Professional Documents
Culture Documents
Hołyst Brunon - Suicydologia PDF
Hołyst Brunon - Suicydologia PDF
SUJCYDOLOGIA
WARSZAWA 2002
Spis treści w języku angielskim................................................... 15
Przedmowa .................................................................... 25
następującą definicję samobójstwa: ,/4 suicidal act is any deliberate act of self-
damage which the person committing theąct carmot be surę to survive"u.
Ów „rozmyślny akt" to czynność objęta bezpośrednim zamiarem przerwania
krańcowo dolegliwego stanu napięcia psychicznego poprzez samouszkodzenie, natomiast
świadomość niepewności przeżycia, a więc świadomość możliwości śmierci i godzenie
się na ten skutek działania, to właśnie zamiar ewentualny.
W takim ujęciu wyeksponowany zostaje element przewidywania możliwości
śmiertelnego skutku samouszkodzenia. Jednostka świadomie, a być może i
podświadomie, przypisuje swemu działaniu określone prawdopodobieństwo śmiertelnego
skutku. Zdaniem Stengla, do rzadkości należą sprawcy zamachów samobójczych
przewidujący absolutną nieuchronność śmierci (działający więc niejako z zamiarem
bezpośrednim). Najczęściej jest to przewidywanie jedynie możliwości zgonu (a więc
działanie z zamiarem ewentualnym).
Ani parametry, ani typ rozkładu populacji sprawców samobójstw według stopnia
subiektywnego prawdopodobieństwa zgonu nie są znane. Przyjmując pewne założenia
idealizacyjne, można by zaryzykować hipotezę, iż jest to rozkład loga-rytmiczno-
normalny. Do tego rodzaju twierdzenia skłania też fakt, że rozkład usiłowań według
stopnia samouszkodzenia ma właśnie taką postać. Przyjęcie tej hipotezy pozwalałoby też
na oszacowanie liczby aktów usiłowania pozbawienia się życia.
Spośród badaczy zajmujących się etiologią samobójstw wymienia się w literaturze
przedmiotu przede wszystkim A. Weismana i jego współpracowników15. Badacze ci
akcentują bardzo wyraźnie instrumentalny charakter zamachu samobójczego.
Samobójstwo najczęściej jest środkiem osiągnięcia jakiegoś „ziemskiego" celu", a nie
samym w sobie celem unicestwienia życia. Samobójstwo traktowane też jest jako jedna z
wartości zmiennej samouszkodzenie.
Postrzeganie zamachu samobójczego jako „wielowartościowego" środka osiągnięcia
celu siłą rzeczy prowadzić musi do pojmowania go jako zdarzenia losowego, a więc
analizowania go w kategoriach stochastycznych, w ujęciu probabilistycznym.
Zanegowane więc zostaje w pewnym sensie podejście klasyczne, sprowadzające się
do pojmowania samobójstwa jako realizacji — dającego się przynajmniej myślowo
wyodrębnić — ciągu przyczynowo-skutkowego. Samobójstwo nie jest ani nieuchronną,
deterministyczną samorealizacją określonych predyspozycji jednostki, ani też nie daje się
logicznie wyprowadzić z historii środowiska. Samobójstwo jest zdarzeniem w przestrzeni
socj okulturowej. Właśnie wieloczyrmikowy charakter tej przestrzeni i różne opisujące ją
języki przesądza-
14 „Zamachem samobójczym jest taki rozmyślny akt samouszkodzenia, który przed
popełnie
niem wyklucza w świadomości sprawcy pewność przeżycia".
15 A. Weisman, H. Feifel, H. Coleman, S. Hiltner, R.A. Kalish, R. Kastenbaum, Z.
Nelson,
N.D. Tabachnick, Death and self-destntctive behaviors, [w:] Suicide Prevention in the
70's Nańonal
Institutes of Mental Health Center for Studies of Suicide Prevention, H.L.P. Resnik,
B.C Hawthorne
(red.), Rockville Md. 1973.
36
Wykres 1
Zachowania (działania) o
Samouszkodzenia S
Samouszkodzenia wykluczające pewność przeżycia
Groźby samobójcze. Są to zapowiedzi, że dana osoba chce pozbawić się życia, jeśli
nie zostaną spełnione jej życzenia lub warunki.
Ryzyko samobójstwa. Jest to ocena innej osoby, często specjalisty, który szacuje
prawdopodobieństwo odebrania sobie życia przez daną osobę na podstawie znajomości
sytuacji życiowej, patologicznych cech, danych statystycznych oraz reakcji otoczenia tej
osoby.
Opracowano różne grupy podwyższonego ryzyka samobójczego. Przykładem jest
zestawienie tych grup (częściowo wg WHO uzupełnione przez M. Wolfers-dorfa):
1. Ludzie chorzy psychicznie:
— depresyjni (pierwotne depresje, stany depresyjne),
— uzależnieni (choroba alkoholowa, nielegalne narkotyki).
— schizofrenia (w trakcie stacjonarnego leczenia, rehabilitacji),
— zaburzenia osobowości.
2. Ludzie z wcześniejszą samobójczością:
— zapowiadane samobójstwo (ambiwalentne apelowanie o pomoc),
— po próbach samobójczych (10% recydywa samobójcza).
Jako badacz zabiega on, oczywiście, nadal o uznanie społeczności kolegów po fachu,
ale nawet w najlepszym przypadku jej oceny nie są już dla niego jedynym układem
odniesienia. Co więcej, standardy tych ocen i ich hierarchia wewnątrz społeczności
naukowej również ulegają zmianom. Prawda bowiem przestaje być dla wszystkich
wartością samą w sobie, wiedzę prawdziwą ceni się przede wszystkim za jej użyteczność,
użyteczność zaś, w odróżnieniu od prawdy, jest wartością stopniowalną i relatywną
względem odbiorcy oraz względem sytuacji.
Odbiorcą natomiast jest instytucja zatrudniająca uczonego i finansująca badania. I
nawet jeśli nie jest tak, by wartości te były ze sobą z reguły sprzeczne, nawet jeśli sądzi
się, że wiedzą użyteczną może być jedynie wiedza prawdziwa, a więc jeśli pominąć
drastyczne przykłady, kiedy za użyteczne uchodzą fałsz czy kłamstwo i gdy twórczość
naukowa podporządkowana zostaje wąskim pragmatycznym interesom politycznym czy
ideologicznym — to w określonej sytuacji i dla określonego odbiorcy nie wszelka wiedza
prawdziwa jest zawsze jednakowo użyteczna.
Ten zaś fakt, że nie wszelka wiedza prawdziwa jest jednakowo użyteczna, sprawia,
iż działalność badawcza w nauce sprofesjonalizowanej staje się przedmiotem planowania
i „polityki naukowej", a kto sądzi, że dobrze jest wiedzieć, nawet jeśli z poznania nie
płyną żadne inne satysfakcje poza dochodzeniem prawdy, znajduje się w coraz
trudniejszej sytuacji. Jest tak, albowiem nauka przestaje być traktowana wyłącznie jako
dostarczycielka bezinteresownych informacji, a staje się producentem recept na
manipulowanie przedmiotami, symbolami i ludźmi. Ta jej cecha staje się w gruncie
rzeczy jej wyróżnikiem spośród innych sfer działalności poznawczej, wyróżnikiem, jak
się zdaje, o wiele bardziej adekwatnym niż wszelkie metodologiczne kryteria demarkacji.
Omówione procesy powodują, że o ile poprzednio wybór tematu podyktowany był
wyłącznie lub przede wszystkim zainteresowaniami badacza, a on sam pozostawał
dysponentem informacyjnych wyników swej pracy, o tyle teraz wybór tematu staje się
coraz bardziej zależny od potrzeb rynku, a bezpośrednio — od rozpoznania tych potrzeb
przez organizacje finansujące badania. Publikowanie zaś wyników zaczyna zależeć coraz
bardziej od rozmaitych względów pozanaukowych i decyzja w tej sprawie często nie
zależy już od samego badacza.
Jeśli poprzednio badacz był opłacany niezależnie od utylitarnych wartości swych
osiągnięć, a często nawet niezależnie od rezultatów swych badań, to obecnie wyniki
przez niego uzyskiwane stają się często przedmiotem kupna-sprzedaży, a on sam
występuje coraz częściej w roli eksperta opłacanego przez przemysł, wojsko czy rządy
oraz ich rozmaite agencje; eksperta, którego funkcja polega nie tyle nawet na wyborze,
ile na doradzaniu sposobu realizacji celów, których wybór został już dokonany i na który
nie ma on większego wpływu. Co więcej, wybór ten jest często tajny, a wówczas nie
może nawet podlegać dyskusji specjalistów5.
W tej sytuacji faktyczne zachowania uczonych coraz bardziej odbiegać muszą od
ukształtowanych w poprzednim okresie norm etosu naukowego. Zasady moralne
uznawane dotąd w społeczności naukowej, wystawione zostają na ciężką próbę. Jakiż
bowiem może być rezultat uczestnictwa tego samego człowieka w takich dwóch
społecznościach, w których: w jednej z nich, gdy ktoś coś twierdzi, koledzy zastanawiają
się jedynie, czy to, co powiedział, jest prawdą; w drugiej zaś zastanawiają się przede
wszystkim nad tym, po co to powiedział, a ewentualnie dopiero później — czy
przypadkiem nie była to prawda.
Profesjonalizacja i uprzemysłowienie badań naukowych stwarzają zagrożenia dla
tradycyjnego systemu kontroli jakości wykonywanych i publikowanych badań. Jest tak,
ponieważ, z jednej strony, produkty pracy naukowej są de facto zrozumiałe tylko dla
innych uczonych i tylko przez nich mogą być merytorycznie oceniane, natomiast, z
drugiej strony, rzeczywiste uzależnienie nauki od innych układów społecznych,
gospodarki i polityki przede wszystkim, sprawia, że badacz staje się w mniejszym
stopniu zależny od osądu jego wyników przez kolegów po fachu i skłonny jest zatem
często mniej się liczyć w swej pracy z ich opiniami. Jest to tym łatwiejsze, że nawet w
najbardziej sprzyjających warunkach system kontroli i oceny wyników naukowych nigdy
nie może być całkowicie sformalizowany, że jedną z zasadniczych cech twórczości
naukowej było i pozostaje wyłamywanie się spod tradycji, że spraw merytorycznych
nauki nie sposób rozstrzygnąć większością głosów choćby i kompetentnych specjalistów.
W tych warunkach sytuacja uczonego staje się moralnie konfliktowa w dwojaki
sposób: raz ze względu na wspomnianą poprzednio trudność bezwzględnego
przestrzegania norm etosu naukowego, drugi raz ze względu na konsekwencje, do
których przestrzeganie tych norm mogłoby prowadzić.
Nauka, podporządkowana coraz bardziej ekonomice i polityce, przestaje być tym
samym systemem społecznym, jakim była uprzednio. Staje się bogata, ale traci swą
autonomię. Zyskuje ogromne wpływy, ale zaczyna funkcjonować według innych reguł
niż te, które były dlań dotąd konstruktywne.
2. Poznawcze i praktyczne zadania nauki
Ze względu na sposób wyjaśniania zjawisk społecznych suicydologię zaliczyć można
do nauk empirycznych. Są to te nauki, w których za nowe zdania prawdziwe mogą być
uważane albo zdania wywnioskowane dedukcyjnie ze zbioru zdań prawdziwych lub
uznawanych za prawdziwe w danej teorii, albo zdania uzyskane indukcyjnie, jako
uogólnienia zdań obserwacyjnych (spostrzeżeniowych) będących rezultatami
przeprowadzonych pomiarów. Naukę empiryczną można więc uważać za system praw,
twierdzeń i dostatecznie sprawdzonych hipotez zawierający i tworzący wiedzę naukową
o otaczającej nas rzeczywistości materialnej, która to wiedza jest uważana za prawdziwą
w danej fazie poznania naukowego i na danym stopniu rozwoju społecznego. Nauka
empiryczna jest celowym systemem dynamicznym, rozwijającym się jako system
posiadający sprzężenia zwrotne, zapewniające zarówno odpowiednią kontrolę
prawidłowego jej rozwoju jak i stabilności wobec różnych losowych oddziaływań
otoczenia. Nauka jest także systemem społecznym, bowiem na jej rozwój ma istotny
wpływ przeszły i obecny stopień społecznej świadomości oraz stan aktualnego rozwoju
kulturalnego i stan bazy technicznej danego społeczeństwa.
Generalnie można powiedzieć, iż celem nauki jest rozszerzenie wiedzy oraz
umożliwienie wykorzystania jej w praktyce. Kwestia praktycznej przydatności wyników
pracy badawczej również na gruncie suicydologii często stanowi sporny problem
pomiędzy naukowcami a praktykami. Praktycy często skarżą się na to, iż wnioski
wynikające z prac badawczych nie mogą znaleźć bezpośredniego zastosowania w
praktyce.
Idea powiązania wiedzy z działalnością praktyczną (życiową) ludzi pojawiła się w
filozofii starożytnej w koncepcji sofistów. Głosili oni, że wiedza spełnia funkcje
praktyczne, a jej zdobywanie jest podporządkowane potrzebom praktycznej działalności
ludzi, której wiedza gwarantuje skuteczność i sprawność. Nakazywali także prowadzenie
badań empirycznych, ponieważ właśnie badanie empiryczne: obserwowanie zjawisk i
wnioskowanie z jednych o innych, dostarcza wiedzy przydatnej w działaniu.
Podkreślenie praktycznej funkcji wiedzy doprowadziło sofistów do przekonania, iż
wartość (prawdziwość) wiedzy nie ma charakteru absolutnego, uniwersalnego, ale jest
zrelatywizowana do jednostki: prawda jest dla każdego człowieka inna. Jedyną podstawą
uporządkowania tych indywidualnych prawd i ustalenia, które są bardziej wartościowe,
jest ich różna, mniejsza lub większa przydatność praktyczna.
Kontynuatorem idei sofistów był F. Bacon. Wiedzę traktował on jako narzędzie,
dzięki któremu człowiek zdobywa władzę nad przyrodą. Szczególnie wartościowa jest
zatem wiedza gromadzona przez przyrodoznawstwo, czyli filozofię przyrody. Jej
zadaniem jest ustalenie wiedzy ogólnej o prawach przyrodniczych (filozofia speku-
latywna) oraz stosowanie tej wiedzy, dokonywanie wynalazków technicznych i
przyczynianie się w ten sposób do rozwoju społecznego, tak by osiągnięty został
szczęśliwy ustrój społeczny. Z idei praktycznej użyteczności nauki Bacon wyprowadził
przekonanie, iż działanie badawcze musi być działaniem praktycznym. Taki charakter ma
— wedle mego — tylko postępowanie eksperymentalno-indukcyjne. Eksperyment jest
sposobem zdobywania wiedzy wyselekcjonowanej, nie polega na biernym obserwowaniu
postrzeganych faktów, ale na poszukiwaniu wiedzy ważnej z punktu widzenia potrzeb
praktycznych. Indukcja pozwala następnie uogólnić wiedzę eksperymentalną, dając w
rezultacie nieprzypadkową, nieincydentalną wiedzę ogólną, która może być teoretyczną
podstawą skutecznego działania. Ta ostatnia idea znalazła kontynuatorów dopiero w
filozofii Oświecenia, natomiast przekonanie o praktycznej przydatności wiedzy naukowej
przyjmowane było w XVII i XVIII w. niemal powszechnie. Głosili je: R. Kartezjusz, T.
Hobbes, B. Spinoza, J. Locke, D. Hume, zwłaszcza zaś francuscy encyklopedyści.
Generalnie można powiedzieć, że w filozofii Oświecenia ukształtowały się dwa
składniki przekonania o użyteczności wiedzy: technicystyczny — przejawiający się w
przekonaniu, że wiedza jest narzędziem wykorzystywanym przez ludzi w ich walce o byt,
w zapewnieniu sobie dobrobytu, w podnoszeniu poziomu życia, oraz romantyczny —
wyrażający się w przeświadczeniu, że nauka ma do spełnienia wobec ludzkości misję
dziejową, która wykracza poza doraźną, instrumentalną użyteczność.
Kwestia praktycznej przydatności wiedzy naukowej jest tylko jednym z zagadnień
składających się na problem stosunku poznania (w szczególności naukowego) i działania
(praktycznego). Zagadnienie to stawiane jest zresztą na gruncie pewnego założenia. Jest
nim przekonanie o odrębności działania poznawczego i praktycznego, wyrażające się w
przeciwstawieniu rozumu teoretycznego — rozumowi praktycznemu. Założenie to,
mogące prowadzić do kontemplacyjnego ujęcia poznania, odrzucone zostało na gruncie
pewnych koncepcji XIX i XX w. m.in. na gruncie marksizmu, pragmatyzmu, filozofii
życia (w koncepcji M. Heideggera, K. Jaspersa, w personalizmie G. Marcela, E.
Mouniera itd.). W koncepcjach tych myślenie traktowane jest jako ludzka aktywność,
poznanie zaś jako jeden z typów działalności życiowej człowieka, a nie jako akt z natury
swej odmienny czy wyrastający ponad czynności życiowe.
W pragmatyzmie (Ch.S. Peirce, W. James, F.C.S. Schiller, W. Dewey) idea jedności
poznania i działania stanowi jedno z podstawowych przekonań. Działanie poznawcze nie
jest — w przekonaniu pragmatystów — biernym doświadczaniem świata, ale aktywnym,
selektywnym i kierowanym wolą uczestniczeniem w świecie. Jest oddziaływaniem na
przedmioty i kształtowaniem świata doświadczenia. Jest zależne od praktycznych działań
i powiązane z nimi tak, że myśli mogą być ujmowane jako praktyczne reguły
przejawiające się w działaniu, a zatem ich sens ujawnia się w praktycznych skutkach
działania. Owe skutki praktyczne decydują o tym, czy myśl jest wartościowa,
przedmiotowo ważna, tzn. czy odnosi się do ogólnych obiektywnych prawidłowości
działania świata. Te praktyczne konsekwencje, traktowane przez Peirce'a
obiektywistycznie, jako należące do ogólnych prawidłowości przyrody, ujmowane były
przez innych pragmatystów subiektywistycznie. Wedle Jamesa ich ustalanie jest
wynikiem dowolnej interpretacji jednostki sterowanej jej dążeniami i potrzebami.
Powiązanie działania i poznania w jedną całość oraz uznanie, że świat doświadczenia
i praktycznego działania jest wytworem subiektywnej aktywności jednostki,
doprowadziło do sformułowania tzw. pragmatycznej koncepcji prawdy.
Punktem wyjścia była krytyka klasycznej — Arystotelesowskiej — koncepcji
prawdy, zgodnie z którą prawdziwość jest zgodnością myśli (zdania) z pozamy-ślową
(pozajęzykową) obiektywną rzeczywistością. Wedle Jamesa o zgodności można mówić
tylko w odniesieniu do różnych, np. starych i nowych, treści indywidualnej świadomości.
Stwierdzenie takiej zgodności jest rezultatem indywidualnej decyzji, podejmowanej w
wyniku praktycznego zastosowania myśli. W ten sposób prawdziwość ujęta zostaje jako
wytwór podmiotu poznającego; jest jego stosunkiem do treści własnej świadomości, a nie
niezależną od podmiotu relacją między treściami świadomości i zewnętrznym światem.
Nie jest obiektywna i absolutna, ale względna, stopniowalna i zmienna; zależy od
praktycznego działania, w którym się sprawdza6.
6 Z. Cackowski (red.), Philosophy and Science, Warsaw 1987, s. 11. 54
jej prawo do wyboru posunęliśmy do takiego stopnia, że obojętne jest nam, dlaczego
człowiek odchodzi ze społeczeństwa czy też usiłuje to uczynić. Wszak podstawową
potrzebą człowieka jest zachowanie życia, a zatem pozbawianie się go może mieć
przyczyny świadczące o dysfunkcjonalności układu społecznego, w którym jednostka
żyje, lub o niewydolności systemu biopsychicznego jednostki pozbawiającej się życia
bądź próbującej rozstać się z życiem.
Wychodząc z założenia, że system społeczny powinien zapewnić każdemu dogodne
warunki egzystencji i umożliwiać zaspokajanie potrzeb, trzeba zatem zwrócić uwagę na
to, czy przyczyna drastycznych zachowań jednostki nie tkwi w wadliwości
funkcjonowania życia społecznego.
Inną ważną przyczyną uzasadniającą wagę zapobiegania nie tyle samobójstwom, co
zachowaniom presuicydalnym, jest konieczność zainteresowania się losem ludzi, którzy
często nie znają wszystkich możliwości rozwiązywania swoich problemów, a zatem nie
są w pełni świadomi dokonywanego wyboru.
Profilaktyka presuicydalna powinna stanowić system działań ciągłych i
wielostronnych. Założenia tego programu można przedstawić następująco.
Pierwszym i niezbędnym ogniwem działania jest stałe pogłębianie wiedzy o
procesach motywacyjnych zachowań autodestrukcyjnych. Ważne jest właściwe
rozpoznanie określonego przez E. Ringela syndromu presuicydalnego, który prowadzi do
zaniku mechanizmów obronnych, a w konsekwencji do aktów samobójczych.
Nie można jednak ograniczać się jedynie do informacji o stanach i sytuacji osób,
które podjęły próby samobójcze lub samobójstwa doskonały, ponieważ przede wszystkim
niezbędne jest diagnozowanie stanów mogących doprowadzić do autodestrukcji.
Diagnozy zatem nie mogą dotyczyć tylko jednostek, lecz powinny określać właściwość
układu społeczno-ekonomiczno-politycznego, w którym funkcjonuje społeczeństwo. Co
więcej, diagnozy te powinny obejmować wiedzę z zakresu wpływu różnorodnych
czynników na samopoczucie i procesy decyzyjne jednostki.
Zatruciu ołowiem przeciwdziała wapń (Ca) i witamina E25. Dlatego też w celach
profilaktycznych — o których już pisałem — zarówno w odniesieniu do zachowań
suicydalnych, jak i innych zjawisk patologii społecznej, powinno się w żywieniu —
zwłaszcza szczególnie zagrożonych jednostek i grup społecznych — uwzględniać te
produkty, które zawierają magnez, cynk, wapń i witaminę E. W naturalnej postaci
wchłaniane są one przez organizm znacznie lepiej niż w syntetycznej.
Szeroko pojęta profilaktyka presuicydalna, zgodnie ze współczesnym stanem
wiedzy, powinna zatem sprowadzać się nie tylko do obszaru działań psychospołecznych,
ale także uwzględniać ochronę środowiska i właściwe odżywianie.
Drugim założeniem jest konieczność prowadzenia wszelkich działań
zapobiegawczych równolegle przez trzy kanały oddziaływania na trzy systemy zaspo-
^ S. Wiąckowski, Próba ekologicznej oceny żywienia, żywności i składników
pokarmowych, Warszawa 1995.
67
danych, aby mogli służyć swemu władcy po śmierci (a więc — wedle tych wierzeń
— po śmierci zmarły żyje realnie i nawet potrzebuje sług). Nie wszyscy jednak badacze
mają pewność, że w Japonii istniał obyczaj dziunsi, wywodzący się z Chin6.
Wielkie systemy religijne również nie są całkowicie zgodne w ocenie samobójstwa.
Wschodnie religie: hinduizm i buddyzm nie wypowiadają się bezwzględnie przeciwko
samobójstwu. W niektórych przypadkach buddyzm dopuszczał samobójstwo, a nawet
wskazywał na jego konieczność. Śmierć ma stanowić powrót do duszy świata. Ocena
samobójstwa jest związana z motywem i celem. Według niektórych nawet sam Budda
zakończył życie w drodze samobójstwa, aby osiągnąć absolutne szczęście. Samobójstwo
było jednak zakazane przez religię Mojżeszową, co przejęło chrześcijaństwo, a z kolei
jego stanowisko wywarło wpływ na mahometanizm.
Chociaż za źródło zakazu samobójstwa uznaje się często Biblię, nie jest to słuszne.
Stary Testament podaje bowiem cztery przypadki samobójstwa — Sam-son, Saul,
Abimelech i Ahitofel. Późniejsi komentatorzy musieli stosować poszerzoną interpretację
piątego przykazania „nie zabijaj", aby napiętnować samobójstwo jako grzech7.
Pierwszym pisarzem żydowskim, który zajął zdecydowanie negatywne stanowisko
wobec samobójstwa, był Józef, dowódca oddziału wojsk pokonanego przez Rzymian.
Kiedy żołnierze chcieli w obliczu klęski odebrać sobie życie, Józef wygłosił
przemówienie, w którym zawarł dwa główne argumenty przeciwko samobójstwu:
samobójstwo jest zbrodnią skierowaną przeciwko wspólnej naturze wszystkich istot
żywych, a dusza została dana człowiekowi w depozyt przez Boga, dlatego więc ten, kto
ją odrywa od ciała, popełnia czyn zły8.
Najsłynniejszy przypadek samobójstwa u Żydów miał miejsce w 73 r., kiedy to w
oblężonej twierdzy Massada 960 osób odebrało sobie życie, nie chcąc poddać się
Rzymianom. Byli to w większości członkowie nowej partii, którą Flawiusz określa
mianem „czwartej filozofii". Uważali się za prawdziwych obrońców prawa i narodowego
życia ludu żydowskiego. Zbliżali się ze względu na poglądy religijne do faryzeuszów, z
których grona wywodzili się. Odmienne były jednak ich poglądy polityczne, a zwłaszcza
pogląd o niedopuszczalności wszelkiego obcego panowania nad Żydami9.
W Nowym Testamencie samobójstwo nie zostaje potępione. Pierwsi chrześcijanie
odznaczali się chorobliwą obsesją śmierci, dlatego też tak wiele czasu poświęcali
rozmyślaniom o tym, jak należy umierać. W obawie przed popełnianiem grzechu, wielu
chrześcijan popełniało samobójstwo.
Pierws^chrześcijanie przejęli od Rzymian ich stosunek do śmierci i do samobójstwa,
przy czym stosunek ów umocnili teologicznie, a później zniekształcili. Dla Rzymianina,
niezależnie od pozycji społecznej, sama śmierć była nie-
6 W. Kotański, Religie Japonii, [w:] Zarys dziejów religii, s. 150.
7 G. Williams, Świętość życia a prawo karne, Warszawa 1960, s. 238, 239.
s Tamże, s. 239.
9 W. Tyloch, Religia starożytnych Żydów, [w:] Zarys dziejów religii, s. 420.
70
istotna. Ale to, jak kto umierał — czy przyzwoicie, rozumnie, z godnością i we
właściwym czasie — miało ogromną wagę. Sposób umierania stanowił miernik
ostatecznej wartości życia. Pierwsi chrześcijanie traktowali śmierć z tą samą
obojętnością, ale odmienili perspektywę. Z punktu widzenia chrześcijańskiego raju życie
samo w sobie było w najlepszym razie nieważne, a w najgorszym razie — złe: im
pełniejsze życie, tym większa pokusa do grzechu. Śmierć była więc wyzwoleniem,
którego niecierpliwie oczekiwano lub szukano. Innymi słowy — im mocniej zaszczepiał
Kościół swoim wiernym przekonanie, że ten świat to tylko padół łez, grzechu i pokusy,
gdzie udręczony człowiek czeka, aż śmierć wyzwoli go ku wiecznej chwale, tym większa
stawała się pokusa samobójstwa. Rzymianie, nawet najwięksi stoicy, odbierali sobie
życie tylko w ostateczności; czekali przynajmniej, aż stanie się ono nie do zniesienia. Ale
dla pierwotnego Kościoła życie było nie do zniesienia niezależnie od warunków. Nauka
chrześcijańska na początku jakby stanowiła zachętę do samobójstwa.
Ojcowie Kościoła mieli jeszcze jeden argument, niemal równie skuteczny co rajska
szczęśliwość, mianowicie pośmiertną chwałę. Imionami męczenników (u których ktoś
mógłby dopatrywać się zachowań suicydalnych) nazywano święta, co rok obchodzone w
kościelnym kalendarzu; ich śmierć odnotowywano i oddawano cześć ich relikwiom.
Ponad wszystko jednak męczeństwo dawało pewność zbawienia. Jak chrzest zmywał
grzech pierworodny, tak męczeńska śmierć unieważniała wszelkie późniejsze
wykroczenia. Była więc ona dla chrześcijan taką samą gwarancją raju jak gwałtowna
śmierć u wikingów i Eskimosów Iglulików. Jedyna różnica polegała na tym, że
męczennicy nie ginęli w walce, lecz jako bierne ofiary: wojna, jaką toczyli, nie była z
tego świata i wszystkie ich zwycięstwa były pyrrusowe10.
Z teologicznego punktu widzenia był to argument nie do odparcia: do tego jednak,
żeby wyciągnąć zeń konsekwencje praktyczne, trzeba było żarliwości graniczącej z
szaleństwem. Kulminacją tej tendencji był szczery obłęd donatystów, u których
pragnienie męczeństwa przybrało tak skrajną formę, że w końcu sam Kościół uznał ich za
heretyków. E. Gibbon opisywał ich dziwne i niepojęte dążenie do chwały: „Szaleństwo
donatystów wiązało się z nader niezwykłym obłędem, nie mającym sobie równego w
żadnym kraju ani epoce. Wielu spośród tych fanatyków opętanych było grozą życia i
pragnieniem męczeństwa; gotowi byli zginąć w każdy sposób i z czyichkolwiek rąk, gdy
tylko ich postępowanie uświęcała prawdziwa wiara i nadzieja na wieczną szczęśliwość.
Zdarzało im się w grubiański sposób zakłócać pogańskie uroczystości religijne i
profanować świątynie po to, aby sprowokować najpobożniejszych bałwochwalców do
pomszczenia zbezczeszczonych bogów. Czasem wdzierali się do sądów i zmuszali
przerażonych sędziów, by skazali ich na śmierć. Często też zatrzymywali podróżnych na
publicznych drogach, domagając się ciosu, który uczyniłby ich męczennikami — za co
obiecywali nagrodę, ale grozili śmiercią, jeśli im kto odmówił tak drobnej przysługi. Gdy
zawodziły inne
A. Alvarez, Bóg Bestia. Studium samobójstwa. Warszawa 1997.
71
sposoby, donatyści ogłaszali, że tego a tego dnia rzucą się z wysokich skał, w
obecności swych przyjaciół i rodzeństwa — i wiele urwisk zdobyło sławę ze względu na
te ich religijne samobójstwa"11.
Ruch donatystów osiągnął rozkwit w IV i V wieku n.e.; współczesny im św.
Augustyn napisał, że „zabijanie się z szacunku dla męczeństwa to ich codzienna
rozrywka". Augustyn dostrzegał tu jednak logiczny dylemat nauki chrześcijańskiej: jeżeli
samobójstwo miałoby być dopuszczalną metodą unikania grzechu, to stałoby się
najbardziej logicznym krokiem dla wszystkich świeżo ochrzczonych. To wnioskowanie,
połączone z samobójczą manią męczenników, kazało Augustynowi szukać argumentów
za tym, by uznać samobójstwo za „ohydną, godną potępienia zbrodnię", za grzech
śmiertelny, najstraszniejszy, jaki można popełnić między chrztem a śmiercią z Bożego
zrządzenia.
Pierwszy z tych argumentów wywodził się z szóstego przykazania: „Nie zabijaj".
Tak więc człowiek, który zabija sam siebie, łamie to przykazanie i staje się mordercą. Co
więcej, jeśli człowiek popełnia samobójstwo, aby ukarać się za własne grzechy, to
uzurpuje sobie prawo należące do władz państwowych i kościelnych; jeśli zaś zginął w
stanie niewinności, po to aby uniknąć grzechu, to ma ręce splamione własną niewinną
krwią — co stanowiło najgorszy grzech z możliwych, bo nie można go już było
odpokutować. Wreszcie Augustyn podparł się pitagorejsko-platońskim argumentem, iż
życie jest darem Boga i nie powinniśmy sami skracać sobie cierpień, jako że cierpimy z
boskiego zrządzenia; wytrwałość, z jaką je znosimy, jest miarą naszej wielkoduszności.
Tak więc samobójstwo świadczy jedynie o tym, że człowiek nie chciał pogodzić się z
wolą Boga.
W dziele De Civi(ateDei św. Augustyn podkreślił, iż „samobójstwo jest wstrętnym i
niecnym złem"12. Bezpośrednim powodem zajęcia się tym zagadnieniem było masowe
samobójstwo tzw. circumcelliones — czyli, według św. Augustyna, szperaczy lamusów
lub, jak oni sami mówili o sobie, agonistów, żołnierzy Chrystusa13— ruchu
schizmatycznego wywodzącego się z donatystów, którzy aprobowali smobójstwo.
Zdobycie Rzymu przez Alaryka doprowadziło do licznych aktów gwałtów na kobietach
chrześcijańskich. Wobec tego chrześcijanie pytali, czy dla uniknięcia grzechu nie
powinny one popełnić samobójstwa i w ten sposób zapewnić sobie zbawienie. Augustyn i
tę formę samobójstwa (popełnionego w opisanych wyżej okolicznościach) oceniał jako
„moralnie złą i niedopuszczalną". Przedstawiona argumentacja oceniana jest jednak przez
T. Ślipkę jako „skromna". Autor ten wskazuje, że Augustyn posłużył się jednym tylko
argumentem: „samobójstwo jest zabójstwem, to zaś jest zakazane prawem Bożym
zawartym w Dekalogu"1*.
Podobnie jak św. Augustyn, również św. Tomasz z Akwinu stwierdzał, że „nikomu
żadnym sposobem nie wolno [...] pozbawić siebie samego życia". Dowo-
11 E. Gibbon, Zmierzch i upadek Cesarstwa Rzymskiego, t. 2, Warszawa 1975.
12 Por. T. Slipko, Życie i płeć człowieka, Kraków 1978.
13 Por. M. Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa I-IVw., Warszawa 1979,
s. 359.
14 T. Ślipko, Życie i płeć człowieka, cz. II (Etyczny problem samobójstwa), s. 359.
72
Rozdział IV
PROBLEM SAMOBÓJSTWA W POGLĄDACH FILOZOFÓW
Refleksja filozofów nad zjawiskiem samobójstwa jest faktem niejako samo-
definicyjnie oczywistym. Filozofowanie — najkrócej, co nie znaczy tu najlepiej, mówiąc
— to „ustalenie swego miejsca w rozpoznawanym porządku wszechświata z
równoczesnym poszukiwaniem metod logicznie optymalnej o porządku tym dyskusji, w
celu uzasadnienia reguł aprobaty i dezaprobaty ludzkich zachowań"1. Samobójstwo zaś
jest zachowaniem zmieniającym miejsce sprawcy zarówno w materialnej, jak i
metafizycznie pojmowanej czasoprzestrzeni. Czy dyslokacja ta jest przejawem czystej
samowoli jednostki, czy wynikiem jedynie zewnętrznego przymusu, czy determinowana
jest ziemską materią, czy też siłą duchowej transcendencji, czy jest pogrążeniem się w
niebyt, czy też — przeciwnie — wyzwoleniem z nicości? Pytania te to nośniki
ontologicznych niewiadomych, pryzmaty episte-mologicznych perspektyw i wreszcie —
wyzwania dla etycznych rozstrzygnięć, a więc kwestie par excellence filozoficzne.
Od czegóż zależały, zależą i zależeć będą odwiecznie udzielane odpowiedzi? Każdy
człowiek jest filozofem. Różnica jedynie w oryginalności medytacji, intensywności
dociekań, i w końcu — w jasności przekazu myśli. Każdy też ma swój autonomiczny,
sobie tylko w danej życia chwili właściwy stosunek do samobójstwa — tak własnego, jak
i cudzego.
Potraktujmy ową relację jako wynik „metafizycznego" równania, w którym zmienne
niezależne potrafimy identyfikować jedynie nominalnie. Wiemy, że wielkości te są ze
sobą związane, nie jest nam jednak znany sposób ich łączenia. Mówiąc innymi słowy, nie
znamy poszczególnych parametrów owego równania i stąd siłę i kierunek zależności
ustalić możemy jedynie odwołując się do pomocy intuicji i zdrowego rozsądku.
1 D. King, R. Supir, New Philosophical Thinking in Social Sciences, New York
1979, s. 48.
77
Wykres 5
Skala
1) -
2)-
3)-4)-
5)-6)-7)-8)-9)-10)-11). 12)-13) ? 14). 15) 16) 17) 18) 19) 20) 21) 22) 23) 24)
25) 26) 27) 28) 29) 30)
0
Rozkład badanej populacji
0,25
0,75
80
Oto „metryka" wpisana w wyróżnioną wcześniej pięciowymiarową przestrzeń:
Wykres 7
1 J ENERGIA
PRZESĄD
J RELIGIA
J FILOZOFIA
J NAUKA
1
Prawdopodobieństwo, że pojawi się ślad graficznie analogiczny do zaznaczonego
przez nas, a więc taki jak obraz naszego stosunku do samobójstwa czy — inaczej mówiąc
— naszej postawy suicydologicznej, jest nieskończenie małe. Jeśli jednak populacja jest
wystarczająco duża, to znajdziemy w niej osoby do nas podobne. Istnieją metody
pozwalające na obliczanie zbiorczego, globalnego wskaźnika naszego stosunku do
danego zjawiska. Tu jednak wystarczy, jeśli wyobrazimy sobie jedynie pewne typy
rozkładów, za pomocą których może być opisana populacja pod względem postaw
suicydologicznych przejawianych przez tworzące ją jednostki. Może to być na przykład
rozkład podobny do zaprezentowanego poprzednio, a więc taki jak na wykresie 8.
Wykres 8
Kształt owego rozkładu nie jest dany raz na zawsze. Środowisko i genetyka bez
przerwy różnicują naszą siłę biotyczną, na pożywce społecznej ciągle obumierają stare i
rodzą się kolejne przesądy, zmieniają swą moc religijne przekonania, mnożą się filozofie,
bezwzględnie materializuje się nauka. W każdym momencie zmieniają się więc zarówno
parametry rozkładu postaw samobójczych w społeczeństwie, jak też i typ tego rozkładu.
Oto przykładowe rozkłady o tej samej postaci, lecz o nieco odmiennych parametrach
(wykres 9).
81
Wykres 9
Powiedzieliśmy wcześniej, że tego typu rozkłady wskazują na pewną jednorodność
postaw w badanej populacji. Jeśli jednak przekonania jednostek tworzących
rozpatrywaną dziś zbiorowość wyrastały w różnym czasie historycznym, na odmiennej
cywilizacyjnie glebie, pod wpływem różnych prądów i klimatów umysłowych, rozkład
postaw w tej zbiorowości będzie wyraźnie heterogeniczny. Oto przykładowy obraz
(wykres 10).
Wykres 10
Mamy więc do czynienia z rokładem wielomodalnym, z grupami o odmiennych
postawach. Opozycja szczytów i dolin metafizycznej refleksji wobec materialnej
wspinaczki naukowych szkół i systemów jest widoczna gołym okiem. Krótko mówiąc —
natura filozoficznego stosunku do samobójstwa kształtowana jest poligenetycznie i stąd
właśnie jej grafika ma ową wielomodalną postać. Stosunek do samobójstwa pozostaje
sprawą „filozoficznej mody". Nawet ów cudzysłów nie jest w stanie osłabić podstępnych
chwytów sofistycznej logiki. Te jednak są zbyt stare, by można o nich zapomnieć w
obliczu codziennych pozytywnych sprawdzianów ich skuteczności.
Mimo że sofiści nigdy nie stworzyli żadnej szkoły, to jednak u wszystkich odnaleźć
można cechy wspólne. Byli to przede wszystkim starożytni technicy czy technolodzy
języka, mistrzowie sztuki oratorskiej i specjaliści w sferze werbalne-
82
Samobójstwo jest dla Epikura najczęściej dowodem klęski, małej sprawności ducha.
Jedynym usprawiedliwieniem odebrania sobie życia stać się może „wyjątkowe
spiętrzenie przeciwności losu"6.
Jakkolwiek interpretowane, epikurejskie zabezpieczenie indywidualnej równowagi,
własnej psychosomatycznej stabilności pozostawało jednak w wyraźnej opozycji do
wymogów życia zbiorowego, do potrzeb społeczności.
Dochodzimy więc powtórnie do wspomnianego już wcześniej drugiego wymiaru,
który określać musi każdą uniwersalną koncepcję życia — do skali prywatności i
uspołecznienia. Korekty rozwiązań eudajmonizmu podejmą się później, po przeszło
dwóch tysiącach lat, nowocześni wyznawcy zasady użyteczności. J. Bentham i J.S. Mili
sformułują zasadę „największego szczęścia największej liczby ludzi".
Asocjacjonistyczno-sensualistyczna koncepcja psychiki ludzkiej stanie się punktem
wyjścia hedonistyczno-utylitarystycznej etyki. Decyzja o samobójstwie będzie tu po
prostu uznana za rozwiązanie następującego równania cnoty (benevolence):
M-J
A
B=
gdzie: M — osiągnięte dobro publiczne, J — dobro osobiste, A — „zdolności
działające".
Autorem wzoru jest Francis Hutcheson. Teorię etyczną oparł on na koncepcji
wrodzonych „zmysłów wewnętrznych" {morał sense). Wywarł za jej pośrednictwem
bardzo wyraźny wpływ na kształt refleksji Hume'a i Benthama7.
Prostota matematycznej notacji nie była jednak w stanie nie tylko usunąć, ale nawet
zawoalować złożoności problemu. D. Hume poświęcił samobójstwu cały traktat, który ze
względu na nietolerancję otoczenia zmuszony był nazwać esejem. Wydany pośmiertnie
Essay on Suicide (1783) stanowił przede wszystkim polemikę z suicydologicznymi
argumentami Monteskiusza (o którym wypadnie nam wspomnieć w innym miejscu). Z
metodologicznego punktu widzenia dzieło to było realizacją formułowanego przez
Hume'a postulatu uprawiania etyki opisowej. Stanowiło też próbę egzemplifikacji
psychologicznego wyjaśniania narodzin religii.
Zakaz popełniania samobójstwa to zamach na wolność człowieka, to zadany przez
przesąd gwałt wobec wrodzonego przywileju ludzkiej swobody. Właśnie Hume był tym
filozofem, który próbował ustalać relacje między wszystkimi wyróżnionymi na wstępie
tej analizy determinantami naszego stosunku do samobójstwa, między zmiennymi
zapisanymi w postaci zbioru:
stosunek do samobójstwa = f (E, P, R, F, N)
Dla człowieka życie jest niezaprzeczalnie wartością największą. Czymże jest jednak
dla wszechświata? W skali kosmicznej jest dokładnie tym samym, co eg-
6 Patrz A. Krokiewicz, Nauka Epikura, Kraków 1929, s. 328.
7 Patrz: S. Pazura, F. Hutcheson, [w:] Słownik filozofów, t. I, Warszawa 1956, s.
265.
86
możliwe
niemożliwe
możliwe
do osiągnięcia
(istnieje)
niemożliwe
do osiągnięcia
(nie istnieje)
materializm
hedonizm utylitaryzm
~~
92
93
*???
-. -?.??. ?•.•?? ?*,*"? ?
?
* *' .'
1
..'.....?.....•.....•
niemożliwe
do osiągnięcia (nie istnieje)
^
?i
L
?•_"?
* * ?" ?
" ? .'• *?"?
" * ?" ?
""?'? "?"?
? ? * B" *
" ? .'? "•"?
? ? *• .* ?
m* * .* ? •?
"?.'. "?"?"•
•? ^ .* ? ? ?
? ?™ ?? ? ?? . ^. ??? .
?? ą ^" m ??
"?,'."?"?"?
?? ••,' • *?
+." ? y.'.'
*???
'.-";?;.'"? :? v" vv" ?:? ?''•?*..'? •:• '.'•?.
'? ' '? ?*."."- "? " ' -^."."- ?? " '- -V'.*- ???".?
," "."?".:^" *'."-".:-".T "??-*:""," *'? ?? ? ?•?*.«"? ?? " ?-?*.'."? ?? ?"-?*."•". ?? *?- ?
«" "'•??".:-"." "."?*:-V "??-?:-"." "'? m". ".?-I.:"V "??-1:'V- "?ąV*V ""?
?•?'??.'..*••???;?'..?•??*??>.'•??;?
94
Wykres 15
ziemski i ziemski ziemski ziemski i
metafizyczny optymizm pesymizm metafizyczny
pesymizm metafizyczny metafizyczny optymizm
pesymizm optymizm
szarość życia
< 1 ?
ciemne strony życia 0 jasne strony życia
stosunek do samobójstwa
krańcowa umiarkowana dopuszczalne bezwzględny
tolerancja tolerancja wyjątkowo zakaz
mentów reprezentowane są stanowiska przeciwstawne, zwane tu postawami
„dopuszczalnych wyjątków" (nr 3) i „bezwzględnego zakazu" (nr 4).
Samobójstwo zakazywane jest prawie zawsze tam, gdzie dla lękającego się śmierci
człowieka istnieje jakieś pocieszenie. W obliczu śmierci pocieszeniem takim być może
tylko obietnica życia wiecznego, nieśmiertelność duszy. Tak więc, wszystkie zawierające
tę obietnicę metafizyczne koncepcje człowieka muszą wykluczać samobójstwo w sposób
kategoryczny. Jest ono dopuszczalne jedynie w wyjątkowych warunkach.
Animistyczny motyw pocieszenia występuje już wyraźnie w filozofii pitago-rejskiej.
Dla Pitagorasa śmierć jest dobrem, bo wyzwala duszę z ciała. Dopiero po śmierci dusza
może dotrzeć do — wolnej od zniekształcającego wpływu ciała — prawdy absolutnej.
Człowiek nie ma jednak prawa sam przerywać ziemskiego bytowania. Bieg życia i jego
zatrzymanie zależą od woli bogów. Samobójstwo to akt niesubordynacji wobec boskiego
majestatu18. Jedyną możliwą dla człowieka drogą przyspieszenia procesu duchowego
wyzwolenia staj'e się asceza, filozofowanie i piaktyki religijne.
Pod szczególnym urokiem religijnej, orfickiej strony światopoglądu pitago-rejskiego
pozostawał Sokrates, filozofowanie było dla niego tożsame z przygotowywaniem się na
śmierć, a sama śmierć nie straszna, lecz pożądana. Sokrates wykluczał jednak
samobójstwo. Argumentacja na rzecz prohibitywnego stosunku do faktu odbierania sobie
życia przebiegała niejako dwutorowo. W sferze czysto metafizycznej człowiek był dla
Sokratesa własnością bogów (wedle Platona). Odbierając sobie życie dysponował więc
on bezprawnie cudzą własnością i stąd ściągał na siebie potępienie ze strony boskich
posiadaczy. W płaszczyźnie moralnej samobójstwo rozpatrywane zaś być musiało w
kategoriach praktycznej
M.T. Cicero, O starości (20), [w:] Pisma filozoficzne, t. IV, Warszawa 1961, s 51.
95
użyteczności. Dobrem jest cnota. Cnotą jest wiedza o tym, co jest pożyteczne dla
człowieka.
Zróżnicowanie ludzkich potrzeb i odmienność warunków ich zaspokajania nadają
pojęciu użyteczności charakter względny. Najogólniej jednak mówiąc — postępowanie
cnotliwe to działalność zapewniająca człowiekowi poczucie bezpieczeństwa oraz
poszanowanie ze strony współobywateli. Jeśli jednak dalsze trwanie — mimo wysiłków
jednostki — nie gwarantuje jej ani wewnętrznego spokoju, ani też szacunku
szanowanego otoczenia, to jednostka ta powinna traktować utratę życia w sposób
pogodny i świadomie przyzwolony. Nie dające się przezwyciężyć przeciwności życia
traktowane być muszą także jako przejaw woli bogów. Poddanie się śmierci nie jest więc
działaniem wbrew tej woli.
Sokratejski sposób ujmowania zagadnienia śmierci zostaje wkrótce wyraźnie
wzbogacony przez myśl Platońską. Dla Platona problem śmierci to rdzeń, to oś wszelkiej
autentycznie filozoficznej refleksji. Taki tanatocentryzm był po prostu emocjonalnym i
logicznym echem tragedii, jaką przeżył Platon w obliczu śmierci Sokratesa. Kapryśny
los, wszechwidzący bogowie czy też po prostu zaślepieni obywatele Aten stworzyli
Sokratesowi sytuację-szansę, w której wierność głoszonym zasadom wiodła go do
śmierci, zaś chęć zachowania życia zmuszała do zasad tych pogwałcenia. Sokratesa nie
zaskoczyło sakramentalnie ludzkie „być albo nie być". Zareagował konsekwentnie.
Dawno i wielokrotnie przemyślane „jeśli być źle, to nie być" przesądzało o wyniku
wyboru. Nie starał się więc uniknąć wyroku godząc się na wygnanie, nie próbował
ratować życia ucieczką z więzienia. Wolał umrzeć pozostawiając przy życiu zasady, niż
zachować życie, zasady te na śmierć skazując. Dobrowolnie uwalniał się zarówno od
wymaganego przez środowisko myślowego spętania, jak i od odczuwalnych już słabości
starzejącego się ciała. Dla wielu życie jest samobójstwem. Dla Sokratesa umieranie było
pełnią życia. Emocjonalnie opanowany, z sercem bijącym rozumnie, ze sprawną
świadomością odchodził na drugi, nieznany brzeg. Wybiegająca tam myśl budowała
ostatnią już alternatywę: czekająca śmierć to senny zanik wszelkiej cielesności, a więc
wyzwolenie od cierpień czy też próg prawdziwie nowego życia.
To, jak śmierci oczekiwał, jak umierał Sokrates, wiemy dzięki platońskim dialogom
Obrona Sokratesa, Kńton i Fedon. Ostatnie strony Fedona to najbardziej tragiczny w swej
prostocie, jaki zna literatura świata, obraz umierania. Największa męka cierpienia została
tu opisana w najmniejszej liczbie słów. „Obok tego opisu w swej psychologicznej
prawdzie głębi stanąć może — twierdzi I. Dąmbska — tylko opis śmierci Jezusa u
ewangelistów"19. „Śmierć Sokratesa — pisze J.J, Rouseau — spokojnie filozofującego z
przyjaciółmi — jest najłagodniejszą spośród wszystkich śmierci, jakich moglibyśmy
pragnąć; śmierć Jezusa, konającego w męczarniach wśród szyderstw, obelg i przekleństw
całego ludu, jest — spośród tych, jakich moglibyśmy się obawiać — najokropniejsza.
Sokrates biorąc w rękę zatrutą czarę błogosławił tego, który mu ją płacząc
191. Dąmbska, Znaki i myśli..., s. \27
96
się, że nie każde powodowanie śmierci drugiego człowieka jest zabójstwem, i stąd —
konsekwentnie — nie każde spowodowanie śmierci własnej traktowane może być jako
samobójstwo24. Określenie „spowodowanie śmierci" zawiera w sobie mniej zabarwień
emocjonalnych, etycznych, moralnych. Nie wyklucza także zwykłych przeciwności losu
czy nieszczęśliwego przypadku bądź też po prostu nieumyślności czynu. Zabójstwo, jak i
jego podmiotowa odmiana — sa-mobójstwo, to czyny pejoratywne w całym tego słowa
znaczeniu. Świętość zaś — zgodnie z językowym odczuciem — nie może być czymś
złym. Poświęcić to tyle, co służyć jakiemuś dobru. Samobójstwo z poświęcenia jawić się
więc może jako termin wykraczający poza próg intuicyjnej tolerancji semantycznej.
Trudno bowiem o konsekwentną postawę wobec złego świętego. Samobójstwo z
poświęcenia jest zbyt dalekie od logicznej konsekwencji oraz zbyt bliskie emocjonalnej
zbitce pojęciowej, aby jako termin mogło uzyskać walor użyteczności poznawczej.
„Jeśli istniał w starożytności jakiś filozof, którego ośmielilibyśmy się porównać z
Jezusem w charakterze zwykłego uczonego, byłby to niewątpliwie Sokrates. I
rzeczywiście, niektórzy usiłowali podkreślić różne zbieżne rysy w życiu i charakterze
obydwóch. Obaj w pewnym sensie sprowadzili filozofię z nieba na ziemię, jak mówiono
o Sokratesie, chwaląc go za to, że porzucił kontemplację astronomiczną, aby cały wysiłek
swej mądrości skupić na dobrych obyczajach i oddać na usługi życia obywatelskiego.
Jeden i drugi zastali umysły wypaczone szkodliwymi subtelnościami. W Judei prym
wiodła fałszywa pobożność faryzej-ska, w Atenach próżna wiedza sofistów. Aby
doprowadzić ludzi do tego, co prawdziwe i proste, trzeba było tak jednym, jak i drugim
zedrzeć maskę, i o to właśnie metodami dość podobnymi starali się obaj. Ani jeden, ani
drugi nie pozował na oryginalność, życie obydwu było proste, towarzyskie,
komunikatywne. [...] Obaj chętnie posługiwali się pytaniami, porównaniami i
przypowieściami, obaj lubili przeplatać swe przemówienia krótkimi a celnymi
sentencjami. Ani jeden, ani drugi nie pozostawili niczego na piśmie, zadowalając się
wyszkoleniem uczniów, którzy nauki ich zebrali i ogłosili. W końcu tak jeden, jak i
drugi, ściągnąwszy na siebie zupełnie niezasłużenie nienawiść wrogów prawdy, zostali
publicznie oskarżeni i skazani na śmierć, i obaj wyrokowi poddali się z wielką
rezygnacją"25.
Któż jednak odważyłby się na twierdzenie, że Sokrates i Jezus popełnili
samobójstwo? Zarówno dla krańcowego metafizyka, jak i zatwardziałego mate-
24 T. Ślipko omawia problemy struktury aktów samobójczych wskazując na strajk
głodowy,
przymusową rezygnację ze środków do życia oraz śmierć zastępczą (przykładem jest
O. Maksymi
lian Kolbe). Rozważa on także istotę ofiary w relaq'i do samobójstwa z poświęcenia;
patrz: T. Ślipko,
Życie i pleć człowieka, s. 480-482. P.L. Landsberg polemizuje z poglądami
traktującymi chrześcijań
skich męczenników jako samobójców, a przynajmniej tych spośród nich, którzy
złożyli z siebie
ofiarę ponosząc śmierć gwałtowną; patrz P.L. Landsberg, O sprawach ostatecznych,
Warszawa 1967,
s. 86-89. Spotyka się także pogląd (np. M. Halbwachs), iż motyw decyduje o tym, czy
dany akt
samozniszczenia można określić mianem samobójstwa.
25 J. Vemet, Veńte de la religion, VI, 5; Du caractere de Jesus-Christ et combien ii a
ete eloigne
du fanatisme; cyt. za Th. Deman, Chrystus Pan i Sokrates, s. 14.
98
Arystotelesa. Podobnie jak św. Augustyn, tak i jego „duchowy" następca nie mógł
uchylić się od zajęcia stanowiska w kwestii samobójstwa. W Summa theohgiae
sformułował absolutny zakaz zamachu na własne życie i podjął się uzasadnienia tej
normy. „Nikomu żadnym sposobem nie wolno [...] pozbawić siebie samego życia"39.
Racjonalizacja nakazu przebiegała dwutorowo. Najpierw autor Summy — metodą
niejako sokratyczną — wykazał, iż spotykane w literaturze usprawiedliwienia
samobójstw zbiegiem niekorzystnych okoliczności nie wytrzymują krytyki40.
Samobójstwo nie jest — wbrew twierdzeniom niektórych myślicieli — mniejszym złem
niż życie w nędzy czy grzechu, jest złem samym w sobie, złem bezwzględnym.
Następnie rozważania skierowane zostały w sferę motywacyjną i uczuciową.
Samobójstwo uznane zostało za akt godzący w miłość samego siebie, za dowód
nieposzanowania własnej osoby, za przejaw lekceważenia społeczeństwa, za czyn
skierowany przeciwko samemu Bogu. Samobójca swym zachowaniem niweczy
wszystkie te wartości, popełnia więc grzech ciężki.
Chrześcijańskie stanowisko wobec samobójstwa określone zostało na wieki przez
myśl autora Państwa Bożego i następnie przez doktrynę wielkiego dominikanina.
Stanowisko to obowiązywało tak długo, jak długo filozofia chrześcijańska panowała
niepodzielnie na kontynencie. Nikt nie występował przeciwko potępieniu samobójstwa.
Dopiero na przełomie XVII i XVIII wieku, kiedy to sformułowano pierwsze
naturalistyczne koncepcje, poglądy na temat samobójstwa straciły postać
rygorystycznego monolitu. Pojawił się pluralizm postaw wobec zamachów na własne
życie. Nastąpił powrót do koncepcji starożytnych, do głoszonej wówczas apoteozy
samobójstwa. Sztandarowym orędownikiem nowej orientacji stał się David Hume.
Poglądy tego filozofa omówiliśmy już wcześniej, prezentując narodziny t rozwój
starożytnej myśli suicydologicznej.
Rygorystyczne, dyskryminacyjne stanowisko wobec samobójstwa powraca w myśli
przedstawicieli klasycznej filozofii niemieckiej — Kanta i Hegla. Pierwszy opowiada się
za absolutną niedopuszczalnością samobójstwa. Zakaz uzasadnia racją negatywną i
pozytywną. Samobójstwo musi być zanegowane, bowiem jego akceptacja prowadziłaby
do wewnętrznej sprzeczności w samej naturze ludzkiej. Dopuszczenie zachowania
suicydalnego to powołanie prawa powszechnego (zgodnie z imperatywem
kategorycznym, kamieniem węgielnym etyki Kantow-skiej), a prawo to staje już w
jawnej sprzeczności z nie kwestionowanym przez naturę powszechnym prawem
zachowania życia.
Rację pozytywną stanowi teza o absolutnej wartości człowieczej kondycji. Ludzkie
istnienie to cel sam w sobie. Jednostki to absolutne podmioty niezależności, a nie środki
do realizacji jakichś zamiarów. Przerywając samobójstwem własną egzystencję, człowiek
unicestwia równocześnie moralne universum, tę jedną, jedyną meta-wartość, którą sam
przecież ustanawia w postaci powszechnego prawa. Posłuszeństwo nie zna tu wyjątków,
byt rozumny to tyle, co byt w tej sytuacji bezwzględny.
39 Summa theohgiae, 1, 2, q 64; cyt. za T. Ślipko, Życie i płeć człowieka, s. 360. 411
Chodzi tu przede wszystkim o sytuacje przytoczone przez św. Augustyna w De civiłate
Dei; por. T. Ślipko, Życie i płeć człowieka, s. 360.
102
Liczne nurty myśli filozoficznej XIX wieku wyreżyserowane zostały przez Kanta.
Wielu myślicieli uległo urokowi krańcowego moralnego rygoryzmu. Dla wielu jednak
doktryna nie stanowiła żadnej zapory na drodze powrotu do dopuszczalności zachowań
suicydalnych. W filozofii zachodnioeuropejskiej o moralną akceptację samobójstwa
zabiegali głównie tacy myśliciele, jak Schopenhauer i Nietzsche.
A. Schopenhauer ze swym skrajnie pesymistycznym poglądem na świat pozostawał
w zdecydowanej opozycji do heglizmu. W filozofii swej podejmował jednak wiele
zagadnień antropologicznych. Rozmyślania jego dotyczyły problemu wolności i
odpowiedzialności moralnej jednostki, zła moralnego, rozbieżności między
rzeczywistością a ideałem moralnym. Obserwacja świata, refleksja nad tym, co
człowieka otacza, prowadzić może do dwojakiej, w pewnym sensie ambiwalentnej,
postawy wobec rzeczywistości. Świat można uznać za jedyny możliwy, a więc logicznie
rzecz biorąc za najlepszy i zarazem najgorszy ze światów, ze swym nieusuwalnym złem
moralnym. Z drugiej strony, jedyną wartością życia staje się uświadomienie, że życie
samo w sobie nie ma żadnej wartości moralnej, wartością więc staje się rezygnacja z
„woli życia".
Immanentnym źródłem zła i cierpienia jest wola jednostkowa, która może afirmować
się jedynie przez gwałcenie, niewolenie woli innych jednostek. Drogą wolności od
owego przymusu staje się właśnie wyobcowanie ze świata, rezygnacja z wszelkiego
działania, zdławienie w sobie, w duchu „buddyjskiej nirwany", życiowego popędu. Jest
to więc swoiste samobójstwo „społeczne", pozbawienie się życia przez zaniechanie.
Pod wyraźnym wpływem Schopenhauera, Darwina i Spencera pozostaje filozoficzna
twórczość jednego z głównych przedstawicieli immoralizmu — EW. Nietzschego.
„Nadczłowiek" w dążeniu do władzy i panowania realizuje swą „wolę mocy". Potrzeba
wyrzeczeń, asceza, etyczne nakazy i zakazy, religijne przykazania to „moralność
niewolników". „Nadczłowiek" niczym nie daje się skrępować, osiąga wolność absolutną,
a więc i wolność do odebrania sobie życia w chwili, gdy uzna to za stosowne.
Kierunkiem, który rozwinął kilka koncepcji samobójstwa, stał się egzysten-cjalizm.
Pewne rozwiązania były po prostu echem stoików, nawiązywały do Hume'a i
Nietzschego, traktowały samobójstwo jako przejaw wolności człowieka. W tym nurcie
mieszczą się rozważania J.P. Sartre'a. Samobójstwo rozpatrywane jest przez tego filozofa
niejako w dwóch płaszczyznach: ontologicznej i „wo-luntarystycznej". W sferze bytu
samobójstwo niczego nie zmienia, niczego nie rozwiązuje, jest jakby ontologicznie
neutralne, „jest absurdem, i w absurdzie każe życie me pogrążyć"41.
Odmiennie rzecz wygląda w sferze rozważań, których przedmiotem stają się
możliwości wyboru. Sfera ludzkiej wolności to autode term i nacja motywów
postępowania. Każde działanie, wobec możliwości „wewnętrznego" wyboru, staje
41 Le suicide est une absurdite qui fait sombrer ma vie dans l'absurde" — J.P. Sartre,
L'etre et te neant; cyt. za T. Ślipko, Życie i pleć człowieka, s. 366.
103
śmierć z racji choroby czy okaleczenia, druga zakłada podjęcie konkretnych działań,
które powodują śmierć. Wszystkie te odróżnienia bywają trudne do przeprowadzenia w
konkretnych przypadkach granicznych47.
Najgorętsze obecnie spory toczą się wokół dobrowolnej eutanazji aktywnej
(yoluntary active euthanasia — VAE), szczególnie gdy dopomaga w niej lekarz.
Zwolennicy takiego rozwiązania twierdzą, że istnieją sytuacje, w których chęć położenia
kresu cierpieniom dominuje nad wszystkimi innymi konsekwencjami, a wzgląd na
autonomię osoby nakazuje społeczeństwu uszanować decyzję osoby, która wybiera
eutanazję. Jeśli świadomi swej sytuacji pacjenci mają moralne i ustawowe prawo, by nie
zgadzać się na operację niosącą znaczne ryzyko śmierci, to powinno im także
przysługiwać prawo do aktywnej pomocy ze strony lekarza, jeśli taka jest ich wola.
Rzecznicy dobrowolnej eutanazji aktywnej odwołują się przede wszystkim do sytuacji,
gdy:
1) staje się ona nieznośna dla pacjenta;
2) pacjent nie może zapanować nad swym bólem;
3) ulgę może przynieść tylko lekarz.
Prawo większości państw, a także profesjonalne kodeksy etyczne (od kodeksu
Hipokratesa począwszy) jednoznacznie zakazują dobrowolnej eutanazji aktywnej (jak w
ogóle każdej formy zabójstwa ze współczucia), nawet jeśli pacjent zasadnie może
pragnąć śmierci. Chociaż sądy często broniły prawa pacjenta do decyzji w przypadku
eutanazji pasywnej, bardzo rzadko zajmują takie stanowisko w przypadkach uznanych
przez nie za eutanazję aktywną48.
Ci, którzy stają po stronie przepisów prawnych i tradycji medycznej, sprzeciwiając
się dobrowolnej eutanazji aktywnej, wskazują na:
1) sprzeczność pomiędzy zadawaniem śmierci a istotnym charakterem za
wodu lekarza;
2) społeczne konsekwencje, które spowodowałyby naruszenie owej tradycji.
W pierwszym przypadku argumentacja jest prosta: zabójstwo pacjenta nie
daje się pogodzić z troską o niego, pielęgnacją i zabieganiem o zdrowie. Bardziej
złożona jest druga kwestia, i to ona staje w centrum współczesnych kontrowersji
(zwłaszcza wobec faktów legalizacji eutanazji), w których najczęściej wysuwa się
argument równi pochyłej: chociaż możliwe są przypadki, w których aktywne zabójstwo
będzie moralnie uzasadnione, to z usankcjonowaniem praktyk uśmiercania wiąże się tak
wielkie ryzyko nadużyć, iż ostatecznie przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku. Owe
negatywne konsekwencje nie musiałyby się pojawić natychmiast, ale wzrastałyby
dopiero wraz z upływem czasu, coraz częściej prowadząc do bezzasadnego
uśmiercania49.
47 B.A. Brody (red.) Suicide and Euthanasia: Historical and Contemporary Themes,
Do-
drecht 1989.
48 J. Rachels, The End ofLife: Euthanasia and Morality, Oxford T986.
49 T.L. Beauchamp, Euthanasia, [w:] T. Hondrich (red.), The Oxford Companion to
Philosophy,
Oxford 1995.
106
Wydana przez elektora Fryderyka Augusta ustawa saksońska z 1779 r. groziła karą
współmałżonkowi, krewnym i opiekunom, jeżeli nie dali wystarczającego baczenia w
celu zapobieżenia samobójstwu melancholików i innych osób.
W wielu krajach uzupełniano ustawodawstwo w odniesieniu do samobójstwa o
postanowienia co do samobójców odratowanych, przewidujące dla nich ciężkie kary
więzienia. W Danii za króla Chrystiana VII (1770) skazywano niedoszłych samobójców
na „wieczne ciężkie roboty".
Zniesienie tych przepisów karnych nastąpiło w Prusach zasadniczo w 1751 r.
(Fryderyk Wielki), a ostatecznie, także dla żołnierzy, po zmianie wprowadzonego
Ogólnego Prawa Krajowego (AHgemeine Landrecht — ALR, 1796), we Francji w 1791
r. (ustawodawstwo rewolucyjne), w Bawarii w 1813 r. (Anselm Feuerbach), w Austrii w
1850 r. (Kaiserliches Patent), w carskiej Rosji w 1903 r., a w stanie New York (sec. 2303
i 2304 Penal Code) w 1919 r. W Anglii zaprzestano przekłuwania zwłok w 1851 r., a
konfiskaty majątku — w 1873 r., a karalność za usiłowanie popełnienia samobójstwa
zniosła dopiero ustawa SuicideAct z 3 sierpnia 1961 roku6.
Wcześniej jeszcze HomicideAct z 1957 r. wprowadził zmianę w kwalifikacji czynu
osoby, która usiłowała popełnić samobójstwo, z morderstwa na zabójstwo
(manslaughter). To przestarzałe prawo obowiązywało także w niektórych stanach USA.
W 1964 r. było 9 stanów (Alabama, Kentucky, New Jersey, North Carolina, North
Dakota, Oklahoma, South Carolina, South Dakota i Washington D.C.), w których
usiłowanie samobójstwa było klasyfikowane jako przestępstwo, chociaż nie orzekano
takich kar, jak okaleczenie ciała lub konfiskata mienia. W tych samych 9 stanach
zamachy samobójcze są albo przestępstwami (felonies), albo wykroczeniami
(misdemeanours) i mogą być zagrożone karą pozbawienia wolności, aczkolwiek kara ta
jest stosowana selektywnie lub w stopniu mało znaczącym. W ostatnim czasie dwa stany:
Nevada i New York zniosły takie ustawy, ogłaszając, iż aczkolwiek samobójstwo jest
„poważnym złem społecznym", nie można go karać. Osiemnaście stanów (Alaska,
Arkansas, California, Florida, Kansas, Louisia-na, Michigan, Massachusetts, Minnesota,
Missisipi, Missouri, Montana, Nevada, New Mexico, New York, Oregon, Wisconsin i
Wyoming) nie ma ustaw przeciwko samobójstwom lub zamachom samobójczym, jednak
pomaganie, doradzanie lub zachęcanie do popełnienia samobójstwa traktowane jest tam
jako przestępstwo. W innych 23 stanach nie ma żadnych przepisów karnych dotyczących
samobójstw7.
Rozpowszechnianie się humanitarnych postaw wobec problemu samobójstwa
spowodowało, iż w wielu krajach w XIX w. samobójstwo przestało być czynem
podlegającym karze. Do współczesnych kodeksów włączono jednak współuczestnictwo
drugiej osoby w samobójstwie jako odrębne przestępstwo. Obecnie tylko nieliczne
państwa nie umieszczają w kodeksach karnych żadnych postanowień
6 Sytuację prawną samobójstwa w świetle prawodawstwa angielskiego omawia G.
Williams,
Świętość życia a prawo karne, Warszawa 1950, s. 261-270, 273-275, 277-281.
7 A.M. Friedman, H.I. Kapłan, B.J. Sadock, Comprehensive Textbook of
Psychiatry, t. II, Mary-
land 1975, wyd. II, s. 1776.
109
Rozdział VI
SAMOBÓJSTWO JAKO PROBLEM KRYMINOLOGICZNY
Rozwój wiedzy o człowieku na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat nakazuje
spojrzeć na samobójstwo nie jako na zdarzenie, lecz jako na proces. Samobójstwo nie jest
jedynie przypadkiem tragicznego samounicestwienia się, lecz trwającym niekiedy całymi
latami ciągiem wzajemnie ze sobą powiązanych myśli i czynów.
Dlatego też wprowadzam do niniejszych rozważań termin zachowanie suicydalne.
Przez określenie to rozumiem ciąg reakcji, jakie zostają wyzwolone w człowieku z
chwilą, gdy w jego świadomości samobójstwo pojawia się jako antycypowany, pożądany
stan rzeczy, a więc jako cel.
Uświadomienie sobie możliwości rozwiązania problemów życiowych w drodze
samobójstwa, nazwane tu umownie samobójstwem wyobrażonym, występuje u wielu
ludzi. Zdecydowana większość stara się jak najszybciej odrzucić tego typu myśli. U
niektórych jednak owe myśli nie ustępują. Nabierają charakteru celu, a więc czegoś
pożądanego, upragnionego. Ten etap zachowania suicydalnego nazywa się umownie
samobójstwem upragnionym. To prawda, że wielu ludzi z takim pragnieniem dożywa
sędziwego wieku. Jednak właśnie owo pragnienie wyzwala pierwsze próby dokonania
zamachu samobójczego, pierwsze usiłowania, a więc ciąg tych zachowań, których celem
jest pozbawienie się życia, a w których cel ten nie zostaje osiągnięty. Ten etap na drodze
zachowania suicydalnego nazywa się powszechnie samobójstwem usi-ło wany m.
Kończący się śmiercią zamach na własne życie to ostatni etap działania
samobójczego, to samobójstwo dokonane.
113
Wykres 18
Sprawca przestępstwa
? Determinanty
zachowania
przestępczego
s
Determinanty
zachowania
suicydalnego
Przestępstwo
jako
determinanta zachowania suicydalnego
Przestępstwo
jako cel
pośredni
zachowania
suicydalnego
Samobójstwo
Sprawca przestępstwa
na przykład
przestępstwo
drogowe
na przykład
przestępstwo
drogowe
ofiara przestępstwa
nie można ustalić właściwości „czarnej skrzynki"2? Odpowiedzi na tego typu pytania
udzielić ma właśnie naukowa analiza zjawiska samobójstwa. Jednakże ani prezentacja
wyników tego typu analizy, ani też próba przedstawienia nowego schematu badawczego
nie stanowią przedmiotu niniejszych rozważań. Chodzi w nich wyłącznie o próbę
ustalenia, czy opis i wyjaśnianie zjawiska samobójstwa jest problemem
kryminologicznym3 — mówiąc innymi słowy — o odpowiedź na pytanie, czy
kryminologia powinna zajmować się tym zjawiskiem, a jeśli tak, to w jakim zakresie i
ujęciu.
W zbiorze determinant zachowania (na schemacie prostokąt Z) wyodrębnia się w
wyniku osiągnięć poszczególnych nauk determinanty zachowań przestępczych (prostokąt
P) oraz determinanty zachowań suicydalnych (prostokąt 5).
2 Z punktu widzenia psychiatrii i psychologii „skrzynka" nie jest całkiem
nieprzejrzysta. Wiele
jej fragmentów odsłoniły badania nad osobami, których zamach samobójczy nie
zakończył się skut
kiem śmiertelnym (badania nad samobójstwami usiłowanymi).
3 Przyjmuje się tu bez dowodu twierdzenie, iż wykonanie tych czynności samo w
sobie jest pro
blemem.
116
Rozdział VII
CELE I KIERUNKI BADAŃ SUICYDOLOGICZNYCH
1. Wyodrębnianie sulcydogennych układów sytuacyjnych (SUS)
Przyczyna samobójstwa a układ sytuacyjny. W urzędowych sprawozdaniach po
śmierci denata dąży się do ustalenia takich przyczyn samobójstwa, jak zawód miłosny,
nieuleczalna choroba, utrata pracy etc. Określenia takie powtarzają się stosunkowo
często, jednakże informacja tego rodzaju stanowi raczej dezinforma-qe. Zamach na życie
został wprawdzie „zaszufladkowany" według jego przyczyny, jednak właśnie struktura
owych „szufladek" nieadekwatnie odzwierciedla zestaw faktów, które nazywać będziemy
Suicydogennym Układem Sytuacyjnym (SUS).
Przykład 1. Samobójczyni Anna, 38-letnia kobieta, po studiach, rozwiedziona, matka
11-letniej córki. Popełniła samobójstwo, gdy młodszy od niej o kilka lat kochanek
oświadczył jej, że wycofuje się z ich związku. Stereotypowe „zaszu-fladkowanie"
powodu samobójstwa to zawód miłosny.
Anna po rozwodzie od kilku lat nie mogła znaleźć samodzielnego mieszkania bądź
też z dużego mieszkania zajmowanego dotychczas wykwaterować eksmałżonka.
Pracowała w instytucie naukowym, niewiele zarabiając, licząc natomiast na karierę
naukową. Okazało się, że ma trudności z napisaniem pracy doktorskiej. Jedenastoletnia
córka była dzieckiem tzw. trudnym: krnąbrna, niesympatyczna, źle odnosząca się do
Anny.
Rodzice Anny mieszkali w odległym mieście, na miejscu natomiast miała Anna
starszą od siebie krewną, starającą się w jakiejś mierze „matkować" Annie. Od tej
właśnie krewnej słyszała Anna wiele dobrych rad na różne tematy, a wśród nich
powtarzające się coraz częściej wskazówki na temat coraz intensywniejszego stosowania
kosmetyków. Pełna dobrych chęci krewna z naciskiem powtarzała Annie, że ta zbliża się
do czterdziestki, kobieta w takim wieku zaś musi prowadzić usilną, choć przy tym
beznadziejną walkę o zachowanie własnej urody.
Było zatem tak: Anna utraciła ostatnio kochanka, on przy tym był stroną
porzucającą. Nie dostrzegała realnych perspektyw otrzymania samodzielnego
mieszkania. Miała mało pieniędzy i żadnych realnych widoków na powiększenie
121
2. Klasyfikacja typów
Osobniczych Skłonności Samobójczych (OSS) i badanie ich powszechności
Osobnicze skłonności samobójcze. Aby doszło do samobójstwa, musi nastąpić
zetknięcie określonego Suicydogennego Układu Sytuacyjnego z określonym typem
Osobniczych Skłonności Samobójczych (OSS). Wyobraźmy sobie oto, że wylew, a w
następstwie paraliż, dotknął nie Wiktora, lecz Grzegorza, z pracy zaś zwolniony został
nie Grzegorz, lecz Wiktor. Wówczas Grzegorz z pewnością nie popełniłby samobójstwa.
Paraliż mógłby paradoksalnie stać się dla niego okolicznością pomyślną, bo odtąd
usprawiedliwiającą jego brak osiągnięć. Mógłby odtąd Grzegorz zarówno na użytek
najbliższego otoczenia, jak i na użytek własny, wskazywać na swe inwalidztwo jako na
usprawiedliwienie braku osiągnięć. Grzegorz natomiast nie lękałby się zapewne oddania
go do domu opieki, a przy tym nie byłoby takiego planu ze strony jego najbliższych.
Wiktor także nie popełniłby samobójstwa, gdyby zwolniono go z pracy. Poszukałby
wówczas innego zajęcia lub nie robił nic, w każdym jednak razie pozostawałby w swoim
domu i nie miałby zagrożenia, że zostanie oddany do domu opieki czy w ogóle znajdzie
się w środowisku przypominającym mu środowisko domu dziecka. Podobnie oczywiście,
gdyby na miejscu Anny była inna kobieta, nie tak silnie zneurotyzowana jak Anna, a przy
tym nie nastawiona wobec życia aż tak pesymistycznie. Oto jeszcze jeden przykład:
Przykład 4. Arnold, dobiegający sześćdziesiątki adwokat, utracił nagle w wypadku
komunikacyjnym obie nogi. Byłby to z pewnością wystarczający powód dla wielu ludzi,
by choćby usiłować popełnić samobójstwo. Arnold natomiast otrzymał nowoczesne
protezy i nauczył się biegle posługiwać nimi. Nie porzucił praktyki adwokackiej, a przy
tym stara się więcej czasu niż dawniej spędzać na przechadzkach, spotykając zaś
sąsiadów, chwali się swymi znakomitymi protezami i demonstruje szczegółowo ich
działanie.
Widać zatem, po pierwsze, że mamy tu do czynienia z niesuicydogennym układem
sytuacyjnym: obok nieszczęścia, które dotknęło Arnolda, inne okoliczności nie układały
się źle; po wtóre jednak, co nie mniej ważne, że utrata nóg nie zbiegła się u Arnolda z
planami samobójczymi, ponieważ brak było u niego Osobniczych Skłonności
Samobójczych takiego typu, który dawałby znać o sobie właśnie w obliczu tragedii
życiowej, jakiej doświadczył Arnold.
Aby zatem doszło do samobójstwa (lub jego próby), musi, po pierwsze, zaistnieć
określony suicydogenny układ sytuacyjny, po wtóre zaś, musi on zetknąć się z
odpowiednim typem osobniczych skłonności samobójczych ewentualnego denata.
Tak więc układ sytuacyjny nazywamy suicydogennym, jeśli istnieją określone OSS
takie, że ludzie odznaczający się nimi podejmują (udaną lub nie) próbę samobójstwa w
danym układzie sytuacyjnym. Jest więc tak, że określony układ sytuacyjny jest
suicydogennym dla osób o określonych OSS.
123
Klasyfikacja typów OSS. Zadaniem badawczym suicydologii jest podjęcie
klasyfikacji typów OSS, następnie zaś badanie ich powszechności. Zapewne często
pojawiających się OSS jest nie więcej niż około 30 hic et nunc. Rozmaitych odmian
szczegółowych OSS jest z pewnością kilkaset, a być może więcej. Są to już jednak
określone fiksacje, tj. nastawienia na pewną szczegółową sytuację, która jest aż tak
niemożliwa do zaakceptowania przez człowieka z takim OSS, że pojawienie się jej
prowadzi go bezpośrednio ku samobójstwu.
Ujmując zaś OSS w typy najogólniejsze skłonni jesteśmy wyróżnić trzy takie wielkie
grupy. Przykłady w poprzednim podrozdziale właśnie je ilustrowały.
Pierwsza grupa to poczucie niezaspokojenia, niespełnienia. Musi to być przy tym
trwałe pozbawienie nadziei na zmianę sytuacji. Formułując to w języku potocznym,
użylibyśmy zwrotu „beznadziejność". Zwróćmy przy tym uwagę na rzecz oczywistą, że
poczucie beznadziejności wiąże się ściśle z aspiracjami jednostki. Można tu przywołać
wiele opisów literackich ukazujących ową różnicę aspiracji, a wraz z nią rozbieżność co
do poczucia beznadziejności. Mówi o tym znane opowiadanie o kandydacie na
samobójcę, ponieważ zakreślone sobie przez niego cele okazały się niedostępne, który
napotkał biedaka, dla którego z kolei niezwykle atrakcyjnym dobrem było drugie
śniadanie, które miał w teczce kandydat na samobójcę. Biedak nie mógł wyjść z
podziwu, że człowiek nie cierpiący głodu, a więc w jego mniemaniu w pełni szczęśliwy,
może snuć plany samobójcze.
Jedna zatem z grup samobójców to ludzie, których OSS jest typu niespełnienia
nadziei. Ludzie ci, gdy zdarzy im się nieszczęście takiego SUS, który polega na
niedostatku czy wręcz braku pożądanych przez osobnika dóbr (przy skrajnie wysokiej
sile pożądania), popełniają samobójstwo, chyba że jakieś przypadki losowe ostatecznie
zapobiegną mu.
Druga grupa to OSS lękowe. Ludzie popełniają samobójstwo ze strachu przed
określonym zagrożeniem. Samobójcy dopuszczający się targnięcia na życie z motywacji
ogólnolękowej nie stanowią przedmiotu naszego zainteresowania, gdyż są oni obiektem
zainteresowania psychiatrycznego, my natomiast zajmujemy się samobójcami
uznawanymi wedle oceny psychiatrów za ludzi wolnych od schorzeń psychicznych.
Tak więc idzie o strach przed czymś określonym, jak np. strach Wiktora z
przytoczonego wyżej przykładu, aby nie zamknięto go w domu opieki. Można odczuwać
strach przed chorobą, niedołężnoscią, ubóstwem, ogromnie wiele może być „tematów"
strachu. Otóż człowiek o takim typie OSS popełnia samobójstwo, gdy stanie wobec
takiego SUS, który obejmuje sobą realne zagrożenie nastąpienia tego właśnie, czego boi
się ów człowiek. Oczywiście w skład określonego SUS dla określonego człowieka
wchodzi jeszcze ocena realności zagrożenia. Ten sam zestaw faktów przez dwóch
różnych ludzi, których łączy lękowy typ OSS, może być oceniany odmiennie: jeden z
nich uzna go za zwiastujący pojawienie się przedmiotu swego strachu, drugi natomiast
może uznać groźbę za nierealną. Widać przy tej okazji, że jeden z wielu kierunków
terapeutycznych antysuicydal-nych polega na przekonywającym interpretowaniu faktów
dla osoby o lękowym
124
typie OSS jako nie zagrażających. Idzie więc o kształtowanie indywidualnej oceny
faktów.
Trzeci z typów OSS wiąże się z niskimi samoocenami osób. Zwróciliśmy na to
uwagę w przykładzie, którego bohaterem był Grzegorz. OSS polega tu na tym, że
człowiek żywi poczucie winy, z reguły wobec określonej innej osoby lub osób, i popełnia
samobójstwo jako działanie autorepresyjne, działanie karzące.
Znowu więc wzmianka o kolejnym kierunku działań antysuicydalnych:
minimalizować nadmierne oczekiwania wobec osób ze strony ich bliskich, tj. ściśle nie
tyle zmniejszać, redukować owe oczekiwania, ile rzadziej mówić o nich i czynić to z
mniejszym naciskiem. Obserwacje wskazują, że także współcześnie pokaźna liczb
samobójstw następuje w wyniku oddziaływania tej właśnie motywacji: poczucia winy
wobec innych.
Ten typ OSS znacznie powszechniejszy był w poprzednich stuleciach. To wówczas
w silniejszym zapewne stopniu niż obecnie, w każdym razie w kulturze europejskiej,
rozpowszechnione było i odpowiednio szanowane poczucie honoru. Podać możemy
zarówno z historii jak i z literatury mnóstwo przykładów popełniania samobójstw przez
ludzi z powodów honorowych, tj. dla „starcia plamy na honorze". Dłużnik, gdy nie był w
stanie oddać wierzycielowi długu, strzelał sobie w łeb, ponieważ rozumiał, że wierzyciel
zaufał mu, on zaś zawiódł jego zaufanie. Gdy dodać do tego samobójstwa związane
choćby ze zdradami małżeńskimi czy z przypadkami tchórzostwa w czasie bitew, to
możemy sobie uprzytomnić, jak poczesne miejsce ze względu na suicydogenność
zajmowały OSS typu poczucia winy. W czasach dzisiejszych z pewnością zmniejszył się
znacznie udział samobójstw popełnianych z takiej motywacji.
Rozrósł się natomiast wielce udział samobójstw popełnianych z pierwszej spośród
wymienionych tu motywacji. Zwróćmy uwagę, że samobójstwa z poczucia
beznadziejności zawierają też w sobie wszystkie przypadki targnięcia się na życie po
stracie najbliższych, bowiem poczucie beznadziejności może zarówno towarzyszyć
konstatacji „teraz jest źle i nigdy nie będzie lepiej", jak i „było lepiej, teraz zaś już to nie
wróci". To ostatnie dotyczy właśnie m.in. utraty ukochanych bliskich.
3. Ustalanie częstości suicydogennej koincydencji określonych SUS z określonymi
OSS
Zagadnienie możemy łatwo przedstawić sobie w wyobraźni w postaci tabeli liczącej
wiele pól, może np. kilkaset, tabeli, w której tytułami wierszy byłyby różne SUS, zaś
tytułami kolumn różne OSS. Zarówno liczba SUS jak i liczba OSS wynosiłaby około 30.
W tabeli takiej lub jeśli czytelnik woli — macierzy, byłyby zaznaczone jedynie pola
znajdujące się na skrzyżowaniach takich SUS z takimi OSS, które są suicydogenne.
Byłoby zatem zaznaczonych w tabeli kilkadziesiąt par SUS-OSS realnie grożących
samobójstwami. Gdy oto określony układ sytu-
125
padki wojen i okupywania jednych krajów przez inne. Także obecny okres
transformacji, dotyczący wielu krajów Europy Środkowej, pociągnął za sobą wzrost
częstości samobójstw. Były one popełniane zwłaszcza przez osoby o OSS typu
lękowego.
W niektórych krajach statystyki ogólnokrajowe dotyczące częstości samobójstw, a
także ich przyczyn, okazują się niewystarczające. Częstość samobójstw oraz ich etiologia
okazują się znacznie zróżnicowane pomiędzy różnymi grupami etnicznymi czy też
wyznaczonymi wedle kryterium językowego. Tak np. w USA w ostatnich latach
prowadzone są odrębne statystyki nie tylko dla osób białych i czarnych, lecz także
wyodrębnia się z populacji narodu amerykańskiego subpopulację posługującą się
językiem hiszpańskim. Ów podział Amerykanów na anglojęzycznych i
hiszpańskojęzycznych krzyżuje się z podziałem rasowym. Okazuje się, że zarówno
nasilenie, jak i struktura motywacyjna samobójstw odmienna jest w wyróżnianych
podzbiorowościach Amerykanów. Innym ważnym kryterium różnicującym jest
wyznanie. W wielu krajach istnieją jaskrawe różnice dotyczące nastawienia wobec życia
ze strony ludzi różnych wyznań. Wiadomo, że większość religii zabrania swym wiernym
dokonywania zamachów samobójczych. W grę wchodzi tu także powszechność versus
głębokość wiary. W społeczeństwach, w których dominują liczbowo osoby
powierzchownie tylko wierzące lub należące do określonego kościoła, zakazy religijne
nie odgrywają znaczącej roli w powstrzymywaniu ludzi od samobójstw. W niektórych
jednak społeczeństwach osoby niektórych wyznań rzeczywiście w większości swej
kierują się w postępowaniu codziennym wskazaniami swej wiary lub swego kościoła.
Jeśli wśród takich wskazań znajduje się zakaz popełniania samobójstw, dla wielu osób
ich układy sytuacyjne nie stają się suicydogennymi właśnie dlatego, że na przeszkodzie
do suicydogenności stają przekonania religijne. Byłoby nad wyraz interesujące
oszacowanie, jak częste są przypadki w Polsce — a przy tym jakich warstw społecznych
dotyczą — i czy ludzie nie podejmują zamachów na swe życie powstrzymywani
wyłącznie wiarą katolicką. O możliwościach oszacowania częstości takich przypadków
mowa będzie w dalszych podrozdziałach części metodologicznej.
Jak się wydaje, Polska i kraje z nią sąsiadujące zmierzają obecnie szybkimi krokami
ku coraz ostrzejszej stratyfikacji społeczeństwa. Czy może to skutkować znacznym
zróżnicowaniem częstości samobójstw w warstwach społeczeństwa wyraźnie
wyodrębniających się ze względu na poziom zamożności, a w ślad za tym na styl życia,
hierarchię wartości, aspiracje etc?
Wspominaliśmy już, że okresy transformacji charakteryzują się wzrostem częstości
samobójstw, i to zwłaszcza o podłożu lękowym. Gdy mija okres transformacji, po którym
pozostaje zwiększone zróżnicowanie warstwowe społeczeństwa, częstość samobójstw z
reguły opada. Dzieje się tak wówczas, gdy z jednej strony przeważająca część
społeczeństwa „odnalazła się" w nowych warunkach ekonomicznych i społecznych, gdy
z drugiej strony fakt jaskrawego rozwarstwienia społecznego, proklamowany przez
ideologów lewicowych jako niesprawiedliwość społeczna, niwelowany jest przez
zróżnicowanie aspiracji. Wśród pod-
129
na temat liczby pacjentów chorych nieuleczalnie, tym bardziej zaś na temat liczby
pacjentów, do których świadomości dotarł fakt nieuleczalności ich schorzenia. A ileż
osób każdego roku popełnia samobójstwa właśnie na wieść o nieuleczalnej chorobie.
Do owych braków w danych statystycznych, rażących dla człowieka, któremu
wypadło zajmować się analizą zagadnień związanych z samobójstwami, dochodzą braki
powiązań danych z zakresu poszczególnych zmiennych. Można dowiedzieć się z danych
statystycznych, ile jest kobiet w kraju, ile jest osób w wieku od 30 do 40 lat, ile osób po
studiach, ilu mieszkańców miast powiatowych, jednak uzyskanie tych informacji łącznie,
przekrojowo, przekracza możliwości polskich instytucji sprawozdawczych. Spróbujmy
dowiedzieć się, ile jest w kraju kobiet między trzydziestką a czerdziestką, które
ukończyły studia, mieszkają w miastach powiatowych, a na dodatek jeszcze nie są
mężatkami. Tymczasem, jak wskazywano wyżej, występowanie interakcji między
zmiennymi wymaga ich łącznego traktowania w analizach, nie zaś rozpatrywania ich z
osobna, w oderwaniu jednej od drugiej.
Wynika z powyższego ważny postulat metodologiczny pod adresem wszystkich
biorących udział w badaniach zagadnień suicydologicznych czy zamierzających
poświęcić się takim badaniom. Należy mianowicie możliwie najskrupulat-niej
sporządzać dokumentację przypadków samobójstw. Notować jak najwięcej informaq'i
tak, że notatki przekraczać będą znacznie treściowo, tematycznie, dane rutynowo
zbierane przez instytucje sprawozdawczości statystycznej. W szczególności ważne są
dane z dwóch dziedzin: świadomości własnego stanu zdrowia (a zatem mniej nawet jest
ważny faktyczny stan zdrowia denata niż jego pogląd na temat własnego stanu zdrowia) i
sytuacja rodzinna w sensie układów z osobami spokrewnionymi i bliskimi. Sporządzając
wywiad dotyczący samobójców niedoszłych czy też skutecznych należy notować dane
dotyczące ich stosunków z rodzicami, jeśli ci żyją, układów z rodzeństwem, układów w
małżeństwie bądź konkubinacie, układów z dziećmi i nawet wnukami. Trzecią grupę
informacji, również ważną, sytuujemy jednak co do wagi nieco poniżej dwóch grup
pierwszych: idzie mianowicie o układy w pracy tak jak mógł postrzegać je denat:
perspektywy, zagrożenia, stan aktualny. Oczywiście pod hasłem „praca" rozumieć należy
także bezrobocie, utratę zarobków i ogólne pogorszenie sytuacji materialnej. Wchodzą tu
także w grę przypadki bankructw drobnych i większych prywatnych przedsiębiorstw.
Ogólnie te właśnie trzy grupy okoliczności odgrywają główną rolę w tworzeniu
suicydogennych układów sytuacyjnych wśród ludzi dojrzałych. W gronie osób
młodszych wiekiem dochodzi inna jeszcze grupa okoliczności, określana potocznie
„zawodami miłosnymi". Natomiast mniej w tej grupie wieku liczą się perturbacje
związane z pracą, jeszcze rzadziej zdarzają się zaś powikłania zdrowotne, poza
wyjątkowymi nieszczęśliwymi wypadkami.
Wystarczy z kolei zetknięcie suicydogennego układu sytuacyjnego w perspektywie
określonego człowieka, wykazującego przy tym osobnicze skłonności samobójcze
warunkowane na określony rodzaj zdarzeń, a raczej osobistych prze-
137
żyć, a przy tym brak wystarczającej siły, do tego jeszcze brak hamulców, jak np.
religijnych, czy też innych „trzymających człowieka przy życiu", by samobójstwo
zrealizowało się,
6. Identyfikacja trendów,
wahań okresowych i cykli nasileń zamachów
samobójczych
Obserwacje i czynione na ich kanwie analizy statystyczne ukazują, że zjawiska
masowe (choćby nawet pojawiające się stosunkowo rzadko, jak np. samobójstwa)
występują z pewną mniejszą lub większą regularnością. Często bywa tak, że liczba
zjawisk danego rodzaju stopniowo wzrasta bądź też stopniowo maleje. Dokładniejsze
analizy wskazują, że intensywność zmiany wielkości czy częstości zjawisk w pewnych
porównywalnych okresach jest stała lub w dłuższych okresach niewiele odbiega od stałej.
Operując przykładem: liczba samobójstw popełnionych w danym roku i w danym kraju
różni się niewiele od liczby samobójstw zarówno z roku poprzedniego, jak i z roku
następującego po znajdującym się w centrum naszej uwagi. Co więcej, jeśli wzrost liczby
samobójstw w danym roku wobec roku poprzedniego wyraża się określoną liczbą, to
mniej więcej ta sama liczba wyrazi wzrost zjawiska w roku następnym wobec roku
bieżącego.
Przyjrzyjmy się dla przykładu danym o ogólnej liczbie samobójstw w Polsce z lat
1989-1995. Na podstawie danych (patrz poniżej) obliczamy równanie trendu. Jest to
równanie liniowe, tzn. złożone z iloczynu liczby wskazującej numer odcinka czasu i
obliczonego czynnika towarzyszącego liczbie wskazującej odcinek czasu oraz z tzw.
wyrazu wolnego, który dodawany jest (względnie odejmowany, jeśli ujemny) niezależnie
od tego, którego odcinka czasu dotyczy. Równanie trendu ma więc postać:
f(t) = a ? t + b
W równaniu tym wielkość „t" to numer kolejny odcinka czasu. Odcinek pierwszy
liczy się zawsze jako zerowy, drugi — jako pierwszy itd. Tak więc w naszym przykładzie
rok 1989 to odcinek zero, rok 1990 to 1, rok 1991 to 2 itd., aż rok 1995 to 6.
A oto formuły dla obliczania wielkości „a" oraz wielkości „b".
n • Xyt • t - ?yt • 2t
W formułach tych wielkość ,,n" wskazuje liczbę okresów (w naszym przykładzie 7),
symbol „yt" wskazuje rzeczywiste nasilenie zjawiska w danym odcinku czasu (np. w
naszym przykładzie przy t = 2, czyli dla roku 1991 liczba samobójstw wyniosła 4327).
Symbol ,,Z" wskazuje zsumowanie wielkości.
138
sobie dramatyzm położenia, w dodatku zaś, aby ocenić je jako beznadziejne, czyli nie
wróżące zmiany na lepsze w dającej się przewidzieć przyszłości. To wtedy właśnie dla
człowieka o odpowiednio silnym OSS nadchodzi pora targnięcia się na życie, wtedy
bowiem właśnie okoliczności układają się w jego świadomości w wyraźny suicydogenny
układ sytuacyjny.
Można także dokonywać bardziej precyzyjnych oszacowań posługując się
narzędziem trendu, mianowicie uwzględniając w rachunku wahania okresowe. Dotyczy
to także zamachów samobójczych. Interesujące byłoby prześledzenie nie tylko
systematycznie powtarzających się wahań nasileń samobójstw w różnych porach roku, a
także w poszczególnych miesiącach, jak wreszcie w okolicy rozmaitych dni
szczególnych (jak choćby Dnia Zadusznego); można obserwować nie tylko wahania
nasileń samobójstw wewnątrztygodniowe (powtarzające się różnice nasilenia samobójstw
dla określonych dni tygodnia), lecz również łączyć wahania okresowe z motywacją
popełniania samobójstw. Ujmowanie zamachów samobójczych en błoć zamazuje
sytuację: inne są wahania okresowe dla samobójstw popełnianych np. z powodów
ekonomicznych.
Nie dysponujemy, jak dotąd, aż tak szczegółowymi analizami dotyczącymi wahań
okresowych liczby samobójstw popełnianych z różnorodnych motywacji w skali kraju.
Obecnie technika komputerowa umożliwia dokonywanie analiz najbardziej nawet
złożonych, jednakże wyłania się tu problem ściśle biorąc istniejący zawsze, mianowicie
trafności określenia motywacji poszczególnych popełnionych samobójstw. Dlatego
zamierzając przedsięwziąć pogłębione i szczegółowe przy tym analizy, należałoby
postępować według poniższego schematu:
1. Podejmować analizy na materiale, co do którego istnieje pewność właści
wego wskazania motywacji zamachów.
2. Rozpatrywać materiał, w którym określenie motywów samobójstw nastrę
cza wątpliwości bądź też motywacja jest nieznana. Tu kolejno realizować poszcze
gólne wchodzące w grę założenia. Mamy na myśli to, że gdy na temat motywów
określonych samobójstw zdania są podzielone i istnieją np. aż trzy hipotezy, z któ
rych każda nie jest bezzasadna, to należy podejmować analizę trendów i wahań
okresowych przyjmując kolejno założenia zgodne z poszczególnymi hipotezami
na temat motywacji samobójców. Jeśli to możliwe, należy oczywiście hierarchi-
zować konkurencyjne hipotezy o motywach samobójstw ze względu na stopień
ich zasadności, tj. prawdopodobieństwa zgodności z rzeczywistością. Dzięki nie
wiarygodnym jeszcze do niedawna możliwościom, jakie oferuje technika kom
puterowa, można rozpatrywać trendy i wahania okresowe w bardzo wielu wa
riantach, przyjmując coraz to inne założenia na temat powodów samobójstw
o niepewnej czy dyskusyjnej motywacji.
3. Zebrawszy w ten sposób wyniki różnokierunkowych analiz należy badać
adekwatność wskazań trendów wzbogaconych o badania okresowe wobec rze
czywistych liczb samobójstw popełnianych w poszczególnych latach i okresach.
Nie trzeba dodawać, że analizy mające na celu konstatacje występujących trendów,
wahań okresowych, cykli nasileń zamachów samobójczych, warto i należy
przeprowadzać także przy wyodrębnianiu zamachów według wieku denatów, ich
140
lizacja eutanazji stała się już faktem). Zapewne, gdyby zdecydowanie przechyliły się
one na stronę zwolenników eutanazji wobec życzących sobie śmierci osób nieuleczalnie
chorych, wówczas niebawem rozgorzałaby dyskusja nad uprawnieniami moralnymi i
odpowiednim zmodyfikowaniem prawa tak, by można było na wyraźne żądanie
pozbawiać życia właśnie osób cierpiących na trwałą depresję czy też lęk w sensie cechy.
Następny krok to prawdopodobnie debata na temat dopuszczalności eutanazji na życzenie
osób dotkniętych nagle inwalidztwem, np. osób ociemniałych, itd.
Należy niewątpliwie do zadań nauki suicydologii gromadzenie materiałów
dotyczących dyskusji na temat eutanazji, wysuwanych argumentów, zarysowujących się
stanowisk i wreszcie rozstrzygnięć, jeśli do nich dochodzi. Tak więc eutanazja to ważki
temat specyficzny problematyki samobójstw, który powinien należeć do stałych
przedmiotów badania ze strony suicydologów.
Ofiara z własnego życia. Idzie tu o rzadkie przypadki, zdarzające się jednak w ciągu
stuleci, polegające na tym, że ktoś poświęca swe życie, pragnie bowiem ocalić życie
innej osoby. Klasyczny jest przykład o. Maksymiliana Kolbego, który wystąpił z
inicjatywą poniesienia śmierci w zastępstwie innego więźnia niemieckiego obozu
koncentracyjnego. Podobne zdarzenia mają miejsce podczas bitew, kiedy to żołnierz
osłania własnym ciałem innego żołnierza, motywowany miłością wobec niego,
przywiązaniem, czy uznawaniem jego życia za cenniejsze od własnego.
Zdarza się, że popełniane są samobójstwa nie tylko dla ocalenia życia innej osobie,
lecz choćby dla zapewnienia jej dobrobytu. Notowane bywają przypadki, gdy człowiek
wysoko wcześniej ubezpieczywszy swą rodzinę, popełnia następnie samobójstwo,
pozorując nieszczęśliwy wypadek, po to, by jego bliscy uzyskali wysoką kwotę
odszkodowania. Tak więc ofiara z własnego życia niekoniecznie podejmowana bywa
zawsze dlatego, aby ocalić życie innych, niekiedy już dlatego, aby polepszyć byt bliskim
osobom.
Jak widać, zdarzenia tego rodzaju należą do peryferyjnych w obrębie suicydologii,
ponieważ nie mamy tu do czynienia z samobójstwami w wąskim sensie słowa — denaci
odbierają sobie życie nie dlatego (a przynajmniej nie przede wszystkim dlatego), że
pragną przestać żyć, lecz dlatego, aby wywołać pewne zdarzenie, tj. ocalenie życia innej
osoby, polepszenie bytu osób bliskich itd.
Kamikadze. Odmianą sytuacji opisanej powyżej jest godzenie się na utratę własnego
życia, jeśli można dzięki temu spowodować jeszcze znaczniejsze straty wśród wrogów.
Stąd pomysł japoński z drugiej wojny światowej werbowania lotników, którzy
atakowaliby nieprzyjacielskie okręty, sami przy tym ponosząc śmierć w rozbitych
samolotach. Można przyjąć, że prawdopodobieństwo poniesienia śmierci przez
kamikadze, który dotarł swym samolotem do nieprzyjacielskiego okrętu, wynosi 100%.
Bywa zaś często na świecie tak, że organizowane są rozmaite formacje specjalne, w
rodzaju np. francuskiej Legii Cudzoziemskiej, oddziałów komandosów, tworzonych ad
hoc grup terrorystycznych bądź antyterrorystycznych, uczestnictwo w których wiąże się z
ryzykiem utraty życia wprawdzie nie w 100%, lecz np. wynoszącym 80%. Znaczy to, że
typowa akcja takiego
142
wających się" w nadmiernie szybkiej jeździe tylko po to, aby przeżyć poczucie
sukcesu, „zwycięstwa nad przestrzenią". Towarzyszy temu często upojenie alkoholowe.
A oto inne przykłady:
Ryzykowne kąpiele w nierozpoznanych akwenach, skoki do wody, kończące się
nierzadko trwałym kalectwem lub śmiercią, nurkowanie bez odpowiedniego sprzętu.
Gonitwy byków — zwyczaj nie znany w Polsce, dość popularny jednak w Hiszpanii,
a także w innych krajach południa Europy. Nie chodzi tu o corridę, lecz o celowo
organizowane gonitwy, w których za rozpierzchającym się tłumem biegną rozszalałe
zwierzęta. Ofiar śmiertelnych nie brakuje. Jak określić motywację? W tradycyjnej gwarze
warszawskiej powiedziałoby się, że ludzie robią to „dla draki". W języku nauki pozostaje
określenie motywacji ludycznej. Motywacja ludyczna, czyli zabawowa, skłania niekiedy
ludzi do ryzykowania własnym życiem.
„Rosyjska ruletka" (przykład na szczęście już przebrzmiały). Autentyczne losowanie
wśród pijanych oficerów w carskiej Rosji, takie, że na kogo wypadała lufa pistoletu, ten
tracił życie...
Krwawe bójki toczone podczas zabaw ludowych, wiejskich wesel, także dyskotek.
Jest nagminne, że pewna część uczestników przybywa z motywacją ustaloną z góry, aby
wziąć udział w bójce, a także sprowokować ją, gdyby do niej nie dochodziło. W bójce
takiej używa się także noży, narażając się również samemu na stanie się ofiarą ciosu
noża.
Przykłady powyższe ilustrują pewną tendencję, wprawdzie niepowszechną, jednakże
pojawiającą się w pewnych środowiskach, powtórzmy — głównie młodych ludzi, często
przy tym słabo wykształconych; ponadto jednak idzie o pewne rysy osobowościowe,
skłaniające niektóre osoby do świadomego igrania z niebezpieczeństwem, gdy inne
osoby unikają ryzyka tego rodzaju. Szeroko pojmowana suicydologia powinna zajmować
się także tą właśnie tematyką: uwarunkowaniami psychicznymi i społecznymi
bezinteresownego wystawiania siebie i innych na ryzyko śmierci lub poważnego
okaleczenia.
Niebezpieczne sporty. Za szlachetniejsze od brawury ludycznej uchodzi uprawianie
sportów wiążących się z zagrożeniem dla zdrowia i życia. Są to, jak wiadomo, sporty
różnorakie. Z jednej strony będą to np. wyścigi samochodowe (osławiona „Formuła I"),
które polegają na ujętej w ramy organizacyjne brawurowej jeździe z szybkością powyżej
bezpiecznej. Jak uczy doświadczenie, śmiertelnymi ofiarami wypadków na torach
wyścigów samochodowych bywają nie tylko kierowcy, lecz także widzowie, na których
od czasu do czasu wpada rozpędzony wóz.
I znowu rozróżnienie: gdy kierowca wyścigowy traktuje swój udział w zawodach
jako źródło zarobkowania, to jest to po prostu uprawianie niebezpiecznego, a dobrze
płatnego zajęcia. Jeśli natomiast kierowca motywowany jest głównie chęcią zwyciężania,
tryumfowania nad przestrzenią, wówczas są to brawurowe zachowania ludyczne,
stanowiące przedmiot zainteresowania suicydologii poszerzonej.
144
A oto przykład odległy, wydawałoby się, od poprzedniego: alpinizm. Jak wielu
alpinistów zdobywa szczyty „dlatego, że istnieją" (wedle własnych ich słów)? A jak
wielu przy tym ginie? Trudno powiedzieć, choć jest to interesujące, czemu alpinizm
uchodzi w odczuciu powszechnym za sport nobilitujący, za sport „szlachetny".
Interesujące byłyby badania poświęcone temu zagadnieniu, tj. stosunkowi społeczeństwa
wobec rozmaitych dziedzin sportu ze względu na ich „szlachetność", „elegancję" itp.
Przenieśmy się znowu w pobliże przykładu poprzedniego, czyli wyścigów
samochodowych. Mamy na myśli boks. Mało mają ze sobą wspólnego boks i wyścigi
samochodowe, obie jednak te dyscypliny sportowe jeszcze mniej wspólnego mają z
alpinizmem. Boks i wyścigi łączą ważne elementy. Są to mianowicie popularność, w
kręgach zwłaszcza podatnych na działanie tzw. kultury masowej, a z punktu widzenia
samych zawodników łączy te dwa sporty zapewne poczucie konieczności reagowania w
mgnieniu oka na przeciwnika: innych ścigających się bądź przeciwnika na ringu. Nie
wahalibyśmy się określić zarówno wyścigów samochodowych, jak i boksu mianem
„sportów hałaśliwych", podczas gdy miano to zupełnie nie przystaje do takiego sportu,
jakim jest alpinizm. Jednakże wszystkie te trzy dyscypliny sportu łączy jedna,
najważniejsza okoliczność: uprawiając każdą z nich, można ze znacznym
prawdopodobieństwem doznać poważnego urazu ciała lub — z mniejszym wprawdzie
prawdopodobieństwem — utracić życie.
Podsumowaniem rozważań poświęconych ludycznej brawurze i niebezpiecznym
sportom niech będzie przypomnienie bengalskiego przysłowia: „Lepiej przeżyć jeden
dzień jak tygrys niż sto dni jak owca". Otóż zapewne bardzo wielu ludzi opowiedziałoby
się po stronie tego przysłowia. Znacznie już mniej wciela je naprawdę w czyn. Ludzi
czynnie realizujących to przysłowie warto badać. Jest to intrygujący materiał naukowy
dla suicydologa.
Pracoholizm. W czystym wydaniu jest to nic innego jak przedłużenie natury i
motywacji ludycznej. Rzadko jednak zapewne zdarza się pracoholizm czysty. Najczęściej
mieszają się tu motywaqe trojakie, często zresztą uzupełniające się wzajemnie: po
pierwsze, chęć osiągania wysokich zarobków (w jakim celu — to odrębna tematyka), po
wtóre, wpojone poczucie obowiązku, po trzecie, nieumiejętność odmawiania (bardzo
rozpowszechniona), nakazująca podejmowanie nadzwyczajnych wysiłków dla ocalenia,
najczęściej firmy, przed jakąś „wpadką" czy wręcz „krachem".
Natomiast czysty pracoholizm wolny jest od zakreślonej wyżej motywacji.
Pracoholik autentyczny zajmuje się sprawami wchodzącymi w zakres jego roboty z
upodobania, mniej więcej tej natury, jakiej są motywacje alpinisty. Jest to dążenie do
osobistego przeżycia „zapierającego dech" poczucia sukcesu.
O pracoholikach zrobiło się głośno mniej więcej w okresie ostatniego ćwierćwiecza.
Dostrzeżono zjawisko naprzód w Japonii, później w USA, następnie w Niemczech i
innych krajach zachodnioeuropejskich. Okazało się, że pracoholizm można przypłacić
rozstrojem zdrowia, a także śmiercią. Śmierć jest tu powodowana nie przez wystawianie
się na nagłe niebezpieczeństwo, lecz z powodu rabunkowej gospodarki wobec własnego
organizmu.
145
—-
tów, którzy mieli samobójców lub niedoszłych samobójców w kręgu bliskim swej
rodziny oraz osoby, które zetknęły się z samobójstwem kogoś bliskiego, choć spoza
rodziny. Trzeci wreszcie krąg badanych to ludzie wolni osobiście od jakichkolwiek
doświadczeń w stykaniu się z zamachami samobójczymi.
Dlatego właśnie w ramach ogólnospołecznych badań suicydologicznych należy
przede wszystkim podjąć problematykę indywidualnych doświadczeń suicy-dalnych.
Należy więc podjąć badania określające, jak znaczna część społeczeństwa stykała się,
czynnie lub biernie, tj. w roli niedoszłych uczestników bądź świadków, z przypadkami
samobójstw. Należy także częstości owe ustalić dla rozmaitych środowisk społecznych,
wyznaczonych płcią, wiekiem, stanem zdrowia, miejscem zamieszkania (zwłaszcza
miasto — wieś), poziomem zamożności, stanem cywilnym i sytuacją rodzinną,
przekonaniami religijnymi i ich siłą.
Badania na inne tematy należy prowadzić tak, by zapewnić w ramach analizy
statystycznej zebranych materiałów podział wyników według stopnia doświadczeń
suicydalnych respondentów. Należy zatem zapewnić możliwość wyodrębnienia wyników
pochodzących od osób, które bezskutecznie próbowały odebrać sobie życie, od osób,
które stykały się z zamachami samobójczymi ludzi sobie bliskich, oraz od osób bez
doświadczeń tego rodzaju. Badane odpowiedzi tej ostatniej grupy osób, zapewne
stanowiącej przeważającą część społeczeństwa, to właściwie badanie rezultatów
wpływów: rodzinnych, szkolnych, środowiskowych, środków masowego przekazu,
kształtujących poglądy społeczne w tematyce sui-cydalnej. Cenne również jest badanie
opinii owej większości społeczeństwa, ponieważ wpływy wynoszone z domu, szkoły,
pochodzące od kręgów znajomych oraz ze środków masowego przekazu, mieszają się w
sposób swoisty i ów właśnie rezultat, w postaci takich a nie innych deklarowanych przez
reprezentujących różne środowiska respondentów opinii w kwestiach suicydalnych, ma
pierwszorzędną wagę poznawczą.
Zwróćmy też uwagę, że problematyka suicydologiczna jest dla osób, które nie
stykały się dotąd osobiście z przypadkami samobójstw, problematyką idealnie neutralną,
a zatem postrzeganą jako bezpieczna. Nie wydaje się, aby respondenci z jakichkolwiek
środowisk odczuwali potrzebę naginania swoich odpowiedzi stosownie do
obowiązujących, w ich pojęciu, wzorców. Można więc liczyć, że osoby badane, nie
stykające się dotąd osobiście z samobójstwami, odpowiadać będą w sposób bezstronny,
tj. rzeczywiście zgodny z wewnętrznymi ich przekonaniami.
W badaniach suicydologicznych zaleca się stosowanie pytań zamkniętych o
głębokiej kategoryzacji. Jest to tematyka, dla której rzadko wystarczają pytania opatrzone
dwiema tylko możliwościami odpowiedzi, tj. „tak"—„nie". Owszem, wiele pytań może
być opatrzonych tymi dwoma wzorcami odpowiedzi, nieodzowne jednak jest
uzupełnienie ich możliwością odpowiedzi „to zależy" (lub równoważnikiem
stylistycznym takiej odpowiedzi). Respondent wybierający tę ostatnią odpowiedź musi
następnie znaleźć w kwestionariuszu szereg szczegółowych pytań, na które będzie
odpowiadać twierdząco lub przecząco, a które wyjaśnią dokładnie, co miał na myśli
wybierając w głównym pytaniu odpowiedź „to zależy".
149
tody badania stałości przekonań. Byłoby użyteczne zastosowanie takich metod wobec
osób deklarujących bezwzględne potępienie moralne dla samobójców. Kto potępia
moralnie akty samobójstw, kto przy tym odznacza się stałością swych przekonań, kto
ponadto uważa, że należy wstrzymywać się przed podejmowaniem działań moralnie
potępianych (to ostatnie bynajmniej nie jest automatyczne), ten może dawać rękojmię, że
w obliczu jakichkolwiek suicydogennych okoliczności nie targnie się na własne życie.
Jeśli więc np. okazałoby się, że głęboko wierzące kobiety stanowczo potępiają moralnie
akty samobójstw, że przy tym stałe są w swych przekonaniach, że na koniec wystrzegają
się podejmowania działań w ich własnych oczach moralnie nagannych, wówczas mamy
gwarancję wyjątkowości jedynie aktów samobójstw w tym odłamie społeczeństwa.
Bezwzględne moralne potępianie samobójstw pociąga za sobą inny jeszcze, niekiedy
nawet donioślejszy skutek. Mianowicie człowiek bezwzględnie potępiający moralnie
samobójstwa nie tylko sam nie targnie się na swe życie, ale też czynnie występować
będzie w obronie życia, perswadując osobom rozważającym możliwość samobójstwa —
niemoralność ich zamiarów. I tu znowu narzuca się pomocniczy wątek tematyczny
badań: określanie siły perswazyjnej osób całkowicie potępiających samobójstwa z
moralnego punktu widzenia. Idzie po prostu
0 to, że gdy np. starsza, głęboko wierząca kobieta, bezwzględnie potępiająca mo
ralnie samobójstwa, wystąpi przeciwko zamiarom samobójczym tej lub innej
znajomej sobie osoby, to jakie są szansę, że jej interwencja będzie skuteczna.
Mamy więc w tym miejscu tematykę badań dotyczącą skuteczności perswazyjnej
osób z określonych środowisk.
Jeśli ważne jest, jak znaczna część społeczeństwa, a zwłaszcza które spośród
środowisk charakteryzują się bezwzględnym potępianiem moralnym samobójstw, to
ważne jest również, jak powszechne jest w całym społeczeństwie i w różnych jego
środowiskach potępianie samobójstw pod pewnymi warunkami, udzielanie zaś akceptacji
moralnej w innych warunkach. Na przykład można zapewne znaleźć wiele osób
potępiających moralnie samobójstwo matki zostawiającej małe dzieci, natomiast nie
potępiających samobójstwa osoby samotnej, której nikt „nie będzie opłakiwał".
Tu należy nawiązać do poprzednich rozważań o szczegółowości i konkretności pytań
kwestionariuszowych w badaniach opinii publicznej na tematy suicydo-logiczne.
Stwierdziliśmy, że nieodzowne jest pozostawianie respondentom możliwości udzielania
odpowiedzi „to zależy", by następnie móc odpowiedź ową skonkretyzować za pomocą
dalszych pytań. Tak właśnie należy postępować w przypadku badania powszechności
potępienia moralnego wobec samobójstw
1 samobójców. Należy zgromadzić pewną liczbę konkretnych przykładów, być
może przekraczającą nawet dziesięć, i zalecać respondentom, aby ustosunkowa
li się odrębnie do każdej przykładowej sytuacji i bądź to wyrazili moralne potę
pienie dla samobójcy, bądź też usprawiedliwili go.
Ważne byłoby także ustalenie, jak częsty jest wśród społeczeństwa polskiego pogląd
następujący: samobójstwo jest działaniem amoralnym, jednakże człowiek jako jednostka
autonomiczna ma prawo do odebrania sobie życia. Jest to pogląd
151
śmierć nieuniknioną i natychmiastową, i na takie, przy których zgon staje się wysoce
prawdopodobny, jednakże nie nieunikniony i nie natychmiastowy. Bywa tak np. w
przypadku przyjmowania w nadmiernych dawkach medykamentów w celu pozbawienia
się życia. Norma nakazująca ratowanie życia samobójcom, nawet sformułowana skrajnie
w postaci imperatywu, staje się martwa w obliczu techniki samobójstwa powodującej
śmierć nieuniknioną i natychmiastową. Ratowanie życia możliwe jest tylko w
przypadkach możliwości odroczenia zgonu.
Powszechność uznawania nakazu ratowania życia samobójców warto łączyć w
badaniach z poglądami respondentów na tematy religijne, a także z ich szeroko pojętymi
przekonaniami moralnymi bądź szerzej: wręcz filozoficznymi. Możliwe także, że ważną
rolę odgrywa tu zmienna poziomu wykształcenia, mianowicie osoby bardziej
wykształcone mogą prezentować podejście bardziej liberalne niż osoby mniej
wykształcone, tj. częściej skłonne są, być może, do zaniechania interwencji w przypadku
samobójczego zamachu na życie.
Powszechność akceptacji bądź sprzeciwu wobec eutanazji
Ostatnie z pięciu głównych zagadnień dotyczących opinii publicznej w kwestiach
samobójstw to stosunek wobec eutanazji. Ta kwestia zajmować będzie poczesne miejsce
w dyskusjach moralistów, prawodawców, a także w polemikach publicystycznych co
najmniej w okresie najbliższego 10-lecia, i to na całym globie, a przynajmniej w krajach
o wysokim poziomie cywilizacji. Trzeba zatem zrealizować także w Polsce
systematyczne badania na temat społecznej akceptacji eutanazji. Należy dowiedzieć się,
w jakich środowiskach społecznych i pod jakimi warunkami eutanazja byłaby
akceptowana, w jakich zaś środowiskach i okolicznościach byłaby odrzucana. Warto
m.in. zbadać liczną grupę osób uznających się za wierzących (w tym nawet głęboko
wierzących), aby zbadać koherentność prywatnie wyznawanych poglądów i
przynależności do Kościoła katolickiego. Kościół zakazuje eutanazji, natomiast może się
okazać, że znacząca liczba osób deklarujących swój katolicyzm przychyla się jednak do
idei eutanazji. Trudno wyrokować, czy osoby takie, cały odłam społeczeństwa
wierzącego, uznać za błądzące, czy też prognozować, że z upływem lat Kościół
zrewiduje swe stanowisko w kwestii eutanazji.
Obecnie, poza przesłankami światopoglądowymi przemawiającymi przeciw
eutanazji, pojawia się jedynie przesłanka „techniczna": gdy „uchylić furtkę" dla
eutanazji, to nie sposób zabezpieczyć się w przyszłości przed nadużyciami, tj. przed
przypadkami pozbawiania pewnych osób życia rzekomo w imię eutanazji, w
rzeczywistości zaś z innych motywów.
Jest dyskusyjne, czy sprawa mieści się w zakresie suicydologii, jednak nieodzowne
byłoby opracowanie metody gwarantującej niemożność jakichkolwiek nadużyć w imię
eutanazji. Oczywiście metoda taka musiałaby posiadać jak najniższą moc zawierania
przy jak najwyższej mocy odrzucania. W sumie moc dyskryminacyjna metody
rozstrzygającej o prawomocności zastosowania eutanazji
155
zachowań wobec X-a oraz o motywy, dla których Y wybrał ostatecznie takie
zachowania a nie inne w stosunku do X~a. Należy również ustalić, o ile wszelkie
działania Y-a wobec X-a miały charakter spontaniczny. Należy w ogóle ustalić ramę
czasową, tj. dowiedzieć się, czy „zmaganie się" Y-a zX-em, aby nie dopuścić do
samobójstwa X-a, mimo że suicydogenny układ sytuacyjny d\aX-a nadal trwał, czy więc
działania Y-a były jednorazowe i trwały np. zaledwie 5 minut, czy też np. 3 godziny, czy
może wypadło Y-owi spędzić z X-em cały wieczór i noc, nim wreszcie odniósł
zwycięstwo. A może było tak, że Y spotykał się z X-em 5 czy nawet 10 razy i w sumie
odwodzenie X-a od zamiaru samobójstwa trwało cały miesiąc.
Mogło występować dwóch lub więcej ludzi w roli Y-ów. Jeśli zatem nie jedna, lecz
dwie czy trzy osoby wzięły na siebie wspólnie zadanie „wyciągnięcia" X-a z zamiaru
samobójstwa, to byłoby idealnie, gdyby zdołano zarejestrować odrębnie wersje
pochodzące od każdego Y-a z osobna, a także oczywiście od X~a.
W wyniku tak naszkicowanego postępowania uzyskamy materiał złożony z nagrań
opowieści od X-a i Y-a dotyczących skutecznego odwodzenia X-a od zamiarów
samobójczych, mimo niezmienności SUS &\&X-a. Dobrze byłoby zebrać np. 500 takich
nagrań. Wówczas poddać je należy analizie, o której mowa będzie w kolejnych
rozdziałach.
Należy również osoby wylosowane do badania wstępnego pytać, czy zdarzyło im się
kiedy, że ktoś uprzedzał je o swym zamiarze popełnienia samobójstwa, w wyniku czego
respondent nasz bądź to osobiście podejmował wysiłki odwiedzenia owej osoby od
spełnienia jej zamiaru, bądź też był współuczestnikiem czy choćby bezpośrednich
świadkiem takich działań, które jednak zakończyły się fiaskiem, czyli osoba planująca
samobójstwo ostatecznie popełniła je. Znowu, tak jak poprzednio, należałoby zebrać
kilkaset relacji od osób, które wystąpiły w roli Yów, jednakże bezskutecznie, skoro ich
X-y popełniły jednak samobójstwo.
Kolejne przedsięwzięcie to analiza porównawcza suicydogennych układów
sytuacyjnych oraz działania osób w roli Y-ów — w przypadkach, gdy interwencja
zakończyła się sukcesem i tam, gdzie zakończyła się niepowodzeniem. Przy odpowiednio
licznej próbie, a zatem dostatecznie obfitym materiale, w pełni realne jest ustalenie
istotnych statystycznie różnic działań i zachowań osób w roli Y-ów, tak że przy
podobnych suicydogennych układach sytuacyjnych część obejmowanych działań
zakończyła się sukcesem, gdy inne porażką.
Na początku tego podrozdziału podzielono interwencje antysuicydalne na
zinstytucjonalizowane i podejmowane indywidualnie. O tych ostatnich była właśnie
mowa, powróćmy zatem do interwencji zinstytucjonalizowanych. Mówiąc najogólniej,
wszelkie interwencje to zabiegi psychoterapeutyczne, a przynajmniej nieprofesjonalne
ich próby, jak w przypadku większości interwencji indywidualnych. Mówimy tu stale o
oddziaływaniu na świadomość, nie zaś o modyfikacji okoliczności, tak by utraciły one
dla X-a swą suicydogenność.
Zorganizowane przedsięwzięcia antysuicydalne to także psychoterapia, lecz
podejmowana z reguły przez profesjonalistów. Należą do niej działania psycho-
terapeutów, do których gabinetów regularnie zgłaszają się jako pacjenci osoby
158
działywać na okoliczności zewnętrzne, tak aby utraciły one dla X-a cechy SUS, czy
też było to niemożliwe, okoliczności te bowiem były z gruntu bądź okazywały się
nienaruszalne.
Powtarzamy, że należałoby zebrać materiał dotyczący w sumie kilkuset osób
próbujących samobójstw lub ogłaszających takie swe zamiary. Należy przy tym zbierać
te materiały w postaci wywiadów kierowanych nader dyskretnie, tak aby na
respondentach wywierały on wrażenie wywiadów swobodnych. Inaczej mówiąc, należy
pozwolić zarówno byłym kandydatom na samobójców, jak i ludziom, którzy zabrali się
do ratowania ich, wygadać się, rejestrując całość opowieści na kasecie, jeszcze lepiej zaś
posługując się kamerą wideo. W opowieściach takich ważne są także elementy
niewerbalne: mimika, ruchy ciała, etc.
Taki właśnie surowy materiał należałoby poddać ocenie kompetentnych sędziów, a
następnie stosownej „obróbce". Sędziowie kompetentni powinni uważnie i wielokrotnie
wysłuchać każdego wywiadu, ocenić wiarygodność poszczególnych podawanych w nim
informacji, wyeliminować nieistotne ich zdaniem wątki opowieści respondentów, a
następnie na podstawie tekstu wywiadu sporządzić formalny protokół złożony z
odpowiedzi na określony katalog pytań. Ów katalog pytań powinien być znany także
ankieterom przeprowadzającym wywiady zX-ami oraz Y-ami. Ankieter mianowicie
powinien starać się zauważyć, które punkty protokołu nie zostały przez X-a czy przez Y-
a poruszone bądź nie omówiono ich wyczerpująco. W takich przypadkach należy
rozmówców „pociągnąć za język", tak aby ostatecznie uzyskać jakieś odpowiedzi na jak
najwięcej pytań z protokółu. Należy z góry liczyć się z tym, że nagrania zawierać będą w
ogromnej części dane nieprzydatne, które zostaną przez kompetentnych sędziów
wyeliminowane. Ważne natomiast, aby były one możliwie pełne, czyli wyczerpujące
zakres pytań protokołu.
Dopiero tak opracowane materiały poddane zostaną obróbce statystycznej, która
pozwoli uzyskać precyzyjne odpowiedzi na pytania dotyczące uwarunkowań ponownych
prób samobójczych lub ponownych takich zamiarów ze strony niedoszłych samobójców.
Rozdział VIII DOBÓR JEDNOSTEK BADANIA
1. Metody wyodrębniania
populacji jednostek o osobniczych skłonnościach samobójczych (OSS)
W Polsce rejestruje się corocznie powyżej 5 rys. skutecznych zamachów
samobójczych. Nieznana pozostaje rzeczywista liczba zamachów samobójczych usiło-
wanych, tj. nieskutecznych. Policja wprawdzie zbiera dane również na ten temat, w wielu
jednak przypadkach, gdy nie doszło do zgonu osoby, która targnęła się na życie,
otoczenie jej unika powiadamiania policji. Przypuszczalnie liczba zamachów
usiłowanych przekracza dość znacznie liczbę zamachów skutecznych.
Dochodzą do tego także osoby o wyraźnych zamiarach samobójczych, tj. takie, które
nie targnęły się wprawdzie dotąd na życie, jednak poważnie to rozważają, zmierzają ku
podjęciu zamachu samobójczego. Jeśli zatem trudno ustalić dokładnie, ile mamy w
Polsce rocznie przypadków samobójstw usiłowanych, to jeszcze trudniej określić, ile
zdarza się przypadków poważnych zamiarów samobójczych, które z upływem czasu
„owocują" zamachem lub przy szczęśliwym zbiegu okoliczności pozostają
niezrealizowane. Zapewne osób poważnie myślących o popełnieniu samobójstwa jest
jeszcze więcej niż osób, które podjęły zamachy samobójcze.
Aby pozyskać próbę reprezentującą osoby typu OSS (przypominamy: o osobniczych
skłonnościach samobójczych), należy dysponować dokładnym rejestrem populacji, tj.
pełnej (lub w miarę pełnej) zbiorowości Polaków, którzy podjęli zamachy samobójcze
lub którzy o tym myślą. Należałoby zatem podjąć działania, których efektem byłoby
posiadanie w komputerze listy osób, które przejawiły OSS lub zdradziły się z nimi przed
kimś z otoczenia.
Skąd uzyskać dane do sporządzenia takiej listy?
Na temat osób, które rzeczywiście odebrały sobie życie, możemy uzyskać dane od
policji. Będą tam oczywiście odchylenia obustronne, tj. z jednej strony odnotowane jako
samobójstwa przypadki morderstw, z drugiej zaś przypadki autentycznych samobójstw
odnotowane jako nieszczęśliwe wypadki czy nagłe zgony.
162
naszymi informatorami byłyby osoby dobrane drogą losową, tak więc nie byłoby tu
żadnych środowisk niedoreprezentowanych ani też nadreprezentowanych w stosunku do
struktury populacji społeczeństwa polskiego.
