite, ten facet potrafi strasznie dugo wytrzyma bez
mrugania. Ja te tak prbowaem, ale od razu mi wyschy
spojwki. W kocu zapytaem:
- Pan jest prawdziwym doktorem? Znaczy po studiach i tak
dalej?
- Jestem psychiatr.
- Czyli nie jest pan prawdziwym lekarzem.
- Psychiatra to take doktor medycyny. W odrnieniu od
psychologa.
- Czyli uwaa pan, e jest lepszy od psychologa. To niezbyt
mio. Oni pewnie te si bardzo staraj.
- To dwa rne zawody.
- Gdzie pan studiowa? W prawdziwej uczelni czy takiej na
Karaibach? - Syszaem, e ludzie, ktrzy nie do-

stali si na studia medyczne, wyjedaj na Karaiby, gdzie


najwyraniej wystarczy przez cztery lata pi drinki z parasolk
i siedzie na play, eby dosta dyplom.
- Studia koczyem na uniwersytecie w Chicago, a doktorat
zrobiem w Toronto.
- Kanada. Wic jednak musia pan wyjecha za granic. Pokrciem gow, jakby bardzo mnie rozczarowa. - Przykro
mi, ale nie budzi pan we mnie zaufania. Potrzebuj opinii
innego specjalisty.
- Od dziesiciu lat pracuj z modymi ludmi - oznajmi Kac
Dupek. - Zapewniam ci, e mam wystarczajce kwalifikacje,
eby ci pomc.
- Od dziesiciu? - Troch si zdziwiem. Nie sdziem, e
jest a tak stary. - Poszed pan na studia w wieku dziewiciu
lat? Czy przez prac rozumie pan jakie wakacyjne praktyki
czy co w tym stylu?
Mylaem, e powie mi, ile ma lat, ale znowu zacz si
gapi. Rozejrzaem si po jego gabinecie, omijajc go
wzrokiem. Oprcz biurka w pomieszczeniu staa sofa. Byy te
dwa krzesa, siedziaem na jednym z nich. Nie plastikowe jak
te w wietlicy, tylko z tapicerk z prawdziwej skry, ktra nie
odgniata czowiekowi tyka. Pod cian staa biblioteczka z
ksikami wygldajcymi na nudne i doniczk z rowo
kwitncym kwiatkiem. Wisia obraz. Przedstawia
czarno-biaego psa z martwym ptaszkiem w pysku.
W oknie nie byo szyby ze zbrojonego szka. Pewnie nie
istnieje niebezpieczestwo, e psychiatra zechce si z nie-

go rzuci. Zastanowiem si, czy nie sprbowa wyskoczy,


ale bylimy na trzecim pitrze i pewnie najwyej zamabym
nog. Dalej tkwibym w domu wariatw i w dodatku w gipsie,
a to ju moim zdaniem lekka przesada.
- Nie pasuj do nich - oznajmiem, gdy znudzio mnie
podziwianie mebli.
- Czyli do kogo? - spyta, jakby ju zapomnia, o czym
rozmawialimy.
- Do nich. - Machnem rkami. - Do reszty grupy. No
naprawd. Przecie to wiry.
- Czemu tak mwisz?
- Jedna usiowaa upiec faceta - zaczem, odliczajc na
palcach. - Druga kocha si w chopaku, ktry jej nie dostrzega i
chyba nawet nie wie, gdzie si znalaz. Nastpna bez powodu
rzucia si do jeziora.
- I uwaasz, e si od nich rnisz?
- No pewnie. Pan tak nie uwaa?
- Opowiedz mi o swojej rodzinie.
Jak ju wspomniaem, rodzin mam cakiem normaln.
Wiadomo, czasami si o co kcimy, ale na og si
dogadujemy. Jestemy tak nudni, e kusio mnie, by co zega,
na przykad e matka zamyka siostr i mnie w piwnicy, bo nie
smakuje nam to, co ugotowaa, albo e ojciec mnie cinie,
ebym by we wszystkim najlepszy. Ale tak naprawd tata
powtarza, e on te nie mia dobrych stopni z matmy i e pitka
z angielskiego rekompensuje trj z trygonometrii. A mama
zwykle kupuje obiad na wynos w Chiskim Smoku albo
Meksykaskiej Gospodzie, bo

kiedy usiuje sama co przyrzdzi, od razu w kuchni wybucha poar.


- Jest wietna - oznajmiem. - Niesamowicie i totalnie.
- To dlaczego chciae si zabi?
Facet zaczyna mi dziaa na nerwy swoim uporem.
Zrobiem dug pauz, eby pomyla, e si gboko zastanawiam. Potem westchnem.
- No dobrze. To ju powiem.
Kac wyprostowa si nieco. Znowu wyj owek i unis go
nad notesem, jakby chcia zapisa kade sowo historycznego
przemwienia.
- Zrobiem to, bo... - zawahaem si i lekko zamrugaem,
jakbym mia lada chwila wybuchn paczem. - Bo... bo nie
mog y na tym samym wiecie co Paris Hilton.
Mylaem, e doktor na mnie nawrzeszczy, ale tylko co
zanotowa. Po chwili podnis gow.
- Nie wydaje mi si, eby panna Hilton bya odpowiedzialna
za twoje kopoty. Oczywicie moe irytowa, ale o ile mi
wiadomo, nie spowodowaa niczyjej mierci. Wic moe po
prostu wyjawisz mi prawdziw przyczyn?
- Nie ma adnej przyczyny - oznajmiem. Zacz mnie
wkurza, bo chyba mnie nie sucha. - Zrobiem to i ju. Jestem
nastolatkiem. Z nudw mi odbija. Teraz ju zmdrzaem i chc
do domu.
Kac spojrza na zegarek i oznajmi, e na dzi skoczylimy.
Chciaem jak najszybciej spada, wic kiedy doda, e
przestan mi podawa jeden lek i e mog si dzi czu

troch rozkojarzony, tylko skinem gow i wyszedem, nie


dopytujc o szczegy.
Rzeczywicie, kiedy Goody przyniosa kubeczek peen
miesznych proszkw, nie znalazem wrd nich jednej
niebieskiej piguki, ktr wczeniej dostawaem. Przez par
godzin czuem si dobrze. Potem ogarno mnie lekkie
zmczenie, a nastpnie poczuem si, jakby kto mnie kopn w
gow. Par tysicy razy.
Gupio si przekona, e twj stan zaley od jednej maej
piguki, ktra wyglda jak tic tac i zawiera jak dziwn
kombinacj substancji, za spraw ktrych mylisz, e przeywasz przygod ycia, cho tak naprawd stoisz goy na
rodku szkolnej stowki, a wszyscy robi ci zdjcia. To taka
przenonia. Chyba.

DZIE 5
W rodku nocy obudzio mnie ohydne uczucie. Miaem zy
sen, jeden z tych, ktre cign si w nieskoczono, cho
waciwie nic si w nich nie dzieje. Biegem przez wielki dom.
Kto mnie ciga. Uciekaem po schodach i przez labirynt
korytarzy, szukajc wyjcia. Cay czas ten kto by na tyle
blisko, e syszaem jego oddech.
W domu nie byo pokojw. adnych kryjwek. Mogem
tylko biec. W kocu dotarem do jakich drzwi. Ten kto, kto
mnie ciga - chyba jaki stwr - wspina si w lad za mn po
schodach, chroboczc pazurami. Dysza coraz goniej, a ja
nade wszystko pragnem uciec, zanim odkryj, kim lub czym
on jest. Obracaem gak, ale zamek nie ustpowa.
W kocu rozlego si szczknicie i drzwi stany otworem.
Wybiegem przez nie, ale nie trafiem do adnego pomieszczenia. Otaczaa mnie czer. Runem w otcha, jakby
podoga si rozpyna. Spadaem tak szybko, e nie mogem
nawet krzykn. Tonem w czerni, czujc przeraliwy chd, a
wiatr wy mi w uszach.

Potem si obudziem i spojrzaem w twarz diaba wyszczerzonego w umiechu i gapicego si na mnie z sufitu.
Usiowaem znowu zasn, ale chaotyczne myli nie daway
mi spokoju. Przez gow przeleway mi si strumienie sw,
jakbym mia w niej tysic rnych kanaw telewizyjnych.
Leaem tak przez jaki czas, a w kocu doszedem do
wniosku, e jeli czego nie zrobi, oszalej. Wstaem wic i
poszedem do pokoju wypoczynkowego. Jedna z pielgniarek
z nocnej zmiany, chyba nazywa si siostra Ksiyc (no dobra,
pewnie nie, nie znam jej nazwiska), siedziaa przy biurku
zwrconym w stron korytarza. Rozwizywaa krzywk.
- Potrzebujesz czego? - rzucia z rozdranieniem. Chyba
si wcieka, bo przeszkodziem jej we wpisywaniu hasa
trzydzieci dwa pionowo.
Pokrciem gow.
- Chc tylko posiedzie.
Wskazaa mi gow kanap. Pocztkowo nie zauwayem
skulonej Sadie, ktra ogldaa telewizj z wyczonym
dwikiem. Odblask ekranu migota na jej twarzy. No
naprawd, chyba j pogio.
Na mj widok poklepaa miejsce obok siebie.
- Siadaj - zaproponowaa. Posuchaem, bo nie chciao mi
si wraca.
Sadie ogldaa jaki czarno-biay film. Na ekranie mczyzna i kobieta stali w starowieckim salonie. Kobieta si
denerwowaa, a mczyzna unika jej wzroku.

- Jak moesz mnie zostawia, Reginaldzie? - odezwaa si


Sadie smutnym gosikiem.
Spojrzaem na ni z zaskoczeniem. Patrzya w ekran.
- Mwiem ci, Daphne, e wyjedam do Peru, eby
odnale zaginione miasto Quezelacutan - dodaa, zmieniajc
nagle gos na niski i gniewny.
Wymylaa dialogi.
Spojrzaem na ekran. Bohaterka gwatownie chwycia
mczyzn za rk.
- Zabierz mnie z sob! - rzucia Sadie i zakaa. Mimo woli
si rozemiaem.
- ! - sykna Sadie. - To dramat. Nie wolno si mia.
- Przepraszam.
- Bdziesz Reginaldem.
- Nie, dziki. To twoja zabawa.
- Nie bd winia. Daj si namwi.
Nie miaem ochoty si kci, wic si poddaem. Na
ekranie aktor usiowa wyrwa si kobiecie.
- Nie mog ci zabra do Peru - powiedziaem szybko,
gorczkowo mylc, co dalej. - Na odzi brakuje miejsc.
- Przecie jestem drobna - odpara Sadie. - I nie jem duo.
Widzisz, jaka jestem chuda?
- Nie, Daphne - oznajmiem. - Peru to nie miejsce dla
kobiety, nawet chudej. Dostaniesz malarii i umrzesz.
- Ale ja mwi po peruwiasku! - zawoaa Sadie.
-Nauczyam si na pensji panny Piffingham.
Reginald si oywi.

- Dlaczego wczeniej mi nie powiedziaa? - spytaem.


- Nie wiesz o mnie wielu rzeczy, Reginaldzie - odpara
Sadie, a kobieta z filmu pucia mczyzn i wzia si pod
boki.
Zacza si przerwa na reklamy. Sadie spojrzaa na mnie z
umiechem. Pokrciem gow.
- Ale z ciebie wir - powiedziaem.
- Niele, co? Lubi to. Przewanie wymylam fajniejsze
historie ni te w filmach. Tak myl. Nigdy nie wczam
dwiku. - Znowu spojrzaa na telewizor. - Nie moesz spa,
tak?
Pokiwaem gow.
- Czuj si, jakby w mojej gowie mieszkay ze dwadziecia
trzy osoby.
- Tylko dwadziecia trzy? Ty farciarzu. - Sadie zerkna na
siostr Ksiyc i pochylia si do mnie. - Odstawili ci Lek Na
Cae Zo - dodaa szeptem.
- C o?
- Lek Na Cae Zo. Zaczli ci go dawa od razu po przyjciu,
eby nie zewirowa i nie zrobi sobie krzywdy. Jak ju si
upewnili, e nic ci nie grozi, wycofali go. Grzeczny z ciebie
chopiec. Ja jechaam na nim cay tydzie.
- Wolabym go dalej bra. Zrobio si do bani.
- Na tym etapie chc, eby sobie przypomnia, dlaczego to
zrobie - wyjania Sadie. Zerkna na moje przeguby. - Udao
im si?

Nie zdawaem sobie sprawy, e podcignem rkaw


piamy i pocieraem banda opasujcy mi rk. Znieruchomiaem i zasoniem go.
- To minie - powiedziaa Sadie, odwracajc si do
telewizora. - To, co si dzieje w twojej gowie. Stopniowo.
W milczeniu gapiem si w ekran.
- A ty pamitasz? - spytaem po chwili. Skina gow.
- Chciaam odpyn - odezwaa si sennie. - Wydawao mi
si, e zdoam oddycha pod wod. Jak syrenka.
- Ale serio chciaa umrze? Rozemiaa si.
- Moe tak, moe nie. Kto wie. A potem tamten skoczy i
mnie uratowa. - Spojrzaa na mnie. Miaa bardzo bkitne
oczy. - Kto uratowa ciebie?
Wzruszyem ramionami.
- Chyba sanitariusze. Pokrcia gow.
- Nie, oni tylko zrobili, co do nich naleao. Kto uratowa ci
wczeniej? Kto po nich zadzwoni?
- Rodzice.
- Wic to oni ci uratowali.
O tym nie pomylaem. Miaa racj. Ale czy naprawd mnie
uratowali? Moe mi tylko przeszkodzili?
- To jak, powiesz, czemu to zrobie? - spytaa Sadie.
Wzruszyem ramionami. Przed chwil fajnie si bawilimy,
ale nie byem w nastroju do zwierze. Zwaszcza e nie miaem
wiele do powiedzenia.

- W porzdku - stwierdzia. - Nie musisz mi mwi.


Poogldajmy telewizj.
I tak zrobilimy. Nadal nie wczylimy dwiku. Sami te
milczelimy. Po chwili ogarno mnie wielkie zmczenie.
Poegnaem si i wrciem do siebie.
Ale cigle mylaem o Sadie i o tym, e chciaa si utopi.
Oto, do czego doszedem: jak to jest, e kto ratuje samobjc,
a potem ma do niego pretensje za zepsuty dzie? Cigle czuj,
e ludzie chc, bym ich za co przeprosi. Ale nie mam za co, to
oni spaprali spraw. Nie ja.
Nie prosiem, eby mnie ratowa.

DZIE 6
W sidmej klasie w ramach zaj z WOS-u
korespondowaem z pewn dziewczyn. Chodzio o to,
ebymy poznali ludzi z rnych stron wiata i zrozumieli, e
nikt z nas nie planuje zamachw bombowych lub e zostanie
prezydentem. Ta dziewczyna pochodzia z plemienia Masajw
w Kenii. Nie podejrzewaem, e w ogle maj tam poczt.
Napisaem, e lubi jazd na deskorolce, malowanie i kawaki
Thieving Magpies i Fun While It Lasted. Ona odpowiedziaa,
e mieszka w glinianej chacie, hoduje krowy i pije ich krew z
mlekiem, a co niedziel chodzi z rodzin do wioski oddalonej o
pitnacie mil, eby pooglda u kogo Buffy, postrach
wampirw i Ostry dyur. W ten sposb nauczya si
angielskiego.
Wysaa mi swoje zdjcie, na ktrym bya caa wysmarowana czerwon glink i spytaa, czy wszyscy Amerykanie
maj baseny i jasne wosy. Pamitam, e strasznie mi si
spodobay znaczki na kopercie i e zaczem zmyla rne
rzeczy na swj temat, bo ona wydaa mi si taka interesujca, a
ja byem nudny. Napisaem, e mj ojciec jest

synnym podrnikiem i cigle ogldamy sztuki na Broadwayu, bo matka w nich gra. Korespondowalimy przez prawie
cay rok szkolny. Ju nie pamitam, ktre pierwsze zamilko.
Pewnie ja. Skoczyy mi si kamstwa.
Dzi mylaem o tym przez cae spotkanie z Kacem. Mczy
mnie, ebym mu o sobie opowiada, wic nazmylaem.
Uznaem, e to nieza zabawa. Gra w kamstwa.
- Jeste tu prawie tydzie - zacz. - Jakie masz wraenia?
- Bardzo mi si tu podoba. Naprawd.
Kac poprawi okulary. Robi to zawsze, kiedy si zdenerwuje
albo oywi.
- Tak?
Pokiwaem gow.
- Zdecydowanie. Czterogwiazdkowy lokal. Dabym pi,
ale woda w basenie troch za zimna i za dugo czekaem, a mi
przynios kanapki do pokoju. Nie narzekam, tylko informuj.
Kac odoy notes.
- Jeff. To si nie uda, jeli nie zaczniesz ze mn rozmawia.
- Przecie rozmawiam. Widzi pan, poruszam ustami.
Wydobywaj si z nich dwiki. Nazywamy to mwieniem.
- Jeste inteligentnym chopakiem. Szkoda, e nie potrafisz
spoytkowa tej inteligencji we wasnej sprawie.
Wiedziaem, do czego zmierza. Wykorzystywa psychologiczn sztuczk - chcia mnie sprowokowa do dziaa-

nia, sugerujc, e czego nie zrobi. aosne. Nie do wiary,


e prbowa mnie na to nabra. Dlatego postanowiem i na
cao.
- Ma pan racj - owiadczyem, starajc si, eby to
zabrzmiao bardzo serio. Okazao si to bardzo trudne. -To
pewnie dlatego, e si boj.
Kac znowu wzi notatnik i sign po okulary. Wiedziaem,
co myli: Zanosi si na przeom".
- Czego si boisz? - spyta.
Westchnem ciko, jakbym z najwikszym trudem
zdobywa si na wyznania.
- Wszystkiego - wymamrotaem. - Boj si wszystkiego.
No, to go naprawd ruszyo. Notowa, a furczao, i kiwa
gow jak te pieski w samochodach.
- A czego si boisz najbardziej?
- Chyba samotnoci. Tego, e nikt mnie nie rozumie. Kac
podnis gow.
- Mylisz, e nikt ci nie rozumie?
- Ludziom wydaje si, e mnie rozumiej, ale nie maj racji.
Tutaj ukrywa si kto zupenie inny, ale nikt tego nie dostrzega.
- Dotknem piersi i znowu westchnem.
Ta jego mina! Bezcenna. Szkoda, e nie zrobiem zdjcia.
Normalnie wszystko kupi. Nie wiedzia, e odgrywam scen z
filmu. Cho, szczerze mwic, dodaem co od siebie. Nie
zernem ywcem caego Problemu z Nicole.
- A kogo masz w sobie? - spyta Kac.

Odczekaem chwil. Budowaem nastrj wielkiej tajemnicy, ktr zdradz tylko jemu. Nachyliem si i szepnem:
- Baletnic.
- Przepraszam, kogo?
- Baletnic - powtrzyem troch goniej. - Mam w sobie
baletnic.
Kac wyprostowa si i spojrza na mnie dziwnie.
- Widzi pan - zaczem gorczkowo - kiedy miaem pi
albo sze lat, rodzice zabrali mnie na Dziadka do orzechw. W
yciu nie widziaem czego tak piknego. -Zamknem oczy,
jakbym wspomina. Nawet lekko si umiechnem. - Ta pani,
co taczya parti Wieszczki Cukrowej, miaa przeliczny
kostium. Nie mogem oderwa oczu. Chciaem by ni. Otworzyem oczy. - Pniej wyznaem to rodzicom. miali si,
ale ja przecie mwiem serio. Naprawd chciaem, i nadal
chc, ni by.
Jeszcze bardziej pochyliem si do doktora.
- Ona jest we mnie uwiziona - szepnem cicho, jakbym si
ba, e wrka mnie usyszy i si wcieknie. -I chce si
uwolni.
Kochany stary Kac stukn owkiem o notes.
- Twierdzisz, e zrobie sobie krzywd, bo chcesz by
baletnic? Dobrze zrozumiaem?
- Tak. To wszystko przez ni. Ona mnie do tego zmusia.
Optaa mnie Wieszczka Cukrowa. - Dla lepszego efektu
zaczem nuci dziwn melodi, troch przypominajc

Taniec Wieszczki Cukrowej. Bo naprawd widziaem


Dziadka do orzechw. Jak wszyscy, nie?
Kac przez dug chwil milcza. A kiedy ju si odezwa,
usyszaem w jego gosie, e walczy ze zdenerwowaniem.
- Mylisz, e jestem gupi? Pokrciem gow.
- Nie. Pan nie moe by gupi. Studiowa pan w Kanadzie.
Podobno maj tam o wiele wyszy poziom nauczania. A co,
czuje si pan gupi?
- S na tym oddziale osoby, ktre bardzo chc si poczu
lepiej - powiedzia, ignorujc moje pytanie. - Jestem tu, eby
im pomc. Nie po to, by wysuchiwa bzdur, ktre pleciesz, bo
nie chcesz sam przed sob przyzna, e masz problem.
Udaem zdumienie.
- Jak to? Przecie wanie wszystko powiedziaem. Optaa
mnie Wieszczka Cukrowa. Chciaa mnie zabi! Musi pan co
zrobi. Moe egzorcyzmy? Albo wieszczyzmy.
- Marnujesz mj czas. Na dzi skoczylimy - oznajmi Kac.
- A jeli znowu bdzie chciaa mnie skrzywdzi? zatroskaem si. - Albo kae mi skrzywdzi kogo innego?
Mgbym zacz krci piruety po caej wietlicy i nie wiem,
jak by si to skoczyo. Mogoby doj do wrkowej masakry.
- Skoczye?
- To zaley - odparem normalnym tonem. - Dojrza pan,
eby mnie odesa do domu?

- Spdzisz tu czterdzieci pi dni. Moesz je zmarnowa,


jeli chcesz, ale nie wyjdziesz przed ich upywem.
Teraz mnie wkurzy na serio.
- Mylaem, e marnuj p a s k i czas - warknem.
- Bo marnujesz. Marnujesz te wasny, a take zajmujesz
miejsce jakiej osoby, ktra chce pomocy. Przemyl swoje
postpowanie. Do zobaczenia jutro.
Spuci wzrok na znak, e mam odej, wic odszedem. I to
z zadowoleniem. Nie do wiary, e robi mi wyrzuty, e
zabieram jego czas, skoro trzyma mnie tu wbrew mojej woli.
Wystarczyoby przyzna, e jestem normalny, i wypisa mnie
ze szpitala. Jeli jaki wir potrzebuje miejsca, to z najwiksz
radoci mu je odstpi. Mam serdecznie do ludzi
uwaajcych, e wywiadczaj mi wielk ask.

DZIE 7
Tego ranka zszedem do wietlicy i zastaem Sadie nad
kartk papieru. Wyjania, e pisze do przyjaciki.
- Nie masz najlepszego przyjaciela? - spytaa. - No wiesz,
takiego, ktremu si zwierzasz?
- Waciwie to nie - odpowiedziaem. - Nie znam si na
przyjani.
Spojrzaa na mnie dziwnie. Potem zerkna za zegar.
- Musz lecie do Katzrupusa - oznajmia, zabierajc kartk.
- Zobaczymy si jeszcze?
- Jasne. Bd odrabia lekcje. Zamknicie u czubkw nie
zwalnia z obowizku wykucia cyklu rozwojowego ab.
Znowu nakamaem. Nie w sprawie pracy domowej, tylko
przyjaci. Mam przyjacik. Nazywa si Allie. Ale nie
chciaem o niej gada.
Tak, wiem. To dziwne, eby najlepsz przyjacik chopaka bya dziewczyna, ale nic na to nie poradz.
Poznaem Allie w sidmej klasie na WOS-ie, kiedy przyprowadzia j sekretarka dyrektora, pani Pennyfall. Allie
patrzya takim wzrokiem, jakby chciaa podpali szko. Je-

dyna wolna awka znajdowaa si koo mojej, wic musiaa


tam usi. Ca lekcj spdzia ze spuszczon gow, bazgrzc
na okadce zeszytu. Usiowaem podejrze, co rysuje, ale nie
chciaem, aby pomylaa, e jestem ni zainteresowany.
W kocu troch przesuna zeszyt i zobaczyem, e ca
jego okadk pokrya nietoperzykami. Wyglday, jakby si
wyroiy ze rodka wielk spiraln chmur. Nie mogem
oderwa od nich oczu i Allie to zauwaya. Zasonia zeszyt
podrcznikiem.
Po zajciach podszedem i powiedziaem, e wietnie jej
wyszy te nietoperze.
- Nie potrzebuj przyjaci, jasne? - warkna. - I tak mam
do problemw.
- Jak chcesz - ja na to. - Ale kto powinien ci oprowadzi.
Inaczej popenisz nieodwracalny bd i zaczniesz gada z
niewaciwymi ludmi, a wtedy cae twoje ycie towarzyskie
legnie w gruzach.
Patrzya na mnie przez chwil, a potem parskna miechem. I tak si to zaczo. Razem zjedlimy obiad, a nastpnego dnia znowu usiada obok mnie na WOS-ie. Okazao si,
e mamy troch wsplnych zainteresowa - filmy SF, kolejki
grskie i inne - wic zaprosiem j na ogldanie Bliskich
spotka trzeciego stopnia, ktre s najlepszym filmie na
wiecie, o wiele lepszym od Gwiezdnych wojen, niech sobie
inni mwi, co chc. Przysza i tak zostalimy przyjacimi.

Jej rodzice si rozeszli. Mama przeprowadzia si z ni do


naszego miasta, bo znajdowao si wystarczajco daleko od
dawnego ycia, ale nie na tyle, eby crka nie moga si
spotka z ojcem, gdyby zechciaa. Jednak ona nie chciaa, bo
cholernie si wkurzya na to, e zdradzi matk. Std ten
rozwd. Mama Allie odkrya, e m sypia z jej przyjacik, i
do kiepsko na to zareagowaa.
Allie widuje si z ojcem tylko wtedy, kiedy musi, na
przykad w wito Dzikczynienia. Albo czasami w lecie, jak
przypomina mu si, e ma crk i zmusza j do wsplnego
wyjazdu na wakacje ze sob i swoj now on. Nowa
nieustannie podlizuje si Allie, czym j wkurza. Ma na imi
Kati - bez e" na kocu - i cigle powtarza: Uwaaj mnie za
swoj starsz siostr". Allie ma ochot puci pawia, jak to
syszy.
Jak wspomniaem, niektrych dziwi, e przyjani si z
dziewczyn. Czasami sam si dziwi. Ludzie na og uwaaj
nas za par i pewnie moglibymy ni zosta, ale to by ju byo
jak z filmu dla nastolatkw. Chopak i dziewczyna si
przyjani, s nierozczni, nagle spogldaj sobie w oczy i bach! - uwiadamiaj sobie, e przez cay ten czas czya ich
mio. Wszyscy si ciesz i id na imprez.
Allie i ja te poszlimy raz na imprez - tak szkoln, w
smej klasie na wiosn - tylko po to, eby sprawdzi, co tak
krci ludzi. Nasze matki zrobiy z tego wielkie halo, wystroiy
nas, robiy zdjcia i tak dalej. Jedno z tych zdj nadal wisi u
nas w salonie oprawione w ram-

k. Kiedy Allie do nas przychodzi, na jego widok zawsze


mwi:
- Mam wosy, jakby piorun w szczypior strzeli. Moe by
to zdj?
Ale chyba tak naprawd si cieszy, e ono tam wisi.
Najlepsze jest to, e mog z ni rozmawia waciwie o
wszystkim. Chciabym jej powiedzie, jak si czuj w tej
chwili, e nie znosz tego szpitala, tych ludzi i ich dziwnych
problemw. Wiem, e by si umiaa.
Moe mgbym napisa list, jak Sadie, ale to nie to samo.
Chc opowiedzie Allie osobicie, jak tu jest.
Nadal o niej mylaem, kiedy wrcia Sadie. Niesamowite,
e godzina upyna mi tak szybko.
- Jak poszo? - spytaem.
- Wiesz, e nie wolno nam rozmawia o sesjach. Serio,
moe mnie to sporo kosztowa. Chcesz za to odpowiada?
- Zaryzykuj.
Trzepna mnie po ramieniu.
- Dziki za tak trosk. Rozmawialimy o moim tacie.
- To znaczy? Westchna.
- No wiesz, o tym, e moim zdaniem mnie nie kocha i e
prawdopodobnie chciaam zwrci na siebie jego uwag.
- A chciaa?
Spojrzaa na swoje paznokcie, ogryzione niemal do zera.

- Gdyby tak byo, mogam troch lepiej wszystko zaplanowa, zwaywszy, e ojciec w tamtym czasie pojecha na
drugi koniec wiata wykada o architekturze redniowiecza.
Jak si dowiedzia, e przeyj, zwleka jeszcze tydzie z
powrotem, bo chcia zwiedzi najpierw pewien zamek w
Hiszpanii.
Nie chciao mi si wierzy. Ojciec wykadowca architektury? Brzmiao to jak te historie, ktre sam zmylam. Ale
nie wiedziaem, czy Sadie lubi kama. Z wariatami nigdy nie
wiadomo.
- Naprawd mylisz, e ci nie kocha? - spytaem.
Wzruszya ramionami.
- A po czym si to poznaje?
Kiedy nie odpowiedziaem, spojrzaa mi w oczy.
- Pytam serio. Po czym?
Przez jaki czas si zastanawiaem.
- Pewnie zakadasz, e kocha, dopki ci nie wyprowadzi z
bdu.
Pokrcia gow.
- Potrzebna mi wiksza pewno.
- Moe po prostu spytaj?
- Skoro musisz o to pyta, to odpowied pewnie brzmi
nie". Mylisz, e rodzice ci kochaj?
Skinem gow.
- Aha. Moe s troch skrzywieni, ale mnie kochaj.
- Powiedzieli ci to?
- Czasami mwi. Mama czciej ni tata, ale to chyba
norma.

Sadie dugo na mnie patrzya.


- Masz farta - mrukna w kocu.
Od tej pory nie mogem przesta o tym myle. Naprawd
mam farta? e nie umarem? e w porwnaniu z ludmi,
ktrych tu poznaem, yje mi si cakiem niele? Moe i tak,
ale nie czuj si szczliwy. Przede wszystkim utknem w tej
dziurze. A poza tym czy musz chodzi cay ucieszony, bo nie
wiedzie mi si a tak beznadziejnie jak pozostaym? Nie mona
si porwnywa z innymi. To po prostu bez sensu. ycie, ktre
mnie wydaje si idealne - albo przyzwoite - dla kogo innego
okae si nie do zniesienia.
Boe, zaczynam tu wariowa. Mwi jak Kac Dupek.
Zastanawiam si, jak by zareagowa, gdybym opowiedzia mu
o Allie. Pewnie by spyta, czy j kocham.

DZIE 8
Koczy si mj pierwszy tydzie w Klubie pod Prochami.
Zamiast imprezy czekaa mnie inna niespodzianka: mama i tata
przyszli w odwiedziny. A moe przyszli, bo kto im kaza. W
kadym razie kiedy wszedem do gabinetu Kaca nastawiony na
kolejn sesj babrania w moim mzgu i ich zobaczyem,
pomylaem, e mam zwidy albo e wbiem si na terapi ludzi
podobnych do moich rodzicw. Ale to byli oni. Siedzieli na
kanapie.
Na mj widok mama wstaa. Zrobia par krokw, po czym
przystana. Moe Kac zakaza jej gwatownych ruchw, eby
mnie nie sposzy czy co, bo spojrzaa na niego, a potem na
mnie. W kocu wykrztusia tylko: Cze, Jeff" i usiada obok
ojca.
Bez sowa zajem miejsce na duym krzele naprzeciwko
kanapy. Szczerze, co mona powiedzie rodzicom, po tym jak
ostatnio widzieli ci na wp martwego i musieli wezwa
pogotowie? Po czym takim nie mona gadko przej do
pogawdek typu co tam w szkole?" Nie ebymy w ogle si
sobie zwierzali. Uciski to nie nasz styl.

- Jeff, czy chciaby co przekaza rodzicom? - spyta Kac,


przerywajc cisz, ktra trwaa mniej wicej ze sto lat.
Czy w ogle chciaem im co powiedzie? Owszem, tak.
Przede wszystkim spyta: dlaczego nie pozwolilicie mi
umrze? A potem: dlaczego musielicie wrci wczeniej z
tego gupiego przyjcia? Dlaczego musielicie mnie zamkn z
tymi czubami?
Ale rzuciem tylko:
- Co powiedzielicie wszystkim? Matka splota rce.
- Powiadomilimy Amand, e trafie do szpitala, ale nie
mwilimy dlaczego.
- Ma trzynacie lat, nie cztery. Pewnie zadawaa pytania.
Znam moj siostr. Musi wiedzie wszystko o wszystkich:
ktra dziewczyna ze szkoy po raz pierwszy dostaa okres i
ktra chce kogo zaprosi na imprez. Nie ma szans, eby nie
prbowaa od rodzicw wycign, co si stao.
Mama spojrzaa na tat, ktry spuci gow.
- Wyjanilimy twojej siostrze, e masz pewne... problemy mrukn.
Parsknem miechem. Ubawio mnie, e usiowali ukry
prawd przed Amand. I jestem pewien, e sprzedali jej inny
tekst. Ciekawe, co zacza podejrzewa. e mam raka? Guza
mzgu? Nie mogem si doczeka, kiedy si dowiem.

- A inni? - spytaem. - Co powiedzielicie w szkole?


- e przez jaki czas ci nie bdzie - wymamrota tata. - To
wszystko.
- Kto dzwoni, eby spyta, co ze mn?
- Amanda przekazaa, e jeste chory - odezwaa si mama.
- Chory - powtrzyem. Wic tak o mnie myl: chory.
Biedny, chory Jeff ley w szpitalu, a lekarze gwkuj, co mu
dolega. Wkurzyo mnie, e wszyscy si nade mn ualaj.
- A Allie? - spytaem, zaskakujc sam siebie.
- Nie dzwonia - odpara mama. Zamilkem.
- Czy chcielibycie powiedzie co Jeffowi? - spyta Kac
rodzicw.
- Kochamy ci - oznajmia mama.
Pokiwaem gow. Jak ju wspomniaem, nie przepadam za
czuymi" scenami.
- I chcemy, eby poczu si lepiej - doda ojciec. -I wrci
do domu.
Nie bd was duej zanudza. Zreszt nie wydarzyo si
wiele wicej. Oglnie rzecz biorc, siedzielimy przez
czterdzieci pi minut, milczc, chyba e doktor nas o co
pyta. Potem nastpio niezdarne poegnanie, podczas ktrego
matka zamaa domowy zakaz przytulania, a ojciec poklepa
mnie po plecach. I wyszli. Kac kaza mi zosta, a kiedy wrci,
odprowadziwszy ich do wyjcia, spyta o moje odczucia.

- Mg mnie pan ostrzec - warknem.


- Po co? Spotkanie z nimi sprawio, e poczue si
zagroony?
- Nie, ale si ich nie spodziewaem.
- I to ci przeszkadzao?
- Kiedy ostatnio si widzielimy, raczej nie staem na
podium ze zotym medalem.
- Kto to jest Allie?
- Co? - Udaem, e nie dosyszaem, w duchu przeklinajc
si, e wymieniem jej imi. Mogem przewidzie, e si do
tego przyczepi.
- Allie - powtrzy. - Pytae rodzicw, czy dzwonia Allie.
- A, tak. Allie. Kumpela ze szkoy.
- Opowiedz mi o niej. Wzruszyem ramionami.
- Nie ma o czym opowiada - rzuciem, mam nadziej,
lekkim tonem. - Taka dziewczyna, z ktr si troch
przyjaniem.
- Chciaby, eby twj los j interesowa.
To byo stwierdzenie, nie pytanie. Nie miaem ochoty
odpowiada, ale najwyraniej Kac na to czeka.
- Tak jakby chodzilimy ze sob - oznajmiem ciko. Rany, ale pan wcibski. Bardziej ni moja siostra.
Kac co sobie zapisa, ale nic nie powiedzia. Nie wiem, czy
mi uwierzy. Zastanawiaem si, ile czasu zostao do koca
sesji. Miaem nadziej, e niewiele.
Kac przesta pisa, jakby czyta mi w mylach.

- Na dzi to wszystko. Jutro porozmawiamy znowu. Ach, od


tej pory rodzice zaczn ci odwiedza raz w tygodniu, eby nie
byo, e ci nie ostrzegaem.
Prawie stamtd wybiegem i przez reszt dnia czuem si
dziwnie. Waciwie nie wiem dlaczego. Moe dlatego, e
sdziem, e bez trudu wyrw si z tego szpitala. Ale chyba nie
pjdzie tak atwo.

DZIE 9
Dziewity dzie, a ja mam wraenie, e raczej setny rok.
Najgorsze, e to mi si zaczyna udziela. W sensie wir.
Zwaszcza kiedy myl o Sadie. O tym, e chciaa si zabi.
Dziwnie to brzmi: zabi si. Jakby czowiek chcia zamordowa samego siebie. Ale zabijanie ludzi to co zego, a
samobjstwo wedug mnie - nie. To przecie moje ycie, nie?
Wolno mi je zakoczy, jeli taka jest moja wola. Nie uwaam
tego za grzech.
Wszyscy maj jak obsesj na punkcie samobjstwa. No
bez przesady. Utrzymujemy przy yciu ludzi w celach mierci
tylko po to, eby ich potem zabi. Pilnujemy winiw, eby
nie odebrali sobie ycia przed procesem. To bez sensu.
Dlaczego mona kogo skaza na mier, ale jemu samemu nie
pozwala si o niej zadecydowa?
Powiem wam, co o tym myl. Myl, e ludzie wiruj,
kiedy usiujesz si zabi, bo trac nad tob wadz. Nie podoba
im si, e koczysz ycie, kiedy chcesz, i nie

czekasz na to, co ci pisane. A jeli pisane ci jest samobjstwo? Przyszo im to do gowy?


