Professional Documents
Culture Documents
II 80554
II 80554
v’0 /W
V- •; • ’'~~r-: ^ 'r'--ś
fi ■ r ''-v--' '•*■ • ^v."jB«aw|
V vr
]- r :- y ''■'■■■«;. ■
'■
■'.-r V 7 V-' v r: ^ y : •; ■ ■ ;
iI
I
I '■
"
*-%' " ^
:•■'•* :-'K# •>•>
v ‘'
’ V '- > ;
" -' ' - ' '-'
■J' 'SS:-y^
•; ^ -- -
■".■■ ■■'.
f
1
< ^ i ; , ^ 1.
• V v' ’ ' ■ 'J r*; <, n| \ y -'-Kri '' /c.
i i i ®:
■p;:b f&.W)
iS&M ■■ .'""'i. >•■'■
' w''^' -"--i ' ff- ' ■ ' 1 i'
. - - . 1 , '
i?'"b
I
; ■
;■■■' v ::c!' I
. x.
•k''>' I
■/ ' ’' *^ ^ \ t-v *’
vj* ' ; ^ " «v^ ł5 z ^ -
JV ." 5 \
J]
, * 1 ^ ‘ •
4 V , - ^ 'V i '
i
rM M M £ ; v Z : ‘0
'S/un^ :
X
O <y
&, 3 C-
4 p€^ty tHy
H. M 4 c v w
“ f^ x e u M -t> < v «
£ M e^V '^ t a A Ó iT ^ a - ;
*^|^f?T“of'l^c -j^o t) /i*dl£0 Foj^j-a
e > W ix #
■> % -:v, - -,:Ą f 'r
>^ •' ' - w K
/ •. ;
»■■' .
JÓZEF ŚWITKOWSKI
»L O T O S«
B I B L J O T E K A - L O T O S U * Nr 6
JÓZEF SWITKOWSKI
KWIATY LOTOSU
I KUNDALINI
A GRUCZOŁY DOKREWNE
Studjum krytyczne
«
*
Z 6 rycinam i
19 3 7
K -u lM i} * ,
m . is ,-
tego lotosu tw orzą form ę krzyża, a miejsce kręgosłupa, gdzie ten lotos się
mieści, nazywa się w bardzo wielu językach również „krzyżem ". Świadczy
łoby to, że niegdyś ludy miały świadomość tego lotosu*).
Ryc. l.
środkow y był osią koła, a prom ieniowania tej siły jeg o sprychami. Ilość
tych sprychów jest różna w różnych czakrach i oznacza liczbę „płatków
lotosu", jak ą każdy z tych centrów posiada.
„P rądy w tórne przew ijają się pod i nad promieniowaniami odśrodko-
wemi nurtu głów nego, jakgdyby sprychy koła owinięte były plecionką.
Te linje splecione i pokrzyżow ane wyw ierają wrażenie podobne, jak
p ł a t k i k w i a t u , a jeszcze większe jest podobieństwo do płaskich
czarek weneckich ze szkła opalizującego. W szystkie te form y fal, czy też
płatki kwiatów, mienią się barw am i tęczowemi; jednak zwykle jeden odcień
barw ny przew aża w danym lotosie, odpowiednio do barwy, którą ma zasi
lająca go siła życiowa.
„U człowieka zwykłego centra te są czynne tylko o tyle, aby tworzyć
przew ody dla siły prany w ilości niezbędnej do utrzym ania życia. U ludzi
jednak, u których lotosy te są r o z b u d z o n e z uśpienia i wprawione
w ruch pełny, barw y prom ienieją świetnym blaskiem, a lotosy świecą jak
m ałe słońca, w zrastając stopniowo z rozm iarów pięciocentym etrowych do
średnicy talerzyków pod szklanki.
„Pierwsze centrum podzielone jest na ćwiartki, między którem i są
puste przestrzenie, ma więc wygląd krzyża i stąd nieraz oznaczano krzyżem
płomiennym „ogień wężowy", który żyje wew nątrz tego lotosu. Po rozbu
dzeniu do pełnej czynności ma to centrum barw ę ognisto pom arańczową,
dokładnie zgodną z barwą tego nurtu siły żywotnej, który przypływa doń
z centrum położonego przy śledzionie.
„Drugie centrum o dziesięciu płatkach, m ające siedzibę w pępku lub
w splocie słonecznym, ma bardzo ścisły związek z odczuciami i wrażeniami
wszelkiego rodzaju. Barwa jeg o jest mieszaniną różnych odcieni, w której
zieleń znacznie przeważa.
„C zakra przy śledzionie ma za zadanie odbierać przypływ ającą ze
słońca siłę żywotną, rozkładać ją wedle cech i rozdzielać po innych cza
krach. Siłę tę wysyła w s z e ś c i u poziomych promieniach, a siódmy
wnika w oś koła. Centrum to zatem ma sześć płatków lotosu i odznacza się
blaskiem promiennym, barwą do słońca podobnym.
„Lotos w okolicy serca ma barw ę złota błyszczącego, a każda z jego
ćw iartek rozpada się na trzy części, przez co pow staje dwanaście sprychów
koła.
