Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 121

Jerzy Strzelczyk

Mity, podania i wierzenia


dawnych Słowian
Wstęp
„Kiedy Bóg Bogów - Światowid ulepił Trzecią z rzeczy Pierwszych, Bułę, rzucił ja w Głąb.
Bogowie Działów, zwani Kaukami albo Alkami - Czarnogłów i Białoboga - zapragnęli natychmiast
ją posiąść. W krótkim przelocie rzecz owa błysnęła im prawdziwym pięknem, a zawsze jedno z
nich pragnęło panować nad tym, co miało drugie, i swego panowania z nikim nie dzielić. Buła
wpadła na samo dno Głębi.
Czarnogłów musiał zanurkować, żeby ją wydobyć. W przeciwnym razie Buła znalazłaby się
we władaniu Białobogi, mającej w mocy Głąb. Nurkował trzykrotnie, nim wreszcie wydobył Bułę-
Bytę na wierzch. Białoboga jednak nie zamierzała rezygnować z nowego nabytku i uczepiła się
skrzącej Buły ze wszech sił. Rozpoczęła się walka.
Kaukowie bili się zajadle, wezwawszy na pomoc Ażdahy, czyli oddane im na służbę Smoki i
Żmijów-Żnuje. Szarpali Bułę w górę i w dół i ciągnęli od wieczności do nieskończoności. Wkrótce
włączyli się także do bitwy Stronporowie, Bogowie Stron i Pór, zwani też Kirami, razem ze swoimi
pomocnikami żar-ptakami Swiatłogońcami...”
I tak dalej i dalej..., 360 stronic formatu większego niż niniejsza książka. Czyż nie wspaniały
to obraz świata „starosłowiańskich boginek i demonów”, konkretnie: początek rozdziału „O
narodzeniu Przestworzy i Przedstworzów” (s. 19), z książki, która kilka lat temu ukazała się na
polskim rynku wydawniczym i - sądząc po tytule - wyczerpuje znaczną część tematyki, jaką ma
zamiar objąć autor niniejszego opracowania. Autor: Czesław Białczyński. Tytuł: Stworze i zdusze,
czyli starosłowiańskie boginki i demony. Leksykon. Miejsce i rok wydania: Kraków 1993.
Wydawnictwo: Kraina Księżyca. Książka, w której przedmowie autor dziękuje kilkudziesięciu
osobom, od Adama Bremeńskiego po L. V. Zarubina, za „działalność, dzieła i duchowe wsparcie”,
które „umożliwiły powstanie tej pracy”; książka w nocie na obwolucie określona jako
„prekursorska próba nadania kształtu literackiego prasłowiańskim wierzeniom. Porównywalna z
tym, co Tolkien stworzył w Silmarillionie. Oparta na wielu źródłach. Poprzedzona starannymi
badaniami (...) Próba odtworzenia mitów i wierzeń - języka, za pomocą którego nasi przodkowie
opisywali i pojmowali świat. Mitologia mało znana, często niesłusznie lekceważona”. Książka,
dodajmy, napisana z wielką pomysłowością i nie bez literackiego wdzięku, rzeczywiście - znowu
wracamy do reklamy z obwoluty - „doskonała lektura dla każdego, kto czasami lubi zerknąć poza
koniec własnego nosa”. Tyle tylko, że od początku do końca fikcja literacka, tu i ówdzie
odżywiająca się odległymi, niezobowiązującymi reminiscencjami, refleksami rzeczywistych
świadectw dziejowych i dociekań naukowych. Książka, z czego wobec oczywistego zamysłu
autorskiego nie czynimy jej zarzutu, wolna od jakiegokolwiek związku z dostępną poznaniu
naukowemu rzeczywistością, od jakichkolwiek rygorów postępowania naukowego...
Co zatem z tego, że obraz piękny, może porywający, skoro nieprawdziwy? Co się jednak
dziwić literatowi, skoro w drugim, opasłym tomie wielkiego czterotomowego dzieła historyka
Wilhelma Bogusławskiego, Dzieje Słowiańszczyzny północno-zachodniej do połowy XIII w.,
wydanym w Poznaniu, prawda, że w roku 1889, i uwieńczonym (mam na myśli całość dzieła) na

1
konkursie zasłużonego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu, na stronie 767 możemy
przeczytać taką oto wizję (przytaczam, dla oszczędności miejsca, jedynie fragment): „Kiedy Biały
bóg stworzył świat i zamieszkał w niebie, Czarnemu bogu zechciało się także pozostać w niebie;
stworzył wiec miliony biesów, ażeby mu w walce z Białym bogiem pomagali. Ale Biały bóg,
widząc na co się zanosi, wziął młot duży, kamienny, uderzył mocno o kamień, aż tu wnet
niezliczona ilość światłych duchów przed nim stanęła. Wtedy Biały bóg zawołał najukochańszego
syna swego Peruna, rozkazał mu stanąć na ich czele i walkę rozpocząć. Natychmiast Perun
zagrzmiał straszliwie, ciskał strzały i lał deszcz ognisty. Na próżno biesy usiłowali opierać się.
Deszcz ich smagał boleśnie: krociami spadali na ziemię. Walka trwała zacięta. Nie tylko biesy, ale i
sam Czarny bóg uciekać musiał. Mszcząc się jednak za zniewagę, Czarny bóg w ucieczce zerwał
słońce z miejsca, osadził na włóczni i uciekł na ziemię. Ciemność ogarnęła ziemię (...)” i tak dalej
długo jeszcze w podobnym stylu.
*
Nie oni pierwsi... Posłuchajmy autora sprzed prawie dziewięciuset lat. “Bóg mył się w łaźni
i spocił się, otarł się wiechciem, i wyrzucił z niebios na ziemię. I spierał się szatan z Bogiem, komu
z wiechcia stworzyć człowieka. I stworzył diabeł człowieka, a Bóg duszę w niego włożył”.
Taki zwięzły wykład rzekomo pogańskiego słowiańskiego wierzenia o stworzeniu człowieka
autor najstarszej ruskiej kroniki, Powieści minionych lat, z XII wieku, włożył w usta wołchwom
(czarownikom) pogańskim, spierającym się z chrześcijanami na tematy religijne. A Prokop z
Cezarei, bystry obserwator i wpływowy uczestnik życia politycznego w Bizancjum czasów
Justyniana Wielkiego (VI w.), w taki sposób przedstawił główny rys religii pogańskich Słowian,
którzy od niedawna, ale tak dokuczliwie dawali się we znaki cesarstwu:
„Wierzą, że jeden z bogów, twórca błyskawicy, jest jedynym władcą wszystkiego, i składają
mu w ofierze woły i wszystkie inne zwierzęta ofiarne; nie znają przeznaczenia ani nie sądzą, aby
miało ono jakieś znaczenie dla człowieka, lecz ilekroć śmierć się zbliża - w chorobie lub na wojnie
- przysięgają, że gdy jej unikną, zaraz złożą ofiarę bogu za ocalenie życia; uniknąwszy jej zaś
składają ofiary - jak obiecali - i sądzą, że w zamian kupili ocalenie”.
Skromny wiejski pleban i autor znakomitej Kroniki Słowian Helmold z Bozowa w XII w.
nie znał i nie mógł znać dzieła Prokopa z Cezarei, znał za to dobrze Słowian, choćby dlatego, że
zamieszkiwali w znacznej większości jego parafię w Wagrii (obecnie wschodni Holsztyn).
Opisawszy i wymieniwszy różne bóstwa czczone w znanej mu części Słowiańszczyzny połabskiej,
dodał:
„Obok zaś wielokształtnej rzeszy bożków, którymi ożywiają pola i lasy lub przypisują im
smutki i rozkosze, nie przeczą, że wierzą w jednego boga w niebie, rozkazującego pozostałym; ów
najpotężniejszy troszczy się tylko o sprawy niebiańskie, inni zaś - pełniący w posłuszeństwie
przydzielone im zadania - pochodzą z jego krwi i w tym każdy z nich jest znamienitszy, im bliższy
jest owemu bogu bogów”.
Nie znał Helmold i nie mógł znać Powieści minionych lat, ale w innym miejscu swej kroniki
napisał:
„Wierzą bowiem (Słowianie), że losem pomyślnym kieruje dobry bóg, wrogim zaś - bóg zły.
Dlatego to owego złego boga nazywają w swoim języku Diabłem, czyli Czernebogiem, to jest
bogiem czarnym”.
*
Gdybyśmy niniejszą książkę chcieli, wzorem innych z tej serii, zatytułować krótko
„Mitologia Słowian”, niewiele byśmy mogli wyjść poza dopiero co przytoczone wzmianki
źródłowe. Nie wiemy, czy nasi słowiańscy przodkowie w czasach przed przyjęciem chrześcijaństwa
rozwinęli myślenie mitologiczne w sensie refleksji nad początkami świata (kosmogonia), bogów
(teogonia) i ludów (etnogeneza). Niewiele na to wskazuje. Jeżeli zaś nawet tak było, to niemal nic
nie przetrwało do czasów, gdy mogło zostać utrwalone na piśmie, a zatem także do dziś. Czy
krótkie opowiadanie w najstarszej kronice ruskiej, które przed chwilą przytoczyliśmy, jest odbiciem

2
kosmogonicznego mitu wschodnich Słowian, czy jedynie jego karykaturą, sporządzoną przez
chrześcijańskiego mnicha-kronikarza pragnącego wyszydzić nienawistny mu świat wierzeń i
wyobrażeń o świecie pogańskich mieszkańców jego kraju, trudno osądzić. Czy pozornie
jednoznaczne i w jakiejś mierze potwierdzające się nawzajem wypowiedzi wschodniorzymskiego
historyka i wagryjskiego proboszcza są w miarę wiernym odbiciem wierzeń ludów słowiańskich
(jeżeli tak, byłoby to ogromnie cenne, jako że oba te świadectwa dzieli ponad sześćset lat, a dotyczą
one dwóch oddalonych od siebie części świata słowiańskiego: grup atakujących w VI wieku
bałkańskie prowincje cesarstwa bizantyjskiego [Prokop] oraz północno-zachodniej peryferii
Słowiańszczyzny [Helmold]), czy też niezamierzonym i niezależnie od siebie dokonanym
zniekształceniem wierzeń Słowian - próbą wtłoczenia ich, zharmonizowania z wiarą chrześcijańską
(interpretatio christiana)? I ten problem jest w nauce historycznej bardzo dyskusyjny.
Co tu mówić o mitologii i kosmogonii, skoro nawet łatwiej na ogół uchwytny świat istot
boskich i półboskich (demonicznych) dawnych Słowian znany jest bardzo słabo i wywołuje
najróżnorodniejsze interpretacje! Uprzedzam: Tylko niewiele z zaciętych nieraz dyskusji
naukowych będziemy mogli w niniejszym słowniku wspomnieć, inaczej groziłoby mu
niebezpieczeństwo przeładowania warstwą interpretacyjną, co stoi w sprzeczności z założeniami i
celami opracowań typu leksykalnego. Musimy i chcemy tego uniknąć. Skoro jednak według
wszelkiego prawdopodobieństwa mitologii słowiańskiej we właściwym słowa tego znaczeniu albo
niemal w ogóle nie było u Słowian, albo - co w praktyce na jedno wychodzi - zatonęła ona
bezpowrotnie w morzu niepamięci, skoro nie potrafimy, bez obawy całkowitego rozejścia się z
podstawą źródłową, przytoczyć ze świata słowiańskiego nic, co można by porównać z
przebogatymi mitologiami antyku i starożytnego Wschodu czy Celtów bądź Germanów, co
właściwie będzie treścią niniejszej książki?
Najogólniej rzecz ujmując: będzie nią „prawdziwa historia Nierzeczywistego”, świata
wyobrażeń naszych odległych, słowiańskich przodków o istotach nadprzyrodzonych, przede
wszystkim boskich i demonicznych, następnie - o początkach (najczęściej własnych) ludów i
państw, wreszcie - różne, w sumie niezbyt liczne, postacie innego rodzaju, zjawiska i pojęcia, które
z jako takim prawdopodobieństwem można związać (albo które dawniej, choćby błędnie, wiązano)
z czasami przedchrześcijańskimi.
Najpierw o pierwszej z tych grup. Olimp słowiański znany jest, jak wspomniałem, słabo i w
dodatku nierówno. Słabo, ponieważ w czasach, gdy był on żywy, Słowianie nie znali sztuki pisania,
sami więc nie mogli utrwalić na piśmie obrazu swych wierzeń, obcych natomiast obserwatorów,
których zresztą nie było zbył wielu, wierzenia religijne odległych i barbarzyńskich Słowian niezbyt
interesowały. Jeżeli zaś ten i ów, jak choćby już wspomniany Prokop z Cezarei, zainteresował się
nawet tą intymną sferą wierzeń ludów słowiańskich, możliwości jej poznania i zrozumienia, choćby
z czysto językowych względów, ale także ze względu na barierę cywilizacyjną, były ograniczone.
Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w X-XI wieku, w miarę postępów chrystianizacji w Europie i
aktywizacji obu głównych ówczesnych mocarstw chrześcijańskich (Bizancjum i Niemcy) na ich
słowiańskim przedpolu. Nie przypadkiem niemal wszystko, co wiemy o pogaństwie słowiańskim,
dotyczy dwóch odległych od siebie regionów Słowiańszczyzny: Rusi, pozostającej w kręgu
politycznych i kościelnych oddziaływań cesarstwa wschodniego, i Słowiańszczyzny połabskiej,
która poczynając od X wieku, stała się obiektem politycznej i kościelnej ekspansji państwa
wschodniofrankijskiego (niemieckiego). Jeszcze pograniczne wobec Połabszczyzny Pomorze
Zachodnie, które na początku XII wieku stało się celem ekspansji Polski i Niemiec, doczekało się -
dzięki żywotopisarzom apostoła Pomorzan św. Ottona z Bambergu - bardzo interesujących relacji
dotyczących odchodzącego w przeszłość pogaństwa, ale Polska, Czechy oraz - co bardziej
zastanawiające ze względu na sąsiedztwo z Bizancjum - cała Słowiańszczyzna południowa
(Bułgarzy, Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy), są - jeżeli chodzi o naszą znajomość tamtejszych
wierzeń pogańskich - przysłowiową białą plamą. Co prawda, także odnośnie do tych obszarów
dysponujemy rozmaitymi „relacjami” i „świadectwami”, ale są to niemal wyłącznie świadectwa

3
późne, niewiarygodne, różnej jakości próby zapełnienia owej białej plamy przez erudytów
średniowiecznych, a jeszcze bardziej nowożytnych. Na przykładach Kosmasa z Pragi (ten był
jeszcze stosunkowo wczesny, początek XII w., ale należy do tej grupy świadectw) dla Czech,
niemal współczesnego mu autora zwanego Popem Duklaninem dla Słowian południowych, Jana
Długosza (XV w.) i późniejszych pisarzy dla Polski śledzić możemy tę twórczą działalność,
pozbawioną na ogół realnych podstaw, ale ważną z punktu widzenia kształtowania się wyobrażeń
współczesnych i późniejszych pokoleń o pogaństwie słowiańskim. Jeżeli jednak interesują nas nie
tyle późniejsze domysły i wymysły, lecz rzeczywiste pogańskie wyobrażenia naszych słowiańskich
przodków, musimy sięgnąć do świadectw tych autorów, którzy mogli i chcieli, choćby w sposób
niedoskonały i wyrywkowy, przedstawić je wtedy, kiedy jeszcze istniały, choćby w schyłkowej
fazie, i przybierały formy nowe, również te zapożyczone z zewnątrz (np. z wierzeń
chrześcijańskich). Najważniejsze z tych świadectw, które ciągle będą pojawiać się w hasłach
niniejszego leksykonu, to kroniki Thietmara z Merseburga (pocz. XI w.), Adama z Bremy (II pół.
XI w.), Helmolda z Bozowa (XII w.), żywoty św. Ottona z Bambergu (XII w.), kronika duńska
Saksa Gramatyka (XII w.), anonimowa Saga o potomkach Kanuta (Knytlinga-saga) z XIII w., jeżeli
zaś chodzi o Słowiańszczyznę wschodnią - drugi pod względem źródłowym uprzywilejowany
region świata słowiańskiego - na czoło wysuwa się najstarsza kronika (latopis) ruska, zwana
dawniej kroniką Nestora, a obecnie Powieścią minionych lat, oraz trudne do omówienia w tak
lapidarny sposób, jak to jest możliwe w niniejszym wstępie, źródła innego rodzaju (tłumaczenia z
języka greckiego, kazania, apokryfy, glosy). W dalszej części tych uwag wstępnych (s. 16 nn.)
przedstawię krótko tych i innych autorów i dzieła, na których w decydującej mierze oparta jest
niniejsza książka.
Obok bogów i bogiń słowiańskich, wokół których może i trwają nie kończące się dyskusje
uczonych, ale których autentyczność (to znaczy kwestia, czy rzeczywiście byli czczeni przez
Słowian) oraz identyczność (to znaczy, czy w danym przypadku chodzi o różne bóstwa czy o różne
imiona jednego) nie budzą zasadniczych wątpliwości, znalazły się w słowniku postacie bez
wątpienia nieautentyczne, zaliczone do rzędu bóstw najprawdopodobniej przez nieporozumienie
bądź ignorancję (jak zapewne tzw. bóstwa Długoszowe, ruski Usład, połabski Pripegala) albo -
niekiedy trudno się przed takim wrażeniem uchronić! - w niezupełnie czystej wierze, jako
świadoma mistyfikacja (Flins, Krodo, Püsterich, Pogwizd i tylu innych). Któż zresztą potrafi dziś
rozszyfrować intencje i prześwietlić sumienia dawnych i nowszych autorów? Któż potrafi dociec
krętych dróg ówczesnej uczoności, której nie wolno oceniać na podstawie kryteriów nam
współczesnych, tak niby oczywistych, ale nie odpowiadających średniowiecznej czy
wczesnonowożytnej teorii i praktyce?
Osobnym problemem, prawdziwą pułapką dla autorów podobnych opracowań jak niniejsze,
jest świat istot półboskich, demonów. Ważne, wręcz nieodzowne w światopoglądzie pogańskim, nie
zostały, w przeciwieństwie do bogów „właściwych”, „wyższego rzędu”, wyparte od razu przez
chrześcijaństwo, trwały przez wieki, przyjmując wpływy chrześcijaństwa, ale i same na nie
oddziałując, zachowując w różnych regionach świata słowiańskiego zadziwiającą, obserwowaną
przez etnografów XIX i XX wieku żywotność. Ignorowane na ogół przez autorów źródeł (przez
kilka wieków byli nimi przecież niemal wyłącznie duchowni chrześcijańscy!), znane są z
wyrywkowych i tendencyjnych przekazów późnośredniowiecznych, przede wszystkim zaś z relacji
zbieranych z ust ludu przez ludoznawców XIX i XX w. Nic dziwnego, że po pierwsze - pole do
dyskusji nad genezą poszczególnych wierzeń tego rodzaju jest ciągle otwarte i występują w nauce
najróżnorodniejsze teorie, po wtóre zaś - że mamy do czynienia z materią bardzo „amorficzną”,
trudną do jednoznacznego określenia i opisania. Nie ma mowy, żeby w nielicznych hasłach
słownika zawrzeć cały świat demonologii słowiańskiej, a nawet, by wybrane hasła w sposób
„niewątpliwy” przedstawiały dane postacie czy ich grupy. Trzeba było zatem dokonać wyboru i nie
cofać się przed koniecznymi rozstrzygnięciami, nie pozbawionymi (jakżeby inaczej?) piętna
subiektywizmu. Główne grupy istot demonicznych, jeśli tylko występują w świetle dostępnych

4
materiałów (z niezastąpionym wielkim dziełem Kazimierza Moszyńskiego na czele) w dostatecznie
wyrazistej i uchwytnej postaci, znalazły jednak, jak mniemam, miejsce w słowniku.
Co do drugiej grupy: Włączamy w zakres słownika postacie, które tradycja związała z
kształtowaniem się ludów i państw słowiańskich. Kryterium doboru postaci nie da się zupełnie
jasno określić. Nie oświetlają one, podobnie jak bogowie i demony, całej Słowiańszczyzny
równomiernie, ale to już wina samej tradycji, która w pewnych regionach świata słowiańskiego
rozwinęła się, z niezupełnie jasnych dla nas powodów, żywiej i bujniej, w innych natomiast słabiej
bądź w ogóle. Niektóre z omówionych postaci, jak Czech (Bohemus), Lubosza i Przemysł dla
Czech, Lech, Krak, Wanda, Popiel, Piast dla Polski, Kij oraz jego rodzeństwo i Ruryk dla Rusi, to
postacie szeroko znane od wieków, które znalazły drogę do świadomości historycznej swych
narodów, inne pozostały własnością pomysłowych erudytów, próbujących - dla większej chwały
swego narodu czy państwa -„uzupełnić”, wzbogacić, uszlachetnić jego dzieje poprzez związanie ich
z dziejami innych, bardziej znanych i starożytnych krajów, zwłaszcza (jak u nas mistrz Wincenty
Kadłubek) starożytnych Grecji i Rzymu, lub (jak u nas franciszkanin Dzierzwa) z dziejami Starego
Testamentu. Nie zawsze wiadomo, dlaczego jedne postacie od razu cieszyły się popularnością i
mało kto wątpił w ich historyczność, innym zaś nie udało się to, pozostały własnością ich twórców.
Nie wyłączyliśmy postaci tego rodzaju, jak np. biblijnego Wandala, który ponoć miał być
protoplastą Polaków, Deombrotusa, wymyślonego przez Filipa Kallimacha pod koniec XV w., czy
rzekomych gockich protoplastów Słowian południowych, którzy zabłądzili na karty latopisu Popa
Duklanina. Uwzględniliśmy nie tylko Lestków (Leszków) polskich, wprowadzonych do tradycji
przez Kadłubka, a później (także w XVI w.) jeszcze bardziej rozmnożonych, lecz także dwudziestu
synów jednego z nich, Lestka III, którzy mieli władać wielkimi obszarami Słowiańszczyzny, także
zachodniej. Znaleźli się władcy czeskiej listy dynastycznej przekazanej przez Kosmasa z Pragi, nie
odmówiono miejsca wielu władcom południowosłowiańskim, zawdzięczającym swe istnienie po
większej części (w niektórych, zwłaszcza młodszych chronologicznie przypadkach, niewykluczone
są pewne nawiązania do władców historycznych) inwencji Popa Duklanina.
Pytanie o historyczność tych postaci nie jest z naszego punktu widzenia istotne i dlatego
tylko w niektórych, indywidualnie uzasadnionych przypadkach będziemy do tej kwestii
nawiązywać, w pełni świadomi, że przyjdzie nam jedynie ją poruszyć, zasygnalizować. W gruncie
rzeczy interesuje nas nie historyczność danej postaci, to, czy ona w ogóle istniała, lecz jej obraz,
geneza (zarówno „literacka”, jak również ideowa), przemiany i funkcja czy funkcje spełniane w
świecie zbiorowej wyobraźni współczesnych i potomnych. Więcej, „historyczność” postaci wyłącza
ją właściwie ze słownika: nie uwzględniliśmy już Mieszka I i Bolesława Chrobrego, Wacława I
czeskiego, późniejszych od Ruryka władców ruskich, podobnie jak władców i przywódców innych
państw słowiańskich, choć była to nieraz decyzja niełatwa, gdyż w wielu wypadkach także w tych
postaciach element legendarny zaznaczył się zupełnie wyraźnie (np. ślepota naszego Mieszka I w
pierwszych siedmiu latach życia, żelazne słupy graniczne w Sali i cios Szczerbca w dłoni
Bolesława Chrobrego na bramie kijowskiej), niekiedy splótł z historią „realną” w węzeł trudny do
rozplatania, ale mimo wszystko odgrywa już rolę podrzędną. Nieco upraszczając zagadnienie,
można by powiedzieć, że słownik obejmuje postacie Słowiańszczyzny przedchrześcijańskiej
(prawda, że są przypadki graniczne), ale za to bez względu nie tylko na ich „historyczność” (o tym
była już mowa), lecz także na czas powstania czy ujawnienia na kartach kronik i innych źródeł.
Dlatego mogli się w nim znaleźć i znaleźli na przykład Mikiel, czyli Niklot obodrzycki (postać
historyczna, panująca w XII w. nad pogańskimi Obodrzycami, ale „zauważona” przez autora czy
interpolatora Kroniki wielkopolskiej w XIV wieku w kontekście częściowo legendarnym) i Wisław
z Wiślicy, postać według wszelkiego prawdopodobieństwa fikcyjna, zanotowana w tejże kronice,
ale w kontekście dawnych polskich czasów pogańskich.
Wreszcie trzecia, najmniej spójna wewnętrznie i najmniej kompletna w sensie rzeczowym
grupa: inne, niekoniecznie dynastyczne postacie z pogańskich dziejów Słowian. Tutaj znaleźli się
m.in. zdradziecki During i dzielne „Amazonki” czeskiej Wlasty, Walter i Helgunda Kroniki

5
wielkopolskiej, ale także Aleksander Wielki jako przeciwnik czy przyjaciel Słowian, Attyla jako ich
rzekomy władca, Późny - rzekomy (pojawia się dopiero w XVI w. i natychmiast zostaje
zapomniany) założyciel Poznania, niemal równie późny, ale bardziej szczęśliwy u potomnych
pogromca smoka wawelskiego - Skub czy Skuba.
Wobec długowieczności niektórych wątków i nieposkromionej u autorów XVI-XIX [!]
wieku inwencji twórczej, trzeba było często rezygnować ze szczegółowego śledzenia późnych ich
losów, chyba że te późne transformacje wydały się autorowi z takich czy innych powodów ważne
bądź interesujące. Z żalem zrezygnowaliśmy z uwzględnienia niektórych kategorii źródeł, które być
może zasługiwałyby na bardziej łaskawe potraktowanie. Najbardziej chyba żal autorowi bohaterów
bylin staroruskich i południowosłowiańskiej (zwłaszcza serbskiej) poezji epickiej. Tę ostatnią
dziedzinę, mimo całego uroku, patetyczności i historycznej doniosłości dla duchowego życia
narodu (wspomnijmy o ciągle aktualnym znaczeniu problematyki bitwy na Kosowym Polu dla
Serbów!), trzeba było wyłączyć, ponieważ związki eposu południowosłowiańskiego z czasami
przedchrześcijańskimi są niemal żadne. Poezją ta dotyczy prawie wyłącznie czasów późniejszych,
zwłaszcza wojen z Turkami osmańskimi. Co się tyczy bylin, decyzja byłą znacznie trudniejsza.
Mimo późnego (na ogół nie wcześniej niż wiek XIX) ich zapisania i nie kończących się dyskusji co
do czasu powstania poszczególnych ich wątków i postaci, ciągle pojawiają się, i nie są zupełnie
pozbawione podstaw, próby cofnięcia początków niektórych z nich do czasów bardzo odległych,
nawet pogańskich. Argumenty obozu przeciwnego są jednak co najmniej równej wagi. Uznałem
zatem, że właściwsze będzie pozostawienie takich postaci, jak Iwan Godinowicz, Michajło Potok,
Dunaj (Don) Iwanowicz, Mikuła Sielaninowicz, a nawet Ilia Muromiec, poza ramami niniejszego
kompendium. Kolejnym ograniczeniem jest rezygnacja z materiału zawartego w późnych legendach
herbowych. Rozumiem, że mizerną jedynie rekompensatą dla ewentualnie zawiedzionych tymi
wyłączeniami będą wskazówki bibliograficzne, obejmujące także te wyłączone kategorie.
Oprócz haseł poświęconych bóstwom, demonom, władcom, przywódcom i niektórym
innym postaciom znalazły się w słowniku także hasła dotyczące wybranych miejscowości czy
miejsc w szczególny sposób obecnych w mitach, legendach i podaniach słowiańskich, jak Arkona,
Gniezno, Łysieć, Ślęża, Rip, Wawel. Niekiedy brak odrębnych haseł uzasadniony jest
wmontowaniem niezbędnych informacji w obręb innych haseł (np. Radogoszcz-Retra została
wystarczająco omówiona pod hasłem Swarożyc - bóstwo tam czczone). Jeszcze ostrzejsza selekcja
została zastosowana przy miejscowościach, które jedynie ze względu na dokonane tam odkrycia
archeologiczne znalazły się w słowniku (np. Altenkirchen, Gross Raden). Trzeba było uwzględnić
pewną liczbę haseł rzeczowych związanych ze szczególnie doniosłymi odkryciami (np. Światowid
ze Zbrucza), ale również doniosłymi (a bodaj tylko osławionymi) mistyfikacjami historycznymi
dotyczącymi religii pogańskich Słowian (np. mikorzyńskie kamienie, prillwickie idole) czy ich
historii i twórczości (np. Budzisławskie źródła, „Rękopis królowodworski” i „Rękopis
zielonogórski”). Nieco haseł dotyczy świąt i obrzędów pogańskich Słowian (np. Kupała, Stado,
wołchwowie).
Nacisk położony został na stronę dokumentacyjną. Znaczy to, że poszczególne hasła i ich
części, mimo niekiedy dużej zwięzłości, zawierają odsyłacze do źródeł, jeżeli to możliwe (dla
wygody Czytelnika) - w polskim przekładzie. W wypadku bardziej rozbudowanych haseł (jak Lech,
Krak czy Piast) Czytelnik otrzyma więc coś w rodzaju zarysu historii, kształtowania się danego
pojęcia, niekiedy na przestrzeni kilku wieków, łącznie z najnowszymi nawet implikacjami.
Częściej występujące źródła są cytowane w sposób skrócony; rozwiązanie skrótów znajduje
się na s. 27. Aby umożliwić dalsze poszukiwania, kto wie - może samodzielne studia nad tą
problematyką, a także kontrolę wywodów autora, książkę, mimo jej popularnego charakteru,
zaopatrzono w obszerny wykaz bibliograficzny, zawierający wybór ważniejszej i nowszej literatury
naukowej na temat mitów i podań dawnych Słowian, ze szczególnym uwzględnieniem literatury
polskiej. Niekiedy pod hasłami znajdują się odesłania do pozycji uwzględnionych w zestawie,
wtedy, dla oszczędności miejsca, cytowane są w sposób skrócony (pełne tytuły łatwo znaleźć w

6
wykazie). Do haseł w Słowniku starożytności słowiańskich oraz pokrewnych tematycznie
leksykonów (zwłaszcza Mify narodov mira i słownik Kempińskiego) odsyłam tylko wtedy, gdy
zachodzi uzasadnioną potrzeba. Korzystałem z nich jednak, co wypada tu podkreślić, także w wielu
innych przypadkach, nawet gdy ich specjalnie nie cytuję. Stosunkowo liczne odsyłacze wiążą hasła
między sobą oraz informują o różnych nazwach tej samej osoby, istoty czy zjawiska. Cytaty z
Pisma Świętego podaję na podstawie tzw. Biblii Tynieckiej: Pismo Święte Starego i Nowego
Testamentu, pod red. benedyktynów tynieckich, Poznań 1965 i późn. wyd.
Poznań, we wrześniu 1998

Informacja o częściej wykorzystywanych


źródłach
Adam z Bremy (zm. przed 1085), kanonik bremeński, autor Dziejów kościelnych Kościoła
hamburskiego (Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum) w czterech księgach, z których trzy
pierwsze to właściwa kromka, natomiast ostatnia stanowi geograficzno-etnograficzny opis „Wysp
Północy” z cennymi informacjami o krajach i ludach nadbałtyckich i skandynawskich. Adam
poświęcił sporo uwagi dziejom północnego odłamu Słowian połabskich, w tym ich wierzeniom
religijnym. Z dzieła Adama korzystał i je uzupełniał Helmold z Bozowa. Edycja: B. Schmeidler,
MGH SSrG,1917; W. Trillmich, w: AGzdGM 11,1961 (tekst łac. i tłum. niem.). Polskiego
przekładu brak. Fragmenty w: G. Labuda, Słowiańszczyzna pierwotna. Wybór tekstów, Warszawa
1954, s. 52 n., 66 n., 224, 256 n., 277 n., 303 n. Literatura polska: L. Koczy, Sklawanja Adama
Bremeńskiego, SO 12,1933,181-249; G. Witkowski, Opis wysp Północy Adama Bremeńskiego jako
dzieło etnografii wczesnośredniowiecznej, w: Studia z dziejów Europy Zachodniej i Śląska,
Wrocław 1995, 9-43.
Bielski, Marcin (ok. 1495-1575), kronikarz, autor m.in. Kroniki polskiej (pierwsze dzieło
historiograficzne napisane w języku polskim), stanowiącej jedną z ksiąg Kroniki wszytkiego świata
(Kraków 1551, wyd. II znacznie zmienione i uzupełnione 1554). W 1597 jego syn Joachim (ok.
1550-1599) ogłosił pod imieniem ojca kolejne wydanie Kroniki polskiej, stanowiące w
rzeczywistości wspólne dzieło ojca i syna. Ostatnie wydanie K. J. Turowskiego, Kronika polska
Marcina Bielskiego, Sanok 1856 (z niego cytaty w tekście). Literatura: I. Chrzanowski, Marcin
Bielski. Studium historyczno-literackie, wyd. II, Lwów 1926; tenże, PSBII, 1936,64-66 (Marcin);
H. Barycz, tamże, 61-64 (Joachim).
Dalimil, rzekomy autor anonimowej kroniki rymowanej (w języku czeskim), powstałej na
początku XIV w. (tekst kończy się na roku 1314). W starszych (w tym legendarnych) partiach silnie
zależna od kroniki Kosmasa z Pragi, rozwija samodzielnie szereg wątków. Napisana w duchu
czeskiego patriotyzmu, zawiera silne akcenty antyniemieckie. Polskiego tłumaczenia brak.
Najnowsze wydanie: Staročeská kronika tak řečeného Dalimila, wyd. J. Szpachelka i in., t. I-III,
Praha 1988-1995. Literatura polska: A. Gordziejewski, Heraldyczna ornamentyka literacka
średniowiecznej Kroniki czeskiej tzw. Dalimila, „Pamiętnik Słowiański” 31,1981, 63-82.
Długosz, Jan (1415-1480), autor wielu dzieł o charakterze historiograficznym,
hagiograficznym i innym. Najważniejszym z nich są Roczniki lub kroniki sławnego Królestwa
Polskiego w dwunastu obszernych księgach, obejmujące dzieje Polski od legendarnych początków
do roku 1480. W początkowych partiach tego dzieła Długosz poświęcił wiele uwagi
najdawniejszym dziejom Polski, wykorzystując i uzupełniając wszelkie dostępne mu wcześniejsze
dzieła (zwłaszcza kronikę Kadłubka) polskie i obce (czeskie, ruskie, krzyżackie). Przedstawił także
stosunkowo barwny obraz pogaństwa polskiego, który jednak stał się zasłużenie obiektem ostrej
krytyki w nowszej nauce historycznej. Pełne wydanie łacińskiego tekstu dzieł Długosza oraz
polskiego tłumaczenia jego kroniki: Joannis Dlugossii, Opera omnia, ed. A. Przeździecki, t. I-XIV,
Kraków 1863-1887. Od roku 1964 (resp. 1961) wychodzi równoległa edycja tekstu łacińskiego i

7
polskiego tłumaczenia kroniki (jeszcze nie ukończona). Cytaty w tekście za zbiorowym
tłumaczeniem: Jana Długosza Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, red.: J.
Dąbrowski, ks. I-II, Warszawa 1961. Literatura nieprzebrana. Zob. choćby: J. Dąbrowski, Dawne
dziejopisarstwo polskie (do r. 1480), Wrocław 1964.
Dzierzwa (lub Mierzwa), franciszkanin, autor Kroniki polskiej (Chronica Polonorum) z
początku XIV w. Wykorzystał intensywnie, ale nie niewolniczo kronikę Kadłubka, rozbudowując
jednak legendarną genealogię Polaków w kierunku powiązań z Pismem Świętym i tradycją biblijną.
Tłumaczenia polskiego brak. Brak również nowoczesnej edycji. Jedyne wydanie, wadliwe ze
względu na błędne wyobrażenie wydawcy o stosunku kroniki Dzierzwy do Kadłubka, A.
Bielowskiego w MPH 11,1872,163 nn. Literatura: Banaszkiewicz 1979.
Ebo (zm. 1163), mnich w Michelsbergu pod Bambergiem, autor jednego z żywotów
Pomorza, św. Ottona z Bambergu. W języku polskim wydano tylko fragmenty odnoszące się
bezpośrednio do Pomorza w tłumaczeniu J. Wikarjaka: Pomorze Zachodnie w żywotach Ottona,
Warszawa 1979,141-154. Ostatnie krytyczne wydanie tekstu łacińskiego: Ebo, Żywot św. Ottona
biskupa bamberskiego, ed. J. Wikarjak, wstęp i komentarz K. Liman, MPH s.n., t. VII, fasc. 2,
Warszawa 1969. Literatura: wstępy J. Wikarjaka, Pomorze Zachodnie..., 31-36 i K. Limana, MPH
YII/2, V-XXIV.
Frentzel, Abraham (1656-1740), łużycki pastor, językoznawca i historyk. Położył duże
zasługi dla badań nad językiem, historią i kulturą Serbów łużyckich. Autor m.in. dzieła o
(rzeczywistych bądź rzekomych) bogach pogańskich Serbów (Słowian): De diis Slavorum et
Soraborum in specie, wyd. w: „Scriptores rerum Lusaticarum”, t. II, Leipzig-Budissin 1719, 85-
236. Literatura: J. Petr Abraham Frencel - serbołużycki prekursor slawistyki, w: Prekursorzy
słowiańskiego językoznawstwa porównawczego (do końca XVIII w.), Wrocław 1987, 229-248.
Gali Anonim, tradycyjna nazwa cudzoziemskiego autora anonimowej najstarszej kroniki
polskiej, napisanej na początku XII w. na cześć księcia Bolesława Krzywoustego. Kronika składa
się z trzech ksiąg, doprowadzona została do 1113 r. i nie została ukończona, stała się podstawą całej
późniejszej tradycji historycznej w Polsce (choć oddziaływała nie tyle bezpośrednio, ile za
pośrednictwem kroniki Kadłubka). Na początku zawiera wywód przodków Mieszka I sięgający
Piasta oraz wspomina o Popielu. Wyd. krytyczne: K. Maleczyński, Anonima tzw. Galla kronika
czyli dzieje książąt i władców polskich, MPH s.n., t. II, Kraków 1952. Tłumaczenie polskie (R.
Gródeckiego): Anonim tzw. Gall, Kronika polska, Wrocław 1965 i późn. wyd. (Biblioteka
Narodowa 1,59). Literatura nieprzebrana, zob. wstęp M. Plezi do polskiego tłumaczenia, s. III-
XCIV.
Hajek z Liboćan, Vaclav (zm. 1553), autor Kroniki czeskiej (Praga 1541), obejmującej
dzieje narodu czeskiego od początków do roku 1526. We wcześniejszych partiach tego dzieła
zawarł wiele informacji i podań dotyczących legendarnych dziejów Czech. Polskiego przekładu i
literatury brak. Wyd.: Vaclava Hajka z Libočan, Kronika česka, ed. V. Flajshans, t. I-IV, Praha 1918-
1933.
Helmold z Bozowa (ok. 1120-po 1177), proboszcz w Wagrii (wsch. Holsztyn) i autor
Kroniki Słowian (Chronica Slavorum), w partiach do 1066 r. opartej na dziele Adama z Bremy, w
której dał najdokładniejszy ze znanych obraz dziejów i społeczeństwa Słowian północno-
zachodnich, w tym ich pogańskiej religii. Wyd. krytyczne: B. Schmeidler, MGH SSrG, 1937 (wyd.
III); na nim oparte dwujęzyczne (łac.-niem.) wyd. H. Stooba w: AQzdGM t. 19,1963. Tłumaczenie
polskie J. Matuszewskiego: Helmolda Kronika Słowian, Warszawa 1974 (wstęp i komentarz J.
Strzelczyk). We wstępie tym (s. 5-69) podana ważniejsza literatura przedmiotu do początku lat
siedemdziesiątych.
Herbord (zm. 1168), mnich w klasztorze Michelsberg k. Bambergu, autor Dialogu o życiu
św. Ottona biskupa bamberskiego (1159), podobnie jak dwa pozostałe żywoty (Mnicha z Prüfening
i Ebona) będącego ważnym źródłem do poznania społeczeństwa pomorskiego i jego pogańskiej
religii. Tylko wyjątki w polskim przekładzie J. Wikarjaka w: Pomorze Zachodnie w żywotach

8
Ottona, Warszawa 1979, 157-171. Wydanie krytyczne tekstu łacińskiego J. Wikarjaka (wstęp i
komentarz K. Liman): Herbord, Dialog o życiu św. Ottona biskupa bamberskiego, MPH s.n., t. VII,
fasc. 3, Warszawa 1974. Literatura: wstępy J. Wikarjaka (s. 36-43) i K. Limana (s. V-XXVII); K.
Liman, Dialog Herborda. Ze studiów historycznoliterackich nad biografię łacińska XII w., Poznań
1975.
Ibrahim ibn Jakub (al-Israili al at-Turtusi), żydowski podróżnik i dyplomata w służbie
kalifa kordobańskiego w X w. W latach 965--966 odbył podróż do krajów słowiańskich, z której
spisał cenną, nie zachowaną niestety w całości relację, przekazaną przez późniejszych
kompilatorów. Relacja, napisana w języku arabskim, zawiera m.in. opis państwa Mieszka I, obok
przeważających elementów rzeczowych i wiarygodnych znalazły się także legendarne (np. o krainie
Amazonek). Edycja krytyczna wraz z tłumaczeniem polskim: Relacja Ibrahima ibn Jakuba z
podróży do krajów słowiańskich w przekazie al-Bekriego, ed. I przekł. T. Kowalskiego, MPH s.n., t.
I, Kraków 1946 (przekład na s. 48-54). Literatura: W. Swoboda, SSS II, 238-239.
Kadłubek, Wincenty (zm. 1223), autor Kroniki Polaków (Chronica Polonorum) od
najdawniejszych czasów do roku 1202 (trzy pierwsze księgi w formie dialogu). Oparta w
dawniejszych partiach (do 1113 r.) na kronice Anonima Galla, znacznie poszerza i pogłębia w
czasie dane swego źródła dotyczące najdawniejszych, legendarnych dziejów Polski, wiążąc je
poprzez osoby Aleksandra Macedońskiego, Juliusza Cezara i Grakchusa-Kraka z dziejami świata
starożytnego. Wprowadził pojęcie Lechici na określenie Polaków, przeniósł kolebkę Polski z
Gniezna do Krakowa, znacznie wydłużył listę legendarnych władców Polski (Krak-Wanda-
Lestkowie-Pompiliusze/Popiele). Popularność kroniki w następnych stuleciach sprawiła, że
Kadłubkowa wizja dziejów (i „pradziejów”) Polski została zakwestionowana dopiero w XIX w.
Wydanie krytyczne: Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, ed. M. Plezia, MPH
s.n., t. XI, Kraków 1994. Przekład polski z obszernym wstępem i komentarzem: Mistrz Wincenty
(tzw. Kadłubek), Kronika polska, ed. B. Kurbis, Wrocław 1996 (Biblioteka Narodowa I, 277).
Literatura: wstęp B. Kurbis, s. III-CXXXII.
Knauthe, Christian (1706-1784), autor dzieła o pochodzeniu Słowian, ich pogańskiej
religii i chrystianizacji Derer Oberlausitzer Sorberwenden ümstandliche Kirchengeschichte (...)
(Görlitz 1767), reprint ze wstępem R. Olescha, Köln-Wien 1980 („Mitteldeutsche Forschungen”,
85).
Knytlinga-saga (Saga o potomkach Kanuta), anonimowy utwór staroislandzki z II pół. XIII
w. W partiach dwunastowiecznych, opartych w dużym stopniu na kronice Saksa Gramatyka,
przynosi pewne uzupełnienia dotyczące pogańskiego kultu u Rugian/Ranów. Polskiego przekładu
brak. Wydanie krytyczne: B. Guđnason, Danakonunga sơgur, Reykjavik 1982, 91-321.
Tłumaczenie niemieckie W. Batkego w: Die Geschichte von den Orkaden, Dänemark und der
Jomsburg, Düsseldorf-Koln 1966 (I wyd. 1924) („Thule. Altnordische Dichtung und Prosa”, 19),
221-392.
Kosmas z Pragi (ok. 1045-1125), autor pierwszej Kroniki Czechów (Chronica Boemorum)
w trzech księgach, w której zawarł wykład najdawniejszych, legendarnych dziejów swego narodu
(Bohemus-Czech, Krok, Lubosza, Przemysł i jego następcy) oraz przygodne i mało wiarygodne
dane o pogańskiej religii Czechów. Dzieło Kosmasa legło u podstaw późniejszej historiografii
czeskiej. Wydanie krytyczne: B. Bretholz, MGH SSrG s.n., II, 1923. Polski przekład M.
Wojciechowskiej (z obszernym wstępem i komentarzem): Kosmasa Kronika Czechów, Warszawa
1968. Literatura: wstęp M. Wojciechowskiej, s. 5-79.
Krantz, Albert (1448-1517), autor kilku (pośmiertnie ogłoszonych drukiem) dzieł, w
których usiłował objąć historię (od legendarnych początków) krajów znajdujących się w strefie
wpływów związku hanzeatyckiego: Wandalia (1519) - tutaj Pomorze i Połabszczyzna, Saxonia
(1520), Chronica regnorum aquilonarium (Kronika państw północnych; Dania, Szwecja, Norwegia)
(wyd. niem. 1545, łac. 1546), Metropolis (1548). Krytycznych wydań i polskich tłumaczeń brak.
Kromer, Marcin (ok. 1512-1589), humanista i historyk, autor m.in. dzieła De origine et

9
rebus gestis Polonorum (O poczatkach i dziejach Polski), Bazylea 1555, w trzydziestu księgach,
wyd. następne: 1558, 1568 (zmienione). Polski przekład wydał Marcin Błażewski (zm. ok. 1628)
pt. O sprawach, dziejach i wszystkich innych potocznościach koronnych polskich ksiąg XXX,
Kraków 1611, dalsze wyd.: Warszawa 1767 (F. Bohomolec), Sanok 1857 (Popliński) i 1868.
Kromer odznaczał się znacznym, jak na swoje czasy, zmysłem krytycznym, także w zakresie
legendarnych dziejów Polski; jego dzieło było swego rodzaju antytezą dzieła Bielskiego(-ich).
Literatura: „Nowy Korbut”, t. II, 1964, 412--419.
Kronika książąt polskich (Chronica principum Poloniae), anonimowy utwór
historiograficzny powstały na Śląsku pod koniec XIV w., obejmuje okres od czasów legendarnych
Polski, opierając się w odniesieniu do czasów najdawniejszych na kronice Galla Anonima, dla
okresu późniejszego na Kronice polsko-śląskiej; w części oryginalnej, od II pół. XIII w.,
koncentruje się na sprawach śląskich. Wydanie: Z. Węclewski, w: MPH m, 1878, 423-578.
Tłumaczenia polskiego brak. Literatura: J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo polskie (do r. 1480),
Wrocław 1964, 165-168; R. Heck, „Chronica principum Poloniae” a „Chronica Polonorum”,
„Sobótka” 31, 1976, 181-192; tenże, Kronika książąt polskich -metoda prezentacji dziejów, w:
Dawna historiografia śląska, Opole 1980, 61-81.
Kronika polsko-śląska lub Kronika polska (Chronicon Polono-Silesiacum, Chronica
Polonorum), anonimowy utwór dziejopisarski powstały na Śląsku pod koniec XIII w. Jest śląskim
odpowiednikiem krakowskiej kroniki Dzierzwy oraz Kroniki wielkopolskiej - wszystkie te dzieła
wykorzystują dla okresu wcześniejszego (do 1202 r.) kronikę Kadłubka, po czym ją kontynuują z
dzielnicowej już perspektywy. Wydanie: L. Ćwikliński, w: MPH III, 1878, 578-656. Tłumaczenia
polskiego brak. Literatura: Z. Wielgosz, Kronika polska - metoda prezentacji dziejów, w: Dawna
historiografia śląska, Opole 1980,44-60; E. Wilamowska, Kronika polsko-śląska. Zabytek
pochodzenia lubiąskiego, „Studia Źródłoznawcze” 25,1980, 79-95.
Kronika wielkopolska (Chronica Poloniae maioris), anonimowy (w dawniejszej nauce
przypisywany biskupowi poznańskiemu Boguchwałowi II lub - z lepszym uzasadnieniem -
kustoszowi poznańskiemu Godzisławowi Baszkowi) utwór dziejopisarski o spornym czasie
powstania (koniec XIII w. lub XIV w., dwie redakcje, redakcja główna w XIII w. - interpolacje XIV
w.?), w nowszej nauce coraz częściej przypisywany podkanclerzowi koronnemu Jan(k)owi z
Czarnkowa (zm. 1387), który był także autorem innej kroniki, obejmującej dzieje polskie w latach
1370-1386. Zob. uwagę przy Kronice polsko-śląskiej o zależności od kroniki Kadłubka. Autor (lub
czternastowieczny interpolator) Kroniki wielkopolskiej, wychodząc poza dane Kadłubka, powiązał
wykład najdawniejszych dziejów Polski z dziejami Słowiańszczyzny, wprowadził postać eponima -
Lecha i jego towarzyszy -Czecha i Rusa, jako jedyny z polskich kronikarzy średniowiecznych
wykazał duże zainteresowanie wobec spraw słowiańskich, zwłaszcza zachodniosłowiańskich.
Wydanie: Kronika wielkopolska, ed. B. Kurbis, MPH s.n., t. VIII, Warszawa 1970. Tłumaczenie
polskie (K. Abgarowicza): Kronika wielkopolska, ed., wstęp i komentarz B. Kurbisówna, Warszawa
1965. Literatura: B. Kurbisówna, wstępy do obu edycji; taż, Studia nad Kroniką wielkopolską,
Poznań 1952; taż, Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV w., Warszawa 1959; J. Dąbrowski,
Dawne dziejopisarstwo polskie (do r. 1480), Wrocław 1964,130-140; M. Derwich, Janko z
Czarnkowa a Kronika wielkopolska, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Historia” 50,1985,127-
162.
Maciej z Miechowa (Miechowita) (1457-1523), humanista, geograf, historyk, autor m.in.
Traktatu o dwóch Sarmacjach (nowy przekład polski T. Bieńkowskiego: Opis Sarmacji azjatyckiej i
europejskiej, Wrocław 1972) i Kroniki polskiej (Chronica Polonorum), Kraków 1519 (dalsze wyd.
1521, 1582, 1776, reprint wyd. z 1521 K. 1986). Częściowy (do 1279 r.) przekład polski St.
Chwalczewskiego, wydał drukiem Ł. Gołębiowski, Kronika Stanisława Chwalczewskiego, t. I-II,
Warszawa 1829. Kronika Miechowity była pierwszą ogłoszoną drukiem historią Polski. W partiach
wcześniejszych oparta jest głównie na dziele Długosza. Literatura: „Nowy Korbut”, t. II, 1964,518-
522; Maciej z Miechowa 1457-1523. Historyk, geograf, lekarz, organizator nauki, Wrocław-

10
Warszawa 1960.
Mnich z Prüfening, nie znany z imienia autor najstarszej wersji żywota św. Ottona z
Bambergu (Vita Prieflingensis), napisanej zapewne krótko przed połową XII w. (zob. Ebo i
Herbord.) Wydanie krytyczne: św. Ottona biskupa bamberskiego żywot z Prüfening, ed. J. Wikarjak,
wstęp i komentarz K. Liman, MPH s.n., t. VII, fasc. l, Warszawa 1966. Przekład polski J.
Wikarjaka: Pomorze Zachodnie w żywotach Ottona, Warszawa 1979, 47-137. Literatura: wstępy
Limana i Wikarjaka (odpowiednio: s. VII-XXII i 20-31) do wymienionych edycji; K. Liman, Studia
historyczno-literackie nad żywotami biskupa Ottona z Bambergu. I. Vita Prieflingensis, Poznań
1966.
Piccolomini, Enea Silvio de (1405-1464), wybitny humanista i pisarz, od 1458 r. papież
jako Pius II. W jego bogatej i wielostronnej twórczości pisarskiej znajdują się także traktaty
historyczne i geograficzne, a wśród nich: De ritu, situ, moribus et conditione Germaniae (O
religiach, siedzibach i obyczajach i warunkach Germanii), De Europa (O Europie), De Asia (O
Azji) i Historia Bohemica (Historia czeska). Brak nowych edycji i polskich tłumaczeń. Jedyne
kompletne wydanie: Aeneae Sylvii Piccolomini Senensis (...), opera quae exstant omnia, Bazylea
1551 [!], przedruk Frankfurt n. M. 1967 („Kronika czeska”: na s. 81--143). Literatura: I. Zarębski,
Stosunki Eneasza Sylwiusza z Polskę i Polakami, Kraków 1939.
Pop Duklanin (Dukljanin), anonimowy autor dzieła historiograficznego powstałego w
Barze w południowej Dalmacji w II pół. XII w., w którym została zawarta fikcyjna w znacznej
części genealogia dynastii południowosłowiańskiej od V do XII w., działającej początkowo na
obszarze od Istrii po Albanię, później już raczej tylko w Zecie. Wyd.: F. Šišić, Letopis popu
Dukljanina, Beograd 1928; S. Mijušković, Ljetopis popa Dukljanina, Titograd 1967. Polski
przekład J. Leśnego: Historia Królestwa Słowian czyli Latopis Popa Duklanina, Warszawa 1988.
Literatura we wstępie Leśnego do edycji, s. 5-58.
Powieść minionych lat (zwana także Powieścią doroczną oraz Kroniką lub Latopisem
Nestora), najstarsze i najwybitniejsze dzieło historiografii staroruskiej, powstałe w Kijowie na
początku XII w., opisuje dzieje Rusi od wyodrębnienia się Słowian i wschodniego ich odłamu. Jest
źródłem wiarygodnym, zawiera wiele istotnych danych dotyczących pogaństwa Słowian ruskich
oraz legendarne epizody ich wczesnych dziejów. Wyd.: Povest' vremennych let, ed. D. S. Lichačev,
B. A. Romanov, V. P. Adrianova-Peretc, t. I-II, Moskwa-Leningrad 1950. Polski przekład F.
Sielickiego, Powieść minionych lat, Wrocław 1968, 209-427. Literatura: wstęp Sielickiego, s. 11-
207; A. Poppe, SSS IV/1, 259-265.
Pulkawa (Pulkava Přibík z Radenina) (zm. 1378/1380), autor Kroniki czeskiej, napisanej ok.
1374 r. z inspiracji Karola IV, przekazanej w wersjach łacińskiej, czeskiej i niemieckiej, sięgającej
od biblijnej Wieży Babel (i z jej zniszczeniem wiązanym ze zróżnicowaniem języków i rozejściem
się ludzkości) do lat dwudziestych XIV w. Oparł się w niej m.in. na kronikach Kosmasa z Pragi i
tzw. Dalimila, wykorzystał także wiele innych, nie zawsze dla nas uchwytnych źródeł. Kronika
Pulkawy była (obok Historii czeskiej Eneasza Sylwiusza Piccolominiego) głównym źródłem
informacji o sprawach czeskich dla Długosza. Wyd.: J. Emler, w: „Fontes rerum Bohemicarum”, t.
V, Praha 1893, 3-207 (wersja łacińska), J. Gebauer, tamże, s. 211-326 (wersja czeska). Polskiego
przekładu brak. Literatura: R. Heck, Z recepcji kroniki Pulkawy w polskiej historiografii
średniowiecznej, w: Słowianie w dziejach Europy, Poznań 1974,139-148; S. Solicki, Źródła Jana
Długosza do problematyki czeskiej, Wrocław 1973.
Sakso Gramatyk (Saxo Grammaticus) (ok. 1150-ok. 1220), najwybitniejszy duński
historiograf w średniowieczu, autor obszernej Historii Duńczyków (Gesta Danorum), obejmującej
okres od czasów legendarnych do 1185 r. W partiach wcześniejszych zawarł ogromny materiał
legendarny i mitologiczny, w późniejszych poświęcił wiele uwagi zmaganiom Danii ze Słowianami
połabskimi, a przy okazji wyprawy w 1168 r. na Rugię opisał dokładnie pogański kult Rugian
(Świętowit w Arkonie, bóstwa w Gardźcu). Wyd.: Saxonis Gesta Danorum, t. I-II, ed. J. Olrik, H.
Raeder, Kopenhaga 1931-1957. Polskiego przekładu brak. Fragment w: G. Labuda,

11
Słowiańszczyzna pierwotna. Wybór tekstów. Warszawa 1954, 231 s.n. Literatura: G. Labuda, SSS V
18-20; H.-D. Schröder, „Gesta Danorum” Saxo Gramatyka jako źródło do dziejów Słowian
nadbałtyckich, „Przegląd Zachodniopomorski” 1967, 5,17-30; S. M. Szacherska, Mistrz Wincenty a
Saxo Grammatyk, „Studia Źródłoznawcze” 20,1976,46-55.
Słowo o wyprawie Igora (Slovo o polku Igoreve), anonimowy staroruski epos bohaterski
(218 wierszy), powstały zapewne ok. 1186/1187 r. na dworze w Kijowie, którego treścią jest źle
przygotowana niepomyślna wyprawa księcia Igora Światosławowicza z Nowogrodu Siewierskiego
przeciw Połowcom w 1185 r. i jej następstwa. Znakomity pod względem artystycznym poemat
został opublikowany po raz pierwszy w 1800 r. i od tego czasu nie ustają dyskusje co do jego
autentyczności (obecnie raczej przeważa opinia pozytywna). Liczne wydania (zob. SSS V 305).
Przekłady polskie: Słowo o wyprawie Igora, przeł. J. Tuwim, wyd. II, oprac. M. Jakóbiec, Wrocław
1950 (Biblioteka Narodowa II, 50); Słowo o wyprawie Igora, oprac. A. Obrębska-Jabłońska,
Warszawa 1954. Literatura: wstępy do obu polskich edycji oraz R. Luźny, SSS V 303-305.
Stryjkowski, Maciej (1547-po 1582), historyk. Jego najważniejsze dzieło, Kronika polska,
litewska, żmódzka i wszystkiej Rusi, Królewiec 1582 (wyd. następne 1766 [F. Bohomolec] i 1846
[M. Malinowski t. I-II]), przynosi wielkie bogactwo materiału legendarnego i mitologicznego
ludów wchodzących w skład szesnastowiecznej Rzeczypospolitej. Literatura: „Nowy Korbut”, t. III,
1965, 296-299; Z. Wojtkowiak, Maciej Stryjkowski - dziejopis Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Kalendarium życia i działalności, Poznań 1990.
Thietmar z Merseburga (975-1018), biskup i kronikarz. Jego kronika w ośmiu księgach
obejmuje dzieje królów niemieckich z dynastii saskiej (od 919 r.), a na tym tle losy Kościoła
wschodnioniemieckiego (szczególnie biskupstwa merseburskiego) i stosunków niemiecko-
słowiańskich. Mimo całej tendencyjności (cecha niemal całej historiografii, nie tylko
średniowiecznej) kronika Thietmara jest źródłem na ogół bardzo wiarygodnym, najważniejszym i
niezastąpionym dla tej epoki. Przynosi m.in. ważne informacje o Polsce, wojnach niemiecko-
polskich na początku XI w. oraz o Słowiańszczyźnie połabskiej, w tym o pogańskiej religii
Wieletów/Luciców. Wyd. wraz z przekładem polskim M. Z. Jedlickiego: Kronika Thietmara,
Poznań 1953. Literatura: J. Strzelczyk, SSS VI/1, 74-75.

Wykaz skrótów
AGzdGM - Ausgewahlte Quellen zur deutschen Geschichte des Mittelalters (Freiherr-vom Stein-
Gedächtnisausgabe)
B - Berlin
c. - capitulum (rozdział)
K - Kraków
KH - Kwartalnik Historyczny
Kron. wlkp. - Kronika wielkopolska
KHKM - Kwartalnik Historii Kultury Materialnej
M - Moskwa
MGH - Monumenta Germaniae Historica
SS - seria Scriptores
SSrG - seria Scriptores rerum Germanicarum
MPH - Monumenta Poloniae Historica
MPH s.n. - Monumenta Poloniae Historica, series nova
NF - Neue Folge (nowa seria)
Nowy Korbut - Bibliografia literatury polskiej „Nowy Korbut”
P - Poznań
PH - Przegląd Historyczny
PML - Powieść minionych lat
PSB - Polski słownik biograficzny

12
RH - Roczniki Historyczne
SA - Slavia Antiqua
SO - Slavia Occidentalis
SSS - Słownik starożytności słowiańskich
W - Warszawa
Wr - Wrocław

A
Adelajda - rzekoma księżniczka polska i matka Stefana węgierskiego. Kronika węgiersko-
polska, źródło wyjątkowo pogmatwane i bałamutne, o nie wyjaśnionej do końca chronologii
powstania (najprawdopodobniej schyłek XII lub początek XIII w.), informuje, że węgierski książę
Gejza (Geza, Yesse; 972-997) poślubił Adelajdę, siostrę księcia Mieszka, „de regione Poloniae de
civitate Cracovia” (z kraju Polska, miasta Kraków) (Chronica Hungaro-Polonica, pars I, ed. B.
Karacsonyi, Szeged 1969, s. 21), która była nie tylko chrześcijanką, lecz także damą wykształconą i
miała swego męża skłonić do przyjęcia wiary chrześcijańskiej (konwersja nastąpiła w 974 r.). Za
Kroniką węgiersko-polską wiadomość tę powtórzyły niektóre roczniki polskie. Mimo że
historyczności Adelajdy bronił jeszcze Oswald Balzer w swej monumentalnej Genealogii Piastów
(Kraków 1895, s. 29-34), uważając, że była ona córką Siemomysła, siostrą Mieszka I, drugą żoną
Gejzy i matką Stefana I Wielkiego (ur. ok. 969, król 997-1038), obecnie przeważa w nauce pogląd o
fikcyjności tej postaci. Wiarygodne i wcześniejsze źródła węgierskie, zwłaszcza Gesta
Hungarorum, znają bowiem jedynie jedną żonę Gejzy: Saroltę, córkę księcia siedmiogrodzkiego
Gyuli i matkę św. Stefana. Thietmar z Merseburga (VIII, 4) podaje, że żona Gejzy (który występuje
pod imieniem Deuvix), „Beleknegini, to znaczy w słowiańskim języku: piękna pani, używała
trunków ponad miarę i ujeżdżała konno, jak rycerz. Raz nawet zabiła w przystępie gniewu jednego
mężczyznę. Jej ręka, krwią skalana, lepiej by się jęła wrzeciona, a jej myśl szalona w cierpliwości
winna by znaleźć ukojenie”. Świadectwo Thietmara o pięknej, lecz popędliwej władczyni,
zwłaszcza zaś zupełnie poprawnie zapisany słowiański przydomek Beleknegini, traktowane często
jako potwierdzenie słowiańskiego (polskiego) pochodzenia księżniczki i odnoszone do Adelajdy,
tłumaczy się zapewne znacznym w końcu X wieku udziałem ludności słowiańskiej na Węgrzech i
odnosi do Sarolty.

Alan - postać z legendarnej genealogii ludów europejskich. Według Dzierzwy (c. 1) i


Długosza (s. 92), który schemat swego poprzednika rozbudował, był odległym potomkiem →
Jawana i pierwszym, który przybył do Europy. Spośród trzech jego synów → Negnon miał być
protoplastą większości narodów europejskich, w tym ludów słowiańskich.

Aleksander Wielki (356-323 p.n.e.) - władca Macedonii i wielki zdobywca, był w późnej
starożytności i w średniowieczu jednym z najbardziej popularnych bohaterów (dzięki utworom
łacińskich autorów, zwłaszcza przekładowi Historia de preliis archiprezbitera Leona z X w.). W
Polsce po raz pierwszy z postacią Aleksandra spotykamy się w kronice Kadłubka, i to zarówno
poprzez liczne reminiscencje i nawiązania rozrzucone w różnych miejscach dzieła, jak i zwłaszcza
poprzez bezpośrednie włączenie jej do dziejów Lechitów, czyli Polaków. Aleksander, chcąc nałożyć
trybut na Lechitów, wysłał do nich posłów, którzy (jako że oświadczyli Polakom, iż przybywają w
charakterze zarówno posłów, jak i poborców trybutu) zostali potraktowani nader okrutnie.
„Najpierw przeto przedniejszym spomiędzy posłów żywcem połamano kości, po czym zdarte z ich
ciał skóry wypchano częściowo najlichszą trawą morską i ten kruszec, ludzką skórę, lecz nieludzko
odziany, odesłano” z urągliwym listem, którego tekst kronikarz przytacza, a który zaczyna się taką
intytulacją: „Królowi królów Aleksandrowi królewska władczyni Polska”. „Chociaż jednak świat
nie może nasycić otchłani twej nienasyconej żarłoczności, zaspokoiliśmy jednak głód przynajmniej

13
twoich (ludzi). I niech ci będzie wiadome, że u nas nie ma trzosów, dlatego te oto podarki
włożyliśmy w kalety twoich najwierniejszych (sług). Wiedz zaś, że Polaków ocenia się podług
dzielności ducha, hartu ciała, a nie podług bogactw”, po czym następuje groźba, iż dzięki „skarbom
młodzieży” Polska jest w stanie „całkiem zniszczyć twoją chciwość razem z tobą”. Obrażony
śmiertelnie Aleksander wyrusza na wyprawę, by pomścić zniewagę, przez Panonię, Morawy
wkracza do dzielnic krakowskiej i śląskiej, niszcząc je i paląc. Uratował Lechitów sprytny podstęp
„złotnika” (zob. Lestek I), który zmylił wojska Macedończyków poprzez wystawienie atrap
wojowników. Wojska Aleksandra poniosły zupełną klęskę, sam władca, z garstką swoich, „ledwo
uszedł w niesławie” (1,9). Piętnastowieczny autor Pocztu królów polskich (MPH III 291)
zlokalizował miejsce bitwy Lestka z Aleksandrem pod Łysą Górą (sub Calvo monte; zob. Łysieć),
podobnie (za nim?) autor Powieści rzeczy istey, co o tyle nie dziwi, że już w opinii Długosza Łysieć
był największą górą w Polsce. Kadłubek natomiast ustami arcybiskupa Jana powołuje się na jakąś
„księgę listów Aleksandra, zawierającą prawie dwieście listów” (zbiory takich listów, z reguły
nieautentycznych, były dość rozpowszechnione w średniowieczu, żaden z nam znanych nie zawiera
jednak listu, o którym pisze Kadłubek), a konkretnie na jeden list Aleksandra do Arystotelesa
(wielki filozof był jego nauczycielem), w którym władca, pragnąc uspokoić zaniepokojonego
nauczyciela, pisał jakoby: „Wiedz, że doskonale powodzi się nam u Lechitów. Jest zaś sławne
miasto Lechitów bardzo blisko północnych stron Panonii, które nazywają Caraucas [polski
wydawca A. Bielowski czytał: Carantas, co wskazywałoby na Karantanię; miejscowość Caraucas
jest skądinąd nie znana - J. S.j], raczej ludne niż bogate, dobrze zabezpieczone raczej dzięki sztuce
niż położeniu; nad tym miastem i nad sąsiednimi triumfowaliśmy zgodnie z życzeniem”.
Arystoteles na wieść o tym wysłał mu list, w którym wyraża się sceptycznie co do triumfu swego
królewskiego ucznia, nawiązując do klęski poniesionej z rąk „lechickich argyraspidów” [termin ten,
oznaczający wyborowe szyki tarczowników ze srebrnymi tarczami, zapożyczył Kadłubek z dzieła
historyka rzymskiego Justyna - J. S.]: „Odkąd bowiem wlano haniebną daninę w posłów twych
wnętrzności, odkąd doświadczyłeś lechickich argyraspidów, blask twego słońca u wielu zgasł, a
nawet zdawało się, że korona twego państwa się zachwiała” (1,10).
Sens opowieści o Aleksandrze w kronice Kadłubka (podobnie jak nieco później informacji o
walkach Lechitów z wojskami Krassusa i Cezara - zob. Juliusz Cezar) jest jasny: chodziło o
podkreślenie odwiecznej wolności i potęgi „imperium lechickiego”, które nigdy nie musiało znosić
obcej przemocy. Kadłubek, gdy pisał o oporze mieszkańców Śląska przeciw cesarzowi Henrykowi
V na początku XII w., odwołał się do przedstawionej już przez siebie w I księdze analogii
antycznej: „Owi bowiem, jakże dzielni Ślężanie, którzy wszędzie zabłysnęli świetnymi triumfami,
jak niegdyś odmówili trybutu Aleksandrowi Wielkiemu, tak samo postąpili i z Niemcami” (III, 18).
Opowiadanie Kadłubka o Aleksandrze i Lestku Złotniku powtórzył na początku XIV w.
Dzierzwa, a także - bardzo sumarycznie - autor Kroniki wielkopolskiej, zrezygnował zeń natomiast
w II poł. XV w., uznając widać za ewidentnie anachroniczne, Jan Długosz, który w miejsce
Macedończyków i Aleksandra, jako napastników, przeciwko którym skierował się podstęp
„Przemysła”, czyli Lestka I, wymienił Węgrów i Morawian. Jeżeli chodzi o Kronikę wielkopolską,
to warto wspomnieć, że podaje ona (c. 1) również informację o tym, iż miasto zbudowane u stóp
Wawelu (czyli Kraków) zostało, „jak twierdzą”, zrównane z ziemią przez Aleksandra, zapewne w
trakcie wyprawy przeciwko Lechitom, o której mowa.
W niektórych rękopisach średniowiecznych powstałych w Polsce bądź do Polski
sprowadzonych zachowały się odpisy różnych popularnych w Europie utworów dotyczących
postaci i podań o Aleksandrze. Początkowo podania te były traktowane zupełnie serio, jako dzieła
historyczne, tak jak kroniki, z czasem jednak, w miarę postępów badań, erudyci dostrzegali
legendarny charakter poszczególnych opowieści i wątków aleksandryjskich, jak np. wspomniany
Długosz oraz Sędziwój z Czecha, który na marginesie opowiadania o walkach Aleksandra z
Lechitami w kronice Kadłubka w zredagowanym przez siebie obszernym kodeksie (Kraków,
Biblioteka Czartoryskich 1310) napisał po łacinie: „Aleksander pokonany, co nie jest

14
prawdopodobne, gdyż sprzeciwia się Kosmografii Ptolemeusza”. W późniejszym średniowieczu
opowieści o Aleksandrze zmieniły swą funkcję, stając się romansem, lekturą dla szerszych warstw
społeczeństwa, bawiącą zarazem i pouczającą. Jeden z wątków legend o Aleksandrze - pokonanie
przezeń i uwięzienie dzikich ludów Goga i Magoga - ożył w Polsce XVI w. w związku z
zagrożeniem ze strony Turków osmańskich (uważano ich nieraz za potomków Goga i Magoga). Nie
wiadomo dokładnie, kiedy pojawił się w Europie sławny apokryf, rzekomy list-przywilej
Aleksandra skierowany do (wszystkich) Słowian. W Polsce po raz pierwszy spotykamy się z nim w
kronice Marcina Bielskiego (i to we wszystkich, skądinąd różniących się od siebie dość znacznie
wydaniach). Treścią listu jest nadanie Słowianom wszystkich ziem pomiędzy Oceanem Lodowatym
Północnym a „morzem włoskim”, czyli Adriatykiem. Oto jego brzmienie w nowoczesnej
polszczyźnie (za T. Ulewiczem): „My, Aleksander, boga najwyższego Jupitera syn na niebie, a
Filipa króla macedońskiego na ziemi, pan świata od wschodu do zachodu słońca, a od południa do
północy, potłoczyciel medskich i perskich królestw, greckich, syryjskich i babilońskich etc.,
Oświeconemu Pokoleniu Słowieńskiemu a języku ich miłość, pokój, zachowanie i pozdrowienie od
nas i naszych namiastkow, będących po nas w sprawowaniu świata. Przeto żeście nam zawżdy
przytomni byli, w wierze prawdomówni, we zbroi stateczni, bojowni, a nigdy nieustali nalezieni
byli, dawamy a na was przenaszamy swobodnie na wieczność wszytki krainy od północnego morza
wielkiego Oceana Lodowatego aż do Morza Włoskiego, skalnego południego, aby w tych krainach
żądny nie śmiał się sadzić ani osiadać jedno wasze pokolenie, a jeśliby kto taki był nalezion z
obcych, bądźże wasz poddany abo służebnik z potomki swymi na wieki. Dań w Aleksandrie],
mieście naszego założenia, nad sławną rzeką Nilus, lata panowania naszego 12, z pozwoleniem
bogów wielkich Marsa, Jupitra i boginie Minerwy” (1551). Bielski przejął ten list z Kroniki czeskiej
Vaclava Hajka z Libočan, ale sam zabytek jest starszy i powstał już w XV w. Mimo głosów
sceptycznych (u nas np. M. Kromer), „list ten, znany dobrze w literaturach słowiańskich od
Bałkanów poprzez Czechy i Polskę aż na Ruś, traktowano poważnie przez kilka wieków” (T.
Ulewicz). Z wroga Słowian w kronice Kadłubka Aleksander przekształcił się zatem pod koniec
średniowiecza w ich dobroczyńcę i protektora! - Ulewicz 87 n., 176 n.; Zawadzki; Myl'nikov 45-94.