Wiem, e si gorczkuj. Po prostu mam do tego
zamknicia i ludzi, ktrzy rozmawiaj ze mn o moich
uczuciach. Jak dzisiaj na terapii grupowej. Kac kaza nam si
dobra w pary i zrobi takie gupie wiczenie, w ktrym jedno
z nas miao patrze, jak drugie odgrywa swoje uczucia. Nie
moglimy nic mwi, tylko wyraa wszystko gestami i
mimik. Przez pi minut. Potem zamienialimy si rolami.
Niestety, byem w parze z Juliet. Ona chciaa Bone'a, jak
zawsze, ale Kac kaza mu wiczy z Alice. Ja wolabym Sadie,
ale ona doczya jako trzecia do grupy Bone'a i Alice.
Juliet jaraa si t zabaw dokadnie tak jak ja. Patrzya na
mnie, jakbym by ostatni kanapk na talerzu - z nutell i
musztard - ktr musi wzi, eby nie umrze z godu.
- Moe ty pierwsza - zaproponowaem, a ona od razu si
zgodzia. Spore zaskoczenie. Ta dziewczyna yje, eby
zwraca na siebie uwag. Serio. W yciu nie spotkaem nikogo
z tak obsesj na wasnym punkcie.
Zaczlimy. Na chwil zamara - pewnie zagldajc w gb
siebie, wczuwajc si czy co. Potem zrobia gest, jakby
trzymaa prty klatki. Zapatrzya si na mnie niewidzcym
wzrokiem ze smutn min. I tak staa par minut.
Przypomniao mi si, jak miaem cztery czy pi lat i
rodzice zabrali mnie do zoo. Chciaem zobaczy nied-

wiedzie, wic poszlimy do ich wybiegu i przystanlimy z


grupk gapiw. Pamitam, e byy brzowe - jaka odmiana
grizzly. Wszyscy wskazywali je palcami i gadali, a one
chodziy, bawiy si wielkimi plastikowymi pikami albo
zanurzay w wodzie i zajmoway si jakimi tam
niedwiedzimi sprawami. Wszystkie z wyjtkiem jednego,
ktry przysiad na trawie i spoglda w jaki punkt w oddali,
ponad ludzkimi gowami. Wyglda tak smutno, e zaczem
paka. Rodzice myleli, e si przestraszyem, i zabrali mnie
stamtd. A mnie po prostu byo go al. Litowaem si, bo ten
biedny mi musia siedzie w zagrodzie, wystawiony na
spojrzenia idiotw, i wmawia sobie, e jest gdzie indziej.
Tak wanie wygldaa Juliet - jakby widziaa miejsce, w
ktrym pragna si znale, ale nie moga si tam dosta. Po
chwili wycigna rk midzy niewidzialnymi prtami, jakby
co komu podawaa. Trzymaa to w doni niczym prezent.
Miaem ochot go wzi, ale przypomniaem sobie, e wolno
mi tylko patrze. Spojrzaem Juliet w oczy. Utkwia wzrok
gdzie za moim ramieniem. Odwrciem si i zobaczyem
Bone'a. Patrzy na Alice, nie zauwaajc, e Juliet wyciga do
niego rk.
Zupenie mi jej nie al. To aosne kocha kogo, kto nie
jest tob zainteresowany. Juliet powiedziaa nam, e znalaza
si tutaj z powodu zaburze odywiania. Na chud to ona nie
wyglda. Spytaem Sadie, czy kiedykolwiek syszaa, eby
Juliet rzygaa w azience, a ona twierdzi, e nie. Dlatego
uwaamy, e jest inna przyczyna, o ktrej Juliet

nie wspomniaa. Na razie. Bo na pewno j zdradzi. Ale tak


naprawd mnie to nie obchodzi. Jeli si jednak okae, e jej
wielkim problemem jest niespeniona mio do Bone'a, to
bd wcieky jak cholera. Co za strata czasu.
Jak minut pniej Kac kaza nam si zamieni i Juliet
usiada bez sowa. Podniosem si z krzesa i stanem
bezradnie. Czuem si niewiarygodnie gupio. Juliet czekaa na
moj scenk, ale w gowie miaem pustk. Wci widziaem jej
twarz, potem pysk niedwiedzia, a pniej te dwa obrazy
naoyy si na siebie, jakby Juliet miaa mask zwierzcia albo
zwierz mask dziewczyny.
Cigle nie miaem pomysu. Tak naprawd nie wiem, co
czuj. Przez cay tydzie niewiele si nad tym zastanawiaem.
Nawet teraz o tym nie myl. Mwi co, bo tego ode mnie
oczekuj w szpitalu. Jest jak z t zabaw w podkadanie
dialogw z Sadie - kto gra rol, ale kwestie wymyla inna
osoba.
I wtedy si wkurzyem. Wkurzyem si, e rodzice mnie
znaleli. e nie zrobiem tego porzdnie. e Kac zmusza mnie
do gupich zada, w ktrych robi z siebie idiot na oczach
Juliet.
Staem jak koek, a wewntrz a kipiaem. Ale wygldaem
jak skamieniay. Nie mogem nawet drgn. Sterczaem tak
przez pi minut, do czasu gdy Kac kaza nam skoczy.
Ale dopiero wtedy si zaczo. Musielimy opowiedzie
partnerowi, co dostrzeglimy. Ja oznajmiem, e zobaczyem
kogo uwizionego. Trudno by si nie domyli. Ju-

liet strasznie si ucieszya. Nie dlatego, e j zrozumiaem,


ale poniewa uznaa si za wietn aktork. Cigle pytaa: A
podobao ci siebie, jak zrobiam...?". Zapewniaem, e wypada
wietnie, bo wolaem, eby cigle gadaa o sobie. Wtedy nie
starczyoby nam ju czasu na mnie.
I prawie si udao. Kac ogosi, e zostay tylko dwie
minuty, a my nie powiedzielimy o mnie ani sowa. Juliet
jednak spojrzaa na mnie i rzucia krtko:
- Ty co ukrywasz.
Mylaem, e podejrzewa, e co zabraem, wic odparem:
- Nieprawda.
- Prawda - ona na to. - Masz w rodku co, czego nie chcesz
nikomu pokaza.
Na szczcie w tym momencie zajcia si skoczyy. Juliet
natychmiast pobiega sprawdzi, co porabia Bone, a ja tkwiem
bez ruchu. Sadie stana obok mnie.
- Jak wam poszy te wygupy? - spytaa.
- Kiepsko - mruknem, starajc si nie myle o tym, co
powiedziaa mi Juliet.
Sadie prychna.
- Zagramy w karty?
- A bdziemy musieli mwi o uczuciach?
- Nie, do diaba. Jeli cho sowem wspomnisz, co
przeywasz, znajd sobie innego kumpla do pokera.
Dokadnie tego potrzeba mi najbardziej: ludzi, ktrzy
niczego ode mnie nie chc.

DZIE 10
Tej nocy znowu nie mogem spa. Przyzwyczaiem si ju
do funkcjonowania bez niebieskiej piguki, wic nie miaem
koszmarw ani nic. Poszedem do pokoju wypoczynkowego.
Pomylaem, e w kocu napisz list do Allie albo pomog
siostrze Ksiyc w rozwizywaniu krzywki. W rodku
zastaem Sadie. Siedziaa na kanapie i czytaa gazet.
- Czy ty nigdy nie sypiasz? - spytaem.
- Wiedziae, e tylko z poowy zapodnionych komrek
jajowych rozwijaj si pody? - zapytaa, odkadajc pismo. - Z
tego tylko osiemdziesit procent przychodzi na wiat.
Pozostae cie nie s donaszane. - Zacza odlicza na
palcach. - To znaczy, e na sto zapodnie rodzi si tylko
czterdziecioro dzieci.
- Niezbyt due szanse przetrwania - zauwayem.
- W tym zestawieniu nie uwzgldniaj dzieci z wadami
wrodzonymi - dodaa Sadie. - To kolejne dziesi procent, wic
ostatecznie mamy tylko trzydzieci procent szans na to, e
urodzi si zupenie zdrowe dziecko.

- To pewnie zaley od tego, co si uwaa za zdrowie.


Pokiwaa gow.
- Jeli tak na to spojrze, masz zero szans, e bdziesz
normalny. Ale zastanw si. Od samego pocztku los jest
przeciwko tobie. Cud, e w ogle przychodzimy na wiat.
- I teraz czujesz si gupio, e chciaa si zabi? Wzruszya
ramionami.
- Nie mylaam o tym w ten sposb. Ale tak, chyba troch
tak.
- aujesz?
Sadie spojrzaa za okno. Pada nieg. Niezbyt gsty,
pojedyncze patki. Normalnie miabym nadziej, e przerodzi
si w nieyc i zajcia w szkole zostan odwoane. Ale kiedy
czowiek i tak nie moe wyj, zamiecie trac znaczenie.
- Nie wiem, czy auj - odpowiedziaa Sadie. - Gdybym
tego nie zrobia, pewnie nadal siedziaabym w moim pokoju,
rozpaczajc i piszc kiepskie wiersze.
- Ludzie na og nie uwaaj samobjstwa za dobre wyjcie.
- Moe nie. A ty? aujesz, e... zrobie, co zrobie?
- auj, e mi przeszkodzili.
- Co ci si tak nie podoba w yciu? Z tego, co mwie o
rodzinie, nie wydaje si taka za.
- Nie jest za. Nie mam z ni adnego problemu.
- W takim razie z czym?
- Ze sob.
- A co z tob nie tak?

- Nic. Po prostu jestem skomplikowany. Sadie przewrcia


oczami.
- Wszyscy uwaaj, e s skomplikowani. Ale tak naprawd
istnieje tylko kilka problemw. Do ktrego si przyznajesz?
Niska samoocena? Strach przed niepowodzeniem? Kompleks
mczennika? Wierz mi, po trzech terapeutach i paru pobytach
w szpitalu mam pen wiedz na kady z tych tematw.
Zaskoczya mnie. Nie wiedziaem, e ma takie dowiadczenie.
- Mylaem, e to twj pierwszy raz - zdziwiem si.
- Drugi. Za pierwszym razem le si tu czuam, wic mnie
odesali. Ale nie rozmawiamy o mnie, tylko o tobie. No to
gadaj.
- Mam lepszy pomys - powiedziaem. - Poogldajmy co.
Wczyem telewizor i zaczem skaka po kanaach. W
kocu zatrzymaem si na takim, na ktrym na bank mogem
znale kretyski film o anorektyczce lub o kobiecie, ktra
dostaje amnezji i zapomina, e ma z bliniaczk, albo moe o
rodzinie, ktra wynajmuje psychopatyczn opiekunk do
dzieci. Czasami nawet trafia si film, w ktrym jest to
wszystko naraz. A wierzcie mi, nie mona przegapi historii o
anorektycznej zej bliniaczce z amnezj, ktra wynajmuje
chor psychicznie opiekunk do dzieci.
- Chcesz si pobawi w dialogi? - spytaem Sadie.
- Jasne - zgodzia si, wic wyczyem dwik.

Par minut rozgryzalimy, kim s bohaterowie. Na ekranie


bya jaka nastolatka i starsza kobieta, chyba jej matka.
Siedziay w restauracji, jady ociekajce tuszczem
hamburgery i o co si kciy.
- Ja bior matk - oznajmia Sadie. - Alison, wiem, e co
przede mn ukrywasz - zacza matczynym tonem.
Alison to prawdziwe imi Allie i przez sekund zadawaem
sobie pytanie, czy Sadie nie wybraa go umylnie. Ale nie
moga przecie wiedzie. To pewnie tylko zbieg okolicznoci.
- A skd ten pomys? - odparem, starajc si mwi jak
wcieka nastolatka.
- Znalazam twj dziennik. I przeczytaam go.
- Jak moga!
- Musiaam. I nie auj. Jak inaczej mogabym pozna
prawd...
- O czym? Co chciaa wiedzie?
- O Chrisie. Tak, tak. Wiem o Chrisie.
- Zamierzaam ci powiedzie. Sadie pokrcia gow.
- Bardzo mnie rozczarowaa. Jak moga ukrywa przede
mn tak spraw? Jestem twoj matk. Jeli spotykasz si z
chopcem, powinna o tym ze mn pomwi.
- Chris nie jest chopcem - palnem ku wasnemu zaskoczeniu.
Sadie spojrzaa na mnie. - C o?

- Chris nie jest chopcem - powtrzyem. - Chris to


dziewczyna.
Sadie nie wytrzymaa i parskna miechem.
- Tego nie przewidziaam - powiedziaa prawdziwym
gosem. - Dobre. Mylaam, e wymylisz tylko ci.
- No wiesz, nastoletnia lesbijka... to zawsze zaera
-wyjaniem skromnie. - Masz do?
Przytakna.
- Chyba wyczerpalimy temat. Poza tym troch mi si chce
spa. Id do ka. A ty?
- Ja jeszcze posiedz - oznajmiem. - Do zobaczenia jutro.
Po jej odejciu gapiem si w telewizor. Nie wczyem
dwiku. Dziewczyna i kobieta wsiady do samochodu i gdzie
pojechay. Nadal si kciy. Patrzyem, jak bezgonie
poruszaj ustami. A im duej patrzyem, tym bardziej
dochodziem do wniosku, e dokadnie tak zachowuje si
wikszo ludzi. Poruszaj ustami, ale nie mwi nic wanego.
Tylko sowa, sowa, sowa...
Tego wanie oczekiwa ode mnie Kac: sw. Ale jak
wielokrotnie mu powtarzam, nie ma o czym gada.

DZIE 11
Ja nie mog, co si dziao - cyrk w cyrku. Poczwszy od
niadania. Dzi mielimy dzie nalenikowy, ktry przypada
raz w tygodniu, i wszyscy si napchali. Wiem, to dziwne, jara
si nalenikami, ale w porwnaniu z owsiank i spalon na
kamie jajecznic to po prostu uczta.
Podali te kiebaski. To od nich si zaczo.
Wszyscy jedli, nie zwracajc uwagi na innych, nakrceni
spor dawk cukru. Nagle Alice wzia kiebask i zacza ni
macha. Wygldaa, jakby dyrygowaa orkiestr, ktr syszy
tylko ona. Symfonia Serdelkowa wir-moll.
Potem zacza mwi:
- A ta winka si spalia. Ta winka si spalia. Ta winka
robia: kwi-kwi-kwi" przez ca drog do domu.
I rozemiaa si - tak dziwnie, jakby j kto dusi. Juliet,
ktra siedziaa obok, usiowaa j obj i uspokoi, ale Alice
rykna:
- Nie dotykaj mnie! Nie dotykaj winki, bo ci spal! I
znowu si rozchichotaa.

Mwi wam, zrobio si totalnie dziwnie. Przyszy pielgniarki i usioway uspokoi Alice, ale ona tylko coraz
goniej krzyczaa.
Wszyscy siedzielimy i wytrzeszczalimy oczy. No bo co
mielimy zrobi? Odbio jej. Cigle krzyczaa: Ta winka si
spalia! Kwi, kwi, kwi! Kwi, kwi, kwi!". Zawodzia jak
cierpica winia.
W kocu pielgniarki sprowadziy sanitariusza, ktry
unieruchomi Alice rce za plecami. Ale ona nie przestawaa
kwicze. Jednoczenie pakaa i si miaa. Wyprowadzili j z
jadalni. Wosy sterczay jej na wszystkie strony, bo cigle
potrzsaa gow.
- Przez ca drog do domu! - wykrzykiwaa midzy
kwikniciami. - Przez ca drog do domu!
A najdziwniejsze byo to, e kiedy j wyprowadzili,
wszyscy po prostu wrcili do nalenikw. Jakby nic si nie
stao. Moe nie przejli si, bo sami te s wariatami. Moe to
tutaj codzienno. Ale nie dla mnie.
- Co jej si stao? - spytaem siedzc naprzeciwko Sadie.
Wzruszya ramionami.
- Kto wie. Po prostu si zaamaa.
- Tak zwyczajnie?
- No pewnie - oznajmia takim tonem, jakby wiedziaa na
ten temat wszystko. - Kiedy byam tu poprzednio, jeden taki
obudzi si ze wiadomoci, e jest witym Mikoajem.
Wynis w poszewce wszystkie drobiazgi z pokoju i zacz je
rozdawa jak prezenty na Boe Narodzenie.

Bone zachichota.
- wietne!
- Dziwne - mruknem. Popatrzyem na Bone'a. Uwiadomiem sobie, e nie wiem, za co go tu wsadzili. Mgbym
popyta, ale waciwie mnie to nie obchodzio. Poza tym dziao
si wystarczajco duo dziwnych rzeczy. Obejd si bez jego
tajemnic.
- Niewane - podja Sadie. - Tak j nafaszeruj prochami,
e o wszystkim zapomni. - Wzia kiebask i machna ni w
moj stron. - Kwi, kwi, kwi! Kwi, kwi, kwi!
Bone nie wytrzyma.
- Kwi, kwi, kwi! - doczy do Sadie. Pomylaem, e
zachowuj si wrednie. Ale przecie
Alice ich nie syszaa. Poza tym moe u wariatw to normalne, skd mam wiedzie.
Tylko Juliet si nie miaa. Siedziaa, skubic naleniki, z
kamienn min.
Potem, na zajciach grupowych, Kac podj temat tego, co
si wydarzyo.
- Czy z Alice wszystko w porzdku? - spytaa Juliet. To
gupie, bo niby jak ma by w porzdku". Alice odbio. Ale
Kac odpowiedzia:
- Bdzie w porzdku.
W porzdku? Ta dziewczyna podpalia faceta swojej matki,
ktry robi z ni nie wiadomo co. Trafia do szpitala
psychiatrycznego. Obecnie uwaa si za wink, ktra
kwiczaa w drodze do domu. Mnie to wyglda wrcz na
definicj pojcia nie w porzdku".

- Martwisz si o Alice, Jeff? - spyta mnie Kac.


Bardzo dobre pytanie. Musz mu to przyzna. Nie przyjaniem si z Alice, ale troch jej wspczuem. Przecie to nie
jej wina, e zwariowaa, nie? Po prostu przytrafio jej si troch
niedobrych rzeczy.
- Chc tylko wiedzie, czy to zaraliwe - mruknem. Kac
poprawi okulary, czyli wciek si na mnie.
- Chyba znasz odpowied.
- Ale to dobre pytanie - odezwaa si Sadie. - A jeli Alice
dopado co w rodzaju wirusa, ktry zaatakowa jej mzg?
Spojrzaem na ni, bo nie byem pewien, czy nie mwi
serio. Mrugna do mnie.
- Alice nie ma adnego wirusa - oznajmi Kac.
- Ale istniej wirusy, ktre mog spowodowa uszkodzenia
mzgu, prawda? Na przykad jak te od choroby wciekych
krw.
Kac westchn.
- Tak, istniej. Ale nikt tu nie ma adnego wirusa.
Kichnem - tak na niby.
- O kurcz - powiedziaem. - Chyba co mnie bierze. -I
zakwiczaem. - Choroba wciekych wi!
- Kwi, kwi, kwi! - odezwa si Bone. Kac spojrza na niego.
- Kwi, kwi, kwi! Przeszo na mnie!
Sadie kichna i rwnie zacza kwicze. Oboje bardzo si
starali nie mia. Ja te. Wtedy Juliet wstaa z miejsca.
- Cicho! - wrzasna. - Zamknijcie si!

Ucichlimy. Jeszcze nigdy tak nie krzyczaa, wic nas


zaskoczya. Juliet patrzya strasznym wzrokiem, z zacinitymi
piciami, drc, jakby chciaa nam rozwali gowy sam si
umysu.
- Przestacie si z niej nabija - dodaa cicho. - Przestacie.
To nie jest mieszne.
I znowu usiada, spuszczajc gow.
Moe miaa racj. No ale bez przesady. Jak si zastanowi,
kto wrzeszczcy, e jest wink, ktra robi kwi, kwi, kwi",
moe budzi rozbawienie. Jasne, wspczuem Alice, ale to nie
powd, eby siedzie jak na pogrzebie. Czowiek musi si
mia.
Niewane. W niczym nie przypominam Alice. Ani nikogo z
nich. Wic przepraszam, jeli reaguj ironi, kiedy maj takie
jazdy.

DZIE 12
Alice odesza. Powiedzia nam to Bone przy niadaniu.
- Przewieli j do Morning View - oznajmi midzy jedn
yk owsianki a drug. - Pielgniarki mwiy.
- Co to jest Morning View? - spytaem.
- Tam wysyaj wszystkich wirw, ktrym si nie polepszy
- wyjani Bone. - To ju po niej. Nigdy jej nie wypuszcz.
Pewnie kwiczaa ca drog.
- I zostaa tylko czwrka - odezwaa si Sadie. Spojrzaem
na ni.
-Co?
- I zostaa tylko czwrka - powtrzya. - Znacie ten
wierszyk?
I zacza recytowa piewnie:
Raz dziesiciu onierzykw obiad sobie zajadao. Jeden na
mier si udawi i dziewiciu pozostao. Raz dziewiciu
onierzykw dugo si nie kado do snu. Jeden zasn ju na
zawsze i zostao tylko omiu. Omiu maych onierzykw si
wspinao po drabinie,

Jeden troch si polizn i ju siedmiu jest jedynie. Siedmiu


maych onierzykw drwa rbao w zagajniku. Jeden ciachn
siebie przez p i jest szeciu onierzykw.
Szeciu maych onierzykw poszo bawi si z pszczoami.
Jeden da si im podli i ju piciu tylko mamy. Piciu
maych onierzykw do piwnicy szo z podwrka. Jeden sobie
spad ze schodw i zostaa tylko czwrka.
Urwaa.
- I tak dalej, a wszyscy powymieraj - wyjania, smarujc
tosta masem. - Na razie jest nas czwrka.
- Co si dzieje z reszt onierzykw? - spyta Bone. Sadie
odgryza z umiechem ks chleba.
- Przekonamy si.
- Macie le w gowach - odezwaa si Juliet. Siedziaa o par
krzese dalej, nad talerzem z zimn
jajecznic na bekonie. Nie tkna jej. Patrzya na nas i nagle
si rozpakaa.
- Dlaczego si tak ohydnie zachowujecie? Sadie odoya
grzank i wytara usta serwetk.
- Moe dlatego, e musimy sobie z tym jako poradzi.
Juliet pokrcia gow.
- Po prostu si boicie! Boicie si, e skoczycie jak Alice.
- Ja nie - wyrwao mi si i wszyscy na mnie spojrzeli. - Na
pewno nie stan si taki jak Alice.

- Ju si stae - oznajmia Juliet, patrzc na moje donie,


ktre oparem o blat. Waciwie gapia si na moje przeguby,
nadal obandaowane. - Tylko jeszcze o tym nie wiesz.
Pooyem rce na kolanach.
- Wiem, e nic nie uratuje Alice przed szalestwem.
- A ciebie co uratuje?! - palna Juliet.
Szczerze mwic, zaczem si jej troch ba. Pocztkowo
mylaem, e po prostu yje w wiecie iluzji. No wiecie, ta
sprawa z Seksem i Przemoc i Bone'em. Ale teraz sdz, e
dolega jej co gorszego. Chyba wydaje jej si, e potrafi
przejrze czowieka na wylot. Wygaduje te swoje gupoty i
naprawd w nie wierzy.
Myli si co do mnie. Moe si gapi, ile zechce, ale nic nie
zobaczy. Wszyscy rozumiej, e Alice odwalio. Nie mwi
tego, by jej dokopa, zwyczajnie tak sprawy stoj. Natomiast ja
po prostu miaem bardzo zy dzie i teraz ponosz
konsekwencje.
- Nie suchaj jej - odezwaa si Sadie. - Moim zdaniem
bdzie nastpna. - Przyjrzaa si Juliet. - Jak to si stanie? W
jaki sposb odejdziesz?
Juliet wstaa i przysuna krzeso do stou tak gwatownie,
e o niego uderzyo. Wybiega, odprowadzana miechem Sadie
i Bone'a. Po sekundzie do nich doczyem.
- Odleciaa - powiedzia Bone.
- Zdecydowanie - zgodzia si Sadie. - Ciekawe, dlaczego j
tu przywieli. To gadanie o bulimii to jaka lipa.

- Ja wiem - oznajmi Bone. - Chyba mylaa, e j pokocham


czy co, jeli si przede mn otworzy. - Przewrci oczami.
- No i? Dawaj! - zaciekawia si Sadie. - Jaki problem ma
nasze malestwo?
- Prochy.
- No we!
Bone pokiwa gow.
- Nie ciemniam. Heroina i tak dalej. Zdaje si, e par razy
przedawkowaa.
- Oe ty... Imponujce, musz przyzna. Mylaam, e
chodzi o jakie dziewczyskie sprawy. e si pocia czy co...
- Sadie zerkna na mnie. - Bez urazy.
- Nie wiedziaem, e istnieje ranking.
- Jak to?
- No, ranking tego, co jest bardziej, a co mniej wariackie.
- No pewnie, e jest. - Sadie usiada wygodniej. - Najpierw
masz zwyke ofiary depresji. Seryjna produkcja i na og
straszna nuda. Potem bulimiczki i anorektyczki. Troszk
bardziej interesujce, cho na og po prostu nie maj nic
lepszego do roboty. Dalej zaczynaj si naprawd ciekawe
sprawy: piromani, schizofrenicy, ludzie z zaburzeniami
dwubiegunowymi. Nigdy nie wiadomo, jaki numer wywin. A
potem narkomani. Kompletna tragedia, bo prawie na bank
wrc do naogu, jak tylko std wyjd.
- Wic narkomani znajduj si na szczycie drabiny
wariatw?

Sadie pokrcia gow.


- O nie. Samobjcy. Zaskoczya mnie.
- Daczego?
- Kady moe oszale. Po prostu co ci si przestawia i ju.
Ale samobjstwo to co zupenie innego. Jak bardzo trzeba si
znienawidzi, aby chcie si zlikwidowa?
- Moe robisz to te dlatego, e co si przestawia w gowie
- podsunem.
- Moe czasem. Ale przewanie chodzi o co wicej.
- No nie wiem... - wtrci Bone. - Nie widz nic fajnego w
samobjstwie. - Nie odpowiadalimy, wic doda: -Cho nie
prbowaem. Tylko tak mwi.
- Mwisz, bo wanie nigdy nie prbowae - odpara Sadie.
Przez chwil siedziaa w milczeniu, z niewidzcym wzrokiem,
jakby wspominaa co cudownego. - Nie wiesz, co to za
uczucie. Co znaczy podj decyzj: przej od mylenia do
dziaania. Ludzie na og tego nie potrafi.
- Czyli naley ci si zoty medal?! - prychn Bone.
-Wariatka.
Sadie spojrzaa mu prosto w oczy.
- Dokadnie, wariatka - potwierdzia i dodaa ze miechem. Ale medalem musz si podzieli z Jeffem.
Rzucia mi znaczce spojrzenie.
- No co? - spytaem.
- Ty te wygrywasz. Usiowae si zabi.

Wiem, e wszyscy tak uwaali. No bo co innego mogli


myle, skoro mam te bandae. Ale sowa Sadie troch mn
wstrzsny. Pokrciem gow.
- Po prostu si wygupiem. Odwrcia si ode mnie.
- No pewnie.
Ciekawe, czy si ze mnie nabijaa. Chyba jednak tak. Nie
sdz, eby chciaa si ze mn podzieli medalem. Ma ochot
na tytu krlowej wirw. A moe po prostu wie, e ja tu nie
pasuj.
Nie jestem tym jej onierzykiem.

DZIE 13
Nastpnego dnia znowu byo nas picioro. Cakiem jakby
przed szpitalem staa kolejka czubkw tylko czekajcych, a
zwolni si jakie miejsce. Jak w tych niby-fajnych klubach,
gdzie w drzwiach czeka palant w ciemnych okularach i ma list
goci, a banda pozerw podlizuje mu si, eby ich wpuci. Ale
on wybiera tylko najpikniejszych. W tym przypadku pewnie
przepuci samych najbrzydszych.
Wic - jak ju powiedziaem - zrobio si nas picioro. No,
moe czworo i p.
Ju wyjaniam. Kiedy na sesji grupowej doczya do nas ta
nowa, pomylaem, e ma siedem czy osiem lat. Naprawd ma
dwanacie. Jest tak maa i chuda, e wyglda jak
pierwszoklasistka. Nazywa si Martha. Usiada, tulc do siebie
pluszowego krliczka. Obejmowaa go wp i opieraa brod o
jego epek midzy dugimi, oklapymi uszami. Nie odezwaa
si ani sowem. Kac j przedstawi, ale na tym si skoczyo.

Pniej, podczas indywidualnej sesji, spytaem o ni.


- Nie potrafi mwi?
- Potrafi. Tylko na razie tego nie robi.
- Dlaczego?
- Wiesz, e nie mog z tob rozmawia o jej przypadku.
- Oj, no niech si pan przeamie... Jak mam si do niej
zbliy, skoro nic o niej nie wiem?
- Zauwayem, e spdzasz duo czasu z Sadie.
- Co jest, szpiegujecie nas? Pielgniarki nas filmuj? Siostra
Goody ukrywa w koku kamer?
- Czujesz si szpiegowany?
Kolejna sztuczka psychiatrw - odpowiadanie pytaniem na
pytanie. Zmuszaj ci tym do mwienia. Postanowiem
wykorzysta j przeciwko niemu.
- Dlaczego pan tak uwaa? Kac autentycznie si
umiechn.
- Wiesz, e ci nie szpiegujemy. Pilnujemy was, ale nie
szpiegujemy.
- To mie z waszej strony. Ale i tak niewiele tu moemy
zdziaa.
- Wydajesz mi si dzi rozgniewany - oznajmi Kac, nie
zwracajc uwagi na moje wymdrzanie si. - Zocisz si na
co?
Kiedy to powiedzia, uwiadomiem sobie, e naprawd
jestem zy. Do tej pory tego nie zauwayem. A teraz wciekem si jeszcze bardziej, bo on zorientowa si pierwszy.

- Nie - warknem.
Siedzielimy przez chwil w milczeniu. Ju mylaem, e
tak nam minie cae spotkanie, ale Kac mia inny pomys.
- Czy Sadie ci kogo przypomina? - spyta. - Jak
przyjacik?
Wiedziaem, do czego zmierza. Chcia ze mnie wycign
informacje o Allie. Miaem ochot skopa si za to, e si
przed nim wygadaem.
- Ona nie przypomina Allie - oznajmiem, eby wiedzia, e
go przejrzaem.
- Czym si od niej rni?
- No na przykad tym, e Allie nie siedzi zamknita na
oddziale dla wariatw.
- Tylko tym?
- Myli pan, e tu wyldowaem przez Allie, co?
- Myl, e wyldowae tu, bo zrobie sobie krzywd.
- Ale z powodu Allie, tak si panu wydaje?
- A to prawda?
- Nie.
- Jestecie sobie bliscy?
- Czy nie moemy pomwi raczej o ukadzie si w mojej
dysfunkcyjnej rodzinie? Albo o moim strachu przed bliskoci?
- Czy Allie jest twoj dziewczyn?
- Czy moemy przesta o niej mwi?! - prawie krzyknem. - Jezu, co si pan tak przyczepi do tego tematu?

Kac zapisa co w tym swoim gupim notesie. Mylaem, e


ju mu si to znudzio, ale najwyraniej byem w bdzie.
- Czy czya ci z Allie intymno?
A co go to obchodzi? Miaem ochot go uderzy. Przykro
mi to przyzna, ale serio zaczem si ju do niego
przekonywa. Jednak kiedy mnie o to spyta, zrozumiaem, e
to obleny staruch. No wiem, ma tylko jakie trzydzieci pi
lat, ale i tak jest oblenym staruchem. Po prostu chcia
posucha, jak nastolatki si do siebie dobieraj.
- Zboczony pan czy co? - spytaem. - Moe by sobie pan po
prostu obejrza pornosa? Lubi pan sucha o seksie?
Nie odpowiedzia. Nie liczyem te na to specjalnie.
Przyapaem go na gorcym uczynku i pewnie si zawstydzi.
Powinien. Niektre tematy to prywatna sprawa.
- Ile razy mam panu powtarza, e nie mam adnego
problemu? - spytaem.
- Jeli nie masz, to nie powinno ci sprawi kopotu
wyjanienie mi, dlaczego chciae si zabi - oznajmi.
-Potrafisz to zrobi?
- Oczywicie. Gdybym chcia. Ale nie chc. Nie panu.
- Prosisz o innego terapeut? Mog to zaatwi.
Omal si zgodziem, ale dotaro do mnie, e bd musia od
nowa odpowiada na te wszystkie gupie pytania. A Kaca
przynajmniej troch ju uoyem, cho akurat te-

raz nieco si znarowi. Z kolejnym terapeut musiabym


zaczyna od nowa.
- Nie - powiedziaem w kocu. - Nie chc.
- To dla mnie zaszczyt.
- Ale odmawiam rozmowy o Allie, seksie i wszystkich
sprawach, w ktre nie powinien si pan wtrca - uprzedziem.
- ebymy si dobrze zrozumieli.
- Wic zastanw si, o czym chcesz porozmawia. Zaczniemy od jutra.
- Nie mog si doczeka - mruknem, wstajc. - Aha, niech
pan wreszcie idzie do fryzjera.
Odwracajc si, zobaczyem ktem oka, jak Kac dotyka
swoich wosw. Jeden punkt dla Jeffa" - pomylaem,
zamykajc drzwi.
W pokoju wypoczynkowym zastaem t now dziewczynk
- Marth. Siedziaa na kanapie, nadal trzymajc na kolanach
krliczka. Patrzya przez okno na padajcy nieg.
Chciaem wrci do siebie, ale jaki impuls kaza mi do niej
podej. Kiedy usiadem obok, nawet na mnie nie spojrzaa.
Chciaem si z ni przywita. W kocu wiem, co czowiek
czuje pierwszego dnia w wariatkowie.
- adnego masz krliczka - zagaiem.
Martha przestaa gaska uszy zabawki i spojrzaa na mnie.
- Ma jakie imi?
Przytakna, ale nic nie powiedziaa.

- To twj przyjaciel, prawda? - spytaem, a ona znowu


kiwna gow.
- Ja te mam przyjacik. Ma na imi Allie i mwi jej o
wszystkim. Ty te moesz powiedzie wszystko krliczkowi?
Martha przytakna i przytulia krlika, jakby go chronia.
- Na pewno umie sucha - dodaem. - Nie musisz si
odzywa, jeli nie chcesz. Posiedzimy sobie razem.
Maa ukrya twarz w krliczym futerku, ale widziaem, e
si umiecha. Siedzielimy tak z godzin. Ja co tam jej
opowiadaem, nic wanego, a ona suchaa. Chyba si cieszya,
e ma towarzystwo. Czowiek musi si czu troch samotny,
majc za przyjaciela tylko pluszowego krlika.

