Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 261

HISTORYCZNE BITWY

STANISŁAW CZEREP

ŁUCK 1916

Dom Wydawniczy Bellona


Warszawa 2002
WSTĘP

Bitwa pod Łuckiem — jedna z najważniejszych bitew


I wojny światowej — rozegrała się na froncie wschodnim
w czerwcu 1916 r. między wojskami rosyjskimi z jednej
strony a siłami austro-węgierskimi i niemieckimi z drugiej.
Główne walki, uwieńczone zdobyciem Lucka przez Rosjan,
toczyły się w dniach 4-7 czerwca; w następnych tygodniach
wojska rosyjskie próbowały rozszerzyć swój sukces, na-
tomiast armia austro-węgierska i niemiecka zmierzała do
tego, żeby zlikwidować wyłom pod Łuckiem, przeprowa-
dzając działania, nazwane od nazwiska pomysłodawcy kontr-
ofensywą Linsingena.
Bitwa ta zapoczątkowała trzymiesięczną ofensywę wojsk
rosyjskich Frontu Południowo-Zachodniego pod dowództwem
gen. Aleksieja Brusiłowa. Do 1925 r. nazwano ją ofensywą
łucką, a po śmierci Brusiłowa, w uznaniu zasług tego carskiego
generała w przygotowaniu i przeprowadzeniu ofensywy,
a także jego niewątpliwego wkładu w zwycięstwo rewolucji
rosyjskiej — nazwę jej zmieniono na ofensywę Brusiłowa.
Początkowo zanosiło się na to, że omawiana bitwa do-
prowadzi do militarnego rozstrzygnięcia całej wojny. Tak
się jednak nie stało. Rosjanie nie potrafili wykorzystać
owoców swego zwycięstwa. Monarchia naddunajska, wskutek
4

niepowodzeń, stała się państwem całkowicie uzależnionym od


pomocy militarnej Niemiec, a nawet istniały plany silniej-
szego powiązania obu organizmów państwowych z wyznacze-
niem głównej roli Niemcom (plan Carla von Bardolffa).
Niekorzystny dla monarchii austro-węgierskiej przebieg
wydarzeń bojowych pod Łuckiem miał ogromny wpływ na
rozwój sprawy polskiej i w efekcie przyczynił się do ustano-
wienia aktu 5 listopada. Akt ten zdecydowanie przyśpieszył
proces usamodzielniania się państwowości polskiej; proces
ten zakończył się odzyskaniem niepodległości przez naród
polski. Dużą rolę odegrała w tym świetna postawa Legionów
Polskich, i to zarówno w okresie walk pod Łuckiem, jak
i później, w lipcu 1916 r. pod Kostiuchnówką. Polacy
znajomością rzemiosła wojennego zaimponowali nawet wy-
magającym dowódcom niemieckim. Niemcy odczuwały do-
tkliwy brak ludzi i chciały wyzyskać potencjał mobilizacyjny
Królestwa Polskiego na froncie wschodnim. Liczbę mężczyzn
zdolnych do noszenia broni w Królestwie oceniano na ponad
milion. Zakusy niemieckie na wykorzystanie tego potencjału
ludzkiego w toczącej się wojnie doprowadziły do ustanowienia
aktu 5 listopada.
Bitwa pod Łuckiem, mimo że w ogromnym stopniu zaważyła
na dalszych losach wojny, a jej znaczenie wykraczało daleko
poza skutki militarne, pozostawała zawsze w cieniu wielkich
operacji wojennych na Zachodzie. Wynikało to z wielu przy-
czyn. Historycy zachodni w swoich badaniach najczęściej nie
wychodzili poza obręb frontu zachodniego. Dopiero w 1975 r.
ukazała się cenna praca Normana Stone'a o walkach na froncie
wschodnim. Historycy radzieccy nie widzieli powodów, aby
gloryfikować chwałę oręża wojennego Rosji carskiej. W ZSRR
zajmowano się tym problemem przez kilka lat po zakończeniu
I wojny światowej; później zapadła wokół niego cisza i dopiero
około 1940 r., kiedy zaistniało potencjalne niebezpieczeństwo
wojny niemiecko-radzieckiej, dało się zauważyć większe nasile-
nie prac. Obecnie ponownie wokół tej bitwy panuje milczenie.
5

Historycy austriaccy byli również w trudnej sytuacji.


Niezbyt zręcznie było zajmować się bitwą, która była
kolejnym ogniwem w łańcuchu niepowodzeń austriackich
w czasie I wojny światowej. W okresie międzywojennym
wydali oni najważniejsze źródła do działań militarnych
Austro-Węgier podczas tej wojny. Ukazało się wiele pamięt-
ników. Toczyła się ostra polemika. Arcyksięcia Józefa
Ferdynanda, dowódcę 4 armii austro-węgierskiej, czyniono
osobiście odpowiedzialnym za klęskę pod Łuckiem. Do tego
zagadnienia podchodzono zbyt emocjonalnie, bez koniecz-
nego w takich przypadkach obiektywizmu. Znaczący postęp
przyniosła dopiero rozprawa doktorska austriackiego histo-
ryka Rudolfa Jefabka zajmującego się operacjami austro-
-węgierskimi w latach 1915-1916.
Polscy historycy nie podejmowali tego tematu. Ukazywały
się tylko nieliczne opracowania przyczynkarskie. W tej sytuacji
podjąłem próbę wypełnienia luki, jaka istnieje w przed-
stawianiu wydarzeń militarnych z okresu I wojny światowej.
Zająłem się bitwą pod Łuckiem, aby dać świeże spojrzenie na
jej przebieg oraz ustalić jej rangę w stosunku do innych bitew
tej wojny. Oprócz aspektów militarnych wynikła także koniecz-
ność zbadania jej skutków społecznych. Zadziałała ona bowiem
jak bomba zegarowa. Doprowadziła do zawikłanej sytuacji
wewnętrznej i stała się jednym z czynników rozpadu monarchii
austro-węgierskiej. Miała także zgubny wpływ na sytuację
wewnętrzną Rosji. Stworzyła podglebie do rozwoju rewolucji
rosyjskiej, a w dalszej perspektywie była jednym z czynników
eliminujących Rosję z wojny.
Niniejsza praca została oparta na licznych publikacjach
i obszernych źródłach, także obcojęzycznych. Literatura
przedmiotu jest zróżnicowana i obejmuje kilkaset opracowań,
publikacji wspomnieniowych i źródłowych oraz artykułów
o charakterze przyczynkarskim, których zakres pokrywa się
w większym lub mniejszym stopniu z interesującą nas pro-
blematyką.
6

Wśród opracowań zwraca uwagę wnikliwe studium wspo-


mnianego historyka austriackiego Rudolfa Jefabka. Wiele
nowego do literatury tematu wnieśli historycy angielscy: C. R.
M. Cruttwell i Norman Stone. Z polskich historyków kilka-
naście stron w swoich znakomitych dziełach poświęcili bitwie
Jan Dąbrowski oraz Janusz Pajewski. Spośród historyków
radzieckich bitwą pod Łuckiem zajmowali się: L. W. Wietosz-
nikow i J. Wiebier.
Na uwagę zasługuje też literatura wspomnieniowa i pamięt-
nikarska. Na pierwszym miejscu należy umieścić pamiętniki
generałów: Aleksieja Brusiłowa, Ericha Ludendorffa, Franza
Conrada von Hötzendorfa i Ericha von Falkenhayna, a także
rosyjskiego ministra wojny Aleksieja Poliwanowa.
Do odtworzenia organizacji armii rosyjskiej i jej za-
opatrzenia najcenniejsze okazały się prace: A. Maniko-
wskiego, L. G. Bieskrownego, Nikołaja N. Gołowina, gen.
V. Hurki, Alfreda Knoxa, A. von Drygalskiego i W. Ordona.
Do poznania armii austro-węgierskiej szczególnie pomocne
są opracowania Tomasza Nowakowskiego i A. Płomieńczyka.
Organizację armii niemieckiej można było odtworzyć na
podstawie opracowania D. Sępa.
Wśród publikacji źródłowych na szczególną uwagę zasługuje
tom zawierający rozkazy i meldunki Stawki, dowództwa
Frontu Południowo-Zachodniego oraz czterech armii — 8, 11,
7 i 9 — w okresie od stycznia do września 1919 r. Warto
podkreślić, że dokumenty te zostały wydane bardzo starannie.
Należy też dodać, że do tej pory nie korzystali z nich
historycy austriaccy. Z historyków radzieckich uwzględnił je
tylko Rostunow we fragmencie swojej książki oraz w zbioro-
wym opracowaniu o I wojnie światowej. Z historyków
angielskich dotarł do tych materiałów Norman Stone, ale
wykorzystał je w niewielkim zakresie. Niezwykle cenny
materiał źródłowy zawierają prace generałów Władysława
Kłembowskiego i Andrieja Zajonczkowskiego. W okresie
międzywojennym historycy austriaccy ze Statsarchiv w Wied-
7

niu wydali starannie materiały źródłowe dotyczące operacji


wojennych, w których uczestniczyła armia austro-węgierska
w czasie I wojny światowej. Nas najbardziej interesowały dwa
tomy z siedmiu wydanych — III i IV. Historycy niemieccy
opublikowali dwanaście tomów źródeł do działań militarnych
ich armii na frontach I wojny światowej. W niniejszej
publikacji wykorzystałem przede wszystkim dwa — IX i X.
W pracy tej nie zabrakło akcentu polskiego. Dwóch gene-
rałów polskiego pochodzenia piastowało w okresie bitwy pod
Łuckiem stanowiska szefów sztabu frontu rosyjskiego. Byli to
gen. M. Kwieciński (Front Zachodni) i gen. Władysław
Kłembowski (Front Południowo-Zachodni). Z racji pełnionych
funkcji stali się czołowymi pomysłodawcami tego, co się
wydarzyło na polu bitwy pod Łuckiem.
W ostatnim okresie nastąpił ogromny wzrost zainteresowania
problemami militarnymi I wojny światowej. Znalazło to
odzwierciedlenie w tworzeniu stron www w Internecie. Do
najbardziej znanych zalicza się: Conrad von Hötzendorf.
Legende-Mythos-Tradition; www.muvie.at/historv/conrad.htm:
KUK Generalstab, www.muvie.at/historv/planugen.htm. Wiele
cennych informacji można zaczerpnąć z list dyskusyjnych
(słowo kluczowe — Brusiłow). Można także uczestniczyć
w dyskusji internetowej za pomocą poczty elektronicznej.
ROZDZIAŁ I
PRELIMINARIA BITWY

WALKI NA WOŁYNIU I W GALICJI WSCHODNIEJ JESIENIĄ 1915 R.


I ICH W/NIKI

Operacje przeprowadzone w ramach letniej kampanii 1915 r.


wojsk niemieckich i austro-węgierskich na froncie wschodnim
doprowadziły do opanowania obszarów po linię: Dyne-
burg-jezioro Narocz-Baranowicze-Pińsk-Czerniowce. Pod
militarną kontrolą państw centralnych, Niemiec i Austro-
-Węgier, znalazły się obszary Królestwa Polskiego, znaczna
część tzw. ziem zabranych, prawie cała Galicja Wschodnia
i część Bukowiny. Wojska państw centralnych nie zdołały
jednak uzyskać rozstrzygnięcia strategicznego. Armia rosyjska
była poważnie osłabiona, ale zachowywała zdolność bojową
i nadal wiązała znaczne siły swoich przeciwników.
Po wygaśnięciu aktywnych działań na Wschodzie czynniki
odpowiedzialne za rozwój wydarzeń na tym teatrze działań
wojennych (Oberbefechlshaber Ost w skrócie Ober-Ost i au-
stro-węgierski Sztab Generalny) zaczęły się zastanawiać nad
tym, co robić dalej. Gen. Franz Conrad von Hötzendorf, szef
sztabu austro-węgierskiej Naczelnej Komendy Armii, faktycz-
nie jej dowódca, zamierzał przeprowadzić śmiałą ofensywę na
9

południowych granicach monarchii austro-węgierskiej. Uznał


jednak, że przedsięwzięcie to powinno być poprzedzone
rozstrzygnięciem na Wschodzie. Postanowił więc wzmocnić
wojska austro-węgierskie na wschodnim teatrze działań i przy-
gotował jesienną kampanię na Wschodzie. Przewidywał użycie
w niej sił pięciu armii. Były to: 4 armia arcyksięcia Józefa
Ferdynanda w składzie trzech korpusów — XIV, X, IX,
liczących 7 dywizji piechoty i 2 dywizje kawalerii — łącznie
76,5 batalionu piechoty, 58 szwadronów kawalerii, 73 baterie,
18 kompanii technicznych, co dawało 56 182 bagnety, 6380
szabel, 316 dział; 1 armia gen. Paula von Puhalli, walcząca
już od początku lipca nad górnym Bugiem a składająca się
z trzech korpusów — I, II i Alexandra Szurmaya, liczących
6 dywizji piechoty — łącznie 69 batalionów piechoty, 15
szwadronów kawalerii, 61 baterii, 11 kompanii technicznych,
co dawało 55 534 bagnety, 1288 szabel, 275 dział. Odwodami
tych armii były dwie dywizje piechoty. Obie te armie stanowiły
grupę armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Składała się ona
z 15 dywizji piechoty, 2 dywizji kawalerii, 164,5 batalionu,
78 szwadronów, 151 baterii, co łącznie dawało 126 581
bagnetów, 8176 szabel i 666 dział. Były to siły przeznaczone
do operacji na froncie wołyńskim.
Na froncie galicyjskim na północ od Dniestru zajęła pozycje
2 armia gen. Eduarda von Böhm-Ermolliego w składzie
czterech korpusów — XVIII, IV, XIX, V, liczących 9,5
dywizji piechoty, półtorej dywizji kawalerii, w sumie 120
batalionów piechoty, 53 szwadrony kawalerii i 92 baterie, co
dawało 94 906 bagnetów, 5355 szabel, 392 działa. Następna
armia, tzw. niemiecka armia południowa bawarskiego generała
Felixa von Bothmera, była tylko z nazwy niemiecka, w jej
bowiem dwóch korpusach były cztery dywizje piechoty
austro-węgierskie, a tylko dwie niemieckie; w sumie liczyła
ona 69 batalionów piechoty, 9 szwadronów kawalerii, 51,5
baterii, co dawało 55 197 bagnetów, 760 szabel, 211 dział.
Nad Dniestrem znajdowała się ponadto 7 armia gen. Karola
10

von Pflanzer-Baltina (korpusy XIII, XI, gen. Jana von Hen-


riqueza i gen. Zygmunta von Benigniego) oraz II Brygada
Legionów Polskich, łącznie 106,5 batalionu piechoty, 105,5
szwadronu kawalerii, 85,5 baterii, co dawało 89 760 bagnetów,
13 689 szabel, 375 dział. Jako odwód utrzymywano szykujące
się do odejścia na front serbski trzy korpusy (VI, VIII i XVII
— 6 dywizji piechoty). Oprócz tego w odwodzie były I i III
Brygada Legionów. Siły te liczyły łącznie 92,5 batalionu
piechoty, 26 szwadronów kawalerii i 69 baterii, co dawało
53 800 bagnetów, 2290 szabel i 306 dział. W sumie gen.
Conrad von Hötzendorf do przewidywanej ofensywy jesiennej
skupił (nie biorąc pod uwagę trzech korpusów przygotowywa-
nych do wysłania na front serbski) 38,5 dywizji piechoty oraz
8,5 dywizji kawalerii, czyli około 470 batalionów piechoty,
255 szwadronów kawalerii i 385 baterii artylerii, co dawało
360 tys. bagnetów, 28 tys. szabel i 1660 dział 1.
Naprzeciw sił państw centralnych zajęły pozycje trzy armie
rosyjskie: 8 armia gen. Aleksieja Brusiłowa (11,5 dywizji
piechoty i 3 dywizje kawalerii), 11 armia gen. Dymitra
Szczerbaczewa (6,5 dywizji piechoty oraz półtorej dywizji
kawalerii), 9 armia gen. Platona Łęczyckiego (12 dywizji
piechoty oraz 7,5 dywizji kawalerii). Siły te łącznie z od-
wodami liczyły 29 dywizji piechoty i 14 dywizji kawalerii
(szacowane przez Austriaków zbyt wysoko, bo na 400 tys.
bagnetów i szabel), a więc w przybliżeniu równały się armii
austro-węgierskiej. W rzeczywistości były jednak słabsze
liczebnie, gdyż tylko niektóre dywizje rosyjskie dorównywały
austro-węgierskim i liczyły 10 tys. bagnetów, a w większości
dywizji nie było ich więcej niż 8 tys. Piechota austro-węgierska
zdecydowanie przeważała nad rosyjską.
Okolicznością niezwykle obniżającą sprawność dowodzenia
armią rosyjską była zmiana na stanowisku naczelnego wodza.
1
J. Dąbrowski, Wielka wojna 1914-1918, t. I, Warszawa 1937,
s. 389; Österreich-Ungarns lelzter Krieg. Das Kriegsjahr 1915, t. III, Wien
1932, s. 19-26.
11

Wskutek intryg dworskich został odwołany książę Mikołaj


Mikołajewicz, a jego miejsce zajął car Mikołaj II. Była to
decyzja brzemienna w skutkach. Określa się ją jako „wyrok
śmierci wydany na dynastię" 2. Car nie miał ani dostatecznych
kwalifikacji, ani predyspozycji, aby pełnić tę funkcję. Fak-
tycznym dowódcą został jego szef sztabu gen. Michaił
Aleksiejew, skompromitowany opcją klęski zarówno w Kar-
patach Wschodnich, jak i na obszarze operacyjnym wojsk
Frontu Zachodniego. 20 sierpnia 1915 r. siedziba Stawki
została przeniesiona z Baranowicz do Mohylewa.
Zmiany na stanowisku naczelnego wodza armii rosyjskiej
z aplauzem przyjęło dowództwo austro-węgierskie, a szcze-
gólnie Ober-Ost. Gen. Paul von Hindenburg na wieść o tym
nakazał rozpocząć w rejonie Wilna operację, nazwaną świę-
ciańską. Miała ona na celu okrążenie 10 armii rosyjskiej, nie
przyniosła jednak spodziewanych rezultatów. Doprowadziła
do nieznacznych zdobyczy terenowych i do odejścia armii
rosyjskich na linię Dźwiny, Dyneburga, Wilejki, Baranowicz
i Pińska, gdzie linia frontu ustabilizowała się.
Niemal jednocześnie z natarciem sił niemieckich na Wilno
na północy gen. Conrad von Hötzendorf rozpoczął na południu
ofensywę zmierzającą do wyparcia wojsk rosyjskich z Galicji
Wschodniej i do zajęcia twierdz wołyńskich: Łucka, Dubna,
Równego. 26 sierpnia 1915 r. 1 armia gen. Puhalli z jedenas-
toma dywizjami piechoty i dywizją kawalerii uderzyła na
prawe skrzydło 8 armii gen. Brusiłowa, złożone z dwóch
dywizji XII korpusu i trzech do czterech dywizji kawalerii,
i dosyć łatwo zepchnęła wojska przeciwnika w kierunku
południowo-wschodnim. Następnego dnia wkroczyła do akcji 2
armia gen. Böhm-Ermolliego, uderzyła prawym skrzydłem
(V korpusem) na VI korpus rosyjski i pokonała go, zajmując
stanowiska na odcinku frontu Gołogóra-Złota Lipa. Podobne
sukcesy miały armia południowa i część 7 armii gen. Pflanzer-

2
R. P i p e s, Rewolucja rosyjska (przekład z jęz. ang. — Tadeusz Szafar),
Warszawa 1994, s. 181.
12

-Baltina, które natarły na 11 i 9 armie rosyjskie rozmieszczone


nad Złotą Lipą. Dowódca frontu rosyjskiego gen. Nikołaj
Iwanow przewidywał, że atak 1 armii gen. Puhalli i 2 armii
gen. Böhm-Ermolliego grozi oskrzydleniem walczących nad
Bugiem korpusów 8 armii rosyjskiej i nakazał całemu frontowi
wycofanie się na wschód. Rosjanie zajmowali pozycje między
Bugiem a Styrem, od Rożyszcza wzdłuż rzeki Sierwy w po-
bliżu Łucka, Torczyna, Swiniuch, Stojanowa, Radziechowa,
Białego Kamienia, Złoczowa oraz linii Strypy do Dniestru.
Austriacy, zachęceni tym powodzeniem, skupili wysiłki na
opanowaniu Łucka. 31 sierpnia ich XIV korpus zdobył
szturmem to miasto. Jednocześnie 8 armia rosyjska rozpoczęła
odwrót nad Styr. Ponieważ jednak Rosjanie nie mogli utrzymać
linii tej rzeki, zostali zmuszeni do stałego, acz powolnego
odwrotu. W ciągu tygodnia odsunęli się od 50 do 80 km na
wschód na całym froncie od Prypeci do Dniestru. Mimo tych
niepowodzeń zdolni byli jeszcze do skutecznego oporu. Ich
armie uniknęły podwójnego oskrzydlenia i po wycofaniu się
wojsk gen. Łęczyckiego za Seret zajmowały korzystną linię
frontu, biegnącą niemalże prosto ku granicy rumuńskiej. Gen.
Conrad von Hötzendorf, niezadowolony ze swego lewego
skrzydła nacierającego w kierunku Łucka, postanowił wykonać
manewr oskrzydlający (z północy na Równe), by zepchnąć
wojska przeciwnika ku granicy rosyjskiej; w razie niepowo-
dzenia liczył na to, że droga na Kijów będzie stała otworem.
Zadanie to okazało się znacznie trudniejsze do wykonania
niż przewidywano. Dwie armie, które przeprowadzały manewr
oskrzydlający (4 i 1) pod dowództwem arcyksięcia Józefa
Ferdynanda, napotkały zdecydowany opór 8 armii gen. Brusi-
łowa, który wykorzystał do walki twierdze Równe i Dubno.
Podobnie dzielnie opierały się wojska rosyjskie na skrzydle
północnym nad Puciłówką.
Znacznie lepsze wyniki uzyskała wspierana przez artylerię
2 armia gen. Böhm-Ermolliego. Zdecydowanym atakiem
rozbiła 6 września Rosjan pod Kamieniem, zdobyła tę
13

miejscowość i Radziwiłłów oraz ważne wzgórze Makutra,


a następnie przełamała 40-kilometrowy front obsadzony
przez 8 armię gen. Brusiłowa, zmuszając go do odwrotu
za Ikwę. Powodzenie to ułatwiło dalsze posuwanie się
1 armii gen. Puhalli; jej oddziały stanęły 8 września pod
Dubnem i Krzemieńcem.
Jednocześnie 4 armia austro-węgierska, po zaciętych wal-
kach, przełamała 8 września front. Rosjanie nie zamierzali
wycofywać się, lecz przeszli do kontrnatarcia. Skrzydło 4 armii,
znajdujące się między Stochodem a Styrem, zaciekle atakował
IV korpus kawalerii rosyjskiej, wspierany przez inne jednostki.
Atak ten skierowany był przede wszystkim na ważny węzeł
kolejowy: Kowel. W celu wzmocnienia austriackiej załogi
miasta, komenda 4 armii skierowała tam grupę legionową
(półtorej brygady).
Losy kampanii zainicjowanej przez gen. Conrada von
Hötzendorfa rozstrzygnęły się na froncie galicyjskim. Gen.
Iwanow przeszedł do zdecydowanego natarcia nad Seretem na
odcinku frontu zajmowanym przez tzw. armię południową
gen. Bothmera. W ciągu dwóch dni (6 i 7 września) wojska
rosyjskie odniosły sukces — przerwały front na odcinku 40
km i znalazły się kilka kilometrów od linii Strypy.
W następnych dniach Rosjanie uzyskali dalsze sukcesy
w walkach z tzw. armią południową i lewym skrzydłem
7 armii austro-węgierskiej, które poniosło dotkliwą porażkę
na zachodnim brzegu Seretu. Na ratunek austriackiemu
sojusznikowi ruszyły oddziały niemieckie, przeznaczone
na front serbski.
Wojska austro-węgierskie znalazły się w dość trudnej
sytuacji. 12 września armie gen. Łęczyckiego i gen. Szczer-
baczewa zdecydowanym atakiem próbowały wyprzeć przeciw-
nika z pozycji zajmowanych na froncie galicyjsko-wołyńskim.
Gen. Erich von Falkenhayn sugerował gen. Conradowi von
Hötzendorfowi, aby opuścił zajmowane stanowiska i wycofał
swe wojska za linię Włodzimierz Wołyński-Złota Lipa. Gen.
14

Conrad nie uległ tej sugestii i rzucił na zagrożony front


kolejne dywizje. W ten sposób na froncie galicyjsko-wołyń-
skim siły austro-węgierskie i niemieckie osiągnęły liczbę 400
tys. żołnierzy, skupionych w 40 dywizjach piechoty i 11,5
dywizji kawalerii. Z przeciwka atakowały siły rosyjskie liczące
360 tys. żołnierzy (skoncentrowanych w 30 dywizjach piechoty
i 14 dywizjach kawalerii).
Odrzucenie przez gen. Conrada propozycji gen. Falkenhayna
zbiegło się w połowie września z korzystną dla Austriaków
zmianą nad Strypą. 16 września gen. Iwanow wydał rozkaz
opuszczenia zajmowanych tam stanowisk i przesunięcia się na
wschód. Jego ofensywa zakończyła się niepowodzeniem.
Natomiast na froncie wołyńskim walki trwały w dalszym
ciągu. 8 armia gen. Brusiłowa skutecznie przeciwstawiła się
wojskom austro-węgierskim i niemieckim na linii Stubieli,
pod Krzemieńcem i twierdzą Dubno. Znaczne powodzenie
Rosjanie osiągnęli koło ujścia Puciłówki do Stubieli, gdzie
XXX korpus 15 września rozbił pod Derażnem 62 dywizję
piechoty XI korpusu. Jednocześnie korpus kawalerii gen.
Leonida Weljaszewa odrzucił kawalerię austriacką znad rzeki
Kormin, czym zagroził prawemu skrzydłu 4 armii austro-
-węgierskiej arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Po bezskutecznych
próbach powstrzymania przeciwnika dowódca 4 armii nakazał
17 września odwrót swoich wojsk na linię Styru. Zmusił też
do wycofania lewe skrzydło 1 armii gen. Puhalli, które
zatrzymało się na linii Ikwy.
23 września Rosjanie zajęli Łuck. Dalsze ich sukcesy
mogły spowodować zwinięcie frontu nad Styrem. Zaniepoko-
jeni tym Austriacy przygotowali — przy wsparciu wojsk
niemieckich — uderzenie w kierunku Równego. Kontrnatarcie
gen. Alexandra von Linsingena rozpoczął 20 września korpus
kawalerii gen. Leopolda Hauera (podlegały mu oddziały
Legionów Polskich). Następnie użyta została grupa gen.
Friedricha Geroka złożona z dywizji niemieckich i austriackich.
Na jej prawym skrzydle działał korpus gen. Herberta Herber-
15

Steina, wzmocniony dwoma pułkami legionowymi. Rosyjski


wywiad lotniczy zauważył ruchy wojsk przeciwnika, a ude-
rzenie na Kołki 25 września potwierdziło kierunek dalszego
ataku na Łuck. Gen. Brusiłow skłonny był przyjąć wyzwanie
i walczyć z przeważającymi siłami wroga, natomiast gen.
Iwanow nie był skory do ryzyka i rozkazał wycofać 8 armię
z zajętego przed trzema dniami Łucka; 26 września Rosjanie
opuścili to miasto.
Naczelne dowództwo niemieckie jesienią 1915 r. nie zamie-
rzało już na froncie rosyjskim podejmować działań wojennych
na większą skalę, główną bowiem uwagę zwróciło ku za-
chodowi. Dowódca wojsk niemieckich na Wschodzie Ober-Ost
nie mógł więc liczyć na dopływ nowych sił, toteż 25 września
feldmarsz. Paul von Hindenbug wydał rozkaz o zakończeniu
na wschodzie letniej kampanii 1915 r. Felkenhayn chciał
w dalszym ciągu szukać rozstrzygnięcia na zachodzie. Dalsze
działania prowadziły natomiast wojska austro-węgierskie, ale
rozmach tych działań również słabł. Wojska rosyjskie wyrwały
się z kleszczy, uniknęły rozbicia i odeszły w dogodnym
kierunku.
Odwrót 8 armii gen. Brusiłowa nastąpił w porę. W ten sposób
uniknęła ona okrążenia, które 27 września miała wykonać
z północy grupa gen. Friedricha Geroka, a z południa 1 armia
gen. Puhalli. Korpusy gen. Brusiłowa, naciskane na skrzydłach
i atakowane przez 4 armię frontalnie, wycofały się 28 września
na linię: Styr-Kormin-Puciłówka i tam przez kilka dni skutecz-
nie odpierały uderzenia przeciwnika. 11 armia gen Dmitrija
Szczerbaczewa próbowała zmienić przebieg niekorzystnych dla
Rosjan wydarzeń. Zaatakowała 2 armię gen. Edwarda Böhm-
-Ermolliego pod Aleksińcem, ale i tym razem bezskutecznie.
Odrzucone też zostało natarcie XXX rosyjskiego korpusu
piechoty i korpusu kawalerii gen. Weljaszewa w pobliżu
Puciłówki. Grupa gen. Friedricha Geroka (niemiecki XXIV
korpus rezerwowy gen. Richarda Conty, austriacki XVII korpus
i korpus kawalerii gen. Herberta Herbersteina, któremu podlegała
16

III Brygada Legionów Polskich) w ciężkich walkach toczonych


29 września między Czernyżem a Bohusławką powstrzymała
natarcie Rosjan. Dalej na północ korpus kawalerii gen. Hauera
(dwie dywizje kawalerii i I Brygada Legionów) w ciągu
pięciu dni zmagań przesunął się nad Styr i obsadził jego
zachodni brzeg od Czartoryska przez Rafałówkę po Mulczyce.
Korpus ten od północy sąsiadował teraz z korpusem kawalerii
austriackiej i niemieckiej gen. Ernsta von Heydebrecka.
Rosjanie w pierwszej połowie października nacierali niemal-
że na całym froncie wołyńskim aż po Bukowinę. Zachętą dla
nich było rozpoczęcie 6 października ofensywy przez Serbię,
jednakże nie przyniosło im to sukcesu. W drugiej połowie
miesiąca linia frontu zaczęła się stabilizować na dłuższy czas.
Walki mimo to nie ustały, ponieważ sojusznicy zachodni
naciskali na Rosję, aby przyszła z pomocą zaatakowanej
Serbii. Pomoc ta polegała na wiązaniu wojsk austro-węgier-
skich na froncie galicyjsko-wołyńskim. Pierwsze uderzenie
wykonali Rosjanie pięcioma dywizjami piechoty i pięcioma
dywizjami kawalerii w drugiej połowie października pod
Czartoryskiem. W wyniku tego wdarli się na lewy brzeg
Styru w kierunku Kukli i Okońska. Przeciwko nim wy-
stępowały dywizja strzelców gen. Alojzego Podhajskiego, 10
dywizja kawalerii austro-węgierskiej i oddziały legionowe
(I i III Brygada Legionów). W dniach od 23 do 25 paździer-
nika 1915 r. toczyły one zacięty bój pod Kuklami, zakończony
wyparciem Rosjan w stronę Kamieniuchy.
Powodzenie gen. Brusiłowa na Wołyniu nie pozwoliło
na zrealizowanie planów gen. Conrada von Hötzendorfa.
Śmiałej ofensywie rosyjskiej nie była w stanie przeciwstawić
się 4 armia austro-węgierska. Straciła ona w ciągu trzy-
tygodniowych walk 50 tys. żołnierzy — pozostało tylko
30 tys. żołnierzy — i znaczną część koni.
Jesienna ofensywa, której pomysłodawcą był gen. Conrad,
nie spełniła pokładanych w niej nadziei — nie zdołała
przesunąć Rosjan poza trójkąt twierdz wołyńskich: Dubno,
17

Równe, Łuck, nie umożliwiła też otwarcia dróg w kierunku


Kijowa i Morza Czarnego. Przyniosła jednak pewne sukcesy,
które mogły być spożytkowane w przyszłorocznej kampanii.
Ograniczyła w dużym stopniu wartość twierdz jako bazy
wypadowej Rosjan. Dużym atutem dla Rosjan było zatrzyma-
nie Równego i linii kolejowej Równe-Sarny. Niepełna realiza-
cja planów Conrada miała swoje podłoże w trudnych warun-
kach terenowych. W Galicji bieg dopływów Dniestru tworzył
naturalne bariery sprzyjające oddziałom rosyjskim, a na
Wołyniu błotnisty teren przy wydłużających się liniach etapo-
wych utrudniał ruch wojsk, co bardziej niekorzystnie od-
działywało na wojska austro-węgierskie. Ujemnie wpłynął
także na przebieg ofensywy pośpiech, z jakim ją przygotowy-
wano. Siły, które miały przeprowadzić manewr oskrzydlający,
zostały ściągnięte z Królestwa i bez odpoczynku rzucone do
ataku. Oddziały na skrzydłach wzmacniane były dopiero
w trakcie walki, co naraziło je na większe straty.
Armie austro-węgierskie zapłaciły wysoką cenę za udział
w walkach jesienią 1915 r. Straty wynosiły 230 886 żołnierzy
(wliczając w to tzw. niemiecką armię południową); 109 280
osób zaginęło, z tego — według danych rosyjskich — 100 tys.
zostało schwytanych. Przyczyny takiego stanu musiano wyjaś-
niać cesarzowi Franciszkowi Józefowi, którego mocno niepo-
koił brak waleczności oddziałów austro-węgierskich, szcze-
gólnie pod Łuckiem.
Kampania 1915 r. przyniosła Niemcom i Austro-Węgrom
także znaczne korzyści. W jej wyniku zostały zajęte rozległe
obszary, stosunkowo bogate ziemie z 23 milionami mieszkań-
ców, co stanowiło 13 procent ludności cesarstwa rosyjskiego.
Austria odzyskała Galicję. Zachwiało się morale armii rosyj-
skiej. Jej żołnierzy opanowało poczucie niższości wobec
żołnierzy niemieckich. W niemieckich i austro-węgierskich
obozach znalazło się około miliona jeńców rosyjskich. Stan
liczebny wojsk rosyjskich na pierwszej linii zmniejszył się do
jednej trzeciej i wynosił około 870 tys. żołnierzy.
18

PLANY WOJENNE NA ROK 1916

Ocenę sytuacji na frontach I wojny światowej dokonaną


przez dowództwo niemieckie przedstawił gen. Erich von
Falkenhayn w raporcie skierowanym pod koniec grudnia
1915 r. do cesarza Wilhelma II. W dokumencie tym scharak-
teryzowano możliwości wojenne przeciwników Niemiec.
Francję uznano za kraj wyczerpany do granic możliwości
i niezdolny do prowadzenia działań zaczepnych. Serbii
proponowano nie brać w rachubę, ponieważ — zdaniem
niemieckiego dowództwa — jej armia została całkowicie
rozbita. Niemcy niezbyt poważnie odnosili się do armii
włoskiej i przypuszczali, że Włochy są gotowe wyjść z wojny
na warunkach honorowych. Za najgroźniejszego przeciwnika
traktowali Wielką Brytanię. Mocarstwo to dysponowało
ogromnym potencjałem militarnym i domagało się kon-
tynuowania wojny. Wprawdzie środki militarne, którymi
dysponowali Brytyjczycy i ich sojusznicy, uznawano za
niewystarczające do pokonania Niemców, ale przewidywano,
że przyjdzie taki moment, kiedy stosunek sił nie pozostawi
im żadnych złudzeń. Autorzy dokumentu przestrzegali przed
pierwszymi oznakami niezadowolenia swoich sojuszników
z powodu narzuconych ograniczeń. Rosję uznawali za zbyt
słabą, by prowadzić działania ofensywne, i dlatego uważali,
że nie może być „przedmiotem natarcia".
Biorąc pod uwagę taką ocenę sytuacji, gen. Falkenhayn był
przekonany, że Niemcy muszą w dalszym ciągu utrzymać
inicjatywę strategiczną w swoich rękach. Wprawdzie zdawał
sobie sprawę z tego, że najkorzystniejszym rozwiązaniem
byłaby inwazja na wyspy brytyjskie, ale szczupłość sił
i środków nie pozwalała na to. Rozważał możliwość uderzenia
pośrednio w kolonie brytyjskie (Indie, Egipt) lub na Półwysep
Bałkański albo odcinek frontu we Flandrii. Sądził jednak, że
najskuteczniejszym ciosem w Wielką Brytanię byłoby uderze-
nie w jej sojuszników i wyeliminowanie ich z wojny. Drugim
19

sposobem mogłaby być bezwzględna wojna łodziami pod-


wodnymi i zastosowanie blokady morskiej.
Niemcy zastanawiali się zatem nad kierunkiem uderzenia. Już
w operacjach 1914-1915 r. dowództwo niemieckie próbowało
zadać klęskę Francji i Rosji, ale nie zrealizowało tego zamierze-
nia. Gen. Conrad von Hötzendorf, szef sztabu wojsk austro-
-węgierskich, domagał się uderzenia na Włochy. „Jeśli chodzi
o Włochy, to Conrad był po prostu Austriakiem. Wojna z Rosją
była dlań obowiązkiem, atak na Włochy spełnieniem pragnień.
Tak samo myślała większość w korpusie oficerskim i w całym
wojsku. Żołnierze z ziem Austrii niemieckiej, z Tyrolu, a także
Chorwaci, Słoweńcy, Dalmatyńczycy widzieli w Welschach
wroga" 3. Do wojny tej podchodzili niemal entuzjastycznie.
Conrad miał prawdopodobnie obsesję na punkcie Włoch.
Sztab Generalny armii austro-węgierskiej przywiązywał
wielką wagę do ofensywy południowotyrolskiej. Wypracowa-
niu wstępnej koncepcji tej operacji było poświęcone spotkanie,
jakie odbyło się 3 grudnia 1915 r. w siedzibie dowództwa. Na
następnym posiedzeniu, 6 grudnia, zapadła decyzja o podjęciu
ofensywy przeciwko Włochom. Zdecydowane przygotowania
do natarcia rozpoczęto 1 lutego 1916 r.
10 grudnia 1915 r. obaj szefowie sztabu, Conrad von
Hötzendorf i Falkenhayn, prowadzili rozmowy na temat
ofensywy włoskiej. Conrad usilnie przekonywał swego roz-
mówcę, by poparł jego wysiłki na rzecz tego zamierzenia,
głównie w rejonie Trydentu — na odcinku około 50 km od
miasta w kierunku północno-wschodnim. Domagał się od
Fakenhayna przerzucenia dziewięciu niemieckich dywizji
z frontu zachodniego do Galicji, co miało umożliwić przesu-
nięcie sił austro-węgierskich na front włoski. Propozycja ta
spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem Falkenhayna, który
z dezaprobatą wyrażał się o ofensywie włoskiej i był zdania,
ze ewentualne odpadnięcie Włoch nie spowoduje zbyt dużego

3
J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991,
20

osłabienia sił koalicji. Stosunki Conrada z Fakenhaynem


nigdy nie układały się dobrze, ale w tym okresie były
szczególnie napięte. Conrad miał się wyrazić o Falkenhaynie,
że jest „brutalny, bezczelny, bezwzględny".
Falkenhayn zdecydowanie obstawał przy kontynuowaniu
operacji wojennych w „wielkim stylu", i to we Francji.
Uważał, że tylko na froncie zachodnim może nastąpić roz-
strzygnięcie. Należało tylko, jak twierdził, wybrać taki kierunek
uderzenia, dla którego obrony dowództwo francuskie będzie
gotowe poświęcić nawet ostatniego żołnierza. Tym wymarzo-
nym kierunkiem miało być Verdun. Falkenhayn planował
prowadzić wojnę na wyczerpanie i wykrwawienie. „Miano
przystawić — pisał Volkmann — pompę ssącą do organizmu
wojska francuskiego, która mu miała tak długo wysysać krew,
aż stanie się bezsilnym. Falkenhayn poszedł zatem tą samą
drogą, która wedle jego przekonania w 1915 r. w Królestwie
Polskim i Galicji doprowadziła do celu" 4.
Koncepcje Falkenhayna dotyczące dalszych działań wojen-
nych zostały zaaprobowane przez cesarza i przyjęte do
realizacji jako podstawowe. Na froncie włoskim zaplanowano
natomiast działania zaczepne z użyciem wojsk austro-węgier-
skich, na froncie rosyjskim zamierzano poprzestać na działa-
niach obronnych; zabrano nawet stamtąd część sił, żeby
zasilić inne fronty.
Obaj wodzowie, Conrad i Falkenhayn, wychodzili z błęd-
nego założenia, że armia rosyjska po niepowodzeniach
z jesieni 1915 r. nie jest zdolna do prowadzenia działań
bojowych w szeroko zakrojonym zakresie. Według poetyc-
kiego wyrażenia gen. Falkenhayna „Błyskawiczne natarcie
Niemców w 1915 r. stało się uzdrawiającym balsamem na
zaczepne impulsy rosyjskiego kolosa i tutaj odtąd nie należy
oczekiwać żadnego poważnego niebezpieczeństwa" 5. Nie-
4
E. Volkmann, Wielka wojna 1914-1918. Warszawa 1925. s. 72.
5
Stratiegiczeskij oczerk wojny 1914-1918, cz. VI (dalej cyt. Stratiegiczeskij
oczerk...), Moskwa 1923, s. 26.
21

frasobliwość tych doświadczonych dowódców doprowadziła


do bardzo poważnego przesilenia w I wojnie światowej.
Doszło do niego podczas bitwy pod Łuckiem.
Odmienne zdanie mieli generałowie Hindenburg i Luden-
dorff. Twierdzili oni, że rezultaty zmagań wojennych państw
centralnych w 1915 r. nie napawały zbytnim optymizmem.
Uważali, że Rosjanie, mimo dotkliwych porażek i utraty
terytoriów wraz z ludnością, stanowili poważną siłę, której nie
wolno było ignorować. „W rozstrzygającej walce na Zachodzie
— pisał Hindenburg — mającej nam przynieść ostateczne
zwycięstwo widziałem i ja ultima ratio wymuszenia pokoju,
ale dopiero poprzez powaloną na ziemię Rosję. Nigdym nie
lekceważył Rosji. Według mnie było błędem w Rosji do-
strzegać jedynie despotyzm i niewolnictwo. Twarde i wielkie
siły moralne były tam także. W różnicy tych przekonań
(Wschód czy Zachód) tkwiła istota ówczesnej rozbieżności
pomiędzy moją kwaterą a Naczelnym Dowództwem" 6.
Gen. Joseph Joffre, szef francuskiego Sztabu Generalnego,
oceniał zmagania w 1915 r. jako daleko odbiegające od
oczekiwań dowództw państw koalicji. Przyczyn takiego
stanu rzeczy upatrywał w braku jednolitego dowództwa
po stronie wojsk koalicyjnych. Swoje wysiłki skupił więc
na koordynacji działań bojowych. Było to zadanie niezwykle
trudne, ponieważ armie państw koalicji walczyły oddalone
od siebie o tysiące kilometrów i skupione na sześciu
teatrach działań wojennych: wschodnim, zakaukaskim, bli-
skowschodnim, bałkańskim, włoskim i zachodnim. Naj-
większym problemem było utrzymanie łączności i zaopa-
trzenie armii rosyjskiej, szczególnie w zimie. Zamarznięty
przez pół roku port Archangielsk i porty Dalekiego Wschodu
bardzo utrudniały prowadzenie wspólnych działań.
Pierwsza konferencja głównodowodzących lub szefów szta-
bów państw koalicji (Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji, Włoch,
6
M. Sokolnicki, Polska w pamiętnikach wielkiej wojny, Warszawa
1925, s. 91-93.
22

Belgii, Serbii) odbyła się w kwaterze francuskiego naczelnego


dowództwa w Chantilly 6-8 grudnia 1915 r. Podjęto tam
próbę wypracowania koncepcji wspólnych działań na rok 1916.
Delegacja rosyjska, na czele której stał gen. Jaków Żyliński,
domagała się gwarancji, że w razie skoncentrowanego ataku
na jedno z państw koalicji wszystkie pozostałe niezwłocznie
przejdą do szeroko zakrojonych działań zaczepnych. Projekt
ten napotkał na zdecydowany sprzeciw również gen. Joffre'a.
Uzasadniał on, że operacje na zachodnioeuropejskim teatrze
działań będą wymagać wielu miesięcy przygotowań, ponadto
niemożliwe jest ustalenie terminu wspólnego wystąpienia.
Pogląd ten popierał przedstawiciel armii włoskiej, gen. Carlo
Porro, który zapowiedział, że reprezentowana przez niego
armia do wiosny 1916 r. nie będzie zdolna do prowadzenia
działań zaczepnych. Delegacja rosyjska była rozgoryczona
stanowiskiem partnerów. Mocno zaniepokojony taką postawą
dowództwa francuskiego był gen. Aleksiejew. Pisał on w liście
do gen. Żylińskiego: „Studiowanie przysłanych nam proto-
kołów konferencji częściowo pokazuje małe zrozumienie
złożoności sytuacji i położenia ogólnych interesów, a głównie
tendencje Joffre'a. Twierdzenie, że Francja posiadająca 2,2
mln żołnierzy ma być pasywna, a Wielka Brytania, Włochy
i Rosja powinny osłabiać Niemcy — tendencyjnie wiąże się
z poglądem Joffre'a, że tylko jedna Francja prowadzi wojnę.
Myślę, że spokojna, zdecydowana postawa wobec podobnych
wybryków i niedorzeczności jest nieodzowna. Nic gorszego
w naszych stosunkach już być nie może [...]. Przy takiej
postawie oni zdejmą z nas ostatnią koszulę" 7.
Gen. Żyliński informował Stawkę, iż Francuzi wcale nie
zamierzają pomóc Rosji w razie rozpoczęcia działań na froncie
wschodnim. 18 lutego 1916 r. pisał w liście do gen. Aleksiejewa:
„Z rozmowy z gen. Joffre'em wynika odroczenie terminu
wspólnego wystąpienia wszystkich sojuszniczych armii pod
pretekstem, że niektóre z nich nie są całkiem gotowe, szczegół-
7
Stratiegiczeskij oczerk..., s. 9.
23

nie pod względem wyposażenia w materiały bojowe. Poza tym


Francuzi spodziewają się ataku Niemców w rejonie Verdun i na
obszarze Szampanii, co może przynieść im duże straty. Będzie to
nowy argument w odroczeniu wspólnego wystąpienia. W razie
napaści Niemców na Rumunię gen. Joffre uzna za niezbędną
naszą aktywną pomoc dla Rumunii, a jego nie wyprowadzi
z bezczynności na froncie francuskim" 8.
Konferencja, mimo tych rozbieżności, oznaczała pewien
postęp na drodze do koordynacji działań w roku 1916.
Termin wspólnego natarcia ustalono w sposób mglisty na
wiosnę 1916 r. Postanowiono, że należy szukać rozstrzygnięcia
w jednoczesnych wystąpieniach na głównych frontach (rosyj-
skim, francuskim i włoskim), by uniemożliwić przeciwnikowi
przerzut odwodów. Działania bojowe na głównych frontach
powinny być obliczone na zniszczenie siły żywej nieprzyja-
ciela. Każde z państw powinno być przygotowane na taką
ewentualność, by przyjść z pomocą zaatakowanemu sojusz-
nikowi. Natomiast projekt dotyczący wspólnego dowództwa
upadł. Sprzeciwili się temu przedstawiciele Wielkiej Brytanii
i Włoch. Nie mógł więc gen. Joffre rozkazywać, był jedynie
w stanie przekonywać dowódców sojuszniczych armii.
Do ponownego spotkania sojuszników doszło w Chantilly
12 marca 1916 r. Gen. Joffre zażądał od wszystkich sojusz-
niczych armii wypełnienia wzajemnych zobowiązań podjętych
na konferencji grudniowej. Twierdził, że jeżeli koalicja ma
inicjatywę, to jedynym skutecznym sposobem pobicia państw
centralnych, z założeniem działań po operacyjnych liniach
wewnętrznych, jest wyprowadzenie szeroko zakrojonego ude-
rzenia koncentrycznego. W związku z tym uważał, że armia
francuska powinna bronić swego terytorium i dążyć do rozbicia
wojsk niemieckich, a jednocześnie podkreślał konieczność
8
Dokument nr 2. Priedstawitiel russkoj armii pri francuzskom koman-
dorami gen. Żyliński do gen. Aleksiejewa, [w:] Nastuplenije jugo-zapadnogo
fronta w maje-ijunie 1916 goda (dalej cyt. Nastuplenije...). Moskwa 1940.
s. 37-38.
24

sprawniejszego przerzutu wojsk brytyjskich na front francuski.


