Professional Documents
Culture Documents
Zbiorowa - Badania Logiczne t.1
Zbiorowa - Badania Logiczne t.1
Zbiorowa - Badania Logiczne t.1
pod redakcją
Jarosława Rolewskiego
Wydawnictwo COMER
Edmund Husserl
BADANIA LOGICZNE
TOM PIERWSZY
Toruń 1996
Tytuł oryginału Logische
Untersuchungen, Bd. I.
Redakcja naukowa:
Andrzej Lubomirski
Redakcja:
Jarosław Rolewski
Skład i opracowanie:
Andrzej Pietruszczak
YT Projekt okładki:
Lech-Tadeusz Karczewski
© by Janusz Sidorek - translation
© for the Polish edition Wyda
%ivctwo Comer Jacek Waloch 1995
ISBN 83-85149-15-5
Wydanie 1,1996
Wydawnictwo Comer
87-100 Toruń, ul. Św. Katarzyny 4, tel. (0-56)219-13, tel./fax (0-56)246-07
Printed in Poland
Drukarnia Wydawnictw Naukowych SA
90-450 Łódź, ul. Żwirki 2
Carlowi Stumpfowi
w dowód szacunku i przyjaźni
Od tłumacza
4
W czasie swej asystentury Husserl zajmował się opracowaniem cyklu 26
wykładów Weierstrafia o funkcjach abelowych, czego charakterystyczny ślad
można odnaleźć w I tomie Badań logicznych.
5
Husserl pisał wprost, że o wyborze drogi życiowej ostatecznie zadecydowa
ły wiedeńskie wykłady Brentana. „Zrazu chodziłem na nie tylko z ciekawości, by
usłyszeć człowieka, o którym tak wiele mówiło się w ówczesnym Wiedniu. Mimo
wszystkich przesądów niedługo trwał mój opór wobec tej osobowości. Na począt
ku z jego wykładów zaczerpnąłem przekonanie, które pozwoliło mi wybrać filo
zofię jako życiowy zawód, mianowicie, że także filozofia jest polem poważnej
pracy, że także ją można, a tym samym należy uprawiać w duchu najściślejszej
nauki." (Erinnerungen on Franz Brentano, [w:] Oskar Kraus, Franz Brentano. Zur
Kenntnis seines Lebens undseiner Lehre, Munchen 1919, s. 153 n.)
Od tłumacza IX
6
Por. Philosophk der Arithmetik, Husserliana Bd. XII, Den Haag 1970, s. 193 n.
7
Tamże, s. 6 n.
X Od
tłumacza
nieją różne typy liczb, wszystkie poddane są temu samemu algo -
rytmowi. W ten sposób spodziewał się „przynajmniej w kilku pod-
stawowych punktach utorować drogę do prawdziwej filozofii ra-
chunku, owego dezyderatu stuleci". 8
Ponieważ Husserl liczbę definiuje za Euklidesem jako „wielość
jednostek" (zrazu jest to nieokreślone „wiele", które dopiero dzięki
operacji liczenia przekształca się w „tak wiele", „tyle"), analizy
swe rozpoczyna od właściwego przedstawienia wielości. Pojęcie
wielości powstaje w swoistych aktach abstrahowania. Konkretne
podłoże abstrakcji („konkretne wielości", „zbiory określonych obie-
któw") jest nam tutaj dobrze znane i zdaniem autora nie wymaga
żadnych dodatkowych objaśnień. Refleksja nad aktami, w których
takie „konkretne wielości" są dane, ujawnia występujący w nich
moment „połączenia kolektywnego". Właśnie na tym momencie
oparte jest pojęcie wielości in abstracto. W abstrakcyjnym akcie uj-
mowania wielości pomijamy bowiem wszelkie szczegółowe okre-
ślenia poszczególnych jednostek i uchwytujemy jedynie to, że są
one „połączone" ze sobą w „wielość", że jest ich „wiele", przy
czym natura samych jednostek pozostaje już całkowicie dowolna.
Psychologiczna charakterystyka takich aktów pozwala teraz Hus-
serlowi wyodrębnić je spośród innych, a przez to — w myśl kryte-
riów psychologii opisowej — rozjaśnić samo pojęcie wielości.
W analogiczny sposób Husserl analizuje następnie pojęcia „cze-
goś", „jedności" i wreszcie „liczby". Wszystko to są pojęcia relacyj-
ne, ponieważ zaś relacje, o które tu chodzi, są relacjami „psychicz -
nymi" — odnoszą się nie do rzeczy samych, lecz do sposobu, w
jaki te rzeczy rozważamy — w konsekwencji również odpowiada-
jące im przedmioty — wielości, jedności, liczby — mają jedynie
„byt psychiczny"; istnieją jedynie o tyle, o ile „są pomyślane".
Husserl określa je mianem najogólniejszych i zarazem najbardziej
pustych treściowo kategorii, gdyż uzyskiwane są w refleksji nad
aktami, których treść pozostaje całkowicie dowolna, a więc „w pe -
wien sposób zawierają one w sobie wszelkie treści". 9
Tamże, s. 7.
Tamie, s. 84.
Od tłumacza
XI
10
Tamże, s. 119.
11
Por. tamże, s. 196 n.
XII Od
tłumacza
W matematyce w zasadzie mamy do czynienia wyłącznie z
takimi przedstawieniami, gdyż, jak utrzymuje Husserl, „gdyby-
śmy byli zdani na właściwe przedstawienia zbiorów, wówczas sze-
reg liczb w najlepszym razie kończyłby się na dwunastu". 12 „Wła-
ściwie" nie potrafimy sobie przedstawić nigdy więcej niż tuzin.
Dlatego też liczby zastępowane są tutaj przez odpowiadające im
znaki, zaś wszystkie operacje arytmetyczne to nic innego jak sy-
stem technicznych reguł manipulowania tymi znakami, wywodze-
nia jednych znaków z innych. Ponieważ chodzi przy tym o znaki,
które w przeważającej większości przypadków nie tylko pozba-
wione są naocznych substratów, ale także dadzą się oddzielić od
jakichkolwiek pojęciowych przedstawień, z drugiej zaś strony są
przecież znakami zmysłowymi, Husserl może określić logiczną
metodę arytmetyki jako „metodę zmysłowych znaków". 13 Arytme-
tyka okazuje się teraz zbiorem technicznych reguł manipulowania
takimi znakami, wywodzenia jednych znaków z innych.
W tym samym roku co Filozofię arytmetyki Husserl opublikował
też recenzje wydanych rok wcześniej Vorlesungen iiber die Algebra
der Logik (Wykłady o algebrze logiki) Ernsta Schródera. Recenzja ta
jest o tyle ważna, że Husserl sformułował w niej w sposób o wiele
bardziej wyraźny niż w omówionej wyżej książce swe poglądy na
istotę logiki. Schróder, włączając siew tradycję wywodzącą się jesz-
cze od Boola, usiłował nadać logice postać sformalizowanego ra-
chunku i w ten sposób zapewnić jej matematyczną ścisłość. Zda-
niem Husserla należy jednak odróżnić „rachunek logiczny" od „lo-
giki rachunku". Rachunek — to w myśl ustaleń Filozofii arytmetyki
— nic innego jak zespół algorytmów, spełnianych na ślepo opera -
cji, które nie tyle są wyrazem naszego myślenia, co raczej jego
surogatem: zastępują myślenie „właściwe" wszędzie tam, gdzie to
nie jest możliwe, bądź też nie jest potrzebne. Tym samym jednak
logika Schródera wcale nie przedstawia sformalizowanych „wnio-
skowań, lecz jedynie zewnętrzne surogaty wnioskowania"; „dum-
na budowla rachunku logicznego" bynajmniej nie jest, wbrew de-
12
Tamże, s. 222.
13
Por. tamże, s. 257.
Od tłumacza XIII
XV
26
Przekład polski Izydory Dąmbskiej O treści i przedmiocie przedstawień w
Kazimierz Twardowski, Wybrane pisma filozoficzne, Warszawa 1965, s. 3-91.
27
W Badaniach logicznych Husserl właśnie Bolzana uzna za swego głównego
prekursora; por. niniejszy tom, s. B 225.
28
Por. F. Brentano, Psydiologie vom empińschen Standpunkte, t. I, Hamburg
1954, s. 124 n. Brentano pisał tam: „Każde zjawisko psychiczne charakteryzuje się
Od tłumacza
XVII
XIX
treści i przedmiocie nie mam teraz czasu. Piszę obszerniejszą pracę skierowaną
przeciw subiektywistyczno-psychologizującej logice naszych czasów (a więc prze-
ciw temu stanowisku, które jako uczeń Brentana sam wcześniej zajmowałem).
Z pewnością nie zabraknie przy tym okazji, by zająć się tą różnicą." (Przytaczam
za Husserliana XVIII, Einleitung des Herausgebers, s. XXVII; list datowany jest na
2111897.) Oczywiście chodziło tu o Badania logiczne.
Od tłumacza
XXI
36
Tamże, s. 353.
37
Tamże, s. 353.
Od tłumacza
XXIII
38
Intentkmale Gegenstimde, [w:] Hua XXII, s. 310 n.
39
Tamże, s. 311.
XXIV Od
tłumacza
nosimy się na teren fikcji, gdy np. mówimy, że „Zeus był najwyż
szym z bogów olimpijskich", wówczas „właściwie" chcemy po
wiedzieć: „Starożytni Grecy wierzyli w istnienie Zeusa i uważali,
że to właśnie on, Zeus, jest najwyższym z uznawanych przez nich
bogów". „Właściwie" mówimy o naprawdę istniejących starożyt
nych Grekach i ich wierzeniach, „niewłaściwie" — o świecie owych
wierzeń, który tu milcząco zakładamy, choć sami wcale weń nie
wierzymy. Synteza identyfikacji (Zeus = najwyższy spośród bo
gów olimpijskich) „właściwie" wspiera się na uznaniu przedsta
wień starożytnych Greków, „niewłaściwie" na fikcyjnym uznaniu
przedmiotów tych przedstawień. Gdy przechodzimy od myślenia
właściwego (o starożytnych Grekach) do niewłaściwego (o bós
twach, w które oni wierzyli), czynimy milczące założenie (gdyby
wierzenia Greków były prawdą, to...), z którym jednak wewnętrz
nie wcale nie musimy się solidaryzować. Założenie takie Husserl
nazywa „asumpcją".40 ^
Przejście od myślenia właściwego do niewłaściwego otwiera
jednak dostęp nie tylko do świata fikcji, na myśleniu niewłaści-
wym wspiera się wszak — jak zostało to pokazane w Filozofii aryt-
metyki — cała matematyka. Rzecz jasna, tutaj asumpcją ma zupeł-
nie inny sens; matematyk, w przeciwieństwie do filologa, nie dys-
tansuje się od badanego przez siebie świata: „Tutaj nie tylko mówi
się, ale także sądzi, jak gdyby dedukowane prawdy, istnienia, sto-
sunki, niezgodności obowiązywały absolutnie." 41 Możliwe jest to
dzięki temu, że „formalne prawa regulujące myślenie pod ścisłą
asumpcją są identycznie te same, co te, które obowiązują wobec
myślenia, by tak rzec, swobodnego, tzn. nie ograniczonego przez
żadne warunki". Niemniej istnieje nieprzekraczalna granica dzielą-
40
Por tamże, s. 328. Wydawca XXII tomu Hiisserlima zwraca uwagę, że termin
„asumpcją" ma w tym kontekście dwojakie znaczenie: nie tylko chodzi tu o
milczące „założenie" wszelkich „niewłaściwych sądów egzystencjalnych, ale także
zawarta jest już w nim swoista „modyfikacja neutralnościowa": oto „uznaję" mit,
którego „naprawdę" wcale nie uznaję; wypowiadam się na temat mitycznych po-
staci, ale ich istnienie nie zostaje teraz ani uznane, ani też odrzucone, pozostaje
ono poza kwestią. Por. Einletung des Herausgebers, tamże, s. XXXVII n.
41
Ta
mże
, s.
323.
Od tłumacza
42
Dlatego też Brentano przeprowadzając swą klasyfikację „zjawisk psychicz-
nych" może powiedzieć, że „każde zjawisko psychiczne albo samo jest przedsta -
wieniem, albo też wspiera się na przedstawieniu jako swej podstawie", gdyż
wszelkie takie zjawiska, które same nie są przedstawieniami, są dlań aktami „zaj -
mowania postawy" wobec przedstawień. Por. Psychologie, 1.1, wyd. cyt., s. 120.
XXVI Od
tłumacza
zrozumieniem wskazują na nie [...], i to tak, że nie dokonuje się
tutaj pojęciowe poznanie stosunku zachodzącego miedzy przed-
stawieniem a intendowanym przedmiotem. Takie przedstawienia
nazwiemy reprezentacjami". 43 Ich przeciwieństwo stanowią „inne
przeżycia psychiczne", które „nie intendują tylko swych «przed-
miotów», lecz je rzeczywiście w sobie zawierają jako immanentne
treści. Przedstawienia w tym sensie nazywamy naocznością". 44
Przez „naoczność" można przy tym rozumieć bądź „osiągnięcie
ostatecznego celu reprezentacji" — „immanentny obiekt aktu poja-
wia nam się zarazem jako przez ten akt intendowany" — bądź też
„pierwotne zwrócenie się ku przedmiotowi jako immanentnemu,
ale bez odwoływania się do odpowiedniej reprezentacji". Dlatego
też „każda reprezentacja wskazuje {weist hiri) na odpowiadającą jej
naoczność [...], natomiast nie każda naoczność odsyła {weist
zurilck) do przynależnej do niej określonej reprezentacji". 45 Sam
termin „naoczność" Husserl skłonny jest zdefiniować „zgodnie z
drugim z tych pojęć", odnośnie do pierwszego natomiast proponu-
je, by mówić raczej o „wypełnionej intencji": „O naoczności powie-
my więc w tym przypadku, że niesie ją świadomość wypełnionej
intencji; o reprezentacji prościej, że znalazła swe wypełnienie." 46
Rozpatrując dalej naoczność w jej funkcji wypełniania reprezenta-
cji Husserl dopuszcza również „pełnoprawne" mówienie o naocz-
ności w odniesieniu do zewnętrznych rzeczy. Oczywiście, gdy
oglądamy rzecz, ona sama nie może „stać się obiektem immanen-
tnym": „w kolejnych momentach widzimy różne strony rzeczy, ale
w żadnym z nich rzecz samą". 47 Z drugiej jednak strony „mówienie
o naoczności zawsze odnosi się do jakiejś reprezentacji" 48, dlatego
też należy teraz postawić pytanie, co właściwie jest reprezen-
towane (domniemywane) w reprezentacji. Przez „rzecz" można
43
Hua XXII, s. 107.
44
Hua XXII, s. 108.
45
Hua XXII, s. 108.
46
Hua XXII, s. 109.
47
Hua XXII, s. 110.
48
HuaXXII,s. 111.
Od tłumacza XXVII
49
HuaXXlI,s. 112.
50
Hua XXII, s. 114 n.
51
Hua XXII, s. 295, por. też s. 411 n.
XXVIII Od
tłumacza
na immanentny obiekt", to dla Husserla albo przedstawienie kieru-
je się ku „obiektowi immanentnemu" i nie jest reprezentacją (inten-
cją), albo też wykracza poza ten obiekt i o ile poza niego wykracza,
o tyle nabiera charakteru intencji. Intencja (reprezentacja) wypeł-
niona przestaje być intencją (reprezentacją) i staje się naocznością. 52
Po opublikowaniu omówionej rozprawy Husserl powrócił jeszcze
do „niemal gotowego do druku" od roku 1891 II tomu Filozofii
arytmetyki, wkrótce jednak ostatecznie zrezygnował z pracy nad tą
książką. Prawdopodobnie wtedy właśnie narodził się pomysł Ba-
dań logicznych?3 W każdym razie już w roku 1896 Husserl wygłosił
na Uniwersytecie w Halle dwa wykłady, które później stały się
podstawą do opracowania Prolegomenów^ Zachowana korespon-
dencja z tego okresu stwarza też możliwość rekonstrukcji pierwot-
nego planu książki. Według Holensteina początkowo miała ona
składać się z trzech części: pierwszej, w zasadzie pokrywającej się z
krytyczną częścią Prolegomenów, drugiej, poświęconej teoriopo-
znawczemu i fenomenologicznemu ugruntowaniu czystej logiki
(poszczególne Badania tomu II pisane były prawdopodobnie jako
52
Cytowany już wyżej wydawca pism Husserla z tego okresu, Bernhard
Rang, zwraca uwagę, że w Psychologische Studien Husserl posługuje się terminami
„intencja" i „intencjonalny" w innym znaczeniu niż w pisanych niemal jednocześ-
nie Intenthnale Gegenstdnde. O ile w omówionej wyżej rozprawie polemicznej „in-
tencjonalny" — tak jak u Twardowskiego — znaczy tyle, co „nieistniejący", „tylko
przedstawiony", to tutaj „intencja" używana jest w opozycji do „naoczności", „in -
tencjonalny" to tyle, co „nienaoczny". Podobnego przesunięcia znaczeniowego
można zresztą dopatrzyć się w samych Badaniach logicznych. Wydaje się jednak, że
nie jest ono przypadkowe i ostatecznie rozwiązane zostaje w Husserlowskiej teorii
prawdy przedstawionej w Badaniu VI.