DZIE 14
Dzi zdjto mi bandae. Nie wiedziaem, e to zaplanowano, wic przeyem lekki szok, kiedy Goody zaprosia mnie
po niadaniu do pokoju zabiegowego i wyja noyczki. A
jeszcze wikszy wstrzs zaliczyem, kiedy zobaczyem szwy.
Nie wiem, czego si spodziewaem - moe tamy klejcej - ale
na moich przegubach widniay czarne krzyyki, jak malutkie
szyny. Albo lady zwierzt. Jakby po moich rkach przebiega
mysz z zaboconymi apkami.
Te szwy te mi wyjto. Troch bolao, bo ju wrosy w
ciao. Ale Goody wietnie sobie radzi z noyczkami i psetk.
Teraz mam tam tylko czerwonawe blizny. Pewnie zostan na
zawsze, cho Goody twierdzi, e z czasem zbledn.
Nie wiem, czy chc, eby zblady. Pewnie mwi teraz jak
rasowy wir, ale nie chc zapomnie, jak si wtedy czuem,
cho bolao. Jeli zapomn o blu, mog zapomnie te, e
samobjstwo to w ogle debilny pomys.
Mama opowiedziaa mi kiedy co podobnego o swoim
porodzie. Trwa jakie szesnacie godzin. A chodzenie

z ogromnym brzuchem w samym rodku letnich upaw


bawio j raczej rednio. W sumie pord nie okaza si tym
wzniosym przeyciem, o ktrym wszyscy gldz. Po
wszystkim oznajmia wic ojcu, e nigdy wicej nie zdecyduje
si na dziecko.
Ale najwyraniej zapomniaa, jak bardzo j bolao, bo dwa
lata pniej urodzia moj siostr. Tylko tym razem
zaplanowaa wszystko tak, eby pord wypad w zimie. Moga
ukrywa brzuch w fadach ubra i nie przeszkadzao jej, e
cigle jest jej gorco. Ledwie zaczy si skurcze, kazaa sobie
poda tony rodkw przeciwblowych. Zreszt Amanda
pojawia si na wiecie zaledwie po dwch godzinach, co
mama mi wypomina, kiedy chce we mnie obudzi poczucie
winy. Wwczas ja si odcinam, e nikt jej nie zmusza do
zachodzenia w ci.
Nie, nie porwnuj porodu do samobjstwa. Mam tylko na
myli, e jeli zapomni si, jak co bolao, mona to zrobi
drugi raz. Co nie zawsze jest najlepszym pomysem.
Nawiasem mwic, nawet nie wiem, czy chc mie dzieci,
cho to nie ja musz je urodzi. To zbyt ryzykowne.
Bo jeli dziecko okae si po prostu ze? Albo gupie? Nie
mona go odda do sklepu ani odstpi. Trzeba si z nim dugo
mczy.
Wiem, e mona sobie teraz kupi test i sprawdzi, czy
dziecko urodzi si z trzema rczkami albo niedorozwinite, ale
badania nie wykrywaj wszystkiego. Na przykad

obdu. Albo upodobania do obciachowych piosenek i ciuchw. Nie wiadomo, czy dziecko wyronie na osob, z ktr
ma si ochot przebywa. To ryzykowne. Dla mnie zbyt
ryzykowne.
Zreszt na dzieci si nie zanosi. Mam dopiero pitnacie lat.
Wiem, e wszdzie si roi od pitnastoletnich rodzicw, ale ja
jestem inny. Nie chc sobie spapra ycia jeszcze bardziej.
Wic adnych dzieci. Dobrze, e sobie to wyjanilimy.
Jak to si stao, e od wyjmowania szww przeszedem do
tematu dzieci? Czasami moje myli biegn dziwnymi torami. A
moe to przez prochy, ktrymi mnie faszeruj. Kac twierdzi, e
to tylko antydepresanty, adna cika chemia. No ale na pewno
nie s to tic taki.
Po wyjciu szww poszedem pokaza si Sadie. Wiem, e
troch si sposzyem, kiedy o nich wspomniaa, ale tylko ona
nie traktowaa mnie dziwnie z ich powodu, a to mi si cakiem
podobao.
Spytaa, czy moe dotkn moich blizn, a ja si zgodziem.
Pogaskaa je, bardzo delikatnie, jak szczeniaczka, jakby si
baa, e je rozkrwawi na nowo.
- Ja takich nie mam - powiedziaa prawie z alem.
- Pamitasz co z...? - spytaem. Zastanawiaem si nad tym
od jakiego czasu, ale nie odwayem si wczeniej spyta. No
ale teraz, kiedy ona dotykaa moich blizn, pomylaem, e
chyba w sumie mog.
- Pamitam, e byo zielono i cicho. Pocztkowo puca mnie
paliy. Ale potem bl min i zrobio si bardzo spo-

kojnie. Miaam wraenie, e frun. A pniej ocknam si


na trawie. Sam robi mi sztuczne oddychanie, a wok stali
gapie.
Sam to facet, ktry j uratowa. Widzia, e wskoczya w
ubraniu do jeziora, i uzna, e to troch dziwne. A kiedy dugo
nie wypywaa, rzuci si na ratunek i j wycign.
- Dzwoni do mnie par razy - dodaa Sadie. - eby
sprawdzi, co u mnie.
Potem musiaem i na spotkanie z Kacem. Wyglda jako
inaczej, ale pocztkowo nie zaapaem dlaczego.
- Obci pan wosy - powiedziaem, kiedy wreszcie to do
mnie dotaro.
- Tak.
Czekaem, kiedy powie, e miaem racj z tym fryzjerem,
ale on od razu zacz terapi. Przypomnia, e nastpnego dnia
przyjedaj rodzice. Potem spyta, jak mi si ukada z innymi
pacjentami. Oznajmiem, e fajnie, i to go zadowolio.
Zaczem si niepokoi. Szo mi za atwo. W kocu Kac
zauway:
- Widz, e zdjto ci bandae.
Jakby nie wiedzia. Goody w yciu by ich nie usuna bez
jego zgody. Spojrzaem na swoje rce, jakbym do tej pory nie
zauway zmiany, i powiedziaem:
- Aha, chyba tak.
- Co poczue na widok ran? - spyta. Wzruszyem
ramionami.

- Pewnie nie zrobi ju kariery jako model od zblie rk.


Musz si przyzwyczai do tej myli.
Kac gapi si na mnie tak dugo, e dodaem:
- Nie, no nie widz problemu. To tylko blizny. Zdaje si, e
usiowa wyczu, do jakiego stopnia go oszukuj. Rzecz w
tym, e wcale nie kamaem. Widok tych blizn naprawd mnie
nie rusza. Wyglday o wiele lepiej tak ni ukryte pod
bandaami. Poza tym jeli wo T-shirt z dugimi rkawami,
nie bd musia na nie patrze.
- Dobrze - powiedzia Kac, ale chyba nie cakiem go
przekonaem. - No to na dzisiaj koniec.
W sumie dzie by udany. Przede wszystkim namwiem
Kaca do obcicia wosw, co uwaam za gigantyczne
osignicie. Oprcz tego zdjli mi bandae i jako to zniosem.
Chyba mog uzna z rk na sercu, e po raz pierwszy, odkd
si tu znalazem, poczuem si mniej wicej dobrze.

DZIE 15
Dzi znowu przyszli moi rodzice. Tym razem poszo nam o
wiele lepiej. Przynajmniej tak mi si zdaje. Dziwne byo tylko
to, e mama cigle patrzya na moje przeguby. Sam
zapomniaem ju o bliznach i woyem podkoszulek z
krtkimi rkawami. Chciaem skrzyowa rce na piersi, ale
uznaem, e to zbyt agresywna poza, wic tylko splotem
donie przed sob i staraem si nie pokazywa blizn. Ale
mama nie odrywaa od nich oczu.
Na pocztku sesji Kac poprosi, eby rodzice podali powody, dla ktrych s ze mnie najbardziej dumni. Chyba
czujecie, jaki byem zachwycony, ale w sumie nie wyszo tak
makabrycznie. Ojciec powiedzia, e zawsze go cieszyy moje
postpy w szkole, co jest bardzo w jego stylu, neutralne i
niezbyt czuostkowe. Mama - e napawa j dum wszystko, co
robi. Kac kaza jej skonkretyzowa, co najbardziej, a mnie si
chciao mia, ale si powstrzymaem. A ona wymylia, e
jestem dobrym czowiekiem.
Nie wiem, co to waciwie znaczy - dobry czowiek. Moe
to kto, kto zawsze trzyma si zasad. Ale mona za-

chowywa si jak dupek pomimo zasad, prawda? Szczerze


mwic, najwiksi znani mi dranie cile stosuj si do regu
gwnie dlatego, by potem ci wytyka, e sam tego nie robisz.
A moe dobry czowiek to kto, kto zawsze robi szlachetne
uczynki. To na pewno nie ja. Wyleciabym ze skautw, bo nie
pomagabym staruszkom przechodzi przez ulic i tak dalej.
Nie ebym by draniem, po prostu inni ludzie nie s dla mnie
najwaniejsi.
Troch auj, e Kac nie kaza mamie jeszcze bardziej
ucili wypowiedzi, ale chyba uzna, e ju wicej z niej nie
wycinie. Wic poprosi, ebym wymieni dwie rzeczy, za
ktre najbardziej chciabym podzikowa rodzicom. Troch
niesprawiedliwie, bo ja musiaem wymyli dwie, a oni tylko
po jednej, ale daem rad.
Najpierw podzikowaem za zapewnienie mi wszystkiego,
czego potrzebowaem, na przykad ubra, jedzenia i domu. Po
drugie - e nigdy mi nie weszli na samoocen. Mylaem wtedy
o Sadie i o ojcu, ktry zawsze jej co zarzuca. Mylaem te o
Alice i chopaku jej matki. Trudno mi uwierzy, e kto
pozwala, aby skrzywdzono jego dziecko w ten sposb, cho
peno tego w gazetach i telewizji. Dopki nie poznaem Alice,
zawsze uwaaem, e takie rzeczy spotykaj innych" - ludzi,
ktrych nie znam. Pewnie ci inni" s liczniejsi, ni mi si
wydaje.
Porozmawialimy jeszcze troch i rodzice powiedzieli, e
maj niespodziank. Przyprowadzili Amand. Kac

chcia pogada z nimi na osobnoci, wic kaza mi przej


do pokoju za cian, ktry wyglda prawie jak jego gabinet tylko bez obrazka z psem i martwym ptaszkiem. Pewnie
urzduje w nim inny psychiatra, chocia pomieszczenie
sprawiao wraenie, jakby od dawna nikt do niego nie
wchodzi.
A tam czekaa Amanda. Kiedy wszedem, poderwaa si z
miejsca i chwycia mnie w ramiona.
- Uwaaj - powiedziaem. - Najpierw mama, teraz ty... Te
uciski zaczynaj mnie przeraa.
- Ty bydlaku! - rzucia, ale bez zoci. - Przestraszye mnie.
Nigdy wicej tego nie rb.
Nadal nie wiedziaem, czy zna prawdziwy powd, dla
ktrego znalazem si w szpitalu, wic troch si denerwowaem. Znowu usiowaem ukry nadgarstki, chowajc rce
w kieszenie dinsw.
- W porzdku - oznajmia Amanda. - Powiedzieli mi.
Zreszt plam krwi na wykadzinie nie da si ukry. Duo jej
byo.
- Pokazali ci to? Pokrcia gow.
- Sama si zakradam. Najpierw prbowali mi wmwi, e
skaleczye si noem introligatorskim przy otwieraniu CD.
Przewrcia oczami, a ja parsknem miechem. To
zupenie w stylu moich rodzicw. Mogem sobie wyobrazi,
jak Amanda wydziera z nich prawd.
- Na pewno wszystko z tob dobrze? - spytaa.

- Jasne. Wszystko gra.


Rzucia mi spojrzenie wiadczce, e jej nie przekonaem,
ale nic nie powiedziaa. Bardzo chciaa uwierzy, e jest ju
dobrze, i cho pewnie miaa milion pyta, nie zadaa adnego.
Dopiero wtedy zauwayem kolor jej wosw.
- Ufarbowaam - wyjania.
- Co ty powiesz.
Raczej rzucao si to w oczy. Jej wosy s zotaworude,
takie jak ma tata. Teraz ich odcie si pogbi. Nie bjmy si
powiedzie wprost: stay si czerwone. Jak winia.
- Spoko - odezwaa si w kocu. - To tylko szampon
koloryzujcy. Ale nie mw mamie. Myli, e to tak na stae.
Znw si rozemiaem. Fajne uczucie. Nie miaem si,
odkd tu trafiem.
- Dobrze, nie powiem - obiecaem. - Dlaczego j znowu
drczysz?
Amanda pokrcia gow.
- Bez powodu. Dla zabawy.
To wanie uwielbiam w Amandzie. Robi co, bo tak sobie
postanawia. Wiem, e nie powinno si podziwia modszych
sistr, ale chyba ju si przyzwyczailicie, e nie postpuj
zgodnie z zasadami.
Usiada na sofie, a ja na krzele naprzeciwko.
- Co mwi w szkole? - spytaem. Serce zabio mi mocniej.
Na og nie rusza mnie, co ludzie myl, ale wyldowanie w
szpitalu to chyba co troch powaniejszego

od nagego ataku pryszczy albo tego, e nosisz obciachowe


buty.
- Zaley, kogo spyta - oznajmia Amanda. - Najpopularniejsz teori jest ospa wietrzna, cho syszaam ju, e
masz raka, zapalenie wyrostka robaczkowego i moe nawet
guza mzgu. A, przez jakie ptora dnia krya wie, e
ucieke, bo rodzice nakryli ci na braniu.
- Fantastycznie. Kto wie, co naprawd si stao?
- Jeli tak, to nie ode mnie. Ja trzymam si wersji z osp.
Wtedy zadaem jej jedyne pytanie, ktre mnie naprawd
interesowao.
- Widziaa ostatnio Allie?
- Uhm - mrukna Amanda, ale takim tonem, jakby nie
chciaa cign tematu. Oczywicie j zmusiem.
Dziewczyny spotkay si w stowce jaki tydzie po tym,
jak wyldowaem w szpitalu. Moja siostra uznaa, e Allie
pewnie chce wiedzie, czy wszystko ze mn dobrze. Nie moga
powiedzie, co dokadnie si stao, ale postanowia j
zagadn.
- Ledwie kiwna mi gow - oznajmia Amanda. -Siedziaa
z jakim chopakiem i chyba w ogle nie miaa ochoty si do
mnie odzywa.
Wyjaniem, e pokcilimy si o jaki drobiazg i Allie
niedugo si z tym upora. Wiem, e Amanda tego nie kupia,
ale na razie daa spokj. Jak ju wspomniaem, siostrzyczka
jest super. Cho oczywicie jej tego nie powiem. Musz j
jako dyscyplinowa, bo niedugo wejdzie mi na gow.

- Musisz std szybko wyj - dodaa Amanda. - Oni


mnie wykocz.
Miaa na myli rodzicw. Wyobraaem sobie, jak si teraz
z nimi yje. Nie zdziwibym si, gdyby zainstalowali w pokoju
Amandy kamery. Teraz zrozumiaem, skd te czerwone wosy.
Znajc Amand, pewnie ufarbowaa je po to, eby rodzice
zaczli si zamartwia.
- Przykro mi - powiedziaem. Szczerze. To przecie nie jej
wina, e si tu znalazem.
- Dam rad - zapewnia mnie.
Przez jaki czas siedzielimy w milczeniu, jakby skoczyy
nam si tematy. Ale nie czulimy si niezrcznie ani dziwnie.
Byo nawet mio. Amanda traktowaa mnie jak zawsze, jakbym
nie zrobi niczego gupiego. Potem drzwi si otworzyy i weszli
rodzice. Nie wiem, co Kac im nagada, ale znowu si
umiechali od ucha do ucha, jak clowni w cyrku. Brakowao im
tylko balonw.
- Do zobaczenia w przyszym tygodniu - odezwaa si
mama. Zrobia ruch, jakby znowu chciaa mnie obj, ale
stanem za Kacem i powiedziaem tylko:
- Dobra, to na razie.
Nikt inny nie prbowa mnie ucisn, cho Amanda
zrobiaby to, gdyby nie widzieli nas rodzice - i nie miabym nic
przeciwko temu. W kocu wszyscy poegnali si i wyszli.
Pewnie ulyo im, gdy opucili te progi - ja na pewno
odetchnbym, gdybym by na ich miejscu.
To wszystko przypomniao mi o pani Christensen. Ma z
siedemnacie milionw lat. Jest przyjacik babci i miesz-

ka w domu opieki, bo caa jej rodzina nie yje. W kade


Boe Narodzenie jedziemy do niej z wizyt. Wieziemy jej keks
i prezenty, na przykad kapcie, czekoladki i takie tam.
Spdzamy z ni godzink, najdusz w historii. W domu
pachnie staroci i cho wisz w nim witeczne dekoracje, jest
w nim ponuro. Pani Christensen zawsze traktuje nas jak swoj
prawdziw rodzin, cho przecie ni nie jestemy. Zawsze
myl tylko o tym, eby stamtd uciec.
Pewnie tak samo czuli si rodzice i Amanda w szpitalu. Nie
dziwi si - sam chciabym zostawi ten keks i spada.

DZIE 16
Wczoraj rodzice dali mi przesyk od babci. A dokadnie zostawili j u Kaca, ktry przekaza mi j dzisiaj. Pewnie
wczeniej obwchay j psy tropice narkotyki, a personel
przepuci j przez jaki skaner, na wypadek gdyby babcia
woya tam co zakazanego. Na przykad heroin. Albo
pornosy.
Dostaem ciastka z czekolad, krwki z masem orzechowym i dolara. Babcia zawsze dodaje dolara do wszystkiego, co wysya siostrze i mnie - do pocztwek, listw,
wszystkiego. Pewnie to jaki obyczaj starszych pa. Tata
mwi, e kiedy pisaa do niego i jego brata, te zawsze dawaa
im po dolarze, dopki nie urodziy im si wasne dzieci. Teraz
wysya pienidze nam. Pewnie uwaa, e tacie s ju
niepotrzebne.
Poczstowaem ciastkami i cukierkami wszystkich, ale
tylko dlatego, e w przeciwnym razie zearbym je sam i by
mnie zemdlio. Poza tym dzi mielimy wieczr filmowy.
Pozwolili nam obejrze DVD o takim facecie, ktry mieszka
w lesie na Alasce z niedwiedziami griz-

zly. To bya prawdziwa historia. Co roku wyprawia si w


dzicz i chodzi za drapienikami, dopki nie zapady w sen
zimowy. A pewnego dnia zosta zagryziony.
Niby straszne - zosta poartym ywcem. Ale go
naprawd uwielbia te miki. Kocha w nich nawet totalnie
niefajne zachowania: kiedy walczyy o jedzenie albo zabijay
mode rywala. Cakiem jakby byy jego rodzin, facet
wybacza im potknicia, wiedzc, e nie maj na nie wpywu.
Gdyby mg, przebaczyby pewnie niedwiedziowi, ktry go
zjad.
W filmie wypowiadao si mnstwo osb. Przewanie
mwiy, e nie rozumiej, dlaczego facet spdza tyle czasu ze
zwierztami. Niektrzy podejrzewali, e sam nie wiedzia, kim
jest. Ale chyba nie mieli racji. Moim zdaniem kocha
przebywa w towarzystwie niedwiedzi, bo wrd nich nie
czu si le.
No nie, jasne, e troch mu odbio. Trzeba mie le w
gowie, eby przez cae ycie wczy si za zwierztami. Ale
prbuj go zrozumie. Niedwiedzi nie obchodzia jego
dziwaczno ani to, e za duo pi i wpakowa si w narkotyki
(zdaje si, e sporo bra). Nie wypytyway gupio, jak si czuje,
albo dlaczego zrobi to, co zrobi. Przy nich mg by sob.
Waciwie dziwne, e pozwolili nam oglda akurat ten
film. Ale chyba kadego co w tym dokumencie poruszyo.
Juliet zacza paka, kiedy okazao si, e stranicy leni zabili
niedwiedzia, a potem rozpruli mu brzuch, eby sprawdzi, czy
s tam szcztki tego faceta. Ja sdz, e za-

bili mika, bo si go bali. Tak to ju jest, ludzie likwiduj to,


co budzi w nich strach.
Oto moje wnioski: po pierwsze, wszyscy powinni wbi
sobie do tych zakutych pa, e jeli bd si pcha do grizzly,
istnieje spora szansa, e skocz jako przekska. Po drugie:
ludzie s do dupy.
No i znowu, od krwek do niedwiedzi. Sowo daj, czasami mam wraenie, e w mojej gowie siedzi mapa z pilotem,
ktra przecza kanay. Przed chwil jadem ciastka z
czekolad i nagle - bach! - niedwiedzie.
Wracajc do filmu, jak powiedziaem, wielu z nas znalazo
w nim jakie odniesienia do siebie. Trafilimy do tego szpitala,
bo kto - rodzice, lekarze, ludzie, ktrzy rzekomo nas kochaj bali si nas. Zamknli nas w klatce, eby ludzie mogli si gapi
z bezpiecznej odlegoci na wiry. O rany, porbane to
wszystko.
Ciekawe, co by zrobi Kac, gdybym na nastpnej sesji
grzebania w gowie po prostu go ugryz?

DZIE 17
Powiadomi pras i telewizj: dzi Martha si do mnie
odezwaa.
Siedziaem na kanapie. Co czytaem, a ona ni z tego, ni z
owego pooya mi rk na przegubie i powiedziaa:
- Freks.
Byem tak wstrznity, e zaniemwiem. Wytrzeszczyem
oczy. A ona znowu dotkna mojej rki.
- Freks - powtrzya i kiwna gow. Dotkna piersi i
znowu powiedziaa to sowo.
Pocztkowo chciaem zawoa Kaca, ale potem doszedem
do wniosku, e jak zaczn panikowa, wystrasz Marth. Wic
milczaem, a ona pogaskaa blizny na moich przegubach.
- Freks - mwia raz po raz. - Freks.
Nie wiedziaem, czy chodzi jej o moje nadgarstki, rany czy
co innego. Czuem si jak bohater filmu science fiction, ktry
prbuje porozumie si z obcym. Freks" mogo znaczy
zarwno: nie bj si, nie zrobi ci krzywdy",

jak i: zo ci w odku jajo, z ktrego wykluje si moje


dziecko, wic lepiej zmw paciorek".
Martha znowu dotkna piersi - tam, gdzie jest serce -i
powtrzya par razy freks, freks, freks". Tak po prostu.
Prawie jakby piewaa piosenk.
I nagle zrozumiaem. Wszystko nabrao sensu. Mwia o
blu. O moich bliznach i swoim sercu. Freks" znaczyo dla
niej co strasznego. Kto wie, dlaczego wybraa akurat to sowo.
Niewane. Odkryem jego znaczenie.
Tak to wanie wygldao. Nie nastpia wielka wzruszajca
scena ani nic podobnego, Martha nie opowiedziaa mi nagle
historii swojego ycia i nie wyjania, dlaczego woli milcze.
Ale i tak byo fajnie.
Potem opowiedziaem o wszystkim Kacowi. Mylaem, e
podskoczy pod sufit z wraenia, a on tylko skin gow z
umiechem.
- Wiedzia pan? - spytaem, ale zaprzeczy.
- Nie. Powiniene by z siebie dumny. Otworzya si przed
tob.
- Niby z czego mam si cieszy? Nic nie zrobiem. To ona
mwia.
- Przekonae j, e moe z tob bezpiecznie rozmawia.
Niewane. Nie chciao mi si psu mu humoru i tumaczy,
e to nic szczeglnego. Nie zamierzam robi wielkiej sprawy,
bo Martha powiedziaa do mnie freks". Nadal nie wiem,
dlaczego zaufaa akurat mnie. I dziwne wybraa sowo. Freks.
Bl. Pewnie chodzio jej o to, e boli j serce.

Czy kiedykolwiek zdoa opowiedzie o swoich przeyciach,


czy te schowaa si w sobie tak gboko, e to wszystko, co od
niej usysz? Jak w przypadku Alice.
A z innej beczki: zapomniaem, e wczoraj byy urodziny
Allie. Cho to waciwie nie moja wina. atwo tu straci
poczucie czasu. Dni zlewaj si, jakby cigle trwa jeden i ten
sam. Ale dzi przypadkiem spojrzaem na dat w gazecie
lecej w dyurce pielgniarek i uwiadomiem sobie, co
przegapiem. Allie skoczya szesnacie lat. Ja mam urodziny
w lecie, wic jest ode mnie o p roku starsza. Ale to jej nigdy
nie przeszkadzao. Zawsze mwia o sobie stara kobieta".
Zastanawiam si, jak spdzia urodziny. Nie, waciwie to
si nie zastanawiam. Wiem. Z Burke'em, swoim chopakiem.
Pewnie zabra j do kina albo na pizz. Na pewno da jej jaki
gupi prezent, ktry w normalnych okolicznociach nie
spodobaby si jej, ale teraz zachwycaa si, jakby nigdy nie
widziaa nic pikniejszego.
Allie tak przy nim gupieje, e rzyga si chce. Dotd nigdy
taka nie bya. Przed nikim nie udawaa osoby, ktr nie jest. A
potem pojawi si Burk i wszystko si zmienio. Wszystko.
Nie wiem, jak mona si sta innym czowiekiem z dnia na
dzie, ale z Allie tak wanie byo. Jakby miaa w sobie
zupenie obc dziewczyn, ktra pewnej nocy wyrwaa si na
wolno. Jeszcze do niedawna wszystko robilimy razem. I
nagle koniec. Allie przekrelia wszystko.

A najgorsze, e to nie zwizek na cale ycie. No bo, litoci,


przecie ona ma pitnacie lat. No dobra, szesnacie. I co z
tego? Przecie nie wezm lubu. Nawet jeli wytrzymaj razem
par lat - a nie wytrzymaj - ona zacznie studiowa na jednej
uczelni, on na drugiej i wkrtce o sobie zapomn. Tak jest
zawsze. Zwizki nastolatkw s bez sensu, bo nie maj
przyszoci. Mona by pomyle, e to jasne, ale nie. Ludzie
nieustannie si zakochuj i myl, e ich uczucie przetrwa.
Allie i Burk, dwa serca zczone, klucz rzucony w morze.
Niewane.
Wszystkiego najlepszego, Allie. Mam nadziej, e urodziny
ci si uday.

DZIE 18
Jak powiedziaa Sadie: I zostaa tylko czwrka". Znowu.
Dzi Kac ogosi na terapii grupowej, e to ostatni dzie
Bone'a w szpitalu. Juliet zblada, ale nic nie powiedziaa. Ju za
nim tak nie szaleje, odkd mia si z Alice.
Fajnie mu, e wychodzi. Na sesji mwi, e troch si boi.
Dziwne, e w ogle co z siebie wydusi. Nigdy wczeniej o
sobie wiele nie mwi. A dzi - tak.
Okazuje si, e rodzice nie chc, eby wraca do domu.
Uwaaj, e znowu narobi sobie kopotw. Jak zwykle nie
wyjani, o jakie kopoty chodzi, ale ju si przyzwyczaiem,
eby nie pyta. Jak wszyscy. Chyba podoba nam si
tajemniczo Bone'a. Dziki temu moemy wymyla
najrniejsze historie o jego przeszoci.
Zamieszka u starszego brata i jego ony, ktrzy maj stacj
benzynow w miasteczku w Arizonie. Bone bdzie tam
pracowa, dopki nie zdecyduje, co chce zrobi, kiedy
doronie. Boi si, e ludzie usysz o jego pobycie w szpitalu
psychiatrycznym i wezm go za jakiego psy-

chopat. e wszyscy bd na jego widok przechodzi na


drug stron ulicy. Nie rozmawiaj z tym wariatem, skarbie.
Jeszcze ci ugryzie!".
Kiedy co takiego wyznaje kole z tatuaami, brzmi to
troch zabawnie. Tatuae przecie rzucaj si w oczy.
Szalestwo, nie? Na miejscu Bone'a bardziej bym si martwi,
e ludzie wezm go za gangstera.
Pniej, po sesji z Kacem, poszedem do pokoju wypoczynkowego. Bone siedzia na kanapie, ogldajc jaki talk
show - jeden z tych, w ktrych prowadzca jest tak
rozwierkana, e masz ochot j czym zdzieli. Mowa bya o
ludziach, ktrzy wygldaj tak dziwnie, e przyjaciele chc ich
zmieni.
Jaka dziewczyna narzekaa, e jej siostra ubiera si jak
punkowa. Twierdzia, e ludzie miej si z niej na ulicy i
uwaaj j za satanistk, ktra odgryza ebki kocitom, czy co
w tym stylu. Prowadzca cigle kiwaa gow, marszczc brwi.
Potem przyprowadzili t punkw", ktra okazaa si gotk.
Miaa nienaturalnie czarne wosy, biay podkad i usta
umalowane szmink czerwon jak krew. Bya grubawa i
wygldaa jak Robert Smith z The Cure. Nawet mi si
spodobaa.
Publiczno w studio zacza bucze na jej widok, jakby
zamordowaa najlepsz przyjacik albo przespaa si z now
on ojca. Prowadzca zapytaa, dlaczego tak si ubiera, a ona
odpara: Bo lubi". Widzowie znowu zaczli haasowa, a jej
siostra krzykna: Ludzie uwaaj

j za lesbijk!" Gotka zakrya twarz domi, jakby strasznie


si wstydzia.
Po przerwie na reklamy, ktre wyjaniy nam, jak wieo si
poczujemy po uyciu podpasek ze skrzydekami, w talk show
zaczy si metamorfozy. Ci wszyscy biedacy, ktrych bliscy
uwaali za zbyt dziwnych, zostali zawleczeni za kulisy, a kiedy
wrcili, wygldali jak ofiary Bonpriksu.
Gotk zostawili na koniec. Wbili j w sukienk w kwiatki i
dodali wielkie wiszce kolczyki i pantofelki z paseczkiem. Jej
siostra si rozpakaa, a widzowie zaczli bi brawo na stojco.
Dziewczyna nie wygldaa ju cudacznie. Potem usiada, a na
ekranie zaczy si wywietla jej zdjcia, poczynajc od
niemowlctwa i koczc na liceum. Widzowie roztkliwiali si
nad tymi najwczeniejszymi, na ktrych miaa zote loczki i
wielkie oczy. Ostatnia fotografia przedstawiaa j jako gotk i z
widowni dobieg syk.
Dziewczyna bya totalnie zgnbiona. Prowadzca spytaa,
jak jej si podoba nowy wizerunek. Odpowiedziaa, e wcale,
na co wszyscy si wciekli, jakby osobicie zapacili za jej
metamorfoz. Jaki go wsta i wycedzi:
- Nigdy bym ci nie zaprosi na randk, gdyby wygldaa
jak dawniej.
Dziewczyna przyjrzaa mu si i spytaa spokojnie:
- A skd pewno, e pozwoliabym ci si zaprosi? -A w
stron siostry rzucia: - Wic teraz ci si podobam? Nie jestem
ju dziwadem, bo wygldam jak ty? Wiesz co? Wal si. Oczywicie wypikali ostatnie sowa, bo to pro-

gram nadawany w porze najwikszej ogldalnoci, a jak


wszyscy wiemy, aden Amerykanin nie przeklina.
Facet mia min, jakby gotka kopna go w jaja, a jej siostra
zacza si zanosi szlochem. Dziewczyna spojrzaa na nich.
- al mi was - powiedziaa i wysza ze studia. Prowadzca
znowu zacza si umiecha i pucili reklam wieprzowiny,
najzdrowszego misa wiata.
Byo wietnie. Bone i ja popakalimy si ze miechu. Na
koniec Bone rzuci:
- Jezu Chryste, e te ludzie oceniaj ci po wygldzie.
Popatrzyem na tatuae na jego rkach. Widziaem je
ju przedtem - trudno ich nie zauway - ale nigdy si im
dobrze nie przyjrzaem. Dopiero teraz dostrzegem, e midzy
poncymi czaszkami i sercami znajduj si postaci z Alicji w
Krainie Czarw, na jednym ramieniu Czerwona Krlowa i
Mysz, na drugim - Szalony Kapelusznik i Marcowy Zajc. Na
przedramieniu mia podobizn Alicji z szyj wyduon po
zjedzeniu magicznego grzyba.
- To ty? - spytaem, wskazujc j. Bone parskn miechem.
- Nie. To jestem ja.
Podnis koszul i pokaza mi tatua na plecach - Biaego
Krlika w kamizelce, spogldajcego na zegarek. Wyglda jak
ilustracja z ksiki. Obok pierwszego krlika sta drugi,
odwrcony do niego plecami, w skrzanej ramonesce i butach
motocyklowych, palcy cygaro.

- To ja - wyjani Bone. - Zawsze pdz. Zawsze jestem


spniony. Kazaem go zrobi na plecach, bo wtedy nikt
niepowoany go nie zobaczy. Tatuae na ramionach moe
zobaczy kady. Ale te, ktre maj dla mnie znaczenie, s
ukryte.
- Dlaczego masz dwa krliki? - spytaem.
- Yin i yang. Mrok i wiato. Jeden grzeczny, drugi nie.
- Ktry jest ktry?
Bone znowu si rozemia.
- Kady zawiera pierwiastek tego drugiego. cz
przeciwiestwa. Jak ja.
Powiedziawszy to, wyszed, zanim zdyem spyta o co
wicej. Rzeczywicie by jak Krlik uciekajcy przed Alicj.
Przez jaki czas mylaem o gotce z telewizji. A raczej
0 dokadnie odwrotnej sytuacji: e jeli ludzie uznaj ci za
normalnego, to takim si stajesz.
Pewnego razu Allie i ja urwalimy si z lekcji i poszlimy na
zagraniczny film Los Diablos. Opowiada o mieszkacach
wioski, ktrzy znaleli jarzc si niebiesk kul
1 odupali z niej kawaek, eby sprawdzi, co jest wewntrz.
Okazao si, e to substancja radioaktywna i wszyscy umarli.
Tak si chyba czsto zdarza, kiedy czowiek za bardzo si
zapdzi w poszukiwaniu prawdy. Trzymasz co piknego,
jarzcego si bkitem, ale ze rodka wypywa trucizna, ktra
ci zabija.
Tak na marginesie: prawda jest przereklamowana. Samoloty spadaj z nieba. W autobusach wybuchaj bomby

rozrywajce dzieci na miliony kawakw. Dwunastoletni


gwaciciele strzelaj swoim ofiarom w gow, eby ich nie
wyday. Nie mog ju oglda wiadomoci ani czyta gazet.
Mam wraenie, e ten kto, kto siedzi w niebie, ma wielki wr
jakiego paskudztwa - jak przeterminowany magiczny py
wrek - i par razy dziennie go wysypuje, doprowadzajc
wszystkich do obdu.

DZIE 19
Obudziem si rano. Szalaa zadymka. Normalna burza
niena. Za oknem byo tak biao, jakby szpital unosi si w
chmurach. Piknie. Te upiorne szkielety drzew wyglday,
jakby ongloway kbkami waty.
Goody i druga dyurna pielgniarka nie mogy przyjecha,
zasypao drogi, wic siostra Ksiyc musiaa zosta wraz z
reszt nocnej zmiany i nie bya zadowolona. Wszyscy chcieli
i do domu i si wyspa. Kac take nie zdoa si przebi, wic
mielimy dzie wolny. Cieszylimy si z powodu niegu, czym
doprowadzalimy personel do szau.
To Sadie zaproponowaa, eby wyj na zewntrz. Juliet
rzucia pomys, e z tego niegu mona by zrobi wietnego
bawana i ani si obejrzelimy, a Sadie ju pytaa, czy moglibymy wszyscy wyskoczy na dwr na jaki czas.
Pocztkowo siostra Ksiyc odmwia. Ale potem jej
koleanka z nocnej zmiany (siostra McCutcheon, ktra zawsze
wyglda, jakby czego zapomniaa), zaofiarowaa si, e nas
przypilnuje. Wtedy Ksiyc zdecydowaa, e moe-

my wyj, pod warunkiem e bd nam towarzyszy dwaj


sanitariusze i e nikt nie oddali si od grupy.
Nie wychodziem na dwr, odkd mnie tu przywieli. Nie
wolno nam nawet szerzej uchyli okna. Dlatego ucieszyem
si, e wreszcie pooddycham wieym powietrzem. I dopiero
wtedy uprzytomniem sobie, e nie mam odpowiedniego
ubrania. Rodzice przywieli mi dinsy, podkoszulki i inne
takie, ale zapomnieli o ciepych butach i kurtce. Przecie nie
zanosio si na to, e bdziemy chodzi na wycieczki
krajoznawcze. Zreszt inni take nie mieli okry.
Ale w szpitalu znalazo si par zapasowych. Nie wiem, czy
naleay do byych pacjentw, i nie chciaem pyta. Bo jeli
tak, to dlaczego tu zostay? Na takie pytanie nie ma dobrej
odpowiedzi.
W kadym razie opatulilimy si w te kurtki, szaliki i rkawice. Nie wszystko pasowao idealnie, ale jako sobie
poradzilimy. Nie mogem si pogodzi tylko z jednym: e
moja kurtka jest jaskrawota. Jak obsikany nieg. Trudno, w
kocu nie wybieraem si na bal.
Zeszlimy gsiego na d. Dwa razy prowadzono nas przez
drzwi zamykane na klucz i czulimy si jak winiowie
przenoszeni z jednego wizienia do drugiego. W kocu
dotarlimy na duy dziedziniec otoczony czterema skrzydami
szpitala. Ledwie stanlimy, Sadie zgarna troch niegu,
zgniota go w niek i rzucia ni w Juliet. Kulka si rozpada.
Juliet natychmiast si zrewanowaa, ale nie trafia w Sadie,
tylko w sanitariusza.

W par sekund rozptaa si prawdziwa wojna na nieki.


Nie tworzylimy druyn - kady walczy przeciw kademu.
Mylaem, e siostra McCutcheon kae nam przesta, ale
ona tylko si odsuna i patrzya na nas z lekkim umiechem.
Zapisaem w pamici, eby od tej pory traktowa j milej. Nie
ebym dotychczas zachowywa si jako wrednie, ale
rozumiecie, moliwe, e czasem daem jej w ko.
Walnem jednego sanitariusza w plecy, a kiedy si z niego
miaem, kto mnie trafi niek w skro. Odwrciem si i
zobaczyem Marth, umiechnit od ucha do ucha.
Kiedy si zmczylimy, Juliet zacza lepi bawana.
Zrobia ma kulk ze niegu i zacza j toczy po dziedzicu.
Sadie i ja pomoglimy jej z brzuchem i gow. Martha patrzya
z boku, co robimy. Podszedem do niej.
- Chcesz zobaczy orzeka?
Spojrzaa na mnie tymi swoimi wielkimi oczami i pokiwaa
gow. Znalazem przestrze, gdzie nieg nie by jeszcze
zadeptany, i si pooyem. Zaczem porusza rkami i
nogami tak, e kreliem nimi pkola, a potem wstaem i
spojrzaem na lad, ktry odcisnem.
- Widzisz? Orzeek. Chcesz takiego zrobi? Skina gow i
rzucia si na ziemi. Zamachaa dziko rkami i nogami, po
czym wstaa. Jej orzeek wyszed troch krzywy, jakby spad z
nieba, ale wyglda naprawd fajnie. Martha a si rozemiaa.
Chyba nigdy dotd nie syszaem jej miechu. Poczuem si jak
w wito.

- Zrbmy ich wicej - zaproponowaem.