Za ważne zadanie armii rosyjskiej uznał natomiast prze-
prowadzenie silnego natarcia, które uniemożliwiałoby przerzut
sił niemieckich i austro-węgierskich na inne fronty. Chodziło
zatem o podjęcie przez Rosję przygotowań do szeroko
zakrojonych działań zaczepnych. Armia włoska znajdowała
się w trudnym położeniu, ale ustalono, że powinna również
zadbać o znaczący udział we wspólnym wystąpieniu. Za jej
obowiązek uznano zatem zwiększenie aktywności na obszarze
Albanii i w rejonie Salonik. Zdecydowano, że wspólnym
zadaniem sojuszników będzie zwiększenie blokady ekonomicz-
nej wobec Niemiec. Ustalenie terminu wystąpienia pozo-
stawiono głównodowodzącym armii koalicyjnych. Żyliński
podaje w swoim sprawozdaniu z konferencji, że dla wojsk
angielsko-francuskich przyjęto połowę maja 1916 r., natomiast
dla armii rosyjskiej — dwa tygodnie wcześniej.
W tym uderzeniu armii rosyjskiej miała przypaść rola
szczególna. Już dwa tygodnie po nieudanej dla Rosji operacji
nad jeziorem Narocz szef francuskiej misji wojskowej przeka-
zał gen. Aleksiejewowi telegram gen. Joffre'a następującej
treści: „Jeśliby natarcie pod Verdun przedłużało się, prosiłbym
naszych rosyjskich sojuszników, aby zgodnie z przyjętymi
w Chantilly zobowiązaniami o wspólnym wystąpieniu, korzys-
tając z zaangażowania sił niemieckich pod Verdun, przeszli
do uderzenia wszystkimi posiadanymi siłami, jak tylko warunki
klimatyczne na to pozwolą. Trzeba tak postępować, aby
przygotowanie rosyjskiego natarcia przebiegało nadzwyczaj
sprawnie i aby, na ile to możliwe, zostało doprowadzone do
skutku wraz z zakończeniem wiosennych roztopów [...]" 9.
Gen. Joffre domagał się od Rosji, aby przyszła z pomocą
Rumunii i wystawiła w tym celu do 250 tys. żołnierzy,
wspomagając jej działania w Dobrudży przeciw Bułgarii.
Pomoc ta miała zachęcić Rumunię do przejścia na stronę
9
D. Wierzchowski, W. Ljachow, Pierwaja mirowaja wojna
1914-1918, Moskwa 1964. s. 173.
25

państw koalicji, a ceną za to miało być ofiarowanie jej


austro-węgierskich ziem Bukowiny i Siedmiogrodu. Propozycja
ta napotkała zdecydowany sprzeciw w dowództwie rosyjskim,
które nie zamierzało wchodzić, jak mówiono, w następną
„awanturę wojenną".
A Rosja pod względem militarnym rokowała jeszcze na-
dzieje państw koalicji na to, że będzie w dalszym ciągu
liczącym się partnerem. Jeśli chodzi ojej sytuację polityczną,
to przedstawiała się ona znacznie gorzej. Objęcie naczelnego
dowództwa przez cara spowodowało, że większość czasu
spędzał on w Stawce, co oznaczało zaniedbanie ważnych
spraw państwowych. Duży wpływ na rządzenie państwem
miała jego żona, Aleksandra, a przez nią słynny Rasputin. Pod
koniec 1915 r. Rosja przechodziła ostry kryzys żywnościowy.
Wydatki wojenne stanowiły w 1915 r. 39,6 procent dochodu
narodowego, a koszt jednego dnia wojny wynosił 22,4 mln
rubli. Potężne grupy opozycyjne na zjazdach miast i ziemstw
ostro krytykowały rząd, obwiniając go za dotychczasowe
klęski. Bezowocne próby zdobycia przez wojska państw
czwórprzymierza półwyspu Gallipoli utwierdziły Rosję w prze-
konaniu, że jej zamiary związane z południem Europy nie
mogą być zrealizowane.

SYTUACJA NA ZACHODNIM TEATRZE DZIAŁAŃ WOJENNYCH


STYCZEŃ-WRZESIEŃ

21 lutego 1916 r. rozpoczęła się we Francji słynna


bitwa pod Verdun. Według zapowiedzi Falkenhayna miała
ona rzucić Francję na kolana i doprowadzić do zawarcia
pokoju z Wielką Brytanią. Do szturmu na Verdun Niemcy
Przygotowali 1225 dział (676 ciężkich i 27 o potężnej
sile), dla których zgromadzono ogromne zapasy pocisków.
Główny szturm na 15-kilometrowym odcinku podjęły trzy
korpusy niemieckiej 5 armii. W roli obrońców wystąpiły
dwie dywizje francuskie.
26

Była to największa, najdłuższa i bardzo wyniszczająca


bitwa I wojny światowej. Niemcy prowadzili uporczywe ataki
przez kilka miesięcy (aż do grudnia 1916 r.), ale Francuzi
skutecznie je odrzucali. Na ich sukces wpływały operacje
zaczepne armii włoskiej (piąta ofensywa nad rzeką Isonzo
11-15 marca 1916 r.) i armii rosyjskiej (bitwa nad jeziorem
Narocz 16 marca, ofensywa Brusiłowa czerwiec-sierpień).
Bitwa ta nie przyniosła spodziewanego zwycięstwa Niemcom,
wręcz przeciwnie — zakończyła się ich całkowitym niepowo-
dzeniem. Straty po obu stronach były ogromne. Niemcy
utracili 337 tys. żołnierzy, Francuzi 362 tys.
Bitwa pod Verdun nie przyniosła rozstrzygnięcia strategicz-
nego. Nie zapewniła go także nowa ofensywa, podjęta 24
czerwca przez Brytyjczyków i Francuzów nad Sommą. Wojska
angielsko-francuskie (Anglicy odgrywali główną rolę) miały
prawie trzykrotną przewagę w piechocie i dwuipółkrotną
w artylerii, przy czym w artylerii ciężkiej — czterokrotną.
Łącznie Brytyjczycy i Francuzi dysponowali 28 dywizjami
piechoty i 6 dywizjami kawalerii, Niemcy natomiast 10
dywizjami piechoty. Przełamanie miało nastąpić na 40-kilo-
metrowym odcinku frontu. Celem ofensywy było przełamanie
obrony z obydwu stron rzeki Sommy i głębokie wyjście na
tyły przeciwnika. Pozycje niemieckie składały się z trzech
pasów obronnych. Najbardziej umocniony był pierwszy. Drugi
znajdował się 3-4 km od pierwszego, a trzeci 2-3 km od
drugiego. Takie rozlokowanie pozycji obronnych uniemoż-
liwiało ich jednoczesne ostrzeliwanie.
Operację tę prowadzono według nowych zasad, opartych na
doświadczeniach wynikłych z walk stoczonych w 1915 r.
Główną rolę powierzono w niej artylerii ciężkiej; to ona,
w wyniku długotrwałego ostrzału, miała zniszczyć umocnienia
przeciwnika. Dopiero wtedy wkraczała do akcji piechota,
która zajmowała zniszczone pozycje. Wówczas podciągano
artylerię i ponownie ostrzeliwano dalsze pozycje. Tak samo
postępowano w natarciu na każdą następną rubież. Rezultaty
27

ofensywy były dalekie od oczekiwań. W ciągu dwóch miesięcy


walk nad Sommą wojska brytyjsko-francuskie przesunęły się
zaledwie od 3 do 8 km. Walki te określano mianem pierwszej
bitwy materiałowej. Straty po obu stronach były wysokie
i przekroczyły 1,3 mln oficerów i żołnierzy. Francuzi stracili
341 tys. osób, Anglicy — 453 tys., Niemcy — 538 tys.

SYTUACJA NA FRONCIE WSCHODNIM


STYCZEŃ-MARZEC

Wiosną 1916 r. na froncie wschodnim następowało


przegrupowanie sił. Po stronie rosyjskiej znajdowały się
formacje dwunastu armii, które były zespolone w trzech
wyższych związkach operacyjnych. Na 240-kilometrowym
obszarze działań wojsk Frontu Północnego (dowódca gen.
Aleksiej Kuropatkin10), od Zatoki Ryskiej po Widzę,
występowały: 6 armia mająca za zadanie osłonę wybrzeża
Zatoki Ryskiej; 12 armia (9 dywizji piechoty oraz 4,5
dywizji kawalerii) osłaniająca kierunek ryski; 5 armia (12
dywizji piechoty oraz 4,5 dywizji kawalerii) zabezpieczająca
kierunek pskowski i połocki. Odwód frontu stanowiło
siedem dywizji piechoty ześrodkowanych od Rygi do
Dyneburga. Przeciwko wojskom rosyjskiego Frontu Pół-
nocnego Niemcy wystawili 8 armię (7 dywizji piechoty
i 3 dywizje kawalerii), która miała bezpośrednią styczność
z 12 i 1 armią rosyjską. Przeciw 5 armii rosyjskiej wy-
stępowała grupa armii gen. Friedricha Scholtza w składzie
9 dywizji piechoty i 2 dywizji kawalerii.
10
Nominacja gen. Kuropatkina (11 lutego 1915 r.) na dowódcę Frontu
Północnego przyjęta została z wielkim oburzeniem. Był on skompromitowany
jako naczelny dowódca rosyjskich sił zbrojnych na Dalekim Wschodzie.
Personalnie odpowiadał za klęskę wojsk rosyjskich w wojnie z Japonią. Po
przegranej bitwie pod Mukdenem usunięty za nieudolność w dowodzeniu.
Prawdopodobnie „ze świeczką" w ręku szukać można było drugiego do tego
stopnia nieudolnego generała. M. Boncz-Brujewicz, Wspomnienia
1914-1919, Warszawa 1959, s. 122-123.
28

Obszaru operacyjnego wojsk Frontu Zachodniego (dowód-


ca gen. Aleksiej Ewert), który liczył 480 km, ciągnął się od
lewego skrzydła Frontu Północnego do linii kolejowej
Sarny-Kowel oraz osłaniał kierunek moskiewski, broniło
pięć armii: 1 armia (4 dywizje piechoty, 2 dywizje kawale-
rii), 2 armia (14 dywizji piechoty, 3,5 dywizji kawalerii), 10
armia (7 dywizji piechoty, 1 dywizja kawalerii), 4 armia (10
dywizji piechoty, pół dywizji kawalerii) i 3 armia gen.
Leonida Lesza (14 dywizji piechoty, 7 dywizji kawalerii).
Przeciwko 1, 2 i 4 armii rosyjskiej występowała 10 armia
niemiecka (11 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii),
przeciwko 10 armii rosyjskiej 12 armia niemiecka (5 dywizji
piechoty), a 3 armii rosyjskiej Niemcy przeciwstawili 9 armię
(10 dywizji piechoty) i część sił grupy armii gen. Alexandra
Linsingena.
Linia obrony wojsk Frontu Południowo-Zachodniego (do-
wódca gen. Aleksiej Brusiłow) biegła wzdłuż linii kolejowej
Sarny-Kowel-Dubno-Tarnopol, następnie wzdłuż Strypy
i Dniestru aż do granicy z Rumunią w pobliżu Bojan. Sztab
frontu mieścił się w Berdyczowie. Na obszarze operacyjnym
tego frontu występowały cztery armie rosyjskie. 8 armia gen.
Aleksieja Kaledina (14 dywizji piechoty, 4 dywizje kawalerii)
miała przeciwko sobie grupę armii gen. Alexandra Linsingena
(14 dywizji piechoty i 6 dywizji kawalerii) na odcinku od linii
kolejowej Sarny-Kowel do twierdzy Dubno. 11 armia gen.
Władimira Sacharowa (8 dywizji piechoty i pół dywizji
kawalerii), rozlokowana od twierdzy Dubno do Tarnopola
i osłaniająca kierunek tarnopolski, miała przeciwko sobie
grupę armii gen. Bohm-Ermolliego (niemiecka armia połu-
dniowa). 7 armia (7,5 dywizji piechoty, 2,5 dywizji kawalerii)
zajmowała odcinek od Mikulińców do rzeki Strypy. 7 armii
oraz 9 armii gen. Dmitrija Szczerbaczewa (10 dywizji piechoty,
3 dywizje kawalerii) przeciwstawiała się 7 armia austro-
-węgierska gen. Karola von Pflanzer-Baltina (9 dywizji
piechoty i 4 dywizje kawalerii).
29

Wojska państw centralnych na froncie wschodnim były


nadal zespolone w dwóch wyższych związkach operacyjnych,
północną strefę operacyjną obsadzało pięć armii niemieckich.
Tylko trzy z nich podporządkowane były Naczelnemu Do-
wództwu Wschodu Ober-Ost z gen. Paulem von Hindenbur-
diem na czele. Były to: 12 armia gen. Karla von Fabecka
(poprzedni dowódca gen. Maximilian von Gallwitz objął 30
września 1915 r. dowództwo 11 armii przewiezionej do
Serbii), rozmieszczona na odcinku od Niemna po Oszmianę;
10 armia gen. Hermanna von Eichhorna (po Widzę); 8 armia
gen. Otto von Bellowa. Dwie ostatnie tworzyły grupę armii
księcia Leopolda bawarskiego i zajmowały odcinek frontu
od Jasiołdy po Niemen. Na obszarze operacyjnym na południe
od Prypeci, licząc od prawego skrzydła, występowała grupa
południowa ( dowódca arcyksiążę Fryderyk, następnie arcy-
książę Karol) od granicy z Rumunią po Seret. Osłaniała ona
szlaki komunikacyjne na terytorium państwa węgierskiego
i na obszarze Galicji. W skład jej wchodziły 7 armia
austro-węgierska gen. Pflanzer-Baltina (12 dywizji piechoty,
5 dywizji kawalerii), zajmująca 150-kilometrowy odcinek od
granicy z Rumunią aż po Wiśniowczyk nad Strypą oraz
armia południowa gen. Feliksa von Bothmera (6 dywizji
piechoty) obsadzająca 50-kilometrowy odcinek po Seret
(Mszaniec). Na północ od tych dwóch armii występowała
grupa armii gen. Böhm-Ermolliego do Ikwy (Murawica), tj.
2 armia pod dowództwem tegoż generała (5 dywizji piechoty,
1 dywizja kawalerii) po Krzemieniec (50 km) oraz 1 armia
gen. Puhalli (3 dywizje piechoty, 1 dywizja kawalerii do
Ikwy — 60 km). Dalej od Ikwy do Jasiołdy znajdowała się
grupa armii gen. Linsingena (który podlegał Naczelnej
Komendzie Armii austro-węgierskiej). W skład tej grupy
wchodziły: 4 armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda (8,5
dywizji piechoty, 1 dywizja kawalerii na odcinku 75 km);
korpus gen. Heinricha Fatha (2 dywizje piechoty); korpus
gen. Leopolda Hauera ( pół dywizji piechoty, 3 dywizje
30

kawalerii na odcinku 40 km). Oba korpusy miały jeszcze


w odwodzie pół dywizji piechoty. Dalej na północ do
Jasiołdy 30-kilometrowy odcinek frontu zajmowała dywizja
dowodzona przez gen. Hansa von Gronau. Siły zgromadzone
na południe od Prypeci, głównie austro-węgierskie, liczyły
38 dywizji piechoty i 12,5 dywizji kawalerii (625 batalionów,
327 szwadronów i 522 baterie). Proporcje sił przedstawiały
się następująco:
Grupa armii gen. Linsingena — 125 km; 123 tys. bagnetów
i szabel;
Przeciwnik — 133 tys. bagnetów i szabel (10 dywizji
piechoty i 6,5 dywizji kawalerii).
Grupa armii gen. Bohm-Ermolliego — 110 km, 144 tys.
bagnetów i szabel;
Przeciwnik — 102 tys. bagnetów i szabel (8,5 dywizji
piechoty).
Armia południowa — 55 km, 55 tys. bagnetów i szabel;
Przeciwnik — 74 tys. bagnetów i szabel (6 dywizji piechoty
i 1 dywizja kawalerii).
7 armia — 140 km, 106 tys. bagnetów i szabel;
Przeciwnik — 110 tys. bagnetów i szabel (8 dywizji
piechoty i 7 dywizji kawalerii).
Od schyłku 1915 r. w sytuacji na froncie wschodnim zaszły
znaczne zmiany. Front na wschodzie ustalił się na olbrzymiej
przestrzeni od Morza Bałtyckiego do Bukowiny. Obydwie
strony przystąpiły do umacniania swoich pozycji. Opinia
Falkenhayna o pobiciu Rosji okazała się mocno przesadzona.
Najbliższe miesiące dowiodły, że nie tylko dąży ona do
wypełnienia zobowiązań sojuszniczych, ale także do prowa-
dzenia szeroko zakrojonych działań przeciwko monarchii
austro-węgierskiej. W imię tej idei działał generał rosyjski
Michaił Aleksiejew, który porę zimową, niezbyt sprzyjającą
prowadzeniu walk, chciał wykorzystać do ofensywy na Galicję
Wschodnią. Kreślił on wizje stworzenia długiego frontu od
Morza Egejskiego do Bałtyckiego. Przewidywał, że ewentualne
31

sukcesy rosyjskie w Galicji Wschodniej oraz działania co


najmniej dziesięciu korpusów sojuszniczych armii na Bał-
kanach spowodują przejście Rumunii na stronę państw koalicji.
Armia rosyjska jeszcze nie zaleczyła ran zadanych jej w drugim
półroczu 1915 r., a już 20 grudnia gen. Aleksiejew zarządził
ofensywę na południowym odcinku frontu.
Aby wzmocnić siły na tym odcinku, z okolic Odessy
przerzucono tu pod koniec 1915 r. 7 armię gen. Szczerbaczewa
w sile czterech korpusów. Rozmieszczono ją między 11 armią
gen. Sacharowa a 9 armią, tzn. na odcinku od Nastasowa do
Dżuryna. 9 armia została wzmocniona dwoma korpusami (XI
i XII) na lewym skrzydle w Besarabii. Poszczególne korpusy
osiągnęły stany osobowe około 30 tys. żołnierzy liniowych.
9 armia w sile pięciu korpusów piechoty i korpusu kawalerii
przeznaczona była do wykonania głównego uderzenia w centrum
i na prawe skrzydło 7 armii austro-węgierskiej gen. Pflanzer-
-Baltina. Po udanym przełamaniu obrony do akcji miała
wkroczyć 11 armia gen. Sacharowa, dysponująca trzema
korpusami. 8 armia gen. Brusiłowa została natomiast zobowiąza-
na do prowadzenia działań wiążących przeciwnika na Wołyniu.
Z wielkim sceptycyzmem do tego planu odnosił się dowódca
Frontu Południowo-Zachodniego gen. Nikołaj Iwanow (szefem
jego sztabu został Polak, gen. Władysław Kłembowski).
Przygotowania rosyjskie, a także kierunek uderzenia nie
były zaskoczeniem dla 7 armii austro-węgierskiej. Gen.
Pflanzer-Baltin wzmocnił więc skrzydło swoich wojsk na
Bukowinie. Niebawem zaatakowały je cztery korpusy rosyjskie
(XXXII, XI, XII piechoty i III korpus kawalerii). Siły te były
skoncentrowane między Dniestrem a Prutem. Ofensywa rosyj-
ska nazwana została bitwą noworoczną i trwała od 27 grudnia
1915 r. do 19 stycznia 1916 r. Dwa korpusy przez kilka dni
nacierały z wielką zaciętością — XI na Rarańczę i Toporowce,
a XII na odcinek Bojan-Dołżek. Rosjanie napotkali zdecydo-
wany opór wojsk austro-węgierskich i zostali powstrzymani.
Wobec tego gen. Szczerbaczew podjął próbę przerwania
32

frontu na odcinku Strypy, ale to mu się nie udało. Podobnie


nie powiodło się natarcie, które w pierwszych dniach stycznia
1916 r. przeprowadził gen. Łęczycki w pobliżu Rarańczy.
Austriacy zgromadzili na zagrożonym czteroipółkilometrowym
odcinku frontu 17 tys. bagnetów i 180 dział, a w odwodzie
mieli jeszcze 15 tys. bagnetów. Rosyjskie dowództwo wydało
rozkaz zdobycia pozycji austro-węgierskich za wszelką cenę.
Następował więc atak za atakiem, ale ciągle nie było oczeki-
wanego wyniku. 14 stycznia doliczono się, że Rosjanie sześć
razy ponawiali ataki w 12-14 liniach, a 19 stycznia szesnas-
tokrotnie dochodziło do walki wręcz. Wszystko to jednak nie
przynosiło rozstrzygnięcia. Tym razem wojska rosyjskie zostały
powstrzymane przez dywizję honwedów, którą dowodził gen.
Paul Nagy.
Gen. Iwanow za przyczynę niepowodzenia uważał niedo-
stateczne zaopatrzenie korpusów rosyjskich w artylerię ciężką,
karabiny maszynowe i amunicję. Braki w zaopatrzeniu miały
duży wpływ na niepomyślny bieg walk, ale znaczący udział
mogła mieć bezczynność, jaką obserwowano w sąsiednich
armiach. Dwie z nich na wąskich odcinkach atakowały siły
austro-węgierskie, natomiast armie gen. Sacharowa i gen.
Brusiłowa nie podejmowały żadnych działań wiążących. Pierw-
sza stała bezczynnie, wysiłek bojowy drugiej był niewielki.
W rezultacie po stronie rosyjskiej doszło do dużych strat, które
sięgały 70 tys. żołnierzy, podczas gdy straty austro-węgierskie
wynosiły 30 tys. Dowództwo rosyjskie chciało jednak kontynuo-
wać ofensywę, ale zapobiegła temu odwilż oraz wiadomość, że
sojusznicy nie zamierzają prowadzić ofensywy na Bałkanach, na
co tak bardzo liczył gen. Aleksiejew. Na froncie wschodnim,
szczególnie na południe od Prypeci, nastąpiła kilkumiesięczna
przerwa. Wpływało na nią zwiększone zainteresowanie dowódz-
twa austro-węgierskiego frontem włoskim.
Po odbudowaniu sił armii rosyjskiej, co nastąpiło na przełomie
zimy i wiosny 1916 r., gen. Aleksiejew zdecydował się na
wznowienie szeroko zakrojonych działań zaczepnych. Był
33

wprawdzie zniechęcony niepowodzeniami, ale tym razem


postanowił szukać rozstrzygnięcia na obszarze operacyjnym
wojsk Frontu Zachodniego, czyli wystąpił przeciwko oddziałom
niemieckim. Rachuby swoje opierał na takim wyliczeniu sił,
z którego wynikało, że przewaga — i to prawie dwukrotna
— będzie po stronie rosyjskiej (900 tys. przeciw 495 tys.).
Aleksiejew działał pod presją sprzymierzeńca francuskiego
i dlatego armia rosyjska w niekorzystnych warunkach atmosfery-
cznych przystąpiła do operacji nad jeziorem Narocz. Odpowiedź
Rosjan na żądania francuskie była bardziej niż rycerska
— stwierdził później historyk angielski Crutwell.
W celu przygotowania planów ofensywy gen. Aleksiejew
zorganizował 27 lutego 1916 r. naradę w kwaterze Stawki
w Mohylewie. Uczestniczyli w niej dowódcy wyższych
związków operacyjnych: Frontu Południowego — gen. Nikołaj
Iwanow, Frontu Zachodniego — gen. Aleksiej Ewert, Frontu
Północnego — gen. Aleksiej Kuropatkin. Spotkanie zaowoco-
wało ustaleniem głównych założeń ofensywy.
Siły, których użyli Rosjanie w tych działaniach, były
ogromne. Rzucili do walki około 368 batalionów przeciwko
66 batalionom niemieckim. Historiografowie niemieccy opera-
cję tę nazywają bitwą pod Postawami. Główne uderzenie
prowadziła 2 armia Frontu Zachodniego (składająca się
z dziesięciu korpusów) przeciwko 10 armii niemieckiej na
90-kilometrowym odcinku frontu, z czego 25 km przypadało
na brzegi jezior. Jednocześnie wojska Frontu Północnego
podjęły akcję ofensywną z północy od Jakobstadtu na Ponie-
wież i znad dolnej Dźwiny na Bausk. Uderzenie to miało na
celu odcięcie armii niemieckiej na północ od Niemna i ze-
pchnięcie jej w stronę morza.
Skoncentrowanie dziesięciu korpusów w jednej armii (2)
przekraczało możliwości skutecznego dowodzenia nimi. Podzie-
lono więc je na trzy grupy — gen. Aleksandra Pieszkowa, gen.
Bałujewa, gen. Sireliusa. Popełniono jednak zasadniczy błąd, nie
dając im odpowiednich sztabów, toteż dowodzenie szwankowa-
34

ło. Armia była zresztą słabo wyposażona w artylerię. Na 10


korpusów przypadało 1000 dział, co w przybliżeniu daje 2,5
działa na 1000 bagnetów, podczas gdy norma wynosiła 8 do
10 dział na 1000 żołnierzy. Szczególnie słabe było zaopatrzenie
w artylerię ciężką, a kaliber powyżej 152 mm miało zaledwie
około 150 dział. Na 1 km frontu, nie licząc brzegów jezior
(czyli łącznie 60 km), przypadało od 12 do 35 dział, podczas
gdy nasycenie frontu francuskiego w artylerię było dużo
większe. Dla porównania w Szampanii w 1915 r. wynosiło
70-75 dział na 1 km (z tego połowa to ciężkie). Pod Verdun
Niemcy mieli 125 dział na 1 km, a nad Sommą Anglicy
i Francuzi — 133 działa na 1 km z przewagą dział ciężkich.
16 marca na obranym odcinku przeprowadzono ostrzał
artyleryjski. Trwał on dwa dni i miał huraganowy przebieg,
ale jego skuteczność była niedostateczna. Następnie do ataku
ruszyła piechota — osiem korpusów, które skierowano między
jeziora Narocz i Wiszniewskie oraz z obu stron linii kolejowej
Postawy-Swięciany. Ofensywę tę miała wspierać 1 armia
rosyjska atakiem na Widzę. Cztery dywizje niemieckie dowo-
dzone przez gen. Hutiera broniły się dzielnie i skutecznie,
a walki obfitowały w wiele dramatycznych momentów.
Położenie 10 armii niemieckiej w dniach od 18 do 21 marca
było niezwykle ciężkie.
Rosjanie, nie bacząc na straty, przypuszczali atak za atakiem.
Na przedpolu zalegały stosy ciał żołnierzy rosyjskich, którzy
ginęli od pocisków artyleryjskich działa, którym dowodził
słynny z późniejszych walk we Francji płk Bruchmuller. Po
czterodniowych walkach ofensywa załamała się. Gen. Ragoza
jeszcze do 28 marca niepokoił oddziały przeciwnika, ale
żadnej zmiany na swoją korzyść nie uzyskał. Straty po stronie
rosyjskiej były duże i wynosiły w zabitych i rannych — 1018
oficerów i 77 427 żołnierzy. Niemcy stracili na polu bitwy od
30 tys. do 40 tys. ludzi.
Niepowodzenie rosyjskie było następstwem złego przygoto-
wania, nieumiejętnego dowodzenia i niezdarnie prowadzonego
35

ataku. To było ostatnie tego typu natarcie — jak twierdzą


znawcy przedmiotu — przed wprowadzeniem taktyki zapocząt-
kowanej przez francuskiego generała Roberta Nivelle'a. Do-
wództwo rosyjskie zlekceważyło niebezpieczeństwo wiosennych
roztopów. W trakcie walk nagła odwilż zamieniła obszar między
jeziorami w błotnistą maź. Dlatego bitwa ta nazywana jest
błotną". Sparaliżowała ona całkowicie poczynania Rosjan.
Niepowodzenie nad jeziorem Narocz wycisnęło piętno na
postawie dwóch dowódców frontów: Północnego — Kuropat-
kina i Zachodniego — Ewerta. Obaj od tego momentu
przestali wierzyć w jakąkolwiek korzystną zmianę na froncie
rosyjsko-niemieckim, a pośrednio i austro-węgierskim. Zawa-
żyło to w przyszłości na ich stosunku do decyzji mających na
celu podjęcie działań zaczepnych.
Bitwa w rejonie jeziora Narocz odegrała ważną rolę
w przebiegu ogólnych zmagań wojennych. Niemcy w szczy-
towym okresie walk pod Verdun zmuszeni byli zaniechać
ataków i przerzucić część swoich odwodów na front wschodni.
Dało to obrońcom możliwość wytchnienia i umocnienia
twierdzy. Niemcy po tym sukcesie wyciągnęli jednak zbyt
daleko idące wnioski i uznali, że front rosyjski nie jest groźny.

GENEZA BITW POD ŁUCKIEM

Gen. Aleksiejew, mimo nieudolnego przebiegu dwóch bitew:


noworocznej (27 grudnia 1915-18 stycznia 1916 r.) i nad
jeziorem Narocz (16-28 marca 1916 r.) oraz poniesionych
klęsk, nie miał zamiaru rezygnować z realizacji dalszych
planów ofensywnych. Był nawet przekonany, że Niemcy, po
wypełnieniu zadań na Zachodzie, skierują swoje siły na front
rosyjski i dlatego chciał ich uprzedzić. Twierdził, że w przeciw-
nym razie konieczne będzie całkowite podporządkowanie się
planom przeciwnika ze wszystkimi niekorzystnymi tego na-
stępstwami. Przewidywał, że „pasywna obrona" będzie zgubna
dla Rosji.
36

Dążąc do lepszego przygotowania się do nowych zadań,


dokonał zmian na stanowiskach dowódczych. Najpierw rzeko-
mo pozbył się (w połowie marca 1916 r.) dowódcy Frontu
Południowo-Zachodniego gen. Iwanowa (pełnił on tę funkcję
od początku wojny) 11. O jego usunięciu zadecydowały praw-
dopodobnie niepowodzenia, jakich wojska rosyjskie doznały
w bitwie noworocznej. Jego miejsce zajął (1 kwietnia 1916 r.)
gen. Aleksiej Brusiłow, którego zastąpił na stanowisku dowód-
cy 8 armii gen. Aleksiej Kaledin. Brusiłow proponował na
dowódcę tej armii gen. Kłembowskiego, ale Stawka odrzuciła
tę kandydaturę (być może ze względu na polskie pochodzenie).
W ramach przygotowań do kolejnych działań zorganizowano
14 kwietnia 1916 r. w Mohylewie pod kierunkiem cara
i z udziałem dowódców wyższych związków operacyjnych
i ich szefów sztabu naradę wojenną poświęconą wypracowaniu
nowej ofensywy. Uczestniczyli w niej: dowódca Frontu
Północnego gen. Aleksiej Kuropatkin i szef jego sztabu gen.
F. W. Siwers; dowódca Frontu Zachodniego gen. Aleksiej
Ewert i szef sztabu M. F. Kwieciński (rosyjski generał
polskiego pochodzenia); dowódca Frontu Południowo-Zachod-
niego gen. Aleksiej Brusiłow i szef sztabu gen. Władysław
Kłembowski; były dowódca Frontu Południowo-Zachodniego
gen. Nikołaj Iwanow, szef sztabu naczelnego wodza Michaił
Aleksiejew, minister wojny Dmitrij Szuwajew, szef sztabu
dowódcy sił morskich — admirał A. I. Rusin, gen.-kwater-
mistrz Michaił Pustowojtenko, generał-inspektor artylerii wielki
książę Siergiej Michaiłowicz.
Gen. Aleksiejew przedstawił projekt przygotowywanej
ofensywy. Oceniając sytuację na frontach I wojny światowej,
zaznaczył, że Niemcy i Austro-Węgry prawdopodobnie rzucały
do walki wszystkie swoje siły oraz środki i będą dążyć do
rozstrzygnięcia. Przewidywał, że w najbliższym czasie, skoro
11
Informacja o pozbyciu się gen. Iwanowa nie do końca może być
prawdziwa. Został on bowiem przeniesiony do Stawki i współpracował z gen. B.
Aleksiejewem.
37

tylko pozwolą na to warunki atmosferyczne, państwa te


rozpoczną aktywne działania na froncie rosyjskim. Przypusz-
czenia te opierał na niepomyślnym dla Niemiec przebiegu
wydarzeń pod Verdun i na konieczności poszukiwania innego
sukcesu, być może na Wschodzie. Rosja miała do wyboru
— twierdził Aleksiejew — oddać inicjatywę przeciwnikowi
i szykować się do obrony albo uprzedzić jego działania
i ruszyć do ofensywy, dyktując swoje warunki i burząc jego
plan działania. Generał zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa
czyhające na Rosjan, jeśli pozwolą się wyprzedzić w roz-
winięciu natarcia. Francuzi mieli front długości 700 km i siły
mniej więcej równe rosyjskim. Byli więc w stanie przeciw-
stawić Niemcom równorzędną liczbę żołnierzy w miejscu
ataku. Jeśliby przeciwnik uzyskał przewagę, to doskonale
rozwinięta sieć dróg kolejowych pozwalała na szybki przerzut
odwodów. Front rosyjski znajdował się w znacznie trudniejszej
sytuacji. Liczył 1200 km, a siły — jak wspomniano — były
liczebnie zbliżone do francuskich. W dodatku słabo rozwinięta
sieć dróg kolejowych nie pozwalała Rosjanom na swobodne
przemieszczanie odwodów. Wszystkie te czynniki stawiały
obronę w trudnej sytuacji i skazywały na niepowodzenie.
W związku z tym gen. Aleksiejew opowiadał się za przygo-
towaniem natarcia, i to już na początku maja. Chciał też, aby
ogólny zamysł umowy przyjętej w Chantilly o wspólnym
wystąpieniu sojuszników w maju 1916 r. zachował aktualność.
Według wyliczeń generała siły rosyjskie miały przewagę
liczebną nad przeciwnikiem, wynoszącą 671 tys. bagnetów.
Była to ocena przesadna, bo przewaga ta oscylowała w grani-
cach 500 tys. bagnetów i szabel.
Gen. Aleksiejew prognozował, że w najbliższych tygo-
dniach, po uzupełnieniu stanów osobowych do pełnych norm,
przewaga ta może wzrosnąć — na obszarze operacyjnym
Frontu Północnego do 296 tys. bagnetów i szabel, Frontu
Zachodniego do 499 tys., a Frontu Południowo-Zachodniego
do 132 tys. Biorąc pod uwagę taki stosunek sił, twierdził, że
38

Tabela 1
Liczebność sił rosyjskich oraz niemieckich i austro-węgierskich
Siły Przewaga
Nazwy Siły niemieckie
rosyjskie liczebna
frontów i austro-węgierskie
(bagnety na korzyść
(bagnety i szable)
i szable) Rosjan

Front Dane z
466 000 200 000 266 000
Północny 28 lutego 1916 r.

Front Dane z
754 000 420 000 334 000
Zachodni 12 marca

Łącznie —
1 220 000 620 000 600 000
północne Polesie

Front Południowo- Dane z


512 000 441 000 71 000
-Zachodni 12 marca

Razem 1 732 000 1 061 000 671 000

ofensywę bez dodatkowego przegrupowania oddziałów będzie


można przeprowadzić na północnym Polesiu siłami Frontu
Zachodniego. Wojskom Frontu Południowo-Zachodniego sta-
wiał natomiast zadania obronne. Front ten powinien przygo-
towywać się do natarcia i rozpocząć je dopiero wtedy, kiedy
pomyślnie dla Rosjan rozwiną się działania wojenne na
północnym Polesiu.
Wojska Frontu Zachodniego miały przeprowadzić główne
uderzenie z rejonu Mołodeczna (70 km na północny zachód
od Mińska) na Oszmianę i Widzę. W tym celu obowiązane
były ześrodkować w rejonie 10 armii 480 tys. szabel i bag-
netów (w tym 188 tys. z 10 armii). Wobec tego, że przeciwnik
dysponował 82 tys. bagnetów i szabel, stanowiło to sześcio-
krotną przewagę Rosjan. Wojska Frontu Północnego główne
uderzenie miały rozwijać na obszar położony między Dyne-
burgiem a Widzę siłami 213 tys. bagnetów wobec 43 tys.
przeciwnika. Dla wzmocnienia uderzenia i obrony Dyneburga
nieodzowne stało się przerzucenie jednej armii z obszaru
39

operacyjnego Frontu Zachodniego do obszaru Frontu Północ-


nego. Oprócz tego w celu lepszego zabezpieczenia rejonu
Rygi potrzeba było czterech korpusów o łącznej sile 84
tys.-100 tys. bagnetów, co dawałoby podwójną przewagę
nad wojskami niemieckimi. Front Południowo-Zachodni
powinien tak jak przedtem przygotowywać się do prze-
prowadzenia uderzenia wspomagającego z rejonu Równego
na Łuck, ale dopiero wtedy, gdy nastąpi rozwinięcie ofen-
sywy na północnym Polesiu. Na froncie tym występowała
równowaga sił.
Negatywny stosunek do jakichkolwiek akcji ofensywnych
przedstawił na naradzie najpierw gen. Kuropatkin — dowód-
ca Frontu Północnego, a później gen. Ewert — dowódca
Frontu Zachodniego. Gen. Kuropatkin twierdził, że przer-
wanie frontu niemieckiego jest trudne, albowiem linie obrony
są bardzo dobrze rozbudowane i doskonale umocnione.
Dopiero gdy strona rosyjska dorówna przeciwnikowi pod
względem liczby ciężkich dział i będzie dobrze wyposażona
w pociski, można będzie podjąć myśl o ataku. Pogląd ten
podzielał gen. Ewert i deklarował zaledwie prowadzenie
działań obronnych.
Fakt, że dowódcy frontów mieli odmienne zdania zdarzał
się w armii niemieckiej i austro-węgierski ej, ale niezbyt
często. Natomiast w armii rosyjskiej było to na porządku
dziennym. Miał on swoje źródło w małym autorytecie Stawki.
Głównodowodzący car Mikołaj II nie miał ani kwalifikacji,
ani odpowiednich cech charakteru, żeby kierować armią.
Faktycznym dowódcą był szef sztabu armii rosyjskiej gen.
Aleksiejew. Jego styl kierowania podległymi dowódcami
trudno było zaakceptować. Dobrze zorientowany w stosun-
kach panujących w Stawce gen. Zajonczkowski pisał: „Szef
sztabu Naczelnego Dowództwa (Stawki) Michaił Aleksiejew
był najbardziej nieodpowiednią osobą w roli szefa sztabu. Nie
był zdolny wytrwać przy wyraźnej idei i wprowadzić jej
w życie. Stosował na szeroką skalę metody upominania
40

i argumentów. Krótko mówiąc, u nas na froncie nie było


naczelnego wodza, tylko swego rodzaju maleńkie kolegium
składające się z głównodowodzących frontami, gdzie każdy
był mniej odpowiedzialny od Aleksiejewa, ale bardziej uparty
w swoich żądaniach, dlatego niejednokrotnie zrywał po-
stanowienia Aleksiejewa" 12.
Relacja Zajonczkowskiego z narad wojennych w sztabie
głównodowodzącego pozwala zrozumieć przyczyny powsta-
wania rozbieżności. „Na tych naradach czuło się brak jednej
kierującej osoby, która byłaby zdolna wyjaśnić w przystępny
sposób wytworzoną sytuację, powziąć decyzję i zmusić do
wprowadzenia jej w życie. Wojenna rada głównodowodzących
miała charakter akademickiego posiedzenia, na którym poru-
szano wiele mądrych i słusznych spraw, ale nie podejmowano
zdecydowanych decyzji. Głównodowodzący wyjeżdżali z narad
bez przekonania o konieczności wypełnienia otrzymanych tam
zadań; wręcz przeciwnie, sądzili, że ich wykonanie może być
odłożone" 13.
Do przełamania impasu, jaki zaznaczył się podczas narady
w Mohylewie, przyczynił się gen. Brusiłow. Zaproponował on
wyprowadzenie jednoczesnego uderzenia wojsk Frontu Połu-
dniowo-Zachodniego. Obaj dowódcy frontów operujących na
północ od Prypeci sceptycznie odnosili się do tej propozycji,
ale Brusiłow zapowiedział, że jest w stanie skutecznie prze-
prowadzić ofensywę, nie zważając na wyniki uderzenia
pozostałych frontów. Propozycję Brusiłowa zaakceptował
Aleksiejew z tym jednak zastrzeżeniem, że dopływ dodat-
kowych sił jest wykluczony.
Tak więc ukształtował się plan wielkiej ofensywy rosyjskiej.
Jego istota polegała na tym, że główne uderzenie Frontu
Zachodniego na Wilno miały wykonać wojska działające pod
dowództwem gen. Ewerta. Natarcie odciążające miały prze-
prowadzić fronty — Północny gen. Kuropatkina i Południowo-
12
Stratiegiczeskij oczerk..., cz. VI, s. 10.
13
Tamże, s. 14.
41

-Zachodni gen. Brusiłowa. Uderzenie Brusiłowa zostało za-


planowane na połowę czerwca, natomiast Ewert i Kuropatkin
mieli wystąpić dwa tygodnie później.
W cztery dni po naradzie mohylewskiej gen. Brusiłow
zebrał (18 kwietnia) dowódców podlegających mu armii
oraz szefów sztabów i przystąpił do opracowania planu
przewidywanej operacji. Wobec tego, że jego ryzykowne
wyzwanie nie miało zbyt wielu zwolenników, musiał prze-
konać do niego najpierw Stawkę, a później własnych pod-
komendnych. Stawka wyraziła zgodę, natomiast wszyscy
czterej dowódcy armii nie okazywali zapału, a dwóch
z nich zgłaszało daleko idące zastrzeżenia. Byli to gen.
Szczerbaczew, mający opinię jednego z najbardziej uta-
lentowanych dowódców, oraz gen. Kaledin, nowy dowódca
8 armii, którego Brusiłow znał najlepiej i któremu powierzał
przeprowadzenie ataku na Łuck. Dowództwo Frontu Po-
łudniowo-Zachodniego działało na podstawie rozkazu Stawki
i przystąpiło do opracowania planu natarcia, którego autorem
był Władysław Kłembowski14.
Zasadnicze cele planowanego natarcia zostały przedsta-
wione w wytycznych dowództwa Frontu Południowo-Za-
chodniego, a rozwinięte w dyrektywie nr 1048 z 20 kwietnia
1916 r. Dokument ten zapowiadał przejście wojsk Frontu
Południowo-Zachodniego do energicznego natarcia i współ-
działania z armiami Frontu Zachodniego. Głównym celem
szturmu było dążenie do zniszczenia siły żywej przeciwnika
i zawładnięcie jego stanowiskami. Do natarcia zostały prze-
znaczone wojska całego frontu, które miały działać w do-
rzeczu Styru oraz Prutu. Najważniejsze uderzenie powierzono
14
Władysław Kłembowski (1860-1921) — generał armii rosyjskiej pol-
skiego pochodzenia. Dowódca 122 pułku piechoty w czasie wojny japońsko-
-rosyjskiej. Jesienią 1914 r. objął dowództwo XVI korpusu. Od 30 grudnia
1915 r. szef sztabu dowództwa Frontu Południowo-Zachodniego. Od początku
1916 r. zastępca szefa sztabu Naczelnego Dowództwa. W 1920 r. członek
Kadry Specjalnej przy Naczelnym Dowództwie Armii Czerwonej. Znany
pisarz wojskowy i autor wielu opracowań operacyjno-taktycznych.
42