„Piąty lotos, w krtani, ma szesnaście części widomych. Błękit występuje
w nich przeważnie, ale z połyskiem srebra i przypom ina m igotanie światła
księżycowego na wodzie.
„Lotos między brwiami w ygląda tak, jakby się dzielił na dwie połowy:
jedna przeważnie różow a żółcią obrzeżona, a u drugiej w ybija się odcień
10
ciemnego szafiru. Stąd zapewne tradycje indyjskie nazyw ają ten lotos dwu-
listnym, chociaż dokładne zliczenie daje ich po 48 w każdej połówce.
„Siódme centrum, u szczytu głowy, ma po obudzeniu świetność n a j
większą ze wszystkich, gdyż jeg o efekt barw ny składa się z nieopisanie
pięknych odcieni chrom atycznych. Liczba prom ieniow ań w nim wynosi 960.
Nadto ma w sobie rodzaj wiru pom ocniczego, siedzącego w najgłębszem
miejscu tego lotosu, o barwie bieli m igocącej, złotem przetykanej, wiru,
który w swej działalności wytwarza dwanaście własnych łuków falistych.
„Prócz podtrzym yw ania życia w ciele fizycznem m ają te centra i n n ą
funkcję, w ystępującą jednak dopiero po obudzeniu ich do pełnego dzia
łania. Każde centrum eteryczne ma odpowiednie centrum astralne, chociaż
astralne, jak o czterowymiarowe, sięga w kierunku całkiem innym, niż ete
ryczne, niezawsze zatem ma te same granice, mimo że części obu centr
padają na siebie. W ir eteryczny znajduje się zawsze na powierzchni ciała
eterycznego, natom iast astralny tkwi często wew nątrz tego ciała.“
Przytoczyłem ten opis w yglądu lotosów według Leadbeatera; nim
przejdę do zagadnienia ich funkcyj, podam dla porów nania twierdzenia
Bławatskiej o b a r w a c h tych lotosów: Czakra między brwiami m a barw ę
błękitną, u śledziony fioletową, pępkowa zieloną, krzyżow a czerwoną,
krtaniow a indygo, szyszynkowa żółtą. Późniejsza tradycja pisana, zwłaszcza
kierunku m aterjalistycznego (H), podaje znów inne barwy: Lotos krzy
żowy ma złotą, sterczow y czerwoną, pępkowy żółtą, sercowy białą, k rta
niowy czarną, oczny rubinową, a szyszynkowy ma barwę prom ieni słonecz
nych. Ja k z tego widać, rozbieżności co do określania barw przez różnych
autorów są już pokaźne; pewnem ich wytłumaczeniem może być tylko przy
jęcie, że jedni autorow ie opisują centra astralne, a drudzy leżące w tych
samych m iejscach centra eteryczne.
Jakoż Steiner wymienia wyraźnie centra e t e r y c z n e oddzielnie od
astralnych; a odnośnie do pierwszych mówi: „W ciele eterycznem jest obok
serca narząd jaśniejący barwami, z którego płyną prądy poza obręb ciała
fizycznego aż do granic ciała astralnego, a najw ażniejsze płyną do kwiatów
lotosu. Z tego narządu eterycznego płyną prądy do lotosu dwunasto-
listnego*) i szesnastolistnego, a wdół do ośmio**), sześcio i czterolistnego...
Pojaw iają się w tych lotosach pewne odcienie fioletow e i różowe, jeżeli
uczeń wykształci w sobie przezorność w urabianiu sądów i wypowiadaniu
ich; bez tego zaś powstawałyby w nich odcienie ciemnoczerwone i poma-
rańczowe.“
*) Ciało a stra ln e jest w edług niego w tem sta d ju m tylko ch m u rą bez określo
nej form y, w której k łębią się i w iru ją m gły różnobarw ne, przew ażnie m ętne i nie
przejrzyste.
12
*) O podobnym ośrodku obok serca mówi „Głos ciszy" (przełożony przez Bła-
w atską): „Niech siła o gnista wycofa się w najgłębszą kom órkę serca, gdzie m ieszka
Macierz Św iata. W ówczas siła ta w zniesie się w dziedzinę szóstą, środkow ą,
w m iejsce m iędzy oczyma.“ (N aw iązanie do lotosu dw ulistnego.) P raśnopaniszad
zaś m ówi: „W sercu m ieszka a t m a n ; tam je st sto i jedna n a d i . “
**) Jasnow idząca z P rev o rst m ówi: „Czuję duszę w nerw ach, które widzę
wszystkie bardzo jasne.“ In n y m razem rzekła: „Na nerw ach jest coś wyższego
niż nerw, co nazw ałabym duchem nerw ów 11 (prana?), a zapy tan a w som nam -
buliźmie, czy widzi swe oko, odrzekła po k ilk u m in u tach w czuw ania się: „Widzę
jasny punkt, jak m ałe słońce, m ające prom yczki11.