Altenkirchen - miejscowość w północnej części wyspy


Rugii, ok. 10 km na południowy zachód od → Arkony. W
pochodzącej z XIII w. ścianie zakrystii tamtejszego kościoła
zachowała się płyta granitowa (rozmiary 1,19 x 1,68 m) z
płaskorzeźbą przedstawiającą wąsatego mężczyznę w czapce i
długiej szacie, trzymającego oburącz duży róg. Płyta jest
wcześniejsza, być może pochodzi nawet z X-XI wieku.
Wmurowana została (w XIII w. czy może później?) z głową
postaci zwróconą ku dołowi. Już w 1586 roku płyta znajdowała
się w obecnym miejscu i nosiła nazwę „Jaromirstein” („kamień
Jaromira”, księcia rugijskiego, 1170-1217). Istnieją dwie hipotezy
dotyczące przedstawienia figuralnego. Według pierwszej z nich
jest to wtórnie użyta płyta nagrobna jakiegoś dostojnika
chrześcijańskiego (np. Ciecisława, ochrzczonego w 1168 r. brata
Jaromira). Brak jakichkolwiek atrybutów chrześcijańskich oraz
nietypowe (deprecjonujące?) usytuowanie płyty w ścianie
kościoła przemawiają raczej za drugą hipotezą, według której
postać przedstawia najwyższego boga Rugian, → Świętowita, którego atrybutem właśnie były róg i
wąs. W XVIII w. postać otaczał napis „Sanctus Vitus oder Svantevit” (obecnie niemal zupełnie
zatarty), a w tradycji rugijskiej przekonanie o tym, że płaskorzeźba istotnie przedstawia Świętowita,
przetrwało aż do XIX w.

15
Altfriesack (pow. Neuruppin, Brandenburgia) W 1857 r. w trakcie
prac melioracyjnych na rzece Rhin około 40 m na południowy wschód od
dawnego grodu odnaleziono posąg z drewna dębowego wysokości 1,62 m,
datowany metodą węgla radioaktywnego na 480±100, co pozwala przyjąć,
iż figurka została wykonana w VI lub VII w. i była figurką kultową Słowian
połabskich (obszar Wieletów), nie zaś - jak niekiedy przypuszczano -
zabytkiem związanym z germańskim kultem przodków. Na kultowy
charakter posążku wskazuje m.in. otwór przeznaczony na umieszczenie w
nim fallusa. Badania przeprowadzone w 1968 roku pozwoliły na datowanie
początków grodu słowiańskiego w Altfriesack (nie został on ani razu
poświadczony w źródłach pisanych) na przełom VII na VIII w. Figurka
kultowa pochodzi z obszaru podgrodzia.

Amazonki, kraj Amazonek Jedno z licznych średniowiecznych


odgałęzień antycznego mitu o Amazonkach (zob. A. Masłowska-Nowak)
lokalizuje kraj Amazonek, Kobiet, Dziewic, na północno-wschodnich
peryferiach znanej ówcześnie Europy, w sąsiedztwie Rusi i Prusów, być
może w rejonie Mazowsza (nazwa Mazowsze zdaniem niektórych uczonych
jest przez aliterację związana z nazwą Amazonki). Paweł Diakon (Historia
Longobardów I,15; dzieło napisane pod koniec VIII w.) pisze o tradycji, w
myśl której król longobardzki Lamission stoczył nad pewną rzeką walkę z
Amazonkami i zabił najdzielniejszą z nich, co umożliwiło jego ludowi
przejście wspomnianej nie wymienionej z nazwy rzeki. Paweł zastrzega się,
że opowiadanie to nie jest zbyt prawdopodobne, wiadomo bowiem, „że
plemię Amazonek uległo zagładzie na długo przedtem, nim mogły się
rozegrać opisane wydarzenia”, dopuszcza jednak możliwość, „że mogło tego rodzaju plemię
kobiece aż do tego czasu tam egzystować. Sam bowiem - kontynuuje - słyszałem relacje niektórych
ludzi [czyżby uczestników wypraw Karola Wielkiego - Paweł był jego dworzaninem - przeciwko
Sasom lub Słowianom połabskim? - J. S.], że plemię tych kobiet żyje do dzisiaj w najdalszych
zakątkach Germanii” (przekł. I. Lewandowski). Pojęcie „Germanii”, zgodnie z tradycją geografii
antycznej, sięgało na wschodzie rzeki Wisły. Król angielski Alfred Wielki (II pół, IX w.) w swej
przeróbce chorografii (opisu świata) późnoantycznego pisarza Pawła Orozjusza (Historia przeciw
poganom) podaje, że „na północ od Chorwatów [raczej czeskich lub polskich niż
naddniestrzańskich - zob. Biała Chorwacja - J. S.] jest kraj Maegda, na północ zaś od kraju Maegda
są Sarmaci, aż do Gór Ryfejskich” (przekł. G. Labuda). Kraj Maegda, Maegdaland, oznacza „kraj
Kobiet”. Dokładniej tę krainę lokalizuje krótko po połowie X w. Ibrahim ibn Jakub - poseł kalifa
kordobańskiego pochodzenia żydowskiego: „Na zachód od Burus [Prusów, bądź, zdaniem
niektórych komentatorów, Rusów - J. S.] (leży) Miasto Kobiet. Ma ono ziemię i niewolników, a one
(kobiety) zachodzą w ciążę za sprawą swych niewolników. Jeżeli (która) kobieta urodzi chłopca,
zabija go. Jeżdżą konno i osobiście biorą udział w wojnie, a oznaczają się siłą i srogością.
Powiedział Ibrahim syn Jakuba Izraelita: wieść o tym mieście (jest) prawdziwa, opowiedział mi o
tym Hotto, król rzymski [Otto I -J. S.]”. „Na zachód od tego miasta (mieszka) pewien szczep
należący do Słowian, zwany ludem Weltaba” (MPH s.n. I, 50). A zatem na dworze niemieckim
(który wówczas znajdował się najczęściej w Magdeburgu, Parthenopolis, „Grodzie Dziewicy, czyli
Najświętszej Marii Panny”) tradycja o państwie lub mieście kobiet, Amazonek, trwała. W XI w. o
Kraju Kobiet pisze Adam z Bremy. Po raz pierwszy w związku z wyprawą królewicza szwedzkiego
Anunda ok. 1050 r.: „W trakcie wyprawy do kraju kobiet, które uważam za Amazonki”, Anund
zginął wraz ze swoim wojskiem wskutek zatrucia studzien przez przeciwniczki (in, 16). Powtórnie
w opisie wysp Północy (IV, 19 i scholion 123): wśród innych wysp Morza Bałtyckiego,
zamieszkanych przez barbarzyńskie ludy i dlatego omijanych przez żeglarzy „żyją na tym wybrzeżu

16
ponoć Amazonki, (który to kraj) zowie się obecnie krajem kobiet. Podobno zachodzą w ciążę przez
wypicie łyka wody. Inni jednak twierdzą, że zachodzą w ciążę za sprawą przejeżdżających kupców
albo jeńców, którzy tam się znajdują, czy wreszcie innych przedziwnych stworów, które tam licznie
występują, i ja osobiście uważam to za bardziej wiarygodne”. Relacja Adama nabiera teraz barw
fantastycznych: „Wszystkie dzieci płci męskiej rodzą się tam jako psiogłowcy, wszystkie
dziewczęta natomiast są przepiękne. Żyją wspólnie i unikają wszelkich kontaktów z mężczyznami,
gdy zaś jacyś spróbują się do nich zbliżyć, mężnie ich odpierają”. W dopisku w jednym z
rękopisów swego dzieła Adam powołuje się na dane o Amazonkach z ich apokryficznego listu do
Aleksandra Macedońskiego (za Powieścią o Aleksandrze archiprezbitera Leona z ok. 950-970; III,
25), korygując w ten sposób niektóre powyższe stwierdzenia, np. w odniesieniu do rzekomej
segregacji seksualnej u Amazonek, i rozszerzając je m.in. o dane dotyczące ich liczebności i siły
oraz sposobu wychowywania potomstwa. Wagę swoich informacji o Amazonkach Adam z Bremy
usiłuje podnieść poprzez powołanie się na biskupa szwedzkiego Adalwarda (młodszego). W innej
wersji legendy, przekazanej przede wszystkim przez autorów arabskich i perskich (al-Chwarizmi,
anonimowy traktat Hudud al-alam, al-Idrisi i in.), kraj kobiet jest jedną z dwóch bliźniaczych wysp
na Bałtyku, podczas gdy drugą zamieszkują sami mężczyźni, z tym że dane tych autorów pozwalają
na różne lokalizacje owej wyspy: od okolic ujścia Wisły (al-Chwarizmi) po Zatokę Fińską lub
Botnicką (al-Idrisi), przy ogólnym braku precyzji geograficznej. „Być może, że powodem tej
lokalizacji (...) jest ta okoliczność, iż w pobliżu wybrzeży Estonii leży wyspa Naissaare, której
nazwa oznacza «wyspę kobiet», zaś na wybrzeżu samej Estonii znajduje się prowincja, którą
średniowieczne źródła zachodnie zwą Vironia, co łatwo mogło być przetłumaczone jako «ziemia
mężczyzn»” (T. Lewicki, SSS I 21-22). Warto zaznaczyć, że aczkolwiek Germania Tacyta nie była
w zasadzie znana w średniowieczu, autor ten (c. 45) gdzieś na wschodniej granicy Swebii, w rejonie
wschodniego czy południowego wybrzeża Bałtyku, w sąsiedztwie Sujonów (Szwedów) i Aestiów
(Prusów?) zlokalizował lud Sytonów, tym jedynie różniących się od Sujonów, że „rządzi nimi
kobieta”. Znajdowane przez archeologów na Mazowszu i sąsiednich terenach „cmentarzyska
kobiece”, wskazujące raczej na odrębne dla mężczyzn i kobiet rytuały pogrzebowe w okresie
wpływów rzymskich, były niekiedy interpretowane jako pozostałości rzekomych tamtejszych
„Amazonek”. Kosmas z Pragi (c. 9) zaraz po przedstawieniu opowieści o → Luboszy i →
Przemyśle opowiedział o konflikcie między dziewczętami ziemi czeskiej a mężczyznami, używając
porównania do Amazonek. Późniejsi kronikarze czescy (Dalimil, Pulkawa) znacznie rozbudowali
ten epizod (zob. Wlasta, Szarka i Ctirad). - Masłowska-Nowak; Lewicki; Malinowski.

Andrzej - apostoł, brat Szymona-Piotra, jako pierwszy powołany przez Chrystusa. Zginął
30 XI (święto!) 60 r. w Patras (Achaja) śmiercią męczeńską na krzyżu. Według tradycji
apokryficznej i autorów wczesnochrześcijańskich miał działać i nauczać na obszarach położonych
na południe i wschód od Morza Czarnego: Foncie, Bitynii, „Scytii”, później także nad dolnym
Dunajem wraz z Tracją, wreszcie w Grecji z Epirem i Achają. Późniejsza tradycja orientalna dodała
jeszcze Kurdystan, Armenię i Gruzję. Najstarsza kronika ruska, opierając się na źródłach greckich i
je rozbudowując, twierdzi, że Andrzej, przybywszy z Synopy do Korsunia (Chersones na Krymie),
podążył w górę Dniepru, dotarł do miejsca, gdzie później powstał Kijów (pobłogosławił je i
postawił krzyż), a następnie „do Słowien, gdzie dziś Nowogród” (zadziwił się tam ponoć widokiem
ludzi chłoszczących się i kąpiących w łaźni), i do Waregów, po czym wrócił do Rzymu i opowiadał
o tym, co widział (PML s. 213-214). Niewykluczone, że do Powieści minionych lat trafiła tradycja
już ugruntowana na Rusi, skoro od panowania Włodzimierza Monomacha (wielki książę kijowski
1113-1125) imię Andrzej stało się popularne w rodzie panującym (Andrzej Dobry, Andrzej
Bogolubski). W Kijowie i Perejasławiu powstały cerkwie pod jego wezwaniem. „Wśród ludu
ruskiego legenda apostolska nabrała charakteru folklorystycznego i przyczyniała się do wzmożenia
religijności, służąc przy tym udostojnieniu dynastii” (W. Kowalenko,SSSI24).

17
Arkona - gród i główny ośrodek kultowy Rugian (Ranów). Położona na północnym skraju
półwyspu Witowskiego, została po raz pierwszy wymieniona w źródłach przez Helmolda z Bozowa
(II, 108) w związku ze zdobyciem przez Duńczyków Rugii i likwidacją kultu → Świętowita.
Badania archeologiczne wykazały, że około przełomu VIII na IX w. powstał gród z dwoma wałami
(wewnętrznym i zewnętrznym) od strony lądu. Znaczna część tego grodu, prawdopodobnie ze
świątynią Świętowita (której nie udało się odnaleźć), uległa niszczącemu działaniu fal morskich w
czasach późniejszych. W X-XI w. zniwelowano wał wewnętrzny. Na terenie grodu i podgrodzia
odnaleziono wiele przedmiotów poświadczających
ożywione kontakty handlowe z innymi krajami,
natomiast jako obiekt kultowy nie miał gród regularnego
stałego osadnictwa. Dzięki źródłom skandynawskim
(Sakso Gramatyk i Knytlinga-saga) wiemy stosunkowo
dużo o targu odbywającym się regularnie w Arkonie lub
jej okolicy, na który przybywali także obcy kupcy,
płacący opłaty kapłanom Świętowita. Świątynia tego
najwyższego boga Rugian i jej kapłani, zwłaszcza po
upadku sanktuarium → Swarożyca w → Radogoszczy-
Retrze w II połowie XI w., odgrywali czołową rolę na
całym północnym Połabiu, nie tylko w sensie czysto
religijnym, lecz również jako główny ośrodek
pogańskiego oporu przeciw chrześcijaństwu. Inne ludy
północnopołabskie musiały uznawać kult Świętowita.
Świątynia była Znaczną budowlą drewnianą ozdobioną
rzeźbami i malowidłami oraz otoczoną podwójnym
ogrodzeniem. Część wewnętrzna była podparta czterema
słupami. Znajdował się w niej wielki czterogłowy posąg
Świętowita. Świątyni strzegło trzystu zbrojnych
jeźdźców. Kapłani zarządzali zdeponowanym tam
skarbem Świętowita, pochodzącym z opłat i danin
mieszkańców wyspy, części łupów wojennych, trybutów ludów podporządkowanych oraz
„dobrowolnych” darów kupców (kiedyś nawet sam chrześcijański król duński ofiarował cenny
puchar). Przy świątyni obchodzono uroczystości religijne i sprawowano wróżby dotyczące wojny,
plonów czy połowów. Okres największej świetności Arkony przypadł na I pół. XII w. W 1168 r.
król duński Waldemar I wraz z arcybiskupem Absalonem i przy pomocy książąt pomorskich zdobył
Rugię wraz z Arkona. Zniszczono wtedy świątynię i posąg Świętowita, zabrano skarb, na miejscu
sanktuarium pogańskiego wzniesiono kościół chrześcijański i w ten sposób zapoczątkowano dzieło
chrystianizacji wyspy. Książęta rugijscy, panujący pod duńskim zwierzchnictwem do 1325 r.,
współdziałali w tym dziele tym zapewne chętniej, że wraz z likwidacją kultu pogańskiego pozbyli
się wpływowego konkurenta do władzy na wyspie. Słowiańska Rugia i jej główne centrum kultowe
Arkona („Troja Północy” - z powieści Z. Kossak i Z. Szatkowskiego) w czasach późniejszych były
częstym motywem podań i legend.

Arpad - półlegendarny władca Węgrów (Madziarów) i protoplasta dynastii panującej na


Węgrzech do 1301 r. Za jego rządów, które objął po ojcu Almoszu (zdaniem części uczonych
istniała wówczas u Madziarów, tak jak u Chazarów, którym podlegali, dwuwładza; obok
nominalnego władcy naczelnego [kende] istniało stanowisko wodza i sędziego [gyula] - to właśnie
sprawowali Almosz, a po nim Arpad), Węgrzy stopniowo wkraczają na arenę historii. Imię Arpad
wywodzi się z tureckiego arpa „jęczmień”. Wszystkie daty życia Arpada są niepewne. Urodził się
zapewne w latach 845-855, zmarł na początku X w., zapewne po 907 r. Wyniesienie go do władzy
nastąpiło w trakcie przesuwania się Madziarów z kraju zwanego Atelkuzu (nad Donem?, Dnieprem,

18
Bohem, Dniestrem, Prutem i Seretem) do Panonii. Arpad toczył ze zmiennym szczęściem liczne
wojny, w rym z Bułgarami, Państwem Wschodniofrankijskim (Niemieckim) i Wielkomorawskim,
któremu najazd węgierski według przeważającej (ale dyskusyjnej) opinii uczonych położył kres
(bitwa pod Bratysławą w 907 r.). Prawnukiem Zoltana, jednego z synów Arpada, był król Stefan I
Wielki.

Askold i Dir - półlegendarne postacie z dziejów Rusi. Imię Askold wywodzi się ze
staroszwedzkiego Haskoldr, Dir od dyr „drogi”. Nie pochodzili z rodu → Ruryka, lecz byli jego
drużynnikami („bojarami”). Według Powieści minionych lat (s. 224-227) pod rokiem 862 uzyskali
od Ruryka zgodę na wyprawę Dnieprem wraz „z rodem swoim” do Carogrodu (Konstantynopola).
Po drodze dotarli do gródka położonego na górze i dowiedzieli się, że został on zbudowany przez
→ Kija, Szczeka i Chorywa, którzy już pomarli, a mieszkańcy („my, ród ich”) płacą dań Chazarom.
Askold i Dir pozostali tam, „zgromadzili mnóstwo Waregów i poczęli władać ziemią polską [czyli
Polan naddnieprzańskich - J. S.]”, podczas gdy Ruryk władał w Nowogrodzie. Pod rokiem 866
latopisarz odnotował wyprawę Askolda i Dira przeciw Grekom (Bizancjum). Na wieść o napadzie
Rusów cesarz Michał (III, 842-867) musiał przerwać wyprawę przeciw muzułmanom. Rusowie
dotarli do cieśniny Sąd (Złoty Róg), „zabili wielu chrześcijan” i w dwieście statków obiegli
Carogród. Cesarz ledwo zdołał dostać się do oblężonej stolicy. Po wspólnych z patriarchą
Focjuszem modłach i procesji z szatą Bogurodzicy, którą umoczono w morzu, zerwała się burza,
rozproszyła i rozbiła okręty Rusów, z których mało kto wrócił do domu. Po śmierci Ruryka (879)
Oleg, mając przy boku maleńkiego Igora, syna Ruryka, na czele licznych wojsk złożonych z
Waregów, Czudów, Słowienów, Merę, Weś i Krywiczów (ludy słowiańskie i fińskie), ruszył w 882-
r na południe i po opanowaniu Smoleńska i Lubecza dotarł do „Gór Kijowskich”. Dowiedziawszy
się, że panują tu Askold i Dir, ukrył część swych wojów w łodziach, część zaś zostawił, przypłynął
ku „Górze Węgierskiej” i udając jednego z kupców podróżujących do Greków w imieniu Olega i
Igora, ściągnął ich podstępem. „I rzekł Oleg do Askolda i Dira: Wy nie jesteście kniaziami ani z
rodu kniaziowego, lecz ja jestem kniaziowego rodu, a gdy wyniesiono Igora, rzekł: A oto syn
Ruryka. I zabito Askolda i Dira, odniesiono na górę i pogrzebano: Askolda na górze, która się dziś
zowie Węgierską, gdzie teraz jest dwór Olmy [postać skądinąd nie znana - J. S.]; na tej mogile
Olma zbudował cerkiew świętego Mikołaja; a Dirowa mogiła - za cerkwią św. Ireny”. Oleg osiadł
w Kijowie i ustanowił go “matką grodów ruskich”. Ponieważ pisarz arabski al-Masudi (zm. 956) w
dziele Złote łąki jako „pierwsze [najważniejsze? najbardziej wysunięte na wschód? - J. S.] z państw
słowiańskich” wymienił „państwo ad-Dir”, niektórzy uczeni uważają, że Askold i Dir nie rządzili,
jak chce tradycja staroruska, łącznie (istotnie, współrządy dwóch władców byłyby wyjątkiem na
Rusi), lecz jeden po drugim i dopiero tradycja ludowa lub uczone pióro latopisarza uczyniły z nich
braci.

Aszkanaz - postać biblijna (Rdz 10, 3), rzekomy protoplasta Słowian. W Księdze Rodzaju
Aszkanaz jest wymieniony jako pierwszy (obok Rifata i Togarmy) z trzech synów Gomera,
najstarszego syna → Jafeta. Według tradycji od Aszkanaza mieli pochodzić Sarmaci, od nich z kolei
- niektóre ludy starożytnej Italii (np. Latynowie; zob. Długosz, s. 86). Według niemieckiego autora
Alberta Krantza (pocz. XVI w.) Aszkanaz był identyczny z Tuiskonem (Tuistonem), który w
mitologii germańskiej (zob. Tacyt, Germania, c. 2) był ojcem Mannusa, który to Mannus z kolei
miał mieć trzech synów - protoplastów ludów: Ingewonów, Istewonów i Hermi(n)onów. Ponieważ
Tuiston uważany był za pierworodnego syna Jafeta, Gomer i jego potomstwo w tym ujęciu tracili
nieco na starszeństwie. W przeciwieństwie do Tacyta Krantz szczodrze obdarzył Mannusa
jedenastoma synami: Mannusem (młodszym), Ingewonem, Istewonem, Herminonem, Marsem,
Gabriwiuszem, Swewem, Wandalem, Hurmem, Herkulesem i Teutonem. Od → Wandala, brata
Teutona, zgodnie z wcześniejszą tradycją znaną także wśród Słowian, wyprowadzał Krantz
Słowian. W Polsce teoria ta nie była szerzej znana. Austriacki uczony Wolfgang Lazius (1514-

19
1565) „poprawił” tekst Biblii, przyjmując, że Tuiston nie był synem, lecz bratem Jafeta. Tuiskona z
Aszkanazem identyfikował również historyk morawski Tomasz Peszina (1629-1680).

Attyla - władca i założyciel imperium Hunów (434-453), przez współczesnych nazywany


„biczem Bożym”. Jego postać i czyny odbiły się szerokim echem nie tylko w źródłach rzymskich i
bizantyjskich, lecz również w tradycji ludów germańskich uwiecznionej w eposach o → Walterze i
Helgundzie, Dytryku z Berna i o upadku królestwa Burgundów (Pieśń o Nibelungach, pieśni o
Atli), które rozpowszechniły się także poza kraje germańskie (istniały wersje hiszpańska,
starofrancuska, węgierska, celtycka i in.). W sadze o Dytryku z Berna (Thidrekssaga), powstałej w
połowie XIII w. w Norwegii (prototypem jej bohatera jest historyczny władca Rzymian i
Ostrogotów Teodoryk Wielki, panujący w Italii w latach 493-526), Attyla występuje jako syn króla
fryzyjskiego Osida, zdobywa panowanie nad krajem Hunów (Hunalant), usytuowanym nie w
Panonii, lecz w Niemczech północno-zachodnich (stolica Soest w Westfalii), wchodzi jednak tym
samym w konflikt z królem Wieletów (Wiltzen) i Rusów Osantrixem (zob. Osserich), który kraj ten
uważa za dziedzictwo swojej żony. Córka Osantrixa Erka zostaje uprowadzona i poślubiona Attyli.
Przy pomocy Dytryka Attyla zwycięża Wieletów i Rusów, co prowadzi do śmierci Osantrixa w
oblężonym przez wrogów Brandinaburgu (=Brandenburg). W jednym z epizodów tzw. sagi o
Wieletach (Wiltzensaga), stanowiącej część Thidrekssagi, mowa jest o ich protoplaście, potężnym
królu Wilcinusie, który spustoszył Polskę i dotarł do Holmgardu, stolicy Rusi, a panowaniem objął
także Węgry i Grecję. Następcą Wilcinusa został jego lennik, król Rusi Hertnit, a po nim królem
został właśnie Osantrix. Poślubił on córkę Milasa, króla Hunów, który wyznaczył go na swojego
następcę. Kraj Hunów zajął jednak, jak wiemy, Attyla. W dalszej części poematu Attyla wyprawia
się na Ruś i walczy z jej władcą Waldemarem (=Włodzimierzem?). „Wiltzensaga upamiętnia walki
Sasów przeciw Słowianom połabskim, które toczyły się między X a XII w. Hunowie występują w
niej w roli Sasów i traktowani są jako swoi przez narratora nie orientującego się, że w
rzeczywistości nie byli oni Germanami” (R. Grzesik, częściowo za A. Heuslerem). W Pieśni o
Nibelungach (XIII w.) Attyla występuje pod imieniem Etzel. Jego państwo zostało zlokalizowane
poprawnie - w Panonii. Słowianie występują epizodycznie wśród ludów składających hołd
Krymhildzie, nowej żonie Etzela: „Rusów (Riuzen) oraz Greków (Kriechen) przybyło już niemało /
Polaków (Poelan) i Wołochów (Vlachen) wielu też widziano / (...) Z kraju Kijowskiego niejeden
mąż się zjawił, / Też dzicy Pieczyngowie (...)” (XXII, w. 1339 nn., przekł. A. Lam).
Począwszy od X w. upowszechnia się przekonanie, że Hunowie byli bezpośrednimi
przodkami Węgrów. Pogląd ten średniowieczna historiografia węgierska najpierw odrzucała, od
XIII w. jednak akceptowała. Postać Attyli myliła się niekiedy z postacią → Arpada, np. u Popa
Duklanina (poł. XII w.), który kazał Attyli najeżdżać posiadłości chorwackiego króla Tomisława.
Innym nieporozumieniem, jakiemu ulegli średniowieczni kompilatorzy, było zidentyfikowanie
Attyli z królem ostrogockim Totilą, żyjącym w rzeczywistości o jeden wiek później, i uznanie go za
króla Wandalów. Ponieważ zaś od czasów Wincentego Kadłubka istniała tradycja łączenia Polaków
z Wandalami, mógł kronikarz polsko-śląski pod koniec XIII w. włączyć Attylę do dziejów polskich,
uznając, że wśród Wandalów nastąpił rozłam, a Attyla, jako rex Wandalorum, władał jedną ich
gałęzią, zwaną Hunami (MPH III 609). Ten pomysł rozwinął mnich Augustyn (dawniej nazywany
Angelusem) ze Stargardu w poł. XIV w., który bronił tezy o odrębności Pomorza od Polski i
odwiecznej wrogości polsko-pomorskiej. Według niego Wandalowie byli wspólnymi przodkami
Pomorzan i Polaków. Po śmierci → Wandy doszło do rozpadu, lepsza część Wandalów zmieniła
nazwę na Pomorzan, ich pierwszym władcą został rex Wandalorum Attyla - primus Pomemnorum
rex. Redaktor czy interpolator Kroniki wielkopolskiej z XIV w. próbował wytłumaczyć słowiańskie,
jak sądził, pochodzenie Węgrów. Wywodzą się oni z kraju nad rzeką Wkrą (niem.: Ucker),
wpadającą do Morza Bałtyckiego. Wypierani przez Gotów postanowili udać się z rodzinami do
Panonii, „skąd pochodzili” (?). Aby wędrówką nie „wyrządzać szkód i przykrości swemu ludowi
słowiańskiemu”, uczynili to „w sposób bardzo niebezpieczny”, wędrując przez kraj Teutonów,

20
Burgundię, Lombardię aż do Sławonii. „Ich król Tyła, zwany w pismach Attyla, przybywszy do
Panonii, w niej obrał sobie stałe miejsce pobytu”. Ponieważ napłynęło do nich wiele ludów
słowiańskich, porzucili nazwę Wkrzanie i przyjęli Wandalów. „Część zaś owych Słowian, którzy od
rzeki Wkry nazywali się Wkrzanami” -jeszcze bardziej komplikuje sprawę kronikarz wielkopolski -
„potem od czasu zmieszania się z ludem Hunów (...) zarówno od Hunów, jak i od Wkrzan została
nazwana Węgrami” (Kron. wlkp., prolog). Bez wątpienia powodem tej kontami-nacji było
podobieństwo nazw Ungari, Hungari - Hunni - Vcra, Ukra. A zatem w Polsce i na Pomorzu Attyla
został „włączony w obręb (...) dziejów narodowych i uznany za Słowianina, tak jak za Niemca
uznawały go sagi, a za Węgra kroniki węgierskie” (R. Grzesik).

B
baba jaga - w mitologii słowiańskiej stara, odrażająca (jedna noga kościana, obwisłe piersi,
ślepa lub słaby wzrok) wiedźma leśna, żyjąca w chatce na kurzych nóżkach pełnej śladów jej
okropnej działalności, pożerająca ludzi, zwłaszcza dzieci, walczącą z bohaterem pozytywnym
(rzadko pojawia się wersja baby jagi łaskawej, pomagającej bohaterowi). Towarzyszą jej zwykle:
czarny kot, kruk, sowa i wąż. „Wszystko to przemawia za pierwotnym charakterem baby jagi jako
władczyni dzikich zwierząt i świata zmarłych, a także [por. łopatę, którą wkłada dzieci do pieca - J.
S.] kapłanki w obrzędowej inicjacji młodzieży” (Kempiński, 64). Wiara w babę jagę zachowała się
tylko na poziomie folkloru. Imię Jaga wywodzi się z prasłowiańskiego *(j)ęga, por. bułgarskie jeża
„męka, męczarnia”, serbsko-chorwackie jeza „zgroza”, polskie jędza. Podobne do baby jagi
postacie występują także w mitologiach innych ludów, m.in. greckiej i germańskiej.

Badnjak (serbsko-chorw.; bułg. Badnik) - znana u Słowian południowych istota


demoniczna, wyobrażana w postaci pniaka lub gałęzi z cechami antropomorfizującymi (zwłaszcza
broda), które palono w wigilię Bożego Narodzenia („polano bożonarodzeniowe”). „Cechy starcze
Badnjaka przeciwstawiają go młodemu bogu (zob. Bożicz). Wszystko to [jak również
etymologiczne związki z nazwami bóstw innych ludów -J. S.] pozwala w Badnjaku dostrzec
pierwotnie wężowe bóstwo chtoniczne, którego spalenie oznaczało początek nowego cyklu
wegetacyjnego, gwarantującego obfitość i płodność (z iskier płonącego Badnjaka wyciągano
wnioski co do reprodukcji bydła)” (Kempiński, 64).

Barnim (Długosz: Barwin) - legendarny syn → Lestka III. Wśród dwudziestu synów
legendarnego władcy Lechitów Lestka III (mającego żyć w czasach Chrystusa i Nerona) autor
Kroniki wielkopolskiej (c. 4) na szóstym miejscu wymienia Barnima. Nie pojawia się on jednak
wśród tych spośród dwudziestki, których podstępnie zgładził → Popiel, czyli Pompiliusz (tamże, c.
6), i których potomstwo miało rządzić różnymi krajami słowiańskimi (zwłaszcza na Połabiu i
Pomorzu) w czasach → Piasta i → Siemowita (c. 8). Według Długosza (s. 208) miało mu, wraz z
braćmi → Bolesławem i → Bogdalem przypaść w udziale Pomorze Dolne. Imię Barnim pojawia
się, poczynając od XIII w., w dynastii książąt zachodniopomorskich oraz w nazwie kraju Barnim w
Brandenburgii.

Beleknegini - „Piękna pani”, tak określa Thietmar z Merseburga (VIII, 4) porywczą żonę
księcia węgierskiego Gejzy (zob. Adelajda).

Bello, Bellimir - zob. Pawlimir (I).

Bergen (słow. Góra) - miasto na Rugii. W tamtejszym kościele Najświętszej Marii Panny
wmurowana została płyta (tzw. Mnich) przedstawiająca mężczyznę ze złożonymi na piersi rękoma,
w których trzyma krzyż, znajdujący się na miejscu innego, skutego przedmiotu; zdaniem niektórych

21
uczonych był tu pierwotnie róg, tak jak na płaskorzeźbie z → Altenkirchen (zob. także hasło
Świętowit). Pod koniec XII w. książę rugijski Jaromir I założył w Bergen klasztor cysterek, filię
duńskiej Roeskilde.

Biała Chorwacja, Wielka Chorwacja W kilku niezależnych od


siebie źródłach średniowiecznych (króla Alfreda opis Germanii, źródła
arabskie, legenda o św. Wacławie czeskim, tzw. Księga Josippon,
dokument biskupstwa praskiego z 1086 r., Powieść minionych lat)
zachowały się niezbyt co prawda precyzyjne, w sumie jednak nie budzące
zasadniczych wątpliwości informacje o istnieniu we wczesnym
średniowieczu na północ od Karpat i Sudetów (najwyraźniej w Czechach i
nad Dniestrem) plemion lub części jednego plemienia Chorwatów, jednego
z głównych plemion południowosłowiańskich. Popierają ten wniosek
nazwy miejscowe związane z Chorwatami (np. Korbetha w Niemczech,
Chrwaty, Charwaty i podobne w południowej Polsce). Najdokładniejsze
dane o północnych, czyli Białych Chorwatach (wiadomo, że w
średniowiecznej nomenklaturze plemiennej określenie „Biały” lub
„Wielki” oznaczało często pierwotne siedziby danego ludu) zawiera dzieło
O rządzeniu państwem (De administrando imperio) cesarza (zm. 959) i
pisarza bizantyjskiego Konstantym VII Porfirogenety („Urodzonego w
purpurze”), c. 30 i 31. Pisze on, że przed przybyciem na Bałkany Chorwaci mieszkali „po tamtej
stronie Vagivarei, tam gdzie od niedawna są Biali Chorwaci”. Vagivarea (Bagibareia) to
prawdopodobnie Bawaria, a zatem (notatka sprawia wrażenie orientacji zachodniej - od strony
państwa wschodnioafrykańskiego) Konstantyn wskazuje na obszary położone na wschód lub
północ od Bawarii. „Od nich - kontynuuje uczony cesarz - przybyła jedna rodzina, czyli pięciu
braci: Kloukas, Lovelos, Kosentzis, Mouchlo i Chorwat, oraz dwie siostry, Touga i Vouga, ze
swoim ludem przybyli do Dalmaq'i i trafili na Awarów (...) których po kilku latach pokonali.
„Pozostali Chorwaci mieszkają w sąsiedztwie kraju Franków, zwani są Belochorwatami i posiadają
własnego przywódcę. Podlegają Ottonowi, wielkiemu królowi Franków lub Saksonii, są nie
ochrzczeni, a z Turkami [Węgrami - J. S.] mają powiązania przez małżeństwa i więzy przyjaźni”. W
rozdziale 31 Konstantyn powtarza, że Chorwaci mieszkający w Dalmacji „wywodzą się od nie
ochrzczonych Chorwatów zwanych także Białymi, którzy mieszkają za (krajem) Turków, blisko zaś
Franków i graniczą ze Sklawami, nie ochrzczonymi Serbami”. „Wielka Chorwacja, zwana też
Białą, aż do dziś jest nie ochrzczona, podobnie jak sąsiadujący z nią Serbowie. Wystawia ona
konnicę, jak też piechotę, mniejszą niż chrześcijańska Chorwacja, ponieważ częściej była grabiona
przez Franków, Turków i Pieczyngów. Lecz (jej mieszkańcy) nie mają ani sagen, ani kondur, ani
statków handlowych, ponieważ morze jest daleko. Morze zaś, do którego docierają w ciągu 30 dni,
zwane jest Ciemnym [Bałtyk - J. S.]”. Podczas gdy zdaniem G. Labudy „w dzisiejszym [rok 1962 -
J. S.] stanie wiedzy małopolska teoria pochodzenia Białych Chorwatów wydaje się uczoną
konstrukcją pozbawioną oparcia w faktach historycznych”, to według H. Łowmiańskiego „jako
pierwotne gniazdo Chorwatów trzeba uznać obszar nadwiślański”, „późniejsze plemiona Wiślan i
Lędzian były odłamami plemienia Chorwatów”. Inne odłamy mieszkały w północnych Czechach
(Libice), nad górnym Dniestrem i być może na pograniczu sasko-turyngijskim.
Od Białej (Wielkiej) Chorwacji „Północnej” należy odróżnić Białą Chorwację z latopisu
Popa Duklanina (jej dotyczą wzmianki przy niektórych legendarnych czy półlegendarnych
władcach południowosłowiańskich). W ujęciu tego kronikarza południowosłowiańska Chorwacja
dzieliła się na dwie części: Chorwację Białą lub Dolną, obejmującą obszary od Winidolu w pobliżu
Istrii po kotlinę Duvno w południowo-zachodniej części obecnej Bośni-Hercegowiny, oraz
Chorwację Czerwoną lub Górską od Duvna po Drač (Drrachium), czyli obecnie Durresi w Albanii.

22
- G. Labuda, SSS I 255-256; W. Kowalenko, tamże 254-255; H. Łowmiański, PPII, 1963,114-200.

Białobóg, Belbog - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Jego istnienia domniemywano,


poczynając od XVII-XVIII w., poprzez analogię do → Czarnoboga, wymienionego przez Helmolda
(I, 52), początkowo bez związku z Łużycami. Góra Bieleboh (494 m) na Górnych Łużycach
(dawniej i w okresie nazistowskim Hohe Wald, Huhwald) nazwę tę (początkowo w formie
Pilobogg) po raz pierwszy otrzymała na początku XIX w., bez wątpienia w ścisłym związku z
karierą pobliskiego i wyższego szczytu Czorneboh. Doszukiwano się potwierdzenia istnienia
bóstwa Białoboga w nazwach miejscowości Belbuck pow. Greifswald i Białoboki (1208 Belbuc,
Belbuch, 1217 Belbog) koło Trzebiatowa, gdzie w II pół. XII w. założono klasztor
premonstratensów, co jednak nie jest pewne (mimo że w odniesieniu do Białoboków późne co
prawda Roczniki premonstrateńskie twierdziły, że nazwa ta wywodzi się od imienia „Belboga,
bożka (idola) Pomorzan, co oznacza boga białego i dobrego”), jako że bardziej prawdopodobne są
inne etymologie (choćby od „buka” lub „boku”).

bies - zob. czart.

Bladin - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 5) był


synem i następcą → Silimira. Podobnie jak ojciec “utrzymywał w pokoju królestwo swych
przodków”. Za jego panowania przybyli zza Wołgi Bułgarzy z Krisem na czele. Opanowali oni
najpierw prowincję Sylloduksję (Scytia i Mezja?), Macedonię, a następnie „całą prowincję łacińską
zwaną wówczas Romania, obecnie zaś zwącą się Maurowlachia, to jest Nigri Latini”. Podobnie jak
cesarz Konstantynopola, który nie mógł pokonać Bułgarów zbrojnie, także Bladin zawarł z nimi
pokój. „Oba narody, to jest Goci, będący Słowianami, i Bułgarzy, z racji że mieli wspólny język i
dlatego iż byli poganami, zaczęli się wzajemnie miłować”. Po śmierci Bladina tron objął jego syn
→ Ratomir, wróg chrześcijan.

Bogdał, Bogdal - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (I, 4) wymienia go
na trzynastym miejscu listy dwudziestu synów → Lestka ni z nieprawego łoża (zob. Bolesław).
Źródło to nie określiło kraju nadanego Bogdałowi przez ojca, natomiast Długosz (s. 208) twierdzi,
że otrzymał on, wraz z → Bolesławem i Barwinem (zob. Barnim) Dolne Pomorze.

boginki - zob. rodzanice.

Bohemus - zob. Czech.

Bojan - „wieszczy” gęślarz i poeta książąt ruskich. Znany wyłącznie ze Słowa o wyprawie
Igora (koniec XII w.), w którym poświęcono mu dziesiątą część tekstu, ale równocześnie
przeciwstawiono „swoją” poezję Bojanowi „starowiecznemu”. Był on także drużynnikiem
książęcym. Życie Bojana najczęściej datuje się na koniec XI i początek XII w. W nie zachowanych
pieśniach (panuje przekonanie, że nie wywarły one niemal żadnego wpływu na ruskie byliny)
opiewał czyny i sławę Jarosława Mądrego (zm. 1054), Mścisława Tmutorakańskiego (zm. 1036),
Romana Światosławowicza (zm. 1079), Wsiesława Brianisławowicza z Połocka (zm. 1101) i Olega
Światosławowicza (zm. 1115). We wzmiance autora Słowa (w. 10 nn.) o przemianach Bojana: „Gdy
komu pieśń zamierzył śpiewać, / Myślą [lub: łasicą - J. S.] rozpływał się po drzewie, / Po ziemi
ganiał wilkiem szarym, / Szybował orłem siwym w niebie; / Bo on (od niegoż wieść ta właśnie), /
Kiedy wspominał dawne waśnie, / Sokołów - mówi – dziesięcioro poigrać puszczał na łabędzie, /
Którego pierwej sokół dopadł, / Ten łabędź pierwszy dumę gędzie” można dopatrzeć się pamięci o
magicznych zdolnościach Bojana, tym bardziej w wersie 68, gdzie Bojan został nazwany „wnukiem
Welesowym” (zob. Weles) (w przekł. J. Tuwima: „O, Bojanie, z Welesa rodu”).

23
Bolesław - legendarny syn → Lestka III. Wymieniony w Kronice wielkopolskiej (c. 4) na
pierwszym miejscu listy dwudziestu synów Lestka ni z nieprawego łoża, którym ojciec „przekazał
kraje nadmorskie jako księstwa i hrabstwa (...) każdemu jedno księstwo nad morzem północnym, aż
do Westfalii, Saksonii, Bawarii i Turyngii”. Władzę sprawowali z zastrzeżeniem zwierzchnictwa
pierworodnego → Pompiliusza I. W innym miejscu (c. 8) kronikarz przypisał Bolesławowi
Pomorze Dolne (jego brat Kazimierz miał otrzymać Kaszuby). Długosz (s. 208) twierdzi, że
Bolesław, „najstarszy syn naturalny” Lestka III, wraz z Barwinem (zob. Barnim Kron. wlkp.) i →
Bogdalem otrzymali Pomorze Dolne. Wszyscy oni ponieśli śmierć otruci przez → Popielą; ich
potomkowie bądź krewni, oburzeni wyborem na tron → Piasta, odmówili płacenia trybutu i
uznawania jego zwierzchnictwa.

Bolesław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 30-31)


drugi syn → Prelimira i → Prechwały z Kaszki. W podziale królestwa za życia ojca Bolesławowi
przypadła Trawunia (latopisarz dokładnie wylicza miasta i żupanie wchodzące w skład działu).
Opiece Bolesława powierzony został po śmierci ojca syn Kreszimira z nieprawego łoża → Leget.
Gdy synowie Prelimira po śmierci ojca rządzili po tyrańsku, uciśniony lud wezwał synów Legeta,
by ich wyzwolili. Leget wraz z synami przybył na wezwanie i wytępił wszystkich potomków rodu
Prelimira z wyjątkiem → Sylwestra, syna Bolesława, który później odzyskał władzę królewską.

borowy, borowiec, boruta - zob. leśny, leśny duch.

Boz - legendarny władca Antów. Dziejopis Gotów Jordanes (zm. zapewne w 552 r.),
Historia gocka c. 247 nn., opisując walki Ostrogotów w czasie ich pobytu na północnym wybrzeżu
Morza Czarnego (II pół. IV w.), wspomniał o najazdach ich króla Winitara (Vinitharius, imię
oznacza „zwycięzca Wenetów [Słowian?]”) na ziemie Antów. W pierwszym starciu Winitar poniósł
klęskę, natomiast w drugim, gdy „mocno uderzył (...), króla ich, imieniem Boz, wraz z synami i
siedemdziesięcioma naczelnikami dla postrachu ukrzyżował, aby trupy wiszących w dwójnasób
trwożyły pokonanych”. Wywołał tym jednak reakcję ze strony króla Hunów Balambera, który nie
chciał zapewne dopuścić do nadmiernego wzrostu potęgi Ostrogotów; w wyniku kilku starć Winitar
poniósł śmierć, a jego ludzie zostali podporządkowani przez Hunów. Jordanes wcześniej (c. 34)
pisał o „ludnym plemieniu Wenetów, rozsiedlonym od źródeł rzeki Vistuli (Wisły) na
niezmierzonych przestrzeniach (...), którzy chociaż teraz przybierają różne miana od rodów i
miejsc, w zasadzie są nazywani Sklawenami i Antami”, a następnie zlokalizował tych Antów
(„którzy są najdzielniejszymi przedstawicielami plemienia”) nad Morzem Czarnym pomiędzy
rzekami Danaster i Danaper (Dniestr i Dniepr). W innym miejscu (c. 119), opisując, jak poprzednik
Winitara, Hermanaryk, podbił Wenetów, twierdzi trochę inaczej: „Wenetowie zaś, jak podałem w
wykazie szczepów na początku mojego wykładu, pochodząc z jednego pnia występują dzisiaj pod
trzema nazwami: Wenetów, Antów i Sklawenów. I chociaż dzisiaj [tzn. w połowie VI w. - J. S.], w
wyniku naszych grzechów wszędzie się srożą, wtedy wszyscy spełniali pokornie rozkazy
Hermanaryka”. Antów uważano więc najczęściej za wschodni odłam Słowian, a ich „króla” Boza
„za pierwszego historycznego antecesora książąt kijowskich” (H. Łowmiański, PP I, 409). Imię Boz
może zdaniem St. Urbańczyka być spokrewnione z polskim „boży”, „bosy” lub nawet „wódz” (w
tym ostatnim przypadku byłaby to raczej nazwa godności, nie imię własne). Część uczonych uważa
jednak Antów za lud nie słowiański, lecz irański i eliminuje ich i Boza z dziejów świata
słowiańskiego.

bożatki, bożęta - zob. demony domowe.

Bożicz - w mitologii południowosłowiańskiej istota wymieniana w → kolędach wraz z

24
symbolami złotorogiego jelenia, bramą, świnią i występująca w obrzędach rozpoczynających
wiosenny cykl słoneczny. Uosobienie młodości, Bożego Narodzenia, nowego roku,
przeciwstawienie → Badnjaka. „Związek imion Boga i Bożicza umożliwia identyfikację Bożicza ze
wschodniosłowiańskim [raczej: ogólnosłowiańskim - J. S.] Swarożycem, synem Swaroga - obaj
mają związek z czcią słońca” (Iwanow-Toporow).

Brus - legendarny władca Gotów. Według Popa Duklanina (c. 1-2) syn → Swewlada (I),
brat → Totili i → Ostroila. „Będąc najstarszym, zajął po śmierci ojca jego miejsce i władał po nim
nad swą ojczystą ziemią”. Nie wiadomo, gdzie była ona położona. Za radą i wolą Brusa jego młodsi
bracia, „chcąc imiona swe uczynić sławnymi (...), opuścili swą ziemię; wyruszywszy, podbili
prowincję panońską i siłą zmusili ją do uległości”. O Brusie brak dalszych wiadomości.
brzeginie - zob. rusałki.

Budysław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 22),


który nie potrafił powiedzieć o Budysławie nic bliższego, miał on pasterza owiec imieniem →
Tihomil, którego często zabierał na łowy. Gdy pewnego razu Tihomil przypadkiem zabił na
polowaniu ulubioną sukę Budysława, Palusię, z obawy przed nim zbiegł do króla → Czasława.

Budzisławskie źródła - dwa żywoty znalezione ponoć w końcu XIX w. w starej księdze
metrykalnej we wsi Budzisław koło Konina. Miejscowy historyk amator Józef Stanisław Pietrzak
dokonał jakoby przekładu żywotów na język polski (sama księga zaginęła podobno w czasie
pierwszej wojny światowej, a łaciński odpis - w czasie drugiej). Pierwszy z nich to żywot św.
Benedykta-Stosława, towarzysza św. Andrzeja-Świerada (ogłosił go drukiem K. Górski), drugi -
żywot Adelajdy, rzekomej siostry Mieszka I, żony węgierskiego Gejzy i matki Stefana Wielkiego
(ogłoszony drukiem przez J. Widajewicza). Mimo opinii tego ostatniego uczonego w odniesieniu do
żywotu Adelajdy (obecnie panuje w nauce opinia, że jest to postać fikcyjna), nie ulega wątpliwości,
że w obu przypadkach chodzi o dość prymitywne fałszerstwa. O ile K. Górski był jednak zdania, że
mamy do czynienia z wytworami piśmiennictwa hagiograficznego z przełomu XVII i XVIII w. (z
amplifikacjami XX w.), o tyle inni (Z. Budkowa, G. Labuda) dopatrują się fałszerstwa z początku
XX w. Wartość źródłowa żywotów jest w każdym przypadku żadna, mimo pomysłowości fałszerza,
który przytacza wiele imion i faktów zupełnie skądinąd nie znanych.

Burysław (Burisleif, Burislavus) - w sagach skandynawskich pochodzących z przełomu


XII/XIII w. pojawia się w kontekście wydarzeń z końca X w. Burysław, król Słowian
(Vindakonung, rex Slaviae). Miał on pozostawać w ożywionych kontaktach z historycznymi
władcami, jak królowie duńscy Harald Sinozęby i Swen Widłobrody i norweski Olaf Tryggvason,
oraz różnymi wikingami. Burysław miał pojąć za żonę Tyrę, córkę Haralda Sinozębego, i miał z nią
trzy córki: Gunhildę (została ponoć później żoną swego wuja Swena), Astrydę (wydaną za jarla
Jomsborga Sigwaldiego) i Geirę (ta była najstarsza, już jako wdowa [nie wiadomo po kim; Leon
Koczy był zdania, że po jakimś nieznanym księciu pomorskim - J. S.] zarządzała jakimś
nadmorskim krajem [Pomorzem?] przy pomocy niejakiego Dixina. Gdy wylądował tam zapędzony
przez burzę królewicz norweski Olaf Tryggvason, wygnaniec płynący z Rusi, Geira wyszła za niego
i przez trzy lata wspólnie rządzili tym krajem). Olaf wraz z Burysławem wspierali zbrojnie cesarza
Ottona II przeciwko Haraldowi duńskiemu (co odpowiadałoby rokowi 974). Po śmierci Geiry Olaf
porzucił kraj nadbrzeżny, zaczął wieść ponownie żywot wikinga, poślubił wdowę po Burysławie,
Tyrę, i osiadł w Norwegii (gdzie panował w latach 994/995-999/1000, zginął w bitwie morskiej
przeciw połączonym siłom duńskim i szwedzkim pod Svolder). Przeważa dziś w nauce
przekonanie, że Burysław jest postacią fikcyjną, pod którą ukrywają się Mieszko I i Bolesław
Chrobry, względnie książę zachodniopomorski Bogusław I (zm. 1187). Co do imienia: „Zapisy
Burislaf byłoby najprościej rekonstruować jako Burzysław, realna jednak ich wartość historyczna

25
każe zapisy uznać za nordyckie zniekształcenie i pomieszanie imion Bolesław i Bogusław” (St.
Urbańczyk). Za historycznością Burysława, zapewne jakiegoś księcia pomorskiego, opowiedział się
m.in. Leon Koczy. - L. Koczy, Związki małżeńskie Piastów ze Skandynawami, SO 11,1932, 22-41;
Widajewicz 1935.

C
chmurnik - zob. obłocznik.

Chors - bóstwo czczone na Rusi, niepewnej autentyczności. Powieść minionych lat (s. 267-
268) podaje pod rokiem 980, że książę Włodzimierz kazał postawić na wzgórzu, na którym później
wzniesiono cerkiew św. Wasyla (Bazylego), w pobliżu swego dworu w Kijowie bałwany (posągi) -
(zob.:) Peruna, Chorsa, Dadźboga, Strzyboga, Si(e)margła i Mokosza. Lud nazywał ich bogami,
składał im ofiary, „i przywodzili syny swoje i córy na ofiarę biesom i plugawili ziemię ofiarami
swymi”. Autor Słowa o wyprawie Igora, opisując wyprawę księcia połockiego Wsiesława (1044-
1101, pokonany i wyparty 23 X 1069 z Kijowa), który w nocy dobiegł z Kijowa przed kurami do
Tmutorakania (na półwyspie Tamańskim, Krym), stwierdził poetycko, iż „wielkiemu Chorsowi
drogę przebiegał”. Niefortunny książę jest tu przedstawiony jak gdyby duch ciemności, Chors
natomiast zdaje się występować w charakterze boga-słońca (choć A. Brückner był zdania, że
księżyca). Na ogół uważa się, że nazwa Chors stanowi przejęcie z irańskiego (awestyjskie xvar
„aureola”, nowoperskie xurśet „błyszczące słońce”, sanskryckie hara „ogień”). Tmutorakań był w
XI w. księstwem ruskim, uprzednio jednak był jednym z ośrodków państwa Chazarów, w którym
element irański (Alanowie) odgrywał dużą rolę. A. Brückner uważał Chorsa za bóstwo rodzime,
słowiańskie, i próbował jego imię wyprowadzić z prasłowiańskiego; por. polskie wycharsły -
„wynędzniały” (księżyc wobec słońca bądź księżyc ubywający). Wszakże „«wynędzniały-
wycharsły» nie bardzo się mieści w ramach kultowych” (A. Gieysztor), nie mówiąc już o tym, że w
religiach ludów indoeuropejskich, w przeciwieństwie do folkloru, „księżyc zajmuje skromne
miejsce mitologiczne” (tamże). Zdaniem H. Łowmiańskiego Chors był identyczny z następującym
po nim w „panteonie Włodzimierza Wielkiego” Dadźbogiem, był bóstwem słonecznym i został
przejęty przez Nikona, twórcę najdawniejszej redakcji Powieści minionych lat z Tmutorakania.
Nikon sztucznie połączył kijowskiego Dadźboga z tmutorakańskim Chorsem w jedną postać.

Choryw - zob. Kij, Szczek, Choryw i Łybedź.

Chościsko - ojciec → Piasta. Dwukrotnie (I, 2 i 3) wymienia go Anonim Gali jako ojca
Piasta, a za nim Kadłubek, Kronika polsko-śląska, Kronika książąt polskich oraz Dzierzwa. Dopiero
Kronika wielkopolska (c. 6-8) zmieniła nazwę Chościsko na przydomek → Popiela (Pompilliusza
II), podając zarazem wyjaśnienie: „Temu nędznikowi Pompiliuszowi nadano przydomek
Chościsko, ponieważ miał na głowie trochę długich włosów. Chościskiem bowiem zdrobniale
nazwano go jakby małą miotełkę”. Podobnie Długosz (s. 212-213): „Nie tylko stał się przedmiotem
pogardy, lecz i szyderstwa u swoich i obcych, wstrętny był, mając brzydkie a do tego rzadkie i
wytarte włosy na głowie, wstrętniejszy jeszcze z powodu rozpusty i nędznych obyczajów, otrzymał
u swoich pogardliwy przydomek Chwościsko, co oznacza wyniszczoną i nędzną miotłę”. Jeżeli w
zachowanych późnośredniowiecznych rękopisach kroniki Anonima Galla niekonsekwentnie w
tytule pierwszego rozdziału znajdują się słowa: „O księciu Popielu zwanym Chościskiem”, jest to
już ślad znajomości przez kopistów wersji zapoczątkowanej przez Kronikę wielkopolską. W wersji
tej, jako przydomek Popiela, trafił Chościsko do Starej baśni J. I. Kraszewskiego. Zdaniem J.
Banaszkiewicza podana wyżej średniowieczna etymologia imienia Chościsko jest błędna, w
rzeczywistości właściwa forma brzmiała „Kosisko” lub podobnie, wywodziła się od „kosy” -
długich bądź w specjalny sposób trefionych włosów - i wskazywałaby na wysokie pochodzenie

26
Kosiska, właściwego protoplasty dynastii, której nie mniej niż „Piastowie” przysługiwałaby nazwa
„Kosiskowie”. (Porównaj merowińskich „władców trefionych” [reges criniti] oraz inne przejawy
manifestowania wysokiej pozycji społecznej przez noszenie długich i specjalnie pielęgnowanych
włosów, np. u germańskich Swewów.)
Interesująca jest zamieszczona pod rokiem 1238 przez Rocznik świętokrzyski (lub: Rocznik
mansjonarzy krakowskich) wiadomość o księciu kujawskim Mieszku zwanym Choszyczko, który
krzywdził wdowy i sieroty i za to za karę został w czasie uczty napadnięty przez myszy, przed
którymi uciekając statkiem, został pożarty na rzece (MPH s.n. XII, 35). Co do interpretacji tej
opowieści, występującej z pewnymi odmianami także w innych źródłach (jak Długosz pod rokiem
1237), będącej w jakiejś mierze wynikiem kontaminacji z postacią Gallowego Chościska, ale także
przejawem tendencji moralizatorskich trzynastowiecznego autora, zobacz następujące prace: G.
Labuda, Zaginiona kronika z pierwszej polowy XIII w. w Rocznikach Królestwa Polskiego Jana
Długosza, P. 1983, 120-125; Banaszkiewicz 1986 A 114-124, 171-175; A. Rutkowska-Płachcińska,
Zapis o Mieszku Chościszce w Roczniku zwanym świętokrzyskim nowym, w: Kultura
średniowieczna i staropolska. Prace ofiarowane A. Gieysztorowi (...), W. 1991, 409—415.

Chranimir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 15) syn
i następca → Władymira L Za panowania Chranimira zbuntowali się mieszkańcy → Białej
Chorwacji i wypędzili go. Na czele wojsk zebranych z Raszki i Bośni Chranimir wyruszył przeciw
buntownikom, lecz na równinie Chełmno (nizinie w pobliżu Liwna?) poniósł klęskę i poległ. Tron
po nim przejął jego syn → Twardosław.

Chwalimir (I) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 30-
31) pierworodny syn → Prelimira i Prechwały, córki żupana Raszki. Już za życia ojca nastąpił
podział królestwa między czterech synów Prelimira. Chwalimir otrzymał Zetę (latopisarz dokładnie
wymienia miasta i żupanie wchodzące w skład działu), Po śmierci Prelimira jego synowie
„zaniechali drogi wytyczonej przez ich ojca, poczęli nieludzko i hardo postępować z narodem,
którym władali”, wobec czego lud wysłał posłańców do siedmiu braci - synów → Legeta,
nieprawego syna → Kreszimira, z prośbą o przybycie i zniszczenie synów i wnuków Prelimira. Tak
się też stało - przybyli wraz z ojcem „i pobili ich mieczem od najmłodszego do najstarszego”
(uratował się tylko → Sylwester, syn Bolesława).

Chwalimir (II) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 32)
(jedyny?) syn → Tugemira, objął po nim królestwo. Pozostawił trzech synów - (zob.:)
pierworodnego Petrysława II, Dragimira i Mirosława I, pomiędzy których podzielił królestwo.
„Umarł w głębokiej starości”.

Cieszymir (Długosz: Ciesimir) - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c.
4), a za nim Długosz (s. 206) wymieniają go na przedostatnim miejscu listy dwudziestu synów
Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Według Kroniki wielkopolskiej (c. 8), Cieszymir
otrzymał od ojca „część Drzewiny, która teraz nazywa się Holzacją, koło Szlezwiku”. Według
Długosza (s. 208) otrzymał on wraz z → Przybysławem i → Odonem „Ditiwonię, teraz Holzacją
zwaną”. Helmold (I, 83) wymienia pod rokiem 1157 możnego wagryjskiego (Wagrowie byli
najbardziej na północny zachód wysuniętym plemieniem obodrzyckim i całej Słowiańszczyzny
połabskiej) tego imienia.

Ciza - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Wymienione w XVIII w. przez Christiana


Knauthego jako bogini matczynego karmienia. Nazwa miała pochodzić od słowiańskiego zyz
(polskie cyc), czyli „pierś”. Czczono ją ponoć wśród Słowian na Łużycach, w Miśni i w części
Turyngii,

27
Ctirad - zob. Szarka i Ctirad.

Czarnobóg, Czarnybóg - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Helmold (I, 52) wśród
innych bogów połabskich (zob.: Prowe, Siwa, Podaga, Redigast i najważniejszy z nich Świętowit)
wspomina także, że Słowianie wierzą, iż „losem pomyślnym kieruje dobry bóg, wrogim zaś - bóg
zły” i wymienia imię złego boga: Diabeł albo Czarnobóg (Diabol swe Zcerneboch, id est nignim
deum). Jest to prawdopodobnie samodzielny pomysł Helmolda i polega na nieporozumieniu.
„Prawdopodobnie Helmold słyszał coś o wierze Słowian w złośliwe duchy, w personifikowaną →
dolę, połączył to z wyobrażeniami chrześcijańskimi, które zresztą mogły już wcześniej między
Słowian przenikać” (St. Urbańczyk, 1991, 26). Doszukiwanie się echa poglądów dualistycznych
(manichejskich) u Słowian pod wpływem ludów irańskich jest zbyt ryzykowne. „Nazwą słowiańską
złych duchów były wyrazy bies i czart, jaskrawo różne od Czarnoboga” (tamże). Późniejsi erudyci
wymyślili Słowianom, uzupełniając informację Helmolda, także → Białoboga. Argumentem na
istnienie bóstw Czarnoboga i Białoboga nie może być występowanie na Górnych Łużycach, w
paśmie górskim pomiędzy Budziszynem (Bautzen) a Löbau, w niedalekiej odległości od siebie, gór
Czorneboh (561 m) i Bieleboh (Beły Boh, 494 m). Wprawdzie, poczynając od XVI w., erudyci
niemieccy (od kronikarza Johanna Lindnera ok. 1530 r., a za nim Piotra Albinusa [1590])
wiadomość Helmolda o Czarnobogu przenieśli na Serbołużyczan, ale nazwa góry (Czernebog)
pojawiła się dopiero pod sam koniec XVIII w. i została upowszechniona w okresie romantyzmu,
wypierając dawniejszą nazwę Schleifberg (na kilka lat starą nazwę przywrócono w okresie
hitlerowskim). Poza tym oznaczała ona początkowo nie bóstwo Czarnoboga, lecz „czarną, ciemną
stronę, zbocze góry”, a mitologicznego znaczenia nabierała dopiero stopniowo pod wpływem
upowszechniającej się legendy. - Nedo; Mikhailov.

czarownice (wiedźmy) - najbardziej rozpowszechnione ze świata istot półdemonicznych,


stosunkowo rzadko występujące w rodzaju męskim. Za szczególnie predysponowane do bycia
czarownicami uważane były „wiejskie kobiety usposobienia złośliwego, mściwego, zazdrosnego
albo też małomówne, posępne, stroniące od otwartego obcowania z ludźmi (zwłaszcza jeżeli przy
tym sama przyroda napiętnowała je jakowymiś odrażającymi znamionami!)”. Szkodzić ludziom
mogą bezpośrednio (np. wywołując choroby), jak również pośrednio, „powodując susze i grady,
kradnąc urodzaje, ba, kradnąc nawet niektóre planety (jak Wenus), księżyc etc.; przede wszystkim
jednak szeroko oskarża je fama wiejska o nieustanne czyhanie na mleko krów”. „Walka z nimi
stanowi treść około połowy wszystkich apotropaicznych czy lustracyjnych zabiegów, wplecionych
w najważniejsze doroczne obrzędy” (K. Moszyński). Pisarz arabski z XII w. Abu Hamid al
Andaluzi, który odwiedził tureckich Bułgarów nad środkową Wołgą (a za nim geograf Qazwini w II
pół. XIII w.), dowodzi, że u Słowian wschodnich wiara w czarownice znana była już w XII w.: „Co
lat dwadzieścia wszystkie stare kobiety tego kraju oddają się czarom, co jest powodem wielkich
zamieszek wśród mieszkańców. Chwyta wtedy lud wszystkie, które znajdzie w owym kraju, i rzuca
ze związanymi nogami oraz rękami do wielkiej rzeki, przepływającej tamtędy. Te, co pływają są
uznawane za wiedźmy i oddawane na pastwę płomieniom; te zaś, co toną, są ogłaszane za niewinne
wszelkiego czarodziejstwa i puszczane na wolność”. Czarownice (wiedźmy) często wcielały się w
zwierzęta, zwłaszcza żaby, ropuchy, ćmy. Szczególne miejsce wśród czarownic zajmowała u
Słowian → strzyga. Wiara w czarownice, wchodzące w pakt z szatanem i wraz z nim szkodzące
ludziom, stała się częścią nie tylko ludowego światopoglądu chrześcijańskiego, nabierając u
schyłku średniowiecza i w wiekach XVI-XVII znamion obsesji, która kosztowała życie niezliczone
kobiety i (rzadziej) mężczyzn.

czart (bies) - prasłowiańskie określenie złego, nieczystego ducha, przeciwstawianego Bogu,


bez porównania odeń słabszego, ale mimo to mogącego ludziom szkodzić. W okresie

28
chrześcijańskim pojęcie czarta (biesa) nakładało się na pojęcie diabła, szatana, „ląkawieja”.
„Wszystko to, czego bies nie może dokonać, dokonują diabeł-szatan-ląkawiej-nieprijazn”' (L.
Moszyński). Dokładnego odpowiednika chrześcijańskiego pojęcia „diabeł” (diabły i anioły w nauce
chrześcijańskiej są duchami stojącymi w hierarchii bytów pomiędzy Bogiem a ludźmi) w świecie
pogańskich Słowian być nie mogło. Zdaniem L. Moszyńskiego termin bies używany był tylko na
określenie złego ducha szkodzącego ludziom w ich ziemskim życiu. Zdaniem niektórych uczonych
termin czart oznaczał demona „kusego”, czyli kulawego lub bezogoniastego. Wyraz bies zaginął w
języku polskim, a wrócił doń jako pożyczka wschodniosłowiańska. Niektóre odpowiedniki złego
ducha w różnych językach i regionach Słowiańszczyzny to smętek, synec (synavec), czarny,
kuternoga, rokita, zły, licho, nieczysty, łukawyj, wrag (K. Moszyński 704-705). Imię jego często
tabuizowano, mówiąc „on”, „ten” itp.

Czasław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 22-23)


syn → Radosława I, nieposłuszny ojcu. Po zwycięskiej wspólnej wyprawie przeciwko
zbuntowanemu banowi → Białej Chorwacji, wykorzystując niezadowolenie wojów swego ojca,
który wspaniałomyślnie darował jeńcom wolność, podniósł Czasław bunt przeciw ojcu i wygnał go
z królestwa. „Chociaż wyklęty przez ojca, rozpoczął swe panowanie”. Musiał walczyć z Węgrami,
którzy pod wodzą księcia Kisa pustoszyli Bośnię. Młodzieńcowi → Tihomilowi, który bardzo
zasłużył się w walce z Węgrami, oddał żupanię drińską i rękę córki bana Kaszki. Żona zabitego w
walce księcia węgierskiego uprosiła króla Węgier o pomoc i sama wyprawiła się przeciw
Czasławowi, napadając go w Śremie. Król i jego krewni zostali nocą pojmarni, „żona Kisa nakazała
związać im ręce i nogi i wrzucić ich do rzeki Sawy”, co latopisarz tłumaczy karą Bożą za grzech
popełniony przeciwko ojcu. Po śmierci Czasława kraj przez dłuższy czas pozostawał bez władzy
królewskiej.

Czastawa (Častava) - w kronice tzw. Dalimila (XIV w.) jedna z wojowniczych dziewcząt
walczących pod wodzą → Wlasty przeciwko → Przemysłowi.

Czech (Bohemus) - eponim Czechów. Do starodawnej, celtyckiego pochodzenia, łacińskiej


nazwy późniejszych Czech - Bohemia, Bohemiorum regnum - dorobił Kosmas z Pragi (I, 2) legendę
eponimiczną o „praojcu” Bohemusie, który wraz ze swoim ludem jako pierwszy wkroczył do tego
kraju. „Skoro w te pustkowia wszedł ów człowiek, kimkolwiek był - nie wiadomo w ile dusz -
szukając miejsc dogodnych na ludzkie osiedla, przejrzał bystrym wzrokiem góry, doliny, knieje i
jak sądzę koło góry Řip między rzekami Ohrzą i Wełtawą założył pierwsze siedziby i zbudował
pierwsze domy i radował się postawionymi na ziemi bożkami, które przyniósł ze sobą na
ramionach”. Wezwani przezeń towarzysze od jego imienia nazwali kraj Bohemia. W zarysowanym
przez Kosmasa obrazie elementy biblijne (Czechy - Ziemią Obiecaną, krainą mlekiem i miodem
płynącą, daną przez Opatrzność pogańskiemu Bohemusowi i jego ludowi) splatają się z
pseudoantycznymi (Bohemus przynosi z sobą posągi bóstw, jakby penatów - rzymskich bóstw
domowych). W późniejszej tradycji czeskiej postać praojca Bohemusa nie pojawia się zbyt często i
wyraziście. W Rocznikach z Hradiště-Opatovice → Krok występuje jako syn Bohemusa. Na
początku XIV w. autor rymowanej kroniki tzw. Dalimila podaje, że Bohemus przybył wraz z
sześcioma braćmi i drużyną z Karyntii, a przyczyną opuszczenia ojczyzny było zabójstwo.
W Kronice wielkopolskiej (prolog) pojawia się po raz pierwszy Czech jako jeden z trzech
braci (najmłodszy) obok → Lecha i → Rusa, synów → Pana, władcy Panończyków, praojca ludów
słowiańskich. „I ci trzej, wydawszy potomstwo z siebie i ze swego rodu, posiadali trzy królestwa:
Lechitów, Rusinów i Czechów (zwano ich też Bohemi), posiadają je obecnie i na przyszłość
posiadać będą, jak długo spodoba się Bożej woli”. Czy tradycja polska o Czechu rozwijała się,
opierając się na czeskiej, czy odwrotnie jest przedmiotem dyskusji. Bohemus (Czech) w
późnośredniowiecznych Czechach popadał coraz bardziej w zapomnienie, pojawiały się nawet

29
zupełnie inne próby etymologizowania nazwy kraju (według kroniki Pulkawy w XIV w. Bohemia
pochodzi od boh „Bóg”, przeto Czesi, Bohemi, zwani są od imienia samego Boga!) Dopiero Václav
Hájek w XVI w. podjął próbę uhistorycznienia tej postaci, „obliczył” rok jego przybycia do Czech
na 644 i wywiódł od Czecha-Bohemusa żółtą chorągiew z białą tarczą i czarnym orłem, która to
chorągiew od czasów romantyzmu jest w świadomości historycznej Czechów rekwizytem
niezbędnym w obrazie dawnych Czech. Wraz z krytyczną historiografią oświecenia (Gelazy
Dobner, 1719-1790) postać Czecha-Bohemusa musiała - mimo „odkrycia” jego grobu, w dodatku z
rzekomymi runami starosłowiańskimi! - ustąpić ostatecznie z dziejów czeskich i zadowolić się
skromniejszym miejscem - wśród legend, i tu jednak nie mogła równać się popularnością z →
Luboszą czy → Przemysłem. - Graus 1975, 89-93.

Czudomir - legendarny bań Białej Chorwacji. Według Popa Duklanina (c. 28) z jego córką
ożeniony został → Tyszemir. Z tego związku zrodzili się → Prelimir i → Kreszimir. Gdy podrośli,
Tyszemir wysłał Kreszimira do swego teścia, wzywając go do zbrojnej wyprawy przeciwko banowi
Bośni.

D
Dażbóg, Dadźbóg - bóstwo Słowian wschodnich. W znanym katalogu bóstw pogańskich,
którym książę Włodzimierz wzniósł posągi na początku swego panowania w Kijowie, za (zob.:)
Perunem, Chorsem, a przed Strzybogiem, Siemargłem i
Mokoszem Powieść minionych lat (s. 267) wymieniła Dażboga.
W glosie (dopisku) do starosłowiańskiego przekładu dzieła
historyka bizantyjskiego z VI w. Jana Malalasa (fragment
przytaczam przy haśle Swarożyc) stwierdzono, że grecki bóg
Hefajstos (Feost) zwany był przez Słowian Swarogiem, a po
jego śmierci miał nad Egipcjanami władzę objąć jego syn („syn
Swarogów”) Słońce (grecki Helios), „którego nazywają
Dażbogiem”. Identyfikacja Dażboga z synem Swaroga
(Hefajstosa), powtórzona w źródle trzy razy, zdaje się uprawniać
do wniosku o identyczności Dażboga z bogiem Swarożycem
(gdyż imię Swarożyc znaczy najprawdopodobniej właśnie syna
Swaroga; niektórzy uczeni sądzą co prawda, że jest to zdrobniała
forma samego imienia Swaróg). Ponieważ Swarożyc jest
stosunkowo dobrze poświadczony na obszarze Słowiańszczyzny
połabskiej i jest - w świetle powyższych danych ruskich -
jedynym bóstwem, co do którego z dużą dozą
prawdopodobieństwa można przyjąć, że był czczony u Słowian
wschodnich i zachodnich (co nasuwało wielu uczonym domysł o
ogólnosłowiańskim charakterze kultu Swarożyca), Dażboga
uważa się najczęściej za wschodniosłowiańskie imię tego samego bóstwa (Swarożyc-Dażbóg).
Niewystępowanie Swarożyca we wspomnianym katalogu Włodzimierza tłumaczy się zastąpieniem
jego imienia przez Dażboga. Także Słowo o wyprawie Igora nazywa ruskich książąt „wnukami
Dażboga”. Swaróg był zatem bogiem ognia (Hefajstos!), a jego syn Swarożyc-Dażbóg - bogiem
słońca (Helios!) W późniejszym folklorze serbskim występuje niekiedy Dabóg - bóg ziemi i zła, co
może być odległą reminiscencją Dażboga-Swarożyca. Imię Dażbóg znaczy tyle co „dawca
bogactwa” albo „bóg dawca”. Istnieje także pogląd, w myśl którego Dażbóg jest zapożyczony od
Irańczyków (dag „palić”). Próbowano też zidentyfikować z Dażbogiem znane dzięki Helmoldowi
bóstwo północnopołabskie → Podaga.