8 armii, urzutowanej najbliżej Frontu Zachodniego. Pozostałe


armie miały nacierać na przeciwnika na odcinkach wybranych
przez dowódców armii. Wszystkie przygotowania miały być
przeprowadzone w najgłębszej tajemnicy i zakończone 15
maja 1916 r. Inicjatywę w przygotowaniu natarcia Brusiłow
pozostawiał podległym mu dowódcom, z tym że sam udzielił
wskazówek dotyczących jego przebiegu. „Atak musi być
przeprowadzony po skrupulatnym obmyśleniu i opracowaniu
planu, przy czym nakreślony plan należy rozpracowywać
w szczegółach nie w gabinetach na mapie, lecz na pokazie
w terenie wspólnie z wykonawcami ataku od piechoty do
artylerii" 15.
Podczas opracowywania planu — twierdził Brusiłow
— trzeba personalnie określić, kto i co ma atakować oraz
jakimi siłami. W zależności od tego ustalić zadania piechoty
i artylerii oraz zapewnić potrzebne środki. Następnie należy
ustalić przebieg przygotowania artyleryjskiego, uzgodnić
podległość grup artyleryjskich i wyznaczyć dowództwo
kierujące ogniem artyleryjskim. Zadania stawiane piechocie
i artylerii trzeba określać precyzyjnie; niedopuszczalne są
takie sformułowania, jak np. ostrzelać wzgórze 362, prze-
rzucić ogień na sąsiednie odcinki itp. Dowódcom, na któ-
rych spoczywa ciężar poprowadzenia głównego uderzenia,
należy podporządkować wszystkie przeznaczone do tego
celu oddziały.
Zasadnicze cele do realizacji w przygotowywanej ofensywie
ustalił gen. Brusiłow. Dalsze szczegóły mieli opracować
dowódcy armii z szefami sztabów.
W toku żmudnej pracy głównodowodzącego wojsk frontu,
dowódców armii oraz ich sztabów powstał plan operacji
zaczepnej. Zgodnie z tym planem główne uderzenie miała
wykonać 8 armia na kierunku łuckim. Pozostałe armie — 11,
7 i 9 — zobowiązano do przeprowadzenia uderzeń wspoma-
15
I. J. R o s t u n o w , Russkij front pierwoj mirowoj wojny, dalej cyt.
Russkij front..., Moskwa 1976, s. 296.
43

gających. Dużą wagę przywiązywał Brusiłow do natarcia


9 armii, która operowała w pobliżu granicy z Rumunią.
Uderzenie zamierzano przeprowadzić czterema korpu-
sami 8 armii na 18-kilometrowym odcinku frontu Du-
biszcze-Koryto w ogólnym kierunku na Łuck. Według
wyliczeń gen. Brusiłowa 148 batalionów rosyjskich miało
zaatakować 53 bataliony austro-węgierskie. Działania Bru-
siłowa powinny były wspierać trzy pozostałe armie pro-
wadzące działania odciążające na odcinkach, gdzie do-
wództwo rosyjskie spodziewało się spotkać najsłabszy
opór. 11 armia gen. Sacharowa miała uderzyć wzdłuż
linii kolejowej Tamopol-Lwów (32 bataliony przeciwko
15), 7 armia w kierunku Jazłowca (32 bataliony przeciwko
5), a 9 armia dwoma korpusami zaatakować na odcinku
frontu Dobronowce-Dniestr. Przewaga sił rosyjskich na
całym froncie była znaczna, ale Brusiłow chciał ją jeszcze
powiększyć. Zamierzał to uzyskać poprzez ześrodkowanie
sił na kilku wybranych odcinkach. Zaniepokojenie takim
zamysłem wykazał gen. Aleksiejew uznając, że jest to
zbyt ryzykowne.
Czuwając nad uściśleniem założeń operacji 8 armii, Brusi-
łow ingerował w przygotowania innych armii, m.in. 11. Jej
dowódca gen. Sacharow zaplanował dwa uderzenia: jedno
siłami VII korpusu na odcinku Jankowce-Popowce, drugie
formacjami VI korpusu na odcinku od miejscowości Hład-
kie-Cebrow do szosy Tamopol-Jezierna (na odcinku długości
10 km). Zadaniem pozostałych korpusów było wiązanie sił
nieprzyjaciela, aby ułatwić przełamanie. Napotkało to ostry
sprzeciw gen. Brusiłowa. Polecił on zamiast dwóch słabych
uderzeń przeprowadzić jedno zasadnicze wojskami VII kor-
pusu, wzmocnionego wieloma oddziałami VI korpusu. Gen.
Sacharow początkowo oponował, ale ostatecznie zgodził się
na to. Do głównego natarcia wyznaczył VI korpus. Jego
uderzenie miało pójść na odcinku frontu Jankowce-Tarnopol
(10 km) w kierunku Krasnego. W razie osiągnięcia powodzenia
44

zamierzał on wprowadzić do akcji kawalerię — Zaamurską


Dywizję Kawalerii, której zadaniem byłoby natarcie na
Złoczów i przecięcie linii kolejowej Brody-Krasne. Działania
te miały być przeprowadzone na tyłach przeciwnika w zależ-
ności od przebiegu wydarzeń bojowych.
7 armii w planowanej ofensywie przypadło w udziale
wiązanie sił nieprzyjaciela. Miała ona w swoim składzie
XXII, XVI i II korpus piechoty, II korpus kawalerii i 3 Tur-
kiestańską Dywizję Piechoty. Gen. Szczerbaczew główne
natarcie zamierzał przeprowadzić II korpusem i 3 Turkiestań-
ską Dywizją Piechoty z obszaru na północ od Jazłowca na
odcinku Trybuchowce-Jazłowiec. W celu odwrócenia uwagi
dowództwa austro-węgierskiego od planowanego odcinka
przełamania polecono głównym oddziałom XVI i XXII
korpusu prowadzić intensywne przygotowania.
Decyzje dowódcy 7 armii zyskały aprobatę gen. Bru-
siłowa, natomiast spotkały się z krytycznym stosunkiem
szefa sztabu Frontu Południowo-Zachodniego, gen. Kłem-
bowskiego. Ten ostatni przypomniał bowiem, że w grudniu
1915 r. te same siły, które stanowią teraz grupę ude-
rzeniową, spotkało niepowodzenie. Pod wpływem tych su-
gestii Brusiłow polecił Szerbaczewowi zmienić kierunek
uderzenia.
W toku dalszych prac nad przygotowaniem operacji na-
stąpiły zmiany w planie. Wyznaczony został nowy odcinek
przełamania. Znajdował się on bardziej na południe i bezpo-
średnio przylegał do Jazłowca. Ostatecznie ustalono, że natarcie
będzie wykonywane na 13-kilometrowym odcinku pod Jaz-
łowcem między Buczaczem a Dniestrem, na froncie Gipsar-
ka-Nowosiółka, siłami 3 Turkiestańskiej Dywizji Piechoty
z II korpusu armijnego.
Dużą uwagę zwrócono także na przygotowanie 9 armii do
natarcia. Armia ta miała w swoim składzie XXXIII, XLI, XI
i III korpus kawalerii. W odwodzie pozostawały 1 Dywizja
Kozaków Dońskich w rejonie Bałamutowki-Rżawincy i 12
45

dywizja piechoty w rejonie Dołżka-Kruhlika. Sztab armii


stał w Kamieńcu Podolskim. Gen. Brusiłow szczegółowo
analizował plany operacyjne i przygotowania do natarcia
organizowanego przez gen. Łęczyckiego. Stosunek sił był
dla Rosjan dosyć korzystny. 9 armia zajmowała odcinek
frontu długości ponad 100 km. Dysponowała dziewięcioma
dywizjami piechoty i czterema dywizjami kawalerii, co
dawało w sumie 135 tys. bagnetów i 17 tys. szabel. Siły
przeciwnika wynosiły 8,5 dywizji piechoty i 4 dywizje
kawalerii — łącznie 98 tys. bagnetów i 8 tys. szabel. Gen.
Łęczycki uznał przewagę Rosjan wynoszącą 37 tys. bag-
netów i 9 tys. szabel za nieznaczną, natomiast Brusiłow był
innego zdania i uważał ją za zupełnie wystarczającą, ponad-
to sądził, że czynnikiem sprzyjającym Rosjanom jest duża
rozciągłość frontu. Gen. Łęczycki był sceptycznie nastawio-
ny do planowanego natarcia.
Między dowódcą frontu a dowódcą 9 armii istniały rozbież-
ności co do liczby przygotowywanych odcinków do uderzenia.
Gen. Łęczycki upierał się, że powinno ono nastąpić w dwóch
miejscach, gen. Brusiłow — że w jednym. Ostatecznie sprawa
została rozstrzygnięta na korzyść dowódcy frontu. Po obfitej
wymianie korespondencji zadecydowano, że główne uderzenie
zostanie przeprowadzone na odcinku Mitken-Onut-Dobronow-
ce (15 km). Do tego celu miały być użyte dwa korpusy:
XXXIX i XI. XXXIII korpus przeznaczono do zabezpieczenia
skrzydeł grupy uderzeniowej. III korpus zobowiązany został
do obrony lewego skrzydła armii. W skład odwodu dowódcy
frontu wchodziły: Dywizja Kozaków Dońskich i 12 dywizja
piechoty w rejonie na południe od Chocimia.
Odwód Frontu Południowo-Zachodniego składał się z dwóch
dywizji piechoty i jednego korpusu. 2 Fińska Dywizja Strzel-
ców znajdowała się na kierunku rówieńskim. 126 dywizja
piechoty rozmieszczona była na kierunku wołoczyskim. V Sy-
beryjski Korpus Piechoty przerzucano transportami kolejowymi
z obszaru operacyjnego Frontu Północnego.
46

W tym czasie, kiedy armia rosyjska szykowała się do


działań zaczepnych, wytworzyła się złożona sytuacja wojenna
we Włoszech. Dowództwo armii włoskiej, wypełniając zo-
bowiązania podjęte w Chantilly, w celu poprawy położenia
armii francuskiej pod Verdun przeprowadziło w marcu
1916 r. piąte z kolei natarcie nad rzeką Isonzo (było
ich w sumie jedenaście). Nie uzyskawszy powodzenia,
naczelny wódz gen. Cadorna przygotowywał się do następnej
ofensywy. Plany te pokrzyżował gen. Conrad von Hötzendorf,
który po odrzuceniu przez gen. Falkenhayna propozycji
wspólnego wystąpienia przeciwko Włochom, postanowił
własnymi siłami przeprowadzić ofensywę na froncie włoskim.
Uważał, że ma po temu odpowiednio dużo czasu i sił,
tym bardziej że po kapitulacji Czarnogóry dysponował
armią gen. Hermanna Kóvessa. Był też przekonany, że
ewentualne rosyjskie przygotowania do natarcia będą trwały
jeszcze długo.
Natarcie rozpoczęły wojska skoncentrowane w 18 dywiz-
jach, a zatem do walki ruszyło około 400 tys. żołnierzy i 1500
dział. Od kierunku uderzenia ofensywie nadano nazwę połu-
dniowo-tyrolskiej. Początek był obiecujący. 15 maja przewa-
żające siły austro-węgierskie zaatakowały w okolicach Tryden-
tu 1 armię włoską. Poniosła ona ogromne straty i przeszła do
odwrotu. Do niewoli wzięto 30 tys. jeńców i zdobyto 300
dział. Wielkim sukcesem było opanowanie Asiago. Sytuacja
Włochów stawała się niezwykle trudna, dalsze natarcie austro-
-węgierskie groziło bowiem okrążeniem sił włoskich. Już 20
maja doszło do wystosowania szeregu apeli o pomoc. Zanie-
pokojony gen. Luigi Cadorna wezwał dowództwo francuskie,
aby wywarło wpływ na Rosjan w celu przyśpieszenia terminu
natarcia na froncie wschodnim. Niebawem dowództwo włoskie
bezpośrednio zwróciło się do Stawki z rozpaczliwą prośbą
o pomoc. 23 maja attache wojskowy gen. Carlo Porro
ponownie apelował o przyśpieszenie terminu natarcia armii
rosyjskiej w „imię realizacji wspólnych interesów". W jeszcze
47

bardziej błagalnym tonie utrzymane było pismo szefa misji


wojskowej płk. Romena z 25 maja 1916 r. Stwierdził on, że
utrzymujący się zastój w działaniach wojennych stanowi
poważne niebezpieczeństwo dla sojuszników. Jeśli sytuacja ta
przy bierności innych państw utrzyma się, to Włosi będą
musieli opuścić linię Isonzo. W uzupełnieniu tego pisma
król Włoch zwrócił się w osobistym telegramie do cara
z prośbą o pomoc.
Gen. Aleksiejew uznał żądania wyższego dowództwa
włoskiego za trudne do spełnienia. Uważał, że armia rosyjska
nie jest jeszcze całkiem gotowa do przeprowadzenia ofen-
sywy, a wołanie o pomoc traktował jako wynik przesadnego
strachu. Przypuszczał, że przedwczesne wprowadzenie do
działań armii rosyjskiej może pokrzyżować plany wypraco-
wane na spotkaniach w Chantilly. Uważał, że Włosi dys-
ponują odpowiednimi siłami do przeciwstawienia się armii
austro-węgierskiej. „Wciągać nas bez należytego przygotowa-
nia do niezwłocznego ataku — pisał Aleksiejew — znaczy
wnosić w ogólny plan sojuszników dalszą dezorganizację
i skazać nasze działania na niepowodzenie [...]. Zmuszani
jesteśmy do rozpoczęcia operacji, mimo że mamy skromne
zapasy pocisków dla artylerii ciężkiej [...]. Ponadto duża
różnica w czasie między początkiem operacji na naszym
froncie i francuskim jest niewskazana. Koniecznie muszę
mieć zapewnienie, że uderzenie ze strony angielsko-francus-
kiej nastąpi, chociażby operacja pod Verdun nie została
zakończona" 16.
Następnego dnia gen. Aleksiejew telegrafował do gen.
Żylińskiego (szefa misji wojskowej we Francji) z prośbą
o przekazanie gen. Joffre'owi informacji o powzięciu decyzji
przyjścia Włochom z pomocą. W ciągu najbliższego tygodnia
— informował — przyśpieszy się przygotowania i przejdzie
16
Dokument nr 92. Telegram nr 2625/991-a. Gen. Aleksiejew do przed-
stawiciela armii rosyjskiej przy dowództwie francuskim gen. Żylińskiego,
Nastuplenije..., s. 179.
48

do natarcia. Na koniec wyraził życzenie, że „pełna zgodność


zwiąże działania armii rosyjskiej z działaniami wojsk sojusz-
niczych".
31 maja car telegrafował do króla włoskiego: „Mój
szef sztabu poinformował mnie, że 4 czerwca armia będzie
w stanie rozpocząć natarcie na Austriaków. Jest to trochę
wcześniej od terminu ustalonego przez sojuszników. Po-
stanowiłem rozpocząć to izolowane przedsięwzięcie, by
udzielić pomocy bohaterskim wojskom włoskim oraz ze
względu na Twoją prośbę" 17.
31 maja 1916 r. Stawka wydała dyrektywę nr 2703 o przej-
ściu armii rosyjskiej do natarcia. W tym dokumencie zawarto
ogólne koncepcje wypracowane na kwietniowej naradzie
w Mohylewie, ale wprowadzono jednak pewne poprawki.
W dalszym ciągu utrzymywano, że przeprowadzenie głównego
uderzenia spada na wojska Frontu Zachodniego. Front Połu-
dniowo-Zachodni zobowiązany został do wspomagającego,
ale silnego uderzenia, którego rozpoczęcie przewidywano
teraz na 4 czerwca. Wojska tego Frontu wzmocniono siłami
V Korpusu Syberyjskiego. Natomiast wojska Frontu Zachod-
niego miały być gotowe do natarcia o tydzień później (10 lub
11 czerwca). Front Północny otrzymał zadanie ściągnięcia na
siebie sił przeciwnika demonstracyjnymi działaniami, szcze-
gólnie w rejonie Rygi. Do zdecydowanych działań miał
przejść tylko przy sprzyjających okolicznościach. Oprócz
osłony dróg do Piotrogrodu i Połocka miał także zabezpieczyć
lewe skrzydło wojsk Frontu Zachodniego. W celu osiągnięcia
ewentualnego sukcesu 8 armię wzmocniono 3 Dywizją Kaukas-
ką i polecono gen. Ewertowi przekazanie jeszcze jednej
dywizji kawalerii.
Gen. Joffre — faktyczny dowódca armii francuskiej — za-
interesowany był odwlekaniem terminu natarcia armii rosyj-
skiej aż do zakończenia przygotowań operacji nad Sommą.
17
L. W. W i e t o s z n i k o w , Brusiłowskij proryw. Opieratiwno-stratiegi-
czeskij oczerk wojny, Moskwa 1940, s. 145.
49

Uległ jednak rozpaczliwym wołaniom Włochów o pomoc i też


zwrócił się do Stawki o rozpoczęcie natarcia około 15 czerwca.
Wprawdzie przedwczesne przejście do natarcia armii gen.
Brusiłowa samo w sobie nie jest pożądane — pisał — jednakże
na Froncie Południowo-Zachodnim mogłyby być przeprowa-
dzone demonstracyjne działania w celu podniesienia stanu
moralnego naczelnego dowództwa i narodu włoskiego. Prosi-
łem gen. Cadorna, aby mocno się trzymał na swoich pozycjach,
póki nie da się odczuć wpływ rosyjskiego natarcia" 18.
Naczelne dowództwo rosyjskie, po otrzymaniu pisma
od gen. Joffre'a, spełniło prośbę Włochów i postanowiło
rozpocząć natarcie we wcześniejszym terminie. Datę jego
wszczęcia wyznaczono na 1 czerwca. 31 maja armie Frontu
Południowo-Zachodniego otrzymały dyrektywę nr 2703 do
uderzenia.
Gen. Brusiłow uznał za nieodzowne przerzucenie 126
dywizji piechoty z Równego w celu wzmocnienia 8 armii.
Zażądał też przesunięcia z innych frontów korpusu armijnego
i 33 dywizjonu moździerzy oraz dostarczenia 20 mln naboi do
karabinów i pocisków artyleryjskich (do dział ciężkich). Gen.
Aleksiejew zgodził się przekazać 33 dywizjon moździerzy
oraz 10 mln naboi do karabinów, natomiast pozostałych żądań
nie był w stanie spełnić. Swoją decyzję uzasadniał tym, że
poszczególne fronty też będą wypełniać zadania wyznaczone
im podczas narady mohylewskiej. Zadania te są w dalszym
ciągu aktualne, dlatego nie zgadza się na przemieszczanie sił
między frontami, żeby nie naruszyć istoty tego planu. Front
Południowo-Zachodni przeznaczony jest nadal do wykonania
uderzenia wspomagającego. Gen. Aleksiejew domagał się
także uderzenia tylko 8 armią, bez pozostałych armii, aby
zapewnić jak największą przewagę na odcinku głównego
uderzenia.
Przedstawiony plan ataku rosyjskiego miał być jednym
z elementów ogólnego planu natarcia wojsk koalicji na

18
Tamże, s. 52.
50

1916 r. wypracowanego na konferencjach w Chantilly.


Stawka domagała się od sojuszników, aby w ślad za
ofensywą armii rosyjskiej poszły natarcia wojsk koalicyj-
nych. Gen. Aleksiejew zwrócił się 26 maja do gen. Joffrea
o natychmiastowe wspólne wystąpienie mimo niezakoń-
czenia jeszcze operacji pod Verdun. Następnego dnia
osobiście telegrafował do Joffrea, powtarzając te same
argumenty. Wszystkie te starania okazały się bezowocne.
ROZDZIAŁ II
SIŁY I ŚRODKI STRON

SIŁY ROSYJSKIE

Potencjał militarny Rosji był ogromny, ale w zetknięciu


z armią niemiecką i austro-węgierską okazał się stanowczo
za mały. Armia rosyjska poniosła wiele klęsk i chociaż nie
była pokonana, na przełomie 1915/1916 r. znalazła się
w trudnej sytuacji. Wprawdzie mogła jeszcze prowadzić
dalsze działania bojowe, ale decydującej roli w tych zmaga-
niach nie była już w stanie odegrać. Jej straty od początku
wojny do końca 1915 r. szacuje się na 66 tys. oficerów
i 4754 tys. podoficerów i żołnierzy. W samej tylko kampanii
1915 r. straty wyniosły 2386 tys. ludzi. Uzupełnienie ich
pełnowartościowym żołnierzem było niemożliwe. Najdo-
tkliwiej odczuwano ubytki w kadrze oficerskiej i podoficers-
kiej. Wakujące etaty obsadzano absolwentami krótkotrwałych
i przedterminowo kończonych kursów. Tak pobieżnie prze-
szkolonych oficerów i podoficerów pośpiesznie wysyłano na
front. Trudno jest więc zrozumieć, dlaczego w takiej trudnej
sytuacji oficerów rezerwy z cenzusem zwalniano ze służby
frontowej.
Rosję uważano za kraj o nieograniczonych możliwościach
mobilizacyjnych. W okresie całej wojny przez szeregi jej
52

armii przewinęło się, według ustaleń gen. Nikołaja Gołowina


15,5 mln oficerów, podoficerów i żołnierzy, a do 15 maja
1916 r. — 13 338 tys. Natomiast W. Hurko podaje, że pod
sztandarami armii rosyjskiej znalazło się 14,5 mln ludzi.
W maju 1916 r. zaczęły ujawniać się w Rosji oznaki
załamania tych na pozór nieograniczonych możliwości mo-
bilizacyjnych.
Armia rosyjska 1 czerwca 1916 r. liczyła około 6700 tys.
żołnierzy i podoficerów (stan wyżywienia) oraz ponad 100
tys. oficerów.
Armia ta w maju 1916 r. osiągnęła na froncie wschodnim
imponujące rozmiary w stosunku do początkowego okresu
wojny. Stan bojowy 20 marca wynosił 1 708 198 i w maju
wzrósł do 1800 tys. bagnetów i 142 tys. szabel. Siły te
skupione były w 130 dywizjach piechoty (1969 batalionów)
i 36 dywizjach kawalerii (1283 szwadrony). Do tego należy
jeszcze dodać dywizje pospolitego ruszenia, załogi twierdz
i uzupełnienia, co łącznie dawało 3150 tys. żołnierzy. Było
to poważne odrodzenie siły. Armia ta po ciężkich przejściach
z 1914 i 1915 r. została pod koniec 1915 i w pierwszej
połowie 1916 r. odbudowana i przedstawiała jeszcze dużą
wartość bojową.
Stosunek sił na południe od Prypeci w maju 1916 r.
wynosił 1,2:1 na korzyść Rosjan. Posiadali oni tam 512 tys.
bagnetów i szabel, podczas gdy przeciwnik 441 tys. Natomiast
na północ od Prypeci Rosjanie mieli dwukrotną przewagę
nad Niemcami. Wojska rosyjskie dysponowały 1220 tys.
bagnetów i szabel, Niemcy 620 tys. Ogółem Rosjanie mieli
1732 tys. bagnetów i szabel, armie austro-węgierskie i nie-
mieckie — 1061 tys.
Według źródeł niemieckich na początku czerwca na froncie
na północ od Prypeci było 560 tys. żołnierzy niemieckich, 30
tys. austro-węgierskich i 1590 tys. rosyjskich, a na południe
od Prypeci 30 tys. niemieckich, 456 tys. austro-węgierskich
i 650 tys. rosyjskich.
53
Tabela 2

Ogólne zestawienie sił na Froncie Południowo-Zachodnim


4 czerwca 1916 r.

Ar- DP DK Bata- Szwa- Bagnety Szable Działa Działa


mia liony drony lekkie ciężkie

ausrto-węg.
austro-węg.

austro-węg.

austro-węg.

ausrto-węg.

ausrto-węg.

ausrto-węg.

ausrto-węg.
rosyjskie

rosyjskie

rosyjskie

rosyjskie

rosyjskie

rosyjskie

rosyjskie

rosyjskie
8 15 13 7 3 224 180 171 68 202125 137600 22 819 9700 640 375 76 174

11 8,5 10 1 2 134 171 49 48 124707 128000 5914 4600 360 312 22 159

7 7 7 3 1 112 92 99 24 101081 81540 12273 3000 322 264 23 62

9 10 9 4 4 160 131 13 92 145394 101000 19030 10000 448 350 47 150

Razem 40,5 39 15 10 630 574 447 232 573307 448140 60036 27300 1770 1301 168 545

Według źródeł rosyjskich Front Południowo-Zachodni dys-


ponował (w zaokrągleniu) 580 tys. bagnetów i 58 tys. szabel.
Brusiłow szacował, że siły austro-węgierskie mają 450 tys.
bagnetów i 30 tys. szabel. Z ustaleń austriackiego historyka
Rudolfa Jefabka wynika, że 4 czerwca 1916 r. miały one
545 200 bagnetów i 47 900 szabel (z tego połowa kawalerzys-
tów spieszona); nie wliczono też 102 200 żołnierzy z formacji
marszowych. Angielski historyk Norman Stone siły rosyjskie
określił na 600 tys., austro-węgierskie zaś na 500 tys. We
wszystkich tych sprawozdaniach występuje zbieżność w usta-
laniu liczby żołnierzy po obu stronach frontu (minimalne
różnice). Także wszystkie dostępne przekazy źródłowe prze-
wagę rosyjską na Froncie Południowo-Zachodnim określają
jako nieznaczną.
Zatem siły rosyjskie Frontu Południowo-Zachodniego góro-
wały liczebnie nad przeciwnikiem (573 tys. bagnetów przeciw
448 tys. i 60 036 szabel przeciw 27 300). Miały przewagę
w liczbie dział lekkich — 1770 przeciw 1301, natomiast
ustępowały w liczbie dział ciężkich — 186 przeciw 545.
54

Tabela 3
Zestawienie sił rosyjskich, austro-węgierskich i niemieckich
w okresie od kwietnia do sierpnia 1916 r.

Data Rosyjskie Austro-węgierskie i niemieckie

Kwiecień 573 000 441 000

22 maja 650 000 486 000

12 lipca 711 000 421 000

Sierpień 863 000 481 000

Z porównania sił 8 armii i stojącego naprzeciw niej wrogi


wynika, że 8 armia przewyższała go o 45 batalionów i 100
dział, ale ustępowała mu w liczbie haubic i ciężkiej artylerii;
przeciwnik miał 32 polowe haubice i 36 ciężkich dział więcej.
Przewaga liczebna po stronie wojsk rosyjskich występowała
od początku działań i utrzymała się do końca, ponadto liczebność
ta stale wzrastała, natomiast siły austro-węgierskie i niemieckie
zaledwie udało się utrzymać na jednakowym poziomie.
Dużym utrudnieniem dla Rosjan były niesprzyjające warunki
do przerzucania oddziałów z jednego frontu na drugi. Słaba sieć
linii kolejowych powodowała, że na przewiezienie jednego korpusu
z Frontu Południowo-Zachodniego na Front Północny potrzebo-
wano 23 dni. Natomiast na przewiezienie korpusu z Frontu
Zachodniego na Południowo-Zachodni trzeba było od 10 do 13 dni.
Tabela 4
Zestawienie rosyjskich dywizji piechoty
od końca maja do końca czerwca 1916 r.

Front Front Front Na południe Na północ


Data Razem
Płd. Zach. Zachodni Północny od Prypeci od Prypeci

Maj 40,5 54.5 36* 136 40,5 95,5

Koniec
57,3** 52,5*** 28 138 55,5 82,5
czerwca

* bez 6 armii
** dotarły korpusy: V syberyjski, XXIII, 1 turkiestański, V; 78, 108, 113, llfl
dywizje piechoty
*** III korpus
55

W połowie 1915 r. w armii rosyjskiej nadal odczuwano


niedostatek broni i amunicji. Próbowano rozwiązać ten
trudny problem, tworząc w sierpniu 1915 r. Radę Obrony
Kraju z ministrem wojny na czele. W jej skład weszli
reprezentatywni przedstawiciele Rady Państwa i Dumy.
Rada, sprężyście kierowana przez Aleksandra Poliwanowa,
jednego z najbardziej uzdolnionych ministrów okresu wojny,
dokonała wielkiego dzieła poprawy zaopatrzenia armii
rosyjskiej w uzbrojenie, sprzęt, amunicję i żywność. Zajęła
się mobilizacją jednostek tyłowych i zwiększeniem efek-
tywności gospodarki wojennej. Na podstawie sprawozdań
składanych od 14 maja do 30 grudnia 1915 r. już można
stwierdzić pewną poprawę. Duże osiągnięcia Rady przyniósł
dopiero następny rok.
W ramach dążeń do poprawy zaopatrzenia armii powołano
Centralny Komitet Wojenno-Przemysłowy z przywódcą
opozycji Aleksandrem Guczkowem na czele. Komitet utwo-
rzył 250 obwodowych i terenowych komitetów wojenno-
-przemysłowych. W ten sposób powstał poczwarny i niezbyt
sprawnie kierowany aparat do składania zamówień na
produkcję wojenną w średnich i mniejszych zakładach.
Nielogiczność sytuacji pogłębiało tworzenie różnorodnych
komitetów regulujących gospodarkę wojenną, bez wyraź-
nego określenia ich kompetencji. Powstał Komitet do spraw
Rozdziału Paliw (4 marca 1915 r.) i Komitet Żywnościowy
(15 maja 1915 r.), powołano Wszechrosyjski Związek
Ziemstw i Miast (Ziemgor), który miał pomagać rządowi
w kierowaniu wysiłkiem wojennym narodu rosyjskiego.
Wszystkie te związki i komitety hojnie finansowano z
budżetu centralnego. Pieniądze te nie zawsze były właściwie
wydatkowane, a często nawet bezmyślnie trwonione. Taki
stan rzeczy wynikał z ustępstw, jakie rząd carski czynił
wobec burżuazji rosyjskiej.
Niedobór broni i amunicji wynikał z błędu popełnionego
w planowaniu mobilizacyjnym. Na początku wojny w armii
56

było około 5500 tys. karabinów1 , a powinno być dwa razy tyle.
Miesięczne ubytki broni obliczano na 200 tys. karabinów,
podczas gdy fabryki rosyjskie u schyłku 1915 r. zdolne były do
wyprodukowania 100 tys. karabinów na miesiąc, czyli zaledwie
w połowie zaspokajały ubytek broni. O pokryciu deficytu nie
można było nawet myśleć. Na początku grudnia 1915 r. przy
stanie bojowym piechoty rosyjskiej wynoszącym 1360 tys.
żołnierzy brakowało 160 tys. karabinów. Słabo rozwinięty
przemysł rosyjski nie był w stanie wypełnić postawionych przed
nim zadań. Ratunek widziano w zamówieniach zagranicznych
w takich państwach, jak Francja, Wielka Brytania, Włochy,
Stany Zjednoczone. Z fabryk amerykańskich Rosjanie chcieli
otrzymać do wiosny 1916 r. 850 tys. karabinów, jednakże takiej
liczby Amerykanie nie byli w stanie dostarczyć. Rosja wysyłała
za granicę olbrzymie ilości złota, w zamian za co otrzymywała
zamówiony sprzęt, ale w ilościach daleko odbiegających od
oczekiwań.
Do końca 1916 r. wyprodukowano w Rosji 2 166 296
karabinów i naprawiono 379 136. Łącznie w czasie wojny do
końca 1917 r. kupiono za granicą 2 430 000 karabinów. Zimą
1915/1916 r. przetransportowano do Rosji milion karabinów
od sojuszników, co odpowiadało rocznej produkcji krajowej;
ponadto Rosjanie zdobyli na przeciwniku 700 tys. karabinów.
W ciągu trzech lat wojny zapotrzebowanie na karabiny
osiągnęło liczbę 17 700 tys., a brakowało 6 mln. Trzeba
jednak stwierdzić, że tuż przed rozpoczęciem bitwy pod
Łuckiem zaopatrzenie w karabiny uległo znacznej poprawie.
1
M. W r z o s e k , Działania wojenne na ziemiach polskich w latach
1914-1915, [w:] I wojna światowa na ziemiach polskich. Materiały z sympoz-
jum poświęconego 70 rocznicy wybuchu wojny, Warszawa 1986, s. 57.
W piechocie — głównym rodzaju wojsk — podstawowym środkiem walki
byt karabin ręczny, samopowtarzalny, pięciostrzałowy Mosin wz. 1891.
Karabin Mosin ustępował pod względem właściwości balistycznych niemiec-
kiemu Mauserowi wz. 1898, miał jednak tę przewagę, że posiadał dużo mniej
części składowych (42) i był mniej wrażliwy na zanieczyszczenie i niezbyt
staranną konserwację.
57

Szacuje się, że w chwili wybuchu wojny niedobór naboi


karabinowych wynosił 2 mld sztuk. Próbowano zwiększyć
produkcję i uruchomić dostawy zagraniczne. Pomimo tych
zabiegów sytuacja w zaopatrzeniu w naboje karabinowe przez
cały okres wojny była trudna. Kłopoty te powiększali jeszcze
zbyt zapobiegliwi dowódcy, którzy w 1915 r. przy mocno
rozciągniętych pozycjach (ponad 40 km na korpus), chcąc
ułatwić sobie zadanie, pobierali nadmierne ilości amunicji,
która podczas odwrotu pozostawała w okopach. Próbowano
ratować sytuację przez wprowadzenie nagród pieniężnych za
zebrane naboje i łuski. Doprowadziło to do rezultatów odwrot-
nych do zamierzonych, rozpowszechniło bowiem kradzież
naboi ze składów amunicyjnych i parków w celu uzyskania
obiecanej nagrody.
Sytuację pogarszała w dodatku fałszowana sprawozdaw-
czość. Trudno było ustalić rzeczywiste zapotrzebowanie wojska
na sprzęt i amunicję, skoro dowódcy różnych szczebli wyol-
brzymiali swoje potrzeby. Nie ujmowali sprzętu zdobycznego,
a sprawne działa wykazywali jako zepsute. Wytworzył się
psychologiczny mechanizm wymuszania zwiększonych dostaw.
Ten proceder szczególnie rozpowszechnił się przy zamówie-
niach na amunicję. Według wyliczeń dowódcy 9 armii gen.
Szczerbaczewa na prowadzenie operacji potrzeba było 78 tys.
pocisków dla ciężkiej artylerii, 500 tys. pocisków dla lekkiej i 20
mln amunicji karabinowej. Dowódca frontu nie był w stanie
zrealizować takiego zamówienia, toteż rozmiar prowadzonej
operacji zalecił dostosować do ilości posiadanej amunicji.
Ponadto twierdził, że nawet przy obfitości pocisków artyleryj-
skich żywotność dział obliczona była na określoną liczbę
wystrzałów i ich nadmiaru nie byłyby w stanie wytrzymać.
Radykalna poprawa w wyposażeniu armii w karabiny,
działa i amunicję nastąpiła już na początku 1916 r. Przemysł
rosyjski przełamał wiele barier i zwiększył produkcję. W po-
równaniu z dostawami z 1915 r. dwukrotnie wzrosło zaopa-
rzenie armii rosyjskiej w karabiny, sześciokrotnie w działa
58

76 mm, dwukrotnie w haubice 122 mm, i trzykrotnie w haubice


152 mm. Zwiększone zostały także dostawy amunicji, chociaż
były one jeszcze ciągle niewystarczające.
W armii rosyjskiej używano karabinów maszynowych
Maxima na podstawce Sokołowa. Wprawdzie było ich dużo,
ale nie tyle, ile potrzebowało wojsko. Na początku wojny było
4157 karabinów, a więc 1 karabin maszynowy przypadał na
1000 żołnierzy. W zapotrzebowaniu miesięcznym z 25 wrześ-
nia 1915 r. liczbę karabinów określono na 2078, a w ciągu
całego roku otrzymano zaledwie 5308. Norma ustalona 23
sierpnia 1915 r. przez ministra wojny wynosiła 2 karabiny na
kompanię. W 1915 r. Stawka złożyła zamówienie na następny
rok w wysokości 14 072 karabiny maszynowe. Łącznie w 1913
i 1916 r. armia rosyjska otrzymała 20 tys. karabinów maszyno-
wych, z tego prawie 9 tys. pochodziło z dostaw zagranicznych,
głównie ze Stanów Zjednoczonych.
Tabela 5
Zestawienie karabinów maszynowych (ciężkich i lekkich) w dywizjach

piechoty i kawalerii w 1914 i 1918 r.

Oddziały Niemcy Austro-Węgry Rosja

1914 1918 1914 1918 1914 1917

c* l** c l c l c l c l c l

Dywizja
24 - 108 216 24 - 80 - 32 - 36 -
piechoty

Dywizja
6 - 12 72 - - - - 8 - 6 12
kawalerii

* ciężki
** lekki
- brak danych

Z błędu popełnionego w planowaniu mobilizacyjnym wyni-


kała także słabość armii rosyjskiej pod względem wyposażenia
w działa artyleryjskie i amunicję do tych dział. Rzeczywiste
59

zapotrzebowanie na działa okazało się dwukrotnie wyższe od


planowanego. Do tego trzeba dodać jeszcze uzupełnianie
zniszczonego sprzętu. Długość użytkowania dział obliczano
średnio na 5 tys. wystrzałów. W listopadzie 1915 r. Rada Obrony
Kraju ustaliła normę wymiany dział — 400 na miesiąc. Straty
bojowe w tym czasie obliczano na 91 dział. Łącznie w ciągu
miesiąca potrzeba było około 500 dział na uzupełnienie stanów.
Istniała więc pilna potrzeba rozwoju własnych wytwórni. A. A.
Manikowski, szef Głównego Zarządu Artylerii od lipca 1915 r.
do końca wojny, twierdził, że czynniki rządowe traciły cenny
czas i nie mogły poradzić sobie z rozwinięciem produkcji dział.
Ich postawę określa jako „zbrodniczą, krótkowzroczną i pozba-
wioną zmysłu organizacyjnego". Dopiero po dwóch latach wojny
nastąpił znaczący wzrost rodzimej produkcji.
W okresie I wojny światowej Rosjanie posiadali już 959
baterii, a w nich 7088 dział 2. Niemcy dysponowały 1432
bateriami, w których były 8392 działa. Przewaga Niemiec nad
Rosją w liczbie baterii wynosiła 473, a w liczbie dział — 1304.
Austro-Węgry posiadały 968 baterii wyposażonych w 5062
działa; od Rosji miały zatem 6 baterii i 2026 dział mniej.
Należy zaznaczyć, że większa część dział niemieckich była
skierowana na front zachodni, gdzie Francuzi na początku
wojny wystawili 3792 lekkie działa i 240 ciężkich, a Brytyj-
czycy i Belgowie razem 1400 dział. Austro-Węgry część
swoich sił skierowały przeciwko Serbii, która na początku
wojny rozporządzała 583 działami. W maju 1916 r. znaczna
część sił austro-węgierskich, wraz z ciężką artylerią, skiero-
wana została na front włoski.
Artyleria rosyjska miała najwięcej dział lekkich. Najczę-
ściej używane były działa trzycalowe wz. 1902. Istotną
2
Mała w stosunku do Niemców liczba baterii i dział wynikała m.in.
z niedoceniania roli artylerii na długo przed wybuchem wojny pod wpływem
teoretyka wojskowości Dragomirowa. Później dostrzeżono ten błąd, ale
trudno było usunąć zaniedbania; P. A. Z a j o n c z k o w s k i j, Samodierżawije
i russkaja armija na rubieże XIX-XX stoietij, Moskwa 1973. s. 261-265.
60

rolę zaczynały odgrywać moździerze i haubice, których od


początku wojny do końca maja 1916 r. dostarczono 717 sztuki.
Dużą wagę w armii rosyjskiej przywiązywano do wyposa-
żenia oddziałów frontowych w miotacze bomb i min. Szcze-
gólne znaczenie miały one w natarciu, gdy na kilka minut
przed jego rozpoczęciem własna artyleria musiała przerwać
ogień, a także w obronie, kiedy ogniem zaporowym miotaczy
można było przeszkodzić przeciwnikowi w ataku. Nie zdołano
jednak stworzyć odpowiednich warunków organizacyjnych do
użycia miotaczy. Zaliczano je bowiem do artylerii, a podlegały
dowódcom odcinków piechoty. Przez dwa lata wojny wy-
tworzył się chaos w ich stosowaniu. Do tego doszły naciski,
i to grup cywilnych, często dyletantów, żeby produkować jak
najwięcej i jak najszybciej. Okazało się, że miotacze bomb
były przereklamowane i w pewnych sytuacjach okazały się
nieprzydatne, np. do niszczenia sztucznych przeszkód (zasie-
ków z drutu kolczastego). Miotacze min spisywały się lepiej,
ale podstawowym ich mankamentem była mała donośność
— około 400 m. Normy ustalone przez Stawkę do produkcji
miotaczy bomb w wysokości 7 tys. i miotaczy min — 3500
okazały się wygórowane. W lipcu 1916 r. było już za dużo
miotaczy bomb (około 3 tys.) i oddziały bojowe nie chciały
ich przyjmować.
Trudną sytuację w dziedzinie artylerii pogarszał zwykły
bałagan organizacyjny. Już w maju 1915 r. rosyjska Stawka
za niedostateczne wyposażenie bojowe armii obwiniała Główny
Zarząd Artylerii (GAU). 18 stycznia 1916 r. rozkazem cara
Mikołaja II powołano polowego generała-inspektora artylerii,
którym został uległy wobec wyższego dowództwa, wielki
książę Siergiej Michajłowicz, i podporządkowano mu Główny
Zarząd Artylerii; szefem tego zarządu został A. A. Manikowski.
Usunięto ze stanowiska dotychczasowego naczelnika gen.
Kuźmin-Karawjewa.
Nowy naczelnik, dynamicznie kierujący Głównym Za-
rządem Artylerii, doprowadził w szybkim tempie do tego, że
61

już w listopadzie 1915 r. produkowano 50 parków lekkich na


miesiąc. Wprowadził też nowe normy zaopatrzenia artyleryj-
skiego. Określił liczbę wystrzałów na jedno działo według
średnich danych za rok 1915. Dla działa lekkiego 76 mm
wynosiła ona 3020 wystrzałów, dla lekkiej haubicy 122 mm
— 1500, dla ciężkiej armaty polowej 107 mm — 1980, dla
ciężkiej haubicy polowej — 2500 wystrzałów. Główny Zarząd
Artylerii prowadził ścisły rozdział amunicji zgromadzonej
w zapasach armii, w odwodzie frontów i odwodzie głów-
nodowodzącego.
Wielkim mankamentem armii rosyjskiej była słabość ar-
tylerii ciężkiej, a na początku wojny w zasadzie jej brak.
Zwolennicy aktywnych działań manewrowych uważali, że
artyleria ciężka w tych działaniach będzie niepotrzebna. Ich
przeciwnicy byli nieco innego zdania, ale niewiele zrobili, aby
rozwinąć jej produkcję. Spór się toczył, a czas na próżno
płynął. Do końca 1915 r. sformowano 269 nowych baterii
dysponujących 1130 działami. Były to przeważnie przestarzałe
działa forteczne i nadbrzeżne.
Rosja przegrała wojnę wskutek braku dostatecznego wypo-
sażenia bojowego. Była to opinia zarówno wyższych rangą
wojskowych, jak i zwykłych żołnierzy biorących udział
w wojnie. Niedobór wyposażenia bojowego był faktem, ale
ograniczenie przyczyn klęski do słabego zaopatrzenia armii
jest zbytnim uproszczeniem.
W 1916 r. nastąpił prawie trzykrotny wzrost liczby pocisków
artyleryjskich w porównaniu do poprzedniego roku3 . Łącznie
było ich 33 927 tys. Produkowano je w kraju (23 227 tys.)
i sprowadzano z zagranicy (10 700 tys.).
Szczególną uwagę zwrócono na wyposażenie w artylerię
armii. Do jej dyspozycji zgromadzono 596 dział polowych
i 74 ciężkie ( na ogólną liczbę 155 znajdujących się na
3
1914 r. przemysł rosyjski mógł wyprodukować 100-150 tys. sztuk
pocisków rocznie. W 1915 r. wytwarzano 950 tys., w 1916 — 1850 tys. sztuk.
K. Pipes, Rewolucja rosyjska, Warszawa 1994, s. 187.
62

Tabela 6
Zaopatrzenie wojsk Frontu Południowo-Zachodniego w amunicję
1 czerwca 1916 r.
Na
Armie Na Na Na Na Na haubicę Na
karabi
karabin n działo działo moź- 6-calowę 42-linijną
maszy- lekkie ciężkie dzierz armatę
nowy (107 mm)
austro-węg.

austro-węg.

forteczną

forteczną
rosyjskie

rosyjskie

polową

polową
1909 r.

1 246 352 12 000 1002 1075 725 1907 r.


- 623 698 - 634 476

II 254 - 12 000 882 - 817 - 511 1000 616 603 -

7 245 293 11 200 878 - 670 - 475 974 - 559 -

9 243 524 12 000 895 1015 457 - 396 1105 - 566 -


Odwód Frontu
Płd.- Zach.

