C.M. Martini, Spotkania Z Biblią (Kraków 2001) Wersja Z Wycz

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 366

Spotkania

z Biblią
CARLO MARIA MARTINI

SPOTKANIA 2 BIBLIĄ

Wydawnictwo „M:
Kraków 2001
Tytuł oryginału:
La pratica del testo blblico

Tłumaczenie:
Elżbieta Rogowiec

Redakcja techniczna:
Ewa Czyżowska

Łamanie:
D orota Greggio

Korekta:
Artur Czesak

Okładka
Pracow nia „M"

© Copyright byEdizioni Piemme Spa, 2000 r.


© Copyright by Wydawnictwo „M”, Kraków 2001

Imprimatur
Kuria Metropolitalna w Krakowie
t Kazimierz Nycz, Vic. Gen.
ks. prof. Ja n Dyduch, Kanclerz
ks. dr Roman Bogacz, Cenzor
L.dz. 2637/2001, Kraków dnia 22 października 2001 r.

ISBN 83-7221,364-X

Wydawnictwo „M” H.
30-301 Kraków, ul. Zamkowa 4/4
tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77
http://www.wydm.pl
e-mail: wydm@wydm.pl
Druk: Pracownia AA s.c., pl. Na Groblach 5, 31-101 Kraków
WSTĘP

W wystąpieniu na Synodzie Biskupów Europejskich, który


miał miejsce w październiku 1999 roku w Rzymie, kardynał
Martini wyraził swoje „marzenie”, aby Biblia mogła stawać się
coraz bardziej przenikającą i osobistą książką przyszłości.
Niniejszy zbiór rozmyślań nad stronicami biblijnymi, studio­
wanymi według metody lectio divina, jest świadectwem tego,
w jaki sposób realizacja tego marzenia może stać się głębokim
i wciągającym doświadczeniem i w jaki sposób tylko w podróży
życia wewnętrznego, która rodzi się ze słuchania, znajduje się
przyszłość człowieka.
Mimo że większa część medytacji przeznaczona jest dla
kapłanów (w szczególności z diecezji mediolańskiej), nie brak
tutaj rozmyślań skierowanych do ludzi świeckich wszelkich
kategorii, ponieważ Słowo potrafi wcielić się w każdy język
i mieć coś do zaoferowania na każdej ścieżce poszukiwań.
Rozdział pierwszy daje nam klucz do lektury. Zawiera pyta­
nie, które jest początkiem naszej relacji z Pismem Świętym.
Pytanie, na które kardynał - jak sam wyznaje - stara się
odpowiedzieć od dawna i które nieustannie się odnawia i po­
wraca: w jaki sposób tekst biblijny może stać się źródłem
rozmyślania, które zamieni się w modlitwę, a w konsekwencji

WSTĘP 5
w konkretne uczynki? W jaki sposób poznanie tekstu biblijnego
może zmienić życie?
Rozmyślania następują po sobie, prowadząc uważnego czy­
telnika w kierunku osobistego i intensywnego spotkania ze
Słowem i z Osobą, która to Słowo objawia; spotkania nie mniej
realnego od tego, które odmieniło życie pierwszych apostołów
Jezusa, pierwszych wezwanych. Nasze poznanie Pana „będzie
się pogłębiać poprzez to mówienie nam o Bogu odbywające się
w Piśmie i w Duchu”; poznanie, które „nie ma granic; które
osiąga poziomy wiekuiste; które rozszerza się do rozmiarów
niebiańskich”. Jest to wiedza, która tworzy serce wspaniałej
kontemplacji zamykającej ten zbiór. Pragnienie, które pobudza
nasze zbliżanie się do Biblii, nie jest bynajmniej przeznaczone do
wygaśnięcia, lecz do pogłębiania się; spotkanie, którym w jakiś
sposób dane jest nam się rozkoszować, jest zadatkiem tego
ostatecznego; nasz głód Słowa będzie zaspokojony, gdy Słowo
samo każe nam zasiąść przy stole i będzie nam usługiwać.
A zatem, „jak lud wokół Mojżesza”, który podziwiał z wierzchoł­
ka góry Nebo ziemię obiecaną, „i my pozostaniemy w przedsion­
ku pragnienia”.
Wszystkie rozmyślania nacechowane są tym niezaspokojo­
nym pragnieniem, co stanowi o ich głębszym uroku. Jeśli
potrafimy pojąć ten jego głos, odkryjemy w nich zarazem pokorę
poszukiwania świadomą własnej ograniczoności oraz śmiałość
zapału, który nie zatrzyma się dopóty, dopóki nie osiągnie celu
ostatecznego.

6 WSTĘP
1.

CZYTANIE PISMA ŚW IĘTEGO

Chciałbym w szczególny sposób pozdrowić mojego współ­


brata Arcybiskupa Aąuilii, któremu dziękuję za jego dobroć, za
jego obecność, za jego zaproszenie mnie tutaj.
Miło mi, że ponownie znalazłem się w tym wspaniałym
mieście, które znam od bardzo dawna i do którego uprzednio
wielokrotnie przybywałem w poszukiwaniu ciszy, zieleni, gór.
Jest dla mnie wielką radością spotkanie tutaj tak wielu
miłośników życia wewnętrznego. Pragnę pochylić się wspólnie
z wami nad tą głęboką tajemnicą, nad tym źródłem niewyczer­
panym, nad tym morzem bez granic, którym jest modlitwa.
Oczywiście czuję się niegodny przeprowadzenia rozmyślania na
głos, podjęcia refleksji na tematy uniwersalne, które obejmują
zarówno wierzących, jak i niewierzących.
Przypominam sobie, jak kilka lat temu Zaprosiłem - na cykl
spotkań, które nazwałem K atedra n iew ierzących - kilku niewie­
rzących, aby porozmawiać z nimi o modlitwie; dali nam oni
wówczas wspaniałe świadectwa. Doprawdy świat modlitwy do­
tyka serca każdego; jest czymś, co rozwija się ponad wyznania­
mi. Dlatego też pociąga nas ku sobie; a przy tym im mocniej nas
pociąga, tym bardziej zatracamy się w jego wnętrzu jak w ocea­
nie bez granic, studni bez dna.

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 7


Bardzo zatem uderzył mnie enigmatyczny i fascynujący zara­
zem temat dzisiejszego dnia Kongresu: Uninersitas orationis. Jak
również podtytuł: P an ow an ie Słowa b ez granic.
Wolałem jednakże skierować się w stronę innego podtytułu:
C zytanie P ism a Świętego. Jak to mam w swoim zwyczaju,
pokusiłem się o zamianę tego zwrotu w pytanie: W ja k i sposób
w ykorzystać tekst biblijn y do rozm yślania, które z a m ien i się
w m odlitw ę, a w kon sekw en cji w konkretne uczynki? Modlitwa
istotnie zmierza do przemiany serca, do nawrócenia. Przyznaję,
że jest to pytanie, na które usiłuję odpowiedzieć od bardzo
dawna; pytanie, które nieustannie się odnawia, które nieustannie
powraca.
Przedstawię teraz krótko kilka słów-kluczy, którymi będę się
posługiwać. Są to słowa łacińskie, ponieważ nie jest łatwo
znaleźć w języku włoskim odpowiedniki oddające we właściwy
sposób ich znaczenie: lectio, m editatio, contem platio, pratio,
con solatio, discretio, deliberatio, actio. Są to słowa, które po­
zwalają mi zrozumieć, w jaki sposób następuje przejście od
tekstu biblijnego do życia poprzez modlitwę i kontemplację;
potem zastosuję te słowa do konkretnego przykładu.

I. O siem kluczowych słów

1. Lectio (czytanie) - polega na wielokrotnym odczytaniu


fragmentu tekstu biblijnego i podkreśleniu w nim elementów
nośnych, dynamicznych, budowy, bohaterów, wydarzeń, przymio­
tów zdarzeń, kontekstu bliższego i dalszego, tekstów pokrewnych.
Jest to zatem ogromna praca, która ma za cel odpowiedzieć
na proste pytanie: co m ów i ten tekst? Wielokrotnie zauważałem,
zarówno w kaznodziejstwie, jak i w homiletyce, że często -
chcąc wyrazić jakąś myśl - wychodzi się od fragmentu Pisma

8 1. CZYTANIE PISMA. ŚWIĘTEGO


Świętego, uważając, iż jest on oczywisty. Zapomina się przy tym
zupełnie o istotnym i absolutnie nieuchronnym pytaniu: co ten
frag m en t m ów i?
Badany w ten sposób tekst, czytany i słyszany uprzednio
choćby i sto razy, ukazuje się jak nowy.
Dlatego też polecam młodzieży czytanie tekstu Pisma Święte­
go z ołówkiem w ręku i podkreślanie występujących w nim
osób, wydarzeń, idei, wartości. I nie jest do tego bynajmniej
konieczna - skądinąd ważna - wiedza z zakresu retoryki.
Chciałbym, aby każdy chrześcijanin nauczył się tego ćwiczenia
lectio-, każdy młody człowiek począwszy od wieku 12 lat; jest to
pierwszy, jakże ważny stopień.
2. M editatio (rozmyślanie) jest drugim stopniem. Polega on
na ciągłym poszukiwaniu wartości trwałych, n iezm ien n ych lub
też przesłania tekstu. Odpowiada na pytanie: co ten tekst nam mówi?
Jakie niezmienne wartości niesie on ze sobą poprzez historię?
3. Za stopniem m editatio następuje niezwykle delikatne
przejście: działalność człowieka - kierowana, rzecz jasna, przez
łaskę (jeśli chce się dojść do modlitwy) - jest stopniowo za­
stępowana przez działalność Boga. Jest to moment zwany con-
tem platio (zanurzenie w Bogu); moment, w którym znajdujemy
się naprzeciwko tajemnicy, z której narodził się dany fragment
biblijny; tajemnicy Boga - Miłości; tajemnicy Chrystusa i Ducha
rozproszonego i działającego w historii. Tekst m ów i d o m nie, dla
m nie, nie jest już zatem tylko nośnikiem idei powszechnych.
4. O ratio (modlitwa) jest czwartym stopniem, na którym to
rozpoczyna się mój dialog z Panem Jezusem - jego punktem
wyjścia jest tekst biblijny. Przychodzi mi w tym momencie na
myśl bardzo prosta definicja św. Teresy z Avili: „Modlitwa nie jest
niczym innym jak intymnym stosunkiem przyjaźni, rozmową
z Tym, o którym wiemy, że nas kocha”. D opiero w tym m om en­
cie rozpoczyna się rozmowa z Jezusem.

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 9


5. Z oratio rodzi się con solatio (pocieszenie, zachęta, we­
zwanie): pojęcie, które samo w sobie wymagałoby dłuższego
wytłumaczenia. Ja używam go w sensie p a ra k lesi nowotes-
tamentalnej: w sercu odczuwa się radość i podobieństwo do
postaw ewangelicznych proponowanych przez przesłanie teks­
tu, odczuwa się dotyk Boga.
6. Kolejnym stopniem jest discretio (rozeznanie) albo discer-
nim ento (rozum, rozsądek). Polega on na wyraźnym dostrzeże­
niu różnicy pomiędzy wartościami i rzeczami błahymi, wartoś­
ciami ewangelicznymi i ich imitacjami. Dotyk Boga jest tutaj
mocniejszy; przeważa moment mistyczny.
7. D iscretio zmienia się w deliberatio (narada), w wybór
uczynków i stylu życia w pełni zgodnych z Ewangelią.
8. Ostatnim stopniem jest actio (czyn): konkretna realizacja
jakiegoś uczynku, który zmienia serce, nawraca życie.
Nie wiem, czy udało mi się jasno wyrazić to, co nazywam
m ostem, mostem zbudowanym na ośmiu filarach, który powolut­
ku prowadzi od analizy tekstu do transformacji życia.
Istnieje jednakże przysłowie, które wydaje mi się pasować do
naszego przypadku: „Pomiędzy mówieniem a czynieniem znajduje
się morze”. Innymi słowy: można się zadowolić lekturą tekstu, która
da jakąś intelektualną satysfakcję, lecz nie nawraca, nie zmienia
życia. Mnie jednakże interesuje, w praktyce, metoda, która zmieni
mnie wewnętrznie - właśnie metoda mostu na ośmiu filarach.
Spróbuję teraz dać jakiś konkretny przykład, posługując się
przy tym fragmentami biblijnymi dzisiejszej liturgii: Kri 19,9-
-11.14-21.31-35.36; Ps 48; Mt 7,6.12-14.

II. 2 KRI.: OCALENIE JEROZOLIMY

Przede wszystkim tekst wzięty z Drugiej Księgi Królewskiej,


który należałoby komentować w całości. Jest to fragment, który

10 1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO


powtarza się aż trzykrotnie w Piśmie Świętym. Po raz pierwszy
w 2 Kri 19; drugi raz w Księdze Izajasza, w jej centralnych
rozdziałach, a w końcu w Księdze Kronik. Wiemy skądinąd, że
kiedy Biblia chce podkreślić coś bardzo ważnego, to powtarza
opowieść o tym trzy razy (jak to miało miejsce w przypadku
nawrócenia św. Pawła). Tekst zatem 2 Kri 19 jest węzłowy
i Opatrzność pozwala nam spotkać się z nim w dzisiejszej liturgii,
aby zaprosić nas do zgłębiania tajemnicy modlitwy.
Król Ezechiasz, o którym w tym fragmencie mowa, jest
jednym z bardziej znanych królów w historii Izraela; praw­
dopodobnie jest jednym z najbardziej łubianych przez autorów
biblijnych, którzy opisywali tę historię: Dawid, Jozjasz i Eze­
chiasz są bowiem postaciami świetlistymi, które stoją obok
postaci niegodziwych i zepsutych.
Ezechiasz jest królem cierpiącym, a jego bolesne cierpienie
jest ukazane w czytanym tekście. Wydarzenia, o których mowa
w tekście, miały miejsce w latach 716 i 687 przed Chrystusem;
napawającym strachem nieprzyjacielem króla jest Asyria, naród
potężny względem kruchego, biednego i mało walecznego
narodu Judy.

Postacie tekstu

Trzy postacie fundamentalne: Sennacheryb - król asyryjski,


Ezechiasz - król judejski i prorok Izajasz.
W tych trzech postaciach przedstawiono kolejno potęgę
ziemską, kruchość małego narodu i potęgę proroczą. Znaj­
dujemy się naprzeciwko wielkich zdarzeń historycznych, które
niebawem rozstrzygną o losach ludzkości. Cytowany fragment
tekstu biblijnego jest przykładem, dzięki któremu można ukazać
siły, które wstrząsają światem, a mianowicie potęgę wojsk Sen-
nacheryba, moc modlitwy Ezechiasza oraz potęgę proroctwa.

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 11


Proroctwo i modlitwa zaś znaczą daleko więcej niż panowanie
i władza.
Jest to posłanie nieaktualne w naszych czasach, niemniej
jednak głęboko prawdziwe: jest to posłanie, które w tajemniczy
sposób porusza historią.
Przytoczmy bardziej aktualny przykład: cokolwiek zawierały­
by słynne tajemnice z Fatimy, historia, która zdaje się kierowana
przez potężne siły wszechwładzy, jawi się nam tymczasem jako
niesiona w czasie przez Opatrzność.

Podział tekstu

W rozpatrywanym tekście można wyróżnić cztery części.


1. List Sennacheryba do Ezechiasza - list, który wzywa króla
judejskiego do niepokładania nadziei w jego Bogu. Asyria bo­
wiem nieustannie niszczyła bogów narodów, które okupowała
i miażdżyła; Ezechiasz zatem nie ma drogi ucieczki.
2. O dpow iedzią tego kruchego i bojaźliwego króla jest m od­
litwa-. z listem w ręku idzie do świątyni i zanosi tam modły przed
Pana. Nie mamy w chwili obecnej czasu na szczegółową analizę
tej modlitwy, skądinąd bardzo pięknej, która jest rodzajem
charakterystycznego wołania kogoś, kto ma przed sobą nie-
zwyciężalne polityczne potęgi świata. Moglibyśmy powiedzieć,
że modlitwa ta jest arcydziełem óratio, retoryki modlitewnej.
Kończy się zaś następująco: „Teraz więc, Panie, Boże nasz,
wybaw nas z jego ręki” (ręki Asyrii) „i niech wiedzą wszystkie
królestwa ziemi, że Ty sam jesteś Bogiem, o Panie”. Król jest
zatem przekonany, że to Opatrzność podtrzymuje historię, i tejże
Opatrzności się powierza. O to samo codziennie prosimy w mo­
dlitwie „Ojcze nasz”: „Święć się imię Twoje, niech będzie uświę­
cone Twe imię”; ukaż Twoje opatrznościowe panowanie na
ziemi ponad całą potęgą władców tego świata.

12 1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO


3. W trzeciej części zabiera gios prorok Izajasz ze swoją
długą przepow iedn ią. Ograniczę się do podkreślenia jej najważ­
niejszych elementów.
Prorok zapewnia króla, że Pan usłyszał jego modlitwę i że nie
musi zatem się bać wszechwładzy Asyrii. Wręcz przeciwnie,
ironia, kpina i śmiech Sennacheryba względem Judy zostają
odwrócone: „Gardzi tobą, szydzi z ciebie Dziewica, Córa Syjonu.
Za tobą potrząsa głową Córa Jeruzalem”. Ty podniosłeś gios
przeciwko Świętemu Izraela, ubliżyłeś mu! I, po wychwaleniu
potęgi Boga, wyrocznia kończy się słowami Pana: „Otoczę
opieką to miasto i ocalę je przez wzgląd na Mnie i na sługę mego,
Dawida”. Bóg jest zatem obecny z miłością i dla miłości pośród
swego ludu.
4. Potem następuje interw en cja Boga, opisana bardzo krót­
ko i nieco enigmatycznie: „Tejże samej nocy wyszedł Anioł
Pański i pobił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć
tysięcy ludzi. Rano, kiedy wstali, oto ci wszyscy byli martwymi
ciałami”.
Nie zagłębiamy się, oczywiście, w problem historyczny. Jest
jednakże jasne, że Jerozolima jest ocalona, pozostaje nienaruszo­
na (jeszcze przez jakiś czas - widać już bowiem karę ostateczną);
jest jasne, że w tym momencie zbawienie triumfuje.

III. P salm 48 i tekst Mt i

Do treści omówionej części 2 Kri 19 chciałbym przybliżyć


inne dwa teksty biblijne zaczerpnięte z Psalmu 48 i z rozdziału 7
Ewangelii św. Mateusza.
Zresztą jeden z tematów, którymi zajmujecie się w tych
dniach, dotyczy właśnie więzi, która scala w jednej lekturze
liturgicznej dwa lub trzy odczytane fragmenty. Może się to

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 13


wydawać związkiem przypadkowym, jednakże dwa fragmenty
zaproponowane są w lectio con tin u a (lekturze ciągłej); jest to
zatem „przypadek”, który skłania do zastanowienia. Taki bo­
wiem zbieg okoliczności wynika z głębokiego przemyślenia
i z tej samej drobiazgowości studiów i poszukiwań, której wielki
przykład dali starożytni egzegeci Pisma Świętego - począwszy
od II w. n.e. do czasów współczesnych - którzy to często
w swoich studiach badali powtarzanie się lub niepowtarzanie
poszczególnych słów, dzięki czemu odkrywali ich znaczenie.
1. Psalm 48 uważany jest za polemiczne ukazanie - czwar­
ty opis biblijny - historii Ezechiasza z Asyrią. Mówi on: „Oto
bowiem złączyli się królowie i razem natarli. Zaledwie ujrzeli,
zdrętwieli, zmieszali się i uciekli”. Ucieczka tak wielkich potęg
politycznych z Jerozolimy jest tutaj opiewana jako opieka Boga
nad miastem świętym: „Góra Jego święta, wspaniałe wzgórze,
radością jest całej ziemi”. To jest przeznaczenie Jerozolimy.
Przeznaczenie dramatyczne, które przywodzi nam na usta pyta­
nie: jak może być źródłem radości miasto, w którym jeszcze
dzisiaj nie ma pokoju?
Poprzez całą serię zagadek i sprzeczności jesteśmy zaprosze­
ni do wejścia jeszcze głębiej w plany Boga, jakie nam proponuje
druga lektura liturgiczna.
2. Mt 7,6.12-14 jest częścią Kazania na Górze. Przypomnę
może końcowe wersy: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo
szeroka jest brama i- przestronna ta droga, która prowadzi do
zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże
ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało
jest takich, którzy ją znajdują!” (w. 13-14).
Zanim jednak ostatecznie zrozumiemy przesłanie tego frag­
mentu, w świetle i jakby w porównaniu z przesłaniem 2 Kri 19,
proponuję jego krótkie lectio, wskazując trzy węzłowe obrazy
przytoczonych wersów: brama, droga i życie.

14 1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO


B ram a może być szeroka i prowadzić do zguby, pozwala­
jąc nam przebyć przestronną drogę, albo też może być cia­
sna i prowadzić do życia, pozwalając nam przebyć wąską dro­
gę-
Jest to istota Ewangelii: kto straci własne życie, ten je znaj­
duje.
Lecz oto mamy jeszcze głębszą esencję ewangeliczną wyra­
żoną w słowach Jezusa; jeśli uważnie przeczytamy ten fragment,
wówczas spostrzeżemy, że trzy użyte tu metafory powtarzają się
także w Ewangelii Jana, gdzie Jezus mówi: Ja jestem bramą, Ja
jestem drogą, Ja jestem życiem. Za wyrażeniami tymi typu mą-
drościowego, przysłowiowego, którymi to posługuje się św. Ma­
teusz, kontemplujemy postać samego Jezusa. Jest to moment
trzeciego stopnia, contem platio, kiedy to jakby poza tekstem
spotykamy Zmartwychwstałego, żyjącego Pana.
W tym przypadku te same terminy służą jako schody, którymi
przechodzimy od języka przypowieściowego (parabolicznego),
moralizatorskiego (sentencyjnego), do języka kontemplacyjnego.
W ten oto sposób dałem wam kilka współrzędnych stopnia
zwanego lectio; tej jeszcze ludzkiej aktywności, która jednakże
może zamienić się w studium, egzegezę, badanie filologiczne,
literackie, a nawet stylistyczne tekstu, historię tradycji. Dla mnie
jest jednak ważne, aby każdy chrześcijanin umiał w jakiś, właś­
ciwy dla siebie, sposób kazać mówić tekstowi, albowiem fun­
damentalną wiedzą chrześcijanina jest właśnie ta prosta, a jednak
pogłębiona znajomość stron biblijnych. To bowiem jest naszym
największym skarbem; wszystko pozostałe, wszystko to, co
przedstawia kultura chrześcijańska za pośrednictwem sztuki,
budowli, literatury - wszystko to ma początek w rozumnym
i aktywnym spotkaniu z Pismem.
A teraz idźmy dalej; chciałbym przedstawić wam przykład
stopnia m editatio, oratio i actio.

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 15


IV. M e d it a t io trzech tek stó w

1. Jakie jest główne przesłanie 2 Kri 19? Wspomniałem już


o znaczeniu tego fragmentu w dzisiejszych czasach.
Po pierwsze: istnieją w historii w szechpotężn e w ład ze—w da­
wnych czasach były to wojska, dzisiaj są to osoby świata
finansów, środków masowego przekazu, które wierzą, że włada­
ją historią, że są jej panami.
Po drugie: Jero z o lim a jest kru ch a; czuje się zgnieciona,
ponieważ chce żyć w sposób odmienny od tego, którym żyją
potężni tego świata; czuje się całkowicie pokonana przez siły
nieprzyjacielskie, które chcą nad nią zapanować. Ten, kto usiłuje
zaangażować się w to, żeby jego życie odzwierciedlało takie
wartości jak bezinteresowność, szczerość —jest kruchy, ponie­
waż pozostaje w kontraście z władzą, przyjemnością, pienią­
dzem, zdobyczą, z potęgą ekonomiczną, polityczną i militarną.
Takie jest historyczne położenie chrześcijanina.
Po trzecie: jednak zbaw ien ie jest w ew nątrz nas, większa siła
jest w nas. Tutaj rozpoczyna się modlitwa, tutaj ma początek
przejście od aktywności ludzkiej do pojmowania tajemnicy bos­
kiej. Świadkami takiego przejścia są męczennicy. Szanuję bar­
dzo - w tym względzie - gest papieża Jana Pawła II z 7 maja
1999 roku, wspominający męczenników ostatniego wieku. Zo­
baczyliśmy wówczas, że nie tylko Kościół katolicki, lecz także
Kościoły protestanckie i ortodoksyjne miały w XX wieku mę­
czenników: siła moralna tych świadków wiary i miłosierdzia
oparła się wszechpotędze fizycznej i pozostaje zwycięską siłą na
początku trzeciego milenium.
2. Potrójne przesłanie, które odczytujemy w 2 Kri 19 i w Psal­
mie 48 rozszerzy się, jeśli połączymy je z fragmentem Ewangelii
według świętego Mateusza, aby powiedzieć nam, że droga
zbaw ien ia jest tru dn a i ciernista.

16 1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO


Nie wystarczy jednakże zdawać sobie sprawę z tego prze­
słania. Każdy jest wezwany do przemiany siebie samego poprzez
osobisty wewnętrzny wysiłek; w przeciwnym wypadku nie
osiągniemy życia, nie będziemy kroczyć wąską drogą.
To interesujące, że potrzeba szczerego i wspaniałomyślnego
wysiłku, polecanego przez fragment ewangeliczny, jest przeci­
wieństwem 2 Kri 19, która to podkreśla władzę Boga nad
historią.
Właśnie w tym kierunku możemy zadać sobie pytanie pod­
czas osobistej medytacji: co m n ie m ów i to wszystko?

V. Oratjo

Po pobieżnym zarysowaniu ścieżek m editatio i pomijając


stopień contem platio, wyjaśnię oratio.
Co j a m ów ię tej tajem n icy niew ypow iedzianej, która objawia
mi się w tekście? Co ja mówię tej Miłości, która kieruje światem
i komunikuje się ze mną za pośrednictwem tekstu biblijnego?
W oratio wciągam się osobiście. Modlitwa jest historią bez­
granicznych odmian, historią, którą niekiedy staram się wyjaśnić
za pomocą obrazu lasu: istnieje duży las, bogaty w drzewa
różnych gatunków. Liście tych drzew mają tysiące różnych form.
Znacznie więcej natomiast jest form modlitwy, które nie dają się
sprowadzić do prostych kategorii.
Mógłbym jednakże wyrazić przynajmniej niektóre wołania
wyłaniające się z oratio:
1. Oczywiście, krzyk Ezechiasza: Panie, jesteśmy słabi, bie­
dni, nie wytrzymamy tego dłużej; jesteśmy jak Jeruzalem zgnie­
cione przez imperium asyryjskie!
2. Rodzi się stąd śmielsze słowo: Panie, ufam Tobie - jak
mówi psalmista - w Tobie pokładam moją wiarę.

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 17


Zaczynam zatem zmieniać swe zachowanie, coś się we mnie
przemienia: od strachu, niechęci, lenistwa przechodzę do rado­
ści zawierzenia i oddania się.
3. Ostatnie wołanie odpowiada modlitwie, którą zawsze
bardzo polecam: Panie, spraw, abym zawsze wybierał trudniej­
sze sprawy życiowe, ponieważ są one tymi, które najbardziej
upewniają mnie, że idę wąską drogą, że wchodzę przez ciasną
bramę i że odnajduję życie - a nie doskonałość.
W związku z tym pozwolę sobie przypomnieć wskazówkę,
którą zrobiono na moim herbie biskupim: Pro veritate aduersa
diligere, lepsze przeciwności i niezgodności od pochwał. Oczywi­
ście jest to paradoks, ponieważ w rzeczywistości wolimy, aby
nasze sprawy szły dobrze. Lecz istnieje pewien konieczny, obowią­
zkowy etap, dlatego również niezrozumienie, odrzucenie, niepo­
wodzenie mają swój określony sens i cel w planie naszego życia.
Słowa wypisane na moim herbie, które okazały się bardzo
użyteczne podczas dwudziestu lat mojej posługi biskupiej, kiedy
miałem liczne okazje, aby je sobie przypomnieć - zaczerpnąłem
z Księgi reguły pasterskiej świętego Grzegorza Wielkiego, tekstu,
nad którym długo medytowałem. Grzegorz Wielki przypomina, jak
to Jezus uciekł przed tymi, którzy chcieli uczynić go królem, pod­
czas gdy dobrowolnie oddał się w ręce żołnierzy, którzy poszuki­
wali go, aby doprowadzić go do trybunału. Ważne jest zatem, żeby
uciekać przed sukcesami, wygodami, a stawiać czoła trudnościom.

VI. Acno

Mówiłem o oratio, które odmienia serce i życie, a które


wypływa z porównania 2 Kri 19 i Mt 7,6.12-14. Doszliśmy w ten
sposób do przykładu actio, które odpowiada na pytanie: co rob ić
w praktyce?

18 1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO


W tym miejscu każdy jest zaproszony do podjęcia konkret­
nych decyzji, po uprzednim zastanowieniu się nad własnym
życiem.
1. Czy mam świadomość własnej kruchości? Czy ta świado­
mość jest źródłem zgorzknienia czy też zaufania?
2. W jaki sposób wyrażam moje powierzenie się potędze
Boga kierującej światem? Czy podporządkowuję się potęgom
świata, czy też wierzę, że Pan doda mi siłę, aby je pokonać?
3. Z jakim nastawieniem staram się stawić czoła nawet
najcięższym trudnościom?

P odsumowanie

Nasze rozważania chciałbym zakończyć dwoma cytatami.


Pierwszy z dzieła psychologa niemieckiego, E. Drewerman-
na. Nie podzielam wielu jego idei, przede wszystkim wyrażo­
nych w jego ostatnich książkach, ale muszę przyznać, iż ma on
niekiedy również piękne spostrzeżenia. Przypomnę jedną z nich,
którą zanotowałem: Je s t rzeczą ważną, aby Biblia była czytana
jakby teksty, które zawiera, były śnione przez jej czytelnika
ostatniej nocy. Nie zamierzam tym samym powiedzieć, że w Bib­
lii wszystko jest wyśnione, przeciwnie. Lecz aby można ją było
zacząć rozumieć — mówię: rozważajcie tekst Biblii tak, jakby
mówił do was w sposób całkowicie osobisty i jakby zawierał
i opowiadał zdarzenia z waszego życia, zwracając je symbolicz­
nie do was”.
Być może jest to klucz do czytania Pisma Świętego. Ja mam
zwyczaj powtarzania młodzieży, której tłumaczę Pismo Święte:
W chwili, w której zorientujecie się, że tekst mówi o was, do was,
mówi o tobie, do ciebie, pokonaliście przejście niezbędne, aby
naprawdę pokochać ten tekst i być przez niego przemienionymi.

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO 19


Drugi cytat przywołuję w odniesieniu do fragmentu Ewan­
gelii iw. Mateusza, gdzie paradoksalnie Jezus twierdzi, że Bóg
jest potężny, wszystko może uczynić, lecz to my musimy pode­
jmować wysiłki, do nas należy wykonanie mocnego i odważ­
nego skoku.
Jest to fragment zaczerpnięty z O statniego p o u cz en ia świętej
Teresy od Dzieciątka Jezus. 8 sierpnia 1897 roku, półtora miesią­
ca przed śmiercią, mówiła: „Myślę dzisiaj o moim poprzednim
życiu, o geście odwagi, który uczyniłam pewnego dnia w Boże
Narodzenie - słynne Boże Narodzenie 1886 roku, kiedy wracając
do domu po Mszy, pełna radości z powodu czekających na mnie
prezentów, usłyszałam słowa swego taty: »Na szczęście to ostatni
rok». Teresa jest tak mocno urażona, że chce się skryć, lecz nagle
spostrzega, że nie jest już taka sama; dostrzega, że Jezus odmienił
jej serce i wyciąga radośnie wszystkie dary. W tym momencie
zdobywa świadomość, którą odważnym wysiłkiem możemy
zdobyć i my. Dalej czytamy: „Myślę o chwale zarezerwowanej
dla Judyty: «Postąpiłaś z męską odwagą i twoje serce się umoc­
niło*. Wiele dusz mówi: nie mam siły zrobić tej ofiary. Niech
zrobią zatem to, co ja zrobiłam: w ielki wysiłek. Dobry Bóg nie
odmawia nigdy tej pierwszej łaski, która daje odwagę działania;
po niej serce się umacnia i idzie się od zwycięstwa do zwycięst­
wa”.
Jest to wspaniały przykład tego, jak czytanie Pisma Świętego
może odmienić życie.

20 1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO


2.
„ZOBACZYSZ
JESZCZE W IĘCEJ NIŻ T O ”

Obchodzimy dzisiaj święto Świętych Archaniołów: Michała,


Gabriela i Rafała. Fragment ewangeliczny opowiadający o spot­
kaniu Jezusa z Natanaelem został wybrany ze względu na to, że
wspomnienia w ostatnim wierszu aniołów Bożych, którzy wstę­
pują i zstępują na Syna Człowieczego.
Nie chciałbym jednakże ograniczyć się do tego napomknie­
nia, chciałbym raczej rozważyć całość fragmentu, umieszczając
go w szerszym kontekście.

Jezu s ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział


0 nim: «Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma
podstępu». Powiedział do Niego Natanael: -Skąd mnie
znasz?». Odrzekł mu Jezus: “Widziałem cię, zanim cię zawołał
Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpowiedział Mu
Natanael: «Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem
Izraela!”. Odparł mu Jezus: «Czy dlatego wierzysz, że powie­
działem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz
jeszcze więcej niż to». Potem powiedział do niego: “Zapraw­
dę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte
1 aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na. Syna
Człowieczego”” (J 1,47-51).

2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO " 21


I . L E C IJO J 1,47-51

1. Kontekst
W ćwiczeniu lectio jest zawsze ważne, by zrozumieć kontekst
danego fragmentu. W naszym przypadku jest nim rozdział pierw­
szy Ewangelii według świętego Jana. Po prologu i po świadectwie
Jana Chrzciciela (w. 1-34) następuje wspomnienie pierwszych
apostołów: „Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwo­
ma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł:
«Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli
za Jezusem” (w. 35-37). Dwaj uczniowie, na pytanie Jezusa: Czego
szukacie?, odpowiedzieli nieco zmiesżani: Gdzie mieszkasz? - jest
to słynna hora decim a (godzina dziesiąta), w której po raz
pierwszy poznają Jezusa (por. w. 38-39).
Od dwóch uczniów przechodzi się do trzech, ponieważ
jednym z tych dwóch jest Andrzej, który obwieszcza dobrą
nowinę swemu bratu Piotrowi. A od trzech przechodzi się do
czterech, ponieważ wydaje się, że Jezus sam spotyka Filipa
i woła go. Potem Filip obwieszcza dobrą nowinę Natanaelowi,
który z kolei spotyka Jezusa.
Mamy zatem pięciu uczniów Jezusa, którzy bardzo powoli
wybijają się z tła opowieści; ostatnie z pięciu spotkań uczniów
jest opowiedziane w naszym fragmencie.

2. Struktura
Tekst jest zbudowany z podwójnego dialogu: pierwszy po­
między Filipem i Natanaelem (w. 45-46) i drugi pomiędzy
Jezusem i Natanaelem (w. 47-51).
Tematem fundamentalnym pierwszego dialogu są słowa Fili­
pa: „Chodź i zobacz”, którymi zaprasza do osobistego doświad­
czenia Jezusa.

22 2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO ”


Podstawowy temat drugiego dialogu jest podwójny: w cent­
rum znajduje się wyznanie Natanaela - „Rabbi, Ty jesteś Synem
Bożym, Ty jesteś Królem Izraela” (w. 49); drugim ważnym punk­
tem są słowa Jezusa - „Zobaczysz jeszcze więcej niż to... Ujrzycie
niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na
Syna Człowieczego” (w. 50-51). Spotkania z Jezusem doprowa­
dzają zatem do coraz lepszego, głębszego poznania Go.

3. Wersety 45-46

Pierwszy dialog, pomiędzy Filipem i Natanaelem, ukazuje


trzy kwestie.
Przede wszystkim entuzjastyczny zwrot Filipa, który mówi do
przyjaciela: „Znaleźliśmy tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie
i Prorocy - Jezusa, syna Jóżefa, z Nazaretu”. Zwróćmy uwagę na
określenie Jezusa jako Mesjasza, przepowiadanego przez Moj­
żesza i przez Proroków.
Po nim następuje nieco sceptyczna odpowiedź Natanaela:
„Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”.
Trzecia replika należy do Filipa, a jest ona wezwaniem do
doświadczenia: „Chodź i zobacz”.

4. Wersety 47-51

Drugi dialog jest zdecydowanie bogatszy i bardziej złożony.


Rozpoczyna go Jezus, wyrażając nadzwyczajną pochwalę,
Natanaela; być może jest to największa pochwała jaką wypowia­
da On o człowieku w Ewangelii Jana: „Patrz, to prawdziwy
Izraelita, w którym nie ma podstępu”.
Odpowiedź Natanaela jest roztropna i przypomina nieco
odpowiedź Maryi udzieloną Aniołowi podczas Zwiastowania -
jak się to stanie?: „Skąd mnie znasz?” Natanael odczuwa prag-

2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ T O ” 23


nienie głębszego zrozumienia, poznania czegoś z tajemnicy
Jezusa, który go zadziwił swoimi słowami.
Jezus zatem przypomina szczególne zdarzenie z życia Nata-
naela: „Widziałem cię, za n im cię zawołał Filip, gdy byłeś pod
drzewem figowym". Trudno pojąć, co Jezus miał na myśli, wiemy
jednakże, że Izraelita spędza pod drzewem figowym momenty
wyciszenia, skupienia, refleksji czy nawet studiowania Pisma
Świętego; być może Natanael, będąc pod drzewem figowym, roz­
myślał o Mesjaszu, pragnął go. W każdym razie Natanael czuje, że
jego wnętrze zostało poznane i zaniechuje obrony; spostrzega, że
został poznany do głębi, jak nikt nigdy dotąd go nie poznał, aż do
tego dnia; przypomina mu się Psalm 139 (138) - „Panie, przeni­
kasz i znasz mnie...”;
W tym punkcie sceptycyzm ulatuje, aby uczynić miejsca
entuzjastycznemu wyznaniu: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty
jesteś Królem Izraela!”
Filip wskazał Jezusa jako Mesjasza, ale Natanael idzie dalej -
nazywa go Synem Bożym. Jednakże z tego, co następuje,
wynika, że jego wyznanie jest jeszcze nieco ograniczone; praw­
dopodobnie zamierzał w większym stopniu podkreślić drugą
część swego zdania: Król Izraela, Mesjasz. Być może w jego
ustach wyrażenie „Syn Boży” miało znaczenie niesprecyzowane:
Ten, którego Bóg wybrał, posłał, Król Izraela.
Jezus rzeczywiście precyzuje, że twierdzenie Natanaela,
skądinąd bardzo wzniosłe, jest jeszcze niewystarczające: „Czy
dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drze­
wem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to (...) Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte. Zoba­
czysz, że nie jestem po prostu wielkim Mesjaszem na ziemi, lecz
Kimś, kto przychodzi z nieba”.
Preegzystencja Jezusa stanowi temat całej czwartej Ewangelii:
Jezus przychodzi od Boga, był z Bogiem od początku świata,

24 2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO ”


jest tym Słowem, które było u Boga, tym Słowem, które jest
Bogiem.
To, co jest napomknięte słowami „ujrzyjcie niebiosa otwarte”,
zostaje dokładnie i szczegółowo wytłumaczone innymi tajem­
niczymi słowami: „aniołów Bożych wstępujących i zstępujących
na Syna Człowieczego”. Nie jest łatwo je wyjaśnić. Mowa jest
o Synu Człowieczym, o kimś, kto naprawdę jest człowiekiem,
lecz jest również częścią tajemnicy otwartych niebios. Praw­
dopodobnie aluzja jest dwojaka: z jednej strony do tekstu
proroka Daniela (pierwszego czytania dzisiejszej Mszy świętej) -
Syn Człowieczy, który otrzymuje królestwo wieczne, z drugiej
zaś strony do snu Jakuba - do drabiny pomiędzy ziemią i nie­
bem, po której schodzą i wchodzą aniołowie Boży.
Zauważmy, że gdyby sen Jakuba (por. Rdz 28,10-17) był
właściwym punktem odniesienia, drabiną byłby sam Syn Czło­
wieczy, Pośrednik pomiędzy niebem i ziemią, a aniołowie byliby
posłańcami, sługami tego komunikowania się.
Jednakże poprzez kolejne aluzje Jezus przygotowuje
uczniów do zrozumienia Jego tajemnicy, tajemnicy Tego, który
był u Ojca, który przyszedł od Ojca i który opowiedział nam
o Ojcu.

II. M ED ITAna PRZESŁANIA FRAGMENTU

Po ukazaniu kontekstu i głównych elementów fragmentu


Ewangelii Jana spróbujmy wydobyć z niego niektóre przesłania -
spośród wielu możliwych.
1. Poprzez następujące po sobie wezwania pierwszych apos­
tołów pojmujemy, że E w an gelia o d sam ego p o cz ą tk u rozprze­
strzen ia się p r z ez zafascyn ow an ie, jest przekazywana od jednej
do drugiej osoby.

2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ T O ” 25


Tego sposobu rozprzestrzeniania nic nie może zastąpić. Ani
mass media, ani Internet, ani też wielkie przedstawienia telewi­
zyjne i zgromadzenia ludzi nigdy nie zastąpią „przekazania
słowa” dobrej nowiny. Jasne jest, że przekaz od osoby do osoby
może być częściowo uczyniony podaniem mas; jednakże jeśli
nie ma bezpośredniego, osobistego kontaktu, Słowo dewaluuje
się i staje się propagandą.
Jesteśmy zatem postawieni przed faktem, że samo nasze
działanie jest skutkiem zapału. My - z racji sprawowanej posłu­
gi - mamy okazję spotkać wiele osób, czy to z powodów
niebezpośrednio duszpasterskich, czy też organizacyjnych, ka­
nonicznych; każdy kontakt jednakże może zaowocować zapale­
niem wiary, jeżeli jest w nim radość nowiny ewangelicznej.
Wystarczy niewiele słów: znaleźliśmy, chodź i zobacz, jak mówi
Filip do Natanaela. Nie jest to jakaś wielka rozmowa, jednakże ze
sposobu, w jaki mówi Natanael, pojmuje się, że chodzi o coś
pięknego i ważnego.
2. Fragment ten pozwala na jeszcze inną refleksję: z a p a len i
się staje się skuteczne dzięki żywem u spotkaniu i przykładow i życia.
„Chodźcie, zobaczcie” - odpowiada Jezus dwóm uczniom,
którzy pytają go: „Gdzie mieszkasz?” A Filip powtarza: „Chodź
i zobacz”, doświadcz.
Słowa nie przydają się na nic, jeśli nie ma bezpośredniego
spotkania, jeśli nie widać przykładów życia. Ewangelia zawsze
rozprzestrzeniała się w ten sposób: pomyślmy o wielkich chwi­
lach odnowy głoszenia Ewangelii - o ruchu franciszkańskim
w XIII wieku - pomyślmy o tym, czym była Matka Teresa
z Kalkuty dla milionów osób. Potrzeba przykładu, nie kaz­
nodziejstwa i słów. Oczywiście Matka Teresa wypowiadała rów­
nież słowa proste, ale skuteczne; posiadały one jednakże swoją
wartość, ponieważ ona żyła Ewangelią, żyła modlitwą, żyła
miłością do Chrystusa, a zatem i miłosierdziem. Gdyby ograni­

26 2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO"


czała się jedynie do mówienia w telewizji, nie dałaby żadnego
świadectwa.
Jest to przesłanie, które dotyka nas bezpośrednio, ponieważ
kapłan, a przede wszystkim duszpasterz żyje - jak to wynika
z definicji - w kontakcie z ludźmi. Jego rozpowszechnianie
Ewangelii przez zapał staje się skuteczne jedynie dzięki dawane­
mu przez niego przykładowi życia, życia, w którym doświadcza
on tych samych trudów, co wierni (trudu utrzymania domu,
codziennego życia, przeróżnych zajęć), a które przeżywa z wia­
rą, nadzieją, miłością, radością. Mogą jednakże zaistnieć na tym
polu gesty nadzwyczajne (np. ubóstwo św. Franciszka z Asyżu),
niemniej jednak, ludzie chcą widzieć przykłady życia trochę
podobnego do ich własnego życia, w którym dostrzegą radość
wiary, nadziei i miłości bliźniego.
3. Ten bezpośredni kontakt, te spotkania nie są celem sa­
mym w sobie (poznałem osobę, z którą dobrze jest mi być!);
prowadzą one do w yzn an ia udary. „Rabbi, Ty jesteś Synem
Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!”.
Spotkania te prowadzą do Jezusa. Natanael zapomniał o Fili­
pie, podobnie jak Filip zapomniał o Piotrze, ponieważ to Jezus
wysuwa się na pierwszy plan; głoszone jest Jego panowanie
i związanie z Nim jest konsekwencją tego spotkania.
4. W yznanie w iary rozszerza się (por. w. 50-51).
W momencie gdy zapalam innych wiarą, wzrasta również
jakość mojego wyznania wiary; a Jezus obiecuje dalsze jej
pogłębienie. Tajemnica Boża jest zawsze większa i nie możemy
nigdy ograniczać naszego poznania Pana. Niekoniecznie po­
mnaża się on w ilość (pomimo iż mamy jeszcze dużo do
poznania w teologii i w Piśmie Świętym!); pogłębi się jednakże
poprzez to mówienie nam o Bogu, które ma miejsce w Piśmie
i dzięki Duchowi Świętemu. A zatem, dla kogoś, kto szuka Boga,
poznawanie Go nie ma granic, osiąga poziomy wieczyste, roz­

2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO" 27


szerzą się do rozmiarów niebiańskich, jako przedsmak poznania,
którego doświadczymy w Jeruzalem niebieskim.
Jest to droga duchowa, do której przemierzenia jesteśmy
wezwani: Pan nieustannie nas zadziwia, pozwalając nam do­
świadczać coraz więcej ze swej tajemnicy.

III. A ktualizacja przesłania

W jaki sposób aktualizować przesłanie fragmentu Ewangelii


Jana?
1. Przede wszystkim przypominam o p rom ien iow an iu p o -
w ołaniow ym , które wysyłamy.
To Pan woła, to prawda; widzieliśmy jednakże, że woła albo
bezpośrednio, osobiście, albo też za pośrednictwem Andrzeja
i Filipa, a zatem za naszym pośrednictwem. Promieniowanie
ostatecznych wyborów dla Królestwa Bożego - w życiu kapłań­
skim, zakonnym, misyjnym, w konsekracji każdego rodzaju -
przechodzi również poprzez każde nasze słowo i nasz przykład.
Jesteśmy oczywiście odpowiedzialni za wiele „tak” i „nie” w wy­
borach powołaniowych. Jeśli bowiem ktoś, kto nas widzi, myśli,
że nasze życie nie jest pociągające, to nie musi to być zawsze
nasza wina (nieatrakcyjność może zależeć od faktu, że nie
rozkoszuje się Ewangelią, Kazaniem na Górze); jednak to może
być nasza wina, a zatem musimy się o to nieustannie pytać. Pytać
się siebie, ponieważ promieniowanie powołaniowe, nawet jeśli
nie jest decydujące - decydująca jest zawsze łaska Pana - jest
narzędziowe.
2. Druga aktualizacja dotyczy liturgii. W celebracji rytów
religijnych doprowadzamy ludzi do wyznania wiary: w „Chwała
na wysokości Bogu...”, w „Wierzę...”, w odpowiedziach Prefacji.
Dopełniamy pracę, którą Jezus dokonuje w Natanaelu, jesteśmy

28 2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO ”


pośrednikami głębokich wyznań wiary. Dlatego też nasza po­
stawa podczas modlitwy, w sprawowaniu liturgii musi pomagać
zrozumieć, że chodzi o wiarę, wartości transcendentalne, wiecz­
ność. Ludzie, widząc nas celebrujących i zapraszających do
odpowiedzi, muszą zrozumieć, że są wezwani do wyznania
wiary niezależnie od okoliczności, niezależnie od rzeczywistości,
w której przychodzi im żyć. W każdej liturgii coraz większa
tajemnica Boża („Zobaczysz jeszcze więcej niż to”) jest zatem
nieustannie przypominana przez sposób zachowania się kap­
łana.
3. Ostatnia refleksja jest poświęcona naszemu poznaniu Bo­
ga, naszej d rod ze duchow ej. Pan zachęca nas do podejmowania
coraz cięższych i wymagających dróg duchowych, wzywa nas
poprzez światła i cienie, dni i noce, słońce i ciemności. Nierzad­
ko podróżowanie w ciemnościach czy na pustyni pozwala nam
lepiej poznać Boga niż podążanie w świetle i w ogrodzie Edenu.
Ponieważ On chce ci się objawić i mówi do ciebie: zobaczysz
jeszcze więcej niż to, jeżeli podejmiesz nową drogę życia, która
może być terenem równinnym lub górzystym, ścianą łatwą lub
trudną do pokonania.
Wielkim zamiarem Pana jest objawienie się człowiekowi,
którego stworzył; Pan nieustannie działa, abyśmy się otwierali na
kolejne Jego objawienia.
Musimy mieć zatem pełne zaufanie do Jego działania, do
Jego zamiarów wobec nas, nawet jeśli musimy doświadczać
okresów prób i oschłości. Umieć rozpoznać te próby oznacza
przyjąć słowo Jezusa do Natanaela: „Zobaczysz jeszcze więcej niż
to”.

2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO ” 29


WASZYM BUKŁAKIEM
JEST SERCE JEZUSA

Rozpoczyna się dzisiaj Tydzień Modlitw o Jedność Chrześ­


cijan, a Kościół we Włoszech celebruje D zień Ju daizm u . Mając
to na względzie, zapraszam was do medytacji nad listem dusz­
pasterskim na temat „Bóg błogosławieństw w tradycji Izraela”,
ponieważ przybliża on tę głęboką postawę charakterystyczną dla
judaizmu, a mianowicie błogosławieństwo, berahah - przede
wszystkim Boże nad ludem, a potem to, które lud oddaje Bogu.
My otrzymujemy przypomnienie b era k a h w każdej Eucharystii;
Jezus rzeczywiście pobłogosławił chleb słowami błogosławieńst­
wa hebrajskiego.
Nie możemy ponadto zapomnieć, że nasze dni skupienia
duchowego dokonują się podczas Wielkiego Roku Jubileuszo­
wego.
Mając na względzie te okoliczności, wybrałem jako tekst dla
naszej lectio divin a fragment ewangeliczny zaproponowany
przez liturgię na poniedziałek II tygodnia okresu zwykłego.

„Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc


do Niego i pytali: “Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie
faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?”Jezus
im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki

30 3. WASZYM BUKŁAKIEM JEST SERCE JEZUSA


pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana
młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im
pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego
ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze część
ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Nikt też
młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciw­
nym razie wino rozerwie bukłaki, i wino przepadnie, i buk­
łaki. Lecz młode wino należy wlewać do nowych bukłaków-”
(Mk 2,18-22).

I. LECTIO MK 2,18-22

W lectio spróbujemy podkreślić schemat, dynamizm, główne


elementy i tematy, które szczególnie powtarzają się w tekście.

1. Schemat
Podział tekstu na części jest bardzo prosty. Jest w nim
zawarte pytanie, które uczniowie Jana i faryzeusze kierują do
Jezusa (w. 18) i jest dosyć długa odpowiedź Jezusa (w. 19-22).
Potrójna odpowiedź, z obrazem wesela, obrazem łaty z surowe­
go sukna i obrazem młodego wina.

2. Prehistoria
Egzegeci Pisma Świętego zastanawiali się nad prehistorią
tego fragmentu: jakie wydarzenia zaczerpnął św. Marek z tradycji
ustnej i z pierwszych źródeł spisanych, z których potem zredago­
wał swoją Ewangelię?
Chodzi, rzecz jasna, o odpowiedzi hipotetyczne, jako że nie
istnieją dokumenty poprzedzające Ewangelię. Może być jednak-

3. WASZYM BUKŁAKIEM JEST SERCE JEZUSA 31


że ciekawe przywołanie niektórych spostrzeżeń badań historycz-
no-krytycznych.
• Pierwsze stadium byłoby zbudowane przez trzy sentencje
Jezusa, które są często podkreślane i mają charakter ogólny.
Rozpoczynamy w w. 17: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz
ci, którzy się źle mają”, następnie w. 19: „Czy goście weselni
mogą pościć, dopóki pan młody jest z nim?”; oraz w. 27: „To
szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla
szabatu”.
Są to trzy twierdzenia typu mądrościowego; wydają się
oczywiste; zachowują swoją aktualność w każdym kontekście.
2 dużym prawdopodobieństwem przekazują tzw. ipsissim a ver-
ba, autentyczne słowa Jezusa, najbardziej oryginalne. Jezus lubił
wyrażać się za pomocą przysłów, sentencji pełnych wielorakich
znaczeń.
• Istnieje również drugi etap historii tekstu. Do twierdzeń
mądrościowych dołącza się element chrystologiczny, nad którym
dyskutują egzegeci: czy to sam Jezus, czy też tradycja historyczna
wytłumaczyła chrystologicznie te fragmenty?
Mamy zatem ogólne twierdzenie mądrościowe, po którym
następuje wyjaśnienie chrystologiczne, odnoszące je do Jezusa.
Twierdzenie ogólne znajduje się w w. 17: „Nie potrzebują lekarza
zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”. Twierdzenie chrystologiczne
następuje zaraz po nim: „nie przyszedłem powołać sprawied­
liwych, ale grzeszników”. Podobnie w w. 19: zaproszeni na
wesele nie poszczą, dopóki pan młody jest z nimi (to powiedze­
nie zachowuje swoje znaczenie w wielu sytuacjach), lecz „przy­
jdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego” (uzupełnienie chrys­
tologiczne).
Od twierdzenia mądrościowego przechodzimy do słów o sa­
mym Jezusie, o sensie Jego życia i Jego śmierci, a to wyciska na
tekście głębokie piętno.

32 3. WASZYM BUKŁAKIEM JE ST SERCE JEZUSA


• Trzecie stadium jest stadium św. Marka, który umieszcza
każdy fragment w polemicznym kontekście. Przypomina trzy
kontrowersyjne epizody: Jezus jest atakowany przez faryzeuszy,
przez uczniów Jana Chrzciciela i przez zwolenników Heroda; to
gwałtowne przemówienie kończy się pierwszą wzmianką o Jego
śmierci. I rzeczywiście, w w. 3,6 jest powiedziane, że „faryzeusze
wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko
Niemu, w jaki sposób Go zgładzić”.
Na tle naszego fragmentu rysuje się tajemnica męki, tajem­
nica, która nadaje fragmentowi znaczenie historyczno-zbawcze;
odpowiedzi Jezusa nie są przypadkowe, lecz muszą być rozu­
miane w całości historii zbawienia danego człowiekowi dzięki
Jego śmierci i zmartwychwstaniu.

3. Pojedyncze obrazy

Zbadajmy teraz nieco dokładniej obrazy, którymi posłużono


się w przytoczonym teście.
• W pierwszym obrazie —wesela i gości weselnych —wyraź­
nie czyni się aluzję do faktu, że Jez u s jest pan em , m łodym ,
oblubieńcem swojego ludu, ludzkości.
Jest to temat, który nawiązuje do stronic Starego i Nowego
Testamentu, gdzie mówi się o Bogu lub o Jezusie jako o panu
młodym np. J 3,29: „a przyjaciel oblubieńca... doznaje najwyższej
radości na glos oblubieńca”. Należałoby również zgłębić inne
teksty (np. Oz 1,2, Mt 22,1; E f 5,22, Ap 1 9 ,7 i 21,2).
W obrazie oblubieńca i gości weselnych dostrzegamy drugie
wspomnienie historyczno-zbawcze (o którym już wspomniano),
a mianowicie wspomnienie tajemnicy paschalnej: „Lecz przyj­
dzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego”. Uzupełnienie
„a wtedy... będą pościć” nawiązuje do praktyki postu, któ­
rą to pierwotne wspólnoty chrześcijańskie wprowadziły po

3. WASZYM BUKŁAKIEM JEST SERCE JEZUSA 33


śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, w szczególności w piątki
i środy.
• Przechodzimy do obrazu łaty z surowego, tzn. jeszcze nie
używanego, sukna i do obrazu starego ubrania. Jest to obraz
ogólny, który zachowuje swoją ważność dla jakiegokolwiek
zestawienia nie rozumowego, i jest równoważny z obrazem
nowego wina w starych bukłakach.
Nie jest łatwo wytłumaczyć wyczerpująco sens tych dwóch
metafor. Ograniczę się do odczytania przypisu B iblii Jerozolim ­
sk iej do tekstu paralelnego Mt 9, 17: „Starym ubraniem, starymi
bukłakami jest judaizm w tym, co ma on nietrwałego w ekonomii
zbawienia; płótno nie wygniecione i nowe wino przedstawiają
nowego ducha Królestwa Bożego. Przesadna pobożność
uczniów Jana Chrzciciela i faryzeuszy połączona z żądaniem
odmłodzenia systemu antycznego nie robi nic innego, jak kom­
promituje go jeszcze bardziej. Odrzucając nadmierne obciążenia
i łatanie dziur, Jezus chce zrobić coś absolutnie nowego, uszla­
chetniając ducha samego prawa”.
Zwraca szczególną uwagę delikatna i trudna kwestia stosun­
ku Jezusa do judaizmu, stosunku, który stanowi część orędzia
obchodzonego dzisiaj przez nas Dnia Judaizmu. Nasze stosunki
z Żydami były często w przeszłości konfliktowe właśnie z powo­
du całkowicie negatywnej oceny judaizmu.
Wychodząc od fragmentu Ewangelii Marka, trudno jest wy­
tłumaczyć stosunek pomiędzy Jezusem i judaizmem; niemniej jed­
nak istotne jest zrozumienie, że Jezus buduje absolutną nowość.
Wydarzenie Jezusa jest doprawdy nieporównywalne z czymkol­
wiek, co je poprzedziło, a zatem dla kogoś, kto nie jest skłonny
zrozumieć tę nowość, rodzą się elementy kontrastu. Elementy te
jednakże w żaden sposób nie usprawiedliwiają traktowania zare­
zerwowanego historycznie dla Żydów; są natomiast wyzwaniem
dla nas, d ziś i zaw sze, do przyjęcia nowości absolutnej Jezusa.

34 3. WASZYM BUKŁAKIEM JEST SERCE JEZUSA


II . M editah o .
PRZESIANIE FRAGMENTU EW ANGELICZNEGO

W fazie m editatio stawiamy sobie pytanie o przesłania tekstu.


Wydaje mi się, że można wyróżnić cztery takie przesłania.
1. Powiedzieliśmy, że Jezus jest nowością nieporównywalną.
Nie jest nią jedynie w odniesieniu do judaizmu, lecz również
w odniesieniu do całego m yślenia i p o jm o w a n ia tego św iata.
Jezusa nie można porównywać z żadnymi ograniczonymi kon­
cepcjami życia i społeczeństwa. Staje On w opozycji do każdej
koncepcji, także religijnej, która chce ograniczyć człowieka do
niego samego i nie otwiera go na nowość Boga. Jezus, jednym
słowem, jest nowością Bożą nieustannie ukazywaną na nowo
wszystkim pokoleniom.
Zgoda na wlanie nowego wina do starych bukłaków nie jest
jedynie kuszeniem judaizmu; jest przestrogą rów n ież d la nas. My
jesteśmy stale kuszeni, aby pójść na kompromis pomiędzy naszy­
mi wygodami, naszym uproszczonym rozumieniem historii a Ewan­
gelią. Ewangelia natomiast jawi się jako zupełna nowość, którą
trzeba zaakceptować przed wszystkim jako całość i usiłować na­
stępnie zrozumieć, jak żyć nią w aktualnym kontekście dziejowym.
Jest to doniosłe przesłanie dla nas i dla wszystkich pokoleń,
ponieważ wszystkie pokolenia muszą wystrzegać się zamknięcia
Jezusa w systemie uprzednio już zbudowanym, przyszywając
nowe sukno do starego ubrania, a wino nowe wlewając do
starych bukłaków.
2. Drugie przesłanie: Jezus jest Bogiem, który świętuje gody
weselne ze swoim ludem! Obecność Jezusa mówi o miłości
oblubieńczej Boga Ojca, w Chrystusie, do ludzkości w zaślubi­
nach sprawowanych w Duchu Świętym.
Jezus przychodzi jako ten, który ofiarowuje się na sposób
oblubieńczy każdemu z nas i wypełnia w ten sposób oczekiwa­

3. WASZYM BUKŁAKIEM JE ST SERCE JEZUSA 35


nie całej starotestamentalnej historii zbawienia i całej ludzkości.
Ludzkość od zawsze poszukiwała związku z Bogiem opartego
na miłości i n ieom al na płaszczyźnie równości. „Nieomal”,
ponieważ dystans pomiędzy Bogiem i człowiekiem pozostaje
nieskończony; przyjście Jezusa stawia Go wobec ludzkości w ob­
lubieńczym, przyjacielskim, całkowitym poświęceniu. „Bóg jest
Miłością”, twierdzi apostoł Jan w swoim Pierwszym Liście; i to
jest nauczanie chrześcijaństwa, którego nigdy nie możemy zapo­
mnieć.
3. Asceza postu jest dobra, jeśli jest zintegrowana w nowej
rzeczywistości i podtrzymuje nadzieję powrotu Chrystusa. To jest
trzecie orędzie, nieco ograniczone, niemniej jednak ważne.
Nowa rzeczywistość obecności Jezusa nadaje również sens po­
stowi, który jako praktyka ascetyczna mógłby nawet nie mieć
sensu; jeśli natomiast wskazuje na oczekiwanie powrotu Pana,
nabiera głębokiego sensu i nasiąka radością i nadzieją.
To samo możemy powiedzieć o wszystkich praktykach Roku
Jubileuszowego; nie mają one wartości same w sobie, o ile nie są
odniesione do chwały Chrystusa, do ufności w Jego miłosierdzie
i do oczekiwania Jego powrotu.
4. W końcu dostrzegamy przesłanie dotyczące bardzo deli­
katnego tematu stosunku chrześcijanie - Żydzi.
Jeśli przeczytamy historię egzegezy naszego fragmentu, od­
kryjemy, że przeciwstawienie nowego sukna i starego ubrania,
nowego wina i starych bukłaków, było na przełomie dziejów
interpretowane na różne sposoby.
Marcjon na przykład dostrzegał w tym fragmencie niezgod­
ność pomiędzy Starym i Nowym Testamentem: odrzucał Stary,
a akceptował Nowy. Kościół jednakże potępił taką interpretację.
Ewangelia według świętego Tomasza - bardzo stare pismo
gnostyczne - odczytuje sens tekstu jako niemożliwość służenia
dwóm panom, Bogu i pieniądzu. Podczas gdy interpretacja

36 3. WASZYM BUKŁAKIEM JE ST SERCE JEZUSA


Marcjona była interpretacją typu historyczno-zbawczego, inter­
pretacja Tomasza ma charakter ascetyczny.
Również święty Augustyn idzie w kierunku ascetycznego
i dostrzega w tekście przeciwstawienie człowieka cielesnego
(troszczącego się o własne wygody) człowiekowi nowemu
w Chrystusie.
Luter widzi w tym fragmencie przeciwstawienie sprawied­
liwości prawa i sprawiedliwości wiary.
Fragment nasz może zatem być interpetowany na wiele
sposobów. Dla nas bardzo ważny jest fakt, że n o w ośćJezu sa n ie
d aje się u prościć d o p op rzed n ich p rzep isów p raw a. To jest
punktem węzłowym: nowość Jezusa musi być zaakceptowana
w całości i tylko po jej przyjęciu możemy rozważać jej relacje
z oczekiwaniami człowieka. Jeśli, przeciwnie, usiłujemy zredu­
kować ją do wymiarów ludzkich, mylimy się i popełniamy błędy.

III. Szczeg ó ln e przesłanie na ro k ju b il e u s z o w y

Zadałem sobie pytanie: co tekst Marka mówi w szczególności


nam, którzy go czytamy w Roku Wielkiego Jubileuszu i w kon­
tekście wizyty duszpasterskiej papieża Jana Pawła II?
1. Przede wszystkim mówi nam, że p ię k n ie jest św iętow ać
2 0 0 0 lat tej now ości absolutnej, która o d m ien iła historię?. W tym
świętym roku jesteśmy zaproszeni do sławienia owej nowości,
którą Syn Boży przyniósł na świat; nowości, która pozostaje
i drąży wszystkie wieki, wszystkie mentalności, wszystkie kul­
tury. Rok 2000 zatem, oprócz tego, że jest Rokiem Jubileuszo­
wym, jest świętowaniem Wcielenia Słowa, które odmienia histo­
rię i przekształca wszystkie współrzędne sądu czysto ludzkiego.
2. Fragment Marka przypomina nam o tym, że n asze wspól­
noty są n ieu stan n ie w zyw ane d o od n ow ien ia się p rz ed e wszyst­

3. WASZYM BUKŁAKIEM JE ST SERCE JEZUSA 37


kim w kon takcie z osobą Jezu sa. Ofiarowuje się On z miłością
jako pan młody każdemu z nas i życiu wspólnot; to On odnawia
wspólnoty.
Oczywiście potrzebujemy inicjatyw ascetycznych, osobistych
i wspólnotowych, aby w ten sposób wyrażać nowość Jezusa.
Jednakże najważniejsze jest to, aby każdy z nas spotkał Pana,
pozwolił się olśnić Jego piękności i Jego nowości; nie ma
odnowy osobistej i wspólnotowej, bez zezwolenia na rozpalenie
serc przez tajemnicę Jezusa, bez ciągłego odnawiania kontaktu
z Jego osobą za pośrednictwem medytacji nad Ewangelią i przy­
stępowania do Sakramentów. To Jezus odnawia nas i nasze
wspólnoty, a nasze przedsięwzięcia i inicjatywy pomagają,
w miarę jak doprowadzają do kontaktu z osobą Jezusa.
3. Chciałbym w końcu podzielić się refleksją, która pozwo
nam z większym zaufaniem odczytać tekst Marka, ukazujący się
jako bardzo radykalny i wymagający.
Czym konkretnie jest nowy bukłak, do którego można wlać
nowe wino, dobre wino? W sensie wskazanym przez słowa
Jezusa bukłakiem nowym jesteśmy my; gdy jesteśmy wolni od
uprzedzeń, nie przytłumieni przez tysiące spraw do załatwienia,
zdolni do nieustannego przyjęcia dotyku nowości Jezusa.
Jednakże, jeśli się zastanowimy nad sobą, bez trudu zobaczy­
my w nas bukłaki nieco stare, popękane, które z trudem
przyjmują co dzień nowe wino Ewangelii.
Zapraszam was zatem do ustawienia się w odmiennej per­
spektywie. Praw dziw ym nowym bukłakiem , który potrafi przy­
jąć pełnię boskiego objawienia, jest serce Jezusa-, tylko wchodząc
w Niego, będziemy w odpowiednim stanie do przyjęcia nowości
Boga.
Jego serce ma charakter decydujący dla tego wszystkiego, co
w nas samych jest przyjęciem Słowa Bożego, aby wejść w Jego
świadomość i w ten sposób pozwolić się ożywić przez Słowo.

38 3. WASZYM BUKŁAKIEM JE ST SERCE JEZUSA


I jeśli zapytamy się, czym jest w końcu dobre wino, które
chce być rozlane w naszych sercach, odkryjemy, że jest nim
sama krew Jezusa; jest nim Chrystus, który jest nam dawany
w Eucharystii. Eucharystia jest nowością absolutną; tą, która nas
nieustannie odnawia i dzięki której jesteśmy w kontakcie z ob­
lubieńczym oddaniem się Jezusa, z pełną gwałtowności i nowo­
ści miłością Boga.
Tekst Marka, pomimo swoich wymagań, podnosi nas na
duchu, ponieważ pozwala odnaleźć w Eucharystii tę nowość,
której - ze strony Pana - nigdy nie zabraknie, a która jest zawsze
gotowa do tchnięcia życia w każdą sytuację życiową, w każdy -
nawet najtrudniejszy —moment naszych wspólnot.
4. Kończąc, przekazuję Wam ostatnie zaproszenie, które
wydobywam z fragmentu ewangelicznego. Historia wielu cier­
pień narodu żydowskiego doprowadza nas do bycia ostrożnymi
w ocenianiu wzajemnych stosunków pomiędzy Jezusem i judaiz­
mem. Istnieje bowiem pewna tajem n ica Iz ra ela , która pozostaje,
ponieważ - jak pisze święty Paweł - „dary łaski i wezwanie Boże
są nieodwołalne” (Rz 11,29).

3. WASZYM BUKŁAKIEM JE ST SERCE JEZUSA 39


4.
W IECZNE ORĘDZIE

Fragment Mk 4,26-32 zawiera dwie przypowieści; przeczyta­


my ten tekst kilkakrotnie, usiłując wydobyć z niego główne idee,
porównania; potem zastanowimy się nad przesłaniem fragmen­
tu, nad tym, co on nam mówi; w końcu dojdziemy do osobistego
momentu contem platio, do dialogu z Jezusem, który mówi do
nas za pośrednictwem stronicy ewangelicznej.

Jezus mówił do tłumu: «Z królestwem Bożym dzieje się tak,


jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa,
we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie
jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło,
potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża
na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo».
Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub
w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko
gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze
wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się
większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że
ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu-” (Mk 4,26-32).
Zwróćmy uwagę, że pierwsza z przeczytanych przypowieści
jest właściwa tylko Ewangelii Marka, tzn. występuje tylko w tej

40 4. WIECZNE ORĘDZIE
Ewangelii, podczas gdy drugą odnajdujemy również w ewan­
geliach Mateusza i Łukasza: u Mateusza znajdujemy ją w rozdziale
13, a zaraz za nią następuje przypowieść o zaczynie, nieobecna
u Marka; u Łukasza, w rozdziale 13, jest opowiedziana przez Jezu­
sa po uzdrowieniu w szabat pochylonej kobiety, a za nią nastę­
puje przypowieść o zaczynie, podobnie jak w Ewangelii Mateusza.

I. LECno MK 4,26-32

1. Struktura

Jakkolwiek przypowieści są krótkie, ich budowa jest dosyć


skomplikowana, szczególnie budowa pierwszej z nich.
Trzy wersety, które ją tworzą, mają czterech bohaterów lub
cztery ważne punkty:
• Pierwszym bohaterem jest Królestw o.
• Drugim jest człow iek; człowiek, który jest opisany przede
wszystkim jako siewca (wrzuca nasienie w ziemię), a potem
poprzez jego zmiany biologiczne i chronologiczne (czy śpi, czy
czuwa, we dnie i w nocy), a zatem jest to człowiek uchwycony
w przebiegu czasowym.
• Trzecim bohaterem jest ziarn o, które kiełkuje i rośnie;
człowiek sam nie wie jak.
• Na końcu ziem ia, przedstawiona w momentach, w których
ulega przemianom: sama z siebie wydaje plon - najpierw źdźbło,
potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie.
Powinniśmy także dostrzec piątego bohatera - żniwa; kiedy
owoc jest gotowy, natychmiast bierze się sierp do ręki, ponieważ
przyszła pora żniw.
Spostrzegamy zatem, że ta krótka przypowieść ukazuje wiele
obrazów, wiele kontekstów. Wystarczy uzmysłowić sobie, że

4. WIECZNE ORĘDZIE 41
z kontekstu żniw możemy wydobyć sens eschatologiczny (za­
zwyczaj żniwa wskazują na koniec czasów, zakończenie histo­
rii). Przypowieść jest jednakże umieszczona w historii, naznaczo­
na przez biologiczny rytm snu i czuwania, przez chrystologiczny
rytm nocy i dnia, przez rolniczy rytm nasienia, które kiełkuje
i rośnie, ziemię, która wydaje plon, sierp, który na końcu kosi.
Prostsza, z punktu widzenia struktury, jest druga przypo­
wieść. Ma ona tylko dwóch głównych bohaterów.
• Pierwszym jest Królestwo, wspomniane na początku w. 30:
„Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści
je przedstawimy?” To pytanie oznacza, że Jezus poszukuje
porównań: w umyśle i w sercu ma wielką ideę Królestwa, lecz
obserwuje życie wokół siebie i stara się, aby idea ta stała się
przystępna dla ludzi.
• Jednakże lepiej opisany i obszerniej analizowany bohater
jest tylko jeden (w odróżnieniu od poprzedniej przypowieści,
w której mowa była o różnych elementach): zia rn k o gorczycy,
jedno z najmniejszych ziaren, jakie istnieją.
Jest ono opisane jako najmniejsze ziarno z wszystkich ziare­
nek na ziemi, potem jako zasiane w ziemię, rosnące, rozwijające
się (staje się większe od innych jarzyn); wkońcu mowa jest
o konsekwencjach takiego wzrostu (wypuszcza wielkie gałęzie,
tak że ptaki powietrzne mogą odpocząć w jego cieniu).
Interesująca jest obserwacja, że w pierwszej przypowieści
protagonistą jest nasienie w sensie ogólnym (niesprecyzowa-
ne), w drugiej zaś jest nim konkretne nasienie - nasienie gor­
czycy.

2. Dynamika

Jakie są główne idee tego fragmentu ewangelicznego? Jaka


jest dynamika, która nim porusza?

42 4. WIECZNE ORĘDZIE
Podstawową siłą wyrażoną za pośrednictwem symboli i tłuma­
czoną słowami logicznymi jest dynamika kontrastu lub paradoksu .
• Pierwszy paradoks: człowiek po wrzuceniu nasienia w zie­
mię nie robi nic, a jednak nasienie kiełkuje i rośnie. Kontrast
zatem jest pomiędzy nierobieniem niczego i wspaniałym wyni­
kiem.
• Drugi kontrast jest pomiędzy małością, prawie niedostrze­
galnością nasienia i bogactwem efektów jego rozwoju.
Paradoks kryje się zatem pomiędzy dwoma twierdzeniami,
które są ze sobą związane, ale których związek jest niepraw­
dopodobny, a nawet prawie nierozsądny. Nieprawdopodobne
i nierozumne jest zestawienie obok siebie nierobienia niczego
i posiadania z tego powodu dużej ilości owoców; jest niepraw­
dopodobna współzależność pomiędzy małością i wielkością.
A wszystko to jest zastosowane w odniesieniu do Królestwa.
Królestwo ma do czynienia z czymś, co wydaje się niczym,
a staje się wielkie, z czymś, dla czego nie trzeba się trudzić, a co
jednak rośnie.

II. M ed itatio .
PRZESŁANIE TEKSTU I TR Z Y ZASTOSOWANIA

Jakie treści Jezus chciał przekazać, opowiadając te dwie


przypowieści i jakie przesłania odczytujemy dla nas dzisiaj?
Ograniczę się do podkreślenia podstawowego przesłania,
aby potem przejść do ponownego odczytania go według trzech
zastosowań.
1. Jest to przesłanie p o ciesz en ia i d o d a n ia otuchy, z a ch ęty
przeciwko frustracji i niecierpliwości.
Jest tó na przykład niecierpliwość kogoś, kto mówi: zasiałem
bardzo dużo i nic się nie dzieje (przecież chciałbym natychmiast

4. WIECZNE ORĘDZIE 43
widzieć owoc). Frustracja rodzi się z różnicy pomiędzy włożo­
nym trudem a nikłym wynikiem. Zniechęcenie pojawia się
pomiędzy „niewiele” lub „nic”, które się widzi, a „dużo”, którego
by się oczekiwało. Ileż razy, odwiedzając parafie, dostrzegam
zniechęcenie członków Rady Parafialnej: jest nas niewielu, za­
wsze ci sami, nie mamy żadnego wpływu, poświęciliśmy się
z całą energią wprowadzeniu do życia chrześcijańskiego nowych
członków Kościoła, a pomimo to młodzież odchodzi!
Są to wszystko tak zwane anty-przesłania, nad którymi
pracuje słowo Jezusa, zapraszając nas do kontemplacji Królestwa
jako rzeczywistości, która rozwija się poprzez zdarzenia, które -
ze swej natury - powinny produkować frustrację i zniechęcenie.
Jezus sam przeżywał te wszystkie przeciwności - mówił
dużo, a otrzymywał mało, wzywał wielu, a szło za Nim niewielu;
przeżywali je także apostołowie - jesteśmy garstką łudzi bez
jakiegokolwiek wpływu na otaczający nas świat. Właśnie dlatego
Jezus proponuje regułę Królestwa, która pokonuje wszelkie
ludzkie kalkulacje.
Fundamentalnym przesłaniem fragmentu, pocieszeniem,
podniesieniem na duchu, otwarciem serca przeciwko frustracji
i poczuciu bezsilności jest zatem przesłanie wieczne, które
wydaje się stworzone dla naszych czasów. Jezus wiedział, że
Ewangelia będzie zawsze prowokowała kontrasty, a dwoma
przypowieściami zamierzał zapewnić także nas: dostrzeżcie, że
Królestwo jest tutaj, że objawia się w ten sposób.
Oczywiście współcześni Jezusa oczekiwali, że Królestwo
objawi się z natychmiastowymi rezultatami, nie zaś z cierpliwoś­
cią ziemi, która potrzebuje czasu, aby wydać owoc; oczekiwali
wielkich wyników, widocznych od samego początku, nie zaś
maleńkości ziarnka gorczycy.
Cierpliwość siania wbrew wszystkiemu jest tym, czego ocze­
kuje od nas Jezus jako warunku Królestwa, więcej - jako

44 4. WIECZNE ORĘDZIE
sposobu wyrażania się Królestwa: z maleńkości, w maleńkości,
z cierpliwością, oczekując czasów Bożych.
2. Proponuję obecnie trzy zastosowania tego przesłania frag­
mentu ewangelicznego.
• Pierwsze jest chrystologiczne.
Ziarnem wrzuconym w ziemię, ukrytym, pokornym, wciś­
niętym, pogrzebanym, które wydaje dużo owocu, jest Jezus
Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały. Jest On nasieniem,
które pozornie nic nie produkuje, ale które faktycznie staje się
wielkim drzewem, w cieniu którego tworzą swe gniazda ptaki
powietrzne.
Jeśli pomyślimy na przykład o podróżach papieża Jana Paw­
ła II, o milionach osób, które przybywają, aby go wysłuchać,
dostrzeżemy realizację przypowieści, począwszy od Jezusa, od
Jego bycia naśladowanym przez niewielu, od Jego bycia od­
rzuconym, bycia na marginesie, bycia odstawionym na bok,
torturowanym i zamordowanym. Chrystus Ukrzyżowany i Zmar­
twychwstały jest tym prawie niewidocznym nasieniem, które
jednak stanie się domem dla ludzkości.
• Drugie zastosowanie - eucharystyczne.
Eucharystia jest małym nasieniem: małą rzeczą pozbawioną
siły, blasku, potęgi która pomimo tego zmienia świat, odmienia
serce. Zasiana w sercach, bardzo powoli rodzi wiarę, nadzieję,
miłość, nadzwyczajne dzieła w służbie bliźniemu, inicjatywy
podobne do inicjatyw świętego Giuseppe Cottolengo, Matki
Teresy z Kalkuty, księdza Luigiego Monzy, Świętej Rodziny
Cesana Boscone. Wszystko rodzi się z małego nasienia Eucharys­
tii.
• Trzecie zastosowanie - eschatologiczn e.
Kościół jest zawsze małym nasieniem; jest po trochu zawsze
małą owczarnią. A Jezus zachęca: „Nie bój się, mała trzódko,
gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk

4: WIECZNE ORĘDZIE 45
12,32). Kościół jest małym nasieniem, ponieważ socjologicznie -
dzisiaj jest to wyraźniejsze niż w przeszłości - jest w mniejszości.
Odnośnie do tego przypominam, że 29 września, podczas
prezentacji dekanatu w Bresso, przyjmowano na 75% liczbę
ochrzczonych niepraktykujących. Oznacza to, że wierni prak­
tykujący stanowią 25% i jest to już duża liczba. Ponieważ, jeśli
zapytamy się, ilu jest chrześcijan, którzy naprawdę z wszystkich sił
poświęcają się budowaniu wspólnoty chrześcijańskiej - tzn. tych,
którzy odżywiają drzewo wspólnoty chrześcijańskiej - w europejs­
kich statystykach odnajdujemy odpowiedź: od 2 do 8%.
Lecz jeśli się dobrze przyjrzymy, zauważymy, że dialektyka
mniejszość - większość jest już obecna w życiu Jezusa. On mówił
do wszystkich, wzywał wszystkich do nawrócenia i wiary
w Ewangelię, nauczał wszystkich w synagogach. Jednakże nie­
wielu wzywał do ściślejszej współpracy: Szymona, Andrzeja,
Jakuba, Jana, Filipa i innych siedmiu, o których czytamy w Mk
3,12, a zatem małą grupę. Masy - mam na myśli pięć tysięcy
nakarmionych chlebem - to były osoby, które przychodziły
i odchodziły, słuchały i zapominały. Nie dziwi zatem fakt, że
Jezus porównuje Królestwo do małego nasienia wrzuconego
w ziemię.
Nie oznacza to jednak, że są dwa możliwe sposoby bycia
chrześcijanami: przeciętny i doskonały. Wszyscy bowiem są
zaproszeni do naśladowania Jezusa, do bycia jak On, do zbawie­
nia się poprzez uczestnictwo w Jego synostwie. Historycznie zaś
i, przede wszystkim, w społeczeństwie pluralistycznym i po­
dzielonym na cząstki, dostrzega się różnorodność przynależno­
ści, wymagającą nieustannego opracowania - w ten sposób, aby
od tych niewielu wypłynął strumieniem dobroczynny i zbawien­
ny wpływ na wielu, bez łudzenia się, że będzie łatwe do­
prowadzenie wielu do pełnego przylgnięcia, do naśladownict­
wa. Będą oni jednakże wspomagani i, w tajemnicy Boga, rów­

46 4. WIECZNE ORĘDZIE
nież zbawieni właśnie poprzez pomoc, promieniowanie, dyna­
miczną siłę pochodzącą od niewielu. Dlatego Jezus nie boi się
stwierdzić: Królestwo Boże jest jak ziarnko gorczycy, które
rośnie, które wydaje plon.
Jest zatem konieczne utrzymanie napięcia pomiędzy tymi
niewielu, którzy w pełni uczestniczą w synostwie Jezusa i tymi,
którzy uczestniczą w nim w mniejszym stopniu. Przede wszyst­
kim dlatego, że wśród tych drugich zawsze znajdzie się ktoś, kto
powiększy liczbę zaangażowanych (dom musi pozostać otwarty;
apel musi być nieustannie ponawiany!); po drugie dlatego, że
w zamyśle Boga na pewno są osoby przeznaczone do zbawienia
poprzez łaskę, która pochodzi od niewielu, łaskę przyjętą choć­
by w jakimś szpitalnym korytarzu, w chwili śmierci, w chwili
głębokiego przemyślenia; przecież nigdy nie będziemy wiedzieć,
kiedy schronią się oni w cieniu wielkiego drzewa.
Kończąc, zachęcam was do rozważania naszej historii z reali­
zmem - jesteśmy bowiem małym stadkiem - i z dynamizmem,
z jakim mała trzódka musi wziąć na siebie ciężar wszystkich i na
nowo zaproponować orędzie, bez znużenia, pomimo skromno­
ści - oczywistych i widocznych - wyników. Pozostawmy Panu
wyniki, ze świadomością, że do tego, kto troszczy się o drzewo,
należy odpowiedzialność za utrzymanie go możliwie najbardziej
otwartym, gościnnym, aby mogło być schronieniem dla całej
ludzkości.
Nadejście Królestwa Bożego jest tak oczywiste jak to, że
ziarno wrzucone w ziemię wzrośnie - ma ono, istotnie, siłę
samego Boga.
Zachęcające przesłania przypowieści i jej zastosowania, które
wam zaproponowałem, doprowadzają nas oto do momentu
con tem p latio. Patrząc na Jezusa ukrzyżowanego i żyjąc Euchary­
stią, którą sprawujemy, doświadczymy siły obecnej również
w codziennym życiu Kościoła i społeczeństwa.