30
demony - „W szerszym znaczeniu i poza mitologią grecką terminem demon określa się
wyższą niematerialną siłę nie będącą bogiem i zwykle identyfikowaną ze złym duchem”
(Kempiński). Demony to „mityczne istoty człekokształtne (wyjątkowo też zoomorficzne, lecz w
takim wypadku wyraźnie wywodzące się od duszy człowieka i ukazujące się m.in. w ludzkiej lub
częściowo ludzkiej postaci)” (K. Moszyński). Demonologia słowiańska znana jest na ogół dopiero
ze znacznie późniejszych przekazów historycznych oraz z żywego folkloru, jest różnorodna,
nierówno rozłożona na terytorium Słowiańszczyzny, wielowątkowa, poszczególne istoty
demoniczne ukazują się pod różnymi nazwami, są charakteryzowane niejednolicie, zakresy ich
działania nieraz krzyżują się, elementy rodzime przeplatają się z zapożyczeniami zarówno
wewnątrzsłowiańskimi, jak i zewnętrznymi, niesłowiańskimi. Wynikają stąd ogromne trudności
ogarnięcia i systematyzacji tego zagadnienia, jak również duża doza subiektywizmu
poszczególnych prób rekonstrukcji słowiańskiego świata demonów, wreszcie -znaczny stopień
hipotetyczności wywodów. Uznaje się na ogół archaiczność wielu istot demonicznych oraz trwałość
świata demonów, nie wykluczającą wszakże dynamiki wewnętrznej i podatności na innowacje. O
ile bowiem bóstwa wyższego stopnia (bogowie pogańscy) nie miały szans na przetrwanie kultu, a
nawet pamięci, zbyt długo po chrystianizacji, także dlatego, że Bóg (Trójca Święta) chrześcijański
bezpośrednio i bez reszty wchodził na ich miejsce, o tyle we wczesnych fazach chrześcijaństwa
brak było ogniwa pośredniego pomiędzy Bogiem a człowiekiem - przestrzeni zajmowanej
uprzednio w sposób perfekcyjny przez bóstwa niższego stopnia, a raczej demony. Szatan nie mógł z
natury rzeczy objąć tej całej przestrzeni; z większym powodzeniem, ale również jedynie do
pewnego stopnia, udało się to świętym chrześcijańskim. Relikty wyobrażeń demonicznych oraz
związanych z nimi zachowań ludzkich przetrwały w głąb czasów nowożytnych, a nawet do dziś.
Kazimierz Moszyński, któremu zawdzięczamy najpełniejszy, niedościgniony uporządkowany zbiór
materiału etnograficznego do świata demonów w skali całej Słowiańszczyzny, podzielił ten świat na
kilka grup: (1) półdemony (nie duchy, lecz konkretni ludzie obdarzeni niesamowitymi mocami), (2)
demony domowe, (3) demony wywodzące się od ludzi zmarłych przedwczesną lub gwałtowną
śmiercią, (4) demony doli, chorób i śmierci, (5) demony zła.
W niniejszym słowniku przedstawimy jedynie wybrane, wyraźniej rysujące się w materiale
źródłowym postacie czy grupy demonów, zwłaszcza te, co do których istnieją uzasadnione
przypuszczenia, że mogą sięgać doby przedchrześcijańskiej. Nie możemy, niestety, ze względu na
charakter materiału źródłowego, przytaczać dokumentacji, po którą (podobnie jak po inne, tutaj nie
uwzględnione istoty demoniczne oraz po nadzwyczaj cenne i interesujące rozważania ogólniejsze)
wypadnie odesłać do dzieła K. Moszyńskiego oraz wielu
opracowań późniejszych (A. Brückner, St. Urbańczyk, A.
Gieysztor, H. Łowmiański).

demony domowe - przyjazne na ogół ludziom -


pod warunkiem życzliwego stosunku ludzi do nich - istoty
demoniczne zamieszkujące dom i zagrodę, wywodzące
się, acz nie wyłącznie, od dusz zmarłych członków
rodziny. Wyobrażano je sobie na ogół pod postacią
małego człowieczka (karzełek, krasnoludek, skrzat),
zazwyczaj niewidocznego dla żyjących, który potrafił być
złośliwy, lecz na ogół dbał o dom i przysparzał dobytku
„swojej” wspólnocie. Nosiły one bardzo różne miana:
domowy, stopan, żmij, latawiec, kłobuk, pionek, plon i in.
Niektórym demonom domowym przypisywano
umiejętność latania (ogniste latające skrzaty).
Staropolskie ubożę (ubożę) jest raczej nazwą późniejszą,
ale znaną już w XV w., jak o tym świadczy fragment

31
ówczesnego kazania: „Są tacy (...), co składają ofiary demonom, co się zowią ubożę, zostawiając im
resztki jedzenia w czwartek po obiedzie (...) Są niektórzy, co nie myją misek po obiedzie w
uroczysty Wielki Czwartek, aby nakarmić dusze i inne duchy, co się nazywają ubożę, głupio
wierząc, że duch potrzebuje rzeczy cielesnych (...) Niektórzy zostawiają resztki umyślnie na
miskach po obiedzie jakoby dla nakarmienia dusz czy to pewnego demona, co się nazywa ubożę,
ale to śmiechu warte, ponieważ często myślą głupcy i lekkomyślni, że to co zostawili zjada
wymienione ubożę, które pielęgnują, bo jakoby przynosi szczęście, ale wtedy często przychodzi
pies i jak nie widzą zjada te resztki” (St. Urbańczyk 1991, 51). Wyraz ubożę, ubożę przetrwał w
folklorze polskim jako bożęta, bożatki, bodzięta. W Beskidzie Śląskim bożatkami nazywano dusze
pomarłych małych, nie ochrzczonych dzieci.

Deombrotus - legendarny przywódca Polaków. Postać wprowadzona przez Filipa


Kallimacha (zm. 1496 w Krakowie) w napisanej przezeń biografii kardynała Zbigniewa
Oleśnickiego (Vita et mors Sbignei cardinalis, ed. L Lichońska, W. 1962, s. 17 nn.). Zgodnie z
humanistycznym światopoglądem autora, Polacy wywodzić się mieli od Scytów. Znany Herodotowi
(IV, 120,126,127) król scytyjski Idantyrs (ok. 520 p.n.e.) miał syna Teresa, ten z kolei - Bokusa (od
niego mają pochodzić Bessowie i Sabokowie) i Deombrotusa. Ten ostatni, „mąż bardzo
szanowany”, znawca prawa boskiego i ludzkiego, „połączył się z Polakami” i został postawiony na
czele państwa, ale - przywiązany do wolności - odmówił objęcia formalnej władzy. Nadał naszym
przodkom prawa i wiedzę, które - jak sądził Kallimach - są pochodzenia perskiego (nauka o
nieśmiertelności duszy i reinkarnacji, nakaz grzebania zwłok, rytualne uczty dla zmarłych, zakaz
malowania obrazów bogów, nakaz modlitwy i ofiar). „Ponadto polecił czcić przede wszystkim
Westę, którą Scytowie nazywali Labiti, Cererę, którą Apią nazywają, Jowisza, który u nich Jasde się
zowie. Mędrcy-magowie uważali, że ci bogowie to są; Ogień, Ziemia i Powietrze. Lecz Polacy
przekręciwszy z biegiem czasu nazwy scytyjskie mówili Lada zamiast Labiti, Mija zamiast Apia,
Jesse zamiast Jasde” (echo panteonu Długoszowego). Nauczył wróżenia z liści lipy, nakazał
noszenie długich włosów, młodzieży polowania, karanie śmiercią kradzieży, zawieranie małżeństw
między równymi stanem, niewygórowane posagi dla panny młodej. Nauczył Polaków mieszać
wodę z miodem. Zmarł w wieku ponad siedemdziesięciu pięciu lat. Z wielu dzieci wychowało się
tylko dwoje: Pauzaniasz i Oktomasdes, którzy jak ojciec cieszyli się tak wielkim mirem wśród ludu,
„że prócz nazwy króla nic im do królowania nie brakowało”. Od Deombrotusa, „zniekształciwszy
nieco jego imię”, pochodzi - zdaniem Kallimacha - rodzina z Dębna (z niej wywodził się
Zbigniew), „choć ci, co nie znają dawnych dziejów, mniemają, iż przydomek ten powstał później od
dębu niezwykłej wielkości, koło którego w miejscowości Krampa mieszkał pewien Scilurus,
przywódca nie tylko swego rodu, lecz także całej okolicy”.

Derbal - rzekomy wódz Bułgarów. Marcin Bielski (1856, s. 20) twierdzi, że Bułgarzy,
których uważał za Słowian, pod wodzą Derbala ze swoich pierwotnych siedzib nad Wołgą
przemieścili się najpierw do Dacji („gdzie dziś Wołosza i Multani mieszkają”) i wygnawszy
stamtąd Daków, zawładnęli tym krajem, a następnie zajęli Mezję i Trację za panowania cesarza
Zenona (474-491), odnieśli nad nim zwycięstwo i najeżdżali Konstantynopol.

Dir - zob. Askold i Dir.

dola - demon, „duch, co się opiekuje ludźmi, domem i jego sprawami. Są dole czujne i
troskliwe, są też jakoby niedbałe, wręcz nieżyczliwe (...) Towarzyszy ona człowiekowi od kolebki
do grobu, czasem można ją zobaczyć w postaci kobiety, mężczyzny, psa, kota, nawet myszy” (St.
Urbańczyk). Po ojcu może ją odziedziczyć syn, choć rodzeni bracia mogą mieć różne dole. „Dobrze
jest żyć takiemu, czyja dola nie śpi” (z Wielkorusi). Uważano niekiedy, że dola, jeśli to odpowiada
jej zamiłowaniom czy charakterowi, zadba o gospodarstwo, nawet gdy gospodarz jest niedbały czy

32
rozrzutny, może zajść także sytuacja odwrotna, wtedy i największa ludzka zapobiegliwość nie
zrównoważy niekorzystnej doli. „Taka już jego dola” (K. Moszyński). (Zob. rodzanice, Rod.)

domowy - zob. demony domowe.

Dragimir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 34) drugi
syn (zob.:) Chwalimira E, brat Petrysława II i Mirosława. W podziale królestwa jeszcze za życia
ojca przypadły mu Trawunia i Zachlumie.

Dragisław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 88)


trzeci syn → Prelimira i Prechwały z Raszki. W dokonanym już za życia ojca podziale królestwa
Dragisławowi przypadło Zachlumie (latopisarz dokładnie wymienia miasta i żupanie wchodzące w
skład działu). Nic więcej o nim nie wiadomo poza tym, że wraz z pozostałymi braćmi, rządząc po
śmierci ojca po tyrańsku, sprowokował bunt własnego ludu, który sprowadził przeciwko nim →
Legeta, syna Kreszimira, i jego siedmiu synów. Niemal wszyscy synowie i wnukowie Prelimira
zostali przez nich straceni.

During - legendarna postać z wczesnych dziejów Czech. Kosmas z Pragi (I, 13) opowiada,
jak to po wygranej bitwie na polu Tursko z księciem Łuczan (Żatczan) → Włościsławem,
zakończonej śmiercią tego ostatniego, władca Czechów → Neklan wkroczył do kraju przeciwnika i
polecił nieletniego syna Włościsława (imienia jego nie podał), który wpadł w jego ręce, opiece
Duringa, „rodem z Serbii” (raczej, sądząc po imieniu, z Turyngii), który był opiekunem chłopca w
grodzie Draguś nad Ohrzą jeszcze za życia Włościsława. During był jednak „zbrodnią
prześcigającym miarę człowieka, mężem gorszym od najgorszego i okrutniejszym od wszystkich
bestii”. Pragnąc przypodobać się swemu nowemu panu, During zdradziecko i okrutnie zamordował
powierzonego swojej opiece chłopca i w nadziei nagrody („ja jeden sprawiłem moją siekierą, że wy
wszyscy możecie bezpiecznie spać na oba uszy” - wszak usunął ze świata być może przyszłego
mściciela!) przedstawił odciętą głowę Neklanowi. Zamiast spodziewanej nagrody spotkała go
jednak sroga kara: z trzech zaproponowanych mu rodzajów śmierci samobójczej wybrał During
powieszenie. Olcha, na której się powiesił, otrzymała nazwę „olchy Duringa”.

dziady (diedy) - w mitologii słowiańskiej (znanej bliżej jedynie z Polski i Białorusi)


zantropomorfizowane duchy przodków oraz nazwa święta obchodzonego na ich cześć. Wypadało
ono na siódmy dzień po Wielkanocy lub jesienią (wierzono, że w czasie tzw. kostromskiego święta
dziadów zmarli rodzice odpoczywają). Zmarłym przynoszono pożywienie, zapraszano duchy
zmarłych na poczęstunek, poświęcano im pierwszą łyżkę i pierwszą szklanicę, które wylewano pod
stół lub stawiano za oknem. „Większe” dziady wchodziły przez drzwi, „mniejsze” przez okno. Na
Białorusi w czasie obrzędu gospodarz trzykrotnie obnosił zapalone łuczywo wokół stołu, okadzając
go magicznie i „ogrzewając zmarłego”. Żywność początkowo zanoszono także na cmentarze. Na
Białorusi nazywano dziady Stawruskimi i wiązano z podaniem o → Stawrze i Gawrze, psach
dawnego pogańskiego księcia Boja. W Polsce podczas majowych dziadów wróżono dziewczętom
rychłe zamążpójście (Iwanow-Toporow). Dzięki Adamowi Mickiewiczowi obrzęd dziadów wszedł
do wielkiej literatury.

Dzidzileyla, Dzidzilelya - rzekome bóstwo polskie. Długosz (s. 165) na trzecim miejscu
swego panteonu rzekomych bóstw pogańskich Polaków stwierdza: „Wenerę nazywali Dzidzileyla i
mieli ją za boginię małżeństwa, więc też upraszali ja o błogosławienie potomstwem i darowanie im
obfitości synów i córek”. Do Dzidzileyli odnoszą się również uwagi oraz cytat z wcześniejszych od
Długosza statutów synodalnych przytoczone przy haśle Jessa (zob.).

33
Dziewanna - rzekome bóstwo polskie, Długosz (s. 166) w swoim panteonie rzekomych
bóstw pogańskich Polaków o Dziewannie (i → Marzannie) wyraził się nieco obszerniej: „Dianie
natomiast, uważanej według wierzeń pogańskich za niewiastę i dziewicę zarazem, matrony i
dziewice (oddawały cześć przez składanie) przed jej posągami wieńców. Rolnicy zaś i prowadzący
gospodarkę rolną czcili Cererę, na wyścigi składając jej w ofierze ziarna zbóż (...) A jako że
państwu Lechitów wydarzyło się powstać na obszarze zawierającym rozległe lasy i gaje, o których
starożytni wierzyli, iż zamieszkuje je Diana i że Diana rości sobie władztwo nad nimi, Cerera zaś
uważana była za matkę i boginię urodzajów, których dostatków kraj potrzebował, (przeto) te dwie
boginie: Diana w ich języku Dziewanną (Dzewana) zwana i Cerera zwana Marzanną (Marzyana)
cieszyły się szczególnym kultem i szczególnym nabożeństwem”. „Marzanna i Dziewanna zostały
przejęte przez Długosza ze znanego wiosennego obchodu topienia zimy” (St. Urbańczyk).

F
Fischerinsel (Wyspa Rybacka) - wyspa na jeziorze Tollensee
koło Neubrandenburga (Niemcy). Odkryto tam, w dwóch odległych
od siebie punktach, w warstwie kulturowej datowanej na XI-XIII w.,
dwa posągi z drewna dębowego. Pierwszy z nich, „bliźnięta z
Fischerinsel”, wysokości 1,78 m, przedstawia podwójne popiersie
męskie o dwóch głowach, dużych oczach i nosach, z wyraźnie
zaznaczonymi wąsami, z nakryciem głowy (?). Posąg stoi na
ociosanej drewnianej kolumnie. Druga figura, bardziej prymitywna,
wysokości 1,57 m, przedstawia postać żeńską z wyraźnie
zaznaczonym biustem. Ze względu na stan zachowania stanowisk nie
odkryto śladów świątyń, w których rzeźby te ewentualnie mogłyby
się znajdować. Na Fischerinsel próbowano niekiedy lokalizować
tajemniczą → Retrę-Radogoszcz. Znaczenie rzeźb z Fischerinsel
polega na tym, że są one „jedynymi, znalezionymi podczas badań
archeologicznych, datowanymi przez warstwę kulturową
monumentalnymi słowiańskimi rzeźbami drewnianymi” (L. P.
Slupecki). W „bliźniętach” niektórzy dopatrują się śladów kultu u
Słowian bóstw typu Dioskurów (bliźniąt), „z którymi często
współwystępowało bóstwo żeńskie” (istnienie takiego, nie
wymienionego z imienia, bóstwa u Wieletów-Luciców [właśnie z ich
terenu pochodzą omawiane tu rzeźby] poświadcza Thietmar VII, 64).
- Gringmuth-Dallmer i Hollnagel.

Flins - rzekome bóstwo słowiańskie. Pojawia się po raz


pierwszy w Kronice Sasów (Cronecken der Sassen, 1492)
brunszwickiego urzędnika i pisarza Hermena Bothego jako bóstwo
resztek ludności słowiańskiej żyjącej w rejonie gór Harzu oraz
Słowian na Łużycach: „Bożek nazywał się Flins, ponieważ
znajdował się na skałce [Flinsstein], a wyglądał jak zmarły w długim
płaszczu, w ręku trzymał laskę z płonąca pochodnią, a na lewym
ramieniu miał wyprężonego lwa, który miał ich (? Słowian)
wskrzesić, gdy umrą”. Wymysł Bothego, podobnie jak inne (zob. Krodo), aż do XIX stulecia brany
był za dobrą monetę nawet przez wielu skądinąd poważnych uczonych. Zachowało się sporo
ilustracji przedstawiających Flinsa, znalezioną i przechowywaną w Lipsku porfirową czaszkę
uważano za jego wyobrażenie. Jeden z siedemnastowiecznych autorów niemieckich (Elias
Schedius) ogłosił, że imię Flins jest zniekształconą formą imienia (rzekomego) króla Wandalów

34
Vitzlauw (- Wisław?)-Vlitza-uw-Vlintz. Ikonografia Flinsa, jak starał się wykazać Leonhard Franz,
wywodzi się z ikonografii św. Krzysztofa (Christophorus). Christian Knauthe w XVIII w.,
powołując się na różnych wcześniejszych autorów, uważał, że Flins był ogólnym bóstwem Serbów
łużyckich, szczególnie czczonym w Miśni i na Łużycach. Posąg Flinsa miał się znajdować na
miejscu późniejszej wioski Oehna, niedaleko na północ od Budziszyna (Bautzen). Składano mu
ponoć wiele ofiar, lecz jedynie ze zwierząt, stawiano mu ołtarze i gaje. - Franz 16 nn., il. I-III.

G
Gardziec (Garz, Karencja, Korzenica) - miejscowość na Rugii, sanktuarium →
Rugiewita, Porenuta i Porewita.

Gebalim - hebrajska nazwa jakiegoś ludu słowiańskiego. Lekarz, uczony żydowski i


urzędnik na dworze Omajadów w Kordobie Chasdaj ben Szaprut (ok. 915-970) był przez kalifa Abd
ar-Rahmana III (912-961) wykorzystywany m.in. do poselstw zagranicznych. Interesował się
losami Żydów w świecie i utrzymywał korespondencję z wieloma z nich. Zachował się jego list do
władcy Chazarów Józefa, napisany po hebrajsku przed 961 r. (tekst wraz z polskim przekładem w
MPH I 56-69), oraz odpowiedź władcy (tamże s. 70-79), której autentyczność jest wprawdzie
kwestionowana, ale list w każdym razie znany był w Hiszpanii już pod koniec XI w. Z listu
Chasdaja ben Szapruta dowiadujemy się, że wśród poselstw bawiących u kalifa w Kordobie były
także poselstwo króla Aszkenazów (czyli Ottona I niemieckiego), ,,król[a] Gebalimjow], którzy są
al-Sekalab” i ,,król[a] Konstantyny” (czyli cesarza z Konstantynopola). Posłowie króla Gebalim,
dowiedziawszy się o zamiarze nawiązania przez Chasdaja kontaktu z władcą Chazarii, o którym to
państwie poinformowały kalifa poselstwa wschodnie, skłonili Chasdaja do powierzenia im listów
do władcy tajemniczego żydowskiego państwa: „daj nam twoje listy, oddamy je królowi
Gebalimów, on przez szacunek dla ciebie odeszle list twój do Izraelitów mieszkających w kraju
Hangryn [Węgry], a ci poszła go do Rum [cesarstwa wschodniorzymskiego], a stamtąd do
Bułgarów, aż dojdzie list twój według twej woli na miejsce pożądane”. Na uwagę zasługuje, że
wraz z posłami króla Gebalim nadeszło dwóch Żydów: mar Saul i mar Józef; czyżby wchodzili w
skład poselstwa, na przykład w charakterze tłumaczy? Tajemniczego króla Gebalim i jego lud
próbowano identyfikować różnie. Wymienienie w jednym szeregu pomiędzy dwoma
najwybitniejszymi władcami ówczesnej Europy, Niemiec i Bizancjum, sugeruje wysoką rangę oraz
z grubsza przesądza usytuowanie geograficzne. Łączenie nazwy ludu z hebrajskim gebal (l.mn.
gebalim), „góra” (por. pokrewne arabskie gebel, l.mn. gibal, o tym samym znaczeniu), i co za tym
idzie dopatrywanie się jakiegoś ludu mieszkającego w okolicach podgórskich, kazało niektórym
uczonym identyfikować Gebalim z Chorwatami (bałkańskimi bądź z tzw. → Białej Chorwacji na
północ od Karpat), których nazwę także, acz niesłusznie, wywodzono od słowiańskiej nazwy góry.
Nie jest to jednak konieczne, gdyż nazwa Gebalim, podobnie jak inne nazwy etniczne w źródłach
hebrajskich (np. Aszkenaz -Niemcy, Sarphat - Francja), jest zapewne pochodzenia biblijnego. Inne
propozycje to: Niemcy Ottona I (co jednak należy odrzucić, gdyż ci występują pod mianem
Aszkenazów), Czechy Bolesława I, państwo polańskie Siemomysła lub Mieszka I. Ostatnio K. T.
Witczak dopatruje się w Gebalim zachodniosłowiańskich Hawelan/Stodoran, którzy w I połowie X
w. odgrywali dość znaczną rolę na słowiańskim Połabiu i utrzymali ją także pod zwierzchnictwem
niemieckim. Domysł ten wspiera, zdaniem Witczaka, wiadomość niezależnych od listu Chasdaja
źródeł arabskich (w późnych, co prawda, wtórnych przekazach), iż wśród poselstw na dworze Abd
ar-Rahmana III było także „poselstwo od króla Słowian, któremu na imię było Duku” (obok osobno
wymienionego poselstwa niemieckiego i bizantyjskiego). O ile w obu źródłach mowa jest, co jest
prawdopodobne, o jednym i tym samym poselstwie, pod imieniem Duku może się ukrywać,
zdaniem Witczaka, książę hawelański Tęgomir (Tugumir), który władzę objął w 940 r. - Modelski;

35
Witczak 1994 B.

Głomaczów święte źródło Thietmar z Merseburga w początkowej partii swej kroniki (1,3),
opowiadając o zdobyczach króla niemieckiego Henryka I (919-936) na Połabiu, stwierdza w
odniesieniu do plemienia Dalemińców (słowiańska nazwa: Głomacze; plemię to zajmowało
siedziby pomiędzy środkową Łabą a Muldą, na północ od Gór Kruszcowych [Erzgebirge]):
„Głomacz jest to źródło w odległości najwyżej dwóch mil od Łaby. Jego wody rozlewają się w
wielkie trzęsawisko, na którym wedle słów okolicznych mieszkańców i naocznych świadków
dziwne dzieją się sprawy. Jak długo tubylcy korzystają z dobrodziejstw pokoju i ziemia nie
odmawia im swoich plonów, trzęsawisko to pokrywa się pszenicą, owsem i żołędziami i utrzymuje
w radości gromadzących się gęsto wokoło sąsiadów. Ilekroć zaś rozszaleje się burza wojny, krew i
popiół znaczą w nieuchronny sposób szlak przyszłości, To źródło każdy z mieszkańców czci i
poważa więcej niż kościoły, choć to, czego od niego oczekiwać może, jest tak niepewne”. Kult
świętych źródeł i wód (czy raczej boskich istot, tam mających swe siedziby) poświadczył już
Prokop z Cezarei w VI w. Relacja Thietmara potwierdza zjawisko pogańsko-chrześcijańskiego
synkretyzmu religijnego na południowym Połabiu, gdyż, formalnie rzecz biorąc, tamtejsze
plemiona słowiańskie były już oczywiście ochrzczone, co potwierdza wzmianka kronikarza o
kościołach. Dawne pogańskie wierzenia utrzymywały się na niższym poziomie wyobrażeń
religijnych, którego wypełnienia wczesne chrześcijaństwo nierychło było w stanie się podjąć.

Gniezno Jako główny ośrodek krystalizacyjny państwa piastowskiego poświadczone jest


ponad wszelką wątpliwość w źródłach historycznych. Z Gnieznem łączy najwcześniejsza
(zanotowana przez Galla Anonima) polska tradycja historiograficzna panowanie złego → Popiela i
dojście do władzy rodu → Piasta. Złożenie w Gnieźnie relikwii św. Wojciecha, jego brata
przyrodniego i pierwszego arcybiskupa gnieźnieńskiego Radzima-Gaudentego, jak również Pięciu
Braci Męczenników, wreszcie odbycie tu zjazdu Bolesława Chrobrego z cesarzem Ottonem III w
1000 r. i erygowanie arcybiskupstwa i metropolii dla całego państwa polańskiego świadczą o
wyjątkowej pozycji Gniezna w państwie pierwszych Piastów nie mniej wyraziście niż rezultaty
badań archeologicznych. Początki Gniezna wyprzedzały w czasie dynastię piastowską, co wynika
już z opowiadania Galla o Popielu, a co jeszcze bardziej zostało zaakcentowane w Kronice
wielkopolskiej poprzez wprowadzenie postaci eponima Polaków/Lechitów → Lecha, który tu
założył „gniazdo” swego ludu i rodu. Wprawdzie Wincenty Kadłubek, reprezentant krakowskiej
opcji politycznej na przełomie XII i XIII w., całkowicie przemilczał rolę Gniezna w dziejach Polski,
a nawet „udało” mu się nazwy Gniezno ani razu w swej kronice nie wymienić, ale Długosz dokonał
próby pogodzenia obu tradycji, gnieźnieńskiej i krakowskiej, a właściwie trzech, gdyż w
międzyczasie (Kronika śląska i Kronika książąt polskich) pojawiła się tradycja o początkach
dynastii piastowskiej w Kruszwicy. O Gnieźnie nie miał zresztą Długosz najlepszego wyobrażenia.
Gniezno to, co prawda, „druga stolica Polski” (po Krakowie), ale „z imienia raczej aniżeli w
rzeczywistości, wsławiona raczej dawną świetnością aniżeli obecnym blaskiem i w ogóle przez
wielu zapomniana byłaby, gdyby nie górowała nad nią prymasowska świątynia”. Wie Długosz, że w
Gnieźnie wybudowano ongiś bogom słowiańskim „najważniejszą świątynię, do której
pielgrzymowano ze wszystkich stron”. Ponieważ bezpośrednio przedtem wspomina Długosz o bogu
→ Nyi, przyrównanym do Plutona, być może, że właśnie do tego bóstwa odnosi się informacja o
gnieźnieńskiej świątyni. Maciej Stryjkowski w II pół. XVI w., powołując się (błędnie) na Kadłubka,
podał, że w Gnieźnie został „wielkim kosztem zbudowany kościół” ku czci → Marzanny-Cerery (o
bóstwie tym informował, wszakże bez bezpośredniego związku z Gnieznem, Długosz). Śladów
Długoszowej świątyni i w ogóle - wyraźnych śladów kultu pogańskiego w Gnieźnie archeolodzy
dotąd nie znaleźli, co jednak nie musi dziwić, jako że akcja chrystianizacyjna w stołecznym
ośrodku musiała być szczególnie dokładna i bezwzględna. Pewne obserwacje zdają się potwierdzać
dane Długosza. Kazimierz Żurowski (1962) był zdania, że powiększenie podgrodzia

36
gnieźnieńskiego w I pół. IX w. było rezultatem nie tylko wzrostu osadnictwa, „ale wiąże się
zapewne z wydzieleniem wschodniej części połaci starszego podgrodzia dla innych celów, być
może dla sprawowania kultu pogańskiego”. Gabriela Mikołajczyk (1972,1984) zwróciła uwagę na
ślady długo użytkowanych palenisk odkrytych w 1962 r. w głównej nawie katedry, które
interpretuje jako kultowe paleniska pogańskie, a także na pozostałości niewielkiej prostokątnej
budowli kamiennej, datowanej przez nią prowizorycznie na koniec IX-pocz. X w. i interpretowanej
jako ślad działalności nie potwierdzonej źródłowo misji iroszkockiej wśród Polan przed okresem
panowania Mieszka I. W 1985 r. pod zachodnią częścią kościoła św. Jerzego, na kulminacji Góry
Lecha, odkryto pozostałości kurhanu kamiennego o średnicy ok. 10-12 m, datowanego podobnie
(II pół. IX-poł. X w.) z warstwą spalenizny pod spodem. Także to znalezisko można hipotetycznie
wiązać z czasami pogańskimi.
Ponieważ Gniezno było prawdopodobnie rzeczywiście ważnym centrum kultu pogańskiego,
a tradycje jego stołeczności wśród Polan (niezależnie od tego, czy było od samego początku ich
ośrodkiem politycznym, czy też przejęło tę funkcję od innego miejsca, np. Ostrowa Lednickiego)
wyprzedzały panowanie Piastów, zarówno Mieszko I, jak również Bolesław Chrobry, bądź z
własnej woli, bądź przymuszeni sytuacją, wykreowali w Poznaniu nowy, do pewnego stopnia
współzawodniczący z Gnieznem ośrodek swej władzy. Na to mogłyby wskazywać: umiejscowienie
kościoła katedralnego pierwszego biskupa polskiego Jordana nie w Gnieźnie, lecz w Poznaniu
(prawda, że np. Gerard Labuda jest odmiennego zdania), forsowne wznoszenie grodu
poznańskiego, nie ustępującego rozmiarami i obronnością Gnieznu, przede wszystkim zaś -
wybranie katedry poznańskiej, a nie gnieźnieńskiej, na nekropolię książęcą (pewne jest to
wprawdzie jedynie w odniesieniu do Bolesława Chrobrego, prawdopodobne - jak chce późniejsza
Długoszowa tradycja - w odniesieniu do Mieszka I i kolejnych władców). Poza koniecznością
zaakcentowania potrzeby nowej chrześcijańskiej tradycji nekropolicznej (przodkowie Mieszka I
byli chowani zapewne w Gnieźnie) w grę wchodziły prawdopodobnie animozje pomiędzy
Chrobrym a narzuconym mu (według opinii niektórych uczonych) w 1000 r. arcybiskupem
Radzimem-Gaudentym. Przemawiać za tym może całkowite milczenie przeddługoszowych źródeł
polskich o arcybiskupie, co może oznaczać niełaskę książęcą, nieprzeprowadzenie zapowiedzianej
w 1000 r. koronacji królewskiej Chrobrego, wreszcie tajemnicza, przekazana przez Długosza pod
rokiem 1006 wiadomość o klątwie, jaką Radzim na łożu śmierci rzucił „na miasto Gniezno z
powodu okropnych zbrodni, jakimi się splamiło, a nie chciało w tym momencie pokutować”. Jeśli
nie jest to prosty wymysł dziejopisa, mający uzasadnić karę, jaka spotkała Gniezno w wyniku
najazdu Brzetysława czeskiego w 1038 r. (Długosz tak właśnie rzecz ujmuje), byłby to kolejny
argument za napiętymi stosunkami pomiędzy władcą a narzuconym mu i niemiłym arcybiskupem.
Niewykluczone, że za „okropnymi zbrodniami” Gniezna kryje się tradycja o sile i uporczywym
trwaniu tam pogaństwa, nawet po uświęceniu miasta relikwiami św. Wojciecha i Pięciu Braci i
wyniesieniu do rangi kościelnej stolicy Polski. - W. Hensel, Najdawniejsze stolice Polski. Gniezno-
Kruszwica-Poznań, W. 1960, 7-61; 195 nn.; Gniezno. Pierwsza stolica Polski. Miasto świętego
Wojciecha, Gniezno 1995.

Goderak - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Arnold z Lubeki (Chronica Slavorum V,


24) napisał, że biskup szweryński (Schwerin w Meklemburgii) Bernon (zm. 1190 lub 1191) wytępił
w swej diecezji kult pogański, a w miejsce bóstwa Goderaka (Gutdraccus) nakazał czcić biskupa
hildesheimskiego Godeharda, wykorzystując podobieństwo imion. Nie ulega wątpliwości, że
nastąpiło tu nieporozumienie. Imię rzekomego bóstwa Goderaka oraz powiązanie go ze św.
Godehardern znalazły się już bowiem w dokumencie księcia saskiego Henryka Lwa z 1171 r., w
którym nadał on biskupstwu szweryńskiemu „villam sancti Godehardi, qua prius Goderac
dicebatur” („wieś św. Godeharda, która niegdyś nazywała się Goderak”). Z kolei nazwa miejscowa
Goderak wywodzi się prawdopodobnie rzeczywiście od nazwy osobowej, ale nie bóstwa, lecz
realnego człowieka, zapewne dawnego właściciela wsi.

37
Gostomysł - półlegendarny posadnik (namiestnik) nowogrodzki. Pojawia się w źródłach
począwszy od XV w.; miał być pierwszym posadnikiem Słowienów nad rzeką Ilmen. Według
Posłania mnicha Spirydona z początku XVI w. miał on wystąpić z inicjatywą zaproszenia Ruryka
na tron nowogrodzki w 842 r., o czym milczą starsze źródła, z Powieścią minionych lat na czele.
Późniejsza tradycja przydała Gostomysłowi ojca Burywoja i była zdania, że Gostomysł był dziadem
Ruryka po kądzieli. Zdaniem H. Łowmiańskiego historyczny Gostomysł sprawował swój urząd ok.
990 r., być może w imieniu małoletniego księcia Wyszesława Włodzimierzowica; za jego rządów
nastąpił chrzest nowogrodzian. Cała zatem tradycja o związku Gostomysła z Rurykiem nie
zasługuje na wiarę. - H. Łowmiański, Gostomysł posadnik nowogrodzki w końcu X w., w: Studia
historyczne. Księga jubileuszowa z okazji 70. rocznicy urodzin prof. dra Stanisława Arnolda,
Warszawa 1965, 273-281; II wyd. w H. Ł., Studia nad dziejami Słowiańszczyzny, Polski i Rusi w
wiekach średnich, Poznań 1986, 457-464.

Gościwit - legendarny książę czeski, ojciec Borzywoja. Kosmas z Pragi (I, 9) zamyka na
Gościwicie listę pogańskich władców czeskich, następców Przemysła oracza. Gościwit był następcą
→ Neklana. Według E. S. Piccolominiego Gościwit, występujący pod imieniem Nostiricus (u
Długosza: Hestwik), był starszym synem Neklana i jego następcą, podczas gdy młodszy jego brat
Dypold otrzymał krainę kurzymską (Kouřim; „gurmeńską”), na wschód od Pragi. Synem i następcą
Gościwita był Borzywoj, pierwszy już w pełni historyczny władca Czech, który doprowadził do
chrystianizacji swego ludu. Zakończywszy na Gościwicie listę dynastyczną wczesnych
Przemyślidów, napisał Kosmas: „O życiu więc jak również i o śmierci tych książąt zachowuje się
milczenie, tak dlatego, że oddani brzuchowi, spaniu, nieokrzesani i nieuczeni, upodobnieni byli do
bydła, zaiste przeciw naturze ciało było im rozkoszą, dusza ciężarem - jak dlatego także, że w
owym czasie nie było nikogo, kto by piórem czyny ich zachował pamięci” (por. wywód Galla
Anonima w związku z piastowską listą dynastyczną. Zob. Siemomysł).

Gracchus, Grakch - zob. Krak.

Gross Raden - miejscowość w powiecie Sternberg w zachodniej Meklemburgii. W latach


siedemdziesiątych XX w. znaleziono tam pozostałości wczesnośredniowiecznego zespołu
osadniczego na półwyspie jeziora Binnensee, składającego się z grodziska o średnicy ok. 75 m i
dużej osady przygrodowej. Na terenie osady znajdowała się czworokątna świątynia pogańska - duża
budowla (7x11 m) o podwójnych ścianach. Osada i świątynia istniały prawdopodobnie od II pół.
świątynia pogańska w Gross Raden IX lub początku X do początku XI w. Po pożarze sanktuarium
zostało prawdopodobnie przeniesione na wyspę (obecnie połączoną z lądem), kilkadziesiąt metrów
na północny zachód od pierwotnej osady, na teren niedużego grodu o charakterze raczej kultowym
niż mieszkalnym. Śladów posągów i innych przedmiotów kultu jak dotąd me odkryto. Świątynia w
Gross Raden należy do najlepiej i w sposób planowy zbadanych pogańskich sanktuariów Słowian
połabskich; mógł to być ośrodek kultowy plemienia Warnów, należących do Związku
Obodrzyckiego. Źródła pisane całkowicie milczą o kulcie u Warnów. -Schuldt; W. Łosiński, SSS
VIII, l, 1991,176-179.

H
Helgunda - zob. Walter i Helgunda.

Hennil - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Thietmar (VII, 69), ponarzekawszy na


przeżytki pogaństwa w niedalekich od siebie okolicach (nie wiadomo, czy miał na myśli ludność
niemiecką czy słowiańską): „Tamtejsi mieszkańcy rzadko chodzą do kościoła i nie stoją wcale o

38
odwiedziny ich pasterzy. Własnych, domowych czczą bogów i składają im ofiary w nadziei, iż
wielkiej od nich doznają pomocy”, dodał: „Słyszałem również o pewnej lasce, przy której
wierzchołku znajdowała się ręka trzymająca żelazny pierścień. Laskę tę obnosił po wszystkich
domach jeden pasterz ze wsi, w której się znajdowała, i z takim zwracał się do niej pozdrowieniem
za każdym razem, kiedy przestępował próg domu: «Czuwaj, Hennilu, czuwaj!» - taką bowiem
nazwę nosiła owa laska w gwarze wieśniaczej. I ucztowali potem ludzie w pełni rozkoszy,
mniemając w swej głupocie, iż są bezpieczni pod opieką owej laski”. Nie wiadomo, czy chodziło o
rodzaj fetysza - zwykłą laskę czy kij pasterski, czy też wieśniacy uważali ten przedmiot za bóstwo o
imieniu Hennil. Nazwę Hennil próbowano bez powodzenia wyprowadzać z języka słowiańskiego, a
nawet znajdowano analogię w postaci rzekomego boga pasterzy u Czechów i Serbów: Honidlo,
Honilo, Gonidlo, łączono z polskim „hejnałem”, ale także uważano, że Hennil jest zdrobnieniem od
Henno-Odyna, boga śmierci oraz budzącego się światła i wiosny u Germanów.

Hieronim ze Strydonu, św. (ok. 347-419) -jeden z najwybitniejszych Ojców Kościoła,


autor wielu pism i przekładu Pisma Świętego na język łaciński (tzw. Wulgata). Ponieważ pochodził
z pogranicza Dalmacji i Panonii, pojawiła się w średniowieczu tradycja, że był Słowianinem z
pochodzenia. Marcin Bielski (1856, s. 20) wymienia go w jednym szeregu ze św. Marcinem,
„Słowakiem” (chodzi o Marcina biskupa Tours w VI w.) oraz Cyrillusem i Metodiuszem
(Konstantym i Metodym - IX w.), zaznaczając: „którzy wszyscy Słowacy [Słowianie - J. S.] byli”.
Nieco dalej (s. 22) napisze wyraźniej: „Z tegoż też narodu [słowiańskiego - J. S.] poszedł Hieronim,
święty doktor, który biblię na słowieński język przełożył a od Damasa (Damazego) papieża to
otrzymał, żeby słowiańskim językiem msza bywała, i nie jest ten żaden między Słowaki, coby
inaczej rozumiał; jakości był rodem Strydończyk, żył za czasów Gracyana i Teodozyusza cesarzów.
Tenże pismo słowieńskie wynalazł, które dziś zowiemy ruskiem”. Zresztą lojalnie zaznaczył nasz
autor, że „drudzy powiedają”, iż pismo to wynalazł Cyryllus, „a jeszcze inni twierdza inaczej”.

Hodka - u Dalimila jedna z wojowniczych dziewcząt, walczących pod wodzą → Wlasty


przeciwko → Przemysłowi.

I
Iwan - zob. Jawan.

J
Jafet - postać biblijna, syn patriarchy Noego. Rozwijając biblijną genealogię ludzkości (Rdz
10, zwłaszcza 2-5), rychło w tradycji judeochrześcijańskiej pojawiło się przekonanie o tym, że
potomstwo Jafeta objęło z boskiego wyroku całą Europę. Poprzez syna Jafeta → Jawana (kronika
tzw. Dzierzwy: „którego Polacy zwą Iwanem”), jego z kolei syna → Alana, wreszcie syna Alana →
Negnona i syna Negnona → Wandala wiódł uczony rodowód Lechitów, czyli Polaków. - Pieradzka.

Jaksa - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4) wymienia Jaksę na
dziewiątym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Jaksa
miał (Kron. wlkp., c. 8) otrzymać od ojca Serbię, czyli kraj Serbów połabskich. Długosz (s. 208)
informuje, że otrzymał on ten kraj wespół z bratem → Siemianem. W XII w. żył i działał w Polsce
wybitny komes Jaksa z Miechowa, którego w Kronice wielkopolskiej (c. 32) nazwano „księciem
Serbii”. Poza terenem Serbów połabskich, ale w niezbyt wielkiej od nich odległości, w tym samym
czasie panował (zapewne nad południowowieleckim plemieniem Sprewian) książę Jaksa z Kopniku
(Köpenick, dziś dzielnica Berlina), którego znamy niemal wyłącznie z bitych przezeń monet. Po

39
roku 1150 jakiś Jaksa, „który wówczas panował w Polsce” (według określenia kronikarza
niemieckiego Henryka z Antwerpii) i który był krewnym ostatniego księcia plemienia
Stodoran/Hawelan ze stolicą w Brandenburgu - Przybysława-Henryka, zakwestionował zajęcie
Brandenburga przez margrabiego Albrechta Niedźwiedzia (który po śmierci Przybysława-Henryka i
ponoć zgodnie z jego wolą w 1150 r. opanował Brandenburg) i na czele swoich wojsk zajął to
ważne miasto, jeńców niemieckich odesłał „do Polski” i panował tam aż do czerwca 1157 r., kiedy
to został wyparty z Brandenburga przez połączone siły margrabiego i arcybiskupa magdeburskiego.
Nie jest wykluczone, że Jaksa - przeciwnik Albrechta Niedźwiedzia w Brandenburgu, Jaksa z
Kopniku (w terminologii polskiej niepoprawnie: z Kopanicy) i Jaksa z Miechowa, „książę Serbii”,
to jedna i ta sama osoba i że imię to posłużyło kronikarzowi wielkopolskiemu do określenia
potomka legendarnego Lestka III i przyznania mu właśnie „Serbii”.

Jan, Janus - zob. Jawan.

Jarowit (Gerowit) - bóstwo Słowian pomorskich i połabskich. Dzięki żywotom św. Ottona
z Bambergu dowiadujemy się, że Jarowit (Gerowit) był czczony jako bóg wojny w → Wołogoszczy
i Hawelbergu. Herbord (III, 6) informuje, że w Wołogoszczy znajdowała się świątynia, na której
ścianie wisiała tarcza pięknej roboty, pozłacana i dużych rozmiarów. Była ona poświęcona bogowi
Jarowitowi, którego po łacinie nazywano Marsem, i, jak wierzono, zapewniała zwycięstwo w
wojnach. Dlatego nikomu nie wolno było ruszać jej z miejsca
nigdy, z wyjątkiem czasu wojny. Jak informuje Ebo (III, 8),
niektórzy towarzysze św. Ottona, „chcąc obejrzeć świątynię w
tym grodzie położoną, podchodzili nieostrożnie”; tubylcy,
podejrzewając, że przybysze chcą podpalić świątynię, rzucili
się w ich kierunku i misjonarze musieli uciekać. „Kleryk zaś
imieniem Dytryk, który ich wyprzedzając doszedł do drzwi
samej świątyni, nie wiedząc, gdzieby zawrócić, odważnie
wpadł do świątyni, a widząc na ścianie złotą tarczę poświęconą
bogowi Jarowitowi, który był bogiem wojny - nie wolno jej
było dotknąć nikomu -pochwycił tę tarczę i ruszył im
naprzeciw. Ci zaś, jako głupi wieśniacy, myśląc, że ich bóg
Jarowit na nich pędzi, zdumieni zawrócili i padli na ziemię.
Dytryk zaś, widząc ich głupotę, uciekł rzuciwszy tarczę”.
Dzięki Ebonowi (III, 3) dowiadujemy się także, że w trakcie
swej drugiej podróży na Pomorze (1128), która doprowadziła
go m.in. do Wołogoszczy, w Hawelbergu, gdzie panował książę
Witikind (lub Wirykind), trafił Otton właśnie na święto ku czci
boga Jarowita. Władca, nie wiadomo czy sam chrześcijanin,
rządził zatem ludem w znacznej mierze pogańskim, mimo
bliskości Magdeburga i choć Hawelberg był nominalnie stolicą biskupstwa. Według oświadczenia
Witikinda ludność trwała przy pogaństwie ze względu na niechęć do arcybiskupa Norberta. Imię
bóstwa składa się z dwóch członów: jar(o) znaczy „siła, surowość”, vit „pan, potężny”. Zbieżność
znaczeniowa imion oraz wojenna głównie funkcja obu bóstw kazała niektórym uczonym
przypuszczać, że Jarowit i → Świętowit to jedno i to samo bóstwo.

Jaryło, Jariła, Jariło - domniemane bóstwo w mitologii wschodniosłowiańskiej. Nie


występuje we wcześniejszych źródłach, znane jest jedynie z folkloru białoruskiego, rosyjskiego i
serbsko-chorwackiego w XIX w. jako niższego rzędu bóstwo płodności i wiosny. Przedstawiano je
w postaci dziewczyny lub młodzieńca w białej szacie, na białym koniu, z wiankiem na głowie,
kłosami żyta w jednej ręce, a głową ludzką w drugiej, ewentualnie także jako kukłę. Przypuszczenia

40
o związku Jaryły z zachodniosłowiańskim → Jarowitem, głównie ze względu na identyczny
przedrostek imienia, o tym, że Jaryło stanowił jedną z postaci → Peruna oraz że później
wyobrażenie Jaryły „rozpłynęło się” w postaci św. Jurija (Jerzego), oparte są na kruchych
przesłankach.

Jawan - postać biblijna, syn Jafeta (Rdz 10, 2). Według kroniki tzw. Dzierzwy (c. 1) jeden z
licznych synów Jafeta, Jawan, „którego Polacy zwą Iwanem”, był odległym protoplastą Polaków.
Szereg filiacyjny miał być następujący: Jawan-Filira-Alan (zob.)-Anchisen-Eneasz-Askaniusz-
Pamfiliusz-Reasilva-Alan (po raz drugi)-Negnon (zob.)-Wan-dal (zob.). Schemat ten przejął i
rozbudował Jan Długosz. Autor prologu do Kroniki wielkopolskiej nazywa Jawana Janusem, Janem,
wywodzi od niego Panończyków (od których z kolei wywodzili się Słowianie), nieco dalej zaś
przydaje mu za brata → Kusa i utrzymuje, że “Słowianie i Niemcy (Theutunici) pochodzili
podobno od dwóch braci, Jana i Kusa”, powołując się przy tym bezzasadnie na autorytet Izydora z
Sewilli (VII w.) i Marcina Polaka (XIII w.). - Pieradzka.

Jessa, Jesza (Yesza) - rzekome bóstwo polskie. Na pierwszym miejscu swego panteonu
rzekomych bóstw pogańskich Polaków wymienił Jan Długosz (s. 165) odpowiednik Jowisza -
Jessę: „Jowisza zaś nazywali w swym języku Jessa, wierząc, że od niego jako najwyższego z
bogów przypadały im wszystkie dobra doczesne i wydarzenia zarówno niepomyślne, jak i
szczęśliwe. Jemu więc też większą aniżeli innym bóstwom cześć oddawali i częstszymi wielbili
ofiarami”. Postać ta, podobnie jak następne - (zob.:) Lada, Dzidzileyla i być może Nyja - trafiły do
wykazu Długoszowego przez nieporozumienie, wszakże nie samego Długosza, lecz jego źródeł.
Otóż w niektórych statutach synodów polskich z początku XV w., ale których treść może częściowo
sięgać wieku XIV, pojawiają się takie postanowienia: „Zabraniajcie [duchowni - J. S.] również
kląskań i śpiewów, w których wzywa się imiona bożków: Lado, Heli, Jasza, Tyją (w rękopisie: lado,
yleli, yassa, tya), jak to bywa w Zielone Święta, gdy zaiste chrześcijanie powinni wzywać Boga”.
Podejrzany o sympatie prohusyckie nieznany kaznodzieja z I pół. XV w. tak gromił polskich
chrześcijan: „I tak Polacy jeszcze teraz około Zielonych Świąt czczą bożków Alado, Gardzyna,
Yesse (...) i niestety owym bożkom większą cześć źli chrześcijanie oddają niż Bogu”. Inny jeszcze
kaznodzieja ubolewał: „Ale niestety nasi starcy, starki i dziewczęta nie przykładają się do modłów,
aby godni byli przyjąć Ducha Świętego, ale niestety w te trzy dni, co by należało spędzić na
rozmyślaniu, schodzą się starki, kobiety i dziewczęta do kościoła, nie na modły, ale na tańce, nie
Boga wzywać, ale diabła, mianowicie Ysaya, Lado, Ylely, Yaya (...). Tacy (...) jeśli nie będą
pokutować, przejdą z Yassa, Lado na wieczne potępienie”. W jednym z rękopisów przy legendzie o
św. Wojciechu dopisano glosę marginalną: „Bożki Polaków były te: Alado Agyessze”. O ile Lada i
Leli-Dzidzileyla z dzieła Długosza znalazły echo u późniejszych (od XVI w.) autorów (zob. Lada
oraz Lelum i Polelum), o tyle Jessa uległ praktycznie zapomnieniu. „Jesza jest prastarą partykułą
życzeniową, znaczy: oby! oby! i istnieje w języku cerkiewnym” (A. Brückner).

Jomsborg (Jóm) - wikingowie z Jómu. Nazwa Jóm pojawia się na określenie wyspy i grodu
Wolin u ujścia Odry u Adama z Bremy oraz w wierszach skaldów i sagach skandynawskich, jest
zapewne germańska bądź, jak przypuszcza G. Labuda, bałtyjska; niektórzy wywodzili ją także ze
słowiańskiego. Forma Jomsborg pojawia się dopiero pod koniec XII w. Sagi skandynawskie XII-
XIII w. lokalizują w Jomsborgu osadę („kosz”) wikingów skandynawskich, „wikingów z Jómu”
Jómswikingowie). Jej założycielem miał być król duński Harald Sinozęby (ok. 936-987), z którego
ramienia dowodził Jomswikingami szwedzki wiking Styrbjorn. Anonimowa Jómsvikingasaga z
początku XIII w., zawierająca najpełniejsze dane o Jomsborgu, ale wywołująca wiele wątpliwości w
nauce, jako pierwszego dowódcę (jar la) wymienia Palnatokiego, a po nim Sigwaldiego. Z
Jomsborgiem sagi łączą także postać norweskiego króla Olafa Tryggvasona, który miał tam spędzić
trzy lata. Kwestia wiarygodności sag w ogóle, a tradycji (bardzo zagmatwanej i różniącej się w

41
różnych źródłach) o wikingach z Jómu, a także ich roli we wczesnych dziejach Pomorza, Polski i
innych krajów nadbałtyckich pozostaje, mimo badań m.in. (mam na myśli tu tylko badania polskie)
Leona Koczego, Józefa Widajewicza i Gerarda Labudy, otwarta. - G. Labuda, Fragmenty II; tenże,
SSS II 338-340, V 179-180, 461-462, VI102.

Juliusz Cezar - imperator rzymski (zm. 44 p.n.e.). Postać wybitnego wodza rzymskiego,
właściwego twórcy imperium, podobnie jak wśród Germanów (którzy od jego imienia utworzyli
nazwę władcy nadrzędnego - Kaiser „cesarz”), odbiła się żywym echem w tradycji niektórych
ludów słowiańskich. Jak informują żywotopisarze św. Ottona z Bambergu (Mnich z Prüfening II, 6
i Ebo III, 1), w Wolinie, który od imienia Juliusza nazywany był Iulin (Julin), czczono włócznię
Juliusza. Według Ebona była ona umieszczona w wielkiej drewnianej kolumnie, według Mnicha
była już przeżarta rdzą. „Zdaniem niektórych uczonych opowieść ta jest echem germańskiego
zwyczaju palenia wiosną dębowego słupa, zwanego Julblock (.,.). Związek z Juliuszem jest
wymysłem kronikarzy, jak i przeróbka nazwy Wolin na Julin (wypadek interpretatio classica)” (St.
Urbańczyk, SSS Zeszyt próbny, s. 54). Helmold (1,3) twierdzi, że miano lulia Augusta „od
założyciela miasta Juliusza Cezara” nosiła Wołogoszcz nad Pianą. Obszerniej wątek juliański
rozwinął Wincenty Kadłubek (I, 17) w opowiadaniu o walkach Lechitów za panowania
legendarnego → Lestka III z wojskami Juliusza i Krassusa, o wydaniu przez Juliusza za
zwycięskiego Lestka III siostry Julii, o założeniu przez nią dwóch miast: Julius (nazwanego
imieniem brata), „obecnie zwany Lubusz”, i Julin (od własnego imienia), czyli obecnego Lublina.
Kronikarz wielkopolski poprawił Lublin na Wolin. Jako posag Juliusz dał siostrze Bawarię. Gdy
senat rzymski z tego powodu zapałał nienawiścią do Juliusza, ten usiłował gwałtem odebrać
szwagrowi Bawarię, wobec czego Julia została przez Lestka odesłana bratu. W Polsce pozostawiła
maleńkiego syna → Pompiliusza I (według Kroniki wielkopolskiej imię Pompiliusz nadał
pierworodnemu swej siostry sam Juliusz na wieść o jego narodzeniu). Długosz pominął jako
fantastyczne walki Lechitów z Aleksandrem Wielkim i Juliuszem oraz dane o spowinowaceniu z
nim Lestka III.

Jutrobog, Jutrznybóg - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Według Abrahama Frentzla i


Christiana Knauthego (XVIII w.) bóstwo czczone na Dolnych (Jutry Bóg) i Górnych Łużycach
(Jutrny Boh). Nazwa składa się z rdzenia bóg i przedrostka jutrny, jutry „ranny, matutinus”, znaczy
tyle co „Bóg poranny, Aurora”. Dlatego Serbowie pozdrawiają się rano, mówiąc „dobre jutro”. Od
Jutroboga nazwę wzięło miasto Juterbog (Jutrzybok) na zachód od dzisiejszych Dolnych Łużyc
(nazwa jest rzeczywiście słowiańska).

K
Kagnimir - hrabia z Góry, rzekomy kronikarz polski. (Zob. Prokosz.)

Kana'an (Kena'an) - syn biblijnego Chama (Rdz 10, 6) i jego potomkowie, którzy
zasiedlili Palestynę przed przybyciem tam Hebrajczyków. Ponieważ część Kanaanitów została w
tym kraju po podboju przez Żydów zepchnięta do roli niewolników, wyraz kenavan już w Biblii
występuje w znaczeniu „niewolnika” nieżydowskiego pochodzenia. Średniowieczni pisarze
żydowscy stosowali nazwę Kanalan na oznaczenie Słowian i niektórych innych sąsiadujących ze
Słowianami ludów północnoeuropejskich. W tzw. Księdze Josippon, anonimowym dziele
hebrajskim powstałym zapewne we Włoszech około połowy lub pod koniec X w., napisano, że
Słowianie (hebr. Saqlabi, por. łac. Sclavi) są niekiedy uważani za potomków biblijnego Kanavana.
Podróżnik żydowski z XII w. Beniamin z Tudeli informuje, że Żydzi mieszkający na
Słowiańszczyźnie (Isqjlabonijja, Isqlavonijja) nazywają ten kraj Kana'an, ponieważ „mieszkańcy
tej ziemi sprzedają swych synów i swe córki wszystkim narodom świata, podobnie jak [to czynią]

42
mieszkańcy kraju Rusijja [Rusi]”. Również język słowiański zwano niekiedy kananejskim. Istotnie,
handel niewolnikami wśród Słowian we wczesnym średniowieczu jest poświadczony w różnych
źródłach, a Praga czeska była bodaj najpoważniejszym jego centrum. -T. Lewicki, SSS II364-365.

karzełki - zob. demony domowe.

Kaślisz - rzekomy założyciel Kalisza. Marcin Bielski (1856, s. 46-47), wspominając, iż


„potomkowie → Lechowi zakładali w Polsce miasta, gdzie się im podobało”, po Poznaniu
założonym ponoć przez → Późnego, wymienia jeszcze Kaślisza, „ten założył nad rzeką Przosną
miasto Kalisz, gdzie pierwej była wieś Podbrzeże”, choć - waha się Bielski - „tego miasta czynią
wzmiankę gieografowie starzy, zwłaszcza Ptolomeus jeszcze przed bożym narodzeniem, zowiąc je
Kalissium”.

Kazi - legendarna postać z wczesnych dziejów Czech. Według Kosmasa z Pragi (I, 4)
najstarsza córka Kroka, siostra → Tetki i → Luboszy. Wszystkie trzy były czarodziejkami i
wieszczkami, Kazi - jak niegdyś Medea z Kolchidy - była również biegła w sztuce zielarskiej i
lekarskiej. „Stąd i mieszkańcy tej ziemi, kiedy tracą nadzieję, że można odzyskać coś, co jest
stracone, takie mają o tym przysłowie: «Tego nie potrafi zwrócić nawet sama Kazi»”. Po śmierci
usypano jej mogiłę, która - jak zapewnia Kosmas - do jego czasów zachowała się nad rzeką Mżą
(obecnie Berounka), u drogi przez górę Osek (część Hrebenu) do prowincji Bechyne w Czechach
południowych. Późniejszy kronikarz czeski, tzw. Dalimil (pocz. XIV w.) pisze nie o mogile, lecz o
grodzie Kazin. Ani mogiły, ani grodu nie odnaleziono. Zagadkowe imię Kazi, nie występujące poza
tym w świecie słowiańskim, mogło trafić do kroniki Kosmasa albo drogą dedukcji na podstawie
nazwy owego grodu Kazin, albo (A. Brückner) przez nieporozumienie: wzięcie wyrazu pospolitego
każą lub kaźń „karność, kara” za imię własne, mogło wreszcie powstać przez skrócenie męskiego
imienia Kazimierz.

Kazimierz - legendarny syn → Lestka III. Kronika wielkopolska (c. 4) wymienia


Kazimierza na drugim miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob.
Bolesław). W innym miejscu (c. 8) informuje, że Kazimierz otrzymał od ojca Kaszuby. Długosz (s.
208) przypisał Kaszuby Kazimierzowi i → Władysławowi (według Kroniki wielkopolskiej
Władysław otrzymał „część Węgier, która leży między Cisą, Dunajem i Morawą”).

Kij, Szczek, Choryw i Łybedź Powieść minionych lat (s. 214-215) zaraz po opisie
działalności św. → Andrzeja na Rusi, zawierającym m.in. przepowiednię założenia i przyszłej
wielkości Kijowa, powraca do narracji o naddnieprzańskich Polanach. „Mieszkając z osobna”,
Polanie „władali rodami swoimi, bowiem i do tych braci [o nich zaraz będzie mowa - J. S.] byli tu
Polanie i żyli każdy ze swoim rodem i na swoich miejscach, władając rodami swoimi. I byli trzej
bracia: jednemu na imię Kij, a drugiemu Szczek, a trzeciemu Choryw, a siostra ich zwała się
Łybedź. Siedział Kij na górze, gdzie dziś wzjazd [wzniesienie - J. S.] boryczewski, a Szczek na
górze, która dziś zowie się Szczekownica, a Choryw na trzeciej górze, od niegoż przezwanej
Chorywica. I założyli gród w imię brata swojego najstarszego i nazwali go Kijowem. Był około
grodu las i bór wielki, i łowili tam zwierzynę. Byli to mężowie mądrzy i roztropni, nazywali się
Polanie, od nich to są Polanie w Kijowie i po dziś dzień. Inni zaś, nieświadomi, mówią, że Kij był
przewoźnikiem, był bowiem u Kijowa wtedy przewóz z tamtej strony Dniepru, stąd mówiono: «na
przewóz na Kijowy ». Lecz gdyby Kij był przewoźnikiem, to nie chodziłby do Carogrodu
(Konstantynopola). Ale Kij ten władał w rodzie swoim i chodził do cara - nie wiemy, do którego,
powiadają tylko, że dostąpił wielkiej czci od owego cara, za którego przychodził”. W drodze
powrotnej z Carogrodu założył Kij nad Dunajem „gródek mały”, „i chciał siąść tu z rodem swoim, i
nie dopuścili go okoliczni mieszkańcy. Tak i po dziś dzień nazywają Dunajcy grodzisko to

43
Kijowiec”. Wróciwszy do Kijowa, zakończyli życie Kij (jako pierwszy?), a po nim jego bracia i
siostra. „I po tych braciach poczęli dzierżyć władzę u Polan potomkowie z ich rodu”.
Kij (rola jego braci, a zwłaszcza siostry, została w tradycji niemal zupełnie przyćmiona) to
postać odpowiadająca innym bohaterom - założycielom miast słowiańskich, zwłaszcza czeskiemu
→ Krokowi i polskiemu → Krakowi. Wraz ze swoim czeskim odpowiednikiem, a odmiennie niż w
wypadku Kraka, odznacza się Kij miejscowym pochodzeniem. Imię Kij wywodzi się zapewne ze
słowiańskiego, podobnie jak wiele nazw miejscowych typu Kijew, Kijów, Kijowice (czy także
nazwa Kujawy?), rozproszonych po całej Słowiańszczyźnie. Nie do rozstrzygnięcia jest kwestia,
czy Kij (i jego rodzeństwo) są postaciami historycznymi i czy rzeczywiście można z nimi wiązać
początki Kijowa, czy też odwrotnie - tak jak w przypadku Kraka są to postacie wymyślone, mające
wyjaśnić genezę centralnego ośrodka Rusi Kijowskiej. Był pogląd, że legenda o Kiju i pozostałych
została stworzona dla podkreślenia starszeństwa Kijowa, istniejącego już przed przybyciem
Waregów. Zwrócono uwagę na zastanawiającą zbieżność podania o Kiju, Szczeku i Chorywie z
podaniem armeńskim o trzech braciach - Kuarze, Melteju i Choreanie - w źródle o trudnej jednak
do określenia chronologii powstania, wobec czego trudno je traktować jako świadectwo wpływu już
istniejącej wersji ruskiej na armeńską (niewykluczone, że zachodzi odwrotny stosunek). Opinie
uczonych rozeszły się również co do społecznej kondycji Kija; obok wersji podstawowej, widzącej
w nim postać wysoko sytuowaną w hierarchii społecznej (u Jana Długosza [s. 172] był on „jednym
polskim księciem pogańskim”; Maciej Stryjkowski [s. 112] podkreślał biblijne parantele
rodzeństwa: „z narodu i potomstwa Jafetowa i Mosocha syna jego”), za którą opowiedział się
również autor Powieści minionych lat, była i odmienna (przytoczył ją także autor Powieści
minionych lat, nie zgadzając się z nią wszakże), zgodnie z którą Kij był przewoźnikiem na Dnieprze
pod Kijowem. Podczas gdy B. A. Rybaków uważał, że tę drugą wersję wymyślili nowogrodzianie w
celu zdeprecjonowania konkurencyjnego ośrodka kijowkiego, obecnie (H. Trunte) dostrzega się
głębszy i pozytywny sens tej „plebejskiej” wersji podania o Kiju. W jednym z późnych odpisów
(Troickij spisok z lat sześćdziesiątych XVI w.) Kroniki nowogrodzkiej przewoźnik i założyciel
Kijowa został postawiony w rzędzie słynnych założycieli miast świata starożytnego (Rzym, Nowy
Rzym-Konstantynopol, Antiochia, Seleucja, Aleksandria). Szatan już się cieszył, że na Rusi, dokąd
nie dotarł z nauką apostoł Andrzej, znajdzie dla siebie właściwe miejsce. To, że rachuby piekielne
się nie ziściły, jest w interpretacji autora tej koncepcji dowodem szczególnej łaski Bożej dla Rusi:
gdzie indziej królowie zakładali państwa, na Rusi prosty przewoźnik, gdy inne ludy potrzebowały
apostołów, by się nawrócić, na Rusi dokonało się to mimo braku apostołów. - Trunte;
Banaszkiewicz 1998, 7 nn.

kikimora, sziszimora - w mitologii wschodniosłowiańskiej zły duch domowy w postaci


maleńkiej, niewidocznej kobiety (uważanej niekiedy za żonę domowego), wrogiej wobec
mężczyzn. W nocy niepokoi małe dzieci, plącze przędzę, sama wszakże lubi prząść lub haftować
koronki, odgłosy przędzenia kikimory w domu zapowiadają nieszczęście. Może także szkodzić
zwierzętom domowym, zwłaszcza kurom. „Swymi głównymi atrybutami (związek z przędzeniem,
wilgotnymi miejscami - piwnicami, ciemnością) kikimora zbliża się do złego ducha mokoszy,
będącego kontynuacją pojęcia słowiańskiej bogini → Mokoszy” (Iwanow-Toporow). W drugiej
części imienia występuje słowo „mora” (zob. zmora).

kłobuk - zob. demony domowe.

Kolęda (od łac. Calendae - pierwszy dzień miesiąca) W mitologii słowiańskiej


urzeczywistnienie noworocznego cyklu, a zarazem istota z tym związana (Awsień w mitologii
wschodniosłowiańskiej, → Badnjak i → Bożicz w mitologii południowosłowiańskiej). Dokonana
chrystianizacja obrządku zatarła przeważnie wczesne, przedchrześcijańskie jego rysy, zachowując
jednak pewne cechy rytuału (snop zboża przynoszony na Boże Narodzenie do izby w Polsce, kukła

44
„kolied” u Chorwatów, pieśni-kolędy, młodzież chodząca od domu do domu i wymawiająca
tajemnicze zaklęcia-życzenia pomyślności dla domu i rodziny, a zarazem żądająca podarunków od
gospodarzy). Niekiedy same podarunki (obrzędowe wypieki - korowaj itp.) mogły nazywać się
kolędami. Kolędowanie mogło przybierać formę przebierania się za konia, kozę, krowę,
niedźwiedzia lub inne zwierzęta symbolizujące urodzaj (Iwanow-Toporow).

Kopiec Krakusa - sztuczne wzniesienie (obecnie nieco ponad 16 m) na izolowanej


wapiennej wyniosłości (zwanej Krzemionkami) po prawej stronie Wisły, w południowej części
krakowskiej dzielnicy Podgórze. Jan Długosz (s. 189-190) podjął pierwszą znaną nam próbę
wyjaśnienia tego zjawiska. Otóż po śmierci → Kraka, „dla uczczenia go pogrzebem pospieszyli
najpierwsi panowie polscy i cały lud bez różnicy i zgodnie ze zwyczajem tego dnia pogrzebali go z
należnym szacunkiem i żalem na górze Lasoty [Krzemionki tak były nazywane w średniowieczu -
J. S.], która zwrócona jest w stronę Krakowa. Mogiłę zaś jego, by była trwalsza i wieczna, i żeby
potomni o niej nie zapomnieli, dwaj synowie Kraka, zgodnie ze specjalnym pouczeniem za życia
ojca, do takiej wznieśli wysokości, sztucznie i przemyślnie nadsypując, by sam szczyt góry, na
którym go złożono, panował nad wszystkimi dokoła wzniesieniami”. Istotnie, oba garby
Krzemionek dominują nad Krakowem, zarówno południowy, noszący dawniej nazwę Rękawki (271
m), jak również północny, czyli Lasota (235 m). „Grobowiec wzniesiony w ten sposób” -
kontynuuje Długosz - „świadczy także, że był on (Krak) Rzymianinem, gdyż Romulus, założyciel
miasta Rzymu, miał grób na kształt pagórka tymże sposobem wzniesiony z kamienia”. Kopiec
Krakusa już od kilku wieków rozpala wyobraźnię zwykłych ludzi i zainteresowanie uczonych. Do
końca XIX w. zachował się dawny zwyczaj „Rękawka”, polegający na tym, że corocznie w trzecim
dniu świąt wielkanocnych zbierali się na wzgórzu krzemionkowskim mieszkańcy Krakowa i rzucali
z góry bułki, chleb, pierniki, jabłka i jaja wielkanocne. Zdaniem niektórych uczonych zwyczaj ten
jest „pamiątką starożytnej polsko-słowiańskiej stypy pogrzebowej, czyli ugoszczenia ludu,
zebranego na obrzęd pogrzebowy Kraka dla usypania mu potężnej mogiły” (Z. Gloger,
Encyklopedia staropolska, IV, 161). W latach 1934-1937 przeprowadzono na Kopcu Krakusa
systematyczne badania archeologiczne, które objęły jednak tylko część kopca, zwłaszcza w partiach
głębszych (u podstawy zbadano zaledwie ok. 4% powierzchni), wyniki ich zatem nie mogą mieć
znaczenia definitywnego. Odnaleziono wiele przedmiotów, oprócz krzemieni z epoki kamiennej,
bez wątpienia zawleczonych w trakcie wznoszenia kopca, reprezentowane są - choć w nierównym
stopniu - niemal wszystkie epoki pradziejowe od kultury łużyckiej po wczesne średniowiecze i
czasy późniejsze. Wyjątkowo jednak trafiają się przedmioty, które w sposób pewniejszy
pozwoliłyby określić chronologię kopca. Najczęściej w związku z tym wspominana sprzączka
awarska, datowana na VII-VIII w., ze względu na nie do końca wyjaśnione okoliczności jej
znalezienia ma jedynie ograniczoną wymowę. Także korzenie wielkiego, ponoć trzystuletniego
dębu, znalezione w górnej warstwie kopca, co do którego zakładano pochopnie, że został ścięty
jako święte drzewo Słowian zaraz po wprowadzeniu chrześcijaństwa, co datowałoby jego
zasadzenie na ok. VII w., niewiele wnoszą do dyskusji o czasie wzniesienia kopca, gdyż trudno
udowodnić, że dąb został ścięty właśnie w X w., a nie na przykład kilka wieków później. Śladów
domniemanego grobowca („księcia Kraka”) nie odnaleziono, co znacznie osłabia interpretację jako
pochówku książęcego (Długosz) ale wobec niezupełnego przebadania kopca nie wyklucza jej
kategorycznie. Wspomniana sprzączka awarska dała asumpt do przypuszczeń o pochowaniu tam
jakiegoś naczelnika awarskiego, który dotarł ok. VII w. nad górną Wisłę, albo jakiegoś naczelnika
miejscowego (chorwackiego [zob. Biała Chorwacja]? wiślańskiego? Kraka?), być może
opierającego się inwazji Awarów (w myśl zbliżonej interpretacji → smok wawelski jest symbolem
napastników awarskich). Obok interpretacji sepulkralnej występowały w nauce także inne:
osadnicza, militarna, kultowa; ta ostatnia ma bodaj największy stopień prawdopodobieństwa.
Janusz Kotlarczyk uzasadnił tezę, iż Kopiec Krakusa jest dziełem ludności celtyckiej (wśród
znalezionych w nim zabytków ruchomych są także zabytki z okresu lateńskiego i rzymskiego,

45
mogące być wytworem Celtów), powstałym prawdopodobnie w I w. n.e., a zatem bez
jakiegokolwiek związku ze Słowianami. Przeznaczeniem kopca, podobnie jak pobliskich na Górze
Bronisławy (obecnie: Kopiec Kościuszki) i Kopca Wandy oraz analogicznych kopców w pobliżu
Przemyśla, w Czechach i innych krajach zasiedlonych przez Celtów, było „wyznaczanie dat świąt
(lub ich wigilii) i spełnienie związanej z tym funkcji kultowej”. Chodzi o dzień przesilenia
wiosennego (l V) i jesiennego (l XI). „Azymut kopców krakowskich odpowiada dokładnie
wschodowi słońca w przeddzień święta majowego (...), mogły zatem kopce służyć do wyznaczania
tej daty”. - Jamka; Kotlarczyk.