Pewien argument przemawia przeciw uznaniu tak wyłonionej grupy osób za losową
reprezentację samobójców. Argument ten jest następujący: jakiś Kowalski podjął
(nieudaną na szczęście) próbę samobójczą i doszło to do prywatnej wiadomości 300
osób, natomiast to, że również jakiś Wiśniewski próbował samobójstwa, doszło do
wiadomości zaledwie 30 osób. Różnica pochodzi niekoniecznie stąd, że Kowalski
przeprowadził całą rzecz bardziej ostentacyjnie niż Wiśniewski, który działał dyskretnie,
skrycie. Powód może być taki, że Kowalski jest osobą stosunkowo rozlegle znaną,
popularną w kręgu znajomych, sąsiadów eta, Wiśniewski natomiast jest człowiekiem
mało znanym, interesującym mało kogo. Otóż poszukując informacji wśród
respondentów tworzących wielką siatkę pokrywającą mapę Polski mamy 10-krotnie
wyższą szansę natknięcia się na informatora, który słyszał coś o sprawie Kowalskiego,
niż na informatora, któremu coś wiadomo o sprawie Wiśniewskiego.
Z drugiej zaś strony to, czy ktoś jest znany przez kilkaset osób i los jego jest dla
kilkuset osób interesujący, czy też znany jest zaledwie przez kilkadziesiąt osób i tylko dla
nich sprawy jego są interesujące, może pozostawać w ścisłym związku z OSS. Człowiek,
którego losy mało kogo obchodzą, może być w sytuacji osoby izolowanej, pomijanej,
wyobcowanej, niedostosowanej do środowiska, nieatrakcyjnej dla otoczenia. Większe
jest zapewne ryzyko, że koniec końcem podejmie próbę samobójstwa Wiśniewski,
którego prawie nikt nie zna i który prawie nikogo nie obchodzi, niż szeroko znany i
stanowiący przedmiot zainteresowania licznego grona Kowalski. Zbierając materiał, tj.
dane o osobach samobójców w zarysowany tutaj sposób, ryzykujemy, iż zdobędziemy
nadmiar informacji o samobójstwach ludzi typu Kowalskiego, a niedomiar informacji o
samobójstwach ludzi typu Wiśniewskiego.
Pewnym antidotum wobec tej trudności mogłoby być uzupełnienie wywiadu na
temat samobójców pytaniem o to, jak dokładnie respondent słyszał o danym przypadku
oraz jak dalece zainteresował się nim. Można tu łatwo opracować odpowiednie skale
liczbowe do zastosowania w kwestionariuszu. Należałoby wówczas zwrócić szczególną
uwagę na osoby i przypadki wymieniane przez respondentów jako wprawdzie przez nich
zasłyszane, jednakże mało dokładnie i w ogóle mało ich interesujące. Dzięki takiemu
zabiegowi można by zwiększyć i przybliżyć do rzeczywistego udziału w liście zebranych
nazwisk osób wyobcowanych, „outsiderów".
Co się tyczy osób o zamiarach samobójczych, to źródłem informacji, obok
wskazywanego wyżej, mogą być pewne określone instytucje oraz osoby pełniące
określone funkcje. Mamy tu na myśli poradnie zdrowia psychicznego, funkcjonujących
tam psychoterapeutów, a także psychoterapeutów prowadzących praktyki prywatne.
Mamy działające obecnie na terenie właściwie całego kraju tzw. telefony zaufania.
Mamy także osoby duchowne, do których również zgłaszają się potrzebujący pociechy
nie tylko w ramach spowiedzi. Z wszystkich tych źródeł należałoby uzyskać jak
najwięcej nazwisk, adresów owych zamyślających samobójstwo i wskazań osób im
bliskich.
164
sprawców różnić się może, nawet dość znacznie, od pełnej listy sprawców zamachów
samobójczych, a także osób noszących się z zamiarem takiego zamachu. Również zatem
próba reprezentować może nie tyle pełną listę samobójców, ile listę samobójców
zewidencjonowanych.
Co do technik doboru próby, to możliwy jest tu dobór zarówno celowy jak i losowy.
Oczywiście ten ostatni ma nad doborem celowym zasadniczą przewagę, polegającą na
możliwości dokonywania generalizacji statystycznych opartych na wynikach z próby
przy doborze losowym, na co brak legitymacji w przypadku doboru celowego. Ponadto
trudno właściwie wskazać zmienne (cechy), według których miałby być dokonywany
dobór celowy, tj. wyłonienie określonej grupy osób spośród zewidencjonowanej
populacji. Policja rejestruje m.in. sposoby dokonania zamachu samobójczego. Nie widać
ważnego powodu, dla którego mielibyśmy interesować się pierwszoplanowo tą zmienną,
tak więc z pewnością nie interesuje nas dobór celowy związany ze sposobem zamachu.
Posiadana przez nas lista w wyniku zebrania informacji w sposób opisany powyżej
pozwoli na wyłonienie próby losowej. Lista ta spełniałaby całkowicie warunki tzw.
operatu losowania. Operat losowania to rejestr (lub przynajmniej przepis) wskazujący,
które elementy populacji należy identyfikować z wylosowanymi liczbami losowymi.
Lista nasza liczyć będzie (w najlepszym przypadku) do 10 tysięcy nazwisk. Można je
uporządkować chociażby alfabetycznie i przypisać im kolejne numery. Losowanie próby
polegać będzie na odczytaniu z jednej z tabel liczb losowych bądź też na uzyskaniu z
komputera zestawu liczb losowych z przedziału ograniczonego liczbą elementów
populacji, tj. liczbą zewidencjonowanych sprawców samobójstw.
Próba powinna liczyć przynajmniej ok. 400 osób, a dokładniej co najmniej 385. Przy
takiej liczbie elementów próby (osób) uzyskujemy gwarancję, że przy poziomie ufności
wynoszącym 0,95 i przy najbardziej nawet niekorzystnym (dla analizy statystycznej)
rozkładzie proporcji, tj. 50% elementów wyróżnionych i 50% elementów pozostałych,
uzyskamy dokładność oszacowania wyrażającą się długością przedziału ufności ±0,05.
Przykładowo więc, gdyby okazało się w zbadanej próbie, że 53% osób nią
obejmowanych starało się nie pierwszy już raz w swym życiu dokonać zamachu
samobójczego, to wówczas z wiarygodnością równą 95% możemy stwierdzić, że w skali
ogólnopolskiej populacji odsetek osób nie po raz pierwszy starających się popełnić
samobójstwo wynosi nie mniej niż 48%, a nie więcej niż 58%. Uzyskuje się dodatkową
jeszcze „premię" co do dokładności oszacowania (będzie ono nieco dokładniejsze niż
podajemy powyżej) dzięki temu, że populacja reprezentowana przez próbę jest
stosunkowo niezbyt liczna, obejmująca nie miliony ani setki tysięcy elementów (nie ma
wszak tylu samobójców), lecz w skali kilku lat ograniczająca się co najwyżej do
kilkudziesięciu tysięcy, licząc też zamachy nieudane oraz ujawniane zamiary
samobójcze. Jeśli znalazłyby się środki na zbadanie próby liczniejszej, wówczas
otrzymać można znacznie dokładniejsze oszacowania, a także poczynić więcej zestawień
rozmaitych zmiennych (jak np. płeć, wiek, sytuacja rodzinna, wzorce, tj. przypadki
zamachów samobójczych zdarzające się w środowisku denata, itp.).
166
Podzbiory A i B tworzą łącznie próbę, gdy zaś chcemy badać wyłącznie kobiety,
wówczas w skład próby kobiet wchodzi podzbiór B z próby właściwej oraz podzbiór C z
nadreprezentacji. Natomiast stwierdzenia dotyczące całej populacji samobójców winny
się opierać wyłączne na materiale pochodzącym z podzbiorów A i B; materiał z grupy C
nie jest uwzględniany.
3. Techniki substytucji wylosowanych jednostek niedostępnych
Badając próbę reprezentującą czy to niedoszłych samobójców, czy to ich rodziny,
losujemy uprzednio osoby, które wejdą w skład próby. Jednak zdarza się często, a nawet
nagminnie w badaniach społecznych, że część osób wylosowanych odmawia udzielenia
odpowiedzi bądź to w całości, bądź też na część pytań kwestionariusza. Zdarza się
również, że niektórych osób wylosowanych do roli respondentów nie można zastać w
domach albo w ogóle z przyczyn technicznych niepodobna jest skontaktować się z nimi.
Czy wówczas próba pozostaje reprezentacją populacji, tj. taką grupą ludzi, że ich
odpowiedzi na pytania uprawniają w pełni do dokonywania uogólnień na skalę całej
populacji? Oczywiście nie. Łatwo uprzytomnić sobie, że trudności uznania próby za
autentyczną reprezentację populacji będą tym większe, im
167
wyższy odsetek osób odmówi odpowiedzi, Dlatego też należy podejmować
szczególne wysiłki ku skłanianiu osób wylosowanych, by zgodziły się odpowiadać na
stawiane im pytania. Gdy jednak pewna część osób uporczywie odmawia wzięcia udziału
w badaniach, to wówczas przed badaczem rysuje się kilka możliwości. Omówimy je
poniżej.
Modyfikacja populacji. Niezależnie od tego. jak wiele osób znajdujących się na liście
wylosowanej próby odmówi odpowiedzi, grupa osób, które zgodziły się odpowiadać i
które zbadano, stanowi losową reprezentację populacji, jednakże z dołączeniem warunku,
że idzie o osoby akceptujące swój udział w badaniu. Mamy zatem populację niedoszłych
samobójców lub kilka populacji: osób, które deklarowały zamiar popełnienia
samobójstwa, członków rodzin samobójców, których zamachy były skuteczne, członków
rodzin samobójców niedoszłych, osób deklarujących zamiar samobójstwa, przyjaciół
samobójców itd. Otóż próba zrealizowana, tj, zbadana próba np. niedoszłych
samobójców, reprezentuje populację takich niedoszłych samobójców, którzy godzą się na
udzielanie informacji ankieterom na temat okoliczności i problemów związanych z ich
próbą samobójczą.
Zdarzają się liczne przypadki badań, w których populacja interesująca badaczy i taka
sama populacja, lecz okrojona o osoby nie mające ochoty brać udziału w badaniach, to w
gruncie rzeczy populacje z punktu widzenia badacza jednakowe. Nie jest tak jednak w
przypadku popułacji samobójców. Tu z pewnością niechęć do udzielania odpowiedzi, do
rozmawiania o całej sprawie wiązać się może silnie z nastrojami, nastawieniami
niedoszłych samobójców tak, że dane o populacji wszystkich samobójców (niedoszłych)
różnić się mogą znacznie od danych dotyczących subpopulacji niedoszłych samobójców,
takiej mianowicie, która składa się z osób nie mających nic przeciwko udziałowi w
badaniach społecznych, kiedy to indagowane są na temat swoich spraw czysto
prywatnych, osobistych.
Klasyfikacja powodów o d m ó w. Zadaniem ankietera, któremu nie udało się mimo
namów skłonić niedoszłego samobójcę do mówienia, jest dowiedzenie się od niego co
najmniej, dlaczego nie chce odpowiadać na pytania. Uzyskanie tej informacji pomoże w
przybliżeniu populacji reprezentowanej faktycznie przez próbę zbadaną do populacji,
która byłaby reprezentowaną przez próbę założoną, tj. wylosowaną.
Ważne jest zatem, aby na temat każdej osoby, która powinna zostać zbadana, bo
wylosowano ją do próby, a do której zbadania ostatecznie nie doszło, posiadać
informację wskazującą powód nieskuteczności zabiegów ankietera. Jeśli jest to powód
czysto „techniczny", np. osoby badanej od dłuższego czasu nie można zastać, wówczas
można przyjąć, że udzielone przez nią odpowiedzi wolne byłyby od cech specyficznych
stanowiących o wyróżnianiu się jej spośród innych osób, które nie wahały się udzielić
odpowiedzi. Jeśli jednak osoba taka oświadczyła, że odmawia udzielania odpowiedzi,
wówczas dowiedziawszy się od niej o powód odmowy, można następnie pogrupować
osoby odmawiające udziału według podawanych przez nie powodów.
168
woli. Dlatego właśnie jedyna droga dla badacza to uczynić wszystko co można dla
zmniejszenia ryzyka błędności wniosków związanych z okolicznością występowania
jednostek niedostępnych w próbach losowych.
4. Randomizacja prób
dla.wielozmiennowych projektów
badań
Częstokroć podejmujemy badania zakrojone nader szeroko, tak aby uwzględniały
one wielką liczbę zmiennych, a przy tym aby otrzymywano od badanych odpowiedzi
przy użyciu różnych narzędzi badawczych lub różnych ich wariantów. Otóż jeśli autorzy
badania planują użycie rozmaitych technik badawczych lub np. rozmaitych wersji
kwestionariuszy, wówczas losowanie osób mających reprezentować populację składa się
z dwóch etapów. Po pierwsze, mamy etap skompletowania próby założonej, tj. ustalenia,
które osoby spośród populacji zostaną w ogóle objęte badaniami; po wtóre jednak, jeśli
nie zamierzamy stosować wobec osoby badanej wszystkich wariantów zamierzonych
technik badawczych, następuje ów drugi etap losowania i on właśnie nosi nazwę rando-
mizacji. Polega to na tym, że spośród osób losowo zaliczonych do próby losujemy osoby,
wobec których mają być zastosowane określone warianty badania.
Oto zarys przykładu. Powiedzmy, że autorzy badania opracowali trzy warianty
(treściowe lub formalne) kwestionariusza. Nazwijmy je: A, B, C. Otóż należy w sposób
losowy przypisać każdej osobie, która uprzednio (też drogą losowania) zaliczona została
do składu próby, jedną z tych trzech liter. Zazwyczaj proporcje osób, wobec których
stosuje się poszczególne warianty technik badawczych, bywają równe, jednakże nie
stanowi to reguły obowiązującej: badaczowi wolno zastosować pewien wariant jego
technik badawczych wobec liczniejszej grupy osób, gdy inny wariant — wobec mniej
licznej grupy.
Jest też możliwe wiązanie cech osobistych osób badanych i stosowanej wobec nich
techniki badawczej. Można wyobrazić sobie, że nieco inny wariant kwestionariusza
odnosi się do samobójców młodocianych, inny zaś do samobójców dorosłych. Z drugiej
strony, badacza może interesować, jak przyjęte zostałyby (tj. jakimi opatrzone
odpowiedziami) przez młodocianych pytania z wersji przeznaczonej w zasadzie dla osób
dorosłych. Jeśli tak, byłoby niezbędne dokonanie losowania w grupie osób
młodocianych. Zapewne większość tej grupy (np. 3/4) miałaby odpowiadać na pytania w
wersji kwestionariusza dla młodocianych, jednakże pozostała mniejszość otrzymałaby
kwestionariusz w wersji dla dorosłych. Które miałyby to być osoby te ostatnie,
należałoby rozstrzygnąć drogą losowania, a więc zastosować randomizację.
Jeśli zróżnicowanie technik badawczych nie wiąże się ze zróżnicowaniem wśród
respondentów, lecz tylko z różnorodnością koncepcji autorów badania, wówczas należy
realizować randomizację wobec ogółu osób, które wylosowano do próby.
170
5. Wielkość prób adekwatna
wobec postulowanej wiarygodności i dokładności
wyników badania
Wiarygodność wyników badania to 100% pomniejszone o ryzyko ich błędności.
Wiarygodność bywa z reguły wybierana przez badacza. W badaniach społecznych
przyjęło się, że nie może ona być niższa niż 95%, a w ostateczności niższa niż 90%.
Badacz wybiera wiarygodność (fachowy termin: poziom ufności), jednakże wysoka
wiarygodność musi być okupiona już to zgodą na niższą dokładność oszacowania, już to
realizacją liczniejszej, a więc kosztowniejszej próby.
Pokażemy teraz na dwóch przykładach, w jaki sposób należy obliczać wielkość
próby potrzebnej do uzyskania oszacowania o pożądanej wiarygodności i pożądanej
dokładności.
Oto pierwszy przykład. Pokaźna część osób próbujących popełnić samobójstwo
(mowa o osobach dorosłych) została opuszczona przez swych partnerów, czyli znajduje
się w stanie separacji, jest po rozwodzie lub nastąpił zgon partnera. Interesuje nas, jak
wiele upływa przeciętnie czasu od chwili opuszczenia późniejszego denata przez jego
partnera do chwili targnięcia się przezeń na własne życie. Potrzebne są nam dwa
ustalenia: na temat żądanej wiarygodności oszacowania i na temat żądanej dokładności.
Przypuśćmy, że preliminarne ustalenia doprowadziły nas do przekonania, iż czas między
opuszczeniem człowieka przez partnera a jego targnięciem się na życie wynosi
przeciętnie od roku do półtora roku.
Co więcej, okazuje się, że wahania indywidualne są znaczne. Dość często spotykamy
się z przypadkami, kiedy do próby samobójstwa dochodzi już w parę miesięcy lub nawet
wcześniej po opuszczeniu przez partnera, lecz mamy także przypadki, gdy okres ten
wyraźnie przekracza 2 lata. Przypuśćmy zatem, że interesuje nas dokładność
oszacowania wynosząca 3 miesiące. Innymi słowy, jeśli w zbadanej próbie niedoszłych
samobójców okaże się, że średnia długość czasu między opuszczeniem przez partnera a
zamachem wynosiła np. 16 miesięcy, to chcielibyśmy, aby oszacowanie nasze głosiło, że
w skali populacji reprezentowanej przez badaną próbę owa średnia długość czasu między
rozstaniem a zamachem wynosi nie mniej niż 14,5 miesiąca, nie więcej zaś niż 17,5
miesiąca.
Zdecydowawszy, jakiej życzymy sobie dokładności oszacowania (jak widać,
dokładność jest tym wyższa, im mniejsza jest odległość między minimum — u nas 14,5
miesięcy, a maksimum — u nas 17,5 mieś.), należy z kolei ustalić żądaną przez nas
wiarygodność oszacowania. W badaniach naukowych w dziedzinie nauk społecznych
najczęstsza wiarygodność to 95%, choć nierzadko spotyka się także wiarygodność 99%,
z drugiej zaś strony zdarza się niekiedy poprzestanie na wymaganiu wiarygodności 90%.
Wiarygodność 95% oszacowania znaczy, że gdy podamy później, iż okres między
opuszczeniem a zamachem trwa przeciętnie nie krócej niż 14,5 miesiąca i nie dłużej niż
17,5 miesiąca, to na powyższe oszacowanie dajemy gwarancję wynoszącą 95%. Inaczej
mówiąc, zakładamy ry-
171
Niekiedy postępuje się z góry w ten sposób, że wyłącza się skrajne decyle w próbie,
tj. decyl pierwszy i decyl dziesiąty. Jeśli listę elementów (np. osób) ułożymy w
kolejności od najmniejszej wartości danej zmiennej do wartości największej (np.
poczynając od samobójcy, który targnął się na życie najwcześniej po rozstaniu z
partnerem, a kończąc na samobójcy, który uczynił to najpóźniej), wówczas pierwszy
decyl to pierwszych 10% nazwisk na liście, a decyl dziesiąty to nazwiska końcowe —
znowu 10%. Gdy zatem cała próba liczy np. 300 osób, to pierwszy decyl stanowią osoby
o numerach od 1 do 30, ostatni, czyli dziesiąty decyl — osoby o numerach od 271 do 300
i te właśnie osoby, a raczej ich wyniki, eliminujemy z obliczeń. Przedstawiamy następnie
rezultaty obliczeń jako dotyczące nie pełnej populacji, lecz tylko 80% całej zbiorowości.
Niekiedy odrzuca się nie po jednym decylu, lecz tylko po pięć skrajnych centyli. Jak
łatwo domyślić się z nazwy, gdy decyl to dziesiąta część zbiorowości, to centyl stanowi
jej część setną. Tak więc odrzucenie z 300-osobowej próby po 5 skrajnych centyli
polegałoby na skreśleniu wyników, z jednej strony, osób od nr 1 do nr 15, a z drugiej
strony—osób od nr 286 do nr 300. Cały czas mówimy o kolejności na liście opartej na
interesującej nas cesze. W naszym przykładzie była to długość czasu między rozstaniem
z partnerem a podjęciem próby zamachu samobójczego.
Rozdział IX KONSTRUKCJA NARZĘDZI BADAWCZYCH
wiamy następnie w kolejności itemy poczynając od tego, dla którego wielkość „t"
okazała się największa, kończąc na tym spośród itemów, dla którego wielkość „t"
okazała się najmniejsza. Skreślamy te itemy, które osiągnęły tak niewielką wartość „t",
że nie zapewnia ona istotności statystycznej zróżnicowania osiąganych przez te itemy
średnich w porównywanych grupach („górnej" i „dolnej")- Jeśli spośród 50 ogółem
itemów zostało nam różniących się istotnie statystycznie ponad 20, to wybieramy spośród
nich dokładnie 20 — te mianowicie itemy, dla których wielkości „t" okazały się
największe.
W tym momencie zrealizowaliśmy procedurę skali Likerta. Skonstruowaliśmy
narzędzie złożone z wyselekcjonowanych itemów odpowiednich do badania poziomu
OSS, ściśle zaś — do wykrywania osób o stosunkowo wysokich OSS.
Pojawia się z kolei problem rzetelności narzędzia. Należałoby zestawem tych
wyselekcjonowanych już 20 itemów objąć badaniem te same osoby, które badano
poprzednio (skrajne kwartyle — „górny" i „dolny"), np. po upływie jednego miesiąca dla
ustalenia stopnia skorelowania odpowiedzi udzielanych po miesiącu z odpowiedziami z
badań poprzednich. Korelacja może tu być obliczana za pomocą współczynnika
Pearsona.
Po pomyślnym przetestowaniu rzetelności kwestionariusza należy pomyśleć o jego
trafności. W grę tu może wchodzić trafność zapewniana przez ekspertów, którymi mogą
być np. pracownicy poradni zdrowia psychicznego opiekujący się pacjentami cierpiącymi
na nastroje depresyjne. Psychoterapeuci potrafią wskazać osoby o wysokich OSS — w
oparciu o obserwacje kliniczne. Dobierając do nich osoby o niskich OSS
przeprowadzamy próbę kwestionariusza. Oczekuje się, że osoby o wysokich OSS
przypisywać będą owym wybranym 20 itemom odpowiedzi właśnie świadczące o
wysokich OSS. Można obliczać za pomocą stosownych formuł wskaźniki trafności.
By zamknąć ten temat, wspomnijmy o standaryzacji narzędzia, tj. o opracowywaniu
norm. Do tego celu potrzebne jest badanie przynajmniej kilkuset osób, lepiej zaś, by było
ich nawet ponad 1000. Każda osoba badana udziela odpowiedzi na pytania
kwestionariusza (zatem na owe 20 wyselekcjonowanych itemów) i następnie oblicza się
tzw. skalę tenową, dzięki której uzyskujemy wskazówkę w rodzaju: jeśli osoba badana
uzyska pond 110 punktów (na 120 punktów możliwych) na 100-punktowej skali T
wskazuje to na 80 punktów. Pozycja na skali tenowej wskazuje częstość pojawiania się
wyników wyższych niż wynik badanej osoby, a zatem im wyższy wskaźnik T, tym
wyższy poziom OSS, bowiem tym bliżej do pułapu skali (z reguły zresztą
nieosiągalnego) czyli do 100 punktów.
Po dokonaniu standaryzacji, tzn. empirycznym obliczeniu norm dla określonej
populacji, można posługiwać się tak skonstruowanym kwestionariuszem.
Czytelnik może zadać pytanie, w jego oczach zresztą mogące mieć charakter
fundamentalny: jak to możliwe, aby można było skonstruować kwestionariusz
wykrywający wysokie OSS, gdy zaczęło się od tego, że sformułowano 50 stwierdzeń,
jakie tylko przyszły badaczowi do głowy? Przecież może być 100 badaczy, każdy zaś
wymyśli zupełnie inny zestaw 50 stwierdzeń.
183
Zmienne i skale. Zmienne różnią się między sobą głównie ze względu na typy skal, z
jakimi bywają związane. Oto przykłady:
a) Jan zarabia miesięcznie 1000 zł, zaś Piotr 1500 zł
b) Jan wstaje zwykle o godz. 5.30, zaś Piotr — o 6.30
c) Zdaniem koleżanek Jan jest przystojniejszy od Piotra
d) Jan jest ewangelikiem, a Piotr katolikiem
Dla przykładu a) postawić można cztery pytania:
xi
Di
p,
D,
0
10
0,50
0,50
1
5
0,25
0,75
2
2
0,10
0,85
3
i-
0,10
0,95
4
0
0
0,95
5
1
0,05
1,00
Są to informacje o dzietności rodzin zamieszkałych w pewnym budynku. Pierwsza
kolumna zatytułowana Xj wskazuje repertuar cech dla zmiennej „dzietność rodziny".
Możliwości te są, jak widać, poniższe: zero czyli bezdziet-ność, 1 — czyli jedno dziecko
w rodzinie itd. aż do pięciorga dzieci.
Kolumna druga ukazuje frekwencje towarzyszące poszczególnym wartościom
zmiennej, czyli poszczególnym cechom. Widać oto, że w budynku tym zamieszkuje 10
rodzin bezdzietnych, 5 rodzin mających tylko jedynaków, itd. Zwróćmy uwagę, że ani
jedna rodzina nie ma dokładnie czworga dzieci, jedna jest zaś tylko rodzina z pięciorgiem
dzieci.
Kolumna trzecia wskazuje proporcje rodzin o określonych cechach dzietności.
Proporcje te zostały obliczone przez podzielenie frekwencji przez ogólną liczbę rodzin w
budynku. Sumując liczby z kolumny drugiej (n;) widzimy, że łącznie w budynku tym
zamieszkuje 20 rodzin. Dzieląc więc 10 przez 20 otrzymujemy 0,50, dzieląc 5 przez 20
dostajemy 0,25 itd. Liczby w trzeciej kolumnie noszą nazwę proporcji. Tak więc
możemy powiedzieć, że w tym budynku proporcja rodzin mających jedynaków wynosi
0,25, czyli 25%, zaś proporcja rodzin z pięciorgiem dzieci wynosi zaledwie 0,05, czyli
5%.
Wyobraźmy sobie teraz, że z listy lokatorów tego domu mielibyśmy wylosować
jedną rodzinę. Pytanie, jakie jest prawdopodobieństwo, że wylosowalibyśmy rodzinę z
dwojgiem dzieci? Odpowiedź oczywista: prawdopodobieństwo to wyniosłoby 10%,
skoro spośród 20 rodzin w dwóch tylko rodzinach jest po dwoje dzieci. Widać stąd, że w
praktyce możemy utożsamiać pojęcia proporq'i i prawdopodobieństwa, czyli szans
realizacji, szans na pojawienie się danej cechy.
W kolumnie ostatniej mamy proporcje zsumowane. Liczby zawierające się w tej
kolumnie stanowią sumy liczb zawierających się w kolumnie poprzedniej licząc od jej
początku. Dlatego np. przy rodzinach jedynaków mamy liczbę 0,75, jest to bowiem suma
liczb 0,50 i 0,25 z kolumny trzeciej, natomiast np. przy rodzinach z trojgiem dzieci mamy
liczbę 0,95, jest to bowiem suma liczb: 0,50 + 0,25 + 0,10 + 0,10 z kolumny trzeciej.
Takie sumowane, zbierane prawdopodobieństwa noszą nazwę dystrybuant. Zauważmy,
że dystrybuan-ta pierwszej z listy cech równa jest po prostu prawdopodobieństwu
przypisane-
187
mu realizacji tej cechy, dystrybuanta ostatniej cechy na liście równa jest jedności,
czyli 100%. Zwróćmy też uwagę, jak ma to miejsce przy rodzinach z czworgiem dzieci,
że prawdopodobieństwo jest zerowe, natomiast dystrybuanta wynosi 0,95.
Pytaliśmy wcześniej o prawdopodobieństwo wylosowania rodziny mającej dwoje
dzieci. Odpowiedź na to znajdujemy w kolumnie trzeciej, zatytułowanej Pj. Natomiast w
kolumnie ostatniej znajdujemy odpowiedź na pytanie, jakie jest prawdopodobieństwo
wylosowania rodziny mającej najwyżej dwoje dzieci. Mieć najwyżej dwoje dzieci to
znaczy mieć ich właśnie dwoje bądź mieć tylko jedynaka, względnie być w ogóle rodziną
bezdzietną. O każdej rodzinie bezdzietnej prawdą jest, że ma ona najwyżej dwoje dzieci.
Wartość modalna, czyli dominanta. Mamy już odtąd do czynienia ze „statystykami",
pewnymi jednoliczbowymi wskaźnikami w jakiś sposób charakteryzującymi całą badaną
zbiorowość. W naszym przykładzie wartością modalną, cechą modalną, jest
bezdzietność. Dlaczego? Dlatego, że proporcja (kolumna trzecia) odpowiadająca
bezdzietności jest najwyższa. Z praktycznego punktu widzenia możemy powiedzieć, że w
domu tym typowa rodzina to rodzina bezdzietna, a dokładniej — typowa liczba dzieci to
zero dzieci. Tak więc wartość modalna, czyli dominanta to ta spośród cech składających
się na repertuar zmiennej, której przypisane jest wyższe prawdopodobieństwo realizacji
niż którejkolwiek innej cesze.
Mediana, czyli wartość środkowa. Trzeba trafu, że w naszym przykładzie
bezdzietność jest nie tylko wartością modalną (bo występuje najczęściej), ale także
wartością medialną, a to dlatego, że połowa rodzin nie przekracza wartości zero (czyli
bezdzietności), druga zaś połowa rodzin przekracza ją. Mediana zatem, czyli wartość
środkowa, to ta spośród cech zmiennej, która nie jest przekraczana przez połowę
obiektów, przekraczana natomiast przez obiekty pozostałe (w naszym przykładzie —
rodziny).
Kwartyle, decyle, centyle. Odbiegnijmy na chwilę od przykładu z dzietnością rodzin
i wyobraźmy sobie duży zakład produkcyjny, zatrudniający np. 2000 osób o bardzo
zróżnicowanych zarobkach. Otóż wypisujemy nazwiska owych 2000 pracowników w
kolejności odpowiadającej ich zarobkom: na pierwszym miejscu wypisujemy nazwisko
pracownika najgorzej opłacanego, na drugim miejscu kolejnego itd., aż na miejscu nr
2000 — nazwisko człowieka, który w zakładzie tym ma pobory najwyższe. Wiemy już,
gdzie szukać mediany. Zarobek medialny, czyli środkowy, to oczywiście zarobek tego
pracownika, który na naszej liście znalazł się na miejscu nr 1000, czyli pracownika
znajdującego się dokładnie na połowie listy. Natomiast zarobek człowieka, który na
naszej liście zajmuje pozycję nr 500, to pierwszy kwartyl zarobków. Czyli pierwszy
kwartyl to taka wartość zmiennej (cecha), której nie przekracza czwarta część obiektów,
przekracza ją natomiast 3/4. Trzeci kwartyl zarobków to kwota otrzymywana przez
pracownika znajdującego się na naszej liście na miejscu nr 1500. Zatem trzeci kwartyl to
wartość zmiennej nie przekraczana przez 3/4 obiektów, przekraczana zaś jedynie przez
1/4. Zauważmy, że wartość środkowa, czyli mediana, stanowi automatycznie drugi
kwartyl.
188
w rodzinie wynosi 1, to w budynku rumuńskim przeciętna ich liczba wynosi np. 1,6.
Wartości średnie porównywać można między sobą równie dobrze jak poszczególne
wartości indywidualne. Możemy wobec tego postawić pytanie o to, ilokrot-nie więcej
dzieci ma przeciętna rodzina bukaresztańska od przeciętnej rodziny warszawskiej.
Stwierdzamy w naszym przykładzie, że dzietność w Bukareszcie stanowi przeciętnie
160% dzietności w Warszawie.
Odchylenie przeciętne, wariancja, odchylenie standardowe. W przykładzie naszym
każda rodzina bezdzietna miała dokładnie o jedno dziecko mniej niż rodzina przeciętna
{wartość przeciętna, czyli średnia, wynosiła 1). Każda rodzina z dwojgiem dzieci także
różniła się właściwą jej liczbą dzieci od średniej ich liczby o jedno dziecko, rodzina z
trojgiem dzieci — o dwoje dzieci, rodzina z pięciorgiem dzieci — o czworo dzieci.
Zsumujmy wszystkie różnice, które pojawiły się między średnią liczbą dzieci a
indywidualnymi ich liczbami w poszczególnych rodzinach. Mamy cztery składniki sumy:
dla rodzin bezdzietnych — 10, dla rodzin z dwojgiem dzieci — 2 (1*2), z trojgiem — 4
(2-2), z pięciorgiem dzieci także 4. W sumie mamy wielkość 20. Po podzieleniu owej
wielkości przez liczbę rodzin otrzymujemy dokładnie wielkość 1. Wielkość ta nosi nazwę
odchylenia przeciętnego. Krótki namysł wystarczy, by zorientować się, że im zbiorowość
jest pod badanym względem bardziej jednorodna, mniej zróżnicowana, tym odchylenie
przeciętne będzie niższe, im zaś bardziej jest zróżnicowana, tym odchylenie będzie
wyższe.
Pierwsza skrajność: wyobraźmy sobie, że w naszym budynku w każdej rodzinie bez
wyjątku jest jedno i tylko jedno dziecko. Wartość przeciętna wynosi oczywiście 1 i
odchylenie przeciętne wynosi 0, nie mamy bowiem ani jednego przypadku odbiegania
faktycznej liczby dzieci w rodzinie od liczby ich przeciętnej. Gdy zatem pod
interesującym nas względem wszystkie obiekty są jednakowe (tu wyłącznie rodziny z
jedynakami), wtedy odchylenie przeciętne przybiera wartość 0 — brak po prostu
jakichkolwiek odchyleń, jakichkolwiek zróżnicowań.
Druga skrajność: wyobraźmy sobie, że z 20 rodzin w naszym budynku 16 to rodziny
bezdzietne, a w czterech rodzinach mamy po pięcioro dzieci. Średnia oczywiście, jak
poprzednio, wyniesie 1. Natomiast odchylenie przeciętne wyniesie 1,3 (Czytelnik zechce
sprawdzić), zatem więcej niż w naszym przykładzie podstawowym.
Odchylenie przeciętne to jedna z miar rozproszenia, czyli zróżnicowania,
zindywidualizowania. Istnieją inne jeszcze miary rozproszenia, wśród których
najprostszą, ale też i najmniej dokładną jest rozstęp. Rozstęp to różnica między wartością
najwyższą a wartością najniższą. W naszym przykładzie rozstęp wynosi 5, skoro
maksymalna liczba dzieci w rodzinie wynosi 5, minimalna zaś — 0.
Dla celów analizy statystycznej niepomiernie większe jednak znaczenie mają inne
miary rozproszenia, mianowicie wariancja oraz odchylenie standardowe. Pamiętamy
obliczenia zmierzające do uzyskania odchylenia przeciętnego. Powtórzmy te obliczenia z
jedną wszakże zmianą: zamiast różnic między wartością średnią a poszczególnymi
wartościami indywidualnymi umieszczajmy jako składniki sumy ich kwadraty. Tak więc
pierwszy składnik pozostanie bez zmian, drugi
190
także (bo kwadrat różnicy 1 wynosi także 1), natomiast gdy w przypadku rodzin z
trojgiem dzieci mieliśmy różnicę wynoszącą 2, to teraz mamy kwadrat wynoszący 4. Dla
różnicy tworzonej przez rodzinę z pięciorgiem dzieci wobec wartości średniej mamy
teraz wielkość 16 (jako kwadrat wartości 4). W sumie uzyskujemy wielkość 36. Wielkość
tę dzielimy przez liczbę obiektów (u nas: rodzin) i otrzymujemy wynik 1,8- Rezultat
takiego obliczenia nosi nazwę wariancji. Zatem wariancję oblicza się nieomal tak jak
odchylenie przeciętne, tyle tylko, że sumuje się nie różnice indywidualnych wartości
wobec wartości średniej, lecz kwadraty tych różnic.
Pierwiastek z wariancji nosi nazwę odchylenia standardowego. W naszym
przykładzie, skoro wariancja osiągnęła wielkość 1,8, to odchylenie standardowe wynosi
automatycznie 1,34. Widać więc, że odchylenie standardowe wyższe jest nieco od
odchylenia przeciętnego, które w naszym przykładzie wynosiło 1. Z zasady odchylenie
standardowe wyższe jest mniej lub bardziej od odchylenia przeciętnego, a wyjątkowo
tylko może okazać się jemu równe.
Standaryzacja wartości. Jeżeli od wartości początkowej odejmiemy wartość średnią,
różnicę zaś podzielimy przez odchylenie standardowe, wówczas początkowa wartość
przekształca się w wartość standaryzowaną. W naszym przykładzie wartości zero
odpowiada standaryzowana wartość minus 0,75, wartości 1 — standaryzowana wartość
zero, a następnie odpowiednio (Czytelnik zechce sprawdzić) wartości: 0,75; 1,45; 2,24;
2,99.
Symetria i skośność. Powróćmy do przykładu zarobków w zakładzie pracy. Może
być tak, że zarobek średni jest zarazem zarobkiem środkowym, czyli medialnym (lub też
różnica jest drobna). Może też jednak zdarzyć się tak, że zarobek średni jest wyraźnie
wyższy od zarobku medialnego. O czym to świadczy? Wyobraźmy sobie, że zarobek
średni wynosi 1800 zł, natomiast zarobek środkowy — tylko 1300 zł. Jest więc tak, że
połowa zatrudnionych co najwyżej osiąga pułap 1300 zł, pozostali pułap ten przekraczają
i wśród nich znajduje się stosunkowo niewielka grupa pracowników znakomicie
opłacanych, którzy „windują" ową średnią w górę. Otóż jeśli różnica między średnią a
medianą jest znaczna, to informacja na temat zarobków podana w postaci średniej może
wprowadzać w błąd: wydawać by się mogło, że skoro średni zarobek wynosi 1800 zł, to
właśnie typowy pracownik osiąga tam taki dochód. Błąd polega na utożsamieniu pojęć
pracownika typowego i pracownika przeciętnego. Pracownik przeciętny rzeczywiście
osiąga 1800 zł, tyle że nie jest to pracownik typowy, który osiąga dochody znacznie
niższe. Taki rozkład, czyli strukturę wyników, w której średnia jest wyraźnie wyższa niż
mediana, nazywamy rozkładem skośnym dodatnio, czyli pozytywnie skośnym. Możliwa
jest także sytuacja przeciwna: to właśnie mediana jest znacznie wyższa od wartości
średniej. W takim przypadku rozkład również jest skośny, tyle że skośny ujemnie, czyli
negatywnie. Istnieją specjalne wskaźniki skośności, których obliczanie bez pomocy
komputera byłoby dość żmudne, dlatego pomijamy ich prezentację.
Korelacje. Korelacje odnoszą się do układów par zmiennych lub też większej ich
liczby. W klasycznym ujęciu korelacja dotyczy pary zmiennych. Korela-
191
pacjentów, zaś zmienną zależną dzienny zarobek studenta opłacanego wedhig godzin
pracy. Na podstawie danych z badań oblicza się według specjalnych formuł dwie
wielkości: czynnik przy zmiennej niezależnej (czyli wielkość „a") oraz wyraz wolny
(czyli wielkość „b"). Wyraz wolny może być równie dobrze dodatni, jak ujemny czy też
zerowy. W tym ostatnim przypadku wielkości zmiennej zależnej nie podlegają żadnym
dodatkowym modyfikacjom.
Korelacje rangowe i dotyczące ich współczynniki. Wszystko, co przedstawiono
dotąd, odnosiło się do zmiennych typu ilorazowego oraz interwałowego. Zmiennych typu
porządkowego dotyczą korelacje rangowe czyli korelacje kolejności. Zmienna typu
porządkowego to sposób uhierarchizowania pewnych obiektów, czyli nadanie im
określonych rang, numerów kolejnych. Oto w liceum mamy grupkę uczniów i
poproszono odrębnie nauczyciela matematyki i nauczyciela wychownia fizycznego o
ustawienie tych uczniów w kolejności, poczynając od najzdolniejszego
(najsprawniejszego), a kończąc na najmniej zdolnym (sprawnym). Może okazać się, że
hierarchizacje dokonane przez obu nauczycieli są identyczne. Gdyby tak się zdarzyło (co
zapewne budziłoby zdziwienie), wówczas korelacja rangowa dla tych dwóch ustawień w
hierarchii byłaby maksymalnie silna, natomiast współczynnik korelacji rangowej
osiągnąłby wielkość +1. Możliwość odwrotna (też pewnie mało prawdopodobna):
hierarchia wskazana przez nauczyciela wychowania fizycznego jest idealnie
przeciwstawna wobec hierarchii wskazanej przez nauczyciela matematyki: uczeń
najlepszy z matematyki jest zarazem najgorszym na zajęciach wf, i vice versa. W takim
przypadku korelacja rangowa także byłaby maksymalnie silna, jednakże ujemna, i
współczynnik korelacji rangowej osiągnąłby wartość -1. Wartość 0 osiąga współczynnik
korelacji rangowej wówczas, gdy między dwiema hierarchiami występują zarówno
znaczne podobieństwa, jak i znaczne różnice. Stosowane są głównie dwa współczynniki
korelacji rangowej, nazywane od nazwisk ich twórców współczynnikami Spear-mana i
współczynnikami Kendalla.
Korelacje między zmiennymi typu nominalnego. Zacznijmy od przykładu
przedstawionego w tabeli 2.
Zapytano paręset osób (200 kobiet i 200 mężczyzn), czy umieją pływać. Odpowiedzi
zawiera poniższa tabela. Postawmy pytanie: czy umiejętność pływania wiąże się z płcią,
inaczej mówiąc, czy jest ona zależna (w sensie statystycznym) od płci człowieka?
Pytanie to poprzedźmy innym pytaniem, mianowicie: jak musiałyby ułożyć się liczby
(frekwencje), gdyby umiejętność pływania była niezależna od płci? Niezależność polega
na tym, że szukając osoby umiejącej pływać wśród kobiet i wśród mężczyzn powinniśmy
mieć identyczne szansę odnalezienia jej. Spośród 400 badanych łącznie osób okazało się,
że 250 umie pływać, w takim razie skoro zbadano tyle samo kobiet co mężczyzn (po 200
osób), to umiejących pływać kobiet powinno być 125 — tyle ilu umiejących pływać
mężczyzn. Obrazuje to tabela następna (2a).
Gdyby frekwencje okazały się takie jak w tabeli 2a, wówczas powiedzielibyśmy, że
między płcią człowieka a umiejętnością pływania zachodzi niezależność: równie łatwo
znaleźć można kogoś, kto umie pływać, wśród kobiet i wśród męż-
194
Tabela 2
Umiejętność pływania
jest brak
K
M
A 110
B
90
C
140
D
60200
200
250
150 400
Tabela 2a
Umiejętność pływania
jest brak
K
M
A
125
B
75
C
125
D
75200
200
250
150
400
(pole B), a także zbieżność cechy bycia mężczyzną i umiejętności pływania (pole C).
Mamy natomiast rozbieżność cechy bycia kobietą i umiejętności pływania (pole A) oraz
rozbieżność cechy bycia mężczyzną i nieumiejętności pływania (pole D). Zauważmy, że
stwierdzamy tu rozbieżność między cechą bycia kobietą a cechą umiejętności pływania,
mimo że większość kobiet (110 na 200) umie pływać. Tak, ale gdy 55% zbadanych
kobiet umie pływać, to umiejętność tę posiada aż 70% zbadanych mężczyzn. Czyli dla
porównania w obrębie płci stwierdzamy rozbieżność umiejętności pływania i bycia
kobietą.
Siłę zależności między zmiennymi typu nominalnego możemy mierzyć za pomocą
różnorodnych współczynników zbieżności. W tabeli 2a mamy do czynienia z jedną
skrajnością, mianowicie kompletną niezależnością między płcią a umiejętnością
pływania. Współczynnik zależności wynosi tu 0. Wyobraźmy sobie teraz przeciwną
skrajność, taką mianowicie, że okazałoby się, iż pływać umie każdy bez wyjątku
mężczyzna, natomiast ani jedna kobieta. W takim przypadku odpowiedni współczynnik
zależności osiągnąłby wielkość 1, wskazując na zależność maksymalnie silną między
płcią a umiejętnością pływania.
Podany wyżej przykład jest o tyle prosty, że dotyczy zmiennych dychotomicz-nych.
Nietrudno o przykład, w którym zmienne typu nominalnego nie będą już dychotomiczne.
Wystarczy choćby zastąpić zmienną płci przez zmienną miejsca zamieszkania,
wprowadzając trzy kategorie: wielkie miasta, mniejsze miasta, wieś. Z drugiej strony
zmienną „umiejętność pływania" zastąpić możemy przez zmienną „umiejętność pływania
i jazdy na rowerze" z kategoriami (cechami): umie pły-wać i jeździć na rowerze; umie
pływać, lecz nie umie jeździć; nie pływa, lecz umie jeździć; ani nie pływa, ani nie umie
jeździć. Widać, że tabela dotąd zawierająca jedynie dwa wiersze i dwie kolumny
zmieniłaby się w tabelę o trzech wierszach i czterech kolumnach, czyli o 12 polach. Tego
rodzaju tabele stosowane są nader często w przypadku analiz danych zawartych w
zmiennych typu nominalnego i stosowane są odpowiednie współczynniki zbieżności. Oto
nazwy najważniejszych z nich (od nazwisk ich pomysłodawców): współczynniki Yule'a,
Tschuprowa, Cramera.
2. Szacowanie parametrów statystycznych — wnioskowania generalizujące
Metody statystyczne umożliwiają szacowanie takich wielkości jak np. średnie czy
proporcje dla skali populacji na podstawie danych zebranych w próbie. Popu 1 a ej ą
nazywamy zbiorowość stanowiącą interesujący nas przedmiot badania. Na przykład
populację stanowić może zbiór wszystkich rodzin w Polsce, w których doszło do
usiłowań zamachów samobójczych w okresie ostatnich 5 lat. Wylosowanych kilkaset
rodzin z takiej listy to reprezentacja populacji, czyli p r ó b a. W skali próby możemy
obliczać rozmaite wielkości i na ich podstawie szacować te wielkości dla skali całej
populacji. Możemy np. dowiadywać się, czy denaci uprzedzali kogoś z rodziny o swym
zamiarze samobójczym, jeśli zaś tak, to o ile wcześniej od momentu zamachu.
Odrzuciwszy rodziny, dla których samobójstwo domownika
196
Austrii jest np. Monachium, wówczas zdanie „Wiedeń jest stolicą Austrii" jest w jego
oczach po prostu zdaniem fałszywym.
Spośród rozmaitych możliwych klasyfikacji hipotez podziałem szczególnie ważnym
z punktu widzenia statystyków i metodologów badań jest podział hipotez na
egzystencjalne i zerowe. Hipotezy egzystencjalne to zdania, w których mowa o istnieniu
czegokolwiek, zaś hipotezy zerowe to zdania, w których mowa o nieistnieniu. Tak np.
zdanie: „W miasteczku Chorzele mieszka człowiek, który był kiedyś w Urugwaju" to
hipoteza egzystencjalna, natomiast zdanie „W całych Chorzelach nie mieszka nikt taki,
kto był kiedyś w Urugwaju" to hipoteza zerowa.
Waga tego podziału dlatego jest tak doniosła, że niesymetrycznie rozkłada się tu
onus probandi, czyli ciężar dowodu. W parze hipotez na dany temat większe prawa ma
zawsze hipoteza zerowa. Znaczy to, że jeśli ktoś twierdzi, że w Chorzelach mieszka
człowiek, który był w Urugwaju, a ktoś drugi temu przeczy, to udowodnić swoje musi
ten, który twierdzi, że w Chorzelach mieszka ktoś kto widział Urugwaj, nie zaś ten kto
przeczy temu. Dokładnie mówiąc, aczkolwiek oba te zdania są dla nas hipotezami, tj.
prawdziwość obu tych zdań jest niepewna, hipoteza zerowa pełni rolę zdania
prawdziwego tak długo, jak długo nie zostanie udowodniona prawdziwość hipotezy
egzystencjalnej. Choć zatem w gruncie rzeczy nie wiemy, czy w Chorzelach mieszka
ktoś, kto był w Urugwaju, czy też nie, to jak długo nie zostanie wykazane, że mieszka
tam ktoś taki, tak długo należy trzymać się założenia, że nikogo takiego w Chorzelach nie
ma.
Z takiego podejścia wypływają nader istotne konsekwencje metodologiczne. Główna
z nich polega na tym, że dowodzenie hipotez egzystencjalnych musi odbywać się nie
wprost, lecz drogą pośrednią, mianowicie poprzez wykazywanie fałszywości hipotez
zerowych na dany temat.
Zwróćmy jeszcze uwagę, że gdy mowa o istnieniu czy nieistnieniu, to dotyczyć to
może także np. różnic między jakimiś wielkościami, choćby wielkościami średnimi, albo
też zależności między zmiennymi, o czym była mowa wcześniej.
Zilustrujmy procedurę weryfikacji hipotez, tj. wnioskowania o istnieniu zależności,
różnic, etc. w populacji, na podstawie zaobserwowanych zależności, różnic etc. w próbie,
przykładem opisanym poniżej.
Obserwując sytuację rodzinną samobójców zauważa się, że stosunkowo często
samobójcy wywodzą się z rodzin niepełnych, albo spędzili dzieciństwo w domu dziecka
lub tp. Postawmy sobie pytanie, czy w skali kraju i wielu lat osoby mające za sobą
dzieciństwo spędzone w rodzinie niepełnej lub w domu dziecka częściej pojawiają się
wśród samobójczyń czy też wśród samobójców, czy wreszcie zjawisko to jest równej
bądź podobnej częstości wśród samobójców i samobójczyń.
Formułujemy hipotezę zerową w brzmieniu przytoczonym w tabeli 3. Można na
hipotezę tę spoglądać jak na hipotezę o nieistnieniu różnicy (między samobójcami płci
męskiej i płci żeńskiej), jak też na hipotezę o niezależności między płcią samobójcy a
tym, czy pochodzi on z rodziny niepełnej. W tej drugiej interpretacji mamy, równie jak w
pierwszej, do czynienia z hipotezą zerową, mowa tu bowiem o nieistnieniu zależności.
200
Tabela 3
Ho: „Pochodzenie z rodzin niepełnych jest równie częste wśród samobójczyń, jak
wśród samobójców".
W populacji w rzeczywistości
jest tak nie jest tak
nie odrzucać
Ho
Decyzja badacza:
odrzucić
Ho
A
B II
C
I
D Są tutaj dwie kwestie. Po pierwsze, może sformułowana wyżej hipoteza zerowa
jest zgodna z rzeczywistością, a może nie jest. Możliwe, że w Polsce w ciągu wielu lat
okazuje się taka sama, bądź bardzo zbliżona, proporcja osób pochodzących z rodzin
niepełnych wśród samobójczyń i samobójców, ale możliwe też, że jest inaczej.
Druga kwestia to decyzja, którą ma do podjęcia badacz, czy choćby ktoś interesujący
się z jakiegoś powodu tą sprawą. Badacz ma do wyboru dwa wyjścia: bądź to nie
odrzucać owej zerowej hipotezy, bądź też ją odrzucić. Innymi słowy, badacz ma do
wyboru powiedzieć: „nie wiem, jak jest w rzeczywistości w skali całego kraju" bądź
powiedzieć: „uważam, że ta zerowa hipoteza jest po prostu fałszywa". Zwróćmy uwagę,
że badacz nie ma trzeciej możliwości, takiej mianowicie, by stwierdzić, że hipoteza
zerowa jest prawdziwa. Badacz może ją tylko odrzucić lub też oświadczyć „nie wiem!".
Te dwie sytuacje tworzą cztery możliwe układy przedstawione w tabeli 3. Dwa
układy (A oraz D) są banalne: w układzie A hipoteza zgodna jest z rzeczywistością i
badacz nie zdecydował się na zaatakowanie jej. na stwierdzenie, że jest fałszywa. W
układzie D hipoteza zerowa jest niezgodna z rzeczywistością, badacz zaś postanowił
twierdzić, że jest ona fałszywa, czyli odrzucić ją. W obu tych więc przypadkach badacz
podjął trafną decyzję: bądź to nie odrzucił zerowej hipotezy zgodnej z rzeczywistością,
bądź też odrzucił hipotezę zerową, która nie była zgodna z rzeczywistością. Rzecz w tym,
że badacz ani przed podjęciem decyzji, ani po jej podjęciu nie wie wcale, czy postąpił
słusznie. Musiał wybrać jedno z dwojga, podjąć jedną z dwóch decyzji, podjął ją więc,
jednakże wcale nie ma pewności, czy decyzja ta była trafna. Nie wiedzą tego również
czytelnicy artykułu opublikowanego przez badacza na temat wywodzenia się
samobójców z rodzin niepełnych.
Jeśli zdarzy się układ C, czyli gdy hipoteza zerowa zgodna jest z rzeczywistością,
badacz zaś odrzuci ją, uzna za fałszywą, to w tym momencie badacz popeł-
201
nia błąd zwany w statystyce błędem pierwszego rodzaju. Jeśli przeciwnie: hipoteza
zerowa niezgodna jest z rzeczywistością, tymczasem badacz postanowi nie uznawać jej
za fałszywą (układ B), wówczas badacz popełnia błąd drugiego rodzaju. Nie trzeba
dodawać, że tak jak badacz nie wiedział do końca podejmując którąś z trafnych decyzji,
że jest ona właśnie trafna, tak też i popełniając błąd pierwszego lub drugiego rodzaju
badacz nie wie do końca, że właśnie popełnił błąd.
Wyobraźmy sobie teraz, że rozważania badacza nad tym, czy odrzucić, czy nie
odrzucić hipotezę zerową, poprzedzone zostały zebraniem pewnego materiału z
wylosowanej próby samobójców. Materiał ten przedstawiony jest w poniższej tabeli.
NP
30
50
Tabela 4
K M
B
12
18
17
13
D
20
30
15
35
80
32
48
Skróty: K — kobiety, M — mężczyźni, NP — osoby, które wychowały się w
rodzinach niepełnych lub w ogóle bez rodziny, P — osoby, które wychowały się w
rodzinach pełnych. W każdym polu górna liczba wskazuje frekwencję oczekiwaną, dolna
zaś liczba — frekwencję zaobserwowaną.
Gdyby nasza hipoteza zerowa była prawdziwa na skalę populacji, czyli na skalę
całego kraju przy wieloletnich obserwacjach, wówczas również w tej próbie liczącej
zaledwie 80 osób, które targnęły się na swe życie, powinna pojawić się niezależność
między płcią denatów a tym, czy wychowali się oni w rodzinach niepełnych czy pełnych.
Przy tych układach frekwencji (proporcja kobiet, proporcja osób z rodzin niepełnych)
mielibyśmy świadectwo idealnej niezależności między płcią samobójcy a tym, w jakich
warunkach wychował się, gdyby w poszczególnych polach frekwencje były takie jak
liczby górne. Widzimy np., że w naszej próbie mężczyzn-samobójców jest półtorakrotnie
więcej niż kobiet. Wobec tego powinno być też dokładnie półtora raza więcej mężczyzn z
rodzin niepełnych niż kobiet z rodzin niepełnych. Stąd właśnie górna liczba w polu A —
12, a w polu B — 18. Analogicznie na pozostałych polach.
Okazuje się jednak, że frekwencje zaobserwowane odbiegają od frekwencji
oczekiwanych, czyli tych, które powinny wystąpić, gdyby była niezależność pomiędzy
płcią denatów a warunkami ich dzieciństwa. Widzimy np., że przy niezależności powinno
być 12 kobiet z rodzin niepełnych, tymczasem okazało się, że jest ich 17. Mężczyzn z
rodzin niepełnych powinno być 18, tymczasem jest ich mniej, bo 13.
202
B
NP
12
18
14
16
C
D
p
20
30
18
32
48
32
30
50
80
203
Jak widać, frekwencje oczekiwane pozostają bez zmian w stosunku do tych z tabeli
4, lecz inne są frekwencje zaobserwowane. Porównując dane z tabeli 4 i tabeli 4a
stwierdzamy, że liczby w tabeli 4a mniej odbiegają od świadczących o niezależności płci
i warunków dzieciństwa, niż miało to miejsce w tabeli 4.
Znowu obliczamy wielkość cni2 i dla danych z tabeli 4a okazuje się, że wynosi ona
zaledwie 0,88. Odwołując się do rozkładu cni2 stwierdzamy, że prawdopodobieństwo, iż
wielkość cni2 osiągnie poziom 0,88 lub jakikolwiek wyższy, wynosi 38%, że natomiast
nie sięgnie liczby 0,88 — 62%. Gdyby zatem wyniki badania były takie jak
przedstawiono w tabeli 4a, nie zaś takie jak w tabeli 4, wówczas badacz pytając
statystyka, jaką podjąć decyzję, usłyszałby: „Jeśli na podstawie materiału z tabeli 4a
zaryzykujesz odrzucenie hipotezy zerowej, to 38% wynosi twoje osobiste ryzyko, że w
tym momencie popełniłeś błąd pierwszego rodzaju, czyli odrzuciłeś dobrą, zgodną z
rzeczywistością hipotezę". Należy dodać, że przyjęło się wśród metodologów odrzucać
hipotezy zerowe, jeśli poziom istotności, czyli prawdopodobieństwo (ryzyko) popełnienia
błędu pierwszego rodzaju, nie przekracza 5%, ostatecznie zaś już 10%. Jeśli, jak w tym
przypadku, poziom istotności wynosi 38%, badacz nie ma powodu do dalszych
rozważań, tylko stwierdza: „Zebrałem materiał zbyt słaby na to, aby na jego podstawie
uznać za fałszywą zerową hipotezę".
Taki jest generalny schemat weryfikowania metodami statystycznymi wszelkich
hipotez. Dalej mowa będzie jedynie o rozmaitych, bardziej skomplikowanych wariantach
tego schematu.
4. Wybrane typy hipotez statystycznych i zarys metod ich weryfikacji
Omawiana tu będzie weryfikacja hipotez głównie parametrycznych, tj. takich, w
których treści najważniejsza jest określona liczba. Nader często ową liczbą jest 0 —
dotyczy to większości hipotez zerowych, czyli hipotez o nieistnieniu (różnic, skorelowań,
eta).
Przedstawimy naprzód pewien zestaw zmiennych, które uwzględniano w projekcie
badawczym obejmującym pewną liczbę osób wyłonionych losowo jako reprezentacja
ogółu pełnoletniej ludności kraju.
1. Notowano płeć każdej osoby; wiemy zatem w każdym przypadku, czy mamy
do czynienia z kobietą czy z mężczyzną.
2. Pytano każdą osobę badaną, czy w okresie ostatnich paru lat zetknęła się
z jakimś przypadkiem śmierci samobójczej. Na podstawie odpowiedzi zaklasyfi
kowano każdą z badanych osób do jednej z czterech grup: osoby, które nie ze
tknęły się osobiście z żadnymi przypadkami samobójstw, osoby, które przeżyły
samobójstwo w rodzinie, osoby, które doświadczyły samobójstwa kogoś ze swych
bliskich, przyjaciół, choć spoza kręgu rodziny, wreszcie osoby, które zetknęły się
z przypadkiem lub przypadkami samobójstwa osób znanych sobie, jednakże luź
no, np. sąsiadów, dalszych znajomych, niezbyt bliskich kolegów z pracy itp.
204
już to nie ma żadnej zależności, już to jeśli jest, to wyraża się ona współczynnikiem
korelacji mniejszym niż 0,40".
Stosując nieco bardziej skomplikowane metody obliczeniowe (łącznie z użyciem
rozkładu znanego pod nazwą „z" Fishera, co komputerowi nie sprawia żadnej trudności),
odrzucamy również i tę hipotezę, pozostaje więc „na placu" hipoteza egzystencjalna
poniższej postaci: „W skali kraju korelacja między empatią a tolerancją nie tylko nie jest
zerowa, lecz współczynnik korelacji między tymi zmiennymi wynosi przynajmniej 0,40".
Przy odpowiednio licznej próbie i wyniku w niej r = 0,73 moglibyśmy pokusić się z
pewnością o weryfikację hipotezy stawiającej granice nie na r = 0,40, lecz np. na r = 0,60
i nawet wyżej. Dlatego rozpowszechniony skądinąd zwyczaj weryfikacji hipotez
zerowych głoszących, że w populacji współczynnik korelacji równy jest 0, jest mało
efektywny i warto go zastępować techniką, którą zarysowano powyżej.
Hipoteza o różnicy korelacji w dwóch populacjach. Treść hipotezy zerowej:
„Korelacja poziomu tolerancji i poziomu zaangażowania antysuicydalnego wśród osób,
które zetknęły się blisko z przypadkami samobójstw i osób odległych od takich
przypadków, jest jednakowa". Wyobraźmy sobie, że podzieliliśmy osoby badane na dwie
grupy: pierwsza grupa to osoby, które bądź to w ogóle nie zetknęły się z żadnym
przypadkiem samobójstwa, bądź też jeśli tak, to dotyczył on jedynie dalekich znajomych;
druga grupa badanych to osoby, które zetknęły się z samobójstwem już to w swej
rodzinie, już to wśród najbliższych przyjaciół. Obliczono odrębnie współczynniki
korelacji między poziomem tolerancji a poziomem zaangażowania antysuicydalnego dla
każdej z dwóch grup. Okazało się, że w pierwszej grupie współczynnik korelacji wynosi
0,18, natomiast w grupie drugiej 0,52. Stosując odpowiednie obliczenie można przy
wystarczająco licznej próbie łatwo wykazać, że hipotezę zerową można odrzucić
znacznie poniżej poziomu p = 0,05. Uprawnione zatem byłoby uogólnienie na skalę
kraju: „Siła związku korelacyjnego między poziomem tolerancji a poziomem
zaangażowania antysuicydalnego wyższa jest wśród osób, które blisko i dotkliwie
zetknęły się ze zjawiskiem samobójstwa, niż u osób, dla których są to zjawiska odległe".
Rzeczywiście, u osób, które miały szczęście nie zetknąć się z samobójstwami, w
niewielkim tylko stopniu tolerancja i zaangażowanie antysuicydalne są skorelowane,
korelacja ta bowiem stanowi wypadkową przeciwstawnych tendencji: z jednej strony
poziom zaangażowania antysuicydalnego może być dyktowany przez silny rygoryzm, ten
zaś związany jest m.in. z głęboką religijnością, z drugiej strony ów poziom
zaangażowania może wiązać się z wysokim poziomem tolerancji, dalej zaś z dużą
zdolnością do empatii. Gdy jednak człowiek styka się osobiście blisko ze zdarzeniem
samobójstwa, wówczas wywiera to nań przemożny wpływ skutkujący tak, że osoby
bardziej tolerancyjne wzmagają swój poziom zaangażowania antysuicydalnego, a osoby
nastawione rygorystycznie w mniejszym tylko stopniu zmieniają swe stanowisko w
sprawie samobójstw.
A oto jeszcze jeden przykład. Hipoteza zerowa: „Zdolność do empatii i poziom
nastawienia tolerancyjnego skorelowane są równie silnie wśród mężczyzn, jak i wśród
kobiet". Obliczamy współczynnik korelacji między empatią a tole-
210
wzory albo prawa de Morgana. Jedno z tych praw głosi, że negacja koniunkcji to nie
koniunkcja zanegowanych jej czynników, lecz jedynie alternatywa zanegowanych
czynników. Uniwersalne prawo de Morgana dotyczy oczywiście także analizy wariancji.
Gdy wykazaliśmy, że z minimalnym tylko ryzykiem wolno na podstawie
przeprowadzonych badań odrzucić hipotezę zerową, głoszącą, że w populacji przeciętne
poziomy PZA kształtują się jednakowo dla wszystkich nasileń wiary religijnej, to nie
wynika bynajmniej z tego istotność statystyczna zróżnicowania między każdym z
czterech poziomów religijności a każdym innym z tych poziomów. Przypatrując się
średnim uzyskanym w trakcie badania, możemy sądzić, że w skali populacji osoby
głęboko wierzące mają przeciętnie wyższy PZA niż osoby religijne tylko miernie bądź w
ogóle niereligijne. Możliwe zresztą, że osoby głęboko religijne górują przeciętnie
poziomem PZA też nad osobami umiarkowanie religijnymi, nie jest już jednak wcale
pewne, czy w skali populacji różnią się przeciętne poziomy PZA osób niereligijnych i
osób religijnych umiarkowanie, czy też osób niereligijnych i osób religijnych miernie.
Zwróćmy przy okazji uwagę, że osoby niereligijne cechują się wyższym przeciętnym
PZA niż osoby religijne, choć tylko miernie. Można przypuszczać, że te ostatnie osoby to
takie, którym generalnie w życiu jest „wszystko jedno". Natomiast wśród osób całkiem
niereligijnych zdarzają się ludzie nader rozmaici, wśród nich zapewne też tacy, którzy z
innych właśnie motywów niż religijne odznaczają się jednak wysokim PZA.
Jeśli pragniemy uzyskać odpowiedź na pytanie, czy np. w skali populacji osoby
umiarkowanie religijne mają przeciętnie wyższy PZA niż osoby miernie religijne, to
musimy zastosować specjalną procedurę, których wymyślono kilka. Najbezpieczniejsza i
zarazem najbardziej rygorystyczna to niewątpliwie procedura Scheffego. Każda z
procedur polega na tym, że porównywane są średnie grupowe interesujących nas grup i
brane pod uwagę fragmenty wariancji wewnątrz-grupowej pochodzące z tychże grup.
Może okazać się, że chociaż hipoteza o równych przeciętnych PZA we wszystkich
czterech grupach religijności populacji kwalifikuje się stanowczo do odrzucenia, to
jednak materiał jest za słaby, by odrzucić szczegółową hipotezę, np. o równości średnich
PZA między osobami niereligijnymi w ogóle a osobami umiarkowanie religijnymi.
W ostatnim tytule użyto też słowa „efekt". Efektem czynnika nazywamy
zróżnicowanie średnich grupowych dotyczących poszczególnych poziomów czynnika. W
naszym przykładzie efekt czynnika religijności polega na tym, że przeciętna PZA osób
głęboko religijnych to 40 pkt, osób umiarkowanie religijnych — już tylko 26 pkt.,
miernie religijnych —jedynie 17 pkt i niereligijnych — 22 pkt Gdyby okazało się, że
wszystkie cztery przeciętne są jednakowe, wynoszą np. 24 pkt, powiedzielibyśmy
wówczas, że efekt czynnika religijności okazał się zerowy.
Dwuczynnikowa analiza wariancji. Jak wskazuje to nazwa, mowa teraz będzie o
analizie wariancji przy zaangażowaniu dwóch zmiennych niezależnych, dwóch
czynników. Rozbudujmy po prostu nasz przykład, dorzucając jako drugą zmienną
niezależną — zmienną płci. Mamy więc teraz 8 grup, mianowicie jak
218
?»?
dotąd 4 grupy religijności, przy czym każdą podwojoną dzięki uwzględnieniu jeszcze
płci osób z tej grupy. Poprzednio przy analizie jednoczynnikowej badaliśmy istotność
statystyczną efektu tego jednego czynnika. Przy analizie dwuczyn-nikowej badamy
istotność statystyczną dwóch czynników (każdego z osobna), a ponadto istotność
statystyczną efektu interakcyjnego. Badania istotności efektów poszczególnych
czynników (przy co najmniej dwóch czynnikach efekty czynników noszą nazwę efektów
głównych) dokonujemy obliczeń podobnych jak w przypadku jednoczynnikowej analizy
wariancji, tyle że teraz mamy poza średnią globalną (wynosiła ona u nas i wynosi 24
pkt.) nie tylko średnie grupowe poszczególnych grup religijności, ale też średnie grupowe
dla kobiet i dla mężczyzn, niezależnie od ich poziomu religijności.
Efekty interakcyjne to zupełnie nowe pojęcie pojawiające się dopiero, gdy anova jest
co najmniej dwuczynnikowa. Efekt interakcyjny to rezultat zetknięcia się określonego
poziomu jednego z dwóch czynników z określonym poziomem pozostałego czynnika.
Wyobraźmy sobie oto, że przeciętny poziom PZA kobiet wynosi 27 pkt., mężczyzn zaś
21 pkt., czyli generalnie kobiety są silniej zaangażowane antysuicydalnie niż mężczyźni,
jednakże jest taka grupa religijności, mianowicie religijność umiarkowana, gdzie
przeciętny poziom PZA kobiet wynosi 25, przeciętny zaś poziom PZA mężczyzn — 27
pkt., a więc sytuacja jest odwrotna wobec generalnej: wśród osób umiarkowanie
religijnych to właśnie mężczyźni okazują się nieco silniej zaangażowani antysuicydalnie
niż kobiety. Z kolei w innej grupie religijności kobiety górują przeciętnym poziomem
PZA nad mężczyznami znacznie wyraźniej niż w przekroju ogólnym. To są właśnie
efekty interakcyjne. Odpowiednie obliczenia dokonywane na kwadratach średnich różnic
pozwalają na uzyskanie czterech części ogólnej wariancji: wariancji pierwszego
czynnika, wariancji drugiego czynnika, wariancji interakcyjnej i wreszcie wariancji błędu
(termin „błąd" ma tu sens czysto techniczny i bynajmniej nie pejoratywny).
Obliczając odpowiednie trzy ilorazy1 (dla efektu czynnika pierwszego, dla efektu
czynnika drugiego i dla efektu interakcyjnego) otrzymujemy trzy niezależne między sobą
wyniki. Może okazać się, że efekt jednego z czynników jest statystycznie istotny, gdy np.
efekt drugiego czynnika — nie, efekt interakcyjny znowu jest istotny itd.
TVójczynnikowa analiza wariancji. Jak wskazuje nazwa, mowa będzie o analizie
wariancji opartej na trzech zmiennych niezależnych występujących w roli czynników.
Tak zatem jak poprzednio, gdy przechodziliśmy od jednoczynnikowej anova do
dwuczynnikowej, również przechodząc od anova dwuczynnikowej do trój czynnikowej,
dodamy do stosowanych już czynników kolejną zmienną. Tym razem niech będzie to
jedyna zmienna eksperymentalna, czyli indoktrynacja. Jak pamiętamy, część osób
badanych poddana została indoktrynacji antysuicydalnej, inna część — przeciwnie:
indoktrynacji prosuicydalnej, osoby zaś pozostałe nie były poddawane żadnej
indoktrynacji.
1 Dzielnikiem jest wariancja błędu.
219
ich liczbie, stosuje się także skrót „manova" (m — pierwsza litera od przedrostka
multi — wielo-).
Można więc zauważyć, że liczba uzyskiwanych odpowiedzi na pytania o istotność
efektów pozostaje w ścisłym związku z liczbą czynników biorących udział w modelu.
Gdy anova jest n-czynnikowa, to wówczas liczba odrębnych pytań wynosi 2n - 1.
A teraz wyobraźmy sobie czteroczynnikową manova, choćby po dołączeniu jako
czwartego czynnika okoliczności, czy badany zetknął się z przypadkami śmierci
samobójczej. Czynnik ten, jak pamiętamy, miał cztery poziomy: brak zetknięcia,
przypadek samobójstwa w rodzinie, samobójstwo w gronie przyjaciół, samobójstwo w
gronie dalszych znajomych. Gdy więc dołączymy ową zmienną w roli czwartego
czynnika, mieć będziemy ogółem „kostek" (już teraz czterowy-miarowych!) 96, skoro
poprzednio było ich 24, teraz zaś dołączyliśmy czynnik czteropoziomowy.
Opierając się na przytoczonej formule zależności między liczbą czynników a liczbą
pytań o istotność statystyczną, przewidujemy, że obecnie będzie tych pytań 15.
Rzeczywiście: mamy cztery pytania o istotność statystyczną efektów poszczególnych
czynników i jedenaście pytań o istotność statystyczną efektów inte-rakcyjnych. Tych 11
pytań to 6 pytań o istotność efektów interakcyjnych zbiegnięcia się poziomów dwóch
czynników (tak jak np. religijności i płci czy też indoktrynacji i zetknięcia się z
samobójstwem), cztery pytania o istotność efektów zetknięcia się równoczesnego
poziomów trzech czynników (jak np. religijności, płci i indoktrynacji) i wreszcie jedno
pytanie o istotność statystyczną efektu zetknięcia się określonych poziomów wszystkich
czterech czynników równocześnie.
Łatwo policzyć, że przy pięcioczynnikowej analizie wariancji łącznie pytań będzie
31, mianowicie 5 dotyczących efektów poszczególnych czynników i 26 dotyczących
efektów interakcyjnych.
Wskaźnik siły asocjacji — omega2. Zacznijmy od przykładu. Powróćmy do jednego
tylko czynnika i niech będzie nim.płeć. Dla skrócenia ilustracji przyjmijmy, że idzie
tylko o wyniki 10 osób badanych: 5 kobiet i 5 mężczyzn. Poniżej fikcyjne dane na temat
wielkości PZA u tych 10 osób.
K M
42
27
38
32
45
29
46
37
44
30Średni poziom PZA u kobiet wynosi tu 43, a u mężczyzn 31.
;zegoinycn OSOD, miormując nas ryiKO, ze sream poziom rz.j\ u ws osób (kobiet i
mężczyzn łącznie) wynosi 37 (średnia z 43 i 31).
Wyobraźmy sobie teraz, że każą nam zgadywać, jaki jest poziom PZA u
poszczególnych osób, informując nas tylko, że średni poziom PZA u wszystkich tych 10
osób (kobiet i mężczyzn łącznie) wynosi 37 (średnia z 43 i 311
221
Otóż chcąc postępować najroztropniej, tj. czynić możliwie jak najmniejsze błędy w
zgadywaniu, powinniśmy utrzymywać, że indywidualny poziom PZA każdej z tych osób
wynosi właśnie 37. Rzeczywiście, przy braku innych informacji, każdy inny sposób
zgadywania doprowadziłby nas do większych błędów niż przypisywanie po prostu każdej
osobie wyniku średniego. Wyobraźmy sobie teraz, że otrzymujemy dodatkową
informację, że mianowicie średnia PZA kobiet wynosi 43, a mężczyzn 31. Teraz
najlepsze postępowanie z naszej strony, tj. zminimalizowanie błędów w odgadywaniu,
polegać będzie na tym, że uznamy, iż PZA każdej kobiety wynosi 43, a PZA każdego
mężczyzny — 31.
Wskaźnikiem rozmiarów naszych błędów będzie wariancja indywidualnych
poziomów PZA. Obliczmy naprzód wariancję 10 indywidualnych wyników wobec
średniej ogólnej wynoszącej 37 punktów. Wariancja (Czytelnik zechce sprawdzić)
wynosi 45,8. Następnie zaś obliczamy wariancje dla mężczyzn i dla kobiet, tu suma
wariancji odpowiednio wobec średniej 31 i średniej 43 wynosi zaledwie 9,8. Różnica
wynosi więc 36. Podzielmy ową różnicę ogólnej wariancji i wariancji wobec średnich dla
mężczyzn i dla kobiet przez wariancję ogólną. Jako iloraz liczb 36 i 45,8 otrzymujemy
wynik 78,6%. Ten wynik to właśnie wartość wskaźnika „omega" ukazującego, w jakim
stopniu zróżnicowanie indywidualne wyników wiąże się z płcią osób. Przy powyższych
danych okazuje się, że płeć jest decydującym czynnikiem w indywidualnym
różnicowaniu poziomów PZA. Ponad 3/4 „masy" zmienności wywoływana jest przez
czynnik płci. Rzeczywiście, gdy raz jeszcze rzucimy okiem na indywidualne poziomy
PZA tych 10 osób, to widzimy, że kobiety zdecydowanie górują tu nad mężczyznami:
mężczyzna o najwyższym poziomie PZA jeszcze ustępuje o 1 punkt kobiecie o poziomie
najniższym. Mężczyzna o najniższym poziomie PZA ustępuje blisko dwukrotnie kobiecie
o poziomie najwyższym. Widać, że płeć odgrywa w tym przykładzie decydującą rolę w
kształtowaniu poziomu PZA.
Wyobraźmy sobie teraz inne dane, takie że średni PZA u kobiet i u mężczyzn jest
jednakowy i wynosi 37. Widać, że wówczas obliczając wariancję w stosunku do średniej
ogólnej, jak i obie wariancje w stosunku do średnich lokalnych (obecnie jednakowych)
otrzymamy identyczne wyniki. Odejmując wynik jeden od drugiego otrzymamy zero. W
takim przypadku powiedzielibyśmy, że udział płci w kształtowaniu indywidualnych
poziomów PZA jest zerowy, nie ma go w ogóle.
Wyobraźmy sobie na koniec taki przypadek: każdy bez wyjątku spośród 5 mężczyzn
ma PZA równe 31, każda zaś spośród 5 kobiet ma PZA równe 43. Średnia ogólna w
dalszym ciągu wynosi 37. Obliczając wariancję wobec ogólnej średniej otrzymamy
wielkość 36, natomiast widać, że wariancje obliczane odrębnie wśród mężczyzn i wśród
kobiet będą zerowe. Rezultat odjęcia wariancji lokalnych od wariancji całkowitej
wyniesie 36, po podzieleniu go zaś przez wielkość wariancji całkowitej, czyli znowu
przez 36, otrzymamy wielkość 1. Taka wielkość wskazywałaby, że płeć jest jedynym
niepodzielnym czynnikiem kształtującym poziom PZA.
Tak więc wskaźnik omega2 przybiera wartość 1, gdy różnią się między sobą średnie
lokalne (grupowe), natomiast gdy w obrębie grup nie występują żadne
222
161
34
27
-7
139
31
32
1
124
28
29
1
157
34
37
3
118
27
30
3
Pierwsza kolumna to wskaźniki zdolności do empatii (jak pamiętamy, zakres
zmienności tego wskaźnika to 0-200 punktów). Kolumna druga to oczekiwane wielkości
PZA na podstawie zdolności do empatii. Na przykład wielkość 34 dotyczącą pierwszego
mężczyzny obliczono mnożąc jego wskaźnik zdolności do empatii, czyli 161, przez 0,17,
do iloczynu dodając 7 (wielkość stała) i zaokrąglając wynik do całkowitej liczby
punktów.
Kolumna trzecia to rzeczywiste wskaźniki PZA dotyczące tych 5 mężczyzn.
Kolumna ostatnia to różnice: PZA rzeczywiste minus PZA oczekiwane.
Widać teraz wyraźnie, na czym polega różnica między analizą wariancji a analizą
kowariancji. Analiza wariancji byłaby obliczana w oparciu o rzeczywiste PZA, dotyczące
poszczególnych osób, tj. o liczby 27, 32 itd. Natomiast analiza kowariancji obliczana jest
w oparciu o różnice między rzeczywistymi wielkościami PZA a wielkościami
oczekiwanymi. Różnice te, wskazane w ostatniej kolumnie, bywają niekiedy dodatnie,
niekiedy ujemne. Może zdarzyć się tak, że analiza wariancji wykazuje istotność
statystyczną efektu oddziaływania czynnika, natomiast
224
analiza kowariancji wykazuje brak istotności, jak i vice versa: analiza wariancji może
nie wykazać istotności statystycznej efektu czynnika, natomiast ów efekt ujawni się po
zastosowaniu analizy kowariancji. W naszym przykładzie mogłoby być tak, że analiza
wariancji wykazuje pozornie istotność efektu indoktrynacji, tymczasem zdarzyć się
mogło, że akurat do grupy indoktrynowanej antysuicy-dalnie trafili mężczyźni o
stosunkowo wysokiej zdolności do empatii, gdy do grupy indoktrynowanej
prosuicydalnie — mężczyźni o stosunkowo niskiej zdolności do empatii. Analiza
wariancji wykazuje istotność zróżnicowania poziomów PZA po zastosowaniu różnych
kierunków indoktrynacji, naprawdę natomiast owe różnice co do PZA zawdzięczane są
nie tyle faktowi określonej indoktrynacji, ile różnicom co do poziomu zdolności do
empatii u osób, które znalazły się w poszczególnych trzech grupach indoktrynacji.
Może również zdarzyć się tak, że już początkowo, przed zastosowaniem
indoktrynacji, przeciętne poziomy zaangażowania antysuicydalnego uczestników
poszczególnych grup eksperymentalnych różnią się dość znacznie między sobą. Dlatego
warto, obmyślając tego rodzaju eksperyment, dokonać dwukrotnie pomiaru PZA:
najpierw przed przystąpieniem do indoktrynacji, później — po jej zakończeniu.
Następnie należałoby skorelować PZA wcześniejsze z PZA późniejszymi, w przypadku
wysokiej korelacji obliczyć równanie regresji (tj. jego parametry) i następnie posiłkując
się takim równaniem regresji wykonać analizę kowariancji. Zabezpieczeni wówczas
jesteśmy przed ewentualnością błędnej konkluzji, gdy naprawdę zmiany w PZA po
zastosowaniu różnych kierunków indoktrynacji wiążą się nie tyle z tymi kierunkami, ile z
początkowymi PZA u osób, które skierowano do poszczególnych grup indoktrynacji.
Analiza kowariancji może być stosowana na znacznie szerszą skalę, mianowicie przy
dwóch niezależnych wzajemnie rozszerzeniach. Pierwsze z nich to takie, że bierzemy
pod uwagę w charakterze korelatów, czyli dodatkowych zmiennych podejrzewanych o
wpływ na końcowe wyniki (jak w naszym przypadku zdolność do empatii), nie jedną,
lecz dwie lub więcej zmiennych i obliczamy przy tym równanie regresji dla większej
liczby zmiennych niż jednej. W naszym przypadku moglibyśmy np. wziąć pod uwagę nie
tylko zdolność do empatii, lecz także np. zmienną: rygoryzm — tolerancja. Zastosowanie
analizy kowariancji doprowadziłoby do konkluzji rozstrzygającej, czy istotny jest
statystycznie efekt indoktrynacji, mianowicie PZA, jeśli metodą analizy kowariancji
zostanie wyeliminowany wspomagający (lub utrudniający) wpływ zarówno zmiennej
zdolności do empatii, jak i zmiennej: rygoryzm — tolerancja.
Drugi kierunek rozszerzający zakres stosowania analizy kowariancji to stosowanie
jej w układach manova, czyli w przypadkach wieloczynnikowej analizy wariancji. Może
okazać się, że gdy pewien czynnik wywołuje istotne statystycznie efekty w obrębie
zmiennej wynikowej, inny zaś czynnik nie wykazuje efektów statystycznie istotnych, to
po zastosowaniu analizy kowariancji, czyli po przejściu z obliczeń wykonywanych na
wynikach początkowych do obliczeń wykonywanych na resztach po odjęciu wartości
oczekiwanych według równań regresji, sytuacja może okazać się przeciwna: pierwszy z
czynników, przedtem istotny, może
225
teraz istotność utracić, gdy nabyć ją może co do swych efektów czynnik drugi,
dawniej nie wykazujący istotności statystycznej swego efektu.
7. Regresja wielokrotna
Jak pamiętamy, w przypadku analizy korelacyjnej wielkość współczynnika korelacji
(w granicach od 0 do 1) przynosi informację na temat siły związku dwóch zmiennych,
natomiast równanie regresji informuje o postaci tego związku. Zarazem znając parametry
równania regresji, możemy na podstawie wartości zmiennej niezależnej wskazać
najbardziej prawdopodobną wartość zmiennej zależnej.
Korelacja wielokrotna to związek między grupą zmiennych nazywanych p r e-
dyktorami a zmienną wynikowa nazywaną zmienną kryterialną albo kryterium.
Analogicznie, równanie regresji wielokrotnej to wskazanie postaci związku między
grupą predyktorów a zmienna kryterialną.
Jest zawsze tak, że wielokrotny współczynnik korelacji osiąga wyższą wartość niż
poszczególne współczynniki. Jeśli nazwiemy zmienną kryterialną literą A, predyktory
zaś — literami B i C, to tym wyższy będzie współczynnik korelacji wielokrotnej im
wyższe są współczynniki między każdym z predyktorów a kryterium (czyli AB i AC), a
także im niższy jest współczynnik między predyktorami (czyli BC).
Przypuśćmy, że po zebraniu danych od pewnej liczby osób badanych stwierdzono, że
współczynnik korelacji między poziomem zaangażowania antysuicydalnego a zdolnością
do empatii wyniósł 0,68, współczynnik korelacji między poziomem tolerancji a zdolności
do empatii — 0,43, siłę skorelowania zaś między poziomem zaangażowania
antysuicydalnego a poziomem tolerancji określił współczynnik korelacji równy 0,31.
Ustalmy, że interesuje nas wielokrotny współczynnik korelacji przy zmiennej kryterialnej
— zdolność do empatii i dwóch predyktorach: poziom zaangażowania antysuicydalnego i
poziom tolerancji. Widać, że najsłabiej skorelowane są w tym przykładzie predyktory, i
to właśnie jest sytuacja korzystna. Obliczając wielokrotny współczynnik korelacji (przy
użyciu komputera) stwierdzimy, że wynosi on 0,76. Nie jest to rewelacyjnie wysoki
przyrost siły korelacji w porównaniu ze skorelowaniem zdolności do empatii i poziomu
zaangażowania antysuicydalnego, czyli korelacji między kryterium a pierwszym z
predyktorów, jednakże ów przyrost 8 proc. wskazuje wyraźnie na silniejszą korelację
wielokrotną od skorelowań z kryterium poszczególnych predyktorów.
To jednak, co stanowi szczególny przedmiot naszego zainteresowania, to równanie
regresji wielokrotnej. Możemy zbudować równanie regresji dla poszczególnych
predyktorów i kryterium. Na przykład równanie regresji, w którym zmienną niezależną
(predyktorem) byłby poziom zaangażowania antysuicydalnego, a w roli kryterium
wystąpiłaby zdolność do empatii, przybrałoby postać
y = 3,1 x + 22 226
Może również zostać obliczone równanie regresji dla wskazania postaci zależności
zdolności do empatii od poziomu tolerancji, natomiast równanie regresji wielokrotnej
będzie mieć postać sumy iloczynów: czynników właściwych poszczególnym
predyktorom i zaobserwowanych ich wartości. Skoro, jak widać, o wiele bardziej
znaczącym predyktorem zdolności do empatii jest w naszym przykładzie poziom
zaangażowania antysuicydalnego niż poziom tolerancji, również w otrzymanym
równaniu regresji wielokrotnej czynnik przy tym pierwszym pre-dyktorze przewyższać
będzie czynnik towarzyszący drugiemu predyktorowi.
Dzięki równaniu regresji wielokrotnej możemy oszacować nieznany poziom
zdolności do empatii człowieka, którego poziom tolerancji a także poziom
zaangażowania antysuicydalnego jest nam znany. Możliwe, że bardziej praktycznym
przykładem byłoby poszukiwanie oszacowania poziomu zaangażowania
antysuicydalnego na podstawie znajomości (w wyniku przeprowadzenia odpowiednich
testów) zdolności do empatii oraz poziomu tolerancji. Tu jednak, gdyby liczby były
podobne do zawartych w powyższej ilustracji, uzyskalibyśmy bardzo niewiele, ponieważ
międzypredyktorowy współczynnik korelacji wynoszący 0,43 okazałby się wyższy od
jednego ze współczynników między predyktorem a kryterium (0,31).
Wielokrotne współczynniki korelacji mogą obejmować wiele predyktorow, choć
praktycznie sporadycznie tylko zdarza się, aby było ich więcej niż kilka, tj. aby badacz
obejmował kręgiem swego zainteresowania większą ich liczbę w ramach jednej analizy.
Dysponując np. pięcioma lub siedmioma zmiennymi, które stawiamy w roli predyktorow
dla pewnej innej zmiennej pełniącej rolę kryterium, możemy uzyskać znaczne
podwyższenie współczynnika korelacji wielokrotnej w stosunku do najwyższego nawet
ze współczynników między którymś z predyktorow a kryterium i dzięki temu, nie mając
bezpośredniego dostępu do kryterium, tj. nie mając możliwości bezpośredniego pomiaru
wartości interesującej nas zmiennej, możemy zbudować użyteczne praktycznie równanie
regresji wielokrotnej i w oparciu o nie dokładnie oszacować wartości kryterialne. Jest
bowiem tak, że ogólnie im silniejsza korelacja między zmiennymi, co wyraża się
wielkością współczynnika korelacji, tym bliższe rzeczywistości jest równanie regresji.
Przenosi się ta zasada także na korelacje wielokrotne i równania regresji wielokrotnej.
Jeśli uda się osiągnąć bardzo wysoki współczynnik korelacji wielokrotnej, np. 0,93 czy
choćby 0,88, to odpowiednie równanie regresji wielokrotnej będzie posiadać walor
wielkiej dokładności w odwzorowaniu stanu rzeczywistego. Powracając do poprzedniego
przykładu: jeśli zbudujemy równanie regresji dla empatii jako kryterium, przy poziomie
tolerancji oraz poziomie zaangażowania antysuicydalnego w roli predyktorow, to
dowiedziawszy sie o jakiejkolwiek osobie badanej, jak wysoki jest jej poziom tolerancji
oraz poziom jej zaangażowania antysuicydalnego, możemy wskazać najbardziej
prawdopodobny poziom empatii tej osoby. Przy bardzo wysokich współczynnikach
korelacji wskazania równania regresji będą bardzo bliskie rzeczywistości. Mogłoby być
np. tak, że z równania regresji wynikałoby, iż pewna osoba ma poziom empatii 136, inna
99, jeszcze inna 112, natomiast rzeczywiste poziomy empatii tych osób mogłyby się
227
okazać: 131, 102 i 108. Równania regresji, także równania regresji wielokrotnej,
stanowią narzędzie pozwalające na szacowanie, przewidywanie wyników, gdy dokonanie
bezpośredniego pomiaru jest niemożliwe lub trudne.
Program komputerowy pozwala również na ustalenie istotności statystycznej
wielokrotnego współczynnika korelacji.
8. Analiza dyskryminacyjna
Kolejny kierunek analizy, którego zarys przedstawiamy, to analiza dyskryminacyjna.
Wyobraźmy sobie problem następujący: mamy skalę OSS (Osobniczych Skłonności
Samobójczych) i poddajemy ją dychotomizacji, tzn. dzielimy wszystkie osoby na
odznaczające się stosunkowo wysokimi OSS i osoby o stosunkowo niskim poziomie
OSS. Inaczej mówiąc, wyodrębniamy spośród zbiorowości interesujących nas osób takie,
których OSS są na tyle wysokie, że już zagrażające. Otóż analiza dyskryminacyjna
pozwala na ustalenie, w jakiej mierze zestaw innych informacji pozwala zaklasyfikować
daną osobę bądź to do grupy OSS realnego ryzyka, bądź też do grupy nie
przedstawiającej takiego ryzyka.
Dla podjęcia analizy dyskryminacyjnej trzeba objąć badaniem stosunkowo znaczną
liczbę osób, bo przynajmniej kilkaset, lepiej jeśli z górą tysiąc. Wśród badanych powinna
znaleźć się stosunkowo znaczna liczba osób o zagrażającym poziomie OSS. Powinno ich
być powyżej 10%, a ze względów technicznych jeszcze lepiej, gdyby ich było powyżej
20%. Wszystkie osoby badane — i te z zagrażającymi OSS, i te pozostałe — powinny
zostać objęte osobnym programem badań różnokierunkowych, tak aby w ich wyniku
dysponować na temat każdej z osób np. dziesięcioma informacjami. Najlepiej, aby były
to informacje obejmowane zmiennymi typu interwałowego bądź ilorazowego. Na
podstawie zebranego materiału można podjąć analizę dyskryminacyjną, której celem jest
ustalenie, które spośród dodatkowych informacji i w jak silnym stopniu pozwalają
wyróżnić spośród wszystkich osób badanych te osoby, których OSS są zagrażająco
wysokie.
Jeśli analiza dyskryminacyjna oparta byłaby na jednym tylko czynniku dla
szacowania, czy OSS danej osoby są aż zagrażająco wysokie, czy też nie7 wówczas
mielibyśmy do czynienia po prostu z równaniem regresji. Gdy jednak przybywa
czynników, brane są pod uwagę wszelkie korelacje między nimi. Zauważmy, że jeśli na
przykład mamy pięć czynników, o których sądzimy, że mogą wywierać liczący się
wpływ na poziom OSS, wówczas liczba korelacji między czynnikami wynosi 10, liczba
zaś wszelkich korelacji, także wielokrotnych między nimi, wynosi już 32. I przy tym
dodatek każdego nowego czynnika generuje szereg nowych korelacji, wszystkie zaś one
przesuwają już to w górę, już to w dół ów „punkt ciężkości" stanowiący o zaliczeniu
określonej osoby bądź to do grupy o niebezpiecznych OSS, bądź to do grupy pozostałej.
Analiza dyskryminacji realizowana bywa bądź to metodą bezpośrednią, bądź metodą
krokową w przód względnie metodą krokową wstecz. Bezpośrednio
228
wskaźników tak wiele i tak odrębne były one treściowo, że trudno było połączyć je w
sensowny sposób tak, aby uzyskać syntezę w postaci jakiegoś jednego łącznego
wskaźnika inteligencji. Psychologowie podjęli więc próby zwane później analizą
czynnikową. Próby te były wielokrotnie udoskonalane, właściwie przez cały wiek XX aż
do stanu obecnego tej techniki.
Jak powiedziano, analiza czynnikowa zmierza do doszukania się wśród wielu
empirycznych wyników badania wielu osób jakichś niewielu czynników, które byłyby
przydatne do objaśnienia takich a nie innych układów wyników poszczególnych osób
badanych.
I znowu posłużmy się przykładem OSS. Przyjmijmy, że na OSS składa się pięć
zmiennych: depresja, lęk jako cecha, bezradność, słabość „ego", silna reaktywność.
Dokonujemy badania osób niekoniecznie ze sfery zagrożenia suicydalnego (choć również
takich osób) i otrzymujemy w rezultacie zastosowanych odpowiednich testów wskaźniki:
depresji, lęku itd. Obliczamy teraz współczynniki korelacji między każdą zmienną a
każdą inną, zatem skoro operujemy pięcioma zmiennymi, będzie tu dziesięć
współczynników korelacji. Program komputerowy analizy czynnikowej pozwala na
podstawie otrzymanych współczynników korelacji przypisać poszczególnym zmiennym
pewne współczynniki, mnożniki noszące nazwę ładunków czynnikowych. Ładunek
czynnikowy to po prostu współczynnik korelacji między danym czynnikiem a daną
zmienną. Tak więc wyodrębnionych zostaje kilka czynników i dla każdego z nich
obliczone zostają współczynniki korelacji między nim a każdą — jak w naszym
przykładzie — z pięciu zmiennych.
Czynniki ustalane są w ramach programu analizy bądź w taki sposób, że są między
sobą niezależne, czyli nieskorelowane, bądź też dopuszczana jest zależność między nimi.
Jeśli czynniki są wszystkie wzajemnie niezależne, wówczas model czynnikowy nosi
nazwę modelu ortogonalnego, czyli „prostokątnego" — od faktu, że osie współrzędnych
są ustawione względem siebie pod kątem prostym, jak bywa to na klasycznych
wykresach z zakresu geometrii analitycznej. Jeśli czynniki są między sobą skorelowane,
mówi się wtedy, że model analizy jest nie ortogonalny, lecz ukośny; osie współrzędnych
są wówczas ustawione wobec siebie nie pod kątem prostym, lecz innym.
Mając ustalone czynniki i przypisane poszczególnym zmiennym ładunki
czynnikowe, czyli współczynniki korelacji między zmienną a każdym z wyodrębnionym
przez program analizy czynnikiem, możemy — podniósłszy owe ładunki czynnikowe do
kwadratu i zsumowawszy je — obliczyć dla każdej zmiennej tzw. zasób zmienności
wspólnej. Oprócz zasobu zmienności wspólnej jest zasób zmienności s w o i s t e j, tj.
zróżnicowania wiążące się z daną jedną tylko zmienną, nie powtarzające się przy innych
zmiennych. Gdyby było np. tak, że przy trzech czynnikach ładunek czynnikowy zmiennej
depresji wobec czynnika pierwszego wynosi 0,30, wobec drugiego — 0,20, wobec
trzeciego — 0,10, to podnosząc powyższe liczby do kwadratu i sumując te kwadraty
otrzymujemy jako rezultat 0,14. Znaczy to, że 14% wariancji (zmienności) zmiennej
depresji to zmienność wspólna z wynikami pozostałych czterech testów, reszta zaś, czyli
86%,
234
k
.n + Zap
1 + ev '=»
238
(głęboka, umiarkowana, mierna, brak — czyli cztery cechy), rodzina (pełna, niepełna
— czyli dwie cechy), próba samobójstwa (nastąpiła — nie nastąpiła — czyli dwie
cechy). Możemy tu rozpatrywać zarówno układy między wszystkimi zmiennymi, jak też
koncentrować się na przedmiocie zasadniczego zainteresowania, tj. na stosunkach
między ostatnią ze zmiennych (próba samobójstwa) a czterema poprzednimi.
Analiza log-liniowa potrafi nam pokazać to przede wszystkim, że dochodzenie do
prób samobójczych jest zjawiskiem istotnie statystycznie rzadszym niż powstrzymywanie
się od takich prób, to jednak wniosek banalny. Natomiast ten rodzaj analizy potrafi
wskazać, że częściej próby samobójcze w gronie kilkuna-stolatków podejmowane są
przez chłopców niż przez dziewczęta. Dalej, że ta różnica osłabiana jest, niwelowana, w
gronie osób używających narkotyków w znacznym stopniu, natomiast powiększa się
nieco wśród używających narkotyków w stopniu nieznacznym, powiększa się zaś jeszcze
bardziej wśród osób nie używających narkotyków. Jest więc tak, że gdy w ogóle chłopcy
częściej podejmują próby samobójcze niż dziewczęta, to owa różnica częstości
wyjaskrawia się szczególnie wśród osób nie kontaktujących się z narkotykami. Dalej,
może okazać się, że gdy dzieci z rodzin niepełnych częściej popełniają samobójstwa niż
dzieci z rodzin pełnych, to dotyczy to zwłaszcza środowiska dziewcząt, w przypadku zaś
używania narkotyków różnica ta (tj. pomiędzy dziećmi z rodzin pełnych i niepełnych)
ulega wzmocnieniu zarówno wśród chłopców, jak wśród dziewcząt, przy czym jednak
wśród chłopców jest ona znaczniejsza. Dochodzi do tego jeszcze zmienna religijności.
Okazuje się nader istotna statystycznie zależność między poziomem religijności a
używaniem narkotyków, mianowicie występuje szczególnie silna zbieżność między
używaniem narkotyków w znacznym stopniu a brakiem religijności bądź religijnością
tylko mierną. Występuje silny związek między głęboką (ale tylko głęboką) religijnością a
niepodejmowaniem prób samobójczych. Ten związek silniejszy jest wśród chłopców niż
wśród dziewcząt, a dodatkowo różnica siły okazuje się jeszcze znaczniejsza wśród dzieci
z rodzin niepełnych.
Analiza log-liniowa pozwala tu zatem na wyodrębnienie spośród setek możliwych
interakcji między poszczególnymi wartościami całego zespołu zmiennych takich
interakcji, które w najznaczniejszym stopniu decydują o podejmowaniu lub
niepodejmowaniu prób samobójczych.
Zbierając systematycznie dane ex post o osobach, które podejmowały próby
samobójcze, a także gromadząc dane o pacjentach poradni, osobach zwracających się po
pomoc do psychoterapeutów etc, możemy dysponować nader znaczną liczbą zmiennych,
np. dwudziestoma zmiennymi typu jakościowego, gdy dwudziestą pierwszą,
najważniejszą dla nas zmienną, będzie zmienna: „próba samobójstwa — nastąpiła czy
nie". Nawet nowoczesna technika komputerowa nie wystarcza do równoczesnego objęcia
analizą np. związków między dwudziestoma zmiennymi. Zwróćmy przy tym uwagę, że
pragnąc uwzględnić tak wiele zmiennych, należałoby dysponować danymi z badań
ogromnej liczby osób. W innym przypadku nader liczne kombinacje wartości
poszczególnych zmiennych
243
15-16
2,5
4,5
0,56
17-20
6,7
8,9
0,75
21-30
14,6
16,3
0,90
31-50
45,3
37,1
1,22
51-70
23,8
23,6
1,01
71 i więcej
6,1
9,6
0,64
Analogicznie jak poprzednio, pierwsza kolumna liczb wskazuje strukturę wieku
samobójców, druga ogólnopolską strukturę wieku, ostatnia — ilorazy. Pominięto osoby
młodsze niż 15-letnie. W roku 1999 stanowiły one wśród samobójców 1%.
Z powyższych danych wynika, że szczególne ryzyko suicydalne dotyczy osób w
wieku od 31 do 50 lat. Ryzyko to nie wyróżnia się nazbyt jaskrawo w porównaniu z
innymi grupami wieku. Warto też zwrócić uwagę, że dla kolejnej grupy wieku, tj. lat 51-
70, ryzyko jest prawie równe ogólnopolskiemu: iloraz wynosi 1,01, a więc jest niemal
równy jedności.
Tabela powyższa wskazuje też, że osoby starsze, w wieku powyżej 70 lat, rzadziej
skłonne są do zamachów samobójczych niż inne osoby, z wyłączeniem nastolatków.
Taka zatem technika analizy umożliwia wskazywanie cech w obrębie danej zmiennej
warunkujących silniej bądź słabiej zamachy samobójcze.
A oto dane na temat motywacji (przypominamy, że dla prawie połowy samobójców z
1999 r. nie zdołano ustalić wystarczająco wiarygodnie motywów).
Motywy
O
M
K
choroba psychiczna
29,7
24,2
48,6
nieporozumienia rodzinne
22,5
24,1
17,3
przewlekła choroba
15,5
15,4
15,6
warunki ekonomiczne
14,2
16,4
6,7
zawód miłosny
6,6
7,4
3,6
utrata źródeł utrzymania
5,0
6,0
1,5
śmierć bliskiej osoby
3,8
3,9
3,6
problemy szkolne
2,7
2,6
3,1
250
spełna 65 sek., gdy na zadanie drugie potrzebowała prawie 70 sek. Osoba piąta
przeciwnie: dłużej pracowała nad zadaniem pierwszym niż nad zadaniem drugim. Tu
zauważmy, że jednolita szersza kreska przy zadaniu pierwszym obejmuje osoby piątą
oraz szóstą. Wielu praktyków ceni bardzo tę odmianę wykresów sekwencyjnych. Są one
z jednej strony nadzwyczaj szczegółowe, z drugiej nader przejrzyste. Oczywiście
uzyskanie tego rodzaju wykresu wymaga programu statystycznego wystarczająco
wyposażonego w stronę graficzną.
Wykresy obrazkowe. Służą one zwłaszcza do dokładnego przedstawiania wyników
poszczególnych osób, gdy wyników tych jest kilka dla każdej osoby. Oto przykład
wykresu obrazkowego na ilustracji 13. Przykład może z pozoru wydać się wręcz
niepoważny, jednakże są to nader użyteczne wykresy znane od nazwiska ich wynalazcy
jako twarze Chernoffa. Twarze Chernoffa pozwalają na równoczesne uchwycenie wielu
zmiennych. W naszym przykładzie uwzględniliśmy zarówno czasy wykonania obu
zadań, jak i cztery inne zmienne o symbolach zaznaczonych u dołu wykresu. Czytelnik
łatwo zorientować się może, że modyfikacje dotyczą odrębnie: szerokości twarzy,
wysokości narysowania uszu, rozmiarów twarzy, wielkości nosa, zarysu ust, oczu, a
nawet (tu nie uwzględniono) nierówności położenia uszu.
Na ilustracji 13 mamy przedstawione wyniki wszystkich 58 osób badanych. Każda z
nich ma swoją twarz Chernoffa. Widać wtedy równocześnie, jakie czasy uzyskała dana
osoba rozwiązując oba zadania, jakie miała efekty, i jeszcze kilka informacji dotyczących
wyników tej osoby. Wprawny Czytelnik twarzy Chernoffa może uzyskać bardzo wiele
informacji, które co najważniejsze pojawiają się równocześnie.
Do wykresów obrazkowych należą również przedstawione na ilustracji 14 koła.
Dotyczą one na ilustracji podobnie jak poprzednio każdej z 58 osób badanych i przy tym
dwóch zmiennych: czasu przy pierwszym zadaniu i czasu przy zadaniu drugim. Widać,
że kolor jasny ilustruje tu czas pierwszy, kolor ciemny — czas drugi. Wykres ten nie
wskazuje, kto pracował wolniej lub szybciej, wskazuje natomiast, komu i o ile lepiej
(sprawniej) szło wykonywanie zadania pierwszego względnie zadania drugiego. Widać
np., że gdy pierwsza osoba potrzebowała dokładnie tyleż czasu na wykonanie pierwszego
zadania co i drugiego, to np. osoba trzecia nieco gorzej radziła sobie z zadaniem drugim
niż z zadaniem pierwszym, osoba zaś czwarta przeciwnie: potrzebowała więcej nieco
czasu, by rozwiązać zadanie pierwsze niż dla zadania drugiego. Spójrzmy, jak dużo
więcej czasu poświęciła osoba 38 na zadanie pierwsze w porównaniu z ilością czasu
potrzebnego jej na rozwiązanie zadania drugiego. Tak więc ten typ wykresów
obrazkowych, podobnie zresztą jak twarze Chernoffa, pozwala na uchwycenie relacji
między wynikami w różnych dziedzinach tej samej osoby.
Relację taką przedstawić można w inny jeszcze sposób za pomocą słupków
(ilustracja 15). Tutaj każda osoba reprezentowana jest przez cienką „podstawkę" —
kreskę, na której znajdują się dwa słupki: ciemny i jasny. Słupek ciemny reprezentuje
czas wykonania pierwszego zadania, słupek jasny — czas drugiego. Widać, że gdy osoba
np. trzecia dłużej pracowała nad zadaniem pierwszym niż
257
<=35
(40;45] (50;55](60;65](70;75](80;85]
(35;40] (45;50](55;60](65;70](75;80]
CZAS 1
>85
o
CD
_Q
8
(55;60]
(60;65]
<=35
(65;70]
(80;85]
<= 35 (40;45] (50;55] (60;65] (70;75] (80;85] (35;40] (45;50] (55;60] (65;70] (75;80]
> 85
CZAS_1 CZAS 2
-* -O^M
to
63 62 61 60 59 58 57 56 55
Wykres ramkowy
?
CZAS 1
CZAS 2
263
95
85
75
30 40
90
CN
55
45
35
O
o
oo
. 000
oo
ó —^
oo
c°c
)°c
, _^^8 °
^^^ o ° o
oo
c
° o"
> o ^J^^
^L.
°o°°o8 C
0°°O
'"0
^^^^ 0
o°
0°
70 80
50 60
CZAS 1
63
62
61
265
11
Wykres sekwencyjny 3W (HANKA B.STA 26v*58c)
12
Wykres sekwencyjny 3W (HANKA B.STA 26v*58c)
CZAS 2
CZAS 1
O 6 12 18 24 30 36 42 48 54
?
?
41,636
46,273
50,909
55,545
60,182
64,818
69,455
74,091
78,727
83,364
to
o
13
Wykres obrazkowy (HANKA B.STA 26v*58c)
i-o
Rozdział XII
PODSTAWOWE DANE
O ZAMACHACH SAMOBÓJCZYCH W POLSCE W LATACH 1994-2000
Tabela I.
Samobójstwa zakończone
śmiercią w Polsce
w latach 1951-1995
Liczba
Samobójstwa
KOK
samobójstw
na 100 000 ludności
1951
1310
5,1
1955
1561
5,7
1960
2374
8,0
1970
3661
11,2
1979
4498
12,7
1980
4495
12,6
1981
3261
9,0
1985
4945
13,2
1990
4970
13,0
1991
5316
13,9
1995
5499
14,2
Źródło: Główny Urząd Statystyczny.
Obecnie przedmiotem szczegółowych badań statystycznych jest analiza zamachów
samobójczych w latach 1994-2000 (tabela 2). Materiałem źródłowym są dane Komendy
Głównej Policji.
W ostatnich latach zdarzało się zatem w Polsce nawet ponad 6 tysięcy przypadków
zarejestrowanych zamachów samobójczych. W obrębie każdego spośród siedmiu
ostatnich lat minionego stulecia samobójstw odnotowano więcej niż 5000, lecz mniej niż
6200.
1 B. Hołyst, Przywróceni życiu, Warszawa 1991, s. 77; por. tenże, Samobójstwo.
Przypadek czy
konieczność, Warszawa 1983, s. [29.
2 Bliższe uwagi patrz M. Jarosz, Samobójstwa, Warszawa 1997, s. 84.
277
1
3
8
9
Rok
Ogółem W
Skutcz_W
IL_SK_OG
1
1994
6004
5538
,922
2
1995
5988
5485
,916
3
1996
5830
5384
,915
4
1997
6129
5614
,916
5
1998
6028
5502
,913
6
1999
5182
4695
,906
7
2000
5621
4967
,880
Następna kolumna tabeli 2 wskazuje liczbę zamachów skutecznych, tj.
zakończonych zgonem. Okazuje się, że roczna liczba skutecznych zamachów w Polsce
wahała się w przybliżeniu od 4700 do 5600.
Ostatnia kolumna tabeli wskazuje odsetki skutecznych zamachów wśród wszystkich
odnotowanych. Widać, że przez szereg lat skuteczność utrzymywała się na jednakowym
poziomie częstości, mianowicie między 91% a 92%. W ostatnich latach rozpatrywanego
okresu uległa niewielkiemu zmniejszeniu, ostatecznie do 88%.
Niewątpliwie rzeczywista skuteczność jest procentowo znacznie niższa. Wiele
bowiem osób podejmuje zamachy samobójcze nieskuteczne, które następnie nie są
zgłaszane, bądź w ogóle trzymane w tajemnicy, tak że wymykają się one rejestracji.
Wśród takich nieskutecznych zamachów samobójczych z pewnością wiele jest
pozorowanych lub na wpół pozorowanych. Osoba dokonująca takiego zamachu ma na
ceiu wywarcie na otoczeniu wrażenia, że próbowała odebrać sobie życie. Bywa też tak,
że zamachy samobójcze są autentyczne, sprawcy przyświeca jednak myśl, aby koniec
końcem zostać uratowanym od śmierci. Ogólnie więc można sądzić, że prób samobójstw
rzeczywistych, a także prób, o których trudno orzec, czy były one rzeczywiste czy
pozorowane, zdarza się o wiele więcej niż skutecznych, tj. zakończonych śmiercią.
W badaniach dynamiki i struktury samobójstw zakończonych zgonem na szczególną
uwagę zasługuje porównanie danych Głównego Urzędu Statystycznego i Komendy
Głównej Policji. W świetle badań Włodzimierza A. Brodniaka rozbieżność w liczbie i
strukturze zarejestrowanych samobójstw dokonanych sięgają do 20% (załączone
zestawienia). Różnice te wynikają z metody i celu zbierania danych na temat
samobójstw3.
Dane GUS są bardziej wiarygodne w zakresie ogólnej liczby i struktury według płci,
wieku i miejsca zamieszkania w podziale na wieś i miasto oraz sposobu popełnienia, z
wyjątkiem okresu zmiany międzynarodowej klasyfikacji chorób z ICD-9 na ICD-10 w
latach 1997-1998.
3 W.A. Brodniak, Analiza wiarygodności statystyk samobójstw zakończonych
zgonem. Porównanie danych Głównego Urzędu Statystycznego i Komendy Głównej
Policji, Referat wygłoszony na III Konferencji Suicydologicznej w Łodzi w dniach 26-27
kwietnia 2001 r.
278
Natomiast dane KG Policji są jedynym źródłem informacji w zakresie przyczyny
zamachu, stanu cywilnego, wykształcenia, pracy lub nauki, stanu zakłócenia
świadomości (substancje psychoaktywne) oraz danych na temat leczenia
psychiatrycznego, odwykowego (w tym narkomania) i nadużywania alkoholu.
Samobójstwa dokonane (zakończone zgonem) w latach 1991-1999 Dane GUS na
podstawie kart zgonów
W latach 1991-1996 według ICD-9: E950-E959 W latach 1997-1999 według ICD-10;
X60-X84
Rok
Ogółem
M
K
Wieś
Miasto
Współczynnik na 100 tys. ludności
1991
5316
4448
868
2431
2885
13,9
1992
5713
4732
981
2551
3162
14,9
1993
5624
4641
983
2480
3144
14,6
1994
5519
4628
891
2495
3024
14,3
1995
5499
4562
937
2537
2962
14,3
1996
5446
4537
909
2552
2894
14,2
1997
5025
4221
804
2342
2683
13,1
1998
5072
4307
765
2300
2772
13,1
1999
5778
4894
884
2609
3169
14,95
Porównanie danych GUS i Policji w latach 1991-2000
GUS
KG Policji
Rok
Ogółem
M
K
Ogółem
M
K
1991
5316
4448
868
4159
1992
5713
4732
981
5453
1993
5624
4641
983
5569
1994
5519
4628
891
5538
4541
997
1995
5499
4562
937
5485
4465
1020
1996
5446
4537
909
5384
4392
942
1997
5025
4221
894
5614
4622
992
1998
5072
4307
765
5502
4591
911
1999
5778
4894
884
4695
3967
728
2000
4947
4090
857
Źródło: Badania WA Brodniaka.
Obecnie samobójstwa w Polsce stanowią przyczynę niewielkiej tylko części
wszystkich zgonów. Na przykład w roku 1998 samobójstwa stanowiły 1,35% wszystkich
zarejestrowanych zgonów, zaś 1,69% zgonów z orzeczeniem przyczyny4. Wśród zgonów
bez orzeczenia przyczyny także pewną część mogły stanowić
4 Rocznik Statystyczny 2000, tab. 21/134, s. 107.
279
Tabela 3.
Zamachy samobójcze według województw
w tym
w tym
Województwo
1999
zakończone
2000
zakończone
zgonem
zgonem
Dolnośląskie
378
339
431
394
Kujawsko-Pomorskie
263
248
262
240
Lubelskie
283
261
288
253
Lubuskie
194
179
178
156
Łódzkie
410
392
402
388
Małopolskie
302
282
545
474
Mazowieckie
403
394
439
438
Opolskie
189
155
176
154
Podkarpackie
205
189
348
314
Podlaskie
216
190
242
205
Pomorskie
325
300
337
300
Śląskie
543
488
574
451
Świętokrzyskie
199
190
197
184
Warmińsko-Mazurskie
201
179
149
137
Wielkopolskie
644
572
544
551
Zachodniopomorskie
313
236
305
213
Miasto st. Warszawa
86
79
104
95
zgony w wyniku zamachów samobójczych, jest to jednak zapewne liczba zaledwie
śladowa.
Tak więc ostatnio w Polsce notujemy w przybliżeniu 5000 zgonów samobójczych
rocznie, a stanowi to mniej więcej 1,5% wszystkich przypadków zgonów.
Nasilenie samobójstw według nowego podziału administracyjnego nie pozwala na
przeprowadzenie dokładnych analiz statystycznych. Wynika to przede wszystkim z
ograniczoności danych liczbowych obejmujących tylko lata 1999 i 2000.
W celu ogólnej orientacji podaje się jedynie „surowe" zestawienie liczb bez
komentarzy statystycznych.
1. Płeć, wiek i stan cywilny samobójców
Płeć
Wiele danych na ten temat zawiera tabela 4.
Jak widać, spośród wszystkich samobójstw nieco ponad 80% popełnianych jest przez
mężczyzn. Skoro mamy w Polsce nieco więcej dorosłych kobiet niż dorosłych mężczyzn,
widać wyraźnie zbieżność między byciem mężczyzną a zwiększonym ryzykiem
targnięcia się na swe życie.
280
Rok
Ogółem M
ILO_M_OG
Ogółem_K
ILO_K_OG
Skutcz_M
1
1994
4832
,805
1172
,195
4541
2
1995
4794
,801
1194
,199
4465
3
1996
4711
,808
1119
,192
4392
4
1997
4936
,805
1193
,195
4622
5
1998
4923
,817
1105
,183
4591
6
4999
4292
,828
890
,172
4967
7
2000
4520
,804
1101
,196
4090
1
11
12
13
14
15
Rok
MS_A_MO
MSAWS
Skutcz_K
KS_A_KO
KS_A_WS
1
1994
,940
,820
997
,851
,180
2
1995
,931
,814
1020
,854
,186
3
1996
,932
,823
942
,842
,177
4
1997
,936
,823
992
,832
,177
5
1998
,933
,834
911
,824
,166
6
1999
,924
,845
728
,818
,155
7
2000
,905
,827
857
,778
,173
W kolumnie 11 tabeli 4 znajdujemy dane o skuteczności samobójstw popełnianych
przez mężczyzn. Okazuje się, że od 94% do 90,5% (w roku 2000) zamachów
samobójczych podejmowanych przez mężczyzn to zamachy skuteczne, zakończone
zgonem. Z porównania danych w kolumnie 11 z danymi w kolumnie 14 dotyczącymi
analogicznej „efektywności" wśród kobiet widać, że wśród kobiet owa „efektywność"
jest nieco niższa, z roku przy tym na rok (poczynając od 1995 r.) łagodnie spadająca, od
ok. 85,4% do 77,8%. Tak więc kobiety nie tylko wyraźnie rzadziej niż mężczyźni
podejmują zamachy samobójcze, ale też podejmując je, częściej niż mężczyźni działają
nieskutecznie.
Ostatecznie więc, gdy rzecz dotyczy wyłącznie zamachów skutecznych,
zakończonych śmiercią, to w kolumnach 12 i 15 znajdujemy dane o strukturze takich
zamachów według płci. Widać więc, że np. w roku 1994 sprawcami 82% skutecznych
zamachów byli mężczyźni a 18% kobiety. Nieomal z roku na rok odsetek skutecznych
samobójstw popełnianych przez mężczyzn ulegał minimalnemu wzrostowi, gdy równie
minimalnie spadał odsetek skutecznych samobójstw popełnianych przez kobiety. Dane
skrajne dotyczą roku 1999: 84,5% skutecznych zamachów samobójczych popełnili
mężczyźni a tylko 15,5% — kobiety. Rok później odsetek ten wzrósł u kobiet do 17,3%,
a u mężczyzn obniżył się do 82,7%.
Tak więc w Polsce na 5 skutecznych samobójstw co najmniej 4 popełniane są przez
mężczyzn, jedno zaś przez kobietę. Na każde 50 samobójstw mężczyźni popełniają 41, a
bywa że i 42, kobiety zaś 9 bądź tylko 8. Orientacyjnie można
281
podać, że na każde 400 zgonów kobiet tylko jeden zgon spowodowany jest
samobójstwem. Wśród mężczyzn spotykamy jeden zgon samobójczy orientacyjnie na 50
zgonów.
Wiek
Tabela 5. Dane o liczbach samobójstw osób z różnych grup wieku z uwzględnieniem
także ich płci
38
39
40
41
42
43
44
M_DO_14
K_DO_14
M_15_16
KJ5J6
M_17_20
K_17_20
M_21_30
1
75
17
81
34
276
73
692
2
93
32
64
46
273
69
661
3
79
21
84
43
252
83
674
4
66
17
77
48
350
81
713
5
68
32
92
45
306
68
755
6
45
9
88
42
301
43
654
7
54
23
62
43
2S4
71
746
45
46
47
48
49
50
51
K_21_30
M__31_50
K_31_50
M_51_70
KJIJ0
M_OD_71
K_OD_71
1
107
2234
474
1173
321
261
129
2
121
2231
477
1188
325
238
116
3
97
2177
426
1165
336
245
107
4
127
2300
462
1139
323
255
128
5
119
2277
416
1119
281
272
136
6
97
1962
367
979
245
233
82
7
140
2011
426
1074
263
263
128
Widzimy, że w skali roku rejestruje się w Polsce około 100 samobójstw dzieci, tj.
osób, które nie przekroczyły czternastego roku życia. Kolumny 38 i 39 tabeli 5 wykazują,
że w poszczególnych latach proporcje samobójstw popełnianych pizez dziewczęta i przez
chłopców układały się rozmaicie. Na przykład w roku 1995 dziewczęta popełniały
samobójstw trzy razy rzadziej niż chłopcy, w roku 1998 tylko dwa razy rzadziej, w
poprzednim jednak roku czterokrotnie rzadziej, a w roku 1999 — aż 5-kiotnie rzadziej.
Tak więc owe różnice częstości podlegają z roku na rok fluktuacjom o kierunku trudnym
do przewidzenia. Zależy to bowiem od wielu czynników.
W kolumnach 40 i 41 znajdujemy dane o liczbie samobójstw dorastającej młodzieży
z dwóch roczników: piętnastu i szesnastu lat. Widać, że mimo iż są to tylko dwa roczniki,
to liczba samobójstw jest wyższa, czasem (np. w roku 1999) znacznie wyższa, niż liczba
samobójstw popełnionych przez dzieci, choćby i dziewięcioletnie. Widać też, że w wieku
15,16 lat samobójstwa są stosunkowo często popełniane przez dziewczęta. W każdym
roku notujemy przewagę liczby samobójstw popełnianych przez chłopców nad liczbą
dotyczącą dziewcząt, w niektó-
282
rych jednak latach liczby te zaczynają zbliżać się do siebie, tak że mamy już teraz
proporcję nie jednego samobójstwa do pięciu, lecz dwóch do pięciu przypadających na
dziewczęta.
Kolumny nr 42 i 43 zawierają informacje o liczbie samobójstw młodzieży w wieku
17-20 lat. Ten przedział wieku jest dwukrotnie dłuższy niż poprzedni, obejmuje bowiem
cztery roczniki, natomiast liczba zamachów samobójczych wzrasta ogromnie wśród
chłopców, gdy wśród dziewcząt utrzymuje się stosownie do liczby roczników
obejmowanych przez ten przedział, a niekiedy nawet maleje w porównaniu z przedziałem
poprzednim. Na przykład w roku 1997 popełniło samobójstwo 48 dziewcząt w wieku 15-
16 lat, natomiast 81 dziewcząt z grona dziewcząt w wieku 17-20 lat, a więc czterech
roczników. Podobnie np. w roku 1995: dokładnie półtorakrotnie więcej odnotowano
zamachów samobójczych wśród dziewcząt 17-20-letnich niż wśród dziewcząt w wieku
15—16 lat, gdy należałoby oczekiwać, że zamachów tych będzie dwukrotnie więcej.
Natomiast liczba zamachów wśród chłopców od poprzedniego przedziału wiekowego do
przedziału wieku 17-20 lat wzrasta trzykrotnie, a bywa, że i czterokrotnie, i więcej, jak
np. w roku 1995. Tak więc przejście od lat 15-16 lat do 17-20 charakteryzuje się
gwałtownym wzrostem liczby samobójstw popełnianych przez chłopców i relatywnym
niewielkim spadkiem liczby samobójstw popełnianych przez dziewczęta.
Kolumny 44 i 45 zawierają dane o samobójstwach młodych ludzi w wieku od 21 do
30 lat. Znowu obserwujemy dalszy wzrost częstości samobójstw popełnianych przez
młodych mężczyzn w porównaniu z liczbą samobójstw popełnianych przez dorastających
chłopców, natomiast minimalny tylko wzrost, a relatywny wyraźny spadek liczby
samobójstw popełnianych przez młode kobiety w porównaniu z ich częstością wśród
dorastających dziewcząt.
Kolumny 46 i 47 zawierają dane o samobójstwach osób z szerokiego przedziału
wieku, bo od 31 do 50 lat. Okazuje się, że rośnie tu zarówno liczba zamachów wśród
mężczyzn, jak i wśród kobiet. Warto zwrócić uwagę na znaczną stabilność liczb w
kolejnych latach obserwacji; różni się nieco od innych rok 1999, dla którego
charakterystyczne jest obniżenie liczby samobójstw zarówno wśród mężczyzn jak i
wśród kobiet.
Osoby z grupy wieku od 51 do 70 lat rzadziej, mniej więcej dwukrotnie, niż osoby z
poprzedniego przedziału wiekowego popełniają samobójstwa. Długość owych
przedziałów wieku jest jednakowa, tak że bez wątpienia obserwujemy spadek — wśród
mężczyzn mniej więcej dwukrotny, wśród kobiet o 1/4 lub 1/3 poprzednich liczb
zamachów.
Wśród osób najstarszych, tj. ponad 70-letnich, obserwujemy gwałtownie malejącą
liczbę samobójstw, zwłaszcza wśród mężczyzn, co łatwe jest do wytłumaczenia: znaczna
część osób, zanim dożyła tego wieku, zdążyła umrzeć śmiercią naturalną. Wiadomo też,
że w Polsce wśród osób po siedemdziesiątce mamy jaskrawą przewagę liczbową kobiet
nad mężczyznami. Wśród samobójców jest jednak przeciwnie: z roku na rok ponad
dwukrotnie częściej spotykamy samobójstwa starszych mężczyzn niż samobójstwa
starszych kobiet,
283
Stan cywilny
Tabela 6. Dane o stanie cywilnym samobójców
80
81
82
83
84
85
86
Kawaler
Żonaty
Konkubin
Wdowiec
Rozwiedź
Separowa
Brak Dan
1
1777
3018
123
501
346
70
169
2
1755
3006
133
499
325
81
189
3
1775
2875
128
474
307
82
189
4
1839
3002
141
481
343
100
223
5
1845
2862
151
478
354
89
249
6
1602
2455
128
392
289
68
248
7
1742
2596
154
443
286
68
332
Jak widać, najwięcej samobójstw popełnianych jest przez osoby pozostające w stanie
małżeńskim, co oczywiście tłumaczy się faktem zdecydowanej przewagi osób żyjących
w związkach małżeńskich w naszym społeczeństwie. Liczba kawalerów i panien także
zresztą jest dość znaczna, stanowiąc mniej więcej ok. 2/3 liczby samobójców
pozostających w związkach małżeńskich.
Charakterystyczne, że liczba samobójstw popełnianych przez wdowy i wdowców
jest niewiele wyższa od liczby samobójstw popełnianych przez osoby rozwiedzione.
Wiąże się to z pewnością ze zmniejszaniem się częstotliwości zamachów samobójczych
w kręgach osób starszych wiekiem. Z drugiej strony świadczyć to może o tym, że
rozpady związków małżeńskich kończące się rozwodami bywają dla niektórych ich
uczestników tak negatywne emocjonalnie, że popychają ich wręcz ku samobójstwom.
Niewielka liczba samobójstw popełnianych przez osoby żyjące w separacji wiąże się
z małym dotąd rozpowszechnieniem w Polsce stanu separacji małżeńskiej zamiast
rozwodu.
Brak danych na temat stanu cywilnego paruset samobójców rocznie świadczy nie
tylko o niemożności identyfikacji niektórych denatów, lecz także o tym, że bywają tu
ludzie „z marginesu", bez meldunku, określonego w ogóle stałego miejsca zamieszkania,
rodziny, środowiska. O osobach tych trudno powiedzieć, czy pozostają lub pozostawały
w przeszłości np. w związkach małżeńskich.
2. Wykształcenie i pozycja społeczna samobójców
Wykształcenie
Zwróćmy naprzód uwagę na kolumny nr 52,56, 60 i 64 w tabeli 7. Porównajmy dane
dla roku 1995 dotyczące struktury wykształcenia samobójców oraz struktury
wykształcenia ogółu społeczeństwa polskiego. Oto dane o wykształceniu samobójców z
owego roku: wykształcenie podstawowe — 50,1%, ZSZ — 34,8%, średnie
284
52
53
54
55
56
57
58
59
PodstwW
Podstw M
Podstw_K
Podst_%K
zszw
ZSZM
ZSZK
ZSZ_%K
1
2411
1941
470
,195
1729
1524
205
,119
2
2317
1859
458
,198
1609
1429
180
,112
3
2220
1756
464
,209
1546
1387
159
,103
4
2220
1771
449
,202
1614
1442
172
,107
5
2046
1618
428
,209
1511
1354
157
,104
6
1702
1393
309
,182
1303
1191
112
,086
7
1670
1321
349
,209
1285
1129
156
,121
60
61
62
63
64
65
66
67
SrednW
Sredn M
ŚrednK
Sred_%K
Wyższe W
WyższeM
Wyższe K
Wyż_%K
1
556
363
193
,347
140
98
42
,300
2
568
399
169
,298
129
78
51
,395
3
513
362
151
,294
125
91
34
,272
4
534
367
167
,313
136
89
47
,346
5
505
366
139
,275
117
82
35
,299
6
437
306
131
,300
94
69
25
,266
7
457
329
128
,280
120
85
35
,292
(wraz z policealnym) — 12,3%, wyższe — 2,8%. Natomiast w roczniku
statystycznym czytamy (ostatnie dostępne a zarazem wiarygodne dane na ten temat), że
w roku 1995 osoby o wykształceniu podstawowym stanowiły 40,1% dorosłych Polaków,
ZSZ — 25,9%, średnim (wraz z policealnym) — 27,2%, po studiach — 6,8%5. Jak więc
widać, samobójstwa popełniane są znacznie częściej w środowisku gorzej
wykształconych niż wykształconych lepiej. Zwróćmy w dodatku uwagę, że przeciętnie
stosunkowo gorzej wykształcone są osoby starsze. Okazało się przy tym, że właśnie
wśród nich popełnianych jest stosunkowo mało samobójstw. Wzmacnia to jeszcze
bardziej odkrytą przez nas zależność: niski poziom wykształcenia sprzyja tendencjom
samobójczym, wyższy poziom wykształcenia tendenq'e te oddala.