Wiadomo, że nad Badaniami Husserl z całą pewnością pracował już zimą
1896; 22 XII tego roku pisał do H. von Arnima: „Moje opracowanie na czysto
badań logicznych uczyniło znaczne postępy." — Przytaczam za Husserliana XVII,
s. XXIII; por. też przytoczony wyżej fragment listu do Natorpa.
54
Husserl wprost pisze o tym w Przedmowie do drugiego wydania, s. B XII.
Elmar Holenstein, wydawca Prolegomenów w serii Husserliana, twierdzi jednak, że
informacji tej nie należy brać zbyt dosłownie. Jego zdaniem porównanie zachowa -
nych fragmentów wykładu z tekstem opublikowanym w roku 1900 ujawnia bar -
dzo daleko idące przeróbki, zasadniczo zmieniające rozłożenie akcentów. Por. Ein-
leitung des Herausgebers w Husserliana XVIII, s. XXV n.
Od tłumacza I '
XXIX
J.S.
Nota edytorska
1
Cytat zaczerpnięty z Campagne in Frankreich 1792.
Przedmowa do drugiego wydania
Pytanie, w jakiej formie powinno się ukazać nowe wydanie tej od lat
już wyczerpanej książki, przysporzyło mi niemało kłopotów. Badania
logiczne były dla mnie dziełem przełomu, a wiec nie końcem, lecz
początkiem. Po zakończeniu druku natychmiast podjąłem dalsze studia.
Próbowałem w bardziej doskonały sposób zdać sobie sprawę z sensu,
metody i filozoficznej doniosłości fenomenologii, wszechstronnie
prześledzić wytyczone kierunki problemowe, zarazem zaś podjąć
równoległe problemy na wszystkich obszarach ontycznych i
fenomenologicznych. Zrozumiałe, że wraz z rozszerzeniem horyzontu
przyjętego w badaniach, wraz z głębszym poznaniem tak splątanych ze
sobą intencjonalnych „modyfikacji", wielorako przenikających się
struktur świadomości, przesunęło się niejedno z ujęć uzyskanych w
pierwszym wniknięciu na nowy obszar. Miejsca, które wówczas jeszcze
były ciemne, zostały [BIX] rozjaśnione, wieloznaczności rozwikłane, |
izolowane uwagi, którym pierwotnie nie można było przypisywać
szczególnej doniosłości, przy przejściu do szerszego kontekstu uzyskały
podstawowe znaczenie; krótko, wszędzie w pierwotnej sferze badań
dokonane zostały nie tylko uzupełnienia, lecz także przewartościowania,
zaś z punktu widzenia poznania poszerzonego, a zarazem pogłębionego,
już nawet samo uporządkowanie wywodów wydało się niezbyt
adekwatne. Sens i wymiar tego postępu i poszerzenia kręgu badań
ukazuje już wydana niedawno pierwsza księga mych Idei czystej
fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, która ukazała siew pierwszym
tomie „Jahrbuch fur Philosophie und phanomenolo-gische Forschung"
(1913), 1 zaś mająca wkrótce nastąpić publikacja obu pozostałych ksiąg2
ukaże to jeszcze lepiej.
1
Polski przekład Danuty Gierulanki, Idee czystej fenomenologii i fenomenologicz
nej filozofii, Warszawa 19671,1975".
2
Księgi II i III, wbrew tej zapowiedzi, opublikowane zostały dopiero po
śmiertnie w roku 1952 jako IV i V tom Husserliana. Polski przekład Danuty Gierulan
ki: Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, Księga druga, Warszawa 1974.
Przedmowa do drugiego wydania 5
1
Chodzi o recenzję artykułu Th. Elsenhansa Das VerhMtnis der Logik zur Psy-
chologie („Zeitschrift fur Philosophie und Philosophische Kritik", 109,1897, s. 195-
212), zamieszczoną przez Husserla de facto w IX tomie wspomnianego „Archiv...",
w ramach szerszego cyklu Bericht iiber deutsche Schriften zur Logik in den Jahren
1895-99, „Dritter Artikel", s. 493-408. Por. nowe wydanie: Aufsatze und Rezensionen
(1890-1910): Husserliana XXII, Den Haag 1979, s. 203-208.
Przedmowa do drugiego wydania 9
ł*-
Wjpfowadzenie f[A3] \
[B3]
1
System logiki dedukcyjnej i indukcyjnej, przełożył Czesław Znamierowski,
Warszawa 1962,1.1, s. 10. W oryginale Husserl powołuje się na przekład niemiecki:
System der deductiven und mductwen Logik. Eine Darlegung der Grundsdtze der Beweis
lehre und der Methode wissenschaftlicher Forschung, mit Genehmigung und ffi
Mitwirkung des Verfassers ubersetzt und mit Anmerkungen versehełT von
Th. Gomperz, Leipzig 1872/1973. W dalszych przypisach odsyłających do dzieła
w nawiasach kwadratowych podano tom i stronę przekładu polskiego
14 Wprowadzeni
e
[A4] rozpowszechnione, sporne | kwestie dotyczące naczelnych zasad,
[B 4] których | refleksy odnajdujemy w różnych definicjach logiki, nadal
są sporne, co zaś się tyczy teoretycznej zawartości systematycznych
opracowań, to wciąż jeszcze jest prawdą, i to raczej w jeszcze większej
mierze, że różni pisarze posługują się tymi samymi słowami jako
środkiem wyrażenia różnych myśli. I jest to prawdą nie tylko w
odniesieniu do opracowań pochodzących z różnych obozów.
Stronnictwo, gdzie odnajdujemy największą aktywność, stronnictwo
logiki psychologistycznej, ukazuje nam jedność przekonań tylko w
stosunku do granic dyscypliny oraz jej istotnych celów i metod; ale
chyba nie będzie można zarzucić nam przesady, gdy w odniesieniu do
przeciwstawnych interpretacji tradycyjnych formuł i fragmentów teorii
posłużymy się wyrażeniem helium omnium con-tra omnes. Daremna
byłaby próba wyodrębnienia sumy rzeczowych twierdzeń i teorii, w
których moglibyśmy upatrywać żelazny zasób nauki logicznej naszych
czasów i jej dziedzictwo na przyszłość.
§ 3. Kwestie sporne.
Droga, którą trzeba obrać
§ 4. Teoretyczna niedoskonałość
nauk szczegółowych
A: (obowiązuje).
logika jako dyscyplina normatywna... 23
1
A: (tych pomocnych drabin).
2
A: (prawdy).
3
A: (fałszu).
26 Rozdział
pierwszy
[A 17] A ponieważ sprawy tak się właśnie mają, ponieważ
potrzebujemy uzasadnień, ażeby w poznaniu, w wiedzy wyjść
[B17] poza to, co bezpośrednio oczywiste i dlatego trywialne, to
możliwe i konieczne są nie tylko nauki, lecz wraz z naukami
także nauka o nauce, l o g i k a . Jeśli nauki śledząc prawdę
postępują w sposób metodyczny, jeśli wszystkie posługują się
mniej lub bardziej sztucznymi środkami pomocniczymi w celu
poznania prawd resp. prawdopodobieństwa, które inaczej
pozostałyby w ukryciu i ażeby to, co zrozumiałe | samo przez
się, lub to, co już zapewnione, wykorzystać jako dźwignię do
osiągnięcia tego, co odległe i co da się osiągnąć tylko pośrednio,
wówczas | komparatywne rozpatrzenie tych pomocy
metodycznych, w których zgromadzone zostały poglądy i
doświadczenia niezliczonych pokoleń badaczy, mogłoby dać
nam do ręki środek umożliwiający ustanowienie ogólnych norm
takich sposobów postępowania i równie ogólnych reguł
konstruowania ich dla różnych klas przypadków.
§ 7. Trzy najważniejsze swoiste cechy uzasadnień
Bergmann, Die Grundprobleme der Logik, 1895", s. 78. - Por. także dra B. Bol-
zana Wissenschaftskhre (Sulzbach 1837) I. s. 24. „Czy np. pytanie o to, czy kolendra
wzmacnia pamięć, należy do logiki? A przecież musiałoby ono do niej należeć,
gdyby logika była ars rationisformandae w całym zakresie tego słowa."
1
A: (w pełni i całkowicie).
38 Rozdział pierwszy
1
W oryginale Husserl cytuje wydanie G. Hartensteina: Kritik der reinen Ver-
nunft: Sdmtliche Werke in chronologischer Reichenfolge, III. Band, Leipzig 1867. (Prze-
kład polski: por. przypis do s. A 7.)
40 Rozdział
drugi
[A 31] i od której moglibyśmy się też nauczyć, „co sprzyja poprawnemu
[B31] stosowaniu intelektu, jakie są jego środki pomocnicze | i jakimi
środkami | uzdrawiać błędy i pomyłki logiczne"*. Jeśli nawet wła -
ściwie nie chce on uznać jej za naukę taką jak logika czysta,** jeśli
nawet sądzi, że „właściwie nie powinna ona nazywać się logi-
ką"***, to przecież każdy może sobie rozszerzyć cel logiki tak dale- i
ce, że obejmie ona również logikę stosowaną, a więc praktycz-
ną.**** Co najwyżej można się spierać — i to miało miejsce w do -
statecznie szerokim zakresie — czy od logiki jako nauki o nauce
można spodziewać się wymiernych zysków sprzyjających pozna-
niu ludzkiemu; czy np. po poszerzeniu starej logiki, która mogła
służyć tylko do sprawdzania danych [już] poznań, o ars inventiva,
„logikę odkrycia", rzeczywiście można obiecywać sobie tak wielkie
przewroty i postępy, jak o tym był przeświadczony Leibniz, itp. Ten
spór jednakże nie dotyczy punktów o znaczeniu zasadniczym i
rozstrzyga go jasna maksyma, że nawet nikłe prawdopodobień-
[A32]l
[B32]f stwo podniesienia przyszłego poziomu nauk uprawomocnia opra-
cowanie | zmierzającej do tego dyscypliny normatywnej, pomijając
już to, że wywiedzione reguły same w sobie przedstawiają warto -
ściowe wzbogacenie poznania.
1
W A cytowane jest wydanie 2.
Dyscypliny teoretyczne jako fundamenty normatywnych 43
ktokolwiek inny tego sobie życzy lub chce, rozkazuje albo wyma-
ga. Myśl (Meinung) tę można raczej ująć w ten sposób, że ogólnie,
tzn. w odniesieniu do każdego żołnierza, odpowiednie życzenie
albo wymaganie byłoby uprawnione; jakkolwiek i to nie jest cał-
kiem trafne, gdyż nie jest wcale konieczne, by miała tu miejsce taka
ocena jakiegoś życzenia czy wymogu. „Żołnierz powinien być
dzielny", to raczej znaczy: tylko dzielny żołnierz jest „dobrym"
żołnierzem, a w tym jest już zawarte, jako że orzeczniki „dobry" i
„zły" dzielą miedzy siebie zakres pojęcia „żołnierz", że żołnierz,
który nie jest dzielny, jest „złym" żołnierzem. Ponieważ obowiązuje
ten sąd wartościujący, słuszność ma każdy, kto wymaga od żoł-
nierza, by był on dzielny; z tej samej racji to, że jest on taki, jest
czymś, czego należy sobie życzyć, co należy pochwalać itd. Tak
samo w innych przykładach. „Człowiek powinien praktykować
miłość bliźniego", tzn. ten, kto tego nie robi, nie jest już „dobrym"
człowiekiem, a przez to eo ipso jest człowiekiem (pod tym wzglę-
dem) „złym". „Dramat nie powinien się rozpadać na epizody" —
inaczej nie jest „dobrym" dramatem, „poprawnym" dziełem sztu-
ki. We wszystkich tych przypadkach uzależniamy wiec naszą po-
zytywną ocenę, przyznanie pozytywnego orzecznika wartościu-
jącego, od pewnego warunku, który ma być spełniony i którego
niespełnienie pociąga za sobą odpowiedni orzecznik negatywny.
W ogóle można uznać za równe, a przynajmniej za ekwiwalentne,
formuły: „A powinno być B" i „A, które nie jest B, jest złym A" albo
„Tylko takie A, które jest B, jest dobrym A".
Terminem „dobry" posługujemy się tu naturalnie w najszer szym
sensie czegoś w jakiś sposób wartościowego; w konkretnych,
podpadających pod | nasze formuły twierdzeniach należy go za- [A 42]
wsze rozumieć w szczególnym sensie | tej postawy aksjologicznej [B 42]
(Werthaltung), która leży u ich podstaw, np. jako coś pożytecznego,
pięknego, obyczajnego itd. Istnieje tyle odmian mówienia o powinności,
ile jest różnych postaw aksjologicznych, a więc rodzajów —
rzeczywistych albo rzekomych — wartości.
Negatywnych wypowiedzi orzekających powinność nie należy
interpretować jako negacji odpowiednich wypowiedzi afirmatyw-
nych; tak jak i w zwykłym sensie zaprzeczenie jakiegoś wymogu
nie ma wartości zakazu. Żołnierz nie powinien być tchórzliwy —
r
50 ' Rozdział
drugi
1
A: (jakby rzeczywiście było ono dobre albo złe).
52 Rozdział drugi
1
Dodatek wydania B.
Dyscypliny teoretyczne jako fundamenty normatywnych 53
Herbart, Psychologie als Wissenschaft II, § 119. (Wyd. oryginalne II, s. 173.)
Por. np. Mili, An Examinationv, s. 459 n.
62 Rozdział
trzeci
1
A: (korelatywnymi).
2
Dodatek wydania B.
Psychologizm, jego argumenty i jego stanowisko... 63
Lipps, tamże, § 3, s. 2.
Ten punkt widzenia w coraz wyraźniejszy sposób występuje w dziełach
Milla, Sigwarta, Wundta, Hoflera-Meinonga. Por. odnoszące się do tego cytaty i
krytyki w rozdz. VIII, § 49 n.
Por. Lotze, Logik?, § 332, s. 543 - 544, Natorp, Gber objektwe und subjektwe
Begrundung der Erkenntnis, Philos. Monatshefte XXIII, s. 264, Erdmann, Logik, I,
s. 18. Przeciw temu por. Stumpf, Psychologie und Erkenntnistheorie, s. 5. (Abhand-
lungen der k. bayer. Akad. d. Wiss. I. Kl. XIX. Bd. II. Abt. s. 469. U Srumpfa mowa
jest nie o logice, lecz o teorii poznania, ale oczywiście nie robi to istotnej różnicy.)
1
W wydaniu A dalej: (postulowane).
Psychologizm, jego argumenty i jego stanowisko... 65
67
1
Dodatek wydania B.
2
A: ([praw] prawdopodobnych).
Etnpirystyczne konsekwencje psychologizmu 73
Rozdział
czwarty
[A 69]] nym a prawem realnym, między regułami normatywnymi a przy-
[B69]J
czynowymi, między koniecznością logiczną a realną, między racją
idealną a (racją)1 realną. Nie da się pomyśleć takie ustopniowanie,
które mogłoby dostarczyć coś pośredniego między tym, co
idealne, i tym, co realne. Znamienne jest dla głębokiego upadku |
wglądu logicznego w naszych czasach, że badacz tej rangi co
Sigwart przeświadczony jest, jakoby w odniesieniu do rozważanej
właśnie wyżej fikcji istoty intelektualnie idealnej wolno mu było
przyjąć, że dla niej „konieczność logiczna byłaby zarazem
koniecznością realną, prowadzącą do rzeczywistego myślenia",
albo też gdy w celu wyjaśnienia pojęcia „racji logicznej"
posługuje się pojęciem przymusu myślowego.* Tak samo, gdy 2
Wundt** upatruje w zasadzie racji dostatecznej „podstawowe
prawo wzajemnej zależności naszych aktów myślenia" itd. O tym,
że rzeczywiście idzie tu o logiczne błędy podstawowe, powinien
— jak należy mieć nadzieję — przekonać nawet najbardziej
uprzedzonych tok dalszych badań.
§ 23. Trzecia konsekwencja psychologizmu i jej obalenie
1
Dodatek wydania B.
2
W wydaniu A dalej: (taki).
W B cytowane jest wydanie II: (s. 252 n.).
Empiry'styczne konsekwencje psychologizmu
77
Rozumie się samo przez się, że pod prawa faktyczne nie wolno
nam tu podciągać także i tych ogólnych wypowiedzi, które twier-
dzenia czysto pojęciowe — tj. twierdzenia przedstawiające się jako
powszechnie ważne stosunki na podstawie czystych pojęć — prze-
noszą na fakty. Jeżeli 3 > 2, to również 3 książki na tym stole to
więcej niż 2 książki w tamtej szafie. I tak samo ogólnie dla dowol-
nych rzeczy. Jednakże czyste twierdzenie arytmetyczne nie mówi o
rzeczach, lecz o liczbach (w czystej ogólności) 1 — liczba 3 jest wię-
ksza niż liczba 2 — i można je zastosować nie tylko do przedmio-
tów indywidualnych, lecz także „ogólnych", np. do species barw i
dźwięków, do gatunków tworów geometrycznych (i tym podo-
bnych nieczasowych powszechników) 2.
Jeśli zgodzić się z tym wszystkim, to naturalnie wykluczone
jest, by prawa logiczne ((brane w swej czystości)) były prawami
psychicznych czynności albo wytworów.
1
Dodatek wydania B.
2
A: <itp.>.
3
A: {(istotnie)).