Kostroma - w mitologii wschodniosłowiańskiej uosobienie wiosny i urodzaju. Na Rusi w


trakcie obrządków „prowadzenia wiosny” („prowadzenia Kostromy”) występowała pod postacią
młodej kobiety w białych szatach, prowadzącej pochód z dębową gałązką w dłoni. Przy obrzędach
pogrzebowych Kostromę wyobrażała słomiana kukła kobiety lub mężczyzny, którą grzebano,
palono lub rozrywano na strzępy wśród płaczów lub/i śmiechów, wszakże Kostroma wstaje z
martwych. Sensem tego rytuału było zapewnienie urodzaju. Imię Kostroma wiąże się z rosyjskim
kostier' „stos, ognisko” i kostra „paździerze

Krak (Gracchus, Grakch) - legendarny władca Lechitów (Polaków), założyciel Krakowa.


Postać wprowadzona do tradycji polskiej przez Wincentego Kadłubka (I, 3-7) jako pierwsza znana z
imienia postać z dziejów Polski. Przedstawiwszy, jak to „nasi” po ciężkich zwycięskich walkach z
Gallami zawładnęli ziemiami „ciągnącymi się z jednej strony aż do kraju Partów, z drugiej aż do
Bułgarii, z trzeciej do granic Karyntii”, wspomniawszy następnie jedynie o „licznych wojnach z
Rzymianami” i zajęciu jakichś miast, kronikarz napisał, że przodkowie nasi „ustanawiają
wojewodów, obierają sobie księciem pewnego człowieka imieniem Grakchus”. Po powrocie z
Karyntii Grakchus przekonał na wiecu lud, by jego obrał „królem”, obiecując sprawiedliwe rządy.
Tak się też stało. Wybrany na króla Grakchus „stanowi prawa, ogłasza ustawy. Tak więc powstał
zawiązek naszego prawa obywatelskiego i nastały jego urodziny”. Pomyślność Polski pod
panowaniem Grakchusa uległa jednak załamaniu wskutek zbrodni w rodzie królewskim. „W
załomach pewnej skały”, gdzieś w pobliżu dworu królewskiego żył otóż potwór, zwany przez lud
„całożercą” (holophagus) (zob. smok wawelski), któremu mieszkańcy musieli regularnie dawać
ofiary z bydła. Synowie Kraka na jego żądanie próbowali w otwartej walce pokonać potwora,
wreszcie, gdy to się nie powiodło, uciekli się do podstępu, podrzucając smokowi skóry bydlęce
wypełnione siarką. Potwór „zadusił się od buchających wewnątrz płomieni”. Na uwagę zasługuje
to, że w żadnej z wersji podania sam Krak nie występuje w glorii pogromcy smoka, autor Kroniki
polsko-śląskiej uznał nawet za wskazane wyjaśnić to podeszłym wiekiem Kraka. Młodszy z synów
(Krak II) zabił następnie swego brata jako rywala do następstwa po ojcu i utrzymywał kłamliwie, że
zginął on od potwora. Krak II przejął władzę po ojcu, gdy jednak zbrodnia wyszła na jaw, został
skazany na wieczne wygnanie, a rządy u Lechitów przypadły jedynej córce Kraka —> Wandzie. Na
skale, w której mieszkał potwór, założono wnet miasto, „od imienia Grakcha nazwane Gracchovia,
aby wiecznie żyła pamięć Grakcha”. „Niektórzy jednak” - dodaje kronikarz - „nazwali je
Krakowem od krakania kruków, które zleciały się tam do ścierwa potwora”.
Odnotujmy, że najnowszy monografista (J. Banaszkiewicz), opierając się na lekcji princeps
quidem veneno extinguitur („książę zginął otruty”) najstarszego (XIII w.) tzw. rękopisu
Eugeniuszowskiego (obecnie w Wiedniu) dzieła Kadłubka, podczas gdy inne rękopisy mają wersję
przyjętą także w najnowszej edycji M. Plezi primores quidem ueneno extinguuntur (w tłum. B.
Kürbis: „znakomitsi ludzie tego plemienia zginęli otruci”; Wydawczyni odnosi to do Gallów,
tymczasem rację trzeba raczej przyznać Banaszkiewicz owi, iż kronikarz miał na myśli „naszych”,
Lechitów), dopatruje się w przekazie Kadłubka dwóch Grakchusów: „Grakchusa nieszczęśliwego”
(o którym mowa jest w rozdz. 3), który został otruty i co do którego można przypuszczać, że był
miejscowy, oraz „Grakchusa pomyślnego” (o nim mowa jest w rozdz. 5), powracającego z Karyntii,

46
pochodzącego być może z rodu Grakchusa nieszczęśliwego, właściwego twórcę polskiego
(lechickiego) porządku polityczno-prawnego, który „można zapisać za pomocą trzech haseł: rex,
leges, Cracovia” („król, prawa, Kraków”).
Autor Kroniki wielkopolskiej (c. 1) wprowadził jedynie drobne odmiany do wersji
Kadłubka. Stwierdza wyraźnie, że Lechici obrali królem Kraka, „bojąc się napadu Gallów”, że jego
siedziba znajdowała się w pobliżu Wisły, nie pisze o królewskiej godności Kraka, lecz że został on
wybrany na starostę lub dowódcę wojska Lechitów, czyli wojewodę, że imię Krak znaczy po łacinie
„corvus” (kruk) (wersji Gracchus nie stosuje) i że gród od jego imienia nazwany Krakowem
wzniósł już on sam (przedtem natomiast nazywał się on Wawel [zob. Wawel]). Kronikarz
franciszkański, tzw. Dzierzwa (pocz. XIV w.), potrafił już określić czas panowania Kraka,
„pierwszego króla Polski”, było to ponad 400 lat przed narodzeniem Chrystusa i prawie 100 lat
przed Aleksandrem Macedońskim (c. 5). Jan Długosz w II pół. XV w. (s. 186-190) nie rozpoczynał
już, podobnie jak Kronika wielkopolska, dziejów Polski od Kraka, lecz od → Lecha. Po
wygaśnięciu rodu Lecha, gdy niezgoda wewnętrzna i wrogie napady niszczyły i osłabiały kraj,
wybrano na króla, za zgodą powszechną, Kraka (Długosz nadal używa form Grakch, Gracchus),
„który mieszkał u źródeł Wisły i rządził krajem aż do Panonii”. „Niektórzy” - dodaje Długosz -
„utrzymują, że ten Krak był Rzymianinem, wywodził swój ród z rodziny Grakchów, (z której to)
dwaj Grakchowie, mianowicie Tyberiusz i Gajusz, zginęli za sprawą możnowładców w r. 622 i
siódmym od założenia miasta (...), a on wówczas opuściwszy Rzym udał się do Polski, gdzie szukał
spokoju i schronienia i w Polsce w ten sposób osiągnął władzę”. Pokonał następnie Gallów, którzy
z Panonii zamierzali wtargnąć do Polski. Długosz, który znał źródła czeskie, znalazł się następnie w
rozterce, ponieważ w tradycji czeskiej zachowała się pamięć o legendarnym → Kroku. Zbieżność
imion Krok i Krak zwiodła Długosza. „Tak wielka była jego (Kraka) sława i znaczenie, że całe
Czechy podporządkowały się jemu i do końca życia rządził tam i władał”. Wątpliwość jednak
pozostała: „Niektórzy jednakże sądzą i utrzymują, że tenże książę Krak jeszcze około 400 lat przed
Chrystusem zaczął panować w Polsce”. Długosz także, odmiennie niż Kadłubek, Krakowi
przypisuje założenie zamku i miasta Krakowa. Także samemu Krakowi należy się według Długosza
zasługa obmyślenia podstępu w celu zgładzenia smoka. Po długich latach panowania i działalności
prawodawczej Krak umarł; na jego cześć „na górze Lasoty”, czyli na Krzemionkach, wzniesiono
mu okazałą mogiłę (zob. Kopiec Krakusa). „Grobowiec ten do tej pory” poświadcza cześć Polaków
wobec pamięci Kraka, a zarazem „świadczy także, że był on Rzymianinem, gdyż Romulus,
założyciel miasta Rzymu, miał grób na kształt pagórka tymże sposobem wzniesiony z kamienia”. W
Czechach po śmierci Kraka rządy objęła Libusza (zob. Lubosza), jedna z jego trzech córek, która
później wzięła sobie za męża i współrządcę wieśniaka → Przemysła (Długosz pozostał wierny
tropowi czeskiemu), natomiast w Polsce Krak pozostawił dwóch synów, starszego Kraka i
młodszego Lecha, oraz córkę Wandę- Młodszy Lech zamordował starszego (wszakże w
odróżnieniu od wcześniejszej, Kadłubkowej tradycji, dopiero po śmierci ojca, „w dogodnym
czasie”, bez związku ze sprawą smoka) i objął rządy. Zanim zbrodnia wyszła na jaw, minęło dużo
czasu, wreszcie zbrodniczy Lech został strącony z tronu i skazany na wieczne wygnanie bądź -
Długosz podaje bowiem i druga wersję - pozbawiony uznania poddanych i ukarany brakiem
potomstwa, „dręczony wyrzutami sumienia (...) zwolna wysychał w smutku i udręczeniu i nie
dokonawszy niczego, umarł niesławny i przeklinany”. Tron objęła Wanda.
Marcin Bielski (1856, s. 48-50) wprowadził do opowieści o „Krakusie albo Kroku” kolejne
modyfikacje i „uściślenia”. Uważa go za Polaka, za jednego z wojewodów rządzących w Polsce po
wygaśnięciu rodu Lecha, wybranego na „sejmie” w Gnieźnie. „Miał swą dzierżawę nad Wisłą
trzynaście mil od tego miejsca, gdzie się zaczęła”. Zanim został królem, walczył na Węgrzech z
cesarzami rzymskimi i zwyciężył. „Kładą naszy kronikarze starzy tego Krakusa jeszcze dobrze
przed bożym narodzeniem w tych krajach, i chcą to mieć, że poszedł od onego rzymskiego
Grachusa. Ale tobydźniemoże”. Długo wzbraniał się Krak przed wyborem, a wybrany starał się
bardzo, by „r.p. [rzeczpospolitą] upadłą naprawił i odpędził nieprzyjaciele od granic, zwłaszcza

47
Rzymiany i Niemce”. Zapewnił krajowi pokój wewnętrzny, ustanowił „prawa słuszniejsze”.
„Widząc Czechowic jego dobre zachowanie przeciw poddanym (...), wybrali go sobie na pana i
wespół z Polakami jemu byli posłuszni”. Co prawda kronikarze czescy uważają, że Krok w
Czechach to ktoś inny niż Krak polski, „ale mniemam, iż to był jeden”. Założył Kroków (Kraków),
„to miasto natenczas niewielkie było, lecz z małych początków przyszło do tego, że dziś z
niemieckiemi i włoskiem! przedniejszymi miastami może wielkością, dostatkiem i ochędóstwem
zrównać” (następuje pochwała Krakowa), oraz zamek „na górze skalnej, rzeczonej Wawel”.
Przeniósł stolicę królewską z Gniezna do Krakowa, „iż mu się słuszniejsze i obronniejsze miejsce
tam zdało”. Pokonał, za radą szewca → Skuba potwora. Założył w Czechach drugi Kroków
(Krokowiec). „Łysy był a brodę przystrzygał, jako niektórzy chcą mieć”. Po jego śmierci Krakus,
„syn jego, jako starszy” objął panowanie, został jednak zamordowany przez swego młodszego brata
Lecha (zob. Lech III).
Podanie o Kraku i Wandzie dzięki Kadłubkowi i późniejszym kronikarzom weszło do
podstawowego zrębu polskiej świadomości historycznej. Od dawna jest też przedmiotem dociekań
naukowych. Historyczności Kraka niepodobna ani wykluczyć, ani wykazać. Wszelkie próby
nawiązywania Kraka do rzymskiego Grakchusa, legendarnego wodza germańskich Alemanów
Chrocusa, naczelnika Słowian z VII w. → Samona czy czeskiego Kroka są czystymi domysłami.
Zdaniem A. Brücknera Kadłubek wydedukował postać Kraka na podstawie dzierżawczej formy
nazwy stołecznego Krakowa.
Od historyczności postaci Kraka znacznie istotniejsza jest jej funkcja ideowa w dziełach
Kadłubka i Długosza. Symbolizuje ona niejako w koncepcji kronikarskiej przejście od stanu
pierwotnej anarchii, czyli tak właśnie postrzeganego porządku rodowego, do stanu państwowego,
gdy żywioły anarchii zostały okiełznane i zapanowały prawo i porządek. Były to zatem jak gdyby
„pierwsze narodziny” państwa polskiego. Nastąpiło to wbrew wcześniejszej tradycji, naszkicowanej
w kronice Anonima Galla, nie w Wielkopolsce (Gniezno), lecz w Małopolsce, w Krakowie, który to
ośrodek, począwszy od lat trzydziestych-czterdziestych XI w., przejmował po Gnieźnie funkcje
centrum politycznego i ideowego państwa polskiego, musiał ich jednak w przyszłości nieraz bronić
przed pretensjami Wielkopolan, wobec czego potrzebował „historycznego” uzasadnienia swego
przodownictwa. -Banaszkiewicz 1998.

Krak II (Młodszy) - zob. Krak. krasnoludki - zob. demony domowe.

kraśniaki - zob. rodzanice.

Krepimir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 20) syn i
następca zamordowanego → Pribysława. Wraz z banem Bośni schwytał winnych śmierci ojca i
„pokarał ich najstraszliwszą ze śmierci”, po czym przejął królestwo. Za jego panowania „przybyli
Alemanowie [zapewne Frankowie - J. S.] i zająwszy Istrię, poczęli napadać na Chorwację”.
Zebrawszy wojska, Krepimir zadał napastnikom klęskę i przepędził ich ze swojej ziemi. Wtedy
książę Alemanów zaproponował przez posła swą córkę za żonę synowi Krepimira → Swetozarowi.
Ponieważ książę ten był stryjecznym bratem samego cesarza, Krepimir przystał na to i został
zawarty pokój. Krepimir panował dwadzieścia pięć lat lat i jeden miesiąc. Tron po nim objął
Swetozar. W postaci Krepimira, a także w formie jego imienia, pobrzmiewa echo historycznej
postaci księcia chorwackiego Trpimira (ok. 845-ok. 864), protoplasty chorwackiej dynastii
Trpimirowiczow.

Kreszimir - półlegendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 28-


31) syn → Tyszemira, brat → Prelimira. Ojciec wysłał go do dziadka, → Czudomira bana Białej
Chorwacji, z poleceniem zbrojnej wyprawy przeciwko banowi Bośni. Z zadania tego obaj
wywiązali się pomyślnie, pokonany bań Bośni uciekł do króla Węgier. Kreszimir zajął całą Bośnię,

48
a po śmierci dziadka także Białą Chorwację. Miał legalnego syna Stefana, który po śmierci ojca
władał Białą Chorwacją i Bośnią (potomkowie Stefana panowali odtąd w Chorwacji), oraz z
konkubiny syna chromego na obie nogi → Legeta. Kreszimir Popa Duklanina „jest powszechnie
identyfikowany z władcą chorwackim Kreszimirem II Michałem (ok. 949-970) z dynastii
Trpimirowiczów, który jednak był w rzeczywistości synem Kreszimira I”. Dynastia ta rządziła
Chorwacją, z krótkimi przerwami, do 1091 roku. Synem i następcą Kreszimira II Michała był
Stefan Drżisław (ok. 969-997), natomiast postać drugiego syna Kreszimira, Legeta, jest skądinąd
nie znana Q. Leśny). Wynika stąd, że postać Kreszimira sytuuje się na pograniczu historii i legendy.

Krodo - rzekome bóstwo słowiańskie. Podobnie → jak Flins Krodo wywodzi się z Kroniki
Sasów (Chronecken der Sassen, 1492) Hermena Bothego z Brunszwiku, tyle że Bothe uważał go
jeszcze za boga Sasów, nie Słowian. Słowianom został on przypisany dopiero przez G. Fabriciusa w
1597 r. Posąg tego bożka miał się znajdować w Harzburgu i został jakoby zniszczony przez Karola
Wielkiego. Według najstarszych opisów (które ulegały później modyfikacjom) i wyobrażeń
plastycznych, był on bosy, stał na rybie i na słupie, odziany w lnianą, opasaną szatę, w jednej ręce
trzymał koło, w drugiej wiadro napełnione różami. Wszystko to już przez Bothego zostało
wyjaśnione symbolicznie (np. brak obuwia - Sasi woleli raczej chodzić boso, niż być komukolwiek
poddani, koło - powinni koniecznie trzymać się razem). Sasi mieli Kroda niekiedy nazywać
Saturnem (Sater); ponieważ Widukind z Korvei (III, 68) wspomina o metalowym posążku Saturna
zdobytym przez Sasów na Słowianach połabskich, przeniesienie danych Bothego na Słowian nie
przedstawiało dla erudytów XVII i XVIII w. większych problemów.

Krok - legendarny przywódca Czechów. Według Kosmasa z Pragi (I, 3) po „złotym wieku”
zapoczątkowanym przybyciem → Czecha Bohemusa i jego ludu do Kotliny Czeskiej, wyróżniał się
wśród Czechów „pewien mąż imieniem Krok [Crocco]”, „w swoim pokoleniu ze wszech miar
doskonały, sławny z dostatku rzeczy ziemskich, wytrwały w rozważaniu wyroków, do którego jak
pszczoły do uli zbiegali się wszyscy na odprawianie sądów, tak z jego własnych rodów, jak z ludów
całej prowincji”. Był więc zarazem władcą i sędzią u Czechów. Od jego imienia nazwany miał być
dawny, w czasach Kosmasa (pocz. XII w.) „już drzewami zarosły” gród w lesie koło wsi Zbečno
(koło Křivoklatu). Nie pozostawił męskiego potomka, lecz jedynie trzy córki - (zob.:) Kazi, Tetkę i
Luboszę. Kronikarz czeski z XV w. Václav Hájek z Libočan wyliczył, że śmierć Kroka przypadła
na 709 rok. Kroka i polskiego → Kraka za jedną i tę samą osobę uznał w II poł. XV w. Jan
Długosz; niewykluczone, że postać i imię Kroka zainspirowały już Wincentego Kadłubka do
wprowadzenia postaci Kraka.

królowodworski i zielonogórski, Rękopisy W 1817 r. młody wówczas Václav Hanka


(1791-1861), później kustosz Muzeum Czeskiego. odnalazł rzekomo w kościele w Dworze
Królowej (Dvůr Králové, niem. Königinhof) w północno-wschodnich Czechach dwanaście kart
pergaminowych (oraz cztery pocięte), których treść ogłosił drukiem w 1818 (1819) r. Zdaniem
odkrywcy rękopis pochodził z XIII w., zawierał jednak teksty z odległej przedchrześcijańskiej
przeszłości Czech. W skład rękopisu królowodworskiego wchodzi sześć pieśni epickich
opiewających zwycięstwa odniesione przez Czechów nad rozmaitymi napastnikami, dwie pieśni
liryczno-epickie oraz sześć czysto lirycznych. Do tej ostatniej grupy należą Wianek (Kytice),
Jagody, Róża, Zazulka (Zezhulice), Opuszczona i Skowronek. Do pieśni liryczno-epickich: Jeleń i
Zbychoń. Czysto epicki charakter mają: Ludissa i Lubor albo O sławnym turnieju (turniej na
dworze jakiegoś księcia załabskiego i zwycięstwo w nim rycerza Lubora, który w nagrodę
otrzymuje rękę księżniczki Ludissy; wyraźne akcenty antyniemieckie), Czestmir (walka pomiędzy
czeskim księciem → Neklanem a księciem Łuczan Władysławem), Zabój albo O wielkiej klęsce
(wojna Czechów pod wodzą Zaboja i Sławoja przeciw obcym [Frankom] dowodzonym przez
Ludka [Ludwika Pobożnego]), Oldrzych (o wygnaniu Polaków z zamku praskiego w 1004 r.),

49
Benesz Hermanów (zwycięstwo Czechów nad Sasami), Jarosław czyli O wielkich bojach
chrześcijan z Tatarami (walki z Tatarami na Morawach 1241/1242). Pod koniec 1818 r. ujawniony
został tzw, „Rękopis zielonogórski” (Zelena Hora), składający się z czterech kart, rzekomo z IX w.
(publikacja w 1822 r.). Zawiera on dwa różnej długości utwory wierszem; dziewięciowierszowy
utwór znany w nauce jako Sejm (Snem), oraz obszerniejszy (121 wierszy) poemat zwany → Sądem
Libuszy. Odkrycia te wywołały wielki entuzjazm w Czechach i innych krajach słowiańskich (także
w Polsce), gdyż - mimo rychłych głosów sceptycznych - panowało przez długi czas przekonanie o
ich autentyczności i dlatego uchodziły za dowód istnienia piśmiennictwa u Słowian w okresie
przedchrześcijańskim, co wychodziło naprzeciw pilnym potrzebom duchowym świata
słowiańskiego. pozbawionego w XIX w. (poza Rosją) własnego oblicza politycznego i zagrożonego
obcą (niemiecką, turecką, węgierską) dominacją. Wprawdzie w II pół. XIX w. wykazano
nieautentyczność rękopisów (uchodzą one za zręczne i nie bez literackiego talentu sporządzone
falsyfikaty samego Hanki), w czym obok czeskich i niemieckich uczonych zaznaczył swój udział
także A. Brückner, lecz znajdowały one obrońców jeszcze znacznie później i odegrały niepoślednią
rolę w rozbudzeniu patriotyzmu czeskiego i słowiańskiego. Z przekładów na język polski
najbardziej znany i udany jest Lucjana Siemieńskiego przekład „Rękopisu królowodworskiego”
(1835). Sąd Libuszy z „Rękopisu zielonogórskiego” był traktowany jako źródło do „gmino władz
twa” słowiańskiego przez wielu historyków ustroju i prawa słowiańskiego (w Polsce np. Wacława
A. Maciejowskiego). Strzelczyk 1988.

Krzesomysł - legendarny książę czeski. Kosmas z Pragi (I, 9) wymienia go, nie podając
żadnych bliższych danych, jako szóstego władcę po → Przemyślu i następcę → Unisława. E. S.
Piccolomini zidentyfikował go z → Neklanem, który u Kosmasa jest następcą Krzesomysła, co
przejął Długosz, zmieniając jednak imię Krzesomysł na Grzymisław i dodając, że był „człowiekiem
lękliwym i opieszałym”.

Kupała, Kupało, Kupajło - święto i rzekome bóstwo Słowian wschodnich. Źródłosłów


słowa (od kopati „kąpać”) wskazuje na ludyczny, a zarazem religijny charakter święta, które zostało
poświadczone źródłowo po raz pierwszy w XIII w. na Rusi w formie mnogiej (Kupały) i oznaczało
wigilię św. Jana Chrzciciela, co już jednak, zdaniem wielu uczonych, było oznaka chrystianizacji
prasłowiańskiego bądź wschodniosłowiańskiego święta letniego przesilenia słonecznego.
Wieczorem tego dnia odbywały się obrzędy ludowe, jak pierwsza w roku kąpiel, skakanie przez
ogień, gdzieniegdzie topienie lub palenie słomianej kukły. [W Polsce do naszych czasów jako
obrzęd topienia Marzanny - J. S.] Z czasem nazwa przeszła na obrzęd ludowy, bądź na św. Jana,
bądź na kukłę” (St. Urbańczyk), co pociągnęło za sobą zmianę wyrazu na formę męską. Dopiero w
XVII w. w niektórych źródłach ruskich Kupała przekształcił się w postać boską. W języku polskim
Kupała jest przejęciem z białoruskiego lub ukraińskiego „Widoczna ambiwalencja (mężczyzna-
kobieta, ogień-drewno, jasność-ciemność) zdaje się świadczyć o prastarej genezie święta
łagodzącego sprzeczności dualnego społeczeństwa” (Kempiński).

Kuś, Kusz - postać biblijna. Autor prologu do Kroniki wielkopolskiej twierdzi, że


„Słowianie i Niemcy (Theutunici) pochodzili podobno od dwóch braci, Jana i Kusa, potomków
Jafeta”, powołując się bezzasadnie na autorytety Izydora z Sewilli (VII w.) i Marcina Polaka (XIII
w.). Według Księgi Rodzaju (10, 2.6-8) → Jawan (czyli Jan w Kronice wielkopolskiej) był
wprawdzie synem Jafeta, Kusz jednak synem Chama, a zarazem ojcem Nimroda (zob. Nemrod).

L
Laskowiec - zob. leśny, leśny duch.

50
Latawiec - zob. demony domowe.

Lech - eponim Lechitów (Polaków). Autor prologu do Kroniki wielkopolskiej informuje, że


→ Pan, władca Panończyków, miał trzech synów: → Lecha (pierworodny), → Rusa i → Czecha. „I
ci trzej wydawszy potomstwo z siebie i ze swego rodu, posiadali trzy królestwa: Lechitów, Rusinów
i Czechów (zwano ich też Bohemi), posiadają je obecnie i na przyszłość posiadać będą, jak długo
spodoba się Bożej woli. Spośród nich, jak okazuje się zarówno z kronik, jak i z (rozległości) granic,
przewagę i panowanie i wyższość w całym cesarstwie [wielkim państwie Słowian -J. S.] mieli
Lechici”. O Rusie i Czechu nie dowiemy się z Kroniki wielkopolskiej nic więcej, natomiast „Lech
ze swoim potomstwem wędrował przez rozległe lasy, gdzie (teraz) istnieje królestwo polskie,
przybywszy wreszcie do pewnego uroczego miejsca, gdzie były bardzo żyzne pola, wielka obfitość
ryb i dzikiego zwierza, tamże rozbił swe namioty. A pragnąc tam zbudować pierwsze mieszkanie,
aby zapewnić schronienie sobie i swoim, rzekł: «Zbudujmy gniazdo!” Stąd i owa miejscowość aż
do dzisiaj zwie się Gniezno, to znaczy «budowanie gniazda»”. Prawdopodobnie kronikarz
wielkopolski stworzył postać Lecha jako próbę uzupełnienia kroniki swego głównego źródła,
mistrza Wincentego Kadłubka, który jako pierwszy wprowadził do polskiej tradycji nazwę
Lechitów (Lechitae) na określenie dawnych Polaków i na wzór nazwy Alexandritae, oznaczającej
ludzi czy wojsko Aleksandra Wielkiego, nad którymi Lechici odnieśli ponoć zwycięstwo. Podczas
gdy Kadłubek nie próbuje nawet uzasadnić pojawienia się tej nazwy, kronikarz wielkopolski
wprowadził postać Lecha, pierwszego przywódcy i eponima Lechitów/Polaków. Mógł w tym
przedsięwzięciu być wzmocniony ewentualna znajomością kształtującej się równolegle, a
uchwytnej w zabytkach z XIV w. tradycji czeskiej. Rymowana kronika tzw. Dalimila z początku
tego stulecia, wyprowadzając praojca swojego narodu z Chorwacji, wspomina, że w ziemi tej był
pewien „lech”, któremu było na imię Czech. Czech to oczywiście słowiański odpowiednik eponima
Bohemusa, wprowadzonego na karty historii przez Kosmasa z Pragi, lech natomiast u Dalimila to
rzeczownik pospolity, oznaczający status społeczny lub zawodowy, a nie imię własne. Inna rzecz,
że znaczenie Dalimilowego lecha jest niejasne i to nie tylko dla nas, gdyż nie rozumiano go już w
średniowieczu, skoro niemieccy tłumacze dzieła Dalimila przekładali odnośny fragment bądź „był
człowiek zwany Czech”, bądź „był człowiek zwany (najpierw) Lech, a później Czech”. W kronice
Pulkawy, napisanej prawdopodobnie ok. 1374 r., pojawiają się dwaj bracia, Czech i Lech - przodek
Polaków. Ten ostatni oddzielił się od Czecha, przekroczył „Alpy” oddzielające Czechy od Polski i
na równinie sięgającej morza osiedlił się ze swoim ludem. Któryś z jego rodu wkroczył na Ruś
(którą jego potomkowie zasiedlili), na Pomorze i Kaszuby aż do królestwa Dacji (Danii) i wybrzeża
mórz północnych. Autor powstałej na Śląsku pod koniec XIV w. (Piotr z Byczyny?) Kroniki książąt
polskich, powołując się na jakieś „kroniki czeskie” (zapewne Pulkawy), ale najwidoczniej bez
znajomości polskiej wersji podania, przekazanej w Kronice wielkopolskiej, pisze jak to po Potopie i
pomieszaniu języków ludzkość rozproszyła się po różnych miejscach świata i wtedy po pewnym
czasie „dwaj bracia Słowianie”, Czech i Lech, zajęli odpowiednio Czechy (Bohemiam) i Polskę.
„Polacy zatem pochodzą od Lecha, dlatego są też obecnie nazywani także Lechitami lub Lechami”.
Nie można wykluczyć, że wpływ na pojawienie się imienia Lech w czeskiej tradycji mogło
mieć pewne historyczne wydarzenie z czasów Karola Wielkiego. W 805 r., jak zanotowało kilka
roczników frankijskich, syn Karola Wielkiego wtargnął z wojskiem „do ziemi Słowian, którzy
nazywają się Czesi (Bohemi)”, spustoszył ich kraj i zabił ich księcia imieniem Lech (Lecho; jeden z
roczników ma zamiast Lechonem błędna chyba formę Bechonem). Jan Długosz w II pół. XV w.
połączył tego Lecha z Lechem znanym mu z Kroniki wielkopolskiej, co prawda na czele wojsk
frankijskich stawiając samego cesarza: „Karol Wielki wojował z Polakami i pokonał ich wodza
Lecha”. Długosz nadał Lechowi postać bardziej rozbudowana. Najpierw występuje on, zgodnie z
tradycją czeska, tylko w towarzystwie swego brata Czecha, wszakże - jako starszy - na pierwszym
miejscu. Obaj byli synami Jana (zob. Jawana), potomka Jafeta. Podlegały im Dalmacja syrmska (od
Sirmium), Sławonia, Chorwacja i Bośnia. W celu uniknięcia niesnasek zdecydowali się - resztę

51
braci pozostawiwszy w Panonii - poszukać sobie nowych siedzib i je zaludnić. „Ze wszystkimi
osadnikami i rodzinami oraz z całym mieniem, które podlegały ich władzy, wyruszyli ze Sławonii,
Serbii, Chorwacji i Bośni, (mianowicie) z zamku Psary [nie zidentyfikowany, w Chorwacji? - J. S.],
położonego na bardzo wyniosłym brzegu rzeki Huj [nieznana - J. S.J, opływającej zamek i dzielącej
Sławonię od Chorwacji, a którego to zamku ruiny do dziś dnia są widoczne i stwierdzają dawną
jego świetność. Tegoż zamku dawną nazwę otrzymała położona pod nim wieś Pszary”. Tam
właśnie, w tym zamku, Lech i Czech „zwykle zamieszkiwali z rodziną i mieniem i wydawali
stamtąd poddanym prawa”. Potem jednak udali się stamtąd w „sąsiednie i najbliższe ziemie” na
zachodzie („wiedzieli bowiem, że Wschód pełen jest różnych innych narodów”). Tam gdzie płyną
rzeki Morawa, Egra (Ohrza), Łaba i Mołdawa (Wełtawa), młodszy Czech, uzyskawszy zgodę
starszego brata, zajął dla siebie i swoich ziemie „na wieczne i dziedziczne posiadanie”. Lech
natomiast przekroczył Góry Hercyńskie oddzielające Polskę od Czech - tutaj następuje bardzo
obszerny opis geograficzny [chorografia] ziem polskich, po czym Długosz wraca do tematu,
opisując, jak Lech po naradzie zajął ten kraj dla siebie i swego rodu i założył stolicę i miasto,
nadając mu „od osadzenia się imię lechickie, czyli polskie - Gniezno, co w powszechnym języku
znaczy «gniazdo»”. „Tutaj także znalazł na wysokich i wyniosłych drzewach orle gniazdo”. Zanim
Długosz przystąpił do przedstawienia dalszych, niezbyt licznych, szczegółów panowania Lecha,
pokusił się jeszcze o dygresję chronologiczną: „W którym zaś roku od pomieszania języków
wspomniany Lech wyszedł ze Sławonii i Chorwacji, oraz w którym roku lub w jakim czasie zaczął
jako pierwszy zaludniać ziemie polskie, niewiele znajdziesz u pisarzy”. Jedynie „Marcin Gallicus”,
jak Długosz nazywa pewne dość tajemnicze swoje źródło, mając na myśli bardzo popularne w
późnym średniowieczu dzieło Kronika papieży i cesarzy Marcina z Opawy (zwanego także
Marcinem Polakiem) z XIII w., pisze o walkach dawnych Sarmatów z rzymskimi cesarzami
Tyberiuszem i Walentynianem oraz o tym, że „Karol Wielki wojował z Polakami i pokonał ich
wodza Lecha” (zob. wyżej). Z kolei przedstawia Długosz „panteon” pogańskich Polaków - którego
poszczególne bóstwa, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością, zostaną omówione w
niniejszym słowniku pod swoimi nazwami - rozprawia „o naturze i obyczajach Polaków”,
przedstawia „sławniejsze miasta i miasteczka Polski” i wreszcie powraca do Lecha, „pierwszego
księcia rodu i szczepu Polaków”. Synowie i potomkowie, którzy po nim panowali, wszyscy nosili
podobno imię Lech. Czasy Lecha i jego bliżej nie znanych następców to w przekonaniu Długosza
prawdziwie „złoty wiek” Polski, wyidealizowany obraz społeczeństwa wolnego od zagrożeń i
waśni, żyjącego skromnie, ale poczciwie, nikomu nie zagrażającego, ale i przez nikogo nie
niepokojonego. Żyjąc w tym godnym podziwu stanie i dobrobycie, Polacy znacznie rozszerzyli (a
więc jednak!) swój stan posiadania. Zawładnęli jakimiś wyspami na morzu, na lądzie zaś
rozszerzyli swoje siedziby „aż do Alemanii, która teraz jest nazwana Miśnią [!]”. Na tych
rozległych terenach poszczególne odłamy Polaków przyjęły odrębne nazwy, jak Drewnianie,
Kaszubianie, Trawnianie, Pomorzanie, Serbianie (od wodza Serba). Nazwy tych rzekomych
odłamów ludu polskiego, w rzeczywistości dotyczące obszaru Słowiańszczyzny połabskiej,
podobnie jak niektórych tamtejszych miast (Bukowiec, czyli Lubeka, Ham, czyli Hamburg, Brema,
Szlezwik i „Cieśnina”) zaczerpnął Długosz z Kroniki wielkopolskiej. „Wszyscy jednak tak bliżsi,
jak również dalej osiedli, składali ustanowione daniny księciu Lechowi, synom jego i wnukom bez
jakiegokolwiek oporu i sprzeciwu, oddając im cześć dodatkowymi jeszcze darami z płodów i dóbr
ziemskich”. Następcy Lecha z jego rodu rządzili w pokoju i zgodzie. Gdy jednak po długim czasie
ród wygasł, „dostojnicy i szlachta pod Gnieznem naradzali się nad wyborem przyszłego pana” i
zdecydowali się zlikwidować władzę królewską. Choć uprzednio dziejopis tak chwalił ustrój
Polaków za panowania Lecha i jego potomków, teraz pisze o chęci „uwolnienia od jarzma
książęcego” i „dawnym uciemiężeniu”. Znieśli przeto ustrój monarchiczny, w którym „królowie i
władcy samowolnie, niepowściągliwie i zuchwale we wszystkim postępowali” i wybrali grono
dwunastu dostojnych i szlachetnego rodu mężów, którzy mieli odtąd sprawować rządy. Wbrew
intencjom tych, którzy do tego doprowadzili, rozpoczął się jednak w Polsce, gdy tylko zabrakło

52
silnej i jednolitej władzy królewskiej, okres wojen i zaburzeń, co wykorzystywali sąsiedzi, wobec
czego musiano powrócić do monarchii i wybrano na tron → Kraka. Długosz zna także, jak Kronika
wielkopolska, postać Rusa, nie był on jednak - jego zdaniem - bratem Lecha (jak Czech; Długosz
otwarcie polemizuje z takim poglądem), lecz jednym z jego potomków. Ideowy sens tej poprawki
jest przejrzysty: ma ona dowodzić praw Lecha i jego potomków do pierwszeństwa w Europie
Wschodniej (Rusi). Po prostu „ta wschodnia połać od jednego z potomków Lecha, który miał na
imię Ruś, przyjąwszy nazwę Rusi”, to nic innego jak część starodawnego „imperium” Lecha i
Lechitów! Bolesława Chrobrego nazwał Długosz, ustami dostojników zebranych przy umierającym
władcy, „nie tylko ojcem ojczyzny, lecz także jej zbawcą, odnowicielem, drugim po Lechu
założycielem i triumfatorem w pokoju”.
W czasach późniejszych tradycja o Lechu trwała i nabierała cech mitu narodowego. Próby
chronologicznego przyporządkowania tej postaci nie miały większego znaczenia. Marcin Bielski
(1856, s. 37 nn.) nie mógł sobie poradzić z chronologią i pochodzeniem Lecha. Wspomniawszy o
różnych koncepcjach („Pisali jedni Lecha z Czechem, książęta słowiańskie, z Dalmacyej, albo
Karwacyej, jeszcze przed narodzeniem pańskiem w te krainy przyść, a naród słowieński w
Dalmacyej, w Illiryej, Istryej, Bulgaryej, Pannoniej z dawna przebywać. Drudzy zasię powiadają, że
nie z Dalmacyej ani Karwacyej tu przyszli, ale jako do Illiriku i Dalmacyej z Rusi albo Sarmacyej,
tak i tu do Polski i do Czech z Rusi”), sam opowiada się za tradycją - najwcześniej zapisaną przez
Długosza - o pochodzeniu Lecha i Czecha z Chorwacji (rzeka Krupa, miasteczko Psary), choć
zarazem nie ukrywa zdziwienia, „gdyż pospolicie ludzie zwykli z stron północnych do zachodnich
albo południowych się cisnąć, nie z południowych do północnych”, i przypuszcza, że przyczyną
wędrówki na północ były przeludnienie i zamieszki wewnętrzne. Po rozstaniu się z Czechem, Lech
i jego ludzie weszli do kraju Wandalów („obecnie” prawie pustego z powodu wywędrowania tych
ostatnich do cesarstwa rzymskiego), choć Bielski dopuszcza także możliwość, że „ci Wandalitowie,
co tu byli ostali, posłali sobie po tych dwóch książąt pomienionych do Karwacyej, aby im tu
przyszli panować”. „I przyszedł (Lech) na te miejsca, gdzie dziś Śląsko a Wielka Polska,
Margrabstwo (Brandenburskie), Pomorzanie, Mekielburg (Meklemburgia) i inne; a wszędzie swego
narodu języka wiele znalazł, zwłaszcza Wandalitów albo Wenedów, z którymi lud swój spolił”.
Stało się to - stwierdza Bielski - w 550 r., za panowania cesarza Justyniana, „i to zacne królestwo
polskie założył”. Musiał Lech walczyć „z Niemcy, przyległymi samsiady swojemi, o te miejsca
długo. A gdy jeden królik niemiecki wywabił go na rękę, chcąc czynić z nim sam na sam, zabił go
Lech na pojedynku i jego dzierżawy pobrał i dzierżał wszystko bez samsied aż do Morza
Bałtyckiego; zwłaszcza te krainy, które są między rzekami Wisłą, Elbą i Wisurgiem, to jest Wezerą,
nad którą założył zamek i miasto Brzemię dla bronienia się w nich nieprzyjacielowi. Niemcy dziś
zowią Bremen”. Jako dziecko epoki odrodzenia stwierdził Bielski, że miejsce, na którym Lech
założył Gniezno „kiedyś gieografowie starzy kładli Limissaleum miasto”. Nie wiadomo, jak długo
Lech panował, „to tylko niektórzy chcą mieć, że już był w lata niemałe zaszły, gdy w te kraje
przyszedł i przetoż go z brodą długą a z twarzą stateczną pospolicie malują”. Nie oparł się Bielski
pokusie powiązania dziejów Lecha z epizodem z dziejów germańskiego ludu Longobardów
(początek tradycji u Pawła Diakona z VIII w., na którego Bielski się jednak nie powołuje), który
miał walczyć z Wandalami: „Wszakże, iż tu już nikt inszy nad tymi Wandali ty nie panował, jedno
nasz Lech, tedy to słusznie o nim albo o jego sprawach rozumieć mamy”. Po śmierci „Lecha
pierwszego, o którego pogrzebie ani śmierci nic pewnego nie mamy”, zgodnie z jego wolą rządził
→ Lech II, „syn jego starszy”.
W XVI w. pojawiła się potrzeba pogodzenia historii Lecha z kształtującą się począwszy od
XV w. tradycją sarmackiego pochodzenia Polaków. Taką próbę podjął np. Stanisław Orzechowski
w swych Rocznikach: „Dochodzimy do przekonania, że Czech, Lech i Roksolanus [taką, sarmackiej
proweniencji, nazwę otrzymał Ruś, a za nim jego potomkowie, Rusini - J. S.] byli za panowania
Aleksandra potężnymi i sławnymi w wojennym rzemiośle wodzami i że te narody pozostawili w
Sarmacji europejskiej, których jak najbardziej pewną i prawdziwą kolebką jest Macedonia i

53
Dalmacja. Owi wodzowie, których znakomite męstwo było już wspomniane, dali potomnym nie
tylko krainę, lecz i imię Sarmatów, gdyż zwą się nie tylko od Lecha Polakami, a od Roksolana -
Roksolanami, lecz nadto Sarmatami nazwał ich zwyciężony przez nich lud scytyjski. W podobny
sposób Czesi podbitym ziemiom nadali zarówno swą władzę, jak i imię”. Czesi nie wywodzili się
od Sarmatów, więc Roksolanus wypierał stopniowo Czecha z grona braci Lecha. Nurt krytyczny
wobec tradycji o Lechu, reprezentowany zwłaszcza przez Marcina Kromera i Jana Kochanowskiego
(!) (O Lechu i Czechu historia naganiona), musiał ustępować wobec nurtu apologetycznego,
„rodzimego”, „stanowiącego podbudowę ideologii sarmackiej” (J. Malicki), mitu Lecha „żyjącego
w statycznym i niezmiennie trwającym Wieku Złotym”. Pod koniec XVII w. zaczęły się pojawiać
tendencje demitologizujące. W czasach oświecenia „los Lecha - mitycznego władcy Polski był już
przesądzony”, powrócił on do swoich legendarnych korzeni, nabierając poniekąd cech rubaszności i
traktowanej z przymrużeniem oka swojskości. - Malicki 1982; Maślanka 1984,57-69; Labuda
1988,42-52; Myl'nikov 141 nn.

Lech II - legendarny władca Lechitów. Podczas gdy Długosz tylko wspomina po śmierci →
Lecha-eponima następców z jego rodu, nie wymieniając wszakże ich imion, Marcin Bielski (1856,
s. 43-45) wie, że po Lechu I nastąpił „syn jego starszy” Lech II. Sprawował on rządy zwierzchnie,
młodsi bracia byli mu podporządkowani, dzierżąc „osobne dzielnice swe zwłaszcza nad morzem,
które wenedyckim zowią, gdzie wiele miast zakładali, które dotychczas trwają”. Nie chcąc dłużej
znosić napadów duńskich piratów, sami Lechici „pokusili się o nie najpierwej wodą; acz takiej
sprawy jeszcze nie kosztowali (...) szkodniki swe porazili”. Opanowali Rugię, Emeryę, Feonię i
Selandyę, „gdzie dziś głowa królestwa duńskiego i wiele miast pozakładali na tych wyspach, gdzie i
dziś brzegi słowiańskimi zowią ich kroniki”. Jednak później, zbytnio zadufani w zwycięstwa, z
małymi siłami wdarli się do Danii i zostali pokonani przez króla Sywardusa. Polacy nie znali
wówczas własnych pieniędzy, „lecz tylko frymarkiem kupiectwa wprawowali, a panom swym
poddani z ról dziesięciny dawali”. Ale „obca i cudzoziemska mennica musiała przedsiębydź, gdyż i
dziś znajdują się jeszcze u nas w ziemi onych dawnych cesarzów rzymskich zakopane pieniądze”.
Na czasy panowania Lecha II datuje Bielski wyniesienie w Bizancjum przez wojsko cesarza Fokasa
(604). Następcą Lecha II został → Wizymir.

Lech (III) - legendarny władca Lechitów. Podczas gdy w kronice Kadłubka (1,3-7) starszy
syn → Kraka jest bezimienny, a jego mordercą jest młodszy Krak (II), to u Długosza Krak (II) jest
starszy i pada ofiarą młodszego Lecha. U M. Bielskiego (1856, s. 50-51) ten ostatni otrzymał liczbę
porządkową III. Po jego żałosnej śmierci tron objęła → Wanda.

Lech IV - zob. Lestek (Leszek) I.

Lech V (albo Leszek) - legendarny władca Polski. Według M. Bielskiego (1856, s. 54-55)
następca Lecha IV (zob. Lestek I), doszedł do władzy nieuczciwie (podstęp z kolcami, zob. Lestek
II). Zdemaskowany przez młodzieńców, został rozerwany końmi, a na jego miejsce został wybrany
ten, który przyczynił się do wykrycia oszustwa - Lech VI albo Leszek (zob. Lestek II).

Lech VI (albo Leszek) - zob. Lestek (Leszek) II.

Lech VII - zob. Lestek (Leszek) III.

Lech — legendarny syn Popiela. Jan Długosz podaje imiona dwóch synów niegodnego →
Popiela i jego nie nazwanej z imienia żony (z pochodzenia księżniczki niemieckiej): Lech i Popiel.
Wraz z rodzicami zostali w młodzieńczym wieku pożarci przez myszy na wyspie w Kruszwicy
(Kadłubek [I, 19] pisał tylko ogólnie o dwóch synach, nie podając ich imion, nie wspomniał też ani

54
o wyspie, ani o Kruszwicy).

Leget - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 31) syn →
Kreszimira z konkubiny, przyrodni brat Stefana. Był chromy na obie nogi. Po śmierci ojca został
oddany pod opiekę brata stryjecznego → Bolesława do Trawuni. Opiekowała się nim tam
dziewczyna imieniem Lowica, którą później pojął za żonę i miał z nią siedmiu synów (ich imion
latopisarz nie podaje), z czasem - dzielnych wojowników. Gdy synowie króla Prelimira (zob.
Chwalimir I, Bolesław, Dragisław i Swewlad III) po śmierci ojca zaczęli sprawować rządy
tyrańskie, uciśniony lud zwrócił się do synów Legeta z prośbą o interwencję i uwolnienie spod
rządów tyranów. Synowie wraz z ojcem przybyli i wytępili wszystkich synów i wnuków Prelimira
(z wyjątkiem → Sylwestra, syna Bolesława), po czym sami zaczęli rządzić w królestwie. „Ojciec
ich zaś miał siedzibę nad Zalewem Kotorskim, w miejscu które zwie się Traiectus [obecnie
Prevlaka w Boce Kotorskiej], gdzie wzniósł sobie gród i dwór”. Z wyroku Bożego, mszczącego
zbrodnię „bratobójstwa, czyli ludobójstwa”, Leget został wkrótce dotknięty chorobą „na duchu i
ciele”, a jego synowie „nieszczęściem i chorobą”. „Sami więc zniweczyli siebie i swoich krewnych.
I pomarli, a nie pozostał spośród nich ani jeden”. Wtedy lud zwrócił się do wspomnianego
Sylwestra, wnuka Prelimira, który odzyskał godność królewską.

Lelum i Polelum - rzekome bóstwa pogańskich Polaków. Brak ich jeszcze w „panteonie”
Jana Długosza (s. 165 n.). Maciej z Miechowa (Chron. Polon. II, 2) chyba jako pierwszy informuje,
że nasi pogańscy przodkowie m.in. „czcili Ledę, matkę Kastora i Polluksa, i bliźnięta z jednego
zrodzone jaja, Kastora i Polluksa, o czym można obecnie usłyszeć u śpiewających pradawne pieśni:
Lada Lada, ileli, ileli, Poleli, z klaskaniem i biciem w dłonie, Ladą przezywając (jak poważam się
twierdzić wedle świadectwa słowa żywego) Ledę [zob. Lada], nie Marsa, Kastora Lelum, Polluksa
Polelum”. Marcin Bielski (1856, s. 71) wyraził się prościej: „Mieli jeszcze i drugie swoje bogi, jako
Lela i Polela, które niektórzy rozumieją za Kastora i Poluksa”.

Lestek (Leszek) I - legendarny władca Polski. Wincenty Kadłubek (I, 9-11) informuje, że
po śmierci królowej → Wandy → Aleksander Macedoński podjął próbę podbicia Lechitów, którzy
okrutną śmiercią ukarali jego posłów żądających trybutu. Po zmuszeniu do uległości Panończyków
wojska Aleksandra „jak przez tylne drzwi” wpadły przez Morawy do Polski „i podbiwszy
zwycięsko ziemie krakowską i śląską”, paliły i niszczyły wszystko. „Gdy następnie dalsze napadł
ziemie, niczyim nie pokonany orężem, padł ofiarą podstępu zwykłego człowieka”. Ten ktoś, gdy
wszyscy Lechici zwątpili w zwycięstwo, „biegły w sztuce złotniczej”, kazał sporządzić z drewna
czy kory atrapy hełmów i puklerzy i pomalować je na kolor srebrny i złoty, a następnie umieścić na
szczycie góry. Gdy wojska Aleksandra (argyraspidzi) ujrzeli tarcze i hełmy lśniące w wielkiej
liczbie w słońcu, wzięli je, tak jak oczekiwał pomysłodawca, za przeciwników i wybiegłszy z
obozu, zaczęli bezładnie ich ścigać. Tymczasem sprytny złotnik kazał dla niepoznaki spalić atrapy i
przygotował zasadzkę. Lechici wycięli w pień tych spośród wojowników Aleksandra, którzy wpadli
do niej, wdziali zbroje zabitych i udając przeciwnika, przedostali się do samego ich obozu,
sprawiając rzeź wśród niczego nie podejrzewających wrogów. Sam wielki Aleksander w zamęcie
niechcący wspierał wrogów, a nie swoich, i dopiero poznawszy podstęp, „z garstką wojska ledwo
uszedł niesławie”. Z uznania i wdzięczności za „tak zbawienny podstęp” Lechici ustanowili
przemyślnego złotnika „naczelnikiem”, a później królem. „Dano mu na imię Lestek, to jest
przebiegły, ponieważ więcej nieprzyjaciół zniszczył przebiegłością niż siłą”. Kronikarz
wielkopolski (c. 2) powtarza w zasadzie w skrócie wersję Kadłubka, precyzując jedynie na wstępie,
że po śmierci Wandy Lechici przez wiele lat nie znali władzy królewskiej i aż do czasów
Aleksandra Macedońskiego wybierali tylko wojewodę oraz dwunastu rządców, a pod koniec ustępu
informując o bezpotomnej śmierci Lestka I. Obszerny odpowiedni wywód Jana Długosza (s. 198
nn.) przynosi dość istotne modyfikacje. W miejsce Aleksandra Wielkiego i Macedończyków,

55
których obecność w epizodzie o Lestku I uznał najwidoczniej za zbyt rażący anachronizm,
pojawiają się u Długosza w charakterze przeciwnika Polaków „Węgrzy, a potem Morawianie
(wsparci także przez inne narody)”. Przemyślny zbawca Polaków otrzymał u Długosza imię
Przemyśl i dopiero po zwycięstwie, gdy obwołano go „jako monarchę i księcia”, otrzymał on nowe
imię Leszek, „co oznacza chytry i podstępny”. Za bardziej prawdopodobne uważa zresztą Długosz,
że zmiana imienia związana była nie tyle z okazaną w wojnie przebiegłością, ile z tym, że imię
Leszek „dawne i częste u książąt polskich (...), ponieważ od Lecha pierwszego pozostali książęta z
niego się wywodzący nazywali się zdrobniale Leszkami, a nie Lechami, jak to jest w użyciu u
niektórych szczepów, i imię to w rodach książąt polskich do naszych czasów występuje”. Długosz
nie sugeruje wyraźnie, iż Przemyśl-Leszek był rzemieślnikiem (złotnikiem), lekko tylko zaznacza,
że odznaczał się „bardziej talentem i roztropnością niż pochodzeniem”. Panował szczęśliwie przez
kilka lat i odtąd nikt już granic Polski nie niepokoił. Marcin Bielski (1856, s. 52-54) w zasadzie
powtarza wersję Długoszową, nazywa jednak Lestka Lech IV albo Leszek, twierdzi, że podstęp
złotnika Przemysława miał miejsce w lesie „na górze Łysej” (zob. Łysieć), polemizuje z
Kadłubkiem, dowodząc, że przeciwnikiem Lestka nie mogły być wojska Aleksandra
Macedońskiego („gdyż dobrze przedtem pierwej Aleksander zszedł z świata, przeto musiał to bydź
cesarz który rzymski”). „Mogło to bydź, że to byli Morawcy, których książę możono zwać tem
imieniem Aleksander”. „Uściśla” datę elekcji Lestka na rok 700, stwierdza, że Przemysław-Lech
„Przemyśl, miasto nad Sanem rzeką pod górą założył”.
Następcą Lestka, lecz nie z jego rodu, został → Lestek II. W podaniu o Lestku, podobnie jak
w wypadku jego następcy, na uwagę zasługuje podkreślane przez Kadłubka i podbudowane
przykładami z dziejów antycznych niskie pochodzenie. „Również w naszym państwie rządy
przypadły w udziale niekiedy osobom niskiego i niepewnego pochodzenia, lecz żadna zgoła
zazdrość bądź ludu, bądź dostojników (z tego) nie szydziła, ba, nawet po dziś dzień chętnie chlubią
się ich chwalebnymi dokonaniami”. Również podstęp, w tym wypadku fortel wojenny, nie gorzej
niż rycerskie męstwo mógł, jak widać, być u naszych przodków dobrą rekomendacją do panowania.
Przypuszcza się, że Lestkowie I, II i III u Kadłubka i późniejszych dziejopisów pojawili się poprzez
rozbudowanie wątku postaci Lestka - dziada Mieszka I (zob. Lestek IV) z kroniki Anonima Galla.
Aż do pojawienia się krytycznej historiografii w pierwszej połowie XIX w. uchodzili za postacie
autentyczne i występowali w pocztach władców polskich. - Banaszkiewicz 1987, 39-50.

Lestek (Leszek) II (u Bielskiego: Lech VI albo Leszek) - legendarny władca Polski.


Nie każdy podstęp jest wszakże godny podziwu i uznania. Po śmierci → Lestka I Polska
została ponownie pozbawiona króla i pogrążyła się w zamieszkach. Różni pretendenci na próżno
starali się uzyskać godność królewską. Postanowiono wreszcie, że o przyznaniu tej godności ma
zadecydować wyścig na koniach. Jeden nie wymieniony z imienia spryciarz po kryjomu rozmieścił
na polu wyznaczonym do zawodów żelazne kolce, które miały ranić nogi biegnących koni
należących do rywali, dla siebie zaś pozostawił sobie tylko wiadomą ścieżkę wolną od kolców.
Podstęp się nie udał, ponieważ odkryli go dwaj młodzieńcy zupełnie niskiego rodu, którzy
postanowili dla zabawy ścigać się ze sobą pieszo, „pokonany nigdy nie ośmieli się nazywać
szybszego inaczej niż królem” - oczywiście, żartem! Gdy poranili sobie stopy kolcami, domyślili
się podstępu i odnaleźli tajemną ścieżkę, mającą oszusta doprowadzić do zwycięstwa. Gdy nadszedł
dzień wyścigów, sprawca podstępu pędził do mety bezpieczną, sobie tylko, jak sądził, wiadomą
ścieżką, jego rywal zaś (tekst kroniki Kadłubka nie jest tu zupełnie jasny) - był nim chyba jeden z
chłopaczków, którzy przejrzeli niecny zamiar - zabezpieczył kopyta swego konia żelaznym
podkuciem, natomiast drugi z chłopców popędził w poprzek, „budząc śmiech gawiedzi. I gdy
wszyscy natykają się na nieszczęsne kolce, on przemierzywszy długą okrężną drogę, pospiesza w
końcu do wyznaczonego słupa, którego przed nim dosięgną! jego towarzysz złowróżbnie (już)
powitany jako król”. Na widok podkutego konia zgromadzeni poznali podstęp i ukarali jeźdźca
okrutną śmiercią, „ponieważ podstęp nikomu nie wychodzi na dobre”. „Tamten zaś, pośmiewisko

56
gawiedzi, wyrokiem zwierzchności osiąga władzę królewską”. Tyle Kadłubek (I, 13). Kronikarz
wielkopolski i Długosz upraszczają fabułę w tym sensie, że ukaranym jest ten, który wymyślił
zasadzkę i sam zabezpieczył kopyta swego konia. Poza tym tego oszusta, ukaranego śmiercią,
nazywają już Lestkiem, natomiast Kadłubek obdarzył tym imieniem młodzieńca, który wykazał
oszustwo i niejako w nagrodę za to został obwołany księciem.
O panowaniu Lestka II kronikarze mieli do przekazania same pochwały, podnosili jego
przewagi wojenne w starciach z nieprzyjaciółmi zewnętrznymi, wspaniałomyślność, trzeźwość i
umiarkowanie. Jako przykład pokory podawano, iż „pomny na pierwotne pochodzenie, wpierw w
nędznym odzieniu wstępował na tron, strój królewski wcisnąwszy pod podnóżek, następnie
ozdobiony królewskimi znakami siadał na podnóżku, z największym uszanowaniem umieściwszy te
najuboższe łachmany na najwyższym wzniesieniu tronu”. Długosz wymienił wśród ludów, które
miał pokonać Lestek II, Węgrów, Morawian, Czechów i Niemców, wspomina także, że gdy akurat
nie było wojen, zaprawiał swoje rycerstwo ćwiczeniami i harcami. Miał według Długosza panować
długo i osiągnąć sędziwy wiek. W związku ze śmiercią Lestka II Długosz przytacza opinię (sam się
zresztą nie bardzo z nią solidaryzuje), jakoby zginął on w bitwie z Karolem, synem Karola
Wielkiego (zob. Lech). Synem (według Długosza jedynym) Lestka II był → Lestek III, który po
nim objął tron. - S. Witkowski; Banaszkiewicz 1998, rozdz. IV-VII.

Lestek (Leszek) III - legendarny władca Polski. Syn i następca → Lestka II. Jedyny z
trzech Lestków, który władzę uzyskał po ojcu, został w polskich kronikach średniowiecznych
przedstawiony w sposób stosunkowo dokładny i na pozór konkretny. „On → Juliusza Cezara -
donosi Kadłubek (I, 17) - pokonał w trzech bitwach, on w kraju Partów Krassusa zniósł z
wszystkimi wojskami, a do ust jego wlewając złoto, rzekł: «Złota pragnąłeś, złoto pij!» Rozkazywał
i Getom i Fartom, a także krainom położonym poza Fartami”. Juliusz Cezar, pragnąc się
spowinowacić z tak wielkim monarchą, wydał zań własną siostrę Julię. Jako posag otrzymała ona
od brata Bawarię, a jako dar ślubny od męża „prowincję serbską”. Założyła dwa miasta, „z których
jedno od imienia brata kazała nazwać Julius, który obecnie zwie się Lubusz, drugie Julin od
własnego imienia (obecnie nazywa się ono Lublin)”. Kronika wielkopolska zamiast Lublina podaje
tutaj Wolin. Ponieważ jednak Cezar tym postępkiem ściągnął na siebie nienawiść senatu
rzymskiego, usiłował siostrze gwałtem odebrać Bawarię i z tego powodu została ona przez Lestka
III odprawiona, „pozostawiwszy u boku męża maleńkiego syna, któremu na imię było Pompiliusz
(zob. Pompiliusz I)”. Miejsce u boku króla zajęła już wcześniej jakaś nałożnica. „Ta z nienawiści do
rywalki, pod wpływem miłości, którą opętała króla, zmieniła nazwy wymienionych miast”. Z
nałożnicy tej i z innych nałożnic Lestek III miał dwudziestu synów, których wszystkich uczynił
książętami, hrabiami bądź margrabiami, niektórym nawet przydzielił królestwa. Nad nimi
wszystkimi ustanowił jednak pierworodnego Pompiliusza.
Kronika wielkopolska (c. 4) podaje, że to sam Cezar na wiadomość o urodzeniu przez Julię
pierworodnego syna nadał mu imię Pompiliusz. Uzupełnia też informację Kadłubka o synach
Lestka III z nieprawego łoża, podając ich imiona - (zob.:) Bolesław, Kazimierz, Władysław,
Wrocisław, Odo, Barnim, Przybysław, Przemysł, Jaksa, Siemian, Siemowit, Siemomysł, Bogdal,
Spicygniew, Zbigniew, Sobiesław, Wyszymir, Cieszymir i Wisław. „Tym ojciec przekazał każdemu
jedno księstwo nad morzem północnym, aż do Westfalii, Saksonii, Bawarii i Turyngii”. Część tych
księstw określiła Kronika wielkopolska w jednym z dalszych rozdziałów (c. 8). Oni sami, bądź ich
potomkowie, zostali później zdradziecko zgładzeni przez → Popiela – Pompiliusza II.
Długosz w swoim opowiadaniu o Lestku III, podobnie jak w przypadku Lestka I, pominął,
jako fantastyczne, dane o walkach z Cezarem i Krassusem, jak również o spowinowaceniu Lestka z
Cezarem. Wspomniał natomiast o utrzymaniu królestwa polskiego w porządku i jedności oraz o
przyłączeniu doń pewnych krajów. Miał ponoć Lestek III pospieszyć na pomoc Węgrom - w
odpowiedzi na ich kilkakrotne prośby - napadanym przez Greków i Italczyków i zwycięstwami
swymi sprawić, „że naród węgierski, który jest również słowiański, nie musiał płacić trybutu ani

57
Grekom, ani Italczykom”.
W osobie Lestka III, który został wystylizowany na wielkiego wojownika i zdobywcę,
jedyny raz w polskiej tradycji średniowiecznej, zainaugurowanej przez Kronikę wielkopolską, a
rozbudowanej w pewnych szczegółach przez Długosza, przejawiło się zainteresowanie, a nawet
swoisty program polityczny, skierowane na Słowiańszczyznę połabską i pomorską. Tam zostały
zlokalizowane władztwa synów Lestka III, a odejście ich potomków od Polski zostało związane z
kłopotami wewnętrznymi w Polsce, zwłaszcza zaś ze zbrodnią popełniona przez Popiela. Według
Kroniki wielkopolskiej „za czasów tego Lestka narodził się, jak sądzą, Chrystus z Dziewicy. Za
rządów zaś Nerona, cesarza Rzymian, Lestko, najszczęśliwszy władca królestwa Lechitów, w
podeszłym wieku spłacił dług ciała [umarł]”. M. Bielski odrzucił przeddługoszową tradycję o
walkach Lecha VII, czyli Lestka III, z Rzymianami Cezara, umieszcza go w czasach Karola
Wielkiego. „Tenże Leszek, rozdzieliwszy syny, zszedł z świata. Pochowan pogańskim obyczajem w
saskiej ziemi”.

Lestek (Lestek IV) - legendarny władca Polski. Według Anonima Galla (I, 3) po śmierci →
Siemowita na tron polski wstąpił jego syn Lestek, „który czynami rycerskimi dorównał ojcu w
zacności i odwadze”, lego synem i następcą był → Siemomysł, ojciec Mieszka I. Kadłubek (II, 8),
który już wcześniej wprowadził na karty swej kroniki postacie (zob.:) Lestków I, II i III, Lestka
Siemowitowica obdarzył konsekwentnie numerem IV. Dla M. Bielskiego (1856, s. 65-66) był on
już Leszkiem VIII. Odnośnie do Lestka i jego syna Siemomysła Kadłubek napisał: „Szlachetność
umysłu, siła ciała, powodzenie we wszystkim tak dalece obu ich wyróżniły, że zaletami swymi
przewyższyli przymioty prawie wszystkich królów”. Kronika wielkopolska (c. 9) podaje, że Lestek
IV „jako młodzieniec spłodził syna, nadał mu imię Ziemomysł, które przetłumaczone znaczy
«myślący o ziemiach». Albowiem z tymże synem w pokoju rządził ziemiami podległymi jego
władzy, gdyż od żadnego z sąsiednich państw nie doznawał jakichś przykrości; toteż wszystkie
plemiona podległe jego władzy, zadowolone cieszyły się niezmąconym pokojem”. Według
Długosza (s. 233-234) Lestek był jedynym synem Siemowita i został po śmierci ojca wyniesiony na
księcia, „chociaż nie osiągnął jeszcze wymaganego wieku”. Dodano mu kilku baronów za
opiekunów, „pod ich rządami ustała przerwana wojna z książętami Pomorza, Kaszub, Słowian i
nadmorskimi”. Po dojściu do pełnoletności Lestek rządził państwem „wyjątkowo troskliwie,
rozsądnie i sprawiedliwie (...), o sprawy wojskowe nie dbał jednak tak, jak ojciec, do tego co ojciec
zdobył i odzyskał nic nie dodał, wojnę z książętami Słowian, Kaszubów, Pomorzan i nadbrzeży
zupełnie zarzucił, powołany do rządów nad państwem polskim raczej dzięki przywiązaniu
starszyzny i szlachty, niż dla swoich własnych zasług, w roku 952”. „Po wielu latach panowania”
urodził mu się syn Siemomysł - jego następca.
Marcin Bielski, dopowiadając szczegóły strat terytorialnych państwa polskiego za Leszka
VIII (częściową winą za to obciążał „opiekunów niedbałych i leniwych”), włączył dane znane mu
ze źródeł niemieckich o zdobyczach niemieckich na Połabiu: „Także gdy nie mieli nasi ludzie
niektórzy pokoju od Henryka cesarza, który był po Konradzie [Konrad I 911-919, Henryk I 919-936
- J. S.], niektórzy się poddali cesarzowi i trybut postąpili, i Brandenburg, to jest Zgorzelec,
natenczas stracili. I pisze to Witekind [Widukind, kronikarz saski -J. S.], żeby miał dwieście tysięcy
naszych porazić lud cesarza Henryka wtórego [!], czego nie pisano w naszych kronikach (...) A
potem wiele kraju naszy, począwszy od Brandenburgii aż do Odry, przez zdradę Tugumira stracili.
Wszakże Leszka VIII to nic nie ruszyło, i dawszy Niemcom pokój wolał z swymi walczyć, puścił
się z wojskiem do pomorskiej ziemi, której dostał i zasię przyłączył do Polski”. „Naznaczyli naszy
niektórzy lata, których to się działo [śmierć Leszka VIII? -J. S.], to jest 921 roku, acz Hagek [Hájek,
pisarz czeski - J. S.] dobrze pośledź to chce mieć”.
Co do kwestii autentyczności Gallowej listy dynastycznej przodków Mieszka I oraz do
koncepcji J. Dowiata i J. Banaszkiewicza, zobacz hasło Siemowit. W koncepcji H. Łowmiańskiego,
opartej głównie na zapisie Licikaviki w kronice Widukinda z Korbei, odnoszącym się do poddanych

58
Mieszka I (zdaniem Łowmiańskiego winno być Lestkovici, Lestkowice = poddani Lestka), Lestek
Siemowitowic urósł, w wyraźnej opozycji wobec opinii Długosza, do rangi głównego
budowniczego państwa polańskiego. Miał on rozszerzyć odziedziczone po ojcu państwo na obszar
Goplan (Kujawian), Mazowsze i kraj Lędzian (Sandomierszczyzna), osiągając na wschodzie
maksymalny ówcześnie zasięg. Sugestywna koncepcja Łowmiańskiego opiera się jednak na słabych
podstawach. - Łowmiański, PP V 1973, 481 nn.; Labuda 1988, 62 nn.

Leszek VIII - zob. Lestek IV.

leśny, leśny duch - występujące w różnych regionach Słowiańszczyzny (nazwa pochodzi z


Rusi) pojęcie „głównego” demona lasów. Nikłym odpowiednikiem w Polsce byłby borowy, boruta,
laskowiec. Demony leśne panują nad dzikimi zwierzętami (zwłaszcza nad wilkami) oraz wodzą
ludzi po manowcach. Ukazują się pod postacią wilka, puchacza lub innego zwierzęcia, niekiedy
także jako wicher (wir powietrzny). Potrafią śpiewać, krzyczeć, rżeć, śmiać się.

Libusza - zob. Lubosza.

