Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 208

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz

Ilustrację na okładkę projektował: Jan Bielicki


Redaktor: Barbara Kosiorek-Dulian
Redakcja map: Maria Stępniowska
Redaktor techniczny: Andrzej Wójcik

©Copyright by Wydawnictwo Bellona


Warszawa 1993

ISBN 83-11-08231-6
HISTORYCZNE BITWY

ZBIGNIEW KWIECIEŃ

TOBRUK 1941-1942

BELLONA

Warszawa
CZY O TOBRUKU WIEMY WSZYSTKO?

Nazwa Tobruk kojarzy się nam przede wszystkim z Sa­


modzielną Brygadą Strzelców Karpackich i jej szlakiem
bojowym podczas drugiej wojny światowej. Jest to zupełnie
naturalne, gdyż udział tej jednostki w obronie pustynnej
twierdzy wszedł na zawsze do polskiej tradycji wojskowej.
Jednakże wojenna historia Tobruku jest o wiele dłuższa,
niż trwało słynne długie oblężenie tego miasta przez siły
włosko-niemieckie w 1941 r.
Nie sięgając do czasów muzułmańskich piratów i po­
stoju w tym porcie floty francuskiej, wiozącej do Egiptu
oddziały gen. Napoleona Bonaparte, wystarczy skupić się
na wieku XX. Już w latach 1911-1912 prowincja Cyrenajka
stała się terenem walk, w trakcie których siły tureckie
próbowały powstrzymać armię włoską. W jednym z nielicz­
nych zwycięstw tureckich, właśnie pod Tobrukiem, w sty­
czniu 1912 r. odegrał dużą rolę kpt. Mustafa Kemal.
W ciągu następnego dziesięciolecia miał on stać się czoło­
wą postacią dwudziestowiecznych dziejów Turcji. Jako
Kemal Mustafa pasza, a później Kemal Atatürk, ocalił
swój kraj przed rozbiorem i przekształcił go w republikę.
Już ten związek, dość luźny wprawdzie, między miastecz­
kiem portowym w Cyrenajce a dziejami powszechnymi,
czyni wojenną historię tego miejsca wartą zbadania.
Przekształcony przez władze włoskie w twierdzę, nie
spełnił Tobruk ich nadziei, poddając się wojskom australij-
4

skim po dwóch dniach szturmu w styczniu 1941 r. Wyda­


rzenie to wstrząsnęło włoskim dowództwem, a także społe­
czeństwem, wykazując, że nawet najlepiej wybrana pozycja
obronna musi być osłaniana nie przez liczebność garnizo­
nu, lecz przez jego ofensywną postawę.
Przykładem takiej właśnie obrony stał się Tobruk od
kwietnia do grudnia 1941 r. Dysponując bojowymi jedno­
stkami o wysokim morale alianci nie tylko odpierali natar­
cia sił niemiecko-włoskich, ale także przeprowadzali liczne
lokalne działania zaczepne i przygotowywali się do udziału
w przełamaniu oblężenia. Był więc Tobruk symbolem nieu­
giętego oporu wojsk alianckich w Afryce Północnej stawia­
nego potędze faszyzmu reprezentowanej w Libii przez
Deutsches-Afrika-Korps (Niemiecki Korpus Afryka) pod
dowództwem gen. Erwina Rommla i siły włoskie.
Ów sojuszniczy charakter wojny i sił w niej uczest­
niczących znalazł w dziejach walk o Tobruk wyraz szcze­
gólnie mocny. Zdobyli go Australijczycy, bronili żołnierze
z Indii, Wielkiej Brytanii, Australii, Polski i Czechosłowa­
cji, poddali zaś w 1942 r. Południowi Afrykanie. Dlatego
gdy w tekście książki używane są zamienne słowa „brytyj­
ski" i „aliancki" — w odniesieniu do Tobruku i całej
Afryki Północnej jest to chyba uzasadnione.
Dzięki oblężeniu z roku 1941 Tobruk wszedł do tradycji
naszej armii, o czym zawsze pamiętamy. Jednakże warto
uświadomić sobie, że w tym samym, a może nawet więk­
szym stopniu zajął on miejsce w historii wojskowej Wielkiej
Brytanii, jej dominiów i kolonii. Obecność w twierdzy
polskiej Brygady Strzelców Karpackich włączyła udział
naszych sił zbrojnych w tych walkach na trwałe do pamięci
historycznej kilku wielkich narodów świata. Warto zatem
poznać polski wkład w tobrucką epopeję, choćby dla
ustalenia proporcji pomiędzy udziałem w niej poszczegól­
nych armii. Pozwoli to na przykład docenić uznanie, jakim
Wojsko Polskie cieszyło się i nadal cieszy wśród
5
weteranów słynnej australijskiej 9 dywizji Piechoty, która
pobiła rekord przebywania w oblężonym Tobruku. Nie
mniej interesujące są dzieje wspólnej walki Polaków, Cze­
chów i Słowaków broniących pustynnej twierdzy lub rola
egzotycznych dla nas formacji hinduskich.
Zmagania o Tobruk weszły także do tradycji wojsk
włoskich i niemieckich. Jednakże, co bardzo charakterys­
tyczne, eksponuje się tam zdobycie twierdzy w czerwcu
1942 r. przez oddziały gen. Rommla. Natomiast długie
oblężenie z roku poprzedniego traktowane jest jako epizod
bez większego znaczenia. Ciekawe jest zatem prześledzenie
wypadków, które wyjaśniają pozornie nieuzasadniony wy­
buch entuzjazmu wśród zdobywców Tobruku w 1942 r.,
jak i podobne doń uniesienie, z którym piszą o tych
wydarzeniach powojenni autorzy.
Innym, nie mniej interesującym aspektem walk o Tob­
ruk jest kwestia postawy rdzennej ludności Cyrenajki,
wobec walczących wojsk.
Zadaniem tej książki jest przedstawienie roli, jaką twier­
dza i port w Tobruku odegrały w drugiej wojnie światowej.
Dlatego autor skupił się na zagadnieniach innych niż
— najbliższy nam przecież — udział Polaków w obronie
pustynnej twierdzy. Sądzić jednak należy, że wobec ist­
nienia obszernej literatury historycznej i wspomnieniowej
poświęconej Brygadzie Strzelców Karpackich, to przesu­
nięcie punktu ciężkości ku zagadnieniom mniej w Polsce
znanym, a wartym zainteresowania, jest usprawiedliwione.
WOJNA WKRACZA DO AFRYKI

SCENA I AKTORZY DRAMATU

Wiosna 1940 r. przyniosła rozszerzenie działań wojen­


nych na Afrykę Północną. Chociaż granice dzielące ten
obszar nie uległy zmianie do dzisiaj, warto przedstawić
ówczesną sytuację polityczną, gdyż linie graniczne ozna­
czały jednocześnie fronty, a przynajmniej zasięg wpływów
i stan posiadania państw kolonialnych Europy.
Tereny obecnych państw: Maroka, Algierii i Tunezji,
należały w owym czasie do Francji. Maroko i Tunezja były
jej protektoratami, Algieria zaś terytorium zamorskim.
Granicząca od wschodu z Tunezją i Algierią Libia od 1912
r. znajdowała się w posiadaniu Włoch. Bardziej skom­
plikowana była sytuacja Egiptu i Sudanu. Ten pierwszy
stanowił od 1922 r. formalnie niepodległe królestwo, drugi
zaś — kondominium brytyjsko-egipskie. Ów stan formalny
nie zmieniał jednak faktu, że oba kraje kontrolowała
Wielka Brytania od lat prawie siedemdziesięciu.
W latach osiemdziesiątych XIX w. wpływy brytyjskie
wzięły górę nad francuskimi w Egipcie, będącym wówczas
— podobnie jak Libia — posiadłością Turcji. Wobec
przyłączenia się rządu sułtańskiego do bloku państw cent­
ralnych, Wielka Brytania ogłosiła w 1914 r. aneksję Egiptu
i swój nad nim protektorat, a jej siły zbrojne stacjonujące
7
w strefie Kanału Sueskiego odparły armię turecką usiłującą
odzyskać kontrolę nad tym ważnym strategicznie szlakiem
komunikacyjnym. Konieczność liczenia się z rozbudzony­
mi podczas pierwszej wojny światowej arabskimi ruchami
wolnościowymi sprawiła, że Egipt, jako pierwsze z państw
powstałych z podziału Turcji, uzyskał niepodległość za
cenę jednak zachowania brytyjskiej obecności militarnej,
gospodarczej, a co za tym idzie i politycznej.
Od południa i południowego wschodu Egipt sąsiadował
— poprzez Sudan — z obszarem Somalii Francuskiej,
oraz Włoskiej Afryki Wschodniej, złożonej z Erytrei,
Etiopii i Włoskiej Somalii ze stolicą w Mogadiszu. Zaró­
wno Libia, jak i Algieria oraz Maroko graniczyły na
południu z terenami Francuskiej Afryki Równikowej
i Zachodniej.
Cały ten region był przynajmniej od półtora wieku
obszarem, o dominację nad którym rywalizowały państwa
kolonialne. Strategiczną jego rolę, w razie wybuchu kon­
fliktu europejskiego lub światowego, trudno było lekcewa­
żyć. Przy całym bowiem swym ubóstwie w złoża surowców
podstawowych dla toczenia nowoczesnej wojny (libijskiej
ropy jeszcze wówczas nie znaleziono) „blokował" on, przy­
najmniej teoretycznie, zarówno drogę wodną, jak i szlaki
lądowe ku Indiom, Malajom oraz brytyjskim „białym"
dominiom: Australii i Nowej Zelandii. Tak samo było
w wypadku szlaku łączącego porty Morza Czarnego z in­
nymi akwenami, który już raz, w latach 1914-1918, Wielka
Brytania próbowała wykorzystywać, co prawda bez skut­
ku, do zaopatrywania sprzymierzonej Rosji. W okresie
międzywojennym wzrosła ogromnie rola złóż ropy naf­
towej odkrytych i eksploatowanych przez towarzystwa
brytyjskie w Iraku i Iranie. A zatem obszary północ-
no-wschodniej Afryki zyskały na znaczeniu strategicznym,
gdyż zapewniały łączność Wysp Brytyjskich z roponośnymi
obszarami zachodniej Azji.
8
Na straży interesów Imperium Brytyjskiego w skali
światowej stała jego potęga morska, wsparta w XX w.
przez lotnictwo. Skuteczną ochronę dostaw surowców,
materiału wojennego oraz wojsk z kolonii i dominiów
zapewniał system baz wojskowych ciągnący się od Gibral­
taru, przez Maltę, Cypr, Suez, Aden, Indie i Singapur aż
po Hongkong, wyspy na Pacyfiku i Australię. Od czasu
załagodzenia sporów kolonialnych z Francją i wygrania
między innymi dzięki temu pierwszej wojny światowej, aż
do połowy lat trzydziestych nic nie zagrażało funkcjonowa­
niu tego „szlaku imperialnego". Ustanowienie po 1920 r.
brytyjskiej władzy mandatowej nad Palestyną, Transjor-
danią i Irakiem, francuskiej zaś nad Syrią i Libanem
zakończyło budowę systemu zabezpieczeń tego strategicz­
nego szlaku komunikacyjnego.
Temu stanowi rzeczy zagroziły jednak działania ekspan­
sywne Włoch i Japonii. W latach trzydziestych naszego
stulecia państwa te z sojuszników Paryża i Londynu stały
się głównymi ich rywalami w walce o kontrolę nad ob­
szarami pozaeuropejskimi.
Japońskie próby zdominowania Azji Wschodniej i Pacy­
fiku nie są tematem tej książki, poprzestaniemy więc na
przypomnieniu, że od 1931 r. obiektem agresji cesarstwa
stały się Chiny, co stopniowo doprowadziło tam do poważ­
nego zagrożenia wpływów i interesów innych państw.
Oznaczało to także zagrożenie bazy brytyjskiej w Hong­
kongu i posiadłości francuskich w Indochinach. Tym sa­
mym dalekowschodni odcinek „szlaku imperialnego" prze­
stał u schyłku okresu międzywojennego być bezpieczny.
Znacznie groźniejsze jednak dla całości tej drogi były
działania Benito Mussoliniego w Afryce. W roku 1935
Włochy rozpoczęły podbój Etiopii, wykorzystując do tego
celu bazy w swych posiadłościach: Erytrei i Somali Włos­
kim. Gdy rok później działania te przyniosły Włochom
sukces w postaci okupowania kraju, będącego ofiarą ich
9
agresji, Wielka Brytania stanęła wobec wyraźnego zagroże­
nia swej pozycji na newralgicznym odcinku szlaku mors­
kiego do Indii. W „rogu Afryki" powstał bowiem, z chwilą
włączenia cesarstwa Etiopii do odrodzonego Imperium
Rzymskiego, zwarty blok kolonii włoskich. Posiadając je,
Mussolini mógł grozić zamknięciem wylotu z Morza Czer­
wonego na Ocean Indyjski dla floty brytyjskiej w razie
konfliktu między Rzymem a Londynem.
Jeśli dodać do tego obrazu bazy morskie i lotnicze
Włoch w Libii i na południu Półwyspu Apenińskiego oraz
na wyspach Dodekanezu, to ewentualność zablokowania
najważniejszego dla Wielkiej Brytanii szlaku żeglugowego
stawała się zupełnie realna. Jednocześnie bowiem siły zbro­
jne faszystowskich Włoch znalazły się podczas wojny do­
mowej w Hiszpanii (1936-1939) w pobliżu Gibraltaru i na
wyspach archipelagu Balearów. Wobec forsownego tempa
rozbudowy włoskiej floty wojennej i lotnictwa całe niemal
Morze Śródziemne mogło stać się barierą dla żeglugi
brytyjskiej, gdyż bazy strzegące jej bezpieczeństwa same
byłyby wówczas zagrożone.
Oprócz rosnącej siły militarnej, faszyzm włoski mógł
także dysponować potencjalnie groźną bronią polityczną.
Mussolini prowadził bowiem intensywną kampanię propa­
gandową dla pozyskania opinii publicznej krajów arabs­
kich uzależnionych w różnej formie od Francji i Wielkiej
Brytanii. Niezależnie od siły oddziaływania ideologii faszy­
stowskiej na społeczeństwa arabskie, narosłe w nich po
pierwszej wojnie światowej nastroje antybrytyjskie były
faktem, z którym należało się liczyć.
Tak więc w roku 1940 obie strony narastającego konflik­
tu zajmowały w północno-wschodniej Afryce stosunkowo
mocne, chociaż w różnym sensie, pozycje. Brytyjczycy
dysponowali bowiem systemem baz chroniącym szlak żeg­
lugowy do Indii i tereny roponośne Bliskiego Wschodu.
Kontrolowali też obszary o wiele rozleglejsze niż te, które
10
posiadali Włosi. Ci zaś, dzięki istnieniu i długości tego
szlaku, byli w stanie zagrozić jego funkcjonowaniu i to
w kilku punktach. Która ze stron umiejętniej wykorzysta
swe możliwości, wykazać miała już całkiem niedaleka przy­
szłość. Zależało to od potencjału militarnego Włoch i Wiel­
kiej Brytanii oraz od sposobu realizacji planów obu państw
przygotowywanych na wypadek konfliktu zbrojnego.
Początkiem wojny w Afryce Północnej stało się wypo­
wiedzenie jej przez Włochy 10 czerwca 1940 r. Wielkiej
Brytanii i Francji. Ponieważ kapitulacja drugiego z tych
państw nastąpiła już 24 czerwca, wojnę przeciw Włochom
kontynuowała od tego momentu tylko strona brytyjska.
Przyznać należy, że w dowództwach jej poszczególnych
rodzajów sił zbrojnych panował od początku zmagań wo­
jennych duch optymizmu, nawet przesadnego na tle sytua­
cji militarnej. I tak na wiadomość o kapitulacji Francji
wyższy oficer marynarki brytyjskiej powiedział z ulgą, że
imperium wojnę wygra, gdyż wreszcie nie ma ono sojusz­
ników1. W praktyce oznaczało to, że siły zbrojne Francji (z
wyjątkiem małej grupy zwolenników gen. Charlesa de
Gaulle'a) przestały wypierać Wielką Brytanię, a bazy w Sy­
rii, Libanie i Francuskiej Afryce Północnej stały się nagle
niedostępne.
Obszar działań wojennych ograniczył się zatem do pół­
nocno-wschodniego „rogu Afryki". Ze względu na rolę
Kanału Sueskiego największe znaczenie miały walki obu
stron w celu obrony lub zdobycia kontroli nad tym szla­
kiem wodnym. To, co działo się we Włoskiej Afryce
Wschodniej miało w tej sytuacji znaczenie drugorzędne.
Stan posiadania obu stron w Afryce Północnej przesą­
dził o tym, że tereny leżące na zachód od Delty Nilu
spełniać miały funkcję sceny, na której rozegrały się główne
bitwy operacji libijskich, jak je wkrótce zaczęto

1 A . H e c k s t a l l — S m i t h , Tobruk, London 1960, s. 16.


11

nazywać. Scenę tę określono mianem Western Desert


— Pustyni Zachodniej, którą to nazwę stosowano najpierw
do rejonu pomiędzy Deltą Nilu a granicą egipsko-libijską,
później zaś także do obszaru na zachód od niej. Granicami
tak rozumianej Pustyni Zachodniej były: od północy
Morze Śródziemne na odcinku od Mersa Matruhw Egi­
pcie, poprzez Sidi Barrani oraz libijską Bardiję, Tobruk aż
po El-Ghazalę; na zachodzie — linia przebiegająca od
El-Ghazali na południe do oaz Jarabub i Siwa na skraju
ruchomych piasków Pustyni Libijskiej. Wielka Depresja
Kattara ogranicza omawiany obszar od południowego
wschodu. Te granice naturalne władze włoskie wzmocniły
dodatkowo potrójną linią zapór z drutu kolczastego, bieg­
nącą wzdłuż granicy z Egiptem od Jarabub do Morza
Śródziemnego, w celu powstrzymania niekontrolowanych
wędrówek arabskich koczowników.
Obszar Pustyni Zachodniej dzieli się na pas przybrzeżny
i Płaskowyż Libijski, leżący w głębi lądu, a wznoszący się
ponad 15 m.n.p.m. Jedynie w okolicy Sollum płaskowyż
sięga prawie do brzegu morskiego, natomiast zarówno na
wschód, jak i na zachód od tej osady przebiega ponad 30
km w głąb lądu. Tworzona przezeń stroma skarpa uniemo­
żliwia przejazd tędy pojazdom mechanicznym poza dwoma
sztucznie wykonanymi przekopami, w których biegną dro­
gi o znaczeniu strategicznym prowadzące w głąb Cyrena-
jki. Jeden z nich, na zachód od Sollum, prowadzi do
włoskiego fortu Capuzzo, drugi, przez przełęcz Halfaya, na
południe, w głąb pustyni.
Ten pograniczny obszar przecinało ówcześnie niewiele
dróg nadających się na potrzeby wojny. Po stronie egips­
kiej nadmorska szosa kończyła się w Sidi Barrani, po
libijskiej zaś jej odpowiednik — Via Balbia — dochodził do
Bardii. Prowadząca z Aleksandrii linia kolejowa kończyła
się w Mersa Matruh, a więc dalej na wschód od granicy niż
Sidi Barrani. Brak dróg bitych nie oznaczał jednak cał­
12

kowitej niemożności wykorzystania w tym rejonie pojaz­


dów mechanicznych, gdyż powierzchnia pustyni — z wyją.
tkiem ruchomych piasków na południu — jest tam dość
twarda i kamienista. Jednakże mała liczba studzien oraz
łatwość zgubienia kierunku, oznaczająca często groźbę
śmierci z pragnienia i wyczerpania, sprawiały, że starano
się trzymać właśnie dróg lub przynajmniej tradycyjnych
szlaków karawan biegnących po w miarę twardym gruncie
lub łączących studnie i źródła wody pitnej.
Po obu stronach granicy końcowe punkty szlaków ko­
munikacyjnych chronione były fortyfikacjami. Stację kole­
jową i magazyny wojskowe w Mersa Matruh armia brytyj­
ska od 1939 r. otoczyła całym rozbudowanym systemem
umocnień, a Bardija i Tobruk otrzymały od strony lądu
linie obronne oparte o forty przygotowane do dłuższego
nawet oblężenia 2.
Jak widać z tego krótkiego opisu, obie strony doceniały
znaczenie obszaru Pustyni Zachodniej jako rejonu z jednej
strony chroniącego ważne ośrodki gospodarcze i węzły
komunikacyjne (rejon Aleksandria-Kair oraz Cyrenajka),
z drugiej zaś mogącego stać się korytarzem wiodącym siły
przeciwnika do tych właśnie centrów.

SIŁY I ŚRODKI

W końcu czerwca 1940 r., gdy Włochy i Wielka Brytania


znalazły się w sytuacji militarnego „sam na sam" w Afryce
Północnej, stan sił zbrojnych obu państw w tym regionie
zdawał się przemawiać za bliskością następnego, po pod­
boju Etiopii, sukcesu polityki afrykańskiej Rzymu.
Bezpośrednio zagrażające rejonowi Kanału Sueskiego
wojska włoskie znajdowały się w Libii pod dowództwem

2 I.S.O. Playfair, The Mediterranean and Middle East, t. I, London

1954. s. 115-116.
13
marszałka lotnictwa Italo Balbo, gubernatora tej kolonii,
jednego z twórców i przywódców partii faszystowskiej.
Dysponował on ponad 200 tysiącami żołnierzy i oficerów
oraz 300 samolotami. Podległe mu wojska lądowe obej­
mowały dowodzoną przez gen. Italo Gariboldi 5 Armię,
złożoną z ośmiu dywizji włoskich i jednej libijskiej. Ta
ostatnia stacjonowała w Trypolitanii i przeznaczona była
do walki z siłami francuskimi znajdującymi się w Tunezji
i Algierii. W graniczącej z Egiptem Cyrenajce zgrupowano
włoską 10 Armię pod dowództwem gen. Guidi. Podlegały
mu cztery dywizje włoskie: 62 „Marmarica" i 63 „Cirene"
(kolonialne), 3 „Czarnych Koszul", („21 Aprile"), 4 „Cza­
rnych Koszul" („3 Gennaio") i kolonialna 1 Dywizja
Libijska 3.
Wartość bojowa tych oddziałów nie była jednolita. Prze­
de wszystkim składały się one częściowo z żołnierzy zawo­
dowych i służby czynnej, częściowo zaś z niedawno powo­
łanych rezerwistów. Ponadto morale żołnierzy nie było
zbyt wysokie, między innymi ze względu na niedostatki
wyżywienia i zakwaterowania. Nawet trwająca od prawie
dwudziestu lat indoktrynacja społeczeństwa włoskiego
w duchu faszystowskim nie była w stanie zmienić niechęt­
nej wojnie mentalności przeciętnego obywatela, a więc
i przeciętnego poborowego. W przypadku zaś oddziałów
kolonialnych złożonych z miejscowych ochotników, czy
raczej najemników, o duchu bojowym wynikającym z pat­
riotyzmu trudno było w ogóle mówić. Natomiast dywizje
„Czarnych Koszul" były formacjami ochotniczymi. Ich
żołnierze wykazywali bez porównania więcej zapału wojen­
nego i oddania Duce oraz partii faszystowskiej, której byli
członkami.
Na wartość bojową armii włoskiej bardzo poważnie
wpływał czynnik jej zacofania technicznego w wielu

3 G. L o n g, To Benghazi, Canberra 1952, s. 97.


14
podstawowych dziedzinach. I tak wszystkie właściwie typy
używanych przez nią czołgów i samochodów pancernych
były wolniejsze, słabiej uzbrojone i opancerzone od ich
brytyjskich odpowiedników. Wyjątki, jak działo samobież­
ne 75 mm M 40, nie zmieniały niczego. Podobnie rzecz się
miała z artylerią i bronią strzelecką, wśród której tylko
pistolet maszynowy Beretta 38 kalibru 9 mm oraz ciężki
karabin maszynowy Breda 37 były naprawdę nowoczes­
nymi i udanymi konstrukcjami. Także stopień motoryzacji
armii włoskiej był zbyt mały, by uczynić ją zdolną do
działań manewrowych, do jakich Pustynia Zachodnia na­
dawała się wyjątkowo dobrze.
Mówiąc o siłach włoskich w Afryce na początku wojny
z Wielką Brytanią pamiętać trzeba również o obszarze
wschodnioafrykańskich kolonii Italii: Erytrei, Somali
i Etiopii. Pod dowództwem wicekróla Etiopii, księcia
d'Aosta, znajdowało się tam około 250 tysięcy żołnierzy
(według danych rozpoznania brytyjskiego) lub nawet o 100
tysięcy więcej (wedle danych włoskich). Wspierało ich 400
dział, 200 lekkich czołgów i 213 samolotów różnych typów,
a samochodów ciężarowych naliczył tam wywiad brytyjski
aż 20 tysięcy4. Zgrupowanie to nie odegrało jednak więk­
szej roli w „rogu Afryki" i tym samym nie wpłynęło na
sytuację pogranicza libijsko-egipskiego.
Temu, czym dysponowali marsz. Balbo i książę d'Aosta,
nie mogli Brytyjczycy przeciwstawić sił równych liczebnie
i tak skoncentrowanych.
Naczelny dowódca wojsk brytyjskich na Bliskim Wsch­
odzie gen. Archibald Percival Wavell dysponował bowiem
ogółem 85 775 ludźmi rozrzuconymi po terytoriach tak od
siebie odległych, jak: Malta, Egipt, Somali i Palestyna.
Z tego w Egipcie, którego miał bronić przede wszystkim
zgodnie z instrukcją brytyjskiej Rady do Spraw Armii

4 P l a y f a i r , op. cit., t . I, s . 9 3 , 9 6 .
15

(Army Council) w Ministerstwie Wojny z 24 lipca 1939 r


stacjonowało około 36 tysięcy żołnierzy. Nie utworzono
jednak z nich wymaganych etatem jednostek bojowych
szczebla wyższego niż brygada. I tak na przykład w 7 Dy­
wizji Pancernej obie jej brygady, składały się nie z trzech,
lecz z dwóch pułków pancernych. Z kolei hinduska 4 Dy­
wizja Piechoty miała dwie brygady z przewidzianych eta­
tem trzech oraz jedynie część swej artylerii. Nowozelandz­
ką 2 Dywizję Piechoty reprezentowała jedna brygada,
niepełny pułk kawalerii, batalion karabinów maszynowych
i pułk artylerii polowej. Dochodziło do tego czternaście
batalionów piechoty brytyjskiej i dwa pułki artylerii. Ar­
mia niepodległego i neutralnego Egiptu nie mogła być
zaliczana do sił podległych gen. Wavellowi, a antybrytyjs-
kie nastawienie dużej części Egipcjan czyniło z niej raczej
kłopotliwy element sytuacji, z którą ów generał musiał
sobie radzić 6.
Wspierające wojska lądowe lotnictwo (Royal Air Force
— Królewskie Siły Powietrzne), dysponowało w Egipcie
168 samolotami różnych typów.
Teoretycznie gen. Wavell miał jeszcze do dyspozycji
oddziały stacjonujące i pełniące służbę porządkową w Pale­
stynie. Liczyły one około 27 500 żołnierzy w jednej nieko­
mpletnej dywizji i dwóch samodzielnych pułkach kawalerii,
dwóch australijskich brygadach piechoty, dwóch pułkach
australijskiej artylerii polowej oraz jednej brytyjskiej bry­
gadzie i dwóch samodzielnych batalionach piechoty. Siły te
jednak potrzebne były na miejscu, a ponadto przewidywa­
no użycie ich części na wypadek zagrożenia lub obalenia
probrytyjskiego rządu Iraku. Ponadto proces wyposażenia
wszystkich jednostek w to, czego im do pełnej sprawności
brakowało, miał potrwać kilka miesięcy.

5 Tamże s. 93.
6 Tamże.
16
Nie ułatwiała dowodzenia całością tych sił struktura
organu kierującego operacjami na Bliskim Wschodzie.
Gen. Wavell działał bowiem jako stały przewodniczący
Komitetu Głównodowodzących dla tego obszaru. Pozos­
tałymi członkami byli adm. Andrew Cunningham, dowód­
ca brytyjskiej Floty Śródziemnomorskiej, i marszałek lot­
nictwa Arthur Longmore, stojący na czele jednostek lot­
niczych tam rozmieszczonych. Wobec tego, iż wszyscy trzej
dowódcy byli sobie teoretycznie równi i wspólnie odpowie­
dzialni przed szefami sztabów w Londynie, ich dość spraw­
ne współdziałanie sporo zawdzięczało dobrym stosunkom
międzyludzkim. Bez tego trudno nawet przewidzieć, jak
wielkie trudności, choćby natury kompetencyjnej, musiały­
by wynikać w pracy tak skonstruowanego dowództwa.
Szczęśliwie dla strony brytyjskiej cała trójka dowodząca
szczupłymi siłami mającymi bronić jej pozycji bliskowscho­
dnich wyznawała pogląd o konieczności prowadzenia dzia­
łań ofensywnych i możliwości pokonania w ten sposób
Włoch przynajmniej w Afryce i na Morzu Śródziemnym.

JEDYNA OFENSYWA WŁOSKA

Stan wojenny pomiędzy Włochami a Wielką Brytanią


i Francją obowiązywał od północy 10 czerwca 1940 r. Już
w godzinę później lotnictwo brytyjskie zbombardowało
włoskie lotniska i porty w Libii i Erytrei. Jednocześnie
brytyjska Marynarka Królewska (Royal Navy), współdzia­
łając z flotą francuską przeprowadziła ostrzał wielvi celów
na wybrzeżu Libii i Półwyspu Apenińskiego. Brak reakcji
włoskiej upewnił dowówców brytyjskich o słuszności po­
glądu, iż szybkie działania ofensywne mogą być skuteczne
mimo przewagi liczebnej przeciwnika.
Również na granicy libijsko-egipskiej, która stała się
wówczas frontem włosko-brytyjskim, wydarzenia potoczy­
17
ły się podobnie. W czerwcu 1940 r. dowodzący oddziałami
brytyjskimi w Egipcie gen. Hanry Maitland Wilson wy­
dzielił z nich zgrupowanie Sił Pustyni Zachodniej (Western
Desert Force), przeznaczone do działań na granicy z Libią.
Wiązało się to zarówno z wymogami sytuacji wojennej, jak
i ze skomplikowaną sprawą pozycji Egiptu — jako państ­
wa neutralnego — oraz obecności na jego terenie sił
zbrojnych Imperium Brytyjskiego toczącego wojnę z Wło­
chami. Dowodzenie tymi wojskami gen. Wilson powierzył
dotychczasowemu dowódcy brytyjskiej 6 Dywizji Piechoty
— gen. Richardowi N. O'Connorowi. Jego zgrupowanie
składało się z 7 Dywizji Pancernej (gen. Michael O'Moore
Creagh), batalionu 7 królewskiego pułku czołgów, hindus­
kiej 4 Dywizji Piechoty (gen. Patrick Neame) i garnizonu
Mersa Matruh, który tworzyła głównie brytyjska 22 Bry­
gada Piechoty. Łącznie liczyło ono 31 tysięcy żołnierzy, 120
dział i 275 czołgów.
Gen. Wavell planował stawienie oporu przewidywanej
ofensywie włoskiej dopiero w Mersa Matruh, lecz niezależ­
nie od tego zamierzał niepokoić przeciwnika lokalnymi
działaniami zaczepnymi. Zadanie to wykonało zgrupowa­
nie gen. O' Connora sprawnie i skutecznie. Już w nocy 11
czerwca wydzielone z 7 Dywizji Pancernej jednostki prze­
kroczyły granicę i w starciu z włoskimi strażami wzięły 70
jeńców. 14 czerwca czołgiści z 7 królewskiego pułku zajęli
włoski graniczny fort Capuzzo, all pułk kawalerii zmoto­
ryzowanej zdobył fort Maddalena. W zasadzce zorganizo­
wanej przez ten pułk na drodze do Bardii (16 czerwca)
zniszczono włoski konwój samochodowy. Do niewoli do­
stał się wówczas między innymi dowódca wojsk inżynieryj­
nych 10 Armii gen. Lastucci. W starciach granicznych
Włosi stracili podczas pierwszych trzech miesięcy wojny
3500 zabitych, rannych i jeńców, a Brytyjczycy 150. Wśród
zabitych żołnierzy był marsz. Balbo, który zginął 28 czerw­
ca na pokładzie samolotu zestrzelonego pomyłkowo przez
18
własną artylerię przeciwlotniczą podczas lądowania w Tob-
ruku. Ponieważ nastąpiło to w trakcie kolejnego nalotu
bombowców brytyjskich, śmierć jego uznać można za
pośredni skutek działań RAF. Następcą marsz. Balbo
został marsz. Rodolfo Graziani. Miał on rozpocząć ofen­
sywę w kierunku Aleksandrii i Suezu, ponieważ kapitulacja
Francji pozwalała — zdaniem Mussoliniego — na osiąg­
nięcie tego celu bez większego ryzyka. Mimo iż teraz mógł
użyć do walki zarówno 10, jak i 5 Armii, marsz. Graziani
zażądał czasu na jej przygotowanie oraz dostaw nowoczes­
nych czołgów, dział i samolotów. Duce zaakceptował zwło­
kę w czasie, potrzebną na przygotowania logistyczne (za­
pasów paliwa, amunicji, sprzętu do budowy dróg itp.),
zastrzegając jednak, że ofensywa musi być rozpoczęta nie
później niż pierwsze oddziały Wehrmachtu wylądują na
Wyspach Brytyjskich. Latem 1940 r. termin ten nie wyda­
wał się zbyt odległy 7.
Ostatecznie jednak wojska dowodzone przez marsz.
Grazianiego ruszyły na wschód 13 września. Jedna kolum­
na posuwała się wzdłuż wybrzeża morskiego ku Sollum,
druga bardziej na południe, przez pustynię leżącą poza
skarpą oddzielającą Płaskowyż Libijski od pasa nadbrzeż­
nego. Nie bronione Sollum zajęto po — zbędnym w tej
sytuacji — przygotowaniu artyleryjskim. Następnie obie
kolumny połączyły się, gdy południowe dotarło przez prze­
łęcz Halfaya na wybrzeże.
Zwarte kolumny lekkich czołgów i motocyklistów stano­
wiły wymarzony wprost cela dla brytyjskich artylerzystów
i lotników. Siły gen. O’Connora wycofywały się przed
znacznie liczniejszym przeciwnikiem (pięcioma z siedmiu
dywizji, które liczyła wzmocniona 10 Armia, dowodzona
przez gen. Mario Berti) bez pośpiechu, starając się jedno­

7 W.G.F. J a c k s o n , The North African Campaign 1940-1943, Lon­

don-Sydney 1975, s. 21-22.


19

cześnie zadać inu maksymalne straty ogniem artylerii.


Ostatecznie 16 września 1940 r. wojska włoskie zajęły Sidi
Barrani, gdzie zatrzymały się i okopały, kończąc tym
samym ofensywę w głąb Egiptu. Pozycje ich znalazły się
o ponad 90 km. od granicy libijskiej, lecz oddziały nie
dotarły do pierwszego punktu o znaczeniu strategicznym
na drodze do Aleksandrii, tj. do Mersa Matruh i końcowej
stacji kolejowej.
Następne dwa i pół miesiąca obie strony spędziły przy­
gotowując się do kontynuacji ofensywy (w wypadku Wło­
chów) i do kontrofensywy (w wypadku Brytyjczyków).
Marsz. Graziani rozpoczął budowę Via delia Vittoria,
drogi będącej przedłużeniem Via Balbia na terytorium
egipskim, oraz rurociągu mającego dostarczać do Sidi
Barrani wodę pitną. Przez cały czas przerzucał też w po­
bliże tej miejscowości zapasy paliwa, amunicji, żywności
i wszystkiego, co było konieczne do wznowienia działań
zaczepnych. Jego wojska, liczące już dziewięć dywizji (w
składzie 10 Armii) zgrupowały się w kilku umocnionych
obozach od Sidi Barrani i Maktila na wybrzeżu do Sofafi
i innych na płaskowyżu poza skarpą. Gen. O'Connor
realizował natomiast dyrektywę gen. Wavella z 21 września
1940 r. w sprawie przygotowań do kontrofensywy.
W tym czasie sytuacja wokół Egiptu i Libii zmieniła się
na niekorzyść Włoch. Wojska księcia d’Aosta w Afryce
Wschodniej nie przejawiały — oprócz zajęcia Somali Bry­
tyjskiego — większej aktywności. Dotyczyło to także sił
morskich bazujących w erytrejskim porcie Massawa i so-
malijskim Mogadiszu. 11 listopada 1940 r. samoloty tor­
pedowe brytyjskiego lotnictwa morskiego, startujące z lot­
niskowca HMS (His Majesty’ Ship — Okręt Jego Królews­
kiej Mości), „Illustrious", zaatakowały bazę floty włoskiej
w Tarencie na wybrzeżu Kalabrii. Ich torpedy ciężko
uszkodziły i wyłączyły na długie miesiące z walki pancer­
niki „Conte di Cavour", „Caio Duilio" i „Littorio", co
20
oznaczało czasowe zmniejszenie o połowę liczby najcięż­
szych okrętów włoskiej marynarki wojennej (Regia Marina
— Królewska Marynarka). Straty przeciwnika wyniosły
zaledwie dwa samoloty. Ułatwiło to stronie brytyjskiej
zaopatrzenie Malty i żeglugę przez całe Morze Śródziemne
do Egiptu, co oznaczało zwiększenie dostaw dla wojsk gen.
Wavella. Jednocześnie trwał napływ jednostek hinduskich,
australijskich i nowozelandzkich do Egiptu i Palestyny
pozwalający doprowadzić przynajmniej część stacjonują­
cych tam formacji do pełnego stanu etatowego.
Wskutek tych właśnie zmian, a także zaangażowania się
Włoch w wojnę z Grecją (od końca października 1940),
przygotowywana długo kontrofensywa brytyjska miała
szansę powodzenia. Jednakże nie można było zakładać, jak
czynił to premier Winston Churchill, że przesądzi ona
o zwycięstwie nad Włochami w Libii. Celem operacji
„Compass", bo tak zakodowano to przedsięwzięcie, miało
być pokonanie włoskiej 10 Armii w rejonie Sidi Barrani
i likwidacja groźby opanowania przez przeciwnika Delty
Nilu.
Plan gen. O’Connora przewidywał wykorzystanie luki
pomiędzy umocnionymi obozami włoskimi w Nibeiwa
i Rabia. Uderzając z południowego wschodu hinduska
4 Dywizja Piechoty gen. Noel'a M. de la P. Beres-
ford-Peirse (w sierpniu zastąpił on gen. Patricka Neame),
wsparta przez 7 królewski pułk czołgów, powinna obejść
obóz Nibeiwa i zaatakować go od zachodu. Następnie
takie samo zadanie wykonać miała w Tummar i w Sidi
Barrani. Równolegle z nią miała ruszyć brytyjska 7 Dywi­
zja Pancerna, blokując od północy obozy w rejonie Ra-
bia-Sofafi, a następnie uderzając ku drodze nadrzeżnej, tak
aby przeciąć szlak odwrotu włoskiego w Buq-Buq i unie­
możliwić ruch posiłków nieprzyjaciela z zachodu, od stro­
ny Sollum i Bardiji. Wzdłuż wybrzeża uderzyć miał na
zachód garnizon Mersa Matruh. Jego dowódca, bryg.
21
Selby, powinien doprowadzić do związania sił włoskich
i odwrócenia ich uwagi od podstawowego kierunku kontr­
ofensywy. W odwodzie gen. O'Connor zostawił australijs­
ką 6 Dywizję Piechoty gen. Iven Mackay'a. Wkrótce miała
ona zastąpić hinduską 4 Dywizję Piechoty, przeznaczoną
do walk w Afryce Wschodniej. Wymiana dokonać się
musiała przed wypłynięciem z Suezu konwoju wiozącego
hinduską dywizję do Port Sudanu, skąd przeszłaby ona na
front wschodnio-afrykański. Narzucało to konieczność
szybkiego rozpoczęcia ofensywy. Gen. Wavell nie zawiado­
mił o tym wcześniej gen. O'Connora, chcąc oszczędzić mu
dodatkowych stresów 8.
Położenie jednostek włoskiej 10 Armii przedstawiało się
w początkach grudnia 1940 r. następująco: 1 i 2 dywizje
„Czarnych Koszul" stacjonowały na tyłach frontu, na
granicy Libii, rejon Tummar-Maktila na wybrzeżu ob­
sadzały libijskie 1 i 2 dywizje; w Sidi Barrani znajdowała
się jako odwód 4 Dywizja „Czarnych Koszul"; Nibeiwy
broniło zgrupowanie pancerne gen. Maletti, a rejonu Ra-
bi-Sofafi 63 Dywizja Piechoty „Cirene"; między Sofafi
a przełęczą Halfaya stała 62 Dywizja Piechoty „Marmari-
ca", na wybrzeżu zaś, w Buq-Buq, 64 Dywizja Piechoty
„Catanzaro". Oddziały przeznaczone do operacji „Com­
pass" zajęły pozycje wyjściowe pod osłoną bombowców
i myśliwców brytyjskich, które uniemożliwiły lotnictwu
włoskiemu rozpoznanie tych przegrupowań. Nastąpiło to
7 i 8 grudnia, tak że kontrofensywa mogła być rozpoczęta
zgodnie z planem 9 dnia tego miesiąca.

8 J a c k s o n , op. cit., s. 8, 41.


OPERACJA „COMPASS" — PIERWSZA FAZA

Zaskoczenie włoskiej 10 Armii udało się całkowicie,


pomimo, a może dzięki, trwającym od 7 grudnia atakom
lotniczym na jej pozycje oraz ostrzałowi Maktila i Sidi
Barrani przez monitor „Terror" i kanonierki HMS „Ap­
his", „Ladybird" ze składu Inshore Sąuadron — zespołu
okrętów wspierających działania wojsk lądowych 9.
Jeszcze przed godz. 11.00 9 grudnia zgrupowanie pancer­
ne gen. Maletti zostało zniszczone, a obóz Nibeiwa zdoby­
ty. Sam generał poległ w walce. Hinduska 4 Dywizja
Piechoty i 7 królewski pułk czołgów wzięły do niewoli
tysiące Włochów i zdobyły 35 lekkich czołgów, tracąc 56
zabitych i rannych. Po południu ten sam los spotkał obóz
„zachodni" w Tummar. Jednocześnie brytyjska 7 Dywizja
Pancerna bez przeszkód dotarła do szosy nadbrzeżnej,
blokując ją między Sidi Barrani a Buq-Buq. Jej 7 Brygada
pozostała między Sofafi a Rąbią jako osłona na wypadek
konieczności odwrotu, natomiast grupa wsparcia dywizji
(piechota zmotoryzowana) blokowała zespół obozów Sofa­
fi i Rabia od wschodu. Jedynie oddziały bryg. Selby nie
zdążyły odciąć odwrotu włoskiemu garnizonowi Maktili,
tak że libijska 1 Dywizja wycofała się w kierunku Sidi
Barrani.
Następnego dnia hinduska 4 Dywizja Piechoty zabloko­
wała od południa i zachodu Sidi Barrani, a do wieczora
zdobyła tę miejscowość. Jednocześnie część jej sił opano­
wała „wschodni" obóz w Tummar. Koniec bitwy nastąpił
11 grudnia. Resztki oporu na wschód od Sidi Barrani
złamała wówczas hinduska 4Dywizję, a przerzucona na
wybrzeże brytyjska 7 Brygada Pancerna odcięła w rejonie
Buq-Buq większość 64 Dywizji Piechoty„Catanzaro".
Grupa wsparcia ścigała wycofującą się z Safafi 63 Dywizję

9 H e c k s t a l l - S m i t h, op.cit., s. 71-73.
23
Piechoty „Cirene", lecz nie udało się jej odciąć ze względu
na spóźnienie 4 Brygady (także z 7 Dywizji Pancernej),
która miała zbyt mało czasu, by zdążyć z szosy nadmors­
kiej.
Egipt został zatem oczyszczony z wojsk włoskich aż do
linii Buq-Buq — Sofafi. Jedynie w Sollum trzymał się
jeszcze garnizon włoski. Pierwszy rzut 10 Armii został
zniszczony, Brytyjczycy, za cenę 624 zabitych i zaginio­
nych, wzięli do niewoli 38 300 Włochów, zdobyli 237 dział
i 73 czołgi.
Bitwa pod Sidi Barrani była punktem zwrotnym na
froncie włosko-brytyjskim w Afryce. Od tego czasu Wło­
chy nie były w stanie nie tylko odnosić zwycięstw, ale
nawet samodzielnie prowadzić wojny. Zwycięstwo słab­
szych liczebnie Brytyjczyków wynikało nie tylko z lepszego
uzbrojenia, organizacji i doświadczenia w walkach pustyn­
nych, zdobytego jeszcze w I wojnie światowej na półwyspie
Synaj i w Mezopotamii. Także ich dowódcy okazali się
niewątpliwie zdolniejsi od włoskich. Ale równie ważne było
to, że przeciwnik, oprócz wcześniej wspomnianych słabo­
ści, nie był nastawiony na „normalną wojnę" w Afryce,
choćby taką, jaką toczył we francuskich Alpach czy w Gre­
cji. Wyraża to list jednego z włoskich żołnierzy, pisany
jeszcze przed kontrofensywą brytyjską: „Próbujemy toczyć
tę wojnę tak jakby była to kolonialna wojna w Afryce. Ale
jest to wojna europejska w Afryce prowadzona europejską
bronią przeciw europejskiemu nieprzyjacielowi. Za mało
bierzemy to pod uwagę, budując nasze kamienne forty
i wyposażając się tak luksusowo. Nie walczymy teraz
przeciw Abisyńczykom"10.
Dowództwo włoskie ewakuowało ostatecznie Sollum
oraz nie zdobyte jeszcze przez Brytyjczyków forty granicz­
ne 16 grudnia i rozpoczęło odwrót pozostałych sił 10 Armii

10 A. M o o r e h e a d , Desert War. London 1948, s. 27.


24
w głąb Cyrenąjki, zamierzając bronić się w twierdzach.
Jednocześnie wkroczyły do tej części Libii Siły Pustyni
Zachodniej ściągające pobite, lecz nie zniszczone dywizje
piechoty marsz. Graziani ego: 1 i 2 „Czarnych Koszul", 62
„Marmarica" i 63 „Cirene". Sformowany z nich włoski 23
Korpus, dowodzony przez gen. Annibale Bergonzoli,
otrzymał zadanie obrony Bardiji. Liczył on około 45 tysię­
cy żołnierzy i dysponował 400 działami różnych kalibrów,
co czyniło to zadanie możliwym do wykonania z wykorzys­
taniem umocnień twierdzy.
W tym samym czasie brytyjska 7 Dywizja Pancerna
obeszła Bardiję od południa, odcinając ją od strony Tob-
ruku. Wkrótce nadciągnęła też australijska 6 Dywizja
Piechoty, która zluzowała hinduską 4 Dywizję Piechoty,
otaczając Bardiję od południa i zachodu. 3 stycznia 1941 r.
gen. Mackay przypuścił szturm do twierdzy, przy czym
jego 6 Dywizję wspierało 120 dział i 7 królewski pułk
czołgów. Z morza ostrzeliwały twierdzę pancerniki „Wars-
pite", „Valiant" i „Barham", a następnie jednostki Inshore
Sąuadron z monitorem „Terror" na czele. Obrona włoska
została przełamana. 5 stycznia Australijczycy wdarli się do
wnętrza twierdzy i miasta, a garnizon Bardiji poddał się.
Do niewoli wzięto wówczas 40 tysięcy żołnierzy, w tym
czterech generałów. Straty australijskie wyniosły 456 ludzi.
Liczba zdobytych armat przewyższała prawie dwukrotnie
tę, którą dysponował 13 Korpus Armijny (tak nazywały się
od 1 I 1941 Siły Pustyni Zachodniej11. Winston Churchill
skomentował postawę dowódców i żołnierzy włoskich
stwierdzeniem, że nigdy tak wielu nie poddało się tak
nielicznym 12.