13
row ej. Struga ta u ludzi m oralnie czystych płynie w prost z podstaw y k ręg o
słupa wzdłuż niego w górę aż do m ózgu.“
W edług Leadbeatera zatem narząd eteryczny przy śledzionie, a w zględ
nie lotos sześciolistny, byłby tylko narządem, podobnym do „ust eterycz
nych", gdyż jedyną jeg o funkcją je st wchłanianie prany, k tó rą rozdziela
na pięć „strug" i rozsyła je po innych lotosach. Byłoby więc p i ę ć takich
narządów, które, ja k mówi Leadbeater, „pośredniczą w niezałam anem prze
noszeniu w rażeń z jednej równi na drugą", gdyż lotos tysiąclistny nie
pośredniczy w niczem, będąc tylko „otw orem ", przez któ ry ciało astralne
w ydostaje się z fizycznego nazew nątrz. W rażenia z równi astralnej dadzą
się oczywiście „przenieść" na równię fizyczną tylko o tyle, o ile istnieją
jakieś zmysły, któreby te wrażenia m ogły odebrać, czyli „przetłum aczyć"
na fizyczne.
Otóż pięć lotosów pośredniczy w przenoszeniu do świadomości na jawie
dziennej takich w rażeń a s t r a l n y c h , jakie odpow iadają — p rzy n aj
mniej w przybliżeniu — wrażeniom : dotykowym (ciepła, zimna, twardości),
węchowym, smakowym, słuchowym i wzrokowym. Ten wniosek potw ier
dzają zarów no opisy Leadbeatera, ja k innych autorów , je st tam bowiem
mowa o „cieple i chłodzie psychicznym" (dotyk), o „sym patjach i anty-
p atjach" (węch), o „słowie wewnętrznem i poddawaniu myśli" (słuch),
0 „widzeniu barw i kształtów " (wzrok). Brak tylko wrażeń, odpow iadają
cych zmysłowi smaku; może jednak dostarczyłyby tu pewnej analogji
uzdolnienia psychometryczne.*)
Oczywiście m ożnaby — zgodnie z niektórym i autoram i — przyjąć, że
oprócz wrażeń, podobnych do otrzym ywanych zmysłami fizycznemi, odbie
ra ją kw iaty lotosu jeszcze inne wrażenia, całkiem n i e p o d o b n e do
fizycznych; takie jednak nie dałyby się z niczem znanem porównać, ani
znanemi pojęciam i wyrazić, opis ich zatem byłby niemożliwy. Łatwiej n a to
m iast m ożna wyobrazić sobie, że kwiaty lotosu odbierają np. wrażenia w zro
kowe o wiele rozleglejsze, niż oko fizyczne, że np. poza siedmiu barwami
tęczy „widzą" jeszcze barw y podczerwone i pozafiołkow e, lub może widzą
barw y w kilku „oktaw ach". Podobnie inny lotos „słyszy" może dźwięki
w skali rozleglejszej, niż ucho fizyczne, a jeszce inny czuje „woń" sym patji
1 antypatji (znane są osoby, odczuwające np. kilka tygodni naprzód „woń
*) R ozw ijanie system atyczne tak ich uzdolnień zaczyna się zwykle od ćwiczeń,
w któ ry ch drobne ilości cukru, soli, pieprzu, p io łunu i t. p., sta ra n n ie opakow ane
w p ap ierk i jednakow ego w yglądu, bierze się w rękę lub p rzykłada do czoła, aby
skupieniem się rozpoznać, co zaw ierają. W dalszych ćw iczeniach rozpoznaje się
„sm ak“ żelaza, kam ienia, drzew a, wody. Tu może także należeć zdolność odróż
nian ia wody zw ykłej od m agnetyzow anej.
14
m ózgow o-rdzeniow ego, oraz sploty nerwów obu innych układów; w klatce
piersiowej zaś i w jam ie brzusznej mamy sploty nerwów układu współ-
czulnego i przyw spółczulnego (sym patycznego i parasym patycznego).
W zdłuż kręgosłupa po obu jeg o stronach mieszczą się z w o j e kręgow e
n.cko ru c h ćy y ^ . - '( 0 ) °^ °
ślinianki
se rc e
oskreela
żotądek
W ątroba
trzusl k a
n erk a
je łifo
cienkie
n a d n e rc z u
p ę c h erz
R y c . 2.
/
16
a
Ryc. 3.
Schem at gruczołu otw artego (a) i dokrew nego (b). W gruczole otw artym w ydzie
lin a (w) w ytw arzan a w pęcherzykach gruczołow ych (p) uchodzi przew odem ,
w gruczole dokrew nym g ru p a kom órek w ydzielniczych (k. g. d.) wydziela h o r
mon, p rzen ik ający do naczyń krw ionośnych (n). S trzałki oznaczają k ierunek
p rą d u k rw i dopływ ającej i odpływ ającej w gruczole w ew nątrzw ydzielniczym .
-SZYSZYNKA-..,
"•PRZYSADKA-— -T-
TARCZyCA--.
G R U C Z .P R Z Y T A R C Z ^ /tf- (
''-TRZUSTKA-
NADNERCZE-
Ryc. Ł
Rozmieszczenie gruczołów dokrew nych w ciele m ężczyzny i kobiety. W edług
Szumana i Skowrona.