82 Rozdział czwarty
Rozumiem przez to sens zdań „A i B", tzn. oba obowiązują, resp. „A albo B", tzn.
obowiązuje jedno z dwojga — z czego nie wynika, że obowiązuje tylko jedno.
1
A: (Nie chcę uznawać za absurd, że prawo dotyczące faktów miałoby być
poznane bezpośrednio w sposób naocznie zrozumiały, przeczę jednak, by kiedy
kolwiek miało to miejsce; gdziekolwiek dotychczas przyjmowano coś takiego).
2
A: (niemożliwe jest ujmowanie ich jako praw dotyczących).
r
84 Rozdział czwarty
uwidocznia się dla praw, które same odnoszą się do prawd. Jako
prawa realne byłyby one regułami współistnienia i następowania
po sobie faktów, w szczególności prawd, a zarazem jako prawdy
same musiałyby należeć do tych normowanych przez siebie fa-
któw. Oto prawo przypisuje pewnym faktom, zwanym prawdami,
powstawanie i przemijanie, i teraz samo miałoby znaleźć się po -
śród tych faktów, jako jedno z nich. Prawo powstaje i przemija
zgodnie z prawem — jawna niedorzeczność. I podobnie, gdybyś-
my chcieli prawo odnoszące się do prawd interpretować jako pra -
wo współistnienia, jako coś czasowo jednostkowego, a zarazem ja-
ko ogólną regułę miarodajną dla wszystkiego, co bytuje w czasie.
Absurdy tego rodzaju* są nieuniknione, gdy nie uwzględnia się
i nie rozumie w słusznym sensie fundamentalnej różnicy między
prawami idealnymi i realnymi; wciąż będziemy [mieli sposobność]
widzieć, że różnica ta ma decydujące znaczenie dla sporu między
logiką psychologistyczną i czystą.
Por. w związku z tym systematyczne wywody rozdz. VII tej pracy o scepty-
czno-relatywistycznych niedorzecznościach wszelkiego ujęcia uzależniającego
prawa logiczne od faktów.
Rozdział piąty
Psychologiczne interpretacje
zasad logicznych
1
W spisie treści wydania A: (psychologicznej).
86 Rozdział
pięty
[A79]l
[B79]J w tej | szkole i których oślepiające oddziaływanie rozprzestrzeniło
się także poza jej granicami.*
Jak wiadomo, J. St. Mili** głosi, że principium contradidionis jest
„jednym z naszych pierwszych i najbardziej znanych uogólnień na
podstawie doświadczenia". Jego źródłową podstawę znajduje on
w tym, że „przeświadczenie pozytywne i przeświadczenie nega-
tywne — to dwa różne stany świadomości, które wykluczają się
wzajemnie". Wiemy to — kontynuuje dosłownie — na podstawie
najprostszych obserwacji naszych własnych umysłów. I jeśli po-
prowadzimy dalej na zewnątrz naszą obserwację, to znajdujemy
również, że światło i ciemność, dźwięk i cisza, wszelkie zjawisko
pozytywne i jego zaprzeczenie (negative) — to zjawiska odrębne,
ostro się przeciwstawiające, z których zawsze jedno jest nieobecne,
gdy obecne jest drugie. „Uważam — powiada — że maksyma,
o której mówimy, jest uogólnieniem z wszystkich tych faktów."
Gdy idzie o zasadnicze fundamenty przesądu empirystyczne-
go, to Milla — gdzie indziej tak przenikliwego — jakby opuścili
wszyscy bogowie. I tylko jedno sprawia tu trudność: pojąć, jak
taka nauka może [kogoś] przekonać. Od razu uderza jawna niepo-
prawność stwierdzenia, jakoby zasada, iż dwa kontradyktoryczne
zdania nie są zarazem prawdziwe i w tym sensie się wykluczają,
była uogólnieniem przytoczonych „faktów", że światło i cie -
mność, dźwięk i cisza itp. wykluczają się, będących wszystkim
innym raczej niż kontradyktorycznymi zdaniami. W ogóle nie spo-
sób zrozumieć, jak Mili chce odszukać związek między owymi
[A80]\ 1
[B80]J (rzekomymi) faktami doświadczenia a | prawem logicznym. Na
próżno oczekiwać wyjaśnienia ze strony równoległych wywodów
Milla w jego polemice z Hamiltonem. Tutaj cytuje on z aprobatą
„absolutnie stałe prawo", które żywiący podobne poglądy Spencer
podkłada pod zasadę logiczną, mianowicie „that the appearance of
Utrzymane w ogólnym tonie rozważenie zasadniczych przestępstw empi-
ryzmu, doprowadzone tak daleko, jak zdaje się to sprzyjać naszym idealistycznym
intencjom w logice, daje aneks do tego i następnych paragrafów, s. 84 nn.
** J. St. Mili, Logika, Księga II, rozd. VII, § 4 (Gomperz I s. 298) [wyd. poi.: I,
s. 435].
1
Dodatek wydania B.
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych 87
act, which is ofcontinual occurrence, and which cannot be dispensed with in reasoning."
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych
89
1
Dodatek wydania B.
92 Rozdział
pięty
[A86]l nym, gdyż nie zwraca uwagi na trudności, które tak obficie dotyczą właś -
[B86]J nie tych sądów jednostkowych), eo ipso rezygnuje z możliwości rozumnego
uprawomocnienia poznania pośredniego. Zamiast uznać ostateczne zasa-
dy, od których zależy uprawomocnienie poznania pośredniego, jako bez-
pośrednie wglądy, a tym samym jako dane prawdy, sądzi, że może osiąg -
nąć więcej wyprowadzając je z doświadczenia i indukcji, a więc uprawo-
macniając je pośrednio. Jeśli spytać o zasady tego wyprowadzenia,
empiryzm, jako że wykluczone jest dlań odwołanie się do ogólnych zasad
dostępnych w bezpośrednim wglądzie, odpowiada odsyłając do naiwne-
go, bezkrytycznego doświadczenia potocznego. I sądzi, że może zapew -
nić mu wyższą rangę wyjaśniając je psychologicznie na sposób Hume'a.
Nie dostrzega tedy, że jeśli w ogóle nie istnieje żadne bezpośrednio zrozu-
miałe (einsichtige) uprawomocnienie poznań przyjmowanych
pośrednio, a więc żadne uprawomocnienie według pośrednio
oczywistych ogólnych zasad, zgodnie z którymi przebiegają odnośne
uzasadnienia, również cała teoria psychologiczna, cała opierająca się na
poznaniu pośrednim nauka empiryzmu pozbawiona jest jakiegokolwiek
racjonalnego uprawomocnienia, że jest tedy dowolną supozycją, nie
lepszą niż pierwszy z brzegu przesąd.
Osobliwe jest, że empiryzm teorię obciążoną takimi niedorzecznościa-
mi obdarza większym zaufaniem niż | fundamentalne trywializmy logiki
i arytmetyki. Jako rzetelny psychologizm wszędzie wykazuje skłonność
do mieszania psychologicznego pochodzenia pewnych sądów ogólnych z
doświadczenia, zapewne z racji jego rzekomej „naturalności", z ich upra -
womocnieniem.
Należy zauważyć, że sprawa bynajmniej nie ma się lepiej dla umiar -
kowanego empiryzmu Hume'a, który sferę czystej logiki i matematyki
(przy całym i ją gmatwającym psychologizmie) usiłuje zachować jako
uprawomocnioną a priori, i tylko na sposób empirystyczny rezygnuje z
nauki o faktach. I to stanowisko teoriopoznawcze okazuje się niemożliwe
do utrzymania, a nawet niedorzeczne; pokazuje to zarzut analogiczny do
tego, który wyżej skierowaliśmy przeciw skrajnemu empiryzmowi. Po-
średnie sądy o faktach — tak możemy krótko wyrazić sens teorii Hume'a
— nie dopuszczają, i to całkiem ogólnie, racjonalnego uprawo -
moc nie nia, lecz tylko psyc hologicz ne wyjaś nie nie. Wy -
starczy postawić pytanie, jak to jest z racjonalnym uprawomocnieniem
sądów psychologicznych (o przyzwyczajeniu, kojarzeniu idei itp.), by
dostrzec zasadniczą antynomię między sensem twierdzenia, którego
teoria chce dowieść, a sensem stosowanych w tym celu dedukcji.
Psychologiczne przesłanki teorii same są pośrednimi sądami o faktach,
zgodnie zatem
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych 93
95
1
A: (że przeciwstawne stany rzeczy nie mogą zarazem być prawdziwe).
2
W wydaniu A dalej: (, a więc przyczynowych).
96 Rozdział
pięty
[A90]l [B Twierdzenie: nikt „rozumny", czy choćby tylko „poczytalny",
90]/
nie może być przeświadczony o sprzeczności, dopuszcza jesz-
cze inną interpretacje. Rozumnym nazywamy tego, komu przypi-
sujemy habitualną dyspozycję, że „przy normalnym stanie umy-
słu" będzie on „w swoim kręgu" sądził słusznie. Kto posiada
habitualną zdolność, by w normalnym stanie umysłu nie mylić
się przynajmniej co do tego, co „samo przez się zrozumiałe", co
„leży jak na | dłoni", ten uchodzi dla nas za „poczytalnego" w
rozważanym sensie. Naturalnie unikanie jawnych sprzeczności
zaliczamy do — określonego zresztą nader nieściśle — zakresu
tego, co samo przez się zrozumiałe. Jeśli dokona się tej
subsumpcji, wówczas twierdzenie: nikt poczytalny (czy wręcz
rozumny) nie może uważać sprzeczności za prawdziwe, nie jest
niczym innym niż trywialnym przeniesieniem twierdzenia
ogólnego na przypadek szczegółowy. Naturalnie nie
nazwalibyśmy poczytalnym kogoś, kto zachowywałby sie
inaczej. O prawie psychologicznym znowu nie ma więc mowy.
Jednakże nie wyczerpaliśmy jeszcze wszystkich możliwych in-
terpretacji. Poważna dwuznaczność słowa niemożliwość,
zgodnie z którą może ono znaczyć nie tylko obiektywną, pra-
wem określoną niemożliwość zjednoczenia, lecz
także subiektywną niezdolność do przeprowadzenia
zjednoczenia, w niemałym stopniu przyczynia się do wzmocnienia
tendencji psychologistycznej. Nie mogę być przeświad -
cz o n y, że sprzeczności zachodzą — mogę się dowoli starać,
lecz próba rozbije się o wyczuwalny, nie dający się przezwyciężyć
opór. Ta niemożliwość bycia przeświadczonym, mógłby ktoś
argumentować, jest oczywistym przeżyciem, rozumiem zatem
naocznie, że przeświadczenie o twierdzeniach sprzecznych jest dla
mnie, a więc i dla każdej istoty, która musi myśleć w sposób
analogiczny do mojego, niemożliwością; tym samym mam
oczywisty wgląd w prawo psychologiczne, które właśnie
wyrażone jest w zasadzie sprzeczności.
Odpowiemy, uwzględniając tylko nowy błąd tej argumentacji,
w sposób następujący: wszędzie tam, gdzie zdecydowaliśmy się
[na coś] w akcie sądzenia, zgodnie z doświadczeniem zawodzi
wszelka próba porzucenia wypełniającego nas aktualnie przekonania
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych
97
I
-piąty
stających pod wpływem Kanta)1 zalicza się do sfery psychologistycznej teorii po-
znania, jakkolwiek nie akceptują oni tego określenia. Psychologia transcendentalna
także przecież jest psychologią.
1
A: (neokantystów).
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych 101
myślenia, który, | podobnie jak postęp organizmów, opiera się na tym, że i ^ j!|!j
wytwarzane są coraz to nowe połączenia przedstawień i wielka ich masa ^
stale ulega zniszczeniu, podczas gdy lepsze przeżywają i nadal oddziałują.
Ta psychologiczna zasada sprzeczności... dana jest bezpośred -
nio przez naszą organizację i działa przed wszelkim doświadczeniem jako
warunek wszelkiego doświadczenia. Działanie jej jest obiektywne i nie
trzeba jej sobie dopiero uświadamiać, by była czynna.
Jeśli jednakże mamy teraz ująć to samo prawo jako podstawę logiki,
jeśli mamy je uznać za normatywne prawo wszelkiego myślenia,
to — podczas gdy jako prawo przyrodnicze działa ona bez na -
szego uznania — tutaj potrzebujemy, tak samo jak w przypadku innych
aksjomatów, typowej naoczności, ażeby się przekonać."*
„Co jest tutaj istotne dla logiki, jeśli pominiemy wszelkie psychologi-
czne dodatki? Nic, prócz faktu stałego uchylania (Aufhebung) tego, co
sprzeczne. Na gruncie naoczności schematycznej jest jedynie pleonazmem,
gdy mówi się, że sprzeczność nie może zachodzić; jak gdyby poza
racją konieczności kryła się jeszcze jedna konieczność. Faktem jest, że ona
n i e zachodzi, że każdy sąd przekraczający granice pojęcia natych -
miast uchylany jest przez silniej uzasadniony sąd przeciwstawny. To fa -
ktyczne uchylanie jednakże jest dla logiki ostateczną racją wszelkich re -
guł. Z psychologicznego punktu widzenia można je znów oznaczyć jako
konieczne, jeśli potraktuje się je jako przypadek bardziej ogólnego prawa
przyrodniczego; z tym jednakże logika nie ma nic wspólnego, raczej wraz
ze swym podstawowym prawem sprzeczności bierze tu dopiero swe
źródło."**
Te teorie F. A. Langego w szczególnie widoczny sposób oddziałały na
Kromana*** i Heymansa****. Temu ostatniemu zawdzięczamy systematyczną
próbę I możliwie konsekwentnego wzniesienia logiki na bazie psy- i \Wn^<
etiologicznej. Jako niemalże czysty eksperyment myślowy musimy powi- "-tać
ją nader przychylnie i już wkrótce znajdziemy okazję, by zająć się nią bliżej. —
Podobne ujęcie wypowiada też Liebmann,***** i to ku naszemu zaskoczeniu
pośród rozważań zupełnie słusznie przypisujących koniecz-
Tamże, s. 27 n.
** Tamże, s. 49.
***
K. Kroman, Unsere Naturerkenntnis, przeł. Fischer-Benzon, Kopenhagen
1883.
G. Heymans, Die Gesetze und Elemente des Wissenschaftlichen Denkenł, 2
tomy, Leipzig 1890 i 1894.
***** O. Liebmann, Gedanken und Tatsachen, 1. Heft (1882), s. 25 - 27.
102 Rozdział pięty
1
W wydaniu A dalej: (jedynie).
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych
103
A: (w jakiejś parze).
104 Rozdział
pięty
1
A: (niezmiennej), zgodnie z tekstem Sigwarta; w wydaniu B i późniejszych
cytat został zniekształcony.
2
W wydaniu A dalej: (także).
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych 105
1
A: (idealną).
2
A: (idealnym myśleniu).
3
W wydaniu A dalej: (tych).
4
A: (odnosi się to do idealnych znaczeń bądź pojęć).
5
Dodatek wydania B.
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych
107
1
W wydaniu A dalej: (, myślenia).
2
Dodatek wydania B.
[
£|g]| Rozdział szósty
Sylogistyka w oświetleniu
psychologistycznym. Wzory
wnioskowań i wzory chemiczne
Heymans. tamże, s. 70. Tak twierdził też F. A. Lange (por. ostatni akapit
długiego cytatu z Logische Studien, wyżej, s. 95), że faktyczne uchylanie tego,
co sprzeczne w naszym myśleniu, stanowi ostateczną podstawę reguł logiki.
Syhgistyka w oświetleniu psychologistycznym 111
Tamże, s. 57.
Sylogistyka w oświetleniu psychologistycznym 113
Dodatek wydania B.
Sylogistyka w oświetleniu psychologistyczhym
115
Psychologizm jako
sceptyczny relatywizm
.
Psychologizm jako sceptyczny relatywizm ■ 117
119
gdyby nie było takiej konstytucji, nie byłoby też żadnej prawdy.
Teza tego hipotetycznego twierdzenia jest niedorzeczna; twierdze-
nie „nie ma żadnej prawdy" jest bowiem co do swego sensu rów-
noważne twierdzeniu „istnieje prawda, że nie istnieje prawda".
Niedorzeczność tezy wymaga niedorzeczności hipotezy. Jako za-
przeczenie obowiązującego twierdzenia wyposażonego w treść fa-
ktyczną może ona jednak być fałszywa, lecz nigdy nie | niedorzecz-
na. Nikomu przecież nie przyszło jeszcze do głowy, by znane teorie
geologiczne i fizykalne, wyznaczające rodzajowi ludzkiemu początek
i koniec w czasie, odrzucać jako absurdalne. W konsekwencji
zarzut niedorzeczności dotyczy całego twierdzenia hipotetyczne-
go, gdyż z jednozgodnym co do sensu („logicznie możliwym")
założeniem wiąże ono niedorzeczny („logicznie niemożliwy") wnio-
sek. Ten sam zarzut dotyczy też antropologizmu i naturalnie muta-
tis mxti.and.is przenosi się na bardziej ogólną formę relatywizmu.
5. Według relatywizmu na podstawie konstytucji jakiegoś ga-
tunku mogłaby wyniknąć obowiązująca dlań „prawda", że taka
konstytucja wcale nie istnieje. Czy mielibyśmy zatem powiedzieć,
że nie istnieje ona w rzeczywistości, czy też, że istnieje, ale tylko
dla nas, ludzi? Gdyby zaś znikneli wszyscy ludzie i wszystkie ga -
tunki sądzących istot z wyjątkiem tego, który wyżej założyliśmy?