4. WIECZNE ORĘDZIE 47
5.
ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO

W stęp

Do naszego dzisiejszego wspólnego słuchania słowa Bożego


wybrałem podstawowy fragment Ewangelii Mateusza, który litur­
gia proponuje nam we wtorek X tygodnia okresu zwykłego. To
prawda, że komentowałem go już przy innych okazjach, ale
spostrzegłem, że może on być medytowany jeszcze głębiej, jako
synteza owoców Ducha Świętego.
Intuicja ta przyszła mi od pewnego dawnego mistrza, jezuity,
ojca Michela Ledrusa, który był profesorem ascetyki i mistyki na
Uniwersytecie Gregoriańskim, a także moim kierownikiem ducho­
wym. W tych dniach wydano małą książeczkę zawierającą niektóre
z jego myśli, pod tytułem Owoce D ucha Świętego. Studium „etyki
ew angelicznej”, w której to odnalazłem niewielkie wspomnienie
naszego tekstu Ewangelii Mateusza, a w szczególności ostatniego
wersetu: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli
wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Zanim przejdziemy do ćwiczenia lectio, przypomnę kilka
intuicji ojca Ledrusa.
• Przyjmuje on przede wszystkim generalną zasadę: „Obcowa­
nie wiernych” - tj. bogactwo owoców Ducha Świętego w wier-

48 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


nych - „kontynuuje boską epifanię Pana w społeczności chrześ­
cijańskiej”, jest to promieniowanie - poprzez owoce Ducha Święte­
go - tego, co Chrystus ofiarował społeczeństwu swoich czasów.
• Z kolei pyta się bardziej szczegółowo: czym są owoce
Ducha? Czy są może zewnętrznie cnotliwym nastrojem, czy też
wyrazem cnót przez nas uczynionych; a może są wrażeniem,
które te akty wywołują u bliźniego?
I odpowiada: „Owoc, jak powiedzieliśmy, zawiera się w kate­
gorii objawienia tajemnicy boskiej. Cnoty, uczynki, skutki działa­
nia mogą być zatem rozważane jako trzy następujące po sobie
stadia owocu, podobnie jak to ma miejsce w naturze. Owoce
w stadium duchowym dyspozycji odpowiednio nastawionego
serca przenikniętego miłością są podobne do owocu, który
zwisa z drzewa, w zasięgu ręki przechodnia. Owoce są także
uczynkami, które wyrażają tę dyspozycję, kiedy kontakt społeczny
ofiaruje opatrznościowe zastosowanie: są zatem jak owoc, który
jest w ustach. I w końcu, owoce są trwałym odbiciem, którym
cieszą się bliźni, którzy mogli je docenić; są zbudowaniem spowo­
dowanym przez miłosierne zachowanie synów Bożych; miłość
jest przyswajana za pośrednictwem duchowego oddziaływania,
niczym pokarm”. Kończy: „Trzy stadia wydają się dobrze ukazane
w następującym urywku ewangelicznym: «Tak niech świeci wasze
światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili
Ojca waszego, który jest w niebie»” (Mt 5,16).
Refleksja ta pobudziła mnie do ponownego sięgnięcia po
fragment ewangeliczny, aby odpowiedzieć na pytanie: kto przy­
nosi owoc? Co oznacza przynosić owoc w Kościele?
Spróbujmy zatem ponownie odczytać fragment Mt 5,13-16
i zrozumieć jego przesłanie:

„W owym czasie Jezus powiedział do swoich uczniów: wy


jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją

5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO 49


posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie
i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie
może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też
światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby
świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci
wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczyn­
ki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

I. Le c t io Mt 5 , 1 3 - 1 6

1. Kontekst

Fragment, który rozpoczyna się słowami: „Wy jesteście solą


ziemi”, następuje bezpośrednio po fragmencie mówiącym o bło­
gosławieństwach; jest częścią Kazania na Górze, a zatem jest
częścią chrześcijańskiej etyki fundamentalnej. Z drugiej strony,
fragment ten jest umieszczony zaraz po dziewiątym błogosła­
wieństwie wyrażonym - w odróżnieniu od poprzednich —w dru­
giej osobie. „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają
i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie
wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza
nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proro­
ków, którzy byli przed w a m f (Mt 5,11-12).
Musimy nieustannie zdawać sobie sprawę z tego kontekstu
błogosławieństw, a w szczególności z błogosławieństwa prze­
śladowanych, aby móc zrozumieć znaczenie, które nasz tekst ma
w dzisiejszych czasach.
W Kazaniu na Górze może ponadto uderzyć kontrast pomię­
dzy 5,16 - „aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca
waszego, który jest w niebie” i 6,1: „Strzeżcie się, żebyście
uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby

50 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


was widzieli, inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca wasze­
go, który jest w niebie”. W rzeczywistości jest tutaj podkreślone,
jaka musi być głęboka intencja pobożnych uczynków (podoba­
nie się Bogu bez martwienia się o ludzi); w Mt 5,16 natomiast jest
podkreślony społeczny skutek życia chrześcijańskiego (kiedy
chrześcijanin żyje Kazaniem na Górze, przynosi owoc w społe­
czeństwie i jego dzieła nie mogą pozostać ukryte). Obydwa
teksty winny być odczytywane równocześnie, aby pojąć, czym
jest owoc: jest czymś wewnętrznym, nie przeznaczony do pozo­
stawania wyłącznie w ukryciu, ponieważ jeśli jest prawdziwy,
nieuchronnie promieniuje.
Dynamika Kazania na Górze idzie zatem od intencji zewnętrz­
nej w kierunku zbudowania społecznego. Owoc ma jako cel
społeczeństwo, moglibyśmy powiedzieć, społeczność alternaty­
wną do zbudowania, ten układ relacji wzajemnych zbudowany
na Ewangelii, która jest efektywna, sugestywna.

2. Struktura

Znajdujemy się naprzeciw struktury obrazów: cztery metafo­


ry, z których pierwszą jest sól, drugą jest światło, trzecią miasto,
czwartą lampa oliwna.
Same w sobie są to obrazy niejasne, dające się zastosować do
wielu rzeczywistości. Jezus idzie drogą zagadek, opisując przede
wszystkim metafory i dając dopiero na końcu klucz do tego, co
mówi.
Jeśli z uwagą przypatrzymy się wersetom, spostrzeżemy, że
w sposobie potraktowania obrazów nie ma prawie żadnego
paralelizmu.
Pierwszy obraz jest wydłużony: „Wy jesteście solą ziemi, lecz..."
Drugi jest zaledwie wzmiankowany: „Wy jesteście światłem
świata”.

5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO 51


Trzeci wprowadza obraz miasta: „Nie może się ukryć miasto
położone na górze”.
Czwarty jest bardziej podobny do pierwszego: „Nie zapala się
światła...”
Egzegeci uważają, że te cztery obrazy byłyby bardziej har­
monijne, jeśli byłyby wyrażone razem, jednym ciągiem. W każ­
dym razie, pomimo iż nie zostały wyrażone w jednym kontekście
mowy Jezusa, są Jego słowami, połączone z powodu posiadania
tego samego znaczenia, i jako takich ich słuchamy.
W. 16 tłumaczy wszystkie zagadki.

3. Obrazy

• Sól, dla starożytnych i dla nas, ma właściwość przyprawia­


nia, dawania smaku pożywieniu, czynienia potraw smacznymi.
Posiada również właściwość konserwowania pożywienia, zapo­
biegania jego zepsuciu.
Obraz ten ma zatem za zadanie wskazanie składnika życia,
który nadaje ton, który odnosi się do masy. „Wy jesteście światłem
świata” to znaczy: jesteście nim w odniesieniu do ogółu ludzkości,
czy to „ziemia” jest pojmowana jako Palestyna, czy też jako cały
świat. Potem bowiem rzeczywiście mówi się o świetle „świata”.
Moc siły oddziaływania soli jest przez to o wiele obszerniejsza.
Jeśli sól straci swój smak”. Trudno jest powiedzieć, czy jest to
naprawdę możliwe w przyrodzie, czy jest niedorzeczną hipo­
tezą: jeśli sól nie soli, nie jest już solą i nie jest już do niczego
potrzebna. Jednakże nacisk położony na stronę negatywną („jeśli
sól utraci swój smak, czymże ją posolić?”) jest bardzo mocny.
Oznacza: mdłe bycie uczniem nie ma sensu; bycie uczniem,
które nie fermentuje, nie ma sensu. Bardziej ogólnie oznacza to:
bądźcie tym, kim jesteście, nawet w przeciwieństwie do otocze­
nia; służcie otoczeniu, będąc tym, kim jesteście.

52 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


• Św iatło jest drugim obrazem, jeszcze bardziej wymagają­
cym, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że w Ewangelii św. Jana
Jezus przypisuje sobie słowa: ,Ja jestem światłem świata” . Jest to
zatem największe przedsięwzięcie, które powierza uczniom.
• Obraz „światło świata” jest natychmiast uszczegółowiony w in­
ny sposób, a mianowicie za pomocą metafory: m iasta. Jakkolwiek
miasto troszczy się o to, aby być dla siebie samego piękne i błysz­
czące, jednakże jego obecność na szczycie góry czyni je bardziej wy­
razistym i widocznym. Podobnie jest z uczniem w świecie: chociaż
nie troszczy się on o rezultat swojej pracy, jest jednakże w jakiś spo­
sób umieszczony na szczycie góry i dlatego to, co czyni, jest skuteczne.
O jakim to mieście, w sensie geograficznym, mówi się, że jest
miastem na górze? Może o Jerozolimie; może o Sefet (Safed),
mieście w Galilei, które można podziwiać właśnie dlatego, iż jest
umieszczone na górze. Istniało ono już w czasach Jezusa i jest
znane do dzisiaj. Oczywiście, Jezus wskazuje w jakiś sposób na
swój Kościół i na wszystkich swoich uczniów. Bycie apostołami
wyrażone jest za pomocą obrazu miasta na górze.
Uczniowie nie mogą nie pracować dla świata; w dobrej
i w złej doli; ich los jest nierozerwalnie złączony z losem świata.
• L am pa oliw n a. Podczas gdy „światło świata” odnosiło się
do soli lub też do światła stworzonego przed słońcem i gwiaz­
dami, obraz lampy oliwnej jest związany z domem: lampa oliwna
daje światło w domu. Stawia się ją na świeczniku, dzięki czemu
daje światło wszystkim, którzy są w domu. Odnajdujemy tu
zatem nowy uniwersalizm: „światło dla wszystkich, którzy są
w domu”, podobnie jak „sól ziemi” i „światło świata”.

4. Jezus wyjaśnia zagadkę

Uczniowie po wysłuchaniu słów Jezusa zapytali: czym jest ta sól,


co oznacza być Światłem, być miastem na górze, być lampą oliwną?

5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO 53


W w. 16 otrzymują odpowiedź: „Tak niech świeci wasze
światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwali­
li Ojca waszego, który jest w niebie”.
Przypomnijmy sobie słowa ojca Ledrusa: światło świeci ze
swej własnej natury, wychodzi z wnętrza ucznia, który jest
spójny z samym sobą; światło to jest widoczne, odczuwane jako
źródło błyszczące, również przez tych, którzy nie robią dobrych
uczynków, a którzy pomimo tego widzą je u innych: światło daje
owoc, oddaje się na chwałę Ojcu i w ten sposób otrzymuje cel
stworzenia i odkupienia.
Jest to wspaniale wyrażona nauka o owocach Ducha Święte­
go: nie jest to prosta wewnętrzna dyspozycja, lecz jest to motor
transformacji społeczeństwa według zamierzeń Boga.
Jezus konkretnie tłumaczy, co oznacza być solą, światłem,
miastem, lampką oliwną: oznacza pełnić dobre uczynki.
„Dobre uczynki” - jest to kluczowe słowo całego rozważane­
go przez nas fragmentu.
Ktoś jednakże mógłby zapytać: czym w rzeczywistości są
„dobre uczynki”?
W świecie żydowskim były nimi jałmużna, modlitwy, uczynki
miłosierdzia. W kontekście zaś Kazania na Górze dobrymi
uczynkami jest całość sposobu bycia i myślenia, która wy­
chodząc od błogosławieństw i przechodząc przez pięć przeci­
wieństw, dochodzi do głębokiego zamiaru modlitwy, jałmużny,
postu i rozciąga się do zaufania Opatrzności Bożej, do nieosą-
dzania, do przebaczania, do bycia miłosiernym wobec wszyst­
kich. Potwierdza to paralełny tekst listu Piotra Apostoła 1 P 2,12:
„Postępowanie wasze wśród pogan niech będzie dobre, aby
przyglądając się waszym dobrym uczynkom wychwalali Boga
w dniu nawiedzenia za to, czym oczerniają was jako złoczyń­
ców”. Dobre uczynki, które wychwalają Boga, są właściwą
postawą ucznia.

54 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


Ludzie nie mogą nie być poruszeni postawą chrześcijan,
którzy żyją błogosławieństwami, którzy żyją sprawiedliwością
Królestwa Bożego, którzy unikają złości, którzy są wierni w mał­
żeństwie, którzy są szczerzy, uczciwi, ulegli, posłuszni, którzy
polecają się Ojcu, nie troszcząc się o jedzenie i ubranie; ludzie
poruszeni taką postawą oddają w jakiś sposób chwałę Bogu.
Najpiękniejszym obrazem, który przychodzi na myśl, jest
obraz setnika, który, widząc śmierć Jezusa, powiedział: „Praw­
dziwie, ten był Synem Bożym” (por. Mt 27,54). Wychwala Boga
przez dobry uczynek, którym jest Jezus. Jezus, który zgodnie ze
swoimi słowami żyje do samego końca poświęceniem się Ojcu
i ludziom.

II. MEd ita h o . przesłanie tek st u

Odczytaliśmy tekst, który - jak sami mogliśmy zobaczyć - jest


bardzo bogaty i wymagający, pełen wzajemnych powiązań.
Chciałbym w czterech punktach wyrazić jego przesłanie.

1. Światło świeci w prześladowaniach

Jezus mówi o dobrych uczynkach, które świecą przed lu­


dźmi, w bezpośrednim kontekście prześladowań. To właśnie
w prześladowaniach uczeń Jego jest uczniem w stu procentach.
Jego cierpliwa, pokorna, odważna i poprawna postawa jest
światłem dla światła.
Jest to bardzo ważne nauczanie Jezusa. Podnosi na duchu
Jego Kościół: kiedy jestem prześladowany, nie oznacza to, że
wszystko idzie źle, że światło jest zgaszone. Wręcz przeciwnie -
wtedy właśnie światło świeci jeszcze mocniej. Misja Kościoła

5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO 55


posiada największą siłę właśnie wówczas, gdy Kościół jest
prześladowany.
Zachowuje to oczywiście swoje odniesienie do krwawych,
bolesnych prześladowań, do potępienia społecznego. W świecie
zachodnim, gdzie nie ma krwawych prześladowań, obecna jest
bardziej wyrafinowana forma prześladowań, a jest nią właśnie
dezaprobata: ten, kto chce być wierny Ewangelii, wcześniej czy
później musi zmierzyć się z murem obojętności, z odrzuceniem,
z oddaleniem, z szyderstwem. Często młodzież, którą spotykam,
mówi mi: kpi się z nas w szkole, ponieważ chodzimy do
Kościoła na modlitwę. Nie wiemy, co mamy robić. Odpowiadam
wówczas: to jest wasza rzeczywistość ucznia Jezusa. Jesteście po
stronie sprawiedliwości i musicie iść do przodu z odwagą.
Chrześcijaństwo zatem, kiedy jest prawdziwe, może najlepiej
świecić w społeczeństwie, które je gani, upomina, zaprzecza mu
i ignoruje je. Uczeń Jezusa okazuje się ‘w jeszcze większym
stopniu uczniem w kontekście społecznych trudności, wysiłku,
jeśli żyje błogosławieństwami Bożymi w pokorze i skromności.
Piotr Apostoł pisał w swoim liście: „Tak samo żony niech będą
poddane swoim mężom, aby nawet wtedy gdy niektórzy z nich
nie słuchają nauki, przez samo postępowanie żon zostali dla
wiary pozyskani bez nauki, gdy będą się przypatrywali wasze­
mu, pełnemu bojaźni, świętemu postępowaniu” (1 P 3,1-2).
Apostoł nawiązywał do chrześcijan, którzy znajdowali się
w mniejszości społecznej, i zwracał się do żon mężów niewier­
nych. Istnieje bowiem pewien sposób zachowania się, mówienia
i wyrażania się pośród świata pogańskiego, który oddaje chwałę
Bogu. „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto
domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest”
(1 P 3,15). „Uzasadnienie” jest bardziej możliwe do spełnie­
nia w kontekście przeciwieństw, w których chrześcijanin czuje
się pytany: dlaczego zachowujesz się w ten sposób? Dlacze­

56 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


go zawsze jesteś konsekwentny? Dlaczego zawsze jesteś zado­
wolony?

2. Dobre uczynki są pierwszym objawem powołania


misyjnego

Drugie przesłanie, które czerpię z naszego fragmentu: dobre


dzieła są w jakiś sposób pierwszymi dziełami misyjnymi. Jezus
powiedział bowiem: „Uczcie je zachowywać wszystko, co wam
przykazałem” (Mt 28,20). Jasne jest jednakże, że to nauczanie
wychodzi z przykładu i że „co wam przykazałem” jest Kazaniem
na Górze.
Jezus ufa, że zachowanie chrześcijanina, etyka owoców
Ducha Świętego, jest misyjna. Powtarzam, etyka Ducha Święte­
go, nie zaś czystego obowiązku, która jest narzucona wszystkim
i nie charakteryzuje chrześcijan. Jest misyjna, ponieważ wszyscy
zostają oczarowani przez uprzejmość, dobroć, cierpliwość, ra­
dość, wierność, przebaczenie.
„Dobre uczynki” są najbardziej skutecznym przejawem powo­
łania misyjnego, szczególnie w kontekście wczesnochrześcijańs­
kim, pełnym uprzedzeń względem Kościoła i kapłanów. Etyka
owoców Ducha Świętego jest piękna, pełna blasku i nikt nie może
się oprzeć temu pięknu, gdy widzi ją ucieleśnioną w postawie
łagodności, odwagi, uprzejmości, serdeczności, szczerości.

3. Otrzeżenie przed przeciwieństwem owoców Ducha


Świętego

Ojciec Ledrus w książeczce, o której była mowa powyżej, po


uprzednim obszernym opisie owoców Ducha Świętego w ich
pozytywnym wyrazie, w końcowym rozdziale opisuje przeci­
wieństwo dobrego przykładu, to znaczy zgorszen ie. „Zgorszenie

5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO 57


ma demoralizujący wpływ na życie duchowe pozostające we
wzroście; jest najbardziej szkodliwym, bezpośrednim bodźcem
do grzechu”. Są to słowa niezwykle mocne, które pozwalają
zrozumieć, iż podobnie jak piękno dobrych uczynków, które
buduje, tak istnieje szarość, pesymizm, nieustanne narzekanie,
lament nad sobą, widzenie wszystkiego na czarno, które są
zgorszeniem i nie pozwalają wspólnocie na nieustanny wzrost.
Są zgorszeniem, nie namawiając bezpośrednio do złego, lecz
ukazując życie chrześcijańskie jako zamknięte samo w sobie, nie
uważające na innych ludzi, pełne bojaźni. Tymczasem owoce
Ducha Świętego są otwarte, pomagają lepiej żyć i czynić.

4. Rozpoznawanie dobrych uczynków w służbie


pluralistycznego społeczeństwa

Społeczeństwo pluralistyczne potrzebuje dwóch rzeczy:


przede wszystkim mocnego i wyrazistego ukazania szczytnych
wartości błogosławieństw ewangelicznych, bez jakichkolwiek
„łagodzeń”, tak aby Ewangelia błyszczała. Poza tym społeczeń­
stwo potrzebuje dialogu, który ma na celu utworzenie płaszczyz­
ny wspólnych dla wszystkich wartości, będącej dźwignią po­
prawy społeczeństwa.
Obydwa te aspekty są typowe w stosunku do społeczeństwa
pluralistycznego: płaszczyzna wspólnych wartości i wartości
przeciwstawne. Ograniczenie się jedynie do poszukiwania war­
tości wspólnych prowadzi do ryzyka spłaszczenia; zbyt mocne
natomiast ukazywanie wartości przeciwnych pociąga za sobą
ryzyko odstraszenia.
Należy zatem spróbować oprzeć się na dialektyce jednego
i drugiego, dając pierwszeństwo Ewangelii i usiłując jednocześ­
nie uwypuklić, w jaki sposób błogosławieństwa ewangeliczne
pomagają odkryć wspólne, powszechne wartości ludzkie.

58 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


Ponownie przypomnę słowa Piotra Apostoła: „Pana zaś Chry­
stusa miejcie w sercach za świętego i bądźcie zawsze gotowi do
obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej
nadziei, która w was jest” (1 P 3,15). Ta nadzieja jest zbudowana
na Ewangelii, ale posiada również swe uzasadnienia rozumowe.

Z akończenie

Rozmyślania powyższe pragnę zakończyć refleksją księdza


Giuseppe Orsiniego proboszcza jednej z parafii w Mediolanie,
zamieszczoną w biuletynie parafialnym. Nosi ona tytuł: „Dobro
istnieje".
„Nikt nie może nie poznać się na osobach szczerych i świę­
tych, które istnieją i są wokół nas”. Ma na myśli doświadczenie
dużego miasta. „Oczywiście, nie mówi o nich żaden dziennik,
żadna gazeta o nich nie pisze. Mass media szukają bowiem
jedynie sensacji. A cóż za informacją jest ta o świętych i uczci­
wych ludziach?! Jeżeli jednak przypatrzysz się uważnie, znaj­
dziesz ich na każdym kroku. Są kwiatem tego zdrowego ludu,
który nie potrafi robić wokół siebie huku, lecz który istnieje
i trwa, i jest przyczyną otuchy i nadziei. Nie, nie wszystko na
szczęście upada. Dobro nie umarło; co więcej, jeśli jest docenia­
ne i wzmacniane, jak to miało miejsce w równie ciężkich
okresach naszej historii, będzie umiało powstrzymać zło, które
z ogromną siłą opiera się nowemu światu. Jest zatem prawdą, że
odrobina optymizmu nie zniszczyłaby naszego zniechęconego
kraju! Starożytny prorok wzywał swoją ojczyznę potwornie
wzburzoną przez chaos: «Nie bój się, Syjonie!-”
Pewność taka, a mianowicie, że to światło istnieje, że ta lamp­
ka oliwna stoi na świeczniku, że to miasto jest na górze - jest
tym, co porusza do życia i do odważnego ukazywania Ewangelii.

5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO 59


Dlaczego zatem nie ukazać lepiej wartości duchowych obec­
nych w naszym mieście? Dlaczego nie oświetlić ich w ten
sposób, aby widzieli je ludzie i chwalili Ojca, który jest w niebie?
Od chwili gdy uświadomiliśmy sobie, jak naprawdę ważne
jest podobanie się Ojcu, a nie ludziom, ze świadomością jednak­
że skuteczności owoców naszych dzieł miłosierdzia, duchowo­
ści, bezinteresowności, służby, cierpienia, poświęcenia się cho­
rym i ubogim, zabiegania o świętość wielu pokornych, ukrytych,
starszych osób. Całe to bogactwo Ducha Świętego pozwala
wychwalać Ojca, który jest w niebie i pomaga ludziom dostrzec
je. Bogactwo to mogłoby też stać się owocem naszej dzisiejszej
refleksji.

60 5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO


6.

„I NIE W Ó D Ź NAS NA POKUSZENIE,


ALE NAS ZBAW ODE ZŁEG O ”

Miło mi, że mogę dzisiaj wspólnie z Wami rozmyślać nad


tekstem „Ojcze nasz”; tekstem, którego nigdy nie będziemy
w stanie pojąć do końca. Zatrzymajmy się nad dwoma jego
ostatnimi wezwaniami.
Spróbuję własnymi słowami wprowadzić was do doświad­
czenia modlitwy.
t? Należy przede wszystkim zdawać sobie sprawę, że każda
z siedmiu próśb winna być poprzedzona wezwaniem „Ojcze”:
I Ojcze, święć się imię Twoje; Ojcze, przyjdź Królestwo Twoje;
II Ojcze, bądź wola Twoja; Ojcze, chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj; Ojcze, odpuść nam nasze winy; Ojcze, nie wódź
t.
nas na pokuszenie; Ojcze, zbaw nas ode złego. Każda z tych
próśb jest związana z królestwem, z chwałą Bożą.
Chciałbym przypomnieć w tym miejscu przepiękny komen­
tarz do „Ojcze nasz” żydowskiej myślicielki Simone Weil (zmarłej
w młodym wieku, w roku 1943), która pisała: „Modlitwa ta
zawiera w sobie wszelkie możliwe bogactwa. Niemożliwe jest
wymówić ją jeden tylko raz, skupiając na każdym słowie całą
swoją uwagę, ażeby autentyczna odmiana, choćby najdelikat­
niejsza, nie wystąpiła w duszy” (S. Weil, A ttesa d i D io, Milano
1972, 194). My właśnie chcielibyśmy, aby gdy skupimy całą

6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO” 61


naszą uwagę na dwóch wezwaniach, wewnątrz nas doszło do
jakiejś odmiany, choćby nawet niewielkiej.
„I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj ode
złego (Mt 6,13) są dwiema ściśle ze sobą powiązanymi prośbami,
jak wynika to z partykuły „ale”; w istocie są one jedną prośbą,
ponieważ siódma prośba wyraża w sensie pozytywnym to, co
szósta mówi w negatywnym.
Naszą medytację poprowadzimy, zastanawiając się najpierw:
od jakiego to zła chcemy być uwolnieni?
Potem rozpatrzymy szóstą prośbę „i nie dopuść, abyśmy
ulegli pokusie”.
Skupimy się również nad rozmyślaniem, w jaki sposób Jezus
żyje otoczony przez zło i atakowany przez pokusy.
Na końcu zaś zobaczymy, jak Ojciec zachowuje nas ode złego.

I. O d jak iego zła


CHCIELIBYŚMY BYĆ UWOLNIENI?

W tradycji hebrajskiej i aramejskiej bardzo rzadko można


znaleźć modlitwę, która kończyłaby się zwrotem „zło”. Poza tym,
w naszym przypadku, zwrot ten ukazuje się w całej swej ostrości,
jeżeli porównamy go z początkiem modlitwy „Ojcze”. Pomimo
tego jest to jednak fakt bardzo znaczący; co więcej, ja osobiście,
tłumacząc „Ojcze nasz”, rozpoczynam zazwyczaj od ostatniego
wezwania, od słowa „zło”, ponieważ taka jest kolejność pedago­
giczna i dydaktyczna modlitwy, której nas nauczył Jezus. Wy­
chodzi się od tego, czego doświadczyliśmy najmocniej - zła, po­
kusy, grzechu - aby dojść do porządku rzeczywistości boskich—
Królestwa Bożego, woli Ojca, chwały Jego imienia.
Prośba o uwolnienie nas od złego jest uniwersalna - od­
naleźć ją możemy na ustach wierzących i niewierzących, wy­

62 6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”


znawców różnych religii. Nie ma bowiem doświadczenia bar­
dziej uniwersalnego od doświadczenia zła.
Ponadto jest ona kluczem tej podwójnej próby, o ile podkreś­
la potęgę zla, które czai się za każdą pokusą i które przenika
świat.
O co zatem prosimy, wołając „zachowaj nas od złego”?
Oczywiście, mamy na myśli „zło” codziennego życia, choro­
bę, która zakłóca równowagę, integralność ciała; mamy na myśli
wypadki, nieszczęścia, brak domu, pracy, chleba.
Wszystkie wyżej wymienione rodzaje zła nie są jednakże
głównym przedmiotem modlitwy; uwolnienie od nich jest przed­
miotem czwartej prośby „Ojcze nasz”: „chleba naszego powsze­
dniego daj nam dzisiaj”, zdrowie, dom, pracę.
Zło wspominane w ostatnim zawołaniu jest złem m oralnym ,
w jego najgłębszej i najbardziej destrukcyjnej formie. Wyraz
grecki użyty przez Mateusza tłumaczony jest jako „zło”. Lepiej
jednak należałoby go tłumaczyć jako „złośliwość”, „niegodzi-
wość”, lub też „zły, niegodziwy, nikczemny”.
W historii Kościoła napotykamy na pewne różnice w analizie
egzegetycznej powyższego tekstu.
Ojcowie Kościoła łacińskiego skłaniali się do tłumaczenia
w rodzaju nijakim (zachowaj nas od złośliwości, od zła, od
niegodziwości). W liturgii Mszy świętej w modlitwie „Ojcze
nasz”, występowały słoWa: „Zachowaj nas, o Panie, od wszelkich
złośliwości...”.
Ojcowie Kościoła greckiego natomiast opowiadali się za
rzeczownikiem rodzaju męskoosobowego (uwolnij nas od osz­
czercy, od szatana, od nieprzyjaciela). W tym też sensie pisano
inne teksty Nowego Testamentu: „Piszę do was, młodzi, że
zwyciężyliście Złego” (1 J 3,13); „Módlcie się, abyśmy byli
wybawieni od ludzi przewrotnych i złych... Wierny jest Pan,
który umocni was i ustrzeże od złego” (2 Tes 3,2.3).

6. „1 NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO” 63


Moim zdaniem użyte przez Mateusza słowo greckie ma
bardzo obszerne znaczenie i zawiera w sobie tak uwolnienie od
złośliwości, niegodziwości i zła, które są poza nami, jak i złoś­
liwości znajdującej się wewnątrz nas.
Chciałbym zatem podsumować to wszystko, o co prosimy
w tym zawołaniu.
1. Zło w rodzaju nijakim, złośliwości są pojedynczym i, osobis­
tymi odstępstw am i, grzechami: oszustwo, kłamstwa, morderstwa,
kradzieże, nienawiść, zazdrość, zemsta. Ma się zatem na myśli
ciężkie przestępstwa przeciwko człowiekowi, majątkowi, środo­
wisku naturalnemu.
Prośba modlitwy „Ojcze nasz” wspomina jednakże o czymś
jeszcze gorszym i wyniszczającym: mówi o odstępstw ach zbioro-
wycb, które wciągają całe grupy, narody, społeczeństwa, takich
jak nazizm, wojny etniczne, wyzysk niewolników, niesprawied­
liwości społeczne, tortury. Przed tymi przejawami zła trudniej jest
się obronić. Stają się one spuścizną pokoleń, grup; przenikają do
mentalności ludzkiej, środowiska; jest to kategoria zła, która staje
się kodem genetycznym DNA całego pokolenia, grupy społecz­
nej.
Istnieje jednakże jeszcze jeden gorszy typ złośliwości, od
której chcemy być uwolnieni. Ma ona miejsce wówczas, gdy
niegodziwości san kcjon ow an e są p r z ez teorie, ideologie, filo z o ­
fie . Jest to kres zła, ponieważ każe nam się patrzeć na nie jak na
dobro - ciemność nazywana jest światłem. W takich przypad­
kach wydaje się niemożliwe wejść po pochyłości - dochodzimy
do „struktur grzechu”. Pomyślmy o obozie koncentracyjnym
w Oświęcimiu, szaleństwie grupowym usprawiedliwianym i san­
kcjonowanym prawem. Pomyślmy o czystkach etnicznych i o in­
nych formach zła, które w dzisiejszych czasach są sankcjonowa­
ne, teoretyzowane. Zadaniem kultury jest zdemaskowanie tego
zła, gdyż dzięki temu oddaje wielką przysługę społeczeństwu.

64 6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”


2. Jeśli zaś termin grecki skłonni będziemy przyjąć w rodzaju
męskim, w sensie bardziej osobowym, to znaczy jako złeg o
człow ieka, oszczercę, złośliwca, znajdujemy się naprzeciwko
innego obrazu: ci, którzy nam źle życzą, którzy nas nienawidzą,
którzy nas kuszą i chcą doprowadzić do złego. Prosimy zatem,
abyśmy byli uwolnieni od takich osób, a także od postaw i uczuć
wyniszczających, które są w nas obecne (lęk, niepokój, udręka,
strach, depresja zwana również „mrocznym złem”, zniechęcenie,
przygnębienie, gorzki pesymizm, defetyzm, który chciałby do­
prowadzić do porzucenia przez nas drogi uczciwości i spójności.
Zło istnieje poza nami; zło istnieje wewnątrz nas.
Zwróćmy uwagę na nawiązanie do poprzedniego zawołania,
szóstego: „nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie”. Pokusy popycha­
ją nas do złego, i, kiedy upadamy, zło rozdziera nasze sumienie,
odbiera pokój, czyni nas godnymi pogardy we własnych oczach;
wtedy właśnie rodzi się pesymizm, niepokój, chęć zapomnienia,
a w konsekwencji nieład w życiu osobistym, w jedzeniu, piciu,
środkach odurzających - wszystko po to, aby pozbyć się tego
ciężaru, który uciska. To zło jest całokształtem negatywnych
rzeczywistości, postaw i uczynków, i ma, jako swój ostatni akt,
rozpacz.

II. „I NIE DOPUŚĆ, ABYŚM Y ULEGLI PO K U SIE”

Spróbujmy teraz rozpatrzyć dokładniej prośbę: „nie dopuść,


abyśmy ulegli pokusie”, która stwarza dużo problemów w swej
wymowie.
Z filologicznego punktu widzenia, to „nie dopuść” jest od­
biciem języka łacińskiego, które z kolei, jest odbiciem języka
greckiego. Prawdopodobnie chodzi tutaj o czasownik aramejski
skutkowy ze znaczeniem wskazującym na przyzwolenie. Tłuma­

6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO” 65


czenia dzisiejszych oficjalnych wersji Biblii nie oddają jego
właściwego znaczenia, dlatego też często poszukuje się innych
sformułowań. Proponuje się między innymi: nie opuszczaj nas
w pokusach; nie pozwól, abyśmy ulegli w czasie pokusy; nie
dozwól, abyśmy popadli w pokusy. Żadne z nich jednakże nie
oddaje znaczenia i nie jest tak mocne jak wyrażenie greckie.
Samo słowo „pokuszenie” stwarza egzegetom wiele trudności,
ponieważ użyto go w liczbie pojedynczej. Czy wskazuje na poku­
szenie eschatologiczne, ostateczne, które będzie zawierać w sobie
wszystkie inne? A może wskazuje na codzienne pokuszenia7 Egze-
geza Pisma Świętego zna różne opcje: w niektórych epokach obsta­
wano za pokuszeniem ostatecznym, definitywnym; w innych zaś
epokach opowiadano się za kuszeniem doznawanym przez człowie­
ka każdego dnia. Słowo, samo w sobie, posiada bogate znaczenie.
Pokuszenie ostatecżne jest pokuszeniem utraty nadziei, po­
rzuceniem Boga; według Pisma Świętego i mowy eschatologicz­
nej Jezusa pokuszenie to już się rozpętało, trwa obecnie i nie­
ustannie rośnie w siłę wraz z przeciąganiem się oczekiwania na
objawienie Królestwa Bożego. Jest to zatem pokusa odrzucenia
Pana, która realizuje się w tysiącach codziennych pokus.
Ojciec Michel Ledrus w swoim komentarzu do „Ojcze nasz”
pisze; „Człowiek, który przyjął Ewangelię i który naśladuje
Jezusa, wie, jak bardzo jego wiara powiązana jest z obietnicą
powrotu Jezusa; i podczas gdy On zwleka, człowiek może
„doświadczyć zgorszenia” ukrzyżowanego Pana, może być wy­
kpiony przez ludzi, „przesiany” przez Szatana i doprowadzony
do porzucenia Boga. Jezus poleca, abyśmy się modlili (podobnie
jak to przykazał pierwszym swym uczniom), by do tego nie
doszło. Pokusa, która z całą pewnością zakończy się w chwili
wielkiej, największej męki eschatologicznej, jest już bezlitośnie
obecna w historii ludzkości i zastawia pułapki na sumieniu ludzi
wybranych, aby w dniu przyjścia Syna Człowieczego byli oni

66 6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”


nieprzygotowani. Żaden byt nie jest bardziej wystawiony na
pułapki Szatana od bytu chrześcijanina. Jego życie jest bowiem
nieustanną walką o życie, o życie wieczne, przeciwko potędze
śmierci, która go atakuje ze wszystkich stron” (M. Ledrus, II
P adre nostro p reg h iera ew angelica, Roma 1981, 56).
Koncepcja ojca Ledrusa jest oczywiście bardzo mocną, nieco
twardą, surową, może nieco pesymistyczną koncepcją życia,
która jednakże odpowiada rzeczywistości przeżywanej przez
chrześcijanina w ciągu historii. Mówiąc o tym, ojciec Ledrus nie
zamierza bynajmniej nas przestrzegać, lecz chce nas zapewnić:
możesz zwyciężyć; Pan cię uwolni.

III. W jaki spo só b J ezus po k o n u je p o k u s y ?

Pokusy, których doświadcza każdy chrześcijanin, są obecne


już w życiu Jezusa. Jest On bowiem kuszony przez diabła na
pustyni na początku swej działalności publicznej. Diabeł pod­
powiada Mu, że jest Mesjaszem w swym przepychu i mocy, nie
zaś poprzez drogę krzyża. Jest to delikatne kuszenie, które nie
nawołuje bezpośrednio do zła, lecz do odrzucenia pokory,
ubóstwa, łagodności.
Z Ewangelii dowiadujemy się, że nawet Piotr staje się kusicie­
lem Jezusa, po pierwszej zapowiedzi Jego męki: „Piotr wziął
Jezusa na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się
i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź mi
z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co
ludzkie»” (Mk 8,32-33).
Jezus będzie kuszony, aby okazał swą potęgę na krzyżu:
Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!” (Mt 27,40 b).
Jezus jest zatem poddawany próbie od początku do końca.
I wie, że również Jego uczniowie znajdują się obok kusiciela;

6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO” 67


dlatego też modli się za nich: „Szymonie, Szymonie, oto Szatan
domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za
tobą, żeby nie ustała Twoja wina” (Łk 22,31-32). Modli się za
swymi uczniami i wzywa ich do modlitwy, ucząc „Ojcze nasz”,
którą to modlitwę rozpoczyna zwrotem świadczącym o ma­
ksymalnym zaufaniu („Ojcze”), a kończy wspominając realizm
drogi chrześcijańskiej i miejsce, w którym Ojciec okazuje się
naprawdę Ojcem, czyniąc słodką i zwycięską drogę wiary,
niezależnie od tego, iż przebiega ona pośród prób, pokus i zła.

IV. W jaki spo só b Ojciec uwalnia o d zła ?

Pytamy się: w jaki sposób Ojciec uwalnia od zła pojętego


jako złośliwość, niegodziwość, złośliwy kusiciel, zło znajdujące
się w nas samych?
Czytamy w Ewangeliach, że Jezus uwalniał mężczyzn i kobie­
ty od wielu utrapień, cierpień fizycznych, a w szczególności
od chorób: „Moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich”
(Łk 6.19).
Inaczej natomiast Jezus działa, gdy musi uwolnić od złośliwo­
ści, od zła moralnego, ponieważ to On sam bierze na siebie całe
to zło, pozwala się dręczyć, zgnieść przez złośliwość ludzką,
którą przezwycięża, przebaczając i ofiarowując się za nas na
krzyżu.
Okrzyk „zachowaj nas od złego” ma dramatyczne konsek­
wencje dla Jezusa: bierze bowiem na siebie nasze nikczemności
i zanurza je w morzu swojej miłości bez granic uwalnia nas od
nich.
W ten sposób prośba „nie pozwól, abyśmy popadli w poku­
sę, ale nas zbaw od złego” jest odniesieniem, w swym najgłęb­
szym znaczeniu, do śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jest to

68 6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”


modlitwa, która nas co prawda nie uchroni od starcia ze złem
tego świata, jednakże pozwoli nam przejść pośród tego zła
z wiarą i nadzieją właściwą komuś, kto pewny jest swego
zwycięstwa.
Jeśli nawet słowa, użyte terminy przedstawiają coś mrocz­
nego, wrogiego, prośba skierowana do Boga przedstawia pokój,
zaufanie, nadzieję. Komuś, kto modli się i prosi Ojca, nigdy nie
zabraknie wiary i nadziei. Ojciec uwolni nas podobnie jak
uwolnił i strzegł Jezusa, uniemożliwiając nieprzyjacielowi od­
niesienie końcowego zwycięstwa.
Ojciec odpowiada zatem, na naszą prośbę, uwalniając nas,
nie w sposób spektakularny lub huczny, lecz dotykając nas dzień
po dniu, dając nam codziennie ufność, pokój.

ZAKOŃCZENIE:
ZACHOWAJ NAS O D ZŁEGO NASZYCH CZASÓW

Przebiegliśmy przez pojedyncze słowa ostatnich dwóch


próśb modlitwy „Ojcze nasz”, ukazując ich znaczenie i od­
krywając w nich troskę Ojca o swoje dzieci.
Spróbujmy zapytać samych siebie: jakie są zła wspólnotowe,
które dzisiaj, w naszych czasach, najbardziej nad nami ciążą, a od
których chcielibyśmy być wyzwoleni?
Pozostawię każdemu z osobna odpowiedź na tak sformuło­
wane pytanie. Ograniczę się jedynie do zasygnalizowania dwóch
wspólnych nam bolączek, które nas gnębią.
1. Przede wszystkim utrata n adziei, strach przed przyszłoś­
cią. Jest to rak, który toczy społeczeństwo zachodnie. Ten strach
przed przyszłością tłumaczy narastającą wrogość, konfliktowość,
chęć zajadłej obrony swego stanu posiadania; tłumaczy opór
przed dzieleniem się, strach przed daniem życia, spadek uro­

6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO” 69


dzeń; tłumaczy systematyczną krytykę, która gasi zdolność two­
rzenia, brak entuzjazmu i wyższych ideałów.
Jest to pewien rodzaj zła grupowego, który jest niekiedy
usprawiedliwiony, a który popycha do szukania wszelkich moż­
liwych rozrywek, przyjemności, rozgłosu, do nieustannego prze­
dłużenia wieku młodzieńczego, byleby tylko nie patrzeć w twarz
życiowym wyzwaniom.
Dlatego też myślę, iż modlitwa naszych czasów winna być
następująca: Ojcze, zachowaj nas od strachu przed przyszłością,
od zła małej nadziei!
2. Drugim złem, od którego jako społeczeństwo, jako naród,
jako grupa ludzka, powinniśmy prosić o uwolnienie, jest dom i­
n a cja interesów indyw idualn ych n a d grupowymi-, zło powiąza­
ne bezpośrednio z brakiem nadziei. Kiedy bowiem brak nadziei,
kiedy boimy się przyszłości, nie dostrzegamy wspólnego dobra:
rodzinnego, miejskiego, narodowego, europejskiego, światowe­
go. Walczy się wówczas o zachowanie, obronę, powiększenie
tego, co się posiada, nie troszcząc się ani trochę o innych. Samo
słowo „solidarność” jest wyszydzone, wyśmiane; odruchy współ­
czucia są odbierane i interpretowane jakby były podyktowane
przez jakieś ciemne, egoistyczne motywy; nikt nie chce więcej
ryzykować dla większego dobra.
Prośmy zatem naszego Ojca, który jest w niebie, aby uwolnił
nas od zła naszych czasów, i bądźmy pewni, że On nas wy­
słucha.

70 6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”


7.
KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY
W RADOŚCI OJCA

Epizod uzdrowienia opętanego w kraju Gerazeńczyków uka­


zany przez ewangelistę Marka jest bardzo interesujący, ponieważ
ukazuje z bogactwem szczegółów wielki egzorcyzm Jezusa.
W fazie lectio zapytamy, jaka jest struktura tekstu, jakie tematy są
w nim poruszone; z kolei w m editatio spróbujemy zebrać kilka
z wielu możliwych przesłań, które tekst zawiera; potem pozo­
stawię wam wolny czas na contem platio, w trakcie której poroz­
mawiacie z Jezusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, który
chce do nas mówić poprzez tekst Marka.

„Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków.


Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z gro­
bów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on
stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt
związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale
łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go
poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami
w grobach i po górach. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przy­
biegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: -Czego chcesz
ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na
Boga, nie dręcz mnie!- Powiedział mu bowiem: -Wyjdź,

7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA 71


duchu nieczysty, z tego człowieka-. I zapytał go: Ja k ci na
imię?” Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest
wielu-. I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej
okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili
Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli-.
I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie.
A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym
zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli
i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli
zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opęta­
nego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy
zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli,
opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach.
Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać
przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego:
■•Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co
Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą-. Poszedł więc
i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim
uczynił, a wszyscy się dziwili” (Mk 5,1-20).

I. Le CTIO MK 5,1-20

1. Struktura
Łatwo byłoby opracować strukturę chronologiczną naszego
fragmentu, ponieważ jest to opowieść etapowa.
Bardziej pożyteczne i znaczące jest jednakże zatrzymanie się
nad opisanymi w niej postaciami; każda z nich jest bogata
w słowa i czyny.
• Głównym bohaterem jest oczywiście Jezus. Ukazany jest,
gdy wysiada z łodzi, spotyka człowieka opętanego przez ducha

72 7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA


nieczystego i (w. 8) nakazuje mu, słowami egzorcyzmu: „Wyjdź,
duchu nieczysty, z tego człowieka!” I nie tylko mu rozkazuje, ale
i pyta go: Ja k ci na imię?” (w. 9).
Następuje odpowiedź - „Legion” - a zatem Jezus reaguje, po­
zwalając duchom nieczystym, aby weszły w świnie (por. w. 13).
W w. 19 Jezus powraca do działania: nie pozwala uwolnionemu
opętanemu, aby poszedł za Nim, lecz wysyła go do domu, za­
chęcając do głoszenia wśród pogan tego, co Pan mu uczynił.
• Osobistością obszerniej opisaną jest sam opętany. W w. 2-5
mówi się, że mieszka on w grobach; że nic i nikt nie może go
związać, ponieważ łańcuchy kruszy, a pęta rozrywa, że dniami
i nocami krzyczy, tłucze się kamieniami. Jest postacią obrzyd­
liwą, wzbudzającą odrazę; człowiekiem poza rozumem i społe­
cznością ludzką, dzikim, okrutnym względem samego siebie
i niebezpiecznym dla innych.
Ewangelista przechodzi z kolei do opisywania tego, co drugi
bohater robi, wyróżniając w tym dwie części: jako chory i jako
uzdrowiony.
Jako chory pada do nóg Jezusa, krzyczy i zaklina Go, aby go
nie dręczył.
Jako uzdrowiony natomiast siada u stóp Jezusa; scena ta
przypomina scenę, w której Maria z Betanii usiadła i słuchała
Mistrza. Jest to nadzwyczajna przemiana, która ma miejsce w tym
człowieku - z kogoś nieludzkiego na ucznia.
Nie zwlekając, w w. 18, prosi on Jezusa, aby mógł zostać przy
Nim, a po otrzymaniu odmowy idzie rozgłaszać w Dekapolu
wszystko, co mu się przydarzyło.
• W tym miejscu ukazuje nam się inny bohater: duch nieczys­
ty, który jest w opętanym. Gdy Jezus pyta go, jak ma na imię, po­
jedynczy zmienia się w mnogi: „Legion, bo nas jest wielu” (w. 9).
Należy tutaj koniecznie przypomnieć wcześniejszy przypadek opisa­
ny przez Marka - pierwszy cud Jezusa (Mk 1,21-28): uzdrowienie

7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA 73


opętanego w synagodze w Kafarnaum - człowiek opętany przez
ducha nieczystego woła: „Czego chcesz od nas, Jezusie Naza­
rejczyku? Przyszedłeś nas zgubić” (w. 24). Przejście tutaj z liczby
pojedynczej do mnogiej jest tym bardziej podkreślone za pomocą
zwrotu „Legion”, który zazwyczaj zawierał sześć tysięcy mężczyzn.
Kontynuuje opowieść w. 12: „Prosili Go: poślij nas w świnie”. Po
otrzymaniu pozwolenia Jezusa Legion rzuca się na stado świń.
• Czwartym bohaterem opowieści jest właśnie trzoda świń -
ukazana najpierw na pastwisku, potem zaś gdy rusza po zboczu
i rzuca się do morza, gdzie tonie.
• W w. 14 i 16 ukazują się pasterze, jako piąty bohater
opowieści.
Są oni opisani dwukrotnie: po raz pierwszy po ucieczce, gdy
udali się do miasta, aby opowiedzieć tam o tym, co widzieli;
a następnie jako ci, którzy - dzięki obecności podczas egzorcyz-
mu - tłumaczą innym, co się wydarzyło.
• Liczba bohaterów poszerza się o ludzi: poruszeni opowieś­
cią pasterzy, idą, aby zobaczyć, co się stało, lecz widząc opętane­
go uzdrowionego, spokojnego i siedzącego u stóp Jezusa, zo­
stają ogarnięci lękiem; zamiast zadziwić się uzdrowieniem, po­
jąć, że moc Boża przyszła do nich, spieszą czym prędzej, aby
prosić Jezusa, by odszedł z ich granic. Ludzie nie chcą mieć nic
wspólnego z tajemniczym cudotwórcą, potrafią odczytać jedynie
szkodę materialną spowodowaną przez śmierć stada świń.
W końcu jednak, gdy uzdrowiony człowiek świadczy o tym,
co się stało, „wszyscy się dziwili” (w. 20).
Pięknie byłoby móc zgłębiać bogactwo symboli obecnych
w omawianym przez nas fragmencie: temat krzyku w górach
(z aluzją do tekstów Izajasza); temat obecności duchów nieczys­
tych na terytorium pogańskim. Nie dysponując koniecznym do
tego czasem, ograniczę się do zwrócenia uwagi na fakt, że
odczytana przez nas stronica Marka jest arcydziełem narracji.

74 7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA


2. Rdzeń epizodu

Przeczytaliśmy pokrótce tekst zgodnie z powtarzaniem się


w nim poszczególnych postaci, które ukazały nam dynamikę
akcji.
Kończąc fazę lectio, pytamy, co jest sercem naszej opowieści,
głównym jej przesłaniem.
Sercem epizodu są zazwyczaj słowa Jezusa. W naszym przy­
padku jednakże nie wystarczy odnieść się do jednego słowa lub
choćby do słów w. 8, który to znajduje się w połowie fragmentu:
„Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka!”
Serce, szczyt naszej opowieści znajduje się w napięciu po­
między chorym i uzdrowionym, w przejściu pomiędzy pierw­
szym i drugim stanem człowieka, to znaczy w sile oddziaływania
wypowiadanych przez Jezusa słów - dialogu z Legionem i poto­
pieniu się w morzu opętanych zwierząt.
Innymi słowy, głównym przesłaniem jest ukazanie mocy
Jezusa, która pokonuje najbardziej gwałtowne i oporne siły
nieprzyjacielskie. W tym wypadku jest to stawiany Jezusowi opór
sił nieczystych; czyn Jezusa jest zatem bardziej złożony niż proste
słowo. Moc od ku p ień cza Jezusa jest mocą, która może uwolnić
nas z sideł najbardziej niszczącego zła, zła najtrudniejszego do
pokonania.

II. Med itatio .


TRZY PRZESŁANIA NA NASZE CZASY

Przechodząc do fazy m editatio, chcemy zrozumieć, jakie


orędzie Jezus kieruje do nas poprzez odczytany fragment ewan­
geliczny. Oczywiście, wydaje się nam, iż jesteśmy nieco oddaleni
od mentalności w nim ukazanej, od świata demonów i opętań.

7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA 75


Otrzymujemy jednakże przynajmniej trzy pouczenia aktualne
w naszych czasach.
1. Pierwsze, bardzo proste, wskazaliśmy już powyżej: Jez u s
jest tym, który w ybaw ia człow ieka o d zła. Od zła fizycznego
(uzdrowienie trędowatego); zła moralnego (odpuszczenie grze­
chów paralitykowi); za jednym razem od zła fizycznego, psychi­
cznego i moralnego (uzdrowienie opętanego, będącego rodza­
jem syntezy upodlenia, brutalności, okrucieństwa, zamknięcia
w sobie, zdeformowanej psychiki ludzkiej). Nawet w tym ostat­
nimi przypadku Pan objawia się jako potężny i urzeczywistnia
słowa z Dz 10,38: Jezus przechodzi „uzdrawiając wszystkich,
którzy byli pod władzą diabła”.
To pierwsze przesłanie jest, dla każdej wspólnoty, pełne nadziei:
nieważne, jakie zło was dręczy —Jezus jest zawsze mocniejszy.
Nie możemy jednakże uniknąć innego pytania: gdzie w dzi­
siejszych czasach objawia się potęga diabła? Nasz fragment
opowiada bowiem o mocy złego ducha, Złego pisanego dużą
literą, który dręczy, niszczy, upokarza, poniża, usiłuje oprzeć się
nawet słowu Bożemu.
Mnie osobiście wydaje się, że również w dzisiejszych czasach
pozostajemy w wielkiej zażyłości z potęgą Zła, tak ze złem
moralnym, jak i tym intelektualnym i kulturalnym.
• Odczytujemy Siłę Zła w złu m orałnym , które popycha do
naruszania przykazań, a w szczególności w przypadkach najbar­
dziej krzywdzących ludzką godność: przykazanie piąte - „nie
zabijaj”, które łamie się poprzez aborcję i morderstwa; przykaza­
nie szóste - „nie cudzołóż” (pomyślmy o rozpowszechnianiu
pornografii i nieczystości); przykazanie dziewiąte - „nie pożądaj
żony bliźniego swego”, które jest obrażane poprzez rozpad
rodzin; przykazanie siódme - „nie kradnij”, odwołujące się nie
tylko do włamań i napadów, lecz również do korupcji politycz­
nej i administracyjnej.

76 7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA


• Fragment Ewangelii Marka stawia nas jednakże wobec
jeszcze mocniejszego zla, a mianowicie zła in telektu aln ego. Nie
dotyczy ono pojedynczych osób, lecz całych społeczeństw,
popychając do usprawiedliwiania błędów i grzechów. Jest to zło
w jakiś sposób gorsze od grzechu samego w sobie, ponieważ
grzechu można żałować, można się przyznać do popełnienia
pomyłki (byłem pyszny, porywczy, zarozumiały, próżny), pod­
czas gdy zło intelektualne każe ciemności nazywać światłem.
Co do zła moralnego papież Jan Paweł II w encyklice F ides et
ratio twierdzi, iż począwszy od „pierwotnego nieposłuszeń­
stwa... ludzka zdolność poznania prawdy została zaćmiona
poprzez wstręt wobec Tego, który jest początkiem i źródłem
prawdy. Oczy rozumu nie były już dłużej zdolne widzieć świata
z wyrazistością: stopniowo rozum pozostawał więźniem samym
w sobie” (cf. w. 22). Zło jest złem intelektualnym, gdy sank­
cjonuje zło.
Podejmuje się wielu prób usprawiedliwienia, wytłumaczenia,
obronienia zła, np. ten, kto zażywa narkotyki, sam siebie przeko­
nuje, że robi coś, co samo w sobie jest słuszne, a nawet dobre;
ten, kto gwałci nieletnich, utrzymuje, że nie czyni nic złego, jeśli
tylko wcześniej się zabezpieczy; podobnie również osoby dopu­
szczające się aborcji lub eutanazji.
• To zło jest jeszcze bardziej niebezpieczne, skoro wznosi się
do poziomu kulturalnego: nie chodzi wyłącznie o jakieś abstrak­
cyjne usprawiedliwienie (właściwie dla małych grup), lecz o roz­
przestrzenianie się na całą opinię publiczną, na filozofię, na
kulturę.
I znowu papież, w F ides et ratio, pisze, że nihilizm „jako
filozofia nicości potrafi rozciągnąć swoją magię na nasze za­
chowanie. Jej naśladowcy formułują teorię poszukiwań jako cel
sam w sobie, bez jakiejkolwiek nadziei, czy nawet możliwości,
osiągnięcia celu prawdy. W interpretacji nihilistycznej egzysten­

7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA 77


cja jest jedynie okazją do wrażeń i doświadczeń, w których
pierwszeństwo mają te krótkotrwałe. Nihilizm jest początkiem tej
mentalności, według której nie należy brać na siebie jakichkol­
wiek ostatecznych zobowiązań, ponieważ wszystko jest przelot­
ne i prowizoryczne” (46).
Ze zła kulturowego radzi się wolność od zobowiązań, nieład
moralny, tłumienie sensu moralnego.
Pomimo to Jezus jest potężniejszy od najmocniejszego zła;
zwycięża również zło kulturowe: „Przyjście Chrystusa było wy­
darzeniem zbawczym, które uwolniło rozum od jego słabości,
wybawiając go od krępujących go pęt” (F ides et ratio, 22).
A w punkcie 23: „Filozofia, która sama w sobie jest w stanie
poznać nieustanne przekraczanie się człowieka w stronę praw­
dy, dodatkowo wspomagana przez wiarę, może otworzyć się na
przyjęcie w »szaleństwie» Krzyża naturalnej krytyki tych, którzy
łudzą się, iż posiadają prawdę, gmatwając ją w mieliźnie ich
systemu”.
Krzyż Jezusa zatem może wręcz zaszczepić nowe życie do
filozofii posuchy, agnostycyzmu i nihilizmu.
To nadzwyczajne przesłanie pozwala nam żyć pomiędzy
trudnościami moralnymi (które dostrzegamy przede wszystkim
w nas samych), przeciwnościami intelektualnymi (np. krążące
wokół nas błędne sądy i opinie), a także w chorym społeczeń­
stwie i chorej kulturze ze świadomością, że zwycięstwo Jezusa
już się rozpoczęło!
2. Zwycięstwo to n ie jes t a n i łative, a n i też natychm iastow e.
Opowieść ewangeliczna ukazuje nam, że dzieło uzdrowienia
opętanego wymaga czasu, a ponadto napotyka na sprzeciw.
Podobnie również i zwycięstwo Jezusa - działające w społe­
czeństwie - potrzebuje czasu i spotyka się ze sprzeciwem. Jego
działanie nie niszczy zła natychmiast, w jednej chwili, lecz do­
prowadza do konfliktu, do walki pomiędzy światłem i ciemnościami;

78 7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA


jest to rzeczywistość terapeutyczna, uzdrawiająca, która jednakże
zderza się z formami zanieczyszczenia kulturowego i mentalnego.
W każdym czasie dochodzi do walki pomiędzy dobrem
i złem. Błędem jest zarówno uznanie całego społeczeństwa za
zepsute, jak też uznanie go za już wyzwolone, zbawione.
Przychodzi nam tu z pomocą obraz kąkolu i dobrego ziarna,
zapraszając nas do bardziej realistycznego spojrzenia na świat:
istnieje zło moralne, zamęt intelektualny, nieład idei, podobnie
jak istnieje światło, jasność, czystość, wyrazistość, siła, łaska
Ducha Świętego wylana w sercach - również w ludziach kultury,
w filozofach. Zwycięstwem jest krzyż Chrystusa i nieważne, że
w pojedynczych bitwach, pojedynczych zdarzeniach nie po­
trafimy dostrzec działania Jezusa; wiemy bowiem, gdzie jesteś­
my, wiemy, co się wokół nas dzieje, wiemy, dla kogo walczymy
i jakie są siły zwycięskie.
W ten oto sposób Marek ewangelista wprowadza nas do
odczytania obecności chrześcijanina w naszym społeczeństwie.
3- Trzecim przesłaniem naszej opowieści ewangelicznej jest
misja m alej ow czarn i.
Jest ona obecna podczas zdarzenia z opętanym, gdy - po
uzdrowieniu - prosi on Jezusa, aby pozwolił mu zostać z Nim,
a Jezus mu odmawia. Jest to wzruszająca prośba człowieka, która
przypomina sposób ustanowienia apostołów ukazany w Mk
3,14: „I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli”. Może wyda­
wać się dziwne, że Jezus mu na to nie zezwolił.
Zapytałem się zatem: dlaczegóż to? Pięknie bowiem byłoby
mieć apostoła podobnego do Marii Magdaleny, uzdrowionej od
siedmiu demonów, idącej za Jezusem!
Być może odkrywamy pierwszy motyw psychologiczny:
ktoś, kto wychodzi z głębokiego urazu, musi odzyskać siły,
wyzdrowieć, i nie jest dobrze, aby od razu poświęcił się na­
śladownictwu Jezusa.

7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA 79


W Jego zachowaniu dostrzegam ponadto pewien rodzaj
troski: odróżnia bowiem przywiązanie uczuciowe od prawdzi­
wego i autentycznego naśladownictwa. Oczywiście, ten czło­
wiek jest Mu wdzięczny, żywi miłość do Tego, który go uzdro­
wił - Jezus nie chce jednak tego wykorzystywać; woli pozo­
stawić go wolnego (tymczasem idź, a potem zobaczymy). Nie
uzdrowił go przecież dla własnego zysku ani też aby powiększyć
liczbę swych uczniów, lecz aby wyrazić bezwarunkową, darmo­
wą miłość do Boga, hojność Bożą.
Myślę jednakże, iż istnieje jeszcze jeden motyw. Dostrzegam
go na tle całości naszej opowieści. Jezus pozwala nam zrozumieć,
że nie wszyscy są wezwani, aby być rybakami ludzi, budow­
niczymi lub stróżami domu. Powołał dwunastu Apostołów, a Łu­
kasz mówi nawet o „siedemdziesięciu dwóch uczniach”. We­
wnątrz drogi przemierzanej przez niewielu wezwanych do za­
rzucenia sieci widoczna jest droga właściwa wszystkim ludziom,
laikom - grupie wielu obdarowanych przez Boga, którzy we
własnym życiu i w bezinteresowności głoszą słowa zbawienia.
Tłumacząc powyższe rozważania dla nas: uświadommy sobie,
iż nie wszyscy są przecież członkami czy to rady parafialnej, czy też
Caritas... Liczba uzdrowionych przez Boga, tych, którzy muszą gło­
sić Jego miłość w życiu, jest ogromna: będą oni mogli od czasu do
czasu wykonywać jakieś posługi w budowaniu Kościoła; jednakże
podstawową służbą pozostaje wychwalanie Pana świadectwem życia.
Jezus pełnymi rękami rozlał dar Boży: pięć tysięcy ludzi
otrzymało chleb po rozmnożeniu go, a potem powrócili do
domu, wychwalając Go i dziękując Ofiarodawcy. Od początku
Ewangelii obecna jest w niej diałektyka pomiędzy nielicznymi
i wieloma. N ieliczn i d la wielu-, diałektyka, w której obydwie
grupy nawzajem się wołają: ponieważ liczni widzą w niewielu
znak, jak bardzo są wezwani do działania; nieliczni natomiast
widzą w wielu wielkie żniwo, które muszą zebrać.

80 7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA


Instynktownie chcielibyśmy, aby wszyscy mogli jednakowo
uczestniczyć, być obecni, być tak samo bliscy; Jezus nie zrobił
w ten sposób. Zaprasza nas zatem do rozciągnięcia spojrzenia
w kierunku spełnienia Królestwa, które będzie szersze od jakie­
gokolwiek naszego wyobrażenia. „Wielu przyjdzie ze Wschodu
i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem...” (Mt 8,11), zanim się
spostrzeżecie; „Wówczas zapytają sprawiedliwi: “Panie, kiedy
widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie?-... Wszystko, co
uczyniliście...” (Mt 25,37.40).

Zakończenie

W zakończeniu naszej refleksji chciałbym odczytać fragment


lektury znajdującej się w brewiarzu, wspominającej błogosławio­
nego kardynała Ferrari. Jest to tekst, który powraca do tematu
napięcia pomiędzy nielicznymi i licznymi, przywołując przypo­
wieść o synu marnotrawnym: „Proszę was - pisze kardynał
Ferrari - abyśmy spróbowali wczuć się w osobę tego kochające­
go ojca, który tak gorąco pragnął powrotu utraconego syna i, nie
wiedząc, gdzie iść go szukać, uczynił wszystko, co było w jego
mocy, idąc - kto wie, ile razy - na drogę, aby syn, po powrocie,
zobaczył już z daleka radość na twarzy swego ojca i przyspieszył
kroku, by czym prędzej paść w jego ramiona”.
Podoba mi się bardzo powyższe sformułowanie, ponieważ
mówi o Kościele, który się cieszy, o Kościele, który nie martwi
się, nie jest niespokojny. Mówi o Kościele, który od zawsze
potrafi zrozumieć, pojąć, zaakceptować; który wie, że zwycięs­
two jest po Jego stronie. Jest to zdolność, która pozwala Kościo­
łowi cieszyć się, pomimo iż znajduje się on pośród trudności
i rozczarowań życia duszpasterskiego.
Prośmy w modlitwie o możliwość uczestnictwa w radości Ojca.

7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA 81


8.
PAN MŁODY
ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI!

Chciałbym zaproponować wam kilka współrzędnych, we­


wnątrz których umieściłem nasze dzisiejsze spotkanie.
• Pierwsza, oczywiście, jest utworzona przez dopu szczen ie
was pomiędzy kandydatów do posługi kapłańskiej. Odnośnie do
tego faktu przypomnę kilka fragmentów tekstu K ierunki wy­
chow aw cze sem inarium m ediolańskiego-. „Młodzi seminarzyści
przed zgromadzeniem ludu Bożego, odpowiadając na troskę
Pana i na potrzeby Kościoła, przyjmują boskie wezwanie słowa­
mi proroka «Oto jestem, poślij mnie»”.
„Młodzi seminarzyści wyrażają swój zapał w poświęceniu się
służbie dla Boga i ludzi. Będą wezwani po imieniu i publicznie
wyrażą swoją decyzję. Kościół przyjmie ich z radością, aby Bóg
dopełnił dzieła, które w nich rozpoczął”.
„Młodzi, kontynuując swą drogę powołania w kierunku
służby kapłańskiej czy też wybierając inną drogę, uczynią
gest oddania w całkowitym poszukiwaniu woli Bożej, w szcze­
rej wspólnocie z Kościołem i wychowawcami. Przeżywają
to znamienne przejście jako autentyczne doświadczenie ducho­
we”.
Ukazane są tutaj postawy, które odnoszą się do aktu przyję­
cia. Postawy, nad którymi z pewnością wielokrotnie rozmyślaliś-

82 8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI!


de, a które chciałem obecnie przypomnieć tylko dlatego, że
stanowią kontekst naszego spotkania.
• Drugą współrzędną jest bliskość R oku 2000. Wasze dopu­
szczenie ma miejsce w roku, który zapowiada trzecie tysiąclecie,
a zatem przypomina nam korzenie, źródło każdego daru nas
samych, to znaczy Jezusa Chrystusa. Celebrujemy bowiem 2000
lat od Wcielenia Słowa Bożego, które jest sercem naszej egzys­
tencji. Rok Jubileuszowy zobowiązuje nas do szczególnego
zaangażowania się w drodze poświęcenia i nawrócenia. Jesteś­
my zaproszeni do rozmyślań nad Trójcą Świętą, od której
wszystko pochodzi i do której wszystko powraca. Wasz gest
poświęcenia jest częścią niezmiennie ogromnego przepły­
wu łaski od Trójcy do ludzkości, która następnie powraca do
Trójcy.
List duszpasterski podkreśla piękno Trójcy Świętej, zachęca­
jąc nas do uczynienia gestów poświęcenia się Jej: jak pięknie jest
poświęcić się Bogu! Nie istnieje bowiem jedynie kategoria obo­
wiązku, konieczności, sprawiedliwości; jest również kategoria
piękna, a przede wszystkim piękna moralnego naszych uczyn­
ków.
• Następną współrzędną naszych rozmyślań czerpię z dzi­
siejszych obchodów liturgicznych święta świętego Grzegorza
Wielkiego. Jest to święty ogromnie ważny dla historii Kościoła
i historii duchowości. Całym swoim istnieniem Grzegorz Wielki
jest znakiem trudnej, lecz koniecznej równowagi pomiędzy
modlitwą i działaniem; w swoich dziełach dobrze wyraził ten
trud i tę potrzebę harmonii konsekwencji życia i służby pastoral­
nej.
• Ostatnia współrzędna naszego spotkania jest nam dana
przez lekturę dzisiejszej Ewangelii. Jestem bowiem przekonany,
że jeśli liturgia proponuje nam określony tekst, to znaczy, że
zawiera on jakieś przesłanie dla nas.

8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI! 83


„Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa: “Uczniowie
Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie
faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją». Jezus rzekł do nich: «Czy
możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan
młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana
młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli”.
Opowiedział im też przypowieść: «Nikt nie przyszywa do
starego ubrania jako łaty tego, co oderwie od nowego; w prze­
ciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do
starego. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków;
w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycie­
knie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy wlewać do
nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem
młodego - mówi bowiem: ‘Stare jest lepsze’”” (Łk 5,33-39).

I. LecTIO ŁK 5,33-39

1. Kontekst

Fragment ten zawiera cztery wypowiedzi Jezusa: pierwsza


w w. 34-35; druga w w. 36, trzecia w w. 37-38, czwarta w w. 39-
Cztery słowa Jezusa, poprzedzone krytyczną i polemiczną
uwagą dotyczącą zachowania uczniów. Uwaga ta jest kontekstem
historycznym naszego fragmentu.
Mamy jednakże również kon tekst polem iczn y, ponieważ frag­
ment ten następuje bezpośrednio po powołaniu Lewiego (w. 27)
i szemraniu faryzeuszy i uczonych w Piśmie wywołanym przez
fakt, że uczniowie Jezusa jedzą i piją z celnikami i grzesznikami
(w. 29-32). Również następny fragment (Łk 6,1-5) jest polemicz­
ny: dlaczego uczniowie robią coś, czego nie wolno robić w so­
botę? Jezus odpowiada: „Syn Człowieczy jest panem szabatu”.

84 8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI!


Dlatego też, pomimo iż znajdujemy się na początku Ewan­
gelii Łukasza, ukazuje się już problem rozłamu; dostrzega się już
tutaj, że Jezus był od samego początku źle zrozumiany, przeina­
czony, krytykowany. Jest to ważne przesłanie dla nas: Jezus,
który z całą pewnością mógł wyrazić się lepiej niż my możemy to
zrobić w naszym życiu, naszych wyborach, naszych gestach —ten
Jezus został skrytykowany. Nie zniechęcajmy się zatem, jeśli coś
podobnego przydarzy się i nam! Zdecydowane naśladowanie
Jezusa niekoniecznie oznacza aprobatę ze strony wszystkich;
sam wasz gest przystąpienia do Niego, gest publicznej odwagi,
nigdy nie będzie przez wszystkich zrozumiany.

2. Schemat i dynamika tekstu

Fragment wyraźnie dzieli się na pięć części:


• W części wstępnej uczniowie Jezusa są krytykowani w ze­
stawieniu z uczniami Jana i faryzeuszy. W rzeczywistości krytyka
ta skierowana jest do Jezusa.
• Następuje pierwsza odpowiedź Jezusa (w. 34-35) o charak­
terze m esjańskim , nie etycznym. Nie jest to usprawiedliwianie
postu na poziomie etycznym; Jezus udziela odpowiedzi enig­
matycznej i mesjanistycznej.
• Kolejnym momentem jest przypowieść o łacie, która od­
rywa się od nowego ubrania i nie jest przyszywana do starego.
Porównanie jeszcze niedawno dosyć dobrze rozumiane, gdy
konsumpcyjny stosunek do życia nie zajmował podstępnie miej­
sca ekonomii oszczędności.
• Jezus przechodzi, w czwartej części, do innego porów­
nania również zrozumiałego w kulturze jego ziemi: nowe wino
jest wlewane do nowych bukłaków. Przypowieść ta prawdopodo­
bnie nie zostałaby zrozumiana w krajach o innym klimacie. Byłem
na przykład w Chinach, gdzie wino jest zupełnie nieznane.

8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI! 85


• Na końcu, w piątej części, przysłowie o winie, trochę enig­
matyczne, do zastosowania jedynie w kontekście historycznym.

3. Kluczowe słowa
Wydaje mi się, że kluczowymi słowami naszego tekstu są
nowy i stary. Przymiotnik „nowy”, występuje bowiem 8 razy:
nowe ubranie, podrze nowe, łata z nowego, wlewa nowe wino,
w przeciwnym razie nowe wino, nowe wino, nowe bukłaki,
chce młodego (nowego) wina. Przymiotnik „stary” występuje
5 razy: stare ubranie, nie nada się do starego, stare bukłaki, stare
wino, stare jest lepsze.

4. Teksty paralelne
Fragment Ewangelii Łukasza odnajdujemy tak w tekście
Mateusza (Mt 9), choć w zupełnie innym kontekście, jako
intermedium pomiędzy dwoma seriami opowieści o cudach, jak
i u Marka (Mk 2). Żaden jednak z tych dwóch tekstów, nie
posiada w. 39, dotyczącego stosunku pomiędzy starym i nowym
winem pod względem smaku.

5. Pojedyncze stwierdzenia
Możemy obecnie powrócić do pojedynczych stwierdzeń.
• „Wówczas oni •rzekli do Niego: -Uczniowie Jana dużo
poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów;
Twoi zaś jedzą i piją»” (w. 33).
Zwróćmy uwagę na obecność, pomiędzy wieloma cechami
charakterystycznymi tego zdania, dodatku własnego Łukasza:
„uczniowie Jana modlą się”. Uderza on tym bardziej, że w od­
powiedziach Jezus mówi tylko o poście, nie odnosząc się
zupełnie do powyższego. Łukasz powróci do tego tematu

86 8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI!


w rozdz. 11, kiedy uczniowie mówią do Jezusa: „Panie, naucz
nas modlić się, jak i Jan nauczył swoich uczniów" (Łk 11,1).
Wydaje się jasne, że Jan kładł ogromny nacisk na surowość życia
i na post, lecz również na modlitwę.
Wspólną cechą Ewangelii synoptycznych jest natomiast oska­
rżenie uczniów Jezusa: oni jedzą i piją. Wspomniałem już
uprzednio, że rozmówcy zamierzają oskarżyć samego Jezusa, że
jest żarłokiem i pijakiem. We fragmencie Łk 7,33-34 rzeczywiście,
po uprzedniej wzmiance o dzieciach, które się bawią i nie mogą
namówić swych rówieśników do wspólnej zabawy, Jezus ko­
mentuje: „Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie
pił wina; a wy mówicie: -Zły duch go opętał-. Przyszedł Syn
Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel
celników i grzeszników-”.
Chciałbym przypomnieć inny ważny fragment (Łk 15,1-2)
rozważany przez nas wielokrotnie w roku poświęconym Ojcu:
„Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go
słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: -Ten
przyjmuje grzeszników i jada z nimi-”. Odpowiedzią Jezusa są
trzy przypowieści o miłosierdziu.
W naszym tekście Jezus jest oskarżony o brak surowości Jana
Chrzciciela, to znaczy, że żyje normalnym życiem pomiędzy
ludźmi i że chętnie zasiada do stołu; innymi słowy, Jezus oskar­
żony jest o przebywanie przy stole z grzesznikami. Obydwa te
oskarżenia będą powtarzane w dalszej części Ewangelii - Jezus
spotyka się z nimi już na samym początku swej działalności.
• .Jezus rzekł do nich: «Czy możecie gości weselnych na­
kłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie
czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą
pościli-” (w. 34-35).
Mówiłem o odpowiedzi tajemniczej, enigmatycznej, i me-
sjanistycznej.

8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI! 87


Tajemnicza, ponieważ idea pana młodego nie wydawała się
pasować do kontekstu i nikt, widząc Jezusa pomiędzy swoimi
uczniami, nie myślał o panu młodym, lecz o mistrzu, o nau­
czycielu. Słowa Jezusa zapraszają do ogromnego wysiłku i zmia­
ny stanowiska; nie chodzi bowiem po prostu o drobną polemikę
(będziemy pościć w innym czasie lub też: uważamy, że post ma
to lub tamto znaczenie).
Właśnie dlatego jest to odpowiedź o typowym posmaku
mesjanistycznym, eschatologicznym, że objawianie się Boga jako
Oblubieńca swego ludu jest charakterystyczne, w szczególności
u proroków, w kontekście obietnicy mesjańskiej. Zacytujmy na
przykład Iz 54,5n: „Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzy­
ciel..., Odkupicielem Twoim - Święty Izraela”.
Jezus czyni wyraźną aluzję do swojego sposobu bycia, który
objawi się przy końcu czasów.
Inne tajemnicze i nieoczekiwane oznaczenie czasu jest na­
stępujące: „przyjdzie czas, kiedy z a b io rą im p a n a m łodego”. Nie
oznacza to, że dni wesela zakończą się i każdy powróci do
codziennych trosk. Jest to raczej podkreślenie tematu gwałtow-
nego wyrwania Jezusa spośród swoich; nawiązanie się do męki,
krzyża, śmierci, dzięki czemu słowa Jezusa nabierają wielkiego
natężenia: nie stoimy przed problemem ascetycznym, lecz przed
problemem wizji świata.
• „Nikt nie przyszywa do starego ubrania jako łaty tego, co
oderwie od nowego; w przeciwnym razie nowe podrze, i łata
z nowego nie nada się do starego” (w. 36). Metafora - nazwana
przez Łukasza „przypowieścią” - jest jasna w swoim znaczeniu
literalnym, ponieważ jest absurdem rozrywanie nowego ubrania,
aby naprawić stare. Łukasz wzmacnia ten absurd, mówiąc, że
ubranie się podrze! Marek i Mateusz mówią jedynie o nowej łacie.
• Ta sama niedorzeczność ukazuje się w w. 37-38. Nieroz­
sądne jest użycie bukłaków kruchych, już suchych, pomarsz­

88 8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI!


czonych, do wina, które jeszcze fermentuje i stwarza ryzyko ich
rozerwania.
Tymi dwoma porównaniami Jezus wskazuje, że istnieje no­
wość życia, które posiada swoją jedność i swoją wewnętrzną
integralność; życie nie jest tworzone z nieproporcjonalnych
kawałeczków. Ten, kto nie respektuje tej spójności, usiłując
ułożyć razem coś, czego w żaden sposób razem ułożyć nie
można - wpada w poważne kłopoty.
Jest to wyraźne zaproszenie do interpretacji historyczno-
-zbawczej czasu, w którym przyszło żyć uczniom i innym słu­
chaczom Jezusa.
• I na końcu zamieszczony jest w. 39 znajdujący się tylko
w Ewangelii Łukasza: „Kto się napił starego wina, nie chce potem
młodego - mówi bowiem: «Stare jest lepsze!””.
Przysłowie to chce podkreślić przeciwstawianie się nowości;
może być ono użyte w różnych okolicznościach. Gdy znaj­
dujemy się w pewnym systemie myślowym, bardzo trudno jest
nam zaakceptować coś nowego, pomimo iż objawia się jako
prawda, dobro, piękno. Cała historia Kościoła pierwotnego
ukazuje podobne trudności. Pomyślmy w szczególności o trud­
nościach misji Pawła Apostoła: potyka się on nieustannie z du­
chowością zamkniętą samą w sobie i niezdolną do akceptacji
nowego; potępia jako nierozsądne próby zmuszenia pogan do
połączenia w jedno judaizmu i Ewangelii.

II. W skazówki d o m ed ita tio

Wydaje mi się, że w omawianym tekście napotkaliście trzy


aspekty wymagające wyjaśnienia.
1. Przede wszystkim aspekt now ości d ośw iad czen ia, w które
wchodzicie, symbolizowany przez nowe ubranie. Rozpoczyna­

8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI! 89


cie nowe doświadczenie kościelne, które - oczywiście - nie
odrzuca starego, lecz które ma w sobie charakter nowości,
i dlatego też ważne jest przeżyć je z odwagą, bez poprawiania
przeszłości: opowiedzieć się publicznie jako ci, którzy pragną
kroczyć drogą wymagającą i znaczącą. Jest oczywiste, że nowość
ta ma również swoją stopniowość, jednakże Jezus zaprasza nas
do jej zrozumienia. Powinna ona opowiedzieć się za poszukiwa­
niem woli Bożej w kontekście całkowitej służby kościelnej; nie
jest jeszcze całkowitym oddaniem się, wyborem potwierdzają­
cym ukierunkowanie, lecz jest niewątpliwie przemarszem nowo­
ści, którym należy żyć konsekwentnie.
2. Drugi aspekt przesłania, który wydobywany z tekstu Łuka­
sza, dotyka nas bardzo blisko: n asza m iłość d o Jez u sa jest
m iłością oblu bień czą, nie cierpi konkurencji. Jezus jest cały dla
mnie: Ty, o Panie, jesteś cały dla mnie. Jest to zatem miłość
absolu tn a, zaś poszukiwanie woli Bożej, które ukaże się coraz
wyraźniej podczas drogi, wychodzi od tego doświadczenia. Jest
to miłość afektyw na - nie jest to decyzja, która wydaje się
rozumowa, przemyślana, słuszna, lecz jest to głębokie uczucie
serca. Jest to miłość zażyłości, która wyraża się w dialogu
z drugim „Ty”, które objawiło nam się w narodzeniu, w życiu,
w Ewangelii, w krzyżu, w zmartwychwstaniu, w Eucharystii. Jest
to „Ty”, które wyznacza każdy nasz wybór.
Te cechy charakterystyczne oblubieńczości - całkowitość,
uczuciowość, zażyłość - są właściwe dla każdego chrześcijanina.
Dlatego też wybór, którego musicie dokonać, nie jest bynaj­
mniej wyborem posłannictwa, urzędu, służby, lecz jest on wybo­
rem Pana, Oblubieńca, który zawsze jest z nami! Doświadczenie
uczy, że dopóki kapłan nie da pierwszeństwa Panu, Królowi,
Oblubieńcowi, lecz królestwu, urzędowi, dopóty jego służba
narażona jest na bezowocność. Pan musi być początkiem każ­
dego działania!

90 8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI!


Punktem wyjścia jest miłość Jezusa, nieustannie odnawiająca
służbę, której się poświęcamy dla Niego i dla Jeg o miłości.
Fundamentalne jest wspomnienie - nieco zaskakujące —o pa­
nu młodym w tym kontekście nowości. Nowość jednakże jest.
Jest dana przez obecność Pana, który ofiarowuje nam przyjaźń
rodzaju oblubieńczego, całościowego, uczuciowego i intymne­
go. To jest decydujący punkt, który rozjaśnia naszą egzystencję
i nadaje sens każdej decyzji.
3. Dorzucam trzeci aspekt orędzia, który wydobywam
z twierdzenia: „pan młody jest z nimi”. Obecność pana młodego,
który wzbudza radość, radość zwyciężającą strach, niezadowole­
nie, pokonującą przeszkody - obecność ta p o z o sta je zgodnie
z obietnicą Jezusa: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż
do skończenia świata” (Mt 28,20).
O blubieniec będzie, zatem, zaw sze z n am i! Przejdziemy
poprzez próby, ciemności, obawy, utratę motywacji, lecz On jest
z nami. Ten stosunek oblubieńczy może być odnajdywany
każdego dnia, ze świadomością, że Jezus nigdy nas nie opuści,
ponieważ kocha nas miłością całkowitą, uczuciową, bliską,
właściwą dla więzi małżeńskiej.

8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI! 91


9-
MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA

Chwila lektury słow a B ożego, którą obecnie przeżywamy, jest


bardzo ważna. Słowo Boże jest bowiem zawsze nowe, jeśli
przyjmiemy je i wysłuchamy go z wiarą.
„D aj nam , o P anie, abyśm y przyjęli Twoje słow o n ie ja k o
słow o ludzkie, lecz - ja k jest n a p ra w d ę- ja k o słow o Syna, które
przeryw a n asze rozm ow y, n iekiedy j e zaktóca, n iekiedy im
zap rzecza, n iekiedy j e p o c ie s z a ”.
Zatrzymajmy się teraz przed fragmentem Łk 6,39-42:

Jezu s opowiedział im też przypowieść: -Czy może niewido­


my prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół oby­
dwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopie­
ro w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we
własnym oku nie dostrzegasz? Jak możesz mówić swemu
bratu: ‘Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim
oku’, gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz,
ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata»”.

92 9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA


I. LECTIO ŁK 6,39-42

Kontekst

Rozdział szósty Ewangelii Łukasza jest wynikiem tak zwane­


go Kazania na Równinie, które odpowiada Kazaniu na Górze
u Mateusza. Zawiera ono cztery błogosławieństwa i cztery „bia­
da”; druga część tego Kazania (Łk 6,27-35) dotyczy miłości
nieprzyjaciół; trzecia mówi o miłosierdziu i powściąganiu się od
sądzenia: „nie sądźcie” (w. 36-38); czwarta część (do której
należy nasz fragment) jest przypowieścią; i w końcu ostatnia
część, która - podobnie jak Kazanie Mateusza - kładzie nacisk na
„działanie”: jeśli czynicie to, co wam mówię, jesteście podobni
do domu na skale (w. 46-49).
Punktem kluczowym całego Kazania (oczywiście poza bło­
gosławieństwami, które są jego podstawowym nauczaniem) jest
wezwanie do miłości nieprzyjaciół - najbardziej „skandaliczne”
i nadzwyczajne. Upraszczając, moglibyśmy powiedzieć, że pod­
czas gdy Mateusz myśli o wspólnocie judeochrześcijańskiej
i troszczy się o właściwe wyrażenie tego, co jej dotyczy, wzglę­
dem doktorów prawa i faryzeuszy, to znaczy prawdziwej spra­
wiedliwości Królestwa Bożego - Łukasz swoje spojrzenie kieruje
w stronę pogan, a zatem podkreśla charakterystykę chrześcijan
względem pogan, którzy czynią dobro tylko tym, którzy im to
dobro czynią. M iłość n ieprzyjaciół jest wyróżnikiem uczniów
Jezusa. Pomimo to są to słowa bardzo trudne do zrozumienia
również w naszych czasach. My sami wiemy z doświadczenia, że
są osoby, które co prawda nie krytykują tych słów, lecz ich też
nie praktykują. Żebyśmy chociaż potrafili znieść tych, którzy
czynią nam źle, którzy są naszymi nieprzyjaciółmi - lecz miłość
jest inna! Jest to doprawdy ostre napomnienie. Musimy zresztą
pamiętać, że tylko Łukasz, jako jedyny, przytacza słowa Jezusa

9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA 93


na krzyżu: „Ojcze, przebacz im...” (Łk 23,34); Jezus jest pierw­
szym, który kocha i przebacza nieprzyjaciołom.
Druga część Kazania nadaje „ton” pozostałym częściom dwo­
ma kluczowymi słowami.
Jedno jest w w. 31: J a k chcecie, żeby ludzie wam czynili,
podobnie wy im czyńcie”. Jest to złota reguła, synteza wszyst­
kiego, którą odnajdujemy również u Mt 7,12: „Wszystko więc, co
byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czynicie!
Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”. Miłość, która kocha
nieprzyjaciół, jest właściwa chrześcijanom.
Inne kluczowe słowa znajdują się w w. 36: „Bądźcie miłosier­
ni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Ojciec jest przykładem
miłości, miłosierdzia: chrześcijanin jest synem Ojca.
Dlatego też nasz fragment jest odczytany w tym kontekście;
bez niego jest niejasny, daje rady moralne, których radykalizmu
nie jesteśmy w stanie dostrzec.

Schemat

Jest to schemat potrójny, ponieważ składa się z trzech


sentencji Jezusa - dwóch przypowieściowych i jednej mądroś-
ciowej.
Pierwsza, przypowieściowa, mówi o niewidomym, który
prowadzi drugiego niewidomego; jest to sentencja bardzo suges­
tywna, wywierająca wrażenie, którą ludzie rozumieją od razu
i nie zapominają.
Trzecia, również przypowieściowa, opowiada o drzazdze
i belce; podobnie jak poprzednia, sentencja ta jest bardzo
precyzyjna, dokładna, ostra i wyciska piętno na tym, kto jej
wysłucha.
Druga, znajdująca się w samym środku naszego tekstu, jest
piękną sentencją mądrościową: „Uczeń nie przewyższa nau-

94 9- MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA


czyciela. Lecz każdy dopiero w pełni wykształcony, będzie jak
jego nauczyciel”.
Przejdziemy obecnie do szczegółowej analizy każdej z po­
wyższych sentencji, aby zrozumieć, jakie są ich elementy istotne,
trwałe wartości słów Jezusa.