*) Dr. St. Skow ron: „Horm ony w psychofizycznym rozw oju człow ieka1', W a r
szaw a 1936, str. 49 i nast.
19
/
20
rangi ośrodkam i, położonym i w istocie szarej III kom ory, a być może
i w ciele prążkow anem (corpus striatum )... Anatomicznie stw ierdzono już
liczne ośrodki roślinne (układu sympatycznego) w międzymózgowiu..., do
rCl
o
cS
o<o
UD
X
O
>>
*4
rd
>» O
>» £ J/ł
o
PC a)
s*
o
o
£
bc
3
haj
£
O U-D o to o in> >
N>
n oo c\j co x-' -K U
a> W
■BnAzorej' '■eois^jg ‘ mp)3f
rrj CNI CD OO tO C\J
O ^ p - p s lz j j ' 7 TB70J9Upę^ 'n flu fe f
*) A. Bailey: „Dusza i jej narzędzia". Poziom „naukow y" tej broszury ilu
stru je najlepiej szczere przyznanie się au to rk i n a sam ym w stępie, że „aby swo
bodnie mówić o tych rzeczach... w ystarczy uzbroić się w c i e r p l i w o ś ć i gruby
s ł o w n i k ‘‘. Z ebrała zatem a u to rk a z różnych źródeł szczegóły o gruczołach
dokrew nych, pom ieszała je z hipotezam i różnych autorów daw nych i nowych
o siedzibie duszy, dodała przebrzm iałe tw ierdzenia o eterze i dom ysły o kunda-
lini (której „odpow iednikiem katolickim jest wniebowzięcie Dziewicy-M atki‘‘),
aby z tego dojść do w niosku, że c h a ra k te r człowieka zależy od funkcjonow ania
gruczołów dokrew nych. Gdy zaś człowiek św iadom ie w pływ a n a rozwój ch ara k
teru, w tedy „polaryzacja d odatnia zw iększa się w gruczole m iędzy brw iam i, który
jest polaryzow any u jem nie1'. W ynikiem tego są „narodzony C hrystusa w Domu
Boga, a zew nętrznym tego sym bolem n a płaszczyźnie fizycznej są n arządy roz
rodcze i ich działalność" (str. 67). Ciekawe byłoby wiedzieć, czy au to rk a sam a
rozum iała to, co n a p isa ła ; w każdym razie lepiej przysłużyłaby się spraw ie, gdy
by tylko dosłownie przytoczyła źródła, a w ysnuw anie z nich wniosków zostaw iła
czytelnikowi.
23
*) Podobna sy stem aty k a zachow ana jest w książce „Droga w św iaty nadzm y-
słowe“. W ydanie II, do nabycia w red. „Lotosu1*.
25
$ %
❖
*) Sekcję zwłok Jasnow idzącej z P rev o rst przeprow adził d r Off w Lówen-
stein i znalazł „stw ard n ien ia chorobowe gruczołów brzusznych, w ątroby i wo
reczka żółciowego (kam ienie), sta n zapalny serca i dróg oddechowych; czaszka
nato m iast m ia ła budowę do podziw ienia piękną, a mózg we w szystkich swych
częściach tak zdrow y i rozw inięty, że zdaniem tego lek arza nigdy nie zdarzyło
m u się widzieć u człow ieka m ózgu zdrowszego i doskonalej rozwiniętego. Nie
było rów nież żadnych zm ian chorobow ych w całym rdzeniu kręgow ym , ani
w nerw ach p iersi i brzucha". (J. K erner).
O „świętym ogniu wężowym" mówią już najstarsze tradycje pisemne
Indów (Rig-W eda); często w spom inają o nim Upaniszady, zajm ują się nim
poważnie różne systemy Jogi, a średniowieczna wiedza tantryczna, mocno
już zm aterjalizow ana, stawia rozbudzenie „ognia wężowego" jako warunek
niezbędny do uzyskania „ośmiu zdolności cudownych".
Nieznane było natom iast to pojęcie u różnych badaczów okultystycz
nych europejskich aż do czasów najnowszych. Nie wspomina o niem ani
Plato, ani P ythagoras u Greków, nie wymienia go wiedza tajem na Egiptu,
nie spotykam y się z takiem pojęciem u gnostyków , u najgłośniejszych
okultystów średniowiecza, u dawniejszych różokrzyżowców, u herm etystów
i alchemików (jeżeli ich „prim a m ateria" nie jest zależna od „ognia wężo
wego"). Pojaw ia się on dopiero w opisach jasnow idzów począwszy od cza
sów wystąpienia Bławatskiej, a więc u Steinera i Leadbeatera, gdyż jeszcze
„Jasnow idząca z Prevorst" nic o nim nie wie.1)
W ygląda zatem tak, jakgdyby „ogień święty" był odkryciem swoiście
indyjskiem , które dopiero przez Bławatską przedostało się do okultystów
współczesnych. O bjaw y somnambulizmu, zbadane i stwierdzone wszech
stronnie przez magnetyzerów.2) po Mesmerze, powinnyby przecież czasem
zawierać jakieś analogje z działaniem „ognia wężowego"; na takie jednak
w dostępnej mi literaturze nie natrafiłem . Nie odkryli również nic podob
nego nowocześni badacze medjumizmu, — mimo, że w ostatnich latach
zwrócili szczególną uwagę na stronę fizjologiczną transu — może dlatego,
że istnienia ognia wężowego nie przyjm ow ali jak o możliwość.