Lubosza (Libusza) - legendarna postać z wczesnych dziejów Czech. Według Kosmasa z


Pragi (I, 4-8) „najmłodsza wiekiem, lecz roztropnością najstarsza” z trzech córek Kroka, siostra →
Kazi i → Tetki. Miała dar przepowiadania przyszłości „jak Sybilla z Kumę”, dlatego obrano ją
sędzią po śmierci ojca. Zbudowała „gród, wówczas najpotężniejszy, koło lasu, który ciągnie się ku
wsi Zbećno i od swego imienia nazwała Łuboszyn”. Chodzi o Libušin w powiecie Siany na
południowy zachód od Pragi, na pograniczu plemiennym Czechów i Łuczan, gdzie istniał
rzeczywiście gród datowany przez archeologów na IX w. Kosmas nie ma dość słów uznania dla
przymiotów Luboszy. „Była zupełnie wyjątkową kobietą między kobietami, przezorna w radzie,
obrotna w mowie, czysta ciałem, prawych obyczajów, nikomu nie ustępująca w wydawaniu
wyroków na sądach ludowych, dla wszystkich miła, lecz więcej miłowania godna, ozdoba i chwała
płci niewieściej, rozstrzygająca przewidująco sprawy należne do mężczyzn”, W niejakiej
sprzeczności z tą charakterystyką, co może wskazywać na różne wątki o Luboszy, połączone przez
Kosmasa dość mechanicznie w jedno, znajdujemy zaraz dalej w kronice opowieść, jak pomiędzy
dwoma szlachetnego rodu „obywatelami” doszło do sporu o granice posiadłości. O rozstrzygnięcie
zwrócili się do władczyni. „Ona tymczasem, jak to rozpustna lubieżność kobiety, kiedy nie ma
męża, którego by się bała, leżała nazbyt miękko na wysoko posłanych haftowanych poduszkach,
oparta na łokciu, jakby chłopca porodziła”. Gdy zapadł wyrok korzystny dla jednego, ten drugi w
grubiański sposób dał wyraz swemu niezadowoleniu i oburzeniu. „Ponad słuszność rozgniewany,
trzy i cztery razy wstrząsał głową i swoim obyczajem trzy razy laską w ziemię stuknął, i pełnymi
ustami opluwając śliną brodę wykrzykiwał: «O, krzywda mężom nie do zniesienia! Dziurawa
kobieta męskie sądy sprawuje zdradliwym umysłem! Wiemy, zaiste, że kobieta czy stojąc, czy
zasiadając na tronie niewiele ma rozumu, a ileż mniej, gdy leży na poduszkach? Zaprawdę, wtedy
bardziej zdatna jest do przyjęcia małżonka niż do dyktowania praw mężom»”. Urażona Lubosza
postanowiła znaleźć sobie męża, ogłosiła jednak swemu ludowi, że kosztować go to będzie utratę
wolności. Po naradzie z siostrami następnego dnia zwołała wiec, na którym raz jeszcze i dokładniej
przepowiedziała swemu ludowi: „O litości godny ludu, który nie umiesz być wolny” pod rządami
niewiasty „i dobrowolnie zginasz kark pod niezwyczajną wam niewolę (...) Łatwo jest księcia
ustanowić, lecz trudno ustanowionego usunąć, albowiem w tej chwili jest w waszej mocy, czy
ustanowicie go księciem, czy nie, skoro zaś będzie ustanowiony, wy i wszystko wasze będzie w
jego mocy. Na jego widok trząść się będą wasze kolana i niemy język przylgnie do suchego
podniebienia”. Gdy mimo wszelkich ostrzeżeń lud nadal domagał się księcia, wskazała im „ugór
długi i szeroki na dwanaście kroków” za górami, we wsi Stadice nad rzeką Biliną. To pole właśnie
orze dwoma wołami oracz → Przemysł. Mają zabrać szaty godne księcia i przekazać je swemu

59
odtąd panu i księciu wraz z poselstwem od siebie i Luboszy. „W przyszłości jego potomstwo na
wieki będzie panować w tej całej ziemi i poza nią”. Ogłoszono to oraczowi, który przybył do
Luboszy, pojął ją za żonę i wraz z nią podyktował „wszystkie prawa, według których ta ziemia żyje
i jest rządzona”. Lubosza poradziła jeszcze swemu ludowi (I, 9), by nad Wełtawą wzniesiono gród i
nazwano go Pragą (mieli na tym miejscu znaleźć w środku lasu pewnego człowieka ciosającego
próg domu. „I ponieważ do niskiego progu schylają się także wielcy władcy, od tego zdarzenia
gród, który zbudujecie, nazwiecie Pragą”). Wtedy ponoć „uszedł ze stworzenia Bożego [mowa o
Luboszy - J. S.] piekielny duch proroczy”. Wzniesiono „panią całych Czech” - Pragę. W owych
czasach, według Kosmasa, obyczaje panowały swawolne, dziewczyny „jak → Amazonki” żyły na
sposób mężczyzn i brały sobie na mężów, kogo chciały. Zbudowały sobie nawet gród zwany Devin,
„gród dziewic”, w odpowiedzi na co młodzieńcy wznieśli w pobliżu swój gród zwany
Wyszehradem lub Chwarsten. Dopiero po śmierci Luboszy znalazły się „nasze niewiasty pod
władzą mężów”.
Kosmas nie wymyślił podania o Luboszy, gdyż podobny motyw (wieszczka, do której lud
się zwraca po radę, gdy wybucha morowa zaraza, radzi założyć miasto Pragę i wybrać sobie
księcia) występuje już w legendzie tzw. Krystiana, datowanej przez część uczonych już na koniec
X w. W legendzie Krystianowej wróżka jest wszakże bezimienna (phitonissa).
Lubosza rychło odsunęła w cień postacie sióstr, a nawet ojca Kroka i przodka Bohemusa-
Czecha i stała się jedną z głównych postaci czeskiej świadomości historycznej. Początkowo, u
Kosmasa, gdzie znajdujemy podanie o Luboszy w pełnej postaci, nosi ona wyraźnie cechy pół
mityczne (podobnie, lecz jeszcze wyraźniej u jej polskiej odpowiedniczki → Wandy), pół
historyczne (podczas gdy Wanda nie wiązała się z dalszymi dziejami polskiego rodu królewskiego).
Z czasem cechy mityczne traciły na znaczeniu, następował proces „uhistorycznienia” Luboszy, co
pociągało za sobą usuwanie w cień roli jej męża Przemyśla (chociaż np. w cyklu fresków w kaplicy
zamkowej w Znojmie Lubosza nie występuje, a cykl rozpoczyna właśnie oracz Przemysł).
Wygaśnięcie dynastii Przemyślidów w 1306 r. proces deprecjacji Przemyśla i dowartościowania
Luboszy jeszcze przyspieszyło. U Dalimila (pocz. XIV w.) podanie o Luboszy otrzymało
zabarwienie patriotyczne: ostrzega ona rodaków przed obcymi (Niemcami), oraz stanowo-
arystokratyczne (zawsze zasięga rady panów czeskich). W ogniu wojen husyckich zainteresowanie
dla tak odległej przeszłości raptownie zmalało. W XVI w. Vaclav Hájek z Libočan zaopatrzył
podanie o Luboszy w dokładną chronologię. Krok miał umrzeć w 709 r., Lubosza wybrana została
na sędziego w 710 r., a w 715 r. na księcia, zmarła w roku 735. Datację tę przejęło za Hájkiem
wielu późniejszych uczonych, choć nie brakowało prób wcześniejszej (V bądź VI-VII w.) datacji.
Panowanie Luboszy obrastało coraz bardziej w szczegóły „historyczne”. Nawet uczeni oświecenia
(jak Gelazy Dobner), choć odrzucali już historyczność Bohemusa, nie wątpili w historyczność
Luboszy jako księżnej, co najwyżej odrzucali tradycję o jej wieszczych zdolnościach. W okresie
romantyzmu podanie o Luboszy i Przemyśle inspirowało m.in. Johanna Gottfrieda Herdera,
Clemensa Brentano, Franza Grillparzera (dramat Libussa, premiera 1840 [częściowa] i 1874).
Podczas gdy literatura niemiecka nawiązywała chętnie do mitycznych cech postaci Luboszy, Czesi
trwali przy interpretacji czysto historycznej. „Rękopis zielonogórski” (zob. królowodworski i
zielonogórski, Rękopisy), odkryty, a w rzeczywistości według wszelkiego prawdopodobieństwa
sporządzony w patriotycznym zapale przez Václava Hankę w 1818 r., podający się za fragment
poematu z IX w., zawiera część słynnego → Sądu Libuszy, opierającego się na znanej nam już
historii z kroniki Kosmasa, ale rozbudowanego w duchu romantycznego „gminowładztwa” i
czeskiego patriotyzmu. O ile w średniowiecznym wzorze przedmiotem sporu jest granica własności
ziemskiej, o tyle w Sądzie Libuszy rzecz idzie o sprawę zasadniczą: czy należy sądzić według
starożytnego prawa czeskiego, przewidującego dziedziczenie przez wszystkich uprawnionych, czy
też według nowego prawa niemieckiego, w którym dziedziczy tylko pierworodny. Zwolennik prawa
niemieckiego przegrywa, panowie czescy opowiadają się za prawem rodzimym, zachowany (raczej:
sfabrykowany) fragment kończy się uroczystym wyznaniem przedstawiciela panów czeskich, iż jest

60
niewłaściwym szukanie niemieckiego prawa kosztem praw ojców. Lubosza urosła do symbolu
prasłowiańskiej demokracji. W II pół. XIX w. nastąpił proces przekształcenia Luboszy z bohaterki
ogólnosłowiańskiej w czysto czeską, a ukoronowaniem tego procesu była słynna opera Bedřicha
Smetany Libusze (1871-1872). Artysta wraz z autorem libretta Josefem Wenzigiem wykorzystali
„Rękopis zielonogórski”; postać Luboszy w operze nie ma już żadnych cech tajemniczych czy
mitycznych, została ona wystylizowana niemal na władczynię doby konstytucyjnej, „natomiast
mitologizacji uległ lud czeski” (F. Graus), co najpełniej doszło do głosu w patetycznym proroctwie
Luboszy pod koniec akcji opery: Můj drahý národ český neskoná, on pekla hrůzy slavně překona
(„Mój kochany naród czeski nie zginie, on chwalebnie przezwycięży moce piekielne”). „Lubosza
stała się reprezentantką narodu czeskiego, jego symbolem” (Graus). Fanfary otwierające operę
Smetany po 1918 r. stały się częścią ceremoniału powitalnego prezydenta republiki. Mimo że wraz
z rozwojem krytycznej historiografii XIX i XX w. postać Luboszy nie mogła się ostać i zniknęła z
podręczników historii Czech, pozostaje ona w stopniu znacznie wyższym niż polska Wanda w
potocznej świadomości narodu czeskiego. - Graus 1969; 1975, 94 nn.

Ł
Łada (Lyada) - rzekome bóstwo polskie. Jan Długosz (s. 165) w swoim panteonie
rzekomych bóstw pogańskich Polaków wymienia na drugim miejscu Ladę, wyjaśniając: „Marsa
nazywali Ladą. Wyobraźnia poetów uczyniła go wodzem i bogiem wojny. Modlili się do niego o
zwycięstwa nad wrogami oraz o odwagę dla siebie, cześć mu oddając bardzo dzikimi obrządkami”.
(Do Łady odnoszą się również uwagi oraz cytaty przy haśle Jessa.) „Lada jest wołaniem od lada,
«oblubienica, kochanka, żona» i «oblubieniec, mąż»” (A. Brückner). Maciej z Miechowa jeszcze
bardziej puścił wodze fantazji, polemizując nawet częściowo z Długoszem. Zaznaczając, że Polacy
czcili bóstwa greckie, dodał: „Czcili Ledę, matkę Kastora i Polluksa, i bliźnięta z jednego zrodzone
jaja, Kastora i Polluksa, o czym można obecnie usłyszeć u śpiewających pradawne pieśni: Lada
Lada, Ileli, Ileli Poleli, z klaskaniem i biciem w dłonie, Ladą przezywając (jak poważam się
twierdzić wedle świadectwa słowa żywego) Ledę, nie Marsa, Kastora Lelum, Polluksa Polelum”.
Tak zwana Powieść rzeczy istey, sięgająca w pewnych partiach początku XV w., wspomina o
istnieniu w czasach pogańskich na Łysej Górze (zob. Łysieć) „kościoła trzech bałwanów, które
zwano Lada, Boda, Leli”. B.A. Rybaków skłonny był pozytywnie traktować mitologiczny charakter
Łady i Leli, dopatrując się w nich na podstawie głównie folkloru wschodniosłowiańskiego „postaci
żeńskich, matki i córki, opiekunek małżeństwa i wegetacji”.

Łybedź - zob. Kij, Szczek, Choryw i Łybedź.

Łysieć, Łysa Góra, Święty Krzyż - drugi co do wysokości (593 m) szczyt w Paśmie
Łysogórskim Gór Świętokrzyskich. O rzekomym kulcie pogańskim na Łyścu głucho w
piśmiennictwie średniowiecznym, choć Długosz, raz w opisie geograficznym ziem polskich (s.
157), powtórnie zaś pod rokiem 1006 w związku z legendą o założeniu klasztoru benedyktyńskiego
pod wezwaniem Krzyża Świętego przez Bolesława Chrobrego z inicjatywy młodego księcia
węgierskiego Emeryka (s. 327-329), przypisywał mitycznym Cyklopom lub Gigantom wzniesienie
tamtejszych „ruin starych budowli, które skutkiem potopu i długiego czasu zsypały się w bryły
skalne, jakie (jeszcze) i dziś oglądamy”. „Niepewne jest, który z Cyklopów i w jakim czasie
wzniósł tak potężne zamczysko, mające tak bardzo długie ściany i tak wielkie, jak na ów wiek,
głazy tak olbrzymim wysiłkiem. Olbrzymiego skupiska głazów tej potwornej budowli i potężnych
zwalisk ruin nie mogły zakryć ani ciernie, ani kolące zielska, ani gęste tu drzewa i mchy”.
Aczkolwiek z pierwotnych budowli kamiennych wskutek późniejszych przebudowań zachowały się
jedynie skromne resztki, wał kamienny długości ok. 1500 m otaczający szczyt od strony wschodniej
i zachodniej wzbudzał od wieków, tak jak dziś, zainteresowanie i skłaniał do snucia domysłów. Po

61
raz pierwszy teza o pogańskim kulcie na Łyścu pojawiła się w anonimowym utworze Powieść
rzeczy istey, będącym tłumaczeniem kroniki klasztornej Narratio fundationis monasterii Montis
Calvi, a wydanej drukiem w 1536 r. Czytamy tam: „Dąbrówka, chcąc chwałę Bożą w Polszcze
rozmnożyć, iakoby młode szczepie, szukaiąc mieysca godnego ku budowaniu kościoła. Spodobało
się iey mieysce iedno, Łysa góra wezwane od zamku Łysieć, który na niey był, który też tak zwano,
iż się z daleka bielał. Na tym zamku pani iedna przedtym mieszkaiąca, podniowszy się w pychę, iż
była poraziła wielkiego Alexandra pod tą górą, kazała się za Boginią Dianą chwalić. Ale
natychmiast za tho bluźnierstwo pomstę Bożą uznała, iż on zamek wszystek grom roztrącił one też
panią ze wszystkimi służebnik! pothłumił, tak iż ieszcze po dziś dzień leżą na tym mieyscu wielkie
gromady kamienia. Na tym też mieyscu był Kościół trzech bałwanów, które zwano Lada, Boda,
Leli. Do których prości ludzie schadzali się pierwszego dnia Maia, modłę im czynić y ofiarować.
Tedy Dąbrówka przerzeczona pokaziwszy ich bożnice kazała zbudować kościół y poświęcić ku czci
y ku chwale wielebney świętej Troycy”. Na prośbę Dąbrówki Bolesław Chrobry klasztor później
rozbudował.
Oprócz Powieści rzeczy istey, której wiarygodność jest obecnie radykalnie kwestionowana
(na uwagę zasługuje jednak zarówno nawiązanie Łyśca do Kadłubkowych wojen lechicko-
macedońskich za → Aleksandra Wielkiego, jak również racjonalizująca (euhemeryzująca)
wzmianka o Dianie, którą miała być w rzeczywistości miejscowa władczyni), zwolennicy
wiarygodności tradycji o kulcie pogańskim na Łyścu chętnie powoływali się na przywilej
Kazimierza Jagiellończyka z 1468 r., w którym na prośbę opata świętokrzyskiego król przenosił
jarmark, dotąd odbywający się zbyt blisko klasztoru, do podłysogórskiego miasta Nowa Słupia, co
jednak, jak wykazał M. Derwich, bynajmniej nie wynikało z niechęci zakonników do rzekomych
pozostałości pogańskich (gry i zabawy związane tradycyjnie z jarmarkiem), lecz z nowych
ascetycznych prądów w zakonie oraz z chęci skierowania handlu do Nowej Słupi, będącej
własnością klasztoru świętokrzyskiego. Użyte, jak się wydaje, po raz pierwszy przez Stanisława
Sarnickiego w 1585 r. porównanie Łyśca do greckiego Olimpu miało charakter „krajoznawczy” i
nie uzasadnia używanego później w odniesieniu do tej góry literackiego epitetu „polski Olimp”.
Wreszcie informacje, pojawiające się od końca XVII w., o znajdowaniu na Łyścu rzekomych
posągów bóstw pogańskich nie zasługują na wiarę, gdyż dotyczą prawdopodobnie albo pozostałości
kopalnych zwierząt (uważanych wówczas niekiedy za szczątki Gigantów sprzed Potopu), albo
fragmentów nie rozpoznanych rzeźb chrześcijańskich. Znany posąg kamienny u podnóży Łysej
Góry, tzw. Pielgrzym, także nie jest, według wszelkiego prawdopodobieństwa, zabytkiem kultu
pogańskich Słowian; rozpiętość poglądów uczonych co do czasu powstania tej rzeźby jest
imponująca: od uznania jej za „babę kamienną” aż po dzieło ludowego artysty z czasów
nowożytnych (koniec XVII w.?). Pozostaje przesłanka ogólna, mająca zastosowanie, oprócz Łysej
Góry, także do innych (zob. Ślęża, Rip) eksponowanych w krajobrazie miejsc (zwłaszcza gór)
zawierających szczątki materialne kultur z różnych epok, mianowicie sam fakt rychłego (jak gdyby
w świadomym akcie przeciwstawienia się pogańskiemu sacrum) wzniesienia kościoła i założenia
klasztoru. W przypadku Łyśca nastąpiło to jednak -wbrew legendzie - najprawdopodobniej nie za
Dąbrówki i Bolesława Chrobrego, lecz dopiero za Bolesława Krzywoustego na początku XII w. -
Słupecki 1991; Derwich.

M
Madżak - legendarny władca Słowian. Autor arabski al-Masudi (zm. 956) w traktacie
encyklopedycznym Złote łąki zawarł m.in. interesujące informacje o Słowianach, w tym tradycję
ich wspólnego pochodzenia. Słowianie „należą do potomków Madaja, syna Jafeta, syna Noego {...).
Tworzą oni liczne narody. Otóż między nimi jest jeden (naród), przy którym z dawna od samego
początku była władza; jego król nazywał się (lub: był zwany albo nosił tytuł - G. Labuda) Madżak.
Naród ten zwie się Walinjana; i temu narodowi zwykły się były podporządkowywać pozostałe

62
plemiona słowiańskie, ponieważ przy nim była władza i inni ich królowie jej ulegali”. Nieco dalej
zaś dodał o ludzie Walinjana: „Lud ten jest wśród plemion słowiańskich najczystszej krwi; był on
czczony pośród ich narodów i mógł się między nimi powołać na stare zasługi” (tłum. G. Labuda).
W jednym z przekazów rękopiśmiennych Złotych łąk jest następująca wersja: „Przed obecną epoką
(tzn. przed rokiem 336 hedżry, czyli 947/948 - G. Labuda) był król, który zebrał innych (ich)
królów i którego słuchały wszystkie ich plemiona. Nosił on pospolite imię Madżik, które nadaje się
każdemu ich władcy”. Madżak jest postacią skądinąd nie znaną, co do Walinjana opinie uczonych
się rozeszły: część uważa ich za Wołynian (mieszkańców Wołynia lub wyspy Wolin), część
natomiast, m.in. z uwagi na to, że arabiści dopuszczają możliwość odczytu Welitaba (odczyt zależy
od znaków diakrytycznych; alfabet arabski nie ma samogłosek) - za Wieletów. - Labuda,
Fragmenty l, 43 nn.

Marcin, św. (ok. 316-ok. 397), biskup Tours i organizator życia kościelnego w Galii.
Ponieważ pochodził z Panonii, pojawił się w średniowieczu pogląd, że był Słowianinem z
pochodzenia. Pisze o tym np. Marcin Bielski (1856, s. 20): „ś. Marcin, Słowak, który służył w
wojsku rzymskim za panowania cesarza Juliana [Apostaty]”.

mary - zob. strachy.

Marzanna (Marzyana) - rzekome bóstwo polskie. Jan Długosz


w swoim panteonie rzekomych bóstw pogańskich Polaków wymienia także Marzannę,
odpowiednik rzymskiej Cerery. (Cytat przy haśle Dziewanna.) „Marzanna i Dziewanna zostały
przejęte przez Długosza ze znanego wiosennego obchodu topienia zimy (...). Sam jednak obrzęd
wynoszenia śmierci-zimy ze wsi i wznoszenia nowego lata w świetle źródeł średniowiecznych
wygląda na zwyczaj nowy, nie ma wiec powodu uważać Marzanny za bóstwo pogańskie” (St.
Urbańczyk).

Marzawa - rzekome bóstwo słowiańskie. Christian Knauthe (XVIII w.) wymienia Marzawę
- boginię śmierci i łączy z polskim „morze”, serbskim morju „zabijam”. Czczono ją ponoć w
Polsce, na Śląsku, u Słowian w Miśni i na Łużycach. Czyżby dalekie echo Długoszowej →
Marzanny?

Mikiel - zob. Niklot.

mikorzyńskie kamienie - dwa autentyczne nieckowate kamienie żarnowe z postaciami


rzekomych bóstw pogańskich i napisami runicznymi, „odkryte” (1855-1856) w Mikorzynie pow.
Kępno w Wielkopolsce, w rzeczywistości falsyfikaty sporządzone prawdopodobnie przez Piotra
Droszewskiego, brata ówczesnego właściciela Mikorzyna. Mimo że autentyczności ich próbowano
bronić jeszcze na początku XX w., począwszy od lat siedemdziesiątych XIX w. przeważa opinia o
fałszerstwie. - Małecki 1872, Szulc 1876.

Mirosław (I) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 34-
35) trzeci syn → Chwalimira II. W podziale królestwa za życia ojca przypadło mu Podgorie. Zginął
tragicznie wraz z towarzyszami w czasie burzy na jeziorze Balta (Szkoderskie), gdy udawał się z
wizytą do starszego brata. Jego dzielnicę przejął brat → Petrysław (II).

Mladka - u Dalimila jedna z wojowniczych dziewcząt walczących pod wodzą —> Wlasty
przeciwko → Przemysłowi.

Mnata - legendarny władca czeski. Kosmas z Pragi (I, 9) wymienia go jako trzeciego po -^

63
Przemyśle księcia czeskiego, następcę —> Niezamysła, nie podając (podobnie jak w XV w. E. S.
Piccolomini i Długosz) żadnych bliższych danych. Następcą Mnaty miał być → Wojen.

Mokosz - bóstwo Słowian wschodnich. „Wyjątkowo realnie przedstawia się bóstwo żeńskie
Mokosz wymienione przez kronikę i inne źródła” (St. Urbańczyk; zob. przegląd tych źródeł u A.
Brücknera, s. 87-88) tylko na Rusi. Występuje zwykle obok → wił, → rodzanic, co prawda także w
towarzystwie bóstw zindywidualizowanych, jak Siem i Rgieł (zob. Si(e)margł), Chors, Perun,
Wołos (zob. Weles), Rod, Perepłut, co mogłoby wskazywać na to, że mamy do czynienia z bóstwem
niższego rzędu, demonem, ale nie jest to pewny wniosek. Nie widać także pewniejszych podstaw
do przyjmowania, jak to niekiedy zdarza się w nauce, związku Mokoszy z wykroczeniem
seksualnym (onanizmem), gdyż w niejasnych z reguły przekazach źródłowych Mokosz występuje
obok „malakiji”, czyli onanii (odnośny tekst brzmi następująco: „i Mokosz czczą i malakiję, to jest
onanię bardzo czczą, to jest bujakimi”, a więc „Mokosz i malakija to dwie zupełnie odrębne rzeczy”
(A. Brückner). „Dziwnym trafem właśnie z całego kanonu Włodzimierzowego ona jedynie w
pamięci ludowej do dziś ocalała” - stwierdził tenże Brückner - „a to w charakterze demona
domowego, w szczególności przędzy i prządek oraz strzyżenia, to jednak nie była chyba pierwotna
funkcja Mokoszy, jeśli jej nazwę należy nawiązać do moknienia (...), które wypadałoby raczej
kojarzyć z deszczem” (H. Łowmiański). A. Gieysztor widzi w Mokoszy wschodniosłowiański
refleks prastarego kultu ziemi-matki. Nazwa Mokosz nie jest jasna, próbowano ją wywodzić z
języka słowiańskiego (od mok „moczyć”), z sanskryckiego makha „szlachetny, bogaty”), a także
łączyć z nazwą fińskiego plemienia Moksza. Występujące na różnych obszarach Słowiańszczyzny
dość liczne nazwy miejscowe o identycznym lub zbliżonym rdzeniu są zbyt niepewnym
argumentem za ogólnosłowiańskim charakterem kultu Mokoszy.

mora - zob. zmora.

Mosoch (Moskwa) - rzekomy protoplasta Słowian lub Moskwiczan. Postać biblijna


(zwłaszcza Rdz 10, 2, Ezech 38, 2; w Biblii Tysiąclecia Meszek). Według Księgi Rodzaju szósty
syn → Jafeta. Od czasów Józefa Flawiusza od Mosocha wywodzono Kapadoków - mieszkańców
Kapadocji w Azji Mniejszej (tak jeszcze Długosz, s. 90). Chociaż na ogół w tradycji polskiej
Słowian wywodzono od → Wandala, potomka → Alana, a zatem z innej linii Jafetydów, po raz
pierwszy Bernard Wapowski (1456-1535) w nie zachowanej do dziś, ale wykorzystywanej i
cytowanej przez Marcina Bielskiego i Macieja Stryjkowskiego części swego dzieła nawiązał
Słowian do Mosocha: „od Mosocha patriarchy naszego, szóstego syna Jafetowego i od jego
potomków: Russa, Lecha i Czecha, wszyscy Russacy, Polacy, Moskwa, Bułgarowie, Czechowie, i
ile ich kolwiek Sławańskiego języka pod niebem używa, prawdziwy wywód i początek narodu
mają” (M. Stryjkowski 1846, s. 91). „Mosoch tedy, syn Japhetów szósty, wnuk Noego za
Sarmatem, albo Sarmatą krewnym swoim [tutaj powołanie się na Księgę Rodzaju i Starożytności
żydowskie Józefa Flawiusza I, 14 -J. S.], ruszywszy się od Babilonu, po owym zamieszaniu
jeżyków, z narodem swoim wszystkim i z synami Istrowymi, to jest z Sławaki, którzy się do nich
przyłączyli, jako Berosus [dziejopis chaldejski - J. S.] pisze, ciągnęli obadwa przez Armeńskie góry
i Scitijskie albo Tatarskie pola ze wschodnich krain ku pułnocnym częściom świata, a naprzód nad
brzegami Pontskiego albo Czarnego Morza osiedli roku 31 po potopie, a od panowania
Nemrotowego w Babilonie roku 25, a według inszych historików i geographów, od potopu 175, a
od Adama 1830, narody się Ruskie poczęły sławańskiego języka, których zdawna Pismo Ś. w
Bibliej, i wszyscy starzy historikowie nie Russakami ani Ruś sami zwali, ale Mosochos, Moschos,
Mesech, Modocas, Mossenos, Moschoicoicos etc. od tego ich patriarchy ich Mosocha Japhetowica,
nie od tej dzisiejszej nowej nazwy Moskwy” (tamże s. 92-93). Wszakże przez wiele wieków
zarzucili nazwę Mosoch, zwąc się, od „onych trzech bratów xiążąt Waragskich” i ich następców
„Rusią i Rusakami” i dopiero „przed lat dwiema sty i kilkiemdziesiąt (...) to starodawne imię

64
patriarchy Ruskiego i Sarmatskiego Mosocha wskrzesili, gdy się Moskwa od Moskwy miasta i od
rzeki” zaczęła nazywać. W dalszym ciągu Stryjkowski wiąże z Mosochem i jego pobytem nad
Morzem Czarnym założenie starożytnej złotonośnej Kolchidy. Dokładniej określa obszary
opanowane przez potomstwo Mosocha na północy: „wszistkie pułnocne krainy i międzywschodnie
części świata, narodami Sławańskiego języka napełnili i począwszy od Kapadockich i Kolchińskich
królestw i wszędzie około Cimerium Bosphorum i Czarnego morza (...), Tanais, Oki, Wołgi,
Chamy, Dniepru, Bohu, Desny, Dniestru, Dunaja aż do Dźwinnych i Niemnowych długim
przeciągiem źrzódł, wszystki brzegi osiedli, na ostatek aż do Lodowatego i Bałtyckiego albo
Wenedyckiego, po moskiewsku Wareckiego morza, które dziś Liflanty, Phinlandią i Szwecią
oblewa, i Norwegiey dosięga, imię, moc i władzę Sławańskiego języka rozszerzyli” (tamże, s. 93).
W jednej z siedemnastowiecznych kronik ruskich znajdujemy bezpośrednie nawiązanie trzech
braci, → Kija, Szczeka, Chorywa, i ich siostry Łybedzi do Mosocha, syna Jafeta, a wnuka Noego.
Postać Mosocha i przypisanie mu roli właściwego protoplasty ludów słowiańskich były
wyrazem przekonania o jedności świata słowiańskiego (łącznie ze Słowiańszczyzną wschodnią
tworzącą państwo Moskiewskie). Rywalizowała z tą teorią jednak i taką, według której rola praojca
Słowian należy do → Rifata, jednego z synów Gomera, najstarszego syna Jafeta. Temu Rifatowi
tradycja przypisywała Paflagonię, a ponieważ Paflagończycy mieli się przed przeprawą do Italii
nazywać Enetami (zob. u Długosza s. 86), pokusa skojarzenia ich (Enetowie znani byli już
Homerowi!) z Wenetami, Wenedami (nie tylko tymi południowymi, gdzie Wenecja, lecz także
północnymi, znanymi już autorom starożytnym, nad Bałtykiem, którzy notabene także w
nowożytnej, zwłaszcza polskiej nauce historycznej, uważani byli często za [Pra-]Słowian), była dla
erudytów epoki renesansu i baroku nie do odparcia. W dodatku postać Mosocha w Starym
Testamencie została przedstawiona raczej negatywnie, co na przykład w samej Rosji przyczyniło
się do wyraźnej rezerwy w przyjmowaniu teorii o pochodzeniu od niego, mimo że z drugiej strony
wynosiło to w jakiś sposób Moskwę. W wyobraźni wspomnianych erudytów w roli protoplasty
Słowian występował więc albo Mosoch, albo Rifat, albo próbowano połączyć oba poglądy,
proponując swoisty „podział ról”: od Mosocha mieliby pochodzić Słowianie wschodni
(„Moskowici-Rusowie”), a od Rifata - Słowianie południowi i zachodni. Zresztą i Rifatowi wyrósł
konkurent w postaci starszego brata → Aszkanaza -jego bowiem niektórzy autorzy (m.in. M.
Bielski i A. Gwagnin) uważali za praojca „Sarmatów czyli Słowian”. - Myl'nikov, 25 nn.

N
narecznice - zob. rodzanice.

naw, nawie, nawka Zdaniem niektórych uczonych np. St. Urbańczyka) termin ten
obejmował wszelkie kategorie demonów wywodzących się od dusz ludzi przedwcześnie lub
tragicznie zmarłych (w tym dzieci
poronionych lub zmarłych przed chrztem
- porońce, niechrzczeń-ce), dziewcząt,
które nie wyszły za maż, zbójców,
czarowników, zamordowanych,
topielców. W przeciwieństwie do →
demonów domowych są one ludziom
nieprzychylne, a nawet wrogie, gdyż
zazdroszczą im życia i świata.
Źródłosłów naw „nieboszczyk” ma
charakter prasłowiański, zachował się w

65
ruskim, bułgarskim i słoweńskim, w polskim zaginął (niektórzy uczeni uważają, że może → Nyja
Długosza stanowi reminiscencję naw). Szczególne odmiany naw stanowią → rusałki lub brzeginie.

Negno(n) - legendarny protoplasta ludów słowiańskich. Trzeci syn → Alana, sam miał
czterech synów: → Wandala, od którego wywodzili się Polacy, Thargusa, Saksona i Bogorusa. „Od
Negny zaś, trzeciego syna (Alana), wiele różnych wyszło narodów po całej Europie, mianowicie
cała Ruś aż do wschodu, Polska największa obszarem, Pomorze, Kaszuby, Szwecja, Sarnia [kraj
Serbów połabskich - J. S.], która dziś zowie się Saksonią i Norwegia” (Długosz, s. 93). Od Saksona,
który był trzecim synem Negnona, mają pochodzić: Czechy z Morawami, Styria, Karyntia, Karniola
(Dalmacja), Chorwacja, Serbia, Panonia, Bułgaria oraz dwie trudne do zidentyfikowania krainy -
Lizną i Elisza. Negnon wraz z synami, powinowatymi i krewnymi osiadł najpierw w Panonii,
„najpierwszej i najstarszej Słowian siedzibie, kolebce ich i żywicielce”, a stamtąd „zaludnił
następnymi pokoleniami: Bułgarię czyli Mezję, Dalmację, Serbię, Chorwację, Bośnię, Rascję,
Karyntię i Ilirię i dalsze owych wybrzeży i mórz Adriatyckiego, Jońskiego i Egejskiego okolice i
wyspy” (Długosz, s. 94).

Neklan - legendarny książę czeski. Kosmas z Pragi (I, 9) wymienia go jako siódmego
władcę po → Przemyślu i następcę → Krzesomysła. W swojej „liście dynastycznej” wczesnych
Przemyślidów, poprzedników Borzywoja, nie podaje o Neklanie żadnych innych danych poza tym,
że po jego śmierci tron objął → Gościwit, ojciec Borzywoja, w kolejnym (1,10) rozdziale swej
kroniki, zaraz po wymienieniu imienia Borzywoja i wiadomości o ochrzczeniu go przez św.
Metodego w czasach cesarza Arnulfa i króla Moraw Świętopełka, przytacza obszerną opowieść o
Neklanie i jego przeciwniku → Włościsławie, księciu Łuczan (Żatczan). Włościsław zamierzał
podbić całe Czechy, na pograniczu prowincji Bilina i Litomierzyce założył gród swego imienia
(Vlastislav na północny zachód od Pragi). Do bitwy z Czechami doszło na polu zwanym Tursko, na
pograniczu między Czechami a Łuczanami. Neklan, którego Kosmas, idąc tu zapewne za tradycją
łuczańską, określa bardzo niepochlebnie („tchórzliwszy niż zając i szybszy w ucieczce niż Part,
przestraszył się grożącej bitwy i zmyśliwszy chorobę ukrył się w wyżej wymienionym grodzie”,
czyli w Lewym Hradcu), posłużył się swoim dzielnym wojownikiem → Tyronem. Ten,
przywdziawszy szaty księcia, stanął na czele wojsk czeskich i choć sam zginął, Czesi odnieśli
wielkie zwycięstwo. Zginąć mieli wszyscy Łuczanie oprócz jednego, a zatem także Włościsław.
Następnie Czesi weszli do kraju przeciwnika, łupiąc go i paląc wsie. Pochwyciwszy małego synka
Włościsława, Neklan, „chociaż poganin, jednak zlitowawszy się nad nim jakby dobry katolik”,
oddał go na wychowanie w zbudowanym przez siebie grodzie Drahuš nad Ohrzą → Duringowi,
który był wychowawcą chłopca już z ramienia Włościsława. Gdy During, chcąc się przypodobać
Neklanowi, zdradziecko zabił chłopca, został przez Neklana ukarany śmiercią (powiesił się na
olsze, która została nazwana „olchą Duringa”). Kosmas zastrzega się, że nie jest pewien
prawdziwości tych wydarzeń. - Karbusicky 1980, 93 nn.

Nemrod, Nimrod, Niemierza - postać biblijna (Rdz 10,8-12). Syn → Kusza, wnuk Chama,
prawnuk Noego. „Kusz zaś zrodził Nimroda, który był pierwszym mocarzem na ziemi. Był on też
najsławniejszym na ziemi myśliwym”. Podania o mocarzu Nemrodzie były w średniowieczu
szeroko rozpowszechnione; od czasów Izydora z Sewilli (VII w.) imię Nemrod stało się synonimem
tyrana. Autor prologu do Kroniki wielkopolskiej łączy go z Panonią i Panończykami (zob. Pan),
skąd wywodzi także Słowian (zob. Lech, Czech, Ruś). „Pierwszym z nich (Panończyków) miał być
ów potężny książę Niemrod, który najpierw zaczął ujarzmiać ludzi, braci swoich, i zmuszać do
posłuszeństwa wobec siebie”. Nieco dalej ten sam autor wprowadza postać praojca Słowian →
Sława. „Twierdzą, że od tego Sława pochodził także Nemrod. Nemrod bowiem w słowiańskim
nazywa się Niemierza, co tłumaczy się «nie mir», czy «nie mierzący pokoju». Od niego to zaczęła
się niewola wśród ludzi, bo gdzie indziej wszyscy cieszyli się nienaruszoną wolnością. Najpierw

66
spróbował on lekkomyślnie podbić braci swoich pod swe panowanie, a ta jego płocha zuchwałość
narzuciła prawo niewoli nie tylko braciom jego rodu słowiańskiego, lecz także całemu światu”.

Niemierza - zob. Nemrod.

Niezamysł - legendarny książę czeski. Kosmas z Pragi (I, 9) podaje tylko imię Niezamysła,
jako następcy → Przemysła. W późniejszej tradycji czeskiej pojawia się uściślenie, że był on
trzecim synem Przemysła (dwaj inni, nie znani z imienia, zmarli przedwcześnie). Za Kroniką
czeską E. S. Piccolominiego przejął tę informację, wraz ze zmienioną formą imienia i niepochlebną
charakterystyką, Jan Długosz (s. 196): „był gnuśny, we wszystkim ociężały, leniwy, łagodny i
lubiący rozkosze”. Jego następcą został → Mnata. Za autentycznością postaci Niezamysła może
przemawiać występowanie tego imienia w Czechach, w XIII w. poświadczona została wieś
Nezamizlice (obecnie Nezamyslice).

Niklot (Mikiel) - książę obodrzycki (1131-1160). Jako bodaj jedyny władca Słowian
połabskich wszedł do polskiej średniowiecznej tradycji historiograficznej. Autor prologu do Kroniki
wielkopolskiej, omawiając posiadłości legendarnych potomków → Lestka III, wymieniwszy wśród
nich gród Szweryn (Schwerin w Meklemburgii), dodał, że „pewien cesarz” (wzmianka kilka stron
wcześniej sugeruje, że chodzi o cesarza Henryka) pokonał „króla Słowian imieniem Mikiel” i
darował Szweryn „pewnemu możnemu panu z Dalewa, inaczej z Dalenbergu”, przekazując mu
także urząd komesa, a to w celu obrony przed synami Mikiela. Dodatkowo podał informację, że ów
Mikiel zbudował na trzęsawisku koło wsi Lubowo (w pobliżu Wyszomierza, czyli Wismaru) gród
zwany przez Słowian od nazwy wsi także Lubowo, a przez Niemców Meklemburgiem od imienia
Mikiela. „Stąd aż po dziś dzień tamtejsi książęta zwą się «na Meklemburgu», po łacinie zaś od
wielkich pól bywają nazywani «Magnopolenses»; jest to wyraz złożony jakby z części łacińskiej i
słowiańskiej, ponieważ słowiańskie «pole» po łacinie nazywa się «campus»”. Pod postacią cesarza
Henryka ukrywa się książę saski Henryk Lew (1142-1180), który istotnie sprawował w Niemczech
północnych władzę quasi-królewską i zniszczył państwo obodrzyckie księcia Niklota. Informacja o
„panu na Dalewie” dotyczy Guncelina z Hagen (zob. Helmold I, 91); ponieważ w nauce uważano,
że wywodził się on z innych stron, przechodzono nad informacją Kroniki wielkopolskiej do
porządku dziennego. Według najnowszych badań (B. U. Hucker) Guncelin wywodził się
najprawdopodobniej rzeczywiście z Dahlenburga na zachód od dolnej Łaby (obszar zasiedlony we
wcześniejszym średniowieczu przez Drzewian połabskich), a zatem polski kronikarz miał rację.
Długosz powtórzył w skrócie (pomijając informację o „panu na Dalewie”) opowiadanie Kroniki
wielkopolskiej o Mikielu (zaznaczając raz, że Mikiel to Mikołaj [Nicolaus]), przy czym na uwagę
zasługuje to, że po raz wtóry napisał o tym pod rokiem 1031, informując o tym, „jak miasto Lubeka
i hrabstwo meklemburskie odpadły od Polski”. We wcześniejszej części swego dzieła, dotyczącej
czasów legendarnych, mianowicie przy omawianiu panowania Lestka III, informacja o Niklocie
(tym razem pod poprawną formą imienia!) i jego synach Przybysławie i Warcisławie (również
postacie w pełni historyczne!) oraz o „księciu Sasów Henryku Lwie” (tym razem więc nie cesarzu)
znalazła się w ramach obszernej glosy interlinearnej, wprowadzonej jako uzupełnienie (na
podstawie kroniki Helmolda?) przez samego Długosza do autografu jego dzieła.

Nimrod - zob. Nemrod.

Nyja, Nija, Nya - rzekome bóstwo pogańskich Polaków. Jan Długosz w swoim panteonie
rzekomych bóstw pogańskich Polaków na czwartym miejscu wymienia Nyję: „Plutona nazywali
Nyją, uważając go za boga podziemi i stróża oraz opiekuna dusz, gdy ciała opuszczą. Do niego
modlili się o to, aby wprowadzeni byli po śmierci do lepszych siedzib w podziemiach. (Duszom)
tym wybudowano w mieście Gnieźnie najważniejszą świątynię, do której pielgrzymowano ze

67
wszystkich stron” (Długosz, s. 165-166). Ze wszystkich Długoszowych „pseudobóstw” właśnie
Nyja może ewentualnie opierać się na autentycznej tradycji. Ok. 1440 r. Parkosz stwierdził, że Nija
(Nya) był bożkiem Polaków. Można to próbować wiązać z czasownikiem nyti „niknąć, nędznieć,
usychać, umierać”, co korespondowałoby z funkcją Nyi - boga śmierci (Plutona). Wszakże w
postanowieniach synodów polskich, bez wątpienia znanych Długoszowi (przytoczyliśmy je przy
haśle Jessa), pojawia się rzekome bóstwo Tyją (tya), nie jest więc wykluczone, że Długoszowa Nyja
jest zniekształceniem tej nazwy (choć z drugiej strony Tyją może być także przekształceniem Nyi),
a zatem - podobnie jak trzy pozostałe z tej grupy - pojawił się przez nieporozumienie: kaznodzieje
chrześcijańscy brali za bóstwa pogańskie zwykłe przyśpiewki i refreny ludowe, których znaczenia
już nie rozumieli. W najnowszej nauce można dostrzec wzrost zaufania do autentyczności
Długoszowej Nyi, zdaniem K. T. Witczaka jest to polski odpowiednik greckiej bogini Enyo; Nyja i
Enyo byłyby pozostałościami bóstwa praindoeuropejskiego, „sprawcy, wykonawcy nycia, tj.
schnięcia, zanikania”. - Witczak 1994 A, 123-132.

O
obłocznik (płanetnik, chmurnik) - istota półdemoniczna lub demon powietrza
sprowadzający chmury, grad i burzę, niekiedy w ten sposób, „że w czasie burzy lub na krótko przed
nią znikają z ziemi w sposób dla innych niedostrzegalny, bądź też zostają w oczach świadków
«wciągnięci» przez chmurę (czy wyjątkowo przez tęczę). Dźwigają oni na sobie chmury i prowadzą
je, gdzie im wyznaczono; toteż nieraz można jakoby słyszeć z chmur ich nawoływania lub jęki” (K.
Moszyński). Specyficzne wersje wiary w obłoczniki zanotowano na Słowiańszczyźnie południowej.
(Zob. żmij.)

Obrowie, Obrzy (Awarowie) Z Awarami, ludem koczowniczym wywodzącym się z Azji


Środkowej, który w połowie VI w. znalazł się w polu widzenia Bizancjum, a w 568 r. usadowił się -
jak niegdyś Hunowie - na Nizinie Panońskiej, zbudował tam silną organizację polityczną (chaganat)
i trapił najazdami znaczne obszary Europy, ludy słowiańskie pozostawały w ożywionych i
różnorakich stosunkach. W tradycji słowiańskiej zapisały się one negatywnie. W wyniku
pomyślnego powstania w 623 r. jakiejś (naddunajskiej, morawskiej?) grupy Słowian przeciw
uciskowi Awarów zdobył władzę i zbudował pierwszą poświadczoną źródłowo, ale efemeryczną,
rodzimą słowiańską organizację polityczną („państwo Samona”) frankijski kupiec → Samon.
Informacja kroniki tzw. Fredegara o ucisku Słowian przez Awarów została potwierdzona przez
najstarszą kronikę ruską (PML, s. 217); „Obrzy wojowali Słowian i uciemiężyli Dulebów [jedno z
plemion wschodniosłowiańskich - J. S.] (...) i gwałty czynili niewiastom dulebskim: jeśli Obrzyn
miał jechać, nie pozwalał wprzęgać konia ani wołu, jeno kazał wprzęgać do wozu trzy, cztery lub
pięć niewiast, by wiozły Obrzyna - i tak męczyli Dulebów. Byli zaś ci Obrzy wielcy ciałem, a
umysłem hardzi, i Bóg wytrzebił ich, i pomarli wszyscy, i nie pozostał ani jeden Obrzyn. I jest
przysłowie na Rusi i po dziś dzień: «Zginęli jak Obrzy, po których nie ma ani plemienia, ani po-
tomka»”. Nazwa Awarów-Obrów stała się u Słowian imieniem pospolitym, obr oznacza w języku
czeskim i polskim olbrzyma, co stanowi reminiscencję dawnej przewagi tego ludu oraz analogię do
wcześniejszych Hunów w językach germańskich (niem. der Htine „olbrzym”).

Occopirnus - rzekome bóstwo słowiańskie. Christian Knauthe (XVIII w.) twierdzi, że


Słowianie uważali Occopirnusa za tego, który przygotowuje pioruny. Jego nazwa składała się ponoć
z dwóch słowiańskich słów: oc (serbołużyckie woc lub woz) „ojciec” i piorun. Adam Naruszewicz
(1836, s. 70-74) uważał Occopirnusa za identycznego z Per(k)unem i Prowem, czyli za „boga
piorunującego”.

Odo - legendarny syn → Lestka III. Kronika wielkopolska (c. 4) wymienia go na piątym

68
miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Miał on wraz z →
Przybysławem otrzymać Drzewinię, czyli kraj Drzewian połabskich lub Holsztyn (c. 8). Długosz (s.
208) jako władców „Ditiwonii, teraz Holzacją zwanej” wymienia oprócz Odona Przybysława i
Czesimira.

Opiło i Objadło - rzekome bóstwa dawnych Polaków. W kazaniu na niedzielę zapustną z


piętnaste wiecznego rękopisu (nr B 137 biblioteki oo. paulinów na Skałce w Krakowie), odkrytym i
opisanym przez Marię Kowalczyk, nieznany kaznodzieja bez wątpienia żartem wyrzuca wiernym
oddawanie czci bożkom Obyadlo et Opylo; „Teraz jest przeklęte święto diabelskie, jak i jutro w
poniedziałek, ten bożek, który dziś od wszystkich odbiera cześć, a nazywa się Objadło, we wtorek
zaś będzie jeszcze inny, który się nazywa równocześnie Opiło i Objadło. Ludzie gnani grzechem
będą to święto uroczyściej świętować na cześć diabła, niż tamto święto w kościele”. Mamy tu do
czynienia z żartobliwą personifikacją i demonizacją przywar ludzkich i tylko moment żartobliwości
różni wywód o Opile i Objadle od sytuacji, “gdy podejrzliwy duchowny oglądał rozpasane tańce i
pieśni z mało zrozumiałymi lub niezrozumiałymi okrzykami, jak gdyby przywołującymi jakieś
istoty mityczne. Wtedy łatwo było o nieporozumienie, zwłaszcza, że niemało było jeszcze
duchownych obcego pochodzenia, słabo znających język polski” (St. Urbańczyk). (Zob. Lada,
Jessa, Lelum Polelum.) - Urbańczyk, 176-178.

Osserich - legendarny król Wieletów. W eposie o Dytryku z Berna (Teodoryku Wielkim),


Thidrekssaga (XIII w.), występuje Osserich, król Wieletów. Po ojcu Hertnicie odziedziczył Osserich
wielkie królestwo, stworzone wcześniej drogą podbojów przez Wilcinusa. Główną jego częścią był
Willcinaland/Wilzenlant, obejmujący jakoby całą Połabszczyznę, lecz Wilcinus rozciągnął swe
panowanie także na Ruś i Polskę (Ruzcia land ok Pulaerna land). Hertnit, pogromca Wilcinusa,
podzielił całe królestwo pomiędzy trzech synów: najstarszy Osserich otrzymał królestwo wieleckie,
Waldemar - część wschodnią (Polska i Ruś), a zrodzony z nieprawego łoża Ilias - Grecję. Osserich
(Osantrix) był wrogiem króla Hunów → Attyli, który starał się o rękę jego córki Erki. W jednej z
wersji Thidrekssagi po niepowodzeniu pierwszego poselstwa Attyla wysłał do Ossericha znanego z
umiejętności negocjatorskich margrabiego Rodingeira z Bakalar, grożąc wojną, jeśli Osserich nadal
będzie odmawiał ręki córki. Doszło do wojny, lecz później drogą podstępu Rodingeirowi udało się
sprowadzić Erkę do Attyli (jej siostrę Bertę sam poślubił). Zdaniem J. Banaszkiewicza postać
Rodingeira lub Rudigera von Bechelaren jest literackim prototypem „tyrana alemańskiego”
starającego się o rękę polskiej królewny → Wandy. U Długosza (s. 193 nn.) otrzymał on imię
Rytygier. Imię to zaczerpnął nasz kronikarz zapewne z nie znanego nam źródła, z którego również
dowiedział się o Osserichu, tego zaś skojarzył (s. 211) - kierując się wyrozumowanym przez siebie
znaczeniem imienia - z Pompiliuszem (Popielem) I (zob. Pompiliusz I, tam również cytat). Osserich
zginął w oblężonym przez wrogów Brandenburgii. - Banaszkiewicz 1984.

Ostriwoj - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 17)


siostrzeniec i następca bezpotomnego → Twardosława. Miał synów i córki, zmarł w dwudziestym
roku swego panowania. Jego następcą został syn → Tolimir.

Ostroil - legendarny władca Gotów. Według Popa Duklanina (c. 1-2) syn → Swewlada I i
(najmłodszy?) brat → Brusa i → Totili. Wraz z Totilą, a za radą czy poleceniem najstarszego Brusa,
podbił Panonię i „Teutonię”. Po zwycięstwie nad chrześcijańskimi królami Dalmatyńczyków i Istrii
wojska Totili i Ostroila rozdzieliły się. Podczas gdy Totilą ze swoimi udał się do Italii, Ostroil
wtargnął do Ilirii, stoczył krwawe bitwy, zajął Dalmację i rejony nadmorskie, „aż doszedł i osiadł w
kraju Prewalitana”. Syna, → Swewlada II, wysłał, „aby podbił obszary za górami”. Cesarz
Konstantynopola, korzystając ze słabości sił, które pozostały wraz z Ostroilem w Prewalitanie,
wysłał przeciwko niemu wojska. Ostroil, choć „był to człek odważnego ducha” i „przygotował się

69
do walki”, padł w bitwie, jego wojsko rzuciło się do ucieczki, „ludzie cesarscy zaś unosząc łupy
wrócili do swego kraju”.

P
Pan - legendarny władca Panończyków. Autor prologu do Kroniki wielkopolskiej stwierdza,
że „Panonia jest matką i kolebką wszystkich narodów słowiańskich. «Panem» bowiem według
tłumaczenia greckiego i słowiańskiego nazywa się ktoś posiadający wszystko i podług tego w
słowiańskim (języku) «panem» nazywa się wielmoża, chociaż zgodnie z rozmaitością języków
słowiańskich nazywa się on innym mianem «gospodzin»”. Zarazem jednak Pan jest dla kronikarza
konkretną osobą, od której Panończycy mają swoją nazwę. Panończycy wywodzą się od Janusa
(zob. Jawan), potomka Jafeta - w ten sposób kronikarz nawiązał do genealogii biblijnej. Synami
Pana byli trzej bracia - (zob.:) Lech, Czech i Ruś, którzy dali początek trzem narodom słowiańskim
- Lechitom (Polakom), Czechom i Rusinom.

Paskudź - zob. Si(e)margł.

Pawlimir (I), Bello, Bellimir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa


Duklanina (c. 26-27) syn → Petrysława I i Rzymianki szlachetnego rodu. Młodość, naznaczoną
niesnaskami i walkami pomiędzy jego krewnymi (potomkami → Radosława) a Rzymianami,
spędził w Rzymie. Jego dzielność sprawiła, że „w mieście Rzymie nikt mu nie dorównywał. Stąd
jego krewni oraz Rzymianie bardzo go lubili, a ponieważ rozkoszował się wojaczką, zmienili mu
imię i przezwali go Bello” („czyli Bellimirem”, jak latopisarz zaznacza nieco dalej). Nie chcąc
dłużej znosić niechęci patrycjuszy rzymskich, krewni Bella opuścili wraz z nim Rzym i przez
Apulię przedostali się do Dalmacji. Słowianie przez poselstwo prosili go, by objął „królestwo
swych ojców”. Przybysze wznieśli gród, a mieszkańcy miasta Epidaurum na wieść o tym zbudowali
nad morzem miasto zwane Lausium, czyli Raguzę, przez Słowian zwane Dubrownikiem. Niemal
wszyscy, lud i dostojnicy (banowie, żupani), cieszyli się z przybycia prawowitego władcy i uznali
jego panowanie, wyjątkiem był tylko Lutomir, żupan Raszki, potomek → Tihomila, odmawiający
poddania się królowi. Nad rzeką Lim doszło do bitwy, wojsko żupana Raszki zostało pokonane i
rzuciło się do ucieczki, Bello wraz ze swoimi ścigał ich aż do rzeki Ibar, gdzie - na moście - żupan
został przez kogoś ze swoich zdradziecko zamordowany, a Raszka została przyłączona do królestwa
Bella. Na cześć tego zwycięstwa towarzyszący królowi Rzymianie wznieśli w Raszce, w pobliżu
Kaldane, kościół pod wezwaniem Piotra Apostoła, a nieopodal król zbudował gród i nazwał go
swoim imieniem (Bello), wspomniany zaś kościół wyniósł do rangi biskupstwa. „Następnie król
dokonał objazdu kraju i swego królestwa”. Gdy przebywał w kraju Sremskim, jego mieszkańcy
wraz z Węgrami stoczyli z nim bitwę, która zakończyła się zwycięstwem Bella. Równinę, na której
stoczono bitwę, nazwano na cześć króla Bellina. Węgrzy zwrócili się o pokój, którego król nie
odmówił, stawiając warunek, by ci nie odważyli się odtąd przekraczać rzeki Sawy. Także poddani
króla nie mieli odtąd przekraczać tej rzeki w odwrotnym kierunku. Powróciwszy do krajów
nadmorskich, zmarł Pawlimir-Bello nagle w jednym z miast Trawuni, pochowany został w
tamtejszym kościele św. Michała. Lud opłakiwał go wiele dni. Siódmego dnia po jego śmierci żona
powiła syna → Tyszemira, „co po łacinie znaczy «consolator populi» [pocieszyciel ludu]”.

Perepłut - bóstwo lub demon Słowian wschodnich. Wspomniany w ruskiej interpretacji


utworu Słowo św. Grigorija (XII w., rkp. z XV w.), a także w Słowie św. Jana Złotoustego. Otóż
poganie czczą „wiły, Mokosz, Dziwę, Peruna, Chorsa, ród i rodzanice, upiory i brzeginie, i
Perepłuta, i obracając się przepijają do niego w rogach”. Zdaniem niektórych uczonych zamiast „w
rogach” należy czytać „na progach (rzecznych?)”, „Więc Perepłut to może dawca szczęśliwego
przepływu. Brückner uważa Perepłuta za demona losu i łączy z roś. putat' «wikłać, pętać» (...). W

70
takim razie może trzeba rektyfikować imię Pereput?” (St. Urbańczyk). Według A. Gieysztora
Perepłut „rysowałby się raczej jako demon wodny, którego życzliwość zdobywano przepijaniem
doń w tańcu obrzędowym, co przypomina (...) «ofiary nad źródłami» (...) Kosmasa z Pragi (III, 1) i
należałoby raczej do demonologii”. Uczony ten sceptycznie zapatruje się na próby identyfikacji
Perepłuta z → Si(e)margłem.

Perun - jedno z
czołowych bóstw słowiańskich.
Kult Peruna został źródłowo
poświadczony jedynie w
odniesieniu do Słowian
wschodnich (Rusi). Traktat
zawarty przez księcia Igora z
cesarstwem bizantyjskim w 944
r. zawierał następującą klauzulę:
„A ktokolwiek ze strony ruskiej
zechce naruszyć tę przyjaźń,
wszyscy ci, co chrzest przyjęli,
niech przyjmą zemstę od Boga
wszechmogącego, osądzenie na
zgubę w tym życiu i przyszłym,
a ilu ich jest nie ochrzczonych, niech nie mają pomocy od Boga ani od Peruna, niech własne tarcze
ich nie chronią i mieczami własnymi niech będą posiekani, (niech giną) od własnych strzał i od
innego oręża swojego i niech będą niewolnikami w tym życiu i przyszłym” (PML, s. 245). Bóg
chrześcijański i Perun mają zatem być gwarantami dotrzymania układu, każdy w stosunku do
swoich wyznawców. Gdy poselstwo ruskie wraz z greckim wróciło do Igora, „nazajutrz przywołał
Igor posłów i przyszedł na wzgórze, gdzie stał Perun, i pokładli oręż swój, i tarcze i złoto, i złożył
Igor przysięgę i ludzie jego - ilu było Rusi pogańskiej; a chrześcijańska Ruś składała przysięgę w
cerkwi św. Eliasza, która jest nad Ruczajem, w końcu Pasyńczej biesiady” (PML, s. 248-249). W
traktacie Światosława Igorowicza z Bizancjum z 971 r. obok Peruna występuje w podobnym
charakterze drugie bóstwo: Wołos (zob. Weles): „Jeśli zaś tego, co przedtem powiedziano, nie
zachowamy, niech że ja i ci, co są ze mną i pode mną, będziemy przeklęci od Boga, w którego
wierzymy [choć sam Światosław, jak skądinąd wiadomo, nie był chrześcijaninem, a nawet był
chrześcijanom niechętny - J. S.], i od Peruna, i od Wołosa boga bydlęcego, i niech pożółkniemy jak
to złoto i niech posiekani będziem swoim orężem”. Pod rokiem 980 latopisarz informuje o
początkach rządów następcy Światosława, Włodzimierza, w Kijowie: „I postawił bałwany na
wzgórzu za dworem teremnym: Peruna drewnianego z głową srebrną i wąsem złotym, i Chorsa,
Dadźboga i Strzyboga, i Simargła, i Mokosza. I składali im ofiary, nazywając ich bogami, i
przywodzili syny swoje i córy na ofiarę biesom i plugawili ziemię ofiarami swymi. I splugawiła się
krwią ziemia ruska i wzgórze to. Lecz przełaskawy Bóg nie chciał śmierci grzeszników, na tym
wzgórzu dziś cerkiew stoi, św. Wasyla” (PML, s. 267-268). W Nowogrodzie wuj Włodzimierza
Dobrynia „postawił bałwana nad rzeką Wołchowem (późniejsze źródła dopowiadają, że był to
posąg Peruna - J. S.] i składali ofiarę jemu ludzie nowogrodzcy jako bogu”. Po podjęciu decyzji
chrztu (988) Włodzimierz dokonał aktu demonstracyjnego zniszczenia posągów bóstw w Kijowie,
przede wszystkim głównego Peruna: „Gdy przyszedł [do Kijowa-J. S.], rozkazał bałwany
wywracać: owe rozsiekać, a inne na ogień wydać. Peruna zaś kazał przywiązać koniowi do ogona i
wlec z góry przez Boryczewo do Ruczaju; dwunastu mężów przystawił bić (go) kijami. To zaś nie
dlatego, by drewno było czujące, jeno na urągowisko biesowi, który zwodził tym obrazem ludzi,
niechże więc odpłatę przyjmie od ludzi (...). Gdy zaś wlekli go Ruczajem ku Dnieprowi, płakali po
nim niewierni ludzie, jeszcze bowiem nie byli przyjęli świętego chrztu. I przywlekłszy, wrzucili go

71
do Dniepru. I przystawił Włodzimierz ludzi, mówiąc: «Jeśli gdzie przybije, odpychajcie go od
brzegu, dopóki progów nie minie, a wtedy zostawcie go». Oni zaś rozkazanie spełnili. Gdy puścili i
przeszedł przez progi, wyrzucił go wiatr na ławicę, i odtąd nazwano ją Ławicą Perunową i tak do
dziś dnia ją zowią”. W ten sposób książę stworzył warunki do aktu chrztu dla siebie i swego ludu.
O samym kulcie Peruna źródła, niestety, nie informują. Jest on, podobnie jak kwestia
pochodzenia tego kultu oraz samo imię bóstwa, przedmiotem długotrwałej dyskusji. Na innych
terenach Słowiańszczyzny niektórzy uczeni domniemywają się występowania kultu Peruna na
podstawie danych toponomastycznych (nazwy miejscowe o podobnym brzmieniu, np. Prohn koło
Strzałowa [Stralsund]), występowania wyrazu pospolitego „piorun” oraz danych etnografii.
Niekiedy uważano imiona bóstw połabskich → Prowe i → Porenuta za zepsute przez kronikarzy
formy imienia Perun. Panuje dość powszechna zgoda, iż Perun był bogiem burzy i błyskawicy, tym
samym zapewne, o którym bezimiennie wspominał już w VI w. Prokop z Cezarei („Uważają
bowiem [Sklawinowie i Antowie - J. S.], że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego
świata i składają mu w ofierze woły i wszystkie inne zwierzęta ofiarne”). Sporna jest etymologia
imienia Perun. Część uczonych wywodzi je z podstawy słowiańskiej i łączy z „piorunem”, inni
uważają, że tak imię, jak i kult zostały zaszczepione na Rusi przez
Waregów skandynawskich (Perun byłby odpowiednikiem germańskiego
Tora/Donara). Jeżeli nawet nie przyjąć wareskiej genezy kultu Peruna na
Rusi (ewentualnie także na innych terenach słowiańskich) i trwać na
stanowisku jego rodzimości, prawdopodobny jest wpływ skandynawski
na rozwój kultu. Prawdopodobnie geneza Peruna sięga czasów
praindoeuropejskich, na co wskazują zarówno rozważania religijno-
porównawcze, jak i lingwistyczne (rozprzestrzenienie rdzenia per-, perk-
w różnych językach indoeuropejskich, np. hetyckie perunaš „skała”,
litewskie Perkunas, nordyckie Fiorgyn [żona Odyna, matka Tora],
greckie keraunós „piorun”, łacińskie quercus „dąb”, albańskie Pernëdi
„Bóg, niebo”). „Zaginięcie nazwy u części Słowian można tłumaczyć
prawem tabu. Zauważmy, jak odległy jest personifikowany Perun od
hetyckiej skały - droga, którą odbyły wyobrażenia Słowian jest
olbrzymia” (St. Urbańczyk). „Pierwotna treść wierzeń o Perunie była z
pewnością uboga, trudno ją zrekonstruować poza zasadniczą łącznością z gromem, burzą i pogodą.
Kult był pierwotnie bezpostaciowy. Posąg kijowski trzeba uważać za innowację, a sam opis za
nieautentyczny, zależny od opisów pogańskich bogów w Psałterzu. Z większym
prawdopodobieństwem można przyjąć składanie ofiar z ludzi” (tamże). Odkryte pod Nowogrodem
Wielkim (na Peryni) miejsce ofiarne (krąg wokół słupa-posągu) łączy się z Perunem.
Niewykluczone, że można traktować kilka bóstw słowiańskich jako „hipostazy perunowe”, dotyczy
to np. → Jaryły ruskiego, połabskiego → Jarowita, a nawet → Świętowita „z wielu cechami rytuału
gromowładcy-wojownika, na czele z koniem, a także swoim poczwórnym obliczem” (A.
Gieysztor). Ten ostatni uczony przychyla się do koncepcji Toporowa, który w nawiązaniu do
koncepcji triad G. Dumezila i w analogii do innych indoeuropejskich systemów religijnych
dostrzega w Perunie najwyższego boga wojny i umieszcza go w triadzie Strzybóg-Perun-Wołos.

Petrysław (I) - legendarny władca południowo słowiański. Według Popa Duklanina (c. 25-
26) był on synem → Radosława (I) i pewnej szlachetnego rodu Rzymianki, którą jego ojciec pojął
na wygnaniu. Także Petrysław pojął za żonę „szlachetną rzymską dziewczynę”, z którą miał syna
→ Kazimirami. „Przeżywszy zaś dużo lat pośród swoich rzymskich krewnych, umarł”. Pawlimir
(I), który zmienił później imię na Bello (Bellimir), odzyskał z czasem władzę królewską u Słowian.

Petrysław (II) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 34-
35) pierworodny syn → Chwalimira II. W podziale kraju za życia ojca otrzymał Zetę. Po tragicznej

72
śmierci brata → Mirosława Petrysławowi przypadł także jego dział (Podgorje). Miał syna
Władymira II, a po śmierci pochowany został w kościele Najświętszej Marii Panny „w miejscu
zwanym Krajna”.

Piast - protoplasta dynastii polskiej. Anonim Gall (I, 1-2) zaraz po wymienieniu księcia →
Popielą w Gnieźnie, wspomnieniu o postrzyżynach jego synów i nieprzyjęciu tajemniczych dwóch
gości, opowiada, jak wędrowcy ci, „oburzeni nieludzkością owych mieszczan”, udali się na
przedmieście i trafili do chaty skromnego oracza książęcego, który także wyprawiał postrzyżyny
swego syna. Oracz ten, Piast syn → Chościska, wraz z żoną → Rzepką, przyjęli gości serdecznie i
zaprosili na skromną ucztę, w trakcie której nastąpiło cudowne rozmnożenie jadła i napoju i na
którą przybyli, także zaproszeni, sam książę wraz ze swoimi biesiadnikami. Goście postrzygli
chłopca i dali mu na imię → Siemowit, „na wróżbę przyszłych losów”. Gdy chłopiec podrósł, a
Popiel z rodziną zostali „usunięci z królestwa”, Siemowit został wyniesiony do godności książęcej.
Wincenty Kadłubek powtórzył bez istotnych zmian opowieść Galla, ani słowem jednak nie
wspominając o Gnieźnie. Kronika polsko-śląska z końca XIII w. zlokalizowała śmierć Popielą
wprawdzie w Kruszwicy, ale nie mówi, gdzie mieszkał Piast. W kronice Dzierzwy z pocz. XIV w.
(1,19) znajdujemy po raz pierwszy próbę określenia, kim byli dwaj tajemniczy goście Piasta:
„Niektórzy sądzili, że byli aniołami, inni, że Janem i Pawłem”; Piasta określił kronikarz zgodnie z
tradycją jako „syna Chościska”, kiedy indziej jednak, zapewne omyłkowo, wymieni ich obok
siebie: Chosistco et Piast. Kronikarz wielkopolski (c. 7) przeniósł Piasta z rodziną z Gniezna do
Kruszwicy, opisał perypetie związane z wyborem następcy występnego Popielą (zebrani w
Kruszwicy dostojnicy zamierzali ponoć wybrać jednego z synów otrutych przez Popielą książąt, ale
nie mogli dojść do porozumienia, wobec czego zdecydowali wybrać kogoś skromnego rodu, ale
wolnego stanu), podobnie jak Dzierzwa podał dwie różne opinie na temat tajemniczych
wędrowców (uściślając, że chodzi o Jana i Pawła - męczenników zamordowanych w Rzymie w 362
r.), dodał, że wybór został dokonany pod wpływem ponownej interwencji owych gości (cudowne
rozmnożenie jadła i napoju [„po polsku miodem nazywa się ten napój”] - w tym dopiero kontekście
przedstawił kronikarz epizod z rozmnożeniem pożywienia). Najważniejszą modyfikacją Kroniki
wielkopolskiej jest jednak przekonanie, że królem w Kruszwicy obrano nie Siemowita, lecz samego
Piasta. Wyjaśnia również jego imię: „Nazwano go Piastem dlatego, że był niskiego wzrostu, był za
to silny ciałem i miał piękny wygląd”. „Jeżeli istotnie zachodzi tu związek językowy z rus. piest =
tłuczek (...), to kronikarz miał tu na myśli coś małego, co można ścisnąć w garści” (B. Kürbis w
komentarzu do kroniki). Jedyny syn Piasta, Siemowit, objął po ojcu rządy w wieku czternastu lat.
Jan Długosz (s. 222 nn.) szeroko przedstawił dzieje Piasta. Pierwszy zjazd wielmożów w
Kruszwicy nie doprowadził do wyboru następcy Popielą (przy okazji autor dziwi się, iż stołeczna
wówczas Kruszwica tak bardzo w ciągu wieków podupadła). Narody sąsiednie, wykorzystując brak
władcy, napadały Polskę i zajęły „jej graniczne dzielnice i wybrzeża”. W tej sytuacji dostojnicy
zebrali się w Kruszwicy ponownie i wybrali Piasta. „Od tego (był) nazwany, że był wprawdzie
niskiej, ale barczystej i tęgiej postawy, a Polacy w swym rodzimym języku nazywają «piastą» tę
część koła grubą i krótką, która obraca się na osi”. Ucztę u Piasta Długosz datuje, powołując się
ogólnikowo (bezzasadnie?) na „historiografów polskich”, na rok 964 lub 954. Tak jak w Kronice
wielkopolskiej, właśnie uczta ta, a konkretnie cud rozmnożenia jadła i napoju, zadecydowały o
wyborze Piasta. On sam ponoć długo się wzbraniał przed przyjęciem najwyższej godności. „Z chaty
wiejskiej, w której żył, prowadzony do domu książęcego przez najprzedniejszych spośród Polaków,
zabrał z sobą sandały z kory dębowej i kazał je przechowywać w pałacu”, aby jego następcy
pamiętali o niskim pochodzeniu rodu. Jako władca poskromił rabusiów i złodziei oraz wrogów
zewnętrznych, przeniósł też ponownie stolicę z Kruszwicy do Gniezna, gdyż nie chciał rezydować
w mieście skalanym zbrodnią Popielą. Nie zdołał jednak przywrócić zwierzchnictwa nad krajami
rządzonymi przez potomków → Lestka III, zrażonych do Polski zarówno zbrodnią Popielą, jak i
plebejskim pochodzeniem nowego władcy. Po wielu latach „mądrych i szczęśliwych rządów” Piast

73
umarł w sto dwudziestym roku życia. Tron objął po nim Siemowit - było to w roku 921 (Długosz
najzupełniej pogubił się w chronologii, skoro, jak pamiętamy, wybór Piasta datował na 964 lub
954).
W późniejszej tradycji dokonała się przemiana oracza (rataja) Piasta w kołodzieja
kruszwickiego. Marcin Bielski pisał (1856, s. 61): „Był natenczas w Kruszwicy mieszczanin,
rzeczony Piast, syn Koszyczków, bartnik, drudzy piszą, iż kołodziej”. Bielski przedstawił też dwie
wersje elekcji Piasta, pierwszą tradycyjną, w której przyczyną sprawczą jest cud z jadłem i
napojem, i drugą: gdy „senatorowie” nie mogli się zgodzić na kandydata, jeden z nich
zaproponował, by wybrano tego, kto się do nich „najpierwej przewiezie przez to jezioro, okrom
żeńskich płci a młodszego szesnaście lat”. Piast miał dom po jednej stronie jeziora, a pasiekę po
drugiej, przebywał akurat w pasiece i wracał z miodem do domu. Dziwił się, że tak wiele ludzi go
na brzegu oczekuje, mniemał, że chcieli u niego kupować miód. Został powitany i obwołany
królem. Było to w roku 842. „Piszą, że był wzrostu krótkiego ten Piast, a miąższego, i przetoż go
Piastą zwano, weźrzenia był nieżadnego (przystojny). A był żyw 120 lat, albowiem już miał około
70 lat, gdy go na państwo obrano, a przedsię królował około 50”. Jeszcze za swego życia ustano wił
następcą syna Siemowita.
Chociaż dynastia wywodząca się od Piasta nigdy przed XVI w. (po raz pierwszy na Śląsku)
nie była określana mianem „Piastowie” (miano to upowszechnił dopiero Adam Naruszewicz pod
koniec XVIII w.) i chociaż w XVI-XVIII w. problematyka początków Polski i rodu piastowskiego
rzadko jedynie pojawiała się w piśmiennictwie (np. anonimowa Rozmowa Lecha z Piastem), a
„najpiękniejszym eposem na ten temat pozostawała wciąż dwunastowieczna kronika Galla
Anonima” (L. Szczerbicka-Ślęk), to właśnie w dobie rozkwitu szlacheckiej Rzeczypospolitej Piast
stał się synonimem swojskości, do którego sięgano zwłaszcza w czasach elekcji i przeciwstawiano
obcym pretendentom do tronu. W dobie oświecenia mit piastowski uległ przewartościowaniu, z
większością władców wywodzących się z tego rodu związane były tradycyjnie cechy wojenne,
zdobywcze; tym oświecenie zamierzało przeciwstawić ideał „poczciwych przodków”, nie orężem i
zbrojnie, lecz pokojową pracą zasłużonych dla państwa i narodu. W tej optyce prawdziwie
pozytywnymi bohaterami doby piastowskiej pozostali założyciel dynastii Piast i ostatni z jego
potomków na królewskim tronie, „król chłopków” Kazimierz Wielki. W dobie romantyzmu i
rozwoju tendencji mesjanistycznych Piast ponownie nabrał cech bojownika za sprawę narodu.
Adam Mickiewicz uznał, że Tadeusz Kościuszko, jako ostatni dotąd duchowy władca narodu
polskiego, ucieleśnił i powtórzył los Piastów. Arkadyjski, idylliczny obraz Piasta, „szczęśliwego
kmiecia”, odrzucili romantycy jako szkodliwy dla narodu i nieprawdziwy. Piast stał się po prostu
synonimem polskości oraz uosobieniem idei demokratycznych („gminowładztwo”),
starosłowiańskiego obyczaju i cnoty. Po sceptycyzmie doby pozytywizmu, na którą przypadł
decydujący postęp w badaniach historycznych nad Piastem i początkami państwa polskiego,
nadeszła epoka Młodej Polski, w której ponownie ożył ideał Piasta, „szczęśliwego kmiotka”,
zarazem jednak nie zapominano, że „tenże Piast był także dzielnym wieśniakiem, zahartowanym w
bitwie pod Racławicami”. Do tradycji piastowskich nawiązywały na przełomie XIX i XX w. oraz
później partie prawicowe: Narodowa Demokracja, Stronnictwo Pracy oraz Polskie Stronnictwo
Ludowe, które nawet przybrało imię Piasta do swojej nazwy. W III Rzeszy musiano zapewne
zdawać sobie sprawę z potencjału emocjonalnego i politycznego zawartego w imieniu Piast, skoro
w 1938 r. na Śląsku przeprowadzono akcję usuwania wszelkich nazw miejscowych zawierających
rdzeń „piast”, nawet jeżeli były to nazwy od dawna już zniemczone.
Już Długoszowi przyszła na myśl analogia pomiędzy historią o Piaście, tajemniczych
wędrowcach i uczcie z nadprzyrodzoną interwencją, wreszcie o wyniesieniu do godności
królewskiej człowieka niskiego stanu, z pewnym epizodem z żywota św. Germana biskupa Auxerre
(zm. 448 r.), pochodzącego z IX w. i szeroko znanego w średniowieczu (wszedł do Złotej legendy
Jakuba de Voragine), czego nie omieszkał omówić (s. 230-231). W nauce historycznej, której
krytyczny nurt zainaugurował pod koniec XVIII w. wspomniany Adam Naruszewicz, wysunięto

74
wiele hipotez na temat Piasta, jego żony Rzepki (Rzeplcy, Rzepichy) oraz przejęcia przez „Piastów”
panowania wśród Polan. Obok prób wyjaśnienia imienia Piast wysuniętych przez Kronikę
wielkopolską i Długosza należy wymienić koncepcję Tadeusza Wojciechowskiego o pochodzeniu
imienia Piast od słowa „piastun”, w znaczeniu opiekuna dzieci książęcych, wysokiego urzędnika w
księstwie polańskim, odpowiednika frankijskiego majordoma, który drogą zamachu (tak jak Pepin
w 751 r. u Franków) zdobył władzę u Polan. Na ogół w opowieści o Popielu i Piaście dopatrywano
się (np. K. Śląski i H. Łowmiański) refleksu rzeczywistych wydarzeń politycznych: bądź zrzucenia
przez Polan (lub Lędziców) gnieźnieńskich panowania Goplan kruszwickich (Popiel!), bądź
konfliktów wewnętrznych wśród samych Polan (ośrodek na Ostrowie Lednickim kontra Gniezno).
Tradycja o niskim pochodzeniu Piasta byłaby przejawem stanowiska możnowładztwa polskiego
niechętnego dynastii w czasie kształtowania się legendy, co jednak wobec szerokiego
rozpowszechnienia tego właśnie motywu wśród Słowian (zwłaszcza u Czechów - zob. Przemysł - i
u Słowian w Karyntii) nie brzmi przekonywająco. Może raczej motyw niskiego pochodzenia
dynastii, wywyższenia prostego człowieka przez Opatrzność (działającą nawet w czasach
pogańskich), jest przejawem ideologii Kościoła chrześcijańskiego, występującego w ten sposób
przeciw zakorzenionym wyobrażeniom o „naturalnym” prawie władców do tronu. Na podstawie
teorii trójfunkcyjności G. Dumezila Jacek Banaszkiewicz odczytał opowieść o Popielu i Piaście
jako prastary mit przejścia władzy z niegodnego rodu do rodu wybranego przez Boga. Piast nie był,
zgodnie z tą teorią, ubogim, niewolnym oraczem (pierwotny mit nie był zrozumiały już dla naszych
średniowiecznych kronikarzy, stąd, być może, przemiana kondycji Piasta od oracza do kołodzieja,
„mieszczanina kruszwickiego”), lecz „władcą-żywicielem”, „herosem trzeciej (alimentacyjnej)
funkcji” społecznej. Dostojność rodu Piasta podkreśla jeszcze nowa interpretacja znaczenia imienia
jego ojca → Chościska. - Biernacki 1965; Banaszkiewicz 1986A; Deptuła 1990; Fąfrowicz.