Niewidomy, który prowadzi innego niewidomego (w. 39)


Wydaje się oczywiste, że jeżeli niewidomy prowadzi niewi­
domego, obydwaj wpadną w dół. Drogi za czasów Jezusa pełne
były dziur, a zatem nie było konieczności innego tłumaczenia
przypowieści. My jednakże pytamy się: o kim mówi Jezus? Do
kogo robi aluzję? Nie jest łatwo odpowiedzieć na te pytania.
• Uwzględniając kontekst historyczny, Jezus mógł odnieść się
do uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy uważali się za
nauczycieli, mistrzów Izraela, lecz w rzeczywistości nimi nie byli,
ponieważ nie potrafili dostrzec znaków Królestwa. Ślepota ozna­
cza nieumiejętność patrzenia. Uczeni w Piśmie i faryzeusze kładli
nacisk na przestrzeganie reguł, filakterie, na długie odmawianie
modlitw - wszystkie skądinąd dobre rzeczy - a jednak nie mieli
spojrzenia na horyzont Królestwa, a zatem niebezpiecznie było­
by powierzyć się ich kierownictwu.
• Dostrzegam jednakże również typową aluzję kontekstu
teologicznego całej Ewangelii Łukasza, która była odczytywana
w pierwotnej wspólnocie chrześcijańskiej. W środowisku Łuka­
sza, zbliżonym do środowiska Pawła Apostoła, ślepymi przewo­
dnikami ludzi byli - być może - fałszywi mistrzowie, tak mocno
przecież krytykowani w dwóch Listach do Koryntian; nie rozu­
miejąc, że zbawienie jest dane darmo przez wiarę, gromadzili
surowe reguły zakonne, zmuszali do obrzezania, jakby wszystko
zależało od wysiłków ludzkich; dlatego też nie promienieli
radością właściwą tym, którzy wiedzą, iż są obdarowani laską

9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA 95


przez Chrystusa. Są zatem ślepi, ponieważ nie dostrzegli skarbu
Ewangelii. Możemy mniemać, że pierwotna wspólnota chrześ­
cijańska, słysząc o ślepych przewodnikach, miała na myśli właś­
nie tych fałszywych nauczycieli, których Paweł, w Liście do
Filipian, nazywa wręcz „psami” (por. Flp 3,2).
Jest jeszcze inne znaczenie, które wydaje mi się powiązane
z kontekstem literackim . Jeśli bowiem Kazanie Łukasza ma jako
punkt węzłowy miłość stanowiącą istotę prawa, w tym również
miłość nieprzyjaciół, miłość wyrażaną w nieosądzaniu, w czynie­
niu innym tego, co sami chcielibyśmy, aby nam inni czynili,
w byciu miłosiernymi jak Ojciec niebieski - zatem niewidomymi
przewodnikami niewidomych są ci, którzy nie zrozumieli pierw­
szeństwa takiej miłości. Żyją oni praktykami religijnymi, lecz bez
osadzenia ich w prymacie miłości, a przede wszystkim miłości
nieprzyjaciół i miłości, która nie tylko modli się za wrogów
i prześladowców, daje i nie żąda, czyni dobro temu, kto jej czyni
złó, lecz również przebacza, nie osądza, daje „miarą pełną,
ubitą”.
Jeśli w naszej posłudze pastoralnej, nauczycielskiej nie mamy
jasności tego prymatu, jesteśmy ślepymi przewodnikami ślepych;
być może uczymy rzeczy dobrych i sprawiedliwych, lecz nie
potrafimy umieścić ich w świetle ewangelicznym.

Uczeń nie przewyższa nauczyciela (w. 40)

Druga sentencja Jezusa jest sentencją mądrościową; zacho­


wywała ona swe znaczenie przede wszystkim w świecie anty­
cznym, gdzie „nauczać” oznaczało przekazywać tradycję: „każdy
dobrze przygotowany będzie nauczycielem”.
Dzisiaj sytuacja jest odmienna i uczeń naukowca, po nau­
czeniu się wiedzy od swego nauczyciela, proponuje inne teorie,
i tak oto sam może przewyższyć nauczyciela. Sentencja jest

96 9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA


zatem zrozumiała w jej historycznym kontekście. Sam Jezus
twierdzi - jeśli chodzi o dzieła - w Ewangelii Jana: „Kto wierzy
we Mnie, będzie też dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję,
owszem, i w iększe o d tych uczyni' (J 14,12).
Nasuwa się pytanie: dlaczego wypowiedź ta została umiesz­
czona właśnie w tym miejscu? Jaki ona ma sens i do kogo się
odnosi?
• Zanim odpowiem na tak sformułowane pytanie, wydaje mi
się pożyteczne zatrzymać się nad wyrażeniem: w p e łn i w ykształ­
cony, po grecku katertism enos. Czasownik grecki katartizo
znaczy tyle co „położyć na swoim miejscu, uporządkować”
i odpowiada naszemu „kształcić”, „nadawać kształt” (kształcić
laików, kształcić twórców...). Występuje również w innych miej­
scach ewangelii, jest użyty na przykład w Mk 1,19, gdy Jezus
widzi w łodzi Jakuba i Jana, którzy „ n ap raw iali sieci”, katar-
tizontas, porządkowali je w ten sposób, aby były gotowe do
swych zadań.
Paweł w 1 Kor 1,10 wzywa wiernych do „doskonałej jedno­
ści”, katertism enoi, „jednego ducha i myśli”, dobrze ukształ­
towani.
Wyrażenie to pozwala nam zatem odgadnąć myśl Jezusa:
uczeń potrzebuje formacji. Nie wystarczy pragnienie naśladowa­
nia Go, lecz trzeba, aby ktoś, kto jest wezwany, był kształtowany,
pouczany, w ten sposób by nauczył się słów Jezusa na pamięć.
Dopiero wówczas będzie naprawdę jak jego Nauczyciel.
• Powtarzam pytanie: Panie, o kim mówisz? Prawdopodob­
nie ma na myśli tych nauczycieli judaizujących, z którymi
polemizuje Paweł Apostoł: na pozór są oni dobrze ukształ­
towani, lecz w rzeczywistości pozostają nieprzyjaciółmi krzyża
Chrystusa, osobami, które nie osiągnęły celu stania się jak
nauczyciel, Nauczyciel ukrzyżowany. W gruncie rzeczy jest tu
wyraźna aluzja właśnie do Jezusa, nie zaś do nauczyciela w sen­

9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA 97


sie ogólnym. „Gdzie ja jestem, tam będzie i mój sługa” Q 12,26).
Prawdziwy uczeń jest wezwany do bycia tam, gdzie jest jego
nauczyciel, do uczenia się od Niego prymatu miłości i prymatu
krzyża. Gdy uczeń jest dobrze ukształtowany, umie połączyć
w swoim apostolacie obydwa przykłady.
Jezus jest nauczycielem przebaczenia i miłosierdzia; w mo­
mencie gdy będziemy potrafili wybaczać jak Jezus, będziemy
prawdziwymi, dobrze przygotowanymi uczniami.

Drzazga i belka (w. 41-42)

Najdłuższą sentencją jest trzecia, składająca się z dwóch


ustępów wyrażonych za pomocą pytań i wykrzyknienia: „Czemu
to: widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku
nie dostrzegasz? Jak możesz mówić swemu bratu: -Bracie, po­
zwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku», gdy sam belki
w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze
swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka
swego brata!”.
Jest to sentencja bardzo retoryczna, emocjonalna, zwięzła,
właśnie przez paradoksalność wyrażenia: można bowiem wyob­
razić sobie drzazgę w oku, ale nie belkę! Chodzi tu o hiperbolę
rozciągniętą w celu podkreślenia nadzwyczajnej ślepoty, absur­
dalnej w swym wymiarze, która jednakże istnieje.
• Sentencja skierowana jest do tych samozwańczych nau­
czycieli, tak w Izraelu, jak i w pierwotnych wspólnotach chrześ­
cijańskich, szczególnie do judaizujących, którzy to nie akcep­
towali zbawienia przez wiarę w Jezusa, uzależniając zbawienie
do spełniania obowiązków. Byli oni ślepi jak ktoś, kto ma belkę
w oku, i nalegali na przestrzeganie małych reguł - dziesięciny
z kminku lub mięty - ponieważ nie byli zdolni zrozumieć tych
wielkich, jak miłosierdzie i sprawiedliwość. Weźmy zatem pierw-

98 9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA


szy ustęp - niewidomy, który prowadzi innego niewidomego -
jakby dla zwrócenia większej uwagi na dramat właściwy komuś,
kto chce osądzać innych, a sam nie jest w stanie dostrzec zła,
które ma w sobie.
• Odnoszę jednakże wrażenie, że i w tym przypadku mamy
wyraźne odniesienie do m iłości, która n ie osąd za. Osądzać
innych to jakby mieć belkę w oku, która uniemożliwia udziele­
nie bratu pomocy w stawaniu się lepszym. Osądzać znaczy
skazywać, potępiać, krytykować, a jeśli potępiam drugiego,
ponieważ jest on fałszywy, kłamliwy, grzeszny —sam odnajduję
powód, aby go nie kochać. Lecz ten, kto ośmiela się osądzać
innych, sam jest ślepy i wszystkie jego sądy są fałszywe już
u swych korzeni, ponieważ rodzą się z serca pozbawionego
miłosierdzia. Otwiera się tutaj nieograniczony obszar oceny tak
zwanej opinii publicznej - tak świeckiej, jak i kościelnej - stwo­
rzonej w większości z wyrażonych sądów, często złych, oczywis­
tych, bezmyślnych; jeśli nie jest ona podszyta miłosierdziem -
jest skażona.

II. MEDITAnO. DWA PRZESŁANIA

Spośród wielu możliwych przesłań zawartych w rozważanym


tekście zastanówmy się głębiej nad dwoma: pierwsze w obrazie
prymatu miłości i miłosierdzia (w. 27-31.36); drugie w obrazie
nie osądzania (w. 37).
1. Jest niew idom ym ten, kto n ie staw ia m iłości n a pierw szym
m iejscu. Prawa, przyzwyczajenia, tradycje, reguły - są to wszyst­
ko rzeczy dobre i godne zachowania, lecz miłosierdzie jest
con ditio sin e q u a non. Fałszywymi nauczycielami są ci, którzy
mają belkę w oku, dla których miłość nie jest głównym horyzon­
tem ich działalności duszpasterskiej.

9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA 99


Dzięki temu również my mamy powód, aby zapytać, za­
stanowić się nad powyższymi rozważaniami, ponieważ ryzyku­
jemy - mając przeróżne obowiązki — zaniedbanie prymatu
miłości.
2. Pilniejsze dla opinii publicznej świeckiej i kościelnej prze­
słanie odnajdujemy w w. 37: „nie sąd źcie, a n ie b ęd ziecie
są d z en i”, nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczaj­
cie, a będzie wam odpuszczone. Jest to inny sposób wyrażenia
miłości, co podkreśliłem powyżej.
Pomyślmy na przykład, ile to napisano niefortunnych i nie
zweryfikowanych uprzednio potępiających artykułów, w które
ludzie natychmiast uwierzyli.
Całe nasze społeczeństwo błyskawicznie potępia, ponieważ
jest niezdolne do odróżnienia zła od dobra, prawdy dó fałszu -
nie patrzy bowiem miłosiernymi oczami Jezusa.
My sami nie zawsze potrafimy naśladować Jezusa, który
przyjmuje z miłością grzesznicę w domu Szymona, cudzołożnicę,
którą przyprowadzono przed Niego, Mateusza siedzącego przy
stole celników. Marhy belkę w oku.
Oczywiście, w naszym fragmencie słowa Jezusa są bardzo
trudne; instynktownie stajemy się sądzącymi, nie potrafimy
myśleć bez mówienia „tak” lub „nie”. Ale Pan nie zabrania sądu
samego w sobie, lecz sądu pustego, przede wszystkim sądu,
który stara się potępić innego. Jeśli zatem jako odpowiedzialni za
wspólnotę jesteśmy wezwani też do osądzania, nasz sąd winien
być zawsze pokryty miłosierdziem, pokorą i bojaźnią, dobrocią.

Z astosowanie dla nas

Chciałbym na końcu naszych rozważań zastosować do nas


kilka ustępów listu pasterskiego „Powrót w szystkich do O jca”.

100 9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA


1. Przede wszystkim przywołanie postaci „Ojca, który p r z e ­
b acz a i n ie o są d z a ”. Nie jest to ojciec —pan domu lub odrzucony
ojciec współczesnego ateizmu, lecz Ojciec, który nas czyni
wolnymi: „Chodzi w końcu o myślenie o Ojcu zgodnie z obra­
zem, który daje nam przypowieść o miłosierdziu: pełen szacun­
ku wobec wolności młodszego syna, aż do cierpienia z miłości
i oczekiwania; pełen nadziei na powrót swego syna i szczęśliwy
z powodu tego oczekiwanego i upragnionego powrotu, nigdy
nie przeszkadzający i nie wpływający na jego decyzje; gotowy
zawsze do wybaczania i do nowego życia, bez rozpamiętywania
lub opłakiwania przeszłości” (w. 3).
W przypowieści tej osobą, która osądza, jest starszy syn,
podczas gdy ojciec (który dobrze wiedział, jak zachowywał się
młodszy syn) przyjmuje powracającego.
Zwrot „bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”,
będący jednym z kluczowych wersetów opowiadania Łukasza,
może być odczytany w całym liście pasterskim.
„Wielokrotna lektura przypowieści pozwala na takie od­
czytanie tych wierszy, że powrót syna jest w jakimś sensie
«konieczny» dla ojca, aby mógł on być taki, jaki jest. Jak mógłby
żyć bez syna, on, który cały dzień spędza wpatrzony w horyzont,
aby być gotowym pospieszyć naprzeciw niego, gdy powróci?
W każdym wypadku miłość Boża dla nas jest tak wielka, że
wybrał On nie być więcej samym sobą, jeśli nie 2 : nam i. Imię,
które Bóg przypisał sobie, jest zawsze to samo: «Bóg z nami-
(por. Mt 1,23; Ap 21,3)”.
Sąd natomiast rozdziela:. odejdź ode mnie!
2. Drugie zastosowanie naszego tekstu odnajdujemy w mo­
ich wskazówkach do dialogu ch rześcijan z Żydam i, z innym i
religiam i, z n iew ierzącym i (por. nr 4.7b.8).
Należy porzucić uprzedzenia. W stosunku do Żydów, ponie­
waż ich Biblia jest pierwszym lustrem, w którym my odczytujemy

9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA 101


prawdziwe oblicze Ojca; ponieważ winniśmy odczuwać wielki
ból z powodu historycznych tragedii, które były udziałem naro­
du żydowskiego, tak ukochanego przez Ojca; ponieważ w histo­
rii ludu żydowskiego jest odczytywana nieustanna tajemnicza
obecność oblicza Bożego i to do czasów współczesnych
i w przyszłości; ponieważ w końcu jesteśmy wezwani przez
Jezusa do kontemplowania w Ojcu Izraela Jego Ojca, Ojca
ludzkości, Tego, który chce nas jako synów w Synu. Musimy
również porzucić uprzedzenia wobec innych wierzących w Boga
oraz naśladowców innych religii, ponieważ powrót Ojca umoż­
liwia nam odkrycie braterstwa bardziej uniwersalnego, które
jednoczy nas z każdym stworzeniem ludzkim jako kochanym,
umiłowanym przez Ojca i Jemu przeznaczonym. I wobec niewie­
rzących, ponieważ jeśli troszczymy się o nich, możemy włączyć
się do wspólnego trudu poszukiwań; jeśli są obojętni, a zatem
uciekają przed pytaniem o ostateczną tajemnicę, pomagają nam
dostrzec nas samych, którzy - często z powodu lenistwa ducho­
wego - uciekamy przed prawdziwymi pytaniami i szukamy
ucieczki w niosącym pocieszenie szukaniu zapomnienia.
Sobór Watykański II naucza nas, że w każdym człowieku jest
coś z Ducha Świętego, jest jakieś pragnienie dobra, jakieś
autentyczne postępowanie. Jest zatem oczywiste, że nasz sąd
musi być miłosierny, nasz stosunek dialogu obustronny i solidnie
zakorzeniony w naśladownictwie Jezusa.
3. Trzecie zastosowanie dotyczy modlitwy „Ojcze nasz”, tam
gdzie woła: „przebacz nam n asze grzechy, bo i m y p rz eb aczam y
każdem u , kto n am z a w in i’ (Łk 11,4). Przebaczenie grzechów
jest przeciwieństwem osądzania: „Prośba o odpuszczenie grze­
chów jest powiązana z przebaczeniem braterskim. Jezus mówi
o przebaczeniu «aż siedemdziesiąt siedem razy» (Mt 18,22). Komu
należy przebaczać? Wszystkim tym, o których sądzimy, że wy­
rządzili nam jakąś krżywdę, niesprawiedliwie nas potraktowali.

102 9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA


Wszystkim, którzy nas rozczarowali, zawiedli, którzy nie dali
nam tej miłości, tej uprzejmości i uwagi, tego posłuchu, których
oczekiwaliśmy. Wewnątrz nas znajduje się wiele małych, drob­
nych ran i urazów: trzeba leczyć je olejem i balsamem nieustan­
nego szczerego przebaczenia”.
Dołączę tu małą uwagę psychologiczną: „Wszystko to pomo­
że nam czuć się lepiej, również w sensie zdrowia, a także
pozwoli nam głęboko rozkoszować się przebaczeniem Ojca nie
tylko z powodu naszych win, lecz także z powodu naszych
niezdolności, wszystkiego, czego odmówiliśmy Bogu i czego
mógł On od nas oczekiwać w zaufaniu i miłości, z powodu
wszystkich niezliczonych naszych grzechów zaniechania” (nr 6b).
Jest bowiem dwanaście tysięcy talentów, które chcemy, aby
nam darowano, odpuszczając sto denarów naszym dłużnikom.
Wybaczać siedemdziesiąt siedem razy zakłada ćwiczenie
dosyć częste; rzeczywiście, tekst Łukasza (por. Łk 17,4) określa to
mówiąc „na dzień”, a zatem należy przebaczać co trzy minuty!
Pole zastosowania jest bardzo obszerne. Pomyślmy w stosun­
kach międzykościelnych, często wypaczonych przez wzajemne
przesądy, urazy, wzajemne rozczarowania, niechęci trwające
latami. Wszystko to wpływa na nas źle i nie pozwala żyć
w pokoju, zadowoleniu, pewności Bożego przebaczenia,
a w końcu jest dla wszystkich destruktywne. Stajemy się bowiem
ślepymi przewodnikami ślepych i pozostawiamy belkę w na­
szych oczach, podczas gdy bardzo staramy się usunąć drzazgę
z oka naszego sąsiada.
Fragment ewangeliczny może nam zatem powiedzieć bardzo
dużo także o naszym sposobie bycia Kościołem.

9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSĄDZA 103


10.
JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY

Lekcjonarz liturgiczny ukazuje nam dzisiaj, w piątek XIII


tygodnia okres zwykłego, fragment Mt 9,9-13.
Na pierwszy rzut oka wydaje się on perykopą powołaniową,
lecz w rzeczywistości tekst ma wielką wartość ukazującą osobę
Jezusa, Jego powołanie, oblicze Boga.

„Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mate­


usz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za
Mną!» On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu
za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli
wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze
mówili do Jego uczniów: “Dlaczego wasz Nauczyciel jada
wspólnie z celnikami i grzesznikami?* On, usłyszawszy to,
rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle
mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: C hcę ra cz ej
m iłosierdzia n iż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać spra­
wiedliwych, ale grzeszników*” (Mt 9,9-13).

Spróbujemy dojść do zrozumienia tekstu zgodnie z trzema


etapami lectio divina-. lektura tekstu celem uwypuklenia w nim
elementów istotnych dla , zrozumienia dokładnego znaczenie

104 JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY


słów; m editatio, aby odkryć jego przesłanie; contem platio, tzn.
modlitwa nad tekstem i rozmyślanie o tym, co mówi nam on dzisiaj.

I. LECJIO MT 9,9-13

1. Kontekst

Kontekstem powyższego fragmentu są rozdziały 8 i 9 Ewan­


gelii Mateusza, które następują bezpośrednio po Kazaniu na
Górze; przedstawiają w syntezie dziesięć cudów Jezusa, po­
dzielonych na grupy - trzy, trzy i cztery.
Przede wszystkim są tu opowiedziane uzdrowienia trędowa­
tego (por. 8,1-4), sługi setnika (por. 8,5-13), teściowej Piotra
(por. 8,14-15).
Potem występuje fragment nazwany przerwą powołaniową:
Jezus jest pytany o warunki pójścia za Nim; odpowiada w sposób
raczej twardy (por. 8,18-22).
Potem są trzy cuda: uciszenie burzy (por. 8,23-27), dwaj
opętani Gadareńczycy (por. 8,28-34), uzdrowienie paralityka
(por. 9,1-8).
Po drugiej przerwie powołaniowej - którą jest właśnie powo­
łanie Mateusza i polemika, którą ono wzbudza (por. 9,9-17) -
ponownie napotykamy na opowieść o cudach: uzdrowienie
kobiety cierpiącej na krwotok i córki Jaira (por. 9,18-26), uzdro­
wienie dwóch niewidomych (por. 9,32-34).
Kontekst, w którym umieszczono nasz fragment, chce umoż­
liwić pojęcie potęgi Bożej: w Kazaniu na Górze ukazał się On
potężny w słowach, podczas gdy w rozdziałach 8 i 9 jest ukazany
potężny w dziełach, co wskazuje, że Jego słowa są skuteczne.
Prawdą jest, że pomimo iż nasz fragment znajduje się w kon­
tekście cudów Jezusa, stanowi on część przerwy powołaniowej,

10. JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY 105


ponieważ podkreśla powołanie Mateusza. Jednakże jeśli od­
czytamy go z uwagą, spostrzeżemy, że pozostaje on w ścisłym
powiązaniu z tekstem wcześniejszym oraz tekstem następującym
bezpośrednio po nim. W Mt 9,3 Jezus, który uzdrawia, jest
niezrozumiany przez niektórych uczonych w Piśmie. W naszym
tekście, w w. 11, Jezus jest źle zrozumiany przez faryzeuszy.
W w. 14 jest niezrozumiany nawet przez uczniów Jana. Trzy
powyższe fragmenty razem wzięte mają inne mocne podkreś­
lenie, inny cel: chcą mianowicie ukazać, jak Jezus, w swoim
życiu i w swoim sposobie działania, wyróżnia się i przeciwstawia
tak uczonym w Piśmie i faryzeuszom, jak i samym uczniom Jana.
Rodzi się zatem pytanie, które przenika wieki, pytanie, które
drugie tysiąclecie przekaże trzeciemu tysiącleciu: kim jest Pan
Jezus? Kim jest Ten, który ma aż tak wymagające słowa?

2. Podział tekstu

W tekście Mt 9,9-13 wyróżniamy cztery części.


W pierwszej opowiedziane jest powołanie Lewiego i pójście
za Jezusem: „Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imie­
niem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego:
«Pójdź za Mną!». On wstał i poszedł za Nim!” Opowieść bardzo
krótka, lecz niezwykle wymowna.
W drugiej scenie Jezus siedzi przy stole z celnikami i grzesz­
nikami: „Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu
celników i grzeszników i siedzieli z Jezusem i Jego uczniami”.
W trzeciej wybuchają sprzeczności i zgorszenia, a w. 11
przynosi pytanie zgorszonych faryzeuszy: „Widząc to, faryzeusze
mówili do Jego uczniów: “Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspól­
nie z celnikami i grzesznikami?"”.
A na końcu, w części czwartej, słuchamy odpowiedzi Jezusa
na dwuznaczne pytanie faryzeuszy, odpowiedzi trojakiej. Rozpo­

106 JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY


czyna, cytując przysłowie: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz
ci, którzy się źle mają”. Przechodzi z kolei do odpowiedzi biblijnej:
„Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę ra cz ej m iłosier­
dzia n iż ofiary I tutaj dołącza bardziej osobistą odpowiedź: „Bo
nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

3. Kilka szczegółów tekstu

Wydaje mi się stosowne wyjaśnienie kilku szczegółów roz­


ważanej przez nas perykopy.
• Przede wszystkim, egzegeci Pisma Świętego zadają sobie
pytanie, dlaczego w w. 9 jest wspomniany Mateusz jako siedzący
w komorze celnej, podczas gdy teksty paralelne Marka i Łukasza
mówią, że był to Lewi. Jest to zagadka nie do końca roz­
wiązywalna. Niektórzy są zdania, że Mateusz miał dwa imiona,
lecz nie jest nigdzie udokumentowane użycie dwóch imion
hebrajskich w stosunku do tej samej osoby. Było natomiast
w zwyczaju użycie jednego imienia hebrajskiego i jednego
greckiego - Kefas i Piotr. Innym rozwiązaniem jest tłumaczenie
Wszystkiego pokorą Mateusza. Podczas gdy ewangeliści Marek
i Łukasz chcieliby ukryć prawdziwe imię Apostoła, który był
poborcą podatkowym, Mateusz wolał powszechnie wyznać swój
stan religijny i moralnie błędny, z którego się wywodził. Zresztą,
w 10,2-4, gdzie Mateusz wylicza imiona Dwunastu, mówi o „Ma­
teuszu celniku”, a zatem nie można wykluczyć hipotezy, że
w naszym fragmencie umyślnie podkreślił swój stan, który - jak
zobaczymy - stwarza problem i jest jednym z faktów uwypuk­
lających charakter tekstu.
• Drugie wyjaśnienie dotyczy domu, w którym Jezus siedział
przy stole. Czytając opowieść Mateusza, ma się wrażenie, że jest
to dom Jezusa. Wiemy, że ze swoją matką przeniósł się On
z Nazaretu do Kafarnaum i łatwo jest wyobrazić sobie, że miał

10. JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY 107


jakiś dom, do którego mógł zaprosić ludzi; a to jest również
częścią zgorszenia faryzeuszy. Łukasz natomiast precyzuje, że
przyjęcie ma miejsce w domu Lewiego, a co więcej - to Lewi jest
tym, który zaprasza. Chodzi w każdym razie o problem bardzo
delikatny dla pierwszych czytelników Ewangelii. Jest jednak
oczywiste, w naszym fragmencie, że Jezus przezwycięża poglądy
właściwe Jego czasom i wydaje się przezwyciężać same nakazy
prawa.

II. MEDITA7IO. TRWAŁE PRZESŁANIA

Jakie są trwałe przesłania prostego i zarazem bogatego


fragmentu Mt 9,9-13, które zachowują swą wartość we wszyst­
kich czasach?
1. Pierwsze przesłanie dostrzegam we wstrząsającym fakcie,
że Jez u s w zyw a celn ika d o n aślad ow an ia Go ja k o uczeń. Bycie
celnikiem niosło za sobą podwójnie negatywną reputację. Sława
sługi cudzoziemca, osoby na usługach systemu ucisku, najeźdź­
cy. A potem sława oszusta, kogoś, kto zarabiał na podatkach. Nie
bez powodu określenie „celnicy” jest połączone w Ewangeliach
z określeniem „grzesznicy”. Pamiętamy w. 11: „Dlaczego wasz
Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”. W innych
ustępach Ewangelii celnicy łączeni są z poganami: .Jeśli bowiem
miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie?
I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czyni­
cie? Czyż i poganie tak nie czynią?” (Mt 5,46-47). A w Mt 21,31;
„Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebie­
skiego”.
Powołanie Mateusza wzbudza zgorszenie również dlatego,
że przebiega dokładnie zgodnie z opowieścią. Jezus woła go bez
żadnych uprzednich warunków - jeśli chcesz, chodź za mną,

108 JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY


zostaw swoją pracę, ureguluj rachunki, napraw wyrządzone zło,
oddaj to, co ukradłeś... Prawdopodobnie Jezus wszystkiego tego
zażądał, lecz nasza opowieść zamierza po prostu podkreślić, że
człowiek jest wzywany przez Jezusa zupełnie nieoczekiwanie,
bezpośrednio, natychmiast. Jezus nie wzmiankuje nawet zawodu
celnika. Do Piotra i innych apostołów powiedział: jesteście
rybakami, łowicie ryby, a Ja was uczynię rybakami ludzi. Mate­
usza natomiast nie nazywa „celnikiem”, być może dlatego, iż nie
mógłby nadać temu wyrażeniu chwalebnego znaczenia; pozo­
staje jednakże faktem, że Jezus wzywa do pójścia za sobą osobę,
co do której my nie wyobrazilibyśmy sobie nawet, iż mogłaby
Go naśladować. Z całą pewnością powołanie to zaskoczyło
i poruszyło pierwszych uczniów Jezusa oraz innych ludzi.
2. Drugie przesłanie dostrzegam w n ad zw y czajn ej gotow ości
do odpow iedzi. Nie ma żadnej zwłoki, żadnych dodatkowych
pytań, żadnej prośby o pozostawienie czasu do namysłu: „Rzekł
do niego: -Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł za Nim”. Te
rygorystyczne i zasadnicze słowa pozwalają nam dostrzec magię
Jezusa, Jego moc; może On za pomocą prostych słów „Pójdź za
Mną” odmienić moralną sytuację danej osoby.
3. Również w gorszącym siedzen iu Jez u s a z a stołem z cel­
nikami i grzesznikami, ryzykując lub znieważając reguły czy­
stości, dane jest nam kolejne przesłanie. Reprymenda faryzeuszy
w w. 11 - „dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami
i grzesznikami?” - powraca na przykład w Mt 11,19, gdzie Jezus
sam mówi to, co ludzie o Nim mówią: „Oto żarłok i pijak,
przyjaciel celników i grzeszników”. A na początku słynnego
Łukaszowego rozdziału o miłosierdziu Jezus jest upominany,
ponieważ „przyjmuje grzeszników i jada z nimi” (Łk 15,2).
Jest zatem kilka mocnych i poruszających uczynków Jezusa,
których sens chcielibyśmy zrozumieć: Panie, co chcesz nam
powiedzieć Twoim sposobem postępowania, który wstrząsa

10. JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY 109


naszymi przyzwyczajeniami? My jesteśmy o wiele bardziej ostro­
żni w naszym działaniu, w zapraszaniu i w przyjmowaniu
zaproszeń na obiad! Jezus stawia czoła ryzyku, ponieważ ma
wielkie przesłanie do przekazania.
Jest to n a u c z a n ie w yrażon e p rz ed e wszystkim w w. 12-13,
gdy Jezus odpowiada na prowokację przysłowiem, słowami
Boga i osobiście.
• „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”.
Przysłowie to mówi o oczywistości zainteresowania Jezusa grze­
sznikami i grzeszników Jezusem. On jest lekarzem, który leczy
chorych i dlatego nie jest bynajmniej dziwne, że zajmuje się nimi,
że ich słucha, że oni przebywając razem z Nim czują się dobrze.
Objawia się nam tutaj tajem n ica m iłości B ożej w zględem
grzeszników ; miłości, która ciągle wydaje się nam niepraw­
dopodobna i rzeczywiście - za każdym razem gdy widzimy, że
się ona realizuje, ukonkretnia, również w dzisiejszych czasach,
odczuwamy w nas opór. Ani nawet dla nas nie jest oczywiste, że
to właśnie chorzy idą do lekarza i że lekarz odwiedza chorych.
• Napięcie rośnie z drugą odpowiedzią, z zacytowaniem Oz
6,6: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Słowa te występują też
w innych miejscach Ewangelii i oznaczają: praktyka miłosierdzia
przechodzi również ponad nakazami kościelnymi. Dobrze poję­
ta nie oznacza, że Bóg bezwarunkowo odrzuca ofiary i kult
religijny, lecz że - przede wszystkim - zależy Mu na miłosierdziu.
Jest to podstawowe nauczanie przesłania ewangelicznego.
Odnośnie do tego przypomnę Mt 7,12: „Wszystko więc, co
byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Al­
bowiem na tym polega Prawo i Prorocy”. Jest to inny sposób
podkreślenia prymatu przykazania miłości.
Jezus pozwala, aby Jego zachowaniem kierował prym at tej
m iłości, która —gdy p o ch y la się n a d chorym i grzeszn ikiem —
staje się m iłosierdziem .

110 JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY


Cytując proroka Ozeasza, Jezus wyraża kluczowe słowa całej
Jego tajemnicy, od Wcielenia aż do śmierci; wypowiada tajem­
nicę Ojca, ojcowskiego miłosierdzia Bożego, ukazanego we
wspaniały sposób w przypowieści o synu marnotrawnym.
Stąd znaczenie i centralność w. 13 z Mt 9; jest on syntezą
świętej historii, Biblii, drogi zbawienia, obowiązkowym klu­
czem, którym otwiera się serce Jezusa, dzięki któremu można
zrozumieć Jego serce.
• W trzeciej odpowiedzi, mającej charakter osobisty, Jezus
powtarza poprzednie twierdzenie, aby z d efin io w a ć sw oją toż­
sam ość: „Przyszedłem, aby powołać grzeszników”. To jest sen­
sem Jego przyjścia na świat; Jan Ewangelista oczywiście roz­
szerzyłby to „przyszedłem”, dodając „od Ojca”: jestem posłany
przez Ojca, aby wzywać nie sprawiedliwych, lecz grzeszników.
Nędza ludzka, grzech, który wymaga uzdrowienia, jest osta­
teczną racją, jednym z najgłębszych powodów tajemnicy Wciele­
nia; jest to tajemnica życia i śmierci Jezusa. Jest zatem również
tajemnicą działalności Kościoła i całej naszej posługi kapłańskiej;
jest tym, w czym rozpoznaje się autentyczność powołania chrze­
ścijańskiego.
Wszystkie przesłania naszego fragmentu sprowadzają się
w ten oto sposób do jednego nadzwyczaj wzniosłego, ponieważ
pozwalają nam wejść bezpośrednio, poprzez serce Jezusa, do
serca Ojca i do Jego tajemnicy miłości do grzesznego czło­
wieka.

III. W skazówki d o contem platio

Chciałbym wreszcie podpowiedzieć kilka myśli do modlitwy.


1. Wydaje mi się, że - wychodząc od tekstu Mateusza - łatwo
będzie kontemplować Jezusa, który otwiera Swe serce, aby dać

10. JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY 111


nam zrozum ieć swe najgłębsze zamiary p rz ed e wszystkim w zglę­
dem nas.
Do nas jako do grzeszników Jezus mówi, że jesteśmy przez
Niego bardzo kochani; nie pomimo naszych grzechów, lecz jako
grzesznicy, słabi i krusi. Oznacza to, że jesteśmy kochani,
począwszy od naszej słabości; jesteśmy kochani tacy, jacy jesteś­
my, jakich On nas spotyka, nie zaś jako tacy, jakimi chcielibyśmy
być. Jesteśmy ogarnięci Jego miłosierdziem.
Myśl ta - kluczowa dla całego Nowego Testamentu - jedna
nas nieustannie z naszymi zaniedbaniami, nieudolnościami,
w które ciągle wpadamy i na które się narażamy. Pan wychodzi
nam naprzeciw jako miłosierny lekarz.
Możemy zatem zapytać się: czy przechowuję i odnawiam
każdego dnia głęboki pokój serca, wielką nadzieję i zaufanie do
Tego, który mnie kocha i pozwala mi za każdym razem zaczynać
od nowa, ponownie rzucić się w Jego miłość nie pomimo moich
kruchości, lecz w moich kruchościach?
2. Drugi tor modlitwy dotyczy wszystkich tych, których n azy ­
w am y oddalonym i-, grzeszników, zagubionych, ludzi słabych,
niedbałych, niestałych, którzy niekiedy są dla nas powodem
zniecierpliwienia i irytacji. Jezus mówi do nas: wszyscy ci ludzie
są w moim sercu, a zatem winni być również i w twoim; Ja
przyszedłem szukać właśnie takich osób, aby wydostać je z nie­
woli ich bóstw.
Innymi słowy, wydaje mi się, że nasze działanie, nasza
posługa kapłańska nastawione na nawrócenie nie są głównie po
to, aby pomagać w przechodzeniu z jednej religii do drugiej czy
też po to, by ułatwić uznanie jakiegoś określonego wyznania:
nasze działanie jest przede wszystkim niesieniem dobrej nowiny
miłości, Bożego przebaczenia dla każdej osoby, przebaczenia,
które prostuje serce, które daje możliwość bycia wolnymi,
oderwania się od niewolnictwa bożków, od podległości innym,

112 JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY


od bogactwa, od sukcesu, od strachu, od jakiejkolwiek formy
dewiacji.
Jezus uzdrawia osoby aż tak zgniecione, ponieważ chce
dopomóc im do zbawienia. Są to osoby, które muszą być
w naszych sercach, za które musimy ochotnie się modlić. Są to
osoby, w których dostrzegam działanie Ducha Świętego i które
sprawiają, że jestem w harmonii z misją Chrystusa.
3. Jest jeszcze inna myśl, którą dostrzegam w naszym tekście,
nad którą dobrze jest pochylić się w modlitewnej zadumie: dzisiaj,
podobnie jak w czasach Jezusa, najw iększy opór w zględem E w an­
g elii p o ch o d z i z roszczen ia sobie p raw a bycia spraw iedliw ym i,
posiadania już wszystkiego, wypełnienia prawa. Roszczenia, które
zawsze zaślepia oczy i serce; za tym roszczeniem ukrywamy się,
aby odrzucić poznanie Boga, które nas wewnętrznie uzdrawia.
Stając w ciszy przed tabernakulum, zapytajmy się, czy we­
wnątrz nas nie ukrywa się jakaś postać roszczeń w obec Pana.

Z akończenie

Chciałbym zakończyć nasze rozważania, przypominając, że


nawrócenie jako poznanie Boga, które nas wewnętrznie uzdra­
wia, jest także sensem obchodów Roku Wielkiego Jubileuszu.
Papież Jan Paweł II pisze: „W rzeczywistości Wielki Jubileusz nie
polega na szeregu zadań do wykonania, lecz na wielkim we­
wnętrznym doświadczeniu do przeżycia”. Jakie piękne i trafne
jest to zalecenie papieża w chwili, w której - istotnie - mnożą się
inicjatywy. I kontynuuje: „Inicjatywy wewnętrzne mają sens
w wymiarze, w którym są wyrazem głębszego zaangażowania
się, które dotyka serca osób”.
Głębsze zaangażowanie jest właśnie tym, o czym mówi Jezus
w bardzo prostych słowach ewangelicznych, nad którymi medy­

10. JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY 113


towaliśmy i w których odsłania się tajemnica Jego posłannictwa.
Prośmy w modlitwie, aby Jego tajemnica była nam jeszcze raz
przekazana dla naszego pokoju.

114 JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY


11.
NIE ISTNIEJĄ
SYTUACJE NIEULECZALNE

Fragment dzisiejsze] Ewangelii (poniedziałek VII tygodnia


okresu zwykłego), Mk 9,14-29, jest jedną z najobszerniejszych
i najlepiej opracowanych perykop narracji Ewangelii Marka;
bardzo długą i bogatą w szczegóły. Wystarczy powiedzieć, że
epizod jest opowiadany u Marka w około 56 wierszach, podczas
gdy u Mateusza w 24, a u Łukasza w 26 wierszach. Nie chodzi
tylko o dziwactwo stylistyczne; prawdopodobnie Marek myśli
o jakiejś kościelnej interpretacji tekstu, w odniesieniu do egzor-
cyzmu przedchrzcielnego (Ewangelia Marka jest Ewangelią k a te­
chu m ena), lub też myśli wręcz o całości chrztu jako nowym
życiu.

„Gdy przyszli do uczniów, ujrzeli wielki tłum wokół nich


i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go
zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając,
witali Gó. On ich zapytał: -O czym rozprawiacie z nimi?»
Odpowiedział Mu jeden z tłumu: "Nauczycielu, przyprowa­
dziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego.
Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się
pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim
uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli». On zaś rzekł do

11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE 115


nich: -O, plemię niewierne! Dopóki mam być z wami?
Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie!»
I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł
szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na
ustach. Jezus zapytał Ojca: «Od jak dawna to mu się zdarza?»
Ten zaś odrzekł: «Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet
w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj
się nad nami i pomóż nam!» Jezus mu odrzekł: «Jeśli możesz?
Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy-. Natychmiast
ojciec chłopca zawołał: "Wierzę, zaradź memu niedowiar­
stwu!- A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo
duchowi nieczystemu: «Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci,
wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego!- A on krzyknął
i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozo­
stawał jak martwy, tak że wielu mówiło: «On umarł-. Lecz
Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał. Gdy przyszedł do
domu, uczniowie pytali Go na osobności: -Dlaczego my nie
mogliśmy go wyrzucić?- Rzekł im: «Ten rodzaj można wy­
rzucić tylko modlitwą i postem-” (Mk 9,14-29).

I. LECTIO M k 9,14-29

1. Kontekst

• Fragment następuje bezpośrednio za opow ieścią o P rze­


m ien ien iu Jezu sa, a połączenie takie posiada również swoje
znaczenie. Pamiętamy wszyscy słynny obraz Rafaela - którego
kopia znajduje się w Bazylice św. Piotra na Watykanie - przed­
stawiający z jednej strony górę Przemienienia z chwałą Jezusa
i - pod spodem - Apostołów i ludzi z opętanym epileptykiem.
Malarz chciał zatem ukazać łącznie dwa epizody, które w Ewan­

116 11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE


gelii następują bezpośrednio po sobie: chwałę Jezusa i Jego
współczucie dla nędzy ludzkiej, dla ubóstwa chłopca.
• Możemy również zastanowić się nad w spółczesnym , kon­
tekstem tego opowiadania, kontekstem R oku Ju bileu szow ego.
W tekście opisane są te skutki chrześcijańskiego nawrócenia,
które są typowe dla obchodów Roku Jubileuszowego, Roku
wyzwolenia i nawrócenia. Nawrócenie serca, droga pokuty
stanowią esencję Jubileuszu.

2. Podział tekstu na części

• W w. 14 ukazani są bohaterowie, którzy stanowią tło,


obraz: uczniowie, tłum, uczeni w Piśmie.
• W w. 15 przedstawiony jest Jezus, który przychodzi na
miejsce, oraz radosne przyjęcie tłumu.
• W. 16-18 przedstawiają natomiast konkretny problem: ist­
nieje chłopiec opętany przez ducha nieczystego, z chwilami
opętania diabelskiego lub - z punktu widzenia medycznego -
epilepsji. Być może i nam zdarzyło się niekiedy widzieć atak
epileptyczny z elementami, które (przynajmniej zewnętrznie)
można by zakwalifikować jako opętanie diabelskie.
• W. 19 przytacza pierwszą reakcję Jezusa, którą jest gorzki
okrzyk: „O, plemię niewierne! Dopóki mam być z wami? Dopóki
mam was cierpieć?”. Jesteśmy wezwani do konfrontowania się
z tymi słowami Jezusa, które opisują sytuację przeszłą i teraźniej­
szą.
• W w. 20 do działania dochodzi zły duch: „Na widok Jezusa
duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się
z pianą na ustach”. Widok, który stwarza skrępowanie i deipienie.
• W szóstej części, w. 21-22, Jezus pyta ojca chłopca i słucha
jego odpowiedzi. Jest godne zauważenia, że Jezus poprzez
pytanie usiłuje zyskać na czasie i pozwolić ukazać się sytuacji

11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE 117


w całej jej powadze, ponieważ choroba trwa od bardzo dawna
i rzucała go nawet do ognia i do wody, aby go zabić. Opowieść
ojca kończy się przygnębioną prośbą: „Lecz jeśli możesz co, zlituj
się nad nami i pomóż nam”.
• Przepiękna prowokacja Jezusa w w. 23: „Wszystko jest
możliwe dla tego, kto wierzy” i równie piękna odpowiedź ojca,
przesiąknięta pokorą i prawdziwością: „Wierzę, zaradź memu
niedowiarstwu” (w. 24).
Odczytuję tutaj pewien dualizm, na którym zbudowałem, że
tak powiem, K atedrę niew ierzących, to znaczy obecność w tym
ojcu (i w każdym z nas) wiary, która chce być dominująca,
i w jakiś sposób taka jest, lecz towarzyszy jej zawsze pewna
bojaźliwość i obawa wierzenia.
• W ósmej części, w w. 25, opisany jest prawdziwy i właś­
ciwy egzorcyzm, a mianowicie rozkaz Jezusa dany duchowi, aby
wyszedł z chłopca.
• W. 26 ukazuje konsekwencje egzorcyzmu: duch wychodzi,
a chłopiec pozostaje jak nieżywy. Również i to przejście możemy
rozważać w kategoriach epilepsji i możliwego opętania diabels­
kiego: po drgawkach, dolegliwościach, wstrząsach osoba wpada
w katalepsję, wzbudzając na nowo przerażenie u tych, którzy są
blisko niej.
Zauważcie, jak powoli Marek posuwa się do przodu ze swoją
opowieścią, analizując szczegółowo wszystkie cechy charak­
terystyczne epizodu.
• Jezus nie przeraża się zaistniałą sytuacją, lecz —co więcej —
daje chłopcu coś jeszcze: z czułością, wziąwszy go za rękę,
podnosi go i pomaga mu wstać na nogi (w. 27).
• Jedenasta część, w. 28-29, składa się z pytania uczniów
i odpowiedzi Jezusa: jak wypędzać ten rodzaj demonów? dlacze­
go my nie mogliśmy ich wyrzucić? Ponieważ ten rodzaj można
wyrzucić tylko modlitwą.

118 11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE


3- Ważne elementy tekstu
Oczywiście, największym bohaterem od początku do końca
jest Jezus, podmiot i przedmiot każdego zdania. To On dominuje
nad całą perykopą i nad każdą jej częścią spośród tych wymie­
nionych powyżej; czytany fragment ukazuje pewien sposób
postępowania Jezusa, który chce być blisko, pyta, wykrzykuje,
uzdrawia. W sposób szczególny tekst charakteryzuje się dwoma
Zapytaniami Jezusa, niepodobnymi do tych, które miały miejsce
przy okazji innych cudów.
• Pierwsze zapytanie znajduje się w w. 16: „O czym roz­
prawiacie z nimi?”. Próbuje pobudzić samoocenę osób, chce
słuchać. Pytanie przywołuje epizod z Emaus, gdy Jezus pozwa­
la - przede wszystkim - mówić uczniom, pytając ich: „Cóż to za
rozmowy prowadzicie?” (Łk 24,17).
• Drugie zapytanie, również niespotykane w opowieściach
o cudach, jest w w. 21: „Od jak dawna to mu się zdarza?".
Również tutaj Jezus próbuje zmusić do myślenia ojca, próbuje
pomóc osobom znajdującym się wokoło, aby zdały sobie sprawę
z grozy zła.
Oprócz dwóch wyżej wymienionych zapytań wypływają jako
elementy godne podkreślenia trzy okrzyki Jezusa: „O plemię
niewierne!...” (w. 19); „Wszystko jest możliwe dla tego, kto
wierzy!” (w. 23); „Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci...”
(w. 25).

4. Kluczowe słowa i pojęcia

Nie jest łatwo odnaleźć kluczowe słowa naszego fragmentu


właśnie z tego względu, że jest on bardzo bogaty.
• Sądzę jednakże - idąc za tokiem myślenia egzegetów - że
głównym tematem jest w iara. Wiara jest zatem pierwszym

11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE 119


kluczowym słowem. Występuje tak w w. 19, jak i w w. 23
w okrzykach Jezusa, a ponadto w odpowiedzi ojca w w. 24.
Znaczenie wiary wybija się bardzo wyraźnie i dlatego frag­
ment ten możemy nazwać przedchrzcielnym: uwypukla bowiem
znaczenie wiary, której żąda się od katechumena przystępujące­
go do sakramentu chrztu.
• Innym kluczowym terminem jest zm artw ychw stanie. Dwa
razy, w w. 26, mówi się o chłopcu jako o nieżywym, uważanym
przez łudzi za zmarłego; zaraz jednak po tym występują, w w. 27,
dwa czasowniki typowe dla opisu zmartwychwstania Jezusa
w oryginale greckim: „podniósł go”, egheiren , oraz „on wstał”,
aneste. Czytelnik, który czyta tekst z przeciwnej strony, spo­
strzega, że chodzi tutaj o dwa obwieszczenia zmartwychwstania,
które staną się następnie językiem teologicznym używanym
w odniesieniu do wychwalania Jezusa Zmartwychwstałego.
• Warto jest ponadto zwrócić uwagę, w odniesieniu do wiary
i zmartwychwstania, na dw ie strapione p rośby zanoszone przez
kogoś, kto prosi o pomoc w obliczu groźby śmierci. Są to dwie
prośby ojca: „Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż
nam” (w. 22); „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu” (w. 24).
Trzy tematy zatem trzy pojęcia: wiara, zmartwychwstanie,
prośba, aby mieć wiarę i uzdrowienie.

5. Egzegeza

Na etapie lectio zawsze wydaje mi się pożyteczne zasyg­


nalizowanie wersetów najtrudniejszych do nauczenia się. Nie
znam bowiem odpowiedzi na wszystkie pytania, które napoty­
kam w konfrontacji z tym fragmentem.
• Na przykład przypis Marka w w. 15 dotyczący tłumu, który
„podziw ogarnął” na widok Jezusa, nasuwa mi pytanie: skąd
wziął się ten podziw? Od chwili gdy pojawili się uczniowie, było

120 11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE


jasne, że Jezus dołączy do nich wcześniej czy później. Jest to
szczegół, którego nie potrafię sobie wyjaśnić, a być może Pan
podpowie wam jakieś wytłumaczenie podczas lektury tekstu.
• Nastręcza trudności także w. 17, gdzie ojciec opisuje syna
opętanego przez ducha niemego. W rzeczywistości choroba jest
o wiele poważniejsza od zwykłej utraty głosu. Temat ducha nieme­
go powraca na usta Jezusa: „duchu niemy i głuchy”. Pozornie ma
do czynienia z objawami epilepsji, nie zaś z utratą głosu lub słuchu.
• Trudno jest również zrozumieć, do kogo odnosi się wyra­
żenie z w. 19: „O, plemię niewierne! Dopóki mam być z wami?
Dopóki mam was cierpieć?”. Egzegeci tekstu biblijnego zastana­
wiają się: czy mówi o uczniach, czy też o ludziach? A może
o uczniach i o ludziach jednocześnie? Chciałoby się spontanicz­
nie odpowiedzieć, że Jezus zwraca się do swych uczniów,
ponieważ następuje to bezpośrednio po jęku ojca: im nie udało
się wyrzucić złego ducha! Wydaje się, że Jezus mówi: dopóki
mam was cierpieć, niewierni uczniowie? W naszym rozważaniu
przychodzi nam z pomocą tekst paralelny M ateusza, tam gdzie
przyznając rację, dla której nie mogli oni wypędzić ducha
złośliwego, Jezus wykłada: nie wypędziliście go z powodu
waszej małej wiary (por. Mt 17,20).
Wielu egzegetów myśli jednak inaczej, odnosząc w. 19
Ewangelii Marka do ludzi; uczniowie zostali następnie zganieni,
ponieważ nie umieli się modlić, podczas gdy to pokolenie jest
nazwane niewiernym.
Prawdopodobnie Jezus zwraca się do jednych i drugich.
• Innym wersetem, który mnie intryguje, jest w. 29: „Ten
rodzaj (ducha) można wyrzucić tylko modlitwą”. Pytam się:
dlaczegóż to apostołowie się nie modlili? Mateusz mówi o „małej
wierze”, nie o modlitwie. Być może w naszym fragmencie
obecne są obydwa te elementy, nie można jednakże wyjaśnić,
w jaki sposób.

11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE 121


Pewne pytania pozostają zatem otwarte i być może przyszli
egzegeci Biblii je rozwiążą. Nie możemy w każdym razie dziwić
się, jeżeli, biorąc do ręki Pismo Święte lub Ewangelie i czytając ję
słowo po słowie, niektóre rzeczy rozumiemy, a innych nie,
przynajmniej w tej chwili.

II. P rzesłanie dla nas w roku ju bileu szo w ym

Przechodzimy obecnie do przesłania tekstu dla nas i dla tego


Roku Jubileuszowego. Pytanie o przesłania jest istotnie cechą
charakterystyczną fazy m editatio.
Proponuję wam sześć dróg rozmyślań.
1. Stronica ewangeliczna pokazuje nam, ż e d la Jez u sa n ie
istn ieją sytu acje n ieu leczaln e, ani w ciele, ani na duszy. Po­
trzebujemy bardzo tego pocieszającego przesłania, ponieważ
nasze społeczeństwo uważa niektóre sytuacje za nieuzdrawialne
i stara się ich nie zauważać. Pomyślmy o więźniach i nar­
komanach, o przestępcach: ludzie są przekonani, że są to osoby
tak bardzo niegodne zaufania, że należy je trzymać w za­
mknięciu, najdłużej jak można. Ten sceptycyzm i brak zaufania
mają potem ciężkie konsekwencje w systemie karnym, przede
wszystkim w zarządzaniu karami pozbawienia wolności.
Wydaje się jednakże, że Jezus mówi nam, iż nie istnieją
warunki naprawdę nieodwracalne; istnieje nasza mała wiara,
istnieje być może także nasza niezdolność do zarządzania chwi­
lami regeneracji.
2. Drugie przesłanie: istnieje w iele p rz esz k ó d uzdrawiającego
działania Jezusa, które rodzą się z naszej małej wiary i z naszego
zaniedbania w modlitwie.
Fragment wyraźnie podkreśla ten aspekt. Uczniowie nie
potrafili wyrzucić ducha niemego i pytają o powód Jezusa, któ­

122 11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE


ry odpowiada: Plemię niewierne, nie modliliście się wystar­
czająco!
3. S zatan jest n ieprzyjacielem człow ieka i ch ce je g o z a ­
tracen ia. Jest to kolejne nam dane nauczanie: rzeczywistość
nieprzyjaciela, ducha złośliwego, szatana, czy to pojmuje się go
jako ducha osobowego, czy też jako złośliwość lub grzech
społeczny i historyczny, zastawia pułapkę na człowieka. Tekst
obszernie opisuje objawy epileptycznego opętanego chłopca,
objawy, które są także symbolem wszystkich sposobów, którymi
nieprzyjaciel nas atakuje i usiłuje nas zmiażdżyć; symbolem
wszystkich wewnętrznych pokus: smutku, zniechęcenia, roz­
czarowania, które popychają następnie do depresji, przygnębie­
nia i rozpaczy. Rzeczywistość nieprzyjaciela, który nas nieustan­
nie atakuje, jest ukazana w sposób plastyczny.
Przesłanie jednakże rozszerza się: są w nas i na zewnątrz nas
siły, które chciałyby nas zawsze zasmucać i pognębiać. Przypo­
mnę w tym miejscu jedną z R eguł rozp ozn aw an ia du chów
znajdującą się w książce Ć w iczen ia du chow e św ięteg o Ignacego:
Je śli osoba, która odprawia ćwiczenia, zaczyna bać się, stawia­
jąc czoła pokusom, nie ma na ziemi bestii bardziej dzikiej od
nieprzyjaciela natury ludzkiej, który z większą zajadłością wy­
trwale dąży do swego piekielnego celu” (Reg. 12, nr 325).
Chodzi o nieustanne kuszenie, które dotyczy nas, Kościoła
i społeczeństwa: smutek i przygnębienie (jesteśmy na wygnaniu,
nie można już nic więcej zrobić...) przedstawiają złośliwość tego,
któremu nieprzyjaciel człowieka próbuje pomóc wzrastać jako
rzeczywistości negatywnej.
4. Czwarta droga refleksji: Jez u s jest p rzy jacielem człow ieka.
Nieszczęsne dzieło ducha złośliwego, który jeszcze dziś potrafi
oddziaływać na wielu ludzi, jest pokonane w naszym fragmencie
przez działanie Jezusa, który jest przyjacielem człowieka, który
chce, aby był on zdrowy, pogodny, zadowolony.

.11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE 123


Rok Jubileuszowy zaprasza nas do św iętow ania, do we­
wnętrznego nawrócenia, do wyjścia ze smutków i zmartwień,
z rozpamiętywań, które nieustannie próbują nas powalić, aby
wejść do tego podania ręki Jezusowi, który chce nas prowadzić
do czystości wewnętrznej.
Chciałbym zacytować kilka słów świętego Franciszka z Asy­
żu, zaczerpniętych z jego biografii napisanej przez Tomasza
Celano: „Diabeł cieszy się, zwłaszcza gdy może porwać słudze
Bożemu radość ducha. Przynosi on pył, który usiłuje wrzucić
w szpary, choćby najmniejsze, sumienia... Lecz jeżeli radość
ducha napełnia serce, bezużytecznie wąż ten próbuje wstrzyk­
nąć swój śmiertelny jad... Jeżeli natomiast dusza jest smutna,
przygnębiona i płacząca, z całkowitą łatwością albo jest ona
zgnieciona przez smutek, albo jest ona porwana do frywolnych
radości” (rozdz. LXXXVIII, 125).
Ostatnie słowa świętego Franciszka mają bardzo konkretne
zastosowanie w zachowaniu wielu młodych ludzi, którzy usiłu­
jąc uciec wewnętrznemu smutkowi, samotności, rzucają się
w wir przeróżnych form zabawy i hałasu, byleby tylko zapom­
nieć.
Fragment Ewangelii Marka jest zatem również pomocą w od­
czytaniu duszy człowieka współczesnego.
5. Kolejna kwestia do medytacji: opętany chłopiec jest ikon ą
p rz ed sta w iają cą n asze społeczeństw o; społeczeństwo, które siły
zła nieustannie usiłują wepchnąć w ogień i wodę; w ogień
gwałtu i wojny lub wstrząsów politycznych lub w wodę powierz­
chowności czy szaleństwa przyjemności. Od dramatów Kosowa
i wojen etnicznych do odurzania się narkotykami.
To jest właśnie świat, w którym przychodzi nam żyć, i do
tego właśnie świata zostaliśmy posłani, nawet jeśli niekiedy
ogarnia nas ochota powiedzieć: „O, plemię niewierne!”. Lecz Pan
powiedział nam i powtarza nam to nieustannie, że musimy być

124 11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE


solą ziemi, światłem świata; zaprasza nas, abyśmy byli jak On
lekarzami pełnymi wiary i modlitwy, powierza naszej wierze
i naszej modlitwie zadanie współpracowania z Nim nad uzdra­
wianiem naszego społeczeństwa.
Czy żyjemy ze swobodą, z zaufaniem w łaskę tego zadania,
czy też jesteśmy defetystyczni i ustępliwi?
6. Jest w naszym fragmencie kolejna tajemnica, śm ierci
i zm artw ychw stania. Widzieliśmy już, że chłopiec ów jest ukaza­
ny jako martwy słowami mającymi związek ze zmartwychwsta­
niem. Wydaje się, że Marek Ewangelista tak modeluje swoją
opowieść, aby przywołać obydwa terminy: śmierć i zmartwych­
wstanie. Byłaby w tym jeszcze jedna aluzja do chrztu świętego
zawarta w tekście; tylko przechodząc przez śmierć, czy przez
cień śmierci, ten świat i każdy z nas dochodzi do zmartwych­
wstania. Śmierć od tej chwili jest przeżywana jako wyrzeczenie
się szatana i jego dzieł, jako odważne wejście w chrzest Jezusa
poprzez naśladowanie Go aż do Krzyża. Dlatego też tak bardzo
konieczna jest modlitwa, która - podobnie do modlitwy Jezusa
w Getsemani - pomaga nam przezwyciężyć strach przed śmier­
cią i iść za Jezusem aż na Kalwarię i do Jego grobu, aby
uczestniczyć w pełni życia.

11. NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE NIEULECZALNE 125


12.
PPRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI

Jakże pięknie jest poświęcić się wspólnemu ćwiczeniu lectio


dim na.
Wybrałem na dzisiaj fragment ewangeliczny Mt 11,16-19,
który występuje tylko jeden raz w roku liturgicznym, w piątek
IV tygodnia Adwentu, i który z tego powodu jest rzadko
komentowany:
„Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do
przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym
rówieśnikom: “Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; bia­
daliśmy, a wyście nie zawodzili-. Przyszedł bowiem Jan: nie
jadł ani nie pil, a oni mówią: «Zły duch go opętał-. Przyszedł
Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak,
przyjaciel celników i grzeszników-. A jednak mądrość uspra­
wiedliwiona jest przez swe czyny”.
Nie jest to bynajmniej tekst łatwy; z tego też powodu
egzegeci interpretują go na wiele różnych sposobów. Nie jest
łatwy przede wszystkim z powodu przesłania, które nam niesie,
a poza tym z powodu trudności we właściwym odczytania
subtelności mowy Jezusa.
My jednakże chcemy czytać go według etapów lectio diuina,
nie zagłębiając się w szczegółowe analizy egzegetyczne.

126 12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI


W fazie lectio będziemy się starali zdać sobie sprawę z tego,
co fragment ten chce nam powiedzieć, uwypuklając główne jego
elementy: budowę, postacie, zastosowanie; w m editatio spróbu­
jemy zrozumieć, co tekst do nas mówi oraz jakie jest jego
przesłanie.
Oczywiście, te dwa wyżej wymienione etapy są tłem do
oratio i contem platio, w których jesteśmy zaproszeni do osobis­
tego przebywania z Jezusem mówiącym do nas za pośrednic­
twem tekstu ewangelicznego; do powiedzenia Mu tego, co tekst
ten nam podpowiada i w jakim stanie duchowym nas zastaje,
jakie reakcje, pragnienia i pytania w nas wzbudza. Jest to
ćwiczenie, które każdy z nas realizuje w ciszy.

I. Le c tio Mt 1 1 ,1 6 - 1 9

1. Kontekst

Fragment nasz występuje bezpośrednio po fragmencie mówią­


cym o Janie Chrzcicielu (por. Mk 11,11-15): Jezus oznajmia, że
pomiędzy narodzonymi z kobiet nie powstał większy od Jana,
a jednak najmniejszy w Królestwie niebieskim jest większy niż
on. Fragment nasz bezpośrednio poprzedza upomnienie, jakiego
Jezus udziela miastom nad jeziorem - Karozain i Betsaidzie -
które są już konkretnym przykładem kapryśnego sposobu za­
chowania piętnowanego w w. 16-19-
Najważniejsze, jeśli chodzi o kontekst, jest umieszczenie
naszego fragmentu w rozdziałach 11 i 12 Ewangelii Mateusza,
które noszą tytuł T ajem nica Królestw a B ożeg o i wprowadzają
w rozdział 13, w którym ta tajemnica jest wyrażana w przypowie­
ściach. Konkretniej, moglibyśmy zatytułować rozdziały 11 i 12:
Trud p rz y jęcia K rólestw a Bożego.

12 . PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI 127


Królestwo nie jest pojęte nawet przez Jana Chrzciciela, któ­
ry —w Mt 11,2-3 - posyła swoich uczniów, aby zapytali Jezusa:
„Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy
oczekiwać?”. Nie jest zrozumiane przez „to pokolenie” (w. 16);
nie jest zrozumiane przez miasta nad jeziorem, które nie pojęły
znaczenia cudów. Królestwo jest natomiast pojęte przez małych,
na przekór mędrcom i inteligentom (por. w. 25).

2. Struktura

Struktura fragmentu jest bardzo harmonijna i na pierwszy rzut


oka wydaje się prosta.
• W w. 16-17 występuje obraz wprowadzony za pomocą
wyrażenia Jezusa: „Lecz z kim mam porównać to pokolenie?”,
obraz kłótni pomiędzy dziećmi: „Podobne jest do przebywa­
jących na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom:
•■Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście
nie zawodzili-”. Jest to pierwszy termin porównawczy: kapryś­
ne lub kłótliwe dzieci, zależnie do sposobu odczytania tych
dwóch wersetów, jaki ofiarują nam egzegeci, z różnymi od­
cieniami.
• Druga część tekstu jest zastosowaniem obrazu, drugim
terminem porównawczym tworzonym przez Jana Chrzciciela
i przez Syna Człowieczego: „Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani
nie pił, a oni mówią: «Zły duch go opętak Przyszedł Syn
Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel
celników i grzeszników”” (w. 18-19a).
Zwróćmy uwagę na pewien rodzaj skrzyżowania pomiędzy
obrazem i jego zastosowaniem. W obrazie jako pierwsza jest
radość - muzyka i taniec - a potem surowość - płacz i lamenty,
praktycznie: wesele i pogrzeb. Zastosowanie, przynajmniej po­
zornie, odmienne: najpierw surowość - Jan nie je i nie pije -

128 12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI


prawie że pogrzeb, a potem radość - Syn Człowieczy je i pije -
a zatem wesele.
Dlatego również dzięki temu skrzyżowaniu obydwie części
okazują się ściśle powiązane.
• W w. 19b zawarte jest zakończenie opowieści, nad którym
egzegeci prowadzą niekończące się dyskusje: „A jednak mądrość
usprawiedliwiona jest przez swe czyny”. Jest to zdanie celowo
ogólne, niesprecyzowane, nieco tajemnicze. Dopiero potem
zobaczymy, jaki ma sens, przynajmniej ten sens bardziej oczywi­
sty.

3. Obrazy

Użyte obrazy są obrazami codziennymi, rodzinnymi, potocz­


nymi. Podstawową ilustracją jest obraz dzieci, które bawią się na
rynku. Można sobie wyobrazić, jak Jezus widywał je na ryneczku
w Nazaret: goniły się, kłóciły między sobą o zabawę, docho­
dziły do porozumienia, dzieliły się na zespoły. To jest tło
opowieści.
W co bawią się dzieci, do których odnosi się Jezus, lub też
w co chciałyby się bawić, a nie udaje im się dojść do ugody?
Bawią się w udawanie dorosłych, próbują udawać ślub i wesele:
być może biorą trzcinę czarnego bzu i udają grę na flecie, jak to
było w zwyczaju podczas wesel; inne zaś próbują tańczyć. Albo
też udają pogrzeb, z typowymi wyrażeniami płaczu i lamentu.
Są tu ukazane dwie proste sceny życia wiejskiego, które
pobudzają fantazję dzieci, zapamiętane przez Jezusa; odwołuje
się On do nich właśnie dlatego, że Jego słuchacze znają te
wydarzenia z codziennego życia.
Chociaż wyżej wymienione obrazy są czytelne i jasne, eg­
zegeci nie uważają za jasny i zrozumiały przebieg rozmowy
Jezusa. Mogłoby być tak, że są jacyś chłopcy siedzący, którzy nie

12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI 129


chcą się bawić i którzy pozwalają bawić się innym tam obecnym;
lub też mogłyby być dwie grupy chłopców, którzy nie mogą
uzgodnić, w co mają się wspólnie bawić. Nie do nas jednakże
należy decyzja o dokładnym znaczeniu poszczególnych słów;
zasadniczo obraz ukazuje ludzi, którym nigdy nic nie odpowiada.

4. Zastosowanie

• Zastosowanie jest uczynione przede wszystkim do Jana


Chrzciciela, który nie je i nie pije. Ma tu oczywiście miejsce
przesada retoryczna. W Mt 3,4 mówi się, że Chrzciciel nosił
ubranie z sierści wielbłądziej i że jadał szarańczę i miód leśny.
Jadał zatem surowo i ludzie uważali go za ascetę. I to jest właśnie
ta sława, która odnosi się do nas: człowiek, który gardzi poży­
wieniem, miękkimi ubraniami (por. Mt 11,8), luksusem dworów
królewskich.
Lecz człowiek ten nie odpowiada, nie podoba się ludziom do
końca, jest nawet oskarżony o posiadanie ducha nieczystego;
zwrot jako taki nie występuje w Ewangeliach, niemniej jednak
występują inne zdania, które ukazują, jak Jan Chrzciciel nie
został wysłuchany przez przywódców ludu. Nie można również
wykluczyć, że ktoś nazwał go „demonem”; w każdym razie jest
ewidentne, że Jan nie znalazł naśladowców pomiędzy ważnymi
osobistościami w Izraelu. Jezus podczas końcowych dyskusji
w Jerozolimie, gdy chce zamknąć usta przeciwnikom, pyta ich:
„Skąd pochodzi chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?”. „Oni
zastanawiali się między sobą: -Jeśli powiemy: „z nieba”, to może
nam zarzucić: „Dlaczego więc, nie uwierzyliście mu?”»” (por.
Mt 21,23-27).
Jest zatem przywołana postać Jana Chrzciciela i znikomy
wynik jego kaznodziejstwa, z powodu faktycznego odrzucenia
ze strony przywódców Izraela.

130 12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI


• Drugim terminem porównawczym jest Syn Człowieczy,
który je i pije. Aluzja dotyczy uczt Jezusa, o których często
czytamy w Ewangeliach. Na przykład po powołaniu Mateusza
nuała miejsce uczta z celnikami i grzesznikami, natychmiastowe
napiętnowanie: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z cel­
nikami i grzesznikami?” (Mt 9,11)- Z tego powodu Jezus odnosi
się do konkretnych zarzutów, które zostały Mu uczynione: „Oto
żarłok i pijak”.
Cechą charakterystyczną Jezusa, która najmocniej uderzała
ludzi, było Jego niewycofanie się na pustynię, to, że nie uczynił
pokuty jak Chrzciciel: przyjmował natomiast zaproszenia do
stołu od ludzi, z którymi prawomyślni nie odważyli się jeść.
Byłoby bardzo interesujące zobaczyć, jak Jezus porównał się ze
świętem wesela, z kimś, kto bawi się i tańczy, nie zaś z kimś, kto
czyni pokutę. Jezus akceptuje, że Jego cechą charakterystyczną
jest radość i święto.

5- Zakończenie

Powtórzmy zatem zakończenie naszego fragmentu: „A jed­


nak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny”.
Najoczywistszym znaczeniem powyższych słów —moim zda­
niem - jest to, że przez „mądrość” Jezus rozumie siebie samego;
identyfikuje się z mądrością. „Czyny”, które Go usprawiedliwiają,
są czynami podkreślonymi przez Niego w Mt 11,5: „niewidomi
wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczysz­
czenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się
Ewangelię”.
Mówi: plan Boży usprawiedliwia się nie poprzez przyjęcie go
lub odrzucenie przez ludzi, lecz ponieważ Jezus dokonuje
potężnych czynów. I rzeczywiście, w kolejnym fragmencie
ewangelicznym występującym bezpośrednio po rozważanym

12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI 131


przez nas tekście, Jezus czyni wyrzuty miastom, które nie
zrozumiały znaczenia Jego dzieł: „Bo gdyby w Tyrze i Sydonie
działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze
i w popiele by się nawróciły” (Mt 11,21). Słowo greckie tłuma­
czone jako „cuda” brzmi dynam eis, to znaczy „potęgi”.
Ludzie zatem nie rozumieją, lecz mądrość zostaje usprawied­
liwiona przez wspaniałe czyny, których dokonuje.

III. Meditatjo

Próbowaliśmy uchwycić najbardziej oczywiste znaczenie tek­


stu, nie zatrzymując się nad szczegółami egzegetycznymi. Teraz
zaś chcemy zastanowić się nad jego przesłaniem: kogo Jezus
miał na myśli? Co mówią nam dzisiaj Jego słowa?
1. Wzięte na celownik jest „to pokolenie”, które wskazuje nie
na pochodzenie od Abrahama, lecz chronologicznie „pokolenie
tego czasu”. Wyrażenie to występuje zarówno w Mt 12,39-40, jak
i w mowie eschatologicznej. Zacytuję Mt 12,39: „Plemię prze­
wrotne i wiarołomne” - Jemu współcześni - „żąda znaku, ale
żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza”.
W w. 45, gdy mówi o demonie, który powraca z innymi
siedmioma duchami złośliwszymi niż on sam: „Tak będzie i z tym
przewrotnym plemieniem”. Jezus zwraca się zatem do Jemu
współczesnych słowami bardzo twardymi, za pomocą których
chce nimi wstrząsnąć, nawet jeśli ewidentnie nie oznaczają one
ostatecznego potępienia; Jego słowa są wyważonym upomnie­
niem; są to słowa ojca, który chce odmienić serce swych dzieci,
by do niego powróciły.
2. Chcąc uchwycić przesłanie fragmentu, pytamy: kogo
oznacza dzisiaj „to pokolenie”? Jakie są główne wady tego
pokolenia?

132 12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI


• Interesujące byłoby zacytowanie zarówno egzegetów pro­
testanckich, jak i katolickich, którzy - komentując nasz frag­
ment - twierdzą, że „tym pokoleniem” są inni!
Wystarczy pomyśleć o niezliczonych narzekaniach, które słyszę,
na przykład od wielu kapłanów: narzekania na parafię, na ludzi,
którzy nigdy nie są zadowoleni, cokolwiek by się zrobiło. Jeśli
ksiądz jest wymagający, jest to zawsze zbyt dużo; jeśli jest pobłaż­
liwy, jest oskarżany, że wszystkich akceptuje, że nie potępia. Są
zatem inni niezadowoleni, którzy zawsze znajdą pretekst, by nie iść
za otrzymanymi wskazówkami. „Tym pokoleniem" są ludzie.
Jest to pierwsze znaczenie wyrażenia.
• Pytanie tekstu jest jednak ostrzejsze: a jeśli my bylibyśmy
właśnie tym pokoleniem, a nie inni? Jeśli bylibyśmy tymi, którzy
niczego nie rozumieją?
Słowo ewangeliczne istotnie posiada siłę poddania w wątp­
liwość mnie samego: jeśli to ja byłbym tym, który nie potrafi
uczestniczyć w zabawie Jezusa, i z tego też powodu to, co czyni
dla mnie Jezus, to, co robi Kościół, nigdy mi nie odpowiada?
W tym też kierunku, próbując pojąć wartość ukłucia szpilką,
które tekst czyni w stosunku do mnie, chciałbym odsłonić dwie
typowe wady naszego pokolenia, mówiąc o nas.
- Pierwszą wadą, bardzo powszechną, do której i ja niekiedy
się uciekam, jest płaczliw ość. Ze swej natury jesteśmy lau d atores
tem poris acti, i ta bojaźliwość nas określa. W moim ostatnim
kazaniu w wigilię świętego Ambrożego usiłowałem podkreślić,
w jaki sposób mała owczarnia może mieć do spełnienia wielką
misję. Jeżeli jednak mała owczarnia zacznie mówić: jest nas za
mało, coraz mniej, tym samym popada w bojaźliwość, nie
rozpoznaje planu Bożego, odrzuca ten plan. I nawet jeśli sytua­
cja się zmieni, nie jest ona zadowolona choćby z innego planu.
- Drugą wadą wrodzoną jest du ch niekonstruktyw nej kryty­
ki. Ojciec Yanhoye w książce K om en tarze d o cod zien n ej Ew an­

12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI 133


gelii, komentując nasz fragment, pisze: „Bardzo często jesteśmy
jak te dzieci kapryśne, które zaproszone do zabawy w wesele
mówią: nie podoba mi się; zaproszone do zabawy w pogrzeb
mówią znowu: nie podoba mi się. Jest to duch krytyki, który żyje
w nas i każe nam odpychać Pana prawie bezwiednie, ponieważ
nie podobają nam się okoliczności, a osoby nie są doskonale”.
Nie odpowiadają nam ani osoby, ani sytuacje, ani przed­
mioty; nic nam się nigdy nie podoba. I kontynuuje: „Prośmy
Pana, aby uwolnił nas od ducha krytyki, który zawsze wszystko
odrzuca, który zawsze znajdzie powód, by nie zaakceptować, by
nie przyjąć życia takim, jak nam się ono przedstawia, osoby
jakimi są - daj nam natomiast ducha prawdziwego przyjęcia,
życzliwości, które pomagają nam przyjąć wszystkich, widzieć
zawsze w sytuacjach to, co jest dobre, co wydaje się dobre, czego
możemy używać w służbie Panu, dla postępu miłości. W ten
sposób, gdy Pan przyjdzie, będziemy gotowi przyjąć Go z otwar­
tą duszą”.
Uderzają mnie te słowa, ponieważ z całą pewnością najbar­
dziej krytykujemy sytuacje naszych cierpień, naszych chorób,
naszej śmierci - tam, gdzie Pan przychodzi: według nas nie
powinien On przychodzić w ten sposób, powinien przychodzić
w inny, nie powinien przychodzić w tym czasie, lecz w innym.
3. Jakie jest zatem pozytywne przesłanie fragmentu Ewan­
gelii Mateusza?
• Przede wszystkim jest to fragment, który zaprasza nas do
otw arcia oczu , a b y z o b a cz y ć D ucha Świętego, który d ziała.
Duch działa przed nami, więcej i lepiej od nas i chodzi o od­
krycie Go wszędzie. Niewątpliwie są miejsca, w których przy­
chodzi się nieco natrudzić, lecz - jak to zdarza się w ciemno­
ściach, gdzie w pierwszym momencie nie dostrzegamy niczego,
a potem, otwierając lepiej oczy, dostrzegamy to, co wokół nas się
dzieje - podobnie zdarza się we wszystkich sytuacjach życia

134 12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI


i Kościoła. Ponieważ Duch jest, działa, pracuje i jeśli nie wy­
chodzimy od Niego, wychodzimy od zera, to znaczy nie rozpo­
czynamy nigdy.
Zdumiony jestem, gdy się przekonuję, że często, osądzając
osobę i sytuację, rozpoczynamy od wyliczenia braków, wad,
uchybień. Wykaz taki jest bardzo łatwy do wyciągnięcia, każdy
ma go już przygotowany w kieszeni; jednakże prawie zawsze nie
odnotowuje się w nim rzeczy nadzwyczajnych, kiedy Duch
działa w naszym czasie, porusza naszym życiem i życiem innych,
przenika wszystkie nasze pęknięcia, rysy naszej egzystencji.
Fragment ewangeliczny zaprasza nas, dla kontrastu z zacho­
waniem dzieci, do otwarcia oczu, aby zobaczyć to, co jest
dobrego tak w weselu, jak i w pogrzebie; to, co jest dobrego
w sposobie działania Pana, gdy zaprasza nas na wesele i gdy
woła w chwili cierpienia.
• Drugim zaproszeniem tekstu Mateusza jest zaproszenie do
p rzy jęcia P an a, który przychodzi. Jest to zakończenie odpowie­
dnie dla okresu Adwentu przygotowującego na przyjęcie Pana
tak, jak przychodzi we wszystkich sytuacjach życiowych, w cho­
robie, w śmierci.
Ojciec Vanhoye pisze w wyżej cytowanej książce: „Musimy
przygotować się na przyjęcie Pana, jakikolwiek wybrałby On
sposób, aby do nas przyjść. Jeśli zadecydujemy o sposobach
Jego przyjścia, ryzykujemy, że nie przyjmiemy Go właśnie dlate­
go, że Pan jest nadal zakłopotany. Lecz dla nas ważne jest
spotkać i przyjąć Go, nie zaś nasze marzenia czy sny i nasza
o Nim fantazja. Jeśli Jego przyjście nie jest podobne do tego,
czego oczekiwaliśmy - nie ma to żadnego znaczenia; co więcej,
jest to dla nas z korzyścią, ponieważ nasze sny zamykają nas
w nas samych, podczas gdy Pan, Jego królewska i rzeczywista
obecność pozwalają nam wyjść z nas samych oraz nawiązać
prawdziwy związek z naszym Ojcem”.

12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI 133


Modląc się nad naszym fragmentem, prośmy zatem Jezusa,
abyśmy umieli przyjąć Go, w jakikolwiek sposób przychodzi
do naszego życia, z wszystkimi warunkami i konsekwencjami
Jego przyjścia, aby stać się zdolnymi prawdziwie powrócić do
Ojca.

136 12. PRZYJĄĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI


13.
ODPĘDZAĆ
NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA

Odczytajmy wspólnie tekst ewangeliczny, który proponuje


nam perykopę o Marcie i Marii.

„W dalszej ich podróży Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam


pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego
domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg
Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała
się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła:
«Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą
przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła*. A Pan jej
odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wie­
le, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą
cząstkę, której nie będzie pozbawiona-” (Łk 10,38-42).

Nie jest łatwo przepędzić niepotrzebne strapienia. Bardzo


trudno jest odpędzić udrękę, trwogę, strach. Równie trudno jest
wypędzić bezużyteczne strapienia; mówię „bezużyteczne”, po­
nieważ nie jest możliwe odrzucić je wszystkie, a nie udawało się
to ani nawet świętemu Pawłowi.
Ewangelie również wskazują na zbyteczne zmartwienie jako
na prawdziwego wroga duchowego wzrastania; nasze doświad­

13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA 137


czenie duszpasterskie odbija się we fragmencie mówiącym o Ma­
rcie i Marii. Spostrzegamy bowiem niekiedy w nas postawę
Marty, a czasem zachowanie Marii; jednakże nie równoważą się
one zbyt dobrze.
Kiedy jesteśmy Martą, chcielibyśmy być Marią, chcielibyśmy
mieć czas na modlitwę, refleksję, na studium Pisma Świętego,
a gdy to wszystko już mamy, świerzbią nas ręce i zaczynamy
telefonować albo jedziemy odwiedzić kogo tylko się da z wymów­
ką, że musimy się zaangażować, działać, funkcjonować!
Ważne jest zatem pogłębienie zrozumienia znaczenia przyto­
czonego epizodu ewangelicznego. W naszym rozważaniu po­
służymy się dwoma klasycznymi etapami: lectio i m editatio,
pozostawiając każdemu indywidualne ćwiczenie contem platio.
W contem platio pytam się: co mogę powiedzieć Jezusowi, który
mówi do mnie w tym fragmencie?

I. Le c t io Łk 10 ,38-42

W fazie lectio usiłujemy zrozumieć, co mówi tekst sam


w sobie. Podzielimy go na cztery małe części:
- część Marty (w. 38);
- część Marii (w. 39);
- znowu część Marty (w. 40);
- część Jezusa (w! 41), gdzie jest On tym, który mówi, choć
w rzeczywistości podejmuje temat Marty i Marii.
1. Kontekst. Pierwsza część ukazuje nam kontekst g eog raficz­
ny i historyczny.
„W dalszej ich podróży - Łukasz przypomina, że Jezus wraz
ze swymi uczniami są w drodze do Jerozolimy - przyszedł do
jednej wsi”. Nie jest wymieniona nazwa tej wsi. Jan mówi nam,
że chodzi o Betanię, miejscowość położoną blisko świętego

138 13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


miasta, a zatem nie harmonizuje to dobrze z faktem, iż znajduje
się On jeszcze daleko od Jerozolimy. „Tam pewna niewiasta,
imieniem Marta, przyjęła go do swego domu”.
Zauważmy tymczasem, że zwrot „przyjęła G o” jest praw­
dopodobnie zwrotem „przyjęła ich”. Jest wymieniony główny
bohater, lecz wymienieni są też wszyscy uczniowie, zgodnie ze
zwyczajem Jezusa, który zawsze kazał najpierw przygotować
sobie miejsce na gościnę w wioskach, przez które przechodził.
Marta gotowa jest przyjąć Jezusa i kilku apostołów; pozostali być
może poszli do innych domów.
„Niewiasta imieniem Marta”; dziwny jest fakt, że nie mówi się
0 panu domu, i pytamy się, dlaczego to nie ma w nim głowy
rodziny. Z Ewangelii Jana wiemy o istnieniu Łazarza i trudno
zrozumieć, dlaczego Łukasz nic o nim nie wspomina. Możemy
domyślać się, że Marta była starszą z sióstr, tą, która trzymała
w garści administrowanie domem. Przypomina nam to postać
Lidii w Dziejach Apostolskich, która przyjmuje Pawła; również
w tamtym przypadku nie wspomniano o gospodarzu domu.
Obraz historyczno-geograficzny ukazuje zatem zdarzenie do­
mowe, rodzinne, nie zaś publiczne. Ogólnie mówiąc, Ewangelie
opowiadają o wydarzeniach publicznych, mających miejsce na
placach, przed tłumem ludzi. To zaś nasze zdarzenie jest dialo­
giem bardzo intymnym, prywatnym, lecz mającym ogromne
znaczenie.
2. P ostać M arii. Po części literackiej skoncentrowanej na
Marcie, następuje część opowiadająca o Marii: „Miała ona siostrę
imieniem Maria”. Obydwa imiona są tymi samymi, które odnaj­
dujemy u Jana, a zatem można utrzymywać, że są to te same
osoby. Ukazuje się zamożna, bogata rodzina. Być może w tym
momencie rodzi się pierwsze poznanie Jezusa, pierwsza więź
przyjaźni; stanie się ona następnie relacją wielkiej sympatii
1 Jezus polubi noclegi w tym domu. Maria „siadła u nóg Pana

13- ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA 139


i przysłuchiwała się jego mowie”; jest ona obrazem ucznia,
obrazem interesującym, choćby z tego powodu, że postawa taka
była zarezerwowana dla ucznia - mężczyzny: rabin i wokół
niego jego uczniowie. Tutaj natomiast jest obecna również
kobieta, być może razem z innymi Apostołami.
.Przysłuchiwała się Jego mowie” jest fundamentalną wskazów­
ką, która określa błogosławieństwo obwieszczone przez Jezusa.
Istotnie bowiem słuchanie słowa jest przedmiotem w. 27-28
rozdział 11 Ew angelii Łukasza-. „Błogosławieni ci, którzy słuchają
słowa Bożego i zachowują je...". Maria jest szczęśliwa, żyje tymi
błogosławieństwami ewangelicznymi, które wyrażają „błogosła­
wieni ubodzy..., wy którzy płaczecie..., wy którzy słuchacie”.
Słuchanie słowa Bożego jest istotną częścią orędzia Jezusowego.
Moglibyśmy powiedzieć, że Maria jest pierwszym uczniem, który
wprowadził w czyn lectio dimna-. słuchanie spokojne, pogodne,
dokładne, zapominając o wszystkich innych sprawach.
3. P ostać M arty. W trzeciej części literackiej powraca się,
przez przeciwieństwo, do Marty: „Marta natomiast uwijała się
koło rozmaitych posług”. Słowo „posługi”, w języku greckim
d iak o n ia (p eri p ollen d iakon iań ), oznacza diakonię bardzo
zobowiązującą. Jest to słowo szlachetne, dostojne, używane
w innych miejscach Nowego Testamentu dla wyrażenia ważnych
posług wspólnotowych, i od niego pochodzi tytuł „diakon”.
Nie możemy wykluczyć - jak zobaczymy nieco dalej — że
Ewangelista zamierzał uczynić aluzję do wielu postaci diakonii
nowotestamentalnych, które (jak uczy Paweł) były ze sobą
skłócone, we współzawodnictwie, ze szkodą dla podstawowej
posługi, którą jest właśnie słuchanie Słowa.
A Marta w tych posługach „uwijała się”. Wyraz grecki p eries-
p a to jest trudny dó przetłumaczenia; oznacza, że była ona cała
wewnętrznie podzielona, zatroskana, niespokojna, zmartwiona.
Występuje on tylko w tym miejscu, lecz znajdujemy ten sam

140 13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


korzeń czasownika w 1 Kor 7,35, gdzie Paweł mówi o posłudze
Panu pełnionej z sercem n ie podzielon ym , aperispastos, bez
jakichkolwiek trosk, bez podziału serca.
Marta jest tak dalece obciążona pracą, że traci głowę. Zgod­
nie z logiką powinna byłaby poprosić siostrę o pomoc - jak ma
to miejsce w Ewangelii Jana - wołając ją na ubocze. W rzeczywis­
tości pospieszyła do głównego pokoju, gdzie przebywa Jezus ze
swoimi uczniami, i wyrzuca Mu: „Panie, czy Ci to obojętne, że
moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?”. Jest to
podwójnie negatywne spostrzeżenie: upomina gościa - Ty bu­
rzysz porządek w domu - i, niebeżpośrednio, zachęca Go do
zaprowadzenia porządku - „Powiedz jej, żeby mi pomogła”. Jej
niedyskretny sposób działania burzy prawo gościnności dosko­
nałej, lecz ona w taki sposób się zachowuje - oto ironia losu -
przecież Marta chce wyrazić w najlepszy sposób swą gościnność!
Ten niepokój doprowadza ją do wywrócenia obowiązków
właściwych pani domu, tak iż jest ona podobna do Szymona
trędowatego, który nie dał pocałunku Jezusowi i nie dał Mu
wody do umycia stóp (por. Łk 7,36n). Będąc nadmiernie zatros­
kana sprawieniem dobrego wrażenia na Jezusie, zupełnie o Nim
zapomina.
Dyskusyjna postać tej kobiety, skądinąd gwałtownej, wspa­
niałomyślnej, ofiarnej, przypomina religię „obowiązku”, która -
opętana przez „działanie” - kończy się wywróceniem prioryte­
tów.
4. O dpow iedź Jez u sa . W czwartej scenie kontemplujemy
Jezusa, który odpowiada bardzo jasno i z wielkim uczuciem.
Występuje tutaj, przede wszystkim, dosyć rzadkie powtórze­
nie imienia: „Marto, Marto”. W Biblii coś podobnego ma miejsce
niewiele razy, a po raz pierwszy w K siędze R odzaju, gdy Bóg
poddaje próbie Abrahama: .Abrahamie, Abrahamie...” (Rdz 22,1).
Oznacza to: jestem, czuję cię, rozumiem cię, uprzedzam cię,

13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA l4 l


upomnę cię z miłości. Jest to zatem chwila wielkiego uczucia
i uczestnictwa w życiu dane] osoby.
Upomnienie najpierw jest negatywne, a potem pozytywne.
• Upomnienie negatywne jest podwójne: „troszczysz się
i niepokoisz”.
„Troszczysz się?’. Występuje tu czasownik m erum nao, kluczo­
wy czasownik wszystkich Ewangelii, który powtarza się przede
wszystkim u Łukasza w długiej przestrodze rozdziału 12, który
zaprasza nas do odrzucenia trosk: „Dlatego powiadam wam: Nie
troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym
macie się przyodziać” (Łk 12,22), (Marto, nie troszcz się o przygo­
towanie nie wiadomo czego; ale „nie troszczcie się o życie” jest
czymś zdecydowanie więcej; wskazuje bowiem, że troska ta jest
wyłączona z całości egzystencji człowieka). Jezus mówi dalej:
„Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż
odzienie. Przypatrzcie się krukom; nie sieją ani nie żną; nie mają
piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ile ważniejsi jesteście wy
niż ptaki!” (w. 23-24). Powraca słowo: „Któż z was przy całej
swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia?”
(w. 25). Troski, zatem i zmartwienia o życie niczemu nie służą. To
samo słowo powraca w w. 26: Jeśli więc nawet drobnej rzeczy
uczynić nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne?”.
Niepokój jest doprawdy negatywnym elementem życia.
• Upomnienie pozytywne: „Przypatrzcie się liliom..., nawet
Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna
z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca
będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was,
małej wiary! I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co
będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni!” (w. 27-29).
„Niespokojni” tłumaczy inny wyraz grecki, którego sens pozo­
staje jednak ciągle ten sam: nie poddawajcie się niepokojowi,
zmartwieniu, trwodze.