Pooylimy si obok siebie i odcisnlimy kolejne orzeki.
Chciaem wsta, ale Martha wzia mnie za rk i przytrzymaa. Miaa na doniach czerwone mitenki i poczuem
przez rkawiczk ucisk jej palcw. Leelimy tak przez par
minut, patrzc na niebo i padajce na nas patki niegu. Przez
chwil miaem wraenie, e fruniemy w przestrzeni
kosmicznej, a te patki to migajce wok gwiazdy.
To mi si skojarzyo z astronautami i atmosfer, ktra
wydaje im si cuchnca. Odetchnem gboko i napeniem
puca zimnym powietrzem. Nie mierdziao. Przeciwnie.
W kocu wstalimy i pomoglimy pozostaym lepi
bawana. Przynielimy marchewk na nos, a siostra
McCutcheon daa nam dwa ciasteczka, z ktrych zrobilimy
oczy. Juliet zdja fioletowy szalik znaleziony w szpitalu i
okrcia nim szyj bawana.
- Jak go nazwiemy? - spytaa Sadie.
- Moe Frosty? - zaproponowaa Juliet.
- Zbyt oczywiste. To powinno by co wyjtkowego. Jak
on.
- To moe Kac - podsunem.
Sadie parskna miechem, ale Juliet spojrzaa na mnie ze
zdziwieniem.
- Nie api - powiedziaa.
Nie owiecilimy jej. Tylko Sadie wspomniaem o ksywce,
jak wymyliem dla doktora, i nawet mi si podobao, e
mamy wsplny sekret.

- Moe Bone? - rzucia Juliet.


- Co Bone? - nie zrozumiaa Sadie.
- Bawan. Moe nazwiemy go Bone. Albo Boney. Brzmi
podobnie jak Frosty.
Sadie uniosa brew.
- Bawan Boney. Ironiczne. - Zerkna na Juliet. - I porbane. Fajne.
Juliet umiechna si od ucha do ucha. Sadie spojrzaa na
mnie i Marth.
- Wszyscy si zgadzamy? - spytaa. Przytaknem. Martha
te.
- Zatem Boney. Witaj na wiecie, Boney.
Przez jaki czas stalimy wok niego. Potem Juliet zacza
nuci, a pniej piewa na melodi piosenki Bawanek Frosty:
- Bawanek Boney to walnity, chory go. Tatuae mia,
gupio si mia i zajara lubi do...
Sadie i ja parsknlimy miechem. A Sadie podchwycia:
- W tej oranadzie, ktr wypi, byo co, bo jak wypi j,
porbao go i mia w gowie samo zo.
- Wspaniale - pochwaliem.
- Twoja kolej.
Zastanowiem si, usiujc sobie przypomnie kolejn
zwrotk z piosenki o Frostym. Dawno jej nie syszaem. Troch
to potrwao, ale w kocu zapiewaem, faszujc:
- By w wariatkowie i odzywa nie chcia si. Doktor pyta:
Czemu nie?" a on na to...

Urwaem, bo nie miaem pomysu, co dalej.


- ...pocauj mnie w de - dokoczya Juliet. - Powiedzia:
Pocauj mnie w de".
Sadie przybia jej pitk. Komentarz Bone'a byby dokadnie taki. Wszyscy padlimy na nieg, zamiewajc si tak
gwatownie, e miaem obawy, czy siostra McCutcheon nie
pomyli, e dostalimy jakiego ataku. Nawet Martha si
miaa, cho pewnie nie do koca czaia, dlaczego nasza
piosenka jest zabawna.
Potem wszyscy poszlimy do szpitala, zdjlimy zanieone
ubrania i usiedlimy w pokoju wypoczynkowym przy gorcej
czekoladzie. Cakiem jak te cholerne idealne rodziny, ktre
widuje si w witecznych reklamach.

DZIE 20
Troch si przezibiem po tym wczorajszym tarzaniu si w
niegu. Ale nie auj, bo byo warto wyrwa si z zamknicia
na jaki czas. Kiedy wyjrzaem przez okno, zobaczyem, e
bawan na dziedzicu nadal stoi. Na gowie siedzia mu
kardyna i dzioba marchewkowy nos, a jakie zwierzaki pewnie wiewirki - zabray ciastka. Ale Boney nadal
prezentowa si cakiem niele.
Mao tego: nie jestem ju jedynym facetem w grupie. Mamy
nowego. Pewnie osoba, ktra komponuje list goci, uznaa, e
potrzebujemy na naszej imprezie nowej twarzy.
Kole nazywa si Rankin. To wielki facet. Przypomina mi
chopakw ze szkolnej druyny futbolowej, ktrym si wydaje,
e s kim, bo potrafi kopa pik. Szczerze mwic, nie
przepadam za takimi gostkami. Kiedy skocz liceum, nikogo
nie bdzie ju obchodzi, ile zdobyli goli, punktw czy czego
tam, wic usiuj wykorzysta na maksa tych par lat sawy.
Problem w tym, e pozostali musz ich znosi, co jest totalnie
niesprawiedliwe.

- No... - odezwa si po tym, jak Kac go przedstawi. -Jestem


Rankin. Cze. - Podnis rk i lekko pomacha, po czym
umiechn si gupio, jakby mia wiadomo, e robi z siebie
idiot.
Kac przez chwil milcza, ale Rankin nic ju nie doda.
Zastanawiaem si, czy ja pierwszego dnia wygldaem na
rwnie zagubionego. Teraz mogem si uwaa za weterana.
Starego wyjadacza. Byem ciekaw, czy Rankin uwaa mnie za
wariata - ja tak pierwszego dnia oceniem Sadie, Bone'a i
innych.
- Chciaby nam o sobie co opowiedzie? - spyta w kocu
doktor.
- No pewnie - odpar Rankin, jakby kto zapauzowa mu
umys, a Kac wanie wcisn guzik play". - Gram w futbol.
Parsknem cichym miechem, naprawd cichym, ale
wszyscy usyszeli i spiorunowali mnie wzrokiem. Rankin
zmarszczy brwi.
- No co? - rzuci.
- Nic - mruknem. - Tylko wanie sobie pomylaem, e
wygldasz jak kark.
- A... dziki. - Umiechn si. Chyba uzna to za komplement. Par sekund milcza, jakby nie wiedzia, co powiedzie. Potem rzuci: - Czasami api doa.
Omal znowu si nie rozemiaem. Go by jak dziecko.
Czasami api doa". No pewnie dlatego, e cikie jest ycie
krla popularnoci, nad ktrym wszyscy skacz, kiedy tylko
wygra jaki gupi mecz. Co za idiota.

Mimo wszystko mio nie by jedynym chopakiem w


grupie. Cho min dopiero dzie po odejciu Bone'a, zaczo
doskwiera mi bycie w mniejszoci. Troch si baem, e
Sadie, Juliet i Martha zmusz mnie do zabawy w dom,
wyprawianie przyjcia dla lalek albo do malowania paznokci.
Nie ebym zaraz pomyla, e zakumplujemy si z Rankinem
czy co.
Ciekawe, za co go tu wsadzili. Wiem - mwi, e czasami
mu smutno. Jak wszystkim. Ale w tym jego zakutym bie musi
si dzia co jeszcze. Sprbuj odkry co, cho tak naprawd
niewiele mnie to obchodzi. wir to wir. Kto nim jest albo nie.
Inni tu s wariatami, a ja nie. Proste.
Ju przestaem przekonywa Kaca, e mi nie odbio. Jutro
mijaj trzy tygodnie, odkd tu jestem. Prawie poowa odsiadki.
I wiem, e nie wypuszcz mnie za dobre zachowanie. Dlatego
chodz na sesje i gadam cokolwiek. Niech Kac sobie myli, co
chce.
Dzi chcia porozmawia o przyjacioach.
- Masz jakich? - spyta.
- Co to s przyjaciele?
- Ludzie, z ktrymi lubisz spdza czas. Ludzie, ktrym si
zwierzasz.
- Niewidzialni si licz? Jeli tak, mam pana Zbysia Misia i
elfa Chichota Czubka.
- Pozostamy przy prawdziwych - powiedzia Kac. Chyba
ju przywyk do mojego sposobu bycia, bo nawet nie poprawi
okularw ani nie stukn owkiem.

- Pan Zbysio Misio poczu si uraony sugesti, e nie


istnieje - oznajmiem. - Pacze. Powinien go pan przeprosi.
Kac podrapa si w gow, ale nie odpowiedzia.
- No dobra - odezwaem si po jakiej minucie. - Jasne, e
mam przyjaci.
- Opowiedz mi o nich.
- Po co? Co oni maj do rzeczy?
- Ciekawi mnie, to wszystko. Chciabym wiedzie, co
uwaasz za wane w przyjani.
- Kasa przyda si zawsze. I dobre kontakty.
- Mylaem raczej o cechach charakteru. Co cenisz w
innych?
- Prawdziw cnot, ktra krytyk si nie boi.
- A co powiesz o szczeroci? - spyta Kac.
Kiedy pozwalam sobie na sarkazm, kompletnie mnie
ignoruje. No nie wiem, moe powinienem si obrazi.
- Szczero jest przereklamowana.
- Jak to?
- Czowiek szczery musi mwi przyjacioom wszystko. A
czasem lepiej tego nie robi.
- Podaj jaki przykad.
- Na przykad przyjacika pyta, czy w jakich dinsach
wyglda grubo. Jeli potwierdz, to mnie znienawidzi.
- Nawet jeli mwisz prawd?
- Zwaszcza. Prawdziwy przyjaciel skamie, e dinsy le
wietnie.

Kac zapisa co w notesie.


- Robi pan notatki do poradnika? Bo mam mnstwo
pomocnych wskazwek.
- Wic uwaasz, e twoja przyjacika nie chciaaby
wiedzie, i le wyglda w dinsach?
- Ona to wie. Chce tylko, ebym jej poprawi samopoczucie.
To jedna z tych rzeczy, ktrych si nie mwi, jak to, e si nie
znosi chopaka przyjaciki. Albo kumpeli -dodaem szybko.
- Czy to nie jest nieuczciwo? - podsun Kac. - A jeli
dana osoba nie pasuje do twojej przyjaciki? Nie powiniene
tego powiedzie?
- Ludzie zawsze twierdz, e chc zna prawd, ale
przewanie kami. Ilu rodzicw chce wiedzie, e ich dzieci
uprawiaj seks albo pal? Nawet jeli pytaj, oczekuj
odpowiedzi, e wszystko gra. I w ni uwierz.
- A ty uwaasz, e to zdrowe?
- To pan tu jest lekarzem. Niech pan mi powie.
- Interesuje mnie twoje zdanie. Zwlekaem przez chwil z
odpowiedzi.
- Uwaam, e ta brdka, ktr stara si pan zapuci,
wyglda idiotycznie - oznajmiem.
Kac drgn. Potem zerkn w lusterko na cianie.
- Widzi pan? - dodaem. - Szczero wcale nie jest taka
fajna, prawda?

DZIE 21
Par lat temu, podczas wiosennych ferii tata zabra nas na
Hawaje. Nauczylimy si tam nurkowa. Byo do fajnie,
cho kiedy po raz pierwszy zszedem pod wod na basenie,
eby pozna dziaanie sprztu, baem si, e zabraknie mi
powietrza i uton. Ale si przyzwyczaiem.
Musz wam powiedzie, e w gbinie mona zobaczy
niesamowite rzeczy. Nasz instruktor oznajmi, e woda
zajmuje okoo siedemdziesiciu procent Ziemi, a tylko niespena jeden procent ludzi schodzi pod powierzchni. Wiele
osb nigdy nie zobaczy tego, co ty, kiedy nurkujesz.
Najbardziej spodobaa mi si pewna ryba, ktra cigle
podpywaa i uderzaa pyszczkiem w moj mask. Nie miaem
pojcia, dlaczego tak si zachowywaa, ale kiedy si
wynurzylimy, instruktor wyjani, e walczya ze swoim
odbiciem.
Przypomniaem sobie o tym wszystkim w szpitalu -bo czuj
si tu jak nurek otoczony awic bardzo dziwnych ryb. Choby
tak, jak dzi.

Na sesji grupowej Kac (ktry, nawiasem mwic, zgoli


brdk - kolejny punkt dla mnie) da nam kompletnie debilne
zadanie. Najpierw podzieli nas na dwie grupy. Znowu
znalazem si w druynie z Juliet, a Sadie z Rankinem. Martha
bya widzem, bo raczej trudno od niej wymaga, eby si
rozgadaa. Mielimy wybiera karteczki z trzech pudeek.
Pierwsza okrelaa miejsce, druga - sytuacj, a na trzeciej
znajdowa si tekst do wypowiedzenia.
Mielimy wymyli skecz z uwzgldnieniem tych wszystkich elementw. Dostalimy dziesi minut na opracowanie
zadania. Pozwoliem Juliet wylosowa karteczki. Nasza scenka
rozgrywaa si w teatrze, dotyczya kogo, kto o czym
zapomnia, a kwestia brzmiaa: A moe ciasteczko?".
Przeczytalimy to wszystko i oboje jknlimy. No bo jak to
poczy? No, ale na tym wanie polegaa trudno. Poszlimy
w kt sali i zrobilimy burz mzgw.
To Juliet wpada na pomys, eby m zapomnia imienia
ony. Genialne. Zadziaao jak zoto. Ja graem ma.
Wykombinowalimy, e podczas antraktu spotykamy moj
koleank z pracy, ja mam jej przedstawi on, ale z jakiego
powodu nie mog sobie przypomnie jej imienia.
Poprosiem Marth, eby wystpia w roli tej znajomej. Nie
musiaa nic mwi. Staa tylko, a my udalimy, e na ni
wpadamy. Ja nawijaem, jaka fajna jest sztuka, eby unikn
przedstawienia ony Marcie, a Juliet przez cay czas udawaa,
e wyjada ciasteczka z torebki. I tak

wprowadzilimy kwesti: ona cigle proponowaa mi kolejne ciastko.


No dobrze, moe nie brzmi to jako porywajco, ale
uwierzcie mi, bylimy dobrzy. Przynajmniej tak uwaamy.
Sadie i Rankin lepiej poradzili sobie ze scenk, ale na nasz
obron musz powiedzie, e im przypad fajniejszy materia.
Akcja ich skeczu rozgrywaa si na statku kosmicznym,
chodzio o to, e si zgubili, a tekst brzmia: Jak toto si tu
dostao?".
Oboje usiedli niczym piloci na krzesach ustawionych jedno
przy drugim. Sadie graa dowdc, a Rankin - pocztkujcego
nawigatora, ktry odbywa swoj pierwsz podr kosmiczn.
Pomyli tras i kci si z kapitanem. Nagle w kabinie
pojawia si mucha, a jej brzczenie rozdranio ich jeszcze
bardziej. Wtedy Rankin powiedzia: Jak toto si tu dostao?" i
otworzy okno, eby wypdzi paskudztwo. Poniewa byli w
kosmosie, prnia wysysaa ich na zewntrz, co odegrali,
turlajc si z krzykiem po pododze.
Rozumiecie teraz, o co mi chodzio z tymi dziwnymi rybami? Czasami ludzie wygldaj normalnie, ale pewnego dnia
robi co kompletnie zaskakujcego - i lduj w miejscu takim
jak ten szpital. Nie sdz, eby ktokolwiek, kto mnie zna,
podejrzewa, e zrobi to, co zrobiem.
A jednak zrobiem.

DZIE 22
Dzi znowu mielimy Rozmowy w toku, znane take jako
cotygodniowa wizyta moich rodzicw. Spotkanie z nimi nie
znajdowao si na szczycie mojej listy wymarzonych
rozrywek, ale nie miaem wiele do gadania. Zreszt
alternatywa nie istniaa.
Tematem dzisiejszego posiedzenia byo: Dlaczego?". A
dokadnie: Dlaczego Jeff zrobi to, co zrobi?". Nie uwaam
tego za najbardziej porywajcy temat dyskusji, ale nikt mnie
nie pyta o zdanie.
Najwyraniej przed moim przyjciem Kac z rodzicami
uknuli jaki plan, eby wreszcie wydoby ze mnie prawd.
Najpierw Kac spyta ich, jak zachowywaem si w domu.
Potem poprosi o opisanie, co poczuli, kiedy mnie wtedy
znaleli.
Mama natychmiast zmienia si w fontann ez. Powiedziaa, e wesza na pitro i zobaczya kau krwi na
pododze. Pocztkowo sdzia, e zrobiem jej jaki kawa, i
rozemiaa si, cho wyda si jej okrutny. Kiedy

nie zareagowaem, wpada w histeri i zacza krzycze, a


ojciec j usysza i przybieg sprawdzi, co si dzieje.
Nie twierdz, e mama zmyla, ale... zawsze mwia, e
gdyby nie zostaa prawnikiem, byaby aktork. Serio. Par lat
temu wystpowaa nawet w pewnej rozpaczliwie amatorskiej
inscenizacji Skrzypka na dachu. Wypada cakiem niele.
Dlatego uwaam, e ma talent do dramatyzowania. Oczywicie
rozumiem, e znalezienie wasnego dziecka w takim stanie
moe zepsu czowiekowi humor. Ale miaem wraenie, e
mama prbowaa wzbudzi we mnie jeszcze wiksze poczucie
winy.
Ojciec nie paka, ale powiedzia, e nigdy nie przey nic
straszniejszego ni ten wieczr, kiedy zobaczy, jak le na
pododze. Potem opisa, jak zrobi opaski uciskowe z
podartego przecierada i by przy mnie a do przyjazdu
karetki. Podobno powtarza, e mnie kocha, na wypadek gdyby
to mi pomogo przey.
Wstrzsno to mn bardziej ni szlochy matki. Ojciec nie
jest skonny do sentymentw. To taki facet, ktry na luzie
oglda film, na ktrym wszyscy inni zalewaj si zami, a on
tylko rzuca komentarz w rodzaju: Nie do wiary, jakie wielkie
usta ma ta Julia Roberts". Serio. Nic go nie rusza. Jak tych
kowbojw ze starych westernw.
Suchajc rodzicw, przypomniaem sobie rozmow z Sadie
o tym, kto mnie uratowa. Miaa racj, e rodzice, a nie
sanitariusze. Gdyby mama nie wesza na gr, sprawdzi, co u
mnie, i gdyby tata nie wiedzia, co robi, naprawd bym umar.
Trzy tygodnie temu wydawao mi

si, e tego chc. Teraz zmieniem zdanie. Nie cakiem, ale


na tyle, ebym doceni to, co zrobili. Ale nie zamierzaem im o
tym mwi.
Potem Kac spyta, co poczuem, kiedy suchaem rodzicw.
Co miaem odpowiedzie? Ojejku, jejku, tak mi przykro, e
was przestraszyem, i dziki, e mi przeszkodzilicie"? To by
byo idiotyczne, jak scena w telewizyjnym filmie, w ktrym
dziewczyna, ktra ucieka z domu i posza zarabia na ulic,
wybucha rozpaczliwym paczem, gdy matka przepdza
parasolk jej alfonsa.
Nie mogem powiedzie, jak byem wdziczny. To znaczy
jestem. Wdziczny. Mniej wicej. W dobre dni.
Ale przeprosiem, e si przeze mnie martwili. Wygldao
mi to na sensowny kompromis midzy kamiennym milczeniem
zamknitego w sobie nastolatka a szlochem i zaamaniem
nerwowym. Wyraziem al, e si o mnie bali, i zapewniem,
e ju nic zego sobie nie zrobi.
To ostatnie mogem sobie darowa, bo to jedno z tych
stwierdze, na ktre lekarz reaguje jak kot na mysz. Kac spyta:
- Czy czujesz si dzi inaczej ni tamtej nocy? Czy co si
zmienio od tamtego czasu?
O rety. Ale mnie podszed. Znowu wrcilimy do wielkiego
Dlaczego?" Ja miaem pokaza, jak gboko wejrzaem w
samego siebie, a oni otrzyma wyjanienie, co si stao. Ale,
jak cigle powtarzam, adna wielka przyczyna wszystkiego nie
istnieje.

No ale musiaem co powiedzie, wic zdecydowaem si


na takie wytumaczenie:
- Chyba nauczyem si, e choby nie wiadomo jak straszna
wydawaa si sytuacja, mam wok siebie ludzi, ktrzy mnie
kochaj.
Nie zdziwi mnie, jeli w tej chwili pjdziecie zwymiotowa.
Ja bym tak zrobi. Ale tekst brzmi przekonujco, nie? Na
miejscu moich rodzicw bycie to kupili. Zrobio mi si troch
gupio, kiedy spojrzaem na mam. Naprawd jej ulyo, jakby
przez cay czas si zamartwiaa, e chciaem si odmeldowa z
obawy, e ona mnie nie kocha. Ale to przecie nie ten
przypadek. Mioci rodzicw jestem pewny. Oni nie mieli z
tym nic wsplnego.
Zdaje si, e Kac wyczu, e usiuj im wcisn kit, bo
zacz mnie bardziej naciska.
- Czy teraz postpiby inaczej? - spyta.
Miaem ochot odpowiedzie: Tak, zamknbym drzwi na
klucz". Zmczyo mnie ju wysilanie si, eby inni poczuli si
lepiej. Przykro mi, e ich wystraszyem. Przykro mi, e rodzice
si martwili. Ale to przeszo. Czy nie moemy przesta jej
roztrzsa?
Zastanawiaem si par chwil, a troch mi przeszo, i
powiedziaem:
- Porozmawiabym z kim.
Nie dodaem z kim. Dziki temu kady mg pomyle, e
chodzi mi o niego.
Zdaje si, e wybraem waciw odpowied, bo Kac
skoczy to bliskie przesuchanie trzeciego stopnia i zaj

si czym innym. Niczym ciekawym, wic nie bd was


zanudza opisem. Chodzio o wypracowanie lepszych metod
komunikacji. Bla, bla, bla.
Ucieszyem si, kiedy spotkanie dobiego koca i mama z
tat wyszli, a jeszcze bardziej - gdy wrciem do siebie. Po
stokro wolaem pisa na angielski prac o Wadcy much, ni
spdzi kolejn godzin z doktorem i rodzicami. Jeli mam
wybiera midzy analizowaniem symboliki wiskiej gowy
na kiju a rozmow o moich uczuciach, eb wygrywa, nie ma
bata.

DZIE 23
Dzi wydarzyo si co totalnie dziwnego. Nawet nie wiem,
czy powinienem o tym pisa, ale jeli tego z siebie nie
wyrzuc, jeszcze mi to utkwi w gowie, a tego wolabym
unikn.
Jest koo trzeciej nad ranem. Obudziem si jaki czas temu,
bo zachciao mi si siku. Poszedem do azienki na kocu
korytarza. Wyglda jak szkolna: umywalki, toalety i prysznice
w jednym wielkim pomieszczeniu. W jednej kabinie leciaa
woda. To troch dziwne, bo ludzie na og bior prysznic rano.
Nie wolno nam si wczy po nocy, chyba e musimy - no
wiecie, do ubikacji.
Waciwie nic si nie dziao. Trafilimy tu, bo co z nami
nie tak, wic prysznic w rodku nocy nie jest jakim szczytem
dziwactwa. Nie przejem si lecc wod i zaczem sika.
Wtedy usyszaem jk.
Zatrzymaem strumie - co, nawiasem mwic, jest bardzo
trudne - i zaczem nasuchiwa, czy to nie buczenie w rurach
albo co podobnego. Odgos si powtrzy i z ca pewnoci
wyda go facet. Poza mn jest tu

tylko Rankin, wic byem pewien, e to on - chyba e ktry


z sanitariuszy z nocnej zmiany nagle zapragn zadba o
higien osobist. Wygldao na to, e z Rankinem nie jest
najlepiej.
Nie wiedziaem, czy zagadn, czy da mu spokj. Jednak
odgosy stay si jeszcze wyraniejsze. Pcherz mi pka, wic
si wysikaem do koca, a potem podszedem do kabiny. Nie
chciaem wystraszy Rankina, dlatego nic nie mwiem. Jeli
czowiek bierze prysznic w rodku nocy i marnie si czuje,
raczej nie chce bra udziau w powtrce sceny z Psychozy,
kiedy kto mu nagle odsuwa zasonk.
Zasonki nie zakrywaj caej kabiny. Po obu stronach
zostaj luki, jakby folia skurczya si od pary. Nie s na tyle
due, by trzeba si martwi, e cay wiat oglda twj tyek, ale
jak si kto postara, moe co wypatrze.
Przez t szczelin zobaczyem Rankina. A za dobrze.
Widziaem, jak porusza rk przy biodrach. Rozumiecie, o co
chodzi. Nawet kby pary nie zasaniay tego, co si dziao.
Chciaem spada, ale nie mogem. Baem si, e jeli
choby drgn, on mnie usyszy i pomyli, e podgldam. Bicie
wasnego serca wydawao mi si gone jak omot bbna.
Staem i si gapiem, cho pragnem odwrci wzrok i uciec z
tej azienki.
Nie ebym nigdy dotd nie widzia faceta, ktremu stoi.
Czasami w szkole po wuefie pod prysznicem ktre-

mu z kumpli si tak zdarzao i inni wtedy wytykali go


palcami i nazywali ciot. Niemniej wszyscy zdawalimy sobie
spraw, e chopakom takie rzeczy si zdarzaj. Nie mamy na
to wpywu.
- Sam te robiem to, co Rankin. Mam pitnacie lat, wic to
oczywiste. Facet, ktry si wypiera, e to robi, kamie. To tak,
jakby si miao najfajniejsz gr wideo i nigdy si w ni nie
grao. Na wiecie nie ma takich debili.
Ale jeszcze nie widziaem, jak kto inny to robi. To jedna z
tych rzeczy, ktrych lepiej sobie nie wyobraa w kontekcie
innych osb, bo jeli ju zaczniesz, przy kadym powitaniu
bdziesz myle, czego dotykaa czyja rka. W te rejony po
prostu lepiej si nie zapuszcza.
A teraz p metra ode mnie Rankin zasuwa, jakby by sam
we wasnym pokoju, z zamknitymi na klucz drzwiami i
wczonym stereo, ktre zagusza odgosy. Coraz bardziej si
podnieca i wiedziaem, co bdzie dalej. Widziaem jego lekko
odwrcon twarz. Oczy mia przymknite, usta rozchylone.
Uznaem, e pora spada, dopki jest taki nakrcony. Teraz nie
dostrzegby nawet, gdyby przez azienk przejecha pocig.
Zwlekaem za dugo. Rankin otworzy oczy. Spojrza
wprost na mnie. Najpierw mrugn par razy, jakby myla, e
mu si przywidziao. Potem kiwn mi gow z lekkim
umiechem, jakbymy si minli w korytarzu.
- Cze - rzuci.
Ja te skinem gow.

- Cze - powiedziaem.
Cze", tak po prostu. Co za idiota. Rankin nie doda nic
wicej, wic si odwrciem i odszedem.
Nie wiem, czego waciwie si spodziewaem. Nie wiem, co
bym zrobi, gdyby kto mnie przyapa w takiej sytuacji.
Prawdopodobnie dostabym zawau. Ale na pewno nie powiedziabym po prostu cze".
A teraz cigle mam przed oczami Rankina. To najgorsze.
Nadal widz t jego poruszajc si rk. Czuj si jak peda.
Nie mog przesta o tym myle.
Po co ja tam poszedem? Dlaczego musiaem to zobaczy?
Wiele bym da, eby tego dzi nie widzie. Ani dzi, ani nigdy.
A moe nie powinienem tak dramatyzowa? Przecie
Rankinowi to obojtne, wic czemu ja si przejmuj? Musz
zapomnie. Tak, wanie tak. Pjd spa i zapomn.

DZIE 24
Wiecie, e hinduici wierz, i po mierci czowiek powraca
na ziemi w innym wcieleniu, a jeli w poprzednim yciu
narozrabia, to wraca jako stworzenie na niszym poziomie
rozwoju, eby naprawi swoje bdy? Jeli maj racj, to
wczeniej musiaem konkretnie wkurzy Boga czy kogo tam.
W przeciwnym razie dzisiejszy dzie nigdy by si nie
przydarzy. Zaszo co gorszego ni zeszej nocy.
Jako udao mi si zapomnie, e widziaem Rankina pod
prysznicem. Przy niadaniu, kiedy patrzyem, jak wsuwa
owsiank, prawie uwierzyem, e to by tylko sen. Potem
mielimy sesj grupow. Kac zarzdzi, e znowu mamy
poczy si w pary. odek od razu mi si cisn.
Zamknem oczy i liczyem, e zostan przydzielony Sadie
albo przynajmniej Juliet.
Ale oczywicie nietrudno si domyli, co si wydarzyo. I z
czasem byo tylko gorzej, o ile to moliwe. Zadanie polegao
na wyjmowaniu z pudeka karteczek z pytaniami typu: Z
czego jeste najbardziej dumny?" lub: Gdyby mg w sobie
co zmieni, co by to byo?".

Mielimy wylosowa pytanie i porozmawia o nim z


partnerem. Bardzo, bardzo chciaem dosta co atwego, na
przykad: Wyra sens ycia w najwyej trzech sowach".
Tymczasem trafio mi si: Co najbardziej enujcego ci si
przytrafio?".
Przysigam na Boga, pytanie naprawd tak brzmiao.
Czasami mam wraenie, e w grze siedzi kto, kogo jedynym
zadaniem jest zrobienie ze mnie kompletnego debila. Serio, na
pewno przydzielili mi jakiego anioa - a raczej demona - ktry
codziennie rano zadaje sobie pytanie, w jaki jeszcze sposb
moe mi zrujnowa ycie. Dzi udao mu si na pitk z
plusem.
Wyldowaem w parze z Rankinem. Nie patrzyem na
niego, tylko jako tak obok. I oczywicie widziaem tylko t
jego wielk ap poruszajc si w gr i d. Potem zaczem
si gapi na jego rozporek i w kocu musiaem przenie
wzrok na jego twarz. No i tu mnie czekao zdziwko, bo go w
ogle nie mia problemu z sytuacj.
Patrzy na swoj karteczk, jakby tekst zapisano japoskimi
krzaczkami czy co. Gapi si, gapi, gapi i w kocu spojrza
na mnie i przeczyta:
- O czym mylisz, kiedy si brandzlujesz?
Teraz na pewno uwaacie, e zmylam, ale przysigam, e
nie. Dokadnie to powiedzia. Siedziaem, wytrzeszczajc
oczy, pewien, e le usyszaem. Potem Rankin umiechn si
szeroko i zacz chichota.
- Mam ci! - zawoa.

Miaem ochot go uderzy. Serio. Nie mogem uwierzy, e


to powiedzia. Ale jemu si to wydawao cholernie zabawne.
Szczerzy si jak idiota i a si trzs ze miechu.
- Zamknij si wreszcie! - wrzasnem. Troch wyhamowa.
- Przepraszam. Ale eby widzia swoj min!
- Co masz naprawd na kartce? - spytaem.
- Bo co? Nie chcesz zna odpowiedzi na tamto pytanie?
- Raczej nie.
- No dobrze. - Rankin znowu spojrza na karteczk i
odczyta prawdziwy tekst: - Jak chwil swojego ycia
uwaasz za najtrudniejsz?
Pomyla troch i westchn.
- Pewnie t, w ktrej powiedziaem tacie, e nie bd ju
gra w futbol.
- Mylaem, e to lubisz.
- Lubi. Ale nie chc ju gra w druynie.
- Czemu?
Rankin pokrci gow.
- Bo nie. Co masz na swojej kartce?
- Chwileczk. Nie moesz po prostu powiedzie: Bo nie".
Mamy gada o tych gupotach. Chc wiedzie, dlaczego
odechciao ci si by wielkim panem futbolist.
Rankin pochyli gow. Przez sekund mylaem, e mnie
walnie z byka, ale siedzia nieruchomo. Kiedy si wyprostowa, zobaczyem, e z trudem powstrzymuje zy.

- Wiesz, jak to jest, kiedy wszyscy oczekuj od ciebie


najlepszych wynikw?
Pokrciem gow.
- To akurat nie mj problem - oznajmiem. - Do niczego nie
mam talentu. W kadym razie do niczego wanego.
- A ja tak. Dobrze rzucam i api pik i odsuwam ludzi,
kiedy stan mi na drodze. To mj talent.
- No i co za problem? Wszyscy kochaj sportowcw, nie? Przyznaj, e powiedziaem to ciut sarkastycznie, bo Rankin
zachowywa si jak dupek i cigle nie mogem mu wybaczy,
e tak zabawi si moim kosztem.
- Jasne - mrukn, prychajc. - Wszyscy ci kochaj. Jak
wygrywasz. Wtedy nosz ci na rkach. Ale jak przegrasz,
stajesz si gupim osikiem, ktry nie potrafi nawet trafi w
pik.
Naprawd nie rusza mnie jego los. Zabrzmi to okropnie, ale
chciaem jeszcze po nim pojedzi. Wszyscy wiedz, e tacy
jak on trzs ca szko. Wedug mnie te gupie karki nie maj
adnych zmartwie oprcz brania udziau w durnej grze, co nie
wydaje si jakim wielkim powiceniem.
- Wiesz, jak zareagowa ojciec, kiedy mu powiedziaem, e
chc odej?
- Przecie mnie tam nie byo. Musisz mnie wtajemniczy.
- e jeli przestan gra w futbol, on przestanie mnie
uwaa za syna.

- Niemoliwe. Skd mu przyszo do gowy co tak debilnego?


- Powiedzia, co czu. Tylko tyle we mnie widzi, futbo-list.
Takiego jak jego ojciec. Tym si zajmuj faceci w naszej
rodzinie.
- Przecie jeste jego dzieckiem - wymamrotaem, nadal z
niedowierzaniem.
- Ktre ma gra w futbol. - Rankin parskn miechem. Mylisz, e dlaczego tu trafiem?
- Bo czasem apiesz doa - powtrzyem jego sowa z
pierwszego spotkania.
- Tak, ale to nie jest prawdziwa przyczyna.
- To dlaczego tak powiedziae?
- Daj spokj. Nikt tu si nie przyznaje do prawdy. Przynajmniej nie na pocztku. Nikt nie chce wyj na najwikszego
wira. Ty tak nie zrobie?
- Jak?
- Nie skamae?
- To do trudne, kiedy si ma to - mruknem, pokazujc
mu przeguby.
- Ale nie wiadomo, dlaczego to zrobie.
- Fakt. Zatem obaj skamalimy. Dlaczego ci tu wsadzili?
- Bo ojciec chce wiedzie, czemu mi odbio.
- Wysa ci do wariatkowa, bo nie zamierzasz duej gra w
pik? To chyba art.
- Nie. Tak zrobi.
- Odjazd. Mega.

Rankin pokiwa gow.


- No. A twoje pytanie? Przeczytaem je.
- I chyba znasz odpowied - dodaem, wiedzc, e
prawdopodobnie robi si czerwony jak cega.
- Twoje blizny...
Wytrzeszczyem oczy. Naprawd nie czai? Nie, nie blizny
- chciaem odpowiedzie - tylko to, e ci zaskoczyem pod
prysznicem".
Rankin albo nie uwaa tego za co enujcego, albo
usiowa udawa, e nic si nie stao. W gr wchodzia raczej
pierwsza opcja. Naprawd nie widzia problemu.
Ja odwrotnie. Wolabym, eby kto zobaczy, jak si tn, ni
gdyby mia mnie przyapa na czym takim. Powiem wam w
zaufaniu, ten Rankin ma chyba ciut poprzestawiane priorytety.

DZIE 25
Powiedziaem Sadie, e widziaem Rankina pod
prysznicem. Nie zamierzaem, ale nie mogem przesta o tym
myle i doszedem do wniosku, e jeli komu wszystko
wyznam, obraz przejdzie z mojej gowy do cudzej. Rozumiecie, jak w tym filmie Ring, w ktrym bohaterzy musz
przekazywa sobie przeklt kaset z filmem, eby upiorna
dziewczyna nie wysza z telewizora i ich nie zabia. Wiedz, e
dziewczyna zabije osob, ktrej przeka kaset, ale i tak to
robi, bo wol odsun od siebie mier.
Nie eby wspomnienie Rankina miao tak moc raenia, ale
jednak niele utrudniao mi ycie. Tak bardzo, e nie mogem
spa. Poszedem do pokoju wypoczynkowego i zastaem w nim
Sadie. Ona chyba nigdy si nie kadzie. Pewnie caymi nocami
oglda telewizj.
- Dziwne to byo - zakoczyem.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Bo dziwne.
- We przesta. Jakby te tego nie robi.

Omal si nie zaczem wypiera, ale przecie by nie


uwierzya. No bo, litoci... Zao si, e nawet papie to robi.
- Ale Rankina w ogle nie ruszyo, e go podejrzaem.
- Duego ma? -Co?
- No wiesz. To duy chopak, wic pewnie wszystko ma
due.
- Waciwie nie zauwayem. Sadie umiechna si
ironicznie.
- Zauwaye.
- Nieprawda! - zaprotestowaem. Przewrcia oczami.
- Nie ciemniaj. Faceci zawsze sprawdzaj. Porwnuj. No
to jak, ma wikszego ni ty?
- Ty zboczuchu!
- Co z wami, faceci? Dziewczyny zawsze si porwnuj.
- Wielkie mi co. Przecie te wasze si tak nie rni... Tym razem to ja spojrzaem mniej wicej w kierunku jej, no
wiecie, czci intymnych.
- Skd wiesz? - odpalia. - Ile ich widziae?
- Duo.
- Na przykad Allie? - spytaa.
Zamarem. Poczuem, e si czerwieni, co mnie totalnie
wkurzyo.
- Dobra, widziaem. Kawaek organu. Szczliwa?