Jest rzeczą jasną, że obracamy się tu pośród niedorzeczności. Myśl,
że nieistnienie gatunkowej konstytucji podstawę swą ma w tejże
konstytucji, jest jawną niedorzecznością; konstytucja będąca pod-
stawą prawdy, a więc istniejąca, miałaby obok innych prawd uza -
sadniać prawdę swego własnego nieistnienia. — Absurd jest nie-
wiele mniejszy, gdy nieistnienie zastąpimy istnieniem i odpowiednio
do tego na miejsce owego sfingowanego, choć z relatywistycznego
punktu widzenia możliwego gatunku postawimy gatunek ludzki.
Znika wprawdzie owa sprzeczność, lecz nie znika cała pozostała
spleciona z nią niedorzeczność. Relatywność prawdy oznacza, że
to, co nazywamy prawdą, uzależnione jest od konstytucji gatunku
homo i rządzących nią praw. Zależność tę można i trzeba rozumieć
tylko jako zależność przyczynową. Tak więc prawda, że istnieje ta
konstytucja i [rządzące nią] prawa, musiałaby czerpać swe realne
wyjaśnienie stąd, że one istnieją, przy czym zasady, wedle których
przebiegałoby to wyjaśnienie, musiałyby być identyczne z tymi
126 Rozdział
siódmy
127
129
Tamże,s. 21.
Tamże, s. 184. Por. też w pełnym kontekście, s. 184 n.
***
Tamże, s. 253.
****
Tamże, s. 386.
*****
Por. Tamże, s. 411: „Twierdzenia te musiałyby być pewne a -priori, w tym
sensie, że uświadamialibyśmy sobie w nich tylko pewną stałą i niezby-
132 ;..;;■•.;.. Rozdział
siódmy
133
1
W wydaniu A dalej: (jak [to się dzieje] w analizie psychologicznej)).
r
134 -" Rozdział siódmy
1
W wydaniu A drukiem rozstrzelonym.
136 Rozdział
siódmy
ści) nie stanowi rzetelnego powszechnego obowiązywania; to polega
raczej na idealności. Gdyby wszystkie istoty jakiegoś rodzaju były
zmuszone ze względu na swą konstytucję do jednakowych sądów,
empirycznie zgadzałyby się ze sobą, lecz w idealnym sensie logiki
wznoszącej się ponad wszystko, co empiryczne, mogłyby przecież sądzić
nie zgodnie, lecz niedorzecznie. Określać prawdę odnosząc ją do
zgodności natury, znaczy rezygnować z jej pojęcia. Gdyby prawda w
sposób istotny odnosiła się do myślących ją inteligencji, do ich funkcji
umysłowych i form ruchu, wówczas powstawałaby i przemijała wraz z
nimi, nawet jeśli nie wraz z jednostkami, to z gatunkami. Oznaczałoby to
koniec obiektywności tak prawdy, jak i bytu, nawet bytu subiektywnego,
resp. bytu podmiotów. Gdyby np. wszystkie istoty myślące były
niezdolne do uzna-[A132] nia swego własnego bytu za naprawdę |
będący? Byłyby wtedy i [B132] | zarazem nie były. Prawda i byt są w tym
samym sensie „kategoriami" i oczywiście są ze sobą skorelowane. Nie
można relatywizować prawdy i obstawać przy obiektywności bytu.
Zapewne, rela-tywizacja prawdy zakłada pewien obiektywny byt jako
swój punkt odniesienia, lecz na tym właśnie polega sprzeczność
relatywizmu. Z całym psychologizmem Sigwarta harmonizuje też jego
nauka o tym, co ogólne; należy tu o niej wspomnieć, gdyż idealność pra -
wdy zakłada już idealność tego, co ogólne, co pojęciowe. Okazjonalnie
możemy spotkać żartobliwą wypowiedź, że „to, co ogólne, (jako takie
[istnieje] tylko} 1 w naszej głowie"*, zaś w całkiem już poważnym
wywodzie, że „to, co przedstawione czysto pojęciowo" jest „czymś
czysto wewnętrznym,... nie zależy ono od niczego innego poza
wewnętrzną siłą naszego myślenia".** Niewątpliwie coś takiego można
powiedzieć o naszym pojęciowym przedstawianiu albo o pewnym
subiektywnym akcie o takiej a takiej psychologicznej zawartości. Lecz
[samego] „co" tego przedstawiania, pojęcia,
1
A: (jest). Poprawka odpowiada cytowanemu oryginałowi i erracie dołączo
nej do wydania A.
2
Odnośnik dodany w wydaniu B zgodnie z erratą dołączoną do wydania A.
Psychologizm jako sceptyczny relatywizm 137
się zasada racji [dostatecznej]. Wobec tego pojęcia racji bynajmniej nie jest
prawdą, że każdy sąd ma swą rację, nie mówiąc już o tym, by miał ją „implicite
stwierdzać". Każda ostateczna zasada uzasadniania, a więc każdy rzetelny
aksjomat, jest w tym sensie pozbawiona racji, podobnie jak, w przeciwstawnym
kierunku, każdy sąd o faktach. Uzasadnić można tylko prawdopodobieństwo
jakiegoś faktu, lecz nie sam fakt, resp. odnoszący się doń sąd. Z drugiej strony
wyrażenie ' r a c j a sądu' — przy czym pomijamy 'racje' psychologiczne, tzn.
przyczyny wydania sądu, a szczególnie umotywowanie jego treści* — nie
znaczy nic innego jak fB 1341 ' l o g i c z n e | uprawnienie sądu.W tym
sensie, rzecz jasna, każdy sąd 'rości' sobie swe prawo (jakkolwiek
powiedzenie, że je „implicite stwierdza", nie byłoby wolne od wątpliwości).
Znaczy to: od każdego można wymagać, by głosił on za prawdziwe to, co j e s t
prawdziwe, zaś jako technicy poznania, jako logicy w zwykłym sensie, musimy
stawiać wobec sądu także rozliczne wymagania odnoszące się do dalszego
ruchu poznania. Jeśli nie są one wypełnione, wówczas ganimy sąd jako logicznie
niedoskonały, jako 'nieuzasadniony'; to ostatnie wszak jedynie przy pewnym
naciągnięciu zwykłego sensu tego słowa.
To, co przyjmuje się tu (na początku) 1, zapewne jest słuszne. Dla mnie każdy
sąd, póki go wydaję, musi być z koniecznością stwierdzany, zaś zaprzeczyć jego
przeciwieństwu, gdy go jeszcze jestem pewien, jest dla f A 1361 mn*e niemożliwe.
Ale czy to tę psychologiczną | konieczność | Leibniz ma na myśli, gdy odmawia
prawdom faktualnym konieczności — racjonalności? Dalej, znów jest pewne, że
nie sposób poznać żadnego prawa, nie mając ogólnych pojęć, z których jest ono
zbudowane. Z pewnością posiadanie tych pojęć, jak i całe poznanie praw, jest
czymś faktycznym. Lecz czy Leibniz nazywa koniecznym poznawanie praw, czy
może raczej konieczna jest poznana prawda prawa? Czy konieczność verite de
raison nie godzi się doskonale z przygodnością aktu sądzenia, w którym
dochodzi do jej poznania, ewentualnie nawet we wglądzie? Tylko poprzez
pomieszanie obu istotnie różnych pojęć konieczności, konieczności subiektyw nej
psychologizmu i obiektywnej Leibnizowskiego idealizmu, Sigwart w
argumentacji swej może dojść do wniosku, że owo rozróżnienie Leibniza
„odnośnie do charakteru konieczności traci swą moc". Fundamentalnej
obiektywno-idealnej różnicy między prawem a faktem niechybnie odpo wiada
subiektywna różnica w sposobach przeżywania. Gdybyśmy nigdy nie przeżyli
świadomości racjonalności, apodyktyczności, w jej odróżnieniu od świadomości
faktyczności, to w ogóle nie mielibyśmy pojęcia prawa, nie bylibyśmy zdolni od
odróżniania: prawa od faktu; ogólności generalnej (idealnej, prawnej) od
ogólności uniwersalnej (faktycznej, przypadkowej); następstwa koniecznego (tzn.
znów określonego przez prawo, generalnego) od następstwa faktycznego
(przypadkowego, uniwersalnego); wszystko to, póki jest prawdą, że pojęcia, które
nie są dane jako kompleksy znanych pojęć (i to jako kompleksy o znanych
formach swej kompleksowości), pierwotnie mogą się rodzić w nas tylko (na
podstawie naoczności}2 przypadków jednostkowych. Leibnizowskie verites de
raison nie są niczym innym niż prawami, i to w ścisłym i czystym sensie ideal -
nych prawd, które 'ugruntowane są jedynie w pojęciach', które dane są nam i są
(przez nas)3 poznane w apodyktycznie oczywistej, czystej ogólności.
(Leibnizowskimi verites defait są wszystkie posostałe prawdy, jest to sfera zdań
orzekających o istnieniu indywidualnym,) 4 choćby nawet
1
Dodatek wydania B.
2
A: (w przeżyciu).
3
Dodatek wydania B.
4
W wydaniu B i następnych: (Leibnizowskimi uerites defait są prawdy indy
widualne, jest to sfera zdań orzekających o pozostałym istnieniu,); jest to oczywi
sty błąd drukarski skorygowany dopiero w wydaniu Holensteina.
Psychologizm jako sceptyczny relatywizm 141
miały dla nas formę zdań 'ogólnych', takich jak 'wszyscy południowcy
mają gorącą krew'.
Nie mogę przychylić się ani do tego wniosku, ani też do stwier-
dzeń, z których jest on zbudowany. Wydaje mi się czymś zupełnie
możliwym, że właśnie na mocy praw, którym podlega wszelkie
myślenie jakiejś istoty (np. jakiegoś człowieka), in indioiduo poja-
wiają się sądy odmawiające ważności tym prawom. To odmówie -
nie ważności przeczy głoszonym przez prawa twierdze -
niom, lecz jako realny akt zupełnie dobrze godzi się ono z
obiektywnym obowiązywaniem tych praw, resp. z realnym oddzia-
ływaniem warunków, o których prawo wypowiada się w sposób
ogólny. Jeśli w przypadku sprzeczności chodzi o idealny stosunek
dwóch treści sądów, to tutaj chodzi o realny stosunek między
aktem sądu a jego określonymi przez prawo warunkami. Gdybyśmy
przyjęli, jak głosi psychologia asocjacjonistyczna, że prawa koja-
rzenia idei są podstawowymi prawami ludzkiego przedstawiania i
sądzenia, to czy wówczas byłoby czymś absurdalnym i niemożli-
wym, by s ą d przeczący tym prawom swe istnienie zawdzięczał
właśnie ich oddziaływaniu? (Por. wyżej, s. 67 n.)
m 13911 ' Nawet jednak, gdyby ten wniosek był poprawny, nie mógłby
osiągnąć swego celu. Logiczny absolutysta (sit venia verbo) postawi
Psychologizm jako sceptyczny relatywizm 143
1
A: (niemożliwością).
2
A: (sąd).
3
Brak w wydaniu A.
146 Rozdział
i siódmy
147
149
Por. tamże, nr 369, sub e, s. 377 - 378. - Gdy raz dopuszczono już możliwość
zmiany myślenia logicznego, pojawić mógł się także pomysł jego rozwoju. We -
dług G. Ferrero, Les lois psychobgiques du Symbolisme, Paris 1895, „logika" — czy-
tam w referacie A. Lassonsa w Zeitschrift fur Philosophie, t. 113, s. 85 — „powinna
stać się pozytywna i przedstawiać prawa wnioskowania w zależności od wieku i
szczebla rozwoju kultury; i logika bowiem zmienia się wraz z rozwojem mózgu...
Jeśli dawniej dawano pierwszeństwo logice czystej i metodzie dedukcyjnej, to
wynikało to z umysłowego lenistwa; kolosalnym pomnikiem tego lenistwa jest aż
po nasze dni metafizyka, na szczęście oddziałuje ona już tylko na nielicznych
opóźnionych".
Por. tamże, nr 370, s. 378.
Psychologiztn jako sceptyczny relatywizm
151
I
to ma pewien sens. Przez 'prawa' psychologiczne rozumiemy bo-
wiem zazwyczaj 'prawa empiryczne', przybliżone twierdzenia
ogólne o współistnieniu i następstwie, odnoszące się do faktów,
które w jednym przypadku mogą być takie, w innym inne. Także
możliwość zmiennych praw myślenia | jako normatywnych
praw przedstawiania i sądzenia nie budzi naszego sprzeciwu.
Z pewnością prawa normatywne mogą być dostosowane do kon -
stytucji gatunkowej istot sądzących i zmieniać się wraz z nią.
Oczywiste jest, że dotyczy to reguł logiki praktycznej jako metodo-
logii, jak również metodycznych przepisów obowiązujących w na-
1
A: (Możliwość).
152 Rozdział
siódmy
[A 150]) ukach szczegółowych. Aniołowie uprawiający matematykę mogą
[B150H
mieć inne metody liczenia niż my — ale czy także inne aksjomaty i
teorematy? Pytanie to prowadzi nas jeszcze dalej: Niedorzecz-
ne staje się mówienie o zmiennych prawach myślenia dopiero
wtedy, gdy rozumie się przez to prawa czysto l o g i c z n e (do
których wolno nam dołączyć także czyste prawa liczb, teorii liczb
kardynalnych, czystej teorii mnogości itd.)- Nieostre wyrażenie
„normatywne prawa myślenia", którym oznacza się także i te pra-
wa, stwarza pokusę, by wrzucać je do jednego worka z owymi
psychologicznie ufundowanymi regułami myślenia. Są to jednak
czysto teoretyczne prawdy idealne, zakorzenione jedynie w swej
zawartości znaczeniowej i nigdy poza nią nie wykraczające. Nie
może ich przeto dotknąć żadna rzeczywista czy fikcyjna zmiana w
świecie matłer offact.
W gruncie rzeczy powinniśmy tu właściwie uwzględnić troja-
kie przeciwieństwo: nie tylko między praktyczną regułą a
teoretycznym prawem, oraz między prawem i d e a l -
nym a prawem realnym, lecz także przeciwieństwo mię -
dzy prawem ścisłym a„prawem empirycznym" (sc. ja -
ko uogólnieniem przeciętnych, o którym się mówi: „nie ma reguł
bez wyjątków"). Gdybyśmy mieli wgląd w ś cisłe prawa proce-
sów psychicznych, wówczas i one byłyby wieczne i niezmienne;
byłyby takie, jak zasady teoretycznych nauk przyrodniczych, a więc
obowiązywałyby także wtedy, gdyby nie istniały żadne procesy
psychiczne. Gdyby unicestwione zostały wszystkie grawitujące
masy, nie unieważniłoby to prawa grawitacji, jedynie pozbawione
byłoby ono możliwości faktycznego zastosowania. Nie mówi ono
przecież nic o istnieniu grawitujących | mas, lecz tylko o tym, co
masom tym jako takim przysługuje. (Zapewne, jak to stwierdzili-
śmy wyżej,* u podstaw ustanowienia ścisłych praw przyrody leży
pewna fikcja, którą tu jednak pomijamy, trzymając się jedynie intencji
idealiz tych praw.) Jeśli się więc tylko przyzna, że prawa logiczne są ścisłe
ująca i (jako)1 ścisłe mogą być zobaczone we wglądzie,
Por. rozdz. IV, § 23, s. 71-73.
A: (tylko jako).
Psychologizm jako sceptyczny relatywizm 153
nie tak samo, jak barwy, dźwięki, trójkąty zawsze mają istotne
właściwości przysługujące im jako barwom, dźwiękom, trójkątom,
obojętne, czy ktokolwiek na świecie może je kiedykolwiek poznać,
czy też nie.
Możliwość, którą Erdmann próbował uzasadnić, mianowicie, że inne
istoty mogłyby mieć zupełnie inne zasady, nie może więc zostać
zaakceptowana. Niedorzeczna możliwość to właśnie niemożliwość.
Wystarczy tylko pomyśleć, co wynika z jego teorii. Oto istnieją może istoty
swoistego rodzaju, by się tak wyrazić, l o g i c z n i n a d l u d z i e , k t ó r y c h
n a s z e z a s a d y n i e o b o wiązują; [obowiązują je] może zupełnie inne
zasady, takie, że każda prawda dla nas staje się dla nich fałszem. Słuszne
jest dla nich, że przeżywanych przeżyć psychicznych nie przeżywają. To,
że my istniejemy i że one istnieją, dla nas może być prawdziwe, dla nich
jest fałszywe itd. Z pewnością my, zwykli l u d z i e l o g i czni,
wydalibyśmy osąd: takie istoty są niespełna rozumu, mówią o prawdzie,
a uchylają jej prawa; utrzymują, że mają własne prawa myślenia, a przeczą
tym, od których zależy w ogóle możli-re 15211 wos^ I praw. Twierdzą coś, a
zarazem dopuszczają zaprzeczenie tego, co twierdzą. Tąk i nie, prawda i
błąd, istnienie i nieistnienie w ich myśleniu przestają się od siebie różnić.
