Professional Documents
Culture Documents
Historyczne Bitwy 012 - Kanny 216 P.n.e, Janusz Sikorski PDF
Historyczne Bitwy 012 - Kanny 216 P.n.e, Janusz Sikorski PDF
JANUSZ SIKORSKI
2 E. V a l a r c h e , C a n n e s et la mat che de Lun Kluck sur Parts, P aris 1929.
3 H. L a m b, Hannibal, W a r s z a w a 1962, s. 423—424.
4 P o r . M. J a c z y n o w s k a, Historia starożytnego Rzymu, Warszawa
1974, s. 75.
9
5
Tamże.
6P l u t a r c h z Cheronei, Żywoty sławnych mężów, przeł. M. B r oż e k , wstęp i
komentarz T. S i n k o, wyd. III, Wrocław 1956.
7 H. D e l b r u c k , Geschichte der Kriegskunst Im Rahmen der pollti-
schen Geschichte, Bd. I, Das Altertum. Berlin 1964. FUnltes Buch. Der -
-zweite punische Krieg, s. J19—416. Erstes Kapitel. Dle Schlacht bei Cann<i,
s. 326—351.
8 J. K r o m a y e r, G. V e i t h, Antike Schlachtjelder, t. 1—4, Munchen
Rzym i Bizancjum (przel. S. Płoski), Warszawa 1931, rozdział II, Wojny
punickie i Hannibal, s. 23—60.
16 N. A. M a s z k i n, Historia starożytnego Rzymu, Warszawa 1951, s.
200—215; E. R a z i n , Historia sztuki wojennej, t. 1, Sztuka wojenna okre
su niewolniczego, Warszawa 1958, s. 350—372,
17 F. C o r n e l i u s , Cannae. Das militarische und das literarische Problem,
Leipzig 1932.
18 S. K. K o c h a n o w s k i , Jazda Hannibala pod Kannami (druk. w
19 E. H e n n e b e r t, Histoire d'Annibal, 3 vol., Paris 1870—1878.
20 E. G r o a g, Hannibal ais Politiker, Wleń 1929.
21 W . G o r l i t z, Hannibal. Der Feldheer, der Staatsmann, der Mensch,
Warszawa 1971.
25 C. T o r r, Hannibal Crosses the Alps, Cambridge 1935.
26 G. de B e e r, Alps and Elephants. Hannibal's march, London 1955.
27 J. F. L a z e n b y, Hannibal's War. A military history of the Second
1
J a c z y n o w s k a , op. cit., s. 86.
14
5
Por. W. H u b e r t , Historia wojen morskich, Warszawa 1935,
s. 43—44, oraz t e g o ż : Wpływ bitew morskich na przcbiug
dziejów, Warszawa (b.r.w.), s. 74—77.
26
Katulus postanowił nie dopuścić przeciwnika do Drepa-
num i wydać mu rozstrzygającą bitwę przed wysadze
niem desantu, uważając słusznie, iż statki transportowe
stanowią poważne obciążenie dla nieprzyjaciela i że
utrudnią mu one manewrowanie.
11 marca 241 r. p.n.e. flota rzymska stanęła w szyku
czołowym koło wyspy Eguza. W jej kierunku przy sprzy
jającym silnym wietrze zachodnim płynęła flota kartagiń-
ska, także w szyku czołowym i z wysuniętymi skrzydła
mi. Katulus, ujrzawszy ją, wydał swoim galerom rozkaz
ruszenia na wiosłach na spotkanie. Hannon, zamiast pły
nąć naprzód wykorzystując pomyślny wiatr, kazał skró
cić żagle i przyjąć walkę na miejscu. W ten sposób Kar-
tagińczycy utracili jedyną, jaką posiadali przewagę ko
rzystnego wiatru. Rzymianie przeszli od razu do natarcia,
przerzucając na okręty kartagińskie swoje ruchome po
mosty, po których legioniści wdarli się na pokłady nie
przyjacielskie, łamiąc szybko w zaciekłej walce opór
wrogów. Część floty kartagińskiej zdołała ujść z rejonu
walki, ale 70 galer zostało wziętych do niewoli razem
z załogami, natomiast 50 zatonęło.
