Professional Documents
Culture Documents
1.H.M. Ward - Zranieni PDF
1.H.M. Ward - Zranieni PDF
Ward
Zranieni
Tytu oryginau: Damaged 1
Tumaczenie: Anna Hikiert
Projekt okadki: ULABUKA
ISBN: 978-83-283-3089-4
Copyright 2013 by H.M. Ward
No part of this book may be reproduced, scanned, or distributed in any
printed or electronic form.
Polish edition copyright 2017 by Helion S.A.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie caoci
lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione.
Wykonywanie kopii metod kserograficzn, fotograficzn, a take kopiowanie
ksiki na noniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie
praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki wystpujce w tekcie s zastrzeonymi znakami
firmowymi bd towarowymi ich wacicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dooyli wszelkich stara, by zawarte w
tej ksice informacje byy kompletne i rzetelne. Nie bior jednak adnej
odpowiedzialnoci ani za ich wykorzystanie, ani za zwizane z tym ewentualne
naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION
nie ponosz rwnie adnej odpowiedzialnoci za ewentualne szkody wynike
z wykorzystania informacji zawartych w ksice.
Materiay graficzne na okadce zostay wykorzystane za zgod Shutterstock
Images LLC.
Wydawnictwo HELION
ul. Kociuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail: editio@editio.pl
WWW: http://editio.pl (ksigarnia internetowa, katalog ksiek)
Pole ksik
Kup w wersji papierowej
Oce ksik
Ksigarnia internetowa
Lubi to! nasza spoeczno
Rozdzia 1.
Zerkam na Petera, ale on na mnie nie patrzy. Wreszcie kto wyoy karty na
st. Jeeli nadal bdziemy to cignli, wszystko stracimy. Czuj w gardle gul,
jakby utkna mi tam kostka cukru. Prbuj co powiedzie, chc sprawi, eby
Peter znowu si umiechn, ale blask z jego oczu znikn bez ladu.
Nie mog znie duej tej strasznej ciszy.
Jestemy tylko przyjacimi, Peter. Ona o tym wie. Nie bdziemy ju tu
po prostu przychodzi. Prbuj zbagatelizowa ca spraw.
Peter podnosi na mnie wzrok. Ma rozchylone wargi, cakiem jakby nie
dowierza wasnym uszom.
Nie prbuj kama, Sidney. Znam ci zbyt dobrze. Moe to i przyja, ale
nie tylko wszyscy to widz. Wiem, co o tym mylisz, i auj, e nie chcesz si
do tego sama przed sob przyzna. Wwczas przynajmniej moglibymy zastanowi
si wsplnie, co dalej. Milknie, a kiedy nic nie mwi, krci gow. Czy
naprawd jeste tak skoowana, e nie potrafisz rozpozna, co czujesz?
Jego sowa s jak policzek. Sztywniej i odwracam wzrok.
Kocham go. Wiem, e tak jest. Jego sowa rani mnie do gbi. Zaciskam
szczk mam ochot to wyrzuci z siebie. Chc mu powiedzie, e to nie tylko
przyja, ale boj si, e to go sposzy. Moe on jest zauroczony, ale ja nie.
Masz cholern racj, e nie chc si do tego przyzna mwi. I tak,
nie potrafi ju panowa nad wasnymi uczuciami. Z rnych wzgldw jedynym,
co czuam od czterech lat, by bl. To nigdy nie mijao. A potem spotkaam
ciebie. Oddycham ciko. Czuj, jak faluje mi pier, ale nie potrafi
powstrzyma cisncych mi si na usta sw. Wszystko si zmienio. Moe nie
wiedziaam, co wwczas czuam, ale teraz ju wiem jestem kretynk, ktra
zakochaa si w swoim przyjacielu, ale to nie jest w tym wszystkim najgorsze.
Najgorsze jest to, e jeli ci to powiem, wszystko strac ta odrobina szczcia,
ktre mi dae, zwidnie i umrze, a to bdzie wszystko moja wina, bo nie
potrafiam trzyma jzyka za zbami. Wolaabym mie w tobie przyjaciela, ni ci
straci.
Peter sztywnieje, jakby zamiast krgosupa mia stalowy prt. Patrzy na mnie
szeroko otwartymi oczami, oszoomiony. Nie prbuje wej mi w sowo, a im
duej mwi, tym bardziej przeraon ma min. Kiedy wreszcie milkn, wyglda
jak po zderzeniu z ciarwk. Nic nie mwi mruga tylko, wpatrujc si we
mnie, zszokowany.