Zwróćmy z kolei uwagę na kolumny nr 55, 59, 63 i 67. Wskazują one odsetki kobiet
w każdej z czterech grup wykształcenia. Widać, że są one znacznie wyższe wśród osób z
wykształceniem wyższym oraz średnim, natomiast znacznie niższe wśród osób z
wykształceniem podstawowym, jeszcze zaś znaczniej — wśród osób po zasadniczych
szkołach zawodowych. Odsetki te wiążą się w znacznym stopniu ze strukturą płci w
grupach osób o różnym poziomie wykształcenia. Dla współczesnej Polski
charakterystyczna jest zdecydowana przewaga liczbowa kobiet nad mężczyznami wśród
osób po maturze. Przeważają już też w ostatnich latach liczbowo kobiety po studiach nad
mężczyznami. Z wykształceniem podstawowym mamy w Polsce znacznie więcej
mężczyzn niż kobiet, jednak stosunek proporcji jest tu w pewnym stopniu modyfikowany
w związku ze strukturą wieku: w cza-
Rocznik Statystyczny 2000, tab. 7/120, s. 99.
285
68
69
70
71
72
73
Fizyczny
FIZ_A_OG
Umysłowy
Samodiel
Rolnik
Roln_A__O
1
1245
,207
265
206
665
,111
2
1170
,195
230
179
680
,114
3
1055
,181
208
194
648
,111
4
1162
,190
254
202
664
,108
5
1090
,181
201
198
594
,099
6
858
,166
172
172
509
,098
7
764
,136
176
209
462
,082
74
75
76
77
78
79
Uczeń
UczeńAO
Student
Bezrobot
Bezrb_AO
Inny_BD
1
306
,051
28
1329
,221
1960
2
325
,054
49
1329
,222
2026
3
238
,041
46
1259
,216
2082
4
353
,058
40
1269
,207
2185
5
338
,056
55
1283
,213
2269
6
298
,058
52
1143
,221
1978
7
301
,054
46
1379
,245
2284
Jak widać (w koi. 69) udział pracowników fizycznych wśród samobójców maleje z
roku na rok z jednym wyjątkiem — łat 1996-1997. Ostatecznie w okresie 6 lat obniżył się
on z niespełna 21% do niespełna 14%.
286
Tabela
9. Dane dotyczące przypadków samobójstw wśród mieszkańców wsi
16
17
18
19
20
21
22
23
Wieś.W
Wieś.ĄO
Wieś_M
M.WŚ.A.O
WŚ_%_M
Wieś.K
K_WŚ_A,O
Wieś_%.K
1
2471
,412
2112
,437
,855
359
,306
,145
2
2536
,424
2152
,449
,849
384
,322
,151
3
2421
,415
2049
,435
,846
372
,332
,154
4
2490
,406
2114
,428
,849
376
,315
,151
5
2420
,401
2068
,420
,855
352
,319
,145
6
2193
,423
1865
,435
,850
328
,369
,150
7
2307
,410
1955
,433
,847
352
,320
,153
Kolumna 17 w tab. 9 wskazuje, jaki odsetek stanowiły samobójstwa na wsi wśród
wszystkich samobójstw w Polsce w danym roku. Odsetek ten waha się niewiele,
mieszcząc się w granicach od 40% do 42,5%. Tymczasem mieszkańcy wsi stanowią
obecnie w Polsce tylko 36-37%, stwierdzamy więc, że nieco częściej popełnia
samobójstwo mieszkaniec wsi niż mieszkaniec miasta. Pozostaje to w związku z
poprzednimi spostrzeżeniami dotyczącymi związku między samobójstwami a poziomem
wykształcenia. Zamachy samobójcze podejmowane są częściej przez osoby słabiej
wykształcone, te zaś znajdujemy o wiele częściej wśród mieszkańców wsi niż wśród
mieszkańców miast.
W tabeli 9 uwzględniono także płeć samobójców mieszkających na wsi. Zwróćmy
uwagę na koi. 19 oraz 22. Kolumna 19 wskazuje odsetek mieszkańców wsi wśród ogółu
samobójców płci męskiej. Widać więc, że np. w roku 1994 mężczyźni mieszkający na
wsi stanowili 43,7% wszystkich mężczyzn — samobójców w Polsce. W kolumnie 22
czytamy, że w tymże roku 1994 samobójstwa popełnione przez mieszkanki wsi stanowiły
tylko 30,6% samobójstw popełnionych przez kobiety w Polsce. Jeśli więc o wiele więcej
samobójstw w ogóle popełniają mężczyźni niż kobiety, to przejawia się to jeszcze ostrzej
w społecznościach wiejskich. Wskazują na to dodatkowo dane w koi. 20 i 23. W
porównaniu z danymi z tabeli 4 (koi. 5 i 7), wśród samobójców wiejskich mamy wyższy
nieco odsetek mężczyzn, niższy zaś odsetek kobiet niż wśród samobójców w skali całego
kraju. Tak więc mężczyźni ze wsi popełniają stosunkowo nieco częściej samobójstwa niż
mężczyźni z miast, natomiast kobiety ze wsi popełniają znacznie rzadziej samobójstwa
niż kobiety z miast. O tym właśnie mówią liczby z kolumn 20 i 23 w tabeli 9.
Tabela 10 obejmuje dane o samobójstwach popełnionych przez mieszkańców miast
największych, tj. o zaludnieniu powyżej 100 tys. Zwróćmy uwagę na kolumnę 33.
Okazuje się, że w ostatnich latach obniżył się odsetek samobójstw popełnianych w
miastach największych. Dla roku 2000 znajdujemy liczbę 23,9%. Taką właśnie część
wszystkich samobójstw w kraju stanowiły samobójstwa popełnione w miastach
największych. W roku 2000 mieszkańcy miast powyżej 100 tys. stanowili 29,7%
mieszkańców Polski8. A zatem samobójstwa w miastach najwięk-
8 Materiały źródłowe GUS Departament Badań Demograficznych, Ludność według
płci, wieku, województw, powiatów, miast i gmin — stan w dniu 20 czerwca 2000 r., tab.
1, s, 3 oraz tab. 6, s. 80 i obliczenia własne.
288
szych zdarzają się nieco rzadziej niż przeciętnie w kraju, wyraźnie natomiast rzadziej
niż na wsi. W roku 2000 w miastach największych zdarzyło się 1346 samobójstw, na wsi
zaś 2307, stanowiły one odpowiednio 23,9% i 41,0% zamachów, podczas gdy odsetek
ludności wiejskiej przewyższa zaledwie o 7-8% odsetek ludności zamieszkującej w
Polsce miasta największe.
Tabela 10. Samobójstwa wśród mieszkańców miast o zaludnieniu powyżej 100 tys.
32
33
34
35
36
37
OD_100_W
OD100AO
OD_100_M
OD100_%M
ODIOOJC
OD100_%K
1
1557
,259
1156
,742
401
,258
2
1571
,262
1180
,751
391
,249
3
1549
,266
1192
,770
357
,230
4
1591
,260
1204
,757
387
,243
5
1561
,259
1219
,787
342
,219
6
1154
,223
920
,797
234
,203
7
1364
,239
1034
,768
312
,232
Tabela lOa. Samobójstwa w miastach do 20 tys. i do 100 tys. mieszkańców
24
25
26
27
28
29
30
31
DO.20_W
DO_20_AO
DO_20.M
DO_20.K
W.20100
OA20.100
M_20_100
K.20.100
1
718
,120
572
146
1254
,209
988
266
2
684
,114
555
129
1188
,198
902
286
3
687
,118
554
133
1160
,199
909
251
4
738
,120
583
155
1295
,211
1021
274
5
743
,123
607
136
1293
,214
1026
267
6
641
,124
527
114
1184
,218
972
212
7
738
,131
580
158
1217
,217
940
277
W tabeli lOa szczególnie godne uwagi są liczby zawarte w koi, 25 oraz 29. Liczby w
koi. 25 wskazują na odsetki samobójstw popełnionych przez mieszkańców małych miast
w odniesieniu do ogółu samobójstw w kraju. Jak widać, w poszczególnych latach odsetki
te wynoszą od 11 do 13%. W roku 2000 mieszkańcy małych miast stanowili 12,5% ogółu
mieszkańców Polski9. Tak więc odsetek samobójstw odpowiada odsetkowi
mieszkańców. W koi. 29 widać, że odsetek samobójstw przypadających na mieszkańców
miast o zaludnieniu od 20 do 100 tys. był w roku 2000 nieco wyższy od odsetka
stanowiącego proporcję mieszkańców miast tej wielkości, który wynosił 19,7%10.
Okazuje się więc, że w miastach średniej wielkości nasilenie samobójstw jest trochę
znaczniejsze niż w miastach najmniejszych. Różnica ta jest jednak rzeczywiście
niewielka.
9 Tamże.
10 Tamże.
289
Jak wskazują to dane w koi. 26 i 27, a także 30 i 31, udział kobiet jest w zasadzie
taki sam wśród samobójców z miast małych i miast średnich. Oscyluje on wokół 25%.
4. Motywy samobójstw
Tabela 11. Dane o motywach samobójstw (wg urzędowych ustaleń)
87
88
89
90
91
92
93
Psychicz
Przewlch
Rodzinne
Z_miłosn
P_szkoln
UtratJ>r
WJSkonom
1
1114
657
788
196
80
200
452
2
1136
614
762
180
86
149
378
3
1086
596
698
175
73
144
321
4
1116
585
782
196
81
146
369
5
979
527
729
193
73
150
372
6
794
413
601
176
72
134
378
7
875
429
613
202
75
152
416
94
95
96
97
98
99
100
Przestęp
Alkoholów
AlkoholM
AlkoholK
Narkot__W
Narkot_M
NarkotJC
1
113
1418
1290
128
156
94
62
2
110
1404
1288
116
129
76
53
3
92
1230
1126
104
107
69
38
4
118
1341
1226
115
116
83
33
5
82
1326
1225
101
111
72
39
6
65
1056
975
81
82
53
29
7
79
1134
1025
109
115
80
35
Okazuje się, że motyw występujący najczęściej to alkoholizm. O znacznej części tej
grupy denatów można by chyba powiedzieć, że alkohol to nie tyle motyw, ile
okoliczność towarzysząca ich zamachom. Z faktu, że denat popełnił zamach w stanie
upojenia alkoholowego, nie wynika oczywiście, że motywem samobójstwa był
alkoholizm. Możemy więc raczej uznać, że owa najliczniejsza grupa samobójców to po
prostu osoby, które — celowo lub nie — użyły alkoholu, zanim dokonały samobójstwa.
Liczby dotyczące wszystkich samobójców, którzy dokonali zamachów w stanie upojenia
alkoholowego, zawiera koi. 95, natomiast koi. 96 i 97 wskazują takież liczby odnośnie do
płci samobójców. Mamy tu diametralną różnicę: mniej więcej 10-krotnie częściej
mężczyźni niż kobiety popełniają samobójstwa będąc pod wpływem alkoholu. Skoro
stwierdziliśmy wcześniej, że w ogóle mężczyźni popełniają samobójstwa 4-krotnie
częściej niż kobiety, możemy wnioskować, że 2,5-krotnie częściej zdarza się, że
mężczyzna popełniający samobójstwo jest pod wpływem alkoholu w porównaniu z
sytuacją, gdy samobójstwo popełnia pijana kobieta.
290
Nader interesujące dane zawierają kolumny 98, 99 i 100. Odnoszą się one do
narkotyków. Znowu, podobnie jak w przypadku samobójstw pod wpływem alkoholu,
możemy raczej mówić o zamachach dokonanych pod wpływem narkotyków nie w sensie
motywu, lecz okoliczności. Dyskusyjna jest kwestia, czy narkomana popełniającego
samobójstwo „na głodzie" uznać za motywowanego do samobójstwa właśnie doraźnie
poprzez „głód narkotyczny", czy też ów „głód" traktować jako okoliczność towarzyszącą
zamachowi.
Z porównania liczb w kolumnach 95 i 98 wynika, że samobójstw przy użyciu
alkoholu popełnianych jest z górą 10-krotnie więcej niż samobójstw przy użyciu
narkotyków. Zwróćmy też uwagę, że w toku obserwowanych 7 lat ów stosunek nie ulega
wyraźniejszym zmianom: poczynając od roku 1994 i kończąc na roku 2000 widzimy, że
liczba samobójstw narkomanów jest 9-10-krotnie niższa od liczby samobójstw
alkoholików. Pozostaje to w pewnej sprzeczności z alarmującymi doniesieniami o
gwałtownym wzroście liczby narkomanów w Polsce i intensywności używania przez nich
narkotyków. Okazuje się, że nie wpłynęło to w okresie ostatnich 7 lat na dostrzegalny
wzrost częstości samobójstw „narkotycznych" w porównaniu z częstością samobójstw
„alkoholowych". Zauważmy ponadto, że zmniejsza się z roku na rok z pewnymi
wahnięciami zarówno liczba samobójstw popełnianych w stanie upojenia alkoholowego,
jak i samobójstw, którym towarzyszy użycie narkotyków. Możliwe, że mamy tu do
czynienia z mimowolnym zniekształcaniem rzeczywistości przez urzędowe protokoły.
Być może dawniej bardziej skwapliwie urzędnicy przypisywali motywy samobójcze czy
to upojeniu alkoholowemu, czy to narkotykom, obecnie zaś poszukują innych motywów,
nazwijmy je merytorycznymi.
Rzućmy raz jeszcze okiem na kolumny 96 i 97, ale też na koi. 99 i 100. Gdy 10-
krotnie więcej mężczyzn popełniło samobójstwa pod wpływem alkoholu niż czyniły to
kobiety, to wśród samobójstw narkotycznych proporcje rozkładają się inaczej: zamachy
mężczyzn są tylko niespełna dwukrotnie, lub czasem ponad dwukrotnie częstsze od
zamachów kobiet. Inaczej mówiąc, gdy wśród mężczyzn zamachy alkoholowe zdarzają
się znacznie ponad 10-krotnie częściej od zamachów „narkotycznych", to wśród kobiet
zamachy alkoholowe zdarzają się częściej od samobójstw pod wpływem narkotyków
zaledwie dwu- czy ponad dwukrotnie. Świadczy to oczywiście o tym, że szczególnego
niebezpieczeństwa narkotyków, wzrostu ich użycia i skłonności narkomanów do
samobójstw upatrywać należy właśnie wśród kobiet czy dziewcząt.
Jak wskazują dane z koi. 87, drugi co do powszechności motyw samobójczy to
choroba psychiczna. Widać jednakże, iż z roku na rok (z pewnymi zakłóceniami) maleje
liczba samobójstw popełnianych z powodu choroby psychicznej lub w każdym razie
maleje liczba takich właśnie określeń urzędowych dla motywów samobójstw.
Kolejny co do częstości motyw samobójstw to konflikty rodzinne. Jak widać, w
ostatnich latach liczba samobójstw na tym tle wyraźnie maleje, trudno jednak
przewidzieć, czy tendencja ta utrzyma się.
291
Rozdział XIII
NATĘŻENIE ZJAWISKA SAMOBÓJSTW W SKALI ROKU
Autor dysponował danymi na temat liczby zamachów samobójczych dokonanych i
usiłowanych w poszczególnych kwartałach lat 1998-2000, a także w poszczególnych
miesiącach roku 2000. Danych tych dostarczyła Komenda Główna Policji. Zasięg
czasowy tych danych jest zbyt szczupły, aby zastosować metody statystyczne właściwe
precyzyjnemu ocenianiu wpływu sezonowości na rozmiar zjawisk. Trzeba byłoby
posiadać dane dotyczące nasilenia samobójstw w przekrojach kwartalnych z okresu co
najmniej 5-letniego. Dodajmy do tego, że dane dotyczące grudnia 2000, a tym samym
dane dotyczące ostatniego kwartału tegoż roku, są niekompletne. Komenda Policji
podaje, że część danych na temat samobójstw popełnionych w grudniu 2000 ustalona
zostanie dopiero w statystykach wydawanych w roku następnym, obecnie niedostępnych.
Z tych powodów wypada nam ograniczyć się do wskazania zróżnicowań
międzykwartalnych za pomocą innych metod statystycznych. Zastosowano m.in. analizę
wariancji przy przyjęciu jako czynnika zmiennej kwartałów i na tej podstawie
wyróżniono spośród 42 zmiennych takich 14 zmiennych, w obrębie których obserwuje
się szczególnie widoczne zmiany wiążące się ze zmianami kwartałów.
Dane dostarczone przez Komendę Główną Policji obejmowały struktury zamachów
samobójczych według płci denatów, ich wieku, a także sposobu zamachów
samobójczych. Okazało się, że ponad 80% zamachów samobójczych (skutecznych bądź
nie) polega na powieszeniu się. Spośród pozostałych kilkunastu technik samobójczych
wysuwają się na czoło pod względem częstości stosowania rzucenie się z wysokości
(czyli głównie wyskoczenie z okna wysokiego piętra budynku) oraz celowe
przedawkowanie środków nasennych (jednak nie substancji trujących, lecz właśnie
środków nasennych). Jeśli zsumujemy zamachy dokonane przez powieszenie, rzucenie
się z wysokości oraz przedawkowanie środków nasennych, to okaże się, że te trzy
techniki znajdują zastosowanie w ponad 90% ogółu zamachów samobójczych, a zatem
wszelkie inne techniki można pominąć jako sporadyczne. Niektóre techniki, tak
popularne w przekazywanych sobie opowieściach, jak np. utopienie się czy rzucenie się
pod pociąg, są stosowane
293
nad wyraz rzadko, ale zdarzenia takie pozostają na długo w ludzkiej pamięci i stąd
wrażenie, że techniki te należą do najczęściej wybieranych przez samobójców.
Tymczasem prawda jest inna: samobójca w Polsce w ostatnich latach najczęściej wybiera
powieszenie, a niekiedy jeszcze bądź to rzucenie się z wysokiego piętra budynku, bądź
zażycie środków nasennych.
Co się tyczy wieku samobójców, to w dostarczonych danych wyróżnia się przedziały
wieku: do 14 lat, 15-16 lat, 17-20 lat, 21-30 lat, 31-50 lat, 51-70 lat, 71 i więcej. Wieku
nielicznych samobójców nie udało się ustalić i tę grupkę pominięto w analizie.
1. Zjawiska o znacznym wpływie zmiennej kwartalnej
na częstość ich pojawiania się
(tabela 12)
Okazało się, że zasadnicza różnica dotyczy zawsze kwartałów pierwszego i
drugiego, czyli okresu styczeń-marzec oraz kwiecień-czerwiec. Myśląc o pierwszym
okresie, można wyobrażać sobie miesiąc luty, myśląc zaś o drugim okresie — mieć przed
oczyma maj. Otóż w wielu aspektach obserwuje się wyraźny wzrost samobójstw w
kwartale drugim w porównaniu z kwartałem pierwszym. Oto te aspekty:
Tabela 12
Tabela 12 — cd.
I II
IT1 IV
1006,333
1252,333 1161,000
926,667
875,000 1097,333 1013,333 791,667
83,0000 113,0000
89,3333 85,3333
31,00000 46,33333 39,66667 31,00000
Ogółgrp
1086,583
944,333
92,6667
37,00000
dzieci do lat 14, jak i dorastającą młodzież, jak wreszcie przez osoby
dwudziestokilkuletnie, są tak niewielkie, że można je pominąć.
Samobójstwa osób w wieku 31-50 lat. Wskaźnik dla drugiego kwartału w stosunku
do kwartału pierwszego wynosi 123%. Zatem w miesiącach wiosennych osoby w wieku
31-50 lat popełniały wyraźnie częściej samobójstwa niż w kwartale pierwszym.
Samobójstwa mężczyzn w wieku 31-50 lat. Tu wskaźnik okazał się nieco wyższy,
wyniósł bowiem 126%. Gdy zatem w ogóle osoby w wieku od 31 do 50 lat popełniają
znacznie częściej samobójstwa w drugim kwartale niż w pierwszym, to dotyczy to
zwłaszcza mężczyzn. Dodajmy, że w kwartale trzecim liczba samobójstw opada, jednak
ciągle góruje nad liczbą samobójstw z pierwszego kwartału.
Samobójstwa osób w wieku 51-70 lat. Wskaźnik okazuje się nader wysoki, wynosi
bowiem aż 140%. Gdy więc obserwujemy wzrost samobójstw w kwartale drugim, to w
szczególnym stopniu dotyczy to osób po pięćdziesiątce. W kwartale trzecim następuje
minimalne tylko obniżenie intensywności samobójstw, a w kwartale ostatnim również
liczba samobójstw osób w tej grupie wieku jest nieco wyższa niż liczba samobójstw w
kwartale pierwszym.
Samobójstwa mężczyzn w wieku 51-70 lat. Tu wskaźnik jest jeszcze wyższy, wynosi
bowiem 143%. Gdy więc w drugim kwartale wydatnie wzrasta liczba samobójstw w
porównaniu z kwartałem pierwszym, to dotyczy to szczególnie mężczyzn.
Samobójstwa przez powieszenie. Wskaźnik wzrostu liczby samobójstw przez
powieszenie wyniósł w drugim kwartale 124%. W kwartale trzecim liczba ta spada,
pozostając ciągle jednak wyraźnie wyższa niż w kwartale pierwszym.
Samobójstwa mężczyzn przez powieszenie. Wskaźnik dotyczący mężczyzn jest
minimalnie wyższy od wskaźnika ogólnego, wynosi bowiem 125%. Ze względu na to, że
samobójstwa kobiet są o wiele rzadsze niż samobójstwa mężczyzn, różnica wynosząca
1% w grupie mężczyzn musi wiązać się z kilkupro-centową różnicą w przeciwnym
kierunku dotyczącą kobiet. A zatem wzrost zamachów samobójczych przez powieszenie
dokonywanych przez kobiety w drugim kwartale jest przeciętnie nie tak wysoki jak
analogiczny wzrost wśród mężczyzn.
Samobójstwa przez rzucenie się z wysokości. Tu wzrost jest nader jaskrawy, wynosi
bowiem 136%. W kwartale trzecim częstość tak dokonywanych zamachów
samobójczych znowu opada, nieomal do poziomu z kwartału pierwszego.
Samobójstwa kobiet przez rzucenie się z wysokości. Stwierdzamy tu rekordowo
wysoki wzrost częstości w kwartale drugim w porównaniu z kwartałem pierwszym,
wynosi on bowiem 149%, praktycznie zatem przeciętnie w drugim kwartale roku zdarza
się półtorakrotnie częściej niż w kwartale pierwszym, że kobieta popełnia samobójstwo
wybierając jako sposób rzucenie się z wysokości.
Zażycie środków nasennych. Różnica między kwartałami drugim a pierwszym
okazuje się niewielka, tak że procedura analizy wariancji nie wykazuje jej istotności
statystycznej.
296
nywanych tym sposobem przez kobiety nad samobójstwami mężczyzn. Okazuje się,
że różnice dotyczące częstości samobójstw mężczyzn w poszczególnych kwartałach są
mniej znaczne niż te dotyczące częstości samobójstw kobiet. Dla kobiet częstością
wyróżniały się kwartały zimowe, a także jeden kwartał letni, dla mężczyzn jeden kwartał
jesienny, a także jeden kwartał wiosenny. Małą częstością tego rodzaju samobójstw
wśród kobiet wyróżnił się jeden z kwartałów wiosennych, a także dwa kwartały jesienne,
u mężczyzn zaś był to jeden kwartał wiosenny i jeden zimowy.
5. Różnice miesięczne w roku 2000
W pierwszym kwartale odnotowano praktycznie jednakowe nasilenie samobójstw w
poszczególnych miesiącach. Ważna natomiast różnica dotyczy liczb samobójstw
popełnianych przez osoby w wieku 21-30 lat, 31-50 i 51-70 lat. Osoby do lat 30
popełniły w styczniu 75 samobójstw, w lutym ich liczba wzrosła do 88, a w marcu spadły
do 65. Natomiast osoby w wieku od 31 do 50 lat popełniły w styczniu 192 zamachy
samobójcze, w lutym liczba ich spadła do 166, a w marcu wzrosła do 204. Gdy więc dla
osób przed trzydziestką luty okazał się w całym kwartale miesiącem największej liczby
zamachów samobójczych, to dla osób w wieku lat 31-50 — przeciwnie: to właśnie w
lutym popełniali oni najmniej samobójstw. U osób w wieku 51-70 lat sytuacja była
zbliżona bardziej do tej dotyczącej osób najmłodszych spośród porównywanych. W
styczniu osoby po pięćdziesiątce popełniły 91 samobójstw, a w lutym liczba ich wzrosła
do 106, by w marcu spaść do 98, ale jednak pozostała wyższa niż w styczniu.
W drugim kwartale obserwuje się pewien wzrost ogólnej liczby samobójstw w maju
w stosunku do kwietnia. Liczba ta nieco zmniejsza się w czerwcu, ciągle jednak jest
wyższa niż w kwietniu. Warto zwrócić uwagę na liczby samobójstw popełnianych przez
rzucenie się z wysokości. W maju było ich 38, w czerwcu 53. Tak więc czerwcowy
stosunek liczby samobójstw polegających na rzuceniu się z wysokości do liczby
wszystkich samobójstw wyniósł aż 146% analogicznego stosunku z poprzedniego
miesiąca.
W trzecim kwartale obserwuje się spadek liczby samobójstw w sierpniu w
porównaniu z lipcem i dalszy spadek, choć niewielki, we wrześniu. Natomiast wśród
osób po siedemdziesiątce dokonano 27 samobójstw w lipcu, a 38 we wrześniu. Wynika z
tego, że stosunek liczby samobójstw dokonanych przez osoby najstarsze do liczby
wszystkich samobójstw wynosił we wrześniu 168% analogicznego stosunku z miesiąca
lipca.
W ostatnim kwartale spadała liczba samobójstw w listopadzie w porównaniu z
październikiem, obniża się też nadal w grudniu, tu jednak mamy dane, które nie są
pewne. Zauważa się, że w listopadzie w porównaniu z październikiem szczególnie
obniżyła się liczba samobójstw dokonanych przez osoby w wieku 21--30 lat. W
październiku osoby w tym wieku popełniły 90 samobójstw, w listopadzie tylko 51, czyli
jedynie 57% liczby samobójstw z października.
300
Wykres 1.
Samobójstwa dokonane i usifowane mężczyzn i kobiet wg kwartałów 1998-2000
I — 1, 5, 9 U—2,6, 10
ni - 3,7, ii
IV — 4, 8, 12
1600 1400
1200 1000 800 600 400 200
1600
1400
1200
1000
800
600
400
200
4 5 6 Mężczyźni
789
Kobiety
io li 12 i:
30 25 20 15 10
5
-5 13
30
25 20
-5
Wykres 2.
Samobójstwa osób do lat 14 wg kwartałów 1998-2000
I — 1, 5, 9
U — 2, 6, 10
ID - 3, 7, 11
IV — 4, 8,12
\
>w.....
/
^^
\
\
1 ?=—
^-
--
10 U
12
56789
Kwartały
Chłopcy ——- Dziewczęta
301
Wykres 3.
Samobójstwa osób w wieku 15-16 lat wg kwartałów 1998-2000
1 — 1, 5, 9
U — 2, 6, 10
III- 3,7,11
IV — 4, 8, 12
40
- 35
- 30
- 25
- 20
- 15
?i 10
~5
40
35 -30 -25 -20 -15 -10 -5 -
/
\
\
\
7
/
ł
\
/
\
, __
f"*
v
"-
12 3 4 5 6 7 8
Kwartały
10 11 12 13
Chłopcy
Dziewczęta
Wykres 4.
Samobójstwa osób w wieku 17-20 lat wg kwartałów 1998-2000 I — 1, 5, 9
II — 2, 6,10
III - 3, 7, 11
IV — 4, 8, 12
III
95 90
85
80
75 ™ 65 60 55 50
\
/
\
*"! '
1/
\\
j
\
?X
\
/
_
——i
12 13
10
11
012 34 567
35 30 25 20
10
5
302
Kwartały
Chłopcy — Dziewczęta
Wykres 5.
o
220 210 200 190 180 170 160 150 140 130 120
.—_
\/
N
/
X
"V
\
>
/
w
\
i
-
i
10 11 12 13
45 40 35 30 25 20 15
Kwartały
Chłopcy Dziewczęta
Wykres 6.
Samobójstwa osób w wieku 31-50 lat wg kwartałów 1998-2000
I - 1, 5, 9
II — 2, 6, 10
in - 3, 7, ii
IV — 4, 8, 12
700
i, 65° ?
I 600 -
i*
? 550 -
| 500 -
t 450 -
j 400 -
350
//
a—-—
//
X,
1/
/:
/
———
\\
r
/
\\
,\
\
io ii 12 i:
120
115 _ o
nos
o 105 ?*
95 S
90 ą
85
so
303
Wykres 7.
Samobójstwa osób w wieku 51-70 lat wg kwartałów 1998-2000
I — 1, 5, 9
H — 2, 6, 10
m - 3, 7,11
IV — 4, 8, 12
.45
360 340 320
30°
280
260 240
0
200 180 160
\
?<^
A
T
\"'
/
?
V
\
\-
\
\
i
\
1/
/
/
10 11 12
13
567
Kwartały Mężczyźni —
Kobiety
85
80
|- 75
'jf 70
i 65
-60
1 55
50
45
Wykres 8.
Samobójstwa osób w wieku od 71 lat wg kwartałów 1998-2000 I — 1, 5, 9
II — 2, 6, 10
III - 3, 7, 11
IV — 4, 8, 12
1
/
s
>
\
.
\
..ilJL
;\
//
\
i
//
V
7
/
?
/
10 11 12
5 6 7 Kwartały Mężczyźni —
Kobiety
50
45
40
o
35
ja o
JS
30
o
25
?o
2(1
1"
Q
15
10
304
Wykres 9.
Samobójstwa przez powieszenie wg kwartałów 1998-2000 1 — 1,5,9
n — 2,6, io
III - 3, 7, U
IV — 4, 8.12
III
1300 S 1200
S 1100 s" IOOO -
-g 900
•fr 8o°
a 700
600
190 180
170 2 160 -g 150 ^ 140 o 130 >, 120 S
no a
100
'0
.9
1:
1
V
//
:Z
N
72
... \.
/
>
\
/
9 10 11 12 1
0 12 3 4 5 6 7
Kwartały
Mężczyźni —
Kobiety
Wykres 10.
Samobójstwa przez rzucenie się z wysokości w-g kwartałów 1998-2000 I - 1, 5, 9
n — 2,6, io
in - 3,7, ii
IV — 4, 8,12
/
\
\:
/?
:\
X
\
-\
?y
N
\
^\
'/'
11 12
10
567
Kwartały
Mężczyźni —
Kobiely
305
Wykres 11.
Samobójstwa przez zażycie środków nasennych wg kwartałów 1998-2000
I — 1, 5, 9 II — 2, 6, 10 ni- 3,7,11 IV — 4, 8, 12
40 35 -30 -
* 25 -
8
3 20 -
15 -10 -
41)
- 35
- 30
~ 25
- 20
- 15
- 10
ił
\ ??'
\
/
N
/
/
\
—?—
\
\
~
/
/
^—,
\
v
^^
1——
1——-
10
11
12
567
Kwartały Mężczyźni —
Kobiety
Rozdział XIV
TYGODNIOWE I DOBOWE RYTMY SAMOBÓJSTW
1. Dni tygodnia
Podzieliwszy ogólną liczbę samobójstw przez 7, otrzymujemy przeciętną ich liczbę
przypadającą teoretycznie na każdy dzień tygodnia. Gdy następnie podzielimy
rzeczywiste liczby samobójstw dokonanych w danym dniu tygodnia przez ową
teoretyczną przeciętną, wówczas otrzymujemy dla poszczególnych dni tygodnia
wskaźniki nadmiaru bądź niedoboru samobójstw, które nastąpiły w danym dniu w
stosunku do teoretycznej średniej. Tak przeliczone dane dotyczące wszystkich
samobójstw zawiera tab. 13.
Tabela 13
1
122
123
124
125
126
127
128
Rok
PNASR.W
WTASRW
ŚR.AŚR_W
CZASR.W
PT.ASR.W
SBASR.W
ND.ASR_W
1
1994
1,105
1,063
1,013
,982
,988
,906
,943
2
1995
1,205
1,015
1,020
,994
,968
,883
,914
3
1996
1,107
1,108
,975
1,005
,948
,902
,955
4
1997
1,159
1,030
1,010
,999
,957
,880
,965
5
1998
1,077
1,053
,973
,987
1,017
,914
,980
6
1999
1,169
1,008
1,035
,908
1,011
,898
,971
7
2000
1,103
1,032
1,032
1,013
,983
,865
,971
307
1
129
130
131
132
133
134
135
Rok
PNASRM
WTAŚR.M
ŚR.AŚR,M
CZ.AŚR_M
PTASR,M
SB,AŚR_M
NDASR^M
1
1994
1,110
1,072
1,013
,937
,993
,917
,958
2
1995
1,223
1,015
1,003
1,015
,948
,876
,920
3
1996
1,096
1,112
,965
1,027
,972
,907
,920
4
1997
1,171
1,021
1,013
,982
,959
,892
,963
5
1998
1,083
1,053
,983
,993
1,004
,904
,981
6
1999
1,181
1,006
1,037
,882
1,029
,901
,964
7
2000
1,130
1,023
1,035
1,012
,959
,866
,976
Oto obserwacje dotyczące cech szczególnych tygodniowych rozkładów samobójstw
wśród mężczyzn.
Jeśli, ogólnie biorąc, poniedziałek to dzień najczęstszych samobójstw, to w
przypadku mężczyzn cecha ta wyostrza się dodatkowo. Porównując koi. 122 z tab. 13 i
koi. 129 z tab. 14 widzimy, że w każdym przypadku (prócz roku 1996) wskaźnik
dotyczący tylko samobójstw mężczyzn jest wyższy niż z tego samego roku wskaźnik
dotyczący wszystkich zamachów samobójczych.
Co do wtorków, to we wcześniejszych latach badanego okresu również było tak, że
wskaźniki dotyczące specyficznie mężczyzn przekraczały w niewielkim stopniu
wskaźniki nasilenia wszystkich samobójstw wtorkowych. W ostatnich latach, poczynając
od roku 1997, tendencja ta ulega zmianie: wskaźniki wtorkowe dotyczące specyficznie
mężczyzn bywają w poszczególnych latach bądź to równe, bądź też nawet niższe nieco
dla mężczyzn niż dla ogółu. Na przykład
309
'
w ostatnim roku 2000 wskaźnik dla mężczyzn okazał się prawie o 1% niższy od
wskaźnika ogólnego.
Na temat środy możemy powiedzieć, że wskaźniki dotyczące mężczyzn nie
odbiegają od wskaźników ogólnych. Również wskaźniki mężczyzn dotyczące soboty,
czyli dnia o najmniejszym nasileniu samobójstw, nieznacznie tylko odbiegają od
wskaźników ogólnych, przy tym zaś z roku na rok niekiedy górują wskaźniki dla
mężczyzn, niekiedy zaś wskaźniki ogólne.
Również co się tyczy niedzieli, to wskaźniki dla mężczyzn odbiegają minimalnie od
wskaźników ogólnych, przy czym z roku na rok naprzemiennie: bądź to nieznacznie nad
nimi górują, bądź też nieznacznie ustępują im.
Także w czwartki i piątki wskaźniki dla mężczyzn układają się w sumie podobnie jak
wskaźniki ogólne, tyle że w poszczególnych latach obserwuje się nieco znaczniejsze
różnice, jednakże różnokierunkowe, tak że w sumie wskaźniki dla mężczyzn nie obiegają
znacząco od wskaźników ogólnych.
Samobójstwa kobiet
Dane analogiczne jak w tabeli 14 dotyczącej mężczyzn zawiera tabela 15 na temat
kobiet.
Tabela 15
1
136
137
138
139
140
141
142
Rok
PNAŚRK
WT.ASRK
ŚRAŚRK
CZ_AŚR„K
FT.AŚR.K
SBAŚR.K
NDASRK
1
1994
1,084
1,024
1,012
1,168
,970
,862
,880
2
1995
1,133
1,016
1,086
,910
1,051
,910
,893
3
1996
1,152
1,090
1,015
,909
,847
,884
1,102
4
1997
1,111
1,064
,999
1,070
,952
,829
,976
5
1998
1,054
1,054
,927
,959
1,074
,959
,972
6
1999
1,111
1,017
1,025
1,033
,922
,883
1,009
7
2000
,995
1,071
1,020
1,020
1,084
,861
,950
Samobójstwa kobiet są znacznie rzadsze niż samobójstwa mężczyzn, a zatem jeśli —
co wynika z porównania treści tabel 13 i 14 — wskaźniki mężczyzn nieznacznie choćby
odbiegały od wskaźników ogólnych, to wskaźniki kobiet muszą odbiegać w przeciwnym
kierunku od wskaźników ogólnych znacznie wyraźniej. Widać to już na liczbach
dotyczących poniedziałku. Gdy oto ogólny wskaźnik w roku 2000 wynosił dla
poniedziałku 110,3%, specyficznie zaś dla mężczyzn — 113,0%, to wskaźnik dla kobiet
wyniósł zaledwie 99,5%, zatem wyraźnie poniżej wskaźnika ogólnego. Jest to zarazem
jedyny przypadek, gdy jakiś wskaźnik dotyczący poniedziałku nie przekracza, a nawet
nie osiąga 100%. Obserwuje się w ostatnich latach nieco wyższe wskaźniki dla kobiet niż
dla mężczyzn we wtorki. Znaczyłoby to, że jeśli w ogóle wtorki należą do dni
310
Tabela 16
1
152
153
154
Rok
W6_14ASR
W14_22AS
W22_6ASR
1
1994
1,318
1,188
,494
2
1995
1,385
1,152
,463
3
1996
1,345
1,225
,430
4
1997
1,364
1,162
,474
5
1998
1,262
1,254
,484
6
1999
1,290
1,238
,472
7
2000
1,289
1,242
,469
Okazuje się, że najwięcej samobójstw popełnianych bywa w porze między godz. 6 a
godz. 14. Nasilenie samobójstw o tej właśnie porze wyraźnie górowało nad nasileniem
samobójstw w godzinach popołudniowo-wieczornych w początkowym okresie, tj. do
roku 1997. W roku 1998 częstość samobójstw przed południem i po południu prawie
wyrównała się. W ostatnich latach znowu notujemy więcej samobójstw w porze
przedpołudniowej niż popołudniowo-wieczornej, różnica ta jednak nie jest już tak
znaczna, jak bywało to na początku badanego okresu.
Pora nocna okazuje się porą nie skłaniającą do samobójstw. W badanych latach
maksymalny wskaźnik dotyczący samobójstw w porze nocnej osiągnął 49,4% w roku
1994, wskaźnik zaś minimalny — 43% w roku 1996. Ta obserwacja zatem jest
najbardziej charakterystyczna spośród trzech: w porze wieczorowo-nocnej ludzie w
Polsce zdecydowanie rzadziej podejmują zamachy samobójcze niż w ciągu dnia i
wieczora. Mniejszą różnicę odnotowano między godzinami przedpołudniowymi a
popołudniowo-wieczornymi.
Pory dnia w samobójstwach mężczyzn
Analogiczne dane do zawartych w tab. 16 na temat wszystkich zamachów
samobójczych znajdujemy w tabeli 17 wyłącznie na temat mężczyzn.
Tabela 17
1
155
156
157
Rok
M6_14ASR
M14_22AŚ
M22_6ASR
1
1994
1,262
1,226
,512
2
1995
1,337
1,199
,464
3
1996
1,275
1,289
,435
4
1997
1,307
1,198
,495
5
1998
1,231
1,268
,501
6
1999
1,243
1,266
,491
7
2000
1,265
1,259
,475
312
1
158
159
160
Rok
K614ASR
K14_22AŚ
K22_6AŚR
1
1994
1,532
1,042
,426
2
1995
1,558
,985
,457
3
1996
1,604
,984
,412
4
1997
1,569
1,032
,399
5
1998
1,386
1,200
,414
6
1999
1,485
1,120
,395
7
2000
1,373
1,179
,448
W odróżnieniu od mężczyzn wskaźnik przedpołudniowych samobójstw wśród kobiet
jest zawsze wyższy od wskaźnika samobójstw popołudniowych. Więcej nawet: w latach
1995-1996 zdarzyło się, że wskaźniki popołudniowe intensywności samobójstw
popełnianych przez kobiety nie osiągnęły 100%. W owych więc latach zdecydowanie
najwięcej samobójstw popełniały kobiety w godzinach przed-
313
Rozdział XV
WYRÓWNYWANIE WYKŁADNICZE
W ANALIZIE SZEREGÓW CZASOWYCH
— ZARYS METODY
rok nr 1, to Holt poszukuje danych dla teoretycznego „roku zero". Ów „rok zero"
symbolizowany jest przez So (stosowany jest tu symbol „S" jako skrót od angielskiego
smooth — wygładzać).
Wzór na obliczenie So jest nadzwyczaj prosty, mianowicie jak poniżej:
T
\ A, 2
X! to — trzymając się przykładu — faktyczna liczba samobójstw popełnionych
przez mężczyzn w roku 1994, czyli w pierwszym roku prowadzenia obserwacji, którymi
właśnie dysponujemy. Natomiast wielkość To to wskaźnik przeciętnego przyrostu
(dodatniego bądź ujemnego) liczby samobójstw na przestrzeni badanych lat. Formuła
więc dla To jest następująca:
1(l N-l
A więc w naszym przykładzie, gdy w ogóle interesujemy się akurat samobójstwami
mężczyzn, należy zobaczyć, ile było faktycznych samobójstw mężczyzn w roku Xn, czyli
w ostatnim roku obserwacji, u nas w kolejnym roku siódmym, czyli w roku 2000. Od
liczby samobójstw w roku 2000 należy odjąć liczbę samobójstw mężczyzn w roku 1994
(wynik zapewne wyjdzie ujemny), a następnie ów wynik podzielić przez N-l, czyli u nas
przez 6. Otrzymujemy wielkość To, którą następnie podstawiamy do wzoru na So i
uzyskujemy ów poszukiwany punkt początkowy, od którego może już rozpocząć się
wygładzanie szeregu.
Nowoczesna i dlatego niezbyt jeszcze szeroko rozpowszechniona metoda Holta
wyrównywań wykładniczych pozwala na nader precyzyjne, bliskie rzeczywistości,
oszacowania wielkości zjawisk. W naszym przypadku pozwala na wskazanie, jak
kształtowałyby się liczby samobójstw mężczyzn w poszczególnych badanych latach, tj.
od 1994 do 2000, co ważne jest dlatego, aby ustalić, jak znaczne są różnice między
wielkościami wygładzonymi dla poszczególnych obserwowanych lat a dotyczącymi tych
lat wielkościami faktycznymi.
Co jednak daleko ważniejsze, metoda ta w połączeniu z zastosowaniem, jak u nas,
trendu liniowego, pozwala na prognozowanie nasilenia zjawiska, czyli np. samobójstw
mężczyzn, w kolejnych latach. Podjęliśmy decyzję, by przedstawić prognozę na
najbliższych 10 lat, czyli do roku 2010 włącznie. Mamy przy tym z osobna prognozę na
każdy rok między rokiem 2000 a rokiem 2010. Konstruujemy prognozy w oparciu o
trendy dla całego szeregu podzbiorów składających się na ogół samobójstw,
wyodrębnionych ze względu na płeć denatów, miejsce ich zamieszkania, pozycję
społeczną etc, a także ze względu na dni tygodnia i pory dnia, w których miałyby
następować zamachy.
A oto pojęcie średniego błędu procentowego i średniego bezwzględnego błędu
procentowego.
Ocenić dobroć, czyli adekwatność, prognozy można przez porównanie wielkości
faktycznych i wielkości prognozowanych. Jak wspomnieliśmy, prognozę formułuje się
również dla lat, dla których istnieją już dane rzeczywiste. Tak więc, trzymając się
przykładu samobójstw popełnianych przez mężczyzn, mamy dla każdego roku,
poczynając od roku 1994 a kończąc na roku 2000, dwie liczby:
317
faktyczną liczbę samobójstw popełnianych przez mężczyzn w danym roku oraz liczbę
oczekiwaną według prognozy. Między tymi dwiema liczbami z reguły jest jakaś różnica
zwana resztą. Byłoby tym lepiej, im owe reszty byłyby mniejsze, bo wtedy świadczyłoby
to o doskonarym związku wielkości prognozowanych z wielkościami rzeczywistymi.
Dogodnym i chętnie używanym wskaźnikiem wyrażania stopnia adekwatności prognozy
jest średni błąd procentowy. Mianowicie odejmuje się od wielkości faktycznej wielkość
prognozowaną, czyli po prostu bierze się pod uwagę resztę i dzieli się ową resztę przez
średnią wielkość liczb: faktycznej i prognozowanej. Tak postępuje się dla wszystkich lat i
następnie oblicza się przeciętną owego stosunku między resztą a wielkościami
faktycznymi i prognozowanymi. Idzie o to, że jeśli prognoza „pomyliła się" wobec
rzeczywistości np. o 20 samobójstw, to inna jest sytuacja, gdy samobójstw w danej
grupie jest faktycznie 26, a według prognozy miałoby ich być 46, inna zaś, gdy
faktycznie samobójstw było 3426, a według prognozy miałoby ich być 3446. W tym
pierwszym przypadku prognoza jest zdecydowanie chybiona — jaskrawo odbiega od
rzeczywistości. W przypadku drugim powiemy, że prognoza jest znakomita: wielkość
3446 to prawie to samo co wielkość 3426. Dlatego właśnie posługujemy się owym
ŚTednim błędem procentowym jako wskaźnikiem dobroci prognozy. Dla naszego
przykładu wynik mamy z pozoru rewelacyjny; okazuje się, że średni błąd procentowy
prognozy liczby samobójstw dokonywanych przez mężczyzn wynosi 0,68%, a więc
zaledwie 2/3 jednego procentu liczby samobójstw czy to faktycznie popełnionych, czy
prognozowanych.
Ów wskaźnik średniego błędu procentowego ma jednak pewną wadę. Polega ona na
tym, że w trakcie obliczania tego wskaźnika, tj. sumowania wyników dla poszczególnych
lat, może nastąpić i zazwyczaj następuje zjawisko redukowania się wzajemnego różnic
dodatnich i ujemnych. W niektórych latach faktyczna liczba samobójstw mężczyzn była
wyższa od prognozowanej, gdy w innych latach była ona niższa. Sumując różnice, które
wypadły w poszczególnych latach, doprowadzamy do ich redukcji. Dlatego właśnie
wskaźnikiem bezpieczniejszym jest średni bezwzględny błąd procentowy, który oblicza
się tak, że bierze się pod uwagę tzw. moduły liczb, czyli ich wielkości bezwzględne,
traktując zatem zarówno różnice dodatnie, jak i ujemne jak gdyby wszystkie one byty
dodatnie. Przy takim ujęciu średniego błędu procentowego wynik dla prognozy
samobójstw mężczyzn wynosi 2,98%, czyli praktycznie 3%. Ten wynik także uznać
można za znakomity. Potrafimy mianowicie sformułować prognozę liczby samobójstw
mężczyzn na dany rok, także na szereg lat, i przeciętnie biorąc w każdym roku prognoza
liczby samobójstw mężczyzn odbiegać będzie już to in plus, już to in minus od
faktycznej liczby samobójstw jedynie o 3%. Jeśli więc prognoza głosić będzie, że w
danym roku mężczyźni popełnią 3000 samobójstw, a później okaże się, że naprawdę
popełnili ich 2910, to jednak wartość owej prognozy będzie bardzo duża. Gdyby
prognoza głosiła, że mężczyźni popełnią w owym roku 8000 samobójstw, a popełniliby
2910, to wówczas byłaby to prognoza z pewnością chybiona, jeśli jednak mówi się o
3000, a następnie stwierdza się stan 2910, to taką prognozę zaliczyć należy do
zdecydowanie udanych.
318
Rozdział XVI
PROGNOZY
OPARTE NA TRENDACH LINIOWYCH
PRZY ZASTOSOWANIU WYRÓWNAŃ
WYKŁADNICZYCH
1. Ogół zamachów samobójczych
Dane na temat prognozowanych liczb wszystkich zamachów samobójczych w Polsce
zawarte są w tabeli 19. Tabela ta, jak i szereg następujących po niej tabel, ma postać
następującą:
Tabela 19
6400
6200
.. 6000
_' 5800
3 5600
O O 5400
O
5200 5000 4800
Wykres 12
Wyrówn. wykł.: S0=6036, T0=-63,8
Ttend lin. bez sezon. ; Alfa=,100 Gamma = ,100
WSZYSTKIE ZAMACHY SAMOBÓJCZE DOKONANE I USIŁOWANE
-.
/
\
Vi!
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Nazwy obs.
OGÓŁEMJW Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
nie liczących się dla wykreślenia linii trendu. Liczba samobójstw dokonanych w roku
1999 (czyli szóstym roku) okazała się jaskrawo niższa od liczby samobójstw z
poprzedniego roku i jednak owa różnica znajduje minimalne tylko odbicie w linii trendu.
Linia ta wydobywa ze stanu faktycznego (linia niebieska) cechy rzeczywiście istotne,
przydatne do prognozowania przyszłości.
2. Samobójstwa dokonane
Dane na ten temat zawarte są w tabeli 20. To co uderza przy porównaniu liczb w
tabelach 19 i 20, zwłaszcza liczb wyrażających prognozy, to zmniejszający się powoli,
lecz systematycznie z roku na rok udział samobójstw dokonanych wśród ogółu
dokonanych i usiłowanych. Jak widać, na końcowy rok 2010 przewiduje się, że blisko
20% podejmowanych zamachów samobójczych nie będzie skutecznych. Zwróćmy także
uwagę na dane dotyczące roku 1999. Reszty dotyczące tego roku wyróżniają się swymi
wielkościami ujemnymi zarówno dla zamachów wszystkich, jak i dla zamachów
skutecznych. Tak więc w roku 1999 nie tyle obniżył się współczynnik skuteczności
zamachów, ile po prostu z jakiegoś powodu wyrainie zmniejszyła się ich liczba, by w
roku 2000 na powrót wzrosnąć. Wraz z nią też wzrosła liczba zamachów skutecznych, co
doprowadziło do zbliżenia wielkości reszt zarówno tak dla zamachów wszystkich jak i
skutecznych do
Tabela 20
zon
5400
1
5200
5000
nyct
4800
itecz
4600
ua
4400
-Z
4200
Wyrówn. wyki.: S0=S587, T0=-98,5
Trend lin. bez sezon. ; Alfa = .100 Gamma=,100
f LICZBA ZAMACHÓW SKUTECZNYCH (ZAKOŃCZONYCH ZGONEM)
; ;
?-
V
w
/
V
i
1
—A
????/???
%
*~
- - -;
.... V.f-
.. ^>
^„...
!/
""
' t
' - ? '??
;
500 400 300
200
100
I
o
4000 Y 3800
-100 -200 -300 Ą -400 -500
0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
u
3 Nazwy obs.
SKUTCZJW (L) Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
Porównajmy teraz wykresy 12 i 13: dotyczący zamachów wszystkich i dotyczący
tylko zamachów skutecznych. Okazuje się, że przy zasadniczym podobieństwie
przebiegu faktycznego z roku na rok (linie ciągłe) istnieją pewne różnice wywołane
wahaniem się w poszczególnych latach udziału zamachów skutecznych wśród zamachów
wszystkich. W efekcie zauważamy niższe też relatywnie różnice między
przewidywanymi a rzeczywistymi liczbami zamachów, co znowu naj-jaskrawiej zauważa
się dla roku 1999 (linie kropkowane). Trendy są, jak widać, nader zbliżone, choć ten
dotyczący zamachów skutecznych wskazuje obniżenia powodowane zarówno
zmniejszeniem się liczby wszelkich prób samobójczych, jak i zmniejszeniem się udziału
prób skutecznych wśród wszystkich.
3. Samobójstwa mężczyzn dokonane i usiłowane
Dane na temat wszystkich zamachów samobójczych mężczyzn zawiera tabela 21,
Obserwujemy znowu tendencję malejącą, nieco niższą jednak niż tendencja, którą
dostrzec można w liczbach zawartych w tabeli 19. Prognoza wskazuje, że z roku na rok
podejmowanych będzie przez mężczyzn w skali kraju mniej zama-
324
Tabela 21
Wykres 14
Wyrówn. wyki.: 80=4858, T0=-52,0
TVend lin. bez sezon. ; Alfa=,100 Gamma=,100
ZAMACHY MĘŻCZYZN DOKONANE I USIŁOWANE
!
-???
i"
\'
!\\
j \\
//
--
/\:
?---
!i
O 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Nazwy obs.
OGÓŁEMM(L) Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
325
chów samobójczych o 49, tak że ostatecznie w ciągu 10 lat od roku 2000 liczba
podejmowanych przez mężczyzn zamachów powinna obniżyć się o około 500. Dla lat,
dla których istnieją dane, zauważyć możemy dość znaczne reszty, przy czym silna reszta
ujemna dotyczy roku 1999, natomiast niewiele ustępujące im siłą, lecz dodatnie odnoszą
się do dwóch lat poprzedni. Średni błąd procentowy wyniósł 0,68%, a błąd bezwzględny
2,98%.
4. Samobójstwa kobiet dokonane i usiłowane
W tym przypadku (tab. 22) malejąca tendencja polega na obniżaniu się liczby
zamachów samobójczych podejmowanych przez kobiety z roku na rok o nieco więcej niż
13, tak że już poczynając od roku 2007 liczba ta powinna opaść poniżej 1000.
Zwróćmy uwagę na olbrzymią resztę dotyczącą roku 1999. Jeśli więc w tymże roku
popełniono nagle wyraźnie mniej samobójstw niż w roku poprzednim, to różnica ta
dotyczy zwłaszcza kobiet. Rzeczywiście, musiały w roku 1999 wystąpić jakieś
okoliczności, które nagle obniżyły liczbę popełnianych wtedy samobójstw. Ów
pojedynczy przypadek, cecha szczególna tego jednego roku, wywiera wpływ nader
nieznaczny na postać trendu, czyli jego nachylenie, a stąd na prognozy na następne lata.
Tabela 22
100
- 50
-0
-50
? -ioo g
- -150
-200
-250
OJ
1
o
-300
1250 1200 1150 1100 |i 1050 1000 950 900 850
Wykres 15
Wyrówn. wyki.: S0=1178, T0=-lł,8
Trend lin. bez sezon. ; Alfa = ,100 Gumma = .H10
ZAMACHY KOBIET DOKONANE I USIŁOWANE
7" 1^---
/
\\
ii
--_
\
;/
V-
u
11
-y-
0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Nazwy obs.
OGÓŁEMK(L) Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
Tabela 23
4800
3600
3400 3200
2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Nazwy obs.
— SKUTCZ_M (L) Wyrówn. Szereg (L) Reszly (R)
400 300
200 100
-100 -200 -300 -400
328
Co się tyczy reszt, to dla skutecznych zamachów mężczyzn obserwujemy dwie silne
reszty dotyczące lat 1997-1998 i jedną nieco słabszą ujemną, dotyczącą roku 1999. Owe
więc trzy Jara odznaczafy się pewną osobliwością co do liczby skutecznych zamachów
samobójczych podejmowanych przez mężczyzn.
6. Skuteczne zamachy kobiet
Jak ukazuje to tabela 24, liczba zamachów skutecznych podejmowanych przez
kobiety powinna z roku na rok maleć o 23-24. W tabeli 22 widać, że w myśl prognozy
liczba podejmowanych przez kobiety wszystkich zamachów samobójczych, dokonanych
i usiłowanych, malałaby rokrocznie o ok. 13. A zatem gdy w środowisku mężczyzn
maleje odsetek zamachów skutecznych, to jeszcze wyraźniejszy spadek prognozowany
jest dia środowiska kobiet. W miarę upływu lat coraz mniejszą część podejmowanych
przez kobiety prób samobójczych będą stanowiły próby skuteczne.
Jaskrawo znaczna reszta dotyczy znowu roku 1999.
Średni błąd procentowy dotyczący skutecznych zamachów kobiet wynosi -1,01 %,
natomiast średni bezwzględny błąd procentowy — 5,34%. Tak więc np. dla roku 2010
należałoby oczekiwać liczby samobójstw popełnionych skutecznie przez kobiety w
granicach 613 ± 33, czyli nie mniej niż 580 i nie więcej niż 646.
Tabela 24
100
50
0
-50
-100 -150 -200
1100 1050 1000 950 900 850 800 750 700 650 600 550
! A I :- \ : \ : ] \ \
b- i*f?-?J?-
-. —
?%^.^V i r ? --i i ;? r i [
\' *"=* /: : : i -
i ? K : /r~-">i« ; : ; i
- j
!
* \
!?— -
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Nazwy obs.
— SKUTCZ_K(L) Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
Co się tyczy stopnia odbiegania linii trendu od rzeczywistości z lat 1994-2000 dla
wszystkich skutecznych zamachów samobójczych, to ŚTedni błąd procentowy wynosił
tutaj 1,02%, a więc bardzo niewiele, średni zaś bezwzględny błąd procentowy osiągnął
3,65%. Zatem na rok 2010 oczekiwać należy w Polsce ogółem skutecznych zamachów
samobójczych 4031 ± 147, a więc od 3884 do 4178. Uwzględniono tu oczywiście średni
bezwzględny błąd procentowy, jest więc możliwe, że ów błąd bardziej da o sobie znać w
pewnych latach, których dotyczy prognoza, niż w innych latach i może zdarzyć się
również, że właśnie błąd procentowy dotyczący roku 2010 przekroczy średnią. Gdy
jednak systematycznie opierać się będziemy na prognozach dla lat 2001-2010, to
przeciętnie w ciągu tych lat należy oczekiwać, iż rzeczywiste liczby skutecznych
samobójstw rokrocz-
330
nie odbiegać będą od liczb wyznaczanych trendem właśnie przeciętnie in plus bądź in
minus o 3,65%.
Przyjrzyjmy się teraz wykresom 16 il7 dotyczącym skutecznych zamachów
mężczyzn i skutecznych zamachów kobiet. Co do stanów faktycznych (ciągłe linie)
zauważamy pewne różnice. Na przykład notujemy pewien wzrost dla kobiet w roku
1995, którego zupełnie nie widać na wykresie dotyczącym mężczyzn. Zauważa się także
w późniejszych latach jaskrawsze zmiany liczby samobójstw z roku na rok wśród kobiet
nii wśród mężczyzn. Odbija się to na względnej wielkości reszt, które wyższe są
oczywiście u kobiet niż u mężczyzn (linie kropkowane). Dostrzec też można różnice
przebiegu linii trendu w latach przeszłych, a więc do roku 2000 (linie przerywane).
7. Samobójstwa na wsi (dokonane i usiłowane)
Wielkości prognozowane dotyczące zamachów samobójczych popełnianych na wsi
zawiera tabela 25. Okazuje się, że według trendów powinno z roku na rok być na wsi
mniej samobójstw o 26-27. Średni błąd procentowy wynosi tu zaledwie 0,45%, tak
dalece „znoszą się" odchylenia ujemne i dodatnie. Średni bezwzględny błąd procentowy
także jest nader niewielki, bo wynosi 2,62%. Tak więc np. w roku 2003 powinno być na
wsi samobójstw 2233 ± 59, czyli co najmniej
Tabela 25
STAT. SZEREGI CZASOWE
Wyrówn. wykh: S0=2485, T0=-27,3 (prof hoł. sta) Trend lin. bez sezon. ; AIpha=,
100 Gamma=, 100 ZAMACHY SAMOBÓJCZE NA WSI
Obs.
WIEŚJW
Wyrówn. szereg
Reszty
1 /1994/
2 3 4 5 6 7/2000/ 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 /2010/
2471,000
2536,000 2421,000 2490,000 2420,000 2193,000 2307,000
2457,333 2431,503 2415,801 2390,221 2375,097 2354,935 2312,469 2285,595
2259,268 2232,941 2206,614 2180,287 2153,960 2427,634 2101,307 2074,980 2048,653
13,667 104,497 5,199 99,779 44,903 44,903 -161,935 -5,469
331
2174, a najwyżej 2292. W roku 2010 powinno być na wsi samobójstw 2049 ± 54,
czyli co najmniej 1995, a najwyżej 2103. Widać użyteczność praktyczną tych prognoz,
dzięki ich znacznej dokładności.
Reszty pojawiają się znaczniejsze w roku 1999 oraz w latach 1995 i 1997.
8. Zamachy samobójcze w małych miastach
Samobójstwa w małych miastach, czyli o zaludnieniu do 20 tys., przedstawione są i
prognozowane w tabeli 26. Okazuje się, że w małych miastach liczba zamachów
samobójczych ma tendencję wzrostową. To pierwszy przypadek odnotowania tendencji
tego kierunku. Wzrost jest wprawdzie niewielki, skoro wedle prognozy z roku na rok
liczba zamachów dokonanych i usiłowanych w małych miastach ma wzrastać zaledwie o
2. W sumie, gdy w roku 2000 zanotowano 738 zamachów w małych miastach, na mocy
zaś trendów prognozowano 723 zamachy, to ten sam trend wskazuje na rok 2010 — 747
zamachów samobójczych.
Średni błąd procentowy dotyczący liczby zamachów samobójczych w małych
miastach wynosi -2,60%, natomiast błąd bezwzględny ustalił się na 4,51%. Tak więc dla
roku 2000, kiedy to faktycznie miało miejsce 738 zamachów samobój-
Tabela 26
czych w małych miastach, przewidywana liczba zamachów to 723 ± 33, czyli od 690
do 756. Widać, że liczba faktyczna, czyli 738, mieści się oczywiście w tak wyznaczonym
przedziale. Dla roku 2010 preliminowana trendem liczba zamachów samobójczych w
małych miastach wynosi (w zaokrągleniu) 747, średni zaś bezwzględny błąd procentowy
wyznacza przedział o granicach ± 34. Tak więc można przewidywać na rok 2010 nie
mniej niż 713 i a nie więcej niż 781 zamachów samobójczych w małych miastach. Taka
prognoza również jest praktycznie użyteczna, mówi bowiem, że mniej czy więcej, nastąpi
jednak ponad 700 zamachów w małych miastach, z drugiej zaś strony liczba ich nie
sięgnie 800. Dysponując taką prognozą posiada się wystarczającą orientację na temat
oczekiwanego w roku 2010 nasilenia zjawiska.
9. Zamachy samobójcze w miastach średniej wielkości
Dane i prognozy dotyczące samobójstw w miastach średnich, czyli o zaludnieniu od
20 do 100 tys., zawiera tabela 27. Linia trendu wskazuje tu, że z roku na rok powinno
dochodzić do coraz mniejszej liczby samobójstw w miastach średnich, spadek ów jednak
będzie bardzo powolny, bo zaledwie o 6 samobójstw z roku na rok.
Tabela 27
rzać się o 34 mniej zamachów w dużych miastach. Gdy więc było ich de facto 1346
w roku 2000, w myśl zaś prognozy 1355-1356, to na rok 2010 powinno w myśl prognozy
przypaść 1018 zamachów samobójczych.
Średni błąd procentowy tej prognozy to zaledwie 0,48%, natomiast bezwzględny
średni błąd procentowy jest tu dość wysoki, bo wynosi 7,16%. Uprzy-tomnijmy sobie,
czy taka wielkość błędu procentowego nie czyni wątpliwą użyteczności praktycznej
prognozy. Dla roku 2000, kiedy naprawdę miało miejsce w dużych miastach 1346
zamachów samobójczych, prognoza przewidywała 1356 zamachów ± 97 a więc, co
najmniej 1259 i najwyżej 1453 zamachy. Oczywiście, faktyczna liczba samobójstw
mieści się doskonale w zarysowanym przez prognozę przedziale, pytanie jednak, czy
przedział taki nie jest już zanadto szeroki, a więc zanadto ogólnikowy, nieokreślony.
Jednak nie: gdy mowa o tysiącu kilkuset samobójstwach, to długość przedziału
wynosząca niespeftia 200, na podstawie której twierdzimy, że samobójstw będzie
przynajmniej ponad 1250, a najwyżej nieco ponad 1450, jest nadal do przyjęcia. Gdyby
prognoza brzmiała np.: samobójstw będzie najmniej 300 a najwyżej 3000, to wówczas
nie byłaby ona użyteczna praktycznie. Prognoza natomiast taka jak powyżej jest
zdecydowanie przydatna dla rozmaitych przedsięwzięć i ich planowania.
W myśl tej samej prognozy w roku 2010 liczba samobójstw w dużych miastach
wyniesie 1018 ± 73, czyli co najmniej 945, a najwyżej 1091. Również taka prognoza, a
nawet tym bardziej taka, zachowuje walor użyteczności praktycznej ze względu na
zadowalającą dokładność.
Zauważmy jeszcze, że w odróżnieniu od miast średnich, w miastach dużych
zaznaczyła się nader wyraźnie swoistość roku 1999, kiedy to nagle i chwilowo tylko
opadła liczba zamachów samobójczych. Wyraziło się to w stosunku dużej wielkości
reszty przypadającej na rok 1999.
11. Samobójstwa pracowników fizycznych
Dane rzeczywiste i prognostyczne na ten temat zawarte są w tabeli 29. Zwróćmy
naprzód uwagę na dane rzeczywiste. Stwierdzamy, że poza jednym wyjątkiem (rok 1997)
faktyczne liczby samobójstw wśród pracowników fizycznych z roku na rok spadają, i to
znacznie. Gdy w roku 1994 pracownicy fizyczni popełnili 1245 zamachów
samobójczych, to po siedmiu latach liczba zamachów w tej grupie społecznej nie sięga
nawet 2/3 poprzedniej liczby. Można podejrzewać leżące u źródła tego zjawiska jakieś
zakłócenie formalne: na przykład zmieniona w międzyczasie przez urzędników definicja
pojęcia „pracownik fizyczny". Gdy więc ostatnio popełnia ktoś samobójstwo, to
opisujący to urzędnik częściej unika określenia pozycji społecznej samobójcy jako
pracownika fizycznego, gdy dawniej określeniem tym posługiwano się powszechnie.
Może też mieć miejsce okoliczność najbardziej naturalna, mianowicie faktyczny znaczny
spadek liczby pracowników fizycznych w Polsce, stąd też proporcjonalnie spadek
bezwzględnej liczby samobójstw w tej grupie ludzi. Spadek liczby pracowników
fizycznych może
335
Tabela 29
Tabela 30
sowanie u pracowników umysłowych, gdzie reszty nie osiągają nigdy tak znacznej
wielkości, jakie osiągnęły u pracowników fizycznych dla lat 1997-1998.
13. Samobójstwa osób pracujących samodzielnie
Dane o faktycznych liczbach samobójstw i liczbach prognozowanych wśród osób
pracujących samodzielnie zawiera tabela 31.
Zwróćmy najpierw uwagę na dane rzeczywiste. Wahają się one wprawdzie z roku na
rok, jednakże kierunek tych wahnięć ustawicznie ulega zmianom. Rezultatem tego jest
nader charakterystyczna prognoza: wedle niej każdego roku aż do roku 2010 liczba
zamachów samobójczych popełnianych przez pracowników pracujących samodzielnie
będzie praktycznie taka sama, wahając się między 200 a 199. Jak widać, „skok" między
sąsiadującymi latami jest rekordowo mały, wynosi bowiem niespełna 0,16.
Średni błąd procentowy wynosi tu -5,35%, błąd zaś bezwzględny — 6,66%. Gdy
więc np. w roku 2000 faktyczna liczba zamachów samobójczych popełnionych przez
osoby pracujące samodzielnie wyniosła 209, to liczba prognozowana wynosi 199 ± 13,
czyli od 186 do 212. Przedział zatem pokrywa dla roku 2000 wielkość rzeczywistą.
Podobnie byłoby dla roku 2010. Tu przewidywana liczba
Tabela 31
faktyczna liczba zamachów samobójczych wśród rolników w roku 2000, czyli 462,
mieści się w tak określonym przedziale. Spośród reszt wyróżnia się ta dotycząca roku
1997.
15. Samobójstwa uczniów
Dane opisujące liczebności samobójstw uczniów zawiera tabela 33.
Zwraca tu uwagę prognoza, wedle której całymi latami roczna liczba zamachów
samobójczych wśród uczniów utrzymywać się będzie na niemal takim samym poziomie.
„Skok" roczny wynosi zaledwie 0,5. Gdy więc na rok 2000 prognozowana jest liczba
samobójstw 305 (faktyczna była 301), to na rok 2010 prognoza wskazuje 299
samobójstw.
Średni błąd procentowy jest tu rzeczywiście minimalny, wynosi bowiem -0,03%,
natomiast błąd bezwzględny jest znacznie większy i wynosi 9,26%. Tak więc przy
uwzględnieniu tego błędu należałoby wskazywać dla roku 2000 liczbę samobójstw wśród
uczniów jako równą 304 ± 28, czyli co najmniej 276, a najwyżej 332. Analogicznie dla
roku 2010 byłoby co najmniej 271 samobójstw, a najwyżej 327. Takie granice
oszacowania wyznaczają ramy użyteczne praktycznie, bo o zadowalającej dokładności.
Tabela 33
1
Tabela 34
niósł 14,48%. Tak więc dla roku 2000 prognoza głosiłaby, że liczba samobójstw
wśród studentów wynosi 52 ± 8, czyli od 44 do 60. Rzeczywista liczba samobójstw w
roku 2000 (46) mieści się oczywiście we wskazanym przedziale, jednak użyteczność
praktyczna tej prognozy stoi pod pewnym znakiem zapytania, skoro przy kilkudziesięciu
w sumie przypadkach samobójstw określa się ich liczbę jako zawartą w granicach od 44
do 60. Nie jest to dokładność, która każdego może zadowolić. Z drugiej strony, jest to z
pewnością dokładność znacznie użytecz-niejsza niż taka na przykład, która określiłaby
roczną liczbę samobójstw wśród studentów jako zawartą między liczbami np. 15 a 90.
Dla roku 2010 prognoza przewiduje, że zamachu samobójczego dopuszczać się
będzie 85 studentów ± 12, czyli od 73 do 97 osób. Można zatem stwierdzić, że będzie to
liczba zbliżająca się do 100, aczkolwiek nie osiągająca tego pułapu.
17. Samobójstwa bezrobotnych
Dane faktyczne wskazują, że panuje tu ogólnie tendencja wzrostowa dla zamachów
samobójczych wśród bezrobotnych (tab. 35), aczkolwiek jest ona zakłócana wahnięciami,
zwłaszcza w latach ostatnich. Szczególnie godne uwagi jest zjawisko wyraźnego spadku
liczby tych zamachów w roku 1999 w porównaniu
Tabela 35
Tabela 37
STAT. SZEREGI CZASOWE
Wyrówn. wykł.: S0=159,4 T0=-6,83 (prof hoł. sta) Trend lin. bez sezon. ; Alpha-,
100 Gamma=, 100 SAMOBÓJSTWA POD WPŁYWEM NARKOTYKÓW
Obs.
NARKOTW
Wyrówn. szereg
Reszty
1 /1994/
2 3 4 5 6 7/2000/ 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 /2010/
156,0000
129,0000 107,0000 116,0000 111,0000 82,0000 115,0000
152,5833 146,1258 137,4428 127,1237 118,6252 110,4004 99,8140 93,7381 86,1436
78,5491 70,9546 63,3602 55,7657 48,1712 40,5767 32,9822 25,3877
3,4167 -17,1258 -30,4428 -11,1237 -7,6252 -28,4004 15,1860
wówczas okoliczności samobójstwa, mianowicie przedawkowanie narkotyku,
objaśniać można jako zamiar samobójczy lub też jako „wypadek przy pracy" — śmierć
narkomana, który wcale jej nie planował.
W każdym razie kategoria „samobójstwa pod wpływem narkotyków" ulega z roku na
rok drobnemu zmniejszeniu, mianowicie o 7 prób samobójczych. W rezultacie na rok
2010 przewiduje się już tylko 25 samobójstw pod wpływem narkotyków, a w niewiele lat
później w ogóle takie samobójstwa musiałyby wygasnąć, gdyby prognoza była trafna.
Co się tyczy okresu znanego, tj. lat 1994—2000, to średni błąd procentowy prognozy
wyniósł tutaj -11,06%, bezwzględny zaś błąd procentowy — 15,46%. To sporo.
Zobaczmy, jak układałyby się prognozy z uwzględnieniem takiego właśnie średniego
błędu bezwzględnego.
Na rok 2000 prognoza określa liczbę samobójstw narkotycznych dokładnie na 100 ±
15, czyli od 85 do 115. Jak widać, przedział ten sięga do faktycznej liczby samobójstw w
roku 2000, czyli właśnie do liczby 115.
Dla roku 2010 przewidywana liczba samobójstw to 25 ± 4, a zatem od 21 do 29
zamachów samobójczych. Oczywiście, kierujący się zdrowym rozsądkiem badacz bądź
działacz potraktuje, i słusznie, prognozę taką z dużą rezerwą, ponieważ nader wątpliwe
jest tu spełnienie założeń liniowych prognoz, mianowicie niezmienności istotnych
okoliczności. Liczba narkomanów wzrasta, poglądy na ustalanie, czy samobójstwo miało
podłoże narkotyczne czy też nie, ulegają
346
^.
Jeśli istotnie mogą zmieniać się okoliczności towarzyszące natężeniu samobójstw np.
pracowników fizycznych czy też pod wpływem narkotyków, to jest wątpliwe, aby w
ciągu lat okoliczności zmieniały się w taki sposób, że w wyniku zmian ludzie zaczęliby
nagle popełniać więcej lub też właśnie mniej samobójstw w poniedziałki niż w inne dni
tygodnia. Dlatego właśnie do prognozy wieloletniej dotyczącej dnia popełnienia
samobójstwa można żywić autentyczne zaufanie.
Wtorek
Tabela 41
STAT. SZEREGI CZASOWE
Wyrówn. wyki.: S0=915,8 T0=-13,7 (prof hol. sta) Trend lin. bez sezon. ; Alpha=,
100 Garama=, 100 SAMOBÓJSTWA WE WTORKI
Obs.
WTOREKW
Wyrówn. szereg
Reszty
1/1994/ 2 3 4 5 6 7/2000/ 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 /2010/
909,0000
865,0000 922,0000 899,0000 904,0000 744,0000 827,0000
902,1667
889,2517 872,9857 864,5364 854,9767 847,3632 823,4774 810,3154 796,8012
783,2869 769,7727 756,2584 742,7442 729,2299 715,7157 702,2015 688,6872
6,833 -24,252 49,014 34,464 49,023 -103,363 3,523 Dane faktyczne dla
poniedziałków i wtorków w ogólnej postaci są do siebie zbliżone (tab. 41), aczkolwiek
pojawiają się trudne do objaśnienia różnice w poszczególnych latach. Na przykład w
roku 1995 gwałtownie wzrosła liczba zamachów samobójczych w poniedziałki, zmalała
zaś w porównaniu z rokiem poprzednim liczba zamachów wtorkowych. Jednakże w
kolejnym roku 1996 liczby poniedziałkowe i wtorkowe dokładnie wyrównały się.
Również dla roku 1997 obserwujemy nagły wzrost liczby samobójstw w poniedziałki,
niewielki zaś spadek we wtorki. Wszystko to jednak nie narusza generalnego
podobieństwa układu liczb samobójstw w poszczególnych latach dokonywanych w
poniedziałki i wtorki. Jak widać, gdy „skok" roczny dla poniedziałków wynosił 9
samobójstw, to dla wtorków wynosi on 7. Dla obu dni tendencja jest malejąca.
350
Średni błąd procentowy jest dla wtorków nader niewielki, wynosi bowiem -0,14%,
natomiast miarodajny błąd bezwzględny jest dla wtorków wyższy nieco niż dla
poniedziałków i wynosi 4,64%. Tak więc dla roku 2000 prognoza określa liczbę
samobójstw we wtorki na 823 ± 38, czyli od 785 do 861. Z kolei prognoza na rok 2010
wskazuje, że zamachy wtorkowe osiągną liczbę 689 ± 32, czyli od 657 do 721.
Gdy dla poniedziałków latami szczególnymi okazały się lata 1995 i 1997, to dla
wtorków szczególnym był rok 1999. Wskazują to wielkości reszt wyróżniające się
spośród innych lat.
Środa
Tabela 42
Czwartek
Tabela 43
Tabela 44
Tabela 45
Tabela 46
i-^—*^^ ? ? ? ? ?
i
r~!"~--
;3LkXj^:l i ELi !
; -
i ....
» -
y'
8 10
-2 0
12 14 16 18 20 22 24 26 28 30 32
OGOŁEM_W (L)
Nazwy obs.
— Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
358
J
Tabela 50
STAT.
Wyrówn.
wykł.: S0=4670 T0=-46,40 (prof hoł.
sta)
SZEREGI
Trend lin
bez sezon. ; Alpha=, 100 Gamma=,
100
CZASOWE
WSZYSTKIE SAMOBÓJSTWA DOKONANE I USIŁOWANE
Obs.
OGÓŁEM^W
Wyrówn. szereg
Reszty
1 /1980/
4693,000
4716,200
-23,20
2
3155,000
4760,048
-1605,05
3
3481,000
4629,661
-1148,66
4
4021,000
4533,426
-512,43
5 /1984/
4517,000
4495,690
21,31
6
4517,000
4511,540
5,46
7
4713,000
4525,861
187,14
8
4740,000
4560,220
179,78
9 /1988/
4208,000
4595,642
-387,64
10
3657,000
4570,445
-913,44
11
3841,000
4483,533
-642,53
12
4327,000
4417,287
-90,29
13 /1992/
5746,000
4405,363
1340,64
14
5928,000
4549,937
1378,06
15
6004,000
4712,035
1291,96
16
5988,000
4878,443
1109,56
17 /1996/
5830,000
5037,705
792,29
18
6129,000
5173,164
955,84
19
6028,000
5334,536
693,46
20
5182,000
5476,605
-294,60
21 /2000/
5621,000
5516,921
104,08
22
5598,146
23
5668,964
24
5739,781
25 /2004/
5810,598
26
5881,416
27
5952,233
28
6023,051
29 /2008/
6093,868
30
6164,685
31 /2010/
6235,503
xa
-z.
NO
UJ
6000 5500 5000
4500 4000 3500 -
2000 1500 1000 500 0
-500 -1000 4 -1500 -2000
?O x o <
^ 3000 -
<
CD N O
2500
-—r^
-
/
_—
\
/
-
-20246
10 12 14 16 18 20 22 24 26 28 30 32
Nazwy obs.
SKUTCZ_W (L) Wyrówn. Szereg (L) Reszty (R)
360
Tabela 52
CTAT
Wyrówn.
wykł.: S0=4323 T0=30,45 (prof
hoł. sta)
Trend lin
bez sezon. ; Alpha=, 100 Gamma=, 100
»Zfc.K_fc.tjl
CZASOWE
OGÓLNA LICZBA ZAMACHÓW SKUTECZNYCH ZGONEM/
/ZAKOŃCZONYCH
Obs.
SKUTCZ_W
Wyrówn. szereg
Reszty
1 /1980/
4338,000
4353,225
-15,22
2
2915,000
4382,000
-1467,00
3
3255,000
4250,928
-995,93
4
3761,000
4157,004
-396,00
5/1984/
4262,000
4119,112
142,89
6
4278,000
4136,538
141,46
7
4426,000
4155,236
270,76
8
4460,000
4189,572
270,43
9/1988/
3993,000
4226,579
-233,58
10
3475,000
4210,849
-753,85
11
3714,000
4135,554
-421,55
12
4159,000
4089,272
69,73
13 /1992/
5453,000
4092,816
1360,18
14
5569,000
4239,008
1329,99
15
5538,000
4395,480
1142,52
16
5485,000
4544,630
940,37
17 /1996/
5334,000
4682,969
651,03
18
5614,000
4798,885
815,12
19
5502,000
4939,360
562,64
20
4695,000
5060,214
-365,21
21 /2000/
4947,000
5084,630
-137,63
22
5130,428
23
5189,990
24
5249,551
25 /2004/
5309,113
26
5368,674
27
5428,235
28
5487,797
29 /2008/
5547,358
30
5606,920
31 /2010/
5666,481
Tabela 53
Tabela 54
T if*7ha
Samobójstwa
Kraj
Rok
na 100000
J
samobójstw
mieszkańców
Litwa
1994
1703
45,8
Rosja
1994
61886
41,8
Estonia
1994
614
40,9
Łotwa
1994
1036
40,1
Węgry
1994
3625
35,3
Słowenia
1994
621
31,2
Finlandia
1994
1387
27,3
Chorwacja
1994
1088
22,8
Ukraina
1992
11731
22,5
Dania
1991
1156
22,5
Austria
1993
1776
22,1
Francja
1993
12251
21,6
Szwajcaria
1994
1494
21,6
Białoruś
1993
2886
21,3
Czechy
1991
1904
18,5
Luksemburg
1994
74
18,3
Bułgaria
1994
1464
17,5
Japonia
1994
20923
17,0
Szwecja
1993
1373
15,9
Niemcy
1994
12718
15,7
Polska
1994
5519
14,3
Norwegia
1993
590
13,8
Kazachstan
1994
583
13,1
USA
1992
30484
12,1
Australia
1993
2039
11,5
Holandia
1993
1555
10,2
Włochy
1992
4543
8,1
Portugalia
1994
762
7,9
Wielka Brytania
1994
4380
7,6
Hiszpania
1992
2786
7,2
Izrael
1993
371
7,1
Uzbekistan
1993
1356
6,2
Turkmenistan
1994
234
5,8
Kanada
1993
743
5,7
Grecja
1994
355
3,5
Meksyk
1993
2358
2,6
Armenia
1992
83
2,3
Albania
1993
73
2,3
Azerbejdżan
1994
47
0,6
Na podstawie: World Health Statistics Annual 1995, WHO, Geneve 1996,
Demographic Year-book 1994, UN, New York 1996.
364
Tabela 55
Kraj
Rok
Mężczyźni
Kobiety
Albania
1993
2,9
1,7
Australia
3993
18,7
4,5
Austria
1994
33,0
11,9
Bułgaria
1994
25,3
9,7
Dania
1991
30,0
15,1
Finlandia
1994
43,6
11,8
Francja
1993
31,6
11,5
Grecja
1994
5,5
1,4
Hiszpania
1992
11,0
3,4
Holandia
1993
13,5
6,9
Izrael
1993
10,4
3,7
Japonia
1994
23,1
10,9
Kanada
1993
9,8
1,6
Kazachstan
1994
39,7
9,0
Luksemburg
1994
30,8
6,3
Meksyk
1993
4,5
0,7
Niemcy
1994
22,9
8,6
Norwegia
1993
21,1
6,5
Polska
1994
24,7
4,5
Portugalia
1994
12,3
3,4
Rosja
1994
74,1
13,3
Szwajcaria
1994
30,9
12,2
Szwecja
1993
22,2
9,5
USA
1992
19,6
4,6
Węgry
1994
55,5
16,8
Wielka Brytania
1994
11,9
3,3
Włochy
1992
12,1
4,1
Na podstawie: World Health Statistics Annual, WHO, Geneve 1996
Część czwarta
ETIOLOGIA ZACHOWAŃ SUICYDALNYCH
Rozdział XIX
MODEL MOTYWACJI ZACHOWAŃ SUICYDALNYCH
lęku mogą służyć różnego typu zachowania, np. asertywne, wycofujące, konfor-
mistyczne oraz wewnętrzne mechanizmy obronne. Na poziomie abstrakcyjnym —
dysonans między standardami a stanem aktualnym może być kodowany na poziomie
pojęć ogólnych i prowadzić do tworzenia nowych standardów, np. bardziej zbliżonych do
stanów aktualnych lub reanalizy aktualnej sytuacji m.in. w kierunku bardziej pozytywnej
oceny. Poszczególnym poziomom odpowiadają różne formy samoświadomości: poziom
pierwszy związany jest z samoświadomością indywidualną, drugi — z zewnętrzną, trzeci
— z obronną, czwarty — z refleksyjną2.
Na podłożu emocjonalnym rozwija się proces motywacyjny, którego treści związane
są z oczekiwaniami, sądami, pragnieniami i emocjami szczegółowymi programującymi
określone zachowania. W procesie motywacyjnym można więc wyodrębnić dwie
warstwy: emocjonalną i poznawczą, wzajemnie na siebie oddziałujące. Proces
motywacyjny implikuje silniejszą lub słabszą autokoncentra-cję i samoświadomość.
Analizowany proces przechodzi przez dwie fazy. W fazie wstępnej samoświadomość
ma mniejszą intensywność i jest słabiej zorganizowana, występują w niej bowiem różne,
nierzadko sprzeczne motywy świadome lub podświadome, poznawcze bądź emocjonalne.
W fazie operacyjnej pojawia się silniejsza autokon-centracja. Jednostka czuje się w
większym stopniu podmiotem, autorem określonych planów, decyzji i czynności.
Nasilenie samoświadomości przyczynia się do uwyraźnienia sprzeczności między
motywami oraz do ich redukcji i dominacji jednego z nich. W tej fazie formują się
określone intencje, zadania lub cele, także wówczas, gdy celem jest autodestrukcja.
Według poznawczej teorii ewolucji wewnętrzna motywacja oparta jest na potrzebie
samo determinacji. Zewnętrzne nagrody zmniejszające poczucie samo-determinacji
wpływają osłabiająco na wewnętrzną motywację, a sprzężenia zwrotne dotyczące
kompetencji, np. w postaci ocen wyników działania, podnoszą ją. Ważne rozróżnienie
wprowadzone przez E. Deciego dotyczy dwóch aspektów wzmocnień. Pierwszy —
określany mianem informacyjnego — polega na dostarczeniu informacji podnoszących
efektywność w warunkach respektowania autonomii3. Drugi aspekt dotyczy nacisku w
kierunku osiągnięcia określonych efektów; E. Dęci określa ten aspekt mianem
kontrolującego. Można przyjąć, że informacyjne oraz kontrolujące wzmocnienia mogą
pochodzić również od samej jednostki. Ona sama, korzystając z różnych źródeł, ocen
otoczenia, własnych spostrzeżeń i przemyśleń może dostarczać sobie wzmocnień
dotyczących środków realizacyjnych, warunków wykonania, ostrzeżeń przed
trudnościami (aspekt informacyjny) bądź emitować myśli i oceny odnoszące się do
rygorystycznego trzymania się planu, preferowania określonych środków itp. (aspekt
kontrolny). W tym drugim przypadku zachowanie jednostki będzie silniej związane z
samoświadomością obronną lub zewnętrzną; w pierwszym natomiast do głosu może
2 Z. Zaborowski, Psychospołeczne problemy samoświadomości, Warszawa 1989. -
E.L. Dęci, Intrinsic motivation, New York 1985.
370
dojść samoświadomość refleksyjna lub samoświadomość indywidualna
funkcjonująca na wyższym poziomie.
Motywacyjny aspekt aktu samobójczego jest również uwzględniany w kontekście
moralnej oceny samobójstwa, a więc również jego moralnej dopuszczalności. Moralne
potępienie samobójców tączy się z przekonaniem o ograniczonej wolności wyboru i
dysponowania własną osobą — zatraca się w tej perspektywie człowiek jako istota
wolna, zdolna decydować o sobie i własnym życiu i nierozłącznie z nim związanej
śmierci4. Problem ten rozpatruje się zazwyczaj na trzech płaszczyznach: religijnej,
społecznej i psychologicznej. Na płaszczyźnie religijnej samobójstwo jest złem ze
względu na to, iż człowiek przywłaszcza sobie prawo dysponowania życiem, które nie
należy do niego, gdyż on nim jedynie zarządza, a prawo to przysługuje Istocie
Najwyższej. Na płaszczyźnie społecznej samobójstwo jest złem, ponieważ stanowi formę
ucieczki przed obowiązkami społecznymi i jest swoistym brakiem lojalności wobec
narodu, państwa czy grupy społecznej, powodując społeczne szkody. Na płaszczyźnie
psychologicznej samobójstwo stanowi wykroczenie przeciw bezwarunkowemu
instynktowi życia i nadrzędnej wartości życia — deprecjonując je, a także stanowi
podstawę wyrządzenia krzywdy natury emocjonalnej innym — bliskim ludziom.
Fakt samobójstwa dlatego budzi tak wiele negatywnych emocji, gdyż życie stanowi
niepodważalną wartość tak jednostkową, jak i społeczną dla wszystkich biologicznych
organizmów, a w szczególności dla człowieka, który jako jedyny świadomy jest
skończoności własnej egzystencji i nie jest z tym pogodzony; ale jest też jedyną istotą,
która jest świadoma, iż własnej egzystencji może sam położyć kres. Życie ponadto,
niezależnie od sposobu jego ujmowania, podlega ochronie, chociaż nie bezwzględnej, np,
w sytuacji obrony koniecznej, działań wojennych, kary śmierci. Z kwestią moralności
wiąże się też kwestia winy — a więc odpowiedzialności za działanie. Odpowiedzi
wymaga wówczas pytanie: czy to samobójca jest winien i ponosi odpowiedzialność, a
więc może być potępiony, czy też to społeczeństwo jest winne i odpowiedzialne, a więc
to ono powinno być potępione i należy dokonać w nim zmian? Odpowiedź na tak
postawione pytania nigdy nie będzie jednoznaczna, ponieważ zachowania ludzkie
stanowią rezultat działania wielu czynników.
Pomimo ogromnej różnorodności przeżyć indywidualnych, można ustalić pewne
cechy wspólne, spotykane u suicydentów wszystkich kultur. Ustalono następujące
wyróżniki czynów samobójstw5: cel, zadanie, bodziec wywołujący, stre-sor, wewnętrzna
postawa, stan emocjonalny, stan poznawczy, rodzaj działania oraz rodzaj
interpersonalnego komunikowania się. Celem samobójstwa jest poszukiwanie
rozwiązania problemu, zadaniem — pozbawienie siebie świadomości; bodźcem
wywołującym — ból psychiczny nie do wytrzymania; stresorem
4 E. Wysocka, Samobójstwo — świadomy wybór czy konieczność powodowana
utratą innych
możliwości istnienia, [w:] A. Nowak (red.), Wybrane zjawiska powodujące
zagrożenia społeczne, Kra
ków 2000.
5 E. Sbneidman, At the point of no retum, „Psychology Today" 1987, nr 4, s. 54-58.
371
^^\ Zamiar
Umrzeć
Nie umrzeć
Skutek \^
Śmierć
Typ A
TypC
umrzeć i umiera
cią
Zachowanie
TypB
TypD
życia
Nie zamierzone niepowodzenia (nie-
„Zamierzone niepowodzenie" (gesty
ratowanie)
dzenie innym krzywdy (bez względu na jej realność), samotność, wysoki, lęku i
ciągły niepokój; bunt wobec świata i wartości w nim funkcjonują^ dążenie do
zamanifestowania swej odrębności, tożsamości, niska samoocena, poczucie bezradności i
braku kontroli nad własnym życiem. W swej istocie samobójstwo jest jedyną możliwą
reakcją na sytuację postrzeganą przez potencjalnego samobójcę jako beznadziejna
(sytuacja bez wyjścia), którą A. Kępiński opisuje następująco: „Znamiennym objawem
stanu zagrożenia reakcją samobójczą jest sytuacja, w której człowiek nie widzi
możliwości innego rozwiązania swych problemów, a całą jego świadomość wypełnia
wyłącznie myśl o nieszczęściu i pragnienie ucieczki od niego poprzez samobójstwo"23.
W modelu motywacyjnym zachowań suicydalnych należy wziąć pod uwagę fakt, iż
przekonanie jednostki o tym, że znalazła się w sytuacji bez wyjścia, zaczyna się tworzyć
już od pierwszych lat życia, a więc w okresie, który ma podstawowe znaczenie dla
ukształtowania się postawy afirmującej lub negującej życie. E. Ringel podkreśla w tym
kontekście znaczenie trzech głównych czynników stanowiących podstawę stłumienia
naturalnej radości życia dziecka: zbyt mało miłości (świadome lub nieświadome
odrzucenie dzieci przez rodziców), rozgrywki między rodzicami (wykorzystywanie
dzieci do rozładowywania własnych napięć i konfliktów, co działa niszczycielsko na
kształtującą się osobowość dziecka) oraz zaborcza miłość (traktowanie dziecka jako
elementu istnienia rodziców, kontynuację ich życia, a nie jako samodzielną, odrębną
jednostkę)24. Przyczyn zaborczej miłości niemal zawsze należy doszukiwać się w
przymusie projekcji, a więc w przenoszeniu na dziecko własnych, nie zaspokojonych
pragnień, co ma rodzicom wynagrodzić ich własne rozczarowania.
Stan psychiczny osób podejmujących działania samobójcze jest zatem —jak wynika
z rozlicznych badań — bardzo podobny i jest on pierwszym z czynników warunkujących
zagrożenie samobójstwem, drugi zaś czynnik ma wymiar bardziej behawioralny i
stanowią go zapowiedzi samobójstwa. W pierwszym z elementów stanu psychicznego
(syndromu), czyli zawężenia, można wyodrębnić kilka jego składowych: zawężenie
sytuacyjne i dynamiczne, zawężenie stosunków międzyludzkich i świata wartości35.
Zawężenie sytuacyjne charakteryzuje się utratą równowagi pomiędzy warunkami życia a
poczuciem własnych możliwości, co konkretyzuje się w poczuciu bezradności, poddania
się sytuacji, która jest postrzegana jako trudna, niesamowita i niemożliwa do
przezwyciężenia. Przeradza się to w poczucie znalezienia się w sytuacji bez wyjścia, a
własne możliwości poradzenia sobie z nią zostają zawężone do jednej — ucieczki
poprzez samobójstwo. Zawężenie to nabiera coraz większego dynamizmu i w momencie
szczytowym jednostka traci jakąkolwiek kontrolę nad własnym życiem, znajdując się
niemalże w sytuacji przymusu (przypominającego stan hipnotyczny) popełnienia czynu
samobójczego (zawężenie dynamiczne), co generowane jest dodatkowo przez
23 A. Kępiński, Lęk, Warszawa 1987.
24 E. Ringel, op. cit., s. 21-24.
s E. Ringel, Samobójstwo — apel do innych, Warszawa 1993.
381
"
Obyczaj sati zakazany został dopiero w XIX wieku. Zresztą podlegały mu nie tylko
wdowy. W południowych Indiach przyjęte było, że — oprócz nich — również służba
dworska oraz wysocy urzędnicy królestwa towarzyszyli królowi w ostatniej drodze oraz
w bytowaniu na tamtym świecie9. Obyczaj ten przestrzegany jest niekiedy również w
świecie współczesnym. Wystarczy wspomnieć o słynnym samobójstwie XX wieku, które
popełnił na znak żałoby w dniu pogrzebu cesarza Mutsuhito w 1912 r., wraz ze swą żoną,
generał japoński, gubernator Tajwanu, zdobywca Portu Artura, zwycięski bojownik z
okresu wojny rosyjsko-japońskiej 1905 r. — Nogi Maresuke, jako wierny jego wasal.
Świadomość nieuchronności śmierci jest powszechna. Montaigne twierdzi, że myśl o
niej towarzyszyła mu często, od najwcześniejszej młodości10. Spinoza jednakże —
wprost przeciwnie — wyraża pogląd, iż człowiek mało poświęca czasu na myślenie o
śmierci11. Wiele lat później biolog rosyjski Ilja Mieczników podejmuje problem
„instynktu śmierci" podobnego do „potrzeby snu"12. Instynkt taki stwierdzono u słoni,
których cmentarze można odnaleźć w dżungli afrykańskiej: stare, wyczerpane życiem i
pozbawione sił witalnych słonie opuszczają stada, aby w ustronnym miejscu spokojnie
czekać na śmierć, która wyzwoli je od nadmiernego już ciężaru życia.
Również współcześnie ludzie starzy, zmęczeni życiem i samotnością, zwykli
popełniać samobójstwa stosunkowo często. Wydaje się jednak, że jest to raczej wyrazem
rezygnacji niż „instynktu śmierci": nie wygasa w nich bowiem „instynkt życia", a
samozniszczenie wypływa z bezsensu niepotrzebnego trwania w środowisku, które stało
się obce. Samobójstwo takie ma — według Durkheima — charakter egoistyczny, gdyż
uwarunkowane jest zbyt słabą więzią z grupą społeczną.
Tak jest dzisiaj. Prezentując natomiast dawne obyczaje, warto odnotować praktykę
obserwowaną u niektórych plemion pierwotnych: starzy ludzie w sposób uznawany za
naturalny wybierali śmierć, gdy przestawali być sprawni i przydatni grupie społecznej.
Zwyczaj ten utrzymuje się do dzisiaj wśród mieszkańców wysp Tikopia na południowym
Pacyfiku13.
Pliniusz wspomina o plemieniu, w którym ludzie zmęczeni dokonują życia
spokojnie, po uprzednim sowitym i smacznym posiłku, rzucając się z występu skalnego
do morza.
Nieznośne cierpienia i obawa gorszej śmierci zdają się —według wspomnianego już
Montaigne'a — najbardziej usprawiedliwioną pobudką skrócenia własnego życia.
Siła Platońskiej wizji nieśmiertelności duszy pchnęła niektórych jego uczniów do
szukania śmierci w nadziei szybszego osiągnięcia szczęśliwości, jakie im ukazał14.
9 Tamże.
10 M. de Montaigne, Próby, Warszawa 1957, s. 141-162.
11 B. Spinoza, Etyka, Warszawa 1954, s. 314.
12 S. Kaczmarek, Rozważania o życiu ludzkim, Warszawa 1979, s. 143-144.
13 M. Jarosz, Samoniszczenie. Samobójstwo. Alkoholizm. Narkomania, Warszawa
1980, s. 56.
14 M. de Montaigne, Próby, ks. II, s. 13, 141-142.
385
wane przez papieża Innocentego III, swoją ostateczną klęskę poprzedzili masowym
samobójstwem, dokonanym w 1220 roku30.
W Indiach „Dobrowolne ludzkie ofiary, czyli samobójstwa religijne w różnych
postaciach, bardzo się rozpowszechniły w średniowieczu, zwłaszcza na terenie Dekanu,
gdzie liczne inskrypcje upamiętniają ofiary wielu pobożnych dusz, które pragnąc
wypełnić śluby albo zapewnić pomyślność swemu królowi, rozbijały sobie głowy
skacząc z wysokich kolumn, podrzynały sobie gardła albo topiły się w świętych
rzekach"31.
W 1978 r. w Gujanie dokonali masowego samobójstwa (połączonego z zabijaniem
niezdecydowanych) członkowie sekty „Świątynia Ludu". Czuli się zagrożeni
perspektywą zniszczenia osady, jaką założyli w dżungli z dala od obcego im świata.
Zginęło wówczas 914 osób, a wypadek był szeroko opisywany przez prasę całego świata.
Samospalenia z przyczyn religijnych są znanym zwyczajem u wyznawców
chińskiego buddyzmu. Według źródeł chińskich, pomiędzy V a X w. ofiarę samospalenia
złożyło około 25 buddystów, aby zaprotestować przeciw uciskowi religijnemu. Tego
rodzaju postawa znana jest także w Indiach, gdzie „trwanie przy prawdzie" aż do śmierci
głodowej jest środkiem politycznego oporu. W związku z tym warto przypomnieć także
samospalenie wietnamskiego mnicha buddyjskiego Quang Duc w 1963 r., który w ten
sposób chciał zaprotestować przeciw uciskowi swych współwyznawców przez dyktatora
Diema.
311 N. Tetaz, op. cit., s. 13.
31 A.L. Basham, op. cit., s. 412. Patrz także M. Binczycka-Anhołcer, Samobójstwo
w aspekcie kulturowym i religijnym, [w] B. Hołyst i M. Staniaszek (red.), Samobójstwo,
Warszawa-Łódź 1995, s. 43 i nast.
391
Rozdział XXI
ZAINTERESOWANIA PSYCHIATRII SAMOBÓJSTWEM
różnie kwalifikowane — raz jako sposób na życie, innym razem jako utrata kontaktu
z życiem rzeczywistym2.
Nie ma też zgody wśród psychiatrów w sprawie etiologii tych odstępstw od normy i
prawdziwie rozłącznego schematu klasyfikacyjnego zaburzeń3. Utrudnia to w znacznej
mierze kryminologiczną interpretację zjawiska i faktów zamachów samobójczych. W
psychopatologii mówi się najczęściej o zespołach objawowych, które determinują rodzaj
i zakres odejścia od pełnionych ról społecznych.
Mnogość szkół interpretacyjnych — od F.A. Mesmera po współczesne szkoły
epigonów Karen Horney czy Ericha Fromma — prezentuje zarazem odrębne kierunki
bardziej biologicznego lub bardziej humanistycznego podejścia do „utraty pozytywnego
kontaktu społecznego" — jak dziś ostrożnie nazywa się większość zaburzeń
psychicznych jednostki.
Te właśnie dwa główne kierunki — biologiczny i humanistyczny — determinują
podejście do interpretacji samobójstwa w kategoriach zaburzenia psychicznego.
N. Speijer4 podkreśla, że samobójstwo nie powinno być zawsze interpretowane w
kategoriach choroby, a ponadto — co niezwykle ważne — czym innym jest samobójstwo
jako dziedziczna skłonność do samounicestwienia, czym innym zaś samobójstwo
występujące w skrajnej formie depresji. W koncepcji tej można wyodrębnić wyraźnie
cztery zasadnicze różniące się od siebie kategorie pojęciowe, a mianowicie: choroba
psychiczna jako czynnik sprawczy zachowania auto-destrukcyjnego, dziedziczenie
genetyczne, czyli biologiczne uwarunkowanie au-todestrukcji, dziedziczenie kulturowe,
czyli obyczajowe uwarunkowanie autode-strukcji, oraz stan emocjonalny człowieka nie
umiejącego rozwiązać swoich problemów życiowych i popełniającego samobójstwo,
pomimo że nie jest on obciążony ani zaburzeniem zdrowia psychicznego, ani
dziedziczeniem autode-strukcji w formie biologicznej czy kulturowej.
Przedstawiony powyżej podział nie jest jeszcze typologią i nie obejmuje wszystkich
możliwości motywacyjnej interpretacji zjawiska czy faktu samobójstwa. Z praktyki
psychiatrycznej wiadomo, że wymienione powyżej elementy często współwystepują, co
więcej, że niekiedy pomimo występowania któregoś z tych bodźców jednostka nie
popełnia samobójstwa, lecz jej działanie jest ukierunkowane na inne przejawy życia.
Podstawowym problemem psychologii i psychiatrii jest rozstrzygnięcie — zarówno
w odniesieniu do osobników, którzy byli uważani za zdrowych, jak do tych, którzy
uchodzili za chorych psychicznie — kiedy samobójstwo można uznać za objaw zaburzeń
psychicznych, a kiedy jest ono racjonalnie (nawet u osoby
2 Na kształtowanie osobowości — jak pisze A. Kępiński — „nie tyle wpływają
czynniki dzie
dziczne i środowiskowe, co ta najbardziej własna koncepcja siebie i życia" — A.
Kępiński, Rytm
życia, Kraków 1973, s. 279.
3 Tamże, s. 127-162.
4 N. Speijer, Hat zelfrnoordvraagstuk oen samenvatted oberzicht de verschillende
aspecten van de
zelfmord, Arnhem 1970; patrz recenzja: „Znak" 1970, nr 4.
393
«_ i
Francja
(1962) 869 odnotowanych przy-
padków
148
50,0
Krupiński i inni, 1965, Victoria,
raporty z oględzin zwłok (1963)
Australia
mężczyźni
302
21,2
kobiety
147
21,8
McCarthy i Walsh, 1966, Du-
raporty z oględzin zwłok (1954—
blin, Irlandia
-1963)
284
61,8
Dublin, 1963, USA
przemysłowe polisy ubezpiecze-
niowe
22 000
20,0
Prokupek, 1967, Czechosłowacja
statystyka krajowa (1963-1966)
2 335
54,0
Ringel, 1961, Wiedeń, Austria
rejestracja osób w ośrodkach
zapobiegania samobójstwom
33,3
Robins i inni, 1959, St. Louis,
orzeczenia o samobójstwie
USA
(1956-1957)
134
94,0
Sainsbury, 1955 Londyn, Anglia
raporty z oględzin zwłok (5 dziel-
nic)
390
84,0
Seager i Flood, 1965 Bristol,
raporty z oględzin zwłok (1957-
Anglia
-1961)
325
66,0
Yap, 1958 Hongkong
raporty departamentu śledczego
(1953-1954)
218
27,8
Stengel i Cook, 1958 Londyn,
raporty z oględzin zwłok (1953)
Anglia
117
33,0
Zródto: World Heailh Organization: Prevention of suicide, Geneva 1968.
są młodsi i najczęściej popełniają samobójstwa po opuszczeniu szpitala. Badania
przeprowadzone przez B. Rosman wykazały, iż w 50% przypadków śmierć samobójcza
nastąpiła w ciągu 3 miesięcy od ostatniego kontaktu ze szpitalem psychiatrycznym65.
Obszerne badania na temat związków samobójstwa ze schizofrenią przeprowadzili P.
Niskanen i inni66. Spośród 1500 samobójców w Helsinkach w latach 1956-1965 około
8% było wcześniej leczonych w szpitalach psychiatrycznych z powodu schizofrenii.
Schizofrenicy obserwowani przez 5 do 15 lat wykazywali w 42% tendencje samobójcze.
Z kolei wiele badań dotyczyło zagadnienia alkoholizmu w połączeniu z depresją. Są
to przede wszystkim badania EW. Goodwina67. Wśród alkoholików samobójstwa są
znacznie częstsze niż wśród całej populacji. Samobójstwo wśród
6S B. Rosman, Suicide among Swedish psychiatrie patients, „Social Psychiatry"
1973, nr 3, s. 140--144; Suicide in psychiatrie patients: a comparative study, „Social
Psychiatry" 1973, nr 2, s. 55-56.
M P. Niskanen, J. Lonnąuist, K. Achte, Schizophrenia and sukides, „Psychiatria
Fennica" 1973, s. 223-227.
67 P.W. Goodwin, Alcohot in homicide and suicide, „Quarterly Journal of Studies on
Alcohol" 1973, nr 34, s. 144-156.
417
Wielkość
% zaburzeń
Autor, rok, miejsce badań
Badana zbiorowość
próby
psychicznych
Achte i Ginman, 1966, Helsin-
osoby pTzyjęte na oddział zatruć
ki, Finlandia
w szpitalach
100
97,0
Blanc i inni, 1966, Gironde,
osoby przyjęte na oddziały psy-
Francja
chiatryczne w szpitalach ogól-
nych (1960-1964)
500
100,0
Dahlgren, 1945, Malmó, Szwecja
osoby przyjęte do szpitali ogól-
nych (1933-1942)
251
77,0
Ettlinger i Elordh, 1955, Sztok-
osoby przyjęte na oddziały psy-
holm, Szwecja
chiatryczne w szpitalach ogólnych
500
94,8
James i inni, 1963, Zachodnia
osoby przyjęte w pogotowiu ra-
Australia
tunkowym
100
80,0
Kapamadżija, 1%6, Nowy Sad,
osoby przyjęte do ośrodków psy-
Jugosławia
chiatrycznych (1952-1966)
180
100,0
Kessel, 1955, Edynburg, Szkocja
osoby przyjęte na oddział zatruć
w szpitalach (1962-1963)
mężczyźni
165
74,0
kobiety
350
80,0
Krupiński i inni, 1965, Victoria,
osoby pod stałą opieką oddziałów
Australia
psychiatrycznych
mężczyźni
204
90,2
kobiety
154
75,4
Prokupek, 1967, Czechosłowacja
osoby zbadane psychiatrycznie z
mężczyźni
91,0
kobiety
86,0
Schmidt i inni, 1954, St. Louis,
osoby przyjęte do szpitali ogól-
USA
nych (1952-1953)
109
100,0
Stengel i Cook, 1958, Londyn,
Anglia
627
100,0
Źródło: World Heałtk Organizalian: Prevenhon of suicide, Geneva 1968.
alkoholików wydaje się reakcją na utratę statusu, stanowiska czy pracy oraz zerwanie
więzów z innymi ludźmi. Około 25% wszystkich ofiar (alkoholików i nie-alkoholików)
pije alkohol bezpośrednio przed śmiercią.
M. Kramer i inni68 opublikowali obszerną pracę poświęconą epidemiologii
samobójstw w powiązaniu z różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi.
Jako czynnik suicydogenny jest oceniany także transseksualizm. Trans-seksualizm
można traktować jako dewiację seksualną polegającą na rozbieżności pomiędzy
poczuciem psychicznym płci, morfologiczno-biologiczną budową ciała a płcią socjalną,
metrykalną, o której zadecydowali rodzice po urodzeniu dziecka. Jest to powszechnie
przyjęte w seksuologii stanowisko. Warto w tym
M. Kramer, E. Pollack, R. Redick, B. Locker, Mental Disorders: Suicide, Cambridge
1972.
418
Rozdział XXII
PSYCHOLOGICZNE PODEJŚCIE DO ZAGADNIENIA SAMOBÓJSTWA
szłej kariery zawodowej itp.) rodzą się nowe, nieraz bardzo poważne konflikty
pomiędzy jednostką a otoczeniem. W wyniku tych konfliktów i nieumiejętności ich
przezwyciężenia powstaje poczucie bezradności, załamania psychicznego, wycofania i
apatii, co z kolei może prowadzić do chęci utraty życia. Szczególną grupę przyczyn
stanowią typowe dla okresu dorastania konflikty światopoglądowe, wynikające z
poszukiwania sensu życia i sensu świata14.
Aczkolwiek w dotychczasowej literaturze zwracano przede wszystkim uwagę na
fakt, że młodzieżowe zamachy samobójcze wynikają z nadmiernej impul-sywności
młodych, to jednak wnikliwe badania Teichera i Jacobsa na 50 dorastających osobach po
nieudanym zamachu samobójczym dowodzą, że w większości wypadków były to
przemyślane działania. Były one uwzględniane na równi z innymi jako sposoby
rozwiązania narastających problemów i zostały wybrane wtedy, gdy wszystkie inne
działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i zmiany sytuacji jednostki. Autorzy
podkreślają, że młodzież, nim podejmie próbę samobójczą, często sięga po takie formy
komunikowania swoich potrzeb i problemów, jak: buntowniczość, zamknięcie się w
sobie, ucieczki itp. Podobne poglądy reprezentuje Z. Płużek13, która uważa, że istnieje
określona sytuacja samobójcza, stanowiąca pewne continuum od myśli samobójczych
poprzez tendencje samobójcze do aktu samobójczego. Myśli samobójcze to skierowanie
świadomości na sprawy związane ze śmiercią, rozstaniem z bliskimi, obrachunki z nimi
itp. Tego typu myśli występują bardzo często i rzadko prowadzą do aktu samobójczego.
Nasilenie sytuacji konfliktowych i uporczywe trwanie przy myśli o śmierci oraz
planowanie zamachu samobójczego nazywa Płużek tendencją samobójczą. Choć nie
zawsze prowadzi ona do aktu samobójczego, to jednak zagrożenie życia jest znaczne i
może prowadzić do zagłady.
M. Susłowska i D. Sztompka16 przedstawiają nieco odmiennie schemat sytuacji
samobójczej, akcentując nie tyle psychiczny obraz jednostki, co czynniki
doprowadzające do aktu samobójczego. I tak, mówią one o atmosferze samobójczej, a
więc wzrastających konfliktach i trudnościach jednostki przy odbieraniu bodźców z
otaczającego świata oraz o bezpośredniej przyczynie, która może być niewspółmiernie
błaha w stosunku do skutku, oraz o samym akcie samobójczym. Akt samobójczy może
wystąpić bezpośrednio po zadziałaniu przyczyny bezpośredniej lub może być odroczony
na kilka godzin.
Ogólnie — niezależnie od tego, jak określimy sytuację samobójczą — przyjmuje się,
że młodzież podejmuje zamachy samobójcze, gdyż odczuwa utratę miłości, zerwanie
kontaktu z osobami znaczącymi, głównie rodzicami. Stan ten prowadzi do obwiniania
otoczenia za doznawane zło i powstawania pretensji i uczucia wrogości. Na skutek
nadmiernej wrażliwości emocjonalnej (która zdaniem psychologów rozwojowych jest
szczególną cechą okresu dorastania) i nie mogąc od-
14 V.E. Franki, Homo patiens, Warszawa 1971.
15 Z. Płużek, Psychologiczny aspekt samobójstw, „Znak" 1972, nr 7/8.
16 M. Susulowska, D. Sztompka, Próba wyjaśnienia młodzieżowych zamachów
samobójczych,
„Psychologia Wychowawcza" 1968, nr 5.
426
działywać na otoczenie, jednostka kieruje uwagę swoją na własne ja17. Zaczyna się
inny proces, prowadzący do uznania siebie za jednostkę mało wartościową, nieporadną,
nikomu niepotrzebną, a nawet utrudniającą życie innym. W tej sytuacji „najlepszym"
wyjściem będzie pozbawienie się życia. Nie widząc możliwości samorealizacji, jednostka
wycofuje się z życia, rezygnuje i podejmuje próbę utraty życia (z psychologicznego
punktu widzenia nie jest ważne, czy udaną, czy nie).
Wymienione przez Z. Płużek tzw. próby i zamachy samobójcze prawdziwe, rzekome
i demonstratywne można opisać właśnie w kategoriach zmiany kierunku wrogości od
otoczenia do siebie.
W przypadku samobójstw prawdziwych prawdopodobnie mamy do czynienia z
sytuaq"ą, w której jednostka przerzuciła winę za swoje kłopoty z otoczenia na siebie.
Czuje się bezradna, niepotrzebna, małowartościowa i na „zimno" podejmuje decyzję
odejścia, które uznaje za najlepszy sposób rozwiązania konfliktu. Nie widzi dla siebie
szans rozwoju i nie chce innym przeszkadzać w ich życiu.
W wypadku aktów samobójczych rzekomych prawdopodobnie sytuacja nie jest tak
jasna — jednostka przeżywa uczucia ambiwalentne: to wini siebie, to otoczenie, chce za
wszelką cenę rozwiązać swój problem i nie ma zamiaru tracić życia. Prawdopodobnie
wykorzystywała już wiele innych sposobów jego rozwiązania, ale bezskutecznie, i teraz
sięga po najpoważniejszy — utratę życia. Zdaje sobie sprawę z tego, że tym aktem
zwróci na siebie uwagę innych i liczy, że osiągnie pozytywne dla siebie rezultaty. W
chwili podejmowania zamachu ma na celu jedynie rozwiązanie konfliktu, ale nie utratę
życia (tzw. instrumentalne zamachy samobójcze można by zaliczyć do tej kategorii).
W sytuacji zamachów określanych jako demonstratywne mamy do czynienia z
uczuciami wrogości skierowanymi na otoczenie. To bliscy i przyjaciele, a nawet wszyscy
inni ponoszą winę za niepowodzenia jednostki i należy ich ukarać. Trudno jest określić,
na ile ważne jest dla takiej osoby pozbawienie się życia, a na i!e jedynie ukaranie innych.
W każdym razie wydaje się, że głównym motywem jest chęć ukarania otoczenia, nawet
za cenę utraty życia, jeżeli byłoby to potrzebne.
Cytowani Teicher i Jacobs wiążą młodzieżowe zamachy samobójcze —jako próby
rozwiązania swoich trudności — ze specyficznymi wzorcami społecznymi, wyrażającymi
się w niskiej dezaprobacie takich działań przez najbliższe otoczenie. W ich badaniach, o
których była mowa, 44% osób miało jednego lub więcej bliskich znajomych lub
krewnych, którzy popełnili bądź usiłowali popełnić samobójstwo, a 25% miało ojców lub
matki, którzy uprzednio podejmowali zamachy samobójcze.
Znaczna część udanych i nieudanych zamachów samobójczych — zarówno
podejmowanych przez młodzież, jak i przez dorosłych — związana jest z trwałymi
zaburzeniami osobowości, takimi jak psychopatia, neurotyczność czy alkoholizm.
Wielu psychologów zwraca uwagę na nasilenie się reakcji samobójczych na wiele
sytuacji, które dotychczas nie doprowadzały do stanu depresji czy auto-
17 D. Kubacka-Jasiecka, Funkcjonowanie społeczne osób agresywnych i
samoagresywnych, Warszawa 1976.
427
uczuć, życie nagle traci sens, a ponieważ ból spowodowany stratą jest nie do
zniesienia, jedynym ratunkiem wydaje się ucieczka z życia.
Jak wynika z danych policyjnych, w pierwszym półroczu 1995 r. aż 45 osób w wieku
do 20 lat targnęło się na życie z powodu „zawodu miłosnego"26. Wśród bardzo młodych
ludzi, którzy podejmują próby samobójcze, poza „zawodem miłosnym" występują
również inne przyczyny, np. nieporozumienia rodzinne, niepowodzenia szkolne itp., ale
rozczarowania związane z nieodwzajemnioną pierwszą miłością stanowią znaczny
odsetek.
W przebiegu zachowań suicydalnych, niezależnie od bezpośredniej przyczyny, która
to zachowanie wywołała, występuje zawsze uświadomienie sobie pustki egzystencjalnej,
doświadczenie bezsensu istnienia oraz utrata wiary w sens dalszego życia. E. Ringel,
autor bardzo interesującego studium poświęconego samobójstwom i samobójcom, stoi na
stanowisku, że kluczową rolę w etiologii samobójstw odgrywa nie tyle sytuacja, która
najczęściej uznawana jest za przyczynę zamachu na życie i którą człowiek spostrzega
jako nie dającą się przezwyciężyć i zmienić, lecz doświadczenia traumatyczne z okresu
dzieciństwa27. Badając 745 osób po próbie samobójczej Ringel stwierdził, że większość
pacjentów przez cały okres dzieciństwa doznawała urazów psychicznych i w większości
wypadków ukształtował się u nich archetyp nieufności, zamiast inicjatywy — znaczne
zahamowanie związane z poczuciem winy, zamiast samodzielności — niepewność i
wątpliwości. Podobną opinię wyraża E. Draper, który twierdzi, że aby doszło do
zachowań samobójczych, muszą wystąpić konflikty, które wyzwolą potencjał regresyjny,
sięgający do tego okresu rozwojowego, w którym miało miejsce traumatyczne
przeżycie28.
Badania E. Ringela i E. Drapera zdają się potwierdzać stwierdzenia S. Szu-mana, że
warunkiem afirmacji życia i dostrzegania jego wartości, zwłaszcza w okresie
dojrzewania, jest względnie normalna rodzina i brak w doświadczeniu jednostki
traumatycznych przeżyć. Jeżeli młody człowiek zawsze był pewny miłości i akceptacji
rodziców, to znajdzie w nich oparcie nawet po zawodzie miłosnym, tym bardziej więc
nie będzie targał się na życie z powodu niepowodzeń szkolnych czy też konfliktów z
kolegami.
Poczucie sensu życia ma charakter subiektywny. „Sens" badany empirycznie w
znacznej mierze musi więc być „odpodmiotowiony" i sprowadzony do określonych
wskaźników empirycznych. Dla celów badawczych konieczna jest zatem
operacjonalizacja zmiennych, które to poczucie konstytuują.
TwÓTcy jednego z najbardziej znanych testów do pomiaru natężenia poczucia sensu
życia (Purpose in Life Test), w Polsce znanego jako PLT lub PIL, J.C. Crum-baugh i L.T.
Macholik, przyjęli, że poczucie sensu życia wyraża się w afirmacji życia,
konsekwentnym dążeniu do realizacji wartości i celów życiowych, negacją samobójstwa
oraz brakiem lęku przed śmiercią itp. Natomiast o braku lub słabym na-
26 J. Tatarowicz, Zanim utracą nadzieję i sens życia. Część II: Milczenie i
obojętność mogą doprowadzić do depresji, „Nowa Szkoła" 1995, nr 10.
21 E. Ringel, Gdy życie traci sens — Rozważania o samobójstwie, Szczecin 1987.
:s E. Draper, Development theory of suicide, „Comprehensive Psychiatry" 1976, vol.
17, nr 1.
432
tężeniu poczucia sensu życia świadczy niezadowolenie z życia, brak celów i wartości,
poczucie nudy, akceptacja samobójstwa, lęk przed śmiercią itp.29 Ponieważ dopiero w
okresie dojrzewania człowiek kształtuje swą tożsamość i przyjmuje określony system
wartości, test PLT może być stosowany jedynie w badaniach młodzieży i ludzi dorosłych.
Mimo pewnych zastrzeżeń, jakie do niego zgłaszają niektórzy badacze, jest dość często
stosowany w praktyce diagnostycznej.
Wyniki świadczące o braku lub wyraźnie obniżonym poczuciu sensu życia
stwierdzono m.in. w badaniach: neurotyków leczonych w klinice nerwic (Lenart30,
Messerschmidt31), narkomanów (Cekiera32, Gaś33), alkoholików (Szymanowska34) i
młodocianych przestępców (Szymanowska35). Wśród badanych neurotyków wprawdzie
nie wszyscy cierpieli na nerwicę egzystencjalną, ale u wszystkich problemy
egzystencjalne występowały.
W przypadku narkomanów i alkoholików można założyć, iż brak (lub utrata)
poczucia sensu życia na skutek nagromadzenia się problemów egzystencjalnych skłonił
ich do ucieczki w środki zmieniające świadomość, a stan uzależnienia, jaki w wyniku ich
używania wystąpił, uniemożliwił odnalezienie sensownego wyjścia z pustki
egzystencjalnej. Stwierdzenie, w wyniku przeprowadzonych badań empirycznych, braku
lub bardzo niskiego natężenia poczucia sensu życia u narkomanów i alkoholików
potwierdza tezę V Frankla, iż narkotyki i alkohol są najczęściej wykorzystywane jako
środki zagłuszające problemy związane z oceną wartości własnej egzystencji.
Załamanie się wiary w sens istnienia i utrata poczucia sensu życia może wystąpić,
kiedy raptownie zmienia się sytuacja człowieka i nie może on dalej realizować celów,
które były dla niego sensotwórcze. Do sytuacji takich należą np. utrata bliskiej osoby,
kalectwo powstałe w wyniku wypadku, utrata pracy, która była zarówno źródłem
satysfakcji, jak i źródłem utrzymania, nieuleczalna choroba, załamanie się ideologii, w
którą człowiek wierzył, uwięzienie, konfrontacja własnych planów życiowych z
rzeczywistością itp.
Jeżeli człowiek miał tylko jeden cel w życiu, to pozbawienie go możliwości jego
realizacji musi spowodować załamanie się i zanegowanie sensu i wartości
29 K. Popielski, Testy egzystencjalne, metody badania frustracji i nerwicy
noogennej, [w:] K. Po-
pielski (red.), Człowiek —pytanie otwarte, Lublin 1967.
30 E. Lenart, Wpływ oddziaływań terapeutycznych kliniki nerwic na zmiany
poziomu poczucia sensu
życia i obrazu siebie u pacjentów neurotycznych, praca magisterska, Warszawa 1988,
IPSiR UW.
31 B. Messerchmidt, Wpływ oddziaływań psychoterapeutycznych w Klinice Nerwic
Instytutu Psycho-
neurologicznego w Warszawie na poczucie sensu życia i obrazu własnej osoby u
pacjentów chorych na
nerwicę, praca magisterska, Warszawa 1989, IPSiR UW.
32 C. Cekiera, Toksykomania, Warszawa 1985.
" Z. Gaś, Umiejętność działania konstruktywnego a poczucie sensu życia, [w:] B.
Pilecka (red.), Osobowościowe i środowiskowe determinanty poczucia sensu życia,
Rzeszów 1986.
34 A. Szymanowska, Psychospołeczne uwarunkowania poczucia sensu życia,
„Studia z Psychologii", Warszawa 1992,
55 A. Szymanowska, Resocjalizacja młodocianych skazanych na karę pozbawienia
wolności, [w:] L. Malinowski, J. Stochmiałek (red.), Aktywność społeczno-zawodowa
młodzieży niepełnosprawnej i niedostosowanej społecznie, Warszawa 1991.
433
życia. Jeżeli natomiast człowiek realizował różne wartości i dążył do różnych celów
— wówczas pozbawienie go możliwości realizacji jednego z nich może spowodować
jedynie chwilowe załamanie. Konieczność realizacji innych wartości i innych celów
zmusi go bowiem do mobilizacji sił i podjęcia na nowo walki o to, by mimo poniesionej
straty, mimo cierpienia — życie było dla niego nadal pełne sensu.
Dla potwierdzenia prawdziwości powyższych stwierdzeń można przytoczyć wyniki
wielu badań przeprowadzonych w ostatnich latach w Polsce. Poniżej przedstawione
zostaną tylko niektóre z nich, gdyż pełna ich prezentacja wymagałaby odrębnego
opracowania. Stwierdzono np. bardzo wyraźne obniżenie natężenia poczucia sensu życia
u osób, które w wyniku wypadku utraciły wzrok (Radachoń-ski36) lub stały się
inwalidami narządów ruchu (Sołtys37). U kobiet na obniżenie się poczucia sensu życia
wpływa m.in. niemożność urodzenia dziecka (Michal-ska38), przeżycie zabiegu
usunięcia ciąży, jak również rozkład rodziny i rozwód (Szymanowska39).
Dla ludzi bardzo młodych okresem krytycznym, jeśli chodzi o poczucie sensu życia,
jest okres usamodzielniania się i konfrontacji młodzieńczych marzeń i planów z
rzeczywistością. Obserwując młodzież szkół średnich jak również studentów można
zauważyć, że znaczna ich część w ostatnich latach zaczęła bardzo intensywnie
„inwestować" w siebie. Poza zdobywaniem wiedzy w szkole czy w uczelni uczą się oni
języków obcych i opanowują wiele umiejętności praktycznych w nadziei, że zdobyty w
ten sposób kapitał wiedzy zaowocuje w przyszłości, Ich staraniom o zdobycie wysokich
kwalifikacji zawodowych towarzyszą też najczęściej marzenia o szybkim uniezależnieniu
się od rodziców, zdobyciu atrakcyjnej i ciekawej pracy, a wkrótce potem mieszkania,
stanowiska i pieniędzy. Po uzyskaniu dyplomu często jednak okazuje się, że nie ma
zapotrzebowania na ich kwalifikacje, że ciekawa praca na nich nie czeka, że nie mają
szans na szybkie otrzymanie własnego mieszkania i że często trzeba brać taką pracę, jaka
jest, gdyż inaczej trzeba będzie korzystać z zasiłku dla bezrobotnych.
I wreszcie, interpretacja samobójstw osób w młodym wieku. Tu mamy do czynienia
z dwoma podstawowymi motywacjami samobójczymi — a raczej z dwoma sytuacjami
bodźcującymi. Jedna to zagubienie czy poczucie zagubienia osób, które wchodzą w
intensywne układy interakcyjne i chcą równocześnie zaspokoić wiele potrzeb, a nie
zawsze mogą tego dokonać. Dodać trzeba, że dokonanie tego nie jest łatwe.
Porównywanie się do innych, którym się powiodło, doprowadza nieuchronnie do
refleksji, że przecież skoro osiąganie odpowiedniego poziomu jest możliwe, to własna
klęska rodzi się albo z winy samego siebie — tu uruchamia się aparat autorepresji i
poczucia niskiej wartości — albo z winy in-
36 M. Radachoński, Poczucie sensu życia u osób dorosłych po utracie wzroku, [w:]
B. Pilecka (red.),
Osobowościowe i środowiskowe korelaty poczucia sensu życia...
37 M. Sołtys, Psychospołeczne uwarunkowania poczucia sensu życia u osób
niepełnosprawnych,
praca magisterska, Warszawa 1993, IPSiR UW.
38 A. Michalska, Niepłodność kobieca i jej wpływ na poczucie sensu życia, praca
magisterska,
Warszawa 1994, IPSiR UW.
39 A. Szymanowska, Pracownicy socjalni w świetle wyników badań, „Praca
Socjalna" 1989, nr 1.
434
Rozdział XXIII
SOCJOLOGICZNA INTERPRETACJA ZJAWISKA
SAMOBÓJSTWA
Socjologiczny kierunek badania i interpretacji fenomenu samobójstwa
charakteryzuje, najogólniej rzecz biorąc, analiza autodestrukcji w kontekście jej
społecznych uwarunkowań. Zgodnie z klasycznie socjologicznym punktem widzenia na
zachowania dewiacyjne (także zachowania samobójcze), samobójstwo jest wskaźnikiem
dezintegracji społeczeństwa — a nie dezintegracji osobowości samobójcy. Postawy i
zachowania ludzi nie są przejawem patologicznych skłonności wyizolowanych jednostek,
ale raczej normalną reakcją ludzi w szczególnie niekorzystnej sytuacji środowiskowej.
Skłonności do zachowań autodestrukcyj-nych przejawiają zatem nie ludzie (fizycznie czy
psychicznie) chorzy, lecz wrażliwsi, mniej odporni, znajdujący się w sytuacji życiowej
obiektywnie lub subiektywnie nie do rozwiązania.
W klasycznej, opublikowanej w 1897 r., pracy Le suicide E. Durkheim stwierdził, że
samobójstwa nie są zbiorem określonych zachowań jednostkowych, ale zjawiskiem
społecznym determinowanym w największej mierze cechami grup społecznych, z
których samobójcy się wywodzą, i typem społeczeństwa, w którym żyli. Zachowań
autodestrukcyjnych, podobnie jak i innych zachowań ludzi, nie należy rozpatrywać w
oderwaniu, jako faktów jednostkowych, lecz w powiązaniu z określoną rzeczywistością
społeczną, której są one przejawem.