Klęska Kartagińczyków była zupełna. Niebawem też
Hamilkar i Katulus zawarli rozejm, a następnie przy
stąpili do pertraktacji pokojowych, w rezultacie których
Kartagina zrezygnowała ze swoich terenów na Sycylii
i z Wysp Liparyjskich, oddała bez okupu jeńców i zobo
wiązała się do zapłacenia w przeciągu dziesięciu lat kon
trybucji wojennej w wysokości 3200 talentów (czyli około
90 ton srebra). Tak więc po dwudziestotrzyletniej wojnie
Kartagina musiała ustąpić z Sycylii, która w ciągu kilku
nastu lat następnych stała się, z wyjątkiem Syrakuz,
pierwszą prowincją Rzymu, czyli krajem zależnym poza
terenem Italii. Z długoletnich zmagań Rzym wyszedł
jako potęga dominująca w zachodniej części Morza Śród
ziemnego.
27
9 L a m b, op. cit., s. 34. Natomiast J a c z y n o w s k a, op. cit.,
s. 92, uważa, że Hannibal był wychowany w tradycji nieprzejed
nanej nienawiści do Rzymu.
SIŁY ZBROJNE RZYMU I KARTAGINY
3
J u r e w i c z i W i n n i c z u k , op. cit., s. 430.
4
Tamże, s. 432.
41
3
Zob. J a c z y n o w s k a , op. cit., s. 97, która przyjęła teorię
wysuniętą już przez C. Julliana i S. Gsella, przedstawioną w peł
ni w pracy R. D i o n , La voie heracleenne et l'itineraire trans-
alpin d'Hannibal, Bruxelles 1962. Por. także szczegółową pracę.-.
Gavin de B e e r, Alps and Elephants. Hannibal's March, London
1955, zawierającą m.in. zestawienie 31 autorów podających różne
trasy przemarszu Hannibala przez Alpy (dodatek E), s. 108—110.
W. G ö r l i t z w pracy: Hannibal. Der Feldherr..., s. 247, podaje
zestawienie autorów, którzy opowiadali się za jedną z trzech
dróg transalpejskiego przemarszu przez przełęcze: Małą Św. Ber
narda, Mont Genevre i Mont Cenis.
4
Podawana przez historiografię polską liczebność armii Hanni
bala, waha się w granicach od 50 do 102 tys. żołnierzy. Por. J a-
c z y n o w s k a , op. cit., s. 97; W o l s k i , op. cit, s. 352 i P i o t -
r o w i c z , op. cit., s. 221.
49
13
L i w i u s z, op. cit., s. 63.
63
Padem i rozpoczęła dalszy marsz na południe. Hannibal
miał do wyboru dwie drogi: jedną dogodną, ale dłuższą,
i drugą, znacznie krótszą, lecz prowadzącą przez bardzo
trudny, zabagniony teren. Na wiadomość, że konsul Ga-
jusz Flaminiusz skoncentrował swoją armię koło Arre-
cjum, Hannibal postanowił ruszyć w tym właśnie kie
runku, krótszą drogą przez mokradła, omijając główną
armię rzymską, która stała koło Ariminum pod dowódz
twem drugiego konsula Gnejusza Serwiliusza. Armia kar-
tagińska pomaszerowała prawdopodobnie doliną rzeki Re
mis (obecnie Reno), przesmykiem la Folce, a następnie
niezmiernie uciążliwą drogą przez bagna w dolinie rzek
Ombrone i Arnus (obecnie Arno) koło Faesule (Fiesole),
kierując się stamtąd w dolinę rzeki Klanis (Chiana).
Szczegółowy opis tego marszu dał Polibiusz, który praw
14
dopodobnie oparł się na źródłach kartagińskich .