142 13- ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


Rozdział 12, w. 22-31, możemy odczytać jako komentarz do
słów Jezusa do Marty, które pokazują, w jaki sposób upomnienie
dotyka sedna nauczania ewangelicznego. Jeśli się o to trosz­
czymy, nie jesteśmy dziećmi Ojca Niebieskiego, który wie, czego
potrzebujemy i zaspokaja nasze potrzeby.
• „N iepokoisz się o wiele”. Twój lęk niepokoi cię i zawstydza
tak bardzo, że stajesz się niedyskretna i obrażasz gościa. Mno­
gość - ostrzega Jezus - jest przyczyną wzburzenia i niepokoju.
W sensie pozytywnym, „potrzeba... tylko jednego”; jedność
rozjaśnia, daje pokój; zjednoczenie jest źródłem spokoju ducho­
wego.
Egzegeci, naturalnie, nieustannie usiłują odpowiedzieć na
pytanie czym jest ta jedna rzecz, której potrzeba. Według nie­
których Jezus ma na myśli jedno danie - posiłek; wystarczy
jeden, nie troszcz się o przygotowanie zbyt wielu. Chodzi
o interpretację nieco materialną, która jednakże ma swój fun­
dament w odmiennej wersji tłumaczenia: „Mato” - nie jednego -
„potrzeba”. Troszczmy się przede wszystkim o słowo Boże,
a z innymi rzeczami jakoś sobie poradzimy (dzisiaj powiedzieli­
byśmy: zadowolimy się chlebem i wodą!).
Druga, odmienna wersja mówi: „Potrzeba mało albo tylko
jednego”.
Według mnie nie można wykluczyć, iż chodzi tutaj o pewne
przejście. Jezus mówi do Marty: nie martw się o obiad, wystarczy
nieco strawy, lecz przewodnim pokarmem wierzącego jest słu­
chanie słowa Bożego.
Moim zdaniem taki jest właściwy sens. Należy zaznaczyć, że
inne przekłady Pisma Świętego, np. Biblia Jerozolimska, frag­
ment ten tłumaczą jako „tylko jednego”: jest tylko jedna ważna
rzecz, o którą należy się troszczyć.
Jezus wyrazi tę myśl ponownie w innym zdaniu teologicznie
jaśniejszym w kontekście rozdziału 12, gdzie zakończy upo­

13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA 143


mnienie, mówiąc: „Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te
rzeczy będą wam dodane” (w. 3)- Jedyną rzeczą jest Królestwo,
a tutaj realizuje się ono w spokojnym słuchaniu Jezusa. Króles­
two staje się realne poprzez fakt, że Jezus jest w domu Marty, że
mówi - i Maria pojęła tę prawdę.
Pochwała Marii jest wymowna: „Obrała najlepszą cząstkę,
której nie będzie pozbawiona” (w. 42). Ponownie egzegeci
dyskutują: czym jest najlepsza cząstka? Prawdopodobnie chodzi
0 słuchanie Słowa Bożego, którego materialnie będzie ona
pozbawiona, kiedy Jezus opuści jej dom. Maria jednakże pozo­
stanie z Bogiem. To bycie z Bogiem poprzez słuchanie Jezusa
nigdy nie będzie jej zabrane; wybrała życie dzieci Bożych, które
jest zależnością, pokorą, słuchaniem. Wieczność okaże jedynie
Królestwo, które było już ukryte w słuchaniu Słowa.
W ten sposób przeczytaliśmy nasz fragment, który - jak
mogliście się zorientować — jest bogaty w różne rozwinięcia
1 przypomina inne stronice Ewangelii. Przejdźmy obecnie do
etapu m editatio.

II. W skazów ki d o m editatio

Zastanawiałem się, które podkreślenia wybrać do naszej


m editatio, która - na przełomie całej historii Kościoła - była
bardzo obszerna. Z epizodu o Marcie i Marii narodziły się
bowiem liczne teorie na temat życia aktywnego i życia kontemp­
lacyjnego i wyższości kontemplacji nad działaniem. Święty To­
masz w swojej Sum ie teolog iczn ej także porusza ten temat.
Egzegeci uważają, że sam w sobie temat ten nie jest bezpo­
średnio zawarty w tekście, który - przeciwnie - wyraża doświad­
czenie właściwe każdemu chrześcijaninowi żyjącemu w trudnej
relacji pomiędzy wieloma sprawami do zrobienia i jedyną ważną

144 13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


rzeczą, o której mówi Jezus. Dylematu nie rozwiązuje się,
porzucając jedną lub drugą drogę, lecz pojmując, jak żyd z nimi
w sposób wyważony. Oczywiście, w historii Kościoła mieliśmy
wiele przykładów życia, które w sposób wyraźniejszy podkreś­
lały życie aktywne lub kontemplacyjne. Problem jednak pozo­
staje i jest właściwy wszystkim chrześcijanom. Kiedy stanę na­
przeciwko przypadku kapłana, który chciałby poświęcić się
pokojowi życia kontemplacyjnego, porzucając tym samym wszy­
stkie ciężkie obowiązki właściwe dla posługi duszpasterskiej,
zawsze staram się go zrozumieć, niemniej jednak mówię: Uwa­
żaj, abyś przypadkiem nie poszedł do klasztoru, w którym
powierzą ci obowiązki ekonoma, a wówczas podobnie będziesz
musiał troszczyć się o wiele rzeczy!
Rozważając zatem wielopłaszczyznowość naszego tekstu
ewangelicznego, zobaczmy szybko, co mógł oznaczać on przede
wszystkim dla pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, to znaczy
w okresie, w którym został przez Łukasza napisany; następnie
zapytamy, co oznacza dla każdego czasu i, na końcu, co mówi
nam.
1. Wierzę, że gdy Łukasz pisał swoją Ewangelię, znał już
dylemat apostołów, który ujrzy światło w rozdziale 6 Dziejów
Apostolskich: mianowicie rozdarcie pomiędzy służbą przy sto­
łach i służbą Słowa. Nie został on rozwiązany poprzez likwidację
służby przy stołach, lecz poprzez ponowne rozdzielenie zadań:
wybierzmy diakonów, którzy będą obsługiwali stoły, podczas
gdy my poświęcimy się modlitwie i posłudze Słowa.
Istotnie, w naszym fragmencie występuje tak diakonia sto­
łów, jak i diakonia Słowa; gdy w grę wchodzą obydwie jej formy,
pierwszeństwo ma posługa Słowu, która jest modlitwą. Myślę
zatem, że tekst był odczytywany we wspólnotach z odniesieniem
do tego historycznego wyboru apostołów; historycznego,, ponie­
waż jest on początkiem rozdziału posług, organizacji Kościoła.

13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA 145


Dlatego też tekst posiada również sens eschatologiczny i staje się
jasne, iż we wczesnej epoce mógł być odniesiony do stanu życia
kontemplacyjnego i aktywnego.
Przypominam, że jeśli - jak się wydaje - pierwszym konteks­
tem jest problem Dz 6, wybór posługi Słowa ze strony aposto­
łów - „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże,
a obsługiwali stoły (w. 2) - nie zawiera w sobie oceny jakoś­
ciowej (posługa przy stołach jest bowiem wyrazem nadzwyczaj­
nego miłosierdzia), lecz wyraża wolę rozpoznania naszych ogra­
niczeń i konieczność podziału zadań, a zarazem priorytet Słowa.
Jest to pierwsze ważne nauczanie fragmentu.
2. My staraliśmy się czytać go w relacji z Łk 12, a z tego
punktu widzenia fragment ten zachowuje znaczenie w każdym
czasie, ponieważ podkreśla, że niepokój i pośpiech są wielkimi
nieprzyjaciółmi człowieka. Nie jest to nieprzyjaciel tak widoczny
jak zmysłowość czy skąpstwo; jest to nieprzyjaciel, który ukazuje
się ukryty pod kolorem dobra - musisz robić, robić, robić... Jezus
powtarza nam to jasno: nie troszczcie się zbytnio o życie, życie
więcej znaczy niż pokarm... przypatrzcie się krukom, które nie
sieją ani żną, a Bóg je żywi. Zabieganie jest wielkim nie­
przyjacielem synostwa bożego, sensu Opatrzności; dotyka serca,
nie krańcowych postaw moralnych, lecz synostwa.
W zastosowaniu przysłowia o siewcy (por. Łk 8,4n) na usta
Jezusa powraca to samo słowo, m erum na, kiedy mówi, że
ziarnem, które padło między ciernie są ci, którzy słuchają Słowa
Bożego, lecz idąc przez życie, pozwalają zagłuszyć je w sobie
przez liczne zmartwienia. Zmartwienia zagłuszają Słowo, a jest to
niedopuszczalne. Dodaje następnie: „przez troski, bogactwa
i przyjemności życia”, a zatem troski przyduszają Słowo. Tekst
paralelny Mateusza mówi o tym jeszcze jaśniej: „Ziarno posiane
między ciernie oznacza tego, kto słucha Słowa, lecz troski
doczesne i ułudne bogactwa zagłuszają Je ” (Mt 13,22), zabierają

146 13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


Mu przestrzeń, nie dozwalają Mu oddychać. Słowo weszło do
serca, a jednak nie miało możliwości wzrosnąć z powodu trosk.
Iluż młodych słucha Szkoły Słowa, a następnie wyparuje
z nich wszystko to, czego się wyuczyli, bo nie potrafili poświęcić
odpowiedniego czasu na modlitwę w ciągu dnia! Szkoła Słowa
jest bowiem ziarnem, a cisza jest miejscem, w którym to ziarno
dojrzewa; jeśli jednak pozwala mu się zająć troskami o rzeczy do
zrobienia - muzyką, telewizją, zabawami, spotkaniami, kłótniami
w domu - ziarno zostaje zagłuszone. Ludziom młodym bardzo
trudno przychodzi odrzucenie wszelkich zmartwień. Nieprzyja­
ciel uderza dokładnie w tym punkcie, aby przeszkodzić im
i zamącić w ich głowach w tym jakże delikatnym momencie ich
życia, a mianowicie gdy stają przed wyborem drogi życia zgod­
nie z planem Bożym.
Stąd też milczenie kontemplacyjne stanowi wielkie zwycięs­
two nad nieprzyjacielem. Nie pozwólmy, aby zagłuszono w nas
Słowo, które chce nas pytać, wołać nas i zapraszać.
Jest jeszcze inny fragment Ewangelii Łukasza, który o tym
mówi: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe
wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych... Czuwajcie
więc i módlcie się w każdym czasie” (Łk 21,34n).
Jest to orędzie zachowujące swą aktualność w każdym czasie
i oczywiście pozostaje ono ważne dla wszystkich chrześcijan, dla
nas. Słowo nie daje owocu nie dlatego, że jest niedobre (ponie­
waż kazania nie przekonują, ponieważ katecheza jest źle wy­
tłumaczona), lecz dlatego, że ten, kto go słucha, nie daje Mu
odpowiedniej przestrzeni w swym życiu: musi biec do telefonu,
musi obejrzeć program telewizyjny, którego nie widział, musi się
spotkać z krewnymi i przyjaciółmi, musi... Dostrzeżmy, jak
bardzo ważne jest to przesłanie.
3- Trzecie przesłanie dotyczy nas bardzo blisko. Musimy
odrzucić wszelkie strapienia duszpasterskie. Wszyscy żyjemy

13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA 147


tymi strapieniami, które - przeciwnie - są po trochu naszym
codziennym pokuszeniem i nie będą z całą pewnością wyelimi­
nowane, usuwając jarzmo Pana! Odrzucając jarzmo Pana, nie
będziemy więcej w Jego grze, która polega na życiu ze spokojem
posługą diakońską.
Chciałbym dać wam kilka wskazówek.
• Przede wszystkim, n iepokój duszpasterski jest n ieu n ikn io­
ny i nie możemy mieć nadziei, że zniknie. Paweł Apostoł
potwierdza, że niepokój taki nieustannie mu towarzyszył. Po
przypomnieniu (w 2 Kor ll,2 3 n ) o wszystkich swych nieszczęś­
ciach (trudy, więzienie, chłosty, niebezpieczeństwo śmierci, bi­
cie rózgami, kamienowanie, rozbitek na morzu, przez dzień
i noc w głębinie morskiej, w licznych podróżach, w niebez­
pieczeństwach na rzekach, od zbójców, w niebezpieczeństwach
od własnego narodu, od pogan, w niebezpieczeństwach w mieś­
cie, na pustkowiu i na morzu, w niebezpieczeństwach od
fałszywych braci, w pracy i zmęczeniu, w czuwaniu, w głodzie
i pragnieniu, w postach, w zimnie i nagości) dodaje: ....nie
mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z troski o wszyst­
kie Kościoły (2 Kor 11,28) - m erum na p a so n ton ekklesion;
m erum na, termin użyty przez Jezusa w rozmowie z Martą.
Paweł przeżywał ten niepokój jakby ponad niezliczonymi nega­
tywnymi zdarzeniami; nawet gdyby ich nie miał, wystarczyła mu
codzienna troska o Kościoły, aby go utrudzić. Jest to nieuchronne,
ponieważ jesteśmy sługami miłości Bożej i właśnie Paweł pomaga
nam to zrozumieć gdy - w następnym wersecie — mówi: „Któż
odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słaby? Któż doznaje
zgorszenia, żebym i ja nie. płonął?” (w. 29). Troska jest połączona
z miłością duszpasterską, dlatego choćbym nie był zatroskany, ja
także cierpię z jej powodu i wspólnie z wszystkimi osobami, które
wokół mnie niepokoją się i cierpią. Pasterz, który nie troszczy się
o owce, nie jest pasterzem i nie widzi nadchodzącego wilka.

148 13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


Wydaje mi się godne podkreślenia, że troska duszpasterska
istnieje i jest absolutnie nieuchronna dla pasterza.
• Jednakże jest o n a p rzeżyw an a p o d p ew n ym i w arunkam i,
aby m ogła być ew an geliczn a, i chciałbym teraz wskazać wam
krótko niektóre z tych warunków, które przemieniają waszą
troskę w okazję do świętości, nie zaś w diabelską i niebezpiecz­
ną pokusę.
a ) Troska duszpasterska n ie m oże p o z b a w ić głębokiego p o ­
koju. Znajdują tutaj zastosowanie słowa Jezusa, które są obiet­
nicą: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak
daje świat, ja wam daję”; świat, który jest zawsze zatroskany,
zaniepokojony, zmartwiony - wystarczy przeczytać pierwsze
strony codziennych gazet, pełne czarnych przewidywań. „Niech
się nie trwoży serce wasze” (J 14,27). „Niech się nie trwożył’ jest
tym samym słowem Jezusa skierowanym do Marty: „martwisz się
i troszczysz o wiele”.
Jest zatem możliwa troska duszpasterska bez zagonienia,
z głębokim pokojem, pokojem, który jest wyraźnie darem Bo­
żym. Niekiedy ludzie mnie pytają: Jak można zachować pokój
pośród tak wielu zmartwień? A ja odpowiadam: Jest to dar Boży,
o który musimy prosić z pokorą i który należy przyjąć z wdzięcz­
nością.
b) Troska duszpasterska n ie m oże p ro w a d z ić d o z a tra cen ia
z n a cz en ia priorytetów . Jest ona przeżywana prawidłowo, gdy
nie prowadzi do utraty tego poczucia. Powiedzieliśmy uprzed­
nio, że pierwszym priorytetem jest Słowo Boże. Jeśli nie umieś­
cimy Słowa na pierwszym miejscu, w pewnym momencie po-
plączemy sprawy, jak poplątała je Marta, i nasza troska stanie się
destrukcyjna.
Posłuchajmy wyjaśnienia przypowieści o ziarnie, które padło
między ciernie: ,Jest nim ten, kto słucha Słowa, lecz jest ono
zagłuszane przez troski świata”. Jeśli troska duszpasterska za­

13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA 149


głusza Słowo, nie pozwala Mu oddychać, wówczas zatraca się
poczucie pierwszeństwa.
c ) Troska duszpasterska jest dobra, gdy n ie zagłu sza m odlit­
wy, a nawet ją żywi, jak żywiła Pawła. Ale modlitwie - o czym już
przypomnieliśmy uprzednio - musimy dać odpowiednią prze­
strzeń. Ważne jest, by ustalić w ciągu dnia dokładne pory
przeznaczone wyłącznie na modlitwę, ponieważ jeśli będziemy
czekać, aż znajdziemy wolną chwilę, wtedy nigdy się nie pomo­
dlimy; wiele razy podpowiadałem, aby przewidzieć taki krótki
czas rano, około południa czy zaraz po obiedzie, wieczorem,
w ten sposób aby modlitwa przygotowywała nas do tego szczy­
tu, którym jest sprawowanie Eucharystii i od Niej wypływała.
d ) Troska duszpasterska m usi być u m iarkow an a, zaprowa­
dzając porządek w rozlicznych czynnościach, które mamy do
wykonania, jak to robił Jezus, który porządkował, planował
swoje kolejne swoje dni. Nie wystarczy znaleźć czas na modlit­
wę, jeśli - jednocześnie — nie uporządkujemy naszych rozlicz­
nych obowiązków.
e) W końcu troska duszpasterska, albo lepiej; troski duszpas­
terskie u spokajają się, gdy pow ierzam y j e Bogu, zgodnie z mąd­
rym nauczaniem Piotra Apostola: „Upokorzcie się więc pod
mocną ręką Boga, aby was rozgrzeszył w stosownej chwili.
W szystkie w asze troski p rz erz u ćcie n a Niego, gdyż Jemu zależy
na Was” (1 P 5,6-7). Kontynuuje następnie: „Bądźcie trzeźwi!
Czuwajcie! Przeciwnik wasz diabeł, jak lew ryczący krąży szuka­
jąc kogo pożreć” (w. 8). Możemy odczytać w tym „lwie ryczą­
cym” tego wielkiego nieprzyjaciela człowieka, który jest troską
tej diabelskiej i niebezpiecznej pokusy duszpasterskiej, gdy nie
przeżywamy jej w warunkach, o których mówiłem.

150 13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA


14.
„NIE BÓ J SIĘ,
MAŁA TRZÓDKO”

W stęp

Eminencjo, najprzewielebniejsze ekscelencje, drodzy kapłani!


Jestem bardzo wdzięczny, że mogłem spotkać kler diecezji pra­
skiej i innych czeskich diecezji. Pozdrawiam was bardzo serdecz­
nie, życząc wam pokoju i radości Zmartwychwstałego Pana.
Przyjechałem do Pragi z setką kapłanów mojej diecezji w pra­
gnieniu zrozumienia kontekstu kulturowego, w którym pracuje­
cie. Dlatego doceniliśmy bardzo spotkanie z moim najdroższym
bratem, kardynałem Vlkiem, z którym czuję się mocno związany
od wielu lat i który osobiście doświadczył niektórych prob­
lemów naszego wieku: starcia z ateizmem, z ideologią komunis­
tyczną i obecnie z sekularyzacją życia codziennego.
Ja sam jestem od prawie 20 lat biskupem diecezji, która
zawiera w sobie wielkie miasto naznaczone wszystkimi prob­
lemami współczesnych metropolii: problemy w odniesieniu do
rodziny, do pracy, do emigracji, do porządku publicznego, do
narkotyków, do konsumizmu, do sekularyzmu, do rosnącej
obojętności religijnej.
W kontekście tym spróbujemy zadać sobie pytanie: co o z n a ­
cz a być kapłanem , w słu żbie now ej ew an g elizacji w K ościele

14. „NIE BÓJ SIĘ, MAŁA TRZÓDKO” 151


zanurzon ym w zsekularyzow anym św iecie? Jest to tytuł, który
mi podpowiedziano dla mojego wystąpienia, tytuł, który przy­
wołuje serie ważnych refleksji, kwestii, doświadczeń.
Są to tematy, które pogłębialiśmy w ciągu ostatnich lat,
przede wszystkim począwszy od 2 stycznia 1986 roku, w którym
to dniu Jan Paweł II, pisząc do Biskupów europejskich, po raz
pierwszy użył terminu „nowy rodzaj ewangelizacji” Mówił: „Głę­
bokim i skomplikowanym przemianom kulturalnym, politycz­
nym, etyczno-duchowym, które doprowadziły do utworzenia
nowego kształtu struktury społeczeństwa europejskiego, musi
odpowiadać rodzaj ewangelizacji, która będzie umiała w przeko­
nujących słowach ponownie zaproponować dzisiejszemu czło­
wiekowi wieczne orędzie zbawienia”.
Od tamtej chwili używa się formuły „nowa ewangelizacja”
również w oficjalnych dokumentach Kościoła. C hristifideles laici
z roku 1988, na przykład ma jako podtytuł (w nr 34): „Nadeszła
pora, aby podjąć nową ewangelizację”, a w liście apostolskim
Tertio m iltennio adueniente, dotyczącym Jubileuszu, papież po­
twierdza, w odniesieniu do synodów przygotowujących do
wydarzenia jubileuszowego: „Głębokim tematem Synodów jest
temat ewangelizacji, a nawet nowej ewangelizacji” (nr 21).
Nie zamierzam jednakże pogłębiać tematyki w sposób teore­
tyczny, ponieważ czuję się dosyć niezręcznie, podchodząc do
przemówień abstrakcyjnych i porządku ogólnego. Wolę ściśle
trzymać się Słowa Bożego.

OŚWIECAJĄCE SŁOWO JEZUSA

W Ewangelii Łukasza znajduje się werset, który - moim zda­


niem - pomaga nam lepiej zrozumieć, jaka musi być wewnętrz­
na postawa kapłana wezwanego do ewangelizacji w społeczeńs­

152 14. „NIE BÓ J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO'


twie zsekularyzowanym. Jezus mówi: „Nie bój się, mała trzódko,
gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (12,32).
Chciałbym wspólnie z wami rozważyć ten tekst za pomocą
dwóch etapów: lectio i m editatió.

I. Lectio Łk 12 ,3 2

Lectio polega na wielokrotnym odczytywaniu fragmentu bib­


lijnego i próbach umieszczenia go przede wszystkim w jego
kontekście.

1. Kontekst

Jaki jest kontekst bezpośredni? Łukasz, po uprzednim opo­


wiedzeniu przypowieści o nieroztropnym bogaczu —który zgro­
madził zboże w spichlerzach, a nocą został porwany przez
śmierć - umieszcza całą serię napomnień, które mają jako tytuł:
n ie troszczcie się. Na przykład 12,22: „Nie troszczcie się zbytnio
0 życie, co macie jeść, ani o ciało, czym się macie przyodziać”;
w. 25: „Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę
dołożyć do wieku swego życia”. Podobnie znowu innym razem
1 tak aż do w. 32, który rozpoczyna napomnieniem: „Nie bój się”.
Pamiętacie z pewnością tekst paralelny z Kazania na Górze
z Ewangelii Mateusza, w Mt 6,25n, który rozpoczyna się na­
stępująco: „Dlatego powiadam wam: nie troszczcie się zbytnio
o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się
macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm,
a ciało więcej niż odzienie?”. Obydwa teksty, Mateusza i Łukasza,
są całkowicie paralelne, lecz z jednym wyjątkiem. W. 34 Mateu­
sza - „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień
sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swej biedy” -

14. „NIE BÓ J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO” 153


nie występuje w Ewangelii Łukasza, który z kolei cytuje w. 32:
„Nie bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać
wam królestwo”. Chodzi zatem o werset własny Łukasza i należy
umieścić go w kontekście jego Ewangelii; w szczególności
w rozdziale 12, który zawiera całą serię napomnień o unikaniu
bojaźni i strachu. Jeśli z bezpośredniego kontekstu Ewangelii
Łukasza przejdziemy do obszerniejszego kontekstu Pisma Świę­
tego, spostrzeżemy, że jest bardzo dużo tekstów biblijnych, które
rozpoczynają się podobnym wyrażeniem: „Nie bój się”. Ktoś, kto
je liczył, naliczył ich przynajmniej 366: jedno na każdy dzień
roku, plus jedno na lata przestępne, a rok 2000 jest właśnie
rokiem przestępnym! Mamy zatem do czynienia z przestrogą,
którą bardzo leży Panu na sercu.
Oprócz tekstów ściśle paralelnych, które kładą nacisk na „nie
bój się”, istnieją inne teksty biblijne, które podkreślają kontrast
pomiędzy małością, bezwartościowością, a wielkością misji.
Bardzo ważnym tekstem w tym względzie jest Pwt 7,7: „Pan
wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie
przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów
jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce
dochować przysięgi danej waszym przodkom”. Interesujący jest
również werset proroka Micheasza: „A ty Betlejem Efrata, najmniej­
sza jesteś wśród plemion ludzkich! Z ciebie wyjdzie Ten, który
będzie władał w Izraelu” (5,1). Przypomnę jeszcze 2 Kor 4,7 i 2 Kor
6,8-10, gdzie słabości apostoła przeciwstawia się wielkość jego misji.
Z Ewangelii Łukasza chciałbym przypomnieć dwa słowa
o małym i wielkim: Łk 13,18-19 - ziarnko gorczycy - i Łk
13,20-21 - zaczyn, który wszystko zakwasza.
Podobnych przypadków jest doprawdy bardzo dużo, lecz nie
mogę ich tutaj wszystkich zasygnalizować. Uważam jednakże za
pożyteczne zacytowanie przynajmniej jeszcze jednego tekstu,
Księgi Powtórzonego Prawa, który wyraża głębokie znaczenie

154 14. „NIE BÓ J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO’


kontrastu pomiędzy naszą małością i wielkością powierzonego
nam zadania: „Obyś nie powiedział w sercu: -To moja siła i moc
moich rąk zdobyły to bogactwo». Pamiętaj o Panu, Bogu Twoim,
bo On udziela ci siły do zdobycia bogactwa, aby wypełnić dzisiaj
przymierze, jakie poprzysiągł twoim przodkom” (Pwt 8,17-18).

2. Analiza pojedynczych słów

Po uprzednim umieszczeniu wersetu Łukasza w kontekście


całego Pisma Świętego, powracamy do niego, aby rozpatrywać
jego pojedyncze słowa.
1. Pierwsze: „Nie bój się?’. Powiedziałem powyżej, że napo­
mnienie to powtarza się w wielu tekstach biblijnych. Obecnie
chcę przypomnieć niektóre z tych fragmentów mające szczególnie
znaczenie. Zwiastowanie Maryi przez anioła: „Nie bój się, Maryjo”
(Łk 1,30); zwiastowanie Zachariaszowi przez anioła: „Nie bój się,
Zachariaszu” (Łk 1,13); zwiastowanie Pawłowi przez Pana, który-
podczas wizji - mówi mu: „Przestań się lękać, a przemawiaj i nie
milcz” (Dz 18,9). Zaproszenie do odrzucenia bojaźni i strachu
jest stałym sposobem działania Boga względem każdego z nas.
Przychodzi mi na myśl książka Ć w iczen ia d u ch ow n e świętego
Ignacego Loyoli, który w R egule rozp ozn aw an ia d u ch ów pisze:
Je s t właściwością Boga i Jego aniołów danie prawdziwej radości
i radości duchowej, odcinając tym samym od jakiegokolwiek
smutku i niepokoju zasianych przez nieprzyjaciela” (nr 329).
2. Drugie słowo: „m ała trzódkd'. Termin „trzódka” jest naj­
częściej używany w odniesieniu do ludzi. W J 10 na przykład
Jezus przedstawia się jako dobry pasterz owczarni, a w J 21 Piotr
otrzymuje polecenie, aby pasł baranki i owce.
Zadaję sobie pytanie: dlaczego owczarnia ta jest „mała”?
Mogłoby się wydawać, że jest nazwana małą, ponieważ jest to jej
początek, a w przyszłości stanie się ona wielka. W mojej opinii

14. „NIE BÓ J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO” 155


jednakże przymiotnik opisuje trwały stan mniejszości, który
towarzyszyć będzie Kościołowi poprzez wieki. Tekst Łukasza
istotnie ukazuje Jezusa świadomego faktu, że rygorystyczne
podążanie drogą rad ewangelicznych będzie prawdopodobnie
udziałem niewielu osób, pomimo iż zbawienie jest ofiarowane
wszystkim. Nie mówi On bowiem: „Nie bój się, mała trzódko, bo
w przyszłości staniesz się wielka”, lecz „nie bój się, mała trzódko,
gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo”.
To jest pewnym przesłaniem tekstu: iiie jest ważne mieć
znaczenie; pomimo że jest nas niewielu, ważne jest to, co
podoba się Ojcu.
3. Trzecie słowo: „Spodobało się Ojcu w aszem u dać wam
królestwo” jest kluczem teologicznym rozważanego tekstu. Wy­
rażenie „spodobało s i f - w języku greckim eu dokesen - wy­
stępuje w kontekście innych bardzo ważnych zdarzeń, jak Łk 10,21:
„W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym
i rzekł: „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te
rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.
Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje u podoban ie?. Pomijając
cytowanie innych fragmentów, nalegam na podkreślanie, że
wyrażenie „spodobało się” wskazuje na coś, co stanowi część
boskiego planu zbawienia.
Możemy zatem powiedzieć, że owczarnia, czując się mała,
jest pewna swojego miejsca w planie zbawczej miłości Ojca.
Występuje ponadto inne wyrażenie paralelne do eudokesen,
a mianowicie dei, „było konieczne”: „Czyż Mesjasz n ie m ia ł tego
cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (Łk 24,26). Tutaj również
robi się aluzję do jakiejś konieczności planu Bożego. W tej samej
mierze w Dz 14,22: „Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do
królestwa Bożego”.
W ten sposób trzecie słowo Jezusa prowadzi nas do serca
orędzia zbawienia i jest fundamentalnym odniesieniem do Ojca.

156 14. „NIE BÓ J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO’


Uzasadnieniem owego odrzucenia strachu jest śwuadomość, że
pozostajemy w rękach Ojca.
4. „D ać w am królestwo". Co oznacza „dać wam królestwo?”
W Łk 8,9 oznacza „poznać tajemnice królestwa Bożego”,
a w Mk 4,11: „Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego”.
Wydaje mi się jednak, że tekstem paralelnym, jaśniej tłumaczą­
cym to wyrażenie jest Dn 7,18: „Królestwo jednak otrzymują
święci Najwyższego i będą je posiadać na zawsze i na wieki
wieków”. Nie chodzi po prostu o poznanie, lecz o dar królestwa
samego w sobie.
Przychodzi na myśl Łk 22,29, gdzie Jezus przebywając ze
swoimi uczniami na ostatniej wieczerzy, mówi do nich: „Dlatego
i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec-.
W Łk 17,20-21: „Zapytany przez faryzeuszów: «Kiedy przyjdzie
królestwo Boże-, odpowiedział im: “Królestwo Boże nie przy­
jdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: ‘Oto tu jest’ albo: ‘Tam’. Oto
bowiem królestwo Boże pośród was jest-”.
Mała trzódka musi być pewna, że w przyszłości posiądzie
Królestwa i że ju ż w teraźn iejszości p rzeb y w a w tym Królestwie.

II. P rzesłanie fragm entu dla nas d zisiaj

W fazie m editatio zadajemy sobie pytanie: jakie orędzie


zawiera fragment Ewangelii Łukasza?

1. Przyczyny strachu

Zapytajmy się przede wszystkim, jakie powody mieli apos­


tołowie, aby się bać, i jakie powody będziemy mieć my dzisiaj.
Apostołowie obawiali się prawdopodobnie z trzech powo­
dów: było ich niewielu; panowała ogromna wrogość w stosunku

14. „NIE BÓJ SIĘ, MAŁA TRZÓDKO” 157


do nich; ludzie zbliżali się do Ewangelii, a potem ponownie się
od niej oddalili.
Również i naszych powodów jest dużo i znamy je dosyć
dobrze: Kościół jawi się dzisiaj jako mała trzódka w zsekula-
ryzowanym świecie; spostrzegamy, że Kościół ma niewielki
wpływ na życie publiczne; przekonujemy się, że brakuje powo­
łań i że dzisiejsza młodzież męczy się, gdy ma podjąć decyzję
całkowitego poświęcenia się dla Ewangelii. Postaram się wyrazić
lepiej.

2. Określenie sytuacji

We Włoszech chrześcijanie są z jednej strony małą trzódką,


a z drugiej strony wielką owczarnią. Dużo bowiem jest osób,
które proszą o chrzest święty, które przyjmują sakrament mał­
żeństwa w Kościele, które chcą pogrzebu religijnego; budowle
przeznaczone do kultu są widoczne, a niektóre nawet wybitnie
okazałe. W tym sensie Kościół we Włoszech jest dzisiaj większoś­
cią. Jeśli jednak pójdziemy nieco głębiej, okaże się, że rzeczy­
wistość jest odmienna; zmniejszyła się bowiem liczba osób, które
regularnie uczęszczają na niedzielną i świąteczną Mszę Świętą;
wpływ publiczny nauczania Kościoła jest znikomy, szczególnie
na polu moralnym; niewielka jest liczba chrześcijan, którzy
prawdziwie angażują się w sprawy wiary i Kościoła w parafiach
i w grupach parafialnych.
Sytuacja Kościoła włoskiego może zatem być opisana na­
stępująco: istnieje pewna zaangażowana i umotywowana mniej­
szość, która dźwiga ciężar leniwej większości. Byłoby łatwiej,
gdyby była tylko większość lub mniejszość; jest zaś mieszanka,
która niepokoi. Jednakże, o ile my identyfikujemy się z małą
trzódką w sensie, że niewielu się angażuje, możemy dać się
pocieszyć słowami Jezusa w Łk 12,32.

158 14. „NIE B Ó J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO’


3. Błędne strategie

Jak żyć w tej sytuacji mniejszości, która zmuszona jest dźwi­


gać ciężar leniwej większości? Jak przezwyciężyć strach bycia
małą trzódką?
Przypomnę niektóre drogi wyjścia, które moim zdaniem
okazują się błędne:
- Błędem jest podnoszenie głosu, jakbyśmy byli liczebnie
mocni.
- Błędem jest myślenie, że gdyby uprościć wymagania
Ewangelii, zostałaby ona przyjęta przez większą liczbę osób.
- Błędem jest ubolewanie nad teraźniejszością i opłakiwanie
z nostalgią przeszłości.

4. Strategia podpowiedziana przez Pismo Święte

Werset Łukasza podpowiada natomiast drogę, którą wyrażę


w kilku następujących punktach:
1. Ilukolwiek by nas było (niewielu czy wielu), musimy
p ow ierzy ć się Bogu i cieszyć się z Jeg o w ezw an ia i obietn icy.
2. Musimy patrzeć z realizmem na naszą sytuację, p o jm u jąc
j e j w yzw an ia i n iebezpieczeństw a, lec z z a ra z em opatrzn ościow e
sposobn ości bycia m atą trzódką.
3. Należy oprzeć się n a kilku fu n d am en taln y ch p ew n ikach ,
które wskażę poniżej.
- Stan mniejszości jest faktem, nie zaś celem czy końcem;
naszym celem jest, aby wszyscy ludzie dostąpili zbawienia
i doszli do poznania prawdy. Bycie mniejszością nie jest dobre
i nikogo nie rozwesela, jednakże mieści się w planie Bożym
(„spodobało się Ojcu”).
- Stan mniejszości niesie za sobą pokusy i niebezpieczeń­
stwa: pasywna rezygnacja, zamknięcie się w samym sobie jak

14. „NIE BÓ J SIĘ, MAŁA TRZÓDKO” 159


w getcie lub też rozdrażniony aktywizm, który usiłuje prze­
zwyciężyć trudności, podnosząc głos.
- Stan taki natomiast powinien przemienić się w rozmach
ewangelizowania. Jezus opowiada przypowieści o ziarnie, o za­
czynie i mówi o małej trzódce, aby ukazać, w jaki sposób
rzeczywistość mniejszości powoduje opatrznościowy pęd w kie­
runku misji.
- Sytuacja małej trzódki jest położeniem ubóstwa, które
czyni dostrzegalną obojętność ewangeliczną, a zatem jest stanem
autentycznego rozpoznania tego, co liczy się przed Bogiem.
- Ponadto wspiera bezinteresowny sposób zachowania oraz
styl całkowicie bezpłatnej służby.
- A w końcu, stan mniejszości daje możliwość wspólnej
pracy z mężczyznami i kobietami dobrej woli.
Chodzi zatem o rozeznanie opatrznościowych możliwości właś­
ciwych „małej trzódce”, odkrywając sposób kształtowania zsekula-
ryzowanego świata. Żyjąc w nim pod prąd wielkimi wartościami -
bezinteresownością i pokorą —mała trzódka wzbudza w świeckim
mieście nostalgię Za tym prawdziwym humanizmem, do którego
wszyscy zmierzają, odzianym w zaufanie, solidarność, ufność - jako
laickie tłumaczenie wiary, nadziei, miłości.
4. Ostatni temat odnosi się do kontekstu waszej diecezji.
Mówiłem o tym niedawno w mojej diecezji, a dotyczy on
sposobu, w jaki Kościół - będąc małą trzódką - staje się obecny
i widzialny w społecznym i politycznym obrazie kraju. Sądzę-, że
może tak się stać pod czterema warunkami:
- nie ograniczać obowiązków chrześcijańskich tylko do
opieki społecznej i dobroczynności;
- uczyć się, również jako mała trzódka, myślenia politycz­
nego, to znaczy rozpatrywać całość wartości społecznych;
- przyczyniać się do stworzenia w społeczeństwie wspólnej
struktury wartości;

160 14. „NIE BÓJ SIĘ, MAŁA TRZÓDKO”


- popierać zasady porozumienia pomiędzy mieszkańcami,
wykorzystując wszelkie możliwości demokracji.
W ten sposób Kościół - mała trzódka — m oże mieć wielkie
znaczenie we współczesnym demokratycznym społeczeństwie.

ZAKOŃCZENIE: DAR EUCHARYSTII I SŁOWA

Kończąc niniejsze rozważania zadaję sobie pytanie: jakie są


sytuacje, w których kapłan szczególnie wyraziście żyje dla
Kościoła będącego małą trzódką? Gdzie znajduje się dla kapłana
to małe ziarenko, które stanie się wielkim drzewem, zaczyn,
który zakwasza całe ciasto?
Dla kapłana małym ziarenkiem jest przede wszystkim Eucha­
rystia; Eucharystia sprawowana z wiarą i miłością jest ziarenkiem
kiełkującym w społeczeństwie. A razem z Eucharystią, zaczynem
zakwaszającym społeczeństwo, jest Słowo Boże, którego słucha­
my i któremu odpowiadamy.
Powierzam waszej uwadze wcześniej już cytowane przeze
mnie słowo Pana skierowane do Pawła: „Przestań się lękać,
a przemawiaj i nie milcz” (Dz 18,9).

14. „NIE BÓJ SIĘ, MAŁA TRZÓDKO” 1Ó 1


15.
DYSPROPORCJE
KRÓLESTWA BO ŻEG O

Temat dzisiejszej lectlo divin a zbudowany jest z dwóch


krótkich przysłów, które odnajdujemy w Ewangelii XXX nie­
dzieli okresu zwykłego, opowiedziane przez Łukasza w roz­
dziale 13,18-21.

„Mówił Jezus: -Do czego podobne jest królestwo Boże


i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gor­
czycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło
i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieź­
dziły się na jego gałęziach*.
I mówił dalej: »Z czym mam porównać królestwo Boże?
Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i wło­
żyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło*”.

Proponuję wam ponowne odczytanie tego fragmentu, starając


się umieścić go w kontekście, uwypuklić jego główne elementy,
punkty kluczowe; w fazie m editatio zadamy sobie pytanie, jakie
przesłanie ofiaruje ten tekst w dzisiejszych czasach; na zakoń­
czenie pozostawię wam wolny czas do contem platio, momentu,
w którym każdy odpowie na pytanie: co ja mówię Jezusowi, który
przemawia do mnie poprzez te dwie przypowieści?

162 15- DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO


I. LECTIO Ł K 1 3 ,1 8 -2 1

• Mamy przed sobą dwie przypowieści, jedną o mężczyźnie,


a drugą o kobiecie. Warto zwrócić uwagę na to dopełnianie się
płci, które odnajdujemy w kilku innych miejscach Ewangelii,
w szczególności u Łukasza, na przykład w rozdziale 15, gdzie
występuje pasterz, który zagubił owce, a następnie kobieta-
gospodyni, która zagubiła drachmę.
• Obydwie nasze przypowieści są opowiedziane, przynaj­
mniej częściowo, również w innych Ewangeliach. Przypowieść
0 ziarnku gorczycy jest obecna nawet u Marka, który - jak wiecie -
przytacza jedynie trzy przypowieści, z czego wszystkie o ziarnie;
jedna z nich dotyczy właśnie ziarnka gorczycy (por. Mk 4,30-32).
U Mateusza z siedmiu przypowieści, które spotykamy w roz­
dziale 13, trzecia i czwarta dotyczy ziarnka gorczycy i zaczynu.
Można by zapytać, dlaczegóż to jedne fragmenty znajdują się
w miejscach paralelnych, inne zaś nie. Egzegeci uważają, że
prawdopodobnie przypowieść o zaczynie bierze początek z in­
nego źródła niż to, z którego wypływa przypowieść o ziarnie, a to
tłumaczyłoby również niewątpliwą odmienność w formułowaniu
Ewangelii.
W każdym razie, jakiekolwiek byłyby powody synoptyczne
1 powody historii tradycji, pożyteczne jest podkreślenie pewnych
małych różnic pomiędzy Łukaszem i Markiem.
Podczas gdy Łukasz mówi po prostu „ziarenko gorczycy”,
Marek mówi: „najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi”;
i podczas gdy Łukasz mówi jedynie o „drzewie”, Marek precyzu­
je: „większe od jarzyn”. Istotnie, to najmniejsze ziarno, wielkie
jak ślad czubka ołówka na białej kartce papieru, zdolne jest
(przynajmniej w Palestynie) stać się następnie wielkim na 2 - 3 me­
try krzewem. U Marka występuje zatem mocniejsze podkreślenie
jego małości i wielkości, mówiąc o dysproporcji.

15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO 1Ó3


Naszej medytacji dałbym zatem następujący tytuł: D yspropor­
cje Królestw a Bożego. Wydaje mi się, że to jest punktem kluczo­
wym, który Jezus chce ukazać światu.
• Jaki jest rdzeń opowiadania? Odnajdujemy go właśnie
w dysproporcji pomiędzy małym i wielkim, bezwartościowym
i znaczącym (bezwartościowe jest małe ziarno,, znaczące - drze­
wo, które przyjmuje ptaki); w dysproporcji lub kontraście po­
między ukrytym i widocznym (zaczyn jest ukryty, zakwaszona
mąka jest widoczna), pomiędzy „mało” i „wszystko” (małe ziar­
no, mało zaczynu i wszystko, wielkie, które jest ciastem cał­
kowicie zakwaszonym i wielkim drzewem).
W gruncie rzeczy obydwie przypowieści mówią o dynamiz­
mie Królestwa, które wydaje się niczym, lecz które w rzeczywis­
tości jest potężną siłą.
Całe Królestwo opiera się na kontraście pomiędzy tym, co się
ukazuje, daje się zobaczyć, a tym, co jest i będzie; kto tego nie
rozumie, nie rozumie Królestwa.
• Inne interesujące spostrzeżenie, godne odnotowania w lectia
ptaki powietrzne, które gnieżdżą się w gałęziach drzewa, są prawdo­
podobnie aluzją do pogan, którzy przychodzą mieszkać w Izraelu,
drzewie, które staje się wszelako zdolne do przyjęcia całego świata.
Przejdźmy obecnie do fazy m editatio.

II. M editatio .
PRZESŁANIE PRZYPOWIEŚCI NA DZISIEJSZE CZASY

1. Jako pierwszą refleksję m editatio chciałbym spróbować


umieścić obydwie przypowieści w całości problematyki dotyczą­
cej obrazów Królestwa Bożego.
Warto bowiem zwrócić uwagę, że przypowieści o Królestwie
rozwijają trzy fundamentalne teksty paralelne lub - lepiej - trzy

164 15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO


plus jeden. Trzy teksty, które odpowiadają trzem wielkim for­
mom działalności, trzem głównym zawodom, dzięki którym
ludzie zarabiali na chleb w czasach Jezusa: p asterz, rolnik, rybak.
Niektóre przypowieści są pasterskie, inne rolnicze, inne odnoszą
się do rybołówstwa. Do nich dołącza przypowieści o życiu
domowym, wzięte jako wzorzec, mimo iż nie chodziło o kon­
kretny zawód.
Dom, pole, łąka do wypasania, jezioro, są czterema elemen­
tami, które odnajdziemy w większości przypowieści.
• Obrazy pasterskie, na przykład zagubionej owcy z Łk 15
i Mt 18, poza przypowieściami, metafora Jezusa Dobrego Pas­
terza (rozwinięta w J 10 i podjęta w J 21: „paś owce moje”).
Kościół zatem zostaje określony w swojej działalności.
• Zostaje jednakże określony również przez działalność rol­
n ika, to znaczy siewcy, który sieje ziarno. Przypowieść ta jest
przedłużona w przypowieściach o ziarnie, które samo rośnie,
o kąkolu rzuconym przez nieprzyjaciela oraz o dobrym ziarnie
wysianym przez dobrego pana, o ziarnie gorczycy.
• Jeśli chodzi o element połow u rybackiego, przypowieścią,
może najbardziej dotyczącą tego tematu, jest ta, która porównuje
Królestwo Boże do wielkiej sieci, która wyławia dobre i złe ryby
(Mt 13,47-50). Są tutaj jednakże inne aluzje: Piotr będzie ryba­
kiem ludzi (Łk 5,10), opowieść o połowie na Jeziorze Tyberiadz-
kim po zmartwychwstaniu Jezusa również posługuje się od­
niesieniem do zawodu rybaka 0 21).
• Do obrazu pasterskiego, do obrazu rolniczego i do obrazu
połowu ryb, dołącza się obraz ży cia domowego-, drachma zagu­
biona w domu, zaczyn używany przez panią domu do fermen­
towania ciasta; odnoszą się również do wydarzeń domowych
przypowieści o słudze, który (w odpowiednim czasie) przydziela
porcje żywności innym sługom oraz o sługach oczekujących
powrotu pana domu.

15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO 1Ó 5


Możemy zaobserwować, że wszystkie te porównania nie są
bez wpływu na obraz Kościoła.
Obraz pasterski - być może dzisiaj dominujący, ponieważ
mówimy nieustannie o „duszpasterstwie" - odnosi się przede
wszystkim do wnętrza Kościoła (paść owczarnię) i przedstawia
jako cnotę wyróżniającą miłość duszpasterską, 'troskę o braci.
Podobne znaczenie mają niektóre obrazy ży cia dom ow ego,
które opisują sługę Pana, odpowiedzialnego, jako dobrego do­
mowego zarządcę.
Obraz roln iczy ma rozleglejsze horyzonty, chce bowiem
opisywać Kościół, zgodnie ze słowem Mt 13,38: „Rolą jest świat”.
Podczas gdy obraz pastoralny odnosi się do owczarni, obraz
rolny podkreśla świat jako rolę, włączając w ten sposób Kościół
w obszerniejszy kontekst. Mówi ponadto o odwadze, z jaką
musimy patrzeć dookoła oraz o olbrzymiej dysproporcji pomię­
dzy ziarnem a bezmiarem roli. Dlatego też sposób bycia Kościoła
podobnego do rolnika ma jako cnotę wyróżniającą nadzieję, nie
zaś miłość pasterską: rzuć ziarno z nadzieją, mimo że teren
wydaje się jałowy, a zobaczysz ptaki powietrzne budujące
gniazdo na tym, co wyrośnie z prawie niewidzialnego począt­
kowo ziarna. Do tego obrazu rolniczego nawiązuje przypowieść
domowa o zaczynie, który jest małą rzeczą, jest ukryty, lecz który
potrafi zakwasić całe ciasto; jest to zaproszenie do nadziei.
Zawód ry baka jest symbolem większej odwagi. Rybak bo­
wiem idzie w stronę nieznanego, nie wie, co znajduje się w głębi­
nach wody, próbuje, nie wiedząc, czy połów zakończy się suk­
cesem, czy też niepowodzeniem, a burze czają się nieustannie nad
jego głową. Możemy powiedzieć, że jeśli charakterystyczną cnotą
działalności pasterskiej jest miłość pasterska, a charakterystyczną
cnotą kultury Kościoła w świecie jest nadzieja, to tutaj cnotą jest
wiara: „Panie, na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5,5), stawię
odważnie czoła nieznanemu powierzając się Tobie.

166 15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO


Podsumowując nasze rozważania, możemy powiedzieć,
że Kościół - jaki ukazuje się z obrazów przypowieści - jest
pasterski, troszczy się o owczarnię; sieje na rozleglejszej prze­
strzeni, w świecie równie wrogim, podobnie do starożytnego
rolnika, który zasiewał trochę na ziemi żyznej i trochę na ugo­
rze; rzuca się w stronę nieznanego jak rybak; jest misyjny.
Kościół jest syntezą tych obrazów, musi żyć w harmonii po­
między odmiennymi rzeczywistościami, a traci równowagę,
gdy faworyzuje jeden obraz, zapominając o innych. Takie za­
chwiania równowagi wyznaczają trudne momenty historii Koś­
cioła.
2. Druga refleksja opiera się bardziej szczegółowo na prze­
słaniu obydwu przypowieści.
• Przede wszystkim orędzie cierpliw ości wobec pozornie
powolnego dynamizmu Królestwa. Królestwo wydaje się rzeczą
małą, zaledwie je widać, podobnie jak ziarenko gorczycy i za­
czyn ukryty w mące, a po wrzuceniu ziarna w ziemię i za­
kwaszeniu ciasta trzeba cierpliwie czekać.
Obydwie przypowieści zdają się mówić do nas: siej, gnieć
i umiej czekać.
My natomiast chcielibyśmy natychmiast widzieć zmianę, do­
strzec rezultaty. Ksiądz Pino Colombo w jednym z rozdziałów
swojej książki, zatytułowanym E w an gelizacja i j e j sku teczn ość,
napomina, aby nie oceniać ewangelizacji po jej bezpośredniej
skuteczności: „To nie skuteczność nadaje wartość ewangelizacji.
Posiada ona wartość sama w sobie, o ile Słowo (objawienie) jest
samoobjawieniem się Boga człowiekowi. Przyjęte czy odrzuco­
ne, ani nie zyskuje, ani też nic nie traci na swej wartości”.
Przyznaje, że Kościół w niektórych momentach swej historii
prawdopodobnie przecenił znaczenie skuteczności, „przypisując
jej nadmierne znaczenie i poświęcając jej zbyt wiele uwagi”.
Podstawowym ryzykiem pragnienia niezwłocznego zobaczenia

15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO 1Ó 7


rezultatów jest „przyspieszanie, skuteczności ewangelizacji, do
granic, proponując ją w słowach przymuszających, zamiast
w słowach przekonujących”. Jest jasne, że „każda forma ewan­
gelizacji przymusowej całkowicie zaprzecza ewangelizacji auten­
tycznej”. Ksiądz Pino wymienia zatem warunek zaistnienia Koś­
cioła w erze postmodernistycznej: przyznaje ona Kościołowi
wolność ewangelizacji, o ile jest ona zaproponowana; nie przy­
znaje jej możliwości narzucania się. Ponieważ broni się przed
każdą formą narzucania, boi się wszystkiego, co jest przed­
stawiane jako absolutne. Mówi o tym encyklika Fides et ratio.
Należy jednakże zdawać sobie sprawę, że w gruncie rzeczy
nasze społeczeństwo pozwala Kościołowi zaproponować siebie,
„nie udzielając mu jednak ani środków, ani argumentów, aby
móc podtrzymywać, powszechnie lub chociaż społecznie, swoją
siłę jako największą. Wynika z tego, że pozbawiona jakiejkol­
wiek pomocy, lecz zarazem wolna od skażenia i niejasności,
ewangelizacja pozostaje zdana wyłącznie na samą siebie i na
własną rzeczywistą skuteczność” (P.Cołombo, Sulla evan geliz-
z a zio n e, Mediolan 1997, 85-87).
Przypowieść o ziarnie podkreśla tę rzeczywistą skuteczność:
ziarno wzrasta, ponieważ jest pełne życia, nie potrzeba jakiego­
kolwiek zbytecznego wysiłku, aby rosło; wystarczy wrzucić je
w ziemię i poczekać z cierpliwością na owoc, który z całą
pewnością w określonym czasie ono Wyda.
• Jest też drugie przesłanie obydwu przypowieści: mieć
nadzieję wobec dynamizmu Królestwa. Dlatego że Królestwo
Boże ma siłę życia, a małe ziarno jest nieodporne, zaczyn
pomimo tego wszystko zakwasza.
Święty Paweł uczy nas, że ktoś, kto widzi wszystko, czego się
spodziewał, nie ma już nadziei. Nadzieja bowiem polega na
niewidzeniu tego, czego się spodziewa, na pokładaniu nadziei,
że ziarno stanie się drzewem i że zaczyn zakwasi ciasto.

168 15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO


Ta siła jest zatem siłą Boga, który działa w nas i popycha nas
ponad nami samymi. Ksiądz Pino Colombo bardzo trafnie pod­
kreśla niezgłębioną siłę Królestwa: „Powodem, dla którego każ­
dy człowiek ma realną możliwość życia ludzką egzystencją
podobnie jak żył nią Jezus Chrystus, jest fakt stworzenia przez
Boga każdego człowieka na obraz i podobieństwo Jego Syna
Jezusa Chrystusa. W perspektywie tej życie egzystencją ludzką
podobnie jak przeżył ją Jezus Chrystus, przestaje wydawać się
ewentualnością nieprawdopodobną i niedostępną” - ziarno,
które nie produkuje nic nigdy i zaczyn, który nie zakwasza -
„przedstawiając się tymczasem jako jedyna konsekwencja po­
chodzenia człowieka: ziarno, które będzie wydawać owoc:
zaczyn, który zakwasi ciasto”.
Oczywiście, istnieje możliwość odrzucenia życia, którym żył
Jezus Chrystus; jest to wybór, który popycha do najgorszego,
popycha bowiem w kierunku egzystencji samoukarania. Króles­
two jednakże ze swej natury ma taką siłę: muszą zaistnieć
określone warunki, to znaczy ziarno musi być dobrze zmieszane
z ziemią, zaczyn dobrze rozrobiony. Oznacza to, w odniesieniu
do słowa Bożego, że naprawdę jest ono przemyślane, przyjęte,
odciśnięte w naszym życiu i wchodzi w życie ludzi. Nie wystar­
cza słowo abstrakcyjne; musi ono przeniknąć ziemię.
• Kończąc niniejsze rozważania, zadaję sobie pytanie: czym
jest dla nas konkretnie spełnienie się tego ziarna i tego zaczynu?
Jest nim E ucharystia. Eucharystia jest czymś pozornie niewi­
dzialnym, co jednak wzrasta w sercu i we wspólnocie; jest
ziarnem, które wydaje się bezwartościowe, lecz jest ono prze­
znaczone, aby odmieniać świat, a zatem należy do niego pod­
chodzić i traktować je z cierpliwością i nadzieją.
Myślę, że słowa Jezusa zawarte w Łk 13,18-21 zapraszają nas
do pokonywania pozorów i do harmonizowania naszej cierp­
liwości i nadziei z tajemnicą Królestwa.

15. DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BO ŻEG O 1Ó9


16.
OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA

K ontekst skupienia
I WYBÓR TEMATU BIBLIJNEGO

Jestem bardzo wdzięczny, iż mogę włączyć się w waszą


modlitwę, a w szczególności w modlitwę biskupów i prez­
biterów regionu Umbrii, który tak bardzo ucierpiał z powodu
niedawnego trzęsienia ziemi. Chętnie przyjąłem zaproszenie
właśnie dlatego, aby dać świadectwo mojej bliskości oraz uczest­
nictwa archidiecezji mediolańskiej w trudnościach i w prob­
lemach, którym odtąd musicie stawić czoła.
Kontekstem naszego spotkania jest trzeci i ostatni już rok
przygotowujący nas do Wielkiego Jubileuszu, który - zgodnie
z pragnieniem papieża - poświęcony jest w całości refleksji nad
tajemnicą Ojca. Będziemy zatem chcieli uczynić krok naprzód
w poznaniu miłosiernego Boga Ojca. Im więcej postępujemy
w posłudze ministerialnej oraz w drodze duchowej, tym mocniej
dostrzegamy, że - istotnie - niewiele wiemy o tej wspaniałej
tajemnicy ojcostwa Bożego.
Do naszej medytacji wybrałem jeden z najsłynniejszych teks­
tów Nowego Testamentu: przypowieść o synu marnotrawnym,
o synu utraconym, o ojcu miłosiernym. Wiele nazw nadawanych

170 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


temu fragmentowi Ewangelii Łukasza (15,11-32) wskazuje na
niezliczone ilości możliwych interpretacji tej przypowieści. Ja
osobiście, pomimo komentowania jej wielokrotnie, gdy odczytu­
ję ją ponownie, dostrzegam, że przewyższa mnie z wszystkich
stron i że doprawdy nigdy nie mogę mniemać, iż zrozumiałem ją
dogłębnie. Dotyka ona korzeni naszego wyznania wiary, naszej
idei Boga, jakże często zaciemnionej w nas przez bałwochwalcze
koncepcje stające pomiędzy nami i obliczem Ojca; przypowieść
chce natomiast oczyścić, rozjaśnić to poznanie. Stańmy zatem
naprzeciwko tekstu Łukasza w modlitwie:
„Daj nam , o P anie, p o z n a ć cokolw iek z tajem n icy Twojego
m iłosierdzia w tym n iezrozu m iałym i chaotycznym św iecie. D aj
nam zrozu m ieć, co z n a cz y w zyw ać B oga O jca m iłosiern ego”.

Jezus powiedział: „Pewien człowiek miał dwóch synów.


Młodszy z nich rzekł do ojca: -Ojcze, daj mi część majątku,
która na mnie przypada-. Podzielił więc majątek między nich.
Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał
w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzut­
nie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie
i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do
jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje
pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek
strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie
dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: -Iluż to najemników
mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę.
Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze,
zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem
godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jed­
nym z najemników-. Wybrał się więc i poszedł do swego
ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył
się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję

16, OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 171


i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem
przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien
nazywać się twoim synem-. Lecz ojciec rzekł do swoich sług:
"Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu
też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie
utuczone cielę i zabijcie; będziemy ucztować i bawić się,
ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął,
a odnalazł się». I zaczęli się bawić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy
wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał
jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł:
-Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę,
ponieważ odzyskał go zdrowego-. Na to rozgniewał się i nie
chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz
on odpowiedział: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie prze­
kroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koź­
lęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił
ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami,
kazałeś zabić dla niego utuczone cielę-. Lecz on mu od­
powiedział: “Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszy­
stko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć
z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął,
a odnalazł się»” (Łk 15,11-32).

N iektóre m ożliw ości interpretacyjne

Przede wszystkim chciałbym przedstawić wam kilka moż­


liwych sposobów, w jaki przypowieść ta była interpretowana na
przełomie wieków.
• Istnieje komentarz, który opiera się na kon tekście bezpo­
średnim , to znaczy na początku rozdziału 15 Ewangelii Łukasza,

172 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


gdzie jest napisane, że Jezus przebywał wśród grzeszników, jadał
z nimi, prowokując szemranie faryzeuszy i uczonych w Piśmie.
Począwszy od tego szemrania - „Ten przyjmuje grzeszników i jada
z nimi” (w. 2) - Jezus opowiada trzy przypowieści - o zaginionej
owcy, o zagubionej drachmie i o synu marnotrawnym.
Jest to pierwsza linia interpretacyjna: grzesznicy są tymi,
którzy podejmują drogę powrotu, podobnie jak syn marnotraw­
ny; faryzeusze zaś narzekają i niczego nie rozumieją, jak starszy
syn. Przypowieść miałaby na celu w strząsn ąć p ew n o ścią tych,
którzy u w ażają się z a spraw iedliw ych.
• Druga linia interpretacyjna odczytuje przypowieść w kon­
tekście obszerniejszym, a mianowicie historiozbaw czym . Dwaj
synowie przedstawiają odpowiednio pogan wezwanych do wia­
ry bez przebycia uprzedniej drogi oraz naród wybrany, który
protestuje i skarży się na miłosierdzie wobec pogan.
Ponadto można stosować i stosuje się w wielu sytuacjach
Kościoła, kiedy jedni krytykują drugich, że przykładają oni
zbytnią wagę do osób, które jakoby na to nie zasługują. Mam
w tym względzie własne wspomnienia. Ten, kto opiekuje się
więźniami, oddalonymi od wiary, chorymi na AIDS, wcześniej
czy później usłyszy pytanie: ale dlaczego? Czy opłaca się po­
święcać się im? Czy nie lepiej jest się troszczyć o lepszych?
Przypowieść rozbrzmiewa zatem w teraźniejszości Kościoła,
w jego życiu i w jego historii.
Pozostając na poziomie historiozbawczym możemy powie­
dzieć, że fragment Łukasza może służyć za wzór dla zrozumienia
tego odrzucenia Ojca - również Ojca, który jest w niebie -
właściwego współczesnej kulturze. Społeczeństwo nasze jest
„społeczeństwem bez ojców”, które odrzuca postać ojcowską,
ponieważ utworzyło sobie obraz ojca - pana domu. Jest to
dokładnie to, co wydarzyło się u dwóch synów: każdy z nich
odrzuca ojca, ponieważ pojmuje go jako ojca - pana domu.

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 173


Dzięki zatem tej przypowieści możliwa jest również inter­
pretacja współczesnych niepokojów, zachowania i powodu, dla
którego ludzie odrzucają autorytet Boga, sądząc, iż jest On
despotyczny, oraz rozpatrują tajemnicę Boga za pomocą kryte­
riów odmienionych przez bałwochwalstwo.
• Istnieje ponadto teologiczn a droga interpretacyjna, najbar­
dziej odpowiadająca naszemu skupieniu: przypowieść chce nam
pomóc zrozumieć, w jaki sposób Bóg kocha grzeszników, którzy
są daleko, oraz jak idzie On z tyłu za nimi, szuka ich, jak nie jest
zadowolony dopóty, dopóki nie powrócą do Jego domu. Jest to
właśnie ta droga, która prowadzi nas do głębszego poznania
tajemnicy Ojca.
• Tekst Łukasza jest ponadto wykorzystywany na poziomie
egzystencjalnym , ponieważ jest on bogaty w elementy symbolicz­
ne, które wskazują, jakie są drogi ludzkiego zatracenia i pokuty
oraz gdzie z cierpień ludzkich wyłania się tęsknota za Bogiem
i potrzeba zbawienia. Kilka dni temu byłem z wizytą w jednej ze
wspólnot mojej diecezji zajmującej się ratowaniem narkomanów;
każda ze znajdujących się tam osób napisała wcześniej do mnie
list, w którym zdecydowała się na podjęcie próby powrotu do
normalności; motywacja była za każdym razem taka sama: nie
mogłem już dłużej, nie kierowałem już własnym życiem... Jest to
obraz syna marnotrawnego, który powraca, gdy pojmuje, że
prowadzi życie, którym niemożliwe jest żyć.
• Przypomnę jeszcze serię komentarzy naszej przypowieści,
które odnoszą się nieco bardziej bezpośrednio do czytelnika, do
każd eg o z n as. Postawmy się w miejsce syna marnotrawnego
i przyznajmy, że wyprzedaliśmy za bezcen i roztrwoniliśmy dary
Boże, że niewłaściwie je wykorzystaliśmy. Albo też postawmy
się - jako jednostki lub jako Kościół - w miejsce starszego syna
i przyznajmy się, że doprawdy nie żyjemy, jak przystało na
synów; żyjemy może jak niewolnicy, którzy mruczą, szemrzą, bo

174 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


nie pojęli słodyczy synostwa, czułości Ojca. Przypowieść żąda
wyjaśnień od każdego z nas, począwszy właśnie od tego niepo-
znania ojca, którym obydwaj żyli pomimo przebywania blisko
niego dzień i noc; nie poznali go nigdy do głębi, aż w końcu
poznał go ten, który odczuł gorycz oddalenia od ojca i rozpoczął
podróż powrotną.
Przypowieść pociąga za sobą te i wiele innych interpretacji.
Byłem nieco zakłopotany, stając przed koniecznością wyboru,
jaką pójść drogą. Wybrałem ścieżkę łatwiejszą, a mianowicie
ścieżkę bezpośredniego spotkania z fragmentem ewangelicznym
poprzez metodę lectio divin a według etapów lectio, m editatio,
oratio: lectio dopomaga przenikać rytmy tekstu, kontekst, klu­
czowe słowa; m editatio rozważa wartości, przesłanie danego
fragmentu w dzisiejszych czasach; oratio jest chwilą, w której
poświęcamy się osobistej modlitwie, wychodząc od konkretnych
pytań - kim my jesteśmy, podmiotem Bożej miłości? Kim jest
wspólnota kościelna, podmiotem tej miłości? Kim jesteśmy my
jako szafarze i narzędzia miłosiernego Boga?

I. Lectio Łk 1 5 ,1 1 - 3 2

1. Podział tekstu

Poszukajmy przede wszystkim podstawowego podziału frag­


mentu. Ma on dynam izm weum ętrzny, w p ięc iu częściach , które
pokrótce przypomnę.
• Na początku jest to przedstawienie trzech bohaterów histo­
rii: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł
do ojca: “Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada-.
Podzielił więc majątek między nich” (w. 11-12). A zatem jest to
ojciec i dwóch synów. Przypowieść łączy się i zarazem odróżnia

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 175


od dwóch poprzednich przypowieści o zaginionej owcy i zagu­
bionej drachmie, gdzie występowało jedynie dwóch bohaterów:
pasterz i zaginiona owca oraz kobieta i drachma.
Nasza przypowieść jest bardziej złożona, to znaczy, że nie
chodzi po prostu o stosunek ojca do tego, który się zagubił, lecz
również o stosunek ojca do tego, który przy nim pozostał, który
uważa, że się nie zagubił. Z tego też powodu przypowieść jest
o wiele dłuższa od poprzedzających ją przypowieści.
• W drugiej części bohaterowie są ponownie rozpatrywani
jeden po drugim (w. 13-20). Młodszy syn jest opisany podczas
gdy bierze swój majątek, wyrusza do dalekiego kraju, trwoni
dobra otrzymane od ojca, żyje jak rozpustnik; gdy nadchodzi
niedostatek, znajduje się w potrzebie i idzie na służbę do
jednego z gospodarzy, gdzie nie jest w stanie zaspokoić głodu;
zastanawia się zatem, myśli o losie niewolników, którzy w domu
jego ojca mają dosyć chleba i postanawia powrócić. Ma jednakże
ciągle w pamięci wyobrażenie ojca - pana domu, ojca tak
wymagającego, że mógłby nie przyjąć go pomiędzy sługi.
• Trzecia część ópisuje prawdziwe oblicze ojca, ojca róż­
niącego się bardzo od tego wyobrażonego przez marnotraw­
nego syna (w. 20-24). Istotnie, widzi on z daleka młodszego
syna, wzrusza się, biegnie mu naprzeciw, rzuca mu się na szyję,
całuje go, nie chce słuchać słów jego przeprosin, lecz zaraz każe
swym sługom, aby przynieśli mu ubranie, pierścień i sandały;
rozkazuje im zabić utuczone cielę i zastawić stół, poleca święto­
wać powrót syna. Taka jest prawdziwa postać ojca.
• Czwarta część przypowieści poświęcona jest natomiast
starszemu synowi (w. 25-27). Pracuje on w polu i - po powro­
cie - słyszy muzykę, pyta, co się stało i wpada w gniew,
zatrzymuje się, nie chce wejść do domu; nie rozumie postępowa­
nia ojca i uważa się znieważonego, zaniedbanego w swojej
wiernej posłudze.

176 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


• W ostatniej, piątej części (w. 28-32) ojciec wychodzi z do­
mu i idzie szukać starszego syna (zauważmy, że nie szukał
młodszego) rozmawia z nim całym swym sercem, z miłością,
pragnąc, aby zrozumiał, jak pięknie jest żyć razem z Ojcem i że
sprawiedliwie wydał tę ucztę: należy bowiem cieszyć się, ponie­
waż „ten brat twój był umarły, a znowu ożył; zaginął, a odnalazł
się”.

2. Kontekst

Chcąc pojąć całe bogactwo naszego fragmentu, należy teraz


umieścić go w jego kon tekście.
Wspominaliśmy już, że jest to kontekst rozdziału 15 Ewan­
gelii Łukasza, jest to trzecia przypowieść o radości z czegoś
zagubionego, co zostało odnalezione.
Rozszerzając nasze poszukiwanie, odkrywamy, że w Ewangelii
tej znajdują się inne podobne przypowieści i opowiadania, w któ­
rych dwóch bohaterów jest przeciwstawionych sobie nawzajem,
a to, co wydaje się uważać za lepsze, w rzeczywistości jest gorsze.
Pomyślmy na przykład o przypowieści o faryzeuszu i celniku
w świątyni (por. 18,9-14), która przypomina położenie dwóch
synów: ten, kto uważa się za sprawiedliwego — nie jest nim,
natomiast ten, kto wyznaje, że jest grzesznikiem - jest usprawied­
liwiony. Pomyślmy o grzesznicy w domu Szymona (por. 7,36-50).
Kobieta jest osobą, której dużo odpuszczono, ponieważ bardzo
umiłowała. Szymon, człowiek szanowany i uczciwy, jest natomiast
zdefiniowany jako mało kochający. Pomyślmy o opowiadaniu
o dwóch łotrach na krzyżu - Łukasz chętnie gromadzi kontrasty,
aby zmusić nas tym do refleksji: jeden z nich rozumie i rozpoznaje
Jezusa; drugi nie pojmuje i odrzuca Go (por. 23,39-43).
Powinno się teraz zacytować inne konteksty naszej przypo­
wieści. Przypomnę przede wszystkim epizody, w których Jezus

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 177


pochyla się nad okaleczonymi przez życie, aby ich leczyć
i zbawić: uzdrowienie pochylonej kobiety, która nie mogła
patrzeć ani do góry, ani też wokół siebie - oznacza stworzenie
zamknięte samo w sobie (por. 13,10-17); uzdrowienie człowieka
chorego na wodną puchlinę, który dźwiga zbyt wielki ciężar,
ciężar własnej choroby - Jezus uzdrawia go, staje się on zdolny
do poruszenia się (por. 14,1-6). Również w przypowieści o synu
marnotrawnym zbawienie dane jest człowiekowi, który stracił
jakąkolwiek nadzieję.
Jest zatem wiele miejsc, z których prześwieca miłosierne
serce Jezusa. Tekst Łukasza 15 jest w harmonii z wszystkimi
postawami Jezusa względem tych, którzy uważają się za od­
stawianych na bok, na zatracenie, którzy myślą, iż nie mają nic
do ofiarowania i otrzymania w życiu.
Jezus pochyla się także nad skaleczonymi w u czu ciach:
przychodzi na myśl opowieść o wskrzeszeniu syna wdowy
z Nain (por. 7,11-17). Jezus zbliża się do tej matki, która myśli, że
utraciła wszystko, że nie ma już więcej sensu w swoim życiu -
podobnie do syna marnotrawnego - i oddaje jej to, co straciła.
Jezus pochyla się nad okaleczonymi m oralnie, jest to przypa­
dek powołania celnika Lewiego (por. 5,27-37); wezwania Za­
chariasza (por. 19,1-10). Jezus rzeczywiście szuka wszystkich,
czyni gesty wobec osób, które zatraciły nawet sens własnej
godności, ponieważ są napiętnowane jako grzesznicy.
Przypowieść o synu .marnotrawnym rozbrzmiewa wszystkimi
tymi melodiami, wszystkimi poszukiwaniami Jezusa, który po­
chyla się nad zranionymi na ciele, w miłości, w moralności.

3. Kluczowe słowa

W tym punkcie naszej lectio zechciejmy uważnie odczytać


klu czow e słow a naszego tekstu, a mianowicie te, które pokazują

178 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


głęboką intencję narratora przypowieści oraz jej autora. Wydaje
mi się, że są przede wszystkim dwa takie słowa.
• Pierwszym, wyrażanym na różne sposoby, jest słowo świę­
tować, radować się: „będziemy ucztować i bawić się” (w. 23);
„I zaczęli się bawić” (w. 24); starszy syn „usłyszał muzykę i tańce”
(w. 25); „a trzeba się weselić i cieszyć się z tego, że ten brat twój
był umarły, a znów ożył” (w. 32).
Radowanie się jest tematem znamiennym, jedną z natar­
czywości przypowieści, która przypomina kluczowe słowo
dwóch wcześniejszych przypowieści: „Powiadam wam: Tak sa­
mo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który
się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedli­
wych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (w. 7); „Tak samo,
powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego
grzesznika, który się nawraca” (w. 10).
Celem, głębokim zamiarem jest pobudzenie pytania: co daje
radość Bogu? Co Go naprawdę cieszy? W czym my możemy
zbliżyć się do Jego radości?
• Drugie kluczowe słowo znajduje się w w. 20: „Gdy był
jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko...”.
Jest to wzruszenie, którego doświadczył dobry Samarytanin w Łk
10,33.
Cała opowieść o synu marnotrawnym ma jako rdzeń wzru­
szenie ojca, człowieka z powodu innego człowieka. Ten sam
termin powtarza się po raz trzeci w Łk 7,13: Jezus wzrusza się
nad wdową z Nain.
Nie chodzi wyłącznie czy po prostu o pomoc; miłosierdzie
ojca wobec syna marnotrawnego nie jest owocem rozumowania
ani nawet kwestią „serca”, które w Biblii jest miejscem pode­
jmowania decyzji, lecz decyzji chcianej i rozumnej. Miłosierdzie
ojca jest natomiast kwestią „wnętrza” na co wskazuje tak termin
grecki, jak i jego odpowiednik hebrajski.

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 179


Dynamizm przypowieści jest więc widziany w spontanicznej
i nieco zadziwiającej reakcji, która pobudza serce Boga i ma
oddźwięki w sercu i w słowach Jezusa. Stajemy oto naprzeciwko
podstawowego nauczania: Bóg ma w sobie coś z tego po­
śpiechu, z tej przesady, z tego pójścia ponad, z tego szaleństwa
miłości, które rodzi się z miłości, z serca dotkniętego i zranione­
go-
Dlatego też za każdym razem, gdy czytamy Łk 15,11-32,
odkrywamy nowe jego blaski, nowe jego pojmowanie,
a w szczególności jeśli ponownie zanurzamy ten fragment
w całości objawień miłości Ojca odbitej w Synu, którą dają nam
Ewangelie.

II. M ed ita tio nad przesłaniem tekstu

W fazie m editatio zastanowimy się nad trwałymi orędziami


przypowieści.
Ograniczę się do podkreślenia potrójnego orędzia, które
dostrzegamy w sylwetkach ojca, starszego syna i młodszego
syna.
1. Postać ojca zaprasza nas do posiadania dobrego obrazu
B oga. Ten tajemniczy ojciec - który nie jest jeszcze Ojcem, który
jest w niebie - ryzykuje wolność swoich synów. Każdy z nas,
instynktownie, podpowiedziałby mu, aby sprzeciwił się, aby nie
powierzał swych dóbr, aby ich nie dzielił: podzielić swe dobra to
jakby „naprzód” umrzeć. Uderza nas ryzyko, na które ten czło­
wiek przystaje, jego akceptacja ewentualnego upokorzenia
w przypadku roztrwonienia dóbr przez synów.
Kiedy dowiaduje się, że - rzeczywiście - młodszy syn roz­
trwonił wszystko., ojciec nie twardnieje, nie zamyka się w sobie,
mówiąc: pomyliłem się, lecz ciągle pozostaje uważny, czuły,

180 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


śledzi horyzont, aby zobaczyć ruchy syna. Nie ma w nim żadnej
chęci odwetu, żadnej goryczy i urazy, żadnego samoobwiniania
się ani nawet obwiniania innych.
Ojciec żyje w oczekiwaniu na powrót syna. W chwili jego
powrotu nie obawia się przesadzać w swoim dręczącym niepo­
koju przebaczenia; co więcej, poddaje się wewnętrznemu poru­
szeniu serca, biegnie naprzeciwko syna marnotrawnego, ściska
go, całuje, nie pozwala mu mówić, chce natychmiast i bezwarun­
kowo zrehabilitować go, bez uprzedniego poddawania go pró­
bie. I chce wyprawić ucztę, wielką ucztę, chce wciągnąć wszyst­
kich w radość z jego powrotu.
Takie jest nieprzewidywalne bogactwo ojca, mówiące: pro­
szę was, miejcie dobry obraz Boga, nie pozwólcie, aby Jego
oblicze Ojca było zaciemniane przez sylwetki bałwochwalcze
nastawione na ukazanie Go jako wymagającego pana domu,
jako tego, który czuwa, by kontrolować czy grzeszycie lub
popełniacie błędy.
Zapraszam was do przeczytania o tym w D ives in m isericor-
dia.
2. Studium postaci starszego syna doprowadza nas do stwier­
dzenia, że nie ma on dobrego wyobrażenia ojca. Sądzi, że zna go
doskonale, lecz w rzeczywistości nie zna go zupełnie, tym
bardziej że wpada w gniew, zamyka się w sobie, czuje się
urażony, odchodzi z domu. Jest on obrazem społeczeństwa,
które nie umie przebaczyć; społeczeństwa, które jedynie osądza
tego, który się pomylił, a także gorszy się gestami miłosierdżia;
społeczeństwa mściwego, które nie bierze pod uwagę godności
tych, którzy postąpili niewłaściwie.
My sami często spotykamy się z takim postępowaniem.
Obawiamy się, że stworzymy zamieszanie, jeśli pokierujemy się
miłosierdziem; obawiamy się nagrodzić złych i poniżyć clobrych.
Przypowieść nie, wydaje się niedostępna dla tego rodzaju rozu­

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 181


mowania i potępia zachowanie starszego syna, który —pomimo
iż przebywa w domu - nie zrozumiał, kim jest jego ojciec.
Komentarz o współczesnym społeczeństwie może być po­
szerzony o lekturę wewnątrz Kościoła. Również wśród nas mają
miejsce zagniewania, złości, blokady, urazy, niechęci, gdy histo­
ryczne zachowanie się Kościoła przejawia zainteresowanie oso­
bami błądzącymi, grzesznikami, ukazuje pragnienie odzyskania
ich, przyjęcia.
Przesłanie starszego syna zaprasza nas do zrozumienia, że
nigdy w ystarczająco n ie przystępujem y d o tajem n icy boskiego
m iłosierdzia, że serce Ojca jest ponad jakimkolwiek naszym
wyobrażeniem, naszym pojmowaniem.
3. Postać młodszego syna zachęca nas do duchowej i moral­
nej refleksji. Sposób jego oddalenia się od ojca oraz sposób jego
powrotu do domu pozwala nam na identyfikację z jego historią;
każdy z nas bowiem ryzykuje zmarnowanie, roztrwonienie
darów Bożych. Możemy zatem zadać sobie pytanie: jak wyob­
rażamy sobie i jak widzimy nasz powrót do Pana.
Zastanawiając się nad tym dobrze, dostrzeżemy, że w każdym
z nas są liczne odruchy tego syna marnotrawnego zazdrosnego
w swojej wolności, kuszonego do roztrwonienia duchowego
i moralnego dziedzictwa. Musimy modlić się, wychodząc z wysił­
ku wejścia w jego sytuację, aby odkryć Ojca, który nas przyjmuje.
Za każdym razem gdy jesteśmy oddaleni od ideału, gdy popada­
my w depresję, ponieważ nie stajemy na wysokości zadania lub
też zdradziliśmy wartości, którym się poświęciliśmy, możemy
usłyszeć w nas pobrzmiewanie tych słów ewangelicznych: poznaj
miłosierdzie Ojca, wiedz, że On cię kocha zawsze i pomimo
wszystko. Są to zarazem słowa niebezpieczne, w tym sensie, że
mogą podprowadzić nas do wizji dobrodusznego, poczciwego
Ojca; niemniej jednak faktem jest, że O jciec koch a m n ie zaw sze
i p om im o wszystko, mimo iż zdradziłem Jego zaufanie.

182 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


Jego wieczna miłość błyszczy właśnie w postaci ojca z naszej
przypowieści, który nie pomniejsza ani odrobinę swej miłości
wobec syna marnotrawnego, bez względu na całe zło, które
uczynił on ojcu i sobie samemu.