- Mwimy teraz o Allie czy Rankinie? - spytaa Sadie,


znowu szczerzc zby.
- Nie powinienem w ogle o tym wspomina.
- Wyluzuj. Wrmy do sprawy. Dlaczego to tob tak
wstrzsno?
- A jeli... - zaczem.
- Jeli co? - spytaa Sadie po chwili milczenia.
- Jeli on chcia, ebym go zobaczy? Sadie parskna
miechem.
- No i co z tego?
- To do oblene.
- Bagam, przecie nie prosi, eby mu pomg czy co.
Wlaze, gdzie nie trzeba, i tyle.
- Ale jego nie ruszyo, e na niego patrzyem.
- A dlaczego miaoby ruszy? To nic takiego. Wy, chopaki,
zawsze obnosicie si z tymi waszymi, dotykacie si i w ogle.
Jakbycie byli z nich tak dumni, e musicie je cigle
pokazywa.
- Jasne. Jak psy na wystawie. Czasami organizujemy nawet
dla nich konkursy talentw.
Sadie pokrcia gow.
- Faceci s porbani. Panikujecie, e kto was wemie za
gejw, jeli na siebie spojrzycie. Dziewczyny tak nie maj.
- Jak to?
- No... wiczye kiedy caowanie na koledze?
- No co ty!

- Widzisz? A dziewczyny cigle to robi.


-Tak?
- Jasne. Caowaam si z koleankami. Czasami nawet
robiam wicej.
- Wicej...?
- No wiesz, troch si dotykaymy i tak dalej. adnej
wielkiej lesbijskiej akcji, nic w tym stylu. Ale nawet jeli... nie
widz w tym nic zego. Z waciw dziewczyn pewnie bym
moga.
Nie wiedziaem, co powiedzie. Szczerze mwic, troch
zaczem si jej ba.
- Faceci takich rzeczy nie robi - powtrzyem. Sadie
parskna miechem.
- Robi, tylko si nie przyznaj. Wierz mi, naprawd robi.
No, nie sdz. Nie potrafi sobie wyobrazi, eby chopaki z
mojej szkoy poszli ze sob na cao na domw-ce. Ale moe?
Na pewno klepi si po tykach w szatni i na boisku. Nawiasem
mwic, zawsze uwaaem, e to jakie dziwne. Faceci tak si
boj, e kto ich wemie za cioty, ale futbolici bez oporw si
obmacuj.
Nie chciaem ju o tym myle, wic zmieniem temat.
Zaproponowaem, ebymy pobawili si w podkadanie
dialogw. Chciaem odcign myli Sadie od tego caego
seksu.
Nie wyszo. Jak tylko zaczlimy, dotaro do mnie, e
szykuj si kopoty. Akurat lecia bardzo kiepski horror dla
nastolatkw. Akcja rozgrywaa si na obozie letnim,

jak zawsze, gdzie kto bez wyranej przyczyny kasowa


jednego instruktora po drugim.
Na ekranie pojawiy si dwie osoby: facet i dziewczyna. Jak
to bohaterowie tanich horrorw dla modziey -postanowili
rozbi namiot w lesie, cho nieopodal stay bardzo przyzwoite
domki kempingowe. Leeli w rozpitych piworach i
rozmawiali. Idealna scenka do naszej zabawy.
- Sprbujmy inaczej - zaproponowaa Sadie. - Ja bd
facetem, ty dziewczyn.
Nie czekaa na moj zgod, od razu zacza.
- Heather, w tych lasach nikogo nie ma.
- Ale, Sean, ja co syszaam - odpowiedziaem, kiedy
dziewczyna poruszya ustami.
Sean pooy jej rk na policzku.
- To tylko wiatr - oznajmia Sadie. Dziewczyna nie
wydawaa si przekonana.
- Poczuabym si lepiej, gdybym moga wej do twojego
piwora - szepnem jej gosem.
Sean rozpi piwr, a dziewczyna wysza ze swojego.
- Nie przestraszysz si, e sypiam nago? - zagadna Sadie.
- Och... - westchnem, starajc si zachowywa jak
zaskoczona panna. - Szkoda, e nie ogoliam ng.
- Nie szkodzi - mrukna Sadie niskim gosem. - Lubi
kobiety z drapicymi ydkami. To mnie podnieca.
Oboje si rozemialimy. Potem zrobiem co nieplanowanego. Pooyem rk na jej doni. Serce mi trzepo-

tao jak oszalay motyl i niewiele brakowao, a bym si


wycofa. Sadie mnie powstrzymaa. Nie skomentowaa tego w
aden sposb, nawet na mnie nie spojrzaa. Jakby si
wszystkiego spodziewaa. Siedzielimy tak do koca scenki.
- Jeste taki ciepy - powiedziaem gosem Heather.
- Bo ty mnie rozgrzewasz - wymamrotaa Sadie.
- Och, Sean... Czuj si przy tobie bezpieczna...
- Na tyle, eby i na cao? - podchwycia Sadie.
Zawahaem si, jak dziewczyna z filmu. Kiedy znowu
poruszya wargami, rzuciem:
- Chyba tak.
W tej samej chwili cian namiotu przebi n. Chopak i
dziewczyna krzyknli i prbowali uciec, ale zapltali si w
piworach. Zabjca uderza raz po raz, a krew bryzgaa na
wszystkie strony.
- Tyle na temat pierwszego razu Heather - odezwaa si
Sadie normalnym gosem. - Zmara jako dziewica. Jaka
szkoda.
Nadal trzymaa mnie za rk. Teraz, kiedy ju nie gralimy,
wydawao mi si, e to troch dziwne. Ale adne z nas nie
zabrao doni. Czuem, e powinienem co powiedzie, tylko
nie umiaem znale waciwych sw.
Siedzielimy tak a do koca filmu. Nawet nie pamitam, co
si dziao. Mylaem tylko o tym, jaka ciepa jest rka Sadie.
Baem si, e spoci mi si do. Cakiem zapomniaem o
Rankinie i w sumie o wszystkim. Jakby pole

magnetyczne emanujce od dziewczyny wymazao wszystko z mojej gowy.


- No dobrze, na dzi do telewizji.
Omal nie podskoczyem, kiedy rozleg si gos siostry
Ksiyc. Cakiem o niej zapomniaem. Przez chwil czuem
si, jakbym siedzia z Sadie w salonie w domu. Ale kochana
siostrzyczka sprowadzia mnie na ziemi.
Przypomniaem sobie take, e nie powinienem dotyka
Sadie. Zabraem rk w chwili, gdy pielgniarka podesza do
telewizora, by go wyczy.
- Do ek! - rozkazaa.
Mruknem co do Sadie na poegnanie i nie patrzc na ni,
ruszyem do siebie.
- Hej! - zawoaa mnie cicho.
Odwrciem si. Obejrzaa si ostronie za siebie, po czym
szybko pocaowaa mnie w usta.
- Dobranoc - powiedziaa.

DZIE 26
O rany. Kac nie moe si o tym dowiedzie. Nikt nie moe
si dowiedzie, bo Sadie i ja bdziemy mie kopoty.
Po tym jak Sadie pocaowaa mnie wczoraj wieczorem,
wrcia do siebie. Nic wicej si nie wydarzyo. Ale ja cigle
zastanawiaem si nad moliwymi scenariuszami. Im duej to
roztrzsaem, tym bardziej aowaem, e do niczego nie
doszo. Przed oczami cigle widziaem Rankina, zatem
wolaem ju myle o Sadie.
Nie wytrzymaem i wstaem. Przekonywaem siebie, e
pjd tylko do azienki. Zrobiem siku i zastanawiaem si, czy
si nie wykpa, by ochon, ale prysznic przecie kojarzy mi
si z Rankinem. Uznaem wic, e po prostu wrc do swojej
sali.
Ale na korytarzu natknem si na Carla. Do tej pory o nim
nie wspominaem, bo nie byo takiej potrzeby. Carl patroluje
korytarze co p godziny, eby uniemoliwi nam robienie
tego, czego nie powinnimy. Nie jest sanitariuszem, nie ma
adnych zada zwizanych z opiek medyczn nad pacjentami.
To raczej nocny str.

Poza Carlem jest jeszcze jeden, Frank. Zmieniaj si co


drug noc. Frank jest rednio serdeczny. Po prostu robi obchd
i niemal si nie odzywa. Szczerze mwic, nie sdz, eby go
ruszyo, gdyby znalaz ktre z nas martwe na pododze.
Poszedby dalej i ju.
Ale sprawa z Carlem ma si inaczej. Carl jest sympatyczny.
Pewnie ma co najmniej szedziesit lat. Przypomina mi
dziadka. Zreszt sam jest dziadkiem. Wiem, bo pokazywa mi
zdjcia wnukw. Zawsze wiadomo, kiedy nadchodzi, bo przy
kadym kroku brzczy kluczami. Mona by pomyle, e to
wkurzajce, ale ja wol sysze, jak mija mj pokj.
- Hej, brachu! - zawoa na mj widok. Do wszystkich si
tak zwraca. Pewnie to taki zwyczaj dziadkw, bo mj mwi
identycznie. - Nie moesz spa?
- Musiaem tylko... eee... siku - wyjaniem. Carl zadzwoni
kluczami.
- Znam to. Im starszy si robisz, tym czciej musisz, la w
nocy chodz cztery razy. Mam pcherz jak przeciekajcy dach.
- Aha - mruknem. No bo co mona odpowiedzie na taki
tekst? To moe powinien pan nosi pieluszk"?
- Wracaj do wyra - poradzi Carl. - Ja id na jaki czas do
tamtych pastwa.
Chodzio mu o oddzia dla dorosych. Carl zawsze mwi o
pacjentach jak o ssiadach. Pewnie nie chce nas urazi - w
przeciwiestwie do Franka, ktry kiedy, robic obchd,
pogwizdywa piosenk ze Zwariowanych melodii.

- To na razie, brachu - rzuci Carl, odchodzc.


- Na razie - odparem.
Chciaem wrci do siebie, ale co mnie podkusio i spojrzaem w kierunku sal dziewczyn. Carl odszed i wiedziaem,
e nie wrci przez co najmniej p godziny. O ile siostra
Ksiyc zostanie w dyurce pielgniarek, miaem trzydzieci
minut swobody.
Ruszyem, zanim zdyem to przemyle. W dziesi
sekund dotarem do drzwi Sadie, jeszcze szybciej znalazem si
za nimi. Potem podszedem do jej ka. Leaa na plecach.
Rce opara na brzuchu, wosy rozsypay jej si po poduszce.
Miaa otwarte usta, ale nie chrapaa. Po prostu spaa.
Pochyliem si i pocaowaem j, jak w filmach. Otworzya
oczy i spojrzaa na mnie rozmarzonym wzrokiem.
- Cze - powiedziaa sennie.
- Cze. Mog wej do twojego piwora?
W milczeniu zrobia mi miejsce i uniosa koc. Pooyem si
obok niej.
- Carl wrci za p godziny.
Sowo daj, a do tej chwili nie do koca zdawaem sobie
spraw, co zrobi. Dotknem piersi Sadie. Nawet przez
podkoszulek poczuem ich ksztat.
Zamarem. Wtedy pooya swoj do na mojej, jak wtedy,
gdy siedzielimy na kanapie.
- W porzdku... Moesz udawa, e jestem Allie - szepna.

Wsuna moj rk pod swj podkoszulek. Miaa ciep


skr. Trafiem na sutek i lekko go cisnem. Sadie
westchna cicho. Potem pokierowaa moj do w d. Gdy
dotknem krawdzi majtek, zawahaem si. Serce mi tak
omotao, e Sadie musiaa to czu.
- W porzdku - powtrzya.
Wsunem palce pod materia i dotknem wosw.
Zdziwiem si, e s tak szorstkie jak moje. Mylaem, e
dziewczyny maj tam miciutkie futerko, jak krlicza sier
czy co. Dziwne wraenie. No i przyzwyczaiem si, e w dole
powinno by co jeszcze.
Sadie jkna cicho i pocaowaa mnie w szyj. Poczuem,
e mi staje, ale nie wiedziaem, co dalej. W filmach w tym
momencie nastpuje ciemnienie. A przecie nikt nie daje ci
instrukcji obsugi. Mylaem, e kiedy nadejdzie odpowiednia
chwila, bd wiedzia, jak si zachowa. Tymczasem nadesza,
a ja czuem si totalnie zagubiony.
Sadie signa do moich bokserek. Odsunem j i odwrciem si na bok.
- Co si stao? - spytaa.
- Sysz brzk kluczy. To Carl!
- Ja nic nie sysz. To pewnie tylko wiatr. Znowu zacza
mnie dotyka, ale ju mi przeszo.
- Przepraszam... - powiedziaem. - Musz i.
Nie zaczekaem na jej reakcj, po prostu uciekem do siebie.
Oczywicie Carla nie byo na korytarzu. Pobiegem do swojej
sali, jakby mnie diabli gonili, i padem na ko.

DZIE 27
Nie mogem unika Sadie w nieskoczono. Raczej nie ma
si tu gdzie zaszy. Szczerze mwic, wpadem na ni od razu
przy niadaniu.
- Cze - zaczem, co jest tak niesamowicie inteligentnym
tekstem, e ju moecie oklaskiwa mj geniusz.
- Cze - powiedziaa. - Dobrze ci radz, nie dotykaj
muffinkw. Wygldaj, jakby byy z jagodami, ale s z rodzynkami. Ohyda.
Mwia cakiem zwyczajnie, jakbym wczoraj w nocy nie
zaliczy totalnej poraki. Pewnie chciaa by po prostu mia i
udawaa, e nic si nie stao.
- Przepraszam za tamto - dodaem.
Na szczcie nikt oprcz nas jeszcze nie przyszed, wic nie
musiaem si martwi, e kto podsucha. No, chyba e gdzie
tu poukrywano mikrofony, co - nawiasem mwic -wydaje mi
si bardzo prawdopodobne.
- Ale e co? - spytaa Sadie, grzebic yk w owsiance.
- No wiesz... - wymamrotaem niepewnie. - e nie
mogem...

- A, to. - Sadie machna rk, jakby opdzaa si przed


much. - Nie przejmuj si. Tak si wygupialimy, nie? To nie
nasz miesic miodowy.
- Chciaem tylko, eby wiedziaa, e to nie... no wiesz... z
twojego powodu czy co.
- Wiem, wiem. Nie pomylaam tak. To z twojego powodu.
- Wielkie dziki. - Jakby mi daa w twarz.
- Nie zrozum mnie le... - dodaa szybko na widok mojej
miny. - Chodzi o to, e powodem s twoje uczucia do Allie.
- Do Allie? - powtrzyem gupio.
- Jasne. Kochasz j, a ona ciebie nie. Albo co w tym stylu.
Nie do koca to rozgryzam.
- Nie, to nie to. Ona jest tylko moj przyjacik.
- Przyjacik... - Sadie zrobia palcami cudzysw. -No
dobrze, wic jestecie przyjacimi. Ale to nie znaczy, e nie
chcesz czego wicej. Wic w czym problem?
- Nie byo adnego problemu. Przynajmniej dopki nie
pojawi si Burk.
- Jaki znowu Burk?
- Chopak Allie. - Po raz pierwszy od przybycia do szpitala
wypowiedziaem jego imi na gos. Palio mnie w jzyk.
Sadie pokiwaa gow.
- Ju api. Jeste zazdrosny, bo Burk ma Allie, a Burk
zazdroci tobie, bo przyjanisz si z Allie. To takie typo-

we mskie zachowanie. On pewnie si wkurza, bo uwaa, e


ona spdza z tob wicej czasu ni z nim.
- Dokadnie.
- A ona, jak to dziewczyna, uwaa, e jej chopak jest
najwaniejszy na wiecie, wic powiedziaa ci, e nie moe si
ju z tob spotyka tak czsto jak kiedy.
- Co w tym stylu.
- Boe, czasem mi wstyd za dziewczyny. Ten palant pewnie
j rzuci po miesicu, a ona zostawia dla niego przyjaciela,
ktry zadrcza si, e ona woli chodzi z innym. Co za gupia
suka.
Nie odpowiedziaem. Allie nie jest gupia i nie jest suk.
Cho wolabym w to wierzy, bo atwiej zapomniabym, co si
midzy nami wydarzyo. Ale tego nie mogem powiedzie
Sadie, bo pomylaaby, e co ukrywam. I miaaby racj.
- Dlatego to zrobie, tak? - spytaa Sadie po chwili. -Bo
stracie przyjacik?
- Mniej wicej. Nie wiem waciwie czemu, moe mylaem, e wtedy bdzie jej al albo co. Gupie, nie?
- Nie gupie. Smutne. Zwaszcza e ona nie zasuguje na
takiego przyjaciela.
Sadie wstaa i przytulia mnie; kompletnie si tego nie
spodziewaem. Jak ju powiedziaem, moja rodzina nie
specjalizuje si w przytulaskach. Amanda mnie obja, ale to
mona uzna za przejaw przejciowego szalestwa. Normalnie
nigdy by czego takiego nie zrobia.

Nawet Allie przytulia mnie najwyej par razy, a u niej w


rodzinie to co naturalnego. Pewnie nosz jaki niewidzialny
dla mnie znak z napisem: Zakaz przytulania".
Ale Sadie go olaa. Obja mnie ze wszystkich si i pogadzia po plecach. Nie wiedziaem, jak zareagowa, wic
zrobiem to samo. Poskutkowao, bo mnie pucia.
- Przykro mi, e to ci spotkao. Ale wiesz co? Nie potrzebujesz jej. Pora, eby znalaz przyjaci, ktrzy dostrzegaj, jaki jeste wspaniay.
- Moe.
- Nie ma moe". - Sadie wzia mnie za rce. Dotkna
kciukami moich przegubw i poczuem, jak pociera nimi moje
blizny. Pozwoliem jej na to.
- Chc, eby zrozumia, e moesz mi powiedzie
wszystko. Dosownie wszystko - oznajmia.
- Dziki - mruknem. - I wzajemnie.
- Ale z was sodka para.
Odwrciem si i spojrzaem na szczerzcego si w
umiechu Rankina. Nis talerz peen jajecznicy, kiebasek i
tostw. Ja bym tyle nie zjad przez cay dzie.
Rankin usiad przy stole, Sadie wrcia na swoje krzeso.
Szczerze mwic, troch mi ulyo, e ten go nam przerwa.
Cieszyem si, e Sadie si nie wcieka i mio, e powiedziaa
to, co powiedziaa, ale wykorzystaem ju limit darmowych
zwierze, jeli rozumiecie, co mam na myli.
Rankin skupi si na niadaniu, kompletnie nas ignorujc.
Wpatrywa si w talerz, jakby rozwizywa jaki pro-

blem matematyczny. W kocu wzi kiebask i odgryz jej


czubek.
- Ostronie, Rankin - odezwaa si Sadie, mrugajc do mnie.
- Wiesz, co mwi o bawieniu si swoj kiebask.
Nie wierzyem wasnym uszom.
- Daj spokj... - powiedziaem bezgonie.
Ale Rankin nie zrozumia artu. Zmarszczy brwi i
oznajmi:
- Ja si nie bawi, ja jem. - Woy reszt porcji do ust i
zacz przeuwa.
Sadie spojrzaa na mnie i zachichotaa.
- Dziwni jestecie jacy - mrukn Rankin i zabra si do
jajecznicy.

DZIE 28
To, co si dzi wydarzyo, nie byo snem. Cho bardzo bym
tego chcia. To rzeczywisto. Czuj si teraz gorzej ni wtedy,
kiedy przestali mi dawa Lek Na Cae Zo. O wiele gorzej.
Prawie tak le jak tej nocy, kiedy... zrobiem, co zrobiem.
Wczoraj poszedem do ka koo jedenastej. Cho midzy
mn a Sadie wszystko wrcio do normy, nadal czuem si
gupio. Chciaem to po prostu przespa. Wiecie, jak to jest:
wieczorami wszystko wydaje si fatalne, a rankiem umie si
ju znale rozwizanie. No, to nie zawsze prawda. W kadym
razie nie w tym przypadku.
nio mi si, e biegn jak ulic, przy ksiycu w peni.
Srebrne gwiazdy lniy na niebie, bya ciepa, pikna letnia
noc. A ja po prostu biegem. Potem rozoyem rce, jak w
dziecistwie, kiedy udawaem samolot, a wiatr unis mnie w
powietrze.
Pofrunem, ale inaczej ni w dotychczasowych snach.
Czuem si niczym latawiec niesiony wiatrem ponad miastem.
Wygldao jak miniaturowa makieta z migoczcymi

wiatekami i samochodami przypominajcymi wietliki.


Cudowny, napawajcy spokojem widok. Chciaem, eby ta
chwila trwaa wiecznie.
Potem nagle sen przeskoczy o par kadrw. Zaczem
spada. Obudziem si i przez chwil miaem wraenie, e
naprawd spadem. Nie wiedziaem, gdzie jestem ani co mnie
wyrwao ze snu. Potem zdaem sobie spraw, e kto ley obok
mnie. Ta osoba zdja ze mnie koc. wiato ksiyca wpadao
przez okno, lnio na czyjej nagiej skrze. Poczuem midzy
nogami dotyk doni. Miaem erekcj.
- W porzdku - kto szepn mi do ucha.
Przez chwil mylaem, e to Sadie i e tym razem dam
rad.
Ale to by Rankin. To on lea w moim ku, nagi. Sytuacja
wydaa si tak absurdalna, e pomylaem, e nadal ni. Ale
czuem rk Rankina. Czuem te jego oddech na szyi.
- No co ty?! - wykrztusiem.
- Podoba ci si? - spyta.
- Przesta... - poprosiem, ale nie mogem nawet drgn,
jakbym skamienia. Przez chwil wydawao mi si, e to mi si
ni, e zaraz obudz si i obok mnie nie bdzie nikogo.
Zamknem oczy.
Rankin przesun doni po moim brzuchu. Mia szorstkie
palce. Ale i tak askotao. Kiedy pooy mi rk na piersi,
poczuem jego odciski od gry w futbol
- Bardzo szybko bije ci serce - zauway. Pochyli si i
pocaowa mnie w szyj.

Chciaem mu powiedzie, eby przesta. eby wynosi si z


mojego ka i pokoju. Ale gos jakby ugrzz mi w gardle.
Cigle przeykaem lin, ale nadal nie mogem wykrztusi
cho sowa. Obud si - powtarzaem sobie. - Obud si,
obud si, obud si".
- Moesz mnie dotkn, jeli chcesz - odezwa si Rankin.
Ramiona miaem wycignite wzdu ciaa - prawe
przylegao do jego brzucha. Czuem skr, a pod ni minie.
Rankin przysun si bardziej i dotknem opuszkami jego
ciaa. Potwornie si baem. Chciaem si znale gdzie indziej,
ale waciwie czuem te ciekawo.
Rankin napar na mnie. By twardy. Wycignem rk. Nie
wiem, dlaczego to zrobiem. Moe po prostu obawiaem si, co
bdzie, jeli nie sprbuj... Udawaem, e nadal ni.
Przez ciao Rankina przeszed dreszcz i na chwil zastyglimy. Czuem jego ttno. Zaczem porusza doni. On
znowu sign midzy moje nogi i zrobi to samo. aden z nas
si nie odzywa. Od czasu do czasu Rankin muska wargami
moj szyj. Nie wiem, jak dugo si to wszystko dziao.
Miaem wraenie, e cae godziny. Potem Rankin wypry si
i jkn. Moj rk obla gorcy lepki pyn, a on chwyci mnie
mocniej. Po paru sekundach i ja doszedem.
Potem nie wiedziaem, jak si zachowa. Rankin wsta,
wytar rce w podkoszulek, ktry rzuci na podog, woy
bokserki i wyszed bez sowa.

Kiedy zamkn drzwi, uniosem rk do nosa. Nadal bya


lepka. Czuem zapach Rankina, mieszanin woni potu i czego,
czego nie potrafi nazwa. Wytarem rk o pociel, eby si
pozby tego zapachu, lecz cige mnie otacza.
Usiowaem zasn, ale ledwie zamykaem oczy, czuem
dotyk Rankina, jego oddech na szyi, jego skr przy mojej
skrze.
Dlaczego to zrobiem? Czemu pozwoliem mu zosta?
Nie wiem. Ale stao si, a ja czuj si potwornie. Jakbym
by brudny. A najgorsze, e dzi wypada spotkanie z
rodzicami. I wol nie myle o tym, e zobacz si z
Ran-kinem. Moe bdziemy udawa, e do niczego midzy
nami nie doszo. On to potrafi, nie? A moe rzeczywicie nic
si nie stao. Moe to tylko chory sen, z ktrego si obudz.

DZIE 29
Sowo daj, nie wiem, jak dzi poszo z rodzicami. Pewnie
dobrze. Rozmawialimy o tym, jak si kochamy i jak to
wietnie, e za par tygodni wrc do domu. Nie odzywaem
si czsto i przynajmniej ten jeden raz Kac mnie nie naciska.
Moe zauway, e jestem zmczony. Na pewno pniej
zacznie o to wypytywa.
Mniejsza z tym. Gorzej, e jestem troch rozkojarzony. Z
oczywistych wzgldw staraem si unika Rankina, ale
wpadem na niego rano w azience. Naprawd musz kogo
poprosi, eby przydzielili mi osobn. Z t wspln tylko same
problemy.
Tak bardzo nie chciaem spotka Rankina, e rozwaaem
rezygnacj z prysznica. Ale jeli tutaj si nie myjesz, to kto
moe ci zarzuci, e znowu wpadasz w depresj i podda ci
torturze gwnianych pyta w stylu: Czy co ci gnbi, Jeff?".
Komu to potrzebne? No i nie chciaem spotyka si z
rodzicami, cuchnc czyim ptakiem.
Zatem poszedem do azienki. Rankin sta przed kabin
prysznica, przepasany rcznikiem, i czeka, a woda

si nagrzeje. Tutaj trwa to latami. Daj sowo, w piwnicy


chyba trzymaj jakie trzy staruszki, ktre grzej wod na
ogniu. A zanim dotrze rurami na pitro, robi si letnia.
- Cze - powiedzia Rankin, jakby gdyby nigdy nic.
- Cze - odparem idiotycznie. Ale co waciwie miaem
powiedzie? Dziki za wizyt"? Przepraszam, e nie
zapewniem czystej pocieli"? No co?
Ju chciaem si odwrci i odej, ale Rankin zrzuci
rcznik na podog. Spojrza na mnie, wskaza gow prysznic i
wszed do kabiny.
Przysigam, nie wiem, dlaczego to zrobiem. Jakby co
przejo kontrol nad moim ciaem. Rankin zostawi zasonk
uchylon i zanim si zorientowaem, co si dzieje, poszedem
za nim i zasunem j za sob.
Przez jaki czas tylko stalimy pod strumieniem wody.
Kabiny s nie za due, wic bylimy bardzo blisko siebie.
Spojrzaem na jego pier - zauwayem, e jest bardzo
owosiona - starajc si o niczym nie myle. Potem Rankin
mnie pocaowa. Jego wargi napary na moje. Na policzku
poczuem drapanie jego zarostu.
Przypar mnie do ciany. Kafelki byy zimne, wic chciaem
si odsun, ale by za silny. Pooyem rce na jego piersi,
eby go odepchn, ale ledwie dotknem jego skry,
poczuem si tak, jakby kto nas sklei. Chwyci mnie za
poladki i mocniej przycign do siebie, nie przestajc
caowa.
Poczuem, e stwardnia. Signem tam doni.
- We go do ust - powiedzia Rankin.

Mylaem, e si przesyszaem. Wtedy pooy mi rce na


ramionach i lekko mnie popchn, tak e opadem na kolana.
Woda spywaa mi po twarzy, a ja mylaem, jak wielkie
wydaje si t o z bliska.
Nie wiem, dlaczego nie wstaem i nie wyszedem. Przecie
Rankin mnie nie przyku. Strasznie dziwnie si czuem,
klczc pod prysznicem przed drugim facetem. I z jakiego
powodu cigle zadawaem sobie pytanie: Ciekawe, jak to
smakuje?".
Otworzyem usta i dotknem go wargami. Skra miaa
sonawy smak i troch si lepia. Rankin wzi moj gow w
donie i wsun si gbiej. Zakrztusiem si. Wtedy on si
cofn. Potem sprbowaem jeszcze raz.
Niedugo pniej Rankin jkn, a ja poczuem w ustach co
ciepego i sonego. Zrozumiaem, co si stao. Poczekaem, a
si wycofa, i splunem.
- Robi to czasem z jednym kumplem - rzuci Rankin.
Zacz si mydli pod pachami.
Nie odpowiedziaem. Wstaem. Mylaem, e co zrobi, ale
on tylko rzuci:
- Id do innej kabiny, bo mog tu zajrze.
- Dobra - mruknem i wyszedem.
Zadraem, kiedy otoczyo mnie zimne powietrze. Odkrciem kurek w prysznicu obok. Nie czekaem nawet, a
woda si ogrzeje. Wszedem i stanem tu pod cian, eby
zimne krople na mnie nie pryskay, ale oczywicie pryskay.
Czuem si, jakby mnie zaskoczya letnia burza. Czasem kiedy
wybierasz si na letni przejadk rowerem,

nagle chlusta deszcz i musisz go przeczeka pod drzewem.


Podkoszulek przemaka ci na wylot i mylisz tylko o powrocie
do domu i przebraniu si w co suchego.
Rankin nuci. Syszaem go przez przepierzenie. Najpierw
sdziem, e to jakie przypadkowe dwiki. Woda powoli
stawaa si ciepa - a moe to ja przyzwyczajaem si do jej
temperatury. Nagle co w tych faszach Rankina wydao mi si
znajome. To bya melodia London Bridge, tylko Rankin troch
j przekrca. Jak dziecko, ktre nie do koca zna piosenk.
Namydliem si, prbujc odsun myli o Rankinie, ale nadal
czuem jego smak. aowaem, e nie mam jakiego pynu do
ust. Wypukaem je wod, ale bez skutku. Byo tak jak z
pieprzem - niewane, co wypijesz, jzyk i tak jest podraniony.
Po paru minutach Rankin przesta nuci i wyszed. Syszaem, jak si wyciera. Opuci azienk bez sowa, jakby nic
si nie wydarzyo. Znowu.
Dugo staem w kabinie. Z jakiego powodu nie mogem
wyrzuci z gowy tej gupiej piosenki. Most londyski wali
si. Wali si. Wali si - koatao mi w gowie. -Most londyski
wali si, dobra pani".
W dziecistwie miaem pyt z t rymowank. Puszczaem
j bez koca. Teraz zaczem piewa dalej:
- Trzeba zamkn go na klucz, go na klucz, go na klucz.
Trzeba zamkn go na klucz, dobra pani.
Nie wiem dlaczego, ale te sowa wycisny mi zy z oczu.
Osunem si na podog i siedziaem pod cholernym prysznicem, paczc i piewajc w kko t gupi piosenk.

DZIE 30
Chyba ju wiem, na czym polega wir Rankina. To
projekcja, czy jak to si nazywa. Tak si dzieje, kiedy kto
przypisuje innej osobie wasne uczucia. Ja osobicie nazywam
to chamstwem, ale pewnie lekarze potrzebowali bardziej
oficjalnego terminu.
Dzi rano poszedem do azienki na siku. Zwlekaem z tym,
ile mogem. No wiecie, czasem jest tak, e z jakiego powodu
nie chce si wsta, wic ley si w nadziei, e pcherz
magicznie przestanie doskwiera. Ale cudw nie ma i w kocu
trzeba si ruszy, bo sytuacja robi si nie do zniesienia.
Wytrzymaem jakie p godziny. Potem miaem do wyboru
wsta albo zsika si do ka. Szczerze mwic, ta druga
moliwo bya kuszca, ale niestety, wybraem pierwsz.
No i natknem si na Rankina. Nie wiem, jak ten czowiek
to robi, ale zawsze jest w azience, kiedy musz z niej
skorzysta. Zaczyna mnie to przeraa. Jest jak pies, ktry
wyczuwa u ludzi nadcigajcy atak padaczki. Z tym e Rankin
wie, kiedy zechce mi si sika.

Goli si przy umywalce. Nie patrzc na niego, podszedem


do pisuaru. Rankin by dosownie za moimi plecami. Przez
chwil sdziem, e znowu si do mnie przyczepi, ale si nie
ruszy.
Skoczyem i ruszyem do umywalki umy rce. Doszedem do wniosku, e powinienem co powiedzie, bo Rankin
wyglda na troch wkurzonego.
- Hej, co do wczoraj... - zaczem. - To nic takiego. Nie
martw si. Nikomu o tobie nie powiem.
Mylaem, e postpiem wspaniaomylnie, no bo wiecie,
przecie to on si zachowa jak peda. Nie ja zaczem, jasne?
- O mnie? - Zrobi t swoj standardow min, ktr ma
wtedy, kiedy nie potrafi czego poj. - Ale czego?
- No e... wiesz. O tym, co zrobie.
Spojrza na mnie, jakbym go nazwa morderc
szczeniaczkw albo jeszcze gorzej.
- Ja? Wanie chciaem powiedzie, e nikomu nie
wspomn o tobie!
No nie do wiary. Przecie to on przyszed do mnie! To on
mnie dotyka! Nie ja jego! Kiedy to mu wytknem, pokrci
gow.
- No co ty. Nie jestem taki. Tylko si wygupiaem. Przecie
nie ma tu dziewczyn, z ktrymi mgbym to robi. Gdybymy
tu nie trafili, nigdy by do tego nie doszo.
- Tu s dziewczyny - wycedziem. Wciekem si i
chciaem go troch podpuci. Rankin prychn.

- adnej nawet kijem bym nie tkn. Wszystkie porbane.


- A ty to nie? A ja? Jeli jeszcze to do ciebie nie dotaro,
wszyscy jestemy porbani.
- Nie przesadzaj. Po prostu nic si nie wydarzyo, nie ma si
czym podnieca, co nie?
- Wanie - mruknem, myjc rce mniej wicej po raz
szsty. - No dobrze, i tak nie zamierzaem nic mwi.
Rankin umiechn si z zaenowaniem.
- No ja te nie. To co, spoko?
Skinem gow i zakrciem wod. Rankin paln mnie w
rami, jakbymy wanie strzelili gola czy co. Potem znowu
zacz si goli, a ja ruszyem do siebie. Odczekaem, by
zyska pewno, e wyszed, i wrciem si wykpa.
Nadal nie mog uwierzy, e wedug niego to ja mam
problem. No dobra, moe to ja go zaspokoiem, ale to on tego
chcia. Nie ja. Zrobiem, co zrobiem, bo jemu zaleao.
Nie chc ju o tym myle, za bardzo si wkurzam. Pniej
to przetrawi. Poza tym mam co innego na gowie. Kwesti
mojego wyjcia std.
Dzi podczas sesji Kac przypomnia mi, e miny ju dwie
trzecie mojego czterdziestopiciodniowego pobytu. Z jednej
strony, wydaje si, e czas mknie jak optany. Z drugiej, mam
wraenie, e siedz tu trzydzieci lat, nie dni.
- Wczoraj, kiedy rozmawialimy o tym z rodzicami, jako
si nie cieszye. Dlaczego?

Wzruszyem ramionami. Nie znalazem odpowiedzi.


Uwiadomiem sobie, e czasami chciabym zosta tu na
zawsze. Czuj si jak w twierdzy otoczonej fos. Jasne, jest to
zamek zamieszkany przez szalecw, ale przynajmniej nikt
niepowoany nie wejdzie. Oczywicie my te nie moemy
wyj, ale waciwie czego mielibymy szuka na zewntrz?
wiat moe nas zrani na zbyt wiele sposobw. Tutaj nie ma
si czym martwi. Najwyej tym, e zacznie ci molestowa
jaki osiek. Ale jak powiedziaem, o tym nie zamierzam
myle.
Kac strzeli nastpnym pytaniem.
- Jak widzisz swoje ycie po wyjciu std? Zastanawiaem
si przez minut.
- Chciabym si tak wzbogaci, eby kupi prywatn wysp
i zamieszka na niej zupenie sam.
Wiecie, jak zareagowa?
- A muzyka? Filmy?
- Bd je ciga z internetu. Jedzenie te zamwi. Teraz
mona tak ze wszystkim. Wie pan, e w sieci da si kupi
nawet czarne wdowy?
To prawda. Pewnego razu Amanda i ja zastanawialimy si,
jak popeni morderstwo doskonae. Czysto hipotetycznie, ma
si rozumie. Wystarczy mi tych kopotw, ktre mam, nie
zamierzam zosta psychopat. Albo socjopat. Niewane.
Amanda wpada na pomys, e mona kupi kilka czarnych
wdw, woy je do pudeka i przesa ofierze. I jak si
okazuje, to wykonalne. Nawet wychodzi do tanio, po trzy
dolary sztuka.

- Mona kupi nawet przyjaci? - spyta Kac.


- Jak pan sdzi, na co powica si czas, siedzc w
internecie? W tym cay sens sieci - mona udawa kogo
innego, by ludzie ci lubili. Praktycznie wszyscy z mojej
szkoy maj wasne strony. I niech mi pan wierzy, prezentuj
si na nich o wiele ciekawiej ni w rzeczywistoci. Serio, czy
Jamie Kazinsky naprawd chce komu wmwi, e fotki, ktre
zrobi jej kuzyn idiotenkamer, zostay uyte w wenezuelskim
wydaniu Seventeeri?
- A mio? - spyta Kac, ignorujc moje pytanie. Weszo
mu to ju w nawyk i troch mnie wkurza. Osobicie uwaam,
e to chamstwo.
- Co z ni? - spytaem.
- Jeli znajdziesz si zupenie sam na wyspie, nie znajdziesz
nikogo, kto ci pokocha.
- Jako przeyj.
- Nie chcesz si nigdy zakocha?
Wiedziaem, dokd zmierza. Znowu Allie. Kurcz,
uparciuszek. Pewnie wydaje mu si, e kiedy mnie podejdzie
w chwili saboci i wydrze prawd. Tylko e nie ma czego
wydziera.
- A co to waciwie jest mio? - spytaem. - To wymys,
ktry
prbuj
nam
wcisn
producenci
kartek
walentynkowych. Tak midzy nami, wol xboksa.
Na szczcie moja sesja ju dobiega koca i uciekem na
oddzia, gdzie na og nic mi nie grozi. Pomijajc Rankina. Ale
nigdzie go nie widziaem. Pewnie siedzia u siebie, zajty
lektur sportowej gazety i niebyciem gejem.