8,3 47.3
759900 129600 101 200 4400 10000 7200 31800 1438
mln mln

froncie). Od armii austro-węgierskiej była ona lepiej wyposa-


żona w działa lekkie, natomiast miała mniej o 100 dział
ciężkich.
Zapasy bojowe 8 armii były rozmieszczone dla po-
szczególnych korpusów następująco: Antonówka — IV
i XLVI korpus armii; Kiwerce — V syberyjski i XXXIX;
Łuck — VII i XL; Mirohoszcz — XXXII; Michajłówka
— XXXII; Równe — skład zapasów bojowych 8 armii.
Według sprawozdania z 1 czerwca 1916 r. zapasy amunicji
przedstawiały się następująco: naboi karabinowych austriac-
kich — 6,4 mln; pocisków do lekkich dział rosyjskich
— 156 900 i japońskich 52 000; pocisków do dział górskich
wz. 1909 — 21 900; pocisków moździerzowych 14 400;
pocisków 6-calowych do dział fortecznych — 13 800;
armat polowych i fortecznych — 3500. Odczuwało się
niedostatek naboi karabinowych produkcji rosyjskiej do-
63

chodzący do 2,9 mln sztuk. 6 czerwca dotarło do Szepetówki


dodatkowe zaopatrzenie w amunicję artyleryjską dla 8 armii
(37 tys. granatów i 15 tys. szrapneli).
Brusiłow oceniał, że zaopatrzenie jego żołnierzy na froncie
było bardzo dobre. W 1916 r. zaczęto dostarczać więcej
karabinów, wprawdzie różnych wzorów, ale za to z do-
stateczną liczbą naboi karabinowych. Żołnierze byli rzekomo
przeświadczeni, że przy takiej trosce o zaopatrzenie i wy-
posażenie oddziałów można z powodzeniem walczyć i zwy-
ciężać przeciwnika.
Zupełnie inna jest ocena historyków wojskowości. Ich
zdaniem brakowało odpowiednich dowódców, za mało było
odwodów, sprzętu, a przede wszystkim amunicji artyleryjskiej.
Niektóre oddziały miały w swym uzbrojeniu jednostrzałowe
„berdanki". Znaczna część młodszych oficerów nie była
odpowiednio wyszkolona; obejmowali oni pododdziały po
bardzo krótkim, niekiedy wręcz symbolicznym przeszkoleniu.
W pułkach brakowało przede wszystkim podoficerów. Naczel-
ne Dowództwo nie cieszyło się zaufaniem wśród części
oficerów, podoficerów i żołnierzy.
Najnowsze badania pozwalają na stwierdzenie, że
w okresie poprzedzającym bitwę pod Łuckiem nastąpił
znaczny wzrost liczebny armii, przybyło sprzętu woj-
skowego i amunicji. Zaowocowały starania zdolnego
i prężnego ministra wojny Aleksieja Poliwanowa, który
w marcu 1916 r. został usunięty ze stanowiska; szerokim
strumieniem płynęła pomoc z Zachodu oraz wzrastało
zaopatrzenie pochodzące z rodzimej produkcji. Alfred
Knox dymisję Poliwanowa uznał za „katastrofę". Dmitrij
Szuwajew, nowy minister wojny, był przedstawicielem
starej szkoły, człowiekiem pozbawionym kwalifikacji do
piastowania tak wysokiego stanowiska. „Nie wiem nic
o pracy — mówił — ale moje oddanie dla cara jest takie,
jeżeli otworzyłyby się drzwi i Jego Wysokość wszedłby
do pokoju i powiedział, żebym wyskoczył przez okno,
64

tobym to zrobił" 4 . Stosunkowo niezły poziom wyposażenia


armii utrzymywał się jeszcze przez wiele miesięcy po
ustąpieniu Poliwanowa i nawet dyletanctwo nowego mini-
stra nie było w stanie tego zepsuć.
W 1916 r. lotnictwo odgrywało znaczącą rolę w przygoto-
waniu dużych operacji. Rosyjska flota powietrzna w porów-
naniu z flotą przeciwnika była słaba. Rosjanie mieli 360
samolotów, a Niemcy 1600. Ustępowali też jakością sprzętu
i poziomem kadr. Gen. Brusiłow zdołał zgromadzić na Froncie
Południowo-Zachodnim około 200 samolotów. W tym czasie
lotnictwo zaczęło dzielić się na: zwiadowcze, korygujące
ogień artyleryjski i częściowo bombowe. Znaczny postęp
w armii rosyjskiej dokonał się po wprowadzeniu do użytku
ciężkich samolotów Ilja Muromiec.
Armia rosyjska miała słabo zorganizowaną łączność.
Wojna spowodowała ogromne zapotrzebowanie na aparaty
telegraficzne i telefoniczne. Normy wyposażenia w sprzęt
łączności w korpusach były duże (20 aparatów telegraficz-
nych, 193 aparaty telefoniczne i ponad 300 km kabla), ale
nigdy ich nie osiągnięto. Sztaby armii, korpusów i formacji
kawaleryjskich zostały wyposażone w radiostacje. Były
jednak duże kłopoty z ich wykorzystaniem. Najwięcej
kłopotów przysparzało szyfrowanie i rozszyfrowywanie.
Częste zmiany kodów wprowadzały dodatkowe perturbacje.
Do połowy 1915 r. potrafiono telegramy przesyłać bez
kodowania.
Ze względu na to, że nie było wyszkolonych wyższych
oficerów łączności i brakowało specjalistów, sprawami łącz-
ności zajmowali się w wyższych sztabach oficerowie sztabu
generalnego, a w niższych — oficerowie sztabu, którzy często,
nie znali się na sprzęcie i jego zastosowaniu. Kierownictwa
łączności w Stawce nie było. Każde dowództwo na swój
sposób organizowało łączność w swoich oddziałach. Przyjęta
zasada organizacji łączności „z dołu do góry" powodowała, że

4
A. K n o x , With the Russian Army, t. II, London 1921, s. 412.
65

poszczególne jednostki zabiegały o utrzymanie kontaktu


z przełożonymi, zaniedbując go z oddziałami współdziałają-
cymi. Duży postęp w uzyskiwaniu łączności przyniosło użycie
do tego celu lotnictwa. Obserwatorzy umieszczeni na po-
kładach samolotów za pomocą radiotelegrafów informowali
o położeniu celów naziemnych.
W grudniu 1915 r. armie Frontu Południowo-Zachodniego
przeżywały kryzys spowodowany brakiem żywności, butów,
amunicji i mundurów. Przyczynił się do tego źle funkcjonujący
transport kolejowy oraz zła dystrybucja produktów żywnoś-
ciowych. Kraj, który przed wybuchem wojny był niemal
spichlerzem Europy, przeżywał ciężkie chwile.
Ze sprawozdania głównego szefa aprowizacji Frontu Połu-
dniowo-Zachodniego wynika, że przygotowano dostateczne
ilości żywności i furażu dla poszczególnych oddziałów.
Zgromadzone zapasy zawierały żywność dla żołnierzy na
2 miesiące, zboże dla koni na 46 dni i siano na 31 dni.
Stopniowo zapasy żywności w walczących armiach były
obniżane i w 1916 r. spadły nawet do 12-16 dni. Przyczyną
tego była trudna sytuacja aprowizacyjna ludności cywilnej.
W kraju zapoczątkowana została reglamentacja podstawowych
produktów żywnościowych.
Magazyny żywności 8 armii rozmieszczone były w rejonie
następujących stacji kolejowych: Sarny, Ożenin, Krzywin,
Sławuta i Szepetówka. Z tych magazynów podwożono
żywność do stacji zaopatrzenia korpusów. IV korpus ka-
walerii i XLVI korpus armii zaopatrywały się na stacji
Równe; XXXIX korpus na stacji Zdołbunów i XXXII
korpus armii na stacji Ozierany. Ze stacji zaopatrzenia
korpusów żywność podwożono do poszczególnych armii,
a stamtąd do oddziałów.
Armia rosyjska w połowie 1914 r. była pod wieloma
względami zupełnie dobrze przygotowana do prowadzenia
działań bojowych, ale na krótką metę. Zupełnie inaczej
sprawa wyglądała, gdy wojna przerodziła się w długotrwały
66

konflikt. „Wskutek słabości zarówno ustroju politycznego


Rosji, jak i jej gospodarki im dłużej trwała wojna, tym
bardziej nieuchronnie słabości te musiały dawać się we
znaki" 5.
Walki na froncie wschodnim w 1914 i 1915 r. przyniosły
armii rosyjskiej wielkie niepowodzenia. Wynikały one, jak
zauważył brytyjski attache wojskowy w Rosji, m.in. „z
nieinteligentnego dowodzenia i niedostatku odpowiedniego
wyposażenia".
Armia rosyjska początkowo charakteryzowała się dobrym
zdyscyplinowaniem. „Rosyjski żołnierz, od którego w ostatecz-
nym rachunku zależało wszystko, stanowił wielką niewiadomą.
Z reguły był chłopem. Doświadczenie życia na wsi, w połą-
czeniu z dyscypliną wojskową, nauczyło go posłuszeństwa
rozkazom: dopóki były wydawane tonem nie znoszącym
sprzeciwu i opatrzone groźbą kary, dopóty ochoczo je wyko-
nywał" 6. Dowódcy twardą ręką trzymali swoich podwładnych.
Później, w miarę przedłużania się wojny, dyscyplina uległa
rozluźnieniu. Zaistniała konieczność utrzymania porządku
wewnętrznego przy pomocy pododdziałów i oddziałów poli-
cyjno-wojskowych.
Ogromne wrażenie na zagranicznych obserwatorach wy-
wierała wielka wytrzymałość rosyjskiego żołnierza, który
walczył pomimo „ciężkich cierpień fizycznych". Żołnierz ten
z reguły był niedożywiony. Głód zaspokajał ziemniakami
i ewentualnie znalezionymi w okolicy warzywami.
Ogólnie rzecz biorąc piechota prezentowała się dość dobrze.
Znakomicie spisywały się w walce pułki syberyjskie. Piechurzy
w natarciu wykazywali niebywałą odwagę, natomiast w obronie
walczyli z wielkim uporem. Mankamentem było słabe wy-
szkolenie strzeleckie (skłonność do ostrzeliwania z dalszej
odległości) i mała sprawność marszowa.
5
R. P i p e s, op. cit., s. 163.
6
Tamże, s. 165.
67

Zdecydowanie słabą stroną armii było wyższe dowództwo,


często biernie poddające się biegowi wydarzeń. Było ono
krytykowane przez niższych oficerów. Generalicję oskarżano
o nieumiejętne kierowanie oddziałami, szafowanie krwią
żołnierza i kierowanie piechoty do nierównej, bezsensownej
walki bez należytego przygotowania artyleryjskiego. Z tymi
poglądami zgadzał się nawet gen. Aleksiejew.
Osiąganie wyższych stopni wojskowych w armii rosyjskiej
nie szło w parze ze zdobywaniem wiedzy. Po wojnie japońsko-
rosyjskiej głównym kryterium przestrzeganym przy awan-
sowaniu było przywiązanie do tronu. Oficerom od stanowiska
dowódcy pułku wzwyż nieobce były takie przywary, jak
lenistwo i lekceważenie obowiązków. Kariera oficerska nie
cieszyła się zbytnim uznaniem m.in. ze względu na niskie
uposażenie i niewielki prestiż. Wielu oficerów wyższego
szczebla miało małe doświadczenie bojowe. Odczuwano
chroniczny brak niższych oficerów, a wręcz katastrofalny
niedobór podoficerów, którzy niechętnie przechodzili do służby
zawodowej. Duży procent stanowili żołnierze służby czynnej,
których po pobieżnym przeszkoleniu awansowano na podofi-
cerów. Nie cieszyli się oni jednak uznaniem wśród żołnierzy.
Wraz z przedłużaniem się wojny sytuacja w korpusie
oficerskim pogarszała się. Z niższej kadry dowódczej dobrze
wyszkoleni oficerowie najczęściej wyginęli, a na ich miejsce
przychodzili nowi, prezentujący niższy poziom. Zaskakujące
jest, że w 1916 r. dowódcami niższego szczebla zostawali
młodzi zdolni oficerowie. Wyciągali wnioski ze smutnych
doświadczeń bojowych 1914 i 1915 r.
Stawka pod względem intelektualnym była dobrze przygoto-
wana do wypełniania swoich zadań. Podobnie rzecz się miała
z niektórymi sztabami. Renomowana uczelnia wojskowa, jaką
była Akademia Mikołajewska, przygotowała kadry na wysokim
poziomie, ale było ich stanowczo za mało. Ci, którzy opuścili
mury tej uczelni, rozpłynęli się w masie oficerów wielomiliono-
wej armii.
68

Kadra oficerska w wojskach Frontu Południowo-Zachod-


niego była według oceny gen. Brusiłowa, różnorodna. Niskie
noty otrzymał gen. Kaledin. Brusiłow twierdził, że był to
dowódca bez charakteru, miękki w stosunku do podwładnych.
Zilustrował to następującym epizodem: gen. Kaledin zamel-
dował mu w czasie ofensywy na początku czerwca 1916 r., że
podległa mu 12 dywizja gwałtownie wycofuje się, a on nie ma
na to wpływu. Brusiłow zażądał od Kaledina zdecydowanego
działania łącznie z usunięciem dowódcy 12 dywizji ze
stanowiska. Kaledin nie wykonał tego polecenia. Brusiłow
musiał interweniować osobiście. Wyznaczył nowego dowódcę,
który szybko zaprowadził porządek i przeszedł do natarcia.
Brusiłow nie ukrywał, że był przeciwny nominacji Kaledina
na dowódcę 8 armii.
Brusiłow miał także wielkie zastrzeżenia do kwalifikacji
kadry dowódczej armii specjalnej, utworzonej w drugiej
dekadzie lipca 1916 r. pod dowództwem gen. Władimira
Bezobrazowa. Samego dowódcę scharakteryzował jako czło-
wieka uczciwego, twardego, upartego, ale jego zdolności
organizacyjne określił jako nikłe. Jego szef sztabu gen.
Ignatiew, chociaż skończył Akademię Sztabu Generalnego
z wyróżnieniem, prawdopodobnie na pracy sztabowej wcale
się nie znał. Dowódca artylerii armii ks. Szweryński nie miał
zbyt gruntownej wiedzy artyleryjskiej. Dowódca I korpusu
gwardii, wielki kniaź Paweł Aleksandrowicz, był człowiekiem
o dobrych cechach charakteru, ale tajniki rzemiosła wojsko-
wego były mu obce. Dowódca II korpusu gwardii gen. Rauch
miał kwalifikacje odpowiednie, ale czuł lęk przed hukiem
rozrywających się pocisków. Brusiłow twierdził, że nie miał
wpływu na nominacje dowódców armii Frontu Południowo-
-Zachodniego.
Walki na froncie wschodnim w 1915 r. przyniosły armii
rosyjskiej wielkie niepowodzenia. Obniżyły one w zdecydowany
sposób morale jej żołnierzy. „Szare, pozbawione wyrazu
niezliczone pułki maszerowały na śmierć. Nie było już Rosjan!
69

Nie było żołnierzy, którzy szli umierać za ojczyznę, byli tylko


ludzie, którzy po prostu szli na śmierć. Wysokie morale z 1914 r.
należało do przeszłości [...]. Regularna armia przestała istnieć"
— pisał Brusiłow. Opuszczając obszar Królestwa Polskiego
w 1915 r. jeden z oficerów rosyjskich oświadczył: „Poza
żołnierskimi piersiami nie mamy innej broni. To nie wojna — to
rzeź" 7 . Oficerowie nie ukrywali swego rozgoryczenia i narzekali
wprost na bezsensowne poświęcenie. Wydawało się, że ta armia
nie jest w stanie dalej walczyć. A stało się coś zgoła nieoczeki-
wanego zarówno dla Rosjan, jak i ich sojuszników. Ta armia
w 1916 r. potrafiła się odrodzić. Duża w tym zasługa ówczesne-
go ministra wojny Aleksieja Poliwanowa. Był to z pewnością
najzdolniejszy minister wojny.
Niewątpliwe zasługi w przygotowaniu młodej kadry miał
także Brusiłow. Potrafił on docenić męstwo i poświęcenie
młodych oficerów i żołnierzy. Żądał ich odznaczania i na-
gradzania. Winnych opóźnienia w dostarczeniu wniosków
o nagrody potrafił ukarać. Niemal w każdym rozkazie wyczuwało
się jego troskę o żołnierza.
W okresie świąt wielkanocnych 1916 r. w XXXII korpusie
wchodzącym w skład 8 armii wystąpiły odosobnione przypadki
bratania się z przeciwnikiem i wymiana podarków. W niedzielę
wielkanocną 129 rosyjskich dezerterów przedostało się na
stronę austro-węgierską.

SIŁY AUSTRO-WĘGIERSKIE

W Austro-Węgrzech do wojska powoływano stosunkowo


niski procent ludności zdolnej do noszenia broni. Wynosił on
według danych z 1914 r. — 0,84, podczas gdy we Francji 2,3
procent, a w Niemczech — 1,3 procent ogółu ludności.
Armia austro-węgierska, mająca w swym składzie żołnierzy
wielu narodowości, w 1916 r. zdolna była jeszcze do prowa-
dzenia szeroko zakrojonych działań wojennych. Pod koniec

7
Tamże, s. 69.
70

1915 r. zmniejszyły się straty, które w pierwszych miesiącach


wojny były zastraszająco duże. W okresie od początku wojny
do końca 1915 r. Austro-Węgry utraciły 3368 tys. żołnierzy
(tylko w 1915 r. — 2118 tys.). Z wymienionej liczby 756 tys.
stanowili zabici i zmarli na skutek odniesionych ran, a 771
tys. — jeńcy. Starano się w szerokim zakresie przywrócić do
służby ozdrowieńców. Byli to bowiem wyszkoleni oficerowie
i żołnierze, na których tak bardzo zależało władzom woj-
skowym. Udawało się to od 20 do 40 procent osób z tej grupy.
Ogólnie od początku wojny do końca lipca 1916 r. przy-
wrócono do służby liniowej 55 635 oficerów i 1 536 575
żołnierzy, a w okresie od maja do końca lipca tego roku
— 9803 oficerów i 294 390 żołnierzy. W pierwszych czterech
miesiącach wojny na 10 zabitych przypadało 10 jeńców i 12
chorych, w następnych — 8 jeńców i 6 chorych. Straty Austro-
-Węgier były o 800 tys. większe od niemieckich, a możliwość
ich uzupełnienia mniejsza, gdyż szwankowała organizacja.
Stan liczebny armii austro-węgierskiej na początku 1916 r. był
nadspodziewanie wysoki i wynosił 4436 tys. żołnierzy (stan
wyżywienia). Biorąc nawet pod uwagę, że relacja między
stanem wyżywienia a stanem bojowym była niezbyt korzystna
(stan bojowy to 1/3 wyżywienia), to i tak przyrost sił
frontowych był znaczący. Osiągnięto go, obniżając w 1915 r.
wiek poborowych do 18 lat i wydłużając obowiązek służby;
wojskowej z 42 do 50 lat. Jeszcze większy stan żywionych
w siłach zbrojnych Austro-Węgier osiągnięto w okresie od
1 stycznia do 1 maja 1916 r. — wynosił on 5 mln żołnierzy.
Ogólnie armię austro-węgierską w ciągu sześciu miesięcy
od grudnia 1915 do maja 1916 r. uzupełniono 15 732 oficerami
i 812 303 żołnierzami, z tego 60 tys. żołnierzy i 255 dział
przekazano wojskom znajdującym się na południe od Prypeci.
Straty austro-węgierskie na tym obszarze (zmarli, ranni, chorzy,
jeńcy i zaginieni) w okresie od 1 stycznia do 30 kwietnia,
1916 r. wyniosły 4070 oficerów i 206 455 żołnierzy. Stan
wyżywienia na froncie rosyjskim osiągnął 1442 tys. porcji.
71

Siłę bojową formacji austro-węgierskich próbowano podnieść


w pierwszej połowie 1916 r. przez wymianę niezdolnych do
służby frontowej oddziałów. Przeprowadzono szczegółowe
badania lekarskie i mniej przydatne oddziały frontowe
zastępowano nowymi. W ten sposób do jednostek tyłowych
przeniesiono 4600 oficerów i 300 tys. żołnierzy. W 4 armii
od 10 lutego do 10 marca tego roku przeniesiono 3200
żołnierzy.
Podstawowym mankamentem austro-węgierskich sił zbroj-
nych były niezbyt liczne i słabo wyszkolone odwody oraz
powierzchownie przeszkolone pod względem operacyjnym
wyższe dowództwo.
Stan liczebny dywizji na froncie wschodnim wynosił 11 tys.
bagnetów, na froncie włoskim 9 tys. Reorganizacja formacji
piechoty w 1915 r. doprowadziła do zwiększenia armii
austro-węgierskiej do 69 dywizji i 20 samodzielnych brygad.
Były one dość dobrze wyposażone w karabiny maszynowe
i sprzęt techniczny.
Stany osobowe poszczególnych dywizji zwiększały się.
Dywizja piechoty składała się z dwóch brygad piechoty,
a każda brygada z dwóch pułków. W skład pułku wchodziły
trzy bataliony (wyjątkowo cztery). Batalion składał się z czte-
rech kompanii i jednego oddziału karabinów maszynowych.
Wskutek mniejszych strat w 1915/1916 r. niektórym pułkom,
np. 40 i 82, dodano piąty batalion, który przekształcony został
dodatkowo w batalion żandarmerii.
Skromne uzupełnienia kierowane na front rosyjski wynikały
z tego, że gen. Conrad skupił główną uwagę na przygotowa-
niach do wiosennej ofensywy we Włoszech (ofensywa połu-
dniowo-tyrolska). Z frontu rosyjskiego zabierano oddziały
piechoty, i to często najbitniejsze: strzelców tyrolskich i od-
działy chorwackie, a także artylerię ciężką. Od początku
lutego 1916 r., w związku z planowaną ofensywą południowo-
tyrolską, Austriacy przenieśli z frontu rosyjskiego na front
włoski cztery i pół dywizji.
72

Tabela 7
Zestawienie sił austro-węgierskich i niemieckich na froncie rosyjskim
w okresie od 1 stycznia do 4 czerwca 1916 r.

korpusy
7 armia XII Armia
1 armia 2 armia 4 armia Fatha i korpus Łącznie
Data
Kovessa Południowa
Pflanzera
Geroka

50 300* 106 700 76 600 19 200 146 000 28 100 55 100 482 000
1.1.
7 400 8 200 21 000 8 900 27 000 5 100 5 400 83 000

48 800 103 200 83 400 16 200 171 600 31 000 62 000 516 200
1.2.
3 200 2 000 - - - - - 6 200

49 500 103 100 98 000 32 800 173 400 33 700 68 400 558 900
1.3.
5 000 7 700 - - 3 600 300 1 000 27 600

57 700 83 000 91 800 39 800 177 000 33 100 61 600 544 000
1.4.
10 000 16 700 2 000 - 37 500 4 400 4 400 75 000

52 200 67 200 101 200 42 500 198 000 34 800 71 200 567 100
15.
9 000 15 400 4 400 2 300 21 100 2 100 10 700 65 000

47 300 69 300 117 800 43 500 184 200 33 100 73 100 568 300
4.6.
7 000 10 900 - - 4 200 1 200 8 400 31 700

* Górna cyfra — stan bagnetów, dolna — liczba żołnierzy znajdujących się w marszowych
wchodzących w skład poszczególnych armii.

Tabela 8
Zestawienie kawalerii austro-węgierskiej i niemieckiej
od 4 stycznia do 4 czerwca 1916 r.

Korpus 7 armia
Data 1 armia 2 armia 4 armia Łącznie
Fatha Pflanzcra

4.1. - 11 600/3500* - 9800/3500 12300/6500 33700/13500

1.2. - 8900/3100 - 10900/4100 15100/7900 34 000/15100

4.3. - 7600/3900 /1000 6900/3800 13700/9700 28 200/18400

Korpus Hauera 7 armia


1.4. - 4800/4900 /900 6900/4400 12100/1100 23800/21300

3.5. 2500/2900 1700/2300 /800 6200/5100 10000/13900 20 100/25800

4.6. 3700/3100 1900/2200 /I000 6000/5500 9700/14800 21300/26600

* Pierwsza cyfra — liczba kawalerzystów z końmi, druga — kawalerzystów spieszonych.


73

Stan liczebny kawalerii był utrzymany na podobnym pozio-


mie od początku wojny. W 1915 r. została ona nieznacznie
spieszona, a następnym roku spieszenie przyjęło większe
rozmiary. Kawalerzyści cieszyli się opinią dobrze wyszkolo-
nych. Przepisy taktyczne kawalerii austro-węgierskiej były
zbliżone do niemieckich.

Tabela 9
Stan wyżywienia 4 armii austro-węgierskiej oraz korpusów:
Fatha i Hauera w dniu 31 maja 1916 r.8

X korpus gen. Martinyenego

13 Oddziały Tabor
2DP 37 DPH* Łącznie
DPLdw •• i zakłady korpusu

Żołnierze 25 500 25 400 20 610 3 100 3 370 78 980

Konie 8 000 8 200 5 900 3 000 3 700 26 800


Korpus Szurmaya
7 DP 11 DP 70 DPH

Żołnierze 29 900 15 040 31 800 2 260 2 400 81 400


Konie 9 146 3 724 10 600 1 110 2 600 27 180
II korpus gen. Kaisera
4 DP 41 DPH 10 DK

Żołnierze 22 500 29 500 7 576 52 000 14 000 66 176


Konie 8 250 7 400 6 434 2 200 1 600 25 884
żołnierze 90 000
Oddziały i zakłady specjalne 4 armii
konie 24 200
żołnierze 316 556
Łącznie 4 armia arc. Józefa Ferdynanda
konie 106 064
Korpus Korpus
Fatha Hauera

Żołnierze 68 837 49 784 118 621


Konie 21 650 28 313 49 963

żołnierze 435 177


Łącznie w oddziałach armii gen. Linsngena
konie 155 967

DPH — Dywizja Piechoty Honwedu.


DPLdw — Dywizja Piechoty Landwehry.

8
Stan bojowy to 1/3 stanu wyżywienia.
74

Siły austro-węgierskie na froncie rosyjskim ustępowali


liczebnie wojskom rosyjskim. Dowództwo austro-węgierskie
mogłoby spokojnie patrzeć w przyszłość, gdyby Rosjanie nie
zamierzali atakować. W razie natarcia rosyjskiego miało za
słabe siły, by powstrzymać przeciwnika. 4 armia, na którą
nałożono główny ciężar uderzenia rosyjskiego pod Łuckieri-
nie prezentowała się zbyt okazale pod względem liczebności
i nie była specjalnie wyróżniana zwiększonymi dostawami
uzupełnień.
Podstawowym środkiem walki piechoty był karabin ręczny
samopowtarzalny, sześciostrzałowy Mannlicher wz. M.86/90,
M.88/90, M.90, M.959. Powszechnie używano karabinów
maszynowych konstrukcji Schwarzalosego10. W artylerii naj-
więcej było dział lekkich, przeważnie kalibru 8 cm wz. 1905
M.5 lub M.5/811. Wykorzystywano też stare działa 9 cm wz.
75 i 8 cm wz. 75. Nie występowały one bezpośrednio na
pierwszej linii, lecz służyły jako działa okopowe do ostrzeli-
wania przedpola. Istotną rolę odgrywały moździerze. Wypo-
sażenie armii austro-węgierskiej w sprzęt artyleryjski było na
ogół dobre.
W artylerii austro-węgierskiej służyli żołnierze dobrani
według specjalnego kryterium, w którym dominującą rolę
odgrywało wykształcenie. Wymagający dowódcy niemieccy
oceniali je jako zadowalające, a w tych bateriach, gdzie było
9
Wadą M.95 był silny odrzut (rezultat niewielkiego ciężaru — 3.65 kg),
mała celność i często zacinający się zamek; T. Nowakowski. Armia
austro-węgierska 1908-1918, Warszawa 1992, s. 69.
10
Broń ta miała lufę nieruchomą, chłodzoną wodą. Karabin wymagał
smarowania amunicji, w związku z czym miał wbudowaną oliwiarkę z pompką.
Był to spory mankament, gdyż w razie braku oliwy karabin nie działał; tamże
s. 73-74.
11
Model M.5/8 różni się tym od M.5. łatwiej go było rozebrać
i transportować; A. Płomieńczyk (A. Skwarczyński), Armia austro-
-węgierska. Warszawa 1916, s. 52.
75

kompetentne kierownictwo i właściwe rozkazodawstwo, poziom


bojowy określali jako zupełnie dobry.
podstawowym mankamentem artylerii była stosunkowo mała
liczba dział. W skład korpusu wchodziło: 8 baterii armat
polowych, 4 baterie lekkich dział i 2 baterie ciężkich haubic
polowych — łącznie 84 działa (w armii niemieckiej — 160).
W maju 1916 r. liczba dział wynosiła ogółem 4 tys. Stanowiło
to ponad 50 dział na dywizję. Wśród nich coraz bardziej
znaczący był udział haubic. 1 lutego na obszarze operacyjnym
frontu rosyjskiego były 2604 działa, a 1 czerwca ich liczba
zwiększyła się do 2859.

Tabela 10
Wzrost liczby dział i baterii w 1916 r.

Data Baterie dział Baterie haubic Baterie ciężkiej Baterie artylerii


polowych polowych artylerii polowej górskiej

Marzec 1916 238 211 98 131

Listopad 1916 245 279 141 182

Przybyło 7 68 43 51

A zatem w okresie od marca do listopada 1916 r. przybyło


169 baterii.
Gorzej było z zaopatrzeniem w amunicję. Zarzucano też
artylerzystom, że ustawiali swój sprzęt za daleko od pozycji
nieprzyjaciela, natomiast przodki i zaprzęgi trzymali za blisko
swoich pozycji. Często też w nieuzasadnionych okolicznoś-
ciach pośpiesznie opuszczali swoje stanowiska. Artylerzyści
tłumaczyli się tym, że nie zawsze mieli zaufanie do piechoty,
która znajdowała się przed nimi, i w ten sposób zabezpieczali
się przed utratą sprzętu. Jeśli mieli zaufanie do piechoty, to
postępowali tak jak artylerzyści niemieccy.
76

Tabela 11

Zmiany w 4 armii austro-węgierskiej i w korpusach gen. Fatha i Hauera


od 1 lutego do 1 czerwca 1916 r.

Baterie haubic polowych


Baterie artylerii polowej

Baterie ciężkich haubic

Karabiny maszynowe
Baterie ciężkich dział
Dywizje Landwehry
Bataliony rezerwy

Działa okopowe
Działa piechoty
Działa polowe
Działa ciężkie
Oddziały km
Szwadrony
Bataliony
Data

1.2. 93 - - 18 102 46 12 11 2 335 45 208 - -

15.1 93 - - 18 102 43 13 11 2 333 45 208 - -

1.3. 90,25 - 1 32 111 46 15 9 2 350 40 248 - -

15.3. 87,25 - 1 32 91 42 17 9 2 318 41 236 - -

1.4. 80,75 - 1 30 82 40 20 8 2 312 37 240 - -

15.4. 105,75 3,25 1 32 107 51 30 12 5 418 59 298 - -

1.5. 93,75 3,25 1 30 96 44 23 12 5 374 59 284 - -

15.5. 94 2,75 1 29 97 40 31 12 5 384 58 353 37 10

1.6. 111,5 3 1 31 111 44 38 15 5 448 65 443 36 10

Razem + 180,5 +3 +1 +13 +9 -2 +26 +4 +3 +113 +20 +235 +36 +10

Pozostałe oddziały z grupy armii gen. Linsingena, korpusy Fatha i Hauera

1.2. 38 - 4 90 60 34 4 2 - 181 7 158 - -

1.6. 54 - 7 63,5 72 25 15 5 - 204 29 260 9 4


Razem + 16 - +3 -26,5 + 12 -9 + 11 +3 - +23 +22 + 102 +9 +4

+ przybyło
- ubyło

Wprawdzie dowództwo austro-węgierskie preferowało front


włoski, ale obserwowało się stały wzrost batalionów i szwad-
ronów na froncie rosyjskim. Zmalała jedynie liczba baterii,
ale zwiększyła się liczba dział. Zgłaszano też niedobory
amunicji artyleryjskiej i karabinowej.
77

W okresie od 1 lutego do 15 kwietnia 1916 r. dokonano


kilkakrotnego przegrupowania oddziałów 4 armii austro-
węgierskiej w związku z wysłaniem jednostek na front włoski.
Ostatnie przegrupowanie nastąpiło 15 kwietnia i od tego czasu
zwiększała się liczba batalionów i szwadronów oraz sprzętu
wojskowego. Zmniejszyła się tylko liczba baterii artylerii polowej.
Produkcja amunicji artyleryjskiej utrzymana była na zupełnie
dobrym poziomie. Miesięcznie produkowano około miliona
pocisków. W okresie większego nasilenia walk nie zaspokajało
to jednak potrzeb frontu.
Artyleria armii austro-węgierskiej stosowała pociski o po-
dwójnym działaniu (granato-szrapnele), i to nawet w działach
o kalibrach najcięższych. Nie było to dobre rozwiązanie, gdyż
działanie szrapnela odbywało się kosztem granatu. Do tego
dochodziła mała czułość zapalników podczas uderzenia,
ułożenie materiału wybuchowego tylko w czołowej części
pocisku i cienkie jego ścianki.
Dowództwo austro-węgierskie dostrzegało niedostatki w za-
opatrzeniu w amunicję artyleryjską, dlatego miało powody do
jej oszczędzania. Obowiązujący stale rozkaz Naczelnej Komen-
dy Armii austro-węgierskiej o oszczędzaniu amunicji ar-
tyleryjskiej powodował, że zamarła niemal walka na przedpolu,
a to przyczyniło się do obniżenia gotowości bojowej formacji
austro-węgierskich.

Tabela 12
Stan amunicji w dwóch korpusach 4 armii austro-węgierskiej
3 czerwca 1916 r. (liczba pocisków na karabin i działo)
Haubice polowe wz. 99

Haubice polowe wz. 14


Karabiny maszynowe

Ciężkie haubice
Działa polowe

Związek takt.
Działa 10 cm

Działa 15 cm
Karabiny

X Korpus 400 15 000 400 340 300 260 430 100

Korpus Szurmaya 400 15 000 400 300 300 260 350 -


78

Tabela 13

Dodatkowe zaopatrzenie w amunicję podczas pierwszych dni walk


4 i 5 czerwca 1916 r.

Haubice polowęe wz. 14


Haubice polowe wz. 99

Ciężkie haubice wz. 99

Ciężkie haubice wz. 14

Działa 10,4 cm
Działa polowe

Działa 15 cm
_
Związek takt.
Karabiny
Data

X korpus 4.6. - 55 120 124 100 170 75 75

X korpus 5.6. - 235 280 - - - 75 75

Korpus
4.6. 15 40 30 20 25 15 25 -
Szurmaya
Korpus
5.6. 30 50 20 40 - - 50 -
Szurmaya

4 armia austro-węgierska wyposażona została w miotacze


min — 166, granatniki — 10 i miotacze ognia — 26.
Austro-węgierski przemysł lotniczy rozwinął się dzięki
wsparciu materiałowemu i specjalistycznemu Niemców. Dzięki
nim powstało wiele nowych fabryk. Produkcję lotniczą przy-
śpieszyły swoiste wymagania frontu włoskiego. W 1916 r,
nastąpił ogromny wzrost produkcji maszyn lotniczych (821
sztuki). Przemysł austro-węgierski produkował doskonałe
silniki lotnicze. Były to konstrukcje Ferdynanda Porsche'a
i Otto Hieronymusa. Najpopularniejszym samolotem był
Albatros, ale jego produkcja rozwinęła się pod koniec 1916 r.
W dowodzeniu armii austro-węgierskiej panował system
dwudzielny. Miał on sporo wad, a podstawową z nich była
duża liczba sztabów (np. w korpusie 15) i zbyt duża ich
liczebność: w pułku 60 osób, w brygadzie 80, w dywizji 100,
w korpusie 330. Utrzymanie tych instytucji było kosztowne.
Trzeba też dodać, że wszelkie prace wykonywano w nich
długo wskutek zbyt dużej liczby ogniw pośrednich. W tak
79

scentralizowanych sztabach znane były przypadki „panoszenia się


i lenistwa". Mniej liczebne sztaby wymagały od oficerów
większej pracowitości, a jednocześnie zmuszały do większej
inicjatywy i samodzielności.
Armia austro-węgierska była wielonarodowościowa. W skład
jej wchodzili: Niemcy — 26,7 procent, Węgrzy — 22,3, Czesi
— 13,5, Polacy — 8,5, Ukraińcy — 8,1, Chorwaci i Serbowie
— 6,7, Rumuni — 6,4, Słowacy — 3,8, Słoweńcy — 2,6,
Włosi — 1,4 procent.
Wśród oficerów najwięcej było osób pochodzenia niemiec-
kiego i węgierskiego (trzy czwarte), wśród podoficerów duży
procent (większy niż wśród szeregowych) stanowili Czesi.
Znaczna ich liczba występowała w formacjach tyłowych,
kancelariach i służbie sanitarnej.
Jednym z istotnych czynników w przygotowaniu armii
do wykonywania zadań bojowych był poziom wykształcenia
społeczeństwa. Wśród poszczególnych narodowości mo-
narchii wskaźnik analfabetyzmu był zróżnicowany i wynosił
(dane z 1910 r.): Niemcy — 3,12 procent, Polacy — 27,36,
Ukraińcy — 61,03, Słoweńcy — 14,65, Serbowie i Chorwaci
— 63,76 , Włosi — 10,3 , Rumuni — 60,39 , Węgrzy
— 36,39 procent.
Mężczyźni z monarchii austro-węgierskiej podlegali po-
wszechnemu obowiązkowi służby wojskowej bez możliwo-
ści jej zastąpienia. Jednolite przepisy obowiązywały na
całym obszarze monarchii (nieznaczne różnice w Bośni
i Hercegowinie). Kontyngent poborowych ustalały centralne
organy przedstawicielskie bez podziału na kraje wchodzące
w skład monarchii. Roczniki poborowych odzwierciedlały
w zasadzie przekrój społeczeństwa monarchii naddunajskiej.
W monarchii przestrzegano terytorialnego systemu uzupeł-
niania oddziałów. Każdy pułk miał swój okręg, z którego
werbowano mężczyzn do jego szeregów. W oddziałach artylerii
stosowano inny sposób uzupełniania szeregów — zaciągano
"Popisowych" z kilku okręgów, ale przeważnie w obrębie tego
80

samego korpusu. Taki system pozwalał na formowanie pułków


piechoty jednolitych pod względem narodowościowym. Były
więc pułki polskie (13, 20, 40, 56, 57 i 90), ukraińskie,
czeskie, niemieckie lub mieszane, jeśli okręg wojskowy
obejmował różne narodowości, np. Polaków i Ukraińców.
Podobny skład miały pułki kawalerii. Odmiennie sprawa
wyglądała w jednostkach artylerii, w których stosowano
kryterium doboru ludzi na podstawie wykształcenia, wykony-
wanego zawodu itp. Wśród podoficerów było tu więcej
Niemców. W czasie wojny skład narodowościowy pułków
znacznie się zmienił wskutek nierównomiernych strat i celo-
wego łączenia przedstawicieli różnych narodowości w po-
szczególnych oddziałach.
W armii austro-węgierskiej, podobnie jak i w niemieckiej
szczególną wagę przywiązywano do osiągnięcia dobrego
poziomu w strzelaniu i doskonalenia sprawności marszowych.
Według regulaminu z 1911 r. „niezłomną wytrwałość woli"
uznano za czynnik decydujący w bitwie. „Jeżeli stronie
nacierającej nawet po rzuceniu do boju wszystkich karabinów
[bagnetów — S.Cz.] nie uda się wywalczyć przewagi ogniowej,
dowódca jednak winien pamiętać, że powodzenie jest udziałem
wytrwałych i że wytrwanie bez wyjątku jest lepsze, mniej
powoduje strat niż odwrót — bezczynność jest hańbą". Te
wskazówki w niewielkim stopniu znalazły odzwierciedlenie
w poczynaniach armii austro-węgierskich latem 1916 r.
Przed wybuchem wojny monarchia austro-węgierska stosun-
kowo mało środków zużywała na rozwój armii. Pod względem
liczby ludności zajmowała trzecie miejsce (po Rosji i Niem-
czech), a na wojsko przeznaczała czwartą część wydatków
wojennych Niemiec i Rosji. Była znacznie słabsza finansowo
od sojusznika niemieckiego. Dlatego nie była zdolna dźwigać i
zbyt wielu obciążeń wojennych.
Od wiosny 1915 r. w monarchii austro-węgierskiej znacz-
nie ożywił się ruch narodowościowy, co spowodowało
rozluźnienie zwartości szeregów armii. Dążenia wyzwoleńcze
Mikołaj II
(1868 -1918) — car
rosyjski

Franz Conrad von Hötzendorf


— szef sztabu armii austro-wę- Gen. Ferdynand Foch (1851-1929),
gierskiej, faktycznie jej dowódca dowódca francuski
Gen. kaw. Aleksiej Brusiłow Gen. piech. Alexander von Linsin-
(1853-1926), dowódca Frontu gen, niemiecki generał dowodzą-
Południowo-Zachodniego cy kontrofensywą na Łuck od 16
do 25 czerwca 1916 r.

Franciszek Józef I (1830-1916)J


cesarz Austro-Węgier
Grigorij Jefimowicz Rasputin Cesarzowa rosyjska Aleksandra
(1872-1916), chłop syberyjski, fa-
woryt Mikołaja II i jego żony

Mikołaj II z rodziną
Front Południowo-Zachodni. Wiosna 1916 r. Najważniejsze osoby od
lewej: Nikołaj Iwanow, dowódca Frontu Płd.-Zach. (trzymający mapę);
gen. Dmitrij Szczerbaczew — dowódca 7 armii; książę Boriatyński; car
Mikołaj II; hr. Władimir Borisowicz Freedericks — minister dworu cesar-
skiego, kanclerz imperium (1897-1917); hr. Grabbe (w czapce futrza-
nej); hr. Szeremietiew

Narada w Stawce, 1916 r. Sześć najważniejszych osób od lewej: gen.


Aleksiej Poliwanow — minister wojny; gen. Aleksiej Ewert — dowódca
Frontu Zachodniego; gen. Michaił Aleksiejew (1857-1918) — szef
sztabu armii rosyjskiej; car Mikołaj II; gen. Aleksiej Kuropatkin — do-
wódca Frontu Północnego; gen. Nikołaj Iwanow (1851-1919) — dowódca
Frontu Południowo-Zachodniego.
Komendant Józef Piłsudz-
ski - 1916 r.

Moździerz austro-węgierski 30,5 cm


Piechota rosyjska rusza do ataku

Artyleria rosyjska na linii bojowej


81

pojawiły się wśród Czechów, Słowaków, Jugosłowian,


także Rumunów. Z mniejszym nasileniem rozwijała się sprawa
polska, jak również kwestia ukraińska. Sytuacja monarchii
naddunajskiej pozornie nie pogorszyła się, mimo że pojawił się
nowy przeciwnik, mianowicie Włochy. Dowództwo zręcznie
wykorzystywało cechy narodowe żołnierzy i trafnie rozdzielało
ich na poszczególne fronty. Oddziały południowosłowiańskie
biły się dzielnie na froncie włoskim. Nie gorzej dawały sobie
radę na froncie rosyjskim polskie pułki galicyjskie, a także
ukraińskie i węgierskie, a na froncie serbskim — pułki
niemieckie, węgierskie i chorwackie. W dużej mierze interesy
monarchii, nakładały się na interesy narodowościowe.
Mimo tej pozornej zgodności wojskowe władze austro-
-węgierskie popełniły wiele błędów w stosunku do różnych
grup ludności, szczególnie: jugosłowiańskiej, czeskiej i pol-
skiej. „Prześladowania polityczne, procesy, bezprawia, wyroki
śmierci, wszelkiego rodzaju szykany — to były metody
polityczne stosowane wobec Jugosłowian od samego początku
wojny i stale zaostrzane".
W społeczeństwie czeskim, a później czechosłowackim,
istniała grupa działaczy politycznych (Tomasz Masaryk,
Edward Beneś, Karol Kramaf), która prowadziła ożywioną
działalność w duchu niepodległościowym. Ogół społeczeństwa
natomiast pozostawał bierny i do czynnej akcji zbytnio się nie
angażował. Dlatego zdziwienie budzi fakt, że władze wojskowe
austro-węgierskie, a szczególnie AOK (Armee-Oberkomman-
do), kierowane przez rzekomo wrogo usposobionego do
Czechów i Słowaków arcyks. Fryderyka postępowały z „ba-
wolą zręcznością" wobec tych narodowości, wzbudzając w nich
nienawiść do monarchii. Kiedy zaś, w kwietniu 1915 r., pułk
czeski w pełnym składzie osobowym przeszedł na stronę
rosyjską, rozpoczęły się bezwzględne prześladowania. „Stałe
zaostrzanie różnych represji i ograniczenie swobód kon-
stytucyjnych w ogóle, stosowane od początku wojny, wywo-
ływały skutek odwrotny od zamierzonego — budziły niechęć,
82

przeradzającą się w nienawiść. Dowództwo wojskowe doma-


gało się wprowadzenia w Czechach rządów ściśle wojskowych,
powołując się na kiepskie morale pułków czeskich łatwo
poddających się Rosjanom, co przypisywano agitacji wy-
chodzącej także od rodzin żołnierzy i w ogóle antypaństwowym
nastrojom panującym w Czechach". Czesi jawnie sympatyzo-
wali z Serbami i Rosjanami.
Mimo uaktywnienia się dążeń niepodległościowych wśród
narodów monarchii armia austro-węgierska była filarem, na
którym mógł się opierać cesarz. Główną rolę w tym względzie
odgrywał korpus oficerski, wychowywany w duchu posłuszeń-
stwa wobec cesarza, będącego uosobieniem państwa. Według
zaleceń gen. Conrada oficera powinna była cechować „dumna
świadomość stanowa", a w społeczeństwie miał on zajmować
pozycję wyjątkową, dystansując urzędników wojskowych,
intendentów, weterynarzy itp.
Ta wysoka pozycja nie szła jednak w parze z uposażeniem
finansowym. Status materialny oficerów austro-węgierskich
był niezbyt wysoki w porównaniu z uposażeniem oficerów
armii innych państw. Prawdopodobnie niższe płace w Europie
otrzymywali tylko oficerowie armii tureckiej.
Korpus oficerski osłabiały ciągłe tarcia wewnętrzne. Ofice-
rowie liniowi byli przeświadczeni o swojej wyjątkowości.
Dźwigali przecież na swoich barkach główny ciężar zmagań.
Często ginęli. Zazdrościli sztabowcom bezpiecznego dekowa-
nia się z dala od frontu. Wiele tych opinii było krzywdzących
dla tych oficerów sztabu, którzy pracowali dobrze i wytrwale 12.
Do nasilenia konfliktu przyczyniła się protekcjonistyczna
i lekkomyślna polityka władz, polegająca na awansowaniu
i przyznawaniu odznaczeń oficerom sztabu generalnego.
Oficerów tych nazywano „protezami mózgowymi", oni nato-
miast nie pozostawali dłużni i odpłacali się frontowcom
określeniem „frontowe bestie". Wielu oficerów frontowych
12
Konflikty między oficerami frontowymi i sztabowymi nie były czymś
nowym i dotyczyły wszystkich walczących armii.
83

cieszyło się ogromnym uznaniem społeczeństwa, które darzyło


ich sympatią za męstwo, natomiast za klęski obwiniało
sztabowców. W większości te oskarżenia były bardzo krzyw-
dzące, ale trudno je sprostować.
Niemcy traktowali armię austro-węgierską z wyższością
j wiele jej sukcesów przypisywali sobie. Stąd wzięła się
chorobliwa zazdrość i współzawodnictwo, szczególnie między
dowództwem i sztabami, prowadzące w rezultacie nie do
skupienia wysiłków, ale do ich rozproszenia. Oficer austro-
-węgierski na ogół miał opinię człowieka dobrze wykształ-
conego, ale nie przyzwyczajonego do samodzielności.
„W wychowaniu korpusu oficerskiego — pisał Balck
— zaniedbano wyrabianie woli. Wychowywano raczej obo-
wiązkowych podwładnych, nie zaś samodzielnych, świado-
mych swej siły przełożonych, systematycznie przyzwyczajano
oficerów do zależności i do tego poczucia, że się jest
kierowanym. Również w Sztabie Generalnym rozstrzygała
przede wszystkim wiedza: oficer doskonale opanowywał formę
kierownictwa wojskowego i rozkazodawstwa, ale nie znał
dostatecznie narzędzia, z pomocą którego mógłby wyzyskać
swoje wiadomości" 13.
Opinię tę potwierdzał gen. Ludendorff. Wyjawił on, że
austro-węgierski Sztab Generalny zbyt duży nacisk kładł na
zagadnienia teoretyczne, „a daleki był od armii. Zbyt wiele
rozkazywano z góry, a tłumiono radość płynącą z samodziel-
nego działania" 14.
Nieporozumienia w armii oprócz pierwszeństwa w awansach
ze względów narodowościowych, budziła sprawa odznaczeń.
Istniało w tym względzie szeroko rozpowszechnione kumoter-
stwo. Z wyliczeń przeprowadzonych na wybranej grupie
oficerów przez austriackiego historyka Jefabka za okres od
Początku wojny do końca 1915 r. wynika, że największe straty
13
W. B a l c k , Rozwój taktyki w ciągu wielkiej wojny, Warszawa 1921, s. 31.
14
Cyt. za: J. P a j e w s k i, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa
1991, s. 156.
84

dotknęły korpus oficerski piechoty, natomiast najwięcej od.


znaczeń przydzielono oficerom kawalerii.
Dowództwo armii austro-węgierskiej nie było zbyt mocnym
jej elementem. Na początku wojny cesarz Franciszek Józef
starał się przedstawić szefa sztabu gen. Conrada von Hótzen-
dorfa jako wybitnego stratega. Opinię tę szczególnie rozpo-
wszechniano w kręgach wojskowych Niemiec. Jest w tym
wiele prawdy. Conrad miał gruntowną wiedzę wojskową
i duże doświadczenie. Gen. August von Cramon, przedstawiciel
armii niemieckiej przy sztabie austro-węgierskim, scharak-
teryzował go następująco: „Conrad bez wątpienia o głowę
górował nad innymi. Widział sprawy jaśniej, bardziej konsek-
wentnie i widział związki pomiędzy nimi. Wola prowadziła
go — poza nielicznymi wyjątkami — we właściwym kierunku,
jego zdolności były wielkie i wszechstronne. [...] Ale pomiędzy
jego chcieć i móc stał nie tylko on i jego kwalifikacje, stały
także narzędzia działania. I tu stracił miarę i wydawało mu
się, że jest bogatszy, niż był w rzeczywistości" 15.
Opinie z późniejszego okresu nie są mu już tak przychylne.
Uczyniono go niesłusznie odpowiedzialnym za wiele niepo-
wodzeń, szczególnie za brak jasno określonych koncepcji
i w rezultacie fatalnego w skutkach rozdzielenia sił na dwa
fronty — włoski i rosyjski.
Stanowiska dowódcze wszystkich szczebli obejmowali
ludzie o zróżnicowanych kwalifikacjach. Obok utalentowanych
generałów występowali oficerowie i podoficerowie reprezen-
tujący niski poziom. Do tego trzeba jeszcze dodać miękkość
i pobłażliwość oficerów oraz nie najlepszą motywację do
walki. Zabrakło też „żelaznej karności", nieodłącznej cechy
armii niemieckiej.
W pierwszej połowie 1916 r. próbowano wzmocnić armię
austro-węgierską przez wprowadzenie do niej oficerów nie-
mieckich. Akcja ta nie przybrała jednak szerszych rozmiarów,
ponieważ w tym czasie Niemcy próbowali już zrezygnować

15
Tamże, s. 508.
85

z podtrzymywania oddziałów austro-węgierskich. Główną


uwagę skupili na froncie zachodnim. Trzymali w rezerwie
dwie dywizje — 48 i 82. Oddziały austro-węgierskie starały
się podporządkować swoim dowódcom: 4 armię — grupie
armii gen. Linsingena, armię południową — gen. Bothmerowi.
O poziomie bojowym armii austro-węgierskiej decydował
Gównie korpus oficerów czynnych, a w nim odczuwało się
wyraźny niedobór.
Tabela 14
Liczba oficerów zawodowych w 70 DPH (4 armia)

Oficerów zawodowych
Numer pułku Liczba kompanii Oficerów zawodowych
na kompanię

312 14 3 0,21

313 13 1 0,07

314 14 4 0,28

315 13 1 0,07

Tabela 15
Liczba oficerów zawodowych w 7 DPH

Oficerów zawodowych
Numer pułku Liczba kompanii Oficerów zawodowych
na kompanię

38 17 7 0,4

68 17 9 0,5

37 12 11 0,9

79 20 8 0,4

W korpusie podoficerów zawodowych był także deficyt.