Pizamar - bóstwo słowiańskich Rugian. W uzupełnieniu relacji Saksa Gramatyka Saga o


potomkach Kanuta (Knytlinga-saga), źródło z II pół. XIII w., oprócz trzech znanych temu
kronikarzowi bogów czczonych w zdobytym przez Duńczyków w 1168 r. Gardźcu na Rugii:
Rinvita (zob. Rugiewit), Turupita (zob. Porewit) i Puruvita (zob. Porenut), wymienia jeszcze dwa
bóstwa czczone w Asundzie (Jasmundzie): Pizamara i → Tjarnaglofiego. Bliższych danych saga nie
podaje, oprócz tego, że posąg Pizamara został wtedy spalony przez zwycięzców. Imię jest zupełnie
niejasne, zamiast germańskiego sufiksu -mar wolno domniemywać słowiańskie -mir (Wyszomir,
Bezmiar, Bezmir?). „Czy nie jest to imię jakiegoś znakomitego zmarłego pochowanego na
cmentarzu?” (H. Łowmiański).

plon, plonek - zob. demony domowe. płanetnik - zob. obłocznik.

Płonią (niem. Plon) - miejscowość nad Wielkim Jeziorem Płońskim - gród słowiański,
jeden z głównych ośrodków politycznych plemienia Wągrów, wchodzącego w skład Związku
Obodrzyckiego. W Płoni czczono bóstwo → Podagę.

Podaga - bóstwo połabskie. Poświadczone jedynie przez Helmolda (I, 84) jako bóstwo
czczone w Płoni (Plon) w Wagrii (obecnie: wschodni Holsztyn). Kronikarz stwierdza, że Podaga
była czczona w świątyni i miała posąg, czym różniła się od → Prowego, którego kult odbywał się w
gaju i obywał bez posągów. Znaczenie nazwy jest niejasne. Występowanie w niej rdzenia dag
„palić” doprowadziło M. Rudnickiego do hipotezy, że istnieje związek pomiędzy Podaga a
tajemniczym „Dagome iudex”, oznaczającym naszego Mieszka I (który mógłby być synem jakiejś
księżniczki wagryjskiej). Ponieważ Długosz w swoim panteonie rzekomych bóstw pogańskich
Polaków wymienia jakąś → Pogodę, niewykluczone, że obie te nazwy odnoszą się do tej samej
istoty boskiej, pytanie tylko, czy forma Helmoldowa jest pierwotna, a Długoszowa wtórna, czy
odwrotnie. - Rudnicki 1928; Budziszewska.

75
Pogoda - rzekome bóstwo polskie. Jan Długosz w swoim panteonie rzekomych bóstw
pogańskich Polaków wymienił też Pogodę: „Za bóstwo uważali też pogodę (Temperies) i takoż
zwali je Pogodą, czyli dawcą dogodnego powietrza” (s. 166). Pogoda i zaraz po nim występujące u
Długosza bóstwo → Żywię wykazują zadziwiające podobieństwo nazwy z bóstwami —> Podagą i
→ Siwą (Żywą?) u Wagrów i Połabian, o których wiadomości przekazał Helmold (I, 52 i 84).

Pogwizd - rzekome bóstwo polskie. Pojawia się, podobnie jak → Lelum i Polelum, dopiero
w kronikach podługoszowych. Maciej z Miechowa (Chron, Polon., II, 2) informuje, że pogańscy
Polacy oprócz bóstw znanych już Długoszowi (m.in. → Pogody) czcili wicher świszczący po
łanach zbóż i w liściach drzew i nazywali go Pogwizdem. Marcin Bielski (1856, s. 71): „Chwalili
za boga i Żywot [zob. Żywię], Pogodę, Niepogodę, którą zwali Pochwistem, a dziś w Mazowszu
zowią jeszcze Pochwiściel, chwalili i Pioruna, Ruś zwłaszcza”.

Polelum - zob. Lelum i Polelum. południca - zob. przypołudnica.

Pompiliusz I (Popiel) - legendarny władca Polski. Kadłubek (1,17) imieniem Pompiliusz


określił pierworodnego (z żony Julii, siostry → Juliusza Cezara) syna → Lestka III. Obdarzywszy
dwudziestu synów zrodzonych z nałożnic poszczególnymi prowincjami, Pompiliusza uczynił
władcą zwierzchnim. Panował on przy powszechnej zgodzie, przyrodni bracia nie tylko słuchali go
z szacunkiem, lecz nawet wybrali jego młodziutkiego syna, Pompiliusza II (zob. Popiel), na króla.
Kronikarz wielkopolski (c. 5) informuje, że bracia na wiadomość o zbliżającej się śmierci
Pompiliusza przybyli na jego dwór do Kruszwicy, a gdy zastali go już martwego, wybrali na tron
jego syna i złożyli mu hołd. Długosz (s. 210) zaś twierdzi, że Pompiliuszowi, „czyli Popielowi, po
objęciu Królestwa Polskiego znudziła się górzysta okolica, pod którą założono miasto Kraków, a
zaczął zachwycać się równinami i polami, więc stolicę królestwa swego z zamku krakowskiego i
miasta, w którym, jak wiedział, mieszkali jego poprzednicy, przeniósł do Gniezna, kolebki dawnych
książąt polskich. Lecz gdy także i to mieszkanie wydało mu się wstrętne, chcąc pozostawić
potomności pamiątkę swego panowania, na równinie mającej rozległy widok założył nowy zamek i
nowe miasto, koło jeziora i bagien, nazwał je Kruszwicą i tam przeniósł swe następne miejsce
pobytu, ustanawiając je stolicą swego państwa. To nowe miasto łatwo napełniło się wielką liczbą
kupców i mieszkańców, stało się wśród miast Polski w tym czasie sławne i znane”. Marcin Bielski
(1856, s. 59) próbuje wyjaśnić przyczynę translokacji: „aby bliżej braci mieszkał, bo się bał w
Krakowie mieszkać dla Rusi i Francuzów, którzy natenczas panowali w Węgrzech, i inszych
nieprzyjaciół”. Z jednej strony podkreśla Długosz, zgodnie z wcześniejszą tradycją, pomyślne
wojny prowadzone przez Pompiliusza, w których niezmiennie pomagali mu przyrodni bracia, z
drugiej zaś, w sprzeczności z powyższym, zaraz potem dodaje, iż nie dokonał on żadnego dzieła
bohaterskiego bądź czynu znamienitego, „nie umiał bynajmniej wznowić sławy ojca i dziada ani
roztropnością w zarządzie państwem, ani dzielnością w rozszerzaniu jego granic, lecz zadowolony z
władania tym, co odziedziczył; z prawej małżonki miał jedynego syna, którego nazwał swym
imieniem - Popiel, lecz nie doczekał starości, umarł zwiędły i zgnuśniały, zniszczony chorobą”. W
późniejszym własnoręcznym dopisku (glosie) rozszerzył Długosz te dane o pewne nowe wątki:
„Głównymi jego cechami były trwożliwość i nieufność, inne wady można mu było przebaczyć, ale
w tym był zdrożny i dziwaczny czy to z wrodzonej ułomności, czy z przeczucia późniejszej
przygody, że w każdym uniesieniu klnąc się i przeklinając mówił o pożarciu przez myszy, jakby
prosząc to, co miało nastąpić i co się w następnym czasie za zrządzeniem boskim spełniło. Po
łacinie nazywany Cinereus, po niemiecku Osserich, miał panować u Polaków samowładnie rządząc
państwem polskim około roku (...) osiemsetnego”.
Z powyższego wynika, że przed Długoszem postać Pompiliusza jawiła się kronikarzom
nader ogólnikowo. Kadłubek, zgodnie z krakowską perspektywą swego wykładu dziejów, ani

76
słowem nie zasugerował możliwości, że losy Lestków i Pompiliuszów mogły wiązać się z innym,
wielkopolskim środowiskiem. Dopiero Kronika wielkopolska przeniosła siedzibę Pompiliusza do
Kruszwicy, wobec czego Długosz rozwinął skomplikowane perypetie przenoszenia „stolicy” z
Krakowa przez Gniezno (zaznaczając, co prawda, że właśnie tam „mieszkali poprzednicy”
Pompiliusza) do Kruszwicy, łącząc te zmiany z jego panowaniem, które równocześnie datuje na ok.
800 r. Długosz podaje także rodzime imię Pompiliusza - Popiel, znane już z kroniki Anonima Galla,
tyle że postać Popielą z tej kroniki uległa pod piórem późniejszych (poczynając od Kadłubka)
dziejopisów podwojeniu, a dane Anonima odniesiono do Popielą (Pompiliusza II). Zagadką jest
powołanie się na imię → Osserich, występujące w epice starogermańskiej XIII w.

Pompiliusz II - zob. Popiel.

Popiel (Pompiliusz II) - legendarny władca Polski. Opowieść o Popielu rozpoczyna


Anonima Galla wizję najdawniejszych dziejów Polski (1,1-3). „W mieście Gnieźnie, które po
słowiańsku znaczy tyle co «gniazdo», był książę imieniem Popiel. Miał on dwóch synów i
wyprawiał ucztę z okazji ich postrzyżyn, na którą zaprosił wielu „wielmożów i przyjaciół”. „Z
tajemnej woli Boga” przybyli do Gniezna jacyś bezimienni, tajemniczy goście, nie zostali oni
jednak, wbrew zasadzie gościnności, zaproszeni na ucztę, lecz przepędzono ich z „miasta” (grodu
gnieźnieńskiego). Udali się więc na podgrodzie („przedmieście”), gdzie akurat odbywała się
podobna uroczystość u skromnego, ubogiego oracza imieniem → Piast, który miał syna Siemowita.
Piast, choć ubogi, zaprosił przybyszów do swej chaty. Gdy gospodarz wyjawił gościom, że niewiele
tylko ma napoju (piwa) i mięsa na ucztę, ci sprawili, że w cudowny sposób jadło i napój zostały
rozmnożone. Zasięgnąwszy opinii tajemniczych wędrowców, Piast zaprosił nawet księcia Popiela i
jego współbiesiadników, „a zaproszony książę wcale nie uważał sobie za ujmę zajść do swojego
wieśniaka. Jeszcze bowiem księstwo polskie nie było tak wielkie, ani też książę tego kraju nie
wynosił się jeszcze taką pychą i dumą i nie występował tak okazale otoczony tak licznym
orszakiem wasali” - w tych słowach zawarł Anonim krytykę współczesnych sobie stosunków, gdy
podobna prostota obyczaju byłaby już nie do pomyślenia. Nastrój pewnej harmonii społecznej
pryska jednak już wkrótce, gdyż Anonim informuje, że gdy młody Siemowit „wzrósł w siły i lata”,
Bóg („król królów i książę książąt”) „za powszechną zgodą” wyniósł go do godności księcia Polski,
„a Popielą wraz z potomstwem doszczętnie usunął z królestwa”. „Opowiadają też starcy sędziwi” -
Anonim zastrzega się, że nie jest to koniecznie i jego opinia - „że ów Popiel wypędzony z królestwa
tak wielkie cierpiał prześladowanie od myszy, iż z tego powodu przewieziony został przez swoje
otoczenie na wyspę, gdzie tak długo w drewnianej wieży broniono go przed owymi
rozwścieczonymi zwierzętami, które tam przepływały, aż opuszczony przez wszystkich dla
zabójczego smrodu (unoszącego się z) mnóstwa pobitych (myszy), zginął śmiercią
najhaniebniejszą, bo zagryziony przez (te) potwory”.
Mistrz Wincenty Kadłubek (1,19) włączył Gallową opowieść o Popielu w swą konstrukcję
dziejową, sięgająca znacznie odleglejszej przeszłości. Jego Popiel (Pompiliusz II), syn →
Pompiliusza I i wnuk → Lestka III, przedstawiony został w znacznie bardziej czarnych barwach niż
u Anonima Galla. W przeciwieństwie do swego dziada i ojca był on władcą bezecnym,
zniewieściałym, tchórzliwym i zdradzieckim. Nie wymieniona z imienia żona Popielą, strasząc
intrygami stryjów (potomków Lestka III z nieprawego łoża), którzy rządzili poszczególnymi
prowincjami i rzekomo zagrażali jego panowaniu, skłoniła męża do zdradzieckiego (w czasie uczty,
za pomocą zatrutego wina) wymordowania krewnych. „Najsroższy z tyranów” odmówił nawet
zwłokom pogrzebu, co go zresztą drogo kosztowało, „albowiem z rozkładających się trupów, które
kazał porzucić bez pogrzebania, wylęgły się myszy w niezliczonej ilości i ścigały go tak długo
przez stawy, przez bagna, przez rzeki, a nawet przez ogniste stosy, aż zamkniętego z żoną i dwoma
synami w bardzo wysokiej wieży zagryzły okrutnie dojmującymi ukąszeniami”. O wyspie
Kadłubek nie wspomina. Kronikarz wielkopolski (c. 6) powtórzył w zasadzie wywód Kadłubka,

77
dodając jednak, iż „temu nędznemu Pompiliuszowi nadano przydomek Chościsko, ponieważ miał
na głowie trochę długich włosów. Chościskiem bowiem zdrobniale nazwano go jakby małą
miotełkę” (zob. Chościsko). Określa też bliżej miejsce śmierci Popielą i jego rodziny: wieża
wysoka w grodzie Kruszwicy (podobnie Kronika polsko-śląska z końca XIII i Kronika książąt
polskich z II pół. XIV w.).
Jan Długosz znacznie rozbudował podanie, dodając pewne nowe elementy. Przydomek
Chościsko miał charakter pogardliwy, gdyż oznaczał „wyniszczoną i nędzną miotłę”. Zła żona była
zdaniem Długosza „księżniczką niemiecką, sąsiadką Królestwa Polskiego, szlachetnego
pochodzenia”. Synowie Popiela mieli na imię Lech i Popiel.
Stryjowie Popiela napominali go często do poprawy. Przewrotna żona wśród innych
argumentów mających przekonać męża do zbrodni wysunęła przypuszczenie, że stryjowie mogą go
obalić i „wybrać na jego miejsce któregoś ze stryjów, mianowicie książąt mieszkających nad
wybrzeżem Morza Północnego”. Za Kroniką wielkopolską zlokalizował śmierć Popiela w
Kruszwicy. Kruszwiczanie zebrali następnie i pochowali szczątki pomordowanych „stryjów i
dostojników” w jednej mogile. Na koniec Długosz porównuje los Popielą z losem cesarza Arnulfa
(zm. 899), który miał również umrzeć pogryziony przez myszy. Marcin Bielski (1856, s. 61) datuje
panowanie Popiela na czasy cesarza Ludwika (Pobożnego), syna Karola Wielkiego (841). Na
Popielu wygasł panujący u Lechitów (Polaków) ród Lestkowiców lub Popielidów.
Opowieść o Popielu ma wzorce literackie, wśród których najbliższe prowadzą do Niemiec,
zwłaszcza Nadrenii, zarazem jednak, jak wykazał Jacek Banaszkiewicz, wersja polska jest jedna z
najstarszych i najbardziej rozbudowanych fabularnie. Ideowy sens opowieści jest oczywisty:
chodziło o wykazanie niegodności rodu Popiela i o zapisane w planach Opatrzności Bożej
(działającej, jak widać, także wśród pogan) zastąpienie go przez potomków Piasta. „Potrójna śmierć
Popiela” (od wody, ognia i „myszy”) stanowi zapłatę za wielorakie występki i zbrodnie. Tych, co
prawda, zupełnie nie widać jeszcze w relacji Galla, w której wątek Popiela pozostaje jak gdyby
niedopowiedziany (w grę mógłby wchodzić jedynie zarzut braku gościnności, nieodpowiedni dla
księcia brak cechy „magnanimitas” - wielkoduszności), a sam Popiel wykazuje nawet pewne cechy
sympatyczne (niewynoszenie się ponad poddanych przez udział w uczcie u Piasta), ale zostało to
wkrótce uzupełnione przez Kadłubka i przejęte przez jego kontynuatorów.
Odszukiwanie historycznego tła opowieści o Popielu stanowiło zawsze pokusę dla badaczy.
H. Łowmiański, rozwijając i modyfikując wiele wcześniejszych koncepcji, uważał, że Popielidzi
byli władcami Goplan (Kujawian), którzy podporządkowali sobie gnieźnieńskich Polan; upadek
Popielą i objęcie władzy przez Siemowita Piastowica to rezultat wyswobodzenia się Polan spod
dominacji Goplan. „Wyspa” Anonima Galla, na której Popiel miał w tak smutny sposób dokończyć
żywota, to zdaniem Łowmiańskiego nie wyspa na jeziorze Gopło w Kruszwicy, lecz Ostrów
Lednicki na zachód od Gniezna.
„Myszy” to symbol konkretnej grupy ludzkiej (w pobliżu Ostrowa Lednickiego występuje
nazwa miejscowa Myszki), wojowników, którym przypadła decydująca rola w usunięciu Popiela
(dawniej uważano niekiedy „myszy” za symbol Normanów, wikingów). Nie brakowało również
prób czysto mitycznego ujmowania historii Popiela (i Piasta). - Zob. literatura przy haśle Piast oraz
Biernacki 1963.

Popiel (III) - legendarny syn Popiela (Pompiliusza II). Według Długosza niegodny Popiel II
miał z żony (księżniczki niemieckiej z pochodzenia) dwóch nieletnich synów, → Lecha i Popiela.
Wraz z rodzicami zginęli oni pożarci przez myszy na wyspie w Kruszwicy. Wcześniejszy Kadłubek
(1,19) pisze tylko ogólnie o dwóch synach, nie podając ich imion, nie wspomina też ani o wyspie,
ani o Kruszwicy.

Porenut (Porenutius) - bóstwo słowiańskich Rugian. Obok głównego boga w Gardźcu na


Rugii → Rugiewita Sakso Gramatyk wymienia jeszcze → Porewita i Porenuta. Tak jak tamci dwaj,

78
także Porenut miał swoją świątynię; wszystkie zostały zniszczone w 1168 r. przez Duńczyków.
Głowa posągu Porenuta miała cztery twarze, piątą bożek przytrzymywał lewą ręka na piersiach,
podczas gdy prawa ręka podtrzymywała podbródek. Knytlinga-saga imię tego bóstwa podała w
formie Puruvit. Znaczenie imienia jest niejasne, być może właściwą formą było Porenuc, czyli
Pioruniec lub Piorunie, a zatem „syn Peruna”. „Gdyby przyjąć wersję Piorunica, byłaby to trzecia
postać tego samego Peruna, raz przedstawionego w postaci zbrojnej (Rujewit), drugi raz jako
uosobienie siły naporu (Porewit), trzeci raz z jego najstarszą nazwą, i to w formie zgrubionej” (A.
Gieysztor). (Co do „dioskuryjskiej” koncepcji J. Banaszkiewicza zob. Porewit.) W XVIII w.
Abraham Frentzel i Christian Knauthe wyprowadzali imię Porenuta od polskiego „poronić”,
tłumacząc, że do niego zwracali się Słowianie zawierający związek małżeński z prośbami o zdrowie
i pomyślność dla poczętych dzieci.

Porewit - bóstwo słowiańskich Rugian. Obok głównego bóstwa w zdobytym przez


Duńczyków w 1168 r. Gardźcu na Rugii → Rugiewita, kronikarz duński Sakso Gramatyk wymienił
Porewita i → Porenuta. Każdy z nich miał osobne sanktuarium, spalone przez Duńczyków. Porewit
miał w swojej świątyni posąg z pięcioma głowami, nie posiadał ponoć jednak broni. Znaczenie
imienia jest niejasne, może brzmiało ono Borowit „władca boru”, a może Porowit od *pora „siła”
(St. Urbańczyk). (Co do znaczenia „prywatnego” kultu bóstw z Gardźca zob. Rugiewit; tam także
literatura.) Knytlinga-saga imię Porewit podaje w formie Turupit. „Kierując się (...) zasadą
dioskurycznej przeciwstawności, Porewita wykładałbym jako «pozytywnego» Pana siły, czy raczej
Pana, który się ze wszystkim potrafi uporać. «Negatywny» zaś Porenut, jako postać opozycyjna,
byłby przeto Panem wsparcia potrzebującym, gdyż formację -nut tłumaczyłbym przez -nud,
staropolskie nuda, niemieckie Not - potrzeba, przymuszenie itd.” (J. Banaszkiewicz). Ch. Knauthe
w XVIII w. tłumaczył nazwę Porewit (Pierowitz sive Porewithus) jako „Porywacz” (rozbójnik),
uważając, że Słowianie czczili go jako bóstwo zapewniające dobre łupy w wojnach, a jednocześnie
chroniące swój lud przed nieprzyjacielem.

Późny - rzekomy założyciel Poznania. Marcin Bielski (1856, s. 46) twierdzi, „iż
potomkowie Lechowi (zob. Lech) zakładali w Polsce miasta, gdzie się im podobało, z których był
jeden rzeczony Późny, to jest posthumus, ten założył Poznań w polach przestronnych nad rzeką
Wartą, a od swego imienia dał mu imię Poznań i dziś jest miasto znamienite a wszystkiej Wielkiej
Polskiej głową” (zob. też Kaślisz).

Prelimir - półlegendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c.- 28-


30) syn → Tyszemira i brat → Kreszimira. Wraz z ojcem walczył zwycięsko przeciwko banowi
Prewalitany, w której to walce Tyszemir poniósł śmierć. Zwycięski Prelimir zawładnął całą
Chorwacją Czerwoną i ogłosił się królem. Zagrożony przez cesarza konstantynopolitańskiego, który
po śmierci cara bułgarskiego Piotra (969) zapragnął podbić Bułgarię, a jego wodzowie zajęli także
Kaszkę, żupan Kaszki wraz z synami i córką Prechwałą udał się do Prelimira, przebywającego w
żupanii Onogoszt. Król Prelimir, zachwycony Prechwałą, zaproponował żupanowi poddanie się
jego władzy i oddanie mu ręki córki, co też się stało. Po śmierci cesarza greckiego Prelimir wraz z
teściem doprowadzili do powstania mieszkańców Kaszki i zabicia wszystkich panujących tam
Greków, po czym zajęli tę prowincję. Prelimir mianował teścia wielkim żupanem, szwagrów -
żupanami pod władzą ojca. Miał czterech synów - (zob.:) Chwalimira I, Bolesława, Dragisława i
Swewlada III. Podzielił między nich królestwo: Chwalimir otrzymał Zetę, Bolesław Trawunię,
Dragisław Zachlumie, Swewlad Podgorje (Pop Duklanin dokładnie wylicza miasta i żupanie
przypadające na każdego z nich). Żył Prelimir długo, doczekał się wnuków, umarł szczęśliwie,
pochowany został w kościele św. Piotra w biskupstwie raskim. Jego synowie rządzili po tyrańsku,
co spowodowało powstanie i wymordowanie niemal wszystkich z jego rodu.

79
Pribysław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 19) syn
i następca → Tolimira. „Uczynił wiele zła”. Zbuntowali się przeciwko niemu, wraz z innymi, możni
z Bośni, zamordowali go, a ciało wrzucili do rzeki. Władzę po nim objął jego syn → Krepimir,
który ukarał winnych śmierci ojca.

prillwickie idole - nazwa grupy stu kilkudziesięciu figurek „odkrytych” rzekomo w II pół.
XVIII w. w Prillwitz (Meklemburgia, nad jeziorem Tollensee, na północny wschód od Neustrelitz),
w rzeczywistości według wszelkiego prawdopodobieństwa sfabrykowanych przez Gideona
Nathanaela Sponholza (1745-1807) w Neubrandenburgu. Pierwsza wiadomość drukowana o
„odkryciu” ukazała się w 1768 r. Wśród figurek, z których wiele zaopatrzonych było w „runy”
zawierające nazwy, dopatrywano się wyobrażeń różnych bóstw słowiańskich (Radegasta, czyli
Swarożyca i in.). Obecnie przedmioty te („fałszerstwa - niezdarne odlewy metalowe, które niełatwo
prześcignąć jeżeli chodzi o prymitywizm, brak jakiegokolwiek poziomu rzemieślniczego i estetyki”
[P. Maubach]), wśród których znajdują się zresztą zabytki oryginalne, tyle że nie mające nic
wspólnego ze Słowianami i ich bóstwami, przechowywane są w muzeum w Schwerinie. Wśród
uczonych, którzy dali się zwieść fałszerstwu, był także Jan Potocki, który w 1794 r. osobiście
odwiedził miejsca, gdzie znajdowały się figurki, i przerysował wiele z nich (drukowane
sprawozdanie z podróży po Niemczech północnych Potockiego ukazało się w roku następnym po
francusku w Hamburgu). Kategorycznie przeciwstawił się falsyfikatom m.in. Aleksander Brückner.
Obok tzw. kamieni mikorzyńskich (zob. mikorzyńskie kamienie) prillwickie idole są chyba
najbardziej sławnymi (a raczej osławionymi) fałszerstwami wywołanymi nieodpartą chęcią
poszerzenia wiedzy o starożytnościach słowiańskich.

Pripegala - rzekome bóstwo Słowian połabskich. W liście-manifeście kilku biskupów


wschodnioniemieckich z arcybiskupem magdeburskim na czele oraz kilku saskich panów świeckich
z 1108 r., wzywającym do walki z pogańskimi Słowianami (zapewne Wieletami/Lucicami), wśród
budzących grozę opisów okrucieństwa i zbrodni owych Słowian, czytamy: „Gdy obchodzą swoje
święta, powiadają ich czarownicy (phanatici) w trakcie uczty: «Głów pragnie nasz Pripegala!
Trzeba mu dostarczyć takich ofiar!» Pripegala to, jak utrzymują, Priaps i bezwstydny Beelfegor.
Potem, ściąwszy chrześcijanom głowy przed ołtarzami swej profanacji, biorą w ręce puchary pełne
krwi ludzkiej i wyjąc strasznym głosem wołają: «Święćmy dzień radości! Zwyciężony jest
Chrystus! Zwyciężył niezwyciężony Pripegala»!” Jeśli nie jest to zwykła mistyfikacja, lecz
zniekształcona forma imienia jakiegoś rzeczywistego bóstwa (Wilhelm Bogusławski odczytał np.
Pripegala jako „Pripekało”, „przypiekające słońce”), można by ewentualnie myśleć o identyfikacji
Pripegala z → Trzygłowem (Triglav), gdyż końcówka -gala przypomina słowo glava „głowa”. -G.
Labuda, Fragmenty III, 233-269 (z łac. tekstem dokumentu).

Prokosz - rzekomy kronikarz polski. W 1825 Hipolit Kownacki, zasłużony działacz i (mało
krytyczny) wydawca źródeł historycznych, ogłosił drukiem w Warszawie nie znane dotąd dzieło,
Kronikę polska przez Prokosza z wieku X napisaną, z dodatkami z kroniki Kagnimira pisarza wieku
XI i z przypiskami krytycznymi komentatora wieku XVIII, pierwszy raz wydrukowane z rękopisu
nowo wynalezionego. Rękopis ten nabył ponoć generał Franciszek Morawski w kramie żydowskim
w Lublinie i oddał go Julianowi Ursynowi Niemcewiczowi, który złożył go w Warszawskim
Towarzystwie Naukowym. Decydujący cios rzekomemu odkryciu zadał wkrótce (1825-1826)
Joachim Lelewel; odkrył mianowicie w Wilnie drugi rękopis tego samego dzieła, w którym
znajdowała się wzmianka, że został on przepisany 21 VI1764 r. przez Przybysława
Dyamentowskiego (1694-1774), znanego fałszerza dokumentów, kronik i rodowodów szlacheckich.
Lelewel na podstawie szczegółowego rozbioru krytycznego Kroniki słowiańsko-sarmackiej
rzekomego Prokosza z 936 r. wykazał fałszerstwo w sposób nie pozostawiający wątpliwości.
Okazuje się, że Dyamentowski sfabrykował oprócz kroniki Prokosza wiele innych: „Wojna

80
najpierwszego słowiańsko-polskiego pisarza przed erą chrześcijańską żyjącego, Zolawa z r. 1067
Liber de origine Toporeorum [rodu Toporczyków - J. S.] eorumque militaribus armis et rebus gestis
(...). Kagnimir z r. 1070, Chronicon polonicum in quo quatuor regum gesta conscripta sunt, Liber
secundus de antiquis in Polonia familiis. Goranus z r. 1100, Slavo Lechitarum gesta. Liber quartus;
stemmatographorum Sarmatiae heorum. Lachon, Calco, Jardo, Świętomir z r. 1173 Slavo-lechitica
historia, Niczkona zmarłego 17 lipca 1224 r. Inclytae Mazovitarum gentis gesta tribus conscripta
libris, ad annum uscque 1219. Tomkosza Mokrska 1255 r. zmarłego Chronicon Slesitarum tres
libros continens. Boczula z r. 1268 i wiele innych (...)”, jak również liczne genealogie rodów
szlacheckich w Polsce (np. Doliwici, Doliwowie, wyprowadzeni zostali od Doliwoja żyjącego w
3530 r. od stworzenia świata; Grzymalici od Kojhawa, w prostej linii potomka Szczyta, przodka
Sarmatów, który przybył z Lechem Wielkim, czyli Polakiem także w roku 3530 i został księciem na
Kujawach, nadając krainie swoje imię) (Encykl. Orgelbranda, t. VII, 1861, s. 730-731). „W Polsce
pierwszej połowy XIX w. istniała szczególnie dobra passa na falsyfikaty historyczne wszelkiego
typu. Rozwijające się coraz silniej poczucie narodowe inspirowało fabrykowanie pomników
kulturalnych przeszłości, świadczących o wysokim stopniu rozwoju cywilizacji i potęgi narodowej.
U nas miało to specjalne znaczenie, służyło bowiem podbudowaniu tezy, iż zagłada państwa
nastąpiła na skutek obcej przemocy, a nie z własnej winy” (J. Tazbir). O tym, że Polska nie była pod
tym względem wyjątkiem, świadczą choćby znane w całej Europie Pieśni Osjana z XVIII w., czy
Rękopisy królowodworski i zielonogórski (zob.) Vaclava Hanki, znacznie - dodajmy - zręczniejsze
mistyfikacje i wybitne, w przeciwieństwie do płodów wyobraźni Dyamentowskiego, dzieła
literackie. - Lelewel 1844 i 1865; Tazbir.

Prowe - bóstwo Słowian połabskich. Helmold z Bozowa (1,52) wśród bóstw


północnopołabskich jako „najpierwszych i najważniejszych” wymienia na pierwszym miejscu
„boga ziemi stargardzkiej” (Stargard wagryjski, obecnie Oldenburg i.H.) Prowe, obok → Siwy i
Radogosta (zob. Swarożyc). „Tym bóstwom poświęceni byli kapłani, dla nich urządzano ofiarne
uczty, jak też i oddawano w wieloraki sposób cześć. Mianowicie kapłan stosownie do wskazówek
losu zapowiada uroczystości na cześć bogów, po czym schodzą się mężowie i kobiety z dziećmi,
zabijają na ofiarę swoim bogom woły i owce, niektórzy nawet chrześcijan, głosząc, że bogowie ich
lubują się w chrześcijańskiej krwi. Po zabiciu ofiarnego zwierzęcia kapłan kosztuje jego krwi, by
stać się wrażliwszym na wieszcze natchnienie. Panuje bowiem powszechna opinia, że łatwiej
zwabia się bogów krwią. Gdy zaś dopełnia się ofiary zgodnie ze zwyczajem, lud zaczyna ucztować
i bawić się. Panuje zaś wśród Słowian dziwaczny zabobon: w czasie uczt i pijatyk podają sobie w
koło czaszę, w którą imieniem boga dobra i zła składają słowa - nie powiem poświęcenia, lecz
przekleństwa. Wierzą bowiem, że losem pomyślnym kieruje dobry bóg, wrogim zaś - bóg zły.
Dlatego to owego złego boga nazywają w swoim języku Diabłem, czyli Czarnebogiem, to znaczy
bogiem czarnym”. Biskup Wicelin (1149-1154) w czasie wizytacji Stargardu „został przyjęty przez
barbarzyńskich mieszkańców owej ziemi, których bogiem był Prowe. Kapłan zaś, który przewodził
bałwochwalczemu ich kultowi, miał na imię Mikę. A książę tego kraju zwał się Rochel, pochodził
on z rodu Kruta [książę obodrzycki 1066-ok. 1090 - J. S.J], a był największym bałwochwalcą i
rozbójnikiem” (1,69). Trzecia wzmianka o Prowe wiąże się z osobistym przeżyciem Helmolda.
Wraz z następcą Wicelina, biskupem Geroldem, w drodze „do bardziej oddalonych części
Słowiańszczyzny”, podążając do pewnego możnego słowiańskiego Cieszymira, przybyli „do gaju,
który jest jedyny w tym kraju, cała bowiem okolica jest płaska, Tam wśród bardzo starych drzew
zobaczyliśmy święte dęby, które były poświęcone bogu owej ziemi, zwanemu Prowe; otaczał je
dziedziniec i zwarte opłotowanie drewniane, w którym znajdowały się dwie bramy. Oprócz bowiem
bóstw domowych [w oryginale: penates - J. S.] i lokalnych, w które obfitowały poszczególne
miejscowości, owe miejsce było świętością dla całego kraju, miało swego kapłana, swoje święta i
rozmaite obrzędy ofiarne. Tamże co poniedziałek mieszkańcy z całego kraju wraz z księciem i
kapłanem gromadzili się, aby wymierzać sprawiedliwość. Wejście do przybytku było zakazane

81
wszystkim z wyjątkiem kapłana i tych, którzy pragnęli złożyć ofiary lub którym groziło
niebezpieczeństwo śmierci. Tym bowiem nigdy nie odmawiano azylu. Wobec swoich miejsc
świętych Słowianie odnoszą się z taką czcią, że obejścia świątyni nie pozwalają zbezcześcić nawet
krwią wroga. Z trudnością tylko dopuszczają do złożenia przysięgi, bowiem przysiąc u Słowian
znaczy prawie tyle, co ściągnąć na siebie przekleństwo, ponieważ zagniewani bogowie wywierają
zemstę”.
Helmold podkreśla dalej różne rodzaje bałwochwalstwa u Słowian. Jedni stawiają bóstwom
posągi w świątyniach (przykład: → Podaga w Płoni), „inne bóstwa zamieszkują lasy i gaje, jak na
przykład bożek stargardzki Prowe. Takich nie przedstawia się na wizerunkach”. Wezwani przez
biskupa towarzyszący mu w podróży, gdy tylko znaleźli się w „gaju Prowego”, zabrali się do jego
niszczenia. Sam Gerold dał przykład, „zeskoczył z konia i strzaskał ozdobne wysady bram”. Choć
nie bez obawy przed mieszkańcami, kapłani biskupa Gerolda ułożyli stos z drewna pochodzącego z
ogrodzenia przybytku i chyba go spalili (Helmold I, 84).
Bóstwa Prowe nie zna żadne źródło poza Helmoldem. Według najbardziej bodaj
rozpowszechnionego poglądu imię Prowe należy czytać „Prawo” - funkcje sądownicze kultu
Prowego z danych Helmolda widoczne są wyraźnie; tak zatem brzmiałoby właściwe imię boga
Wągrów, względnie - jak przypuszczał A. Brückner - kronikarz nazwę sądu (prawo) wziął mylnie
za imię bóstwa. Według innego poglądu Prowe należy poprawić na Prone i czytać → Perun -
byłoby to połabskie świadectwo kultu tego bóstwa, dobrze poświadczonego na Rusi, ale mającego,
zdaniem wielu uczonych, pierwotnie zasięg ogólnosłowiański. Nie wiadomo, skąd Christian
Knauthe w XVIII w. wiedział, że posag Prowego („po słowiańsku Prowo lub Prawo”) stał na
kolumnie, bóstwo na nim miało długie uszy (by lepiej słyszeć?), koronę, na nogach pantofle, w
dłoni wiertło i jakaś laskę.

Przemysł - legendarny książę czeski, protoplasta dynastii Przemyślidów. Według Kosmasa z


Pragi (I, 5-9) „sędzina” → Lubosza na żądanie swego ludu wybrała w proroczym natchnieniu na
swego małżonka i władcę całego ludu Przemyśla („imię to po łacinie brzmi «przemyślny» albo
więcej «wymyślający»”), oracza ze wsi Stadice nad rzeką Biliną. Wyznaczeni posłowie mieli go
tam odszukać i wraz z uroczystą szatą przekazać mu wolę księżnej i ludu. Poznać przyszłego
księcia mieli po dwóch różnej maści wołach. Tak też się stało. Po wysłuchaniu poselstwa Przemysł
odesłał woły („Idźcie tam, skądeście przyszły”) i wetknął w ziemię gałąź leszczyny, którą poganiał
woły; gałąź zaraz wypuściła trzy długie pędy z liśćmi i orzechami. Poczęstował wysłańców ubogim
jadłem („spleśniały chleb i kawał sera”). W czasie posiłku dwa pędy leszczyny zwiędły i opadły,
trzeci natomiast urósł wyżej i szerzej. Zdziwionym wysłańcom Przemysł wyjaśnił tę wróżbę:
„Wiedzcie, że z naszego rodu urodzi się wielu panów, lecz zawsze jeden będzie panował. Jednak
gdyby wasza pani tak bardzo nie spieszyła się w tej sprawie (...), gdyby po mnie tak szybko nie
posłała, tylu panów miałaby wasza ziemia, ilu by książęcych synów natura wydała”. „Potem
odziany w szaty książęce i w królewskie obuwie, oracz dosiadł ostrego konia, jednak nie
zapominając o swoim stanie, zabrał ze sobą swoje chodaki, w całości zszywane z łyka, które -kazał
zachować na przyszłość i (które) są przechowywane w Wyszehradzie w izbie księcia do dziś i na
wieczne czasy”. Gdy pytano go, dlaczego tak uczynił, uzasadnił zabranie łapci przezornością i
chęcią pouczenia następców o zmienności losu. Po odbyciu zaślubin z Luboszą „ten mąż, który za
swoje męstwo słusznie mężem jest nazywany, poskromił to dzikie plemię i nieokiełznany lud
okiełznał władzą i przywiódł do poddaństwa, którym teraz jest ujarzmiony” i wraz z Luboszą nadał
mu prawa. Ze śmiercią Luboszy i panowaniem Przemyśla łączy kronikarz oddanie niewiast (które
dotąd żyły tak jak → Amazonki, czego pamiątką był „gród dziewiczy” - Devin) pod władzę mężów.
Przemysł, tak jak jego poprzednicy i następcy, był poganinem. Jego następcą został → Niezamysł.
W postaci Przemyśla, podobnie jak i Luboszy, skupiły się bardzo wyraźnie cechy mityczne (koń
Luboszy, dany wysłannikom za przewodnika, sam ich prowadzi do Przemysła, woły odesłane przez
Przemysła w tajemniczy sposób znikają i „nigdy więcej się nie pojawiły”, gałąź leszczyny w

82
cudowny sposób wypuszcza pędy i umożliwia przepowiedzenie przyszłości). Podanie o chłopskim
pochodzeniu Przemysła (dopiero w XVI w. „udostojniono” go, czyniąc panem Stadic) łączy czeską
legendę dynastyczna z legendą polańską o oraczu → Piaście, a śladów podobnych słowiańskich
tradycji dopatrują się uczeni także w podaniu o intronizacji książąt karynckich. Dopóki w Czechach
panowała dynastia uważająca się za potomków Przemysła (Przemyślidzi), tzn. do 1306 r., Przemysł
pozostawał postacią pierwszoplanową. W słynnym cyklu fresków w kaplicy zamkowej w Znojmie
przedstawiającym władców czeskich Luboszą nie widnieje, Przemysł-oracz natomiast rozpoczyna
galerię. Sytuacja zmieniła się po wygaśnięciu Przemyślidów, kiedy to pamięć o Przemyśle uległa
redukcji, a postać Luboszy bardziej przemawiała do wyobraźni. Zresztą postać Przemysła, w
porównaniu z Luboszą, rysowała się właściwie od początku mniej wyraziście, jest jakby bierna i
pozostaje w cieniu żony. Co do historyczności postaci Przemyśla, podobnie jak wszystkich
władców przed Borzywojem (koniec IX w.), brak w nauce jedności. Dawniejsze próby
identyfikowania go z — Samonem pozbawione były podstaw. Podobnie jak w przypadku
polańskiego Piasta i jego przedmieszkowych następców, przekazana przez Kosmasa najstarsza lista
dynastyczna władców czeskich z Przemysłem na czele może być wiarygodna (nie dotyczy to, rzecz
jasna, wszystkich podanych w kronice szczegółów, lecz samych imion i kolejności władców), choć
nie da się tego wykazać bezspornie.

Przemysł - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4) wymienia


Przemyśla na ósmym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław).
Miał (c. 8) od ojca otrzymać „Zgorzelec, który teraz nazywa się Brandenburgiem”. Zdaniem
Długosza (s. 208) otrzymał ten kraj wspólnie z braćmi → Siemowitem i → Siemomysłem.

Przemyśl - zob. Lestek I. Przybysław - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz


wielkopolski (c. 4) wymienił go na siódmym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z
nieprawego łoża (zob. Bolesław). Miał (c. 8) wraz z → Odonem otrzymać Drzewinę, czyli kraj
Drzewian połabskich lub Holzację. Według Długosza (s. 208) wraz z braćmi → Cieszymirem i
Odonem otrzymał Przybysław „Ditiwonię, teraz Holzacją zwaną”.

przypołudnica, południca - znany w północnej części obszaru słowiańskiego (od Łużyczan


przez Czechów, Słowaków i Polaków po Wielkoruś) demon „przechadzający się latem podczas
żniw po polach, napastujący ludzi pracujących w samo południe, zabijający ich lub wyrządzający
szkody na ciele” (St. Urbańczyk). Domniemywa się związku przypołudnicy z wirami
powietrznymi, tworzącymi się często latem w upalne godziny przypołudniowe, zwłaszcza przed
burzą. Czyżby to północnosłowiański odpowiednik południowosłowiańskich → wił (K.
Moszyński), wszakże o ograniczonym zasięgu działania? Leksykograf polski Grzegorz Knapiusz
(1623) wymienił obok siebie przypołudnicę, czyli czarownicę ukazującą się w południe, wiedźmę
albo latawicę, ukazującą się po południu, latawca ukazującego się w nocy.

Puruvit - zob. Porenut.

Puscetus - rzekome bóstwo słowiańskie. Christian Knauthe w XVIII w. wymienia go jako


bóstwo opiekujące się gajami, lasami i drzewami. Kult Puscetusa odprawiano zwykle pod krzakami
dzikiego bzu, stąd też miała pochodzić jego nazwa. Powołując się na A. Frentzla twierdzi dalej
Knauthe, że nazwa Puscetus brzmi tak jak słowiański wyraz „bosowske”, „tak jakby Deus
Sambuceus”, czyli „ten, który mieszka pod bzem”. „Boś” bowiem to po słowiańsku krzak bzu. Miał
być Puscetus czczony przez wiele ludów, m.in. przez Serbów w Miśni i na Łużycach.

Püsterich - rzekome bóstwo słowiańskie. W połowie XVI w. w ruinach zamku Rotenburg w


górach Kyffhäuser (Turyngia) znaleziono brązową figurkę (57 cm wys.) przedstawiającą

83
brzuchatego młodego mężczyznę z jedną ręka podniesioną do czoła. Drugiej ręki i obu nóg obecnie
brakuje. W głowie figurki znajdują się dwa otwory, głowa i korpus są puste wewnątrz. Figurka ta,
określana odtąd mianem Püsterich z Sondershausen (gdyż trafiła później do tego zamku), służyła
jako swego rodzaju zabawka - ciekawostka techniczna, coś w rodzaju kotła parowego: podgrzana w
niej woda wylewała się przez wspomniane otwory. W 1719 r. Abraham Frentzel uznał Püstericha za
bóstwo Słowian w Turyngii, łącząc jego imię z polskim „bystry”. Uważano Püstericha za
słowiańskiego boga ognia, pojawił się też pogląd, że był on wspólnym bogiem Niemców i Słowian.
Nie brakowało i innych prób wyjaśnienia sensu dziwnego przedmiotu, mającego zresztą
odpowiedniki (np. kocioł do destylacji samogonu, podstawa chrzcielnicy, a nawet wyobrażenie
starogermańskiego boga Tora). Christian Knauthe (XVIII w.) twierdzi, że Püsterich był szczególnie
czczony w Turyngii.

R
Radka - u Dalimila jedna z wojowniczych dziewcząt, walczących pod wodzą → Wlasty
przeciwko → Przemysłowi.

Radogoszcz, Riedagost (Retra) - sanktuarium → Swarożyca w kraju Redarów.

Radosław (I) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 22)
syn i następca → Swetozara. „Postępował śladami swego ojca, a obdarzony był wszelkim dobrem”.
Jego syn → Czasław → nie był mu posłuszny. Gdy bań Białej Chorwacji zbuntował się przeciw
królowi, Radosław jedną część wojska powierzył synowi, na czele drugiej stanął sam. Wspólnie
otoczyli i zwyciężyli buntowników. Tym, którzy wpadli w ręce króla, zezwolił on odejść wolno,
natomiast jeńcy Czasława poszli do niewoli. Wojowie znajdujący się z królem byli niezadowoleni z
takiego obrotu sprawy (mogli zapewne spodziewać się okupu lub obrócenia jeńców w poddanych),
opuścili go i przeszli do obozu Czasława. Ten, zadufany w swej sile, pozbawił ojca władzy i
wypędził go. Uciekający Radosław przybył do miejsca zwanego Lasta i z garstką zaufanych dotarł
do wybrzeża morskiego. Przywołali statek przypływający z Apulii, przyjęci z czcią przez załogę,
udali się wraz z nią do Apulii, a następnie do Rzymu. Skała na wybrzeżu morskim, na której
zbiegowie dostrzegli ów zbawienny statek, nosi od tego czasu, jak zapewnia kronikarz, miano
„kamienia czyli głazu Radosława”. „Czasław zaś, choć wyklęty przez ojca, rozpoczął swe
panowanie”. Po tragicznej śmierci Czasława kraj był bez króla przez dłuższy czas. Wreszcie (c. 25)
krewni oraz wojowie przebywającego w Rzymie Radosława, wiedząc o tym, co się wydarzyło w
królestwie, nakłonili króla do ożenku. Radosław pojął za żonę jakąś szlachetnego rodu Rzymiankę i
miał z nią syna → Petrysława L Zmarł w podeszłym wieku i pochowany został w Rzymie na
Lateranie. Petrysław nie zdołał odzyskać tronu.

Radym - eponim Radymiczów. Powieść minionych lat (s. 217-218), wyliczając ludy
wschodniosłowiańskie, zaznacza, że Radymicze i Wiatycze wywodzili się „z Lachów” i wyjaśnia:
„Było bowiem dwóch braci u Lachów - Radym, a drugi → Wiatko; i przyszedłszy, siedli: Radym
nad Sożą, i od niego przezwali się. Radymicze, a Wiatko siadł z rodem swoim nad Oką i od niego
przezwali się Wiatycze”. Radym i Wiatko - realność tej drugiej postaci bywa na ogół znacznie
sceptyczniej traktowana - mieli się zatem wywodzić gdzieś z obszarów zachodniosłowiańskich,
czyli polskich. Dokładniej określić wcześniejsze siedziby Radymiczów i ewentualnie Wiatyczów
nie sposób, samo jednak przybycie nad rzekę Soż „jakiejś grupy lechickiej”, która „włączyła się do
hierarchii władz plemiennych”, jest, zdaniem H. Łowmiańskiego (który jako jeden z ostatnich
wyczerpująco zbadał ten problem), zupełnie prawdopodobne.

Ratomir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 5-6) był

84
synem i następcą → Bladina. „Już od swego dzieciństwa był brutalny, a przy tym surowy” i był
„wrogiem chrześcijańskiego imienia”. Prześladował chrześcijan, zburzył wiele ich miast, przez co
zmusił ich do schronienia się w górach i obronnych miejscach, wznoszenia „umocnień, grodów i
fortyfikacji” w oczekiwaniu na właściwy czas do wyswobodzenia się z rak prześladowcy.
Prześladowania trwały także za panowania czterech, nie wymienionych z imienia, synów Ratomira,
a ustały dopiero za panowania króla → Swetomira, który objął po nich rządy.

Razbiwoj - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 13-14)


Razbiwoj („co po łacinie znaczy «ruina gentis»”, czyli zguba ludu lub wojska) był synem →
Sebesława i bratem bliźniaczym (w jednej redakcji latopisu występuje jako brat starszy) →
Władymira I. Po śmierci ojca bracia podzielili się królestwem w ten sposób, że Razbiwoj otrzymał
Primorje, a Władymir Serbię. „Ten [nie jest jasne, do którego z braci to się odnosi - ]. S.] pojął za
żonę córkę króla węgierskiego, spłodził z nią synów i córki i nastąpił trwały pokój między Węgrami
i Słowianami”. Razbiwoj zmarł w siódmym (lub dwunastym) roku panowania, Władymir przejął
wówczas całe królestwo.

Redigast - tak nazywa Adam z Bremy najwyższe bóstwo Redarów. Albo pomylenie z nazwą
Radogoszcz (Riedagost) - miejscem sanktuarium → Swarożyca, albo inna nazwa tego boga.

Retra (Radogoszcz) - sanktuarium → Swarożyca w kraju Redarów. Rgieł - zob. Si(e)margł.

Rifat - postać biblijna (zwłaszcza Rdz 10, 3), rzekomy protoplasta Słowian. W Księdze
Rodzaju występuje jako drugi z kolei wśród trzech synów (obok → Aszkanaza i Togarmy) Gomera,
najstarszego syna → Jafeta. Tradycja przypisała mu Paflagonię w Azji Mniejszej. W niej mieszkali
starożytni Enetowie, znani już Homerowi. Paflagończycy mieli wyprawić się do Italii (zob.
Długosz, s. 86-87). Zapewne zbieżność nazw Enetowie-Wenetowie (Wenedowie) (uczeni
nowożytni nie wykluczają, że Enetowie byli odłamem wielkiego ludu Wenetów, których odłamy
według świadectwa autorów antycznych [Pliniusz Starszy, Tacyt, Ptolemeusz] sięgały wybrzeży
Morza Bałtyckiego; w średniowieczu nazwa Wenetów, np. w ustach Niemców, została związana ze
Słowianami, zwłaszcza zachodnimi) sprawiła, że u progu czasów nowożytnych pojawiła się teoria o
pochodzeniu ludów słowiańskich, lub przynajmniej ich części, od Rifata. Teoria ta jak gdyby
konkurowała z teorią wyprowadzającą ich od innego potomka Jafetowego —> Mosocha -
„Moskwy” i występowała najczęściej tam, gdzie istniało zapotrzebowanie na podkreślenie
odrębności od Moskwy bądź od najpełniej w katolickiej Polsce rozwiniętej tezy o praojcu Mosochu,
np. w pewnych kręgach intelektualistów ukraińskich XVII w. Najczęściej zresztą dochodziło do
pogodzenia obu teorii i uznania Mosocha i Rifata za dwóch równorzędnych praojców Słowian,
ewentualnie z zastrzeżeniem, że od Mosocha pochodzi „Moskwa”, a od Rifata inne ludy
słowiańskie (południowe i zachodnie). Natomiast w tzw. Latopisie Gustyńskim (wersja z II pół. XVI
w.) sprawę rozstrzygnięto jednoznacznie na korzyść Rifata, od którego mają pochodzić
„Paflagończycy, Enetowie, Henetowie, Wenedowie, Wenedyjczycy, Antowie, Alanowie, Ruś,
Moskwa, Lachy Słowianie, Bułgarzy, Serbowie”. Pojawił się wreszcie, głównie w środowisku
uczonych niemieckich, jeszcze inny pogląd, mianowicie ten, że Słowianie są potomkami brata
Rifata - Aszkanaza.

Rinvit - zob. Rugiewit.

Řip - góra na północny zachód od Pragi (459 m). Według Kosmasa z Pragi (I, 2) koło Řipu,
pomiędzy Ohrzą a Wełtawą, osiedlił się protoplasta Czechów - Bohemus (zob. Czech), który
przyniósł wraz z sobą bóstwa pogańskie. Kraj wokół góry Řip został przez kronikarza
przedstawiony jako ziemia obiecana, mlekiem i miodem płynąca. Badania archeologiczne nie

85
potwierdziły tam kultu pogańskiego ani wyraźniejszych śladów osadnictwa
wczesnośredniowiecznego. Niezbyt pewnym i pośrednim argumentem za istnieniem kultu
pogańskiego mogłoby być rychłe (przełom X na XI w.) wzniesienie na szczycie Řipu rotundy pod
wezwaniem św. Wojciecha; budowla została gruntownie rozbudowana na początku XII w. i
otrzymała wezwanie św. Jerzego.

Rod - dość tajemnicza, choć stosunkowo często w źródłach staroruskich występująca


(zawsze w liczbie pojedynczej) istota boska lub demoniczna, obok → wił, → rodzanic, ale także
bóstw wyższego rzędu (np. w penitencjale z XVI w.: „czy składałaś z babami ofiary Bogu
obmierzłe, czy modliłaś się do wił, lub czyś na cześć Roda i rodzanic, i Peruna i Chorsa i Mokoszy
piła i jadła: trzy lata postu z pokłonami”), co skłania do wniosku o wysokiej randze Roda. „Albo
trzeba w nim widzieć bóstwo płodności (por. rodzić), albo opiekuna rodu, plemienia, jego
hipostazę” (St. Urbańczyk). Najdalej w ocenie Roda posunął się B. A. Rybaków, który uznał go za
naczelnego boga słowiańskiego w epoce przed wyłonieniem się panteonu Włodzimierza Wielkiego
(w panteonie tym Roda już nie było), za boga-stwórcę, rywala Boga chrześcijańskiego i
zidentyfikował ze (zob.:) Swarogiem, Strzybogiem, Świętowitem (słynny Światowid ze Zbrucza ma
właśnie przedstawiać Roda), Jarowitem i Dyjem. Wprowadzony przez Włodzimierza kult Peruna i
pozostałych bogów miał zastąpić wcześniejszy, zorientowany bardziej na siły przyrody, kult Roda i
rodzanic. -Rybakov 1968.

rodzanice, rodzienice, różanice, rojenice, sudiczki, sujenice, sudzienice, narecznice -


różne, występujące u różnych ludów słowiańskich (w Polsce mało znane) nazwy demona losu
(przeznaczenia) rodzaju żeńskiego, wymienionego już przez źródła ruskie w XIII w. Są zwykle
niewidzialne, wyznaczają człowiekowi po urodzeniu los na całe życie. Funkcje rodzanic pełnią w
różnych miejscach inne istoty, nawet aniołowie (bądź sam Chrystus), udelnicy (od udel „los, dola,
udział”), boginki (w Małopolsce), kraśniaki (na Pomorzu). Trudny do uchwycenia jest stosunek
rodzanic do uosobionej → doli oraz boga → Roda z mitologii wschodniosłowiańskiej.

Roksolanus - zob. Rus.

rożanice - zob. rodzanice.

Rugiewit, Rujewit - bóstwo słowiańskich Rugian. Sakso Gramatyk (XIV, s. 577-578), a za


nim Knytlinga-saga z II pół. XIII w., opisując walki króla duńskiego Waldemara I i arcybiskupa
Absalona o opanowanie słowiańskiej Rugii i likwidację kultu słowiańskiego (1168), informują, że
po zdobyciu → Arkony i obaleniu kultu głównego boga Rugian → Świętowita nadeszła kolej na
gród → Gardziec. Znajdowały się tam trzy świątynie (ich pozostałości odkryto w 1928 r.). Sakso
wyraźnie stwierdza, że mieszkańcy Gardźca oddawali w tych świątyniach cześć „prywatnym
bogom”, przeciwstawia zatem tamtejszy kult „oficjalnemu” kultowi Świętowita w Arkonie.
Wymienia imiona trzech bogów czczonych w Gardźcu. Wszyscy trzej mieli własne posągi. Główną
postacią wśród nich był Rugiewit. Tylko jego świątynię Sakso opisuje dokładnie. Miał on wysoki
posąg (Absalon się z nim „zmierzył” - posąg był znacznie od niego wyższy) z drewna dębowego
(Duńczykom wydał się on groźny bądź odpychający oraz mało starannie wyrzeźbiony), miał głowę
o siedmiu twarzach, siedem prawdziwych mieczy u pasa, ósmy mocno przymocowany do ręki.
Wesołość Duńczyków wywołało spostrzeżenie, że pod wargą bóstwa jaskółki uwiły sobie gniazdo,
wobec czego pierś posągu była upstrzona ich odchodami. Zdaniem A. Gieysztora wesołość
zdobywców wynikała z niezrozumienia czci dla tych „bożych ptaszków”, „uważanych za zwiastuny
wiosny i upostaciowania dusz w całej bez mała Słowiańszczyźnie”. Sakso wyraźnie potwierdza
wojenny charakter Rugiewita i przyrównuje go do Marsa. Mniej stereotypową informacją
duńskiego kronikarza jest ta, że do zakresu kompetencji Rugiewita należało pilnowanie, by w

86
pobliżu świątyni nie dochodziło między ludźmi do stosunków seksualnych; karą za złamanie
zakazu była ponoć niemożność rozdzielenia się pary „jak u psów”, co językiem współczesnej
medycyny można by zapewne określić jako waginizm. Dwie pozostałe świątynie, o których niemal
nic nie wiadomo, należały do bogów → Porewita i → Porenuta. Świątynie zostały spalone przez
Duńczyków. W Gardźcu miały być także trzy cmentarze, być może pozostające pod opieką czy
zwierzchnictwem trzech wspomnianych bóstw. Knytlinga saga imiona bóstw podaje w formie
Rinvit, Turupit i Puruwit oraz podaje imiona dwóch dalszych: → Pizamar i → Tjarnaglofi.
Tak znaczne zagęszczenie bóstw w Gardźcu budzi zainteresowanie badaczy. Zasugerowany
przez Saksa prywatny charakter kultu w Gardźcu, w przeciwstawieniu do oficjalnego,
zawłaszczonego przez kapłanów kultu Świętowita w Arkonie, oraz wyraźne dystansowanie się
książąt rugijskich wobec kapłanów i dość skwapliwe poddanie się Duńczykom pozwalają
przypuścić, że kult w Gardźcu rozwinął się, być może w schyłkowym okresie niepodległej Rugii, w
opozycji do kultu arkońskiego i był wyrazem rywalizacji książąt z teokracją kapłanów Świętowita.
Zdaniem J. Banaszkiewicza, który znalazł analogie w mitologii skandynawskiej, w wypadku bóstw
z Gardźca mamy do czynienia ze schematem trzech bóstw, z których jeden (Rugiewit) dominuje, a
dwaj pozostali są parą Dioskurów. „Sanktuarium z Gardźca wyczerpuje wiele punktów
modelowego ujęcia ośrodka kultowo-rezydencjonalnego jednostki politycznej wcześniejszego
średniowiecza”. Wszakże trudniej „królowi Rugii było walczyć o supremację w państwie z pomocą
Rugiewita niż nowego Boga. Dlatego też Arkona broniła się zawzięcie, a Gardziec pertraktował”.
Imię Rugiewit jest przejrzyste i oznacza „pan, władca Rugii”. - Banaszkiewicz 1996.

Ruryk (nord. Hrørikr) - Wareg, według Powieści minionych lat zmarł w 879 r., protoplasta
dynastii panującej na Rusi (Rurykowiczów) do 1598 r. Powieść minionych lat pod rokiem 862
informuje, że po wygnaniu wcześniejszych Waregów wśród ludów słowiańskich panowało
bezprawie i anarchia, wobec czego postanowiono sprowadzić sobie kniazia od Waregów. „I wybrali
się trzej bracia z rodami swoimi, i wzięli ze sobą wszystką Ruś i przyszli do Słowien najprzód, i
siadł najstarszy Ruryk w Nowogrodzie, a drugi Sineus na Białym Jeziorze, a trzeci Truwor w
Izborsku. I od tych Waregów przezwała się ziemia ruska”. Sineus i Truwor zmarli po dwóch latach,
wobec czego Ruryk „objął władzę wszystką”. Z jego ramienia → Askold i Dir zawładnęli Kijowem.
W obliczu śmierci (879) Ruryk przekazał władzę oraz opiekę nad maleńkim synem Igorem swemu
krewnemu Olegowi.
Historyczność postaci Ruryka (zapewne także jego braci) oraz jego następców nie ulega
raczej wątpliwości, natomiast nie można tego powiedzieć o chronologii wydarzeń (zdaniem H.
Łowmiańskiego działalność Ruryka przypadła na przełom IX i X w.). Na początku XVI w. mnich
twerski i niedoszły metropolita Spirydon włączył dzieje Ruryka i początki Rusi w nurt dziejów
świata starożytnego. „Zasugerowany widocznie analogiczną koncepcją rzymskiego pochodzenia
szlachty litewskiej (znaną już Długoszowi)” (H. Łowmiański), wywodził, że cesarz August swego
brata Prusa osadził w krainie między Wisłą a Niemnem. Pochodzącemu z tego rodu Rurykowi
powierzyli nowogrodzianie, za radą → Gostomysła, rządy. Wersja ta zyskała oficjalną sankcję w
czasach Iwana Groźnego. Maciej Stryjkowski był zdania, że posłowie nowogrodzcy udali się po
księcia do Waregów w słowiańskiej Wagrii pod Lubekę, a zatem „Russacy” „z narodu swego
sławieńskiego książęta sobie wybrali”, choć nie wykluczał i drugiej ewentualności, że Ruryk był
pochodzenia rzymskiego, a jego przodkowie przybyli wraz z litewskim Palemonem z Sabaudii i
osiedli początkowo na Łotwie. Później próbowano (W. N. Tatiszczew) wyprowadzać Ruryka z
Finlandii, a także identyfikować go ze zmarłym ok. 876 r. Rorykiem, wikingiem duńskim
działającym we Fryzji.

Rus - znany tylko z tradycji polskiej eponim Rusinów. W prologu do Kromki wielkopolskiej
wymieniono trzech braci, synów → Pana, władcy Panończyków: → Lecha, → Czecha i Rusa. „I ci
trzej wydawszy potomstwo z siebie i ze swego rodu, posiadali trzy królestwa: Lechitów, Rusinów i

87
Czechów (...), posiadają je obecnie i na przyszłość posiadać będą, jak długo spodoba się Bożej
woli”. Z tych trzech ludów „przewagę i panowanie i wyższość w całym cesarstwie” mieli Lechici.
Imię osobowe Rus znane było w Wielkopolsce (występuje w Bulli Gnieźnieńskiej 1136 r.). Jan
Długosz zna tylko dwóch braci - Lecha i Czecha, w innym miejscu wymienia jednak Rusa jako
jednego z potomków Lecha; Rus ten otrzymał dla siebie i swoich ludzi wschodnią część imperium
Lechitów, która od niego otrzymała nazwę Ruś. „Rusini (...) w swych rocznikach chełpią się, że
pochodzą z pokolenia księcia Lecha”. Długosz zna również (choćby z Kroniki wielkopolskiej)
pogląd, że Rus był bratem Lecha i Czecha, ale go odrzuca. Potomkiem Rusa był też, według
Długosza, „Rusin” Odoaker, który zdobył Italię i usunął z tronu ostatniego cesarza rzymskiego na
Zachodzie (w rzeczywistości Odoaker był wodzem germańskiego plemienia Rugiów [stąd pomyłka
Długosza: Rugiowie-Rusini!] w rzymskiej służbie, a wydarzyło to się nie w 509 r., jak podaje
Długosz, lecz 476 r.), po czym z kolei został pokonany i zabity przez króla (Ostro-)Gotów
Teodoryka, który „zdobyte przez Rusinów panowanie nad Italią przeniósł na siebie i Gotów”. U
niektórych pisarzy polskich doby humanizmu imię Rus przekształciło się w Roksolanus
(Roksolanowie byli w starożytności odłamem Sarmatów). W XVII w. pojawił się pogląd, że Rus
miał (starszego?) brata Słowiena, a obaj byli synami → Skifa-Scyty. (Zob. o tym pod hasłem
Słowien.)

rusałki - „W mitologii wschodniosłowiańskiej demoniczne i złowrogie istoty leśne lub


polne (od wiosny do jesieni) oraz wodne (zimą), występujące zwykle pod postacią młodych,
pięknych i nagich dziewcząt z rozpuszczonymi zielonymi włosami, rzadziej starych i odrażających
kobiet. Rusałkami stawały się dziewczyny, które utonęły [zmarły przed zamążpójściem - J. S.], a
później także zmarłe przed chrztem dzieci. Rusałki tańczyły w czasie nowiu i wabiły do siebie
młodzieńców, by zgotować im zgubę. Szczególnie niebezpieczne były w czwartki” (Kempiński).
Nazwa jest pochodzenia rzymskiego (łac. rosalia, pascha rosarum „święto róż, święto ku czci
zmarłych”, przez Bałkany trafiła na Ruś, w Polsce występowała wyłącznie jako termin uczony,
książkowy, ale rusałki miały w dawnej Polsce rodzime odpowiedniki, zwane być może boginkami
(tak jak na Rusi brzeginiami, beregyniami). Czyniono je nieraz odpowiedzialnymi za porywanie
ludziom dzieci i podrzucanie na ich miejsce własnych, pokracznych (odmieńce). Zbliżone do
rusałek co do zakresu działalności są wodniki lub topielec (utopce), te jednak były także rodzaju
męskiego. Zob. naw, które to pojęcie, zdaniem części badaczy, obejmuje m.in. także rusałki.

Rynga - zob. Walter i Helgunda.

Rytygier - legendarny książę niemiecki. (Zob. Wanda.)

Rzepka, Rzepka, Rzepicha - legendarna żona Piasta. Według Anonima Galla (I, 2) i
zupełnie w tym punkcie z nim zgodnej późniejszej polskiej tradycji historiograficznej żona →
Piasta i matka → Siemowita. Imię pochodzi najpewniej od rzepy z przyrostkiem pomniejszającym
-ka lub -ica. Historyczność Rzepki, podobnie jak Piasta, jest przedmiotem dyskusji naukowej.
Sceptycy (jak A. Brückner, H. Łowmiański) uważali imiona Piast i Rzepka bądź za zmyślone,
rubaszne przezwiska, bądź za sztuczne twory powstałe drogą adaptacji rzeczywistych imion. Postać
Rzepki jawi się w źródłach bardzo niewyraźnie, występuje ona zawsze obok swego męża, który
odgrywa rolę aktywna. Stała się więc Rzepka w pamięci potomnych typem wzorowej żony,
pozostającej w cieniu męża, ale przecież niezbędnej dla rodziny i społeczeństwa. Symbolika kultu
płodności w imieniu i postaci Rzepki wydaje się niesporna (rzepa odgrywała w alimentacji oraz
magii Słowian znaczną rolę). W ujęciu J. Banaszkiewicza Rzepka stanowi niezbędne uzupełnienie
społecznej (alimentacyjnej) roli męża Piasta, „herosa trzeciej funkcji”.

88
S
Samo, Samon - władca słowiański. Z kroniki tzw. Fredegara (VII w.) (IV, 48) dowiadujemy
się, że w czterdziestym roku panowania króla Franków Chlotara II (623/624) pewien człowiek
imieniem Samo, „rodem z państwa Franków, z obwodu Senonagus”, wraz z innymi kupcami (sam
także był kupcem) podążył w celach handlowych „do Sklawów zwanych Winedami”. Słowianie ci
buntowali się przeciwko „Hunom”, tzn. Awarom (zob. Obrzy) - tu następuje opis krzywd
doznawanych przez Słowian od owych „Hunów”. Samo wspomógł Słowian w walce z Awarami i
sprawił, że odnieśli nad nimi wielkie zwycięstwo. „Widząc zdolności Samona”, Słowianie obrali go
królem; panował nad nimi szczęśliwie dwadzieścia pięć lat, „dzięki jego pomysłowości i
zdolnościom Winidowie zawsze Hunów zwyciężają”. Samo przyjął obyczaje, a zapewne i wiarę
słowiańską, skoro miał ponoć dwanaście żon słowiańskich, a z nimi dwudziestu dwóch synów i
piętnaście córek. Według innego źródła, Conversio Bagoanorum et Carantanorun (Nawrócenie
Bawarów i Karantanów), powstałego ok. 871/872 w Salzburgu (c. 4), Samo był Słowianinem z
pochodzenia i księciem Karantanów, co jednak nie zasługuje na zaufanie. W roku 632/633, za
panowania w Austrazji (wschodnia część państwa Franków) Dagoberta I, doszło do wojny Franków
ze Słowianami Samona. Poszło o zamordowanie i obrabowanie przez Słowian kupców frankijskich.
Dagobert wysłał do Samona Sychariusza z żądaniem zadośćuczynienia, poseł jednak nic nie
wskórał, obraził władcę Słowian (gdy Samo powiedział mu, że jest gotów uznać się poddanym
Dagoberta, jeżeli ten zawrze z nim pakt przyjaźni, Sychariusz miał odpowiedzieć, że nie jest to
możliwe, „aby chrześcijanie i słudzy Boży zawierali przyjaźń z psami”), został więc odprawiony z
zapowiedzią wojny.
Dagobert zebrał wojsko złożone z trzech części i wkroczył do kraju Słowian. Podczas gdy
dwie kolumny, złożone ze sprzymierzonych z Frankami Alemanów i Longobardów, walczyły
zwycięsko ze Słowianami, główne (austrazyjskie) siły poniosły pod tajemniczym Wogastisburgiem
decydująca kieskę i musiały w popłochu opuścić kraj przeciwnika. Skutkiem klęski Franków było
wymknięcie się kraju Słowian rządzonego przez Samona spod wszelkiego ich wpływu oraz
wzmożenie ekspansji słowiańskiej na zachód. Fredegar zaznacza, że na wieść o zwycięstwie
Samona pod Wogastisburgiem „Winidowie wielokrotnie wpadali celem grabieży do Turyngii i
innych ziem w królestwie frankijskim; także i Derwan, książę plemienia Surbiów [najdawniejsza
wiadomość źródłowa o jednym z plemion połabskich -J. S.], które należało do szczepu Sklawinów i
od dawna przynależało do królestwa Franków, przyłączył się wraz ze swoim ludem do królestwa
Samona”.
Samo jest postacią z pogranicza historii i legendy, jego „państwo” bywa często określane
jako „pierwsze (znane nam) państwo słowiańskie”. Położenie „państwa Samona” (najczęściej za
jego ośrodek uważa się Morawy, choć ostatnio coraz częściej próbuje się je lokalizować w
północno-wschodniej Bawarii, nie brakowało także innych propozycji lokalizacyjnych), jego
charakter (także charakter władzy samego Samona), dalsze dzieje oraz stosunek do późniejszego
(od końca VIII) państwa (wielko)morawskiego są obiektem dyskusji naukowej. Wśród samych
Słowian pamięć o „państwie Samona” się nie zachowała, zawdzięczamy ją wyłącznie
„Fredegarowi”. - G. Labuda, Pierwsze państwo słowiańskie. Państwo Samona, Poznań 1949; L. A.
Tyszkiewicz, Słowianie w historiografii wczesnego średniowiecza od połowy VI do połowy VII w.,
Wrocław 1991.

Sąd Libuszy - przyjęta w literaturze naukowej nazwa poematu (121 wierszy) w


„odnalezionym” w 1818 r. tzw. „Rękopisie zielonogórskim” (zob. królowodworski i zielonogórski,
Rękopisy), w rzeczywistości, według wszelkiego prawdopodobieństwa, falsyfikacie, sporządzonym
„ku pokrzepieniu (czeskich) serc” przez Václava Hankę, Poemat opisuje rzekomy sejm -
zgromadzenie możnych i ludu w Wyszehradzie, na którym księżna Libusza (zob. Lubosza)
rozpatruje zatarg pomiędzy dwoma możnymi o majątek. Gdy po wydaniu wyroku strona

89
niezadowolona z niego urąga księżnej, ta wzywa zgromadzonych do wybrania księcia-mężczyzny,
który będzie nimi władał żelazną ręką. Jeden z zebranych (Racibor „od gór Karkonoszy”) wygłasza
wtedy pochwałę rodzimych praw, przeciw prawom „Teutonów”. Sąd Libuszy jest poetycką
amplifikacją opowiadania zawartego w kronice Kosmasa z Pragi (pocz. XII w.) o Luboszy i
powołaniu na tron → Przemysła. Wizja „gminowładczego” (demokratycznego) ustroju dawnych
Czech, charakterystycznego jakoby dla ludów słowiańskich najdawniejszej doby, sprawiła, że Sąd
Libuszy przez kilka dziesięcioleci cieszył się w piśmiennictwie czeskim i słowiańskim dużym
zaufaniem i popularnością.