Tyle że nie dostrzegają one swych niedorzeczności, podczas gdy my je
dostrzegamy, a nawet rozpoznajemy jako takie w świetlistym wglądzie. —
Tego, kto dopuszcza takie możliwości, już tylko niuanse dzielą od najbar-
dziej skrajnego sceptycyzmu; subiektywność prawdy odniesiona jest nie
do pojedynczej osoby, lecz do całego gatunku. Jest on rela-tywistą
gatunkowym w wyżej zdefiniowanym przez nas sensie i podlega
rozpatrywanym tam zarzutom, których tutaj nie będziemy powtarzać.
Ponadto nie mogę zrozumieć, dlaczego mielibyśmy zatrzymać się przy
rozgraniczeniu fikcyjnych różnic rasowych. Dlacze-góż nie potraktować jako
równoprawnych rzeczywistych różnic rasowych, różnic między rozumem
a obłędem, a w końcu także różnic indywidualnych?
Być może relatywista naszemu powoływaniu się na oczywi-
s t o ś ć , resp. na oczywistą niedorzeczność postulowanej możliwo-
ści przeciwstawi cytowane wyżej zdanie, jakoby było „bez
znaczenia, że możliwość ta n i e znajduje żadne-
Psychologizm jako sceptyczny relatywizm 155
Tamże, s. 274.
1
A: (do którego się ucieka).
Rozdział ósmy
Przesądy psychologistyczne
Z pewnością cecha cechy, mówiąc w sposób ogólny, nie jest cechą rzeczy.
Gdyby w zasadzie chodziło o to, co jasno wypowiadają słowa, to można by
przecież wnioskować: Ten arkusz bibuły jest czerwony, czerwień jest barwą, a za-
tem ten arkusz bibuły jest barwą. **
Ku mej radości przeświadczenie, że myśl normatywna, powinność bytu,
nie należy do treści twierdzeń logicznych, odnajduję także u Natorpa; krótko i
jasno wypowiedział on je ostatnio w swej Sozialpadagogik, (Stuttgart, 1899, § 4):
„Twierdzenia logiczne, moim zdaniem, nie mówią ani o tym, jak faktycznie myśli
się w takich a takich okolicznościach, ani też, jak się myśleć powinno." W odnie -
sieniu do przykładu wniosku równościowego „jeżeli A = B i B = C, to A = C ",
czytamy tam: „Rozumiem to, gdy mam przed oczyma jedynie porównywane ter -
miny oraz łączące je relacje, i nie muszę przy tym myśleć ani o faktycznym, ani o
postulowanym przebiegu czy spełnieniu odpowiedniego myślenia" {tamże, s. 20,
resp. 21). Także w innych, nie mniej istotnych punktach moje Prolegomena stykają
się z książką tego przenikliwego badacza, choć niestety nie mogła ona już być
pomocna w kształtowaniu i przedstawianiu mych myśli. Natomiast dwie starsze
prace Natorpa, cytowany wyżej artykuł z Philosophische Monatshefte XXIII oraz
Einleitung in dk Psychologie były dla mnie nader inspirujące — mimo że w innych
punktach budziły mój zdecydowany sprzeciw.
1
A: (poprawny).
2
W wydaniu A drukiem rozstrzelonym.
3
A: (jedynie do).
I Przesądy psychologistyczne
teoretycznych
metod teoretycznych w ogóle oraz wspierające je reguły praktyczne.
Właśnie to chce osiągnąć sztuka logiczna, jeśli zaś chce to osiągnąć
jako dyscyplina naukowa, to sama musi zakładać pewne poznania
teoretyczne. Z góry jest więc jasne, że wyjątkową wartość muszą
mieć dla niej te wszystkie poznania, które swą podstawę mają
wyłącznie w pojęciach: prawda, twierdzenie, podmiot, orzeczenie,
przedmiot, własność, racja i następstwo, punkt odniesienia i
odniesienie, i tym podobnych. Wszelka bowiem nauka, ze względu
na to, c o głosi, (a więc obiektywnie, teoretycznie), zbudowana jest
z prawd, wszelka prawda umiejscowiona jest w zdaniach, wszystkie
zdania zawierają podmioty i orzeczenia, odnoszą się przez nie
do przedmiotów bądź własności, zdania jako takie powiązane są
stosunkami racji i następstwa itd. Teraz jest jasne: prawdy, które
podstawę swą mają w takich istotnych konstytuensach
wszelkiej nauki jako obiektywnej jedności teo -
retycznej, których nie da się więc pomyśleć jako nieważnych
(aufgehobeń), nie unieważniając przy tym tego, co wszelkiej nauce
jako takiej nadaje obiektywne oparcie i sens, tworzą w sposób sam
przez się zrozumiały fundamentalną miarę, którą można mierzyć,
czy coś, co w danym przypadku pretenduje do bycia nauką, resp.
do należenia do nauki jako zasada bądź twierdzenie wywniosko-
wane, jako sylogizm bądź indukcja, jako dowód bądź teoria itd.,
rzeczywiście odpowiada tej intencji, czy też może raczej a priori
pozostaje w sprzeczności z idealnymi warunkami możliwości teorii
i nauki w ogóle. Jeśli teraz się nam przyzna, że prawdy ugrunto-
wane jedynie w treści (sensie) tych pojęć, które konstytuują ideę
nauki jako obiektywnej jedności, nie mogą dodatkowo należeć do
domeny jakiejkolwiek nauki szczegółowej; jeśli przyzna się nam w
szczególności, że prawdy takie swej idealnej ojczyzny nie mogą
mieć w naukach o matter of fact, a więc także w psychologii —
wówczas sprawa jest już rozstrzygnięta na naszą korzyść. Wtedy
Przesądy psychologistyczne , 163
A: (stają się).
Przesądypsychologistyczne - 165
1
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
166 _, ■ ■ Rozdział ósmy
1
A: {pojęciach rodzajowych).
Przesądy psychologistyczne
167
I
A. Riehl, Der philosophische Kritińsmus und seine Bedeutung fur
die ■positiue Wissenschaft, t. II. cz. 1, s. 226.
Przesądy psychologistyczne 171
1
Dodatek wydania B.
2
W wydaniu A drukiem rozstrzelonym.
3
W wydaniu A drukiem rozstrzelonym.
4
A: (przedstawienie kolektywne).
5
W wydaniu A drukiem rozstrzelonym.
6
Dodatek wydania B.
7
Dodatek wydania B.
8
A: (być ujmowana przedmiotowo).
9
A: (indywidualnej jednostkowości tego, co realne, wraz z jego).
174 Rozdział
ósmy
samych tylko przedstawieniach liczb"; nie mówiąc o żadnych przed-
stawieniach, nie mówią też o naszych. Traktują one natomiast o
samych liczbach i związkach (liczb) 1, w abstrakcyjnej czystości i
ogólności. Twierdzenia arithmetica universalis — nomologii arytme-
tycznej, jak też moglibyśmy powiedzieć — to prawa, które podsta-
wę swą mają j e d y n i e w i d e a l n e j i s t o c i e rodzaju l i -
czba. Ostateczne jednostki pozostające w zakresie tych
praw są i d e a 1 n e, są to numerycznie określone liczby, tj. najniż-
sze specyficzne odmiany rodzaju liczba. Do nich przeto odnoszą
się twierdzenia arytmetycznie jednostkowe, twierdzenia arithmetica
numerosa. Powstają one przez zastosowanie owych ogólnych praw
arytmetycznych do numerycznie danych liczb, wyrażają to, co za-
wiera się w idealnej istocie tych danych liczb. Żadnego z tych
twierdzeń nie można zredukować do twierdzenia empirycznie
ogólnego, choćby nawet była to ogólność możliwie największa,
empiryczna bezwyjątkowość w dziedzinie całego realnego świata.
To, co tu wywiedliśmy w odniesieniu do czystej arytmetyki, w
całości przenosi się na czystą l o g i k ę . Także tutaj uznajemy za
oczywisty fakt, że pojęcia logiczne mają psychologiczne źródło,
(ale)2 także (tutaj)3 przeczymy psychologicznym konsekwencjom,
jakie się stąd wyciąga. Wobec tego zakresu, jaki przyznaliśmy logi-
ce w sensie umiejętności poznania naukowego, naturalnie
nie podajemy w wątpliwość, że w znacznej mierze ma ona do
czynienia z przeżyciami psychicznymi. Z pewnością metodologia
[A 173] | badania i dowodzenia naukowego wymaga obszernego uwzględ-
nienia natury procesów psychicznych, w których się one dokonują.
[B173] | Stosownie do tego terminy logiczne, takie jak przedstawienie,
pojecie, sąd, wniosek, dowód, teoria, konieczność, prawda itp., bę-
dą mogły i będą musiały występować także jako nazwy klas prze-
żyć psychicznych i tworów o charakterze dyspozycji. Przeczymy
natomiast, by coś takiego miało miejsce w czysto logicznych czę-
ściach dyskutowanej umiejętności. Przeczymy, by czysta logika,
1
A: (liczbowych).
2
A: (i).
3
A: (teraz).
Przesądy psychologistyczne 175
1
W wydaniu A brak cudzysłowów.
178 Rozdział
ósmy
1
A: (eta).
2
W wydaniu A brak cudzysłowów.
3
W wydaniu A brak cudzysłowów.
4
W wydaniu A brak cudzysłowu.
5
A: (zakłada pojęcie).
6
W wydaniu A brak cudzysłowu.
7
A: (zakłada pojęcie).
8
A: (przenośnym).
9
A: (właściwym).
Przesądy psychologistyczne 179
idealnym — zgodnie z czym sąd („das" Urteil) „2x2 = 4" jest jed-
nym sądem, obok sądu („kem" Urteil) „Istnieją smoki", obok twier-
dzenia („dem" Satz) o sumie kątów trójkąta itp. — lecz nie ma tam
ani jednego z rzeczywistych czy przedstawionych aktów sądów, któ-
rych nieskończona mnogość odpowiada każdej z tych idealnych jed-
ności. Odnosi się to nie tylko do zasady sprzeczności, lecz do wszy-
stkich twierdzeń czysto logicznych, np. do twierdzeń sylogistyki.
Różnica między podejściem psychologicznym, gdzie terminy
oznaczają klasy przeżyć psychicznych, a podejściem obiektywnym
albo idealnym, gdzie te same terminy reprezentują (idealne) 1 ro-
dzaje i gatunki, nie jest poboczna ani czysto subiektywna; określa
ona różnicę zachodzącą między istotnie różnymi naukami. Czysta
logika i arytmetyka, jako nauki o idealnych jednostkach pewnych
rodzajów (albo też o tym, co a priori ma swą podstawę w idealnej
istocie tych rodzajów), są oddzielone od psychologii będącej nauką
o indywidualnych jednostkach pewnych empirycznych klas.
1
A: (arystotelesowskie).
180 Rozdział
ósmy
[A179]l są idealne species, tu — empiryczne fakty. Oczywiście, założone są
[B 179]}
tu już istotne różnice między prawem przyrody a prawem ideal-
nym, miedzy uniwersalnymi twierdzeniami o faktach (które mogą
występować w przebraniu generalizacji: wszystkie kruki są czarne
— kruk jest czarny) a twierdzeniami będącymi rzetelnymi genera-
lizacjami (takimi jak ogólne twierdzenia czystej matematyki), mię-
dzy empirycznym pojęciem klasy a idealnym pojęciem gatunku
itp. Słuszna ocena tych różnic całkowicie uzależniona jest od osta-
tecznego wyrzeczenia się empirystycznej teorii abstrakcji, która,
będąc współcześnie teorią dominującą, skutecznie uniemożliwia
zrozumienie wszelkiej tematyki logicznej; później będziemy jesz-
cze mówić o tym szczegółowo. ((Por. tom II, s. 106 nn.))1
2. We wszelkim poznaniu, szczególnie zaś we wszelkiej nauce,
należy uwzględnić fundamentalną różnicę między trzema związ-
kami:
a) Związek przeżyć poznawczych,w których nauka się
subiektywnie realizuje, a więc psychologiczny związek
przedstawień, sądów, wglądów, przypuszczeń, pytań itd., w któ
rych przebiega badanie albo też pomyślana zostaje teoria dawno
już odkryta.
b) Związek badanych w nauce i teoretycznie poznawa
nych rzeczy, które jako takie stanowią dziedzinę (Gebiet)
tej nauki. Związek | badania i poznawania w widoczny sposób jest
czym innym niż związek tego, co badane i poznawane.
c) Związek logiczny, tzn. specyficzny związek idei teo
retycznych, który konstytuuje jedność prawd danej dyscypliny
naukowej, szczególnie naukowej teorii, dowodu albo wniosku, resp.
także jedność pojęć w prawdziwym zdaniu, prostych prawd
w związkach prawd itp.
W przypadku fizyki np. rozróżniamy związek przeżyć psychi-
cznych kogoś, kto myśli na sposób fizykalny, od poznawanej przez
niego fizycznej przyrody, oba zaś od idealnego związku prawd w
teorii fizykalnej, a więc w tej jedności, jaką jest analityczna mecha-
nika, optyka teoretyczna itp. Także forma uzasadniania prawdopo-
dobieństwa, przenikająca związek faktów i hipotez, należy do sze-
Dodatek wydania B.
Przesądy psychologistyczne 181
regu tego, co logiczne. Związek logiczny jest idealną formą, ze
względu na którą mówi się in specie o tej samej prawdzie, o tym
samym wniosku i dowodzie, o tej samej teorii i racjonalnej dyscy -
plinie — o tej samej i j e d n e j , niezależnie od tego, kto „ją"
może pomyśleć. Jedność tej formy jest określoną przez prawo jed-
nością obowiązywania. Prawa, którym podlega ona pospołu z [for-
mami] podobnymi do niej, są prawami czysto logicznymi. Obej-
mują one przeto wszelką naukę i to obejmują ją nie przez wzgląd
na jej zawartość psychologiczną i przedmiotową, lecz idealną za-
wartość znaczeniową. Jest przy tym rzeczą oczywistą, że określone
związki pojęć, twierdzeń, prawd, stanowiące idealną jedność danej
nauki, tylko o tyle można nazwać logicznymi, o ile podpadają one
pod logikę jako przypadki jednostkowe, same jednak nie należą
d o logiki jako jej części składowe.
Naturalnie trzy rozróżnione związki dotyczą logiki i arytmety-
ki tak samo, jak wszystkich innych dyscyplin; tyle, że tutaj badane
rzeczy nie są, tak jak w | fizyce, realnymi faktami, lecz idealnymi
species. W przypadku logiki jej swoistość prowadzi do wspomnia-
nej już przy okazji osobliwości [polegającej na tym], że idealne
związki stanowiące jej teoretyczną jedność podpadają jako przy-
padki szczegółowe pod prawa, które ona sama ustala. Prawa logi -
czne jednocześnie są częściami i regułami tych związków, należą
one do z wi ą z ku t e or e t yc z ne go,a je dnoc z e ś ni e do dz ie -
dziny nauki logicznej.
1
A: ((zwykle nazywany poczuciem), który).
A: (psychicznych). 3 W wydaniu A
brak cudzysłowów.
I
Przesądy psychologistyczne 183
Wundt, Logik I", s. 91. Wundt ciągle stawia tu na równi oczywistość i po-
wszechną ważność. Co się tyczy tej ostatniej, to odróżnia on subiektywną ważność
powszechną, która jest tylko konsekwencją oczywistości, oraz obiektywną, która
jest tym samym co postulat zrozumiałości (Begreiflichkeit) doświadczenia. Ponie-
waż jednak uprawomocnienie i stosowne wypełnienie tego postulatu znów opiera
się na oczywistości, to uwzględnienie powszechnej ważności w zasadniczym roz -
ważaniu dotyczącym punktów wyjścia nie wydaje się wykonalne. **
Logik. Unter Mitwirkung von A. Meinong verfasst von A. Hofler, Wien 1890,
s. 16 u góry.
Tamże, s. 17.
A: (ostatniego dziesięciolecia).
184 Rozdział ósmy
1
Dodatek wydania B.
2
A: (psychiczne).
A: (psychicznego charakteru jakim). A:
(jego psychiczne).
Przesądy psychologistyczne 185
1
A: (przyczynowymi).
2
W wydaniu A dalej: (albo przynajmniej wątpliwe).
186 . '. • Rozdział ósmy
M318411 ' Z(^ania mającego formę „wszystkie A są C" (lub wyrażając to do-
kładniej: [oczywistość] jego prawdy jako koniecznego następnika)
może wystąpić w akcie wnioskowania, którego przesłanki mają
formy „wszystkie A są B" i „wszystkie B są C". Podobnie jest w
przypadku każdego twierdzenia czysto logicznego. Jest to zupeł-
nie zrozumiałe, ponieważ w oczywisty sposób zachodzi ogólna
równoważność między zdaniami „A jest prawdziwe" i „możliwe
jest, że ktoś z oczywistością sądzi, że jest A". Naturalnie więc
twierdzenia, do których sensu należy orzekanie, co w myśl prawa
zawiera się w pojęciu prawdy, oraz że prawdziwość zdań mają-
cych pewną formę warunkuje prawdziwość zdań mających formę
korelatywną, dopuszczają równoważne przeformułowanie, w któ-
rym forma zdań [wyrażających] sądy odniesiona zostaje do możli-
wego wystąpienia oczywistości.
Wgląd w tę zależność umożliwia nam jednak zarazem obalenie
próby sprowadzenia czystej logiki do psychologii oczywistości.