Czem jest według Indów i ja k działa ta siła tajem nicza? Pojęcie jej
łączy się u nich z dwoma innemi pojęciam i, również swoiście indyjskiemi,
a to „nadis" i „prana"; naprzód zatem zajm ę się niemi.
') W spom ina tylko (str. 186) o „kurczach, które od krzyża przebiegają w pod
brzusze, a stąd idą wgórę przez szyję do głowy... W tem m iejscu krzyża, w któ-
rem tk w ią kurcze, nerw y są jakgdyby zesznurow ane razem , a siła nerw ow a
w ydziela się tylko w jednym punkcie, gdzie nerw y są zgrubiałe".
*) Mówię tu o som nam bulizm ie m agnetycznym , ale nie o hipnotycznym , w y
w oływ anym sugestją, ten bowiem nie w ykazuje żadnych objawów parapsychicz
nych, a tylko dowodzi niezaprzeczonego w pływ u duszy n a ciało.
28
') O dźwiękach mistycznych mówi także „Głos ciszy", przełożony przez Blawatską.
30
ności równie łatwo stw arza, ja k uśmierca... Siła wężowa lub pierścieniowa,
bo podobnie do spirali działa i porusza się w ciele jogina, któ ry ją zdoła
w sobie rozwinąć. Siła elektryczna, ognista, ukryta, będąca podstaw ą
wszelkiej m aterji organicznej i nieorganicznej, uzdolniająca do w ytw arza
nia rezultatów z e w n ę t r z n y c h , dostrzegalnych zmysłami4), mocą
tkwiącej w niej energji (krijaśakti = wyobraźnia, i iczczhaśakti = siła
myśli), zwanej także czasem ksziti.“
Wedle Leadbeatera „kundalini je st siłą eteryczną, pośredniczącą w nie-
załamanem przechodzeniu świadomości z ciała astralnego do fizycznego...
Siła ta przedstaw ia idącą w ogrom rzeczywistość i nie ścierpi igrania ze
sobą lub powierzchownego stosowania. Są wypadki, w których ogień ten
budzi s#ę sam przez się, okazując żar m ętny; może nawet sam zacząć się
ruszać, chociaż to się rzadko zdarza. Wówczas spowodowałby zapewne
wielki ból, gdyż bez drogi utorow anej musiałby s p a l a n i e m usuwać
przeszkody... Usiłuje zwykłe biec w górę wnętrzem kręgosłupa i uchodzić
w powietrze, zam iast trzym ać się linij spiralnych, co nie pociągnie za sobą
innej szkody prócz czasowej u traty świadomości. Naprawdę straszne nie
bezpieczeństwa łączą się dopiero z możliwością zawrócenia tej siły wdół
i do wnętrza. Główna czynność jej w związku z rozw ojem okultystycznym
polega na tem, że przesyła się ją przez centra w ciele eterycznem , aby je
ożywiała i utw orzyła z nich bram y między światem fizycznym a astralnym .
Gdy ogień dosięgnie centrum między brwiami, użycza zdolności słyszenia
głosu jaźni wyższej; wszystkie jednak muszą być równocześnie obudzone.
„Centra eteryczne i astralne sto ją w bardzo ścisłym stosunku w zajem
nym, a między niemi znajduje się przepona, czy tkanina, bardzo ciasno
i gęsto utkana, składająca się z jedynej warstwy atom ów fizycznych, b a r
dzo ściśle skupionych. Tkanina ta jest ochroną na to, aby bram a łączna
między światem fizycznym a astralnym nie otw arła się przedwcześnie. We
warunkach norm alnych ta właśnie z a s ł o n a zasuwa się przed naszą p a
mięcią, nie możemy zatem przypom inać sobie, co działo się we śnie z nami.
Bez niej byłby człowiek wystawiony ciągle na dowolne wpływy astralne
bez możności zaradzenia im i na opętanie przez istoty astralne. Przy tra k to
waniu fałszywem wpływy działają w kierunku przeciwnym normalnem u,
uszkadzają tkaninę i m ogą ją zniweczyć zupełnie.5) Odpowiednią drogą
jest tu oczyszczenie obu ciał; wówczas przegroda ta zachow uje swą podat-
ność, a przeszkadza zbyt bliskiemu stykaniu się światów niższych."