Socjologiczny sposób analizy zjawiska nie wyklucza istnienia szczególnych i
indywidualnych motywów działań samobójczych (osamotnienie, stresy, kryzys uznanych
wartości, przypadki losowe), wskazuje jednak na wspólne determinanty większości
analizowanych przypadków. Jest bowiem tak, że człowiek popełnia samobójstwo z
najrozmaitszych, mniej lub bardziej uświadomionych, mniej lub bardziej ze sobą
powiązanych powodów. Ustalenie bezpośrednich przyczyn sprawczych popełnionego
samobójstwa jest trudne nawet w indywidualnych przypadkach i nie daje się przenieść na
analizę szerszej zbiorowości. Skoro więc człowiek, każdy z osobna, kieruje się
indywidualnymi motywami popełniania samobójstwa, to trudno znaleźć wspólny
mianownik dla poszczególnych przypadków. Samobójstwa są jednak zjawiskiem
społecznym, powiązanym ze strukturą całej populacji. „Jeśli więc nie potrafimy
odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie
438
wiejskim niż w mieście. Ponadto, lata osiemdziesiąte naszego stulecia są nie tylko
latami zrównania samobójstw w mieście i na wsi, ale rosnącego ich trendu w środowisku
wiejskim i względnej stabilizacji zjawiska w miastach.
Czy i jakie implikacje dla socjologicznej teorii samobójstw wynikają z tych
empirycznych twierdzeń? Można się chyba zgodzić z interpretacją problemu, zgodnie z
którą empiria nie tylko nie podważa socjologicznej teorii samobójstw, ale ją rozszerza,
potwierdzając odkryte wcześniej prawidłowości w określonych warunkach
współczesnych18. Na współczesnej wsi polskiej powtórzył się bowiem określony zespół
czynników, które w mieście — historycznie — doprowadziły do wzrostu samobójstw:
osłabienie więzi rodzinnych, sąsiedzkich i środowiskowych oraz związane z tym
poczucie izolacji i osamotnienia, narastające procesy dez-integracyjne. Jest to więc wciąż
to samo — określone przez klasyków socjologii — podłoże patologu społecznej.
Urbanizacja, industrializacja, jednolitość systemu oświaty i kultury doprowadziły do
homogenizacji obu środowisk — a także wpłynęły na osłabienie tradycyjnych,
kulturowych mechanizmów integracji i kontroli społecznej na wsi.
Pozostaje jednak otwarta kwestia, kto — jaka grupa osób — wykazuje najsilniejsze
tendencje samobójcze. Jeśli bowiem nie środowisko zamieszkania, to może rodzaj
wykonywanej pracy, grupa społeczno-zawodowa, określona klasa czy warstwa jest mniej
lub bardziej suicydogenna? Jest to jeden z ważniejszych elementów socjologicznej teorii
samobójstw. Jest to jednocześnie jedno z najnowszych — i najbardziej zaskakujących
ustaleń empirycznych i teoretycznych. Sformułowała je M. Jarosz19 na podstawie
pełnych ogólnopolskich badań zgonów samobójczych lat siedemdziesiątych. Nasilenie
współczynników samobójstw wśród grup społeczno-zawodowych jest bardzo istotnie
zróżnicowane. W zależności od wysokości tego współczynnika wydzielono 3 grupy, w
których znalazły się wyróżnione kategorie społeczno-zawodowe. W grupie centralnej —
o współczynniku samobójstw zbliżonych do przeciętnej krajowej dla osób zawodowo
czynnych — znajdują się kierownicy administracji, gospodarki, organizacji politycznych
i społecznych, wszystkie wyróżnione kategorie specjalistów, pracownicy
administracyjno-biurowi. W drugiej grupie — o najwyższym współczynniku samobójstw
— znajdujemy robotników rolnych i leśnych, robotników w zawodach przemysłowych
(łącznie z górnictwem), robotników budowlanych, pracowników transportu i łączności.
Trzecią jest grupa o najniższym współczynniku samobójstw. Znalazła się tu jedna tylko
— jakościowo względnie jednorodna oraz pokaźna ilościowo — kategoria rolników.
Trójczłonowy podział badanej zbiorowości, którego przesłanką było nasilenie
wskaźników samobójstw, okazał się zasadniczo zbliżony z klasowym i warstwowym
podziałem kraju na klasę robotniczą, inteligencję i chłopstwo.
Grupa wyróżniona jako pierwsza to warstwa inteligencji, grupa druga — to
robotnicy, trzecia — to chłopi.
M. Jarosz, Samoniszczenie...
Tamże.
443
1910-1913
1914-1918
1919-1922
Państwo
Współczyn-
Współczyn-
Współczyn-
Liczebność
nik na 1 min
Liczebność
nik na 1 min
Liczebność
nik na 1 min
ludności
ludności
ludności
Austria
5734
217
1401
_
1467
245
Bułgaria
205
47
-
182
40
Dania
519
187
457
158
442
140
Finlandia
349
100
302
90
333
98
Francja
9973
227
6108
168
8015
225
Hiszpania
1029
37
1272
58
831
40
Irlandia
156
38
114
26
121
27
Japonia
9647
185
10002
182
10864
193
Niemcy
14636
223
11735
176
12773
207
Norwegia
-
58
-
42
-
57
USA
9464
160
10461
146
9942
105
Szkocja
-
57
-
46
-
55
Szwajcaria
897
238
808
204
835
220
Szwecja
995
180
740
126
-
-
Węgry
4118
193
3779
-
-
-
Wielka Brytania
Anglia i Walia
3569
100
2961
82
3602
96
Włochy
2932
87
2778
80
-
-
berow) jest przekonany, że wiara chrześcijańska stanowi najsilniejszy czynnik
profilaktyczny. E. Schwyn rozważa związki między przeżyciami religijnymi na podłożu
psychopatologicznym a samobójstwem32.
W badaniach uwarunkowań samobójstwa zwraca się uwagę na wpływ k 1 i-matu,
pogody, pory roku na częstotliwość występowania samobójstw. Znane są masowe
samobójstwa żołnierzy niemieckich na Dalekiej Północy (Po-larkóller). Wszyscy niemal
autorzy stwierdzają wzrost samobójstw wiosną i jesienią, a w krajach arktycznych okres
ten jest przesunięty odpowiednio o 6 miesięcy. Podkreśla się również, iż krzywa
samobójstw wznosiła się w okresie obniżenia ciśnienia atmosferycznego33. Według
poglądów D. Lestera zgony w wyniku samobójstw występują najczęściej na wiosnę i na
początku zimy, niezależnie od podgrup populacji34. Natomiast W.W. Zung i R.L. Green
nie potwierdzili żadnej znaczącej korelacji pomiędzy zmiennymi klimatycznymi a
samobójstwami35.
32 E. Schwyn, Psychopatology and suicide. Proceedings Communications 10"1
International Con-
gressfor Suicide Prevention and Crisis Interrention, s. 266 i nast.
33 H. Przybylakowa, Przegląd piśmiennictwa poświęconego zagadnieniu
samobójstwa..., s. 781.
34 D. Lester, Seasonal variation in suicide rates, „Lancet" 1973, nr 1, s. 611, 612.
35 W.W Zung, R.L. Green, Seasonal variation of suicide and depression, „Archives
of General
Psychiatry" 1974, nr 1, s. 89-91.
451
r
Z polskich autorów problematyce rytmu rocznego samobójstw poświęcił pracę J.
Nelken36.
W Polsce badania nad samobójstwami jako zjawiskiem społecznym datują się od
1918 r. Wcześniejsze obserwacje mają charakter fragmentaryczny i odnoszą się tylko do
niektórych miast. Sprawozdania statystyczne na temat samobójstw publikowali: Grzywo-
Dąbrowski (w Warszawie od 1910), Wachholz, Sta-nisz, Barnaś w Krakowie od 1881,
Swarczyński we Lwowie od 1925 r. i Kowal-czyk, Odyniec w Wilnie od 1922 r.37
Pierwsze, globalne ujęcie samobójstw w Polsce pochodzi z 1931 r. i podali je W.
Grzywo-Dąbrowski i S. Manczarski38.
36 J. Nelken, Samobójstwo a pory roku, „Rocznik Psychiatryczny" 1933, t. XXI, s.
403^108.
37 C. Cekiera, Etiologia i motywacje usiłowanych samobójstw, Warszawa 1975, s.
28, 29.
38 W. Grzywo-Dąbrowski, S. Manczarski, Samobójstwo w Polsce w 1931 r.,
„Czasopismo Sądo-
wo-Lekarskie" 1934, nr 1.
452
Rozdział XXIV
SUICYDOGENNE IMPLIKACJE ZESPOŁU STRESU POURAZOWEGO
W ostatnich kilkudziesięciu latach pojawił się nowy obszar teorii i badań w
dziedzinie psychiatrii i psychologii dotyczący wpływu szczególnie nasilonego stresu na
ludzką psychikę. Określany jest on mianem badań nad skrajnym stresem
środowiskowym, katastroficzną traumą, traumatycznym stresem. Pogląd, że stres
określany obecnie najczęściej jako traumatyczny może powodować głębokie i trwałe
zmiany funkcjonowania psychologicznego i fizjologicznego, w tym również tendencje
samobójcze, jest już dobrze ugruntowany przez koncepcje teoretyczne i badania
empiryczne prowadzone w tym obszarze.
Dla rozwoju badań nad psychologicznymi konsekwencjami skrajnie urazowych
przeżyć niezwykle ważnym momentem było ukazanie się w 1980 r. trzeciego wydania
Diagnostic and statistical manuał of mental disorders (w skrócie DSM-III; American
Psychiatrie Association 1980)1 — systemu klasyfikacji i diagnozy zaburzeń
psychicznych opracowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne. Została
wówczas wprowadzona do obowiązującego w USA systemu klasyfikacji zaburzeń
psychicznych nowa jednostka chorobowa określona jako zespół stresu pourazowego
(post-traumatic stress disorder, w skrócie PTSD). Stało się to w związku ze
zgromadzonymi już wówczas obserwacjami klinicznymi i wynikami badań, dotyczących
zwłaszcza amerykańskich weteranów wojny w Wietnamie i Żydów ocalałych z
Holocaustu. Pojawiły się również w tym okresie publikacje wskazujące na inne rodzaje
traumatycznych przeżyć i ich psychologiczne implikacje — zbliżone do występujących u
ofiar wojny. Opisany został „syndrom traumy gwałtu"2, a wielu badaczy zaprezentowało
prace na temat przemocy wobec dzieci i kobiet w rodzinie3.
1 American Psychiatrie Association: Diagnostic and Statistical Manuał of Mental
Disorders, wyd. III, Washington 1980.
1 A.W. Burges, L. Holmstrom, Rape trauma syndrom, „American Journal of
Psychiatry" 1974, vol. 131, s. 981-986.
3 R.S. Kempe, C.H. Kempe, Child Abuse, Cambridge 1978; L. Walker, The Battered
Women, New York 1979.
453
bójstwa starszych ludzi wydają się być normalniej umotywowane, tak że w związku z
tym mówi się o „fizjologicznym samobójstwie", które to określenie jest przez E. Ringela
odrzucane.
Jest oczywiste, że w tym wieku jest szczególnie wiele przyczyn warunkujących
usiłowanie popełnienia samobójstwa, jak choćby chroniczne choroby, wyłączenie z życia
zawodowego, nieprzydatność, beznadziejność itp. Ważna jest tu ciągle powracająca
myśl, że „życie tak czy inaczej wkrótce się kończy". Starzy ludzie nie rozumieją
szybkiego tempa nowych czasów i zmian w świecie. Ale najważniejszym czynnikiem
samobójstw ludzi starych jest samotność. Polega ona nie tylko na utracie najbliższych
osób, często bowiem one żyją, ale wszelka łączność z nimi jest zerwana. Stary człowiek
nie czuje się samotny, gdy przejawia się o niego fizyczną i psychiczną troskę, gdy nie
czuje się ciężarem.
Trzeba podkreślić w szczególności, Że nie tylko powtórzenie pewnych zdarzeń
(ponownego oszustwa, opuszczenia przez kogoś), lecz także wystąpienie symbolicznych
cech i zdarzeń przypominających wcześniejsze urazy może być impulsem do
samobójstwa. Ożywieniu ulegają bowiem nie tylko obiektywne trudności, ale też
subiektywnie przeżyte upokorzenia. Uraz obiektywnie może być mało znaczący,
subiektywnie jednak ma symboliczny charakter, przypominając dawniejsze
rozczarowania. Wszędzie tam, gdzie pozornie mało znacząca przyczyna stanowiła impuls
do popełnienia samobójstwa, powinno się poszukiwać powiązań trau-matycznych z
przeszłością.
Andics dobitnie wskazał na to, że przy istniejących problemach w innych
dziedzinach życia obniżenie społecznego uznania może prowadzić do usiłowań
samobójstw. Człowiek chce mieć prestiż w środowisku bliższym i dalszym i wszelkie
urazy, jak np. poniżenia, uwłaczanie czci i hańba, mogą być motywem samobójstwa.
W literaturze rozważa się, w ilu przypadkach zbadanych i omówionych usiłowań
samobójstw można mówić o tzw. samobójstwach bilansowych. Diagnoza „samobójstwo
bilansowe" może być postawiona wówczas, gdy człowiek, mający zdolność właściwej
oceny przy pełnej świadomości, z całej serii ciosów losu sporządza bilans i dochodzi do
przekonania że dalsze życie nie ma sensu. W większości badanych przypadków osoby
doznały urazów, które nie były ciężkie, ale wskutek błędnego nastawienia (postawy)
odczuły je jako dotkliwe. Tu nasuwa się pytanie, gdzie przebiega granica tego, co
fizjologicznie można znieść. Powstaje wrażenie, że zakres tolerancji (różny u każdego
człowieka) u samobójców uległ znacznemu obniżeniu. Badani pacjenci mieli nadal wiele
możliwości, aby sprostać sytuacjom życiowym, ale nie mogli bądź nie chcieli ich
zauważyć (to jest również wynikiem rozwoju w błędnym kierunku, który zawsze trzeba
uwzględnić).
Najważniejszy wynik badań to ustalenie, że przyczyna samobójstw leży bardziej w
rozwoju osobowości i sytuacji życiowej niż w ostrym stanie bezpośrednio
poprzedzającym mobójstwo.
Ź r ó d I o: E. Ringel, In welchem Zusammenhang steht die Traumatisierung mii dem
Selbstmordv, [w:] Der Selbsłmord, Wien 1999, s. 81-103.
Opracowane zostały wnikliwie kryteria diagnostyczne dla charakterystycznych
objawów stresu pourazowego. Wyraźne określenie symptomów z odniesieniem ich do
zewnętrznych przejawów (zachowań) pozwoliło na konstruowanie narzędzi pomiaru —
kwestionariuszy i ustrukturalizowanych wywiadów przydatnych zarówno w diagnozie,
jak i umożliwiających prowadzenie dalszych, bardziej precyzyjnych badań. W DSM-III
jako stresory, które mogą prowadzić do PTSD wymieniano m.in.: gwałt, agresywny
napad, walkę frontową, klęski żywiołowe (np. powódź, trzęsienie ziemi), katastrofy
komunikacyjne i przemysłowe oraz tzw. man-
457
stanu „oszołomienia", który wystąpił podczas trwania sytuacji urazowej i który był
obroną organizmu przed wstrząsem, wywołanym ogromem wszechogarniającej śmierci.
Stanowi ono także obronę przed opisanymi wyżej niepokojami i poczuciem winy. Nawet
w związkach intymnych zdolność odczuwania zarówno emocjonalnego, jak i fizycznego
(włączając w to seks) wydaje się mocno ograniczona. Zamknięciu się w sobie mogą
towarzyszyć różne objawy psychosomatyczne, takie jak zmęczenie, utrata apetytu,
zaburzenia układu pokarmowego, różne bóle oraz zaburzenia funkcji i innych organów.
Otępienie czy też unikanie odczuć może się również przejawiać w nadmiernej
aktywności. Jedna z kobiet z Buffalo Creek powiedziała o swoim strapionym mężu:
„Cały czas pracuje, przemęcza się. Mówi: «jeśli usiądę bezczynnie, to umrę»". Otępienie
psychiczne jest blisko związane z obroną psychiczną przez zaprzeczenie. Wśród
wypowiedzi ocalałych w Buffalo Creek przewijały się stwierdzenia w rodzaju: „Trudno
uwierzyć, że to miało miejsce"33.
4. Podejrzliwość, nieufność i nieukierunkowany gniew. Oznacza to osłabie
nie kontaktów z ludźmi. Składa się na nie głównie konflikt pomiędzy z jednej
strony potrzebą kontaktu, a z drugiej ciągłym podejrzewaniem fałszu. Ponieważ
w życiu uratowanych osób tak wiele zostało nagle zniszczone, mają one ogrom
ną potrzebę miłości i wsparcia, a zarazem nie są w stanie uznać oferowanych im
uczuć i opieki za autentyczne. Choć część osób, np. w Buffalo Creek, była w stanie
pomagać sobie wzajemnie, zdarzały się przypadki zerwania najbliższych więzów.
W okresie po katastrofie w Buffalo Creek wzrósł problem nieukierunkowanej
czy nieujawnionej złości. Często drażliwość okazywana jest pozostałym uratowa
nym osobom przybierając formy zawiści, zazdrości i urazy. Zjawisko takie —
zdaniem autora badań — obserwowano po różnych kataklizmach i jest ono cha
rakterystyczne dla osób, które czują się słabe i stały się ofiarami. Również dekla
racje o chęci pomocy przyjmowane były z nieufnością — ponieważ albo stano
wiły przypomnienie o słabości, albo uruchamiały tendencję osób uratowanych
(przywiązanych do zmarłych) do postrzegania wszelkich przejawów energii czy
witalności ze strony pozostałych powodzian jako zachowań nieodpowiednich i nie
moralnych. Wiele osób opowiadało, że od czasu powodzi często doświadcza
gwałtownych impulsów złości wobec każdego, kto ich zirytuje, oraz że trudności
w opanowywaniu złości niezwykle wzrosły.
5. Poszukiwanie znaczenia; dotyczy to znaczenia, jakie nadało się przeżyciom
związanym ze skrajnym stresem, dotyczy zdolności jednostki do nadania sensu
swemu zderzeniu ze śmiercią. Ważna jest tutaj zdolność znalezienia wystarcza
jącego wyjaśnienia dla swoich doświadczeń, co może pomóc w rozwiązywaniu
opisanych powyżej czterech zjawisk pourazowych. Tylko poprzez nadanie jakie
goś sensu i znaczenia swoim przeżyciom jednostka może znaleźć sens i znacze
nie dalszego życia. W wielu przypadkach katastrof osoby uratowane mogą mieć
głębokie przeświadczenie, że to co się stało było wolą Boga lub innej siły nad
przyrodzonej. W Hiroszimie ważne dla wielu ocalałych było zaangażowanie się
R.J. Lifton, Homefrom the War, New York 1973.
465
żują, że symptomy depresji wydają się zanikać ciągu około czterech miesięcy u
większości ofiar gwałtu.
W długofalowym procesie reorganizacji większość kobiet podejmowała próby na
rzecz zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Wiele z nich zmieniło numer telefonu, a
połowa odbyła specjalną podróż do domu rodzinnego w poszukiwaniu wsparcia ze strony
członków rodziny. Połowa ofiar gwałtu przeprowadziła się. Jedna z pokrzywdzonych,
której nie stać było na przeprowadzkę, najpierw została u krewnych, a później
przemeblowała swój dom. Gwałt miał miejsce w jej sypialni. Osoba ta zeznała: „Nie
spałam we własnym łóżku. Pomieszkałam trochę u przyjaciół. Zmieniłam sypialnię,
kupiłam nowy zestaw mebli". Wiele kobiet przeczytało materiały poświęcone zjawisku
gwałtu i napisało o własnych doświadczeniach. Niektóre z nich zaczęły działać w
ośrodkach pomocy zgwałconym, pomagając innym ofiarom. Spośród nich 70% doszło do
siebie po upływie kilku miesięcy. Od czterech do sześciu lat od czasu zgwałcenia, trzy
czwarte ofiar, z którymi nawiązano kontakt, czuło, że doszło do siebie, z czego połowie
zajęło to kilka miesięcy, a reszcie — kilka lat. Jedna czwarta kobiet nadal przeżywała to
bolesne wydarzenie36.
Przeżycia i doświadczenia, które są wynikiem katastrof naturalnych (huraganów,
trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, pożarów) oraz katastrof spowodowanych przez
człowieka {np. awarie elektrowni atomowych, skażenia chemiczne) mają bezpośredni
wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne wszystkich mieszkających na danym terenie
ludzi, także dzieci i młodzieży. Katastrofy i klęski żywiołowe, określane często mianem
kataklizmów (disasters), są to zdarzenia zazwyczaj nagłe, nieoczekiwane, wywołujące
gwałtowne zmiany i trwające w ograniczonym przedziale czasowym37. Negatywne dla
zdrowia konsekwencje kataklizmów są wynikiem doświadczenia silnego stresu, którego
składnikiem niejednokrotnie jest doznanie wstrząsu psychicznego38.
Charakterystyczne symptomy tego stresu to natrętnie powtarzające się wspomnienia
wizualne i słuchowe związane z kataklizmem, uczucie odrętwienia psychicznego,
nadmierna pobudliwość, trudności z koncentracją i zasypianiem oraz dolegliwości
fizyczne, takie jak bóle brzucha i głowy. Oprócz tych objawów u dzieci można także
zaobserwować pojawianie się w grach lub zabawach dziecięcych elementów z
tragicznego wydarzenia oraz występowanie specyficznego strachu.
Według O. Udwina u około 30-50% dzieci, które były świadkami trauma-tycznych
wydarzeń, występują szkodliwe dla zdrowia psychicznego reakcje w postaci symptomów
stresu pourazowego, które mogą się utrzymywać przez długi okres39. Z przeglądu badań
nad dynamiką PTSD u dzieci wynika, że symptomy
* Tamże, s. 261.
37 J.M. Vogel, E.M. Vemberg, Children'spsychological responses to disasters,
„Journal o Clinical
Child Psychology" 1993, nr 4, s. 464-484.
38 L.C. Terr, Childhood traums: An outline and overview, „American Journal of
Psychiatry" 1991,
1.148, s. 10-19.
39 O. Udwin, Annotation: children 's reactions to traumatic events, „Journal of Child
Psychology
and Psychiatry" 1993, nr 2, s. 115-127.
467
tego stresu stopniowo same ustępują i większość dzieci całkowicie wraca do zdrowia
w okresie do 3 lat. W skrajnych przypadkach symptomy te mogą utrzymywać się dłużej
niż 3—4 lata, co zostało dowiedzione w badaniach dzieci po porwaniu (uprowadzenie
autobusu z dziećmi40), pożaru buszu41, obozie koncentracyjnym42 i transplantacji
organów43.
Symptomom stresu pourazowego u dzieci mogą towarzyszyć zaburzenia innego
rodzaju, takie jak depresja, poczucie winy, stany lękowe oraz myśli samobójcze.
Zaburzenia te mogą występować także niezależnie, gdyż nie u wszystkich dzieci, które
doświadczyły traumatycznych przeżyć, występują symptomy PTSD. Po katastrofach
naturalnych symptomy depresji obserwuje się częściej u młodzieży niż u dzieci
młodszych44. Znaczący poziom depresji zaobserwowano u dzieci, które przeżyły
katastrofę; zatonięcia statku43. Inni badacze stwierdzili umiarkowany poziom depresji u
badanych dzieci po huraganie Hugo46, natomiast u dzieci, które uratowały się z pożaru
schroniska, nie zaobserwowano symptomów depresji47.
Przegląd literatury pozwala sądzić, iż uwaga badaczy zwrócona jest głównie na
diagnozę zaburzeń klinicznych. W rzeczywistości zaburzenia te stanowią tylko część
obrazu możliwych do zaobserwowania zmian w funkcjonowaniu zarówno ludzi
dorosłych, jak i dzieci po traumatycznych przeżyciach. Szkodliwe efekty traumatycznych
przeżyć mogą się przejawiać w relacjach dzieci z innymi ludźmi, złym nastroju,
problemach z pamięcią i uczeniem się oraz w wielu innych zachowaniach. Niewiele prac
poświęcono obserwacji zmian w sferze poznawczej, kontroli zdarzeń, optymizmu czy
innych wymiarów szeroko rozumianego dobrosta-nu dziecka, które przeżyło kataklizm.
Okazuje się, że następstwami przeżyć związanych z kataklizmami mogą być także
zmiany w postawach dzieci i młodzieży wobec ludzi, życia i przyszłości48. Wyniki
badań ludzi dorosłych pokazują,
40 L.C. Terr, op. dr., s. 14.
41 A.C. Mc Farlane, Family functioning and overprotecłion following a natural
disaster: The lon-
gitudinal effects ofpost-traumańc morbidity, „Austrialian and New Zeland Journal of
Psychiatry" 1987,
t. 21, s. 210-218.
42 J.D. Kinzie, W.H. Sack, R.H. Angell, S. Manson, B. Rath, The psychiatńc effects
ofmassive
trauma on Cambodian children, „Journal of American Academy of Child and
Adolescent Psychia
try" 1986, t. 25, s. 370-376.
43 M.L. Stuber, K. Nader, P. Yasuda, R.S. Pynoos, S. Cohen, Stress responses after
pediatrie bonę
marrow transplantation: Preliminary results of a prospective longitudinal study,
„Journal of American
Academy of Child and Adolescent Psychiatry" 1991, vol. 30, s. 952-957.
44 B. Pfefferbaum, Post-traumańc stress disorder in children: A review of the past 10
years, „Jo
urnal of American Academy of Child and Adolescent Psychiatry" 1997, t. 36, s.
1503-1511.
45 W. Yule, R. Williams, Post-traumatic stress reactions in children, „Journal of
Traumatic Stress"
1990, nr 3, s. 119-295.
46 J.M. Vogel, E.M. Vernberg, op. cit.
47 R.T. Jones, D.P. Ribbe, Child, adolescent and adult victims of residential fire:
psychosocial
conseąuences, „Behavior Modification" 1991, t. 15, s. 560-580.
48 B. Pfefferbaum, M. Allen, Stress in children exposed to violence. Reenactment
and rage, „Child
and Adolescent Psychiatrie Clinics of North America" 1998, t. 7, nr 1; E.M.
Vernberg, A.M. La
Greca, W.K. Silverman, M.I. Prinstein, Prediction of post-traumatic stress symptoms
in children after
Hurricane Andrew, „Journal of Abnormal Psychology" 1996, vol. 105, s. 237-248.
468
ci. Istotny wpływ na poziom symptomów PTSD u badanych dzieci miały czynniki
związane z powodzią, zwłaszcza poziom zagrożenia życia i zdrowia. Większe natężenie
symptomów stresu pourazowego zaobserwowano u dzieci, które doznały większych strat
na skutek kataklizmu (zagrożenie życia i zdrowia, utrata domu) niż u dzieci, które
doznały mniejszych strat w tym zakresie.
Oprócz objawów stresu pourazowego wystąpiły także symptomy depresji. Średni
poziom zaobserwowanych zaburzeń depresyjnych można uznać za umiarkowany, gdyż
nie osiągnął kryteriów poważnej depresji. Jednym z uwzględnionych w badaniu
czynnikiem, pozwalającym przewidzieć poziom depresji u badanych dzieci, był rozmiar
zagrożeń doświadczonych podczas powodzi, Rezultat ten potwierdza oczekiwanie, że
symptomy depresji, które wystąpiły u dzieci 10 miesięcy po powodzi, były bezpośrednio
związane z ich doświadczeniami kataklizmu.
Dzieci, które straciły mieszkanie w powodzi, 10 miesięcy później były znacznie
mniej zadowolone z bieżącego życia niż dzieci, które nie doznały takiej straty. Były one
mniej zadowolone z własnego zdrowia, ze swojego bliskiego przyjaciela, ze swoich
krewnych, ze swoich kolegów i koleżanek z klasy, z dzielnicy, w której mieszkają oraz
ze swojego mieszkania w porównaniu z dziećmi, które nie straciły podczas powodzi
swoich mieszkań. Rezultat ten jest zgodny z wynikami badań wskazującymi na znaczenie
utraty domu dla zdrowia psychicznego dzieci. Potwierdzone zostało także oczekiwanie,
że negatywne konsekwencje kataklizmów mogą dotyczyć występowania nie tylko
zaburzeń psychicznych (jak np. PTSD, depresja czy myśli samobójcze), lecz mogą
przejawiać się w postaci zaburzeń tych obszarów dobrostanu, który jest związany z
brakiem satysfakcji i radości życia. Utrata radości życia jest jednym z najbardziej
powszechnych negatywnych efektów psychologicznych po klęsce żywiołowej.
Generalnie można stwierdzić, że 10 miesięcy po powodzi skutki tego wydarzenia
były widoczne we wszystkich badanych sferach zdrowia psychicznego. Uzyskane
rezultaty dowodzą, iż powódź miała negatywny wpływ na zdrowie psychiczne dzieci i
młodzieży, co przejawiało się w występowaniu symptomów stresu pourazowego, depresji
oraz niskim zadowoleniu z bieżącego życia. Głównymi predyktorami braku dobrostanu
badanych były czynniki związane z poniesionymi stratami. Rezultaty te potwierdzają
założenia teorii stresu, która zakłada, że rzeczywista lub potencjalna utrata zasobów jest
głównym czynnikiem odpowiedzialnym za stres jednostki. Przedstawione dane implikują
zasadność niesienia pomocy psychologicznej ofiarom katastrof i to nie* tylko
poszczególnym jednostkom, ale całym grupom dzieci i młodzieży. Z perspektywy
przeprowadzonych badań interesujące wydają się propozycje pracy terapeutycznej z
dziećmi po kataklizmach na terenie środowiska szkolnego. Pomoc taka wydaje się
niezbędna nie tylko w czasie zagrożenia lub na krótko po nim, lecz także w późniejszych
okresach.
Wyjaśnienia syndromu stresu pourazowego obejmują również poziom struktur i
procesów neurologicznych. Wskazuje się, że główne objawy wstrząsu pourazowego
wywołane są zmianami w układzie łimbicznym, którego centrum jest
471
się do takich sytuacji — na każde kolejne klaśnięcie reagują tak samo jak na
poprzednie"55.
Inne zmiany zachodzą w mózgowym systemie wydzielania opiatów, gdzie
produkowane są endorfiny, uśmierzające uczucie bólu. Również ten system nadmiernie
się uaktywnia. On też związany jest z ciałem migdałowatym, które w tym wypadku
działa zgodnie z pewnym obszarem kory mózgowej. Endorfiny są produkowanymi przez
mózg związkami chemicznymi o silnym działaniu znieczulającym, podobnym do
działania opium i innych narkotyków będących ich chemicznymi kuzynami. Przy
wysokim poziomie opiatów („własnej morfiny mózgu") ludzie wykazują zwiększoną
tolerancję na ból. Jest to zjawisko doskonale znane lekarzom wojskowym, którzy
podczas walk wielokrotnie stwierdzali, że ciężko ranni żołnierze potrzebowali
mniejszych dawek narkotyków dla uśmierzenia bólu niż cywile z o wiele lżejszymi
obrażeniami.
Coś podobnego zdaje się występować we wstrząsie pourazowym. Zmiany w
poziomie endorfin nadają nowy wymiar mieszance nerwowej, którą wyzwoliło ponowne
wystawienie na uraz. Tym wymiarem jest stępienie niektórych uczuć. Wydaje się to
wyjaśniać zespól negatywnych objawów psychicznych od dawna obserwowanych u osób
cierpiących na wstrząs pourazowy: anhedonię (niezdolność odczuwania przyjemności)
oraz ogólne odrętwienie emocjonalne, poczucie odcięcia od bieżących wydarzeń albo od
troski o uczucia innych osób. Bliscy takich osób mogą odbierać ten brak zainteresowania
jako oznakę braku empatii. Innym z możliwych skutków tej zmiany ilości endorfin może
być rozstrojenie uwagi, w tym niemożność zapamiętania przełomowych chwil, godzin, a
nawet całych dni, w których doszło do wywołującego uraz wydarzenia.
Neoronalne zmiany składające się na wstrząs pourazowy wydają się również czynić
osobę, która mu uległa, bardziej podatną na dalsze urazy. Liczne badania prowadzone na
zwierzętach wykazały, że jeśli wystawione one były w młodości na niewielki nawet stres,
to w późniejszych okresach życia były bardziej wrażliwe niż zwierzęta nie poddawane
wcześniej stresowi na spowodowane urazem zmiany w mózgu (co wskazuje na pilną
potrzebę leczenia dzieci ze wstrząsem pourazowym). Wydaje się, że to właśnie jest
powodem, iż z dwóch osób, które przeżyły tę samą katastrofę, u jednej rozwija się
wstrząs pourazowy, a u drugiej nie: ciało migdałowate uczulone jest na odkrywanie
zagrożeń i kiedy życie stawia taką osobę jeszcze raz wobec rzeczywistego
niebezpieczeństwa, wzniesiony alarm jest bardziej gwałtowny.
Wszystkie te zmiany neuronalne są na krótką metę korzystne, ponieważ pomagają
nam stawić czoło ponurym i strasznym okolicznościom, które zmiany te spowodowały.
W warunkach zagrożenia dobrze jest być szczególnie czujnym, pobudzonym, gotowym
na wszystko, nieczułym na ból, mieć ciało przygotowane do tego, by sprostało
niezwykłym wymogom fizycznym oraz zachowywać obojętność wobec tego, co — w
danej chwili — mogłoby odwieść naszą uwagę od niebezpieczeństwa. Jednak te
krótkookresowe korzyści przeradzają się w długotrwałe
55 Tamże, s. 318.
473
problemy, kiedy mózg zmieni się tak, że stają się one predyspozycjami. Można to
porównać do samochodu, którego silnik utrzymuje się stale na wysokich obrotach. Kiedy
ciało migdałowate i połączone z nim inne obszary mózgu nastawią się w chwili
głębokiego urazu na nowy próg pobudzenia, to ta zmiana — to podwyższenie gotowości
do stanu, w którym wyzwala ono porwanie neuronalne — oznacza, że wszystko, z czym
ludzie stykają się w życiu, znajduje się tuż pod progiem, którego przekroczenie
równoznaczne jest ze stworzeniem stanu zagrożenia, i nawet zupełnie niewinne
wydarzenie może spowodować wybuch niepohamowanego strachu.
Rozdział XXV
ANALIZA ETIOLOGII SAMOBÓJSTW
W OCENIE SPRAWCÓW NA PODSTAWIE
BADAŃ LISTÓW POŻEGNALNYCH
Analiza etiologii samobójstw w ocenie sprawców przeprowadzona na podstawie
pozostawionych przez nich listów pożegnalnych pozwala wyodrębnić podstawowe
uwarunkowania zamachu na własne życie1. Do uwarunkowań tych należy zaliczyć:
problemy i konflikty rodzinne, problemy szkolne i zawodowe, zażywanie środków
uzależniających, zawód miłosny, choroby, w tym zaburzenia psychiczne, brak
odporności na stresy i kryzysy życiowe2. Niejednokrotnie mamy do czynienia z
występowaniem więcej niż jednego czynnika determinującego zamach samobójczy.
Analiza została dokonana na podstawie 130 listów opublikowanych w pracach
naukowych.
Dom rodzinny stanowi najważniejsze środowisko dzieci, młodzieży, a także ludzi
dorosłych. Nieprawidłowe funkcjonowanie środowiska rodzinnego może stanowić
czynnik suicydogenny. Świadczą o tym następujące przypadki. Rodzice 12-letniego
Marcina często nadużywali alkoholu. W domu miały miejsce częste awantury, gdyż
ojciec po wypiciu kilku kieliszków wódki stawał się agresywny. Nie pomagały prośby
Marcina, ani jego starszego brata, aby rodzice przestali pić. Często brakowało w domu
pieniędzy nawet na jedzenie. Chłopcy często zbierali makulaturę, sprzedawali butelki, a
w soboty i niedziele pracowali na stacji benzynowej myjąc szyby w samochodach, aby
zdobyć pieniądze najedzenie. Pewnego dnia ojciec po wypiciu niewielkiej jedynie ilości
alkoholu zaczął wyzywać Marcina i uderzył go w twarz. Chłopiec po napisaniu krótkiego
listu pożegnalnego wyszedł z domu i rzucił się pod koła nadjeżdżającego samochodu.
Znane są przypadki, że pomimo źle funkcjonującej rodziny dziecko czuje się z nią
związane emocjonalnie, preferuje jej demoralizujące oddziaływanie ponad
ustabilizowane materialnie warunki domu dziecka. 14-letni Rafał przebywał w domu
dziecka, skąd często uciekał. Kilkakrotnie brał udział w drobnych kradzieżach, a łupy
zdobyte w ten sposób oddawał rodzicom, którzy najczęściej przeznaczali je na zakup
alkoholu. Gdy sytuacja w domu pozornie się poprawiła
1 B. Hołyst, Samobójstwo —przypadek czy konieczność, Warszawa 1983.
2 B. Hołyst, Przywróceni życiu, Warszawa 1991.
475
— ojciec dostał stałą pracę, a rodzice odzyskali prawa rodzicielskie — Rafał mógł
powrócić do domu. Niestety, trwało to krótko, po kilku awanturach zakończonych bójką
musiał znowu przenieść się do domu dziecka. Nie mógł wytrzymać rozłąki z rodzicami i
w pięć dni po powrocie do domu dziecka, po napisaniu listu pożegnalnego, próbował
odebrać sobie życie podcinając żyły.
Przypadki zamachów samobójczych wśród dzieci zdarzają się nawet w rodzinach
niepatologicznych, w których jednak występuje rygoryzm i preferowany jest
autokratyczny styl wychowawczy.
13-letnia Ania była zawsze wzorową uczennicą. Pewnego dnia klasa dziewczynki
postanowiła uciec z lekcji. Pod presją kolegów Ania również zgodziła się iść na wagary,
jednakże bała się konsekwencji swojego zachowania, a zwłaszcza reakcji swoich
rygorystycznych rodziców. Po napisaniu listu pożegnalnego zażyła dużą dawkę tabletek
nasennych.
19-letni Kamil pożyczył od rodziców samochód, aby pojechać do kolegi. W drodze
powrotnej zdarzył się wypadek, w wyniku którego samochód został nieznacznie
uszkodzony. Bojąc się reakcji rodziców, a przede wszystkim surowego ojca, chłopiec
popełnił samobójstwo skacząc z dwunastego piętra.
Czynnikiem suicydogennym może być również zaborcza miłość rodziców i
narzucanie dziecku, zwłaszcza gdy znajduje się ono już w wieku dorastania, własnego
zdania we wszystkich sprawach. Rodzice przenoszą na dziecko własne, niezaspokojone
pragnienia, dziecko staje się obiektem, przy pomocy którego dorośli usiłują sobie
wynagrodzić osobiste rozczarowania, przede wszystkim spowodowane przez partnera lub
inne osoby znaczące. Gdy młody człowiek próbuje się buntować, spotyka się z
rozgoryczeniem, a nawet odrzuceniem. Rodzice postępujący w taki sposób wpędzają
często dziecko w nerwicę, miota się ono pomiędzy zależnością a przeciwstawianiem się.
W dziecku rodzi się agresja, której nieuniknionym następstwem jest poczucie winy
pociągające za sobą wewnętrzne rozdarcie.
18-letnia Magda była upragnioną jedynaczką. Od urodzenia była rozpieszczana przez
rodziców i obdarowywana drogimi prezentami. W szkole podstawowej rodzice wybierali
kolegów, z którymi mogła się spotykać, a matka często podsłuchiwała rozmowy
telefoniczne córki. Szkołę podstawową skończyła z wyróżnieniem. Dziewczynka poszła
do liceum wybranego przez rodziców. Rodzice zabraniali jej spotykania się z
rówieśnikami, nakazując spędzanie wolnego czasu na nauce. Ojciec chciał, aby córka
została, tak jak on, lekarzem. Po skończeniu liceum Magda odkryła, że nie chce
studiować medycyny, gdyż panicznie boi się widoku krwi. Podjęła rozmowę z ojcem, w
której starała się wyjaśnić motywy swojej decyzji. Ojciec przestał się do niej odzywać, a
na domiar złego matka podtrzymywała stronę ojca. Dziewczyna, nie mogąc znieść
zaistniałej sytuacji, po napisaniu listu pożegnalnego, w którym wyjaśniała motywy
swojego czynu, targnęła się na życie zażywając truciznę.
W pozornie prawidłowo funkcjonujących rodzinach zdarzają się przypadki zbyt
małej opieki nad dziećmi, a przy tym obciążanie ich nadmiernymi obowiązkami, często
przerastającymi ich możliwości psychiczne i fizyczne. Czasami taka
476
ki żyje matka, rozbije każdy związek, żadnej dziewczyny nie zaakceptuje. Teraz mam
jeszcze dodatkowy problem. Narosły mi zaległości alimentacyjne. A żona jest w
stosunku do mnie nie w porządku. Łożyłem na utrzymanie córki, ubierałem ją, a ona
podała mnie do sądu. Nie mam z czego zapłacić, bo mam bardzo niską rentę."
25-letnia Barbara, nauczycielka, absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego,
mieszkająca razem z siostrą i szwagrem, próbowała odebrać sobie życie przez otrucie.
Bezpośrednią przyczyną zamachu były konflikty i nieporozumienia rodzinne, które tak
opisywała w pozostawionym przez siebie liście pożegnalnym:
„Wybaczcie mi, ale ja naprawdę nie mam innego wyjścia z tej koszmarnej sytuacji
życiowej. To jest jedyne wyjście dla mnie, żeby wreszcie mieć spokój; nikt nie będzie
mnie już bił, poniżał. Skończy się wreszcie ta obłuda, wyrachowanie i koszmar życiowy,
który za długo już trwa. Ja naprawdę byłam tym wykończona, aż dziwne, że
wytrzymałam aż do dzisiejszego dnia. Cóż, próbowałam przedłużać sobie życie jak tylko
mogłam, ale coraz mniej miałam siły. Teraz zabrakło mi całkowicie sił na dalszą
egzystencję, właściwie wegetację, w której tkwię od lat z niewielkimi przerwami.
Niestety nie udało mi się. Naprawdę starałam się, jak mogłam, starałam się żyć. Na
próżno...
Podziękujcie swojej pierworodnej, zrobiła wszystko, żebym się właśnie teraz
zdecydowała na ten czyn. Te kilka łat bycia w tym mieszkaniu wykończyłoby
najzdrowszego i najbardziej odpornego człowieka, a co dopiero mnie. To ponad moje siły
żyć w tym mieszkaniu, chciała się mnie pozbyć i dopięła swego celu... Cóż, jak umiesz
liczyć, licz na siebie, a rodzinka tak ładnie umywa ręce od wszystkiego, jest z daleka,
patrzy z daleka. Nic do Was nie dociera, ale dotrze, szkoda, że tak późno. Ja nie mam
siły, naprawdę brak mi sił.
Te wszystkie rozmowy, moje próby wyjścia z tego koszmaru, to jedno pasmo
niepowodzeń. Najbliżsi — o ironio — nigdy nie można na nich liczyć. Jedynie ojciec
starał się zawsze być w porządku, ale ja już nie mogę dłużej czekać. Nie wierzę w
szybkie załatwienie mieszkania. Nawet kilka miesięcy to dla mnie za długo, to ponad
moje siły. W tej sytuacji to za długo. Przykro mi, wiem, że to nie jest łatwe do
załatwienia, ale ja jestem załamana i w tym domu mieszkając sama nie wytrzymałabym
nawet miesiąca. Wy tego jeszcze nie rozumiecie. Tu trzeba pomieszkać, być na co dzień
— ale Wypięknię umywacie ręce... Nie mam gdzie się podziać, dokąd pójść, nie cierpię
tego domu, ale Wy tego nie zrozumieliście.
Przykro mi, wybaczcie, aleja naprawdę mam dosyć wszystkiego, to jest prawda, jaka
smutna prawda, ale ja nie mogę inaczej. Chcę zasnąć, wtedy skończą się wszystkie moje
kłopoty, koszmar, który mnie powoli zabijał, aż wreszcie położył kres tej koszmarnej
egzystencji. Wybaczcie, nie mogę inaczej, dla mnie nie ma już ratunku, dziękuję za
wszystko, ale dziś zabrakło mi już sił."
Problemy rodzinne stanowią również motyw zamachu samobójczego ludzi w wieku
podeszłym, tak jak w przypadku 68-letniej Franciszki, która w liście pożegnalnym
napisała:
„Jestem inwalidką II grupy po ciężkiej operacji ortopedycznej biodra. Jako dziecko
chorowałam na gruźlicę kości. Mieszkam z synem, jego konkubiną z dwojgiem
478
dzieci w pokoju z kuchnią. Warunki mieszkaniowe mam okropne. Mój syn dużo pije
i stale awanturuje się ze swoją kochanką, a ona wcale nie zajmuje się swoimi dziećmi.
Wszystkie obowiązki spadają na mnie. Ja w miarę możliwości pomagam dzieciom,
opiorę je, ugotuję, zrobię im coś na drutach, a ich matka cafymi dniami przesiaduje albo
w kawiarni albo u koleżanek. Żal mi tych dzieci. Syn dokucza mi i dąży do wyrzucenia
mnie z mieszkania. Nie mam zaufania do niego. Jest dla mnie gorszy niż obcy człowiek.
Lubię spokój i chcę żyć sama w domu. Ale to jest niemożliwe, bo gdzie syn się
wyprowadzi. Nie żałuję, że to robię, bo syn miałby mieszkanie. Skończy się moja udręka
i będę miała święty spokój."
Drugim, obok rodziny, środowiskiem, w którym młodzi ludzie spędzają większość
swojego czasu, jest szkoła. Relacje koleżeńskie z kolegami oraz prawidłowe kontakty z
nauczycielami składają się na potrzebną dziecku, właściwą atmosferę szkoły. Zachwianie
tej atmosfery z reguły wpływa ujemnie na osobowość ucznia. W ekstremalnych
sytuacjach wrogość bądź złośliwość ze strony kolegów lub nauczyciela może
doprowadzić do podjęcia próby samobójczej.
Oto klasyczny przykład: 13-letni Rafał uczył się słabo. Największe problemy
sprawiały mu przedmioty ścisłe, a w szczególności fizyka. Nauczycielka fizyki, chociaż
wiedziała, że chłopiec ma duże problemy ze zrozumieniem nawet najprostszego tematu,
często wzywała go do odpowiedzi. Do jednej z lekcji chłopiec przygotowywał się bardzo
solidnie od kilku tygodni; nauczycielka zadała pytanie, a gdy Rafał wstał, powiedziała
nie czekając na jego odpowiedź: „siadaj, głąbie, i tak nic nie umiesz". Rafała bardzo
zabolała wypowiedź nauczycielki. Po przyjściu do domu odkręcił kurki z gazem, a w
liście pożegnalnym wyjawił motywy swojego postępowania.
Podobna sytuacja wystąpiła w przypadku 17-letniej Agnieszki, która uczyła się dość
dobrze, trudności miała jedynie ze zrozumieniem chemii. Dziewczyna często opuszczała
lekcje tego przedmiotu. Bojąc się, że zostanie na następny rok w tej samej klasie i stanie
się pośmiewiskiem dla całej szkoły, postanowiła targnąć się na własne życie. W liście
pożegnalnym do rodziców napisała: „Przepraszam, ale to wszystko było ponad moje siły.
Tutaj dla mnie już nie ma miejsca. Odchodząc nie będę wam mogła już więcej przynosić
wstydu...".
Na zachowanie suicydalne może mieć wpływ dezaprobata otoczenia oraz poczucie
winy. 10-letni Kamil był grzecznym i wrażliwym chłopcem. Nauka nie sprawiała mu
żadnych problemów. Pewnego razu zdarzyło mu się ukraść pieniądze z torebki swojej
nauczycielki. Próbował odebrać sobie życie podcinając żyły. W liście pożegnalnym
napisał, że boi się, iż cała prawda wyjdzie na jaw, że stanie się przedmiotem drwin ze
strony kolegów i utraci zaufanie nauczycielki.
Niektórzy młodzi ludzie podejmują próby samobójcze czując się osamotnieni,
niezrozumieni przez swoich rówieśników, wyalienowani w swoim środowisku szkolnym.
16-letnia Marta ze względu na zmianę miejsca zamieszkania, musiała przenieść się do
innej szkoły. Trudno jej było odnaleźć się w nowej społeczności, wydawało się jej, że
wszyscy uważają ją za intruza, który niepotrzebnie niszczy spokój w klasie. Odizolowana
od dawnych kolegów, nie mogąc znaleźć ani jednej osoby życzliwej w swoim
środowisku, czuła się gorsza i bardzo samotna.
479
Podjęta próba zaprzyjaźnienia się z trzema koleżankami z klasy nie powiodła się.
Dziewczyna pozostawiona sama sobie, nie akceptowana przez klasę, podjęła próbę
samobójczą zażywając dużą ilość proszków uspokajających.
Marcin urodził się i wychował w dużym mieście. Jego matka była nauczycielką, a
ojciec zawodowym żołnierzem. Jego starsza o sześć lat siostra przebywa aktualnie w
Niemczech wraz z mężem i dzieckiem. Marcin był zawsze uczniem bardzo dobrym —
najlepszym w klasie zarówno w szkole podstawowej jak i średniej. Maturę zdał z
najlepszymi wynikami wśród wszystkich czwartych klas. Na studia dostał się także z
bardzo dobrymi wynikami egzaminów wstępnych. Jego stosunki z rodziną układały się
dobrze, chociaż zdarzało się, że był zmuszany do nauki, a gdy w szkole szkło źle —
karany. Nie bał się jednak rozmawiać z matką, prosić ją o radę czy zwierzyć się jej —
chociaż to ona była najbardziej surowa w rodzinie. Kontakty z rówieśnikami też miał
bardzo dobre, lubił się bawić. Najbardziej interesowało go dziennikarstwo — zawsze
wolał przedmioty humanistyczne, nawet brał udział w olimpiadach z języka polskiego i
historii. W szkole średniej działał w gazetce szkolnej, redagował rubrykę sportową. Sam
dla siebie pisał opowiadania i wiersze. Po maturze poszedł na politologię, aby móc zostać
dziennikarzem. Po pierwszym roku studiów zostało mu przyznane stypendium. W rok
później, w sesji letniej nie zdał jednego egzaminu. Jeszcze tego samego dnia, w którym
odbywał się egzamin, podjął próbę samobójczą; miał wówczas 21 lat. Dzień wcześniej
powiedział matce, że jak nie zda, to odbierze sobie życie. Zmartwiła się stanem
psychicznym syna, ale nie uwierzyła, że mógłby nie zdać.
Uwarunkowania środowiskowe zachowań suicydalnych są szczególnie zagrażające,
jeżeli niekorzystne czynniki dotyczą zarówno sytuacji rodzinnej, jak i szkolnej.
Niepowodzenie w nauce oraz niezrozumienie i brak oparcia ze strony rodziców może
doprowadzić dziecko i młodego człowieka do zamachu na własne życie. Na tle złej
atmosfery w rodzinie, alkoholizmu rodziców, konfliktów rodzinnych, braku więzi
uczuciowej — przy braku dojrzałości i doświadczenia — niepowodzenie w nauce może
spowodować poczucie utraty gruntu pod nogami i wiary w sens dalszego życia.
14-letniego Piotra wraz ze starszą siostrą po śmierci ojca wychowywała tylko matka,
która będąc nałogową alkoholiczką często pozostawiała dzieci same sobie. Chłopiec
nauczył się dawać sam sobie radę, kradnąc drobne przedmioty lub żebrząc. Opuścił się w
nauce szkolnej. Nauczycielka zagroziła mu, że jeżeli nie zda do następnej klasy, to
zostanie skierowany do domu dziecka. Chłopiec przejął się groźbą i wziął się do pracy,
jednak warunki nie sprzyjały mu. Pod koniec roku szkolnego był zagrożony z dwóch
przedmiotów. W obawie przed oddaniem do domu dziecka powiesił się na pasku
przymocowanym do klamki.
17-letni Arkadiusz był wychowywany przez matkę i jej drugiego męża. Ojciec, który
zmarł przed kilkoma laty, dbał o syna, chodził na wywiadówki i pomagał mu w
odrabianiu prac domowych. Po śmierci ojca chłopak się załamał. Matka nie interesowała
się postępami syna. Gdy ponownie wyszła za mąż i urodziła kolejne dziecko, chłopiec
zszedł na dalszy plan. Arkadiusz zaczął nie wracać do
480
domu na noc, zaniedbał naukę. Gdy pojawiła się groźba braku promocji do następnej
klasy, chłopak, po napisaniu listu pożegnalnego, zażył dużą ilość tabletek od bólu głowy i
popił je alkoholem.
Problemy zawodowe mogą stać się również motywem zamachu samobójczego u
ludzi dorosłych, tak jak w przypadku Tadeusza, który w pozostawionym przez siebie
liście pożegnalnym pisał:
„ Trudno jest napisać o tym wszystkim, dlaczego po raz trzeci chciałem popełnić
samobójstwo. Mam prawie 27 lat i nic mi się w życiu nie układa. Przyczyną jest mój
charakter. Jestem konfliktowy. Nigdzie dłużej nie mogę zagrzać miejsca niż pół roku.
Zmieniam ciągle pracę. Nie próbuję nawet z dziewczynami, boję się po raz kolejny
zawodu i wiem, że każdą znajomość potrafię po pewnym czasie zmienić w piekło. Żal mi
tylko mojej matki. Od początku miała ze mną kłopoty. Kiedy miałem dwa lata rodzice
rozwiedli się. Matka wyszła za mąż i długo ukrywała przede mną, że mam ojczyma, a nie
ojca. Powiedziała mi dopiero jak skończyłem 7 lat. Straciłem do niego serce.
Traktowałem go jak obcego mi człowieka. On też nie był dłużny. Dokuczał mi, a czasem
bił. W szkole byłem uczniem dostatecznym. Powtarzałem piątą klasę przez wagary. Z
trudem ukończyłem podstawówkę. Chciałem być kucharzem. Pierwszą klasę ZSZ
ukończyłem, ale w drugiej zaczęły się wagary i narkotyki.
Jakoś skończyłem trzecią klasę. Nauczyciele nie domyślali się, że biorę, matka i
ojczym myśleli, że piję alkohol, i robili mi o to ciągle awantury. Po trzeciej klasie kiedyś
przedawkowałem i znalazłem się na Oddziale Leczenia Odwykowego. Skończyłem
wtedy z narkotykami. Sam się dziwię, że jestem już poza tym. Rozpocząłem pracę w
swoim zawodzie. Najpierw miałem praktykę i już wtedy zaczęły się kłopoty. Byłem
pyskaty, wybuchowy. Prawie codziennie dochodziło do awantur. Ale jakoś zaliczyłem tę
praktykę. Wzięli mnie do wojska. Byłem tam tyłko 3 miesiące. Nie mogłem tam
wytrzymać. Przeciąłem sobie żyły. Odwieźli mnie do szpitala. Dostałem zwolnienie na 7
miesięcy. Leczono mnie w Poradni Zdrowia Psychicznego. Sam tam chodziłem.
Chciałem, żeby zwolnili mnie z wojska. No i wreszcie odczepiłi się ode mnie.
Zacząłem pracować w szpitalu, byłem tam tylko pół roku. Zwolniłi mnie, bo byłem
konfliktowy. Przez pół roku nie pracowałem, byłem na utrzymaniu mamy. Zgłosiłem się
znowu do PZP, ale lekarz dawał mi tylko tabletki. Poznałem Justynę. Mama nie chciała,
żebym z nią chodził, bo miała już panieńskie dziecko, które było w Domu Dziecka.
Zerwałem z nią, kiedy dowiedziałem się, że była w ciąży ze mną i usunęła. Chciałem
mieć to dziecko, a ona zdecydowała sama. Jak mogła tak zrobić. Czy mogłem mieć do
niej zaufanie w przyszłości. Uważam, że zrobiła mi wielkie świństwo. Nie mogłem się po
tym pozbierać. Chciałem się z nią ożenić, ale nic z tego nie wyszło.
Rozpocząłem znowu pracę we wrześniu. Od początku nie układało mi się. Nie
modern zgodzić się z szefową. Naubliżałem jej. Poszło o drobiazg. Poszła na skargę do
dyrektora. Dyrektor chciał początkowo zwolnić mnie dyscyplinarnie, ale później doszli
do wniosku, że pójdą na ugodę i odejdę za porozumieniem stron. Dali mi urlop
okolicznościowy na załatwienie formalności z szukaniem nowej pracy...
481
19-letnia Anna nie mogła pogodzić się z odejściem chłopaka. Nieustannie dzwoniła
lub odwiedzała go, mając nadzieję, że do niej wróci. Gdy zobaczyła chłopca w
towarzystwie innej dziewczyny, załamała się. Po przyjściu do swego domu napisała list
wyjaśniający motywy swojego czynu i odkręciła gaz. Na szczęście wcześniej niż zwykle
do mieszkania przyszła młodsza siostra Ani. Dziewczyna została odratowana.
17-letnia Magdalena spotykała się już od dłuższego czasu (2 lata) z Jarosławem —
planowali oni nawet wspólną przyszłość. Przez ostatnie dwa miesiące stosunki między
nimi uległy znacznemu pogorszeniu. Magdalena domyślała się najgorszego — chłopiec
prawdopodobnie kogoś poznał. Gdy Jarek zadzwonił do niej, aby odwołać kolejne
spotkanie, dziewczyna poprosiła, aby powiedział jej całą prawdę. Wówczas chłopak
przyznał się, iż od trzech miesięcy spotyka się z koleżanką z klasy i nie chce z niej
zrezygnować. Po tej rozmowie dziewczyna zażyła dwie buteleczki relanium.
20-letnia Barbara była już zaręczona ze starszym od niej o trzy lata Marcinem, gdy
pewnego dnia chłopak oświadczył jej, iż musi się ożenić z inną, gdyż ona spodziewa się
jego dziecka. Po wyjściu chłopca dziewczyna napisała Ust pożegnalny i odkręciła gaz.
Niepowodzenia w miłości wywierają również wpływ na podejmowanie zachowań
suicydalnych przez chłopców, o czym świadczą poniżej opisane przypadki:
17-letni Andrzej na zerwanie kontaktów przez dziewczynę, z którą się uprzednio
spotykał, zareagował podcięciem żył. 16-letniemu Pawłowi spodobała się koleżanka, z
którą chodził do tej samej szkoły. Za wszelką cenę chciał ją poznać, a następnie spotykać
się z nią. Chłopiec był bardzo nieśmiały, więc dużo go kosztowało poznanie z
dziewczyną. W trakcie rozmowy okazało się, iż dziewczyna spotyka się już z kimś innym
i nie chce rezygnować z tej znajomości ze względu na Pawła. Dłuższy czas chłopiec
prosił dziewczynę o to, by się z nim spotykała, odprowadzał ją do domu, kupował kwiaty
itp. Po kolejnej próbie chłopiec powiedział dziewczynie, iż nie widzi sensu dalszego
życia bez niej. Wracając do domu rzucił się pod koła nadjeżdżającego samochodu.
Osoby, które kochają bez wzajemności, bądź też zostały porzucone przez kochane
osoby, nie umiały pogodzić się z tak wielką w ich mniemaniu stratą. Utrata bliskiej osoby
wiązała się z utratą sensu życia. Osoby te nie widziały celu, dla którego warto byłoby
żyć; czuły się zagubione i osamotnione.
20-letni Czesław odbywający służbę wojskową powiesił się poza terenem jednostki
wojskowej pozostawiając następujący list pożegnalny: „Kochałem Cię i w ogóle Cię nie
zdradziłem chociaż miałem okazje. Ty natomiast oddałaś się chłopakowi, zaszłaś w ciążę
i aby uniknąć skandalu, przerwałaś ją. Gdy nalegałem, z płaczem powiedziałaś mi
wszystko i zerwałaś ze mną. Żegnam Cię, Alko. Czesław".
21-letni Józef odbywający staż w jednostce wojskowej również popełnił
samobójstwo w rezultacie doznanego zawodu miłosnego. W chwili samobójstwa był
nietrzeźwy, a stężenie alkoholu we krwi sięgało 3 promili. Pozostawił następujący list:
„Kochana Mamusiu i Tatusiu! W pierwszych słowach pozdrawiam was serdecznie,
jestem bardzo zdenerwowany. Miałem jedną dziewczynę, którą kocha-
485
Często bolała mnie głowa i ataki miałem czasem 2 razy w tygodniu. Poszedłem do
lekarza i jak zrobili mi badania, to wykryli guza w mózgu. Lekarze namawiali mnie na
operacje, ale uprzedzili, że mogą być potem różne skutki. Nie zgodziłem się. Nie wiem
co mam robić. Jak się nie poddam operacji, to guz się będzie rozrastał. Wolę wybrać
śmierć niż męczarnię."
Odrębny problem stanowią osoby leczące się z powodu zaburzeń psychicznych.
17-letniego Jarosława wychowywała matka, gdyż ojciec, chory psychicznie, powiesił
się. Od kilku lat i on zaczął przejawiać cechy choroby psychicznej. Przez pół roku
chłopiec przebywał w zakładzie psychiatrycznym. Popełnił samobójstwo przez
powieszenie się, pozostawiając list pożegnalny.
20-letni Adam od kilku lat był przykuty do wózka inwalidzkiego, po wypadku
samochodowym, w którym zginęła jego matka. Z wesołego i pogodnego stał się
zamkniętym w sobie chłopcem, nic go nie cieszyło. Kolegom zwierzał się, iż wolałby
zginąć razem z matką. Stracił sens dalszego życia. Feralnego dnia podciął sobie żyły
pozostawiając list pożegnalny, w którym wyjaśniał motywy swojego zachowania.
59-letnia Lutka, pochodząca z rodziny robotniczej, całe swoje życie spędziła w
dużym mieście. Miała starszą o trzy lata siostrę. Jej stosunki z rodziną zawsze układały
się pozytywnie. Rodzice rzadko stosowali wobec niej kary. Nikt z jej bliskich, ani ona
sama, nie nadużywała alkoholu czy innych używek. W szkole nie miała problemu, uczyła
się dobrze, miała grono przyjaciół. Ukończyła Studium Nauczycielskie, wydział
matematyki, z wynikiem bardzo dobrym. Została nauczycielką w szkole podstawowej.
Mając 28 lat wyszła za mąż. Pożycie małżeńskie układało się dobrze. Niestety, nie mogła
zajść w ciążę i dopiero po 10 latach urodziła syna. Stosunki z mężem pogarszały się.
Rozwiedli się, gdy chłopak miał 12 lat. Dwa lata później chłopiec zaczął narzekać, że
boli go kolano. Po wielu badaniach okazało się, że jest chory na raka kości. Matka
zrezygnowała z pracy, by zająć się synem. Po roku intensywnego leczenia, m.in. w
Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, zmarł. W tym'czasie mąż mieszkał z nimi, po
śmierci syna odszedł. Lutka została sama z chorą matką, która w kilka miesięcy później
zmarła. Usiłowała na nowo podjąć pracę w szkole, ale pojawiły się oznaki choroby
psychicznej. Mimo leczenia objawy chorobowe nasilały się — prześladowały ją różne
głosy. Pewnego dnia pod wpływem głosu podjęła próbę samobójczą.
32-letni Jerzy tak opisywał swoje życie i czynniki, które doprowadziły go do
zamachu samobójczego:
„Moje życie było bardzo przeciętne. W wieku 20 lat ożeniłem się, jak mi się
wydawało z wielkiej miłości. Teraz wiem, że mi się tylko zdawało, ale musiałem troszkę
przeżyć, żeby to stwierdzić. Po dwóch latach przyszła na świat Marzenka, moja kochana
córeczka. Później zachorowałem na schizofrenię, w moim przypadku piękna choroba, z
wyjątkiem pierwszego razu, kiedy to bałem się całego świata i wszystkiego, co mnie
otaczało, ale to było tylko ten pierwszy raz, a każdy następny objaw mojej choroby był
dla mnie cudownym przeżyciem.
487
Pisząc «objaw», mam na myśli okres przed pójściem do szpitala, bo wtedy jestem
bardzo szczęśliwy, świat jest dla mnie piękny, wspaniały i wtedy czuję, że naprawdę
warto żyć i wiem, że w moim przypadku jest to zdrowy objaw. Ja naprawdę mam taki
stosunek do świata, lecz moi najbliżsi i otoczenie uważają, że jestem za bardzo
«rozkręcony», co jest dla nich bardzo uciążliwe, z tego, co wiem, i wolą mnie, że się tak
wyrażę, gasić lekami, co z kolei jest uciążliwe i niezbyt przyjemne dla mnie, bo czuję się
wtedy tak, jakby mnie ktoś związał i kazał mi się gimnastykować.
Sama śmierć nie wydawała mi się czymś strasznym, ale kiedy zażyłem leki (dlatego
leki, bo wydawało mi się, że to będzie łagodnie przebiegało) i kiedy znalazłem się na
pograniczu świadomości, meble zaczęły się poruszać, czułem jakby pochłaniało mnie
piekło i doznałem uczucia panicznego lęku i strachu zarazem. I musiałem chyba
krzyczeć, ale tego już nie pamiętam. Jedyne wrażenie to ten paniczny lęk i strach, tylko
nie wiem, czy przed piekłem, czy też może przed śmiercią, na to nie umiem
odpowiedzieć."
22-letni Jan, szeregowy, odbywający staż w jednostce wojskowej od 5 miesięcy,
zdezerterował z posterunku wartowniczego z bronią. Zastrzelił kolejarza na stacji PKP, a
następnie zastrzelił dwóch drwali w lesie. Otoczony przez poszukującą go obławę, zaczął
strzelać w ich kierunku, a następnie postrzelił się w klatkę piersiową. Matka i starszy brat
byli chorzy na schizofrenię. Prawdopodobnie w chwili dokonania zabójstw i
samobójstwa był w ataku psychotycznym. Mężczyzna pozostawił list pożegnalny
następującej treści: „Mamo nie martw się, taki jest los człowieka, wcześniej czy później
wszyscy poumierają. W końcu po to się człowiek rodzi, żeby umrzeć. Takie życie to mija
się z celem, ciągle udręki, cierpienia, tak jak na filmie, ludzie giną, umierają i się rodzą.
Im wcześniej tym lepiej, bo im człowiek starszy tym więcej kłopotów. Zginąłem od
własnej broni KBKAMK GR11096, z którą przeżyłem wiele trudu i udręki. Niech Bóg
pobłogosławi."
Samobójstwa bywają również popełniane z powodów instrumentalnych. Motywy
instrumentalne dotyczą zazwyczaj taktycznych zamachów samobójczych służących
osiągnięciu określonego celu. Tymi celami są zazwyczaj: chęć wymuszenia na innych
osobach, zazwyczaj najbliższych, oczekiwanego postępowania, a także zwrócenie na
siebie uwagi bliskich. Sprawcy odwołują się na ogół do środków nieskutecznych, bądź
dokonują zamachu samobójczego w sytuacji, w której można zapobiec jego skutkom.
Osoby usiłujące popełnić taktyczny zamach samobójczy, starają się wybierać
miejsce w pobliżu bliskich, którzy mogliby ich odratować. Z badań wynika, iż sprawca
taki nie szuka osamotnienia, a wręcz przeciwnie, stara się, by jego czyn został
zauważony, często informując osoby trzecie. Nie zawsze asekuracja okazuje się
skuteczna.
Jako sposób działania dominują otrucia. Zamachy samobójcze służące wymuszaniu
określonego postępowania podejmowane są głównie przez dziewczęta.
14-letnia Katarzyna chciała j echać z grupą znajomych na trzydniową wycieczkę.
Rodzice nie chcieli puścić w tak daleką podróż swojej jedynaczki. Dziewczyna widząc,
że prośbą nic nie osiągnie, zażyła na ich oczach garść lekarstw. Jak się później okazało,
była to etopiryna i witamina C.
nie nadużywał alkoholu ani innych używek. Uczyła się raczej dobrze, nie sprawiała
też problemów wychowawczych. Po ukończeniu studiów ekonomicznych założyła
niewielką firmę handlową. Kontakty z rówieśnikami miała poprawne, chociaż grono jej
znajomych nigdy nie było zbyt duże zarówno w czasie nauki szkolnej, jak i w pracy.
Mając 26 lat wyszła za mąż. Dopiero wtedy wyprowadziła się od ojca. Tymczasem
zmarła jej babcia, bardzo przeżyła jej śmierć. Właśnie wtedy pomógł jej mąż. Byli
zgodnym, udanym małżeństwem z dwójką dzieci. Mężowi nie przeszkadzało, że żona
zarabia, a on zajmuje się domem i dziećmi. Po kilku latach mąż nagle umiera na atak
serca. Do rozpaczy po stracie męża dochodzi poczucie bezsilności wobec piętrzących się
problemów domowych. Mąż miał wszystko zaplanowane w czasie, poukładane według
ważności spraw do wykonania, a ona przecież nic nie umiała zrobić w domu. Popełniła
samobójstwo zażywając garść tabletek nasennych i popijając je alkoholem, tak aby jak
najszybciej zasnąć, nie myśleć o niczym. Po odratowaniu twierdziła, że to był ogromny
błąd i sama nie pojmuje, jak mogła zostawić dzieci.
Sens życia odgrywa centralną rolę wśród czynników mających wpływ na kształt
życia i na samopoczucie zarówno samej jednostki, jak i osób z jej otoczenia. Odporność
na trudności, możliwość uzyskania satysfakcji życiowej i wreszcie elastyczność taktyki
życiowej, jaką zapewnić może tylko świadomość wartości naczelnej, dla której warto
zrezygnować z doraźnych pragnień, to dalsze przejawy zaspokojenia sensu życia.
Postrzeganie przez człowieka sensu życia jest koniecznym warunkiem rozwoju jego
osobowości, jego samorealizacji, a więc przeciwieństwem alienacji, życia poza sensem i
poza wartościami przydającymi człowiekowi godność. Można stwierdzić, że wydzielenie
problemów sensu życia z zastrzeżonej dotąd kompetencji filozofów i włączenie go do
zagadnień psychologii osobowości ma duże znaczenie dla lepszego zrozumienia
uwarunkowań zamachów samobójczych.
Socjologia analizuje akt samobójczy w kontekście jego społecznych uwarunkowań,
poszukując motywacji aktu samobójczego w zaburzeniach funkcjonowania społecznego.
To nie jednostka jest odpowiedzialna za samobójstwo, to społeczeństwo należy winić za
to, że jednostka nie widzi możliwości zaspokojenia swoich potrzeb. Dopuszcza się
wprawdzie przypadki popełniania samobójstw czysto indywidualnych, tj.: osamotnienie,
kryzys uznanych wartości, przypadki losowe; ale uznaje się, iż determinanty większości
zachowań mają wspólny kontekst społeczny. Patologia społeczna stwarza patologię
jednostki.
Trzy rodzaje samobójstw: samobójstwo egoistyczne, altruistyczne i anomicz-ne są
wyrazem zbyt słabej lub zbyt dużej integracji jednostki z grupą społeczną bądź
przejawem zakłócenia ładu społecznego w sytuacjach kryzysowych. Wszystkie trzy
rodzaje samobójstw są przejawem dysfunkcjonalności społeczeństwa. Tylko jeden typ
samobójstwa — samobójstwo fatalistyczne (utrata osób bliskich, kryzys psychiczny) —
nie mieści się w wyżej wymienionej klasyfikacji jako symptom patologii jednostki, a nie
społeczeństwa.
19-letni Robert po śmierci ojca, z którym był bardzo zżyty uczuciowo, czuł się
osamotniony. Ciągle tęsknił za nieżyjącym ojcem, mimo iż od jego śmierci
493
minęły dwa lata. Powiesił się na drzewie niedaleko domu, wyjaśniając w liście
pożegnalnym motywy swojego czynu. 14-letnia Agnieszka była wychowywana przez
starszą siostrę i jej męża, gdyż rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Dziewczyna
czuła się bardzo nieswojo w domu siostry, tęskniła za rodzicami. Agnieszka zwierzyła się
swojej najlepszej przyjaciółce, że chciałaby być z rodzicami. Tydzień później popełniła
samobójstwo zażywając proszki nasercowe.
Osoby, które podejmują zamachy samobójcze, charakteryzują się często skrytym
usposobieniem, są zamknięte w swoich myślach, nieśmiałe, mają problemy w
nawiązywaniu kontaktów z otoczeniem. Czują się gorsze, wyobcowane. 14-letnia Diana
była grzeczną, miłą, choć bardzo nieśmiałą i zamkniętą w sobie dziewczynką. Na
lekcjach była obecna tylko ciałem, a nie duchem. W trakcie przerw stroniła od koleżanek
i kolegów. Przez uczniów uważana była za „dziwoląga". Próbowała popełnić
samobójstwo, odkręcając kurki z gazem. 16-letni Tomasz uczył się bardzo dobrze, był
zamknięty w sobie, nie uczestniczył w klasowych zabawach czy wycieczkach. Nie miał
przyjaciół ani wśród kolegów z klasy, ani na podwórku. Popełnił samobójstwo przez
samopodpalenie. 13-letni Piotr uczył się przeciętnie. Miał problemy z nawiązaniem
kontaktów z otoczeniem. Często spacerował samotnie po lesie, odwiedzał cmentarze oraz
czytał książki dotyczące życia po śmierci. Próbował popełnić samobójstwo, podcinając
sobie żyły.
22-letnia Iwona w liście pożegnalnym napisała m.in.:
„Samotność? Alienacja? Odrzucenie przez środowisko? Chyba zawsze coś takiego
odczuwałam, chociaż nie potrafiłam nazwać tego po imieniu. W szkole podstawowej nie
myślałam o moich kontaktach międzyludzkich — szkoła, basen, ping-pong, siatkówka,
chór, religia — nie było na nic czasu, W szkole średniej już często nie mogłam znaleźć
wspólnego tematu ze swoimi rówieśnikami — szczególnie z chłopakami, nie potrafiłam
rozmawiać o niczym, śmiać się z płaskich dowcipów — wydawało mi się, że mimo iż
jestem z nimi, z klasą, to jestem jakby obok, z dystansem patrzę na nich i oceniam na
podstawie nie wiadomo jakich wyidealizowanych kryteriów. Zazdrościłam ludziom (w
szczególności moim znajomym), że są weseli, śmieją się tańczą, śpiewają, bawią się, żyją
pełnią życia, a ja tego po prostu nie potrafię... w momencie, gdy mam tyle dylematów,
niepewności, jestem sama jak palec, bez celu w życiu... Nie wiem, co mnie popchnęło do
takiej decyzji jak przerwanie życia, ale już dłużej nie mogę wytrzymać — zawaliły się
wszystkie domy, które przez ostatnie miesiące budowałam..."
Niektórzy badacze wskazywali, iż samobójstwo może być — szczególnie w
odniesieniu do młodych ludzi — zjawiskiem zaraźliwym. Stwierdzano występowanie
przypadków deklarowania zamiaru popełnienia samobójstwa z odniesieniem do
samobójczej śmierci jednego z rodziców bądź innej bliskiej osoby — brata, siostry,
przyjaciela. Przypadki te bywają często powiązane z innymi przeżyciami (m.in. choroba,
niepowodzenia w miłości, zła atmosfera w rodzinie, trudności w nauce), które mają
decydujący wpływ na targnięcie się na własne życie. Niekiedy mogą wystąpić próby
unicestwienia się pod wpływem filmu czy programu telewizyjnego. 12-letni Robert
wychowywany był w pełnej rodzinie. Rodzice często pozwalali na oglądanie, nie
przeznaczonych dla dzieci w jego wieku, pro-
494
gramów telewizyjnych, pod wpływem których chłopiec często budził się w nocy.
Duże wrażenie na chłopcu zrobił film, w którym główna bohaterka odebrała sobie życie.
Chłopiec opowiadał kolegom, iż chciałby umrzeć tak jak kobieta z ekranu telewizyjnego.
W trzy dni po emisji tego filmu chłopiec usiłował popełnić samobójstwo, podcinając
sobie żyły. 15-letni Rafał — oglądał program dotyczący samobójstw nieletnich. Pod
wpływem wywiadu z niedoszłymi samobójcami, chcąc zobaczyć jak to jest, gdy
człowiek odbiera sobie życie, próbował powiesić się na wieszaku na palta.
W wiełu przypadkach mamy do czynienia ze współwystępowaniem różnych
czynników, z których każdy oddzielnie może być przyczyną samodestrukcji, i niekiedy
trudno jest wyodrębnić motyw wiodący.
17-letnia Wioletta była wychowywana przez matkę, gdyż ojciec alkoholik zostawił je
6 lat temu. Dziewczyna była bardzo nieśmiała, skryta w sobie. Była dość słabą
uczennicą, choć nie sprawiała kłopotów wychowawczych. W szkole nie miała koleżanek.
Nie interesował jej też zawód, który miała wykonywać po ukończeniu szkoły. Nie mogła
znaleźć wspólnego języka z matką. Często z byle powodu dochodziło między nimi do
kłótni. Dziewczyna po przyjściu do domu zamykała się w swoim pokoju, czytając
książki. Na koniec roku szkolnego dziewczyna była zagrożona z dwóch przedmiotów i
mimo iż poświęcała dużo czasu na naukę, nie było widać efektów jej pracy. Pewnego
dnia jednej z uczennic z klasy, do której uczęszczała Wioletta, zginął portfel.
Dziewczyny posądziły o kradzież właśnie Wiolettę (portfel znalazł się w jej domu). Kilka
dni po tym wydarzeniu Wioletta usiłowała popełnić samobójstwo odkręcając kurki z
gazem. Została odratowana. W liście pożegnalnym wyjawiła, iż chciała umrzeć, gdyż nie
widziała sensu dalszego życia: czuła się nie kochana przez rodziców, wydawało jej się, iż
jest kłodą u nogi matki, z drugiej strony nie lubiła chodzić do szkoły, w której nie miała
ani jednego przyjaciela, zresztą jak twierdziła i tak nie przeszłaby do następnej klasy,
poza tym nie widziała siebie szyjącej przez całe życie ubrania (miała zostać krawcową).
17-letnia Monika wychowywała się w pełnej rodzinie, w której nadużywany był
alkohol. Dziewczyna zakochała się w chłopcu starszym od niej o trzy lata, z którym
spotykała się przez prawie rok. Gdy Monika zaszła w ciążę, chłopak pozostawił ją.
Rodzice chcieli, aby ich córka usunęła ciążę. Nie chcieli pomagać dziewczynie w
pokonywaniu trudności, a nawet wręcz przeciwnie — dokuczali jej na każdym kroku.
Gdy nauczyciele dowiedzieli się, iż ich uczennica jest w ciąży, postanowili wydalić ją ze
szkoły. W niedługim czasie dziewczyna dowiedziała się o śmierci ukochanej babci.
Monika podjęła próbę samobójczą, połykając dość dużą dawkę proszków
uspokajających.
16-letnia Aneta wychowywana była w pełnej rodzinie. Dziewczyna uczęszczała do
liceum ogólnokształcącego. Próbę samobójczą podjęła, gdy została zgwałcona, a w
niedługim czasie straciła trójkę najlepszych przyjaciół (nie żyją), oraz przyjaciółkę, która
popełniła samobójstwo. Ona sama straciła wiarę we własne możliwości. W
pozostawionym liście pożegnalnym napisała: „Trudno mi. Życie bywa okrutne. Ból, jaki
przeszłam, zrobił wielką dziurę w moim życiu, przy okazji
495
niszczy nam uczucia, zostaje już do samego końca. A mnie widocznie nie chcą na
tamtym świecie. Nie udało mi się". 14-letni Mateusz przebywał w domu dziecka, gdyż
ojciec zmarł (popełnił samobójstwo), a matka nie chciała poświęcać swego życia lekko
upośledzonemu synowi. Chłopiec sprawiał kłopoty wychowawcze. Nie był lubiany przez
kolegów, często się z nimi kłócił bądź bił. Od dłuższego czasu nosił się z zamiarem
popełnienia samobójstwa. Kilkakrotnie przecinał sobie skórę w okolicach nadgarstków.
Odebrał sobie życie przez powieszenie na pasku w łazience.
Wiele analizowanych przypadków wykazuje trafność powszechnie uznanej tezy, iż
zamach samobójczy jest wynikiem procesu psychicznego, w ciągu którego różne
zdarzenia i przeżycia gromadzą się i kumulują — częstokroć przez dłuższy czas — w
sposób narastający i nieobojętny dla końcowego efektu.
Rozdział XXVI
MECHANIZMY ZBIOROWYCH SAMOBÓJSTW CZŁONKÓW SEKT
gii, chemii, fizyki i medycyny. Członkowie sekty Wyższe Źródło wierzyli z kolei, że
są aniołami, których ziemska faza życia dobiegła kresu. Dowodem na to miało być
pojawienie się na niebie komety Halego-Boppa, za którą —jak twierdzili — leci (dla
ziemian niewidoczny) latający spodek Ti. Ma on ich unieść ku nowemu życiu.
Wizja końca świata zdaje się najsilniej cementować więź społeczną i najmocniej
poddawać członków sekty woli przywódcy. Niezwykle sugestywne obrazy zagrożenia
obezwładniają, ale zarazem wspólny, wymagający skrajnego wysiłku i ascezy, trud
integruje, tym bardziej że obiecaną nagrodą jest świat całkowicie oczyszczony z
jakiegokolwiek zła. Apokalipsa Nowego Testamentu jest przecież nie tylko straszliwą
katastrofą —jest także pierwszym aktem odrodzenia. Wprawdzie Szatan stawia
gwałtowny opór siłom Dobra, zsyłając siedem plag, ale w końcu Bestia zostaje pokonana
przez jeźdźca na białym koniu. Chrystus powraca, zmarli wstają z grobu, dzień Sądu
Ostatecznego przynosi nagrodę dla dobrych i sprawiedliwych, karę dla podłych. Obecna
w literaturze apokaliptycznej idea, że nim nastąpi koniec świata, musi dopełnić się grono
wybranych, staje się w sektach zagłady fundamentem głoszonych nauk i — nawet jeśli
początkowo nie bywa pojmowana synergicznie (zgodnie z przekonaniem, że każda
męczeńska śmierć samoczynnie, wręcz fizycznie i policzalnie przyspiesza zdarzenia
ostateczne i nadejście nowego, sprawiedliwego ładu) — niezwykle szybko może ulec
przekształceniu. Wtedy nawet drobne z pozoru zdarzenie może przerwać stan
oczekiwania na dopełnienie się kresu dziejów i rozpocząć proces samozniszczenia.
Śmierć bowiem oznacza tu jedynie ostateczne oczyszczenie, jest narodzinami dla nowego
życia i narodzinami nowego świata, jest wreszcie świadectwem wykonania misji i
własnej wyjątkowej roli w planie zbawienia.
Impulsem do zbiorowej samozagłady może stać się dowolny fakt, nadejście
określonego dnia czy zdarzenia, które nieuchronnie musi nastąpić. Fakt ten musi jednak
być szczególnie naznaczony przez sektę. Może to być np. data rzekomego końca świata
lub pojawienie się tzw. znaku. Wielkie Białe Bractwo wyznaczyło „koniec świata" na 24
listopada 1993 r. W dniu tym przed soborem św. Zofii w Kijowie wierni mieli dokonać
samospalenia. Dla Zakonu Świątyni Słońca świat kończył się w 1995 roku. Przed tą datą,
w październiku 1994 r., 53 członków sekty (w Kanadzie i Szwajcarii) dokonało aktu
samozagłady systemem „łańcuchowym", tzn. zabijający przekazywał broń następnemu i
ginął z jego ręki. Dzieci i ci, którzy odmówili, zostali zabici. Śmierć ta miała być
rodzajem misji, po spełnieniu której członkowie wspólnoty zasiądą w Wielkiej Białej
Loży, by kierować końcem świata. Z kolei dla sekty Wyższe Źródło impulsem
samobójczym stało się pojawienie na nieboskłonie komety Halego-Boppa. Sekta ta
zapowiadała serię samobójstw aż do letniego zrównania dnia z nocą w czerwcu 1997 r.
Do zbiorowego aktu samodestrukcji może skłonić członków sekty również
zewnętrzna ingerencja w życie wspólnoty. Kiedy służby bezpieczeństwa zainteresowały
się fortyfikowaniem farmy zajmowanej przez Gałąź Dawidową i gromadzonymi tam
zapasami broni, członkowie sekty zabarykadowali się i zabili czterech próbujących do
nich wejść agentów służb skarbowych. Po tym zdarze-
499
niu FBI rozpoczęła trwające 51 dni oblężenie. Zakończyło się ono pożarem, w
którym zginęło 85 członków sekty, w tym 17 dzieci. Pożaru nie udało się ugasić. Przez
prawie dobę po jego rozpoczęciu wybuchały granaty i naboje, uniemożliwiając pomoc. Z
kolei do Jonestown, siedziby Świątyni Ludu, udała się delegacja Kongresu USA, która
miała sprawdzić prawdziwość pogłosek o katowaniu trzymanych pod przymusem ludzi,
handlowaniu bronią i przemycie narkotyków. 18 listopada 1978 r., ostatniego dnia
wizyty, bezpośrednio przed powrotem, członkowie delegacji zostali zaatakowani. Od kul
zginęło 5 osób, w tym przewodniczący delegacji — kongresmen Leo Ryan, 8 innych
zostało rannych. W nocy Jim Jones zarządził zbiorowe samobójstwo. Wezwał do niego
swoich wyznawców słowami: „Matko, matko — oto jesteśmy!". Nikt o nic nie pytał. Ci,
którzy mieli broń, zaczęli strzelać do siebie, inni ustawili się w kolejce do wanny z
trucizną. Oficjalna liczba ofiar wyniosła 914 osób.
Próby zewnętrznej ingerencji bywają w większości przypadków prowokowane przez
paranoicznych (Jim Jones) czy psychopatycznych (David Koresh) przywódców sekt,
którzy w istocie pragną dopełnić swoje przeznaczenie, zgodnie z przewidzianym dla
siebie i przez siebie męczeńskim scenariuszem. David Koresh osiągnął wiek 33 lat — jak
Chrystus przed swą męczeńską śmiercią. Jim Jones polecił strzelać, mimo że wizytujący
niewiele zauważyli poza trudnymi warunkami bytowymi członków sekty. Miał 47 lat i
był, jak twierdził jego syn, nieuleczalnie chory na raka. Nieustannie zażywał środki
przeciwbólowe. Jego lekarz, jeszcze w San Francisco, rozpoznał u niego ostrą formę
paranoi. Japońska sekta Aum Shinnkyo podjęła natomiast próbę zgładzenia innych,
chociaż jej członkowie byli również przygotowywani do popełnienia samobójstwa w
razie konieczności. Poprzedziły ją wizje Shoko Asahary, który przewidywał zagładę
świata na skutek wojny atomowej rozpętanej przez Stany Zjednoczone. Wysłał nawet
około tysiąca swych wyznawców na wyspę Okinawa, gdzie mieli znaleźć bezpieczne
schronienie. Po trzęsieniu ziemi w Kobe 17 stycznia 1995 r. sekta zaczęła
rozpowszechniać ulotki, że tragedia ta jest zaledwie zapowiedzią kataklizmów, które
dotkną Japonię.
W nauczaniu i zaleceniach przywódców sekt jest wiele niekonsekwencji, co —
paradoksalnie — wzmacnia monopol przywódcy na prawdę, czyni go jedyną i ostateczną
wyrocznią. Świadomość bowiem ulega fragmentaryzacji, a logikę całości zastępuje,
naznaczona silnymi emocjami, logika szczegółu. Próbę zrozumienia zastępuje pragnienie
osiągnięcia celu. Środki do jego realizacji przyjmowane są bezkrytycznie, bo dążenia
poznawcze zostały unieruchomione przez nadmierne rozbudzenie sfery emocjonalnej i
sfragmentaryzowanie świadomości. A ponieważ do najsilniejszych emocji należy strach
— to właśnie on staje się instrumentem integracji. Lęk i trwogę budzić ma jednak tylko
to, co znajduje się poza światem budowanym przez wspólnotę. W jej obrębie nic nie jest
straszne, nawet śmierć. W niektórych sektach zakłóca się z tego względu percepcję,
zmieniając np. znaczenie słów. Sekta Central London Church of Christ używa więc słowa
awesome — przeraźliwy, wzbudzający grozę, straszny — w znaczeniu „wspaniały",
„cudowny" lub fire up — unieść się gniewem — na oznaczenie
500
ców i oznaczone „gwiazdą Dawida"). David Berg, twórca Dzieci Boga, uprawiał
także stosunki kazirodcze i zmuszał swoje wyznawczynie, nawet kilkunastoletnie
dziewczynki, do uprawiania prostytucji na rzecz sekty i na chwałę Boga. Ten sposób
służenia Bogu nazywał Flirty Fishing. Celem „połowów" było zdobywanie dusz i
pieniędzy. Również mężczyźni mieli obowiązek uwodzenia kobiet i sporządzania
sprawozdań ze swoich „połowów". Mężów zachęcano do wysyłania swych żon na ulicę.
Berg twierdził też, że dziewczynki mogą zawierać związki małżeńskie w wieku 13-14 lat,
i propagował ideę uprawiania seksu z dziećmi powyżej lat siedmiu. Obowiązkiem
członków sekty było nie tylko „łowienie", ale „dzielenie się" — przede wszystkim z
Wielebnym Mo. W niewielu sektach na szczęście dochodzi do tak patologicznych
praktyk. Jednak zawsze ostateczne granice zależą od woli samozwańczych proroków. W
ten sposób całkowicie zagarniają oni nie tylko duszę, ale i ciało drugiego człowieka14.
Sposobem sprawowania władzy jest także presja psychiczna. Seanse religijnej
nienawiści na zmianę z seansami religijnej ekstazy, potęgowanej czasami narkotykami, a
także przymus fizyczny, często łączony z przymusem ekonomicznym. Członkowie sekty,
utrzymywani na głodowych racjach, muszą ciężko pracować na rzecz sekty, a przywódcy
stają się właścicielami majątków i dysponentami pracy wyznawców. Przyjmuje się, że
Jones pozostawił w USA majątek wartości 5 min dolarów. Jednak jego była skarbniczka,
Deborah Layton Blakey, twierdziła, że majątek ten wynosił około 10 min. Zostały one
zdeponowane w bankach Europy Zachodniej, krajów latynoskich i USA. Jones np.
przyjmował miesięcznie 65 tys. dolarów wypłacanych członkom sekty z tytułu rent.
Ponadto każdy z adeptów musiał przekazywać czwartą część swoich dochodów. Jones
miał także całkiem pokaźne wpływy ze sprzedaży swoich fotografii, które jakoby
chroniły przed „ogniem, niespodziewanym atakiem i rakiem", oraz ze sprzedaży
„świętego" oleju. Członkowie sekty Wielkie Białe Bractwo musieli „wnieść wiano".
Pieniądze te niektórzy z nich uzyskiwali okradając własne rodziny. Członkowie sekty
Aum Shinnkyo za nędzne utrzymanie płacili 16 tys. jenów dziennie (800 franków).
Każdy z nich miał ponadto obowiązek przed wstąpieniem do wspólnoty sprzedać cały
swój dobytek, a pieniądze przekazać sekcie. Kandydaci wpłacali w ofierze setki tysięcy
jenów. Za każdy seans wtajemniczenia były konkretne stawki. Kasety szkoleniowe
kosztowały od 80 tys. do 400 tys. jenów — w zależności od stopnia wtajemniczenia.
Liczące tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy członków sekty są dla ich przywódców
tak samo dobrym źródłem dochodu jak zysk z wielkich korporacji przemysłowych.
Często jednak bywa to niewystarczające i przywódcy sekt kierują swoje ambicje w stronę
polityki. Jones i jego zdyscyplinowani wyznawcy udzielili w wyborach poparcia Partii
Demokratycznej. Od tej pory „prorok" korespondował z Rosalynn Carter, a także z
wiceprezydentem USA — Walterem Mondalem. Znał także senatorów Huberta
Humphreya, Henryłego Jacksona i Mike'a Gra-vela. Jones był wpływową osobą w
Kalifornii: przyjaźnił się z gubernatorem tego
14 S. Hassan, op. cit.
505
cję. Warto jednak dodać, że aby zarejestrować nowe wyznanie po roku 1989,
wystarczało zaledwie 15 wyznawców, a według nowo znowelizowanej ustawy musi być
ich już 100. Dla porównania — według przyjętej na Węgrzech ustawy z 1993 r. —
zarejestrowanie kościoła wymaga 10 tys. wiernych lub udokumentowania stuletniej
działalności na ziemiach węgierskich. We Włoszech i Belgii działa kilka uznanych przez
państwo kościołów — pozostałe nie mają osobowości prawnej. Projekt szwedzki
przewiduje 2 tys. wiernych jako minimum pozwalające na rejestrację. We Francji
wystarczy natomiast zaledwie 715 osób, ale rejestracja nic oznacza nadania osobowości
prawnej: nie ma jej nawet Kościół katolicki jako całość.
Liczebność sekt jest bardzo zróżnicowana. Podaje się, że Sathya Sai Baba,
uważający siebie za wcielenie Chrystusa, na samym tylko kontynencie azjatyckim ma 10
min adeptów; następnym pod względem wielkości wyznaniem jest wspólnota Sun
Myung — Moona, która liczy 6 min wyznawców rozsianych po całym świecie. Gałąź
Dawidowa, według jej szacunków, ma 5 tys. członków, natomiast we Francji największą
popularnością cieszy się Wielki Mesjasz Kosmo-planetarny z Castellane, jak nazywa
siebie Gilbert Bourdin, który skupia około 1000 uczniów. Bourdin toczy walkę z
Diabłem i jego zastępami „Lemurian" oraz Marksjanami z planety Marks. Według
innych już źródeł, pochodzące z Ukrainy Wielkie Białe Bractwo liczy od 2 do 3 tys.
wyznawców. Świątynia Ludu miała natomiast 4 tys. członków. Jeśli chodzi o Dzieci
Boga, szacunki są najbardziej zróżnicowane i mówią o 10-15 tys. wiernych17. Bardzo
trudno ująć rozmiary omawianego zjawiska w precyzyjnych danych liczbowych. Nie ma
bowiem jednolitych kryteriów pozwalających przeprowadzać ostre podziały między
sektami, kultami i ruchami religijnymi o innym charakterze, a nawet ruchami religijnymi
i niereligijnymi. Dodatkową komplikację powoduje fakt, że nowe ruchy religijne czasami
ukrywają swoją działalność rejestrując się jako organizacje o charakterze niereligijnym.
Ponadto działalność wielu sekt zamiera po kilku latach, a nawet zaledwie po kilku
miesiącach. Stąd też rozbieżności pomiędzy szacunkami są dość znaczne. Jeśli chodzi o
globalne wskaźniki, według stosunkowo niedawnych danych istnieje obecnie w Stanach
Zjednoczonych około 11,5 tys. sekt (część wywodzi się z kościołów chrześcijańskich,
pozostałe opierają się na hinduizmie, taoizmie, szintoizmie, magii, astrologii), około 1,5
tys. w Europie, około 5 tys. w Brazylii, wiele tysięcy w Zairze i pobliskich krajach
Afryki Czarnej (gdzie występują wszelkie możliwe mieszanki islamu, chrześcijaństwa i
wierzeń lokalnych); wreszcie niepoliczalna ilość sekt znajduje się w Azji. Ocenia się, iż
duża część spośród nich to potencjalne sekty samobójcze18.
Na zakończenie warto przedstawić krótką charakterystykę głównych sekt
samobójczych, których działanie doprowadziło w ostatnich kilkudziesięciu latach do
dramatycznych wydarzeń.
17 Tamże, s. 11.
18 J.D. Goldhammer, Under łhe Influence — The Destntctive Effects of Group
Dynamics, New
York 1998.
507
Gałąź Dawidowa, sekta wywodząca się z ruchu adwentystów. Liczy około 5000
wyznawców. Nabrała rozgłosu dopiero po objęciu przywództwa przez Davida Koresha.
David Koresh (1960-1993) urodził się w Houston, w rodzinie należącej do Kościoła
Adwentystów Dnia Siódmego. Był samotnikiem, ojca poznał dopiero, gdy dorósł, w
szkole zaliczano go do uczniów przeciętnych. Po romansie z córką pastora został
adwentystą, zainteresował się Gałęzią Dawidową i zaczął walczyć o jej przywództwo. W
1987 r. oskarżono go o usiłowanie zabójstwa. Wkrótce oskarżenie wycofano, a
mieszkańcom Waco przedstawiono Koresha jako nowego przywódcę sekty. Początkowo
sympatyczny i skromny, podporządkował sobie całkowicie wiernych, którzy podziwiali
jego magnetyczną osobowość i niezwykłą znajomość Pisma.
Miał dziewiętnaście „żon", ponadto od wstępujących do sekty dziewcząt, nawet
trzynastoletnich, domagał się świadczeń seksualnych. Założył wspólnoty w Anglii i
Australii. Miejscem jego stałego pobytu była ufortyfikowana farma w Waco
— „Góra Karmel". Gromadził na niej duże zapasy żywności, wody i broni. We
dług informacji ujawnionych przez Biuro Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej (ATF)
— w Teksasie do kupienia broni wymagane jest wypełnienie formularza biura —
Koresh w ciągu 17 miesięcy miał zgromadzić broń i amunicję za 199 715 dola
rów. Jego arsenał zawierał m.in. 123 karabiny M-16 i części, które pozwalały prze
rabiać półautomatyczne karabiny na karabiny maszynowe. Poza tym miał prze
ciwpancerne rusznice kalibru pół cala o sile rażenia 3 tys. jardów (2,7 km) oraz
chińskie karabiny automatyczne AK-47. Arsenał ten wywołał zainteresowanie
służb bezpieczeństwa. W odpowiedzi sekta się zabarykadowała i zaczęła strze
lać. Po 51 dniach oblężenia przez siły FBI ktoś na farmie zaprószył ogień. W po
żarze zginęło 85 członków sekty, w tym 17 dzieci. Nad portretem psychologicz
nym Davida Koresha pracował zespół psychologów i psychiatrów powołany przez
FBI. Według nich, Koresh był psychopatą, który uznaje rozwiązania tylko na wła
snych warunkach i nigdy nie zrezygnuje ze swojej boskości.
Świątynia Ludu, sekta założona przez Jima Jonesa około 1950 r. w Indianapolis,
przeniesiona dwadzieścia lat później do San Francisco. Przed wyjazdem do Gujany
liczyła ok. 4000 członków w wielu wspólnotach rozrzuconych po zachodnich stanach
USA. Działała też we Francji pod nazwą Zielony Ład; miała tam zagrodę wiejską w
Owernii i świątynię w Paryżu.
Jim Jones (1931-1978) początkowo zafascynowany Mao Tse-tungiem, walczył o
prawa obywatelskie, głosił ideologię antyrasizmu (sam był Metysem), pojednania między
klasami społecznymi, humanitaryzmu i tolerancji. Jako przywódca sekty utrzymywał
niezwykłą dyscyplinę wśród członków. Sekta prowadziła działalność dobroczynną,
opiekowała się byłymi więźniami, także kolorowymi. W roku 1975 dziękując za poparcie
demokratów w wyborach, burmistrz George Moscone mianował Jonesa na stanowisko
dyrektora Wydziału ds. Budynków Mieszkalnych Rady Miejskiej San Francisco. Rok
później Jones zrezygnował z funkcji dyrektora i wraz z grupą liczącą około 1200
członków sekty wyjechał do Gujany, gdzie założył osadę nazwaną od jego nazwiska
Jonestown. Osada szybko przekształciła się w obóz pracy o dragońskich rygorach. Jones
508
rżenia, które często zamienia się w koszmar, gdyż okazuje się antytezą szczęścia.
Sukcesizm skłania jednostkę do traktowania swoich relacji z innymi ludźmi głównie — o
ile nie wyłącznie — jako instrumentów do osiągania takich celów, jak popularność,
władza i dobrobyt. Mówiąc innymi słowy, inni ludzie są wykorzystywani do realizacji
osobistych, a nawet egoistycznych interesów11.
Analizując zjawisko osamotnienia, należy odnieść je do innych pokrewnych zjawisk,
mianowicie: wyobcowania, alienacji. Wyobcowanie bardzo często jest utożsamiane z
alienacją. Pojęcie „alienacja" jest różnie określane, ale najbardziej wyczerpującą
koncepcją alienacji pozostaje propozycja M. Seemana12. Autor ten wyodrębnia pięć
wymiarów alienacji, mianowicie: poczucie anomii (normlessness), czyli oczekiwanie, iż
nie aprobowane zachowania są konieczne dla osiągnięcia określonych celów; poczucie
bezsilności, gdy jednostka oczekuje, że od jej zachowania nie zależą określone skutki
bądź oczekiwane wzmocnienia; poczucie bezsensu, gdy jednostka nie ma minimum
jasności, w co powinna wierzyć; poczucie izolacji, definiowane jako przypisywanie
niskiej nagradzającej wartości celom i przekonaniom, które są wartościowe w danym
społeczeństwie; poczucie samowyobcowania, czyli niemożności zaangażowania się w
aktywność samonagradzającą. M. Seeman nie przedstawia dokładnych definicji
przedstawionych wyżej form alienacji ani przeciwstawnych im teorii. Można przyjąć, iż
mówiąc o alienacji mamy do czynienia z subiektywnym lub obiektywnym bądź
subiektywnym i obiektywnym oderwaniem od ważnych obszarów rzeczywistości
społecznej (normy, wartości, inni ludzie) lub od samego siebie (własne myśli i uczucia
lub własne zachowanie). Przeciwstawnym krańcem tak rozumianego pojęcia alienacji
byłoby zakorzenienie się w rzeczywistości społecznej.
Tak więc można przyjąć, iż istnieją różne formy (rodzaje) alienacji. Mogą one
występować łącznie lub oddzielnie. W subiektywnym znaczeniu alienacja to poczucie
braku zakorzenienia, wspólnoty, integracji, poczucie oderwania od ważnych dla życia i
działania obszarów rzeczywistości społecznej bądź od siebie samego. W tym ujęciu
poczucie osamotnienia jest jedną z form alienacji. Do obszarów rzeczywistości
społecznej ważnych dla podmiotu zaliczyć można reguły gry społecznej (prawne,
moralne, zwyczajowe, obyczajowe). Brak jednoznacznych, jasnych i akceptowanych
reguł gry społecznej oraz oderwanie podmiotu od nich prowadzi do anomii oraz może
prowadzić do poczucia anomii, bądź oba zjawiska wystąpią łącznie. Jednakże jasne,
zgodne ze sobą reguły gry społecznej prowadzą do ładu społecznego oraz mogą
prowadzić do poczucia ładu, bądź znowu, oba zjawiska wystąpią łącznie. Mamy tu więc
do czynienia z dwubiegunowym wymiarem, którego jeden kraniec można opisać za
pomocą pojęcia poczucie anomii (anomia), a drugi kraniec — pojęcia „poczucie ładu
społecznego" (ład społeczny). Ten rodzaj alienacji w znaczeniu obiektywnym to
sprzeczne reguły gry społecznej, a w znaczeniu subiektywnym — to poczucie anomii,
czyli przekonanie, iż reguły gry społecznej są obce, sprzeczne, nie służące potrzebom
podmiotu.
Tamże.
K. Kmiecik-Baran, op. cit., s. 96.
514
W sferze wartości może istnieć dość duża różnorodność, np. stosowanie środków
antykoncepcyjnych dla jednych będzie zabijaniem życia, dla innych tylko
niedopuszczeniem do niepożądanej ciąży. Jeżeli sytuacji takich jest wiele i trwają one
zbyt długo, nie są rozwiązywane, to podmiot może utracić wiarę w wartości, jakie oferuje
mu społeczeństwo. Pojawia się w związku z tym poczucie bezsensu, poczucie braku
jakichkolwiek wartości, a w konsekwencji możliwość podjęcia zamachu samobójczego.
Z kolei jasne, spójne i akceptowane wartości nadają podmiotowi sens życia. Poczucie
sensu życia będzie więc przekonaniem, iż istnieją wartości, dla których warto żyć i
działać. W znaczeniu obiektywnym bezsens — sens wartości jako forma alienacji, to z
jednej strony wartości nie akceptowane, narzucone, niejasne, z drugiej zaś jasne i
akceptowane, własne. W znaczeniu subiektywnym poczucie bezsensu — sensu życia to z
jednej strony poczucie oderwania od istniejących wartości i przekonanie, iż nie ma
wartości, dla których warto żyć i działać, z drugiej strony — przekonanie, że istnieją
wartości, dla których warto żyć i działać.
W przypadku wymiaru, jaki stanowią przekonania, z alienacją w znaczeniu
obiektywnym mamy do czynienia wówczas, gdy podmiot zostanie zmuszony do
zaprzeczenia własnym poglądom; wówczas, gdy będzie zmuszony wygłaszać tezy
sprzeczne z własnymi przekonaniami. W znaczeniu subiektywnym mówi się raczej o
poczuciu alienacji. Z poczuciem alienacji mamy do czynienia wówczas, gdy podmiot
będzie czuł się oderwany od własnych przekonań, idei; wówczas, gdy owe przekonania
nie będą pełniły żadnej roli regulacyjnej. Oderwanie od własnych przekonań prowadzi do
odczucia samowyobcowania, wierność zaś własnym zasadom i przekonaniom prowadzi
do poczucia anomii.
W znaczeniu obiektywnym bezradność to znajdowanie się w takich sytuacjach, które
nie pozwalają na realizację własnych potrzeb przy pomocy własnego zachowania;
bezradność, która obejmuje wiele potrzeb i wiele sytuacji. W znaczeniu subiektywnym
bezradność wyraża się w poczuciu oderwania od własnego zachowania, w
niedostrzeganiu związku pomiędzy własnym zachowaniem a skutkami przez nie
wywołanymi. Natomiast zaradność w znaczeniu obiektywnym to znajdowanie się w
takich warunkach zewnętrznych, w których można realizować własne potrzeby przy
pomocy własnych zachowań. Poczucie zaradności to przekonanie, iż dzięki własnemu
zachowaniu można uzyskać pożądane wzmocnienia, niezależnie od warunków
zewnętrznych.
W znaczeniu obiektywnym problem samotności w relacjach z innymi ludźmi to
znajdowanie się z różnych przyczyn w sytuacji izolacji (domy starców, więzienia,
klasztory, szpitale itp.). Natomiast w znaczeniu subiektywnym to poczucie braku
satysfakcjonujących związków z innymi ludźmi. Samotność nie zawsze prowadzi do
poczucia osamotnienia. Można być samotnym, lecz znajdować wsparcie w sobie samym,
we własnych przekonaniach, myślach. Można przyjąć, iż poczucie samotności jest jedną
z wielu form alienacji13. Wydaje się, że najgroźniejsze dla zdrowia podmiotu, a także w
kontekście ewentualnych zachowań su-
13 Tamże.
515
mości. Aby odwrócić uwagę lub nie dopuścić do świadomości myśli o samotności
ludzie są skłonni do takich zachowań, jak nie umiarkowane jedzenie, picie alkoholu,
nadmiernie długie spanie, zażywanie narkotyków, a także przemoc; wszystkie te
zachowania jedynie potęgują dręczącą ich samotność. Praktyka kliniczna H. Sullivana
doprowadziła go do przekonania, że samotność jest do tego stopnia zagrażającym i
przykrym doświadczeniem, iż może zostać wykryte jedynie w mechanizmach obronnych,
które zostały uformowane dla niedopuszczenia go do świadomości17. Podobnie uważa
W. Sadler, który twierdzi, że, „dla wielu ludzi temat samotności jest tak samo
przerażający jak śmierć".18. Rzeczywiście, samotność jest silnie powiązana z takim
tragicznym zjawiskiem jak śmierć. Dlatego też nie budzi zdziwienia fakt, iż samotność
nie jest podawana jako symptom przeżywanych problemów w gabinetach klinicystów, a
w konsekwencji pozostaje zjawiskiem nierozpoznawanym, a przynajmniej
niedocenianym. Również klinicyści, specjaliści w dziedzinie zdrowia psychicznego,
niechętnie podnoszą problem samotności w rozmowach ze swoimi pacjentami, w tym
celu, aby nie wzbudzić niepokoju we własnej świadomości.
Trzeci powód wyraża się w tym, iż samotność często z trudem poddaje się
identyfikacji, gdyż jest często uwikłana w innych zaburzeniach, włącznie z takimi jej
„kuzynami", jak depresja i alienacja, i wskutek tego może pozostać nierozpoznana.
Nierzadko samotność jest mylona z pokrewnymi zjawiskami: osamotnienia, nostalgii,
bezdomności i innymi. Tak więc jednostka może skarżyć się z powodu którejś z wyżej
wymienionych dolegliwości, podczas gdy w rzeczywistości w grę wchodzi właśnie
poczucie samotności.
Czwarty powód zasadza się na tym, że samotność jest prawdopodobnie najtrudniej
komunikowalnym ludzkim doświadczeniem, o ile w ogóle daje się zakomunikować.
Samotności nie można „przełożyć" na język zrozumiały dla innych ludzi. Inaczej
mówiąc, nie może być ona dzielona z innymi ludźmi, nawet jeżeli okazują oni
współczucie i są pełni empatii. W związku z powyższym, jednostka może odczuwać
niechęć do zwierzania się z przeżyć, które w jej odczuciu nie są komunikowalne. Z tego
względu wiele osób po prostu odmawia rozmowy dotyczącej przeżywanej przez siebie
samotności. Ponadto ludzie niechętnie mówią o swojej samotności, ponieważ czują, że
ani oni sami, ani inne osoby nie są w stanie rozwiązać tego problemu.
Piąty powód sprowadza się do tego, że wszechobecność samotności uniemożliwia jej
dostrzeżenie. Jej naturalna oczywistość sprawia, iż pozostaje jak gdyby w ukryciu.
Często mówi się, że najlepszym sposobem ukrycia istnienia czegoś jest wystawienie tego
na widok publiczny, i tak dzieje się właśnie w przypadku samotności. Dlatego też fakt
codzienności zjawiska samotności kamufluje jego znaczenie, naturę, a nawet samo
istnienie. Co więcej, jeżeli samotność stanowi naturalny składnik życia jako takiego, jak
dzieje się to w przypadku samotności
17 Tamże, s. 133.
18 W Sadler, Dimensions in the problem of loneliness: A phenomenological
approach, „Journal
of Phenomenological Psychology" 1978, nr 1-2, s. 157.
517
egzystencjalnej, to wówczas mamy do czynienia z ciągłym poczuciem emocjonalnej
izolacji w samym doświadczaniu, co czyni odczuwanie samotności zjawiskiem jeszcze
bardziej ukrytym. Poczucie samotności umyka uwadze, którą powinno koncentrować na
sobie z racji zagrożeń, jakie się z nim wiążą, tak dla dobrosta-nu jednostki, a czasami
nawet dla jej istnienia w przypadku aktów samobójczych. Tak więc samotność jest
przykładem sytuacji, w której najzwyklejsza oczywistość i trywialność zjawiska maskuje
jego teoretyczne i praktyczne znaczenie19.
Wśród wielu osób w wieku dorastania obserwuje się występowanie poczucia
samotności w stopniu większym od tego, jaki jest zazwyczaj przypisywany temu
wiekowi. Badacze stwierdzają, że jeżeli uczucie wyobcowania ze społeczeństwa jest dość
silne, to nie zanika ono w wieku dojrzałym, lecz wręcz nasila się20. Należy
przypuszczać, że pomoc zaoferowana w odpowiednim czasie zaoszczędziłaby młodzieży
wielu cierpień, a w niektórych przypadkach pozwoliłaby uratować im życie, gdyż
osamotnienie często prowadzi do aktów samoagresji kończących się śmiercią. Jednakże
ze względu na charakteryzującą młodzież osamotnioną nieśmiałość oraz zewnętrzny
„spokój" są oni zazwyczaj niezauwa-żani przez społeczeństwo.
Pierwsze gruntowne badania dotyczące okresu dorastania zapoczątkował G.S.
Hali21. Jego zdaniem rozwój jednostki powtarza ewolucję człowieka. Porównywał on
okres dorastania z okresem kiedy to gatunek ludzki zaczął przełamywać nakazy instynktu
i kiedy kultura zaczęła odgrywać rolę przewodnią. W zasadzie do chwili obecnej
utrzymywany jest tradycyjny pogląd, iż wiek dorastania to wiek wypełniony głównie
buntem. S. Freud22 twierdził, iż indywidualny rozwój podmiotu jest odbiciem modelu
zakazującego ekspresji ludzkich instynktów. Podstawowym aksjomatem psychoanalizy
jest stwierdzenie, że początkiem normalnego rozwoju podmiotu jest przełamywanie
kompleksu Edypa pojawiającego się w wieku 4—6 lat. Normalny rozwój — zakłada
psychoanalityczna teoria — jest następstwem przedłużenia okresu, w trakcie którego
instynkty są w znacznym stopniu hamowane i w małym stopniu wpływają na różne
formy aktywności podmiotu. Okres dojrzewania można opisać jako okres
charakteryzujący się głównie gwałtownością instynktów i zerwaniem kontaktów
międzyludzkich. Prawdopodobnie trwałość takiego sposobu określania wieku dorastania
wypływa z faktu, że dla większości badaczy pierwszy kontakt z nastolatkami to kontakt z
pacjentami klinik, nastolatkami wykazującymi już duże niepokoje i zaburzenia lub z
dorosłymi pacjentami, którzy relacjonowali o swoim burzliwym dojrzewaniu23.
W latach osiemdziesiątych poddano krytyce psychoanalityczne teorie wieku
dojrzewania, a szczególnie hipotezę, iż w wieku dojrzewania impulsy agresywno-
19 J. McGraw, op. cit., s. 134.
20 E. Ostrov, Pattems ofcognitive control functioning in a group ofadolescent
delinąuents, niepu
blikowana praca doktorska, University of Chicago 1974.
21 G.S. Hali, Adolescence: lis Psychology and its Relation to Physiology,
Anthropology, Sex, Crime,
Religion and Educańon, New York 1904.
n Z. Freud, Wprowadzenie do psychoanalizy, Warszawa 1936. 23 K. Kmiecik-Baran,
op. cit., s. 98.
518
ści wzmagają się do stopnia całkowitej utraty władzy nad sobą24. Wcześniejsi
badacze tego problemu ukazywali wiek dojrzewania jako wiek kryzysu, buntu i
niepokoju. Zjawiska te traktowane były jako norma charakterystyczna dla okresu
dorastania. Dopiero w ostatnich latach D. Offer, E. Ostrov i KJ. Howard zwrócili uwagę,
iż tzw. normalni młodzi ludzie są często tak samo niespokojni i nieszczęśliwi jak chorzy
przebywający w szpitalu2'. Gdy przeprowadzono badania dużych grup nastolatków
pozostających we wspólnotach koleżeńskich lub rodzinnych, które zapewniały im
poczucie bezpieczeństwa, rozwój zainteresowań, poczucie przynależności do grupy,
przekonanie o własnej wartości, to okazało się, że większość z nich nie charakteryzuje się
niepokojem, buntem czy agresją. Istnieje jednak duża grupa młodych ludzi, którzy czują
się osamotnieni i załamani, którzy nie przynależą do spokojnych wspólnot. Należy
również wspomnieć o tych nastolatkach, którzy czują się stale osamotnieni i opuszczeni,
ale nie okazują tego. Badania opisują najczęściej tylko te osoby, które aktywnie szukają
pomocy. Pominięto natomiast w badaniach tych młodych ludzi, którzy nie mają
śmiałości, aby szukać pomocy.
Z prowadzonych badań wynika, iż w drugiej połowie lat sześćdziesiątych liczba
samobójstw wśród młodych ludzi zaczęła gwałtownie się powiększać26. Od 1961 r. do
1975 r. liczba samobójstw wśród osób w wieku od 15 do 24 lat zwiększyła się o 131%,
podczas gdy liczba samobójstw całej populacji wzrosła o 22%. Dominującymi uczuciami
wśród młodych ludzi, którzy próbują odebrać sobie życie, są uczucia opuszczenia,
osamotnienia i izolacji27. W ostatnich latach notuje się tysiące samobójstw tylko wśród
nastolatków. Bardzo często ci młodzi ludzie czują się wyalienowani z całego życia, które
toczy się gdzieś poza nimi. Uczucie to często łączy się u nich z uczuciem
beznadziejności, a to z kolei łączy się z wewnętrznym uczuciem pustki. Badania
wykazały też, że stała izolacja we wczesnym dzieciństwie doprowadza w wieku
młodzieńczym do prób samobójczych28. Należy podkreślić, że wiele prób samobójczych
popełnianych przez nastolatków nie zostaje nigdzie zgłoszona. Wielu młodych
pacjentów, którzy próbowali odebrać sobie życie, charakteryzuje uboga siatka powiązań
społecznych. Chłopcy, którzy próbowali popełnić samobójstwo, trudniej lub wcale nie
nawiązują bliższych, trwałych kontaktów z rówieśnikami. Dziewczęta, które próbowały
rozwiązać swoje problemy za pomocą samobójstwa, z zasady nie mają z kim
porozmawiać o swoich problemach. Dziewczęta te czują się wyalienowane ze swego
środowiska, bardzo rzadko chodzą do kościoła, nie cenią koleżeństwa, przyjaźni, czują
się często odrzucone przez swoich rodziców.
24 J.R. Mitchell, Normality in adolescence, „Adolescent Psychiatry" 1980, nr 8, s.
201-213. 11 D. Offer, E. Ostrov, KJ. Howard, The mental health professionals concept of
the normal adolescent, „AMA Archives of General Psychiatry" 1981, t. 38, s. 149-153.
26 M.L. Peck, The loner: An exploration oj a suicidal subtype in adolescence,
„Adolescent Psychia
try" 1981, nr 9, s. 461^66.
27 E. Ostrov, Lonetiness, shyness and withdrawal in adolescence, „Advances in
Adolescent Mental
Health" 1986, nr 1, s. 29-58.
-s Tamże, s. 37.
519
policję, nie znajdowały się pod nadzorem kuratora, nigdy nie uciekały z domu, nie
nadużywały alkoholu ani narkotyków w przeciwieństwie do osób z grupy drugiej.
Badania wykazały, że przeważająca większość młodych ludzi z pierwszej grupy uważana
jest za nastolatków rozwijających się bez zakłóceń. Ponadto stwierdzono, że osoby te,
zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, utrzymują raczej dobre stosunki z rodziną, potrafią
kontrolować swoje emocje, nie zwierzają się ze swoich problemów lub robią to bardzo
rzadko. Rozwijanie badań nad młodymi ludźmi nie mogącymi znaleźć sobie miejsca w
społeczeństwie jest, jak widać, sprawą doniosłą i niezbędną.
Ważnym czynnikiem w poszukiwaniu przyczyn samotności i uczucia wyobcowania
u nastolatków są badania ukazujące trwałość zaburzeń emocjonalnych w dorosłym życiu.
Badania przeprowadzone przez E. Ostrova33 i J.R. Mitchella34 wykazały, że osoby,
które nie miały większych problemów ze swoim życiem w wieku młodzieńczym,
pozostały takimi wchodząc w świat dorosłych. Natomiast młodzi ludzie, którzy nie mogli
znaleźć swego miejsca, rozstrojeni i wyobcowani ze swego środowiska, bardzo często
pozostawali takimi w wieku dojrzałym. Wielu z nich po kilku lub kilkunastu latach
przerwy wracało do szpitala. Badacze twierdzą, że często z takich niespokojnych,
osamotnionych nastolatków wyrastają ludzie z poważnymi zaburzeniami psychicznymi, a
także osoby, które w późniejszym, dorosłym życiu podejmują próby samobójcze35.
Poczucie samotności i nieśmiałość prawie zawsze towarzyszą przechodzeniu przez
wiek dojrzewania. Normalne jest też, że każdy młody człowiek musi w końcu
odseparować się od rodziców, stać się jednostką autonomiczną z ukształtowaną
osobowością i tożsamością. Na pograniczu tych linii rozwojowych pojawić się może
niebezpieczeństwo zbytniej izolacji i poczucia samotności. Z pewnością małe poczucie
własnej wartości, nieśmiałość i skrępowanie w kontaktach z innymi mogą pogłębić
proces alienacji u nastolatków. Inną przyczyną pojawiania się zaburzeń emocjonalnych i
poczucia samotności jest posiadanie małych ambicji, niewiara w siebie, brak miłości
własnej, brak pewności siebie, posiadanie niewielu znajomych czy przyjaciół. Poczucie
samotności jest też często związane z nieumiejętnością nawiązywania kontaktów
interpersonalnych.
33 A. Marcoen, M. Brumagne, Loneliness among children andyoungadolescents,
„Developmental
Psychology" 1985, t. 21, s. 1025-1031.
34 J.R. Mitchell, op. cit, s. 207.
35 F.E. Cmmley, The adolescent suicide attempts: A cardinal symptom of a serious
psychiatrie
disorder, „American Journal of Psychotherapy" 1992, t. 36, s. 158-165.
521
Rozdział XXVIII
ALKOHOL JAKO CZYNNIK RYZYKA SUICYDALNEGO
Jednym z ważniejszych czynników ryzyka suicydalnego jest problem alkoholowy1.
Wykazano, że alkohol odgrywa istotną rolę w modyfikowaniu zachowań
autodestrukcyjnych, głównie poprzez ułatwianie podjęcia decyzji i realizacji zamachu
samobójczego. Wiele osób przed dokonaniem próby samobójczej spożywa alkohol, a
problemy wynikające z nadużywania alkoholu, zwłaszcza związane z zespołem
uzależnienia alkoholowego, stanowią jeden z częstszych powodów zachowań
samobójczych2. Szczególne zagrożenie stwarzają sytuacje, w których ma miejsce
jednoczesne występowanie kilku czynników zagrożenia samobójczego — np.
nadużywanie alkoholu przez osoby z dysfunkcjami psychicznymi (depresja, psychozy
urojeniowe, zaburzenia osobowości, zespoły psychoorganiczne), poważnymi chorobami
somatycznymi, w trudnych okresach życiowych3. Samobójstwa w stanie nietrzeźwości
najczęściej popełniają osoby nie do końca przekonane o słuszności decyzji pozbawienia
się życia, wahające się, potrzebujące dodatkowej stymulacji i osłabienia mechanizmów
kontrolno-sterujących, które zapewnia im spożycie alkoholu4. Według V. Johnsona
uzależnienie nieleczone lub leczone bez powodzenia może zakończyć się śmiercią
samobójczą, rozumianą albo jako stopniowo narastający stan zatrucia organizmu
alkoholem i jego metabolitami, albo jako nagły, gwałtowny czyn5.
Zachowania samobójcze alkoholików mają u swego podłoża najczęściej trwałe
zmiany osobowości spowodowane uzależnieniem: alkohol staje się wówczas jedynym
źródłem pozytywnych stanów uczuciowych, obniżeniu ulega odporność na bodźce
stresogenne, narasta poczucie lęku i zagrożenia. W sferze poznawczej
1 S. Bukowski, B. Bukowska, S. Unicki, Samobójstwa alkoholików w świetle teorii
Yernona
Johnsona, „Lęk i Depresja" 1997, nr 4, s. 258-262.
2 J. Kocur, Czynniki zagrożenia samobójstwem, „Wiadomości Lekarskie" 1984, nr
15, s. 1195-1198.
3 J. Kocur, H. Górski, Alkohol i jego znaczenie w suicydologii, [w:] Zagadnienia
alkoholizmu
i innych uzależnień, Warszawa 1989.
4 J. Kocur, W. Trendak, Zagrożenie suicydalne w uzależnieniach, „Sztuka
Leczenia" 1998, nr 3,
s. 49-51.
5 S. Bukowski, B. Bukowska, S. Unicki, op. cit, s. 259.
522
zaburzeniu ulega zwłaszcza percepcja otaczającej rzeczywistości, osłabieniu ulega
samokontrola, samoocena jest niestabilna. Prowadzi to do obniżenia poczucia własnej
wartości, ucieczki od realiów, stanów depresyjnych i w konsekwencji do myśli i
zachowań samobójczych. Podobne zmiany osobowości, choć znacznie wcześniej,
stwierdzono u osób uzależnionych od innych niż alkohol środków psy-choaktywnych.
Zaburzenia te korelują z fazami powstawania i rozwoju uzależnienia oraz różnią się
(przebiegają szybciej) od fizjologicznych zmian związanych z procesem naturalnego
kształtowania się osobowości u młodych ludzi. U narkomanów obserwuje się osłabienie
lub nawet utratę wcześniejszych zainteresowań i dążeń, zakłócenie związków z
otoczeniem, rozwijanie się poczucia niższości. Tego rodzaju zaburzenia znacznie
utrudniają podejmowanie inicjatyw powrotu do normalnej egzystencji, osłabiają instynkt
samozachowawczy i ułatwiają powstawanie paranoicznych nastawień. Efektem tych
złożonych zjawisk może być narastanie tłumionej agresywności, lęku i autoagresji z
zamachami samobójczymi włącznie.
Analiza porównawcza cech i struktury osobowości oraz zaburzeń zachowania osób
uzależnionych i osób podejmujących próby samobójcze wykazuje pewne podobieństwa.
Może to sugerować istnienie podobnych mechanizmów psychologicznych i zbliżonego
podłoża osobowościowego, warunkujących z jednej strony powstawanie zachowań
autodestrukcyjnych, z drugiej zaś sprzyjających stosowaniu psychoaktywnych środków
uzależniających6.
Fakt, iż ważną przyczyną zachowań suicydalnych jest alkohol, dotyczy zarówno
samego sprawcy czynu, jak i członków jego rodziny. Wpływ alkoholizmu lub
nadużywania alkoholu na procesy dezintegracyjne rodziny jest faktem ogólnie znanym,
potwierdzonym przez wiele badań interdyscyplinarnych7. Psychospołeczna degradacja
alkoholików lub osób nadużywających alkoholu jest przyczyną wielu dramatów w
rodzinach. Napięta atmosfera domowa, poczucie ciągłego zagrożenia w obawie przed
ojcem czy matką lub współmałżonkiem będącym w stanie upojenia alkoholowego,
wywołujących ustawiczne awantury i kłótnie często połączone z czynami agresywnymi,
patologiczna zazdrość i podejrzenia współmałżonka o zdrady, ciężka sytuacja materialna
- to tylko niektóre skutki degradacji alkoholowej. Liczne badania udowodniły, że
częstość zamachów samobójczych jest u alkoholików wyższa niż u ogółu ludności.
Według E. Ringela i innych autorów alkoholicy należą do tych, u których możliwość
samobójstwa jest najbardziej prawdopodobna8. Niektórzy z autorów uważają, że
osłabienie kontroli postępowania charakterystyczne dla stanu upojenia alkoholowego i
brak antycypacji skutków działania były decydującymi czynnikami wpływającymi na
podjęcie zamiaru samobójczego. Nadużywanie alkoholu i alkoholizm stanowią
przyczynę powstawania depresji alkoholowych powodujących stany apatii, zniechc-
b J. Kocur, Ocena czynników ryzyka samobójstwa u żołnierzy, [w:] A. Florkowski,
W. Gruszczyń-ski (red.), Zdrowie psychiczne żołnierzy, Łódź 2000.
7 B. Hołyst, Przywróceni życiu. Warszawa 1991.
8 E. Ringel, Gdy życie traci sens, Warszawa 1987.
523
cenią, bierności i myśli samobójczych. „Pijący dostaje się w diabelski krąg euforii i
depresji, z którego w końcu jako jedyne wyjście widzi śmierć"9.
Niektórzy autorzy uznają alkoholizm rodziców za jedną z przyczyn zamachów
samobójczych wśród młodzieży, chociaż trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie był to
czynnik uznany za dominujący111. W badanych grupach młodzieży po próbach
samobójczych stwierdzono, że odsetek młodzieży mającej poważne konflikty z rodzicami
spowodowane nadużywaniem przez rodziców, zwłaszcza ojców, alkoholu sięgał 16-25%.
W badaniach stwierdzono, że problemy z alkoholem u matek młodych osób po zamachu
samobójczym występują znacznie rzadziej niż u ojców. Z badań wynikało także, że
istniała nieznaczna tendencja częstszego alkoholizowania się ojca w grupie dzieci do lat
14 niż w grupie dorastających. Spostrzeżenie to jest istotne ze względu na fakt, że
młodzież w wieku dorastania, chociaż też reagująca na alkoholizm swych ojców, ma
większą zdolność ochrony przed niekorzystnymi czynnikami wynikającymi z
alkoholizmu w rodzinie, między innymi poprzez znalezienie oparcia w grupach
rówieśniczych. Dzieci w wieku preadolescencji (do lat 14) mają mniejszą zdolność
racjonalizacji problemu alkoholowego swych rodziców ze względu na dysproporcje
między idealnym obrazem ojca, z którym dziecko chce się identyfikować, a obrazem
rzeczywistym. Na ogół następuje polaryzacja postaw w kierunku lekceważenia lub
nienawiści (odrzucenia) przeciwko rodzicowi pijącemu alkohol. Często towarzyszy tym
emocjom silny lęk potęgujący negatywny stosunek do sprawy tego lęku. Dodatkowym
elementem stresującym jest proces dojrzewania biologicznego dziecka, który zaostrza
wrażliwość, powoduje uczucie buntu i wpływa na wzrost liczby konfliktów.
Wśród osób z problemem alkoholowym, które dokonały próby samobójczej, wiele
osób przyznało, że nadużywa alkoholu, pijąc 2-3 razy tygodniowo powyżej 1,4 litra
alkoholu wysokoprocentowego11. To subiektywne kryterium może budzić wiele
zastrzeżeń ze względu na to, że odbiega od przyjętego w medycynie i alkohologii. Dawki
i częstość picia alkoholu podawane przez badanych mogły też być niezgodne ze stanem
rzeczywistym. Badani podawali jednak, że często picie alkoholu było przyczyną wielu
problemów rodzinnych i zawodowych, takie jak częste zmiany pracy wskutek zwolnień
dyscyplinarnych za nieusprawiedliwione dni nieobecności, konflikty ze
współmałżonkiem na tle nadmiernego użycia alkoholu, brak kontroli zachowania w
okresach tzw. ciągów alkoholowych.