Zdanie „A jest prawdziwe" samo w sobie nie mówi przecież tego
samego, co jego równoważnik „możliwe jest, iż ktoś sądzi, że jest
A". To pierwsze nie mówi o czyimkolwiek sądzeniu, także o sądze-
niu kogoś w ogóle. Sprawy mają się tu zupełnie tak samo jak w
przypadku twierdzeń czysto matematycznych. - Wypowiedź, że
a + b - b + a, mówi, że wartość liczbowa sumy dwóch liczb jest nie-
zależna od ich kolejności w działaniu, nie (mówi) 1 jednak niczego o
czyimkolwiek liczeniu i sumowaniu. Do tego dochodzi się dopiero
miss!i I w drodze oczywistego i równoważnego przeformułowania. In
concreto (nie jest przecież dana (i jest to a priori pewne) żadna liczba
bez liczenia i żadna suma bez sumowania) 2.
Lecz nawet gdy porzucimy pierwotne formy twierdzeń czysto
logicznych i przekształcimy je w równoważne twierdzenia o oczy -
wistości, to nie będzie tu niczego, do czego psychologia mogłaby
sobie rościć prawo własności. Jest ona nauką empiryczną, nauką o
faktach psychicznych. Możliwość psychologiczna jest więc pew-
nym przypadkiem możliwości realnej. Owa możliwość oczywisto-
1
A: (głosi).
2
A: (nie ma przecież (i jest to a priori pewne) liczb bez liczenia ani sum bez
sumowania.}.
Przesądy psychologistyczne 187
1
A: (lub).
2
A: (przyrodnicze (przyczynowe)).
3
W wydaniu A drukiem rozstrzelonym.
4
W wydaniu A dalej: (ostatecznie).
5
A: (ideami).
6
Dodatek wydania B.
7
A: (akcie).
Przesądy psychologistyczne 189
1
A: (reprezentuje idealną jedność).
2
Dodatek wydania B.
190 ■ ."A.' Rozdział ósmy
1
Dodatek wydania B.
2
Dodatek wydania B.
3
W wydaniu A dalej: (przeżyte).
4
A: (przeżytym).
5
A: (przeżytym).
6
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
7
A: (przeżytym).
8
A: (naoczne zrozumienie sądu S (tzn. sądu o treści, o zawartości
znaczeniowej S) i naoczne zrozumienie, że S jest prawdziwe).
9
A: (a tym samym)
10
Dodatek wydania B.
194 Rozdział
ósmy
przypadkowo dołączającego się poczucia nie może się uchronić i
która niczym nie różni się od pełnego sceptycyzmu: właśnie tę
wątpliwość, czy tam, gdzie my mamy wgląd, że jest S, ktoś inny
nie mógłby mieć wglądu, że jest S' w oczywisty sposób nie dające
się pogodziś z S, czy w ogóle wglądy nie mogłyby kolidować z
innymi wglądami w sposób nie dający się rozwiązać itd. Znów
rozumiemy więc, dlaczego „poczucie" oczywistości nie może mieć
żadnych istotnych warunków wstępnych prócz prawdziwości od-
nośnej treści sądu. Tak samo bowiem, jak jest rzeczą oczywistą, że
tam, gdzie nie ma nic, nie można też niczego zobaczyć, tak też jest
nie mniej oczywiste, że tam, gdzie nie ma żadnej prawdy, nie może
też być żadnego prawdziwego wglądu, innymi słowy, żadnej oczy-
wistości <(por. t. II, Bad. VI, rozdz. 5)}1.
1
Dodatek wydania B.
2
A:<ale>.
198 :&-. Rozdział dziewiąty
1
A: (przedstawiając sobie i sądząc).
Zasada ekonomii myślenia a logika 199
1
B: (Mathematik). W wydaniu III błąd poprawiony.
2
A: (dalej).
Zasada ekonomii myślenia a logika 201
Jeśli zamiast zewnętrznych form operacji weźmie się, by tak rzec, wewnę-
trzne, jeśli znaki rozumie się w sensie „dowolnych obiektów myślowych", które
pozostają w „pewnych" relacjach, dopuszczają „pewne" powiązania, tylko tak, że
obowiązują je, i to w odpowiednim formalnym sensie, prawa operacyjne i relacyj -
ne: a + b = b + a itp. — wówczas powstaje nowy szereg pojęć. Są to te, które pro-
wadzą do „formalnego" uogólnienia pierwotnych dyscyplin, o czym w tekście
zaraz będzie mowa.
**
Por. w związku z tym niżej, Rozdział XI, §§ 69 i 70, s. 247 nn.
Zasada ekonomii myślenia a logika 203
1
Dodatek wydania B.
2
A: (Rozważania tego rodzaju, co wyżej wspomniane).
3
Dodatek wydania B.
4
A: (z jednej strony).
204 ■-'■>■■• Rozdział dziewiąty
1
A: (teraz).
Zasada ekonomii myślenia a logika 205
1
A: (do).
2
A: (sprowadzić).
Zasada ekonomii myślenia a logika 209
Gdy O. Kulpe (Einleitung in die Philosophk, 1897, s. 44) mówi o logice, że jest ona
„bez wątpienia nie tylko jedną z najlepiej rozwiniętych dyscyplin filozoficz nych, lecz
także jedną z najpewniejszych i najbardziej kompletnych", to mogłoby to być słuszne;
lecz oceniając naukową pewność i kompletność logiki, tak jak ja je widzę, musiałbym
uznać to za oznakę głębokiego upadku współczesnej filozofii naukowej. Dołączyłbym
też do tego pytanie: Czyż nie dałoby się stopniowo położyć kresu temu ubolewania
godnemu stanowi rzeczy, gdyby całą naukową | energię myślową skierować na
problemy, które można ostro | sformułować i [B 212] rozwiązać w pierwszej kolejności,
nawet jeśli, rozpatrywane same w sobie i dla I ^12] siebie, wydają się one ograniczone,
trzeźwe i nieinteresujące? To wszakże dotyczy, co od razu widać, w pierwszym rzędzie
logiki i nauki o poznaniu. Aż nadto tu
214 Vi. Rozdział dziesiąty
'TB 21211 n^t n*e Jedzie cncia^ I przyznać. Gdy idealistyczna krytyka rozwa-ża
pytania dotyczące naczelnych zasad, może budzić pewien niepokój;
większości jednakże wystarczy tylko spojrzeć na dumny [A 213]
szereg doniosłych dzieł od Milla po Erdmanna | i Lippsa, by odzyskać
nadwątlone zaufanie. Powiedzą oni sobie, że przecież muszą [B 213]
istnieć | środki pozwalające jakoś uporać się z argumentami i uzgodnić je z
treścią kwitnącej nauki, jeśli zaś nie, to może tu chodzić
ścisłej pracy, którą można podjąć w sposób pewny i załatwić raz na zawsze. Wy -
starczy tylko do niej przystąpić. Przecież także „nauki ścisłe" (do których kiedyś z
pewnością będzie się zaliczać wspomniane dyscypliny) całą swą wielkość za -
wdzięczają tej skromności, która zadowala się drobnymi okruchami i, by posłużyć
się znanym powiedzeniem, „całą swą siłę koncentruje na najmniejszym punkcie".
Niepozorne z punktu widzenia całości, jakkolwiek pewne początki, potwierdzają
się w nich wciąż na nowo jako podstawa olbrzymiego postępu. Zapewne, taka
postawa już teraz toruje sobie drogę w filozofii; jednakże, jak widzę, zrazu najczę -
ściej zmierza ona w błędnym kierunku, mianowicie najlepsze siły naukowe zwra -
cają się ku psychologii — ku psychologii jako wyjaśniającej nauce przyrodniczej,
która filozofię interesuje nie bardziej i nie inaczej niż nauki o procesach fizycz -
nych. Właśnie tego jednak nie chce się uznać, a nawet sławi się psychologiczne
ufundowanie dyscyplin filozoficznych jako wielki postęp, nierzadko także mając
na uwadze logikę. Jeśli dobrze widzę, jest to nader powszechne ujęcie, któremu
ostatnio wyraz dał Elsenhans: „Jeśli logika współczesna z rosnącym powodzeniem
opracowuje problemy logiczne, to zawdzięcza to przede wszystkim psychologicz -
nemu pogłębieniu jej przedmiotu." (Zeitschriftfiir Philosophie, Bd. 109 [1896] s. 203.)
Zapewne i ja, zanim rozpocząłem niniejsze badania, resp. zanim zdałem sobie
sprawę z nierozwiązalnych trudności, w jakie uwikłało mnie psychologistyczne
ujęcie w filozofii matematyki, mówiłem dokładnie tak samo. Lecz teraz, gdy po -
trafię zrozumieć błędność tego ujęcia na podstawie najjaśniejszych racji, mogę
wprawdzie cieszyć się skądinąd tak obiecującym rozwojem naukowej psychologii
i żywo się nią interesować, lecz nie jako ktoś, kto spodziewałby się uzyskać od niej
właściwe filozoficzne rozjaśnienie. Jednakże, by nie prowokować nieporozumień,
muszę od razu dodać, (że ostro odróżniam psychologię empiryczną od fundującej
ją (a także krytykę poznania, choć w zupełnie inny sposób) fenomenologii; ta
ostatnia rozumiana jest jako czysta nauka istotnościowa o przeżyciach.) 1 W II (to-
mie)2 niniejszej pracy będzie to można jaśniej zobaczyć.
1
A: (że czynię tu wyjątek dla opisowej fenomenologii doświadczenia wewnę
trznego leżącej u podstaw psychologii empirycznej, a zarazem, choć w zupełnie
inny sposób, krytyki poznania.).
2
A: (części).
Zakończenie rozważań krytycznych 215
1
Dodatek wydania B.
2
A: (czysto-logicznym).
r
218 Rozdział dziesiąty
żytnych, jak i dla nas, na niebie jak i na ziemi. Lecz pojęcia w tym sensie,
w którym zawierają one wspólną wiedzę dla wszystkich ludzi i wszy -
stkich czasów, wcale nie są czymś psychologicznym.... Z punktu widze-
nia psychologii pojęcie jest tym przedstawieniem, które za swój przedsta-
wiony [przedmiot] ma pojęcie w znaczeniu logicznym, albo też przez
które to ostatnie (to, co ma być przedstawione) zostaje rzeczywiście
przedstawione. W takim ujęciu oczywiście każdy ma swoje pojęcia dla
siebie; Archimedes badał swoje pojęcie okręgu, a Newton swoje; były to
dwa pojęcia w sensie psychologicznym, jakkolwiek z punktu widzenia
logiki tylko jedno jedyne dla wszystkich matematyków."
Podobne wywody znajdujemy w 2 rozdziale podręcznika Wprowadze-
nie do filozofii* Już pierwsze zdanie brzmi: „Wszystkie nasze myśli można
rozpatrywać z dwóch stron; już to jako czynności naszego umysłu, już to
przez wzgląd na to, co jest przez nie myślane. W tym ostatnim odniesie-
niu nazywają się one pojęciami, które to słowo, oznaczając to, co
p o j ę t e , nakazuje nam abstrahować od sposobu, w jaki możemy dozna-
wać, wytwarzać (i)1 odtwarzać myśli." W § 35 Herbart przeczy, by dwa
pojęcia mogły być zupełnie takie same; albowiem „nie różniłyby się one
[A 217] pod względem tego, co przez nie jest pomyślane, a zatem | jako p o j ę c i a
w ogóle by się nie różniły. Myślenie natomiast może jedno i to samo
pojęcie wielokrotnie powtarzać, może przy nader różnych okazjach wy-
[B217] twarzać je i wywoływać, mogą to czynić niezliczone | istoty rozumne,
samo zaś pojęcie nie zostaje przez to zwielokrotnione." W przypisie przy-
pomina, że należy „dobrze sobie zakarbować, iż pojęcia nie są ani r e a l -
n y m i p r z e d m i o t a m i , a n i r z e c z y w i s t y m i a k t a m i m y ś l e nia.
Ten ostatni błąd jeszcze dzisiaj oddziałuje; przeto niektórzy uznają
logikę za naturalną historię rozumu i są przeświadczeni, iż potrafią rozpo-
znać jego wrodzone prawa i formy myślenia, co dla psychologii jest nader
szkodliwe." „Można", czytamy w innym miejscu,** „jeśli wyda się to
konieczne, wykazać w drodze zupełnej indukcji, że żadna z teorii niewąt-
pliwie należących do czystej logiki, począwszy od nadrzędności i pod-
rzędności pojęć, a skończywszy na łańcuchach wniosków, nie zawiera
żadnego elementu psychologicznego. Cała czysta logika ma do czynienia
ze stosunk ami tego , co pomyślane, [stosunkami] treści na -
szych przedstawień (jakkolwiek nie z samą tą treścią); nigdzie jednak z
1
A: (części).
2
A: (, by tak rzec, platońskiej). Poprawka w wydaniu B zgodna z erratą do
wydania A.
3
A: (wysoce osobliwe).
Zakończenie rozważań krytycznych 221
1
A: (W następnym tomie znajdziemy sposobność krytycznego zajęcia się teo
rią poznania Lotzego, zwłaszcza rozdziałem poświęconym realnemu i formalnemu
znaczeniu tego, co logiczne.}. W erracie dołączonej do wydania A początek tego
zdania poprawiono: W dalszych częściach tej pracy...).
2
A: (prowadzi).
3
A: (niezmordowanych).
222 Rozdział
dziesiąty
o ma te m at y cz n ej fo rm ie i ś c i s ł o ś c i , un iw er s a l -
nej matematyki w najwyższym i najbardziej ob -
szernym sensie, j e s t ce 1 em, któremu poświęca on coraz
to nowe wysiłki.
Pójdę tu za wskazówkami w Nouveaux Essais, L. IV. ch. XVII. Por. np.
§ 4, Opp. phil., Erdm. 395, gdzie nauka o formach sylogistycznych, rozsze-
rzona do całkiem ogólnej nauki o „argumens en formę", scharakteryzowana
zostaje jako „une espece de Mathematique u n i v e r s e l l e , dont Yimpor-
tance n'est pas assez connue." „II faut savoir", czytamy tam, „que par I es
argumens en formę je n'entends pas seulement cette manierę scolastique
d'argumenter, dont on se sert dans les colleges, mais tout raisonnement qui
conclut par la force de la formę, et ou Von n'a besoin de suppleer aucun article;
desorte qu'un s o r i t e s , un autre tissu de syllogisme, qui evite la repetition,
meme un compte bien dresse, un calcul d'Algebrę, une analyse des infinitesimales
[A 221] me seront a peu | pres des argumens en formę, puisc\ue leur formę de raisonner a
ete predemontree, en sorte qu'on est sur de ne s'y point tromper." Sfera wykon-
cypowanej tu Mathematique universelle byłaby zatem znacznie szersza niż
sfera rachunku logicznego, którego konstrukcji Leibniz poświęcił wiele
[B 221] trudu, nie doprowadzając jej mimo to do | końca. Właściwie Lebniz powi-
nien był w owej ogólnej matematyce zawrzeć całą Mathesis unwersalis
(w zwykłym, ilościowym sensie stanowiącym u Leibniza węższe pojęcie
Mathesis unwersalis), zwłaszcza że argumenty czysto matematyczne także
gdzie indziej wielokrotnie określa on jako „argumenta in forma". Dlatego
też należałoby tu zaliczyć także Ars combinatoria, seu Speciosa generalis, seu
doctrina de formis abstracta (por. pisma matematyczne w wydaniu Pertza,
t. VII, s. 24, 49 nn, 54,159, 205 nn, i in.), stanowiącą fundamentalną część
Mathesis unwersalis w szerszym, choć nie w powyższym najszerszym sen-
sie, podczas gdy ją samą należałoby odróżnić od logiki jako dziedzinę jej
podporządkowaną. Dla nas szczególnie interesującą Ars combinatoria
Leibniz definiuje {tamże, VII, s. 61) jako „doctrina de formulis seu ordinis,
similitudinis, relationis etc. expressionibus in universum." Jako scientia generalis
de qualitate przeciwstawiana jest ona tutaj scientia generalis de quantitate
(ogólnej matematyce w zwykłym sensie). Por. w związku z tym warto-
ściowe miejsce w wydaniu Gerhardta pism filozoficznych, t. VII, s. 297 n.:
„Ars Combinatoria speciatim mihi alla est scientia (quae etiam generaliter chara-
cteristica sive s p e c i o s a dwi posset), in qua tractatur de rerum formis sive
formulis in universum, hoc est de q u a l i t a t e ingeneresive desimiliet dissimili,
prout aliae atque aliae formulae ex ipsis a, b, c etc. (sive quantitates sive aliud
quoddam repraesentent) inter se combinatis orientur, et distinguitur ab Algebra
quae agit de formulis ad q u a n t i t a t e m applicatis, sive de aequali et inaequali.
Zakończenie rozważań krytycznych 223
Itaque Algebra subordinatur Combinatoriae, ejusąue regulis continue utitur, quae tamen
longe generaliores sunt, nec in Algebra tantutn sed et in arie deciphrato-ria, in variis
ludorum generibus, in ipsa geometria lineariter ad veterum morem tractata, deniąue in
omnibus ubi similitudinis ratio habetur locum habent." — Intuicje Leibniza, w jego
czasach tak daleko wybiegające naprzód, wydają się dla znawcy współczesnej
„formalnej" matematyki i matematycznej logiki nader precyzyjne i w wysokim
stopniu zasługujące na podziw. To ostatnie dotyczy, co chciałbym | wyraźnie
zaznaczyć, także Leibnizowskich [A 222] fragmentów dotyczących scientia generalis,
resp. calculus ratiocinator, z któ rej Trendelenburg w swej eleganckiej, ale
powierzchownej krytyce tak mało potrafił wyczytać. (Historische Beitrage zur
Philosophie, t. III).