Hannibal ugrupował swoją armie do marszu w ten
sposób, że na czele wyruszyła piechota libijska i iberyj
ska wraz z taborami. W drugim rzucie pomaszerowali
sprzymierzeńcy galijscy, zaś straż tylną stanowiła jazda
pod dowództwem Magona. Libijczycy i Iberowie poko
nywali jeszcze stosunkowo najmniejsze trudności, ponie
waż maszerując jako pierwsi przez grząski teren posu
wali się jeszcze po drodze nie rozdeptanej, która dla
następnych kolumn stawała się coraz gorsza. W niektó
rych miejscach żołnierze tonęli po szyję w mokradłach
oraz brnęli wśród głębokich wirów rzecznych i zapadło
ści terenu. Szczególnie źle znosili trudy tego marszu żoł
nierze galijscy, wiele także zwierząt jucznych zginęło
w błotach. Wyczerpywała ludzi bezsenność, ponieważ
armia z krótkimi odpoczynkami maszerowała prawie bez
przerwy przez cztery dni i trzy noce. Naczelny medyk
armii Synhalus i jego podkomendni lekarze nie byli
w stanie zapobiec epidemii malarii. Przemarzniętych
14
P o l i b i u s z , op. cit., s. 164—166.
64
i przemoczonych żołnierzy osłabiały ataki tej choroby.
Sam Hannibal, jadący na jedynym pozostałym przy ży
ciu słoniu, cierpiał na silne bóle głowy i ostre zapalenie
oczu, na skutek którego stracił w końcu jedno oko, po
nieważ nie było miejsca ani czasu dla przeprowadzenia
odpowiedniego leczenia.
Wreszcie, po pokonaniu bagiennego terenu, armia do
tarła do doliny rzeki Arnus, gdzie przy brodach na rzece
czekali na Hannibala przebrani za wędrownych handlarzy
szpiedzy wysłani naprzód przez Kartalona, którzy go po
informowali, że rozciągające się przed Kartagińczykami
okolice są ludne i bogate, zaś armia Flaminiusza znaj
duje się koło Arrecjum. Wówczas Hannibal postanowił
wyminąć wojska Flaminiusza i szybkim marszem ruszyć
przez Etrurię w kierunku Rzymu.
Pustosząc całą okolicę pomiędzy Kortoną a jeziorem
Trazymeńskim wojska kartaginskie dotarły w końcu do
miejsca doskonale nadającego się na urządzenie zasadzki,
a mianowicie tam, gdzie jezioro Trazymeńskie najbardziej
podchodziło pod góry Kortonskie. W miejscu tym droga
prowadząca pomiędzy jeziorem a nadbrzeżnymi, zalesio
nymi wzgórzami i stokami górskimi zwężała się bardzo
na przestrzeni około dziewięciu kilometrów. Tam też
Hannibal postanowił wydać bitwę Flaminiuszowi, który
dowiedziawszy się w międzyczasie o spustoszeniu przez
Kartagińczyków okolic Kortony, ruszył za nimi w pościg.
Flaminiusz postanowił ruszyć w ślad za Hannibalem
wbrew stanowisku rady wojennej, która uważała, że na
leży poczekać na Gnejusza Serwiliusza stojącego koło
Ariminum i dopiero po połączeniu obu armii konsular
nych rozpocząć wspólnie działania zaczepne, a na razie
jedynie lekkozbrojnymi oddziałami posiłkowymi prze
szkadzać Kartagińczykom w pustoszeniu kraju. Liwiusz
w ten sposób przekazał nam reakcję Flaminiusza na za
lecenia rady wojennej:
,,Na to jednak on rozgniewany wypadł z tej narady,
Hamilkar
Portret Hannibala
z Wolubilis
Popiersie Hannibala
pochodzące z czasów
cesarstwa
Pieszy legionista
z okresu republiki
w ubiorze bojowym
z charakterystycznym
oszczepem-pilum,
obosiecznym mieczem,
w hełmie, pancerzu
i z tarczą
Piesi legioniści
w ubiorze i oporządzeniu
marszowym
Chorąży (signifer)
piechoty legionowej
w ubiorze bojowym
ze znakiem (signum)
swego oddziału
Chorąży posiłkowych
wojsk sprzymierzeńców
rzymskich w ubiorze
bojowym ze znakiem
swego oddziału
Rzymski trębacz
- sygnalista w ubiorze
bojowym
Żołnierze
z poszczególnych linii
legionu rzymskiego,
na lewo - triarius,
na prawo - hastatus
bądź princeps
Oficer jazdy rzymskiej
Naczelny dowódca
armii rzymskiej (konsul)
Model rzymskiej machiny miotającej (onager)
19
L i w i u s z , op. cit., s. 71—72.