Pniej opowiedziaem Sadie o mojej sesji z Kacem.


- Skd ta jego obsesja na punkcie mioci? - spytaem.
- Nie wiem. Ale chyba mio jest naprawd wana. Przez
chwil sdziem, e ze mnie artuje. Potem
obejrzaa si, jakby sprawdzajc, czy nikt nie podsuchuje, i
szepna:
- Chcesz co zobaczy?
Nie czekaa na odpowied. Wyja co z kieszeni - zoon
kartk. Rozprostowaa j i mi podaa.
By to wycinek z gazety. Nagwek gosi: Bohater ratuje
dziewczyn przed mierci w wodnej kipieli".
- To o tobie! - zgadem. Sadie pokiwaa gow.
- Aha. Wyciam go i zachowaam. W domu mam tego duo
wicej, w takim samobjczym pamitniku. Ale ten artyku
lubi najbardziej.
Obok tekstu znajdowao si zdjcie mczyzny o pyzatej,
wesoej twarzy i jasnoniebieskich oczach. Zaczyna ysie i
mia gste wsy.
- To Sam - wyjania Sadie, przygldajc si mojej reakcji.
- Ten, ktry ci uratowa? Skina gow.
- Mj anio str.
Mylaem, e si natrzsa, ale spojrzaem jej w oczy i
zrozumiaem, e prawda jest inna. Wpatrywaa si w zdjcie
Sama jak w wity obrazek. Troch mnie to przestraszyo.

- Nie przygnbia ci cige czytanie tego artykuu?


-spytaem.
- Nie. - Spojrzaa na mnie, jakby dziwia si, e w ogle
pytam. - Uszczliwia mnie. - Podcigna kolana pod brod i
otoczya je rkami. - Czuj si kochana. Kocha mnie na tyle,
eby mnie uratowa.
Popatrzyem jeszcze raz na Sama. Naprawd wierzya, e j
kocha? Nawet jej nie zna. Bya dla niego kim, kto prostu
potrzebuje ratunku. A ona traktowaa go jak ojca albo
chopaka.
Zoyem kartk i oddaem j Sadie. Zanim schowaa j do
kieszeni, pocaowaa j jak talizman.
Nadal nie mog uwierzy, e to przy sobie nosi. To jakie
wariactwo. Nie rozumiem, dlaczego sobie wmwia, e ten
facet - Sam - j kocha. Po prostu postpi, jak naley.
Wikszo z nas prbowaaby pomc toncemu.
A moe nie? Moe niektrzy tylko by patrzyli? Pewnie
dlatego Sadie uwaa, e ten facet jest wyjtkowy. Ale i tak
dziwne, e tak si w nim zakochaa. Nie wiem, kto ma
wikszego wira, ona czy Rankin. W tej chwili dabym im
miejsce ex aequo.

DZIE 31
Gdyby mg w sobie zmieni jedn rzecz, co by to byo?
Tylko jedn. Wybierz cokolwiek - cech fizyczn, ktr chcesz
zyska albo jej si pozby, talent, ktrego pragniesz,
cokolwiek. Ale tylko jedn rzecz...
O tym rozmawialimy dzi na sesji grupowej. Mona by
pomyle, e wszyscy wybralimy co, za spraw czego si tu
znalelimy - ale przewanie nie. Juliet chciaa umie gra na
wiolonczeli, eby budzi w innych to, co sama czuje, gdy
syszy dwik tego instrumentu. Sadie - rozmawia ze
zmarymi. Rankin marzy o idealnym rzucie podkrconym. A
ja oznajmiem, e chciabym si pozby lku wysokoci.
Pniej, na sesji indywidualnej, Kac spyta, czy moja
wypowied rnia si czym od pozostaych. Namylaem si
dugo, ale nic nie przyszo mi do gowy.
- Tylko ty chciae si czego pozby - owieci mnie. -Inni
woleli co zyska, ale ty postanowie straci. Dlaczego
powiedziae o lku wysokoci?

- Nie wiem. Bo to pierwsze przyszo mi do gowy.


I w dodatku to prawda. Mam lk wysokoci. Nie lubi
nawet wjeda wind wyej ni na szste pitro.
- Dlaczego wanie temu lkowi powiciby swoj jedyn
szans? - spyta Kac.
Musiaem si zastanowi.
- Chyba przez niego nie mog robi tego, co chc. Kac
spyta, czego konkretnie, a ja odparem, e zawsze
pragnem sprbowa skokw ze spadochronem albo nawet
na bungee.
- Co ci tak przeraa w wysokoci?
Co za debilne pytanie. Oczywicie upadek. Boj si, e
spadn. Pewnie dlatego tyle razy mi si to nio. Ale wyjaniem, e boj si, i nagle najdzie mnie nieopanowana pokusa,
by wspi si na balustrad mostu albo skoczy w przepa,
zanim kto mnie powstrzyma.
Kac zapisa co w notesie - co, jak ju wiem, oznacza, e
wyrwao mi si co interesujcego. Zapytaem wic, dlaczego
uwaa moj odpowied za godn zanotowania. Skoro on robi
wiwisekcj mojego ycia, ja mam prawo o tym wiedzie.
- Dlaczego sdzisz, e mgby poczu pokus skoczenia? odpowiedzia pytaniem na pytanie.
- Pewnie dlatego, e czasem mio jest przesta si kontrolowa - oznajmiem po namyle. - Czuj si, jakbym zawsze
stara si panowa nad swoim yciem. Czasami chciabym po
prostu podda si i spa.

- Nawet gdyby to znaczyo, e ucierpisz?


- Nie myl o tym. Myl tylko o spadaniu, bez spadochronu, siatki zabezpieczajcej czy jakiej innej asekuracji. I
to mnie przeraa. Dlatego wolabym cho raz si podda.
- A podda si mioci?
Co jest, mio to temat miesica? Nie wytrzyma dugo bez
gadania o niej.
- Mam tylko pitnacie lat.
- Wiele osb zakochuje si po raz pierwszy w twoim wieku.
- Dlaczego pan pyta? Ma pan crk na wydaniu czy jak?
Kac poprawi okulary.
- Nie.
- A gdyby pan mia? Chciaby pan, eby umawiaa si z
takim gociem jak ja?
- Nie potrafi na to odpowiedzie. Nie mam crki i nie
wiem, co bym czu, gdyby si umawiaa z kimkolwiek. To
zagadnienie czysto hipotetyczne.
- No to tak czysto hipotetycznie: chciaby pan, eby
umawiaa si z kim takim jak ja? Z kim, kto by w t a k i m
szpitalu?
Kac nagryzmoli co notesie.
- Boisz si, e nikt si z tob nie umwi, poniewa tu bye?
- Ja spytaem pierwszy.

Przez chwil mierzylimy si wzrokiem. Pewnie stoczylimy kolejn rund gry w wariack wytrzymao. Tym razem
to on mrugn pierwszy.
- Chciabym, eby moja crka spotykaa si z tym, kto j
najbardziej uszczliwi.
- Nawet jeli to wariat? Kto taki, jak ja?
- Jeli dobrze pamitam, powicie sporo energii na
przekonywanie mnie, e nie jeste wariatem - przypomnia mi.
- Mwi hipotetycznie. No wic? Kac westchn.
- Nie wiem - przyzna. Rozemiaem si.
- Tak sdziem.
- A teraz odpowiedz na moje pytanie. Boisz si, e nikt nie
zechce z tob by, jeli si dowie, e spdzie tu troch czasu?
- Nie obchodzi mnie, co myl ludzie - owiadczyem.
- A co ty mylisz?
- Nie zastanawiaem si nad tym wiele. Wrmy do pana.
- A Allie? Uwaasz, e nadal chce si z tob przyjani?
Nie wiedziaem, jak na to zareagowa. Allie zawsze powtarzaa, e pozostaniemy przyjacimi, choby nie wiadomo
co. Czy to nadal prawda?
- O to trzeba spyta j - mruknem.

Wypuci mnie par minut pniej i nie poruszy wicej


tematu mioci, co przyjem z prawdziw ulg, bo ju si nim
zmczyem.
Wracajc do pytania o to, co bym w sobie zmieni - tak
naprawd nie obchodzi mnie lk wysokoci. Przecie nie
obraem sobie za cel zostanie linoskoczkiem czy czego w tym
stylu. Zabawne, e stary dobry Kac tak przeywa co, co
powiedziaem na odczepnego.
Tak naprawd chciabym mie ogon. Serio. Nie psi ani
wiski, nic z tych rzeczy. Chc ogon mapy. Taki dugi,
ktrym mona apa przedmioty i na ktrym bym si huta.
Uwaam, e to by by czad!

DZIE 32
- Co dzi daj w wirTV? - spytaem Sadie.
Jak zwykle siedzielimy w pokoju wypoczynkowym.
Wszyscy poszli ju spa. Jeli nie liczy siostry Ksiyc,
mielimy cae pomieszczenie dla siebie. Allie i ja te czasem
ogldamy do pna filmy. Ogldalimy...
Sadie skakaa po kanaach.
- Mamy... mmm... co o wampirach, dokument o wielorybach albo telezakupy.
- Zdecydowanie telezakupy - oznajmiem.
Sadie odoya pilot. Prowadzca - kobieta o poraajco
rudych wosach i jeszcze bardziej poraajcym umiechu prezentowaa jak brzydk biuteri. Unosia w gr piercie
z gigantyczn cyrkoni.
- Za jedyne dwadziecia dziewi dziewidziesit dziewi
moecie mie to prawdziwe sztuczne gwno, na ktre nikt si
nie nabierze.
- Tak nie mona! - przerwaa mi Sadie. - Masz wymyla
co zupenie innego.

- Ona mwi co kompletnie innego - sprzeciwiem si.


- Chce nam wmwi, e kupujc ten piercionek, naprawimy swoje ycie.
- Moe i tak.
- Jasne - prychnem.
- Nie, naprawd. Moe kto przez cae ycie marzy
0 piercionku. A teraz dostanie go za dwadziecia dziewi
dziewidziesit dziewi.
- Plus koszt przesyki - uzupeniem. - Co w ciebie wstpio?
- Nie wiem. Moe zblia mi si okres albo co. Po prostu
smutno mi patrze na ten piercionek i myle, e gdzie
istnieje jaka osoba, ktra chciaaby go mie. I naprawd
wolaabym, eby zmieni jej ycie na lepsze.
- Wzia wszystkie lekarstwa? Sadie wyczya telewizor.
- Po prostu porozmawiajmy.
- O czym?
- Nie wiem. O tobie, o mnie. O nas. O czymkolwiek.
- Wiem, co si dzieje. Kac wama ci si do mzgu
1 zmieni ci w swoj niewolnic.
- Taaa, jasne. - Sadie klepna mnie po nodze. - Nikt tu nie
rozmawia. Wszyscy udajemy, ale tego nie robimy.
- Wskazaa telewizor. - Zachowujemy si jak ci ludzie.
Otwieramy usta, ale tak naprawd milczymy.
Nigdy dotd tak si nie zachowywaa i - szczerze mwic troch mnie to przestraszyo. No bo na Sadie zawsze mona
liczy, e powie co sarkastycznego i za-

bawnego. A teraz wydawaa si bohaterk telewizyjnego


talk-show.
- No, miao - powiedziaa. - Wyznaj mi swj sekret.
- Bawimy si w tajemnice? Co dalej, mam zakrci butelk?
- Wyznaj mi swj sekret - powtrzya, dgajc mnie palcem
w udo przy kadym sowie.
- Au! Dobrze, dobrze. Wygraa. Wyznam ci sekret. -I
rzuciem, nie mylc: - Macaem si z Rankinem.
Nie do wiary, e to powiedziaem. Nie zamierzaem. N i e
c h c i a e m . Rozwaaem raczej wyjawienie jej czego o mnie
i Allie. Ale powiedziaem akurat to. I znieruchomiaem,
pragnc zapa si pod ziemi.
- Macae si z Rankinem? - spytaa.
Omal nie wykrciem si, e artowaem. Wiedziaem, e
mi uwierzy, jeli wybuchn miechem. Ale tego nie zrobiem.
Tylko pokiwaem gow. Nie mogem wykrztusi ani sowa.
Przecie przyznaem si jej do najgorszej rzeczy, jak zrobiem
w yciu.
A wiecie, co ona zrobia? Przewrcia oczami.
- To ma by sekret?
- No tak...
- Co to znaczy, e si macalicie?
- No... - zaczem i urwaem. - Po prostu... - Omal nie
powiedziaem, e zrobiem Rankinowi lask. Ale nie mogem
tego wykrztusi. Wic poruszyem rk w gr i d, jakbym...
no, jakbym robi to, co za pierwszym razem.

- Walilicie sobie konia? - zgada. Przytaknem.


- Oooo... - szepna, robic wielkie oczy. Przez chwil
mylaem, e ni wstrzsnem, i zaczem panikowa. Potem
parskna miechem. - Przerywamy program, eby poda
wiadomoci z ostatniej chwili! Faceci marszcz freda!
Wracamy po przerwie.
Nie wiedziaem, jak zareagowa. Mylaem, e chocia
troch si zdziwi. Nie ruszyo jej, e przyapaem Rankina na
zabawianiu si ze sob, ale teraz bya mowa o czym innym.
Kompletnie innym. Teraz wyjawiem, e obaj zabawialimy
si ze sob. Ja tu odchodz od zmysw na myl o tym, co
nawyprawiaem, a Sadie reaguje, jakby to nie byo nic takiego.
Niemal zaczem j przeprasza, e przynudzam.
- Chodzio mi o tajemnic, ktra dotyczy ciebie - wyjania
Sadie.
- No przecie dotyczy!
- Nie. Chodzi o co, co wedug ciebie przerazioby innych,
gdyby si dowiedzieli. Wierz mi, wszyscy tutaj robili duo
dziwniejsze rzeczy.
- Na przykad?
- Pamitasz Alice?
Jak mgbym zapomnie? Skinem gow.
- apaa muchy... i zjadaa je. A kiedy byam tu poprzednio,
poznaam takiego Benny'ego. Lubi chowa rne przedmioty
w tyku. Wierz mi, to, co zrobie z Ranki-nem, nie zasuguje
na miano sekretu.

Gapiem si na ni oniemiay.
- Przykro mi - powiedziaem. - Nie mam nic innego.
Kamaem, ale wolaem przystopowa, pki czuem si
do dobrze. Baem si, e jeli wyznam Sadie wszystko,
nagle to, co zaszo midzy mn a Rankinem, przestanie si
wydawa takie normalne".
- A co wydarzyo si midzy tob i Allie?
- Jak to?
- No we, nie udawaj. Wiem, e zrobie, co zrobie, bo co
si midzy wami wydarzyo. No to co? Ufasz mi?
- Nie mam o czym mwi - oznajmiem.
Tak midzy nami - troch wkurzyo mnie, e sprawa z
Rankinem nie wydaa jej si prawdziwym sekretem. Moe dla
niej to adne wielkie halo i moe ju nie chciaem z tego
powodu umrze ze wstydu, ale to jednak moja tajemnica.
Sadie nie daa si oszuka.
- Owszem, jest - upara si. - No co? Przespae si z ni i
spanikowaa? Pobie si o ni z tym jej facetem? Tak?
- Mwiem ci, to nie ma nic wsplnego z ni. Mylaem, e
jeszcze ponaciska, ale odpucia. Tylko
przygldaa mi si dugo, a ja jej. Dziki codziennemu
treningowi na sesjach z doktorkiem nabraem wprawy w
pojedynkach na spojrzenia. Sekret tkwi w tym, eby patrze na
kogo, tak naprawd go nie widzc.
I w ten sposb pokonaem Sadie. Po chwili odwrcia si i
wczya telewizor, jak zwykle bez dwiku. Siedzie-

limy i patrzylimy, jak prowadzca rusza ustami. Teraz


zachwalaa naszyjnik ze sztucznych pere.
Sadie milczaa tak dugo, e si przestraszyem, czy nie jest
na mnie obraona. Ju miaem co powiedzie, kiedy w kocu
si odezwaa:
- Pamitasz t kreskwk, ktr puszczali w sobotnie ranki?
T z superbohaterami? Wonder Woman, Aquama-nem,
Supermanem?
- Superprzyjaci? Tak, i co?
Sadie znowu odwrcia si do telewizora.
- Wszyscy przed przemian wygldali jak normalni ludzie,
zanim zyskali swoje moce, prawda? I czyo ich to, e zmagali
si z czym, czego w sobie nie znosili. Na przykad Batman
walczy z mroczn stron swojej natury.
- Ale Wonder Woman urodzia si z supermocami. Tak jak
Superman.
- No dobrze. Ze przykady. Ale pomyl o tych najbardziej
interesujcych. Wikszo ya normalnie, dopki nie zmienia
si w cudaka. Na przykad Wolverine. Powsta w wyniku
eksperymentu. A go, ktry potrafi si zmienia w Hulka,
nienawidzi tego, bo wtedy wpada w obd. No i bolao.
- Pewnie tak - przyznaem.
- W dziecistwie lubiam oglda t kreskwk. Siedziaam
w piamie na kanapie i marzyam, e pewnego dnia po prostu
zmieni si w inn osob. Mylaam, e to wyjani wszystko.
No wiesz, dlaczego czuj si inna. Odkryj, e moja matka
pochodzi z innej planety al-

bo e w dziecistwie uksi mnie radioaktywny pajk i


wszystko skoczy si dobrze, bo zaczn fruwa albo przenika
wzrokiem ciany.
Zamilka i przez jaki czas patrzya tpo na ekran. Doszedem do wniosku, e pora co powiedzie, ale wtedy znowu
si odezwaa.
- Ale nic takiego si nie zdarzyo. Pozostaam sob i
pewnego dnia dotaro do mnie, e ci superbohaterzy walcz
gwnie sami ze sob, a oddychanie pod wod albo strzelanie
ogniem z palcw nie rekompensuje popaprania. To tylko
nagroda pocieszenia. Dostajesz pikny strj i niewidzialny
odrzutowiec za to, e nic innego ci si nie udao.
Twarz miaa cakiem bez wyrazu, jakby dusza opucia jej
ciao. Troch si przestraszyem.
- Chyba po prostu chc w kocu dosta mj niewidzialny
odrzutowiec - powiedziaa.

DZIE 33
Teraz wiem na pewno, e ni, bo to, co si dzi wydarzyo,
nie moe by rzeczywiste. Po prostu nie.
Nawet nie wiem, od czego zacz. Zeszej nocy Rankin
przyszed do mojej sali. Waciwie nie w nocy, a bardzo
wczesnym rankiem, pewnie gdzie koo drugiej. Obudziem si
nagle, bo poczuem, e kto napiera na moje plecy. To by
Rankin. cign mi bokserki. Nie do koca oprzytomniaem,
wic nie od razu zrozumiaem, co si dzieje. A on mnie obj i
przycign do siebie. Jego oddech askota mnie w ucho.
Moecie nie wierzy, ale to jeszcze nic. Tym bym si nie
przej. Prawdopodobnie. Niestety, to dopiero pocztek.
Jak powiedziaem, Rankin przygarn mnie do siebie i
usiowa... nie, nie zdoam tego nawet opisa. Prawie mu si
udao. Jak tylko zrozumiaem, do czego zmierza, natychmiast
oprzytomniaem. Chciaem kaza mu, eby przesta.
I wtedy rozleg si wrzask.

Pocztkowo mylaem, e to ja krzycz. Ale uwiadomiem


sobie, e to kobiecy gos. Rankin przycisn mnie do siebie i
zasoni mi usta rk. Moe te sdzi, e to ja wrzeszcz.
Sytuacja bya bardzo dziwna. Usiowaem odgadn, kto to,
a jednoczenie zepchn z siebie Rankina. Byem
zdezorientowany, bo nie wiedziaem, co waniejsze uwolnienie si czy odkrycie, co zaszo.
Wtedy zapalia si lampa pod sufitem, jakby fajerwerki
eksplodoway nad naszymi gowami. Olepiony, nic nie
widziaem. Rankin stoczy si ze mnie i usiad na skraju ka,
zasaniajc si rkami. W drzwiach stali Carl i siostra Ksiyc.
Krzyk ucich, jakby Carl go wyczy.
- Okryj si, Jeff - nakazaa pielgniarka.
Nie krzyczaa ani nic. Zachowywaa si bardzo spokojnie.
Woyem bokserki. Rankin podnis swoje z podogi i te
si ubra. Zerknem na siostr Ksiyc, ktra spucia wzrok,
eby go nie krpowa. Za to Carl patrzy wprost na nas. Gapi
si i krci gow, jakbymy byli jego wnukami, ktrzy go
bardzo rozczarowali.
- Rankin, wracaj do siebie! - rozkazaa siostra Ksiyc.
Wyszed, nawet na mnie nie spojrzawszy. Nie patrzy te na
pielgniark ani Carla. Min ich szybkim krokiem i znikn. Z
mocno bijcym sercem podniosem wzrok na siostr Ksiyc.
- Co jest? - spytaem. - Kto krzycza?

- Martha.
Przestraszyem si na serio.
- Co si stao? Jest ranna? - Ruszyem do drzwi.
- Nie martw si o ni. - Siostra Ksiyc zatrzymaa mnie
gestem. - Miaa zy sen, to wszystko.
Skinem gow. Dobrze si znam na koszmarach, ktre
sprawiaj, e krzyczysz. Potem przypomniaem sobie,
dlaczego Carl i siostra Ksiyc w ogle znaleli si w moim
pokoju.
- My tylko... - zaczem.
- Doktor Katzrupus porozmawia z tob rano - przerwaa mi
pielgniarka. - Dobranoc.
I tyle. Samo dobranoc". Jakby przysza mnie utuli do snu.
adnych wrzaskw. adnego: Bardzo mnie rozczarowae".
Nic. I wiecie co? To byo gorsze. Gdyby krzyczaa albo
okazaa niesmak czy chocia zdenerwowanie, poczubym si
lepiej. A ona zachowaa si, jakby to jej nie obchodzio. Jakby
nie miao znaczenia.
Moe i tak jest. Ju nic nie wiem. Moe Sadie ma racj i
faceci czasem tak robi. Moe to rzeczywicie nic nie znaczy.
Ale naprawd wolabym nie omawia sprawy z Kacem. To
dokadnie takie wydarzenie, ktre on zapisuje w tym swoim
gupim notesie.
Kiedy w kocu zasnem, przynio mi si co dziwacznego.
Najpierw trwaa sesja grupowa - byli na niej wszyscy, nawet
ci, ktrzy odeszli. Kac kaza nam chodzi w kko i wyznawa,
co budzi nasz najwikszy strach. Alice powie-

dziaa, e samotno. Bone - e samochody, co wydawao


mi si dziwne, dopki nie przypomniaem sobie o tej stacji
benzynowej, na ktrej mia pracowa. Juliet baa si zbw, ale
w jej przypadku nic mnie nie zaskoczy. Rankin oznajmi, e
przeraa go przegrana. Martha milczaa.
Sadie owiadczya, e nie boi si niczego i jej uwierzyem.
Otaczao j ochronne pole siowe, na ktre my musielimy
uwaa. W pewnym momencie spojrzaa na mnie i dodaa:
- Kiedy zrozumiesz, e po mierci niczego si nie boisz,
przestaniesz si martwi.
Przysza pora na mnie, a ja nie potrafiem nic wykrztusi.
Powiodem wzrokiem po zebranych i dotaro do mnie, jacy
wszyscy s porbani. Potem zerknem na swoje nadgarstki.
Znowu zaczy krwawi. Nacignem na nie rkawy, eby je
zasoni, ale czuem, jak materia nasika krwi. Baem si, e
wszyscy to zauwa i zaczn si ze mnie mia.
Obudziem si z jakim dziwnym przeczuciem. Nie potrafi
go opisa. Miaem cinity odek, jak przed wanym
sprawdzianem, do ktrego si nie przygotowaem. Potem
przypomniaem sobie o Rankinie i e czeka mnie rozmowa z
Kacem. Wtedy zrozumiaem, skd ten niepokj.

DZIE 34
Nigdy si nie dowiem, co Sadie pomylaaby o moim nie.
Chciaem jej go opowiedzie, ale...
Nie. Zaraz. Musz zacz od pocztku. W przeciwnym razie
wszystko pomieszam, bo w tej chwili w gowie mi wiruje.
Wyapuj urywki wydarze, ale trudno mi zobaczy peen
obraz. Nie wiem nawet, czy tego chc. Ten widok mgby mnie
zdruzgota.
No wic wczoraj rano po synnej wpadce Jeffa i Rankina
ubraem si i poszedem do pokoju wypoczynkowego. (Nie
wziem prysznica, co jest troch obrzydliwe, ale ostatnio to
miejsce le mi si kojarzy). Podwiadomie oczekiwaem, e
zobacz wszystkich w szeregu, gotowych mi uwiadomi, jaki
ze mnie potwr, i odesa do domu. Ale nikt jeszcze nie wsta.
Siostra Goody siedziaa przy biurku, czytajc akta.
Zaciekawiem si, czy nale do mnie i czy wie, co si
wydarzyo.
- Doktor Katzrupus czeka na ciebie w gabinecie - oznajmia.

Poszedem korytarzem i zapukaem do drzwi Kaca.


Otworzy. Wszedem bez sowa, nawet na niego nie patrzc.
Usiadem i czekaem, a poinformuje mnie, e wylatuj.
- Chcesz porozmawia o tym, co si wydarzyo w nocy? spyta.
- Raczej nie - mruknem. - Ale zao si o milion dolarw,
e pan tak.
Skin gow.
- Masz co do powiedzenia na ten temat? Zaprzeczyem.
- Pozwl, e spytam: jak do tego doszo?
- Ale jak to?
- Jak do tego doszo? - powtrzy. - To chyba do jasne
pytanie.
Prychnem. Raczej nazwabym je gupim. Wzruszyem
ramionami.
- Przyszed do mojego pokoju, wpakowa mi si do ka i
usiowa wle w gacie.
Kac poprawi okulary.
- Na pewno?
- No jasne. Niech mi pan wierzy, jeli jaki facet usiuje
panu wcisn swojego, trudno mie wtpliwoci.
- Rozumiem przez to: czy na pewno jako nie zachcie
Rankina?
Nad tym musiaem si zastanowi. No tak, inicjatywa
zawsze wychodzia od niego, ale przecie mnie nie zmusza, a
do wczoraj waciwie nie powiedziaem mu jasno,

e tego nie chc. Moe gdybym to zrobi, toby mnie nie


napastowa. Ale nie zamierzaem si przyznawa. Wtedy
wyszedbym na ofiar, a Kac by dry.
- Chce pan powiedzie, e sam si prosiem, bo nosz takie
seksowne bokserki?
- Rozmawiaem ju z Rankinem. Twierdzi, e to ty go do
tego namwie.
- Co? Jego zdaniem ja zaczem?
Nie mogem uwierzy, e Rankin skama. A raczej
mogem, tylko mnie to wkurzyo.
- Nie ja wpadem na ten pomys - powiedziaem bardziej do
siebie ni do Kaca. - To on przyszed do mojego pokoju. To on
jest...
Ugryzem si w jzyk, ale to pomylaem: Peda. To
Rankin tu robi za pedaa, nie ja".
Kac znowu poprawi okulary. Omal nie wrzasnem, eby
przesta.
- Jeff, musz ci powiedzie, e to powane pogwacenie
szpitalnych zasad. Mog ci prosi o opuszczenie placwki.
- W kocu - wymamrotaem. - Gdybym wiedzia, dawno
bym to zrobi.
- Chyba e - doda doktor - masz jakie wyjanienie swojego
zachowania. Co zwizanego z przyczyn, z powodu ktrej si
tu znalaze.
Nie od razu do mnie dotaro, o co mu chodzi. Ale jak ju
pojem, to si wciekem.

- Piknie! - syknem. - Chce mnie pan zmusi do mwienia, groc wyrzuceniem za co, czego nie zrobiem. Gdzie
pana tego nauczyli, w szkole psychiatrycznych tortur?
Kac pochyli si ku mnie.
- Pytam tylko, czy sytuacja z Rankinem ma jaki zwizek z
twoj prb samobjcz.
- Nie - rzuciem natychmiast. - adnej. Przecie z Sadie te
krciem, a to nie znaczy...
Urwaem, bo dotaro do mnie, e popeniem gigantyczny
bd.
- Ty i Sadie... - zacz mwi Kac. Jego palec ju powdrowa do okularw.
- Nie - przerwaem mu. - Nie o to mi chodzi.
- A o co?
Zaczem szuka jakiej odpowiedzi, by jako si wykrci
z tego, co mi si wymskno, ale nic mi nie przyszo do gowy.
Za daleko zabrnem.
- Dobrze, skoro chce pan wiedzie, tak, krciem z Sadie.
Tylko nie mogem... - Spuciem wzrok na rce, ktre
trzymaem na kolanach. Miadyem sobie palce w elaznym
chwycie.
- Czego nie moge?
Z wysikiem rozluniem donie.
- No wie pan. T e g o - wymamrotaem. - A z Rankinem
tylko si wygupiaem. Nic takiego. Nie kocham go ani nic. Nie
tak jak z...

I znowu za pno ugryzem si w jzyk. Drugi raz w


niespena pi minut! Jeli nie zaczn nad sob panowa, mog
ju rezerwowa miejsce w najbliszym autobusie. A z jakiego
powodu nie chciaem si w nim znale.
- Z kim? - podchwyci Kac.
- Z nikim. Tak tylko mwiem.
- Z Allie?
Czuem na sobie jego wzrok. Ju otworzyem usta, eby
potwierdzi, ale nie mogem. Nic nie powiedziaem. Kac
zaczyna wygrywa, a na to nie mogem mu pozwoli. Nawet
gdyby mia myle, e sprowokowaem Rankina czy co.
I wtedy zrzuci na mnie t bomb.
- Jeff - zacz. - Musz ci co powiedzie. O Sadie.
- Wiem, e nie powinnimy... - zaczem, usiujc go
uprzedzi. Wystarczy, e wyrzuci mnie. Nie chciaem, by i
Sadie ucierpiaa. Wic gadaem i gadaem w nadziei, e
odwiod go od tego pomysu. - Tym razem to naprawd ja
zaczem. To ja poszedem do jej pokoju, nie ona do mojego. I
naprawd, to nic takiego. Po prostu czuem si samotny. Moe
pan j nawet spyta.
- Jeff, posuchaj - cign Kac. Mia bardzo dziwny gos i
nagle zapragnem znale si gdzie indziej. Patrzy na mnie
jak tata na Amand, kiedy musia jej powiedzie, e kot wpad
pod samochd.
- Co? Ju wyjechaa? Wyrzuci j pan? Bo mwi prawd.
Nie moe pan...

- Jeff - przerwa mi Kac. - Sadie umara.


Nie mg tego powiedzie. No bo jak to moliwe? Na
pewno le zrozumiaem. Pewnie co mi si pomylio. Musiao
chodzi o to, e Sadie odesza. Odesza ze szpitala. Tak, na
pewno.
- Jak to? - spytaem. - Odesza?
- Zeszej nocy. Syszae krzyk, prawda?
- Przecie to Martha krzyczaa. Siostra Ksiyc powiedziaa, e to Martha.
Doktor przytakn.
- Tak, ona.
- Miaa zy sen.
Kac zdj okulary. Zrobi to po raz pierwszy i bez nich
wyda mi si nagi. Nagi i zmczony. Potem zauwayem, e si
nie ogoli. Cakiem, jakby nie spa przez ca noc. Dugo tar
oczy, zanim znowu si odezwa.
- Martha posza do sali Sadie. Pewnie naprawd miaa zy
sen i chciaa, eby kto j pocieszy. Znalaza Sadie.
- Gdzie znalaza? - spytaem, nadal nie rozumiejc. Kac
pokrci gow.
- Martw - oznajmi. Tak po prostu. Bez emocji. - Znalaza
Sadie martw.
Prychnem miechem. Wiem, e to dziwnie brzmi, ale tak
zrobiem.
- To chyba art. Lepiej, eby pan nie artowa. Bo Sadie
yje. Czeka, by zje ze mn niadanie. To dzie nalenikowy.

- Przykro mi. Wiem, e bardzo trudno ci to zrozumie i


zaakceptowa, zwaszcza w tych okolicznociach. I nie
powiedziabym ci, ale...
- W jakich okolicznociach? - spytaem. Potem znowu
parsknem. Nie wiem dlaczego. Ten miech zwyczajnie si ze
mnie wylewa. Rechotaem jak szalony clown. Nie sdz,
ebym wtedy o czym myla.
Nagle uwiadomiem sobie, e pacz. miech przeszed we
zy. W potoki ez. Kac nagle znalaz si przy mnie. Przytuli
mnie. Bez kitu. Pozwoliem na to i dalej ryczaem. Wci nie
uwierzyem, e Sadie nie yje, ale i tak pakaem. Nie wiem,
czy to z powodu Rankina, Sadie czy nad sob. Niewane. Po
prostu chciaem paka.
Nie wiem, jak dugo tak ryczaem. Pewnie ze sto godzin.
Chyba wydawao mi si, e jeli nie przestan, to wszystko
okae si nieprawd. Sadie yje. Ta sprawa z Rankinem si nie
wydarzya. A ja nie jestem wariatem.
Ale Sadie umara. To wszystko z Rankinem stao si naprawd. A ja jestem wariatem.

DZIE 35
Jeli chodzi o to cae moje samobjstwo, nie widz ju
powodu, eby cokolwiek ukrywa. Gorzej nie bdzie.
Zrobiem to w sylwestrow noc.
Miaem bardzo dobry plan. Upi si wrd tych wszystkich
ludzi na Times Square i zaatwi spraw, kiedy kula zacznie
zjeda. Wiecie, wynie si tam, gdzie stary rok odchodzi,
gdy si zuyje i przestajemy go potrzebowa. No dobrze, moe
przegiem z metafor, ale kurcz, docecie moj inwencj.
I nie, nie zrobiem tego na Times Square. A tak mi nie
odbio. Zaatwiem to w domu, w moim pokoju. Ogldajc
telewizj.
Whiskey to dobry pocztek. Poyczyem pomys od
Dy-lana Thomasa. To ten poeta, co wypi dwadziecia jeden
kolejek w nowojorskiej The White Horse Tavern i zmar z
powodu zatrucia alkoholem. Zawsze chciaem usysze, co ma
na ten temat do powiedzenia barman. Co myla, patrzc, jak
facet zapija si na mier? Jak si czu, podajc mu kieliszek
numer dwadziecia jeden i widzc jego

gasnce oczy i upadek ze stoka? Czy w nadziei na wielki


napiwek nala kolejk numer dwadziecia dwa, a potem sam
musia j wypi?
No wic napiem si whiskey. Nie wiem, jak Dylan Thomas
mg przekn dwadziecia jeden porcji tego drastwa. Ja
wmusiem w siebie zaledwie trzy, ale wystarczyo. Alkohol
jako doda mi odwagi. Uznaem, e odebranie sobie ycia to
najlepszy pomys, na jaki wpadem w yciu. Nie baem si.
Podcinajc yy, czuem si wspaniale. Byo mi cudownie,
gdy yletka przecia skr i pojawia si czerwona kreska jakby z przegubu wysnuwaa mi si nitka. Krew napyna
bardzo powoli, nie trysna tak, jak si spodziewaem. Miaem
wraenie, e moja rka nie naley do mnie. Zupenie jakbym
oglda film. Pomylaem, e to bardzo udana scena, i
aowaem, e nie kupiem popcornu.
W telewizji ludzie na Times Square odliczali sekundy
pozostae do pnocy. Co za banda debili - podniecaj si
nadejciem nowego roku, ale musz si upi, eby nie myle o
tym, e znowu wszystko spapraj jak dotychczas. Zgromadzeni
wpatrywali si w szczyt budynku, jakby objawi im si sam
Jezus Chrystus, rozdajcy zbawienie w czekoladowej polewie.
Jakby jaka zjedajca brokatowa kula miaa im da szans na
szczcie. Chciaem wyjani, e nic z tego. Choby w Nowym
Jorku opado nie wiadomo ile byszczcych kul, rok okae si
tak samo do dupy jak wszystkie inne, a ich ycie - nieudane i
nic niewarte.

- Tnijcie si! - krzyknem do telewizora. - Tnijcie si!