Ogromne straty powodowały, że brakło tzw. sierżantów
w okopach, którzy byli siłą napędową wszelkich poczynań
bojowych. Przychodzili ludzie młodzi, pośpiesznie przeszko-
leni, którzy nie dorównywali swoim poprzednikom.
Skład narodowościowy w dużym stopniu decydował o sile
bojowej oddziałów. W 70 DPH przedstawiał się on na-
86

stępująco: 69 procent Węgrów, 9 procent Niemców, 14,5


procent Rumunów, 6,5 procent Słowaków i 0,5 procent innych
(w 313 pp Serbowie). Z lewej strony 70 DPH rozmieszczona
była 2 DP — jarosławska. W skład jej wchodziły pułki
galicyjskie: 89 pp — 60 procent Ukraińców, 29 procent
Polaków; 90 pp — 75 procent Polaków, 40 pp — 97 procent
Polaków. Z tyłu za 70 DPH rozlokowana była 11 DP
— lwowska. W jej skład wchodziły: 58 pp — 72 procent
Ukraińców, 14 procent Polaków; 95 pp — 70 procent
Ukraińców, 21 procent Polaków.
W 7 DP występowali: 37 pp — Węgrzy, Rumuni; 38 pp
— Węgrzy; 79 pp — Serbowie i Chorwaci; 68 pp — Węgrzy,
jeden batalion — Niemcy. 37 DPH: 13 pp — Słowacy; 18 pp
— Węgrzy, Niemcy; 14 pp — Słowacy; 15 pp — Słowacy.
W 41 DPH: 12 pp — Rumuni, Węgrzy, Ukraińcy; 32 pp
— Rumuni; 20 pp — Węgrzy; 31 pp — Węgrzy (szerzej patrz
załącznik 1).
W czasie wojny dowódcami grup armii byli głównie Niemcy
austriaccy, rzadziej Węgrzy; jedyny wyjątek stanowił częś-
ciowo zniemczony Chorwat (gen. Svetozar von Borojević).
W NKA austro-węgierskiej nie dowierzano Polakom i Cze-
chom i dlatego żaden z nich nie piastował funkcji dowódcy
grupy armii.
Armia naddunajska początkowo wykazała się dużym kun-
sztem bojowym (operacja lubelska, Łapanów, Limanowa,
Kraków, Gorlice). W drugiej połowie 1915 r. utraciła już
swoje walory i walczyła znacznie słabiej niż w pierwszym
roku wojny. Działania wojenne prowadzone w Galicji w 1914
i 1915 r. nadwerężyły siły tej armii tak mocno, że — jak
twierdzi gen. Ludendorff — już nigdy się one nie odrodziły.
W armii tej, jego zdaniem, „śmiały duch inicjatywy zamienił
się w stałą nadwrażliwość do mas rosyjskich. Silny pociąg do
pesymizmu ukazywał się i w szczególności wyższe kierownic-
two wojskowe było nim dotknięte. Tem tylko wytłumaczyć
można, że po wykonaniu nawet świetnych ataków wola
87

bojowa opadała niespodziewanie, lub wprost w odwrotne


wpadała usposobienie" 16.
Dowództwo niemieckie miało poczucie wyższości wobec
austro-węgierskiego sojusznika. Było w tym sporo pychy,
trzeba jednak sprawiedliwie ocenić, że pod względem bitności
i fachowości wojska niemieckie wyraźnie przewyższały żoł-
nierzy z monarchii naddunajskiej. Gen. Linsingen, któremu
podlegała 4 armia austro-węgierska, żywo interesował się
przygotowaniami tej armii do obrony, ale nie dostrzegł w tej
mierze żadnych niepokojących sygnałów. Był on w ostrym
konflikcie z dowódcą armii południowej gen. Bothmerem,
któremu najczęściej musiał ustępować. Te niesnaski nie
wpływały korzystnie na przygotowania obronne.
W pierwszym półroczu 1916 r. nie odnotowano przypad-
ków dezercji zwartym oddziałem, tak jak się to zdarzyło
w kwietniu 1915 r., kiedy 28 pułk piechoty (praski) prze-
szedł na stronę wroga. Liczba dezercji była nawet mniejsza
niż przeciętnie. Mimo że była przerwa w działaniach bojo-
wych, to w oddziałach 4 armii austro-węgierskiej występo-
wały straty. W okresie od 15 do 30 kwietnia 1916 r.
odnotowano w niej 439 zabitych i rannych, 2476 chorych
i 9 zaginionych, co na ponad 100-tysieczną armię nie było
dużą liczbą. Straty w X korpusie (zabici, ranni, chorzy,
zaginieni, jeńcy), liczącym około 30 000 żołnierzy, w pierw-
szej połowie maja wynosiły 689 osób, natomiast w drugiej
połowie 674. Zaskakująco duża była liczba chorych od-
notowanych 22 kwietnia w X korpusie gen. Hugona Mar-
tinyego i w II korpusie gen. Julisa Kaisera — wynosiła ona
1048 żołnierzy.
Następstwem niezbyt udanego wystąpienia 4 armii w wal-
kach jesienią 1915 r. na Wołyniu były zmiany personalne
w sztabie. Zanosiło się na to, że i dowódca armii arcyksiążę
Jozef Ferdynand pożegna się ze swoim stanowiskiem. Jego
16
M. Sokolnicki, Polska w pamiętnikach wielkiej wojny, Warszawa
1925, s. 99-100.
88

arystokratyczne pochodzenie, koneksje z cesarzem Francisz-


kiem Józefem, który był ojcem chrzestnym arcyksięcia, a także
duża popularność w armii — uratowały go od dymisji. Gen.
Conrad zadowolił się usunięciem szefa sztabu 4 armii gen.
Josepha Paića. Na jego miejsce powołał swego zaufanego
człowieka, gen. Otto Berndta.
Od początku urzędowania gen. Berndta zarysował się
wyraźny konflikt personalny między nim a arcyksięciem.
Doszło nawet do tego, że arcyksiążę nie chciał używać tego
samego samochodu co Berndt, wołał też jeździć z innym
kierowcą. Skłonny był do żartów z podwładnymi, co mocno
raziło Berndta. Miał wrogi stosunek do niemieckich oficerów
i nie akceptował ich w swojej armii. Otoczył się lekkoduchami
arystokratycznego pochodzenia. Najwięcej czasu spędzał z bra-
tem Henrykiem i synem ministra spraw zagranicznych — Berch-
toldem. Szef sztabu zgorszony był tym, że syn Berchtolda
unika niebezpieczeństw wojennych. Rzekomo sztab 4 armii
był miejscem hulanek i frywolnego życia. Arcyksiążę zwyczaje
ze stolicy przeniósł na front.
Stosunki Józefa Ferdynanda z gen. Alexandrem Linsin-
genem (przełożonym) też były niezwykle napięte, co wyni-
kało z wyższego stanowiska Linsingena. 26 lutego 1916 r.
arcyksiążę został mianowany generałem-pułkownikiem17.
Odpowiedź Niemców była natychmiastowa — gen. Linsin-
gen został awansowany do tego samego stopnia. W dalszej
batalii przeciwko arcyksięciu generał wysłał swego szefa
sztabu na inspekcję 4 armii. Arcyksiążę sprzeciwił się tej
kontroli i podczas ulewy wsadził inspektora do odkrytego
samochodu i kazał wozić, aby go „upokorzyć", sam zaś
udał się z bratem na trzydniowe polowanie nad Styr.
Stolzman wysłał do gen. Conrada obszerny raport w tej
sprawie. Raport został otwarty tuż przed atakiem rosyjskim
i Conrad nie zdążył wyciągnąć żadnych konsekwencji
17
Stopień generała-pułkownika wprowadzono w armii austro-węgierskiej
w 1915 r.
89

służbowych. Najprawdopodobniej jednak wielkiej kary


arcyksiążę by nie poniósł, ponieważ sam Conrad był
w ostrym konflikcie z dowództwem niemieckim.
Gen. Berndt wyolbrzymił w swoich pamiętnikach znaczenie
pasji, jakiej się oddawał w czasie wolnym od pracy arcyksiążę
Józef Ferdynand. Twierdził, że przez sport łowiecki zanie-
dbywał on swoje obowiązki służbowe. Określał swego dowód-
cę jako osobę niezrównoważoną, kapryśną i cyniczną, w dodat-
ku złośliwą jak małe dziecko.
Mimo wrogiego nastawienia do arcyksięcia Berndt potrafił
jednak znaleźć u niego wiele wartościowych cech. Podkreślał
m.in. jego staranne wykształcenie, duże zdolności, dobrą
pamięć oraz duże poczucie humoru. Z cech charakteru na
pierwszym miejscu wymienił stanowczość. Ponadto twierdził,
że znał się na ludziach i trafnie ich dobierał.
Od połowy kwietnia 1916 r. w 4 armii austro-węgierskiej
nastąpiła zmiana w zachowaniu dowódców różnych szczebli,
którzy skłaniali się ku mniej czynnemu angażowaniu w przy-
gotowania wojenne. Przenosiło się to na szersze kręgi
żołnierskie. Przyczyną takiej postawy było m.in. to, że
dowódcy żądali większych dostaw amunicji w celu za-
pobieżenia przesuwaniu się oddziałów rosyjskich zbyt
blisko austro-węgierskiego frontu. Natomiast dowódca armii,
zobowiązany przez NKA austro-węgierskiej do oszczędzania
amunicji, szczególnie artyleryjskiej, nie zezwalał na zbytnie
ostrzeliwanie Rosjan. Ta wątpliwa oszczędność spowo-
dowała, że Rosjanie w niektórych miejscach prawie bez-
karnie podsunęli się pod pozycje austro-węgierskie na
odległość nawet do 300 m.
Wartość bojowa formacji austro-węgierskich, na które było
przewidywane główne uderzenie rosyjskie, była oceniana jako
słaba lub przeciętna 18. Na 20-kilometrowym odcinku frontu
od Dubiszcza do Koryta rozlokowane były dwie dywizje.
18
Do tych opinii trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Ocena wartości
bojowej oddziałów była bowiem dokonana już po bitwie pod Łuckiem.
90

Z lewej strony, w pobliżu Ołyki, stała 2 DP jarosławska. W jej


skład wchodziły pułki galicyjskie: 89, 90, 40 (po pięć
batalionów). W ostatnim pułku czwarty batalion — to batalion
żandarmerii. Wartość bojowa dywizji była słaba. Z prawej
strony znajdowała się 70 DPH w składzie: 312, 313, 314 i 315
pp honwedów. Dywizja ta dotychczas zabezpieczała granicę
z Rumunią, czyli w zasadzie pełniła służbę graniczną. Była
ona niedostatecznie wyszkolona i miała przeciętną wartość
bojową. Dywizję tę wspierała 11 DK, w skład której wchodziły
dwa pułki galicyjskie — 58 i 95.

SIŁY NIEMIECKIE

Siły niemieckie w dniu 6 września 1916 r. liczyły 8200 tys.


żołnierzy. Był to szczyt możliwości mobilizacyjnych osiąg-
niętych w czasie wojny.
Społeczeństwo niemieckie, pomimo półtorarocznych cięż-
kich zmagań, było na ogół przychylnie nastawione do dalszego
prowadzenia działań. Ufano zapewnieniom polityków i woj-
skowych, że zwycięstwo jest już blisko i nastąpi w roku 1916.
Ten optymizm był nieodpowiedzialny i nie znajdował po-
twierdzenia w rzeczywistości wojennej. Poważnym problemem
stawały się coraz dotkliwiej odczuwane skutki blokady eko-
nomicznej. Dużo energii, sił i sprzętu przeznaczano na
ratowanie swoich słabszych sojuszników — Turcji i Bułgarii.
W czasie walk 1915 r. wojska niemieckie poniosły duże
straty. W okresie od sierpnia 1914 r. do grudnia 1915 r.
wynosiły one w zabitych i zmarłych z ran i chorób około 628
tys. żołnierzy, rannych było 1595 tys. oraz jeńców i zaginio-
nych 320 tys. Sprawnie działająca opieka medyczna przy-
czyniała się do tego, że ranni dość szybko odzyskiwali siły
i wracali na front. Próbowano zwiększyć liczbę oddziałów,
m.in. wzywając do poboru rekrutów urodzonych w roku 1895
i 1896. W miejsce męskich batalionów roboczych powoływano
kobiece, a mężczyzn odsyłano do oddziałów odwodowych.
91

Wyszkolenie uzupełnień pozostawało niestety na niskim


poziomie. W związku z wielkimi stratami w kadrze oficerskiej
szkolenie prowadzili oficerowie starsi wiekiem. Nie zawsze
mogli oni sprostać wymaganiom nowoczesnej wojny. Naj-
częściej rekruci na obszarze swego kraju przechodzili szkołę
drylu i ewentualnie zdobywali podstawy wyszkolenia bojowe-
go. Dalszy etap szkolenia, czyli przystosowanie do czynności
frontowych, odbywał się w polowych obozach ćwiczebnych
w pobliżu frontu.
Na początku wojny zakładano, że wojsko stałe (pierwszego
rzutu) z młodszymi rocznikami rezerwy będzie stanowić trzon
sił toczących wielkie bitwy. Później, w miarę narastania strat,
zaczęto sięgać po oddziały drugiego i trzeciego rzutu. Zatarły
się różnice pod względem użycia w działaniach wojsk z po-
szczególnych rzutów.
W 1915 r. przeprowadzono reorganizację armii, polegającą
na przekształceniu dywizji czteropułkowych w trzypułkowe.
Zmiana ta miała wpływ na usprawnienie dowodzenia. W wy-
niku tego zabiegu uzyskano większą liczbę dobrze wyposażo-
nych oddziałów z silną artylerią. W tym czasie wzrastała rola
artylerii przeciwlotniczej; pod koniec 1915 r. Niemcy posiadały
641 dział przeciwlotniczych. Ponadto formacje rezerwowe,
zwłaszcza na froncie wschodnim, włączono w skład dywizji.
Kawaleria niemiecka wykorzystywała dobrze przygotowane
i ułożone konie. Kawalerzyści byli uzbrojeni w karabinki (25
naboi) i stalowe lance. Jednakże już w 1915 r. coraz dotkliwiej
odczuwano brak koni. Na froncie zachodnim 12 procent stanu
etatowego tych zwierząt było leczone w lazaretach weteryna-
ryjnych, natomiast na froncie wschodnim aż 20 procent.
Miesięczne zapotrzebowanie na konie wynosiło 16 tys. sztuk.
Na terytorium państwa niemieckiego trudno było zaopatrzyć
się w konie. Możliwość ich zakupu za granicą w obliczu
blokady praktycznie nie istniała.
Na froncie wschodnim, na północ od Prypeci, tuż przed
bitwą pod Łuckiem Niemcy posiadali 48 dywizji piechoty (2
92

austro-węgierskie) i 10,5 dywizji kawalerii. Siły te były


o połowę mniejsze od rosyjskich i liczyły 495 tys. bagnetów.
Trzeba dodać, że nieudana ofensywa wojsk rosyjskich nad
jeziorem Narocz znacznie obniżyła ich wartość w ocenach
dowództwa niemieckiego. Wskutek tego z grupy armii gen
Linsingena zabrano dwie dywizje i odesłano do Francji. Takie
osłabienie sił spowodowało, że w gorącym okresie walk pod
Łuckiem zabrakło ich do likwidowania przełamania.
Piechota armii niemieckiej miała w swym wyposażeniu
karabin ręczny, samopowtarzalny, sześciostrzałowy Mauser
wz. 188819. Armia niemiecka przodowała pod względem
wyposażenia w karabiny maszynowe. Najczęściej używano
karabinów konstrukcji Bergmanna i Maxima.
Wśród walczących państw Niemcy wiedli prymat w rozwoju
artylerii. 1 stycznia 1914 r. posiadali 1713 baterii i 9388 dział,
w tym 381 baterii artylerii ciężkiej i 1396 dział. W dalszym
okresie wojny unowocześnili produkcję dział wszystkich
kalibrów. Dzięki produkcji luf o niezwykłej wytrzymałości
i specjalnych łóż do dział strzelali z nich na nie osiąganą
dotychczas odległość. Najbardziej rozpowszechnione były
działa lekkie kalibru 77 mm wz. 189620, ale największe
sukcesy osiągnięto dzięki ciężkiej artylerii.
Niemcy i ich sojusznicy mieli mniejsze trudności z do-
stawami broni i amunicji niż Rosja, gdyż niemiecki przemysł
był lepiej przygotowany do produkcji wojennej niż przemysł
Rosji, Wielkiej Brytanii, Francji. W Niemczech, podobnie jak
i w Rosji (tylko w mniejszej skali), na początku wojny
wystąpiły perturbacje w zaopatrzeniu w amunicję artyleryjską,
19
Karabin Mauser ocenia się jako dobrze skonstruowaną broń. Kolejne
wzory powstawały poprzez ulepszenie elementów łub zespołów wzoru
podstawowego. Odznaczał się on wytrzymałością i niezawodnością działania.
Niestety był wrażliwy na zanieczyszczenia w warunkach polowych i dlatego
wymagał starannego obchodzenia się z nim.
20
Austro-Węgry podczas wojny wprowadzały różnorodny sprzęt artyleryj-
ski. Pod koniec wojny doliczono się 34 typów. Było to niezbyt korzystne
zjawisko; A. Truszkowski, Z dziedziny artylerii, Kraków 1920, s. 145.1
93

spowodowane złym planowaniem. Gospodarka niemiecka


szybko przezwyciężyła ten kryzys i zaopatrzenie w amunicję
w 1916 r. było dobre.
Artyleria niemiecka była zaopatrzona w amunicję artyleryj-
ską w następujących ilościach: na działo polowe przypadało
850 pocisków, na haubicę polową 750. Ich austro-węgierscy
sojusznicy mieli znacznie mniej amunicji — na działo polowe
320 pocisków, na haubicę polową 200.
Niemcy mieli duże osiągnięcia w rozwoju lotnictwa. Samo-
loty wykorzystywano do zdobywania informacji wywiadow-
czych, zbierania danych meteorologicznych, jak również do
bombardowania celów naziemnych. Były one skupione głównie
na froncie zachodnim, ale część samolotów przerzucono na
front wschodni, gdzie uczestniczyły w bitwie pod Łuckiem.
Na sytuację państw centralnych wywierały wpływ skutki
blokady ekonomicznej, która odsunęła Niemcy od źródeł
zaopatrzenia w państwach neutralnych. Niemcy jednak po-
trafiły znaleźć zasoby surowców zastępczych, które choć
w części pozwoliły na przezwyciężenie trudności (np. saletrę
zastąpiły azotem z powietrza).
Produkty zastępcze zastosowano również w żywności,
w której obowiązywał system kartkowy. Ludność otrzy-
mywała 250 g mięsa na osobę w ciągu tygodnia, a przydział
chleba został zmniejszony z 225 do 200 g. W 1916 r.
niektóre racje żywnościowe zmniejszono do 1/3 poprzedniej
wielkości; najgorzej przedstawiała się sytuacja w zaopatrzeniu
w ser, ryż i cukier.
Armia niemiecka była dobrze przygotowana do wypełnienia
swoich zadań. Istotną rolę w tym względzie odgrywał niski
wskaźnik analfabetów, który na początku XX w. wynosił
w Niemczech 0,05 procent. Dla porównania we Francji — 5,8
procent, w Austro-Węgrzech — 15.
Wiele emocji budziły reklamacje z wojska. Dobrze zarabia-
jący robotnicy fabryczni używali wielu zabiegów, aby wy-
bronić się przed służbą frontową. Robotnicy rolni natomiast
94

obligatoryjnie byli zwalniani ze służby wojskowej. Nie znalazło


to uznania w społeczeństwie, gdyż widziano w tym nie-
sprawiedliwe uprzywilejowanie.
Duże straty w kadrze oficerskiej powodowały, że ubytki
uzupełniano nie do końca wyszkolonymi oficerami. Młodzi
ludzie dosyć szybko stawali się dowódcami kompanii i bata-
lionów, ale nie mieli ani odpowiedniej praktyki, ani autorytetu
u podwładnych. Coraz gorszym morale charakteryzowali się
żołnierze z uzupełnień. Za ich pośrednictwem, a także przez
żołnierzy przebywających na urlopach próbowano zaszczepić
niechęć żołnierzy do oficerów. Posługiwano się wypróbowa-
nym argumentem, że oficerowie przedłużają wojnę, żeby
uzyskiwać szybsze awanse. Nie zostały zaakceptowane próby
oszczędzania oficerów, tj. wydzielanie w odwodzie dowódców
tuż przed bitwą.
ROZDZIAŁ III
ZAMIERZENIA OPERACYJNE

CHARAKTERYSTYKA OBSZARU DZIAŁAŃ

Obszar, na którym rozegrały się główne wydarzenia bitwy pod


Łuckiem, znajduje się na Polesiu. Jego rozmiary wynoszą 115
tys. km2. Obszar ten kształtem jest zbliżony do trapezu. Jego
granice od zachodu wyznacza Bug na odcinku Brześć-Doro-
husk (110 km), na północy trasa komunikacyjna biegnąca
przez Słuck, Bobrujsk do Mohylewa, na wschodzie linia
Dniepru na odcinku Mohylew-Kijów (375 km), na południu
zaś linia kolejowa Chełm-Dorohusk-Kowel, a dalej trasa
biegnąca przez Kowel-Równe-Żytomierz do rejonu Kijowa.
Pod względem administracyjnym największy obszar Polesia
należał przed I wojną światową do guberni mińskiej, a po-
szczególne powiaty do guberni grodzieńskiej, mohylewskiej
i kijowskiej.
Polesie jest obszarem równinnym o nieznacznych wysokościach
względnych. Duży jego obszar, około 25 procent powierzchni,
zajmują torfy i bagna. Występują one przeważnie w środkowej
części Niziny Poleskiej i w pobliżu wszystkich rzek. Największe
obszary błotne znajdują się nad Prypecią i na północ od niej,
między Jasiołdą a Słuczą, a także między Stochodem a Styrem.
96

We wschodniej części Polesia 30 procent powierzchni stanowiły


bagna, natomiast w zachodniej aż 70 procent.
Klimat Polesia jest na ogół łagodny, nie charakteryzuje się
gwałtownymi zmianami temperatury, ale utrzymująca się tu
wilgoć sprzyjała powstawaniu takich chorób, jak febra i tyfus.
Powodzie występowały dosyć często, ale nigdy gwał-
townie, za to okres ich trwania był długi — od połowy
marca do połowy maja.
Większe rzeki, prawe dopływy Prypeci: Horyń ze Słuczą,
Uża, Styr, wypływają ze wzniesień Wyżyny Wołyńskiej,
dlatego też w górnym biegu mają silny nurt, który na obszarze
Niziny Poleskiej staje się zdecydowanie wolniejszy. Natomiast
pozostałe prawobrzeżne dopływy Prypeci: Łuria, Stwiga,
Uborć, a nawet Stochód, mają nieduże różnice w profilu
i w związku z tym płyną leniwie. Brzegi rzek na Polesiu są
niskie, grząskie i nie ukształtowane. Dna mają piaszczyste,
przykryte często dość grubą warstwą szlamu i mułu. Warstwa
ta sprawiała, że nawet rzeczki wąskie i niezbyt głębokie były
trudne do przebycia. Szerokość rzek była bardzo zróżnicowana.
Występowały zarówno kilkumetrowe zwężenia, jak też kil-
kusetmetrowe rozlewiska, tzw. jeziora lub zastawia. Koryta
rzek również były zróżnicowane. Często występowały ramiona
i rozwidlenia, stale zmieniające swoje położenie, a w okresie
suszy częściowo lub zupełnie wysychające.
Ważną rolę w operacji Brusiłowa odegrały dwie rzeki
— Styr i Stochód. Głębokość Styru wynosi 1-3 m, szerokość
50-100 m, a w dolnym biegu nawet 150 m. Brzegi rzeki są
niskie, zabagnione, tylko w niektórych miejscach mają wyso-
kość do 3 m.
Stochód ma głębokość do 3 m, szerokość do 50 m i długość
około 220 km. Wypływa z podmokłych łąk na Wołyniu.
Płynie powoli w kierunku północnym, tworząc liczne ramiona,
odnogi i rozgałęzienia (stąd nazwa Sto-chód) w których
trudno odnaleźć główny nurt. Dolina rzeki jest bagnista,
porośnięta szuwarami, zaroślami lub gęstym lasem, dochodzą-
97

cym w niektórych miejscach do 4 km szerokości. Krawędzie


doliny stanowią niezbyt wysokie piaszczyste wzniesienia.
Koryto rzeki i wszystkie jej ramiona tworzą linię powyginaną,
pełną załamań. Z tych względów Stochód był poważną
przeszkodą w prowadzeniu operacji wojskowych.
Oceniając rzeki poleskie z wojskowego punktu widzenia,
należy stwierdzić, że ich ułożenie było szczególnie korzystne
dla oddziałów znajdujących się w obronie. Koryta ich bowiem
biegły prostopadle do przypuszczalnych kierunków działań
wojennych. Natomiast rzeki Pina i Prypeć oraz Kanał Ogiń-
skiego ciągnęły się z zachodu na wschód i stanowiły oś
operacji wojennych toczonych na Polesiu.
Dużym utrudnieniem w prowadzeniu działań bojowych na
obszarze całej Rosji, a na Polesiu szczególnie, była słabo
rozwinięta sieć linii kolejowych. W końcu 1913 r. zaczęto je
rozbudowywać przy pomocy Francji, ale wojna pokrzyżowała
realizację tych ambitnych planów.
Sieć dróg była na Polesiu nierównomierna. Środkowa część
regionu, najsłabiej zaludniona, najbardziej bagnista, o dużej
liczbie rzek i kanałów, miała niedostateczną liczbę dróg.
Przeważały tu drogi gruntowe, na ogół błotne i piaszczyste.
Błotniste wdychały podczas długotrwałej suszy lub po mało
śnieżnej zimie. Często budowano na nich groble (wykładano je
okrąglakami i przysypywano cienką warstwą ziemi). Takie
drogi okazały się niezwykle trudne dla koni. Znacznie lepsze
były drogi piaszczyste. Większe z nich nazywano „traktami
pocztowymi", „bolszakami" lub „gościńcami". Miały one kilka
metrów szerokości. Na niektórych odcinkach swobodnie mogła
poruszać się artyleria, ale na większości z trudem przejeżdżał
lekki wóz. W okresie wiosennych roztopów i jesiennych słot,
trwających do kilku miesięcy, drogi te były nieprzejezdne.
Lepsze drogi były na obrzeżach Polesia, z wyjątkiem strony
wschodniej. Na obrzeżach występowały drogi bite, które
nazywano szosami. Miały one od 8 do 12 m szerokości, w tym
3~5 m nawierzchni utwardzonej kruszywem.
98

Mosty były przeważnie drewniane, rzadko murowane lub


betonowe. Dużą rolę odgrywały pomosty. Najgorzej było
przejechać przez tzw. hacie. Były to pomosty na palach
wysokości do 2 m, ciągnące się do kilku kilometrów. Często
tworzyły się w nich duże dziury. Trudno było ominąć
zniszczone pomosty, stanowiły bowiem nierzadko jedyne
przejście w podmokłym terenie.
Do niezwykłości poleskich dróg należy zaliczyć brody
przez błota. Drogi takie raptownie się urywały, po czym
pojawiało się kilkadziesiąt metrów płytkiej wody z piaszczys-
tym i bezpiecznym dnem, a następnie piaszczysty grunt.
Rzecz jasna, nie mogły się po nich poruszać samochody
ciężarowe i ciężkie wozy taborowe.
Odrębny rodzaj stanowiły drogi pomiędzy wsiami: wąskie,
kręte, wyboiste, z nadwątlonymi mostami, często występują-
cymi brodami, a także drogi leśne, tak wąskie, że wyminięcie
się dwóch furmanek było wręcz niemożliwe. Drogi gospodar-
cze często niespodziewanie urywały się i wtedy bez pomocy
miejscowego przewodnika dalszy przejazd był niewykonalny.
Ważną rolę odgrywały drogi budowane w latach 1914-1916
na potrzeby wojenne. Do ich wznoszenia wykorzystywano
powszechnie występujący na tym terenie materiał — drewno.
Usypywano groble, a na nich umieszczano pomosty z dyli
drewnianych. Na terenach podmokłych takie pomosty ciągnęły
się niekiedy całymi kilometrami. Drogi z okrąglaków, budo-
wane przez wojsko niemieckie na mocnym podłożu, były
szerokie i wygodne i przetrwały długie lata. Natomiast drogi
budowane przez wojska austro-węgierskie były wykonane
niesolidnie i odbiegały jakością od niemieckich. Podobnie
słabo prezentowały się drogi wybudowane po stronie rosyjskiej.
Linie kolejowe były jedynym pewnym środkiem komunikacji.
Jednakże w porównaniu do Niemiec i Austro-Węgier Rosja
miała ich niewiele. W Niemczech na każde 100 km2 przypadało
10,6 km linii kolejowych, we Francji 8,8 km, w Austro-Węgrzech
— 6,4 km, a w Rosji — zaledwie 1,1 km. Ponadto na Wschodzie
99

były one nierównomiernie rozmieszczone. Dość gęsto występo-


wały po obu stronach szlaku prowadzącego przez Piotrog-
ad-Moskwę-Krym. W miarę dobrym układem linii komunika-
cyjnych charakteryzowały się ziemie polskie. Na Polesiu rozwój
linii kolejowych był dużo słabszy. Na północy wpływ na
zaopatrzenie walczących stron miały dwutorowe linie kolejowe:
Piotrogród-Wilno-Warszawa; Bołogoje-Lida-Wołkowysk-War-
szawa; Moskwa-Mińsk-Baranowicze-Białystok-Warszawa lub
Baranowicze-Brześć-Warszawa. W zasięgu operacji wołyńskich
Brusiłowa znajdowały się linie kolejowe: Kijów-Korosten-Sar-
ny-Brześć (linia strategiczna); Kijów-Równe-Kowel-Brześć;
Briańsk-Rzeczyszcze-Łuniniec-Brześć. Wykorzystywano też
mniejsze linie kolejowe biegnące ze wschodu do Galicji. Brano
również pod uwagę kolejki wąskotorowe, których znaczenie
niepomiernie wzrosło latem 1916 r.
Zaludnienie Polesia było bardzo słabe i wynosiło 30
mieszkańców na 1 km2 (dane z 1924 r.). Region ten
zamieszkiwali głównie Białorusini, Ukraińcy i „Poleszucy"
czyli „tutejsi". Licznie osiedlali się tu Polacy, zwłaszcza
w miastach i zaściankach szlacheckich. O wiele mniej
niż Polaków było Niemców, Czechów, Żydów i zupełnie
mało Rosjan. Na obszarze Polesia przenikało się zatem
wiele kultur: ukraińska, polska, rosyjska, białoruska oraz,
dzięki osadnictwu, niemiecka i czeska.
Ludność mieszkająca w pobliżu frontu odnosiła się do
żołnierzy niemieckich i austro-węgierskich z rezerwą, a często
nawet wrogo. Zdarzały się wypadki pobicia i obrabowania
pojedynczych żołnierzy. Plagą stało się przerywanie połączeń
telefonicznych. Przy okazji dodam, że często ofiarą napaści
stawały się dwory, i to przeważnie polskie.
Według zgodnej oceny specjalistów, Polesie nie nadawało
się do prowadzenia operacji wojennych w wielkim stylu.
Główną przeszkodą była słaba sieć dróg bitych i kolejowych.
Błotnisty teren utrudniał zarówno zaopatrzenie, jak i przemarsze
wojsk oraz ograniczał możliwości manewru. Najlepiej mogła
100

sobie radzić tu piechota. Artyleria miała bardzo ograniczone


możliwości działania. Napotykała ogromne przeszkody przy
wszelkiego rodzaju przemieszczaniu się. Obserwację artyleryjską
utrudniały zarośla i lasy; można ją było przeprowadzić, ale
przeważnie z nieznacznej odległości. Zasoby żywnościowe
Polesia były słabe i dlatego w niewielkim stopniu można było
zaopatrywać się tu w produkty żywnościowe i furaż. Kwatero-
wanie wojsk, zwłaszcza większych oddziałów, było bardzo
trudne, gdyż osiedla występowały tu dość rzadko.

DYSPOZYCJE ROSYJSKIEGO DOWÓDZTWA OPERACYJNEGO


I PRÓBA DOSTOSOWANIA ZAMIERZEŃ OFENSYWNYCH DO
OTRZYMANYCH DYSPOZYCJI

Na podstawie dostępnych przekazów źródłowych można


z całą pewnością stwierdzić, że Rosjanie mieli doskonałe
rozeznanie co do wielkości sił austro-węgierskich i nie-
mieckich, znali też skład narodowościowy poszczególnych
oddziałów.
Skrupulatnie zbierane informacje wywiadowcze przyczyniły
się do dokładnego poznania pozycji obronnych przeciwnika
i liczebności znajdujących się na nich oddziałów. Wywiad
dowódcy frontu objął swoim zasięgiem działania odcinki
frontu austro-węgierskiego, na których przewidywano kierunki
natarcia. Obowiązkiem oficerów sztabu korpusów oraz dywizji
było zestawienie i sprawdzenie wszystkich informacji ważnych
z punktu widzenia przyszłych działań wojskowych (rozmiesz-
czenie wojsk, uzbrojenie, nastroje). Ponadto dwa razy w tygo-
dniu wysyłano oficerów sztabu poszczególnych armii dla
zebrania informacji o warunkach terenowych i umocnieniach
przeciwnika. Dane te uzupełniano zdjęciami lotniczymi.
Pozwoliło to na opracowanie dość dokładnych mapek. Odrębny
wywiad przeprowadzało dowództwo saperów, które swoje
informacje przedstawiało w obszernym zestawieniu i zapoz-
nawało z nimi wszystkich dowódców.
101

Przy pomocy wywiadu i zdjęć lotniczych Rosjanie ustalili,


że Niemcy i Austriacy wycofali z frontu szereg dywizji
i przewieźli je na front francuski oraz włoski. Ponadto
twierdzono, że na całym froncie były słabe odwody i obaj
sojusznicy nic nie robili w tym celu, aby je zwiększyć.
W manewrowym okresie wojny do przeprowadzenia czoło-
wych uderzeń zużywano dużo sił i środków, co nie było
gwarantem sukcesu — tylko w nielicznych przypadkach
uderzenia te kończyły się powodzeniem. Ponadto rozstrzyg-
nięcia bitwy szukano na skrzydle (lub skrzydłach), wiążąc siły
przeciwnika od czoła. Na obu skrzydłach ześrodkowywano
odwody i w razie powodzenia rzucano je w powstały wyłom
w celu wyjścia na tyły nieprzyjaciela. W wojnie pozycyjnej ta
metoda walki nie mogła znaleźć zastosowania (nie było
skrzydeł). Pozostawało przerwanie frontu uderzeniem od czoła.
W tym celu przeciwko nieprzyjacielowi znajdującemu się na
wybranym odcinku trzeba było zgromadzić duże odwody
piechoty i silną artylerię, wyposażoną w działa różnego
kalibru — najbardziej pożądane były działa ciężkie do 305
mm włącznie. Ogień artyleryjski miał zniszczyć zasieki z drutu
kolczastego i rozbić umocnienia. Oprócz tego artyleria nie-
przerwanie miała wspierać atakujących.
Armia rosyjska miała niewielkie doświadczenia w realizacji
ambitnych zadań postawionych przez gen. Brusiłowa. Dotych-
czas bowiem próbowała wiernie naśladować doświadczenia
angielsko-francuskie z walk w wojnie pozycyjnej, co w warun-
kach rosyjskich było trudne do realizacji. Olbrzymie prze-
strzenie, słabo rozwinięta sieć dróg kolejowych, niedostatek
środków technicznych — to były czynniki, które nie pozwalały
na przyjęcie zachodnich sposobów walki. Brusiłow zdawał
sobie sprawę, że przeprowadzenie operacji na jednym kierunku
nie ma szans powodzenia, przeciwnik zgromadzi bowiem
odpowiednie siły i przeszkodzi w natarciu. Dlatego polecił
Przygotować teren działań bojowych na wielu odcinkach, aby
przeciwnik nie wiedział, gdzie nastąpi główne uderzenie.
102

Plan opracowany w Stawce 14 kwietnia byl ogólnikowy.


Nie określał, w jakim celu organizowane jest natarcie i jakie
powinno przynieść rezultaty. Miało to ujemny wpływ na
planowanie operacji w dowództwach poszczególnych frontów
Podstawowym mankamentem planu było to, że nie przewidy-
wał głębokości operacyjnej natarcia. Wojskom rosyjskim
postawiono zadanie: uderzyć w celu zadania dużych strat
przeciwnikowi i zawładnąć jego pozycjami. Natomiast nie
określono sposobu rozwinięcia ewentualnego przełamania
Duże wątpliwości budził plan użycia kawalerii. Nie stanowiła
ona operacyjnego odwodu dowódcy armii, lecz została za-
planowana do użycia w terenie, który nie nadawał się do tego
celu, bo był bagnisty.
Zestawienie sił na odcinku frontu, na którym miało nastąpić
główne uderzenie, dawało znaczną przewagę (około 2 do 1)
wojskom rosyjskim. Ich przewaga na całym obszarze operacyj-
nym Frontu Południowo-Zachodniego wynosiła: 1,3:1 w pie-
chocie i 1,1:1 w artylerii.
Młodsi dowódcy zgłaszali uwagi do przedstawionego
planu. Gen. Zajonczkowski, który wprawdzie przewidywał
zwycięstwo wojsk rosyjskich, ale na kilka tygodni przed
rozpoczęciem uderzenia na Łuck przestrzegał przed po-
wtórzeniem się niemieckiego manewru z września 1915 r.,
kiedy to Niemcy powstrzymali zwycięskie natarcie wojsk
rosyjskich. Dlatego domagał się wzmocnienia sił na prawym
skrzydle 8 armii, zwłaszcza w pobliżu linii kolejowej
Kowel-Sarny.
Zadanie 8 armii miało polegać na odcięciu wojsk austro-
-węgierskich od przepraw na Styrze, a następnie opanowaniu
Kowla przez oddziały kawalerii. Ta szczególna dbałość
o kierunek północny miała na celu uniemożliwienie Niemcom
wykonania kontrnatarcia od północy.
Przygotowania wojsk Frontu Południowo-Zachodniego do
natarcia zostały rozpoczęte w lutym 1916 r. Nastąpiło to
z inicjatywy gen. Iwanowa, który sugerował, że ofensywę
103

może rozpocząć 11 lub 8 armia1. Przegrupowanie wojsk tego


frontu ogólnie rzecz biorąc zostało zakończone 14-15 maja.
Oddziały zapoznawały się ze swoimi odcinkami i kończyły
przygotowania związane z przełamaniem. 1 czerwca wydane
zostały wszystkie rozkazy dotyczące zajęcia stanowisk wyj-
ściowych do natarcia.
Ofensywa była przygotowywana bez rozgłosu, a termin jej
rozpoczęcia znała tylko niewielka grupa osób. Do grona
wtajemniczonych należała także żona cara. Zadania do reali-
zacji i koncepcję przełamania przedstawiono kadrze dowódczej
jedynie do ich wiadomości. Przegrupowań w obrębie armii
można było dokonywać dopiero w ostatnim tygodniu przed
ofensywą. Przygotowania mające na celu zmylenie przeciwnika
szły pełną parą na wielu odcinkach frontu. Oficerowie i żoł-
nierze mogli ubiegać się o wyjazd na urlop. Dopiero w ostatnim
tygodniu nie zezwalano na wyjazd, ale nie ujawniano tego
w rozkazach.
Termin natarcia wybrany został nieprzypadkowo: 4 czerwca
arcyksiążę Józef Ferdynand, dowódca 4 armii austro-węgierskiej,
miał obchodzić uroczyście sześćdziesiątą rocznicę urodzin.
Taktykę natarcia przygotowywano z wykorzystaniem do-
świadczeń z walk stoczonych jesienią i zimą w latach 1915-1916.
Starano się eliminować błędy, które wystąpiły w bitwie nad
jeziorem Narocz, m.in. zbyt dużą odległość od pozycji wyj-
ściowych do przednich stanowisk przeciwnika. Z frontu zachod-
niego również czerpano wzorce, przyswajając poglądy francuskich
generałów: Josepha Joffre'a i Ferdinanda Focha.
Przygotowania operacyjno-taktyczne rozpoczęły się już
w trzeciej dekadzie kwietnia 1916 r. Gen. Brusiłow, w trosce