Por. np. Nouv. Ess. L. IV ch. XVI. § 5, Opp. pM. Erdm. s. 388 n.; L. IV. ch. I. §
14. tamże, s. 343. Por. też fragmenty dotyczące scientia generalis, tamże, s. 84,85 itd.
Tak np. według Leibniza Mathesis universalis w węższym sensie pokrywa się
z Logica Mathematicorum (Pertz, tamże, t. VII s. 54), podczas gdy tę ostatnią
1
A: (naszego).
r
226 Rozdział dziesiąty
Tamże, s. 7 n.
Tamże, s. 127.
1
A: (zaspokajały podnoszone przez siebie roszczenia).
2
A: (Ze względu na zajmowane przezeń stanowisko należy go umieścić tuż
obok).
Zakończenie rozważań krytycznych 227
oddzielić. Nic nie może być, nie będąc tak a tak określonym; to
zaś, że jest ono i jest tak a tak określone, to właśnie prawda
sama w sobie, t wor ząc a koniec zny kor elat bytu sam ego
w s o b i e . Oczywiście to samo, co odnosi się do poszczególnych
prawd, resp. stanów rzeczy, odnosi się też do związków prawd,
resp. stanów rzeczy. Ta oczywista nieoddzielalność nie jest jednak
identycznością. W odnośnych prawdach lub związkach prawd
(odciska się rzeczywiste istnienie}1 rzeczy i związków rzeczy. Lecz
związki prawd są czym innym niż związki rzeczy, które w nich są
(„naprawdę")2; widać to choćby już stąd, że prawdy odnoszące się
do prawd nie pokrywają się z prawdami odnoszącymi się do rze -
czy, które w owych prawdach są uznane.
Aby uniknąć nieporozumienia, wyraźnie podkreślam, że słowa przed-[B229]
miotowość, przedmiot, rzecz | itp. cały czas używane są w najszerszym sensie, a
więc w harmonii z uprzywilejowanym przeze mnie sensem terminu poznanie.
Przedmiotem (poznania) równie dobrze może być coś realnego, jak i coś
idealnego, równie dobrze rzecz lub proces, jak i jakaś species czy relacja
matematyczna, równie dobrze coś istniejącego, jak i coś, co powinno istnieć.
Oczywiście przenosi się to również na wyrażenia takie jak jedność
przedmiotowości, związek rzeczy i tym podobne.
Obie, tylko abstrakcyjnie dające się pomyśleć jedna bez drugiej
jedności — jedność przedmiotowości z jednej, jedność prawdy z drugiej
strony — dane są nam w sądzie, a dokładniej w po znaniu. Wyrażenie
to jest dostatecznie szerokie, by mogło objąć zarówno proste akty
poznania, jak i dowolnie skomplikowane, logicznie jednolite związki
poznań; każdy z nich jako całość sam jest aktem poznania. Gdy
spełniamy akt poznania, albo, jak wolę się wyrażać, żyjemy w nim,
jesteśmy „zajęci tym, co przedmiotowe", [A 230] tym, co ów akt, | właśnie
na sposób poznania, domniemuje i uznaje; jeśli zaś jest to akt poznania w
najściślejszym sensie, tzn. jeśli sądzimy z oczywistością, wówczas to, co
przedmiotowe, jest (źródłowo) 3 dane. Stan rzeczy nie tylko
domniemawczo, ale i
1
A: {konstytuuje się obowiązywanie).
2
A: (prawdziwe (naprawdę)).
3
Dodatek wydania B.
Idea czystej logiki 231
rzeczywiście stoi nam przed oczyma, w nim zaś sam przedmiot, jako to,
czym jest, tzn. dokładnie tak i nie inaczej, niż jest on w tym akcie poznania
domniemany: jako nośnik tych własności, jako człon tych relacji itp. Nie
tylko domniemawczo, ale rzeczywiście jest on tak uposażony, i j a k o
rzeczywiście tak uposażony dany jest naszemu poznaniu; to jednak nie
znaczy nic innego, jak: jako taki jest on nie tylko w ogóle
domniemywany (sądzony), lecz poznawa-n y; albo: to, że jest on taki,
jest zaktualizowaną prawdą, (ujedno-stkowioną w przeżyciu oczywistego
sądu.)1 Jeśli w refleksji zwrócimy się ku (temu ujednostkowieniu i
spełnimy ideującą abstrakcję)2, wówczas zamiast owego przedmiotowego
[stanu rzeczy] sama prawda stanie się (uchwyconym przedmiotem.) 3
Uchwytuje-my przy tym4 prawdę jako idealny korelat ulotnego
subiektywnego aktu poznania, jako jedną | wobec nieograniczonej
mnogości [B 230] możliwych aktów poznania i poznających jednostek.
Związkom poznania idealiter odpowiadają związki
prawd. Właściwie zrozumiane, są one nie tylko kompleksami
prawd, lecz prawdami kompleksowymi, same podpadają przeto, i
to jako całości, pod pojęcie prawdy. Tutaj należy też zaliczyć na-
uki, biorąc to słowo obiektywnie, a więc w sensie ujednionej pra-
wdy. Wobec powszechnej korelacji zachodzącej między prawdą a
przedmiotowością, jedności prawdy w jednej i tej samej nauce od-
powiada też pewna jednolita przedmiotowość: jest to jedność
dziedziny naukowej. W odniesieniu do niej wszystkie po -
szczególne prawdy tej samej nauki otrzymują miano rzeczowo
współprzynależnych — wyrażenie, które, jak później się
przekonamy, wydaje się tu użyte w szerszym niż zwykle sensie.
(Por. zakończenie § 64 s. 236.)
1
A: (przeżyciem w oczywistym sądzie).
2
A: (temu aktowi).
3
A: (przedmiotem, i wtedy ona jest dana w sposób przedmiotowy).
4
W wydaniu A dalej: ( — w ideującej abstrakcji — ).
232 Rozdział
jedenasty
\ [A231] § 63. Ciąg dalszy. Jedność teorii
A: (części).
Idea czystej logiki 233
1
W wydaniu A dalej: (Wyjaśnianie należy bowiem do istoty wszelkiej nauki
jako takiej).
2
A: (pozaistotne).
r
236 Rozdział
jedenasty
Nauki te zwykło się też oznaczać jako deskrypcyjne i z nazwą tą
można zgodzić się o tyle, że jedność opisu określona jest przecież przez
jedność przedmiotu albo klasy, ta zaś właśnie jedność w [B 235] |
naukach tych określa jedność nauki. Ale oczywiście nazwy tej nie można
rozumieć tak, jakoby w naukach deskrypcyjnych chodziło o sam tylko
opis, co przeczyłoby miarodajnemu dla nas pojęciu nauki.
Ponieważ możliwe jest, że wyjaśnienie ukierunkowane ku jed-
ności empirycznej prowadzi do nader odległych czy zgoła hete-
rogenicznych teorii i nauk teoretycznych, słusznie nazywamy jed-
ność nauk empirycznych jednością pozaistotną.
W każdym razie jest jasne, że nauki abstrakcyjne czyli nomolo-giczne
są właściwymi naukami podstawowymi, z których zaso- [A236] bów
teoretycznych nauki konkretne | czerpią wszystko, co czyni je naukami,
mianowicie element teoretyczny. Jest rzeczą zrozumiałą, że nauki
konkretne poprzestają na powiązaniu opisywanych przez siebie
przedmiotów z niższymi prawami nauk nomologicznych i co najwyżej
wskazują tylko zasadniczy kierunek wzrastających wyjaśnień. Redukcja
do zasad i w ogóle budowa teorii wyjaśniających stanowi bowiem
właściwą domenę nauk nomologicznych, i jeśli są one dostatecznie
rozwinięte, można ją w najogólniejszej formie odnaleźć w nich jako już
wykonaną. Oczywiście w ten sposób nie chciałbym niczego orzekać o
względnej wartości obu rodzajów nauk. Zainteresowanie teoretyczne nie
jest jedyne i nie tylko ono stanowi o wartości. Zainteresowania
estetyczne, etyczne, w najszerszym sensie tego słowa praktyczne, mogą
kierować się ku czemuś indywidualnemu i nadawać najwyższą wartość
jego jednostkowemu opisowi i wyjaśnieniu. Póki jednak miarodajne jest
zainteresowanie czysto teoretyczne, indywidualna jednostka i powiązanie
empiryczne same dla siebie są niczym, albo też są tylko metodologicznym
etapem na drodze ku konstrukcji ogólnej teorii. [B236] Teoretyczny
badacz przyrody, resp. badacz przyrody | w kontekście rozważań czysto
teoretycznych, matematyzujących, patrzy na Ziemię i gwiazdy innymi
oczyma niż geograf czy astronom; same w sobie są one dlań obojętne i
służą mu tylko za przykłady grawitujących mas w ogóle.
Na zakończenie musimy jeszcze wspomnieć o innej, rów-
ni e ż poz ai s t ot ne j za s a dzi e je dnoś ci na uki ; wyr a s t a ona
Idea czystej logiki 237
A: (czysto-1 ogiczne).
Idea czystej logiki 239
prawd i prawd jako następstwa innych prawd; | dalej, praw jako [A 239]
takich, praw jako wyjaśniających racji, praw podstawowych jako
ostatecznych zasad itd. Z drugiej wszakże strony jest też oczywiste, że
same prawdy, a szczególnie prawa, racje, zasady są tym, czym są,
niezależnie od tego, czy je rozumiemy, czy nie. Ponieważ jednak
obowiązują one nie dlatego, że możemy je zrozumieć, lecz możemy je
zrozumieć tylko dlatego, że obowiązują, to trzeba je uznać za obiektywne
czyli idealne warunki możliwości ich poznania. Następnie
aprioryczne prawa, które należą do prawdy jako takiej, do dedukcji
jako takiej i do teorii jako takiej (tj. do ogólnej (istoty) 1 tych idealnych
jedności), należy scharakteryzować jako prawa wyrażające idealne
warunki możliwości poznania w ogóle, resp. poznania dedukcyjnego i
teoretycznego w ogóle, i to warunki mające swą podstawę jedynie w
„treści" poznania.
Oczywiście chodzi tu o aprioryczne warunki poznania, które można
rozpatrywać i badać w izolacji od wszelkiego odniesienia do myślącego
podmiotu i w ogóle do idei subiektywności. Odnośne prawa są przecież
w tym, co zawierają ich znaczenia, zupełnie wolne od takich odniesień,
nie mówią one, nawet w sposób idealny, o | poznawaniu, sądzeniu,
wnioskowaniu, przedstawianiu, uza- [B239] sadnianiu itp., lecz o
prawdzie, pojęciu, zdaniu, wniosku, racji i następstwie itd., jak wyżej to
szczegółowo roztrząsaliśmy.* Jasne jest jednak, że prawa te można w
oczywisty sposób przeformuło-wać, tak iż uzyskają one wyraźne
odniesienie do poznania i podmiotu poznania i same będą teraz orzekały
o realnych możliwościach poznawania. Tu, jak i gdzie indziej,
aprioryczne stwierdzenia dotyczące realnych możliwości wyrastają z
przeniesienia idealnych (wyrażonych w zdaniach czysto ogólnych)
stosunków na przypadki jednostkowe.**
| W gruncie rzeczy idealne warunki poznania, które jako noety- [A240]
czne odróżniliśmy od obiektywno-logicznych, nie są niczym innym
1
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
r 240
jedenasty
Rozdział
1
A: (czystologicznych).
Idea czystej logiki 241
1
Przypis dodany w wydaniu B.
2
A: (dzięki refleksji skierowanej).
3
Dodatek wydania B.
4
Przypis dodany w wydaniu B.
5
A: (logiczne).
Idea czystej logiki 245
1
Dodatek wydania B.
2
Dodatek wydania B.
3
Dodatek wydania B.
Przypis dodany w wydaniu B.
246 Rozdział
jedenasty
stąd form ich ukształtowania (Bildungsformeń); z jednej więc strony
prawdziwości bądź fałszywości znaczeń w ogóle jedynie na
podstawie ich kategorialnej formy ukształtowania; z drugiej (w
odniesieniu do ich przedmiotowych korelatów) bytu i niebytu
przedmiotów w ogóle, stanów rzeczy w ogóle itdv znów na podstawie
ich czystej formy kategorialnej. Prawa te, odnoszące się do znaczeń i
przedmiotów w ogóle w możliwie największej, [B 246] gdyż logiczno-
kategorialnej ogólności,*)21 same znów konstytuują teorie. Po (jednej)3
stronie, (mianowicie znaczeń,)4 usytuowane są teorie wniosków, np.
sylogistyka, która jednak jest tylko (jednasz takich teorii. Po (drugiej) 6
stronie, (mianowicie korelatów,)7 w pojęciu wielości ma swą podstawę
czysta teoria wielości, w pojęciu liczby — czysta teoria liczb itd., przy
czym każda stanowi zamkniętą teorię dla siebie. Tak oto wszystkie
odnośne prawa prowadzą do pewnej ograniczonej ilości praw
pierwotnych lub podstawowych, które zakorzenione są bezpośrednio w
pojęciach kategorialnych i (dzięki swej homogeniczności) muszą
uzasadniać wszechogarniającą teorię, zawierającą w sobie owe
poszczególne teorie jako swe względnie samodzielne składniki.
Idzie nam tutaj o obszar tych praw, (którym, dzięki ich formal-
nej ogólności, rozciągającej się ną wszystkie możliwe znaczenia i
przedmioty, podporządkowana jest każda szczegółowo określona
teoria i nauka i do których, jeśli tylko jest ważna, musi się dostoso-
wać.)8 Nie należy tego rozumieć tak, że każda poszczególna teoria
* (Por. tom II, § 29, blisko końca}.1
Dodatek wydania B.
A: (dotyczy wyszukania praw, które ugruntowane są w owych pojęciach
kategorialnych i dotyczą nie tylko ich komplikacji,lecz także obiektywne -
go obowiązywania zbudowanych z nich teoretycznych jedności. Te prawa).
3
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
4
Dodatek wydania B.
5
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
6
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
7
Dodatek wydania B.
A: (zgodnie z którymi musi przebiegać wszelkie badanie teoretyczne).
Idea czystej logiki 247
1
Dodatek wydania B.
2
A: {(sc. rzeczywista, obowiązująca)).
3
Dodatek wydania B.
4
W wydaniu A dalej: (to).
5
W wydaniu A w tekście: ((por. wyżej s. 237)).
248 Rozdział
jedenasty
W ten sposób powstaje, mówiąc łącznie, idea obszerniejszej nauki
o teorii w ogóle, która w swej części fundamentalnej bada istotne
pojęcia i prawa konstytutywnie należące do idei teorii, następnie
zaś przechodzi do zróżnicowania tej idei i badania już nie możli -
wości teorii jako takiej, lecz t e o r i i a priori możliwych.
Na podstawie dostatecznie zaawansowanego rozwiązania na-
szkicowanych problemów staje się mianowicie możliwe określone
ukształtowanie z pojęć czysto kategorialnych rozmaitych pojęć
możliwych teorii, czystych „form" teorii, których istotowość wy-
kazana jest przez prawo. Te różne formy nie są jednak pozbawione
wzajemnych odniesień. Będziemy tu mieli pewien określony po-
rządek postępowania, który pozwoli nam konstruować możliwe
formy, przeglądać prawem określone związki miedzy nimi, a więc
także poprzez zmianę podstawowych czynników określających
przechodzić od jednych do drugich itd. Będziemy mieli, jeśli nie w
ogóle, to przecież dla form teorii należących do ściśle zdefiniowa-
nych rodzajów, ogólne twierdzenia podające w wyznaczonym za-
kresie prawa wywodzenia (Auseinanderentwicklung) jednych form z
innych, ich łączenia ze sobą oraz przekształcania.
[A 248] Twierdzenia te oczywiście będą musiały mieć inną | treść i cha-
rakter niż aksjomaty i teorematy drugiej grupy, np. prawa sylogi-
[B 248] styczne czy arytmetyczne. Lecz z drugiej strony | z góry jest jasne,
że ich dedukcja (o właściwych zasadach nie może tu bowiem być
mowy) musi się opierać wyłącznie na owych teoriach.
To jest ostateczny i najwyższy cel teoretycznej nauki o teorii w
ogóle. Nie jest on także obojętny ze względów praktyczno-po-
znawczych. Przyporządkowanie teorii jakiejś klasie form może
mieć wielkie znaczenie metodologiczne. Wraz z poszerzaniem się
sfery dedukcyjnej i teoretycznej rośnie bowiem także swobodna
żywość badań teoretycznych, rośnie bogactwo i płodność metod.
Dzięki temu rozwiązanie problemu postawionego wewnątrz ja-
kiejś dyscypliny teoretycznej, resp. wewnątrz jednej z jej teorii, mo-
że otrzymać wysoce skuteczną metodyczną pomoc poprzez cofnię-
cie się do typu kategorialnego, bądź (co jest tym samym) formy
teorii, a ewentualnie dalej także przez przejście do obszerniejszej
formy czy klasy form i jej praw.