Chrzani to! mwi sobie w myli. Nie zamierzam tak tu siedzie i
czeka, a kae mi si wynosi. Zrywam si z krzesa i id w stron damskiej
toalety. Czuj napywajce mi do oczu zy ledwie udaje mi si wspi na schody
i otworzy drzwi, zaczynam paka. Opieram si o krawdzie umywalki i patrz w
lustro. Uspokj si nakazuje mi cichy gosik w mojej gowie.
Wszystko zepsuam. Ukrywam twarz w doniach i szlocham
niepowstrzymanie. Nie chc by sama. Potrzebuj go, a wyznanie mu, co czuj,
byo najgupsz rzecz, jak mogam zrobi. Strictland powiedziaa, e nie
powinnimy si przyjani, wic powiedziaam mu, e go kocham czemu jestem
tak idiotk?
Odkrcam kran i ochlapuj twarz wod. Pacz ustaje, ale wci czuj si
zapuchnita i mam zatkany nos. Postanawiam sobie, e niewane, co si stanie,
kiedy zejd na d, musz si zachowywa, jakby nic si nie stao. Musz po prostu
zaczerpn wieego powietrza.
Podchodz do niewielkiego okna, sigam po sznur od aluzji i podnosz je
szybko, a potem otwieram okno na ocie. Mam zamglony wzrok, wic zbyt pno
dociera do mnie, co si wici w ram okna wczepia pazurki wiewirka. Kiedy
otworzyam okno, zacza si zelizgiwa! Chocia mocno si trzymaa,
gwatowny ruch sprawi, e zacza spada. Patrz z przeraeniem, jak zsuwa si
po szklanej tafli nie moe znale oparcia dla pazurkw. Jestemy wysoko na
pitrze. Ogarnia mnie dziwna trwoga zwierztko spadnie, a wszystko przeze
mnie. Nie chc by zabjczyni wiewirek!
Z okrzykiem rzucam si w stron okna i prbuj j zapa. Spada mi prosto
w nadstawione donie. Serce wali mi tak mocno, jakby lada chwila miao pkn.
Kiedy czuj mikkie futerko, mj mzg wysya do mini ostrzeenie i zanim
dociera do mnie, co robi, prbuj wyrzuci zwierztko z powrotem przez okno
Jednak maa spryciula mocno wczepia si w moje donie pazurkami.
Dr si jak optana i podskakuj, prbujc pozby si gryzonia; kiedy to nie
pomaga, krzycz goniej i zaczynam biega w kko, machajc rkami i liczc na
to, e maa bestia wreszcie odpuci. I faktycznie, odpuszcza, ale dopiero wtedy,
gdy zsuwa mi si po ramieniu i nie ma si ju czego zapa. Patrz ze zgroz, jak
przelatuje przez sal i uderza w cian W tym samym momencie otwieraj si
drzwi azienki i staje w nich Peter w bojowej pozie. Przeraona wiewirka daje mu
nura midzy nogami na korytarz, a on patrzy w lad za ni, nie dowierzajc
wasnym oczom. Odwraca si i ledzi wzrokiem, jak zwierztko pdzi korytarzem.
Chwil pniej na sali wybuchaj krzyki.
Peter patrzy na mnie, a ja stoj, ciskajc doni przedrami. Dolna warga mi
dry i mam wraenie, e lada chwila si rozpacz. Nie umiem si powstrzyma.
Czuj si taka gupia, taka nieskoczenie gupia! Peter podchodzi do mnie i z
umiechem przyciga do siebie. Przez chwil trwamy tak przytuleni. Gaszcze
mnie po gowie, a ja wtulam si w jego pier.
Kiedy Peter wypuszcza mnie ze swoich obj, przygldam si swojej rce
zadrapania nie s gbokie.
Ugryza ci? Krc gow i ocieram zy. Peter z caej siy prbuje si
nie rozemia. Co si stao? Pokciycie si o kabin w toalecie?
Oczy mam wci mokre, ale jego umiech jest zaraliwy. Uderzam Petera
artobliwie pici w pier.
Nie kciymy si o adn kabin! Otworzyam okno, eby zaczerpn
powietrza, ale na oknie siedziaa wiewirka. Kiedy je otwieraam, zacza spada,
wic j zapaam a potem troch si przestraszyam.
Peter prbuje ukry umiech i zachowa kamienn twarz, ale zupenie mu to
nie wychodzi. Ujmuje moj twarz w donie i patrzy mi w oczy.