III. W skazówki d o oratio

Dałem wam ścieżkę refleksji do m editatio, która staje się


obecnie ścieżką modlitwy, oratio.
Chciałbym tutaj zaprosić was wszystkich do rozważania
samych siebie jako podmiotów miłosierdzia Ojca i jako szafarzy
tego miłosierdzia. Jako podmiot każdy z nas może zadać sobie
pytanie: kim j a jestem naprzeciwko miłosierdzia Bożego?
Podpowiem trzy kieru n ki rozpatrywania nas jako szafarzy
miłosierdzia Bożego, jako narzędzi dla innych. Przypowieść
bowiem dotyka nas najbardziej w naszym kapłaństwie, prez-
biteracie i episkopacie.
1. Pierwszym wyrazem posłannictwa miłosierdzia jest posłan­
nictwo pocieszen ia, które ma swój wzór w opowieściach o uzdro­
wieniu, w opowieściach o Jezusie pochylonym nad okaleczonymi
przez życie. My - prawie zawsze - mamy do czynienia z osobami,
które poszukują pocieszenia: osoby w żałobie, chorzy na ciele i na
duchu, ludzie rozczarowani i wykorzystani, którzy - w jakiś
sposób - przychodzą do nas - nawet bez spowiadania się.
Jesteśmy wezwani, aby żyć służbą pocieszenia, by „uzdra­
wiać każdy rodzaj ułomności i wypędzać złe duchy”, zgodnie
z poleceniem danym apostołom przez Jezusa. Winniśmy uznać
tę służbę za wielką łaskę, ponieważ w ten sposób przedłużamy
przejrzystość miłosierdzia Ojca względem ludzi.
Prośmy zatem nieustannie w modlitwie Ducha Świętego
o moc pocieszania, przede wszystkim o zdolność słuchania tych,

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 183


którzy płaczą czy też wyładowują na nas swą gorycz; nie jest to
łatwe, wiem, a jednak to właśnie jest pierwszy stopień w służbie
miłości. Słuchać, spokojnie reagować, pokazać, że rozumiemy,
wskazywać pozytywne skutki próby. Kiedy kapłan pokazuje
zdolność niesienia pocieszenia, wówczas ludzie to czują i instyn­
ktownie zbliżają się do niego.
2. Drugą postacią jest posłannictwo cierpliw ości i toleran cji.
Doświadcza się go, stając naprzeciwko osób zamkniętych czy też
powolnych we wzroście duchowym, osób, które odpowiadają
w niewystarczający sposób na propozycję Ewangelii. My musimy
zbliżać się do takich osób, zachowując cierpliwość, ponieważ
niecierpliwość zniszczyłaby, zmarnowałaby owoce wcześniejszej
pracy, która prawdopodobnie będzie bardzo długa! To jest
posługa dobrej nowinie, słowu zmartwychwstania, które musi
kochać się z cierpliwością i wytrwałością, gdyż społeczeństwo
nasze jest zablokowane i zamknięte wobec posłannictwa. Wasza
cierpliwość i tolerancja naśladują cierpliwość i tolerancję Ojca,
który oczekuje powrotu syna.
W dzisiejszych czasach, moim zdaniem, postawy zgorzknienia,
skarżenia się, narzekania, bo ludzie mało nas słuchają, niczemu nie
służą. Co więcej, są to postawy, które w końcowym efekcie
powiększają dzielący nas dystans. Musimy natomiast wejść w serce
ojca z naszej przypowieści, który jest pewny, że w pewnym
momencie nadejdzie stosowna chwila; nie jest to łatwe - jako że
jesteśmy pogrążeni w duchu skuteczności, który chciałby natych­
miast widzieć efekty; musimy się wysilić. Żąda się bowiem od nas,
abyśmy zrobili jedynie część pracy, która nam została przydzielona,
nie zaś byśmy odnieśli końcowy sukces. I nierzadko spostrzeżemy,
że nasza cierpliwość, nasze nieokazywanie nieuprzejmości, obrazy
czy odrzucenia, nasza zdolność przyjęcia będą zwycięskie.
Każdy z nas mógłby przytoczyć wiele przykładów z włas­
nego życia: doprawdy, Pan z biegiem czasu uzdrawia niejasne

184 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


i trudne sytuacje, jeśli ten, który pełni służbę pocieszenia i miło­
sierdzia, umie czekać i być cierpliwym.
3. Trzecią postacią, w której wyraża się posłannictwo miło­
sierdzia, jest ponowny chrzest, sakram en t pokuty, oczyszczenia
od moralnego zła. W sakramencie tym - w dzisiejszych czasach,
niestety, zaniedbanym - darowany jest nam nieoceniony dar.
Prośmy zatem Pana o łaskę wejścia w miłosierdzie Ojca, w ra­
dość nieba z powodu grzesznika, który powraca. Jest to radość,
która nas musi ożywiać w sakramencie pokuty, połączona -
oczywiście - z cierpliwością, którą należy posłużyć się wobec
tego, kto niewiele rozumie z tajemnicy Boga, a jednak robi jakiś
pierwszy krok.

Z akończenie

W zakończeniu naszej refleksji nad przypowieścią o synu


marnotrawnym i naszej modlitwy prośmy Boga, aby uczynił nas
prawdziwymi świadkami Jego miłosierdzia i aby cały Kościół
potrafił rozmyślać nad miłością Ojca.
Zanim zakończymy, wydaje mi się pożyteczne powrócić do
obiekcji, którą ukazałem w m editatio: czy jednostronne ob­
stawanie przy miłosierdziu, rozważanie rozdziału 15 —jak nie­
którzy proponują - jako klucza interpretacyjnego całej Ewan­
gelii, nie prowadzi do przekroczenia pewnej granicy i dojścia do
obrazu Boga, który mimo wszystko przywróci ład; dlatego żadne
zło nie jest traktowane zbyt poważnie, jako że wcześniej czy
później Pan je naprawi?
Obiekcja powyższa wydaje mi się uzasadniona, ponieważ
wszystkie formuły, nawet te najpiękniejsze, nawet formuły miło­
sierdzia mogą być niewłaściwie zrozumiane, a przez to stać się
formułami ideologicznymi.

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 185


Nasuwają się liczne konkretne pytania: w jaki sposób pogo­
dzić obraz Boga miłosiernego z surowością Kościoła na przykład
w stosunku do rozwiedzionych, którzy ponownie wzięli ślub?
W jaki sposób pogodzić obraz Boga miłosiernego z karą, a nawet
z piekłem, to znaczy z karą, która nie ulepsza człowieka, jak to
się wymaga w dzisiejszych czasach - przynajmniej w teorii - od
wszystkich kar ludzkich?
Jest to nieustannie powracający problem i moglibyśmy udzie­
lić wielu abstrakcyjnych jego rozwiązań. Jednakże jest on stale
podnoszony, ponieważ po trochu przenika całą naszą działal­
ność jako przedstawicieli boskiego miłosierdzia.
Co się zaś tego tyczy, wyrażę cztery zasady, które określają
złożoność, a zarazem węzłowy charakter stosunku miłosierdzie -
sprawiedliwość.
1. W Piśmie Świętym określenie Boga jako miłosierdzia ma
centralne znaczenie, a rozdział 15 Ewangelii Łukasza jest z całą
pewnością kluczem do interpretacji Ewangelii, połączonej dwo­
ma innymi kluczami wyrażonymi w Łk 23,34-43: „Ojcze, prze­
bacz im, bo nie wiedzą, co czynią”; „dziś ze Mną będziesz
w raju”. Obraz Boga jest zatem wyraźnie przechylony na korzyść
miłosierdzia, o czym musimy nieustannie pamiętać.
2. 2 drugiej strony tajemnica miłosierdzia nie chce pozo­
stawić złu otwartych drzwi; gdy zostanie ono ujawnione w całym
swoim kształcie, zaprasza do nawrócenia, do czynienia dobra
z jeszcze większym poświęceniem. Głoszenie miłosierdzia nie
może być nigdy bodźcem do pobłażliwości czy też obojętności
wobec zła, lecz jest połączone z silnym i całkowitym znienawi­
dzeniem każdego przejawu zła, w jakiejkolwiek formie.
3. Właściwa równowaga pomiędzy sprawiedliwością i miło­
sierdziem, pomiędzy prawem i miłością, jest odczytywana przez
prymat miłości. Musi jednakże dobrze zrozumieć rolę prawa.
Dlatego też jest to często równowaga praktyczna, podpowiedzia­

186 16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA


na bardziej przez Ducha niż przez wprowadzenie ideologiczne.
Przede wszystkim ci, którzy przykładają się do służby Pojed­
nania, mają - dzięki łasce Boga - zdolność zrozumienia od­
powiedniej chwili do wypowiedzenia tego słowa miłosierdzia,
które pomaga i pobudza do postępowania naprzód.
4. Dlatego też obraz Boga, który możemy mieć, nie jest
wyłącznie ideologiczny: nie wystarczy określić Go słowem „mi­
łosierdzie”, lecz trzeba przyznać, iż Bóg jest pochłaniającym
ogniem, ogniem miłości, przebaczenia i - z tego też powodu -
ogniem wymagającym. Jest to ogień dający radość, ponieważ
oczyszcza i odnawia życie, ponownie rzucając je w stronę
wyższego celu.
Pozwólmy zatem uchwycić się przez Niego, przez ten ogień
nieustanny, aby wzrastać w pełnej prawdzie nas samych, w peł­
nej prawdzie dzieci Bożych, pragnąc jednocześnie, by Pan
pozwolił nam osobiście doświadczyć Jego miłosierdzia oraz
pozwolił nam być autentycznymi szafarzami dającymi świadec­
two w świecie.

16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA 187


17.
ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU

W pragnieniu, aby żyć wspólnym słuchaniem słowa Bożego,


które podtrzymuje naszą wiarę i jest u korzeni całej naszej
egzystencji, zatrzymamy się dzisiaj nad tekstem Łk 19,1-10,
uważanym za narracyjną kwintesencję dzieła Jezusa.

„Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był


tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik cel­
ników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa,
kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego
wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby
móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus
przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego:
«Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać
w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go
rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika
poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana:
••Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo
w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus
rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu,
gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy
przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło»” (Lk 19,1-10).

188 17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU


Jest to doprawdy cudowne i nadzwyczajne opowiadanie,
ponieważ są w nim obecne wszystkie wielkie wartości Ewan­
gelii; Łukasz umieszcza je przy końcu tak zwanej podróży Jezusa
do Jerozolimy.

I. L e c t io Łk 19,1-10

Odnotujmy przede wszystkim, że fragment ten występuje


wyłącznie w Ewangelii Łukasza i urzeczywistnia proroctwo
Jezusa wypowiedziane na początku Jego publicznej działalności:
„Przyszedłem, aby obwołać rok łaski od Pana” (por. Łk 4,16-21).
Rok łaski wydaje owoc w Zacheuszu, który przeżywa radosną
chwilę.
Zechciejmy odczytać nasz fragment w zestawieniu z innymi
podobnymi fragmentami, które ukazują dynamikę nawrócenia.

1. Teksty o nawróceniu

• Łk 15,20: „[ojciec] wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się


na szyję i ucałował go”. Tutaj, w przypowieści o synu marno­
trawnym, to Jezus wychodzi grzesznikowi naprzeciw, nadając
jego drodze powrotnej najwyższe znaczenie.
• Coś podobnego zdarza się z grzesznicą w domu Szymona
(por. Łk 7,36-50), kiedy Jezus z własnej inicjatywy usprawied­
liwia kobietę przed gośćmi i faryzeuszami. W naszym fragmencie
Jezus ogłasza Zacheusza sprawiedliwym przed faryzeuszami,
którzy szemrali między sobą.
• Również w Łk 18,9-14 Jezus chwali skruszonego celnika,
który bije się w pierś w świątyni. Podobnie Zacheusz, zwierzch­
nik celników, jest chwalony przez Jezusa, ponieważ nawraca się
i wyznaje żal.

17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU 189


• Powołanie Lewiego w Łk 5,27-32 ukazuje, że Jezus zasiada
do stoki z wieloma grzesznikami. Dynamikę akcji analogiczną do
tekstu Łk 19,1-10 odczytujemy w wyrażeniu: „Nie potrzebują
lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem
wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”.
• Ostatnim tekstem, który chciałbym przypomnieć, jest fragment
o nawróceniu łotra na krzyżu (por. Łk 23,39-43)- Słowa „Dziś ze
Mną będziesz w raju” są paralelne ze słowami skierowanymi przez
Jezusa do Zacheusza: „Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”.
Ewangelista Łukasz jest zatem bardzo uważny jeżeli chodzi
0 nawrócenie. Obwieszcza to w 3,8 poprzez usta Jana Chrzciciela:
„Wydajcie więc owoce godne nawrócenia” i potwierdza w 24,47,
ogłaszając nawrócenie wszystkich ludzi: „W imię Jego głoszone
będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom”.
Interesujące byłoby pogłębienie synoptycznej analizy wspól­
nych tekstów Łukasza, Marka i Mateusza, w których pierwszy
z nich dodaje termin „nawrócenie”.
Przypomnę przynajmniej uprzednio cytowany już tekst po­
wołania Lewiego. Podczas gdy u Marka (2,17) i u Mateusza (9,13)
Jezus mówi: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale
grzeszników”, u Łukasza znajdujemy: „Nie przyszedłem wezwać
d o n aw rócen ia sprawiedliwych, lecz grzeszników”.
Z tego też powodu epizod z Zacheuszem musi być rozważany
w kontekście całej Ewangelii Łukasza; słowa bowiem nabierają siły
1 znaczenia, jeśli porównamy je z innymi tekstami mówiącymi o na­
wróceniu, opisującymi zdarzenia łub będącymi przypowieściami.

2. Dynamiczna budowa fragmentu

Łatwo jest wyróżnić w Łk 19,1-10 siedem kolejnych części.


• W pierwszej opisany jest Jezus, który po wejściu do Jerycha
przechodzi przez miasto (w. 1).

190 17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU


• W drugiej, najdłuższej części (w. 2-4) opisana jest w nega­
tywnych barwach sylwetka Zacheusza: „zwierzchnik celników”.
Celnicy są grzesznikami, kolaborują z rzymskim najeźdźcą i są
zepsuci, dlatego też ich zwierzchnik jest „arcygrzesznikiem”. Jest
„bogaty”, z natury przywiązany do pieniądza, chciwy, sprag­
niony zarobku - niewolnik pieniądza. Wyrażenie „bogaty” jest
rozumiane w negatywnym biblijnym znaczeniu, nie zaś w zna­
czeniu ogólnym, czyli „posiadający dobra materialne”.
Pomimo tego człowiek ten - nieco podobnie do publicznej
grzesznicy w domu Szymona czy do łotra na krzyżu - ma w sobie
wewnętrzny niepokój: „Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa”.
Prawdopodobnie jest w tym pragnieniu coś więcej niż czysta
ciekawość; jest - niewyraźne jeszcze - dostrzeżenie niezadowole­
nia, niepokoju. Gdyby Zacheusz był absolutnie zadowolony
z własnego życia, wzgardziłby tym biedakiem, który chodził
ulicami razem z chorymi; dostrzega jednak, że Jezus może coś dla
niego zrobić. Odczytuję tutaj nadzwyczajne posłanie nadziei:
również w kimś, kto wydaje się usidlony przez zło, przywiązany
do niesprawiedliwości, jest obecny niepokój dobra, który wyraża
się w wyruszeniu w drogę, a nawet w wejściu na drzewo.
Zazwyczaj człowiek bogaty nie wchodzi na drzewo, nie ryzykuje
wystawienia się na drwiny. Nie jest to jeszcze gest nawrócenia,
jednakże jest to znak oczekiwania, pragnienia odmiany.
• Trzecia część podejmuje na nowo opis Jezusa (w. 5), który
podnosi wzrok i wypowiada zaskakujące, nadzwyczajne i nie­
oczekiwane słowa: „Zacheuszu, zejdź prędko”, pospiesz się,
„albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Całe użyte
tu słownictwo jest niezwykle interesujące. „Prędko” oznacza
troskę Jezusa o człowieka. „Dziś” przypomina nie tylko „dziś”
skierowane do łotra na krzyżu, lecz również „dziś” z pierwszego
kazania w Nazarecie: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście
słyszeli” (4,21). Jest to „dziś” zbaw cze. Następnie „muszę”, nie

17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU 191


zaś „chcę”: jest w tym wyrażeniu coś, co ma związek z misją
Jezusa. Zestawienie to wyjaśnione w w. 10: „Albowiem Syn
Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”. Jezus
mówi zatem o własnej tożsamości: jest częścią mojej tożsamości
wezwanie cię z miłością.
Dlatego też w. 5 jest bardzo ważny: daje nam bowiem klucz
do zachowania Jezusa, pozwala nam wejść do Jego serca.
•' Czwarta część (w. 6) jest odpowiedzią Zacheusza, który -
zaskoczony - poddaje się i schodzi z drzewa „z pośpiechem”.
Jest to to samo słowo - czasownik grecki „pospieszyć się”
tłumaczone jako „prędko” w w. 5; jest to ta sama dynamika
pośpiechu ducha (nie zaś pośpiech współczesnego życia!), która
popycha Maryję do pójścia „z pośpiechem” w stronę gór do
miasta w pokoleniu Judy, aby odwiedzić Elżbietę (por. Łk 1,39).
Święty Ambroży w następujący sposób komentuje to zachowa­
nie Maryi: „nescit tarda molimina Spiritus Sancti gratia” - łaska
Ducha Świętego nie zna zwłoki.
„I przyjął Go rozradowany” - kolejne szczególnie znaczące
wyrażenie. Przychodzą na myśl Mateuszowe przypowieści o skar­
bie na polu, w których człowiek „z radości” sprzedaje wszystko,
co ma. Łaska czyni wyłom w arcygrzeszniku Zacheuszu.
• Kolejna część dopuszcza do głosu tłum: „A wszyscy, wi­
dząc to, szemrali” (w. 7): Jezus stawia czoła totalnej krytyce, nikt
Go nie rozumie, nawet Jego uczniowie: „Do grzesznika poszedł
w gościnę”. Gdy Lewi przyrządził w swoim domu wielką ucztę
grzeszników, już wówczas podniosły się słowa krytyki: „Na to
szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie”, ponieważ Jezus jadał
z grzesznikami (Łk 5,20). Także na początku rozdziału o miłosie­
rdziu jest mowa o tym, że „szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie:
«Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi»” (15,2).
Ludzie zamożni nie rozumieją, że Jezus, poprzez swój gest,
zmuszony jest stawić czoła powszechnej krytyce.

192 17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU


• Szósta część ponownie ukazuje Zacheusza i owoc jego
nawrócenia: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim,
a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie” (w. 8).
Zwróćmy uwagę, że są to dzieła wielkiej radości: oddanie
ubogim tego, co musieli dać w zastaw z powodu swego ubós­
twa. W tym momencie następuje zwrot tego, co Zacheusz ukradł,
jak również rozdanie dóbr biednym. Jego słowa harmonizują ze
słowami Jezusa wypowiedzianymi do bogatego młodzieńca:
rozdaj ubogim to, co posiadasz (por. Łk 18,22), oraz do małej
trzódki: „Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę” (12,33).
Zacheusz zostaje przeniknięty Ewangelią. W ciągu kilku se­
kund przeszedł z położenia grzesznika do położenia kogoś, kto
dogłębnie zrozumiał najbardziej radykalne wymagania Królestwa.
• Konsekwentnie Jezus kończy hymnem tryumfu: „Dziś zba­
wienie stało się udziałem tego domu” (w. 9). Ponownie powraca
charakterystyczne słowo „dziś”. Termin „zbawienie” jest teologi­
cznie bardzo bogaty, powtarzamy go trzykrotnie w śpiewie
Benedictus: Pan „moc zbawczą nam wzbudził” (Łk 1,69); „wyba­
wił nas od nieprzyjaciół” (1,71); Ten, który powstanie Je g o
ludowi da poznać zbawienie, co się dokona przez odpuszczenie
mu grzechów" (1,77).
W tym wypadku chodzi o zbawienie domowe, prywatne -
„weszło do tego domu” - które dotyczy pojedynczej osoby,
niekoniecznie wspólnoty. Jednostka - podobnie do zagubionej
owcy czy do pojedynczej monety - jest podmiotem miłości
Bożej, „ponieważ i on jest synem Abrahama”. W Łk 3,8 Jan
Chrzciciel napominał lud, uczonych w Piśmie i faryzeuszy,
mówiąc: „Z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamo­
wi”. A Zacheusz jest „prawdziwym synem Abrahama”.
Fundamentalny w. 10 wyraża samoświadomość Jezusa, Jego
program: .Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić
to, co zginęło”.

17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU 193


3- Kluczowe słowa.

Najpiękniejszymi kluczowymi słowami rozważanej przez nas


perykopy są niewątpliwie te z w. 5: „Dziś muszę się zatrzymać
w twoim domu”; obwieszczają one zbawienie dla każdego, kto
ma choć odrobinę zdolności przyjęcia Jezusa.
Ważne są również słowa w. 6: „zszedł więc z pośpiechem
i przyjął Go rozradowany”, ponieważ opisują łatwość, z jaką
Zacheusz wypełnia dzieła pokuty. Nie robi tego, jakby były mu
narzucone lub jakby był ostro napominany: Jezus rzeczywiście
nie upomina go, a co więcej traktuje go grzecznie, uprzejmie,
ujmująco, i właśnie spotkanie z tą uprzejmością odmienia serce
Zacheusza i napełnia go radością.
Podstawowymi jednak słowami kluczowymi są te z w. 10,
jako zawierające w sobie sens całego fragmentu: „Syn Człowie­
czy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”, podobnie jak
pasterz szukający owcy i ratujący ją (Łk 15,6), jak kobieta
szukające zagubionen drachmy i znajdująca ją (Łk 15,9). Przede
wszystkim jednak jak Ojciec cieszący się z syna, który „był
umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (15,24-25-32). Są to
wszystko oddźwięki dynamiki Ewangelii, które odbijają się w na­
szym fragmencie mającym dar przywoływania wielu innych
tekstów Łukaszowej księgi, słusznie nazywanej „Ewangelią miło­
sierdzia Bożego”.

II. M ed ita tio

Zadajmy sobie pytanie: co ten tekst mówi do nas? Jakie jest


jego przesłanie? Podkreślimy cztery zawarte w nim przesłania.
1. Oczywiste jest, że tekst z całą stanowczością potwierdza
w formie narracyjnej - jak to lubią czynić ewangeliści - wielką

194 17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU


prawdę teologiczną: prym at m iłosierdzia. Jest to objawienie
prawdziwego oblicza Bożego.
Bóg, który poszukuje, który troszczy się o zagubionego
człowieka, który zwraca się do niego z wyrozumiałością, dob­
rocią, wybaczeniem; Bóg, który nie upomina, lecz dodaje ducha
i zachęca człowieka. Możemy powiedzieć, że w naszym tekście
ukazane jest prawdziwe oblicze Ojca poprzez przedstawienie za
pomocą historycznych wydarzeń tego, co w przypowieści o synu
marnotrawnym opowiedziane jest językiem metaforycznym.
Naturalnie to pierwsze przesłanie wywołuje w nas wielkie
pytanie: jeśli prawdziwym obliczem Boga jest miłosierdzie,
czymże jest Jego sprawiedliwość? Czy Bóg jest poczciwcem,
który wszystko przebacza, który wszystko akceptuje, który przy­
myka oczy na wszystko? Rozumie się, że nie; wszystko jednakże
jest interpretowane w świetle prymatu miłosierdzia.
Papież Jan Paweł II wypowiedział się na ten temat w encyk­
lice Dives in m isericordia, jednej z najpiękniejszych, w której
zastanawia się głęboko nad stosunkiem miłosierdzie-sprawied­
liwość.
Łukasz z dużym naciskiem przytacza słowa Jezusa o sądzie
Bożym. W 13,5 upomina tych, którzy uważają, że osiemnaście
osób zabitych przez trzęsienie ziemi było większymi winowaj­
cami niż mieszkańcy Jerozolimy: „Bynajmniej, powiadam wam;
lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Jest to
sąd bardzo precyzyjny. W 13,9, w odniesieniu do drzewa figowe­
go, które nie wydaje owoców, padają słowa: „Zobaczymy, może
wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć”.
Niezwykle twarde potępienie znajdujemy w w. 13,27: „Odstąpcie
ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości”.
Istnieje zatem sąd, lecz wyższe od niego jest miłosierdzie -
jest to charakterystyczny sposób działania Boga, Jego charak­
terystyczny rys, dla nas najtrudniejszy do wyobrażenia. Człowiek

17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU 195


od dawien dawna wyobrażał sobie Boga jako sędziego, jako
kata, dlatego też konieczne było ponowne objawienie, aby
przekonać go, że boską sprawiedliwością jest przede wszystkim
miłosierdzie. Ewangelia nieustannie obstaje przy podkreślaniu
ich sprawiedliwej harmonii. Bóg chce objawiać swój plan zba­
wienia nas za pomocą rehabilitującej i usprawiedliwiającej spra­
wiedliwości. Potrzeba jednak zaangażowania całej naszej egzys­
tencji, aby dopełnić w nas fundamentalną zasadę chrześcijańską:
Bóg jest Bogiem miłosierdzia, Ojcem wszelkiego pocieszenia.
2. Jez u s d ocen ia m ałe kroki człow ieka. Nie narzuca przeba­
czenia komuś, kto go nie chce, lecz zadowala się małymi
krokami, staraniami.
Wszystkie wymienione przeze mnie powyżej epizody (grze­
sznica w domu Szymona, celnik w świątyni, syn marnotrawny,
Zacheusz, łotr na krzyżu) ukazują współobecność niewielkiej
inicjatywy człowieka i rozstrzygającego kroku Jezusa. Miłosier­
dzie, rzecz jasna, przewyższa o wiele to, co my możemy wyko­
nać; Pan nie chce, byśmy byli bierni, nie upokarza nas, mówiąc,
że wszystko musi robić sam.
Przypatrzyliśmy się uważnie ludzkiemu działaniu i wspania­
łej, niezwykle szybkiej interwencji Jezusa, który ofiarowuje prze­
baczenie i zbawienie. Istnieją ponadto epizody, w których
starania człowieka nie są opisywane, właśnie dlatego żeby
podkreślić, iż wspaniałomyślność jest zawsze obecna w sercu
Chrystusa jako podstawowa wartość. Na przykład zaginiona
owca nie robi nic, aby wrócić, zaginęła i tyle; to pasterz
wychodzi z całą inicjatywą. Również moneta nie wypływa sama
z siebie na wierzch, to kobieta trudzi się, aby ją odnaleźć.
Podobnie z powołaniem Lewiego, siedzącego w komorze celnej,
prawdopodobnie zatem przywiązanego jeszcze bardzo mocno
do systemu grzechu; nie czyni on żadnego gestu, a jednak Jezus
go wzywa. Prawdą jest, że we wszystkich tych przypadkach

196 17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU


ewangelista i Jezus napomykają w jakiś sposób o nawróceniu.
Przypowieści o zaginionej owcy i zagubionej drachmie kończą
się bowiem następująco: „Tak samo w niebie większa będzie
radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięć­
dziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują
nawrócenia” (15,7); „radość powstaje u aniołów Bożych z jed­
nego grzesznika, który się nawraca” (15,10). W każdym razie
inicjatywa zawsze wychodzi od Boga.
3. Trzecie przesłanie zaprasza nas do refleksji nad nami,
kap łan am i - sz afa rza m i m iłosierdzia tak w sakramencie poku­
ty, jak i —w ogólności - w sposobie podejścia do ludzi. Jesteśmy
tymi, którzy ukazują ludziom boską inicjatywę; inicjatywę, która
zło nazywa złem, która nie ukrywa zła, jest jednakże zawsze
czujna, nastawiona na właściwe docenienie najmniejszych prze­
jawów dobrej woli i zaprasza - oczywiście - do niezatrzymywa-
nia się i poprzestawania na tym minimum, lecz do uczynienia
przynajmniej następnego kroku.
Zadaniem naszym jest zatem pomóc ludziom uznać się za
biednych i potrzebujących miłosierdzia Bożego, pomóc im iść do
przodu ze świadomością, że gdy tak uczynię, Pan wieje w ich dusze
skarby łaski. Musimy odsunąć od siebie wyobrażenie miłosierdzia
pozbawionego sprawiedliwości, jak również wyobrażenie Boga -
kata innych i niekiedy, masochistyczne, naszego kata. Musimy
kontynuować w świecie dzieło Jezusa, który szukał celników
i grzeszników, który był do nich posłany, aby ratować zatraco­
nych. Jedno z naszych charakterystycznych określeń jest właśnie
takie: szafarze miłosierdzia, objawienie miłosierdzia Bożego.
Każdy z nas może zatem zadać sobie podczas modlitwy
następujące pytania: co dla mnie oznacza być szafarzem miłosie­
rdzia Bożego? Jakim szafarzem tego miłosierdzia jestem? Czy
jestem szafarzem praw dziw ego miłosierdzia Bożego, czy też
szafarzem naiwności, pobłażania?

17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU 197


4. Czwarte, bardzo ważne przesłanie, chcę zawrzeć w na­
stępującym pytaniu: ja k i jest m ój osobisty o b ra z Boga?
Podobnie do innych ludzi i my rodzimy się ze skazą grzechu
pierworodnego i pozostajemy pod wpływem kultury, która -
w swej głębi - zawsze pozostała pogańska: kulturę bojaźni Boga.
Nie przychodzimy na świat z ewangelicznym duchem prymatu
miłosierdzia. Wiele osób, o wiele więcej, niż to sobie wyob­
rażamy, jest dręczonych przez bojaźń Boga.
Spostrzegam, na podstawie otrzymywanych listów, że wielu
młodych ludzi żyje obawą sądu, obawą śmierci, obawą potępie­
nia przez Boga. Mają oni wrażenie, że są zapomniani, prawie
przeklęci, niesłusznie ukarani.
Jest rzeczą niesłychanie ważną, abyśmy przyswoili sobie
zasady ewangeliczne, by każdy z nas podjął się trudu przejścia ze
strachu do prawdziwej bojaźni Bożej zbudowanej na prymacie
miłosierdzia. Często bezlitośnie się oskarżamy, choćby w tajem­
nicy, podczas gdy Pan zaprasza nas do przebaczenia sobie, jak
On nam przebaczył. Droga do poznania prawdziwego miłosier­
nego Ojca, który jest w niebie, jest długa, trudna; w drodze tej
każdego dnia musimy odnawiać się i ponownie sięgać po Słowo,
aby pozwolić się napełniać przez tę pocieszającą, wspaniałą
prawdę.

198 17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU


18.
PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE,
DOSTĘPOWAĆ PRZEBACZENIA

Dzisiejsze skupienie jest skupieniem w ielkopostnym i p oku t­


nym-. przypomina śmierć Pana Jezusa za nasze grzechy.
Dwa wydarzenia z życia Kościoła przekonały mnie do właś­
ciwego zaakcentowania aspektu pokutnego, obejmującego za­
proszenie do osobistego przystąpienia do Sakramentu Pojed­
nania.
Przede wszystkim był to wielki gest pokutny Jana Pawła II
z 12 marca, I Niedzieli Wielkiego Postu. „Mea culpa" papieża
wyrażone w imieniu Kościoła za błędy i grzechy wszystkich jego
synów na przełomie wieków głęboko mną wstrząsnęło. Trudno
jest dzisiaj ocenić historyczne znaczenie tego gestu, lecz właśnie
dlatego musimy się nim inspirować w naszym działaniu w po­
stawie wiary.
Drugim wydarzeniem, które wszystkich zdumiało, jest ostat­
nia pielgrzymka Papieża do źródeł Objawienia, która zawierała
w sobie wiele znaczących gestów pokuty, jak na przykład
ceremonia z okazji wizyty w Instytucie Pamięci Shoah w Yad
Vashem oraz karteczka pokutna włożona w Ścianę Płaczu;
pozostaje nam ciągłe przed oczami postać papieża opartego
o Ścianę, w którą włożył pisemną prośbę o przebaczenie, postać
papieża modlącego się w milczeniu.

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 199


Pozwalając się uzdrawiać przez te gesty, przejdźmy do
medytacji tekstu ewangelicznego Mt 18,21-35.

„Wtedy Piotr podszedł do Niego i zapytał: «Panie, ile razy


mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?
Czy aż siedem razy?- Jezus mu odrzekł: -Nie mówię ci, że aż
siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla,
który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się
rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien
dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich
oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym
jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł
przed nim i prosił go: „Panie, miej cierpliwość nade mną,
a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad tym sługą,
uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł,
spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto
denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś
winien!” Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: „Miej
cierpliwość nade mną, a oddam tobie”. On jednak nie chciał,
lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda
długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się
zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co
zaszło. Wtedy pan jego wezwał gó przed siebie i rzekł mu:
„Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały twój dług, ponieważ
mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się
nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?”
I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki
mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój
niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu
bratu-” (Mt 18,21-35).

200 17. ZATRZYMAM SIĘ W TW OIM DOMU


I. LEC no MT 18,21-35

Proponuję odczytać fragment, biorąc pod uwagę schemat, dy­


namikę, kontekst, ustępy do niego analogiczne i słowa kluczowe.

1. Oprawa tekstu

D wie w ypow iedzi Jezusa o przebaczeniu. Pierwsza jest od­


powiedzią Piotrowi, który pyta, ile razy musi przebaczyć, i sły­
szy, że musi przebaczyć aż siedemdziesiąt siedem razy.
Druga podsumowuje przypowieść o dwóch sługach; również
ona kładzie nacisk na absolutną konieczność przebaczenia:
„Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was
nie przebaczy z serca swemu bratu” (w. 35).

2. Przypowieść w trzech częściach

Pomiędzy dwoma sentencjami umieszczona jest dobrze prze­


myślana i stanowiąca jedną całość przypow ieść, właściwa tylko
Ewangelii Mateusza, którą łatwo można p o d z ie lić na trzy sceny.
• Pierw sza scen a (w. 23-27) jest odgrywana przez dwóch
bohaterów, króla i jego sługę-dłużnika.
Składa się z czterech istotnych punktów:
- Król chce się rozliczyć i staje przed nim sługa, który jest mu
winien bardzo dużo pieniędzy; praktycznie jest on dłużnikiem
niewypłacalnym. Przychodzi nam na myśl przykład długu ze­
wnętrznego biednych krajów, który jest prawie niemożliwy do
spłacenia.
- Pan rozkazuje, aby sługa został sprzedany, by w ten
sposób odzyskać przynajmniej część długu; nakazuje, aby został
sprzedany razem z żoną, dziećmi i całym swym mieniem - roz­
kaz doprawdy rozdzierający.

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 201


- Następnie sługa ten błaga króla o cierpliwość oraz pada do
jego nóg.
- Na końcu pan wzrusza się i daruje mu cały dług.
• D ruga scen a jest ponownie odgrywana przez dwóch boha­
terów, sługę znanego z pierwszej sceny oraz innego sługę, który
z kolei jest mu winien sto denarów (sumę stosunkowo niewielką
w porównaniu z dziesięcioma tysiącami talentów).
Scena ta podzielona jest na cztery części:
- Pierwszy sługa spotyka innego sługę, który jest mu winien
sto denarów.
- Chwyta go zatem, aby zmusić go do oddania długu.
- W tej chwili drugi sługa pada przed nim i prosi o cierpliwość
oraz o danie mu czasu; prosi go tymi samymi słowami, które
tamten wypowiedział uprzednio podczas rozmowy z królem. Aż
dotąd teksty są paralelne; wydaje się oczywiste powtórzenie tego,
co wydarzyło się pomiędzy królem i pierwszym sługą.
- Inny jest jednak czwarty moment: sługa, któremu dług
został przez króla darowany nie daruje, lecz każe wtrącić drugie­
go sługę do więzienia, dopóki, nie odda mu długu.
Dramatyczny kontrast pomiędzy hojnym darowaniem ze stro­
ny pana i bezlitosnym potępieniem ze strony pierwszego sługi.
• Rysuje się trzecia scen a: bohaterami są w niej pan i pierw­
szy sługa, a ponadto inni słudzy.
Ponownie mamy cztery części:
- Zasmuceni słudzy opowiadają panu o tym, co się stało.
- Pan każe wezwać swego dłużnika.
- Wypomina mu jego postępowanie, pytając go: dlaczego ty,
któremu darowałem cały dług, nie ulitowałeś się nad swoim
współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?
- W czwartej części pan wydaje katom bezlitosnego sługę.
Również ta scena jest tekstem paralelnym i przeciwieństwem
pierwszej: w pierwszej chodziło o hojne darowanie, podczas gdy

202 18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE...


tutaj następuje twarde potępienie, nieco może przesadzone, jeśli
król cofa swoją decyzję, działając w sposób nielogiczny, nie­
zgodny z prawem; odbiera dar i zamienia go na stale potępienie,
jako że sługa ten nigdy nie będzie w stanie oddać mu pożyczo­
nych dziesięciu tysięcy talentów.
Jak już uprzednio wspomniałem, obcujemy z tekstem bardzo
spójnym, dobrze przemyślanym, zawierającym spory ładunek
emocjonalny.

3. Siła emocjonalna słów

Jest niezwykle interesujące zwrócić uwagę na częstotliw ość


słów, które w skazują n a siln e poru szen ie. Ewangelie bowiem,
zazwyczaj nie poddają się emocjom; w naszym przypadku mamy
do czynienia z fragmentem, w którym występują słowa bardzo
podniosłe.
• Na początku pierwszy sługa u p a d a na ziemię w geście
intensywnego błagania.
• Jego pan lituje się i d aru je m u. Czasownik „ulitować się”
jest tym samym słowem, które zostało użyte w Łk 10,33 (ukazują­
cym reakcję Samarytanina wobec rannego) oraz w Łk 15,20
(wyrażającym to, co czuje ojciec, widząc powrót swego marno­
trawnego syna). Jest to zatem słowo, które w sposób szczególny
przedstawia stan uczuć osoby: król lituje się i, w konsekwencji,
wykonuje gest łaski, czyli daruje. Czasownik „darować, czynić
łaskę” również powtarza się w innych ważnych częściach Pisma
Świętego (por. Łk 7,42-43).
• Innym momentem wyrażającym silne emocje jest moment,
gdy pierwszy sługa napada gwałtownie na swojego dłużnika,
a ten u p a d a na ziemię i p rosi go.
• Uwypuklone są także emocje innych sług, którzy - według
tekstu greckiego - „bardzo się z a sm u cili”. Tłumaczenie włoskie

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 203


pominęło przymiotnik „bardzo”, który powrócił w ostatnim,
poprawionym tłumaczeniu Konferencji Episkopatu Włoch.
• Pełna patosu jest ponadto nagana udzielona przez pana
niewdzięcznemu słudze, który nie okazał litości: „Czyż więc i ty
nie powinieneś był ulitow ać się nad swoim współsługą, jak ja
ulitowałem się nad tobą?” Czasownik „ulitować się” (splanch-
n izom ai) jest w tym miejscu zastąpiony przez czasownik ele-
m ai - używany najczęściej w odniesieniu do miłosierdzia Boże­
go wobec ludzi oraz w Mt 5,7, gdy Jezus mówi: „Błogosławieni
miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.
• Kolejne słowa pełne siły emocjonalnej to: „jeżeli każdy
z was nie przebaczy z serca swemu bratu” - co więcej: „za­
czynając od serca” ( epo ton kard ion umori).

4. Synteza przesłania

Chcąc dokonać syntezy p rz esła n ia naszego fragmentu, mog­


libyśmy powiedzieć: przebaczanie innym siedemdziesiąt siedem
razy jest bezwzględnym, bezdyskusyjnym nakazem ewangelicz­
nym; stanowi część radykalizmu Ewangelii. Nie ma bowiem
ucieczki przed nakazem przebaczenia.
Jest to zresztą przesłanie odpowiadające wielu innym sło­
wom Jezusa, Kazaniu na Górze.
Przypominałem już uprzednio błogosławieństwo miłosier­
dzia: „błogosławieni miłosierni” - eleem ones, ci, którzy umieją
przebaczać - „albowiem oni miłosierdzia dostąpią” - eleetheson -
tai, będą przebaczeni.
W Kazaniu na Górze zawarta jest fundamentalna reguła
ewangeliczna: Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam
wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar
swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem
swoim” (Mt 5,23-24). Słowa te niekiedy nas prześladują, gdy

204 18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE...


przystępujemy do odprawiania Mszy Świętej; i my chcielibyśmy
się wycofać, aby otrzymać przebaczenie. Jest to zatem reguła
niezwykle ostra i przenikliwa.
Mt 5,39 n: „Nie stawiajcie oporu złu, lecz jeśli cię kto uderzy
w prawy policzek, nadstaw mu i daigi”; 5,44: „Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”.
W Mt 6,14 Jezus, po nauczeniu modlitwy „Ojcze nasz”,
napomina: Je śli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinie­
nia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski”. I abyśmy o tym nie
zapomnieli, aby przebaczenie gościło każdego dnia na naszych
ustach, każe nam się modlić: „Przebacz nam nasze winy, jak i my
przebaczymy tym, którzy przeciw nam zawinili”. Czasownik ten
ma znamienne znaczenie dla przeszłości, jakby mówił: my
przebaczyliśmy, a zatem teraz ty możesz przebaczyć nam.
W Łk 23,34 Jezus z krzyża chce nas ponownie nauczyć tego
samego polecenia ewangelicznego: „Ojcze, przebacz im, bo nie
wiedzą, co czynią”.
Dlatego też tekst rozdziału 18 Ewangelii Mateusza, który
kończy tak zwane Kazanie o Kościele, wyraża fundamentalne
i niezbywalne żądanie ewangeliczne, niezależnie od tego, iż jest
ono trudne, prawie heroiczne; jest to żądanie, do którego realizacji
pchnąć nas może jedynie siła Ducha Świętego, szczególnie w cięż­
kich sytuacjach. Dlatego, gdy mówimy o przebaczeniu, nie mamy
na myśli postawy naturalnej, którą wystarczy nieco pobudzić do
działania, lecz darmo nam dany dar Ducha Świętego, który jest
charakterystyczny dla chrześcijanina, myślimy o łasce.

II. M ed ita tio

„D aj nam , o P an ie, Twojego D ucha, abyśm y u m ieli z ro ­


zu m ieć, j a k Ty chcesz, byśm y żyli d z isia j Tw oim i słow am i

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 205


0 p rzeb aczen iu , żyli nim i obecn ie, tutaj, p o d cz a s dzisiejszego
sku p ien ia”.
Proponuję wam m editatio według trzech etapów:
- my prosimy o przebaczenie;
- my przebaczamy;
- my dostępujemy przebaczenia.
Przyznam się, iż nie wiedziałem, od którego z powyższych
etapów rozpocząć. Mając na względzie prymat łaski, byłoby
oczywiście pięknie zacząć od przebaczenia ofiarowanego nam
przez Boga: czujemy, że nam przebaczono i z tego powodu
przebaczamy. Podkreślił to również papież w swym kazaniu
z 12 marca: „2 przyjęcia boskiego przebaczenia bierze początek
obowiązek pojednania”. Przebaczenie jest początkiem wszyst­
kiego, Bóg jako pierwszy przebacza nam; Jego łaska jest punk­
tem wyjścia.
Niemniej, aczkolwiek mamy na uwadze ontologiczny prymat
łaski danej nam przez Boga pełnego miłosierdzia i przebaczenia,
modlitwa „Ojcze nasz”, zakończenie przypowieści Mateusza oraz
inne zacytowane fragmenty biblijne natarczywie obstają przy
przebaczeniu, które my możemy ofiarować innym. Przebaczenie
to staje się prawie fizycznym, namacalnym znakiem, że Bóg nam
przebacza i że nam przebaczył: „Przebacz nam nasze winy, jak
1 my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili”.
Z tego też powodu naszą refleksję chciałbym rozpocząć od
etapu my p rzebaczam y , z kolei przejdziemy do etapu m y prosim y
o p rz eb a cz en ie i zakończymy na my dostępujem y p rzebaczen ia.

1. My przebaczamy

Jest to wyrażenie bogate w znaczenia, ponieważ chcielibyś­


my móc powiedzieć „my przebaczamy” nie tylko jako pojedyn­
cze osoby, lecz również jako apostołowie, prorocy, pasterze,

206 18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE...


nauczyciele, zgodnie z wykazem charyzmatów nauczania zawar­
tego w Ef 4,11; chcielibyśmy powiedzieć „my przebaczamy” jako
biskupi, kapłani, diakoni, jako osoby obarczone odpowiedzial­
nością publiczną, a zatem wezwane do przebaczenia.
Wydaje mi się, że jesteśmy powołani do ofiarowania po­
czwórnego przebaczenia: współczesnemu światu, opinii pub­
licznej i jej narzędziom, współbraciom w posłudze kapłańskiej
oraz ludziom.
• W spółczesnem u św iatu przebaczamy jego obojętność, jaką
ma w stosunku do nas, uważanie nas za zjawisko marginalne.
Jest to świat, który często rozumie nas w sposób ograniczony,
w świetle pojęć światowych, socjopolitycznych, spornych. My
oczywiście potępiamy ten stan rzeczy, ale chcemy patrzeć na ten
świat i — w szczególności — na pojedyncze osoby, które go
tworzą, wzrokiem pełnym miłosierdzia, bez urazy i nienawiści,
niekiedy z cierpieniem, lecz bez niechęci, podobnie jak matka
patrząca na błędy i grzechy syna, jak ojciec patrzący z cier­
pieniem i miłością na syna marnotrawnego, który oddalał się
i mający nieustanną nadzieję na jego powrót.
W tym duchu my przebaczamy współczesnemu światu fakt,
iż niekiedy wydaje się tak od nas odległy, tak w stosunku do nas
krytyczny, obojętny; przebaczamy, odczuwając głęboką miłość
wobec otaczających nas osób oraz pragnąc iść ponad ich sposo­
bem zachowania, aby odkryć wnętrze serca każdego z nas.
• O pinii p u bliczn ej i je j n arzęd ziom , m ass m ediom przeba­
czamy ignorowanie i niewłaściwie rozumienie nas. Chętnie
bowiem uwypuklają one jakiś nasz słaby punkt, podczas gdy
zupełnie pomijają milczeniem ogromne energie dobra, które
wydobywają się z naszej codziennej, ukrytej i wiernej posługi;
posługi zrodzonej z bólu i cierpienia, która nie przysparza nam
sławy. Przebaczamy, dostrzegając sposób, w jaki nas traktują
i potępiając zniekształcenia, ale czynimy to bez gniewu, silnej

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 207


niechęci, urazy, pragnienia odwetu - usiłujemy przy tym na­
śladować Jezusa „cichego i pokornego serca”.
• O wiele trudniejsze jest przebaczanie naszym w spółbra­
ciom , przełożon ym , współpracownikom, tym, których chcieliby­
śmy mieć o wiele bliżej nas, a tymczasem bardzo często spotyka­
my się z osamotnieniem, które nas rani; z niezrozumieniem,
które nas mrozi; z sądem czy z przyjęciem, które wydają nam się
niesprawiedliwe, częściowe; z oziębłością, która nas zasmuca;
z brakiem lojalności, który nas dezorientuje. Tutaj nabierają
pełnego znaczenia słowa Jezusa skierowane do Piotra: siedem ­
d z iesiąt siedem razy. Nabierają wielkiego ciężaru, ponieważ jest
to jedyna droga do osiągnięcia pokoju, pokoju obiecanego przez
Jezusa: „a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt ll,2 9 b );
pokoju, o który prosimy każdego dnia w Eucharystii, powtarza­
jąc Jego słowa: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam”
0 14,27). Jest to również droga, która naprawdę buduje wspól­
notę. Pamiętamy wszyscy tytuł książki Jeana Vaniera: W spólnota
m iejscem p rz eb a cz en ia i radości. Przede wszystkim jest to
miejsce przebaczenia, a zatem radości.
• Kontynuując nasze rozważania, przejdźmy do „przebacza­
my ludziom!'. Przebaczamy naszym wiernym, gdy ci nie idą za
naszymi propozycjami, które im ofiarujemy; gdy nas rozczaro­
wują swoją zmiennością, lenistwem, znużeniem w czynieniu
tego, o co ich prosimy. Przebaczamy, gdy żądają od nas rzeczy
nie należących do naszej posługi, które być może nawet nas
drażnią, bo chcielibyśmy, aby nas pytano i proszono o rzeczy
głębsze i prawdziwsze, dla których wybraliśmy tę drogę życia.
Przebaczamy, gdy ludzie nas źle rozumieją i gdy nam zaprze­
czają czy nawet występują przeciwko nam. Ganimy takie po­
stawy, a jednak przypatrujmy im się z cierpliwością, z pokorą,
z miłością, zawsze gotowi do przebaczenia siedemdziesiąt sie­
dem razy.

208 18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE...


W ten sposób wyraziłem pierwsze zastosowanie naszego
fragmentu biblijnego, które chcielibyśmy przemyśleć w ciszy
naszych serc, nakreślając hojne przebaczenie w wielu sytuacjach,
które nas zraniły albo zranią, z wiarą, że to sam Pan dokonuje
w nas tego przebaczenia.

2. My prosimy o przebaczenie

Przechodzimy obecnie do drugiego punktu: kogo mamy


prosić o przebaczenie? Od chwili bowiem, gdy za sprawą łaski
danej nam przez Ducha Świętego kosztujemy upodobania
w przebaczaniu, sami możemy prosić o przebaczenie.
Papież poprosił o to na płaszczyźnie kosmicznej, uniwersal­
nej, na płaszczyźnie historii kościoła, narodów, kultur. My robi­
my to w sposób zdecydowanie prostszy, prosząc o wybaczenie
otaczających ludzi, współbraci w posłudze kapłańskiej, Kościół,
Jezusa (w sposób szczególny w Eucharystii), Ojca.
• Prosimy o przebaczenie lu d zi - za nasze grzechy, zanie­
dbania (których jest wiele) oraz za te grzechy, którymi rzeczywiś­
cie kogoś uraziliśmy, choćby nieumyślnie. Wspomaga nas w tym
list papieża na Wielki Czwartek tego roku, szczególnie fragment:
„To prawda: w historii kapłaństwa, nie mniej niż w historii całego
ludu Bożego, dostrzega się również mroczną obecność grzechu.
Wielokrotnie ludzka kruchość sług Bożych (kapłanów) zaciem­
niała w nich oblicze Chrystusa. Ale jak można się temu dziwić,
właśnie tutaj podczas Ostatniej Wieczerzy? Tutaj bowiem nie
tylko dopełniła się zdrada Judasza, lecz sam Piotr musiał zdać
sobie sprawę z własnej słabości, przyjmując gorzką zapowiedź
wyparcia się Jezusa” (nr 6).
Każdy z nas może zrobić rachunek z własnych słabości,
rozpoczynając ode mnie, od biskupa. Niech każdy prześledzi
własną historię grzechu bez ostentacji czy też publicznego

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 209


samobiczowania, w ciszy własnego serca i w pokorze właściwej
temu, kto wie, iż nosi w sobie cenny skarb w naczyniu glinianym
i słabości tej otrzymuje codzienne potwierdzenie. Szczególnie
zasmucają nas te grzechy i zaniedbania, które spowodowały
oddalenie wiernych od Kościoła czy nawet od wiary, prośmy
zatem Boga, aby - w swojej dobroci - wezwał ich z powrotem.
• Prosimy o przebaczenie w spółbraci w p o słu d ze k ap łań ­
skiej, jedni drugich, szczególnie za te chwile, w których zanie­
dbaliśmy wielką regułę ewangeliczną: „Nie sądźcie, abyście nie
byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą”
(Mt 7,1-2). Prośmy o przebaczenie za wszystkie te sytuacje,
w których uchybiliśmy tym słowom poprzez łatwy, szybki,
bezlitosny sąd, zapominając o belce we własnym oku i wskazu­
jąc drzazgę w oku brata.
• Prosimy o przebaczenie Jezu sa, z powodu rozczarowania
Go w Jego oczekiwaniach względem nas, w Jego planach
odnośnie do naszej posługi kapłańskiej.
Prosimy Jezusa o przebaczenie szczególnie podczas sprawo­
wania Eucharystii, za niezachowanie tego, o co nas prosił papież
w liście z okazji Wielkiego Czwartku: „Sprawujmy zawsze żar­
liwie Świętą Eucharystię. Zatrzymujmy się często i na dłuższą
chwilę w adoracji przed Chrystusem eucharystycznym. Wielu
kapłanów na przełomie wieków znalazło w Nim pocieszenie
obiecane przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy, środek, aby
przezwyciężyć swe osamotnienie, podporę, aby znieść cier­
pienia, pożywienie, aby na nowo wyruszyć w drogę po każdym
zniechęceniu, wewnętrzną siłę, aby potwierdzić własny wybór
wierności”.
Powtarzajmy:
„P anie Jez u , prosim y C ię o p rzeb aczen ie, p o n iew a ż n ie
um ieliśm y p rzed łu ży ć a d o ra c ji C iebie w Eucharystii, n ie p o ­
trafiliśm y od szu kać w T obie środ ka p rzezw y ciężen ia sam otn o­

210 18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE...


ści, podpory w cierpieniu, p ożyw ien ia w d ro d z e d la podźw ig-
n ięcia się z e z n iech ęcen ia . Prosim y Cię, Jez u , p r z eb a c z nam
n asze z a n ied b a n ie ogrom nego daru E u charystii”.
• Prosimy o przebaczenie O jca - za wszystkie te chwile,
w których opieraliśmy się temu, co w Swoim niewypowiedzia­
nym planie miłości postanowił dla każdego z nas, w każdej
godzinie, tu i teraz; ponieważ nie zawsze umieliśmy dostrzec
w codzienności życia - w powierzonych nam zadaniach, w zmę­
czeniu, w ciężarze, w chorobie, w samotności - zamysłu miłości
dobrego Ojca; ponieważ byliśmy kuszeni, aby krytykować Go
i sprzeciwić się Jego woli.
Przebacz nam, Panie, ponieważ nie powierzyliśmy się Twoim
miłosiernym ramionom.

3. My dostępujemy przebaczenia

Po wyrażeniu przebaczenia, które my dajemy i o które my


prosimy, dostępujemy przebaczenia. Mamy prawo czuć, że nam
przebaczono, ponieważ Pan nam to obiecał z całych swych sił.
Spostrzegamy, że nasze wołanie „Przebacz nam nasze winy”
jest wysłuchane od chwili, gdy staramy się przebaczyć tym,
którzy nas obrazili, zawiedli, zaniedbali, wyśmiali. Dostrzegamy,
że urzeczywistnia się w naszym życiu końcowe słowo przypo­
wieści: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy
z was nie przebaczy z serca swemu bratu”. Jezus w Mt 6,14
mówi; Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia,
i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski”. Świat bardzo się trudzi,
aby zrozumieć ten język; często, pomimo że jest tak otwarty, jest
uporządkowany przez sądownictwo i nie chce, aby mówiono
mu o przebaczeniu. Jezus natomiast mówił nam i zapewnił nas
o tym. Wiedzmy zatem, że gdy prosimy o przebaczenie w naszej
cichej modlitwie i w Sakramencie Pojednania, rozbrzmiewa

18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE... 211


w nas z całą pewnością głos Jezusa, który mówi: „Pokój wam,
pokój tobie, idź w pokoju, twoje grzechy są ci odpuszczone”.
Przygotujmy się również w dniu dzisiejszym na ponowne
wysłuchanie tego głosu poprzez słowo Kościoła, które zapewnia
nas o przebaczeniu Ojca, podczas gdy my sami rozkoszujemy się
radością możliwości wielokrotnego powiedzenia z okazji blisko­
ści Świąt Wielkanocnych ludziom boskiego słowa: „Idź w poko­
ju, zostałeś oczyszczony, nie myśl o tym więcej”.
W ten oto sposób przysposabiamy się do rozlania w nas
radości przebaczenia, tej radości jubileuszowej, o której papież
pisze w Tertio m illenn io adveniente. „Radość z każdego jubileu­
szu jest w szczególny sposób radością z odpuszczenia win,
radością nawrócenia”. Prośmy o tą radość dla nas i dla wszyst­
kich. Nasze rozważania chciałbym zakończyć modlitwą papieża
wypowiedzianą 12 marca: „Maryjo, Matko przebaczenia, pomóż
nam przyjąć laskę przebaczenia, pomóż nam przyjąć laskę
przebaczenia, którą Wielki Jubileusz obficie nam ofiarowuje.
Spraw, aby okres Wielkiego Postu tego Roku Świętego był dla
wszystkich wiernych i dla każdego, kto szuka Boga, momentem
sprzyjającym, czasem pojednania, czasem zbawienia!” (nr 6).

212 18. PRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE...


19.
STRUMIENIE W O D Y ŻYW EJ

„W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus


stojąc zawołał donośnym głosem: -Jeśli ktoś jest spragniony,
a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło
Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza-.
A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący
w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus
nie został jeszcze uwielbiony” (J 7,37-39).

Tekst Jana ewangelisty - który liturgia przedkłada nam


w sobotę I tygodnia Wielkiego Postu - ulokowany jest w kontek­
ście rozdziału 7. Jest to rozdział ukazujący niektóre dyskusje
o pochodzeniu Jezusa, o naturze Jego osoby (kim jest? jakie ma
roszczenia?), a ponadto przedstawiający próbę pojmania Go,
podkreśloną dwukrotnie w w. 32 i 44. Znajdujemy się zatem
w momencie kulminacyjnym, dramatycznym: istnieje niebez­
pieczeństwo, że Jezus zostanie pojmany, wtrącony do więzienia,
oskarżony, skazany. Słowa przez Niego wypowiedziane uroczys­
tym tonem nie wchodzą w zakres prostego dialogu, nie roz­
brzmiewają w łatwym dla Niego dniu, lecz w chwili gdy jest już
prześladowany.

19. STRUMIENIE W ODY ŻYWEJ 213


I. LEC710 J 7,37-39

1. Podział tekstu
Przede wszystkim rozpatrzmy nasz fragment w jego pięciu
częściach.
• Przypomnienie czasu i okoliczn ości, w których Jezus za­
biera głos: „W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta”.
• Potem wprowadzone jest zaw ołan ie Jez u sa , który stojąc
zawołał donośnym głosem: Je śli ktoś jest spragniony, a wierzy
we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije!” Jest to proklamacja
typu m ądrościow ego, lecz uczyniona przez Jezusa.
• Następnie Jezus dodaje cytat biblijny: J a k rzekło Pismo:
Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”.
• Potem następuje przypiśek ewangelisty, również podzielo­
ny na dwie części. W yjaśnienie: „A powiedział to o Duchu,
którego mieli otrzymać wierzący w Niego”.
• I w ytłum aczenie: „Duch bowiem jeszcze nie był dany,
ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony”.
Jest to tekst krótki, bardzo zwarty, nieco enigmatyczny,
bogaty w symbole, które jednak są zrozumiałe, objaśnione.

2. Pojedyncze twierdzenia
„W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta” (w. 37a).
Pierwsze twierdzenie jest objaśnione poprzez kontekst.
W w. 2 rozdziału 7 czytamy: „A zbliżało się żydowskie Święto
Namiotów”. Jezus jest jednym z jego uczestników: „Kiedy zaś
bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On” (w. 10).
Dni biegną i rzeczywiście w. 14 mówi: „Tymczasem dopiero
w połowie świąt przybył Jezus do świątyni i nauczał”.
Jest to zatem święto, które trwa około tygodnia, siedem lub ,
osiem dni, składające się z różnych etapów, mające swój punkt

214 19. STRUMIENIE W ODY ŻYWEJ


kulminacyjny ostatniego, w ielkiego dn ia. Tego też dnia przema­
wia Jezus.
O Święcie Namiotów wiemy nieco - choć niezbyt dużo -
z Pięcioksięgu Mojżesza i innych późniejszych pism. Początkowo
upamiętniało ono prowizoryczne zamieszkiwanie narodu żydo­
wskiego na pustyni przez 40 łat; sukcesywnie stało się jednakże
świętem corocznym, w trakcie którego zanoszono modlitwy
0 deszcz oraz wspominano cud wody, która wytrysnęła ze skały
na pustyni, poprzez ryt wody zaczerpniętej z sadzawki Siloe,
a następnie transportowanej w stronę ołtarza świątyni (por.
Wj 17,1-7). Prawdopodobnie zatem Żydzi w ten oto sposób
wspominali pobyt narodu Izraelskiego na pustyni, jak również
cud dokonany przez Boga dla napojenia swego ludu. Praw­
dopodobnie odczytywano przy tym tekst Tory (np. Wj 17) lub
teksty proroków. Mam na myśli fragment o źródle, które wy­
chodziło ze świątyni: „A oto wypływała woda spod progu
świątyni w kierunku wschodnim.... A woda płynęła spod prawej
strony świątyni na południe od ołtarza” (Ez 47,1). Mam na myśli
fragment o wodzie zbawienia: „Wy zaś z weselem wodę czerpać
będziecie ze zdrojów zbawienia” (Iz 12,3)-
• Jezu s stojąc zawołał donośnym głosem” (w. 37b). Podczas
obchodów wielkiego święta, które sławi wodę, Jezus wstaje
1 woła. Jest to bardzo ważny szczegół, ponieważ nie występuje
zbyt często w ewangeliach. Pod koniec Jego życia publicznego
zostanie jeszcze powiedziane: Jezu s zaś tak wołał: „Ten, kto we
Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie
posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał”
(J 12,44-45). Inny dramatyczny okrzyk jest przytoczony przez
synoptyków, na przykład Mk 15,34: „O godzinie dziewiątej Jezus
zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lem a sa b a ch th a n i?<•” Ro­
biący wrażenie okrzyk z krzyża. Wydaje się, że w kulminacyj­
nych chwilach swego życia Jezus czuje potrzebę wołania.

19. STRUMIENIE W O D Y ŻYWEJ 215


• Jaki jest ten Jego potężny okrzyk? Jest to zaproszenie
mądrościowe: Jeśli ktoś jest spragniony i wierzy we Mnie - niech
przyjdzie do Mnie i pije!”. Jak wiemy, wybór tekstów jest kon­
trowersyjny. Trudno powiedzieć, czy interpunkcja ma podkreślać
pierwszą część twierdzenia (jeśli ktoś jest spragniony, niech
przyjdzie do Mnie i pije), a druga jest tylko kontynuacją (kto
wierzy we Mnie, strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza).
Lektura antropologiczna tekstu byłaby następująca: woda wypływa
z wnętrza człowieka, który wierzy w Jezusa. Lektura zaproponowa­
na przez tłumaczenie CEJ (Konferencji Episkopatu Włoch) jest
natomiast bardziej chrystologiczna: jeśli ktoś jest spragniony, a wie­
rzy we mnie — niech przyjdzie do Mnie i pije. Strumienie wody
żywej wypływałyby przede wszystkim z wnętrza Jezusa.
Osobiście, opowiadam się za tłumaczeniem CEJ, ponieważ
jest kierunkiem logiczniejszym.
Twierdzenie Jezusa ma charakter mądrościowy, o ile wzywa
do słuchania, do pożywiania się, jak ma to często miejsce
w księgach mądrościowych. Zacytuję Księgę Przysłów:
„Mądrość woła na ulicach,
na placach głos swój podnosi” (1, 20).
Mądrość chce być wysłuchana, przyjęta.
„Czyż Mądrość nie nawołuje?
nie wysila głosu Roztropność
... Odzywam się do was, mężowie,
wzywam was, synowie ludzcy,
prostoty - mądrości się uczcie,
nierozumni - nabierzcie rozsądku!” (8,1.4.5).
Również u proroka Izajasza natrafiamy na podobny tekst:
„O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody,
przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!” (55, 1).
Okrzyk mądrościowy Jezusa należy jednak wytłumaczyć
w całości; słowo po słowie. Co oznacza być spragnionym ? Co

216 19. STRUMIENIE WODY ŻYWEJ


oznacza przyjść? Co znaczy p ić z Jezu sa? Są to słowa prowokują­
ce, które należy objaśniać poprzez symbole.
• Przejdźmy do w. 38, gdzie Jezus dodaje: J a k rzekło Pismo:
Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”. Egzegeci
wahają się, co oznaczają tutaj głód i pragnienie, ponieważ nie
mogą odnaleźć dokładnego tekstu biblijnego, do którego od­
wołuje się nasz fragment. Przywołuje się liczne teksty prorockie,
w szczególności Iz 55,ln, Księgę Zachariasza, Księgę Powtórzo­
nego Prawa, tam gdzie mówią one o pragnieniu, które jest
zaspokojone, o wodzie, która jest darowana.
Prawdopodobnie zatem cytat Pisma ma charakter rodzajowy.
„... z jeg o w n ętrza”: Jeśli ma się na myśli łono Jezusa, nasza
myśl biegnie natychmiast do zakończenia opisu męki Jezusa
według Jana: z boku Jezusa przebitego przez włócznię „wy­
płynęła krew i woda” (por. J 19,34). Jeśli natomiast ma się na
myśli człowieka wierzącego, wyraźniejszym odniesieniem mógł­
by być dialog Jezusa z Samarytanką: „O, gdybyś znała dar Boży
i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić-,
prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej” (J 4,10).
Obiecana woda żywa stała się po prostu źródłem dla wierzących:
„Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na
wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem
wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (w. 14).
• Dochodzimy w ten oto sposób do końcowego komentarza
ewangelisty, który zaczyna tłumaczyć nieco enigmatycznie, że
woda oznacza dar Ducha zesłanego przez Zmartwychwstałego
(w. 39). W J 20,22 Jezus,, po tchnięciu na uczniów, mówi:
„Weźmijcie Ducha Świętego”. Duch na odpuszczenie grzechów
jest zatem darem, Zmartwychwstałego. Można myśleć - w kon­
tekście Ewangelii Jana — o rzeczywistości sakramentalnej,
o chrzcie, który poprzez wodę napełnia Duchem Świętym dzięki
potężnej łasce Boga.

19. STRUMIENIE W ODY ŻYWEJ 217


Skorzystajmy tutaj z zaproszenia do refleksji nad znaczeniem
tego daru Jezusowego.

II. P rzesłania tekstu

W ten oto sposób dokonaliśmy uwypuklenia elementów


nośnych tekstu; obecnie postawimy sobie pytanie o jego war­
tość, o przesłanie, które nam przekazuje.
1. Pierwsze fundamentalne przesłanie ma charakter chrystologi­
czny. Jezus podczas Święta Namiotów, święta na cześć darów Bo­
żych, mówi o swoim miejscu w planie zbawienia, o swoim nazna­
czeniu przez Boga, aby przynieść pełnię mesjańskiego zbawienia.
W innych okolicznościach stwierdził: ,Ja jestem chlebem życia”, ,Ja
jestem światłem świata”, a obecnie woła: ode mnie pochodzi dar.
Mamy do czynienia z jedną z autoprezentacji Jezusa w czwar­
tej Ewangelii. Jest jednakże interesujące odnotowanie, że nie
mówi: ja jestem wodą żywą, lecz J a dam wody żywej”, po­
wtarzając tym samym obietnicę uczynioną w rozdziale 4. Jezus
jest chlebem, jest życiem, jest światłem, jest prawdą, jest zbawie­
niem świata, i dlatego daje wody żywej, Ducha Świętego.
2. Drugie posłanie szczególnie leży mi na sercu: wydoby­
wam je z an tropologiczn ych aspektów naszego fragmentu i nad
nimi chciałbym się zatrzymać.
• Wyrażenie „jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do
Mnie i pije” odwołuje się do doświadczenia ludzkiego, które
łączy nas z wszystkimi poprzednimi pokoleniami. Wiele rzeczy
zmieniło się z biegiem czasów, ale pozostaje to samo pragnienie
fizyczne, pragnienie odczuwane przez kogoś, kto długo maszeru­
je w upalnym słońcu, pragnienie kogoś, kto przebywa na pustyni.
Jest to symbol, który staje się fundamentalnym symbolem człowie­
ka, ponieważ pragnienie jest czymś palącym, naglącym.

218 19- STRUMIENIE WODY ŻYWEJ


Nieprzypadkowo Pismo Święte często używa obrazu prag­
nienia.
W Psalmie 63 na przykład odnajdujemy wszystkie części
składowe tego antropologicznego symbolu:
„Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam;
Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało,
jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody”.
W Psalmie 42:
Ja k łania pragnie
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!”.
• Kolejne zastosowanie odnajdujemy - przynajmniej jeśli
chodzi o Nowy Testament - w błogosławieństwach: „Błogo­
sławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości” (Mt 5,6). Nie jest
to zatem jedynie pragnienie osobistego spotkania z Bogiem, lecz
przede wszystkim pragnienie sprawiedliwości królestwa, tej pe­
łni prawdy, prawdziwości, równości, realizowania woli Bożej,
która jest właściwa królestwu niebieskiemu.
W księgach prorockich występują wzmianki o tego rodzaju
pragnieniu:
„Słuchajcie Mnie, wy, co się domagacie sprawiedliwości,
którzy szukacie Pana” (Iz 51,1).
W Księdze Amosa mówi się o głodzie i pragnieniu Słowa:
„Oto nadejdą dni - wyrocznia Pana Boga -
gdy ześlą głód na ziemię,
nie głód chleba ani pragnienie wody,
lecz głód słuchania słów Pańskich” (Am 8,11).
Oprócz doświadczenia pragnienia fizycznego wspomina się
zatem w tekście o pragnieniu duchowym, tak samo fundamen­
talnym.

19. STRUMIENIE W ODY ŻYWEJ 219


• Chciałbym więc pogłębić znaczenie naszego tekstu, aby
lepiej zrozumieć grunt, z którego rodzi się pragnienie duszy,
pragnienie właściwe komuś, kto szuka Boga w ziemi pustynnej,
jałowej, suchej, bez wody.
a ) Przede wszystkim robię aluzję do oschłości, którą przeży­
wa się w d rod ze modlitwy, kiedy to serce czuje się opuszczone,
słowa nie przychodzą do głowy, wydaje się, że Bóg milczy. Jest
to okres bardzo ciężkiej próby, zdecydowanie różniący się od
oschłości właściwej temu, kto nie pragnie Boga, ponieważ
popadł w opieszałość, lenistwo, gnuśność. Ważne jest odróż­
nienie jednej oschłości od drugiej; być może jednym z odróż­
niających je elementów jest pragnienie.
Oschłość, która wzbudza pragnienie, jest typowa dla kogoś,
kto przechodzi przez okres próby, w ciemności nocy modlitwy.
Oschłość, która nie wyraża pragnienia, pochodzi z gnuśności,
z lenistwa, prowadzi do życia pozbawionego celu i ideału.
Niestety, i my stoimy przed ryzykiem znalezienia się w tym
potwornym położeniu, w którym nie ma już więcej pragnienia
Boga; czujemy się jak na pustyni, nie zatrzymujemy się, aby się
zastanowić, jakiej oschłości doświadczamy, lecz nieustannie
rzucamy się w wir spraw codziennych, ciągle zmęczeni, aby
ukryć wewnętrzne oblicze. Jest to przerażająca degradacja natury
ludzkiej, często mająca związek z wieloma obowiązkami, z nie­
ustannym byciem w mchu, zdenerwowaniem.
Stąd też zaproszenie do rozróżniania pomiędzy próbą nocy
(pochodzącą od Boga, oczyszczającą) a oschłością (będącą
wynikiem wady, nałogu, ułomności), cofającą nas na nas sa­
mych, gaszącą jakiekolwiek pragnienie Pana.
b) Jest jeszcze inny aspekt życia, w którym można mówić
o oschłości: oschłość w stosu n kach ludzkich, która czai się obok
nas nieustannie. Przede wszystkim gdy oschłość ta jest inte­
resowna i zbiurokratyzowana, sprawdza się ryzyko wyrastania

220 19. STRUMIENIE WODY ŻYWEJ


osobowości oziębłych, suchych, niezdolnych do kontaktów mię­
dzyludzkich, do gestów szczodrobliwości, do porywów. Cała
otaczająca rzeczywistość zostaje posegregowana, uregulowana
przepisami, ze szkodą dla autentyczności więzi międzyludzkich,
prawdziwej przyjaźni.
c) Znamy wszyscy oschłość posłu gi kap łań skiej. Również
tutaj może być ona rodzajem próby: nie potrafię odpowiedzieć,
nie odpowiadam mojemu konsekrowaniu i dlatego cierpię, lecz
cierpię, odczuwając pragnienie, ponownie się angażując, usiłu­
jąc coś zrobić. Jest jednakże pewien rodzaj oschłości, który jest
zmęczeniem, znużeniem, brakiem entuzjazmu, złożeniem broni,
obrzydzeniem rutyny, która nic mi nie mówi, nie odwołuje do
modlitwy, nie ufa Bogu.
3. Trzecie przesłanie odczytujemy w stru m ien iach w ody
żyw ej obiecan ych p r z ez Jezu sa.
• Już w zamyśle Jezusa i jego wspólnoty strumienie te są
sakram en tam i danymi, aby zaspokoić oschłość osoby. Dary
chrztu świętego, bierzmowania, pokuty, Eucharystii omówiliśmy
obszernie w ubiegłym roku zarówno w liście duszpasterskim, jak
i podczas ćwiczeń duchowych diecezji transmitowanych przez
radio: dary i owoce Ducha Świętego. To jest woda żywa. Musimy
zatem przyjrzeć się tym owocom (miłości, radości, pokojowi,
życzliwości, panowaniu nad sobą...) i darom (mądrości, rozumo­
wi, radzie, sile...), aby zobaczyć, czy posiadamy, czy też nie
upodobanie wody żywej. W ten oto sposób Duch zstępuje na
nas i pozwala zakwitnąć zielonej trawie na suchej ziemi. Należy
zawsze rozpoczynać z wielką wiarą w działanie Ducha Świętego.
• Jest jednakże inny, bardziej codzienny aspekt, którym
Duch zaspokaja nasze pragnienie Boga: p o c ie c h a duchow a,
która odgrywa ważną rolę w doświadczeniu chrześcijańskim.
Zacytujmy Reguły rozp ozn aw an ia du chów świętego Ignace­
go Loyoli: „Pociechą duchową nazywam tworzenie się w duszy

19. STRUMIENIE W O D Y ŻYWEJ 221


tych intymnych poruszeń, dzięki którym pozostaje ona roz­
palona w miłości jej Stworzyciela i Pana; podobnie gdy nie
potrafi ona kochać z siebie samej żadnej rzeczy stworzonej na
ziemi, lecz jedynie w odniesieniu do Stworzyciela wszystkiego.
Podobnie także gdy jakaś osoba wylewa łzy, które pobudzają
w niej miłość do Pana, albo z powodu bólu własnych grzechów,
albo z powodu Męki Chrystusa naszego Pana, albo z innych
powodów bezpośrednio ukierunkowanych na Jego chwałę.
Pociechą duchową nazywam również każdy wzrost nadziei,
wiary i miłości oraz każdy rodzaj intymnej radości, który pobu­
dza i pociąga do rzeczy niebiańskich i do zbawienia własnej
duszy, rozpogadzając ją i przywracając jej pokój we własnym
Stworzycielu i Panu ( Ć w iczen ia duchow e, nr 316).
Byłoby pięknie móc zgłębić każde z tych wyrażeń, a następnie
zapytać się, dlaczego Ignacy, w związku z pocieszeniem, umieścił
nadzieję na pierwszym miejscu wśród cnót teologicznych.
Wydaje mi się, że uczynił tak, ponieważ we wzrastaniu
nadziei widzi owoc pocieszenia. W dzisiejszych czasach, w świę­
cie kultury zachodniej, dostrzegamy ogromną konieczność po­
ciechy Ducha Świętego, o ile brakuje nadziei.
Jest to także kryterium decydujące o autentyczności posługi
kapłańskiej. Posługa ta, pomimo stanu oschłości, nie może być
pozbawiona pewnej pociechy Ducha, Jego wewnętrznego, źród­
lanego dobrobytu, tej radości przeżywanej w głębi duszy, która
dopomaga przetrzymać próby i trudności. Chodzi o aspekt
fundamentalny i nieprzypadkowo święty Ignacy w Regule
nr 315c mówi, że dobry duch „porusza” w znaczeniu: dodaje
odwagi, siły, pociechy, inspiracji i pokoju, czyniąc rzeczy łatwiej­
szymi i pozbawiając wszelkich przeszkód, aby iść do przodu,
czyniąc dobrze. Jako działanie złego ducha wskazywał natomiast
dręczenie sumienia, zasmucanie się i tworzenie przeszkód, nie­
pokojenie fałszywymi racjami, żeby nie iść do przodu (nr 315b).

222 19. STRUMIENIE W ODY ŻYWEJ


w
Podczas wizyt duszpasterskich dostrzegam, że sprawozdania
rad parafialnych często podkreślają przede wszystkim trudności,
problemy, a także to, czego nie zrobiono, i to, czego nie udaje
się zrobić. Zadaję sobie wówczas pytanie: Gdzie tutaj jest miejsce
na działanie Ducha Świętego? Sprawozdania takie są bowiem
tylko spisem wskazówek właściwych duchowi zła, który usiłuje
zniechęcić, aby nie dostrzegać dobra, aby zasiać wątpliwości, iż
nie warto kontynuować rozpoczętej pracy naprawy. Dobry duch
natomiast jest tym, który otwiera serca, podpowiada nowe
propozycje, nowe możliwości, nowe sposoby zbliżenia i pojed­
nania ludzi między sobą.
Strumienie wody żywej wypływają zatem z piersi Jezusa,
ponieważ od Niego biorą początek wszystkie sakramenty, łaski,
Duch Święty; wypływają one także z wnętrza każdego chrześ­
cijanina, każdego kapłana - tych, którzy czują się otuleni mocą
Ducha rozlaną przez Chrystusa uwielbionego.
• Możemy sobie jeszcze zadać pytanie: w ja k ic h szczeg ól­
nych m om en tach następuje spływ anie D u cha Świętego? Wskażę
dwa takie momenty.
Przede wszystkim w m odlitw ie, gdy - po uprzednim pokona­
niu prób oschłości - wypływa ona z wnętrza; gdy odczuwamy
radość ze słowa Bożego; gdy Pan dozwala nam pojąć, że słowo
ewangeliczne jest wypowiedziane dla nas. Albo też gdy —spoty­
kając jakąś osobę na swej drodze —pojmujemy (dzięki modlit­
wie, którą się pożywiliśmy) jej trudne problemy wewnętrzne
i usiłujemy pomóc jej wyjść z tego stanu odrętwienia, pesymiz­
mu, rozpaczy.
Innym momentem, w którym strumienie wody żywej mogą
następować, jest spływanie słow a hom iletyczn ego w głoszeniu
kazań. Jeśli bowiem kaznodziejstwo wypływa ze strumieni wody
żywej, jest naturalne, bezpośrednie, urzeka, biegnie i spotyka
człowieka; w odróżnieniu od kaznodziejstwa, które przekazuje

19. STRUMIENIE W ODY ŻYWEJ 223


myśli innych, jest wyczytane w książkach, bez pozostawienia
szerokiego miejsca na działanie Ducha Świętego. Wiemy wszys­
cy, jak trudno jest przygotować homilię, z której przepływa
Duch, a zatem nie możemy się dziwić, że ludzie nas krytykują;
łatwo jest bowiem dostrzec, czy słowo Boże wychodzi z naszego
wnętrza spontanicznie, czy też z trudem.
Jest to dla nas zaproszenie do nieustannego nawracania się,
do przygotowywania się poprzez nieustanną medytację i roz­
ważanie słowa Bożego na modlitwie. Oczywiście myśli zaczerp­
nięte od innych są pożyteczne; wiele jest przykładów wspania­
łych już przygotowanych kazań. Spływanie Ducha pozwala
jednakże dostrzec potrzeby duchowe tych, którzy nas słuchają,
i zaspokoić te ich pragnienia.
Módlmy się jedni za drugich; nie ustawajmy w proszeniu
Pana, aby dał nam strumieni wody żywej. Dopiero wtedy ludzie
dostrzegą, że nie wypowiadamy słów prawdziwych samych
w sobie, lecz słowa już urzeczywistnione we wnętrzu naszego
serca i naszego życia.

224 19- STRUMIENIE WODY ŻYWEJ


2 0 .

PLAN B O Ż Y REALIZUJE SIĘ


POMIMO WSZYSTKO

Kazanie eschatologiczne

Dzisiejsza liturgia wtorku II tygodnia Adwentu proponuje


fragment Łk 21,5-11.
Chciałbym jednakże przedłużyć naszą lekturę aż do w. 24,
ponieważ uważam za konieczne wziąć pod uwagę całość pery­
kopy, jako że chodzi o bardzo trudny temat.
Mowy eschatologiczne, z którymi spotykamy się pod koniec
i na początku roku liturgicznego, nastręczają wielu trudności. Są
to bowiem mowy, w których tym bardziej dostrzegamy dystans
kulturalny istniejący pomiędzy nami a stronicami biblijnymi,
pomimo zrozumienia ich doniosłości. .
Rozdział 21 Ewangelii Łukasza napisany jest pod wpływem
nie tylko słów Jezusa, lecz również katastrofy narodu żydow­
skiego związanej z upadkiem Jerozolimy, która zdaje się zwias­
tować nadejście końca czasów. Jasnym jest, że po upływie
2000 lat trudno dziś odtworzyć niespokojny klimat tamtych dni.
Oczywiście powodów do niepokoju nam nie brakuje, różne są
jednak momenty historyczne.
Musimy zatem odpowiednio umieścić w kontekście, czaso­
wym ciągle aktualne napomnienia Jezusa do czuwania, a także

20. PLAN BOŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO 225


znaczenie bliskości Królestwa, bliskości teologicznej, nie czaso­
wej, a dla każdego z nas indywidualnej jego nieuchronności
w tajemnicy śmierci.

„Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona


pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie
czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na
kamieniu, który by nie był zwalony-. Zapytali Go: -Nau­
czycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać
zacznie?- Jezus odpowiedział: -Strzeżcie się, żeby was nie
zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem
i będą mówić: ,Ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. Nie chodźcie
za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach
i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi
koniec»”.
Wtedy mówił do nich: -Powstanie naród przeciw narodo­
wi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi,
a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wiel­
kie znaki na niebie; Lecz przed tym wszystkim podniosą na
was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog
i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą
do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do
składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyś­
lać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę
i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie
się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą
nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele, i niektórych z was
o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie
w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie.
Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie. Skoro ujrzycie
Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej
spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech

226 20. PLAN BO ŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO


uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego
uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą! Będzie
to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest
napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni!
Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród:
jedni polegną od miecza, a drugich w niewolę zapędzą
między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez
pogan, aż czasy pogan przeminą-” (Łk 21,5-24).

Pomimo napotykania wyżej wymienionych trudności


spróbujmy zagłębić się w budowę tekstu i - w miarę możliwoś­
ci - w jedno aktualne znaczenie.

I. LECno LK 21,5-24

Przypominam przede wszystkim, że Łukasz rozróżnił wypo­


wiedzi eschatologiczne Jezusa, w odróżnieniu do Marka i Mateu­
sza, którzy połączyli je wszystkie w jedną całość.
W rozdziale 17,22-37 wspominał o dniu Syna Człowieczego,
dniu przyjścia Jezusa; w rozdziale 21 obszernie mówi o znakach,
które dotyczą upadku Jerozolimy; istnieje jednak pewne zamie­
szanie (niezbyt jasne, a zatem wzbudzające dyskusje wśród
egzegetów) pomiędzy tymi ostatnimi znakami a tymi dotyczący­
mi kresu historii i przyjścia Syna Człowieczego.
Należy przyjąć tekst taki, jakim jest, wiedząc, iż dla ewan­
gelisty upadek świętego miasta oznaczał nadejście końca historii.
Ponieważ fakty historyczne potoczyły się odmiennie, do nas
należy zrozumienie trwałego znaczenia przemowy Jezusa. Jest to
jeden z przypadków, w których hermeneutyka wezwana jest do
maksymalnego wysiłku. Często spostrzegamy, że nie udało się
nam jeszcze zrozumieć dogłębnie tych stron. Prawdopodobnie.

20. PLAN BO ŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO 227


przyszłe pokolenia, skonfrontowane z nowymi wydarzeniami
historycznymi, lepiej je zrozumieją - niemniej jednak wysilmy
się, aby wejść w zamysł Jezusa i Łukasza.

1. Struktura

W jaki sposób jest przedstawiona mowa eschatologiczna


w Łk 21?
• Okazją do wystąpienia Jezusa było podziwianie świątyni
przez ludzi, o czym jest mowa we wstępie: „Gdy niektórzy
mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami
i darami” (w. 5). Gdy zwiedzamy nisze świątyni, które pozostały
do naszych czasów, pozostajemy pod wrażeniem potęgi, jaka
z nich emanuje. Łatwo bowiem możemy wyobrazić sobie czar
świątyni jerozolimskiej przed jej zburzeniem, z kamieniami uło­
żonymi jeden na drugim w geometryczny budynek, starannie
wykończonymi. O znajdujących się w niej darach wotywnych
nic nie wiemy; może przypominały święte puklerze ze srebra,
tablice upamiętniające historię świątyni i całe nagromadzenie
modlitw, nadziei powiązanych z tymi ścianami.
Jezus mówi jednak: „wszystko to u p ad n ió’. Są to słowa
niezwykle niebezpieczne, groźne, nieprawdopodobne; brzmią
jak bluźnierstwo. Istotnie, w oskarżeniach kierowanych przeciw­
ko Jezusowi będzie się powtarzało wyrażenie „zburzę tę świąty­
nię”, które mogłoby być zniekształceniem w. 6: „Przyjdzie czas,
kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu,
który by nie był zwalony”. Niekiedy wydaje się nam bluźniercze
myślenie, że przecież nawet konstrukcje takie jak katedra w Me­
diolanie pewnego dnia będą miały swój koniec! Historia jest
przemijająca, krucha, zmierza w stronę śmierci. Uczniów Chrys­
tusa przerażała ta Jego przepowiednia, tak jak nas przeraża
podobna perspektywa. Za miliony lat nie będzie już życia na

228 20. PLAN BO ŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO


ziemi - co przepowiadają kalkulacje astrofizyki, fizyki nuklear­
nej; wszechświat zmierza ku końcowi. Dostrzegamy tutaj napo­
mnienie do nieprzywiązywania się do tego świata, jakby to była
jedyna niezachwiana rzecz. Niewzruszoności należy szukać po­
nad kamieniami, głębiej.
Pierwsza wypowiedź Jezusa daje Mu jednakże bodziec do
kontynuowania swej mowy. Dlatego po wstępie odnoszącym się
do piękna i nietrwałości świątyni następuje podwójne pytanie:
kiedy i ja k i b ęd z ie zn ak? „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki
będzie znak, gdy się to dziać zacznie?” (w. 7). Ponownie mamy
wrażenie, że odnosi się to do świątyni i do upadku Jerozolimy.
Mateusz natomiast dokładnie odróżnia te dwa wydarzenia. Logi­
czniejsza wydaje się jednakże opowieść Łukasza, ponieważ dla
uczniów koniec świątyni był końcem wszystkiego. Dzięki od­
powiedzi Jezusa - pozornie jasnej i oczywistej, a jednak bardzo
enigmatycznej - nauczą się je odróżniać.
• W w. 8-24 jest przytoczona pierwsza odpowiedź, w której
Jezus opisuje dramatyczne wydarzenia końca Jerozolimy i cza­
sów pogan: „AJerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy
pogan przeminą” (w. 24). Co to oznacza? Co oznacza w naszych
czasach? Pozostanie to tajemnicą.
Prawdopodobnie, pomimo iż ta pierwsza odpowiedź skupio­
na jest przede wszystkim na Jerozolimie, Jezus rozszerza jej
horyzont: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo prze­
ciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód
i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”
(w. 10-11). Wprowadza znaki kosmiczne, które zwiastują koniec
świata.
Tutaj kończy się nasz fragment.
Następuje druga odpowiedź (w. 25-28), która ustawi w cent­
rum ostatnie objawienie się Syna Człowieczego, a zatem koniec
historii. Po dwóch odpowiedziach - jednej bardziej historycznej

20. PLAN BOŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO 229


i drugiej bardziej eschatologicznej - Jezus opowiada przypo­
wieść o drzewie figowym (w. 29-33), aby wprowadzić w ezw anie
d o czu w an ia, które jest sercem całej mowy. Czuwajcie jak ten,
który obserwuje gałęzie drzewa figowego; czuwajcie; aby nie
zostać zalani przez lenistwo, przez zachłanność, przez namiętno­
ści (w. 34-36).
Według mnie tekst nabiera znaczenia dla nas przede wszyst­
kim dzięki przestrogom, które rozpoczynają się już w pierwszej
części; nie musimy zbytnio rozumieć, o jakim wydarzeniu mówi,
ważne jest, jakie postawy Jezus chce w nas wzbudzić w dzisiej­
szych czasach.