11 L o n g , op. cit., s. 199.


12 Cyt. za: J a c k s o n , op. cit., s . 6 1.
25
PUSTYNNA TWIERDZA

Ponieważ premier brytyjski energicznie domagał się kon­


tynuowania natarcia w kierunku zachodnim, następnym
zadaniem po upadku Bardiji stało się dla gen. Wavella
opanowanie Tobruku.
Jest to drugi co do wielkości port Cyrenajki, a najwięk­
szy na jej wschodnim wybrzeżu. Położony na północnym
brzegu naturalnej zatoki, wykorzystywany był od wieków
jako port i baza floty wojennej. W średniowieczu stanowił
jedną z kryjówek, a właściwie baz muzułmańskich piratów,
panujących na dużej części Morza Śródziemnego. Gdy
w roku 1798 flota francuska wiozła do Egiptu oddziały
gen. Napoleona Bonaparte, tam właśnie zatrzymała się na
postój. W roku 1911 zajęły Tobruk wojska włoskie, doko­
nujące podboju tureckiej wówczas Libii. Od tego czasu stal
się on ważną bazą włoskiej marynarki wojennej. Miasto
zyskało na tym wiele budowli, służących przewidywanemu
na 10 tysięcy żołnierzy garnizonowi, władzom administ­
racyjnym i włoskim osadnikom. Powstał więc rzymskoka­
tolicki kościół pod wezwaniem Św. Franciszka, hotel, bu­
dynki biurowe, koszary, a w okresie rządów Mussoliniego
imponujący gmach lokalnych władz partii faszystowskiej.
Przede wszystkim jednak budowano w Tobruku obiekty
służące celom militarnym. Miasto leży zaledwie 150 km od
granicy zdominowanego wówczas przez Wielką Brytanię
Egiptu. Oprócz urządzeń portowych powstało w twierdzy
małe lotnisko, zaś na południe od niej, w odległości 25 km,
wielkie lotnisko El-Adem.
Sama twierdza otoczona była dwiema ufortyfikowanymi
liniami obronnymi. Pierwsza, zewnętrzna, zbudowana była
w odległości około 15 km od portu i tworzyła rodzaj
półkola opartego obu skrzydłami na morzu. Składała się
z umocnionych punktów oporu ze schronami, stanowis­
kami broni maszynowej i przeciwpancernej. Przed linią
26

zewnętrzną biegł rów przeciwczołgowy, zasieki z drutu


kolczastego i pola minowe. Również przestrzenie między
punktami oporu zaminowano i zamknięto zasiekami.
W odległości 1-5 km za tą linią znajdowały się dodatkowe
stanowiska dla artylerii przeciwpancernej i polowej. Druga
linia obrony oparta była o stare forty: Pilastrino, Solaro,
Airente, Perrone i Marcucci, leżące na południe i zachód
od portu w odległości 5-6 km.
Będąc tak ważną bazą włoską Tobruk musiał stać się
celem ataków brytyjskich od początku wojny. I tak już 11
czerwca 1940 r., a więc w pierwszym jej dniu, bombowce
typu Bristol „Blenheim" z baz w Egipcie zbombardowały
lotnisko El-Adem dwukrotnie, niszcząc lub uszkadzając na
ziemi 18 samolotów włoskich. Następnego dnia o świcie
port i miasto ostrzelały z morza dwa krążowniki brytyjskie,
a z powietrza bombardowało je dziewięć „Blenheimów".
Ofiarą ataku padł stary krążownik włoski „San Giorgio",
uszkodzony tak poważnie, że osiadł na dnie. Naloty po­
wtarzały się odtąd niemal codziennie. 5 lipca Tobruk stał się
celem działań brytyjskiego lotnictwa morskiego — dziewięć
samolotów Fairey „Swordfish" zaatakowało torpedami sta­
tki i okręty w porcie, zatapiając niszczyciel „Zeffiro" oraz
statki transportowe „Manzoni" i „Serenitas". Uszkodzone
zostały niszczyciel „Euro" i transportowiec „Liguna".
Również od lipca pojedyncze przestarzałe brytyjskie bo­
mbowce typu Bristol „Bombay" dokonywały nocnych bo­
mbardowań okrętów, statków transportowych i zbiorni­
ków paliwa w porcie, co miało jednak charakter działań
bardziej nękających niż skutecznych13. Ataki te były tylko
wstępem do tego, co twierdza przeżyć miała w następnych
miesiącach i latach.
W początkach stycznia 1941 r., po zdobyciu Bardiji
i wobec planów kontynuowania natarcia aż do Benghazi,

13 P l a y f a i r , op. cit., t. I, s. 112-113, 150-159, 206-209.


27
brytyjski 13 Korpus Armijny gwałtownie odczuwał brak
tego, co we wschodniej Cyrenajce mógł zapewnić tylko
Tobruk, a mianowicie portu o dużej zdolności przeładun­
kowej i składów o takiej samej przepustowości i pojemno­
ści. Korpus potrzebował bazy położonej stosunkowo blis­
ko frontu, umożliwiającej zgromadzenie dużej ilości zróż­
nicowanych zapasów, tak by nie zachodziła konieczność
zamawiania na przykład amunicji określonego typu w ma­
gazynach Aleksandrii. Zanim bowiem zdołano ją dowieźć
samochodami upływało dużo czasu, a ponadto mogło się
okazać, że w danej chwili potrzebniejsza była benzyna.
Możliwość stosunkowo szybkiego dowozu zaopatrzenia
materiałowego koleją kończyła się w Mersa Matruch. Na­
tomiast porty w Sollum i Bardiji miały mniejsze zdolności
przeładunkowe. Wszystko to narzucało konieczność zdo­
bycia i wykorzystania Tobruku — największego i naj­
wygodniejszego portu między Aleksandrią a Benghazi 14.
Oprócz względów natury strategicznej, był jeszcze inny,
związany z obecnością w Tobruku dość silnego zgrupowa­
nia włoskiego, które mogło przeszkodzić 13 Korpusowi
Armijnemu w marszu ku Benghazi, choćby blokując drogę
nadmorską. Składało się ono z 22 Korpusu, dowodzonego
przez gen. Pitassi Manellę, dwóch batalionów straży grani­
cznej i jednostek stałego garnizonu twierdzy. Główną siłą
obrony była 61 Dywizja Piechoty „Serti" oraz licząca
około 200 dział artyleria. Najbliższe siły włoskie poza
Tobrukiem znajdowały się w rejonie Derny (60 Dywizja
Piechoty „Sabratha") oraz koło Mechili (Brygada Pancer­
na gen. Babini). Brytyjczycy liczyli się też z obecnością
w okolicy Benghazi 17 Dywizji Piechoty „Pavia".
Już 5 stycznia 1941 r. na rozkaz gen. O'Connora brytyjs­
ka 7 Brygada Pancerna wyruszyła z Bardiji szlakiem pus­
tynnym zaczynającym się w Capuzzo, dotarła do El-Adem

14 Tamże, t. I, s. 288-290.
28
— zajmując to lotnisko bez oporu — i zbliżyła się do
Acromy położonej na południowy zachód od Tobruku.
Pozostałe oddziały brytyjskiej 7 Dywizji Pancernej osiąg­
nęły Belhamed, tak że Tobruk został częściowo zabloko­
wany od południa. Następnego dnia 7 Brygada Pancerna
zajęła Acromę, a prowadząc rozpoznanie umocnień twier­
dzy została nawet ostrzelana przez jej artylerię. Dalej na
południe 11 pułk kawalerii zmotoryzowanej dotarł do Bir
Hakeim. Jednocześnie australijska 6 Dywizja Piechoty wy­
ruszyła z Bardiji wzdłuż wybrzeża ku Tobrukowi i 7 stycz­
nia dotarła do wschodniego odcinka jego pozycji obron­
nych. Twierdza została więc następnego dnia okrążona
przez, licząc od wschodu: australijskie 19 i 16 brygady
piechoty z 6 Dywizji Piechoty, 4 Brygadę Pancerną, grupę
wsparcia oraz 7 Brygadę Pancerną (wszystkie z 7 Dywizji
Pancernej). Oddziały te natychmiast podjęły działania roz­
poznawcze na przedpolu Tobruku, lecz — przy całym
podobieństwie do sytuacji pod Bardiją — natychmiastowy
szturm nie wchodził w rachubę. Sukces jego zapewnić
mogły jedynie dostawy amunicji i wszelkiego innego zao-
patrzenia, a na to potrzebny był co najmniej tydzień.

PRZYGOTOWANIA

Dni następne wypełniło żołnierzom australijskim umac­


nianie pierścienia oblężenia, co wiązało się między innymi
z przeczesywaniem terenów na wschód od twierdzy, pod-
jętym dla wyłapania żołnierzy z rozbitych oddziałów włos­
kich, którzy wędrowali wzdłuż drogi nadmorskiej w kieru­
nku frontu. Brały ich do niewoli oddziały australijskie,
często przy pomocy ludności arabskiej, wrogo nastawionej
do włoskich kolonistów. W tym drugim wypadku przed
przekazaniem wojskom alianckim, jeńcy pozbawiani byli
wszystkich przedmiotów mogących przydać się poszkodo­
wanym przez wojnę Arabom. Najszczęśliwsi docierali cza­
29
sem do Tobruku, co udało się na przykład gen. Bergonzoli,
dowódcy nieudanej obrony Bardiji, oraz kolejnemu dowó­
dcy 10 Armii - gen. Giuseppe Tellera, których ewakuowa­
no z twierdzy drogą lotniczą jeszcze przed australijskim
szturmem 15.
Lotnictwo włoskie (Regia Aeronautica — Królewskie Siły
Powietrzne) wykazywało małą aktywność po stratach ponie­
sionych od początku grudnia. Dysponowało ono 119 samo­
lotami ( w tym połowa myśliwców), ale nie posiadało już
największego w Cyrenajce lotniska El-Adem. Z kolei naj­
bliższe lotnisko w Demie Włosi opuścili na początku ob­
lężenia Tobruku, a baza w Marawa leżała znacznie dalej
(273 km), co wydłużało mocno czas przelotu nad twierdzę 16.
Oczekiwanie na zgromadzenie około tysiąca ton amuni­
cji artyleryjskiej potrzebnej do wsparcia szturmu wypeł­
nione było przez oblegających konsolidowaniem pozycji
i „urządzaniem się" na nich żołnierzy w stylu podobnym
nieco do wojny pozycyjnej z lat 1914-1918. Charakterys­
tycznym, ale i zrozumiałym tego przejawem było używanie
wszystkiego, co zdobyto na przeciwniku, a co mogło za­
stąpić brakujące, zniszczone lub zużyte wyposażenie włas­
ne. Dotyczyło to uzbrojenia, od broni strzeleckiej po moź­
dzierze i działka przeciwpancerne, butów, koców i płacht
namiotowych, nie mówiąc o motocyklach, samochodach
czy konserwach mięsnych i warzywnych (pomidory i cielę­
cina były szczególnie poszukiwane jako urozmaicenie mo­
notonnej diety złożonej głównie z konserwowej wołowiny
i sucharów).
Chwilowe przejście do walk pozycyjnych sprawiło, że
Australijczycy zaczęli mocniej odczuwać różne niewygody
będące typowymi „plagami" tej kampanii. Przede wszyst­
kim jedynym schronieniem były dla żołnierzy dość płytkie

l5 Long, op. cit., t. I, s. 211.


16 R-Graziani,Africa Settentńona le 1940-1941, Roma 1948, s. 180.
30
okopy chroniące tylko do pewnego stopnia zarówno przed
ogniem nieprzyjaciela, jak i przed wiatrem oraz niesionym
przezeń piaskiem. Burze piaskowe trafiały się w tym rejo­
nie często, zasypując wszystko drobnym pyłem dostającym
się w najmniejsze szczeliny zarówno sprzętu, jak i ciała
ludzkiego. Ściśle racjonowana była woda, której wydziela­
no pół, a potem trzy czwarte galonu (3, 155 litra) dziennie
na żołnierza, co musiało wystarczyć do picia, mycia się
i prania odzieży. Nieco większy przydział otrzymywali
kucharze, ale i tak do mycia naczyń i sprzętu kuchennego
trzeba było używać piasku.
Skutkiem przebywania w takich warunkach były doleg­
liwości żołądkowe, awitaminoza i „owrzodzenie pustyn-
ne". Pobyt w niehigienicznie utrzymanych okopach włos­
kich w Bardiji spowodował wystąpienie w niektórych od­
działach zjawiska zapchlenia lub nawet zawszenia. Mono­
tonne życie sprawiło, że zdarzyło się kilka wypadków
samopostrzelenia się żołnierzy w celu opuszczenia choćby
na krótko linii frontu. Zjawisko to było w armii australijs­
kiej raczej nietypowe, co świadczyć może o trudnościach
życia na pustyni, ale i w psychicznym przestawieniu się ze
zwycięskiego pościgu na walki pozycyjne.
Od 10 stycznia Tobruk oblegały, idąc od wschodu:
australijskie 19 i 16 brygady 6 Dywizji Piechoty poczynając
od brzegu morskiego po El-Adem, 17 Brygada Piechoty
stojąca jako odwód w drugiej linii ; od południa i zachodu
otaczała Tobruk brytyjska 7 Dywizja Pancerna, nosząca
już przydomek „Szczurów Pustyni" („Desert Rats"). W ra­
mach przygotowań do szturmu na całym „australijskim"
odcinku patrole bojowe i saperskie prowadziły nocami
rozpoznanie włoskiej linii obrony. Wiązało się to oczywiś­
cie z ryzykiem strat, gdyż przedpole obrony usiane były
pułapkami minowymi. Wybuch miny wywoływał natych-
miast ogień włoski, a następnie pojawienie się silnych
patroli. W ten sposób oblegający stracili jednego zabitego
31
i kilku rannych, lecz saperzy wypracowali technikę roz­
brajania („odwszania", jak mawiali) włoskich min przeciw­
piechotnych.
Ostatecznie, 13 stycznia, gen. Mackay zdecydował prze­
łamać obronę włoską w rejonie Bir el-Azazi, na jej połu­
dniowym wschodzie, pomiędzy drogami do Bardiji
i El-Adem. Miało to nastąpić na odcinku pomiędzy po­
sterunkami R 55 a R 57, gdzie rów przeciwczołgowy był
nieco płytszy. Rejon ten rozpoznano zatem szczególnie
dokładnie, a na odcinkach obu brygad australijskich co
noc detonowano po dwa saperskie ładunki wydłużone
służące do wykonywania przejść w zasiekach i polach
minowych (tzw. torpedy Bangalore), lecz nie w pobliżu
posterunku R 57. Również w celu odwrócenia uwagi
obrońców artyleria, każdej nocy ostrzeliwała przez pięć
minut pozycje włoskie w różnych punktach.
Datę szturmu wyznaczono na 21 stycznia, gdyż gen.
O'Connor do tego dnia musiał czekać na uzupełnienie
materiałowe zapasów, głównie paliwa i amunicji, co po­
zwoliłoby uderzyć na zachód poprzez Mechili na Benghazi.
W tym celu dowódca 13 Korpusu Armijnego potrzebował
sił 7 Dywizji Pancernej. Jej udział w zdobyciu Tobruku,
przez nacisk na południowy i zachodni odcinek linii obro­
ny, był konieczny także dla gen. Mackay'a, by odwrócić
uwagę załogi włoskiej od rejonu Bir el-Azazi.
Data rozpoczęcia szturmu na twierdzę nie mogła wobec
tego być późniejsza.
17 stycznia gen. Mackay wezwał dowódców brygad
6 Dywizji Piechoty i dowodzącego 7 pułkiem czołgów ppłk.
R- M. Jeramma na odprawę. Zgodnie z planem 16 Brygada
Piechoty (bryg. A.S.Allen) miała przełamać obronę włoską
na południu — między posterunkami R 55 i R 57 utworzyć
przyczółek wewnątrz umocnień i przygotować przejście dla
wozów bojowych przez rów przeciwczołgowy będący dla
nich główną przeszkodą. Batalion, który tego dokona,
32
powinien — wraz z kompanią czołgów — skręcić na
wschód i posuwać się na tyłach obrony, zdobywając po­
szczególne pozycje. Drugi batalion, również wsparty czoł­
gami, lecz w większej liczbie, miał pogłębić przyczółek aż
do drogi prowadzącej do Bardiji. Trzeci natomiast — wraz
z czołgami i transporterami opancerzonymi — ruszyć na
północny zachód, likwidując stanowiska artylerii włoskiej
w trójkącie utworzonym przez przecięcie dróg do El-Adem
i Bardiji.
W tym czasie 17 Brygada Piechoty (bryg. Stanley G.
Savige) nacierać miała na wschodni odcinek obrony, co
w połączeniu z uderzeniem 16 Brygady zmusiłoby Wło­
chów do odwrotu na zachód. 19 Brygada Piechoty (bryg.
Robertson) otrzymała rozkaz przejścia przez utworzony
przez oddział bryg. Allena przyczółek i prowadzenia natar-
cia na północ, w głąb twierdzy. Pod koniec dnia wszystkie
trzy brygady 6 Dywizji Piechoty winny osiągnąć skarpę,
opadającą ku zatoce i portowi w Tobruku. Brytyjską
7 Dywizja Pancerna miała prowadzić działania demonst-
racyjne przed zachodnim frontem obrony, który przez
cztery dni poprzedzające szturm ostrzeliwać powinna jej
artyleria.
Szczegółowy plan natarcia 16 Brygady Piechoty przewi-
dywał wzmocnienie jej na czas pierwszej fazy szturmu.
Bryg. Allenowi podlegać wówczas miały batalion 2/6 17
Brygady Piechoty17, 1 batalion pułku królewskich fizylie-
rów northumberlandzkich (Royal Northumberland Fusi-
liers-RNF) bez jednej kompanii, trzy plutony australijs­
kiego 6 pułku kawalerii zmotoryzowanej, bateria „J" Kró­
lewskiej Artylerii Konnej (Royal Horse Artillery — RHA)
i kompania inżynieryjna 2/1. Zgodnie z rozkazem 21 stycz­
nia wkrótce po godz. 1.00 saperzy mieli rozbroić włoskie

172/6 oznacza batalion utworzony po raz drugi w odróżnieniu od


6 batalionu istniejącego podczas pierwszej wojny światowej.
33
miny przeciwpiechotne na odcinku około 30 m pomiędzy
posterunkami R 55 i R 57. O godz. 5.40 powinno się
rozpocząć przygotowanie artyleryjskie, pod którego osłoną
saperzy kompanii 2/1 wykonaliby pięć przejść dla czołgów
przez rów i zasieki. Po zakończeniu ostrzału artyleryjskiego
o godz. 6.05. batalion 2/3 miał uderzyć i zdobyć posteru­
nki: R 57, R 55, R 56, R 54, R 59. Po czym przez
dokonany wyłom przejść powinno w ciągu trzech godzin
8 batalionów piechoty, 34 czołgi, kawaleria zmotoryzowa­
na i kilka plutonów artylerii.
Szturm wspierać miało 88 dział różnych kalibrów ar­
tylerii dywizyjnej australijskiej 6 Dywizji Piechoty i brytyjs­
kiej 7 Dywizji Pancernej oraz jednostek chwilowo im
przydzielonych.
Wsparcie czołgowe miało być silniejsze od przewidywa­
nego, gdyż do 18 czołgów wsparcia piechoty typu „Matil­
da" z 7 pułku doszło 16 zdobycznych włoskich czołgów
średnich typów „M 11" i „M 13". Obsadzone przez
Australijczyków z 6 pułku kawalerii zmotoryzowanej
1 oznakowane dużym, białym rysunkiem kangura (symbolu
6 Dywizji Piechoty), dołączyły one w przeddzień szturmu
do „Matild".
W ciągu dwóch nocy poprzedzających szturm bombow­
ce typu Vickers-Armstrong „Wellington" i Bristol „Blen­
heim" zrzuciły na Tobruk 20 ton bomb. Wspomagać
atakujących miały też stacjonujące na lotnisku Gambut
brytyjski 200 dywizjon współpracy z armią oraz eskadra
z 6 dywizjonu tejże specjalności i 3 dywizjon lotnictwa
australijskiego (Royal Australian Air Force) 18.
Po stronie włoskiej stan przygotowań obronnych był 21
stycznia podobny do zaistniałego w pierwszych dniach
miesiąca. Trzon obrony stanowiła 61 Dywizja Piechoty
„Sirte", dwa bataliony z innych formacji piechoty oraz

18 L o n g , op. cit., s. 214-219.


34
pułk artylerii 17 Dywizji Piechoty „Pavia". W sumie ar­
tyleria, którą dysponował dowódca 22 Korpusu gen. Ma-
nella, liczyła 232 działa ciężkie, średnie i polowe, 48 cięż­
kich dział przeciwlotniczych i 24 przeciwpancerne. W twie­
rdzy było też 25 średnich i 45 lekkich czołgów. Garnizon
liczył około 25 tysięcy żołnierzy.
Najbliższe siły włoskie znajdowały się — według rozpoz­
nania brytyjskiego — w Dernie, gdzie przebywały sztaby
17 („Pavia") i 27 („Brescia") dywizji piechoty oraz koncen­
trowała się 60 Dywizja Piechoty. W Mechili stało zgrupo­
wanie pancerne gen. Babini — 60 średnich czołgów. W Be­
nghazi rozlokowana była większość 17 Dywizji Piechoty
„Pavia", a dalej na zachód, w Trypolitanii, 25 („Bologna")
i 55 („Savona") dywizje piechoty.

PIERWSZY UPADEK TOBRUKU

Nocą z 20 na 21 stycznia 1941 r. oddziały australijskie


i brtytyjskie zajęły pozycje wyjściowe. Przy czym na wscho­
dnim odcinku frontu australijską 19 Brygadę zastąpiły
dzień wcześniej 17 Brygada.
Saperzy wykonali sprawnie swe zadania i o godz. 5.40
pododdziały batalionu 2/3 ruszyły naprzód pod osłoną
przygotowania artyleryjskiego. Tempo natarcia było duże
tym bardziej że po doświadczeniach z Bardiji piechurzy
australijscy obciążeni byli tylko bronią, amunicją i plecaka­
mi (poprzednio atakowali, mając na sobie płaszcze i niemal
kompletne wyposażenie osobiste z kilofami i łopatami
włącznie — jak podczas pierwszej wojny światowej). Po
sterunek R 57 zajęto bez wystrzału ze strony obrońców
którzy nie zdążyli opuścić schronu i zająć stanowisk. Szyb­
ko padły posterunki R 56 i R 54. Jedynie R 55 bronił sie
przez pół godziny. Do godz. 6.45 batalion zdobył pięć
posterunków. Czołowy pluton czołgów mógł wjechać na
35
przyczółek, a za nim wkroczył batalion 2/1 i wkrótce oba te
pododdziały skręciły na wschód, atakując kompaniami
posterunki włoskie na zewnątrz i wewnątrz linii obrony.
Dzięki wsparciu czołgów i sprawnemu działaniu piechurów
w ciągu dwóch i pół godziny zdobyto 21 posterunków.
Idące z tyłu kompanie przeoczyły jednak posterunek R 62,
co potem zmusiło batalion 2/6 do zdobywania go przez
dłuższy czas. Ostrzał posterunku przez czołgi niewiele
pomógł i dopiero oblanie go mieszanką zapalającą zmusiło
Włochów, broniących mieszczącego się tam dowództwa
odcinka Bir Iunes, do poddania się 19.
Batalion 2/2. również wsparty czołgami, po osiągnięciu
przyczółka ruszył ku wierzchołkowi trójkąta utworzonego
przez przecięcie dróg do Bardiji i El-Adem. Chmury pyłu
wznoszone przez wybuchy pocisków artylerii oraz gąsieni­
ce czołgów uniemożliwiały w praktyce współdziałanie wo­
zów bojowych z piechotą. Mimo to w ciągu dwóch godzin
zdobyto 10 baterii włoskich. Batalion 2/6 ruszył teraz na
północ i przekroczył jeszcze przed południem drogę do
Bardiji. Obszar dzielący pozycje osiągnięte przez bataliony
2/2 i 2/3 wypełniło wkrótce zgrupowanie utworzone z kom­
panii 1 batalionu pułku królewskich fizylierów northum-
berlandzkich, trzech plutonów australijskiego 6 pułku ka­
walerii zmotoryzowanej i plutonu 3 pułku królewskiej
artylerii konnej. Wkrótce po godz. 11.00 batalion 2/7 z 17
Brygady Piechoty zastąpił (wraz z kompanią batalionu
ciężkich karabinów maszynowych pułku Cheshire) bata­
lion 2/1 na prawym, wschodnim skrzydle batalionu 2/6.
W ten sposób przyczółek sięgnął na wschodzie poza szosę
do Bardiji i oparł się od wewnątrz o linię włoskiej obrony.
Tymczasem batalion 2/3 posuwał się na północny zachód
na tyłach południowego odcinka włoskiej obrony, osiąga­
jąc po południu drogę do El-Adem i zdobywając posteru­
nki: R 52, R 53, R 51, R 49, R 45, R 44.

19 Tamże, s. 223.
36
Bryg. Robertson na czele 19 Brygady Piechoty (batalio­
ny 2/4, 2/8 i 2/11) wyruszył z przyczółka o godz. 8.45
i wspierany przez 78 dział polowych i ciężkich zmierzał
początkowo bez przeszkód ku drodze do Bardiji. Walki
toczone przez 16 Brygadę Piechoty sprawiły, że jego bata­
liony posuwały się za wałem ognia artylerii niemal jak na
ćwiczeniach. Batalion 2/11, idący na prawym skrzydle,
dotarł bez strat do skarpy za drogą, skąd teren gwałtownie
opadał ku zatoce. Posuwający się środkiem batalion 2/4
został w pobliżu szosy ostrzelany ogniem broni maszyno­
wej z pozycji włoskich znajdujących się w pobliżu skrzyżo­
wania z drogą do El-Adem. Ciężkie karabiny maszynowe
odpowiedziały ogniem i wkrótce piechota zdobyła pozycję
na północ od drogi do Bardii. Mieściło się tam dowództwo
wschodniego odcinka obrony. W ten sposób batalion 2/4
również dotarł do skarpy i okopał się na jej górnej półce,
Podczas walki ranny został w obie nogi dowódca jednej
z kompanii kpt. S.G.Pinniger, który mimo to nie oddął
dowodzenia. Dowódca batalionu nie docenił jednak jego
poczucia obowiązku i rozkazał ewakuować rannego.
W walce wyróżnili się, niszcząc gniazdo włoskiego karabi­
nu maszynowego, sierż. H.L.Watts i szer. S.M.Broinowski,
który był zapewne pierwszym Polakiem (przynajmniej
z nazwiska) wymienionym w rozkazie w związku z wal­
kami o Tobruk 20.
Najcięższy bój stoczył w tym dniu lewoskrzydłowy bata­
lion 2/8 19 Brygady. W czasie gdy docierał już do drogi
prowadzącej do Bardiji został silnie ostrzelany z lewej
strony, od skrzyżowania tej drogi z wiodącą do El-Adem.
Wierzchołek trójkąta powstałego ze skrzyżowania obu tych
dróg nie został osiągnięty przez batalion 2/2, który dotarł
wprawdzie do obu dróg, ale w punktach leżących jak
gdyby na jego ramionach. Poczynając od lewoskrzydłowej,

20 Tamże, s. 225, przypis 2.


37
kompanie zaczęły skręcać na północny zachód. Dowódcy
ich przekonali się wkrótce, że mają do czynienia z grupą
lekkich czołgów okopanych wzdłuż linii wychodzącej
z wierzchołka trójkąta, a następnie przecinającej drogę do
El-Adem i biegnącej na północny zachód. Usytuowanie
okopów wskazywało, że miały one bronić skrzyżowania
i leżących za nim fortów przed uderzeniem z południa.
Kpt. Smith poderwał swą kompanię do ataku, nie czekając
na przywołanie ognia własnej artylerii przez dowództwo
batalionu. Pozostałe kompanie poszły jego śladem. Wszys­
tkie te pododdziały wspierał tylko jeden czołg i kilka
transporterów opancerzonych. Nacierający na lewym
skrzydle piechurzy australijscy, za pomocą broni strzelec­
kiej, karabinów przeciwpancernych i granatów zniszczyli
14 czołgów, a załogi pozostałych ośmiu poddały się. Nacie­
rające w centrum i na prawym skrzydle pododdziały także
musiały walczyć z czołgami — zarówno z częścią okopa­
nych w wierzchołku trójkąta dróg, jak i z manewrującymi
na pustyni na zachód od drogi od El-Adem w pobliżu
skarpy. Również tam napotkano ogień maszynowy z włos­
kich pozycji polowych, po których opanowaniu transpor­
tery opancerzone batalionu wsparte przez cekaemistów
z batalionu RNF uderzyły na betonowe umocnienia. Póź­
niej okazało się, że mieściło się tam stanowisko dowodze­
nia artylerii twierdzy. Do niewoli oddał się gen. Umberto
Berberis ze swym sztabem. Batalion 2/8 umocnił się na
skraju górnej skarpy, opadającej tarasami ku zatoce.
W tej sytuacji bryg. Robertson nakazał swym batalio­
nom kontynuować natarcie w kierunku zachodnim: fort
Pilastrino stał się celem batalionu 2/8, Fort Solaro—bata­
lionu 2/4, skarpa niższa, górująca od południa nad portem
tobruckim — batalionu 2/11. Atak miał być rozpoczęty o
godz. 14.00.
Dowodzony przez ppłk. Mitchella batalion 2/8 już
w momencie wznowienia natarcia natrafił na kontratak
38
dziewięciu czołgów średnich i kilkuset włoskich piechurów.
O jego niezwykłej zaciekłości świadczyć może wzięcie przez
Włochów do niewoli jednej z sekcji kompanii C. Nietrudno
przewidzieć, czym zakończyłoby się to starcie, gdyż brytyj­
skie karabiny przeciwpancerne, a nawet działa tego typu,
mimo zniszczenia i unieruchomienia kilku czołgów, nie
były w stanie odeprzeć pozostałych. Dopiero pojawienie się
dwóch czołgów typu „Matilda" złamało ducha kontrata­
kujących , zmuszając ich do odwrotu. Ostatecznie, naciera­
jąc w dwóch grupach wzdłuż skarpy i pustynnej drogi na
płaskowyżu, kompanie batalionu 2/8 dotarły do fortu
Pilastrino i wieczorem go opanowały. Batalion utracił 104
zabitych i rannych.
Jednocześnie wyruszyły bataliony 2/4 i 2/11. Idący na
prawym skrzydle batalion 2/11 dotarł szybko do skarpy na
odcinku pomiędzy korytem suchego w tej porze roku
strumienia Umm es Sciausca drogą prowadzącą do portu.
Zapał do walki jednego z oficerów był tak wielki, że polecił
podporządkowanym batalionowi transporterom opance­
rzonym ostrzelać z karabinów maszynowych osadzony na
dnie po drugiej stronie portu krążownik „San Giorgio".
Jednakże artyleria okrętowa nie odpowiedziała na tę pro­
wokację (bo jak inaczej określić użycie przeciw opancerzo­
nemu okrętowi broni niezdolnej przebić pancerz czołgu?).
Znacznie dramatyczniejsze okazało się natarcie batalio­
nu 2/4, który pomiędzy wyższą a niższą skarpą uderzył ku
fortowi Solaro, mającemu — zdaniem bryg. Robertsona
— mieścić dowództwo obrony Tobruku. Posuwając się za
zasłoną ognia 2/3 pułku artylerii australijskiej i 104 pułku
królewskiej artylerii konnej, pododdział ruszył w nakaza­
nym kierunku. Towarzyszące mu dwa działa przeciwpan­
cerne powstrzymały grupę czołgów włoskich, próbujących
zatrzymać nacierających z lewej strony. Następnie batalion
przeszedł przez lotnisko ostrzelawszy i z pomocą artylerii
opanowawszy stanowiska włoskich dział przeciwlotni­
39
czych. Fort Solaro nie był broniony i okazał się raczej
grupą budynków typu koszarowego, które batalion zajął,
biorąc około 600 jeńców, lecz dowództwa obrony twierdzy
tam nie było. Jednakże gdy zdobyto gniazdo ciężkich
karabinów maszynowych, położone na skraju skarpy,
w miejcu jej przecięcia z drogą łączącą forty Airente
i Pilastrino, okazało się, że broniło ono wejścia do pod­
ziemnych tuneli i pieczar. Podczas brania jeńców jeden
z włoskich oficerów oświadczył, że w którymś z pomiesz­
czeń przebywa dowódca obrony Tobruku i chce się poddać
wyłącznie oficerowi, a nie żołnierzom szeregowym. Tak oto
australijski porucznik J.S. Copland wziął do niewoli dowó­
dcę obrony Tobruku, gen. Pitassi Manellę, jej szefa sztabu
— gen. de Leone oraz kilku innych sztabowców, oprócz
1600 „zwykłych" jeńców. W tej sytuacji dowódca batalio­
nu 2/4 zrezygnował z natarcia na fort Airente, gdyż bryg.
Robertson zostawił mu w tej kwestii swobodę decyzji. Gen.
Manella, przewieziony do sztabu 19 Brygady Piechoty,
odmówił wydania garnizonowi rozkazu zaprzestania walki.
Przez całe popołudnie 21 stycznia trwało też powięk­
szanie „stanu posiadania" zdobywców na wschodnim skra­
ju obrony włoskiej, gdzie bataliony 17 Brygady Piechoty
zajmowały pozycje od suchego koryta strumienia Zeitun
po takież koryto Umm es Sciausc. To samo kontynuował
batalion 2/3 na zachód od drogi El-Adem, opanowując
kolejne posterunki zewnętrznego pierścienia obrony.
Wieczorem umilkła artyleria włoska, jedynie od strony
miasta i portu docierały odgłosy wybuchów świadczące
o rozpoczęciu przez obrońców niszczenia urządzeń i zapa­
sów mogących służyć zwycięzcom. W nocy dało jednak
o sobie znać włoskie lotnictwo, którego pomocy nadarem­
nie wzywało dotąd dowództwo twierdzy. Grupa samolo­
tów pod osłoną ciemności zbombardowała najlepiej oświe­
tlony ogniskami obóz po brytyjskiej stronie frontu, leżący
nieco na północ od El-Adem. Przebywało w nim około
40
8 tysięcy włoskich jeńców, którzy starali się ogrzać, gdyż
nie zabraniano im palenia ognisk. Ofiary były duże, choć
w ocenie brytyjskiej ich liczba podawana była różnie — od
50 do 300 zabitych 21.
Rozkazy gen. Mackaya przewidywały na 22 stycznia
kontynuowanie szturmu i opanowanie Tobruku. Brygada
19 otrzymała zadanie obsadzenia południowego brzegu
zatoki i wejścia do miasta od strony zachodniej. Brygada
17 ponownie miała wspomóc ją jednym ze swych batalio-
nów i dotrzeć do brzegu morza na wschód od swego
sąsiada. Brygada 16 zaś — posuwać się nadal w kierunku
zachodnim i dodatkowo obsadzić rejon fortu Pilastrino.
Jeszcze nocą batalion 2/3 opanował kilka kolejnych
posterunków włoskich i o świcie 22 stycznia dotarł na
wysokość posterunku R 35. Również rankiem poddał się
batalionowi 2/8 dowódca włoskiej 61 Dywizji Piechoty
— gen. delia Mura ze sztabem, którego stanowisko znaj­
dowało się rzeczywiście w pobliżu fortu Pilastrino, choć nie
w nim samym, jak początkowo sądzili oblegający. Gen.
delia Mura był jeńcem o tyle kłopotliwym, że — podobnie
jak gen. Manella — chciał się poddać jedynie oficerowi,
lecz odmówił tego wysłanemu doń porucznikowi jako zbyt
niskiemu stopniem. Nawet zjawienie się mjr. A.S. Keya ze
sztabu batalionu 2/3 początkowo go nie usatysfakcjonowa-
ło, lecz w końcu ustąpił i wraz z kilku tysiącami byłych
podwładnych uznał się za jeńca.
Podobnie działo się na innych odcinkach jeszcze formal-
nie bronionych. Na wschodnim kompanie batalionu 2/7
przeczesywały obszar nadmorski, zagarniając kolejne gru-
py jeńców. Około godz. 9.30 wzięty do niewoli w punkcie
dowodzenia „Wadi ed Delia" włoski dowódca tego rejonu
zgodził się telefonicznie nakazać kapitulację podległym
sobie posterunkom. Poddał się fort el Cheteita uzbrojony

21 Tamże, s. 234.
41
w działa artylerii nadbrzeżnej. 19 Brygada zajęła bez oporu
fort Airente, 16 zaś wyruszyła na zachód, przyjmując
kapitulację dalszych posterunków. Wzięła też do niewoli
około 3 tysięcy żołnierzy włoskich czekających na pustyni
bez broni, ale w zwartym szyku pod dowództwem ogolo­
nych i regulaminowo umundurowanych oficerów. Ich do­
wódca z pogardą i lekceważeniem spoglądał na niedbale
umundurowanego i zakurzonego oficera australijskiego,
który przyjął kapitulację 22.
Miasto i port Tobruk poddały się w sposób prawie
groteskowy. Rankiem 21 stycznia bryg. Robertson wysłał
tam w celu rozpoznania sytuacji dwa transportery opan­
cerzone pod dowództwem por. E.C.Hennessy'a z 6 pułku
kawalerii zmotoryzowanej. Usunąwszy niestrzeżoną zapo­
rę drogową, patrol wjechał do miasta, ostrzelał i zmusił do
zatrzymania ciężarówkę z żołnierzami. Oficer włoski
oświadczył porucznikowi, że ma rozkaz zaprowadzić zdo­
bywców do dowództwa bazy morskiej, gdzie dowódca sił
marynarki wojennej oczekuje ich, aby się poddać. Por.
Hennessy udał się tam, ale na wszelki wypadek kazał
włoskiemu oficerowi usiąść na masce transportera opan­
cerzonego. W budynku dowództwa marynarki zaprowa­
dzono go do pokoju, gdzie zastał otoczonego grupą ofice­
rów admirała, który próbował wręczyć porucznikowi swą
szpadę. Kawalerzysta odmówił jej przyjęcia i wysłał swoich
ludzi z wiadomością do bryg Robertsona. Dowódca 19
Brygady przybył wkrótce w towarzystwie bryg. Leslie Mor-
sheada — dowódcy 18 Brygady pełniącego w jego sztabie
funkcję obserwatora. Zjawiła się też grupa koresponden­
tów wojennych. Tak oto adm. Massimiliano Vietina po­
ddał miasto i garnizon marynarki wojennej (1500 ludzi)
dwóm brygadierom, dziesięciu kawalerzystom i kilku kore­
spondentom. Wkrótce do miasta wkroczyły oddziały au­

31 Tamże, s. 236.
42
stralijskie, z których jeden triumfalnie wciągnął na maszt
flagowy dowództwa marynarki charakterystyczny szeroko-
skrzydły kapelusz — nakrycie głowy noszone zarówno
przez cywilów, jak i żołnierzy z Krainy Kangurów.
Po południu, na drodze do Derny, 16 Brygada Piechoty
spotkała się z brytyjską 7 Dywizją Pancerną, która jeszcze
rankiem przełamywała opór żołnierzy włoskich obsadzają­
cych zachodni kraniec linii obrony. Tak więc to grupa
wsparcia tej brytyjskiej dywizji oddała ostatnie strzały
podczas szturmowania Tobruku.
Zwycięzcy wzięli około 27 tysięcy jeńców, zdobyli 208
dział polowych i średnich, 23 średnie czołgi i pewną liczbę
lekkich oraz 200 różnych pojazdów. W magazynach twier­
dzy znajdowały się zapasy konserw mogących starczyć na
dwumiesięczne wyżywienie włoskiego garnizonu oraz 10
tysięcy ton wody mineralnej „Recoaro", pozwalającej nie
korzystać z niesmacznej wody studziennej. Tej ostatniej
zresztą (oraz destylowanej z morskiej) można było, dzięki
nieuszkodzonym urządzeniom, uzyskiwać codziennie wiel­
kie ilości. Zniszczenia w porcie były niewielkie, choć chmu­
ry dymu z płonącego krążownika „San Giorgio" robiły
wrażenie kataklizmu. Zniszczone zostały składy amunicji,
żuraw pływający, część statków oraz nabrzeży. Lekko
uszkodzona została elektrownia, natomiast zbiorniki pali­
wa, zapas węgla w elektrowni, chłodnie oraz liczne szkune-
ry i barki pozostały nietknięte.
Już 24 stycznia port mógł przyjmować pierwsze statki
dowożące z Aleksandrii zaopatrzenie. Jeńców włoskich,
których 20 tysięcy stłoczono w obozie ewakuacyjnym koło
skrzyżowania dróg do Bardiji i El-Adem, stopniowo od­
syłano do Egiptu, tak że w marcu był on już pusty..
Sprawiło to wielką ulgę dowództwu australijskiej 6 Dywizji
Piechoty, gdyż — mimo wysiłków komendy — przy ogro­
mnym zatłoczeniu warunki życia jeńców były w obozie
wręcz nieludzkie.
43
po zdobyciu Tobruku gen. O'Connor skierował szosą na
Dernę australijską 19 Brygadę Piechoty a jednostki brytyjs­
kiej 7 Dywizji Pancernej przez pustynię w kierunku Mechi-
li, by odciąć włoskiej 60 Dywizji Piechoty drogę odwrotu.
Po starciu z brytyjską 4 Brygadą Pancerną oddziały
gen.Babini niepostrzeżenie wycofały się do Derny, choć
skutki tej potyczki wpłynęły mocno i negatywnie na morale
włoskich żołnierzy.
W tej sytuacji gen. O'Connor planował odcięcie wojsk
włoskich pod Derną przez rajd 7 Dywizji Pancernej z Me-
chili do wybrzeża morskiego na południe od Benghazi.
Oznaczałoby to zniszczenie całości sił przeciwnika w Cyre-
najce i opanowanie tej prowincji. Jednakże wobec wyraź­
nych oznak włoskich przygotowań do dalszego odwrotu
1-3 lutego, dowódca 13 Korpusu Armijnego nie mógł
— jak planował — czekać z rozpoczęciem natarcia do
czasu pełnego uruchomienia portu w Tobruku oraz przy­
bycia brytyjskiej 2 Dywizji Pancernej lądującej właśnie
w Suezie. Przesunął więc datę uderzenia z 10 na 4 lutego
i wykonał je bardzo skutecznie. Po szybkim marszu z Me-
chili 7 Dywizja Pancerna osiągnęła 5 lutego Beda Fomm
nad zatoką Syrta. 6 i 7 tego miesiąca słaba dywizja brytyj­
ska odparła tam kolejne próby przebicia się ku Trypolitanii
włoskiej 10 Armii, złożonej ciągle jeszcze z czterech dywi­
zji. Ostatecznie 7 lutego to, co z niej pozostało, poddało się
Brytyjczykom.
Upadek Tobruku zbiegł się więc niemal z końcem kam­
panii, która kosztowała Włochy prowincję w Libii, 10
dywizji, 130 tysięcy jeńców, 1290 dział i prawie 400 czoł­
gów.
Imperium kolonialne Rzymu znalazło się u progu upad­
ku.
DŁUGIE OBLĘŻENIE

NOWY PARTNER WŁĄCZA SIĘ DO GRY

Porażki Włochów w grudniu 1940 r. na froncie północ-


noafrykańskim spowodowały wśród swych licznych na­
stępstw jedno, które okazać się miało dla tego frontu
najważniejszą zmianą przed jesienią 1942 r.
Już 10 grudnia Adolf Hitler wydał rozkaz w sprawie
przygotowania operacji „Mittelmeer" („Morze Śródziem­
ne"), który to kryptonim wyjaśniał jej cel, mimo że powinien
go maskować. Chodziło bowiem o wprowadzenie Luftwaffe
do walk na śródziemnomorskim teatrze działań wojennych
z wykorzystaniem lotnisk na Sycylii. Wydarzenia następ­
nych tygodni sprawiły, że Hitler i jego sztabowcy uznali za
konieczne nie tylko wysłanie do Włoch X Korpusu Lot­
niczego, ale także wojsk lądowych do Afryki. Rysująca sie
wówczas perspektywa wyparcia Włochów z tego kontynen-
tu mogłaby ogromnie ułatwić sytuację Wielkiej Brytanii
przez skrócenie jej morskich dróg zaopatrzeniowych. Uczy-
nienie Morza Śródziemnego akwenem bezpiecznym dla im-
perium umożliwiłoby mu dokonanie desantu na Bałkanach
a nawet we Włoszech. Rząd włoski chętnie zakończyłby
wówczas swój udział w wojnie po stronie III Rzeszy. Zapo­
biec temu można było posyłając do Libii siły Wehrmachtu
zdolne obronić przynajmniej Trypolitanię i umocnić przez to
więzi sojusznicze Berlina i Rzymu.
45
8 stycznia 1941 r. Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych
Niemiec (Oberkommando der Wehrmacht — OKW) wy­
dało dyrektywę 22 o konieczności utworzenia i wysłania do
Libii zgrupowania o charakterze zaporowym — złożonego
z jednostki pancernej oraz formacji obrony przeciwpancer­
nej i przeciwlotniczej. Jego udział w walkach zapewnić miał
utrzymanie Trypolisu w rękach włoskich. Jednocześnie
przerzucany właśnie na Sycylię X Korpus Lotniczy miał
rozszerzyć zasięg swych działań na Pustynię Zachodnią.
Nawet bez tego ostatniego posunięcia działania Luftwa­
ffe z Sycylii wpłynęły na bieg wydarzeń w Afryce. Już 10
stycznia 1941 r. brytyjski lotniskowiec „Illustrious" za­
atakowało ponad 30 samolotów niemieckich, gdy wraz
z pancernikami „Warspite" i „Valiant" osłaniał konwój
zdążający z Gibraltaru do Aleksandrii. Podczas przecho­
dzenia przez Cieśninę Sycylijską bezskutecznie atakowały
ten zespół samoloty włoskie. Pod koniec nalotu dołączyły
do nich bombowce średnie Junkers Ju-88 i mające już
ponurą sławę nurkujące Junkersy Ju-87 „Stuka". W sumie
„Illustrious" otrzymał sześć trafień i z trudem dotarł do
Malty. Oznaczało to osłabienie floty brytyjskiej właśnie
wówczas, gdy od jej aktywności zależało, czy płynące
z Włoch konwoje dostarczą na czas rozpaczliwie potrzebne
w Libii posiłki dla armii włoskiej, a więc głównie oddziały
niemieckie. Jednocześnie inne jednostki Luftwaffe z baz na
włoskim Dodekanezie podjęły nocne akcje minowania Ka­
nału Sueskiego, co przejściowo musiało ograniczać jego
przepustowość. Biorąc pod uwagę obecność na Sycylii
w połowie stycznia już 186 maszyn X Korpusu Lotniczego,
perspektywy rysowały się dla strony brytyjskiej dość groź­
nie, chyba że likwidacja zgrupowania włoskiego w Trypoli-
tanii zakończyłaby się przed przybyciem tam większych sił
niemieckich.
Tą właśnie sprawę omawiali przedstawiciele sztabów obu
państw ,,Osi". Włosi zapewnili wówczas, że w krótkim
46
czasie skierują do Libii 132 Dywizję Pancerną „Ariete"
oraz 102 Dywizję Zmotoryzowaną „Trento", co pozwoli
nadać działaniom charakter manewrowy. Przedstawiciele
OKW poinformowali swych rozmówców, że rolę niemiec­
kiego zgrupowania zaporowego dla Trypolisu odegra spec­
jalnie w tym celu utworzona 5 Dywizja Lekka pod dowó-
dztwem gen. mjr. Johannesa Streicha. Jednostka ta była.
mimo nazwy, w gruncie rzeczy małą dywizją pancerną.
Składała się bowiem z silnego, dwubatalionowego pułku
czołgów (150 maszyn, w tym połowa typu PzKw III
z armatami 50 mm, lub PzKw IV z armatami 75 mm
2 i 8 zmotoryzowanych batalionów ciężkich karabinów.
maszynowych, dwóch batalionów przeciwpancernych
uzbrojonych w armaty 50 mm i 88 mm, pułku artylerii
i baterii przeciwlotniczej. Jej przerzucenie do Libii zakodo-
wano jako operację „Sonnenblume" („Słonecznik"). Nie-
miecki autor piszący po drugiej wojnie światowej uzna
kryptonim za bardzo trafny, gdyż imponujący „kwiat"
(jednostki wysłane do Afryki) uzależniony był od przesad-
nie długiej i zagrożonej przecięciem „łodygi" (drogi dostaw
przez Morze Śródziemne), a walkę toczono o kraj napraw-
dę słoneczny1.
Dowódcą sił niemieckich na froncie afrykańskim — Nie
mieckiego Korpusu Afryki (Deutsches Afrika-Korps,
— mianowany został gen. por. Erwin Rommel, uczestnik
pierwszej wojny światowej, oficer Reichswehry, wykładow­
ca Akademii Wojskowej w Poczdamie i komendant takiej
akademii w Wiener Neustadt po Auschlussie Austrii. Nie
był członkiem NSDAP, lecz pełnił funkcję instruktora
wojskowego w SA i Hitlerjugend. O zaufaniu doń Hitlera,
świadczy fakt, że batalion ochrony osobistej wodza III
Rzeszy dowodzony był przez Rommla (wtedy pułkownika)
podczas aneksji Sudetów oraz kampanii w Polsce.

1 W. H e c k m a n n , Rommels War in Africa, New York 1981, s. M


47

1940 r. ów oficer piechoty łatwo uzyskał na własną prośbę


dowództwo 7 Dywizji Pancernej, którą poprowadził do
śmiałych i zwycięskich rajdów w kampanii francuskiej.
Sukcesy te przyniosły Rommlowi awans na generała oraz
sławę, którą podbudował publikując książkę o walkach
swej dywizji.
6 lutego gen. Rommla wezwał szef dowództwa Wojsk Lą­
dowych (Oberkommando des Heeres — OKH), feldmarsz.
Walther von Brauchitsch i zwiadomił go o misji, jaką otrzy­
mał do spełnienia w Afryce. Siły, którymi miał dowodzić
ambitny generał, składały się z dwóch dywizji i mniejszych
jednostek tworzących korpus wojsk lądowych. 5 Dywizja
Lekka powinna znaleźć się w Trypolitanii w ciągu dwóch
miesięcy — do połowy kwietnia, a 15 Dywizja Pancerna
— do końca maja. Włoskie oddziały pancerne i zmotoryzo­
wane w Libii miały zostać podporządkowane dowódcy Af­
rika Korps, on z kolei zaś — marsz. Grazianiemu.
Gen. Rommel w towarzystwie szefa adiutantury Hitlera
płk. Rudolfa Schmundta natychmiast udał się przez Rzym
do Trypolisu. W liście do żony, przepraszając za przekreś­
lone plany urlopowe, „zaszyfrował" informację o kierunku
swej podróży i froncie, na którym miał walczyć — wspo­
mniał bowiem, że wiąże się to z jedyną szansą kuracji
przeciw reumatyzmowi (lekarz zalecał mu krótko przedtem
wyjazd do Egiptu) 2.
W Rzymie spotkał się z szefem sztabu włoskiego Naczel­
nego Dowództwa (Commando Supremo) gen. Alfredo
Guzzonim, a w Katanii na Sycylii z dowódcą X Korpusu
Lotniczego gen. Hansem Ferdinandem Geisslerem. Temu
ostatniemu udzielił przy okazji lekcji bezwzględnego sposo­
bu prowadzenia wojny powietrznej. Geissler nie chciał
bowiem na prośbę Rommla zbombardować portu i miasta

2 Rommel Papers. Edited by B.H. L i d d e l l H a r t , New York


48

Benghazi, prawdopodobnie wskutek apeli Włochów


o oszczędzenie znajdujących się w stolicy Cyrenajki rezyde­
ncji wielu wysokich urzędników i dowódców wojskowych.
Zakończenie rozmowy tak wyglądało w relacji Rommla.
„Nie miałem do tego cierpliwości, a więc pułkownik
Schmundt porozumiał się tego wieczoru z Kwaterą Głów­
ną fuhrera i otrzymał upoważnienie popchnięcia sprawy,
W kilka godzin później pierwsze niemieckie bombowce
wystartowały z zadaniem sparaliżowania napływu dostaw
brytyjskich do Benghazi" 3.
12 lutego dowódca Afrika-Korps wylądował w Trypoli-
sie, gdzie odbył rozmowę z gen. Gariboldim, następcą
marsz. Grazianiego. Przedstawił mu wówczas niemiecki
plan działań obronnych, zakładający opór nie u wrót
Trypolisu, lecz na wschodzie Trypolitanii. W związku
z tym proponował obsadzenie linii na wysokości miej­
scowości Sirte wszystkimi siłami włoskimi i — w miarę ich
przybywania — niemieckimi.
Trafiwszy tam na obronę, Brytyjczycy — zdaniem gen.
Rommla — powinni zatrzymać się, aby zgromadzić siły
i środki zaopatrzenia potrzebne do jej przełamania. Nie
trafiając na opór, będą kontynuować ofensywę do Trypoli­
su i mogą tam dotrzeć zanim wylądują oddziały niemieckie
zdolne obronić miasto. A zatem tylko broniąc się na
wschodzie Trypolitanii wojska „Osi" miały szansę ocalenia
reszty Libii.
Niechętna postawa gen. Gariboldiego sprawiła, że gen.
Rommel postanowił złamać otrzymane dyrektywy: „zde-
cydowałem się już wtedy, wobec napiętej sytuacji i ocięża­
łości dowództwa włoskiego, odejść od instrukcji ogranicze­
nia się do rozpoznania i wziąć w swe ręce dowodzenie na
froncie tak prędko jak to jest możliwe, najpóźniej po
przybyciu pierwszych oddziałów niemieckich" 4.