Ale nikt nie posucha. Z wyjtkiem mnie.
Potem zaatwiem drugi przegub i byo jeszcze lepiej, bo ju
wiedziaem, czego si spodziewa. Kurcz, jakbym rozcina
wstk na prezencie gwiazdkowym, na ktry czekaem przez
miesic. A potem nadchodzi pora i wstrzymujesz oddech,
zdzierajc papier w nadziei, e w rodku znajdziesz to, czego
pragne. I tym razem naprawd znajdujesz.
Potem leaem, patrzc, jak wszyscy si cauj, podczas gdy
ja umieram. Mylaem, jak to wietnie, e Ameryka wituje
zakoczenie mojego ycia, a konferansjer idiota szczerzy si
faszywie do obiektywu niczym anio mierci reklamujcy
past do zbw. Nie widziaem gupiego wiata na kocu
tunelu. Nie wzyway mnie adne nieziemskie gosy. Otoczyy
mnie mrok i cisza.
Potem ocknem si i zobaczyem pochylonych nade mn
rodzicw. Pocztkowo wydawao mi si, e to sen. Mama
nadal bya umalowana i miaa na sobie balow sukni. Po
policzkach spyway jej wielkie strugi fioletowego cienia,
szminka jej si rozmazaa. Wygldaa jak lalka Barbie do
modelowania fryzur, ktr moja siostra miaa jako omiolatka.
No wiecie, taka wielka gowa, ktr si maluje i czesze.
Amanda i ja czsto si ni bawilimy, a pewnego dnia nasz
ssiad Troy, starszy ode mnie chopak, zobaczy nas i nazwa
mnie pedaem. Pniej zakopaem t gow w ogrdku.

Matka patrzya na mnie, powtarzajc: Dlaczego, dlaczego,


dlaczego..." - raz po raz, jakby si zacia. Ojciec nic nie
mwi, tylko patrzy na mnie takim wzrokiem, jakby
podejrzewa, e to sen. Wtedy uwiadomiem sobie, e nie
umarem i nadal le na pododze swojego pokoju. Nie
mogem oderwa wzroku od poruszajcych si ust mojej matki.
Zastanawiaem si, czy mog j skoni do powiedzenia czego
innego. Jak zabawk edukacyjn -wskazujesz strzak obrazek
z kur i rozlega si nagranie: Kura robi ko, ko, ko". Zaczem
si mia, bo dwiki wydawane przez mam przypominay
gdakanie, a z oczu pyny jej wielkie fioletowe zy, ktre
rozbryzgiway si na mojej twarzy jak krople deszczu.
Gdy znowu otworzyem oczy, znajdowaem si w szpitalnym pokoju. W tym samym, w ktrym le teraz, gapic si
w sufit. Patrzyem w twarz diaba. Na dworze pada nieg, a
siostra Goody siedziaa przy moim ku, patrzc na mnie jak
na eksponat w Muzeum Historii Naturalnej. Miaem wraenie,
e szuka tabliczki z podpisem wyjaniajcym, kiedy staem si
gatunkiem wymarym.
I tak to wyglda. Oto mj wielki sekret. Chciaem si zabi
w sylwestra. Tak jak Sadie wczoraj. Ale jej si udao. Nie znam
wszystkich szczegw. Pokna gar tabletek. Nie wiem
jakich ani skd je wzia. Lubi myle, e przedawkowaa Lek
Na Cae Zo. Wtedy umierajc, czuaby, e frunie.

DZIE 36
Mama od progu chwycia mnie w objcia, jakby odkd
zacza to robi, nie moga si powstrzyma.
- Tak nam przykro, e odszed kto ci bliski - powiedziaa,
gaszczc mnie po plecach.
Pocztkowo mylaem, e chodzi jej o Rankina, ktrego po
tamtym incydencie odesano do domu. Pewnie Kac uzna, e to
ja mwi prawd, bo pozwoli mi zosta. A moe rzuci monet
i wygraem. Albo przegraem. W kadym razie Rankina ju tu
nie ma. I nie tskni.
Serce przestao mi na chwil bi. Naprawd nie chciaem
rozmawia ani o nim, ani o tym, co si stao. Niewane. Kiedy
uwiadomiem sobie, e mamie chodzi o Sadie, serce wrcio
do pracy. Ale kiedy przestaem si ba, wpadem w zo.
Chciaem krzykn: Ona nie odesza, ona n i e yje!". Ale
wiedziaem, e mama chce mnie tylko pocieszy, wic sobie
darowaem.
W zwizku z tym wszystkim, co si wydarzyo, nie cieszyem si jako specjalnie na nasz cotygodniow Familiad.
Na szczcie rodzice przywieli Amand. Bardzo mi ulyo.
Siostra jest zaworem bezpieczestwa gwaran-

tujcym, e si nie wkurz. Ale nawet ona zachowywaa si


dzi mao amandowato. Moe mylaa, e tak wypada ze
wzgldu na Sadie i w ogle.
Na pocztek Kac przypomnia, e zostao mi tylko dziewi
dni pobytu w szpitalu. Jakbym nie wiedzia. Pi tygodni temu
taki okres duyby mi si jak tysic lat. Teraz wydaje si
chwil.
- Dom bardzo si zmieni, od kiedy trafie do... od kiedy ci
nie ma - powiedzia tata. - Chciabym ci go ju pokaza. Trzyma rce na kolanach i rusza kciukami -taki ma zwyczaj,
kiedy nie czuje si komfortowo. Na pewno chcia si std
wyrwa tak samo jak ja i troch zrobio mi si go al. Pewnie
trudno si yje ze wiadomoci, e twoje dziecko chciao si
zabi.
- Wanie - powiedziaa mama, nienaturalnie oywiona, jak
zawsze, kiedy udaje, e wszystko gra. - Pooylimy w twoim
pokoju now wykadzin. Ma pikny kolor. Jak by go
nazwaa, Amando?
Amanda spojrzaa na ni z politowaniem.
- Beowy. Nazwaabym go beowy".
- Nie, raczej piaskowy... Jak go okreli ten sprzedawca?
Piasek pustyni. W kadym razie wspaniale pasuje do cian.
Amando, jak by nazwaa ten odcie?
- Niebieski - mrukna Amanda, przewracajc oczami. Nazwaabym go niebieski".
W ten sposb mama sygnalizowaa, e po powrocie nie bd
musia patrze na plamy krwi. Mio, e si o to zatroszczya.
Ale mi to wisiao. I tak nie zapomn.

Potem Kac oznajmi, e przedyskutowa z rodzicami


pomys posania mnie do innej szkoy, ebym mg zacz z
czystym kontem. Spyta, co o tym sdz.
Powiedziaem, e wolabym si nie spieszy z decyzj.
Wizja, e miabym pj gdzie indziej, nawet mi si spodobaa.
To szansa na nowy start, mgbym zosta, kim zechc. Ale z
drugiej strony - w tym rzecz: nie chc by kim innym. Chc
zosta sob. I nie wiem, czy w nowej szkole przyjdzie mi to
atwiej.
No tak, troch si boj plotek, ktre o mnie pewnie ju
kr. Zao si, e kto ju zaoy stron
www.jeffchcial-siezabic.com. Ze zdjciami. I blogiem. I
wszyscy na pewno patrzyliby mi na przeguby. No serio, jak
dugo mona unika noszenia podkoszulkw?
Tylko czy w nowej szkole naprawd poczubym si lepiej?
Moe pocztkowo. Ale wczeniej czy pniej kto by si
dowiedzia. To nieuniknione. Znajomy znajomego okae si
mie kumpla w mojej starej szkole i wkrtce od plotek zrobi si
gsto w powietrzu. A pewnego dnia przekrocz prg i usysz
za plecami szepty.
Tak samo byo, kiedy Ginny Mangerman znika na par
miesicy. Jej siostra powiedziaa wszystkim, e Ginny spdza
semestr na wymianie studenckiej w Australii. Tymczasem
okazao si, e zasza w ci. Wyjechaa urodzi i odda
dziecko do adopcji. Kiedy wrcia, wszyscy ju wiedzieli. Kto
wpad na wietny pomys, eby przyklei jej na szafce wycite
z gazet zdjcia niemowlt. Ginny w kocu wyleciaa ze szkoy
i teraz pracuje w supermar-

kecie na kasie. Gdy na ni trafiam, staram si traktowa j


bardzo mio, ale ona udaje, e nie poznaje adnego dawnego
kolegi.
Pewnie lepiej, ebym wrci do mojej dawnej szkoy i
stawi czoa sytuacji. Amanda nadal tam chodzi i nie chc, by
przeze mnie kto si nad ni pastwi. Wiem, e daaby sobie
rad, ale przecie niczemu nie zawinia. A moe jednak oboje
powinnimy zmieni otoczenie. Albo przekonam rodzicw,
eby si przeprowadzili do Francji. Tam nikogo nie obchodzi,
czy chciae si zabi. Wrcz uwaaj, e prba samobjcza ci
uszlachetnia, robi z ciebie tragiczn posta.
Mylaem o tym wszystkim, podczas gdy mama zapewniaa, jaka jest szczliwa, e wracam. Pewnie nawet Kac
dotar do kresu wytrzymaoci, bo nagle spyta Amand:
- Co czujesz w zwizku z powrotem brata? Naprawd
zaciekawio mnie, co usysz.
- Nie mog si doczeka. Mam do, e musz sama
zmywa wszystkie talerze.
Rozemiaem si w duchu. Powiedziaa to z premedytacj.
Jeli chce, rzuca komentarze bardziej sarkastyczne od moich.
W dodatku miaa super powan min, wic nie wiedzieli, czy
jej wierzy.
- Czy chciaaby o co spyta Jeffa? - sprbowa jeszcze raz
Kac.
Uera si ze mn ju tak dugo, e pewnie zrozumia, e
moja siostra jest do mnie podobna. Tylko czekaem, a i j
zacznie przeszywa wzrokiem.

Amanda nie patrzya na niego, tylko na mnie. Widziaem, e


walczy ze miechem, wic te zrobiem wszystko, aby
zachowa powag. Amanda odczekaa chwil, lekko
zagryzajc warg, jak zawsze, kiedy si nad czym gboko
zastanawia. I palna:
- Czy jeli znowu to zrobisz, mog wzi twj pokj?
- Amando! - przerazia si mama.
Ojciec przesta porusza kciukami i spojrza na nas z
wyrzutem. Kac unis owek.
- No co? - zdziwia si niewinnie Amanda.
- Jeffa to nie ubawio - powiedzia ojciec.
Ale prawda jest taka, e ubawio. Widzicie, to taki nasz
prywatny art. Kiedy wprowadzilimy si do naszego obecnego domu, Amanda i ja walczylimy o wikszy pokj. Ona
twierdzia, e jako dziewczyna powinna go dosta, bo jest przy
nim osobna azienka. Ja - powoaem si na prawo
starszestwa. W kocu zamknem si w pokoju na klucz i nie
wychodziem prawie cay dzie, a rodzice pozwolili mi go
zatrzyma. Chciaem si napawa zwycistwem, ale okazao
si, e Amanda mnie wyrolowaa. Tak naprawd chciaa dosta
nowy rower i lekcje jazdy konnej, ktre rodzice ufundowali jej
na pocieszenie, gdy zrobia wielk scen rozpaczy z powodu
niesprawiedliwoci tego wiata.
Podjem gr.
- W porzdku - powiedziaem cichym, zbolaym tonem.
Wszyscy na mnie spojrzeli. Chyba spodziewali si usysze
zapewnienie, e nigdy wicej tego nie zrobi. Tym-

czasem zadeklarowaem, jakby z trudem dobierajc sowa:


- Jeli znowu popeni samobjstwo, moesz spokojnie
wzi mj pokj.
- Jeff - odezwali si jednoczenie rodzice. Potem matka
spojrzaa na Kaca. - Widzi pan, co musimy znosi? Ta
dwjka...
- Sdz, e Amanda i Jeff doskonale si rozumiej -przerwa
jej doktor.
Spojrzaem na niego. Poprawi okulary. Wydawao mi si,
e lekko si umiechn, ale zaraz potem wytar usta rk, a
kiedy j cofn, wyglda znowu jak stary dobry wirolog.
- Szkoda, e ja ich nie rozumiem - westchna matka.
Amanda znowu na mnie spojrzaa i wtedy dotaro do
mnie, e jej zdanie liczy si dla mnie najbardziej. Czy to nie
dziwne? Nie umiem wyjani dlaczego. Moe nie chc, eby
si mnie baa. Chyba znisbym, jeli w szkole zaczliby mnie
unika. Nawet z rodzicami sprawa wyglda inaczej. Ale nie z
Amand. Chc, aby wiedziaa, e moe mi ufa. Pewnego dnia
moe naprawd czego ode mnie potrzebowa i nie powinna
si waha prosi mnie o pomoc.
Potem do koca sesji byo ju nudno. Kac gada duo o
transferze ze rodowiska terapeutycznego do domowego" i
innych gupotach. Ja przewanie robiem miny do Amandy,
kiedy nikt nie patrzy, i usiowaem j rozmieszy. Raz mi si
udao, ale zacza kaszle, eby to zatuszowa.

Na koniec znowu zaczy si uciski. Przytuliem Amand


bardzo mocno i szepnem jej do ucha:
- Nastpnym razem zrobi to na twojej wykadzinie.
Znowu zacza kaszle, eby rodzice nie usyszeli naszego
chichotania. Chyba zrozumiaa, e w ten sposb prosz, by si
nie martwia.
Kiedy wychodzili, mama powiedziaa do niej:
- Chyba powinnimy ci jutro zaprowadzi do doktora
Leacha. Zdaje si, e co ci bierze. - Amanda odwrcia si i
posaa mi wcieke spojrzenie, a ja tylko jej pomachaem.
- Zechcesz dzi zosta troch duej? - spyta Kac, kiedy
ruszyem do drzwi. - Powinnimy porozmawia.
Wiedziaem, co myli: e co przed nim ukryem. I nagle
ogarno mnie ogromne zmczenie. Nie rozmow z nim, ale jej
unikaniem. Miaem do wszystkich gierek i milczenia. Moe
podjem t decyzj, bo uwiadomiem sobie, jak bardzo mi
zaley na zaufaniu Amandy. Moe dlatego, e Sadie si zabia,
a Rankin odszed. Tak naprawd nie znam powodu.
Rozumiaem tylko, e dojrzaem do rozmowy.
Usiadem.
- Dobrze - powiedziaem. - Od czego mam zacz?
- Tak jak zaczynaj si wszystkie dobre historie. Od
pocztku.

DZIE 37
Nikt ci nie uprzedza, e kiedy serce ci pknie, naprawd to
poczujesz. Masz wraenie, e co w tobie eksplodowao, a do
odka spadaj odamki. Nigdy w yciu nie zaliczye
boleniejszego ciosu. Nie jeste w stanie zaczerpn oddechu i
przez chwil nie pamitasz nawet, jak to si robi. Kiedy w
kocu sobie przypominasz, masz zacinite gardo.
Usiowaem si zabi z powodu Burke'a. Nie Allie i jego.
Mnie i Burke'a. Tego, co zaszo podczas witecznej przerwy.
Ale wszystko zaczo si par miesicy wczeniej. Mona
powiedzie, e miaem sabo do Burke'a. Waciwie to
miaem do niego cholern sabo.
Kiedy po raz pierwszy zaprosi Allie na randk, byem
zadowolony ze wzgldu na ni. Wiedziaem, e jej si podoba i
tak si cieszya, kiedy w kocu do niej zagada. Umwili si do
kina. Allie nawet mnie zaprosia. Powiedziaa, e si boi, czy
jej nie poniesie. W jakiej gazetce przeczytaa, e dziewczyny
wydaj si chopakom bar-

dziej interesujce, jeli udaj niedostpne, a najlepiej to


wychodzi na spotkaniach w wikszej grupie, kiedy okolicznoci nie sprzyjaj rzucaniu si na siebie. Stanowiem jej
zabezpieczenie.
mieszne, e Burk nie mia nic przeciwko temu. Poszlimy
na film we trjk. Nawet nie pamitam, co ogldalimy.
Siedziaem obok niego, a Allie po drugiej stronie. Poczstowa
mnie popcornem. Cakiem jakbymy wszyscy troje poszli na
randk, cho wtedy o tym tak nie mylaem. Uwaaem tylko,
e Burk zachowuje si super wobec Allie.
W poowie filmu obaj signlimy po popcorn. Nasze palce
zetkny si na chwil. Nie pamitam, kto pierwszy cofn
rk, ale do dzi nie mog zapomnie tego uczucia. Nawet nie
potrafi go nazwa. Moe to byo askotanie - w odku.
Woyem palce do ust i zlizaem z nich maso - jakbym chcia
poczu smak Burke'a. Nie tknem popcornu przez reszt
filmu.
Potem Allie zacza spdza z Burkiem wicej czasu.
Pocztkowo niemal zawsze mnie zapraszali. Potem pewnego
wieczora wysza z nim sama. Nawet nie uprzedzia, e si
umwili, ale zadzwonia do mnie po powrocie do domu.
- On mnie pocaowa! - zawoaa szczliwa, jakby wygraa
milion dolarw.
- Naprawd? Dlaczego? - zdziwiem si.
- Jak to dlaczego"? - Allie parskna miechem, jakby w
yciu nie syszaa gupszego pytania. - Bo chcia.

Opowiedziaa mi o wszystkim. Poszi na spacer. Burk


kupi lody. Wygupia si, mazn j nimi po nosie, a potem je
zliza. I pocaowa j. Dokadnie pamitam, co powiedziaa:
- Mia usta mikkie jak kotek.
Pomylaem, e to bardzo dziwne porwnanie. A jednoczenie doskonale j zrozumiaem.
Staraem si cieszy jej szczciem, ale cho cigle prbowaem si przekona, e to wspaniale, chciaem, eby Burk
zlizywa lody z mojego nosa i eby to mnie caowa ustami
mikkimi jak kotek. Im duej si nad tym zastanawiaem, tym
bardziej si baem. Wtedy chyba po raz pierwszy
uwiadomiem sobie, e to, co czuj do Burke'a, to nie
koleeska sympatia... a co wicej.
Zaczem ich unika. Przynajmniej wtedy, kiedy byli razem. Nie mogem tego znie. Za kadym razem, gdy widziaem Burke'a, wbrew wasnej woli mylaem, jak bardzo mi
si podoba. Jakie ma niesamowicie brzowe oczy i zabjczy
umiech. Kiedy na mnie patrzy, czuem, e naprawd mnie
widzi, rozumiecie, o czym mwi? Chciaem, by patrzy tak
przez cay czas.
Ale oczywicie on patrzy na Allie. A ona zawsze o nim
opowiadaa. Mnie. I zdecydowanie nie mogem wyjani,
dlaczego nie chc tego sucha. Przez par miesicy chodziem
rozbity i kompletnie zrozpaczony. Robiem si zazdrosny,
kiedy Allie o nim mwia albo kiedy widziaem, jak trzymaj
si za rce lub cauj.

Potem, tu przed Boym Narodzeniem, poszlimy we trjk


na imprez u Rebeki Miller. Jej rodzice wyjechali z miasta,
wic troch pilimy. Ja - wicej ni troch. Obaliem par piw,
co naprawd potrafi da kopa, zwaszcza komu
nieprzyzwyczajonemu do alkoholu.
Dziwne, jednoczenie byem szczliwy i smutny. Im
wicej piem i im duej patrzyem na Allie i Burke'a, tym
bardziej si czuem zagubiony. Zastanawiaem si, jak by byo,
gdybym to ja podoba si Burke'owi. Nigdy nie mylaem tak o
innym facecie - w ogle o nikim nie mylaem w ten sposb.
Tak naprawd nie zastanawiaem si za bardzo nad zwizkami,
a seks mnie przeraa. Dopiero na tej imprezie zrozumiaem
dlaczego.
Gdy uwiadomiem sobie to wszystko, a mnie zemdlio,
wic poszedem do azienki na pitrze. Uklkem przed
sedesem. Pamitam, e troch mi si krcio w gowie. Zamknem oczy, ale wtedy poczuem si jeszcze gorzej, wic
uniosem powieki i zaczem gapi si w wod. odek mi si
burzy.
W kocu jednak nie puciem pawia, a po chwili zrobio mi
si odrobin lepiej. Wstaem i spojrzaem na swoje odbicie w
lustrze. Nie spodoba mi si typ, ktrego zobaczyem. Miaem
ochot da mu w ryj za to, e jest takim zbokiem. Jakbym
patrzy na dopiero poznan osob, ktrej nie chc nigdy wicej
widzie.
Wtedy drzwi si otworzyy. Zapomniaem je zamkn na
klucz. Zanim zdoaem si odezwa, wszed Burk.

Spojrza na mnie i umiechn si szerokim, pijackim


umiechem.
- No cze - powiedzia. - Skoczye?
Nie mogem wykrztusi ani sowa, wic pokiwaem gow.
- Super. Strasznie mnie goni.
Nie czeka, a wyjd. Podszed do toalety, rozpi spodnie i
wyj ptaka z rozporka. Nie chciaem patrze, ale nie mogem
si powstrzyma. Nie obchodzio mnie, czy on to zauway.
Kiedy skoczy, odwrci si i spojrza na mnie, zapinajc
suwak.
- Niele si nawalie, bracie - mrukn. Sta tu przede mn.
Nawet pijany by pikny.
- Megaimpreza, nie? - powiedzia. Jego oddech cuchn
piwem, ale to mi nie przeszkadzao.
- Mega - zgodziem si. Chciaem wyj, ale nie mogem.
Nogi mnie nie suchay.
- Hej, chc ci o co spyta - rzuci Burk.
Serce mi dziwnie zakoatao. Przez chwil, uamek sekundy,
migna mi nadzieja, e Burk si ze mn umwi. Nie wiem
dlaczego, wyobraziem sobie, e zaproponuje mi wyjcie do
kina albo co w tym stylu. I w tamtej chwili bardzo tego
pragnem. Przypomniaem sobie tamten popcorn i dotyk jego
palcw. Znowu obudzio si we mnie tamto uczucie.
- Co? - wykrztusiem z trudem. Burk bardzo spowania.

- Chodzi o Allie. - Wydawa si spity, cakiem jak nie on.


Nigdy nie widziaem, eby tak si zachowywa. Zawsze by
wyluzowany. Wtedy ja te si zdenerwowaem. Przeraao
mnie to, co mog usysze.
Burk spojrza mi prosto w oczy. Czas stan w miejscu.
Czekaem na jego sowa. A on spyta:
- Co mam jej kupi na Gwiazdk?
Przez par sekund nie docierao do mnie, co powiedzia. Nie
mogem okaza, jak bardzo jestem rozczarowany. Musiaem
szybko co wymyli.
- Eeee... lubi ciuchy - wymamrotaem. Burk pokrci
gow.
- Ja si na tym gwnie nie znam.
- Mog pj z tob - palnem bez namysu. - Razem co
wybierzemy.
Zaraz potem poczuem si jak debil. Jaki facet proponuje
innemu wsplne zakupy? Ale wtedy miaem w gowie tylko
jedno pragnienie: tak bardzo chciaem zrobi co z Burkiem.
Cokolwiek. Nawet kupowa prezent dla jego dziewczyny. Tak
mylaem o Allie. Jako o jego dziewczynie, nie mojej
przyjacice.
Burk parskn miechem.
- Super - rzuci, jakby to bya najnormalniejsza rzecz pod
socem. - Super. - I poklepa mnie po ramieniu. -Jeste w
porzdku.
Serce mi tak omotao, jakbym mia za chwil dosta
zawau.

I wtedy to zrobiem. Nie mogem si powstrzyma. Burk


dotyka mojego ramienia, chwil wczeniej umwilimy si na
co w rodzaju randki i nagle poczuem si szczliwy jak nigdy
wczeniej. Pocaowaem go w usta. Pamitam, jak przemkno
mi przez myl, e Allie miaa racj. Wargi Burke'a naprawd
byy mikkie jak u kotka.
Odepchn mnie, ale nie brutalnie.
- E, czekaj - rzuci dobrodusznym tonem. - Nie rb ze mnie
pedaa. To nie randka ani nic. - Znowu si rozemia.
Nie wiedziaem, co powiedzie. Jeszcze nigdy si tak nie
baem. Nie tego, jak on zareaguje, ale tego, co wanie
zrobiem. Usiowaem jako wybrn, rzuci tekst, ktry
wszystko naprawi, wyjani. Wiedziaem jednak, e nic nie
wymae ostatnich kilku minut.
Burk po chwili zauway, e si z nim nie miej. Zamilk i
unis brwi, jakby uwiadomi sobie, e pad ofiar podstpu.
- Co jest? - spyta. Przez par chwil patrzy mi w oczy. Czekaj - doda, cofajc si i przygldajc mi si, jakby widzia
mnie po raz pierwszy w yciu. - Jeste ciot?
Ju mnie tak nazywano. Chopaki czasami mwi do ciebie
ty cioto", jak po sobie jed. Burk jednak si nie
przekomarza, pyta naprawd. Nagle to sowo stao si
najbardziej zowieszcze w caym sowniku.
Usiowaem znale jak odpowied.
- Ja... ja ci bardzo lubi - wymamrotaem. Burk cofn si
o kolejny krok.

- Oe w mord - powiedzia. Wyraz jego twarzy mnie


zmrozi. - Oe w mord...
- Burk... - Wycignem do niego rk. - Burk, nie...
Zatrzyma mnie gestem i pokrci gow.
- J e s t e ciot - powiedzia.
Min mnie i wyszed z azienki. Po paru sekundach caa
zawarto odka podjechaa mi do garda. Zarzygaem ca
podog i sam si uwiniem. Miaem wraenie, e wyrzyguj z
siebie serce. Ryczaem, nie mogem oddycha i chciaem
umrze.
Wytarem podog rcznikami, ale ubranie nadal miaem
brudne. Chciaem ju tylko ucieka. W tym celu musiaem
zej po schodach i znale si midzy ludmi. Przeraao
mnie, e spotkam Allie, ktrej Burk ju o wszystkim
powiedzia. Poznaa prawd o mnie. Nie mogem jej spojrze w
oczy.
Przez chwil zastanawiaem si, czy nie wyj przez okno,
ale nadal krcio mi si w gowie. Gdybym spad, narobibym
sobie wikszych kopotw. W kocu wyszedem na korytarz.
Stanem na szczycie schodw, suchajc miechw. Miaem
wraenie, e wszyscy natrzsaj si ze mnie - z tego, e
pocaowaem Burke'a i jestem ciot. Ze to najmieszniejsza
sprawa na wiecie. I kady skorzysta z okazji, by wyszydzi
pedaa.
Nie pozostao mi nic innego. Zbiegem po tych schodach
najszybciej jak umiaem i ruszyem prosto do drzwi. Nie
patrzyem na nikogo i modliem si, eby nikt mnie nie
zatrzyma. Udao si. Jedyny plus tego wieczora. Dopad-

em do wyjcia, pobiegem do siebie i zaszyem si w swoim


pokoju.
Od tego czasu nie widziaem si z Allie. Ale prbowaem z
ni pogada. Kiedy nie dawaa znaku ycia przez trzy dni,
zrozumiaem, e Burk jej na pewno powiedzia. W Wigili nie
mogem ju duej wytrzyma. Zadzwoniem. Odebraa, a ja
wyjkaem:
- Chciaem ci tylko yczy wesoych wit. Milczaa chwil.
Syszaem szmer jej oddechu. Potem
spytaa:
- Dlaczego nie powiedziae, e jeste gejem?
- Nie jestem. Musisz mi uwierzy.
- Mylaam, e si przyjanimy - oznajmia i odoya
suchawk. Wicej si do mnie nie odezwaa.
I teraz ju wiecie, skd ta dramatyczna scena w sylwestra i
czemu si tu znalazem. Jestem gejem. Wiem, e to brzmi
gupio. Dla wielu ludzi to nic wielkiego. Ale naprawd miaem
nadziej, e si pomyliem i mi przejdzie. Po tej sprawie z
Rankinem i tym, co zaszo - a raczej nie zaszo - midzy mn a
Sadie, zrozumiaem, e tak si nie stanie.
Kiedy syszaem, e jeden na trzech nastolatkw o
skonnociach homoseksualnych usiuje si zabi. Podobno
dlatego, e wiat nie toleruje innoci. I dopki ludzie nas nie
zrozumiej i facet nie bdzie mg bez strachu kocha innego
faceta, niewielkie s szanse, e to si zmieni. Pewnie to
prawda. Ale w adnym ze wiatw nie mona z czystym
sumieniem zakocha si w chopaku przyjaciki.

DZIE 38
Ustalilimy, e nie tylko usiowaem si zabi, ale w dodatku jestem gejem. To jak dwie wisienki na torcie z gwna.
Albo dodatkowa gaka lodw.
A teraz oczywicie Kac chce gada tylko o tym. Dzi
poprosi, ebym mu opowiedzia, co robiem z Rankinem.
Strasznie si wstydziem o tym mwi. Potem spyta, jak
podoba mi si seks. Przyznaem, e bardzo. Najbardziej
cieszyo mnie, e Rankin chcia to ze mn zrobi. Waciwie
nie uprawialimy seksu. Mogem si sam tak zaspokoi,
prawda? Ale liczy si, e kto chce takich dozna z tob. To
dowd, e mu si podobasz. Przynajmniej tak powinno by.
Cigle si zastanawiam nad zachowaniem Rankina. Czy
kto tak samo postpowa z nim? Czy naprawd krc go
faceci? Czy w ogle mnie lubi? Pewnie nigdy nie poznam
odpowiedzi. Pytaem doktora, a on oznajmi, e kiedy kto nas
zrani, najlepiej nie wnika dlaczego, tylko powtarza sobie, e
to nie nasza wina.

Czyli albo nie wie, co kombinowa Rankin, albo wie, ale nie
powie.
Niewane. Moe to jednak czciowo moja wina. Nie
powstrzymaem przecie Rankina. I nie mog twierdzi, e mi
si nie podobao to, co robi. Albo e tego nie chciaem.
Chciaem, przynajmniej w jakim stopniu.
Aby zmieni temat, spytaem, czy Martha wyzdrowieje. Nie
odezwaa si od tamtej nocy - nie wykrztusia nawet jednego
freks". Martwi mnie, e to regres. Nauczyem si tego terminu
od Kaca. Oznacza, e przez to, co spotkao Sadie, stan Marthy
mg si znw pogorszy. Niesamowite, lekarze maj osobne
sowa na wszystko.
Kac odpar, e nie wie, cho co w jego tonie zdradzio, e
nie ma wielkiej nadziei. Chciaem go bardziej przycisn, bo
podejrzewaem, e to si wie z przyczyn pobytu Marthy w
szpitalu. Wiedziaem jednak, e nie moe mwi o sprawach
innych pacjentw, wic tylko poprosiem w duchu, by jej si
polepszyo.
Pniej si dowiedziaem, w czym rzecz. Spytaem Franka.
Jak ju wspominaem, potrafi si zachowa jak zamas. Ale
przy tym wiele wie, wic kiedy go spotkaem, zaczem jcze,
jaka okropna bya ta sprawa z Sadie.
- Martha bardzo si przestraszya - dodaem, liczc, e to go
sprowokuje do gadania.
- Nic dziwnego - odpowiedzia. - Pewnie mylaa, e znowu
j to spotyka.
- C o?
Frank parskn miechem.

- A, prawda. Nie pozwalaj wam tu sucha wiadomoci.


Ojciec zastrzeli jej matk.
- Ojciec Marthy?
- Rozwali j na strzpy. Z karabinka. Potem zabi siebie. A
maa wszystko widziaa. Znaleli j siedzc midzy trupami
na pododze w kuchni. Tulia do siebie tego cholernego krlika.
Spdzia tak dwa albo trzy dni. Jaka ciotka w kocu przysza,
bo nie moga si do nich dodzwoni.
- Bez jaj - wykrztusiem.
- Pisali o tym we wszystkich gazetach. A, zapomniaem,
wam daj tylko jakie bajki dla potuczonych - zarechota. - Dla
potuczonych, rozumiesz?
Olaem go i poszedem w swoj stron. Mogem myle
tylko o Marcie, siedzcej w tej kuchni. Nic dziwnego, e jej
odbio na widok Sadie. Biedne dziecko. A wydawao mi si, e
to ja mam problemy. Gdybymy przyznawali tu punkty,
Martha wszystkich by nas pobia.

DZIE 39
Siedziaem dzi w gabinecie Kaca i spytaem znienacka:
- Skd mam wiedzie, czy naprawd jestem gejem? Jako
samo mi si to wyrwao, ale naprawd byem ciekawy
odpowiedzi.
Kac odchyli si z krzesem i popatrzy na mnie w milczeniu.
- Jaki kolor lubisz najbardziej? Powiedziaem, e niebieski.
Spyta dlaczego.
- Co dlaczego?
- Dlaczego niebieski lubisz najbardziej?
Gupie pytanie, nie? No bo dlaczego si co lubi? Wyjaniem, e lubi niebieski, bo kiedy na niego patrz, zwykle robi
mi si mio.
- W porzdku - on na to. - A twoja ulubiona piosenka?
Oznajmiem, e Snow Cold Sunday Lolly Dreamboksu.
Przynajmniej w tej chwili. W przyszym tygodniu na pewno
zmieni zdanie. Tak to jest, jak si ma pitnacie lat.

Znowu spyta, dlaczego lubi j najbardziej. No to wymyliem, e kiedy j sysz, chce mi si piewa. Wyobraam
sobie siebie na scenie z mikrofonem i fajnie si z tym czuj.
- Dobrze. Co wsplnego maj twj ulubiony kolor i piosenka?
Odpowied brzmiaa, e dziki nim czuj si dobrze. A
potem Kac paln:
- Jak si czujesz, mylc o dziewcztach?
W tym pytaniu zwszyem podstp. Mona na nie odpowiedzie na wiele rnych sposobw, wic poprosiem, eby
to skonkretyzowa. Zagadn wic, co czuj, kiedy myl o
randkach z dziewczynami.
Powiedziaem, e nie mam na ten temat zdania. Ani mnie to
zibi, ani grzeje.
- To co jak lody waniliowe - dodaem.
Wtedy spyta, czy to samo czuj odnonie do facetw.
Troch si zmieszaem, bo jeszcze nigdy z nikim nie rozmawiaem o uczuciach, ktre budz we mnie chopaki. W
kocu wykrztusiem, e najrniejsze rzeczy. Podniecenie i
przeraenie jednoczenie.
- Czasami nie wiemy, dlaczego co lubimy - oznajmi
doktor. - A przynajmniej nie potrafimy tego uj w sowa. Po
prostu lubimy i ju. I tak jest z preferencjami seksualnymi. Po
prostu kto, dziewczyna albo chopak, nam si podoba, bo
budzi w nas takie, a nie inne uczucia.

To nie byo odpowiedzi na moje pytanie i nie ukrywaem


rozczarowania. Spytaem, skd mam wiedzie na pewno, e
wol chopakw.
- Moe to tylko chwilowe? - dodaem.
Kac nadal nie mia do powiedzenia nic rozstrzygajcego.
- Musisz sucha wasnych uczu - oznajmi. - Jeli bdziesz
ze sob szczery, zrozumiesz, czego pragniesz.
Daj sowo, czasem gada jak jaki nawiedzony staruszek z
filmu o sztukach walki, co pojawia si i rzuca przepowiedni,
ktr bohater musi rozszyfrowa, eby znale miecz,
uratowa dziewczyn czy skopa tyek czarnemu
charakterowi. Wiecie, co w rodzaju: Znajd gwidc sosn
i popro j o klucz".
Ale chyba wiem, o co o mu chodzi.
Jak tamtej nocy z Sadie, kiedy zrozumiaem, e nie zdoam
si z ni kocha. Po prostu czuem, e to nie to. Owszem, moe
z inn dziewczyn potoczyoby si inaczej, chocia nie sdz.
Z Rankinem w i e d z i a e m . Chciaem seksu z nim, cho nie
by mi szczeglnie bliski. Wszystko, co zrobilimy, napeniao
mnie przeraeniem, ale wiedziaem, e tego pragn. Moe nie z
Rankinem i z ca pewnoci nie tutaj. Pewnego dnia, z kim
innym. Z kim, kogo polubi.
Potem Kac wpad na pomys, eby powiedzie moim
rodzicom. Nie potrafiem zdecydowa, czy si na to zdobd.

- Wic nigdy z nimi o tym nie rozmawiae? - zdziwi si.


- W naszej rodzinie nie rozmawiamy. Z gry zakadamy.
- Co to znaczy?
- Uwaaj, e Amanda i ja w razie potrzeby si do nich
zwrcimy. Jeli do nich nie przychodzimy, zakadaj, e
wszystko jest w porzdku. I nie zaczynaj rozmowy.
- A ty z nimi czasem zaczynasz? Rzuciem mu cikie
spojrzenie.
- Pozna ich pan. Jak si panu wydaje?
Teraz, kiedy o tym myl, nie przypominam sobie, eby moi
rodzice znali jakich gejw. Przynajmniej nic mi o tym nie
wiadomo. Wic waciwie nie znam ich zdania na ten temat.
Poza tym inaczej sprawy si maj, kiedy dotycz twojego
dziecka. Wiem, e moja mama bardzo by chciaa mie kiedy
wnuki, a tata artuje, e bdzie poddawa ostrej selekcji
wszystkich, ktrych przyprowadzimy do domu, gdy zaczniemy
chodzi na randki. Jako nie potrafi go sobie wyobrazi, jak
siedzi z moim chopakiem i pyta go o ulubion druyn
futbolow.
Spytaem Kaca, czy na moim miejscu przyznaby si
rodzicom i oczywicie oznajmi, e nie moe podj za mnie tej
decyzji. No to chciaem wiedzie, czy ma jak metod na
okrelenie, czy to zrobi, czy nie.
- Moesz przewiczy powiedzenie im tego zaproponowa.