2. Cztery znamienne wydarzenia

Usiłowaliśmy zrozumieć budowę, schemat przemowy Jezusa,


a obecnie odczytajmy ponownie z uwagą w. 8-11. Podkreślimy
w nich cztery znamienne wydarzenia, wskazane przez Jezusa dla
wyrażenia dramatyczności, dwuznaczności oraz przemienności
historii.
• Przede wszystkim fałszy w i m esjasze: „Wielu bowiem przy­
jdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem- oraz:
■•Nadszedł czas»”. Zwróćmy uwagę, że występują tutaj dwie
proklamacje typowe dla Jezusa: J a Jestem”, twierdzi w Ewan­
gelii Jana; „nadszedł czas” podsumowuje całe przepowiadanie
Syna Bożego. Są to zatem fałszywi mesjasze, którzy dobrze Go
naśladują. Z tego też powodu ostrzega przed nimi: „Strzeżcie się,
żeby was nie zwiedziono. Nie chodźcie za nimi!” (w. 8).
• Innym rodzajem zdarzeń objawiających niejasność i prze-
mienność historii są w ojny i przew roty. „Gdy posłyszycie o woj­
nach i przewrotach". Również w tym przypadku Jezus ostrzega
nas: „Nie trwóżcie się. ...Tak musi się stać, ale nie zaraz nastąpi
koniec” (w. 9).

230 20. PLAN BO ŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO


• Następnie bunty: „Powstanie naród przeciw narodowi
i królestwo przeciw Królestwu” (w. 10).
• A w końcu cztery rodzaje zjawisk: katastrofy n atu raln e,
trzęsien ia ziem i, zarazy, straszne zjaw iska i w ielkie z n a k i n a
n iebie.

II. MEDITAHO:
CZTERY PRZESŁANIA NA DZISIEJSZE CZASY

Chciałbym podsunąć wam cztery przesłania wydobyte z lek­


tury i z medytacji słów Jezusa. Każdy z nas, w osobistej modlit­
wie, będzie mógł prosić:
„D uchu Święty, D uchu m ądrości i rozum u, ośw ieć m nie,
abym m ógł skon fron tow ać się także z trudnym i w ersetam i
E w angelii Łukasza, by zrozu m ieć, co o n e o z n a c z a ją d la n as
dzisiaj, spow ite w ciem n ość historii, której n ie p otrafim y dostrzec
z w ysoka, p o d o b n ie ja k Ty j ą w id zisz”.
1. Słowa Jezusa zapewniają nas, że w świecie zagrożonym
przez chaos i wstrząsy katastroficzne zam y sł B oży p om im o
w szystko się realizu je.
Pewność taka jest podłożem całego fragmentu. My, być
może, posiadamy większą świadomość faktu, iż świat jest za­
grożony przez chaos. Starożytni ludzie wiązali chaos z wydarze­
niami naturalnymi, kosmicznymi. Podczas spotkań K atedry n ie­
w ierzących - które odbywają się w Mediolanie - interesujące jest
słuchanie wyznań naukowców, którzy twierdzą, że wszechświat
(kosmos) miał początek prawie że przypadkowy; wystarczyłyby
nieco odmienne warunki, a wszechświat, pozbawiony życia,
krążyłby jak bezkształtna masa w oczekiwaniu na pojawienie się
życia (wyrażamy się w ten sposób, pomimo iż zwrot „w oczeki­
waniu” jest zwrotem ostatecznym (finalistycznym), nigdy nie

20. PLAN BOŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO 231


używanym przez naukę). Idea chaosu, od którego wszystko
pochodzi i do którego wszystko mogłoby powracać, jest bardzo
bliska współczesnym naukowcom.
Dziennik „Corriere della Sera” w artykule dobrze pasującym
do mowy Jezusa pisze: „Wyobrażenie nas jako samotnych, we
wrogim nam świecie, pozbawionym porządku, a zatem cał­
kowicie nieprzewidywalnym, napawa nas strachem”. Jest to
wrażenie, jakie stwarza nauka, gdy mówi o historii Wszech­
świata: jesteśmy zawieszeni, praktycznie w osamotnieniu, w całej
serii wydarzeń niewyobrażalnie nas przewyższających, które
mogłyby nas rozgnieść i któregoś dnia nas zgniotą.
Czytamy dalej w artykule: „W tym wieku, w okresie po
I wojnie światowej, właśnie brak zaspokojenia potrzeb był
bezpośrednią przyczyną przyjęcia z entuzjazmem - nie tylko
przez tłumy, lecz również przez wybrednych wszakże intelek­
tualistów - propozycji systemów totalitarystycznych, które pre­
zentowały się, ukazując przede wszystkim na pierwszym miejscu
ideały, wspólne wartości, porządek, zdrowie fizyczne i psychicz­
ne, bezpieczeństwo”. Jest to trwały fenomen; w chwili gdy strach
opanuje człowieka, poszukuje się pewności - ten, kto ją ofiaro­
wuje gotową, niezwłocznie, łatwo osiąga sukces. Jezus tym­
czasem mówi: strach jest usprawiedliwiony, wszechświat jest
chaotyczny, ale historia posiada swój sens. Zaprasza nas w ten
sposób do trzymania się mocno tego sensu, który, choć nie jest
nieodłączny od historii i ściśle z nią powiązany, przewyższa ją.
2. Drugie przesłanie: mowy eschatologiczne u wszystkich
synoptyków poprzedzają opis Męki, ponieważ tym, co się liczy
w Ewangeliach, jest dojście d o zrozu m ien ia tajem n icy Jez u sa
ukrzyżow an ego.
Nasz tekst chce podnieść chrześcijanina na duchu, zaprasza­
jąc go do wejścia w mękę Jezusa z zapewnieniem, że nie­
przyjacielskie potęgi - jakiekolwiek by one były - nie zwyciężą.

232 20. PLAN BO ŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO


Bóg jest panem historii; możemy zatem z zaufaniem stawić czoła
prześladowaniom: nic nam się nie może przydarzyć, jeśli będzie­
my synami Syna Bożego, jak Jezus, który był Synem podczas
swej męki.
3. Trzecie przesłanie dotyczy bezpośredniego znaczenia his­
torii ukazanej jako zbiór znaków towarzyszących realizującemu
się wydarzeniu zbawczemu. Zdarzeniu zbawczym, które zmierza
w kierunku ukazania pełni Królestwa. Znaki („jaki będzie znak,
gdy się to dziać zacznie?”) ukażą potęgę Boga. W ten oto sposób
dana nam jest teologiczn a w izja historii.
4. Czwarte przesłanie powierzone nam przez fragment Ewan­
gelii Łukasza to: przestrogi, którymi jest usiana przemowa Jezusa.
• „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem
przyjdzie pod moim imieniem”. Jest to zaproszenie do rozeznania.
Będzie bowiem wiele osób, które będą chciały naśladować Chrys­
tusa: guru, liderzy, osoby, które spróbują przyciągnąć do siebie
serca ludzkie: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono”, Ja jestem
jedynym Panem. Jest to przestroga jak najbardziej aktualna.
„Nie chodźcie za nimi!”. Nie dajcie się omotać złudzeniami;
ten, kto nie akceptuje i nie proponuje Mojego prymatu, jest
fałszywym mistrzem.
• Również druga przestroga jest bardzo trudna: „Nie trwóżcie
się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach”. My natomiast
przerażamy się informacjami o wojnach i przewrotach wybucha­
jących w dalekich krajach Afryki. Pomimo to misjonarze się nie
boją, wykazują heroiczną odwagę, żyją, przebywają pośród
gwałtów i zniszczeń, cierpią z powodu nich samych oraz z po­
wodu ludzi, lecz nie pozwalają się pokonać przez trwogę, nawet
jeśli niekiedy jest ona potężna.
Ta druga przestroga pozwala nam nie dać się zbytnio zgnieść
przez wydarzenia historyczne, lecz zaufać słowu Jezusa: „nie
trwóżcie się!”.

20. PLAN BO ŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO W SZYSTKO 233


• Trzecią przestrogę odczytujemy w w. 18-19: „Ale włos
z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze
życie”.
Jest to postawa zupełnego zawierzenia; nie oznacza to, że nie
będzie cierpień i męczenników, lecz że jesteśmy całkowicie
w rękach Boga, a zatem możemy trwać, będziemy mieli cierp­
liwość ( upom on w tekście greckim), przeciwstawimy się wro­
gim okolicznościom.
Cała mowa Jezusa jest dla nas Jego zaproszeniem - prośbą
o to, co jest zawsze w najwyższym stopniu ważne dla egzystencji
chrześcijańskiej: umieć czekać, umieć się oprzeć, umieć być
cierpliwym i wytrzymać. W życiu pojedynczych osób i w działal­
ności duszpasterskiej ważne jest, że trzeba się uczyć znoszenia
przeciwności, aby doskonalić nadzieję (por. Rz 15,4); nadzieja
nie doświadczona przez cierpliwość rzeczywiście nie jest jeszcze
nadzieją.
Odnajdujemy tutaj sens wszelkich prób; prób posługi kapłań­
skiej, które także są znakami, że Pan, władca historii, prowadzi
wszystko do kresu.
Podsumowując nasze rozważania, należy stwierdzić, że
przedstawione powyżej obrazy, mimo iż są od nas kulturalnie
odległe, pomagają nam w refleksji nad teraźniejszością; pobu­
dzają nas do tej nadziei, która jako jedyna zdolna jest prze­
zwyciężyć przemijanie czasu i dać nam zakosztować już tutaj na
ziemi tajemnicy wieczności.

234 20. PLAN BOŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO


21.
LAMPA, OLIWA I O G IEŃ

Chętnie przyjąłem wasze zaproszenie, ponieważ każda lectio


divin a jest ponownym spotkaniem ze stronicą biblijną jakby to
było po raz pierwszy, pozwalając się pytać, usiłując ją zrozumieć,
by zostać przenikniętym przez moc Ducha Świętego, który ten
tekst inspiruje.

K a ir o i naszego spotkania

Tytułem wstępu chciałbym przypomnieć opatrznościowe


czasy i chwile naszego spotkania, nazywane w Nowym Tes­
tamencie w wersji greckiej kairoi.
• K airos polega na fakcie, że realizujemy akt misji Rzymu -
tak zwanej Misji Środowisk — na której tak bardzo zależy
papieżowi. Dzisiaj w południe spotkaliśmy się, jako biskupi
Konferencji Episkopatu Włoch, z papieżem, który przypomniał
nam temat tej misji.
• Inną szczególną okolicznością jest rok 1999, będący ro­
kiem poświęconym Bogu Ojcu. Poprzez lectio diu in a chcemy
w jeszcze większym stopniu poznać Ojca, który jest w niebie,
oraz Jezusa.

21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ 235


• Zbliżamy się ponadto do Wielkiego Jubileuszu 2000 Roku,
który jest dla całego Kościoła okazją do przemyśleń nad własną
drogą; dla każdego z nas, dla waszego Uniwersytetu, dla Poli­
kliniki Gemelli.
• Jest, poza tym jeszcze inny kairos, który moim zdaniem jest
tłem naszego spotkania, a jest nim ostatnia encyklika Jana Pawła
II pod tytułem F ides et ratio.
Zachęca ona do rachunku sumienia nie tylko nad jej zawar­
tością doktrynalną, lecz również nad naszym przeżywaniem
stosunku wiara-rozum. W poszukiwaniu tekstu biblijnego po­
zwoliłem zainspirować się przez obraz, którym rozpoczyna się
encyklika, a mianowicie obraz dwóch skrzydeł. Doprowadziło
mnie to do pytania: w jaki sposób zamieszkują wewnątrz nas
duch krytyczny, naukowy rozum oraz poryw serca, pobożność,
modlitwa, świętość, skrzydła wiary?
W ten sposób, wychodząc od tego obrazu, doszedłem do
ikony oliwy i ognia, dwóch równie koniecznych elementów: bez
paliwa nie ma bowiem ognia w pochodniach; a paliwo samo
w sobie jest niepotrzebne bez ognia.

P rzypo w ieść o dziesięciu pannach

Stąd też przyszła mi na myśl przypowieść o dziesięciu


pannach (Mt 25,1-13), w której historia obraca się wokół stosun­
ku pomiędzy oliwą a ogniem. Jest to opowieść bogata w elemen­
ty alegoryczne, obszernie wykorzystane przez tradycję literacką,
artystyczną i ikonograficzną. Przedstawienie panien nierozsąd­
nych i roztropnych możemy bowiem odnaleźć w niektórych
katakumbach rzymskich, w ilustracjach starożytnych kodeksów:
na przykład Kodeks Rossano z VI wieku przedstawia sugestywną
miniaturę przeciwstawiającą panny roztropne nierozsądnym;

236 21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ


drobiazgowo opisany rękopis Speculum Virginum z XIII wieku
ukazuje sąd ostateczny, a okrzyk rozbrzmiewający wśród nocy
jest w nim wzbudzony przez trąby anielskie. W portalach
świątyń średniowiecznych czy na płaskorzeźbach odnajdujemy
wyrzeźbione przedstawienia panien rozsądnych i nieroztrop­
nych. Niektórzy egzegeci w dwóch grupach panien rozpoznają
Kościół i Synagogę, zdecydowanie idąc ponad znaczenie tekstu
ewangelicznego.
My tymczasem oddamy się po prostu ćwiczeniu lectio divin a
zgodnie z dwiema fazami, które są jej właściwe: lectio i m edita-
tio, co pozwoli nam zrozumieć posłanie przypowieści.

■Jezus powiedział swoim uczniom: wtedy podobne będzie


królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły
swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich
było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły
lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem
z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan
młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz
o północy rozległo się wołanie: „Pan młody idzie, wyjdźcie
mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie panny i opat­
rzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych:
„Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Od­
powiedziały roztropne: „Mogłoby i nam nie wystarczyć.
Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!” Gdy one szły
kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły
z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu
nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz
nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam,
nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny-(Mt 25,1-13).

21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ 237


I . Le c u o M t 2 5 ,1 -1 3

Fragment nasz możemy podzielić na trzy części, poprze­


dzone tytułem opowiadania: „Królestwo Boże podobne jest do
dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spot­
kanie pana młodego” (w. 1).
W pierw szej części ukazani są bohaterowie - pięć panien
rozsądnych i pięć nieroztropnych - oraz zdarzenie - biorą lampy
i niektóre również oliwę, podczas gdy pozostałe jej nie bio­
rą; oczekują na pana młodego; w oczekiwaniu tym zasypiają
(w. 2-5).
D ruga cz ęść naznaczona jest przez nadejście pana młodego,
które to ujawnia brak oliwy u pięciu panien; dochodzi do
rozmowy pomiędzy nierozsądnymi i roztropnymi mającej na
celu rozwiązanie tej trudności; w końcu zapada decyzja pójścia
zakupienia oliwy pośrodku nocy. Mało prawdopodobne było
znalezienie oliwy nocą, ale przypowieść zamierza właśnie
wstrząsnąć nami za pomocą podobnych dziwactw (w. 6-9).
Wreszcie cz ęść trzecia, obejmuje wstęp na ucztę weselną
i zamknięcie drzwi (w. 10-12).
W końcowym w. 13 następuje wezwanie do czujności.

Kontekst

Trzeba zauważyć, że nasza przypowieść nie jest odosob­


niona; umieszczona jest bowiem w Ewangelii Mateusza jako
druga z czterech przypowieści, które wyrażają tę samą myśl
i znajdują się jedna za drugą.
• W Mt 24,45-51 Jezus opowiada o słudze wiernym i roztrop­
nym oraz o słudze złym; pierwszy oczekuje na swojego pana,
realizując swoje obowiązki; drugi robi to, co sprawia mu przyje­
mność i po powrocie pana zostaje ukarany.

238 21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ


• Kolejno napotykamy perykopę o dziesięciu pannach; jedna
grupa panien jest przygotowana na ucztę weselną, druga zaś nie.
• Mt 25,14-30 przedstawia przypowieść o talentach powie­
rzonych sługom; niektórzy słudzy pomnażają je, natomiast inni
ukrywają, czyniąc bezczynnymi.
• W Mt 25,31-46 Jezus opisuje Sąd Ostateczny, na którym to
zostaną nagrodzeni ci, którzy nakarmili głodnych, napoili sprag­
nionych; ci zaś, którzy nie dali do jedzenia i do picia po­
trzebującym braciom, zostaną odrzuceni.
W każdej z czterech perykop jedna kategoria osób jest chwalo­
na, druga zaś odrzucona; opowieść akcentuje tę drugą grupę.
2 tego powodu centralnym tematem wszystkich opowieści jest
ostrzeżenie, wezwanie do czuwania, jak ukazuje to zakończenie
naszej przypowieści: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny” (w. 13); jest to przypowieść, którą należy odczytać
w całości jej kontekstu, aby należycie uchwycić jej znaczenie.

Bohaterowie i symbole

Głównym bohaterem przypowieści jest, oczywiście, pan mło­


dy, ten, któremu idzie się na spotkanie, a którym jest Chrystus
Pan. To jest rozgrywka dotycząca o Jego przyjście, o przyjście
Syna Człowieczego.
Potem są panny roztropne i nierozsądne. Spróbujemy zro­
zumieć, na czym polega ich mądrość i nieroztropność.
Symbol lamp natomiast zasługuje na szczególną uwagę. Do
niedawna, czytając tę przypowieść, wyobrażałem sobie dziesięć
młodych dziewcząt stojących na drodze z oliwnymi kagankami
w rękach, oczekujących, aż oliwa się wyczerpie. W rzeczywisto­
ści spostrzegłem, że tekst grecki nie mówi o kagankach oliw­
nych, lecz o pochodniach; o tych drewnianych żerdziach —uży­
wanych podczas procesji - z knotem na szczycie nasączonym

21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ 239


materiałem palnym, który był zapalany w ostatniej chwili. Prob­
lemem zatem nie jest bynajmniej posiadanie zapasu oliwy, lecz
nalanie jej, gdy nadchodzi pora zapalenia pochodni.
Mając na uwadze zwyczaje tamtych czasów, logiczniejsze
wydaje się uznanie, że dziesięć panien przebywa w domu panny
młodej, oczekując obwieszczenia przyjścia pana młodego, aby
ustawić się w orszaku. Pochodnie są wygaszone; w odpowiedniej
chwili te, które mają paliwo, nasączą knot i zapalą pochodnie,
podczas gdy pozostałe zauważą, że nie zatroszczyły się o oliwę.
Nie chodzi bynajmniej o nieprzezomość spowodowaną przez
opóźnianie się pana młodego, lecz o totalne niezrozumienie
mechanizmu zapalania pochodni; jest to nieroztropność prawie że
przesadna; pokazuje, że zupełnie zatraciły one sens służby.
Harmonizuje to z innymi fragmentami Ewangelii, w których
występuje przymiotnik „głupi”: głupi jest ten, kto słucha słów
Jezusa i nie wypełnia ich; ten, kto nie zrozumiał, że są one
wypowiedziane po to, by były praktykowane; podobnie nieroz­
sądny jest ten, kto zbudował swój dom na piasku, podczas gdy
mądry zbudował go na skale i odpowiada warunkom słów
Jezusa (por. Mt 7,24-27). Poza tym: „Nie każdy, który Mi mówi:
"Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto
spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7,21).
Panny nierozsądne, w oryginalnym znaczeniu przypowieści,
symbolizują tych uczniów, którzy słuchając słów Jezusa nie zro­
zumieli ich znaczenia, nie zrozumieli, że są one tłumaczone w życiu.
Prawdą jest, że w ciągu wieków ta sama przypowieść była
czytana zgodnie z różnymi wariantami, zgodnie z ciągiem reflek­
sji, które usiłowały dostrzec w niej warunki wejścia do królestwa
Bożego. Jeżeli dla Mateusza oliwą są dzieła królestwa, wypeł­
nianie woli Ojca, życie sprawiedliwością Królestwa, dla kolejnej
interpretacji chrześcijańskiej rozszerzało się znaczenie symboli
i oliwa stała się życiem ascetycznym, dziewiczością, Duchem

240 21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ


Świętym. W każdym razie, bogactwo alegorii nie wygasza, lecz
rozszerza oryginalne przesłanie przypowieści.
Dlatego też również każdy z nas może zapytać się, jakie są
ludzkie sytuacje - oliwa - sprzyjające rozwojowi ognia wiary,
miłości, łaski; jakie są warunki subiektywne i obiektywne wiary
dojrzałej, aby ogień był stale żywiony oliwą i nieustannie płonął.
Pomiędzy w arunkam i subiektyw nym i dojrzałej wiary tym
podstawowym jest łaska, dar Boży, który nakłania serce do wiary.
Innym równie ważnym warunkiem subiektywnym jest znajomość
i powolne przenikanie do wnętrza człowieka treści Objawienia,
aby równoważyło ono kulturę ogólną i specyficzną pojedynczej
osoby. Powraca tutaj porównanie dwóch skrzydeł, wiary i rozu­
mu: wraz ze wzrostem wiary musi wzrastać przenikanie nie tylko
mądrościowe, lecz również poznawcze i naukowe Słowa Bożego.
Dla tych zaś, którzy posiadają ten dar (jak wielu z was tu
obecnych), studiowanie czy nauczanie metodą analityczną i do­
kładną konieczne jest dla podtrzymania tej wiary - prowadzi
bowiem do krytycznego i dokładnego poznania i znajomości Pisma
Świętego, tradycji i doktryny Kościoła; w przeciwnym razie wydaje
się, że wiara płonie, choć w rzeczywistości brak jej podpory.
Warunkami obiektyw nym i, na poziomie instytucji, są warunki
właściwego stosunku pomiędzy oliwą a ogniem, równowagi
pomiędzy formami poznania, wiarą i rozumem, które muszą być
nieustannie pobudzane i popierane - każdą z nich należy
nieustannie pielęgnować i żywić. W przeciwnym razie instytucja
okaże się niekompletna.

II. W skazów ki d o m ed ita h o

Ograniczyłem się do stosunkowo krótkiej lectio naszego


fragmentu, skądinąd bardzo bogatego i pełnego symboli i za­

21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ 241


stosowań. Dzięki temu mogę ofiarować wam kilka wskazówek
do medytacji, refleksji osobistej.
Chciałbym zasugerować wam dwa pytania w zamiarze wpro­
wadzenia was do większego osobistego wysiłku.
1. Czy w moim życiu kultywuję naukę i modlitwę, oliwę
i ogień? W jaki sposób przeżywam wspólobecność tych dwóch
skrzydeł? Ile czasu przeznaczam uprawie rozumu i wiary?
2. Jak wykorzystuję do pogłębienia wiary postawy ścisłości,
logiczności naukowej, którymi kieruję się w życiu zawodowym
studium i poszukiwania? Może pogłębiam tylko wiedzę, a po­
przestaję na powierzchownej znajomości wiary? Jak mogę osiąg­
nąć we wstępnym poznaniu wiary tę samą konsekwencję, do
której jestem przyzwyczajony w mojej pracy naukowej?
Chciałbym również powierzyć waszej osobistej refleksji kon­
frontację pomiędzy przypowieścią o dziesięciu pannach a przy­
powieścią o ojcu miłosiernym w Łk 15,11-32, aby w ten sposób
przywołać temat ojcostwa Bożego.
Można by dostrzec pewien kontrast pomiędzy obydwoma
tymi fragmentami. Grecki pisarz Nikos Kazantzakis w jednej ze
swych książek wkłada w usta Jezusa przypowieść o dziesięciu
pannach opowiedzianą w sposób, który lepiej współbrzmi
z przypowieścią o ojcu witającym syna marnotrawnego, i może
z naszą wrażliwością. Pan młody, słysząc pukanie do drzwi
i prośby nierozsądnych panien, wzrusza się, każe otworzyć
drzwi, i mówi: wejdźcie, będziemy wszyscy świętować i weselić
się; a nawet każe obmyć nogi tym pannom, ponieważ zabłociły
je podczas nocnego poszukiwania oliwy.
Rozwiązanie pisarza greckiego jest, naturalnie, przyjemniej­
sze od zakończenia przypowieści przez Mateusza; nie bierze
jednakże pod uwagę powagi Królestwa.
Przypowieść o dziesięciu pannach określa wymagania, któ­
rym musimy sprostać; wymagania, które podkreślają koniecz­

242 21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ


ność zachowywania Kazaniem na Górze i życia nim. Jest to temat
odrębny od tematu miłości Ojca w Lk 15: miłości, która popycha
i stymuluje do życia w prawdzie; miłości, która jest tak wielka, że
na końcu będziemy zdumieni jej zdolnością przyjęcia.
Stajemy oto wobec tajemnicy, którą należy rozważać łącznie:
rygorystyczne wymagania ewangeliczne i, przy końcu, w jakiś
przedziwny sposób, triumf miłosiernej miłości Ojca. Triumf —nie
zapominajmy o tym nigdy - który popycha nas nie do banalizo-
wania warunków naśladownictwa ewangelicznego, lecz do peł­
niejszego ich przeżywania z wiarą i pokorą, ze świadomością, że
miłosierdzie Ojca nigdy nas nie opuści, wezwie nas i uczyni
wszystko, aby otworzyć nam drzwi.
Pozwólmy zatem niepokoić się przez różnicę pomiędzy
dwiema przypowieściami i odnajdźmy - w kontemplacji Jezusa
eucharystycznego — rozwiązanie oraz równowagę, które sam
Pan, w swoim miłosierdziu, pragnie wzbudzić w naszych ser­
cach.

21. LAMPA, OLIWA I OGIEŃ 243


2 2 .

W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI
DLA MIŁOŚCI

O koliczności n aszego spotkania

Pozdrawiam waszego biskupa i mojego najdroższego współ­


brata Luigiego Bettazzi, dziękując mu z całego serca za gorące
słowa przyjęcia.
Nie ukrywam, że z pewnym trudem i oporem przyjąłem za­
proszenie. Przede wszystkim dlatego, iż mam wrażenie, że nie po­
siadam misji głoszenia kazań poza moją mediolańską diecezją; poza
tym, z powodu tekstu, który mi zaproponowano, jednego z naj­
szczytniejszych tekstów Nowego Testamentu. Jest to tekst, który
ukazuje najwyższe wartości i płonie nam na językach, w dłoniach,
dręczy nas, pozwala nam odczuć nasze oddalenie od ideału.
Pomimo trudu i oporu przyjechałem chętnie i z radością dla
kilku okoliczności, które pokrótce pragnę wspomnieć.
1. Pierwszą jest chęć złożenia hołdu waszemu biskupowi za
ponadtrzydziestoletnią posługę. Łączę się z wszystkimi wyrazami
szacunku i miłości, które chcecie mu okazać.
Miło jest pomyśleć, że w ciągu tych dziesięcioleci Ivrea miała
tak ludzkiego i przepełnionego duchem ewangelicznym bis­
kupa. Leży mi na sercu publiczne poświadczenie tego i po­
dziękowanie Panu.

244 22. w s ł u ż b ie c z ł o w ie k o w i d l a m ił o ś c i
2. Drugą okolicznością jest Kongres Eucharystyczny, który
miał mądrą ideę niezatrzymywania się tylko na rzeczywistej
obecności, lecz na stosunku pomiędzy Eucharystią a miłością, do
czego powrócimy w lectio. Lubię również porównywać Kongres
Eucharystyczny, Eucharystię ze służbą Biskupa. Są to bowiem
trzy rzeczywistości, które należy rozpatrywać łącznie.
3. Trzecia okoliczność: wasz Kongres Eucharystyczny od­
bywa się w przededniu Jubileuszu 2000 Roku, który będzie
Rokiem Eucharystycznym. Papież Jan Paweł II pisze bowiem
w Tertio m illenn io adveniente. „Chrystus jest jedyną drogą
dostępu do Ojca; dla podkreślenia Jego żywej i zbawiennej
obecności w Kościele i w świecie z okazji Wielkiego Jubileuszu
odbędzie się w Rzymie Międzynarodowy Kongres Eucharystycz­
ny” (nr 55).
Wasz Kongres jest zatem pewnego rodzaju przygotowaniem
do Kongresu Międzynarodowego, mając nad nim tę przewagę,
że w diecezji jest on łatwiejszy do prowadzenia, jest przygotowa­
niem do przeżycia Jubileuszu jako wspomnienia wcielenia Chry­
stusa. Wszystko pozostałe ma drugorzędne znaczenie wobec
2000 lat od narodzin Jezusa. Eucharystia obwieszcza obecność
Jezusa, Jego wcielenia, śmierci i zmartwychwstania, pośród nas.
Obraz Jubileuszu może być następnie uszczegółowiony.
W tym trzecim roku przygotowawczym papież zaprasza nas do
rozważania naszej drogi na ziemi jako wielkiej pielgrzymki
powrotu do Ojca. Wasz Kongres przypada dokładnie w kontekś­
cie ponownego odkrycia oblicza Ojca, tego oblicza Bożego,
które często dostrzegane jest w sposób negatywny; wiele osób
ma niewłaściwy obraz Boga. Sensem tego roku przygotowaw­
czego jest właśnie skorygowanie błędnego obrazu Boga, który
mamy, oraz pomoc w zrozumieniu obrazu dobrego i praw­
dziwego. W fazie lectio naszych rozważań odkryjemy, że nawet
Piotr Apostoł nie pojmuje prawdziwego oblicza Bożego.

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 245


O tym, że ludzie mają nieprawidłowe pojęcie Boga, mówi wiele
znaków. Ograniczę się do zacytowania niedawno wydanej książki
„Un D io p er il d u em ik f, w której autor opisuje atmosferę, w której
(kilka lat temu) przyszło mu wygłosić konferenq'ę na temat „Bóg,
w którego nie wierzę”. Mówi między innymi: „Wielu młodych ludzi,
którzy odzyskali rozum, zamknięci w koncepcji sztywnej i inkwi­
zytorskiej religii, będącej źródłem strachu, zaczynali powoli uwal­
niać swoje sumienia. Pierwszym krokiem było odrzucenie od siebie
ciągu negatywnych, złych wyobrażeń Boga, które ich uciskały”.
Kontynuuje, opowiadając, że w swoich konferencjach odbytych
w różnych częściach świata zbierał setki negatywnych obrazów
Boga, które „osoby wierzące uważały za konieczne odrzucić, aby
być wierne własnemu sumieniu”. Sytuacja dramatyczna.
Dlatego uważam za opatrznościowe, że papież zaprosił nas,
w wigilię końca tysiąclecia, do medytacji nad postacią Boga jako
Ojca, by spróbować lepiej zrozumieć Jego oblicze.
Tak długim wstępem chciałbym podkreślić kontekst, w któ­
rym znajduje się nasza dzisiejsza lectio divin a będąca refleksją
nad prawdziwym obrazem Boga.
Obecnie przypatrzymy się uważnie fragmentowi Ewangelii
Jana w jego formie ustnej, w jego strukturze, w jego zawartości.
Na drugim etapie dam wam kilka rad do meditatio-, w jaki sposób
stronica ewangeliczna żąda wyjaśnień od każdego chrześcijani­
na? W jaki sposób pyta Biskupa? Jakie konsekwencje możemy
zaczerpnąć dla każdej sprawowanej Eucharystii? I w końcu, jakie
dla sensu ludzkiej drogi na ziemi?

I. Lec tio J 1 3 ,1 - 1 7

„Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła


Jego godżina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy

246 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wiecze­
rzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna
Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko
w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od
wieczerzy i złożył szaty. A wziąwsz^ prześcieradło nim się
przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać
uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasa­
ny. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego:
«Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» Jezus mu odpowiedział:
-Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później
będziesz wiedział-. Rzekł do Niego Piotr: -Nie, nigdy mi nie
będziesz nóg umywał-. Odpowiedział mu Jezus: -Jeśli cię nie
umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną-. Rzekł do Niego
Szymon Piotr: -Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!-
Powiedział do niego Jezus: --Wykąpany potrzebuje tylko nogi
sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie
wszyscy-. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powie­
dział: -Nie wszyscy jesteście czyści-.
A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął
miejsce przy stole, rzekł do nich: --Czy rozumiecie, co wam
uczyniłem? Wy Mnie nazywacie ‘Nauczycielem’ i ‘Panem’
i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nau­
czyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie na­
wzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyś­
cie i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego
pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to
będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie po­
stępować’’-” 0 13,1-17).

Jest to tekst, który wszyscy znamy, a odczytuje się go


każdego roku w Wielki Czwartek - w rzeczywistości zaś za

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 247


każdym razem zdaje się nowy. W fazie lectio musimy spróbować
odczytać go w tych powiązaniach, których jeszcze dotąd nie
zrozumieliśmy, z zamiarem odpowiedzenia na pytanie: co m ów i
on sam w sobie!
2 tego też powodu chciałbym zatrzymać się krótko nad
nowym jego tłumaczeniem Konferencji Episkopatu Włoch, tłu­
maczeniem jeszcze prowizorycznym, lecz które z całą pew­
nością przewyższa poprzednią wersję. Nie ma w nim zbyt
wielu różnic, niemniej jednak wymienię te trzy najbardziej
znamienne.
W w. 8 słowa Jezusa do Piotra: Jeśli cię nie umyję, nie
będziesz miał udziału ze Mną”, zostały przetłumaczone: Je śli cię
nie umyję, nie będziesz częścią tego, co jest Moje”. Bardzo
piękna jest ta nowa wersja i bliższa oryginałowi greckiemu.
„Tego, co jest Moje”: tajemnicy Chrystusa, tajemnicy Ojca, tajem­
nicy chwały.
W w. 12 pytanie: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?”
jest tłumaczone: „Czy rozumiecie to, co uczyniłem dla was?”;
nie tylko umywając wam nogi, ale dla was w sensie ogól­
nym.
W. 15: „Dałem wam bowiem przykład, abyście, jak Ja uczyni­
łem, i wy tak czynili”, jest poprawniej tłumaczony: „Dałem wam
bowiem przykład...” ( u podeigm a, znak objawiający i przykład­
ny), „abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”. Niestety,
zwrot „wam” został portiinięty w pierwszej wersji ujmując tym
samym znaczenia słowom Jezusa.
Natomiast w w. 2: „Podczas gdy spożywali wieczerzę”,
zostało obecnie przetłumaczone „W czasie wieczerzy”, jednakże
nie oddaje to jeszcze dokładnie tekstu oryginału greckiego,
ponieważ także w tym przypadku chodzi o jedyny w swoim
rodzaju okres - połączony przez koi, co znaczy „t” - a jest to
ważne, o ile okoliczności historyczne i teologiczne umycia nóg

248 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


tworzą wielką jedność. Tłumaczenie powyższe mogłoby zostać
ulepszone, i myślę, że po tej najnowszej edycji dojdzie się
niebawem do kolejnej.

Kontekst umycia nóg

Jakie miejsce zajmuje obrzęd obmycia nóg w czwartej Ewan­


gelii?
Rozdziałem 12 kończy się pierwsza księga Jana, którą eg-
zegeci nazywają „Księgą znaków”, natomiast rozdział 13 rozpo­
czyna drugą księgę, tak zwaną „Księgę objawienia”.
Opowieść nasza jest zatem jakby zaw iasem dzięki pokor­
nemu, najskromniejszemu znakowi spełnionemu przez Jezusa,
znakowi będącemu jednakże objawieniem oblicza Ojca.
Od wieków egzegeci starają się odpowiedzieć na pytanie,
jaki jest powód, dla którego Jan tutaj właśnie umieścił epizod
obmycia nóg uczniom, oraz z jakiego to powodu Jan pomija
w swej Ewangelii opowiadanie ustanowienia Eucharystii. Nie
zamierzam zagłębiać się w przytaczane w tej dyskusji argumenty,
lecz chciałbym przekazać wam opinię słynnego egzegety, moje­
go wielkiego przyjaciela, ojca Raymonda Browna, którego z pe­
wnością znacie dzięki napisanym przez niego, licznym, znanym
na całym świecie komentarzom, przede wszystkim do czwartej
Ewangelii. W ostatnich miesiącach swego życia napisał on
książkę, która według mnie jest doprawdy małym arcydziełem,
najlepszą z pozycji napisanych przez ojca Raymonda. W książce
tej autor rozmawia z ewangelistą - nie wymienia jego imienia,
tłumacząc, że nie jest pewny, czy należy nazywać go Jan - i każe
sobie w nowy sposób opowiedzieć Ewangelię. Jeśli chodzi
o obmycie nóg, pyta go: dlaczego nie opowiedziałeś o ustano­
wieniu Eucharystii, a przytoczyłeś jedynie opowieść obmycia?
Ewangelista odpowiada: po prostu dlatego, że już w moich

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 249


czasach pierwsze wspólnoty zaczynały dzielić się wokół Jej
celebracji. Przychodzi nam natychmiast na myśl urywek Pawła
w 1 Kor 11,17-18: „Udzielając tych pouczeń nie pochwalam was
i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu.
Przede wszystkim słyszę - i po części wierzę - że zdarzają się
między wami spory, gdy schodzicie się razem wokół Kościoła”.
Ileż podziałów wokół Eucharystii, aż do wielu rozbieżnych
interpretacji współczesnych czasów!
Ewangelista mówi zatem ojcu Brownowi: byłem zmęczony
tymi podziałami i pomyślałem, że będzie lepiej podkreślić głębo­
kie znaczenie Eucharystii. O niej zresztą mówiłem w kazaniu
o chlebie życia, z jasnymi i czytelnymi aluzjami; ale gdy chodziło
o przekazanie ostatnich chwil życia Jezusa, wolałem umieścić
w centrum miłość stanowiącą sedno Eucharystii; rzeczywiście,
Eucharystia przejdzie, jest bowiem instytucją życia ziemskiego,
podczas gdy miłość jest wieczna.
Sądzę, że jest coś słusznego i zarazem prawdziwego w takiej
interpretacji tekstu. I jestem jednocześnie wdzięczny, że wasz
Biskup wybrał z dużą odwagą tekst Jana 13 jako logo Diecezjal­
nego Kongresu Eucharystycznego. Pomijając gwałtowne i napas­
tliwe polemiki oraz podziały (również teologiczne) co do zna­
czenia Eucharystii, tekst nasz ukazuje nam swoje autentyczne
znaczenie.

Budowa wewnętrzna

W J 13,1-17 możemy wyraźnie odróżnić cztery części:


• Pierwsza część ukazuje okoliczn ości historyczne i teologi­
czne, których jest osiem (w. 1-3).
- okoliczność chronologiczno-liturgiczna: Pascha („Było to
przed Świętem Paschy”), która była najważniejszym świętem
Żydów;

250 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


- tajemnicza okoliczność teologiczna: godzina („nadeszła
Jego godzina”);
- okoliczność historyczno-teologiczna: przejście z tego świa­
ta do Ojca („przejścia z tego świata do Ojca”), to znaczy godzina
męki, śmierci i zmartwychwstania;
- okoliczność podyktowana przez miłość: jest to chwila
miłości („umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiło­
wał”);
- okoliczność czasowa: wieczerza („w czasie wieczerzy”)
oraz fakt, iż Jezus wstaje od stołu, aby umyć uczniom nogi, które
to zazwyczaj myto przed pierwszym posiłkiem; jest to szczegół
nastawiony na pomnożenie uwagi apostołów;
- okoliczność dramatyczna: zdrada („gdy diabeł już nakłonił
serce Judasza Iskarioty, aby Go wydać”). Jest to zatem moment,
w którym Jezus walczy przeciwko szatanowi bronią pokory
i miłości;
- okoliczność świadomości: Jezus wie, ma pełną świado­
mość swego pochodzenia od Boga („wiedząc, że Ojciec dał Mu
wszystko w ręce”);
- inna okoliczność świadomości: Jezus ma pełną świado­
mość powrotu do Ojca („od Boga wyszedł i do Boga idzie”).
Stajemy oto wobec uroczystego wstępu, prawie drugiego
Prologu czwartej Ewangelii, ponieważ przypomina on wielkie
prawdy zbawienia: Syn, który przychodzi od Ojca, powraca do
Ojca, przeżywa Swą godzinę podczas Paschy z pełną świadomo­
ścią, walczy przeciwko szatanowi.
• Pomimo to gest, do którego wprowadzają w. 1-3, jest tak
dalece prosty, że wydaje się nieproporcjonalne odnoszenie go
do tajemnicy zbawienia.
Gest ten jest opisany w drugiej części (w. 4-5), za pomocą
siedmiu wyrażeń określających działanie: „wstał od wieczerzy,
złożył szaty, wziął prześcieradło i nim się przepasał, nalał wody

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA. MIŁOŚCI 251


do miednicy, zaczął umywać uczniom nogi i ocierać je prze­
ścieradłem, którym był przepasany”.
Siedem czynów, wykonanych bardzo rytmicznie, uroczyście
i powoli, jeden po drugim, jakby zamierzał powiedzieć, że gesty
te znaczą o wiele więcej niż to, co uczniowie widzą: jest to,
doprawdy, prawdziwa i rzeczywista liturgia.
• Trzecia część jest rozmową z Piotrem (w. 6-11).
Rozmowa składa się z trzech ostrych odpowiedzi: trzy słowa
apostoła i trzy odpowiedzi Jezusa. Powrócę do nich w m editatio,
ponieważ są fundamentalne dla zrozumienia znaczenia obmycia
nóg. Zależy mi jednak bardzo na podkreśleniu, że rozmowa ta
jest w rzeczywistości walką przeciwko zamknięciu serca Piotra,
który nie akceptuje prawdziwego obrazu Boga, Boga pokor­
nego, przyjaciela, służącego. Dramatem Piotra jest przywiązanie
do swego obrazu Boga, od którego nie chce się oderwać.
• I w końcu część czwarta (w. 12-17) daje nam wytłumacze­
nie znaku uczynionego przez Jezusa.
Czyni to, przede wszystkim, poprzez zadanie pytania: „Czy
rozumiecie, co wam uczyniłem?”. Następnie poprzez wprowa­
dzające stwierdzenie: Jestem Panem i Nauczycielem”. Z kolei
podwójnym mandatem: Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umy­
łem wam nogi, to i w yście p ow in n i sobie n aw zajem um yw ać
nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak
Ja wam uczyniłem”.
To podwójne posłanie zostaje potwierdzone: jeżeli ja, który
jestem panem i was posyłam, zachowuję się w ten sposób, nie
możecie wstydzić się naśladować mój przykład; jeżeli zaś wpro­
wadzicie w życie to, co wam powiedziałem, będziecie zbawieni,
odnajdziecie spełnienie waszej nadziei.
Usiłowaliśmy zatem uchwycić kilka współrzędnych tekstu,
który jest niezmiernie bogaty w treść. Do m editatio proponuję
wam kilka wydobytych z niego przesłań.

252 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


II. M e d it a t io -. c z t e r y w a ż n e p r z e s ł a n ia

Na etapie tym zadajemy sobie pytanie: co mówi nam ten


fragment biblijny? Chciałbym obecnie odpowiedzieć na cztery
pytania, które zadałem sobie na początku tego rozważania: co
oznacza obmycie nóg dla każdego chrześcijanina? Jaka jest tego
konsekwencja dla Biskupa i innych przywódców Kościoła? Jakie
konsekwencje ma nakaz Jezusa dla każdej Eucharystii? I jakie ma
on znaczenie dla drogi człowieka na ziemi?
Zanim przejdę do udzielania odpowiedzi na tak sformułowane
pytania, powrócę do temaai konfliktu Jezusa z Piotrem, o którym
wspominałem powyżej. Wersety 6-11 należy odczytywać na tle
Mk 8,31n, gdzie Jezus, słysząc wyznanie Piotra: „Ty Jesteś Mes­
jasz”, zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Istnieje
ścisły związek pomiędzy tym epizodem a odmową Piotra umycia
mu nóg przez Jezusa. We fragmencie Ewangelii Marka Piotr
sprzeciwiał się, ponieważ chciał Mesjasza odmiennego od tego
zapowiadanego przez Jezusa: jeżeli Bóg jest taki, jak my myślimy,
to nie może pozwolić, aby Mesjasz umarł; nie jest to bowiem
Mesjasz, którego oczekujemy! Tutaj, w naszym fragmencie, scena
powtarza się, ponieważ Piotr, kochając Jezusa, chce dla Niego
chwały; nie akceptuje, aby przyjął On postawę sługi, a zatem
woła: Ty nie możesz umyć mi nóg jak sługa, co najwyżej to ja
Tobie umyję nogi, ja Tobie usłużę!
Z postawy Piotra wyłania się obraz Boga, który panuje, który
zwycięża, który wymaga, aby Mu służono, i dlatego jest on
zamknięty na Boga, który się upokarza. Jezus zatem mu od­
powiada: później zrozumiesz to, co robię, po mojej bolesnej
męce, śmierci i zmartwychwstaniu. I Piotr akceptuje na wiarę
umycie mu nóg. Jego następne, potrójne zaparcie się Jezusa
ukaże, że w rzeczywistości pozostał w nim opór wobec obrazu
Boga usługującego człowiekowi.

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 253


1. Co o z n a cz a d la każdego chrześcijan in a: wyście p ow in n i sobie
n aw zajem um yw ać nogi?

• Kościół zinterpretował ten nakaz Jezusa w sensie dosłow­


nym, bezpośrednim i na przykład w Wielki Czwartek biskup
myje nogi grupie wiernych. Mamy tutaj do czynienia z po­
słuszeństwem przychodzącym stosunkowo łatwo, a to z tego
powodu, że wierni ci w rzeczywistości myją sobie nogi przed
rozpoczęciem celebracji; w Kościele pierwotnym natomiast po­
sługa mycia nóg prowadziła do bezpośredniego kontaktu
z czymś brudnym. W każdym razie jest to gest symboliczny, do
którego pierwotne wspólnoty przywiązywały ogromne znacze­
nie. W Pierwszym Liście do Tymoteusza, w którym wymienione
są cnoty kobiet wpisywanych do katalogu wdów, znajduje się
świadectwo dobrych uczynków, wśród których jest ta, iż „ob­
myła nogi świętych” (5,10). Zresztą także w dzisiejszych czasach,
w Indiach, kobiety myją nogi gościom na znak szacunku i goś­
cinności. Istnieje wobec tego dosłowne znaczenie nakazu Jezu­
sa, który to nakaz wyraża szacunek, cześć, służbę.
• Oczywiście, jego znaczenie jest o wiele obszerniejsze. Umy­
cie nóg w przenośnym znaczeniu oznacza każdy rodzaj pokornej
i ubogiej służby okazywanej względem braci i sióstr, i dlatego też
obejmuje wszelkie zakresy szeroko rozumianej diakonii Kościoła:
diakonia ręki - oznacza posługę fizyczną; diakonia ust - oznacza
głoszenie słów pocieszenia, otuchy, wsparcia; diakonia serca -
oznacza przyjęcie, rozpoznanie, darzenie szacunkiem, docenie­
nie, kochanie; diakonia przebaczenia. Jasne jest, że „wyście
powinni sobie nawzajem umywać nogi” oznacza tyle co „kochaj­
cie się nawzajem, przyjmijcie się nawzajem, służcie jedni drugim
w każdym momencie, z cierpliwością”; ugośćcie zatem emigran­
ta, chorego na AIDS, biednego, nie zamykajcie drzwi temu, który
was o coś prosi. Są to zachowania bardzo trudne do przeżycia!

254 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


• Lecz tekst nasz idzie jeszcze głębiej, a wnioskujemy to
z uroczystego wprowadzenia (w. 1-3), z ośmiu okoliczności
historyczno - teologicznych gestu obmycia nóg. W chwili peł­
nego poznania swego powołania, swego przejścia z tego świata
do Ojca, Jezus u m iłow ał sw oich a ż do koń ca. Tym prorockim
znakiem, podobnym do znaków wielkich Proroków, Jezus od­
daje się cały człowiekowi; przyjmując postać sługi, ukazuje swoją
całkowitą dyspozycyjność wobec nas aż do śmierci. Jezus składa
swe życie, podobnie do symbolicznego złożenia szat; dobrowol­
nie składa Swe życie dla nas i, następnie, odzyskuje je dla nas.
Obmycie nóg jest dawaniem życia dla nas, umieraniem
i zmartwychwstaniem Jezusa dla nas; Jego totalnym byciem dla
nas. W epizodzie tym w Jezusie objawia się Bóg w służbie
człowiekowi z miłości. Czyn, który Jezus wykonuje, poprzedza
Jego mękę; oznacza przejście Syna Człowieczego na ostatnie
miejsce, aby służyć ludziom aż do śmierci, a zatem ukazuje
nadzwyczajnie nowy i niewiarygodny obraz Boga: Boga, który
smakuje w ustawieniu się na ostatnim miejscu i służeniu człowie­
kowi.
„I wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi” jest na­
kazem posiadającym brzemienne znaczenie: jeżeli Bóg służy
człowiekowi z miłości, oznacza to, że spełnieniem człowieka
winna być służba z miłości braciom, aż po oddanie własnego
życia za nich. Zasadniczym sensem naszej egzystencji jest n a sz a
dyspozycyjność w obec braci.
Jest to orędzie rewolucyjne, które będzie rozbrzmiewać
w całej historii Kościoła, ponieważ ciągle jeszcze jesteśmy od
niego oddaleni. Jest to orędzie Eucharystii, ponieważ to właśnie
dzięki Eucharystii każdego dnia stajemy się coraz zdolniejsi do
przyjęcia postawy służby, do bezinteresownego daru z siebie,
daru przepełnionego miłością, ucząc się zarazem powoli sposo­
bu bycia i postępowania Jezusa.

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 255


2. Co z tego w ynika d la bisku pa i innych przyw ódców K ościoła?

Obmycie nóg przypomina biskupowi i innym, że prawdziwą


chwalą jest służba; nie możemy obawiać się upokorzyć się przed
drugim człowiekiem, lecz wprowadzając w czyn nakaz Jezusa,
będziemy wówczas błogosławieni. Jest to nowy obraz Kościoła
wyłaniający się z nowego obrazu Boga; jest to oblicze władzy
według Ewangelii - władzy pojętej jako służba miłości. Biorąc
pod uwagę fakt, iż bardzo trudno jest wyryć w sercu ten obraz,
aby mieć go przynajmniej zawsze przed oczami, ja osobiście
poleciłem wyryć na moim pastorale biskupim scenę przed­
stawiającą Jezusa obmywającego nogi uczniom.

3. Trzecie p rz esła n ie odn osi się do każd eg o spraw ow an ia E u cha­


rystii.

Podczas każdej celebracji Jezus stawia się do naszej dys­


pozycji, oddaje się w nasze ręce jako pokarm, by być Bogiem
pośród nas, Bogiem z nami, i aby Eucharystia mogła być
początkiem naszego nowego dawania się innym, naszego czynie­
nia czegoś dla innych. W geście obmyciu nóg Jezus ukazuje się
jako Syn Boży przyjmujący postać sługi aż do samego końca, bez
jakiegokolwiek wycofywania się. Sensem Eucharystii jest dokład­
nie to samo uczynienie nas zdolnymi do wyrażenia się w bliskości,
w przyjęciu, w nieustannym przebaczaniu, w służbie.

4. Jest jeszcze jedno przesłanie, które wydobywam z naszego


fragmentu, a dotyczące drogi lu dzkiej n a ziem i, drogi każdego
mężczyzny i każdej kobiety.

• Wspomniałem już powyżej, że gest Jezusa, wraz z idącym


za nim nakazem, uczą nas, że nasze życie osiągnie swe speł­
nienie w całkowitym darze z siebie. Podkreśla to także Sobór

256 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


Watykański II: „Człowiek nie może w pełni odnaleźć siebie, jeśli
nie poprzez szczery dar z siebie” (KDK 24).
W czasach ogromnego indywidualizmu, egoizmu, poszuki­
wań interesów osobistych czy grupowych, Jezus ukazuje, że
człowiek staje się podobny do Niego, podobny do Boga, wyłącz­
nie poprzez całkowity dar z siebie. W w. 15 mówi: „Dałem wam
bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyni­
łem””; to „wy tak ... jak Ja ” ma związek z twierdzeniem, które
powtarza się wiele razy w czwartej Ewangelii: jak Ojciec, tak Ja.
A zatem: pokazałem wam Ojca umywającego wam nogi, i wy,
służąc braciom, ukażecie Jego oblicze; jesteście odpowiedzialni
za Jego oblicze.
• Ale co oznacza tekst w sensie ogólniejszym, dla zwykłej
drogi ludzkiej na ziemi; drogi, na którą papież nas zaprasza do
pogłębiania jako pielgrzymki powrotu do Ojca?
„Wiedząc, że nadeszła Jego godzina p rz ejścia z tego św iata
do O jca... wiedząc..., że od Boga wyszedł i d o B og a idzić'-, całe
objawienie tajemnicy Jezusa, tajemnicy człowieka, Kościoła,
Eucharystii - stoi pod znakiem wielkiego, triumfalnego powrotu
Jezusa do Ojca; ukazuje, jak przeżył On swoje dni oczekiwania
na powrót do Ojca, a zatem ukazuje Jezusa w drodze powrotnej
do Boga.
Jest to przepiękne orędzie, pełne nadziei: egzystencja ludzka
jest drogą powrotu do Ojca, podczas której każdy gest, nawet ten
najbardziej błahy, najbardziej codzienny, może być oświecony
przez tę świadomość pokonywanej drogi. Człowiek nie żyje dla
śmierci, dla zamknięcia bez wyjścia; żyje dla końcowej przystani,
która jest powiązana z Ojcem, który na niego czeka, idzie mu
naprzeciw jak w przypowieści o synu marnotrawnym, gwaran­
tuje mu przyszłość jako przymierze z Nim.
Gdy ludzkość zdoła przyjąć tę prawdę, może wyjść z krępują­
cego ją strachu, z cierpień, z egoizmu, z wojen, doprowadzając

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 257


do spotkania pokoju, dialogu uważanych obecnie za niemoż­
liwe.
Jakże inne byłoby oblicze ludzkości, jakże inna byłaby
sytuacja konfliktów jeszcze dziś dramatycznych, gdyby - pomija­
jąc chwilowe interesy - wszyscy mężczyźni i kobiety zrozumieli
się jako idących razem w wielkim pochodzie powrotu do Ojca!

Z akończenie

Zaproponowałem wam kilka wskazówek do medytacji, która


pomoże wam przejść do następnej fazy, a mianowicie contem p-
la tio —zgodnie z tradycyjnie używaną przeze mnie terminologią;
jest to etap, w którym każdy z was osobiście staje przed
Chrystusem, zadając sobie pytanie: co ja mogę Tobie powie­
dzieć, Tobie, który mówisz do mnie poprzez tekst ewangeliczny?
Kończąc nasze rozważania chciałbym zacytować krótki wy­
wiad udzielony przez rzecznika prasowego Watykanu, Navarro
Vallsa, z okazji 21. rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Na
pytanie: „Które z przemówień Ojca Świętego utkwiło Panu
najmocniej w pamięci w ciągu tych lat?”, odpowiedział: „Było to
przynajmniej 50 przemówień, lecz przede wszystkim M ulieris
dignitatem , list do wszystkich kobiet na świecie”. Na drugie
pytanie: Jakiego słowa jest lepiej nie mówić w obecności
Papieża?”, odpowiedział: Jakiegokolwiek słowa, które zawiera­
łoby w sobie w jakiś sposób, choćby nawet domyślnie, gest
przemocy wobec kogokolwiek”. Trzecie pytanie dotyka nas
bardzo blisko: „Czy jest natomiast słowo, które może sprawić mu
przyjemność, dać mu szczęście i radość?”. Navarro Valls od­
powiedział: „Na przykład słowo powrót\ powrót do bycia sobą,
powrót do Ojca, powrót jako najprawdziwsza podróż bytu
ludzkiego - mężczyzny i kobiety - który zawsze może pobłądzić,

258 22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI


który pokonuje strach przyznania się do winy i rozpoczyna
powrót do prawdy. Powrót jako wspólna droga. Być może dla
papieża ten Wielki Jubileusz 2000 Roku nie jest niczym innym,
jak prostym, wspaniałym powrotem do prawdy. Tak, słowo to
może dać mu szczęście”.
Życzmy sobie, aby słowo pow rót mogło i nas wszystkich
obdarzyć szczęściem i radością.

22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI 259


23.
„DORADCY”
W KSIĘDZE SYRACHA

W końcowym momencie obrad Diecezjalnej Rady Duszpas­


terskiej stajemy w nasłuchu słowa Bożego poprzez ćwiczenie
lectio divina.
Jako temat tej lectio wybrałem tekst Księgi Mądrości Syracha,
tekst bardzo piękny, który może mieć wielkie znaczenie dla
członków przyszłej Rady. W Biblii Jerozolimskiej jest on zatytułowa­
ny: Doradcy, i jest częścią rozdziału 37 Księgi Mądrości Syracha.

„Każdy doradca wysoko ceni swą radę,


a przecież bywa i taki, który doradza na swoją korzyść.
Strzeż się doradcy,
a najpierw poznaj, jakie są jego potrzeby,
albowiem taki na swoją korzyść doradza,
czy czasem nie zyska czegoś na tobie jakby losem,
i aby, mówiąc ci: «Dobra jest twoja droga»,
nie stanął z przeciwka, by patrzeć na to, co przyjdzie na
ciebie.
Nie naradzaj się z tym, kto na cię patrzy krzywym okiem,
a przed tymi, co ci zazdroszczą, ukryj zamiary.
Nie naradzaj się z kobietą co do jej rywalki,
z tchórzliwym co do wojny,

260 23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYRACHA


z kupcem co do zamiany towarów,
z handlarzem co do sprzedaży,
z zawistnym co do wdzięczności,
z niemiłosiernym co do dobroczynności,
z leniwym co do jakiejkolwiek pracy,
z okresowym najemnikiem co do zakończenia zajęcia,
z niewolnikiem opieszałym co do wielkiej pracy —
gdy chodzi o jakąkolwiek radę, nie polegaj na nich.
Natomiast z człowiekiem pobożnym podtrzymuj znajomość,
a także z tym, o którym wiesz, że strzeże przykazań,
kto jest duszą podobny do twej duszy
i kto, jeślibyś upadł, będzie współczuł tobie.
Następnie trzymaj się rady twego serca,
gdyż nad nią nie masz nic godniejszego wiary.
Dusza bowiem człowieka zwykła niekiedy mówić więcej,
niż siedem czat siedzących na szczycie dla wypatrywania.
A ponad to wszystko proś Najwyższego,
aby po drodze prawdy kierował twoimi krokami” (Syr 37,7-15).

I. Lectio i m editatio Sy r 3 7 ,7 - 1 5

Kontekst

Księga Mądrości Syracha jest ciągiem, nie zawsze uporząd­


kowanym, przysłów, rad, maksym mądrościowych, niekiedy
bardzo umiarkowanych i niekiedy aż zbyt codziennych, prawie
że pesymistycznych. Można by powiedzieć, że autor powiela
świadomość lub wiedzę historii, której nabiera się wraz z wie­
kiem, zawsze pod czujnym spojrzeniem Bożym i nieoczekiwany­
mi początkami. Początki, które pomagają nam przejść od co­
dziennych rozczarowujących wydarzeń do głębszego widzenia

23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYTACHA 261


Pana, który nami kieruje. Jest to właśnie przypadek, jak zobaczy­
my, fragmentu o doradcach.
W bezpośrednim kontekście, fragment umieszczony jest po­
między dwoma seriami praktycznych wskazówek.
Seria „fałszywych przyjaciół”: „Każdy przyjaciel mówi: -Jes­
tem i ja twoim przyjacielem"; ale są też przyjaciele tylko z imie­
nia...” (37,1-6).
Maksymy o „prawdziwej i fałszywej mądrości” (w. 16-29).
Jest to zatem kontekst rozpoznania, aby zrozumieć, jakie są
w naszym doświadczeniu rzeczywistość i postawy, które przed­
stawiają się dobrze, lecz nie są dobre do głębi. Rozeznanie, że
Eklezjastyk, syn Syracha, zaprasza nas do działania również
w odniesieniu do doradców.

Pięć części fragmentu

Nasz tekst jest podzielony na pięć części, które skomentuję


jedna po drugiej.
1. Pierwsza część - w. 7-9 - podkreśla p roblem w ęzłow y.
„Każdy doradca wysoko ceni swą radę,/a przecież bywa
i taki, który doradza na swoją korzyść”. W konsekwencji „strzeż
się doradcy,/a najpierw poznaj, jakie są jego potrzeby,/al­
bowiem taki na swoją korzyść doradza, / czy czasem nie zyska
czegoś na tobie jakby losem, / i aby, mówiąc ci: «Dobra jest twoja
droga»,/nie stanął z przeciwka, by patrzeć na to, co przyjdzie
z ciebie”.
„Czy czasem nie zyska czegoś na tobie jakby losem” jest
wyrażeniem, które stwarza trudny problem tekstowy; według
wersji hebrajskiej powinno się je tłumaczyć: „dlaczego to się
dzieje?”, niemniej jednak całość wydaje się jasna.
To, co wypływa na wierzch, jest właśnie problemem dorad­
cy, albo lepiej najgłębszą pułapką: czy ten, kto mi doradza, nie

262 2 3 . „DORADCY” W KSIĘDZE SYRACHA


robi tego dla własnej korzyści? czy naprawdę jest osobą wewnęt­
rznie w olną? Zastosowanie tej prostej maksymy jest bardzo
obszerne: w życiu administracyjnym, społecznym i politycznym
należy wystrzegać się tego, kto usiłuje podtrzymać i propagować
własne interesy, interesy, które są oderwane od dobrego dorad­
cy i od dobrego decydowania. Jest to napomnienie, caveat,
zachowujące wartość we wszystkich czasach.
W w. 8-9 odczytujemy ponadto problem n ieodpow iedzialn o­
ści, postawy rozpowszechnionej u doradców kościelnych: „Dobra
jest twoja droga, idzie dobrze, idź odważnie naprzód”, ale potem
staje na boku, aby zobaczyć, co ci się przydarzy. Kto tak doradza,
udaje, że jest doradcą; nie posiada zmysłu współodpowiedzialno­
ści. Przypominam sobie pewne bardzo mądre przysłowie angiel­
skie: Daj mi dobre porady i zarazem twoją pomoc ekonomiczną,
tak oto, abyś nie musiał ryzykować wyłącznie na mojej skórze! Kto
doradza, nie czując się potem za to odpowiedzialnym, mówi jak
optymista, popycha drugiego, aby rzucił się pomiędzy niebez­
pieczne przygody, od których on sam trzyma się z daleka.
2. Po wymienieniu dwóch istotnych cech dobrego doradcy -
wolności i odpowiedzialności - wymieniona jest, jak zawsze
w księgach mądrościowych, lista cech właściwych złym dorad­
com. Jest to druga część naszego tekstu, w. 10-11. „Nie naradzaj
się z tym, kto na cię patrzy krzywym okiem,/a przed tymi, co ci
zazdroszczą, ukrywaj zamiary” jest wstępnym wierszem nieco
humorystycznej listy, ponieważ jest to rodzaj lektury codziennej
egzystencji. „Nie naradzaj się z kobietą co do jej rywalki,/
z tchórzliwym co do wojny, / z kupcem co do zamiany towarów,
/ z handlarzem co do sprzedaży, / z zawistnym co do wdzięczno­
ści, / z niemiłosiernym co do wdzięczności, / z leniwym co do
jakiejkolwiek pracy,/z okresowym najemnikiem co do zakoń­
czenia zajęcia, /z niewolnikiem opieszałym co do wielkiej pra­
cy - / gdy chodzi o jakąkolwiek radę, nie polegaj na nich”.

23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYTACHA 2Ó 3


Odradzani są przede wszystkim doradcy nie umiejący zapa­
nować nad emocjami oraz ci, którzy patrzą na ciebie krzywo
(zazdroszczą ci); mają oni bowiem nabyte złe interesy, nie
korzyści do otrzymania, lecz małe chęci odwetu, które chcą
przygotować. Lepiej zatem nie ufać im.
Z kolei grupy te precyzują się, lepiej uwydatniając ich ducha
hum oru, który przenika całą Księgę Syracha. „Nie naradzaj się
z kobietą co do jej rywalki”; prawdopodobnie nie robi się
tu prostej aluzji do rywalizacji i zazdrości w sensie ogólnym, lecz
do sytuacji poligamii, gdzie każda z kobiet chciałaby być ulubie­
nicą. Radę tę można jednakże zastosować do innych sytuacji:
jeśli Tizio ma na pieńku z Caio, nie idź do niego po poradę
o Caio.
„Z tchórzliwym co do wojny”, jest to rada sama w sobie.
Trudniej, na pierwszy rzut oka, zrozumieć, dlaczego nie
powinno się iść o poradę do „kupca co do zamiany towarów”.
Myślę, iż zakłada się, iż kupiec wykorzysta to, żeby zabrać ci ten
interes, o którym z nim rozmawiałeś.
„Z handlarzem co do sprzedaży” jest przykładem delikatniej­
szym. Przychodzą tu na myśl przetargi publiczne i wszystkie inne
formy propozycji wykonania usług, które zawsze niosą za sobą
ryzyko —gdy dochodzi na nich do oszustw - uprzywilejowania
jednych przed drugimi.
Następują porady dotyczące stanu duszy, nie zaś interesów
nabytych lub możliwych. „Z zawistnym co do wdzięczności”,
„z niemiłosiernym co do dobroczynności”, począwszy od mo­
mentu zajęcia ich serca przez przeciwstawne uczucia. Zabawna
rada nieproszenia o radę „leniwego co do jakiejkolwiek pracy”:
leniwy, obawiając się wmieszania i konieczności wyjścia z włas­
nego lenistwa, z całą pewnością dałby zlą radę. Trudno jest
pojąć, jaka forma kontrastu znajduje się w radzie nieproszenia
o poradę „niewolnika okresowego co do zakończenia pracy”:

264 23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYRACHA


może najemnik ma jakiś interes w pracy, chce go osiągnąć,
a zatem każe wierzyć, iż wszystko źle idzie.
Ostatnia maksyma powraca do tematu lenistwa, „niewolnika
opieszałego co do wielkiej pracy”, i kończy: „gdy chodzi o jaką­
kolwiek radę, nie polegaj na nich”.
W tym miejscu zadajemy sobie pytanie: czy istnieje rada?
komu możemy zaufać? kogo możemy prosić o radę?
3. Odpowiada część pozytyw na - następująca po części
destruens,destrukcyjnej i krytycznej która nie jest jednakże po­
zbawiona niespodzianek.
„Natomiast z człowiekiem pobożnym podtrzymuj znajomość,
/ a także z tym, o którym wiesz, że strzeże przykazań, / kto jest
duszą podobny do twej duszy/i kto, jeślibyś upadł, będzie
współczuł tobie” (w. 12).
W tym jednym wersecie zawarte są cechy charakterystyczne
uczciwego doradcy. Istnieje doradca uczciwy; możemy go od­
naleźć i musimy mu ufać: jest to człowiek pobożny, który boi się
Pana i nie pretenduje do bycia panem życia i śmierci, egzystencji
własnej i innych; zach ow u je p rz y ka z a n ia , ponieważ jest wy­
chowany do samodyscypliny, do uczciwości, do szacunku wo­
bec osób i rzeczy innych. Są to dwie cechy charakterystyczne,
które dotyczą doradcy w jego życiu religijnym i etycznym. Inne
dwie dotyczą stosunku doradcy z tobą: którego d u sza jest ja k
tw oja dusza, pobudza cię, silnie wyczuwa jakie są twoje zamiary,
jest wolny, poważny i ciebie rozumie; jeślib y ś upadł, będ zie
w spółczuł tobie, nie wystawi cię na niebezpieczeństwo, aby
potem powiedzieć ci: to nie moja wina, to był twój wybór, lecz
jeśli upadniesz, pozostanie ci bliski, podtrzyma cię, nie pozo­
stawi cię samego.
Chciałbym podkreślić, że trudno jest d o b rz e d o ra d z a ć i że
w ym aga to pew n ego d ośw iad czen ia ż y cia du chow ego, p ew n ej
duchow ości, pokrewieństwa z zamierzeniami Kościoła, jak rów­

23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYTACHA 265


nież chęci osobistej odpowiedzialności (prawdą jest, że doradca
nie odpowiada za podjęte decyzje, niemniej jednak, jeśli jego
rada zostaje przyjęta, musi czuć się wplątany do głębi w wybory,
które stąd wypływają).
4. Czwarta część, w. 13-14, jest najbardziej zdumiewająca,
ponieważ wydaje się odnosić wszystko do wewnętrznego wybo­
ru: „Trzymaj się rady twego serca,/gdyż nad nią nie masz nic
godniejszego wiary. /Dusza bowiem człowieka zwykła nigdy nie
mówić więcej / niż siedem czat siedzących na szczycie dla wypat­
rywania”. Użyty tu język jest bardzo konkretny, bogaty w obrazy.
Pierwsza przestroga („trzymaj się rady twego serca”) od­
czytana w kontekście całości księgi oraz w kontekście całości
Biblii nie pomniejsza wartości samej rady - jak może się to
wydawać z pobieżnej lektury - lecz zawiera w sobie głęboką
prawdę. Żaden doradca nie uwolni nas od przyjęcia naszej
odpowiedzialności, a zatem bieda temu, kto powiedziałby: dzia­
łałem zgodnie z tym, co zostało mi doradzone i jeśli wybór
okazał się błędny, wina leży także po stronie doradcy. Kto
akceptuje rady, przede wszystkim jeśli spoczywa na nim od­
powiedzialność decydowania, nie może zrzucać na innych nega­
tywnych skutków własnych decyzji. Ważne jest wyjaśnić stosu­
nek pomiędzy radą i decyzją: rada towarzyszy decyzji, jakakol­
wiek ona by była (kościelna, socjalna, cywilna), aż do końca;
decyzja musi być jednak podjęta z pełną odpowiedzialnością,
przez tego, kto ma za zadanie decydować, idąc za radą serca. Iść
za radą serca oznacza rozpoznać do głębi, aby usłyszeć Ducha,
który mówi w ńas; nie oznacza niesprecyzowanego pójścia tam,
gdzie poniesie serce. Ostatecznym doradcą nie może nie być
Duch, który dopomaga zrobić syntezę tego, co zrozumiało się od
doradców.
Bardzo piękny obraz tłumaczący przestrogę: „Dusza bowiem
człowieka zwykła niekiedy mówić więcej/niż siedem czat sie­

266 23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYRACHA


dzących na szczycie dla wypatrywania”. Zdaje się mówić: w mo­
mencie, gdy jesteśmy wplątani w podjęcie bardzo ważnej decy­
zji, pociągającej za sobą poważne konsekwencje, budzą się
w nas anteny, które dopomagają nam zrozumieć dobrze nie
tylko to, co musimy zdecydować za siebie samych, lecz również
to, w jaki sposób musimy pozwolić dać się oświetlić i w jaki
sposób musimy rozważać udzielone nam porady.
Tekst Księgi Mądrości Syracha nie opisuje samego ściśle
demokratycznego procesu; opisuje raczej model odpowiedzial­
ności określonej ściśle według różnych stopni. Jest to model
właściwy organom kościelnym (Konferencja Biskupów, Diecez­
jalna Rada Duszpasterska, dekanalna, rada parafialna, a także
w jakiś sposób sam Synod Biskupów i Sobór powszechny).
Kościół, jako Ciało Chrystusa, posiada własną strukturę,
w której wszystkie członki współpracują dla wspólnego dobra,
ale mają one odmienne funkcje i odmienne odpowiedzialności;
Głową jest Chrystus, a zatem ostateczna decyzja należy do Niego.
5. Ostateczna decyzja zawsze należy do Pana, co zostało
wyrażone w piątej i ostatniej części, w w. 15: „A ponad to
wszystko proś Najwyższego, /aby po drodze prawdy kierował
ttyoimi krokami”. W Królestwie Bożym to Bóg nami kieruje; my
wysilamy się, aby zrozumieć Jego wolę, przechodząc przez
różne stopnie refleksji, niemniej jednak każda decyzja ostatecz­
nie jest odniesiona i powierzona Jemu, który jest naszym Pas­
terzem i który prowadzi nas po pastwiskach prawdy.

II. D w a w nioski dla nas

Wychodząc od fragmentu Księgi Mądrości Syracha, nasza


refleksja mogłaby rozszerzyć się do wymiarów instytucjonal­
nych.

23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYTACHA 267


My uchwyciliśmy tylko jeden aspekt, który - pomimo iż
odzwierciedla starożytne społeczeństwo bardzo różniące się od
naszego - jest pożyteczny dla zrozumienia Kościoła. Kościoła,
który —oprócz tego, że jest społecznością - jest przede wszyst­
kim tajemnicą, Ciałem Chrystusa, którego my wszyscy jesteśmy
częściami, którego w jakiś sposób wszyscy jesteśmy budow­
niczymi, nawet jeśli ostateczna odpowiedzialność należy do
Głowy, od której wszystko zstępuje, i od Ducha przenikającego
różne części tego Ciała.
W zakończeniu naszych rozważań chciałbym wyciągnąć dwa
pożyteczne dla nas wnioski.
1. Zastanówmy się nad wolnością naszego serca; zapytajmy
się, czy naprawdę w dawaniu porad lub też w przyjmowaniu ich
mamy czy też nie mamy jakieś własne sprawy do załatwienia.
2. Stańmy się wrażliwi na podpowiedzi Ducha Świętego,
który w nas jest. Podczas obrad Rad Duszpasterskich nie powin­
no być chwil stawania w ogonku jedni za drugimi —mówienia
tego, co mówią inni. Ważne jest, aby każdy, po uprzednim
wysłuchaniu racji innych, zadał sobie pytanie: co w duchu
odpowiedzialności mam sam o tym powiedzieć?

268 23. „DORADCY” W KSIĘDZE SYRACHA


24.
ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ

Chciałbym serdecznie podziękować Jego Ekscelencji księdzu


biskupowi Giovanniemu Volta za jego zaproszenie. Z przyjem­
nością wysłuchałem również sugestywnego komentarza Salvato-
re Yeca do fragmentu Alessandro Manzoniego, który zawsze
mnie porusza. Dotyczy on mianowicie mojego poprzednika na
biskupstwie mediolańskim, a zatem co jakiś czas konfrontuję się
z tym komentarzem na płaszczyźnie egzystencjalnej, nie zaś
jedynie na płaszczyźnie literackiej lub filozoficznej.
Komentarz ten pozwolił nam na uchwycenie w tekście
przeobrażenia tożsamości. Coś podobnego moglibyśmy odczy­
tać w P salm ie 8.

P salm 8

O Panie, nasz Boże,


jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.
Sprawiłeś, że nawet usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę,
na przekór Twym przeciwnikom,
aby poskromić nieprzyjaciela i wroga.
Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,

24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ 269


księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym - syn człowieczy, żę się nim zajmujesz?

Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,


chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
złożyłeś wszystko pod jego stopy:
owce i bydło wszelakie,
a nadto i polne stada,
ptactwo powietrzne oraz ryby morskie,
wszystko, co szlaki mórz przemierza.
O Panie, nasz Boże,
jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!

Chciałbym przypomnieć, że ten mały poemat ma nieodległą


historię „kosmiczną”. Bowiem w dniu 22 maja 1969 roku pierwsi
dwaj astronauci, którzy przelecieli w odległości 15 km od Księży­
ca, przesłali z przestrzeni kosmicznej Psalm 8; kilka tygodni
później, w miesiącu lipcu, ten sam psalm został wręczony przez
papieża Pawła VI Armstrongowi i Aldrinowi, dwóm pierwszym
astronautom, którzy mieli postawić nogę na Księżycu, aby powie­
rzyli go tajemnicy piasku księżycowego. Paweł VI dawał go im,
mówiąc: „Człowiek jest pośrodku tego przedsięwzięcia... na chwa­
łę człowieka, na chwałę jego godności, jego ducha, jego życia...”.
Jest to zatem hymn, który w jakiś sposób przeniknął niebo,
nie bez roszczeń i polemik.
W każdym razie jego początek i jego pierwotny sens są dobrze
zakorzenione w historii i w duchowości żydowskiej; z tego
punktu widzenia przejdziemy do odczytania naszego tekstu.
Spośród różnych metod analizy literackiej, którymi moglibyś­
my posłużyć się do jego skomentowania, wybrałem tę najprostszą,

270 24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ


a mianowicie lectia polega ona na wielokrotnym odczytywaniu
tekstu z zamiarem uchwycenia istotnych elementów, ich wartości,
które pomogą nam odnaleźć ich znaczenie w sytuacjach oryginal­
nych, w jakich zostały skomponowane 2 5 0 0 - 3000 lat temu.
Zadajmy sobie pytanie: do jakiego typu poezji należy Psalm 8?
W jakich okolicznościach został napisany? Czy jest to hymn
pochwalny, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, czy też dramaty­
czny okrzyk? Jakie jest fundamentalne doświadczenie, z którego
wypływa? Jakie jest jego posłanie dla dzisiejszego mężczyzny
i dzisiejszej kobiety?
Pominiemy datę i dokładne okoliczności napisania tekstu;
w pierwszej linijce oryginału hebrajskiego znajduje się pewna
wskazówka, razem z innymi notami do recytacji i śpiewu: Skarga
D aw ida. Jest to odniesienie do wojowniczego króla, który pierw­
szą część swego życia przeżył jako tropiony partyzant, poszukiwa­
ny przez siły zbrojne króla Saula, swego nieprzyjaciela.
Znajdując się zatem w takiej (naturalnie wyobrażonej) sytuacji
historycznej, zadaję sobie pytanie: jak Dawid przeżył ten psalm,
jak narodził się on w jego sercu? W ten oto sposób zobaczymy, iż
nie jest to wyłącznie pieśń pokojowej pochwały, kontemplacja
cudów natury, nocnego piękna gwiazd; nie jest to także poprzed­
nik Pieśni stw orzeń świętego Franciszka z Asyżu. Jest to natomiast
pieśń powstała - moim zdaniem - w okolicznościach dramatycz­
nych, w momencie „przeobrażania tożsamości”.

I. Lectio PSALMU

1. Okoliczność dramatyczna

Wyobrażam sobie zatem Dawida, dzielnego wojownika Sau­


la, który w pewnym momencie czuje się zdradzony przez swego

24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ 271


króla, tropiony przez jego straż, ponieważ jest przez niego
skazany na karę śmierci. Król, istotnie, zazdrości mu z powodu
sympatii, jaką cieszy się on u ludu. Dawid musi uciekać na
pustynię judzką, pustynię pełną załomów, wąwozów, urwisk.
Gdy zapada noc, wstrzymuje swój ciężki bieg, zatrzymuje się,
oddychając z trudem, ogląda się wokoło, dostrzega, że jest
przerażająco osamotniony. Pomimo wrażenia, iż nieprzyjaciel
chwilowo zgubił jego ślad, pełen jest jeszcze strachu; przydarzy­
ło mu się coś nieodwracalnego, nie wierzy już swemu królowi,
wydaje mu się, że sam Bóg go opuścił w nocy i chłodzie pustyni.
Autoportret Dawida ukazuje się - używając słów profesora
Veca - obciążony kruchością, niepewnością, desperacją. Jego
doświadczenie przywołuje doświadczenie tego, kto postrzega
siebie jako całkowicie samego i opuszczonego w świecie bez
granic, w kosmosie poruszanym przez chaos i konieczność,
czując się prawie zaniedbaną i przypadkową cząsteczką procesu
ewolucyjnego. Jest to wrażenie, które niekiedy odczuwamy
porównując się z horyzontami astrofizyki, nowej kosmologii. Co
więcej, jest to doświadczenie egzystencjalne właściwe komuś,
kto niespodziewanie znajduje się pogrążony w cierpieniu, w po­
rażce, w szachu, w ciemnościach wartości.
I oto Dawid, osamotniony pośród nocy i chłodu pustyni, pod­
nosi oczy i widzi niebo ponad sobą, widzi te wspaniałe gwiazdy,
które nas zdumiewają, gdy podziwiamy je na pustyni judejskiej,
gwiazdy, które mają swój blask, jaskrawość oślepiającą oczy.

2. Zdumienie

Jego ślad znajduje się w zawołaniu: Ja k wielki jest Bóg, jak


niezmierny jest Ten, który dał życie wszystkim rzeczom! Jak mała
jest w rzeczywistości moja egzystencja. Uważałem się za wiel­
kiego tego królestwa, następcę królów; wierzyłem, że jestem

272 24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ


kimś. Teraz moja wiara upadła. Ale kim ja właściwie jestem
wobec ogromu świata? Wobec bezkresnych bogactw, które
palec Boży ułożył na sklepieniu nieba?”.
Podczas gdy Dawid zanurza się w tę kontemplację, stop­
niowo się uspokaja, zapomina o swoich strapieniach i o strachu;
patrzy na dzieła Boże i w pewnym momencie zaczyna myśleć:
„Ale ja jestem kochany przez tego Boga! Cały świat jest stworzo­
ny dla mnie, Bóg o mnie pamięta, nie może o mnie zapomnieć,
odwiedza mnie!” To jest sednem psalmu, który odpowiada na
pytanie: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?
Chciałbym tutaj zacytować tekst oryginalny, który w w. 5 ma
aliterację łatwo wyczuwalną także dla kogoś, kto nie zna języka
hebrajskiego: m ah-en os My-tiz k rennu tuuben -adam My tip
q dennu, który należałoby tłumaczyć: „czym jest człowiek, że
o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że go odwiedzasz?”
Pytanie to jest sercem zawołania, psalmu.
Dawid czuje, że Bóg o nim p a m ięta , że Pan go odw iedza.
Tymi dwoma zdaniami wyraża rdzeń historii zbawienia, tej
historii, która będzie głoszona przez Marię z Nazaretu w M ag-
nificat: „Ujął się za sługą swoim, Izraelem, p om n y na miłosier­
dzie swoje” (Łk 1,54), czy też przez Zachariasza: „Niech będzie
uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że n aw ied ził lud swój i wyzwolił
go” (Łk 1,68).
To jest właśnie zdumienie wyrażone przez Dawida, zdumie­
nie człowieka, który doświadczył ukłucia własnej kruchości (po
hebrajsku m ah-enos, zwrot „kim jest człowiek” dosłownie
brzmiałby: kim jest chory, kruchy, o którym ty pamiętasz),
obecnie żyje zadziwioną radością odkrycia znajdowania się
w centrum świata, bycia przedmiotem pamięci, odwiedzin Boga.
W obrazie samotności kosmicznej, o którym wspomniałem
powyżej jako o naszym doświadczeniu, przypomina się zawoła­
nie współczesnego pasterza: „Więcej bogactwa i znaczenia jest

24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ 273


w jednym tylko człowieku niż w całej masie nieruchomej
materii” (B. De Salages), oraz twierdzenie Pascala: „Wszystkie
ciała, sklepienia niebieskie, gwiazdy, ziemia i jej królestwa nie są
tyle warte co najmniejszy duch, ponieważ zna on to wszystko
i siebie samego” (Myśli, nr 829).

3. Odzyskana wolność

Ze zdumienia, które staraliśmy się stopniowo odtworzyć


w konkretnej sytuacji historycznej, opisanej przez Biblię, stop­
niowo rodzi się w Dawidzie pewność, że świat został mu
powierzony, że jest jego. Człowiekowi dano władzę nad dzieła­
mi rąk Bożych: „Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich,
złożyłeś wszystko pod jego stopy: owce i bydło wszelakie,
a nadto i polne stada, ptactwo powietrzne oraz ryby morskie,
wszystko, co szlaki mórz przemierza” (Ps 8,7-9).
Dawid odnajduje swoją wolność. Najpierw czuł się biednym
wygnańcem, zatraceńcem, niewolnikiem sytuacji; teraz, ze wzro­
kiem utkwionym w Bogu i ze świadomością, iż Bóg go kocha,
odnalazł właściwe mu miejsce, a mianowicie bycie wolnym,
zdolnym do pochylenia ku dobru nawet skrzywień historii
ludzkiej. Psalm staje się doprawdy hymnem pochwalnym Boga,
który w ogromnym, niezmierzonym świecie kocha bardzo tego
małego, kruchego człowieka, kocha go, powierzając mu jedno­
cześnie wielką odpowiedzialność.
Okrzyk, którym rozpoczyna i kończy Psalm 8: „O Panie, nasz
Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!” nie jest
zatem prostym spojrzeniem refleksyjnym, prawie że obojętnym,
na stworzenie; jest raczej głębokim doświadczeniem właściwym
temu, kto, czując się zagubiony i zdezorientowany, odnajduje
własną tożsamość, swoje miejsce w kosmosie i w historii,
odnajduje własną drogę pośród rzeczy i ponad rzeczami.

274 24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ


Prądnicą napędzającą nasz psalm jest zatem zdumienie wyra­
żone w pytaniu: „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym
syn człowieczy, że się nim zajmujesz?”. Zdumienie, od którego
cała pieśń nabiera porządku i ładu, dokładnego kształtu, których
nie mamy czasu obecnie analizować, ale które wyraźnie dzielą ją
na dwie części. W pierwszej części (w. 2-4) wychodzi się od
świata, dzieła Bożego, i dochodzi się do człowieka, małego
zagubionego bytu; w drugiej części (w. 6-10) wychodzi się od
człowieka nieskończenie ukochanego przez Boga, a następnie
przenosi się spojrzenie na świat, którego on stanowi centrum.