3 Tamże, s. 100.
4 Tamże, s. 101.
49
14 lutego 1941 r., a właściwie noc po tym dniu, przynios­
ły początek udziału niemieckich wojsk lądowych w kam­
panii libijskiej. Wówczas to w Trypolisie wylądował 3 bata­
lion rozpoznawczy 5 Dywizji Lekkiej dowodzony przez
npłk. von Wechmara. Wyładunek żołnierzy na ląd odbył
sie sprawnie, choć zajął całą noc i wobec tego dokonany
być musiał przy świetle reflektorów. Podjęcie tak dużego
ryzyka nalotu bombowców RAF okazało się jednak uspra­
wiedliwione. Bombardowanie nie nastąpiło, a wyraźne zle­
kceważenie tej groźby w połączeniu ze sprawnością działa­
nia niemieckiej machiny wojennej podniosło nastroje lud­
ności włoskiej. Nawet butna postawa żołnierzy batalionu
ppłk. von Wechmara wywarła na nią korzystny wpływ na
tle załamanych, ogarniętych często paniką i pozbywających
się broni żołnierzy włoskich.
Oczywiście, Afrika-Korps nie był wolny od słabości.
Przede wszystkim morskie drogi zaopatrzenia wiodły
przez akwen, gdzie dominowała brytyjska marynarka
wojenna, co stwarzało ryzyko ich przerwania lub bloka­
dy. Żołnierze niemieccy nie mieli jeszcze doświadczenia
w walkach pustynnych. Wbrew rozpowszechnionej już
wówczas legendzie nie przechodzili oni przed wyjazdem
żadnej „aklimatyzacji" do warunków północnoafrykańs-
kich: ćwiczeń na piaszczystych poligonach ani przebywa­
nia w specjalnie przegrzanych pomieszczeniach. Tropikal­
ne umundurowanie zaprojektowane zostało nie zawsze
właściwie i dopiero w Libii przechodziło praktyczną pró­
bę. Żołnierze natychmiast pozbywali się na przykład dłu­
gich owijaczy i hełmów korkowych. Również skład i nor-
my pożywienia okazały się być opracowane bez uwzględ­
nienia realiów pustyni, tak że przydział produktów świe­
żych na żołnierza był zbyt mały, a norma wody zbyt duża.
Tak mało przywieziono filtrów oleju i powietrza, tak nie­
zbędnych do silników czołgowych. Podwójne koła części
samochodów okazały się niepraktyczne, a co gorsza —
50
nie wypracowano techniki wydobywania z piasku pojaz­
dów kołowych, które się w nim zaryły.
Do tego dochodziły co najmniej chłodne stosunki mię­
dzy dowódcą Afrika-Korps a niemieckim Dowództwem
Wojsk Lądowych i włoskim Naczelnym Dowództwem
Wobec przygotowywanych kampanii przeciw Jugosławii,
i Grecji („Marita") oraz ZSRR („Barbarossa") wiosną
1941 r. gen. Rommel nie mógł uzyskać żadnej dodatkowej
dywizji niemieckiej dla swego korpusu, choć u Hitlera
i w Naczelnym Dowództwie Sił Zbrojnych znajdował zwy­
kle zrozumienie i poparcie.
Minusy te równoważył jednak talent dowódczy gen.
Rommla oraz wysoka jakość uzbrojenia i większości sprzę-
tu Afrika-Korps. Ogromne znaczenie miało też dwuletnie
prawie doświadczenie bojowe jego oficerów i żołnierzy.
Udział w zwycięskich kampaniach utwierdzał ich w prze­
konaniu o własnej wyższości nad każdym przeciwnikiem
i nieuchronności ostatecznego sukcesu Niemiec w tej woj­
nie.
Gen. Rommel uznał, że energiczne działania zaczepne
mogą pozwolić — wobec wyczerpania przeciwnika długą
ofensywą lub raczej pościgiem — na odzyskanie Cyrenajki
przed majem, gdy upał staje się w tej części Afryki poważ­
ną przeszkodą w prowadzeniu wojny.
Od połowy lutego do połowy marca niemieckie i włoskie
konwoje dostarczyły do Trypolisu 25 tysięcy żołnierzy
8500 pojazdów i 26 tysięcy ton amunicji, sprzętu i innego)
zaopatrzenia materiałowego. Piętnaście takich konwojów
przepłynęło trasą wiodącą na północ od Sycylii, a następ­
nie — pod osłoną nocy — pomiędzy Sycylią a Tunezją
dalej zaś francuskimi wodami terytorialnymi ku brzegom
Libii. Atakując je lotnictwo i flota brytyjska zatopiły
dziewięć i uszkodziły także dziewięć niemieckich statków
transportowych o łącznym tonażu 86 tysięcy BRT oraz 31
włoskich — łącznie 102 tysiące BRT. Wobec korzystania
51
przez flotę państw „Osi" z wód terytorialnych francus­
kiego protektoratu Tunisu, ostrzeżono rząd w Vichy, że
flota brytyjska również naruszy ten obszar, jeśli zwalczanie
transportu przeciwnika będzie tego wymagało. Ponadto
wszystkie jednostki transportowe nieprzyjaciela miały być
atakowane w akwenie na południe od Malty. Dotąd czy­
niono tak w trzydziestomilowym pasie morza u wybrzeży
Libii. Poza nim pojedyncze małe statki i nieeskortowane
konwoje nie były celem ataków. W sumie jednak możliwo­
ści przeszkadzania ruchowi na trasie Włochy-Libia zmniej­
szyły się poważnie, gdyż brytyjska marynarka wojenna
i lotnictwo zaangażowały się od marca 1941 r. w działania
osłaniające przewóz do Grecji sił ekspedycyjnych. Z kolei
baza na Malcie była już systematycznie bombardowana
przez X Korpus Lotniczy, co ograniczało jej rolę jako
podstawy operacji przeciwkonwojowych.
Właśnie w tej sytuacji nastąpił początek pierwszej ofen­
sywy wojsk gen. Rommla w Afryce. 3 batalion rozpoznaw­
czy ppłk. von Wechmara 16 lutego dotarł do miejscowości
Sirte, a 20 tego miesiąca jego charakterystyczne oś-
mio-kołowe samochody pancerne zauważył brytyjski pat-
rol rozpoznawczy. Koło El-Agheili 24 lutego doszło do
potyczki samochodów pancernych 3 batalionu i brytyjs­
kiego pułku królewskich dragonów gwardii (King's Drago­
on Guards). Ujawniona wówczas w pełni wyższość tech­
niczna niemieckich wozów bojowych nad brytyjskimi,
utwierdziła dowódcę Afrika-Korps w przekonaniu, że pla­
nowana ofensywa ma wszelkie dane osiągnąć sukces. Na
początku marca w raporcie do Dowództwa Wojsk Lądo­
wych gen. Rommel stwierdził, że odzyskanie Cyrenajki
powinno być wstępem do działań w celu opanowania
Północnego Egiptu z Kanałem Sueskim. Domagał się jed­
nak szybkiego przybycia do Libii 15 Dywizji Pancernej,
aby Afrika-Korps przestał być korpusem jedynie z nazwy.
Gwarancję otrzymania tego wsparcia uzyskał podczas kró-
52

tkiego pobytu w Berlinie (20-23 marca), gdy Dowództwo


Wojsk Lądowych zaakceptowało sporo propozycji dowód­
cy Afrika-Korps. Dotyczyło to, między innymi, konieczno­
ści zdobycia portów w Cyrenajce, których wykorzystanie
odciążyłoby częściowo lądowe służby transportowe.
24 marca niemiecka 5 Dywizja Lekka zajęła El-Agheilę,
a tydzień później rozpoczęła się pierwsza ofensywa wojsk
gen. Rommla w Libii.
Wojska „Osi" biorące udział w tych działaniach składały
się z niemieckiej 5 Dywizji Lekkiej, włoskiej 132 Dywizji
Pancernej „Ariete" oraz czterech włoskich dywizji piecho­
ty. Jednostkami walczącymi na froncie dowodzić miał gen.
Johannes Streich.
Przeciwnikiem niemiecko-włoskiego zgrupowania był
brytyjski garnizon okupowanej Cyrenajki dowodzony po­
czątkowo przez gen. Henry Maitland-Wilsona, a następnie
przez gen. Philipa Neame. Siły, którymi dysponował on
pod koniec marca 1941 r. składały się z brytyjskiej 2 Dywi­
zji Pancernej gen. mjr. M.D. Gambier-Parry'ego i australij­
skiej 9 Dywizji Piechoty gen. Leslie J. Morsheada. Okreś­
lenie ich mianem garnizonu, a nie pełnowartościowego
zgrupowania bojowego, ma swoje uzasadnienie w stanie
obu jednostek.
Po zajęciu przez Brytyjczyków Cyrenajki wydarzenia
związane z próbą okazania pomocy Grecji oraz przekona­
nie, że Włosi nawet z pomocą niemiecką nie będą w stanie
rozpocząć kontrofensywy nakazały premierowi Churchil­
lowi zaangażować siły gen. Wavella w ekspedycję bałkań­
ską. Zamierzano zatem wysłać do Grecji najwartościowsze
jednostki z Afryki Północnej, zarówno brytyjskie, jak i do­
minialne lub sojusznicze. Dla Cyrenajki zmiana sytuacji
wyraziła się odejściem doświadczonej australijskiej 6 Dywi­
zji Piechoty oraz jednej z dwóch brygad pancernych nowo
przybyłej 2 Dywizji Pancernej. Wspomnieć tu można, że
w skład korpusu ekspedycyjnego miała także wejść polska
53
Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich stacjonująca
wówczas w Egipcie. Znana z wcześniejszych walk brytyjska
7 Dywizja Pancerna przesunięta została do Etiopii, by
uczestniczyć w likwidacji resztek włoskiego panowania
w Afryce Wschodniej.
Ostatecznie więc siłom gen.Streicha mógł gen. Neame
przeciwstawić tylko niepełną dywizję pancerną zajmującą
pozycje pod Mersa Brega na wybrzeżu zatoki Syrta oraz
niedoświadczoną dywizję piechoty w rejonie Benghazi.
2 Dywizja Pancerna blokowała drogę nadmorską pod
Mersa Brega, obsadzając tę miejscowość siłami grupy
wsparcia, tj. jednym batalionem piechoty zmotoryzowanej
(drugi skierowano do Grecji) oraz 1 pułkiem królewskiej
artylerii konnej i batalionem przeciwpancernym. Grupą
ową i obroną tej pozycji dowodził bryg. H.B.Latham. Na
jej lewym skrzydle, od strony pustyni, znajdowała się
3 Brygada Pancerna, której dowódcą był bryg. R.G.W. Ri-
mington. Składała się ona z 3 pułku kawalerii zmotoryzo­
wanej oraz 5 i 6 pułków czołgów, przy czym do każdego
z nich przydzielona była jedna bateria 1 pułku królewskiej
artylerii konnej. Od drogi nadmorskiej oddzielał ją pas
nieprzejezdnej dla czołgów pustyni. Dywizja zajęła pozycje
rozciągnięte ku północnemu wschodowi, na których miała
się kolejno bronić. Pierwszą pod Mersa Brega, obsadził
3 pułk kawalerii zmotoryzowanej (26 czołgów lekkich
brytyjskich i zdobycznych włoskich), następną zaś 5 pułk
czołgów. W Beda Fomm stanął 6 pułk czołgów, a przed­
pole patrolowały samochody pancerne pułku królewskich
dragonów gwardii.
Zgodnie z rozkazem gen. Gambier-Parry'ego, dywizja
powinna w razie ataku przeważającego liczebnie nieprzyja­
ciela wycofywać się po osi Agedabia-Antelat-Msus, prowa-
dząc działania opóźniające. W sumie więc nie miała bloko-
wać wojskom „Osi" wejścia do Cyrenajki, lecz tylko je
utrudnić.
54

Australijska 9 Dywizja Piechoty zajęła stanowiska na


płaskowyżu Dżebel Achdar położonym na wschód od Beng­
hazi z zamiarem obrony przejść umożliwiających pokonanie
skarpy i wyjście znad morza na płaskowyż. Gen. Morshead
polecił swym żołnierzom obsadzić skarpę od Tocra do Wadi
Gattara. 26 Brygada Piechoty 9 Dywizji miała blokować
przejście drogowe pod Tocra, a 20 Brygada Piechoty
— przejście drogowe i kolejowe przez przełęcz Er Regima.
24 Brygada Piechoty pozostała w Tobruku z braku samo­
chodów do jej przewozu. Każdą z brygad wspierać miała
mieszana bateria z 51 pułku artylerii polowej.
Tajny rozkaz gen. Neame z 26 marca przewidywał
jednocześnie, że w razie konieczności odwrotu dywizja
obsadzić ma przejścia w skarpie na wysokości Barce i Wadi
Cuff. O ile pierwsze z tych miejsc leży stosunkowo niedale­
ko na wschód od Tocra, to drugie znajduje się w połowie
długości Dżebel Achdar. Obrona w tych punktach ozna­
czała utratę Benghazi, co wskazuje, że dowództwo brytyjs­
kie w Cyrenajce liczyło się z możliwością oddania nie­
przyjacielowi dużej części okupowanego przez swe wojska
terytorium. Wszystkie zapasy zaopatrzenia, urządzenia
o znaczeniu militarnym, a nawet studnie od Agedabii
poprzez Magrun i Msus aż do Benghazi miano przygoto­
wać do zniszczenia, by w razie sukcesu kontrofensywy
przeciwnika stworzyć przed linią planowanej obrony włas­
nej „pustynię", także w sensie wartości tego obszaru jako
zaplecza nieprzyjaciela 5.
Rozkaz ów świadczył, że gen. Neame zdawał sobie
sprawę, iż niedoświadczona dywizja australijska nie będzie
w stanie, w razie potrzeby, utrzymać dotychczasowej linii
frontu, podobnie zresztą jak i brytyjska dywizja pancerna.
Chociaż gen. Morshead dysponował jednostką o prawie
pełnym stanie etatowym (z wyjątkiem środków transpor-

5 B . M a u g h a n , Tobruk and El Alamein, Canberra 1966, s. 42.


55
tu, jednak skład jej był raczej wynikiem swego rodzaju
selekcji negatywnej. Jeszcze w końcu stycznia stanowiły ją
18, 24 i 25 brygady piechoty, wsparte przez 2/3, 2/7 i 2/12
pułki artylerii polowej oraz 2/1 pułk artylerii przeciwpan­
cernej. Dywizji podporządkowane były ponadto 2/2 bata­
lion ciężkich karabinów maszynowych, 2/8 pułk artylerii
polowej i 2/3 pułk artylerii przeciwpancernej. Wszystko to
zmieniło się jednak u schyłku lutego, gdy w związku
z przygotowaniem ekspedycji greckiej zreorganizowano jed­
nostki australijskie na Bliskim Wschodzie (Australijskie Siły
Imperialne, Australian Imperiał Forces — AIF) tworzące
I Korpus Australijski pod dowództwem gen. Thomasa
Blameya. Wówczas do australijskiej 7 Dywizji Piechoty
mającej udać się do Grecji przeniesiono 18 i 25 brygady,
a na ich miejsce gen. Morshead otrzymał 20 i 26 brygady.
Przy tej zamianie 9 Dywizja Piechoty straciła najlepiej
wyszkolone oddziały (z dotychczasową „własną" 18 Bryga­
dą Piechoty swego dowódcy), otrzymała zaś słabo jeszcze
przygotowane jednostki, słusznie uważane za mniej nadające
się do działań frontowych. Powierzenie takiej dywizji waż­
nych przecież zadań na wypadek ofensywy przeciwnika
wywołać musiało tarcia brytyjsko-australijskie.
Od samego początku wojny, podobnie jak w latach
1914-1918, rządy Australii i Nowej Zelandii domagały się
traktowania swych wojsk jako formacji sprzymierzonych
z Wielką Brytanią dominiów, a niejako części sił zbrojnych
Imperium Brytyjskiego. W związku z tym dążyły do utwo-
rzenia jednego zgrupowania bojowego, w którym znalazły­
by się wszystkie dywizje australijskie rozmieszczone na
Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Jednakże kolej­
ność przybywania australijskich związków taktycznych
oraz potrzeby sytuacji frontowej czyniły spełnienie tych
zadań niemożliwym.
Australijczycy, zdając sobie sprawę z wartości bojowej
swych wojsk, czuli się pod wielu względami gorzej trak-
56
towani niż Brytyjczycy. Sytuację pogarszały incydenty wy­
nikłe z innego niż brytyjski stylu zachowania na służbie
i poza nią żołnierzy australijskich. Naruszanie przez nich
dyscypliny prowadziło też do tarć wśród dowódców i do­
wództw. Australijskiej żandarmerii było zbyt mało na
potrzeby wynikające z rozproszenia oddziałów, natomiast
interwencje żandarmów brytyjskich wywoływały bójki „na
dole", a protesty „na górze" hierarchii wojskowej. W Cy-
renajce dowództwo brytyjskie skłonne było w końcu każde
naruszenie dyscypliny lub przestępstwo przypisywać żoł­
nierzom w szerokoskrzydłych kapeluszach. Gen. Morshead
wydał nawet rozkaz zabraniający żołnierzom 9 Dywizji
Piechoty, poza służbą, wstępu do miast, osad i obozów
arabskich koczowników 6.
Podobne tarcia wynikały również w stosunkach pomię­
dzy Brytyjczykami a siłami sojuszniczymi, których rola na
tym obszarze była bardzo poważna. Szczupłe siły brytyjs-
kie potrzebowały każdego wsparcia, które zmniejszało dra­
styczny deficyt zasobów ludzkich w stosunku do obszaru,
na którym toczyły się walki. Znaczenie obecności tam
nawet nielicznych jednostek, jak brygady polska i grecka,
czy też batalion „Wolnych Francuzów" włączony do 2 Dy­
wizji Pancernej, było zatem w 1940 r. i później bynajmniej
nie symboliczne. Jednakże mała liczebność tych formacji
oraz uzależnienie ich zwierzchników — zarówno wojs­
kowych, jak i politycznych — od Wielkiej Brytanii wpły­
wały na chęć unikania zadrażnień z potężnym protek­
torem. W wypadku Australijczyków ten element nie grał
roli, gdyż to właśnie Wielka Brytania potrzebowała domi-
nalnych dywizji, z czego obie strony zdawały sobie sprawę.
Po tej dygresji, koniecznej jednak dla zobrazowania
stosunków w obozie alianckim, wróćmy do wydarzeń
w Cyrenajce pod koniec marca 1941 r.

6 Tamże, s. 45.
70
31 marca rano siły niemieckiej 5 Dywizji Lekkiej uderzy­
ły na pozycje brytyjskie pod Mersa Brega. Broniący ich
batalion piechoty z brygady wsparcia 2 Dywizji Pancernej
odparł natarcie. Wykazał on w ten sposób, że oddziały
brytyjskiej Armii Terytorialnej (a do nich zaliczał się pułk
Tower Hamlets) są w stanie dorównać w walce jednostkom
zawodowym. Dowodzący brygadą bryg. Latham domagał
się, by na odpartego przeciwnika uderzyła 3 Brygada
Pancerna, obchodząc jego prawe skrzydło od strony pus­
tyni. Gen. Gambier-Parry uznał jednak, że porzygotowanie
kontrataku zajęłoby zbyt wiele czasu, by dał się on przep­
rowadzić tego samego dnia.
O godz. 17.30 nastąpił nowy atak niemiecki, tym razem
na północ od drogi nadbrzeżnej, gdzie 8 zmotoryzowany
batalion ciężkich karabinów maszynowych ppłk. Ponatha
uderzył na prawe skrzydło pozycji batalionu pułku Tower
Hamlets. Odparty, ponowił atak z udziałem lekkich czoł­
gów i wdarł się w głąb brytyjskiej linii obrony. Wyłomu nie
dało się zamknąć i o zmroku grupa wsparcia 2 Dywizji
Pancernej wycofała się pod Agedabia. Wieś Mersa Brega
zajęta została przez batalion ppłk. Ponatha. Również bry­
tyjska 3 Brygada Pancerna rozpoczęła odwrót ku Ageda-
bii. Zgodnie z rozkazem gen. Neame'a zyskano więc czas
za cenę terenu. Utracono przy tym około 60 zabitych,
działo przeciwlotnicze oraz pewną liczbę samochodów
i transporterów opancerzonych. W rękach Afrika-Korps
znalazł się początek drogi na Benghazi i Tobruk. Wy­
próbowana metoda natarcia sił pancernych wspartych ata­
kami bombowców nurkujących raz jeszcze przyniosła stro­
nie niemieckiej sukces.
Gen. Neame, który zjawił się w dowództwie 2 Brygady
pancernej 1 kwietnia, domagał się, by prowadziła ona
działania opóźniające, cofając się drogą ku Benghazi, i jed­
nocześnie blokowała drogi przez pustynię na Mechili
Tmimi. Wymagało to podzielenia sił, tak aby szosą do
58

Agedabia cofała się brygada wsparcia, a 3 Brygada Pancer­


na posuwała się drogą pustynną przez Antelat. Dowódca
dywizji uważał, iż należy unikać rozpraszania sił i prosił
o zgodę na skoncentrowanie ich na flance pustynnej.
Oznaczałoby to jednak pozostawienie otwartej drogi do
Benghazi i utratę tego portu.
2 kwietnia odwrót brytyjski trwał nadal, a wieczorem
gen. Gambier-Parry ostatecznie nakazał 2 Dywizji Pancer­
nej odejście ku Antelat. Zabrano tym samym brygadę
wsparcia z drogi nadmorskiej i pozbawiono Benghazi jedy­
nej osłony. Słuszne chyba obawy gen. Gambier-Parry'ego
O los dywizji w razie jej rozdzielenia mogą go w pewnym
stopniu usprawiedliwić. Brygada pancerna traciła coraz
więcej czołgów nie w walkach opóźniających, lecz wskutek
defektów i braku paliwa. O decyzji swej nie zawiadomił
jednak na czas dowództwa sił broniących Cyrenajki.
W wyniku tego mająca teraz znaleźć się na pierwszej linii
australijska 9 Dywizja Piechoty nie wiedziała o zniknięciu
swej dotychczasowej osłony na drodze nadmorskiej.
W tym samym czasie, kiedy prośba dowódcy 2 Dywizji'
Pancernej dotarła wreszcie do gen. Neame, w jego kwate­
rze w Barce zjawił się osobiście gen. Wavell. Był on
zaalarmowany wieściami z frontu oraz zasypany lawiną
pytań i zaleceń od premiera Churchilla. Zapoznawszy się
z projektem gen. Gambier-Parry'ego, naczelny dowódca
polecił nakazać 2 Dywizji Pancernej odwrót całością sil
drogą nadmorską. Uznał zapewne, że lepiej będzie, gdy to,
co zostało z jej brygady pancernej, zużyte zostanie w walce,
niż miałoby stopnieć wskutek porzucania kolejno psują­
cych się czołgów. Rozkaz mówił o pozostawieniu 3 Bryga­
dy Pancernej w Esc Sceleidima na wschód od Magrun
i drogi nadmorskiej, podczas gdy brygada wsparcia ze
szwadronem czołgów i szwadronem samochodów pancer­
nych kontynuować miała odwrót na północ, ku Benghazi.
Dowódca dywizji stwierdził, że nie jest w stanie tego
59
wykonać, gdyż okoliczności zmuszają go do wycofania
całości sił poprzez Esc Sceleidima dalej na północ, do El
Abiar.
Był już 3 kwietnia i gen. Neame w tej sytuacji wydał
rozkaz wysadzenia w powietrze najważniejszych magazy­
nów oraz innych obiektów w Benghazi i okolicach. Gen.
Gambier-Parry'emu polecono, by siłami swej dywizji bro­
nił przejść w skarpie na odcinku od Esc Sceleidima aż do
Wadi Gatara, na linii równoległej do wybrzeża, osłaniając
w ten sposób lewe skrzydło 9 Dywizji Piechoty gen. Mors-
heada. Generałowie Wavell i Neame odwiedzili jego sztab.
Przy tej okazji zawiadomili australijskiego dowódcę
o zmianie zarządzonej przez gen. Wavella — na interwen­
cję premiera Churchilla w sprawie powierzenia dowództwa
w Cyrenajce „człowiekowi takiemu, jak O'Connor lub
Creagh". Miał nim być właśnie gen. O'Connor, wezwany
z Kairu i przybyły drogą powietrzną na lotnisko El-Adem.
Swą dobrą opinię potwierdził on doradzając dowództwu
zgrupowanej w tym rejonie hinduskiej 3 Brygady Zmotory­
zowanej przygotowanie się do obsadzenia i obrony Mechili
w najbliższym czasie.
Jak się miało wkrótce okazać, wyczucie sytuacji nie
zawiodło gen. O'Connora. Ostatecznie, dotarłszy do sztabu
gen. Neame'a nie zastąpił go jednak, pozostając tam jako
doradca o niesprecyzowanych uprawnieniach.
3 kwietnia przyniósł także wiele innych, ważnych wyda­
rzeń w Cyrenajce. Gen. Rommel doszedł do wniosku, że
powstała sytuacja, w której zdecydowane działanie za­
czepne może doprowadzić do załamania frontu brytyjs­
kiego. Postanowił więc — rzecz u niemieckiego generała
prawie niewiarygodna — kontynuować działania ofen­
sywne siłami, które miał do dyspozycji, wbrew ustaleniom
i dyrektywom zarówno Dowództwa Wojsk Lądowych,
jak i włoskiego Naczelnego Dowództwa (nakazującym
czekać z próbami odzyskania Cyrenajki do przybycia
60
15 Dywizji Pancernej). W tym celu sformował cztery małe
grupy bojowe mające za zadanie możliwie jak najszybsze
dotarcie do kluczowych punktów Cyrenajki i opanowanie
ich, zanim przeciwnik zdąży otrząsnąć się z szoku porażki
i odwrotu.
I tak 3 batalion rozpoznawczy miał — jako straż przed­
nia włoskiej 27 Dywizji Piechoty „Brescia" — ruszyć
wprost ku Benghazi. Dowódcą tego pododdziału gen.
Rommel mianował przebywającego w Afryce jako obser­
watora gen.mjr. Heinricha Kirchheima. Część włoskiej 132
Dywizji Pancernej „Ariete", wzmocniona niemieckimi jed­
nostkami rozpoznawczymi i przeciwpancernymi, pod do­
wództwem ppłk. von Schwerina miała ruszyć szlakiem
karawan Trigh el-Abd z Agedabii do Mechili. Szybkie
jednostki 5 Dywizji Lekkiej z gen. Streichern na czele
otrzymały rozkaz udania się tą samą trasą, gdy tylko
zatankują paliwo. Także do Mechili, lecz szlakiem przez
Antelat-Msus, skierowano „cięższą" część dywizji gen.
Streicha oraz jej 5 pułk czołgów ppłk. Friedricha Olbricha.
Przegrupowaniom wojsk „Osi" towarzyszyło pogłębiają­
ce się zamieszanie po stronie przeciwnika. Tego samego
dnia (3 kwietnia) brytyjskie rozpoznanie lotnicze przynios­
ło błędną informację o pojawieniu się jednostek niemiec­
kich w Msus. W związku z tym gen. Neame polecił grupie
wsparcia 2 Dywizji Pancernej zająć pozycje w El-Abiar,
a nie na przełęczy Sceleidima, co oznaczało jej przesunięcie
na północ. 3 Brygada Pancerna tejże dywizji wyruszyła na
wschód ku Msus, dokąd dotarła następnego dnia, by
stwierdzić, że Niemców tam nie ma. Nie było tam jednak
również składów zaopatrzenia, wysadzonych w powietrze
przez własną ochronę po otrzymaniu owego nieprawdziwe­
go doniesienia o zbliżaniu się czy nawet zajmowaniu Msus
przez oddziały gen. Rommla.
Nocą z 3 na 4 kwietnia gen.Neame polecił swym wojs­
kom odwrót na linię Wadi Cuff-Mechili. Decyzja ta ozna-
61
czała wycofanie się z połowy Cyrenajki. Obrona jej wscho­
dniej części opierać się miała o linię obsadzoną, od morza
licząc: przez australijską 9 Dywizję Piechoty, pozostałości
2 Dywizji Pancernej i nowo przybyłą hinduską 3 Brygadę
Zmotoryzowaną zgrupowaną wokół Mechili.
Cały dzień 4 kwietnia siłom brytyjskim zajął odwrót
w kierunku tej linii, z tym że 9 Dywizja Piechoty
gen.Morsheada i 2 Dywizja Pancerna gen. Gambier-Par-
ry'ego prowadziły go w różny sposób. Australijski dowód­
ca wycofawszy się z Benghazi uznał w pewnej chwili, że
odwrót może odbywać się w wolniejszym tempie i przy
dłuższym powstrzymaniu ścigającego nieprzyjaciela. Za­
wrócił więc i obsadził ponownie przełęcz Er Regima, utrzy­
mując ją przez kilka godzin i odpierając atak niemieckiego
3 batalionu rozpoznawczego. Straty poniesione przez wal­
czący tam batalion 2/13 z 20 Brygady Piechoty bryg.
J.J. Murraya, zmusiły jednak dowództwo dywizji do na­
kazania dalszego odwrotu na barce i dalej ku Wadi Cuff
i Slonta. Tymczasem 2 Dywizja Pancerna cofała się także
na wschód, lecz trasą przebiegającą blisko nadmorskiej Via
Balbia, ze względu na możliwość uzupełniania paliwa,
części zamiennych i amunicji w magazynach leżących
wzdłuż tej drogi. Marsz przez pustynię oznaczałby bowiem
większe straty wśród pojazdów porzucanych z braku pali­
wa lub wskutek awarii.
Dzień ten charakteryzował względny brak aktywności
strony niemiecko-włoskiej, również cierpiącej wskutek bra­
ków paliwa, awarii pojazdów, a także w wyniku braku
doświadczenia w marszach i walce na pustyni. I tak zdarza­
ły się wypadki zgubienia drogi lub wyboru trasy wiodącej
przez nieprzejezdne rejony pustyni. To ostatnie potrafiło
zatrzymać na wiele godzin czołgi i samochody. Wojska
,,Osi", w przeciwieństwie do Brytyjczyków, nie wypraco­
wały skutecznej metody wydobywania pojazdów kołowych
z lotnych piasków.
62
Nie znaczyło to, że wojska gen. Rommla nie odniosły
tego dnia żadnych sukcesów. Zajęte zostało Benghazi,
a dowódca Afrika Korps wyznaczył grupie ppłk. Schweri-
na dalsze ambitne zadania. Miała ona dotrzeć do Ben
Gania i ruszyć ku Tmirni nad zatoką Bomba, a jej celem
ostatecznym był Tobruk.
5 kwietnia, wobec wyraźnego obchodzenia przez Af-
rika-Korps masywu Dżebel Achdar od południa, gen.
Neame rozkazał swym wojskom odwrót na linię Wadi
Derna. Rozkaz ten jeszcze dwukrotnie w ciągu dnia był
zmieniany w wyniku sprzecznych meldunków mówiących
raz o obecności, a raz o nieobecności nieprzyjaciela
w Msus. Zresztą nieprzyjaciel także był wprowadzany
w błąd przez własne rozpoznanie lotnicze. Tego dnia po
południu gen. Rommel otrzymał wiadomość, że w Mechili
nie ma wojsk brytyjskich, polecił więc grupie ppłk. von
Schwerina szybki marsz w celu opanowania tego punktu.
Sam zaś na czele batalionu karabinów maszynowych płk.
Ponatha ruszył w zapadającym już mroku z Ben Gania
także do Mechili. Aby nie zgubić trasy, polecił nawet nie
gasić reflektorów, który to rozkaz zmienił dopiero po
ataku samolotów brytyjskich na swą kolumnę. 6 kwietnia
rano, z liczącą piętnaście samochodów grupą płk. Ponatha
oraz grupą ppłk. von Schwerina, z którą spotkał się nocą,
dotarł w pobliże Mechili, by stwierdzić, że stary fort oraz
przebiegające wokół umocnienia polowe obsadzone są
przez hinduską 3 Brygadę Zmotoryzowaną. Wobec tego
polecił zablokować w dogodnym miejscu szosę do Derny,
a do tego portu, z zadaniem zablokowania Via Balbia,
wysłał część batalionu płk. Ponatha już tylko na dziesięciu
samochodach. Resztę swych sił gen. Rommel chciał użyć do
zdobycia Mechili i to jeszcze tego samego dnia.
Broniąca Mechili hinduska 3 Brygada Zmotoryzowana,
dowodzona przez bryg. E.W.D. Vaughana, miała począt­
kowo za zadanie dotrzeć do Mechili i obsadzić ten fort na
63
czas potrzebny do nawiązania kontaktu z siłami głównymi:
nadciągającą z zachodu 2 Dywizją Pancerną oraz z mającą
nadejść z północy australijską 9 Dywizją Piechoty. Spot­
kanie nastąpić miało 6 kwietnia, lecz do Mechili przybyło
tylko dowództwo 2 Dywizji Pancernej i niektóre jej podod­
działy. Jedyną formacją bojową, która tam dotarła, okaza­
ła się być właśnie 3 Brygada Zmotoryzowana. Składała się
ona z dowództwa i trzech pułków zmotoryzowanej kawale­
rii: 2 lansjerów królewskich (Royal Lancers), 18 Króla
Edwarda VII (King Edward's VII Own) i 11 księcia Alber­
ta Wiktora (Prince Albert Victor's Own) oraz mniejszych
jednostek organicznych: szwadronu łączności, kompanii
saperów, transportu i warsztatów polowych. Pułkom bra­
kowało około 40% przewidzianych etatem ręcznych kara­
binów maszynowych. Na pułk przypadał jeden karabin
przeciwpancerny (na 42 przewidziane etatem). Brygadzie
nie przydzielono wozów bojowych. Żołnierze byli szkoleni
w Indiach, często z użyciem broni zdecydowanie prze­
starzałej, tak że dopiero na Bliskim Wschodzie wielu z nich
zetknęło się po raz pierwszy z nowoczesną techniką wojs­
kową typu europejskiego.
Pozycja, której brygada miała bronić, była kształtu owa­
lnego. Jej obszar podzielony był na cztery części przez
drogę pustynną Got Derva-Tmimi biegnącą z zachodu na
wschód i krzyżujące się z nią wadi — wyschłe koryto rzeki.
Linia obrony przebiegała w promieniu około 2 km od tego
miejsca.
Północno-wschodnia część pozycji mieściła stanowiska
dowództwa brygady i 11 pułku kawalerii. Szwadron „B"
2 pułku, pod dowództwem mjr. M.K. Rajendrasinhji,
przebywał tamjako rezerwa brygady. Obronę tego sektora
zapewniały szwadrony „A" i „ B" 11 pułku. Szwadron „ C"
tegoż pułku obsadził południowo-wschodni odcinek obro­
ny. Na północnym zachodzie stanął szwadron „A" 2 pułku
kawalerii, a na południowym zachodzie dowództwo i szwa­
dron „ C" tego pułku.
64
Na zewnątrz pozycji znajdowały się dwa wzgórza: jedno
na wschód, drugie na północny zachód od niej, oraz
lotnisko polowe położone około 2,5 km na południe. Na
wzgórzu północno-zachodnim chwilowo rozmieścił się „o-
sierocony" sztab 2 Dywizji Pancernej.
Tak zorganizowana obrona wypróbowana została po
raz pierwszy już rankiem 6 kwietnia. Niemiecki pododdział
rozpoznawczy zajął wówczas stanowisko na wzgórzu poło­
żonym na wschód od Mechili i ostrzeliwał pozycje bronią­
cego tego fortu od południowego wschodu szwadronu „C"
11 pułku kawalerii. Trwało to od godz. 9.00 do 11.00, po
czym nastąpił atak piechoty zmotoryzowanej na wschodni
odcinek obrony zajmowany przez szwadron „B" tego
pułku. Atak odparto biorąc 37 jeńców.
Przybyły wkrótce na lotnisko gen. Rommel czynił wszyst­
ko, by ściągnąć pod Mechili jak najwięcej swych wojsk.
Chciał zdobyć fort szybko i nie pozwolić jego załodze
wycofać się na wschód. Na razie jednak dysponował tylko
grupą ppłk. von Schwerina i „lżejszą" częścią 5 Dywizji
Lekkiej gen. Streicha. Musiał więc oczekiwać na jej „cięż­
szą" część z czołgami, czyli grupę ppłk. Olbricha. Na wszelki
wypadek wieczorem 6 kwietnia gen. Rommel skierował do
obrońców Mechili parlamentariusza z żądaniem kapitulacji.
Wysłannik, por. Grohne, dotarł do linii obrony i przekazał
propozycję kapitulacji dowódcy hinduskiemu, który ją od­
rzucił. Korzyścią, jaką odnieśli oblegający, było rozpoznanie
przez parlamentariusza części pozycji obronnej, gdyż obroń­
cy nie zawiązali mu oczu wpuszczając na swój teren.
Nocą z 6 na 7 kwietnia gen. Gambier-Parry z częścią
swego sztabu przeniósł się do Mechili, pozostawiając jego
resztę wraz z przeciwpancerną baterią pułku królewskiej
artylerii konnej na wzgórzu północno-zachodnim. Ran­
kiem przesunął tę grupę na zachodni skraj obrony. Tym
samym hinduska 3 Brygada Zmotoryzowana przeszła pod
dowództwo 2 Dywizji Pancernej, mimo iż reprezentował je
Czołgi australijskie na tle zdobytego Tobruku. Zwraca uwagę
oznakowanie pojazdów symbolem 6 Dywizji Piechoty i że są to
zdobyczne wozy włoskie, 21 stycznia 1941 r.

Żołnierze 6 Dywizji Piechoty nad Zatoką Tobrucką w czasie pier­


wszego szturmu twierdzy
Zdobywca Tobruku — gen. Iven Mackay (z lewej)

„Lis Pustyni" — gen. Erwin Rommel


Gen. Leslie Morshead ze sztabem swej 9 Dywizji Piechoty

Port tobrucki podczas oblężenia włosko-niemieckiego w 1941 r.


Stąd dowodzono wszystkimi obronami Tobruku. Teraz korzysta
z tego miejsca dowództwo australijskiej 9 Dywizji Piechoty

„Bardia Bili" — już nieszkodliwy łup Brytyjczyków


Wybuch pocisku „Billa"

„Bush artillery" w akcji podczas długiego oblężenia


Pomimo nalotów obrońcy nie odmawiali sobie przyjemności
związanych z pobytem nad morzem

Chleb powszedni — piekarnia na tyłach


Woda pitna — skarb najcenniejszy

Redakcja i drukarnia
dziennika „Tobruk
Truth"
Ulubiona — i jedyna
— gazeta obrońców
twierdzy

Egzotyczny towarzysz broni — Sikh podczas porannej toalety


65

w Mechili tylko jej dowódca ze sztabem i jedną baterią.


Główna siła dywizji, 3 Brygada Pancerna, odeszła na
Dernę, gdyż braki paliwa unieruchomiłyby ją w Mechili.
7 kwietnia artyleria oblegających podjęła ostrzał pozycji
hinduskiej ze stanowisk pomiędzy wzgórzem wschodnim
a Mechili, skąd nie udało się jej przepędzić australijskiego
2 pułku przeciwpancernego. Około południa do dowództ­
wa obrony przybył kolejny wysłannik niemiecki z żąda­
niem kapitulacji. To żądanie też odrzucono, przy czym
także zapomniano zawiązać parlamentariuszowi oczy, gdy
przekraczał linię obrony. Tymczasem obrońcy otrzymali
— skromne co prawda — posiłki, gdyż do Mechili dotarł
wreszcie cały sztab 2 Dywizji Pancernej i szwadron 18
pułku kawalerii pozostający dotąd w Gadd el-Ahmar.
O godz. 16.00 na południowo-zachodni sektor obrony
natarł pododdział włoskiej piechoty zmotoryzowanej, od­
party jednak bardzo szybko przez szwadron „C" 2 pułku.
Wkrótce potem przed pozycjami obrońców pojawił się
trzeci w ciągu 48 godzin niemiecki oficer z białą flagą
i propozycją poddania się na warunkach honorowych.
Ponieważ zażądał on w imieniu swego dowództwa szybkiej
odpowiedzi, bryg. Vaughan udzielił jej z maksymalnym
opóźnieniem, zyskując nieco czasu, propozycję oczywiście
odrzucając. W chwili gdy powracający parlamentariusz
przekroczył linię pozycji niemiecko-włoskich, rozpoczęło
się 45-minutowe przygotowanie artyleryjskie. Ostrzeliwane
były wschodnie pozycje 11 pułku kawalerii zmotoryzowa­
nej, dowództwo hinduskiej 3 Brygady Piechoty Zmotory­
zowanej i stary fort7. Efekt ostrzału był raczej psycho­
logiczny, ponieważ oddziały brygady znalazły się pod og­
niem artylerii po raz pierwszy. Po zmroku niemieckie
samochody pancerne dotarły do małej skarpy w północ­

7 P.C. B h a r u h a , The north African Campaign 1940-1943, Calcuta

1956, s. 156-158.
66
no-zachodnim sektorze obrony, opuszczonej przez szwad­
ron „C" 2 pułku. Wkrótce jednak wycofały się i królewscy
lansjerzy odzyskali tę pozycję.
Jednakże znacznie groźniejsze od wszystkich przejawów
aktywności oblegających były chmury pyłu wznoszące się
od strony południowej, oznaczające nadciąganie czołgów
nieprzyjacielskich. Obrońcy dysponowali bowiem tylko je­
dnym czołgiem, przybyłym jako ochrona gen. Gam-
bier-Parry'ego, a raczej jako jedyna jej pozostałość.
Do szturmu z udziałem niemieckich czołgów jednak nie
doszło, gdyż około godz. 21.30 do dowództwa 2 Dywizji
Pancernej dotarł rozkaz gen. Neame'a, by garnizon Mechi-
li wycofał się do El-Adem. Hinduska 3 Brygada Zmotory­
zowana zapewnić miała podczas odwrotu osłonę dowództ­
wu 2 Dywizji Pancernej. Przełamanie oblężenia zaplanowa­
no na świt 8 kwietnia. Bryg. Vaughan postanowił wy­
prowadzić z Mechili w kierunku wschodnim sztaby i
jednostki pomocnicze swej brygady, a także dywizji gen.
Gambier-Parry'ego pod osłoną sił głównych brygady hin­
duskiej. I tak straż przednią stanowić miał szwadron 18
pułku z owym jedynym czołgiem obrońców. Od południa,
a więc z kierunku głównych sił nieprzyjaciela, ubezpieczać
miały kolumnę sztabową dwa szwadrony 11 pułku kawale­
rii i dwa plutony armat przeciwpancernych. Straż tylną
stanowił 2 pułk lansjerów i dwa plutony przeciwpancerne.
Wreszcie flankę północną, czyli lewą, zabezpieczały szwad­
ron 11 pułku kawalerii zmotoryzowanej i pluton przeciw­
pancerny.
Rozkazy zakończono przygotowywać około północy, co
mogło sprawić, że do niektórych oddziałów dotarły one
dopiero o świcie. W każdym razie pojazdy sztabu 2 Dywizji
Pancernej nie zjawiły się o czasie w miejscu koncentracji,
a jedyny czołg spóźnił się 40 minut. W rezultacie straż
przednia wyruszyła na wschód około godz. 6.15, nie czeka­
67

jąc na sztab dywizji ani czołg, który zdołał ją w końcu


dogonić. Za nią posuwał się sztab brygady hinduskiej,
której dowódca zrezygnował z czekania na swego przełożo­
nego i kolumnę jego sztabu. Wkrótce jednak kolumna
bryg. Vaughana znalazła się pod ogniem dział i karabinów
maszynowych ze wzgórza wschodniego oraz z południa
i z południowego zachodu. W tumanach pyłu i dymie
zauważono czołg niemiecki zmierzający prosto ku przodo­
wi kolumny oraz drugi zbliżający się do niej od północy.
W tej sytuacji bryg. Vaughan nakazał cofnąć swą grupę
i postanowił dotrzeć do El-Adem trasą na południe, a po­
tem na wschód od Mechili, obchodząc jak gdyby pozycje
przeciwnika. Porozumiawszy się telefonicznie z gen. Gam-
bier-Parry'ym, udał się do Mechili, by uzgodnić z dowódcą
2 Dywizji Pancernej swój plan i włączyć jego kolumnę
sztabową do działania. Po drodze stwierdził, że idący
w straży tylnej 2 pułk jest także atakowany przez czołgi
niemieckie, a pojazdy sztabowe 2 Dywizji Pancernej nie
znajdują się ciągle jeszcze w punkcie wyjścia po wschodniej
stronie pozycji. Stały one na zachód od niego, zwrócone
w kierunku zachodnim.
Gen. Gambier-Parry nie popierał zamiaru obejścia prze­
ciwnika od południa. Przystał jednak na alternatywną
propozycję bryg. Vaughana, by spróbować przebić się
w kierunku wschodnim, korzystając z dymu i chmur pyłu
pustynnego unoszących się nad polem walki po tej stronie
Mechili. Obaj dowódcy wsiedli do opancerzonego samo­
chodu i ruszyli na wschód na czele kolumny sztabowej
2 Dywizji Pancernej. Zgrupowanie to natychmiast znalazło
się pod ogniem broni maszynowej i lekkich dział przeciw­
nika usytuowanych na północny zachód od starego fortu.
Wyraźnie załamany gen. Gambier-Parry zadecydował
wówczas, że odwrót do El-Adem jest niewykonalny, po
czym umieścił na dachu samochodu białą chustkę, na­
kazując całej kolumnie poddanie się.
68

W ten sposób energiczny i daleki od defetyzmu bryg.


Vaughan również stał się jeńcem Afrika Korps. Do niewoli
trafiły sztaby 2 Dywizji Pancernej i hinduskiej 3 Brygady
Zmotoryzowanej, szwadron 2 pułku lansjerów (odcięty od
reszty straży tylnej poddał się po wyczerpaniu amunicji,
choć część żołnierzy chciała walczyć na bagnety nawet
w obliczu czołgów), kompania transportowa i inne jedno­
stki służb 3 Brygady Zmotoryzowanej. Idący w straży
przedniej szwadron 18 pułku przebił się przez pozycje
niemieckie tracąc 25% stanu oraz jedyny czołg. Przebiła się
też większość 11 pułku kawalerii zmotoryzowanej oraz
szwadrony „A" i ,,B" 2 pułku lansjerów, które wzięły
podczas walki 300 jeńców i dotarły z nimi do El-Adem. Za
ten wyczyn przyznany został pierwszy brytyjski Distinguis­
hed Service Order (Order za Wybitną Zasługę), który
otrzymał hinduski oficer — mjr Maharaj Rajendrasinhji.
Opór stawiony 5 Dywizji Lekkiej przez hinduską 3 Bry­
gadę Zmotoryzowaną pod Mechili, sam w sobie nie decy­
dował oczywiście o wyniku działań Afrika-Korps w Cyre-
najce. Niewątpliwie jednak słusznie podkreślany jest fakt,
że bez niego upadek Tobruku byłby 6-8 kwietnia 1941 r.
możliwy. Na wieść bowiem o pojawieniu się nieprzyjaciela
pod Mechili, gen. Neame wydał przecież 6 kwietnia rozkaz
odwrotu australijskiej 9 Dywizji Piechoty do El-Ghazala,
zamiast, jak chciał wcześniej,do Derny8. Tego samego dnia
generałowie Neame, O'Connor i Morshead, uzgodniwszy
szczegóły odwrotu, wyruszyli na wschód. Dowódca gar­
nizonu Cyrenajki i jego doradca zmierzali do Tmimi,
dokąd przenieść chcieli z Marawy siedzibę CYRCOM
(Cyrenaica Command), czyli dowództwa sił brytyjskich na
tym obszarze, przynajmniej na czas pobytu tam 9 Dywizji
Piechoty. Gen. Morshead udał się do Derny, by dopil-
nować ewakuacji. W ciemnościach kierowca samochodu

8 Tamże, s. 161-164.
69
gen. Neame zboczył jednak na północ i zbliżył się do
Derny jednocześnie z czołówką batalionu ppłk. Ponatha
z 5 Dywizji Lekkiej Afrika-Korps. Wskutek tego zarówno
gen. O'Connor — zdobywca Cyrenajki podczas niedawnej
operacji „Compass" — jak i jej pechowy obrońca, gen.
Neame, znaleźli się w niewoli, zanim zdołali się na dobre
rozbudzić.
Jednakże nie zmieniło to faktu, że australijska 9 Dywizja
Piechoty dotarła 8 kwietnia do El-Ghazali i zajęła pozycję
obronną, uniemożliwiając tym samym gen. Rommlowi
przecięcie drogi odwrotu przeciwnika i jego zniszczenie
w stylu brytyjskiego sukcesu pod Beda Fomm z 7 lutego.
Ofensywa trwała nadal i wojska „Osi" posuwały się na­
przód. 5 kwietnia były w Barce, a dwa dni później w Der-
nie. Wobec marszu części 5 Dywizji Lekkiej z Mechili na
wschód ku Tobrukowi, gen. Wavell polecił australijskiej
9 Dywizji obsadzić tę twierdzę, do której skierowano
jednocześnie część konwoju morskiego, wiozącego do Gre­
cji australijską 7 Dywizję Piechoty. W ten sposób znalazła
się w Tobruku 18 Brygada Piechoty, dawniej dowodzona
przez gen. Morsheada. Nie rezygnując z zajęcia tego waż­
nego portu, lecz odkładając je nieco, gen. Rommel już spod
umocnień twierdzy skierował część sił ku celom leżącym
znacznie dalej na wschodzie. 11 kwietnia doświadczony
w walkach 3 batalion rozpoznawczy ruszył w kierunu
Bardiji, którą zajął bez walki następnego dnia. Grupa
złożona z motocyklistów i części piechoty zmotoryzowanej
ze składu niemieckiej 15 Dywizji Pancernej, której pierwsze
elementy przybyły do Trypolitanii drogą powietrzną, zo­
stała posłana do Sollum. Jej dowódca, ppłk Gustav Knabe,
otrzymał polecenie kontynuowania, gdyby okazało się to
możliwe, marszu aż do Mersa Matruh. Siły te rzeczywiście
dotarły do granicy Egiptu, zajęły Sollum i stoczyły 25 i 26
kwietnia walkę z osłaniającym ten kierunek zgrupowaniem
gen. W.H.E. Gotta, które ostatecznie wycofało się na linię
Buq-Buq - Sofafi.
70

Tak zakończyła się druga już ofensywa wojsk państw


„Osi" w Afryce, będąca jednocześnie pierwszą kierowaną
przez dowódców niemieckich na froncie libijskich. Przy­
czyn porażki strony alianckiej doszukać się można tam,
gdzie znajdowały się powody niewiele wcześniejszej porażki
włoskiej (z wyjątkiem problemu ducha bojowego).
Tym razem jednak przeciwnik — oddziały przybywają­
cego stopniowo do Libii Afrika-Korps — choć także
niezbyt liczny, dysponował uzbrojeniem i sprzętem na ogół
lepszym i nowocześniejszym niż strona brytyjska. Widocz­
ne to było szczególnie w czołgach, samochodach pancer­
nych oraz w artylerii przeciwpancernej. Brytyjskie czołgi
szybkie („Cruiser") oraz czołgi piechoty („Matilda"),
uzbrojone były w działka 40 mm, które stanowiły także
sprzęt artylerii przeciwpancernej. „Cruisery", przy dużej
szybkości, miały cienki pancerz, a „Matildy", będąc potęż­
nie opancerzone, poruszały się powoli. Było to wynikiem
błędnych, jak się okazało, założeń użycia czołgów przez
armię brytyjską, które przewidywały różne typy wozów
bojowych do różnych zadań.
Strona niemiecka używała czołgów uniwersalnych
— przeznaczonych do wsparcia piechoty, wykonywania
dalekich zagonów typu kawaleryjskiego i zwalczania broni
pancernej przeciwnika Trzy typy czołgów, będących na
uzbrojeniu Afrika-Korps, reprezentowały kolejne etapy
rozwoju niemieckiej myśli konstrukcjnej. Lekki wóz PzKw
II, uzbrojony w działko 20 mm, spełniał zadania rozpoz­
nawcze (także ze względu na stosunkowo cienki pancerz).
Większy i cięższy PzKw III był czołgiem średnim, szybkim,
dobrze opancerzonym, uzbrojonych w działko 50 mm.
Najgroźniejszym jednak przeciwnikiem „Matildy" i „Crui-
sera" był PzKw IV z działem 75 mm, o krótkiej lufie,
chroniony grubym pancerzem, rozwijający dużą szybkość.
PzKw IV i PzKw III były wozami bojowymi innej generacji
niż czołgi brytyjskie. Niemieckie działka przeciwpan-
71
cerne 50 mm, choć nie były w stanie przebić pancerza
„Matildy", niszczyły wszystkie inne typy brytyjskich czoł­
gów i samochodów pancernych. Swym zasięgiem i siłą
rażenia górowały nad 40-milimetrowymi działkami prze­
ciwnika.
Najważniejszym jednak elementem przewagi niemieckiej
była długo opracowywana, a potem wypróbowana i zmo­
dyfikowana w europejskich, kampaniach 1939 i 1940 r.
doktryna użycia wojsk pancernych. Sprawność współdzia­
łania na polu walki czołgów, piechoty zmotoryzowanej,
artylerii i lotnictwa przewyższała wszystko, co dotąd udało
się w tej dziedzinie osiągnąć Brytyjczykom. Stosunkowo
nieliczne siły niemieckie wspierała ponadto armia włoska,
co pozwalało gen. Rommlowi i innym dowódcom na
używanie swych jednostek głównie do zadań najważniej­
szych: uderzeń, rajdów i obrony punktów węzłowych.
Przedstawiające na ogół dużo niższą wartość bojową od­
działy włoskie (szczególnie piechota) używane były zwykle
do obsady mniej ważnych odcinków frontu i ochrony linii
komunikacyjnych.
Jeśli dodać do tego agresywny sposób dowodzenia gen.
Rommla, oddalenie sił brytyjskich od baz zaopatrzenio­
wych i konieczność skierowania części wojsk do Grecji, to
sukces niemiecki staje się zrozumiały. Co prawda, zaan­
gażowanie Niemiec w podbój Jugosławii i Grecji (roz­
poczęty 6 kwietnia 1941), a następnie w wojnę ze Związ­
kiem Radzieckim, wykluczało wzmocnienie Afrika-Korps
poważniejszymi siłami.
Sytuacja drugiej strony była również trudna. Rozpoczęte
w maju 1941 r. działania brytyjskie przeciw wojskom rządu
marsz. Philippe Petaina w Syrii i Libanie, interwencja
w Iraku i Iranie, wraz z kampanią grecką, stawiały gen.
Wavella w położeniu podobnym do jego niemieckiego
przeciwnika.
72
WOJSKA „ O S I " SZTURMUJĄ TOBRUK