Sebesław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 13) syn i
następca → Tomisława. „Grecy” obiegli miasto Skadar (obecnie Szkodra, wówczas jeden z
głównych ośrodków Zety). Sebesław zebrał wojsko i rozbił obóz Greków, z których część dostała
się do niewoli, część zaś uciekła. Jednocześnie jednak król węgierski → Attyla (=Arpad) spustoszył
znaczną część kraju, po czym powrócił do siebie. „Sebesław zatem skierował się ku (tej) pladze na
zachód, lecz po przybyciu nie zastał go już, i począł oswobadzać swą ziemię”. Panował
dwadzieścia cztery lata, pozostawił dwóch synów-bliźniaków: → Razbiwoja i → Władymira I.
Podzielili oni królestwo między siebie. Wysunięto hipotezę o identyczności Sebesława z księciem
chorwackim Sedesławem (ok. 878-879).

Siem - zob. Si(e)margł.

Si(e)margł, Simargł - bóstwo Słowian wschodnich. Wymieniony w katalogu „bogów


Włodzimierzowych” przez Powieść minionych lat pod rokiem 980: książę kazał wznieść w Kijowie
posągi (zob.:) Perunowi, Chorsowi, Dadźbogowi, Strzybogowi, Si(e)margłowi i Mokoszowi. W
późniejszym źródle („Słowo Christolubca”), Si(e)margł uległ rozdwojeniu: niektórzy wierzą w
Siema i Rgła. Część uczonych (np. A. Brückner) uznaje dwoistość tych bóstw. „Jedno z nich, Siem,
pomagałoby koło czeladzi i bydła, tworzących razem «familię» gospodarcza. Drugie, Rgieł,
krzątałoby się koło zboża” (A. Gieysztor z powołaniem się na V. Pisaniego). Występowanie poza
Rusią, np. w Polsce, nazw miejscowych wywodzących się z rdzeni rgiel- i siem- (np. Rgielsko,
Siemianowo) nie może być wystarczającym argumentem za kultem Si(e)margła, czy Siema i Rgła,
poza Rusią, Możliwe są i inne interpretacje, np. taka, że Siem i Rgieł to przeróbki bożków Aszima i
Nergala występujących w Starym Testamencie (4. Król. 17, 30). Zwrócono też uwagę na
występowanie w średniowiecznym kręgu irańskim i na Kaukazie skrzydlatego psiogłowego
potwora Senmurwa lub Simorga, który także opiekował się roślinami. „Jego wyobrażenia w postaci
półpsa-półptaka cieszyły się dużym powodzeniem na Rusi XII i XIII w. zarówno w importach, jak
w miejscowym rzemiośle artystycznym” (A. Gieysztor) - jest to niewątpliwy przykład wpływów
irańskich na Ruś. Do folkloru zjawisko to dotarło jako Paskudź (Paskudj, z paskudny „ubogi,
szczątkowy”, potem „odstręczający”). Gieysztor zwraca uwagę na tezę B. A. Rybakowa, który
„wskazał na szerokie użytkowanie tego motywu zoomorficznego jako symbolu apotropaicznego i
opiekuńczego; jego zdaniem, wyobrażenie Simargła Paskudzia stosowano tylko w kręgu kultury
grodowej i bojarskiej oraz prawie wyłącznie na kosztownych wyrobach srebrnych”. Sceptycznie
zapatruje się Gieysztor na tezę Rybakowa, jakoby Si(e)margł to, poczynając od XII i XIII w.,
późniejsza nazwa bóstwa → Perepłuta.

Siemian - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4) wymienił Siemiana
na dziesiątym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Nie
podał, jaki kraj przypadł mu w udziale, natomiast Długosz (s. 208) przydzielił Siemianowi i →
Jaksie „Serbię”.

Siemomysł (Ziemomysł) - legendarny syn → Lestka III. W Kronice wielkopolskiej (c. 4)

90
wymieniony na dwunastym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob.
Bolesław). Kronikarz nie określił kraju nadanego Siemomysłowi, natomiast Długosz (s. 208)
twierdzi, że otrzymał on wraz z Przemysłem i → Siemowitem „Zgorzelice, które teraz po
niemiecku nazywają Brandenburg”.

Siemomysł (Ziemomysł) - ojciec Mieszka I. Według Anonima Galla (I, 3) po śmierci →


Lestka (Lestek IV) syna Siemowita, godność książęcą u Polan osiągnął jego syn Siemomysł, „który
pamięć przodków potroił zarówno urodzeniem, jak godnością”. Następnie (I, 4) kronikarz opisuje
urodzenie syna Siemomysła, Mieszka, który przez pierwszych siedem lat był ślepy. Z okazji
ukończenia siódmego roku życia chłopca urządzono zwyczajową ucztę, a ojciec „wśród biesiady
skrycie z głębi duszy wzdychał nad ślepotą chłopca, nie tracąc z pamięci (swej) boleści i wstydu”.
Gdy rozeszła się nieoczekiwana wiadomość, że chłopiec odzyskał wzrok, Siemomysł nie chciał w
nią uwierzyć, dopiero matka chłopca (źródło nie podało jej imienia) rozproszyła wątpliwości,
ukazując wszystkim obecnym widzącego już Mieszka. Siemomysł dopytywał się u starszych i
roztropniejszych, „czy ślepota i przewidzenie chłopca nie oznacza jakiegoś cudownego znaku. Oni
zaś tłumaczyli, że ślepota oznaczała, iż Polska przedtem była tak jakby ślepa, lecz odtąd -
przepowiadali - ma być przez Mieszka oświeconą i wywyższoną ponad sąsiednie narody”.
Siemomysł zmarł w podeszłym wieku, pozostawiając panowanie Mieszkowi I. Według Kroniki
wielkopolskiej (c. 9) Mieszko współrządził już za życia ojca. Kronikarz ten próbuje również
wyjaśnić znaczenie imienia Mieszko: „Polacy widząc to [ślepotę syna Siemomysła - J. S.], nadto
zaniepokojeni, że król Ziemomysł w przeciągu siedmiu lat nie spłodził innego syna, mówili: «Oto
znowu zamieszka w królestwie!» Mieszka bowiem, czyli zamęt, nazywa się od rozruchu. Wiedzieli
bowiem, że po śmierci → Chościska, którego pożarły myszy, w państwie polskim powstały liczne
rozruchy, toteż lękali się ponownego ich wybuchu i dlatego ślepego syna królewskiego nazwali
Mieszkiem”. Ziemomysł objął tron, według Kroniki wielkopolskiej, w 913 r., a spłodził Mieszka w
931 r. Według Jana Długosza (s. 234-238) Siemomysł „odznaczał się szczególnie przyrodzoną siłą,
nie mniej jednak błyszczał zaletami, a to głównie dbając, by we wszystkich poczynaniach
naśladować charakter i świetność cnót dziada i ojca i aby ich udzielać tak jak oni swoim i obcym i
jakkolwiek nie osiągnął dziadowego szczęścia i odwagi w prowadzeniu wojen, w innych za to
cnotach swoich niczym nie był niższy, toteż sądzono, że ile oni orężem i chwalą wojenna, tyle on
spokojem i w poszczególnych sprawach najroztropniejszym umiarkowaniem i zrównoważeniem
doświadczyły ojczyźnie”. Przez wiele lat jego żona była bezpłodna, nad czym Siemomysł „cierpiał
bardzo boleśnie”, radość z urodzenia się upragnionego potomka przyćmiona została żalem, gdy się
okazało, że chłopiec jest ślepy, tym bardziej że żona Siemomysła ponownie stała się bezpłodna.
Siemomysł, „monarcha drogi swoim i obcym, który Rzecząpospolitą dzielnie i mądrze rządził”,
zmarł w bardzo późnym wieku (niemal takim jak jego pradziad → Piast), zostawiając królestwo
swemu już dojrzałemu synowi Mieczysławowi. Opłakany według obyczaju pogańskiego przez całą
Polskę i pochowany zwyczajem swych pogańskich ojców w grodzie gnieźnieńskim, w roku (...)
964, po upływie lat ośmiu panowania w Królestwie Polskim”.
Do kwestii autentyczności Gallowej listy dynastycznej przodków Mieszka I oraz do
koncepcji J. Dowiata i J. Banaszkiewicza zob. hasło Siemowit. W koncepcji H. Łowmiańskiego
Siemomysł, wobec osiągnięcia już przez Lestka na wschodzie możliwych wówczas granic,
skierował ekspansję Polan na północ, opanowując przynajmniej część Pomorza. Do tego kierunku
ekspansji nawiązał Mieszko I w początkowej fazie swego panowania. Książę tego imienia (w
Polsce, wśród Piastów, imienia Siemomysł nie używano), Zemuzil, występuje na Pomorzu około
połowy XI w. Być może imię Siemomysł trafiło na Pomorze poprzez jakieś małżeństwo z
Piastówną. Wspomnianą (jedyną?) żonę Siemomysła próbowano, bez większego powodzenia,
wyprowadzać bądź z kraju Obodrzyców (M. Rudnicki), bądź z Mazowsza (J. Powierski, który
nawet próbował określić imię jej ojca: Włodisław).

91
Siemowit - legendarny syn → Lestka III. Wymieniony w Kronice wielkopolskiej (c. 4) na
jedenastym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Źródło to
nie określiło kraju nadanego Siemowitowi, natomiast Długosz (s. 208) twierdzi, że Siemowit, wraz
z → Przemysłem i → Siemomysłem otrzymali od ojca „Zgorzelice, które teraz po niemiecku
nazywają Brandenburg”.

Siemowit (Ziemowit) - legendarny król Polski. Według Anonima Galla (1,1-3) syn →
Piasta i → Rzepki. Uroczystość postrzyżyn Siemowita na podgrodziu Gniezna, dzięki wizycie
tajemniczych dwóch gości (według późniejszej tradycji byli nimi święci Jan i Paweł), którzy
sprawili cudowne rozmnożenie jadła i napoju i postrzygli chłopca, nadając mu imię Siemowit „na
wróżbę przyszłych losów”, stała się zapowiedzią przyszłych wydarzeń historycznych, gdy niegodny
→ Popiel został „usunięty z królestwa”, a młody Siemowit „wzrastał w siły i lata i z dnia na dzień
postępował i rósł w zacności do tego stopnia, że król królów i książę książąt [Bóg - J, S.] za
powszechną zgodą ustanowił go księciem Polski”. O samym jego panowaniu Gali napisał tylko
tyle: „Siemowit tedy, osiągnąwszy godność książęcą, młodość swą spędzał nie na rozkoszach i
płochych rozrywkach, lecz oddając się wytrwałej pracy i służbie rycerskiej zdobył sobie rozgłos
zacności i zaszczytną sławę, a granice swego księstwa rozszerzył dalej, niż ktokolwiek przed nim”.
Po nim tron objął jego syn → Lestek (Lestek IV). Mistrz Wincenty Kadłubek (II, 3) wyraził się
jeszcze bardziej górnolotnie; „On (to) jakby wśród martwych popiołów nie tylko iskrę chwały
Polaków wzniecił, lecz nieśmiertelne miano Polski niemal między znaki zodiaku wpisał. Nie tylko
bowiem przywołał do siebie te plemiona, które przedtem odpadły z powodu gnuśności Pompiliusza
(zob. Popiel), lecz wcielił do swego państwa inne jeszcze kraje, przez innych nie tknięte. Dla nich
ustanowił dziesiętników, pięćdziesiętników, setników, kolegium trybunów, tysięczników,
wojewodów, naczelników miast, drużynników, rządców i w ogóle wszelkie władze”. (B. Kürbis w
komentarzu do tego miejsca pisze: „Siemowit jest tu przedstawiony jako drugi [po Grakchu, zob.
Krak - J. S.] założyciel państwa”). Kronikarz wielkopolski (c. 8), który na pierwszego władcę
Polski po Popielu kreował samego Piasta, informuje, że Siemowit (jedyny jego syn) objął rządy po
jego śmierci, gdy ukończył czternaście lat („i z tego powodu zarówno przez ojca, jak i przez innych
został nazwany Siemowitem. Siemowitem bowiem nazywa się ten, który już mówi. Albowiem (już)
przed śmiercią ojca osiągnął czternasty rok życia”. „Ten Siemowit odzyskał wiele z tego, co utracił
→ Chościsko [kronikarz wielkopolski ma tu na myśli Popielą], i we wszystkich sprawach uchodził
za przedsiębiorczego i mającego wielkie szczęście; wszystko załatwiał pomyślnie i zawsze
triumfował nad wrogami. Synów jednak i wnuków owych książąt niegodziwie otrutych nie zdołał
nakłonić do posłuszeństwa napadami wojennymi, groźbami lub darami, tak iżby w miarę możności
nie stawiali ciągle oporu jemu i jego następcom, aż do czasów owego Wielkiego Bolesława
(Chrobrego). Z dwóch bowiem powodów odmawiali posłuszeństwa ojcu jego Piastowi i jemu.
Pierwszym była ta potworna zbrodnia, w tak okrutny sposób popełniona przez Chościska na ich
ojcach i dziadach, którzy podstępnie zostali otruci. Drugim było to, że z pominięciem ich królem
obrano Piasta pochodzącego z najniższego rodu”. Siemowit miał panować niedługo.
Jan Długosz (s. 231-232) pisze o długim panowaniu Piasta (miał dożyć stu dwudziestu lat!)
oraz o powołaniu na tron Siemowita, który już za życia ojca wprawiał się do rządów i był m.in.
wodzem drużyny książęcej. Rozwodzi się nad przymiotami jego duszy i charakteru, podaje także
datę objęcia przezeń rządów: 921 r. Wymieniwszy za Kadłubkiem nazwy urzędów, jakie powołał
Siemowit, wspomina, że polecił im, „nim wyruszą na wojnę, ćwiczyć się w udanych potyczkach, w
gonitwach z włócznią i w bitwach, aby byli śmielsi i pewniejsi wobec wroga”. Z sąsiadów, z
którymi Siemowit toczył pomyślne wojny, wymienił Długosz Węgrów, Niemców i Prusów.
„Odzyskawszy zatem w ustawicznych wojnach stare granice Polski, natychmiast skierował walkę
gdzie indziej; książętom Pomorza, Kaszubów i nadmorskim, (tym) których ojców okrutnie zgładził
trucizną Popiel, wypowiedział wojnę za to, że odmówili jemu i jego ojcu hołdu lennego i prowadził
ja kilka lat, ponieważ książęta ci się mocno opierali, nie tyle dzięki silnym i bitnym wojskom, co

92
dzięki położeniu i niedostępności terenu. Lecz zanim ugiął ich twarde i buntownicze karki, zmarł
przedwczesną śmiercią na dworze w Gnieźnie, po 32 latach rządów”. Długosz opisuje żałobę, jaka
ogarnęła Polskę po śmierci Siemowita, Leszek (Lestek), jego jedyny syn, został jego następcą.
Marcin Bielski (1856, s. 64-65) dodał od siebie jeszcze kilka szczegółów. Gdy Niemcy i Węgrzy
osłabili się wzajemnie w walkach, „dostał zasię swoich dzierżaw Siemowit i część niemałą Morawy
wziął i przyłączył ku Polsce, co dziś zowiemy Szląskiem, to jest opawski kraj”. Gdy królestwo
morawskie po śmierci Swatoboja, syna Swatopługa, rozpadło się na trzy części, „część posiedli
Węgrzy, część Niemcy, drugą Polacy”. Gdy umarł, „miał lat 32”. Ciekawie tłumaczy też Bielski
jego imię: „Siemowit, to znaczy Sejmowic, bo się w sejm urodził”.
Znaczenie imienia Siemowit nie zostało wyjaśnione bezspornie. Występująca niekiedy
forma Ziemowit (analogicznie jak Ziemomysł w przypadku jego wnuka Siemomysła) jest
niepoprawna i powstała w rezultacie niewłaściwego odczytania zapisów imienia „na tle
nieprecyzyjnego oznaczania w staropolskiej grafice dźwięków ś i ź” (K. Zierhoffer).
Prawdopodobnie znaczyło tyle co „pan rodziny, posiadający władzę nad rodziną lub rodem”. Imię
Siemowit pojawiło się w antroponimii dynastii piastowskiej dopiero na początku XIII w., wśród
synów Konrada Mazowieckiego, zapewne pod wpływem kroniki Kadłubka, a na początku XIV w.
także wśród linii opolsko-raciborskiej (pod wpływem Kroniki polsko-śląskiej ?).
Ogólnikowość danych Anonima Galla o Siemowicie i jego dwóch kolejnych następcach,
Lestku (IV) i Siemomyśle, zastanawiająca nie tylko w porównaniu z późniejszymi,
chrześcijańskimi już władcami Polski, poczynając od Mieszka I, ale także z postaciami Popielą i
Piasta, umiejscowienie ich w jakiejś strefie pośredniej pomiędzy legenda a historią, kazała
niektórym uczonym nader sceptycznie zapatrywać się na autentyczność całej „przedmieszkowej”
Gallowej listy dynastycznej Piastów, innych natomiast nastawiała do niej pozytywnie, skoro
kronikarz nie uciekł się do amplifikacji i „ukonkretnienia”. Odosobniony pozostał pogląd Jerzego
Dowiata, w myśl którego postacie Siemowita, Lestka i Siemomysła miały być pierwotnie bóstwami
Polan, a książętami stali się oni przez niezrozumienie pierwotnej treści mitu. Henryk Łowmiański
wysunął koncepcję, że dziełem Siemowita było rozciągnięcie panowania Gniezna na całe
terytorium plemienia Polan, choć niewykluczone, że Siemowit odziedziczył je już po Popielu;
dziełem jego syna Lestka (który w opinii Łowmiańskiego wyrósł na wielkiego zdobywcę, niczym
Lestek III mistrza Wincentego) było dokończenie (w zasadzie) procesu jednoczenia plemion
polskich. Dzięki konsolidacji terytorium polańskiego na jego granicach musiała się zatrzymać
ekspansja Świętopełka morawskiego po opanowaniu Małopolski i Śląska. Z oryginalną koncepcją
co do postaci Siemowita, Lestka i Siemomysła wystąpił Jacek Banaszkiewicz. W lapidarnej
charakterystyce Galla Anonima dostrzegł on cechy komplementarności (ideał władcy został jak
gdyby rozdzielony pomiędzy ich trzech), co skłoniło go do hipotezy, że pierwotnie byli oni trzema
braćmi (schemat często występujący w genealogiach rodów panujących, względnie mitologicznych,
u różnych ludów indoeuropejskich) i dopiero późniejsza tradycja, nie rozumiejąca już istoty mitu,
uczyniła ich trzema ogniwami łańcucha filiacyjnego. - Banaszkiewicz 1986 A, 85 nn.

Silimir - legendarny władca Gotów bałkańskich. Według Popa Duklanina (c. 4) syn i
następca → Swewlada II. Choć „był poganinem i barbarzyńcą, pozostawał [w przeciwieństwie do
swego ojca - J. S.] w pokoju z każdym i miłował wszystkich chrześcijan, bynajmniej ich nie
prześladując. Wszedł z nimi w układ i ci zostali jego trybutariuszami. Zasiedlił on ziemie
mnóstwem Słowian i spokój panował na ziemi w owe dni”. Zmarł w dwudziestym pierwszym roku
panowania, pozostawiając jako następcę syna → Bladina.

Sineus - zob. Ruryk.

Siwa (Żywa?) - bogini Słowian połabskich. Helmold (I, 52) wśród najwyższych bogów
północnopołabskich (obodrzyckich) wymienia, oprócz dwóch bóstw męskich → Prowego i

93
Radegosta (zob. Swarożyc) - Siwe, boginię Połabian (w sensie partykularnym → jedno z czterech
plemion Związku Obodrzyckiego z ośrodkiem w Raciborzu [Ratzeburg]). Do całej tej trójki odnosi
się charakterystyka kultu podana przez Helmolda i zacytowana przy haśle Prowe. Imię można by
odczytać jako Żywa, co od razu nasuwa skojarzenie z bóstwem nazwanym przez Długosza →
Żywię, tym bardziej że bóstwo to nasz dziejopis podał zaraz obok innego, → Pogody, który ma
również odpowiednik w bóstwie → Podaga, wymienionym na innym miejscu przez Helmolda.

Skif, Scyta W anonimowym (XVII w.) traktacie O historii lub o początkach ziemi niskiej, o
powstaniu Nowogrodu i skąd wywodzi się ród kniaziów słowieńskich spotykamy bardziej
rozbudowany schemat pochodzenia Słowian i niektórych innych ludów od biblijnego → Mosocha,
syna Jafeta. Otóż Jafet (i tu nieznany autor swobodnie opuszcza grunt biblijny) miał dwóch
prawnuków: Skifa i Kazardana (lub w innych rękopisach: Azardana, Zardana), którzy na północ od
Morza Czarnego założyli osadę nazwaną od imienia Skifa „Skifija Wielikaja” (Wielka Scytia). Po
ojcu panowało tam pięciu synów: Słowien, Ruś, Bołgor, Koman, Ister. Później Słowien i Ruś wraz
z całymi swymi rodami udali się do krain północnych i dali początek ludom słowiańskim. Autor
traktatu wyraźnie silił się na ustalenie dokładnej chronologii tych wydarzeń: Jafet otrzymał swój
dział od ojca Noego w 2244 r. od stworzenia świata, a w drugi rok po potopie. „Dzieci Skifa”,
Słowien i Ruś, oddzielili się od pobratymców w roku 3099 od stworzenia świata, a 857 po potopie.
Ponieważ pod rokiem 2373 od stworzenia świata (a 131 po potopie) wspomniany został także
Mosoch, niewykluczone, że autor uważał go za ogniwo pośrednie pomiędzy Jafetem a jego
„prawnukami” Słowienem i Rusem.

skrzaty - zob. demony domowe.

Skub, Skuba Według Marcina Bielskiego (1856, s. 50) Krok (zob. Krak) zgładził
podstępem (nadziawszy cielęcą skórę siarką) → smoka wawelskiego „za radą Skuba, szewca
niejakiego, którego potem dobrze uradował i opatrzył”. Postać szewca Skuby przetrwała w
popularnych wersjach podania. Według legendy herbu Abdank Skub, który w nagrodę za swój czyn
otrzymał herb z literą W na pamiątkę węża-smoka, miał być założycielem rodu Awdańców (Bartosz
Paprocki, Herby rycerstwa polskiego; wcześniej, w Gnieździe cnoty, przedstawił szewca Skuba
inaczej - jako tego, który pokonał wojownika niemieckiego).

Sław - legendarny przodek Słowian. Postać tę wprowadził autor prologu do Kroniki


wielkopolskiej w związku z obserwacją, iż „Słowianie zaś mówią różnego rodzaju językami, które
wzajemnie rozumieją, chociaż w niektórych wyrazach różnią się one nieco, a przecież wzięły
początek z mowy jednego ojca Sława, skąd też Sławianie”. Na dowód, że „oni dotąd nie przestają
używać tego imienia”, przytacza kronikarz imiona Tomisław, Stanisław, Janisław, Wieńczysław itd.
Od Sława miał pochodzić → Nemrod (Niemierza).

Słowien - legendarny protoplasta Słowian. W anonimowym (XVII w.) traktacie O historii


lub o początkach ziemi ruskiej, o powstaniu Nowogrodu i skąd wywodzi się ród kniaziów
słowieńskich, którego autor pokusił się o własny, rozbudowany i wykraczający poza dane biblijne (i
tradycję biblijną) schemat pochodzenia Słowian i niektórych innych ludów, czytamy, że prawnuk →
Jafeta → Skif miał pięciu synów: Słowiena, Rusa, Bołgora, Komana i Istera. W 3099 r. od
stworzenia świata (a 857 od potopu) Słowien i Ruś odłączyli się od pobratymców i wyruszyli na
północ, dając początek ludom słowiańskim. Nastąpiły różne wyprawy Słowian „do krajów
egipskich”, podczas których „wykazali oni wielką waleczność w krajach jerozolimskich i
barbarzyńskich”, po czym dowiadujemy się, tym razem bez jakichkolwiek wskazówek
chronologicznych, że Słowianie i Rusowie mieli książąt: Wielikosana, Asana i Aweschasana,
przewyższających innych władców dzielnością i mądrością. Ponieważ autor O historii zamierzał

94
przede wszystkim dać wywód Słowian nowogrodzkich, Słowienów, Rusowi poświęcił mniej uwagi.
Dowiadujemy się, że jezioro Ilmeń (Ilmer) otrzymało nazwę od Irmery, siostry obu braci (o której
uprzednio w traktacie nie było mowy), a rzeka Wołchow od imienia Wołchowa - najstarszego syna
Słowiena. Mamy zatem do czynienia z oryginalna nowogrodzką koncepcja genezy Słowian, w
której dla → Mosocha - „Moskwy” praktycznie zabrakło miejsca.

smok wawelski Nie wiadomo, na ile opowieść Wincentego Kadłubka (I, 5) o → Kraku i
pokonaniu przez jego synów „całożercy” (holophagus) w jaskini skały wawelskiej („Smocza
Jama”) za pomocą skór bydlęcych wypełnionych siarką, oparta była na żywej jeszcze w końcu XII
w. tradycji miejscowej, na ile zaś twórczą amplifikacją popularnych w średniowieczu podań o
smokach (dracones), jeszcze bardziej ożywionych w dobie wypraw krzyżowych i ekscytacji
Orientem (smoki występowały często na znakach bojowych rycerstwa; skóry krokodyli,
przywożone jako trofea ze Wschodu, uważano niekiedy za skóry smoków). Wśród prób
uhistorycznienia podania wy-mienimy: wspomnienie walk z rozbójnikami lub Awarami (zob.
Obrzy), łączenie ze św. Jerzym - pogromcą smoka; próbowano wywieść smoka wawelskiego z
tradycji biblijnej (smok babiloński z Proroctwa Daniela, Lewiatan), antycznej (smok
aleksandryjski), starożytnych i średniowiecznych bestiariuszy. Nie brakowało również prób
interpretacji mitologicznej, jako wcielenia, symbolu zła. Motyw smoka jest oczywiście powszechny
w tradycji (ludowej i nie tylko) słowiańskiej i wielu innych ludów. Przeciwstawienie Krakowi,
„prawodawcy i herosowi kulturowemu, (który) reprezentuje jasną stronę opozycji, porządek i ład”,
umiejscowienie w jaskini, śmierć od siarki lub wody uzasadniają domysł, że smok wawelski
„reprezentuje siły ciemności i chaosu”, a jego pokonanie stanowiło warunek zasiedlenia i dalszej
egzystencji dawnych Polaków” (L. P. Słupecki). -Plezia; Kurbis 1976, 163-178; Słupecki 1993 C;
Firlet.

Sobiesław - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4), a za nim Długosz
(s. 208) wymieniają go na siedemnastym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego
łoża. (zob. Bolesław). Oba źródła (Kron. wlkp., c. 8; Długosz j.w.) utrzymują, że Sobiesław
otrzymał od ojca „gród zwany Dalen (lub: Daley), który Niemcy nazywają Dalenberg”. Chodzi bez
wątpienia o Dahlenburg koło Luneburga, a zatem o obszar bliski obszarowi zasiedlonemu przez
Drzewian połabskich.

Spicygniew - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4) wymienia go na


czternastym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Ani to
źródło, ani Długosz nie określają kraju, jaki otrzymał Spicygniew od ojca. Kronika wielkopolska
ograniczyła się do takiego stwierdzenia: „Także inni pojęli w stałe posiadanie inne ziemie i obszary
Sławonii i Karyntii, leżące wokół i w obrębie rzek Łaby, Odry, Piany, Tolęży, Wkry, Rzeknicy,
Warnawy, Hoboli, Sprewy, Hyli, Sudy, Miecy, Trawny i wokół innych”. O ile można je
zidentyfikować, są to wszystko rzeki słowiańskiego Połabia.

Spicymierz, Spicymir - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4)


wymienił go na piętnastym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob.
Bolesław). Ani to źródło, ani Długosz nie określają kraju, jaki otrzymał Spicymierz od ojca. (Zob.
Spicygniew.)

Spór - demon będący personifikacją płodności i plenności (por. polskie „spory”), jak gdyby
ogarniający określoną ważną część zakresu działalności → rodzanic i → doli.

Stado - święto słowiańskie. Najwcześniejsza wzmianka o nim pojawia się u Długosza (s.
166-167) pod koniec wywodu o bóstwach pogańskich Polaków. „Na ich [omówionych uprzednio

95
bóstw - J. S.] cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku, dla
przeprowadzenia których nakazywano zbierać się w miastach tłumom mieszkańców obojga płci ze
wsi i osiedli. Odprawiano zaś je przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w
dłonie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym
przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk,
raczej niektóre jego szczątki (istnieją) u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają oni
chrześcijaństwo od 500 lat, powtarzane są co roku na Zielone Światki i przypominają dawne
zabobony pogańskie corocznym igrzyskiem, zwanym po polsku «Stado», co tłumaczy się po łacinie
grex, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka, w
podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki”.
Potępienie odbywania starych świat ludowych -bez wymieniania nazwy Stada - będących, jak
trafnie dostrzegł Długosz, pozostałością czasów pogańskich, w słowach niekiedy podobnych do
Długoszowych, spotyka się w wystąpieniach kaznodziejów i moralistów XV w. Uchrześcijanienie
dokonało się do XVI w. (w tym stuleciu nie słychać już o trwaniu zwyczaju), w miejsce Stada
wszedł odpust zielonoświątkowy, zachowujący w kulturze ludowej wiele elementów ludycznych. -
Potkański 1924 A, 3-42.

Stawr i Gawr - w mitologii białoruskiej dwa ulubione psy pogańskiego księcia Boja, który
już za ich życia, a także po śmierci kazał oddawać im cześć w ten sposób, że na miejsce, gdzie były
pochowane, przynoszono jedzenie i picie, ucztowano przez cały dzień, wzywając psy po imieniu.
Prawdopodobnie od tego podania powstała nazwa „Stawruskie dziady” (zob. dziady).

Stopan - zob. demony domowe.

strachy (mary) - byty stojące „na pograniczu czegoś rzeczywistego, zewnętrznego w


stosunku do danej osoby i przeżyć wewnętrznych”, nie czyniące na ogół człowiekowi szczególnych
szkód, lecz jedynie niecące w nim obawę, przerażenie, wiodące ludzi na manowce. Najczęściej
brały się z grobów niedawno zmarłych ludzi, zwłaszcza zamordowanych lub nie lubianych we wsi,
uważanych za szczególnie złych. „Nie ma też ostrej ani w ogóle jasno zarysowującej się granicy od
duchów ludzi zmarłych, upiorów, czartów” (K. Moszyński).

Strunik - rzekomy wódz słowiański. Marcin Bielski (1856, s. 20) informuje, że Eryk,
„hetman króla duńskiego (który był potem królem szwedzkim) walczył z Słowaki i Strunika, wodza
ich, poraziwszy na morzu zabił”. Powołując się na Jana Magnusa (1488-1544), historyka i
arcybiskupa szwedzkiego, datuje czasy Eryka na około narodzenia Chrystusa.

Strzybog - bóstwo Słowian wschodnich. Wymienia go Powieść minionych lat (s. 267) w
katalogu bóstw pogańskich, którym książę Włodzimierz na początku swego panowania postawił w
Kijowie posągi, obok - (zob.:) Peruna, Chorsa, Dadźboga, Si(e)margła i Mokosza. W Słowie o
wyprawie Igora określono strzały łuczników połowieckich mianem „wnuków Strzyboga”, co
niektórych uczonych doprowadziło do poglądu, że Strzybog był bogiem wiatru, odpowiednikiem
greckiego Eola. Bliższych danych o Strzybogu brak. Druga część nazwy jest jasna, natomiast
pierwszy człon „stri-” może pochodzić zarówno z języka słowiańskiego, jak i irańskiego. Możliwe
jest również dziedzictwo praindoeuropejskie. Nazwy miejscowe zbliżone do Strzyboga występują
także poza Rosją (Strzybog pod Skierniewicami, strumień Striboc koło Tczewa, poświadczony w
XIII w.). W zależności od etymologii imienia, Strzybog mógłby oznaczać boga rozdającego
bogactwa, „boga piękna”, „godnego czci”, mógłby wreszcie istotnie być antropoizacją siły wiatru.

strzyga (rzadziej w rodzaju męskim: strzyg, strzygoń) - odmiana → czarownicy-wiedźmy,


wyobrażana najczęściej w postaci ptaka, żywiąca się krwią lub ciałem innych ludzi. Nazwa i

96
pojęcie stanowią u Słowian przejęcie z mitologii rzymskiej (łac. strix, l. mn. striges, „sowa”),
zapewne za pośrednictwem ludów bałkańskich. Strzygi znano u Słowian zachodnich i u
Słoweńców. Pojęcie strzygi nałożyło się na pojęcie → upiora.

stuchy - zob. obłocznik.

sudiczki, sudzienice, sujenice - zob. rodzanice.

Suentebueck (Święty Byk?) - rzekome bóstwo Słowian połabskich. W piętnastowiecznej


Pasji świętych męczenników spoczywających w Ebstorfie mowa jest o Słowianach, którzy po
śmierci Karola Wielkiego odpadli od wiary chrześcijańskiej, „wznieśli obalone posągi bożków
Ammonowych (idola [...] Hammon)”, z których wymieniono trzy: Suentebuecka, Vitelubbego i
Radegasta, i innych nie wymienionych. „Idole Ammonowe” są nawiązaniem biblijnym (do
Ammonitów, którzy walczyli z Izraelitami i stali się uosobieniem pogaństwa, zob. np. Sdz. 10, 6
nn.). Radegast to echo → Swarożyca, który u Adama z Bremy występuje pod zbliżoną nazwą
Redigast. Suentebueck, jakby „Święty Byk” lub - co mniej pewne - „Święty Wit” (→ Świętowit?),
oraz Vitelubbe to najwyraźniej efekt inwencji nieznanego hagiografa, choć warto zaznaczyć, że
nazwy Radegast i Vitelubbe występują na północnym Połabiu (dawny kraj Obodrzyców) jako
nazwy miejscowe (Radegast pomiędzy Wismarem a Rostokiem oraz na wschód od Ratzeburga w
pow. Gadebusch, Vietlubbe również w pow. Gadebusch oraz na południowy wschód od Schwerinu,
w pow. Lubz), co mogło nasunąć autorowi pomysł określenia tymi nazwami rzekomych bóstw
połabskich.

Svitibor, Zuttibor (Święty Bór) - rzekome bóstwo słowiańskie. Wymienia go, za


Abrahamem Frentzlem, w XVIII w. Christian Knauthe, podając jedynie słowiańską etymologię
nazwy (bór „świerk” w języku serbskim, czeskim i polskim; swjaty „święty”).

Swarożyc - jedno z naczelnych bóstw słowiańskich. Biskup i kronikarz Thietmar z


Merseburga, opisując koleje wojen polsko-niemieckich za panowania Henryka II i Bolesława
Chrobrego, w związku z wyprawą cesarską na Polskę w 1005 r., musiał odnotować udział w
wyprawie po stronie niemieckiej nieoczekiwanych sojuszników: Wieletów/Luciców -
najpotężniejszych i najbardziej oddanych obrońców kultu pogańskiego na Połabiu, teraz - ze
względów czysto politycznych - sprzymierzonych z Henrykiem II przeciwko władcy polskiemu.
Zanim wojska cesarskie dotarły do Odry, przyłączyli się do nich Lucicy, „którzy kroczyli za
poprzedzającymi ich w pochodzie bożkami”. „Choć wzdragam się mówić o nich cokolwiek”,
zastrzegł się biskup-kronikarz, „to jednak przedstawię pokrótce, kim są i skąd tu przybyli, abyś
poznał, kochany czytelniku, czczy zabobon i ohydny kult pogański tego ludu”. Otóż w kraju
Redarów [jedno z rdzennych plemion Związku Lucickiego, sprawujące hegemonię nad pozostałymi
- J. S.] znajduje się pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach. Zwie się on Radogoszcz
(Riedagost). Zewsząd otacza go puszcza, nietknięta ręką tubylców i przez nich czczona jak
świętość, Dwie bramy są otwarte dla wszystkich, trzecia - od strony wschodniej, najmniejsza -
wychodzi na ścieżkę prowadzącą do położonego obok i „strasznie wyglądającego” jeziora, W
grodzie znajduje się tylko jedna świątynia zbudowana z drewna „i spoczywająca na fundamencie z
rogów dzikich zwierząt”, jej ściany zewnętrzne są ozdobione wizerunkami bogów i bogiń, „w
przedziwnie rzeźbione sposób”, wewnątrz zaś stoją posągi bogów „w straszliwych hełmach i
pancerzach, każdy z wyrytym u spodu napisem”. „Pierwszy spośród nich nazywa się Swarożyc
(Zuarasici) i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan”. W świątyni złożone są sztandary, które
zabierają ze sobą tylko na wyprawę wojenną, w trakcie której noszą je piesi wojownicy. Specjalni
kapłani strzegą sanktuarium i dbają o kult Swarożyca. Tylko oni mają prawo siedzieć w czasie
zgromadzeń ofiarnych bądź błagalnych, wszyscy inni muszą stać. Kapłani szepcą między sobą

97
tajemnicze wyrazy, kopią „z drżeniem” ziemię, „ażeby na podstawie wyrzuconych losów zbadać
sedno spraw wątpliwych”. Przykrywają następnie losy zieloną darniną „i wbiwszy w ziemię na
krzyż dwa groty od włóczni, przeprowadzają przez nie z gestami pokory konia, którego uważają za
coś największego i czczą jako świętość. Rzuciwszy następnie losy, przy których pomocy już przed
tem badali sprawę, podejmują na nowo wróżbę przez to niejako boskie zwierzę. Jeżeli z obu tych
wróżb jednaki znak wypadnie, wówczas owe plemiona idą za nim w swym działaniu, jeżeli nie,
rezygnują ze smutkiem całkowicie z przedsięwzięcia. Ze starożytności, którą fałszowano przy
pomocy różnych błędnych opowieści, pochodzi świadectwo, że ilekroć grożą im srogie przykrości
długiej wojny domowej, wychodzi ze wspomnianego jeziora potężny odyniec z pianą połyskującą
na białych kłach, i na oczach wszystkich tarza się z upodobaniem w kałuży wśród straszliwych
wstrząsów”. „Ile okręgów w tym kraju, tyle znajduje się świątyń i tyleż wizerunków bożków
doznaje czci od niewiernych, między nimi jednak wspomniany gród posiada pierwszeństwo. Gdy
na wojnę ruszają, zawsze go pozdrawiają; gdy szczęśliwie z niej powracają, czczą go należnymi
darami i przez losy oraz konia, jak wyżej powiedziano, pilnie badają, jaką stosowną ofiarę winni
kapłani złożyć bogom. Niemy gniew bogów łagodzą ofiary z ludzi i z bydła” (Thietmar VI, 22-5).
Thietmar, choć jako biskup bolał nad koniecznością sojuszu z arcypogańskimi Lucicami
(„W takim orszaku [tzn. z wizerunkami swych bóstw na czele - J. S.] przybyli na pomoc królowi
owi wojownicy, niegdyś niewolni, dziś przez naszą niesprawiedliwość wolni. Unikaj, czytelniku,
stosunków z nimi i z ich religią i słuchaj pilnie oraz przestrzegaj przykazań Bożych!”), rozumiał i
aprobował rację stanu, wymagającą tego sojuszu. Gdy później, w 1017 r., w toku kolejnej wyprawy
niemieckiej na Polskę, któryś z Sasów przebił kamieniem wizerunek jakiejś bogini lucickiej na
sztandarze, a ci poskarżyli się na tę zniewagę cesarzowi, otrzymali jako zadośćuczynienie
dwanaście talentów (funtów srebra), gdy zaś w trakcie przeprawy przez rzekę Muldę stracili drugi
posąg bogini oraz pięćdziesięciu doborowych wojowników, potraktowali to jako złą wróżbę i
chcieli wracać do kraju, porzucając „za namową złych ludzi” służbę cesarza i z trudem jedynie
udało się ich przywódcom przekonać ich do wytrwania (Thietmar VII, 64). Współczesny
Thietmarowi Brunon z Kwerfurtu, reprezentujący nurt przyjazny Bolesławowi Chrobremu, w liście
do cesarza Henryka II otwarcie wyrzucał mu sojusz z poganami: „Czy godzi się prześladować lud
chrześcijański, a żyć w przyjaźni z pogańskim? Co za ugoda Chrystusa z Belialem? Jakie
porównanie światła z ciemnością? W jaki sposób mogą zgodzić się diabeł Swarożyc oraz wódz
świętych, wasz i nasz Maurycy? Jakim czołem schodzą się święta włócznia i chorągwie diabelskie
tych, którzy poją się krwią ludzką? Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina - zgroza
mówić to - zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów?” (Piśmiennictwo czasów Bolesława
Chrobrego, Warszawa 1966, s. 255-256).
Kanonik i kronikarz Adam z Bremy (II pół. XI w.), opisawszy znaną sobie Słowiańszczyznę,
przedstawił również kult u Redarów. Jego opis częściowo zgadza się z danymi Thietmara, w
niektórych szczegółach jednak się odeń różni. „Między nimi [Słowianami zachodnimi - J. S.] w
pośrodku i najpotężniejsi są Redarowie; gród ich to osławione miasto Retra (u Thietmara:
Radogoszcz), siedziba bałwochwalstwa. Świątynia tam wielka zbudowana została dla bożków; z
tych najpierwszy jest Redigast (u Thietmara: Swarożyc). Podobizna jego ze złota, łoże z purpury
przygotowane. Sam gród ma 9 bram (u Thietmara: 3); zewsząd otoczony głębokim jeziorem,
drewniany most umożliwia przejście, ale na przechód zezwala się tylko tym, co spieszą z ofiarami
albo zasięgają wróżby (...). Jak powiadają, do tej świątyni jest cztery dni drogi z Hamburga” (Adam
II, 21). W Retrze poniósł śmierć męczeńską w 1066 r. sędziwy biskup meklemburski Jan, którego
poganie ofiarowali w ofierze Redigastowi (= Swarożycowi) (Adam III, 51). Helmold z Bozowa
(XII w.), powtarzający na ogół dane Adama z Bremy, wymieniając w pewnym miejscu swej
Historii Słowian różne bóstwa północnopołabskie, wymienił Radogosta, „boga ziemi
Obodrzyców”, obok → Prowego i → Siwy, wśród „najpierwszych i najważniejszych”, co
świadczyłoby o tym, że kult Radegosta-Swarożyca nie ograniczał się wyłącznie do Luciców (może
został narzucony Obodrzycom przez tych ostatnich?).

98
Mimo pozornie dokładnych danych Thietmara i Adama z Bremy, o charakterze wręcz
topograficznym, tajemniczej Retry/Radogoszczy, mimo wysiłku kilku pokoleń uczonych, nie udało
się zlokalizować. Koncepcji, obejmujących praktycznie całe północne Połabie, jest wiele. W 1068 r.
dotarł do niej z wyprawą wojenną biskup Burchard z Halberstadtu, który zabrał ze sobą świętego
konia.
Swarożyc jest jedynym bóstwem, którego kult został poświadczony u Słowian zachodnich
(połabskich) i wschodnich (na Rusi). W starosłowiańskim przekładzie szóstowiecznego dzieła
historyka bizantyjskiego Jana Malalasa, a dokładniej mówiąc: w sporządzonej na Rusi w XII w.
jego kopii, w miejscu, gdzie była w oryginale mowa o bogach pogańskich Egipcjan, nieznany
kopista napisał, że „po śmierci Feostowej [Feost, czyli Hefajstos -J. S.], k t ó r e g o i S w a r o g i-
e m z o w i ą, panował Egipcjanom syn jego Słońce [Helios - J. S.], k t ó r e g o n a z y w a j ą
D a ż b ó g. Car Słońce, s y n S w a r o g ó w, t o j e s t D a ż b ó g, był silny mąż, nie chciał
zakonu Swaroga ojcowskiego wzruszyć (,..). Homer poeta rzekł o nim, jako Dażbóg Afrodytę
oskarżył (...). Po śmierci Dażbożej, syna Swarogowego, panował (...)”. Fragmentów wyróżnionych
spacją nie ma, rzecz jasna, w greckim oryginale kroniki Jana Malalasa, lecz stanowią one dopiski
(glosy) ruskiego komentatora, próbującego wyjaśnić czytelnikowi nazwy rzekomych bóstw
egipskich. W wersji obszerniejszej tekst wraz z uzupełnieniami „słowiańskimi” trafił do Powieści
minionych lat. Jeżeli glosy słowiańskie odzwierciedlają (co nie jest zupełnie pewne!) rzeczywiste
pojęcia religijne pogańskich Rusinów, wynikałoby z nich, że na Rusi czczono boga Swaroga i jego
syna Dażboga (Dadźboga). Swaróg był prawdopodobnie bogiem nieba lub słońca. Jego nazwa jest
przedmiotem dyskusji, może pochodzić od słowa „swarzyć się” (kłócić, gniewać się) albo stanowić
przejęcie z irańskiego (w języku Awesty [świętych ksiąg Persów] hwar oznacza „światło nieba,
słońce”, a w sanskrycie swar „blask, niebo, słońce”). Dażbóg (Dadźbóg), syn Swaroga, czyli -
zgodnie z praktyką językową Słowian - Swarożyc, odpowiednik według glosatora greckiego tekstu
słońca i jego boga Heliosa, jest lepiej poświadczony w źródłach ruskich i ma przejrzystą
etymologię: „dawca bogactwa”. W późniejszym (XIV w.) Słowie pewnego Chrystolubca czytamy:
„Do ognia się modlą, zowiąc go swarożycem” - Dażbóg-Swarożyc tracił, jak widać, stopniowo
swoje pierwotnie boskie znaczenie, stając się synonimem ognia, odbierającym ponoć od prostych
Rusinów cześć boską.
Kult Swaroga i Swarożyca, poświadczony bezpośrednio na Połabszczyźnie (w sposób
niewątpliwy) i na Rusi (mniej pewnie), miał, zdaniem wielu uczonych, charakter ogólnosłowiański,
czego dowodem mają być m.in. nazwy miejscowe typu Swarożyn, Swaroszyn, może Swarzędz z
ziem polskich, Svárov, Svařeň, Svaryšov z Czech. Powszechność miała się tłumaczyć niebiańskim
lub solarnym charakterem bóstwa. Rozważano także możliwości przeniesienia kultu i imienia
Swarożyca z Połabia na Ruś bądź odwrotnie. Zdaniem A. Brücknera takie bóstwa połabskie i
pomorskie, jak - (zob.:) Świętowit, Trzygłów i Jarowit, to tylko lokalne nazwy tego samego
najwyższego boga słowiańskiego - Swarożyca.

Swaróg - zob. Swarożyc.

Swatawa (Svatava) - u Dalimila jedna z wojowniczych dziewcząt, walczących pod wodzą


→ Wlasty przeciwko → Przemysłowi.

Swetolik - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 10) syn i
następca → Świętopełka. „Kroczył śladami swego ojca, kierując się przykazaniami Pańskimi”. Miał
synów i córki. Zmarł w dwunastym roku panowania. Tron po nim objął syn → Władysław.

Swetomir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 8) objął


rządy po śmierci „czterech złych królów”, synów → Ratomira. Zaprzestał prześladowania
chrześcijan. Za jego panowania rozpoczęła się działalność „filozofa” Konstantyna. Po Swetomirze

99
władzę królewską przejął jego syn → Świętopełk.

Swetozar - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 21) syn i
następca → Krepimira. „Był łagodny i pobożny i żył w bojaźni przed Panem”. „Umarł w pokoju”,
zostawiając tron synowi → Radosławowi I.

Swewlad (I) - legendarny władca Gotów i protoplasta dynastii południowosłowiańskiej. Pop


Duklanin (c. 1), stwierdzając, że w czasach cesarza Anastazjusza I (491-518) i papieża Gelazego I
(492-496) pojawił się od północy „dziki i nieokiełznany” lud Gotów, nad którym panowali trzej
bracia - (zob.:) Brus, Totila i Ostroil - dodał, że byli oni synami „jakiegoś króla Swewlada”.
Bliższych danych o nim brak.

Swewlad (II) - legendarny władca Gotów. Według Popa Duklanina (c. 3) wnuk →
Swewlada I, syn → Ostroila. Po zajęciu przez ojca Ilirii i Prewalitany został wysłany, „aby podbił
obszary za górami” (Kaszkę i Bośnię?). Na wieść o śmierci ojca w bitwie z wojskami cesarza
konstantynopolitańskiego powrócił spiesznie, „sądząc że natknie się na ludzi cesarza i pomści
śmierć ojca, lecz nikogo nie znalazł”. Objął godność królewska, spłodził syna → Silimira, „granice
zaś jego królestwa rozciągały się od Winodolu [w nadmorskiej części Chorwacji -J. S.] po
Apollonię, (obejmując) obszary zarówno nadmorskie jak i po-zagórskie. Wyrządziwszy wiele
krzywd i zła chrześcijanom zamieszkującym miasta nadbrzeżne, zmarł w dwunastym roku swego
panowania”. Rządy po nim objął Silimir.

Swewlad (III) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 30)
(czwarty, najmłodszy?) syn → Prelimira i Prechwały z Raszki. W dokonanym już za życia ojca
podziale królestwa Swewladowi przypadł kraj „zwany po słowiańsku Podgorje, a po łacinie
Submontana” (latopisarz dokładnie wylicza miasta i żupanie wchodzące w skład działów). Nic
więcej o nim nie wiadomo poza tym, że sprawując wraz z pozostałymi braćmi rządy tyrańskie,
sprowokował bunt własnego ludu, który sprowadził przeciw nim → Legeta, syna Kreszimira, i jego
siedmiu synów. Niemal wszyscy synowie i wnukowie Prelimira zostali wówczas wytępieni.

Sylwester - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 31-32)


syn → Bolesława i Kastreki, a wnuk → Prelimira. Jako jedyny ocalał z rzezi potomków Prelimira
sprawionej przez → Legeta i jego siedmiu synów. Wraz z matką zbiegł do Lausium (Dubrownik),
skąd Kastreka pochodziła. Gdy Opatrzność wygubiła potomstwo Legeta, lud sprowadził z Lausium
Sylwestra i oddał mu władzę królewska. „Sylwester zarządzał całą Tetrarchią w pokoju, w
poszanowaniu Boga i prawa”. Po nim panował jego syn → Tugemir.

Szarka (Šárka) i Ctirad U Dalimila (c. 13) Szarka była jedną z dziewcząt → Wlasty. Jako
że była najpiękniejsza, towarzyszki przy jej udziale zorganizowały zasadzkę na mężczyzn:
związano ją i położono w ciemnym lesie („Jeszcze dzisiaj miejsce to zwą Sarka”), położono przy
niej róg i naczynie z miodem. Ujrzał dziewczynę Ctirad (w tejże samej chwili krakanie kruka
zapowiedziało mu rychłą śmierć), uwolnił ją z więzów, siadł przy niej, zaczął pić miód, zadął w
róg, przywołując w ten sposób własna śmierć. V. Karbusicky (1980, s. 59) przytacza analogię
Sygurda i Sygrdrify z Eddy.

Szczek - zob. Kij, Szczek, Choryw i Łybedź.

100
Ś
Ślęża (Sobótka) - góra (718 m), kulminacja Masywu Slężańskiego, ok. 30 km na południe
od Wrocławia. Thietmar z Merseburga (VII, 59) w związku z walkami polsko-niemieckimi o
Niemczę (1017) podaje, że „gród ten leży w kraju śląskim (in pago Silensi), który nazwę tę
otrzymał niegdyś od pewnej wielkiej i bardzo wysokiej góry. Owa góra wielkiej doznawała czci u
wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako że odprawiano na niej
przeklęte pogańskie obrzędy”. Na szczycie Ślęży, podobnie jak na dwóch pobliskich szczytach,
Raduni (573 m) i Wieżycy (415 m), znajdują się pozostałości konstrukcji kamiennych,
interpretowane jako ogrodzenia miejsc świętych. Na samej Ślęży istnieje okręg na szczycie oraz
„wał półksiężycowaty”, przypominający półokrąg na → Łyścu, w połowie zbocza oraz kilka
mniejszych konstrukcji. Na Ślęży i w jej rejonie znajduje się skupienie monumentalnych rzeźb
kamiennych, zoomorficznych i antropomorficznych (niedźwiedzie, „panna z rybą”, „grzyb” - dolna
część postaci ludzkiej, fragmenty obrobionych ciosów skalnych). Uwagę zwracają liczne znaki
ukośnego krzyża na skałach Ślęży, ruchomych blokach kamiennych i niektórych rzeźbach. U stóp
Ślęży, w Będkowicach, odkryto kurhan i grodzisko wczesnośredniowieczne. W pobliskim
miasteczku Sobótce, która to nazwa może, zdaniem niektórych uczonych, przypominać
prasłowiańskie święto „sobótki”, w połowie XII w. poświadczono występowanie targu. Nazwa
Ślęża powtarza się w nazwie rzeki, od rzeki czy góry z kolei nazwę wywodziło plemię Ślężan,
poświadczone już przez Geografa Bawarskiego w IX w., a od tego plemienia cała dzielnica i jej
mieszkańcy. Pochodzenie nazwy Ślęża jest przedmiotem dyskusji. Obok tezy słowiańskiej (por.
sięga, ślęzo „mokradło”) występuje hipoteza germańska, wiążąca ją z jednym z odłamów ludu
Wandalów - Silingami. Prawdopodobnie kultowe znaczenie ma nazwa góry Raduni (na Rusi
obchodzono na wiosnę święto „radunicy” - dawne pogańskie święto wiosenne poświęcone pamięci
zmarłych). Pod koniec XI lub na początku XII w. na szczycie Ślęży powstał (pośrednia wskazówka
wcześniejszego kultu pogańskiego?; zob. Łysieć, Rip) klasztor kanoników regularnych, w ciągu XII
w., dla - jak później utrzymywano - niedogodności miejsca przeniesiony do Wrocławia. Według
tradycji już wcześniej istniał na Ślęży jakiś kościółek czy cela benedyktyńska. Mimo długiej
tradycji badań archeologicznych (które miały jednak zawsze wyrywkowy charakter) nie udało się
ostatecznie ustalić chronologii konstrukcji kamiennych na Ślęży i dwóch pozostałych
wymienionych górach ani wspomnianych unikatowych rzeźb kamiennych. Znaleziska ceramiki
pochodzą głównie z czasów kultury łużyckiej (epoka brązu i początek epoki żelaza), okres lateński
(intensywnych wpływów celtyckich) i rzymski reprezentowane są w sposób śladowy, podobnie jak
wczesne średniowiecze (V-X w.; jedynie 1,883% całości znalezionego materiału, podczas gdy
późniejsze średniowiecze łącznie ok. 30%, a sama kultura łużycka 65%). Próbowano przypisywać
Ślęży funkcje sakralne już w okresie kultury łużyckiej (uważając ją, co było do niedawna,
przynajmniej w nauce polskiej, niemal powszechne, za wytwór Prasłowian) i uznając ciągłość tej
funkcji od czasów kultury łużyckiej po czasy Thietmara, dopatrywano się śladów kultu solarnego,
akcentowano wpływy celtyckie (faktem jest, że zoomorficzne rzeźby ślężańskie znajdują analogie
jedynie na pograniczu Hiszpanii i Portugalii), identyfikowano Ślężę z poświadczonym przez Tacyta
w Germanii sanktuarium lugijskich (germańskich? celtyckich?) Nahanarwalów (choć Tacyt pisze o
gaju, nie o górze). Wspomniane ukośne krzyże w tradycji miejscowej były wprawdzie niegdyś
nazywane „krzyżami pogańskimi” (Heidenkreuze), w rzeczywistości były jednak prawdopodobnie
znakami granicznymi, dzielącymi posiadłości księcia Henryka Brodatego i augustianów
wrocławskich, którzy mimo przeniesienia konwentu zachowali dobra na Ślęży. Na obecnym etapie
badań w miarę pewna jest tylko, zgodnie z informacją Thietmara, sakralna funkcja tej góry,
zapewne „świętego środka” Ślężan i Śląska, w okresie wczesnego średniowiecza wśród Słowian.
-Korta; Słupecki 1992.

101
Światowid woliński - umowna nazwa znalezionej na Wolinie w latach
siedemdziesiątych XX w. maleńkiej (6 cm) drewnianej figurki z czterotwarzową
głową bóstwa, zapewne → Świętowita, datowanej na IX lub X w. W
przeciwieństwie do monumentalnych posągów Świętowita i innych bogów
połabskich i pomorskich, znanych z opisów autorów średniowiecznych i
znalezisk archeologicznych (zob. Altenkirchen, Altfriesack, Fischerinsel),
Światowid woliński był posążkiem przeznaczonym do kultu osobistego lub
domowego, czego potwierdzeniem jest znalezienie go w obrębie spalonego domu
w centrum miasta. O kulcie pogańskim w Wolinie informują żywotopisarze św.
Ottona z Bambergu. Mniej więcej współczesne Światowidowi wolińskiemu są
znajdowane na Wolinie prymitywne niewielkie figurki o kształcie fallicznym. -
W. Filipowiak, J. Wojtasik.

Światowid ze Zbrucza - umowna (nietrafna) nazwa wspaniałej rzeźby


kamiennej, wydobytej w 1848 r. z nurtu Zbrucza, w pobliżu Liczkowic na
pograniczu Galicji i Podola. Przewieziona do Krakowa, znajduje się w
tamtejszym Muzeum Archeologicznym. Słup jest wykonany z wapienia, ma 2,57
m wysokości, kwadratowy przekrój. Zdobią go płaskorzeźby ułożone w trzy
poziome pasy przedstawień. Cztery górne figury są połączone ze sobą, mają
wspólną głowę o czterech twarzach, okrytą czapką z szerokim rondem. „Na
każdej stronie słupa bóstwo ukazuje inny aspekt. Na stronie A występuje jako
postać z rogiem w prawej ręce, odpowiada jej w środkowym pasie figura żeńska.
Na stronie B widnieje postać z pierścieniem lub naramiennikiem, pod którą stoi
figura żeńska. Na stronie C wyobrażony jest mężczyzna z szablą u pasa i koń,
pod nim stoi figura męska. Na stronie D znajduje się inna postać męska bez
atrybutów, pod nią stoi figura tejże płci. W pasie dolnym znajduje się figura
Atlasa, który nie jest wyobrażony tylko na najuboższej w przedstawienia stronie D, gdzie odkryto
jedynie ślad małego rysunku koła” (L. P. Słupecki), Autentyczność zabytku nie budzi dziś w
zasadzie wątpliwości, natomiast ciągle dyskusyjne są czas powstania (i z tym związana etniczna
atrybucja zabytku: czy jest on słowiański czy jakiegoś innego ludu, np. irańskiego lub tureckiego)
oraz program ikonograficzny i ideowy sens całości i poszczególnych wyobrażeń. Badania B. O.
Timoszczuka i L P. Rusanowej w latach osiemdziesiątych obecnego stulecia uprawdopodobniły to,
że Światowid stał pierwotnie na odkrytym przez nich imponującym i otoczonym wałami
sanktuarium na górze Bohod (Bogit). Odkryto tam kamienny krąg, zapewne kultowy, z ośmioma
zagłębieniami (na osadzenie posągów?). Najczęściej dopatrywano się w zabytku wyobrażenia
„Światowida”, czyli poprawnie: Świętowita, wszakże Świetowit rugijski, znany zupełnie dobrze z
opisów współczesnych, różnił się znacznie od znaleziska ze Zbrucza. Próbowano identyfikować
Światowida ze → Swarożycem (J. Kotlarczyk), ruskim Rodem (B. A. Rybaków proponował
identyfikować postacie z górnego pasa wyobrażeń posągu z Mokosza z rogiem obfitości [A] jako
matka urodzaju, Ladą z pierścieniem [B] jako bóstwem wiosny, miłości i ślubów, Perunem z
mieczem i koniem [C] jako bogiem burzy i wojny, wreszcie Dadźbogiem [D] jako bogiem światła i
słońca. Postać Atlasa ma zdaniem tego uczonego wyobrażać Welesa „w jednej ze swych hipostaz
związanego z podziemiem i tożsamego z Trzygłowem” (Słupecki). Interpretacja wyobrażeń z
górnego pasa jako czterech różnych bóstw jest nazbyt ekstensywna; idol z górnej części posągu ze
Zbrucza, „choć o czterech twarzach, ma jedną głowę, (co) pozwala widzieć w nim jednego boga o
czterech aspektach. Mogło to być wyobrażenie Peruna” (Słupecki). Natomiast interpretacja pasa
środkowego jako wyobrażającego świat ludzki, dolnego zaś - świat podziemny, infernalny, jest
prawdopodobna. Nie przeczy temu autor jednej z najnowszych prób interpretacji zabytku, Adam
Lapiński, według którego w kompozycji idola wyobrażono oś kosmiczną, zasadę organizującą
świat. Nie brakuje jednak nadal teorii wiążących Światowida z ludnością niesłowiańską - celtycką

102
lub (W. Szafrański) tracką. -Leńczyk; Lapiński; Szafrański 1995 B; Szymański.

Świętopełk - legendarny władca południowosłowiański.


Według Popa Duklanina (c. 9) syn i następca → Swetomira. W
obszernym omówieniu jego rządów występują wyraźne cechy
wskazujące na historyczną postać Świętopełka morawskiego (870-
894), przeważają jednak wydarzenia nieautentyczne, a
przynajmniej nie potwierdzone w innych źródłach. Gościnnie
przyjęty został ponoć przez Świętopełka Konstantyn-Cyryl, który
ochrzcił go i całe jego królestwo. Świętopełk nakazał
chrześcijanom, ukrywającym się dotąd po górach, by powrócili i
odbudowali swe miasta. Nakazał także opisać granice wszystkich
prowincji i okręgów królestwa. Nie mogąc wśród rodzimych
mędrców znaleźć nikogo, kto byłby w stanie wykonać to zadanie,
zwrócił się do papieża Stefana i cesarza w Konstantynopolu
Michała „z błaganiem i prośbą, aby raczyli przesłać mu za
pośrednictwem światłych mężów stare dokumenty, w których
znajdują się opisy włości i granic prowincji”. Papież wysłał
kardynała-legata Honoriusza wraz z biskupami, by wyświęcili
biskupów i kościoły w kraju Świętopełka. Na równinie Dalma
kardynałowie i legaci spotkali króla i zebranych jego poddanych
oraz wysłańców cesarza Michała. Wiec trwał dwanaście dni, z
czego część zajęły sprawy teologiczne i religijne, resztę natomiast sprawy państwa. Ostatniego dnia
król został konsekrowany „wedle obyczaju królów rzymskich”, po czym polecił wyświęcić dwóch
arcybiskupów (w Salonie i Dioklei) i wielu biskupów. Odbudowano kościoły, zabezpieczono
interesy jurysdykcyjne arcybiskupów i biskupów, wreszcie - na podstawie dawnych dokumentów -
spisano przywileje i dokonano podziału królestwa (podział ten Pop Duklanin szczegółowo referuje),
a także mianowano banów, żupanów i setników, określając ściśle ich zadania i uprawnienia.
Świętopełk panował czterdzieści lat i cztery miesiące, miał synów i córki, zmarł 17 marca (roku
źródło nie podało), pochowany został w kościele Najświętszej Marii Panny w Dioklei. „Od owego
dnia ustalił się zwyczaj, iż w tymże kościele powołuje się i ustanawia wszystkich królów tej ziemi”.
Następcą tronu został jego syn → Swetolik).

Świętowit - najwyższe bóstwo słowiańskich Rugian (Ranów). W dawniejszej nauce


nazywany także Światowidem oraz Swantewitem. Najlepiej poświadczone ze wszystkich bóstw
słowiańskich. Głównymi informatorami są Helmold z Bozowa i Sakso Gramatyk. Helmold (I, 52)
podaje, że „wśród wielorakich bóstw Słowian wybija się nad innymi bóg ziemi Rugian, Świętowit,
mianowicie jako skuteczny w wyroczniach; w porównaniu z nim innych uważają oni tylko za
półbogów. Stąd też zwykłe co roku składają w darze na jego cześć ofiarę z chrześcijanina, na
którego wskaże los. Tam też kierowano składane ze wszystkich krajów sumy przeznaczone na
ofiary. Ze szczególnym zaś szacunkiem odnoszą się do służby przy bóstwie; bowiem ani nie
zezwalają na złożenie przysięgi, ani też nie dopuszczają do bezczeszczenia świątyni czy też
profanacji nawet wobec wrogów”. Dwukrotnie (I, 6 i II, 108) próbuje Helmold wyjaśnić genezę
kultu Świętowita: Mnisi z Korbei już w IX w. przybyli jako misjonarze na Rugię, nawrócili Rugian
i zbudowali kaplicę na cześć swego patrona św. Wita (męczennik z czasów rzymskich). Gdy później
Rugianie odpadli od wiary chrześcijańskiej i popadli ponownie w bałwochwalstwo, poczęli
oddawać kult św. Witowi (= Świętowitowi). Ponieważ Świętowit okazał się „dzięki zwycięstwom
najsłynniejszy, w wyroczniach najskuteczniejszy (...), stąd więc aż do naszych czasów nie tylko
ziemia Wągrów, lecz także wszystkie kraje Słowian składały tam corocznie trybut, uznając go za
boga bogów”. Przyjmuje się, że sanktuarium Świętowita w → Arkonie wybiło się na pierwsze

103
miejsce wśród Słowian nadbałtyckich dopiero w drugiej połowie XI w., po upadku Związku
Lucickiego i zaniku oddziaływania kultu → Swarożyca w Retrze-Radogoszczy. Helmold opisuje
też ostateczny podbój Rugii przez króla duńskiego Waldemara I w 1168 r.:
„Wówczas nakazał on ściągnąć ów starożytny posąg Świętowita, czczony
przez wszystkie ludy Słowian, i rozkazał założyć powróz na jego szyi,
ciągnąc na oczach Słowian pośród wojska, na koniec rozbić na kawałki i
wrzucić do ognia. Zniszczył też miejsce święte, niwecząc cały jego kult, a
bogaty skarbiec złupił”.
O kulcie Świętowita w Arkonie pisze obszernie także duński
kronikarz Sakso Gramatyk (XIV, 39). Opisał dokładnie świątynię
Świętowita, jego posąg, uroczystości, jakie odbywano na jego cześć, a
zwłaszcza różne sposoby wróżenia przyszłości przez jego kapłanów oraz
dochody skarbu świątynnego. W środku miasta znajdował się plac, a na
nim drewniana świątynia „o misternej budowie”, w której odbywały się
wspaniałe nabożeństwa i znajdował się posąg bóstwa. Ściany zewnętrzne
pokryte były płaskorzeźbami oraz malowidłami. Do świątyni prowadziło
tylko jedno wejście. Otoczona była podwójnym ogrodzeniem, „z których
zewnętrzne, ze ścian złożone, dach czerwony pokrywał, wewnętrzne
czterema słupami podparte zamiast ścian świeciło czerwonymi
zawieszonymi zasłonami i z zewnętrznymi ścianami było połączone tylko
kilku poprzecznymi tramami”.
„W świątyni stał posąg ogromny, wielkością przewyższający
postać ciała ludzkiego, czterema głowami i tyluż karkami wzbudzający
zadziwienie, z których dwie w stronę piersi, a dwie w stronę pleców
zdawały się patrzeć (...). Brody były podgolone, włosy postrzyżone tak, że
widoczny był zamiar artysty, aby przedstawić sposób, w jaki Rugianie
pielęgnowali swe głowy. W prawej dłoni trzymał róg z rozmaitego
kruszcu zrobiony, który kapłan znający się na ofiarach co rok napełniał miodem, aby ze samego
stanu napoju mógł wywnioskować o obfitości roku przyszłego. Lewa ręka na boku wsparta
tworzyła łuk. Szata dochodząca aż do goleni kończyła się w tym miejscu, w którym, dzięki
zastosowaniu rozmaitości drewna, były połączone z kolanami tak niewidocznie, że miejsce ich
spojenia tylko przy bacznej uwadze można było dostrzec. Nogi dotykały gruntu, a podstawy ukryte
były w ziemi. Opodal widziało się uzdę i siodło bóstwa i kilka innych odznak boskości. A podziw
dla nich zwiększał się z uwagi na miecz znacznej wielkości, którego pochwa i rękojeść rzucały się
w oczy zewnętrznym wyglądem srebra i znakomitej ozdoby rzeźbiarskiej”.
Kapłan sprzątający świątynię w przeddzień dorocznej uroczystości plonów nosił długie
włosy i nie ważył się z szacunku dla bóstwa oddychać wewnątrz świątyni. Wróżenie odbywało się
na różne sposoby. Wróżono z poziomu miodu w rogu trzymanym przez posąg, a także z chodu
świętego konia (Sakso dokładnie opisuje tę procedurę), względnie przez kreślenie linii w popiele
przez kobiety. Każdy mieszkaniec wyspy, mężczyzna czy kobieta, składał Świętowitowi corocznie
pieniążek jako dar. Oddawano mu także trzecią część łupów wojennych, tak jakby on sam był
wodzem. Trzysta koni i jeźdźców pełniło przy nim służbę. Skarb Świętowita był pod opieką
kapłana. „Posąg ten, datkami całej Słowiańszczyzny wspierany, również sąsiedni królowie nie bez
świętokradztwa obsypywali darami”, przy czym autor podaje przykład króla duńskiego Swena
(chodzi zapewne o panującego w latach 1146-1157), który „dla zjednania sobie bóstwa taką
dbałością otaczanego uczcił go pucharem”. Świętowit miał ponoć świątynie także w wielu innych
miejscach, tamtejsi kapłani „prawie równej zażywali czci, ale mniejszej władzy”. Władza skupiała
się w sanktuarium w Arkonie i sprawowali ją kapłani Świętowita. Władza książąt rugijskich była
przez „teokrację kapłanów Świętowita” poważnie ograniczona i mogła być wykonywana jedynie
poza Arkoną, zwłaszcza w → Gardźcu. Występowały tu, zwłaszcza w schyłkowym okresie

104
samodzielnego bytu słowiańskiej Rugii, wyraźne symptomy dualizmu (władza książęca-kapłani
Świętowita) i wzajemnej rywalizacji. Obok „oficjalnego”, państwowego kultu w Arkonie
kształtowały się, właśnie w Gardźcu, konkurencyjne doń, „prywatne”, w służbie władzy książęcej,
kulty (zob.:) Rugiewita, Porewita i Porenuta, może też Pizamara i Tjarnaglofiego. Dualizm ten i
rywalizacja ułatwiły bez wątpienia Duńczykom podbój wyspy w 1168 r. i rychłą akceptację nowego
porządku przez książąt, oswobodzonych przez chrześcijaństwo od groźnego rywala pogańskiego.
Rzeczywiste znaczenie imienia Świętowit nie jest jasne. O średniowiecznej koncepcji
wyprowadzenia go od św. Wita była już mowa. Christian Knauthe (XVIII w.), który uważał, że
Świętowit był naczelnym bogiem całej Połabszczyzny, czczonym także przez Serbów łużyckich,
tłumaczył jego imię jako „swjaty wiczass”, czyli „święty zwycięzca”. Ponieważ pierwotnie
przymiotnik „święty” znaczył tyle co „silny”, a -wit prawdopodobnie „pan lub władca”, imię
Świętowit niekoniecznie musi łączyć się ze „świętością” w naszym rozumieniu tego pojęcia.
Początkowo Świętowit był „bogiem wojny i urodzaju, także losu i przepowiedni”, zapewne
lokalnym bogiem urodzaju i żniw (L. Moszyński). Cech wojowniczości nabrał dopiero pod koniec
słowiańskiej Rugii, pod wpływem zagrożenia ze strony państw chrześcijańskich. A. Brückner
sądził, że Świętowit to młodsza lokalna nazwa Swarożyca. Płaskorzeźby znalezione na Rugii (w →
Altenkirchen i → Bergen), uznawane niegdyś za wyobrażenia Świętowita, uważa się obecnie raczej
za kamienie nagrobne jakichś dostojników lub wielmożów. Interpretacja tzw. → Światowida ze
Zbrucza jako wyobrażenia Świętowita, a zarazem dowodu na ogólnosłowiański zasięg jego kultu,
jest wątpliwa, a przynajmniej wielce dyskusyjna. Maleńki, już blisko naszych czasów odkryty, tzw.
→ Światowid z Wolina zdaje się świadczyć, że kult Świętowita był wśród Słowian nadbałtyckich
(ale chyba tylko tam!) istotnie rozpowszechniony. Tak odnośnie do Świętowita, jak i innych bóstw
połabsko-pomorskich (oprócz wymienionych rugijskich także → Trzygłów) o wielu głowach lub
twarzach (policefalizm) raz po raz pojawiają się przypuszczenia o celtyckiej genezie. Ostatnio
Henryk Łowmiański dopuszcza możliwość chrześcijańskiego (św. Wit za pośrednictwem Pragi)
pochodzenia kultu Świętowita. - Soszyński.