Wyniki badań ogólnie nie wskazują na to, aby alkohol występował jako samoistna
przyczyna zamachu samobójczego. Natomiast można stwierdzić, że bywa on
stymulatorem zamiaru samounicestwienia się zarówno u osób przyznających się do
nadużywania alkoholu, jak i u tych, którzy określili siebie jako pijących alkohol w
małych ilościach. Na 100 badanych aż 32 przed dokonaniem
9 Tamże, s. 59.
10 S. Batawia, Społeczne skutki nałogowego alkoholizmu w świetle badań
środowiskowych 100 rodzin
alkoholików, Warszawa 1972.
11 B. Hołyst, op. dr., s. 152.
524
schodzi, tym większą ciemność się widzi i zapanuje ochota skończenia ze sobą, w
czym też alkohol pomaga, przynosząc zamiast śmierci utratę świadomości"17. Niekiedy
jednak i wówczas uwidacznia się bardzo wyraźnie suicydogenny charakter alkoholu,
utrata świadomości nie ma charakteru odwracalnego, lecz poprzedza lub
współtowarzyszy utracie życia.
17 Tamże, s. 244. 528
uważają, że będzie ona trwała bez końca3. Anomia traktowana jest w teoriach
socjologicznych jako wypadkowa przebiegu procesu społecznego, a nie jako stan
zaistniały. Jak wskazuje Merton, „pewni ludzie ze względu na swą obiektywnie
upośledzoną pozycję w grupie, a także ze względu na szczególny układ osobowościowy,
w większym lub mniejszym stopniu niż inni podlegają napięciom wynikłym z
rozbieżności między celami kulturowymi a skutecznym dostępem do ich realizacji. W
rezultacie są oni bardziej podatni na dewiacje"4. Zachowania dewiacyjne, nawet jeśli
odbiegają od norm grupowych i są dysfunkcjonalne, nie muszą być naganne moralnie i
nieetyczne, tym bardziej jeśli wycofanie z życia zbiorowego nastąpiło na skutek braku
akceptacji norm owej grupy.
Przy założeniu, że stanowisko bezdomności jest zachowaniem dewiacyjnym, które
nie musi być dysfunkcjonalnym, nie może być ono traktowane jednoznacznie jako
zjawisko patologiczne. Dlatego też dyskusyjną sprawą jest klasyfikowanie ludzi
bezdomnych do marginesu socjalnego, chociaż wiele właściwości ludzi bezdomnych
zdaje się przemawiać za klasyfikowaniem ich do tej właśnie kategorii. Do cech tych
można zaliczyć z całą pewnością: utratę pozycji społecznej, brak uprawnień do
świadczeń socjalnych, ale jednocześnie wiadomo, że margines socjalny nie może być
utożsamiany z marginesem społecznym. Według J. Sztumskiego margines socjalny
stanowi zbiór składający się z osób należących do rozmaitych kategorii społecznych w
różnym stopniu upośledzonych pod względem psychofizycznym lub społecznym, w
porównaniu z innymi ludźmi, wyobcowanych z danego społeczeństwa na skutek
niemożliwości osiągnięcia w jego strukturach lepszej pozycji niż najniższa5.
Do zbioru ludzi tworzących tzw. margines socjalny w uprzemysłowionych
społeczeństwach Europy Zachodniej włącza się: a) bezdomnych i włóczęgów, b)
Tobotników—obcokrajowców, c) osoby społecznie nieprzystosowane i upośledzone pod
względem psychicznym i dlatego ograniczone w konkurencji z innymi, pozbawione
środków do życia, niezdolne do pracy zarobkowej, d) ludzi rasowo lub etnicznie obcych i
politycznie podejrzanych ze względu na głoszone poglądy, e) prostytutki, f)
kryminalistów, g) tzw. „lumpenproletariat"6.
Do kategorii ludzi nazywanych „marginesem socjalnym" trafiają ludzie z bardzo
różnych przyczyn, nie zawsze z własnej winy. Jak podkreśla J. Sztumski, ludzie dzięki
własnej postawie i aktywności mogą zarówno trafić do marginesu socjalnego, a tym
samym następnie i do społecznego, jak i wyjść z niego, chociaż wyjście okazuje o wiele
trudniejsze"7.
Bezdomni wywodzą się z różnych kategorii społecznych. Mogą nimi być osoby
niepełnosprawne, nie korzystające z żadnych form opieki. Mogą też nimi być ofiary
rozmaitych zdarzeń życiowych, ofiary niedostatków pomocy społecznej,
3 R.K. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa 1982.
4 Tamże, s. 242.
= J. Sztumski, Ludzie marginesu, „Polityka Społeczna" 1992, nr 9, s. 19.
6 Tamże, s. 19.
7 Tamże, s. 21.
530
"
Rozdział XXX
MOTYWACJE SAMOBÓJSTW U OSÓB
W OKRESIE DZIECIŃSTWA, DORASTANIA
I WCZESNEJ MŁODOŚCI
Samobójstwo jako akt autodestrukcji, którego celem jest śmierć, jest największą z
możliwych tragedii nie tylko osoby dokonującej zamachu na własne życie, ale i jej
najbliższych. Według danych epidemiologicznych liczba samobójstw dzieci do lat 14 w
Polsce utrzymuje się w ostatnich kilkunastu latach na jednakowym poziomie i oscyluje
wokół liczby 100 zamachów rocznie. Śmierć dziecka jest zjawiskiem niezwykle trudnym
do zaakceptowania, zaś śmierć samobójcza aktem, który budzi niedowierzanie, szok i
protest1.
Według większości autorów dzieci nie mają poczucia własnej nieśmiertelności, która
dla nich jest czymś przejściowym i odwracalnym. H Mazat i D. Houzel sądzą, że
intelektualne opanowanie pojęcia śmierci rozwija się dosyć późno, pod koniec 10-11
roku życia, a nawet później. Rozwój ten ma 4 fazy — od całkowitego zaprzeczenia
śmierci do zrozumienia, że jest ona ostatecznym końcem życia2. Ta ostatnia faza
przypada zwykle na okres dorastania, kiedy to dziecko staje się zdolne do intelektualnego
opanowania filozoficznych, metafizycznych oraz biologicznych aspektów śmierci.
Wczesne kontakty z chorobami i śmiercią, dramatyczne zdarzenia w rodzinie i
szkole oraz stopień rozwoju emocjonalnego i intelektualnego determinują powstawanie w
umyśle dziecka pojęcia śmierci. P. Mazat i D. Houzel są zdania, że następujące czynniki
mogą mieć znaczenie dla samobójstwa dziecka: ucieczka od sytuacji traumatycznej,
wołanie o pomoc, pojawiające się po nieudanych próbach porozumiewania się z
najbliższymi oraz chęć połączenia się ze zmarłą, bliską osobą3. Ten ostatni czynnik jest
związany z magicznym myśleniem dziecka. Inni autorzy, jak P. Schneider, uważają, że
motywami samobójstwa dziecka mogą być: reakcja ucieczki, pojawiająca sie w sytuacji
nie do zniesienia, zwykle
1 I. Namysłowska, Samobójstwa wśród młodzieży, „Medipress: Psychiatria-
Neurologia" 1995,
nr 3, s. 2-6.
2 P. Mazat, D. Houzel, The psychodynamics ofsuicidal behavior in children and
adolescents, [w:]
A. Seva (red.), The European Handbook of Psychiatry and Mentai Health, Barcelona
1991.
3 Tamże.
537
z elementami samotności i desperacji, prymitywna reakcja krótkiego spięcia, np. w
sytuacji zagrażającej kary ze strony rodziców lub nauczycieli czy kompromitacji oraz
chęć wywarcia wrażenia na kimś bliskim4. W tym ostatnim przypadku zwykle chodzi o
próbę samobójczą o charakterze demonstracyjnym i teatralnym.
Problematyka samobójstw i prób samobójczych ludzi młodych, pomimo stosunkowo
szerokiego opracowania, wciąż jest zagadnieniem otwartym, wymagającym ciągłego
uzupełniania. Dotyczy to zwłaszcza motywacji i uwarunkowań prób samobójczych
podejmowanych przez te osoby. Zwiększone zainteresowanie próbami samobójczymi u
młodzieży wynika z faktu, że coraz więcej ludzi młodych usiłuje popełnić samobójstwo.
Takie spostrzeżenia dokonuje się między innymi na podstawie porównania liczby
konsultowanych przypadków młodzieży i dorosłych zamierzających popełnić
samobójstwo5. Próby te to w przeważającej liczbie przypadków tzw. „wołanie o
pomoc"6, w przeciwieństwie do tzw. prób „bilansowych", na podłożu psychotycznym
itp., występujących u osób dorosłych. Przeciętne wskaźniki dokonanych samobójstw
młodzieży (od 15 do 16 roku życia) w ciągu ostatnich kilkunastu lat wynosiły ok. 120
przypadków rocznie, a w wieku od 17 do 20 roku życia — ok. 350 przypadków rocznie7.
Pomimo ogromnej różnorodności przeżyć indywidualnych, można ustalić pewne
cechy wspólne, spotykane u suicydentów wszystkich kultur. E. Shneid-man, jeden ze
znakomitych twórców współczesnej suicydologii, ustalił następujące wyróżniki
charakterystyczne dla wszystkich samobójstw8:
1) celem samobójstwa jest poszukiwanie rozwiązania problemu,
2) zadaniem — pozbawienie siebie świadomości, aby nie myśleć,
3) bodźcem wywołującym — ból psychiczny nie do zniesienia,
4) stresorem wywołującym są sfrustrowane potrzeby psychiczne,
5) wewnętrzną postawą jest ambiwalencja wobec życia,
6) stanem emocjonalnym — poczucie bezradności i beznadziejności,
7) stanem poznawczym — zawężenie horyzontów,
8) rodzajem działania — ucieczka,
9) formą interpersonalnego komunikowania się — przekazanie komuś za
miaru samobójczego.
Poszukując motywacji zachowań suicydalnych można problem ten ustawić na
platformie bardzo szerokiej i brać pod uwagę następujące czynniki wyjaśniające tło
powstałej motywacji samobójstwa:
— środowisko społeczne i rodzinne,
— osobowość, jej dojrzałość i system wartości,
— tolerancję na sytuacje trudne i stresy,
4 P. Schneider, La tentative de suicide, Paris 1954.
5 J. Załęski, Obraz rodziców u młodzieży dokonującej próby samobójczej,
„Zdrowie Psychiczne"
1992, nr 1-2, s. 185-190.
6 M. Susułowska, D. Sztompka, Próba wyjaśnienia młodzieżowych zamachów
samobójczych,
„Psychologia Wychowawcza" 1968, nr 5.
7 Dane Komendy Głównej Policji za 1998 rok.
8 Za J. Hillman, Samobójstwo a przemiana psychiczna, Warszawa 1996.
538
chłym nadejściem pomocy. Osoba usiłująca popełnić samobójstwo nie tyle chce
umrzeć, co wywołać reakcję na swoje działanie. Ktoś, kto próbuje zwrócić na siebie
uwagę poprzez usiłowanie samobójstwa, jest rzeczywiście chory i wymaga należytej
troski.
Innym rodzajem samobójstw są te popełniane dla zastraszenia otoczenia — są one
swego rodzaju śmiertelną bronią. „Zabiję się, jeżeli ode mnie odejdziesz". Z tego typu
zachowaniami mamy często do czynienia w przypadku patologicznych relacji
międzyludzkich. Osoby próbujące tego rodzaju szantażu zwykle nie spełniają gróźb
pozostając ze swym strachem i poczuciem winy.
Człowiek uratowany po zamachu mniej lub bardziej zaplanowanym, jest najczęściej
bardzo wdzięczny za uratowanie życia. Dziękuje za udzieloną pomoc i cieszy się życiem.
Jest jednak i tak, że uratowany wyraża gniewny sprzeciw. Po jakimś czasie zaczyna się
jednak cieszyć, że żyje. Obserwacja kliniczna dostarcza takich ciekawych doświadczeń,
że nawet wtedy, gdy zamach samobójczy nie poprawił, ale nawet pogorszył sytuację, w
jakiej znalazł się suicydent — uratowanie życia obudziło radość.
Osoby, które zostały uratowane, na pytanie, zadane bezpośrednio po próbie
samobójczej, dotyczące samooceny oraz oceny rówieśników, którzy także znaleźli się w
sytuacji trudnej (ale nie uciekali się do tego środka ostatecznego), odpowiadały, że: są
słabe nerwowo, mają słabą wolę, łatwiej się załamują, są bardziej uczuciowi, działają pod
wpływem chwili, są za słabe, aby żyć, odrzucają inne wyjście lub nie umieją go znaleźć,
ich życie nie ma sensu, są zagubione i samotne, tak jest najłatwiej; ich zaś rówieśnicy są
silniejsi i mają lepsze nerwy, mają silną wolę, są bardziej opanowani, są mili i
interesujący, mają inne warunki środowiskowe, potrafią się rozładować, mają możliwość
zwierzenia się lub przyjaźni, mają wspaniałych rodziców, nie są nerwowi, są wytrzymali,
mają większą odporność, nie są sami10.
Okazuje się, iż z osób uratowanych prawie połowa nie posiada pełnej rodziny, a w
znacznej części pozostałych przypadków występuje patologia, np. alkoholizm, choroba
psychiczna, śmierć samobójcza; zarówno rodzina niepełna, jak i patologia często
współistnieją. Kumulacja tych czynników rzutuje na poziom dojrzałości emocjonalnej i
może być przyczyną jeszcze mniejszej odporności i tolerancji na frustrację.
Motywacja próby samobójczej badana w kilka dni po zamachu przedstawiała się
następująco:
— 28% badanych wymienia problemy egzystencjalne (brak sensu życia, za
gubienie w świecie, osamotnienie, nieumiejętność nawiązywania kontaktu z ró
wieśnikami),
— 24% odpowiada, że próbę spowodował konflikt z członkami rodziny (po
czucie niezrozumienia przez rodziców, utrata kontaktu z rodzicami, poczucie
odrzucenia przez rodziców lub zrobienia im zawodu; również konflikt między
rodzicami a rodzeństwem),
Tamże, s. 104.
541
— pozostałe odsetki dotyczą konfliktu z sympatią lub współmałżonkiem, trudności
w nauce w szkole lub uczelni, obejmują też odpowiedzi odmowne lub „nie wiem"11.
Nie stwierdza się różnicy pomiędzy motywami samobójstwa podawanymi przez
młodzież męską i żeńską. Na uwagę zasługuje fakt, iż najwięcej samobójstw
popełnianych zostaje z powodów egzystencjalnych. Mieszczą się tu kryzysy wiary i
światopoglądowe, zwątpienia w sens życia, brak nadziei na jego odnalezienie. Często
występuje poczucie małej wartości, przypisywanie sobie cech wyłącznie ujemnych.
Niektórzy suicydenci posiadają wysokie poczucie wartości i sensu życia, ale wyłącznie w
odniesieniu do innych ludzi. Dużą także grupę stanowią samobójcy motywujący swą
decyzję konfliktami rodzinnymi. Konflikty zro-dzicami dzielą się na dwie kategorie:
jedne z nich są wynikiem zbyt ostrej, wymagającej i bezwzględnej surowości któregoś z
rodziców; budzi ona agresję, bardzo krytyczną ocenę i chęć odegrania się; pozostałe
konflikty — to inaczej poczucie odrzucenia, niezrozumienia, bycia nie kochanym przez
rodziców, niemożność nawiązania z nimi kontaktu, brak rodziców w domu, tzw. puste
domy; te konflikty powodują raczej uczucie smutku, izolacji, osamotnienia,
beznadziejności, bezradności, a samobójstwo przybiera postać wycofania się, a nie
agresji, jak w przypadku poprzednim.
W większości przypadków próbie samobójczej towarzyszą inne objawy
nieprzystosowania, takie jak ucieczki z domu, niepowodzenia w nauce, kradzieże,
wagarowanie, uczestnictwo w subkulturach t odurzanie się środkami chemicznymi.
Świadczyć to może o tym, że próby samobójcze u młodzieży nie są jakimś
wyizolowanym zachowaniem, lecz mogą stanowić składnik szerokiego zespołu zaburzeń.
W badaniach przeprowadzonych przez J. Załęskiego ustalono, iż najczęściej
podawanym powodem próby samobójczej była zła atmosfera w domu, następnie
alkoholizm ojca, konflikt z ojcem, niepowodzenia w nauce, konflikt z rodzeństwem,
porzucenie przez chłopca (dziewczynę), konflikt z matką, odrzucenie przez
rówieśników12. Pozostałe powody to: konflikt z nauczycielem, „aby sobie ulżyć", brak
kogoś bliskiego.
Z uzyskanych danych wynika, że powody dokonania próby samobójczej najczęściej
ogniskują się wokół rodziny, a szczególnie osoby ojca. Ponadto znaczącą informacją było
to, że relatywnie duża liczba osób badanych zgłaszała brak ojca w rodzinie (zmarł,
rozwiódł się z matką, wyjechał itp.); brak matki zgłaszało znacznie mniej osób.
Jeżeli chodzi o osobę matki, to najczęściej określano ją jako konfliktową, nadmiernie
wymagającą, nadmiernie kontrolującą, ochraniającą, chorą, nadużywającą alkoholu,
nerwową. Pojawiały się również takie określenia jak: odrzucająca, źle się prowadzi,
niezdecydowana, łagodna, za bardzo przywiązana, samodzielna, ustępliwa itp.
1 Tamże, s. 105.
a J. Załęski, op. cit., s. 187.
542
poglądów próba samobójcza jest wynikiem wrogości wobec tej części samego siebie,
która powstała wskutek uwewnętrznienia osoby znaczącej emocjonalnie. Jest to składnik
narcystycznej obrony i nadmiernej koncentracji na własnym „ja". Negatywny obraz
rodziców (szczególnie ojca) wynikać może z podziału agresji po narcystycznej
identyfikacji14. Część z niej zostaje skierowana na uwewnętrz-niony obiekt rodzicielski,
część natomiast ulega projekcji na osoby realnych rodziców. Nadmierna krytyka kogoś
jest szczególną formą agresji, podobnie jak próba samobójcza (autoagresja). Przeżywanie
złości (agresji) może być mechanizmem obronnym — formą ingerowania osobowości na
niskim poziomie, bardziej pierwotnym rozwojowo w sytuacji kryzysu (tj. niemożności
zintegrowania sprzecznych tendencji, konfliktu wartości itp.). Jest to odrzucenie
możliwości progresu polegające na „przerośnięciu" problemu poprzez uzyskanie innej
konstruktywnej reakcji o nowej jakości.
Rodzina umożliwia dziecku proces zyskiwania niezależności przez to, że rodzice są
przygotowani emocjonalnie do odejścia dziecka. Wiąże się to przede wszystkim z siłą
diady małżeńskiej, przygotowaniem obojga partnerów do dalszego życia we dwoje, a
także z tym, jakie istnieją w rodzinie przekonania dotyczące niezależności,
samodzielności, sposobu dorastania i rozstawania się z rodziną. Przekonania te,
determinujące obraz świata członków systemu rodzinnego, często są przekazywane z
pokolenia na pokolenie15.
Choroby w rodzinie, różne zdarzenia losowe, „rozwód" emocjonalny mogą to
znacznie utrudniać i powodować, że nastolatek nie może uniezależnić się bez poczucia
winy. Zgodnie z obiegowym rozumieniem procesów rodzinnych najczęściej mamy do
czynienia z obydwoma sytuacjami jednocześnie — zarówno rodzina, jak i jeden z jej
członków nie są zdolni do rozstania.
Istnieją dwie grupy poglądów na temat przebiegu dorastania. Jedna, wywodząca się
od Z. Freuda16, uważa ten okres za niezwykle trudny, porównując go nawet do „łagodnej
psychozy", według innej, odwołującej się do badań D. Offera17, tylko dla 21%
nastolatków dorastanie stanowi okres burzliwego rozwoju. Niezależnie od tej polaryzacji
postaw wobec okresu dorastania należy jednak przyjąć, że jest to okres trudny w życiu
człowieka, a ogrom zadań może przekraczać możliwości psychiczne co najmniej części
nastolatków. Wyrazem trudności w radzeniu sobie z zadaniami dorastania jest
stosunkowo częste pojawianie się w tym okresie objawów depresji młodzieńczej.
System rodzinny w istotny sposób wpływa na sposób radzenia sobie z zadaniami
dorastania. Może on zmniejszać znaczenie wymienionych poprzednio czynników, a może
je nasilać, doprowadzając do coraz większych zaburzeń w przystosowaniu. Dysfunkcja
systemu rodzinnego może dotyczyć dużej patologii spo-
14 K. Dymek-Balcerek, op. cit., s. 106. 151. Namysłowska, op. cit, s. 3.
16 Z. Freud, Mouming and melancholia, [w:] Compkte Psychological Works, vol.
14, London 1957.
17 D. Offer, Normal adolescent development, [w:] R. Novello (red.), The Short
Course in Ado-
lescent Psychiatry, New York 1979.
544
nej. U mężczyzn spotykamy się dodatkowo z dwoma rodzajami konfliktów, które nie
występują w grupie kobiecej — są to zatargi z władzami państwowymi oraz konflikty
wynikające ze stosunku do samego siebie. Stosunek do siebie samego w grupie męskiej
jest bardziej dojrzały, badani są bardziej krytyczni wobec siebie, zdają sobie sprawę, że
nie wszystkie ich niepowodzenia można przypisać otoczeniu. Orientują się w swojej
sytuacji, zaczynają tracić „wiarę w siebie" i w możliwość zmiany własnego charakteru. U
kobiet występuje tendencja przerzucenia odpowiedzialności za niepowodzenia na
warunki środowiskowe. Dla wszystkich badanych sfera stosunków z rodziną, z
najbliższymi jest najważniejsza i zaburzenia z nią związane są najmocniej przeżywane.
Przedstawiona powyżej sytuacja nie była chwilowa, lecz trwała przez dłuższy,
nierzadko kilkuletni okres. Oprócz tej względnie stałej sytuacji konfliktowej wydawało
się istotne przeanalizowanie faktów i zdarzeń zaistniałych w życiu badanych w ciągu
ostatnich kilku dni poprzedzających zamach samobójczy. Okazało się, że na kilka
ostatnich dni przed zamachem nastąpiło nagromadzenie, spiętrzenie przykrych zdarzeń
bądź to stanowiących odnowienie dawnych trudności, bądź też będących źródłem
nowych frustracji. W przypadku grupy kobiecej były to najczęściej nieporozumienia z
rodzicami oraz partnerami seksualnymi (rzadziej całkowite zerwanie znajomości), w
wypadku grupy męskiej zerwanie znajomości z dziewczyną lub nieporozumienia z żoną.
Interesujące jest to, że inne przykrości — jak trudności szkolne, zawodowe czy wyjście
na jaw dokonanych przestępstw lub nadużyć — nie są dla badanych w tak dużym stopniu
istotne, co lęk i niepokój o reakcje najbliższych, są więc istotne jako zagrożenie
stosunków z najbliższymi.
Napięcia związane z konfliktami wykazywały tendencję to potęgowania się,
powodując tworzenie się urazów w coraz to nowych dziedzinach życia. Badani, skłóceni
z coraz to większą liczbą osób, nastawieni negatywnie do coraz większej ilości zjawisk,
czując się niepewni, reagują na każde, najmniejsze niepowodzenie czy frustrację coraz to
silniej, coraz bardziej agresywnie, doprowadzając do negatywnych wobec siebie reakcji
otoczenia. Reakcje te powodują nowe frustracje i zaostrzenia konfliktu. W ten sposób, na
zasadzie reakcji łańcuchowej, tworzy się sytuacja z dnia na dzień rosnącego i
potęgującego się napięcia, które z czasem osiąga wartości maksymalne.
W tym stanie badani mają poczucie zagrożenia, przejawiają negatywne nastawienie
do wszystkiego, pojawia się agresja, często uogólniona na cały świat. Narastanie napięcia
powoduje w końcu załamywanie się, występowanie lęku i zniechęcenia do życia. W tym
stanie badani powoli tracą wiarę we własne siły i w realną możliwość opanowania
sytuacji. Konsekwentnie pojawiają się myśli konstatujące fakt „niemożności
wytrzymania tego wszystkiego", myśli o śmierci jako jedynym możliwym rozwiązaniu
sytuacji, która jest dla badanych za trudna. Stan ten bywa nazywany atmosferą
samobójczą, która oznacza pewną gotowość do popełnienia samobójstwa, ale
niekoniecznie musi do niego prowadzić. Zwykle do wykonania zamachu potrzebny jest
jakiś bezpośredni powód, który tę gotowość wyzwala. Powodem bezpośrednim mogą być
sytuacje lub zdarzenia
550
kilku latach nauki obejmują one praktycznie wszystkie elementy szkoły, a ujawniane
przez dziecko zaburzenia są już wieloobjawowe i utrwalone.
W drugim przypadku stresogenność środowiska szkolnego wynika tylko z tego
środowiska i najczęściej jest pochodną postępowania nauczycieli, ich postaw wobec
uczniów, spontanicznych reakcji towarzyszących egzekwowaniu wiedzy i innym
relacjom z dziećmi. Sytuacje te są z reguły bolesne, przykre emocjonalnie i potencjalnie
suicydogenne.
Na podstawie badań oraz relacji dzieci podczas terapii w gabinecie
psychologicznym, można wyodrębnić dwie grupy potencjalnie suicydogennych dla dzieci
zachowań nauczycieli. Pierwszą stanowią wszystkie zachowania wyrażające ogólne
postawy nauczycieli wobec uczniów lub będące sposobem reagowania na różne sytuacje
szkolne. Polegają one na częstym wyrażaniu przekonania o niskich możliwościach
intelektualnych uczniów lub konkretnego ucznia, o posiadaniu przez nich wyłącznie cech
negatywnych oraz koncentrowaniu się na nieustannym potwierdzaniu tych przekonań.
Jednocześnie rzadko zdarza się, że nauczyciele dostrzegają pozytywne przejawy
postępowania u dzieci. Inaczej mówiąc, nauczyciele łatwo dostrzegają wszystkie
niedociągnięcia ucznia i mają tendencję do ich uogólniania, a bardzo rzadko wyrażają
opinie pozytywne, co jest przykre i nie motywuje pozytywnej aktywności. Do tej grupy
zachowań można również zaliczyć różne formy agresji, od irytacji, krzyczenia na dzieci,
epitetów i wręcz wyzwisk, aż po agresję fizyczną, jak szarpanie za włosy, uszy, ubranie,
a nawet bicie. Tego rodzaju zachowania wywołują u dzieci napięcie i przeżywanie takich
emocji, jak lęk, strach, gniew, poniżenie, nawet jeśli nie dotyczą bezpośrednio danego
ucznia. U niektórych dzieci prowadzą do zachowań polegających na unikaniu kontaktu z
takim nauczycielem, a niekiedy wywołują u uczniów reakcje agresywne.
Druga grupa zachowań nauczycieli wiąże się z systemem oceniania ucznia.
Uczniowie nie negują konieczności stosowania ocen, natomiast przykre i krzywdzące
jest, w ich odczuciu,, uzależnianie ocen od innych niż wiedza cech ucznia lub od postawy
i stanów emocjonalnych nauczyciela. Oceny zbyt często zależą od tego, czy uczeń
lubiany jest przez nauczyciela, czy nie, od opinii o nim innych nauczycieli, a niekiedy od
nastroju nauczyciela. Równie krzywdząca i nie motywująca do uzupełniania i
poszerzania wiedzy jest, zdaniem uczniów, zasada średniej oceny. Jednorazowe słabsze
przygotowanie skutkuje niższą końcową oceną, mimo innych dobrych ocen i możliwości
uzupełniania wiedzy. U niektórych dzieci powoduje to przekonanie, że ocena ich wiedzy
w znacznie większym stopniu zależy od szczęścia i przypadku niż od ich rzeczywistej
pracy. Takie przekonanie nie sprzyja rozwijaniu pozytywnej motywacji do
systematycznej nauki. Wiele przykrych emocji wzbudzają też oceny z takich
przedmiotów, jak wychowanie fizyczne, muzyczne i niekiedy plastyczne. Nauczyciele
wychowania fizycznego dość często stawiają uczniom wymagania, których dziecko
mniej sprawne fizycznie nie może spełnić, mimo podejmowanych starań. W kryteriach
oceniania najważniejszy jest dla nauczyciela poziom wykonania czynności, co
automatycznie dyskredytuje dzieci z wszelkimi niedostatkami fizycznymi.
557
jąjąc sytuacje, gdy znacząca w klasie grupa kieruje się normami aspołecznymi, co jest
raczej sporadyczne, rozbieżności wskazywane przez uczniów dotyczą często takiego
rodzaju zachowań, jak „skarżenie", „lizusostwo" — „grzeczny, pomagający
nauczycielom uczeń". Tego rodzaju sytuacje są w ogóle trudne społecznie, ponieważ
granica między tymi zachowaniami nie zawsze jest jednoznaczna. Dla ucznia będą one
tym trudniejsze, im mniej ma on różnych doświadczeń społecznych.
Środowisko szkolne może być pierwotną przyczyną zaburzeń w funkcjonowaniu
dzieci i będzie nią wtedy, gdy sytuacji stresowych będzie dużo, będą występowały często
lub długotrwale. Może też być wtórną przyczyną zaburzeń, w powiązaniu z innymi
trudnościami dziecka. W drugim przypadku pierwotne przyczyny tkwią w dziecku,
szkoła może je ujawniać, nasilać i wzmacniać. Szczególnie podatne na trudności szkolne
są dzieci słabsze fizycznie, z deficytami narządów zmysłowych i centralnego układu
nerwowego, o nieco niższym niż przeciętny poziomie sprawności intelektualnej lub też o
wysokim poziomie intelektualnym oraz dzieci zaniedbane wychowawczo i z
niewłaściwymi doświadczeniami nabytymi w środowisku rodzinnym.
Podatność tych dzieci na trudności nie oznacza, że zawsze muszą u nich wystąpić
zaburzenia zachowania, jak również myśli czy też próby samobójcze. Szybkie
rozpoznanie przyczyn ich trudności, fachowa pomoc i odpowiednia motywacja
środowiska szkolnego mogą tym zjawiskom zapobiec.
Znajomość problematyki stresu w praktyce szkolnej ma wielkie znaczenie zarówno
dla uczniów, jak i dla nauczycieli. Szkoła stała się bowiem miejscem występowania
wielu reakcji stresowych. Wiele czynników od obowiązku bycia uczniem po poziom
kultury wychowawczej szkoły — sprawia, że sytuacje szkolne mogą być lękotwórcze dla
niektórych uczniów. Szczególnie wtedy, gdy wchodzą oni do szkoły z naruszonym już
wcześniej (np. w rodzinie) lub bardzo silnie uszczuplonym kapitałem adaptacyjnym27.
W Polsce problematyce stresu w szkole wiele uwagi w swoich pracach poświęciła
między innymi Maria Tyszkowa, która zaproponowała, aby zamiast pojęcia „stres
psychologiczny" posługiwać się pojęciem szerszym „sytuacja trudna". Autorka uważa, że
pojęcie sytuacji trudnej jest bardziej komunikatywne, ponieważ zostało zaczerpnięte z
języka potocznego i jest bardziej przydatne do operacjonalizacji w przypadku tzw.
szkolnych sytuacji trudnych niż inne pojęcia teoretyczne, takie jak stres, frustracja itp.28
W życiu i aktywności dzieci i młodzieży występuje szczególnie wiele sytuacji
nowych i przez to trudnych. Należą do nich między innymi sytuacje związane z
wchodzeniem w nowe środowisko (przedszkole, szkoła podstawowa i ponad-
podstawowa, a także szkoła wyższa), włączanie się w nowe grupy społeczne,
podejmowanie nowych form aktywności i działalności. Również trudnych sytuacji
27 S. Orłowski, Istota i skutki stresu. Techniki antystresowe, [w:] K. Ostrowska, J.
T&tarowicz (red.), Zanim w szkole będzie źle...
2S M. Tyszkowa, Zachowanie się dzieci szkolnych w sytuacjach trudnych, Warszawa
1976.
559
doświadczają dzieci, które stają się ofiarami wypadków i urazów fizycznych lub
przebywają poważną chorobę.
W szkole uczniowie ciągle stawiani są przed nowymi zadaniami i wymaganiami.
Liczba i stopień trudności zadań stanowi nierzadko znaczne obciążenie psychiczne dla
uczniów, zwłaszcza tych mniej zdolnych, mających odmienne od reszty zainteresowania,
cechujące się indywidualnym rytmem rozwoju. Często powodem takiej sytuacji jest fakt,
że rozwój dziecka (także poznawczy) przebiega według indywidualnego planu, a
nauczanie odbywa się według jednolitego programu i za pomocą tych samych metod, w
licznych zespołach klasowych. Trudne sytuacje bywają także wtedy, gdy zadania
stawiane przed uczniami są zbyt skomplikowane lub nadmiernie liczne. Należy także
zwrócić uwagę, że czasem nie tyle same właściwości zadania są decydujące, lecz trudne
warunki ich wykonania.
O sytuacjach trudnych można także mówić wtedy, gdy uczniowie przeżywają
zagrożenia związane z niepowodzeniem, niską oceną, naganą, karami ze strony
nauczyciela, a także różnymi ich konsekwencjami przenoszonymi na środowisko
rodzinne. Zbiorowy charakter nauki sprawia, że uczniowie, choć także nauczyciele, są
stale wystawiani na widok publiczny, wykonując zadania w obecności innych osób. Taka
społeczna ekspozycja zaznacza się szczególnie silnie wówczas, gdy uczeń odpowiada
przed klasą, wykonuje zadania przy tablicy, gdy o jego sprawach mówi się wobec klasy
oraz gdy zdaje różnorodne egzaminy o charakterze komisyjnym. Do napięcia związanego
ze społeczną ekspozycją dołącza się lęk przed negatywną oceną i kompromitacją wobec
innych. Sytuacja taka staje się szczególnie trudna dla uczniów ambitnych i wrażliwych
oraz nieśmiałych i zahamowanych.
W literaturze światowej, a także polskiej, dotyczącej szkoły częściej spotykamy
badania nad lękiem uczniów niż nad stresem. Uwarunkowane jest to dostępnością
określonych narzędzi pomiaru. W Polsce prowadzono badania nad lękiem uczniów z
wykorzystaniem jednowymiarowych skal, mało jednak jest badań, w których pomiar
równocześnie określa nasilenie działania stresów i występujących przejawów. Do badań
takich można zaliczyć przeprowadzone przez B. Ka-rolczak-Biernacką dotyczące
szkolnego stresu ucznia29. Wzorując się na doświadczeniach autorów amerykańskich —
M.J. Fimian i B.J. Helmes — zastosowała ona tę samą metodykę w badaniach własnych.
Do badań użyto narzędzia o nazwie „Inwentarz Stresu Uczniowskiego" składający się z
42 pytań, tworzących 5 podskal czynników: zmartwienia uczniowskie, problemy
społeczne, przejawy emocjonalne, przejawy behawioralne, przejawy fizjologiczne.
Badaniami objęto ponad dwustu uczniów z młodszych i starszych klas szkoły
średniej. Kontrolnie sprawdzono też poziom stresu u 40 wyselekcjonowanych
wzorowych uczniów z renomowanych szkół w różnych regionach Polski. Otrzymane
wyniki autorka starała się odnieść do następujących pytań: Jaki jest po-
21> B. Karolczak-Biemacka, Stres szkolny ucznia, [w:] B. Hołyst (red.), Człowiek w
sytuacji trudnej, Warszawa 1991.
560
ziom stresu szkolnego i ładunek analizowanych czynników? Czy poziom stresu jest
zrównoważony ze względu na osiągnięcia szkolne i wiek? Czy występuje podobieństwo
pomiędzy wynikami uczniów amerykańskich i polskich? W jakim związku pozostaje
poziom przeżywanego stresu według „Inwentarza" z percepcją wpływu na sferę moralną
i rozwój ucznia?
Na podstawie uzyskanych wyników autorka stwierdziła, że przeważająca część
uczniów „nie ma czasu na relaks i cieszenie się szkolnym dniem" (77,8%); nie odczuwa,
że „w szkole ma ważną pozycję" (64,7%); „jest jej trudno rozmawiać z nauczycielami"
(64,2%); „nie jest zadowolona ze sposobu nauczania" (58,9%); a treści nauczania nie są
ekscytujące (pobudzające, wzbudzające szczególne zainteresowanie); 68,1% ma
równocześnie świadomość, czego się od nich w szkole oczekuje.
W badaniach zaobserwowano również, że — uczniowie w większości „nie pamiętają
wszystkiego, czego nauczyli się w szkole" (54,6%), mają poczucie, że „inni uczniowie
traktowani są lepiej" (51,2%), rodzice zaś „nie wymagają zbyt wiele, jeśli chodzi o
szkołę" (56,5%) i „w szkole jest przymus radzenia sobie ze zbyt dużą dawką informacji"
(67,6%).
Jeśli chodzi o dominujące w sytuacji szkolnej emocje, to okazuje się, że
przeważająca część uczniów „w związku ze szkołą odczuwa uczucie obawy" (57,5%),
„przejmuje się szkołą" (76,3%), „przeżywa lęk" (53,1%), ma poczucie „niemożności
poradzenia sobie ze szkołą" (58,4%).
W większości przypadków nie występują u ucznia negatywne przejawy beha-
wioralne oraz przejawy fizjologiczne jako efekt działania stresu. Wynik ten może być
potwierdzeniem dla stanowiska, że stres psychologiczny bardziej związany jest ze sferą
poznawczą, w sferze tej znajduje się więcej takich przejawów i często nie są uważane w
pierwszej kolejności za przejawy stresu przez zwolenników jego „fizjologicznego"
(somatycznego) wyrazu.
Natomiast jeśli chodzi o przekazywaną wiedzę i umiejętność, to w przeważającej
liczbie uczniowie mają przekonanie, że „w szkole nie można rozwijać swoich
zainteresowań" (59,9%), „wiedza przekazywana w szkole nie jest nowoczesna i
interesująca" (56,5%), a równocześnie „nauka w szkole jest ważna dla przyszłości
ucznia" (89,8%). Zderzenie tych dwóch sądów stwarza wyjątkowy dyskomfort.
W sumie wyniki wskazują, że około 1/3 badanych uczniów doświadcza zmartwień i
problemów uczniowskich, a u blisko 40% uczniów pojawiają się typowe dla stresu
przejawy emocjonalne. W mniejszym stopniu natomiast występują przejawy
fizjologiczne i behawioralne. Połowa badanych uczniów ma przekonanie, że szkoła
kształtuje moralne zachowanie ucznia i rozwój. Wśród starszych uczennic wystąpiło
więcej negatywnych przeżyć emocjonalnych, więcej też symptomów fizjologicznych i
behawioralnych poznawczego stresu.
Wyniki świadczą, zdaniem autorki badań, o kumulowaniu się negatywnych
doświadczeń szkolnych, o wykształcaniu przez szkołę mniej odporności. Uczennice
„dobre" doznają mniej zmartwień uczniowskich, mniej „problemów społecznych", mniej
też doznają stresu wyrażonego przejawami emocjonalnymi,
561
Rozdział XXXI
UWARUNKOWANIA I MOTYWACJE
ZACHOWAŃ SUICYDALNYCH LUDZI
W OKRESIE ŚREDNIEJ DOROSŁOŚCI
Zagadnienie uwarunkowań zachowań suicydalnych ludzi dorosłych jest kwestią o
szczególnym znaczeniu, jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż w tym okresie życia rejestruje
się najwyższe wskaźniki zamachów samobójczych. Jak wiadomo z opracowań
statystycznych, wskaźniki samobójstw zwiększają się w starszych rocznikach wieku,
przy czym największe nasilenie skutecznych zamachów odnotowuje się wśród mężczyzn
w wieku 45-54 lata.
' Wśród osób dorosłych najczęstszymi przyczynami zamachów samobójczych są:
choroba psychiczna, przewlekła choroba i trwałe kalectwo, nieporozumienia rodzinne,
poczucie izolacji i osamotnienia, a od 1990 r. — utrata pracy, niemożność utrzymania
rodziny, lęk przed niepewnością (już w 1992 r. liczba samobójstw „z powodów
ekonomicznych" przekroczyła pół tysiąca). Ryzyko popełnienia samobójstwa jest wśród
wdowców i rozwiedzionych czterokrotnie wyższe niż u osób w stanie wolnym oraz
pozostających w związku małżeńskim (nagła utrata partnera życiowego, gwałtowna
zmiana sytuacji życiowej należą do czynników silnie stresogennych; w pierwszym roku
po stracie współmałżonka częstotliwość samobójstw jest dwukrotnie wyższa niż w
okresie późniejszym)1.
Pomimo ogromnej różnorodności przeżyć indywidualnych można ustalić pewne
cechy wspólne, spotykane u większości osób dorosłych. E. Shneidman twierdził, że
celem samobójstwa jest poszukiwanie rozwiązania problemu, zadaniem — pozbawienie
siebie świadomości, bodźcem wywołującym — ból psychiczny nie do zniesienia,
stresorem wywołującym są sfrustrowane potrzeby psychiczne, wewnętrzną postawą jest
ambiwalencja wobec życia, stanem emocjonalnym — poczucie bezradności i
beznadziejności, stanem poznawczym — zawężenie horyzontów, rodzajem działania —
ucieczka, a formą interpersonalnego komunikowania się — przekazanie komuś zamiaru
samobójczego2.
1 A. Minkiewicz, Kryzys więzi rodzinnych i niektóre jego konsekwencje społeczne
i kulturowe, [w:]
Rodzina —jej funkcje przystosowawcze i ochronne, Warszawa 1995.
2 E. Shneidman, At the point ofno return, „Psychology Today" 1987, nr 3, s. 54-58.
567
nerami seksualnymi. Przyczyną tych zerwań była najczęściej utrata uczucia partnera
czy partnerki oraz ich niewierność. Zerwania te zachodzą na ogół tuż przed zamachem
lub około dwa miesiące przed zamachem. Rozstanie jest przeżywane bardzo mocno, a
ludziom trudno jest się pogodzić z faktem utraty bliskiej osoby.
Sytuacja konfliktowa doświadczana przez osoby dorosłe podejmujące próbę
samobójczą nie ma charakteru chwilowego, lecz utrzymuje się zazwyczaj przez dłuższy,
nierzadko kilkuletni okres. Oprócz tej względnie stałej sytuacji konfliktowej wydaje się
istotne dokonanie analizy faktów i zdarzeń zaistniałych w życiu badanych w ciągu
ostatnich kilku dni poprzedzających zamach samobójczy. Okazuje się, że na kilka
ostatnich dni przed zamachem następuje zazwyczaj nagromadzenie, spiętrzenie
przykrych zdarzeń bądź to stanowiących odnowienie dawnych trudności, bądź też
będących źródłem nowych frustracji. Wśród kobiet są to najczęściej nieporozumienia z
rodzicami oraz partnerami seksualnymi (rzadziej całkowite zerwanie znajomości), w
przypadku mężczyzn zerwanie znajomości z dotychczasową partnerką lub
nieporozumienia z żoną. Interesujące jest to, że inne przykrości (np. trudności
zawodowe) nie są dla badanych tak bardzo istotne, jak lęk i niepokój o reakcje osób
najbliższych.
Napięcia związane z konfliktami wykazują naturalną tendencję do potęgowania się,
powodując tworzenie się urazów w coraz to nowych dziedzinach życia. Jednostka
pozostająca w konflikcie z coraz większym kręgiem osób jest nastawiona negatywnie do
coraz większej ilości zjawisk i zdarzeń zachodzących w jej otoczeniu. Czuje się
niepewna, reaguje na każde, nawet najmniejsze niepowodzenie czy frustrację coraz
silniej, coraz bardziej agresywnie, doprowadzając do negatywnych wobec siebie reakcji
otoczenia. Reakcje te powodują nowe frustracje i zaostrzenia konfliktu. W ten sposób, na
zasadzie reakcji łańcuchowej, tworzy się sytuacja z dnia na dzień rosnącego i
potęgującego się napięcia, które z czasem osiąga wartości ekstremalne.
W tym stanie u jednostki potęguje się poczucie zagrożenia, przejawia ona negatywne
nastawienie do wszystkiego, pojawia się u niej agresja, często uogólniona na cały świat.
Narastanie napięcia powoduje w końcu załamywanie się, występowanie lęku i
zniechęcenia do życia. W tym stanie człowiek powoli traci wiarę we własne siły i w
realną możliwość opanowania sytuacji. Konsekwentnie pojawiają się myśli o braku
możliwości wytrzymania tego wszystkiego, myśli o śmierci jako jedynym możliwym
rozwiązaniu sytuacji, która jest w jego odczuciu niemożliwa do przezwyciężenia. Stan
ten bywa nazywany atmosferą samobójczą, która oznacza pewną gotowość do
popełnienia samobójstwa, ale niekoniecznie musi do niego prowadzić. Zwykle do
wykonania zamachu potrzebny jest jakiś bezpośredni powód, który tę gotowość wyzwala.
Powodem bezpośrednim mogą być sytuacje lub zdarzenia drobne, mało ważne, a nawet
stany fizjologiczne, takie jak zmęczenie, napięcie przed menstruacją, niewielka ilość
alkoholu. Gdy rozpatrujemy zamach samobójczy z punktu widzenia powodu
bezpośredniego, staje się on niezrozumiały jako reakcja nieadekwatna do bodźca.
Dopiero prześledzenie całej sytuacji życiowej człowieka jego długotrwałych konfliktów z
otoczeniem, narastającego niezadowolenia z samego siebie, niemożności przy-
569
Rozdział XXXII
UWARUNKOWANIA
ZACHOWAŃ SUICYDALNYCH
W OKRESIE PÓŹNEJ DOROSŁOŚCI
(STAROŚCI)
Zajmuje się problematyką zdrowia ludzi starzejących się i ludzi starych. Do przyczyn
dynamicznego rozwoju geriatrii w ostatnich czasach zaliczamy1:
1. Rozwój nauk medycznych (wprowadzenie nowych metod diagnostycznych,
leczniczych i rehabilitacyjnych) oraz wzrost dostępności opieki zdrowotnej.
2. Dożywanie wieku starczego przez coraz większą część populacji.
3. Spadek śmiertelności niemowląt i dzieci.
4. Poprawa warunków sanitarno-higienicznych (rozwój inżynierii sanitarnej),
lepsze warunki życia.
5. Wzrost znaczenia profilaktyki, przeciwdziałanie niedołęstwu i chorobom
przewlekłym.
6. Bardziej racjonalne odżywianie się społeczeństw.
7. Rozwój kontroli urodzeń.
8. Postępy w zapobieganiu chorobom zakaźnym.
Starzenie się socjalne to jeden z poważniejszych problemów człowieka starego.
Dotychczas szanowany — w rodzinie, w pracy — jako emeryt traci swą pozycję
społeczną i finansową. Niejednokrotnie następuje diametralne pogorszenie się sytuacji
ekonomicznej. Łączy się to ze zmianą mieszkania (brak środków finansowych na
utrzymanie domu lub dużego mieszkania), a to powoduje zmianę otoczenia. Nowi
sąsiedzi, nie znający człowieka z okresu jego pełnej aktywności zawodowej i rodzinnej,
traktują nowego lokatora jako „dziadka", „emeryta", bezradnego starca. Nie ma modelu
człowieka z przeszłością, jego osiągnięciami, uznaniem, aprobatą. Człowiek staje się
anonimowy. Sprzyja temu szczególnie anonimowe, zdehumanizowane środowisko
wielkomiejskie.
Nie mogący pogodzić się z tą sytuacją ludzie starzy, szczególnie mężczyźni, sięgają
często do „wyjścia ostatecznego". Owdowiali, samotni, nie akceptowani przez rodzinę,
społeczeństwo i przez siebie samych popełniają samobójstwo. Dane statystyczne
wskazują, iż w ostatnich kilkunastu latach w Polsce co roku odbierało sobie życie
przeciętnie około 1500 osób w wieku od 50 do 70 lat oraz około 350 osób w wieku
powyżej 71 lat2.
Zagadnieniami związanymi ze starością zajmowano się już od zarania dziejów
ludzkości. W różnych kulturach podchodzono do tego zagadnienia odrębnie. Rozwój
gerontologii i geriatrii w XX wieku spowodowany został ogólnym postępem medycyny.
Coraz większa liczba ludzi zdrowych jak i poważnie chorych dożywa starości.
Przy stałym spadku liczby urodzeń odsetek osób w okresie późnej dorosłości rośnie.
Występuje zjawisko starzenia się społeczeństw. W europejskiej cywilizacji nie
towarzyszy temu szacunek dla starości; na piedestale stawia się młodość. Starość uległa
dewaluacji. Współczesna medycyna umie utrzymać przy życiu ludzi
1 M. Binczycka-Anholcer, Medyczne i hyminologiczne aspekty przemocy wobec
ludzi starych, [w:]
B. Hotyst (red.), Przemoc w życiu codziennym, Warszawa 1997, s. 144 i nast.
Autorka jest wybitną specja
listką w zakresie społecznej problematyki geriatrii. Na II Konferencji
Suicydologicznej w Łodzi w 1999 r.
przedstawiła interesujący referat poświęcony zachowaniom suicydalnym osób w
podeszłym wieku.
2 Na podstawie danych i statystyk Komendy Głównej Policji.
582
opiekę, które same już nie są młode (ponad 60 lat). Czują się one wtłoczone między
dwa pokolenia, gdyż z jednej strony muszą wspierać emocjonalnie i finansowo swoje
dzieci, z drugiej zaś są obciążone brzemieniem troski i opieki nad swymi rodzicami7.
Przemoc wobec ludzi starych, stanowiąca jedno z uwarunkowań sytuacji
suicydogennej, występuje również w instytucjach o charakterze zamkniętym, takich jak
szpitale i Domy Opieki Społecznej. Człowiek starszy funkcjonujący w instytucjach o
charakterze zamkniętym bardzo często zatraca swą godność osobistą i indywidualność.
Szczególnie zauważalny staje się ten problem w Domach Opieki Społecznej i szpitalach
psychiatrycznych. Depersonifikacja pensjonariuszy jest zjawiskiem powszechnym.
Personel nie używa imion czy nazwisk, zwraca się „ta stara", „stary", „dziadek",
„staruch" lub używa zwrotów niecenzuralnych8.
Ośmieszeni, często maltretowani starcy czy chorzy początkowo stawiają opór, w
końcowym etapie godzą się ze swym losem. Problem ten występuje we wszystkich
państwach. Jedynie niektóre przyznają się do tego — inne milczą, tworząc czarną kartę
anonimowych przypadków (np. zgonów z nieznanych przyczyn) a także zamachów
samobójczych.
Wskutek obcowania z umierającymi personel jest zbyt obciążony psychicznie, co
powoduje tzw. syndrom wypalenia się (bum out syndrome). Jak już wyżej wspomniano,
opiekunowie zaczynają interpretować swą pomoc nie jako pomoc dla życia, lecz dla
umierania. Znane są również przypadki uśmiercania ludzi w podeszłym wieku w
szpitalach za pomocą dożylnych zastrzyków ze środków nasennych lub też wlewania
starym pacjentom wody do ust tak długo, aż jej część dostanie się do płuc i spowoduje
śmierć przez uduszenie. W domach starców żyje około 10% osób powyżej 65 roku życia,
duża ich część jest maltretowana fizycznie bądź psychicznie, wykorzystywana finansowo
i niedostatecznie pielęgnowana9. W praktyce szpitalnej wykorzystuje się nieznajomość
leków i konieczności zastosowania leczenia, również operacyjnego, w celu wyłudzenia
pieniędzy od osób starszych."")
Duża liczba ludzi w podeszłym wieku wśród pacjentów przebywających w
szpitalach dla przewlekle chorych, częstość występowania chorób naczyniowo-ser-
cowych u ludzi starych, miażdżyca mózgu, zespoły zwyrodnieniowe układu nerwowego,
demencja, zachowania dewiacyjne wydają się potwierdzać stare powiedzenie: senectus
ipsa morbus10.
Przez wiele lat biologiczne starzenie się uważano za ściśle związane nie tylko z
osłabieniem funkcji, lecz również ze stałym wzrostem nieodwracalnej patologii. Zarazem
za przejawy psychologicznego starzenia się uważano wyłącznie osłabienie intelektu i
problemy emocjonalne o charakterze postępującym i nie-
7H.J. Schneider, Przestępczość z użyciem przemocy w Niemczech, „Przegląd
Policyjny" 1995, nr 4. s H.J. Schneider, Przemoc w instytucjach, [w:] B. Hołyst (red.),
op. cit., s. 131 i nast. 9 M. Binczycka-Anholcer, op. cit, s. 149.
10 M. Cesa-Bianchi, Biologiczne i społeczne aspekty niedostosowania w wieku
podeszłym, „Przegląd Psychologiczny" 1988, nr 3, s. 717-727.
587
Liczba
Samobójstwa
KOK
samobójstw
na 100 000 żołnierzy
1971
120
22,6
1972
101
19,3
1973
111
20,9
1974
98
18,4
1975
90
16,7
1976
104
19,4
1977
102
19,2
1978
106
19,8
1979
101
19,1
1980
106
20,2
1981
79
14,9
1982
86
16,6
1983
54
10,5
1984
62
12,6
1985
82
16,3
1986
81
19,1
1987
74
17,6
1988
70
17,2
1989
55
14,6
1990
49
18,1
1991
40
16,0
1992
44
17,8
1993
45
18,2
1994
46
18,6
1995
54
23,5
1996
44
19,7
1997
41
18,1
1998
35
16,2
1999
36
16,4
Źródło: Katedra i Klinika Psychiatrii Wojskowej Akademii Medycznej.
Badania przeprowadzone przez G.J. Tuckera i E.R. Gormana wskazują, że w armii
opartej na powszechnym obowiązku służby wojskowej, jak i w armii złożonej z
ochotników zawsze znajdują się żołnierze gotowi na „wszystko", aby w przypadku
wystąpienia sytuacji kryzysowej dokonać zamachu samobójczego2.
Ocenę skali zjawiska samobójstw żołnierzy przedstawiono w tabeli 5.
2 G.J. Tucker, E.R. Gorman, An incidence study ofmilUary personnel engaging in
suicidal beha-vior, „Military Medicine" 1969, nr 12, s. 1440-1445.
596
Grupa
Ogółem
Przedziały wieku w latach (%)
osobowa
do 24
25-29
30-34
35-39
40-44
45^9
50-54
pow. 55
Podoficerowie za* wodowi Chorążowie Oficerowie młodsi Oficerowie starsi
38,2 21,9 23,1 16,8
21,7 28,4 14,1
24,8 20,3 33,3
21,7 16,2
33,3 1,8
14,7 13,5 10,3 14,0
12,4 12,2
6,4 42,1
2,3 4,1 2,6 22,8
2,3 4,1
10,5
1,4 8,8
RAZEM
100,0
17,7
21,3
19,8
13,3
16,0
6,2
3,6
2,1
Żołnierze zawodowi najczęściej dokonywali skutecznie samobójstw do 34 roku życia
i dotyczy to przedstawicieli wszystkich korpusów osobowych, z wyjątkiem oficerów
starszych. Jak wynika to ze wskaźników procentowych przedstawionych w tabeli 6,
najczęściej w tym wieku dokonywali samobójstw oficerowie młodsi — 80,7%,
podoficerowie zawodowi — 68,2% i chorążowie — 64,9%.
Mimo pewnych nieznacznych wahań w poszczególnych latach obserwuje się proces
nasilania się wskaźników samobójczych wśród żołnierzy zawodowych w młodszym
wieku.
Tabela 7. Struktura samobójstw żołnierzy służby zasadniczej wg wieku w latach
1971-1999
Grupa osobowa
Ogółem
(%)
Przedziały wieku w latach (%)
do 20
21-23
pow. 24
Szeregowcy Podofic. sł. zasadniczej
92,7 7,3
35,7 11,5
59,0
73,9
5,3 14,6
RAZEM
100,0
33,9
60,2
5,9
W przypadku żołnierzy odbywających zasadniczą służbę wojskową wyższe
wskaźniki procentowe samobójstw obserwowaliśmy w przedziale wieku 21-23 lata, i to
zarówno wśród szeregowców, jak i podoficerów.
Tabela 8. Struktura samobójstw żołnierzy zawodowych wg stażu służbowego w
latach 1971-1999
Do 6 lat
7-12 lat
13-18 lat
19-24 lata
pow. 24 lat
46,5%
26,5%
12,5%
7,3%
7,2%
Przedstawione dane procentowe wskazują, że najczęściej dokonywali samobójstw
żołnierze zawodowi ze stażem służbowym do sześciu lat — 46,5% przypadków oraz
pomiędzy 7-12 rokiem służby wojskowej — 26,5% przypadków.
598
Do 6 m-cy
7-12 m-cy
13-18 m-cy
19-24 m-cy
pow. 24 m-cy
51,6%
26,5%
12,5%
7,4%
1,2%
Najliczniejszy udział procentowy stanowili żołnierze o stażu służbowym do 6
miesięcy. Należy pamiętać, że do początku lat dziewięćdziesiątych zasadnicza służba
wojskowa trwała 24 miesiące, a w latach dziewięćdziesiątych 18 miesięcy.
Analiza danych procentowych wykazała, że żołnierze zawodowi dokonujący
samobójstw najczęściej pozostawali w związku małżeńskim (76,1%), a żołnierze służby
zasadniczej w zdecydowanej większości byli kawalerami (93,2%). Wynika to z faktu, że
wiek żołnierzy zawodowych dokonujących autodestrukcji przypada na okres, kiedy
najczęściej zawiera się związek małżeński lub się w nim pozostaje, a żołnierze służby
zasadniczej w zdecydowanej większości rozpoczynają służbę wojskową przed 21 rokiem
życia, a więc w wieku, w którym małżeństwo zawiera się bardzo rzadko.
Wśród żołnierzy zawodowych najczęściej występującymi przejawami dezadap-tacji
społecznej w okresie szkolnym było: picie alkoholu (17,5%) i palenie papierosów
(17,2%), a wśród żołnierzy służby zasadniczej: konflikty z otoczeniem (41,6%), wagary
(40,1%), palenie papierosów (38,1%) i picie alkoholu (27,9%).
Na uwagę zasługuje także zagadnienie leczenia psychiatrycznego.
Tabela 10. Samobójstwa zakończone śmiercią żołnierzy zawodowych i żołnierzy
służby zasadniczej w latach 1971-1999 a leczenie psychiatryczne przed rozpoczęciem
służby wojskowej
Forma leczenia
Żołnierze zawodowi
Żołnierze służby zasadniczej
Oddział psychiatryczny Poradnia Zdrowia Psychicznego Nie leczeni psychiatrycznie
4,7% 8,2% 87,1%
5,9% 11,2% 82,9%
Przed rozpoczęciem służby wojskowej było leczonych psychiatrycznie w oddziałach
4,7% i w poradniach zdrowia psychicznego 8,2% żołnierzy zawodowych. W grupie
żołnierzy służby zasadniczej w oddziałach psychiatrycznych było leczonych 5,9%, a w
poradniach zdrowia psychicznego 11,2% przypadków.
Tabela 11. Samobójstwa zakończone śmiercią żołnierzy zawodowych i żołnierzy
służby zasadniczej w latach 1971-1999 a leczenie psychiatryczne w trakcie odbywania
służby wojskowej
Forma leczenia
Żołnierze zawodowi
Żołnierze służby zasadniczej
Oddział psychiatryczny Poradnia Zdrowia Psychicznego Nie leczeni psychiatrycznie
5,9%
9,3% 84,8%
7,3% 11,2% 81,5%
599
Żołnierze zawodowi
Żołnierze służby
Częstość picia alkoholu
(%)
zasadniczej (%)
abstynent
9,3
10,5
kilka razy w roku
17,4
34,3
raz w miesiącu
18,7
24,6
raz w tygodniu
15,5
16,0
kilka razy w tygodniu
20,9
6,4
codziennie
5,9
0,4
brak danych
12,3
7,8
Blisko 68% żołnierzy zawodowych i ponad połowa żołnierzy służby zasadniczej w
okresie ostatnich 12 miesięcy ujawniła smutek i przygnębienie. Myśli samobójcze
wypowiadała połowa żołnierzy zawodowych i prawie 37% żołnierzy służby zawodowej
(tabela 13).
Tabela 13. Samobójstwa zakończone śmiercią żołnierzy zawodowych i żołnierzy
służby zasadniczej w latach 1971-1999 a najczęściej występujące objawy psychiczne i
somatyczne w okresie ostatnich
12 miesięcy
Objawy
Żołnierze zawodowi (%)
Żołnierze służby zasadniczej (%)
smutek, przygnębienie
67,8
51,6
myśli samobójcze
50,3
36,8
lęk i niepokój
41,4
22,8
zaburzenia snu
31,4
13,3
osłabienie i wyczerpanie
29,6
12,7
bóle głowy
18,3
8,7
problemy seksualne
7,4
2,4
600
Żołnierze zawodowi
Żołnierze służby
Obserwowany stan
(*)
zasadniczej (%)
demonstrowanie niezadowolenia
60,9
62,6
spadek aktywności życiowej
40,8
57,0
nasilenie lęku
36,7
28,1
informowanie o zamiarze samobójstwa
29,9
31,8
zamknięcie się w sobie
28,4
26,5
zachowanie agresywne
28,1
17,8
zaburzenia snu
19,4
14,0
skargi na dolegliwości bólowe
17,8
9,4
poczucie winy
12,4
20,0
dziwne i niezrozumiałe zachowanie
5,9
7,3
inne
13,3
6,7
Tabela 16. Samobójstwa zakończone śmiercią żołnierzy zawodowych i żołnierzy
służby zasadniczej w latach 1971-1999 a zdarzenie bezpośrednio poprzedzające zamach
samobójczy
Zdarzenie
Żołnierze zawodowi (*)
Żołnierze służby
zasadniczej (%)
gwałtowne interakcje słowne zazdrość, nieuzasadnione podejrzenia gwałtowne
interakcje fizyczne straty o charakterze emocjonalnym szykany ze strony innych osób
straty rzeczowe inne
33,1 13,9 12,1 12,4 4,7 3,6 41,4
21,0
15,5 5,8 9,2 4,4 1,9 44,4
Tabela 17. Samobójstwa zakończone śmiercią żołnierzy zawodowych i żołnierzy
służby zasadniczej w latach 1971-1999 a retrospektywnie ustalone rozpoznanie zaburzeń
psychicznych
Rozpoznanie
Żołnierze zawodowi {%)
Żołnierze służby
zasadniczej (%)
zaburzenia depresyjne zaburzenia osobowości i zachowania zaburzenia psychiczne
spowodowane używaniem alkoholu zaburzenia nerwicowe zaburzenia psychotyczne
organiczne zaburzenia psychiczne inne bez uchwytnych zaburzeń psychicznych
35,5 19,4
14,2 10,1 5,9 2,9 3,5 8,5
21,3
46,7
2,0
2,7 2,7
1,1 6,9 16,6
Ogółem
100,0
100,0
602
cje słowne: żołnierze zawodowi ponad 33% i żołnierze służby zasadniczej — 21%, a
następnie zazdrość, nieuzasadnione podejrzenia prawie 14% żołnierze zawodowi i 15,5%
żołnierze służby zasadniczej.
W grupie żołnierzy zawodowych najczęściej popełniały samobójstwo osoby z
rozpoznaniem zaburzeń depresyjnych — 35,5% oraz zaburzeń osobowości i zachowania
— 19,4%. Natomiast w grupie żołnierzy służby zasadniczej najczęściej dokonywały
zamachu samobójczego osoby z rozpoznaniem zaburzeń osobowości i zachowania —
46,7% i zaburzeń depresyjnych — 21,3% (tabela 17).
Przedstawione wyniki badań są najistotniejsze z punktu widzenia ustalenia etiologii
zachowań suicydalnych żołnierzy5.
3. Czynniki stresogenne występujące podczas służby wojskowej
Czynnikiem stresogennym (stresorem) może być każda sytuacja — bodziec
zaburzający równowagę między jednostką a środowiskiem, zaburzający jej normalne
wzory reakcji. Bodźcem stresogennym staje się przede wszystkim zmiana, a więc
sytuacja nowa, niespodziewana. Spośród różnorodnych sytuacji i zdarzeń życiowych te
stają się najczęściej stresorami, które niosą ze sobą komponent zagrożenia dla obrazu
siebie, orientacji w sobie, poczucia własnej wartości. Obraz siebie dzięki faktowi, że
zawiera tak wiele pozostających w różnych relacjach wymiarów (prezentowane wartości,
cele, światopogląd, samoocenę, lokalizację ośrodka kontroli, pełnione role itp.), ze
względu na swoje właściwości regulacyjne stanowi dla różnorodnych stresorów
intensywnie reagujący obiekt ataku. Szczególnie wrażliwymi elementami obrazu siebie
są: poczucie kontroli nad wydarzeniami i poziom samooceny. To właśnie zagrożenia w
tych wymiarach mają ogromne szansę zostać ocenione jako zagrożenia i spowodować
cały łańcuch zjawiska stresu psychospołecznego6.
Służba wojskowa, a zwłaszcza pierwszy jej okres, będący adaptacją do nowych
warunków funkcjonowania społecznego, może mieć radykalny wpływ na zmianę
poczucia kontroli nad wydarzeniami, które w znacznym zakresie wymykają się spod
kontroli, stają się niezależne i nie podlegające wpływowi pełniącego służbę wojskową.
Działania żołnierza muszą być zgodne z rozkazami przełożonych, czasem sprzeczne z
jego własną hierarchią wartości. Poczucie zewnątrz-sterowności, jakiego doznaje
żołnierz, zwłaszcza wówczas, gdy przed podjęciem służby miał silne poczucie kontroli
wewnętrznej, może rodzić stres, a nawet prowadzić do stanu frustracji.
Drugi z wymienionych szczególnie wrażliwych elementów obrazu siebie — poziom
samooceny, także może ulec radykalnej zmianie podczas pobytu w woj-
5 A. Florkowski, M. Galecki. W. Gruszczyński, H. Górski, Z. Wawrzyniak, I.
Gadek, Samobój
stwa żołnierzy, uwarunkowania psychopatologiczne i środowiskowe oraz możliwości
psychoprofilaktyki,
„Lęk i Depresja" Suplement 2000.
6 A. Titkow, Stres i życie społeczne, Warszawa 1993.
603
sku. Samoocena jednostki zależna jest w dużej mierze od tego, jak oceniają ją inni.
Ocena dokonywana przez innych ma zwykle charakter cząstkowy i odnosi się do
pewnych tylko sfer aktywności psychicznej i osobowości. W wojsku w szczególności
liczą się określone predyspozycje, umiejętności i zachowania. Doświadczenia
indywidualne i społeczne poprzedzające pobyt w wojsku ukształtować mogły u jednostki
określoną samoocenę, która ulec może załamaniu w konfrontacji z nowym obszarem
rzeczywistości narzucającej odmienne zachowania, w zakresie których jednostka się nie
sprawdza.
Nawiązując do modelu stresu psychologicznego należy stwierdzić, że wymienione w
nim źródła stresu, takie jak przeszkoda, zwłoka, brak, zaskoczenia, wymagania,
zagrożenia fizyczne, zagrożenia pozycji społecznej i wartości, izolacja, przeciążenie
fizyczne, mające miejsce w wojsku, mogą współwystępować i kumulować się.
Nie trzeba też zapominać o tym, że żołnierz odbywający służbę wojskową podlega
również oddziaływaniu stresów nie związanych z tą służbą. Badania dotyczące
samobójstw w wojsku wykazały, że samobójstwa popełniają ludzie w określonych
sytuacjach stresowych, zwłaszcza długotrwałych, nie wykazujący uprzednio zaburzeń
psychicznych7. Źródła stresów będących przyczynami samobójstw żołnierzy nie zawsze
jednak bezpośrednio wiązały się ze służbą wojskową. Według Z. Rydzyńskiego 82,5%
żołnierzy popełniających samobójstwo dokonało tego pod wpływem takich czynników
jak np. nieporozumienia małżeńskie, narzeczeńskie, zdrady itp., a tylko 17,5%
samobójstw związanych było bezpośrednio z właściwościami środowiska wojskowego8.
Dane te są porównywalne z raportem W.E. Datela i F.D. Jonesa, dotyczącym samobójstw
w armii USA w latach 1979-1980 i potwierdzają one związek zdarzeń ze zjawiskiem
autodestrukcji9.
Według J. Kocura w postępowaniach prokuratorskich ustalono, że dokonane
zamachy samobójcze nie miały bezpośredniego związku przyczynowego ze służbą
wojskową w 66% u żołnierzy zawodowych i w 77% u żołnierzy służby zasadniczej (dane
z 1996 r.). Najczęstszymi prawdopodobnymi przyczynami samobójstw wśród żołnierzy
zawodowych były lęk przed karą (ok. 30%), konflikty rodzinne lub w miejscu służby (ok.
28%), dysfunkcje psychiczne (24%), niepowodzenia zawodowe (ok. 10%), poczucie
krzywdy lub niesprawiedliwości (ok. 7%). Z kolei wśród żołnierzy służby zasadniczej
najczęstszą przyczyną były kłopoty osobiste na tle zawodu miłosnego (ok. 33%), lęk
przed karą (ok. 24,%), trudności adaptacyjne i konflikty w miejscu służby (ok. 22,%).
Wśród stwierdzonych dysfunkcji psychicznych najczęstsze były zaburzenia osobowości i
zespoły depresyjne. Żołnierze zawodowi w czasie dokonywania czynu samobójczego
zdradzali różne objawy zaburzeń emocjonalnych oraz obniżone poczucie wła-
7 A. Florkowski, Psychologiczno-psychiatrycztze aspekty samobójstw w wojsku,
[w:] Z. Rydzyński
(red.), Samobójstwa w wojsku, Warszawa 1984.
8 Z. Rydzyński, Zdrowie psychiczne w siłach zbrojnych. Warszawa 1975.
9 W.E. Datel, F.D. Jones, Suicide in United States army personnel 1979-1980,
„Military Medi-
cine" 1982, nr 4, s. 239-243.
604
Lata
Zamachów samobójczych
Zakończonych śmiercią
Mężczyźni
Kobiety
% 1998/1999
1998 1999
27 31
23 28
26 31
1
100,0 114,8
W 1999 r. nastąpił wyraźny wzrost zamachów samobójczych o 14,8% w stosunku do
roku 1998, a w ilości zamachów zakończonych śmiercią wzrost ten wynosi 21,7%.
W ośmiu przypadkach stwierdzono podjęcie zamachów samobójczych po spożyciu
alkoholu, co stanowi 25,8% ogólnej liczby zamachów. Prawdopodobnie nie jest to
ostateczny odsetek, ponieważ w kolejnych sześciu przypadkach nie zostały zakończone
postępowania przygotowawcze i brak jest możliwości dostępu do protokołów sekcji
zwłok1.
' Samobójstwa policjantów w 1999 r., opracowanie Inspektoratu Komendanta
Głównego Policji, Warszawa 1999.
607
Wyszczególnienie
Liczba osób
Zamachów samobójczych
Współczynnik
Liczba zamachów zakończonych zgonem
Współczynnik
Ludność ogółem Policja
38 654 000 98 003
5182 31
0,00013 0,0003}
4695
28
0,00012 0,00028
Zamachy samobójcze zdarzają się we wszystkich służbach policji.
Tabela 20. Zamachy samobójcze w poszczególnych służbach* w 1999 r.
Rodzaj służby
Liczba zamachów samobójczych
Liczba policjantów
Współczynnik %
Prewencyjna Kryminalna Logistyczna
18 9
4
56 340 31411 10 252
0,00031 0,00028 0,00039
Razem
31
98 003
0,00031
Nie uwzględniono służby kandydackiej
Największą liczbę samobójstw odnotowano w województwie mazowieckim z
uwzględnieniem Komendy Stołecznej i Komendy Głównej Policji.
Tabela 21. Województwa najbardziej zagrożone zamachami samobójczymi policji w
1999 r.
Województwo
liczba zamachów samobójczych
Liczba policjantów
Współczynnik
Mazowieckie Małopolskie Śląskie Zachodniopomorskie Podkarpackie Łódzkie
833322
16 413 7 296
11668 4 791 4 395 6 528
0,00049 0,00041 0,00025 0,00062 0,00045 0,00030
Największe zagrożenie występuje wśród policjantów w przedziale od 4 do 15 lat
służby. W 1999 r. najwięcej samobójstw (18) popełniono w mieszkaniach, a 8 w
pomieszczeniach służbowych.
Do 1997 r. policjanci dokonywali samobójstw głównie w pomieszczeniach
służbowych. Po wydaniu zarządzenia Komendanta Głównego Nr 30/97 w sprawie
szczegółowych zasad przyznawania i użytkowania broni palnej służbowej policjantów,
uległo zmianie miejsce popełniania samobójstw.
608
cze policjantów zwykle nie zostają zrealizowane, gdy metoda samobójstwa wymaga
poczynienia znacznych starań. Popełniają oni jednak samobójstwa spontanicznie i
skutecznie z broni palnej, gdyż wówczas jest mało czasu do przemyślenia czynu. Użycie
broni palnej ogranicza też możliwości osób postronnych do interwencji we właściwym
czasie.
W policyjnych samobójstwach znaczną rolę odgrywa połączenie czynnika wieku i
problemów osobistych (separacja, rozwód, trudności z przełożonymi w pracy), a także
problemów psychologicznych. Badania wykazały, że wysoki odsetek starszych
policjantów w Chicago i Buffalo miał te problemy przed popełnieniem samobójstwa.
Jedną z przyczyn problemów osobistych jest z jednej strony wymóg nieokazywania
uczuć i tworzenia emocjonalnej bariery, by chronić się przed przeżywaniem ludzkiej
nędzy i spełniać rolę twardych facetów, z drugiej zaś brak im wentyla dla swych uczuć i
zdolności wejścia w inną rolę, aby rozwiązać problemy rodzinne, przyjacielskie itp.
2. Stres w pracy policji jako czynnik suicydogenny
W dzisiejszych czasach, kiedy prawie każdy mówi o „byciu w stresie", warto bliżej
określić zróżnicowany profil stresu policjanta. Problematyką tą zajmowało się wielu
badaczy, a ich ustalenia mogą stanowić podstawę oceny sytuacji konfliktowych, w
których często znajdują się policjanci, a także być zachętą do dalszych empirycznych
badań nad tym zjawiskiem.
S. Scheler1 i H. Wagner6 przeprowadzili badania ankietowe, którym poddali 158
słuchaczy szkoły policyjnej w Nadrenii Północnej-Westfalii. Uznali oni, że najlepszą
metodą badawczą będzie zapytanie samych policjantów, jakie sytuacje uważają za
szczególnie obciążające. Okazało się, że poglądy poszczególnych funkcjonariuszy były
bardzo różne. Na specjalnej liście zaznaczyli oni całkiem indywidualną kolejność
sytuacji obciążających policyjne działania. Na pierwszym miejscu wymienili użycie
broni i ściganie niebezpiecznych przestępców, a na ostatnim — przesłuchanie i
sporządzanie dokumentacji.
Zasadę zlecania osobom zainteresowanym oceny wielkości stresu będącego
następstwem określonych działań poddano gruntownej krytyce. Zdaniem krytyków istota
stresu nie musi tkwić koniecznie w świadomości; może oddziaływać długofalowo i
podprogowo na podświadomość. Stres jest często nie rozpoznawany, gdyż stanowi
niespecyficzną reakcję na obciążenie bądź uraz. Człowiek ma skłonność do racjonalnego
wyjaśniania sygnałów ciała „będącego w stanie stresu". Już w 1960 r. A.T.W. Simeons,
neurolog i psychiatra, stworzył tzw. model komunikacji schorzeń psychosomatycznych7.
Wychodził on z założenia, że
5 S. Scheler, Stress-Skala polizeilicher Tdtigkeit, „Die Polizei" 1982, nr 9.
6 H. Wagner, Belastungen im Polizei-Beruf, „Die Polizei" 1986, nr 3.
7 K. Bieler, Der Polizeibeamte in der Auseinanderselzung mit der Aggression,
„Kriminalistik'1
1984, nr 4.
612
rozwój mózgu człowieka w historii ludzkości jest tak znaczący, że ostro kontroluje
biologicznie pierwotne strefy systemu nerwowego, obszary podkorowe. Współczesny
człowiek jest w coraz większym stopniu poddawany nakazom moralnym, uwolnionym
od biologicznej natury. Normy te są umieszczone w korze mózgowej, która cenzuruje
strefy podkorowe nie odpowiadające przeważnie tym nakazom. Procesy, w których
pośredniczy świadomość, najlepiej ilustruje następujący przykład8:
Policjant kontrolujący ruch drogowy, np. w weekend, spotyka się z różną reakcją
kontrolowanych kierowców: agresją, szyderstwem, a nawet pogróżkami („lepiej, żeby
pan łapał prawdziwych przestępców", „moim przyjacielem jest szef policji" itp.).
Doświadczony policjant spokojnie reaguje na te zaczepki, jednak jego system podkorowy
działa inaczej. Zmusza organizm do większej wydajności, powoduje podwyższenie
ciśnienia krwi i przyspieszenie pulsu, podnosi poziom cukru i tłuszczów. Krótko mówiąc,
organizm jest gotów do biologicznie pierwotnych zachowań — ucieczki lub ataku.
Filogenetycznie pierwotne obszary (zakresy) systemu nerwowego, które włączają się w
sytuacjach stresowych (przeważnie niezauważalnie), nie dysponują tak bogatą
płaszczyzną propozycji działania jak cały system kory mózgowej. Tu mieści się
„biologiczny zmysł" warstwy podkorowej umożliwiający szybką reakcję na
niebezpieczeństwo. Moralne nakazy tkwiące w korze mózgowej zabraniają jednak
spontanicznych działań, takich jak ucieczka lub przemoc. Wspomniany policjant
drogowy ani nie ucieknie, ani nie uderzy agresywnego kierowcy, lecz raczej zrobi „dobrą
minę". Jest to klasyczny przykład sytuacji stresowej. Cały jego organizm będzie
nastawiony na ucieczkę lub przeciwdziałanie agresji kierowcy, jednak nie postąpi on
zgodnie z propozycją ciała, lecz się opanuje. Oddziaływanie tej sytuacji ulegnie
wzmocnieniu, ponieważ nie dociera ona do świadomości. Przez to jednak nie zmniejszy
się stan pobudzenia i rozdrażnienia organizmu. Nie rozładowawszy tego stanu, policjant
wraca do domu. Tu pojawiają się pierwsze zakłócenia funkcji organizmu; może on
stracić apetyt, mieć kłopoty z uśnięciem, a przyczynę będzie upatrywał np. w grypie
jelitowej. Przyjmie wówczas leki wcześniej przepisane na podobne dolegliwości. Na
sygnały swego organizmu nie znalazł właściwej odpowiedzi. Naukowcy amerykańscy
mówią wówczas o stłumionej odpowiedzi {sup-pressed response). Tak więc stres często
nie jest rozpoznawany, przeważnie zaś ignorowany. Na tym polega jego podstępność.
Ponieważ od policjanta jako przedstawiciela władzy państwowej wymaga się dużej
samokontroli i rozwagi, oczekuje się więc również racjonalizacji reakcji stresowych.
Dlatego podczas szkolenia policjantów akcentuje się umiejętność obserwowania
własnego organizmu i prowadzi się ćwiczenia praktyczne poświęcone przeżywaniu
stresu9.
8 J. Zittlau, Polizei, Stress und kein Ende, „Die Polizei" 1991, nr 5, s. 119-121.
9 B. Hołyst, Stres w policji. Zapobieganie jego powstawaniu i skutkom, „Postępy
Kryminalistyki",
Legionowo 2000, t. 8, s. 5-26.
613
H. Wagner podjął w 1986 r. badania nie tylko intensywności stresów, lecz także ich
częstotliwości, która ma również wpływ na działania obciążające. Biorąc pod uwagę siłę
stresów i ich częstotliwość, opracował tzw. indeks obciążeń. Zakłada on linearny
przebieg stresu; w konkretnej sytuacji stresowej bierze się pod uwagę określoną wartość
stresu i jej faktyczną wartość obciążającą, wynikającą z sumy rzeczywistych sytuacji
stresowych, które się przeżyło w ciągu dnia, miesiąca lub roku. Jednak nieumiejętność
świadomego postrzegania stresu utrudnia poprawne określenie liczby sytuacji
stresowych. Częstotliwość sytuacji stresowych stanowi sama w sobie w pewnej jednostce
czasu podnietę stresową. Na przykład policjant może przez lata być obrażany bądź
prowokowany przez obywateli, lecz kiedyś „miarka się przebierze" i to, co się wydawało
bez znaczenia, stanie się bardzo odczuwalne. Do tego rodzaju hiperwrażliwości mogą się
przyczynić także inne podniety, np. prywatne kłopoty (brak pieniędzy, krach
małżeństwa). Podniety stresowe nigdy nie występują indywidualnie, lecz w korelacji z
innymi bodźcami i odczuciami. Pojedynczy bodziec nie trafia na człowieka jako tabula
rasa, lecz na osobnika znajdującego się już pod wpływem innych licznych podniet.
Dlatego symptomów stresu nie można nigdy określać jako jednoprzy-czynowe.
Zasługą amerykańskiej medycyny jest wskazanie w latach siedemdziesiątych
wieloczynnikowej patogenezy chorób cywilizacyjnych. W badaniach policyjnych stresów
powinno się uwzględniać ich kompleksowy profil. Z jednej strony należy przeprowadzać
pomiary fizjologiczne tzw. obiektywnych kryteriów stresów (poziomu noradrenaliny i
adrenaliny, mleczanu, częstotliwości pulsu, ciśnienia krwi), z drugiej zaś — prowadzić
dokładną obserwację zachowań według metod psychologii spostrzegania. Stresu nie
można stwierdzić eksperymentalnie, np. w laboratorium; konieczna jest obserwacja
policjanta w codziennych sytuacjach i dokonywanie pomiarów jego fizjologicznych
reakcji. Metody pomiarowe, które są dosyć drogie, zastosowano podczas badań
przeprowadzonych w Kolonii. Ich celem było ustalenie wpływu określonych rodzajów
stresu na układ krążenia. Stwierdzono, iż zagrożenie chorobami układu krążenia w
przypadku policjantów nie jest większe niż w przypadku innych obywateli. Nie można
jednak na tej podstawie zaprzeczać, iż jest on szczególnie obciążony stresem.
Znacznie głębsze ujęcie zagadnienia stresu policjantów i jego zwalczania można
znaleźć w pracy psychologa F. Hallenbergera, pracującego w charakterze psychologa
policyjnego w Wyższej Szkole Administracji Publicznej, której Wydział Policyjny
znajduje się w Mainz (Nadrenia-Palatynat)10. Wyliczył on szczegółowo czynniki
obciążające policjanta (bójki, śmierć, umieranie, zgwałcenia, nędza, AIDS, neurotycy,
prostytucja, okaleczenia, sadyzm, masochizm, kradzież, rabunek, obdukcja, pościg,
morderstwa, wymuszenia, katastrofy, zwłoki dzieci, bezradne i zdezorientowane osoby,
nieudane reanimacje, kłótnie rodzinne, zawiadomienia o śmierci, obrażenia, usiłowania
popełnienia samobójstwa itd.),
10 F, Hallenberger, Polizeiliche Beanspruchung: Ein Pladoyer fur polizeiliche
Supervi$ion, „Die
Polizei" 1998, nr 5, s. 150-156.
614
Jak wynika z badań m.in. Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi, w sferze stosunków
służbowych można wyróżnić następujące przyczyny rodzące sytuacje stre-sogenne:
— zbyt wolny rozwój systemowych rozwiązań, które pozwalałyby na skuteczne
rozwiązywanie problemów nękających policjantów zarówno stresujących, jak i fru
strujących;
— duży stopień dezintegracji środowiska policyjnego;
— niskie uposażenie policjantów na stanowiskach podstawowych, nie gwa
rantujące utrzymania rodziny;
— przedmiotowe traktowanie policjantów;
— praca w stałym zagrożeniu dyscyplinarnym tworzącym lękową motywację
do pracy;
— lęk przed odpowiedzialnością dyscyplinarną za popełnione przewinienia;
— poczucie, że w swej pracy policjant jest zdany tylko na siebie i nie może
liczyć na pomoc ze strony współpracowników i przełożonych;
— niewystarczający poziom wiedzy zawodowej;
— brak działań wychowawczych i profilaktycznych;
— bardzo słabo działający system motywacyjny i niejasny tryb awansowy;
— brak troski o warunki socjalne w jednostkach policji w odniesieniu do
służb podstawowych;
— stale wzrastający poziom obciążenia pracą typu biurokratycznego wyma
gającą dużego nakładu pracy, która de facto nie jest w ogóle dostrzegana, gdyż
liczą się tylko konkretne wyniki potrzebne do wymaganej statystyki;
— poczucie niepewności, wynikające z działania przy dużym niedoborze
informacji i braku jasno określonego celu, a także działanie pod silną presją czasu.
W sferze życia osobistego policjantów na specjalną uwagę zasługują następujące
czynniki suicydogenne:
— problemy alkoholowe policjantów;
— konflikty małżeńskie i rodzinne;
— niski poziom (na pograniczu ubóstwa) egzystencji;
— zadłużenie w bankach i kasach koleżeńskich (w kilku wypadkach zama
chów samobójczych policjantów stwierdzono wysoki poziom zadłużenia i brak
realnych możliwości ich regulacji);
— brak możliwości zaspokojenia oczekiwań rodziny policjanta w przedmio
cie potrzeb mieszkaniowych (wielu policjantów mieszkając w bardzo trudnych
warunkach dojeżdża do pracy z odległych nieraz miejscowości);
— niska, w przeświadczeniu badanych, akceptacja społeczna wykonywane
go zawodu policjanta; taki stan rzeczy wpływa na osłabienie motywacji do pracy
a w konsekwencji obniżenie poziomu zaangażowania w wykonywaniu zadań;
— brak wiedzy w przedmiocie umiejętności radzenia sobie ze stresem, co
powinno zostać uwzględnione na każdym poziomie szkolenia;
— niekiedy brak predyspozycji do wykonywania zawodu policjanta, a mimo
to wykonywanie go ze względu na bezrobocie i konieczność zapewnienia stałego
dochodu i opieki zdrowotnej.
616
Rozdział XXXV
SAMOBÓJSTWA WIĘŹNIÓW W ZAKŁADACH KARNYCH
Przeciętna
Liczba
Przeciętna
Liczba
Rok
Jiczba
samobójstw
Rok
liczba
samobójstw
osadzonych
dokonanych
osadzonych
dokonanych
1987
96 438
49
1994
62 594
30
1988
80 312
39
1995
65 504
25
1989
58 427
29
1996
58 844
33
1990
45 633
52
1997
57 705
43
1991
56 068
43
1998
58 350
39
1992
61289
44
1999
55 436
32
1993
62 358
29
2000
64 246
44
Tabela 23. Współczynnik samobójstw dokonanych na 1000 osadzonych
Rok
Współczynnik
Rok
Współczynnik
1987
0,51
1993
0,47
1988
0,49
1994
0,48
1989
0,50
1995
0,38
1990
1,14
1996
0,56
1991
0,77
1997
0,74
1992
0,72
-
-
Najwyższy współczynnik samobójstw zanotowano w 1990 roku.
Tabela 24. Wskaźniki dynamiki współczynników samobójstw dokonanych. Rok 1987
= 100
Rok
Wskaźnik dynamiki
Rok
Wskaźnik dynamiki
1987
100
1993
84,3
1988
96,1
1994
94,1
1989
98,0
1995
74,5
1990
23,5
1996
109,8
1991
150,9
1997
145,1
1992
141,1
-
-
625
Stan cywilny
Tymczasowo aresztowani (ta)
Skazani
(sk)
Razem tymczasowo aresztowani i skazani (ta + sk)
Liczba osób
Procent
Liczba
osób
Procent
Liczba osób
Procent
kawaler żonaty konkubin wdowiec rozwiedziony
29 20 6
10
44,6 30,8 9,2
15,4
22 9 3
2
61,1 25,0
8,3
5,6
51
29 9
12
50,5
28,7 8,9
11,9
Razem
65
100,0
36
100,0
101
100,0
626
Wykształcenie
Tymczasowo aresztowani (ta)
Skazani
(sk)
Razem tymczasowo aresztowani i skazani (ta + sk)
Liczba
osób
Procent
Liczba osób
Procent
Liczba osób
Procent
niepełne podstawowe podstawowe zasadnicze zawodowe średnie niepełne średnie
techniczne średnie ogólne niepełne wyższe wyższe
6 27 19
5
52
1
9,2 41,6
29,2 7,7 7,7 3,1
1,5
2 17
15
11
5,5 47,2 41,7
2,8 2,8
8 44 34 5 6 3
1
7,9 43,61 33,72 4,9 5,9 2,98
0,99
Razem
65
100,0
36
100,0
101
100,0
Badania M. Kopciucha wykazały, że 45 samobójców (44,6%) przed osadzeniem w
więzieniu nie pracowało (tabela 28).
Tabela 28. Struktura społeczno-zawodowa osób badanych (X1 = 7,4, df = 3, p =
0,059)
Wychowanie
Tymczasowo aresztowani
(ta)
Skazani
(sk)
Razem tymczasowo
aresztowani i skazani (ta + sk)
Liczba osób
Procent
Liczba
osób
Procent
Liczba
osób
Procent
w rodzinie zastępczej w domu dziecka przez oboje rodziców przez samą matkę przez
samego ojca
2 49
14
3,1
75,4 21,5
2
16
17 1
5,6
44,4
47,2 2,8
2 2 65 31 1
1,98 1,98 64,35 30,7 0,99
Razem
65
100,0
36
100,0
101
100,0
Z dysfunkcją procesu wychowawczego, z wychowaniem się w rodzinach
patologicznych, w rozbitych domach o słabej więzi społecznej i uczuciowej wiąże się
wczesna karalność sądowa przed osiągnięciem pełnoletności. Spośród badanych 8 (7,9%)
w dzieciństwie przebywało w zakładzie wychowawczym, 13 (12,9%) sądownie zostało
skazanych na pobyt w zakładach poprawczych (tabela 30).
Tabela 30. Wychowanie i resocjalizacja osób badanych (X2 = 2^2, df = 3, p - 0.678)
Karalność przed osiągnięciem pełnoletności
Tymczasowo aresztowani
(ta)
Skazani
(sk)
Razem tymczasowo aresztowani i skazani (ta + sk)
Liczba
osób
Procent
Liczba osób
Procent
Liczba osób
Procent
zakład wychowawczy zakład poprawczy areszt śledczy zakład karny nie karany
5 8 1 16 35
7,7 12,3 1,5
24,6 53,9
3 5 2 11 15
8,3 13,9 5,5 30,6
41,7
8 13 3 27 50
7,9 12,9 2,9 26,7 49,6
Razem
65
100,0
36
100,0
101
100,0
Zachowania destrukcyjne, patologiczne to istotne elementy osobowościowe
odróżniające osobnika aspołecznego od normy społecznej. Szczególnie ludzie działający
destrukcyjnie, w sposób wyniszczający własny organizm są podejrzewani, że zamierzają
pozbawić się życia. Powtarzalność zachowań destrukcyjnych, sięganie do coraz bardziej
drastycznych form takiego zachowania może w efekcie prowadzić do skutku
śmiertelnego. Takimi zachowaniami są alkoholizm (nadużywanie alkoholu) i autoagresja
(tabela 31).
628
Zachowanie antyspołeczne
Tymczasowo aresztowani
(ta)
Skazani (sk)
Razem tymczasowo aresztowani i skazani (ta + sk)
Liczba osób
Procent
Liczba
osób
Procent
Liczba
osób
Procent
autoagresja skłonności agresywne ucieczki z domu przynależność do grup
przestępczych opuszczanie szkoły — wagarowanie nadużywanie alkoholu narkomania
34 14 5
10
12 43 9
52,3 21,5 7,7
15,4
18,5 66,2 13,8
27 14
5
11
11 28 5
75,0 38,9 13,9
30,6
30,6
77,8 13,9
61
28 10
21
23 71 14
60,4
27,7 9,9
20,8
20,0
70,3 13,9
65
36
101
Najwięcej sprawców samobójstw miało uraz czaszkowo-mózgowy (tabela 32).
Tabela 32. Stan zdrowia somatycznego (x2 = 5,26, df = 10, p = 0,87)
65 ta
36 sk
101 (ta + sk)
629
Około 40 samobójców było leczonych psychiatrycznie (tabela 33). Jest to więc ;rupa
zwiększonego ryzyka zachowań suicydalnych.
Tabela 33. Dane dotyczące zdrowia psychicznego (x! = 0,27, df = 2, p = 0,876)
Zdrowie
psychiczne
Tymczasowo
aresztowani (ta)
Skazani
(sk)
Razem tymczasowo aresztowani i skazani (ta + sk)
Liczba osób
Procent
Liczba osób
Procent
Liczba osób
Procent
nie leczony psychiatrycznie leczony na oddziale psychiatrycznym leczony (tylko) w
PZP
26
18 21
40,0
27,7 32,3
16
10 10
44,4
27,8 27,8
42
28 31
41,6
27,7 30,7
Razem
65
100,0
36
100,0
101
100,0
Miejsce dokonania zamachu samobójczego ilustruje tabela 34.
Tabela 34. Miejsce zamachu samobójczego (X1 = 9,23, df = 9, p = 0,42)
Rozdział XXXVI
BIOLOGICZNE UWARUNKOWANIA SAMOBÓJSTW
Na obszarze zamieszkałym przez ok. 200 000 osób miało miejsce 39 samobójstw
dokonanych i 189 usiłowanych. Zanotowano sezonowe różnice odnośnie do liczby
usiłowań: szczyt przypadał na wczesną wiosnę i na jesień.
Pacjenci zostali podzieleni na gwałtownych i niegwałtownych i wypełnili formularz
Karolińska Scales of Personality, na podstawie którego można było określić ich
impulsywność. Zebrano próbki płynu mózgowo-rdzeniowego po średnim czasie
wypłukania 16 dni. Nie stwierdzono znaczących korelacji metabolitów monoaminy z
wiekiem pacjentów. Nie wystąpiły też większe różnice co do płci, chociaż kobiety
wykazywały większą ich koncentrację niż mężczyźni.
Wśród 64 pierwszych pacjentów dystrybucja metabolitów monoaminy 5-HIAA,
HVA (kwasu homowaniliowego) i 3-metoksy-4-hydroksyfenyloglikolu (MHPG) nie była
normalna. Uszeregowano więc wartości przy porównaniu podgrup pacjentów.
Porównano metabolity te odpowiednio do pacjentów o większym depresyjnym
zaburzeniu {major depressive disorder — MDD), braku MDD oraz gwałtownym i
niegwałtownym usiłowaniu popełnienia samobójstwa. Tu również nie stwierdzono
istotnej interakcji, chociaż gwałtowni pacjenci i szczególnie gwałtowni MDD
wykazywali niższy poziom 5-HIAA i HVA, wyższy zaś MHPG niż niegwałtowni.
Obserwowano badanych pacjentów w okresie 1-2 lat po opuszczeniu szpitala.
Wstępne ustalenia sugerowały, że pacjenci o niskim poziomie 5-HIAA (oraz HVA)
częściej przejawiali autodestrukcyjne zachowania niż pacjenci o wyższych
koncentracjach. Ponadto oni (zwłaszcza mężczyźni) uważali siebie częściej za
impulsywnych niż pacjenci z wysokim 5-HIAA. Pobierane i badane próbki płynu
mózgowo-rdzeniowego (co 3 miesiące) wykazały, że pacjenci mieli nadal niskie bądź
wysokie stężenie 5-HIAA, a notowano jedynie sezonowe odchylenia. Wyniki tych badań
potwierdziły badania Roya i innych10.
Badania autorów wykazały, że osobnicy skłonni do samobójstw mają znacznie
wyższy poziom hydrolizy po stymulacji serotoniną niż osoby z próbki kontrolnej. Te
ustalenia zachęcają do dalszych badań płytek krwi (błony) dla lepszego poznania
znaczenia serotoenergicznych funkcji u pacjentów podatnych na samobójstwo.
W konkluzji trzeba stwierdzić, że występują znaczne wskazania zmian funkcji
serotoniny zarówno w grupie samobójców, jak i usiłujących popełnić samobójstwo. Te
wskazania wynikają z badań pośmiertnej tkanki mózgowej, płynu mózgowo-
rdzeniowego, płytek krwi i testów prowokacji neuroendykrynalnej u pacjentów zakładów
psychiatrycznych.
Oprócz czynników hormonalnych także i czynniki immunologiczne odgrywają
prawdopodobnie rolę w patogenezie samobójstw. Ostatnio wielu autorów sugeruje, że
wzrost liczby samobójstw u pacjentów z chorobami nowotworowymi leczonych
Interleukiną 2 może sugerować istnienie związku nie tyle z objawami
10 H. Roy, J. De Jong, M. Linnoila, Cerebrospinal fluid (CSF) monoamine
metaboiites and suicidal behavior in depressed patients. A 5-year follow up, „Archives of
General Psychiatry" 1989, nr 5, s. 609-612.
637
Część piąta
KRYMINALISTYCZNA PROBLEMATYKA SUICYDOLOGII
Rozdział XXXVII
MEDYCZNE ŹRÓDŁA INFORMACJI O SAMOBÓJSTWIE
chowej. Mówi się o szczególnych stanach wegetacji: żyjący preparat, vita reducta
decerebrata itp.3
Coraz bardziej aktualne jest z punktu widzenia filozoficznego pytanie, co ma
stanowić główny przedmiot ochrony ze strony lekarza: osobowość ludzka czy też życie
wegetatywne człowieka? Problem ten wysunął Tadeusz Kielanowski4.
Analiza piśmiennictwa medycznego i prawniczego pozwala na stwierdzenie, iż w
ostatnich latach śmierć mózgu najczęściej jest traktowana jako śmierć człowieka. Mózg
bowiem stanowi nie tylko centrum życia psychicznego człowieka, lecz również ośrodek
podstawowych procesów wegetatywnych (oddychania, rytmu akcji serca, trawienia,
przemiany materii itd.)5.
W 1966 r. Francuska Akademia Nauk Medycznych ustaliła, iż człowieka można
uznać za zmarłego, jeżeli się udowodni, że jego mózg nie będzie nigdy zdolny do
kontrolowania ważnych dla życia czynności, pomimo sztucznego utrzymywania akcji
serca6. Również na wiedeńskim kongresie prawników i lekarzy w 1972 r. za kryterium
śmierci indywidualnej przyjęto śmierć mózgu. Zwraca się także uwagę na inne objawy
śmierci. Szwajcarska Akademia Medycyny w 1969 r. wydała „dyrektywy w sprawie
rozpoznawania śmierci" (Directives sur le diagno-sńc de la mort, donnees par
1'Academie Suisse Medicale), w których obok nieodwracalnej śmierci mózgu wskazuje
się na konieczność równoczesnego uwzględnienia pięć następujących kryteriów:
a) całkowity brak reakcji na bodźce psychosensoryczne (na światło, dźwięk,
dotyk);
b) brak samoistnej akcji oddechowej oraz innych centralnie sterowanych
zjawisk motorycznych w zakresie oczu, twarzy, podniebienia, gardła, tułowia
i kończyn;
c) kończyny wiotkie i bez odruchów;
d) obie źrenice szerokie i nieruchome;
e) ciśnienie krwi spada szybko, zaraz po przerwaniu sztucznego krążenia7.
Minister Zdrowi i Opieki Społecznej ogłosił 29 października 1996 r. „Wytyczne w
sprawie kryteriów stwierdzenia trwałego i nieodwracalnego ustania funkcji pnia mózgu
(śmierci mózgowej)"8.
Problematyka śmierci, jej pojęcie i procedury ustalania są jeszcze nadal
kontrowersyjne. Nowe zagadnienia wyłaniają się w szczególności w przypadkach
3 P. Fritsche, Grenzbereich zwischen Leben und Tod, Stuttgart 1973, s. 19; cyt. wg:
M. Sośniak,
Cywilna odpowiedzialność lekarza, Warszawa 1977, s. 181.
4 T. Kielanowski, Rozmyślania o przemijaniu, Warszawa 1976. s. 31. W 1980 r.
ukazało się trze
cie wydanie tej pracy.
5 Spośród polskich prac analizujących pojęcie „śmierci" wymienić można: B.
Popielski, Medy
cyna i prawo, Warszawa 1968; S. Raszeja, Biochemia procesu umierania i reakcje
interletalne. IV Zjazd
Medycyny Sądowej, Kraków 1970; M. Sośniak, Śmierć. Problematyka lekarsko-
prawna, „Państwo i Pra
wo" 1970, nr 3-4; T. Marcinkowski, Z zagadnień tanatologii w aspekcie sądowo-
lekarskim, „Nowe
Prawo" 1970, nr 7-8.
6 A. Smith, Ciało, Warszawa 1976, s. 346, 347.
7 Cyt. wg: T. Kielanowski, Rozmyślania o przemijaniu..., s. 37.
M Bliższe dane patrz B. Holyst, Kryminalistyka, Warszawa 2000, s. 434 i nast.
642
nagłe
?
wypadki
i
samobójstwa
?>.
Rozdział XXXVIII
OGÓLNA METODYKA POSTĘPOWANIA W PRZYPADKACH ZNALEZIENIA
ZWŁOK
Zamaskowane zabójstwa
Istnieją różne rodzaje maskowania zabójstwa. Niekiedy znalezienie ofiary nie
nasuwa żadnych podejrzeń, a dopiero sekcja zwłok ujawnia prawdziwy stan faktyczny.
Konieczne są badania chemiczno-toksykologiczne włącznie z określeniem stężenia
alkoholu we krwi, pozwalają one bowiem ocenić stan świadomości ofiary przed śmiercią.
Żonę będącą w ciąży mąż rzucił na ziemię w stajni i udusił. Następnie przeciągnął
zwłoki do mieszkania. Twierdził, że żona udusiła się jedwabną pończoszką zawiązaną w
węzeł pod podbródkiem. Zastał ją w takim stanie i natychmiast usuną! pończochę. Cechy
duszenia, w tym silna bruzda, która nie mogła powstać od samej pończochy, zaprzeczały
prawdziwości zeznań, lecz dowodziły zabójstwa.
W trakcie duszenia szyja ofiary zostaje okręcona sznurem (lub chustką itp.) i mocno
zaciskana tak, że występuje różnica w porównaniu z powieszeniem, gdzie siłę stanowi
waga ciała. Stąd też bruzda, ślad zaciskania przebiega okrężnie wokół szyi, a nie
wznosząco. Przebiega ona wszędzie z jednakowym wgłębieniem, przez krtań lub poniżej
niej, podczas gdy przy powieszeniu znajduje się przeważnie powyżej krtani. Przyczyną
śmierci jest niedotlenienie mózgu wskutek mechanicznego ucisku tętnicy szyjnej i dróg
oddechowych.
Samouduszenie występuje rzadko. Dlatego w przypadkach wykrycia zwłok i sznura
wokół szyi należy sądzić, iż raczej ma miejsce zabójstwo. Oględziny miejsca i zwłok
oraz wyniki sekcji pozwalają na pewne odróżnienie między zabójstwem a
samobójstwem, chociaż niejednokrotnie występują tu znaczne trudności.
W przypadku samobójstwa na miejscu znalezienia zwłok brak jest śladów walki i
charakterystycznych obrażeń na ciele ofiary. Jednak nie zawsze występują one również w
przypadku zabójstwa. Zawsze należy sprawdzić, czy miejsce znalezienia zwłok jest
identyczne z miejscem czynu (możliwość przeniesienia ofiary). Należy zwrócić też
szczególną uwagę na narzędzie uduszenia i jego odbicie na szyi ofiary; jednak w
przypadkach miękkiego narzędzia duszenia (np. szal jedwabny) lub ucisku przez odzież
(pulower) bruzda ta może być słabo odbita lub nie wystąpić w ogóle. Istotne jest
sprawdzenie prawdziwości zeznań podejrzanego dotyczących użytego narzędzia
duszenia, w porównaniu ze śladami na szyi. W opisywanym wyżej przypadku
udowodniono sprzeczność zeznań sprawcy (samouduszenie żony pończochą) z
ustaleniami sekcji (silne odciśnięcie narzędzia duszenia niemożliwe przy użyciu
pończochy). Zaciśnięcie odzieży, włosów, biżuterii przez narzędzie duszenia przemawia
raczej za zabójstwem, chociaż tego rodzaju sytuacje występują również w przypadkach
uduszenia samobójczego. Rodzaj narzędzia duszenia wskazuje niekiedy na sposób jego
zastosowania: samobójcy używają przeważnie narzędzia o dużym tarciu albo korzystają z
dodatkowego (np. pręta itp.), aby wzmocnić skuteczność swojego działania. Czasami
samobójcy wielokrotnie okręcają narzędzie wokół szyi; w ostatnich latach coraz częściej
używane są narzędzia z zamknięciami „na rzep", co przemawia raczej za samobójstwem
niż zabójstwem. Odróżnienie zabójstwa od samobójstwa nie jest tu łatwe: nawet wyniki
sekcji mogą wskazywać zarówno na samobójstwo, jak i możliwość zabójstwa. Ponadto
postępujący rozkład zwłok może zniszczyć ważne cechy (np. ślady na szyi).
W literaturze opisano też przykład upozorowania samobójstwa pod postacią autoero-
tycznego wypadku w celu ukrycia zabójstwa.
Sąsiedzi, którzy zauważyli osobnika, ustalonego później jako sprawcę, gdy wrzucał
różne przedmioty do pojemnika na śmieci, powiadomili anonimowo policję.
Zamordowany 5O-let-ni homoseksualista, jak stwierdził lekarz sądowy na podstawie
sytuacji w mieszkaniu, poddawał się autoerotycznym zabiegom. Istotne ustalenia w
wyniku sekcji wykazały liczne podbiegnięcia krwawe na szyi, złamania chrząstki
tarczowatej i pierścieruowatej oraz kości gny-kowej, a także duże stężenie alkoholu we
krwi (2,79%o), pozwalające ustalić jako przyczynę
658
zgonu uduszenie i inne akty przemocy. Podejrzany przyznał się do uduszenia ofiary
kablem telewizyjnym oraz do upozorowania sytuacji popełnienia samobójstwa przez
autoerotyczne działania ofiary (które jakby doprowadziły do niechcianego samobójstwa).
Wśród uprawiających autoerotyczne akty najczęściej śmierć następuje wskutek
powieszenia bądź uduszenia. Usiłują oni bowiem osiągnąć większe uczucie rozkoszy za
pomocą skomplikowanych urządzeń wiążących i podwieszających, aby osłabić dopływ
krwi do mózgu i przez jego niedotlenienie osiągnąć swój cel. Zdarza się też często
uduszenie przez nałożenie plastykowego worka na głowę, niekiedy kombinowane z
zażyciem narkotyków. Ponadto znane są autoerotyczne wypadki przy pobudzaniu stref
erogennych za pomocą prądu. Sytuacja na miejscu zdarzenia przeważnie jest
jednoznaczna, chyba że miejsce to zostanie zmienione przez krewnych, dla których
sprawa taka jest przykra i usiłują ukryć ją przed policją.
Ofiarami są tu prawie wyłącznie mężczyźni, znajdowani nago, czasami ubrani w
żeńską odzież. W pobliżu ofiar znajdują się zwykle: lustro, zdjęcia pornograficzne. Sznur
poprzez skomplikowane urządzenia założony jest na szyi, przy czym pętla daje się łatwo
zaciskać i luzować. Często ma miejsce wiązanie się ofiar, które nie wskazuje na działanie
innych osób.
Nawet w jednoznacznych sytuacjach aktów autoerotycznych powinny być
przeprowadzone sekcje zwiok ofiar. Tylko one pozwalają na wykrycie innych, często
nietypowych obrażeń umożliwiających ustalenie, że przyczyną zgonu było zabójstwo, jak
w opisywanym wyżej przypadku. Znane są też przypadki maskowania zabójstw
popełnionych za pomocą ostrych lub tępych narzędzi i pozorowania ich na samobójstwo.
R. Dirnhofer opisuje przypadek otrucia pozorowany na samobójstwo i początkowo
za taki uznany. Prawdziwą przyczynę zgonu ustalono dopiero po ekshumacji zwłok,
wersję zaś samobójstwa oparto na fakcie przecięcia tętnicy; sprawcy przyznali się do
upozorowania samobójstwa po otruciu ofiary. Rany kłute bądź cięte (pierwsze krótkie
lecz głębokie, drugie płytkie, lecz wydłużone) mogą być zadane zarówno w przypadku
zabójstwa, jak i samobójstwa. Za zabójstwem przemawia zadanie wielu ran kłutych w
różnych okolicach ciała, zwykle głębokich i poprzez odzież. Na samobójstwo wskazuje
mało ran kłutych, nie głębokich, najczęściej w okolice serca i przy odsłonięciu ciała.
Rany cięte w przypadkach samobójstw, charakteryzuje ich równoległy przebieg, mała
głębokość, również zadane w odsłonięte części ciała. Przeciwnie przy zabójstwie — rany
cięte są głębokie, o różnych kierunkach cięcia, występują obrażenia kończyn górnych
wskutek obrony ofiary i uszkodzenia odzieży ofiary. Najczęściej stosowanymi
narzędziami są noże, bagnety i śrubokręty. Rany cięte i kłute mogą być też spowodowane
przez szkło, gdy ofiara uderza w szybę.
W przypadku samobójstwa rany cięte i kłute przeważnie zadawane są w szyję,
okolice serca i po stronie zginacza przedramienia (tętnice). Wiadomo jednak, że osoby
psychotyczne zadają sobie rany w różne okolice ciała. Względną rzadkość ran kłutych w
szyję w stosunku do ran ciętych tłumaczy się tym, że sprawcy radykalne „przecięcie
szyi" uznają za bardziej skuteczną metodę: odnosi się to zarówno do zabójców, jak i
samobójców. Wobec częstego umiejscowienia samobójczych ran kłutych szyi w okolicy
chrząstki tarczowatej i przebiegu od przodu do tyłu szyi — można wnioskować, że
sprawcy starają się trafić w krtań: rzadziej rany kłute szyi skierowane są do tętnicy
szyjnej.
Rany kłute w klatkę piersiową mają z reguły trafić w serce; czasem udaje się to za
jednym ciosem (nie wolno jednak pochopnie przyjmować wówczas, że ma miejsce
samobójstwo). Często rozpoznaje się na skórze klatki piersiowej obok śmiertelnej rany
kłutej liczne, płytkie próbne nakłucia. Tego rodzaju próbne zranienia spotyka się też w
przypadkach samobójczych przecięć tętnicy przedramienia. Natomiast rany cięte w
przypadku zabójstwa są niezwykle rzadkie. Opisano w literaturze przypadek zabójstwa
na żądanie właśnie przez ukośne przecięcia lewej tętnicy, jak i zabójstwa bezradnych
bądź nieprzytomnych osób (np. po podaniu środków nasennych).
659
POJĘCIA BAZOWE
HIPOTEZY BADAWCZE
Zmienne
z formularza
statystycznego
własności i prze zachowania obserwowalnc
Formułowanie
Zjawiska będące przedmiotem zainteresowania badawczego
indicatum
zmienne „ukryte" pojęcia teoretyczne
Weryfikacja
Zmienne, których wartości ustalone zostały w formularzu
statystycznym
terminy oznaczające własności i przebiegi obserwowalne
Zmienne
z formularza
statystycznego
zjawiska inferowane
fizyczna dostępność środków
Z,
wskaźniki rzeczowe
zróżnicowanie terytorialne
(województwa)
miasto-wieś
zgon gwałtowny
samobójstwo
sposób
popełnienia
zamachu
wskaźnik definicyjny
Zachowanie
sposób
popełnienia
zamachu
wskaźnik
inferencyjny
wytrzymałość fizjologiczna
sprawność bio-psychiczna (wiedza)
Procesy motywacyjne
instrumentalny charakter zachowania suicydalncgo
autonomiczny charakter zachowania suicydalnego
płeć wiek
trzeźwość stan zdrowia
zamachy w przeszłości skuteczność zamachu trzeźwość deklarowane przyczyny
\
II
'N,
Zachowanie
sposób
popełnienia
zamachu
wskaźnik rzeczowy
zróżnicowanie terytorialne
(województwa)
miasto-wieś
i
Wykres 3.
SMIERC GWAŁTOWNA
Zgon w wyniku czynników zewnętrznych działających w postaci urazu na cale ciało
bądź na ważne dla jego funkcjonowania narządy z intensywnością przekraczającą
GRANICE FIZJOLOGICZNEJ TOLERANCJI ORGANIZMU
lub możliwości jego ADAPTACJI w zmienionych warunkach
ZGON
celowo spowodowany
działaniem na organizm
drugiego człowieka
ZGON
przypadkowo zaistniały
w wyniku wzajemnego
oddziaływania środowiska
i człowieka
samobójstwo
zabójstwo
nieszczęśliwy
wypadek
minimalne
trudności diagnozy
Wykres 4.
przecięcie żył powieszenie
rzucenie się z wysokości
rzucenie się pod koła pojazdu zażycie środków nasennych
otrucie gazem
utopienie
zastrzelenie
Wykres 5.
BADACZ
spojrzenie
na zachowanie
ze współczynnikiem
humanistycznym
wskaźnik zachowanie
przebieg fizykalny (zmiana ciała w czasie i przestrzeni)
zachowanie jako skutek cechy psychicznej
przyczyna cechy psychicznej
korelat cechy psychicznej
Jednostka badana
znaczenie
znaczenie
ukryte
przeżycia
motywy
wyobrażenia
wartości
oddziaływanie środowiska
się życia, a więc samobójstwo pojmowane jest jako cel sam w sobie. Z chwilą, gdy
zamach samobójczy traktowany jest przez sprawcę jako środek do celu, mówimy o
instrumentalnym charakterze samobójstwa.
W opracowaniu przyjmuje się, iż zachowanie nazywane sposobem popełnienia
zamachu samobójczego może być wykorzystywane jako wskaźnik następujących
zmiennych:
1) nadrzędna motywacja zachowania suicydainego (siła tego procesu moty
wacyjnego),
2) autonomiczność bądź instrumentalność zachowania suicydainego,
3) dostępność środków,
4) wytrzymałość fizjologiczna organizmu,
5) sprawność biopsychiczna jednostki dokonującej zamachu,
6) wiedza i umiejętność sprawcy,
7) społeczne wzory i normy reagowania na określone sytuacje.
670
t
Wykres 6.
PRZYCZYNY ŚMIERCI GWAŁTOWNEJ (Czynniki zewnętrzne)
UDUSZENIA
INNE
użyte narzędzia,
rodki
ostre
tępe
broń p
alnasubstancje
lotne
zamknięcie krtani
tchawicy lub
oskrzeli przez
ciało obce
—W oparzenia
przegrzanie ustroju
śmierć z oziębienia ciała
kłute
miażdżone
tłuczone
-mostrzałowe
ciekłe
stałe
utonięcie
powieszenie
zagardlenie
zadzierzgnięcie zadławienie
śmierć w ciasnej przestrzeni
VII
3) przecięcie żył
8) zastrzelenie
5) utopienie
4) rzucenie się z wysokości
6) powieszenie
0) otrucie gazem
1) zażycie trucizny
2) zażycie środków
nasennych
| 9) inny
Wykres 7.
SPOSOBY POPEŁNIENIA ZAMACHU
otrucie gazem
zażycie trucizny
zażycie środków nasennych
przecięcie żył
rzucenie się z wysokości
utopienie
powieszenie
rzucenie się pod koła pojazdu
zastrzelenie
inny
sprawca zamachu
instrumentalny charakter Zamachu
-C
wytrzymałość fizjologiczna
procesy motywacyjne
organy i narządy
możliwości
adaptacyjne
ŚRODOWISKO SPOŁECZNE
zatrucia
uduszenia
powieszenie
utopienie —
przecięcie żył
rzucenie się z wysokości-
zastrzelenie
rzucenie się pod koła pojazdu -
wysoki stopień autoagresji
675
Wykres 9.
niska
skuteczność
) zażycie środków nasennych
) przecięcie żył
| inny sposób
) zażycie trucizny
i
) rzucenie się z wysokości
i
| otrucie gazem
i
) rzucenie się pod koła pojazdu
i
| utopienie
wysoka '
skuteczność __
| powieszenie
Specyfikę samobójstw kombinowanych przypomniano powyżej jedynie po to, aby
zaakcentować jeszcze jeden problem klasyfikacyjny. Problem ten nie znalazł właściwego
rozwiązania w konstrukcji formularza statystycznego. Nie wiadomo, czy samobójstwa
kombinowane klasyfikowane są jako inne czy też ujmowane jako sposób popełnienia
zamachu, który w ciągu zachowań suicydalnych był najbardziej skuteczny lub wystąpił
na ostatnim miejscu w czasowej sekwencji działań.
6. Sposób popełnienia zamachu a płeć sprawcy
Jeżeli uznamy stopień naruszenia integralności cielesnej za wskaźnik intensywności
agresji, to przedstawione uprzednio uporządkowanie sposobów popełnienia zamachu
stanie się równocześnie uporządkowaniem pod względem auto-agresji sprawcy zamachu.
Przyjmijmy, że znane powszechnie ustalenia teoretyczne i empiryczne na temat agresji
pozostają w znacznej mierze prawdziwe w odniesieniu do zjawiska autoagresji.
Intensywność zachowania agresywnego może być wyznacznikiem płci w ujęciu
psychologicznym. Akceptując prawdziwość tych przesłanek dedukujemy istnienie
związku między sposobem popełnienia zamachu ipłcią. W ten sposób zostaje
676
Zażycie trucizny
Utopienie
1 1
K\\\\\\\\\\\\\\\\i
I
Powieszenie
SWWWWWWWW
.Y.Y.Y.Y.Y
Zastrzelenie
Inny
, LY.Y.Y.Y.M
Powieszenie pozostaje tym sposobem zamachu, który dominuje zarówno wśród
kobiet, jak i wśród mężczyzn. Wśród sposobów zamachu wybieranych przez mężczyzn
dominanta ta jest zdecydowanie bardziej wyraźna. Przeciętnie wśród każdych 100
zamachów męskich powieszenie występuje w 74 przypadkach, u kobiet natomiast
przeciętnie na każde 100 zamachów powieszenie odnotowuje się jedynie w 40
przypadkach. Tak więc przewaga częstości wyboru tego sposobu przez mężczyzn jest
prawie dwukrotna. Odwrotnie jest, gdy rozpatrujemy drugi pod względem częstości
występowania sposób zamachu — otrucie gazem. Na 100
678
sprawców zamachu ten środek wybiera 8 osób, natomiast ze 100 kobiet gzem truje się
przeciętnie 20. Wśród kobiet większy jest odsetek takich sposobów zamachu, jak zażycie
środków nasennych, zażycie trucizny, rzucenie się z wysokości, utopienie.
Wcześniej zwrócono uwagę na to, że mężczyźni popełniają samobójstwo częściej niż
kobiety. Czy twierdzenie to jest prawdziwe bez względu na sposób popełniania zamachu,
czy też istnieją sposoby, w wypadku których relacja ta ulega odwróceniu? Podstawą
odpowiedzi mogą być dane ujęte w tabeli 4, a także sporządzony na podstawie tych
danych wykres 11.
Tabela 4. Sprawcy zamachów samobójczych według sposobu popełnienia i płci
(w % poziomo)
j.Y.Y.Y.Y.Y.Y.Yl j
Zażycie trucizny
h* .Y.Y.Y.* .Y.\1
?V.V.VJ
Przecięcie żył
[\mmm\\\m^
\\\\\\\\\\\\N1
Utopienie
mmmmm
LY.Y.Y.Y.Y.Y.Y] i
Powieszenie
^\\\\\\\\\1
1
Zastrzelenie
Inny
WWWWN
Ogółem
v\\\\\\\\\\\\\\N
10
20
30
40
Wykres 12.
50 60
70
100%
zastrzelenie
powieszenie
podcięcie żył
rzucenie się pod koła pojazdu
inny
zażycie trucizny
kobiety
zastrzelenie
utopienie
rzucenie się z wysokości otrucie gazem [X\Y>XYX\\\\V
środki nasenne [A
7. Sposób popełnienia zamachu a wiek sprawcy
Zgodnie z wcześniej poczynionymi ustaleniami drugą obok płci zmienną wiodącą
analizy sposobu popełniania zamachu samobójczego jest wiek.
Statystyczną strukturę badanej populacji sprawców zamachów samobójczych według
wieku, sposobu popełnienia zamachu i płci przedstawia tabela 5.
We wszystkich wyodrębnionych grupach (sposobach zamachu) obserwuje się
rozkłady — mniej lub bardziej wyraźnie — dwumodalne. W zasadzie maksima
odpowiadają wartościom 25 i 45 lat. „Otoczenia" tak zidentyfikowanych punktów
czasowych można więc uznać za pewne krytyczne podokresy na drodze ludzkiej
prawidłowości rozwojowej. W większości sposobów przynajmniej jedno
681
8
to
Tabela 5.
Sprawcy zamachów
samobójczych według wieku, sposobu popełnienia zamachu i
płci
Kategoria wieku
Sposób
popełnienia zamachi
samobójczego
_———
Otrucie gazem
Zażycie trucizny
Zażycie środków nasennych
Przecięcie żył
Rzucenie się
z wysokości
Utopienie
Powieszenie
Rzucenie się pod koła pojazdu
Zastrzelenie
Inny
M
K
M
K
M
K
M
K
M
K
M
K
M
K
M
K
M
K
M
K
5-9
-.
1
_
_
_
_
_
_
_
1
4
_
_
_
_
-
_
_
10-14
-
9
-
-
-
6
-
-
-
1
-
2
94
10
1
1
1
-
2
8
15-19
78
126
16
9
12
63
8
4
43
36
17
9
367
77
31
21
12
-
21
34
20-24
113
96
15
9
24
57
31
13
76
45
27
16
852
100
57
26
15
1
43
23
25-29
105
59
21
18
24
32
18
5
57
31
23
7
933
96
40
8
20
1
51
12
30-34
89
36
16
9
9
22
13
5
47
26
20
13
615
74
43
11
7
-
24
9
35-39
57
45
16
10
5
22
7
5
35
22
21
9
699
86
26
5
4
_
22
10
40-44
91
38
21
6
12
17
16
7
30
21
20
18
804
97
29
12
7
-
30
13
45-49
81
49
20
9
8
15
13
3
24
18
23
11
889
135
24
6
16
1
44
9
50-54
63
40
10
7
6
4
12
2
30
22
24
22
744
140
11
14
6
-
28
15
55-59
34
25
7
3
3
7
8
7
16
11
17
15
468
85
12
5
3
-
12
7
60-64
26
26
1
2
3
6
12
2
16
15
13
26
405
98
14
8
2
-
9
8
65-69
30
24
5
2
3
6
7
2
16
14
12
24
350
75
12
11
1
-
2
5
70-74
12
15
2
2
2
4
1
18
17
11
16
235
66
16
7
1
-
6
4
75-79
12
13
2
1
1
2
2
-
11
12
14
8
104
36
7
4
-
-
6
1
80-84
7
7
_
1
—
—
2
_
4
8
7
7
50
19
1
-
1
-
2
2
85-89
6
5
-
-
2
2
1
5
2
3
12
4
1
2
-
-
4
-
90-94
2
-
-
-
-
-
-
1
2
1
1
4
1
-
-
-
-
95-99
-
1
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
1
-
-
-
~
-
-
-
100-104
-
-
1
Ogółem
806
M6141
,154
88
110
261
155
58
425
306
252
2081
r?630
1199
325
141
96
3
306
160
z dwóch maksimów pokrywa się idealnie dla obu płci. Lekkie przesunięcia dostrzega
się w kategoriach otrucie gazem i zażycie środków nasennych, gdzie wśród kobiet
dominuje wiek bliski 20 lat, wyraźne przesunięcie widoczne jest natomiast w grupie inne
sposoby, gdzie dominują kobiety w wieku 16-17 lat i kobiety w wieku 51-52 lata
(mężczyźni w wieku 25 i 45 lat).
O ile w większości rozkładów wartości dominujące są prawie identyczne dla kobiet i
mężczyzn, o tyle gęstość odpowiadająca tym wartościom jest wyraźnie różna. W
przypadku przecięcia żył identyczna jest zarówno dominanta (25 lat), jak i
odpowiadająca jej gęstość. W grupach rzucenie się z wysokości, powieszenie, rzucenie
się pod koła pojazdu dominanta pozostaje taka sama (25 lat), gęstość zaś jest wyraźnie
większa w grupie mężczyzn.
W niektórych sposobach popełnienia zamachu obrazy rozkładu sprawców według
wieku są niejako odwrócone. Najwyraźniej sytuacja ta występuje w przypadku zażycia
trucizny i utopienia. W pierwszej kategorii w młodszych rocznikach silniej dominują
kobiety, a w starszych — mężczyźni. W wypadku utopienia sytuacja jest odwrotna.
Różnice między przeciętnym (mierzonym średnią arytmetyczną) wiekiem między
kobietami i mężczyznami ze względu na sposób popełnienia samobójstwa przedstawione
są w tabeli 6.
Tabela 6. Przeciętny wiek kobiet i mężczyzn ze względu na sposób popełnienia
samobójstwa9
Kategoria wieku
Sposób popełnienia zamachu samobójczego
mniej gwałtowny
bardziej gwałtowny
M
K
ogółem
M
K
ogółem
do 20 21-30 31-40
41-50 51-60
61-70 71-80 81-90 91-100 100 i więcej
115 351 212 262 143 87 35 17 2 1
217 289 154 144 95 70 36 15 1
332 640 366 406 238 157 71 32 3 1
557 2065 1506 1843 1322 838 416 78 7
158 329 246 318
314 271 166
48 4
715 2394 1752 2161 1636 1109 582 126 11
Ogółem
1225
1021
2246
8632
1854
10486
Na wykresie 14 prześledzić można strukturę sprawców zamachu według płci, wieku
i — „zagregowanego" pod względem gwałtowności — sposobu popełnienia zamachu. W
całej populacji przeważają zdecydowanie mężczyźni, którzy wybrali sposób bardziej
gwałtowny. Dominują tu bardzo wyraźne jednostki w wieku około 25 i 45 lat
(zdecydowanie większa gęstość dla wartości 25 i 45).
Wśród kobiet dominują osoby wybierające mniej gwałtowne sposoby zamachu.
Dominanta występuje w przedziale wyznaczonym wartościami 16-18 lat. W pozostałych
grupach (mężczyźni — sposób mniej gwałtowny oraz kobiety — sposób bardziej
gwałtowny) nie ma jakichś wyraźnie dominujących wartości wieku.
Zamachy bardziej gwałtowne stanowią 82%. Wśród mężczyzn na jeden zamach
mniej gwałtowny przypada 7 przypadków bardziej gwałtownych. Dla kobiet relacja ta
wynosi nieco mniej niż 1 do 2. A więc i to ujęcie nie przeczy sformułowanej wcześniej
hipotezie o większej autoagresji wśród mężczyzn.
684
10 20 30 40 50 60 70
wiek w latach
80
90
100
mężczyźni kobiety
sposób bardziej gwałtowny
sposób mniej gwałtowny
Postawmy teraz pytanie: czy istnieją, a jeśli tak, to jakie różnice w wartościach
zmiennej wiek w grupach o odmiennej gwałtowności sposobu zamachu.
Okazuje się, że w grupie mężczyzn wiek wybierających sposoby mniej gwałtowne
różni się nieznacznie od wieku tych, którzy uciekają się do sposobów bardziej
gwałtownych. W pierwszej grupie nieco częściej spotyka się ludzi młodych 21-22 lata),
w drugiej natomiast, począwszy od 50 roku życia, występuje przewaga roczników
starszych.
685
Wykres 15.
O 10 20 30 40 50
60
70 80 90 100%
10
20 30 40 50 60 70 80 90
sposoby mniej
gwałtowne
JJL .
K
kobiety
mężczyźni
MK
687
Jeśli przesłanki okażą się prawdziwe, to wówczas wniosek również będzie musiał
być prawdziwy. O prawdziwości twierdzenia zawartego we wniosku przekonaliśmy się
wcześniej na mocy doświadczenia (na podstawie analizy danych empirycznych).
Przystąpmy do indukcyjnego sprawdzenia prawdziwości pierwszej przesłanki, a więc
do weryfikacji hipotezy głoszącej, iż bardziej gwałtowne sposoby samobójczego
zamachu są równocześnie sposobami bardziej skutecznymi.
9. Skuteczność zamachu samobójczego
Zagadnienie gwałtowności sposobu zamachu omówiono wcześniej, kiedy to sposoby
te uporządkowane zostały na skali obejmującej stopnie naruszenia integralności cielesnej.
W sposób intuicyjny ustalono też kolejność sposobów zamachu pod względem ich
skuteczności. Tej ostatniej kwestii wypada poświęcić teraz nieco więcej uwagi.
W jakim sensie można mówić o skuteczności zamachu samobójczego? Najogólniej
rzecz ujmuiąc(skuteczność jest nazwą relacji wyniku do celu. Celem zachowania
suicydalnego jest odebranie sobie życia, a wynikiem tego zachowania może być zgon
bądź przeżycie. Działanie zakończone zgonem nazwiemy wiec skutecznym, a działanie
pozwalające na przeżycie — działaniem nieskutecznym} Za miarę skuteczności (E)
działań charakteryzujących się danym sposobem 5 przyjmiemy stosunek liczby działań
skutecznych (Ds) do liczby wszystkich działań (?>) wyróżnionego typu.