II. MEDITAHO:
OBRAZ ETYKI ZACHOWANIA LUDZKIEGO

W ten oto sposób stanęliśmy naprzeciwko przykładu odzys­


kanej tożsamości, przykładu antropologii krążącej wokół trzech
wielkich pojęć: B óg Stworzyciel, człow iek n iezm iern ie kochany,
św iat dziełem B ożym pow ierzonym człow iekow i.
Są to trzy bardzo proste słowa tworzące łącznie obraz etyki
zachowania ludzkiego.
Jeśli bowiem koncepcja, którą mamy przed oczami, byłaby
jedynie koncepcją małego człowieka znajdującego się naprzeci­
wko świata, wówczas czulibyśmy się zmiażdżeni lub też kuszeni,
aby żyć olbrzymią przygodą w wysiłku ujarzmienia świata i za­
władnięcia nim. Jest to pokusa, która kończy się zwróceniem się
przeciwko samemu człowiekowi.
Wizja psalmu odnosi nas natomiast do świata jako dzieła
Bożego powierzonego człowiekowi nie po to, aby z niego
korzystał według swych potrzeb i przyjemności, czy też przeciw­
ko innym lub na własną zgubę, lecz aby mu służył dla powszech­
nego dobra, z szacunkiem i odpowiedzialnością. To jest etyka

24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ 275


rodząca się z Psalmu 8, a także z innych psalmów. Kosmos nie
jest nam wrogi; nie możemy jednakże zawładnąć nim jako
złodzieje i niszczyciele.
Odkryjmy zatem również praw dziw e znaczenie P ieśn i stwo­
rzeń świętego Franciszka z Asyżu, która rozpoczyna się słowami:
„Pochwalony bądź, mój Panie”, Nie jest to, jak często się uważa,
hymn poety pokojowo kontemplującego świat - przyjaciela, lecz
pieśń człowieka ślepego, umierającego, osłabionego przez cho­
robę, wyniszczonego przez śmiertelne siły, który odnajduje
jednakże siłę uznania potęgi Boga, Jego dobroci, obecności Jego
miłości w wydarzeniach życia, aż do zawołania: „Pochwalony
bądź, mój Panie, za naszą siostrę śmierć cielesną”.
W podobny też sposób usiłuję zrozumieć psalm w jego
dramatycznej sile, jako pochodzący z doświadczenia aż po
krańce śmierci.

276 24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ


25 .
PŁODNOŚĆ KRZYŻA

Jestem bardzo wdzięczny, że mogłem ponownie znaleźć się


w tym miejscu, w którym wiele lat temu przeżyłem dużo
wzruszeń. Wzruszenia te towarzyszyły lekturze dwóch książek:
N oce n a L a V em ie autorstwa Italo Alighiero Chiusano, w której
pobyty Franciszka na La Vernie, a w szczególności ostatnia,
porównywane są z wigilią Jezusa w ogrodzie Getsemani; i M od­
litw a biednego, której autor usiłuje odtworzyć doświadczenie
nocy spędzonych przez świętego na La Vemie.
Znajdujemy się tutaj, aby nauczyć się - poprzez kontemplację
tajemnicy stygmatów - przebywać na modlitwie wobec ukrzyżo­
wanego Pana, naprzeciwko Jego krzyża. Temat, który mi wy­
znaczono - „Moc i mądrość człowieka, słabość i głupota Boga,
posłuszeństwo i sprzeciw słowu krzyża” —pozostawia doprawdy
oniemiałym i aby uniknąć ryzyka powierzchowności i retoryki,
proszę na modlitwie o wstawiennictwo do Boga świętych Fran­
ciszka z Asyżu, Karola Boromeusza, Teresy od Dzieciątka Jezus
i innych świętych, którzy mieli dar kontemplacji mądrości krzyża.
Ja osobiście czuję się bardzo przywiązany do tajemnicy
Krzyża jako klucza historii zbawienia; rozmyślałem nad nim
wielokrotnie przy różnych okazjach. Przypominam sobie, na
przykład, urywek listu pasterskiego M ów ię d o twego serca,

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 277


w którym - pisząc o Bogu cierpiącym i o p ra w ie K rzyża -
wyraziłem się w następujący sposób: Ja k bardzo chciałbym, aby
wszyscy zrozumieli, że tajemnica Boga umarłego i zmartwych­
wstałego jest kluczem egzystencji ludzkiej oraz esencją Ewangelii
i naszej wiary! Pomimo to, przeciwko tej skale "tajemnicy pas­
chalnej- uderzają gwałtownie wszystkie fale naszego sprzeciwu.
Pomimo to właśnie tutaj ponownie łączą się węzły życia i śmie­
rci, bólu i radości, porażki i sukcesu, frustracji i pragnienia,
poniżenia i wyniesienia, desperacji i nadziei. Gdy dotyka nas
prawo Krzyża, wstrząsa nami i jesteśmy tym dogłębnie porusze­
ni: ale tylko tutaj dokonuje się pełne uwolnienie od zła, aż do
zaakceptowania wynikających z tego dla nas konsekwencji, aby
wybaczyć mu i przewyższyć go, jak to zrobił Jezus na krzyżu”
(M ówię do twego serca, List duszpasterski na łata 1996-1997,
wyd. Centro ambrosiano, s. 18).
Chciałbym zastanowić się wspólnie z wami w sposób bardzo
prosty. Po wstępie do Listu do Filipian 3,18 (nieprzyjaciele
krzyża), poświęcimy się lectio i m editatio 1 Kor 1-2.

W prow ad zen ie

„Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego,


o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem” (Flp 3,18).
Werset ten stawia nas w zadumie, ponieważ święty Paweł mówi
o wspólnocie chrześcijańskiej, twierdząc, że wielu jest wśród niej
takich, którzy nie rozumieją tajemnicy krzyża. Co więcej, czasownik
przetłumaczony jako „postępuje” oznacza „kroczy”; chodzi o wro­
gość wobec krzyża, która objawia się światu w sposobie życia,
w codzienności wielu z tych, którzy nazywają się chrześcijanami.
Uderza ponadto fakt, że Paweł „często” wypomniał już uprze­
dnio ten błąd (jest to zatem coś, co szczególnie ciąży mu na sercu)

278 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


i „teraz ze łzami w oczach” powtarza. Płacze z bólu, podobnie gdy
myślał o losie Izraela (o którym mówi, począwszy od Rz 9).
Kim są nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego?
Instynktownie sądzimy, że są to rozpustnicy, osoby mające
hedonistyczną wizję życia. W rzeczywistości tekst każe nam
myśleć o sekciarzach, a Paweł płacze, widząc, iż składają oni
bezużyteczne i szkodliwe ofiary. Konkretnie zaś nieprzyjaciółmi są
źli przewodnicy, o których czytamy na początku Flp 3: „Strzeżcie
się psów, strzeżcie się złych pracowników, strzeżcie się okale-
czeńców” (w. 2). Wierzą oni, że zbawią się poprzez własne
uczynki, własne ofiary, własne wyrzeczenia, poprzez obrzezanie
i zachowywanie prawa, a nie pokładają wiary w krzyżu Jezusa.
Potwierdzeniem, że Paweł miał na myśli ten właśnie typ
chrześcijan, jest w. 19, gdzie opisuje ich trzema cechami: „Ich
losem - zagłada, ich bogiem - brzu ch” (to znaczy, że chcą się
zbawić dzięki przepisom dotyczącym potraw czystych i nieczys­
tych), „a chw ata - w tym, czego winni się wstydzić” (znak na
ciele, czyli obrzezanie), „to ci, których d ą ż en ia s ą przyziem n e
(związane z szacunkiem ludzkim). Zaraz jednak dodaje: „Nasza
bowiem ojczyzna jest w niebie...” (w. 20).
Nie jest zatem łatwo ustalić kategorię nieprzyjaciół krzyża
Chrystusowego według naszych schematów myślowych. Pewien
egzegeta opisywał je następująco: „Odrzucają oni krzyż ja k o
klu cz interpretacyjny egzystencji chrześcijań skiej, wszyscy opę­
tani przez ideały entuzjastycznego teraźn iejszeg o uczestnictwa
w e w spanialej, i zwycięskiej chw ale Zmartwychwstałego”.
Moglibyśmy, używając języka zbliżonego do naszego, wyróż­
nić trzy typy nieprzyjaciół krzyża.
1. Pierwszy, bezpośrednio wymieniony przez Pawła w na­
szym tekście, jest tworzony przez tych, którzy chcą sam i sieb ie
uspraw iedliw ić poprzez swe uczynki prawa, odrzucając zbawie­
nie pochodzące jedynie z przebaczającej miłości Boga.

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 279


2. Poza tym, są i tacy, którzy zamykają się wobec ukrzyżowa­
nego Boga, którzy od rzu cają krzyż ja k o drogę w ybraną p rz ez
B oga dla odkupienia świata, jako tłumaczenie życia zgodnie
z planem Bożym.
3- Z kolei są ci, którzy od rzu cają tajem n icę w łasnego krzy­
ż a , którzy nie chcą wziąć własnego krzyża, jednocząc się z miło­
ścią Jezusa, w odróżnieniu od tego, czym żyje Paweł: „Teraz
raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele
dopełniam braki udręk Chrystusa” (Kol 1,24).
Ta trzecia kategoria jest bardzo obszerna i należałoby ją
opracować teologicznie aby nie odnieść jej do braku ducha
poświęcenia; jest to przede wszystkim brak wiary w Boga, który
bardzo nas kocha i nam przebacza.
Powiemy o tym dokładniej, komentując fragment, który mi
został podpowiedziany do lectio, 1 Kor 1,17-2,5, do którego
wprowadziła nas powyższa lektura Flp 3,18.

„Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił


Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć
Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest
dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy
dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: W ytracę m ąd­
rość m ędrców , a przebiegłość przebiegłych zniw eczę.
Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co
doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?
Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mąd­
rości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia
słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają zna­
ków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzy­
żowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem
dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród
Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą

280 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga,
przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyż­
sza mocą ludzi.
Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Nie­
wielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu moż­
nych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie
to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców;
wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie
jest, szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to,
co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się
żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.
Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który
stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością,
i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane,
w P anu się ch lu b ił ten, kto się chlubi.
Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem,
aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo
Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać
niczego więcej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowane­
go. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim
drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic
z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były
ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie
na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (1 Kor 1,17-2,5).

I. LEcno i Kor i ,7-2 ,5

Kontekst (w. 17)

Kontekstem naszego fragmentu jest list, który Paweł pisze do


Koryntian, przypominając o swoim apostołowaniu, przypomina­

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 281


jąc o swoim prymacie, który wywołał następnie podziały wśród
wierzących. Jest zatem rodzajem powtórnego odczytania, waż­
nego z tego względu, iż prawdopodobnie wyznacza on nowy
początek kaznodziejstwa Pawiowego. Tłumaczy to również bo­
gactwo naszego fragmentu. Apostoł opisuje swój sposób przepo­
wiadania, grając na przeciwieństwie pomiędzy mądrością świata
i wymowie krzyża, przeciwieństwie zapowiadanym właśnie
w w. 17, który jest częścią poprzedniego podrozdziału: nie
ewangelizowałem „w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrys­
tusowego krzyża”.
Sprzeciw ten przenika cały fragment wybrany przez nas do
refleksji; fragment pisany począwszy od wielkiej rozterki uczuć.
Zwróćmy uwagę na kontrast pomiędzy słownictwem mądrości,
mocy, inteligencji a słownictwem głupoty, zgorszenia, słabości.
Podczas gdy pierwsza seria terminów nakreśla światowy sposób
działania, druga seria nakreśla sposób działania Boga. Wszystko,
krótko mówiąc, rozgrywa się na tym przeciwstawieniu aż do
momentu gdy, odwracając terminy, głupota Boga ukazuje się
jako mądrzejsza, a słabość Boga jako silniejsza (w. 25). Od­
wrócenie przeciwieństw jest bardzo interesujące.
Oczywiście, fragment nie jest pozbawiony retoryki, lecz jest to
retoryka rodząca się z bolesnego doświadczenia i ze wspaniałego
mistycznego wyczucia; dlatego też jest to tekst niezwykle cenny.

Podział tekstu na części

• W pierwszej części, w w. 18, odczytamy z a ło ż en ie wszyst­


kiego, co następuje w dalszej części: „Nauka bowiem krzyża jest
głupstwem dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas,
którzy dostępujemy zbawienia”.
• W drugiej części, w w. 19-20, dany jest dow ód biblijn y -
cytat z K sięgi Iz a ja sz a 29,14: „Wytracę mądrość mędrców,

282 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


a przebiegłość przebiegłych zniweczę”. Pawłowi zależy na pod­
kreśleniu, że Biblia już wcześniej mówiła o działaniu Boga, który
zburzy mądrość ludzką. Także w w. 20 przywołuje niektóre
wersety Izajasza, które uwypuklają opór pomiędzy mędrcem,
uczonym, badaczem tego świata a sposobem działania Bożego
(por. Iz 33,18;19,2).
• Po dowodzie biblijnym znajdujemy w trzeciej części,
w w. 21-24, teologiczn e u zasad n ien ie tezy: Bóg zaskoczył czło­
wieka. Z chwilą gdy człowiek mądrością ludzką nie rozpoznał
Boga, On ukazał mu się z krzyża zgorszeniem i głupotą.
• Czwarta część zbudowana jest przez z a k o ń c z en ie m ądroś-
ciow e. Mamy tutaj przede wszystkim twierdzenie o charakterze
ogólnym: „To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa
mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi”.
Przewrócenie wartości stało się, by tak rzec, prawem ekonomii
zbawienia (w. 25).
Następują dwa przykłady.
• Przykład wspólnoty, od w. 26 do w. 31: „Przeto przypatrz­
cie się, bracia, powołaniu waszemu!...”. Mało jest pośród was
mędrców, możnych, potężnych; jesteście ludźmi prostymi, po­
kornymi, biednymi, jesteście służącymi, niewolnikami, robot­
nikami. Pomimo to Bóg was wybrał.
Tenże szacunek wspólnoty doświadcza przewrócenia warto­
ści, którego Bóg dokonuje w ekonomii zbawienia.
• Drugim przykładem jest przykład Pawła (w. 2,1-5): ja także
przyszedłem do was słaby i drżący. 2 księgi Dziejów Apostol­
skich wiemy, że apostoł jest człowiekiem ocalałym z porażki,
z upadku Aten. Do Koryntu przyszedł pełen słabości, ale Bóg
dodał siły jego słowom.
Kończy w ten sposób rozważanie, które - w rzeczywistości -
kontynuuje w innym tonie: „A jednak głosimy mądrość między
doskonałymi, ale nie mądrość tego świata, .... lecz głosimy

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 283


tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą...” (w. 6n). Wychwala
w ten sposób mądrość mistycznego poznania tajemnic Bożych
daną przez Ducha.

II. W skazówki d o m editatio

Podczas m editatio chciałbym ofiarować wam trzy tory reflek­


sji, które zawrę w trzech następujących pytaniach:
- jakie jest znaczenie naszego tekstu w historii kaznodziej­
stwa Pawła Apostoła, w jego sposobie przeżywania posługi?
- jakie jest jego znaczenie dla samopoznania się Kościoła
w naszych czasach?
- jakie jest jego znaczenie dła naszego życia i naszej posługi?
Oczywiście, właściwe zrozumienie stronic Pawiowych doko­
nuje się podczas modlitwy, podczas kontemplacji świętego
Franciszka przeszytego stygmatami. Być może odpowiedź na
powyższe pytania okaże się także pożyteczna dla naszego życia.

1. Droga Pawła

W rozważanym przez nas fragmencie Paweł zastanawia się nad


swoim sposobem przepowiadania Chrystusa Koryntianom. Może­
my zadać mu pytanie: co nowego odkryłeś w Koryncie, po porażce
w Atenach, pod względem przepowiadania i przeżywania posługi?
Co sobie wyjaśniłeś w Koryncie, począwszy od zimy 50 roku?
Istotnie, Paweł doszedł do głębszego zrozumienia doktryny
krzyża i jej konsekwencji dla przepowiadania, dla posługi, po
uprzednim okresie dojrzewania w wierze, po przebyciu drogi
doświadczenia apostolskiego.
Ja także - mówi do nas - na początku przepowiadałem jak
Piotr w dniu Pięćdziesiątnicy po Zesłaniu Ducha Świętego (por.

284 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


Dz 2), lub też po uzdrowieniu chromego (por. Dz 3), wychodząc
mianowicie od Zmartwychwstania, poprzez chwałę Boga ob­
jawioną w Zmartwychwstałym Chrystusie albo też od cudu
boskiego, znaku Zmartwychwstania Jezusa. Przypominałem
o śmierci Jezusa, a jednak nie była ona sednem mojego dowo­
dzenia; tworzyła tylko jeden z pierścieni, równie niezbędny,
lecz w centrum zawsze znajdowało się Zmartwychwstanie,
w którym objawiała się wierność Boga danym obietnicom;
wierność, która w jakiś sposób wynagradzała skandal hanieb­
nego krzyża Jezusa, wymierzała sprawiedliwość w obec nie­
sprawiedliwości, która stała się Jego udziałem. Kiedy jednak
zostałem zmuszony przepowiadać nie-Żydom - którym należało
wytłumaczyć, że proroctwa sprawdzają się w Chrystusie ukrzy­
żowanym i chwalebnym —lecz poganom, w następstwie kryzysu
w Antiochii Pizydyjskiej (por. Dz 13,46-47), stanąłem przed
bardzo trudnym pytaniem. Jest to pytanie - ciągnie dalej Pa­
weł — przed którym staje każdy z was, skoro przepowiadacie
niewierzącym, a w każdym razie temu niewierzącemu, którzy
znajduje się w sercu każdego człowieka: skąd zacząć? Począt­
kowo, na przykład w Listrze (por. Dz 14,15-16), z powodu
nieporozumienia z poganami, którzy uważali mnie za boga,
który zszedł na ziemię, musiałem improwizować kazanie o mąd­
rości; nie ośmieliłem się bowiem mówić ani o Zmartwych­
wstaniu, ani o krzyżu, ograniczając się jedynie do podkreśle­
nia ogólnego planu Bożego. Temat ten rozwinąłem następnie
przede wszystkim w Atenach w pragnieniu odnalezienia i na­
wiązania pierwszego kontaktu z mądrością filozoficzną, od­
wołując się do boga nieznanego oraz wspominając zaledwie
o Zmartwychwstaniu, nie wymieniając nawet imienia Jezusa
(por. Dz 17,22-31). Niepowodzenie tego mojego przepowia­
dania filozofom ateńskim bardzo mnie rozgoryczyło i pchnęło
mnie do głębszego zastanowienia się nad istotą katechezy chrze­

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 285


ścijańskiej. W ten oto sposób narodził się decydujący zwrot
mojego apostolatu, zwrot koryncki, brzemienny w konsekwen­
cje również dla was, dla waszego życia i waszego przepowiada­
nia.
Co zatem przydarzyło się w Koryncie? Podczas gdy usiłowa­
łem zbliżyć się do ludzi nacechowanych zepsuciem i sceptycyz­
mem wielkich metropolii, doznałem pewnego rodzaju intuicji
dotyczącej sposobu przeżywania apostolatu wśród pogan. Poją­
łem, że głównym, i w ciągającym tem atem n aw rócen ia chrześ­
cijań skiego jest tem at krzyża-, nie jest to temat bazujący na
strachu przed ostatecznym i nieuniknionym sądem Bożym (jak
było to dla Jana Chrzciciela i jak ja sam przepowiadałem
w Atenach: „Wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do
nawrócenia, dlatego też wyznaczył dzień, w którym sprawied­
liwie będzie sądzić świat” (Dz 17,30-31), ani nawet temat wy­
chodzący od chwały Chrystusa, chwały wyrażającej się w po­
wstaniu z martwych i w cudach, które czynią ją obecną, aczkol­
wiek nieustannie przechowywałem tę problematykę. Krótko
mówiąc, zrozumiałem, że ukrzyżowanie Mesjasza i miłosierna
miłość Ojca, którą ono ukazuje, są decydujące dla nawrócenia
serca. W tym miejscu Paweł mógłby odwołać nas do Ewangelii:
nawrócenie Zacheusza, nawrócenie jawnogrzesznicy w domu
Szymona, nawrócenie dobrego łotra na krzyżu. Jest to nawróce­
nie właściwe temu, kto powierza się tej niewiarygodnej miłości
Boga. Syn marnotrawny z Łk 15 nie sam z siebie nawrócił się
gdy, dręczony przez głód, podjął decyzję powrotu do domu
swego ojca, smutny i bojaźliwy; decyzja ta była jedynie począt­
kiem jego nawrócenia, początkiem jego powrotu. W rzeczywis­
tości nawraca się dopiero wtedy, gdy ojciec idzie mu naprzeciw
i pada mu w ramiona, by go uściskać. Oto znamienny gest
zwycięstwa tajemnicy krzyża i niewiarygodnego miłosierdzia
Bożego, które ono ukazuje.

286 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


Kończąc nasze rozważania: we fragmencie 1 Kor 1,17-2,5
Paweł przypomina, że w swoim przepowiadaniu w Koryncie
doszedł do pełniejszego zrozumienia, że kogoś, kto jest daleko
od Boga, pierwsza nowina musi przede wszystkim i nade
wszystko doprowadzić do poznania miłosierdzia boskiego oka­
zanego w tajemnicy krzyża; do poznania głębokiej czułości
ojcowskiej i matczynej Boga, który spieszy nam naprzeciw
pomimo naszego oporu. Jest to przepowiadanie, które w pełnym
świetle ukazuje miłosierdzie Boże w przebłagalnej śmierci Syna
na Kalwarii; jest to wszechmoc Boga ukazująca się w przebacze­
niu i w zbawieniu tego, co było utracone.
A ja - mówi do nas jeszcze Paweł - doświadczyłem w Koryn­
cie, że nawrócenie, zainteresowanie ludzi, ich zdumienie, ich
radość, gdy pojmowali moją nowinę, potwierdzały mi, iż krzyż
jest daleki od bycia osłabieniem, słabością Boga, jest natomiast
pokrzepiającą siłą dla wierzących, twórczym początkiem osobo­
wości silnej i dojrzałej; jest daleki od bycia głupotą — jest
mądrością Bożą, źródłem nowego pojmowania sensu rzeczy, jest
zdolny do budowania nowego porządku i nowej ludzkości.
Doświadczyłem, jak nawet najbardziej zacofani kulturalnie i nie­
przygotowani rozumieli język krzyża i nawracali się.
Jako odpowiedź na pierwsze pytanie możemy, podsumowu­
jąc, stwierdzić, że Paweł, podczas ewangelizowania Koryntu,
pojmuje i doświadcza boskiej siły duchowej Ukrzyżowania Syna
Bożego, aby następnie pobudzić do głębokiego nawrócenia
pogan wezwanych do wiary.

2. Oblicze Kościoła w dzisiejszych czasach

Jakie jest znaczenie tego wszystkiego dla samopoznania Kościo­


ła w naszych czasach? Jakie znaczenie może mieć tekst Pawła
zastosowany do próby zrozumienia życia naszego Kościoła dzisiaj?

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 287


Pozwólcie, że oddam słowo znanemu teologowi, ojcu Ghis-
lain Lafontowi, który kilka dni temu gościł w Mediolanie, przy­
pominając jego rozmowę na temat oblicza dzisiejszego Kościoła.
Przede wszystkim wymienił on najbardziej żywe i żywotne
aspekty: troska o biednych, która wyraża się nie tylko w jałmuż­
nie, lecz również w wielu innych lepiej wypracowanych formach
mających na celu dopomożenie im w podejmowaniu odpowie­
dzialności za siebie samych, w organizowaniu się, w stawaniu się
osobami i wspólnotami w pełni za siebie odpowiedzialnymi;
Synody diecezjalne z uczestnictwem laikatu; gorliwość wierzą­
cych w przekazywaniu wiary; powstawanie nowych wspólnot
pragnących żyć Ewangelią w sposób radykalny; otwarcie na
dialog; bogactwo współczesnej teologii (zauważył, że trudno jest
znaleźć w historii Kościoła wiek równie bogaty w wielkich
teologów jak wiek XX); obecność proroków (przypomniał Mar­
tina Luthera Kinga, biskupa Romero, kardynała Hume’a i in­
nych); obecność męczenników, być może w większej liczbie niż
w przeszłości (pomyślmy o mnichach trapistach zamordowa­
nych w Algierii, o wielu misjonarzach i misjonarkach nam
znanych, którzy spotkali śmierć z powodu wiary).
Po tym spisie dodał: „Wydaje mi się, że ta mnogość, a jedno­
cześnie ta prostota rysów oblicza Kościoła, ma swoje ściśle
określone znaczenie. W rzeczywistości bowiem w pewnym
momencie historii oblicze Kościoła nie może różnić się od
oblicza Chrystusa, które ,dominuje w danym momencie w świa­
domości chrześcijańskiej. Obraz Jezusa, który dominuje w dzi­
siejszych czasach, wydaje mi się, iż jest obrazem sługi, Baranka
Bożego, człowieka błogosławieństw, w głębokim wyczuciu, że
ten aspekt ludzkości nie będzie jedynie połączony z żądaniami
odkupienia za grzechy, ale że - jeszcze głębiej - należeć będzie
do istoty samego Chrystusa... Pobożność i teologia chrześcijań­
ska naszych czasów chętnie powracają myślami od kontemplacji

288 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


Baranka złożonego w ofierze do kontemplacji błogosławionej
Trójcy Świętej: jeżeli Bóg jest miłością, nie można o Nim mówić
jedynie słowami chwały, wszechmocy, ale również słowami
daru, łaski, przyjęcia, a w konsekwencji, słowami pokory i ubóst­
wa, w całym blasku koniecznym dla ich użycia”.
W podobnym tonie wyraziłem się w moim L iście w prow a­
d zający m Synodu diecezjalnego: opisując oblicze dzisiejszego
Kościoła, usiłowałem odnaleźć jego cechy charakterystyczne
w obliczu Jezusa ubogiego, pokornego, cichego, sługi, oddające­
go swe życie za swoich braci (por. nr 3).
Ten rodzaj lektury jest zastosowaniem stronic Pawła Apos­
toła. Nie chce racjonalizować niepowodzeń Kościoła, lecz - wy­
chodząc od Chrystusa Baranka złożonego w ofierze - dostrzega
w Kościele bogactwo tej obecności zdolnej przekonywać i wpły­
wać pomimo obrazu mocy, siły, powszechności, które Kościół
dawał w niektórych okresach swej historii.

3. Nasze życie i nasza posługa

Ostatni tor naszej refleksji odnosi się do każdego z nas: jakie


jest znaczenie tekstu Pawła dla naszego życia i naszej posługi
kapłańskiej?
Nie może tutaj być innej odpowiedzi, niż osobista odpowiedź
każdego z nas. Oznacza ona bowiem: zdolność stanięcia w mod­
litwie wobec tajemnicy krzyża i sprawdzenia w jego świetle, jak
wiele ze słabości Boga dane jest nam doświadczyć; umiejętność
postrzegania niedostatków i trudności życia oczami wiary; umie­
jętność postrzegania problemów Kościoła i posługi ze świado­
mością płodności Krzyża.
Jest to droga, którą przebywa się bardzo wolno; albo lepiej
ujmując tę myśl: gdy się o niej mówi, wydaje się drogą krótką,
a jednak sam Paweł poświęcił mnóstwo czasu, aby dojść do tego

25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA 289


głębokiego wyczucia wyrażonego w Pierwszym Liście do Koryn­
tian. Prośmy zatem Ducha Świętego, aby rozpalił w nas ten ogień
miłości Jezusa, który jedynie może sprawić, że będziemy prag­
nąć prawa Krzyża.

290 25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA


26.
RADOŚĆ DOSKONAŁA

Prośmy Pana, aby dał nam tak przeżyć tę naszą pielgrzymkę,


byśmy dostąpili łaski właściwej temu świętemu miejscu, La
Vemie. Pozwólmy poprowadzić się słowom napisanym przez
świętego Karola Boromeusza z okazji jego pielgrzymki w dniu
3 września 1579: „Przybyłem dzisiaj na La Vernę, aby odwiedzić
i rozkoszować się w tej samej mierze czcią tego świętego miejsca,
w którym chwalebny święty Franciszek był naznaczony przez
stygmaty Zbawiciela naszego Chrystusa Jezusa”.
Temat naszej medytacji jest następujący: „Dzieląc z Nim Jego
urągania... składajmy Bogu ofiarę czci ustawicznie. “Radość
doskonała» w naszej posłudze”.
Postaram się rozważyć wyrażenie ra d o ść d oskon ała, aby
następnie zaproponować lectio fragmentu Hbr 13,8-15 wraz ze
wskazówkami do osobistej medytacji.

Radość doskonała u świętego F ranciszka


i w Liście J akuba Apostoła

Przypomnę przede wszystkim cytat ojca Agostino Gemelli:


„Cała duchowość franciszkańska jest przeniknięta przez żywą

26. RADOŚĆ DOSKONAŁA 291


radość; radość, której proszę nie mylić z wesołością mającą
cokolwiek z dziecięctwa i krzykliwości, czy też z radością, która
ze względu na swoją intensywność nie może zazwyczaj trwać;
radość polega bowiem na żywości, wesołości jak horyzont
z Asyżu do horyzontu Neapolu... Radość jest franciszkańskim
stylem życia”.
Radość zatem jest specjalną łaską duchowości franciszkań­
skiej oraz specjalną łaską góry, na której się znajdujemy, ponie­
waż to na niej ta radość została doświadczona w ciemnościach
podczas nocy La Vemy.
Słynny jest epizod, od którego pochodzi wyrażenie „radość
doskonała”, wielokrotnie przytaczany w Ź ródłach F ran ciszkań ­
skich. Chodzi mianowicie o polecenie dane przez Franciszka
bratu Leonowi: „Napisz, czym jest prawdziwa radość”. Następuje
wyliczenie różnych możliwych przyczyn prawdziwej radości,
które są wszystkie negowane: nie jest prawdziwą radością, że
„wszyscy mistrzowie z Paryża i nawet król Francji i król Anglii
wstąpili do zakonu...”; nie jest powodem prawdziwej radości, że
„wszyscy bracia nawrócili niewiernych”; nie jest prawdziwą
radością, że „Franciszek otrzymał łaskę uzdrawiania chorych”,
ale że „wracając z Perugii pośrodku nocy, zimą, w błocie,
w zimnie i mrozie pozostałem poza klasztorem; jeżeli zachowam
cierpliwość i nie przejmę się, m ów ię ci, ż e tutaj jest p raw d ziw a
ra d ość i tutaj jest praw dziw a cn ota i zbaw ien ie du szy’.
Zauważmy, że mówienie o „doskonałej radości” („prawdzi­
wa” radość, zgodnie z dosłownym terminem używanym przez
Franciszka) odnosi nas do Nowego Testamentu. Jakub Apostoł
używa tego wyrażenia w swoim liście. List ten dziwnie nie
podobał się Lutrowi; dziwnie, ponieważ w rzeczywistości prze­
siąknięty jest on Ewangelią i jest ściśle powiązany z Kazaniem na
Górze. Mówi święty Jakub: „Za pełną radość poczytujcie to
sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia.

292 26. RADOŚĆ DOSKONAŁA


Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi
wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym,
abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując
braków” (1,2-4).
Wyrażenie Franciszka ma zatem głębokie korzenie biblijne
i ewangeliczne. Radość doskonała jest powiązana z próbą, która
rodzi cierpliwość, a cierpliwość dopełnia dzieła Bożego, stawia­
jąc nas w prawdzie zbawienia chrześcijańskiego.
Możemy również przypomnieć Pierwszy List świętego Piotra,
w rozdz. 4: „Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was
trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was
spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście
uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i rado­
wali przy objawieniu się Jego chwały. Błogosławieni jesteście,
jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem
Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa” (12-14). Rozumie­
my, ze pierwotne chrześcijaństwo dobrze przyswoiło sobie
słowa Jezusa, w szczególności ostatnie z błogosławieństw: „Bło­
gosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was,
i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.
Cieszcie się i radujcie...” (Mt 5,11-12). W ten sposób radość
doskonała jest łaską ewangeliczną, darem Bożym, łaską udzielo­
ną Franciszkowi, o którą, za jego wstawiennictwem, każdy z nas
prosi Pana.

I. LECIJO HBR 13,8-15

-Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie


dajcie się uwieść różnym i obcym naukom, dobrze bowiem
jest wzmacniać serce łaską, a nie pokarmami, które nie
przynoszą korzyści tym, co się o nie ubiegają. Mamy ołtarz,

26. RADOŚĆ DOSKONAŁA 293


z którego nie mają prawa spożywać ci, którzy służą przybyt­
kowi. Ciała bowiem tych zwierząt, których krew arcykapłan
wnosi do świątyni jako ofiarę przebłagalną, pali się poza
obozem. Dlatego i Jezus, aby krwią swoją uświęcić lud,
poniósł mękę poza miastem. Również i my wyjdźmy do
Niego poza obóz, dzieląc z Nim Jego urągania. Nie mamy
tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść.
Przez Niego więc składajmy Bogu ofiarę czci ustawicznie, to
jest owoc warg, które wyznają Jego imię- (Hbr 13,8-15).

Rozdział 13 Listu do Hebrajczyków jest ostatni i ma swoją


spókność, pomimo iż zawiera wielorakie zalecenia.
Z łatwością możemy wyróżnić w naszym tekście osiem części
lub tematów.

Części perykopy

• Tem at ogólny jest podkreślony w w. 8, i jest on również


mottem Roku Świętego, Wielkiego Jubileuszu: Jezu s Chrystus
wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”.
• Następuje po nim, w w. 9, upom nienie-. „Nie dawajcie się
uwieść różnym i obcym naukom”.
• A w w. 10 nieco tajemnicze upomnienie kulturalne,-.
„Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa spożywać ci, którzy
służą przybytkowi”.
• Stwierdzenie jest poświadczone w w. 11 odw ołan iem
biblijnym zaczerpniętym z Księgi Kapłańskiej (16,27: „Ciała
bowiem tych zwierząt, których krew arcykapłan wnosi do świą­
tyni jako ofiarę przebłagalną, pali się poza obozem”).
• Tw ierdzenie centralne fragmentu odnajdujemy w w. 12:
„Dlatego i Jezus, aby krwią swoją uświęcić lud, poniósł mękę poza
miastem”. Jezus zrealizował zatem Kpł 16, 27 w śmierci na krzyżu.

294 26. RADOŚĆ DOSKONAŁA


• Znaczenie śmierci Jezusa na krzyżu jest zwięźle wyrażone
w w. 13: „Również i my wyjdźmy do Niego poza obóz, dzieląc
z Nim Jego urągania”. Pojmujemy w ten sposób związek z dos­
konałą radością Listu Jakuba i z wyczuciem Franciszka.
• Interesujące i znamienne otwarcie eschatologiczne w. 14: „Nie
mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść”.
• Na końcu w. 15 zamyka perykopę, nakreślając węzłowe
charakterystyki kultu chrześcijańskiego: „Przez Niego więc skła­
dajmy Bogu ofiarę czci ustawicznie, to jest owoc warg, które
wyznają Jego imię”.

Pojedyncze wersety

Przeczytajmy ponownie niektóre wersety w pragnieniu głęb­


szego ich zrozumienia, mając na uwadze, że są one pełne aluzji
i symboli.
Wyrażenie: Jezu s Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na
wieki” z w. 8 łączy się z wersetem bezpośrednio go poprze­
dzającym: „Pamiętajcie o waszych przełożonych, którzy głosili
wam słowo Boże”. Przełożeni się zmieniają, umierają, ale Chrys­
tus pozostaje i musimy się Go uchwycić. Ważne jest, aby każdy
z nas, i wszyscy nasi ludzie, nauczyli się przylgnąć do Jezusa, nie
zaś do osób; w przeciwnym wypadku, gdy ludzi zabraknie,
ryzykuje się utratę poziomu duchowego. Tylko Chrystus jest
ciągle ten sam wczoraj, dziś i na zawsze.
W. 9 mówi o pokarmach, które nigdy nie przyniosły korzyści
tym, którzy je używają. Prawdopodobnie jest to odniesienie do
mięsa złożonego w ofierze różnym bożkom, lub też do przepi­
sów żywnościowych, ale trudno jest domyślić się, do czego jest
tu naprawdę uczyniona aluzja.
Niejasny jest też w. 10. O jakim ołtarzu jest w nim mowa?
Przychodzi nam na myśl uczta eucharystyczna; istotnie, chodzi

26. RADOŚĆ DOSKONAŁA 295


o krzyż, na którym Chrystus został złożony w ofierze i o ofiarę
Chrystusa, dzięki której my ofiarujemy Bogu nasze modlitwy.
Wskazuje, iż tajemnica krzyża zaakceptowana, czyni zbytecz­
nymi żydowskie ofiary - jak tłumaczy to w. 12 - ponieważ Jezus
w pełni zrealizował słowo Księgi Kapłańskiej, umierając poza
murami miasta, poza obozowiskiem. Z tego też powodu ofiara
pochwalna chrześcijanina, to znaczy całe chrześcijańskie życie
ożywiane miłością jest wyrazem kultu oddanego Bogu (por.
w. 15). Paweł pisze o tym mając na myśli swoją posługę: „Bóg
bowiem, któremu służę w głębi mego ducha, głosząc Ewangelię
Jego Syna...” (Rz 1, 9) i, odnośnie aktów miłości: Jestem w całej
pełni zaopatrzony, otrzymawszy... od was wdzięczną woń, ofiarę
przyjemną, miłą Bogu” (Flp 4,18).
W. 13 kładzie nacisk na centralizm Jezusa, zapraszając nas do
naśladowania Go poprzez wyjście poza obóz, aby iść w Jego
stronę, znosząc Jego u rągan ia. Co oznacza to zdanie, wybrane
przez was jako tytuł, temat do medytacji? Czym jest ten obóz?
W znaczeniu historycznym jest to żydowski obóz na pustyni, ale
w znaczeniu przenośnym jest to miejsce, w którym możemy
unikać decydujących konfrontacji, miejsce naszego komfortu,
miejsce, w którym możemy ukryć się za plecami innych i nie
musimy nigdy występować w pierwszej osobie.
Zaproszenie Listu do Hebrajczyków polega na wyjściu ze sfer
ochronnych czy ukrytych; jest on zachętą do odwagi wyjścia
z miejsc powszechnych, ziemskich, z wszystkiego, co pozwala
nam nie być szczerymi, pozwala nam unikać konfrontacji sami
z sobą, z innymi, z codziennymi trudnościami. Dlatego mówi się
o pójściu za Jezusem ukrzyżowanym, o dźwiganiu Jego zniewag,
to znaczy o uczestniczeniu w Jego upokorzeniu i w Jego męce.
Słowo „urąganie”, w języku greckim oneidism on, występuje
już w Hbr 11,2.4-26, gdzie mówi się o Mojżeszu: „Przez wiarę
Mojżesz, gdy dorósł, odmówił nazywania się synem córki farao­

296 26. RADOŚĆ DOSKONAŁA


na, wolał raczej cierpieć z ludem Bożym, niż używać przemijają­
cych rozkoszy grzechu. Uważał bowiem za większe bogactwo
znoszenie zniewag dla Chrystusa niż wszystkie skarby Egiptu,
gdyż patrzył na zapłatę”. Mojżesz wychodzi zatem z wygodnej
sytuacji, z sytuacji zapewniającej mu bezpieczeństwo, honory,
zaszczyty, i wystawia się na ryzyko, ryzykuje własną egzystencję.
Dzięki temu lepiej rozumiemy to, co zamierza autor listu w 13,13:
chce kroków odważnych jak te zrobione przez Mojżesza, aby
naśladować Jezusa i nieść krzyż. Przychodzą mi ma myśl inne
paralelne teksty Nowego Testamentu: „Chrystus nie szukał tego,
co było dogodne dla Niego, ale jak napisano: Urągania tych,
którzy Tobie urągają, spadły na Mnie” (Rz 15,3); „Błogosławieni
jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was... Cieszcie się
i radujcie” (Mt 5,11-12); „Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą
wam z powodu imienia Chrystusa” (1 P 4,14). W urywkach tych
zawsze jest używane słowo on eidizo.
Obecnie wydaje nam się również jaśniejszy tekst Dz 5,41:
apostołowie biczowani z rozkazu Sanhedrynu, „odchodzili...
i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa”.
O takiej radości Franciszek chce zaświadczyć swoim życiem.

II. W skazów ki d o m editatio

W chwili m editatio stawiam sobie pytanie: jakie są zniewagi


Chrystusa, które ciążą na chrześcijaninie; jakie są upokorzenia wła­
ściwe posłudze Słowa; czemu sprzyja w posłudze radość doskonała.

1. Zniewagi Chrystusa

W społeczeństwie podobnym do naszego ten, kto naprawdę


żyje jak chrześcijanin, jest praktycznie odsuwany na margines

26. RADOŚĆ DOSKONAtA 297


przez dominującą ideologię, która poszukuje - za wszelką cenę
i przede wszystkim - sukcesu, przyjemności i władzy. Każdy
chrześcijanin, który dogłębnie pragnie naśladować Chrystusa,
spostrzega się, wcześniej czy później, że jest poza grupą czy
„poza światem”. Znam osoby, które właśnie z powodu ich
wyznania chrześcijańskiego spostrzegły w pewnym momencie,
że mają zablokowaną karierę zawodową, do której mogły zgod­
nie z prawem aspirować.
Bardziej ogólnie rzecz ujmując, należy powiedzieć, że bycie
chrześcijaninem w dzisiejszych czasach niesie za sobą doświadcze­
nie pewnego rodzaju odepchnięcia: od drzwi zamkniętych przed
nosem do oszczerstw i prześladowań, a nawet groźby śmierci.
W dniu wczorajszym wspomnieliśmy o męczennikach, którzy
z powodu wiary czy miłości oddali swe życie, a martyrologium -
które papież polecił opracować - zawiera tysiące ich imion.
Co oznacza w takich sytuacjach żyć radością doskonałą? Nie
jest łatwo to wytłumaczyć, jako iż jest to darem Bożym, łaską
Ducha Świętego, który ukazuje zwycięstwo Jezusa Zmartwych­
wstałego w ludzkich warunkach upodabniania się do Chrystusa.
Jedną z postaci, które najbardziej ukazują mi nadzwyczajną łaskę
radości doskonałej jest kardynał Joseph Bemardin, zmarły na
raka 14 listopada 1996 roku. W swojej książce —przetłumaczonej
na język włoski pod tytułem II d on o d ella p a c e („Dar pokoju”) -
opisuje on ostatnie trzy lata swego życia i właśnie z tej książki
chciałbym zacytować kilka fragmentów: „Ostatnie trzy lata mego
życia nauczyły mnie bardzo dużo o mnie samym i o moim
stosunku do Boga, do Kościoła i do innych. Trzy główne
wydarzenia doprowadziły mnie do miejsca, w którym dzisiaj
jestem. Pierwsze, fałszywe oskarżenie o niewłaściwe zachowa­
nie seksualne w listopadzie 1993 roku i moje końcowe pojed­
nanie się z oskarżycielem rok później. Drugie, diagnoza raka
żołądka w czerwcu 1995 roku i zabieg chirurgiczny, który mnie

298 26. RADOŚĆ DOSKONAŁA


„uzdrowił” na piętnaście miesięcy. Trzecie, nawrót choroby przy
końcu sierpnia 1996 roku - tym razem na wątrobę - i moja
decyzja przerwania, po upływie jednego miesiąca, chemioterapii
i przeżycie w sposób możliwie najlepszy pozostałej części moje­
go życia”. W sposób szczególny poświęcił się posłudze pociesza­
nia chorych na raka, odwiedzając ich, czy też poprzez kontakt
listowny. W swojej książce mówi, iż te ostatnie trzy lata „były
radosne w tej samej mierze, w jakiej były najtrudniejsze... Para­
frazując Karola Dickensa z Tale o f Two Cities „był to czas
najlepszy, był to czas najgorszy”. Najgorszy z powodu upokorze­
nia, bólu fizycznego, dręczącego niepokoju, strachu. Najlepszy
z powodu pojednania, miłości, wrażliwości duszpasterskiej i po­
koju wewnętrznego pochodzącego z łaski Bożej i z rosnącej
podpory wielu ludzi” (J. Bemardin, D ar p o k o ju (II dono delła
pace), Brescia 1997, 23-24.37).
Refleksje Bemardina pozwalają nam zrozumieć, czym jest
łaska radości ewangelicznej, łaska, o której nie możemy sądzić,
iż ją posiadamy, ale którą Pan daje darmo temu, kto o nią prosi
i podziwia ją w Jego świętych.

2. Upokorzenia posługi

Jest wiele form upokorzenia Chrystusa w naszej posłudze


i wy doświadczacie tego mocniej ode mnie. Przypomnę tylko
niektóre z nich.
Dostrzeżenie, że się jest w tym społeczeństwie grupą mniejszoś­
ciową oraz życie w tej sytuacji bez lamentu i smutku; łaska Ducha
Świętego dozwala nam zrozumieć, że chodzi o trud, upokorzenie,
ale zarazem o okazję do większej żarliwości pastoralnej.
Podobnie częścią upokorzenia naszej posługi jest odczucie
uczestniczenia w złych zawodach i nieomal wykpienie w rytmie
rozrywek i korzyści współczesnego świata.

26. RADOŚĆ DOSKONAŁA 299


Częścią zniewag Chrystusowych jest także brak akceptacji,
odrzucenie, odczuwanie prawdziwej agresji. W chwili ciszy
możemy z korzyścią dla nas przeanalizować te sytuacje, w któ­
rych uczestniczymy w zniewagach Jezusa i zrozumieć, w jaki
sposób Pan zaprasza nas do przeżywania ich z darem Jego łaski.
Lubię wspominać postać naszego księdza Vincenza Arrigoniego,
zmarłego 20 czerwca 1998 roku. Dwa miesiące wcześniej spotkałem
go podczas wizyty duszpasterskiej w jego parafii; chociaż był już
wtedy dotknięty przez nieuleczalną chorobę, w dalszym ciągu
kontynuował swoją posługę z całych sił swej woli, z podziwu godną
odwagą. Pozostawił nam przepiękne świadectwo radości doskonałej
w tym upokorzeniu, którym jest choroba w następującej' refleksji:
„Niech się dzieje Twoja wola! Ale to, co chce nasz Pan, jest naszym
szczęściem. Bóg zawsze chce dobra, przemienia wszystko w dobro!
Pomimo wszystkiego tego, co się nam może przydarzyć, Bóg kocha
nas! Może również zdarzyć się, iż w całym świecie nikt nas nie będzie
kochał, ale Bóg nas kocha i to wystarczy, aby czuć się dobrze!”.

3. Czemu sprzyja radość doskonała

W końcu chcemy zastanowić się krótko, czemu sprzyja


radość doskonała jako głęboka postawa serca.
Wiemy już, że dar i słowa kardynała Bemardina ukazują,
poprzez jakie trudy musiał przejść: wystarczy pomyśleć o cięż­
kich oszczerstwach nadużyć seksualnych rozpowszechnianych
w całych Stanach Zjednoczonych, zamieszczanych na łamach
dzienników, którymi go opieczętowano; był zmuszony użyć
wszystkich swych sił, aby wyjść z nich zwycięsko, uniewinniony,
a nawet pojednany z tym, który go oskarżył.
Radość doskonała jest jednakże darem, który jest częścią daru
w iary i n ad ziei, i jesteśmy zaproszeni do nieustannej m odlitwy.
Panie, pomnóż w nas wiarę i nadzieję!

300 26. RADOŚĆ DOSKONAŁA


Jednocześnie z duchem wiary i modlitwy bardzo ważne jest
p o p a rcie ludzi. Pomimo naszego uczestnictwa w upokorzeniach
Chrystusa, spostrzegamy, że dzięki łasce Boga jest wielu ludzi,
którzy nas podtrzymują i modlą się, wstawiają się za nami.
Opowiada kardynał Bernardin: „Był to moment bólu, tak, lecz
również moment łaski, ponieważ czułem wielką miłość i pod­
porę dawaną mi przez wielu ludzi...”. I, mówiąc o ciężkiej próbie
choroby, pisze: „obok mojej wiary i zaufania w Pana, byłem
nieustannie podtrzymywany przez świadomość, że modlą się za
mnie tysiące osób w mojej archidiecezji i, oczywiście, na całym
świecie. Zostałem zaszczycony serdecznością uczuć i podporą,
które pozwoliły mi doświadczyć życia kościelnego jako “Wspól­
noty nadziei* w sposób bardzo intymny”. Jest to wielki dar
obcowania świętych, tych, którzy już są we wspólnocie z Bo­
giem, oraz tymi, którzy idą razem z nami po wszystkich drogach
świata.
Przeżywajmy zatem w ciszy i skupieniu nasze pielgrzymowa­
nie, dziękując Bogu za obecność świętych w naszym życiu i za
oparcie, które otrzymujemy od ludzi w walce wiary.

26. RADOŚĆ DOSKONAŁA 301


27.
M ODLITW Y KAPŁAŃSKIE
JEZUSA

Obchodzimy dzisiaj liturgiczne wspomnienie Matki Bożej


Bolesnej, ściśle połączone z tajemnicą męki naszego Pana.
Proponuję zatem refleksję nad pierwszym czytaniem Mszy świę­
tej, wziętym z Listu do Hebrajczyków (5,7-10).
Naszej lectio chciałbym dać następujący tytuł: M odlitwy kapr
łań sk ie Jez u sa , ukazując, że nie ma jedynie tak zwanej „Wielkiej
modlitwy kapłańskiej” z J 17. W modlitwie tej modli się jako
najwyższy kapłan ludzkości; Nowy Testament jednakże przeka­
zuje nam inne. Pomyślmy na przykład o modlitwie Jezusa
podczas agonii w ogrodzie Getsemani w Mk 14,32-42 i innych
tekstach, paralelnych; o słowach wypowiedzianych na krzyżu,
w imieniu ludzkości i za ludzkość.
Mając je w tle naszych rozważań, spróbujmy zastanowić się
nad urywkiem Listu do Hebrajczyków, gdzie mówi się, że Jezus
„zanosił” te modlitwy; zanosił właśnie jako kapłan na zawsze,
jako nasz najwyższy kapłan.
Za każdym razem, gdy staję naprzeciwko tego tekstu, zdumio­
ny jestem jego bogactwem i trudno przychodzi mi go analizować,
ponieważ daleko przerasta on to, co usiłujemy zrozumieć.
„Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił
On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wy-

3Ó2 2 7 . M O D L I T W Y K A P Ł A Ń S K IE J E Z U S A
bawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.
A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawie­
nia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany
przez Boga kapłanem na wzór Melchizedeka” (Hbr 5,7-10).

I. Le c iio H br 5,7-io

Kontekst

Umieśćmy przede wszystkim nasz fragment w kontekście


listu. Listu skomplikowanego, bardzo rozbudowanego, zawiera­
jącego zasadniczo cztery wielkie części, wszystkie rozwinięte
wokół kapłaństwa Chrystusa:
- Jezus Syn Boży przewyższa aniołów (rozdz. 1-2);
- Jezus najwyższy kapłan miłosierny i wiemy (rozdz. 3-5,10);
- kapłaństwo Jezusa i nowe przymierze w Jego krwi (rozdz.
5,1-10,18);
- wytrwała wiara w Chrystusa, który jest jej autorem i ją
udoskonalił, oraz konsekwencje praktyczne (rozdz. 10,19-13).
Fragment nasz jest zakończeniem drugiego rozwinięcia: Je ­
zus najwyższy kapłan miłosierny i wierny.
Rozdział 5,1-10 jest z kolei podzielony na dwie mniejsze
części.
Częścią teoretyczną jest pierwszych sześć wersetów rozdziału 5,
ukazuje ona temat ogólny: Jezus jest najwyższym miłosiernym
kapłanem ustanowionym przez Boga, aby ofiarować dary i ofiary.
Częścią p rzykładow ą są wersety 7-10: doprawdy Jezus jest
najwyższym kapłanem współczującym, ponieważ zanosił prośby
i łzy, został wysłuchany, nauczył się posłuszeństwa i stał się
sprawcą zbawienia wiecznego dla nas wszystkich.

27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA 303


Zawartość

Rozpatrzymy obecnie słowo po słowie.

Werset 7:
• „...za dni cia ła swego”. Wyraz grecki brzmi cia ło i w języku
biblijnym oznacza: za dni swej kruchości; jego ciało oznacza tę
jego ludzką tendencję żądania bezpośrednich satysfakcji. Jezus
zatem przeżył osobiście doświadczenie słabości i wydaje się, iż
tutaj właśnie jest aluzja do Jego słów wypowiedzianych w ogro­
dzie Getsemani: „duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”
(Mk 14,38). Doświadczył słabości ciała nie w znaczeniu, że mu
się poddał, lecz w znaczeniu, że spróbował, jak ciało może
sprzeciwiać się duchowi, może pragnąć natychmiastowej satys­
fakcji i chcieć oddalić od siebie obecny ból, nawet jeśli miałby on
w przyszłości prowadzić do dobra. Jezus przeszedł przez tę
próbę.
Prawdopodobnie w tle za wyrażeniem „za dni ciała swego”
jest także aluzja do diabelskiego kuszenia, któremu został pod­
dany. Łukasz, po pierwszym kuszeniu, notuje: „Gdy diabeł
dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu”
(4,13). Powraca on podczas męki, i dlatego Jezus zachęca
uczniów: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”
(Mt 26,41). „Za dni ciała swego” to znaczy za swojej ludzkiej
kruchości kuszonej przez szatana. Modlitwa kapłańska Jezusa
spotka się z doświadczeniem Jego ludzkiego kuszonego ubóst­
wa - „teraz dusza moja doznała lęku” (J 12,27); „smutna jest
dusza moja aż do śmierci” (Mt 26,38 i paralelne).
• W tej sytuacji „z głośnym wołaniem i płaczem ... zanosił On
gorące prośby i błagania”. Jest to ofiara przebłagalna, o której
mówi się na początku rozdziału 5 listu: „Każdy bowiem arcykap­
łan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach

304 27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA


odnoszących się do Boga, aby składał dary i o fia ry za grzechy".
Jezus ofiaruje jako przebłaganie m odlitw y, p ro śb y (to znaczy
przeszywające serce i intensywne modlitwy), z głośnym w oła­
niem (głębokie emocje) i płaczem .
Co autor listu usiłuje opisać? Prawdopodobnie ma na myśli
modlitwę z Getsemani, modlitwę na krzyżu - wydaje silny
okrzyk - i błaganie o ocalenie, jak to z J 12,27: „Teraz dusza moja
doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej
godziny?”.
Jezus zanosi swe modlitwy i błagania psalmów jako najwyż­
szy kapłan ludzkości.
• Do kogo się zwraca?....do Tego, który mógł Go wybawić
od śmierci”. Przypominamy sobie słowa z Mk 14,36: „Abba,
Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode
Mnie!"
• „I został wysłuchany dzięki swej uległości". Jest to najtrud­
niejsze twierdzenie tekstu; niektórzy egzegeci proponują wprost
tłumaczenie: „nie został wysłuchany” i nauczył się posłuszeńst­
wa. Istotnie, jeżeli prosił o uwolnienie od śmierci, nie został
wysłuchany. Biblia Jerozolimska interpretuje natomiast wysłu­
chanie jako łaskę pokonania śmierci w Zmartwychwstaniu:
„Został wysłuchany nie w sensie, że został uchroniony od
śmierci, która była celem Jego życia; lecz został uchroniony od jej
mocy i Bóg zamienił tę śmierć w egzaltację chwały”.
Mnie osobiście bardziej ujmuje inna interpretacja: Ewangelie
poświadczają, że Jezus prosił, aby oddalono od Niego kielich, to
jest strach przed śmiercią. Modlitwami, błaganiami i mocnymi
krzykami prosił Ojca, aby nie uwolniono Go od perspektywy
śmierci - była ona bowiem Jego chrztem i pragnął jej - lecz od
strachu, który usiłował ukrzyżować Go poprzez nieposłuszeń­
stwo, przygnębienie, frustrację, zmartwienie. Zostaje uwolniony
właśnie dlatego, że podczas modlitwy pokonuje ten strach; jest

27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA 305


to ukazane przez Łukasza w pocieszeniu anioła („wtedy ukazał
Mu się anioł z nieba i umacniał Go”, 22,43) oraz przez Mateusza
i Marka w fakcie, iż po modlitwie Jezus z największym spokojem
budzi uczniów, idzie naprzeciwko Judasza i przyjmuje jego
pocałunek.
W życiu Tomasza Morusa jest pewien epizod, który zawsze
mnie porusza i który jest dobrze opisany w filmie Un uom o p e r
tutte le stagion i (Człowiek na każdą porę). Człowiek ten jest
wezwany przez króla, wie, że czeka go najwyższa próba, która
może kosztować go życie i podczas przeprawy barką na rzece,
przeżywa chwilę okrutnego lęku, buntu, prawie że odstąpienia.
Nagle wstaje z siedzenia i mówi: Zwyciężyłem, wszystko jest
pokonane; i ze spokojem idzie w kierunku spotkania, ponieważ
pokonał strach przed śmiercią.
Coś podobnego przydarzyło się Jezusowi: „został wysłuchany
dzięki swej uległości”, otrzymał dar przyjęcia śmierci całkowicie
powierzony woli Ojca.
Jest nam tutaj powiedziane, że strach przed śmiercią, tak bardzo
ludzki, może zostać pokonany na dwa sposoby: o ile śmierć jest
oddalona, a Zatem jest dane dodatkowe doświadczenie; albo też
duch zwycięży nad słabym ciałem, a zatem człowiek patrzy w twarz
temu, na co najpierw nie ośmielił się spojrzeć. To właśnie do tej
drugiej łaski wydaje się nawiązywać wysłuchanie Jezusa.
Jezus cierpiał, płakał, przeżył smutek, wpadł w stan głębokie­
go przygnębienia, lęku, ą w pewnym momencie stał się zdolny
zawładnąć wydarzeniami, pójść na mękę całkowicie uspokojo­
ny, z godnością, która przeziera przez wszystkie opowieści
ewangeliczne.
Głębokie kuszenie, któremu jesteśmy nieustannie poddawa­
ni, nie dotyczy śmierci jako takiej, ale strachu przed śmiercią,
strachu stwarzającego wszelakie formy buntu, nieposłuszeństwa
Bogu, chęć ucieczki, nie akceptacji.

306 27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA


„D zięki sw ej u ległości’. Uległość oznacza właśnie szacunek,
poważanie i podporządkowanie Bogu; dzięki tej uległości odnaj­
duje się pokój w woli boskiej.
Termin grecki, tłumaczony jako „uległość”, brzmi eu lab eia,
dosłownie znaczy „umieć dobrze pojąć rzeczy”, umieć wziąć
z ręki Boga życie jako śmierć. Jest to zatem ufne powierzenie się
Ojcu, uznanie Go za Ojca także w śmierci.
Z tego też powodu mój list duszpasterski P ow rót wszyst­
kich do O jca rozpocząłem, mówiąc, że sposobem uniknięcia
synostwa Bożego jest odrzucenie śmierci; tajemnicę Boga
Ojca poznajemy natomiast, gdy przyjmujemy z Jeg o ręki dobro
i zło.
Wydaje mi się, że w. 7, który obecnie badamy, odsyła nas do
tego głębokiego cierpienia człowieka w obliczu strachu przed
śmiercią, który jest strachem podstawowym, strachem okreś­
lającym rodzaj naszej egzystencji. Jezus okazuje się nade wszyst­
ko Synem i przez Swoją synowską uległość zostaje wysłu­
chany.

Wersety 8-10 opisują efekt tego, co miało miejsce wcześniej.


• „Nauczył się posłuszeństwa” w znaczeniu, że doświad­
czył go konkretnie. Pomimo iż był Synem, któremu cierpienie
mogło zostać oszczędzone, „przez to, co wycierpiał”, doświad­
czył pokornego synostwa, a zatem pozostał Synem także w pró­
bie.
• Dlatego „stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszyst­
kich, którzy Go słuchają”, powodem skutecznym i powodem
przykładnym zbawienia „nazwany przez Boga kapłanem na
wzór Melchizedeka”. Kapłaństwo Chrystusa wprawia się tutaj
w walce przeciwko obawie śmierci, walce zwycięskiej, w której
bierze na siebie cały lęk przed śmiercią, która ciąży nad ludzkoś­
cią, zwycięża ją w sobie i dla nas.

27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA 307


II. MEDITATIO-.
MĄDROŚĆ LUDZKA I MĄDROŚĆ EWANGELICZNA

Chciałbym podpowiedzieć dwie myśli dla waszej medytacji


nad tekstem.
1. Jezu s, ja k o najwyższy kaptan ludzkości, przezw yciężył dla
nas strach p rz ed śm iercią i jest blisko ze zrozumieniem i współ­
czuciem dla wszystkich naszych lęków: strachu przed chorobą,
niepowodzeniem, utratą sławy, zdrowia, przyjaźni, tego, co jest dla
nas drogie. Lęki, które stanowią ryzyko buntu i nieposłuszeństwa
Bogu. Jezus przezwycięża to wszystko w pełni, okazując się Synem,
a rozdz. 7 Listu do Hebrajczyków przywołuje w. 14-15 rozdziału 2,
gdzie mówi się: Jezus pokonuje diabła, który ma moc nad śmiercią
i uwalnia tym samym tych, którzy z obawy przed śmiercią byli
przez całe życie poddani niewoli. Odczytuję tutaj bardzo głęboką
interpretację ludzkiej egzystencji, jako opętanej przerażeniem utraty
i dręczonej przez lęk posiadania pieniądza, władzy, honoru, byle
tylko zaczarować strach przed śmiercią. Jest to interpretacja egzys­
tencji ludzkiej jako naznaczonej przez niepokój i, przez przeciwień­
stwo, przez seksualność, przez zachłanność.
Jezus uczy nas, że jedynym sposobem, aby zwyciężyć strach,
jest powierzenie się Ojcu: w zdrowiu, w chorobie, w dobrej i złej
doli, w życiu długim lub krótkim. On zapoczątkował p raw o
krzyża, której jest najwyższym prawem egzystencji ludzkiej.
W gruncie rzeczy tekst Hbr 5,7-10 jest uznaniem kapłań­
skiego prawa krzyża, prawa zbawienia. Bóg mógłby stawić czoła
zalewającej masie zła historycznego, miażdżąc niegodziwców.
Jednakże w swojej wielkiej mądrości - jak pisze Paweł - zdecy­
dował się stawić czoła złu poprzez prawo krzyża, przeobrażając
mianowicie zło w dobro, które jest Ciałem Chrystusa.
Jezus przychodzi zatem nie jako niszczyciel zła, lecz jako
cichy i pokornego serca, biorąc na siebie zło tego świata.

308 27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA


2. Druga myśl: Praw o krzyża p rz en ik a w g łą b ca łej egzysten­
cji chrześcijań skiej. Jest ono ukryte w chrzcie świętym (wchodzi
się wówczas w śmierć Chrystusa, aby żyć w Nim żyjącym). Jest
wyrażone w zakresie moralnym (umrzeć dla grzechu, aby żyć dla
Chrystusa): oczywiście, kochać nieprzyjaciół, tracić życie, aby je
odnaleźć, być jak ziarno, które obumiera w ziemi. Jest przywoła­
ne w zakresie ascetycznym: wyrzec się namiętności, umartwiać
ciało, nieść krzyż każdego dnia, cieszyć się błogosławieństwami.
Nie jest, oczywiście, możliwe rozpoznanie i zaakceptowanie
prawa krzyża miarą mądrości ludzkiej. Istnieje zatem ustawiczny
dystans pomiędzy opinią publiczną, mądrością ludzką i mądroś­
cią ewangeliczną, podział, który przenika aż do głębi. Opinia
publiczna może wyczuć jakiś przebłysk mądrości, nie może zaś
zaakceptować prawa krzyża będącego prawem Ducha. Jedynie
Duch Święty dozwala nam rozpoznać ją jako mądrość ewan­
geliczną. A nawet, twierdzi Paweł w Pierwszym Liście do Koryn­
tian, mądrość światowa przeciwstawi się mądrości krzyża, roz­
wijając filozofie. Pomyślmy o okresie modernizmu, o filozofii
Nietzschego, która wyśmiewa pokorę chrześcijańską, uważając
ją za postawę niewolnictwa; pomyślmy o filozofii Marksa, która
wyśmiewa podporządkowanie się jako postawę służby możnym
tego świata, i pomyślmy wreszcie o wszystkich odmianach
totalitaryzmu, widzących najwyższą wartość w ludzkim sukcesie
władzy i pieniądza.
Prawo krzyża, zazwyczaj krytykowane przez opinię publicz­
ną, jest prawem kapłańskim, które my głosimy każdego dnia
w Eucharystii.
Fragment Listu do Hebrajczyków jest zatem prawdziwym
wezwaniem do podsumowania historyczno-zbawczego tajem­
nicy. Tajemnicy, z którą walczymy, ponieważ jesteśmy w ciągłym
Getsemani, ponieważ dostrzegamy obrzydzenie, sprzeciw wo­
bec tej rzeczywistości i czujemy się zarazem do niej pociągani

27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA 309


przez łaskę Ducha Świętego. Kościół - przypominał Pascal - jest
w ciągłej agonii aż do skończenia świata; jest w niej, jako że nie
ustaje w walce, aby pojąć właściwe znaczenie Słowa krzyża,
które - biorąc rzecz po ludzku - przeszkadza i przerywa passę
ludzkiego sukcesu proponując drogę głębszej wspólnoty z Chry­
stusem Zmartwychwstałym.
Zawsze będziemy konfrontowani z tajemnicą krzyża, która
nas przewyższa z każdej strony i nie powinniśmy się dziwić
obrzydzeniu czy sprzeciwowi; będziemy zawsze w stanie poten­
cjalnego buntu wobec kruchości, wobec planu Bożego, wobec
bycia Jego synami jak jest Nim Jezus. On „stał się sprawcą
zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają”, którzy
mianowicie zagłębiają się w tę samą tajemnicę modlitwy, błagań
i płaczu. Zawsze będziemy się sprzeciwiać, a zatem będziemy
mogli zrozumieć osoby, które opierają się, wiedząc, że zbawie­
nie polega na ufnym posłuszeństwie Ojcu.
Trudna jest droga w stronę uznania Boga za Ojca, ponieważ
zakłada zaakceptowanie Jego planu krzyża; ale przejście przez
śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa jest jedyną drogą zbawczą
ludzkości. Jedynie w ten sposób poznamy prawdziwą tajemnicę
ojcostwa Bożego.
Prośmy zatem, aby ten rok duszpasterski dopomógł nam
zrobić jakiś krok do przodu w naśladowaniu Ukrzyżowanego.

310 27. MODLITWY KAPŁAŃSKIE JEZUSA


28 .
DAR POCIESZENIA

Jakże pięknie jest przeżywać ten moment modlitwy w ciszy


i w słuchaniu Słowa Bożego!
Jako tekst naszej lectio dim na wybrałem 2 Kor 1,3-11, ponie­
waż uważam go za bardzo ważny, przede wszystkim dla nas,
kapłanów, szafarzy Ewangelii w czasie szczególnie zobowiązują­
cym i trudnym.
Najpierw odczytamy wspólnie nasz fragment, usiłując zro­
zumieć jego budowę, dynamikę, wynurzające się zeń tematy;
następnie, w fazie m editatio, spróbujemy odkryć posłanie prze­
kazywane Pawła na dzisiejsze czasy; z kolei przejdziemy do
kontemplacji.

„Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,


Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy. Ten, który nas
pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli
pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą,
której doznajemy od Boga. Jak bowiem obfitują w nas
cierpienia Chrystusa., tak też wielkiej doznajemy przez Chrys­
tusa pociechy. Ale gdy znosimy udręki - to dla pociechy
i zbawienia waszego; a gdy pocieszani jesteśmy - to dla
waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te

28. DAR POCIESZENIA 311


same cierpienia, których i my doznajemy. A nadzieja nasza co
do was jest silna, bo wiemy, że jak cierpień jesteście współ­
uczestnikami, tak i naszej pociechy. Nie chciałbym bowiem,
bracia, byście nie wiedzieli o udręce doznanej przez nas
w Azji; jak do ostateczności i ponad siły byliśmy doświad­
czani, tak iż zwątpiliśmy, czy uda się nam wyjść cało z ży­
ciem. Lecz właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmier­
ci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza
umarłych. On to wybawił nas od tak wielkiego niebez­
pieczeństwa śmierci i będzie wybawiał. Tak, mamy nadzieję
w Nim, że nadal będzie nas wybawiał przy współudziale
waszych za nas modlitw, aby w ten sposób wielu dzięki
składało za dar wielu w nas złożony- (2 Kor 1,3-11).

I. Lectio 2 Kor 1,3-11

1. Struktura

Tekst przeze mnie wybrany stanowi początek Drugiego Listu


Pawła Apostoła do Koryntian, początek niezwykły, ponieważ
zazwyczaj Apostoł rozpoczyna swoje epistoły, dziękując Bogu
z różnych powodów, niekiedy dotyczących wspólnoty. Tutaj
natomiast ton jego mowy wstępnej jest bardziej uroczysty, jest to
błogosławieństwo - wyznanie, w którym Paweł wchłania siebie
samego błogosławieństwo bogate, wciągające, rodzące się z głę­
bokiego doświadczenia życiowego.
Fragment możemy podzielić na siedem części.
• Ścisłe i właściwe błogosławieństwo skierowane do B oga
p ocieszy ciela (w. 3-4a), który ukazany jest na trzy sposoby: jako
Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa - w ścisłym nawiązaniu do
innych tekstów Pawła; jako Ojciec miłosierdzia — cecha wy­

312 DAR POCIESZENIA


stępująca już w Pierwszym Testamencie; jako B óg w szelkiej
p o c ie c h y - określenie nieco nowe. Powód tej nowej charakterys­
tyki jest natychmiast podkreślony w sposób ogólny. Paweł
postrzega, że Bóg jest Bogiem wszelkiej pociechy, jako że
pociesza go, podczas gdy pisze.
• W drugiej części (w. 4b) wyszczególnia rację, dla której jest
pocieszany: to, co przydarza się jemu, przydarza się dla dobra
wspólnoty. Jest pocieszany, „byśmy sami mogli pocieszać tych, co
są w jakiejkolwiek udręce...”. Potok łaski spływający od Boga
pocieszyciela odbija się na całej wspólnocie.
• Trzecia część, zawierająca w. 5-6, jest objaśniającym po­
wtórzeniem poprzednich wersetów, które wyrażają chwałę Boga
pocieszyciela i powód wyrażania tej chwały. Konkretnie Paweł
mówi: moje cierpienia są pocieszane dla was. Udręka z w. 4 jest
nazwana tutaj „cierpienia Chrystusa w nas”. To, że Apostoł cierpi,
nie jest tylko jego, ale i Chrystusa; w pewnym sensie identyfikuje
się z Chrystusem, ponieważ obfitując dzięki Chrystusowi w po­
ciechę, Paweł może pocieszać: „Ale gdy znosimy udręki - to dla
pociechy i zbawienia waszego; a gdy pocieszani jesteśmy - to dla
waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te
same cierpienia, których i my doznajemy”. Znakiem, że wspól­
nota uczestniczy w pocieszeniu, które on otrzymuje, jest wy­
trwałość w próbach, cierpieniach, z tą samą cierpliwością, wy­
trwałością i tolerancją Apostoła.
• Z tego tez powodu w w. 7 odczytujemy wyrażenie wielkiej
pewności, wielkiej nadziei: „A nadzieja nasza co do was jest
silna, bo wiemy, że jak cierpień jesteście współuczestnikami, tak
i naszej pociechy”. Paweł przykłada do teraźniejszości i przyszło­
ści to, czym żyje: od chwili, gdy uczestniczycie w moich cier­
pieniach, uczestniczycie także w moim pocieszeniu.
• W piątej części, w. 8-9, ofiaruje nam konkretny przykład:
udręka doznana przez niego w Azji, która uderzyła Apostoła

28. DAR POCIESZENIA 313


ponad miarę jego sil, tak iż zwątpił, czy uda mu się ujść z życiem.
Egzegeci nie są w stanie odszukać historycznie tego epizodu, ale
musiał on być rzeczywiście dramatyczny. Przychodzą na myśl
słowa Jezusa w Getsemani: „Smutna jest moja dusza aż do
śmierci" (Mk 14,34). Paweł odwołuje się do jakiegoś granicznego
doświadczenia, w którym doprawdy zdawał się krzyczeć: Już
więcej nie mogę, nie dam już rady, pozwolę, aby mnie pokona­
no! Cierpienie, które doprowadziło go do przeżycia śmiertelnej
udręki, lęku: „Lecz właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok
śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza
umarłych”. Zwróćmy uwagę, że jednym z elementów pociesze­
nia, o którym mówi, jest właśnie zaufanie do Boga, który może
interweniować w najbardziej rozpaczliwych i beznadziejnych
sytuacjach, aby ocalić swego sługę.
Nadmieniłem już, iż egzegeci nie potrafią przesądzić o histo­
rycznym umieszczeniu udręki Apostoła doznanej w Azji. Nie­
którzy myślą o zamieszkach, którym Paweł stawił czoła w Efezie,
w teatrze, zamieszkach opisanych w Dziejach Apostolskich,
podczas których wydawało się, że tłum chciał go zlinczować.
W każdym razie my dostrzegamy w dramatycznym świadectwie
w. 8-9 postać biskupa, kapłana, chrześcijanina, który wyznaje, iż
doszedł do granic wytrzymałości, odporności, który wyznaje, że
już więcej nie może.
• W szóstej części, w w. 10, ukazuje natomiast, aspekt
pozytywny tego dramatycznego doświadczenia: pokładając na­
dzieję w Bogu, który wskrzesza zmarłych, Bóg go wybawił
i jeszcze go wybawi. Zdumiewająca, wspaniała pewność, którą
Paweł ma w sercu.
• W końcu, w siódmej i ostatniej części, w w. 11, doświad­
czenie osobiste jest połączone z doświadczeniem modlitwy,
którą wspólnota zaniosła i będzie zanosić za Apostoła: Pan
uwolni nas od śmierci „przy współudziale waszych za nas

314 DAR POCIESZENIA


modlitw, aby w ten sposób wielu dzięki składało za dar dla wielu
w nas złożony”.
Powraca naleganie na aspekt wspólnotowy, moglibyśmy
powiedzieć aspekt zbiorowy łaski otrzymanej dzięki modlitwom
wielu; wspólnota jest całkowicie w to wciągnięta poprzez cier­
pienia Pawła.

2. Kluczowe słowa

Z lektury tekstu, obfitującego w głębokie wrażenia, wydoby­


wamy, że kluczowym słowem jest p o ciesz en ie albo p ocieszać,
niezależnie od faktu, iż niektóre tłumaczenia przytaczają słowa
„otucha”, „dodawać otuchy”, jest to zawsze ten sam termin grecki
paraklesis, p a ra k a leo . Termin, występujący, tak w formie rzeczo­
wnikowej, jak i czasownikowej aż 10 razy w naszym fragmencie
i jest następnie podjęty w pozostałej części Listu, przede wszyst­
kim w rozdziale 7. Paweł opowiada: „Kiedy przybyliśmy do
Macedonii, nasze ciało nie doznało żadnej ulgi, lecz zewsząd,
byliśmy dręczeni: zewnątrz walki, wewnątrz obawy. Lecz Pocie­
szyciel pokornych, Bóg, podniósł i nas na duchu przybyciem
Tytusa. Nie tylko zresztą jego przybyciem, ale i pociechą, jakiej
doznał wśród was, gdy nam opowiadał o waszej tęsknocie,
o waszych łzach, o waszym zabieganiu o mnie, tak ze radowa­
łem się jeszcze bardziej” (w. 5-7). Ten krótki fragment autobio­
graficzny pozwala nam zrozumieć, że wspólnota Koryntu była
dla Pawła przyczyną wielu przykrości, powodem wielu jego
cierpień; pomimo tego otrzymał wiele znaków, że wspólnota
zrozumiała to i Paweł czuje się jakby mu zdjęto ogromny ciężar.
Jest to zatem konkretne, historyczne pocieszenie. Staje się ono
jednakże faktem ogólnym: Bóg, który pociesza, nie opuści nas
nawet wówczas, gdy wydaje nam się, że znajdujemy się u kresu
sił.

28. DAR POCIESZENIA 315


3. Teksty pokrewne

Temat pocieszenia mógłby zostać przez nas pogłębiony


innymi podobnymi fragmentami twórczości Pawła Apostoła.
Ograniczę się do zacytowania dwóch najważniejszych.
• Kol 1,24: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej
strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra
Jego Ciała, którym jest Kościół”. Paweł nie używa słowa „pocie­
szenie”, a jednak wyraża konkretne pocieszenie, które otrzymał.
Może być wdzięczny za cierpienia, których doznał, ponieważ
pojmuje ich znaczenie, którym jest dopełnianie w jego ciele tego,
czego brakuje udrękom Chrystusa.
Będąc wewnętrznie oświecony, dostrzega piękno cierpienia,
które jest głęboką wspólnotą z Jezusem i zbawieniem dla jego
wspólnoty, i cieszy się z tego. Jest to pogłębienie tematyki
pocieszenia.
• Flp 1,17-20. Paweł przypomina tych, którzy głoszą Chrys­
tusa z duchem współzawodnictwa, z nieczystymi zamiarami,
„sądząc, że przez to dodadzą ucisku moim kajdanom”. Paweł
bowiem rzeczywiście przebywa w więzieniu i znajdują się
osoby, które chcą uczynić jego uwięzienie jeszcze cięższym.
Jednakże natychmiast dodaje: „Ale cóż to znaczy? Jedynie to,
że czy to obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób rozgłasza
się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył. Wiem
bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie dzięki waszej modlitwie
i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa zgodnie
z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie
doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą
i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to
przez życie, czy przez śmierć”. Mocne doświadczenie cierpienia
przemienione jest przez postrzeganie znaczenia tego, co cierpi
i przeżywa.

316 DAR POCIESZENIA


4. Trzy stwierdzenia

Kończymy fazę lectio, zadając sobie pytanie, co konkretnie


mówi do nas Paweł Apostoł. Podkreślę trzy stwierdzenia.
• Pierwsze: nasz Bóg jest Bogiem, który pociesza, Jego działanie
nad nami jest przede wszystkim pocieszaniem nas, dodawanie nam
otuchy. Przypominam sobie niektóre fragmenty biblijne, a w szcze­
gólności księgę pocieszenia proroka Izajasza, którą rozpoczyna
w rozdziale 40 następującymi słowami: „Pocieszcie, pocieszcie lud
mój!”. Bóg pragnie naszego pokoju, naszej radości, naszego szczęś­
cia i jest to Jego specyficznym przymiotem, pocieszanie.
• Drugie: w życiu apostolskim jest bard zo d u żo trosk i sm ut­
ków. Jeżeli kluczowe słowo naszego tekstu - p o ciesz en ie - po­
wtarza się 10 razy, nie możemy jednocześnie zapominać, że słowo
„troska” albo „smutek” powraca 2 razy w w. 4 , a następnie aż
6 razy pod innym imieniem: cierpienia, „wyrok śmierci”, „śmierć”.
W apostolacie zatem kształtującym się na wzór apostolatu Pawła
nie brakuje trosk i cierpienia, które należy odczytywać jako chwile,
które zapewniają nam pocieszenie Boże dla nas i dla innych.
• Trzecie: p o ciesz en ia p rzeży te p rz ez e jm n ie a k o ap ostola
n ie są jed y n ie d la m nie, lec z d la innych, d la w spólnoty.
Jest tutaj wyrażona „zasada pocieszania”, jak ja ją nazwałem
w kilku moich listach duszpasterskich albo podczas niektórych
dni skupienia: musimy ciągle wychodzić od tego, co Duch
Święty pozwala nam przeżyć we wspólnocie z radością Jezuso­
wą, aby osądzić naszą egzystencję.

II. MEDITATIO NAD POCIESZENIEM

Przechodzimy oto do drugiego etapu lectio ditńna, do m edi-


tatio, zadając sobie pytanie: na czym polega pocieszenie, o któ­
rym wspomina Paweł?

28. DAR POCIESZENIA 317


Jest to podstawowy temat całej literatury duchowej, a w czasach
nowożytnych został podjęty przez Ignacego Loyolę w jego Ćwicze­
n iach duchowych, a w szczególności w Regułach rozpoznaw ania
duchów. Ignacy nadał kształt i jednorodność tej tematyce.
Chciałbym wyrazić trzy sposoby, którymi Pan nas pociesza;
są to trzy typowe, charakterystyczne sposoby, ^tóre dobrze jest
znać w ich różnicach i wzajemnych powiązaniach.

P ocieszen ie rozum u albo in telektu aln e jest rodzajem światła,


które jest nam dawane dla zrozumienia znaczenia bolesnego,
trudnego do zniesienia wydarzenia, dla zrozumienia całości
boskiego planu zbawienia. Moglibyśmy również nazwać ten typ
pocieszenia „zwięzłym wyczuciem boskiego planu zbawienia”.
Dostrzegamy jego piękno, harmonijność, zgodność. Ten, kto
otrzymuje ten dar, pojmuje, z jak wielką i niewypowiedzianą
miłością Bóg bierze świat w ramiona, pojmuje w jednolitości
stosunek pomiędzy wielkimi tajemnicami' wiary - Trójcą Świętą,
Wcieleniem, Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Jezusa, Eu­
charystią... Ignacy Loyoła opisuje to doświadczenie w swojej
autobiografii: „Pewnego razu (podczas pielgrzymki) udał się
z powodu swej pobożności do kościoła oddalonego od Manresy
nieco więcej niż o jedną milę: wydaje mi się, że kościół ten
nazywa się świętego Pawła. Droga przebiegała wzdłuż rzeki.
Idąc, zatopiony był całkowicie w swych pacierzach; w pewnym
momencie usiadł z twarzą zwróconą do strumienia spływającego
z góry, i gdy tam siedział, zaczęły mu się otwierać oczy umysłu.
Nie żeby miał wizję, ale zrozumiał i poznał wiele rzeczy z życia
duchowego, wiary i lektury, oświecone takim światłem, że
wszystko wydawało mu się nowe. Nie może on wytłumaczyć
szczegółów, które wówczas zgłębiał, jednakże było ich dużo;
jedyne, co może powiedzieć, iż otrzymał ogromne światło
umysłu. W taki sposób, że w ciągu całego swego życia, aż do

318 DAR POCIESZENIA


zakończenia 72 lat, podliczając wszelaką pomoc otrzymaną od
Boga i wszystko to, czego się nauczył, chociaż wzięte wszystkie
razem, nie wydaje mu się, aby kiedykolwiek tak dużo pojął, jak
za tym jednym razem” (nr 30).
Jest to oczywiście nadzwyczajną łaską; łaską, w której jednak­
że w jakiś sposób wszyscy uczestniczymy. Przypominam sobie,
że wielki teolog Hans Urs von Balthasar napisał całe swoje dzieło
wychodząc z takiego wyczucia: jakże jest piękne, spójne, har­
monijne, jednolite objawianie się Boga! I, poprzez drogę piękno­
ści, estetyki, pojmuje tę jedność tajemnic boskich, która napełnia
serce radością i pozwala umieścić każde wydarzenie, również to
najboleśniejsze i najbardziej dramatyczne, w tej całości.
Jest to zatem łaska ważna dla kapłanów ponoszących od­
powiedzialność za Kościół i jest taka dla samej świętości ducho­
wej, o ile jest łaską rozszerzającą serce, dającą wytchnienie
pozwalające kontemplować wewnętrzne spójności tajemnicy
Boga, jak to się ukazuje w życiu Jezusa. Jest to łaska, która była
dana w szczególności Maryi, Matce Jezusa: „Lecz Maryja za­
chowywała wszystkie te sprawy - narodzenie, aniołowie, pas­
terze, królowie ze Wschodu - i rozważała je w swoim sercu”
(Łk 2,19); rozważać je oznacza również „porównywać je”, usiłu­
jąc zrozumieć piękno i jedność planu Bożego. W Łk 2,51, po
odnalezieniu dwunastoletniego Jezusa w świątyni: „A Matka Jego
chowała wszystkie te wspomnienia w swoim sercu”. Podczas
gdy pojedyncze wydarzenia mogły zakłócić Je j spokój, łaska
pociechy intelektualnej pomaga Jej pojąć jedność i powszech­
ność tajemnicy Bożej, dając Jej następnie siłę pozostania pod
krzyżem i posiadania nadziei, w Wielką Sobotę, w zwycięstwo
Zmartwychwstania.

P ocieszen ie serca albo u czu ć jest natomiast owocem wy­


czucia serca. Doświadcza się go nawet bez szczególnie intensyw-

28. DAR POCIESZENIA 319


nej pociechy intelektualnej, pokój wśród trudności, cierpliwość
i wytrwałość. To Duch Święty dotyka uczuć, wrażliwości i wzbu­
dza, także pośród sytuacji bolesnych, niepojętą radość, pociesze­
nie i pokój. Ignacy Loyola dokładnie opisuje ten typ doświad­
czenia w R egułach rozpozn aw an ia duchów , gdzie mówi: „Właś­
ciwością dobrego ducha jest wzbudzać odwagę, siłę, pociesze­
nie, łzy, natchnienia i pokój, czyniąc rzeczy prostszymi i usuwa­
jąc wszelkie przeszkody, aby postępować naprzód w czynieniu
dobra” (Reguła 2, 315c). Jest to zatem, siła, która to, co pozornie
wydawało się trudne, czyni łatwym, jako łaska i jako podpora.
Pożyteczne wydaje mi się przypomnienie w tym miejscu prze­
strogi Pawła zawartej w 2 Tes 2,16-17: „Bracia, sam zaś Pan nasz
Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez
łaskę udzielił nam niekończącego się pocieszenia i dobrej na­
dziei, niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi we wszelkim
czynie i dobrej mowie”.