Wszystko w porzdku? adnej wcieklizny? Nie ma ju wicej czajcych
si w kabinach morderczych wiewirek?
Zamknij si! prycham. Ty te by tak wrzeszcza! Uwalniam si
z jego ucisku i patrz na niego spode ba, a on si mieje do rozpuku! W
oczach staj mu zy i cay a si trzsie. Ociera oczy doni i mwi: Z
pewnoci, bez dwch zda!
To dlaczego si miejesz? Przybieram nadsan min. Nie robi tego
specjalnie, ale przestaj si kontrolowa. Syszymy czyj pisk i szczk rozbitych
talerzy. Wci jeszcze nie zapali maego potwora. Cholerna wiewirka!
Bo co takiego mogo si przydarzy tylko tobie! Jeste w najlepszej
restauracji w miecie i zostajesz zaatakowana przez wiewirk! Peter znowu
parska miechem.
Zakadam rce na piersi, ale ch przyczenia si do niego w miechu jest
zbyt dua. Umiecham si pod nosem i rzucam:
Kiedy bdziemy opowiada t histori innym, powiemy, e to by
niedwied.
Peter mieje si jeszcze mocniej. Stoimy w damskiej toalecie stanowczo zbyt
dugo, wsparci na sobie, zamiewajc si do ez. Kiedy wychodzimy, ze miechu
boli mnie brzuch.
Kelnerka przeprasza nas raz po raz jest jej naprawd przykro, e zostaam
zaatakowana w ich azience przez wiewirk. Nie pacimy za kolacj, a na dodatek
dostajemy ca stert kart znikowych, ebymy tylko do nich wrcili. Meneder
martwi si, e rozpowiem wszystkim wok, e grasuj u nich dzikie zwierzta
chocia ja wiem, e nigdy nikomu nie omiel si opowiedzie tej gupiej historii.
Wracamy z Peterem do jego samochodu. Po drodze do akademika pyta, czy
mam w swoim pokoju co, eby opatrzy zadrapania. Nie mam.
Mam u siebie ma apteczk opatrzymy twoje rany, a potem odwioz
ci do akademika.
U siebie? Podnosz wysoko brwi i patrz na niego pytajco. Wci
jeszcze nie skomentowa ani sowem mojego idiotycznego wyznania mioci i w
gbi duszy mam nadziej, e o tym zapomni. I tak ju czuj si jak skoczona
idiotka. Ale nie zaprosisz mnie znowu na kaw, co? drocz si z nim.
Peter parska miechem.
Nie, ale musimy opatrzy te zadrapania jeszcze ci ogon wyronie albo
co A poza tym to po drodze do twojego akademika.
Kiwam gow. Moemy do niego jecha czemu nie? Nie spodziewam si
niczego z tego, co ma si wydarzy ani troch.
Rozdzia 19.
Kolejne kilka tygodni mija bolenie powoli. W nocy gapi si w sufit nie
mog spa. Czuj si, jakby kto odrba mi rce mam ble fantomowe. Och, i
na dodatek te koszmary! Mylami bdz daleko i widz Petera potrconego przez
samochd, spadajcego z klifu albo postrzelonego w pier. Za kadym razem jest
tak samo wiem, co si wydarzy na kilka chwil wczeniej. Biegn do niego,
krzyczc z caych si, ale on mnie nie syszy. Nigdy nie udaje mi si dobiec na czas
ani zwrci na siebie jego uwagi zawsze docieram do niego uamki sekundy za
pno. Nie ma czasu na poegnania Peter odchodzi.
Ktrej nocy sen jest taki realistyczny! Peter umiecha si do mnie, mwi
co. Robi krok w ty, nie przestajc si umiecha. Ziemia pod jego stopami jest
spkana i twarda glina kruszy si, ale Peter nie oglda si za siebie. Parking, na
ktrym stoimy, zmienia si w bezkresne pole spkanej czerwonej gliny. Cakiem
jakby Peter stpa po cienkim lodzie. Woam do niego, bagam, eby wrci, ale on
mnie nie syszy. Ziemia pod jego stopami zapada si nagle i Peter spada. Pdz w
jego stron, ku wielkiej rozpadlinie w ziemi i upadam przy niej na kolana w
sam por, eby poczu municie koniuszkw jego palcw. Krzycz tak
gono, e wybudzam si ze snu. Siadam na ku caa mokra od potu.
Przecierado lepi mi si do skry. Prbuj si oswobodzi ze zmitej pocieli.