Tabela 8. Sprawcy zamachów samobójczych według sposobu popełnienia.
skuteczności zamachu i płci
Sposób popełnienia zamachu samobójczego
Zamach zakończył się zgonem
mężczyźni
kobiety
tak
nie
tak
nie
otrucie gazem zażycie trucizny
zażycie środków nasennych przecięcie żył rzucenie się z wysokości utopienie
powieszenie rzucenie się pod koła pojazdu zastrzelenie inny
681 110 48 88 346 240 7424 289 84 193
125 44 62 67 79 12 207 35 12 103
477 64 65 25 228 196 1171 126
73
135
24 196 33 78 12 27 25 3 88
Ogółem
9503
746
2425
621
688
Es -
Otrucie gazem
M
TAK NIE
K
?^^^
Zażycie trucizny
M
K
Zażycie środków nasennych
M
=^vXS
K
Przecięcie żył
~NT
-^^^^^
K
K
^:>^^
Utopienie
M
^^^^^^
K
Powieszenie
M
Inny
M
Ogółem
M
K
W tabeli 10 zaprezentowano procentową strukturę sprawców według /rfo, sposobu
zamachu i jego skuteczności w ujęciu pionowym.
Wybieranie przez mężczyzn sposobów bardziej skutecznych jest tu równie wyraźne,
jak w poprzednich zestawieniach. Przeciętnie na 100 sprawców zamachów skutecznych
78 dokonuje powieszenia (w grupie kobiet liczba ta nie przekracza 50), a 7 truje się
gazem (wśród 100 kobiet śmierć tę wybrało prawie 20). W sposób bardziej obrazowy
tego typu prawidłowości strukturalne pokazane zostały na wykresie 17.
Po ustaleniu związku między skutecznością zamachu i płcią spójrzmy na związek
skuteczności ze zmienną wiek. Punktem wyjścia są dane zawarte w tabeli 11.
590
Zamach
zakończył
Zamach zakończył
Kategoria wieku
się zgonem
Ogółem
się zgonem (% poziomo)
Ogółem
się zgonem (% pionowo)
tak
nie
tak
nie
tak
nie
5-9
6
_
6
100,0
_
100,0
0,0
_
10-14
116
19
135
85,9
14,1
100,0
1,0
1,4
15-19
698
287
985
70,9
29,1
100,0
5,9
21,0
20-24
1317
322
1639
80,3
19,7
100,0
11,0
23,6
25-29
1347
214
1561
86,3
13,7
100,0
11,3
15,7
30-34
957
131
1088
88,0
12,0
100,0
8,0
9,6
35-39
1002
104
1106
90,6
9,4
100,0
8,4
7,6
40-44
1196
93
1289
92,8
7,2
100,0
10,0
6,8
45-49
1323
75
1398
94,6
5,4
100,0
114
5,5
50-54
1149
51
1200
95,7
4,3
100,0
9,6
3,7
55-59
716
29
745
96,1
3,9
100,0
6,0
2,1
60-64
675
17
692
97,5
2,5
100,0
5,7
1,2
65-69
587
14
601
97,8
2,2
100,0
4,9
1,0
70-74
429
6
435
98,6
1,4
100,0
3,6
0,4
75-79
234
2
236
99,2
0,8
100,0
2,0
0,2
80-84
115
2
117
98,3
1,7
100,0
1,0
0,2
85-89
48
1
49
98,0
2,0
100,0
0,4
0,0
90-94
12
-
12
100,0
-
100,0
0,1
-
95-99
2
-
2
100,0
-
100,0
0,0
-
100-105
1
-
1
100,0
-
100,0
0,0
-
Ogółem
11930
1367
13292
89,7
10,3
100,0
100,0
100,0
691
mężczyźni
kobiety
tak
tak
Otrucie gazem
Zażycie trucizny
7/////7A
///////A
Znacznym ułatwieniem analizy tego typu danych jest wykres 18, na którym
przedstawiono strukturę sprawców zamachów samobójczych według wieku i
skuteczności zamachu.
Różnica wieku (odrębność rozkładów statystycznych tej zmiennej) sprawców
zamachów skutecznych i wieku sprawców zamachów nieskutecznych jest tu uderzająca.
Sprawcy zamachów nieudanych są zdecydowanie młodsi i zdecydowanie mniej
zróżnicowani pod względem wieku — z bardzo wyraźną dominantą w przedziale 22-24
lata. Rozkład liczebności sprawców zamachów skutecznych jest rozkładem
multimodalnym (25, 47 i 65 lat) o zdecydowanie większej, w porównaniu z rozkładem
poprzednim, wariancji. Nakładając na siebie obydwa rozkłady, stwierdzamy, że do wieku
około 37 lat występuje wyraźna względna przewaga zamachów nieudanych, natomiast po
37 roku relacja ta ulega odwróceniu. Przeważają sprawcy zamachów skutecznych.
O ile na wykresie 18 zmienną skuteczność zamachu potraktowano jako zmienną
„zero-jedynkową" (zgon, przeżycie), o tyle na wykresie 19 zmienna ta przedstawiona
została za pomocą „wielowartościowego" wskaźnika skuteczności.
W związku z wyeliminowaniem różnic ilościowych w poszczególnych rocznikach
związek skuteczności z wiekiem przybrał bardziej „wygładzoną", bardziej wyraźną
postać. Maksymalna przeżywalność (najmniejsza skuteczność) przypada na wiek 16 lat.
potem przeżywalność systematycznie spada (inaczej mówiąc — skuteczność
systematycznie rośnie) osiągając kres u sprawców, którzy przekroczyli 80 rok życia.
Wykres 18. Sprawcy zamachów samobójczych według wieku i skuteczności zamachu
26 24 22 20
18 16
?.14
U
3 10
Rozkład zamachów
^nie zakończonych zgonem
(nieskutecznych)
Rozkład zamachów
zakończonych zgonem
(skutecznych)
1 I
5 10 15 20 25 30 35 40 45 50 55 60 65 70 75 80 85 90 95
wiek sprawców
693
60
«6
?J
raw
50
c_
s;
40
3
30
20
10
10
20 30
50 60 70 wiek w latach
90 100
sprawcy zamachu
Różnica wieku
Sposób popełnienia
sprawców zamachów
zamachu samobójczego
Zamach zakończył się zgonem
dokonanych
i usiłowanych
tak
nie
otrucie gazem
40
30
10
zażycie trucizny
40
31
9
zażycie środków nasennych
41
27
14
przecięcie żył
51
29
22
rzucenie się z wysokości
43
27
16
utopienie
48
34
14
powieszenie
42
32
10
rzucenie się pod koła pojazdu
40
31
9
inny
43
30
13
Ogółem
42
30
12
694
mzmm
30
Zażycie trucizny
TAK NIE
31
//////////////////////A 41
mśkd
27
Przecięcie żył
TAK NIE
'///////////////////////////A 51
29
W////////////////M 43
mtmM
27
Utopienie
TAK NIE
//////ff//////////////////h 48
:;:;:;:;:;:;:;:;:;:::? 34
Powieszenie
TAK NIE
7/////////////////////A 42
32
W//////////////////A 40
31
Zastrzelenie
TAK NIE
'//////////////////A 36
26
Inny
TAK NIE
W///////////////////A 43
30
695
Pierwszym problemem jest sam pomiar wartości tej zmiennej oraz oszacowanie
błędów pomiaru. Banałem jest twierdzenie, iż informacja o znacznej liczbie nieudanych
prób samobójczych nie dociera do żadnych rejestrów statystycznych. Jeśli „utajnienie" to
nie byłoby skorelowane ze sposobem zamachu, to wówczas braki rejestracyjne nie
miałyby jakiegokolwiek znaczenia dla badania związku między skutecznością i
sposobem zamachu. Powstaje więc pytanie: czy wartości zdefiniowanego wcześniej
wskaźnika skuteczności zamachu są funkcją sposobu zamachu czy też nie?
Ustalenie siły i kierunku tego związku na drodze indukcyjnej wymagałoby
przeprowadzenia specjalnych dodatkowych badań empirycznych, a zabieg taki nie
mieścił się niestety w planie niniejszej pracy. W tej sytuacji, kiedy niemożliwe staje się
określenie siły związku, wypada podjąć próbę chociażby dedukcyjnego wskazania
kierunku tego związku.
Wyróżnione w badaniu sposoby popełnienia zamachu samobójczego zlokalizowane
zostały w trakcie poprzednich rozważań na skali wskazującej stopień naruszenia
integralności cielesnej. Skalę tę określano zamiennie jako wymiar autoagresji sprawcy
zamachu bądź też jako miarę gwałtowności samego zamachu. Uznajemy za ewidencję
empiryczną następujące twierdzenie: prawdopodobieństwo zatajenia faktu naruszenia
integralności cielesnej (autoagresji, gwałtowności zamachu) jest odwrotnie
proporcjonalne do stopnia tego naruszenia. Z powyższego twierdzenia wynika więc
wniosek, że zdecydowanie częściej zatajane będą (i być mogą) przypadki nieudanego
zamachu dokonanego poprzez otrucie gazem czy zażycie środków nasennych niż
przypadki nieudanego samobójczego skoku z wysokości czy rzucenia się pod koła
pojazdu. Innymi słowy, błąd pomiaru skuteczności zamachu, polegający na zawyżeniu tej
wielkości jest odwrotnie proporcjonalny do gwałtowności sposobu targnięcia się na
własne życie7.
7 Dalsze uwagi na temat sposobów zamachów samobójczych patrz B. Hofyst,
Samobójstwo — przypadek czy konieczność, Warszawa 1983, s. 273-349.
696
Rozdział XL POWIESZENIE
stwa (Althoff 1975). Z drugiej strony wykrycie włókien sznura na ręku ofiary nie
zawsze przemawia za samobójstwem, ponieważ mogła ona broniąc się chwytać również
za sznur. Jest oczywiste, że ręce ofiary (dłonie) przed transportem do zakładu medycyny
sądowej powinny być zabezpieczone foliowymi torebkami.
W przypadkach samobójstw włosy na karku przeważnie znajdują się poza pętlą
(samobójca chce uniknąć śladu przy ich ucisku pętlą). Tak samo rzadkością jest
dociśnięcie materiału ubrania. W przypadkach zabójstwa przez powieszenie włosy ofiary
często znajdują się pod pętlą (Vock 1989, Kauert i in. 1991).
Związanie powieszonego wzbudza podejrzenie przestępstwa zabójstwa, chociaż
również w oczywistych (np. udowodnionych listem pożegnalnym) samobójstwach
zdarzają się wiązania ofiar (Miiller 1975, Puschel i in. 1984); wiązania te mają udaremnić
własne próby ratowania się.
W przypadkach samobójstw wątpliwych również odzież, a zwłaszcza spodnie i buty
powinny być objęte poszukiwaniem śladów. Na przykład przy wchodzeniu na drzewo, by
umocować sznur na gałęzi, występują na odzieży ślady starcia kory, mchu czy liści.
We wszelkich wątpliwych sprawach bezwzględnie konieczna jest obdukcja zwłok.
Podczas sekcji zwłok ofiary powieszenia wyjaśnienia wymagają dwa kompleksy spraw:
1) udowodnienie albo wykluczenie cech przyżyciowych obrażeń ciała;
2) rekonstrukcja mechanizmu powieszenia.
Powieszenie, zwłaszcza jego typowa forma (sznur, swobodnie wiszące ciało,
symetryczny przebieg bruzdy na szyi, ramiona pętli łączące się pośrodku karku), jest
rodzajem śmierci przebiegającej szybko i z reguły wiąże się z niewielu cechami
przyżyciowymi. Rozróżnia się tu trzy postacie reakcji witalnych, a mianowicie:
— lokalne (ślad sznura z makro- i mikroskopijnymi oraz biochemicznymi
zmianami),
— pośrednie (krwawienie zastoinowe i związane z naciągnięciami mięśni
i ścięgien),
— biochemiczne.
Typowym zewnętrznym przejawem powieszenia jest bruzda wisielcza o różnej
wyrazistości. Jest ona skutkiem starcia skóry przez sznur (linę, powróz) i przebiega z
reguły wznosząco ku górze. Jednakże należy wziąć pod uwagę, że przez podłożenie
wilgotnego ręcznika (Keinhaud i Matfeon, 1991) albo nasmarowanie kremem (Bodę i
Kampmann, 1981) w pewnych okolicznościach można zapobiec powstaniu bruzdy.
Dalsze ustalenia w przypadkach powieszenia to krwawe podbiegnięcia spojówek oka
oraz nabrzmienie i sinica twarzy. Podczas gdy tych cech przy typowym powieszeniu brak
bądź są minimalnie zarysowane, to przy nietypowym (asymetryczny przebieg bruzdy
wisielczej albo brak swobodnego zawieszenia ciała) występują one z różną
intensywnością.
Druga bruzda wisielcza stanowi zasadniczą wskazówkę na to, że powieszenie było
poprzedzone duszeniem (zadławieniem).
702
przed tym aktem był martwy. Poglądu Simona nie podzielają inni autorzy, dowodząc,
że tego rodzaju punktowe podbiegnięcia mogą powstać także w trakcie pośmiertnego
eksperymentu.
Bardzo pomocne w diagnostyce są badania biochemiczne. Jako pewną cechę
przyżyciową powieszenia uznaje się obecność podwyższonego lustra fosforków w krwi
serca przy jednocześnie normalnej ich koncentracji we krwi zatok mózgowych. Według
wyników badań S. Berga (1952) przy powieszeniu dochodzi do podwyższenia ilości
fosforków w osoczu krwi. Wobec mniejszego lub większego przerwania dopływu krwi
do głowy wskutek ucisku tętnic szyjnych przez sznur nie mogą one wystąpić w takim
stopniu w zatokach mózgu jak we krwi serca. Szczególnie właściwa jest tu metoda
dowodzenia reakcji przyżyciowych przy typowych powieszeniach (wtedy to następuje
uderzeniowe przerwanie funkcji tętnic szyjnych).
Jako dodatkowy środek wyjaśnienia problemu „samobójstwo czy zabójstwo" Kauert
i in. (1988) uznają określenie poziomu serotoniny. Według ich eksperymentów
samobójstwa — niezależnie od sposobu ich popełnienia — odróżniają się znacznie od
zabójstw przez znaczne stężenie serotoniny w płynie mózgowo--rdzeniowym.
Również jako pewny znak przyżyciowy uznany jest podwyższony stan histaminy i
serotoniny w skórze pod bruzdą wisielczą (Fazekas i Viragokis 1965). Histamina i
serotonina znajdują się w skórze ludzkiej: przy przyżyciowym mechanicznym
uszkodzeniu skóry, jak np. duszeniu lub powieszeniu, histamina i serotonina uwalnia się
z komórek skóry, natomiast w przypadku powieszenia zwłok jest to niemożliwe. Według
J. Raekallia (1986) biochemicznie określona zawartość serotoniny na skraju rany musi
być 1,5 raza większa, histaminy zaś 2 razy jak w nieuszkodzonej skórze w sąsiedztwie,
na tych samych zwłokach.
W każdej sprawie należy przeprowadzać porównawcze ustalenia zawartości
serotoniny i histaminy, a mianowicie najpierw na krawędzi rany, potem zaś na
jednocześnie pobranym kawałku skóry nie uszkodzonej; wystarczy do badań 1 cm
krawędzi rany, wagi ca 2 g. W opisanej przez Raekallia sprawie (1986) badania te
pozwoliły na udowodnienie pośmiertnego powieszenia kobiety. Występowały u niej
tylko ogólne cechy uduszenia, brak podbiegnięć krwawych na szyi i mięśniu krtani.
Sprawca przyznał się, że udusił ją, wpychając do jamy ustnej chustę, a następnie powiesił
zwłoki, w celu upozorowania samobójstwa.
W przypadku obrażeń, zwłaszcza podbiegnięć krwawych na głowie, tułowiu, rękach
i nogach, należy badać, czy powstały one wskutek uderzeń o przedmioty podczas ruchów
konwulsyjnych denata, czy też mogły powstać tylko od uderzeń przez osobę trzecią.
Takie obrażenia zewnętrzne i podbiegnięcia krwawe przy ruchach konwulsyjnych są
zwykle bardzp-słabo zaznaczone.
Należy też zwracać uwagę na układ plam opadowych. W przypadku powieszenia
plamy te, na zasadzie siły ciążenia krwi, układają się w postaci rajstop. Jeśli stwierdzi się
inny rozkład plam opadowych na zwłokach, a przemieszczenie ich po zdjęciu denata jest
wykluczone, to jest to pewny dowód na powieszenie w kilka godzin po zgonie.
705
Samobójcze otrucie nie należy do częstych sposobów odebrania sobie życia. Analiza
danych statystycznych za lata 1994-2000 wykazuje, że rocznie średnio 170 osób zażywa
w celach samobójczych środki nasenne, 60% używa truciznę, a 40% — popełnia
samobójstwo za pomocą gazu.
Samobójstwo przez otrucie należy, z punktu widzenia kryminalistycznego, do
najtrudniejszych do rozpoznania. Nie chodzi tu bowiem tylko o samo stwierdzenie faktu
samobójstwa z równoczesnym wykluczeniem możliwości zabójstwa czy wypadku, lecz
w konkretnym przypadku trzeba w ogóle rozważyć wersję możliwości śmierci z otrucia,
a nie z przyczyn naturalnych. W większości bowiem sytuacji używane obecnie przez
samobójców trucizny nie wywołują żadnych charakterystycznych zmian
anatomopatologicznych ani też specyficznych objawów klinicznych. Stan
nieprzytomności bowiem czy dolegliwości żołądkowo-j elit owe nie mogą być
jednoznacznie związane z przyjęciem trucizny. Wprost przeciwnie, lekarz dopatruje się w
takich przypadkach naturalnych przyczyn chorobowych. Wiąże się to z przypadkami o
niewyraźnej etiologii stanu chorobowego i zejścia śmiertelnego, zwłaszcza przy
wysuwanych podejrzeniach działania przestępnego osób trzecich, a dowodzi niezbicie
dużych trudności rozpoznania otrucia — przy wykorzystaniu samych tylko metod
klinicznych. Jeszcze dobitniej dowodzi tych trudności fakt, że w wielu przypadkach
zabójstw przy użyciu trucizny wszczyna się dochodzenie dopiero po pochowaniu zwłok i
wstępnym przyjęciu, że zgon nastąpił z przyczyn chorobowych. Różnego rodzaju
doniesienia, a nawet anonimy pojawiające się po pogrzebie, uzasadniają potrzebę
zainteresowania się okolicznościami zgonu i wtedy okazuje się, że bynajmniej nie
chodziło o śmierć naturalną. Jeżeli już nawet udało się ustalić, że przyczyną zgonu było
wprowadzenie do organizmu substancji toksycznej, to niewątpliwe ustalenie
samobójstwa napotyka poważne trudności, gdyż w przypadkach zbrodniczego otrucia
sprawca usilnie stara się nadać mu cechy samobójstwa lub otrucia wypadkowego. Nie
jest to niemożliwe, albowiem —jak wiadomo — otrucie przestępcze nie wymaga
bezpośredniego lub bliższego kontaktu zabójcy z ofiarą — tak jak w przypadku użycia
różnych narzędzi czy nawet broni palnej. Z praktyki Instytutu
714
Rozdział XLIII
SAMOBÓJSTWA DOKONANE ZA POMOCĄ BRONI PALNEJ
Popełnienie samobójstwa przy wykorzystaniu broni palnej nie jest częste. Średnio
rocznie (dane za lata 1994-2000) 170 osób odbiera sobie życie za pomocą broni palnej.
Jest to związane z niedostępnością broni dla ogółu obywateli.
Mimo stosunkowo małej liczby samobójstw popełnionych tym sposobem omówienie
metodyki postępowania wyjaśniającego charakter zdarzenia ma tu wyjątkowo duże
znaczenie ze względu na wysoki stopień prawdopodobieństwa przestępnego
spowodowania śmierci przez inną osobę. Nie da się również wykluczyć w pewnych
sytuacjach wypadkowej wersji zdarzenia.
W przypadkach samobójstw następuje z reguły danie strzału z przystawienia lub z
bardzo bliskiej odległości. Samobójcy najczęściej dają strzał w głowę, a ściśle w skroń
lub usta. Strzał z przystawienia lub bardzo bliskiej odległości wywołuje osmalenie w
rejonie otworu wlotowego pocisku. Przy większych odległościach osmalenie to nie
dociera do rejonu miejsca uderzenia pocisku, natomiast w miarę jak odległość strzału
zmniejsza się, pole osmalenia będzie mniejsze i coraz intensywniejsze. Tego rodzaju ślad
powstanie także wówczas, gdy wystrzał z analogicznej odległości spowoduje inna osoba.
Dlatego chcąc potwierdzić wersję samobójstwa, należy śladów osmalenia poszukiwać na
dłoni denata. Chodzi bowiem o niewidoczne ślady niezupełnie spalonego prochu (tzw.
azotynowego). Jedną z cech dania strzału z pobliża jest także występowanie ziaren
prochu. W praktyce spotyka się je przy strzałach z odległości nie większej niż
kilkadziesiąt centymetrów (dokładne dane będą się różnić w zależności od
zastosowanego rodzaju broni).
W przypadkach strzałów z bezpośredniego pobliża (z tzw. przystawienia) występują
ślady działania energii kinetycznej gazów. Tego rodzaju strzał wywołuje powstanie rany
wlotowej o kształcie gwiaździstym. W jej otoczeniu nie występują ślady osmalenia ani
ziaren prochu. J. Kobiela i Z. Lisowski tłumaczą taki wygląd rany tym, że „gazy
wybuchowe unoszą przebitą pociskiem skórę odbijając się od kości i tworzą jamę, a w
efekcie końcowym dochodzi do rozerwania uniesionej skóry. Osmalenie i ziarna
wewnętrzne stwierdza się w tych przypadkach po stronie wewnętrznej oderwanych
płatów skóry, na kości i w początkowej
725
poziomo i jeden raz opadające Tak więc najczęściej kanał ten biegnie ku
podniebieniu, tam gdzie ulokowana jest proteza. Kierunek tego kanału w żadnym
przypadku nie może być kryterium rozróżniającym między samobójstwem a zabójstwem.
Z balistycznego punktu widzenia przestrzelona proteza zębowa to tylko „pośredni"
cel; poza nią oczekuje się zmian postrzałowych w podniebieniu. Umieszczenie wewnątrz
jamy ustnej wylotu lufy powoduje osmalenie powierzchni protezy i uzębienia: oslonione
protezą podniebienie również ulega osmaleniu wokół otworu wlotowego pocisku. Przy
dużym ciśnieniu gazów następuje również osmalenie, a nawet promieniste rozerwanie
warg. Odłamki protezy często uszkadzają części miękkie podniebienia. Otwór w protezie
wykazuje zwykle typową dla płaskich kości formę lejkową rozszerzającą się w kierunku
strzału. Dodatkowo mogą wystąpić tu koliste pęknięcia, przypominające wzorzec
spękania kościstego sklepienia czaszki.
Fakt, że w czasie eksperymentu otwory przestrzałowe byty zawsze większe niż
kaliber broni, potwierdza, iż tworzywo protezy zachowuje się podobnie jak płyta szklana;
natomiast przestrzały np. elastycznej skóry powodują otwory mniejsze od kalibru broni.
Autorzy wyjaśniają również większe rozbicia protez podczas eksperymentów niż w
przypadkach z praktyki: w tym drugim przypadku podniebienie i szczęka górna
funkcjonują jako dopasowany filar wspierający protezę, zaś w pierwszym istniał tylko
częściowy jej kontakt z podłożem.
Źródło: M. Bohnert, M.O. Blume. S. Poilak, Suizidale Mundschusse bei Tragem von
Zahnpmthesen, „Archiv fur Kriminologie" 1998, t. 201, nr 5/6, s. 157-164.
części kanału postrzałowego"1. Na dłoni denata mogą występować także inne, poza
osmaleniem, ślady sugerujące prawdziwość wersji samobójstwa. Chodzi tu przede
wszystkim o ślady rozprysku krwi, a także występowanie fragmentów uszkodzonych
tkanek, z tkanką kostną włącznie. Innymi okolicznościami upraw-dopodobniającymi
wersję samobójczego postrzału są:
— danie strzału w odsłoniętą część ciała;
— znalezienie na miejscu zdarzenia broni krótkiej (a zwłaszcza broni samo
działowej);
— stwierdzenie jednej, najwyżej dwóch ran postrzałowych.
Samobójcy rzadko strzelają przez odzież. Starają się zazwyczaj, aby pocisk
godził bezpośrednio w ciało, stąd częstokroć odsłaniają tę część ciała, w którą
zamierzają godzić. Oczywiście stwierdzenie to ma nikłe praktyczne znaczenie, gdy
chodzi o typowe strzały samobójcze, tj. strzały w głowę i w usta. Samobójca z reguły nie
ma możliwości odrzucenia broni po daniu strzału (chociaż i takiej możliwości wykluczyć
nie można), natomiast regułą będzie, że sprawca zabójstwa, o ile nie przystąpi do
pozoracji samobójstwa, zabierze broń z miejsca zdarzenia.
Skuteczność działania broni palnej, poważne uszkodzenia funkcjonowania
organizmu powodują, że samobójca jest w stanie strzelić do siebie jeden raz lub
1 J. S. Kobiela, Z. Lisowski, Broń palna i obrażenia postrzałowe, [w:] Medycyna
sądowa, B. Po-pielski, J. Kobiela (red.), Warszawa 1975, s. 280; por. także V. J. Geberth,
Homicide lnvestigation. Tactics, Procedures and Forensic Techniques, wyd. II, New
York, Amsterdam, Tokyo 1993.
727
—*"*»-
Rozdział XLIV
SAMOBÓJSTWO SPOWODOWANE RANAMI CIĘTYMI, KŁUTYMI LUB
RĄBANYMI
Spośród wymienionych w tytule rodzajów śmierci samobójczej samobójstwo
popełnione przez zadanie sobie ran rąbanych występuje raczej wyjątkowo. O ile denat
zada sobie rany rąbane, są one z reguły umiejscowione w środkowej części głowy, tj. w
okolicy czołowej i ciemieniowej.
Z. Marek i K. Jaegerman wskazują, że w przypadku samobójstwa popełnionego
poprzez spowodowanie u siebie ran rąbanych zwraca uwagę wielokrotność niezbyt
głębokich uszkodzeń kości1. Inaczej będzie w przypadku zabójstwa, gdzie rany będą
głębokie, drążące bezpośrednio do mózgu. Cytowani autorzy podkreślają także, iż rany
rąbane, co wynika z praktyki medycznosądowej, zadają sobie tylko osoby ciężko chore
psychicznie2. O ile więc z okoliczności sprawy wynika, że śmierć spowodowana ranami
rąbanymi mogła być śmiercią samobójczą, to istotne znaczenie mieć będzie zebranie
informacji o stanie zdrowia psychicznego ofiary. Występowanie zaburzeń psychicznych
czyni bardziej prawdopodobnym sięgnięcie po ten rzadki i niezwykły środek odebrania
sobie życia.
Bardzo ważną okolicznością są ślady linii papilarnych pozostawione na narzędziu
zabójstwa. Mogą one wskazywać, kto ostatnio posługiwał się tym narzędziem. Z analizy
śladów daktyloskopijnych nie należy więc w tych sytuacjach rezygnować.
Znacznie więcej trudności nastręcza interpretacja przyczyn (mechanizmu) powstania
ran ciętych. Wartościowych danych, które pozwoliłyby na rozstrzygnięcie tego
zagadnienia, dostarczają zarówno oględziny miejsca zdarzenia, jak i oględziny zwłok.
Rany cięte spotyka się najczęściej na szyi bądź na przedramieniu i tego typu rany będą
przedmiotem bliższych rozważań. Typowa rana cięta szyi przebiega od górnej, lewej
strony szyi w prawo i na dół, przy czym przy lewym końcu rany spotyka się niekiedy
ślady nacięć próbnych. Rana jest głębsza po stronie lewej niż po prawej, gdyż w toku jej
zadawania postępuje proces słabnię-
1 Z. Marek, K. Jaegermann, Obrażenia spowodowane urazem mechanicznym-, [w:]
Medycyna
sądowa, B. Popielski, J. Kobiela (red.), Warszawa 1975, s. 254.
2 Tamże.
735
cia ręki. Odwrotny przebieg rany, tzn. od górnej prawej strony szyi do dolnej lewej,
jest charakterystyczny dla samobójczych działań osób leworękich.
Innym czynnikiem pozwalającym różnicować samobójstwo i zabójstwo
spowodowane zadaniem ran ciętych jest pozycja, w jakiej doszło do aktu zranienia.
Samobójca z reguły dokonuje zranienia w pozycji dla siebie wygodnej (np. siedzącej).
Powoduje to rozległe zabrudzenia krwią przedniej części ciała. Ponadto samobójca
najczęściej odsłania miejsce, w którym zadaje sobie rany. Uszkodzenia odzieży nie są
więc przy samobójstwie zjawiskiem powszechnie spotykanym.
Do zadania ran ciętych pokrzywdzonemu przez osobę postronną może dojść w
sytuacjach, w których ciało ofiary będzie znajdować się w różnych pozycjach, np. w
pozycji stojącej czy leżącej. Zadanie rany ciętej w szyję pokrzywdzonego, który
pozostaje w pozycji leżącej, spowoduje powstanie charakterystycznych plam krwawych
na skutek spływania krwi pod zwłoki.
Jeżeli miało miejsce zbrodnicze zadanie ran ciętych w szyję, to ich głębokość jest
zbliżona na całej długości i przebiegają one raczej poziomo. Głębokość rany może
wzrastać z prawej strony, gdyż w końcowej fazie działania sprawca zwiększa siłę
nacisku, chcąc wywołać spodziewany przez siebie efekt w postaci śmierci ofiary. W
przypadku działania samobójczego mogą się również zdarzyć przypadki uszkodzenia
odzieży. W literaturze medycznosądowej powszechnie wskazuje się, na podstawie
analizy doświadczeń, że występowanie uszkodzeń odzieży denata świadczy raczej o
działaniu zbrodniczym3.
Symptomem działania przestępnego może być m.in. brak narzędzia, którym zadano
rany. Byłoby bowiem logiczne, że sprawca po pozbawieniu życia ofiary zabrał narzędzie
zbrodni, opuszczając miejsce zdarzenia. W ten sposób chciał utrudnić postępowanie
mające na celu odtworzenie przebiegu zdarzenia, ustale-nie-sprawcy i udowodnienie mu
winy. Należy jednak zwrócić uwagę, że samobójca mógł narzędzie odrzucić4. Z kolei
znalezienie narzędzia w dłoni denata nie świadczy samo przez się o prawdziwości wersji
samobójstwa. Sprawca przestępstwa mógł bowiem podjąć na miejscu zdarzenia
czynności mające na celu upozorowanie samobójstwa. Zabezpieczony na miejscu
zdarzenia przedmiot, którym mogły zostać zadane rany, należy przesłać w celu
ujawnienia ewentualnych śladów linii papilarnych i przeprowadzenia ekspertyzy
daktyloskopijnej, a przede wszystkim w celu ustalenia, czy razy zadano tym właśnie
narzędziem.
Nieco łatwiejsza jest interpretacja ran ciętych przedramienia. Mają one z reguły
charakter samobójczy. Zbrodnicze spowodowanie takich ran jest zupełnie wyjątkowe, a
to ze względu na niepewny skutek działania (powolne wykrwawienie, możliwość
wezwania pomocy przez ofiarę bądź odratowania). W przypadku samobójstwa głębokość
ran jest większa na kończynie lewej niż na prawej. Tak będzie oczywiście w przypadku
samobójcy praworęcznego. W razie leworęczno-
3 Por. np. T. Marcinkowski, Medycyna sądowa dla prawników, Warszawa 1975, s.
69; Z. Marek,
K. Jaegennann, Obrażenia..., s. 256.
4 Na tę okoliczność zwraca również uwagę M. Dyrdy, Zbrodnicze czy samobójcze
poderżnięcie
szyi, „Archiwum Medycyny Sądowej, Psychiatrii Sądowej i Kryminalistyki" 1951, t.
III, s. 9.
736
ści głębokość ran będzie odwrotna, tzn. głębsza będzie rana na kończynie prawej. W
piśmiennictwie medycznosądowym wskazuje się, że większa głębokość rany
przedramienia lewego u osób praworęcznych wynika nie tylko z samej pra-woręczności,
ale także z faktu osłabienia uszkodzonej uprzednio kończyny lewej3. Prowadzący
postępowanie przygotowawcze musi się liczyć także z tym, że obrażenia przedramienia
zostały spowodowane przez osobę trzecią w celu upozorowania samobójstwa, natomiast
sprawca zastosował inny, znacznie skuteczniejszy sposób pozbawienia życia ofiary.
Wśród samobójstw dokonywanych przez zadanie ran ciętych, a konkretnie ran
ciętych szyi, trzeba wskazać jeszcze na samobójstwa przez poderżnięcie karku. Są to
przypadki wyjątkowo rzadkie, ale tym trudniejsze w ocenie medyczno-sądowej i
kryminalistycznej. Przypadek taki badał m.in. w 1954 r. J. Kornobis, który na karku
denata stwierdził występowanie rany o kształcie wrzecionowatym. Rana ułożona była
poprzecznie, miała około 10 cm długości, przebiegała skośnie od strony lewej i dołu ku
stronie prawej i górze z nieznacznym zagięciem ku dołowi po stronie prawej. Głębokość
rany wynosiła około 6 cm. W lewym jej kącie odnotowano trzy powierzchowne nacięcia
skórne, równoległe do rany głównej. Ustalenia faktyczne, jakich dokonano w sprawie,
oraz wynik eksperymentu zadecydowały o przyjęciu wersji samobójstwa. Eksperyment
przeprowadzony w tej sprawie polegał na sprawdzeniu, czy własnymi rękami można
zadać sobie ranę o takim przebiegu, jaki wystąpił u denata. Wynik eksperymentu był
pozytywny6.
W piśmiennictwie słusznie podkreślano, że przypadki samobójczego poderżnięcia
karku, jako nietypowa metoda popełnienia samobójstwa, podobnie jak zadanie sobie ran
rąbanych, mogą się również zdarzyć w przebiegu chorób psychicznych7.
F. Bartmann przytacza przypadek śmierci na skutek ran ciętych, która nasuwała
podejrzenie zabójstwa8. W pobliżu granicy miasta znaleziono zwłoki mężczyzny. Wokół
szyi miał dwa razy okręcony 3,5-metrowy sznur do bielizny, zakończony węzłem, a na
lewej ręce 4-centymetrową ranę ciętą. Od zwłok prowadził ślad przez trawę do miejsca,
gdzie widoczna była kałuża krwi o powierzchni 1,5 x 1 m, w pobliżu której leżała
koszulka od żyletki. Nieco dalej znajdowała się druga kałuża krwi i wygnieciona trawa.
Na pobliskim drzewie stwierdzono na wysokości rąk ślady krwi wskazujące na dotyk
skrwawionymi rękami. Ten stan rzeczy wskazywał na możliwość zarówno samobójstwa,
jak i zabójstwa, chociaż więcej okoliczności przemawiało za tą pierwszą wersją.
Komunikat o znalezieniu zwłok pozwolił na zidentyfikowanie denata już następnego dnia
jako gońca O.S. Rodzina denata stwierdziła jego nieobecność rano; wieczorem ojciec po-
3 Z. Marek, K. Jaegermann, Obrażenia..., s. 257.
6 J. Kornobis, Samobójstwo przez poderżnięcie karku, „Archiwum Medycyny
Sądowej, Psychia
trii Sądowej i Kryminologii" 1961, t. XII, s. 60-63.
7 Por. A. Jezierska, T. Wierzbicki, Przypadek samobójczego poderżnięcia karku w
przebiegu psy
chozy inwolucyjnej, „Archiwum Medycyny Sądowej, Psychiatrii Sądowej i
Kryminologii" 1961, t. XII,
s. 64-65.
s F. Bartmann, Dubiose Falfe. Tod durch Schmittverletzung, Liibeck 1954.
737
? - .
szedł do sypialni, lecz łóżko nie było naruszone. Pomyślano, że pozostał u przyjaciół,
od których bezpośrednio poszedł do pracy. Gdy jednak nie zjawił się wieczorem,
zawiadomiono policję. Sekcja wykazała wykrwawienie się skutkiem przecięcia tętnicy
ręki. Matka i siostra zeznały, iż O.S. wskutek zaawansowanej gruźlicy wykazywał silne
przygnębienie i depresję. W miejscu pracy również stale cierpiał na kompleks niższości.
W stanie depresji pozbawił się życia. Przypuszczalnie zamierzał on, w razie gdyby
przecięcie tętnicy nie wystarczyło, powiesić się na drzewie, do czego już zabrakło mu sił.
Odmiennym rodzajem śmierci samobójczej jest śmierć w wyniku ran kłutych klatki
piersiowej. Różnicowanie samobójstwa i zabójstwa jest w tych przypadkach również
bardzo trudne. Stwierdzenie wielokrotnych ran kłutych klatki piersiowej o różnych
kierunkach przebiegu kanałów upoważnia do twierdzenia, ze znacznym stopniem
prawdopodobieństwa, że śmierć nastąpiła w wyniku zabójstwa. Jest bowiem mało
prawdopodobne, aby pokrzywdzony sam zadał sobie rany pod różnym kątem.
Samobójstwo jest bardziej prawdopodobne wówczas, gdy występuje jedna rana kłuta
serca, zwłaszcza gdy okoliczności zdarzenia wykluczają zbrodnicze spowodowanie
śmierci denata. Ilustrację wskazanej tezy może stanowić stan faktyczny opisany przez F.
Chwilę9.
W klatce piersiowej denata tkwił nóż typu „finka", był on wbity w okolicę serca. W
toku oględzin zewnętrznych i otwarcia zwłok nie stwierdzono innych świeżych zmian
urazowych (poza wspomnianą raną kłutą klatki piersiowej na wysokości czwartego żebra
po stronie lewej i dalej — worka osierdziowego oraz prawej komory serca). Na miejscu
zdarzenia zabezpieczono również ślady linii papilarnych. W wyniku badań
daktyloskopijnych ustalono, że niektóre ślady ujawnione na miejscu zdarzenia
pochodziły od denata, inne zaś nie nadawały się do identyfikacji. Zmarły był bardzo
dobrze rozwinięty fizycznie (uprawiał kulturystykę), toteż było mało prawdopodobne,
aby jedna osoba mogła zadać mu śmiertelny cios nożem. Na miejscu zdarzenia nie
stwierdzono również jakichkolwiek śladów walki. W drodze czynności operacyjno-
dochodzeniowych ustalono, że Władysław S. znajdował się w ostatnich tygodniach przed
śmiercią w stanie głębokiej depresji psychicznej. Ostatecznie przyjęto w tej sprawie
wersję samobójstwa.
Analizą zgonów w następstwie ran kłutych zajmował się J. Krajewski. Autor ten
sformułował następujące wnioski, możliwe do wykorzystania przez prowadzących
dochodzenia10:
a) w przypadkach zabójstw kanały ran kłutych, których otwory znajdują się
w przedniej powierzchni klatki piersiowej, z reguły przebiegają od zewnątrz ku
środkowi; natomiast odwrotnie jest w przypadkach samobójstw;
b) podobnie jak w przypadku ran ciętych, rany kłute także nie naruszają
struktury odzieży, o ile zostały spowodowane przez pokrzywdzonego; w przypad-
3 F. Chwila, Samobójczy cios nożem w serce, „Problemy Kryminalistyki" 1974, nr
108, s. 274 i nast. 10 J. Krajewski, Zgony w następstwie ran kłutych, „Archiwum
Medycyny Sądowej, Psychiatrii Sądowej i Kryminologii" 1961, t. XII, s. 29.
738
Śmierć w wannie
Śmierć premiera landu Szlezwik-Holsztyn dr. Uwe Barschela i szerokie publiczne
zainteresowanie tą sprawą skłoniły media do szczegółowej i plakatowej informacji.
Wkrótce potem nastąpiła seria zgonów w wannie. Instytut Medycyny Sądowej
Uniwersytetu w Hamburgu zarejestrował w ciągu 3 miesięcy 1987 roku 13 tego typu
przypadków, 3-krotnie więcej niż w takim samym okresie roku poprzedniego. W 8
przypadkach miało miejsce jednoznaczne samobójstwo przy użyciu także alkoholu i
leków. Wystąpiły wyraźne oznaki, że samobójstwo polityka znalazło naśladowców.
Zagrożone samobójstwem osoby dowiedziały się z mediów o łatwej do realizacji
metodzie samobójczej. W związku z tym informacje medialne należało zbadać i ocenić
także z tego punktu widzenia.
Po przypadku Barschela powstał do wyjaśnienia problem przyczyny zgonu i
rekonstrukcji mechanizmu śmierci. Śmierć w wannie stwarza problem nie tylko
kryminalistykom, ale też lekarzom sądowym. Mogą tu odgrywać rolę również sprawy
prawne ubezpieczeniowe.
Najwcześniej nasuwające się pytania to: Czy miał miejsce zgon naturalny,
samobójstwo, zabójstwo lub wypadek? Czy wanna służyła tylko do umieszczenia zwłok?
Mechanizmy odruchowe i odnoszące się do krążenia krwi, które mogłyby wyjaśnić zgon
w wannie, są trudne do zrekonstruowania i dotychczas nie w pełni zbadane.
W tym przypadku opinie mediów, w związku z popularnością ofiary, niejasną
przyczyną zgonu i aspektem politycznym, były rozbieżne — od przypuszczeń do
spekulacji. Od początku donoszono o spożyciu alkoholu i leków, tak że możliwość
samobójstwa przez utonięcie w kombinacji z działaniem alkoholu i leków była
dopuszczona w wielu publikacjach prasowych. O takim rodzaju samobójstwa
informowało także Stowarzyszenie do spraw humanitarnego umierania
„Patentanspriiche" donosząc, że propagowana przez nie metoda jest „receptą" i
wskazówką popełniania samobójstw, dostępną w postaci broszury.
Zbadano przypadki 13 samobójstw, popełnionych po publikacjach prasowych w
okresie od połowy października do końca grudnia 1987 r. w taki sam sposób. Wyniki
badań, włącznie z sekcją zwłok, badaniami histologicznymi i rezultatami dochodzeń
wykazały, że w 10 przypadkach popełniono samobójstwo, w tym w 8 przypadkach
nastąpiło ono przez utonięcie. W związku z tym, że nie we wszystkich przypadkach
przeprowadzono sekcje zwłok, nie można wykluczyć, że wystąpiły też i inne przyczyny
zgonu: w jednym przypadku miało miejsce utonięcie bez udowodnienia faktu
samobójstwa, w dwóch zaś przyczyną zgonu były choroby. Działanie innej osoby w
każdym z badanych przypadków zostało wykluczone. W jednym przypadku zgon
nastąpił wskutek działania prądu elektrycznego, a w innym włożono zwłoki do wanny, po
powieszeniu się ofiary (35-letniego mężczyzny) na rurce gazowej nad wanną.
Ta częstotliwość samobójstw w wannie bezpośrednio po głośnym przypadku
polityka U. Barschela skłoniła do zbadania wpływu czynników zewnętrznych na wybór
metody samobójstwa i czasu jego popełnienia. Wzięto zwłaszcza pod uwagę 6
przypadków (z 13), a między innymi poniższe:
1. 86-letnią kobietę znaleziono martwą w biełiźnie w wannie wypełnionej wodą. Od
dawna cierpiała ona na depresję. Jak oświadczyła jej wnuczka, denatka przed 2
dniami do
wiedziała się o samobójstwie polityka i wyraziła się, że życzyłaby sobie takiej lekkiej
śmierci.
2. W październiku 1987 r., po samobójstwie U. Barschela, znaleziono w wannie mar
twego 22-letniego studenta medycyny. Na brzegu wanny stała butelka z szampanem i
szklan
ka. Denat po zerwaniu z przyjaciółką oświadczył, że odbierze sobie życie. Ojciec nie
zgadza
jąc się na sekcję zwłok syna oświadczył, że przyczyna zgonu jest jasna, wystarczy
przeczytać
gazety, aby dowiedzieć się o przebiegu zamachu na własne życie. Denat w dniu
poprzedza
jącym zgon obejrzał w telewizji reportaż zawierający wywiad z prezesem
„Stowarzyszenia
ds. humanitarnego umierania".
748
-^-
życzenie rodzin). Wyniki badań krwi na zawartość alkoholu oraz badań toksyko-
logiczno-chemicznych również były tylko w części spraw. W Hamburgu zdarza się
rocznie 350-500 samobójstw, z tego skoki z wysokości stanowią 10%, a z wymienionego
mostu 1-2% wszystkich samobójstw. Skoki z mostu Kóhlbrand znajdują w mediach
szczególny rezonans, a o niektórych zamieszczane są spektakularne informacje.
Większość samobójczych skoków z mostu zdarza się tu w ciepłej porze roku (od
marca do maja do 30%), ale też w zimie (11 przypadków). Jednak nie zawsze można
dokładnie określić datę samobójstwa, gdyż zwłoki są znajdowane nieraz po upływie
dłuższego czasu i znajdują się w bardzo zmienionym stanie, tak że brak również
jednoznacznych wyników dochodzenia. W badanych sprawach czas wydobycia zwłok
wahał się od kilku minut do kilku miesięcy (maksymalnie 6 miesięcy).
Most Kóhlbrand dzień i noc obserwowany jest za pomocą kamer wideo, a w
pobliskim posterunku policji wodnej są stałe dyżury. We wspomnianych 93 przypadkach
usiłowań popełnienia samobójstwa policja zdołała desperatów powstrzymać. Nie udaje
się to jednak zwykle, gdy samobójca zatrzymuje się samochodem na moście i szybko
przeskakuje barierkę. Samobójcy pochodzą nie tylko z Hamburga i okolic, lecz także z
odległych miast, przybywając tu specjalnie, aby popełnić samobójstwo.
W badanych 56 przypadkach samobójstw 47 ofiar stanowili mężczyźni (83%), a 9
kobiety (17%); granice wieku to 20-82 lata. W ponad połowie przypadków nie można
było wskazać motywu samobójstwa i przytaczano wówczas w dokumentacji policyjnej
niesprecyzowane bliżej „depresje"; inne motywy to: wyraźna psychoza, śmierć
współmałżonka, konflikt partnerów, spowodowany wypadek drogowy pod wpływem
alkoholu, uzależnienie narkotyczne, utrata pracy.
W pewnym przypadku kierowca zgłosił, że jadący przed nim samochód nagle
zatrzymał się, ale nie zauważył, czy ktoś z niego wysiadł i skoczył z mostu. Jeszcze w
trakcie poszukiwań w rzece do posterunku policji wodnej przyszedł 27-letni mężczyzna,
ociekający wodą, oświadczając, że to on skoczył z mostu. Lekarz stwierdził u niego
złamanie kości ramienia oraz psychozę paranoidalno-halucynogenną, gdy delikwent
stwierdził, że głos wewnętrzny kazał mu skakać z mostu. Możliwe, że dla rozgłosu
zainscenizował pozorną próbę samobójstwa.
Mimo zakazu wielu samobójców wbiega na most pieszo nie zauważonych lub zbyt
późno spostrzeżonych. Wjeżdżający samochodem, mimo zakazu zatrzymywania się,
pozostawiają pojazd z włączonymi światłami awaryjnymi i przeskakują barierę mostu;
niekiedy są podwożeni przez znajomych lub taksówkarzy.
Wśród badanych spraw samobójstw większość ofiar (42%) zginęło wskutek
utonięcia; częste przyczyny śmierci to wielość obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych,
krwotoki wewnętrzne lub kombinacje różnych mechanizmów zgonu: pęknięcie tętnicy,
czaszki, złamanie kości kończyn, żeber itd.
Poddano badaniom również wpływ prądów wodnych na przemieszczenie zwłok,
uwzględniając prąd rzeki w kierunku morza i przypływ morski w przeciwnym
(południowym) kierunku. Łaba płynie tu z szybkością 75 cm/sek (na głębo-
755
kości 6-10 m) i zwłoki mogą być przeniesione w jedną lub drugą stronę (najczęściej
do 1 km) lub przewleczone przez łodzie i statki nawet znacznie dalej.
Znane wysokie budowle często przyciągają samobójców nawet z dużych odległości.
Warto tu wymienić obok mostów, jak np. Golden Gate Bridge w San Francisco,
Grosshesseloher Briicke nad rzeką Isar czy mosty na Dunaju w Budapeszcie, także
wysokie budowle, jak wieża Eiffla, Empire State Building w Nowym Jorku i wiele
innych ulubionych przez samobójców do skoków samobójczych. Podczas gdy z mostu
Bay Bridge w San Francisco w okresie 1937-1979 skoczyło 121 samobójców, to z
oddalonego o 6 mil Golden Gate Bridge aż 672 — prawdopodobnie dlatego, że dostępny
jest on również dla pieszych. Ponadto częstszy wybór Golden Gate Bridge należy
przypisać popularyzacji skoków z tego mostu przez mass media, niejednokrotnie na
pierwszych stronach gazet; z tego względu zapewne wielu samobójców przyjeżdża tu
spoza stanu Kalifornia. Także w Niemczech stwierdzono, że spektakularne informacje
prasowe o skokach samobójczych z mostu Kóhlbrand prowadzą do naśladownictwa, w
związku z czym zalecono rezygnację z tego rodzaju publikacji lub ograniczenia się do
suchych komunikatów (bez spektakularnych szczegółów). Most Golden Gate Bridge jest
ostatnio stale patrolowany przez policję, aby zapobiec skokom. W Niemczech most
Grosshesseloher nad Isar koło Monachium posiada przejście dla pieszych zabezpieczone
stalową siatką i wysokimi barierami. Nadzór wideo jest skuteczny, ale tylko wówczas,
gdy istnieją możliwości szybkiej interwencji w przypadkach usiłowaniach pokonania
balustrad mostu.
Tylko w niezwykle rzadkich przypadkach skoczkowie-samobójcy nie osiągają celu
— pozbawienia się życia — po skoku z tej wysokości do wody.
D.H. Rossen przeprowadził wywiady z siedmioma z dziesięciu niedoszłych
samobójców, którzy przeżyli skok samobójczy z Golden Gate Bridge i Bay Bridge.
Odnieśli oni przeważnie ciężkie obrażenia, niektórzy zaś tylko lekkie lub żadne, mimo
odległości z mostu do lustra wody, wynoszącej w pierwszym przypadku 75 m. Wyniki te
potwierdzają niezwykły przypadek skoku psychotyka do Łaby z mostu Kóhlbrand, który
zakończył się tylko złamaniem kości ramiennej.
Rozdział XLVIII
SAMOBÓJSTWO PRZEZ PORAŻENIE PRĄDEM ELEKTRYCZNYM
Popełnienie samobójstwa przez porażenie się prądem elektrycznym nie jest
zjawiskiem częstym. Składają się na to dwie okoliczności. Po pierwsze, kontakt z
dostatecznie silnym prądem nie zawsze jest łatwy. Po drugie, prąd o zbyt słabym
napięciu może nie spowodować śmierci, natomiast może pomnożyć jedynie cierpienia
ofiary. Mimo występowania powyższych czynników ograniczających częstotliwość
korzystania z prądu elektrycznego dla celów samobójczych, zamachy na własne życie
dokonywane za pomocą tej metody opisywano już w piśmiennictwie medycznosądowym
i kryminalistycznym1.
Odróżnianie samobójstwa od nieszczęśliwego wypadku jest w razie porażenia
prądem elektrycznym zagadnieniem bardzo trudnym. Sposób oddziaływania prądu na
organizm ludzki pozostaje przecież w obu przypadkach taki sam. Sytuacja jest natomiast
znacznie prostsza wówczas, gdy z okoliczności zdarzenia można wyciągać wnioski
odnośnie do jego charakteru. Odróżnienie samobójstwa od nieszczęśliwego wypadku nie
sprawia na przykład kłopotów, gdy ofiara specjalnie przygotowuje się do odebrania sobie
życia. Przygotowania te mogą polegać na konstruowaniu określonych urządzeń, owijaniu
części ciała końcówkami kabla elektrycznego pozbawionego izolacji itp.
We wrześniu 1954 r. w pokoju sublokatorskim znaleziono zwłoki mężczyzny leżące
na kołdrze rozłożonej między ścianą a biurkiem. Lewy nadgarstek ręki denata okręcony
był pozbawionym izolacji przewodem. Drugi przewód owinięty był wokół lewego
podudzia (w okolicy stawu skokowego). Kabel podłączony był do sieci. Zwłoki
znajdowały się pod napięciem sieci aż do chwili ich znalezienia2.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, kiedy ofiara nie stosuje specjalnych
urządzeń, zwłaszcza gdy nie wystąpi znamię działania prądu. Powstają wtedy poważne
trudności zarówno w ustaleniu przyczyny zgonu (w obrazie
1 Por. np. Z. Fiedorczuk, Samobójstwo za pomocą prądu elektrycznego, „Archiwum
Medycyny Sądowej, Psychiatrii Sądowej i Kryminalistyki" 1961, t. XIII, s. 41-42; A.
Piotrowski, Samobójstwo za pomocą prądu elektrycznego, „Czasopismo Sądowo-
Lekarskie" 1932, s. 232.
: Z. Fiedorczuk, op. cit, s. 41.
757
Trzeba dodać, że użycie do kąpieli soli bądź innych środków kosmetycznych obniża
odporność wody i tym samym znacznie podwyższa siłę prądu uszkodze-niowego.
Przeprowadzono jeszcze jeden eksperyment. Osoba mokrymi stopami stanęła obok
wanny na podłodze z płytek ceramicznych i wyjęła włączoną suszarkę z wody w wannie.
Nie odczuła ona żadnego działania prądu, gdyż podłoga wykazywała dużą odporność
elektryczną i nie dotykano żadnego uziemionego przedmiotu.
Wyniki powyższych badań można zreasumować w ten sposób: suszarka bądź inny
przyrząd elektryczny, który znajdzie się w wodzie wypełniającej wannę, stanowi
zagrożenie dla kąpiących się osób, gdy uziemione części przyrządu otrzymają kontakt z
wodą albo gdy człowiek dotyka uziemionych części tego przyrządu pod wodą.
Największe niebezpieczeństwo stanowi jednoczesne dotykanie przyrządu elektrycznego i
uziemionych części metalowych wanny (jak wąż od prysznica lub zawór odpływowy).
Pierwszy problem to rozpoznanie i następnie udowodnienie, czy miał miejsce
nieszczęśliwy wypadek, zabójstwo czy samobójstwo. Należy tu wziąć pod uwagę
szczególne kryteria, które ujęto poniżej w formie katalogu. Powinien on stanowić pomoc
w wyjaśnianiu tych trudnych spraw. Oto najważniejsze punktu tego katalogu:
— przeprowadzenie oględzin;
— jeżeli to możliwe — udzielenie pierwszej pomocy;
— przerwanie dopływu prądu (wyciągnięcie wtyczki);
— zaznaczenie pozycji wtyczki w gniazdku, utrwalenie (fotograficzne, rysun
kowe, opisowe) stanu faktycznego;
— dokładne określenie pozycji przyrządu elektrycznego (kontaktu z osobą
pod wodą, pozycji włącznika itp.). Nawet przy pozycji wyłączenia — napięcie
prądu dochodzi aż do włącznika na obudowie przyrządu i możliwy jest jego prze
pływ ze skutkiem śmiertelnym;
— stwierdzenie, czy przyrząd jeszcze działał (możliwe jest to aż do ogrzania
wody);
— pochodzenie przyrządu elektrycznego — czy należał do wyposażenia
gospodarstwa domowego;
— zabezpieczenie przyrządu włącznie z kablem;
— określenie stanu zabezpieczeń przyrządu, ich rodzaju;
— czy istniało uziemienie;
— kto był na miejscu zdarzenia (zapisanie personaliów, ustalenie kontaktu,
czy istnieją już podejrzenia sprawcy bądź wskazania na samobójstwo).
Na uwagę zasługują następujące kwestie:
— Chodzi przede wszystkim o dokładne położenie zwłok. Czy miały kontakt
z zaworem odpływowym, armaturą, wężem od prysznica? Czy głowa ofiary była
pod wodą?
— Czy występują na ciele ślady działania prądu? Inne obrażenia? Przy oce
nie innych obrażeń należy zachować ostrożność, gdyż przepływ prądu przez cia-
761
ło wywołuje agonalne skurcze i może dojść do uderzeń o ściany wanny. Mogą w ten
sposób powstać obrażenia przyżyciowe, jak i agonalne. Ostateczna ich ocena należy do
lekarza sądowego.
— Zwrócenie uwagi na powstanie „skóry praczek" (wnioski co do czasu
pozostawania zwłok w wodzie z uwzględnieniem wpływu jej temperatury).
— Położenie plam opadowych i ich wyrazistość.
— Ubranie zwłok istnieje, jest częściowe czy go brak. Badania wykazały, że
samobójcy w 2/3 przypadków są ubrani całkowicie bądź częściowo.
— Pomiar temperatury zwłok (rektalnie).
— Podanie temperatury wody, pomieszczenia.
— Czy stwierdzono w wodzie dodatki (np. sole kąpielowe)?
— Zmierzenie poziomu wody w wannie (czy przyrząd elektryczny mógł być
zanurzony całkowicie czy częściowo).
— Czy woda jeszcze wlewała się do wanny?
— Ustalenie możliwości zamykania mieszkania, ilości kluczy i ich dyspo
nentów.
— Zbadanie, czy konieczne jest włączenie się służb specjalnych, zabezpie
czenie łazienki aż do ich przyjazdu (ekipa ds. zabójstw itp.).
— Dochodzenie wśród domowników (przesłuchania).
— Zabezpieczenie zwłok, by nie wydano pochopnie opinii „zgon naturalny".
— Czy wystąpiło zesztywnienie zwłok? W przypadkach zgonów wskutek
porażenia prądem następuje ono szybciej niż normalnie — muskulatura ulega
szybciej tężyczkowemu skurczeniu). Najczęściej jednak policja znajduje się na
miejscu zdarzenia ostatnia: po krewnych, a nawet straży pożarnej, kiedy sytuacja
pierwotna jest całkowicie inna.
Dla dalszego wyjaśnienia sprawy konieczne jest:
— sprawdzenie, czy technicznie możliwy był zgon wskutek porażenia prą
dem (eksperci winni zbadać elektryczne urządzenia na miejscu zdarzenia i wy
dać opinię);
— sprawdzenie motywów samobójstwa bądź zabójstwa łącznie z alibi osób
podejrzanych;
— ustalenie, czy jest list pożegnalny autorstwa denata (konieczne badania
porównawcze pisma);
— sprawdzenie obowiązku opieki w przypadku samobójstwa, czy nie zanie
dbano jej;
— spowodowanie, aby służba kryminalna wystąpiła o dokonanie obdukcji,
gdyż w końcu tylko w ten sposób można udowodnić bądź wykluczyć działanie
osób trzecich i uzyskać wskazówki co do przyczyny zgonu; badania toksykolo
giczne mogą wyjaśnić, czy miało miejsce wcześniejsze zatrucie (np. przyjęcie
środków nasennych).
A oto jedna z tego rodzaju spraw:
W kabinie natryskowej znaleziono zwłoki kobiety i mężczyzny: 21-letniej słuchaczki
szkoły policyjnej Stefanii P. i 23-letniego elektryka Ulrika K., jej przyjaciela. Zwłoki
były w pozycji półsiedzącej. W kabinie nie było już wody, leżała
762
_•
natomiast włączona suszarka do włosów. Spodnie ich były mokre. Pracownicy służby
kryminalnej wobec braku wody wykluczyli śmierć wskutek porażenia prądem, a ślady
duszenia na szyi skłoniły do przyjęcia wersji zabójstwa. Prace komisji ds. morderstw
obejmujące przesłuchanie świadków i ocenę wyników obdukcji doprowadziły do
następujących ustaleń:
Oboje denaci mieszkali w jednym domu i stosunki między nimi pogorszyły się, z
czym nie mógł pogodzić się mężczyzna i miał oświadczyć, że tej sytuacji nie zniesie.
Ujawniony motyw zabójstwa Stefanii P. potwierdziły wyniki sekcji, stwierdzające ślady
duszenia na szyi. Pomiar temperatury zwłok wykazał, że Ulrik K. żył około 2 godzin
dłużej niż Stefania R U mężczyzny bardziej prawdopodobną przyczyną śmierci było
porażenie prądem (uszkodzenia oparzeniowe przedramienia). Kryminalno-techniczne
badania suszarki wykazały, że mogła ona być wykorzystana do porażenia prądem (ślady
korozji wskazywały na zanurzenie w wodzie). Dochodzenie wykluczyło udział osób
trzecich.
Przebieg zdarzenia musiał więc być następujący: Ulrik K. po uduszeniu Stefanii R
wsadził ją do kabiny natryskowej i po odkręceniu kranu położył się mając w ręku
włączoną suszarkę do włosów. W trakcie agonii wysunął się korek, co spowodowało
wypłynięcie wody z kabiny. Mimo braku wody wcześniejsze porażenie prądem
spowodowało zaplanowaną przez niego własną śmierć.
-
sowego przebiegu, a tym samym musi być krytycznie oceniona możliwość zaistnienia
przestępstwa. Podstawę takiej oceny stanowi współpraca policji, ekspertów ds. pożarów i
lekarza. Często udaje się szybko, na podstawie okoliczności i zebranych na miejscu
dowodów ustalić, czy miał miejsce nieszczęśliwy wypadek, czy samobójstwo2.
Oto cztery przypadki z kazuistyki Instytutu Medycyny Sądowej przy szpitalu
kantonu St. Gallen.
1. Zwłoki 54-letniej kobiety spostrzegł rano listonosz w jej ogrodzie. W bez
pośredniej bliskości ofiary była spalona i osmalona trawa. Obok leżała zapal
niczka, a w odległości około 4 metrów stał do połowy napełniony otwarty kani
ster z benzyną. Na stojącym przy zwłokach maszcie flagowym na wysokości jed
nego metra znajdował się osad sadzy, sama zaś flaga szwajcarska zakrywała
obszary poparzeń trzeciego stopnia. Spalone były częściowo również włosy na
głowie. Z karty choroby dowiedziano się, że denatka cierpiała na zaburzenia
halucynacyjne.
2. W lesie znaleziono zwłoki nieznanego mężczyzny z ciężkimi poparzenia
mi. Początkowo źródło ognia było niewidoczne. Wkrótce stwierdzono tożsamość
43-letniego mężczyzny. Oparzenia drugiego i trzeciego stopnia obejmowały gło
wę, szyję, tułów i kończyny. Również odzież denata była w dużym stopniu spa
lona, zwłaszcza dolna część nogawek spodni, na których (oraz na butach) leżały
krople stopionego, czerwonego tworzywa sztucznego. Około 200 m od miejsca
znalezienia zwłok obok wysypiska śmieci wykryto wypalone miejsce. W pojem
niku znajdowały się resztki spalonych tekstyliów, m.in. marynarki z czerwonego,
sztucznego włókna oraz zapalniczka. Te przedmioty zostały zabrane przez obsłu
gującego wysypisko; znalazł on też obok pusty kanister na benzynę. W odległo
ści około jednego kilometra od wysypiska w mieszkaniu denata wykryto ślady
krwi w kuchni, kabinie natryskowej i na nożu do chleba. Ustalono, że denat był
osobą bardzo zadłużoną.
3. Straż przybyła, aby ugasić palący się w lesie stos drewna i wykryła na jego
wierzchu kanister i zwłoki silnie spalone. Denat został zidentyfikowany jako
37-letni mężczyzna — na podstawie dokumentacji dentystycznej. Zwłoki w du
żej części były już zwęglone. Widziano go w pobliżu miejsca zdarzenia z kani
strem z benzyną krótko przed pożarem. W mieszkaniu zostawił list pożegnalny,
z którego wynikało, że miał problemy małżeńskie.
4. W lesie znaleziono zwłoki w odległości około trzech metrów od całkowi
cie spalonego samochodu, a obok pusty kanister. Na podstawie odcisków pal
ców ustalono, że ofiarą spalenia była 54-letnia kobieta. Miejsce obok zwłok rów
nież wykazywało ślady spalenia, ale też w kilku miejscach wykryto krople krwi.
Oparzenia ofiary były drugiego i trzeciego stopnia; spalone były włosy i brwi ofiary.
Tuż koło krtani przebiegało 6 ran ciętych z otwarciem prawej tętnicy i tchawicy,
z których w dół spływały spieczone teraz strużki krwi. Nóż leżał pod ciałem ofia-
: U- Grimm, T Sigrist, Yerbrennen im Freien, „Archiv fur Kriminologie" 1998. t.
201, nr 5/6, s. 137-145.
765
czających się popędliwością i brutalnością". Czyn ten popełniają oni pod przymusem
imperatywnych urojeń albo usiłując uwolnić się od rzekomych prześladowców. W
wyborze sposobu samobójstwa niebłahą rolę odgrywają massmedia. W związku z tym w
literaturze często opisywany jest tzw. „efekt Werthera", polegający na naśladowaniu
modelu samobójstwa. Stwierdzono, że spektakularne przedstawianie scen samobójstw w
massmediach w krótkim czasie prowadzi do podwyższenia częstotliwości samobójstw
tego typu. Do prezentacji w telewizji w 1981 r. 6-odcinkowego serialu „Śmierć ucznia",
w którym we fikcyjnej akcji dochodzi do samobójstwa na torach kolejowych,
zarejestrowano w ciągu roku wzrost liczby samobójstw takiego samego rodzaju.
Telewizja, zwłaszcza prywatna, nie powinna takich sensacyjnych scen przedstawiać, by
nie stwarzać dodatkowych impulsów dla ostro lub skrycie zagrożonych osób.
Jak wynika z literatury, za uznaniem śmierci w wypadku samochodowym za
samobójstwo przemawiają:
— położenie miejsca wypadku na prostej lub o małych zakrętach drodze
(szybkiego ruchu, autostradzie);
— wybór do uderzenia masywnej przeszkody, najeżdżanej z dużą szybkością;
— szczególne cechy przebiegu zdarzenia, zwłaszcza brak reakcji obrony przed
wypadkiem (np. śladów hamowania);
— przy zderzeniu z nadjeżdżającym z przeciwka samochodem wybór cięż
kiego pojazdu (ciężarówka, autobus);
— brak defektów pojazdu, mogących spowodować wypadek;
— listy pożegnalne w związku ze szczególnymi wypadkami;
— czynniki psychiczne bądź społeczne (leczenie psychiatryczne, wcześniej
sze próby samobójcze, duże długi);
— niedawno zawarta umowa ubezpieczenia, zwłaszcza przy dużej rozpięto
ści między sumą ubezpieczenia a możliwościami finansowymi;
— niezapinanie pasów bezpieczeństwa.
Znaczenie szczególne ma wpływ alkoholu bądź narkotyków na samobójcę.
Stwierdzono, że około 25% samobójców było w momencie realizacji zamiaru pod lekkim
lub średnim wpływem alkoholu; środków tych używa się dla usunięcia ostatnich
zahamowań przed czynem.
Wobec różnorodności i złożoności potencjalnych przebiegów zdarzeń, nie jest
możliwe usystematyzowanie strategii badawczej i dochodzeniowej; nie powinno się też
doradzać stosowania takiej strategii, gdyż uprzedni i częściowo z zewnątrz sterowany
sposób postępowania kryje w sobie niebezpieczeństwo pominięcia szczegółów
konkretnej sprawy. Poza oględzinami miejsca zdarzenia zaleca się w szczególności
wykorzystanie możliwości medycznosądo-wych ustaleń.
Rozstrzygające znaczenie w wyjaśnianiu przyczyn śmierci nienaturalnej mają
oględziny zwłok i sekcja. Podczas gdy zewnętrzne oględziny zwłok mają wyjaśnić, jakie
zewnętrznie nierozpoznawalne, mogące być przyczyną zgonu akty przemocy dadzą się
ustalić, to otwarcie zwłok łącznie z badaniami organów i płynów ciała często daje cenne
wskazówki o przebiegu wypadku i właściwej przy-
772
—.
ków); według innych zaś autorów konsumpcja alkoholu może być związana ze
śmiercią o przypadkowej etiologii4.
Nie każdy przypadek znalezienia zwłok rozkawałkowanych przez pędzący pojazd
szynowy (najczęściej pociąg) oznacza, że popełniono samobójstwo. Zdarzenie mogło
bowiem mieć znamiona wypadku, a nie daje się także wykluczyć działania osób
postronnych, np. w postaci wrzucenia związanego człowieka pod nadjeżdżający wagon.
Możliwe jest także ułożenie zwłok na szynach w celu ich zmasakrowania przez pociąg i
zamaskowania rzeczywistej przyczyny śmierci. Ustalenie mechanizmu zdarzenia tego
typu jest bardzo trudne. Na zwłokach znajdują się wyjątkowo liczne i poważne obrażenia
będące wynikiem potrącenia, przejechania lub uderzenia przez pojazd. Przede wszystkim
występuje zmiażdżenie lub oddzielenie poszczególnych części ciała, które mogą być
rozrzucone i znajdowane na dużej przestrzeni w efekcie wleczenia ich po zaczepieniu o
części wagonów. Rany powstające przy przejechaniu przez pociąg (szczególnie
powstające w fazie wleczenia) cechują się wielką różnorodnością. Są to mianowicie rany
cięte, rąbane, miażdżone, darte i tłuczone. Zdarza się także dekapitacja (oddzielenie
głowy).
T. Marcinkowski przypomina, że samobójcy układają się na szynach z reguły
prostopadle do kierunku torów i w ten sposób, że szyja przylega do szyny5. W razie
przejechania dochodzi wówczas do oddzielenia głowy (dekapitacji) oraz uszkodzenia
kończyn dolnych. Stwierdzenie w toku badań zwłok tego typu obrażeń może zatem
sugerować wersję samobójstwa. Trzeba jednak pamiętać, że analogiczne uszkodzenia
ciała mogą powstać w wyniku ułożenia zwłok na torach (upozorowanie samobójstwa
przez sprawcę zabójstwa). Podstawowym problemem jest wtedy stwierdzenie
przyżyciowości obrażeń wykrytych na zwłokach.
Jak podkreślają Z. Marek i K. Jaegerrnann, kryterium stwierdzenia przyżyciowości
obrażeń mogą być podbiegnięcia krwawe w rejonie przyczepów rozerwanych mięśni6, a
w całokształcie badania istotną rolę odgrywają ponadto poszukiwania śladów ogłuszenia,
krępowania rąk oraz badania toksykologiczne mające na celu ewentualne wykrycie
środków oszałamiających lub powodujących śmiertelne zatrucie. Badania takie mogą
dostarczyć poszlak uprawdopodobnia-jących wersję udziału osób postronnych w
spowodowaniu śmierci denata.
Wobec zasadniczych trudności, w orzecznictwie medycznosądowym szczególnego
znaczenia nabiera sumienne i dokładne przeprowadzenie oględzin miejsca zdarzenia.
Badania powinny objąć nie tylko miejsce zderzenia pojazdu z ciałem ofiary, ale także
teren, na którym znajdowano poszczególne części ciała denata, fragmenty jego garderoby
czy należące do niego przedmioty. Organy ścigania powinny również dążyć do
odtworzenia drogi, którą ofiara dostała się w rejon
4 J.L.R. Palanco, J.J. Gamerro Lucas, M.A.Y Rojas, M.I.A. Martinez, An unusual
case of
raiłway suicide, „Journal of Forensic Sciences" 1999, t. 44, nr 2, s. 444 446.
5 T. Marcinkowski, Medycyna sądowa dla prawników, Warszawa 1975, s. 145.
6 Z. Marek, K. Jaegermann, Obrażenia spowodowane urazem mechanicznym, [w:]
Medycyna
sądowa, B. Popielski, J. Kobiela (red.), s. 253.
776
torów. O ile okolica jest słabo uczęszczana, to w miękkim podłożu mogą zachować
się ślady wskazujące na liczbę osób, które podchodziły do torów, a także pozwalające na
dokonanie badań identyfikacyjnych. Szczególnie uważnie należy zbadać, czy pośród
ujawnionych śladów obuwia są odciski pochodzące od butów denata, a jeżeli nie, to czy
nie występują ślady ciągnięcia lub przenoszenia znacznego ciężaru. Może o tym
świadczyć głębokość i sposób odwzorowania ujawnionych śladów. W odszukaniu śladów
pochodzących od denata może pomóc użycie psa tropiącego. Równolegle należy
poszukiwać pojazdu, który rozkawałkował denata. Rozmieszczenie plam krwawych,
cząstek poszczególnych tkanek, szczątków odzieży na częściach pojazdu może ułatwić
określenie pozycji, w jakiej znajdowała się ofiara w chwili uderzenia. Ślady ujawnione i
zabezpieczone na miejscu zdarzenia powinny zostać, ze względu na jego rozległość, ujęte
na szkicu.
Część szósta
PROGRAMY POMOCY OSOBOM PO USIŁOWANIU SAMOBÓJSTWA
Rozdział LII
OGÓLNE ZASADY POSTĘPOWANIA
Z OSOBAMI PO USIŁOWANIU SAMOBÓJSTWA
Oddzielnego omówienia wymaga zagadnienie postępowania z osobami, które
usiłowały popełnić samobójstwo i bądź zostały odratowane, bądź też same wycofały się
ze swojej decyzji. Te dwie odmienne formy ratunku wymagają zróżnicowanego
postępowania postsuicydalnego. Problem komplikuje sie dodatkowo, gdy weźmiemy pod
uwagę, iż przyczyną zaniechania samobójstwa mogą być zarówno zewnętrzne wobec
jednostki okoliczności, których nie przewidywała, chcąc pozbawić się życia, lub też
dokonana na podłożu psychologicznym świadoma rezygnacja z pozbawienia się życia.
Inną kategorię odratowan stanowią te, które wynikają ze świadomie lub podświadomie
popełnionego błędu, zostawiającego szansę odratowania samobójcy.
Mamy zatem do czynienia z różnymi okolicznościami odratowania, a następnie z
różnymi postawami osób odratowanych. Tu trzeba zaznaczyć, iż zgodnie z wynikami
badań psychiatrycznych nie można mówić o występowaniu prawidłowości zawartej w
twierdzeniu, że osoba odratowana wbrew jej woli lub na skutek popełnionego przez nią
błędu w dalszym ciągu nosi się z zamiarami samobójczymi, a osoba, która zaplanowała
samobójstwo manipulacyjne lub pod wpływem impulsu wycofała się z decyzji
samobójczej, nie będzie usiłowała w przyszłości ponawiać prób. Słowem, możliwość i
metody terapii postsuicydalnej uzależnione są zarówno od okoliczności odratowania, jak
i od późniejszych reakcji niedoszłego samobójcy.
Trudno mówić o istnieniu systemu rehabilitacyjnego dającego gwarancje
uniemożliwienia ponownego pojawienia się zachowań suicydalnych. Gwarancji takich
nie może dać żaden system terapeutyczny ani prawny, czego przykładem są dane o
kilkakrotnych próbach samobójczych w krajach, które samobójstwo traktują jako czyn
niezgodny z prawem. Można mówić jedynie o pewnym zakresie gwarancji, jaki jest w
ogóle możliwy w jakimkolwiek systemie edukacji, reedukacji, terapii czy represji.
Brak systemu skutecznej profilaktyki postsuicydalnej trzeba traktować jako poważną
lukę w ogólnym systemie zapobiegania zjawiskom ujemnym społecznie i jednostkowo
wyniszczającym. Mamy tu jednak do czynienia ze swoistym para-
785
robienia notatek. Trzeba bardzo uważnie słuchać rozmówcy. Należy oddać głos
przede wszystkim jemu. Nie powinno się bezpośrednio odwodzić jednostki od zamiaru
samobójczego, gdyż to nie skutkuje. Jeżeli coś wydaje się niezrozumiałe, należy to
zasygnalizować rozmówcy mówiąc: „to jest dla mnie niejasne", „nie wiem, czy cię
dobrze zrozumiałem".
Należy mówić, jak rozumie się to, co się słyszy: „rozumiem, że...", „chcesz
powiedzieć, że...". Nie powinno się interpretować i komentować wypowiedzi rozmówcy.
Jeśli wczuwa się w uczucia rozmówcy, to należy dać mu to poznać: „wyobrażam sobie,
że ci z tym ciężko", „rozumiem, jakie to musiało być trudne do zniesienia". Nie powinno
się stosować sądów oceniających i zabierać głos z pozycji sędziego. Nie należy potępiać,
ale i nie powinno się usprawiedliwiać nawet wtedy, gdy rozmówca do tego zachęca.
Najczęściej jest to z jego strony prowokacja testująca bezstronność. Nie powinno się
doradzać, ani pouczać. Jeśli się nie zna dokładnie sprawy, to i tak nie jest się w stanie
właściwie doradzić. Pouczenie zaś — poza tym, iż jest nieskuteczne — może być
odbierane jako irytujące. Gdy zdarzy się, że rozmówca domaga się rady, należy zapytać,
czy chce się dowiedzieć, co zrobiłoby się na jego miejscu. Jeśli odpowie pozytywnie,
można mu to powiedzieć.
Należy dbać o zachowanie zimnej krwi i opanowanie. Jeśli czujemy się wytrąceni z
równowagi, zmęczeni, niepewni, powinniśmy przerwać rozmowę, wyjaśniając swoje
potrzeby i umówić się na inny termin. Można powiedzieć na przykład: „jestem zbyt
zmęczony, żeby móc cię uważnie słuchać", lub „powiedziałeś mi dużo o sobie,
potrzebuję trochę czasu, żeby to przemyśleć...". Będzie się bardziej wiarygodnym i
pomocnym niż wtedy, gdy będzie się próbowało za wszelką cenę wytrzymać trudne i
długotrwałe spotkanie. Po takiej rozmowie czy kilku rozmowach propozycja zwrócenia
się do terapeuty nie będzie przyjęta jako chęć pozbycia się kłopotu, lecz jako troska o
dobro rozmówcy. Rozmawiając z młodym człowiekiem z zamiarami samobójczymi,
trzeba być przygotowanym na kontakt z bardzo silnymi emocjami. Tym bardziej musi się
zadbać o własną stabilność. Jeżeli uzna się, że zagrożenie jest realne lub gdy nie umiemy
go określić, należy zwrócić się po pomoc do psychologa lub psychiatry.
A. Rogiewicz zwraca uwagę na zachowania terapeutyczne, z których pewne mogą
znaleźć zastosowanie również w kontakcie z osobą znajdującą się w stanie kryzysu
suicydalnego7. Zachowania te obejmują czynności początkujące kontakt i komunikację,
jak akceptacja, poświadczenie, odzwierciedlenie, informowanie, milczenie, umożliwienie
szerokiego otwarcia i zachęcanie do kontynuowania rozmowy. Zachowania te obejmują
także zachowania porządkujące komunikację, jak poszukiwanie zgodnej oceny,
porządkowanie zdarzeń w czasie, klasyfikowanie, a także zachowania pogłębiające
komunikację, jak przekazywanie obserwacji, zachęcanie do porównań, zachęta do
koncentracji itp.
7 A. Rogiewicz, Psychoterapia i wybrane problemy psychiatryczne w ujęciu
systemowym, [w:] A. Bilikiewicz (red.), Psychiatńa kliniczna, t. III, Warszawa 1989.
801
Rozdział LIII
ZDARZENIA KRYTYCZNE I KRYZYSY
W ŻYCIU CZŁOWIEKA A ZACHOWANIA SUICYDALNE
Sytuacje trudne nie stanowią jednolitej klasy sytuacji, lecz są grupą wewnętrznie
wyraźnie zróżnicowaną. Spośród wielu istniejących w literaturze prób podziału sytuacji
trudnych, najbardziej popularna jest propozycja T. Tomaszewskiego2. Klasyfikacja ta
zawiera różne kategorie sytuacji trudnych.
Deprywacje to sytuacje, w których brak jest człowiekowi pewnych zewnętrznych
czynników o charakterze fizycznym (np. pokarmu) lub psychicznym (np. ciepła
emocjonalnego, informacji i kontaktu z innymi ludźmi), które są niezbędne dla
utrzymania życia, rozwoju lub sprawnego funkcjonowania. W zależności od rodzaju
brakujących elementów (czynników) mówi się o deprywacji pokarmowej, sensorycznej,
emocjonalnej, społecznej, społeczno-kulturowej i informacyjnej.
Niezaspokojenie potrzeby jedzenia i picia (deprywacja pokarmowa) sprawia, że
jednostka staje się nadmiernie podniecona, wrażliwa, a równocześnie pojawia się
koncentracja myśli na środkach odżywczych. W miarę postępującego wygłodzenia
następuje u niej zanik zainteresowań poznawczych, obniża się poziom sprawności
umysłowej, słabnie samokontrola emocji i zdolności do przyjęcia postawy godnej
człowieczeństwa.
Deprywacja sensoryczna oznacza brak dopływu bodźców do narządów re-
ceptorycznych (narządów zmysłów). Występuje w sytuacji izolacji dobrowolnej (np.
podczas długotrwałych rejsów morskich, prac podwodnych, wypraw antark-tycznych,
lotów kosmicznych, wypraw speleologicznych itp.) lub izolacji przymusowej (zakłady
penitencjarne, hospitalizacja psychiatryczna, długotrwałe leczenie szpitalne, katastrofy
górnicze, obozy koncentracyjne).
Deprywacja sensoryczna wywołuje wiele zmian w psychice człowieka: obniżenie
sprawności przypominania, rozpoznawania i motoryki, pojawienie się stanów lękowych,
poczucie derealizacji i depersonalizacji oraz występowanie halucynacji. Tego rodzaju
trudna sytuacja jest prawie zawsze połączona z deprywacja emocjonalną i społeczną.
Skutkiem deprywacji emocjonalnej, czyli braku życzliwości, czułości, miłości,
aprobaty czy pomocy ze strony osób bliskich i kontaktu psychicznego z nimi, są
zaburzenia w funkcjonowaniu mechanizmów psychicznej regulacji. W przypadku małych
dzieci powoduje to znaczne opóźnienie i deformacje w rozwoju psychofizycznym,
których przykładem jest zespół zaburzeń rozwojowych określanych mianem tzw.
choroby szpitalnej lub choroby sierocej.
Deprywacja społeczna to sytuacja separacji od środowiska, do którego człowiek był
uprzednio przystosowany, charakteryzująca się m.in. brakiem kontaktów
interpersonalnych, osamotnieniem, nieufnością, niezaspokojoną potrzebą uznania,
szacunku, akceptacji, pomocy, obrony i ochrony ze strony przełożonych, kolegów bądź
osób bliskich i ważnych (np. matki, ojca, żony, dzieci czy lidera grupy szkolnej).
Brak możliwości zaspokojenia potrzeb poznawczych i estetycznych, przebywanie w
środowisku ludzi o niskim poziomie intelektualnym i kulturowym lub
T. Tomaszewski, Psychologia, Warszawa 1975.
803
del krytycznego wydarzenia składają się zatem: kontekst, wyodrębniające się z niego
elementy, cechy wydarzenia, cechy osoby doświadczającej wydarzenia, cechy
bezpośredniej reakcji na wydarzenia oraz dynamika zmian wywołanych wydarzeniem i
odległe jego efekty.
Krytyczne wydarzenia, wyodrębniające się z toku codziennych wydarzeń, dotyczą
ważnych, cenionych spraw, są więc emocjonalnie istotne. Najważniejszą cechą
krytycznych wydarzeń jest to, że zakłócają one funkcjonowanie układu jednostka—
otoczenie, powodując taki stan destabilizacji, takie zaburzenie równowagi w ustalonych
formach przystosowania jednostki, że dotychczasowe formy zachowania są
niewystarczające i nieprzydatne. Krytyczne wydarzenie wymaga więc istotnych zmian w
mechanizmach przystosowania i w tym właśnie wyraża się jego najbardziej krytyczny
(punkt zwrotny) charakter. Ta konieczność dokonania istotnych zmian w zachowaniu i
życiu (nazwa angielska brzmi: life change events) odróżnia krytyczne wydarzenia od
zjawisk stresowych.
Zdarzenia krytyczne mogą pochodzić z otoczenia (np. pożar, choroba bliskiej osoby,
otrzymanie spadku lub kluczy do mieszkania), jak i mieć swoje źródło w samej osobie
(zakochanie się, ciąża, ważne odkrycie, efekt autorefleksji), lub też mogą mieć charakter
interakcyjny (np. uzyskanie porozumienia w toczonym sporze). Krytyczne wydarzenia,
podobnie jak stres, stanowią obciążenie dla jednostki — tym większe, im bardziej
cenionych wartości dotyczą. Są subiektywnie interpretowane i odczuwane bardzo
rozmaicie: jako trudności, przeszkody, braki lub nieoczekiwane zyski. Krytyczne
wydarzenie jest potencjalnie dwuwar-tościowe: pozytywne lub/i negatywne. W
zależności od subiektywnej interpretacji faktów może ono wywołać różne treściowo
uczucia, a nierzadko jest oceniane ambiwalentnie (np. małżeństwo, urodziny dziecka,
zmiana szkoły, pracy). Ocena ta podlega też dynamicznym zmianom w toku
podejmowania prób radzenia sobie z krytycznymi wydarzeniami. Także z punktu
widzenia bliskich i odległych efektów są te wydarzenia potencjalnie korzystne bądź
niekorzystne: mogą sprzyjać rozwojowi człowieka i wzrostowi jego odporności oraz
kompetencji, ale mogą także wywołać skutki niekorzystne, patologiczne.
Próbowano dokonać kategoryzacji krytycznych wydarzeń, przyjmując różne kryteria
(np. czas trwania, przewidywalność, normatywność lub nienormatywność, poziom
kontroli itp.). Najbardziej dotychczas przydatny do badań okazał się podział
uwzględniający dane kontekstu, z którego wydarzenie pochodzi, co można także
porównać ze sferami życia. Podział ten ma charakter międzykulturowy; wyróżnia się w
nim rodzinę, miłość i seks, rodzicielstwo, naukę, zawód, relacje społeczne, życie
towarzyskie, przyjaźnie, materialne warunki życia i finanse, stan fizyczny i psychiczny
własnej osoby11. Należy jednak podkreślić, że są to w zasadzie sfery życia społecznego.
W badaniach stwierdzono, iż najkorzystniej na rozwój jednostki działają wydarzenia
oceniane pozytywnie i stanowiące wyzwanie dla niej, natomiast duża
11 H.W. Reese, M.A. Smyer, Life-span Developmental Psychohgy. The
DimensionaUzańon of Life Events, New York 1983.
809
jacy cele, dążenia i zadania. Osoba dąży np. do tego, by coś poprawić w swym
małżeństwie albo w pracy, może starać się dojść do lądu z samym sobą albo poszukiwać
możliwości innego niż dotychczas stylu życia.
Przemiany związane z wejściem w kolejną dekadę, przypadające na lata 28-33,
oznaczają zakończenie okresu eksperymentowania. Osoba podejmuje ostateczne decyzje
dotyczące stylu życia i celów na przyszłość. Wiele osób w tym czasie doświadcza
kryzysu o umiarkowanym bądź ostrym nasileniu, w związku z poczuciem, że są takie
wartości, których nie udało się włączyć w strukturę życia.
Między 33 a 40 rokiem życia następuje kolejny okres kształtowania nowej struktury
odpowiedniej dla wieku dorosłego, pozwalającej na realizację marzeń i aspiracji. Po 30
roku życia osoba podejmuje śmiałe przedsięwzięcia związane z pracą lub innymi
aspektami życia. Zajmuje się przeważnie realizacją celów osobistych, związanych z
rozwojem rodziny i karierą zawodową. Nabywa nowych kompetencji, by sprostać
wymaganiom zawodowym i własnym aspiracjom.
Wraz ze zbliżaniem się do 40 roku życia narasta potrzeba coraz większej autonomii i
samowystarczalności, „stawania się panem samego siebie"18. Około 40 roku życia osoba
osiąga stabilizację zawodową i pełni już rolę seniora wobec osób młodszych w swym
środowisku. Dążenie do niezależności i autorytetu przejawia się w potrzebie „mówienia
swym własnym głosem" i postępowania zgodnie z własnymi przekonaniami, wartościami
i uczuciami, bez ulegania presji z zewnątrz. Dążenia do autorytetu i niezależności mogą
pozostawać w konflikcie. Innym źródłem wewnętrznych napięć może być konflikt
między wywodzącym się z wczesnej młodości pragnieniem, by bez wysiłku osiągnąć
sukces, a bardziej dojrzałym pragnieniem efektywnego i odpowiedzialnego realizowania
wartości. Przezwyciężenie tego konfliktu zbliża jednostkę do spełnienia głównego
zadania wieku dorosłego — uzyskania pozycji osoby odpowiedzialnej, z autorytetem w
swoim środowisku, zdolnej wspierać młodszych w ich rozwoju, dzieląc się z nimi swym
doświadczeniem i wiedzą.
Przejście do wieku średniego trwa około 5 lat (40-45). Głównymi celami przemian
są: a) zakończenie okresu wczesnej dorosłości; b) rozbudowanie własnej indywidualności
i integracja wewnętrznych przeciwieństw; c) podjęcie wyborów, które ukonstytuują nową
strukturę życia. Przemiany połowy życia (mid-łife transitioń) pociągają za sobą
rozważania nad dotychczasowym życiem i nad tym, jakie będzie ono w przyszłości.
Osoba dokonuje przeglądu lub bilansu życia. Reewaluacja może być globalna albo
dotyczyć wybranego aspektu struktury życia. Refleksja nad karierą zawodową może
prowadzić do uświadomienia sobie rozbieżności między marzeniem i aspiracjami a
realnymi osiągnięciami. Pojawiają się pytania, czy styl życia i realizacja dążeń miały
sens? Rodzi się poczucie, że można prowadzić życie bardziej satysfakcjonujące, choć nie
wiadomo jeszcze, co i jak zmienić.
18 DJ. Levinson, C. Darrow, E. Klein, M. Levinson, B. McKee, The Seasons of
Men's Life, New York 1978.
813
bie z ojcem i porównanie to może wzbudzać w nim poczucie winy, a także poczucie
niższości"21.
Poczucie niższości pojawia się także wtedy, gdy dziecko nie zostanie wcześniej
przygotowane przez rodziców do pójścia do szkoły. Takie poczucie niższości może być
minimalizowane przez oddziaływanie dobrego nauczyciela, który wie, w jaki sposób
pomóc dziecku, by rozpoznało w sobie to, co potrafi. Ważne, aby dziecko poznało siebie
jako osobę mogącą robić coś dobrze. W przeciwnym wypadku może ono ukończyć
szkołę, nie doznając zadowolenia i dumy z pracy. U dziecka może pojawić się poczucie
mniejszej wartości, gdy jego działania nie spotkają się z pozytywnym potwierdzeniem ze
strony nauczyciela, gdy będzie porównywany wyłącznie z uczniami lepszymi od niego
oraz gdy będą stawiane przed nim wymagania, których nie może spełnić. Wykształcone
w tym okresie poczucie niższości może towarzyszyć dziecku w dalszym życiu i utrudniać
realizację jego własnego potencjału rozwojowego.
Zagrożeniem dla rozwoju w tym okresie jest nadmierne narzucanie sobie przez
dziecko ograniczeń, wzmożone poczucie obowiązku czy wykonywanie wszystkiego, co
jest nakazane. System nauczania, w którym ważne są tylko obowiązki, niszczy naturalną
skłonność dziecka do uczenia się i do poznawania. Innym zagrożeniem jest tendencja
przeciwna — gdy szkoła próbuje oprzeć swój system nauczania na „naturalnej skłonności
dziecka do odkrywania poprzez zabawę". Wtedy dziecko uczy się poprzez wykonywanie
tylko tych działań, które lubi. Obie te metody nie są skuteczne w rozwijaniu u dziecka
prawdziwego poczucia produktywności. Wciąż jest wiele szkół, w których problem ten
nie jest w ogóle podejmowany. W rezultacie powstaje przepaść pomiędzy rozwojem
dziecka a przystosowaniem go do życia w świecie realnym, praktycznym.
Okres dorastania, często określany mianem kryzysu tożsamości, jest przejściem
między dzieciństwem a dorosłością. Intensyfikują się w nim zarówno procesy związane z
dojrzewaniem biologicznym, jak i psychicznym. Dominującym zadaniem życiowym tego
okresu jest zaspokojenie potrzeby tożsamości, która dotyczy indywidualnego poczucia
samego siebie — poczucia tego „kim jestem, skąd przychodzę i dokąd zmierzam".
Dużego znaczenia nabierają procesy identyfikacji z ideologiami różnych grup oraz
procesy tworzenia linii demarkacyjnej pomiędzy światem dzieci a światem dorosłych.
Takie postawy i zachowania młodzieży wyraźnie pokazują, że w tym okresie
rozwojowym nie jest możliwe bezkonfliktowe skonsolidowanie osobowości młodszego
człowieka — zawsze odbywa się ono w sposób, który potencjalnie może stworzyć
konflikt z otoczeniem. Konfliktowość tego okresu wzrasta tym bardziej, im większe
wymagania wobec dorastającej osoby stawia jej otoczenie. Owe charakterystyczne dla
tego okresu wymagania dotyczą wyborów przyszłych ról społecznych: zawodowej,
seksualnej, osobistej. W procesie kształcenia osoba staje przed wyborem przyszłej roli
zawodowej. Młody człowiek staje wobec konieczności dokonania wyższych wyborów
życiowych w oparciu o swe wcześniejsze
21 E.H. Erikson, Identity: Youth and Crisis, New York 1968, s. 124. 816
Dorosłość jako okres rozwojowy trwa bardzo długo — od około 25 roku życia do 65.
Jego charakter jest ściśle związany z ludzkim pragnieniem bycia potrzebnym innym.
Jedną z podstawowych właściwości tego okresu jest generatywność, rozumiana jako
produktywność, prokreacja i twórczość. W okresie tym istotne staje się to, co się samemu
tworzy. Człowiek w tym okresie intensywnie koncentruje uwagę na wychowaniu dzieci,
przekazaniu im wiedzy i doświadczeń, które mogą pomóc im w dalszym życiu.
Przeciwieństwem generatywności jest poczucie stagnacji. Przejawia się ono
znudzeniem, brakiem jakichkolwiek kontaktów interpersonalnych. Bywa także związane
z tendencją do pobłażania sobie — szczególnie w przypadku osób z inwalidztwem
fizycznym lub psychicznym, które nadmiernie koncentrują się na sobie. Niezdolność do
bycia twórczym i produktywnym w związku partnerskim powoduje zubożenie
wzajemnych kontaktów, poczucie pustki, beznadziejności. Poczucie stagnacji może się
też pojawić u osób żyjących samotnie, bez partnera życiowego; gdy nie ujawnia się u
nich potrzeba przekraczania własnych granic, wprowadzania zmian do własnego życia.
W czasie późnej dojrzałości, po okresie sprawowania opieki nad ludźmi i rzeczami,
po powołaniu do istnienia pewnych wytworów i idei, po sukcesach czy porażkach
życiowych, przychodzi czas zbierania owoców wszystkich wcześniejszych etapów życia.
Za najważniejszą właściwość tego okresu Erikson uznaje integralność. Wymiar
integralności tego okresu rozwojowego jest inny. W tym przypadku jest ona wyrazem
poczucia spójności i pełni, wyrazem wewnętrznej syntezy ego. Taka życiowa
integralność oznacza akceptację własnej drogi życiowej jednostki, nadanie nowego
znaczenia miłości do rodziców, akceptację faktu, że człowiek odpowiada sam za siebie.
Ten rodzaj integralności zawiera w sobie całą historię życia jednostki oraz wszystkie
osoby mające dla niej znaczenie. Można powiedzieć, że w tym okresie spełnia się nowy
wymiar intymności, nie tej ograniczonej do partnera, ale tej nakierowanej na całe życie
jednostki i na świat.
Przeciwieństwem integralności jest poczucie niezadowolenia z życia, rozpacz. Stan
taki oznacza brak lub utratę spójności ego: „(...) los nie jest akceptowany jako kształt
życia, ani śmierć jako jego ostateczna granica"23.
Rozpacz przejawia się poczuciem, że czas jest zbyt krótki, by rozpocząć nowe życie i
spróbować nowych dróg dojścia do integralności. Rozpacz niekiedy może być skrywana
pod postacią niezadowolenia, mizantropii, w pogardliwych nastawieniach wobec
określonych instytucji czy ludzi24.
Implikacje wynikające z teorii kryzysów rozwojowych Eriksona wobec osób
dorosłych są podobne, jak w odniesieniu do dzieci i osób dorastających. Pomyślne
przezwyciężenie kryzysu wymaga m.in. dostosowania oddziaływań (samo)wy-
chowawczych do specyfiki kryzysu doświadczanego w określonym okresie rozwojowym.
Generalnie, zadanie wychowawcy polega na udzieleniu wsparcia oso-
23 Tamże, s. 140.
24 M. Sękowska, Neopsychoanalityczna koncepcja rozwoju psychospołecznego E.H.
Eriksona, [w:]
P. Socha (red.), Duchowy rozwój człowieka, Kraków 2000.
818
:" S.K. Whitbourne, C.S. Weinstock (red.), Adult Devebpment: The Differentiation
ofExperien-ce, New York 1979.
27 M. Przetacznik-Gierowska, Zasady i prawidłowości psychicznego rozwoju
człowieka, [w:]
M. Przetacznik-Gierowska, M. Tyszkowa (red.), Psychologia rozwoju człowieka,
Warszawa 1996.
28 R.J. Havighurst, Developmental Tasks and Educańon, 3 wyd., New York 1972.
820
Rozdział LIV
INSTYTUCJONALNE FORMY POMOCY W FAZIE KRYZYSU
W programach szkolenia, w praktyce służby interwencyjnej oraz w literaturze
fachowej zbyt mało uwagi poświęcono problematyce zróżnicowania typów kryzysów
emocjonalnych. Jest tak mimo pojawiającego się dążenia do ukształtowania nowego
sposobu postępowania profesjonalistów w sytuacjach kryzysowych i konieczności
skutecznego stosowania modelu oceny rodzaju kryzysu i jego implikacji w celu
przywrócenia pacjenta do normalnego stanu, w przeciwieństwie do diagnozowania stanu
jednostki w kategoriach psychiatrycznych.
Na Kongresie w Ottawie (czerwiec 1979) badacze amerykańscy omówili jeden z
modeli przebiegu interwencji w kryzysie1. Model ten zakłada cztery kolejne etapy
udzielania pomocy drogą telefoniczną:
A. Stworzenie klimaty sprzyjającego rozmowie. W fazie wstępnej osoba udzie
lająca pomocy troszczy się o stworzenie i podtrzymanie warunków niezbędnych
dla interwencji. Warunki te to: utrzymanie kontaktu telefonicznego, kształtowa
nie więzi pomiędzy osobą pomagającą a telefonującą, zrozumienie i akceptacja
ich wzajemnych ról.
B. Ocena kryzysu — identyfikacja problemu i określenie warunków osobi
stych i środowiskowych, których jest on rezultatem.
C. Integracja afektywna — osoba udzielająca porady pomaga osobie telefo
nującej w rozpoznaniu, zrozumieniu i wyrażeniu jej uczuć i reakcji na kryzys.
D. Rozwiązanie problemu — poszukiwanie rozwiązania lub decyzji w sytu
acji kryzysu (identyfikowanie celów, poszukiwanie i ocena alternatyw, podejmo
wanie wstępnych decyzji, które mają być przeanalizowane przez osobę
pomagającą).
Na podstawie przeglądu sytuacji w kilkunastu państwach w zakresie zapobiegania
samobójstwom, można wyciągnąć wnioski co do kierunków rozwoju róż-
' L.G. Echterling, D.M. Hartsongh, T.H. Zarle, Testing a model for the process
oftekphone crisis intervention, [w:] Proceedings Communications, Ottawa 1979, s. 371.
822
nych form pomocy2. Na wstępie wskazać należy kilka państw, które nie przywiązują
dużej wagi do tej problematyki.
W Argentynie istnieje jeden Ośrodek Zapobiegania Samobójstwom w Buenos Aires.
Działa on wyłącznie na zasadzie telefonu zaufania, skierowując niektóre osoby do
konsultantów w instytucjach państwowych (w celu leczenia) oraz — w pewnych
przypadkach — do miejskiego pogotowia ratunkowego. Ośrodek ten nie jest instytucją
rządową, chociaż władze państwowe dostarczyły kilka lat temu pomieszczeń, telefonów i
pomocy finansowej dla poprawy warunków pracy administracji. Fundusze dla Ośrodka
dostarczane są przez osoby stowarzyszone. Wolontariusze, personel naukowy i zarząd
Ośrodka pracują nieodpłatnie. Szkolenie i nadzór nad pracą wolontariuszy należy do
personelu naukowego. Przedmiotem większego zainteresowania badawczego jest
psychodynamika i motywacja samobójstw z psychoanalitycznego punktu widzenia.
Ukazują się publikacje na temat samobójstw, prowadzone są wykłady w środowiskach
naukowych i dla szerokich kręgów społeczeństwa.
WAustraIii,w porównaniu ze śmiertelnymi wypadkami drogowymi, które mogą
obejmować pewną liczbę samobójstw, innych samobójstw jest niewiele. Nie ma
ogólnokrajowego rejestru samobójstw ani służb zapobiegania samobójstwom. W
niektórych stanach, np. Wiktorii, Nowej Południowej Walii, narasta zainteresowanie
problematyką zapobiegania samobójstwom. Przedmiotem większej troski są jednakże
zagadnienia dotyczące przerywania ciąży.
W Meksyku współczynniki samobójstw są niskie. Większym problemem jest
niedożywienie i choroby umysłowe. Dlatego te właśnie zagadnienia są w centrum uwagi,
a nie zapobieganie samobójstwom.
Podobnie jak w Meksyku, samobójstwa w Nigerii są mniej istotnym problemem w
porównaniu z ubóstwem, niedożywieniem i analfabetyzmem. Przestarzałe prawo
dotyczące zamachów samobójczych ciągle jeszcze traktuje samobójstwo jako
przestępstwo. Osoby usiłujące popełnić samobójstwo są kierowane do ośrodków
psychiatrycznych. W Nigerii jednakże jest tylko 35 psychiatrów. Liczba pracowników
socjalnych zajmujących się m.in. zapobieganiem samobójstwom jest bardzo mała i są oni
przeciążeni pracą z zakresu ogólnej opieki społecznej.
Norwegia jest krajem o dobrze rozwiniętej służbie psychiatrycznej. Warunki i
metody leczenia osób dokonujących zamachów samobójczych są dobre. Nie występuje
jednak tendencja do tworzenia systemu wyspecjalizowanej służby dla pacjentów-
samobójców. Ich leczenie prowadzone jest w ramach powszechnej służby
psychiatrycznej. Każdy okręg administracyjny ma swój szpital psychiatryczny, klinikę i
przychodnię, które współpracują z prywatnymi lekarzami, pielęgniarkami i
pracownikami socjalnymi. W Oslo działa przez całą dobę służba psychiatryczna (wizyty
w domach). Rozwijają się badania suicydologiczne. Istnieje krajowy rejestr samobójstw.
Współczynnik samobójstw w Norwegii jest niski i stanowi ok. 1/3 współczynnika w
innych krajach nordyckich. Powszechną posta-
2 J.H. Brown, The state of suicide prevenńon. An intemańonal survey 1979, [w:]
Proceedings Communications, Ottawa 1979, s. 386-397.
823
—-
10. NA nie wyraża swojej opinii na temat spraw zewnętrznych, żeby nazwa
stowarzyszenia nie
stała się przedmiotem dyskusji.
11. Polityka, którą prowadzimy, jest oparta raczej na atrakcyjności, a nie na
wywyższeniu;
powinniśmy zachować anonimowość w prasie, radiu itd.
12. Anonimowość jest duchową podstawą wszystkich naszych Tradycji.
Wielu uważa całkowitą abstynencję -— a więc wyzdrowienie ?— za godne uwagi,
podczas gdy nawroty są pomijane milczeniem, ujmowane wyłącznie jako dane
statystyczne. Wielu narkomanów, którzy wrócili do tego samego lub podobnego nałogu,
odrzuciło niektóre z zachowań towarzyszących narkotyzowaniu się. Już sama ta zmiana
jest dla nas znacząca. Pewnego rodzaju uczciwość stała się cząstką ich charakteru. Poza
tym istnieją inni, nie narkotyzujący się już, którym nieuczciwość i okłamywanie samego
siebie wciąż przeszkadzają w zupełnym wyzdrowieniu i akceptacji przez społeczeństwo.
Kompletna i ciągła abstynencja jest jednakże punktem wyjścia. W ścisłym związku i
identyfikacji z innymi grupami NA nasze szansę na wyzdrowienie i zupełną wolność w
twórczej formie zwiększają się. Mimo że wszyscy narkomani są w gruncie rzeczy
podobni do siebie, różnimy się jednak stopniem zaawansowania choroby i efektywnością
leczenia. Mogą zaistnieć przypadki, że nawrót staje się podstawą zupełnej wolności. W
innych wypadkach tylko ponure i uparte pragnienie utrzymania abstynencji staje się
prawdziwym piekłem. Dopiero kiedy kryzys minie, można osiągnąć wolność. Narkoman
potrafiący, choćby na jakiś czas, zwalczyć głód narkotyczny, ma możliwość wyboru
pomiędzy impulsywnym myśleniem a świadomą decyzją, osiągając tym samym zwrotny
punkt,
830
dą, do przedstawiciela odpowiedniej instytucji, który może być lub nie członkiem
organizacji Samarytan.
Wolontariusze znani są osobom wzywającym pomocy wedle imion i numerów
identyfikacyjnych, z wyjątkiem sytuacji, gdy pomocy udziela wybrany wolontariusz.
Fakt, iż dana osoba wzywała pomocy Samarytan, oraz wszystko, z czego im się
zwierzyła, pozostaje jako sprawa poufna w ramach organizacji. Wszystkie informacje,
które można uznać za ściśle tajne, oraz informacje dotyczące przestępstw są
przyjmowane w największej tajemnicy. Nie są one ujawniane nikomu spoza organizacji
bez wyraźnej zgody danej osoby, a także nikomu w ramach organizacji, kto nie jest w tej
sprawie zaangażowany, z wyjątkiem dyrektora. Wolontariusze nie mogą przyjmować
zwierzeń, jeśli stawiany jest warunek, że nawet dyrektor nie może znać treści tych
zwierzeń.
Osoba wzywająca pomocy cały czas decyduje o swoim losie i może odrzucić
oferowaną jej pomoc oraz zerwać kontakt bez obawy, iż będzie poszukiwana wbrew jej
woli, nawet jeśli wydaje się pewne, iż zamierza ona odebrać sobie życie lub popełnić
inny czyn, o którego zaniechanie będą prosić Samarytanie. Wolontariusz kontaktujący się
telefonicznie albo osobiście z osobą, którą uzna za narażoną na niebezpieczeństwo
popełnienia samobójstwa, powinien starać się o uzyskanie jej zgody na dalsze dyskretne
kontaktowanie się z nią dla stwierdzenia stanu tej osoby i odnotowania uwag, również za
jej zgodą. W takich przypadkach ważne jest, aby dalsze śledzenie losu danej osoby nie
było sprzeczne z jej wolą.
Różne oddziały Samarytan zrzeszone są w legalnie utworzonym Stowarzyszeniu,
którego Rada Zarządzająca reprezentuje wszystkie oddziały i zastrzega sobie prawo
mianowania kierowników tych oddziałów odpowiedzialnych za przestrzeganie
powyższych zasad. Jedynie Rada może upoważnić do odstąpienia od tych zasad, np.
pozwalając nowym oddziałom na ograniczony zakres usług w danym okresie lub
pozwalając oddziałom zamorskim na stosowanie innej nazwy. Jedynie Rada może
dokonywać poprawek przedstawionych zasad.
W systemie brytyjskim dyżurują przy telefonach zaufania ludzie rozmaitych
zawodów i o różnym stopniu wykształcenia. Wszyscy dyżurują ochotniczo, społecznie i
bezpłatnie.
Istnieje specjalna sekcja festiwalowa, która w czasie trwania różnych imprez
muzycznych działa przez całą dobę udzielając młodym ludziom pomocy. Zależnie od
rodzaju festiwalu, pomocy wzywa od 1 do 5 młodych ludzi w ciągu jednej godziny, a w
okresie szczytowym — od godziny 20 do 2 — może być ich nawet 50. Około 25%
wzywających pomocy to narkomani.15
Na uniwersytetach angielskich zorganizowano również nieformalne służby „Nocna
linia" (,JVightline"), w których pracują dobrowolnie studenci (np. w nocnych lokalach).
W Polsce pierwszy telefon zaufania został zorganizowany przez Adama
Bukowczyka w 1967 r. w Klinice Psychiatrycznej Akademii Medycznej we Wrocławiu.
15 J. Birtchnell, Don't just do something, stand there, „The Samaritan. Special Issue",
s. 8.
836
_ _^
— „po raz pierwszy mogłem opowiedzieć o sobie wszystko, co czuję i co
przeżyłem. Nareszcie ktoś mnie wysłuchał i zrozumiał moją sytuację" (wypowiedź
jednego z badanych);
— „żyłem w tłumie, a byłem samotny" (fragment listu).
Ludzie powinni być świadomi, że żyją nie tylko swoim życiem, ale także życiem
innych, żeby więc realizować rozumną dobroć, trzeba uważnie słuchać, próbować
zrozumieć sytuację innych, być uważnym wobec tych, którzy oczekują i potrzebują
naszej pomocy1. To, w jakim stopniu możemy pomóc innym, zależy od naszej
wyobraźni. Można przecież obojętnie przechodzić obok wszelkich nieszczęść i nie
widzieć ich. Zaangażowanie się w sprawy innych oznacza gotowość wczuwania się w
sytuację drugiego człowieka, której naturalną konsekwencją jest też gotowość
praktycznej pomocy, gdy zaistnieje taka potrzeba. Cierpliwa obecność przy
zrozpaczonym człowieku, rozmowa, wskazywanie dróg wyjścia, umacnianie
przekonania, że jest on potrzebny innym — to postawa, która wraz z dużą równowagą
psychiczną i odpornością winna charakteryzować człowieka niosącego pomoc innemu
człowiekowi. Pamiętać należy przy tym, że to, co czynimy dla innych, nie może być
obarczone oczekiwaniem rewanżu, okazana pomoc będzie niezależnie od tego
procentować w różnych układach naszych kontaktów społecznych.
W zdrowym ciele zdrowy duch — to życie wymarzone. W chorym ciele chory duch
— to widmo najgorszej ze śmierci. Większość ludzi umiera w wyniku utraty energii
fizjologicznej, zachowując do końca wolę życia. Zabójcą staje się tu somatyczna
niewydolność, wypadek czy po prostu bezwzględny w uśmiercaniu czas. Ciało zabić
mogą inni. Wtedy odchodzi z tego świata i dusza. Na niektórych z nas spada tak dużo
przeciwności losu, że w fizjologicznie pulsującym ciele ginie sama chęć życia. Wówczas
zdarza się chęć uwolnienia duszy. Duszę z ciała uwolnić możemy tylko my sami, wtedy
ginie też i nasze ciało. Gdy zabijamy w sobie ciało, jest to poświęcenie, a nie
samobójstwo. Można chcieć żyć i dać się zabić, i odebrać sobie życie, ponieważ ciało nie
dla wszystkich jest darem bezcennym. Są wartości cenniejsze. Darem bezcennym dla
wszystkich pozostaje dusza (Faust potwierdza tylko tę regułę). Duszy się nie poświęca,
duszę zabiera się z sobą, gdy świat staje się bez wartości. Samobójstwo jest zawsze
zamachem na duszę, przy czym dla „szkiełka i oka" widoczne pozostaje samo tylko
ugodzenie w cielesną powłokę, bo przecież inaczej uwolnić duszy nie można.
Nie ma większej różnicy w przywracaniu sprawności ciała ofiary samochodowego
wypadku czy samobójczego rzucenia się pod koła pojazdu, nie ma różnicy w ratowaniu
ciała ofiary zatrucia pokarmowego czy samobójczego przedawkowania leków. Ciało
reaguje na wszelkie zakłócenia mechaniczne bez względu
1 Jak ważne okazuje się bycie przy kimś w chwilach załamań; wystarczy sama
obecność drugiego życzliwego człowieka, by móc pokonać sytuację kryzysową; E.
Ringel w swojej pracy Gdy życie traci sens — rozważania o samobójstwie (Warszawa
1987) opisuje ostatnie chwile S.A. Jesienina, gdy ten prosi przyjaciela, żeby z nim został,
żeby z nim tylko był, bo bardzo się boi zostać sam. Przyjaciel nie zrozumiał tej tragicznej
prośby, odszedł. Gdy wrócił rano, Jesienin już nie żył (s. 22).
841
śnie on sam może paść ofiarą tych zdarzeń. Wszyscy mogą zachorować na raka,
stracić bliskich, tylko nie on. I jest to rozumowanie intuicyjnie w pełni racjonalne. W
codziennym życiu za zdarzenia praktycznie pewne uważa się takie, których
prawdopodobieństwo pojawienia się przekracza 0,95. Właśnie taki jest niejako
biologicznie wyznaczony dla człowieka współczynnik ufności w przebieg zmian w
otaczającym go świecie. Prawdopodobieństwo zachorowania nieuleczalnie jest nikłe, to
samo dotyczy utraty w wypadku najbliższych nam osób i dlatego właśnie wykluczamy
możliwość wystąpienia tak tragicznych dla nas zdarzeń.
Zauważmy, że nieco inaczej wygląda rzecz ze zjawiskami korzystnymi, z
uśmiechem losu. Szansa trafienia szóstki w toto-lotku jest jeszcze mniejsza niż
prawdopodobieństwo zdarzeń bardzo niekorzystnych, a jednak miliony wierzą w
przychylny gest fortuny. Wykorzystajmy więc często oglądaną na telewizyjnym ekranie
maszynę losującą jako „genetyczny" model samobójstwa.
Każdego tygodnia do bębna losującego wrzuca się 49 kui oznaczonych kolejnymi
liczbami. Na kuponie gracz skreśla sześć wybranych liczb. W zależności od liczby
trafnych skreśleń wypłacana jest wygrana — owa premia, nagroda losu.
Nietrudno sobie wyobrazić także inne bardziej dramatyczne losowanie, w którym
każde trafienie zamiast wygranej staje się przegraną, zamiast nagrody — karą, zamiast
radości — cierpieniem. I w tym losowaniu, w którym codzienność skreśla nam krzyżyki
na darowanym kuponie życia, udział bierzemy bez wyjątku wszyscy. Nikt nie jest w
stanie znaleźć jakiejkolwiek racji, dlaczego właśnie on skreślił „trafnie", dlaczego
właśnie on został boleśnie trafiony. Nikt też nie umie przewidzieć, kto padnie ofiarą. Dziś
każdy, dzięki prostej matematyce, z łatwością może znaleźć odpowiedź na pytanie, ile
osób poddanych zostanie bolesnym doświadczeniom.
Przyjmijmy, że do gry życia i śmierci są dopuszczone 32 miliony. Każda jednostka w
dniu powszednim skreśla na kuponie jedną liczbę; ona tę liczbę wybiera i w tym sensie
sama decyduje o swym losie. Przeciętnie w każdym tygodniu 31,4 min skreśla liczby,
które nie pojawiają się na żadnej z wylosowanych kul, a więc zdecydowana większość
nie zostaje trafiona żadnym bolesnym pociskiem. 580 tysięcy ma jedno trafienie. Kupon
z dwoma „wygranymi" krzyżykami znajdziemy u prawie 30 tysięcy osób. Autorami
trzech dolegliwych skreśleń jest 756 osób. Cztery tragiczne krzyżyki osłabiają kondycję
127 grającym. Pięć kul trafia w 14 osób, a aż sześć w 2 osoby.
Załóżmy, że organizm ludzki ginie, gdy trafiony zostaje co najmniej czterema
kulami. Wówczas każdego tygodnia przeciętnie rzecz licząc 143 osoby nie wytTzymują
trudów życia. Liczba kul trafiających w życiowego gracza może być miarą sytuacji
trudnych. Im trudniejsza sytuacja, tym mniej prawdopodobna, tym rzadziej spotykana,
jednak w masie nieunikniona, konieczna.
Ten sam los, który trafia bolesnymi doświadczeniami, niektórym spieszy w ostatniej
chwili na ratunek i przywraca uchodzące życie. Nie przywraca jednak równocześnie
dawnej odporności na ciosy. Teraz do utraty woli życia nie trzeba aż czterech kul —
przeciwności losu, najczęściej wystarczy jedna czy dwie. Prawdopodobieństwo takiej
liczby uderzeń, takich cierpień i dolegliwości jest prze-
843
cięż setki tysięcy razy większe. Odratowana jednostka ma 2 szansę na 100, że nie
zostanie w ciągu tygodnia trafiona ani jedną kulą. Aby przeżyła, musi być szczególnie
chroniona. Inaczej uratowanie życia staje się skazaniem na karę kolejnej śmierci.
Jednostka taka nie powinna nieprzygotowana powracać do przekraczającej jej siły gry z
życiem. Czy wtedy będzie to nowe życie, czy powrót do przeszłości?
Po sukcesie w ratowaniu ciała stajemy wobec problemu najtrudniejszego —
ratowania chęci przystąpienia do dalszej gry, powtórnego udziału w życiu; w losowaniu
stajemy wobec problemu ratowania gotowości do ryzyka kontynuowania życia, bo życie
jest przecież nieustannym ryzykiem, zakładem z sobą samym i z najgroźniej pojmowaną
naturą świata.
Znane są medyczno-fizjologiczne skutki autoagresji suicydalnej kończące się
kalectwem bądź obniżeniem sprawności fizycznej czy umysłowej, ale jak dotąd nic
prawie nie wiemy o psychologicznych konsekwencjach zamachów samobójczych.
Szczególnie istotna wydaje się wiedza o adaptacji społecznej i zawodowej osób, które po
odratowaniu wracają do środowiska rodzinnego, rówieśniczego, zakładu pracy itp.
Wiedza o tym, jak są przyjmowani przez środowisko, w którym funkcjonują, czy osoby
obarczane winą przez niedoszłego samobójcę za czyn autodestrukcji zmieniają swoje
zachowanie, jak oceniają sam fakt autodestruk-cji najbliżsi z otoczenia tych osób — jak
dotąd jest znikoma.
Obecnemu systemowi opieki nad osobami, które przeszły kryzys suicydalny, można
zarzucić jednostronność i zarazem doraźność udzielanej pomocy. Jednostronność
oznacza w tym przypadku podejmowanie działań czysto medycznych, z pominięciem
pomocy z zakresu psychologii klinicznej. Doraźność zaś to podejmowanie tych działań
tylko w celu przywrócenia życia. Na uboczu pozostają problemy związane z przyczyną
targnięcia się na życie i motywacją do życia po odratowaniu. A zatem mamy tu do
czynienia z typowym przypadkiem leczenia objawowego, a nie, jak należałoby
oczekiwać, również przyczynowego.
Osoba podejmująca próbę samobójczą zwykle kieruje się jakąś motywacją i dopóki
występuje okoliczność podtrzymująca tę motywację, mamy do czynienia z jej
przejawami, chociaż często już w innych formach. Można zaryzykować stwierdzenie, że
jest to szczególny, znany w psychologii, proces metamorfozy przejawiania się protestu,
buntu, niechęci do siebie lub otoczenia, dezaprobaty wobec stosunków społecznych,
własnego usytuowania w społeczeństwie, słowem cała gama doznań, które raz wyrażone
w postaci próby pozbawienia się życia, po nieskutecznym działaniu, mogą przejawiać się
w różnoraki sposób. Najczęściej mają one duży ładunek wiktymizacji lub nawet
kryminalizacji, a w każdym razie są uciążliwe dla danej jednostki i dla otoczenia
społecznego.
Wiadomo na podstawie różnych analiz, że działanie autodestrukcyjne jednostki
wiąże emocjonalnie, a także czynnościowo i ekonomicznie, co najmniej 4 osoby
bezpośrednio i do 20 osób pozostających w pośrednim kontakcie z osobą „samobójcy".
Napięcie psychiczne otoczenia wywołane obawą o powtórzenie się zamachu
samobójczego (zwłaszcza przy próbach wielokrotnych czynionych w przeszłości)
844
tL.
Dla wielu terapeutów powstrzymanie się od ferowania ocen jest trudne. A przecież
jeżeli cenią klienta w opisanym tu sensie, to owa akceptacja musi obejmować wszystkie
jego uczucia: zarówno obronne, wrogie, negatywne, przepełnione cierpieniem, jak i pełne
miłości, dojrzałe i pozytywne. Wielu terapeutom trudniej nawet akceptować uczucia
pozytywne i radosne niż negatywne, gdyż skłonni są podejrzewać, że mogą one mieć
charakter obronny. Natomiast ten rodzaj troski, jaki chciałby wykazywać terapeuta
nastawiony na klienta, charakteryzuje się „łatwowiernością": klienta akceptuje się takim,
jakim mówi, że jest, a w umyśle terapeuty nie rodzi się co chwila podejrzenie, że w
rzeczywistości może on być zupełnie inny. Nie jest to ze strony terapeuty głupota, lecz
postawa najbardziej sprzyjająca zaufaniu, głębszemu wnikaniu w siebie, korygowaniu w
miarę wzrostu zaufania fałszywych stwierdzeń. Okazuje się, że owa troska, ów życzliwy
szacunek jest możliwy tylko wówczas, gdy terapeuta jest w stanie w pełni, całą swoją
istotą zaakceptować klienta takim, jaki on jest —wraz z jego mechanizmami obronnymi,
drażliwością, wewnętrznymi sprzecznościami, ale z ogromnymi możliwościami rozwoju.
Autentyczność albo zgodność z sobą samym (kongruencja). Dochodzimy teraz do
najbardziej istotnej spośród postaw sprzyjających rozwojowi w procesie terapii. Otóż ma
ona największe szansę powodzenia wówczas, gdy terapeuta w kontaktach z klientem jest
naprawdę sobą, bez fałszu czy fasady. W pracach teoretycznych postawa ta jest określona
jako zgodność z samym sobą (kongruencja). Oznacza to, że przeżywane uczucia oraz
doznania płynące z organizmu są wyraźnie uświadamiane i w razie potrzeby mogą być
bezpośrednio przekazywane klientowi. W ten sposób uczucia i postawy terapeuty —
który otwarcie wyraża to, co w danej chwili przeżywa — są w pełni „czytelne" dla
klienta. Oczywiście wymaga to określonej samoświadomości, co polega nie tylko na tym,
że terapeuta ma dostęp do swoich uczuć i doznań, lecz również na tym, że w relacji z
klientem może żyć tymi uczuciami, niejako być nimi. Jest to równoznaczne z
bezpośrednim, głęboko ludzkim kontaktem z klientem, ze spotkaniem z nim jako z
człowiekiem. Jest to równoznaczne z tym, że terapeuta jest samym sobą, że nie zaprzecza
swojemu „ja".
Z całą pewnością niełatwo jest osiągnąć taką postawę. Autentyczność wymaga
dogłębnej znajomości wewnętrznego strumienia przeżyć i doświadczeń, strumienia
złożonego i nieprzerwanego. Oznacza gotowość do ujawnienia nastawień, które
uporczywie dają znać o sobie, zwłaszcza chyba nastawień negatywnych, gdyż pozytywne
dość łatwo można odczytać z zachowania i tonu głosu. Jeżeli klient nudzi terapeutę,
jedynym autentycznym zachowaniem będzie wyrażenie tego uczucia. Ów nacisk na
akcentowanie autentyczności pozostaje w głębokiej sprzeczności z dawniejszymi
sposobami widzenia relacji terapeutycznej.
Badania nad psychoterapią dużo zyskały dzięki koncepq'i ujmującej terapię
nastawioną na klienta jako ciągły proces, który można podzielić na siedem etapów.
Rozpoczynając terapię, klient znajduje się w pewnym punkcie tego kontinuum, a
zachodzące zmiany można przedstawić jako przemieszczenie się w stronę krańcowego
punktu skali. Żaden klient — wyłączywszy być może przypadki
852
długo... Wiedziałam, że kiedy jestem z ludźmi, to umiem zachowywać się tak, żeby
wszystko fajnie się układało i żeby wyglądało, że dobrze się bawię. Wiedziałam, co
trzeba powiedzieć, żeby ludzie byli zadowoleni i to właśnie mówiłam". Zrozumiała —
widać to wyraźnie — że jej rola, jej sposób spostrzegania nie jest czymś raz na zawsze
przesądzony.
Wielu klientów zgłasza się na terapię na poziomie trzeciego etapu. Wówczas —
jeżeli będą mieli okazję wyczuć terapeutyczną atmosferę, jeżeli jej doświadczą — będą
zazwyczaj robić postępy, przemieszczając się w kierunku krańca kontinuum.
Etap czwarty. Uczucia opisane są, co prawda, w sposób przedmiotowy, ale w czasie
teraźniejszym. „Poczucie zależności zniechęca mnie, ponieważ oznacza, że w jakimś
sensie nie daję sobie rady ze sobą". Czasami zdarza się, że klientka mówi o nich jako o
czymś aktualnym, co ujawnia się nawet wbrew jej woli. Po jakimś wewnętrznym dialogu
mówi ona: „No, niech będzie, nie ufam ci! "Przeżywanie uczuć bezpośrednio w
momencie, kiedy pojawiają się, budzi lęk. „I jest ten supeł — gdzieś we mnie w środku...
I przez to chce mi się oszaleć — i płakać — i uciekać!" Ma mniejszy dystans do swoich
przeżyć i czasem — jak w przytoczonych przykładach — doświadcza ich niemal
bezpośrednio. Schematy, w jakie klientka ujmuje swoje przeżycia, stają się mniej
sztywne, zaczyna ona kwestionować ich wartość. Pewien mężczyzna po krótkiej,
żartobliwej wymianie zdań mówi łagodnie i ze smutkiem: „Całe życie żartowałem i to
był mój mur obronny; może to nie jest najlepszy sposób patrzenia na samego siebie.
Kurtyna, którą trzeba odsłonić (milczenie). Czuję się teraz jakby zagubiony. Gdzie
byłem? Co mówiłem?" Oto w całej okazałości zobaczył schematy, na których opierał
całe swoje życie, i widać wyraźnie, jak bardzo go to poruszyło. To właśnie na tym etapie
budzi się poczucie odpowiedzialności za siebie i swoje problemy. Bliskie relacje są wciąż
jeszcze postrzegane jako zagrażające, ale czasami klientka (klient) podejmuje ryzyko
nawiązania kontaktu kierując się — przynajmniej do pewnego stopnia — uczuciami.
Znaczna część terapii — i to chyba niezależnie od jej rodzaju — odbywa się na
czwartym poziomie. Klientka wnika w siebie, zaczyna doświadczać siebie jako istoty
czującej i przeżywającej; odczuwa brak harmonii wewnętrznej i lęk przed tym, co
niejasno wyczuwa i co czasami wydobywa się na powierzchnię.
Etap piąty. Gdy klientka w relacji z terapeutą czuje się bezpieczna i mniej boi się
tego, co w sobie odkrywa — wówczas zaczyna ujawniać cechy charakterystyczne dla
piątego etapu. Swobodnie wyraża teraz uczucia w momencie, gdy się pojawiają.
„Spodziewałam się czegoś takiego, brutalnego odrzucenia — cały czas się tego
spodziewam... I tak jakoś zdaje mi się, że nawet z tobą to odczuwam". Tu nie opisuje ona
uczucia, lecz je wyraża, i to wyraża otwarcie wobec osoby, z którą jest w kontakcie.
Coraz bliższa jest temu, aby w pełni doświadczyć specyficznych treści (lub uczuć),
których uprzednio nie dopuszczała do świadomości, chociaż czasem robi to z lękiem,
nieufnością lub zdumieniem. „Tak mi się to jakoś powiedziało, po prostu tego nie
rozumiem (dłuższa chwila milczenia). Staram się uchwycić, na
854
1H
Terapię możemy nazwać strategiczną wtedy, gdy terapeuta inicjuje to, co dzieje się
w jej trakcie i szczegółowo planuje podejście do każdego problemu. Oczywiście, kiedy
terapeuta i osoba, która ma kłopoty, spotykają się, oboje mają wpływ na podejmowane
działania, jednak w terapii strategicznej terapeuta przejmuje inicjatywę. Musi on
rozpoznać, które z problemów dadzą się rozwiązać, musi określić cele, zaplanować
prowadzące do ich osiągnięcia interwencje, przeanalizować reakcje pacjenta,
odpowiednio skorygować swe działania i wreszcie zbadać, czy terapia była skuteczna.
Terapeuta musi być wyjątkowo wrażliwy, powinien rozumieć pacjenta i jego środowisko,
ale o tym, jak przystępuje do rozwiązania problemu, powinien decydować sam.
W pierwszej połowie minionego stulecia nauczono psychologów, by unikali
planowania i inicjowania przebiegu terapii, czekając, aż pacjent coś powie lub zrobi.
Dopiero wtedy terapeuta mógł podjąć działanie. Pod wpływem psychoanalizy, terapii
rogeriańskiej i terapii psychodynamicznej rozwinął się pogląd, że o przebiegu sesji
terapeutycznej powinna decydować osoba, która nie wie, co robić i szuka pomocy.