Mimo tych wszystkich dramatycznych wydarzeń w do­


wództwie brytyjskim w Kairze spróbowano zaplanować
działania na najbliższą przyszłość. Celem pozostawała nie­
zmiennie obrona strefy Kanału Sueskiego, w przyszłości
zaś — wyparcie wojsk „Osi" z Egiptu i, wreszcie, opano­
wanie Libii. W początkach kwietnia 1941 r. na pierwszy
plan wysuwała się kwestia skutecznego powstrzymywania
dalszej ofensywy sił gen. Rommla do czasu zgromadzenia
takiej liczby jednostek pancernych i zmotoryzowanych,
która pozwoli na podjęcie przeciwuderzenia.
Narada zwołana przez gen. Wavella 6 kwietnia w dowó­
dztwie Bliskiego Wschodu dotyczyła głównie sprawy Tob-
ruku, którego utrzymanie stwarzało możliwość odciągnię­
cia części Afrika-Korps z granicy egipskiej. Ponadto pozos­
tanie w twierdzy silnego zgrupowania alianckiego oznacza­
ło stałe zagrożenie tyłów wojsk „Osi", na które mogłoby
wyjść z Tobruku uderzenie zsynchronizowane z kontrofen­
sywą ze wschodu. Na naradzie obecni byli także: Anthony
Eden — ówczesny brytyjski sekretarz stanu do spraw
zagranicznych — oraz gen. John Diii — szef Imperialnego
Sztabu Generalnego — przebywający w Kairze w związku
z sytuacją na Bałkanach.
Gen Wavell uznał, że w zaistniałej sytuacji należy przede
wszystkim skupić wysiłki na odparciu wojsk „Osi" z po­
granicza Egiptu. Zachodziła więc konieczność pozostawie­
nia na Bliskim Wschodzie jednostek mających udać się do
Grecji, a jeszcze tam nie wysłanych. Postanowił też za­
stąpić gen. Neame'a na stanowisku dowódcy sił imperial­
nych w Cyrenajce gen. Johnem D. Lavarackiem, byłym
szefem australijskiego Sztabu Generalnego. Było to posu­
nięcie logiczne zarówno ze względu na dotychczasowe
niepowodzenia i porażki ponoszone przez gen. Neame, jak
i dlatego, że większość sił walczących na tym froncie
73
stanowić miały przez jakiś czas jednostki australijskie.
7 Dywizję Piechoty, zamiast do Grecji skierowano bowiem
do Mersa Matruh, a jej 18 Brygadę do Tobruku, który
obsadzić miała, także australijska, 9 Dywizja Piechoty.
8 kwietnia gen.Wavell w towarzystwie gen. Lavaracka
poleciał samolotem do Tobruku. Oczekujący na lotnisku
oficerowie z trudem odnaleźli go w chmurach pyłu wzno­
szonego przez wiejący akurat chamsin i przywieźli do
dowództwa twierdzy. Tam, podczas narady z oficerami
CYRCOM oraz gen. Morsheadem przybyłym właśnie do
Tobruku, naczelny dowódca wojsk brytyjskich na Bliskim
Wschodzie obwieścił swe decyzje.
Wobec pewnej już wiadomości o dostaniu się do niewoli
generałów Neame'a i Gambier-Parry'ego, dowództwo
w Cyrenajce powierzono gen. Lavarackowi. Przy braku
poważniejszych sił brytyjskich na zachód od Kairu opór
wojskom gen. Rommla stawić miano w Tobruku. Zdaniem
gen. Wavella, aby zgromadzić w Egipcie odpowiednie siły
pancerne, należało związać wojska „Osi" pod Tobrukiem
na prawie dwa miesiące. W razie gdyby obrona twierdzy
przez ten czas okazała się niemożliwa, wówczas gen. Lava­
rack miał zwrócić się do dowództwa wojsk brytyjskich na
Bliskim Wschodzie o decyzję ewakuacji, której plan powi­
nien mieć opracowany wcześniej. Instrukcja kładła nacisk
na aktywny charakter obrony, która miała przyjmować
formę działań zaczepnych, gdy tylko nadarzy się moż­
liwość przeszkodzenia koncentracji sił wroga 9.
Powrót gen. Wavella do Kairu omal nie przyprawił
dowództwa wojsk brytyjskich na Bliskim Wschodzie o ko­
lejną stratę (po pechowej trójce: Neame, O'Connor i Gam­
bier-Parry). Samolot naczelnego dowódcy wskutek defektu
silnika musiał zawrócić do Tobruku, a naprawa potrwała
do wieczora. Nocny lot zakończył się kolejną awarią

9 M a u g h a n , op. cit., s. 132-133.


74

i przymusowym lądowaniem koło Sollum, gdzie załoga


i pasażerowie spędzili sześć godzin biwakując na pustyni.
Dopiero rankiem 9 kwietnia, po odnalezieniu grupy przez
patrol brytyjski, mógł gen. Wavell wrócić — innym samo­
lotem — do Kairu ku ogromnej uldze swych sztabowców.
Siły, którymi miał dowodzić gen. Lavarack, rozłożone
były w terenie od Acromy po El-Adem. Pod Acromą
zajmowały pozycje 20 i 26 brygady 9 Dywizji Piechoty,
wspierane przez cekaemistów 1 batalionu pułku królews­
kich fizylierów northumberlandzkich, 1 pułk królewskiej
artylerii konnej i 51 pułk artylerii polowej. W Tobruku
pozostawały: 24 Brygada 9 Dywizji Piechoty, 18 Brygada
wydzielona z 7 Dywizji Piechoty, resztki 3 Brygady Pancer­
nej i grupa wsparcia z 2 Dywizji Pancernej, jednostki jej
artylerii przeciwpancernej i przeciwlotniczej oraz nowo
przybyły 1 pułk czołgów. Oczekiwano również rychłego
przybycia 107 pułku królewskiej artylerii konnej. Ponadto
oprócz pododdziałów służb różnego rodzaju, znajdowały
się tam trzy hinduskie kompanie saperów oraz trzy batalio­
ny ochotników libijskich, chcących walczyć przeciw Wło­
chom. Drogą nadmorską do twierdzy zmierzał 3 pułk króle­
wskiej artylerii konnej, mający dołączyć do grupy wsparcia.
W El-Adem przebywał hinduski 18 pułk kawalerii. Zbierały
się tam także pododdziały 3 Brygady Zmotoryzowanej,
którym udało się wyrwać z Mechili — bateria przeciwpan­
cerna 3 pułku królewskiej artylerii konnej mjr. Edena i więk­
szość australisjkiego 2/3 pułku przeciwpancernego.
Gen. Lavarack podzielił swe wojska na trzy grupy.
Załogę Tobruku, pod dowództwem gen. Morsheada, sta­
nowić miała jego 9 Dywizja Piechoty z przydzielonym 2/1
batalionem saperów, 1 batalionem pułku królewskich fizy­
lierów northumberlandzkich, 1 szwadronem królewskich
dragonów gwardii (jako jednostka rozpoznawcza kawalerii
zmotoryzowanej) i czterema brytyjskimi pułkami artylerii.
W skład drugiej grupy pod dowództwem gen. Gotta,
75

wchodziły: zreorganizowana grupa wsparcia 2 Dywizji


Pancernej, 11 pułk kawalerii zmotoryzowanej (bezjednego
szwadronu) i 4 pułk królewskiej artylerii konnej (bezjednej
baterii). Zadaniem jej było działanie na zewnątrz twierdzy
i zapewnienie łączności lądowej z frontem. Australijska 18
Brygada Piechoty, bateria „J" (przeciwpancerna) z 3 pułku
królewskiej artylerii konnej i wszystkie sprawne czołgi
stanowiły grupę trzecią.
W trakcie zmian organizacyjnych twierdza otrzymała
cenny element aktywnej obrony w postaci prowizorycznej
jednostki pancernej, sformowanej z pozostałości rozbitej
2 Dywizji Pancernej i różnych pojazdów odzyskanych po
naprawach. Dywizja sprowadziła do Tobruku tylko 3
czołgi, ale w warsztatach twierdzy naprawiano 26 maszyn
średnich, a 18 lekkich było gotowych do odbioru. 1 pułk
czołgów miał 11 „Cruiserów" i 15 czołgów lekkich. Wobec
tego 8 kwietnia ppłk H.D. Drew sformował jednostkę na­
zwaną 3 Brygadą Pancerną, złożoną z 1 pułku czołgów
i oddziału zbiorczego, liczącego 4 „Cruisery" i 11 maszyn
lekkich (obsługiwanych przez żołnierzy 3 pułku kawalerii
i 5 pułku czołgów). Do Tobruku skierowano także
z El-Adem hinduski 18 pułk kawalerii, podporządkowując
go dowództwu 9 Dywizji Piechoty.
8 i 9 kwietnia upłynęły na przygotowaniu pozycji obron­
nych i rozpoznaniu okolic Tobruku. Nocą z 8 na 9 tego
miesiąca gen. Morshead zamierzał podjąć próbę uwol­
nienia brytyjskich jeńców trzymanych w wąwozie pod
Derną, a pilnowanych bardzo słabo. W tym celu rozkazał
udać się tam patrolowi samochodów pancernych z pułku
królewskich dragonów gwardii. Ostatecznie jednak patrol,
wysłany wbrew opinii dowódcy pułku, ppłk. McCorquoda-
le, obawiającego się o los niewyszkolonych w walce nocnej
podwładnych, nie dotarł do Derny przed świtem. Zatrzy­
mały go zniszczenia odcinka drogi dokonane przez własne
oddziały pod El-Ghazalą.
76

Następnego dnia generałowie Lavarack i Morshead oraz


dowódca 18 Brygady bryg. George F. Wootten, zapoznali
się dokładnie z otoczeniem twierdzy. Przy tej okazji gen.
Lavarack przekonał się, że poza zewnętrzną linią obrony
nie istniał w Tobruku żaden pas umocnień mogący służyć
jako druga linia obrony. Wprawdzie w głębi obszaru
twierdzy istniały stanowiska artylerii i prymitywne rowy
przeciwczołgowe, lecz nie stanowiły one systemu i łatwo
było je ominąć. Obaj generałowie ustalili więc, że na razie
bronić trzeba długiej, lecz istniejącej już linii umocnień
i rowu przeciwczołgowego. Poszczególne stanowiska w głę­
bi twierdzy dopiero po połączeniu systemem rowów łącz­
nikowych mogły stać się wewnętrzną linią obrony. Wokół
miasta i portu postanowiono stworzyć ostatnią pozycję
— na wypadek konieczności ewakuacji Tobruku drogą
morską.
Również 9 kwietnia do twierdzy wycofały się obie bryga­
dy 9 Dywizji Piechoty stojące dotąd pod Acromą. Mimo iż
gen. Morshead planował, by wypoczęły one przed zajęciem
stanowisk obronnych, przeciwnik rozstrzygnął tę sprawę
inaczej. Przed południem kolumny niemiecko-włsokie po­
jawiły się na drogach prowadzących z Tobruku do Acromy
i El-Adem. Do niemieckich samochodów pancernych roz­
poznających podejścia do Acromy otworzyły ogień działa
51 pułku artylerii polowej oraz 1 pułku królewskiej ar­
tylerii konnej. Po zmroku 20 i 26 brygady piechoty wycofa­
ły się z Acromy i weszły do Tobruku.
Tegoż dnia gen. Rommel wydał rozkazy w sprawie okrą­
żenia wojsk brytyjskich w rejonie twierdzy. Zostały one
w ciągu kolejnych dwóch dni wykonane, choć niezupełnie
zgodnie z pierwotnym brzmieniem. I tak 11 kwietnia od
wschodu blokowały Tobruk jednostki 5 Dywizji Lekkiej
gen. Streicha, od południa zaś grupa ppłk. von Schwerina.
Ta ostatnia miała już trzeciego dowódcę w ciągu dnia. Była
to bowiem grupa gen. von Kirchheima, który 10 kwie-
77
tnia został ranny i przekazał dowództwo gen. Heinrichowi
von Prittwitz und Gaffron. Ten z kolei, będąc dowódcą 15
Dywizji Pancernej, przybywającej stopniowo do Trypolisu,
zapoznawał się właśnie z terenem przyszłych działań. Kon­
tynuując rozpoznanie, już jako dowódca „osieroconej"
grupy gen. Kirchheima, nie zwrócił uwagi na ostrzeżenia
swych straży przednich, wjechał w zasięg artylerii australij­
skiej i zginął w trafionym przez nią (ze zdobycznego działa
włoskiego) samochodzie. Od zachodu blokowała twierdzę
włoska 27 Dywizja Piechoty „Brescia"10.
Otoczony od strony lądu Tobruk gen. Rommel zamierzał
zdobyć niemal z marszu by, wykorzystując nieprzygotowa­
nie obrony i obniżone porażkami morale załogi, uniemoż­
liwić ewakuację garnizonu drogą morską. Sądził bowiem, że
widoczny z brzegu ruch brytyjskich statków transportowych
oznacza początek opuszczania twierdzy przez 9 Dywizję
Piechoty i przemieszczanie jej do Egiptu. Nie brał pod
uwagę możliwości celowego pozostawienia przez przeciw­
nika silnego ugrupowania tobruckiego na swych tyłach. Być
może o takim poglądzie dowódcy Afrika-Korps zadecydo­
wały świeże wspomnienia Dunkierki. We Francji w 1940 r.
również wojska alianckie zostały pobite i znalazły się w od­
wrocie. Tam także broniły one nadmorskiej twierdzy i portu
bardzo zajadle. Lecz celem ich walki była ewakuacja naj­
większej możliwie liczby żołnierzy potrzebnych pilnie gdzie
indziej. Analogie te nasuwały się w sposób oczywisty w Cy-
renajce wiosną roku 1941.
Rzeczywistość wyglądała jednak inaczej, a gen. Mors­
head od momentu przybycia do twierdzy mocno akcen­
tował w rozkazach i rozmowach, że nie powtórzy się tu
w żadnym sensie Dunkierka. Załoga miała walczyć, bronić
Tobruku i atakować przeciwnika przy każdej okazji, a gdy
nadejdzie czas ogólnej kontrofensywy alianckiej czynnie
uczestniczyć w przerwaniu pierścienia oblężenia.

10 Tamże, s. 119-120; H e c k m a n n , op. cit., s. 72-73.


78
Siły zamknięte w pustynnej twierdzy liczyły około 31
tysięcy żołnierzy. Warto raz jeszcze dokonać ich przeglądu,
by uświadomić sobie skład garnizonu tobruckiego na po­
czątku oblężenia, które — jak optymistycznie zakładali
generałowie Wavell i Lavarack — trwać mogło do dwóch
miesięcy, a w planach gen. Rommla najwyżej kilka dni.
Trzon obrony stanowiły trzy brygady australijskiej
9 Dywizji Piechoty (brygady: 20, 24 i 26), 18 Brygada
odłączona od macierzystej australijskiej 7 Dywizji i hindu­
ski 18 pułk kawalerii. Artylerię reprezentowały cztery bry­
tyjskie pułki artylerii polowej oraz przeciwpancerne:
brytyjski 3 pułk królewskiej artylerii konnej, australijski
3 pułk, a także trudna do ustalenia liczba zdobycznych
dział włoskich. Obsługiwane przez pospiesznie poinstruo­
wanych w tej specjalności piechurów-ochotników, stano­
wić miały one tzw. bush artillery, czyli jednostki wsparcia
piechoty. Rola tej „nieetatowej" formacji podczas obrony
Tobruku miała okazać się wyjątkowo istotna, a to z powo­
du trudności w zaopatrzeniu artylerii w odpowiednią amu­
nicję brytyjską. Bardzo duże znaczenie miała też obecność
w twierdzy jednostek artylerii przeciwlotniczej. Broniły one
skutecznie portu przed atakami Luftwaffe i umożliwiały
jego wykorzystanie do zaopatrzenia garnizonu oraz ewa­
kuacji rannych i jeńców. Szczęściem podczas odwrotu
brytyjskiego z Cyrenajki większość dział z ewakuowanych
lotnisk trafiła do Tobruku. Jednocześnie kilka baterii przy­
słano drogą morską. W początkach oblężenia było w Tob­
ruku 16 ciężkich dział przeciwlotniczych 3,7 cala (w przy­
bliżeniu 94 mm), resztę stanowiły bardzo udane lekkie
armaty Boforsa 40 mm. Współczesną kawalerię, to jest
wojska pancerne, reprezentował batalion samochodów pa­
ncernych (z pułku królewskich dragonów gwardii) i zbior­
cza 3 Brygada Pancerna z czterema ciężkimi „Matildami",
26 „Cruiserami" oraz 16 czołgami lekkimi. Przydatność
tych ostatnich w walce z wozami niemieckimi była żadna
79
(nie miały działek, tylko karabiny maszynowe), a „Cruise-
rów" — wątpliwa, lecz sama obecność czołgów wpływała
dodatnio na piechotę.
W Tobruku przebywały też różne jednostki mniejsze, jak
np. część 8 Commando (batalionu komandosów), oraz
pomocnicze i tyłowe. Obecność hinduskich saperów była
dla obrony bardzo korzystna, jednak poza nimi i ochot­
nikami libijskimi, oddziały niebojowe, podobnie jak jeńcy,
były dla twierdzy obciążeniem, a stanowiły prawie jedną
trzecią garnizonu.
Obrona Tobruku opierać się musiała na linii umocnień
włoskich chronionych rowem przeciwczołgowym i zasieka­
mi z drutu kolczastego oraz polami minowymi. Wschodni
i zachodni kraniec linii obrony biegł wzdłuż suchych wą­
wozów rzecznych Wadi Zeitun i Wadi Sehel dochodzących
do morza, a stanowiących naturalne przeszkody nie do
przebycia dla czołgów.
Ta pozornie idealna linia obrony wymagała jednak wiele
ulepszeń i żmudnej pracy wykończeniowej. Rów przeciw-
czołgowy był częściowo gotowy, zapory z drutu kolczastego
chroniły posterunki tylko od frontu, a miejscami zostały
usunięte. Rozciągające się przed zaporami pola minowe były
wąskie i częściowo zlikwidowane podczas szturmu stycz­
niowego i po zdobyciu Tobruku przez Australijczyków.
Dawne posterunki włoskie były dobrze rozmieszczone i mia­
ły pole ostrzału pozwalające wspierać się wzajemnie ogniem.
Większość posiadała po trzy odkryte betonowe stanowiska
ogniowe połączone podziemnymi przejściami i schron dla
załogi. Minusem było to, że w schronie przebywać mogło
znacznie więcej żołnierzy niż na stanowiskach bojowych, co
w razie obezwładnienia ich ogniem czyniło ze schronu
pułapkę dla większości obrońców.
Braki te starano się usunąć uzupełniając pośpiesznie
pola minowe i zapory z drutu, budując zapory drogowe
oraz niszcząc (w ostatniej chwili) dwa mosty nad obu
80
wąwozami rzecznymi. Prace te wykonywały nie tylko jed­
nostki inżynieryjne 9 Dywizji Piechoty i innych formacji
zamkniętych w Tobruku. Uczestniczyła w nich równiweż
większość jednostek bojowych niemal od początku niemie-
cko-włoskiego szturmu. Odeprzeć go miano na tej właśnie
linii, gdyż nieliczne pozycje w głębi obrony nie stanowiły
zwartego zespołu i rozmieszczone były dość przypadkowo.
10 kwietnia trzy brygady australijskiej 9 Dywizji Piechoty
obsadzić miały całość linii obrony, każda z nich dwoma
batalionami piechoty. Dowództwom brygad podporządko­
wano po jednym pułku artylerii polowej, gdyż na razie sieć
łączności telefonicznej nie pozwalała na stworzenie central­
nego stanowiska dowodzenia artylerią. Idąc od zachodu,
kolejne sektory obrony zająć miały brygady: 24, 20 i 26.
Bryg. R.W.Tovell obsadził batalionem 2/24 i jedną kom­
panią z batalionu 2/23 odcinek od brzegu morskiego do
skarpy, liczący około 10 km długości. Tamtędy przechodzi­
ła droga wiodąca z Derny do Tobruku i dalej na wschód,
którą musiała nadciągać część sił przeciwnika. Kluczowy
dla obrony sąsiedni sektor, z najwyższym w twierdzy
wzniesieniem Ras—el—Medauar (wzgórze 209), broniony
miał być przez batalion 2/48.
Dalej rozpoczynały się pozycje południowego odcinka
obrony, za który odpowiadała 20 Brygada bryg. J.J.Mur-
raya. Jej batalion 2/17 bronił dostępu do fortu Pilastrino
od południa, osłaniając tym samym leżące w pobliżu stano­
wisko dowództwa twierdzy. Drogę z El-Adem „osiodłać"
miał batalion 2/13. Sektor zaczynający się za drogą i ciąg­
nący się aż do brzegu morskiego ząjęły bataliony 2/28
i 2/43 z 24 Brygady Piechoty bryg. E.C.P. Planta.
Zanim pododdziały poszczególnych brygad zdążyły ob­
sadzić wyznaczone stanowiska, do twierdzy podeszły czo­
łowe oddziały niemieckie.
Pierwsze próby wdarcia się do Tobruku lub przynajm­
niej rozpoznania pozycji obronnych podjęła od zachodu
81

grupa gen. Heinricha von Prittwitz und Gaffron. Ogień


skierowany ze stanowisk rozmieszczonych u wlotu szosy
na obszar twierdzy i ze wzgórza Medauar powstrzymał
niemiecką piechotę na ciężarówkach i samochody pancer­
ne. Ostrzeliwanie się obrońców i atakujących (wspartych
przez włoską piechotę z dywizji „Brescia") poprzez Wadi
Sehel trwało do wieczora. Australijska „bush artillery"
doskonale sprawdziła się jako broń wsparcia piechoty. Rów­
nież od strony zachodniej próbował wedrzeć się w głąb
obrony niemiecki 3 batalion rozpoznawczy. Na południu
piechota i czołgi 5 Dywizji Lekkiej zbliżały się do stanowisk
20 Brygady na jej prawym, zachodnim skrzydle, nie pode­
jmując jednak prób szturmu. Zgrupowanie gen. Gotta starło
się w rejonie El-Adem z nadchodzącymi od zachodu, z Me­
chili, trzema kolumnami pojazdów niemieckich, które zo­
stały zbombardowane przez brytyjskie samoloty.
Wieczorem 10 kwietnia gen. Lavaracka zawiadomiono,
że dowództwo obrony Cyrenajki, na którego czele stał od
niedawna, zostało rozkazem gen. Wavella włączone do
dowództwa Pustyni Zachodniej. Jednocześnie potwierdzo­
no jego zadanie jako dowódcy sił zamkniętych w Tobruku.
Dzień następny. Wielki Piątek (11 kwietnia), przyniósł
stopniowe zablokowanie twierdzy niezbyt, co prawda,
szczelnym pierścieniem sił niemiecko-włoskich. Obrońcy
zachodniego i południowo-zachodniego odcinków widzieli
kolumny przeciwnika zjeżdżające z szosy nadmorskiej i po­
suwające się wzdłuż linii umocnień ku południowi, a dalej
ku wschodowi. Ogniem artylerii starali się ruch ten utrud­
niać, czynili to jednak niezbyt skutecznie, gdyż przeciwnik
trzymał swe pojazdy transportowe w bezpiecznej odległo­
ści. Po południu doszło do pojedynków artyleryjskich
pomiędzy czołgami niemieckimi a posterunkami obrony na
wschód od drogi do El-Adem. Jeden z nich, R 63, za­
atakowała nawet przywieziona samochodami piechota nie­
miecka w sile plutonu.
82

W tym też czasie wojska gen. Gotta wycofały się ku


granicy egipskiej poinformowawszy o tym gen. Lavaracka,
który włączył do sił garnizonu Tobruku pozostawione tam
ich pojazdy zaopatrzeniowe. Z kolei gen. Gott zabrał ze
sobą do Egiptu baterię ,,D" (przeciwpancerną) 3 pułku
królewskiej artylerii konnej.
Po południu, gdy oddziały niemieckie przecięły także
drogę do Bardiji na wschód od Tobruku, obiektem ataku
piechoty wspartej przez siedem czołgów przeciwnika stał
się posterunek R 31. Położony we wschodniej części
południowego odcinka obrony (w rejonie Bir el Azazi,
w którym nastąpiło jej przełamanie w styczniu) obsadzo­
ny był przez pododdział batalionu 2/17 z 20 Brygady
Piechoty. Odparte ogniem artylerii 1 i 104 pułków króle­
wskiej artylerii konnej, czołgi niemieckie powróciły na­
stępnie już w liczbie 20 i uderzyły w okolicy posterunku
R 33, lecz nie podjęły próby sforsowania rowu przeciw-
czołgowego. Piechota niemiecka, mimo strat od ognia
artylerii, dotarła do rowu i skierowała na pozycje obrony
ogień z moździerzy. Dopiero użycie przez batalion 2/17
własnych moździerzy zmusiło Niemców do wycofania.
Jednocześnie grupa czołgów niemieckich i włoskich nadal
przesuwając się ku drodze do El-Adem przed stanowis­
kami batalionów 2/17 i 2/13 ostrzeliwała je i sama była
ostrzeliwana. Gdy dotarła już do drogi, z twierdzy wyje­
chało 11 „Cruiserów" 1 pułku czołgów, rozpoczynając
pierwsze starcie sił pancernych podczas obrony Tobruku.
Brytyjczycy stracili wówczas dwa czołgi, Włosi trzy,
a Niemcy jeden 11.
Już po zapadnięciu zmroku patrole batalionu 2/13 od­
parły grupę saperów niemieckich próbujących przygoto­
wać przejście dla czołgów i piechoty w zaporach z drutu
i rowie przeciwczołgowym.

11 M a u g h a n , op. cit., s. 132-133.


83
Działania oblegających w tym dniu wskazywały, że nis­
ko oceniali oni stan przygotowań obrony twierdzy oraz że
dowództwo włoskie nie było w stanie, lub nie zdążyło,
przekazać swym niemieckim sojusznikom dokładnych da­
nych o własnych pozycjach ze stycznia 1941 r.
Aktywność prób przerwania linii obrony sprawiła, że
jeszcze 11 kwietnia gen. Morshead nakazał piechocie pod­
jęcie aktywnego patrolowania przedpola nocą, tak by gar­
nizon nie mógł być zaskoczony pojawieniem się przeciw­
nika. Nocą z 11 na 12 kwietnia garnizon pozostawał
w gotowości do odparcia szturmu. Ten jednak nie nastąpił
ani rankiem, ani w ciągu następnego dnia. Niemniej jednak
rezerwowa australijska 18 Brygada Piechoty rozmieszczo­
na została na stałe batalionami w fortach Pilastrino i Aire-
nte oraz koło skrzyżowania dróg z Bardiji i El-Adem.
Dzięki temu każda z dróg wiodących do portu mogła być
w razie potrzeby zablokowana przez batalion piechoty.
Mimo braku oznak nadchodzącego szturmu, także 12
kwietnia posterunki na południowym wschodzie twierdzy
atakowała piechota nieprzyjaciela, lecz ogień artylerii i na­
loty wzywanych przez radiostacje samolotów usunęły to
zagrożenie.
Tego samego dnia nadszedł z Kairu rozkaz ustanawiają­
cy zwierzchnictwo Dowództwa Pustyni Zachodniej nad
wszystkimi siłami alianckimi na zachód od Delty Nilu.
Wyjątkiem miał być Tobruk („twierdza Tobruk"), której
komendant (gen. Morshead) podporządkowany został bez­
pośrednio dowództwu Bliskiego Wschodu.
Po drugiej stronie frontu w tym samym czasie dowódz­
two Afrika-Korps otrzymało wreszcie mapy Tobruku (w
liczbie dwóch, z których jedną gen. Rommel zachował dla
siebie, a drugą przekazał gen. Streichowi). Pomogły one
w przygotowaniu planu szturmu na twierdzę.
Od wschodu Tobruk oblegała wówczas grupa ppłk. von
Schwerina (naprzeciw australijskiej 24 Brygady Piechoty).
84
Od południa, po obu stronach drogi z El-Adem, zajęła
stanowiska 5 Dywizja Lekka gen. Streicha, mając za przeciw­
nika 20 Brygadę 9 Dywizji Piechoty. Dalej na lewo stała
włoska 132 Dywizja Pancerna „Ariete" oraz pułk piechoty
102 Dywizji Zmotoryzowanej „Trento" na wzgórzu 201 na
zachód od Medanar (Australijczycy nazwali je wzgórzem
transporterów — „Carrier Hill"). Pomiędzy nim a brzegiem
morza leżały pozycje włoskiej 27 Dywizji Piechoty „Brescia".
Plan szturmu przewidywał ,że wieczorem 13 kwietnia
oddziały 5 Dywizji Lekkiej przerwą obronę twierdzy na
południu i wzdłuż drogi z El-Adem dotrą do jej skrzyżowa­
nia z szosą na Bardiję. W tym czasie 27 Dywizja Piechoty
„Brescia", pozorując atak, odciągnie brytyjskie siły za­
chodniego odcinka obrony i odwody dowództwa twierdzy
od kierunku właściwego natarcia. Rankiem następnego
dnia przez wyłom od południa wedrze się 5 pułk czołgów
5 Dywizji Lekkiej zmierzając wprost ku miastu i portowi.
Przerwanie linii obrony i wtargnięcie czołgów, a za nimi
8 batalionu karabinów maszynowych w głąb twierdzy,
miało — zdaniem gen. Rommla i jego sztabu — zdezor­
ganizować opór garnizonu i złamać wolę walki. Przy­
kładów skuteczności takich właśnie uderzeń dostarczyły
europejskie kampanie Wehrmachtu. W dodatku — według
przekonania dowódców niemieckich — przeciwnik i tak
szykował się do ewakuacji.
W niedzielę wielkanocną (13 kwietnia) samoloty niemie­
ckie rozrzuciły nad twierdzą ulotki następującej treści.
„Generał dowodzący siłami niemieckimi w Libii żąda ni­
niejszym, by oddziały brytyjskie okupujące Tobruk złożyły
broń. Nie będzie się strzelać do pojedynczych żołnierzy
niosących białe chustki. Silne wojska niemieckie otoczyły
już Tobruk i próby ucieczki zeń są bezcelowe. Pamiętajcie
o Mechili. Nasze bombowce nurkujące i Stukasy oczekują
na wasze statki stojące w Tobruku"12.

12 H e c k m a n n, op. cit., s. 75.


85
Efekt psychologiczny tego ultimatum był odwrotny do
zamierzonego. Według autorów brytyjskich tekst jego był
przez obrońców żywo komentowany, z tym, że najbardziej
cenzuralna wypowiedź zawierała stwierdzenie, iż wobec
racjonowania wody nie ma już w twierdzy białych chus­
tek13. Jednocześnie dotarły do gen. Morsheada gratulacje
z okazji mianowania go dowódcą zgrupowania tobruc-
kiego. Gen. Wavell zakończył je słowami: „Szczęśliwy
jestem mając w tej chwili kryzysu tak silne sercem i wspa­
niałe oddziały w Tobruku. Jestem podniesiony na duchu
tym co słyszałem o ich duchu bojowym i postawie podczas
obecnych działań. Wiem, że mogę liczyć na was, że utrzy­
macie Tobruk do końca. Najlepsze życzenia dla was wszys­
tkich"14. Ale pismo zawierało też stwierdzenie, że odbloko­
wanie twierdzy nie będzie możliwe przed upływem kilku
miesięcy.
Rankiem do portu tobruckiego wpłynęły barki desan­
towe do transportu czołgów (Landing Craft-Tanks
— LCT), które przywiozły z Aleksandrii kilka czołgów
„Matilda", transporterów opancerzonych, działa 87,6 mm
i amunicję. Niewielki ten konwój (5 barek) dotarł do
Tobruku bez strat i tak samo zeń wrócił. Wydarzenie to
jest o tyle istotne, że wówczas po raz pierwszy czołgi
zjechały na brzeg ze specjalnie do tego celu służących
jednostek morskich. Barki LCT, noszące kodową nazwę
„Lichtugi-A" („A-Lighters") miały długo pełnić służbę na
niebezpiecznym szlaku Aleksandria-Tobruk 15.
Wieczór 13 kwietnia zaznaczył się aktywnością po obu
stronach linii frontu. Dowództwo obrony nakazało roze­
słanie na przedpola twierdzy i na ten teren przeciwnika
licznych patroli rozpoznawczych. Na południowym odcin-
13 M a u g h a n ,op. cit., s. 145.
14 Tamże, s. 146.
15 H e c k s t a 11 - S m i t h , op. cit., s. 53-59.
86
ku obrony natrafiły one na grupy niemieckich saperów
i piechurów przygotowujących przejścia w zasiekach i nad
rowem przeciwczołgowym. Dotyczyło to szczególnie rejo­
nu planowanego przełamania niemieckiego — koło po­
sterunków R 33 i R 35 na zachód od drogi z El-Adem.
Wysłane przez dowódcę batalionu 2/17, ppłk. J.W. Craw-
forda, patrole stwierdziły koncentrację oddziałów niemiec­
kich naprzeciw posterunku R 33 i wzięły dwóch jeńców
— obu z 8 batalionu karabinów maszynowych ppłk. Pona-
tha. Ppłk. Crawford uznał, że należy spodziewać się silnego
ataku w tym rejonie i polecił kpt. C.H. Wilsonowi, dowód­
cy kompanii rezerwowej batalionu, być gotowym do przep­
rowadzenia rano, w razie potrzeby, kontrataku zza po­
sterunku R 32.
Miejsce wybrane przez dowództwo niemieckiej 5 Dywizji
Lekkiej jako punkt przełamania obrony nie było do tego
celu idealne. W kilku innych punktach rów przeciwczoł-
gowy był znacznie płytszy lub miejscami zasypany. Jednak­
że koło posterunku R 33 głębokość jego była znacznie
mniejsza niż dalej na zachód, a odległość do drogi
z El-Adem (osi planowanego natarcia) była niezbyt duża
— około 4 km.
Przed dokonaniem wyłomu w ścianach rowu przeciw-
czołgowego atakujący uznali za konieczne unieszkodliwie­
nie posterunku R 33. O godz. 23.00 około 30 piechurów,
wspartych przez moździerz, osiem karabinów maszyno­
wych i dwa działa piechoty, przedarłszy się przez zasieki,
skierowało silny ogień na posterunek. Dowodzący nim
por. F.A. Mackell nie popadł jednak w panikę i po­
prowadził sześciu żołnierzy do kontrataku. Jego grupa
została wszakże zauważona, mimo że Niemcy zaabsor­
bowani byli ogniem prowadzonym z posterunku. Wywią­
zała się walka na granaty, a potem na bagnety. Podczas
niej już ciężko ranny kpr. Jack H. Edmondson zabił kilku
żołnierzy niemieckich, ratując życie swemu dowódcy. Wy­
87
czyn ten nagrodzony został najwyższym brytyjskim od­
znaczeniem wojskowym Victoria Cross (Krzyż Wiktorii).
Niestety, przyznane zostało ono już pośmiertnie, gdyż
odniesione w walce rany spowodowały śmierć bohatera
kilka godzin później. Był on pierwszym Australijczykiem
uhonorowanym tym krzyżem podczas drugiej wojny świa­
towej.
Potyczka ta nastąpiła o północy, a dopiero dwie i pół
godziny później około 200 żołnierzy niemieckich wtargnęło
przez uprzednio przygotowany wyłom do wnętrza umoc­
nień. Mimo wezwanego przez radiostację wsparcia artyle­
ryjskiego 1 i 107 pułków królewskiej artylerii konnej,
a także ognia z posterunku R 33 Niemcy pozostali na
utworzonym przez siebie przyczółku wewnątrz twierdzy.
W ten sposób batalion ppłk. Ponatha wykonał pierwszą
część zadania i oczekiwał na czołgi 5 pułku.
Około godz. 4.45 14 kwietnia grupa wozów bojowych
skoncentrowała się naprzeciw posterunku R 41 w pobliżu
drogi z El-Adem. Aby dotrzeć do miejsca przygotowanej
przeprawy, musiały one przejechać w kierunku zachodnim
wzdłuż zasieków obrony aż do posterunku R 33. Przy­
czyną koncentracji w niewłaściwym miejscu był zapewne
błąd w orientacji w terenie oficera „pilotującego" 5 pułk
czołgów.
O godz. 5.20 pierwsze czołgi wjechały na przyczółek,
niektóre holując działa przeciwpancerne i przeciwlotnicze.
Jednocześnie trwał ostrzał artyleryjski pozycji obrońców
twierdzy, przy czym po raz pierwszy w Afryce strona
niemiecka użyła dział przeciwlotniczych 88 mm do walki
z celami naziemnymi.
Na przyczółku każdemu czołgowi towarzyszyć miało
około 20 piechurów jadących na pancerzu lub biegnących
za wozem bojowym. W rzeczywistości ginęli oni od ognia
artylerii brytyjskiej już przy wjeżdżaniu przez wyłom w linii
obrony lub cofali się ku wyłomowi wiodącemu na zewnątrz
88
lub szukali osłony wewnątrz tej linii. W rezultacie czołgi
kontynuowały atak bez towarzyszącej im piechoty, która
walczyła na przyczółku próbując zdobyć najbliższe umoc­
nienia nieprzyjaciela. Gdy nadszedł świt od celnego ognia
Australijczyków zginęła większość obsługi niemieckich ka­
rabinów maszynowych i dział przeciwpancernych oraz po-
lowych wprowadzonych na przyczółek pod osłoną nocy.
Tymczasem czołgi 2 batalionu 5 pułku posuwały się
z przyczółka na wschód, ku drodze z El-Adem, wewnątrz
linii obrony. Następnie skręcały i jechały wzdłuż niej na
północ. W końcu zatrzymały się w jednej trzeciej odległości
pomiędzy zbiegiem dróg z El-Adem i Bardiji a linią umoc­
nień (licząc od zbiegu dróg) oczekując świtu. Około 2,5 km
na północ od tego miejsca znajdowały się stanowiska
jednej z baterii 1 pułku królewskiej artylerii konnej, a także
australijskiego 3 pułku artylerii przeciwpancernej. Na
wschód i zachód po obu stronach umieszczone były baterie
przeciwpancerne 3 pułku królewskiej artylerii konnej. Gen.
Morshead, w obecności i za akceptacją gen. Lavaracka,
polecił, aby o świcie zaatakowały przeciwnika dwa szwad­
rony transporterów opancerzonych z 1 pułku czołgów.
W efekcie rankiem 14 kwietnia czołgi 2 batalionu znalazły
się w zasadzce.
Do godz. 8.30 trwały walki z niemieckimi czołgami
w rejonie zbiegu dróg z El-Adem i Bardiji, gdzie ogień
artylerii i współdziałających z nią brytyjskich wozów bojo­
wych zmusił grupę czołgów 2 batalionu 5 pułku do od­
wrotu. Jednocześnie na przyczółku walczono z oderwaną
od czołgów piechotą, która broniła się zaciekle, wykorzys­
tując ukształtowanie terenu i ruiny domku koło wyłomu
w linii obrony. Bazujące w twierdzy myśliwce Hawker
„Hurricane" zestrzeliły nad portem 6 niemieckich bom­
bowców, a artyleria przeciwlotnicza 4.
Ostatecznie nacierający stracili 17 czołgów (z 38, które
wdarły się do twierdzy), wewnątrz linii obrony pozostało
89

150 zabitych żołnierzy niemieckich (wśród nich ppłk Po-


nath), do niewoli dostało się 250. Straty obrońców były
znacznie mniejsze: 2 czołgi, 26 zabitych i 64 rannych 16.
Była to pierwsza porażka Wehrmachtu w Afryce, co
bardzo dotknęło gen. Rommla. W dodatku wycofujące się
pośpiesznie czołgi opuściły twierdzę nie troszcząc się o los
zaległej na stanowiskach piechoty. Dowódca Afri-
ka-Koips, przekonany, że część piechurów mogła nadal
walczyć w izolacji na terenie twierdzy, nakazał wykonać
uderzenie, które pozwoliłoby ich uwolnić. Według notatek
gen. Rommla, chciał on użyć do tego włoskiej 132 Dywizji
Pancernej „Ariete" 17.
Wieczorem 14 kwietnia jej czołgi zgrupowane przed
zachodnim skrajem obrony twierdzy (chodziło o odciąg­
nięcie tam części garnizonu) dostały się pod ogień artylerii.
Powstała w jego wyniku panika i zamieszanie uniemoż­
liwiły całą akcję. Incydent ten nie znalazł w ogóle odbicia
w dokumentach alianckich18. Gniew gen. Rommla zwrócił
się przeciw dowódcom oddziałów włoskich, którzy jakoby
nie umieli stanąć na wysokości zadania. Szczególnie mocno
odczuli także jego pretensje gen. Streich i płk Olbrich,
którym zarzucił nieudolność w wykonaniu rozkazów.
Ta reakcja ambitnego, a pokonanego w tym wypadku
dowódcy jest zupełnie zrozumiała. Prawdziwe jednak
przyczyny porażki leżą raczej w niedocenianiu przeciw­
nika. Powierzenie jednemu batalionowi dokonania wyło­
mu w obronie, utrzymania go i poszerzenia oraz wy­
stąpienia w roli desantu czołgowego było wyrazem prze­
konania, że opór przeciwnika załamie się w chwili wdar­
cia się czołgów do twierdzy. Wiarę tę dzielił zresztą gen.
Rommel z wielu swymi żołnierzami. Niektórzy jeńcy

16 M a u g h a n, op. cit., s. 155.


17 The Rommel Papers, s. 125-126.
18 M a u g h a n , op. cit., s. 155.
90
wzięci tej nocy przez Australijczyków byli zszokowani
faktem kontynuowania oporu po przełamaniu przez nie­
mieckie czołgi linii obrony.
O sukcesie obrony zadecydowały szybkość reakcji i celny
ogień artylerii oraz — w mniejszym stopniu — upór,
zjakim kontratakowały nieliczne czołgi i piechota. Nie bez
znaczenia był też stan ducha bojowego żołnierzy i ich
przekonanie o ostatecznym zwycięstwie, a także odmowa
przyjęcia do wiadomości osiągnięć wroga, co na pewno
ułatwiało obronę pozornie utraconych pozycji.
Wobec takich wyników szturmu, gen. Morshead mógł
śmiało podać do wiadomości garnizonu treść listu gen.
Wavella, mimo dwuznaczności zdania o obronie „do koń­
ca". Również gen. Lavarack wydał tego dnia rozkaz do
załogi twierdzy, w którym gratulował jej odwagi i wy­
trwałości. Był to jego ostatni rozkaz wydany w Tobruku.
On sam bowiem otrzymał polecenie objęcia dowództwa
australijskiej 7 Dywizji Piechoty (bez 18 Brygady tkwiącej
właśnie w twierdzy).
Jednakże dowódca Afrika-Korps, mimo wyników sztur­
mu, nadal chciał zdobyć Tobruk niezwłocznie, aby nie
absorbował już jego uwagi oraz sporej części sił niemie­
ckich.
15 kwietnia 132 Dywizja Pancerna „Ariete" próbowała
zdobyć wzgórze Medauar. Przez cały dzień jej piechota
podchodziła w coraz większych grupach do linii bronionej
przez batalion 2/48 ppłk. Windeyera. Ogień artylerii aust­
ralijskiej i brytyjskiej likwidował te próby, zmuszając Wło­
chów do odwrotu i szukania ukrycia w suchym korycie
rzeki. Ppłk. Windeyer wykorzystał to, by wziąć do niewoli
część atakujących. Ogień artylerii trzymał ich w wadi tak
długo, aż dotarł tam patrol australijski, chwytając 22
żołnierzy. Patrol ten pod dowództwem por.W.C.Jenkinsa
w drodze powrotnej starł się z jedną z włoskich grup
szturmowych biorąc kolejnych 75 jeńców.
91

Wreszcie o godz. 17.30 nastąpił atak piechoty włoskiej


na styk batalionów 2/24 i 2/48, który odparto siłami obu
batalionów i 1 kompanii z batalionu 2/23. Do niewoli
trafiło 113 atakujących, głównie tych, którzy przedostali
się przez zasieki, a następnie nie zdążyli się wycofać.
16 kwietnia na tym samym odcinku przy wsparciu nie­
mieckich czołgów próbowały atakować jednostki 132 Dy­
wizji Pancernej „Ariete" oraz 62 pułk ze 102 Dywizji
Zmotoryzowanej „Trento". tracąc sporo żołnierzy wsku­
tek aktywności patroli australijskich. Gdy zaś pierwszy
batalion 62 pułku zbliżył się do pozycji batalionu 2/48,
został — dzięki celności salw artylerii — odizolowany od
reszty swego oddziału i wzięty do niewoli. Batalion aust­
ralijski stracił 1 zabitego i 1 rannego.
Sytuacja taka powtórzyła się w rejonie Medauar 17 i 18
kwietnia z udziałem większej liczby czołgów włoskich z po­
dobnym rezultatem końcowym — atakujący nie przełamali
linii obrony, tracąc kilka czołgów. 17 kwietnia dywizja
„Ariete" miała ich tylko 10 ze 100,z którymi rozpoczynała
ofensywę.
Wobec wyraźnego wyczerpania energii i środków po
stronie włoskiej, a częściowo i niemieckiej, gen.Morshead
zaplanował przeciwuderzenie. Miejscem jego miał być re­
jon wzgórza 209 Medauar, a celem — zachwianie, i tak już
zmniejszonej, wartości bojowej oblegających. Obiektem
planowanego rajdu stało się leżące nieco na zachód od
przedniego skraju obrony wzgórze 201 „Carrier Hill", od
20 kwietnia obsadzone przez włoską jednostkę zmotoryzo­
waną z czołgami i artylerią. Jednocześnie zaplanowano
rajdy „równoległe". Tak więc „Carrier Hill" zaatakować
miał wydzielonym oddziałem batalionu 2/48, rejon obok
sztosy do Derny — batalion 2/23, a stanowiska artylerii
włoskiej na południowym odcinku obrony w lewo od celu
ataku — batalion 2/17.
92

Rajdy, o których mowa, nastąpiły 22 kwietnia. Na


„Carrier Hill" uderzyć miała dowodzona przez kpt. W.
Forbesa kompania „C" z batalionu 2/48, wsparta przez
pięć transporterów opancerzonych, trzy „Matildy" z 7 puł­
ku czołgów i cztery działa przeciwpancerne baterii „M"
3 pułku królewskiej artylerii konnej. Ponadto grupa ude­
rzeniowa otrzymać mogła wsparcie brytyjskiego 51 pułku
artylerii polowej i zapewniono jej osłonę myśliwską. Samo­
lot łącznikowy typu Westland „Lysander" latając nisko
miał dodatkowo zagłuszać odgłos silników czołgów i trans­
porterów podchodzących do wzgórza.
O godz. 6.45 grupa kpt. Forbesa wyruszyła z posterunku
R 5 i wkrótce dotarła do wzgórza 201, obchodząc je z lewej
strony. Mimo że czołgi wyprzedziły resztę kolumny, atak
powiódł się w pełni. Uderzając od wschodu czołgi i sztur­
mująca z bagnetami na karabinach piechota wsparta trans­
porterami opancerzonymi złamały błyskawicznie ducha
obrońców. Już godzinę później maszerowali oni do To­
bruku jako jeńcy. Do niewoli trafiło ich 368, w tym 16
oficerów. Łupem atakujących padły włoskie działa prze­
ciwpancerne, karabiny maszynowe, motocykle i samocho­
dy oraz celowniki artyleryjskie, bardzo potrzebne australij­
skiej „bush artillery". Włoskie działa polowe próbowano
zniszczyć wybuchami granatów w lufach, lecz bez więk­
szego skutku. Straty grupy kpt. Forbesa wyniosły 3 zabi­
tych, 6 rannych oraz 2 działa zniszczone na polu mino­
wym.
Kpt. R. Rattray, który poprowadził rajd kompanii z ba­
talionu 2/23 na pozycje artylerii włoskiej po obu stronach
szosy do Derny, także odniósł sukces, chociaż jego cena
była wyższa. Sam kpt. Rattray, prowadzący część kom­
panii na północ od drogi, zdobył pozycję włoską blokującą
koniec wadi, którą posuwali się atakujący. Do niewoli
wzięto 40 żołnierzy przeciwnika. Następnie próbował ude­
rzyć na południe, by odciążyć atakującą po drugiej stronie
93
szosy połowę swojej kompanii dowodzoną przez por.
J.A. Hutchinsona. Płaski teren i silny ogień włoski z obu
skrzydeł sprawiły jednak, że zawrócił do twierdzy. Tym­
czasem grupa por. Hutchinsona zdobyła w ciężkiej walce
pozycję włoskiej baterii przeciwlotniczej i próbowała opa­
nować położone dalej stanowiska baterii dział polowych.
Obrona była jednak zbyt silna i — pod ogniem dział
i broni maszynowej — ranny por. Hutchinson nakazał
odwrót. 24 żołnierzy nie powróciło do twierdzy, zginęli lub
ranni trafili do niewoli (z dowódcą włącznie). Wśród po­
wracających było 22 rannych. Razem oddziały kpt. Rat-
raya i por. Hutchinsona przyprowadziły 87 jeńców, w tym
2 oficerów, zdobywając 3 armaty przeciwlotnicze, 5 karabi­
nów maszynowych i 4 moździerze.
Niepowodzeniem zakończył się jedynie rajd kompanii
batalionu 2/17 na południowy odcinek obrony. Wsparty
szwadronem „Cruiserów", dwoma plutonami lekkich czoł­
gów, kompanią saperów i ogniem baterii 1 pułku królew­
skiej artylerii konnej, pododdział ten już za linią obrony
dostał się w ogień prowadzony z trzech stron i zawrócił do
twierdzy.
Rajdy z 22 kwietnia spowodowały szybki odwrót sił
włoskich z pozycji naprzeciw zachodniego odcinka obrony
Tobruku. Patrol transporterów opancerzonych hinduskie­
go 18 pułku kawalerii zmotoryzowanej wysłany przed
południem wzdłuż wybrzeża na zachód przejechał prawie
14 km nie napotykając przeciwnika. Zaalarmowany gen.
Rommel, dotarłszy w rejon „Carrier Hill" znalazł na
opuszczonych pozycjach włoskich setki hełmów tropikal­
nych ozdobionych kogucimi piórami, co świadczyło, że do
niewoli dostali się tu żołnierze elitarnej piechoty zmotory­
zowanej — bersalierzy (bersaglieri).
Następstwem tych wydarzeń był rozkaz gen. Rommla
nakazujący doraźne karanie śmiercią oficerów wykazują­
cych tchórzostwo w obliczu wroga, a także żądanie, by do
94

Afryki przybyła jek najprędzej całość 15 Dywizji Pancernej.