1
Dokument nr 554. Gen. Iwanow — komandujuszczim 7, 8, 9 i 11
Żmijami. Direktiva nr 299, [w:] Nastuplenije jugo-zapadnogo fronta w ma-
ju-ijunie 1916 goda (dalej cyt. Nastuplenije...), Moskwa 1940, s. 511-516.
Dokument ten świadczy o tym, że pomysłodawcą uderzenia 8 armii mógł być
gen. Iwanow. Dlatego niezbyt uczciwie postępował Brusiłow, przypisując
autorstwo planu uderzenia 8 armii pod Łuckiem wyłącznie sobie.
104

o wyeliminowanie błędów, w swoich pismach wyjaśniał wiele


szczegółów przeznaczonych tylko dla dowódców armii. Więk-
szość jego instrukcji nakazywała: zbadanie warunków te-
renowych, przygotowanie wytypowanych odcinków frontu
opracowanie planu działań artylerii oraz intensywne szkolenie
wojsk.
Główną uwagę skupiono na doskonaleniu umiejętności
atakowania. Zasadniczo instrukcje wyodrębniały trzy jeg0
etapy: niszczenie i rozbicie obrony przeciwnika; zajęcie
i umocnienie się piechoty na pozycjach nieprzyjacielskich pod
ostrzałem ognia artyleryjskiego; rozwinięcie ewentualnego
sukcesu i przesunięcie się piechoty i artylerii do przodu.
Zasady te nie zawsze były jednak stosowane. Późniejsze
doświadczenia pokazały, że w wielu korpusach wystąpiła
tendencja do wykorzystania taktyki przełamania umocnionej
pozycji przy pomocy zwartej masy ludzkiej. Przyniosło to
ogromne straty.
Szkolenie do przewidywanego natarcia odbywało się po-
śpiesznie. Poza frontem zbudowano pozycje zbliżone do
austro-węgierskich i ćwiczono ich zdobywanie. Piechota
trenowała umiejętność opanowania odrębnych rejonów obrony
nieprzyjaciela, artyleria ćwiczyła sposoby niszczenia zasieków
z drutu kolczastego, okopów i punktów oporu. Wielką wagę
w szkoleniu przywiązywano do współdziałania piechoty
i artylerii. Zasadniczy nacisk położono na szkolenie uzupełnień,
szczególnie młodszych oficerów. Znany jest rozkaz Brusiłowa
o niewyprowadzaniu żołnierzy na pierwszą linię, dopóki nie
zdobędą elementarnej wiedzy wojskowej.
Z dużym rozmachem prowadzono prace ziemne pod kierun-
kiem gen. K. I. Wieliczki — profesora fortyfikacji, i ppłk. D.
M. Karbyszewa. W każdej armii przygotowywano się do
przerwania wyznaczonego odcinka frontu. Stanowiska rosyjskie
najczęściej składały się z 3 umocnionych pozycji, oddalonych
od siebie około 3-5 km. Każda pozycja miała głębokość około
1 km i składała się z 2-3 linii okopów, na przedpolu których
105

mieszczono zasieki z drutu kolczastego. Linie okopów


wytyczone były w taki sposób, aby przylegające do nich
przedpole mogło być ostrzeliwane w krzyżowym ogniu z broni
ręcznej i maszynowej. Najsilniej umocniona była pierwsza
transzeja. Czołową linię przygotowywano do przyjęcia pierw-
szego uderzenia. Przewidziano tam użycie dyżurnych od-
działów i dużej liczby karabinów maszynowych. Druga linia,
z której żołnierze mieli wspierać pierwszą, też była dobrze
umocniona. Trzecia linia składała się z szeregu grupowych
punktów oporu położonych od 300 do 740 m za drugą linią
i połączona była z nią systemem zasieków. Miała za zadanie
podtrzymać drugą linię w czasie prób jej przełamania. Ubez-
pieczała jej obrońców w razie odejścia na pozostałe pozycje.
Tworzono także gniazda dla karabinów maszynowych oraz
punkty obserwacyjne dla piechoty i artylerii. Schronów
budowano niewiele. Przeciwnikiem ich wznoszenia był gen.
Brusiłow, który twierdził, że podczas natarcia artyleryjskiego
przeciwnika stanowią groźną pułapkę dla załogi.
Wiele wysiłku włożono w przygotowanie stanowisk wyj-
ściowych do natarcia oraz ukrycia się przed obserwacją
i ogniem przeciwnika. Wykonano 6-8 transzei oddalonych od
siebie o 70-100 m. W niektórych miejscach tak blisko
podkopano się do pozycji austro-węgierskich, że odległość nie
przekraczała 100 m. Transzeje połączone były ze sobą rowami
łączącymi — po jednym rowie na kompanię. Były też
podziemne schrony, nazywane „lisimi jamami", w których
kryła się obsada pierwszej linii. Okopy budowano potężniejsze
niż w dotychczasowych kampaniach. Pod osłoną nocy umac-
niano przedpole, rozciągając przeszkody z drutu, kopiąc wilcze
doły i rozstawiając miny. Urządzano system rowów łącz-
nikowych umożliwiających dostęp do pierwszej linii okopów,
a następnie do drugiej i trzeciej. Ściany rowów wzmacniano
drewnianymi belkami.
Stosunkowo najlepiej była ufortyfikowana pierwsza pozycja;
druga i trzecia wymagały dalszej rozbudowy. Często tyłowe
106

pozycje widniały tylko na mapie. Okopy na ogół nie były


oszalowane, w większości nie miały strzelnic i daszków
zabezpieczających strzelców przed skutkami rażenia pocis-
ków szrapnelowych. Porozmieszczano gniazda karabinów
maszynowych i lekkie schrony — ziemianki, potężnych
schronów było niewiele. Sztuczne przeszkody należały do
rzadkości. Stopień gotowości pozycji rosyjskich do planowa-
nych działań wahał się od 25 do 65 procent. Ogólnie
umocnienia rosyjskie na wiosnę 1916 r. sprawiały przy-
gnębiające wrażenie. Woda z topniejących śniegów niszczyła
nie oszalowane okopy i długo nie ustępowała ze względu na
gliniaste podłoże.
Wielkie nadzieje Brusiłow pokładał w użyciu artylerii,
która miała zniszczyć okopy pierwszej, a nawet drugiej linii,
wykonać przejścia w zaporach z drutu kolczastego i częściowo
obezwładnić artylerię wroga. W 1916 r. Rosjanie umieli się
posługiwać ogniem bębniącym czy, jak go też zwano, huraga-
nowym. Wymyślili go Niemcy i zastosowali na froncie
zachodnim, a w maju 1916 r. przenieśli na front wschodni.
Brusiłow nie był zbyt gorącym orędownikiem ognia huraga-
nowego. W swojej instrukcji zalecał, by przez 15-20 minut
stosować „gęsty ogień", który, jak twierdził, mógł zdziałać
więcej niż ogień huraganowy przez 1-2 godziny. Zakazywał
ognia bębniącego dla ciężkiej artylerii.
Na wiele dni przed rozpoczęciem natarcia pod osłoną nocy
wprowadzano na linię bojową wojska przeznaczone do rozpo-
częcia ataku. Podstawiano artylerię, dobrze ją maskowano na
wybranych pozycjach.
W planowanej ofensywie Brusiłow zwrócił szczególną
uwagę na ścisłe współdziałanie piechoty i artylerii. Uważał tę
współpracę za warunek wstępny powodzenia. Ogólne kierow-
nictwo atakiem artyleryjskim na poszczególnych odcinkach
frontu zlecił dowódcom oddziałów piechoty. Oni powinni jak
„kapelmistrz w orkiestrze" kierować tym ogniem. Stąd potrzeba
dobrej i niezawodnej łączności między nim a grupami arty-
107

leryjskimi. W celu udzielenia wydatnego wsparcia artyleryj-


skiego Brusiłow nakazał część baterii artylerii lekkiej pod-
porządkować dowódcom piechoty pierwszej linii i ulokować
je nie dalej niż 2 km od pozycji przeciwnika. Obserwatorzy
tych baterii powinni znajdować się przy dowódcach batalio-
nów pierwszej linii, a ogólne kierownictwo ich ogniem — przy
dowództwie pułków rozmieszczonych na pierwszej linii.
W pierwszym okresie ataku zadaniem artylerii było niszczenie
zasieków z drutu kolczastego. Wobec małej liczby pocisków
dla ciężkiej artylerii i moździerzy zadanie to powinna była
wykonać lekka artyleria. Z dotychczasowych doświadczeń
wynikało, że w trzech liniach zasieków z drutu kolczastego
z odległości nie większej niż 2 km 350 granatami burzącymi
można uzyskać przejście mające około 3 m szerokości.
Brusiłow domagał się wykonania wielu takich przejść, a nie-
ograniczania się tylko do jednego, na którym nieuchronnie
ześrodkowałby się ogień nieprzyjaciela. Niszczenie umocnień
pierwszej i drugiej linii należało głównie do artylerii ciężkiej.
Szczególną uwagę zwracał Brusiłow na unicestwienie karabi-
nów maszynowych, a przede wszystkim ostrzeliwujących
z boku (flankujących). Zadania te powinny być wykonane
przez artylerię ciężką, moździerzową. Najlepsze rezultaty,
twierdził generał, uzyskiwane były przy prowadzeniu ognia
oddzielnie przez każdy rodzaj artylerii.
W poszczególnych korpusach artylerię podzielono na dwie
grupy. W każdej z nich wydzielono pododdziały do wykony-
wania określonych zadań. Do robienia przejść w zaporach
z drutu skompletowano specjalny pododdział złożony w zasa-
dzie z baterii dział lekkich; zwalczał on także niezbyt osłonięte
karabiny maszynowe. Do niszczenia schronów, mocno ob-
warowanych gniazd karabinów maszynowych i punktów
obserwacyjnych wyznaczono pododdział zestawiony z baterii
dział ciężkich i haubic. Do walki z artylerią przeciwnika
wydzielono artylerię ciężką. Ten podział nie był sztywny
i w razie potrzeby każdy rodzaj artylerii mógł wykonywać
108

inne zadania niż pierwotnie mu przydzielono. Tak nowatorski


sposób użycia artylerii zastosowany został w armii rosyjskiej
po raz pierwszy.
Stanowiska austro-węgierskie i niemieckie zalecano ostrze-
liwać tylko wtedy, gdy były dobrze rozpoznane. Artylerie
ustawiano nieraz w trzech rzędach blisko siebie. Zmieniano
stanowiska, które zostały wykryte przez wywiad przeciwnika
Ustawiano atrapy przypominające wyglądem działa artyleryj-
skie i robiono duży użytek z osłon dymnych. Bardzo dużą
wagę przywiązywano do ognia krzyżowego. Baterie ustawiano
w terenie trudno dostępnym nawet dla piechoty, jak np.
wydmy czy bagna. Baterie dział lekkich rozlokowane były
w odległości około 2 km od linii frontu przeciwnika, a baterie
dział ciężkich od 3 do 4 km.
Artyleria zdobywa, piechota zajmuje — tak określano rolę
tych formacji w natarciu. Artylerzyści uczyli się wspierać
poczynania piechoty. Gdy piechota znalazła się przed stanowis-
kami nieprzyjaciela na odległość umożliwiającą szturm, wów-
czas akcja artylerii stawała się tak gwałtowna, że zamieniała
się w ruchomy ogień zaporowy, torując drogę piechocie.
Piechota starała się zdążyć za tą ścianą ognia artyleryjskiego,
by uderzyć na stanowiska przeciwnika, zanim zdąży on
ochłonąć i zorganizować obronę.
Piechota powinna była nacierać na szerokości 16 km. Za
optymalne rozwiązanie uznawano odcinek 21-32 km. Wów-
czas centrum natarcia nie byłoby narażone na ogień artyleryjski
przeciwnika ze skrzydeł. Najmniejszy dopuszczalny odcinek
ataku wynosił 10,5 km, przy mniejszym zachodziła obawa, że
można wpaść w „kleszcze".
Piechota uczyła się nacierać „falami tyralier" (3-4 tyraliery
w każdej) w odległości 100-140 m jedna za drugą. Pierwsza
fala miała za zadanie przełamać pierwszą i drugą linię obrony
i umocnić się na opanowanym terenie. Żołnierze dwóch
pierwszych tyralier wyposażeni byli dodatkowo w granaty
ręczne, natomiast dwóch pozostałych w karabiny maszynowe.
109

Druga fala uzupełniała straty pierwszej, trzecia zaś wspierała


dwie pierwsze, a czwarta stanowiła odwód dowódcy. Trzecia
i czwarta były przeznaczone do zdobywania dalszych pozycji
obronnych przeciwnika. Taki sposób prowadzenia walki
pozwalał na umocnienie się na zdobytym terenie, co umoż-
liwiało odpieranie kontrataków przeciwnika.
Żołnierze tyraliery często już w odległości 200-100 m od
przeciwnika przerywali ogień i z bagnetami na karabinach
ruszali biegiem, krzycząc „hurra". Do walki na bagnety
najczęściej nie dochodziło. Decyzja zapadała wcześniej, i to
był ważny moment psychologiczny. Jeśli obrońców nie
obezwładniono ogniem poprzedzającym szturm i nie ulękli się
oni widoku atakujących żołnierzy, wówczas zatrzymywali
nacierających własnym ogniem. Natomiast przy dużej prze-
wadze albo słabej odporności psychicznej przestawali strzelać
i poddawali się lub ratowali ucieczką. Z tyłu szły odwody,
które w razie niepowodzenia natarcia natychmiast rzucano do
powtórnego szturmu. Podobną metodę zastosowali w 1917 r.
Anglicy. Miała ona nazwę „ataku przeskokami".
Jeśli okazało się, że wzięcie po kolei wszystkich pasów
umocnień było niemożliwe, to dalszy pościg za przeciwnikiem
i atak następnej, trzeciej linii obrony należał do trzeciej
i czwartej fali piechoty. Równocześnie podciągano głębokie
odwody dla wsparcia i kontynuowania ataku. Szczególną
uwagę Brusiłow polecił zwrócić na umocnienie skrzydeł
i skupienie na nich odpowiedniej liczby karabinów maszyno-
wych w celu niedopuszczenia kontrnatarcia. Za regułę uznawał
zawładnięcie całą pierwszą pozycją obrony, która najczęściej
składała się z czterech linii.
Brusiłow domagał się, aby między pierwszą częścią
ataku a dalszym rozwinięciem przełamania nie było dłuższej
przerwy, ponieważ przeciwnik mógłby ją wykorzystać do
umocnienia się na nowych rubieżach. Dlatego uważał,
że przy ataku pierwszej i drugiej linii obrony nieodzowne
jest przystąpienie do artyleryjskiego ostrzeliwania dalszych
110

linii obrony przeciwnika i obszarów, na których ześrodkowane są


jego odwody. Przy pomyślnym przełamaniu szczególne pole do
popisu miała kawaleria, której szerokie wykorzystanie widział
generał przy rozszerzaniu ewentualnego wyłomu.
Podczas natarcia falami istotną rolę odgrywało ścisłe
przestrzeganie wykonywania poszczególnych zadań. Starano
się osiągnąć mistrzostwo w jak najbliższym posuwaniu się za
ogniem zaporowym. Piechur obciążony rynsztunkiem wojsko-
wym nie mógł poruszać się zbyt szybko. Oblicza się, że 100 m
pokonywał w 1-2 minuty. Dlatego tak ważne było, aby po
ustaniu ognia artyleryjskiego miał jak najmniejszą przestrzeń
do pokonania.
Ogromne znaczenie miało rozmieszczenie formacji jak
najbliżej pozycji przeciwnika. Wzorując się na froncie fran-
cuskim, budowano pozycje wyjściowe dla grup uderzeniowych
— places d'armes.
Przy wyznaczaniu zadań dla artylerii Brusiłow podkreślał,
że trzeba dążyć do racjonalnego zużycia amunicji artyleryjskiej,
której nie było zbyt dużo, wobec tego należało unikać zbędnego
ognia, szczególnie w nocy. „Rzecz nie w huraganowym ogniu
— pisał Brusiłow — lecz w prawidłowym i trafnym kierowaniu
ogniem oraz celnym strzelaniu, jak również konsekwentnym
i wiernym wypełnianiu określonych zadań".
Dotychczas wzory prowadzenia wielkich operacji wojennych
czerpano z kampanii napoleońskich. Głównie szukano sposobu
na obejście jednego skrzydła lub dwu skrzydeł. Utrwalenie się
wojny pozycyjnej spowodowało, że uderzenie na skrzydła
i ich okrążenie okazało się niemożliwe do zrealizowania.
Wówczas wystąpiła konieczność przeprowadzania uderzeń
czołowych. Ale żeby je skutecznie wykonać, trzeba było
w ciągu 6-8 tygodni ześrodkować duże siły na wybranym
odcinku frontu i po silnym przygotowaniu artyleryjskim przejść
do ataku. Brusiłow dostrzegał niedostatki takiej metody. Przy
obserwacji powietrznej przeciwnik dość szybko mógł wykryć
miejsce przygotowywanego przełamania. Miał więc wystar-
111

czająco dużo czasu na zebranie tam odpowiednich sił do


odrzucenia uderzających. Aby wprowadzić go w błąd, Brusiłow
nakazał w każdej armii i niektórych korpusach wybrać po
jednym odcinku przełamania. Łącznie tych odcinków trzeba
było przygotować od 20 do 30. W ten sposób pozbawiano
przeciwnika możliwości określenia głównego uderzenia. Pod-
stawowym mankamentem tej koncepcji była niemożność
ściągnięcia w jedno miejsce artylerii, ponieważ była ona
przygotowana do użycia na wielu odcinkach.
Dużą uwagę zwracano także na zabezpieczenie się od ataku
z powietrza. Wykorzystując smutne doświadczenie, kiedy
bomba zrzucona z samolotu pod Jaworowem jesienią 1915 r.
wyrządziła wielkie szkody, Brusiłow dawał szczegółowe
wytyczne, jak mają być rozlokowane oddziały na pozycjach,
podczas odpoczynku i przemarszu.
Najważniejszą rolę odgrywała piechota. Nieodzownym
warunkiem jej powodzenia w natarciu obok walorów bojowych
była postawa żołnierzy. Ocenia się, że morale armii rosyjskiej
było wyższe niż wojsk austro-węgierskich.
Przewidując niezwłoczne przystąpienie Niemiec i Austro-
-Węgier do działań zaczepnych na Wschodzie, Stawka wydała
24 kwietnia zarządzenie o zakończeniu przygotowań do
operacji z początkiem maja. Poleciła zgromadzić zapasy
broni, amunicji i żywności. 2 czerwca Brusiłow meldował do
Stawki: „Rozentuzjazmowane wojska czekają na ofensywę".
Mimo zachowania daleko posuniętych środków ostrożności
dowództwo niemieckie i austro-węgierskie prawdopodobnie
dokładnie znało rozmieszczenie wojsk przeciwnika ze wszyst-
kimi zmianami, jakie wprowadzono w ostatnich dniach przed
ofensywą rosyjską. Wiedziało także o natarciu 4 czerwca
(wywiad przechwycił rozkaz Brusiłowa). Zignorowało jednak
nadciągające niebezpieczeństwo. Szef sztabu grupy armii
Linsingena tuż przed ofensywą informował swoich przełożo-
nych, że siły rosyjskie są liczebnie słabe, niedostatecznie
wyszkolone i dlatego ich natarcie skończy się niepowodzeniem.
112

Zbytnia pewność siebie, szczególnie dowództwa austro-węgier-


skiego, doprowadziła do jednego z największych kryzysów na
froncie wschodnim w czasie I wojny światowej — kryzysu
który mógł się zakończyć ciężką klęską państw centralnych.
8 armia, jako prawoskrzydłowa, zajmowała pozycje grani-
czące z 3 armią Frontu Zachodniego do linii Dubno. Szczegó-
łowy plan rozwinięcia sił zawierał rozkaz nr 112 z 28 maja.
Celem natarcia było zniszczenie siły żywej przeciwnika
i zawładnięcie linią rzeki Styr. XXXIX korpus armii (102
i 125 dywizja piechoty oraz przydzielone formacje artyleryjskie
— łącznie 32 bataliony piechoty, 2 szwadrony kawalerii, 100
dział, w tym 20 ciężkich) miał trwale utrzymywać pozycje na
odcinku Bohusławka-szosa łucka i opanować stanowiska
austro-węgierskie na odcinku Stawok-Derno. XL korpus armii
(2 i 4 dywizja strzelców, 4 pułk finlandzki i przydzielone
oddziały artyleryjskie — łącznie 36 batalionów, 2 szwadrony,
100 dział, w tym 20 ciężkich) miał za zadanie zająć pozycje
austro-węgierskie na odcinku Derno-Zabołocie. VIII korpus
armii (14 i 15 dywizja piechoty, 4 finlandzka dywizja
strzelców, 7 i 12 dywizja kawalerii i przydzielona artyleria
— łącznie 44 bataliony, 4 szwadrony, 134 działa, w tym 24
ciężkie) miał opanować pozycje austro-węgierskie na odcinku
Zabołocie-Koryto. XXXII korpus armii (101 i 105 dywizja
piechoty z przydzielonymi formacjami artyleryjskimi — łącz-
nie 32 bataliony, 2 szwadrony, 102 działa, bez ciężkich) miał
na trwałe zabezpieczyć kierunek Dubno-Równe na odcinku
Koryto - Dietynicze.
Odwód armii miała stanowić 100 dywizja piechoty (16
batalionów), rozmieszczona za prawym skrzydłem armii
w rejonie Postojne-Derażne, 2 Dywizja Strzelców Finlandzkich
(jedna brygada w Klewaniu, druga w rejonie Równego,
7 dywizja kawalerii2 i 12 dywizja kawalerii, rozlokowana za
lewym skrzydłem armii w rejonie Korczyna. Prawe skrzydło
2
7 dywizja kawalerii zasiliła IV korpus kawalerii, a na jej miejsce weszła
2 Dywizja Strzelców Finlandzkich, rozmieszczona w rejonie Ilińsk-Zdołbunów.
113

armii miał zabezpieczać IV korpus kawalerii (3 dywizja


kozacka, 16 dywizja kawalerii i 77 dywizja piechoty — łącznie
18 batalionów, 66 szwadronów, 81 dział, wszystkie lekkie),
a prawe skrzydło grupy uderzeniowej — V korpus kawalerii
(Dywizja Orenburska, 11 dywizja kawalerii) i XXX korpus
armii (71 i 80 dywizja piechoty). Oba korpusy (XXX i V,
liczące 34 bataliony, 48 szwadronów, 118 dział — wszystkie
lekkie) stanowiły grupę taktyczną gen. Zajonczkowskiego. Na
lewym skrzydle armii operował XXXII korpus armii (32
bataliony, 2 szwadrony, 102 działa — bez ciężkich).
Zasadnicze natarcie miało być przeprowadzone na odcin-
ku Dubiszcze-Koryto formacjami trzech korpusów: XXXIX,
XL i VIII, oraz jedną dywizją z XXXII korpusu armii.
Główne uderzenie miało być skierowane na Łuck. Zabez-
pieczenie operacji z prawej strony spadało na grupę taktycz-
ną gen. Zajonczkowskiego (XXX korpus armijny i V korpus
kawalerii), która miała nie dopuścić do przewiezienia wojsk
przeciwnika drogą Kołki-Cumań. Oba skrzydła planowano
pozostawić na dotychczasowym miejscu. Zamysł ten świad-
czy o tym, że w natarciu nie przewidywano szerszego
rozmachu.
Stawka i dowódca frontu zaniepokojeni byli przewidywaną
pasywnością XXX korpusu armii i IV korpusu kawalerii. Gen.
Brusiłow przekonał gen. Kaledina, że konieczne jest prowa-
dzenie działań ofensywnych przez XXX korpus i część sił
XXXII w celu należytego zabezpieczenia skrzydeł grupy
uderzeniowej. Specjalne zadania wyznaczył IV korpusowi
kawalerii, wzmocnionemu 3 dywizją kozacką i 7 dywizją
kawalerii. Siły te znajdowały się pod ogólnym kierownictwem
gen. Alexandra Gillenszmidta. IV korpus miał łącznie 3,5
dywizji kawalerii (84 szwadrony). Oceniając dość wysoko
możliwości kawalerzystów z tej formacji, Brusiłow nakazał
im przełamać front i ruszyć w ogólnym kierunku na Kowel.
Mieli oni operować na tyłach przeciwnika, rozbijać formacje
odwodowe, niszczyć linie kolejowe i w ten sposób ułatwiać
114

atak zasadniczych sił w kierunku Łucka. Początek akcji


zaplanowano na 4 czerwca.
Do współdziałania z oddziałami kawalerii Gillenszmidta
Brusiłow polecił sformować XLVI korpus, do którego weszły
dwie dywizje piechoty z 8 armii (77 i 100) i brygada z 16
dywizji kawalerii. Zadaniem korpusu było natarcie wzdłuż
torów kolejowych na Maniewicze-Kowel w łączności z grupą
uderzeniową kierującą się na Łuck i Kowel. Dzięki takiemu
usytuowaniu sił rosyjskich wojska przeciwnika miały być
wzięte lekko w kleszcze. Wówczas wszystkie oddziały roz-
lokowane w pobliżu Pińska i na północ od niego, w obawie
przed okrążeniem, powinny były bez walki opuścić swoje
stanowiska i przejść do odwrotu.
Pozycje obronne, znajdujące się na północ od linii kolejowej
Sarny-Kowel, nie stanowiły linii ciągłej ze względu na rozległe
bagna. Na gruncie mniej podmokłym próbowano wykonywać
nasypy i wzmocnić je okrąglakami. Dojście do nich stanowiły
drewniane kładki. Przedpole wzmacniano zasiekami z drutu
kolczastego.
Położenie IV korpusu, trudny teren i silne pozycje przeciw-
nika na tym odcinku — nie rokowały nadziei na łatwe
przełamanie. Z pamiętników Brusiłowa wynika, że sądził on
inaczej. Uważał, iż IV korpus kawalerii, w wyniku silnego
natarcia, może dotrzeć do Kowla i okrążyć pobite pod Łuckiem
oddziały. Obecnie wiadomo, że choć ten zamysł był słuszny,
to jednak niemożliwy do wykonania.
Z zestawienia sił wynika, że Rosjanie przewyższali nie-
przyjaciela o 37 batalionów i 80 szwadronów. 8 armia
rosyjska liczyła 202 125 bagnetów, 19 469 szabel, 4 armia
austro-węgierska (zalicza się do niej wszystkie jednostki
stojące naprzeciw 8 armii) miała 140 000 bagnetów i 9700
szabel. W wyposażeniu w działa sytuacja była następująca:
8 armia rosyjska — dział polowych 606, dział ciężkich 140;
4 armia austro-węgierska — dział polowych 375, dział
ciężkich 170.
115

2 czerwca wszystkie armie rosyjskie powinny być


gotowe do rozpoczęcia artyleryjskiego przygotowania i natar-
cia. Przy realizacji punktu 4 i 5 rozkazu zaszła zmiana i z 27
na 28 maja polecono VIII korpusowi zmienić oddziały XL
korpusu na odcinku od północnego skraju Nosowicz do
południowego skraju Tereszowa, a XL korpusowi zająć
odcinek od Didycz do Nosowicz.

Tabela 16
Zestawienie artylerii na głównym kierunku natarcia na Łuck według
źródeł austriackich

Działa Haubice Haubice Działa Działa


Łącznie
polowe polowe ciężkie ciężkie wz. 75

Austro-węgierskie 128 124 42 17 11 322

Rosyjskie 206 48 44 22 - 320

Ostatecznie ustalono, że główne uderzenie 8 armii


wykonają trzy korpusy na odcinku Dubiszcze-Koryto.
Przewidywano, że oddziały rosyjskie zdobędą linię obrony
na odcinku: Stawok-Derno-Zabołocie-Malin-kol. Koryto;
XXXIX korpus armijny: Stawok-Derno; XL: Derno-Za-
bołocie; VIII: Zabołocie-Malin; XXXII: Malin-kol. Kory-
to. Dalsze natarcie miało być skierowane na Łuck. Siły
rosyjskie (z ostatnim wzmocnieniem w postaci 4 Dywizji
Strzelców Finlandzkich) liczyły 100 batalionów (bez
odwodów), 320 dział, a na najważniejszym odcinku Noso-
wicze-Koryto — 48 batalionów, 134 działa. Zabezpiecze-
nie operacji z prawej strony miała zapewnić grupa gen.
Zajonczkowskiego (XXX korpus armijny i V korpus
kawalerii), a osłonę uderzenia z lewej strony (od rzeki
Ikwy) — XXXII korpus armijny. Planowano, że grupa
armii gen. Zajonczkowskiego będzie prowadzić aktywne
działania w kierunku na Czernyż-Rudniki-kol. Gołodnica,
żeby związać siły przeciwnika i przesunąć je do drogi
biegnącej z Kołek do Żurawicz. Oba korpusy — XXX
116

i XXXII — miały zabezpieczyć skrzydła korpusów ude-


rzeniowych, a w XXXII skrajne prawe skrzydło powinno
było prowadzić aktywne działania w związku z lewym
skrzydłem VIII korpusu.
Udział w ofensywie skrzydłowych korpusów ( XXX
i XXXII) nie dysponujących ciężką artylerią, która by związała
siły przeciwnika, ułatwiał zadanie trzem korpusom uderzenio-
wym. Miał też negatywne następstwa w postaci przedwczes-
nego osłabienia sił 8 armii, tak potrzebnych do rozwinięcia
ewentualnego sukcesu.
Siły austro-węgierskie występujące na odcinku Dubisz-
cze-Koryto liczyły 54 bataliony (37 DPH — 13, 2 DP — 13,
70 DPH — 13, 7 DP — 15 bez odwodów), co dawało około
45 tys. bagnetów. Rosjanie mieli przewagę ponad 2 do 1, ale
według zasad sztuki wojennej była ona niewystarczająca do
uzyskania przełamania. Zdaniem gen. Hurki do przełamania
obrony przeciwnika na odcinku 2-3 km potrzeba 12 batalionów
(dywizji piechoty) i do rozwinięcia ewentualnego sukcesu od
2 do 3 dywizji piechoty w odwodzie. Ponadto do prze-
prowadzenia natarcia i rozwinięcia ewentualnego powodzenia
na odcinku 10 km, przy szerokości frontu przełamania 4-5
km, konieczne jest użycie 2-3 korpusów armii w składzie 6-8
dywizji piechoty.
Naprzeciwko 8 armii rosyjskiej występowały następujące
formacje austro-węgierskie, licząc od prawego jej skrzydła:
270 pp (odwód); 9 DK gen. Theodora von Leonhardiego
(korpus Hauera) i 1 DK gen. de Ruiza (korpus Hauera); 11
DKH gen. Karla Czitó i Legiony Polskie (trzy brygady)
— przeciwko IV korpusowi kawalerii rosyjskiej (później
został wprowadzony XLVI korpus rosyjski); 127 BP
gen. Tanarkyego; 53 DP gen. Heinricha Pongracza (korpus
Fatha); 26 DPLdwgen. Emila Lischki (korpus Fatha); 10 DK
(Budapeszt) gen. Viktora von Bauera (odwód 4 armii, korpus
Fatha); 4 DP (Brno) gen. Hugona Reymanna (II korpus
gen. Kaisera) i część 41 DPH gen. Rudolfa Schamschuli (II
117

korpus) przeciw grupie Zajonczkowskiego. Z XXXIX kor-


nsem armii miały się zmierzyć oddziały 41 i 37
Len. Kolomana Tabajdi) DPH i część oddziałów 2 DP
gen. Edmunda von Sellnera. Przeciw XL korpusowi armii
rozlokowano część oddziałów 2 DP i 70 DPH (gen. Antona
Goldbacha), 11 DP gen. Milana Grubića (odwód 4 armii).
VIII korpus armii miał przeciwko sobie część sił 7 DP gen.
Alberta von Felixa, 70 DPH i 11 DP. Przeciw XXXII
korpusowi armii występowały: 7 DP, 36 BPLst i 46 DPLdw
(Kraków) i brygada z 11 DP (lwowskiej). W odwodzie na
umocnionych pozycjach Austriacy i Niemcy rozmieścili 13
DP i brygadę z 11 DP.

DYSPOZYCJE AUSTRO-WĘGIERSKIEGO
I NIEMIECKIEGO DOWÓDZTWA OPERACYJNEGO NA WSCHODZIE
I PRÓBA DOSTOSOWANIA ZAMIERZEŃ OBRONNYCH
DO OTRZYMANYCH DYSPOZYCJI

Wywiad austro-węgierski, a także niemiecki nie przywiązy-


wał zbyt dużej wagi do przemieszczania się oddziałów
rosyjskich i próby wzmocnienia Frontu Południowo-Zachod-
niego. Lotnicy informowali o szeroko zakrojonych pracach
fortyfikacyjnych, o coraz większej liczbie ziemianek, okopów,
a szczególnie słynnych „placalarmów" (gdzie koncentrowano
grupy uderzeniowe). W austro-węgierskiej Naczelnej Komen-
dzie Armii przesuwanie oddziałów potraktowano jako nic nie
znaczące ruchy wojsk. Ze spokojem obserwowano front
rosyjski. Panowała opinia, którą podzielał także gen. Alexan-
der von Linsingen, dowódca północnego odcinka frontu
austro-węgierskiego, że od momentu wykrycia przygotowań
przez armię austro-węgierską do rozpoczęcia ewentualnej
bitwy upłynie od 4 do 6 tygodni, a zatem będzie wystarczają-
co dużo czasu, żeby ściągnąć posiłki.
Już 23 lutego 1916 r. jeńcy rosyjscy zeznawali, że
szykuje się ofensywa na obszarze między Ołyką a Łuckiem.
118

Potwierdzały to informacje czerpane z podsłuchów tele-


fonicznych. 15 marca odnotowano duże wzmocnienie ro-
syjskich oddziałów odwodowych. 18 marca zaobserwowano
wzmożone przesuwanie wojsk rosyjskich do linii frontu
austro-węgierskiego, szczególnie na odcinku Ołyka-Poka-
szczów. W następnych tygodniach takie działania były
na porządku dziennym.
Od pierwszych dni kwietnia napływały informacje o przy-
gotowywaniu natarcia na Bukowinie i w Galicji. 13 maja
wywiad 4 armii austro-węgierskiej arcyksięcia Józefa Fer-
dynanda donosił o przygotowywaniu ofensywy przez siły
rosyjskie znajdujące się naprzeciw tej armii. 20 maja od
attache wojskowego Rumunii w Wiedniu dotarło ostrzeżenie
gen. Aleksandra Averescu, że Rosjanie szykują potężne
natarcie. Wszystkie te sygnały zostały zlekceważone.
„Nasze dowództwo ufnie oczekiwało ataku" — pisał
wiele lat później szef wywiadu armii austro-węgierskiej
Max Ronge3. W zamierzeniach ofensywnych Rosjan do-
wództwo austro-węgierskie nie widziało zbyt dużego niebez-
pieczeństwa. Szef sztabu NKA, gen. Conrad von Hötzendorf,
uważał, że skoro przewaga wojsk rosyjskich jest nieznaczna,
to nie ma powodów do niepokoju. Utwierdzali go w tym
przekonaniu dowódca 4 armii i szef sztabu grupy armii
Linsingena, której 4 armia podlegała, a także sam gen.
Linsingen. Jeszcze 23 maja na spotkaniu w Berlinie gen.
Conrad twierdził, że natarcie rosyjskie w Galicji może
nastąpić nie wcześniej niż za 4-6 tygodni od momentu
rozpoczęcia przegrupowania, zauważonego przez wywiad
austro-węgierski. W przeddzień bitwy pod Łuckiem powie-
dział dziennikarzowi szwedzkiemu: „drugi raz nie damy się
pokonać".
Można z pewną dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że
Rosjanie potrafili termin i miejsce rozpoczęcia głównego

3
M. R o n g e , Dwanaście lat służby wywiadowczej, Warszawa 1992, s. 144.
119

uderzenia na Łuck utrzymać w głębokiej tajemnicy. Do


wysnucia takich wniosków skłania fakt, że 4 czerwca, a więc
w dniu rozpoczęcia ataku arcyksiążę Józef Ferdynand fetował
swoje 60 urodziny i zwycięstwo na froncie włoskim.
Niemcy i Austro-Węgry na rozległym froncie od Morza
Bałtyckiego aż do Bukowiny od jesieni 1915 r. do wiosny
1916 r. prowadzili intensywne prace ziemne mające na celu
przygotowanie pozycji obronnych. Ucierpiało na tym nawet
szkolenie wojsk. Korzystając z dotychczasowych doświad-
czeń swoich i przeciwnika, wytyczano linie okopów, których
wyposażenie i umocnienie przerastało wszystkie dotych-
czasowe osiągnięcia. W połowie listopada 1915 r. wydana
została instrukcja do przygotowania pozycji obronnych
pt. „Doświadczenia z dotychczasowych walk". Zwrócono
w niej szczególną uwagę na zabezpieczenie przed hura-
ganowym ogniem przeciwnika.
Podczas przygotowywania pozycji obronnych w dużym
stopniu wykorzystano doświadczenia niemieckie. Gen. Linsin-
gen wydał specjalną instrukcję „Spostrzeżenia nad obroną
pozycji grupy wojsk". Zawarł w niej szczegółowe opisy
przebiegu pozycji obronnych.
Stanowiska austriackie składały się z 3 pozycji obronnych,
oddalonych od siebie o 3-5 km. Każda pozycja miała
głębokość od 1,5 do 2 km i składała się z 2 lub 3 linii okopów
oraz węzłów oporu. Najsilniej umocniona była pierwsza
pozycja, zwłaszcza do głębokości 1 km. W zależności od
konfiguracji terenu okopy były najczęściej pełnego profilu,
wzmocnione zasiekami z drutu kolczastego. Występowały
schrony betonowe. W okopach umieszczono karabiny maszy-
nowe 4, miotacze bomb, min i zapasy amunicji. W poszczegól-
nich pozycjach obronnych występowały silne węzły oporu
4
Podstawowym mankamentem przy ustawianiu karabinów maszynowych
było ich rozmieszczenie według stale powtarzającego się schematu. Powodo-
wało to dość szybkie ich niszczenie.
120

jako podstawa pozycji obronnych, od których odchodził szeroki


system dobrze przygotowanych do obrony rowów łączniko-
wych. Przez specjalne ustawienie karabinów maszynowych
starano się likwidować „martwe pola", czyli obszary na
przedpolu, których obrońcy nie byli w stanie ostrzeliwać
Ponadto karabiny maszynowe odpowiednio maskowano, aby
ukryć je, zwłaszcza przed obserwatorami artyleryjskimi.
Z poprzednich walk wiedziano, że przeciwnik szczególnie był
zainteresowany niszczeniem stanowisk karabinów maszyno-
wych. Ziemianki, w których znajdowały się odwody, były
obwałowane i tak skonstruowane, by nie dosięgnął ich ogień
artyleryjski.
Rozmieszczenie karabinów maszynowych w pierwszej
linii okopów pozwoliło na zmniejszenie liczby obrońców.
Nadmiar ich przeniesiono do pododdziałów wsparcia
i odwodów. Umożliwiało to tworzenie głębokiego ugrupo-
wania bojowego i stwarzało większe możliwości kontr-
natarcia. Okopy i drogi komunikacyjne zostały oszalowane
deskami i połączone z wydzielonymi stanowiskami strzele-
ckimi. Rowy były kręte dlatego, by móc z nich ostrzeliwać
przeciwnika ogniem krzyżowym. W dogodnych miejscach
umieszczano żelbetonowe wieżyczki dla karabinów maszy-
nowych, obserwatorów artyleryjskich i dział mniejszego
kalibru (57 mm).
W austro-węgierskich i niemieckich liniach obrony, jak już
wspomniano, występowały silne węzły oporu i kręte linie
okopów, dopuszczające wzajemne flankowanie (w krzyżowy
ogień) części pozycji ogniem artyleryjskim, karabinów ma-
szynowych i ogniem z broni ręcznej. Węzły oporu stanowiły
system punktów oporu 5. Odcinki obrony dywizji zostały

5
Okazało się, że ani obrona linearna, ani węzły oporu odrębnie nie
spełniały pokładanych w nich nadziei. W związku z tym połączono obydwa
systemy i wówczas stały się one skuteczniejsze; M. B e r e z o w s k i , Rozwój
form obrony pozycyjnej w pierwszej wojnie światowej, Warszawa 1951, s. 22.
121

odzielone na batalionowe ośrodki oporu. Bataliony, skupione


wokół węzłów obrony, grupowały się najczęściej w 3 rzuty.
W skład każdego rzutu wchodziła 1-2 kompanie. Druga linia
obrony odgrywała równie istotną rolę. Były tam zamaskowane
okopy, wzmocnione przeszkodami, zasieki z drutu kolczastego
i dostatecznie dużo schronów. Druga linia okopów nazywana
była linią wsparcia. Znajdowała się 300-400 m za pierwszą
i połączona była z nią drogą komunikacyjną. W razie cał-
kowitego zniszczenia ogniem pierwszej linii okopów, rosło
znaczenie drugiej linii. Służyła ona do zażegnania niebez-
pieczeństwa wyłomu, jak i do przeprowadzenia przeciwnatar-
cia. Jednoczesne zaś zniszczenie obu linii było trudne do
wykonania. Trzecia, a często i czwarta linia była położona
600-800 m od drugiej linii. Z zasady organizowano je na
szczególnie ważnych odcinkach.
Pod osłoną nocy montowano na przedpolach zasieki
z drutu, kopano wilcze doły, zakładano miny. Pierwszą linię
okopów zabezpieczały 2-3 pasy zasieków z drutu kolczastego
po 4-15 rzędów drutu w każdym i kozły hiszpańskie
połączone między sobą. Na zapory z drutu kolczastego
narzucano siatki o drobnych oczkach dla ochrony ich przed
ręcznymi granatami. W niektórych miejscach głębokość pola
z zaporami z drutu kolczastego dochodziła do 50 m. Drut
kolczasty oplatano grubym drutem stalowym, którego nie
można było ciąć nożycami. Zdarzało się, że do drutu
kolczastego podłączano prąd elektryczny. Na drutach zawie-
szano dobrze zamaskowane samorozrywające się granaty. Za
zasiekami z drutu kolczastego znajdował się wał ziemny, a za
nim czasami płot z wysokimi sztachetami, dalej zaś druty na
niskich kołkach, tak aby atakujący w walce na bagnety
potykali się i padali.
Prace na froncie prowadzone były z wielkim rozmachem.
Na obszarze działania 4 armii wybudowano 352 schrony,
tego 286 na pierwszej pozycji, w tym 30 lisich nor.
Zorganizowano 235 punktów obserwacyjnych, z tego 200 na
122

pierwszej pozycji. Ponadto wybudowano: podstawy do miota


czy ognia — 4, miotacze min — 53, gniazda karabinów
maszynowych — 108, podstawy do dział — 19.
Żołnierze austriaccy próbowali swoje rowy przykrywać
daszkami, by w ten sposób zabezpieczyć się przed granatami
Nie przyniosło to jednak spodziewanych rezultatów, gdyż
daszki załamywały się, granaty wpadały do środka, przy,
nosząc jeszcze większe straty. Zamiast ciężkich daszków
zakładano lekkie konstrukcje zabezpieczające przed opa-
dami. W ścianach rowów, wzmocnionych drewnianymi
belkami, umieszczano specjalny typ schronów, nazywany
lisimi jamami. Były one przeznaczone dla załogi, która
przez wiele tygodni przebywała na pierwszej linii (w sile
plutonu), i miały stanowić zabezpieczenie przed ogniem
bębniącym.
Rowy i okopy były głębokie i solidne, pokryte gęstą siecią
stanowisk dla strzelców i obserwatorów. Na terenach pod-
mokłych, gdzie nie można było umieścić okopów, wznoszono
umocnienia z drewnianych belek, przysypanych ziemią i ob-
łożonych darniną.
Aby dotrzeć jak najbliżej pozycji rosyjskich, a potem
skryć się przed ogniem i obserwacją, przygotowano 6-8
rowów oddalonych od siebie o 70-100 m. Połączono je
wykopami, które często kończyły się redutami. Miały one
głębokość 2 m i oszalowane były okrąglakami oraz deskami.
Urządzano w nich specjalne stanowiska strzeleckie (miejs-
cami o betonowych ściankach), zabezpieczone stalowymi
płytami z zasuwanym otworem służącym do obserwacji
i strzelania. Tutaj musiało być bardzo cicho. Rosjanie byli
dobrze wstrzelani w pozycje austro-węgierskie. Na najcich-
sze odgłosy lub pojawienie się żołnierza przed okopem
reagowali ostrzałem armatnim. Nie było odważnych, którzy
by wychodzili przed okopy. „Wystarczy wyjrzeć na zewnątrz
okopu, żeby zrozumieć wstrzemięźliwość: piasek przed i za
okopem jest tak porznięty rdzewiejącymi odłamkami pocis-
123

ków armatnich i min, że otoczenie okopu wygląda na skład


starego żelastwa" 6 .
Stanowiska karabinów maszynowych zamaskowano dodat-
kowo drzewkami. Załogi wyposażono w reflektory. Okopy
przykrywano belkami drewnianymi ułożonymi na krzyż, a na
wierzch kładziono nawet blachę. Od strony przeciwnika sypano
grubą warstwę ziemi, z drugiej zaś strony instalowano solidne
drzwi na zawiasach. W oknie były szyby, a w środku
podstawowy sprzęt.
W bezpośrednim sąsiedztwie pozycji obronnych ciągnęła
się linia schronów mieszkalnych, przykrytych tak, żeby
uchronić się przed pociskami artylerii ciężkiej. Schrony
były głęboko wryte w ziemię. Miały na wierzchu dwa
rzędy okrąglaków przysypanych warstwą ziemi grubości
1,8 m. W niektórych miejscach okrąglaki zastąpiono żel-
betonem. Ziemianki mieszkalne, jak na warunki wojenne,
były dobrze wyposażone. Miały okna, piece, krzesła oraz
maty na suficie i na ścianach. Każda z nich mogła pomieścić
pluton żołnierzy. W ziemiankach oficerskich były żelazne
łóżka, meble i piece kaflowe.
W odległości 1-2 km od pierwszej pozycji obrony roz-
lokowano silnie umocnione okopy dla dowództwa z opan-
cerzonymi punktami obserwacyjnymi. W wielu miejscach
budowano komfortowe kwatery dla sztabów i oficerów. Pod
względem wyposażenia sanitarno-technicznego (studnie, od-
wodnienie, oświetlenie elektryczne) pozycje austro-węgierskie
przewyższały rosyjskie. Natomiast ich maskowanie nie było
dobre. Solidnie zakryte były tylko pomieszczenia sztabowe
i stanowiska baterii.
Trzecia pozycja obrony znajdowała się w odległości 5-10
km od pierwszej linii. Była ona tylko w części przygotowana
do obrony. Przed linią okopów znajdowały się zasieki z drutu
kolczastego, ale skromniejsze niż przed pierwszą pozycją.
Występowała za to dość gęsta sieć dróg. Na drogach położone

6
F. S. S k ł a d k o w s k i, Moja służba w Brygadzie. Warszawa 1990, s. 319.
124

były tory kolei wąskotorowej. Dostarczano nimi na front


amunicję, produkty żywnościowe i materiały budowlane.
Baterie rozlokowano na ogół z wielkim znawstwem.
Pozycje były zakryte, a pod względem technicznym dobrze
urządzone. Nad działami rozpięto osłony maskujące. Po-
wszechnie uważano, że niektóre baterie były zbyt daleko
wysunięte do przodu, co stwarzało niebezpieczeństwo ich
szybkiej utraty.
Przygotowanie ostrzału artyleryjskiego polegało na ustaleniu
„obszarów ognia alarmowego" (inaczej nazywanych „ogniem
zaporowym") przed pierwszą pozycją i punktów na przedpolu,
które artyleria miała ostrzeliwać; punkty te służyły również do
ustalania pozycji nieprzyjaciela. Podstawowym mankamentem
planu ognia artyleryjskiego był brak wytycznych dla artylerii
na wypadek utraty własnych stanowisk i do ewentualnego
wspierania kontrnatarcia piechoty.
Dla kawalerii i magazynów amunicji przygotowano solidne
schrony, dobrze wyposażone w stacje telefoniczne i punkty
obserwacyjne. Były one wykonane z pancernej płyty w kształ-
cie półkola, wpuszczone w betonową zaprawę. Działa i reflek-
tory również ustawiano na betonowej podstawie.
Zorganizowano także budowę pozycji odwodowych. Prze-
biegały one na linii Stochód-Styr (w miejscu silnego kolistego
skrętu rzeki)-Radziwiłłów-Zborów-Podhajce aż do Dniestru.
Umacniana była również linia Prutu.
Dowództwo austro-węgierskie było przeświadczone, że
zajmowane przez jego wojska pozycje są silne i taką opinię
rozpowszechniało wśród swoich żołnierzy.
Operacyjna gęstość wojsk austro-węgierskich wynosiła od
4 do 10 km na dywizję piechoty, tj. 2 bataliony i 10 do 12
dział na 1 km frontu. Dywizja piechoty na swoim odcinku
zgrupowana była do walki w jednym rzucie. Jej pułki sposobiły
się natomiast do walki w trzech rzutach. W każdym pułku
piechoty do pierwszego rzutu wydzielano tzw. batalion pozy-
cyjny pierwszej linii, który za wszelką cenę miał utrzymać
125

zajmowaną pozycję. Za pierwszym rzutem, z reguły za


nierwszą pozycją, był ulokowany pododdział tzw. pogotowia.
Wojska drugiego rzutu miały obowiązek niezwłocznego wy-
konania kontrnatarcia i odparcia przeciwnika, jeżeli zdołał się
wedrzeć w głąb pozycji obronnej. W trzecim rzucie pułku
piechoty znajdował się tzw. batalion na wypoczynku, roz-
mieszczany (na 2 tygodnie) poza obszarem walk. W ustalonym
czasie, bez czekania na rozkaz przełożonych, powinien on
ruszać do kontrnatarcia. Nie był on przypisany tylko do swego
odcinka, ale miał za zadanie wspierać również sąsiednie.
W okresie przygotowawczym do odparcia ewentualnej
ofensywy wojsk rosyjskich czynione były próby wyparcia
Rosjan z przedpola. Najgłośniejsza akcja została prze-
prowadzona w nocy z 28 na 29 kwietnia 1916 r. naprzeciw
pozycji 7 DP (Mł. Bojarka). Początkowo zakończyła się
ona powodzeniem. Zdobyto pozycje przeciwnika i wzięto
do niewoli około 200 jeńców. Radość w szeregach austro-
-węgierskich była jednak przedwczesna. Rosjanie kontr-
atakowali i odzyskali utracone pozycje, a nawet zadali
wojskom austriackim duże straty. Wynosiły one łącznie
712 oficerów i żołnierzy, w tym 2 oficerów i 12 żołnierzy
zabitych, 2 oficerów i 75 żołnierzy rannych oraz 14
oficerów i 607 żołnierzy zaginionych. Gen. Linsingen
zaniepokojony był porażką swoich wojsk i zażądał do-
kładnego przedstawienia okoliczności tego zdarzenia. Ar-
cyksiążę Józef Ferdynand w raporcie wyjaśniającym przy-
czyny niepowodzenia za główny powód uznał rozkaz
NKA austro-węgierskiej o oszczędzaniu amunicji arty-
leryjskiej.
Rosjanie dobrze znali przebieg umocnionych pozycji au-
stro-węgierskich naprzeciw stanowisk 8 armii. Przed frontem
IV korpusu kawalerii rosyjskiej znajdowały się trzy pozycje
obrony z trzema liniami okopów. Przed nimi ciągnęły się
trzy pasy zasieków z drutu kolczastego po cztery rzędy
każdy, wzmocnionych środkami wybuchowymi. W rejonie
126

Czartoryska i Maniewicz było przygotowanych wiele betono-


wych stanowisk dla karabinów maszynowych i dział przeciw,
szturmowych. Naprzeciw korpusów: XL, VIII, XXXII, Au-
striacy mieli szczególnie silnie umocnione pozycje i stale je
doskonalili. Tutaj przebiegała dobrze umocniona pozycja
obrony na linii Kołki-Zofiówka i na linii Kotów-Malew
Trzecia pozycja obrony ciągnęła się wzdłuż linii Antonów-
ka-Trościeniec. Ponadto oddział wywiadowczy sztabu 8 armii
dysponował informacjami o umocnionych pozycjach austro-
-węgierskich na odcinku frontu Stobychwa-Powursk-Piesocz-
na, na 20-kilometrowym odcinku w bezpośrednim sąsiedztwie
Kowla od strony wschodniej z liniami kolejowymi Sar-
ny-Kowel i Równe-Kowel oraz na wschód od Łucka, mniej
więcej na froncie Kiwierce-Wygadanka, i trochę mniejsze
pozycje na zachód od Łucka.
Obszar objęty zasięgiem działania 4 armii austro-węgierskiej
był bagnisty i porośnięty lasem. Bagna torfowe dochodziły do
głębokości około 2 m, chociaż występowały znacznie głębsze.
W mokradłach tych rozsiane były gliniasto-piaszczyste pagórki.
Takie obszary występowały w rejonach: Ostrowsk, Kuchecka
Wola, Jeziorce, Serchów, Hołuzja, Gródek, Maniewicze,
Wołczeck, Kostiuchnówka, Ostrów. Poruszanie się po tym
terenie było niezwykle trudne także ze względu na słabą
drożnie. Naprzeciw pozycji zajmowanych przez IV korpus
kawalerii, w odległości od 30 do 50 km, płynęła rzeka
Stochód, której koryto znajdowało się w niezwykle bagnistej
dolinie. Wszystkie dojścia do rzeki po suchym terenie były
umocnione, a bagnisty teren bacznie obserwowany i w razie
prób jego przebycia ostrzeliwany.
Naprzeciw grupy gen. Zajonczkowskiego austro-węgierskie
pozycje obronne były silnie umocnione. Na odcinku XXXIX
korpusu, przed jego prawym skrzydłem i centrum (Bo-
husławka-Dubiszcze), teren był na tyle bagnisty, że okopy
stopniowo pogrążały się, a przed lewym skrzydłem (Du-
biszcze-Didycze) linie okopów biegły w terenie odkrytym
127

i były dobrze umocnione. Na odcinku Didycze-Murawica


linia frontu była zupełnie odkryta, jedynie między Korytem
a Murawicą występowały obszary leśne. Dowództwo austro-
węgierskie zwróciło szczególną uwagę na umocnienie po-
zycji, przez którą prowadziła droga do Łucka. Na pozostałej
części frontu naprzeciw 8 armii umocniony został brzeg
rzeki Ikwy, przed którą rozciągała się szeroka bagnista
dolina, trudno dostępna w początkowym etapie ofensywy.
Ponadto wojska austro-węgierskie miały z tyłu dobrze
umocnione pozycje na lewym brzegu Styru i w centrum,
na linii: Kotów-Chorłupy-kol. Malin-kol. Malewo; wzno-
szono także silne umocnienia na prawym brzegu Styru,
osłaniające przeprawy od Łucka do Torhowicy. Pozycje
te były słabo rozpoznane przez wywiad rosyjski. Tam,
gdzie linie obrony austro-węgierskiej opierały się o naturalne
bariery, takie jak las, rzeka czy teren bagnisty, siły obrońców
były niezbyt duże, natomiast na odcinkach bardziej do-
stępnych, przebiegających szczególnie w poprzek szlaków
komunikacyjnych zmierzających do Łucka, ześrodkowano
ich znacznie więcej. Artyleria austro-węgierska rozmie-
szczona była na centralnym odcinku frontu: Bohusław-
ka-Didycze-Koryto. Najwięcej dział ustawiono przed frontem
XXXIX korpusu (Bohusławka-Didycze), przeciw XL kor-
pusowi (Didycze-Koryto), a najmniej przeciw XXX kor-
pusowi (Kulikowicze-Bohusławka).
Grupa armii Linsingena zajmowała odcinek od Pińska
po Dubno o długości 175 km; grupa Gronau (270 pp
z 82 niemieckiej DP — 3 bataliony — 3 tys. bagnetów):
Prypeć-Kuchecka Wola (24 km); korpus kawalerii Hauera
(3 dywizje kawalerii i 0,5 dywizji piechoty): Kuchecka
Wola do linii kolejowej Kowel-Sarny (40 km); korpus
Fatha (2 dywizje piechoty): linia kolejowa Kowel-Sarny
do rzeki Styr (30 km); 4 armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda
(6 dywizji piechoty): rzeka Styr-Młynów (81 km). Związki
4 armii miały bronić 81-kilometrowej linii frontu: 4 DP
128

- 17 km, 41 DP - 15 km, 37 DPH - 15 km, 2 DP - 11


km, 70 DPH - 9 km, 7 DP - 14 km.
Łuck został starannie przygotowany do obrony. Strzegły go
dwie pozycje obronne — 27-kilometrowa zewnętrzna i 12.
-kilometrowa wewnętrzna. Zewnętrzna składała się z 2 linii
okopów ze schronami i punktami obserwacyjnymi przeciw
ciężkiej artylerii. Wewnętrzny pas obrony obejmował tzw.
przedmoście, dość silnie umocnione i osłaniające mosty na
Styrze (część z nich była w budowie).