Święty Bór (Zutibure) Thietmar (VI, 37) informuje, że jego poprzednik na biskupstwie
merseburskim (1004-1009) Wigbert, „niezmordowany w nauczaniu, odwiódł powierzone sobie
owieczki od błędów czczego zabobonu i wytrzebiwszy do gruntu gaj zwany Świętym Borem,
któremu tubylcy oddawali pełną cześć boską i za nietykalny zawsze poczytywali, zbudował na jego
miejscu kościół na cześć świętego męczennika Romana”. Sanktuarium to, jak się uważa,
znajdowało się na terytorium plemienia Chudziców. Z relacji Thietmara nie wynika jasno, czy w
gaju tym znajdowała się jakaś świątynia czy posąg bóstwa. Misjonarze i duszpasterze
chrześcijańscy niejednokrotnie niszczyli święte drzewa i gaje pogańskie (np. słynny dąb
germańskiego boga Tora, zrąbany przez św. Winfryda-Bonifacego w VIII w.) w celu naocznego
wykazania nicości bogów pogańskich. Zgodnie z zaleceniami papieża Grzegorza Wielkiego (590-
604), na miejscach obalonego kultu wznoszono - tak jak biskup Wigbert - kościoły lub kaplice
chrześcijańskie.

T
Tetka - legendarna postać z wczesnych dziejów Czech. Według Kosmasa z Pragi (I, 4) jedna
z trzech córek → Kroka, siostra starszej → Kazi i najmłodszej → Luboszy. Była niezamężna.
Kronika podnosi jej subtelny dowcip. Na szczycie stromej skały nad rzeką Berounką założyła gród
zwany od jej imienia Tetin. „Ona podmawiała prosty i głupi lud i uczyła oddawania pokłonów i czci
nimfom górskim (Oreades), leśnym (Driades) i boginiom (Amadriades), oraz całego zabobonnego
trybu życia i bezbożnych obrzędów. I tak dotąd liczni wieśniacy są jak poganie; ten czci źródła lub
ognie, tamten oddaje pokłony gajom i drzewom albo kamieniom, inny modli się do głuchych i
niemych bożków, które sam zrobił i prosi, aby dom jego i jego samego ochraniali”. Najsławniejsza

105
z sióstr Lubosza, gdy nakłoniono ją do znalezienia sobie męża, najpierw przywołała do siebie
siostry, „którymi podobne miotały szaleństwa; ich sztuką magiczną, jak i własną, we wszystkim lud
mamiła. Sama bowiem Lubosza była, jak przedtem mówiliśmy, wróżką jak Sybilla z Kumę, druga
(Kazi) - trucicielką jak Medea z Kolchidy, trzecia czarownicą jak Kirke z wyspy Ajaja”.

Tjarnaglofi - bóstwo słowiańskich Rugian. W uzupełnieniu relacji Saksa Gramatyka o


trzech bogach czczonych w zdobytym przez Duńczyków w 1168 r. Gardźcu na Rugii (zob.:
Rugiewit, Porewit, Porenut) Knytlinga-saga wymieniła jeszcze dwa bóstwa czczone w Asundzie
(półwysep Jasmundzki): → Pizamara i Tjarnaglofiego. „To był ich bóg zwycięstwa, który z nimi
chodził na wyprawy” - dodaje źródło. Imię bóstwa (jeżeli nie jest ono, jak sądził np. Stanisław
Urbańczyk, bóstwem rzekomym, pseudobóstwem) próbowano odczytywać różnie, jako
Czarnogłowy lub Trzygłów; za tym ostatnim przypuszczeniem mogłaby przemawiać analogia do
wołogoskiego → Trzygłowa, zwłaszcza wojenny charakter, który jednak był cechą wspólną
większości bóstw połabskich i pomorskich przynajmniej w późnej (jedynej bliżej nam znanej) fazie
ich kultu. Leszek Moszyński zaproponował odczyt Tarnogłowy, czyli „z głową ukoronowaną
cierniem” i dostrzegł w Tjarnaglofim „naśladowanie cierniem ukoronowanego Chrystusa”, co
zdaniem tego uczonego poszerza zakres źródłowo uchwytnych wpływów chrześcijaństwa na
schyłkowe pogaństwo połabskie (Trzygłów - od Trójcy Świętej, Świętowit - od św. Wita). H.
Łowmiański dostrzegł w Tjarnaglofim „cmentarną transformację → Czarnoboga”. - Moszyński
1990.

Tihomil - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 22-24) w


kraju Sraga (nie zidentyfikowany) żył młodzieniec imieniem Tihomil, syn księdza ze wsi Rabika,
pasterz owiec księcia → Budysława. Był on zręcznym i wybornym myśliwym, książę więc często
zabierał go ze sobą na polowania. Kiedyś Tihomil zabił ponoć przypadkiem ulubioną sukę księcia
(Palusię), z obawy przed gniewem księcia zbiegł przeto do → Czasława, który przyjął go chętnie.
Gdy król Czasław musiał wyprawić się zbrojnie przeciwko Węgrom księcia Krisa napadającym
Bośnię, biorący udział w bitwie Tihomil, „zadając na prawo i lewo rany nieprzyjaciołom, dopadł i
zabił węgierskiego księcia. Odrąbał mu głowę i zaniósł ją królowi”. Miejsce bitwy, informuje
latopisarz, zwie się Ciwelino, „jakby oznaczało kwilenie świń - padło tego dnia niezliczone
mnóstwo Węgrów. Wówczas to kwilili tu Węgrzy, kiedy ich zabijano jak świnie”. W nagrodę król
Czasław ofiarował Tihomilowi żupanię drińską i rękę córki bana Rąszki. Po tragicznej śmierci
Czasława „nikt nie miał odwagi okrzyknąć się królem”, nawet Tihomil, który po śmierci teścia
zawładnął Raszką, zadowolił się godnością wielkiego żupana „i stąd stał na czele pozostałych
żupanii Rąszki”. Godność tę przekazał swoim potomkom.

Tolimir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 18) syn i
następca → Ostriwoja. „W dni owe zaś radowali się wszyscy na ziemi [przyczyn tej radości
latopisarz nie ujawnił - J. S.]. I spłodziwszy synów i córki, umarł”. Jego następcą został syn →
Pribysław.

Tomisław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 12) brat i
następca → Władysława. „Choć [tak jak brat - J. S.] odznaczał się szczególną siłą, nie był podobny
do brata”. Za jego panowania król węgierski Attyla (kronikarz ma zapewne na myśli → Arpada)
napadł zbrojnie na jego kraj, lecz Tomisław, „dzielny młodzieniec i krzepki wojownik”, pomyślnie
odpierał ataki. Pozostawiwszy synów i córki, zmarł Tomisław w trzynastym roku swego panowania.
Jego następcą został syn → Sebesław. „Cały fragment o Tomisławie zdaje się stanowić odległe echo
walk władcy chorwackiego tego imienia (ok. 910-926), a może również jego poprzedników, z
Węgrami, którzy za czasów Arpada (zm. 907 r.) oraz jego następców rozwinęli szeroką ekspansję
militarną w Europie” (J. Leśny).

106
topielec (utopce) - zob. rodzanice.

Totila - legendarny władca Gotów. Według Popa Duklanina (c. 1-2) syn → Swewlada I, brat
→ Brusa i → Ostroila. Za namowa najstarszego Brusa Totila wraz z Ostroilem opuścili swą bliżej
nie określoną ojczystą ziemię i podbili „prowincję panońską”. „Następnie w wielkiej masie
wkroczyli do Teutonii”. Król Dalmatyńczyków (stolicę miał w Salonie) wraz z królem Istrii
wystąpili zbrojnie przeciwko Gotom, ci jednak zwyciężyli. Król Istrii zginął, a z nim wiele tysięcy
chrześcijan, inni zaś zostali uprowadzeni w niewolę, król Dalmatyńczyków z nielicznymi schronił
się w Salonie. „A ponieważ wojsko Totili i jego brata Ostroila było znaczne i naród ich uległ
pomnożeniu (...), po naradzie ze swymi możnymi rozdzielili wojsko”. Totila wraz ze swoimi
przeszedł Istrię i Akwileję, wkroczył do Italii, „i tam, tocząc wiele dużych bitew, spustoszył i spalił
liczne kraje i miasta. Stamtąd wtargnął na wyspę Sycylię i w krótkim czasie potem zmarł, tak jak
był mu to przepowiedział sługa Boży Benedykt”. Postać Totili u Popa Duklanina ma realne, choć
zniekształcone, podłoże w królu ostrogockim (542-552) tego imienia, który padł w walce z
wojskami cesarza Justyniana I.

Trojan - bóstwo Słowian wschodnich. W Powieści minionych lat jeszcze nie występuje. W
Słowie o wyprawie Igora mówi się o nim czterokrotnie. Wieszczy → Bojan pędzi szlakiem
Trojanowym przez pola w góry. Padają sformułowania: „dawne wieki Trojana”, „wstąpiła jak
dziewica na ziemię Trojana, zatrzepotała skrzydłami na morzu u Donu”. Czasy współczesne
nieznanemu poecie to „siódmy wiek Trojanowy” - siódme tysiąclecie ery bizantyjskiej,
rozpoczynające się w 493 roku p.n.e. Bardziej konkretne, zarazem zaś wyraźniej wskazujące na
boski charakter Trojana, są wzmianki w interpolacji do apokryfu Chodzenie Bogarodzicy po
mękach (południowosłowiański przekład utworu greckiego, zachowany na Rusi w rękopisie sprzed
1200 r.), której autor piętnuje ludzi za to, że oddają cześć „rzeczom przez Boga stworzonym, także
za bóstwa uznawali ludzi: Trojana, Chorsa, Peruna”. W Słowie i objawieniu świętych apostołów
czytamy, że „ludzie wierzyli w wielu bogów, w Peruna, Chorsa, Dyja i Trojana (divus Traianus,
„boski Trojan”?) i wielu innych, ale to byli ludzie (...) Trojan był cesarzem w Rzymie, a inni gdzie
indziej”. „Nauka poszła na ogół za tą wskazówką” (A. Gieysztor) o charakterze euhemerystycznym
i na ogół uważano, że ruski Trojan to reminiscencja rzymskiego cesarza Trajana (98-117). Podbój
Dacji, posiadanie Bałkanów oraz rzymskie ubóstwianie osoby cesarza mogły, za pośrednictwem
ludów południowo-wschodniej Europy, doprowadzić do powstania na Rusi wyobrażenia o bogu
Trojanie. Ponieważ jednak występuje on nierzadko w folklorze południowosłowiańskim (Bułgaria,
„trójgłowy car Trojan” w Serbii) oraz w antroponimii słowiańskiej (także w Polsce), niewykluczone
(tak np. Gieysztor), że wykładnia źródła staroruskiego jest błędna, Trojan miałby rodzimą
słowiańską genezę, być może stanowiąc troiste lub trójgłowe bóstwo (analogicznie jak połabski i
pomorski → Trzygłów). Wysunięto również (Tadeusz Wasilewski) pogląd, że postać Trojana
stanowi rezultat znajomości w Bizancjum (a w konsekwencji wśród Słowian) podań o wojnie
trojańskiej, a nawet samej Iliady Homera.

Truwor - zob. Ruryk

Trzygłów (Triglav) - bóstwo Słowian połabskich i pomorskich. Był czczony w Szczecinie i


Brandenburgu, a zatem w dwóch miejscach znacznie od siebie oddalonych i trudno mówić o
wpływie jednego ośrodka na drugi. O Trzygłowie szczecińskim mamy, dzięki żywotopisarzom św.
Ottona z Bambergu, stosunkowo sporo wiadomości. Według najstarszego żywota, pióra
anonimowego mnicha z Prüfening (II, 11), w Szczecinie, dokąd Otton dotarł w trakcie swej
pierwszej (1124 r.) podróży misyjnej na Pomorze, „stały w niewielkiej od siebie odległości dwa
domy wzniesione z ogromną troskliwością i sztuką (...) W nich to właśnie od głupiego ludu

107
pogańskiego doznawał czci bożek Trzygłów”. Żywotopisarz opowiada następnie o pięknym koniu
boga Trzygłowa, trzymanym w celach wróżebnych, i opisuje samą procedurę wróżenia, wykazującą
znaczne podobieństwo do praktyk wokół świętego konia → Swarożyca w Retrze-Radogoszczy,
opisanych przez Thietmara z Merseburga. Na rozkaz Ottona rozebrano i zburzono te świątynie, a
dary złożone w świątyniach rozdano ludności. „Kadłub posągu Trzygłowa sam rozbił, ale trzy
posrebrzane jego głowy, od których to właśnie nazwano go Trzygłów, ze sobą potem stąd zabrał, a
następnie błogosławionej pamięci papieżowi Kalikstowi [w rzeczywistości zmarł pod koniec 1124
r., o czym Otton jeszcze nie wiedział - J. S.], jako świadectwo swojej pracy oraz nawrócenia i wiary
owych plemion (...) przekazał”. Drugi Żywotopisarz - Ebo (III, 1) wspomina o trzech wzgórzach, „z
których środkowe wyższe, poświęcone największemu bogu pogańskiemu, Trzygłowowi, posiadało
trójgłową podobiznę, a tę zakrywała złocista zasłona na oczach i wargach, przy czym kapłani
zapewniali, że dlatego bóg najwyższy trzy posiada głowy, bo trzema włada królestwami, to jest
niebem, ziemią i piekłem, a twarz po to zasłania, ażeby na grzechy ludzkie, nie widząc i milcząc,
był obojętny” (jaskrawy przykład „interpretatio christiana”: przykładania przez autorów
chrześcijańskich własnych pojęć do religii pogańskiej). Na wzgórzu Trzygłowa, po zburzeniu
świątyni, został wzniesiony kościół dedykowany św. Wojciechowi. Najdokładniej świątynię
Trzygłowa opisuje Herbord z Michelsbergu (II, 32). Były w Szczecinie aż cztery świątynie (kąciny)
pogańskie, „ale jedna, będąca pomiędzy nimi główną, była zbudowana z przedziwną czcią i sztuką,
wewnątrz i zewnątrz ozdobiona rzeźbami ze ścian występującymi [czyli płaskorzeźbami -J. S.].
Były tam obrazy ludzi, ptaków i zwierząt dzikich tak dokładnie podług swych właściwości
wyrażone, że zdawały się oddychać i żyć”. Żywotopisarz podnosi trwałość malowideł na
zewnętrznych ścianach świątyni, których deszcze i śniegi nie zdołały zniszczyć, wspomina o
przechowywanych tam skarbach znoszonych przez wyznawców jako daniny i dziesiątą część łupów
wojennych. „A był tam posąg trzygłowy, który na jednym kadłubie trzy głowy mając, nazywał się
Trzygłów; ten tylko zabierając, mianowicie trzy wzajemnie ze sobą stykające się główki, po
utrąceniu kadłuba, uwiózł [Otton - J. S.] jako znak zwycięstwa” i później posłał papieżowi.
W Brandenburgu, centralnym ośrodku połabskiego plemienia Stodoran/Hawelan, w czasach
ostatniego ich rodzimego księcia Przybysława-Henryka (zm. 1150), na najwyższym okolicznym
wzniesieniu zwanym Góra Harlungów (Harlungerberg), później zaś Górą Najświętszej Marii Panny
(Marienberg), czczony był bóg Trzygłów (Triglav). Czy był to tylko posąg czy cała świątynia, nie
wiadomo. Zaraz po objęciu grodu przez margrabiego Albrechta Niedźwiedzia sanktuarium zostało
zburzone, później na jego miejscu zbudowano kościół poświęcony Matce Bożej.
O ile imię bóstwa nie budzi wątpliwości i zostało już objaśnione przez autorów
dwunastowiecznych, o tyle istota i pochodzenie kultu Trzygłowa, a także jego stosunek do innych
bóstw połabskich są przedmiotem dyskusji. Czy Trzygłów szczeciński i brandenburski to jedno czy
dwa różne bóstwa? Czy (jak chciał A. Brückner) Trzygłów, podobnie jak → Świętowit i →
Swarożyc, to przypadkiem nie różne, lokalne nazwy tego samego, najwyższego boga Połabian,
odpowiednika ruskiego → Peruna? Czy wielogłowość bóstw połabskich i pomorskich (Świętowit,
Rugiewit i jego towarzysze, Trzygłów) to rezultat wpływów celtyckich na religię Połabian czy też
(jak sądził np. H. Łowmiański) wpływ wyobrażeń chrześcijańskich o Trójcy Świętej? Christian
Knauthe (XVIII w.) twierdził, że Trzygłów miał trzy złote głowy pod jednym kapeluszem, a w dłoni
trzymał księżyc oraz że czcili go Serbowie w Miśni. Istnieje pogląd, że bóstwo połabskie →
Pripegala, wymienione na początku XII w., było identyczne z Trzygłowem. Wreszcie A. Gieysztor
był zdania, że pod imieniem pomorskiego Trzygłowa ukrywa się ogólnosłowiański bóg podziemi i
opiekun bydła → Weles.

Tugemir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 31-32)


(jedyny?) syn → Sylwestra, objął po nim rządy, ożenił się i miał syna → Chwalimira (II), który po
nim objął królestwo.

108
Turupit - zob. Porewit.

Twardosław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 16)


syn i następca → Chranimira. Latopisarz tylko tyle potrafił o nim powiedzieć, że „odzyskawszy
ziemię swego ojca umarł”. Zmarł bezpotomnie, wobec czego tron objął jego siostrzeniec →
Ostriwoj.

Tyron - legendarny wódz czeski. Według Kosmasa z Pragi (I, 12) tchórzliwy książę →
Neklan wysłał Tyrona na bitwę przeciw Łuczanom księcia → Włościsława. Tyron był „mężem
znakomitym urodą ciała, wiekiem i imieniem (...), drugim po księciu władzą” i słynął jako dzielny
wojownik. Neklan nakazał mu włożyć szaty książęce i dosiąść jego rumaka - wszystko w tajemnicy
zarówno przed wrogami, jak również przed własnym wojskiem. Do bitwy doszło na polu Tursko
(nazwa zapewne od imienia zwycięskiego Tyrona) na pograniczu między Czechami a Łuczanami.
Czesi pierwsi zajęli pozycje i oczekiwali przeciwnika. Tyrona podniosłym przemówieniem zachęcał
ich do bitwy. Przewidując możliwość własnej śmierci w bitwie, zarządził, by w takim przypadku
pochowano go na tym właśnie pagórku i wzniesiono „mogiłę, na wieki po mnie nazwaną”. Istotnie,
poległ prowadząc swe wojska do zwycięskiej bitwy, walcząc dzielnie, „dopóki, nadziany
włóczniami jakby jeż, nie padł w środku rzezi na wielki stos poległych”. U Piccolominiego Tyron
występuje pod imieniem Sclercius i Sclericus (zapewne błąd kopisty lub wydawcy; w innym
wydaniu: Sdercius), u Pulkawy jako Sder, u Długosza - Sdercius (Zderyk).

Tyszemir - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 27-28)


syn (pogrobowiec) → Pawlimira I-Bella. Po śmierci jego ojca Raszka ponownie odpadła od
królestwa, „nie uznając nad sobą osoby królowej ani jej synów”. Wierna pozostała tylko Trawunia.
Gdy Tyszemir dorósł, ożeniono go z córką bana → Czudomira z Białej Chorwacji. Miał z nią
dwóch synów: → Prelimira i → Kreszimira. Gdy podrośli, posłał Kreszimira do swego teścia,
władającego Białą Chorwacją, z poleceniem zebrania wojska i wyprawienia się przeciw banowi
Bośni. Sam wraz z Prelimirem oraz ludem Trawuni wyprawił się przeciwko banowi Prewalitany.
Już na początku wojny bań ów zginął, raniony Tyszemir zmarł także. Królestwo objął po nim
Prelimir.

U
ubożę, ubożę - zob. demony domowe. udelnicy - zob. rodzanice.

Unisław - legendarny książę czeski. Kosmas z Pragi (1,9) wymienia go jako następcę →
Wojena i piątego władcę po → Przemyślu, nie podając żadnych bliższych danych. Późniejsze
źródła czeskie (Piccolomini), a za nimi Długosz, twierdzą, że był on księciem Prażan, podczas gdy
jego brat Wratysław (w rzeczywistości: → Włościsław) miał panować nad Łuczanami
(Żatczanami). Następcą Unisława miał być → Krzesomysł.

upiór (wampir) - W przeciwieństwie do różnych innych kategorii istot demonicznych


(zwłaszcza demonów domowych), „cokolwiek Słowianie prawią o (...) wampirach wzgl. upiorach,
tchnie bezgraniczną dzikością” (K. Moszyński). Imponująca jest wielość i żywotność wątków o
upiorach. Upiór może występować jako duch człowieka zmarłego i jako żywy trup (względnie trup
ożywiony przez własnego lub złego ducha). Upiory pastwią się nad żyjącymi, pijąc ich krew, żrąc
ich mięso, dusząc itp. Niekiedy obiektem ich agresji mogą być także zwierzęta domowe, kiedy
indziej kieruje się ona wyłącznie lub przeważnie przeciw własnym krewnym i rodzinie. Etnografia i
archeologia dostarczają licznych dowodów żywotności wiary w upiory oraz zabiegów mających na
celu ochronę przed nimi (wrzucanie trupa do bagna, zasypywanie kamieniami, obcinanie głowy,

109
przebijanie ciała lub głowy ostrym kołkiem, najlepiej osinowym). Językoznawcy są zdania, że
nazwa „wampir” *opirь lub *opirъ) jest rdzennie słowiańska, co - podobnie jak bardzo szerokie
rozprzestrzenienie wiary w upiory wśród Słowian - przemawia za słowiańską genezą samego
pojęcia, przejętego od Słowian później przez inne ludy, np. germańskie. Mniej prawdopodobne jest
pochodzenie nazwy z języków tureckich. Na gruncie słowiańskim pierwotna jest nazwa „wampir”,
forma upiór jest w języku polskim przejęciem z Rusi. (Zob. strzyga.)

Usład - rzekome bóstwo Słowian wschodnich. Pojawia się w kronice Macieja


Stryjkowskiego (1582) w katalogu bogów pogańskich zainstalowanych przez Włodzimierza
Wielkiego w Kijowie. Opisawszy (z nowymi, przez siebie wprowadzonymi szczegółami) posąg →
Peruna, Stryjkowski dodał: „drugie bałwany były mianowane Usład, Korssa, Dassuba, Striba,
Symaergla, Makosz”. Korss to → Chors, Dassuba to → Dadźbóg, Striba → Strzybóg, Symaergla →
Si(e)margł, Makosz → Mokosz. Rzekomy Usład to zniekształcone słowa użyte w Powieści
minionych lat dla opisu posągu Peruna: „a us złat” („a wąs złoty”).

V
Vitelubbe - rzekome bóstwo Słowian połabskich. (Zob. Suentebueck.)

Vradka - u Dalimila jedna z wojowniczych dziewcząt, walczących pod wodza → Wlasty


przeciwko → Przemysłowi.

W
Walter (Walter Mocny, Walgierz Udały) i Helgunda Autor Kroniki wielkopolskiej (c. 29)
w obszernym ekskursie dotyczącym miasta Wiślicy przekazał rycerska opowieść o Walterze i
Helgundzie, będącą odrębną, polską wersją bardzo w średniowieczu rozpowszechnionego wątku
literackiego. W XVI w., za kronikarzem wielkopolskim, ale z pewnymi modyfikacjami, opowieść
powtórzył Bartosz Paprocki w Herbach rycerstwa polskiego. Walter był panem Tyńca pod
Krakowem. Jego żona Helgunda była córka króla „Franków” i narzeczoną pewnego księcia
Alemanów (Niemców; Paprocki podaje jego imię: Arinaldus), wychowanego na dworze jej ojca.
Przekupiwszy strażników, Walter trzykrotnie usiłuje nocnym śpiewem zyskać względy królewny, co
mu się też udaje. Helgunda wzgardzą alemańskim księciem i potajemnie udaje się z Walterem do
Polski. Alemańczyk jednak, dowiedziawszy się o wszystkim, zajmuje zawczasu przeprawy na
Renie. W trakcie przeprawy dochodzi do konfrontacji pomiędzy rywalami i pojedynku, w którym
Walter zabija Niemca. Wkrótce po powrocie do Tyńca docierają do Waltera skargi na → Wisława
Pięknego, księcia na Wiślicy, na krzywdy wyrządzone mieszkańcom w czasie jego nieobecności.
Walter występuje przeciw Wisławowi zbrojnie, pokonuje go i umieszcza pod strażą w lochu zamku
tynieckiego, po czym wyrusza znowu na wyprawy wojenne w odległych krajach. Helgunda czuje
się opuszczona wskutek długotrwałej rozłąki; wtajemniczona w żale swej pani zaufana służąca
zwraca jej uwagę na pięknego jeńca. Helgunda wiąże się z Wisławem i wraz z nim udaje się do
Wiślicy. Po powrocie do Tyńca Walter dowiaduje się o wiarołomstwie żony i pod nieobecność
Wisława wdziera się do Wiślicy. Helgunda opowiada mu, że Wisław porwał ją wbrew jej woli, i
obiecuje, że przyprowadzi go, by Walter mógł go pojmać. Zwiedziony Walter zostaje w zamku
wiślickim ujęty i dostaje się we władzę Wisława. Ten wraz z Helgunda zmuszają Waltera -
przykutego do ściany - do przyglądania się ich miłosnym igraszkom. Pieczę nad uwięzionym
Wisław oddaje swojej brzydkiej siostrze (Paprocki podaje jej imię: Rynga), która jednak nie tylko
że współczuje przystojnemu jeńcowi, lecz nawet się w nim zakochuje i proponuje małżeństwo w
zamian za uwolnienie z więzów. Walter zgadza się, ona uwalnia go i zaopatruje w miecz, ale

110
inscenizują to tak, że Wisław i Helgunda nic nie podejrzewają. Spotyka ich też sprawiedliwa zemsta
z rąk Waltera. „A grobowiec tej Kunegundy, wykuty w skale, do dziś pokazują w grodzie wiślickim
wszystkim, którzy go chcą zobaczyć”. Paprocki twierdzi, że Walter pochodził z rodu Toporów. -
Labuda 1960, s. 243-298; Magnuszewski.

wampir - zob. upiór.

Wanda - legendarna królowa Polski. Po śmierci Grakchusa-Kraka (zob. Krak),


zamordowaniu jego syna przez rodzonego brata - Kraka II (Młodszego) i wygnaniu bratobójcy,
władzę nad Polakami objęła jedyna córka Kraka - Wanda. „Ona tak dalece przewyższała wszystkich
zarówno piękną postacią, jak powabem wdzięków, że sądziłbyś, iż natura obdarzając ją, nie hojna,
lecz rozrzutna była. Albowiem i najrozważniejsi z roztropnych zdumiewali się nad jej radami, i
najokrutniejsi spośród wrogów łagodnieli na jej widok. Stąd, gdy pewien tyran lemański
[alemański, czyli niemiecki -J. S.] srożył się w zamiarze zniszczenia tego ludu, usiłując zagarnąć
tron niby wolny, uległ raczej jakiemuś (jej) niesłychanemu urokowi, niż przemocy oręża. Skoro
tylko bowiem wojsko jego ujrzało naprzeciw królową, nagle rażone zostało jakby jakimś
promieniem słońca: wszyscy jakoby na jakiś rozkaz bóstwa wyzbywszy się wrogich uczuć odstąpili
od walki; twierdzą, że uchylają się od świętokradztwa, nie od walki; nie boją się (mówili)
człowieka, lecz czczą w człowieku nadludzki majestat. Król ich, tknięty udręką miłości czy
oburzenia, czy obojgiem, rzecze: «Wanda morzu, Wanda ziemi, obłokom niech Wanda rozkazuje,
bogom nieśmiertelnym za swoich niech da się w ofierze, a ja za was, o moi dostojnicy, uroczystą
bogom podziemnym składam ofiarę, abyście tak wy, jak i wasi następcy w nieprzerwanym trwaniu
starzeli się pod niewieścimi rządami!» Rzekł i na miecz dobyty rzuciwszy się, ducha wyzionął,
życie zaś gniewne między cienie uchodzi ze skargą”. Od jej imienia, kontynuuje mistrz Wincenty
Kadłubek (I, 7), który wprowadził postać Wandy do polskiej tradycji, pochodzi nazwa rzeki
Wandal, „ponieważ ona stanowiła środek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy,
nazwani zostali Wandalami”. Ponieważ nikogo nie poślubiła i pozostała dziewicą, na niej zakończył
się ród Kraka. „I jeszcze długo po niej chwiało się państwo bez króla”, dopóki władzy nie objął →
Lestek I - pomysłowy zwycięzca wojsk → Aleksandra Macedońskiego. Kronikarz wielkopolski (c.
1) modyfikuje w pewnych fragmentach przekaz Kadłubka. Wyjaśnia najpierw znaczenie imienia
królowej: „Wanda (...) po łacinie znaczy «hamus», czyli węda. Piszą bowiem, że tak była piękna i
miłego wejrzenia, iż uroczym swym wyglądem wszystkich patrzących na nią pociągała do
miłowania; stąd zaczęto nazywać ją «wąda», to jest «węda»”. Król Alemanów pragnął ją pojąć za
żonę, odrzucony - najechał kraj Lechitów zbrojnie. Wanda na czele Lechitów nieustraszenie stanęła
im naprzeciw. Po śmierci króla najeźdźców „Wanda otrzymawszy od Alemanów porękę wierności i
hołd, wróciła do swego państwa i ofiarowując siebie bogom za tak wielką chwałę i pomyślne
wyniki dobrowolnie skoczyła do Wisły”. Dlatego rzeka ta otrzymała od niej nazwę Wandal, „od
tego Polacy i inne ludy słowiańskie zostali nazwani (już) nie Lechitami, lecz Wandalitami”. Po
śmierci Wandy Lechici przez długi czas nie mieli króla, lecz wybierali sobie jedynie wojewodę i
dwunastu rządców. „O tej Wandy wiele baśni (fabulosa) się opowiada”, napisał enigmatycznie pod
koniec XIII w. autor Kroniki polsko-śląskiej (MPH III 609). Dzierzwa (pocz. XIV w.), dążąc do
zgrania dawnych dziejów Polski z dziejami biblijnymi, wprowadził postać → Wandala, syna
Negnona. Od Wandala „pochodzą Wandalici, którzy teraz nazywani są Polakami”. On nadał rzece,
„która teraz zwie się Wisłą”, swoje imię. Opowiadając w jednym z kolejnych rozdziałów swej
kroniki za Kadłubkiem historię Wandy, zaznaczył konsekwentnie, iż „Wanda ta otrzymała imię od
Wandala, przodka Wandalów, to znaczy Polaków bądź Lechitów, o którym była mowa wyżej;
można także powiedzieć, że (imię) Wanda pochodzi od Wandala, czyli rzeki Wisły, ponieważ ona
stanowiła środek jej królestwa”. O śmierci Wandy w nurtach Wisły u Dzierzwy nie ma jeszcze
mowy.
Jan Długosz ograniczył się w zasadzie do bardziej kwiecistego (z przytoczeniem mów

111
poselstwa niemieckiego oraz samej Wandy) powtórzenia danych zawartych u Kadłubka i w Kronice
wielkopolskiej. Nowością jest jedynie imię niemieckiego księcia, Rytygier, oraz wiadomość o
mogile Wandy, wzniesionej nad rzeką Dłubnią o milę od Krakowa („wysoki kopiec, który wskazuje
do dziś dnia jej grób, a od niego miejscowość tę nazwano Mogiłą”). Marcin Bielski (1856, s. 52)
określa czasy Wandy na ok. 680 r.
W postaci Wandy, jeszcze wyraźniej niż jej czeskiej odpowiedniczki → Luboszy, występują
rysy mityczne, pogańskie, choć istnieją również możliwości doszukiwania się reminiscencji
literackich (K. Kumaniecki). H. Łowmiański dopatrzył się możliwości, że właściwym słowiańskim
imieniem Wandy było „Wisława”, a Kadłubkowy szereg „Wanda-Wandalus-Wandalowie”
sprowadzał do swojskiego „Wisława-Wisła-Wiślanie”. Wanda jawi się jako królowa-bogini,
panująca nad morzami, ziemiami i niebem. G. Labuda zwrócił uwagę na możliwe paralele w
mitologii germańskiej (Freya Vanadis, „disa z rodu Wanów”). W. Szafrański był zdania, że
„księżycowa bogini Wanda, która nie chciała poślubić boga słońce”, a przez Kadłubka została
metodą euhemerystyczną zeświecczona, wywodzi się od trackiej bogini Bendidy (Bendis). J.
Banaszkiewicz wskazał na postać Rüdigera von Bechelaren z epiki bohaterskiej Germanów (Pieśń
o Nibelungach i Saga o Teodoryku [Thidrekssaga]), jako możliwy wzorzec Kadłubkowego księcia
alemańskiego. Wanda, „która nie chciała Niemca”, obroniła swój naród i odeszła ze świata
dobrowolną ofiarą, zajęła trwałe miejsce w potocznej polskiej świadomości historycznej. -
Kumaniecki; Szafrański 1995 A; Banaszkiewicz, 1998, 65 nn.

Wandal - legendarny protoplasta Polaków. Według tzw. Dzierzwy (c. 1) był on


pierworodnym synem → Negnona. „Od niego pochodzą Wandalici, którzy teraz zwą się Polakami
(Poloni). On nakazał od swego imienia rzekę nazywać, która obecnie zowie się Wisła, Wandalus,
zresztą i góra, z której rzeczona rzeka wypływa, od tegoż imienia zowie się «Wanda» [Giewont? - J.
S.]”. Dzierzwa zmienia zatem wersję Kadłubka (I, 7), jakoby rzeka Wisła otrzymała nazwę od
imienia legendarnej polskiej królowej → Wandy, „ponieważ ona stanowiła środek jej królestwa;
stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami” (Kadłubek nie zna postaci
Wandala ani jego biblijnych i pseudobiblijnych przodków). Długosz (s. 93 i 100) waha się
pomiędzy tymi dwoma wyjaśnieniami.

Wawel - wzgórze wapienne (225-228 m) w Krakowie nad Wisłą. Zasiedlone już od starszej
epoki kamienia, w średniowieczu jeden z głównych ośrodków Wiślan oraz - od końca X w., po
okresie panowania czeskiego - państwa pierwszych Piastów. Po najeździe Brzetysława I (1038)
główna rezydencja Piastów, od 1320 r. miejsce koronacji królów polskich. Od 1000 r. rezydencja
biskupa. Obok → Gniezna, Kruszwicy, → Ślęży i → Łyśca jest jednym z niewielu miejsc w Polsce,
z którymi są związane podania i legendy sięgające czasów przedchrześcijańskich. Kadłubek
umieścił w Krakowie początki polskiej państwowości - historię Grakcha-Kraka (zob. Krak) i →
Wandy, oraz epizod ze → smokiem wawelskim. Nazwa Wawel pojawia się dopiero w Kronice
wielkopolskiej (c. 1), która wymienia za Kadłubkiem Kraka (nie nazywa go Grakchem i wyjaśnia,
że Krak znaczy tyle co corvus „kruk”), czyni go - w przeciwieństwie do Kadłubka - założycielem
miasta i pomija epizod ze smokiem. Gród zbudowany przez Kraka od niego otrzymał nazwę, „a
przedtem miał nazwę Wawel. Wąwlem bowiem nazywa się pewna nabrzmiałość [wole - ]. S.], którą
ludzie przebywający w górach mają zwykle na szyi z powodu picia wód; tak też i góra, gdzie teraz
leży gród krakowski, nazywała się Wawel”. Zabicie smoka umożliwiło dalszą egzystencję i rozwój
centrum osadniczego wokół Wawelu. Badania archeologiczne prowadzone na Wawelu już od ponad
stu lat dostarczyły, jak dotąd, jedynie nikłych śladów osadnictwa przedchrześcijańskiego, co można
interpretować i w ten sposób, że było to miejsce kultowe. Brak na to, co prawda, argumentów
bezpośrednich, ale Długosz (Liber beneficiorum, 1.1,1863, s. 203), pisząc o wawelskiej rotundzie
świętych Feliksa i Adaukta, stwierdził, że była ona „bardzo dawno i starożytnym sposobem z
kamienia zbudowana (i) jakiemuś bóstwu, zanim Polacy nawrócili się na chrześcijaństwo, była

112
przeznaczona” (podobnie w żywocie św. Stanisława Długosz pisze o kościele św. Mikołaja na
Skałce: „otoczony z jednej strony niewielkim jeziorkiem, u którego Polacy przed nawróceniem na
chrześcijaństwo, swoim bogom w bezbożnym kulcie ofiary składali i palili”; Opera omnia X, l,
1887, s. 62). „Wawel i Řip wyznaczały symbolicznie środkowe punkty południowej Małopolski i
Czech. Na obu tych górach dokonać się miało zajęcie ziem tych krajów przez osiadające wokół
niego plemiona (...). Góry pełniąc rolę osi świata ułatwiały kontakt z mocami niebieskimi. Tu
składać miano bogom dzięki za szczęśliwe zajęcie kraju. Jaskinia Wawelskiego Smoka wskazuje
też na związki ze światem podziemnym. I Wawel i Řip mogły pełnić - lecz nie musiały - rolę
sanktuariów, tak jak to było w przypadku innych słowiańskich gór kosmicznych”, jak Ślęża i Łysieć
(Słupecki). - Słupecki 1993 C.

Weles, Wołos - bóstwo Słowian wschodnich. W układzie pokojowym Światosława


Igorowicza z Bizancjum z 971 r. występuje Wołos, „bóg bydlęcy”, obok Peruna, jako gwarant ze
strony ruskiej (cytat źródłowy przy haśle Perun). Brak Welesa w wykazie bóstw pogańskich,
którym Włodzimierz w 980 r. postawił posągi w Kijowie. W Słowie o wyprawie Igora legendarny
poeta → Bojan został nazwany „wnukiem Welesowym”, a zatem od Welesa czerpał poetyckie
natchnienie. W jednej z wersji utworu starosłowiańskiego (powstałego zapewne wśród Słowian
południowych w XII w. na podstawie oryginału greckiego) Chodzenie Matki Bożej po mękach
czytamy: „zapomnieli Boga, uwierzyli w stworzenia, które Bóg stworzył nam do pracy, nazwali je
bogami: słońce, księżyc, ziemię i wodę, zwierzęta i węże; i zrobili ludzi bogami: Trojana, Chorsa,
Welesa, Peruna, uwierzyli w złego ducha i są dziś mrokiem ogarnięci” (w innym odpisie imię Weles
zostało opuszczone). Żywot św. Awraamija z XV w. wspomina o kamiennym posągu Welesa w
Rostowie, zniszczonym w końcu XI w. „Wszystkie te zaświadczenia mało są wiarygodne, a przede
wszystkim pozbawione są treści: nic o tym bogu nie mówią” (St. Urbańczyk). Wspominają demona
Welesa źródła czeskie z XV i XVI w.: „O, porzućmy już te grzechy welesa!”, odsyłano „k' welesu”
(„do diabła”). Kwestia identyczności Wołosa i Welesa wywoływała dyskusję. A. Brückner uważał,
że Weles/Wołos powstał w schyłkowej fazie pogaństwa przez pomieszanie z chrześcijańskim
świętym Błażejem (Włas), który był patronem bydła („skotiji bog”) - Kult św. Błażeja mógł,
zdaniem tego uczonego, trafić na Ruś przez Bałkany i zniekształcić rodzime wyobrażenia o bogu
Welesie. Weles mógłby być bogiem podziemia i zmarłych, dlatego na jego imię przysięgano. Na
prawdopodobieństwo tezy, że Weles był po prostu słowiańską reminiscencją kultu św. Błażeja,
zwrócił uwagę także Stanisław Urbańczyk: „takie objęcie funkcji boga przez chrześcijańskiego
świętego nie jest niczym osobliwym”, nie decydując się wszakże na sąd kategoryczny. A. Gieysztor
dopatruje się w Welesie jednego z dwóch, obok Peruna i niemal zawsze wymienianego po nim,
najwyższych bóstw ogólnosłowiańskich, analogicznych do boskiej pary Mitra-Waruna w mitologii
wedyjskiej. „Jeżeli Perun z racji swych działań na niebie przychyla się ku drugiej, a nawet trzeciej
funkcji [II wojenna, III dawcy żywności - J. S.], to Weles ze swej strony zajmuje się bydłem, które
w przeszłości protoindoeuropejskiej i w ekonomice wiejskiej Bałtów i Słowian znaczyło bardzo
wiele. Ów bóg bydła jest jednak bardziej panem i najwyższym stróżem tego żywego mienia, niż
jego pasterzem”. Zdaniem Gieysztora pomorski (połabsko-pomorski) → Trzygłów to drugie imię
Welesa (Trzygłów był także bogiem podziemia, jego wróżebny koń był czarnej maści).

Wiatko - eponim Wiatyczów. (Por. hasło Radym, gdzie zamieszczono odpowiedni fragment
Powieści minionych lat o Radymie i Wiatce wraz z komentarzem.) W przeciwieństwie do Radyma,
Wiatko traktowany jest najczęściej jako postać niehistoryczna, wprowadzona przez latopisarza w
analogii do Radyma i Radymiczów.

wiedźmy - zob. czarownice.

Wilk (Wolf) W Rocznikach z Pegau (Annales Pegavienses) w górnej Saksonii z XII w.

113
podana została genealogia Wiprechta II (zm. 1124), margrabiego Miśni i Łużyc, jednego z
ważniejszych przedstawicieli wczesnej, dwunastowiecznej fazy wschodniej ekspansji Niemiec na
ziemie połabskie. Na czele tej genealogii znajdują się postacie legendarne: trzej bracia - Emelryk
„król teutoński”, Ditmar z Werden i Herlibon z Brandenburga. Ten ostami także miał trzech synów:
Emelryka, Vridelona i Herlibona, ożenionego z córką króla „de Urwęge” (Norwegii?). Miał z nią
dwóch synów: Święcibora (Zuetibor) (ten z kolei miał syna Sambora i innych, nie wymienionych z
imienia) i Wilka (Wolfus). Ponieważ linia Święcibora i Sambora uległa wymarciu, książę Wilk stał
się od tej chwili główną postacią genealogii. Zdobył ponoć władzę nad Pomorzem, wypędzony
stamtąd, udał się do króla Danii. Jako sławny wojownik został tam dobrze przyjęty, król oddał mu
córkę za żonę. Po śmierci teścia i wymordowaniu zawistnych szwagrów sam został królem. Zbrojną
ręką opanował Białą Ziemię (Balsamorum regio) nad środkową Łabą. Sławny przewagami
wojennymi, zmarł jako poganin w bardzo podeszłym wieku. Nad jego grobem odprawiono
uroczyste obrzędy pogańskie. Nieznany z imienia wnuk jednego z pomordowanych królewiczów
duńskich pokonał synów Wilka (i duńskiej królewny) i zmusił ich do ucieczki z kraju. Najstarszy z
nich Otton udał się do „Grecji” (Bizancjum), Herman - na Ruś, najmłodszy zaś Wikpert (Wiprecht
I) do Białej Ziemi, rezygnując z tułaczki w obcej służbie. Wiprecht I jest już postacią w pełni
historyczną, zarówno on sam (zm. ok. 1050), jak i zwłaszcza jego syn Wiprecht H, odegrali znaczną
rolę polityczną w Miśni i na Łużycach. Ród Wiprechtydów wymarł w linii męskiej już w 1135 r.
Pojawienie się słowiańskich imion w genealogii Wiprechtydów (postacie Święcibora i
Sambora nie są wprawdzie gdzie indziej potwierdzone źródłowo, ale imiona występują w
średniowieczu tak na Pomorzu Zachodnim, jak i Wschodnim), usadowienie się Wilka w Białej
Ziemi, na terytorium tak zwanej później Starej Marchii - obszarze wówczas jeszcze w znacznej
mierze zasiedlonym przez Słowian -oraz odnotowane przez rocznikarza odwetowe wyprawy
Wiprechta I przeciw miastu, „które w języku barbarzyńskim [czyli słowiańskim -J. S.] nazywa się
Posduwlc, to jest miasto Wilka [urbs Wolfi]” (chodzi zapewne o pomorski Pasewalk), w celu
pomszczenia krzywd, jakie on sam i jego bracia doznali przez wypędzenie z ojczyzny, a także takie
szczegóły, jak udanie się jednego z braci Wiprechta I na Ruś (nic bliższego o tym, niestety, nie
wiadomo), przede wszystkim zaś uzyskanie przez Wiprechta II w zamian za Białą Ziemię okręgu
groickiego (Groitzsch nad Białą Elsterą) w Marchii Żytyckiej i rozpoczęcie przezeń ożywionej akcji
kolonizacyjnej, wszystko to wiąże podanie o początkach rodu Wiprechtydów z ówczesną
Słowiańszczyzną. Dla Wilhelma Bogusławskiego Wilk był „księciem lutyckim”. Ponieważ na
średniowiecznej Rugii występowały nazwy podobne do Posduwlc, Pasewalk, H. Łowmiański
wysunął przypuszczenie, że Wilk mógł wywodzić się z książęcej dynastii rugijskiej. - Strzelczyk
1974; E. Rymar, Rodowód książąt pomorskich, t.I, Szczecin 1995, 84-89.

wilkołak, wilkołek, Wilkołactwo (lykantropia) - przekonanie o możliwości przemieniania


się człowieka (samego z siebie bądź przez kogoś innego) w wilka (podobnie jak niekiedy w
niedźwiedzia, a w innych częściach świata w lwa, tygrysa itd.) - jest zjawiskiem szeroko
rozprzestrzenionym, szczególnie uporczywie jednak (do XIX, a nawet XX w.) utrzymującym się we
wschodnich rejonach świata słowiańskiego. W V w. p.n.e. Herodot z Halikarnasu (IV, 105)
przypisuje Neurom (niektórzy uczeni uważali ich za lud słowiański, a w każdym razie musieli oni,
jeżeli zaufać danym Herodota, zajmować siedziby w przybliżeniu na południowo-wschodnich
kresach dawnej Rzeczypospolitej) to, że każdy z nich raz do roku na kilka dni przemieniał się w
wilka. W Polsce północno-wschodniej wiarę w istnienie wilkołaków potwierdzają źródła już w II
poł. XVI w. To, czy nazwa ważnego ludu połabskiego, Wieletów, w źródłach łacińskojęzycznych
mająca często formę Wiltzi, ma jakiś związek z wilkami, a może i z wilkołakami, wydaje się
wątpliwe. Pierwotna nazwa słowiańska brzmiała zapewne „wilkodłak” (diak w językach
południowosłowiańskich znaczy „sierść, włos”), samo zaś zjawisko wilkołactwa tłumaczy się
prawdopodobnie, obok możliwości patologicznych zachowań i cech poszczególnych jednostek
(może niekiedy spowodowanych wścieklizną po ukąszeniu przez wilka?), prastarymi obrzędami

114
związanymi z narzucaniem na siebie przez wojowników lub czarowników skóry wilka (podobnie
jak skóry niedźwiedzia w przypadku germańskich berserków). - Słupecki 1987,1994 C.

wiły - „Najpiękniejszy wytwór słowiańskiej demonologii, choć jednak część tych wierzeń
jest chyba niesłowiańskiego pochodzenia”. Znane przede wszystkim u Słowian południowych
(gdzie wiara w wiły była żywotna jeszcze niedawno), na Rusi tylko drogą przejęcia z Bałkanów,
Polacy i Łużyczanie nie znali ich zupełnie. „Piękne, zupełnie nagie lub lekko przyodziane
dziewczyny, czarujące młodych pastuchów i junaków niby
rusałki. Trzymają się zwykle gromadnie, zjawiając w postaci
łabędzi, niekiedy sokołów lub nawet koni i podobno wilków.
Mieszkają w lasach, na halach, w ogóle w górach, w wodach
itd. (...) Nie tylko (...) mają one przebywać m.in. na
obłokach i w chmurach, lecz również mają je jakoby
prowadzić, mają jeździć na nich albo samym nawet
spojrzeniem skupiać je czy też tworzyć. Dalej wiły ukazują
się (...) w postaci wirów powietrznych (jak rusałki u
pobliskich Rusinów besarabskich [...]), wywołują wiatry czy
wichury (...), dają dżdże i rosy albo, pędząc na wieś chmurą
gradową, niszczą zasiewy gradem” (K. Moszyński). Wobec
ludzi są kapryśne, mogą im sprzyjać (zwłaszcza
młodzieńcom, z którymi nawet wchodzą w związki
małżeńskie), pomagają rolnikom w potrzebie, ostrzegają
przed gradobiciem, wróżą, uczą sztuki leczenia itd., ale
także szkodzą, sprowadzają klęski i nieszczęścia (np.
gradobicie, suszę), zabijają (zatańcowują na śmierć),
oślepiają, pozbawiają rozumu, wywołują niemożliwą do
zaspokojenia żądzę. Znaczenie nazwy jest niejasne, słowiańskie pochodzenie niepewne. W języku
polskim nazwa uległa zdeprecjonowaniu, oznaczała bowiem już w okresie staropolskim
linoskoczka lub szaleńca (por. szaławiła). K. Moszyński przypuszczał, że wiły były bałkańskim
(południowosłowiańskim) odpowiednikiem północnej — przypołudnicy.

Wineta - legendarne miasto nad Bałtykiem. Pojawia się po raz pierwszy u Adama z Bremy
(II, 22) jako lumne i oznacza, jak niemal zgodnie domyślają się uczeni, Wolin. Adam pisze, że
znajduje się ono w rejonie ujścia Odry do Morza Scytyjskiego (Bałtyku), że stanowi ulubiony punkt
spotkań dla „barbarzyńców” i Greków. „Ponieważ o tym mieście opowiada się rzeczy
nadzwyczajne i zgoła niewiarygodne”, kronikarz decyduje się szerzej o nim napisać. Jest ono zatem
największe ze wszystkich miast Europy. Mieszkają w nim Słowianie i inne ludy -Grecy i
barbarzyńcy. Także przybysze z zewnątrz, z Saksonii (Niemiec), mają jednakowe z miejscowymi
prawo osiedlania się, pod warunkiem wszelako, że w czasie swego tam pobytu nie będą publicznie
wyznawać kultu chrześcijańskiego. Mieszkańcy pozostają bowiem ciągle w błędach pogaństwa, ale
pomijając ten fakt, przewyższają wszystkie ludy pod względem trybu życia i gościnności. Miasto
jest wprost przepełnione towarami wszelkich ludów Północy, nie brakuje niczego, co jest godne
pożądania bądź rzadkie. Znajduje się tam „naczynie Wulkana” (olla Vulcani; zapewne latarnia
morska), mieszkańcy mówią o „ogniu greckim”. Wyspę, na której położone jest lumne, otaczają
trzy morza, jedno jest ciemnozielone, drugie białe, trzecie - zawsze wzburzone. Z miasta tego jest
niedaleka żegluga do Dymina u ujścia Piany. W scholionie (dodatku) odnoszącym się do panowania
króla duńskiego Magnusa (II, 79) Adam pisze, że władca ten wylądował z silną flotą pod lumne i
mimo dużych strat odniósł zwycięstwo (1043). Korzystający z dzieła Adama Helmold z Bozowa (I,
2) powtórzył to opowiadanie z istotnymi modyfikacjami. Nazwę lumne zmienił na Wineta (Vineta),
czas opowiadania zmienił z teraźniejszego na przeszły, co było logiczną konsekwencją dodanej

115
przez niego informacji, że „to arcybogate miasto któryś z królów duńskich podobno otoczył wielką
flotą i doszczętnie zniszczył. Dotąd zachowały się jeszcze pozostałości po owym starym mieście”.
W późniejszej tradycji średniowiecznej Angelus bądź Augustyn ze Stargardu) i nowożytnej (Ernest
z Kirchbergu, Albert Krantz, Jan Bugenhagen, Tomasz Kantzow) „legenda Winety” rozwijała się
wielowątkowe. Miał ją odbudować ze zniszczenia → Juliusz Cezar i jemu (albo, jak w tradycji
polskiej, jego siostrze Julii w odniesieniu do Wolina) miała ona zawdzięczać swą nazwę (Julin).
Lokalizowano Winetę niekiedy również na wyspie Uznam. Wystąpił też motyw zatopienia miasta,
co tłumaczono karą Bożą za przewinienia mieszkańców. „W nowszych czasach (XIX w.) legenda
została uzupełniona przez dodanie wiadomości o życiu podwodnego miasta, o periodycznym
ukazywaniu się na falach, biciu dzwonów, zwabianiu żeglarzy itp. - uzyskała więc ramy na wskroś
baśniowe” (R. Kiersnowski). - Kiersnowski 1950.

Wisław - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4), a za nim Długosz (s.
206) wymieniają go na ostatnim miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob.
Bolesław). Oboje też zgodnie (Kron. wlkp., c. 8; Długosz, s. 208) stwierdzają, że Wisław założył
gród Międzyborze, obecnie nazywany Magdeburgiem, która to wykładnia odpowiada jednak
językowo nie Magdeburgowi, lecz Merseburgowi.

Wisław (Paprocki: Wiślimier) - legendarny książę Wiślicy. Kronikarz wielkopolski (c. 29),
a za nim w XVI w. Bartosz Paprocki, donoszą, że dawno, w czasach pogańskich, panował w
Wiślicy Wisław Piękny, wywodzący się „z rodu króla Pompliusza” (zob. Popiel). Jego dzieje
zostały wplecione w obszerny romans rycerski o → Walterze i Helgundzie. Walter, pan na Tyńcu,
przywiózł sobie z Francji żonę Helgundę. Po powrocie, dowiedziawszy się od swoich poddanych,
że Wisław ich w czasie jego nieobecności krzywdził (Paprocki wyjaśnia, że „Wiślimier” był
„opiekunem majętności” Waltera), powstał przeciw niemu, pojmał go i uwięził w lochu. Podczas
kolejnej dłuższej nieobecności Waltera w kraju Wisław zdobył względy Helgundy i zabrał ją do
Wiślicy. Walter po powrocie dowiedział się o tym, udał się do Wiślicy, gdzie został podstępnie ujęty
i przykuty do ściany komnaty, w której Wisław i Helgunda zażywali w jego obecności igraszek
miłosnych. Siostra Wisława, brzydka Rynga (imię podał dopiero Paprocki), zakochana w Walterze,
umożliwiła mu zemstę: Wisław i wiarołomna Helgunda zginęli od miecza zdradzonego męża.
Paprocki dodaje: „potem (Walter) sam wolno z Ryngą na Tyniec wjachał, wszystkie skarby
pobrawszy, co ona panna tak sprawowała, że słudzy Wiślimierowi tego nie postrzegli, iże pan ich
zabit”.

Wizymir - legendarny władca Polaków (Lechitów). Mistrz Wincenty Kadłubek na samym


początku swych legendarnych dziejów Lechitów (1,2) opowiada o ich zwycięstwach nad
Duńczykami i uwięzieniu króla Duńczyków Kanuta. Wykorzystując i rozwijając tę wiadomość oraz
prawdopodobnie informację zawartą w duńskiej kronice Saksa Gramatyka (mniej więcej
współczesnego Kadłubkowi) (ks. VIII) o losach władcy Danii Sywarda, syna Omunda, pokonanego
przez Słowian, w wyniku czego jego syn i późniejszy następca Jarmeryk (Jarmericus) był więziony
przez króla Słowian Ismarusa, Marcin Bielski (1856, s. 45-46) przedstawił obszerną historię
następcy → Lecha II Wizymira (Wissimira), „monarchy polskiego, jednego z tychże potomków
Lechowych, którego kronika duńska zowie Wismar”. Walczył on z Duńczykami, zbudowawszy
wielkie okręty, mogące pomieścić po tysiąc ludzi. Król duński Sywardus, choć obawiał się
Polaków, postanowił stawić im czoło w bitwie morskiej. „Zwyciężył Polak, uciekł Duńczyk w
lekkiej łodzi, co zowią triremis”. Polacy zdobyli część okrętów wraz z jeńcami, część potopili.
Wizymir nadal ścigał króla duńskiego, „rozdzieliwszy wojska na troje, jedno do Daniej, drugie do
Skaniej, a z trzecim się sam puścił do Jucyej”. Polacy zdobyli wiele miast duńskich, Sywardus uległ
w bitwie lądowej i musiał uciekać. Pojmano do niewoli jego syna Jarmeryka „ze dwiema siostrami,
które potem przedano, jedną Norwańczykom, a drugą Hormanom [?], albowiem natenczas żony

116
były kupne”. Król duński musiał prosić o pokój i złożył hołd Wizymirowi. Ten, „jako pan
swobodny, a miłosierny”, zwrócił mu, „co pobrał (...) i zjednał się z nim, zostawiwszy sobie brzegi
morskie wolne, na których miasta zakładał, jako: Wizmaryę, miasto znaczne, od swego imienia,
Lubek, Gdańsk (Dantzigk) rzeczone od otrzymania zwycięztwa nad Duńczyki, natenczas małe
miasteczko, dziś miasto znamienite”. Przez kilka lat Sywardus, pomny na syna w niewoli, „trybut
dawał”, potem jednak zbuntował się, „wzburzył zasię Danię i Szwecyę przeciw Polakom, a zawżdy
porażon”. Pokonany w Skanii, zmarł; Jarmeryk uciekł z więzienia, „który potem trybut polskim
monarchom dawał. A natenczas też naszy przodkowie saską ziemię i pomorską i margrabstwa
trzymali”. Dalszych władców z rodu Lecha Bielski już nie wymienia, lecz przechodzi do opisu
rządów dwunastu wojewodów. - Śląski, 84-87.

Wlasta (Vlasta) - legendarna postać z wczesnych dziejów Czech. Według Dalimila i


Pulkawy (a za nim Długosza) była ona następczynią → Luboszy i władała „grodem dziewic”
(Devin na Morawach), próbując stworzyć państwo dziewic ( → Amazonek), walczyła z →
Przemysłem. Z jej podwładnych Dalimil wymienił Czastawę, Hodkę, Mladkę, Radkę, Swatawę i
Vradkę. (zob. także Szarka i Ctirad). Zadbała o takie zorganizowanie swego niewieściego wojska
(O Vlastině múdréj radě), by mogło ono pokonać mężczyzn, dzieląc je na trzy części: dziewczyny
mądre (im powierzyła zarząd grodu), piękne oraz inne, najbardziej zdatne do bezpośredniej walki.

Władymir (I) - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 14)
syn → Sebesława i brat bliźniaczy (bądź młodszy) → Razbiwoja. W podziale królestwa po śmierci
ojca Władymirowi przypadła Serbia. „Ten [nie jest jasne, do którego z bliźniąt to się odnosi - J. S.]
pojął za żonę córkę króla węgierskiego, spłodził z nią synów i córki i nastąpił trwały pokój między
Węgrami a Słowianami”. Po śmierci Razbiwoja przejął całe królestwo. Zmarł w dwudziestym roku
swego panowania. Po nim nastąpił jego syn → Chranimir.

Władysław - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4) wymienia go na


trzecim miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Miał on (c.
8) otrzymać od ojca „część Węgier, która leży między Cisą, Dunajem i Morawą”. Według Długosza
(s. 208) Władysław wraz z → Kazimierzem otrzymali Kaszuby.

Władysław - legendarny władca południowosłowiański. Według Popa Duklanina (c. 11) syn
i następca → Swetolika. „Odznaczał się szczególną siłą; przejąwszy królestwo, zapomniał o swym
Panu Bogu i zawrócił z drogi swych ojców: nie postępował właściwie wobec Pana, dopuszczając
się wielu niegodziwości”. Zginął w trakcie łowów, wpadłszy w zapadlinę. Po nim objął tron jego
brat → Tomisław.

Włościsław (Vlastislav) - legendarny książę Łuczan (Żatczan). Według Kosmasa z Pragi (I,
10-3) był władcą kraju Łuczan - jednej z pięciu krain, na które dzieliły się ówczesne Czechy -
którego ośrodkiem był gród Żatec. Był człowiekiem walecznym i wojował z Czechami
(Prażanami), odnosząc nad nimi zwycięstwa. Na pograniczu prowincji Bilina i Litomierzyce
założył gród nazwany jego imieniem (Vlastislav na północny zachód od Pragi). Tchórzliwy książę
czeski → Neklan wysłał przeciw wojskom Włościsława swego dowódcę → Tyrona, który na polu
Tursko pokonał Łuczan. Zginął tam sam Tyron oraz niemal wszyscy Łuczanie z Włościsławem na
czele. Neklan po opanowaniu kraju Łuczan oddał małoletniego syna Włościsława pod opiekę →
Duringa, Serba (raczej: Turynga) z pochodzenia, w grodzie Drahuś. Ten jednak, pragnąc
przypodobać się swemu nowemu władcy, w sposób podstępny i okrutny zamordował chłopca. W
późniejszej tradycji czeskiej (Piccolomini), a za nią u Długosza, Włościsław (Wratysław) był synem
→ Wojena (u Długosza: Mnaty) i bratem → Unisława.

117
wodnik (wodny muż, wodjanoj) - w mitologii słowiańskiej demon, uosobienie złowrogich
i niszczycielskich aspektów żywiołu wodnego. Najczęściej wyobrażany pod postacią brodatego
starca z dodatkiem cech zwierzęcych (łapy zamiast nóg, rogi na głowie), rzadziej jako dziecko lub
zwierzę. Miał też żeńska odpowiedniczkę i partnerkę - wodnicę (wodjanica, wodni panna, wodna
żona), wiążącą się z wyobrażeniami o złowrogich zmarłych, stających się → upiorami. Wodnik
lubował się w czarnym kolorze: na ofiarę przynoszono mu czarnego kozła lub koguta, w młynach
wodnych starano się trzymać zwierzęta w czarnym kolorze, miał czarne krowy, przebywał w
czarnej wodzie (uroczysko Czarna Woda na Łużycach uchodziło za miejsce, gdzie można spotkać
wodnika). Wodnik wciągał kąpiących się lub pijących wodę z rzeki lub jeziora na dno, niekiedy
żądał od ofiary syna jako zakładnika. Niektórzy uczeni domyślają się związku pojęcia wodnika z
szeroko rozpowszechnioną wiarą w bogów morza i wody (jak Posejdon/Neptun w mitologii
klasycznej) oraz z bajecznym motywem podwodnego królestwa.

Wojen - legendarny władca czeski. Kosmas z Pragi (I, 9) wymienia go bez żadnych
bliższych danych jako czwartego z kolei władcę po → Przemyślu, następcę → Mnaty. U
Piccolominiego występuje pod imieniem Vorcius. U Długosza brak tej postaci. Następcą Wojena
był → Unisław, a według późniejszej tradycji czeskiej (Piccolomini, u Długosza jako synowie
Mnaty): Unisław (Pice.: Vinslaus), który miał panować nad Prażanami, i Wratysław, który miał
panować nad Łuczanami (Żatczanami). Ta ostatnia postać jest jednak bez wątpienia identyczna z
Włościsławem (Kosmas 1,10).

wołchwowie - tą nazwą na Rusi określano czarowników, wróżbitów, znachorów


wywodzących się ze świata pogańskiego i przeciwstawiających się kapłanom i władcom
chrześcijańskim. Informacje w źródłach ruskich XI-XIII w. (najobszerniejsza w Powieści
minionych lat pod rokiem 1071) zdają się sugerować bliskość z szamanami u ludów
niesłowiańskich. Wołchwowie utrzymywali kontakty ze światem nadprzyrodzonym na drodze
ekstazy wywołanej środkami upajającymi bądź tańcami, zyskując umiejętność wieszczenia
przyszłości oraz leczenia chorób. We wczesnych fazach chrześcijaństwa na Rusi na pierwotny
zakres ich kompetencji „nałożyło się kierowanie rozruchami wymierzonymi przeciw nowej religii i
nowym porządkom społecznym” (W. Szymański), np. w 1024 r. w Suzdalu, w 1071 r. w ziemi
rostowskiej i w Nowogrodzie. Nie wspomina się natomiast o wołchwach przy opisie krwawych
ofiar składanych bogom pogańskim za czasów księcia Włodzimierza w Kijowie (980, 983). Choć

118
autorom źródeł zależało na tym, by działalność wołchwów przedstawić w możliwie ujemnym
świetle, w czym znaczną rolę odgrywało przedstawianie ich bezsiły i bezradności (w 1071 r.
wołchw buntujący mieszkańców Nowogrodu przeciwko księciu i zapewniający księcia Gleba
Światosławowicza w rozmowie, że zna przyszłość, nie przewidział, że zginie z jego ręki), nie
zdołali zatrzeć faktu, iż wołchwowie cieszyli się niekiedy wielką popularnością wśród ludu. W
czasie wspomnianego buntu w Nowogrodzie w 1071 r. po stronie nowego chrześcijańskiego
porządku opowiedział się tylko sam książę Gleb z drużyną, podczas gdy ogół mieszkańców stanął
po stronie wołchwa, który „mówił (...) do ludzi, udając Boga”. Władza państwowa i kościelna
surowo tępiły wołchwów. W 1227 r. w Nowogrodzie publicznie spalono na stosie czterech z nich. Z
wpływami wołchwa Parna musiał walczyć jeszcze w II pół. XIV w. wśród Zyrian (Komi) św.
Stefan z Permu. Żywotopisarz poświadcza wyraźnie, że Parn umiejętnie wygrywał
antymoskiewskie nastroje ludności zyriańskiej. Stefan musiał zgodzić się na próbę ognia i wody,
której Parn, choć sam do niej dążył, nie sprostał, wobec czego został wraz z całym rodem wygnany
z ziemi permskiej (według tradycji wywędrował aż nad rzekę Ob na Syberii). - W. Szymański, SSS
VI, 567-568; J. Strzelczyk, Apostołowie Europy, W. 1997, 310 nn.

Wołogoszcz (obecnie Wolgast, Niemcy) - miasto nad Pianą na Pomorzu Zachodnim. Kult
pogański w Wołogoszczy jest poświadczony przez żywotopisarzy św. Ottona z Bambergu. Czci
doznawał tam → Jarowit. W kościele św. Piotra w Wołogoszczy znajdują się dwa wmurowane
kamienie z niezbyt doskonałymi artystycznie rytami wyobrażającymi postacie ludzkie. Pierwszy z
głazów (193 x 117 cm), zwany kamieniem Jarowita (Gerovitstein), znajduje się w fundamencie
późnogotyckiej wieży i przedstawia człowieka siedzącego lub stojącego na wzgórzu, z włócznią w
prawej ręce. Nad jego głową wyryto później krzyż maltański, który zniszczył wyobrażenie ostrza
włóczni. W obejściu chóru kościoła znajduje się podobny, lecz mniejszy (84x44 cm) kamień, na
którym przedstawiono człowieka z włócznią, odzianego w długą szatę z frędzlami. Nad jego głową
znajduje się krzyż. „Podobny rysunek, ryty w kamieniu (125 x 66 cm), był wmurowany w ścianę
kościoła św. Piotra w Słupsku. Inny, mniej znany kamień z płaskorzeźbami znajduje się w
miejscowości Stolpe koło Anklam. Wyryte są na nim z jednej strony postać człowieka, a z drugiej -
krzyż i róg” (L. P. Słupecki). - Słupecki 1993 ABD, 1994 AB.

Wołos - zob. Weles.

Wrocisław (Długosz: Wratysław) - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski


(c. 4) wymienia Wrocisława na czwartym miejscu listy dwudziestu synów Lestka III z nieprawego
łoża (zob. Bolesław). Miał on (c. 8) otrzymać od ojca kraj Ranów, czyli Rugię. Podobnie podaje
Długosz (s. 208).

Wyszymir (Długosz: Wizymir, Wyszomir) - legendarny syn Lestka III. Kronikarz


wielkopolski (c. 4), a za nim Długosz (s. 206), wymieniają go na osiemnastym miejscu listy
dwudziestu synów → Lestka III z nieprawego łoża. Oba źródła (Kron. wlkp., c. 8; Długosz, s. 208)
podają, że Wyszymir otrzymał od ojca „gród na brzegu Morza Północnego, gdzie teraz leży
Wyszomierz, miasto nazwane od jego imienia” (Kron. Wlkp,). Chodzi o miasto Wyszomierz (niem.
Wismar) w kraju Obodrzyców, którego nazwa rzeczywiście może pochodzić od imienia Wyszymir.
Marcin Bielski (1856, s. 58) skojarzył wiadomość o Wyszymirze z wprowadzonym przez siebie →
Wizymirem, potomkiem Lecha: „Wizymir na brzegu morskim dzierżał Wizmaryę, którą jeszcze
założył Wizymir, potomek pierwszego Lecha, fundatora naszego”.

Z
Zbigniew, Zbygniew - legendarny syn → Lestka III. Kronikarz wielkopolski (c. 4), a za

119
nim Długosz (s. 206), wymienili Zbigniewa na szesnastym miejscu listy dwudziestu synów Lestka
III z nieprawego łoża (zob. Bolesław). Brak wiadomości, jaki kraj przypadł mu w udziale (zob.
Spicygniew).

Zeriuani - lud słowiński. W wykazie plemion słowiańskich i niesłowiańskich,


zamieszkałych na północ i wschód od granic państwa wschodniofrankijskiego, zwanym Geografem
Bawarskim (pół. IX w.), wśród lakonicznych na ogół informacji o ludach i liczbie ich „grodów”
(civitates) znajduje się bardziej rozbudowana informacja o ludzie Zeriuani, „które jest takim
krajem, że z niego wszystkie plemiona słowiańskie i ród (swój), jak zapewniają, wywodzą”. Brak w
nauce zgody, jaki lud Geograf miał na myśli. Najczęściej miano na myśli Siewierzan (ruskich w
dorzeczu Desny lub w Bułgarii), szukano ich także na Pomorzu, identyfikowano z Serbami
(bałkańskimi lub łużyckimi), łączono z zagadkową Białą Serbią i próbowano zlokalizować w
północnej Wielkopolsce (T. Lewicki). Zagadkowa informacja Geografa Bawarskiego jest cenna
jako potwierdzenie rodzimej tradycji wspólnego pochodzenia ludów słowiańskich w IX w. (Zob. też
Madżak.)

Złota Baba - rzekome bóstwo Słowian połabskich. Wymieniona przez Christiana


Knauthego w XVIII w. i scharakteryzowana jako troskliwa akuszerka, przedstawiana ponoć jako
stara niewiasta z jednym dzieckiem na łonie, a drugim stojącym obok.

zmora (mora) - istota półdemoniczna, dusząca śpiących ludzi, ewentualnie wysysająca


mleko z piersi lub krew.

Ż
Żmij - skrzydlata istota mityczna, znana niemal w całej Słowiańszczyźnie, o niezupełnie
jasnych cechach i funkcjach. Najlepiej wiara w Żmija zachowała się u Słowian południowych i
wschodnich. Na Bałkanach przeważyły funkcje przychylne ludziom: ochrona wód i zasiewów, a
szerzej - „okolicy przed (jego) niebezpiecznym przeciwnikiem, smokiem burzy (lamja)”,
sprowadzanie życiodajnego deszczu. Ze smokami (u Słowian południowych występującymi
wyłącznie pod obcymi nazwami: chała, ala, lamja, łama, ażdaja) walczył Żmij błyskawicami i
piorunami. Wraz ze świętymi Eliaszem i Jerzym
oraz samym Bogiem „należał do «sił czystych»,
stojących w opozycji do smoków, demonów,
czarownic” (R. Tomicki). Kojarzono go z
ognistymi zjawiskami na niebie (meteory, komety;
por. PML pod rokiem 1028: „Znamię wężowe
pojawiło się na niebiosach, i widać było je we
wszystkiej ziemi”). Mógł występować pod
postaciami różnych ptaków (np. koguta, żurawia,
orła) oraz jako człowiek z małymi skrzydełkami
pod ramionami, wężowym ogonem lub ciałem
pokrytym łuskami. Żmij wchodził w związki
seksualne z ziemskimi kobietami, owocem takich związków były dzieci płci męskiej o
nadzwyczajnej sile i zdolnościach. W południowosłowiańskiej epice i folklorze bohaterowie często
byli uważani za Żmija lub jego synów, walczących z potworami zagrażającymi rodzinnej ziemi i
ludowi (niekiedy symbolizującymi Turków). U Słowian wschodnich Żmij przetrwał wyłącznie jako
demon opiekuńczy, a nazwa „żmij” kojarzyła się ze żmiją, smokiem (wężem); doszło tam do
„przesuwania nazwy Żmij na potwora, będącego przeciwstawieniem bohatera”, choć zmiany te

120
dokonały się niezupełnie konsekwentnie. Według R. Tomickiego „ostatnie badania mitologii
słowiańskiej dowodzą, że zarówno bohaterowie eposów oraz legend, jak i święci walczący ze
smokami i władający piorunami stanowią transformacje prasłowiańskie, a szerzej - indoeuropejskie
wyobrażenia boga piorunowładcy (słów. Perun, litew. Perkunas), którego walka ze smokiem była
zasadniczym motywem mitu kosmogonicznego”. Część uczonych łączy z wiarą w Żmija
występujące w Polsce południowej nazwy miejscowe typu Żmigród oraz tzw. Wały Żmijowe na
Rusi - umocnienia wznoszone zapewne przeciw koczownikom. - Tomicki 1974; E. Kowalczyk, w:
„Archeologia Polski” 22, 1977, l, 192-212; Banaszkiewicz 1998, rozdz. X.

Żywie (Zywye) - rzekome bóstwo polskie. Jan Długosz (s. 166) w swym panteonie
rzekomych bóstw pogańskich Polaków wymienia Żywię, pisząc lapidarnie: „Był też bóg życia,
zwany Żywię”. Czyżby analogia do północnopołabskiego bóstwa → Siwa (Żywa?)? (Por. uwagę
przy haśle Pogoda.)

Copyright © Jerzy Strzelczyk 1998


Redaktor Katarzyna Raźniewska
Opracowanie graficzne
Cezary Ostrowski NOWY SWING PRODUCTIONS
Wydanie I ISBN 83-7120-688-7
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o. ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań tel. 867-47-08, 867-81-
40; fax 867-37-74

121

You might also like