- W wyobrani?
- Nie, ze mn.
- Nie wyglda pan jak moja mama - mruknem. - Nawet
bez brdki.
Kac umiechn si pod nosem.
- W takim razie zagram twojego tat.
- No nie wiem. To jakie dziwne.
- Zastanw si nad tym.
I teraz si zastanawiam. Wyobraam sobie, e siedz z
rodzicami i naprawd mwi: Jestem gejem". I wiecie co?
Zaczynam si wkurza. Heterycy nie musz wzywa rodzicw
na rozmow i owiadcza, e lubi dziewczyny. Wszyscy to po
prostu uwaaj za naturalne. Ale w przypadku geja robi si
megaafera. Naleaoby zorganizowa konferencj prasow i
zamieci ogoszenie w gazecie. Dlaczego? Bo tak nie
postpuje wikszo? To niesprawiedliwe.
Dlaczego rodzice powinni si dowiedzie? eby przywykli
do myli, e nie maj co liczy na synow? I si oswoili, e
zaczn chodzi po ulicach z innymi facetami? Nie rozumiem.
Dlaczego trzeba ostrzega ludzi przed tym, kim si jest?
Dlaczego nie mona po prostu by sob?
Wiem dlaczego. Pisz to wszystko tylko po to, eby si
wygada. Powiedzie komu co takiego to cika przeprawa.
To tak jakby to bya kwestia decyzji. Mamo, tato, wiele o tym
rozmylaem i postanowiem zosta gejem". Jak przed
wikszym zakupem, kiedy porwnuje si ceny i czyta katalogi.
Albo kiedy wybiera si uczelni. Z t r-

nic, e w wypadku pomyki nie dostaniesz zwrotu pienidzy ani nie zmienisz szkoy. Moe mgby, ale wtedy
okazaoby si, e rozptae pieko na darmo.

DZIE 40
mieszne, Rankina nie ma ju prawie tydzie, a nikt nie
spyta, gdzie si podzia ani co si z nim stao. Dzi o to
zagadnem, ale dowiedziaem si tylko, e Rankina
przeniesiono gdzie indziej. Jakby dosta now prac albo co.
Kac przeczyta mi te poegnalny list Sadie. Nawet nie
wiedziaem, e go zostawia. Doktor przyzna, e zwleka z
powiedzeniem mi o licie, bo chcia, abym troch ochon.
Wyraziem mu moj ogromn wdziczno.
No i przeczyta. Zamiast jego gosu syszaem Sadie.
- Cze wszystkim - pisaa. - Pewnie ju wiecie, e ju mnie
tu nie ma. Moe niektrzy za mn zatskni, a inni nie. Ja bd
tskni za wszystkimi. Dobrze si bawiam, ale pora na mnie.
Tym razem nikt mnie nie uratuje. Nawet Sam. Do zobaczenia
po tamtej stronie - chyba. Kocham was, Sadie.
I to wszystko. adnego wyjanienia. Nic o tym, co si dziao
w jej gowie. Nic o... o mnie.

- Co to za list, do cholery?! - rzuciem. - Nic nie wyjania.


To po prostu gupie!
Ogarna mnie wcieko.
- Za kogo ona si ma?! - wrzasnem. - Zabija si i ma mi do
powiedzenia tylko: Do zobaczenia po drugiej stronie"? Co to
za szajs?
- Moe tylko tyle moga powiedzie. Moe tak naprawd nie
rozumiaa, dlaczego to robi.
- Jak mona tego nie rozumie?
- A ty jak mylisz, co j do tego pchno? - odpowiedzia
pytaniem na pytanie. Znowu ta tandetna sztuczka!
Rzecz w tym, e nie miaem pojcia. Cho baem si, e
jednak znam powd - i to ja nim jestem. Baem si, e poczua
si odrzucona, tak jak ja po tej sprawie z Burkiem. I z Allie.
Jeli tak, wiedziaem, dlaczego chciaa si zabi. Doskonale j
rozumiaem.
- O czym teraz mylisz? - spyta Kac.
Nie mogem mu powiedzie. Po prostu nie mogem.
Gdybym powiedzia, podejrzenie zmienioby si w prawd.
Dopki milczaem, dopki to pozostawao w tajemnicy, nie
mogo si urzeczywistni.
- Boisz si, e to twoja wina?
Cholera, nie wiem, jak on to robi. Zawsze udaje mu si
zada pytanie, ktre jest mi naprawd nie na rk.
Przytaknem, ale nadal nie umiaem tego wykrztusi. Po
prostu nie mogem. W kocu, gdy ju nie potrafiem duej
wytrzyma, spytaem:
- A pan?

Pokrci gow, a ja omal nie zwymiotowaem.


- Nie - oznajmi. - Nie myl tak.
- To po co pan, kurwa, pyta?! - ryknem. Mwi kurwa"
tylko wtedy, gdy wpadam w prawdziw furi. Inaczej nie ma
efektu. Ale teraz si naprawd wkurzyem. Wrcz wkurwiem.
- Bo mam wraenie, e moesz si czu winny - powiedzia.
Mao go nie zabiem wzrokiem.
- Straszny z pana zamas. Wie pan o tym? Zby to
milczeniem.
- To nie wszystko - doda. - Zostawia wiersz.
- Wiersz? - powtrzyem gupio. To mi jako nie pasowao
do Sadie.
Kac poda mi kartk. Na dole, pod tekstem listu, Sadie
napisaa:
Raz siedmioro maych wirkw drwa w drewutni porbao;
jeden z taty zrobi grzank i szecioro ich zostao. Raz
szecioro maych wirkw wok ula si bawio; jeden si
zatatuowa i picioro si zrobio. Raz picioro maych wirkw
do piwnicy szo z podwrka;
a jednemu odwalio i zostaa tylko czwrka. Potem czworo
maych wirkw na gbinie si kpao, jeden bardzo dugo
milcza i tak troje ich zostao.

Troje maych wirkw poszo, eby w zoo odwiedzi wujka,


jeden cigle wali konia i zostaa tylko dwjka. Potem dwoje
maych wirkw opalao si na socu, jeden objad si tabletek
i pozosta jeden w kocu. Ten ostatni may wirek poszed sobie
wasn drog. Potem podci sobie yy i nie byo ju nikogo.
- Wic tak nas widziaa? Jako list problemw? - spytaem.
- Nie sdz - powiedzia Kac. - Raczej chciaa wierzy, e
macie co wsplnego.
- wira?
Kac przytakn.
- Pewnie wtedy lepiej oceniaa siebie.
Moe i tak, ale moje samopoczucie si nie poprawio.
Szczerze mwic, wciekem si jeszcze bardziej. Jestem
wcieky, bo Sadie mnie oszukaa. Chciaa wmwi mi i
pozostaym, e nic jej nie rusza, e jest wyluzowana. Chciaa,
ebymy uwierzyli, e wszystko ogarnia. I uwierzylimy. W
kadym razie ja na pewno.
Ale nie bya ogarnita. Ani wyluzowana, silna i mdrzejsza
od wszystkich. Baa si. Baa si, e pewnego dnia wszyscy
zobaczymy jej prawdziwe ja i nie zachwycimy si nim. Mnie
si to nie spodobao. Nie podoba mi si, e mnie okamaa i
udawaa kogo innego. Nie podoba mi si, e graa kogo, kto
ma wszystko poukadane, cho tak naprawd uciekaa. Nie
podoba mi si, e jej

mier powinna budzi mj smutek, ale to ju niemoliwe,


bo za bardzo si wciekem.
Najpierw Allie, potem ona. Obie mnie zostawiy. Zastanawiam si mimo woli, czy Sadie si nie zabia, bo jestem
gejem. Allie nie moga tego znie. Moe ona te.
Czyli teraz zostalimy tylko ja, Juliet i Martha. Ostatnie trzy
onierzyki. Pewnie tum, ktry czeka za aksamitnymi
sznurami, postanowi stan w kolejce pod innym klubem albo
co. Dzi po kolacji siedziaem z Juliet w pokoju
wypoczynkowym. Nie wiem dlaczego spytaem:
- Lubia Sadie? Juliet odoya ksik.
- Lubiam j tak, jak si lubi rannego psa.
- Jak to?
- Litujesz si nad nim i chcesz mu pomc, cho nie wiesz,
czy ci nie ugryzie, kiedy odwrcisz wzrok.
Teraz ju wiem, e cho Juliet mwi dziwne rzeczy, zdarza
jej si trafi w dziesitk, jakby szalestwo dawao jej dar
przewietlania czowieka na wylot. Zrozumiaem, o co jej
chodzi. Sadie stwarzaa wraenie, e ci lubi, ale nie wiem, czy
kogokolwiek z nas lubia bardziej od siebie.
- A Rankina? - spytaem. Pokrcia gow.
- Nigdy za nim nie przepadaam. A ty?
Chyba nie ma pojcia, co si wydarzyo midzy nim a mn.
O tym wiedz tylko siostra Ksiyc, Goody i Carl, a oni chyba
nie plotkowali. Pewnie widzieli tyle dziwactw,

e o nowych zapominaj niemal natychmiast. A przynajmniej bardzo dobrze udaj, e to robi. Wzruszyem
ramionami.
- Mylaem, e si przyjanimy - powiedziaem. - Ale chyba
go nie lubiem. Nie tak naprawd.
- Po co si przyjani z kim, kogo si nie lubi? - spytaa.
Przez chwil skojarzya mi si z Kacem i prawie zobaczyem j
z notesem i owkiem.
- Czasami nie wie si, e si kogo nie lubi, dopki nie
spdzi si z nim wicej czasu.
- Ja wiem - oznajmia Juliet. - Zawsze potrafi pozna.
Spytaem jak.
- Skra mnie swdzi. Chyba mam alergi na niebezpiecznych ludzi. Przy Rankinie miaam ochot cigle si
drapa.
Mona by pomyle, e jej cakiem odbio, ale jej sowa
mnie nawet przekonay. No bo skd wiedzie, czy ludzie
potraktuj nas dobrze, czy le? Przecie nie maj certyfikatw
zatwierdzony do uytku zewntrznego".
Wtedy znowu pomylaem o Allie i o tym, czy mog si
nadal uwaa za jej przyjaciela. To przecie nie bya nasza
pierwsza ktnia. Po prostu miaa powaniejsze konsekwencje
ni poprzednie. A jeli Allie zadzwoni i przeprosi, e mnie tak
potraktowaa? Czy jej wybacz?
Kurde, trudne pytanie. Przecie nie poprztykalimy si o to,
jaki film obejrzymy. Odwrcia si ode mnie, bo Burk
powiedzia, e go pocaowaem. Nawet nie prbowaa ustali,
czy to prawda.

Ale to prawda. W tym rzecz. Gdyby spytaa mnie wtedy,


pewnie bym si nie przyzna albo usiowa jej wmwi, e
tylko si wygupiaem. W yciu nie powiedziabym, e jestem
gejem. Przecie nie potrafiem tego przyzna sam przed sob.
Wic w pewnym sensie miaa racj - e si rozgniewaa, ale nie
miaa racji, zrywajc nasz przyja. Nawet nie wiem, czy
bardziej wcieka si o moj orientacj, czy o to, e
pocaowaem jej chopaka. Nie daa mi szansy spyta.
Dobrze j znam i nie sdz, eby mnie znielubia za bycie
gejem. Gdybym jej powiedzia, sytuacja mogaby wyglda
inaczej. Teraz nie wiem, czy znajd okazj, eby wszystko
naprawi.

DZIE 41
- Prawie na pewno jestem gejem i chciabym lepiej
zrozumie, co to znaczy.
Tata dugo milcza.
- W tym wieku nie moesz o tym wyrokowa - odezwa si
w kocu.
Tylko e to nie by tata, a odgrywajcy go Kac. Dzi
odbyem z nim prb generaln rozmowy z rodzicami.
Zeszego wieczora si zdecydowaem. Bo jeli czeka mnie ta
caa awantura z yciem geja i tak dalej, w zasadzie powinienem
uprzedzi rodzin.
Kac zaproponowa, e odegra oboje rodzicw, ale myl o
mamie z brdk jako mi si nie spodobaa, wic owiadczyem, e ogranicz si do taty. Poza tym sdz, e z tat
pjdzie mi trudniej. Tak to ju jest z ojcami.
No wic Kac usiad na krzele naprzeciwko mnie, a ja
usiowaem jako zacz. Ale nie potrafiem wymyli nic, co
by nie brzmiao idiotycznie. Musz ci co wyzna" -straszne,
jak kwestia z telenoweli. Musisz co o mnie wiedzie" jeszcze gorsze, jakbym chcia obwieci, e cho-

ruj na biaaczk, pracuj dla obcego wywiadu albo co w


tym stylu. Naprawd wszystko zajeda melodramatem. W
kocu powiedziaem:
- Chc z tob porozmawia o tym, dlaczego zrobiem sobie
krzywd.
I opowiedziaem o Allie i Burke'u, o tym, jak si przestraszyem tego, co czuj do Burke'a, i jak Allie zerwaa nasz
przyja.
Wtedy tata" oznajmi, e w tym wieku jeszcze nie wiem,
czego chc. A drgnem, tak wrogi mia ton. Potem
przypomniaem sobie, e Kac gra. Nie mg wiedzie, jak
naprawd zareaguje mj ojciec, wic wybiera rne warianty,
eby sprawdzi, jak si zachowam.
- Wiem, e jestem mody - powiedziaem. - Ale wiem take,
jak mocne s te uczucia, i musz sprawdzi, co waciwie
znacz. - Wcale nie zachowywaem si jak ja, lecz mwiem,
co mylaem. A rodzice lubi, kiedy si w ten sposb tumaczy
swoje zachowanie. Dziki temu wydajesz si dorosy. Cho
teraz mam wraenie, e to by ich tylko jeszcze bardziej
wystraszyo.
- Musisz i na terapi - oznajmi Kac tata. - Wylecz ci z
tego.
Miaem ochot si rozemia, ale doktor by stuprocentowo
powany. Usiowaem sobie wyobrazi, e tata by to naprawd
powiedzia. Nie sdz, eby to zrobi. Sama myl normalnie
mnie przerazia.
- Przecie chodziem na terapi. Midzy innymi dziki niej
sobie wszystko poukadaem. Chciabym j konty-

nuowa, jeli si zgodzisz, ale nie sdz, ebym potrzebowa leczenia. Po prostu musz z kim porozmawia.
- Co powiem twojej babci? - spyta Kac. - Co powiem
innym?
Odetchnem gboko i spojrzaem mu w oczy.
- Prawd. Nie wstydz si tego. Jeli ty tak, to jest mi
przykro. Nie powiniene si wstydzi.
Kac skin gow.
- Niele. Wyprbujemy inn reakcj?
Przerobilimy par innych moliwych scenariuszy. Czasami
tata przyjmowa wiadomoci dobrze, innym razem si
wcieka. Po sesji byem kompletnie wykoczony. Nie wiem,
jak aktorzy mog powtarza to samo ujcie w nieskoczono.
To strasznie duo czowieka kosztuje.
Kac spyta, jak si czuem podczas odgrywania rnych
wariantw sytuacji. Powiedziaem, e oczywicie najlepiej
wtedy, kiedy tata si nie gniewa. Potem miaem wskaza, jaki
przebieg wypadkw wydaje mi si najbardziej prawdopodobny.
ebym ja to wiedzia. Bardzo bym chcia. Ale tak nie jest.
Mona by pomyle, e powinienem przewidzie reakcj ludzi,
z ktrymi yem pitnacie lat. W tej chwili jednak mam
wraenie, e zupenie nie znam rodzicw. Teraz musz ich
uwaa za ludzi, ktrzy maj wasne uczucia. Co za mka.
Zabawne, e pewnie oni myl teraz tak samo. Zao si, e
siedz w domu, kombinujc, jak gada z chopakiem, ktry
wyglda jak ich syn, ale zachowuje si jak

kto zupenie obcy. W pewnym sensie to mi poprawia humor. Moe wszyscy wreszcie si naprawd poznamy. Ale i tak
czuj lk. Nadal si martwi, e fatalnie to przyjm i mnie
wydziedzicz. Zobaczymy w niedziel.

DZIE 42
Dzi pojawi si kto nowy, wic najwyraniej nasze
wariatkowo nadal jest najmodniejszym klubem w miecie.
Go twierdzi, e nazywa si Wiewir. O dziwo, ta ksywka do
niego pasuje. Chopak jest bardzo chudy i ma rozbiegane oczy,
jakby ba si, e jeli spojrzy wprost na ciebie, wybuchniesz.
Dzi poznalimy go na sesji grupowej. Kiedy si przedstawiaem, mylaem o moim pierwszym dniu. Czy byem tak
spanikowany jak Wiewir? Pewnie tak. No ale ja poznaem
wtedy Bone'a, Alice i Sadie. Przeraziliby wszystkich. Wiewir
spotka mnie, Juliet i Marth. Nie sdz, ebymy a tak
poraali. No moe Juliet, ale dopiero po bliszym poznaniu. A
nawet wtedy da si j znie.
Nie wiem, jaki problem ma ten chopak. Nie powiedzia.
Gdybym mia zgadywa, stawiaabym, e pewnie zebrao si
kilka rzeczy. Moe prochy. Albo depresja. Albo jedno i drugie.
Czowiek zaczyna wyapywa przyczyny, kiedy spdzi tu
troch czasu. Jakby kada miaa inny zapach. Wiewir pachnie
popioem papierosowym i wat cukrow. Kiepskie poczenie.

Zastanawiam si, czy wszyscy si zorientowali, e chciaem


si zabi. Miaem obandaowane nadgarstki, wic niemal
pewne, e co podejrzewali. Ale nie wiedzieli o mojej
orientacji. Nikt tego nie przewidzia.
Nikt z wyjtkiem Rankina. Moe on wiedzia. Bo dlaczego
zrobi to, co zrobi? Jasne, nie mia pod rk innych facetw.
Czy startowaby do Bone'a? Pewnie tak, gdyby mia szans.
Nie wmawiam sobie, e mnie kocha czy co. Po prostu tak si
zachowa i ju. Dla niego to nie miao znaczenia. Ale on te nic
dla mnie nie znaczy, wic jest remis.
mieszne, zabawiaem si z facetem, ktry mnie nie obchodzi, a chopak, na ktrym mi zaley, nawet by mnie nie
tkn. Czasami si zastanawiam, czy Burk o mnie myli.
Pewnie rozmawia z Allie o tym, co si wydarzyo. Czy ciekawi go, jak by midzy nami byo, gdyby do czego doszo? Bo
ja si zastanawiaem, co bym czu z Allie, cho to dziewczyna.
Burk przecie wie, e mi si podoba. Czy to nie naturalne, aby
mu to przemkno przez gow? A moe sama myl jest dla
niego tak odraajca, e j zagusza?
Zastanawiam si, czy Allie kiedy zadawaa sobie pytanie,
jaki byby seks ze mn. Znam j. Ona wiecznie roztrzsa rne
sprawy. Luz" to koncepcja kompletnie jej obca. Trzy lata
temu Meg Crenshaw pozwolia sobie na uwag, e Allie w
swoim swetrze wyglda jak nauczycielka ze szkki
niedzielnej. Allie nadal jej tego nie zapomniaa.
Sowo daj, nie wiem, jak si z tym uporam. Nie ze
swetrem. Z uczuciami Allie. Nie mam wielkiego wpywu

na to, jak bdzie mnie traktowa. To zaley take od niej. I


od Burk'a. Waciwie przestaje mie dla mnie znaczenie, jak
do sprawy podchodzi Burk. Allie liczy si dla mnie bardziej
od niego. A czy ja jestem dla niej waniejszy ni Burk? Chyba
nie powinienem mie pretensji, jeli wybierze swojego
chopaka. Cho wciekn si jak cholera.
No wic wracajc do Wiewira... troch z nim dzisiaj
pogadaem. Nadal jedzie na Leku Na Cae Zo, wic nie sdz,
by do niego dotaro, e wyldowa wrd szajbu-sw. Co
mnie korcio, eby mu powiedzie. Ale przypomniaem sobie,
jak fajnie mi si fruwao w przestrzeni pachncej czystym
powietrzem i zlitowaem si nad nim.
Za to zagralimy w monopol. Wiem, to najnudniejsza gra w
historii wiata. Za to zabija czas i nie wymaga mylenia. Julia i
Martha te gray. Juliet dostaa jako pionek cylinder, Martha maego pieska, ja - but, a Wiewir -wycigwk.
Wygraa Martha. Wykupia wszystkie czerwone dziaki i
postawia na nich hotele, a to nas wykoczyo. Jak na kogo,
kto si nie odzywa, ta maa ma elazn rk. Kiedy nie mogem
jej zapaci czynszu za Indiana Avenue, zmusia mnie do
oddania Marvin Gardens i Reading Railroad. To miniaturowy
Donald Trump, tylko ma lepsz fryzur.
Potem siedzielimy we czwrk, patrzc na padajcy za
oknem nieg. Policzyem dni i uwiadomiem sobie, e wychodz std w walentynki. Ironia losu, nie sdzicie? W ko-

cu wyldowaem tu z powodu zamanego serca. A teraz


wychodz w najbardziej romantycznym dniu w roku.
Moe powinienem wysa Burke'owi walentynk. artuj,
ju o nim zapomniaem. No pewnie, jest przystojny. I miy. I
zabawny. No dobra, moe nie cakiem zapomniaem. Ale jest
hetero. To troch krzyuje moje plany ycia z nim dugo i
szczliwie.
Poza tym nie sdz, ebym tak naprawd chcia akurat jego.
Zakochaem si w wyobraeniu osoby. Wiem, e dawa Allie
szczcie. Daje. Zakadam, e nadal s razem.
Moe pewnego dnia spotkam chopaka, ktremu wyl
walentynk. Na myl o tym robi mi si troch niedobrze. No bo
nie przepadam za romantyzmem, wiecie? Syszelicie, e
obchody Dnia witego Walentego zapocztkowaa decyzja
jednego cesarza, ktry tak z milion lat temu zdelegalizowa
maestwa, bo uwaa, e ta instytucja niekorzystnie wpywa
na onierzy? Pewien ksidz - Walenty -dawa ludziom
potajemne luby i w kocu z tego powodu go cili. Czyli
pierwsz walentynk bya mska gowa. Darmowa lekcja
historii.
Waciwie jeli si zastanowi, to wietne podsumowanie.
Czy kiedy si zakochujemy, nie tracimy gowy?

DZIE 43
Jeli kiedykolwiek bdziecie musieli powiedzie rodzicom
o swojej homoseksualnej orientacji, mog wam obieca jedno:
zachowaj si inaczej, ni si spodziewacie.
Usiowaem nie myle, jak bdzie, ale przez to
nie-mylenie" nie mogem spa prawie ca noc. Cigle przypominaem sobie rne scenariusze, ktre poprzedniego dnia
wiczyem z Kacem.
Tego, co si wydarzyo, nie przewidzielimy. Chocia moe
w sumie tak. Bo w reakcji rodzicw byo co z kadej scenki.
Zaczo si kiepsko, bo si spnili. Nie wiem dlaczego. Ju
po drodze si kcili. Poszo o to, e mama dugo si zbieraa
albo e tata musia zatankowa. Niewane. Po prostu od razu
mieli kiepski humor. I przywieli Amand, co mnie w sumie
ucieszyo, bo chciaem, eby take usyszaa to, co mam do
powiedzenia.
No wic troch na siebie warczeli. Amanda przewracaa
oczami, jak zawsze, gdy wstydzi si za rodzin. A ja staraem
si nie zwymiotowa.

Kac zacz od przypomnienia, e niedugo wrc do domu.


Konkretnie za dwa dni. Wtedy rodzice troch oprzytomnieli.
Mama zacza si umiecha, a ojciec kiwa gow, jakby kto
zada mu pytanie, a on potwierdza. Amanda skulia si na
krzele, gryzc pasmo wosw i usiujc znikn. Chyba nie ma
ju cierpliwoci do rodzicw. Dobrze, e wrc. Bd mogli
si skupi na mnie.
Kac zacz mwi, e zrobiem due postpy i e wietnie
sobie radz. Takie tam gadanie. Wiedziaem, e chce, ebym
wyda im si wyleczony i przy zdrowych zmysach, zanim
zrzuc t bomb. Susznie, bo moi rodzice wierz w cae to
lekarskie gadanie. Kac mgby im oznajmi, e ich gowy
zrobiono z niebieskiego sera, i te by uwierzyli.
Kiedy ju ustalilimy, e nie zafunduj im powtrki z
Amityville i nie pozabijam ich pierwszej nocy po powrocie,
Kac spyta, czy chciabym im co powiedzie. To by dla mnie
sygna, eby jecha z koksem. Ale nie mogem sobie
przypomnie wasnego imienia. Tak jakby mi co wyczycio
mzg. Odwrciem si do taty i zaczem kiwa gow, jakbym
si zgadza z kadym jego sowem. Wygldaem jak
samochodowy piesek kiwaczek. Siedziaem i przytakiwaem,
przytakiwaem, przytakiwaem.
Poniewa milczaem, mama zacza mwi. Opowiedziaa
o nowych zasonach w moim pokoju i e pies za mn tskni, i
e babcia piecze dla mnie ciastka - z kawakami czekolady ktre przyniesie, gdy wrc do domu. Przygldaem si jej
poruszajcym si wargom, zasta-

nawiajc si, jak to moliwe, eby mwi w tym tempie i


nadal oddycha.
Potem ojciec take si odezwa:
- Marjorie, Jeffa nie interesuj zasony! - Po czym zwrci
si do mnie: - Moe chciaby w przyszy weekend pojecha na
narty?
Mwili jedno przez drugie. Kac stara si im przerwa, ale
nie zwracali na niego uwagi. Oprcz mnie milczaa tylko
Amanda, wic spojrzaem na ni i spytaem:
- Co by pomylaa, gdyby miaa brata geja? Wtedy
dopiero wszyscy si zamknli i spojrzeli na mnie.
Amanda przestaa gry wosy i si wyprostowaa.
- Nie przeszkadzaoby mi to - powiedziaa. - A co?
- Bo masz - oznajmiem.
Mama tak jakby si zachysna. Amanda otworzya usta. A
ojciec powiedzia:
- Sodki Jezu Chryste na biszkopcie.
Przysigam na Boga, tak powiedzia. Sodki Jezu Chryste
na biszkopcie".
- Jeste g e j e m ? - spytaa Amanda, przecigajc to ostatnie
sowo tak, e brzmiao jak najduszy wyraz wiata. - Ale e...
gejem?
- Aha. Prawie na pewno.
Ojciec znowu zacz to o biszkopcie, a mama sykna do
niego Erie!" jak do piciolatka. Potem pokrcia gow.
- Nie rozumiem. Co to znaczy gejem"?
Przez sekund rozwaaem wyjanienie jej koncepcji
orientacji homoseksualnej. Potem dotaro do mnie, e we-

dug niej pewnie artuj, pogubiem si albo w ogle nie


wiem, co znaczy sowo gej".
- Jestem gejem - powtrzyem, nie wiedzc, jak inaczej to
wyrazi.
- Masz pitnacie lat! Nie moesz by gejem.
- Pewnie, e moe - odezwaa si Amanda, strasznie
przejta, chciaa pochwali si czym, czego mama nie wie. Brat Katriny, mojej koleanki z zaj taca, jest gejem i ma
pitnacie lat. - Spojrzaa na mnie. - Hej, moe was umwi?
Evan jest super.
- Jeff... - zacza mama takim tonem, jak zawsze gdy mi co
wyjaniaa. - Za wczenie wyrokowa o twojej orientacji.
- Nie jest ci wszystko jedno? - przerwaem.
- Oczywicie, e nie! To znaczy tak, ale nie jeli chodzi o
twoje uczucia. Jeli naprawd jeste gejem, to przyjm to do
wiadomoci.
- No wic jestem. I mam nadziej, e naprawd si z tym
pogodzisz i e nie mwisz tego, eby adnie zabrzmiao.
Ojciec nadal milcza. Mia tak min, jakby usiowa
zrozumie skomplikowany dowcip.
- Tato... - odezwaem si. - W porzdku?
- Co? - Tata potrzsn gow, jakby chcia oprzytomnie. A, to. Czy to dlatego... no wiesz...? - Zamacha rkami w
powietrzu, jakby nie potrafi znale waciwych sw.

- Nie cakiem - powiedziaem. - Czciowo, ale nie tylko


dlatego.
- Czeka nas duga rozmowa - oznajmi Kac, przychodzc mi
z pomoc. - Wiem, e pewnie wszyscy chcecie o co spyta
Jeffa, a on pragnie wam wyjani wiele rzeczy. Dlatego po
prostu zacznijmy od pocztku, a potem si zobaczy.
I tak zrobilimy. Gadalimy jakie cztery godziny. Nawet
nie pamitam wszystkiego. Byo troch krzykw, troch ez i w
kocu zbiorowy rodzinny ucisk, co uznaj za cud. Zdaje si,
e rodzice przyjli do wiadomoci, e to nie jaka faza, przez
ktr przechodz, ani adna zemsta. Chocia do tej pory nie
zrozumieli wszystkiego. No ale ja take nie.

DZIE 44
Wczoraj przynia mi si Sadie. Szedem z ni po play,
rozmawiajc o wszystkim i o niczym. Dobrze si bawilimy.
Nagle wbiega do morza. Mylaem, e to zabawa, wic
poszedem za ni. Sadie miaa si i ogldaa za siebie,
sprawdzajc, czy nie zostaj w tyle.
Popyna, wic ja take. Po jakim czasie zaczem si ba,
e wypucilimy si za daleko. Cigle woaem, eby zwolnia,
ale mnie nie suchaa.
Nie mogem za ni nady, wic zrobiem sobie przerw i
patrzyem, jak si oddala. W kocu przestaa pyn i si
odwrcia. Zawoaa, ebym do niej doczy, a ja posuchaem. Kiedy znalazem si obok, powiedziaa:
- Zap mnie! - I zanurkowaa.
Pod powierzchni dostrzegem jej sylwetk. Wyranie
widziaem nogi i cae ciao opadajce w gbin, gdzie woda
nabiera granatowego odcienia. Wosy unosiy si za ni, z ust
pyny srebrne bbelki. Wziem gboki wdech i zanurkowaem, by j dopdzi.

Odwrcia si i pomachaa, gestem nawoujc, ebym


zszed niej. Puca zaczy mnie pali, bo koczyo mi si
powietrze, wic wskazaem powierzchni morza, dajc do
zrozumienia, e powinnimy si wynurzy. A ona pokrcia
gow. Usyszaem jej miech. Miliony bbelkw wyprysny
jej z ust i otoczyy mnie jak sie. Nic nie widziaem. Nagle
poczuem, e jaka do chwyta mnie za stop i ciga na dno.
Usiowaem si wynurzy, ale ta rka trzymaa mnie mocno.
Naleaa do Sadie, ktra - widziaem to przez bbelki - zacza
mnie wlec w mroczn wod. Zamiewaa si bez koca.
Zrozumiaem, e chce nurkowa coraz gbiej i zabra mnie ze
sob.
Wierzgnem ze wszystkich si, starajc si wyzwoli.
Kopaem i machaem rkami. W kocu si uwolniem i mignem jak strzaa w gr. W kocu zobaczyem wiato i
wycignem do niego donie.
Zerknem w d. Sadie patrzya za mn. Jej twarz stawaa
si coraz mniejsza. Ju si nie umiechaa. Tylko patrzya.
Patrzya, jak zostawiam j pod wod.
Obudziem si w chwili, gdy wynurzyem si na powierzchni. Dyszaem i puca naprawd mnie paliy. Rozejrzaem si po pokoju, niemal spodziewajc si, e zobacz
pla i e ociekam wod.
Nie wiem, co znaczy ten sen. Nie wiem, dlaczego Sadie
chciaa mnie utopi. Nie wiem, czemu si tak ze mnie miaa.
Po prostu si ciesz, e jej uciekem.

DZIE 45
Kiedy widziaem podkoszulek z jednym z fajniejszych
tekstw wiata. Kiedy byem szczliwy, ale ju mi lepiej".
Dzi wrciem do domu. Wikszo osb powiedziaaby, e
s z tego powodu szczliwi". I ja chyba te. To znaczy na
pewno.
Poegnaem si z Marth i Juliet. Martha zostaje jeszcze
par tygodni. Potem zamieszka z ciotk. Nadal nie odzywa si
zbyt wiele. Chyba cigle daj jej Lek Na Cae Zo. Biedne
dziecko. Ma parszywy niefart w yciu.
Juliet wychodzi w nastpnym tygodniu. Okazuje si, e ma
niezwykle religijnych rodzicw. Powiedziaa, e wedug nich
optay j demony. Serio. Oni wierz w takie sprawy. Chc,
eby wspwierzcy odprawili nad ni jaki leczniczy rytua.
Ona przyznaje, e si nad tym zastanawia. To dziwne, ale
kiedy wydawaa mi si najbardziej wirnita z nas wszystkich.
Teraz uwaam j za do zwyczajn. Nie wiem, czy to ona
znormalniaa, czy ja oszalaem. Pewnie i to, i to.

A, tak, no i Wiewir. Cigle nie wiem, co to za jeden. Juliet


obiecaa, e go wybada i da mi zna. Ale nie zrobi tego.
Zapomni o mnie w chwili, gdy std wyjdzie. Moe nawet w
chwili, gdy straci mnie z oczu. Nie zechce pamita i wcale jej
si nie dziwi. Pewnie wmwi sobie, e jej si przynilimy
albo e pochodzimy ze wiata duchw.
Ciekawe, ile z nas bka si po caym wiecie, ile nas jest i w
jak wielu szpitalach. Ile Alice i Bone'w, Juliet i Rankinw. Ile
Sadie, Mart i Wiewirw. Ilu Jeffw. I zastanawiam si, ilu z
nas wychodzi. Ilu znajduje szczcie".
Dzi rano odbyem ostatni sesj z Kacem - to znaczy
doktorem Katzrupusem. Ale okazuje si, e nie ostatni. Mamy
si spotyka raz w tygodniu. Przynajmniej przez jaki czas.
Mnie to pasuje.
Doktor powiedzia, e musz pamita, e cho si tu
bardzo zmieniem, wracam do wiata, ktry pozosta taki sam.
To chyba najtrudniejsze - zobaczy tych wszystkich ludzi,
ktrzy odegrali jak rol w moim yciu. Nie wiedz, co mnie
spotkao. Spodziewaj si zobaczy dawnego leffa. Ale to ju
niemoliwe. Mam nadziej, e do tego dojrzej. Mam nadziej,
e sam do tego dojrzaem.
Cigle jestem troch nieogarnity. Jak chyba wszyscy. Nikt
nie panuje nad caym swoim yciem. To chyba niemoliwe.
Gdyby si komu to udao, pewnie by wybuchn albo co. To
takie prawo natury. Jeli uda ci si osign doskonao,
musisz natychmiast umrze, zanim wszystko wszystkim
zepsujesz.

Czuj si troch jak podczas zielonej nocy. Przez par lat


spdzaem lato na obozie Mikigwani. Przez dwa tygodnie nie
mogem znie niczego - pywania, pieww przy ognisku,
gupich zaj, innych dzieci. Wszystkiego. Ale w przeddzie
przyjazdu rodzicw zaczynaem aowa, e nie zostan tu
jeszcze przez dwa tygodnie. Pewnego lata spytaem ich nawet,
czyby mi nie pozwolili. Zgodzili si i przez jakie trzy sekundy
byem naprawd szczliwy. I ledwie odjechali, znowu
znielubiem to miejsce i do koca pobytu nie odzyskaem
humoru.
Chciabym zosta tu, gdzie ludzie mnie mniej wicej
rozumiej. Ale wiem, e musz wyjecha. Wakacje si
skoczyy i pora na kolejny turnus.
Jeszcze nie zdecydowaem, co zrobi w sprawie Allie. Moe
do niej zadzwoni. A moe wyl j tutaj, eby przez
czterdzieci pi dni rozmawiaa z doktorem Katzrupusem.
Chybaby tyle nie wytrzymaa. Na pewno odesaliby j po
dwch tygodniach. Nie potrafi dochowa tajemnicy.
Nie ebym mia jakie sekrety. Chyba ju wszystkie wyjawiem. No, wikszo. Najwaniejsze. Co trzeba zachowa
dla siebie.
Prawie zapomniaem. To Dzie witego Walentego. Z tej
okazji Allie i ja dawalimy sobie mieszne kartki, gwnie po
to, eby si pocieszy, e tak naprawd nie mamy nimi kogo
obdarowa. Ale take poniewa jestemy sobie bliscy.
Bylimy? Jestemy? Nie wiem.

W tym roku po raz pierwszy nie dopenilimy tradycji. A


moe jednak wysa jej walentynk? Co w niej napisa? Moe
co takiego:
Przepraszam, e nie potrafiem z Tob rozmawia.
Przepraszam, e sprawiem Ci bl. Nie chciaem. Jeste moj
przyjacik i chc Ci odzyska. Wiem, e si troch
zmieniem, ale mam nadziej, e dasz mi szans. Mam Ci wiele
do opowiedzenia.
Z wyrazami mioci,
Mf
Nigdy bym tego nie wysa. Obciach. Gorszy ni przytulanie. Ale Allie na co takiego leci. Moe by si udao. A moe
podaraby moj kartk. Ju naprawd nic nie wiem.
Ciekawe, czy rodzice by si zdziwili, gdybym poprosi,
eby w drodze do domu zatrzymali si przy sklepie z
pocztwkami.

Dane kontaktowe organizacji i stowarzysze, w ktrych


mona szuka wsparcia
Antydepresyjny Telefon Zaufania ITAKI: (22)
654-40-41
Bezpatny oglnopolski telefon zaufania dla dzieci i
modziey: 116 111 www.116111.pl
Kampania Przeciw Homofobii: www.kph.org.pl
Poradnia telefoniczna dla osb w kryzysie
emocjonalnym: 16 123

You might also like