70
20
P o 1 i b i u s z, op. cit., s. 168.
71
21
L i w i u s z, op. cit, s. 74.
72
1
Zob. G. Ch. P i c a r d, Hannibal, Warszawa 1971, s. 138.
75
3
P i c a r d, op. cit., s. 139.
77
trzysta tysięcy miar pszenicy, dwieście jęczmienia, żeby
nie brakowało żywności" oraz „tysiąc strzelców i proca-
rzy, oddziały dobre przeciw Balearom i Maurom i prze
ciw innym plemionom walczącym sprawnie miotaniem
pocisków" 4 . Równocześnie ludność terenów, które naj
bardziej ucierpiały od Kartagińczyków, jak na przykład
Samnici, zaczęła się coraz bardziej natarczywie domagać
podjęcia energicznych działań wobec Hannibala i szyb
kiego zakończenia wojny.
W Rzymie zbliżał się termin wyboru nowych konsulów
na rok 216 p.n.e. Zostali nimi Lucjusz Emiliusz Paulus
oraz Gajusz Terencjusz Warron, najwymowniejszy mów
ca polityczny, ale zarazem demagog, a także najgorętszy
przeciwnik kunktatorskiej strategii Fabiusza. Już na po
czątku urzędowania nowych konsulów wystąpiły pomię
dzy nimi różnice w poglądach na sposoby dalszego pro
wadzenia wojny . O ile Paulus opowiadał się za umiarko
waniem w dalszych działaniach, o tyle Warron był zwo
lennikiem kroków ofensywnych prowadzących do ostate
cznego zwycięstwa. Tymczasem w stolicy w połowie
216 r. p.n.e. wyraźnie narastała atmosfera wojny i dąże
nia do rozstrzygającej rozprawy z Hannibalem. Zgodnie
z uchwałą senatu konsulowie wydali dekret o mobilizacji,
której rozmiary były znacznie większe niż poprzednio.
Nawet przeciwnicy wojny w senacie zgodzili się w końcu
na rozpoczęcie działań zaczepnych, a przeszło stu senato
rów zrezygnowało ze swoich stanowisk, by zaciągnąć się
do legionów 5.
W stan pełnej gotowości bojowej zostało postawionych
osiem legionów wraz z odpowiednimi kontyngentami
sprzymierzeńców, co w sumie dawało około 86 tys. żoł
nierzy. Była to najsilniejsza armia, jaką kiedykolwiek
Rzymianie dysponowali. Hannibal mógł jej przeciwstawić
wojska liczące około 50 tys. żołnierzy. Podczas gdy Fa-
L i w i u s z , op. cit., s. 104.
4
5
L a m b, op. cit, s. 179.
78
i około 24 tys. tych, którzy uszli lub zostali wzięci do niewoli.
Zob. też P i c a r d, op. cit., s. 142.
13
L i w i u s z , op. cit, s. 116.
14
Tamże, s. 117.
84
15
Tamże, s. 117.
16 P i o t r o w i c z , op. cit., s. 228.
85
18
L i w i u s z , op. cit., s. 121—122.
87
19
Tamże, s. 122.
20
P i o t r o w i c z , op. cit., s. 229.
88
21
J. S i k o r s k i , Zarys historii wojskowości powszechnej do
końca XIX wieku, wyd. II, Warszawa 1975, s. 90.
22
E. R a z i n , Historia sztuki wojennej, t. I, Warszawa 1958,
s. 367. Por. także: C o r n e l i u s , op. cit., s. 24—36 oraz K r o-
m a y e r i V e i t h , Heerwesen und Kriegfiihrung der Criechen
und Romer, Munchen 1963, s. 289.
89
i unieruchomionej falangi z góry była skazana na nie
powodzenie.
Bitwa pod Kannami stanowi przykład okrążenia tak
tycznego. Poważną rolę odegrała tu jazda. Dobrze zorga
nizowana i uzbrojona konnica kartagińska odniosła zwy
cięstwo nad pierwszorzędną wówczas piechotą rzymską.