Terapeuta miał biernie czekać, a jedynym jego działaniem było interpretowanie słów i
zachowań pacjenta. Niezależnie od tego, z jak różnymi ludźmi i kłopotami się spotykał,
mógł zaoferować tylko jedną metodę pracy. Koncentrowanie się na problemach, ustalanie
celów, rozmyślna ingerencja w czyjeś życia i badanie efektów takiej terapii uważane było
za „manipulację". To pasywne podejście sprawiło, że wiele strategii terapeutycznych,
które rozwijały się z powodzeniem od początków naszego stulecia, zostało dla terapii
straconych.
Terapia strategiczna nie jest podejściem do rozwiązywania ludzkich problemów ani
jakąś wyjątkową teorią, ale taką terapią, w której terapeuta bierze odpowiedzialność za
bezpośrednie oddziaływanie na ludzi. W połowie minionego wieku zaczęły pojawiać się
różnorodne strategiczne metody terapeutyczne. U podstaw wielu nowych odmian terapii
rodzinnej oraz terapii opartej na warunkowaniu legło założenie, że prowadzący powinien
planować, co należy robić. Przez jakiś czas dyskutowano, czy podejmowanie przez
terapeutę działań, które
858
mają prowadzić do zmiany, jest właściwe. Teraz wydaje się oczywiste, że efektywna
terapia wymaga takiego podejścia do zagadnienia.
Na terapię strategiczną Miltona H. Ericksona patrzeć można jako na logiczne
rozszerzenie techniki hipnotycznej1. Z praktyki hipnotycznej pochodzi jego umiejętność
obserwowania ludzi i złożonych sposobów porozumiewania się, umiejętność
motywowania pacjentów do stosowania wskazówek terapeuty oraz wprawa w
wykorzystywaniu słów, intonacji, ruchów ciała do wywierania wpływu na innych ludzi.
Także z hipnozy wywodzi się pogląd, że człowiek jest podatny na zmiany; w tej sztuce
ma też swe źródła dostrzeganie względności przestrzeni i czasu oraz wyjątkowe
zapatrywania na to, jak ukierunkować drugą osobę, by stała się bardziej autonomiczna.
Hipnoterapeuta może myśleć o przekształceniu poważnego systemu w symptom
łagodniejszy czy charakteryzujący się krótszym czasem trwania, ale może też myśleć o
przekształceniu problemu interpersonalnego w atut. Osoba przeszkolona w dziedzinie
hipnozy potrafi łatwiej niż inni terapeuci zrozumieć fakt, że subiektywne odczucie i
odbiór sytuacji zmienia się wraz ze zmianą, jaka zachodzi w związku międzyludzkim.
Strategiczne myślenie jest istotą właściwie pojętego podejścia hipnotycznego, a Erickson
wyciągnął z tego jak najdalej idące wnioski. Jest on nie tylko hipnotyzerem
eksperymentatorem, ale także terapeutą eksperymentatorem, który wywodzące się z
hipnozy idee wprowadza do terapii tam, gdzie nikt by się ich nie spodziewał. Raz
dostrzeżone, mogą jednak poszerzyć horyzonty i podnieść umiejętności każdego
terapeuty.
Większość ludzi - łącznie z wieloma mającymi kliniczną praktykę profesjonalistami
- myśli o hipnozie jako o czymś niezwykłym. W popularnym wyobrażeniu jest to
praktyka polegająca na tym, że hipnoterapeuta mówi: „Rozluźnij się", a gdy podmiot
zapada w „sen", przekazuje mu sugestie. Ktoś naiwny może sądzić, że jeśli ten rytuał nie
jest dopełniony, nie może być mowy o hipnozie. Mając przekonanie, że hipnoza jest
nierozerwalnie związana ze snem, trudno dostrzec jej związek z taką terapią, w której nie
padają owe kluczowe słowa i w której terapeuta rozmawia na przykład z całą rodziną.
Używane tu słowo „hipnoza" nie odnosi się do pewnego rytuału, ale do szczególnej
formy komunikowania się. Erickson zbadał szereg różnorodnych sposobów indukowania
transu hipnotycznego. Analizując jego pracę, jak również pracę innych hipnoterapeutów,
trudno stwierdzić jednoznacznie, co jest relacją hipnotyczną, a co nią nie jest. Erickson
może uciekać się do tradycyjnej formy indukowania transu, ale może też, nie
wymieniając nawet słowa „hipnoza", po prostu prowadzić konwersację. Potrafi
zahipnotyzować jedną osobę, rozmawiać z inną: poprzez akcentowanie pewnych słów
jest w stanie wprowadzić w trans określonego słuchacza swego wykładu. Zdarza się też,
że pracuje z pacjentem, który dopiero później - jeśli w ogóle - zdaje sobie sprawę, że był
zahipnotyzowany. Na podstawie tego typu doświadczeń Erickson zmienił znaczenie
określenia „stan hipnotyczny" i nie dotyczy ono już stanu jednej tylko
J. Haley, Niezwykła terapia. Techniki terapeutyczne Miltona H. Ericksona, Gdańsk
1995.
859
osoby, ale szczególnego typu interakcji pomiędzy dwojgiem ludzi. Gdy zrozumie się
ten punkt widzenia, możliwe jest myślenie o hipnozie w szerszym znaczeniu i
dostrzeżenie jej w różnorodnych sytuacjach, zwłaszcza w terapii mocno angażującej jej
uczestników.
Zalecanie hipnozy dla terapii może być zilustrowane najlepiej poprzez uogólnienie
tego, co kryje się za określonymi strategiami zarówno hipnoterapeuty, jak i terapeuty
innego typu. Kiedy hipnoza używana jest efektywnie, podejście nazwać można
strategicznym, a metody podobne są do tych, jakie stosowane są w wielu różnych
rodzajach terapii. Podobieństwa pomiędzy hipnozą a terapią mogą być rozpatrywane w
kategorii celów, sposobu postępowania i określonych technik pokonywania oporu.
Ujmując rzecz w kategoriach ogólnych, celem hipnoterapeuty jest zmiana
zachowania, reakcji czuciowych i świadomości drugiego człowieka. Oczywiście są to
także cele terapii. Zarówno hipnoterapeuta, jak i terapeuta poprzez swój związek z
pacjentem próbują rozszerzyć wachlarz jego możliwości.
Analizując różnorodne procedury hipnotyczne, a także liczne metody indukcji
stosowane przez doktora Ericksona, można zauważyć, iż mimo pewnych różnic, opierają
się one na wspólnej idei, podobna jest też sekwencja podejmowanych działań.
Hipnoterapeuta kieruje drugą osobą, chcąc by spontanicznie zmieniła ona swe
zachowanie. Ponieważ jej reakcja nie może być spontaniczna, gdy stosuje się do poleceń,
metoda hipnotyczna stwarza paradoks. Przekazywany przez hipnoterapeutę komunikat
ma dwa poziomy: „Rób to, co ci mówię" i jednocześnie, w ramach zakreślonych przez
ten pierwszy poziom: „nie rób tego, co ci mówię, zachowuj się spontanicznie".
Sposobem, w jaki pacjent radzi sobie z tak sprzecznymi wskazówkami, jest poddanie się
zmianom i zachowanie się w sposób opisany jako zachowanie transowe.
Kolejne kroki tej opierającej się na paradoksie metody działania to dwa rodzaje
wskazówek: (a) hipnoterapeuta prosi pacjenta o zrobienie czegoś, co może on zrobić z
własnej woli, patrzeć w jakiś punkt, skoncentrować się na ręce, usiąść w określonej
pozycji, wyobrazić sobie coś itd.; (b) następnie skłania go do mimowolnego czy
spontanicznego zachowania - prosi, by poruszyła się ręka pacjenta, bez jego świadomego
w tym udziału, prosi o rozluźnienie mięśni, o odczucie ciężkości powiek, o zobaczenie
czegoś, czego nie ma w pomieszczeniu, uruchomienie czy zatrzymanie określonych
procesów fizjologicznych lub o inne reakcje, które wykraczają poza zakres świadomej
kontroli. Tę samą metodę stosuje się czasami bez uciekania się do hipnotycznego rytuału.
Można poprosić kogoś, by wygodnie usiadł, a zarazem potem, by o czymś pomyślał,
doznał nowego uczucia, pomyślał o czymś innym lub odpowiedział określoną reakcją,
niezależnie od jego woli. Kiedy lekarz mówi do pacjenta: „Proszę brać te tabletki trzy
razy dziennie, a poczuje się pan lepiej", także prosi najpierw o coś, co może być zrobione
dobrowolnie, a potem o mimowolną zmianę. Hipnoterapeuta oczekuje nie tylko
świadomych reakcji, gdyż nie chce, by osoba hipnotyzowana, jak robot, wykonywała
wszystkie polecenia. Zależy mu na tym, by stosowała się do sugestii, ale także
uczestniczyła w terapii, reagując autonomicznie.
860
Jeżeli u kogoś pojawiają się pewne symptomy, oznacza to, że osoba ta nie może
sama sobie pomóc. Jej zachowanie jest mimowolne. Często zdarza się, że rodzina, w
której występują fobie, kompulsje, alkoholizm czy inne nieprawidłowości, trzyma się
niezadowalających schematów funkcjonowania, a jej członkowie twierdzą, że nie
potrafią tego zmienić. Podobnie osoba, która sama zgłasza się na hipnozę, często nie
wykonuje poleceń. Ona nie odmawia, po prostu daje wyraz swym zachowaniom, że nie
jest w stanie się podporządkować. Może odpowiedzieć czymś przeciwnym do tego,
czego życzy sobie terapeuta, jednocześnie dając do zrozumienia, że nie wie, jak to się
stało. Na przykład, jeśli hipnotera-peuta poprosi pacjenta o położenie ręki na oparciu
fotela i powie mu, że będzie się ona stawać coraz lżejsza i podniesie się do góry, pacjent
może temu przeciwdziałać lub powiedzieć nawet: „Robi się coraz cięższa". Sztuka
hipnozy polega na radzeniu sobie z takim oporem i doprowadzeniu do zmiany, ale na tym
samym polega też sztuka terapii - na skutecznym rozwiązywaniu problemów tego
rodzaju.
Terapeuta woli, gdy pacjent sam inicjuje nowe zachowanie i wybiera kierunek w
życiu. Jednak jednocześnie chce, aby zmiana ta dokonywała się w ramach zachowań,
które uważa za dopuszczalne. Problemem zarówno terapii, jak hipnozy jest to, w jaki
sposób skłonić pacjenta do kierowania się wskazówkami, ale także do osiągnięcia
autonomii w podejmowaniu decyzji i wytyczaniu nowych sposobów funkcjonowania.
Jedna z technik, za pomocą których Erickson radzi sobie z tym problemem, polega
na kierowaniu pacjenta w jedną stronę w taki sposób, by sprowokować go do pójścia w
inną. Chcąc skłonić poddawaną hipnozie osobę do określonej reakcji, Erickson może
poprosić o coś, co nie jest po myśli tej osoby. Wybierze ona wówczas możliwość, która
bardziej ją zadowoli i w którą się całkowicie zaangażuje. Na przykład, jeśli ma
odpowiedzieć amnezją, może zostać poproszona o zapomnienie czegoś, co wolałaby
pamiętać. W odpowiedzi zapomni wtedy o innej kwestii, i to całkowicie, jako że sama ją
wybrała.
Omawiając ten problem, Erickson wyjaśnia: „Kiedy wydajesz tego rodzaju
polecenie, ustanawiasz klasę rzeczy do zrobienia przez pacjenta, tak jak klasę »zadań«.
Potem przedstawiasz pozycję z tej klasy, o której wiadomo, że nie ucieszy ona pacjenta.
Chcesz, by «spontanicznie» znalazł on inną pozycję z tej grupy. Jest to sposób na
zainspirowanie kogoś, by odkrył działania, które może podjąć i które, jeśli okazują się
możliwe do wykonania, przynoszą mu satysfakcję".
Chociaż zarówno terapeuta, jak i hipnoterapeuta kierują się życzliwością, często
stwarzają trudności osobie, która z nimi nie współpracuje. Czasem robią to rozmyślnie,
proponując jej coś, czego na pewno nie zaakceptują i w konsekwencji wybierze coś
innego; innym razem uciekają się do groźby lub stosują taką procedurę, że osoba zmienia
się, by uniknąć gorszej możliwości. Hipnoterapeuta może zapytać: „Wolałbyś zapaść w
trans teraz czy później?" Stawiając sprawę w ten sposób, omija problem tego, czy pacjent
w ogóle życzy sobie transu, ale też oferuje mu łatwą drogę wyjścia - pacjent może
odpowiedzieć: „Później". Zdarza
861
się też, że hipnoterapeuta mówi: „Możesz zapaść w trans głęboki albo lekki". Osoba
hipnotyzowana może uchwycić się możliwości lekkiego transu, by uniknąć głębokiego,
podczas gdy nie zdecydowałaby się nawet na taki, gdyby nie była przedstawiona jej
gorsza możliwość.
Erickson stosuje wiele technik, które sprawiają, że osobie borykającej się z
problemem łatwiej jest z niego zrezygnować, niż nadal z nim żyć. Niektóre z nich wiążą
się z poddawaniem pacjenta ciężkim próbom.
Czasami, kiedy pacjent czyni postępy, a szczególnie kiedy postępy te są zbyt
szybkie, Erickson prowokuje go do wywołania nawrotu choroby czy problemu. Może się
wydawać, że jest to niezwykła technika, nie związana z innymi metodami
terapeutycznymi.
Jednym z typowych problemów w hipnozie jest współpraca ze strony pacjenta.
Zdarza się, że tak pilnie spełnia on wszystkie polecenia - a nawet je uprzedza - że
przestaje być jasne, kto kieruje podejmowanymi działaniami. Często taki pacjent w
pewnym momencie przestaje współpracować, mówiąc: „I tak nie wierzę, że to jest
skuteczne". Na podstawie doświadczeń, zebranych w całej historii hipnozy, za najlepszy
sposób radzenia sobie z oporem tego rodzaju uznano „wyzwanie". Hipnoterapeuta
prowokuje pacjenta do stawienia oporu, czyli skłania go, by spróbował zaniechać
współpracy, ale by nie osiągnął skutku. Hipnoterapeuta może powiedzieć: „Chcę, byś
starał się otworzyć oczy i by ci się to nie udało". Subtelnie lub bezpośrednio prowokacja
zmusza pacjenta do podjęcia prób oporu i konstatacji, że nie potrafi się sprzeciwić.
W terapii psychodynamicznej szybkie postępy pacjenta interpretowane są jako opór
lub jako „przeskok ku zdrowiu". Czasem tak się dzieje, gdyż teoria dowodzi, że
gwałtowny postęp jest niemożliwy. Zdarza się, że niniejsza interpretacja funkcjonuje jako
wyzwanie.
Erickson na ogół rozwiązuje problem poprzez wyzwanie, które jest raczej
poleceniem niż interpretacją. Jeśli pacjent chętnie współpracuje i wydaje się zbyt szybko
wracać do zdrowia, bardzo prawdopodobny jest nawrót problemów i rozczarowanie
terapią. By tego uniknąć, pacjent jest kierowany w stronę nawrotu. Jedynym sposobem,
w jaki może się opierać, jest kontynuowanie powracania do zdrowia. Jednym z
ciekawszych sposobów przekonania pacjenta o zasadności podejmowanych kroków jest
powiedzenie mu: „Chcę, byś cofnął się do początku terapii i czując się tak źle, jak wtedy,
gdy przyszedłeś tu ze swoimi problemami, sprawdził, czy nie ma czegoś, co chciałbyś z
tamtego czasu odnaleźć i zachować". Kierowanie pacjenta w stronę nawrotu, jeśli jest
efektywne, zapobiega nawrotowi, tak samo jak wyzwanie zmusza do reakcji
hipnotycznej.
Pod koniec dziewiętnastego wieku teoria „podświadomości" rozgałęzia się na dwa
nurty. Zygmunt Freud podkreślał, że podświadomość składa się z ciemnych sił, które
usiłują przebić się do świadomości. Jego metody terapeutyczne opierały się na
odrzuceniu idei wykraczających poza racjonalne, świadome pojmowanie. Drugi nurt, w
którym mieściła się hipnoza, zakładał, że podświadomość jest pozytywną siłą,
sprawiającą, iż człowiek wybiera to, co jest dla niego najlepsze. Dlatego hipnoterapeuci
mieli tendencję do stwierdzania, że podświa-
862
domość powinna w życiu człowieka dochodzić do głosu. Erickson także skłania się
ku temu ostatniemu poglądowi, zarówno w leczeniu hipnozą, jak i w pracy z rodzinami
stara się akceptować to, co w zachowaniu pacjenta jest pozytywne. Takie postępowanie
wynika po części z założenia, że w człowieku istnieje naturalne dążenie do rozwoju, a po
części z obserwacji, że gdy podkreśla się dobre cechy pacjenta, współpraca z jego strony
jest pełniejsza. Inaczej niż terapeuci zorientowani psychodynamicznie, którzy dokonują
interpretacji, by naświetlić negatywne uczucia i nacechowane wrogością zachowania,
Erickson określa działania pacjenta jako pozytywne, by w ten sposób uczynić go
podatniejszym na zmiany. Nie lekceważy trudności, ale znajduje w nich taki aspekt,
który może być wykorzystany do wywołania postępu w funkcjonowaniu osoby czy
rodziny. Zamiast założenia, że w podświadomości tkwi wrogość, którą należy ujawnić,
przyjmuje tezę, że poza świadomością człowieka drzemią pozytywne siły, które trzeba
uwolnić dla jego przyszłego rozwoju. Pracując z rodzinami czy parami małżeńskimi, nie
koncentruje się na tym, co w ich relacjach niewłaściwe, ale raczej na tym, co jako
wartościowe może stać się początkiem oczekiwanych przemian. Takie akceptowanie
pozytywów zdaje się wywodzić wprost z doświadczeń doktora Ericksona na polu
hipnozy.
Według podstawowego założenia psychiatrii dynamicznej, jeśli człowiek zrozumie
samego siebie i motywy swego działania, to niepożądane objawy miną. Pogląd ten
wydaje się wywodzić w prostej linii z dziewiętnastowiecznych idei człowieka
racjonalnego. Freud doszedł do wniosku, że ludzie nie są racjonalni, ale mogą się tacy
stać, jeśli zrozumieją siły tkwiące w swej podświadomości. We freudyzmie za główną
przyczynę psychopatologii uznano tłumienie popędów, a wydobycie kompleksów
powstałych w wyniku tego tłumienia było głównym celem terapii. Technika opierała się
na interpretowaniu tego, co człowiek powiedział i zrobił, oraz na wyjaśnianiu mu jego
przeniesionych uczuć.
Kiedy w obszar zainteresowań psychiatrii w większym stopniu wkroczyły stosunki
interpersonalne, przesunął się też środek ciężkości terapii. Wraz z C. Sullivanem
rozpoczęło się kładzenie nacisku na pomaganie osobie poprzez uświadamianie jej
trudności w kontaktach z ludźmi. Jeśli pacjent mógłby „zobaczyć", co robi, szczególnie
jeśli potrafiłby „połączyć" to z przeszłością, byłby wyleczony i odmieniony.
Później, kiedy terapeuci zaczęli się spotykać z całymi rodzinami, a nie tylko z
pojedynczymi osobami, wielu z nich bezmyślnie przeniosło do swej pracy tę samą ideę
mówiącą, że rozwój świadomości jest motorem zmian, przy czym świadomość oparta na
doświadczeniu i świadomość emocjonalna są w gruncie rzeczy tym samym. Gdyby
członkowie rodziny mogli zrozumieć, jak traktują siebie nawzajem i dlaczego, system
funkcjonowania rodziny zostałby przekształcony. Czasem terapeuta wykorzystywał
interpretację psychodynamiczną, by pomóc pacjentom w wyzwoleniu się od wpływu
uwewnętrznionych wcześniej przeżyć. Innym razem wyjaśnienia były bliższe
interpretacjom Sullivana i członkowie rodziny mieli okazję poznać swe problemy
interpersonalne i prowokacje. Często interpretacje dotyczyły też przeniesieniowego
związku z terapeutą.
863
zwierzę z pozycji swego Umwelt nie jest zdolne do pojęcia „świata" człowieka,
podobnie niewiele człowiek potrafi zrozumieć z „Ponadświata" (Uber-Weli).
10. Osoba rozumie siebie samą głęboko nie inaczej jak od strony procesu
transcendowania. Zdaniem Frankla, człowiek jest człowiekiem o tyle pełniej, o ile jest
przez fakt transcendencji personifikowany. Dokonuje się to na drodze wierności
sumieniu.
Logoterapia jest niejako trój ogniskowa. Ogniskuje się na trzech fundamentalnych
faktach egzystencji ludzkiej: istnieje wola sensu, istnieje sens w cierpieniu i istnieje
wolność woli. Co się tyczy tej ostatniej, ludzka wolność wyboru obejmuje nie tylko
wolność wyboru własnego sposobu życia, lecz nawet wolność wyboru sposobu
umierania.
Logoterapia zmierza do odsłonięcia woli sensu i do pomagania pacjentowi w
dostrzeganiu sensu w życiu. Ale czyniąc to opiera się na fenomenologicznej analizie
prerefleksyjnego ontologicznego rozumienia siebie. Czerpie z tego, co pacjent wie mocą
mądrości serca, w głębi serca, w mroku nieświadomości. Wiedzę tę wydobywa na
powierzchnię świadomości.
Sens można znaleźć nie tylko mimo, lecz również z powodu nieuchronnego
cierpienia, takiego jak nieuleczalna choroba, na przykład nieusuwalny operacyjnie rak.
Jest to możliwość łatwiej zrozumiała dla człowieka z ulicy niż dla fachowca w danej
dziedzinie. Pośrednik handlu nieruchomościami z Beverly Hills, Fred Harris, miał
nieusuwalnego operacyjnie raka obu płuc. Według sprawozdania, jakie zamieścił „Time"
z 14 sierpnia 1972 r., stworzył on program samopomocy, w którym ofiary raka, mniej lub
bardziej przystosowane do swej choroby, służyły radą tym, którzy nie byli
przystosowani. Judd Marmor słusznie skomentował ów pomysł mówiąc, że „może być
również terapeutyczny dla osoby uprawiającej pomoc. Daje jej cel w życiu w momencie,
gdy wydaje się, że kurtyna zapadła".
Inni autorzy jednak nie są zdolni do uznania jawnej wartości takiej motywacji. W
„Life-Threatening Behavior", oficjalnym czasopiśmie Amerykańskiego Stowarzyszenia
Badań nad Samobójstwem, Paul H. Blachly z Wydziału Medycyny Uniwersytetu stanu
Oregon sugerował, że samobójca, który chce zniszczyć całe swe ciało, może znaleźć
wyjście alternatywne poświęcając jego część, ofiarując krew bądź jakiś organ osobie
potrzebującej tego do życia. Chciałoby się przyjąć, że Blachly broni podejścia podobnego
do logoterapii, która uczy, że samobójstwo może być spowodowane przez uczucie
bezsensu, a więc że zapobieganie mu zakłada odkrycie przez pacjenta sensu życia. Ale
tak nie jest. Blachly wyraźnie nie traktuje człowieka jako istoty poszukującej sensu. Nie
może tedy zrozumieć ani tego, że człowiek skłonny jest poświęcić wszystko, jeśli w
takim poświęceniu jest sens, ani też konsekwencji tej postawy, mianowicie że człowiek
nie dba o życie bez sensu. Gdy usuwamy z naszej wizji człowieka wymiar ludzki, w
którym mieszczą się takie zjawiska ludzkie jak wola sensu, musimy utworzyć — by nie
powiedzieć, wymyślić — popędy i instynkty dla wyjaśnienia zachowania „ludzkiego".
Nie uświadamiamy sobie przy tym, że mocą samej natury takiego wyjaśniania
zachowanie ludzkie rzeczywiście ulega dehumanizacji. Nic dziwne-
867
Rozdział LIX
PSYCHOTERAPIA PRZEZ ROZWÓJ K. DĄBROWSKIEGO
Droga rozwoju osobowości poprzez dezintegrację pozytywną do integracji wtórnej
wymaga pełnego zaufania i wzajemnego szacunku pacjenta i lekarza1.
Psychoterapeuta nie może być autorytetem zewnętrznym (to znaczy mieć dyplom,
stanowisko kliniczne i rozgłos), ale staje się kimś, kto z dużą ostrożnością, subtelnością i
szacunkiem podchodzi do „indywidualnego problemu rozwojowego" pacjenta. Trzeba
podkreślić, że poziom ogólny pacjenta pod pewnymi względami może przekraczać
poziom lekarza psychoterapeuty albo zapowiadać w rozwoju to przekroczenie. Jest to
stosunek przyjacielski, z uwagą skierowaną na dramat rozwojowy pacjenta, który jest
dramatem rodzenia się i rozwijania coraz większego autentycznego uczłowieczenia,
coraz większego stanowienia o sobie, coraz bardziej wzrastającej osobowości. Przyjaźń
ta powoduje, że efekty psychoterapeutyczne rosną wraz z coraz większym przenikaniem
wiedzy psychoterapeutycznej i zawierają dynamizmy rozwoju ogólnego, a szczególnie
rozwoju osobowości. Przyjaźń ta rozwija się w miarę narastania w pacjencie odczucia, że
obaj są na właściwej drodze i że to przekonanie oparte jest na słuszności diagnozy i
programu psychoterapeutycznego. Jest to stosunek przyjaźni podobny trochę do stosunku
mistrza i nowicjusza w praktycznej filozofii w wychowaniu hinduskim, ale pozbawiony
atmosfery zbytniej tajemniczości, identyfikacji i ezoteryzmu.
Należy jeszcze podkreślić, że pacjent musi widzieć w lekarzu usymbolizowa-ne
wartości, ku którym zdąża i które nie zawsze przedstawiają mu się dostatecznie wyraźnie.
Tę jasność musi mu dać psychoterapeuta, do którego pacjent ma zaufanie bez zastrzeżeń.
Pacjent musi też mieć świadomość, że psychoterapeuta jest pewny tego, o czym mówi i
że nie mówi tego, o czym nie wie.
Rosnąca orientacja w środowisku wewnętrznym jednostki jest jednym z naczelnych
zadań psychoterapeuty. Musi się ona początkowo opierać na szczegółowej diagnozie, to
znaczy na rezultatach badania lekarskiego, psychologicznego i społecznego pacjenta.
Później nawiązanie kontaktu i rozpoczęcie własnej
1 K. Dąbrowski, Osobowość i jej kształtowanie poprzez dezintegrację pozytywną,
Warszawa 1975.
869
Rozdział LXI
POSTĘPOWANIE ZAPOBIEGAWCZO-LECZNICZE
WOBEC DZIECI I MŁODZIEŻY
PRZEJAWIAJĄCYCH TENDENCJE SAMOBÓJCZE
LUB PODEJMUJĄCYCH PRÓBY SAMOBÓJCZE
próby samobójczej pod wpływem namowy lub przykładu. Inni badacze15 zwracają
uwagę, że wśród młodocianych podejmujących próby samobójcze często stwierdza się
objawy uszkodzeń lub mikrouszkodzeń ośrodkowego układu nerwowego. Wielu
młodocianych podejmujących próby samobójcze ma niepowodzenia szkolne, mimo
prawidłowej sprawności intelektualnej. Wydaje się, że może to być wyrazem obniżonego
nastroju i zmniejszonej aktywności związanej z depresją.
Na podjęcie decyzji zamachu samobójczego wpływają również wzorce społeczne
preferujące taki sposób rozwiązywania trudności. Stwierdzono bowiem, że wielu
dorastających podejmujących próby samobójcze miało krewnych pierwszego lub
drugiego stopnia, którzy odebrali sobie życie lub usiłowali to zrobić16.
Jak wynika z piśmiennictwa, około 50% dorastających podejmujących próby
samobójcze wykazuje zaburzenia psychiczne17. Depresyjność leżąca niejednokrotnie u
podłoża decyzji pozbawienia się życia formuje się niekiedy przez wiele tygodni i
miesięcy18. Manifestuje się ona licznymi dolegliwościami somatycznymi: bólami głowy,
zaburzeniami żołądkowo-j elit owymi, zaburzeniami snu i łaknienia, jak i zaburzeniami
psychicznymi: obniżeniem zdolności koncentracji uwagi, pogorszeniem wyników w
nauce, wagarami, pogorszeniem zachowania, nadużywaniem alkoholu lub środków
uzależniających, działaniami przestępczymi oraz przedwczesnym rozpoczynaniem życia
seksualnego. Na możliwość podjęcia przez dziecko lub młodocianego zamachu na swoje
życie wskazują ponadto: rozważania na temat śmierci i wypowiadanie myśli
samobójczych, oddawanie innym własnych, dotychczas cenionych, przedmiotów,
wyrażanie ostatniej woli, zaburzenia łaknienia prowadzące do ubytku iub przyrostu masy
ciała, ograniczenie kontaktów z przyjaciółmi i rodziną, wycofywanie się z
dotychczasowej aktywności, wybuchy gniewu lub apatia, brak zainteresowania własnym
wyglądem i stanem zdrowia, podejmowanie wcześniej działań autodestrukcyjnych lub
innych zagrażających życiu. 50% dorastających ponawia próby samobójcze, a spośród
nich ginie z powodu samobójstwa do 11,3% chłopców i 3,9% dziewcząt19.
Z powodu zamachu samobójczego stosunkowo często giną chorzy na padaczkę,
pląsawicę Hungtingtona, chorobę nowotworową, wrzodową, chorzy, u których konieczne
jest przewlekłe stosowanie dializ oraz chorzy psychicznie, na schizofrenię, z
zaburzeniami afektywnymi, z napadami lęku i nadużywający środków uzależniających.
Stanowią oni grupę wysokiego ryzyka. Należą do niej również osoby, których krewni
popełnili samobójstwo29.
15 J. Komender, M. Popielarska, Psychospołeczne uwarunkowania.,., s. 764.
16 Tamże., s. 765.
17 P. Hoare, op. cit., s. 107.
18 U. Otto, Sukidal attempts madę by chUdren, „Acta Paediatrica Scandinavica"
1966, nr 55, s. 64-84;
C. Pfeffer, Suicidal behavior ofchildren, „American Joumal of Psychiatry" 1981, nr
138, s. 154-157.
19 D. Shaffer, A. Garland, M. Gould, Preventing teenage suicide. A cńłical review,
„Joumal of
American Academia of Child and Adolescent Psychiatry" 1988, nr 27, s. 675-687.
20 S.J. Blumenthal, Suicide. A guide to riskfactors, assesment and treatment of
suicidal patients,
„Medical Clinics of North America" 1988, nr 72, s. 831-846; E. Namee, D.E. Offord,
Prevention
suicide, „Canadian Medical Association Journal" 1990, nr 142, s. 1223-1230.
887
śmierci. Wybór daty nie był przypadkowy, ale podyktowany faktem wyraźnej
eskalacji negatywnych uczuć uczniów — zwłaszcza lęku, niepokoju i poczucia
zagrożenia — w miarę zbliżania się magicznej i złowrogiej ich zdaniem cyfry 24.
Dostrzegali oni bowiem pewną prawidłowość i nieuchronność kolejnej śmierci jednego z
nich, która miała nastąpić właśnie tego samego dnia następnego miesiąca.
Wstępną część warsztatu poświęcono zapoznaniu się psychologa (lub pedagoga) z
młodzieżą oraz uzgodnienia zasad obowiązujących w trakcie zajęć. Wśród nich znalazły
się między innymi takie, jak: każdy mówi, kiedy chce i może oraz co chce; osoba
prowadząca nie odpytuje i nie ocenia wypowiedzi uczniów, ale traktuje każdą z nich jako
ważną: wszyscy zobowiązani są do zachowania w tajemnicy tego, co dziać się będzie
podczas warsztatu, tzn. nie będą opowiadać innym osobom spoza grupy po skończonych
zajęciach o tym, co i kto mówił; wszyscy starają się uważnie słuchać siebie nawzajem
oraz nie mówić jeden przez drugiego.
Po zapoznaniu się z imionami uczniów, ustaleniu zasad wspólnej pracy w ramach
warsztatu oraz próbie nawiązania kontaktu wzrokowego z każdym z uczestników —
osoba prowadząca przedstawiła cel spotkania. Został on sformułowany jako chęć
udzielania pomocy i wsparcia wszystkim tym, którym jest ciężko i którzy czują się
przytłoczeni sytuacją związaną z samobójczą śmiercią dwóch uczniów szkoły.
Następnie, w kolejnej części, osoba prowadząca zaproponowała rozmowę o
tragicznych wydarzeniach mających miejsce w ostatnich miesiącach. Pomocniczy
charakter miały skierowane do uczniów pytania: „Jak dowiedzieliście się o samobójczej
śmierci kolegów?", „W jakich okolicznościach, kiedy, gdzie o tym usłyszeliście?", „Co
obecnie wiecie na ten temat?" Omawianie wydarzeń samobójczej śmierci kolegów,
podawanie wielu szczegółów z nimi związanych nacechowane było bardzo dużym
ładunkiem emocjonalnym i zaangażowaniem młodzieży. Służyło wzajemnej wymianie
informacji między uczniami, a przez to zaspokojenie ich ciekawości i wzbudzeniu
poczucia „wiem już tyle, co inni". Przede wszystkim jednak prowadziło do przełamania
oporów przed rozmową o samobójstwie u tych uczniów, którzy traktowali dotychczas ten
temat jako tabu, zagrażający już przez sam fakt myślenia o nim.
Kolejny etap warsztatu dotyczył przeżyć emocjonalnych każdego uczestnika
spotkania jako reakcji na wiadomość o samobójczej śmierci kolegi. Zadanie postawione
przez prowadzącego zostało sformułowane w następujący sposób: „Spróbujcie
opowiedzieć o tym, co się z wami działo, kiedy usłyszeliście o samobójstwie. Co
czuliście i jak to przeżywaliście? Opowiedzcie o waszych uczuciach za pomocą
rysunku". Każdy z uczniów otrzymał kartkę i komplet kredek, po czym poza kręgiem
szukał sobie odpowiedniego, odosobnionego miejsca w klasie, gdzie wykonywał
rysunek. Po około 5-7 minutach uczniowie z gotowymi pracami powracali na swoje
krzesła. Następnie pojedynczo, w dowolnej kolejności opowiadali o swoich uczuciach,
stanach emocjonalnych związanych z samobójstwami kolegów. Niejednokrotnie
poszczególnym wypowiedziom towarzyszyły łzy, szloch,
893
Rozdział LXIII
PROBLEM PONAWIANYCH ZAMACHÓW SAMOBÓJCZYCH
Powtarzane próby samobójcze stanowią mało znane zagadnienie w problematyce
suicydologicznej. Pomimo prowadzonych badań, aktualna wiedza o funkcjonowaniu
mechanizmów determinujących podejmowanie kolejnych zamachów samobójczych jest
jeszcze niewielka oraz mało spójna, a wysuwane hipotezy często pozostają ze sobą w
sprzeczności. Kwestią podstawową jest zatem przedstawienie wyników badań
empirycznych nad ponawianymi usiłowaniami samobójczymi, a także dokonanie ustaleń
dotyczących prawidłowości występujących przy tego rodzaju zachowaniach.
Według szacunkowych obliczeń Światowej Organizacji Zdrowia, prawie połowa
wszystkich samobójców to osoby, które co najmniej po raz drugi próbowały pozbawić się
życia1. Wyniki różnych szczegółowych badań empirycznych wskazują na istotne
rozbieżności co do ilościowego udziału ponawianych usiłowań samobójczych w ogólnej
liczbie analizowanych zamachów. Tak np. według A. Gorceixa i N. Zimbacca
„recydywiści" stanowili 1/3 badanej przez nich populacji samobójców2. Według H.
Hendina u 60% sprawców samobójstw stwierdzono wcześniejsze usiłowanie dokonania
zamachów samobójczych3. Z kolei P. Bean badając epidemiologię zatruć samobójczych
jednego z okręgów Anglii ustalił, że na 10 pacjentów jeden był ponownie w ciągu 5 lat
przyjmowany do szpitala z powodu próby dokonania samobójstwa4.
Wśród polskich badań obejmujących problematykę samobójstw na uwagę zasługują
wyniki analiz L. Cholewy, A. Wiernikowskiej i A. Lipowskiej-Teutsch5.
1 M. Jarosz, Samobójstwa. Statystyczno-socjologiczna charakterystyka zjawiska,
[w:] M. Jarosz
(red.), Wybrane zagadnienia patologii społecznej, Warszawa 1975.
2 A. Gorcek, N. Zimbacca, Etude de suicide, Paris 1968.
3 H. Hendin, Suicide, [w:] A.M. Freedman, H.J. Kapłan (red.), Comprehensive
Texłbook of
Psychiatry, Baltimore 1987.
4 P. Bean, Pattems of self-poisoning, „British Journal of Preventive Social
Medicine" 1974, nr 28,
s. 24-31.
5 L. Cholewa, A. Wiernikowska, A. Lipowska-Teutsch, Zamachy samobójcze,
problem toksyko
logii klinicznej, Warszawa 1982.
897
się swego rodzaju ich „ulubionym" sposobem ekspresji lub rozwiązywania sytuacji
trudnych. Podobnie wyjaśnia mechanizmy ponawianych prób samobójczych D. Kubacka-
Jasiecka19. Według niej zamachy samobójcze są skuteczną metodą działania i osiągania
instrumentalnych celów. Mogą więc ulegać utrwaleniu. Powtarzające się często próby
autorka interpretuje w kategoriach nawyku i przyzwyczajenia.
Tak więc E. Ringel i D. Kubacka-Jasiecka wyjaśniają mechanizmy ponawiania
zamachów samobójczych akcentując ich instrumentalny charakter. Oczywiście ten
motyw usiłowań występuje również w przypadku jednorazowych prób samobójczych,
jednak jest szczególnie eksponowany w ponawianych zamachach. Instrumentalność ta
polega na zamierzonym przez sprawcę oddziaływaniu zamachu samobójczego na
otoczenie w celu wywołania pożądanych efektów. Czasami celem działania jest tu
stworzenie sytuacji, w której otoczenie nie może odmówić pomocy, a ponadto czuje się
współodpowiedzialne za próbę samobójczą. Niekiedy ponowne usiłowanie samobójstwa
może być formą zemsty na najbliższych. Widoczna jest w takich przypadkach chęć
sprawienia im przykrości z powodu doznanych od nich krzywd, wpojenia im poczucia
winy i wywołania w nich żalu z powodu tego, co się stało. Nierzadko zamach
samobójczy komunikuje otoczeniu żądania jego sprawcy, np. uniknięcia negatywnych
sankcji, co ma charakter szantażu. Zachowanie takie w przypadku, gdy przynosi
oczekiwane rezultaty, może być powtarzane w podobnych okolicznościach. Czasami
próba samobójcza ma za zadanie wzbudzić zainteresowanie najbliższych problemami i
kłopotami jej sprawcy. W przypadku, gdy inne sposoby nawiązania kontaktu z
najbliższymi zawodzą, zdesperowana jednostka decyduje się na ostateczny krok.
Usiłowanie samobójstwa w tej sytuacji jest aktem rozpaczy, swoistym komunikatem —
„krzykiem o pomoc".
Spośród wielu teorii samobójstw istnieją koncepcje nawiązujące do teorii uczenia.
Zdaniem J.C. Fredericka i H.L. Resnika, zachowanie suicydałne, jak i wiele form
zachowania, jest wyuczone20. Wydaje się, że w odniesieniu do ponawianych prób
samobójczych można zastosować niektóre z twierdzeń teorii uczenia. Jak wiadomo,
nabywanie i utrwalanie się określonych rodzajów zachowań jest ściśle związane z takimi
ważnymi czynnikami w procesie uczenia, jak wzmocnienia pozytywne i negatywne. Być
może powtarzane zamachy samobójcze są reakcjami, które uzyskując pozytywne
wzmocnienia, utrwalają się i są ponawiane jako skuteczne sposoby osiągania pożądanych
celów. Otrzymane nagrody w postaci wzbudzenia zainteresowania i uzyskania
oczekiwanej pomocy, wymuszenia pożądanego zachowania, popychają jednostkę do
stosowania tej samej, wypróbowanej już wcześniej metody w postaci usiłowania
samobójstwa, jako sposobu realizacji zamierzonych celów w kolejnych sytuacjach.
Oczywiście tego rodzaju hipoteza wymaga weryfikacji empirycznej.
iy D. Kubacka-Jasiecka, op. cit., s. 45.
2<i J.C. Frederick, H.L. Resnik, How suicidal behaviors are leamed?, „American
Journal of Psy-chotherapy" 1971, nr 25, s. 3-55.
901
Część siódma
SYSTEM ZAPOBIEGANIA ZAMACHOM SAMOBÓJCZYM
Rozdział LXIV
O POTRZEBIE ZAPOBIEGANIA SAMOBÓJSTWOM
Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy wobec złożoności form i motywów
samounicestwienia należy w ogóle stosowaćjakąŚ profilaktykę. Są przecież przypadki
samobójstw tak umotywowane, że trudno nie zgodzić się z racjami osoby, która targnęła
się na życie. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, gdy rozpatruje się poszczególne
przypadki — wydaje się jednak oczywista, gdy mówimy
0 zjawisku społecznym i biologicznym1.
Społeczeństwo nie może przechodzić obojętnie obok istniejącego realnie
1 poszerzającego się liczebnie zjawiska, jakim jest ubytek populacji na skutek
śmierci samobójczej lub obniżenie potencjału sił społecznych na skutek zacho
wań suicydalnych. Oznaczałoby to bowiem, że wolność jednostki, jej prawo do
wyboru posunęliśmy do takiego stopnia, że obojętne nam jest, dlaczego człowiek
odchodzi ze społeczeństwa czy usiłuje to uczynić. Wszak podstawową potrzebą
człowieka jest zachowanie życia, a zatem pozbawianie się go może mieć przyczy
ny świadczące o dysfunkcjonalności układu społecznego, w którym jednostka żyje,
lub o niewydolności systemu biopsychicznego jednostki pozbawiającej się życia
bądź próbującej rozstać się z życiem.
Wychodząc z założenia, że system społeczny powinien zapewniać każdemu dogodne
warunki egzystencji i umożliwiać zaspokajanie potrzeb, trzeba zatem zwrócić uwagę na
to, czy przyczyna drastycznych zachowań jednostki nie tkwi w wadliwości
funkcjonowania życia społecznego.
Inną ważną przyczyną uzasadniającą wagę zapobiegania nie tyle samobójstwom, co
zachowaniom presuicydalnym, jest konieczność zainteresowania się losem ludzi, którzy
często nie znają wszystkich możliwości rozwiązywania swoich problemów, a zatem nie
są w pełni świadomi dokonywanego wyboru.
1 W literaturze występują różne poglądy na ten temat. R.M. Martin uważa, iż
przeciwstawianie się samobójstwu jest niemoralne, jeżeli człowiek chce rzeczywiście
odebrać sobie życie, a ten fakt nie wywołuje społecznie ujemnych konsekwencji. Por.
Should we try to prevent suicide?, [w.] Proce-edings Communications, Ottawa 1979, s.
279-281.
905
Niepełna świadomość lub brak świadomości decyzji wtedy, gdy mamy do czynienia
z przestępstwem, jest okolicznością łagodzącą dla sprawcy, a w przypadku autoagresji
musi stać się przedmiotem zainteresowania profilaktycznego. Fryderyk Hólderlin mówił:
„Tani, gdzie istnieje niebezpieczeństwo, wyrasta również ratunek".
Liczne badania — jak stwierdza Światowa Organizacja Zdrowia — wykazują, iż
samobójstwa są często popełniane raczej w wyniku „wołania o pomoc" niż jako
zdecydowane pragnienie rozstania się z życiem.
Niektórzy autorzy uważają, że praktycznie we wszystkich przypadkach pojawiają się
pewne słowne lub behawioralne wskazówki zamiaru popełnienia samobójstw. A. Gorceix
i N. Zimbacca wykazali, że 41% spośród 148 badanych samobójstw było poprzedzonych
ostrzeżeniem2. N. Kessel stwierdził, iż 34% spośród 511 pacjentów przyjętych do
szpitala z powodu zatruć ostrzegało o swoich zamiarach samobójczych3. J.A. Motto i C.
Green ujawnili na podstawie rejestru 175 dokonanych samobójstw i 197 usiłowanych, że
25% osób pozostawało w kontakcie z lekarzem w okresie jednego miesiąca przed
popełnieniem samobójstwa4. Połowa spośród 134 samobójców badanych przez R.
Robinsa dawała ostrzeżenia — odsetek ten był szczególnie wysoki wśród alkoholików i
chorych na depresję maniakalną5. Wobec życzliwej pomocy w rozwiązaniu
najważniejszych problemów tkwiących u podstaw zamachu samobójczego wiele
jednostek zrezygnowałoby z podejmowania działań autodestrukcyjnych. Słuszna jest —
jak się wydaje — teza, iż „większość kandydatów na samobójców nie chce umierać, oni
nie mogą tylko dłużej żyć"6.
Fakt, że na świecie co najmniej 1500 osób dziennie popełnia, a 15 000 usiłuje
popełnić samobójstwo i że często można by temu zapobiec, jest wystarczającą podstawą
wezwania społeczeństwa, aby uczyniło wszystko dla okazania pomocy zagrożonym
ludziom. Miliony ludzi potrzebują pomocy w sytuacjach kryzysowych. I nie jest to tylko
ich problem. Niepokój tych ludzi udziela się ich rodzinom, dalszemu otoczeniu, a nawet
całemu społeczeństwu. Ze względów ogólnospołecznych nie można traktować więc
samobójstwa jako aktu wolnej woli, która powinna być respektowana.
Podczas gdy na całym świecie liczne instytuty naukowe, organizacje charytatywne,
stowarzyszenia międzynarodowe podejmują wysiłki w kierunku ograni-
2 A. Gorcek, N. Zimbacca, Etude des dossiers de suicide enregistres dans le
departement de la
Seine en 1962, „Annales de Medicine Legale et Criminologie, Police Scientifique,
Medicine Sociale
et Toxicologie" 1965, nr 45, s. 20.
3 N. Kessel, Self-poisorimg, „British Medical Journal" 1965, nr 2, s. 1265.
4 J.A. Motto, C. Green, Suicide and the medical community, „Archives of
Neurology and Psy
chiatry" 1958, t. LXXX, s. 776.
5 E. Robins, G.E. Murphy, R.H. Wilkinson, S. Gassner, J. Keyes, Some clinical
considerations
in łhe prevention of suicide based on a study of 134 successful suicides, „American
Journal of Public
Health" 1959, t. XLIX, s. 888.
6 V. Schneider, „Hand an sich legen" Suizid, Selbstmord, Selbstótung, Freitod,
„Kriminalistik"
1979, nr 8.
906
Rozdział LXV
UJEMNE SKUTKI
ZACHOWAŃ AUTODESTRUKCYJNYCH
JAKO PRZESŁANKA DZIAŁAŃ
PROFILAKTYCZNYCH
Zachowania suicydalne powodują różnorodne skutki indywidualne i społeczne. Nie
będę zajmował się indywidualnym skutkiem zgonu samobójczego — stojąc na
stanowisku, że życie człowieka kończy się bezpowrotnie wraz z jego śmiercią. Warto
jednak przypomnieć, że w systemach religijnych i filozoficznych zakładających dwu-, a
nawet wieloetapowość istnienia człowieka bytowanie ziemskie człowieka jest jednym z
etapów jego bytowania w ogóle. Widziane w tej perspektywie skutki indywidualne zgonu
spowodowanego przez samego siebie bywają dalekosiężne. W religii katolickiej
skutkiem takim jest niedostąpienie łaski raju, w innych religiach — pozbawienie się
prawa do transformacji biologicznej na skutek przekroczenia boskiego przykazania —
„nie zabijaj samego siebie". Fakty te, po przyjęciu odmiennego stanowiska
filozoficznego, mogłyby nie mieć żadnego znaczenia, gdyby nie utrwalana przez
wychowanie wiara znacznych odłamów współczesnych społeczeństw w życie
pozagrobowe. Można przypuszczać, iż wiara ta sama w sobie daje możliwość
powstrzymywania jednostki przed dokonywaniem aktów autoagresji. Tak więc w ocenie
możliwości zapobiegania samobójstwu ważnym może być fakt wiary człowieka w życie
pozagrobowe rządzone prawem kary i nagrody, które może okazać się okresem
rozliczenia człowieka z jego zachowania w życiu doczesnym.
Nie jest jednak moim zadaniem głębokie rozważanie kwestii religijnych czy
filozoficznych. Interesuję się natomiast egzystencjalnymi skutkami samobójstwa w życiu
doczesnym. W tym ujęciu tylko nieudane próby samobójcze rozpatrywać można w
kategoriach ich skutków dla danej osoby. Zagadnienie to jest bardzo złożone, wymaga
bowiem analizy ciągów wydarzeń i stanów zarówno w sferze fizjologicznej, jak i w
sferze psychicznej, a także w sferze społecznej. Jaka jest zatem sytuacja osoby
odratowanej po nieudanym zamachu samobójczym? Doceniając na równi wszystkie
elementy i aspekty życia, należy jednak zacząć od skutków w sferze fizjologicznej i
psychicznej.
Nie istnieje odrębna dziedzina wiedzy medycznej i psychologicznej zajmująca się
psychofizjologią skutków autoagresji suicydalnej, czyli medycyna postsui-cydalna. Nie
można też odwołać się do określonych publikacji z tego zakresu.
910
Rozdział LXVI
PROGRAMOWANIE PROFILAKTYKI
A MOTYWY I WARUNKI ZACHOWAŃ
SUICYDALNYCH
Twierdzenia na temat warunków powstawania zachowań suicydalnych wyrastać
muszą z wiarygodnej, pogłębionej analizy motywów. W wielu przypadkach wiedza nasza
ma charakter intuicyjny. Jakkolwiek więc dotychczasowe badania nad motywacją
zamachów samobójczych pozwalają na wyciąganie poważnych wniosków odnośnie do
etiologii tego zjawiska, niemniej trzeba przyznać, że jest to wiedza dość uboga.
Zapobieganie samobójstwom musi opierać się na bardzo jasnym rozeznaniu
podstawowej sprawy, czy działanie człowieka zmierzało do pozbawienia się życia, czy
też próba bądź nawet pozbawienie się życia miało być działaniem zmierzającym do
osiągnięcia jakichś innych celów. Należy przede wszystkim rozróżnić dwie kategorie,
które zarazem mają znamiona dychotomii, a mianowicie zamach samobójczy jako c e 1
albo środek do celu. Ten podstawowy problem trudno jest rozstrzygnąć na podstawie
dostępnych obecnie danych o osobach dokonujących zamachów samobójczych. Trudność
ta wynika nie tylko z obiektywnych przyczyn, lecz wiąże się z przyjętą metodologią
badania samobójstw.
Otóż, jak się wydaje, wartość materiałów empirycznych określiło mechaniczne
przeniesienie metod kryminałistycznych w sferę badania motywacji. W sferze badania
biologicznych, chemicznych, mechanicznych (fizycznych) aspektów czynu
samobójczego, ujawnionych przez materiały dostarczone w śledztwie, mamy do
czynienia z dużą precyzją określania sekwencji przyczynowo-skutkowej. Zażycie
określonej dawki środka chemicznego, przy znanym działaniu tego środka na organizm i
przy znanych cechach odporności organizmu na ten środek, a także znanych cechach
odporności organizmu w ogóle i w danym momencie, wywołuje określone skutki.
Oczywiście, wnikliwe badania mogą dowieść, że obecność w organizmie dawki środka
niszczącego metabolizm nie była ostateczną przyczyną ustania metabolizmu. Badania te
bywają pracochłonne, lecz cechuje je duży stopień pewności.
Przeniesienie tego rozumowania na grunt zjawisk psychicznych, społecznych czy
kulturowych bywa zawodne.
917
Historia kultur i obyczajów uczy, że ten sam stan somatyczny, psychiczny, kondycja
społeczna czasem bywa przyczyną bezwzględnie motywującą do pozbawienia siebie
życia, innym razem jest postrzegana jako niedogodność, z którą walczy się, a innym
razem jako łaska przeżywania trudności, których się nie zwalcza, lecz wręcz otacza
nimbem uzasadnienia trwania przy życiu. Tak też bywa w przypadku motywacji śmierci
samobójczej.
Dokonując przeglądu kulturowych uzasadnień samobójstwa, można przytoczyć
skrajną postawę — człowiek zhańbiony, deptany, niszczony fizycznie i psychicznie
dziękuje Bogu za to, że zechciał go doświadczyć i wypróbować. Ze swojego nieszczęścia
czyni powód do chwały przed Bogiem. Taka postawa związana jest z zaczerpniętym z
tekstów biblijnych etycznym wzorcem obejmującym zasadę „nadstawiania drugiego
policzka". Człowiek taki nie popełni samobójstwa nawet wówczas, gdy w męczarniach
umiera na raka, ale nie zrobi również nic, żeby obronić się przed „plunięciem mu w twarz
drugi raz". Jego autode-strukcja polega na tym, że pozwala innym na niszczenie siebie,
nie dokonując aktu samozniszczenia. Faktycznie jednak, przyzwalając na to innym, jest
— widziany z innej perspektywy — tylko obłudnikiem, który chce zasłużyć na wieczne
zbawienie poprzez pokorę. W perspektywie innych obyczajów i kultur człowiek taki jest
godzien pogardy, nie reaguje bowiem na demoralizację otoczenia.
Przytoczone przykłady mają uświadomić, że możliwe jest przeprowadzenie ścisłego
dowodu, rozumowania w celu wyjaśnienia sekwencji przyczynowo-skut-kowej i
objaśnienia motywacji zamachu samobójczego. Możliwe jest to jednak pod warunkiem,
że dokładnie znany jest schemat reakcji kulturowej danego osobnika, że wiadomo, jak
funkcjonuje wzór kulturowy. Ten właśnie jedyny warunek jest niezwykle trudny do
spełnienia.
Rozpatrywanie motywacji zachowań suicydalnych wymaga zatem odwołania się do
teorii kultury i badań kulturologicznych obrazu rzeczywistości. Chociaż znane są
przypadki niezgodne z obowiązującymi wzorcami, pisząc o tym w części dotyczącej
profilaktyki, nie czynię tego przypadkowo, bowiem założenia tej koncepcji zwracają
uwagę na powiązanie pomiędzy diagnozą i prognozą oraz pomiędzy diagnozą jakiegoś
stanu i propozycjami strategii zmiany owego stanu.
Kulturę rozumiemy tu szeroko jako całość zachowań i wytworów działalności
ludzkiej opartych na możliwościach, jakimi dysponuje człowiek biologiczny, psychiczny
i społeczny. Przyjmując te założenia, spróbujemy podać cechy charakterystyczne reakcji
kulturowych społeczeństwa polskiego, traktując je jako warstwę etiologiczną zachowań
różnego typu (alkoholizm, narkomania, przestępstwo), z których w tym miejscu
interesują nas zachowania auto destrukcyjne.
Na wstępie rozważmy, jakiego rodzaju reakcją są zachowania autodestruk-cyjne i
jakie są możliwości interpretacji etiologii tych zachowań.
Uznając za podstawę najogólniejszy, lecz zarazem wyczerpujący podział, możemy
powiedzieć, że wszystkie zachowania, w tym zachowania autodestruk-cyjne, da się
zaliczyć do trzech grup — zachowania zorganizowane wokół jakiejś potrzeby lub
potrzeb, wokół jakiegoś wzoru lub wzorów, wokół jakiejś możliwości lub zespołu
możliwości. Rzecz prosta, mamy tu na myśli tak
918
akcent może być położony na któryś z tych elementów, np. niedojrzałość potrzeb,
brak wyrobionego wzoru, obiektywnie lub subiektywnie postrzegany brak możliwości.
Tym, co charakterystyczne dla wszystkich zachowań autodestrukcyjnych, jest
dominacja elementu wzorów nad pozostałymi składnikami standardu kulturowego.
Dominacja ta niekoniecznie oznacza istnienie rozwiniętego i sprecyzowanego systemu
norm i wartości, którymi jednostka chce się kierować, lecz — przeciwnie — jest on
bardzo labilny lub tak enigmatyczny, iż jednostka nie może posłużyć się nim jako
drogowskazem przy rozwiązywaniu problemów.
Bardzo precyzyjnie zarysowany wzór zachowań może być związany z różnymi
wartościami, to znaczy może prezentować odmienną wartość motoryczną w zależności
od tego, jakie jest położenie społeczne jednostki. W środowisku homogenicznym lub w
warstwie normatywnej zbliżonym do homogenicznego wartość wzoru stabilnego,
spetryfikowanego może być bardzo duża. W tych warunkach najczęściej nie dochodzi do
konfliktów społecznych, poczucie stabilizacji jest duże, podobnie jak społeczna
akceptacja poczynań. Oczywiście, o wartości tych poczynań stanowi również zakres
dyspozycji i możliwości, lecz te jednostka potrafi zwykle elastycznie przystosowywać.
W środowisku heterogenicznym w warstwie normatywnej zachowań sprecyzowany,
nieelastyczny wzór bywa zalążkiem konfliktu społecznego. Społeczność nie udziela
pomocy i poparcia jednostce wówczas, gdy chce ona zaakceptować istniejące możliwości
w celu osiągnięcia standardu podyktowanego jej wzorem wartości. Nie tylko w sferze
zachowań, lecz nawet w sferze werbalizacji jednostka taka jest częstokroć konfliktowa,
niezrozumiana, niekiedy budzi — najłagod-niej określając — obojętność, najczęściej zaś
agresję otoczenia. Pewna sztywność wzoru utrudnia jej uzyskiwanie pomocy i
współpracy otoczenia społecznego, często nawet tego, które profesjonalnie zajmuje się
niesieniem pomocy w sytuacjach trudnych dla jednostki. Tu trzeba wyraźnie podkreślić,
że nawet proces rehabilitacji psychoterapeutycznej, której założeniem — czy jednym z
podstawowych założeń — jest daleko posunięta tolerancja dla odmienności postaw,
przebiega trudniej wówczas, gdy nie zachodzi pełna zgodność interpretacji
rzeczywistości pomiędzy pacjentem i terapeutą. W praktyce rehabilitacja sprowadza się
do narzucenia wzoru, co jest oczywistą ingerencją, zwykle mało skuteczną. Rzadko tylko
rehabilitacja dotyczy wzbogacenia wzoru o umiejętność rozumienia innych i elastyczne
przystosowanie się z jednoczesnym zachowaniem swojej osobowości.
Przyczyną zachowań autodestrukcyjnych jest częstokroć labilny wzór zaspokajania
potrzeb. Labilność może ujawniać się w różny sposób. Jednym z przejawów jest konfo
rmistyczne przystosowywanie się czy wręcz asymilowanie przez jednostki norm różnych
środowisk uczestnictwa społecznego. Sytuacja taka bywa postrzegana jako całkowicie
bezpieczna dla jednostki. Jednostka jest w stanie przystosować się do każdej sytuacji, a
zatem nie powinna popadać w konflikty wewnętrzne. Nie oznacza to jednak, że nie jest
ona narażona. Zagrożenie polega na tym, że przystosowując się każdorazowo do norm
środowiska, w któ-
920
rym uczestniczy, trafia i na takie, których normy zachowań rozmijają się zarówno z
moralnością, jak i z praworządnością. To zaś wtórnie postrzegane jest w jej innych
środowiskach odniesienia jako brak oceny, niejednoznaczność postaw lub też wręcz
przekroczenia prawa. Na tym gruncie rodzić się musi zarówno konflikt społeczny, jak
wewnętrzny. Wcześniej czy później jednostka staje przed wyborami o wiele bardziej
krańcowymi niż wtedy, gdy jej przystosowywanie się jest wewnętrznie sterowane i
kontrolowane. A tego właśnie osoba o labilnym wzorze zachowań nie potrafi.
Nieuchronny stres w tych sytuacjach bywa często przyczyną poczucia porażki życiowej,
trudnej ponadto do zinterpretowania i zrozumienia. Są to stany presuicydalne w szerokim
rozumieniu tego słowa.
Innym sposobem przejawiania się wzoru labilnego jest prawie całkowita
bezbronność jednostki w sytuacjach, gdy zachodzi konieczność podejmowania decyzji
mających podstawowe znaczenie dla jej przyszłego bytu. Wzór labilny oznacza wówczas
ambiwalencję zarówno postaw, jak zachowań, co nie służy optymalizacji decyzji i
efektywności wychodzenia z sytuacji konfliktowych. W tym obszarze obserwacji notuje
się również efekty w postaci poczucia porażki życiowej — często tak dolegliwej, że w
świadomości jednostki rodzi się myśl o rozwiązaniach ostatecznych.
To, co wyżej przedstawiłem, nie odnosi się powszechnie — rzecz prosta — do osób
nie mających sprecyzowanego jasno świata wartości. Chciałem tylko podkreślić, że
labilność wzoru jest suicydogenna.
Sytuacja powyżej opisana ujawnia znamiona podobieństwa do sytuacji, które
wytwarzają się w przypadku, gdy jednostka dysponuje zaledwie ogólnie zarysowanym
światem wyobrażeń o wartościach. Nie są one wówczas drogowskazem postępowania, a
w sytuacjach, gdy trzeba bronić jakiegoś zachowania, jednostka jest bezradna. Słabo
sprecyzowany wzór to zarazem taki, który nie znajduje głębokich uzasadnień w cechach
osobowości i nie towarzyszy mu siła przekonania wyznającej go osoby o słuszności
postępowania. Trudno wówczas mówić o skutecznej, czystej linii postępowania i
skutecznej strategii poruszania się w świecie przestrzenno-przedmiotowych stosunków
społecznych.
Mówiąc o systemie wzorów, którego niektóre cechy są szczególnie suicydo-genne,
trzeba zwrócić uwagę na podstawowe składowe osobowości kulturowej. Osobowość
kształtuje się od najwcześniejszych lat, przy czym, co należy szczególnie podkreślić,
pierwszym etapem edukacji jest środowisko rodzinne czy inne społeczne, w którym
zaspokajane są potrzeby małego dziecka.
Termin osobowość kulturowa proponuję przyjąć na określenie całości wzorów
zachowania w ramach procesu zaspokajania potrzeb człowieka. Wzory te dotyczą:
a) stosunku do samego siebie,
b) stosunku do innych,
c) stosunku do środowiska przestrzennego,
d) stosunku do środowiska przedmiotowego,
e) stosunku do czasu.
921
Zestawienie trudności, jakie ma rodzina, nie byłoby pełne, jeśli nie wymienilibyśmy
wadliwie działającego systemu usługowego, konieczności zarobkowania przez wszystkie
osoby dorosłe — co pozbawia dom osoby prowadzącej go — konieczności długiego
dorabiania się własnego mieszkania.
Odwołując się do literatury socjologicznej, można podać następujące zasadnicze
przyczyny dezorganizacji rodziny i rozwodów we współczesnych społeczeństwach:
a) postępujące procesy industrializacji i urbanizacji oraz wynikające stąd
liczne społeczne skutki;
b) oderwanie warsztatu pracy od rodziny i podejmowanie przez kobiety pracy
poza domem (skutek industrializacji);
c) rozwój społeczności miejskiej — szczególnie zaś środowisk wielkomiej
skich sprzyjających anonimowości jednostek i rodziny (skutek industrializacji
i urbanizacji);
d) wzrost wszelkich rodzajów ruchliwości społecznej (skutki industrializacji);
e) zmniejszanie się liczby dzieci w rodzinie (pośrednio skutki industrializacji
i urbanizacji oraz postępów wiedzy i oświaty);
f) rozwój usług zastępujących rodzinę w świadczeniach na rzecz jednostki;
g) zmniejszanie się znaczenia niektórych funkcji rodziny;
h) wygasanie starych tradycji obyczajowych połączone z liberalizacją postaw wobec
rozwodu;
i) zdrady małżeńskie i podejrzenia o zdrady (liczba zdrad małżeńskich wzrasta w
społeczeństwach przemysłowych);
j) alkoholizm i narkomania;
k) rozczarowanie w małżeństwie — niespełnienie oczekiwań współmałżonka,
niezgodność charakterów czy uporczywa niezgodność koncepcji życia rodzinnego oraz
poglądów ogólnych;
1) dezorganizacja w zakresie pracy (np. brak stałych źródeł utrzymania);
m) choroba jednego z małżonków (choroby psychosomatyczne, nerwice, psychozy i
charakteropatie);
n) pauperyzacja znacznej części polskich rodzin1.
Pewne badania wskazują na to, że różnice metod wychowywania dzieci mogą
wpływać na kształtowanie się współczynników samobójstw w poszczególnych krajach.
H. Hendin sugeruje, iż niski współczynnik samobójstw w Norwegii — w
przeciwieństwie do wysokich w Danii i Szwecji — może być w dużym stopniu
przypisywany różnicom w sposobach wychowania dzieci. Uważa on, iż w przeważającej
liczbie przypadków samobójstwa w Szwecji mają swoje źródła w dążeniu jednostki do
osiągnięcia sukcesów życiowych i w silnej nienawiści do siebie za fiasko realizacji
planów, a także we wczesnym oddzieleniu dziecka od matki. W Danii samobójstwo —
jak sądzi H. Hendin — stanowi rodzaj zachowania związanego z „utratą oparcia",
wynikającego częściowo z tendencji do tłumienia
1 Z. Tyszka, Socjologia rodziny, Warszawa 1979, s. 230, 231; por. także M. Jarosz,
Problemy dezorganizacji rodziny, Warszawa 1979, s. 96 i nast.
923
agresji oraz do przypisywania winy innym osobom. Takie reakcje mają swoje wzorce
rodzinne. Niższy wskaźnik samobójstw w Norwegii tłumaczą metody wychowawcze,
które rozwijają większą niezależność i stwarzają duże możliwości przejawiania agresji
oraz innych emocji inaczej, niż dzieje się to w Szwecji czy Danii2.
Podstawowymi dążeniami współczesnego człowieka, a więc jego wzorem są:
swoboda wyboru zawodu, kształcenie się, i to permanentne, dobieranie towarzystwa,
wybór sposobu spędzania czasu, a także formy kontaktowania się z osobami odmiennej
płci, napięte oczekiwanie, że jego potrzeby będą równocześnie i szybko zaspokajane w
możliwie najszerszym zakresie.
Na tym tle można mówić o rażących niedostosowaniach pomiędzy rozwiniętymi
potrzebami, niewyrobionymi wzorami i drastycznie ograniczonymi możliwościami. To
jest właśnie podłoże, na którym jednostka, chcąc być wartością autonomiczną, a nie tylko
spełniać jakąś rolę w cyklu życiowym innych (dzieci do chwili osiągnięcia dojrzałości —
jako funkcja życiowa rodziców, rodzice — po uzyskaniu przez dzieci dojrzałości — jako
funkcja życiowa dzieci), tak jak było to w kulturze tradycyjnej, nie może swobodnie
realizować swoich zamierzeń. Dochodzi nieuchronnie do konfliktów wynikających z
konieczności wzajemnego ustępowania sobie, a funkcje opiekuńcze nie mogą być
spełniane należycie z czysto organizacyjnych względów.
Współczesna rodzina w Polsce nie zawsze może sprostać zadaniu formowania
osobowości niezbędnego dla ukształtowania postaw światopoglądowych. Dzieje się tak
mimo że pokolenie rodziców ma dziś przeciętnie lepsze wykształcenie niż pokolenia
poprzednie. Nie wykształcenie jednak decyduje o możliwości przekazywania wiedzy o
świecie. Brzmi to paradoksalnie, lecz jest prawdą.
Otóż w kulturze tradycyjnej edukacja dziecka była czymś nieomal automatycznym.
Polegała ona na włączaniu dziecka w kolejne zadania, które były udziałem pokolenia
rodziców i które miały się później stać udziałem dziecka. Wiadomo było zatem, w jakich
warunkach dziecko będzie funkcjonowało i obserwacje, które mogło poczynić patrząc na
zachowanie dorosłych, sprawdzały mu się w życiu. Oczywiście następowały zmiany, lecz
nie powodowały one burzenia całego systemu wyobrażeń, wartości i aspiracji.
W literaturze i sztuce niezwykle mocno podkreśla się zmiany, jakie przyniósł ze sobą
wczesny kapitalizm. Możemy do dziś delektować się arcydziełami opisującymi, czy w
inny sposób obrazującymi, łamanie się starego świata wartości, trudności ludzi, którzy
nie mieli zdolności adaptacji do nowych warunków zewnętrznych i którzy nie byli zdolni
podjąć skutecznego działania w nowych warunkach, a także opisami zwycięskich karier
osób, które cechowała elastyczność adaptacyjna.
Ten okres przełomu mamy za sobą, a mimo to możemy na co dzień obserwować
brak przystosowania, brak umiejętności przeciwdziałania frustracjom,
2 H. Hendin, Suicide and Scandinavia, New York 1964; cyt. wg raportu WHO —
World Health Organization: Prevenńon of Suicide, Geneva 1968, s. 40.
924
nieumiejętność radzenia sobie lub też takie sposoby radzenia sobie, które w żaden
sposób nie mogą być zaakceptowane, czy to dlatego, że niszczą innych, najbliższe
otoczenie, czy też dlatego, iż niszczą danego człowieka. Są to zatem zachowania bądź
agresywne, bądź destrukcyjne, w tym autodestrukcyjne. Dlaczego tak się dzieje? Otóż
powracamy w naszych rozważaniach do kwestii wiedzy niezbędnej przy socjalizacji
młodego pokolenia na pierwszym szczeblu edukacji — w rodzinie. Ma to być wiedza o
świecie zmieniającym się, lecz nie wedle schematu znanego rodzicom z własnych
doświadczeń. Pokolenie, które przeszło drogę awansu społecznego i musiało
zaadaptować się do nowych warunków życia, dysponuje doświadczeniem określonych
trudności i walki z tymi trudnościami. Stabilizacja, jeśli ją osiągnęło, nie jest jeszcze
wzorem do przekazywania; przekaz dotyczy walki, i to walki na własnym przykładzie, a
nie jako uogólnionego wzoru. Dla człowieka jako jednostki, człowieka średnio
wykształconego, okres jego życia nie jest jeszcze uporządkowaną historią. Co może
przekazać człowiek, który wielokrotnie przeżywał różnego rodzaju niepowodzenia, który
musiał zmieniać poglądy, dostosowywać się, chaotycznie niejednokrotnie walczyć o
prawa mu należne? Przekazuje on chaos. Ucząc nawet jakichś prawideł postępowania —
uczy zarazem całą swoją postawą przekraczania tych prawideł. Uczy względności, nie
podając prawidłowości i zasad moralnych, które tej względności ocen muszą
towarzyszyć.
Dziecko od najmłodszych lat jest obserwatorem i odbiorcą niekoherentnych
poglądów i zachowań. Wymaga się od niego konsekwencji, a uczy niekonsekwencji.
Rodzice nie są dla niego oparciem, chociażby dlatego, że obserwując zachowanie innych
ma możliwość przekonania się, że innymi drogami dochodzi się do sukcesu i wybiera nie
tyle normy moralne, co efekty działania. Wychowanie w warunkach niezwykłego
zróżnicowania historii jednostki nie jest łatwe. Wbrew pozorom, mamy bowiem do
czynienia nie z ujednoliceniem drogi czy dróg życiowych pokolenia dziś wychowującego
(mamy na myśli wszystkie trzy pokolenia, które w naszym wieku były bądź są
wychowywane), lecz z ogromnym ich zróżnicowaniem. W dobie współczesnej żyją obok
siebie ludzie, którzy przeszli od stagnacji systemu tradycyjnego poprzez czynne
uczestnictwo w przemianach po dzisiejszą — nową, lecz zmieniającą się nieustannie —
sytuację. Obok nich żyją ci, którzy nie pamiętają okresu stabilizacji tradycyjnej, lecz
sięgają pamięcią jedynie okresu zmian, i wreszcie ci, którzy urodzili się w nowej
rzeczywistości. Te wszystkie pokolenia w pewien sposób wychowują, prezentując różne
postawy życiowe — ich wspólną cechą jest niepewność. Najmłodsze pokolenie rośnie w
tej niepewności, nie akceptując właściwie żadnego wzoru.
Kształtowanie stosunku człowieka do innych ludzi jest niezwykle trudne. Trzeba
mieć umiejętność rozumienia drogi życiowej poszczególnych pokoleń, uwzględniając
dodatkowo zróżnicowanie startu tych osób, zróżnicowanie ich wiedzy i możliwości.
Obiektywnie trudno jest sprostać wymaganiom innych przy tak zróżnicowanym wzorze
wymagań. Wymagania te powiązane są z różnymi wartościami. Młody człowiek
wychowany w przeświadczeniu, że uniformizacja stroju i sposobu bycia jest przeżytkiem
i nie formy decydują o wartości człowie-
925
ka, spotyka się nagle w środowisku, od którego jest zależny, np. w środowisku pracy,
z wymaganiem, aby ubierał się w określony sposób lub czyściej, aby nie ubierał się
dowolnie oraz aby przestrzegał określonych konwenansów w stosunkach z przełożonym
itp. Kobieta zdobyła wszystkie zawody, często jej zachowanie odbiega od tradycyjnego
systemu, a jednocześnie oczekuje się od niej subtelności damy. Na tych przykładach
warto pokazać, jak bardzo zróżnicowane są oczekiwania otoczenia względem jednostki.
Co więcej, prawie każda jednostka jest w sytuacji, w której bardzo łatwo może być
potraktowana jako nieprzystosowana — raz za mało aktywna, innym razem zbyt
przebojowa, raz zbyt układna, innym razem nie dość taktowna lub wręcz nachalna.
Normy zachowania codziennego są jak uniform kształtujący dyscyplinę wewnętrzną.
Otóż te właśnie najbardziej podstawowe sposoby kontaktowania się są „ziemią niczyją"
ze względu na edukację. Sytuacja dziecka nauczonego w domu grzecznego zwracania się
do starszych może być bardzo trudna w środowisku młodzieżowym, w którym
nonszalancko o starszych mówi się „zgred". Dziecko takie przeżywa konflikt nie tylko
pomiędzy przystosowaniem do rodziny i do środowiska rówieśniczego, lecz także
wewnętrzny konflikt norm zachowania. Wreszcie, gdy pojawiają się sytuacje trudne, nie
wie właściwie do kogo ma się zwrócić: czy do rodziców — i robi to, gdy trzeba coś
konkretnie załatwić, czy do rówieśników — i robi to, gdy trzeba uzyskać aprobatę lub
poradę co do sposobu zachowania. Ostatecznie jest jednak samo ze swoimi problemami.
Nikt na dobrą sprawę nie wie dokładnie, jakie są doznania młodego człowieka, który nie
umie rozwiązać jakiegoś problemu. Parafrazując zatem tytuł książki Hansa Fallady,
można powiedzieć, iż człowiek nie tylko „umiera w samotności", ale i żyje w
samotności.
Każda jednostka przeżywa okres, gdy sprawdza, jaką wartość stanowi dla otoczenia.
Praktycznie człowiek robi to przez całe życie. Często niezaspokojona potrzeba akceptacji
staje się przyczyną rozważań możliwości dokonania rozwiązania ostatecznego.
Pierwszym takim niebezpiecznym momentem jest przechodzenie od jednej roli do
drugiej. Tego typu zmiany sytuacji społecznej nazywa się niezbyt precyzyjnie okresami
przełomowymi. Okresy przełomowe zdarzają się o wiele częściej niż tradycyjnie
uważano.
W porównaniu z tradycyjnym, ustalonym systemem wchodzenia człowieka w nowe
role społeczne współczesne warunki powodują, że rytm ten jest, po pierwsze,
zróżnicowany, a po wtóre, jego określenie wymaga znajomości szerszego kontekstu
podejmowania nowych ról. Oczywiste są tylko takie przełomy, jak wejście dziecka w
środowisko zewnętrzne-pozarodzinne, w życie szkoły, w środowisko pracy, odejście z
pracy itp. Natomiast obok tego pojawia się wiele etapów, które w różnym czasie
oznaczają przełom życiowy różnych osób i grup. Charakterystycznym przykładem jest
zmiana miejsca zamieszkania w związku z edukacją czy podjęciem pracy zarobkowej lub
zmiana warunków mieszkaniowych, a raczej oczekiwanie na mieszkanie. Dla wielu osób
przełomem jest np. zdobycie samochodu, założenie nowej rodziny, zmiany stanowisk
pracy i awanse.
926
Wydaje się, że program prewencji powinien obejmować również i ten proces, a nie
tylko zauważalne już wyraźnie oznaki zachowań presuicydalnych.
Badania motywacji związanych z zamachami samobójczymi osób młodych wskazują
dość jednoznacznie na pewną grupę przyczyn — brak umiejętności walki z frustracją
pozwalającej na elastyczne manipulowanie środkami zmierzającymi do pozytywnego
rozwiązywania problemów, które niesie rzeczywistość. Wiele z tych problemów może
wydawać się błahymi — np. zły stopień w szkole, zawiedzione młodzieńcze uczucie,
nieotrzymanie od rodziców jakiegoś przedmiotu będącego wartością cenioną w
środowisku i podnoszącego prestiż. Zdumiewające może się też wydawać, że dziecko
chce popełnić samobójstwo dlatego, iż „nikt go nie kocha", w sytuacji gdy należy do
pełnej rodziny, nieźle zarabiającej, ma dobre warunki materialne i mieszkaniowe. Tu
szczególne znaczenie mają więzi emocjonalne, których w odczuciu dziecka brakuje. Czy
tylko w odczuciu subiektywnym? Jest to niezwykle ważne pytanie: czy rzeczywiście
rodzina współczesna, współczesne kręgi rówieśnicze, szkoła, stowarzyszenia nie są
zdolne do satysfakcjonującego zaspokojenia niezwykle napiętych potrzeb aprobaty,
identyfikacji, bezpieczeństwa przy równoczesnym wyrabianiu samodzielności i
uniezależnianiu młodej jednostki?
Zagadnienie to jest bardzo rozległe i nie sposób omówić go całościowo.
Skoncentruję się zatem na kilku podstawowych cechach współczesnego systemu
zaspokajania potrzeb przez młodzież. Częściowo kwestię tę omawiałem charakteryzując
trudności rodziny związane z wychowaniem we wzorze stabilnym, a zarazem otwartym.
Należy do tego dodać, że podstawowym problemem młodego pokolenia jest obserwacja
niemoralnych zachowań pokolenia starszego, które nie uporało się z podstawowymi
sprawami dotyczącymi praworządnego i ekonomicznego gospodarowania. Jako czynnik
patogenny, w tym również suicydogenny, należy z kolei wymienić zjawisko braku
środowiska umożliwiającego syntezę i interpretację postaw, jakie okazjonalnie w różnych
kręgach odniesienia młodzież musi przejawiać.
Następnym czynnikiem suicydogennym jest załamanie się naturalnego wzrostu
uprawnień w społeczeństwie. Młodzież jest we wczesnych okresach życia otaczana
szczególną troską i zarazem obciążana ogromną ilością obowiązków. Wymaga się od niej
odpowiedzialności niewspółmiernej do wiedzy o świecie. W okresie, gdy tę
odpowiedzialność może na siebie brać, cofa się jej uprawnienia do tego stopnia, że
praktycznie dochodzi do frustracji wewnętrznie wykształconych potrzeb działania
wspartych możliwościami, w tym również podejmowania decyzji. Osiągając wiek
zakładania rodziny, gdy znów zaczynają obowiązywać prawa odpowiedzialności,
młodzież uświadamia sobie, że możliwości — już nie w kręgu rodzinnym, lecz w
szerszych układach społecznych — są drastycznie ograniczone. Wytwarza się ostra
konkurencyjna walka o byt — nie tyle niezależny, ile na poziomie minimum socjalnego.
W tej walce, do której młody człowiek nie jest przygotowany właściwie, gdyż
drogowskazy postępowania w praktyce okazują się całkowicie nieprzydatne, są bowiem
nieefektywne, dochodzi do selekcji. Tu wyodrębniają się dwie skrajne postawy —
postawa bezwzględnego
929
że choroba nie była aż tak ciężka, że diagnoza nie była nieodwołalna, że można
jednak, mimo wielu ograniczeń, jakie pociąga za sobą choroba somatyczna, żyć i być
przydatnym, a także liczyć na ludzi, którzy będą nieść pomoc. Żeby jednak stworzyć taki
system, trzeba wielu działań, obejmujących nie tylko organizację służby zdrowia.
Innym zagadnieniem jest profilaktyka zdrowia somatycznego. Jest ona propagowana
w sposób naiwny, nieprzekonujący i mało atrakcyjny. Niezbędne wydaje się stworzenie
stacji diagnostycznych dla człowieka zdrowego. Osobnicze możliwości każdego
organizmu są różne i w zależności od nich można unikać pewnych schorzeń, a także
kreować zdrowie somatyczne. Propozycja wprowadzenia stacji diagnostycznych wiąże
się ze zmianą treści pojęcia zdrowia. Należy tu łączyć takie pojęcia, jak wydolność
organizmu funkcjonującego w określonych warunkach, rekreacja, wypoczynek,
aktywność. Działania, jakie się w tej mierze podejmuje, są rozproszone i dalece
niewystarczające. Wiadomo, że wiele decyzji jest nieprzemyślanych, w tym przede
wszystkim leżące u podstaw wielu zamachów samobójczych decyzje wynikające z
chaosu, jaki „ma w sobie" człowiek zmęczony i nieodporny na stresy psychiczne czy
zaburzenia somatyczne. Człowiek, który podejmuje w takiej sytuacji najsensowniejszą
decyzję — odsunięcia od siebie na jakiś czas spraw codziennych, wyjazdu, zmiany
otoczenia społecznego, trybu życia — nawet ten człowiek jest narażony na
nieskuteczność swoich działań. Nie każda zmiana jest dla danej jednostki zmianą dobrą,
przynoszącą wymierne efekty w postaci dojścia do właściwego stanu somatycznego i
psychicznego, słowem — zregenerowania sił. Koniecznym wymogiem powinno być
diagnozowanie rodzaju wypoczynku, który jest najlepszy dla danego człowieka. Nie
chodzi tu o pełne zaprogramowanie życia czy choćby czasu wolnego, lecz o
uświadomienie jednostce, jakie elementy jej struktury psychosomatycznej wymagają
korekty, w jaki sposób można tego dokonać i co w nim jest wartością uśpioną, którą
można zdynamizować.
K. Dąbrowski uważa, że nawet „zaburzenia" i „schorzenia" (szczególnie nerwowość
i psychonerwice) często wyrażają potencjały i procesy przyspieszonego rozwoju. W
znacznej większości przypadków są one „wyrazem «samoobro-ny» przed schorzeniami
dyssolucyjnymi, a przede wszystkim przed «normalną» tendencją do zesztywnienia,
zwężenia psychicznego, przystosowania negatywnego"4.
Wreszcie sprawą niezwykłej wagi jest dbałość o higienę psychosomatyczną w
miejscach pracy. Dotyczy to szczególnie tych miejsc pracy, które wymagają od
pracownika przebywania w warunkach jednostajnego ruchu, szkodliwych wpływów lub
bodźców mikroklimatycznych i akustycznych. Wiedza naukowa z zakresu organizacji
pracy umożliwia wyznaczenie przebiegu krzywej wzrostu, a następnie spadku
wydajności. Wydaje się, że wykorzystując tę wiedzę powinniśmy wzbogacić ją o
elementy humanistyczne. Ważna jest bowiem nie tylko wydajność pracy, lecz także
niedopuszczanie do stanu przemęczenia i wypadków. Nie sposób
K. Dąbrowski, Dwie diagnozy, Warszawa 1974, s. 7.
935
Rozdział LXVII
PROFILAKTYCZNY PROGRAM
MIĘDZYNARODOWEGO STOWARZYSZENIA
ZAPOBIEGANIA SAMOBÓJSTWOM
zbawiona opieki. Dobry przyjaciel może uratować życie, ale potrzebna też jest dalsza
pomoc.
Wiadomości prasowe
Działania prewencyjne zalecane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie
Zapobiegania Samobójstwom
Kiedy pojawiają się domysły, że dana osoba rozważa popełnienie samobójstwa,
należy podjąć próbę zapobieżenia temu:
A. Przeprowadzić szczerą rozmowę. Nie obawiać się otwartego pytania, czy
dana osoba myśli o samobójstwie. Wielu ludzi obawia się, że takie pytanie może
popchnąć kogoś do popełnienia samobójstwa, ale skutek takiej rozmowy jest
odwrotny. Człowiek, który rozważa popełnienie samobójstwa, czuje się winny
z tego powodu i często boi się powiedzieć o tym nawet swojemu lekarzowi, po
nieważ myśli, że każdy będzie źle go oceniał. Kiedy znajduje kogoś, kto rozma
wia z nim nie potępiając go, zaczyna zdawać sobie sprawę, że są ludzie, którzy
mogą mu pomóc. Świadomość tego może być jak pęknięcie wrzodu. Zaczyna od
zyskiwać nadzieję.
B. Bardzo ważną sprawą jest zapewnienie fachowej pomocy. Dobry przyja
ciel może przyczynić się do uratowania życia, ale, nie będąc fachowcem, nie
powinien działać tylko sam. Powinien zachęcić daną osobę do skontaktowania
się z osobą mogącą pomóc w sposób fachowy. Jeśli dana osoba odmawia, przy
jaciel powinien porozmawiać z fachowcem dla wyjaśnienia sytuacji i uzyskania
dalszych wskazówek. W... (miejscowość) taką pomoc-poradę można uzyskać...
(podać listę nazwisk, ośrodków).
Wiadomości radiowo-telewizyjne (30 sekund)
Co uczyniłbyś, jeśli ktoś wyznałby ci, że myśli o popełnieniu samobójstwa? Czy
zignorowałbyś to, czy też uciąłbyś krótko tę rozmowę (dyskusję). Nie powinieneś tak
postępować. Groźba popełnienia samobójstwa lub wzmianka o chęci pozbawienia się
życia jest ważnym sygnałem ostrzegawczym, po którym może nastąpić samobójstwo.
Kiedy ktoś mówi o samobójstwie lub w inny sposób przejawia intencje samobójcze,
możesz zapewnić mu pomoc przez wezwanie... (umieścić właściwą informację o
możliwości pomocy). Samobójstwu można zapobiec, jeśli się tylko chce pomóc (działać).
Wiadomości radiowo-telewizyjne (10 sekund)
Samobójstwu można zapobiec. Jeśli znasz kogoś, kto grozi, że skończy z życiem lub
inaczej przejawia intencje samobójcze, wezwij... (podać właściwą informację).
Inna wersja — 10 sekund
Groźby popełnienia samobójstwa, zmiany osobowości i stany depresyjne są
sygnałami ewentualnego zachowania samobójczego. Jeśli ktoś, kogo znasz, zachowuje
się w taki sposób, wezwij... (podać właściwą informację).
Inna wersja — 10 sekund
Jeśli jesteś w rozpaczy i czujesz się bezradny, a czasem nawet myślisz o skończeniu
z życiem, wiedz, że jest ktoś, kto chce ci pomóc. Wezwij... (podać właściwą informację).
940
Są jednakże pewne nadzieje na zmianę tego stanu rzeczy. Wiele badań dowiodło, że
dzieci o skłonnościach samobójczych reagują bardzo dobrze na leczenie, a więc wolę i
chęć życia łatwiej jest w nich rozniecić niż w osobach starszych. Leczenie często
obejmuje zarówno dzieci, jak i rodziców; niewielkie zmiany sposobu życia lub postaw
członków rodziny mogą szybko spowodować rozwój pozytywnych uczuć dziecka. W
niektórych przypadkach jest to sprawa życia lub śmierci.
Wiadomości radiowo-telewizyjne (10 sekund)
A. Dorośli mają skłonność do lekceważenia problemów emocjonalnych dzie
ci, zapominając, że problemy te mogą stać się podłożem destrukcyjnych zacho
wań dziecka. Jeśli twoje dziecko ma takie problemy, zapewnij mu pomoc.
B. Dzieci czasem popełniają samobójstwo. W celu uzyskania informacji o pro
blemach emocjonalnych dzieci zwróć się do... (podać nazwę i adres instytucji).
Dział III. Coraz więcej młodych ludzi popełnia samobójstwo.
Z roku na rok wzrasta liczba młodych ludzi popełniających samobójstwo. Statystyki
nie odzwierciedlają jednak rzeczywistej skali zjawiska, ponieważ nie wszystkie zamachy
samobójcze są zgłaszane odpowiednim władzom.
Przyczyny wzrostu współczynnika samobójstw wśród młodych ludzi są ciągle
niejawne i prawdopodobnie zmieniają się w poszczególnych krajach. Bezpośrednią
przyczyną wielu zamachów samobójczych osób młodych są poważne konflikty z
otoczeniem. Kłótnie w rodzinie oraz zerwanie intymnego związku z drugą osobą są
wśród nich najczęstsze.
Ogłoszenia radiowo-telewizyjne
A. Samobójstwo jest jedną z głównych przyczyn śmierci wśród nastolatków.
Jeśli sądzisz, że ktoś, kogo znasz, ma zamiar popełnić samobójstwo, wezwij...
(podać odpowiednią informację).
B. Groźby popełnienia samobójstw nie powinny być nigdy ignorowane. Jeśli
ktoś, kogo znasz, mówi o samobójstwie lub przejawia taki zamiar w inny sposób,
wezwij... (podać odpowiednią informację).
C. Depresja często prowadzi do samobójstwa. Jeśli sądzisz, że ktoś, kogo
znasz, przeżywa depresję lub w inny sposób przejawia chęć popełnienia samo
bójstwa, wezwij... (podaj odpowiednią informację).
Dział IV. „Ostatnia deska ratunku".
Osoby starsze, nawet te, które dokonują zamachu samobójczego ze zdecydowanym
zamiarem zakończenia życia, przejawiają ambiwalencję, tak często stwierdzaną wśród
młodych samobójców. Wolę życia potwierdza fakt, że wiele starszych osób przychodzi
do lekarza na krótko przed popełnieniem samobójstwa. Dowodzi to, że szukają one
pomocy, że troszczą się o swoje zdrowie nawet wtedy, kiedy myślą o samobójstwie. Być
może mają nadzieję, że lekarz odkryje ich zamiar samobójczy i pomoże im rozwiązać
problem, który skłonił ich do powzięcia takiej decyzji.
Wydaje się, że gdyby zamiar popełnienia samobójstwa został wcześniej rozpoznany,
możliwa byłaby pomoc w odzyskaniu pragnienia życia.
Depresja jest bolesnym doznaniem ludzi w każdym wieku, zwłaszcza kiedy jest
poważna i trwa długo. Symptomy depresji u osób starszych są uważane za
942
normalną konsekwencję starzenia się. Depresja nie musi jednak towarzyszyć ludziom
tej kategorii wieku. Sędziwy wiek nie odbiera prawa do leczenia stwarzającego
przesłanki aktywności i pełnego uczestnictwa w życiu społeczeństwa. Ogłoszenia
radiowo-telewizyjne — analogiczne do poprzednich.
Rozdział LXVIII
ROLA HIGIENY PSYCHICZNEJ W ZAPOBIEGANIU AGRESJI
Profilaktyczne funkcje higieny psychicznej w przypadkach samobójstw rozpatrywać
można w perspektywie szerokiego zakresu zjawiska agresji.
Związki agresji z samobójstwem wymagają przeprowadzenia dokładnych badań.
Przedstawiciele kierunku psychoanalitycznego podkreślają znaczenie powiązań agresji z
samobójstwem. Według K. Menningera, w każdym akcie samobójczym można wyróżnić
trzy komponenty: pragnienie zabicia siebie, pragnienie zabicia kogoś z otoczenia poprzez
swoją śmierć oraz pragnienie śmierci1. Inni autorzy (Zilboorg, Stoor, Hirch) również
wiążą samobójstwo z agresją; jednostka skłonna do samobójstwa ujawnia agresję na
zewnątrz (Farberow)2.
Badania B. Płużek-Pileckiej wykazały, że wysokiej agresji towarzyszy silniejsza
autoagresja i tendencja autodestrukcyjna. Osoby o wysokiej potrzebie agresji są
szczególnie narażone na dokonanie powtórnej próby odebrania sobie życia i powinny być
objęte specjalną opieką terapeutyczną.
Człowiek współczesny żyje w warunkach sprzyjających ustawicznym stresom.
Stresy te, w zależności od typu struktury psychicznej jednostki i związków kształtujących
ogólny poziom jej rozwoju, działają zasadniczo w dwu kierunkach: uwrażliwienia na
różnorodność rzeczywistości ludzkiej, wzrostu złożoności procesów psychicznych, a
więc i wzmożonej pobudliwości psychicznej, oraz w kierunku odwrotnym, tzn.
osłabienia wrażliwości, którą zastępują zachowania prymitywne i psychopatyczne. Ta
druga forma reakcji na stresy, a nawet — ogólnie mówiąc — ta forma życia nie sprzyja
zdrowiu psychicznemu ani fizycznemu i coraz częściej spotyka się jej krytykę, a nawet
otwarty bunt wobec niej — przykładowo przejawiający się w ruchach młodzieży
kontestującej w krajach zachodnich.
Zwraca się przy tym uwagę na konieczność uspołecznienia człowieka, gdyż aktualne
stosunki międzyludzkie zbyt często charakteryzują się wrogością i rywalizacją — zamiast
życzliwością i współdziałaniem. Jak podkreśla M. Grzywak-
ka to bezpośrednio z idei demokracji, która, acz w różnej formie, stała się ideologią
powszechną. Sprzyja temu masowość i częstotliwość komunikowania się. A zatem
procesy egalitarnych przeobrażeń kulturowych często rozpoczynają się na drodze
przeniesienia wzoru kulturowego i tzw. zapożyczeń kulturowych — nawet w
społeczeństwach, w których względnie akceptowana była nierówność podziału dóbr. Jak
już wspomniano, system ekonomiczny może nie wytrzymywać tego naporu, podobnie jak
naporu tego nie wytrzymuje często system społeczny. W obu przypadkach dochodzi do
agresywnego domagania się uprawnień do realizacji roszczeń.
Agresja nęka nawet społeczeństwa względnie demokratyczne, jeżeli są one w
szczególnej sytuacji wcześniejszego w stosunku do możliwości zaspokojenia pobudzenia
potrzeb i ukształtowania się wzoru równości. Z tym podstawowym, w naszym
przekonaniu, czynnikiem wiąże się wiele jego lokalnych i indywidualnych odmian.
Zadanie higieny psychicznej w tym przypadku polega głównie na wzmocnieniu
wzoru regulacji równowagi pomiędzy popytem i podażą.
Systemem szczególnie wyzwalającym agresję jest taki system społeczny, w którym
ustawowo, lecz często tylko werbalnie, zapewniono ogółowi powszechny dostęp do
osiągania dóbr, a w którym w rzeczywistości blokuje się ten dostęp, nie określając
precyzyjnie drogi jego realizacji i nie gwarantując powodzenia. Zagadnienie jest
wielowymiarowe. Mówimy tu zarówno o świadomym hamowaniu tendencji egalitarnych,
jak o indolencji w sferze kierowania oraz o niesprawności organizacyjnej.
Niezależnie od tego, jaka jest przeszkoda realizacji uprawnień ustawowo należnych
— nonszalancja czy głupota decydentów — jeżeli jest wyraźnie postrzegana i znajduje
odbicie w świadomości społecznej, budzi emocje tak silne, iż są one co najmniej stanami
przedprogowymi agresji lub wręcz zmieniają się w zachowania agresywne. Agresja rodzi
się jako wynik niemożności wyegzekwowania uprawnień, a wynikająca z niej krzywda
jest już tylko dynamiczną fazą raz podjętej decyzji, aby za wszelką cenę otrzymać
należyte uprawnienia. W tej fazie dochodzi często do działań, których racja zostaje
nadwątlona niejednoznacznością aksjologiczną sposobu, w jaki dokonuje się proces
wyrównywania krzywd grupowych czy indywidualnych. Trzeba zdawać sobie sprawę z
tego, że mamy do czynienia z procesem lawinowym, którego zatrzymanie na granicy
prawa jest niezwykle trudne, skoro proces ten rodzi się z poczucia krzywdy faktycznie
występującej. Wahadło działań społecznych na drodze realizacji równouprawnienia
niebezpiecznie wychyla się w kierunku brania więcej niż się należy. W sytuacji silnego
pobudzenia emocji samo wywalczenie praw często nie wystarcza i mamy wówczas do
czynienia z fazą zemsty. Tu uśpione zostaje poczucie moralnego ładu, co jest swoistą
analogią sytuacji, gdy grupa walcząca była wyjęta spod ochron-no-gwarancyjnej funkcji
prawa.
Z inną etiologią agresji mamy do czynienia wówczas, gdy system moralno-prawny
społeczeństwa jest niekonsekwentny i w pewien sposób „zmusza" do działania
niepraworządnego, nielegalnego. Działanie takie mogłoby się rozwi-
952
nym zarysie, tym bardziej wysublimowane muszą być cechy konkurencji mię-
dzygrupowej.
Dość powszechnie występuje jednak zjawisko zdecydowanie negatywne. Mamy tu
na myśli takie układy, w których polityka społeczna w imieniu grup, a bez uwzględnienia
odmienności grup, dokonuje przetasowań społecznych. Przetasowania te mogą być nawet
akceptowane w tym sensie, że stwarzają jednostkom należącym uprzednio do różnych
warstw struktury społecznej te same szansę rozwojowe. Pozostaje jednak problem
mechanizmu poczucia odrębności. Niezwykle trudne jest przekształcenie tego
mechanizmu, który często przez wieki był podstawą związku z grupą odniesienia, w
mechanizm integracji między-grupowej. Na tym tle występuje zjawisko nazywane
„zderzeniem kulturowym". Proces wytwarzania nowych mechanizmów integracyjnych
jest długotrwały i tym bardziej utrudniony, że członkowie rozbitych grup społecznych
kontaktują się ze sobą, chociażby w układach rodzinnych. Konflikty są prawie
nieuchronne — bądź w nowym, bądź w poprzednim układzie wzajemnych relacji
społecznych. Niepowodzenia prób porozumienia, znaczna liczba prób bezowocnych
przekształca się niejednokrotnie w agresję we wzajemnych stosunkach.
Zagadnienie to jest bardzo szerokie i wymagałoby oddzielnego omówienia.
Podjęliśmy je, choć skrótowo, ponieważ twierdzenia opisujące proces zderzenia
kulturowego wyjaśniają częściowo nagły, występujący w skali masowej i w tejże skali
dostrzegany, rozwój wzajemnej nietolerancji. Fakt ten tym bardziej zaskakuje, że pojawia
się w społeczeństwach zakładających w programach swego rozwoju tworzenie warunków
sprzyjających tolerancji.
Zadaniem higieny psychicznej jest uczenie tolerancji wobec odmienności
obyczajowych, odmienności zachowań, wyglądu członków innych zbiorowości.
Nie twierdząc, iż można już teraz skonstruować ogólny model działań
prewencyjnych, chcielibyśmy zwrócić uwagę na okoliczności sprzyjające walce z
agresją. Bronią skuteczną w walce z agresją jest możliwie szerokie uświadomienie
społeczeństwu, z jakich przyczyn schodzi ono na manowce zachowań nagannych,
krzywdzących. Warto zwrócić uwagę, że w większości przypadków jednostka nie zdaje
sobie w pełni sprawy, dlaczego działa agresywnie. Nawet gdy chce tego działania
uniknąć, pozbawiona jest podstawowych wskazań diagnostycznych — umożliwiających
zrozumienie swego stanu psychicznego i reakcji ze stanu tego wynikającej.
Działaniem profilaktycznym o niezwykłym znaczeniu wydaje się prowadzenie
edukacji nie tylko z zakresu moralności. Zasady moralne, nawet znane i akceptowane,
mogą stracić siłę normatywną pod naporem sytuacji, jeżeli nie wspiera ich wiedza o
mechanizmach powstawania reakcji psychospołecznych, czyli wiedza o sobie samym i
indywidualnych możliwościach wyboru różnych wariantów zachowania. Programy
edukacyjne powinny uwzględniać taki rodzaj kształcenia społeczeństwa, a polityka
społeczna realizować musi pozostałe postulaty, takie jak niezbędność — z jednej strony
— likwidacji tych wszystkich sytuacji, które agresję wywołują, z drugiej strony —
tworzenia wentyli rozładowywania naturalnej dynamiki człowieka, która, nie
rozładowana, przekształca się w agresję.
955
Rozdział LXIX
PSYCHOPROFILAKTYKA SUICYDOLOGICZNA U OSÓB W OKRESIE
WIEKU PODESZŁEGO
Wzrost zainteresowania problematyką profilaktyki różnego rodzaju zaburzeń
psychospołecznych u ludzi w drugiej połowie życia, podobnie jak innymi kwestiami z
zakresu psychogerontologii, ma niewątpliwy związek z demograficznym zjawiskiem
postępującego w przyspieszonym tempie starzenia się ludności najbardziej rozwiniętych
krajów świata, nazywanych z tego powodu postemery-talnymi1. Na świecie jest coraz
więcej ludzi starych. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), już w
2000 r. ludzie starzy mieli stanowić około 1/4 ludności, zarówno w Ameryce, jak i w
Europie2. W 2010 r. średnia długość życia ludzkiego ma się wydłużyć do 75 lat, a
populacja osób powyżej 65 roku życia potroi się do półtora miliarda3. Wobec
powyższych przewidywań prawdopodobne jest, że w XXI wieku problemy ludzi starych
staną się dominujące zarówno w medycynie, jak i w naukach społecznych.
Psychologowie przekonują, że głębsze poznanie psychologicznych procesów
starzenia się może przyczynić się nie tylko do skutecznej pomocy człowiekowi w
przezwyciężaniu stresu związanego z przekraczaniem progów starości oraz w
przeciwdziałaniu powstawania niekorzystnych zachowań, takich jak próby samobójcze,
ale również może ułatwić adaptację do nowych warunków, jakie niesie ze sobą starość.
We współczesnej psychologii wskazuje się, iż starość jest tak samo ważnym okresem
rozwojowym jak każdy inny, a wiedza na temat starzenia się jest równie cenna jak
wiedza o rozwoju dzieci i młodzieży4. W związku z rosnącym zainteresowaniem
problematyką rozwoju w późnej dorosłości można także żywić nadzieję, że odkrycia z tej
dziedziny pomogą lepiej zrozumieć rolę
1 P.B. Baltes, M.M. Baltes, Successful Ageing: Perspectives from the Behavioral
Sciences, New York 1990.
3 K. Wiśniewska-Roszkowska, Starość jako zadanie, Warszawa 1989.
3 M. Straś-Romanowska, Paradoksy rozwoju człowieka w drugiej połowie życia a
psychoprofilak-
tyka starości, [w:] B. Kaja (red.), Wspomaganie rozwoju —psychostymulacja i
psychokorekcja, Byd
goszcz 2000.
4 P. B. Baltes, H.W. Reese, The life-span perspecńve in developmental psychology,
[w:] M. H. Born-
stein, M.E. Lamb (red.), Developmentat Psychology: An Advanced Textbook,
Hillsdale 1984.
960
nie młodości. Jesteśmy świadkami bałwochwalczego wręcz kultu ciała, urody, seksu,
sprawności fizycznej i intelektualnej — a więc tych wartości, których utrata stanowi
widoczną, bezpośrednio odczuwalną oznakę starzenia się, a których w żaden sposób nie
da się zatrzymać. Dominuje nastawienie ku przyszłości, na postęp, zmianę, podczas gdy
człowiek stary woli stabilizację otoczenia zewnętrznego i chętnie odwraca się ku historii,
ku wspomnieniom, jest niejako uosobieniem konserwatyzmu, stagnacji, przypomina o
kresie życia i sprawach ostatecznych. Tempo współczesnego świata oraz instytucjonalna
organizacja życia nie przewidują w rodzinie miejsca dla człowieka starego nie tylko
dlatego, że nie jest on tam potrzebny, ale również dlatego, że członkowie rodziny nie
mają dla niego czasu. Z tego obrazu człowieka starego, jako nieprzystającego do ideałów
współczesnego świata, wyłania się jeszcze jedna prawidłowość polegająca na tym, że
ludzie aktualnie młodzi, ludzie tworzący kulturę, w której nie ma miejsca dla człowieka
starego, nie zwracają uwagi na to, że sami też będą starzy.
Tak więc sytuację egzystencjalną człowieka starzejącego się we współczesnych
czasach można określić jako szczególnie trudną, i dlatego działalność w zakresie
psychoprofilaktyki starości staje się poważnym zadaniem. Psychoprofilaktyka obejmuje
również oddziaływania zmierzające do zapobiegania najbardziej drastycznym aktom, do
jakich należy próba samobójcza. W kontekście zróżnicowanego charakteru procesu
starzenia się dyskusyjne wydają się jednak wszelkie selektywne i skrajne programy
psychoprofilaktyki starości i pomocy psychologicznej, które z reguły nastawione są bądź
na uaktywnianie i usprawnianie psychofizycznego i społecznego funkcjonowania
człowieka starego, bądź na opiekę i ochronę30.
Trzeba przyznać, że psychoprofilaktyka obejmująca osoby w okresie późnej
dorosłości jest niewątpliwie potrzebna, zarówno ze społecznego, psychologicznego, jak i
moralnego punktu widzenia. W ramach wspomagania rozwoju w dorosłości przedmiotem
troski winien być także, a może przede wszystkim, wymiar podmiotowy jednostki, gdyż
stanowi on najmocniejszy walor starości, który — w przeciwieństwie do innych — może
podlegać ciągłym pozytywnym przeobrażeniom. Wskazuje się, że psychoprofilaktyka w
omawianym zakresie powinna zakładać31:
1. Dostarczanie osobom doświadczającym kryzysu starzenia się jak najpeł
niejszej wiedzy na temat jego mechanizmów, dotyczących nie tylko sfery biolo
gicznego i psychospołecznego funkcjonowania, ale również dotyczących funkcjo
nowania podmiotowego. Wiedza ta potrzebna jest po to, by jednostka mogła nie
tylko uzbrajać się przeciwko starości w psychologiczne protezy w postaci spraw
nych, choć niestety doraźnych mechanizmów obronnych, ale po to, by mogła
zmierzyć się twórczo z dramatem starości.
2. Pomoc jednostce w porządkowaniu myśli, wspomnień i odnajdywaniu sensu
przemijającego życia w obliczu dwu perspektyw: retrospektywnej, która ukazuje
Tamże, s. 52. Tamże, s. 53.
967
2 Youth Suicide Prevention Programs. Public Health Sernice, Centers for Disease
Control, Atlanta 1992.
970
wych, jakie miał przed podjęciem służby wojskowej. Wyniki badań wykazują, że
przyczyny samobójstw w wojsku w znacznym stopniu nie są związane bezpośrednio ze
służbą wojskową, ale wiążą się ze środowiskiem rodzinnym lub konfliktami
uczuciowymi żołnierza, a niekiedy jest to kryzys egzystencjalny, mający szersze podłoże
światopoglądowe. Dotarcie do źródeł, możliwe właśnie poprzez wywiad środowiskowy,
powinno być prowadzone wyjątkowo subtelnie i w miarę możliwości za zgodą żołnierza,
o którym chcemy zebrać informacje. Może jednak zdarzyć się nawet tak, że żołnierz
może sam prosić przełożonego o rozmowę z matką, żoną czy kolegami. Przełożony
powinien skorzystać z takiej możliwości, gdyż może ona być szansą na lepsze poznanie
podwładnego i skuteczniejszą pomoc w rozwiązaniu jego problemów. Przełożony może
podjąć się również roli mediatora, jeśli problem dotyczy konfliktów interpersonalnych
podwładnego7.
Psychokorekcja. Obserwacja, rozmowy indywidualne i wywiad środowiskowy
umożliwić mogą wykrycie zachowania suicydalnego już na etapie samobójstwa
wyobrażonego lub upragnionego. Nie można wówczas danej jednostki pozostawić samej
sobie z nie rozwiązanymi problemami życiowymi. Pomocy udzielić może wówczas
bezpośredni przełożony, dowódca, a niekiedy koledzy żołnierza, u którego pojawiły się
myśli samobójcze. Jednakże pomoc taka może okazać się niewystarczająca i niezbędna
jest fachowa psychokorekcja prowadzona przez psychologa, a. w pewnych przypadkach
także przez lekarza psychiatrę.
Należy ustalić, jakie są psychospołeczne uwarunkowania zachowania suicydalnego,
na ile ma ono bezpośredni związek ze środowiskiem wojskowym, a na ile wynika z
innych przyczyn. Żołnierz, u którego występują myśli samobójcze, powinien zostać
objęty szczególną opieką psychologiczną, różnymi formami oddziaływań relaksacyjnych,
niekiedy psychoterapią grupową.
Szkolenia w zakresie suicydologii. Współczesna wiedza suicydologiczna będąca
efektem badań interdyscyplinarnych, odpowiednio wykorzystana w praktyce, pozwala w
dużym stopniu na skuteczną profilaktykę samobójstw. Wiedza ta jednak nie jest w
wystarczającym zakresie popularyzowana i upowszechniana zwłaszcza w tych
środowiskach, gdzie zagrożenie samobójstwem jest szczególnie duże. W wojsku również
znajomość problematyki suicydologicznej nie jest wystarczająca. Należałoby w sposób
systemowy przeprowadzić szkolenie w tym zakresie8. System ten powinien uwzględnić
następujące elementy:
— instrukcja dla dowódców o postępowaniu w przypadku podejrzeń możli
wości popełnienia samobójstwa, która uwzględniałaby różnorodne przejawy za
chowania suicydalnego i udzielała wskazówek co do ich interpretacji;
— wojskowy telefon zaufania, działający na wzór cywilnych telefonów za
ufania, których sieć funkqonuje od wielu lat w Polsce i za granicą i sprawdza się
w interwencjach kryzysowych; telefon zaufania w wojsku obsługiwany powinien
być jednakże przez specjalistów (psychologów, socjologów lub pedagogów), zna-
7 A. Wtelgus, Osobowość oficera dowódcy wojskowego, Płock 1999.
8 B. Hołyst, Zapobieganie samobójstwom w wojsku — koncepcja modelowa.
Ekspertyza dla
Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, Łódź 1998.
980
Rozdział LXXII
ZAPOBIEGANIE SAMOBÓJSTWOM POLICJANTÓW
Ustalenie czynników etiologicznych zachowań suicydalnych policjantów nie należy
do zadań łatwych. A przecież tylko znajomość tych czynników pozwala na określenie
kierunków działań profilaktycznych.
Jeżeli ma się wpływ na czynniki stresowe, można szybo przywrócić policjanta do
stanu normalnego i zapobiec np. depresji, samobójstwu, agresji lub innym irracjonalnym
aktom. Policjanci, u których występują groźne oznaki stresu, starają się je ukrywać,
obojętnieją na sprawy otoczenia, stają na uboczu zarówno w miejscu pracy, jak i w
domu. Usiłują zachować samokontrolę i opanowanie w celu zapewnienia innych, że
radzą sobie sami ze swoimi problemami.
W Niemczech dla zwalczania podwyższonego stresu udziela się policjantom w wielu
landach dwojakiego rodzaju pomocy — w formie szkolenia w zakresie opanowywania
stresu oraz opieki w konkretnych sprawach (tzw. briefingi po traumatycznych
zdarzeniach). Szkolenia pozwalają policjantom poznawać techniki zwalczania stresu, ale
nie uczą rozróżniania obciążających sytuacji. Opieka po traumatycznych zdarzeniach nie
jest powszechna (wyjątek stanowi Nadrenia Płn. — Westfalia). Psychoterapia ma
zastosowanie w przypadkach chronicznych posttraumatycznych zaburzeń. Na szkolenia
ogólne połączone z częściową opieką są kierowani policjanci, którzy np. uczestniczyli w
katastrofach, a psychoterapia pozasłużbowa przysługuje tylko w pojedynczych
przypadkach.
Istotną pomocą jest tzw. superwizja, czyli ciągłe fachowe doradztwo w sprawach
zawodowych, którego głównym punktem jest systematyczne rozważanie własnej
zawodowej interakcji z innymi. Superwizja ma stanowić pomoc w odciążeniu
psychicznym, czyli służyć higienie psychicznej. Problemy obciążające bądź konflikty
związane z pracą są przedmiotem dyskusji, której celem jest zapobieżenie zjawisku
zwanemu „syndromem wypalenia się". Superwizja nie jest terapią, a problemy nie są
opracowywane terapeutycznie, lecz w jej ramach są badane — pod kątem przyczyn i
skutków — zawodowe działania i szkody związane z pracą. Ważne jest wsparcie socjalne
w sytuacjach stresowych, które redukuje negatywne skutki stresu. Pozytywne aspekty
superwizji to m.in. zmniejszenie liczby przedwczesnych emerytur, większe zadowolenie
z pracy, a także właściwsze zachowanie policjantów wobec obywateli.
982
osoby stwarzające ryzyko podjęcia takich działań. W Wielkiej Brytanii w latach 1980
—1990 344 osoby popełniły samobójstwo w czasie pobytu w więzieniu. W związku z
tym postulowano wprowadzenie do więzień cel bezpieczeństwa, w których przebywaliby
więźniowie zagrożeni możliwością podjęcia próby samobójczej. Cele są zlokalizowane w
specjalnych oddziałach i wyposażone w dodatkowe wizjery zlokalizowane w ścianach i
suficie; pozwala to obserwować umieszczoną w nich jednostkę z dowolnego miejsca
więzienia. Zazwyczaj cele takie są pozbawione jakichkolwiek — poza łóżkiem —
sprzętów; brak również dostępu (lub jest jedynie niewielki dostęp) do naturalnego
światła. Cela jest wygłuszona podwójnymi dźwiękoszczelnymi drzwiami
zapewniającymi całkowitą ciszę aż do poziomu sensorycznej deprywacji. Przebywający
w celi skazany jest pozbawiony normalnych uprawnień, nie może również czytać ani
posiadać jakichkolwiek osobistych rzeczy.
W raporcie specjalnej komisji podkreśla się, iż wykorzystywanie takich cel wobec
osób znajdujących się w stanie kryzysu samobójczego stanowi okrutną i niezasłużoną
karę. Najbardziej szokujące jest to, że umieszczenie w takiej celi następuje na wniosek
więziennej służby medycznej. Praktyka taka powinna być zaprzestana jak najszybciej.
Może ona jedynie powstrzymać szczególnie wrażliwe jednostki od poszukiwania
kompetentnej pomocy, a uniemożliwienie „zamurowania" więźnia z tendencjami
samobójczymi powinno skłonić personel więzienny do większego wysiłku. Nowe
podejście do zjawiska zapobiegania samobójstwom więziennym powinno opierać się na
procedurze zwiększonych warunkowych zwolnień nieletnich oraz ludzi wykazujących
zaburzenia psychiczne.
K.G. Power i E. Moodie przeprowadzili badania, w których starali się poznać sposób
postępowania w zakładach karnych wobec osób w okresie jednego roku od rozpoczęcia
odbywania kary w więzieniu3. Badania prowadzono we wszystkich zakładach karnych w
Szkocji. Wśród 44 093 osób przyjętych do zakładów karnych wyodrębniono, na etapie
przyjmowania, 1984 osoby (4,5%) określone jako zagrożone ze względu na możliwość
popełnienia zamachu samobójczego; 857 osób (1,9%) zidentyfikowano jako zagrożone
już w trakcie odbywania przez nie kary. Spośród osób uznanych za zagrożone na etapie
przyjmowania do zakładu karnego 19,1% poddano bardzo ścisłemu nadzorowi
zapobiegawczemu; nadzorowi takiemu poddano 58% badanych, u których stwierdzono
występowanie zagrożenia już w trakcie odbywania przez nich kary.
Przeciętna długość czasu trwania ścisłego nadzoru zapobiegawczego wynosiła, w
przypadku osób określonych jako zagrożone popełnieniem samobójstwa już na etapie
przyjmowania do zakładu, 1,87 dnia, a w przypadku osób, u których ryzyko takie
stwierdzono już w czasie odbywania kary — 2,59 dnia. Autorzy badań sugerują, iż
byłoby celowe zaostrzenie kryteriów oceny nowo przyjmowanych więźniów ze względu
na stopień zagrożenia zachowaniem autodestruktyw-nym, nawet za cenę pewnej liczby
fałszywych przewidywań.
3 K.G. Power, E. Moodie, Characteństics and management ofprisoners at risk
ofsuicide beha-viour, „Archives of Suicide Research" 1997, nr 3, s. 109-123.
986
go od siebie7.1 jest to taki konflikt, w którym obie strony niełatwo jest namówić do
pogodzenia. Społeczeństwo, choć silniejsze, z trudnością przebacza i opornie przyjmuje
wszystkie idee i poglądy nakłaniające do rezygnacji z prawa odpłaty. Przestępca zaś nie
zawsze chce, a najczęściej nie potrafi lub nie może dostosować się do ogólnie przyjętych
norm społecznych.
Warunki, w jakich wykonywana jest kara w zakładzie karnym, powodują generalne
niezaspokojenie potrzeb. Występuje tu bardzo silna deprywacja sen-soryczna i
informacyjna polegająca na ograniczeniu lub zupełnym odcięciu pewnych bodźców
oddziałujących na zmysł wzrokowy, słuchowy i inne. Deprywacji ulegają też potrzeby
samorealizacji, poczucia własnej wartości, bezpieczeństwa, miłości, przyjaźni,
stowarzyszenia i kontaktów z innymi ludźmi, zespół potrzeb estetycznych oraz
twórczych. Pojawia się natomiast w psychice skazanych odczucie zagrożenia własnej
osoby.
Potrzeby są siłą napędową, mechanizmem motywacji pobudzającym organizm do
działania, nadającym kierunki jego aktywności. Jednakże „aby na bazie potrzeby powstał
motyw, potrzebne jest dostrzeżenie wartości (celu działania) i powstania przekonania o
możliwości jej osiągnięcia"8.
Skutki niezaspokojenia potrzeb są bardzo różnorodne i niejednakowo istotne dla
funkcjonowania organizmu. Nie są one jeszcze w pełni znane nauce. Wydaje się, że
najgroźniejsze dla człowieka zaobserwowane reakcje na deprywa-cję potrzeb to:
— powstanie negatywnych emocji, co powoduje, że osobowość nie może
prawidłowo funkcjonować, rozwijać się, tworzyć, a przy znacznym przedłużeniu
takiego stanu może nastąpić rozpad osobowości;
— w razie przedłużania się stanu niezaspokojenia potrzeb szansę zaspoko
jenia ich własnymi siłami są znikome lub żadne, wygasa motywacja i człowiek
staje się bierny;
— pojawianie się zachowania typu agresji lub samoagresji, trwałego przy
gnębienia, buntu przeciw normom moralnym;
— niekiedy obserwowanie „paradoksalnego efektu unikania przedmiotu za
spokajającego potrzebę, o ile zbyt długo czekało się na ten przedmiot'9.
Badania obrazu emocjonalności skazanych świadczą o występowaniu u nich silnych
zaburzeń nerwicowych (nerwic i psychonerwic)10. Obraz ten charakteryzuje się między
innymi występowaniem:
— procesu neurotycznego zahamowania przeżywania uczuć przez wypiera
nie ich z pola świadomości i stłumienie, co prowadzi do powstania patologiczne
go lęku (proces ten obejmuje wszystkich badanych);
7 Na tę szczególną cechę izolacji więziennej, nie występującą w przypadku innych
rodzajów
izolacji, np. zadaniowej, eksperymentalnej, chorobowej, zwraca uwagę B. Waligóra
w pracy Funk
cjonowanie człowieka w warunkach izolacji więziennej, Poznań 1974; T. Leis, L.L.
Motiuk, J. Ogloff,
Forensic Psychology: Policy and Pracńce in Correclions, Ottawa 1995.
8 J. Reykowski, Z zagadnień psychologii motywacji, Warszawa 1970, s. 306.
* Tamże, s. 101, 140, 206.
IIJ Por. J. Sikora, Problemy resocjalizacji w świetle badań psychologicznych,
Warszawa 1978.
989
Interesujące okazały się także wyniki badań nad czynnikami ryzyka w zachowaniach
parasuicydalnych wśród mężczyzn odbywających karę pozbawienia wolności. Badaniom
poddano 123 mężczyzn z zakładu karnego w stanie Nowy Jork. Najsilniejszym
czynnikiem ryzyka były wcześniej zaobserwowane objawy zaburzeń psychicznych
leczone psychiatrycznie. Stwierdzono również silny związek z osobą, która przejawiała
zachowania parasuicydalne. Wynik ten potwierdzałby teorię społecznego uczenia się,
która traktuje modele suicydalne jako czynniki ryzyka. Ważnym czynnikiem ryzyka
okazała się także bezdomność13.
W badaniach nad przyczynami samobójstw w amerykańskich więzieniach podkreśla
się, iż interpretacje uzyskanych wyników powinny być traktowane z ostrożnością.
Generalnie przyczyn wysokiego współczynnika samobójstw w więzieniach upatruje się
w dwóch czynnikach: cechach osób, które trafiają do zakładów karnych, oraz warunkach
samych zakładów, tworzących np. deprywację potrzeb więźniów. Aczkolwiek koncepcje
podkreślające znaczenie cech osobowości skazanych są bardzo popularne, to jednak
dostarczają one jedynie częściowych wyjaśnień zjawiska samobójstw w zakładach
karnych14.
Powyższe ustalenia korespondują z wynikami 3-letnich badań dotyczących
samobójstw oraz prób samobójczych w więzieniach w Wielkiej Brytanii. Dane uzyskano
z akt 305 przypadków, a także z wywiadów z osobami, które próbowały odebrać sobie
życie, z innymi więźniami oraz z personelem. Stwierdzono występowanie istotnych
różnic pomiędzy osobami próbującymi odebrać sobie życie a innymi skazanymi. Ci
pierwsi doświadczyli w swoim życiu ostrzejszej przemocy, mieli też większe problemy
rodzinne. Najbardziej zasadnicza różnica wyrażała się jednak w opisach więziennego
życia: było ono pod każdym względem cięższe dla osób podejmujących zamach na
własne życie15.
Z innych badań wynika, iż zarówno samobójstwa, jak i przypadki naturalnych
zgonów są rzadsze w większych więzieniach, a także w tych zakładach, w których
wykonywane są badania lekarskie przy przyjmowaniu skazanych. Samobójstwa zdarzają
się również rzadziej w tych zakładach, w których proporcja personelu wobec skazanych
jest wysoka. Stwierdzono, iż zgony z przyczyn naturalnych są mniej liczne w tych
zakładach, w których zadbano o odpowiednie warunki bezpieczeństwa miejsc, w których
przebywają skazani, a także w tych zakładach, w których funkcjonowała, pełniąca dyżur
całą noc, izba chorych16.
W innych badaniach wskazuje się na występującą anomię u tych skazanych, u
których orientacja w zakresie społecznej rzeczywistości przed uwięzieniem jest
13 A. Iwanoff, Background risk factors associated with parasuicide among mak
prison inmates,
„Criminal Justice and Behavior" 1992, nr 4(19), s. 426-436.
14 J. Haycock, Capital Crimes: suicides injail, „Death Studies" 1991, t. 15, s.
417^*33.
15 A. Liebling, Vulnerability and prison suicide, „British Journal of Criminology"
1995, nr 2(35),
s. 173-187; por. także A. Liebling, T. Ward (red.), Death in Custody. International
Perspectwe, Lon-
don 1994.
lh J.D. Wooldrege, L.T. Winfree Jr.,An aggregate — level study of inmate suicides
and deaths due to natural causes in U.S. jails, „Journal of Research in Crime and
Delinąuency" 1992, nr 4(29), s. 466-479.
992
Rozdział LXXIV
KRYMINALISTYCZNE METODY ZAPOBIEGANIA SAMOBÓJSTWOM
Część ósma
POGLĄDY SPOŁECZEŃSTWA POLSKIEGO NA PROBLEMATYKĘ
SAMOBÓJSTW
Rozdział LXXV
KONCEPCJA BADAŃ EMPIRYCZNYCH. ICH REALIZACJA I GŁÓWNE
WYNIKI
Wyłoniła się potrzeba podjęcia badań obejmujących współczesne społeczeństwo
polskie, których celem jest zebranie danych dotyczących problematyki su-icydologicznej
w oczach Polaków anno 2000. Uznano, że należy spytać wylosowanych reprezentantów
społeczeństwa o poglądy na następujące kwestie z problematyki suicydologicznej:
— ocena moralna zamachów samobójczych,
— poglądy na kondycję psychiczną samobójców,
— poglądy na eutanazję,
— okoliczności usprawiedliwiające zamachy samobójcze,
— najczęstsze motywacje samobójstw.
Z inicjatywy i pod kierunkiem Brunona Hołysta przeprowadzono w II półroczu 2000
r. badania suicydologiczne1.
1. Struktura ankiety
Zaprojektowano ankietę zgodnie z wyżej wskazaną tematyką. W taki oto sposób
przełożono ją na pytania kierowane do osób badanych:
Samobójstwo z moralnego punktu widzenia. Poświęcono temu zagadnieniu dwa
pytania. Jedno, dotyczące tego, czy zamachy samobójcze zgodne są z akceptowanymi
przez osobę badaną normami moralnymi, drugie, czy zdaniem badanego ludzie mają
moralny obowiązek ratowania osób zamierzających popełnić samobójstwo.
Poglądy na kondycję psychiczną samobójców. Tej kwestii przypisano również dwa
pytania. Pierwsze z nich to pytanie o opinię osoby badanej, czy podjęcie próby
samobójczej stanowi przejaw zaburzeń psychicznych. Gdy prawie wszystkie pytania
ankiety sformułowane zostały jako dychotomiczne (tj. padać mogła
1 Badania zostały przeprowadzone przez Polskie Towarzystwo Higieny Psychicznej
i częściowo sfinansowane przez Komitet Badań Naukowych.
1005
na nie tylko odpowiedź „tak" lub „nie"), to pytanie na temat zaburzeń psychicznych
osób noszących się z zamiarem samobójstwa potraktowano jako związane z
pięciostopniową skalą od „zawsze" do „nigdy". Drugie pytanie dotyczyło poglądu osoby
badanej, czy ludzie odratowani po nieskutecznej próbie samobójczej powinni być
poddawani leczeniu psychicznemu.
Poglądy na eutanazję. I w tym przypadku sformułowano dwa pytania. Pierwsze z
nich, podstawowe: czy badany akceptuje eutanazję (wyjaśniano przy tym, że idzie
wyłącznie o nieuleczalnie chorych). Drugie pytanie dotyczyło poglądu osoby badanej na
to, czy ludzie ułatwiający popełnianie samobójstw osobom nieuleczalnie chorym powinni
być skazywani na kary pozbawienia wolności, a więc czy pomoc w realizacji eutanazji
powinna być represjonowana.
Poglądy na okoliczności usprawiedliwiające zamachy samobójcze. Pytanie
sformułowano wskazując listę sytuacji i pytając na temat każdej z nich, czy mogłaby ona
stanowić usprawiedliwienie dla zamachu samobójczego bądź jego próby. Zwróćmy
uwagę, że pytania nie sformułowano w sposób kategoryczny, tj. czy dana okoliczność
usprawiedliwia zamach samobójczy, lecz czy określona sytuacja mogłaby być traktowana
jako usprawiedliwienie podjęcia zamachu.
Wymieniono następujące okoliczności jako podlegające ocenie co do ich wagi w
usprawiedliwianiu samobójstw:
— ciężka nieuleczalna choroba,
— ciężka nieuleczalna choroba związana z doznawaniem silnego bólu,
— głębokie kalectwo,
— śmierć bliskiej osoby,
— zawód miłosny,
— utrata majątku,
— utrata szacunku ze strony otoczenia,
— skazanie na karę dożywotniego więzienia,
— poczucie bezsensu życia.
Na koniec sformułowano stwierdzenie, iż żaden powód nie usprawiedliwia
samobójstwa i proszono badanych, by pogląd ten poparli lub sprzeciwili się mu.
Najczęstsza motywacja samobójstw. Podobnie jak poprzednio, przedstawiono tu listę
okoliczności, zalecając, by respondent (osoba badana) wskazał te spośród nich, które jego
zdaniem najczęściej mogą skłaniać ludzi do popełnienia samobójstwa. Nie stawiano
ograniczenia co do liczby wyborów, tak że teoretycznie badany mógł nawet wskazać
wszystkie okoliczności z listy jako „najczęściej" skłaniające ludzi do zamachów
samobójczych. Praktycznie wskazywali respondenci tylko niektóre pozycje z listy.
Lista zawierała następujące okoliczności:
— zawód uczuciowy (miłosny),
— problemy zawodowe lub szkolne,
— problemy rodzinne,
— śmierć bliskiej osoby,
— kłopoty materialne,
1006
Okazuje się zatem, że przy dość wyraźnych nawet odstępstwach struktur próby od
struktur populacji uzyskane wyniki niekoniecznie muszą znacznie odbiegać od wyników
oczekiwanych przy dokładnej zgodności struktur próby i populacji.
3. Globalne wyniki badania
Przedstawimy teraz liczby, a ściślej biorąc częstość odpowiedzi na poszczególne
pytania według ukazanego na początku schematu tematycznego ankiety. W każdym
przypadku obok liczby oczekiwanej po korekcie struktur próby podamy też w nawiasie
uzyskaną liczbę faktyczną w próbie nieskorygowanej.
Samobójstwo z moralnego punktu widzenia
Na pytanie, czy zamach samobójczy zgodny jest z akceptowanymi przez respondenta
zasadami moralnymi, odpowiedzi przeczące stanowiły 89,6% (91,0%). A więc
współcześnie w Polsce 9 osób wśród 10 traktuje zamachy samobójcze jako niezgodne z
wyznawanymi przez siebie zasadami moralnymi, a w każdym razie składa taką
deklarację. Zatem próby samobójstw powinny spotykać się ze strony przytłaczającej
części naszego społeczeństwa z dezaprobatą moralną.