Jednocześnie domagał się od Dowództwa Wojsk Lądowych
dalszych posiłków, ze względu na aktywność przeciwnika na
froncie w rejonie przełęczy Halfaya. Nie chciał bowiem
zrezygnować ani z ofensywy na Egipt, ani ze zdobycia
Tobruku. Żądania te, wraz z prośbami włoskiego Naczel­
nego Dowództwa o wstrzymanie ofensywy na Egipt do
czasu jej logistycznego przygotowania, spowodowały wizytę
w Afryce gen. Friedricha Paulusa. Jako zastępca szefa
Sztabu Generalnego Wehrmachtu miał on ocenić potrzeby
frontu afrykańskiego i możliwości ich zaspokojenia.
24 kwietnia oblegający Tobruk próbowali przejąć ini­
cjatywę, przypuszczając ataki na zachodni odcinek obrony.
Rankiem tego dnia, po silnym przygotowaniu artyleryjs­
kim, duże grupy włoskiej piechoty uderzyły na pozycje
batalionów 2/23 i 2/48 z 26 brygady znajdujące się między
szosą do Derny a wzgórzem Medauar. Ogień artylerii
i broni maszynowej tych pododdziałów oraz energiczne
wypady patroli spowodowały około godz. 10.00 odwrót
atakujących, spośród których ponad 100 dostało się do
niewoli. Oprócz żołnierzy piechoty włoskiej, której wypo­
sażeniem bojowym na trwałe stały się już pod Tobrukiem
białe flagi (jak to ujął australijski historyk wojskowości),
było wśród nich kilku Niemców 19.
Tego samego dnia w południe pluton niemieckiej piecho­
ty przypuścił atak pomiędzy posterunkami R 3 i R 5 na
południe od wzgórza Medauar. Został on jednak szybko
odparty, a pośpiesznie wysłany patrol wziął siedmiu jeń­
ców. Przy tej okazji stwierdzono obecność pod Tobrukiem
elementów niemieckiej 15 Dywizji Pancernej.
Przez cały czas po odparciu „Wielkanocnego" szturmu
5 Dywizji Lekkiej dowództwo Tobruku rozbudowywało
system obrony, tworząc kolejne jej linie wewnątrz twierdzy.

19 Tamże, s. 182.
95

Wykorzystując rozrzucone dość bezwładnie pojedyncze da­


wne pozycje włoskie utworzono drugą linię obrony, tzw.
linię błękitną (Blue Linę). Reorganizacji poddane zostały
kolejny raz siły pancerne garnizonu. Przybyły drogą mors­
ką 16 kwietnia szwadron 7 pułku czołgów przejął wszystkie
ciężkie czołgi piechoty, starając się jednostką dyspozycyjną
sztabu brygady pancernej. Czołgi średnie, „Cruisery", w li­
czbie 15 otrzymał 1 pułk czołgów, a lekkie — 3 pułk
kawalerii zmotoryzowanej. Dowódcą brygady został płk.
H.L.Birks. Powstawać też zaczęła trzecia, ostatnia linia
umocnień, tzw. linia zielona (Green Linę), otaczająca bez­
pośrednio miasto i port Tobruk.
Tymczasem po zdobyciu przełęczy Halfaya 26 kwietnia,
gen. Rommel, spokojniejszy o front egipski, mógł przy­
stąpić do przygotowań szturmu na Tobruk. Po rozmowach
z gen. Paulusem wiedział już, że wobec przygotowań do
ataku na Związek Radziecki nie otrzyma w najbliższym
czasie żadnych większych posiłków. W związku z tym
działania swoich sił ograniczyć musi do obrony Cyrenajki
na linii Siwa-Sollum i zdobycia Tobruku. Co do tej ostat­
niej sprawy, gen. Paulus wstrzymał najpierw atak przewi­
dziany na 28 kwietnia, właśnie po to, by odbyć rozmowy
z dowódcą Afrika-Korps i gen. Gariboldim. Ostatecznie
plan szturmu został przez gen. Paulusa zaakceptowany.
Tak więc wysłannik Dowództwa Wojsk Lądowych prawie
w pełni wykonał zadanie „okiełznania" gen. Rommla.
Aktywność dowódcy Afrika-Korps połączona z odrzuce­
niem tradycyjnych metod dowodzenia i taktyki wywoływa­
ła bowiem w Sztabie Generalnym obawy o następstwa
działań tego „oszalałego żołnierza".
Szturm wyznaczono na 30 kwietnia. Na godz. 20.00
zaplanowano uderzenie oddziałów 15 Dywizji Pancernej
i 5 Dywizji Lekkiej na rejon wzgórza Medauar z kierunku
południowo-zachodniego. Po przełamaniu przez nie obro­
ny wyłoni miały poszerzyć 5 Dywizja ku północy i 15
96
Dywizja ku południowi. Następnie wprowadzono by do
walki włoskie dywizje: 132 Pancerną „Ariete" i 27 Piechoty
„Brescia". Jeśli zaistniałyby warunki kontynuowania nata­
rcia ku miastu i portowi, dywizje włoskie pozostać miały
na miejscu, broniąc skrzydeł wyłomu, a niemiecka 5 Dywi­
zja Lekka wyruszyć rano następnego dnia ku ostatecznym
celom szturmu: fortowi Pilastrino i Tobrukowi.
Odcinek frontu, na którym gen. Rommel planował do­
konanie przełamania, miał 24 betonowe umocnienia roz­
ciągające się na północ i południe od wzgórza 209 (Medau­
ar). Bronił go batalion 2/24 z australijskiej 26 Brygady
Piechoty bryg. Tovella. Na prawo sąsiadował z nim bata­
lion 2/23 tejże brygady, a na lewo batalion 2/15 20 Bryga­
dy. Trzeci z batalionów (2/48) z 26 Brygady bryg. Tovella
zajmował stanowisko na drugiej, „błękitnej linii" obrony.
Wsparcie zapewniały im: batalion karabinów maszyno­
wych pułku królewskich fizylierów northumberlandzkich,
australijskie 24 i 26 kompanie przeciwpancerne, bateria
przeciwpancerna 3 pułku królewskiej artylerii konnej
i działa 51 pułku brytyjskiej artylerii polowej.
Popołudnie i wieczór 30 kwietnia przyniosły liczne nalo­
ty niemieckich bombowców nurkujących na ten odcinek
oraz wzmożony ostrzał artyleryjski. Obrońcy dostrzegali
gromadzenie się nieprzyjacielskiej piechoty, transporterów
opancerzonych i czołgów. Płk A. Spowers, dowódca bata­
lionu 2/24, uznał, że na jego odcinku nastąpi wkrótce
próba przełamania obrony. To, co wydarzyło się po godz.
20.00, potwierdziło jego przewidywania. Po godzinnym
prawie ostrzale artyleryjskim ku linii umocnień batalionu
ruszyły czołgi 5 Dywizji Lekkiej wykorzystując przejścia
w zasiekach i nad rowem przeciwczołgowym przygotowane
przez niemiecki 2 batalion karabinów maszynowych oraz
33 batalion saperów po obu stronach wzgórza Medauar.
Łączność telefoniczna odcinka z dowództwem twierdzy
szwankowała bardzo po ostrzale artyleryjskim. Zaatako­
97

wany przez czołgi batalion 2/24 próbował przekazać wia­


domość o próbie przełamania obrony wysyłając łączni­
ków i patrole do fortu Pilastrino, lecz żaden z nich nie był
w stanie wykonać zadania. Tak więc w dowództwie To-
bruku aż do rana 1 maja wiedziano tylko, że sytuacja
w rejonie wzgórza Medauar jest niejasna, nie zdawano
sobie jednak sprawy, że dokonano tam wyłomu w pierw­
szej linii obrony. Luźno rozrzucone placówki australijskie
nie były w stanie zatrzymać 81 czołgów biorących udział
w natarciu. Dopiero tuż przed świtem kompania rezer­
wowa batalionu 2/24 zameldowała, że na wschód od
wzgórza Medauar znajdują się czołgi i piechota nieprzyja­
ciela.
Utrzymująca się mgła i brak dokładnej lokalizacji prze­
ciwnika sprawiły, że płk Spowers nie zdecydował się na
wezwanie wsparcia ze strony brytyjskiego 51 pułku ar­
tylerii. Nie wiedział bowiem, kto obsadza najwyższy punkt
twierdzy, czyli wzgórze Medauar. Gdy około godz. 8.00
mgła opadła, okazało się, że wzgórze i siedem posterunków
po jego obu stronach zajmują Niemcy. Ich czołgi ruszyły
wówczas ku fortowi Pilastrino przejeżdżając przez pozycje
kompanii rezerwowej batalionu 2/24. Następnie dostały się
pod ostrzał australijskiej 24 kompanii przeciwpancernej,
która zniszczyła jeden z nich, sama tracąc jednak trzy
działa. Atak czołgów niemieckich na pozycje tej kompanii
zakończył jednak marsz 5 Dywizji Lekkiej ku Tobrukowi.
Jej wozy bojowe wjechały bowiem na pole minowe. W efe­
kcie siedemnaście z nich zostało unieruchomionych, a re­
szta zatrzymała się.
Tej idealnej sytuacji nie mogli jednak wykorzystać ar-
tylerzyści obrony, gdyż działa 24 kompanii przeciwpancer­
nej były już zniszczone lub uszkodzone. Z kolei artyleria
połowa zrezygnowała z położenia zapory ogniowej oba­
wiając się zdetonowania całego pola minowego, co otwar­
łoby drogę do wnętrza twierdzy piechocie przeciwnika.
98
Nieuszkodzone czołgi niemieckie zawróciły ostrożnie na
południe, podczas gdy na wzgórze Medauar napływały
wozy bojowe drugiego rzutu obu dywizji nieprzyjaciela.
O udziale jednostek włoskich w tym etapie walk trudno
jest mówić, gdyż ich dowódcy i żołnierze wyraźnie się
już od niego uchylali.
W ciągu 1 maja doszło do starcia czołgów obu stron, gdy
gen.Morshead wysłał grupę pięciu „Matild" i trzech „Crui-
serów" z zadaniem odzyskania położonego w pobliżu fortu
Pilastrino wysuniętego stanowiska dowodzenia. Nieliczne,
słabo uzbrojone czołgi brytyjskie starły się kolejno z dwo­
ma grupami maszyn niemieckich (liczącymi 15 i 14 wo­
zów), tracąc 2 ciężkie czołgi piechoty i „Cruisera", niszcząc
zaś 4 wozy niemieckie.
Następne dwa dni przyniosły nieudane kontrataki aust­
ralijskie w celu odzyskania wzgórza 209. Najsilniejszy
z nich wykonała nocą z 3 na 4 maja 18 Brygada Piechoty,
uderzając zbieżnie siłami batalionów 2/9 i 2/12 wzdłuż
pierwszej linii obrony. Nie zmieniło to jednak sytuacji
i wzgórze Medauar pozostało w rękach niemieckich aż do
końca „długiego oblężenia".
Walki stoczone od 29 kwietnia do 4 maja miały być
— jak się okazało — ostatnimi na taką skalę podczas
oblężenia twierdzy w tym roku. W następnych miesiącach
sytuacja na froncie zmusi gen. Rommla do prowadzenia
przeciw Tobrukowi działań nękających i blokujących, cho­
ciaż zdobycie go pozostawało niezmiennym punktem na
liście zadań Afrika-Korps.
W walkach na przełomie kwietnia i maja załoga To­
bruku straciła 59 zabitych i 383 zaginionych, wojska nie­
mieckie odpowiednio 115 i 128, a włoskie — 152 i 85. Na
listach rannych figurowało 355 obrońców Tobruku, 359
Niemców i 215 Włochów 20.

20 Tamże, s. 235.
99

W okresie między majem a początkiem grudnia 1941 r.


nastąpił pod Tobrukiem zastój w działaniach bojowych.
Z jednej strony oblegający, po zdobyciu wzgórza Medauar,
nie próbowali wedrzeć się do twierdzy. Z drugiej zaś
oblężeni, czekając na ofensywę wojsk alianckich z Egiptu,
ograniczali się do aktywnej obrony. Nie znaczy to, że obie
strony nie przeprowadzały wypadów w głąb ugrupowania
przeciwnika, by uzyskać lub odzyskać najdogodniejsze do
obrony pozycje. Aktywna była też artyleria obu stron,
a siły powietrzne — głównie niemieckie — atakowały
Tobruk z dużą częstotliwością . Celem były umocnienia
obu linii obronnych, port i stojące w nim statki oraz
urządzenia do ich rozładunku. Luftwaffe starała się też
uniemożliwić dostawy morskie do twierdzy oraz ewakuację
rannych i chorych. Stąd też na trasie Aleksandria-Tobruk
statki i okręty alianckie były celem ataków samolotów
niemieckich bądź włoskich.
Działania te nabrały z czasem pewnej regularności i
walki o Tobruk przypominać zaczęły nieco wojnę pozycyj­
ną z lat 1914-1918. Dowódcy średniego i wyższego szczebla
obu stron mieli zresztą doświadczenia z tej wojny. W roku
1915 wojska australijskie uczestniczyły w nieudanej próbie
opanowania wylotu Cieśniny Dardanelskiej. Walki toczo­
ne wówczas pomiędzy siłami Ententy i Turcji miały taki
właśnie charakter. Można też dodać, że podczas pierwszej
wojny światowej dywizje australijskie uczestniczyły w dzia­
łaniach typu manewrowego na froncie synajskim i pales­
tyńskim. Tak więc „diggers” („kopacze"), jak nazywano
żołnierzy australijskich, walczący w Afryce Północnej kon­
tynuowali tradycje bojowe swych ojców. Niektórzy nawet
odbywali drugą kampanię wojenną w tym regionie. Od­
nosiło się to również do wielu innych formacji brytyjskich,
nowozelandzkich i kolonialnych.
W drugiej wojnie światowej przeciwnikami wojsk Im­
perium Brytyjskiego byli w Afryce głównie Włosi — sprzy­
mierzeńcy z lat 1915-1918. Najgroźniejsze z wojsk „Osi"
100
były, oczywiście, formacje niemieckie, chociaż liczebnie
przez cały czas przeważały włoskie. Tak też było pod
oblężonym Tobrukiem. Po niepowodzeniu pierwszego sztur­
mu i opanowaniu wzgórza Medauar w drugim, gen. Rom­
mel uznał, że zdobycie twierdzy trzeba odłożyć do czasu
zgromadzenia odpowiednio dużych sił niemieckich. To zaś
nie było możliwe w maju 1941 r. wobec konieczności prowa­
dzenia działań w Egipcie. Obie dywizje jego Afrika-Korps
potrzebne tam były jako główna siła uderzeniowa. Szansę
uzyskania dużych posiłków z Niemiec były bardzo nikłe.
W tej sytuacji gen. Rommel powierzył oblężenie Tobruku
głównie włoskim sojusznikom. Niższa wartość bojowa od­
działów gen. Ettore Bastico, dowódcy sił Italii w Libii od
lipca 1941 r., nie przeszkadzała im w blokowaniu twierdzy,
a formacje niemieckie miały wzmiacniać pierścień oblężenia
w ważniejszych punktach. Nie było to jednak rozwiązanie
idealne, gdyż absorbowało dużą część niemieckiej piechoty
zmotoryzowanej, niezbędnej do osiągnięcia sukcesów w Egi­
pcie (jako element dywizji pancernych).
Ugrupowanie bojowe wojsk „Osi" oblegających Tobruk
przedstawiało się w maju i czerwcu 1941 r. jako swego
rodzaju włosko-niemiecki „przekładaniec". Na zachodzie
odcinek pomiędzy brzegiem morza a wzgórzem Medauar
obsadzała włoska 27 Dywizja Piechoty „Brescia" wzmoc-
niona przez część 16 pułku artylerii. Rejon zwany „Wyło­
mem", czyli wzgórze Medauar i obszar wokół niego, zajęły
jednostki niemieckie wsparte przez resztę 16 pułku artylerii
włoskiej oraz dwa bataliony artylerii Afrika-Korps. Piechotę
zmotoryzowaną Wehramachtu reprezentowały dwa batalio­
ny ze 115 pułku i jeden ze 104 pułku oraz 2 batalion
karabinów maszynowych. Prace przy budowie umocnień
prowadziły 33 i 900 bataliony inżynieryjne. Naprzeciw od­
cinka obrony od fortu Pilastrino do terenu na wschód od
drogi z El-Adem ciągnęły się pozycje włoskiej 132 Dywizji
Pancernej „Ariete" obsadzone przez jej trzy bataliony
101
zmotoryzowane (w tym jeden motocyklowy). Pododdziały
te zluzowała wkrótce 17 Dywizja Piechoty „Pavia". Ob­
legających wspierał ogień 132 pułku artylerii oraz część
pododdziałów 46 pułku. Wschodni odcinek pierścienia
powierzono grupie ze 102 Dywizji Zmotoryzowanej „Tren­
to" w składzie dwóch batalionów piechoty, batalionu mo­
tocyklistów i batalionu karabinów maszynowych. W sumie
stwierdzić można, że po dwóch nieudanych szturmach
Tobruk oblegał, zasilony przez jednostki niemieckie włoski
21 Korpus.
W pobliżu twierdzy znajdowała się część sił pancernych
wojsk gen. Rommla. Rejon El-Adem obsadzała niemiecka
5 Dywizja Lekka, a za 27 Dywizją Piechoty „Brescia"
ugrupowano wkrótce czołgi 132 Dywizji Pancernej „Arie­
te". Tak więc siły garnizonu Tobruku wiązały co najmniej
równe sobie ugrupowanie wojsk „Osi" 21.
Skład załogi Tobruku nie uległ zmianie. Zmieniała się
natomiast regularnie obsada poszczególnych odcinków i li­
nii obrony. Gen. Morshead starał się realizować system
rotacji jednostek na pierwszej linii obrony. Polegał on na
tym, że najpierw batalion obsadzał „linię czerwoną", skąd
z bunkrów i odkrytych stanowisk prowadził walkę ognio­
wą z przeciwnikiem. Następnie uczestniczył w budowie
umocnień drugiej linii oporu („błękitnej") po czym, prze­
suwano go do rezerwy dowództwa twierdzy. Oznaczało to
pobyt w pobliżu Zatoki Tobruckiej, pływanie w niej,
pranie mundurów i bielizny, względnie spokojny sen i wy­
poczynek. Oczywiście także wówczas groził wypoczywają­
cym ostrzał artyleryjski i naloty bombowców, tak że pod­
czas kąpieli w morzu dyżurni na plaży czuwali przy karabi­
nach maszynowych, obserwując uważnie niebo.

21 Autor australijski tak podsumował sytuację: „Rommel ciągle miał

zęby mocno wbite w kawałek linii obronnej Tobruku, który pochwycił,


ale było tego zbyt wiele, by mógł to pogryźć”. Tamże, s. 263-270.
102
Przebywanie w rezerwie traktowano niemal jako urlop.
Następnym bowiem etapem była służba w rejonie „Wyło­
mu". Tam zaś warunki były o wiele cięższe niż na pozos­
tałych odcinkach obrony.
Na wzgórzu 209 (Medauar) znajdowały się punkty ob­
serwacyjne wroga pozwalające zauważyć każdy ruch na
pozycjach obrońców twierdzy. Okopy były tam płytkie ze
względu na skaliste podłoże i nie połączone rowami dobie­
gowymi. W ciągu dnia leżący w nich żołnierze pozostawali
prawie bez ruchu, gdyż cały teren był pod obserwacją
nieprzyjaciela i każdy widoczny obrońca ściągał na siebie
ogień. Normalne życie toczyło się na tym odcinku dopiero
nocą. Wówczas poprawiano maskowanie i przedpiersia
okopów, ewakuowano rannych, dostarczano amunicję
i gorące posiłki. Wobec tej przymusowej zamiany nocy na
dzień śniadanie jedzono po godz. 21.00, obiad około pół­
nocy, a kolację tuż przed świtem.
Życie i prowadzenie walki w tych warunkach wymagało
dobrej kondycji fizycznej i odporności psychicznej. Było to
tym ważniejsze, że gen. Rommel traktował rejon wzgórza
Medauar i obszar na wschód od niego jako przyczółek,
przez który wojska jego wedrą się kiedyś do twierdzy.
Obrona więc była tu trudna z wielu przyczyn. Najgorsze,
z punktu widzenia gen. Morsheada, było to, że w rejonie
„Wyłomu" należało budować linię obrony od nowa. Pozos­
tałe odcinki „linii czerwonej" opierały swe pozycje na ist­
niejących już przedtem umocnieniach włoskich. Nic też
dziwnego, że dowódca twierdzy — obdarzony przez żoł­
nierzy przydomkiem „Bezlitosny Ming" (Ming the Mer­
ciless) — starał się, by bataliony walczące w rejonie wzgórza
209 zmieniane były co tydzień. Jednocześnie „Wyłom" ob­
sadzony zawsze przez najwartościowsze pododdziały, np.
komandosów, miał też zalety, które obrona starała się
wykorzystać. Stwarzano zatem wrażenie, że próba odzys­
kania wzgórza nastąpi lada dzień, by ściągnąć tam więcej sił
103
nieprzyjaciela, potrzebnych na innych odcinkach obrony,
a także w Egipcie. Aktywność patroli nocnych na przed­
polu, ruch samochodów i czołgów w tej części twierdzy,
fałszywe informacje nadawane przez radio powodowały
stałe wzmacnianie włosko-niemieckiej załogi wzgórza 22.
Trudności, które niosła ze sobą walka na tym odcinku
obrony sprawiły, że ustalił się zwyczaj codziennego, niefor­
malnego zawieszenia broni. Trwało ono przez dwie godzi­
ny od zapadnięcia zmroku. Obie strony sygnalizowały jego
początek i koniec seriami pocisków świetlnych z karabinów
maszynowych. Podczas przerwy w wymianie ognia zbiera­
no rannych, jedzono w pozycji siedzącej i przechadzano
się, by rozprostować stawy i mięśnie po całodziennym
leżeniu w okopach.
Inne odcinki obrony były o tyle bezpieczniejsze, że
w dzień możliwy był na nich względnie swobodny ruch
pieszy i dowóz zaopatrzenia. Oczywiście ruch ten zamierał
w czasie ostrzału artyleryjskiego, nalotów czy też ataków
czołgów i piechoty nieprzyjaciela. Pomiędzy pozycjami
przeciwników leżał pas ziemi niczyjej o szerokości od 1,5
do 7 km, tzw. no-man's-land.
Ten właśnie pas stał się podczas zastoju w działaniach na
froncie egipskim głównym polem walki o informację na
temat aktualnego położenia przeciwnika. Wiedzę tę obie
strony uzyskiwały od patroli rozpoznawczych. Aby nie
dopuścić rozpoznania nieprzyjaciela w głąb własnego ugru­
powania, gen. Morshead nakazał prowadzić nocą na
przedpolu aktywną akcję patrolowania. Każdej prawie
nocy australijscy i hinduscy żołnierze przenikali w głąb
pozycji przeciwnika. Patrole niemieckie i włoskie były
zaskakiwane i niszczone, tak że wkrótce panami przedpola
stali się nocą alianci. Ich wypady w głąb ugrupowania
nieprzyjaciela dostarczały cennych informacji, broni, a tak­

22 H e c k s t a l 1 - S m i t h , op. cit., s . 82-83.


104
że jeńców, których zeznania pomagały w rozpoznaniu
składu i zamiarów sił strony przeciwnej. Patrole składały
się zwykle z 10 do 20 żołnierzy z ręcznym karabinem
maszynowym, kilku pistoletami maszynowymi Thompsona
oraz karabinami. Ich osłoną podczas powrotu i ewakuacją
rannych miała się zajmować załoga transportera opan­
cerzonego przydzielonego do każdego patrolu. W miarę
upływu czasu doskonalono technikę prowadzenia rozpoz­
nania. Znalazło to wyraz także w coraz lepszym wyposaże­
niu zwiadowców, na przykład w pogrubione na kolanach
i łokciach kombinezony oraz buty na gumowej podeszwie.
Tak wyposażeni ruszali na przedpole Australijczycy i
Hindusi. Czasem powroty grup rozpoznania były triumfal­
ne, czasem smutne wręcz tragiczne. I tak na przykład jeden
z patroli australijskich zdobył jeńca dosłownie „wygwiz­
dawszy go". Żołnierz ten, szukając po ciemku stanowiska
swego dowódcy gwizdał przy tym, by nie był wzięty za
nieprzyjaciela. Patrol kpt. Rattraya z batalionu 2/13 od­
powiedział podobny gwizdem i okrzykiem w języku włos­
kim. W efekcie żołnierz sam odnalazł patrol, który wziął go
do niewoli.
Zdarzało się jednak, że patrole wracały nie osiągnąwszy
celu, gdyż poruszanie się po przedpolu nocą i we właś­
ciwym kierunku za pomocą wskazań kompasu i układu
gwiazd było nie lada sztuką. Nie zawsze zaś szła ona
w parze z odwagą i talentami dowódczymi.
Mimo różnych technik walki, które reprezentowali żoł­
nierze hinduscy i australijscy, ich wzajemna ocena jako
patrolujących wypadła bardzo dobrze. Uczestnik obrony
Tobruku opisuje inny jeszcze — choć makabryczny
— przykład ducha bojowego Hindusów w służbie brytyjs­
kiej. Otóż jeden z dowódców patroli poczuł się dotknięty
wątpliwościami dowódcy co do rzeczywistej liczby zabitych
przez jego grupę przeciwników. Z kolejnego nocnego pa­
trolu powrócił więc przynosząc... uszy zabitych tej nocy
105
żołnierzy niemieckich23. Mentalność żołnierzy hinduskich
bywała inna od europejskiej, choć i Europejczycy popeł­
niali w tej wojnie czyny typowe, zdawałoby się, dla innych
kręgów kulturowych i innych epok.
Oprócz starć patroli i wymiany ognia niewiele działo się
na froncie tobruckim wiosną i latem 1941 r. Garnizon
podjął raz jeszcze próbę odzyskania „Wyłomu" ze wzgó­
rzem Medauar w połowie maja. Wiązało się to z działania­
mi zaczepnymi w rejonie przełęczy Halfaya, gdzie od 15 do
20 maja wojska brytyjskie prowadziły działania zaczepne
w kierunku Solium i Capuzzo. Gen. Wavell zamierzał,
w razie powodzenia przełamania frontu, uderzyć w kierun­
ku Tobruku i odblokować twierdzę. Operacja „Brevity",
jak ją zakodowano, nie przyniosła jednak sukcesu woj­
skom gen. Cunninghama. Co prawda zdobyły one i ob­
sadziły przełęcz Halfaya, oraz Sollum, jednakże kontrataki
niemieckiej 5 Dywizji Lekkiej zmusiły ich do opuszczenia
obu tych miejsc: Sollum 17 maja, a przełęczy 29 tego
miesiąca. Gen. Morshead podjął próbę odzyskania „Wyło­
mu" także po to, by związać walką część sił niemieckich
i nie pozwolić na ich użycie przeciw wojskom gen. Gotta
pod Capuzzo i Sollum. W kilku kontratakach przeprowa­
dzonych przez hinduską 18 Brygadę Piechoty odepchnięto
przeciwnika nieco na zachód, lecz wzgórze nadal pozostało
w jego rękach.
Garnizon Tobruku nie uczestniczył miesiąc później
w operacji „Battleaxe", będącej ulepszoną wersją „Brevi­
ty". Natarcie brytyjskie ominęło tym razem przełęcz Hal­
faya (znaną teraz wśród żołnierzy jako „Piekło ognia"
— „Heli of Fire”) od południa. Po raz kolejny Brytyjczycy
dotarli pod Capuzzo i — też po raz kolejny — zostali
stamtąd odrzuceni, lecz już z udziałem niemieckiej 15
Dywizji Pancernej. Zadane im straty były poważne: sięgały

23 Tamże, s. 83-84.
106

1000 poległych, rannych i jeńców oraz 91 czołgów (2/3


posiadanych maszyn) i 36 samolotów. Afrika-Korps stracił
700 ludzi i 50 czołgów 24.
Planowany udział w tej operacji sił gen. Morsheada
został odwołany, gdy okazało się, że obrona niemiecka pod
Capuzzo i Halfaya nie „pękła" i nie ma szans na dotarcie
do twierdzy z zewnątrz.
Porażka, którą zakończyła się operacja „Battleaxe" wraz
z klęską w bitwie o Kretę, pociągnęła za sobą zmianę na
stanowisku naczelnego dowódcy wojsk brytyjskich na Blis­
kim Wschodzie. Gen.Archibald P. Wavell ustąpił miejsca
gen. Claude J. Auchinleckowi.
Premier Winston Churchill od dłuższego czasu miał do
gen. Wavella zastrzeżenia, obwiniając go o zbyt wolne
tempo działań zarówno w Libii i Egipcie, jak i w Afryce
Wschodniej. Wiosna 1941 r. dostarczyła premierowi no­
wych argumentów do krytyki generała, choć niekoniecznie
przezeń zawinionych.
Bitwy w Libii i niemiecki desant powietrzny na Kretę
przyniosły gen. Wavellowi nie tylko problemy taktyczne
i strategiczne, ale i ciągłe ingerencje szefa rządu w sprawy
bardzo szczegółowe. Nie ułatwiało mu to dowodzenia,
a w dodatku znana była jego negatywna opinia o planie
wysłania najlepszej części wojsk z Bliskiego Wschodu do
Grecji. Ich nieobecność w Libii wpłynęła na sukces ofen­
sywy gen. Rommla, o który premier „obwiniał" teraz gen.
Wavella. Szalę przeważyły jednak niepowodzenia majo­
wych i czerwcowych uderzeń w rejonie Halfaya — Capuz­
zo, gdzie utracono wiele nowych czołgów dostarczonych
z Anglii konwojem przez Morze Śródziemne w ryzykownej
operacji „Tiger".
Jednocześnie trzeba też pamiętać, że naczelny dowódca
obciążony był wówczas dwiema dodatkowymi operacjami,

24 J a c k s o n , op. cit., s. 124-129.


107
oprócz działań w Libii i Afryce Wschodniej oraz na Krecie.
W kwietniu 1941 r. doszło w Iraku do antybrytyjskiego
przewrotu, a rząd Raszida Ali al-Gailaniego próbował
uniemożliwić funkcjonowanie baz lotnictwa brytyjskiego
rozmieszczonych w tym kraju. Wywołało to interwencję
wojsk brytyjskich z Palestyny i Transjordanii. Wywiązały
się walki, w których po stronie irackiej uczestniczyły jedno­
stki Luftwaffe z pośpiesznie przemalowanymi znakami
rozpoznawczymi. Opanowanie sytuacji zajęło prawie cały
maj, lecz było konieczne ze względów militarnych — bazy
lotnicze — i gospodarczych, gdyż pola naftowe Iraku były
wręcz bezcenne dla wysiłku wojennego Imperium. Fakt, że
przelatujące z Grecji do Iraku jednostki Luftwaffe dokony­
wały międzylądowań w Syrii ułatwił rządowi brytyjskiemu
decyzję o zajęciu tego mandatu francuskiego. Władzom
Vichy zarzucono słusznie pomoc Niemcom w wojnie
z Wielką Brytanią. Udział sił „Wolnej Francji" w operacji
„Exporter" (zajęcie Syrii i Libanu) miał zapewnić politycz­
ne uzasadnienie tej decyzji i ułatwić przeciągnięcie tamtej­
szych garnizonów francuskich na stronę aliancką. Działa­
nia w Syrii i Libanie trwały jednak do lipca 1941 r., gdyż
opór wojsk rządu Vichy okazał się nadspodziewanie silny,
a ich postawa wobec ruchu „Wolnej Francji" zdecydowa­
nie wroga.
Wszystkie te trudności dość łatwo było przypisać błę­
dom dowodzenia gen. Wavella, który 21 czerwca 1941 r.
otrzymał od premiera zawiadomienie o odwołaniu ze sta­
nowiska 25.

25 Tamże, s. 132. Później, na przełomie lipca i sierpnia 1941 r., doszło do

zmian personalnych i organizacyjnych w wojskach „Osi" stacjonują­


cych w Afryce. Gen. Gariboldiego jako naczelnego dowódcę sił włoskich
(i sprzymierzonych niemieckich) zastąpił gen. Ettore Bastico. Ponieważ
służowo podlegał mu również gen. Rommel, jako dowódca tylko jednego
korpusu, postawiono niemieckiego dowódcę na czele Grupy Pancernej
Afryka (Panzergruppe Afrika). Powstała ona z Afrika-Korps, 90 Dywizji
108
Dla oblężonego Tobruku zmiana naczelnego dowódcy
wojsk brytyjskich na Bliskim Wschodzie oznaczała koniec
nadziei na rychłe odblokowanie, ale i pewność, że dowódz­
two w Kairze nie każe twierdzy kapitulować. Gen. Auchin-
leck uznał bowiem, że Tobruk należy utrzymać w imię
przygotowania ofensywy, jako „magnes" przyciągający
część sił niemiecko-włoskich.
W sumie więc sytuacja w Tobruku i wokół niego miała,
zdaniem nowego naczelnego dowódcy, pozostawać nie
zmieniona aż do rozpoczęcia nowej ofensywy sił Pustyni
Zachodniej. Nie oznaczało to jednak zamiaru „wyciszenia"
działań na mniejszą skalę. Aktywność załogi twierdzy mia­
ła sprawić, że —jak to ujął później jeden z jej australijskich
żołnierzy — „Tobruk był sztyletem wbitym na flankę sił
Osi w Libii, a my nigdy nie straciliśmy szansy, by tym
sztyletem poruszać" 26.
Takim właśnie ruchem owego sztyletu była kolejna,
ostatnia już próba odzyskania pozycji w „Wyłomie". Gen.
Morshead nie postawił jednak swym podwładnym tego
zadania wprost jako celu do zrealizowania w określony
sposób.
Najpierw około 20 lipca rozpoznanie prowadzone w re­
jonie „Wyłomu" przez pododdziały 24 i 26 brygad ustaliło,
że część pozycji przeciwnika została opuszczona. Uznano

Lekkiej (początkowo: Dywizja „Afrika" powstała z różnych oddziałów


przerzucanych do Libii z Niemiec, w tym 361 pułku piechoty, złożonego
z Niemców, byłych żołnierzy francuskiej Legii Cudzoziemskiej) oraz
włoskiego 21 Korpusu, dowodzonego przez gen. Enea Navarriniego,
w składzie: 102 Dywizja Zmotoryzowana „Trento" oraz dywige piechoty:
25 „Bologna", 27 „Brescia” i 17 „Pavia". Gen. Bastico dysponował
bezpośrednio włoskim 20 Korpusem Szybkim (gen. Gastone Gambarra)
w składzie: 132 Dywizja Pancerna „Ariete" i 101 Dywizja Zmotoryzowa­
na „Trieste". Wspomnieć warto, że 22 VII 1941 gen. Rommel zastąpił
dowódcę 21 Dywizji Pancernej (tak nazwano dotychczasową 5 Dywizję
Lekką) gen. Streicha gen. Johannem von Ravensteinem.
26 H e c k s t a l l - S m i t h , op. cit., s. 87-88.
109
to za dowód, że siły oblegających zostały na tym odcinku
osłabione liczebnie i jest on teraz broniony głównie ogniem
broni maszynowej i moździerzy. Zrodziła się więc myśl, by
jedną brygadą uderzyć jednocześnie na oba skrzydła odcin­
ka Medauar i opanować położone tam posterunki. W razie
powodzenia miano przystąpić do wyparcia sił przeciwnika
z całego „Wyłomu", podczas następnego, specjalnie przy­
gotowanego uderzenia. 25 lipca zeznania wziętego do nie­
woli niemieckiego podoficera pozwoliły ustalić, że przeciw­
nik nadal obsadza „Wyłom" trzema batalionami piechoty
zmotoryzowanej, ale na nowych, nieco w głębi położonych
pozycjach. Informacje te nie wpłynęły jednak na zamiar
dowódcy australijskiego — uderzenie miało być wykonane
siłami dwóch batalionów 24 Brygady Piechoty (bryg.
A.H.L. Godfrey). Obiektem były posterunki S 7 i S 6 na
północ od wzgórza Medauar oraz R 7, R 6 i R 5 na
południe od niego. Batalion 2/43 (płk W.W. Crellin) ude­
rzyć miał na południu kolejno zdobywając siłami dwóch
plutonów osłanianych przez trzeci posterunki R 7,
R 5 i R 6. Na północy batalion 2/28 (ppłk J.E. Lloyd)
w ten sam sposób opanować powinien posterunki S 7 i S 6.
Działania te miał wspierać ogień artylerii, moździerzy
i karabinów maszynowych 27.
Starannie umocnionych pozycji niemieckich broniły, li­
cząc od południa, batalion 104 pułku piechoty zmotoryzo­
wanej oraz 1 i 2 bataliony jej 115 pułku.
Uderzenie nastąpiło 3 sierpnia o godz. 3.30, lecz — po­
mimo wstępnych sukcesów na północy, gdzie zdobyto
posterunek S 7 — zakończyło się nazajutrz niepowodze­
niem. Kontratak niemiecki odciął posterunek od reszty sił

27 W sumie atakujące cztery plutony miały być wsparte przez 63

armaty i haubice jednostek artylerii brytyjskiej oraz całą będącą na


miejscu „bush artillery". Użycia czołgów nie przewidziano, by zaskoczyć
nieprzyjaciela. Jedynie na wypadek kontrataku gotowe być miały dwa ich
szwadrony, M a u g h a n , op. cit., s. 316-319.
110
australijskich zmuszając jego załogę do kapitulacji. Ze 135
żołnierzy, którzy go zdobyli 3 sierpnia, tylko 32 było
zdolnych do walki następnego ranka, 83 zginęło, było
rannych lub zaginionych. Na południu, gdzie atakował
batalion 2/43, nie osiągnięto nawet przejściowego powo­
dzenia. Posterunek R 7 pozostawał cały czas w rękach
niemieckich. Atakujący ze 143 żołnierzy stracili 101 (zabi­
tych, rannych i zaginionych). Rano 4 sierpnia doszło tam
do przerwania ognia w celu umożliwienia obu stronom
zebrania rannych i poległych 28.
Walki o „Wyłom" stoczone 3 i 4 sierpnia wykazały, że
osiągnięta została pewna równowaga sił i możliwości obu
stron. Żadna nie była w stanie odebrać drugiej zajmowa­
nych pozycji, niezależnie nawet od liczebności atakujących
oddziałów (przy czym australijski szturm na „Wyłom" jest
przykładem użycia zbyt małej grupy uderzeniowej).
Ten stan równowagi oznaczał kontynuację „normalne­
go" życia w oblężonym Tobruku. Na linii obrony trwała
wymiana ognia piechoty ż udziałem artylerii. Nocą patrole
wychodziły na przedpola, by zdobyć informacje o nie­
przyjacielu. Ciężka artyleria oblegających ostrzeliwała mia­
sto i port. Szczególnie dał im się we znaki „Bardia Bili"
— ciężkie działo produkcji francuskiej ostrzeliwujące
z okolic Bardiji rejon portu29. Coraz dokuczliwsze stawały
się ataki lotnictwa niemieckiego, które — bazując
w El-Adem — było w stanie bombardować Tobruk niemal
bez przerwy. Mimo stale wzmacnianej obrony przeciwlot­
niczej Luftwaffe niezmiennie stanowiła największe zagroże­
nie dla żołnierzy garnizonu i morskich szlaków zaopat­

28 Tamże, s. 326-327.
29 Tamże, s. 336-337. Z danych o sile ostrzału artyleryjskiego twierdzy,
zbieranych na rozkaz gen. Morsheada, wynikało, że w lipcu i sierpniu
1941 r. oblegający dysponowali 224 działami polowymi (obrońcy — 80
oraz „bush artillery"), 16 działami średniego kalibru (105 — 155mm) i 16
działami ciężkimi.
111
rzeniowych dla Tobruku. Ofiarą jej nalotów padały zarów­
no obiekty wojskowe, jak i chronione konwencją genewską
— na przykład oznaczony znakami Czerwonego Krzyża
szpital w Tobruku 30.
Mimo to dzięki systemowi obrony wprowadzonego
przez „Bezlitosnego Minga" duch bojowy garnizonu nie
upadał. Kolejne wersje niemieckich i włoskich ulotek wzy­
wających do kapitulacji wywoływały jedynie śmiech i złoś­
liwe komentarze. W podtrzymaniu ducha bojowego od­
działów broniących Tobruku odegrała poważną rolę gazet­
ka „Tobruk Truth" („Prawda Tobrucka") wydawana
przez sierż. H.W. Williamsa. Zawierała ona głównie komu­
nikaty BBC oraz informacje o sprawach lokalnych, związa­
nych z życiem w twierdzy. Wychodziła codziennie w 800
egzemplarzach, trafiając (po 1) do wszystkich jednostek
i oddziałów garnizonu.
Nieuchronnie zbliżał się jednak kres australijskiej epopei
obrony Tobruku. Już od maja rząd Australii domagał się
skoncentrowania swych oddziałów rozrzuconych dotych­
czas na odległych od siebie odcinkach frontu. Następnie
miały one zostać zreorganizowane i otrzymać uzupełnienia.
Premier Churchill nie mógł lekceważyć tego głosu ze wzglę­
du na rolę, jaką siły zbrojne Australii odgrywały w tej
wojnie. Oznaczało to między innymi konieczność zastąpie­
nia australijskiej 9 Dywizji Piechoty i 18 Brygady Piechoty
w Tobruku innymi oddziałami.
Najpierw zluzowana miała być 18 Brygada Piechoty i
hinduski 18 pułk kawalerii. Oba te oddziały nie wchodziły

30 Tamże, s. 410-411. W kwietniu 1941 r. (od 10 do 30) wykonano 73


naloty na Tobruk, w maju — 99, w czerwcu — 14, a w lipcu — 138
i w sierpniu — 143. Jednym ze sposobów zwalczania samolotów było
wystrzeliwanie pocisków rakietowych wynoszących do góry spadochron
z wiszącymi na długich linkach małymi bombami, groźnymi dla maszyn
Luftwaffe w razie zderzenia. Stosowała je brytyjska marynarka wojenna,
używając 20-lufowych wyrzutni. Trudno ocenić skuteczność ich użycia.
112
bowiem w skład 9 Dywizji Piechoty, a ich formacje macie­
rzyste — australijska 6 Dywizja Piechoty i hinduska 3 Bry­
gada Zmotoryzowana— znajdowały się poza Tobrukiem.
Jednostką, która miała zastąpić oba te oddziały, była
polska Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich.
Powołana do życia rozkazem gen.dyw. Władysława Si­
korskiego z 12 kwietnia 1940 r., brygada utworzona zo­
stała w Syrii z oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego
przebywających już na Zachodzie lub napływających przez
Bałkany na Bliski Wschód. Kapitulacja Francji spowodo­
wała przejście brygady do Palestyny i podporządkowanie
jej dowództwu brytyjskich sił zbrojnych na Bliskim Wscho­
dzie. W następnych miesiącach pełniła służbę ochronną
w różnych punktach Palestyny, a potem i Egiptu. Od 12
stycznia 1941 r. jednostka polska miała już etat brygady
piechoty zmotoryzowanej (jako Polish Independent Briga­
de Group). Przewidywał on liczebność jej na 5674 ludzi (w
tym 348 oficerów). Brygada składała się z dowództwa,
trzech batalionów strzeleckich (po 4 kompanie strzeleckie
plus kompania dowodzenia), batalionu ciężkich karabinów
maszynowych, pułku artylerii lekkiej, Karpackiego Pułku
Ułanów (3 szwadrony liniowe i szwadron dowodzenia),
dwóch kompanii przeciwpancernych, kompanii łączności,
saperów, transportowej, zaopatrzeniowej i warsztato­
wo-naprawczej. Ponadto miała szpital połowy i dwie kom­
panie służby zdrowia. Pod pojęciem kompanii dowodzenia
rozumieć należy jednostkę złożoną z plutonu rozpoznaw­
czego na transporterach opancerzonych, plutonu łączności
i minerskiego. Dowództwu brygady podlegały też: sekcja
oficerów łącznikowych i tłumaczy, sąd polowy, kompania
żandarmerii, pododdział topograficzny, sekcja kultural-
no-oświatowa. Na czele brygady stał gen. bryg. Stanisław
Kopański, artylerzysta i weteran armii rosyjskiej, żołnierz
I Korpusu Polskiego i dowódca 1 pułku artylerii motoro­
wej. Dowódcą 1 batalionu był mjr Stanisław Kopeć,
113
2 — mjr Tytus Brzósko (pocz. mjr Michalik), 3 — ppłk
Józef Sokol. Całością piechoty dowodził ppłk Walenty
Peszek, Karpackim Pułkiem Ułanów — mjr Władysław
Bobiński, a pułkiem artylerii ppłk Stanisław Gliwicz.
Brygada miała też ośrodek zapasowy. W ramach jego
sformowano tzw. Legię Oficerską, liczącą około 400 ludzi
jednostkę kadrową złożoną z oficerów służby stałej i rezer­
wy bez przydziału oczekujących na etaty w jednostkach
liniowych.
Samodzielną Brygadę Strzelców Karpackich, mimo że
nie miała doświadczenia bojowego, gen. Auchinleck uznał
za nadającą się do zastąpienia australijskiej 18 Brygady
Piechoty w Tobruku.
Wymiana załogi Tobruku, operacja „Treacle", dokona­
na być miała za pomocą okrętów wojennych. Ich duża
prędkość pozwalała na pokonanie obszaru szczególnie za­
grożonego bombardowaniami Luftwaffe jeszcze w ciemno­
ściach. Zespoły okrętów zmieniały się, lecz w każdym
znajdować się musiały 2-3 niszczyciele i duża szybka jedno­
stka w rodzaju stawiacza min.
Przerzucenie Brygady Karpackiej do Tobruku dokonane
zostało pomiędzy 19 a 25 sierpnia 1941 r. Zespół złożony
z szybkiego stawiacza min HMS „Latona" i trzech nisz­
czycieli nie był wyjątkiem i odbył podróże szczęśliwe.
W Tobruku wysadzono na ląd w sumie 6116 ludzi i wyła­
dowano na nabrzeżach 1297 ton zaopatrzenia. W drogę
powrotną zabrano 5040 ludzi. Nie został zatopiony żaden
z okrętów biorących udział w operacji.
W tym czasie w Londynie szefowie sztabów zaakcep­
towali, choć z oporami, wycofanie z Tobruku australijskiej
9 Dywizji Piechoty. Jej pozycje przejmowała brytyjska 70
Dywizja Piechoty, a 32 Brygada Czołgów miała jej być
podporządkowana.
Podczas kolejnego cyklu bezksiężycowych nocy od 12 do
27 września do Tobruku przybyły: 4 pułk czołgów, dowó-
114
dztwo 32 Brygady Czołgów i 16 Brygada Piechoty z 70
Dywizji Piechoty. Łącznie wylądowało 6308 ludzi i 2000
ton zaopatrzenia materiałowego. Z Tobruku zaś ewakuo­
wano 5989 żołnierzy 24 Brygady 9 Dywizji Piechoty. I wre­
szcie od 12 do 25 października przybyła do Tobruku reszta
70 Dywizji Piechoty, a wycofano pozostałe dwie brygady
australijskie. Tym razem jednak nie obeszło się bez strat.
Zatopiony został stawiacz min HMS „Latona", a zespół
musiał zawrócić do Aleksandrii34. Uniemożliwiło to przy­
bycie do Tobruku polskiej Ligi Oficerskiej i zmusiło do
pozostania w twierdzy batalion 2/13 australijskiej 20 Bry­
gady Piechoty. W ten sposób ppłk F.A. Burrows i jego
żołnierze stali się tym pododdziałem australijskim, który
przebywał w twierdzy najdłużej, bo przez cały okres długie­
go oblężenia.
Podczas gdy w twierdzy dokonywała się wymiana wojsk
na szczeblu znacznie wyższym zaszły zmiany organizacyne.
Od 27 września Siły Pustyni Zachodniej przeorganizowały
się w brytyjską 8 Armię, której dowódcą pozostał gen.
Alan Cunningham.
Dowództwo garnizonu Tobruku przejął 22 października
gen. Ronald M. Scobie (dowódca 70 Dywizji Piechoty).
Nadal trwała wymiana załóg poszczególnych punktów
i odcinków obrony. Podczas ponad miesiąca, jaki dzielił
przybycie Brygady Karpackiej do Tobruku i całkowite
(prawie) odejście zeń oddziałów australijskich, nawiązały
się życzliwe stosunki pomiędzy żołnierzami obu narodowo­
ści. Współpraca bojowa układała się dobrze, a pewne
podobieństwa mentalności ułatwiały porozumienie w spra­
wach codziennych. Oczywiście Polacy wydawali się Aust­

31 Tamże, s. 417; P l a y f a i r , op.cit., t.III, s.25-26. Podczas oblężenia


na statkach i okrętach przewieziono 72 czołgi, 92 działa i 34 tysiące ton
zaopatrzenia. Wywieziono z Tobruku 32 667 żołnierzy, zastępując ich 34
113 przywiezionymi. Ewakuowano 7516 rannych i 7097 jeńców.
115

ralijczykom dość egzotyczni, a ich opinie budziły czasem


zdumienie. I tak na przykład, gdy początkowo tylko pol­
ska artyleria otrzymała rozkaz zajęcia stanowisk na odcin­
ku zachodnim, Australijczycy byli zaskoczeni tym, co sły­
szeli od polskich piechurów: „Otwarcie wyrażali oni [Pola­
cy — Z.K.] niezadowolenie (lecz nie w sensie nielojalności),
że mają być posłani do sektora, w którym za przeciwników
mieli będą nie Niemców, lecz Włochów. Wojna była dla
nich sprawą osobistą", ale jednocześnie: „Zauważano częs­
to, że słuchając wiadomości o froncie rosyjskim wyglądali
na tak samo zadowolonych ze strat rosyjskich jak i z nie­
mieckich 32.
Inną jednostką równie dla Anglosasów egzotyczną był
11 batalion czechosłowacki ppłk. Karela Klapalka przyby­
ły do Tobruku w nocy z 21 na 22 października.
Początkowo (26 sierpnia) brygada polska objęła rejon
fortu Solaro, przejmując po australijskiej 18 Brygadzie
Piechoty sprzęt i broń ciężką oraz rolę odwodu dowództwa
twierdzy. Pułk artylerii wkrótce przeszedł do pierwszej linii
obrony na odcinek zachodni, podobnie jak ułani, piechota
zaś na południowy (El-Adem i fort Pilastrino), gdzie
3 i 4 września zluzowała australijską 20 Brygadę Piechoty.
Do końca września Polacy, podobnie jak inni nowo
przybyli żołnierze, zapoznawali się z terenem i warunkami,
w których przyszło im walczyć. Szybko nauczyli się ofen­
sywnego patrolowania przedpola, w czym nie ustępowali
wkrótce nawet Australijczykom. Już samo to, że „diggers"
mówili o konieczności wytyczenia po wojnie wspólnej
granicy polsko-australijskiej, ilustruje stopień zażyłości po­
między „szczurami Tobruku" (jak zaczęli się nazywać jego

32 Tamże, s. 340. Z kolei zdumienie polskich oficerów wywołała

informacja, że większość wyższych stopniem dowódców australijskich


była oficerami rezerwy. S. K o p a ń s k i , Wspomnienia wojenne 1939-1946,
Londyn b.d.w., s. 157.
116
obrońcy wszelkiej narodowości). 3 października spełniło
się pragnienie wielu żołnierzy Brygady Karpackiej — przy­
dzielono im zachodni odcinek obrony Tobruku. Podod-
cinek nadmorski (do szosy z Derny) zajął Karpacki Pułk
Ułanów i kompania szkockiego pułku Black Watch. Podo-
dcinek środkowy — batalion brytyjskiego pułku piechoty
Durham Light Infantry, „Wyłom" zaś — 2 i 3 bataliony
strzelców karpackich. Batalion 1 stał jako odwodowy
w głębi obrony, natomiast artyleria wzdłuż całego odcinka
zachodniego, koncentrując się naprzeciw „Wyłomu".
Tak była ugrupowana brygada do końca października,
kiedy to przydzielony do Brygady Karpackiej 11 batalion
czechosłowacki zastąpił Brytyjczyków z pułku Durham,
a australijski batalion 2/13 — ułanów karpackich. W tym
również czasie oddziały niemieckie obsadzające wzgórze
Medauar zluzowane zostały przez włoską piechotę. Nie­
zmiennie trwało rozpoznawanie przedpola, a czasem do­
chodziło do starć z nieprzyjacielem. Podczas jednego
z nich, nocą z 1 na 2 listopada, do niewoli polskiej dostał
się włoski oficer, książę Colonna, którego schwytał ku­
charz kompanijny, Kazimierz Tomaszewicz. Dzień wcześ­
niej ppor. Antoni Ruschill z 3 batalionu w kombinezonie
mechanika przeszedł na tyły nieprzyjaciela (udając Włocha
wobec Niemców i vice versa) próbując ustalić jego roz­
mieszczenie i zamiary 33.
13 i 14 listopada odwiedził obrońców Tobruku premier
rządu Rzeczypospolitej i Wódz Naczelny Wojska Polskie­
go gen. Władysław Sikorski. Było to ogromne przeżycie dla
żołnierzy polskich, którzy przekonali się, że nawet tak
wysoki stopniem dowódca pragnie być jak najbliżej toczo­
nej przez nich walki. W rozkazie i depeszach wysłanych
w tych dniach z Tobruku generał podkreślił znaczenie
czynnego udziału Wojska Polskiego w walce z faszyzmem.