To właśnie jazda dokonała ostatecznego okrążenia armii
rzymskiej, co faktycznie zadecydowało o wyniku bitwy.
W historiografii podkreśla się znaczenie manewrowania
na polu bitwy jazdy; Hannibala, jako rodzaju wojska,
który przygotował i wyzyskał zwycięstwo 23. Na szczegól
nie pozytywną ocenę zasługuje zgranie uderzenia konnicy
Hannibala na lewym skrzydle z walką piechoty w cen
trum i natarciem jazdy numidyjskiej na prawym skrzy
dle. Pierwsze uderzenie na lewym skrzydle wyelimino
wało z walki lepszą od jazdy sprzymierzeńców konnicę
rzymską, która mogłaby być groźna w dalszym etapie
walki. Kiedy ciężka jazda kartagińska z lewego skrzydła
znalazła się już na tyłach armii rzymskiej, pomocnicze
uderzenie prawoskrzydłowej konnicy numidyjskiej spo
wodowało, że położenie Rzymian stało się beznadziejne.
Numidowie zaś dopiero w pościgu ujawnili wszystkie
swoje właściwości, cechy jazdy „lotnej jak piasek Saha
ry" 24, skoro z kilku tysięcy jeźdźców rzymskich zdołało
ujść z pola bitwy zaledwie nieco ponad trzystu. Hannibal
potrafił w tej bitwie dobrze zorganizować współdziałanie
jazdy z piechotą, potrafił także wykorzystać doświadcze
nia bitwy nad Trebbią, wzmacniając kosztem centrum
bardzo silnie skrzydła, będące fundamentem całego ugru
powania bojowego. Jednak Kartagińczyk, osiągnąwszy
wspaniałe zwycięstwo, nie wykorzystał go do końca, nie
potrafił bowiem zniszczyć ani sił moralnych Rzymian,
ani ich zdolności oporu.
23
24
Zob. K o c h a n o w s k i , op. cit., s. 5.
Tamże.
90
25
P i o t r o w i c z, op. cit., s. 229.
91
26
L i w i u s z , op. cit., s. 134.
27
L a m b , op. cit., s, 211.
92
28
Tamże, s. 147.
29
Zob. P i c a r d, op. cit., s. 147 oraz L a m b, op. cit., s. 216—
217. Por. także tekst układu zachowany u P o 1 i b i u s z a, op. cit,
s. 359—360.
OSTATNI ETAP
1
L i w i u s z. op. cit., s. 174—176
99
2
Tamże, s. 213.
3
Tamże..
100
5
L a m b, op. cit., s. 235—236.
103
7
Tamże, s. 400.
108
8
P o 1 i b i u s z, op. cit., t. II. s. 75.
109
10
Por. D e 1 b r u c k, op. cit., s. 352—390 oraz E. R a z i n ,
Historia sztuki wojennej, t. I, Warszawa 1958, s. 379—381.
IDEA MANEWRU KANNEŃSKIEGO
1
R a z i n , op. cit., s. 372.
117
5
Tamże, s. 262.
6
Tamże, s. 4.
119
7
Tamże, s. 50.
8
Tamże, s. 149.
121
20
R o l a - A r c i s z e w s k i , cit., s. 187.
21
Tamże, s. 231.
128
A n e k s 1
1
Stadion = 600 stóp = około 180 m.
138
Tu nie mógł pozostać już zbyt długo, bo me miał żyw
ności. Każdy więc dzień rodził nowe plany nie tylko
wśród żołnierzy tworzących mieszaninę różnych ludów,
lecz także w umyśle samego wodza. Najpierw zaczęto
szemrać, potem otwarcie wołać i żądać należnego żołdu,
skarżyć się na przydziały zboża, a w końcu na głód,
i szła pogłoska, że żołnierze najemni, zwłaszcza hiszpań
scy, powzięli plan przejścia do przeciwnika. Sam Hanni
bal podobno nieraz myślał o ucieczce do Galii; zostawić
miał całą piechotę i puścić się w drogę z samą jazdą.