W związku z powyższem jest zapewne to, co Steiner mówi o „spalaniu
duchowej zasłony", a owa zasłona, względnie tkanina z jednej warstwy
atom ów w edług Leadbeatera, powinnaby leżeć w miejscu, do którego sięga
„płom ień kundalini" po rozbudzeniu go z uśpienia. O m iejscu tem mówi
Bławatska, że ł u k pulsu w przysadce m ózgowej podnosi się coraz wyżej
w górę, aż wreszcie prąd prany, ja k iskra elektryczna, trafi w szyszynkę;
obudzi narząd drzemiący i wprawi go cały w żar ognia czystego, akaśnego.“
peUuetdwm
żadna zmiana po „spaleniu" tej warstwy atom ów .'); musi to być zatem,
ja k mówi Steiner, spalenie „duchowe", gdyż i ogień wężowy jest żywiołem
o „wyższej m aterjalności", który wytwarza „żar ognia akaśnego".
Jakkolw iek więc te różne źródła mówią o „ogniu" i o „spalaniu", trudno
te wyrażenia brać dosłownie, w znaczeniu fizykalnem . Zarówno ów ogień
wężowy, ja k spalanie zasłony, odnosi się do zjaw isk ponadm aterjalnych,
zachodzących w organizm ie e t e r y c z n y m , a następstw a „ruszania się"
ognia objaw iać się powinny przedewszystkiem w organach nadzmysłowych.
Jeżeli rozniecenie ognia wężowego i spalenie zasłony odbywa się praw i
dłowo, następstwem jest obudzenie zdolności jasnow idzenia; jeżeli zaś jest
nieprawidłowe, przedwczesne, lub przypadkow e, powinnyby wystąpić jakieś
objaw y mniej lub więcej patologiczne.
O tóż w ydaje mi się, że takie objaw y, jużto patologiczne, jużto p a ra
norm alne, możnaby znaleźć w dwu dziedzinach, które zresztą już nieraz
próbow ano łączyć w związek wzajem ny, a to: h i s t e r j a i m e d j u -
m i z m . Nie znaczy to, jakobym za przykładem prof. Lehmanna („Aber-
glauben und Zauberei") i niektórych nowszych lekarzy uważał medjumizm
za j e d n o z histerją; przypuszczam tylko, że w obu tych dziedzinach
zjawisk działają przyczyny podobne, chociaż skutki m ogą być różne.
Skłonny nawet jestem pójść jeszcze dalej we wnioskach i przyjąć, że
histerja nie jest niczem innem, ja k tylko „niewyładowanym " medjumizmem,
który nie może sobie znaleźć ujścia w ł a ś c i w e g o . Przesłanki do tych
wniosków zawarłem w mej pracy „Niektóre objaw y transow e" (drukow anej
w czasopiśmie „Zagadnienia M etapsychiczne" nr. 23 z r. 1926), tu zatem
przytoczę tylko k rótko objaw y, k tóre w skazują na łączność histerji
z medjumizmem.
Należą tu przedewszystkiem zmiany pulsu i rytm u oddechowego w tra n
sie m edjalnym i w ataku histerycznym; dalej potnienie skóry, skurcze
mięśni, katalepsja, okrzyki cierpienia, przechodzące we westchnienia ulgi
po udałym objaw ie m edjalnym i po paroksyzm ie ataku histerycznego,
wreszcie a m n e z j a zupełna łub częściowa po obudzeniu zarówno
u m edjów ja k u histeryków. Wielu badaczy (m. i. C harcot i Schrenck-
Notzing) stwierdziło nadto w obu wypadkach fizjologiczne wyładowanie
popędu płciowego, jakkolw iek i m edja i histerycy należą do osobników
raczej zimnych seksualnie.
Zgodne z m ojem stanow isko zajm uje dr. J. Bohrn („Zeitschrift fur
Parapsychologie", 1929, str. 390), twierdzi bowiem, że „od snów subjektyw-
nych do zjaw isk m edjalnych objektyw nych je st tylko droga m niejszej lub
większej realności biologicznej11, poczem dodaje: „W szystkie m edja m ają
znamiona histerji. W illy Schneider doznaje cielesno-fizycznego niepokoju
w razie przeszkód w m edjalnem wyładowaniu*), a stygm atyczki M arja
M ori, Dominika Lazzari i Teresa Neumann miały cechy histerji (rzucanie
z łóżka na ziemię, stawanie „m ostem 11 na czubku głowy i końcach palców),
a zam iast objaw ów m edjalnych następow ała sublimacja. Medjumizm,
histerja i seksualizm są we wzajem nym związku, lub m ogą się zastępować".
Także poza transem znaleźli liczni badacze właściwości fizjologiczne
podobne u m edjów i u histeryków, jakkolw iek u m edjów nie. stwierdzili
rzeczywistej histerji, lecz tylko „usposobienie histeryczne". Do takich w ła
ściwości w s p ó l n y c h należy np. zwężenie pola widzenia, brak refleksu
podniebienia, istnienie t. zw. „punktów nasennych" (points hypnogeniques),
nadwrażliwość — lub znowu anestezja — skóry, suggestywność, kapryśna
zmienność usposobienia i t. d., przyczem te zjaw iska m ogą występować
u danego osobnika bądźto wszystkie razem, bądź tylko we większości.
W iadom o zresztą, że histerycy produkują n a p o k a z zmiany fizjo
logiczne w swym organizm ie (i tem się różni histerja od neurastenji), a p o
dobnież m edja produkują objaw y na życzenie swoje lub obce.