Millie wstaje i zapala wiato. Przyciskam donie do piersi i powtarzam sobie raz
po raz, e to tylko sen, e Peter yje i nic mu nie jest, ale koszmar by taki
realistyczny, e chce mi si paka.
Millie stoi z miot w rku, jakby zamierzaa zaatakowa intruza. Kiedy
widzi, e nie ma tu nikogo oprcz nas, opuszcza miot.
Wszystko w porzdku? pyta, przecierajc oczy. Bierze gboki wdech.
Kiwam gow, ale caa a si trzs. Nie mog wykrztusi sowa. Czego tak
si boj? Ten koszmar by taki gupi! Ziemia nie poyka ludzi, ale sen by taki
prawdziwy! Nie potrafi si otrzsn. Odkrywam koc, id do szafy, wycigam
dres i ubieram si.
Millie przyglda mi si podejrzliwie.
Gdzie si wybierasz? Jest czwarta rano! Chyba nie zamierzasz o tej porze
biega?
Musz. Tylko tyle udaje mi si wykrztusi.
Sidney, zaczekaj. Pjd z tob. Millie jest ledwie przytomna.
Wyglda, jakby zasypiaa na stojco.
Nie, nic mi nie jest. Wracaj do ka.
Nie mog. Co ci trapi, a odkd spotykam si z Brentem, zaniedbaam
ci. Daj mi chwil. Id z tob. Mruga powoli i odwraca si w stron szafy.
Jestem ju ubrana i zakadam teniswki.
Zawizuj drugi but i mwi:
Wolaabym pobiega sama. Naprawd, Millie id spa. Wezm gaz
pieprzowy, eby si nie martwia.
Millie ziewa z jedn nogawk dresu nacignit na nog i patrzy na mnie.
No dobra, ale tylko pod warunkiem, e bdziesz biegaa na terenie
kampusu nie wychod na zewntrz. Powicz na siowni czy co. Obiecujesz?
Kiwam gow.
Jasne. Do zobaczenia na lunchu.
Zamykam za sob drzwi, zbiegam po schodach i wychodz w zimne poranne
powietrze. Oddycham gboko i przypominam sobie, co jest prawdziwe, a co nie.
Sny nie s prawdziwe. Peter yje. Wiem, co znacz te koszmary, skd si bior.
Odebrano mi Petera i nie mog nic na to poradzi znikn z mojego ycia. Czuj
si, jakby by martwy, ale jego duch przeladuje mnie codziennie na zajciach
angielskiego.
Dzie po tym, jak Strictland spotkaa nas na kolacji, usuna mnie ze
stanowiska jego asystentki i zastpia swoim asystentem. Teraz ja pracuj z ni.
Ludzie przestali plotkowa nikt ju nic nie gada.
Zaczynam biec coraz szybciej, moje stopy mocno uderzaj o ziemi.
Puca mnie pal, jakby brakowao mi powietrza. Kucyk podskakuje rytmicznie,
omiatajc mi kark. Chc zmczy si tak bardzo, eby skrcao mnie z blu. Chc
poczu co, co znam, z czym potrafi sobie poradzi, bo nie umiem radzi sobie z
tym, co czuj to nie to samo co inne koszmary. Tamte mnie przeraay, bo kto
chcia mnie zrani, a te s inne. Nikt nie prbuje mnie skrzywdzi, a jednak czuj
si, jakby kto szarpa mi wntrznoci. To cakiem, jakbym tracia Petera raz po
raz, noc w noc. Kiedy to si skoczy? Wiem, e nic mu nie jest, e yje, wic
dlaczego mj mzg opakuje jego strat, jakby Peter nie y? Nie znios tego
duej. Mam ochot krzycze.
Przyspieszam, stawiam coraz dusze kroki. Pracuj rkami i pdz tak
szybko, jak potrafi, do siowni na drugim kocu kampusu. Kiedy tam docieram,
brakuje mi tchu i bol mnie puca.
Przesuwam kart przez czytnik i wchodz do rodka. Wspieram rce na
biodrach i zaczerpuj gboko tchu. Stoj tak przez chwil w pogronym w mroku
korytarzu, prbujc zapa oddech.
Kiedy dochodz do siebie, id na sal. O tej porze nie spodziewam si tu
nikogo zasta. Korytarze s puste i ciemne. Otwieram drzwi kart. Id do bieni,
wczam j i podkrcam prdko na maksa. Daj z siebie wszystko biegn
najszybciej, jak potrafi.