P ocieszen ie ż y cia albo istótne również jest bardzo ważne dla


naszej egzystencji. Jest to pocieszenie, o którym nie posiada się
dokładnej wiedzy ani w intelekcie, ani też w sercu, a jednak
dopomaga nam ono do wytrwałości w dniach przygnębienia
i oschłości. Nie odczuwamy żadnej pociechy a pomimo to
pozostajemy niezachwiani, znosimy próbę, trzymamy się twar­
do. Jest „istotne”, ponieważ dotyka istoty duszy, i jest „życia”,
ponieważ jest sprawdzane nie poprzez wewnętrzne poznanie
siebie samego, lecz poprzez zachowanie, które pomimo wszyst­
ko postępuje w wierności. Prawdopodobnie jest to najważniej­
sze pocieszenie.
W momencie gdy przeżywamy je, nie spostrzegamy tego,
lecz później, powracając myślami do przeszłości, pojmujemy, że
doprawdy „Pan był ze mną”. Myślę o słynnej poezji albo przypo­
wieści o śladach na pustyni. Na początku są cztery (Jezusa

320 DAR POCIESZENIA


i przyjaciela idącego razem z Nim); w pewnym momencie są
tylko dwa ślady; lecz gdy przyjaciel zapyta Jezusa, gdzie On
wówczas był, usłyszy odpowiedź: niosłem cię na ramionach!
Wytrwałość na pustyni jest znakiem, że Pan nas podtrzymał i że
Jego łaska nam towarzyszyła.
Jest to doświadczenie, o którym Paweł często wspomina, na
przykład, w 2 Tm 4,7: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg
ukończyłem, wiary ustrzegłem”. Powracając pamięcią do minio­
nych zdarzeń, odczytuje, że Pan był blisko niego podczas
wszelkich doznanych przez niego prób, w więzieniu, podczas
procesu w trybunale. Coś podobnego opowiada się o Mojżeszu,
tam gdzie mówi on do Pana: „Spraw, abym ujrzał Twoją chwa­
łę!”, a Pan mu odpowiada: ,Ja ukażę ci mój majestat..., ale ty nie
będziesz mógł oglądać Mojego oblicza..., ujrzysz Mię z tyłu, lecz
oblicza Mojego tobie nie ukażę” (Wj 33,18.19-20.23). To znaczy:
po przejściu Pana Mojżesz będzie mógł zrozumieć, że naprawdę
On przeszedł i pozostawił niezatarty ślad w jego życiu.

Z akończenie

Wszystkie te łaski są nam dane. Potrzebujemy ich, potrzebuje


ich Kościół. Wiemy, że są one nam dawane darmo, a jednak
możemy o nie prosić, możemy ich pragnąć, wołać o nie,
ponieważ Pan chce nam je podarować. Możemy przede wszyst­
kim przygotować się na ich przyjęcie poprzez modlitwę cichą
i pokorną, bo właśnie w takich przestrzeniach Bóg może nas
napełnić swoim pocieszeniem.

28. DAR POCIESZENIA 321


29.
MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA
W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM

Spotkanie ze świętą K atarzyną

Czuję się w tym momencie jak jeden z tych kapłanów


i świeckich, którzy swojego czasu stali wokół Katarzyny ze
Sieny, słuchając jej słów, usiłując zapisać je i uporządkować,
posilić się owocami jej kontemplacji. W innych okolicznościach
ja sam stałem się jej uczniem, i przypominam sobie przynaj­
mniej jedną nauką szczególnie znaczącą. Znajdowałem się wów­
czas nad górskim jeziorem, miałem wtedy - wydaje mi się -
osiemnaście lat i byłem nowicjuszem Towarzystwa Jezusowego.
Przechodziłem trudny okres zagubienia, wewnętrznych goryczy,
oschłości; podczas tej górskiej wycieczki zatrzymaliśmy się właś­
nie blisko jeziora. Ciągle jest jeszcze we mnie żywe wspomnie­
nie kamieni, które były pokryte pokrywą śnieżną - znajdo­
waliśmy się powyżej 2000 metrów nad poziomem morza; za­
cząłem spacerować wzdłuż brzegu jeziora i w pewnym momen­
cie zacząłem czytać książeczkę, którą od dawna nosiłem w kie­
szeni, małe wydanie D ialogu B o ż ej O patrzności. Bardzo po­
woli dostrzegałem we mnie uczucie harmonii, pokoju, równo­
wagi, uczucie otwarcia horyzontów, którego nigdy nie zapom­
niałem:

322 2 9 . MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


Zastanawiając się nad tym doświadczeniem, zadałem sobie
pytanie: dlaczego Katarzyna ze Sieny jest tak zdolna do rozjaś­
niania, oświetlania, porządkowania, równoważenia? Czytając
w tych dniach kilka fragmentów z jej pism, pojąłem, że wielki
urok, wielka siła świętej polega na nieustannym stawaniu wobec
nieskończoności Boga, wobec tajemnicy boskiej transcendencji.
Dopomaga nam ona natychmiast przezwyciężyć każdą postać
bałwochwalstwa - w które często wpadamy —ponieważ stawia
wszystko przed Bogiem Trójcy Świętej. Posłuchajmy na przykład
jednej z jej słynnych modlitw: „O otchłani, o Boskości wieczna,
o morze głębokie! I co więcej mogłeś dać mnie, niż dać Tobie
samemu? Ty jesteś ogniem, który zawsze płonie, ałe nigdy się nie
spala... Twoim blaskiem dozwoliłeś mi poznać Twoją prawdę...
Piękności ponad wszelkie piękności; Mądrości ponad wszelkie
mądrości. Ty, pokarm aniołów, ogniem miłości dałeś się lu­
dziom. Ty, szato okrywająca wszelką nagość, karmisz głodnych
w Twojej słodyczy. Słodyczy bez jakiegokolwiek goryczy”.
Jej słowa wchodzą niczym promień słońca w serce, jak pieśń
pełna harmonii.
Chciałbym także przypomnieć inne moje spotkanie ze świętą.
Na początku lat dziewięćdziesiątych - wydaje mi się, że w 1992
roku, w czasach afery „czyste ręce” - zobowiązałem się do
przeprowadzenia kilku dni skupienia dla polityków; jako punkt
odniesienia wziąłem wówczas Listy Katarzyny do rządców i kró­
lów. Spotkałem się na tych stronicach z tą samą wyrazistością, tym
samym światłem sprzed wielu lat. Ponownie doświadczałem, że
jej nadzwyczajna zdolność mówienia o tajemnicach Bożych, do
zanurzenia się w transcendencji, pozwalała jej rozjaśniać wszelkie
przypadkowe kwestie, zwracać się do polityków z prawdą i zwię­
złością, ofiarowując porady i przestrogi jak najbardziej aktualne.
Jej zatem polecam naszą refleksję nad tekstem Ef 5,21-33
z głębokim pragnieniem zrozumienia miłości, z jaką Jezus poda­

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 323


rował się Kościołowi, tej miłości, którą jesteśmy wezwani co­
dziennie przeżywać w naszej posłudze.

-Bracia, bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrys­


tusowej! Żony niechaj będą poddane mężom, jak Panu, bo
mąż jest głową żony, jak Chrystus - Głową Kościoła: On -
Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak
i żony mężom - we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony, bo
i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie,
aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu
towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół
jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś
podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie po­
winni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje
swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie
odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je
żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy
członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę,
a połączy się z żoną i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica
to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła.
W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę
jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do
swojego męża!» (Ef 5,21-33).

I. Lec TIO E f 5,21-33

Kontekst ogólny

Rozdział 5 jest częścią ostatniej sekcji Listu do Efezjan, tam


gdzie apostoł zatrzymuje się na krótko nad nowym życiem
w Chrystusie. Po uprzednim daniu ogólnych wskazówek dla tej

324 29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


nowości życia Paweł przechodzi do moralności życia domo­
wego, poczynając od w. 21 i przedstawia ideał etyczny w stosun­
kach pomiędzy żoną i mężem, dziećmi i rodzicami, niewol­
nikami i panami.
Nauczanie Pawła dostosowuje się z jednej strony do dobrej
moralności właściwej ówczesnej epoce; z drugiej zaś strony jest
bardzo mocno reformatorskie, ponieważ w całości włączone
w stosunek do Chrystusa.
Wystarczy zwrócić uwagę, że już w tekście o stosunkach
małżeńskich imię „Chrystus” jest powtarzane sześć razy, a jeden
raz jest zastąpione przez określenie „Pan”: sobie wzajemnie
poddani w bojaźni Chrystusowej...; żony...poddane swym mę­
żom, jak Panu...; Chrystus - Głową Kościoła...; Kościół poddany
jest Chrystusowi...; Chrystus umiłował Kościół...; jak i Chrystus -
Kościół...; w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. Etyka
rodzinna jest zatem ponownie odczytana z punktu widzenia
stosunku do tajemnicy Chrystusa.

Dynamika

Interesująca jest również dynamika naszego fragmentu. Wy­


stępuje w nim zasada ogólna w w. 21: podporządkowanie jedni
drugim w bojaźni Chrystusowej; następuje, w w. 22-24, za­
stosowanie do żon; następnie, w w. 25-28, zastosowanie do
mężów; po czym, w w. 29-30, prowizoryczne zakończenie
0 konieczności dbania; na końcu, w w. 31-33, zakończenie
ogólne i podkreślenie tajemnicy: „Dlatego opuści człowiek ojca
1 matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem.
Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa
i Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje
swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią
do swojego męża!”.

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 325


My chcemy zbadać ten fragment z powodu tego, co jest
w jego tle. Ma się bowiem wrażenie, że Paweł, mówiąc o pierwo­
tnym, podstawowym przymierzu w rzeczywistości ludzkiej - po­
między mężem i żoną - najbardziej fundamentalnym z wszyst­
kich przymierzy, chce odnieść je do jego głębokich korzeni,
które wszystko tłumaczą i od których wszystko pochodzi: przy­
mierza Chrystusa i Kościoła.

Twierdzenia chrystologiczne

Powracam zatem do aspektów dotyczących stosunku Chrystus —


Kościół za pośrednictwem siedmiu twierdzeń chrystologicznych.
- Chrystus jest Głową Kościoła (w. 23b);
- Chrystus jest Zbawcą Ciała Kościoła (w. 23c);
- Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie
(w. 25b); darował samego siebie, aby Go uświęcić, oczyściwszy
obmyciem wodą - chrztem —któremu towarzyszy słowo - wy­
znanie wiary - (w. 26).
- A to wszystko po to, aby ukazać przed sobą Kościół -
obraz chrztu prawdopodobnie ustępuje miejsca obrazowi wese­
la - chwalebny, bez zmarszczki lub skazy, lecz święty i nie­
skalany (w. 27).
Jest pięć kazań chrystologicznych mówiących, jak bardzo
Chrystus kocha Kościół, czego od niego chce, jaki jest cel, dla
którego wydał się całkowicie ze swoim życiem i śmiercią.
Podążają kolejne dwa twierdzenia:
- Chrystus żywi i pielęgnuje Kościół (w. 29): w metaforze
pokarmu możemy odczytać temat Eucharystii;
- Ostatnie twierdzenie chrystologiczne jest w zastosowaniu
Rdz 2,24, „jednym ciałem”, do Chrystusa i do Kościoła (w. 31).
Wydaje się oczywiste, że apostoł sprowadza z powrotem
fundamentalne przymierze pomiędzy mężczyzną i kobietą do

326 29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


tego pierwotnego, które wszystko oświeca: do tajemnicy jedno­
ści pomiędzy Chrystusem i Kościołem.
Jakie orędzie pociąga za sobą tekst dla zrozumienia, co
oznacza miłość do Kościoła?
Jest to orędzie odnoszące się do d z ia ła ln o ści Chrystusa
w zględem Kościoła-. Chrystus jest Głową, Zbawcą, Żywicielem.
Jest Głową, ponieważ nie tylko posiada władzę nad Kościo­
łem, ale ją w Nim sprawuje jako bodziec wprawiający w ruch
Kościół jako struktury, aby wzrastał w miłości aż do osiągnięcia
pełni doskonałości. Jego funkcja Głowy Kościoła jest opisana
w Ef 4,15-16: „Żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszyst­
ko rosło ku Temu, który jest Głową - ku Chrystusowi. Z Niego
całe Ciało - zespalane i utrzymywane w łączności dzięki całej
więzi umacniającej każdy z członków stosownie do jego miary -
przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości”.
Wskazanie Chrystusa Głowy Kościoła w Ef 5,23 odnosi się zatem
do tego wcześniejszego wytłumaczenia.
Druga funkcja precyzuje aktywną rolę Chrystusa: jest Zbaw­
cą. Nieco dalej, w w. 25-27, definiuje się, w jaki sposób Chrystus
stał się Zbawcą Kościoła oraz w jaki sposób kontynuuje swe
zbawcze dzieło; jest to rodzaj syntezy kerygm atyczn ej procesu
historyczno-zbawczego, który ze stosunku Chrystus-Kościół
czyni rodzaj przypowieści albo pierwowzór małżeństwa chrześ­
cijańskiego. Słownictwo i budowa wersetów pozwalają myśleć
o hymnie chrześcijańskim albo o fragmencie katechezy wykorzy­
stującej urywki tradycyjnego wyznania wiary. Zasadniczo jest
nam powiedziane, że miłość Chrystusa do Kościoła jest począt­
kiem procesu zbawczego czyniącego z Kościoła Jego oblubieni­
cę „czystą i nieskalaną”; miłości objawiającej się w całkowitym
wydaniu się za Niego.
Skutki Jego wydania, opisane w. 26-27, przypominają przede
wszystkim chrzest święty, ale w myśli Pawła obejmują ostatecz-

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 327


ne stanięcie Kościoła, doskonałego i pełnego, przed Oblubień­
cem.
^ Fundamentalne znaczenie naszego fragmentu jest bardzo
jasne: Chrystus ukochał Kościół, oczyścił Go, uświęcił Go, żywi
Go. Jego miłość jest miłością życzliwości, nie zaś miłością
satysfakcji. Wspomaga Go, aby uczynić Go piękniejszym, lep­
szym, doskonalszym, działającym w całości dla Niego.
Kościół jest kontemplowany przez Pawła jako oblubienica
bardzo kochana przez swego Pana, o którą Ten bardzo się
troszczy, którą żywi, ozdabia, tak by była zachwycająca; widzi
mężczyznę i kobietę, którzy wychodzą z obmycia chrztu święte­
go odziani w chwałę i miłość Chrystusa. Niemniej, jak wspo­
mniałem powyżej, ma na myśli także Kościół w Jego całości, jako
owoc życzliwej miłości Jezusa; Kościół obmyty, oczyszczony
oraz Kościół eschatologiczny, Jeruzalem niebieskie, ukazany po­
przez piękno oblubienicy z Pieśni nad pieśniami (por. Pnp 4,7),
Kościół uświęcony, wybrany i konsekrowany.
Tekst ten wzbudza w nas jednakże pytania i problemy.
Pytamy się bowiem: co oznacza głosić piękno Kościoła, gdy
doświadczenie historyczne, które posiadamy, jest od tego od­
mienne? Najwyższa prawda teologiczna wyrażona przez Pawła
jest w wyraźnym kontraście z naszą codzienną rzeczywistością.
W jaki zatem sposób Chrystus kocha nie tylko Kościół idealny,
lecz Kościół realny, taki, jaki On jest? I jak może być postawiony
Kościół historyczny w stosunku do planu Chrystusa?
Zanim odpowiem na tak sformułowane pytania, tytułem wpro­
wadzenia do m editatio przeczytam wam kilka zdań ze współczes­
nego traktatu o Kościele napisanego przez niemieckiego autora:
„Kościoły same wzbudzają ciągle na nowo uwagę opinii
publicznej; są bowiem wystawione na jej przenikliwe spojrzenie,
które obserwuje bez zahamowań, któremu wolałyby umknąć,
któremu poddają się niechętnie. To, co ono widzi, nie jest do

328 29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


pokazania; a wszystko to, co ukazuje się z Kościołów - mało­
duszność, postawy despotyczne, hipokryzja, zamknięcie - przez
publiczność krytyczną jest w jakimś stopniu także przykładane
do relacji z Bogiem, z Bogiem, dla którego te Kościoły (chrześ­
cijańskie) istnieją. To, co ukazuje się z Kościołów, nie mówi
w imieniu „ich” Boga, w imieniu Boga, który —jak się twierdzi -
byłby Bogiem kochającym wszystkich ludzi, Bogiem, któremu
leży na sercu człowiek i jego zbawienie: Kościoły dokładnie tak,
a nie inaczej, nie czynią bardziej wiarygodną wiary w Boga,
w Boga Jezusa Chrystusa i chrześcijan. Jeśli musiano by się
oprzeć na tym, co się widzi, na tym, co się widzi w tych, którzy
usiłują żyć tą wiarą, żyć z tym Bogiem, w takim razie nie można
by przydzielić temu Bogu chrześcijan jakiejkolwiek możliwości
znalezienia w przyszłości wiary wśród ludzi” (Werbick Juergen,
K ościół (La Chiesa), Brescia 1998, 22).
Pomimo iż językiem nieco przesadnym i w sposób naglący,
jednakże rzeczywisty problem jest tutaj ukazany w całej jego
jaskrawości.
Chciałbym zatem wspólnie z wami zastanowić się, usiłując
zrozumieć, jakie są konkretne typologie, poprzez które do­
chodzimy do miłości albo do obojętności w obec Kościoła; jakie
są miejsca, etapy, poprzez które Kościół jest w końcu po­
jmowany tak, jak chce tego Jezus.

II. M ed ita h o .
TYPOLOGIE MIŁOŚCI I OBOJĘTNOŚCI WOBEC KOŚCIOŁA

1. Przede wszystkim jest to typologia z e w zględu n a w iek


życia. Wiek młodzieńczy - mam na myśli moje doświadczenie -
trudzi się harmonijnym ustosunkowaniem się do Kościoła jako

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 329


instytucji; pomimo że w Nim żyje i oddycha, nie potrafi ode­
brać Go jako własnego domu, ponieważ pojmuje chętniej swoją
podmiotowość, swoje sny, swoje humory, swoje ideały. Kościół
historyczny dostrzega w pierwszym miejscu jako pełen nie­
dociągnięć względem ideałów i się od Niego dystansuje. Dla­
tego też nadzwyczajna miłość Katarzyny do Kościoła wydaje
mi się łaską mistyczną, szczególną, która nie spełnia się za­
zwyczaj gdy, będąc młodym, posiada się niewielką świado­
mość instytucji, przez które jest się prowadzonym, lecz usiłuje
się uwydatnić siebie samego. Do ustalenia swego stosunku
do Kościoła dochodzi się w dojrzalszy sposób poprzez trzy
etapy.
- Skoro rozumie się, że wszystko to, czym jesteśmy, co
posiadamy w sobie dobrego i co ukazuje wysokie ideały moral­
ne i duchowe, pochodzi od Kościoła, a nie z naszych wysiłków;
- Niezbędne jest jednak drugie przejście, które polega na
zrozumieniu - choćby w sposób bardziej teoretyczny —wartości
i konieczności instytucji, ich zdolności, pojemności i trwałości.
Osobiście stosunkowo późno zrozumiałem, że instytucje są
właśnie rzeczami, które stają wobec kruchości decyzji i wyborów
jednostek. Wówczas to stosunek do Kościoła staje się bardziej
realny, właściwszy, autentyczniejszy.
- Istnieje też trzeci etap, który bierze udział w tym procesie:
gdy się spostrzeże, że zaatakowano coś bardzo drogiego dla
Kościoła, angażuje się w to razem w Nim i cierpi się za Niego.
W takim wymiarze, w jakim nie tylko otrzymuję, lecz również
daję Kościołowi, obraz się uzupełnia, a stosunek staje się dojrzal­
szy, wyważony, spokojny.
Nie jest to jednakże jeszcze ta dojrzałość, która rodzi się
z relacji wiary; istotnie, pierwsza typologia, związana z wiekiem
życia, dotyczy także instytucji cywilnych (państwa, społeczeń­
stwa).

330 29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


2. Dlatego też istnieje typologia du chow a.
- Dojrzewanie wiary, praw dziw a m iłość K ościoła rod zi się
z m iłości do Chrystusa. Paweł we fragmencie Listu do Efezjan
potwierdza to jasno: jeżeli kochamy Chrystusa, wchodzimy
w Jego myśli i wyczuwamy jak On kochał Kościół „i wydał
za niego samego siebie” (por. Ef 5,25n). W sercu Chrystusa
kontemplujemy Kościół Sponsa Verbi, creatu ra Verbi, stworze­
nie Ducha Świętego. Ziemskie odczytanie Kościoła będzie za­
wsze bardzo niedoskonałe i często rozczarowujące, ponieważ
nie jest ono w stanie odczytać tej głębi, która w Nim pochodzi od
Pana.
Lubię w tym względzie cytować tekst Pawła VI, jego osobisty
zapisek w dzienniku: „Kościół, do kochania, służenia, znoszenia,
budowania wszelkimi możliwymi sposobami, z całkowitym po­
święceniem, z niewyczerpaną cierpliwością i pokorą - oto, co
pozostaje ciągle do zrobienia, zaczynając i ponownie rozpo­
czynając, póki wszystko będzie zużyte, wszystko otrzymane (czy
kiedykolwiek tak się stanie?), aż On powróci. In om n i fid u c ia
sicut sem per, jak zawsze z całkowitym zaufaniem”. Jest to
przepiękne wyjaśnienie fragmentu zaczerpniętego z Listu do
Efezjan. Paweł VI zrozumiał podarowanie się Jezusa Kościołowi
i dlatego przeżył swój stosunek do Kościoła w darze z siebie,
wytrwałości, budowaniu, służbie, poświęcając cały swój talent
z nadzwyczajną cierpliwością i pokorą.
—Jest jednak coś więcej do podkreślenia. Kocha się Kościół
z duchem wiary, gdy rozu m ie się co ś z d iałekty ki naszego
p o z n a n ia B oga w d iałektyce kościeln ej p o m ięd z y w idzialnym
a niew idzialnym , pomiędzy plamami i zmarszczkami a czystoś­
cią wewnętrzną, pomiędzy niepowodzeniami a chwałą. Do­
świadcza się mianowicie, że dialektyka, poprzez którą dochodzi­
my do poznania Boga jest tą samą, a przynajmniej pokrewną,
z którą wchodzimy w poznanie wiary Kościoła.

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 331


Spróbuję lepiej wytłumaczyć tę myśl, którą uważam za
niezwykle ważną.
Z jednej strony wyczuwamy, że'B ó g jest transcendentny,
nieuchwytny, nierozporządzalny, zawsze ponad naszymi spraw­
dzeniami; z drugiej zaś strony wyczuwamy, że Bóg jest immanent-
ny i ukazuje się, aczkolwiek pod różnymi dyskretnymi formami,
pociągającymi, ale słodkimi i nie dającymi się uchwycić matematy­
cznie. W naszej osobie, w naszej historii, w historii Chrystusa
dostrzegamy Boga poprzez proste znaki; znaki, nad którymi ktoś
mógłby powątpiewać jeżeli nie chce im zaufać, jeżeli nie chce
wykonać skoku powierzenia się, który przecież uznaje za rozum­
ny. Są to znaki - jak nazywał je Luter - sub con traria specie. sługa
JHWH, który nie ośmiela się patrzeć, jest to klęska krzyża. Kiedy
zatem zrozumiemy przez wiarę, że jeżeli Bóg istnieje, nie może
uczynić nic innego od ukazania się jako Ten, który ucieka i jako
Ten, który się objawia, ale nie w taki sposób, aby Go można było
uchwycić i sprawdzić za pomocą praw matematyki i fizyki, lecz za
pomocą dyskretnych i niekiedy prowokujących znaków, znaków
cierpienia, niezdolności, słabości - wówczas to odkryjemy, że nasze
poznanie Kościoła jest poznaniem według tej dialektyki. Kościół,
Ciało Chrystusa, Oblubienica Chrystusa, stworzenie Ducha Święte­
go, jest niezmiernie kochany przez Boga, wzbogacany darami
wyrażającymi się również w historii, a zarazem jest naznaczony
przez obciążenia, zmarszczki, grzechy, począwszy od grzechów,
które każdy z nas popełnia. Wszystkie znaki, które nieustannie są
pokonywane, by iść ponad, poza; znaki, które są wręcz pokonywa­
ne z myślą o ich przeciwieństwach, i znaki, które w spojrzeniu
wiary wskazują na uczestnictwo Kościoła w majestacie Chrystusa.
Znaków tych mamy bardzo wiele: w postaciach świętych
możemy dostrzec odbicie splendoru Chrystusa; w niewierności
synów Kościoła możemy zobaczyć tę klęskę, którą Jezus przeżył
razem ze swymi apostołami, a która doprowadziła Go na krzyż.

332 29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


Aby pokochać Kościół, aby odczytywać Jego tajemnice z roz­
ległością, z jaką odczytuje je Paweł w Liście do Efezjan, trzeba
mieć mocną wiarę, nieustanne pragnienie w kierunku tamtego
świata, zdolność kontemplacji stosunku rzeczywistości niewidzial­
nej z tym światem. Bez dynamizmu wiary będzie zawsze zbyt
łatwo grać na dwuznaczności znaków Kościoła i nic nie widzieć.
Przykładem wiernej lektury tajemnicy są słowa Pawła VI,
który w latach posoborowych pytał się:
„Czy Kościół w dzisiejszych czasach cierpi? Tak, najdrożsi
synowie, Kościół poddawany jest dzisiaj wielkiemu cierpieniu!
W jaki sposób? Po zakończeniu Soboru? Tak, właśnie po zakoń­
czeniu Soboru! Kościół cierpi przez przygnębiający brak prawo­
witej wolności w wielu krajach świata. Cierpi z powodu po­
rzucenia przez wielu katolików wierność, na którą zasługiwałaby
wiekowa tradycja, cierpi z powodu zaprzepaszczenia wysiłku
duszpasterskiego, pełnego zrozumienia i miłości. Cierpi z powo­
du niespokojnego, krytycznego, krnąbrnego i niszczącego poja­
wienia się wielu Jego synów, wybrańców - kapłanów, nau­
czycieli, świeckich, poświęconych służbie i świadectwu Chrys­
tusa żyjącego w żywym Kościele, występujących przeciwko Jego
głębokiej i niezbędnej wspólnocie, przeciwko Jeg o instytucjonal­
nej egzystencji, przeciwko Jego normom kanonicznym, Jego
tradycji, Jego wewnętrznej spójności... Najdrożsi synowie, nie
odmawiajcie nam waszej solidarności duchowej i waszej modlit­
wy. Nie pozwólcie ogarnąć się lękowi, zniechęceniu, sceptycyz­
mowi... Lecz cierpcie i kochajcie z Kościołem. Z Kościołem
działajcie i miejcie nadzieję” {N au czan ie P aw ła V7[Insegnamenti
di Paolo VI], 1969, VI, 904).
W tych słowach jest to spojrzenie głębokiej wiary, które
poznało cierpienia, słabości, trudy, plamy Kościoła, a jednak
dostrzega w Nim tajemnicę Chrystusa, a zatem nie przestaje
ofiarować, cierpieć i pokładać nadzieję.

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 333


— Zadaję sobie pytanie: jak to wszystko może mieć szczegól­
ny z w iązek z posługiw aniem ? Co posługa dodaje do tego
spojrzenia wiary, do dynamiki poznania Boga i Kościoła, które
zachowują wartość dla każdego wierzącego?
Na pewno posługa wskazuje na szczególną formę osobistego
zaangażowania się w rzeczywistość Kościoła. Kto żyje posługi­
waniem, ryzykuje dla Kościoła także zawodowo i może zatem
poznać Go lepiej w Jego trudach i słabościach, może lepiej
zrozumieć, jak Chrystus Go pokochał.
Ponadto posługa, doprowadzając do bliskiego kontaktu
z plamami i zmarszczkami Kościoła, zaczynając od tych osobis­
tych, może być źródłem rozczarowań Oblubienicą Chrystusową
w Jej historycznym przebiegu.
Posługiwanie sprzyja identyfikacji z Jezusem, który czyni nas
współuczestnikami Jego życzliwej miłości wobec Kościoła: ko­
cham Go, p o n iew a ż i ja k Jezus Go kocha; kocham Go, aby
współuczestniczyć w jeszcze większym czynieniu Go takim, jak
chce i widzi Go Jezus.
Chciałbym jeszcze zacytować inny tekst świętej Katarzyny,
modlitwę, w której kontempluje Oblubienicę Chrystusa w Jej
piękności i ofiarowuje życie w pragnieniu Jej zreformowania:
„Tobie, Ojcze przedwieczny, ja nieszczęsna ofiaruję ponownie
me życie, ale za Twą słodką Oblubienicę; abyś ile razy spodoba
się Twojej dobroci, wyciągał mnie z ciała i zwracał mnie ciału,
zawsze z Większą karą jedna od drugiej, o ile zobaczę refor­
mowanie tej słodkiej Oblubienicy świętego Kościoła...” (.Oraz.
XXVI).
Słowo końcowe naszej refleksji pozostawiam Pawłowi VI:
„Zawsze kochałem Kościół. Była to miłość, która mnie wyrwała
z mojej ograniczoności i nieokrzesanego egoizmu, i popchnęła
mnie do Jego służby; wydaje mi się że żyłem dla Niego, nie dla
niczego innego. Chciałbym, aby Kościół o tym wiedział; i abym

334 29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM


ja miał siłę, by Mu to powiedzieć, jako sekretne wyznanie serca,
które jedynie w krańcowym momencie życia ma się odwagę
zrobić” (R efleksja o śm ierci).
Prośmy zatem i my, za wstawiennictwem świętej Katarzyny
i Pawła VI, abyśmy doszli do wyrażenia w naszym sercu tego
sposobu postrzegania i kochania Kościoła, tego sposobu, który
nas oświeca, harmonizuje wewnętrznie i wypogadza drogę,
nierzadko trudną.

29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIE JEZUSA I NASZYM 335


30 .
„WIELE LUDU MAM”

Na nasze dzisiejsze spotkanie wybrałem jako tekst do ćwicze­


nia lectio d iv in a fragment Dz 18,9-11.

„W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu: -Przestań się


lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie
targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele
mam ludu w tym mieście-*. Pozostał więc i głosił im słowo
Boże przez rok i sześć miesięcy”.

Wersety te są mi szczególnie drogie z bardzo prostego


powodu: przedstawiono mi je, jakby fragment programowy,
podczas pierwszego spotkania z duchowieństwem w lutym
1980 roku, kiedy to zaledwie przyjechałem do Mediolanu. Bis­
kupem pomocniczym miasta był wówczas biskup Libero Treso-
ldi, a zebraliśmy się wtedy w auli wielkiej Uniwersytetu Katolic­
kiego. Po kilku słowach wstępu biskup Tresoldi zacytował mi
słowa: „Przestań się lękać, dlatego że wiele mam ludu w tym
mieście”. Zaproszenie to otworzyło mi serce w poczuciu pewno­
ści, że pochodziło z samego Pisma Świętego.
Obecnie chciałbym zaproponować wam wspólną medytację
powyższego fragmentu według etapów lectio i m editatio: od­

336 3 0 . „WIELE LUDU MAM”


czytamy go ponownie w jego kontekście, a następnie słowo po
słowie pozwolimy mu wnikać w nas. Sukcesywnie zadamy sobie
pytanie, jakie przesłania ofiaruje kapłanom w roku 1999, u progu
2000, w okresie, który kończy wizytę duszpasterską i przygoto­
wuje nas na święta Wniebowstąpienia i Zesłanie Ducha Święte­
go. Miejmy na uwadze wszystkie te aspekty.

I. Le CTIODT. 18,9-11

1. K ontekst i w ydarzenie

1. Kontekst geograficzny i historyczny znajdujemy w Dz 18,1-18,


gdzie opisana jest ewangelizacja Koryntu, ze wstępną opowieś­
cią: jakie są przyjaźnie, które Paweł zawiera w Koryncie, jaki jest
jego sposób pracy, jego rozkład dnia, jakich prób i jakich
cierpień doznaje oraz w jaki sposób Pan jest obecny w tych
trudnościach. Następnie Łukasz streszcza w 18 wersetach półtora
roku kaznodziejstwa Pawła we wspólnocie mającej duże znacze­
nie dla historii chrześcijaństwa.
Dosyć dobrze znamy tę wspólnotę z 1 i 2 Listu Pawła do
Koryntian: wiemy, jak pełna była życia, żywotna, a zarazem
podzielona i wewnętrznie rozerwana. Inne źródła potwierdzają,
że miasto — jedno z najważniejszych w imperium rzymskim —
było pogańskie i zdemoralizowane. Jest to poniekąd sąd, jaki
wydajemy naszej kulturze, ale z całą pewnością wówczas było
gorzej. B ib lia Jerozolim ska odnotowuje w tym względzie: „Ko­
rynt, odbudowany przez Juliusza Cezara, stał się stolicą prowincji
rzymskiej w Achai. Pierwiastek rzymski i łaciński przeważały,
lecz handel przyciągał tam również ludność kosmopolityczną.
Kolonia żydowska była bardzo ważna. Korynt cieszył się złą
sławą z powodu rozwiązłości panujących w nim zwyczajów”.

30. „WIELE LUDU MAM” 337


Miasto okrutne, pozbawione litości, gdzie bogaci panowali nad
biednymi, gdzie kwitło niewolnictwo.
W takich warunkach przyszło pracować Pawłowi: „A co
szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak
i Greków” (w. 4). Jego pierwszy kontakt był kontaktem z małą
wspólnotą żydowską i grecką, które chodziły do świątyni, ale
jego zamiarem było nauczanie miasta poprzez tych, którzy go
słuchali, pomimo że było ich niewielu.
2. I w takim kontekście opisane jest w w. 9 szczególne
w ydarzenie. „W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu”.
Czy chodzi o sen Apostoła? A może słyszy Pana podczas
modlitwy? Łukasz tego nie wyjaśnia. Mając jednakże na uwadze
teksty paralelne, możemy przypuszczać, że chodzi o wizję
podczas modlitwy (w przeciwnym wypadku byłoby napisane
„we śnie”). Paweł poświęcał bowiem dużo czasu modlitwie,
w szczególności tej nocnej —na Wschodzie noc rozpoczyna się
przed godziną 10 wieczór. „Zawsze dziękujemy Bogu za was
wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlit­
wach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło
wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym
Jezusie Chrystusie” (1 Tes 1,2-3). Paweł ukazuje tutaj treść swej
modlitwy apostolskiej: spędzał na niej mnóstwo czasu, wspomi­
nał z wdzięcznością każdego ze swoich uczniów i wstawiał się za
nimi. Kolejne tego świadectwo odnajdujemy na początku Listu
do Filipian: „Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam -
zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was
wszystkich - z powodu waszego udziału w szerzeniu Ewan­
gelii...” (1,3-5).
Podczas swej modlitwy za wspólnoty otrzymuje zatem cenne
słowo Pana.
Uważam za korzystne, zanim przejdziemy do rozważania
słów Jezusa, postawienie następującego pytania: czy to w idzen ie

338 30. „WIELE LUDU MAM’


Pawła pojawia się tylko w Dziejach Apostolskich, czy też są inne
znamienne teksty paralelne?
Przypomnę trzy inne widzenia. Czwarte jest widzeniem z Da­
maszku, ale sądzę, iż położymy nacisk na widzenia apostolskie,
które prowadzą do jego zaangażowania ewangelizacyjnego.
• Dz 16,9-10: „W nocy Paweł miał widzenie: jakiś Macedoń­
czyk stanął przed nim i błagał go: -Przepraw się do Macedonii
i pomóż nam!* Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do
Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im
Ewangelię”. Jest to widzenie decydujące dla rozprzestrzeniania
się Ewangelii z Azji do Europy, dochodzi do niego poprzez znak
boski przekazany Pawłowi.
• Dz 23,10-11. Paweł znajduje się w Jerozolimie w trudnej
chwili; stanął bowiem przed Sanhedrynem, wielu było mu
przeciwnych, zorientował się, że jego świadectwo powiększa
zamieszanie i chaos, potrzebował pocieszenia. „Następnej nocy
ukazał mu się Pan. «Odwagi! - powiedział - trzeba bowiem,
żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie, tak jak dawałeś o Mnie
świadectwo w Jerozolimie*. Apostołowi - może nieco wystraszo­
nemu i zagubionemu - Pan potwierdza drogę, podnosi go na
duchu, dodaje mu odwagi, zapewnia o opiece. Ważne jest
zauważenie, że - rzeczywiście - Paweł pójdzie do Rzymu; pójdzie
tam jako więzień, a pomimo tego będzie głosił Ewangelię.
• Dz 27,22-25. Żegluga w stronę Italii odbywała się w ogrom­
nych trudnościach z powodu gwałtownej burzy, która się roz­
pętała; od wielu dni nie widziano już ani słońca, ani gwiazd,
i nadzieja na ratunek wydawała się utracona. Ale pośród tego
ogólnego zwątpienia Paweł wstaje i mówi: „A teraz radzę wam
być dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko okręt. Tej nocy
ukazał mi się anioł Boga, do którego należę i któremu służę,
i powiedział: «Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed Cezarem
i Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem tobą*.

30. „WIELE LUDU MAM” 339


Bądźcie więc dobrej myśli, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi
powiedziano”. Ponownie Paweł jest pocieszany w dramatycz­
nym momencie.
Z powtarzania się słów otuchy moglibyśmy wyciągnąć ogól­
niejsze przesłanie: B óg n ie opu szcza sw ego św iadka. Realizuje
się obietnica Jezusa dana uczniom podczas ostatniej wieczerzy:
„Nie zostawię was sierotami; przyjdę do was” 0 14,18).

Słowa Jezusa

• „Przestań się lękać”. Liczne są paralelne teksty biblijne


mówiące o tym napomnieniu. Może najstarszym jest napomnie­
nie Jozuego, syna Nuna, pocieszanego przez Pana i przekonywa­
nego, ażeby przyjął dziedzictwo Mojżesza: „Bądź mężny i moc­
ny. Nie bój się i nie lękaj, ponieważ z tobą jest Pan, Bóg twój,
wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz” Qoz 1,9).
Przypomnę również inne. Iz 4-1,10: „Nie lękaj się, b o ja jestem
z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem” (por. także Iz 43,5).
Jr l,8n: „Nie lękaj się ich, bó Ja jestem z tobą, by cię chronić...”.
Z tekstów Nowego Testamentu możemy wspomnieć Łk 1,13:
„Nie bój się, Zachariaszu!” oraz Łk 1,30: „Nie bój się, Maryjo”.
Są to zatem słowa, które bardzo często występuje w Piśmie
Świętym, wskazując, że ich potrzebujemy. I nie tylko my, lecz
również tacy wielcy święci jak Jozue, Zachariasz, jak Maria,
pomimo pewnej różnicy w opowieściach. W opowieściach epi-
fanicznych, Łk 1,13-30, to obecność Boga wzbudza strach;
w opowieściach powołaniowych natomiast osoba jest pociesza­
na, ponieważ misja jej zdaje się zbyt wielka tak na początku, jak
i podczas trwania. Paweł, właśnie z tego powodu potrzebuje
pocieszenia. Przypomnę zatem 1 Kor 2,3, gdzie Apostoł wyznaje,
że bardzo się bał, gdy dotarł do miasta: „I stanąłem przed wami
w słabości i w bojaźni, i w wielkim drżeniem”.

340 30. „WIELE LUDU MAM’


• Pocieszenie jest wyrażone dwoma czasownikami: „Prze­
m aw iaj i n ie m ilcź'. Może Paweł myślał o wycofaniu się,
0 odejściu z Koryntu z powodu przeszkód, licznych trudności.
Może obawiał się, że zbyt dużo mówił, a Pan mówi mu:
„przemawiaj...”.
• Trzecia wypowiedź jest kluczową wypowiedzią Biblii: „bo
Ja jestem z tobą”. Są to słowa przymierza, skierowane już do
Abrahama: „Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem
mnóstwa narodów” (Rdz 17,4). Zwróćmy uwagę na podobieńst­
wo z naszym tekstem: ,Ja jestem z tobą... wiele ludu mam w tym
mieście”. Paweł czuje, że zostaje mu powierzony - w jakiś
sposób —lud, podobnie jak Abrahamowi został obiecany naród.
Jest to początek ufności apostolskiej.
Słowa te mają zatem szczególnie obszerną historię.
Pomyślmy o Sdz 6,12, gdy anioł ukazuje się Gedeonowi
1 mówi do niego: „Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!”. Zapew­
nia Gedeona, że jego siła jest wspomagana przez samego Boga.
Pomyślmy zaś przede wszystkim o aniele, który mówi do
Maryi: „Pan jest z tobą” (Łk 1,28), słowa, które powtarzamy
każdego dnia w P ozdrow ieniu A nielskim (Ave Maria) i które
powinniśmy zastosować do nas samych, ponieważ Pan jest z Nią
i z nami, Jego dziećmi.
To, że Pan jest z nami, zostało wyraźnie podkreślone przez
Jezusa w zakończeniu. Ewangelii według Mateusza: ,A oto Ja
jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”
(28,20). Nigdy nie jesteśmy pozostawieni sami sobie w trudach
naszego posłannictwa.
• „Nikt n ie targn ie się na ciebie, aby cię skrzywdzić”. Tekst
grecki jest jeszcze dokładniejszy: nikt nie położy na tobie rąk,
aby cię skrzywdzić. Tłumaczenie polskie w rzeczywistości kont­
rastuje z w. 12: „Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi”.
Był zatem ktoś, kto próbował go skrzywdzić. Nie zdarzyło się,

30. „WIELE LUDU MAM” 341


natomiast, aby ktokolwiek położył na nim ręce; prędzej zostaje
pobity Sostenes, przewodniczący synagogi. Oczywiście, Pan nie
obiecuje swemu apostołowi wiecznej pomocy i rzeczywiście
umrze on jako męczennik. Jednakże w tym momencie nie
spełnia się dramatyczna próba, której Paweł mógł oczekiwać.
• Także ostatnie słowa - „dlatego że wiele ludu mam w tym
mieście” - mają wielkie znaczenie teologiczne. Interesujące jest
użycie rzeczownika „lud”, po grecku laos, który w Piśmie
Świętym odnoszony jest przede wszystkim do Żydów, do narodu
wybranego, podczas gdy poganie określani są jako „narody”
i „poganie”. Zapowiada się już wiele ludu w pogańskim mieście;
jest ukazany i uzupełniony z góry plan Boży, zamysł Kościoła
zbudowanego z Żydów i z pogan, znajdującego się i żyjącego
w miejscu niezwykle rozpustnym, konsumpcyjnym, buntującym
się przeciwko jakiejkolwiek regule moralnej.
Musimy zatem zrozumieć wielką siłę tych słów: Paweł słyszy,
że jego wysiłki misjonarskie, niepewne i bojaźliwe, są częścią
zamysłu Bożego. Pan dozwala Pawłowi zobaczyć w niewielkim
dotychczasowym wyniku jego starań ogrom, który nadejdzie.
Nie jest to jedynie obietnica bliskości; jest to obietnica konkret­
nego sukcesu, który będzie miał miejsce w swoim czasie.

II. W skazówki d o m editatio

Podczas m editatio chciałbym odpowiedzieć na trzy pytania:


- Dlaczego tekst ten jest tak ważny i jakie jest jego przesłanie
w kontekście Nowego Testamentu?
- Jakie jest przesłanie dla nas, dzisiejszych prezbiterów?
- O czym ten tekst nam przypomina w nawiązaniu do
Wniebowstąpienia Chrystusa i Zesłania Ducha Świętego, które
niebawem będziemy świętować?

342 30. „WIELE LUDU MAM’


1. Dz 18,9-11 jest tekstem ważnym, o ile dopomaga nam
zrozumieć, że Paweł, przyzwyczajony do szybkiego przemiesz­
czania się z jednego miasta do drugiego, w Koryncie przebywa
stosunkowo długo, ponieważ Pan mu powiedział: drąż tu, gdzie
jesteś, nie porzucaj tego miejsca, działaj i ewangelizuj. Słowo
Jezusa podkreśla zatem, że Korynt jest fundamentalnym etapem
jego misji. Słusznie jest stawić czoła słuchaczom pozornie nie­
czułym, miastu, które na pozór opiera się orędziu chrześcijańs­
kiemu.
Tekst ten jest ponadto ważny w kontekście całości Dziejów
Apostolskich i dla całego Kościoła, jako że ukazuje, iż praw­
dziwym protagonistą misji ewangelizacji jest Zmartwychwstały.
Zwróćmy uwagę na delikatność stwierdzenia: „wiele ludu mam
w tym mieście...”. Nie jest powiedziane: „odniesiesz sukces,
wszyscy przyjdą do ciebie i będą słuchać twoich kazań”, lecz: lud
jest mój, ja trzymam w ręce jego nawrócenie, jego przyszłość
i dlatego też nie musisz się obawiać trudności, niezrozumienia,
powolności. Pan jest pośrodku pracy ewangelizacyjnej. Zresztą
w Ewangelii według Jana Zmartwychwstały mówi do Piotra: „Paś
owce moje” (J 21,16). Owce zawsze pozostają Jezusa; my jesteś­
my po prostu drugorzędnymi instrumentami procesu ewan­
gelizacyjnego. To Pan potrafi dostrzec w maleńkiej grupie chrze­
ścijan, którzy w Koryncie przychodzą do Pawła, lud liczny, to On
prowadzi szlaki historii. My jesteśmy, podobnie jak Paweł,
zaproszeni do powierzenia się zamysłowi Bożemu.
2. Przesłanie dla nas, prezbiterów, jest przesłaniem pociesze­
nia.
Na pytanie: w jaki sposób Pan jest blisko? — odpowiem
trzema stwierdzeniami.
• Potrzebujemy przede wszystkim p od p ory w naszym po­
słannictwie. Sprzeciw ludzi, niewielki posłuch, odrzucenie
wprowadzania w życie naszego nauczania nużą nas i niszczą.

30. „WIELE LUDU MAM” 343


Pięknie jest ponownie odczytać opis jednego z wielu ciężkich
momentów Pawła: „Nie chciałbym bowiem, bracia, byście nie
wiedzieli o udręce doznanej przez nas w Azji; jak do ostateczno­
ści i ponad siły byliśmy doświadczani, tak iż zwątpiliśmy, czy
uda nam się wyjść cało z życiem. Lecz właśnie w samym sobie
znaleźliśmy wyrok śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz
Bogu, który wskrzesza umarłych”. Paweł rozumie zbawczą,
opatrznościową wartość każdego trudu, każdego zmęczenia,
prawie po krańce desperacji, aby nauczyć się pokładać nadzieję
tylko w Bogu, który wskrzesza umarłych. „On to wybawił nas od
tak wielkiego niebezpieczeństwa śmierci i będzie wybawiał. Tak,
mamy nadzieję w Nim, że nadal będzie nas wybawiał” (2 Kor
1,8-10). Bolesne doświadczenia, przez które przeszedł apostoł
Paweł, są powodem późniejszej nadziei.
• Pocieszenie pochodzi od Pana. To On uwalnia od zła,
które podtrzymuje nas w ew nętrznie, nawet bez wydarzeń ze­
wnętrznych; to On zmienia nasze chwile złego nastroju, depresji,
chęci porzucenia wszystkiego, w chwile pełne nadziei. Potwier­
dza to wyraźnie Paweł w 2 Kor 7,5: „Kiedyśmy przybyli do
Macedonii, nasze ciało nie doznało żadnej ulgi, lecz zewsząd
byliśmy dręczeni: zewnątrz walki, wewnątrz obawy”. Dostrzega­
my w Pawle pewną niechęć, pewną przygnębiającą formę, która
go miażdży.
• „Lecz Pocieszyciel pokornych, Bóg, podniósł i nas na
duchu przybyciem Tytusa. Nie tylko zresztą jego przybyciem, ale
i pociechą, jakiej doznał wśród was...” (w. 6-7). Pan zatem
dopilnował tak, pocieszając go wewnętrznie, jak i dodając mu
otuchy zew n ętrzn ie poprzez proste, p ojed y n cze zd arzen ie.
Nasze posłannictwo potrzebuje wewnętrznej zachęty, tego
spojrzenia wiary, które pozwala nam odczytywać wszelkie rze­
czy, nawet te nie mające znaczenia, w świetle tajemnicy Bożej;
potrzebuje pociechy zewnętrznej, którą Pan da nam w swoim

344 30. „WIELE LUDU MAM"


czasie poprzez poparcie ludzkie (wdzięczność ludzi, powrót do
wiary osób, które wiele lat temu oddaliły się od Kościoła).
W ten sposób jesteśmy zaproszeni do otwarcia się na wymiar
pociechy boskiej, jak otwarł się Paweł w Koryncie, na nadzieję,
że Pan jest po naszej stronie i nie opuści nas, mimo iż niekiedy
dni ciemności przedłużają się ponad oczekiwania.
Warto powtórzyć, że Paweł otrzymuje to pocieszenie na
modlitwie, i to na modlitwie wydłużonej, prawdopodobnie
zrodzonej z bólu, na modlitwie, która stawia przed obliczem
Pana wszelkie niepowodzenia w apostolacie, w misji. Stąd też
rodzi się znaczenie dla nas poświęcania modlitwie odpowiednio
dużo czasu, ażeby w chwilach tych (nie tylko w nich, lecz
również w nich!) łaska Boga przyszła nam naprzeciw z tą kroplą
pociechy, która dozwoli nam iść naprzód pomimo trudności.
3- Jak przedstawia się działalność Pana niosącego pociechę
w odniesieniu do W niebow stąpienia i Z esłan ia D u cha Świętego?
Zaproponowane nam w tych dniach fragmenty ewangeliczne
liturgii, zaczerpnięte w całości z mów Jezusa po Ostatniej
Wieczerzy, kierują nas w stronę obietnicy: „Smutek wasz zamieni
się w radość” 0 16,20). Jezus wyszczególnia ten dynamizm
pocieszenia i przygnębienia, światła i ciemności, wizji i momen­
tów niepewności, które naznaczają życie chrześcijanina, tak jak
naznaczyły Jego dzieła i dzieła Kościoła pierwotnego. „Smutek
wasz zamieni się w radość” jest zdaniem, które posiada znacze­
nie przede wszystkim dla doświadczenia przeżytego przez apos­
tołów podczas śmierci i zmartwychwstania Jezusa: śmierć ich
zmiażdżyła, zmartwychwstanie pozwoliło im na nowo oddychać
w wierze i w radości.
Odnosi się także do tego, czym apostołowie żyją w tajem­
nicach Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego. Wniebo­
wstąpienie pozbawia ich widzialnej obecności Jezusa; Zesłanie
Ducha Świętego napełnia ich nową obecnością, nie ograniczoną

30. „WIELE LUDU MAM” 345


już w czasie i w przestrzeni, lecz taką, która ogarnia całą historię.
Paul Claudel streszcza te dwa momenty mottem, które wkłada
w usta Jezusa: „Pozbawiam was mojego oblicza, by dać wam
moją duszę”, to znaczy Jego Ducha, który zapewnia obecność
Zmartwychwstałego aż po krańce ziemi.
Dynamizm ten zachowuje swą wartość w życiu chrześcijańs­
kim i w życiu duszpasterskim. Życie chrześcijańskie jest pełne
światła i ciemności, udręczenia i radości, które następują kolejno
po sobie. Zwróćmy uwagę, że Jezus nie mówi: „udręka przejdzie
i będziecie mieć radość”, lecz „smutek wasz zamieni się w ra­
dość", będzie miejscem, w którym Pan przygotowuje radość.
Zmartwychwstanie nie następuje po prostu p o krzyżu, ponieważ
to właśnie po uprzednim przejściu przez krzyż Chrystus zmar­
twychwstaje.
Możemy zatem wypowiedzieć fu n d a m en ta ln ą regułę egzys­
tencji chrześcijańskiej-, wszystko jest dla radości, dla spokoju
duchowego, ale nie jesteśmy uwolnieni i wybawieni od chwil
cierpienia: wiedzmy jednakże, że przynoszą one owoc, to znaczy
radość Ewangelii i pocieszenie Boże.

Z akończenie

Zapraszam was do refleksji nad Dz 18,9-11 i nad wartościami,


które fragment ten zawiera. Wierzę, że każdy z nas, powracając
myślami do osobistej historii życia i swej działalności duszpaster­
skiej, może odnotować w nich momenty trudne, w których
wydawało się, że już więcej nie możemy, a w pewnej chwili
Pan otworzył nam na nowo drogę nadziei, na nowo ukazał
nam swe oblicze w Duchu Świętym. Pozwólmy zatem podnosić
się na duchu przez porównanie pomiędzy naszą drogą a drogą
Pawła.

346 3 0 . „WIELE LUDU MAM'


Prośmy w modlitwie, abyśmy zrozumieli, że słowa skierowa­
ne przez Jezusa do Pawła około 2000 lat temu są przeznaczone
również dla nas znajdujących się na progu nowego tysiąclecia
pełnego niewiadomych. Jesteśmy zanurzeni w wielkim świeckim
i zsekularyzowanym mieście, zanurzeni w cierpieniach bolesnej
i wstrząsającej wojny, ale pożywiamy się pewnością, że Pan
tajemniczo działa także w dzisiejszych czasach i dlatego od­
czuwamy powołanie do zaangażowania się pomimo wszystko
na korzyść pokoju i dialogu.

30. „WIELE LUDU MAM" 347


31.
KROCZMY
W NADZIEI I W ZAUFANIU

Góra Nebo jest miejscem, które zaprasza do cichej kontemp­


lacji. Kontemplacji polegającej przede wszystkim na podziwianiu
krajobrazów, gór, równin; wyobrażaniu sobie także tego, czego
nie możemy dostrzec, a co Mojżesz widział z daleka, aż po
morze; kierując spojrzenie w szczególności w stronę Jerozolimy
i innych regionów Palestyny, dotkniętych poprzez przejście ludu
Bożego, a następnie poprzez przejście Jezusa i apostołów.
Taki sposób kontemplacji z wykorzystaniem wzroku i fantazji
mało odpowiada ćwiczeniu prawdziwej i właściwej lectio divina,
która wymagałaby czasu, możliwości konsultacji tekstów i reflek­
sji do przeżycia w wielkim, osobistym skupieniu. Niemniej
jednak, ponieważ zostałem poproszony, spróbuję pokrótce od­
czytać z wami tekst Księgi Powtórzonego Prawa.

„Mojżesz wstąpił ze stepów Moabu na górę Nebo, na szczyt


Pisga, naprzeciw Jerycha. Pan zaś pokazał mu całą ziemię
Gilead aż po Dan, całą - Neftalego, ziemię Efraima i Manas-
sesa, całą krainę Judy aż po Morze Zachodnie, Negeb, okręg
doliny koło Jerycha, miasta palm, aż do Soaru. Rzekł Pan do
niego: «Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi, Izaakowi
i Jakubowi tymi słowami: Dam go twemu potomstwu. Dałem

348 31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU


ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz-.
Tam, w krainie Moabu, według postanowienia Pana, umarł
Mojżesz, sługa Pański. I pochowano go w dolinie krainy
Moabu naprzeciw Bet-Peor, a nikt nie zna jego grobu aż po
dziś dzień. W chwili śmierci miał Mojżesz sto dwadzieścia lat,
a wzrok jego nie był przyćmiony i siły go nie opuściły. Izraelici
opłakiwali Mojżesza na stepach Moabu przez trzydzieści dni.
Potem skończyły się dni żałoby po Mojżeszu. Jozue, syn Nuna,
pełen był ducha mądrości, gdyż Mojżesz włożył na niego ręce.
Słuchali go Izraelici i czynili, jak im Pan rozkazał przez
Mojżesza. Nie powstał więcej w Izraelu prorok podobny do
Mojżesza, który by poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we
wszystkich znakach i cudach, które polecił mu Pan czynić
w ziemi egipskiej wobec faraona, wszystkich sług jego i całego
jego kraju; ani równy mocą ręki i całą wielką grozą, jaką
wywołał Mojżesz na oczach całego Izraela” (Pwt 34,1-12).

I. Lectio Pw t 3 4 ,1 - 1 2

Kontekst

Fragment ten, zawierający ostatnie słowa Księgi Powtórzone­


go Prawa, zamyka Pięcioksiąg Mojżesza, Torah, i nadaje znacze­
nie prawie dramatyczne i aktualne całemu opowiadaniu.
Pięknie byłoby mieć czas, aby włączyć końcową stronicę
Księgi Powtórzonego Prawa w poprzednie, które już przepowia­
dały śmierć Mojżesza i tajemniczą karę. Mówi się o tym obszernie
w rozdziałach 31 i 32, ale wspomnienie tego momentu jest
obecne już od pierwszego rozdziału. Jeszcze wcześniej możemy
przywołać rozdział 20 Księgi Liczb, który opisuje grzech, przez
który Mojżesz tylko z daleka zobaczy ziemię obiecaną.

31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU 349


Trudno jest nam dzisiaj dokłanie określić charakter tego
grzechu; jest to coś tajemniczego, co pozostaje w półcieniu.

Dynamizm tekstu

Spróbujemy teraz ponownie odczytać nasz fragment w jego


dynamice, podziale na części, które pozwolą nam usłyszeć go
jako tekst liturgiczny posiadający nadzwyczajną siłę wspomnie­
niową
• Przede wszystkim w stąpienie ze stepów Moabu na górę
Nebo, która znajduje się naprzeciw Jerycha (w. la). Nam natych­
miast przychodzi na myśl wstąpienie, o którym rozmyślamy,
począwszy od Listu duszpasterskiego J a k ie p ięk n o zbaw i świat?
Jest to wstąpienie uczniów razem z Jezusem na szczyt Góry
Przemienienia, gdzie ujrzą także Mojżesza. Wydaje się, że Moj­
żesz z góry Nebo wyznaczył nam spotkanie na Górze Przemie­
nienia, gdzie ukaże się z Eliaszem blisko Jezusa.
• Następuje wielka wizja-. „Pan... pokazał mu całą ziemię”
(w. Ib); to wszystko, co możemy zobaczyć z tego miejsca i co
można sobie wyobrazić. Jest to zatem wizja w części fizyczna
i w części imaginacyjna.
• Jako trzeci moment wybrałem przepow iedn ię. „Pan rzekł
do niego: Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi, Izaakowi
i Jakubowi tymi słowami: Dam go twemu potomstwu” (w. 4).
Jest to przepowiednia rozciągająca się poprzez cały Pięcioksiąg
Mojżesza, słowa skierowane do Abrahama w Rdz 12. Uwalnia się
zatem to pragnienie ziemi obiecanej, które przenika wszystkie
księgi Mojżesza, Torah.
• Razem z wizją, która prowadzi do spełnienia obietnicy,
istnieje kara-. „Dałem ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam
nie wejdziesz!”. Jest ona częścią dramatycznego przeznaczenia
Mojżesza, do czego powrócimy w dalszych rozważaniach.

350 31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU


• W w. 5 wspomniana jest śm ierć, ale nie w zwyczajny sposób:
„Tam, w krainie Moabu, według postanowienia Pana, umarł Moj­
żesz, sługa pański”. Wyrażenie to zaskakuje nas: co oznacza rozkaz
Pana, że Mojżesz musi umrzeć? Jest tu zawarta jakaś tajemnica.
• W w. 6 mówi się o p o g rzeb ie Mojżesza w dramatycznym
tonie; Mojżesz został pochowany, ale nikt nie wie gdzie. Kolejna
tajemnica. Wiemy, że w Izraelu był wielki kult, wielka pamięć
grobów proroków; wspomina o tym sam Jezus. Niemniej jednak
nikt nie wie, gdzie znajduje się grób proroka Mojżesza.
• Po zakończeniu cyklu życia, śmierci i pochowania w w. 7
otrzymujemy ogólny obraz p o sta ci Mojżesza: „W chwili śmierci
miał Mojżesz sto dwadzieścia lat, a wzrok jego nie był przy­
ćmiony i siły go nie opuściły”. Starożytni rabini, starożytni
komentatorzy zadawali sobie pytanie: czy Mojżesz jest żywy, czy
też martwy? Jeżeli jest martwy, to dlaczego oczy jego nie zgasną,
a siły go nie opuszczają? Jest to postać dramatyczna, paradoksal­
na, Mojżesz, umarły i żyjący.
• W w. 8 mowa jest o p ła c z u Izraelitów na stepach Moabu
przez trzydzieści dni.
• W w. 9 wspomniany jest następca Mojrzesza; z Jozuem,
„pełnym ducha mądrości”, rozpoczyna się nowa era.
• Koniec, w. 10-12, wyraża ponowne przemyślenie, ogólną
ocenę całej misji Mojżesza nadzwyczajnymi słowami: „Nie po­
wstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by
poznał Pana twarzą w twarz...”. Słowa niezwykle wzniosłe, nigdy
nie używane w odniesieniu do innych osobistości. Napomyka się
zatem wypowiedź o znakach, o cudach spełnionych przez niego
w Egipcie, o „mocnej ręce i całej wielkiej grozie, jaką wywoływał
Mojżesz na oczach całego Izraela”.
Jest to zatem prawie hiperboliczna ocena Mojżesza, który
kończy swoją karierę w osamotnieniu, kończy także, w jakiś
sposób, swoją obecność dla Izraela.

31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU 351


II. W sk a zó w k i d o m e d it a t io

1. Mojżesz jest niewątpliwie nadzwyczajną osobistością, głę­


boko pokorną-, nie ma najmniejszej wzmianki o tym, by kiedykol­
wiek sprzeciwił się poleceniu Boga zakazującego mu wejścia do
ziemi obiecanej. Jego uległość i podporządkowanie podkreślone
są przez słowa: „Tam, w krainie Moabu, według postanowienia
Pana, umarł Mojżesz, sługa Pański”.
Umiera jako sługa, i to sługa nieużyteczny, posłuszny; umiera
sam. Wielcy przywódcy, którzy odmienili historię, często są
osobami samotnymi.
2. W odczytanym przez nas tekście wszystko wydaje się
osnute wokół samotności Mojżesza, ponieważ nie ma on nawet
znanego miejsca pochówku. W kolejnych księgach Biblii b ęd z ie
s ię o nim m ów iło niew iele. Będzie się czytało jego Torah,
jednakże jego osoba będzie praktycznie zapomniana.
Przypominam sobie, jak uderzyło mnie podczas obchodów
Seder, Paschy, u znajomej rodziny żydowskiej w Jerozolimie, że
w liturgii, we wspomnieniu wyjścia z ziemi egipskiej, nie wspo­
minano Mojżesza; wszystko było odniesione wyłącznie do dzia­
łania Boga.
Mojżesz jest obrazem niepotrzebnego sługi, który - po wype­
łnieniu wielkich rzeczy - znika, żyje w swoich księgach i w po­
słuszeństwie, jakie Naród Wybrany okazuje woli Bożej.
Jest to zatem postać wielka i dramatyczna, która połączyła
w sobie maksymalne zaangażowanie dla uratowania ludu z cał­
kowitym odsunięciem się, która rezygnuje z chęci cieszenia się tą
ziemią, w stronę której poprowadziła lud Izraela.
3. Ten fragment Księgi Powtórzonego Prawa wskazuje także
na koniec pewnej epoki i jest jak przedsionek rozkoszy. Jest coś
doprawdy nadzwyczajnego w fakcie, że księga, cała ukierun­
kowana na Ziemię obiecaną, nie pozwala nam kontemplować

352 31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU


wejścia do niej. A lud - jeśli chodzi o Torah - pozostaje w jakiś
sposób poza Jordanem, patrząc, pragnąc, oczekując i wzdychając.
Jest to fragment fundamentalny, pełen wartości, symboli,
wskazujący na te, które w historii są wielkimi p rz eło m a m i epoki
i zarazem wielkimi kontyn uacjam i.
Jest przepełniony sensem załamania, ponieważ Mojżesz
umiera, kończy swój bieg, nie wchodzi do ziemi, a razem z nim
kończy się epoka Torah.
Jest jednakże następca, Jozue, który poniesie jego ducha.
4. Jakie jest p rz esła n ie dla nas, którzy uczestniczymy w ostat­
niej pielgrzymce tego tysiąclecia, zamykającego drugie tysiąc­
lecie ery chrześcijańskiej?
Niewątpliwie taka granica tysiącleci jest rzeczywistością czysto
umowną, zależy od sposobu, w jaki obliczamy lata. Wiemy jednak­
że, że umowy, gdy są podzielane przez wielu, tworzą epokę.
Jesteśmy zatem zaproszeni, uczestnicząc w tej pielgrzymce,
do refleksji - zgodnie z nieustannie powtarzanymi napomnienia­
mi Jana Pawła II - nad mijającą epoką, nad wiekiem kończącym
się w sposób szczególnie dramatyczny i zrodzonym z bólu, jak
potwierdzają to wydarzenia bałkańskie i liczne inne wojny
i tragedie rozgrywające się w wielu częściach świata.
Potrzebujemy zastanowienia w sposób p okorn y i krytyczny,
a także podtrzymywania pewności, że rozłamy na przełomie hi­
storii, zmierzają zawsze do ciągłości. A my, powierzeni rękom Bo­
ga, nie obawiajmy się rozłamów, lecz zawierzajmy ciągłości bos­
kiego zamysłu. W jakiś sposób, podobnie do Mojżesza, powierzajmy
Bogu Jego lud w pewności, że dopilnuje On, aby być blisko niego
również w trzecim tysiącleciu, i poprowadzi go do Ziemi obiecanej.
Stajemy naprzeciw tej Ziemi, do której za moment wejdzie­
my. Jesteśmy w takiej samej sytuacji oczekiwania jak lud Boży
w chwili śmierci Mojżesza; oczekiwania tego, czego doświad­
czymy na końcu naszej pielgrzymki, w Jerozolimie. Wiemy

31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU 353


jednakże, właśnie dzięki stronicom biblijnym i krytycznemu
duchowi, z którym nas one wprowadzają w rozumienie historii,
że chociaż będziemy żyli w Ziemi obiecanej, nie nasyci to
naszego oczekiwania.
Pozostaniemy zawsze, jak pozostaje lud wokół Mojżesza,
symbolicznie w strefie pragnienia, w przedsionku.
Moglibyśmy może powiedzieć, z pewną śmiałością, że nawet
oczekiwanie Izraela jako ludu nie zostaje spełnione przez posia­
danie Ziemi obiecanej. Wszystko ciągle rozgrywa się jako symbol
czegoś Wyższego, czegoś Innego. Również nasza pielgrzymka
jest symbolem - nie symbolem osiągnięcia mety fizycznej, lecz
symbolem naszego bycia stworzonymi, aby odpoczywać jedynie
w Bogu, zgodnie z przepięknym wyrażeniem Augustyna: „Stwo­
rzyłeś nas dla Ciebie i nasze serce jest niespokojne, dopóki nie
spocznie w Tobie” (W yznania 1, 1).
Wszelkie przejścia, wszelkie kolejne podboje ziem, które
powinny były zaspokoić nasze pragnienie, nie zaspokoiły go. Tak
oto jesteśmy ponownie wezwani przez kontemplaq'ę postawy
Mojżesza, który—mogąc nasycić własne pragnienie - powierza się
Bogu z zapewnieniem, że ciągłość czasu zaspokoi w zupełności
pełnią wieczności, i jedynie wówczas będzie całkowicie nasycone
nasze pragnienie Ziemi obiecanej i nowego świata.
Obecnie kroczymy w nadziei i w zaufaniu. Kroczymy przez
myśli Mojżesza, jego ludu i tych narodów, dla których błagamy
o pokój i spokój. Błagamy o to dla diecezji w Ammanie, która nas
gości w tych dniach, i dla jej biskupa pomocniczego obecnego
wśród nas na tym rozmyślaniu. Niebawem spotkam patriarchę
Jerozolimy, a następnie króla Jordanii. Módlmy się, aby dane im
było rozkoszować się trwałym pokojem, aby mogli działać dla
pokoju w całym regionie, aby mogli działać dla wypełnienia we
wszystkich ludziach pełni tajemnicy Boga i objawienia Ghrystusa
zmartwychwstałego.

354 31. KROCZMY W NADZIEI I W ZAUFANIU


ŹRÓDŁA
M e d y ta c je z o s ta ły p r z e p r o w a d z o n e
p r z e z k a r d y n a ła C a r lo M a r ię M a r tin ie g o w l a t a c h 1 9 9 8 - 2 0 0 0

1. CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO: 2 Kri 19; Ps 48; Mt 7, 6.12-14


27 czerwca 2000, L’Aquila
2. „ZOBACZYSZ JESZCZE WIĘCEJ NIŻ TO”: J 1,47-51
29 września 1998, Rbo (Mediolan)
3. WASZYM BUKŁAKIEM JEST SERCE JEZUSA: Mk 2,18-22
17 stycznia 2000, Cemusco sul Namglio (Mediolan)
4. WIECZNE ORĘDZIE: Mk 4,26-32
29 stycznia 1999, Bresso (Mediolan)
5. ETYKA DUCHA ŚWIĘTEGO: Mt 5,3-16
23 czerwca 1998, Tringgio (Mediolan)
6. „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”: Mt 6,13
18 marca 1999, Rzym
7. KOŚCIÓŁ UCZESTNICZY W RADOŚCI OJCA: Mk 5,1-20
1 lutego 1999, Mediolan
8. PAN MŁODY ZAWSZE BĘDZIE Z WAMI: Łk 5,33-39
3 września 1999, Seveśo (Mediolan)
9. MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE OSDZA: Łk 6,38-42
11 września 1998, Barzio (Lecco)
10. JEZUS - LEKARZ MIŁOSIERNY: Mt 9,9-13
2 lipca 1999, Casorate Primo (Mediolan)
11. NIE ISTNIEJ SYTUACJE NIEULECZALNE: Mk 9,14-29
21 lutego 2000, Mediolan
12. PRZYJĆ PANA, KTÓRY PRZYCHODZI: Mt 11,16-19
11 grudnia 1998, Mediolan
13. ODPĘDZAĆ NIEPOTRZEBNE STRAPIENIA: Łk 10,38-42
6 października 1998, Gazzada (Yarese)

ŹRÓDŁA 355
14. „NIE BÓJ SIĘ, MAŁA TRZÓDKO": Ek 12,32
15 kwietnia 1999, Praga
15- DYSPROPORCJE KRÓLESTWA BOŻEGO: Ek 13,18-21
27 października 1998, Triuggio (Mediolan)
16. OJCIEC, KTÓRY SIĘ WZRUSZA: Ek 15,11-32
17 czerwca 1999, Colleualenza
17. ZATRZYMAM SIĘ W TWOIM DOMU: Ek 19,1-10
17 listopada 1998, Rho (Mediolan)
18. PPRZEBACZAĆ, PROSIĆ O PRZEBACZENIE,
DOSTĘPOWAĆ PRZEBACZENIA: Mt 18,21-35
4 kwietnia 2000, Mediolan
19. STRUMIENIE WODY ŻYWEJ: J 9,37-39
26 lutego 1999, Mediolan
20. PLAN BOŻY REALIZUJE SIĘ POMIMO WSZYSTKO: Ek 21,5-24
24 listopada 1998, Triuggio (Mediolan)
21. LAMPA, OLIWA I OGIE8: Mt 25,1-13
20 maja 1999, Rzym
22. W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI DLA MIŁOŚCI: J 13,1-17
10 października 1998, Ivema
23- „DORADCY” W KSIĘDZE SYRACHA: Syr 37,7-15
4 czerwca 2000, Triuggio (Mediolan)
24. ODZYSKANA TOŻSAMOŚĆ: Ps 8
14 grudnia 1998, Pauia
25. PŁODNOŚĆ KRZYŻA: 1 Kor 1,7-2,5
16 lutego 2000, La Vema
26. RADOŚĆ DOSKONAŁA: Hbr 13,8-15
17 lutego 2000, La Vema
27. MODLITWY KAPŁA8SKIE JEZUSA: Hbr 5,7-10
15 września 1998, Gazzada (Varese)
28. DAR POCIESZENIA: 2 Kor 1,3-11
19 czerwca 2000, Saronno (Varese)
29. MIŁOŚĆ DO KOŚCIOŁA W POSŁANNICTWIERB JEZUSA I NASZYM:
Ef 5,21-33
21 kwietnia 1999, Siena
30. „WIELE LUDU MAM”: Dz 18,9-11
14 maja 1999, Robecchetto eon Indttno (Mediolan)
31. KROCZYMY W NADZIEI I W ZAUFANIU: Pwt 34,1-12
10 listopada 1999, Góra Nebo (Jordania)

35 6 ŹRÓDŁA
SPIS TREŚCI

W s tę p .................................................................................. 5

1. Czytanie Pisma Świętego................................ 7

1. Osiem kluczowych s łó w ....................................... 8


II. 2 Kri: Ocalenie Jero zolim y ................................. 10
Postacie t e k s t u ....................................................... 11
Podział t e k s t u ....................................................... 12
III. Psalm 48 i tekst Mt 7 ............................................ 13
IV. M editatio trzech tekstów ....................................... 16
V. O r a t i o ....................................................................... 17
VI. A c tio ............................................................................ 18
Podsum ow anie.................................................................. 19

2. „Zobaczysz jeszcze więcej niż to” • • • • 21

I. L e c t i o ....................................................................... 22
1. Kontekst ............................................................. 22
2. S t r u k t u r a ............................................................ 22
3. Wersety 45-46 . . . ................................. 23
4. Wersety 4 7 - 5 1 ................................................. 23
II. M editatio: podsumowanie fragmentu . . . ■ 25
III. Aktualizacja p r z e s ła n ia ...................................... 28

SPIS TREŚCI 357


3. Waszym bukłakiem jest serce Jezu sa......................... 30
I. Lectio Mk 2 ,1 8 - 2 2 ......................................................... 31
1. S c h e m a t .............................................................................31
2. P rehistoria.............................................................................31
3. Pojedynczeo b ra z y ........................................................ 33
II. Meditatio-. przesianiefragmentu ewangelicznego . . 35
III. Szczególne przesianie na RokJubileuszowy . . . 37

4. Wieczne orędzie ................................................................. 40


I. Lectio Mk 4,26-32 ........................................................... 41
1. S t r u k t u r a .............................................................................41
2. D y n a m ik a .............................................................................42
II. M editatio: przesłanie tekstui trzy zastosowania . . 43

5. Etyka Ducha Świętego................. ............................... 48


W s t ę p ........................... 48
I. Lectio Mt 5,13-16 . . . . ............................ ..... 50
1. K o n t e k s t ................................................................ ..... 50
2. S t r u k t u r a .....................................................................51
3. O b r a z y ...................................................................... ..... 52
4. Jezus wyjaśnia z a g a d k ę ..........................................53
II. M editatio-. przesłanie te k stu ........................................ 55
1. Światło świeci w prześladowaniach . . . . . 55
2. Dobre uczynki są pierwszym objawem powołania
m is y jn e g o ............................................... ....................... 57
3. Ostrzeżenie przed przeciwieństwo owoców Ducha
Ś w i ę t e g o ................................................................. . 57
4. Rozpoznawanie dobrych uczynków w służbie plu­
ralistycznegospołeczeństwa . . . . . . . . 58
Zakończenie........................... 59

358 SPIS TREŚCI


6 . „I n ie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw
ode złego” ...................................... ...................................... 6 l
I. Od jakiego zła chcielibyśmy być uwolnieni? . . . 62
II. „I nie dopuść, abyśmy uleglipokusie” ........................ 65
III. W jaki sposób Jezus pokonuje p o k u sy ...................... 67
IV. W jaki sposób Ojciec uwalnia od z ł a ...................... 6 8
Zakończenie: zachowaj nas od złego naszych czasów . 69

7. K o śció ł uczestniczy w rad ości O j c a ...................... 7 1


I. Lectio Mk 5 ,1 -2 0 .........................................................................72
1. S t r u k t u r a .............................................................................. 72
2. Rdzeń e p iz o d u ................................................................... 7 5
II. M editatio: trzy przesłania na naszeczasy . . . . 75

Zakończenie.........................................................................................81

8 . Pan m łody zawsze będzie z w a m i .................................... 82


I. Lectio Łk 5,33-39 ............................................................ 84
1. K o n t e k s t ..............................................................................84
2. Schemat i dynamika te k s tu ............................................. 85
3. Kluczowe s ło w a ................................................................... 8 6
4. Teksty paralelne................................................................... 8 6
5. Pojedyncze stw ierdzenia................................................... 8 6
II. Wskazówki do m ed ita tio ........................................................ 89

9. Miłość, która nie osąd za................................... 92


I. Lectio Łk 6,39-42 .................................................................... 9 3
K o n t e k s t ................................................................. ..... . 93

S c h e m a t ............................................................................ 94
Niewidomy, który prowadzi innego niewidomego
(w. 3 9 ) ................................................................................. 95
Uczeń nie przewyższa nauczyciela(w. 40) . . . . 96

SPIS TREŚCI 359


Drzazga i belka (w. 4 1 - 4 2 ) ........................................... 98
II. Meditatio-. dwa p rzesłan ia............................................99
Zastosowanie dla nas.............................................. ..... 100

10. Jezus — lekarz miłosierny ...................................104


I. Lectio Mt 9 ,9 - 1 3 ................................................................. 105
1. K o n t e k s t ........................................................... ..... . 105
2. Podział t e k s t u .................................................................106
3. Kilka szczegółów te k s tu ................................................ 107
11. Meditatio-. trwałe przesłania........................................... 108
III. Wskazówki do c o n te m p la tio .......................................111
Zakończenie...................................................................................... 113

I I . Nie istnieją sytuacje nieuleczalne.................... 115


I. Lectio Mk 9 ,1 4 - 2 9 ................................................................ 116
1. K o n t e k s t ........................................................................... 116
2. Podział tekstu na c z ę ś c i................................................ 117
3. Ważne elementy t e k s tu ........................................... 119
4. Kluczowe słowa i p o ję c ia ...........................................119
5. Egzegeza . ...................................................................... 120
II. Przesłanie dla nas w Roku Jubileuszowym . . . . 122

12. Przyjąć Pana, który przychodzi.................................. 126


I. Lectio Mt 1 1 ,1 6 -1 9 ........................... - ...........................127
1. Kontekst . . ...................................... ..... . . . 127
2. S tr u k tu r a ................................ 128
3. O b r a z y ...................................................... 129
4. Zastosowanie . . 130
5. Zakończenie . . ............................................ ..... . 131
II. M e d it a t io ................................................................................. 132

13. Odpędzać niepotrzebne strap ien ia........................ 137

360 SPIS TREŚCI


I. Lectio Łk 10,38-42 . ....................................................... 138
II. Wskazówki do m ed ita tio .......................................................144

14. „Nie bój się, m ała trzódko” ............................................ 151


Wstęp .................................................................................................. 151
Oświecające słowo J e z u s a ............................................................ 152
I. Lectio Łk 1 2 ,3 2 .......................................................................153
1. K o n t e k s t ............................................................................ 153
2. Analiza pojedynczych s łó w ........................... 155
II. Przesłanie fragmentu dla nas. d zisiaj.................................157
1. Przyczyny s tr a c h u ............................................................ 157
2. Określenie sytuacji ............................................ ..... . 158
3. Błędne strateg ie............................................................ 159
4. Strategia przepowiadana przez Pismo Święte . . 159
Zakończenie: dar Eucharystii i S ło w a ...................................... 161

15. Dysproporcje królestwa B o żeg o ..............................162


I. Lectio Łk 1 3 ,1 8 -2 1 ................................................................. 163
II. M editatio: przesłanie przypowieścina dzisiejsze cza­
sy ...................... ........................... . . . . . . . 164

16. Ojciec, który się w zrusza............................................ 170


Kontekst skupienia i wybór tematu biblijnego . . . . 170
Niektóre możliwości interpretacyjne...................... ..... . . 172
I. Lectio Łk 1 5 ,1 1 -3 2 ................................................................. 175
1. Podział tekstu . . . . . . . . . . . . 175
2. K o n t e k s t ..................................... 177
3. Kluczowe słowa ................................................................. 178
II. M editatio nad przesłaniem tekstu. . . . . . . 180
III. Wskazówki do oratio . ................................. 183
Zakończenie . . . . ...................................... . . . 185

s p is t r e śc i 361
17. Zatrzymam się w twoim d o m u ................................ 188
I. Lectio Łk 1 9 ,1 * 1 0 ..................................................................189
1. Teksty o naw róceniu................................ 189
2. Dynamiczna budowafragm en tu ...................................190
3. Kluczowe s ło w a ................................................................ 194
II. M e d it a t io ........................... 194

18. Przebaczać, p ro sić o przebaczenie, dostępować


przebaczenia .................................................................199
I. Lectio Mt 18,21-35 ................................. 201
1. Oprawa t e k s t u ................................................................ 201
2. Przypowieść w trzechc z ę śc ia c h .................................. 201
3. Siła emocjonalna s łó w ..................................... . 203
4. Synteza przesłania ........................................................... 204
II. M e d it a t io .............................. 205
1. My p rz e b a cz a m y ................................................... 206
2. My prosimy o przebaczenie . . . . . . . . 209
3. My dostępujemy przebaczenia............................. 211

19. Strum ienie w ody ż y w e j.................................................213


I. Lectio J 7,37-39 ................................................................. 214
1. Podział tekstu . ........................................................... 214
2. Pojedyncze twierdzenia . . . . . . . . . 214
II. Przesłanie tekstu ............................................................ . 218

20. Plan Boży realizuje się pom im o w szystko . . . 225


Kazanie eschatologiczne ........................... ..... 225
I. Lectio Lk 21,5-24 ........................................... 227
1. S t r u k t u r a ................................ 228
2. Cztery znamienne wydarzenia. . . . . . . 230
II. M editatio: cztery przesłania na dzisiejsze czasy . . 231

362 SPIS TREŚCI


21. Lampa, oliwa i o g i e ń ........................................................ 235
K airoi naszego sp otk an ia............................................. . 235
Przypowieść o dziesięciu pannach ............................................ 236
I. Lectio Mt 25,1-13 ............................................................ 238
K o n t e k s t ................................................................................. 238
Bohaterowie i s y m b o le ....................................................... 239
II. Wskazówki do m ed ita tio ..............................................241

22. W służbie człow iekow i dla m i ł o ś c i .....................244


Okoliczności naszego sp otk ania................................. ..... . 244
I. Lectio J 1 3 ,1 -1 7 .............................................................. 246
Kontekst umycia n ó g ................................................... 249
Budowa w ew nętrzna................................................... 250
II. Meditatio-. cztery ważne przesłania . . . . . . 253
Zakończenie.......................................................................................258

23. „Doradcy” w Księdze S y r a c h a ......................................260


I. Lectio i meditatio Syr 37,7-15 ........................... ..... . 26l
K o n t e k s t ......................................................................... 26l
Pięć części fragmentu . . . . . . . . . . . 262
II. Dwa wnioski dla n a s ................................................... 267

24. O dzyskana to ż s a m o ś ć .............................................. 269


Psalm 8 . . . . .......................................................................269
I. Lectio psalm u ................................ 271
1. Okoliczność d ram aty czn a ................................. ..... 271
2. Zdumienie ............................................................................ 272
3. Odzyskana wolność . . . 274
II. M editatio: obraz etyki zachowania ludzkiego . . . 275

25. P łod n ość k r z y ż a ...................... . . 277


W prow adzenie........................................... 278

SPIS TREŚCI 363


I. Lectio 1 Kor 1,7-2,5 ............................................................281
Kontekst (w. 1 7 ) ........................................................... 281
Podział tekstu na c z ę ś c i....................................... . 282
II. Wskazówki do m editatio ........................... 284
1. Droga P a w ła ...................................................... ..... . 284
2. Oblicze Kościoła w dzisiejszych czasach . . . 287
3- Nasze życie i nasza posługa......................................289

26. Radość d o s k o n a ła ........................................... 291


Radość doskonała u świętego Franciszka i w Liście Jakuba
A p o s to ła ...................................................................................... 291
I. Lectio Hbr 1 3 ,8 - 1 5 ........................................................... 293
Części perykopy ............................................................ . 294
Pojedyncze wersety ...................................................... 295
II. Wskazówki do m editatio . . . . . . . . . . 297
1. Zniewagi Chrystusa...................................................... 297
2. Upokorzenia p o s łu g i.................................................399
3. Czemu sprzyja radość d oskonała........................... 300

27. Modlitwy kapłańskie Je z u sa ...........................................302


I. Lectio Hbr 5 ,7 - 1 0 ................................................................ 303
K o n t e k s t .................................................................................303
Z aw arto ść................................................ 304
II. M editatio: mądrośćludzka i mądrość ewangeliczna . 308

28. D ar p o c ie s z e n ia ..................................... 311


I. Lectio 2 Kor 1,3-11 . .. .......................................... 312
1. Struktura ............................................................ 312
2. Kluczowe s ło w a ................................................................ 315
3. Teksty p o k r e w n e ..................................... 316
4. Trzy stw ierd zen ia........................................................... 317

364 SPIS TREŚCI


II. M editatio nad pocieszeniem ................................................. 317
Zakończenie.......................................................................................321

29. M iłość do K ościoła w p o słan n ictw ie Jezu sa


i n a s z y m ....................................................................................... 3 2 2
Spotkanie ze świętąKatarzyną.................................................. 322
I. Lectio Ef 5,21-33 .................................................................. 324
Kontekst o g ó ln y ...................................................................... 324
D y n am ik a................................................................................. 325
Twierdzenia ch rysto logiczn e............................................326
II. Meditatio-. typologie miłości i obojętności wobec Ko­
ścioła ................................................................................................. 3 2 9

30. „Wiele ludu m am ” ................................................................. 3 3 6


I. Lectio Dz 1 8 ,9 - 1 1 .................................................................337
Kontekst i w ydarzenie............................................................3 3 7
Słowa J e z u s a ............................................................................340
II. Wskazówki do m ed ita tio ........................... 342
Zakończenie.......................................................................................346

31. K roczm y w nadziei i w z a u fa n iu ................................ 348


I. Lectio Pwt 3 4 ,1 -1 2 ...................................................................... 3 4 9
K o n t e k s t ................................ 349
Dynamizm t e k s t u .................................................................350
II. Wskazówki do m ed ita tio ...................................................... 352

Ź R Ó D Ł A ................................ 355

SPIS TREŚCI 365

You might also like