Idea czystej logiki 249
Powyższe sugestie mogą się wydać niezbyt jasne. Dowodem na to, że nie
chodzi tu o puste fantazje, lecz o koncepcje o ustalonej treści, jest
„formalna matematyka" w najbardziej ogólnym sensie, bądź t e o r i a
mnogości, ów najwyższy wykwit nowoczesnej mate matyki. W
rzeczywistości nie jest ona niczym innym jak ((w kore-latywnym
przeformułowaniu)) 1 częściową realizacją zaprojektowanego wyżej ideału
— przez co naturalnie bynajmniej nie jest jeszcze powiedziane, że sami
matematycy, pierwotnie zainteresowani obszarem liczb i wielkości, a
zarazem ograniczający się do niego, słusznie rozpoznali idealną istotę
nowej dyscypliny i w ogóle wznieśli się do poziomu najwyższej abstrakcji
wszechogarniającej | (teorii) 2. (Przedmiotowym k o r e 1 a t e m ) 3 pojęcia
możliwej, [A 249] określonej tylko co do swej formy teorii, jest pojęcie
możliwego, podda nego t e o r i i o taki ej formie | obsz aru
{B249] poznawczego w ogóle. Taki zaś obszar matematyk (w
swoim kręgu) nazywa mnogością. Jest to więc obszar określony
tylko i wyłącznie przez to, że podlega on teorii o takiej formie, (resp.)4 że dla
jego obiektów możliwe są pewne powiązania, podlegające pewnym
podstawowym prawom o takiej a takiej o k r e ś l o nej (tu jest to jedyny
czynnik określający) formie. Co do swej materii obiekty pozostają
całkowicie nieokreślone — matematyk, by to zaznaczyć, z upodobaniem
mówi o „obiektach myślowych". Nie są one określone ani wprost jako
jednostki indywidualne bądź gatunkowe, ani też nie wprost przez swe
(materialne) 5 gatunki lub rodzaje, lecz wyłącznie przez formę
przypisanych im powiązań. Te zatem są tak samo nieokreślone co do
treści, jak ich obiekty; określona jest tylko ich forma, mianowicie przez
(formy) 5 przyjętych
1
Dodatek wydania B.
2
A: (teoriiteorii (Theorienlehre)).
3
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
4
A:{tzn.>.
5
A: (wewnętrzne).
6
A: (formę).
r 250 Rozdział
jedenasty
dla nich praw elementarnych. Owe prawa określają zatem zarów-
no^bszar) 1 , (czy raczej formę obszaru) 2 , jak i czekającą na
zbudowanie (teorie) 3, czy, by (znów) 4 powiedzieć to w sposób
bardziej poprawny, formę t e o r i i . W teorii mnogości np. + nie
jest znakiem dodawania liczb, lecz takiego powiązania w ogóle,
dla którego obowiązują prawa o formie a + b = b + a itd. Mnogość
określona jest przez to, że jej myślowe obiekty umożliwiają te (i in-
ne, a priori nie wykluczające się wzajemnie) „operacje".
W myśl najogólniejszej idei t e o r i i mnogości jest
to nauka w określony sposób kształtująca istotne typy możliwych
teorii ((resp. obszarów)) i badająca prawa rządzące ich wzajemny-
mi odniesieniami. Wszystkie rzeczywiste teorie są wtedy uszcze-
gółowieniami, resp. ujednostkowieniami odpowiadających im form
teorii, tak jak wszystkie opracowywane teoretycznie obszary po-
znawcze są jednostkowymi mnogościami. Jeśli w teorii mnogości
[A 250] | odnośna teoria formalna jest rzeczywiście przeprowadzona, to tym
samym wykonana jest cała dedukcyjna praca teoretyczna służąca
budowie wszystkich rzeczywistych teorii mających tę samą formę.
[B250] | Ten punkt widzenia ma wielkie znaczenie metodologiczne,
bez niego nie sposób mówić o zrozumieniu metody matematycz-
nej. Nie mniej ważne jest blisko związane z cofnięciem się do czy-
stej formy włączenie jej do szerszych form i klas form. O tym, że
mamy tu do czynienia z ważną częścią cudownej sztuki metodolo-
gicznej w matematyce, świadczą nie tylko wyrosłe z uogólnień
geometrycznych teorii i form teorii teorie mnogości, lecz także
pierwszy i najprostszy przykład tego rodzaju, rozszerzenie obsza -
ru liczb rzeczywistych (sc. odpowiadającej mu formy teorii, „for-
malnej teorii liczb rzeczywistych") do formalnego, dwuwymiaro-
wego obszaru zwykłych liczb zespolonych. W rzeczywistości w
tym ujęciu tkwi klucz do rozwiązania wciąż jeszcze niejasnego
1
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
2
Dodatek wydania B.
3
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
4
Dodatek wydania B.
5
Dodatek wydania B.
Idea czystej logiki 251
1
Stów tych brak zarówno w wydaniu A, jak i B; korekta zgodna z „popra
wkami i uzupełnieniami" w wydaniu A Części II, s. 718.
2
W wydaniu A oba ostatnie akapity drukowane drobniejszym drukiem.
3
A: (czysta (zwłaszcza „formalna")).
Idea czystej logiki 253
1
A: (tym samym).
2
Dodatek wydania B.
254 Rozdział
jedenasty
kiem, lecz tylko zręcznym technikiem, niejako konstruktorem, który,
zapatrzony w związki formalne, buduje teorie niczym dzieła sztu-
ki technicznej. Tak jak praktyczny mechanik może konstruować
maszyny, nie mając ostatecznego wglądu w istotę przyrody i rzą-
dzących nią praw, tak też matematyk może konstruować teorie
liczb, wielkości, wniosków, mnogości, nie mając ostatecznego wglą-
du w istotę teorii w ogóle i w istotę jej warunkujących ją pojęć i
praw. Podobnie mają się wszak sprawy we wszystkich „naukach
szczegółowych". ITpóxepov xf\ cpuoei właśnie nie jest Ttpóc r||a,aC. Na
szczęście to nie istotowy wgląd jest tym, co umożliwia naukę w
zwykłym, praktycznie tak owocnym sensie, lecz naukowy instynkt
i metoda. Właśnie dlatego obok zręcznej i metodycznej pracy nauk
szczegółowych, ukierunkowanej raczej ku praktycznemu rozwią-
[B254] zaniu i | opanowaniu [problemów] niż ku istotowemu wglądowi,
potrzebna jest wybiegająca dalej „krytyczna" i przypadająca w
[A 254] udziale wyłącznie filozofowi | refleksja nad poznaniem, zdomino-
wana jedynie przez zainteresowanie teoretyczne i wspomagająca je
w jego prawach. Badanie filozoficzne zakłada całkiem inne metody
i dyspozycje, oraz stawia sobie całkiem inne cele. Nie chce ono
wtrącać się w sprawy badacza specjalisty, lecz tylko uzyskać wgląd
w sens i istotę jego osiągnięć, w odniesieniu do metody i do rzeczy.
Filozofowi nie wystarcza, że potrafimy orientować się w świecie,
że mamy prawa jako wzory, zgodnie z którymi możemy przepo -
wiadać przyszły bieg rzeczy i rekonstruować przeszły; chce on
jasno zrozumieć, czym (jest istota „rzeczy", „procesu", „przyczy-
ny", „skutku", „przestrzeni", „czasu") 1 itp.(; dalej zaś, czym jest
owo cudowne pokrewieństwo tej istoty z istotą myślenia, że może
ona zostać pomyślana, z istotą poznawania, że może zostać pozna-
na, z istotą znaczeń, że może być znaczona itd.) 2 Dopiero badanie
filozoficzne uzupełnia naukowe osiągnięcia przyrodnika i mate-
matyka tak, że dopełnione zostaje czyste i rzetelne poznanie teore-
tyczne. Ars inventiva badacza specjalisty i krytyka poznania filozo-
fa to uzupełniające się wzajemnie czynności naukowe, dzięki któ-
1
A: (czym w istocie są „rzeczy", „procesy", „prawa przyrody").
2
Dodatek wydania B.
Idea czystej logiki 255
1
(Wszędzie tu jednak postępujemy nie na ślepo, nie obywamy się bez ideal
nego prawa, jak podkreślał to już — z pewnością w tak ostry sposób jako pierwszy^
— Leibniz.). ' *i*f\
2
A: (rozważań prawdopodobieństw).
3
A: (, w ogóle).
4
Druk rozstrzelony dopiero w wydaniu B.
ST.
Spisś treści
13
§ 2. Konieczność ponownego rozważenia kwestii dotyczących
naczelnych zasad................................................................
.............................................................................................14
§ 3. Kwestie sporne. Droga, którą trzeba obrać.......................
...................................................................................................17
Rozdział pierwszy
Logika jako dyscyplina normatywna, a szczególnie jako dyscyplina
praktyczna
§ 4. Teoretyczna niedoskonałość nauk szczegółowych . . . .
19
§ 5. Teoretyczne uzupełnienie nauk szczegółowych przez
metafizykę i naukę o nauce...............................................
.............................................................................................20
§ 6. Możliwość i uprawnienie logiki jako nauki o nauce . . .
21
§ 7. Trzy najważniejsze swoiste cechy uzasadnień.................
...................................................................................................26
§ 8. Odniesienie tych swoistych cech do możliwości nauki i
nauki o nauce......................................................................
.............................................................................................29
§ 9. Metodyczne sposoby postępowania w naukach po części
są uzasadnieniami, po części procedurami wspomagają
cymi uzasadnienia ..........................................................
.............................................................................................31
§ 10. Idee teoria i nauka jako problemy nauki o nauce . . . . 34
§ 11. Logika czyli nauka o nauce jako dyscyplina normatyw
na i jako umiejętność................................................................ 35
§ 12. Przynależne definicje logiki.............................................
...................................................................................................36
Rozdział drugi
Dyscypliny teoretyczne jako fundamenty normatywnych
§ 13. Spór o praktyczny charakter logiki.................................
...................................................................................................39
§ 14. Pojęcie nauki normatywnej. Podstawowa miara albo na
czelna zasada, która nadaje jej jedność............................
...........................................................................................48
§ 15. Dyscyplina normatywna a umiejętność .......................
...................................................................................................54
§ 16. Dyscypliny teoretyczne jako fundamenty normatywnych 55
2 60 ■ • -
Spintreści
. . . i - .U^'
Rozdział trzeci
Psychologizm, jego argumenty i jego stanowisko wobec zwykłych
kontrargumentów § 17. Spór o to, czy istotne fundamenty
logiki normatywnej
leżą w psychologii.............................................................
............................................................................................58
§ 18. Dowody psychologistów.................................................. 59
§ 19. Zwykłe argumenty stronnictwa przeciwnego i ich psy-
chologistyczne odparcie....................................................
............................................................................................60
§ 20. Pewna luka w dowodzeniu psychologistów...................
....................................................................................................65
Rozdział czwarty
Empirystyczne konsekwencje psychologizmu
§ 21. Wskazanie dwóch empirystycznych konsekwencji sta
nowiska psychologistycznego i ich obalenie....................
............................................................................................68
§ 22. Prawa myślenia jako rzekome prawa przyrodnicze, które
działając w izolacji są przyczyną rozumnego myślenia .
72
§ 23. Trzecia konsekwencja psychologizmu i jej obalenie . . .
76
§ 24. Ciąg dalszy........................................................................ 81
Rozdział piąty
Psychologiczne interpretacje zasad logicznych
§ 25. Zasada sprzeczności w psychologistycznej interpretacji
Milla i Spencera.................................................................
............................................................................................85
§ 26. Dokonana przez Milla psychologiczna interpretacja za
sady daje w wyniku nie prawo, lecz całkowicie nieścisłe
i naukowo nie sprawdzone twierdzenie doświadczeniowe
88
Aneks do obu ostatnich paragrafów: O kilku zasadniczych
przestępstwach empiryzmu ...........................................
............................................................................................91
§ 27. Analogiczne zarzuty przeciw pozostałym psychologicz
nym interpretacjom zasady logicznej. Ekwiwokacje jako
źródła złudzenia................................................................
............................................................................................93
§ 28. Rzekoma dwustronność zasady sprzeczności, zgodnie z
którą można by ją jednocześnie ujmować jako przyro
dnicze prawo myślenia i jako normatywne prawo do
starczające jego logicznych reguł......................................
............................................................................................98
§ 29. Ciąg dalszy. Teoria Sigwarta............................................. 103
Rozdział szósty
Sylogistyka w oświetleniu psychologistycznym. Wzory wnio-
skowań i wzory chemiczne § 30. Próby psychologicznej
interpretaq'i twierdzeń sylogisty-
cznych................................................................................ 108
§31. Wzory wnioskowań i wzory chemiczne........................... 111
Spis treści 261
120
§ 35. Krytyka relatywizmu indywidualnego........................... 121
§ 36. Krytyka relatywizmu gatunkowego, szczególnie antro-
pologizmu.........................................................................
...........................................................................................122
§ 37. Ogólna uwaga. Pojęcie relatywizmu w rozszerzonym
sensie.................................................................................
...........................................................................................127
§ 38. Psychologizm we wszystkich swych formach [jest] rela
tywizmem ......................................................................
...........................................................................................128
§ 39. Antropologizm w logice Sigwarta...................................
...................................................................................................130
§ 40. Antropologizm w logice B. Erdmanna............................
...................................................................................................141
Rozdział ósmy
Przesądy psychologistyczne
§41. Pierwszy przesąd..............................................................
...................................................................................................157
§ 42. Wywody objaśniające.......................................................
...................................................................................................161
§ 43. Rzut oka na kontrargumenty idealistyczne. Ich braki i
ich słuszny sens................................................................
...........................................................................................166
§ 44. Drugi przesąd...................................................................
...................................................................................................169
§ 45. Obalenie: Także czysta matematyka stałaby się gałęzią
psychologii........................................................................
...........................................................................................169
§ 46. Dziedzina badań czystej logiki, analogicznie do dziedzi
ny czystej matematyki, jest idealna.................................
...........................................................................................171
§ 47. Potwierdzenie poprzez rozpatrzenie podstawowych po
jęć logicznych i sensu praw logicznych .........................
...........................................................................................175
§ 48. Decydujące różnice..........................................................
...................................................................................................179
§ 49. Trzeci przesąd. Logika jako teoria oczywistości.............
...................................................................................................181
§ 50. Równoważne przekształcenie twierdzeń logicznych w
twierdzenia o idealnych warunkach oczywistości sądu.
Powstałe w wyniku twierdzenia nie są psychologiczne
184
§51. Decydujące punkty w tym sporze...................................
...................................................................................................189
Rozdział dziewiąty
Zasada ekonomii myślenia a logika
§ 52. Wprowadzenie.................................................................
...................................................................................................195
§ 53. Teleologiczny charakter zasady Macha-Avenariusa a na
ukowe znaczenie ekonomiki myślenia............................
...........................................................................................196
262 Spis
trfści
§ 54. Bliższe wyłuszczenie uprawnionych celów ekonomiki
myślenia, głównie w sferze metodyki czysto dedukcyj- ;,
nej. Ich odniesienie do umiejętności logicznej .............. 199
§ 55. Nieistotność (Bedeutungslosigkeit) ekonomiki myślenia dla
czystej logiki i teorii poznania oraz jej stosunek do psy
chologii ............................................................................ 205
§ 56. Ciąg dalszy. \)oxepov 7tpóxepov uzasadniania sfery czysto logicznej
przez odwołanie się do ekonomii myślenia 208 Rozdział dziesiąty
Zakończenie rozważań krytycznych
§ 57. Wątpliwości związane z możliwymi nieporozumieniami
co do naszych zamierzeń logicznych ............................ 213
§ 58. Nawiązanie do wielkich myślicieli przeszłości, najpierw
do Kanta............................................................................. 215
§ 59. Nawiązanie do Herbarta i Lotzego.................................. 217
§ 60. Nawiązanie do Leibniza.................................................... 221
§ 61. Konieczność szczegółowych badań mających na celu upra-
womocnienie poprzez krytykę poznania oraz częściową
realizację idei czystej logiki............................................... 224
Dodatek: Odsyłacze do F. A. Langego i B. Bolzana.................. 225
Rozdział jedenasty
Idea czystej logiki
§ 62. Jedność nauki. Związek rzeczy i związek prawd . . . . 229
§ 63. Ciąg dalszy. Jedność teorii .............................................. 232
§ 64. Istotne i pozaistotne zasady nadające nauce jedność. Na
uki abstrakcyjne, konkretne i normatywne...................... 234
§ 65. Pytanie o idealne warunki możliwości nauki, resp. teorii
w ogóle. A. Pytanie odniesione do aktualnego poznania 237
§ 66. B. Pytanie odniesione do treści poznania......................... 240
§ 67. Zadania czystej logiki. Pierwsze: ustalenie czystych kategorii
znaczeniowych, czystych kategorii przedmiotowych i ich przez
prawa wyznaczonych komplikacji . . . 243 § 68. Drugie: prawa i
teorie ugruntowane w tych kategoriach 245 § 69. Trzecie: teoria
możliwych form teorii czyli czysta teoria
mnogości ......................................................................... 247
§ 70. Objaśnienia do idei czystej teorii mnogości..................... 249
§ 71. Podział pracy. Zadanie matematyków i zadanie filo
zofów .............................................................................. 252
§ 72. Rozszerzenie idei czystej logiki. Czysta teoria prawdo
podobieństwa jako czysta teoria poznania doświadcze-
niowego............................................................................. 255