Kilka chwil pniej zapominam si i skupiam wycznie na biegu. Sysz
tylko bicie wasnego serca i wasny oddech dlatego kiedy nagle z zamylenia
wyrywa mnie czyj gos, prawie dostaj zawau.
Sidney? To Mark. Wydaj z siebie okrzyk, plcz mi si nogi i si
potykam. Efekt jest natychmiastowy: upadam i sun na tamie bieni wprost na
cian, w ktr uderzam plecami. Cholera! Mark wciska guzik wyczajcy
bieni i maszyna si zatrzymuje w sam por. Jeszcze chwila i wcignoby mi
pod tam buty. Mark klka koo mnie na pododze. Sidney, tak bardzo ci
przepraszam! Nic ci nie jest? yjesz?
Zaczynam si mia tym gupim, histerycznym miechem, ktry sprawia, e
ludzie czuj si naprawd nieswojo, ale nie mog przesta. Mark wci klczy koo
mnie. Rozglda si dookoa i mamrocze:
No, adnie, przeze mnie uszkodzia sobie gow. Przeczesuje wosy
palcami i dotyka mojego ramienia. Wszystko w porzdku? Brzmisz, jakby
lekko zewirowaa.
Bior gboki wdech i patrz na niego.
Jestem odrobin wirnita. Kto normalny przychodzi tu o czwartej nad
ranem? A skoro ty take tu siedziae po ciemku, zakadam, e te nie masz do
koca rwno pod sufitem.
Mark wyglda na uraonego.
Wcale nie siedziaem! Byem w sali z ciarami, kiedy usyszaem, e
kto wchodzi, wic przyszedem zobaczy, kto to. Zawoaem ci po imieniu, a ty
upada na tyek i rbna w cian.
Znowu si miej i dociera do mnie, e mj miech naprawd brzmi
histerycznie i e jestem potwornie zmczona. Pocieram twarz domi i
wzdycham.
Wierz mi, zdarzay mi si dziwniejsze rzeczy. Kiedy patrz na swoj
do, widz krew. Szlag, rozciam sobie twarz?
Mark si podnosi, podaje mi rk i pomaga mi wsta.
Niee, to tylko lekkie zadrapanie na policzku.
Dotykam skaleczenia palcem i podchodz do lustra. Nie jest le, ale
wygldam jak straszydo wosy mam skotunione i roztrzepane przed
wyjciem nawet si nie uczesaam, po prostu spiam je w kucyk. Mam cienie pod
oczami i wygldam jak ptora nieszczcia.
Kiedy Mark podaje mi chusteczk, tak z materiau, patrz na niego,
zaskoczona.
Nie martw si, nie jest uywana.
Dziki mwi. I wcale nie posdzaam ci o to, e jest uywana.
Bior bawenian chusteczk i mocz j pod kranem, a potem obmywam policzek.
Nawet nie wiem, czym si tak pokiereszowaam.
Mark wskazuje mj nadgarstek.
Twj zegarek. Kiedy upada, prbowaa odruchowo osoni twarz rk.
To pewnie o niego si skaleczya.
Patrz na zegarek, a potem na niego.
No to co tu robisz o tak barbarzyskiej porze? pytam go. Nie
podoba mi si, e tak si na mnie gapi. Zerkam na niego z ukosa. Zawsze tu
pakujesz o czwartej nad ranem?
Mark zakada rce za plecami i krci gow.
Nie, zazwyczaj przychodz tu o pitej, ale dzisiaj byem troch wczeniej.
A skoro ju o tym mowa, to, c, moe i jestem troch dziwny potrzebuj tylko
czterech godzin snu.
Ocieram policzek i zezuj na niego z zazdroci.
Serio?
Ta-ak, to chyba geny, bo moja mama ma tak samo. Przez dugi czas
sdzili, e mam ADHD, ale okazao si, e to nie to. Nie musz spa osiem godzin,
eby by wypocztym. Cztery albo pi w zupenoci mi wystarczy. Mog siedzie
do pna, a potem zerwa si o wicie. A e w akademiku nie mam nic do roboty, z
kolei mj wsplokator zabiby mnie, gdybym go obudzi, zazwyczaj przychodz
tutaj. Mark opiera si o cian i przyglda si mi. Jest duo modszy od Petera,
mniej wicej w moim wieku to z kim takim powinnam by. Jest normalny,
miy i nie jest moim nauczycielem.