Wobec takich nastrojów i planów w obozie postanowił
przenieść się stamtąd w cieplejszą okolicę Apulii, gdzie
by plony dojrzewały wcześniej. A chciał też przez odda
lenie się od nieprzyjaciela utrudnić pochopniejszym lu
dziom przechodzenie na jego stronę. Wyruszył więc nocą
wznieciwszy, podobnie jak poprzednio, ogniska i zosta
wiwszy dla pozoru kilka stojących namiotów, żeby strach
przed zasadzką tak samo jak przedtem zatrzymał Rzy
mian na miejscu. Ale gdy przez tegoż Lukańczyka Sta-
tyliusza zbadano wszystko z tamtej strony obozu i za
górami i odebrano meldunek, że widziano kolumnę nie
przyjacielską w marszu, zaraz zaczęto się tu naradzać
nad podjęciem pościgu. Z konsulów każdy był tego sa
mego, co przedtem, zdania. Ale do zdania Warrona
przyłączali się prawie wszyscy, za zdaniem Paulusa nie
opowiadał się nikt, oprócz konsula poprzedniego roku,
Serwiliusza.
Opinia silniejszej strony przeważyła i wyruszono
w drogę. A los pchał ich pod mające zasłynąć klęską Rzy
mian Kanny.
Hannibal bowiem rozłożył się obozem w pobliżu tej
właśnie miejscowości, od strony wiatru Wolturnu, który
po suchych od gorąca równinach niesie całe chmury ku
rzu. To położenie było nie tylko dla samego obozu ko
rzystne, ale miało okazać się ono także przy ustawianiu
szyku bojowego zbawienne: Punijczycy odwróceni od
148
go, to on wolny od wszelkiej winy musi jednak ponosić
konsekwencje każdego jej wyniku: »Niech więc kolega
baczy, żeby ci, co mają pochopny i nieodpowiedzialny ję
zyk, mieli także w bitwie równie silne ramię«.
45. Tak tracono czas raczej na sporach niż na
naradzie, a tymczasem Hannibal z szyku bojowego, który
trzymał do późnego dnia pod bronią, wycofał wszystkie
wojska do obozu, oprócz Numidów. Tych wysłał na dru
gą stronę rzeki, by tam napadali na idących po wodę
Rzymian z mniejszego obozu. Bezładny ich tłum, zaled
wie podszedł do brzegu, Numidzi przepędzili krzykiem
i wrzawą i zapuścili się nawet na stojący pod wałem po
sterunek straży, docierając niemal pod bramy obozu. To
już wydało się tak oburzające, żeby nawet obóz był za
grożony przez napastliwe oddziały posiłkowe, że tylko
ten jeden powód wstrzymał Rzymian od natychmiasto
wego przekroczenia rzeki i wystąpienia do walki w szyku
bojowym, że główne dowództwo spoczywało tego dnia
w rękach Paulusa.
Ale najbliższego dnia los oddał dowództwo Warreno
wi. Ten nie pytając kolegi o zdanie wystawił chorągiew
do boju i wojska uzbrojone przeprowadził na drugą stro
nę rzeki. Za nim poszedł i Paulus. Bo mógł nie pochwa
lać planu kolegi, ale nie mógł odmówić mu pomocy.
Przekroczywszy rzekę dołączyli do swych wojsk także
te siły, które mieli w małym obozie, i tak ustawili szyk
bojowy: na prawym skrzydle, to jest bliższym rzeki,
umieszczono konnicę rzymską, następnie piechotę, lewe
skrzydło całkiem na zewnątrz zajęła jazda sprzymierzeń
ców rzymskich, a po jej wewnętrznej stronie stanęła
sprzymierzeńcza piechota, stykając się w środku z pie
chotą legionową. Linię przedfrontową utworzono ze
strzelców i reszty lekkozbrojnych wojsk posiłkowych.
Konsulowie zajęli stanowiska na skrzydłach, na lewym
Warron, na prawym Paulus. Geminusowi Serwiliuszowi
powierzono opiekę nad środkową częścią frontu.
150
PO BITWIE POD KANNAMI
A n e k s 2
7
Centurionami.
8
Optiones, czyli pomocnicy centurionów.
9 Oddział, manipuł, chorągiew.
170
10
Dziesiętników, dowodzących dziesięcioma ludźmi.