Na pytanie, czy zdaniem respondenta ludzie mają moralny obowiązek ratowania
osób zamierzających popełnić samobójstwo, odpowiedziało twierdząco 87,6% (88,5%),
czyli tylko co ósma osoba w społeczeństwie polskim byłaby skłonna pozostawić samemu
sobie człowieka zmierzającego ku targnięciu się na swe życie. Siedem wśród
przeciętnych ośmiu osób w kraju uważa, że przy zetknięciu się z zamiarem samobójstwa
człowiek ma moralny obowiązek wkroczenia i interweniowania.
Ogólnie zatem, przynajmniej w składanych deklaracjach, społeczeństwo polskie
wyraża dezaprobatę moralną wobec samobójstw, uznając z drugiej strony za moralny
obowiązek zapobieganie próbom samobójczym, jeśli zanosi się na nie w kręgu
obserwacji człowieka.
Poglądy na kondycję psychiczną samobójców
Na pytanie, czy zdaniem respondenta podjęcie próby samobójczej stanowi przejaw
zaburzeń psychicznych, struktura odpowiedzi okazała się następująca: zawsze — 13,7%
(14,1%); często — 34,5% (36,7%); średnio — 28,1% (27,3%); rzadko — 18,4%
(16,8%); nigdy — 5,3% (5,1%).
Okazuje się, że około połowy badanych traktuje podejmowanie prób samobójczych
jako przejaw zaburzeń psychicznych bądź to zawsze, bądź często. Tylko 18% badanych
uważa, że próby samobójcze rzadko stanowią przejaw zaburzeń psychicznych, wreszcie
zaledwie co dwudziesta osoba przeczy temu,
1010
Śmierć bliskiej osoby — 37,9% (40,8%). Okazuje się, że współcześni Polacy nieco
częściej sądzą, że kłopoty materialne to powszechniejszy powód do samobójstwa niż
śmierć bliskiej osoby. Na liście usprawiedliwień śmierć bliskiej osoby znalazła się na
piątym miejscu, na liście częstych postrzeganych motywów — na miejscu siódmym.
Problemy zawodowe lub szkolne — 36,8% (35,4%). To także szeroka, zróżnicowana
kategoria — od zagrożenia bezrobociem po zagrożenie niezaliczeniem roku studiów.
Zawód miłosny (uczuciowy) — 36,4% (38,1%). Na liście znalazł się ten motyw na
miejscu dziewiątym, gdy na liście usprawiedliwień — na miejscu szóstym. Ponad 1/3
osób badanych sądzi, że zawód miłosny może być częstym motywem samobójczym, lecz
tylko 5% respondentów usprawiedliwiałoby targnięcie się na życie przez zawód miłosny.
Utrata pracy — 29,7% (26,6%). Okoliczność, która od paru lat zaczęła się w Polsce
liczyć tak dalece, że 30% Polaków skłonnych jest uważać, że utrata pracy należy do
częstych motywów skłaniających ludzi do samobójstw.
Samotność — 28,4% (26,2%). Wbrew oczekiwaniom, ten motyw pojawia się
dopiero na odległym, a właściwie końcowym miejscu, bo po nim mamy tylko „inne
motywy". Okazuje się, że sam fakt braku bliskich stosunkowo rzadko uznawany jest za
motyw, który skłania ludzi do popełnienia samobójstwa. Znowu charakterystyczny jest
kierunek różnicy dwóch wskaźników liczbowych: gdy bezpośrednio w próbie o
nadreprezentacji ludzi młodych odsetek ów wynosi 26%, to przy zwiększeniu wagi
odpowiedzi ludzi starszych rośnie on do 28%. Rzeczywiście, jeśli popełnia ktoś
samobójstwo z powodu osamotnienia, to jest to z reguły człowiek starszy.
Inne motywy — 4,7% (3,6%). Owe inne motywy to dość często uszczegółowienia
lub egzemplifikacje pozostałych motywów z listy. Na przykład niektórzy respondenci
wspominali nowotwory jako uszczegółowienie ogólniejszej kategorii nieuleczalnych
chorób. Ktoś inny podał pożar, w którym właściciel utracił całe mienie i dlatego targnął
się na życie. Rzeczywiście, eufemistycznie brzmiałaby tu kategoria ogólna „kłopoty
materialne", jednakże jest to rzeczywiście kategoria obejmująca sobą na przykład
poniesienie strat w wyniku pożaru. Inne osoby podawały także inne jeszcze powody,
miało to jednak charakter sporadyczny.
Doświadczenia osobiste
Ta część wyników nie opisuje poglądów ani wiedzy osób badanych, lecz ich własne
doświadczenia związane z samobójstwami. Jak pamiętamy, poświęcono w ankiecie
doświadczeniom osobistym wokół samobójstw cztery pytania. Oto uzyskane wyniki:
Czy ktoś znajomy z Pana(i) otoczenia podjął próbę zamachu samobójczego? Na to
pytanie odpowiedziało twierdząco 19,4% (20,0%) respondentów. Wynika z tego, że co
piąty Polak miał do czynienia ze skutecznym lub nieskutecznym zamachem
samobójczym popełnionym przez kogoś z jego otoczenia,
1015
jednak nie spośród rodziny. Wynik ten odpowiada oczekiwaniom: przeciętnie zamach
samobójczy uważany jest za popełniony przez kogoś z otoczenia przez 20-30 osób. W
przypadku, gdy jest to np. zamach dokonywany przez ucznia liceum, to z pewnością
wszyscy inni uczniowie uznają, że zamachu dokonał ktoś znajomy, ktoś z ich otoczenia.
Badanie obejmowało jednak tylko osoby pełnoletnie.
Czy ktoś z Pana(i) otoczenia zwierzał się kiedykolwiek Panu(i) z myśli
samobójczych? — na to pytanie odpowiedziało twierdząco 23,0% (20,4%)
respondentów. Okazuje się więc, że podobnie często ludzie stykają się z samobójstwami
kogoś ze swego otoczenia, choć nie rodziny, jak są adresatami zwierzeń z myśli
samobójczych, dokonywanych przez swych znajomych. Oczywiście, często się zdarza, że
ktoś rozważający zamach samobójczy odstępuje od niego, może pod wpływem perswazji
tego kogoś, komu się zwierza, z drugiej strony wiele bywa samobójstw przez nikogo nie
oczekiwanych, nie poprzedzanych żadnymi sygnałami.
Czy ktoś z Pana(i) rodziny podjął kiedykolwiek próbę zamachu samobójczego? Na
to pytanie odpowiedziało twierdząco 12,9% (11,7%) respondentów. Znaczy to, że co
ósma osoba zetknęła się z przypadkiem zamachu samobójczego w swojej rodzinie. Po
pierwsze jednak, przeważająca część zamachów samobójczych to zamachy nieskuteczne,
wśród nich zaś znaczna część to zamachy pozorowane, po wtóre, gdy mowa o rodzinie,
respondent pojmuje ją bardzo szeroko, może tu chodzić o dalekich powinowatych, z
innego miasta, sprzed lat, gdy tylko już legenda rodzinna głosi, że oto przed laty jakiś
stryjeczny dziadek z drugiego końca Polski podobno próbował się powiesić. Nie należy
zatem sądzić, że co ósmy człowiek w Polsce miał rzeczywistego samobójcę w gronie
swej najbliższej rodziny.
Czy ktoś z Pana(i) rodziny zwierzał się Panu(i) kiedykolwiek z myśli samobójczych?
Na to pytanie odpowiedziało twierdząco 12,3% (11,7%) respondentów. Tak więc równie
często spotyka się ludzi, którym wiadomo o jakimś zamachu samobójczym w obrębie ich
rodziny, jak i takich, którym jacyś członkowie rodziny bezpośrednio zwierzali się z myśli
samobójczych. Oczywiście, od myśli samobójczych do samobójczego zamiaru droga
daleka, pewnie jeszcze dalsza od zamiaru do realizacji. Można sądzić, że odpowiedź na
to pytanie zależy również od cech osobowych samego respondenta: zwierzenie dokładnie
takie samo co do treści ktoś może uznać za zamiar samobójczy swego rozmówcy, gdy
ktoś inny nie dopatrzy się w takiej rozmowie ani cienia zagrożenia samobójstwem.
W każdym razie mniej więcej co ósmy człowiek w Polsce ma wrażenie, że choć raz
w życiu ktoś z jego rodziny zwierzał mu się z myśli samobójczych.
Własne skłonności samobójcze
Odnosiły się do nich dwa ostatnie pytania ankiety. Pierwsze z nich, jak już
wspomniano, przypisane było do pięciostopniowej skali. Brzmiało ono: „Czy
obserwował Pan(i) u siebie myśli samobójcze?". Oto odpowiedzi: bardzo często —
1016
2,4% (2,1%); często — 3,7% (3,2%); średnio — 7,1% (6,7%); rzadko — 23,7%
(22,8%); nigdy — 63,0% (64,7%).
Tak więc niespełna 2/3 Polaków nigdy nie myślało o samobójstwie, na każdych zaś
ośmiu Polaków siedmiu, jeśli w ogóle myślało kiedykolwiek o samobójstwie, to rzadko,
sporadycznie. Jednakże znajdujemy po kilka procent osób, które miewały myśli
samobójcze często lub nawet bardzo często, a także od czasu do czasu. Myśli samobójcze
to jeszcze nie poważny zamiar popełnienia samobójstwa. Pytanie o taki właśnie poważny
zamiar uzyskało 14,5% (13,0%) odpowiedzi twierdzących. Znaczy to, że jeśli ktoś
miewał myśli samobójcze częściej niż „rzadko", to na ogół dochodził do poważnego
zamiaru popełnienia samobójstwa. Z badań wynika, że co siódmy dorosły Polak miał w
swym życiu chociaż raz taką chwilę, kiedy naprawdę myślał o samobójstwie. Liczba ta
potocznie może wydać się zawyżona, jednak rzeczywiście znaczna część ludzi
autentycznie noszących się w pewnej chwili z zamiarem samobójstwa unika rozgłaszania
takiego zamiaru. Może więc wydawać się, że odsetek osób, które kiedyś nosiły się, choć
przez chwilę, z poważnym zamiarem samobójstwa, jest niski. Badania jednak ukazały,
powtórzmy, że co siódmy Polak przeżył w swym życiu choć jedną taką chwilę, kiedy
„chciał skończyć ze sobą".
I oto pytanie ostatnie, zamykające: „Czy zdarzyło się Panu(i) kiedykolwiek podjąć
próbę popełnienia samobójstwa?". Padło tu 7,8% (6,0%) odpowiedzi twierdzących. Ta
liczba znowu zaskakuje swą wysokością. Wynikałoby z niej, że przeciętnie co dwunasty
dorosły Polak to niedoszły samobójca. Czy możliwe, że niektórzy respondenci
odpowiedzieli na to pytanie twierdząco, mimo iż naprawdę nigdy w życiu nie próbowali
samobójstwa? Z pewnością jest to możliwe. Czy możliwe jednak, żeby przypadki takie
były stosunkowo częste, tj. żeby „przyznawały się" do prób samobójczych liczne osoby,
które naprawdę nigdy ich nie podejmowały? Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Pewną
wskazówką może być kierunek różnicy wskaźników liczbowych. Opierając się na próbie
nieco zdeformowanej wobec populacji (nadmiar młodych wykształconych ludzi z
metropolii, a niedomiar starszych niewykształconych ze wsi) otrzymujemy wskaźnik
niższy (6%) niż po skorygowaniu struktur próby (7,8%). Gdy zatem przypiszemy
większe wagi osobom starszym, mniej wykształconym, mieszkającym na wsi, to okazuje
się, że odsetek osób podających, iż kiedyś próbowały osobiście popełnić samobójstwo,
rośnie. Przypisanie wyższych wag odpowiedziom osób starszych to uwzględnienie w
większym stopniu ludzi, którzy dłużej żyją. W trakcie długiego ich życia bardziej
prawdopodobne było, iż zdarzyły się próby samobójstwa niż wobec osób młodych, czyli
żyjących dotąd stosunkowo krótko. Co więcej, mogą być osoby, które przynajmniej we
własnym mniemaniu podejmowały próby samobójstw, choć nikt o tym nie wiedział. To
na przykład wiele kobiet żyjących samotnie, które w chwili depresji połknęły znaczną
liczbę środków nasennych lub innych medykamentów; w mniemaniu swym kierowały się
przez to ku samobójstwu, obudziły się jednak i zrezygnowały z zamiarów samobójczych,
nie zwierzając się nikomu z tego co zaszło, a wspomniawszy o tym dopiero w przypadku
takiego anonimowego w końcu badania.
1017
1. Wpływ płci
na poglądy o podejmowaniu prób samobójczych jako przejaw zaburzeń psychicznych
Okazuje się (tab. 1, 146, 158), że istotnie statystycznie częściej kobiety niż
mężczyźni uważają, że ktoś, kto podejmuje próbę samobójczą, jest dotknięty takimi czy
innymi zaburzeniami psychicznymi.
Tabela 1 zawiera dane o frekwencjach oraz o odsetkach kobiet i mężczyzn
mówiących, że podejmowanie prób samobójczych stanowi przejaw zaburzeń
psychicznych. Kolumna 1 dotyczy odpowiedzi „zawsze", koi. 2 — „często", koi. 3 —
„średnio", koi. 4 — „rzadko", koi. 5 — „nigdy".
Dowiadujemy się więc np., że gdy 15,90% kobiet uważa, że podjęcie próby
samobójczej to „zawsze" przejaw zaburzeń psychicznych, to taki pogląd żywi tylko
12,36% mężczyzn. Gdy np. 54 kobiety (czyli 3,87% ich liczby) uważa, że podjęcie próby
samobójczej „nigdy" nie jest przejawem zaburzeń psychicznych, to taki sam pogląd żywi
88 mężczyzn, czyli 6,21% spośród nich.
Druga część tabeli 1 zawiera dane na temat testu cni2 i wskazywanego przezeń
poziomu istotności, w dwóch wersjach: w klasycznej wersji Pearsona i w wersji tzw.
największej wiarygodności. Jak widać, wersje te prawie nie różnią się i Czytelnik
powinien kierować się klasyczną wersją Pearsona. W pierwszej kolumnie mamy podaną
sumę cni2 (tu wynosi ona 22,60507), w kolumnie drugiej mamy podaną liczbę stopni
swobody (degrees of freedom). Tu wynosi ona 4, bowiem tabela poprzednia liczy 5
kolumn (skala pięciostopniowa częstości) oraz dwa wiersze (kobiety, mężczyźni). Liczba
zaś stopni swobody to iloczyn pomniejszonej o 1 liczby kolumn
przezpomniejszonąolliczbęwierszy,wnaszymwiccprzypadkujesttoiloczyn4 x 1.
W kolumnie trzeciej mamy podany poziom istotności. Wynosi on tu 0,00015, a więc
ryzyko fałszywości uogólnienia wyników z próby na populację wynosi jak 15 do 100
000, czyli praktycznie jest ono zerowe. Uprawnieni jesteśmy zatem twierdzić, że
struktura odpowiedzi udzielanych przez kobiety różni się od struktury odpowiedzi
udzielanych przez mężczyzn.
1019
bójcze jako przejaw zaburzeń psychicznych. Znajdujemy tu kolejno liczby: tzw. suma
kwadratów pomiędzy grupami, czyli między kobietami a mężczyznami, liczba stopni
swobody dla grup (wynosi ona 1, bo grupy są dwie: kobiety i mężczyźni, a w tym
przypadku liczba stopni swobody to liczba grup minus 1). Następna liczba to średni
kwadrat pomiędzy grupami. Jest on identyczny z sumą kwadratów, gdyż stanowi iloraz
sumy kwadratów i liczby stopni swobody. Skoro liczba stopni swobody wynosi 1, to
iloraz jest identyczny z sumą kwadratów. Następna liczba to resztowa suma kwadratów.
Dotyczy ona tzw. błędu statystycznego, czyli zróżnicowania wyników powodowanego
jakimiś nieznanymi okolicznościami, nie zaś płcią respondentów. Kolejna liczba to
resztowa liczba stopni swobody. Wynosi ona, jak widać, 2810. Ta liczba stopni swobody
to liczba wszystkich badanych osób minus liczba grup1. Kolejna liczba to średni kwadrat
reszto-wy, czyli iloraz 3227 i 2810. Następna liczba (w dolnym wierszu) to stosunek F.
Jest to iloraz średniego kwadratu pomiędzy grupami i średniego kwadratu resz-towego.
Wynosi on, jak widać, ponad 22. Przy liczbach stopni swobody: grupowej wynoszącej 1 i
resztowej wynoszącej 2810, daje to istotność zróżnicowania średnich w granicach
0,000002, czyli dwa do miliona. Zatem okazuje się, że uprawnione jest uogólnienie
głoszące, że kobiety bardziej zdecydowanie niż mężczyźni uważają ludzi podejmujących
próby samobójcze za tak czy inaczej zaburzonych psychicznie. Ta różnica poglądów
kobiet i mężczyzn nie musi być nader jaskrawa, jednakże istnieje, i to na taką skalę, że
uprawnia do uogólnienia, czyli do stwierdzenia, że w całym kraju bardziej stanowczo
kobiety niż mężczyźni sądzą, że samobójcy to ludzie zaburzeni psychicznie.
Kuracja psychiczna niedoszłych samobójców. Wśród kobiet bardziej niż wśród
mężczyzn rozpowszechniony jest pogląd, że osoby które próbowały zamachów
samobójczych, powinny być poddawane leczeniu psychicznemu (tab. 2). Widać, że
istotnie statystycznie kobiety częściej niż mężczyźni postulują leczenie psychiczne
niedoszłych samobójców, choć wszystkie osoby badane w wielkiej przewadze postulują
leczenie psychiczne samobójców.
Ze względu na to, że zmienna poglądów o leczeniu psychiatrycznym ma charakter
dychotomiczny (tylko dwie odpowiedzi), miarodajny jest współczynnik fi, którego
wartość ukazana jest w dolnej tabeli i, jak widać, wynosi prawie 0,11. Znaczy to, że
dostrzegalny jest wpływ samodzielny zmiennej płci na poglądy na temat leczenia
psychicznego niedoszłych samobójców. Współczynnik fi, podobnie jak V Cramera dla
zmiennych wielodzielczych, ma zakres zmienności od 0 do 1. Im wyższa wartość
współczynnika, o tym silniejszej zależności między zmiennymi świadczy ona.
Stosunek do eutanazji. Mężczyźni częściej niż kobiety akceptują eutanazję (tab. 8).
Tabela ukazuje, że gdy w ogóle eutanazja akceptowana jest przez polskie społeczeństwo
stosunkowo rzadko, to dostrzegalnie częściej tolerują ją mężczyźni niż kobiety.
1 Tym fragmentem analizy objęto 2812 osób.
1021
kie inne pytania ankiety różniły się tak nieznacznie, że różnice te dalekie były od
posiadania waloru istotności statystycznej, przynajmniej w granicach p = 0,05.
Sumując: kobiety częściej niż mężczyźni uważają samobójców za dotkniętych
dolegliwościami psychicznymi i w związku z tym częściej też postulują, aby niedoszłych
samobójców leczyć psychicznie. Kobiety rzadziej niż mężczyźni akceptują eutanazję, a
stąd częściej niż mężczyźni postulują, by karać pomocników w eutanazji. Kobiety
rzadziej niż mężczyźni skłonne są usprawiedliwiać czyjeś samobójstwo nieuleczalną
chorobą, zgonem kogoś bliskiego, wyrokiem dożywocia bądź poczuciem bezsensu życia.
Kobiety częściej niż mężc2yźni uważają, że w ogóle żaden powód nie może
usprawiedliwić samobójstwa. Z drugiej strony, kobiety częściej niż mężczyźni wskazują
zawód miłosny, problemy rodzinne oraz depresję jako najczęstsze faktyczne motywy
samobójstw. Kobiety rzadziej niż mężczyźni obserwują u siebie myśli samobójcze.
Rozdział LXXVII
WPŁYW WIEKU NA POSTAWY WOBEC SAMOBÓJSTWA
osoby to już głównie zgon współmałżonka lub dziecka, a więc zgon osoby często nie
do zastąpienia. Dlatego właśnie, jak można sądzić, właśnie tych kilka lat życia, tj. okres
od 25 do 29, to okres, w którym utrata rodziców odgrywa stosunkowo niewielką rolę, z
drugiej zaś strony, gdy traci się w tym wieku kogoś z najbliższej rodziny, to właśnie
najczęściej rodziców, nie zaś małżonka czy dziecko.
Utrata szacunku (tab. 18). Jest to w ogóle okoliczność najrzadziej w opinii osób
badanych usprawiedliwiająca zamach samobójczy, natomiast stosunkowo najczęściej jest
ona wskazywana przez osoby w wieku 40-49, a najrzadziej przez osoby w wieku 25-29
lat. Zauważmy, że spośród ponad 500 osób w tym właśnie wieku zaledwie 4 osoby
uznały utratę szacunku za okoliczność mogącą usprawiedliwiać samobójstwo.
Tak więc najczęściej poczytują utratę szacunku za okoliczność usprawiedliwiającą
osoby czterdziesto—pięćdziesięcioletnie, te bowiem posiadają nierzadko pewien dorobek
życiowy, nie tylko a nawet niekoniecznie materialny, lecz właśnie pewną pozycję
społeczną, częstokroć nieformalną, są po prostu ludźmi poważanymi, otaczanymi
szacunkiem. Jak widać, dla paru procent osób w tym wieku utrata szacunku mogłaby
stanowić okoliczność usprawiedliwiającą samobójstwo. Odnotujmy, że w gronie osób
powyżej 50 roku życia odsetek ów wyraźnie maleje. Należy sądzić, że wiąże się to z
przywiązaniem do życia osób starszych. Nawet nieuleczalna choroba związana z silnymi
bólami nie stanowiła w oczach przytłaczającej ich części dostatecznego powodu
usprawiedliwiającego samobójstwo, rym bardziej więc trudno, aby popełniać
samobójstwo dla takiego „drobiazgu" jak utrata szacunku. Co do osób młodych, to w
grupie najmłodszej, ludzi w wieku studenckim, spotkać można zapewne wiele osób
wypełnionych ideami, bezinteresownością etc.
W dzisiejszych czasach w tym właśnie wieku szacunek, honor, mogą jeszcze
niekiedy być w cenie. Mija kilka lat i właśnie znajdujemy 4 osoby wśród kilkuset, które
mówią, że utrata szacunku (zasłużona!) może usprawiedliwić zamach na własne życie.
Pozostali zapewne nie oddają się takim refleksjom, zajęci bardziej poczynaniami z
dziedziny marketingu.
Wyrok dożywotniego więzienia (tab. 19). Jak widać, stosunkowo najczęściej
uznaliby dożywocie za okoliczność mogącą usprawiedliwić samobójstwo osoby w wieku
40-49 lat, najrzadziej zaś osoby w wieku 25-29 lat. Można przypuszczać, że większość
respondentów dobiegających trzydziestki potraktowała taką okoliczność jako dalece
nierealną i stąd nie wskazała jej jako mogącej usprawiedliwić zamach samobójczy. Z
drugiej strony, osoby najstarsze, podobnie jak w innych przypadkach, nieskłonne są
uznać również taką okoliczność jak wyrok dożywotniego więzienia, która mogłaby
usprawiedliwić zamach samobójczy.
Poczucie bezsensu życia (tab. 20). Najczęściej wskazują na bezsens życia, jako
okoliczność mogącą usprawiedliwić samobójstwo, osoby w wieku 40-49 lat, często
jednak również osoby najstarsze. Rysuje się wyraźna cezura między osobami przed
czterdziestką a osobami po czterdziestce. Można sądzić, że tym ostatnim poczucie
bezsensu życia bywa nieobce, a opierać się może przede wszystkim na braku nadziei. W
gronie osób po pięćdziesiątce ów brak nadziei przybierać może
1029
postać „nic mnie już w życiu nie czeka" lub „ze zdrowiem moim jest źle, a zmiany
mogą być tylko na gorsze". U osób w wieku 40-49 lat poczucie bezsensu życia wiązać się
może z pierwszym bilansem życiowym, kiedy wiele osób dochodzi do przekonania, że
dalece nie osiągnęło celów kiedyś zamierzonych. Osoby w tym wieku nabierają
pewności, że nigdy już nie osiągną celów, wyglądających kiedyś na realne. Z wiekiem
40-49 lat wiążą się też zmiany rodzinne, głównie w dwóch postaciach. Pierwsza z nich to
odchodzenie, zakładanie własnych rodzin przez dorosłe już dzieci i zostawianie za sobą
pustki, druga — to częste w tym właśnie wieku rozpady małżeństw; zwłaszcza wśród
kobiet często wytwarza się tak dojmujące poczucie bezsensu życia, że może skłaniać do
usprawiedliwiania nawet samobójstwa.
Tak więc poczucie bezsensu życia może mieć szereg odmian i powodów, wspólne im
jest zaś jedno — to, że naprawdę wyraźnie zaczyna dawać o sobie znać po przekroczeniu
czterdziestego roku życia.
Pogląd, iż żaden powód nie usprawiedliwia samobójstwa (tab. 21). Jak należało
oczekiwać, jest to pogląd najbardziej rozpowszechniony wśród osób starszych,
„trzymających się życia". Ogólnie, im starsza grupa wieku tym nieco częściej ów właśnie
pogląd, że życie więcej jest warte niż cokolwiek. Znajdujemy jeden niewielki wyjątek
(zresztą w granicach błędu statystycznego), mianowicie osoby najmłodsze nieco częściej
niż dobiegające trzydziestki uważają, że życie jest tak ważne, iż żaden powód nie
usprawiedliwia odbierania go sobie.
4. Wpływ wieku na poglądy o najczęstszych motywach
samobójstw
Spośród obejmowanych przez listę dwunastu motywów — co do sześciu pojawiają
się istotne statystycznie różnice częstości ich wskazywania warunkowane przez wiek
osób badanych.
Zawód uczuciowy (miłosny) (tab. 24). Wyróżniają się grupy wieku zgodnie z
potocznymi oczekiwaniami: zawód miłosny jako jedną z najczęstszych sytuacji
mogących prowadzić do samobójstwa wymieniają stosunkowo najczęściej osoby
najmłodsze, wyraźnie zaś najrzadziej osoby po pięćdziesiątce. Różnice nie są wielkie,
jednakże wskazujące na istotność statystyczną zależności poglądów o rozczarowaniach
uczuciowych jako motywie samobójstwa od wieku. Zrozumiałe, że osoby najstarsze
sądzą, że jest to motyw nie należący do najczęstszych, gdy przeciwnie sądzą osoby
najmłodsze.
Przypatrując się odpowiedziom na pytanie o motywy, należy brać pod uwagę, że
mimo sformułowania pytania: „jakie motywy skłaniają ludzi najczęściej..." wiele
odpowiedzi padających na to pytanie stanowiło rezultat projekcji. Osoba badana
odpowiadając na tak sformułowane pytanie mogła z jednej strony starać się przypomnieć
sobie o znanych czy zasłyszanych przez nią przypadkach samobójstw, sięgając pamięcią
do mniemanych ich motywów, często jednakże była to odpowiedź raczej na pytanie „jak
ja bym się zachował?", tj. czy np. ja osobiście
1030
zdobyłbym się na samobójstwo z powodu zawodu miłosnego. W efektach projekcji
upatrywać należy choćby owej różnicy między częstością wskazań zawodu miłosnego
jako częstego powodu samobójstwa ze strony osób najmłodszych i osób najstarszych.
Problemy rodzinne (tab. 25). Jeśli w ogóle problemy rodzinne są często wskazywane
jako powszechny motyw popełniania samobójstw, to szczególnie często jest on
wskazywany przez osoby w wieku 40-49 lat, najrzadziej zaś podają go osoby z następnej
grupy wieku, tj. po pięćdziesiątce. Zauważmy też, że gdy u osób do 24 lat odsetek
przekracza 38%, to zaraz w grupie następnej obniża się do niespełna 36%, by w grupie
30-39 lat znowu wzrosnąć do 40%. Owe niewielkie wahnięcia są charakterystyczne: w
grupie najmłodszej problemy rodzinne dotyczą częstokroć jeszcze rodziny pochodzenia:
rodziców i rodzeństwa, wiek 25-29 lat to początkowy okres istnienia rodziny własnej,
okres wypełniony entuzjazmem i nadziejami. Po upływie kilku lat, gdy ludzie minęli
trzydziestkę, a nawet zbliżają się do czterdziestki, rośnie częstość pojawiania się
problemów rodzinnych, czyli rozmaitych konfliktów, zwłaszcza między małżonkami lub
np. między teściami a zięciami czy synowymi. Częstość takich konfliktów nasila się i
zapewne osiąga apogeum w wieku od 40 do 49 lat, stąd właśnie w wyniku naszych badań
uzyskujemy tu najwyższy odsetek. Okres następny to inne problemy, rzadziej już
problemy natury rodzinnej.
Depresja lub inne zaburzenia psychiczne (tab. 26). Depresja stosunkowo często
wymieniana jest jako motyw skłaniający ludzi do zamachów samobójczych, szczególnie
zaś często jest ona wymieniana przez osoby w wieku 40-49 lat, ale także przez osoby w
wieku 25-29. Najrzadziej wspominają depresję, jako motyw skłaniający do samobójstwa,
osoby w wieku 30-39 lat.
Można sądzić, że depresja to stan ducha pokrewny ostremu poczuciu utraty sensu
życia. Jak pamiętamy, utratę sensu życia uznawały za usprawiedliwiającą samobójstwo
najczęściej osoby w wieku 40-49 lat. Tu podobnie. Depresja to z re-gury rezultat utraty
nadziei, rozczarowań, doznawania odczucia znalezienia się w sytuacji bez wyjścia.
Z drugiej strony, depresja jako powód samobójstwa wskazywana jest też stosunkowo
często przez osoby w wieku 25-29 lat. Respondenci w tym wieku opierają się zapewne na
pamięci zdarzeń, z którymi zetknęli się. Większość osób w tym wieku „otarła się" o
samobójstwo jakiegoś kolegi, znajomego, rówieśnika. Mówiono wówczas, że popełnił on
samobójstwo popadłszy w stan depresji. Rzeczywiście, w tym właśnie wieku, tj. wieku
zakładania własnej rodziny, podejmowania odpowiedzialnej pracy, zdarzają się już na
progu niepowodzenia czy wręcz klęski, wywołujące w istocie stan depresji. Po
trzydziestce życie bywa już zwykle tak lub owak ułożone. Ktoś kto od początku natknął
się na klęski, zdążył do tego czasu popełnić samobójstwo, trafić do zakładu dla
psychicznie chorych czy też po prostu wykoleić się: zostać narkomanem, alkoholikiem
etc. Zatem wśród osób po trzydziestce nie ma już w zasadzie takich, inni zaś atrakcyjnie
lub mniej atrakcyjnie ułożyli sobie życie, a stąd mniej mają powodów zewnętrznych do
popadania w depresję. Ponieważ zaś, jak wspominaliśmy, odpowiedzi na to pytanie to
1031
w dużej mierze wyraz projekcji wtasnych odczuć, stąd właśnie wiek 25-29 lat
okazuje się wyróżniający dla częstości wskazywania właśnie depresji czy innych
zaburzeń psychicznych jako popularnego motywu samobójstw.
Nieuleczalna choroba (tab. 27). Tu wyróżniają się z jednej strony osoby najstarsze, z
drugiej — osoby w wieku 25-29 lat. Wśród osób najstarszych nieuleczalna choroba
wskazywana jest wyraźnie rzadziej niż w innych grupach wieku jako jeden z
najczęstszych motywów samobójstw. Oto kolejny przejaw „trzymania się życia" osób
starszych. „Prawda, jestem nieuleczalnie chory, ale na razie żyję, i chwała Bogu!" — to
właśnie wydaje się mottem osób starszych.
Co do osób w wieku 25-29 lat to rzeczywiście zamachy samobójcze zdarzające się
wśród ich rówieśników motywowane są stosunkowo często już to nieuleczalną chorobą,
już to trwałymi urazami nabytymi w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Ogólnie zaś w
tym właśnie wieku, wieku transferu od rodziny pochodzenia ku rodzinie własnej, zdarza
się stosunkowo wiele zamachów samobójczych, a więc również i motyw nieuleczalnej
choroby należy do wymienianych przez osoby badane z tej grupy wieku stosunkowo
często.
Głębokie kalectwo (tab. 28). Wyróżnia się tu grupa wieku 40-49 lat, mianowicie
osoby w tym właśnie wieku wyraźnie częściej niż wszystkie inne wskazują głębokie
kalectwo jako jeden z najczęstszych motywów zamachów samobójczych. Po
pięćdziesiątce odsetek ów maleje, znowu bowiem zapewne daje o sobie znać „trzymanie
się życia". Również osoby przed czterdziestką rzadziej obserwują w swym otoczeniu
zamachy samobójcze motywowane stanem głębokiego kalectwa. Przypomnijmy też, że
głębokie kalectwo to powód samobójstwa wymieniany w ogóle najczęściej spośród
wszystkich obejmowanych przez listę dwunastu powodów.
Inne motywy samobójstwa (tab. 29). Inne motywy, wymieniane w ogóle bardzo
rzadko, wskazywane są stosunkowo najczęściej przez osoby w wieku 40-49 lat, niewiele
rzadziej przez osoby po pięćdziesiątce, natomiast zdecydowanie najrzadziej przez osoby
najmłodsze. Jak wspominaliśmy już wcześniej, owe „inne motywy" to częstokroć
uszczegółowienia ogólniejszych motywów umieszczonych na liście. Sporadycznie
zdarzały się motywy, które trudno byłoby potraktować jako konkretyzację motywów z
listy.
5. Związek wieku z doświadczeniami osobistymi z dziedziny problematyki
samobójczej
Wiek osób badanych różnicuje istotnie statystycznie jedno tylko z doświadczeń,
mianowicie częstość występowania w roli adresata zwierzeń znajomych z myśli
samobójczych (tab. 30). Z oglądu tabeli trzy rzeczy rzucają się w oczy: po pierwsze,
najczęściej miały do czynienia ze zwierzeniami znajomych z ich myśli samobójczych
osoby w wieku 25-29 lat, po wtóre, najrzadziej odbierały takie zwierzenia osoby po
pięćdziesiątce, po trzecie, rzadko też stosunkowo zwierzenia takie odbierały osoby w
wieku 40-49 lat.
1032
Osoby po pięćdziesiątce, jako żyjące dwukrotnie lub ponad dwukrotnie dłużej niż te
dobiegające trzydziestki, siłą rzeczy musiały mieć więcej okazji, by wysłuchiwać
zwierzeń o myślach samobójczych. Skoro liczby wskazują coś dokładnie przeciwnego, to
jedno z trojga: bądź przed laty ludzie miewali o wiele rzadziej myśli samobójcze niż mają
je teraz, bądź przed laty mniej skłonni byli o nich opowiadać na prawo i lewo, bądź nasi
starsi wiekiem respondenci zapomnieli, że przed laty jacyś znajomi zwierzali im się z
myśli samobójczych (albo wyparli to ze swej pamięci). Niewykluczone, że trzydzieści lat
temu zwierzenie się przyjaciołom z myśli samobójczych było mniej rozpowszechnione
niż obecnie. Możliwe też jednak, że znowu jest to przejaw „trzymania się życia" przez
osoby starsze, które opierają się wnikaniu w rozważania dotyczące w ogóle samobójstw,
a więc tematu związanego ze śmiercią.
Powyższe rozważania dotyczą także, w zmniejszonej skali, osób w wieku 40-49 lat.
Interesujące jest natomiast, dlaczego tak znacznie wyróżniają się częstością brania
udziału w rozmowach o myślach samobójczych osoby w wieku 25-29 lat, ale już nie
młodsze od nich osoby w wieku studenckim. Można przypuszczać, że po prostu u osób
najmłodszych rozmaite trudności i zasadzki życiowe nie zdążyły jeszcze dojść do takiego
stopnia zaawansowania, aby wywołać myśli samobójcze, czy skłonić do podzielenia się
nimi z przyjaciółmi, znajomymi. W kręgach dwudziestolatków znane bywają sytuacje,
kiedy to dziewczyna dzwoni do pięciu przyjaciółek, alarmując je, że szósta z nich
zapowiada popełnienie samobójstwa, a w każdym razie bierze to pod uwagę. Chłopak się
„nie sprawdził", coś „nie wypaliło", ona sama „nie może zaistnieć". Dzisiejszy
dwudziestolatek w Polsce znaleźć może masę powodów do rozmyślania o samobójstwie,
którymi to myślami skwapliwie dzieli się z licznymi przyjaciółmi. Jak wynika z naszych
badań, „okres krytyczny" rozmów o myślach samobójczych to wiek 25-29 lat. Tak było
w Polsce anno 2000 i nie wiadomo, czy utrzyma się taka tendencja, czy też raczej myśli
samobójcze i rozmowy o nich z czasem rozpowszechnią się wśród osób raczej
młodszych, a więc w wieku 20—24 lata.
6. Wpływ wieku na własne skłonności samobójcze
Wpływ wieku wywierany jest istotnie statystycznie na jeden tylko aspekt własnych
skłonności samobójczych, mianowicie na częstość obserwowania u siebie myśli
samobójczych. Odpowiedzi na to pytanie ujęte zostały w pięciostopniową skalę, stąd dla
celów analizy statystycznej zastosowano nie tylko test chi2, lecz także jednoczynnikową
analizę wariancji.
Częstość własnych myśli samobójczych (tab. 31, 151, 163). Z oglądu tabeli 31
widzimy, że ogólnie im ludzie młodsi wiekiem, tym częściej obserwują u siebie myśli
samobójcze. Dokładniejsze dane zawarte są w tabeli 151. W tabeli podane są wartości
przeciętne dla sparametryzowanej skali odpowiedzi. Jak widać, najniższa przeciętna
(niespełna 4,38) dotyczy osób w wieku lat 30-39, najwyższa przeciętna zaś (4,58) —
osób po pięćdziesiątce. Jak pamiętamy, im wyższa war-
1033
Rozdział LXXVIII
RÓŻNICOWANIE POGLĄDÓW
NA PROBLEMATYKĘ SAMOBÓJSTW
PRZEZ POZIOM WYKSZTAŁCENIA
Wyróżniono cztery poziomy wykształcenia: podstawowy, zasadniczy zawodowy,
średni i wyższy. Okazało się, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, że istnieją
wyraźne i istotne statystycznie zależności między poziomem wykształcenia a poglądami
na szereg kwestii z zakresu problematyki suicydalnej.
1. Samobójstwo z moralnego punktu widzenia
Aspektu moralnego zamachów samobójczych dotyczyły dwa pytania w ankiecie.
Jedno zwrócone było wprost do respondentów, czy uznają oni zamachy samobójcze za
zgodne ze swymi normami moralnymi. Drugie pytanie dotyczyło moralnego obowiązku
ratowania kandydatów na samobójców, tj. odwodzenia ich od zamiaru zamachu na
własne życie. Okazało się, że poziom wykształcenia wywiera wpływ na częstość
deklaracji w przypadku obu tych pytań. Różnice te przedstawimy kolejno.
Zgodność samobójstw z własnymi normami moralnymi (tab. 32). Rysuje się tu
bardzo wyraźna różnica pomiędzy osobami o wykształceniu poniżej matury a osobami o
wykształceniu co najmniej średnim. Gdy w ogóle przytłaczająca część respondentów
deklarowała, że zamachy samobójcze są oczywiście niezgodne z ich normami
moralnymi, to jednak około dwukrotnie częściej osoby mniej wykształcone nie dopatrują
się niezgodności samobójstw z wyznawanymi przez siebie normami moralnymi, w
porównaniu z osobami o wykształceniu przynajmniej średnim. Jak widać, ten jeden
element charakterystyki osobistej — poziom wykształcenia, wykazuje zależność wobec
potwierdzania lub zaprzeczania zgodności samobójstw z własnymi przekonaniami
moralnymi o sile 0,1 (10% skali), co nie jest mało jak na jedną tylko cechę osobistą.
Widać też, że istotność statystyczna zależności odpowiedzi na pytanie o zgodność
samobójstw z przekonaniami moralnymi od poziomu wykształcenia kształtuje się już
poniżej p = 0,000001.
Obowiązek moralny ratowania kandydatów na samobójców (tab. 33). Tu zależność
deklaracji od poziomu wykształcenia okazuje się mniej zdecydowana,
1035
kształconym, i przy tym raczej ubogim, utrata majątku kojarzy się wręcz z
perspektywą śmierci głodowej. W takich warunkach zamach samobójczy może być
usprawiedliwiony i, jak wiadomo, w ostatnich latach obserwujemy w Polsce dość liczne
przypadki samobójstw osób mało wykształconych w związku z bankructwem ich
drobnych firm itp.
Z kolei poszukujemy wyjaśnienia różnicy między odsetkiem usprawiedliwiających
samobójstwa utratą majątku wśród respondentów po maturze a znacznie wyższym
odsetkiem wśród respondentów po studiach. Tu odpowiedź, jak sądzimy, byłaby taka:
naprawdę bogaci przedsiębiorcy to z reguły ludzie po studiach. Wykształcenie dokładnie
średnie (matura) typowe jest, a przynajmniej było do niedawna, dla niezamożnej
urzędniczki utrzymującej się z pracy najemnej. Człowiek nie posiadający naprawdę
wielkiego majątku nie może też przeżyć, a na ogół również wyobrazić sobie jego utraty.
Urzędniczce kieszonkowiec w tramwaju może ukraść 100 zł, natomiast przedsiębiorcy
może spłonąć nie-ubezpieczona fabryka. Widać więc, kto ma silniejszy powód do
targnięcia się na swe życie, czyli która z dwóch sytuacji wyraźniej może usprawiedliwić
zamach samobójczy.
Utrata szacunku (tab. 38). Im wyższy poziom wykształcenia, tym częściej
wskazywanie utraty szacunku jako okoliczności mogącej usprawiedliwić zamach
samobójczy. Zauważa się przy tym dwie wyraźne cezury: między osobami o
wykształceniu podstawowym a osobami o wykształceniu zasadniczym zawodowym oraz
między osobami o wykształceniu średnim a osobami o wykształceniu wyższym.
Zaledwie jedna osoba z grupy o wykształceniu podstawowym wskazała na utratę
szacunku jako jedną z okoliczności mogących usprawiedliwić czyjeś samobójstwo. Z
drugiej strony, gdy zaledwie kilkanaście osób po studiach wskazało tę samą okoliczność,
to jest to jednak ponad 3% badanych z tej grupy. Tradycja cenienia własnego honoru,
traktowania szacunku do własnej osoby i do samego siebie jako cennej wartości — to
tradycja niektórych tylko środowisk, wśród których skądinąd tradycją też było
zapewnianie potomstwu wyższego wykształcenia. Skoro te dwie cechy są zbieżne, to
zrozumiałe, że to właśnie u osób po studiach stosunkowo najczęściej (choć w ogóle
rzadko) upatruje się utratę szacunku jako powód mogący usprawiedliwić samobójstwo.
Ponadto istnieją pewne zawody, a także stanowiska w rozmaitych hierarchiach
społecznych, do wykonywania lub utrzymywania których nieodzowne jest posiadanie
odpowiedniego szacunku. Gdy więc człowiek zajmujący określone stanowisko utraci
szacunek, skazuje go to nieomal automatycznie na rychłą utratę cennej, atrakcyjnej
pozycji społecznej, co dodatkowo może motywować ku samobójstwu.
Wyrok dożywotniego więzienia (tab. 39). Okazuje się, że schemat rozkładu wyników
dokładnie powtarza schemat dotyczący utraty majątku jako okoliczności
usprawiedliwiającej samobójstwo. Znowu jest tak, że najrzadziej usprawiedliwiłyby
samobójstwo z powodu skazania na dożywotnie więzienie osoby po maturze, częściej
osoby po ZSZ, jeszcze częściej po podstawówce, jednak wyraźnie najczęściej — osoby
po studiach. Wyjaśnienie byłoby poniekąd analogiczne do przedstawionego dla
okoliczności utraty majątku. Osoby słabo wykształcone,
1038
Rozdział LXXIX
ZWIĄZEK POGLĄDÓW NA TEMATY SUICYDALNE Z MIEJSCEM
ZAMIESZKANIA
Ogół respondentów pogrupowano na mieszkańców wsi i miast, tych zaś ostatnich —
według zaludnienia zamieszkiwanych miast, wyróżniając grupy mieszkańców miast
małych o zaludnieniu do 50 tysięcy, średnich — od 50 do 200 tysięcy, większych od 200
do 500 tysięcy, największych — od 500 tysięcy do miliona i mieszkańców Warszawy.
Jeśli pytać o typowe małe miasto w Polsce, to ze względu na strukturę zaludnienia
małych miast praktycznie mało liczą się miasta najmniejsze, zwłaszcza te do 5 tys.
mieszkańców. Najwięcej, ponad połowa ludności zamieszkującej miasta do 50 tysięcy, to
mieszkańcy miast w granicach zaludnienia 20 tysięcy do 50. Znaczną również część tej
grupy społeczeństwa polskiego stanowią mieszkańcy miast o zaludnieniu od 10 tysięcy
do 20 tysięcy. W odpowiedzi na pytanie o jedno czy dwa typowe miasta z tej grupy
możemy np. wskazać Krasnystaw w woj. lubelskim czy Sulechów w woj. lubuskim.
Oczywiście, można by wskazać również sto kilkadziesiąt innych miast. Tak więc typowe
miasto z grupy miast małych to miasto powiatowe, średniej wielkości jak na ośrodek
administracyjny właśnie powiatu.
Typowe miasta średniej wielkości to jeszcze przed dwoma laty najmniejsze z miast
wojewódzkich, obecnie zaś duże miasta powiatowe o faktycznym statusie ośrodków
subregionalnych. By znowu wymienić przykładowo typowe miasta z tej grupy, wskażmy
Jelenią Górę w województwie dolnośląskim i Płock w woj. mazowieckim.
Większe miasta, a więc te o zaludnieniu od 200 do 500 tys. to na ogół miasta
wojewódzkie, prawie zaś każde z nich było kiedyś miastem wojewódzkim (z wyjątkiem
kilku miast GOP-u oraz m. Gdyni). Typowe więc miasta z tej grupy to np. Białystok czy
Bydgoszcz.
Co do typowości miast największych, to skoro są to tylko cztery miasta, wystarczy
wymienić je, co uczyniliśmy już na początku. Powtórzmy teraz: Łódź, Kraków,
Wrocław, Poznań.
Warszawa stanowi tu grupę osobną, nie tylko jako jedyne w kraju miasto liczące
ponad milion mieszkańców, ale jako miasto wyróżniające się rozma-
1044
kańcy innych największych miast, a także miast średnich, natomiast rzadziej jest on
wysuwany przez inne osoby badane, najrzadziej przy tym przez mieszkańców małych
miast.
3. Miejsce zamieszkania a akceptacja eutanazji
Badania wykazały, że miejsce zamieszkania wpływa na częstość zarówno deklaracji
przeciw eutanazji, jak i na częstość postulowania, by pomocnicy w eutanazji podlegali
karze.
Akceptacja eutanazji (tab. 64). Zarysowały się dwie grupy: jedna, złożona z
mieszkańców Warszawy, miast średnich i wsi, w której przeciwników eutanazji jest
stosunkowo mniej, oraz druga, złożona z mieszkańców największych miast oprócz
Warszawy, ale też małych miast i miast większych, w której przeciwników eutanazji jest
wyraźnie więcej. Niewątpliwie inna jest motywacja typowego zwolennika eutanazji
wśród mieszkańców Warszawy inna zaś wśród mieszkańców wsi. Interesująca różnica:
mieszkańcy wsi i mieszkańcy miast najmniejszych różnią się wyraźnie wskaźnikami
częstości akceptacji eutanazji. Niewątpliwie poglądy religijne i moralne mieszkańców
wsi i mieszkańców najmniejszych miast są zbliżone, być może jednak rzadziej w rodzinie
miejskiej, choćby małego miasta, odczuwa się zbyteczność starego niedołężnego
człowieka niż w rodzinie wiejskiej. Oczywiście uwaga ta ma charakter luźnej, nie
potwierdzonej hipotezy.
Ów najwyższy wskaźnik zwolenników eutanazji wśród mieszkańców Warszawy
związany jest zapewne z liberalnym podejściem stołecznego inteligenta, który najdalszy
jest od zabraniania komukolwiek czegokolwiek, a więc też pozbawienia się życia na
własne żądanie.
Karanie osób pomagających w eutanazji (tab. 65). Postulat karania pomocników w
eutanazji jest szczególnie rozpowszechniony wśród mieszkańców wsi i mieszkańców
małych miast. Porównując częstość odpowiedzi na to pytanie ze strony mieszkańców wsi
i częstość odpowiedzi w tej grupie na pytanie o ogólną dopuszczalność eutanazji trzeba
stwierdzić, że wśród wiejskich respondentów znajduje się pewien, niewielki wprawdzie
odsetek osób, które równocześnie akceptują eutanazję i żądają karania osób
pomagających przy eutanazji. Nie jest to ścisła sprzeczność: można wyobrazić sobie
połączenie tych dwóch poglądów w ten sposób, że ktoś uważa, iż eutanazja jest
dopuszczalna, pod warunkiem, że chory dokona tego zabiegu absolutnie samodzielnie.
Skłonni jesteśmy jednak podejrzewać raczej, że po prostu pewna niewielka część
mieszańców wsi udzieliła odpowiedzi pomyłkowych, tj. nie takich, jakich zamierzała
udzielić. Okazuje się też, że postulat karania pomocników w eutanazji jest nader
rozpowszechniony wśród mieszkańców miast większych, choć nie największych. Jest on
zbliżony częstością do postulatu respondentów wiejskich i z małych miast, gdy częstość
postulatu karania pomocników w eutanazji wysuwanego przez pozostałych respondentów
jest znacznie niższa.
1047
Stąd też tam właśnie stosunkowo najczęściej zdarzają się zamachy samobójcze na tle
kłopotów materialnych, co postrzega i odnotowuje otoczenie.
Depresja i inne zaburzenia psychiczne (tab. 71). Powód ten, jako jeden z głównych
obecnie motywów popełniania samobójstw wskazywany jest przez respondentów z miast
małych i średnich. Natomiast jest on wskazywany stosunkowo najrzadziej przez
respondentów z miast większych, choć nie największych. Również w Warszawie
wskazuje ten motyw, jako jeden z głównych, niewielka stosunkowo w porównaniu z
innymi obszarami kraju grupa respondentów, tak że wskazujących jest mniej niż połowa,
gdy poza większymi miastami wszędzie liczba wskazań na depresję psychiczną, jako
jeden z głównych motywów samobójstw, przekracza połowę respondentów.
Samotność (tab. 72). Motyw ten okazał się zróżnicowany co do częstości wskazań
jako jeden z głównych jedynie przez miejsce zamieszkania. Ani wiek, ani płeć, ani
poziom wykształcenia, ani inne jeszcze brane pod uwagę cechy nie wykazały istotnego
statystycznie zróżnicowania częstości wskazań na samotność, jako jeden z głównych
motywów samobójstw. Natomiast zmienna „miejsce zamieszkania" pełni rolę
różnicującą. Ze względu na częstość wskazań samotności jako motywu samobójstw kraj
dzieli się na dwie wyraźne grupy: pierwsza, złożona z mieszkańców wsi oraz miast
małych i średnich, gdzie proporcja respondentów wskazujących samotność jako jeden z
najczęstszych motywów samobójstw oscyluje wokół 30%. Druga grupa to miasta
większe, największe, a wśród nich Warszawa, gdzie odsetki wskazań nie sięgają 25%.
Dotyczy to zwłaszcza Warszawy, gdzie odsetek wskazań minimalnie przekracza 20%.
Okazuje się więc, że samotność doskwiera ludziom tak dalece, iż popycha ich ku
samobójstwom, wyraźnie częściej na wsi i w mniejszych ośrodkach niż w dużych
miastach. Zadaje to kłam potocznym wyobrażeniom o „samotności w tłumie", o
anonimowości otoczenia w wielkich miastach, natomiast o więzach sąsiedzko-
przyjaciełskich w miastach małych i sąsiedzko-rodzinnych na wsi. Różnice są jaskrawe,
ich istotność mieści się w granicach p = 0,00001, a zatem należy uznać, że współcześnie
w Polsce taka jest właśnie sytuacja: tylko miejsce zamieszkania spośród licznych cech
charakteryzujących jednostkę wpływa różnicująco na częstość zamachów samobójczych
z motywu samotności, owa zaś różnica polega na tym, że samotność postrzegana jest
jako jeden z głównych motywów samobójstw znacznie częściej na wsi i w małych
miastach niż w miastach dużych.
Nieuleczalna choroba (tab. 73). Motyw ten wskazywany jest jako jeden z głównych
częściej przez mieszkańców małych miast niż przez innych respondentów, najrzadziej
widzą go zaś mieszkańcy miast większych, choć nie największych. Niezbyt też
stosunkowo często jest on wskazywany przez mieszkańców wsi.
Utrata pracy (tab. 74). Tu zarysowują się wyraźnie trzy grupy respondentów ze
względu na miejsce ich zamieszkania. Grupa pierwsza, stosunkowo najczęściej
wskazująca utratę pracy jako jeden z głównych motywów samobójstw, złożona jest z
mieszkańców wsi. Na grupę drugą, rzadziej już wskazującą utratę pracy jako jeden z
głównych motywów samobójstw, składają się mieszkańcy miast małych, średnich oraz
największych, lecz bez Warszawy. Grupa trzecia, w której najrzadziej zalicza
1051
się utratę pracy do głównych motywów popełniania samobójstw, składa się z
mieszkańców miast większych, choć nie największych, oraz mieszkańców Warszawy.
Dzisiejsza wieś to oczywiście nie tylko rolnicy, ale dawniejsi i dzisiejsi chłopo-
robotnicy, a także dawniejsi pracownicy PGR-ów. Chłoporobotnicy częściej niż
mieszkańcy miast są pracownikami o najniższych kwalifikacjach zawodowych i stąd
najbardziej bywają narażeni na utratę pracy, i to utratę trwałą, bez perspektyw zdobycia
nowego zatrudnienia. Zrozumiałe więc, że obecnie właśnie na terenach wiejskich
dochodzi do stosunkowo wielu samobójstw na tle utraty pracy. Wiadomo też, że w
Polsce o pracę tym łatwiej, im większe miasto. Bywają tu jednak ważne wyjątki. Na
przykład spośród czterech miast największych, bez Warszawy, permanentne kłopoty z
bezrobociem przeżywa Łódź. Można sądzić, że ów stosunkowo wysoki wskaźnik
częstości wskazań utraty pracy jako jednego z głównych motywów samobójstw,
występujący w największych miastach, bez Warszawy, powodowany jest w znacznej
mierze przez odpowiedzi respondentów łódzkich.
Utrata sensu życia (tab. 75). Ten motyw zaliczany jest do głównych stosunkowo
najczęściej przez mieszkańców miast średniej wielkości, w ogóle jednak różnice
częstości wskazań między wsią oraz miastami różnej wielkości są niewielkie, z jednym
wszakże wyjątkiem, mianowicie Warszawy. W Warszawie odsetek wskazań utraty sensu
życia jako jednego z najczęstszych obecnie powodów samobójstw jest wyraźnie niższy
niż gdziekolwiek indziej. Jest to zgodne z oczekiwaniami. Utrata sensu życia rozumiana
jest często, może najczęściej, jako utrata perspektyw, utrata nadziei. Obecnie właśnie w
Warszawie bardziej niż gdziekolwiek indziej w Polsce upatrywać można dobrych
perspektyw osobistych, żywić nadzieję na mniejszy lub większy sukces życiowy. Dlatego
obserwujemy tak charakterystyczne wyróżnianie się Warszawy rzadkością stosunkową
wskazywania utraty sensu życia jako jednego z najczęstszych motywów samobójstw.
Inne motywy (tab. 76). Tu znowu wyróżnia się stolica, w przeciwnym jednak
kierunku niż poprzednio, tu mianowicie stosunkowo najczęściej inne motywy zaliczane
są do najczęściej prowadzących do samobójstw. Takim innym motywem może być np.
bankructwo firmy. Skoro Warszawa to najruchliwszy gospodarczo ośrodek kraju,
również tu właśnie dochodzi stosunkowo najczęściej do upadłości firm. Eufemizmem
byłoby określenie bankructwa jako „kłopoty materialne" bądź też „problemy zawodowe".
Bankructwo to coś o znacznie większym ciężarze gatunkowym. Część zatem
warszawskich respondentów pisząc o innych motywach samobójstw miała właśnie na
myśli np. bankructwa.
6. Miejsce zamieszkania a osobiste zetknięcie się z samobójstwami i zamiarami
samobójczymi
Miejsce zamieszkania wywiera istotny statystycznie wpływ na doświadczenia
osobiste dotyczące dziedziny suicydalnej. Odpowiedzi na jedno tylko z czterech pytań
okazały się nieistotnie statystycznie różnicowane przez miejsce zamieszkania. Było to
pytanie, czy ktoś znajomy zwierzał się z myśli samobójczych. Otóż
1052
Częstość obserwowania u siebie myśli samobójczych (tab. 80, 154, 166). Z tabeli 80
można odczytać różnice co do wskazań częstotliwości własnych myśli samobójczych.
Zauważa się z jednej strony, że gdy prawie nikt z respondentów w największych
miastach, oprócz Warszawy, nie żywi myśli samobójczych bardzo często, to pojawiały
się one bardzo często wśród kilku procent mieszkańców większych miast, choć nie
największych. Jeszcze jaskrawsze różnice można zauważyć w proporcjach osób
stwierdzających, że nigdy w swym życiu nie miewały myśli samobójczych. Gdy bez
mała 3/4 mieszkańców małych miast podaje, że nigdy nie doświadczali myśli
samobójczych, to odsetek mieszkańców miast większych, lecz nie największych, nieco
tylko przekracza połowę.
Tabela 154 przynosi dane o wartościach przeciętnych obliczonych po wyskalo-waniu
odpowiedzi na to pytanie. Widać, że wartość średnia najwyższa jest w małych miastach,
niższa nieco w miastach średnich i tylko w tych dwóch grupach miast przekracza ona
nieco wielkość 4,5, co wskazuje na to, że wynik bliższy jest przeciętnie odpowiedzi
„nigdy" niż odpowiedzi „rzadko". Na wsi i w pozostałych grupach miast owe przeciętne
nie sięgają wielkości 4,5, czyli przeciętnie odpowiedzi są bliższe „rzadko" (a więc jednak
czasem!) niż odpowiedzi „nigdy". Najniższą średnią obserwujemy w większych, lecz nie
największych miastach. Tu więc typowa odpowiedź to odpowiedź „rzadko". A zatem
przeciętny mieszkaniec większego miasta dopuszcza jednak choćby tylko sporadycznie
myśli samobójcze.
Tabela 166 ukazuje, które pary miejscowości różnią się od siebie istotnie
statystycznie (w granicach p = 0,05) co do częstości pojawiania się u respondentów myśli
samobójczych. Widać, że przeciętna dotycząca większych, choć nie największych miast
odbiega tak dalece od przeciętnych innych, że od każdej z nich różni się istotnie
statystycznie.
Poważne zamiary samobójcze (tab. 81). Krok dalej od myśli samobójczych to
poważne zamiary samobójcze. Widać, że wyniki korespondują z wynikami dotyczącymi
częstości myśli samobójczych. Okazuje się mianowicie, że poważne zamiary popełnienia
samobójstwa żywione były dotąd najrzadziej wśród mieszkańców małych miast,
najczęściej natomiast wśród mieszkańców miast większych, lecz nie największych. Z
drugiej strony, może wydać się zaskakujące, że poważne zamiary samobójcze pojawiają
się stosunkowo rzadko wśród mieszkańców miast największych, oprócz Warszawy. Tu,
zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę respondentów z Łodzi, można by oczekiwać odsetka
nieco wyższego.
Własne próby zamachów samobójczych (tab. 82). Ze względu na częstość
podejmowanych dotąd własnych prób samobójstw wyróżnić można trzy grupy osób
według miejsca ich zamieszkania. Grupa pierwsza, w której prób takich było stosunkowo
najwięcej, to mieszkańcy wsi oraz mieszkańcy większych miast. Grupa druga, gdzie prób
było nie tak wiele jak w pierwszej grupie, to mieszkańcy miast średniej wielkości oraz
mieszkańcy Warszawy. Grupa trzecia to mieszkańcy małych miast oraz mieszkańcy
miast największych bez Warszawy. W ogóle najwięcej zanotowano prób samobójczych
wśród respondentów wiejskich, a najmniej wśród respondentów z największych miast,
oprócz Warszawy. Przyczyny przedstawionego tu rozkładu są z pewnością dość złożone i
wymagałyby odrębnej pogłębionej analizy.
1054
Rozdział LXXX
WARUNKOWANIE POGLĄDÓW
I DOŚWIADCZEŃ Z ZAKRESU PROBLEMATYKI
SUICYDALNEJ PRZEZ POŁOŻENIE MATERIALNE
RESPONDENTÓW
Proszono osoby badane o swobodną ocenę własnych warunków materialnych na
skali od warunków bardzo dobrych, poprzez dobre, średnie, słabe aż do bardzo słabych.
Na tej pięciostopniowej skali przypisywano w trakcie analizy ocenie warunków jako
bardzo dobre wielkość 1, jako dobre — 2, średnie — 3, słabe — 4, bardzo słabe — 5.
Oczywiście, oceny warunków materialnych są czysto subiektywne, co znaczy, że gdy np.
pewna osoba A zamożniejsza jest od pewnej osoby B, to jednak osoba A mogła ocenić
swe warunki materialne jako słabe, natomiast osoba B — jako dobre. Ocena taka bowiem
to konfrontacja oczekiwań, aspiracji z realiami.
1. Związek warunków materialnych z ocenami samobójstw z moralnego punktu
widzenia
Odpowiedzi na oba pytania z tego bloku wykazały istotne statystycznie
zróżnicowania związane z warunkami materialnymi osób badanych.
Zgodność zamachów samobójczych z wyznawanymi zasadami moralnymi (tab. 83).
Wyniki wskazują na jaskrawe różnice. Gdy ogólnie przytłaczająca część badanych
potępia zamachy samobójcze z moralnego punktu widzenia, to czynią tak najczęściej
osoby postrzegające swe warunki materialne jako bardzo dobre, następnie z grupy na
grupę ów odsetek potępiających maleje, by wreszcie osiągnąć minimum w grupie
oceniających swe warunki materialne jako bardzo słabe. W tej ostatniej grupie co piąta
osoba nie widzi nic zdrożnego moralnie w akcie samobójstwa, natomiast w grupie
najzamożniejszych tylko co dwudziesta osoba skłonna byłaby tolerować moralnie
samobójstwa.
Moralny obowiązek ratowania kandydatów na samobójców (tab. 84). Interwencję
postulują najczęściej osoby o dobrej sytuacji materialnej, jednakże różnica częstości
między tą grupą a innymi nie jest tak wielka jak różnica na krańcu przeciwnym:
wyróżniają się stosunkowo najczęstszą rezygnacją z postulatu ratowania niedoszłych
samobójców osoby o najtrudniejszej sytuacji materialnej.
1055
Zatem osoby oceniające swe warunki jako bardzo słabe głosują stosunkowo
najczęściej za pozostawianiem niedoszłych samobójców własnemu ich losowi. Możliwe,
że jest to prosty efekt postrzeganej własnej sytuacji materialnej: „sam niemal zdycham z
głodu, to jeszcze mam się martwić o jakichś samobójców?"
Porównajmy jeszcze liczby z tabeli 84 z liczbami z tabeli 83, czyli dotyczącymi
potępienia moralnego samobójstw. Gdy porównamy odsetki potępiających moralnie
zamachy samobójcze (tab. 83) i odsetki uznających za obowiązek moralny pomoc
niedoszłym samobójcom (tab. 84), to okaże się, że w grupach osób oceniających swe
warunki materialne jako bardzo dobre, dobre lub wreszcie średnie — wyższe są odsetki
potępiających moralnie samobójców niż odsetki postulujące pomoc dla niedoszłych
denatów. Inaczej jest w dwóch ostatnich grupach, tj. wśród ludzi widzących swe warunki
materialne jako słabe bądź bardzo słabe. Tu odsetki potępiających moralnie samobójców
są nieco niższe od odsetek postulujących, by ludzi takich otaczać jakąś opieką, pomocą.
Sądzimy, że w zestawieniu tych liczb można dopatrzyć się błysku egoizmu, może
bardziej rozpowszechnionego wśród osób lepiej sytuowanych niż sytuowanych gorzej.
2. Poglądy na kondycję psychiczną samobójców a poglądy na własne warunki
materialne
Odpowiedzi na oba powyższe pytania wykazały istotne statystycznie zróżnicowania
związane z warunkami materialnymi deklarowanymi przez osoby odpowiadające.
Podjęcie próby samobójczej jako przejaw zaburzeń psychicznych (tab. 85, 149,161).
W tabeli 85 warto przede wszystkim zwrócić uwagę na zróżnicowanie częstości
deklaracji, że samobójstwo to „zawsze" przejaw zaburzeń psychicznych. Okazuje się, że
stosunkowo najczęściej mówią tak, z jednej strony, osoby sytuowane bardzo dobrze, z
drugiej zaś — sytuowane najgorzej. Najrzadszy stosunkowo okazuje się pogląd, iż
samobójstwo to zawsze przejaw zaburzeń psychicznych, wśród osób o dobrych, jak też
średnich warunkach materialnych, trochę zaś częściej pogląd ów ujawnia się w
środowisku osób sytuowanych słabo, lecz nie bardzo słabo.
Tabela 149 zawiera przeciętne, które określają precyzyjnie nasilenie poglądu o
wadach psychicznych samobójców wśród osób o rozmaitej sytuacji materialnej.
Przypomnijmy, że im wyższa przeciętna, tym wskazuje ona bliższy wynik krańca
„nigdy", dalszy zaś krańca „zawsze". A zatem, podobnie jak z tabeli 85 widać, że
dolegliwości psychiczne przypisywane są samobójcom stosunkowo najczęściej z jednej
strony przez osoby sytuowane bardzo dobrze, z drugiej przez te sytuowane najsłabiej.
Ostatecznie widać, że w najmniejszym stopniu zaburzenia psychiczne przypisują
samobójcom osoby określające swe warunki materialne jako słabe, choć nie jako bardzo
słabe.
1056
4. Okoliczności
usprawiedliwiające zamachy samobójcze w oczach ludzi będących w różnych
warunkach materialnych
Z listy obejmującej dziewięć pozycji okoliczności mogących usprawiedliwiać
zamach samobójczy — dla ośmiu stwierdzono istotne statystycznie różnice deklarowania
poglądów o usprawiedliwianiu związane z położeniem materialnym respondentów.
Jedynie utrata szacunku nie wykazała zróżnicowania częstości zaliczania jej do
okoliczności mogących usprawiedliwić samobójstwo przez osoby o różnym położeniu
materialnym.
Nieuleczalna choroba (tab. 87). Wyniki „jak po sznurku": w miarę pogarszania się
warunków materialnych systematycznie wzrastają odsetki odpowiedzi uznających
nieuleczalną chorobę za okoliczność mogącą usprawiedliwić samobójstwo. Skrajności
okazały się następujące: co dwudziesta piąta osoba spośród respondentów mających
bardzo dobre warunki materialne skłonna byłaby przyjąć nieuleczalną chorobę za
usprawiedliwienie samobójstwa, a co szósta osoba czyni tak spośród respondentów
najsłabiej sytuowanych.
Nieuleczalna choroba połączona z silnym bólem (tab. 88). Tu wyniki układają się w
podobnym kierunku jak poprzednio, z jednym wszakże wyjątkiem. Osoby sytuowane
słabo (lecz nie bardzo słabo) rzadziej niż osoby sytuowane średnio skłonne byłyby
usprawiedliwić zamach samobójczy przewlekłą chorobą połączoną z bólami. Poza jednak
tym wyjątkiem tendencja jest analogiczna: im trudniejsze warunki materialne, tym
częściej zrozumienie dla nieuleczalnej choroby z bólami jako usprawiedliwienia
samobójstwa.
Głębokie kalectwo (tab. 89). Wszystkich respondentów można podzielić na dwie
grupy: jedna to osoby o warunkach materialnych bardzo dobrych, druga to wszyscy
pozostali. Gdy w tej drugiej grupie głębokie kalectwo przyjmowane jest czasem jako
usprawiedliwienie dla samobójstwa (najczęściej czynią tak osoby sytuowane średnio), to
w grupie pierwszej usprawiedliwienie takie prawie w ogóle nie jest przyjmowane. Można
domniemywać, że osoby naprawdę bardzo dobrze sytuowane mają takie możliwości
zastąpienia szwankujących organów i w ogóle „ustawienia" sobie życia, że kalectwo nie
ma dla nich praktycznie większego znaczenia, a cóż dopiero znaczenia
usprawiedliwiającego aż samobójstwo. Dlatego więc, jak sądzimy, znalazły się zaledwie
cztery osoby spośród bardzo dobrze sytuowanych (a jest ich 200), które uznały głębokie
kalectwo za mogące usprawiedliwić zamach samobójczy.
Zgon osoby bliskiej (tab. 90). T^m razem — na tle, jak dotąd, ogólnej tendencji, iż
im gorsze warunki materialne, tym częściej uważa się daną okoliczność za mogącą
usprawiedliwić samobójstwo — wyjątek polega na tym, że śmierć osoby bliskiej jako
okoliczność usprawiedliwiającą uznają częściej osoby o bardzo dobrych warunkach
materialnych niż osoby o warunkach jedynie dobrych.
Zawód miłosny (tab. 91). Znowu powtarza się wymieniona tendencja, z jednym
wyjątkiem, że osoby sytuowane średnio częściej wskazują zawód miłosny
1058
Utrata sensu życia (tab. 105). Najczęściej motyw ten zaliczany został do
najpowszechniejszych przez osoby o najgorszych warunkach materialnych. Rzadziej
czyniły to osoby określające swe warunki jako słabe, z drugiej jednak strony najrzadziej
czyniły to osoby nie sytuowane najlepiej, lecz sytuowane średnio. Osoby sytuowane
najlepiej bądź dobrze częściej wskazywały utratę sensu życia jako jeden z głównych
motywów samobójczych niż czyniły to osoby sytuowane średnio.
Wyjaśnienie wiąże się tu zapewne z wieloznacznością pojęcia sensu życia i
konsekwentnie z wieloznacznością pojęcia utraty takiego sensu. Okazuje się, że na utratę
sensu życia najbardziej odporne są osoby żyjące w średnich warunkach materialnych —
ani szczególnie zamożne, ani szczególnie ubogie.
6. Warunki materialne a doświadczenia osobiste ze sfery suicydalnej
Doświadczenia osobiste ze sfery suicydalnej wiążą się istotnie statystycznie z
odpowiedziami na każde z czterech pytań tego bloku.
Podejmowanie prób samobójstw przez znajomych (tab. 106). Wyniki układają się
idealnie w ciąg: im gorsze warunki materialne, tym częściej zna się przypadki prób
samobójczych podejmowanych przez osoby ze swego kręgu znajomych. Gdy spośród
osób najlepiej sytuowanych tylko co dziewiąta zetknęła się z takim przypadkiem, spośród
osób sytuowanych dobrze bądź średnio — co piąta, spośród osób sytuowanych słabo —
co czwarta-piąta, to spośród sytuowanych najsłabiej już częściej niż co trzecia osoba
miała okazję dowiedzieć się o próbie samobójczej kogoś spośród swych znajomych.
Wyraźnie więc można stwierdzić, że osoby będące w najgorszych warunkach
materialnych częściej stykają się z próbami samobójczymi niż osoby pozostałe, dość
wyraźnie też można stwierdzić, że osoby sytuowane najlepiej rzadziej niż inne stykają się
z samobójstwami w swych kręgach.
Zwierzenia znajomych ze swych myśli samobójczych (tab. 107). Wyróżniają się tu
zdecydowanie osoby z grupy najsłabiej sytuowanych. Jak widać, proporcje odpowiedzi
twierdzących na omawiane pytanie układają się podobnie w pozostałych grupach,
natomiast w grupie osób o bardzo słabych warunkach materialnych proporcja ta
gwałtownie wzrasta. Z drugiej strony okazuje się, że proporcja ta jest najniższa nie w
grupie najzamożniejszych czy zamożnych, lecz w grupie sytuowanych słabo.
Najważniejszy wydaje się tu wynik wyodrębniający najgorzej sytuowanych. Ci znacznie
częściej niż inni są adresatami zwierzeń swych przyjaciół z ich myśli samobójczych.
Próby samobójstwa w kręgach rodzinnych (tab. 108). Wyniki są uderzające: od
warunków materialnych bardzo dobrych do warunków średnich nie ma właściwie różnic
częstości przypadków prób samobójczych w rodzinie. Wśród osób słabo sytuowanych
częstość minimalnie wzrasta, wzrasta zaś ona naprawdę zasadniczo w grupie osób
sytuowanych najsłabiej. W rodzinach osób sytuowanych
1063
najsłabiej przypadki zamachów samobójczych zdarzają się ponad trzykrotnie częściej
niż w rodzinach osób sytuowanych dobrze czy bardzo dobrze, ponad dwukrotnie zaś
częściej niż w rodzinach osób sytuowanych słabo, lecz nie bardzo słabo. Wyraźnie zatem
„odstaje" od całej reszty respondentów grupa osób określających swe warunki materialne
jako bardzo słabe.
Zwierzenia członków rodziny z myśli samobójczych (tab. 109). Zgodnie z
przewidywaniami opartymi na odpowiedziach na poprzednie pytania, najczęściej
wysłuchiwali zwierzeń swych krewnych o ich myślach samobójczych osoby sytuowane
najsłabiej. Okazuje się także jednak, że stosunkowo bardzo często słuchali takich
wynurzeń swych krewnych osoby właśnie sytuowane najlepiej. Jest wyraźna różnica
między częstością tego rodzaju rodzinnych zwierzeń wysłuchiwanych przez osoby
dobrze sytuowane materialnie i kierowanych ku osobom sytuowanym materialnie bardzo
dobrze. Wynika z tego, że w gronie osób sytuowanych bardzo dobrze jest szczególnie
wysoki iloraz zwierzeń o myślach samobójczych i faktycznych prób samobójstw.
Możliwe więc, że pewna, znaczna nawet część takich zwierzeń, kierowanych do
najbogatszych, to zwierzenia ubogich krewnych, którzy liczą na jakieś wsparcie, starając
się wywołać współczucie przez zapowiedź samobójstwa.
7. Wpływ położenia materialnego na własne skłonności
samobójcze
Stwierdzono istotne statystycznie zróżnicowania odpowiedzi na wszystkie trzy
pytania składające się na ten blok tematyczny.
Obserwowanie u siebie myśli samobójczych (tab. 110, 155, 167). Dane zawarte w
tabeli 110 ukazują nader wyraźny związek między położeniem materialnym a
przeżywaniem myśli samobójczych. Współczynnik Cramera, jak widać, wynosi 0,11, a
więc dużo, jak na jedną tylko okoliczność, mianowicie położenie materialne. Widać też,
jak jaskrawo „odstają" od pozostałych osoby podające swe warunki materialne jako
bardzo słabe. Gdy we wszystkich innych grupach respondentów myśli samobójcze
pojawiają się bardzo często zaledwie u 1-2% osób, to w grupie osób o najgorszym
położeniu materialnym odsetek obserwujących u siebie bardzo często myśli samobójcze
rośnie do nieomal 7%.
Z drugiej strony, gdy prawie 77% osób najlepiej sytuowanych w ogóle nie miewa
myśli samobójczych, choćby nawet sporadycznie, natomiast wśród osób oceniających
swe warunki materialne jako dobre, bądź średnie, bądź słabe tylko 65-66% nie miewa
nigdy myśli samobójczych, to odpowiedni odsetek wśród osób o warunkach materialnych
bardzo słabych nie sięga nawet 43%.
Widać to jeszcze wyraźniej z oglądu tabeli 155. Gdy wartość średnia dotycząca osób
najlepiej sytuowanych jest najwyższa, wyraźnie odbiegająca w górę od pozostałych
wartości średnich, to przeciętna dotycząca osób sytuowanych najsłabiej jeszcze o wiele
wyraźniej odbiega w dół od pozostałych przeciętnych. Przypomnijmy, że średnia
wynosiłaby 1, gdyby wszystkie osoby z danej grupy podały,
1064
Rozdział LXXXI
WARUNKOWANIE POGLĄDÓW W KWESTIACH
SUICYDALNYCH PRZEZ STOSUNEK DO RELIGII
Respondentów proszono o określenie ich stosunku do religii na czterostopniowej
skali: głęboko wierzących, wierzących, niezdecydowanych, niewierzących. Jak można
było oczekiwać, deklarowany stosunek do religii pozostaje w ścisłym związku z
odpowiedziami na przytłaczającą większość pytań ankiety.
1. Poglądy religijne a moralny punkt widzenia na samobójstwa
Odpowiedzi na oba pytania z tego bloku okazały się istotnie statystycznie
współwarunkowane przez deklarowany stosunek do religii.
Zgodność zamachów samobójczych z akceptowanymi zasadami moralnymi (tab.
113). Zależność między deklarowanymi przekonaniami religijnymi a poglądami na
zgodność zamachów samobójczych z akceptowanymi normami moralnymi rysuje się
bardzo wyraźnie. Okazuje się ona także głęboko istotna statystycznie, a współczynnik V
Cramera osiąga tu wielkość aż 0,24.
Rysują się dwie wyraźne różnice: jedna między wierzącymi a niezdecydowanymi. Ci
ostatni nieomal trzykrotnie częściej niż pierwsi skłonni są godzić samobójstwa ze swymi
normami moralnymi. Druga cezura pojawia się między niezdecydowanymi a
niewierzącymi, którzy nieomal dwukrotnie częściej godzą zamachy samobójcze z
wyznawanymi normami moralnymi niż osoby niezdecydowane.
Nie zmienia to faktu, że nawet wśród osób deklarujących się jako niewierzące
znaczna jest przewaga osób negujących samobójstwa z moralnego punktu widzenia.
Jednakże gdy wśród osób czy to głęboko wierzących, czy wierzących zaledwie co
dwudziesta, lub jeszcze rzadziej, nie potępia samobójstwa z moralnego punktu widzenia,
to wśród osób niezdecydowanych czyni tak mniej więcej co siódma, wśród zaś
niewierzących — co trzecia, czwarta osoba.
Ratowanie kandydatów na samobójców jako obowiązek moralny (tab. 114). Obraz
taki jak poprzednio: głęboko wierzący i wierzący w zasadzie równie często postulują
przychodzenie z pomocą osobom zamierzającym popełnić samo-
1066
bójstwo i traktują to jako moralny obowiązek wobec bliźniego, wyraźnie już rzadziej
występują z takim postulatem osoby religijnie niezdecydowane, jeszcze zaś rzadziej
osoby niewierzące.
Porównując dane w tabelach 113 i 114 widzimy, że niezależnie od deklaracji
stosunku do religii występują niewielkie przewagi częstości osób potępiających moralnie
samobójstwa (tab. 113) nad osobami postulującymi, także z powodów moralnych,
ratowanie ludzi zamierzających popełnić samobójstwo (tab. 114). Tak więc zarówno
wśród niewierzących jak i wśród wierzących, i to głęboko, znajdziemy osoby potępiające
z moralnego punktu widzenia akty samobójstw, nie widzące jednakże potrzeby, by
„kiwnąć palcem" z pomocą ludziom zagrożonym samobójstwem. Należało oczekiwać, że
nie znajdą się takie osoby wśród wierzących, tym bardziej zaś wśród głęboko
wierzących.
2. Przekonania religijne a poglądy na kondycję psychiczną samobójców
Odpowiedzi na oba pytania w tym bloku powiązane są istotnie statystycznie z
poglądami religijnymi respondentów.
Częstość wskazań na zaburzenia psychiczne przy próbach samobójczych
(tab. 115, 150, 162). Tabela 115 wskazuje b. silną istotność statystyczną i silny
związek tej jednej tylko cechy, tj. przekonań religijnych {vide V Cramera) z poglądami
na zaburzenia psychiczne osób podejmujących próby samobójcze. Zdecydowanie
wyróżniają się osoby głęboko wierzące w częstości wskazywań, że próby samobójcze to
„zawsze" przejaw zaburzeń psychicznych. Wskazania, że samobójstwa to „często"
przejaw zaburzeń, dzielą ogół respondentów na dwie wyraźne grupy: po jednej stronie
wierzących głęboko i pozostałych wierzących, po drugiej zaś stronie niezdecydowanych
oraz niewierzących. Wreszcie pogląd, że próby samobójcze nie mają nigdy nic
wspólnego z zaburzeniami psychicznymi, także dzieli ogół badanych na dwie wyraźne
grupy: po jednej stronie osoby głęboko wierzące i wierzące, po drugiej —
niezdecydowane i niewierzące.
Dokładniej widać różnice między poszczególnymi grupami wyznaczanymi przez
deklarowane przekonania religijne w tabeli 150. Rysują się trzy wyraźne grupy. Jedna to
głęboko wierzący, którzy stosunkowo najczęściej przypisują samobójcom jakąś wadę
psychiczną, grupa druga, pośrednia, to osoby wierzące, grupa trzecia to osoby
niezdecydowane i niewierzące, które stosunkowo najrzadziej uznają podejmowanie prób
samobójczych za przejaw zaburzeń psychicznych.
Potwierdzenie istotności różnic znajdujemy w tabeli 162. Okazuje się, że
zróżnicowanie średnich w obrębie każdej pary grup wyróżnionych ze względu na
przekonania religijne posiada walor istotności statystycznej, z jednym tylko wyjątkiem,
mianowicie grupy osób niezdecydowanych i grupy osób niewierzących.
Postulat leczenia psychicznego osób odratowanych w zamachach samobójczych (tab.
116). Im respondent odleglejszy jest od głębokiej wiary, tym rzadziej postuluje, aby
odratowanych samobójców obejmować opieką czy leczeniem w po-
1067
staci psychoterapii lub podobnej. Prawda, że nawet przeciętnie dwie spośród trzech
osób niewierzących postulują taką opiekę czy leczenie, czynią tak jednak blisko trzy
pośród czterech osób niezdecydowanych, sześć wśród siedmiu osób wierzących i aż 14
spośród 15 osób głęboko wierzących.
Zwróćmy uwagę na wysoką wartość współczynnika Cramera, mając w pamięci, że
oparta jest ona na jednej tylko cesze, mianowicie deklarowanych poglądach religijnych.
3. Współwarunkowanie przez przekonania religijne poglądów na eutanazję
Odpowiedzi na oba pytania z tego bloku okazały istotne statystycznie różnice
częstości związane z deklarowanymi przekonaniami religijnymi respondentów.
Akceptacja eutanazji (tab. 126). Różnica diametralna: po jednej stronie mamy osoby
głęboko wierzące i wierzące, wśród których odsetki tolerujących eutanazję różnią się
stosunkowo niewiele (najmniej tolerancji wśród głęboko wierzących), po drugiej zaś
stronie osoby niezdecydowane i niewierzące, które, jak widać, dzieli przepaść od osób
wierzących, które zaś między sobą znowu różnią się niewiele. Współczynnik V Cramera
przekracza wielkość 0,27. Wniosek więc tyleż niewzruszony co oczywisty, że na
akceptację bądź negację eutanazji przemożny wpływ wywierają przekonania religijne
oceniającego.
Kary więzienia dla osób pomagających w eutanazji (tab. 127). Znowu ten sam
podział: najbardziej rygorystyczne (tj. największa ich część) osoby głęboko wierzące,
stosunkowo niewiele rzadziej osoby wierzące, natomiast o wiele rzadziej osoby
niezdecydowane, jak i prawie w tej samej proporcji osoby niewierzące. Jak na jedną
tylko cechę - bardzo wysoki współczynnik V Cramera.
4. Wpływ deklarowanych przekonań religijnych na okoliczności mogące
usprawiedliwiać zamachy
samobójcze
Spośród dziewięciu okoliczności składających się na listę ewentualnych przyczyn
mogących usprawiedliwiać samobójstwa jedna tylko okoliczność okazała się nie
związana statystycznie z poglądami religijnymi. Jest to utrata sensu życia. Odsetki osób o
różnych przekonaniach religijnych traktujące utratę sensu życia jako powód mogący
dostatecznie usprawiedliwić zamach samobójczy, okazały się tak dalece wyrównane, że
nie wskazują istotnej statystycznie zależności od deklarowanych przekonań religijnych.
Dla wszystkich innych okoliczności różnice częstości uznawania ich za
usprawiedliwiające zamachy samobójcze związane z przekonaniami religijnymi
oceniających, okazały się statystycznie istotne.
1068
Wyrok dożywotniego więzienia (tab. 124). Wyodrębniają się dwie wyraźne grupy:
osoby niewierzące, spośród których co ósma gotowa byłaby usprawiedliwić zamach
samobójczy człowieka, którego właśnie skazano na dożywotnie więzienie, i wszyscy
pozostali, łącznie z niezdecydowanymi, wśród których odsetki gotowych usprawiedliwić
samobójstwo z tego powodu są parokrotnie niższe niż odpowiednie w grupie
niewierzących.
Utrata szacunku (tab. 123). Gdy w ogóle była to okoliczność najrzadziej
wskazywana jako mogąca usprawiedliwić zamach samobójczy, to stosunkowo jeszcze
najczęściej widzą w niej usprawiedliwienie zamachu osoby niewierzące, najrzadziej zaś
osoby głęboko wierzące. A zatem z dwóch przeciwstawnych tendencji, mianowicie
ogólnego poglądu, że nic nie może usprawiedliwiać samobójstw, oraz poglądu o
szacunku, honorze jako cennej wartości — u osób wierzących, zwłaszcza głęboko,
zwycięża tendencja pierwsza: nic nie usprawiedliwia samobójstwa. Tak więc utratę
szacunku jako usprawiedliwiającą targnięcie się na życie postrzegają stosunkowo
najczęściej wcale nie osoby o poglądach przepojonych etyką katolicką, lecz właśnie
osoby niewierzące, choć być może rzadziej wśród nich niż wśród zwłaszcza głęboko
wierzących katolików ceniony jest honor i ludzki szacunek.
Pogląd, iż żadne okoliczności nie usprawiedliwiają samobójstwa (tab. 125). Wyniki
nader charakterystyczne: zasadniczy podział między głęboko wierzącymi i wierzącymi z
jednej strony a niezdecydowanymi i niewierzącymi
— z drugiej. Głęboko wierzący wyraźnie też częściej od pozostałych wierzą
cych deklarują ów pogląd, że żadne okoliczności nie mogą usprawiedliwić
samobójstwa. Interesujące natomiast, że nieco częściej —jednakże już powy
żej granicy błędu statystycznego — pogląd, iż nic nie może usprawiedliwić
samobójstwa, deklarują osoby niewierzące niż osoby religijnie niezdecydowa
ne. Zapewne wiąże się to z ogólnym nastawieniem intelektualnym osób nie
zdecydowanych, dla których charakterystyczne jest podejście liberalne, permi-
sywne. Stąd właśnie stosunkowo najrzadziej wśród osób niezdecydowanych,
nie zaś wśród osób niewierzących, pojawia się pogląd, że nic nie może uspra
wiedliwić samobójstwa.
Różnice są doprawdy kolosalne, by choćby zestawić 67% — wskaźnik dotyczący
osób głęboko wierzących i 31% — dotyczący osób niezdecydowanych. Odpowiada temu
znaczna wartość współczynnika V Cramera.
5. Przekonania religijne a najczęściej postrzegane motywacje samobójstw
Spośród dwunastu okoliczności z listy najczęstszych powodów samobójstw
— dla dziesięciu stwierdzono istotne statystycznie różnice w częstości wskazań
generowane przekonaniami religijnymi respondentów. Dwie okoliczności, dla któ
rych różnic statystycznie istotnych nie odnotowano — to zawód miłosny oraz
samotność.
1070
rżących, wierzących i niewierzących (przy tym najwyższy odsetek nie wśród osób
głęboko wierzących lecz wśród pozostałych wierzących), natomiast nieco niższy
wskaźnik dotyczy grupy religijnie niezdecydowanych.
Można byłoby pokusić się o daleko idącą hipotezę, choć za prawdziwość jej z
pewnością nie należałoby ręczyć. Jest to hipoteza o zgodności przeciętności. Przeciętny
Polak to człowiek wierzący, ale nie wierzący aż tak głęboko. Ci ostatni to częściej osoby
szczególne, w pewien sposób wyjątkowe, może niekiedy wybitne. Przyjąwszy, że w
gronie wierzących więcej jest „przeciętniaków" niż w gronie głęboko wierzących,
zwróćmy teraz uwagę na rozpatrywany motyw samobójstwa. „Depresja" — to przecież
idealny motyw dla człowieka, który nie chce się wgłębiać w sprawę. Ktoś oto popełnił
samobójstwo. Jeśli skwituje się rozpatrywanie motywacji słowem-wytrychem: „Ha, cóż,
popadł w depresję...", to jest się zwolnionym od dalszego wysiłku umysłowego dociekań.
Połączmy to teraz: z jednej strony wśród wierzących więcej jest „przeciętniaków"
niż wśród głęboko wierzących, z drugiej strony „depresja" to taki łatwy do przyjęcia i
zwalniający od myślenia powód samobójstwa, po trzecie, właściwe jest ludziom
przeciętnym wymigiwanie się od trudów myślenia na rzecz banalności, zdawkowości,
etc. Dlatego właśnie sądzimy, że pojawiła się owa niespełna 4% różnica między głęboko
wierzącymi a pozostałymi wierzącymi, wskazująca, że częściej osoba wierząca niż
głęboko wierząca uzna „depresję" za jeden z głównych motywów dla popełnianych
samobójstw.
Nieuleczalna choroba (tab. 133). Obserwujemy znaczną różnicę między głęboko
wierzącymi a wierzącymi i niezdecydowanymi i drugą różnicę między
niezdecydowanymi a niewierzącymi. Różnice zastanawiające, skoro pytanie dotyczy
wiedzy o faktach, nie zaś opinii. Osoby głęboko wierzące o wiele rzadziej niż inne sądzą,
że obecnie w Polsce, gdy ludzie odbierają sobie życie, to częstokroć ze względu na
nieuleczalną chorobę.
Utrata pracy (tab. 134). Okazuje się, że utrata pracy prawie równie często w oczach
osób wierzących i niewierzących jawi się jednym z głównych powodów popełniania
samobójstw. Rzadziej spotykamy ów pogląd wśród osób głęboko wierzących, ale
najrzadziej wśród osób niezdecydowanych. Znowu mamy więc przypadek, który
wymagałby badań uzupełniających.
Głębokie kalectwo (tab. 135). Tu prawie nie różnią się odpowiedzi wierzących i
niewierzących. Rzadziej zaliczają głębokie kalectwo do głównych motywów samobójstw
osoby niezdecydowane religijnie, a najrzadziej osoby głęboko wierzące. Mamy tu więc z
jednej strony - największe podobieństwo wypowiedzi osób wierzących i niewierzących
oraz, z drugiej strony, bardzo znaczne podobieństwo między wypowiedziami osób
religijnie niezdecydowanych i głęboko wierzących.
Utrata sensu życia (tabl. 136). Jak pamiętamy, poczucie bezsensu życia było jedyną
spośród dziewięciu okoliczności mogących usprawiedliwiać zamachy samobójcze, dla
której nie pojawiły się statystycznie istotne różnice generowane przez przekonania
religijne respondentów. Natomiast utrata sensu życia w rozumieniu faktycznego powodu
dla popełnienia samobójstwa, i to jednego z głów-
1072
niejsze (choć w sumie bardzo rzadkie) wśród osób religijnie niezdecydowanych oraz
osób niewierzących niż wśród osób wierzących czy wierzących głęboko. Częste myśli
samobójcze zdarzają się o wiele powszechniej osobom niewierzącym niż wszystkim
innym. O wiele częstsze jest niepojawianie się nigdy myśli samobójczych u osób głęboko
wierzących oraz wierzących niż u osób niezdecydowanych religijnie i niewierzących.
Tabela 156 wskazuje cztery wartości średnie. Widać wyraźny podział na dwie grupy.
Stosunkowo wysokie średnie dotyczą osób głęboko wierzących i wierzących, wyraźnie
niższe — osób niezdecydowanych religijnie i niewierzących. Widać, że owe przeciętne
sytuują zarówno osoby wierzące głęboko, jak i pozostałe wierzące bliżej odpowiedzi
„nigdy" niż odpowiedzi „rzadko", natomiast przeciętne dotyczące osób
niezdecydowanych religijnie, jeszcze zaś bardziej osób niewierzących, sytuują ich
odpowiedzi wyraźnie bardziej w pobliżu „rzadko" niż „nigdy".
Zwróćmy też uwagę, że w grupach osób niezdecydowanych religijnie oraz
niewierzących odchylenia standardowe od średnich są wyraźnie wyższe niż w grupach
osób wierzących, co świadczy o znaczniejszej dywersyfikacji indywidualnych wskazań w
grupach osób religijnie niezdecydowanych oraz niewierzących niż w grupach osób
wierzących.
Tabela 168 wskazuje, dla których par grup różnice przeciętnych mają walor
istotności statystycznej. Okazuje się, że różnic istotnych statystycznie nie stwierdzono
jedynie między grupą osób wierzących głęboko a grupą pozostałych wierzących oraz
między grupą osób religijnie niezdecydowanych a grupą osób niewierzących.
Noszenie się z poważnym zamiarem samobójstwa (tab. 143). Najrzadziej miały taki
zamiar osoby wierzące, częściej wierzące głęboko, jeszcze częściej — niezdecydowane,
najczęściej zaś (aż z górą co czwarta osoba) — niewierzący.
Podejmowanie prób samobójczych (tab. 144). Próby samobójcze podejmowane były
najrzadziej przez osoby wierzące, nieco częściej (to charakterystyczne!) przez osoby
głęboko wierzące, jeszcze częściej przez osoby niezdecydowane religijnie, równie zaś
często co przez te ostatnie — przez osoby niewierzące. Znowu może to świadczyć o
poczuciu komplikacji życia żywionym zwłaszcza z jednej strony przez osoby głęboko
wierzące, z drugiej — przez religijnie niezdecydowane, skoro częstość prób zamachów
samobójczych wśród osób niewierzących, nie krępowanych żadnymi hamulcami
religijnymi, nie była praktycznie wyższa od częstości takich prób wśród osób religijnie
niezdecydowanych.
Tabela 1
Tabela 2
Tabela i
1077
Tabela 4
Chi^2 Pearsona
Chi^2NW
5,330972 5,351108
df « 1
df - 1
p = ,02095 p = ,02071
Fi dla tabel 2x2 Korelacje tetrachoryczn Wsp. kontyngencji
,0435330
,0978764 ,0434918
Tabela 5
df
df
df
=1
-f
P=P=
,01172 ,01127
1079
Tabela 7
Cni ^2 Pearsona
Cni ^2 NW
13,62427 13,63563
df = 1 df = 1
p = ,00022 p = ,00022
Fi dla tabel 2x2 Korelacje tetrachoiyczn Wsp. kontyngencji
-,069594 -,109136
,0694261
Tabela 8
'
STAT.
PODST. STATYST.
Statystyki: PŁEĆ (2) x PYT 6 (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
Chirt 2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
15,10860 15,12929
df = 1 df = 1
p = ,00010 p = ,00010
Fi dla tabel 2x2 Korelacje tetrachoryczn Wsp. kontyngencji
,0739338 ,1174694
,0737326
1081
Tabela 10
Tabela 11
Tabela 12
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójst. sta) CZĘSTY MOTYW
SAMOBÓJSTWA
PŁEĆ
DEPRESJA NIE
DEPRESJA TAK
Wiersz Razem
K % wiersza
M % wiersza
614 43,98%
701 49,47%
782 56,02%
716 50,53%
1396
1417
Razem
1315
1498
2813STAT PODST. STATYST.
Statystyki: PŁEĆ (2) x DEPRESJA (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
1083
Tabela 13
STAT. PODST.
STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) WŁASNE MYŚLI
SAMOBÓJCZE
PŁEĆ
PYT 13 B. CZĘSTO
PYT 13
CZĘSTO
PYT 13 ŚREDNIO
PYT 13 RZADKO
PYT 13 NIGDY
Wiersz Razem
K
% wiersza
M % wiersza
23 1,65%
35 2,49%
37 2,66%
53 3,77%
93 6,69%
95
6,75%
293 21,08%
349 24,80%
944 67,91%
875 62,19%
1390 1407
Razem
58
90
188
642
1819
2797
Tabela 14
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) SAMOBÓJSTWO TO
PRZEJAW ZABURZENIA PSYCHICZNEGO
WIEK
ZAWSZE PYT 3
CZĘSTO PYT 3
ŚREDNIO PYT 3
RZADKO
PYT 3
NIGDY
PYT 3
Wiersz Razem
18-24
% wiersza
25-29
% wiersza
30-39 % wiersza
40-49 % wiersza
50 i w. % wiersza
86
11,27%
83 15,81%
87 13,00%
69
15,13%
72 18,05%
307 40,24%
193
36,76%
269 40,21%
131
28,73%
132 33,08%
229 30,01%
142 27,05%
161
24,07%
134 29,39%
103 25,81%
113 14,81%
87 16,57%
117
17,49%
82 17,98%
73 18,30%
28 3,67%
20 3,81%
35 5,23%
40 8,77%
19 4,76%
763 525 669 456 399
Razem
397
1032
769
472
142
2812
1084
PP
= ,00002 = ,00003
Tabela 15
1085
Tabela 16
Tabela 17
STAT PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójst. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
WIEK
ZGON BLISKICH NIE
ZGON BLISKICH TAK
Wiersz Razem
18-24 % wiersza
25-29 % wiersza
693 90,83%
500
95,06%
70 9,17%
26 4,94%
763 526
1086
Tabela 17 — cd.
df
P=
P=
,02536 ,01435
Fi
Wsp. kontyngencji V Cramera
,0628457 ,0627220 ,0628457
Tabela 18
Tabela 18 — cd.
Tiibela 19
ChiA 2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
20,73640 18,99392
df = 4 df =4
p = ,00036 p - ,00079
Tabela 20
1089
Tabela 21
Tabela 22
Tabela 22 — cd.
Tabela 23
Tabela 23 — cd.
Tabela 24
Tabela 25
1093
Tabela 26
Chi'v2 Pearsona
Chi^2NW
14,08529
14,114X8
df=4
df=4
p=,00703 p= ,00694
Fi Wsp. kontyngencji
V Cramera
,0707617
,0705852 ,0707617
Tabela 27
Tabela 27 — cd.
Tabela 28
Tabela 28 — cd.
Tabela 29
Chi'v2Pearsona
Chi~2NW
10,52246 11,11185
df=4
df=4
Tabela 30
1097
Tabela 31
Tabela 32
Tabela 32 — cd.
Tabela 33
Chi^Pearsona
Chi ^ 2 NW
13,23327 12,68769
df=3 df=3
p = ,00416 p= ,00536
Tabela 34
1100
'
Tabela 35
Tabela 36
Tabela 36 — cd.
Tabela 37
Fi Wsp. kontyngencji
V Cramera
,0841076
,0838117 ,0841076
Tabela 38
1103
Ifcbela 39
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
WYKSZTAŁ
WYROK DOŻYWOCIA
NIE
WYROK DOŻYWOCIA TAK
Wiersz Razem
PODST % wiersza
ZSZ
% wiersza
ŚR % wiersza
WYŻ
% wiersza
285 95,64%
612 96,08%
1393
97,41%
414
93,45%
13 4,36%
25 3,92%
37 2,59%
29 6,55%
298 637 1430
443
Razem
2704
104
2808
Tabela 40
Tabela 40 — cd.
Chi'v2Pearsona Chiyv2NW
15,68108
15,63450
df=3 df=3
p=,00132 p=,00135
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0747290
,0745213 ,0747290
Tabela 41
Tabela 42
STAT. PODST.
STATYST. ?
Tabela dwudzielcza: Iicznosci obserwowane (samobojs. sta) CZĘSTY MOTYW
SAMOBÓJSTWA
WYKSZTAŁ
PROBL RODZINNE NIE
PROBL RODZINNE TAK
Wiersz Razem
PODST % wiersza
ZSZ % wiersza
ŚR
% wiersza
WYŻ
% wiersza
163
54,70%
390
61,22%
912 63,78%
259 58,47%
135 45,30%
247 38,78%
518
36,22%
184
41,53%
298
637 1430
443
Razem
1724
1084
2808STAT. PODST. STATYST.
Statystyki: WYKSZTAŁ (4) x RODZINNE (2) (samobojs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
Chi ^2 Pearsona
Chi"2NW
10,67254
10,58565
df=3 df=3
p=,01364 p=,014I9
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0616503 ,0615335 ,0616503
1106
Tabela 43
STAT. PODST. STATYST
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) CZĘSTY MOTYW
SAMOBÓJSTWA
WYKSZTAŁ
ZGON BLISKICH NIE
ZGON BLISKICH TAK
Wiersz Razem
PODST
% wiersza
ZSZ
% wiersza
ŚR
% wiersza
WYŻ
% wiersza
204 68,46%
393 61,70%
838 58,60%
228 51,47%
94
31,54%
244 38,30%
592 41,40%
215 48,53%
298 637 1430 443
Razem
1663
1145
2808STAT. PODST. STATYST.
Statystyki: WYKSZTAŁ (4) x ZGON BLIS (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
Tabela 44
Tabela 44 — cd.
Tabela 45
STAT. PODST.
STATYST.
Statystyki: WYKSZTAŁ (4) x DEPRESJA (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
1109
Tabela 47
STAT.
PODST. STATYST
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) CZĘSTY MOTYW
SAMOBÓJSTWA
WYKSZTAŁ
INNY MOTYW NIE
INNY MOTYW TAK
Wiersz Razem
PODST
% wiersza
ZSZ
% wiersza
ŚR % wiersza
WYŻ
% wiersza
274 91,95%
625 98,12%
1392
97,34%
416
93,91%
24 8,05%
12 1,88%
38 2,66%
27 6,09%
298 637 1430 443
Razem
2707
101
2808STAT. PODST. STATYST.
Statystyki: WYKSZTAŁ (4) x IN MOTYW (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
Tabela 48
Tabela 48 — cd.
df
df=3 df=3
p=,00000 p=,00002
Fi Wsp. kontyngencji
V Cramera
,0988510 ,0983716 ,0988510
Tabela 50
1112
Tabela 51
Tabela 52
Tabela 52 — cd.
Tabela 53
df
P
df=3 df=3
Tabela 54
PYT1 TAK
PYT1 NIE
Wiersz Razem
WIEŚ % wiersza
52 12,87%
352 87,13%
404
Do 50 tys. % wiersza
22 4,51%
466
95,49%
488
50-200 tys.
% wiersza
30
4,48%
640
95,52%
670
200-500 tys. % wiersza
16
7,77%
190
92,23%
206
> 500 tys. % wiersza
26 11,30%
204 88,70%
230
W-wa % wiersza
106
13,02%
708 86,98%
814
Razem
252
2560
2812
Statystyki: ZAMIESZK
6)xPYI
1 (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
54,30207 57,37363
df=5 df=5
p=,00000
p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1389634
,1376408 ,1389634
1115
Tabela 55
Chi^2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
27,98989 30,69987
df=5 df=5
p=,00004 p=,00001
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0997684 ,0992755 ,0997684
Tabela 56
Tabela 56 — cd.
Tabela 57
Tabela 57 — cd.
Chi^2Pearsona Chi^2NW
29,76551 30,44121
df=5 df=5
p=,00002 p=,00001
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1029759 ,1024342 ,1029759
Tabela 58
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
ZAMIESZK
NIEULECZ. CHOROBA NIE
NIEULECZ. CHOROBA TAK
Wiersz Razem
WIEŚ % wiersza
Do 50 tys. % wieisza
50-200 tys. % wiersza
200-500 tys. % wiersza
355 87,87%
440 90,16%
600
89,55%
175 84,95%
49 12,13%
48 9,84%
70 10,45%
31 15,05%
404 488 670 206
1118
Tabela 58 — cd.
Chi A 2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
13,63618 14,94333
df=5 df=5
p=,01810 p=,01061
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0696244 ,0694563 ,0696244
Tabela 59
Tabela 59 — cd.
STAT.
PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
ZAMIESZK
CHOROBA + SILNY BÓL
NIE
CHOROBA + SILNY BÓL TAK
Wiersz Razem
> 500 tys. % wiersza
W-wa
% wiersza
174 75,65%
574 70,43%
56
24,35%
241
29,57%
230 815
Razem
2047
766
2813
Tabela 60
Tabela 60 — cd.
CM ^2 Pearsona Chi~2NW
28,72604
27,97250
df=5 df=5
p = , 00003 p=,00004
Fi Wsp. kontyngenq'i V Cramera
,1010539 ,1005418 ,1010539
Tabela 61
Tabela 61 — cd.
STAT.
PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (satnobójs. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
ZAMIESZK
ZGON BLISKICH NIE
ZGON BLISKICH
TAK
Wiersz Razem
> 500 tys.
% wiersza
W-wa
% wiersza
205 89,13%
720 88,34%
25 10,87
95
11,66%
230
815
Razem
2573
240
2813
Tabela 62
Tabela 62 — cd.
Chi^2 Pearsona
Chi^2NW
26,36838 29,46702
df=5
df=5
p = , 00008 p=, 00002
Fi
Wsp. kontyngencji
V Cramera
,0968182 ,0963676 ,0968182
Tabela 63
Tabela 63 — cd.
Tabela 64
STAT. PODST STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) AKCEPTACJA
EUTANAZJI
ZAMIESZK
PYT 6 TAK
PYT 6 NIE
Wiersz Razem
WIEŚ
% wiersza
Do 50 tys. % wiersza
50-200 tys. % wiersza
200-500 tys.
% wiersza
122
31,12%
124 25,73%
230 34,69%
52 26,13%
270 68,88%
358 74,27%
433 65,31%
147 73,87%
392 482 663 199
1124
Tabela 64 — cd.
Tiibela 65
Tabela 65 — cd.
STAT. PODST.
STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) NALEŻY KARAĆ
POMOCNIKÓW W EUTANAZJI
ZAMIESZK
PYT 7 TAK
PYT 7 NIE
Wiersz Razem
> 500 tys. % wiersza
W-wa
% wiersza
127 58,53%
419 51,60%
90
41,47%
393 48,40%
217 812
Razem
1676
1088
2764
Tabela 66
Tabela 66 — cd.
Tabela 67
Tabela 67 — cd.
Tabela 68
Tabela 68 — cd.
Chi ^ 2 Pearsona
Chi"2NW
34,47841 34,07937
df=5
df=5
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1107105 ,1100382 ,1107105
Tabela 69
Tabela 69 — cd.
Chi~2 Pearsona
Chi^2NW
15,08379 15,11155
df=5 df=5
p=,01001 p=,00990
Fi Wsp. kontyngenqi V Cramera
,0732269 ,0730313
,0732269
Tabela 70
Tabela 70 — cd.
ChiA 2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
50,90804
51,87280
df=5 df=5
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1345266 ,1333256 ,1345266
Tabela 71
Tabela 71 — cd.
STAT. PODST. STATYST
Tabela dwudzielcza: Hczności obserwowane (samobójs. sta) CZĘSTY MOTYW
SAMOBÓJSTWA
ZAMIESZK
DEPRESJA NIE
DEPRESJA TAK
Wiersz Razem
> 500 tys. % wiersza
W-wa
% wiersza
114 49,57%
427 52,39%
116
50,43%
388 47,61%
230 815
Razem
1315
1498
2813
Tabela 72
Tabela 72 — cd.
ChiA2Pearsona Chi~2NW
31,45226 31,99441
df=5 df=5
p=,00001 p= ,00001
Fi Wsp. kontyngencji
V Cramera
,1057404 ,1051542 ,1057404
Tabela 73
Tabela 73 — cd.
Tabela 74
Tabela 74 — cd.
Tabela 75
Tabela 75 — cd.
Tabela 76
Tabela 76 — cd.
Tabela 77 — cd.
Tabela 78
Tabela 78 — cd.
Tabela 79
Tabela 79 — cd.
Tabela 80
Tabela 80 — cd.
Chi ^ 2 Pearsona
Chi ^ 2 NW
43,89860
44,19999
df=20 df=20
p=,00l56 p=,00142
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1252792 ,1243075 ,0626396
Tabela 81
Tabela 81 — cd.
STAT.
PODST. STATYST
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) WŁASNY POWAŻNY
ZAMIAR SAMOBÓJSTWA
ZAMIESZK
PYT 14 TAK
PYT 14 NIE
Wiersz Razem
> 500 tys. % wiersza
W-wa % wiersza
24 10,43%
120
14,80%
206 89,57%
691
85,20%
230 811
Razem
365
2436
2801STAT PODST STATYST.
Statystyki: ZAMIESZK (6) x PYT 14 (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
ChiA 2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
22,89199
22,92730
df=5 df=5
p=,00035 p=,00035
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0904035 ,0900363 ,0904035
Tabela 82
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) WŁASNE PRÓBY
SAMOBÓJSTWA
ZAMIESZK
PYT 15 TAK
PYT 15 NIE
Wiersz Razem
WIEŚ % wiersza
Do 50 tys. % wiersza
50-200 tys.
% wiersza
200-500 tys.
% wiersza
35 8,68%
20 4,11%
42 6,27%
16 7,77%
368
91,32%
467 95,89%
628
93,73%
190
92,23%
403 487 670 206
1142
Tabela 82 — cd.
011^2 Pearsona
Chi~2NW
12,05925 12,20016
df=5
df=5
p=,03399 p= ,03215
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0654983 ,0653582 ,0654983
Tabela 83
Tabela 83 — cd.
ChiA 2 Pearsona
Chi ~ 2 NW
58,42771 51,71786
df=4 df=4
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngenqi V Cramera
,1443255 ,1428454
,1443255
Tabela 84
PYT 2 NIE
Wiersz Razem
BDB
% wiersza
178 88,56%
23 11,44%
201
DB
% wiersza
802 91,66%
73 8,34%
875
ŚR % wiersza
908
87,73%
127 12,27%
1035
SŁ % wiersza
466 87,59%
66
12,41%
532
BSŁ % wiersza
131 80,86%
31
19,14%
162
Razem
2485
320
2805
1144
llibela 85
df
P
Chi ?* 2 Pearsona Chi~2NW
87,99471 85,89606
df=ló df=16
p-,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1771177 ,1744032 ,0885588
1145
Tabela 86
Tabela 87 — cd.
Tabela 88
Tabela 88 — cd.
Tabela 89
Tabela 90
Chi~2 Pearsona
CM~2NW
23,84565 25,64434
df=4 df=4
p=,00009 p=,00004
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0921851 ,0917959 ,0921851
1149
Tabela 91
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
WARUNKI MATERIAŁ
ZAWÓD MIŁOSNY NIE
ZAWÓD MIŁOSNY TAK
Wiersz Razem
BDB % wiersza
DB
% wiersza
ŚR % wiersza
SŁ
% wiersza
BSŁ
% wiersza
195 97,01%
855 97,71%
968
93,44%
518 97,37%
143
88,27%
6
2,99%
20
2,29%
68 6,56%
14
2,63%
19
11,73%
201 875 1036 532 162
Razem
2679
127
2806
Chi^l Pearsona
Chi~2NW
45,08837 41,29298
df=4 df=4
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1267618 ,1257555 ,1267618
Tabela 92
Tabela 92 — cd.
Tabela 93
Tabela 93 — cd.
STAT.
PODST STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) MOŻE
USPRAWIEDLIWIAĆ SAMOBÓJSTWO
WARUNKI MATERIAŁ
KARA DOŻYWOCIA
NIE
KARA DOŻYWOCIA TAK
Wiersz Razem
BSŁ % wiersza
148 91,36%
14 8,64%
162
Razem
2702
104
2806
df
df=4 df=4
p=,02254 p=,02267
Cni ^2 Pearsona
Chi~2NW
71, 35696
72,11165
di=4 df=4
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngenqi V Cramera
,1594683 ,1574785 ,1594683
1153
Tabela 96
Tabela 97
Tabela 97 — cd.
Tabela 98
Tabela 98 — cd.
Tabela 99
Tabela 100
df
df=4 df=4
p=,00004
p=,00004
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0954909
,0950585 ,0954909
1157
Tabela 101
Tabela 103
Tabela 104
""
df
P
df=4 df=4
p=,00543
p=,00540
Tabela 105
1161
Tabela 106
Chi^2Pearsona Chi ~ 2 NW
37,97110 36,27074
df=4 df=4
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1165771 ,1157930 ,1165771
Tabela 107
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: ficzności obserwowane (samobójs. sta) ZWIERZENIA
ZNAJOMYCH Z MYŚLI O SAMOBÓJSTWIE
WARUNKI MATERIAŁ
PYT 10 TAK
PYT 10 NIE
Wiersz Razem
BDB % wiersza
DB
% wiersza
44 21,89%
189 21,60%
157 78,11%
686
78,40%
201
875
1162
Tabela 108
STAT. PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane {samobójs. sta) PRÓBY
SAMOBÓJSTWA W RODZINIE
WARUNKI MATERIAŁ
PYT 11 TAK
PYT 11 NIE
Wiersz Razem
BDB
% wiersza
DB
% wiersza
ŚR
% wiersza
SŁ % wiersza
18 8,96%
70 8,00%
112 10,82%
78 14,69%
183 91,04%
805 92,00%
923 89,18%
453 85,31%
201 875 1035 531
1163
Tabela 109
PYT 12 NIE
Wiersz Razem
BDB % wiersza
34 16,92%
167 83,08%
201
DB
% wiersza
84 9,61%
790 90,39%
874
ŚR
% wiersza
115 11,13%
918 88,87%
1033
SŁ
% wiersza
62 11,68%
469 88,32%
531
BSŁ
% wiersza
32 19,75%
130 80,25%
162
Razem
327
2474
2801
1164
Tabela Ufl
1165
Tabela 111
CM " 2 Pearsona
Chi* 2 NW
64,36526 51,80443
df=4 df=4
p = ,00000 p = ,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1517793 ,1500607
,1517793
Tabela 112
'
Tiibela 113
Chi^2Pearsona
ChiA 2 NW
161,4414 130,7675
df=3 df=3
p=0,0000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,2403348 ,2336807
,2403348
Tabela 114
PYT 2 NIE
Wiersz Razem
GŁW % wiersza
224 92,56%
18
7,44%
242
W
% wiersza
1628
92,19%
138 7,81%
1766
NZ
% wiersza
474 82,87%
98 17,13%
572
NW % wiersza
149
69,30%
66
30,70%
215
Razem
2475
320
2795
1168
ChiA2Pearsona Chi~2NW
123,6545 103,1454
df=4 df=4
p=,00000 p=,00000
Tabela 115
Tabela 116
Tabela 117
Tabela 118
df
df=3 df=3
p=,00000 p = ,00000
Tabela 119
1172
Tabela 120
Tabela 121
Tabela 122
df
df=3 df=3
p=,00000 p=,00000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,1347026 ,1334970
,1347026
Tabela 123
1175
Tabela 124
Tabela 125
ChiA2Pearsona Chi~2NW
178,4958
181,6157
df=3 df=3
p=0,0000 p=0,0000
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,2526652 ,2449668 ,2526652
Tabela 126
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
1178
Tabela 128
Chi^2Pearsona ChiA2NW
11,27919 11,66445
df=3 df=3
p=,01031 p=,00863
Fi Wsp. kontyngencji
V Cramera
,0635141 ,0633864 ,0635141
Tabela 129
ChiA 2 Pearsona
ChiA2NW
12,59574
12,75285
df=3
df=3
p=,00560 p=,00520
Fi
Wsp. kontyngencji V Cramera
,671186 ,0669680 ,0671186
Tabela 130
df
Chi^2 Pearsona
7,930734 8,002445
df=3 df=3
p=,04747 p=,04597
Tabela 131
1181
Tabela 132
Chi^2 Pearsona
Chi'v2 NW
15,64126 15,62391
df=3 df=3
p = ,00134 p=,00135
Fi Wsp. kontyngencji V Cramera
,0747941 ,0745858 ,0747941
Tabela 133
Tabela 134
Fi
Wsp. kontyngencji V Cramera
,0787421 ,0784991
,0787421
Tabela 135
1184
Tabela 136
STAT PODST. STATYST.
Tabela dwudzielcza: liczności obserwowane (samobójs. sta) CZĘSTY MOTYW
SAMOBÓJSTWA
RELIGIA
UTR SENSU ŻYCIA NIE
UTR SENSU ŻYCIA TAK
Wiersz Razem
GŁW
% wiersza
W % wiersza
NZ
% wiersza
NW % wiersza
134 55,37%
864
48,92%
325 56,72%
105 48,84%
108
44,63%
902 51,08%
248 43,28%
110
51,16%
242 1766
573 215
Razem
1428
1368
2796
STAT. PODST. STATYST.
Statystyki: RELIGIA (4) x UTR SENS (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
Tabela 137
Tabela 138
1187
Tabela 140
Tabela 141
Tabela 142
Chi^Pearsona Chi~2NW
120,7109 109,5161
df=12 df=12
p=,00000 p = ,00000
Tabela 143
1190
Tabela 144
STAT.
PODST. STATYST.
Statystyki: RELIGIA (4) x PYT 15 (2) (samobójs. sta)
Statystyki:
Chi-kwadr.
df
P
PYT3
22,51058*
,000002*
PYT 13
9,365449*
,002232*
Tabela 165. Własne myśli o samobójstwie
SUMMARY
Suicide should be considered a grave social and worldwide problem. According to
data provided by the World Health Organisation each day 1500 persons commit suicide
and about 15 000 embark upon failed attempts at ending their lives.
In recent years Poland has witnessed as many as 6000 cases of registered suicide.
During each of the seven last years of the past century the number of recorded suicides
totalled more 5000, but less than 6200.
A detailed analysis of statistics demonstrates that the annual number of successful
suicide attempts in Poland in 1994-2000 oscillated from approximately 4700 to 5600.
Studies dealing with the dynamics and structure of suicide should pay special
attention to a comparison of data provided by the Main Statistical Office and the Chief
Police Headquarters. In the light of research the divergences between the number and
structure of registered suicide reaches up to 20%; these differences stem from the method
and purpose of collecting pertinent data.
The data amassed by the Main Statistical Office are more reliable as regards general
numbers and structure according to gender, age and place of residence, with a division
into town and countryside, as well as the manner of perpetration; the sole exception is the
period coinciding with changes in the international classification of illnesses from ICD-9
to ICD-10 in 1997-1998.
Data from the Chief Police Headquarters are the only source of information about the
causes of suicide, civil status, education, employment or school attendance, state of
consciousness disturbances (psychoactive substances) as well as data concerning
psychiatric and addiction (including drug abuse) treatment and alcoholism.
At present, suicide comprises the reason for only a small part of all the deaths in
Poland. By way of example, in 1998 it constituted 1,35% of all registered deaths and
1,69% of deaths with established causes.
1201
situation. In everyday language we would use the term "hopelessness". Let us draw
attention to the fact that a feeling of hopelessness is closely associated with the
aspirations of an individual.
One of the groups of suicide victims is composed, therefore, of people whose OSS
belong to the category of unfulfilled hopes. When faced with the misfortune of SUS that
consist of the insufficiency or outright lack of desirable goods, such persons commit
suicide, unless some twist of fortune prevents it.
The second group includes fear-oriented OSS. People commit suicide because they
are afraid of a certain threat. Victims suffering from general fear motivations remain
outside the range of our interest, since they are the object of psychiatric treatment, while
we deal with those victims of suicide whom the psychiatrists judge to be free from mental
disorders.
It is possible to be afraid of illness, infirmity, poverty — the number of the "themes"
of fear is enormous. A person with such a type of OSS commits suicide when he faces
SUS that will encompass the actual threat of the occurrence of precisely that of which he
is afraid. Naturally, SUS include also an assessment of the reality of that menace. Two
different people sharing OSS might evaluate the same set of facts quite differently: one
will recognise it as a forecast of the encroaching object of his fear, while the other will
regard the threat as unrealistic.
Obviously, one of the many anti-suicide therapeutic trends consists of a convincing
interpretation of facts, so that persons with fear-oriented OSS would not perceive them as
a threat. The heart of the matter involves shaping an individual assessment of facts.
The third type of OSS is linked with low self-esteem. Observations indicate that also
at present a considerable number of suicides takes place as a result of the impact exerted
by this particular motivation: a feeling of guilt in relation towards others.
This type of OSS is much more universal than during the previous centuries. In the
past, probably to a much larger degree than today, or at least within European culture,
honour was more universal and suitably esteemed. Both history and literature are full of
examples of suicide committed by persons for the sake of cleansing their immaculate
honour. A debtor unable to repay his creditor shot himself in the belief that the latter had
trusted him while he had failed this trust. If we were to add suicides associated, for
example, with marital infidelity or cowardice on the battlefield, then we would realise the
importance attached to guilt-oriented OSS in inducing suicide. Today, the participation of
suicides committed due to such motivation has certainly decreased.
On the other hand, the role played by suicide produced by the first of the above listed
motivations has grown. Let us draw attention to the fact that suicide inspired by
hopelessness includes all the instances which take place after the loss of one's closest and
most beloved, since hopelessness may accompany both the declaration that "now
everything is so terrible and things will never improve" or that "the past was much better,
but it will never recur". The latter conviction pertains to the loss of our loved ones.
1203
During the fourth quarter of 2000 research aimed at ascertaining the opinions held by
Polish society about suicide was conducted under the supervision of Brunon Hotyst; this
was the first such venture of its sort in Poland. Initially, the study assumed a random
sample of 3 000 persons; ultimately, answers were obtained from 2 813 respondents.
The research took into consideration, i.e. the following issues from the range of
suicidology:
— the moral assessment of suicide,
— opinions concerning the mental condition of the victims of suicide,
— opinions about euthanasia,
— circumstances justifying suicide,
— the most frequent motivation of the victims of suicide.
Negative responses to the question whether suicide is concurrent with the moral
principles accepted by the respondents were given in 89,6% (91,0%) of cases. Thus, in
present-day Poland, nine persons out of ten treat suicide as at odds with the moral
principles observed by them, or at least declare so. In other words, suicide should
encounter moral disapproval among the overwhelming majority of our society.
The question whether in the opinion of the respondent suicide constitutes a symptom
of mental disturbances produced the following structure of responses: always — 13,7%
(14,1%); frequently — 34,5% (36,7%); on the average — 28,1% (27,3%); rarely —
18,4% (16,8%); never — 5,3% (5,1%).
Apparently, about a half of the respondents treat suicide as a symptom of mental
disorders, either always or frequently. Only 25% are of the opinion that suicide is not a
symptom of mental disturbances, or rarely so, while every twentieth person negates the
fact that suicide is a symptom of mental complaints.
The question whether the respondent approves of euthanasia (with the additional
explanation that it would pertain only to the incurably ill) yielded 72,6% (68,9%)
negative answers. This means that, generally speaking, Polish society votes against
euthanasia, and that more than two-thirds of adults do not accept it. Attention should be
drawn, however, to the existence of a rather numerous group of persons (about 17%),
who declare that suicide is contrary to their moral principles, but who support euthanasia.
Grave incurable illnesses associated with pain were recognised relatively most often
as a circumstance excusing suicide. The percentage of persons recognising such a
circumstance as a possible justification of suicide was 26,1% (27,2%).
Second place was assigned to grave incurable illnesses without insufferable pain. In
this case, the percentage totals 11,1% (10,9%). Emphasis must be placed on the distance
separating a painful itmess and the one unaccompanied by pain.
A feeling that life is meaningless — here the answer — 7,3% (6,2%) — could be
regarded as very general. Naturally, the feeling in question could
1204
assume assorted forms, and this was probably the reason why this particular
circumstance was mentioned so frequently.
Invalidship is a circumstance considered as justification for suicide by 7,0% (8,4%)
of the respondents.
The percentage of persons perceiving the death of a person close to the victim of
suicide — presumably, this question pertained either to members of the closest family or
partners of an informal union — as an excuse for suicide totalled 6,9% (8,5%).
Unhappy love, i. e. the departure of the loved one or infidelity. The concept of
"unhappy love" should be comprehended more widely, so that it would include also the
inaccessibility of the beloved person. If a boy falls in love with a girl who does not even
notice him then he might grow convinced that the situation cannot be changed. In this
case too, we shall apply the term "unhappy love", although, strictly speaking, it does not
signify the same thing. 5,3% (4,6%) of the respondents recognised unrequited love to be
sufficient justification for suicide.
A verdict of life imprisonment — 3,2% (3,7%) of the respondents would excuse the
suicide of a person sentenced to such a penalty.
The loss of material property — 3,0% (2,5%) of the respondents would agree that
this situation may sufficiently justify suicide.
The loss of self-respect in the surrounding environment. On the whole list of nine
circumstances this particular one is ranked lowest. Only 2,3% (1,8%) of the respondents
would see it as a justification for suicide.
The above question was accompanied by the statement that no cause justifies suicide,
an opinion supported by 55,3% (51,6%) of the respondents. In other words, while
approximately 90% of the respondents declare that suicide remains at odds with their
moral principles and only 73% oppose euthanasia, 55% believe that nothing can excuse
suicide.
Severe disability was regarded as one of the most frequent reasons for suicide by
52,8% of the respondents, and depression or other mental disturbances — by 53,3%. In
turn, 48,9% of the respondents included the toss of the sense of life as a very important
motive of suicide. Further places were assigned to incurable illness (46,4%), family
troubles (38,5%), material problems (35,4%), and loneliness (26,2%).
Not quite two-thirds of Poles never contemplated suicide, while about 6% of the
respondents attempted suicide. Suicide was attempted by a member of the family of as
many as 12% of the respondents.
Reflections on suicide prevention yield a more general conclusion.
Each case of suicide is unique. This holds true also for illnesses of the body, but in
that particular case the effects are eliminated thanks to general knowledge — science.
In each unique instance we encounter a recurring factor, which inclines to reflect on
that which in contemporary science might prove auxiliary in the process of restoring the
will to live to those who wished to deprive their bodies
1205
of the life that was given back to them. If we reinstate the efficiency of the body
without altering the conditions of its existence, then we face the danger that our operation
may become a mere technical undertaking, and life is saved only for the purpose of
condemning it to successive suicide.
In order to salvage human life it usually suffices to possess the knowledge how to
save the body. On the other hand, if we intend to restore the life of a victim of a failed
suicide we must additionally win the skill of reviving the moribund will to live. The
reinstatement of life involves not solely the reinforcement of the physical efficacy of the
organism, but also the reduction of its burdens the moment they start taxing its strength.
The intention of this study is to make a contribution, even if only the slightest, to the
fulfilment of the thus conceived humanistic duty of saving those who have become
weighed down with unbearable encumbrances.
The basic, first premise of suicidological reasoning is the statement that every person
can become the victim of suicide. After all, everyone who loses the will to live and who
ceases to care for life can turn to suicide. Is it so difficult to imagine events depriving life
of all value and rendering it solely negative, painful and a source of suffering? Every
matter has its boundaries of exhaustion — this is a conviction shared by all. Everyone can
envisage situations increasingly difficult to experience and bear, and thus less probable;
no one believes that he too may become their victim. Others may become sick with
cancer or lose their nearest, but not he. Intuitively, this is totally rational reasoning. In
daily life, those events whose probability exceeds 0,95 are regarded as certain. This is
precisely the coefficient of trust, as if biologically determined for man, in the course of
changes within the surrounding world. The probability of becoming incurably ill is slight;
the same holds true for the loss of persons closest to us, and this is exactly the reason why
we exclude the very possibility of such tragic events.
The individual case of suicide is always the greatest tragedy, but en masse it becomes
only a statistical index, raw matter for scientific analysis, proof of a natural regularity. In
certain cases, the same fate which strikes with grievous experiences comes to the rescue
at the very last moment, and restores life. It does not, however, revive former resilience
against blows.
After our success in saving the body we face the most difficult challenge — saving
the willingness to continue playing the game, and to give life a second chance; we face
the problem of saving the readiness to risk the continuation of life, since life entails an
incessant risk, a wager with oneself and the most menacingly comprehended nature of the
world.
A complementary approach to research dealing with suicide (attempted and
committed) makes it possible to come closer to the true essence of this phenomenon.
It should be kept in mind that we are still unfamiliar with numerous issues. Almost
every suicide has its own individual form. This is the reason why the drawing of
conclusions must be preceded by a detailed statistical analysis of
1206
similar cases. Furthermore, I believe that an act aimed against one's own life is
frequently an act of desperation, a cry for help, a signal to the surrounding world,
containing an existential message, the need to draw the attention of those around us to our
problems, which, according to the subjective experience of the person contemplating
suicide, he cannot resolve on his own. Those people do not want to die; they simply do
not want to live any longer. Suicide is not only a challenge addressed to society; first and
foremost, it is a call for help. We should remember that human life is the supreme value,
which both the individual and the society in which he lives and functions should protect
as the utmost and most precious good.
The presented study is not a synthesis of heretofore suicidological publications, but
was conceived as an extensive analysis of all the aspects of suicide.
A person who finds himself in a crisis situation, immersed in depression, expects
help. The number of those suffering who opt for suicide continues to grow
systematically.
The author sincerely hopes that his publication will not only play a prominent
intellectual-cognitive role, but also fulfil a social function.
The arrangement and range of the presented problems entitle us to declare that the
presented study belongs amop^fflriit[ue^amples of European suicidological literature.