U histeryków ponadto — ale nie u m edjów — zauważono jeszcze jedną
właściwość, a to tak znamienną, że ona właśnie naprow adziła mnie na myśl,
iż histerja może być tylko nie mogącym się wyładować medjumizmem. Jest
to napadające histeryków tuż przed atakiem nieznośne uczucie, jakgdyby
jak iś „knedel", czy k u l a (globus hystericus), wędrow ała w brzuchu
i usiłowała wznieść się w górę aż do gardła, grożąc uduszeniem. Jedno
z dzieł tantry indyjskiej, Gheranda-samhita, opowiada, że „kundalini ma
coś w rodzaju j a j k a , leżącego przy splocie słonecznym", a, ja k w ia
domo, ogień wężowy powinien od splotu krzyżow ego wstępować wgórę
aż do „otw oru Brahmy" przy szyszynce.
Może to zatem nie je st tylko przypadkow e podobieństwo między pod
chodzeniem kuli histerycznej z brzucha do gardła, a podnoszeniem się
„ ja jk a wężowego" od splotu słonecznego ku głowie. Owa kula napróżno
usiłuje wejść przez gardło do głowy i te je j darem ne wysiłki może właśnie
w yw ołują atak histeryczny, lub w prost są jeg o wyrazem ; u m edjów zaś1
niema takich wędrówek „kuli“, gdyż ogień wężowy znajduje sobie ujście
w produkowaniu objaw ów m edjalnych. W iadomo zresztą, że w s z y s t k i e
m edja w transie nietylko widzą w ciemności, lecz także widzą „duchy“
i widzą, co się dzieje poza ścianami lokalu seansow ego; dowodzi to pośred
nio, że w transie kundalini dosięga lotosu, będącego narządem ja sn o
widzenia.
U histeryków zatem ogień wężowy obudzony jest z uśpienia i „rusza
się“ już, ale nie może znaleźć sobie drogi wolnej w górę i stąd pochodzą
objaw y ataków histerycznych. Nie znajduje zaś drogi właściwej zapewne
dlatego, że narządy powyżej splotu słonecznego nie są jeszcze rozbudzone.
D latego także n i e m a w atakach histerycznych jasnow idzenia; pojaw iają
się natom iast (według prof. C harcot‘a) „delirja erotyczne", co wskazy
wałoby, że ogień wężowy, m ając drogę w górę zam kniętą, wchodzi w „niż
sze centra eteryczne" (według Bławatskiej i Leadbeatera), rozw ijane zresztą
tylko praktykam i czarnomagicznem i.
W t. zw. „hysterie grandę" objaw y kolejne ataku są wedle dra
H. M eyera („Compendium der Neurologie und Psychiatrie", 1920) nastę
pujące:
Prodrom y: zgryźliwość, trw oga, globus hystericus. Aura: globus p o
suwa się wgórę, poczem kurcz toniczny, w którym chora nagle pada na
ziemię b e z u s z k o d z e n i a . N astępują drgania kloniczne, t. zw. „clow-
nismus" i postaw y plastyczne; jednak w przeciwieństwie do epilepsji niema
ukąszeń języka i zostaje reakcja źrenic na światło. Atak trw a przeważnie
poniżej godziny, a po nim zostaje amnezja.
Przytaczam te szczegóły dlatego, że takie samo upadanie bez p o tłu
czenia się lub złamania kości jest zjawiskiem nieraz obserwowanem u eksta-
tyków i u medjów. Podobnież zdarzają się często u m edjów (zwłaszcza
u t. zw. „inkarnacyjnych") postaw y plastyczne, przytoczone przez Meyera
jak o objaw y w ataku histerji. Naodw rót zaś znajduje się już u Brown-
Sequard‘a wzm ianka o dziewczynie, k tóra co niedzieli w ekstazie wchodziła
na wąziutkie i zaokrąglone oparcie łóżka żelaznego i stała tak na końcach
palców z głową wtył wygiętą do ósmej godziny wieczorem; był to zatem
„clownizm" graniczący już z lewitacją.
Na uwagę zasługują także badania prof. Richeta (Revue metapsychiąue
1930, Nr. 5) nad oddechem histeryczek. O to z pom iarów aparatem oddecho
wym okazało się, że jedna z nich podczas ataku letargicznego w 16 minu-
tachtach wetchnęla tylko 4 litry powietrza, podczas gdy człowiek norm alny
wdycha w tym samym czasie 128 litrów . Ja k wiadomo, podobne w strzy
manie oddychania zauważyć można u m edjów w transie (szczególnie przed
„aportam i") i u jasnowidzów.
35
wy, a skoro on już jest rozniecony, ożywia olbrzymią swą silą także inne
centra eteryczne1'. M edjum nowoczesne, Eusapia Paladino, k tóra nie um ie
jąc nawet czytać, nie wiedziała napewno nic o ogniu wężowym, objaśnia
Kamilowi Flamm arionowi („Des forces naturelles inconnues“) w tych sło
wach swe uczucia w transie: „N aprzód pragnę gorąco objaw u; potem czuję
„gęsią skórkę" i naprzem ian sztywnienie palców; a zarazem w d o l n e j
c z ę ś c i k r ę g o s ł u p a wypływa prąd, rozszerzający się szybko po ca-
łem ciele aż do ram ion i utrzym ujący się łagodnie w łokciach."