33 Tamże, s. 172-173.
117

Udekorował też Krzyżem Walecznych gen. Kopańskiego


i kilku innych obrońców twierdzy 34.

OPERACJA „CRUSADER"

Zakończenie długiego oblężenia Tobruku związane było


z drugą ofensywą brytyjską w Afryce Północnej jesienią
1941 r. Zakodowana jako operacja „Crusader" („Krzyżo­
wiec") miała na celu odblokowanie swoich sił w twierdzy
oraz opanowanie Cyrenajki bądź wyparcie stamtąd wojsk
„Osi" na zachód dla usunięcia zagrożenia strefy Kanału
Sueskiego.
Zadanie to otrzymała brytyjska 8 Armia (gen. Alan
Cunningham). W jej skład wchodziły dwa korpusy armij­
ne: 30 i 13, garnizon Tobruku oraz zgrupowanie Oaza
(Oasis Force).
W ramach operacji „Crusader" 30 Korpus Armijny gen.
C.W.M. Norrie miał wykonać główne uderzenie z rejonu
fortu Maddalena na granicy egipsko-libijskiej w kierunku
północno-zachodnim, ku Tobrukowi. Składał się zjedno-
stek pancernych: 7 Dywizji oraz 4 Brygady i południowoa­
frykańskiej 1 Dywizji Piechoty (przeznaczona do opanowa­
nia rejonu lotniska w Sidi Rezegh na południowy wschód
od Tobruku i przejścia przez skarpę na obszar nadmorski).
13 Korpus Armijny gen. A.R. Godwin-Austena otrzymał
zadanie wykonania uderzenia pomocniczego i związania sił
pancernych przeciwnika na granicy Egiptu, a następnie

34 W rozkazie do Brygady Karpackiej z 9 XI 1941. Naczelny Wódz


stwierdzał: „Kiedy przed trzema miesiącami zwróciłem się do rządu brytyjs­
kiego o wysłanie was do Tobruku, kierowałem się wyłącznie względami na
interes naszego narodu. Najbardziej żywotny interes Polski wymagał bo­
wiem, by angielsko-polski sojusz z 25 sierpnia 1939r., sojusz który jest
układem między dwoma wolnymi i suwerennymi narodami, znalazł swój
dobitny wyraz w waszej obecności na tym froncie". Tamże, s. 177.
118
uderzenia na zachód, gdy nieprzyjaciel rozpocznie odwrót
pod wpływem głębokiego obejścia go przez 30 Korpus
Armijny. Składał się z dywizji piechoty: 2 nowozelandzkiej
i 4 hinduskiej oraz 1 Brygady Czołgów. Zgrupowanie Oaza
(bryg. D.W. Reid) w składzie hinduskiej 29 Brygady Pie­
choty i południowoafrykańskiego 6 pułku samochodów
pancernych i ruszyć miało przez Jarabub ku Jalo, którą to
oazę powinno zdobyć i utrzymać. W rezerwie 8 Armii
pozostawała południowoafrykańska 2 Dywizja Piechoty.
Garnizon Tobruku miał wykonać uderzenie wspomaga­
jące związane głównie z odblokowaniem twierdzy. Dowó­
dca obrony (gen.R.M. Scobie) dysponował brytyjską 70
Dywizją Piechoty, polską Samodzielną Brygadą Strzel­
ców Karpackich oraz brytyjską 32 Brygadą Czołgów.
Działania zaczepne sił garnizonu miały być skierowane na
południowy wschód, gdzie — w rejonie Sidi Rezegh
— planowano nawiązać kontakt z nadchodzącą ze wscho­
du 8 Armią.
Początek brytyjskiej operacji zaczepnej wypadł, szczegól­
nie dla garnizonu Tobruku, nader obiecująco. 18 listopada
przed świtem oba korpusy 8 Armii ruszyły do natarcia.
Jednostki 7 Dywizji Pancernej dotarły tego dnia do Gabr
Saleh, następnego osiągnęły rejon Sidi Rezegh, zdobywając
ostatecznie tę miejscowość. Zaalarmowane niekorzystną
sytuacją dowództwo Afrika-Korps rozpoczęło przesuwać
główne siły z rejonu Gambut najpierw na wschód (w
obawie przed atakiem czołowym 13 Korpusu), a później
— stopniowo — na południe (by zlikwidować koncentrację
brytyjską pod Gabr Saleh). Groziło to odcięciem 7 Dywizji
Pancernej w Sidi Rezegh.
Tymczasem gen. Scobie przygotowywał natarcie sił gar­
nizonu w kierunku południowo-wschodnim. Uderzenie
miały wykonać 32 Brygada Pancerna bryg. A.C. Willisona
raz 14 i 16 brygady piechoty z 70 Dywizji, dowodzone
119
przez brygadierów B.H. Chappela i C.E.N. Lomaxa.
Maskować kierunek uderzenia miały wypady dokonywa­
ne z południowego i zachodniego odcinków obrony twier­
dzy podjęte jednocześnie z rozpoczęciem natarcia. Goto­
wość do działań siły garnizonu powinny osiągnąć
20 listopada.
Na odcinku zachodnim wypadu dokonać miał 1 bata­
lion Brygady Karpackiej, wsparty ogniem artylerii. Gen.
Kopański, przewidując sukces odblokowania twierdzy,
polecił sztabowi zorganizować dwa oddziały wydzielone.
Zadaniem ich miało być ściąganie wycofującego się prze­
ciwnika wzdłuż szosy do Derny i odcięcie odwrotu wojs­
kom obsadzającym wzgórze Medauar. Na odcinku połu­
dniowym planowano wypad jednostek brytyjskiej 23 Bry­
gady podległej 70 Dywizji Piechoty.
Dowódca 7 Dywizji Pancernej (gen. Gott) zamierzał
połączyć się z załogą Tobruku w drodze opanowania
grzbietu linii wzgórz na północ od lotniska w Sidi Rezegh,
skąd oddziały ruszyłyby zboczem w dół i spotkałyby się
z obrońcami twierdzy w El-Duda. Zadanie to wykonać
miały 7 Brygada Pancerna (bryg. Davy) i grupa wsparcia
dywizji. Dniem realizacji tego planu był 21 listopada.
Zarówno w twierdzy, jak i w Sidi Rezegh poczyniono
wszystkie przygotowania do odblokowania Tobruku. Je­
go obrońcom przeszkodził w tym trochę ulewny deszcz,,
który nocą z 17 na 18 listopada zaminił suche koryta
(wadi) w rwące rzeki, a okopy w małe sadzawki". Jed­
nakże wieczorem 20 listopada zarówno polska Brygada
Karpacka, jak i brytyjska 23 Brygada gotowe były do
zaplanowanych wypadów, a czołgi 32 Brygady Pancernej
oraz piechurzy bryg. Chappela do uderzenia na połu­
dniowy wschód.

35 Tamże, s. 182. Zginął wówczas jeden z żołnierzy batalionu czecho­

słowackiego, utonąwszy w rzece płynącej korytem Wadi Sehel.


120

Wypad 4 kompanii 1 batalionu Brygady Karpackiej


wykonany został na północ od szosy do Derny, z po­
sterunku S 27. Dowodzący nim kpt. Stanisław Jandzis
rozbił kompanię włoską zaszedłszy jej pozycje od tyłu,
biorąc jeńców i tracąc tylko dwóch rannych. Jednocześnie
słabszy pododdział, w sile plutonu, wysłany został z po­
sterunku S 13 w kierunku wzgórza White Knoll, na
południe od drogi z Derny, przez 3 batalion polskiej
brygady, dla zmylenia Włochów co do właściwego kierun­
ku wypadu. Działo się to pomiędzy północą a godz. 3.00
21 listopada, tj. wówczas kiedy pododdział z batalionu
brytyjskiego pułku piechoty Durham miał dokonać wypa­
du na odcinku południowym. Nie osiągnął on jednak
powodzenia, a przyniósł duże straty grupie wypadowej.
Rankiem ruszyło natarcie 14 Brygady i 32 Brygady
Czołgów w kierunku El-Duda. Nacierający na czele 2 ba-
121

talion szkockiego pułku Black Watch napotkał jednak


opór silniejszy od oczekiwanego. Pozycje oblegającej Tob­
ruk z tej strony włoskiej 25 Dywizji Piechoty „Bologna"
obsadziły bowiem częściowo oddziały niemieckiej 90 Dywi­
zji Lekkiej. Sprawiło to, że zdobycie pozycji nazwanej
przez Brytyjczyków „Tiger" kosztowało wiele wysiłku za­
równo batalion szkocki, jak i czołgistów 1 i 4 pułków. Po
południu w rękach brytyjskich znajdował się obszar mają­
cy około 3,5 km głębokości i tyleż szerokości. Do niewoli
wzięto 550 żołnierzy niemieckich i 527 włoskich. Gen.
Scobie zrezygnował jednak z dalszego natarcia ku
El-Duda, gdyż otrzymał wiadomość, że 7 Brygada Pancer­
na nie może udzielić mu pomocy.
Ta zmiana planów wynikła z powstania nowego za­
grożenia dla wojsk będących już w Sidi Rezegh odległym
o 15 km od zewnętrznej linii obrony twierdzy. Otóż gen.
Rommel uznał 20 listopada, że główne niebezpieczeństwo,
z punktu widzenia strony niemiecko-włoskiej, polega nie
na tym, że garnizon Tobruku wyrwie się z oblężenia idąc
naprzeciw 8 Armii, lecz na tym, że odsiecz przewie się
przez Sidi Rezegh do Tobruku. Wobec tego zmienił plan
dowódcy Afrika-Korps, gen. Ludwiga Criiwella36 i prze­
rzucił główne siły z Gabr Saleh do Sidi Rezegh. Dotarły
tam one od południowego wschodu właśnie rankiem 21
listopada.
Powstała wówczas sytuacja, w której wojska obu stron
utworzyły prawdziwy „przekładaniec”. Zdaniem autora
brytyjskiej historii wojny w Afryce, na każdych ćwicze­
niach sztabowych uznano by taką konfigurację sił na polu
walki za niemożliwą do zaistnienia. Na osi północ — połu­
dnie znalazły się kolejno: oddziały z Tobruku zmierzające
na południowy wschód; jednostki niemieckiej 90 Dywizji
Piechoty i włoskiej 25 Dywizji Piechoty „Bologna", stawia-

36 P l a y f a i r , op. cit., t . I I I , s . 4 6 .
122
jące im opór, zgrupowanie niemieckie zwrócone frontem
na południe i wschód i nacierająca na nie grupa wsparcia
7 Dywizji Pancernej; reszta 7 Dywizji Pancernej broniąca
się przed nadchodzącymi z południa głównymi siłami Af-
rika-Korps, ściganymi przez brytyjskie 4 i 22 brygady
pancerne. Miało to kosztować gen. Cuninghama dowództ­
wo 8 Armii — 26 listopada przejął je gen. Neil Ritchie.
W rejonie Sidi Rezegh wywiązała się bitwa pancerna,
która rozpadła się na szereg ognisk walki.
22 listopada wojska „Osi" odepchnęły 7 Dywizję Pan­
cerną na południe, a następnego dnia zadały klęskę połu­
dniowoafrykańskiej 5 Brygadzie Piechoty w tym właśnie
rejonie. 24-26 listopada siły Afrika-Korps dokonały im­
ponującego przemarszu spod Sigi Rezegh na wschód i po­
łudnie, spychając 30 Korpus Armijny 8 Armii ku granicy
egipskiej. W tym samym jednak czasie postępy poczynione
przez 13 Korpus Armijny w marszu na zachód wzdłuż
wybrzeża doprowadziły do pojawienia się jego sił w Gam-
but. Poczynając od 24 listopada nowozelandzka 2 Dywizja
posuwała się z tego rejonu w kierunku Belhamed
i El-Duda. Jej 6 Brygada opanowała tego dnia Sidi Rezegh.
Wobec zmiany sytuacji wznowił działania gen. Scobie od
strony Tobruku. I wreszcie w nocy z 26 na 27 listopada
w pobliżu El-Duda spotkały się oddziały 32 Brygady
Czołgów z Tobruku i nowozelandzkiej 4 Brygady. Twier­
dzę i wojska idące na odsiecz połączył wybity przez nie
„korytarz" atakowany od północnego wschodu przez nie­
miecką 90 Dywizję Lekką, a od południowego zachodu
przez włoskie dywizje „Bologna" i „Pavia". Utrzymanie go
wymagało od dowództwa twierdzy przerzucania w ten
rejon coraz to nowych jednostek z innych odcinków obro­
ny. 27 listopada skierowano tam jeden z dywizjonów
karpackiego pułku artylerii; następnego dnia — australijski
batalion 2/13; 30 listopada zabrano dywizjon przeciwpan­
cerny ppłk. Antoniego Dołęgi-Cieszkowskiego z odcinka
123
Brygady Karpackiej. Ponieważ jednocześnie ściągano do
,korytarza" także jednostki brytyjskie, polska brygada
obsadzać musiała dotychczasowe stanowiska batalionu
2/13 ppłk.Burrowsa, a potem batalionu brytyjskiego pułku
granicznego (Border Regiment). Wskutek tego osłabiona
liczebnie Brygada Karpacka obsadzała aż 28 km linii
obrony Tobruku liczącej łącznie około 50 km.
Tymczasem wokół Sidi Rezegh znów rozgorzały walki,
gdyż 27 i 28 listopada główne siły Afrika-Korps (15 i 21
dywizje pancerne) zawróciły znad granicy Egiptu i uderzyły
wzdłuż szlaku Trigh Capuzzo na dywizję nowozelandzką.
W kolejnej bitwie, trwającej od 1 grudnia, niemiecka 15
Dywizja Pancerna odbiła Sidi Rezegh i doprowadziła do
zamknięcia „korytarza" tobruckiego. Dywizja nowozelan­
dzka wycofała się na wschód. Jedynie jej 4 Brygada oraz
dowódca 13 Korpusu Armijnego, gen. Godwin-Austen,
zostali odcięci od drogi odwrotu i znaleźli się na końcu
„korytarza", dołączając w ten sposób do załogi twierdzy.
Ciężar walk przeniósł się na dwa dni do rejonu Bir
Goubi, na południe od El-Adem. Stopniowo przybrały one
charakter wojny na wyniszczenie, w której zwycięstwo
należeć miało do strony dysponującej większymi rezerwami
ludzi i sprzętu. Gdy więc 7 grudnia wojska 30 Korpusu
Armijnego osiągnęły El-Adem, gen. Rommel uznał, że
należy oprzeć się o silnie umocnioną pozycję, na której
atakujący poniosą straty większe niż obrońcy. Miała nią
być linia od El-Ghazala na wybrzeżu ciągnąca się wzdłuż
wschodnich stoków Dżebel Achdar w głąb pustyni. Jej
budowę zaczęto już w czerwcu, gdy okazało się, że Tobruk
nie może być łatwo zdobyty, a odsiecz dlań musi kiedyś
nadejść od wschodu.
Odwrót wojsk „Osi" osłaniany był jednak tak umiejęt­
nie, iż dowództwo 30 Korpusu Armijnego uznało, że
przeciwnik otrzymał posiłki, i ograniczyło się do zajmowa­
nia terenu przezeń opuszczanego.
124
Z północy ruszył gen. Godwin-Austen, będący od 9 gru­
dnia dowódcą także załogi Tobruku, którą podporząd­
kowano sztabowi 13 Korpusu Armijnego. Na jego rozkaz
bryg. Cox z dwoma batalionami 23 Brygady 70 Dywizji
Piechoty uderzył z El-Duda i dotarł do drogi Tobruk
— El-Adem. 8 grudnia ruszył także 30 Korpus Armijny.
Jego 7 Dywizja Pancerna dotarła do rejonu na południe od
Acromy, gdzie krzyżowały się szlaki pustynne, natomiast
hinduska 4 Dywizja na zachód od El-Adem, skąd ruszyć
miała ku El-Duda na spotkanie z 13 Korpusem. Ten
z kolei mógł już wkrótce bez przeszkód maszerować na
południe, gdyż 9 i 10 grudnia włoskie dywizje „Trento"
i „Brescia", blokujące Tobruk od południa i zachodu,
rozpoczęły odwrót.
Ostatnim akordem długiego oblężenia twierdzy było
zdobycie przez 2 i 3 bataliony BrygadyKarpackiej wzgórza
Medauar nocą z 9 na 10 grudnia. Miało to znaczenie
symboliczne, gdyż wzgórze było jedynym odcinkiem obro­
ny zdobytym przez oblegających, ale opór włoskich ber-
salierów nie był słabszy niż zazwyczaj. 5 poległych i 22
rannych żołnierzy polskich straciły oba bataliony zanim na
szczycie zatknięto rankiem 10 grudnia 1941 r. biało-czer-
woną flagę. Ten moment riumfu był w jakimś sensie
spełnieniem życzeń złożonych 11 listopada żołnierzom pol­
skim przez dowódcę batalionu czechosłowackiego ppłk.
Karela Klapalka 37.

37 Na wzgórzach 69 i Twin Pimples, naprzeciw zachodniego odcinka


obrony, zatknięte zostały przez żołnierzy batalionu płk. Klapalka flagi
czechosłowackie. 11 listopada, składając Brygadzie Karpackiej życzenia
z okazji polskiego święta narodowego, dowódca batalionu powiedział:
„Niechaj Tobruk i Libia staną się dla naszych nieprzyjaciół drugim
Grunwaldem!". K. K l a p a l e k , Ozveny boju, Praha 1966, s.103.
125
W obronie Tobruku od kwietnia do października 1941 r.
zginęło według danych brytyjskich 744 Australijczyków, 88
Brytyjczyków, 22 Polaków i 1 Hindus. Zaginionych straci­
ły wojska australijskie 476, brytyjskie 15 i polskie 3 38.

38 P l a y f a i r , op. cit., t. III, s. 26. Trudno powiedzieć, dlaczego autor

brytyjski podał tak zaniżone dane dotyczące poległych i zaginionych pod


Tobrukiem Polaków. Na cmentarzu tobruckim spoczęło ich 109 poleg­
łych podczas oblężenia oraz kilkunastu w walkach o Bardiję i pod El
Ghazala. O. T e r l e c k i , Bojowe Szlaki Pustynne, Kraków 1983. s.104.
Gen. Kopański danych o stratach polskich w Tobruku nie podaje.
ROK PRZEŁOMU —1942

CZY HISTORIA SIĘ POWTÓRZY?

Grudzień 1941 r. obfitował w Cyrenajce w sytuacje


przypominające wydarzenia ze schyłku roku poprzedniego.
Podobnie jak podczas operacji „Compass", wojska brytyj­
skie i sprzymierzone posuwały się w kierunku zachodnim.
Przeciwnik próbował marsz ten powstrzymać, a przynajm­
niej zmniejszyć jego szybkość. Choć czynił to znacznie
sprawniej i odważniej niż armia marsz. Grazianiego, jed­
nak rezultaty były również negatywne. Mimo że wartość
bojowa sił niemiecko-włoskich przewyższała znacznie wojs­
ka Włoch w roku 1940, a ponadto zaskakiwały one prze­
ciwnika kierunkiem przeciwuderzeń, gen. Rommel nie był
w stanie zahamować ofensywy brytyjskiej 8 Armii.
Po serii bitew pod Sidi Rezegh kolejny opór stawiły
wojska „Osi" na linii umocnień zaczynających się koło
El-Ghazali nad Morzem Śródziemnym i biegnącej w kieru­
nku południowo-zachodnim. Na wzgórzach od El-Ghazali
po Sidi Breghisc stanęły jednostki włoskiego 21 Korpusu
(gen. Enea Navarrini), a od tego punktu na południe, do
szlaku Trigh el-Abd, wojska Afrika-Korps. Przełamanie
tej pozycji nastąpiło 15 i 16 grudnia 1941 r. Siły 13 Kor­
pusu 8 Armii uderzyły na odcinku północnym na skraju
płaskowyżu. Z pewnością wpłynęła na to bliskość drogi
nadmorskiej, Via Balbia — szlaku transportowego.
127
jednakże wybór miejsca przełamania frontu, obsadzonego
na tym odcinku przez oddziały włoskie nie był przypad­
kowy. 15 grudnia pozycje włoskiego 21 Korpusu zaatako­
wane zostały, licząc od północy przez nowozelandzką
2 Dywizję i Brygadę Karpacką. Wdarły się one w głąb
pozycji dywizji „Brescia" i „Pavia", a następnie znajdują­
cej się w drugiej linii 102 Dywizji Zmotoryzowanej „Tren­
to". Odcinek linii obrony biegnący na zachód i łączący
zgrupowanie włoskie z niemieckim obsadzał włoski 20
Korpus Szybki, gen. Gastone Gambarry. Jego dwie dywi­
zje, zmotoryzowana „Trieste" i pancerna „Ariete", oparły
się natarciu hinduskiej 4 Dywizji Piechoty. Następnego
dnia oddziały włoskie i niemieckie rozpoczęły jednak od­
wrót z powodu obejścia przez brytyjską 7 Dywizję Pancer­
ną ich lewego, pustynnego skrzydła. Pozycje Afrika-Korps
nie były w tym czasie atakowane czołowo, ale znajdowała
się przed nimi grupa wsparcia 7 Dywizji Pancernej pozoru­
jąca przygotowania do natarcia. W tej sytuacji pojawienie
się czołgów brytyjskich na tyłach pozycji niemieckich,
w Bir Halegh el-Eleba, przesądziło o dalszym odwrocie
wojsk gen. Rommla.
13 Korpus Armijny mknął w głąb Cyrenajki zajmując 19
grudnia Dernę, 21 — Msus, a 23 Barce, Benina, Soluch
i Antelat. Jego przeciwnik zajmował pas terenu nad samym
morzem od Benghazi po Aghedabię. Dowództwo Afri-
ka-Korps mieściło się w Beda Fomm, w którym to rejonie
ześrodkowano 15 i 21 dywizje pancerne. Pod Benghazi,
w Berka, zajęła pozycje 27 Dywizja Piechoty „Brescia",
naprzeciw Soluch — Dywizja Zmotoryzowana „Trieste",
a pomiędzy Beda Fomm i Aghedabią 132 Dywizja Pancer­
na „Ariete". Na południe od Aghedabii stanęła niemiecka
90 Dywizja Lekka, a wokół tej miejscowości półkolem
rozmieszczone były od północy, wschodu i południowego
wschodu włoskie dywizje „Trento", „Pavia" i „Bologna".
Na wschód od tej linii znajdowały się wówczas jeszcze
128
otoczone w Bardiji, Sollum i Halfaya garnizony wojsk
„Osi".
Sytuacja taka trwała jednak krótko, gdyż w ciągu 23 i 24
grudnia siły niemiecko-włoskie wycofały się do Aghedabii.
Uczyniły to tak sprawnie i szybko, że ścigające je oddziały
8 Armii nie były im w stanie przeszkodzić (a w pewnych
wypadkach nawet zauważyć przeprowadzonego odwrotu).
27 i 30 grudnia obie niemieckie dywizje pancerne zadały
poważny cios brytyjskiej 22 Brygadzie Pancernej, odrzuca­
jąc ją spod Aghedabii na południe od Wadi Faregh. Starcie
to było kolejnym przykładem wyższości zasady koncent­
racji sił pancernych stosowanej przez dowództwo Afri-
ka-Korps nad tym, co w tej dziedzinie reprezentował
przeciwnik. Po stronie niemieckiej użyto jednostek dwóch
dywizji pancernych przeciw jednej, mającej luźny kontakt
z sąsiadami, brygadzie brytyjskiej. Na 60 czołgów niemiec­
kich użytych w tej bitwie aż 44 były typu PzKw III i PzKw
IV. Brytyjska brygada miała 90 maszyn, w tym 54 lekkie
rozpoznawcze typu „General Stuart" produkcji amerykań­
skiej. Pozostałe były niezbyt udanymi maszynami produk­
cji rodzimej typu „Crusader". Brytyjczycy stracili 37,
a Niemcy 7 czołgów podczas pierwszego dnia walk. Wynik
bitwy sprawił, że gen. Rommel polecił jeszcze raz za­
atakować 22 Brygadę Pancerną i tym samym uzyskać czas
na wypoczynek i reorganizację jednostek własnej piechoty.
Walki stoczone 30 grudnia pod Belandah, dokąd ode­
pchnięto 22 Brygadę Pancerną, były znów dla niej tragicz­
ne: straciła 23 z 62 czołgów, ocalałe zaś były wyłącznie
maszynami typu „Stuart". Jej przeciwnik stracił znów
zaledwie 7 wozów bojowych. Po tych sukcesach, gen
Rommel mógł bez przeszkód wykonać planowy odwrót
— do El-Agheila granicy Cyrenajki i Trypolitanii. Na­
stąpiło to od 1 do 6 stycznia 1942 r.
Styczeń kolejnego roku wojny przebiegał przez dłuższy
czas pod znakiem sukcesów aliantów w Afryce Północnej.
129
Do 17 tego miesiąca złamali oni opór pozostałych na
granicy libijsko-egipskiej garnizonów włosko-niemieckich.
Znajdowały się one w Bardiji oraz w rejonie Halfaya
i w Sollum. Ich likwidację nakazał dowódca 30 Korpusu
Armijnego (gen. Norrie) południowoafrykańskiej 2 Dywi-
zji Piechoty. Jej dowódca, gen. mjr. I.P. de Villiers, 16
grudnia 1941 r. uderzył siłami 3 Brygady na Bardiję z kie­
runku północno-zachodniego. Garnizon miasta stawił jed­
nak opór tak silny, że dowódca dywizji po dwóch dniach
nakazał przerwać natarcie. Jeśli wziąć pod uwagę, że zało­
ga Bardiji (gen.mjr. Artur Schmitt) liczyła około 2 tysięcy
żołnierzy niemieckich formacji tyłowych i 6600 żołnierzy
włoskich, to dywizję południowoafrykańską należałoby
uznać za rzeczywiście nie przygotowaną jeszcze do walki 1.
Do następnego ataku przystąpił gen. de Villiers 31
grudnia większymi siłami. Użył wówczas całej swej dywizji
wspartej przez 8 i 44 pułki czołgów z 1 Brygady Pancernej
oraz lekkie czołgi i transportery opancerzone pułku kawa­
lerii nowozelandzkiej 2 Dywizji. Zgrupowanie artylerii uży­
te podczas tego szturmu składało się z południowoafrykań­
skiego 7 pułku artylerii polowej, 67 i 68 pułków średnich
i 211 baterii średniej brytyjskiej artylerii królewskiej i Kar­
packiego Pułku Artylerii. Cztery dywizjony bombowe
(14,45, 84 brytyjskie i francuski „Lorraine") przeprowadzi­
ły atak na pozycje obrońców Bardiji, a ogień artylerii
korygował z powietrza 451 dywizjon australijski. Z morza
ostrzeliwały Bardiję lekki krążownik HMS „Ajax" i kano-
nierka HMS „Aphis".
Rozpoczęty 31 grudnia atak 3 i 4 brygady 2 Dywizji
trwał dwa dni. Sprzyjała mu zła pogoda, która uniemoż­
1 Autor brytyjski ujął to następująco: „2 Dywizja Południowoafrykań­
ska nie była jeszcze w pełni wyposażona, a stan jej wyszkolenia był ciągle
wstępny [...], lecz siła i morale przeciwnika okazały się być wyższe niż
oczekiwano, a zadanie okazało się być poza granicą możliwości jednej
brygady". P l a y f a i r , op. cit., t. III, s. 95.
130
liwiała obrońcom otrzymanie pomocy samolotów Luftwaf­
fe bazujących na Krecie. 2 stycznia garnizon poddał się po
uzyskaniu zgody gen. Rommla. Uwolniono 1171 brytyjs­
kich jeńców, tracąc w walce 139 poległych i 295 rannych.
W rejonie Halfaya — Sollum broniło się 4200 Włochów
z gen.mjr. Fedele de Giorgis z 55 Dywizji Piechoty „Savo­
na" oraz 2100 żołnierzy niemieckiego 104 pułku piechoty
zmotoryzowanej pod dowództwem mjr. Bacha. 11 stycznia
1942 r. po bombardowaniach wykonanych przez brytyjski
14 dywizjon RAF i francuski „Lorraine" oraz przygotowa­
niu artylertyjskim, południowoafrykańska 6 brygada ude­
rzyła na Sollum Dolne. Jego garnizon poddał się dzień
później. 17 stycznia skapitulowały pozostałe punkty oporu
wojsk „Osi" na granicy egipsko-libijskiej. Cały obszar
Cyrenajki znalazł się po raz drugi pod kontrolą brytyjską.
W grudniowo-styczniowej fazie operacji „Crusader" To­
bruk nadal odgrywał ważną rolę. Tym razem jako port
służący potrzebom wojsk walczących na zachód od niego.
Już 26 listopada ekipy inżynieryjne brytyjskiej marynarki
wojennej rozpoczęły przywracać port tobrucki do stanu
używalności. Pierwszy konwój wpłynął do Tobruku 2 gru­
dnia. Do rozładowywania statków potrzebne były barki,
które miał przywieźć okręt desantowy piechoty (Infantry
Landing Ship) „Glenroy". Ten jednak został 23 listopada
uszkodzony torpedą zrzuconą przez włoski samolot i za­
wrócił do Aleksandrii. Konwój przywiózł więc kilka barek
z Jaffy, a wśród nich trzy barki desantowe czołgów. Wraz
z kilkoma ocalałymi po bombardowaniach barkami tob-
ruckimi służyły do rozładunku statków transportowych.
Normalną pracę rozpoczął port w Tobruku dopiero po 13
grudnia, gdy lotnictwo brytyjskie było już w stanie zapew­
nić mu osłonę myśliwców w ciągu dnia.
Nie rozwiązywało to jednak wszystkich trudności. Zapa­
sy materiałowe istniejące w Tobruku z czasów włoskich
i zgromadzone przez dowództwo brytyjskie pomiędzy sty­
131
czniem i kwietniem 1941 r. zmniejszyły się poważnie pod­
czas długiego oblężenia. Udana wymiana oblężonego gar­
nizonu spowodowała, że miejsce, które na okrętach i stat­
kach służyłoby w innym wypadku przewozowi uzupełnień
materiału wojennego, zajmowały teraz oddziały luzujące
australijską 9 Dywizję Piechoty. Po odblokowaniu twier­
dzy okazało się, że wjej magazynach brakuje zaopatrzenia
niezbędnego dla wojsk walczących na zachodzie Cyrenajki.
Pierwsze problemy w tym zakresie udało się rozwiązać
dopiero w końcu listopada dzięki dostarczeniu najpotrzeb­
niejszych środków walki przez okręty wojenne. Dopiero
jednak przybycie barek umożliwiło pełniejsze wykorzys­
tanie odzyskanego portu.
Od 18 listopada (początek operacji „Crusader") do 25
grudnia do Tobruku dostarczono drogą morską 18 tysięcy
ton materiału wojennego. Połowę ładunków stanowiły pa­
liwa — benzyna i spirytus lotniczy. Pod koniec grudnia
dziennie przeładowywano już około 600 ton różnego ro­
dzaju zaopatrzenia, ale nadal nie zaspokajało to potrzeb
bieżących frontu. Tym samym wykluczone było szybkie
zgromadzenie odpowiednio dużych zapasów. Nadal więc
drogę nadmorską i pustynię przemierzały konwoje ciężaró­
wek. Wiozły one do Tobruku to, co koleją dostarczano do
Misheifa — ostatniej stacji na przedłużonej linii z Egiptu.
Ten sposób transportu wymagał jednak używania pojaz­
dów, które były o wiele bardziej potrzebne do zaopat­
rywania oddziałów na froncie i w strefie przyfrontowej.
Ponadto zużywały one benzynę, będącą „krwią" zmotory­
zowanej armii i dostarczaną z dalekiego zaplecza 2.
Niemożność rozwiązania problemów transportu spowo­
dowała rezygnację dowództwa z prowadzenia dalszego
pościgu za przeciwnikiem dużymi siłami. Na potrzeby
stosunkowo małych ugrupowań stworzono polowe ośrodki

2 Tamże, s. 91.
132
remontowe (Field Maintenance Centres), będące jedno­
cześnie wysuniętymi składami zaopatrzenia. Umieszczono
je w Sidi Muftah pod Ghazalą (15 grudnia), koło Tmimi
(18 grudnia) i w Msus (24 grudnia). Do Msus przywożono
zapasy z Tobruku, a tamtejszy ośrodek zaopatrywał wszys­
tkie jednostki znajdujące się na południe od Benghazi.
Najbardziej kłopotliwe było dostarczanie oddziałom
frontowym benzyny. Do Tobruku docierało jej zaledwie
tyle, ile potrzebował 13 Korpus Armijny. Dramat za­
czynał się jednak dalej. W jednostkach transportowych do
przewozu paliw używano kanistrów o pojemności 4 galo­
nów (18,6 litra), których zamknięcia, niestety, nie były
zbyt szczelne. Bywało, że w wyniku tego konwój tracił do
40% benzyny. Na przykład w Msus 26 grudnia nie było
benzyny wcale, a 28 tego miesiąca — tylko 32 tysiące
galonów (145 280 litrów), zamiast żądanych 60 tysięcy.
Konwoje wiozły paliwo i inne materiały drogami pustyn­
nymi, których stan ograniczał szybkość jazdy nie mniej
niż ulewne deszcze lub burze piaskowe. Trasy krótsze,
wiodące przez Dżebel Achdar zostały przez dowództwo
8 Armii zamknięte dla transportu ze względu na znisz­
czenia dokonane przez przeciwnika oraz zagrożenie ata­
kami lotnictwa. Nadal istniały też trudności wynikłe
z braku sprawnej informacji o aktualnych potrzebach
frontu. Dowództwo armii nie zawsze znało listę potrzeb
najpilniejszych w danym dniu, a ono zatwierdzało ze­
stawy przewożonych ładunków.
Tak było na lądzie, ale transport drogą morską również
nie był łatwy ani bezpieczny. Podczas dwóch ostatnich
miesięcy 1941 r. niemieckie lotnictwo lub okręty podwodne
zatopiły statki „Shuntien", „Yolo" oraz polski S/S „War­
szawa" kursujące na trasie Aleksandria-Tobruk. Uszko­
dzeń doznał zbiornikowiec przewożący wodę pitną
— „Myriel". Tonęły też okręty wojenne: korwety HMAS
„Paramatta", HMS „Chakdina", „Chantala" i „Salvia".
133
Równie ważne były, dla obu stron, straty w ludziach.
Podczas walk stoczonych od listopada 1941 r. do stycznia
roku następnego brytyjskie wyniosły 2900 zabitych i zmar­
łych z ran, 7500 zaginionych i 7300 rannych (razem 17 700,
czyli 15% sił zbrojnych w tym regionie). Poległo i zaginęło
11 200 żołnierzy niemieckich, a 3400 było rannych (w
sumie 14 600, co stanowiło 22,5% wojsk w Afryce). Armia
włoska utraciła 1200 zabitych, 19 800 zaginionych i 2700
rannych (23 700 ludzi, a 43% żołnierzy w Libii) 3.
Sytuacja wojsk „Osi" (podobnie jak sił brytyjskich)
przypominała pod wielu względami styczeń roku 1940.
Utrata Cyrenajki, napływ wojsk niemieckich do Libii oraz
skrócenie linii komunikacyjnych — tak jak poprzednio
— umożliwiały podjęcie próby pozbawienia nieprzyjaciela
jego zdobyczy. Zdolny i energiczny gen. Rommel uzyskał
doświadczenie w wojnie na pustyni, stając się przez to
jeszcze groźniejszym przeciwnikiem Brytyjczyków.
Inne było jednak położenie obu stron walczących na
arenie międzynarodowej. W początkach 1941 r. Wielka
Brytania samotnie toczyła wojnę z koalicją niemiec-
ko-włoską przy neutralnej postawie Stanów Zjednoczo­
nych i nieżyczliwej neutralności Związku Radzieckiego.
Niemcy rozciągnęły wówczas swą kontrolę na całą nieomal
Europę dysponując najpotężniejszą w świecie machiną wo­
jenną i mogąc jej użyć na dowolnym kierunku działań.
Możliwość skierowania większych sił niemieckich do Af­
ryki była wtedy zupełnie realna. Początek roku 1942 wy­
glądał pod każdym z tych względów inaczej. Niemcom
i Włochom doszedł wprawdzie silny sojusznik — Japonia,
która od 7 grudnia 1941 r. toczyła wojnę przeciw Stanom
Zjednoczonym, Wielkiej Brytanii i Holandii. Jednakże,
przy wszystkich tych minusach, istniały też elementy sytua­
cji mogące napawać rząd brytyjski optymizmem. Przede

3 J a c k s o n , op. cit., s . 181.


134
wszystkim Wielka Brytania nie była już osamotniona. Od
czerwca 1941 r. sojusznikiem jej stał się Związek Radziecki,
a od grudnia — Stany Zjednoczone. Początek roku 1942
przebiegał pod znakiem budowy koalicji antyfaszystow­
skiej tych trzech mocarstw. W takiej sytuacji nawet porażki
na Dalekim Wschodzie nie miały tak istotnego znaczenia,
jak poparcie Stanów Zjednoczonych dla walki toczonej
przez Imperium Brytyjskie. W perspektywie dalszej oczeki­
wać mógł premier Churchill pomocy amerykańskiej
w uzbrojeniu i sprzęcie, która — jego zdaniem — przesą­
dzić miała o wyniku drugiej wojny światowej. W perspek­
tywie zaś najbliższej Imperium miało zagwarantowane
utrzymanie wojsk państw „Osi" w Afryce w podobnym do
istniejącego stanie liczebnym. Wynikało to z powstania na
wschodzie Europy frontu, który odtąd absorbować miał
najwartościowsze jednostki sił zbrojnych III Rzeszy.
Sytuacja w Europie i na świecie silnie rzutowała na
planowanie dalszych działań przez obie strony walczące
w Libii.
Utrzymanie zajętych w styczniu pozycji aż do nadejścia
pomocy amerykańskiej wydawać się mogło najrozsądniej­
szym postępowaniem w ówczesnych warunkach. Pozwoliło­
by przejść do rozproszonego użycia własnych sił do sys­
tematycznego wzmacniania, szkolenia i przygotowywania
ich przed decydującym starciem. Obrona nie wymaga prze­
cież tylu ludzi, co atak, a nawet słabszy oddział może
odeprzeć silniejszego przeciwnika z przygotowanej pozycji 4.

4 Jednocześnie brytyjski Komitet Szefów Sztabów planował wstępnie

rozszerzenie działań wojennych w Afiyce na obszar posiadłości francus­


kich. Myślano o lądowaniu w Tunezji lub Algierii (operacja „Gymnast"),
— a premier Churchill pragnął, aby włączyły się do tej kampanii wojska
amerykańskie („Supergymnast"). Liczono przy tym na współpracę pat­
riotycznie nastawionych oficerów wojsk francuskich stacjonujących w Af­
ryce Północnej, a podległych rządowi Vichy. Niezależnie od tego, planowa­
no kontynuowanie ofensywy w Libii do Trypolisu (operacja „Acrobat").
135
Ten tok myślenia nie był na pewno obcy także gen.
Rommlowi, ale jego wnioski musiały być inne. Jeśli miał
wygrać kampanię północnoafrykańską, to nie mógł po­
zwolić, aby przeciwnicy doczekali skutecznej pomocy ame­
rykańskiej. Sposobem na to było wykonanie na froncie
uderzenia tak skutecznego, by zgrupowanie nieprzyjaciel­
skie przestało się liczyć jako przeciwnik. Wówczas nawet
nadejście amerykańskiej pomocy nie zmieniłoby już sytua­
cji. A zatem należało uderzyć, tak jak rok temu, lecz
skuteczniej. Wobec sukcesów niemieckich na froncie
wschodnim, wizja spotkania się nad Kanałem Sueskim, lub
dalej na wschód, zwycięzców napierających z Afryki i Kau­
kazu była na pewno atrakcyjna.
W sferze faktów gen. Rommel mógł liczyć na zwięk­
szenie liczby samolotów Luftwaffe nad Morzem Śródziem­
nym, ze względu na zimowe ograniczenie działań nad
frontem wschodnim. Ponadto w grudniu 1941 r. flota
włoska odniosła sukcesy w walce z okrętami brytyjskimi.
W Aleksandii płetwonurkowie włoskiej marynarki wojen­
nej uszkodzili 19 tego miesiąca minami brytyjskie pancer­
niki „Queen Elizabeth" i „Valiant" , tak że musiano je
osadzić na dnie. Oznaczało to poważne zmniejszenie siły
uderzeniowej Brytyjczyków na morzu. Oprócz tego zespół
brytyjski bazujący na Malcie (Force K) podczas pierwszej
bitwy pod Syrtą (18 grudnia), wszedł na pole minowe,
ponosząc duże straty5. 5 stycznia 1942 r. do Trypolisu
wpłynął niemiecki konwój, wiozący między innymi 54
czołgi z załogami oraz zapas paliwa.
W sztabie gen. Rommla oficerowie zajmujący się rozpoz­
naniem przeciwnika zwrócili uwagę swego dowódcy na
fakt, że posiłki pancerne, przewiezione drogą morską,
zmienią na kilkanaście dni stosunek sił pomiędzy Afri-
ka-Korps a 8 Armią Przez ten czas zasilone czołgami

5 M . C a r v e r , Tobruk, London 1964, s. 150-151.


136
wojska niemiecko-włoskie mogą pokonać i odrzucić wy­
czerpanego długim pościegiem nieprzyjaciela, a zapewne
i odzyskać Cyrenajkę. Po przybyciu konwoju liczba czoł­
gów niemieckich wzrosła do 84, włoskich zaś do 89.
Rozkazy dotyczące natarcia gen. Rommel wydał 18
stycznia wyznaczając na 21 dzień tego miesiąca termin jego
rozpoczęcia.
Siły, którymi dysponował, zwały się do 22 stycznia
Grupą Pancerną Afryka (Panzergruppe Afrika), później
zaś Armią Pancerną Afryka (Panzerarmee Afrika). Skła­
dały się na nie: dowodzony przez gen Crüwella Niemiecki
Korpus Afryka (15 i 21 dywizje pancerne i 90 Dywi­
zja Lekka), 10 Korpus włoski (dywizje „Bologna" i „Bre­
scia"); włoski 20 Korpus Szybki (Dywizja Pancerna
„Ariete" i Zmotoryzowana „Trieste") i 21 Korpus (dy­
wizje piechoty „Pavia", „Sabratha" i zmotoryzowana
„Trento").
Zgodnie z rozkazem gen. Rommla na lewym, nadmors­
kim skrzydle nacierać miała grupa bojowa płk. Wernera
Marcksa, złożona z dwóch batalionów piechoty zmotory­
zowanej (po jednym z 21 Dywizji Pancernej i 90 Dywizji
Lekkiej) oraz mieszanego, niemiecko-włoskiego zgrupowa­
nia artylerii. Po przełamaniu pozycji brytyjskich pod Mer-
sa Brega, grupę tę gen. Rommel planował skierować na
Aghedabia lub na południowy wschód w celu okrążenia
lewego skrzydła sił brytyjskich tam stojących. Środkiem,
wzdłuż Via Balbia, ruszyć miał włoski 20 Korpus, a na
prawym, pustynnym skrzydle dwie dywizje Afrika-Korps.
Po przeciwnej stronie Mersa Brega zajmowała stanowi­
ska brytyjska 200 Brygada Gwardii pod dowództwem
bryg. J.C.O. Mariotta. Pomiędzy jej lewym skrzydłem
i korytem Wadi Fargh stanęła 1 grupa wsparcia z 1 Dywi­
zji Pancernej (bryg.C.M.Vallentin). Dalej, w Antelat, skon­
centrowana była na ćwiczeniach 2 Brygada Pancerna
(bryg. R. Briggs).
137
Na pierwszej linii obrony znajdowały się tylko 24 czołgi
lekkie „Stuart" zbiorczego szwadronu w grupie wsparcia
1 Dywizji Pancernej. Stojąca w Antelat 2 Brygada Pancer­
na dysponowała 96 czołgami (18 „Stuartów" i 78 „Cruise-
rów").
Zadaniem tych jednostek na wypadek ataku nieprzyja­
ciela było opóźnianie jego marszu. Kolejne siły brytyjskie
reprezentowała hinduska 4 Dywizja Piechoty, której trzy
brygady stały w Barce, Benghazi i Tobruku.
21 stycznia 1942 r. o godz. 8.00 rozpoczęła się druga
ofensywa gen. Rommla. Brygada Gwardii i grupa wsparcia
starały się ogniem artyleryjskim opóźniać marsz przeciw­
nika, same zaś wycofały się na północny wschód i naza­
jutrz zajęły pozycje pomiędzy Aghedabia i El Maselat
leżącymi nad Wadi Fargh. Nacierający na prawym skrzyd­
le ugrupowania niemiecko-włoskiego Afrika-Korps nie za­
atakował wspomnianej linii, lecz dotarł tego samego dnia
pod Aghedabię, zajętą już przez grupę bojową płk. Marck-
sa. Gen. Rommel polecił dowódcy grupy, by ruszył teraz
do Antelat, a następnie w prawo do Saunnu i wreszcie do
szlaku Trigh el-Abd. Zadanie to wykonane zostało 23
stycznia. Pomiędzy grupą płk. Marcksa i Aghedabia stanąć
miały obydwie dywizje pancerne Afrika-Korps, odcinając
drogę odwrotu na północ zarówno brygadzie gwardii
i 1 grupie wsparcia, jak i 2 Brygadzie Pancernej.
Podczas gdy gen. Frank W. Messervy rozmieszczał od­
działy 1 Dywizji Pancernej, by skutecznie zablokować
przeciwnikowi drogę natarcia od dowódcy 13 Korpusu
Armijnego przyszedł rozkaz: gen. Godwin-Austen polecił
zablokować drogi z Aghedabi i Saunnu do Msus, gdzie
mieściły się składy zaopatrzeniowe 1 Dywizji Pancernej
Hinduskiej 4 Dywizji Piechoty (gen. Francisa Tukera)
nakazał obronę szosy nadbrzeżnej na południe od Beng­
hazi, ale też gotowość do osłony ewakuacji tego miasta.
Gdy 23 stycznia brygady pancerne gen. Messervy'ego
138
rozpoczęły odwrót na północ, trafiły w rejonie Antelat
kolejno na 21 i 15 dywizje pancerne Afrika-Korps. Jedynie
2 Brygada Pancerne przeszła przez Saunnu na północ nie
napotykając żołnierzy płk.Marcksa, posłanych na szlak
Trigh el-Abd, by przeciąć tam ewentualny odwrót Brytyj­
czyków. Strona brytyjska straciła w walkach na wschód od
Antelat wiele czołgów, chociaż straty obu niemieckich
dywizji pancernych też były duże 6.
W czasie gdy trwały te dramatyczne walki, gen. Rommel
po raz kolejny „przywoływany był do porządku". Przybyli
doń marsz. Ugo Cavallero — szef sztabu armii włoskiej
— oraz feldmarsz. Albert Kesselring — od niedawna
dowódca Frontu „Południe". Rozmowa przybrała ostry
charakter, gdyż Mussolini, któremu Rommel teoretycznie
podlegał, żądał, by wojska „Osi" w Libii pozostały na linii
Mersa Brega — Marada, poza którą miano prowadzić
ograniczone działania rozpoznawcze. Uzasadnieniem tej
dyrektywy Duce były trudności w dostarczaniu do Afryki
zaopatrzenia żądanego przez Afrika-Korps. Gen. Rommel
odmówił zastosowania się do poleceń Mussoliniego. Stwie­
rdził, że będzie kontynuować ofensywę: „Powiedziałem
mu, że nikt prócz Fuhrera nie może zmienić mojej decyzji,
gdyż to głównie niemieckie oddziały będą w tym uczest­
niczyły" 7.
Następnego dnia oddziały rozpoznawcze Afrika-Korps
nadaremnie szukały brytyjskiej 2 Brygady Pancernej na
południe od Antelat. Gen. Godwin-Austen usiłował uzys­
kać od dowódcy 8 Armii zgodę na odwrót 13 Korpusu do

6 Według danych z wieczora 23 1 1942 brytyjski 9 pułk lansjerów

z 2 Brygady miał 28 czołgów, a 10 kawalerii — 8. Dowódca niemieckiej 21


Dywizji Pancernej meldował o zniszczeniu 23 wozów brytyjskich, a straty
własne wynieść miały 10 (z 20 posiadanych) czołgów. 15 Dywizja Pancer­
na straciła od 21 do 22 stycznia włącznie 19 wozów. P l a y f a i r, op. cit.,
t. I I I , s. 145.
7 The Rommel Papers, s. 182.
139
Mechili. Uważał, że hinduska 4 Dywizja Piechoty jest za
słaba, by utrzymać Benghazi, a resztki grupy wsparcia
1 Dywizji Pancernej nie są w stanie obronić Msus. Gen.
Ritchie był innego zdania, choć przyznawał, że ewakuacja
zapasów zaopatrzenia może być wskazana. Wówczas jednak
okazało się, że brytyjska marynarka przygotowała już ewa­
kuację Benghazi i Derny. Poprzez Admiralicję szczegóły te
doszły do wiadomości premiera Churchilla, który zaalar­
mował naczelnego dowódcę wojsk brytyjskich na Bliskim
Wschodzie, gen. Auchinlecka. Ten 25 stycznia przybył do
dowództwa 8 Armii. Tego dnia gen.Messervy, gdy 2 Bryga­
dę Pancerną jego 1 Dywizji zaatakowały główne siły Af-
rika-Korps zdążające z południa na Msus, wycofał swe
oddziały ku Mechili (mając zgodę dowódcy 13 Korpusu na
taką ewakuację, gdyby walka opóźniająca groziła znisz­
czeniem dywizji). Ostatecznie Msus ząjęły oddziały Afri-
ka-Korps, a 2 Brygada Pancerna doszła do Charruby, na
północ od tej miejscowwości i na wysokości Benghazi.
Wobec tego gen. Godwin-Austen nakazał hinduskiej
4 Dywizji ewakuację Benghazi. Rozkaz ten odwołał jed­
nak gen. Ritchie, mimo protestów generałów: Godwin-
-Austena, Messervy'ego i Tukera. Zamiast odwrotu, mieli
oni, jak uzgodniono, dokonać ataku w celu odzyskania
Msus, w którym uczestniczyć miała hinduska 11 Brygada
z Marady.
Tymczasem gen. Rommel, zorientowany dzięki podsłu­
chowi radiowemu w różnicach zdań po stronie nieprzyja­
cielskiej, postanowił uderzyć na Benghazi, stwarzając jed­
nak pozory, że głównym kierunkiem natarcia jest północny
wschód.
26 i 27 stycznia dywizje Afrika-Korps wykonywały my­
lący brytyjskie rozpoznanie lotnicze marsz na wschód
w kierunku Mechili. Jednocześnie grupa bojowa płk. Mar-
cksa zdążała ku Benghazi z Msus, 90 Dywizja Lekka po
szosie nadmorskiej, a włoski 20 Korpus ze Sceleidima przez
140
Soluch. Niezorientowane w sytuacji dowództwo brytyjskiej
8 Armii poleciło hinduskiej 4 Dywizji piechoty dokonać
przeciwuderzenia na włoskie (jak sądzono) siły idące ku
Benghazi od południa, a 1 Dywizji Pancernej zaatakować
tyły wojsk zmierzających ku Mechili.
28 stycznia sytuacja wyjaśniła się o tyle, że dowódca
4 Dywizji, gen. Tuker, został powiadomiony o odejściu
brytyjskiej 1 Dywizji Pancernej na wschód. Dysponując
w Benghazi tylko swą 7 Brygadą nie mógł myśleć o obronie
miasta. Jego kolejna jednostka — 5 Brygada — przebywa­
ła w Barce, pozbawiona środków transportu przekazanych
właśnie do Benghazi dla 7 Brygady. Gen. Tuker z trudem
uzyskał akceptację decyzji ewakuacji portu i miasta od gen.
Ritchie. Odwrót z Benghazi, po zniszczeniu obiektów wojs­
kowych oraz 6 tysięcy ton zdobycznej amunicji, przep­
rowadziła 7 Brygada w kierunku południowo-wschodnim,
a więc przez obszar leżący już na tyłach nieprzyjaciela. Ten
zaś wkraczał już do Soluch i Benghazi, natomiast po­
szczególne człony niedawnej załogi portu zmierzały do
Mechili i Tengeder. Tam 31 stycznia połączyły się z 13
Korpusem.
4 lutego gen. Ritchie zgodził się na oparcie obrony
8 Armii na linii El-Ghazala — Bir Hakeim. Uczynił to na
skutek nalegań dowódcy 13 Korpusu Armijnego i obu
dowódców dywizji. Generałowie: Godwin-Austen, Tuker
i Messervy zgodni byli w tym, że tylko obrona linii
umocnień da im szansę odparcia wojsk pancernych prze­
ciwnika.
Tymczasem po drugiej stronie frontu gen. Rommel pla­
nował kolejny akt niesubordynacji wobec dowództwa wło­
skiego. Chcąc osiągnąć linię Ghazali gotów był ruszyć ku
niej siłami jedynie Afrika-Korps, pozostawiając włoski 20
Korpus jako garnizony Benghazi, Antelat i Mersa Brega.
Decyzja gen. Ritchie rozwiązała ten problem i 6 lutego
1942 r. 8 Armia zajęła stanowiska od El-Ghazali do Bir
141
Hakeim. Odzyskanie przez wojska „Osi" prawie całej Cy-
renajki (bez wschodniej jej części, Marmariki) dokonało się
w sposób równie szybki i efektowny jak rok wcześniej.
Zadowolony Rommel napisał 4 lutego w liście do żony:
„Od drugiego w ruchu. Ale odzyskaliśmy Cyrenajkę. Po­
szło jak naoliwiona błyskawica" 8.