Tabela 17
Liczba punktów obserwacyjnych, schronów, lisich nor na linii Styru
i na przyczółku mostowym Łucka

Punkty Schrony Schrony Lisie


obserwacyjne dla ckm dla obrońców nory

Linia Styru na płn. od Łucka 6 20 31 30

Linia Styru na płd. od Łucka 3 22 12 42

Przyczółek mostowy Łuck 15 8 5 119

Wobec tego, że wewnętrzna pozycja obronna leżała w do-


linie Styru, pozycje austro-węgierskie znajdowały się jakby
w niecce, a rosyjskie górowały nad nimi. Dążąc do poprawy
warunków obrony dowództwo austro-węgierskie włączyło do
zewnętrznego pasa obrony wzgórze Krupy. Styr w pobliżu
Łucka był trudną przeszkodą, miał bowiem 30-40 m szerokości
i dużą głębokość. Na innych odcinkach naprzeciw 8 armii
Austriacy umocnili prawy brzeg Styru od ujścia rzeki Ikwy do
Wołkowyja, a dalsza część linii okopów przechodziła na
lewym brzegu Styru. Głębsze pozycje znajdowały się w rejonie
Ługi i zachodniego Bugu, koło Sokala i Włodzimierza
Wołyńskiego. Wszystkie zniszczone mosty kolejowe zostały
odbudowane, a tory kolejowe z szerszych przerobione na
węższe, tak aby nadawały się do austriackiego taboru. Oprócz
tego Austriacy położyli polowe drogi kolejowe: Kołki-Kowel;
129

Łuck-Włodzimierz Wołyński; Łuck na Stojanów; Dubno na


Radziechów przez Torhowicę.
4 armia austro-węgierska miała w odwodzie dwie i pół
dywizji piechoty (11, 13 i pół 45) i jedną dywizję kawalerii
(10). Rozmieszczono je w następujący sposób: 13 DP za 2 DP
(X korpus) w pobliżu miejscowości Chorłupy; 11 DP za 70
DPH (korpus Szurmaya) koło miejscowości Ostrożec; pół 45
DP za 4 DP (II korpus) w rejonie miejscowości Kołki; 10 DK
znajdowała się w pobliżu Włodzimierza Wołyńskiego.
ROZDZIAŁ IV
BITWA POD ŁUCKIEM

NATARCIE 8 ARMII ROSYJSKIEJ NA ŁUCK


4 CZERWCA

W przeddzień ofensywy dowództwo rosyjskiego Frontu


Południowo-Zachodniego nadało następujący komunikat: „Na-
deszła godzina odrzucenia naszego nikczemnego przeciwnika.
Wszystkie armie naszego frontu będą nacierały. Mam nie-
złomną nadzieję, że nasza, żelazna armia [Brusiłowa — S.
Cz.] odniesie zupełne zwycięstwo" 1.
Najprawdopodobniej komunikat ten został zlekceważony
przez dowództwo austriackie lub do niego nie dotarł. Nie-
zrozumiałe jest bowiem, że w dniu natarcia uroczyście
świętowano urodziny dowódcy 4 armii austro-węgierskiej,
arcyksięcia Ferdynanda.
Wbrew rozpowszechnianym opiniom, i to głównie ze strony
rosyjskiej, należy stwierdzić, że Rosjanie nie osiągnęli cał-
kowitego zaskoczenia określanego jako strategiczne. W warun-
kach wojny pozycyjnej było ono trudne do zrealizowania.
Udało im się natomiast trzymać przeciwnika w niepewności
co do terminu natarcia i rozciągłości frontu uderzenia. Osiąg-

1
B u a t. Hindenburg i Ludendorff jako strategicy, Toruń 1925, s. 70.
131

neli również ważne z ich punktu widzenia zaskoczenie


taktyczne.
4 czerwca wczesnym rankiem Rosjanie rozpoczęli ostatnie
przygotowania do słynnej bitwy pod Łuckiem. Pięć minut
po północy nastąpiła potężna kanonada artyleryjska. Artyleria
ciężka kierowała swój ogień na umocnione pozycje, lekka
natomiast torowała przejścia w zasiekach z drutu kolczastego.
Ogień był skierowany na przedpole i pierwszą linię obronną
z pierwszej pozycji obronnej. Początkowo odgłosom rów-
nomiernie rozrywających się pocisków z dział polowych
towarzyszyły potężne eksplozje pocisków z dział wielkiego
kalibru. Ostrzał trwał dłużej niż zwykle. 8 armia prowadziła
go 29 godz., 11 armia — 6 godz., 7 armia — 45 godz.
i 9 armia — 8 godz.
Ogień artyleryjski miał utorować drogę siłom rosyjskim.
Do natarcia przygotowane były trzy korpusy: XXXIX, XL,
VIII i 4 Dywizja Strzelców Finlandzkich. Łącznie siły te
liczyły 100 batalionów i 320 dział. Uderzenie skierowane było
na odcinek Dubiszcze-Koryto ze szczególnym naciskiem na
obszar Żorniszcze-Koryto.
Na głównym odcinku natarcia 8 armii intensywny ogień
artyleryjski skierowany był na 70 DPH (korpus Szurmaya),
1 DP (X korpus) i na południowe skrzydło 37 DPH (X
korpus). Ogień rosyjski był celny i dokonał wielkich zniszczeń.
Rozbite zostały wały ziemne, zasypane okopy i rowy. Roz-
rywające pociski artyleryjskie wzbijały ogromne tumany kurzu
i dymu, mocno ograniczając widoczność.
Austriacy trafnie ocenili na podstawie ostrzału artyleryj-
skiego, że główne natarcie na froncie 8 armii nastąpi na
odcinku położonym pomiędzy linią kolejową Sarny-Kowel
a Korytem. Dla zabezpieczenia tego odcinka sztab 4 armii
gen. Józefa Ferdynanda przystąpił do organizowania przedsię-
wzięć obronnych. Polecił ściągnąć odwody armii. Pierwsza
wyruszyła spod Włodzimierza Wołyńskiego 10 DK gen.
Wiktora Bauera i pośpiesznym marszem skierowała się na
132

Łuck. Samoloty austro-węgierskie próbowały niepokoić rosyj-


skie stanowiska dowodzenia w pobliżu Ołyki, zrzucając bomby
Ataki lotnicze nie były jeszcze w tym czasie bardzo skuteczne
niemniej jednak wprowadzały pewne zamieszanie. Przesunięto
też pozostałe odwody. X korpusowi gen. Hugona Martinyego
przydzielono 25 BP płk. Wurja z 13 DP gen. Gustava
Szekelyego. Korpus Szurmaya otrzymał 4 BP gen. Konrada
Prusenowskiego (z 11 DP gen. Milana Grubića). Dalsze
odwody armii: 26 BP (z 13 DP) płk. Gustawa Zygadłowicza
i dowództwo 13 DPLdw gen. Szekelyego umieszczono w po-
bliżu miejscowości Chorłupy. 22 BP (z 11 DP gen. Grubića)
i sztab 11 DP rozlokowano w rejonie miejscowości Ostrożec.
Gen. Linsingen polecił przesunąć 25 DP 12 km na południowy
wschód od Łucka.
Żołnierze, nieźle zabezpieczeni w schronach, a obsługa
karabinów maszynowych z „palcem na cynglu" — czekali na
atak piechoty rosyjskiej. Ta zaś wykonywała tunele pod
swoimi zasiekami z drutu kolczastego, żeby ułatwić sobie
przejście do ataku.
Artyleria austro-węgierska nie próżnowała. Odpowiedziała
również silnym ogniem, tak że obustronna nawała osiągnęła
apogeum, zlewając się w jeden wielki grzmot. Nie prze-
strzegano zasad przewidzianych przepisami, tylko baterie
strzelały wszystkimi działami naraz. W pewnym momencie
artyleria rosyjska umilkła: to znak, że do ataku ruszyła
piechota. Wówczas baterie austro-węgierskie, zmniejszając
tylko co pewien czas celownik, strzelały do kolumn piechoty
wdzierających się na pierwszą linię obrony.
Początkowo tyraliery rosyjskie napotkały twardy opór
oddziałów przeciwnika. Niezbyt dobrze wiodło się grupie gen.
Zajonczkowskiego, atakującej na prawym skrzydle. Próbowała
ona nacierać od 16.30 do 18.00 siłami XXX korpusu w kierun-
ku na Czernyż. Korpus ten swoje uderzenie skierował przeciw-
ko 4 DP gen. Hugona Reymanna (z II korpusu gen. Juliusa
Kaisera). W tym czasie artyleria rosyjska ostrzeliwała lewe
133

skrzydło 41 DPH, aby uniemożliwić przyjście z pomocą


4 DP. XXX korpus rosyjski dostał się pod silny ogień
przeciwnika i poniósł duże straty: 25 oficerów i 1920
żołnierzy. W niektórych miejscach żołnierze z grupy gen.
Zajonczkowskiego zdołali przedrzeć się zaledwie przez
jedną lub dwie linie zasieków z drutu kolczastego i nie
byli w stanie przesunąć się dalej.
Gen. Zajonczkowski uderzył swoimi oddziałami, zgodnie
z ustaleniem, tzn. dobę wcześniej. Jego natarcie miało prze-
szkodzić przerzuceniu odwodów niemieckich znajdujących
się w pobliżu Kołek. Przygotowanie artyleryjskie XXX korpusu
nie było udane ze względu na podmokły teren, duże zalesienie
i brak artylerii ciężkiej. Cel uzgodnionego przedsięwzięcia,
okupiony wprawdzie tak dużymi stratami, został jednak
osiągnięty: niemieckie odwody pozostały w pobliżu Kołek.
Przed frontem XXXIX korpusu rosyjskiego ogień artylerii
nie był na tyle skuteczny, żeby zniszczyć zasieki. Linie drutu
kolczastego próbowano więc przerwać miotaczami min. Naj-
lepiej się to powiodło w okolicach miejscowości Chromiaków.
W godzinach południowych przednie oddziały 102 DP prze-
prawiły się przez rzekę Puciłówkę (po wcześniej zbudowanych
mostach, w tym dwóch przeznaczonych dla artylerii) i okopały
się 250 m przed zasiekami z drutu kolczastego. Rosjanie
podają w swoim sprawozdaniu, że oddziały austro-węgierskie,
czyli 37 DPH, użyły gazu. Wyrządził on rzekomo więcej
szkód Austriakom niż Rosjanom, ponieważ zmienił się kieru-
nek wiatru. Informacja ta nie znajduje potwierdzenia w innych
przekazach źródłowych.
Naprzeciw XL i VIII korpusu rosyjskiego zniszczeniu
uległy nie tylko zasieki z drutu kolczastego, lecz także
znaczna część pierwszej linii okopów. Największych zniszczeń
dokonano w centrum ataku, na odcinku zajmowanym przez
dwie dywizje austro-węgierskie — 70 DPH i 2 DP, a szcze-
gólnie na styku dwóch korpusów — X i Szurmaya. Było to
działanie głęboko przemyślane, często bowiem granica między
134

korpusami stanowiła słabszą linię obrony — i tak było


w tym przypadku. Zdołano „wybić" 11 przejść na odcinku
zajmowanym przez 2 DP. Siła ognia artyleryjskiego była
tak duża, że miejscami obrońcy opuścili pierwszą linię
okopów. Skorzystali na tym wywiadowcy i przedostali się
do okopów austriackich na południe od drogi z Ołyki do
Pokaszczewa, gdzie zajęli pozostawiony sprzęt wojenny
przeciwnika. 4 dywizja strzelców o godz. 23.00 zdobyła
Żomiszcze. Na odcinku VIII korpusu lekka artyleria rosyjs-
ka do wieczora wykonała 51 przejść w zasiekach z drutu
kolczastego. Natomiast ciężka zniszczyła prawie całkowicie
pierwszą i drugą linię okopów. Przeciwnik (70 i 7 dywizja)
bronił się głównie miotaczami min i bomb. Niektóre z min
zawierały gaz duszący. Na odcinku XXXII korpusu naj-
większe sukcesy osiągnięto na prawym skrzydle, gdzie
wykonano 9 przejść i zniszczono 9 stanowisk do ostrzeli-
wania ogniem bocznym. Około godz. 21.00 dowódcy
korpusów informowali o niezwykle pomyślnych rezultatach
ognia artyleryjskiego i sugerowali, że atak piechoty może
nastąpić następnego dnia o godz. 10.00. Biorąc pod uwagę
te sugestie gen. Brusiłow wydał dyrektywę, w której
zapowiedział przedłużenie ognia artyleryjskiego w następ-
nym dniu rano i wyznaczył atak piechoty XXXIX, XL, VIII
i XXXII korpusów na godz. 9.00. Polecił także przesunąć
w nocy 12 dywizję kawalerii w rejon: Kryłów, War-
kowicze, Kniahinin. Na odcinkach frontu zajmowanych
przez XXXIX, XL i VIII korpus przez całą noc pod-
trzymywano ogień artyleryjski, aby nie dopuścić do na-
prawy zniszczeń. 5 czerwca o świcie kontynuowano ogień
artyleryjski z takim nasileniem jak poprzedniego dnia.
Dowództwo niemieckie i austro-węgierskie było tym za-
skoczone, ale nie potrafiło jeszcze ocenić skutków tak silnego
ognia artyleryjskiego. Gen. Linsingen jeszcze 4 czerwca sądził,
że siły przeciwnika są stosunkowo niewielkie, a straty zadane
ogniem artylerii małe. „Natarcie — pisał w rozkazie — prze-
135

ciwko czterem dywizjom piechoty sztab grupy rozpatruje jako


prostą demonstrację" — i dodawał dalej — „Przedsięwzięte
przez Rosjan dla zrównoważenia sukcesów w Tyrolu słabe
natarcie będzie złamane" 2.
Wieczorem 4 czerwca dowódca 4 armii arcyksiążę Józef
Ferdynand prawdopodobnie nie był przerażony tym, co się
wydarzyło na froncie jego armii. Jeszcze nic nie wskazywało
wówczas na klęskę wojsk austro-węgierskich. Ich straty,
zarejestrowane o godz. 21.00, nie były zbyt wysokie. Można
nawet uznać, że były umiarkowane, jak na tak szeroko
zakrojoną akcję: kilkudziesięciu zabitych i ponad 400 rannych.
W poszczególnych oddziałach straty przedstawiały się na-
stępująco: 7 DP — 5 zabitych, 7 rannych; 70 DPH — 57
zabitych, 166 rannych; 2 DP — 137 rannych; 37 DPH — 105
rannych; 4 DP — 189 rannych i zabitych.

PRZEŁAMANIE FRONTU AUSTRO-WĘGIERSKIEGO


5 CZERWCA

5 czerwca we wczesnych godzinach rannych nastąpiły


nieznaczne przesunięcia oddziałów i pododdziałów austro-
-węgierskich na styku wyższych związków taktycznych, tzn.
korpusów: Szurmaya i X. 14 pp z 26 BP płk. Zygadłowicza
skierowany został na skrzyżowanie dróg znajdujące się 5 km
na wschód od miejscowości Palcza. Dwa bataliony rezerwy
z 41 DPH przesunięto na południe, poza północne skrzydło 37
DPH. Grupę gen. Bauera (artylerię, karabiny maszynowe
i podstawowe formacje 10 DK) skierowano na Żurawi-
cze-Silne, czyli za centrum wojsk II korpusu.
Po stronie rosyjskiej od świtu trwał silny ogień artylerii,
skierowany na cały odcinek 4 armii, ale z największym
nasileniem prowadzony w rejonie pozycji 70 DPH i 2 DP.
Ogień artylerii ciężkiej niszczył umocnienia austro-węgierskie,
2
Österreich-Ungarns letzter Krieg. Das Kriegsjahr 1916 r. (dalej cyt.
Österreich-Ungarns...) t. IV, Wien 1933, s. 377.
136

a lekka artyleria wykonywała przejścia w zasiekach z drutu


kolczastego. Ogień artyleryjski był tak potężny, że rozrywające
się pociski wyrzucały ogromne „słupy ziemi", wywracając
drzewa do góry korzeniami. Widoczność była mocno ograni-
czona. Wszędzie wciskał się piasek, co powodowało zacinanie
się broni strzeleckiej i utrudniało pracę artylerzystom. Ogień
po obu stronach osiągał punkt kulminacyjny.
W swoim dzienniku dowódca X korpusu gen. Martiny
odnotował, że 5 czerwca po godz. 8.30 ogień rosyjski stawał
się coraz intensywniejszy, a między 9.00 i 9.30 „wszystko
kipiało i gotowało się". Potężny ogień bębniący dokonał
wielkiego spustoszenia na pierwszej linii obrony.
W pewnym momencie rosyjskie działa umilkły. Słychać było
tylko pojedyncze strzały z karabinów. Oznaczało to, że piechota
ruszyła do ataku. Przeciwko niej skierowały ogień austriackie
działa polowe.
Piechota rosyjska, nie zważając na straty, parła do przodu.
W armii rosyjskiej nie przykładało się wielkiej wagi do
życia ludzkiego. Mimo początkowych niepowodzeń tyraliera
szła za tyralierą, aby zdobyć pozycje austro-węgierskie.
W niektórych przypadkach liczba nacierających fal do-
chodziła do 16.
Moment ataku rosyjskiej piechoty przedstawiany jest różnie
w różnych przekazach materiałowych, ale panuje zgodność co
do tego, że pozycje 4, 37 i 7 dywizji trzymały się dzielnie.
Podobnie było w 41 DPH, ale to wskutek słabszego nacisku
Rosjan. Największe powodzenie Rosjanie osiągnęli na odcinku
zajmowanym przez 2 i 70 DP.
Ogólny szturm korpusów rosyjskich XXXIX, XL, VIII
i XXXII nastąpił o godz. 9.00. Grupa gen. Zajonczkowskiego
nie odniosła istotnych sukcesów; odpierała kontrataki przeciw-
nika. XXXIX korpus zdobył pozycje nieprzyjaciela w rejonie
miejscowości Stawok. Był to jednak chwilowy sukces, gdyż
niebawem pododdziały rosyjskiego 406 pułku zostały wyparte
z tej miejscowości. W godzinach południowych oddziały
137

rosyjskie zajęły pierwszą linię okopów od miejscowości


Stawok (przy linii kolejowej na północ od Ołyki) do miej-
scowości Chromiaków. Do końca dnia toczyły się zażarte
walki, uwieńczone zdobyciem przez Rosjan odcinka frontu
wraz z miejscowością Stawok.
XL korpus nacierał siłami 2 dywizji strzelców i 15 pułku
strzelców na pozycje zajmowane przez 2 DP austro-węgier-
skiej. Walki te już od początku przyjęły niepomyślny obrót dla
oddziałów austriackich, gdyż silny ogień artyleryjski zniszczył
przednie umocnienia austro-węgierskie. Tumany kurzu, które
unosiły się w powietrzu, ułatwiły zbliżenie się piechoty
rosyjskiej, Austriakom zaś uniemożliwiły skuteczne powstrzy-
mywanie przeciwnika ogniem karabinów maszynowych i dział
znajdujących się w dyspozycji obrońców. W pierwszym roz-
pędzie atak rosyjski był nastawiony na zdobycie stanowisk 40
i 82 pułku piechoty z 2 DP. Żołnierze austriaccy zbyt mocno
wierzyli w siłę lisich nor i innych umocnień. Ogień rosyjski
okazał się na tyle skuteczny, że — jak czytamy w austro-
węgierskich sprawozdaniach — obrońcy nie zdążyli wyjść
z ukryć i zostali wzięci do niewoli albo zabici granatami3.
Rosjanie mieli ułatwione zadanie, bo w zasiekach z drutu
kolczastego zrobione zostały przejścia, a okopy pierwszej linii,
po części również drugiej, były zniszczone. Walka toczyła się
z niezwykłą zaciętością. Ataki Rosjan były wielokrotnie pona-
wiane, a przeciwnik nie pozostawał dłużny i próbował kontr-
atakować, m.in. I batalionem z 18 pułku piechoty (45 DPLdw
gen. Gustava Smekala), ale bezskutecznie. Około godz. 10.00
do kontrataku rzucona została także 25 BP płk. Wurja z 13
DPLdw gen. Von Szekelyego.

3
S c h o n o w s k y - S c h o n o w i e s und Angenetter, Łuck. Der
russische Durchbruch im juni 1916, Wien-Leipzig 1919, s. 158-159. Rosjanie
na odcinku natarcia XL korpusu odnieśli duży sukces. Prawdopodobnie
bardziej wskazane było, żeby odwody były kierowane na wzmocnienie
natarcia tego korpusu a nie VIII; A. Kiersnowskij, Istorija russkoj armii,
cz. IV, Belgrad 1938, s. 779.
138

Pewne zamieszanie spowodował dowódca X korpus


gen. Martiny, który bez wiedzy dowództwa 4 armii przesunął
25 pułk piechoty z 26 BP (13 DP gen. Szekelyego) w kie-
runku na Chorłupy i Pokaszczów. Postawiony przed faktem
dokonanym dowódca 4 armii austro-węgierskiej polecił
całej 13 DP kontratakować około godz. 10.30. Ponadto
95 pułk piechoty z 11 DP przesunięty został z Ostrożca
do Zabołocia.
Włamanie Rosjan stawało się groźne. Dlatego dowódca
X korpusu porozumiał się z dowódcą grupy taktycznej gen.
Edmundem Sellnerem w sprawie przeprowadzenia kontrnatar-
cia siłami 2 DP i 13 DPLdw. Dywizja Szekelyego miała
zamiar odzyskać Chorłupy. Szef sztabu X korpusu (gen.
Kralowetz) domagał się, by kontrnatarcie przeprowadzić
naprzeciwko Ołyki wojskami 25 BP z 13 DPLdw. Jego zdanie
zwyciężyło i około 16.30 rozpoczęto kontratak na lewym
skrzydle 2 DP, wzdłuż drogi Ołyka-Pokaszczów. Rosjanie,
chcąc przeszkodzić uderzeniu austro-węgierskiemu, zastoso-
wali silny ogień artyleryjski. Pod jego osłoną tyraliery piechoty
bezpiecznie przesuwały się do przodu. 25 BP z 13 DPLdw
nie była w stanie powstrzymać Rosjan, poniosła bowiem duże
straty we wcześniejszych walkach.
Bardziej na lewo broniła się 2 DP. Miała ona silne oparcie
w dobrze trzymającej się 37 DPE1. Na południe od wspo-
mnianej drogi Pokaszczów-Ołyka, czyli na lewym skrzydle
2 DP znajdowały się resztki 40 pułku piechoty z 3 BP (2 DP)
dowodzonej przez gen. Antona Kleina. Pułk ten znajdował się
już w pełnym odwrocie poza drugą pozycją obrony. Ponadto
wycofywały się: dowództwo 26 BP, odosobnione bataliony
z innych brygad, m.in. z 18 i 25.
Zaczynał się wkradać chaos zarówno w dowodzeniu, jak
i w rozmieszczeniu sił. 25 BP (13 DPLdw), znajdująca się
początkowo 600-750 m za 82 pułkiem będącym w odwrocie,
ponawiała energiczne kontrataki i ponosiła dalsze straty, ale
działała z niezwykłym uporem. Niektóre jej pododdziały dotarły
139

do pierwszej linii obrony, tu jednak zostały powstrzymane


i odparte. Wskutek silnego ognia artyleryjskiego Rosjan
i naporu piechoty brygada została rozbita na wiele pojedyn-
czych grupek, które — przy braku koordynacji działań — na
własną rękę przebijały się do tyłu. Oba pułki 2 DP (40 i 82),
wskutek ogromnego naporu wojsk rosyjskich i słabnącego
wsparcia własnych oddziałów odwodowych, zostały zmuszo-
ne do odwrotu. 82 pułk wdał się w walkę wręcz i za cenę
dużych strat powoli wycofywał się. W tym czasie sąsiadujący
z nim 40 pułk uległ przeciwnikowi i gwałtownie rzucił się do
ucieczki4. Pojawia się zarzut, że uległ zbyt łatwo, ale nie jest
to takie oczywiste, ponieważ 15 pułk strzelców rosyjskich
zdobył pozycje 40 pułku w ciężkiej walce i za cenę
ogromnych strat. W krótkim czasie pierwszą linię okopów
wypełnili Rosjanie.
Zgodnie z rozkazem dowódcy dywizji brygada wycofała się
na drugą pozycję obrony i rozmieściła swoje siły po obu
stronach drogi Ołyka-Pokaszczów. Wspólnie z 14 pułkiem
piechoty z 26 BP (13 DPLdw) i 82 pułkiem piechoty z 19 BP
(2 DP) tworzyła ona lewe skrzydło 2 DP. Tymczasem 29
batalion z 19 BP (2 DP) opierał się jeszcze o pierwszą
pozycję. W godzinach południowych druga linia okopów
zajmowana przez 2 DP była już częściowo opanowana przez
Rosjan. W wielu miejscach oddziałom austro-węgierskim
odcięto drogi odwrotu, toteż musiały przebijać się one z bag-
netem w ręku. Wydaje się, że o tak krytycznym położeniu sił
austro-węgierskich naprzeciw Ołyki zadecydowało zbytnie
zwlekanie z rozpoczęciem kontrnatarcia.
Rozwojem sytuacji bardzo niepokoił się dowódca grupy
armii gen. Linsingen. Jego obawy dotyczyły zwłaszcza
wydarzeń na odcinku 2 DP. Próbował więc wyjaśnić przy-

4
Między obydwoma pułkami występowała później wyraźna wrogość
i wzajemne obwinianie się o zbyt łatwe „sprzedanie swojej skóry"; R.
Jefabek, Die Brussilowoffensive 1916. Ein Wendepunkt der Koalitions-
kriegsfiihrung der Mittelmdchte. Ungedr. phil Diss, t. I. Wien 1982. s. 259.
140

czyny odwrotu 40 i 82 pułku piechoty. W rozkazie wydanym


około godz. 13.30 kładł nacisk na to, żeby nie rozdzielać
odwodów armii, lecz uderzać zwartymi oddziałami i koncen-
trycznie. Polecenia te były niewątpliwie słuszne, ale bardzo
spóźnione.
Zwłoka w użyciu odwodów i zbyt późny odwrót miały
wpływ na niepowodzenie korpusu Szurmaya i X korpusu.
Około godz. 18.15 na trzecią linię okopów wycofywały się
2 i 13 DP (według instrukcji wydanej już o godz. 16.45).
W trudnej sytuacji znalazła się 37 DPH, której prawe skrzydło
zaczynało się odsłaniać i wyginać pod naporem przeciwnika.
Do zażegnania groźnej sytuacji włączyła się także austro-
-węgierska NKA.
Do późnych godzin nocnych XL korpus rosyjski zajął
całą pierwszą pozycję obrony od Chromiakowa do Nosowicz.
Do niewoli dostało się 90 oficerów i 6 tys. żołnierzy.
Rosjanie zdobyli wiele karabinów, karabinów maszynowych
i miotaczy bomb.
VIII korpus rosyjski toczył zażarte walki z oddziałami
austro-węgierskimi od południowego skraju Palczy do drogi
Ujeżdce-Czemeryn. Na południe od tej drogi oddziały 14
dywizji zajęły pierwszą linię okopów. Przeciwko VIII kor-
pusowi występowała 70 DPH z korpusu Szurmaya. Jej
położenie było znacznie lepsze niż sąsiadującej z nią 2 DP.
Oba skrzydła 70 DPH jeszcze opierały się na pierwszej
pozycji obrony. Sam środek był wygięty w kierunku zachod-
nim. Na północnym skrzydle sytuacja stopniowo pogarszała
się z chwilą odwrotu 2 DP. Oddziały rosyjskie, zachęcone
sukcesami XL korpusu, przypuściły potężny atak na pozycje
70 DPH. Obrońcy stawiali opór, i nawet wydawało się, że
będą w stanie powstrzymać Rosjan. Przybywały świeże posiłki
austriackie. Wprowadzona została do walki 4 BP gen. Konrada
Prusenowskiego (11 DP gen. Grubića). Około godz. 13.00
rosyjskie tyraliery ponownie ruszyły do ataku. Szurmay zwrócił
się do dowódcy armii o przysłanie odwodów — 58 pułku
142

piechoty (22 BP płk. Gustava Fischera z 11 DP gen. Grubića)


Zgodę otrzymał. Było to duże wzmocnienie sił, ale nawet ten
dodatkowy pułk nie był w stanie zmienić tragicznego położe-
nia, w jakim znalazła się około godz. 16.00 70 DPH. Do
wieczora zarysowała się wyraźna przewaga Rosjan. Oddziały
austro-węgierskie odstępowały, ale po twardej walce. Pod
wieczór okazało się, że straty 70 DPH wynoszą już około
40-50 procent. Dowódca korpusu Szurmay domagał się od
dowódcy armii przekazania 95 pułku piechoty z 11 DP do
ratowania zagrożonego odcinka frontu. Okazało się, że trudno
było go wprowadzić na linię frontu, gdyż położenie oddziałów
austro-węgierskich stawało się niemal beznadziejne i około
godz. 18.30 nastąpił odwrót na następną pozycję obrony.
Opuszczone linie zajął do wieczora VIII korpus. Wziął on do
niewoli ponad 2 tys. żołnierzy i przejął karabiny maszynowe.
W nocy z 5 na 6 czerwca rozpadał się na dobre deszcz, co
znacznie utrudniało odwrót (ale i atak) i próby ratowania
zagrożonego odcinka frontu. Najmocniej odczuli jego skutki
artylerzyści przesuwający swoje działa po śliskiej i grząskiej
nawierzchni.
XXXII korpus rosyjski podejmował próby przerwania linii
obronnych przeciwnika — 7 DP z korpusu Szurmaya. Próba
ta się nie powiodła wskutek silnego krzyżowego ognia
artyleryjskiego nieprzyjaciela i najprawdopodobniej braku
dobrego współdziałania między oddziałami rosyjskimi. Ros-
janie zajęli wprawdzie pierwszą linię okopów na północ od
Falkowszczyzny, ale po kontrataku oddziałów austro-węgier-
skich — ich pułki, 401 i 402, zmuszone były wycofać się na
linię zasieków z drutu kolczastego, ponosząc ogromne straty.
Wobec niepowodzenia dowództwo armii wzmocniło korpus
brygadą z 2 Dywizji Strzelców Finlandzkich. Na zachód od
Ujeżdca, w miejscowości Malin, samoloty rosyjskie zrzuciły
9 bomb oraz wiele pocisków zapalających.
Zdaniem dowództwa rosyjskiego obrona austro-węgierska
załamała się nadspodziewanie szybko. Złożyło się na to
143

wiele przyczyn, a jedną z nich była nowa taktyka zastosowana


przez nacierających Rosjan. Rozpoczynali oni atak silnym
ostrzałem pierwszej linii okopów przeciwnika, który krył
się w schronach. Następnie raptownie przerywali ogień.
Wtedy nieprzyjaciel, przewidując szturm, opuszczał schrony
i zajmował stanowiska w okopach. Wówczas artyleria ro-
syjska wznawiała huraganowy ogień, zmuszając obrońców
do ukrycia się w schronach. Kilkakrotne powtórzenie tego
manewru całkowicie zdezorientowało przeciwnika, który
w momencie rzeczywistego ataku nie wychodził ze schronów
i z łatwością dawał się obezwładnić.
Inną przyczyną niepowodzenia wojsk austro-węgierskich
było zacinanie się broni strzeleckiej. Powodowały to ziarenka
piasku wciskające się do karabinów. A piasek był wszędzie,
gdyż rozrywające się pociski armatnie powodowały powsta-
wannie tumanów kurzu.
W pierwszym dniu natarcia piechoty wszystkie trzy korpusy
z 8 armii osiągnęły duży sukces. Rosjanie zajęli na szerokim
froncie pierwszą pozycję obrony austro-węgierskiej. Wzięli
do niewoli 15 tys. jeńców, zdobyli wiele różnorodnego sprzętu
wojskowego. Austriacy ponieśli więc ogromne straty i ustąpili
na kolejną pozycję obrony. Największe ubytki zanotowano
w oddziałach 2 i 70 dywizji piechoty. W 70 DP ze stanu
osobowego 12 200 żołnierzy pozostało 5450 (od 40 do 50
procent strat). 2 DP praktycznie przestała istnieć. W 82 pułku
piechoty z 5330 zostało 718 żołnierzy, w 40 pułku z 5 tys.
zostało 270 i w 18 pułku uratowało się 140 żołnierzy.
Wieczorem stwierdzono, że w 2 DP można doliczyć się co
najwyżej 100 żołnierzy, reszta była w panicznym odwrocie.
W nocy z 5 na 6 czerwca 1916 r. rozbite oddziały z 2, 13,
70 i 11 dywizji wycofywały się na trzecią pozycję obrony.
Ustępowało aż osiem pułków piechoty. Dwa z nich, świeżo
wprowadzone do walki, jeszcze nie zdążyły nawiązać kontaktu
ogniowego z przeciwnikiem. Morale wycofujących się żoł-
nierzy uległo dalszemu obniżeniu, zwłaszcza w 2 DP.
144

Wobec spodziewanego dalszego natarcia Rosjan pośpiesznie


ściągano odwody na zagrożony odcinek frontu (opuszczony
przez 2 DP). Przemieszczano z 10 DK (pod dowództwem gen.
Bauera) spieszony szwadron, dywizjon artylerii i oddział
karabinów maszynowych. Siły te skierowano w rejon Palczy
i podporządkowano X korpusowi. Dostępne były jeszcze
odwody z 58 i 95 pułku piechoty.
Dowództwo 8 armii rosyjskiej wydało o godz. 23.00 rozkaz
(nr 113) zobowiązujący poszczególne korpusy do wypełnienia
nałożonych na nie wcześniej zadań. Szczególną rolę wy-
znaczono dwóm wyższym związkom taktycznym: VIII
i XXXII korpusowi.
Zmieniono zadania IV korpusu kawalerii, gdyż w trakcie
realizacji planu działań okazało się, że są one zbyt ambitne.
Dołączenie tego korpusu do 8 armii wydłużało jej front
na prawym skrzydle o ponad 69 km, co stawiało pod
znakiem zapytania jego trwałość. W myśl nowego rozkazu
IV korpus kawalerii miał nie prowadzić aktywnych działań.
Takie zadanie postawiono XXX korpusowi, któremu po-
lecono, aby przekazał IV korpusowi odcinek na lewym
brzegu Styru do Czartoryska włącznie (ponad 46 km)
i obserwował odcinek Ostrowsk-Jeziorce (23 km). Mniej
ważny z wojskowego punktu widzenia odcinek Bereścia-
ny-Bohusławka miał zająć V korpus.
Jednocześnie wydane zostało rozporządzenie o zamianie
IV korpusu kawalerii siłami XLVI korpusu armijnego. Ten
ostatni otrzymał polecenie przerwania austro-węgierskich
linii obronnych i zabezpieczenia wprowadzenia IV korpusu
w ewentualny wyłom w celu uderzenia w ogólnym kierunku
na Kowel. 12 dywizja kawalerii, w celu współdziałania
z natarciem głównych korpusów 8 armii, otrzymała zadanie
przejścia w rejon Mytelno-Liczany-Suchowce. Dowódca
8 armii domagał się, by gen. Brusiłow przekazał pod jego
rozkazy 126 dywizję piechoty na wypadek nieprzewidzianych
okoliczności; Brusiłow zgodził się pod warunkiem, że dywizja
145

ta nie wejdzie do bitwy, zanim nie przybędzie V korpus


syberyjski.
Bilans walk stoczonych 5 czerwca był dla 4 armii austro-
-węgierskiej przerażający. Obie jej dywizje, 2 i 70, były
praktycznie wyeliminowane z dalszej walki. Zasadnicze
odwody armii były już rozdzielone, i to na wiele odrębnych
części. Dlatego perspektywy dalszej obrony przedstawiały
się mało obiecująco. Biorąc to pod uwagę, dowództwo
X korpusu zaczęło myśleć o głębokim odejściu w kierunku
zachodnim, ku łuckiemu ugrupowaniu wojsk austro-węgier-
skich. Sztab grupy armii Linsingena nie wyraził jednak na to
zgody i próbował jeszcze wzmocnić kierunek łucki, wy-
dzielając 89 BP płk. Wokuna z 45 DP gen. Smekala
i przesuwając ją z Kołek do Palczy. W rejon Łucka skiero-
wano także 5 batalionów niemieckich (pod dowództwem
ppłk. Rodericha Jachmanna) z XLI korpusu odwodowego
grapy armii Linsingena.