Albowiem jeżeli kto, to oni zdolni są do tego, żeby
zmieniać dawne nawyki i naśladować to, co lepsze.
26. Skoro więc trybunowie wojskowi przepro
wadzą taki podział wojska i wydadzą powyższe zlecenia
co do broni, na razie odprawiają ludzi do domu. A z na
dejściem dnia, w którym ci przysięgą zobowiązali się
zgromadzić wszyscy razem w oznaczonym przez konsu
lów miejscu (z reguły zaś oznacza każdy z obu konsulów
osobne miejsce swoim legionom; każdemu z nich bowiem
przydziela się część sprzymierzeńców i dwa rzymskie
legiony), stawiają się niezawodnie wszyscy zaciągnięci,
bo zaprzysiężonym nie pozwala się na żadne inne uspra
wiedliwienie, prócz niepomyślnych auspicjów i niemożli
wości zjawienia się. Gdy wraz z Rzymianami zbiorą się
także sprzymierzeńcy, przejmują ich organizację i kie
rownictwo ustanowieni przez konsulów zwierzchnicy,
zwani prefektami, a jest ich dwunastu. Ci przede wszy
stkim wybierają konsulom najzdatniejszych do właściwej
służby polowej spośród wszystkich przybyłych sprzymie
rzeńców, jeźdźców i pieszych, tak zwanych extraordinarii,
co w naszym języku oznacza »doborowych«. Ogólna licz
ba sprzymierzeńców w piechocie równa się zazwyczaj
liczbie pieszych w rzymskich legionach, podczas gdy licz
ba jeźdźców jest potrójna. Z tych sprzymierzeńców biorą
do extraordinarii mniej więcej trzecią część jeźdźców,
a piątą część pieszych. Pozostałych dzielą na dwie części
i jedną nazywają prawym, a drugą lewym skrzydłem.
Gdy to wszystko gotowe, otrzymują trybunowie woj
skowi razem Rzymian i sprzymierzeńców i rozbijają obóz;
przy tym istnieje u nich jeden prosty system, którego
trzymają się w każdym czasie i na każdym miejscu.
Dlatego wydaje mi się, że jest tu odpowiednia chwila,
żeby spróbować — o ile to można słowami przedstawić —
dać czytelnikom wyobrażenie, jak Rzymianie kierują
wojskami podczas marszu, przy rozbijaniu obozu i przy
ustawianiu linii bojowej. Któż bowiem byłby tak nie-
172
11
Pletron jako miara długości = 100 stóp, jako miara po
wierzchni = 10 000 stóp.
12
Strona, którą Polibiusa oznacza jako frontową (z bramą,
przez którą wyruszyło wojsko po wodę i żywność) była pod
względem taktycznym, jako odwrócona od nieprzyjaciela, stroną
tylną, i tak ją nazywają rzymscy pisarze.
173
I. Źródła
II. Opracowania
A d d o c k T. E., The Roman Art of War unde'r the Republic,
Cambridge 1940.
A u d i s i o Gabriel, Hannibal, Paris 1961.
B e e r Gavin, de, Alps and Elephants. Hannibal's March, London
1955.
B i e l i ń s k i Bronisław, Hannibal wódz kartagiński, Lwów 1935.
B o n n a r d Andre, Et Romę trembln. La dcmiere guerre puniąue
(218—202 av. J.C.) ou la haine d'Annibal, Paris 1961.
C o r n e l i u s Friedrich, Cannae. Das militarische und das lite-
rarische Problem, Leipzig 1932.
C o t t r e l l Leonard, Enemy of Rome, London 1960.
D e l b r ii c k Hans, Geschichte der Kriegskunst im Rahmen der
politischen Geschichte, Bd. I, Das Altertum, Berlin 1964.
D i o n R., La voie heracleenne et l'itineraire transalpin d'Hanni-
bal, Bruxelles 1962.
189
Wstęp 7
I. Rywalizacja dwóch potęg 13
II. Siły zbrojne Rzymu i Kartaginy 32
III. Decydujące starcie 46
IV. Kanny 73
V. Ostatni etap 94
VI. Idea manewru kannenskiego 116
Aneksy 131
Bibliografia 188
Wykaz ilustracji 190