Patrz na niego zbyt dugo, zastanawiajc si, co by byo, gdybymy wpadli
na siebie na pocztku semestru gdyby wtedy w restauracji przy stoliku siedzia
Mark, a nie Peter. Jak wwczas wszystko by si potoczyo? Jak daleko bymy si
posunli? Czy przespalibymy si ze sob? Czasami mi si zdaje, e seks moe
wszystko naprawi. To przez niego wszystko w moim yciu si schrzanio, wic
taki wniosek wydaje si w pewnym sensie logiczny.
Trac poczucie czasu.
Mark umiecha si nerwowo i rozglda, jakby chcia, ebym przestaa si na
niego gapi.
Ee, Sidney? Czybym upi ci swoj nudn opowieci?
Mrugam nieprzytomnie i umiecham si do niego. Jest taki miy, a ja czuj
si tak podle!
Nie, wcale nie jeste nudny.
Umiecha si radonie.
Naprawd tak uwaasz?
Kiwam gow.
Gdyby kto inny nie skrad mi serca, pewnie skoczyabym za tob w
ogie.
Ech, zawsze to samo. Mark zaglda mi w oczy, a potem podnosi rk i
dotyka delikatnie mojego ramienia. To gest pokrzepienia. Domylam si, e to
wanie ten kto jest powodem, dla ktrego przysza tu o tak nieludzkiej porze?
Kiwam powoli gow. Moje myli ogarnia chaos. Nie wiem, czego chc. Nie
wiem, jak zaguszy bl, ktry mnie trawi. Patrz na usta Marka i powoli co we
mnie pka. Czuj gdzie w gbi serca, jak budzi si stary nawyk, ktry miaam,
zanim poznaam Petera.
Mark nie ma na sobie koszulki. Jego tors pokrywa warstewka potu; wosy
ma wilgotne, w nieadzie. Sysz swj oddech, patrz na jego usta i dociera do
mnie, e jestemy zbyt blisko siebie. Mark przesuwa do z ramienia na mj
policzek. Wsuwa mi kosmyk roztrzepanych wosw za ucho i umiecha si do
mnie smutno.
Nie jestem zastpczym facetem, Sidney. Kiedy si angauj, to bez
reszty, a ty bardzo mi si podobasz i trudno mi si powstrzyma przed
pocaowaniem ci teraz, ale nie mog spuszcza wzrok i wbija go w podog.
Bierze mnie za rce i gadzi je lekko opuszkami kciukw. Bierze gboki wdech i
dodaje: Wybaczysz mi?
W normalnych okolicznociach spiekabym raka, ale dzisiaj kiwam tylko
gow i wpatruj si w nasze donie.
Jak wyleczy zamane serce? pytam cicho. Wszyscy doradzaj
seks, ale ja nie potrafi Wzdycham gboko i patrz mu w oczy.
Kilka razy si sparzyem, wic nic ci nie poradz. Przechyla gow na
bok i umiecha si do mnie, ale nie patrzy mi w oczy. To wcale nie takie proste.
Nic nie koi blu ot tak. Bl nie znika tylko dlatego, e jeste gotowa go
przezwyciy. Na to potrzeba czasu. Kiedy to nie bdzie tak bolao pewnego
dnia poznasz kogo, kto sprawi, e zapomnisz o tamtym. Bdziesz gotowa zacz
od nowa, twoje serce bdzie na to gotowe. Daj mu na to czas, Sidney.
Kiwam gow i oswobadzam rce z jego ucisku.
Dlaczego jeste dla mnie taki miy?
Czy to nie oczywiste?
Krc gow.
Jeste liczna, odwana. Podobasz mi si. Mark wyglda na lekko
zawstydzonego wasn miaoci.
Umiecham si do niego. Dziwnie si czuj i mija chwila, nim dociera do
mnie dlaczego nie umiechaam si od bardzo dawna.
Nie wiedziaam.
No c, nie jestem zbyt miay. Umiecha si krzywo i uderza mnie
artobliwie w rami. Masz ochot si pociga czy co? Domylam si, e
przysza tu pobiega. Id o zakad, e ze mn nie masz szans.
Wygldam przez okno na bieni i kiwam gow.
Czemu nie?
Przez nastpn godzin biegam z Markiem dopki nie pal mnie ywym
ogniem wszystkie minie. Kad si na materacu i le, apic oddech, a on siedzi
obok mnie. Milczymy, ale to nie jest niezrczna cisza wyglda na to, e
znalazam w Marku nowego przyjaciela.
Rozdzia 22.