OPERACJA „VENEZIA" I JEJ NASTĘPSTWA

Od początków lutego prawie do końca maja trwała


w istocie przerwa w działaniach wojennych na kontynencie
afrykańskim. Obie strony szykowały się do ofensywy mają­
cej rozstrzygnąć o wyniku kampanii libijskich. Koncent­
rowały siły, których chciały użyć do tego celu.
Przywódcy Niemiec i Włoch na spotkaniu 1 maja w Ber­
chtesgaden ustalili, że ich celami w najbliższych miesiącach
będą w basenie Morza Śródziemnego: zdobycie Tobruku
i oparcie frontu o granicę Egiptu —jeszcze w maju — oraz
zajęcie Malty — planowane na lipiec. Zdobycie tej wyspy
uczyniłoby transport morski z Włoch i okupowanej Grecji
do Afryki Północnej bezpiecznym jak nigdy przedtem.
Dlatego do udziału w operacji „Herkules" (desant na
Malcie) przeznaczono także część sił Luftwaffe z Afryki
Północnej. Osiągnięcie tego celu pozwoliłoby na wystar­
czające zaopatrzenie wojsk gen. Rommla, by podjęły one
atak na Egipt. Zdobycie Tobruku miało więc znaczenie
szczególnie duże ze względu na rolę portu w dostarczaniu
wojskom „osi" w Cyrenajce i na granicy Egiptu uzupeł­
nienia materiałowego potrzebnego do kampanii egipskiej.
Plan realizacji pierwszej części tych zamierzeń, opraco­
wany przez sztab Afrika-Korps, nosił kryptonim „Vene­
zia". Zamiarem gen. Rommla było zmylenie przeciwnika
co do kierunku uderzenia, a następnie zmuszenie go — raj-

8 Tamże, s. 183.
142
dem własnych sił pancernych — do odwrotu. Odcinkiem,
na którym planowano wykonać pozorowane przygotowa­
nia do przełamania obrony brytyjskiej miał być rejon od
brzegu morskiego na zachód od El-Ghazali po szlak Trigh
Capuzzo na południu. Zgromadzone tam siły dowodzone
przez gen. Criiwella miały przesuwaniem się ku liniom
brytyjskim — pod osłoną bombardowania lotniczego
— sprawić wrażenie natarcia. W istocie jednak nie byłyby
one w stanie dokonać wyłomu we froncie ze względu na
brak oddziałów pancernych w składzie zgrupowania.
Wchodziły doń bowiem: niemiecka 15 Brygada Piechoty
Zmotoryzowanej (dwa pułki), włoski 10 Korpus (dywizje
piechoty „Pavia" i „Brescia") i włoski 21 Korpus (Dywizja
Zmotoryzowana „Trento" i Dywizja Piechoty „Sabratha")
oraz większość artylerii armijnej. Działania pozorujące
trwać miały również nocą, podczas gdy zgrupowanie dowo­
dzone osobiście przez gen. Rommla obeszłoby od południa
linię El-Ghazala — Bir Hakeim. Jego skład i ugrupowanie
gwarantowały skuteczne prowadzenie działań manewro­
wych i przełamujących. Na południowym skrzydle znaj­
dował się Afrika-Korps (15 i 21 dywizje pancerne) oraz
90 Dywizja Lekka, a na północnym („wewnętrznym") wło­
ski 20 Korpus Szybki. Dowodził nim gen. Gast one Gambar-
ra, a siłami Afrika-Korps gen. Walther Nehring. Rankiem
dnia następnego 15 i 21 dywizje pancerne ruszyć miały na
Acromę, czyli na tyły brytyjskiego 13 Korpusu Armijnego,
a 90 Dywizja na El-Adem i Belhamed. Jednocześnie wysa­
dzony na zachód od Tobruku desant morski powinien
przerwać łączność 8 Armii z twierdzą. Po pokonaniu sił
brytyjskich broniących linii El-Ghazala — Bir Hakeim
zdobyty miał być Tobruk, a cała operacja zakończona
w ciągu czterech dni. W ostatniej chwili, wobec uzyskania
danych rozpoznania o znajdującym się w pobliżu Bir Hake­
im zgrupowaniu zmotoryzowanym przeciwnika, gen. Rom­
mel polecił, by miejscowość tę opanowała włoska Dywizja
Pancerna „Ariete", nie zaś niemiecka 90 Dywizja Lekka.
143
Wojska „Osi" miały wówczas w Cyrenajce 332 czołgi
niemieckie i 228 włoskich, z tym że te ostatnie były prawie
wszystkie przestarzałymi lekkimi wozami typu „13/40" lub
średnimi „M14/41". Lotnictwo niemieckie w Libii dys­
ponowało 312, a włoskie 392 samolotami różnych typów,
z czego 497 było sprawnych, a reszta znajdowała się
w przeglądach lub naprawach 9.
Po stronie brytyjskiej 8 Armia nadal działała dwoma
korpusami armijnymi: 13 i 30. Pierwszym, który bronił
większej części linii El-Ghazala (bez Bir Hakeim), dowodził
teraz gen. W.H.E. Gott. Pod komendą miał dwie brygady
czołgów (1 i 32) i trzy dywizje piechoty (50 brytyjską oraz
1 i 2 południowoafrykańskie). W skład 30 Korpusu, roz­
mieszczonego na południe od Trigh Capuzzo, wchodziły
1 i 7 dywizje pancerne. Dowodził nim gen. C.W.M. Norrie.
Ponadto gen. Ritchie podlegały hinduska 5 Dywizja Pie­
choty i zgrupowanie „Dencol", złożone z różnych formacji
południowoafrykańskich, francuskich („Wolnych Francu­
zów") oraz ochotniczych libijskich i Bliskowschodniego
Commando (jednostki do działań specjalnych).
W trzeciej dekadzie maja obsada frontu na linii Ghaza-
la-Bir Hakeim przez oba korpusy 8 Armii opierała się na
zasadzie zachowania sił pancernych w głębi obrony jako
odwodu na wypadek jej przełamania. Front był więc bro­
niony głównie przez oddziały 13 Korpusu Armijnego.
Od brzegu morza pod El-Ghazalą ciągnęły się na połu­
dnie pozycje 1 i 2 brygady 1 Dywizji południowoafrykańs­
kiej (gen. Daniela H. Pienaara). Na wysokości Adam
Hamza linia frontu skręcała na południowy wschód i ob­
sadzały ją trzy brygady brytyjskiej 50 Dywizji Piechoty
(gen. W.H.C. Ramsdena). 1 i 32 brygady czołgów stały
prawie bezpośrednio za frontem 50 Dywizji.

9 P 1 a y f a i r , op. cit. , t . I I I , s. 220-221.


144
Na południowym odcinku frontu, obsadzonym przez 30
Korpus Armijny, od Bir Hakeim po Bir el-Goubi, nie było
linii umocnień ani systemu pól minowych, jak w sektorze
zachodnim. Poszczególne oddziały 7 Dywizji Pancernej
(gen. F.W. Messervy) rozmieszczone były w odległych od
siebie punktach. W Bir Hakeim stała 2 Brygada „Wolnych
Francuzów" (gen. Marie P. Koenig), a nieco na wschód
hinduska 3 Brygada Zmotoryzowana. Koło wzgórza Re-
tma zajęła pozycje również hinduska 7 Brygada Zmotory­
zowana i wreszcie w Bir el-Goubi hinduska 29 Brygada
Piechoty. W głębi, pod Bir Benid, rozmieszczono 4 Bryga­
dę Pancerną i sztab 7 Dywizji Pancernej. Z kolei 1 Dywizja
Pancerna (gen. H. Lumsden) rozłożyła swą 2 Brygadę
Pancerną pod Bir Lefa na szlaku Trigh Capuzzo, w poło­
wie drogi między El-Adem i jego skrzyżowaniem ze szla­
kiem Trigh Bir Hakeim wiodącym do Acromy. Na tym
drugim skrzyżowaniu stanęła 201 Brygada Gwardii (po­
przednio jej 200 Brygada, a jeszcze dawniej — 22). W po­
bliżu skrzyżowania szlaków Trigh el-Abd i Trigh Bir
Hakeim znalazła się 22 Brygada Pancerna 1 Dywizji Pan­
cernej.
Formacje pancerne 8 Armii posiadały, odpowiednio:
1 i 7 dywizje pancerne oraz rezerwa — 167 „Grantów"
(nowy czołg amerykański, uzbrojony w armatę 75mm, lecz
o wyjątkowo nieudanej wielkiej sylwetce), 149 „Stuartów"
i 257 „Crusaderów", 1 i 32 brygady czołgów — 166
„Valentine" i 110 „Matild", mająca dołączyć do nich
1 Brygada Pancerna — 75 „Grantów" i 70 „Stuartów".
Siły powietrzne Pustyni Zachodniej miały 190 sprawnych
maszyn 10.
Mówiąc o organizacji obrony linii El-Ghazala — Bir
Hakeim pamiętać należy, że przez cały czas jej istnienia
gen. Auchinleck gromadził i przygotowywał swą 8 Armię

10 Tamże.
145
do ofensywy. W związku z tym ogromną wagę dowództwo
brytyjskie przywiązywało do zgromadzenia odpowiednio
dużych zapasów uzbrojenia i sprzętu oraz żywności, a prze­
de wszystkim paliwa i części zamiennych do pojazdów
i samolotów. Utworzono więc wysunięte bazy zaopatrze­
niowe: Tobruk (10 tysięcy ton zapasów), Belhamed (26
tysięcy ton) i Jarabub (tysiąc ton). Natychmiast po kapitu­
lacji garnizonów „Osi" na granicy egipskiej rozpoczęto
przedłużanie linii kolejowej z Misheifa na zachód, tak że
już w połowie lutego sięgała ona do Capuzzo, a w maju do
Belhamed. Przez cały czas pracował intensywnie transport
kolejowy, drogowy i morski. Do 25 maja te trzy bazy
zgromadziły już około czterech piątych przewidzianego
uzupełnienia materiałowego. Jedynie benzyna pozostała
deficytowym rodzajem zaopatrzenia (na przykład w Bel­
hamed było jej o jedną trzecią mniej niż przewidywano).
Wiązało się to z sytuacją Tobruku, gdyż zmierzające tam
zbiornikowce padały często ofiarą ataków lotnictwa nie­
mieckiego i włoskiego oraz nieprzyjacielskich okrętów
podwodnych. W marcu na skutek uszkodzeń statków „Ce-
rion" i „Crista" przez samoloty wroga utracono 400 tysię­
cy galonów (1816 000 litrów) benzyny. W kwietniu i maju
ofiarą U-bootów padły tankowce „Kirkland" i „Eocene".
Ogółem od lutego do maja 1942 r. zatopiono na tej trasie:
jeden okręt szpitalny, sześć transportowców i pięć nisz­
czycieli eskortujących konwoje (musiały one być nieliczne,
by nie narażać zbyt wielu jednostek pływających na naloty
podczas postoju w Tobruku).
Sam Tobruk obsadzały wówczas południowoafrykańska
2 Dywizja i hinduska 9 Brygada Piechoty. Dowódcą gar­
nizonu był południowoafrykański generał H.B. Klopper.
Termin rozpoczęcia operacji „Venezia" gen. Rommel
wyznaczył na 27 maja 1942 r. Wieczorem poprzedniego
dnia jednostki uderzeniowe (włoski 20 Korpus Szybki,
Afrika-Korps i 90 Dywizja Lekka) ruszyły z rejonu Roton-
146
da Segnali na południowy wschód, by, ominąwszy Bir
Hakeim, skręcić w lewo i wedrzeć się na tyły brytyjskiej
linii obrony pod El-Ghazalą. Wiejący akurat chamsin
maskował ten ruch doskonale, ale brytyjskie pancerne
jednostki rozpoznawcze zaobserwowały go i ostrzegły swe
brygady. Mimo to 7 Dywizja Pancerna nie była przygoto­
wana (nawet pośpiesznie) na to uderzenie. Było ono, co
prawda, słabsze niż planowano (dywizja „Trieste" zgubiła
drogę, skręciła zbyt wcześnie w lewo i weszła na obszar
obrony powyżej Bir Hakeim), lecz nie zmieniło to sytuacji.
O godz. 6.30 rano 27 maja hinduska 3 Brygada Zmotory­
zowana została zaatakowana i pokonana przez czołgi 132
Dywizji Pancernej „Ariete" wsparte wozami niemieckiej 21
Dywitzji Pancernej11. W tym samym czasie podobny los
spotkał hinduską 7 Brygadę Zmotoryzowaną i 4 Brygadę
Pancerną oraz sztab 7 Dywizji Pancernej. Jej dowódca,
gen. Messervy, dostał się do niewoli. Ponieważ jednak
odziany był w piżamę, przekonał oficera niemieckiej 15
Dywizji Pancernej, że jest swym własnym ordynansem.
Potem udało mu się zbiec i wrócić do dywizji.
Po tym natarciu na brytyjskie ośrodki oporu dywizje
niemieckie rozdzieliły się: 15 i 21 pancerne ruszyły na
północ, 90 lekka na północny wschód. Ta ostatnia, wypo­
sażona dodatkowo w specjalne samochody wznoszące tu­
many kurzu, powodowane normalnie przez czołgi, wywo­
łała ogromne zamieszanie w sztabie 30 Korpusu Armij­
nego. Gen. Norrie wraz z oficerami sztabu schronił się
w ośrodku oporu El-Adem.

11 W Retmana do niewoli niemieckiej dostał się emerytowany admirał


brytyjski sir Walter Cowan, liczący 70 lat. Nie chcąc zaakceptować
„biurowego" przydziału, jaki ofiarowała mu marynarka wojenna, gdy
zgłosił się znów do służby w 1939 r. wstąpił do oddziałów Commando
1 trafił z nimi do Afryki. W 1944 r. znów na wolności (repatriowany z racji
wieku) uczestniczył w działaniach tych sił na brzegach Adriatyku (!)
H e c k s t a l l - S m i t h , op. cit., s. 207.
147
Nie wszystko jednak układało się zgodnie z planem
niemieckim. Nacierające na północ obie dywizje Afri-
ka-Korps zostały w południe zaatakowane przez brytyjską
2 Brygadę Pancerną, o której obecności na froncie rozpoz­
nanie niemieckie jeszcze nie wiedziało. Z drugiej strony, od
zachodu, uderzyła na nie 32 Brygada Czołgów. Nieco dalej
na północ broniła się 201 Brygada Gwardii, obsadzająca
„box", czyli pozycję przygotowaną do obrony okrężnej na
skrzyżowaniu Trigh Capuzzo i Trigh Bir Hakeim. Stała się
ona odtąd znana jako Knightsbridge. O obecności tej
brygady gen. Rommel także uprzednio nie wiedział.
A „boxów" takich było w strefie przyfrontowej kilka:
Birel-Goubi, Ei-Adem, Acroma i Bir Hakeim oraz miejsce
zwane Commonwealth Keep na zachód od Acromy, na
skraju skarpy nadmorskiej. Znajdowały się one też pod
El-Ghazalą; również Tobruk zaliczano do nich.
Rozpoczęła się długa i skomplikowana taktycznie bitwa
pod El-Ghazalą. Siły niemiecko-włoskie uwikłane zostały
w systemie obrony brytyjskiej. Pola minowe ograniczały
swobodę manewru czołgów Rommla, a kontrataki brytyjs­
kich oddziałów pancernych groziły ich odcięciem od, dale­
kiego teraz, zaplecza.
29 maja, nie mogąc złamać oporu obrońców i wobec
wyczerpywania się amunicji i paliwa, gen. Rommel skon-
centrowałjednostki pancerne w trójkącie pomiędzy grzbie­
tami Sidra i Aslag, na północny zachód od Knightsbridge.
Rejon ten stał się odtąd znany jako „kocioł" (Cauldron),
w którym „Lis Pustyni" zamknięty został częściowo przez
pola minowe od strony El-Ghazali i Bir Hakeim. 30 maja,
przez przejście w polu minowym, gen.Rommel przedostał
się do linii włoskich na zachód od frontu brytyjskiej 150
Brygady. W siedzibie swego dowództwa spotkał się
z marsz. Albertem Kesselringiem i adiutantem Hitlera, płk.
Nicolausem von Belowem. Opracowali oni plan przełama­
nia linii El-Ghazala - Bir Hakeim dostosowany do nowej
148
sytuacji. Zgodnie z nim należało utworzyć „korytarz",
łączący „kocioł" z frontem na zachodzie, zniszczyć „box"
Bir Hakeim i kolejno zdobyć pozostałe, prąc ku To­
brukowi.
Przeszkodą stał się teraz „box" 150 Brygady koło Sidi
Muftah, broniony także przez brytyjski 44 pułk czołgów.
Była to bowiem pozycja, której ogień blokował przejścia
wiodące na zachód, wykonane w polach minowych przez
niemieckich saperów. Aby nie zginąć z braku wody, żyw­
ności i amunicji, Afrika-Korps musiał ją zdobyć. Stało się
to 1 czerwca, po walce, w której ranni zostali szef sztabu
Rommla, gen. Gause, i oficer rozpoznania ppłk. Westphal,
a gen. Cruwell, którego samolot przymusowo lądował
wewnątrz „boxu", stał się jeńcem. Sam gen.Rommel w pe­
wnej chwili poprowadził do natarcia jeden z plutonów
piechoty, idący na czele grupy szturmującej brytyjskie
bunkry. Generałowie Auchinleck i Ritchie zbyt późno
docenili znaczenie tej pozycji — próba zorganizowania
odsieczy niczego już zmienić nie mogła. Do niewoli poszło
3000 Brytyjczyków, a zdobywcy zagarnęli 101 czołgów
i samochodów pancernych oraz 124 działa.
Od 2 do 10 czerwca trwały zacięte walki, w których siły
brytyjskie próbowały zniszczyć wojska nieprzyjaciela, ude­
rzając ze wschodu i północy. Nie pomogło jednak wprowa­
dzenie do walki 10 Brygady z hinduskiej 5 Dywizji i jej
nocne uderzenie na grzbiet Aslag. Broniąca go włoska 132
Dywizja Pancerna „Ariete" odparła je, podobnie jak ataki
7 Dywizji Pancernej i hinduskiej 9 Brygady 5 czerwca.
Kontratak niemieckiej 15 Dywizji Pancernej, która wyszła
z „kotła" i dotarła do Bir el-Harmat, doprowadził nawet
do opanowania sztabów 5 Dywizji, obu hinduskich brygad
i 7 Dywizji Pancernej. Do niewoli dostały się też resztki
grup szturmowych, którym udało się wedrzeć do „kotła".
Hinduska 10 Brygada przestała istnieć.
149
W tych dniach rozegrały się zacięte walki pod Bir
Hakeim bronionym przez francuską 2 Brygadę. Niemiecka
90 Dywizja Lekka otrzymała zadanie zdobycia tego „bo-
xu" w ciągu doby. Walki trwały od 4 do 10 czerwca
i zakończyły się przebiciem garnizonu francuskiego do linii
brytyjskich, poprzedzonym odmową kapitulacji przez gen.
Marie P. Koeniga. Francja Walcząca zyskała swą wojenną
legendę. W sumie w walkach o „kocioł" wojska „Osi"
straciły 219 czołgów, Brytyjczycy zaś — 248 12.
Mimo utrzymania przez wojska „Osi" „korytarza" na
wschód od linii El-Ghazala-Bir Hakeim reszta pozycji
brytyjskich pozostawała prawie nie zmieniona. Wzdłuż
„korytarza" ciągnęła się na północy linia od „boxu" Ac-
roma do „boxu" południowoafrykańskiej 69 Brygady ob­
sadzona przez 13 Korpsu Armijny. Dalej, w pasie od
El-Ghazali po Tobruk, stała południowoafrykańska 1 Dy­
wizja i część brytyjskiej 50 Dywizji Piechoty. Chcąc usunąć
to zagrożenie, gen. Rommel nakazał już 11 czerwca ude­
rzyć od zachodu i południa na ,,box" Knightbridge
i El-Adem. W rejonie Knightsbridge 12 czerwca brytyjskie
2 i 4 brygady pancerne, próbujące kontratakować niemiec­
ką 15 Dywizję Pancerną, dostały się pomiędzy jej front
okopanych czołgów i idące z zachodu uderzenie 21 Dywi­
zji. Straty wyniosły co najmniej 100 wozów - co było
prawie katastrofą dla dalszych działań brytyjskich. Gen.
Gott zarządził ewakuację „boxu" Knightsbridge. W tej
sytuacji zagrożenie od południa wymusiło decyzję o od­
wrocie brytyjskim spod El-Ghazali. Bliskość sił „Osi" do
El-Adem i Tobruku oznaczała bowiem możliwość odcięcia
wojsk broniących się na zachód od tego portu.
Odwrót rozpoczął się 14 czerwca, z tym że zarówno
południowoafrykańska 1 Dywizja, jak i 50 Dywizja Pie­
choty otrzymały zgodę gen. Ritchie na marsz ku granicy

12 Ja c k s o n , op. cit., s . 223; B h a r u h a , op. cit., s . 381-385.


150
Egiptu, nie zaś na jakąś linię obrony na zachód od niej, co
planował gen. Auchinleck. Żądał on nieustannie utworze­
nia linii obrony od Acromy do El-Adem obsadzonej przez
obie cofające się spod El-Ghazali dywizje. Na jej tyłach
znalazłby się Tobruk, a w nim południowoafrykańska
2 Dywizja, w rejonie zaś Bir el-Goubi — to, co ocalało
z 1 i 7 dywizji pancernych oraz hinduskich 5 i 10. Tobruk
mógłby wówczas być wysuniętą bazą dla tych wojsk — bez
konieczności stawania się znów twierdzą.
Jednakże bieg wydarzeń przekreślił te plany. Siły niemie-
cko-włoskie posuwały się za ustępującą 8 Armią na północ
i wschód tak szybko, że wkrótce, bo 18 czerwca, dotarły do
Sidi Rezegh. Południowoafrykańska 1 Dywizja wycofała
się przez Tobruk, a 50 Dywizja Piechoty przerwała linie
włoskie i dotarła przez pustynię wokół Bir Hakeim do
granicy egipskiej. W dodatku premier Churchill wywarł na
gen. Auchinlecka nacisk, by powtórzyć sposób obrony
Tobruku z poprzedniego roku. W połączneiu z wolą gen.
Ritchie, aby oprzeć obronę 8 Armii o granicę Egiptu,
przesądziło to sprawę kolejnej obrony Tobruku jako twier­
dzy.
Decyzje w tej kwestii powziął, choć bez entuzjazmu, gen.
Auchinleck 18 czerwca, gdy zjawił się w Sollum, gdzie
mieściło się dowództwo 8 Armii. Ustalono wówczas, że
garnizon tobrucki bezpośrednio podlegać będzie tej właś­
nie armii. Gen. Gott ze sztabem swego 13 Korpusu Armij­
nego przejmie odpowiedzialność za obronę granicy egips­
kiej, a sztab 30 Korpusu Armijnego gen. Norrie przejdzie
do Egiptu, by sformować nowe ugrupowanie uderzeniowe.
Tak oto znów zdawała się powtarzać sytuacja z wiosny
1941 r., jeśli nie z jesieni roku 1940. Nieprzyjaciel stał
u wrót Egiptu. Tobruk był otoczony, lecz miał dość silny
garnizon. Doświadczenia ubiegłych lat kazały wierzyć, że
i tym razem wojska „Osi" nie osiągną zamierzonych celów.
System obronny Tobruku wiosną 1942 r. przedstawiał
151

się podobnie jak w chwili przerwania oblężenia twierdzy


w listopadzie i grudniu roku poprzedniego. Obszar bronio­
ny otaczała — odziedziczona po garnizonie włoskim — li­
nia betonowych stanowisk ogniowych, poprzedzona zasie­
kami z drutu kolczastego i rowem przeciwczołgowym.
Tworzyła ona zewnętrzny pierścień obrony zwany „czer­
woną linią". W głębi terenu twierdzy znajdowała się druga
linia obrony — „błękitna" — składająca się z fortyfikacji
wybudowanych podczas długiego oblężenia. Włączone
w nią były umocnienia zbudowane przez Włochów lecz
przedtem nie stanowiące jednolitego systemu obronnego.
Istniała jeszcze „zielona linia", mająca bronić miasta i po­
rtu, budowana także podczas oblężenia w 1941 r. Twierdzę
nadal otaczały pola minowe, rów przeciwczołgowy i zasieki
z drutu kolczastego. Pozornie więc warunki obrony nie
były gorsze niż w czasie rozpoczynania się pierwszego
oblężenia.
W rzeczywistości jednak po odblokowaniu Tobruku nie
troszczono się o stan jego fortyfikacji. Część pól minowych
rozbrojono, rów przeciwczołgowy miejscami zasypano,
a ubytki w zasiekach pozostawiono bez naprawy. Dla
Tobruku nie przewidywano już roli twierdzy.
Od marca 1942 r. stała w Tobruku południowoafrykań­
ska 2 Dywizja Piechoty (gen. mjr. H.B. Klopper). Składała
się ona z 4 i 6 brygad piechoty. Doświadczenie wojenne
miała niewielkie. Jedyną akcją, w której uczestniczyła, było
zdobycie Bardiji i Sollum w styczniu 1942 r. Gen. Klopper,
dowodzący dywizją od połowy maja, prawie nie miał
doświadczenia operacyjnego.
W twierdzy przebywała też brytyjska 201 Brygada
Gwardii (bryg. G.F. Johnson), Hinduska 11 Brygada Pie­
choty (bryg. A. Anderson) oraz 32 Brygada Czołgów
(bryg. A.C. Willison).
201 Brygada Gwardii składała się z trzech batalionów
piechoty: 3 z pułku gwardii Coldstream (Coldstream Gu-
152
ards), 1 z pułku leśników Sherwood (Sherwood Foresters)
i nowo przydzielonego 1 batalionu pułku Worcestershire.
Hinduska 11 Brygada Piechoty również miała w swym
składzie sławne jednostki armii brytyjskiej, jak: szkocki
2 batalion pułku Cameron (Cameron Highlanders), bata­
lion 2/7 Gurków i 2/5 Maratów (Mahratta Light Infantry).
Dysponowała też słabo wyszkoloną kompanią przeciwpan­
cerną. Bryg. Anderson miał pod swą komendą także zbior­
czy batalion żołnierzy południowoafrykańskiej 1 Dywizji
(ppłk J.M. de Beer).
W skład 32 Brygady Czołgów wchodziły 4 i 7 królewskie
pułki czołgów. 4 pułk miał w trzech szwadronach w sumie
35 czołgów typu „Valentine", a 7 w dwóch szwadronach
— 26 wozów typu „Valentine" i „Matilda".
Garnizon wspierały trzy pułki artylerii polowej (2 i 3 po­
łudniowoafrykańskie i 25 pułk artylerii królewskiej). Ar­
tylerię średnią reprezentowały pułki 67 i 68, każdy z ośmio­
ma działami 4,5 cala (ok. 112 mm) i ośmioma haubicami
155 mm. Dochodziła do tego organiczna artyleria przeciw­
pancerna wjednostkach piechoty, wzmocniona przez połu­
dniowoafrykańską 6 baterię i baterię „A" 95 pułku prze­
ciwpancernego artylerii królewskiej. W sumie Tobruku
broniło w 1942 r. 15 dział przeciwpancernych 57 mm, 42
działka 40 mm oraz 8 działek 37 mm. Nieba nad twierdzą
strzegło 18 ciężkich armat przeciwlotniczych kalibru 3,7
cala (94 mm) z brytyjskiej 4 Brygady Artylerii Przeciwlot­
niczej oraz lekkie armaty Bofors 40 mm z południowoaf­
rykańskiego 2 pułku artylerii przeciwlotniczej. Tuż przed
rozpoczęciem oblężenia, 16 czerwca, zabrano z Tobruku 18
dział 94 mm, które zajęły swe dawne stanowiska na po­
graniczu Egiptu 13.
W twierdzy znalazło się też wiele formacji tyłowych oraz
dziesięć kampanii transportowych: południowoafrykań­
skich, brytyjskich i hinduskich. Pozostali również oficerowie

13 Pl a y f a i r , op. cit., t. I I I , s. 262-263; B h a r u h a , op. cit., s. 397-400.


153
łącznikowi marynarki i lotnictwa. Garnizon liczył w sumie
35 tysięcy ludzi.
Magazyny mieściły około 3 milionów racji żywnościo­
wych, 7 tysięcy ton wody pitnej i 1500 tysięcy galonów (ok.
6 800 000 litrów) benzyny. Zapasy amunicji artyleryjskiej
wynosiły ponad 130 tysięcy pocisków do armat polowych,
18 tysięcy do dział średniego kalibru, 155 tysięcy do dzia­
łek 40 mm i 23 tysiące do armat 57 mm. Twierdza była
więc w sumie dobrze zaopatrzona pod każdym nieomal
względem gdy gen. Klopper objął 15 czerwca 1942 r. jej
dowództwo.
Na zwołanej tego dnia naradzie dowódców, nowy
komendant garnizonu przedstawił podwładnym plan obro­
ny Egiptu przyjęty przez dowództwo brytyjskiej 8 Armii
i wynikające z niego zadania dla twierdzy. Powiedział przy
tym, że oblężenie trwać może do trzech miesięcy. Podczas
spotkania nie poruszono zagadnień taktycznych, być może
dlatego, że dowódca nie otrzymał od 13 Korpusu Armij­
nego rozkazów szczegółowych. Już wówczas jednak doszło
do sytuacji charakteryzującej postawę gen. Kloppera, gdy
pozornie akceptując propozycje ulepszenia systemu obrony
twierdzy — przeszedł nad nimi do porządku dziennego.
Stało się tak, gdy bryg. Willison, weteran długiego ob­
lężenia z 1941 r., zaproponował w prywatnej rozmowie
pewne zmiany organizacji rezerw.
Z kolei bryg. Johnson zaproponował, by stworzyć
wspólne dowództwo sił rezerwy (jego własnej 201 Brygady
Gwardii i 32 Brygady Czołgów Willisona). Dowódca twier­
dzy zgodził się w zasadzie na tę propozycję, mimo że uznał
ją za przedwczesną, gdyż na razie nie był znany kierunek,
z którego nastąpi atak wroga.
Następnego dnia opuścił Tobruk gen. Gott ze sztabem
swego 13 Korpusu Armijnego. Wyjeżdżając, polecił gen.
Klopperowi przygotować, oprócz planu obrony, także trzy
inne plany. Pierwszy dotyczyć miał współdziałania z lot­
154
nymi grupami rozpoznawczymi dla zapewnienia łączności
z frontem, drugi — odtworzenia rejonu obronnego Bel­
hamed we współdziałaniu z 30 Korpusem Arminym, trzeci
— ewentualnej ewakuacji garnizonu twierdzy w kierunku
wschodnim, także we współpracy z 30 Korpusem.
Kolejna narada dowódców odbyła się 18 czerwca, już
podczas drugiego oblężenia Tobruku. Komendant gar­
nizonu ogłosił oficjalnie stan oblężenia, nic nie mówiąc
o ewentualnych modyfikacjach lub zmianach planu obro­
ny. Bryg. Willison ponownie zaproponował ulepszenia,
głównie dotyczące zmniejszenia obsady wybrzeża mors­
kiego wobec małego prawdopodobieństwa nieprzyjaciels­
kiego desantu. Gen. Klopper życzliwie wysłuchał jego
opinii nic jednak nie zmienił w systemie obrony, który
uważał za doskonały.
18 czerwca nieprzyjacielski nacisk zmusił do ewakuacji
i przejścia do Tobruku mały garnizon Acromy złożony
z dwóch batalionów pułków południowoafrykańskich:
Transvaal Scottish i Middellandse. Przeciwnik wyraźnie
przygotowywał szturm twierdzy.
Rano 20 czerwca linia obronna Tobruku obsadzona
była zgodnie z planem, którego konsekwentnie trzymał
się dowódca załogi. Na zachodzie, od morza do wzgórza
Medauar, stanęła południowoafrykańska 6 Brygada Pie­
choty. Począwszy od tego wzgórza odcinek południowy
„czerwonej linii" obsadziła 4 Brygada Piechoty, także
z południowoafrykańskiej 2 Dywizji. Półtora kilometra
na zachód od drogi do El-Adem jej lewe skrzydło sąsiado­
wało ze zgrupowaniem ppłk. de Beera, podlegającym już
hinduskiej 11 Brygadzie. Odcinek tej jednostki obsadzały
— oprócz grupy de Beera — bataliony: 2 pułku Cameron,
2/5 Mahratta i 2/7 Gurków. Rozgraniczenia ich odcinków
znajdowały się na zachód od drogi do El-Adem, na
zachód od posterunku R 58 i na południe od szosy
nadmorskiej.
155
Pułki artylerii polowej przydzielono jako wsparcie po­
szczególnym brygadom. Południowoafrykański 2 pułk
przypadł 6 Brygadzie, 3 pułk — 4 brygadzie, a brytyjski 25
pułk — hinduskiej 11 Brygadzie. Artylerię średnią po­
dzielono sprawiedliwie między wschodnią i zachodnią po­
łowę twierdzy, tak że 68 pułk wspierał obrońców na
zachodzie, a 67 na wschodzie Tobruku.
Rezerwowe jednostki piechoty — bataliony 201 Brygady
Gwardii — rozmieszczono po południowej stronie grzbietu
Pilastrino na „linii błękitnej", od fortu o tej nazwie po
skrzyżowanie dróg z El-Adem i Bardiji (King's Cross).
Również w pobliżu fortu Pilastrino stanęły oba pułki
czołgów. Dowództwo obrony mieściło się w schronach
i pieczarach na zachód od fortu Solaro, będących siedzibą
sztabu włoskiego generała Manelli podczas walk stycz­
niowych 1941 r.
Plan obrony nie przewidywał użycia artylerii jako całości
podjednym dowództwem, choć wiadomo, że gen. Klopper
miał zamiar podporządkować ją należącemu do jego szta­
bu płk. H.A. McRichardsonowi. Dowództwo twierdzy nie
znało planów kontrataków opracowanych przez dowodzą­
cych brygadami i batalionami. Nie zapewniono też koor­
dynacji działań piechoty i artylerii poprzez wcześniejsze
uzgodnienia na wypadek różnych wariantów rozwoju sytu­
acji. Uparty bryg. Johnson porozumiał się wstępnie w tej
sprawie z dowódcami południowoafrykańskiego 2 i brytyj­
skiego 25 pułków artylerii polowej.
Ostatnie dni przed zamknięciem pierścienia wojsk „Osi"
wokół twierdzy garnizon spędził naprawiając umocnienia
i kładąc nowe pola minowe. Ta ostatnia sprawa, choć
bardzo istotna, była po długim oblężeniu zaniedbana,
podobnie jak cały system obrony. Na odcinku południo-
wo-wschodnim usunięto w wielu miejscach miny jeszcze
podczas przygotowań do wypadu załogi ku El-Duda w lis­
topadzie 1941 r. W rejonie wzgórza Medauar natomiast,
156
po kilkakrotnej zmianie jego obsady, zarówno alianckiej,
jak i niemiecko-włoskiej, powstał obszar minowany przez
wszystkich i dla wszystkich jednakowo niebezpieczny.
Pozycje oblegających Tobruk po raz drugi wojsk „Osi"
obsadzone zostały przez włoskie dywizje piechoty. Bloko­
wały one twierdzę, nie podejmując jednak prób ataku. Od
zachodu, pomiędzy brzegiem morza a wzgórzem Medauar,
stanęła Dywizja Piechoty „Sabratha". Odcinek południo­
wy obsadziły dywizje „Trento" i „Pavia", a południo-
wo-wschodni — „Brescia”.
Plan zdobycia twierdzy gen. Rommel opracował jeszcze
jesienią 1941 r., lecz brytyjska ofensywa „Crusader" prze­
szkodziła w jego realizacji. Teraz „Lis Pustyni" mógł go
wreszcie wprowadzić w życie. Skupione w rejonie El-Adem
— Belhamed — Gambut obie dywizje Afrika-Korps oraz
włoska 132 Dywizja Pancerna „Ariete" i grupa bojowa
piechoty z 90 Dywizji Lekkiej uderzyć miały na połu-
dniowo-wschodni odcinek obrony, obsadzony przez hin­
duską 11 Brygadę. Dołączyć do nich miała na lewym
skrzydle włoska Dywizja Zmotoryzowana „Trieste" nad­
chodząca z zachodu. Tak więc niemieckie dywizje 21 i 15
przełamać miały pozycje batalionu 2/5 Maratha, a obie
dywizje włoskiego 20 Korpusu Szybkiego — obronę bata­
lionu Cameron. Następnie zdobyte już umocnienia zajęła­
by jedna z włoskich dywizji piechoty, podczas gdy jedno­
stki pancerne kontynuowałyby natarcie w głąb obrony.
Uwagę brytyjskich wojsk na granicy Egiptu absorbować
powinny ruchy 90 Dywizji Lekkiej w rejonie Bardiji.
Rozkaz szturmu wydano 18 czerwca, a jego datę wy­
znaczono na 20 czerwca. W dniu poprzedzającym natarcie
oddziały w nim uczestniczące miały nie wykonywać żad­
nych ruchów, poza działaniami rozpoznawczymi. Na pozy­
cje wyjściowe przesunąć się powinny w nocy z 19 na 20
czerwca, by nie obudzić czujności obrońców. Natarcie
rozpocząć się miało od potężnego nalotu lotnictwa nie­
157
mieckiego i włoskiego. Samoloty wystąpiłyby też w roli
wsparcia wojsk lądowych w trakcie szturmu.
Nalot na odcinek południowo-wschodni nastąpił 20 cze­
rwca o godz. 5.30. Od tej chwili przez resztę dnia Tobruk
falami atakowało w sumie około 150 samolotów bom­
bowych, nurkujących i myśliwsko-bombowych eskortowa­
nych przez 150 myśliwców. Większość bombowców należa­
ła do jednostek Luftwaffe, wśród myśliwców zaś odwrotnie
— więcej było włoskich. Bliskość lotnisk w El-Adem,
El-Ghazali i na Krecie pozwalała na ciągłe bombardowa­
nie pozycji obrony. Przez cały dzień lotnictwo niemieckie
wykonało 580 lotów bojowych na bombardowanie, a włos­
kie — 177, zrzucając odpowiednio ponad 300 i około 65
ton bomb 14.
W czasie gdy na pozycje hinduskie spadały tony bomb,
saperzy niemieccy i włoscy przygotowywali przejście przez
rów przeciwczołgowy i zasieki. O godz. 7.45 padł rozkaz
natarcia dla czołgów, które około godz. 8.30 przekroczyły
rów. Obiektem ataku wozów bojowych, pionierów i piecho­
ty stały się posterunki od R 48 do R 51 oraz R 53, przy
czym odznaczył się szczególnie włoski 31 batalion pionierów
ze 132 Dywizji Pancernej „Ariete"15. Dalej na wschód czołgi
niemieckiej 15 Dywizji Pancernej przełamały obronę na
odcinku od posterunku R 57 do R 70. Wozy bojowe
Dywizji Pancernej „Ariete"15, mimo sukcesu jej pionierów,
sforsowawszy rów nie były w stanie przełamać obrony
batalionu Camerons, więc ruszyły śladem swego niemiec­
kiego sąsiada ku skrzyżowaniu King's Cross. Niemiecka
artyleria przeniosła ogień w głąb obrony — na port i miasto.
Początkowo dość optymistyczny meldunek bryg. Ander­
sona o przerwaniu frontu jego hinduskiej 11 Brygady

14 Playfair, t. III, s. 266.


15 P. C a c c i a - D o m i n i o n i, El Alamein 1933-1962. An Italian
Story, London 1966, s. 29; J.G. E l l i o t t , A Roll of Honour. The
Story of the Indian Army 1939-1945, London 1965, s. 198-199.
158
Piechoty, nie grożącym jednak załamaniem obrony, gen.
Klopper skwitował obietnicą posłania tam batalionu czoł­
gów i pododdziałów piechoty z rezerwy dowództwa twier­
dzy. Kolejny meldunek mówił już o załamaniu się oporu
batalionu Mahratta o godz. 10.00 i o braku oznak nad­
ciągania obiecanego wsparcia. Sprawa ta ilustruje dobrze
braki w organizacji obrony twierdzy. Gen. Klopper uważał
bowiem że — skoro odsiecz dla brygady hinduskiej ma być
dziełem głównie 32 Brygady Czołgów — wystarczy wydać
rozkaz bryg. Willisonowi, a ten już sam porozumie się
z 201 Brygadą Gwardii na temat udziału piechoty w tym
przedsięwzięciu. Nie pomyślano przy tym o uzgodnieniu tej
kwestii z dowódcą czekającej na pomoc hinduskiej 11
Brygady Piechoty. W rezultacie ku King's Cross wyruszyły
— niazależnie od siebie — batalion czołgów ppłk.W.R.
Reevesa z 4 pułku 32 Brygady i dwie kompanie pułku
Cameron z plutonem dział przeciwpancernych z 201 Bry­
gady Gwardii. Do ich współdziałania nie doszło, gdyż
dowódcy uznali, że w bitwie pancernej tak mała jednostka
piechoty nie ma żadnej roli do odegrania. Wkrótce bryg.
Willison posłał na King's Cross także 7 pułk czołgów.
W bitwie, która rozegrała się pomiędzy 4 i 7 pułkiem
czołgów a nadchodzącymi ze wschodu i południa siłami 21
i 15 dywizji pancernych Afrika-Korps, zwyciężyli Niemcy.
Zakończyła się około godz. 14, gdy 4 pułk czołgów został
prawie całkowicie zniszczony, a hinduska 11 Brygada Pie­
choty rozbita. Teraz zagrożone było lewe skrzydło 201
Brygady Gwardii.
O wydarzeniach tych dowodzący twierdzą dowiedzieli
się dopiero od bryg. Andersona, który pojawił się w siedzi­
bie dowództwa, donosząc o rozbiciu swej jednostki. Zanie­
pokojony obecnością czołgów przeciwnika na grzbiecie
Pilastrino gen. Klopper polecił 201 Brygadzie Gwardii
obsadzić nową linię obrony przecinającą tej grzbiet i zwró­
coną frontem na wschód. Nakazał też dowódcy połu­
159
dniowoafrykańskiej 4 Brygady (bryg. Hayton) przejęcie
dowodzenia pozostałymi z 11 Brygady pododdziałami na
odcinku południowym (batalion Camerons i grupa de
Beera). Obu brygadom swej dywizji gen. Klopper rozkazał
podjąć nocą działania nękające przeciwnika po drugiej
stronie „czerwonej linii".
Po rozbiciu hinduskiej brygady, siły niemieckie rozdzieli­
ły się. 21 Dywizja Pancerna ruszyła z King's Cross na
północ drogą do Tobruku, a 15 Dywizja Pancerna — na
zachód ku fortowi Pilastrino. Stało się to około godz.
14.30.
Marsz 21 Dywizji okazał się łatwym przedsięwzięciem,
gdyż na swej drodze napotkała ona tylko resztki 7 pułku
czołgów, które rozproszyła. Więcej trudności spowodował
ogień dział kilku baterii mających stanowiska w rejonie
pomiędzy King's Cross a wybrzeżem. Ostrzał prowadzony
przez południowoafrykańską 9 baterię połową, pluton
5 baterii i pluton artylerii średniej, a szczególnie z dział 3,7
cala 277 ciężkiej baterii przeciwlotniczej, wstrzymał natar­
cie do godz. 16.00. Dalej jednak przeszkód nie napotkano
i dwie godziny później oddziały niemieckie weszły do
miasta. Ich pojawienie się wywołało panikę wśród niebojo-
wych jednostek i instytucji wojskowych rozmieszczonych
tam w tzw. 88 podokręgu (No 88 Sub-Area), dowodzonych
przez bryg. Thompsona. W ogromnym pośpiechu udało się
jednak zniszczyć lub poważnie uszkodzić instalacje paliwo­
we i wodne oraz część urządzeń portowych. Podjęto też
próbę wyprowadzenia z portu małych jednostek. Udało się
to 2 poławiaczom min i 13 innym jednostkom, a 22
i 1 poławiacz min utracono wskutek ognia niemieckiego
lub w drodze do Aleksandrii.
Obrona Tobruku została tym samym rozcięta na dwie
części: północno-wschodnią i południowo-zachodnią.
W tym samym niemal czasie twierdza pozbawiona zo­
stała głównego stanowiska dowodzenia. Stało się to w oko­
160
licznościach wystawiających fatalne świadectwo gen. Klop-
perowi i jego sztabowcom. Około godz. 16, gdy rejon
pieczar mieszczących sztab 2 Dywizji znalazł się pod og­
niem artylerii nieprzyjacielskiej i przeciągały przezeń grupy
żołnierzy i pojazdów z rozbitych brygad (32 czołgów i 11
hinduskiej), zauważono nadciągające od wschodu czołgi
niemieckie. Generał uznał, że lada moment zaatakują one
jego stanowisko dowodzenia. Nakazał więc zniszczenie
dokumentów, sprzętu łączności i rozproszenie sztabu, wy­
znaczając Sollum (na granicy egipskiej), jako punkt zbor­
ny. Decyzja ta świadczyła o przekonaniu, że upadek To­
bruku jest przesądzony i nastąpi w ciągu najbliższych
godzin. Czołgi niemieckie wycofały się jednak, a sztab sam
pozbawił się środków dowodzenia, gdyż zniszczono polo­
wą centralę telefoniczną i większość radiostacji. Ostatecz­
nie gen. Klopper zainstalował się w sztabie, południowo­
afrykańskiej 4 Brygady w Ras Belgamel (odcinek północ-
no-zachodni), pozbawiwszy się jednak możliwości dowo­
dzenia tym, co zostało z garnizonu twierdzy 16.
Po rozłączeniu się niemieckich oddziałów pancernych 15
Dywizja Pancerna ruszyła na północny zachód, wzdłuż
grzbietu Pilastrino, ku fortowi o tej samej nazwie. Broniąca
tego kierunku 201 Brygada Gwardii zajmowała pozycje
wzdłuż „błękitnej linii". Od wschodu pierwszy stał batalion
pułku Sherwood Foresters, następnie dowództwo brygady
z pocztem, dalej batalion Coldstream Guards, a w rejonie
fortu Pilastrino — batalion pułku Worcestershire. Atak 15
Dywizji Pancernej rozpoczął się około godz. 17. W ciągu
następnych dwóch godzin przełamana została obrona ba­
talionu Sherwood Foresters, a dowództwo brygady wzięte
do niewoli. Być może z dowództwa przekazano wiadomość
o kapitulacji całej brygady, gdyż resztki wspomnianego
wyżej batalionu poddały się wkrótce. Z kolei ruszył szturm

16 C a r v e r , op.cit., s. 246.
Gen. Archibald
P. Wavell

Gen. Claude Auchinleck


Gen. Stanislaw Kopański

Unieszkodliwiony „Stuka" i jego pogromcy


Gen. Władysław Sikorski w oblężonym Tobruku

Polsko-australijskie braterstwo broni


Operacja „Treacle" — Australijczycy opuszczają Tobruk na okrę­
tach Royal Navy

Generałowie L. Morshead i Ronald M. Scobie


Mjr M.K.
Rajendra - singha

Brytyjskie czołgi „Valentine" podczas walk na zachód od Tob­


ruku, czerwiec 1942 r.
Operacja „Agreement" — w drodze do Kufry
Tonie HMS „Coventry" — największy z okrętów utraconych
w operacji „Agreement"
Gen. H.B. Klopper

Tobruk zdobyty przez wojska „osi", czerwiec 1941 r.