Przykładów wypowiadania się m edjów o „prądzie ognistym ", płyną
cym w górę od „krzyża" w kręgosłupie, m ożnaby znaleźć więcej w lite
raturze parapsychicznej, a wyżej już przytoczyłem szczegóły o „kuli histe
rycznej", w stępującej z brzucha do gardła. Nietrudno będzie znaleźć pewną
analogję także w opisie usypiania kandydatów do wtajem niczenia (A. Be-
sant: „M isterja"): ...„Różdżkę prow adzono w górę wzdłuż kręgosłupa aż
do miejsca, gdzie się głow a zaczyna. Gdy tak ognista laska przesuwała się
wzdłuż kręgów , ciało subtelniejsze kurczyło się i s z ł o z a n i ą zwolna
wgórę, aż przy dotknięciu różdżką głowy wysuwało się przez czaszkę i wy
dostaw ało się na wolność..." Różdżka ta napełniona była „żywym ogniem “ ;
później jednak stracili hierofanci tę w ładzę".0)
Ludzie, którzy bądźto dowolnie, bądź też przypadkow o, pod wpływem
wstrząsów uczuciowych lub pod narkozą, wyłaniali świadomość poza obręb
organizm u fizycznego (w. t. zw. „ekskursjach astralnych") i zachowali
pamięć ze swych wrażeń poza ciałem, podają często jako pierwsze w ra
żenie, że mieli uczucie rozszerzania się w górę (wysuwanie ciała astralnego
przez „otw ór Brahmy", czyli lotos tysiąclistny), poczem znajdow ali się
ponad ciałem, na które patrzyli z wysoka.
M etody rozniecania ognia kundalini są u różnych autorów różne.
H athajoga stosuje w tym celu ćwiczenia oddechowe (kum bhaka) i pozycje
ciała (asana); radżajoga natom iast posługuje się tylko ćwiczeniami psy-
chicznemi (dharana i dhjana). Blawatska mówi, że koncentracja na „ic/ę‘c
i „pingalą“ wytwarza „ogień święty"; Leadbeater zaś poleca w tym celu
„stanowczy i długo utrzym ywany wysiłek woli", a na innem miejscu w spo
mina, że „raz mistrz wskazał mu pewną m e d y t a c j ę , k tó ra może p ro
wadzić do wyniku". Steiner mówi, że „jaźń wyższa ma od zewnątrz roz
dmuchać w narządzie sercowym ogień kundalini, żywioł o wyższej ma-
terjalności."
’) Czem jest ten żywy ogień, możnaby szukać wskazówek we fakcie, że ręka magne-
tyzera, położona na głowie medjum, wprawia je w uśpienie, w którem usunięty jest
„próg“ między świadomością na jawie, a eteryczną.
39
MAGNETYZM ŻYWOTNY
M esm eryzm i jeg o w łasn o ści leczn icze
n ap isał prof. JOZEF ŚWITKOWSKI.
Spis rozdziałów:
1. M agnetyzm nie jest hipnotyzm em . 2. Z dziejów m agnetyzm u. 3. Jakie jest
działanie m agnetyzm u. 4. Przedm iotow e objaw y m agnetyzm u. 5. Co czują magne-
tyzowani. 6. Ja k m a zachow ać się chory. 7. Kto może mognetyzować. 8. Jak się
m agnetyzuje. 9. Co odczuwa m agnetyzer. 10. Co leczy m agnetyzm . 11. Przedm ioty
m agnetyzow ane. 12. B akiet m agnetyczny. 19. N iebezpieczeństwa m agnetyzm u.
14. U suw anie drobnych dolegliwości. 15. Choroby zapalne o przebiegu ostrym .
16. Choroby przew lekłe i zastarzałe. 17. Choroby dziecięce. 18. M agnetyzowanie
zdrowych. 19. Sen m agnetyczny. 20. Różne stany uśpienia. 21. Objawy intelek
tualn e w hipnozie sugestyjnej. 22. Objawy in telektualne w uśpieniu m agnetycz-
nem. 23. Zdolność w yczuw ania chorób. 24. B adanie innych chorych. 25. Objawy
jasnow idzenia. 26. M agnetyzer wobec uśpionego. 27. Niebezpieczeństwa som nam -
bulizm u. 28. P rzy k ład y leczenia m agnetyzm em . 29. P rzykłady leczenia som nam -
bulizm em . 30. Czemże ostatecznie jest m agnetyzm ? Cena 4 zł.
Z a m a w i a ć p o d a d r e s e m : W ydaw nictw o „LOTOS" — Kraków, ul.
Grodzka 58.
N um ery okazowe m iesięcznika „Lotos" oraz katalogi nowych w ydaw nictw
w ysyła się n a żądanie bezpłatnie.
$ 0 5 5