Jesienią 1942 r. wojska „osi" utraciły Tobruk ostatecznie — mimo
pozostawionych zapowiedzi powrotu

Polskie groby na cmentarzu w Tobruku


161
niemiecki na pozycje batalionu Coldstream Guards, który
także został rozbity. Dowodzący nim mjr H.M. Sainthill
wyprowadził do fortu Pilastrino tylko jedną pełną kom­
panię i około pół setki żołnierzy z pozostałych oraz cztery
działka przeciwpancerne. Fortu Pilastrino nie zaatakowa­
no jednak, gdyż czołgi 15 Dywizji Pancernej osłaniały
jedynie z lewej strony prącą do portu 21 Dywizję Pancerną.
Zamieszanie powstawało nie tylko tam, gdzie dowódcy
brytyjscy nie stali na wysokości zadania. Bryg. Hayton,
dowodzący 4 Brygadą południowoafrykańskiej 2 Dywizji,
chcąc zorientować się w sytuacji odcinka na wschód od
własnego, polecił lewoskrzydłowemu batalionowi strzelców
kafryjskich (Kaffrarian Rifles) nawiązać łączność z batalio­
nem Camerons i grupą de Beera. Rozkaz wykonano, lecz
jednocześnie pocisk niemiecki zniszczył radiostację batalio­
nu kafryjskiego. Nie mogąc się z nim porozumieć, bryg.
Hayton uznał, że batalion został rozbity. Ze swego stano­
wiska obok fortu Pilastrino około godz. 16 ujrzał i on
niemieckie czołgi zbliżające się od wschodu. Zareagował
rozsądniej niż dowódca dywizji, przenosząc się jedynie ze
sztabem do punktu znanego jako Figa, na skarpie Solaro
w pobliżu zachodniej linii obrony. Jednakże przez kolejne
cztery godziny jego 4 Brygada pozbawiona była kontaktu
z dowódcą.
Podczas tej przerwy w dowodzeniu energiczni oficerowie
pragnący stawiać nieprzyjacielowi opór w sposób zorgani­
zowany porozumieli się w sprawie obrony rejonu fortu
Pilastrino. Dowódca stojącego tam batalionu Worcesters­
hire, ppłk. J.O. Knight, prowadzący resztki gwardzistów
batalionu Coldstream mjr, Sainthill oraz dowódcy połu­
dniowoafrykańskich 2 i 3 pułków artylerii polowej ppłk.
O.W. Sherwell i ppłk. I.B. Whyte uzgodnili, że koncentrują
swe siły do obrony fortu.
Wieczorem 20 czerwca trudno już było mówić o obronie
twierdzy tobruckiej jako całości. Dowództwo kontaktować
162

się mogło tylko z częścią własnych wojsk. Niektóre od­


działy zostały rozbite, przestając istnieć. Nieprzyjaciel opa­
nował część twierdzy po rozcięciu obszaru obrony na
dwoje. Miasto i port były już w rękach zdobywców.
Nie oznaczało to jednak końca obrony. Na swych pozy­
cjach stał batalion 2/7 Gurków na północno-wschodnim
skraju obrony. Południowoafrykańska 6 Brygada nie ucze­
stniczyła w walkach, utrzymując swą linię obrony bez
zmian. Na południu batalion Camerons, grupa de Beera
i strzelców kafryjskich zajmowały ośrodki przygotowane
do obrony okrężnej. W forcie Pilastrino szykowali się do
takiej obrony żołnierze z batalionów 201 Brygady Gwardii
i południowoafrykańscy artylerzyści. Za zgodą gen. Klop-
pera, ppłk Willison planował wyjście z twierdzy pozostało­
ści 32 Brygady Czołgów. Dowódca garnizonu dysponował
tylko częścią swego sztabu oraz środkami łączności 6 Bry­
gady, w której dowództwie przebywał.
Noc rozświetlały pożary — w porcie niszczono zapasy
i urządzenia, a niemieckie czołgi ogniem dział podpaliły
kilkaset samochodów zgromadzonych na zachód od portu.
Warto dodać, że ppłk. Willison bezskutecznie domagał się
wcześniej ich rozproszenia i zamaskowania. Od zapad­
nięcia zmroku przez całą noc pojawiały się nad twierdzą
brytyjskie bombowce. Najpierw grupa maszyn typu Doug­
las „Boston" zaatakowała cele w południowo-wschodniej
części obszaru obrony, a później kilkakrotnie nadlatywały
jeszcze pojedyncze samoloty.
Około godz. 21 gen. Klopper uzyskał kontakt radiowy
z dowództwem 8 Armii. Zaczęła się dramatyczna wymiana
depesz i rozmów przez radiotelefon. Dowódca obrony
twierdzy pytał natarczywie o termin możliwej odsieczy.
W odpowiedzi gen. Ritchie zapewnił, że nadejdzie ona, lecz
najwcześniej następnej nocy i załoga twierdzy powinna
przebić się z Tobruku na jej spotkanie koło El-Adem.
Ostatnie słowa depeszy brzmiały: „Zniszczenie benzyny
163
żywotne", co gen. Klopper mógł uznać za dopuszczenie
myśli nie tylko o ewakuacji, ale i o kapitulacji.
Teraz nastąpiła seria rozmów i dyskusji gen. Kloppera
z dowódcami brygad i oficerami sztabu. Scierały się opinie
o konieczności przebicia się przez siły oblegające Tobruk
bądź o niemożliwości dokonania tego bez odpowiednio
dużej liczby samochodów. Mówiono o stawieniu oporu „do
końca", ale i o tym, że: „Tylko poddając się uratuje pan
(Klopper — Z.K.) kwiat mężczyzn Afryki Południowej!" 17.
Ostatecznie gen. Klopper polecił podwładnym zrealizo­
wać propozycję bryg. Haytona, by bronić zachodniego
odcinka obrony, w którym stała nietknięta 6 Brygada
1 większość 4 Brygady. Była godz. 2.00 21 czerwca, gdy
dowódca 2 Dywizji przekazał 8 Armii wiadomość o decyzji
wysłania ocalałych sił zmotoryzowanych, by przedarły się
przez wojska wroga wobec niemożliwości utrzymania
obrony następnego dnia. Ostatnie słowa brzmiały wręcz
bohatersko: „Będziemy stawiać opór do ostatniego czło­
wieka i ostatniego naboju" 18.
Sytuacja bronionej jeszcze części Tobruku była jednak
katastrofalna. Brakowało pojazdów, by dowozić amunicję.
Wśród części żołnierzy panował nastrój beznadziejności,
pojawiły się oznaki paniki. Napływały nieprawdziwe mel­
dunki o koncentracji czołgów niemieckich — na przykład
na wzgórzu Medauar. Ten ostatni przesądził chyba sprawę
Gen. Klopper około godz. 6 w ostatniej depeszy do dowó­
dztwa 8 Armii stwierdził on: „Sytuacja chwiejna. Będą
straszliwe ofiary. Robię najgorsze. Benzyna zniszczona".
Odpowiedź gen. Ritchie głosiła m. in.: „Cała Ósma Armia
z podziwem patrzyła na waszą dzielną walkę. Jesteście dla
nas wszystkich przykładem i wiem, że Afryka Południowa
będzie z was dumna 19.
17 H e c k s t a l l - S m i t h , op. cit., s. 235.
18 Tamże.
19 Playfair, op. cit., t. III, s. 273.
164

Rankiem gen. Klopper wysłał do podległych sobie do­


wódców rozkaz przerwania ognia, a parłamentariuszy do
dowództwa niemieckiego. Przedtem oddał swój kompas
i samochód grupie podwładnych z 6 Brygady, zdecydowa­
nych na przebijanie się przez pustynię do linii frontu.
Pechowy dowódca 2 Dywizji zbiegł z niewoli włoskiej
w 1943 r. i dotarł do wojsk alianckich walczących wówczas
na południu Włoch.
Reakcje żołnierzy były zróżnicowane. Oddziały, które
trzymały się dotąd dzielnie, odmawiały wiary rozkazowi
lub nie słuchały go. Do wieczora 21 czerwca walczyli
i odpierali ataki. Gurkowie na wschodzie, a batalion Ca­
meron i resztki batalionu Coldstream na południu twierdzy
nawet do następnego dnia. Mjr Sainthill z grupą podwład­
nych z batalionu Coldstream i innych jednostek zorganizo­
wał konwój samochodów, który — ze stratami — przerwał
linię wroga i wydostał się z twierdzy. Udało się to także
kilku mniejszym grupom.
Na ogół jednak, szczególnie wśród żołnierzy południo­
woafrykańskich, panowało zaskoczenie i przygnębienie.
Niektórzy żałowali, że idą do niewoli bez walki, inni
zarzucali dowództwu brak tradycyjnego ducha bojowego
Burów, ale chętnych do kontynuowania oporu było niewie­
lu. Zdarzały się sytuacje zupełnie nietypowe. W cytowanej
przez weterana obrony relacji anonimowego żołnierza mo­
wa jest o ciągnięciu losów o jedyne miejsce w samochodzie
mającym służyć do ucieczki. Zwycięzca oddał jednak swe
miejsce koledze — Żydowi, obawiającemu się o swój los
w niewoli niemieckiej20. Jednocześnie murzyńscy żołnierze

20 H e c k s t a l l - S m i t h , op.cit., s.241-242. Dodać tu trzeba, że autor

— weteran rejsów do oblężonego Tobruku w 1941 r. — pomylił się pisząc


na s. 245 o żołnierzach „polskich i czeskich" wśród jeńców wziętych przez
Afrika-Korps w Tobruku w 1942 r. Zarówno polska brygada, która
opuściła twierdzę w grudniu poprzedniego roku, jak i batalion czecho­
słowacki, pozostający tam do kwietnia roku następnego, nie mogły się
dostać do niewoli z południowoafrykańską 2 Dywizją.
165
służb pomocniczych 2 Dywizji mieli podobno rozpocząć
rabunek magazynów żywnościowych połączony z wielkim
pijaństwem. To oni umieścili na stanowisku dowódcy wiel­
ką białą flagę. Później mówiono o tragicznym losie wielu
z nich, gdyż ich stan sprawiał, że — maszerując pod
eskortą niemiecką — nie reagowali na rozkazy wartow­
ników, którzy bezwzględnie używali wówczas broni.
W zdobytym Tobruku wojska gen. Rommla wzięły do
niewoli ponad 30 tysięcy jeńców. Dane liczbowe wskazują,
że — wbrew opinii o „południowafrykańskim" charakterze
garnizonu — bitwa z czerwca 1942 r. była bardzo „brytyjs­
ka". Wśród jeńców znalazło się bowiem 19 tysięcy Brytyj­
czyków, 8960 białych Południowych Afrykanów, 1760
„krajowców" z Południowej Afryki oraz 2500 Hindusów.
Strona niemiecka straciła w tych walkach ogółem 3360
zabitych, rannych i zaginionych 21.
W ręce zdobywców wpadło 1460 ton paliwa, 2 tysiące
sprawnych pojazdów i około 5 tysięcy ton żywności. Gen.
Rommel liczył na o wiele większe zapasy paliwa i pode­
jrzewał, że obrońcy zdążyli je zniszczyć. Podobno groził za
to nawet jeńcom pieszym marszem do Trypolisu. W sumie
jednak był zadowolony ze zwycięstwa, które przyniosło mu
buławę feldmarszałka i zmyło wspomnienie bezskutecz­
nego oblężenia Tobruku w 1941 r. Droga do Suezu zdawa­
ła się stać otworem.
W rozkazie dziennym z 21 czerwca 1942 r. nowo miano­
wany feldmarszałek podał zawyżone liczby jeńców i zdoby­
tego sprzętu, by stwierdzić: „Żołnierze! Wielka bitwa
w Marmarice ukoronowana została przez was szybkim
zdobyciem Tobruku [...] Podczas długiej, ciężkiej walki
minionych czterech tygodni zadawaliście, przez waszą nie­
zrównaną odwagę i wytrzymałość, wrogowi cios za ciosem.
Wasz duch ofensywy kosztował go jądro armii polowej,

21 Playfair, op. cit., t. III, s. 274.


166
która stała przygotowana do ofensywy. Przede wszystkim
stracił on swe potężne wojska pancerne. Moje szczególne
gratulacje dla oficerów i żołnierzy za to wspaniałe osiąg­
nięcie.
Żołnierze Armii Pancernej Afryka!
A teraz do całkowitego zniszczenia wroga. Nie spocz­
niemy póki nie zmiażdżymy ostatnich resztek brytyjskiej
Ósmej Armii. W dniach, które nadejdą wezwę was do
jeszcze jednego wielkiego wysiłku dla doprowadzenia nas
do tego końcowego celu" 22.
Upadek Tobruku po dwóch dniach walk wstrząsnął
brytyjską opinią publiczną. Wkrótce po kapitulacji Sin­
gapuru (w lutym 1942), poddała się twierdza, która miano
niezdobytej zyskała nie w trakcie budowy, lecz podczas
wielomiesięcznego oblężenia zaledwie rok wcześniej. Pre­
mier Churchill i jego rząd omal nie utracili zaufania
parlamentu. Żałoba ogarnęła Afrykę Południową, która
w dwa dni straciła jedną trzecią swej armii i to w sposób
niezbyt chwalebny. Jej żołnierze stali się w Egipcie i Libii
obiektem kpin.
Przyczyn sukcesu Rommla doszukać się można we
wspomnianym już zaniedbaniu umocnień Tobruku, który
nie miał już być więcej twierdzą. Nie dało się tego odrobić
w ciągu kilku tygodni, a tym bardziej dni. Wojska, które
obiegły Tobruk w 1942 r. miały już ogromne doświad­
czenie w wojnie na pustyni. Były zahartowane w minionych
porażkach i rozgrzane świeżymi sukcesami. Obrońcom
twierdzy, przy wysokim z początku morale, brakowało
doświadczenia bojowego, a gen. Klopper i jego sztab nie
mieli czasu dorosnąć do postawionego im zadania. Zbyt
szybko zabrano z Tobruku sztab 13 Korpusu Armijnego,
mogący im służyć radą i pomocą (jak uczynił to w 1941 r.

22 The Rommel Papers, s.232. Rozkaz mówił o wzięciu 45 tysięcy

jeńców, zniszczeniu lub zdobyciu tysiąca czołgów i 400 dział.


167
sztab Sił Pustyni Zachodniej dla gen. Morsheada). I wresz­
cie, w sytuacji, jaka zaistniała, zarówno premier Churchill,
jak i genertałowie Auchinleck oraz Ritchie, popełnili chyba
błąd przekształcając Tobruk w twierdzę, gdy jego garnizon
nie miał czasu stać się zwartym zespołem o wysokim
morale. Być może jako jedna z pozycji frontowych, pustyn­
na twierdza nie upadłaby w sposób żywo przypominający
styczeń roku 1941.
TOBRUK UTRACONY I TOBRUK ODZYSKANY

Upadek Tobruku sprawił, że w swej ofensywie ku Kana­


łowi Sueskiemu feldmarsz. Rommel nie musiał już trzymać
części Afrika-Korps na tyłach. Upojony sukcesem uzyskał
podczas rozmowy z feldmarsz. Kesselringiem zgodę na
wykonanie planu „Herkules" (inwazja na Maltę) w ter­
minie późniejszym niż zajęcie strefy kanału. O wyrażeniu
tej zgody zarówno przez Hitlera, jak i Mussoliniego zade­
cydował zapewne zwycięski tym razem szturm na Tobruk.
Pierwszy z nich ufał w talenty wojskowe „Lisa Pustyni",
drugi natomiast bardzo pragnął spełnić swą zapowiedź
triumfalnego wjazdu do Kairu z roku 1940.
Wojska alianckie cofały się tymczasem ku granicy egip­
skiej, gdzie gen. Ritchie chciał wydać Rommlowi decydują­
cą bitwę. Wobec upadku Tobruku i zwolnienia dywizji
pancernych Afrika-Korps, obrona na granicy nie mogła
teraz być przygotowana — pozostało zbyt mało czasu.
W tej sytuacji gen.Gott doradzał dowódcy 8 Armii po­
wtórzenie rozwiązania z września 1940 r., czyli odwrót na
pozycję Mersa Matruh. Bliskość własnych baz oraz roz­
ciągnięcie linii zaopatrzeniowych przeciwnika miały ułat­
wić próbę powtórzenia sukcesu, który odniósł przed dwo­
ma laty gen. O'Connor. Plan ten nie był oryginalny, gdyż
przeciwnik także wyciągał wnioski z przeszłości. Ponadto
niedawne walki na linii El-Ghazala-Bir Hakeim wykazały,
że przez obejście umocnień od południa można przełamać
169
każdą linię obrony ciągnącą się od morza w głąb pustyni.
Dotyczyło to zarówno granicy egipskiej, jak i linii Mersa
Matruh. Mimo takich właśnie wątpliwości, gen. Auchin­
leck zatwierdził plan 22 czerwca. Przewidywał on, że 13
Korpus Armijny gen. Gotta bronić będzie granicy egipskiej
możliwie długo. W tym czasie ściągnięty z Syrii 10 Korpus
Armijny gen. Williama G.Holmesa (nowozelandzka 2 Dy­
wizja Piechoty gen. Bernarda Freyberga i hinduska 5 Dy­
wizja Piechoty gen. Harolda R. Briggsa) przygotuje pozy­
cje pod Mersa Matruh. Gdy wojska gen. Gotta zmuszone
będą opuścić linię granicy, ich większość, tj. 7 Dywizja
Pancerna, 50 Dywizja Piechoty i hinduska 10 Dywizja
Piechoty obsadzą pozycje w Mersa Matruh. Natomiast
południowoafrykańska 1 Dywizja Piechoty wycofa się na
kolejną linię obrony, którą pod El-Alamein przygotuje 30
Korpus Armijny gen. Norrie.
Gen. Auchinleck obawiał się jednak, że dotychczasowe
sposoby walki na pustyni już się przeżyły i dlatego zgłosił
Komitetowi Szefów Sztabów w Londynie gotowość rezyg­
nacji ze stanowiska naczelnego dowódcy wojsk brytyjskich
na Bliskim Wschodzie 1.
23 czerwca wojska niemiecko-włoskie przekroczyły gra­
nicę egipską. Sposób, wjaki to uczyniły, potwierdził obawy
gen. Auchinlecka. Gdy włoskie dywizjwe piechoty demons­
trowały gotowość ataku w rejonie Sollum, Afrika-Korps
oraz 90 Dywizja Lekka i włoski 20 Korpus Szybki (wzmoc­
niony Dywizją Pancerną „Littorio") obeszły linię obrony
od południa i przekroczyły granicę koło fortu Maddalena.
Następnie ruszyły ku północy, wychodząc 24 czerwca na
drogę nadbrzeżną na wschód od Sidi Barrani. Następnego
dnia pododdziały rozpoznawcze Afrika-Korps dotarły do
pozycji brytyjskich pod Mersa Matruh.

1 J a c k s o n , op. cit., s . 239.


170
25 czerwca nastąpiła zmiana na stanowisku dowódcy
8 Armii. Gen. Auchinleck zwolnił gen. Ritchie sam przejął
jego obowiązki. Nie mogło to już wpłynąć na przebieg
bitwy w rejonie Mersa Matruh, stoczonej 26-29 czerwca
1942 r. Wojska „Osi" przełamały wówczas obronę 13
Korpusu Armijnego i części 10 Korpusu. Jego dowództ­
wo wraz z 50 Dywizją Piechoty i hinduską 10 Dywizją
Piechoty (obie z 13 Korpusu) odcięte zostało w Mersa
Matruh przez niemiecką 90 Dywizję Lekką, która dotarła
do morza koło Garawla nocą 28 czerwca. Dywizje Af-
rika-Korps obeszły od północy pozycje nowozelandzkiej
2 Dywizji Piechoty, wiążąc ją jednocześnie od czoła.
Wieczorem 27 czerwca gen. Gott wydał swemu 13 Kor­
pusowi rozkaz odejścia w rejon Fuka, co zaaprobował
gen. Auchinleck. Poszczególne dywizje, brygady i batalio­
ny wykonywały to zadanie, przebijając się w walkach
przez oddziały nieprzyjaciela, ich kolumny tyłowe lub
nawet nocne biwaki.
Dzień 29 czerwca obie strony spędziły prąc na wschód,
przy czym poszczególne oddziały czasem poruszały się
trasami równoległymi lub starały się wręcz unikać spot­
kania w imię szybszego osiągnięcia kolejnej linii obrony.
Brytyjczycy — by ją obsadzić, a Niemcy i Włosi — by do
tego nie dopuścić.
Wojska 15 i 21 dywizji pancernych Afrika-Korps (ich
grupa uderzeniowa liczyła 40 czołgów i 600 piechurów)
zmierzały przez pustynię ku środkowi linii El-Alamein. 90
Dywizja Lekka parła na wschód drogą nadmorską. 30
czerwca jej oddziały czołowe zostały pod Tel el-Eisa ostrze­
lane przez ciężką artylerię z linii El-Alamein, od której
dzieliło je już tylko około 8 km.
Następne dwa miesiące charakteryzowała stabilizacja
frontu, połączona jednak z próbami jego przełamania
przez obie strony. Ponadto w dowództwach brytyjskich
zaszły kolejne zmiany personalne, będące dalszym ciągiem
171
procesu zapoczątkowanego decyzją gen. Auchinlecka z 25
czerwca. Nie ograniczały się one tylko do obsady po­
szczególnych stanowisk. Gen. Auchinleck zmienił przede
wszystkim strategię na zmierzającą do zachowania 8 Ar­
mii, tak by osiągnęła ona stan pozwalający pokonać prze­
ciwnika. Zreorganizowano też formacje piechoty, które
przekształcono wjednostki w pełni zmotoryzowane. Ozna­
czało to ich zmniejszenie, gdyż samochodów i transpor­
terów opancerzonych nie starczało (zgodnie z dotychczaso­
wą strukturą) dla wszystkich pododdziałów w ramach
batalionów. Piechotę „pieszą" odesłano więc na pozycje
obronne linii El-Alamein lub do ich budowy w Delcie Nilu.
Scentralizowano dowodzenie artylerią.
W ciągu lipca trwały próby przełamania obrony brytyj­
skiej przez siły niemiecko-włoskie. Front rozciągał się teraz
od morza na północy do Depresji Kattara na południu.
Bronił go na odcinku północnym brytyjski 30 Korpus
Armijny gen. Norrie, a na południowym (od grzbietu Alam
Haifa do Depresji Kattara) — 13 Korpus Armijny gen.
Gotta. Po przeciwnej stronie frontu, począwszy od brzegu
morskiego, zajmowały stanowwiska: niemiecka 90 Dywizja
Lekka, włoskie korpusy: 21, 10 i 20 Szybki oraz Af-
rika-Korps z 15 i 21 dywizjami pancernymi.
W rozpoczętych 1 lipca natarciach wojska „Osi" dotarły
po dwóch tygodniach do grzbietu wzgórz Ruweisat. Kolej­
na bitwa o ten grzbiet 21-22 lipca przesunęła front na jego
zachodni kraniec, co oznaczało cofnięcie wojsk niemiec­
kich początkowo zajmujących połowę jego długości. Obie
strony znów przeszły do obrony, przy czym brytyjska
wzmacniana była dostawami uzbrojenia z metropolii i Sta­
nów Zjednoczonych oraz nowymi jednostkami z Wysp
Brytyjskich.
Po tej bitwie na stanowisku dowódcy 8 Armii nastąpiła
13 sierpnie kolejna zmiana. Gen. Auchinleck przekazał
dowodzenie przysłanemu z Wielkiej Brytanii, mało dotąd
172
znanemu, gen. Bernardowi Montgomery'emu. Dwa dni
później sam zastąpiony został, jako naczelny dowódca
wojsk brytyjskich na Bliskim Wschodzie, przez gen. Harol­
da Alexandra. Zbliżające się rozstrzygnięcie kampanii mia­
ło być — jak sugerował to gen. Auchinleck — dziełem
ludzi nowych.
Ostatnim akordem niemiecko-włoskich prób przerwania
obrony była bitwa o Alam el-Halfa, stoczona 30 sierpnia
— 3 września. Wojska „Osi" podjęły tam manewr okrąża­
jący przeciwnika od południa — skrajem Depresji Kattara.
Następnie ruszyły ku północy i zatrzymane zostały na linii
grzbietu Alam el-Halfa.
Twarda obrona i kontrataki brytyjskie połączone z nalo­
tami RAF i jednostek lotnictwa amerykańskiego sprawiły,
że feldmarsz. Rommel zmuszony został do odwrotu na
linię frontu z końca lipca. Straty poniesione w ludziach
wyniosły (w zabitych, rannych i zaginionych): 1750 Brytyj­
czyków, 1859 Niemców i 1051 Włochów. Zniszczono 67
czołgów brytyjskich, 49 niemieckich i włoskich. W walkach
powietrznych i od ognia z ziemi spłonęło 68 samolotów
alianckich, 41 niemieckich i włoskich2. Porażka sił feld­
marsz. Rommla była wielkim zwycięstwem psychologicz­
nym strony brytyjskiej. 8 Armia odzyskała wiarę w siebie.
Był to również początek legendy gen. Montomery'ego
i sławy gen. Alexandra.
Od 3 września rozpoczął się okres „ciszy" na froncie,
wypełniony jednocześnie przygotowaniami strony brytyj­
skiej do ofensywy. Wiązało się to z bombardowaniami
lotniczymi zaplecza wojsk „Osi", w tym także portów
— głównie Tobruku i Benghazi. We wrześniu i pierwszej
połowie października na port tobrucki zrzucono 850 ton
bomb. Na Benghazi spadło ich 150 ton, lecz port ten nie
leżał w zasięgu średnich bombowców brytyjskich, a ma­

2 Tamże, s. 274.
173
szyn ciężkich nie było jeszcze zbyt wiele w dywizjonach
RAF w Afryce 3.
Rola Tobruku jako największego portu na zapleczu
wojsk „Osi" sprawiła, że dowództwo brytyjskie planowało
jego odbicie lub unieszkodliwienie. Chodziło o zniszczenie
zapasów tam zgromadzonych i zablokowanie samego por­
tu na czas dość długi, by odczuł to front w Egipcie.
Przyjęta ostatecznie w sierpniu wersja planu (zakodowa­
nego jako operacja „Agreement") przewidywała dokona­
nie ataku z morza i lądu wspartego nalotem bombowców.
Oddział sił specjalnych (Commando) pilotowany przez
patrol pustynnych grup dalekiego zasięgu (Long Rangę
Desert Group — LRDG), miał dotrzeć do Tobruku drogą
lądową. Wiodła ona z Kairu przez oazy Kharga, Dakhla
i Kufra, obok Jalo, a następnie przez Hatiet Etla. Grupa ta
(Force B) dotrzeć powinna do twierdzy, przedostać się na
jej obszar i opanować zatoczkę Mersa Sciause leżącą na
wschód od portu. Tam wylądowałyby przywiezione na
ścigaczach torpedowych z Aleksandrii oddziały wsparcia
(Force C) głównie karabinów maszynowych. Połączone
grupy ruszyłyby następnie ku portowi, opanowując po
drodze baterie nadbrzeżne i przeciwlotnicze na południo­
wym brzegu Zatoki Tobruckiej. Wówczas — przy ciągłych
nalotach bombowców, odwracających uwagę garnizonu
— z dwóch niszczycieli wysadzono by na północ od portu
desant piechoty morskiej (Force A). Zadaniem jego było
opanowanie baterii na północnym brzegu zatoki i wdarcie
się do miasta. Wówczas ścigacze zaatakowałyby okręty
stojące w zatoce, a niszczyciele wpłynęłyby do portu i wy­
sadziły grupy saperów w celu zniszczenia urządzeń na
nadbrzeżach 4.

3 P l a y f a i r , op. cit., t. IV, s. 20.


4 G. L a n d s b o r o u g h , Tobruk Commando, London 1956, s. 35-37.
174
Po wykonaniu tych zadań część oddziałów niszczyciele
przewiozłyby do Aleksandrii, reszta zaś udałaby się zdoby­
tymi samochodami na zachód, by wyzwolić obozy jenieckie
i wrócić szlakiem pustynnym do linii frontu.
Jednocześnie siły specjalne i pustynnych grup dalekiego
zasięgu (Force X) dokonać miały rajdu na Benghazi,
niszcząc tam urządzenia portowe i składy paliwa. Inna
grupa sił pustynnych uderzyłaby na Barce, a batalion sił
obrony Sudanu pozorowałby atak na Siwa. Zdobyte miało
być też Jalo 5.
Zaplanowana z takim rozmachem operacja rozpoczęła
się 22 sierpnia wyruszeniem grupy Force B z Kairu, która
pod dowództwem ppłk. Johna E. Haseldena dotarła 13
września do Tobruku. Jej 83 żołnierzy wprowadzono do
twierdzy jako grupę jeńców, wiezionych na trzech „zdoby­
tych" brytyjskich ciężarówkach. Ich rzekomą eskortę sta­
nowili mówiący po niemiecku i ubrani w mundury Af-
rika-Korps żołnierze jednostki wywiadowczej (Special Ide­
ntification Group), złożonej częściowo z żydowskich emig­
rantów z Niemiec. Uzbrojenie „jeńców" ukryte było na
dnie skrzyń ciężarówek. Korzystając z zapadających ciem­
ności, przejechali oni obok posterunków włoskich, które
nie zwróciły na nich szczególnej uwagi. Widok był bowiem
zupełnie typowy — do twierdzy wieziono transport jeńców.
Ponadto, od godz. 22.25 13 września do godz. 3.30 następ­
nego dnia 91 bombowców zrzuciło nma Tobruk 70 ton
bomb, co skutecznie odwróciło uwagę garnizonu od wyda­
rzeń na ziemi. Pod osłoną nocy i nalotu żołnierze Force
B opanowali brzegi zatoczki Mersa Sciausc, biorąc do
niewoli lub zabijając w walce obsługę włoskich dział nad­
brzeżnych i przeciwlotniczych.
Niestety, część ścigaczy wiozących żołnierzy Force C nie
odebrała sygnału radiowego o sukcesie grupy i zawróciła

5 Tamże.
175
do Aleksandrii. Inne zmyliły drogę lub nie zauważyły
sygnałów świetlnych Force B u wejścia do zatoczki. Nie­
które, próbując ją odnaleźć, dostały się pod ogień nie­
przyjaciela. Ostatecznie tylko dwa ścigacze wysadziły na
brzeg jedną sekcję karabinów maszynowych pułku królew­
skich fizylierów northumberlandzkich. W sumie grupa
kmdr. J.F. Blackburna poniosła klęskę raczej z przyczyn
organizacyjnych niż wskutek oporu przeciwnika.
Jeszcze gorzej powiodło się Force A — niszczycielom
HMS „Sikh" i „Zulu" pod dowództwem kpt. Johna A.Mi-
cklethwaita wiozącym 11 batalion piechoty morskiej ppłk.
E.H.M. Unwina. Około godz. 3. nad ranem 14 września
dotarły one do miejsca, w którym powinny dostrzec ozna­
kowanie świetlne plaży nadającej się do lądowania. Stan
morza uniemożliwił jednak wysadzenie na brzeg ekipy,
którą w tym celu przywiózł brytyjski okręt podwodny
HMS „Taku". Wylądowało więc zaledwie 70 piechurów
morskich i to znacznie na zachód od zaplanowanego
miejsca. Reszta zawróciła na niszczyciele lub utonęła we
wzburzonym morzu. Ci, którzy wylądowali, ruszyli do
miasta, staczając po drodze potyczki z patrolami nieprzyja­
ciela. Wobec jego przewagi liczebnej akcja ta nie mogła
zakończyć się sukcesem. Jednocześnie oba niszczyciele,
szukając powracających łodzi mających zabrać drugą falę
desantu, zbliżyły się do brzegu. Artyleria włoska i niemiec­
ka otworzyły ogień, uszkadzając „Sikha" tak poważnie, że
kpt. Micklethwait polecił go opuścić i zatopić. „Zulu"
zawrócił na morze, a rozbitkowie z „Sikha" trafili do
niewoli wraz z niedobitkami piechoty morskiej.
Tymczasem nad Mersa Sciausc komandosi z Force
B musieli stoczyć walkę z oddziałami włoskimi. Oprócz
odgłosów strzałów podczas zajmowania tego rejonu przez
Force B, Włochów zaalarmował też gen. Deindl — niemie­
cki komendant tyłów frontu. Podejrzany wydał się mu
długi nalot nękający, więc zaalarmował siły niemieckie
176
w Tobruku liczące około 2 tysięcy ludzi. Również oddziały
włoskie zareagowały szybko i ofensywnie. Po kilkugodzin­
nej walce większość żołnierzy Force B zginęła — jak jego
dowódca, ppłk Haselden — lub dostała się do niewoli.
Warto wspomnieć, że tylko interewencja Niemców ocaliła
wielu komandosów przed rozstrzelaniem, gdyż żołnierze
włoscy uważali działania sił specjalnych za niemal par­
tyzanckie. Ponadto do furii doporowadził ich widok wło­
skich artylerzystów zabitych podczas opanowania brzegów
zatoki przez Force B. W pewnym sensie postępowanie
Włochów usprawiedliwić może fakt, że pod ogniem prze­
ciwnika znalazł się wówczas jeden z ich szpitali polowych 6.
Serię porażek brytyjskich dopełniło zatopienie przez lot­
nictwo niemieckie wracającego do Aleksandrii niszczyciela
„Zulu" oraz krążownika przeciwlotniczego HMS „Covent­
ry", który z grupą niszczycieli wyszedł mu naprzeciw jako
osłona.
Ogółem straty poniesione w operacji „Agreement" wy­
niosły: 3 okręty wojenne, kilka mniejszych jednostek — ści-
gaczy, 8 samolotów straconych nad Tobrukiem, 280 mary­
narzy, 300 piechurów morskich oraz 160 żołnierzy zabi­
tych, rannych i wziętych do niewoli.
Działania osłonowe i towarzyszące powiodły się niewiele
lepiej. Grupa Force X, pod dowództwem płk. Davida
Stirlinga, dotarła pod Benghazi już po maskującym nalocie
i zawróciła wobec alarmu załogi portu. Grupa mająca
zdobyć Jalo nocą z 15 na 16 września zrezygnowała z ataku
wobec dużych sił przeciwnika. Udał się natomiast rajd
Force X na lotnisko w Barce. Grupa mjr. Jacoba E.
Easonsmitha wtargnęła samochodami na lotnisko, ostrze­
lała ogniem maszynowym i obrzuciła granatami samoloty
oraz budynki. Zniszczono 16, uszkodzono 7 maszyn włos­
kich. Cena była wysoka — zginęło lub zostało rannych 21

6 Tamże, s. 185-187.
177
z 47 uczestników rajdu, a z 17 samochodów utracono 15
(głównie podczas powrotu do Kufry).
Klęska operacji „Agreement" wynikła głównie ze złego
przygotowania. Zabrakło doświadczenia w operacjach de­
santowych, odpowiednich łodzi, lotniczego „parasola" my­
śliwskiego (większość myśliwców brytyjskich miała zbyt
mały zasięg, by dotrzeć do Tobruku). Nie doceniono też
czujności i siły nieprzyjaciela strzegącego atakowanych
obiektów. Rajd zaalarmował dowództwo sił „Osi" i spo­
wodował wzmocnienie ochrony punktów o znaczeniu stra­
tegicznym na tyłach frontu oraz szlaków komunikacyj­
nych. Zwiększono garnizony w Siwa, Jarabub i Jalo.
W Sollum skupiono aż trzy niemieckie bataliony zapasowe,
a w Matruh — 17 Dywizję Piechoty „Pavia". Dowództwo
niemiecko-włoskie rozważało też akcję w celu zdobycia
Kufry — oazy, będącej podstawą wszystkich działań alian­
ckich sił specjalnych na pustynnej flance nieprzyjaciela.
W ciągu następnych miesięcy Tobruk nadal pełnił funk­
cję przyfrontowej bazy zaopatrzeniowej wojsk państw „O-
si" aż do początku ostatniej wielkiej ofensywy brytyjskiej
w kampanii libijskiej. Rozpoczęła się ona bitwą pod
El-Alamein, stoczoną 23 października — 3 listopada 1942 r.
Podjęta została w warunkach przewagi liczebnej 8 Ar­
mii nad siłami „Osi" i po długim, metodycznym — typo­
wym dla „starej szkoły" dowódców brytyjskich — przygo­
towaniu.
Feldmarsz. Rommel dysponował wówczas 140 tysiącami
ludzi (w tym 50 tysięcy żołnierzy niemieckich) w 71 batalio­
nach (31 niemieckich), 496 czołgami średnimi, 800 działami
przeciwpancernymi, 500 polowymi i średnimi. Gen. Mont­
gomery rzucił przeciw tym siłom 195 tysięcy żołnierzy w 85
batalionach piechoty, 1029 czołgów średnich, 1451 dział
przeciwpancernych, 908 średnich i polowych7. Brytyjskie

7 J a c k s o n, op. cit., s. 284.


178
działa przeciwpancerne nie były już gorsze od niemieckich,
a wśród czołgów pojawiły się amerykańskie wozy „General
Sherman" M4, dorównujące uzbrojeniem nawet niemiec­
kim PzKw IV.
Zwycięstwo w tej wielkiej bitwie zapoczątkowało kolejny
długi pocig wzdłuż wybrzeży Egiptu i Libii za cofającym
się nieprzyjacielem. Front znów zbliżał się do Tobruku,
który stał się obiektem nalotów brytyjskich i amerykań­
skich. 6 listopada pięć amerykańskich ciężkich bombow­
ców typu Boeing 17 „Flying Fortress" zaatakowało go,
zatapiając włoski transportowiec „Etiopia" o wyporności
2153 ton8. Bazujące w Tobruku i El-Adem samoloty nie­
mieckie próbowały dokonywać nalotów na prące naprzód
oddziały pancerne 8 Armii. Również trójsilnikowe samolo­
ty transportowe Junkers Ju-53 dowoziły stamtąd paliwo
dla jednostek walczących na froncie, a racztej cofających
się wraz z nim. W nocy z 9 na 10 listopada Tobruk znów
był celem nocnego nalotu brytyjskich średnich bombow­
ców, jednego z ostatnich w tej wojnie.
Po raz ostatni wkroczyły do pustynnej twierdzy wojska
alianckie 13 listopada 1942 r. Zajęły wówczas Tobruk
oddziały 4 Lekkiej Brygady Pancernej, złożonej z pułku
dragonów królewskich i 4/6 południowoafrykańskiego, jeż­
dżących na samochodach pancernych. Te jednostki roz­
poznawcze otrzymały poprzedniego dnia zadanie nękania
nieprzyjaciela wzdłuż drogi nadbrzeżnej aż do Acromy.
Wobec skali ofensywy brytyjskiej, lądowania wojsk amery­
kańskich i brytyjskich we Francuskiej Afryce Północnej
oraz okrężenia niemieckiej 6 Armii pod Stalingradem (a
wydarzenia te prawie zbiegły się w czasie) ostateczne od­
zyskanie Tobruku przez 8 Armię było raczej zdarzeniem,
a nie faktem o militarnym czy nawet propagandowym
znaczeniu.

8 Playfair, op. cit., t. IV, s. 91.


ZAKONCZENIE

Do końca walk w Afryce było jednak jeszcze daleko.


Wojska niemieckie i włoskie zareagowały na desant alian­
cki w Maroku i Algierii błyskawicznie okupując Tunezję.
Tam wycofały się wojska „Osi" z Libii. 20 listopada
8 Armia weszła do Benghazi, 25 grudnia do Syrty, a 28
stycznia 1943 r. do Trypolisu. Zgrupowanie niemiec-
ko-włoskie bronić się miało w tunezyjskim „kącie" aż do
13 maja mimo beznadziejności położenia tego otoczonego
na lądzie od strony Algierii i Libii „Tunisgradu" (jak
zaczęto ten obszar nazywać po kapitulacji wojsk gen.
Paulusa nad Wołgą).
Taki przebieg reszty kampanii libijskiej, a potem północ-
noafrykańskiej sprawił, że Tobruk odegrał jeszcze znaczącą
rolę w zaopatrzeniu wojsk alianckich.
Stan portu tobruckiego w chwili jego przejęcia przez
aliantów wymagał licznych napraw. W basenie portowym
leżało 101 wraków. Zniszczone były — z wyjątkiem jed­
nego — zbiorniki paliwa, urządzenia do destylacji wody
pitnej oraz jej źródła na zachód od miasta. Jednak niektóre
nabrzeża ocalały i można było natychmiast przystąpić do
rozładunku barek desantowych dowożących zaopatrzenie
materiałowe.
Pierwszy konwój wpłynął do Tobruku 19 listopada, choć
oficjalnie port otwarto następnego dnia. Dzięki pracy ekip
brytyjskiej marynarki stan urządzeń był o wiele lepszy niż
180

kilka dni wcześniej. Planowano, że Tobruk przyjmować


będzie do 1500 ton ładunków dziennie. Podczas pierwszego
tygodnia, licząc od 20 listopada, dziennie rozładowywano
865 ton zaopatrzenia, a nie 500, jak przewidywano na ten
okres. W kolejnym tygodniu przewidywana średnia dzien­
na 750 ton nie została osiągnięta wskutek pożaru na
jednym ze statków stojących w porcie. Później norma
dzienna ustaliła się na wysokości 880 ton 1.
1 grudnia Tobruk stał się końcową stacją rozładowczą
linii kolejowej z Aleksandrii. Dochodziła ona co prawda
już wiosną tego roku do Belhamed, a Niemcy przeciągnęli
ją później do punktu odległego od portu o 7 km, lecz prace
nad ostatnim odcinkiem wymagały pewnego czasu2. Uru­
chomienie transportu kolejowego uzależnione też było od
sprawnego funkcjonowania wodociągu doprowadzonego
w 1941 r. do Misheifa na wschód od Capuzzo. W 1942 r.
wymagał on naprawy 400 przebić i wymiany wielu odcin­
ków. Na szczęście w październiku dotarły do Egiptu — za­
mówione przed rokiem — amerykańskie lokomotywy z sil­
nikami spalinowymi, potrzebujące o wiele mniej wody niż
parowe. Dopóki jednak nie zakończono tych prac, trans­
port lądowy wymagał użycia dróg z Via Balbia na czele.
I znów Tobruk liczył się jako punkt, w którym przełado­
wywano na samochody zaopatrzenie przywiezione drogą
morską.
Duże znaczenie symboliczne — ale tylko dla zaintereso­
wanych — miały „powroty do Tobruku" jednostek, które
w nim niegdyś walczyły. Drogę do twierdzy pomogła
otworzyć pod El-Alamein australijska 9 Dywizja Piechoty,
wsławiona jej obroną w 1941 r. Walczyła tam też nowoze­
landzka 2 Dywizja Piechoty uczestnicząca w przebiciu
„korytarza tobruckiego" podczas operacji „Crusader".

1 P l a y f a i r , op. cit., t. IV, s. 102-103.


2 Tamże, s. 102-104.
181
W grudniu 1942 r. stanął w Tobruku czechosłowacki 200
pułk artylerii przeciwlotniczej, który powstał z batalionu
płk. Klapalka 3.
W okresie drugiej wojny światowej bronione były nielicz­
ne tylko twierdze spośród istniejących w chwili jej wybu­
chu. Większość rejonów bronionych długo i nazywanych
twierdzami w komunikatach wojennych często była mias­
tami mniej lub bardziej pośpiesznie przystosowanymi do
tej roli. Nawet istnienie tam — zwykle przestarzałych
— umocnień faktu tego nie zmieniało. I tak w propagan­
dzie niemieckiej mowa była o „Festung Warschau" w roku
1939, a sześć lat później o „Festung Breslau", „Festung
Posen" czy „Festung Berlin". Oczywiście te trzy ostatnie
szykowano do obrony stosunkowo długo i utworzono tam
silne garnizony, lecz nie były to twierdze w pełnym tego
słowa znaczeniu.
Z twierdz prawdziwych broniony był w 1939 r. przez
Wojsko Polskie Modlin i Brześć, a przez Armię Czerwoną
w 1941 r. Brześć i w 1941-1942 Sewastopol. Najdłużej
trzymały się spośród nich Modlin (w skali kampanii roku
1939) i Sewastopol. Poza Europą głośne stały się — choć
z różnych przyczyn — obrona Tobruku, Singapuru i for­
tecy Corregidor na Filipinach. Singapur — potężna twier­
dza i baza Royal Navy — skapitulował kompromituj ąco
szybko w lutym 1942 r. po bardzo krótkim oblężeniu
japońskim. Wysepka Corregidor — u wejścia do Zatoki
Manilskiej — broniła się najdłużej ze wszystkich pozycji
amerykańskich na Filipinach i poddała się również po
pierwszym desancie japońskim, ale w sytuacji całkowitego
osamotnienia. Nie przypadkiem stała się ona — obok
półwyspu Bataan — symbolem oporu wojsk alianckich
wobec przeważających sił państw „Osi".
Na tym tle Tobruk całkowicie zasługuje na rangę sym-

3 Klapälek, op. cit., s. 103.


182
bolu, jaką uzyskał dzięki długiemu oblężeniu z 1941 r.
Zrozumiały jest więc fakt wysłania do dowództwa twierdzy
depesz z pozdrowieniami od obrońców Odessy i Sewas­
topola. Także międzynarodowy — naprwadę sojuszniczy
— charakter załogi twierdzy usprawiedliwia jej wojenną
legendę. Oprócz Brytyjczyków walczyli tam żołnierze z do­
miniów (Australijczycy), kolonii (jednostki hinduskie),
państw sprzymierzonych (Polacy, Czesi, Słowacy) oraz
wyzwalających się kolonii faszystowskich Włoch (Libij-
czycy).
Obiektywizm każe jednak pamiętać o nietypowym cha­
rakterze kampanii afrykańskich w drugiej wojnie świato­
wej. Obie uczestniczące w nich strony walczyły w krajach
obcych. Dla większości rdzennych mieszkańców wojna
miała tam charakter starcia sił zewnętrznych, obojętnych
z emocjonalnego punktu widzenia. Ich interesów dotyczyła
jedynie pośrednio, choć na przyszłości Afryki zaważyć
miała mocno. I chyba dlatego dzisiejsi Egipcjanie i Libij-
czycy patrzą na wojenne cmentarze brytyjskie i włoskie,
polskie, australijskie i niemieckie, podobnie jak Polacy na
cmentarze wojskowe z lat 1914-1918 w naszym kraju.
BIBLIOGRAFIA

B h a r u h a P.C., The North African Campaign 1940-1943,


Calcuta 1956.
C a c c i a - D o m i n i o n i Paolo, Alamein 1933-1962, An Italian
Story, London 1966 (tłumaczenie z włoskiego).
C a r e l l Paul, The foxes of the desert, London 1960 (tłu-
maczenie z niemieckiego).
C a r v e r Michael, Tobruk, London 1964.
E l l i o t t J.G., A roli of Honour. The Story of the Indian Anny
1939-1945, London 1965.
G r a z i a n i Rodolfo, Africa Settentrionale 1940-1941, Roma
1948.
H e c k m a n n Wolf, Rommels War in Africa, New York 1981
(tłumaczenie z niemieckiego).
H e c k s t a l l - S m i t h Anthony, Tobruk (the story of a siege),
London 1960.
J a c k s o n William, The North African Campaign 1940-1943,
London-Sydney 1975.
K1 a p ä 1 e k Karel, Ozveny boju, Praha 1966.
K o p a ń s k i Stanisław, Wspomnienia wojenne 19389-1946,
Londyn 1961.
L a d d James, Commandos and Rangers of World War II, London
1979.
L a f f i n John, Digger. The story of the Australian Soldier,
London 1959.
L a n d s b o r o u g h Gordon, Tobruk Commando, London 1960.
L o n g Gavin, To Benghazi, Canberra 1952.
M a u g h a n Barton, Tobruk and el Alamein, Canberra 1966.
184

P e n i a k o f f Vladimir "P o p s k i " , Private Army, London 1950.


P l a y f a i r I.S.O., The Mediterranean and Middle East. History
of the Second World War, United Kingdom Military Series, t. I,
The early successes against Italy, London 1956, t. III, British
fortunes reach theirlowestebb / September 1941-September 1942,
London 1960; t.IV, The destruction of Axis forces in the
Mediterranean, London 1966.
P r u s z y ń s k i Mieczysław, Od Kocka do źródła Gazeli,
Warszawa 1988.
R a d w a ń s k i Tadeusz, Karpatczykami nas zwali, Warszawa
1978.
Ś m i e t a n a Zbigniew, Okruchy z tobruckiego chlebaka, Kraków
1986.
T e r l e c k i Olgierd, Bojowe szlaki pustynne, Kraków 1983.
The Rommel Papers, Edited by B.H. L i d d el H a r t , New
York 1953 (tłumaczenie z niemieckiego).
Tu r o w s k i Lucjan, Tułaczka i wojaczka, Gdańsk 1979.
SPIS ILUSTRACJI

Czołgi australijskie na tle zdobytego Tobruku. Zwraca uwagę


oznakowanie pojazdów symbolem 6 Dywizji Piechoty i że są to
zdobyczne wozy włoskie, 21 stycznia 1941 r. Repr. z: A.
H e c k s t a l l - S m i t h , Tobruk (the story of a siege), London
1960.
Żołnierze 6 Dywizji Piechoty nad Zatoką Tobrucką w czasie
pierwszego szturmu twierdzy. Repr. z: G. L o n g, To Benghazi,
Canberra 1952.
Zdobywca Tobruku — gen. Iven Mackay (z lewej). Tamże
„Lis Pustyni" — gen. Erwin Rommel. Repr. z: B. M a u g h a n ,
Tobruk and el Alamein, Canberra 19661
Gen. Leslie Morshead ze sztabem swej 9 Dywizji Piechoty. Tamże
Port tobrucki podczas oblężenia włosko-niemieckiego w 1941 r.
Tamże
Stąd dowodzono wszystkimi obronami Tobruku. Teraz korzysta
z tego miejsca dowództwo australijskiej 9 Dywizji Piechoty.
Tamże
„Bardia Bili" — już nieszkodliwy łup Brytyjczyków. H e c k s -
t a l l - S m i t h , op. cit.
Wybuch pocisku „Billa". Tamże
„Bush artillery" w akcji podczas długiego oblężenia. Tamże
Pomimo nalotów obrońcy nie odmawiali sobie przyjemności
związanych z pobytem nad morzem. Tamże
Chleb powszedni — piekarnia na tyłach. M a u g h a n , op. cit.
Woda pitna — skarb najcenniejszy! Tamże
Redakcja i drukarnia dziennika „Tobruk Truth". Tamże
Ulubiona — i jedyna — gazeta obrońców twierdzy. Tamże
186
Egzotyczny towarzysz broni — Sikh podczas porannej toalety.
H e c k s t a l l - S m i t h , op. cit.
Gen. Archibald P. Wavell, Repr. z P.C. B h a r u h a, The
North African Campaign 1940-1943, Calcuta 1956
Gen. Claude Auchinleck, Tamże
Gen. Stanisław Kopański, Repr. z O. T e r l e c k i , Bojowe szlaki
pustynne, Kraków 1983.
Unieszkodliwiony „Stuka" i jego pogromcy, M a u g h a n , op. cit.
Gen. Władysław Sikorski w oblężonym Tobruku. Tamże
Polsko-australijskie braterstwo broni. M a u g h a n , op. cit.
Operacja „Treacle" — Australijczycy opuszczają Tobruk na
okrętach Royal Navy. M a u g h a n , op. cit.
Generałowie L. Morshead i Ronald M. Scobie. Tamże
Mjr M.K. Rajendrasingha. B h a r u h a , op. cit.
Brytyjskie czołgi „Valentine" podczas walk na zachód od Tob­
ruku, czerwiec 1942 r. Repr. z: M. C a r v e r , Tobruk, London
1964
Operacja „Agreement" — w drodze do Kufry. Repr. z: G.
L a n d s b o r o u g h , Tobruk Commando, London 1960
Tonie HMS „Coventry" — największy z okrętów utraconych
w operacji „Agreement", Tamże
Gen. H.B. Klopper. C a r v e r , op. cit.
Tobruk zdobyty przez wojska „Osi", czerwiec 1941 r. Repr. z:
C a c c i a - D o m i n i o n i ,.Alamein 1933-1962, An Italian Sto -
ry, London 1966
Jesienią 1942 r. wojska „Osi" utraciły Tobruk ostatecznie mimo
pozostawionych zapowiedzi powrotu. Bród, Tobruckie krysy,
Praha 1967
Polskie groby na cmentarzu alianckim w Tobruku. T e r l e c k i ,
op. cit.
SPIS MAP

Zdobycie Tobruku przez wojska australijskie i brytyjskie, 20-21


stycznia 1941 r.
Długie oblężenie Tobruku, kwiecień — grudzień 1941 r .
Odblokowanie Tobruku podczas operacji „Crusader", listopad
— grudzień 1941 r.
Upadek Tobruku, 20-21 czerwca 1942 r.
SPIS TREŚCI

Czy o Tobruku wiemy wszystko?............................................................... 3


Wojna wkracza do Afryki............................................................................6
Scena i aktorzy dramatu..........................................................................6
Siły i środki........................................................................................... 12
Jedyna ofensywa włoska....................................................................... 16
Operacja „Compass" — pierwsza faza................................................. 22
Pustynna twierdza................................................................................. 25
Przygotowania.......................................................................................28
Pierwszy upadek Tobruku.....................................................................34
Długie oblężenie........................................................................................ 44
Nowy partner włącza się do gry............................................................ 44
Wojska „Osi" szturmują Tobruk........................................................... 72
Operacja „Crusader"............................................................................117
Rok przełomu — 1942.............................................................................126
Czy historia się powtórzy?...................................................................126
Operacja „Venezia" i jej następstwa....................................................141
Tobruk utracony i Tobruk odzyskany...................................................... 168
Zakończenie............................................................................................. 179
Bibliografia.............................................................................................. 183
Spis ilustracji............................................................................................185
Spis map ................................................................................................. 187

You might also like