ODWRÓT 4 ARMII AUSTRO-WĘGIERSKIEJ


6 CZERWCA

W tym dniu oddziały 8 armii nadal wykonywały rozkaz


o rozwinięciu osiągniętego sukcesu. IV korpus kawalerii
i XLVI korpus armii w nocy z 5 na 6 czerwca dokonywały
przegrupowania i szykowały się do natarcia wzdłuż linii
kolejowej Sarny-Kowel. IV korpus kawalerii rozmieszczony
został w rejonie Bielska Wola-Sobieszczyca.
Atak XLVI korpusu napotkał zdecydowany opór prze-
ciwnika. Oddziały 305 pułku piechoty nacierały w kierunku
Wólki Hołuzyjskiej. Zajęły pierwszy pas zasieków z drutu
kolczastego i próbowały przedrzeć się dalej. Oddziały 307
i 306 pułku atakowały Kostiuchnówkę. Podeszły pod zapory
z drutu kolczastego i usiłowały zrobić w nich przejścia,
ale napotkały wyjątkowo silny opór przeciwnika (I i III
Brygady Legionów Polskich). Na południe od linii kolejowej
146

Kowel-Sarny jeden z batalionów 400 pułku przedostał się do


Hrasci, ale wobec silnego oporu, musiał niezwłocznie wyco-
fać się do swoich okopów. W związku z ogólnym odwrotem
sił austro-węgierskich za Styr oddziały legionowe wraz
z korpusem Fatha wycofały się, sprytnie unikając pułapki,
którą przygotowywali Rosjanie.
Grupa gen. Zajonczkowskiego toczyła zacięte boje w rejo-
nie: Koszyckie, Czernyż, Bereściany i Bohusławka. Przeciwnik
stawiał zacięty opór. W wyniku całodziennych zmagań Ros-
janie zajęli pierwszą pozycję obrony na odcinku od Styru do
Bohusławki. XXXIX korpus napotkał również wielki opór
nieprzyjaciela. Jego 125 dywizja piechoty opanowała najpierw
pozycje austro-węgierskie na odcinku od Bohusławki do
Dubiszcze i nie bacząc na silny ogień, przesunęła się do
rejonu: Palcza-Wólka Kotowska-Silno. Natomiast 102 dywizja
piechoty opanowała umocniony pas obrony Stawok-Derno,
a w godzinach wieczornych przegrupowała się na odcinek
Ziemia (Nowa)-Palcza. Dwa samochody pancerne z dwunas-
toma kozakami przedarły się przez płonący most w pobliżu
Palczy i ostrzelały kolumnę piechoty przeciwnika. Korpus
wziął do niewoli 6 oficerów i 1200 żołnierzy.
Przednie pododdziały XL korpusu, wzmocnionego brygadą
z 4 Dywizji Finlandzkiej, już o godz. 10.00 zajęły Po-
kaszczów. Oddziały austro-węgierskie kilkakrotnie zrywały
się do kontrataku, głównie ze strony Palczy, ale za każdym
razem bezskutecznie. Do godz. 15.00 osiągnięta została
linia Chorłupy-Bahorzyn, a w nocy korpus zajął odcinek
Zwierów-Goradże, przesuwając się 17 km w głąb obrony
przeciwnika.
VIII korpus rosyjski w dalszym ciągu nacierał na 70 DPH
gen. Antona Goldbacha (z korpusu Szurmaya). Jej oddziały,
mocno osłabione: 314 i 313 pułk piechoty oraz 58 pułk
piechoty z 2 BP płk. Gustava Fischera (11 DP gen. Grubića),
rozmieszczone były na południe od miejscowości Sawiszcze.
Za nimi stały dwa następne pułki z 70 DPH — 315 i 312.
147

Baterie artylerii znajdowały się w pobliżu Ostrożca. VIII


korpus rosyjski, wzmocniony również brygadą z 4 Dywizji
Finlandzkiej, o godz. 7.00 przeszedł do natarcia na całym
odcinku 70 DPH. Artyleria austriacka ostrzeliwała atakujące
oddziały. Ogień artyleryjski był jednak coraz słabszy, gdyż
niektórym bateriom zaczęło brakować pocisków. Szturm
rosyjski zaś zwiększał swoje natężenie z minuty na minutę.
Próbowały kontratakować oba pułki — 315 i 312 — jednak
bezskutecznie. Rosjanie mieli ułatwione zadanie, przeciwnik
bowiem nie stawiał większego oporu. Północne skrzydło
70 DPH — 4 BP (89 i 90 pułk piechoty) — już od
rana pozbawione było dowództwa, gdyż zaginął gen. Pru-
senowsky wraz z oficerem ordynansowym. W zastępstwie
komendę przejął dowódca 11 DP gen. Grubić. W tym
czasie zaginionych widziano na drodze w pobliżu wzgórza
Krupy, około 15 km za linią frontu. Zostawili oddział
i sami najprawdopodobniej uciekli, choć w innym opra-
cowaniu austriackim znalazło się stwierdzenie, że gen.
Prusenowsky rozchorował się. Około godz. 9.00 nastąpiło
włamanie rosyjskie na odcinku frontu 89 pułku piechoty
z 4 BP. Uderzenia nie wytrzymał też 58 pułk piechoty
z 22 BP (11 DP). Docierały również sygnały o tym,
co się działo na południu, gdzie ze swoich pozycji od-
stępowała 7 DP.
Sytuacja wojsk austro-węgierskich była niezwykle groźna.
Droga na Łuck stała niemal otworem. Dowódca 4 armii,
arcyksiążę Józef Ferdynand, próbował stawić tamę wojskom
rosyjskim. Ściągnął grupę taktyczną gen. Bauera oraz 8 BK
z 10 DK i kazał formacjom tym obsadzić przyczółek mostowy
przed Łuckiem. Ponadto kierował wszystkie dostępne wozy
taborowe za Styr. O godz. 9.10 zarządził odwrót całej swojej
armii za Styr. Korpus Szurmaya miał obsadzić linię od
Wojnicy do Nowego Stawu i południową część przyczółka
mostowego aż po Wygadankę. X korpus otrzymał zadanie
zajęcia pozycji przylegających do Żydyczyna. Celem II
148

korpusu było zajęcie pozycji obronnych w dół Styru. Do


odwrotu zobowiązany został także, jak już wspomniano
korpus Fatha, w skład którego wchodziły Legiony Polskie
O godz. 10.00 gen. Linsingen polecił bezwzględnie zatrzymać
oba wycofujące się korpusy, a o 11.45 przesłał depeszę
zawiadamiając, że odwrót za Styr, z powodu lokalnego
włamania w pobliżu Malin, jest niecelowy.
Tymczasem 4 armia austro-węgierska była w pełnym
odwrocie. Korpus Szurmaya przechodził ciężkie chwile. Jego
70 DPH otrzymała około 10.00 rozkaz zajęcia linii Wierz-
chówka-wzgórze na wschód od Ostrożca. Północne skrzydło
7 DP skręcało w kierunku miejscowości Piane, chcąc uchwycić
łączność z południowym skrzydłem 70 DPH. Gen. Martiny,
dowódca X korpusu austro-węgierskiego, zatrwożony atakiem
rosyjskim w pobliżu Nowosiółek, próbował swoim połu-
dniowym skrzydłem nawiązać kontakt z korpusem Szurmaya.
Rosjanie usiłowali w tym przeszkodzić. Starali się także nie
dopuścić do połączenia odwodów z 19 BP (2 DP z X korpusu).
Rozgorzała zacięta walka. VIII korpus rosyjski do późnych
godzin nocnych zajął linię Wierzchówka-Ostrożec-Piane,
wysuwając przednie straże do Worotniowa. W ciągu dnia
przesunął się o 6-8 km w głąb obrony austro-węgierskiej.
XXXII korpus, wzmocniony 2 Dywizją Strzelców Fin-
landzkich, osiągnął sukces tylko na prawym skrzydle
i opierał się o linię Piane-Murawica. W południe wykonał
uderzenie w prawe skrzydło 7 DP z korpusu Szurmaya.
Znajdujące się tam dwa pułki piechoty (38 i 68 z 14 BP)
nie wytrzymały tego natarcia i przeszły do natychmias-
towego odwrotu. Lewe skrzydło XXXII korpusu pozo-
stawało w dalszym ciągu na pozycjach wyjściowych do
ataku. Wobec perspektywy przybycia w rejon Równego
V korpusu syberyjskiego, który znajdował się w czasie
przemarszu między miejscowością Susk a Rożyszczami,
126 dywizja stanowiąca odwód dowódcy frontu została
przekazana dowódcy 8 armii.
149

XL korpus rosyjski osiągnął linię Goradże-Zwierów,


XXXIX korpus dotarł do miejscowości: Palcza, Wólka Kotow-
skąja i Silno, a XXX korpus zajął pozycję pomiędzy Bohus-
ławką a Styrem.
Korpus austro-węgierski gen. Szurmaya w zapadającym
zmierzchu pośpiesznie przedostawał się na drugą stronę Styru.
7 DP późnym wieczorem znalazła się na lewym brzegu rzeki,
na odcinku od Wojnicy do Torhowicy. 70 DP (207 BP i część
artylerii) i 58 pułk piechoty z 11 DP ulokowały się dalej na
północ między Msztyszynem a Połonką. Resztki 208 BP
(1280 bagnetów) i kilka baterii zgromadziły się na wzgórzu
Krupy, na przyczółku mostowym Łuck. Ponadto dotarły tam
95 pułk piechoty z 22 BP (11 DP), 8 BK i dwa bataliony
marszowe. Były tam jeszcze, zupełnie niezdolne do walki,
pułki piechoty — 89 i 90 z 4 BP (11 DP — 600 i 700
bagnetów).
X korpus i grupa gen. Sellnera (resztki 40 pułku piechoty
— około 600 bagnetów, i grupa gen. Bauera) zajęły przyczółek
mostowy Wygadanka i kol. Podhajce. Przylegające obok
pozycje w rejonie Poddubcy obsadziły oddziały gen. Szekely-
ego (13 DP i 19 BP). 37 DPH gen. Tabajdiego rozmieściła
swoje siły po obu stronach drogi do Konoplanki. II korpus
austro-węgierski wycofał się do lasu i zajął stanowiska na
odcinku Wertepa-Zofiówka-Żurawicze-Kołki. 89 BP z 45
DP odsuwała się na północ od stacji kolejowej Kiwerce.
Przybyła tam około północy. Ze względu na kłopoty transpor-
towe odwlekał się przerzut brygady ppłk. Jachmanna.
6 czerwca był dniem szczególnie ciężkim dla X korpusu
austro-węgierskiego i dla korpusu Szurmaya. Odwody były
rozdysponowane tak, że niewiele sił pozostało do zatrzymania
Rosjan. Większość oddziałów austro-węgierskich była rozbita,
ogromna liczba żołnierzy wzięta do niewoli, a pozostałe
oddziały nie przejawiały ochoty do walki albo były tak
słabe, że nie mogły sprostać dynamicznie atakującemu
przeciwnikowi.
150

Dowództwo 4 armii austro-węgierskiej uwzględniało moż-


liwość ponownego uderzenia Rosjan na te pozycje, które
znajdowały się między X korpusem a korpusem Szurmaya
Zdawało sobie również sprawę z tego, że skuteczne natarcie
zapewni Rosjanom swobodny dostęp do Łucka. Dlatego też
dowódca 4 armii rozkazał formacjom odwodowym: grupie
gen. Bauera, oddziałowi spieszonemu z 10 DK, wzmocnionej
artylerią i pododdziałami karabinów maszynowych z 8 BK
oraz resztkami pozostałymi po 40 pułku piechoty — zająć
przedmoście Łucka. To były już ostatnie odwody armii.
Włączając je do walki, dowództwo grupy Linsingena i au-
stro-węgierskiej NKA znalazło się w niezwykle trudnej
sytuacji. Ponadto dowództwo zaleciło przerzucenie taborów
za Styr. W tym czasie rozprzężenie w jednostkach austriackich
osiągnęło niebywałe rozmiary. Pamiętniki uczestników tych
wydarzeń rysują ponury obraz odwrotu 4 armii, która znalazła
się w obliczu katastrofy.
Zdecydowane środki mające na celu ratowanie kierunku
łuckiego próbował podjąć gen. Linsingen. Polecił 1 armii
gen. Puhalli, aby lewym skrzydłem w pobliżu Młynowa
nawiązała kontakt z prawym skrzydłem korpusu Szurmaya.
Ponadto ściągnął do 4 armii pozostałe, już bardzo nieliczne
odwody z grupy armii Linsingena. Przegrupował oddziały
z 45 DP gen. Smekala z odwodu grupy armii Linsingena
i 2 BK z grupy Gronau, 28 BP z grupy armii Leopolda,
księcia bawarskiego i 28 DP z 2 armii. Wszystkie te
oddziały wraz z 89 BP miały utworzyć grupę Bernhardiego.
Szczególną nadzieję pokładano w kontrnatarciu 45 DP
gen. Smekala. Miała ona przystąpić do działań następnego
dnia wczesnym rankiem.
Wyższe dowództwo austro-węgierskie i niemieckie próbowało
wydzielić odwody z sąsiednich armii i przekazać je do 4 armii
austro-węgierskiej. Z 2 armii wytypowano 29 DP (najpierw 42
pułk piechoty). 1 armia (sąsiadująca od południa) przedłużyła
swoje lewe skrzydło aż do Wojnicy, aby wesprzeć 4 armię.
151

Z meldunków składanych przez dowódców korpusów do


sztabu rosyjskiej 8 armii wynikało, że wojska austro-węgierskie
odchodzą przed zasadniczą częścią grupy uderzeniowej. W zwią-
zku z tym dowódca 8 armii planował na następny dzień
przedłużyć pościg za rozbitym, zdezorganizowanym i zdemorali-
zowanym przeciwnikiem. Gen. Kaledin w rozkazie (telegram nr
01924) wydanym wieczorem 6 czerwca zaznaczył, że wymaga
od podwładnych maksymalnego wytężenia sił, aby wyrzucić
przeciwnika za Styr i uchwycić przeprawy. VIII korpus zobowią-
zany został do trzymania swoich odwodów i ciężkiej artylerii za
swoim prawym skrzydłem do uderzenia na Łuck, a 12 dywizja
kawalerii miała się przesunąć do Bahorzyna i stamtąd ruszyć na
odcinek Czekno-Torhowica, następnie przeprawić się przez Styr
i, cały czas naciskając przeciwnika, przesunąć się w kierunku
Czarnkowa, mając wgląd na odcinek Torczyn-Horochów. Linia
rozgraniczająca między VIII a XXXII korpusem biegła od
miejscowości Piane do wzgórza Krupy. W tym samym dniu gen.
Brusiłow domagał się od dowódcy IV korpusu gen. Gillenszmid-
ta stanowczych i zdecydowanych działań. Polecił mu wyjść na
tyły przeciwnika i przejąć kontrolę nad linią kolejową Ko-
wel-Samy, a w szczególności Kowel-Łuck.
Zadanie V korpusu miało polegać na pościgu za przeciw-
nikiem w kierunku Rożyszcza. XXX korpus, współdziałający
z XLVI korpusem, zobowiązany został do opanowania rejonu
Kołki-Raśniki-Kopyl. IV korpus rosyjski miał niezwłocznie
przebić się na linię Kuchecka Wola-Jeziorce-Serchów, nie
czekając na rezultaty uderzenia XLVI korpusu.
Po stronie austro-węgierskiej 6 czerwca już około południa dał
się odczuć wyraźny niedostatek amunicji — szczególnie artyle-
ryjskiej. Wynikał on nie tylko z małych zapasów, ale przede
wszystkim z kiepskiego dowozu. Doszło nawet do tego, że pułk
haubic polowych z 70 DPH odesłany został poza front, do
Ostrożca, z powodu braku amunicji. Ogólnie ocenia się, że
artyleria austro-węgierska została użyta pod Łuckiem w sposób
nieumiejętny.
152

WALKI O PRZYCZÓŁEK MOSTOWY ZDOBYCIE ŁUCKA


7 CZERWCA

W austro-węgierskich komunikatach wojennych 7 czerwca


został nazwany „dniem katastrofy". Oba wyższe związki
taktyczne: korpus Szurmaya i X korpus, na które szło główne
uderzenie rosyjskie, były już krańcowo osłabione i zdemora-
lizowane.
Zupełnie co innego znaczył ten dzień dla wojsk rosyjskich.
7 czerwca dowódca 8 armii gen. Kaledin zwracał się do gen.
Brusiłowa po wskazówki dotyczące dalszych działań. Sugero-
wał swemu zwierzchnikowi, że jego armia powinna opanować
linię Styru na odcinku Kołki-Torhowica i dążyć jednocześnie
do wyrównania linii frontu na prawym skrzydle od Ostrowska
przez Hołuzję do Maniewicz. Rejon Rożyszcze-Łuck zamierzał
wykorzystać w toku dalszych działań i chciał umocnić się
w pobliżu Kołek. Następnie chciał opanować linię Ikwy
i obszar położony między miejscowościami: Krasnoje i Demi-
dówka. Na lewym skrzydle armii, tzn. na kierunku Dubna,
zamiast 105 dywizji piechoty planował wykorzystać V korpus
syberyjski. Odwód armii miał się składać z trzech związków
taktycznych (dwóch fińskich dywizji strzelców i 105 dywizji
piechoty). Zamysł ten nie służył jednak kontynuowaniu
rozbicia przeciwnika, głównie zaś polepszeniu dotychczaso-
wego położenia.
W celu skonkretyzowania swoich planów gen. Kaledin
wydał rozkaz (nr 01997), zgodnie z którym XLVI korpus miał
w dalszym ciągu nacierać na oddziały austro-węgierskie
i umożliwić IV korpusowi kawalerii rozszerzenie ewentualnego
wyłomu. XXX korpus, po opanowaniu rejonu Kołek, zobo-
wiązany został do kontynuowania rozbicia przeciwnika w kie-
runku na Nawóz. XXXIX korpus powinien był opanować
Rożyszcze i umocnić się na prawym brzegu Styru. XL i VIII
korpusy armii miały wysunąć swoje tyraliery na linię: Boholu-
by, Zaborol, Horodyszcze, Połonka. XXXII korpus armii
153

powinien był umocnić się na prawym brzegu rzek: Styr


i Ikwa, na odcinku Jałowicze-Murawica. 12 dywizji kawalerii
w odrębnym rozkazie postawiono zadanie ścigania wojsk
austro-węgierskich w kierunku na Czarnków i na odcinku
Torczyn-Horochów. Dowódca frontu domagał się od dowód-
cy IV korpusu kawalerii gen. Gillenszmidta natychmias-
towego podjęcia działań spieszoną kawalerią w celu przebicia
się na linię Kuchecka Wola, Jeziorce, Serchów. Zagroził
nawet, że zmieni gen. Gillenszmidta na gen. Wołodczenkę,
jeżeli ten pierwszy będzie zwlekał z wykonaniem rozkazu.
7 czerwca we wczesnych godzinach rannych sztab 4 armii
austro-węgierskiej opuścił Łuck i udał się do Perespy. Grupa
Bemhardiego nie zdążyła przeprowadzić kontruderzenia od
strony Kiwerc, bo wcześniej zostały one zajęte przez wojska
rosyjskie.
7 czerwca zaznaczyły się dalsze zmagania w pasie działań
8 armii w kierunku łuckim. XLVI korpus rozwijał natarcie
bardzo wolno przeciwko austro-węgierskiemu korpusowi gen.
Hauera (11 DKH), i to tylko siłami 77 dywizji piechoty na
froncie Optowa-Kostiuchnówka. Opór przeciwnika był na
tyle silny, że oddziały rosyjskie niewiele przesunęły się do
przodu, co najwyżej do zasieków z drutu kolczastego. 308
pułk piechoty rosyjskiej wdarł się około godz. 19.00 do
okopów austriackich na południowy wschód od Optowej, ale
napotkał tak silny opór I Brygady Legionów Polskich Józefa
Piłsudskiego i III Brygady Wiktora Grzesickiego, że musiał
się wycofać.
Pozostałe korpusy odnosiły natomiast znaczne sukcesy.
Grupa taktyczna gen. Zajonczkowskiego we wczesnych
godzinach rannych przeszła do natarcia. XXX korpus od
godz. 8.00, na odcinku od Styru do Żurawicz, uderzał
skutecznie w II korpus austro-węgierski, tak że jego północne
skrzydło przed południem zostało rozbite. V korpus kawalerii
(bez jednej brygady) nacierał na Rożyszcze, Kołki. W go-
dzinach wieczornych oddziały austro-węgierskie zostały
154

rozbite, a odcinek Kołki – Żurawicze - Sofijewka opanowany.


W ciągu dnia korpus przesunął się od 8 do 12 km. XXXIX
korpus rosyjski, nacierając na X korpus austro-węgierski (37
DPH), przesunął się o 10 km, zajął linię Dobra-Hawczyce
i zdobył Kiwerce (stację kolejową). Dwie kompanie z 407
i 408 pułku zagarnęły do niewoli 16 oficerów i około tysiąca
żołnierzy. Wśród jeńców dużą grupę stanowili Niemcy.
XL korpus toczył niezwykle zacięte walki. Na odcinku
Zwierów-Goradże od godz. 4.30 uderzał kilkakrotnie na
umocnienia znajdujące się przed Łuckiem. Najtrudniejsze
zadanie miała 2 dywizja strzelców. Na jej prawe skrzydło
rzucone zostały odwody i przybywające na pomoc Austriakom
oddziały niemieckie. Powiodło się Rosjanom przełamanie
pierwszej linii obrony (szczególnie w centrum i na lewym
skrzydle tej dywizji) na odcinku zajmowanym przez 19 BP
gen. Artura Iwańskiego (z 2 dywizji X korpusu), czyli po obu
stronach drogi prowadzącej do Kiwerc. Brygada austro-węgier-
ska odczuwała dotkliwy brak amunicji, którą mogła uzupełnić
dopiero po cofnięciu się do Łucka. Natarcie było tak gwałtow-
ne, że w niedługim czasie padła także druga linia obrony,
a żołnierze austriaccy zostali zmuszeni do ucieczki. Wycofy-
wała się również 13 DPLdw gen. Szekelyego. Nie miała ona
wsparcia artyleryjskiego, ponieważ jej artyleria utraciła kontakt
z oddziałem i najprawdopodobniej w popłochu wycofała się.
19 BP gen. Artura Iwańskiego (z 2 DP X korpusu)
potrzebowała natychmiastowego wsparcia, gdyż nie była
w stanie samodzielnie stawić oporu. Nie mogła też nawiązać
stałej łączności, ale otrzymała niezbędne rozkazy. Dostarczyli
je osobiście oficerowie sztabu X korpusu i 4 armii. Do
pomocy XIX BP skierowano 45 DPLdw gen. Smekala.
Przybyła ona na odcinek, który w popłochu opuszczała
37 DPH.
Zgodnie z rozkazem X korpus austro-węgierski miał bez-
względnie utrzymać przyczółek mostowy pod Łuckiem. Tym-
czasem zwiad lotniczy donosił, że dwie dywizje piechoty
155

rosyjskiej maszerują już w kierunku południowego skrzydła


tego przyczółka. Tam zaś trwały nieporozumienia wynikłe
z dwoistości w dowodzeniu. Północną częścią zgrupowania
leierował gen. Sellner dowódca 2 DP (z X korpusu), natomiast
południowa część podlegała gen. Goldbachowi z 70 DPH
z korpusu Szurmaya. Później dowództwo zostało ujednolicone,
ale zanim to nastąpiło, stracono wiele cennego czasu. O 10.45
do kontrnatarcia ruszyła 45 DPLdw gen. Smekala z odwodu
grupy armii gen. Linsingena. Uderzenie prowadziła —jak już
wspomniano — na obszarze działania 37 DPH. Dywizja
Smekala, tak bardzo oczekiwana, nie sprostała postawionemu
zadaniu — nie zdołała powstrzymać odwrotu. Osłabienie
X korpusu austro-węgierskiego było tak duże, iż dywizja
Smekala właściwie mogła liczyć tylko na własne siły. Swoje
niepowodzenie dowództwo tłumaczyło trudnymi warunkami
zewnętrznymi: bagnistym i zalesionym terenem. A w istocie
sytuacja bojowa wojsk austro-węgierskich była na tyle trudna,
że jednym uderzeniem nie można było jej odmienić. W wyniku
walk dywizja utraciła wielu żołnierzy, którzy w większości
dostali się do niewoli.
O godz. 11.50 dowództwo X korpusu zobowiązało resztki
swoich dywizji do zajęcia przyczółka mostowego w Łucku.
Bardziej szczegółowy rozkaz w sprawie uporządkowania
odwrotu został wydany o 12.15. Do ratowania sytuacji włączył
się także dowódca 4 armii, apelując, szczególnie do podofice-
rów, o wytrwanie. Jego apel dotarł do wojsk z dużym
opóźnieniem, a i tak niewiele mógł zdziałać, ponieważ korpus
znajdował się w panicznym odwrocie. W tym czasie oddziały
X korpusu wycofały się pośpiesznie z przyczółka mostowego,
a dywizja Smekala znalazła się na zachodnim brzegu Styru.
Osłabienie siły bojowej X korpusu było tak duże, że nic nie
było w stanie zmienić żałosnego przebiegu odwrotu. Jak
oceniają dobrze poinformowani uczestnicy wydarzeń, położe-
nie oddziałów austro-węgierskich na przyczółku mostowym
było „tysiąc razy" lepsze niż na poprzednio zajmowanych
156

pozycjach, ale mimo to fala panicznego odwrotu w dalszym


ciągu narastała.
Okolicznością sprzyjającą wojskom rosyjskim była zmiana
na stanowisku dowódcy 4 armii austro-węgierskiej. Odwołany
został arcyksiążę Józef Ferdynand, a jego miejsce zajął gen.
Karl Tersztyanszky. Zmieniony został także dowódca X kor-
pusu, na którego czele stanął gen. Friedrich von Csanady.
Obie te zmiany przeprowadzone zostały tak nieudolnie, że
przez pewien czas w zasadzie nikt nie dowodził podległymi
tym obu dowódcom oddziałami.
O godz. 15.00 Rosjanie wznowili potężne natarcie na
przyczółek mostowy pod Łuckiem. Towarzyszyło mu silne
wsparcie artylerii, której ogień kierowano m.in. na stację
kolejową Łuck i na magazyny, szczególnie amunicji. Dworzec
kolejowy i rozległe budynki koszar wojskowych w Łucku
zostały doszczętnie zniszczone. Oddziały X korpusu, znajdujące
się nadal w odwrocie, w pośpiechu zajmowały stanowiska
obronne na przyczółku. Odbywało się to w atmosferze wielkiego
bałaganu. Zerwane zostały połączenia telefoniczne, nie było
współdziałania między poszczególnymi formacjami. Pozytywną
stroną obrony było to, że zaczęła uaktywniać się artyleria. Nowe
dowództwo nie było w stanie opanować chaosu, jaki utrzymywał
się w oddziałach austro-węgierskich. Obrona południowej części
przyczółka załamała się dosyć szybko. Resztki pododdziałów 95
pułku piechoty od godz. 18.30 pośpiesznie opuszczały stanowis-
ka i podejmowały odwrót za Styr, mimo że decyzja o odwrocie
została podjęta dopiero o godz. 19.50 przez szefa sztabu 4 armii
gen. Berndta, który dowodził armią do chwili przybycia gen.
Tersztyanszkyego. Akceptował ją także gen. Stolzmann, szef
sztabu grupy armii Linsingena. U źródeł tej decyzji leżały
smutne doświadczenia z walk stoczonych jesienią 1915 r.
o przyczółek mostowy pod Łuckiem.
Sytuacja stawała się niezwykle dramatyczna. Do sztabów
oddziałów austro-węgierskich, zaczęły napływać meldunki
o klęsce. Wojska w popłochu na pontonach przeprawiały się
157

na zachodni brzeg Styru. Dowódcy nie panowali nad sytuacją.


Rozkaz, aby formacje X korpusu utrzymały odcinek frontu od
Żydyczyna do ujścia Polanki oraz zachodni brzeg Styru
— pozostał tylko na papierze. Żołnierze uciekali co sił
w nogach. Istniał zamysł, żeby ewakuować sprzęt bojowy
i amunicję z magazynów w Łucku. Niewiele zdołano wywieźć,
część wysadzono w powietrze, reszta dostała się w ręce
rosyjskie. Wskutek ogólnie panującego bałaganu nie zdołano
wykorzystać nawet uratowanej amunicji i podczas odwrotu
zatopiono ją w bagnach albo wysadzono w powietrze.
Załamanie obrony na łuckim przyczółku mostowym, jakjuż
zaznaczono, nastąpiło w południowej jego części między
godz. 18.00 a 19.00. O 18.30 dowódca południowego odcinka
gen. Bauer zarządził odwrót. Odbywał się on przez mosty na
Styrze lub wpław. Między godz. 18.00 a 22.15 wysadzano
mosty na Styrze. Oskarża się wykonawców tego rozkazu, że
wykonali go zbyt wcześnie. W rezultacie wiele sprzętu,
amunicji i żołnierzy zatonęło w nurtach rzeki. Pozostałe
oddziały, ogarnięte w dalszym ciągu przerażeniem, ratowały
się paniczną ucieczką. Niektóre z nich widziano w niedługim
czasie kilkanaście kilometrów za Styrem.
Do wieczora 2 dywizja strzelców rosyjskich z XL korpusu
zajęła linię Kiwerce-kol. Huszcza i osiągnęła linię Styru,
utrzymując jedyne przeprawy przez rzekę w pobliżu wsi
Lipliany. Żołnierze rosyjskiego 6 pułku strzelców pod osłoną
nocy zbudowali most, przedostali się na drugą stronę rzeki
i opanowali Kniahinin. Umożliwiło to przedostanie się pozo-
stałych pododdziałów dywizji i zajęcie dogodnych stanowisk
po drugiej stronie rzeki. 4 dywizja strzelców podczas zaciętych
walk opanowała silnie umocnione pozycje austro-węgierskie
położone wzdłuż drogi bezpośrednio przylegającej do Łucka.
Pozycje te składały się z czterech linii okopów. Rosjanie
dwukrotnie zostali odparci przez żołnierzy austriackich. Do-
piero za trzecim razem odnieśli sukces. 16 pułk strzelców
o godz. 21.00 wkroczył do Łucka. Niezwłocznie przystąpiono
158

do prowizorycznego naprawienia mostów, którymi żołnierze


rosyjscy przedostali się na drugą stronę rzeki i zaczęli się
umacniać na jej lewym brzegu. XL korpus w wyniku cało-
dziennych walk wziął do niewoli ponad 2500 jeńców.
Natarcie rosyjskiego VIII korpusu, przeprowadzone z wiel-
kim zaangażowaniem siłami 15 dywizji strzelców na pozycje
austro-węgierskiej 70 dywizji z korpusu Szurmaya, sąsiadującej
z 2 dywizją, a także 11 dywizją gen. Grubića — doprowadziło
do rozszerzenia wyłomu pod Łuckiem. Korpus we wczesnych
godzinach porannych ruszył do natarcia z odcinka Worot-
niow-Swiszczów i nacierał na silnie umocnione pozycje na
linii Podhajce-Wygadanka-wzgórze Krupy. Do wieczora silny
opór przeciwnika został przełamany i 14 dywizja zepchnęła
go z linii Podhajce-Wygadanka, zdobywając wzgórze Krupy
oraz znajdujące się w pobliżu tej miejscowości przeprawy
przez Styr. 15 dywizja, idąca z twierdzy w Równem, dotarła
do Łucka. O godz. 19.00 szef sztabu austro-węgierskiej 11 DP
meldował: „To już klęska".
Do zachodu słońca wszystkie oddziały austro-węgierskie
ustąpiły za Styr oraz Ikwę. Energiczny pościg Rosjan spowo-
dował dalsze straty i sprawił jeszcze większy zamęt. Duża
część oddziałów była zdziesiątkowana. Dramatyczne koleje
losu przechodziła 7 DP. Jej 79 pułk piechoty, wskutek
przedwczesnego wysadzenia mostów na Ikwie, dostał się do
niewoli rosyjskiej w pobliżu Torhowicy. Pozostało tylko kilku
oficerów i 120 żołnierzy, którzy ratowali się ucieczką wpław
przez rzekę. Wielu pozostało w jej nurtach. W wyniku
nagłego odwrotu 7 DP nastąpiło odsłonięcie prawego skrzydła
przylegającego do oddziałów 1 armii austro-węgierskiej.
Utrata przyczółka mostowego pod Łuckiem oznaczała
dotkliwą porażkę 4 armii austro-węgierskiej. Boleśnie odczuł
to m.in. arcyksiążę Józef Ferdynand, który dotychczas był
z przyczółka niezwykle dumny. Przez kilka miesięcy z dużym
wysiłkiem zabiegał o umocnienie stanowisk obronnych, aż
nagle wszystkie te starania okazały się mało przydatne wskutek
159

nagłego odwrotu. Wydawało się, że już nic nie jest w stanie


uratować armii austro-węgierskiej od niechybnej klęski. Ros-
janie uzyskali całkowitą swobodę w działaniach na prawym
brzegu Styru i Ikwy.
Straty 4 armii austro-węgierskiej pod Łuckiem wyniosły 82
tys., z tego 922 oficerów i 43 618 żołnierzy wziętych do
niewoli5. Największe straty poniosły: 11 DP (13 900), 37
DPH (13 600), 13 DPLdw (11 700), 2 DP (11 600), ponadto
70 DPH (10 300), 41 DPH (5300), 4 DP (5700), 7 DPH
(9900). Liczba żołnierzy w X korpusie zmalała do 3 tys., w 13
DPLdw do 1500, w 37 DPH do 1500. Rosjanie zdobyli 66
dział, 150 karabinów maszynowych, 21 miotaczy min, dużo
karabinów i składy amunicji.
Załamanie psychiczne żołnierzy austriackich widoczne było
na każdym kroku. Utracili oni wiarę w sens dalszej walki. Nie
dowierzali dowódcom, których znaczna część zwyczajnie
zdezerterowała. Wytworzyła się duża luka w linii frontu.
Pojawiła się między 4 a 1 armią i miała od 15 do 20 km
szerokości. Rozbite oddziały, w panicznej ucieczce oddalające
się z pola bitwy, nie mogły liczyć na żadną pomoc. Wraz
z nastaniem ciemności dowództwo austro-węgierskie prze-
rzuciło resztki 4 armii na zachodni brzeg Styru6. Gen.
Linsingen całą swoją energię skupił na tym, żeby utrzymać
linię tej rzeki resztkami X korpusu i korpusu Szurmaya.
Beznadziejność położenia wojsk austro-węgierskich trafnie
przedstawił generał-kwatermistrz rosyjskiej 8 armii, N. N.
Stogów: „Rozgromienie Austriaków na kowelskim i włodzi-
miersko-wołyńskim kierunku ujawniło się w całej pełni.
5
Kundmanns niezbyt przesadził w swoim dzienniku pisząc, że cała
4 armia austro-węgierska dostała się do niewoli; N. Stone, The Eastern
Front 1914-1917, London 1975, s. 250.
6
Trudno jest zrozumieć, że ta 4 armia austro-węgierska, która w sierpniu
1914 r. tak dzielnie walczyła pod Komarowem, a i w dalszych walkach
spisywała się dobrze, w ciągu zaledwie kilku dni praktycznie przestała istnieć,
E. I z d e b s k i , Bitwa pod Komarowem 26 sierpnia - 2 września 1914 r.,
Warszawa 1931, s. 129 i n.
160

Masowe zeznania jeńców rysują beznadziejny obraz austriac-


kiego odwrotu: tłum Austriaków różnorodnych wojsk bez
broni biegnie w panice na Łuck, rzucając wszystko na swojej
drodze. Wielu jeńców, szczególnie z 2, 13 i 11 dywizji
zeznawało, że przykazano im, by dla ułatwienia odwrotu
rzucali wszystko prócz broni. Faktycznie rzucali ją wcześniej
niż pozostały sprzęt. W każdej z tych dywizji pozostały
żałosne resztki od tysiąca do dwóch tysięcy żołnierzy. Silne
przedtem dywizje — 37 i 70 — zostały tak osłabione, że
liczyły 5-6 słabych batalionów każda. [...] Demoralizacja
objęła korpus oficerski rozbitych oddziałów austriackich. Wielu
jeńców zeznawało, że oficerowie niemalże pierwsi rzucali się
do odwrotu, pozostawiając żołnierzy pod opieką podoficerów.
Charakterystyczny dla odwrotu obraz niedożywionych i zmę-
czonych wojsk rozwinął się w całej pełni" 7.
W czasie tych walk dało się zaobserwować niebywałą
nieudolność dowództwa 4 armii austro-węgierskiej i dowódców
niższych szczebli. Długa przerwa w działaniach wojennych
doprowadziła do tego, że żołnierze zatracili swoje umiejętności
bojowe i zamiast je doskonalić, większość czasu poświęcali
na kopanie rowów, które potem musieli opuścić w ciągu kilku
dni. Wojsko nie wykazywało zapału do walki, nawet pułki
czeskie czy ukraińskie. Dowódcy dywizji, korpusów utracili
łączność między sobą, a co najgorsze z podległymi formacjami.
O łatwości, z jaką osiągnęli sukces Rosjanie — świadczy fakt,
że nie użyli oni wszystkich sił przeznaczonych do ofensywy,
a dotarli do trzeciej pozycji. Bezładny odwrót oddziałów
austro-węgierskich tak opisał austriacki historyk gen. Hoen:
„Splątana masa porozrywanych oddziałów i taborów kłębiła
się na drodze do Łucka. Żar słońca, lęk przed kozakami, co
pewien czas strzelanina, rozkazy i przeciwrozkazy, niejasność
co do zamiarów wyższych dowództw, które przy zmieszaniu
się formacji nie mogły dotrzeć do niższych dowódców,
7
Dokument nr 252. General-kwatermistrz, 8 armii gen. Stogów — gen.
Diterichs. Sprawozdanie nr 1 — 20czerwiec 1916 r., [w:] Nastuplenije..., s. 290.
Okopy rosyjskie umocnione workami z piaskiem

Artyleria rosyjska
Piechota rosyjska

Piechota austro-węgierska w rowach zewnętrznych na froncie wschodnim


Piechota austro-węgierska kompletuje amunicję do zdobycznych kara-
binów maszynowych

Ziemianki austriackie na froncie rosyjskim


Zasieki po stronie niemieckiej na froncie rosyjskim

Niemiecki
moździerz
21 cm
Ofensywa Brusiłowa

Budowa „lisiej jamy" na


Polskiej Górze pod Kos-
tiuchnówką — listopad
Schrony artyleryjskie — Wołyń 1916 r.

Budowa ziemianki — 1916 r.


Zasieki z drutu — Wołyń 1916 r.

Pozycje pod Kostiuchnówką— 1916 r.


Okopy w Lasku Polskim pod Kostiuchnówką — 1916 r.

Działa na pozycji — 1916 r.


161

wszystko to podkopywało do reszty wewnętrzną spójnię wojsk.


Teraz zemścił się fakt, że dowództwo 4 armii urządziło swą
kwaterę w Łucku, za blisko frontu; zostało ono wciągnięte
w wir odwrotu, musiało zająć się przeniesieniem całego
swego wielkiego aparatu wstecz i wyłączyło się z kontaktu
z wojskami w najbardziej krytycznym momencie" 8.
W tym czasie apogeum osiągnął konflikt między gen.
Conradem a gen. Linsingenem. Szef sztabu armii austro-
-węgierskiej domagał się odejścia Linsingena, ale niemieckie
dowództwo obroniło go, odwołując ze stanowiska jedynie
jego szefa sztabu gen. Stolzmanna. Spory na tak wysokim
szczeblu dowodzenia nie są czymś nowym, ale pora na
przeprowadzenie rozrachunków osobistych była szczególnie
nieodpowiednia.
Niezbyt życzliwie ustosunkowany do Austriaków gen.
Falkenhayn w swoich pamiętnikach sporo miejsca poświęcił
bitwie pod Łuckiem. Według jego oceny Rosjanie z niezwykłą
łatwością osiągnęli sukces. „Po stosunkowo krótkim przygo-
towaniu artyleryjskim — pisał — Rosjanie opuścili rowy
strzeleckie i ruszyli naprzód. Tylko w niewielu miejscach
zadali sobie trud utworzenia grup wypadowych" 9. W tym
stwierdzeniu jest sporo prawdy, ale nie można się z nim
zgodzić do końca, zwłaszcza jeśli chodzi o przygotowanie
ofensywy, a szczególnie natarcia artyleryjskiego. Tu Falken-
hayn świadomie przeinacza fakty, aby upokorzyć austro-
-węgierskiego sojusznika.
Na początku ofensywy 4 armia austro-węgierska liczyła
około 120 tys. bagnetów i szabel. Do 8 czerwca wieczorem
liczba ta zmniejszyła się do około 28 tys., co stanowiło
w zaokrągleniu 23 procent pierwotnego stanu.
Również 8 armia rosyjska poniosła duże straty: zabitych
— 87 oficerów i 6167 żołnierzy; rannych: 327 oficerów
8
J. D ą b r o w s k i , Wielka wojna 1914-1918, t. II, Warszawa 1937, s. 582.
9
E. F a l k e n h a y n , Niemieckie naczelne dowództwo w latach 1914-1916,
Warszawa 1926, s. 200.
162

i 25 747 żołnierzy; zaginionych bez wieści: 3 oficerów, 1043


żołnierzy. Stanowiło to 15 procent jej składu osobowego.
Mimo to 8 armia nadal pozostała związkiem operacyjnym
zdolnym do rozwinięcia dalszych pomyślnych działań. Była
ona bowiem wysunięta swymi korpusami uderzeniowymi do
przodu (XXXIX, XL, VIII i częścią XXXII) na froncie: Kołki,
Kiwerce, Łuck, Podhajce, rzeka Ikwa, Młynów. Front armii
wyglądał jak wypukła linia bardzo wychylona w kierunku
Łucka. Stanowiło to dogodne położenie do rozwinięcia ude-
rzenia w kierunku południowo-zachodnim na tyły 1 i 2 armii
austro-węgierskiej, pozostających jeszcze na dotychczasowych
pozycjach nad Ikwą. Obaj dowódcy: 8 armii i frontu, nie
wykorzystali jednak tej możliwości.

NATARCIE POZOSTAŁYCH ARMII


FRONTU POŁUDNIOWO-ZACHODNIEGO

Podczas bitwy pod Łuckiem pozostałe armie Frontu


Południowo-Zachodniego — 11, 7 i 9 — prowadziły działania
odciążające 8 armię. Natarcie 11 armii rosyjskiej rozwijało
się z trudem, gdyż wytypowany do głównego uderzenia VI
korpus został odparty przez siły austro-węgierskie. Nie-
spodziankę zgotował natomiast sąsiadujący z nim XVII
korpus, który pod Sapanowem zdołał przełamać pozycje
nieprzyjaciela. Zawładnął on pierwszą pozycją i wziął do
niewoli około 2 tys. żołnierzy. Udział w tym sukcesie miała
Zaamurska Dywizja Kawalerii, przerzucona z odwodu dowód-
cy. Wydawało się, że dowódca 11 armii wykorzysta ten
sukces i ułatwi posuwanie się lewego skrzydła 8 armii. Tak
się jednak nie stało. Wyraźnie dał się odczuć brak współ-
działania między armiami. 6 czerwca sytuacja uległa raptow-
nej zmianie. Przeciwnik podciągnął rezerwy i rozpoczął
kontratak.
Główne uderzenie w 7 armii (operacja jazłowiecka) — II
korpusem armijnym i Dywizją Turkiestańską rozwijało się
164

początkowo pomyślnie. W pierwszym dniu natarcia została


zdobyta pierwsza linia obrony przeciwnika, a 7 czerwca zajęto
Jazłowiec, gdzie wojska gen. Szczerbaczewa pokonały XIII
korpus austro-węgierski. Rozwijając natarcie, zdobyły Buczacz
i wyrzuciły oddziały austriackie znad dolnej Strypy. W ciągu
8 i 9 czerwca oddziały XVI i II korpusu armijnego odsunęły
wojska austro-węgierskie na drugą pozycję. 11 czerwca
wprowadzona do akcji 48 dywizja niemiecka, kierując się
głównie na prawe skrzydło XVI korpusu, powstrzymała
natarcie rosyjskie. Dowódca 7 armii nie potrafił wykorzystać
sprzyjającej sytuacji i zadać decydującego ciosu wojskom
austro-węgierskim. Porozrzucał on swoje odwody na całym
odcinku frontu i w decydującym momencie zabrakło mu sił,
aby rozwinąć osiągnięte powodzenie.
Korzystna sytuacja dla Rosjan wytworzyła się na lewym
skrzydle frontu, gdzie wojska 9 armii w pierwszym dniu
natarcia zajęły pierwszą pozycję obrony przeciwnika (operacja
czerniowiecka). W następnych dniach skutecznie wypierały
go w kierunku zachodnim. Austro-węgierski korpus gen.
Beniginiego początkowo trzymał się dzielnie i odpierał ataki
rosyjskie, jednakże 10 czerwca został pokonany pod Oknem.
Wyłom w linii frontu był tak duży, że dowódca 7 armii, gen.
Karol Pflanzer-Baltin, polecił cofnąć całe swoje prawe skrzydło
na linię Prutu, skąd linia frontu biegła ku Baryczy, o którą
oparł się z kolei XIII korpus.
Rezultatem zmagań wojsk Frontu Południowo-Zachodniego
w ciągu pierwszych czterech dni był sukces, którego rozmiary
zaskoczyły nawet zwycięzców. Największe powodzenie osiąg-
nięto w pasie natarcia 8 armii. Pozycje przeciwnika zostały
przerwane na odcinku frontu długości 70-80 km i głębokości
25-35 km. Jedynie na prawym skrzydle 8 armii dwa korpusy
— XLVI i IV — nie osiągnęły znaczących sukcesów. Na całym
froncie wojska austro-węgierskie poniosły duże straty.
Pewne zaniepokojenie wzbudzały działania odosobnionych
grup austro-węgierskich. Były to niewielkie oddziały, pozo-
165

stawione przez wojska wycofujące się spod Łucka. Grupy te


prowadziły uporczywą obronę na odcinkach skrzydłowych,
zwłaszcza na południu. Sprzyjał im zabagniony, porośnięty
lasami teren.

DZIAŁANIA ZACZEPNE PO PRZEŁAMANIU FRONTU POD ŁUCKIEM


8-15 CZERWCA

Wieczorem 7 czerwca dowódca 8 armii wydał rozkaz


o kontynuowaniu działań w następnym dniu. IV korpus
kawalerii i XLVI korpus armii powinny były nacierać na
pozycje przeciwnika wyznaczone wcześniej. XXX korpus
miał opanować rejon Kołki-Raśniki-Kopyl i wypchnąć nie-
przyjaciela za Styr, następnie zdobyć Rożyszcze i zasadniczymi
siłami umocnić się na prawym brzegu rzeki. XL korpus
zobowiązany został do zajęcia linii Serniki-Boholuby, a VIII
korpus — Boholuby-Zaborol-Horodyszcze-Gołyszewo.
XXXII korpus miał za zadanie umocnić się na prawym brzegu
Styru i Ikwy od Jałowicz do Murawicy. 12 dywizja kawalerii
miała naciskać na Austriaków w kierunku Czarnkowa.
8 czerwca we wczesnych godzinach rannych 8 armia
przystąpiła do realizacji nowych zadań. Walki IV korpusu
kawalerii w dalszym ciągu rozwijały się bardzo powoli i bez
większych sukcesów. 2 dywizja kozaków skierowana została
na Hołuzję, a 7 dywizja kawalerii na Wołczeck. Zacięte walki
trwały przez cały dzień i zakończyły się następnego dnia
o 3.00 nad ranem. Obie dywizje poniosły duże straty, sięgające
w niektórych pułkach 50 procent. Walki XLVI korpusu
również nie przyniosły sukcesów. 77 dywizja piechoty atako-
wała bezskutecznie na odcinku Optowa-Kostiuchnówka. Tu,
po stronie węgierskiej, w dalszym ciągu doskonale spisywały
się ochotnicze oddziały — Legiony Polskie. Tymczasem
XXXIX korpus w czasie zażartych walk na wschodnim brzegu
Styru, zdecydowanym uderzeniem wyrzucił wojska austro-
-węgierskie i ścigał je do rzeki, po czym przeprawił się przez
166

nią w pobliżu Kulczyna. Korpus ten wziął do niewoli 2500


jeńców. XL korpus zajął Holiubów. VIII korpus wysunął się
na linię Zaborol-Horodyszcze-Połonka. XXXII korpus nie
ruszył do przodu, tylko ostrzeliwał przeciwnika ogniem
artyleryjskim i karabinowym. 12 dywizja kawalerii w nocy
z 7 na 8 czerwca odpoczywała. Świeżo przybyły V Korpus
Syberyjski otrzymał polecenie zajęcia stanowisk w rejonie:
Dubiszcze-Nosowicze-Metelno.
8 czerwca Brusiłow wydał dyrektywę (nr 1594) do dalszych
działań. Na wstępie zalecił, aby nadspodziewany sukces
taktyczny rozwinąć w strategiczny. Według jego ustaleń
8 armia powinna była umocnić się na linii Styru, a natarcie
kontynuować na skrzydłach swego ugrupowania uderzeniowe-
go: prawym skrzydłem na front Czerwiszcze-Kaszówka-Sokul,
lewym zaś na Torhowicę-Demidówkę. IV korpusowi kawalerii
polecił przedrzeć się na tyły wojsk przeciwnika i dezor-
ganizować do końca oddziały ustępujące w panice w kierunku
Kowla. XXX korpus zobowiązany został do przeprowadzenia
uderzenia po obu stronach drogi Kołki-Nawóz. XXXIX miał
za zadanie wyprzeć całkowicie resztki oddziałów austriackich
za Styr. VIII i XL korpusy miały kontynuować natarcie poza
Łuck na odległość około kilometra. XXXII korpusowi nakazał
przeprawić się przez Ikwę i wyrównać skrzydło z linii
Torhowica-Dietynicze na linię Torhowica-Demidówka. W tym
celu wzmocniono korpus siłami 126 dywizji piechoty i 2 Dy-
wizji Strzelców Finlandzkich. Pozostałe armie: 11, 7 i 9,
zobowiązane zostały do realizowania zadań postawionych
przed rozpoczęciem ofensywy. W odwodzie frontu planowano
pozostawić: V Korpus Syberyjski w Ołyce i 113 dywizję
piechoty w Proskurowie.
Szef sztabu gen. Kłembowski w uzupełnieniu do rozkazu
wydanego w tym samym dniu informował, że wraz z nadej-
ściem V Korpusu Syberyjskiego w kierunku Ołyki przewiduje
się natarcie wzdłuż osi Ołyka-Włodzimierz Wołyński-Sokuł.
Tymczasem polecił nacierać na Demidówkę dla ulżenia
167

atakowanej dużymi siłami 11 armii (a szczególnie XVII


korpusowi). 12 dywizji kawalerii kazał niepokoić odstępujące
do Łucka tabory.
9 czerwca, zgodnie z dyrektywą Stawki, główny wysiłek
miał być skierowany na prawe skrzydło 8 armii. W tym celu
Brusiłow kazał odciąć wojska przeciwnika od szlaków komu-
nikacyjnych. Prawe skrzydło miało być wysunięte na wysoko-
ści Łucka, a dalsze natarcie powinno się rozwijać wzdłuż linii:
Łuck-Rawa Ruska.
Dowódca Frontu Południowo-Zachodniego domagał się
niezmniejszania tempa natarcia. Niepokojem napawał go fakt,
że dowódca 8 armii gen. Kaledin postulował konieczność
przerwania działań do 11 lub 12 czerwca. Chciał on bowiem
wzmocnić swoje lewe skrzydło (XXXII korpus) 126 dywizją
i 20 ciężkimi działami. Gen. Brusiłow kategorycznie się temu
sprzeciwił, gdyż obawiał się, że nawet krótka przerwa w dzia-
łaniach może zmniejszyć impet natarcia: „[...] w wojskach
ogromny zryw, który może stygnąć od zatrzymania natarcia.
Natężenie wszystkich sił pozwoli osiągnąć dalsze znaczące
sukcesy z mniejszymi stratami" 10.
9 czerwca prawe skrzydło 8 armii (XLVI korpus) dość
szybko odrzuciło nocne kontrataki przeciwnika, a XXX
korpus kontynuował przeprawę przez Styr. XXXIX korpus
prowadził zacięte walki o Rożyszcze, 12 dywizja kawalerii
wysunęła się na Torczyn-Poryck i atakowała w godzinach
rannych oddziały nieprzyjacielskie odstępujące na Zaboło-
cie-Szepel. Atak na Susk i Wiszenki prowadziła Orenburska
Dywizja Kozaków.
10 czerwca prawe skrzydło 8 armii nie było w stanie
pójść do przodu. Centrum (XXXIX korpus) zajęło Rożyszcze,
lewe skrzydło Bokujmy. 12 dywizja kawalerii prowadziła
bój o Boriatin. Jedna z brygad XXX korpusu walczyła
10
Dokument nr 192. Gen. Kłembowski do gen. Kaledina. Telegram nr
1610 z 9 czerwca 1916 r., [w:] Nastuplenije jugo-zapadnogo fronta w ma-
je-ijunie 1916 goda (dalej cyt. Nastuplenije...), Moskwa 1940, s. 254.
168

pod Semkami nad Styrem, między Kulikowiczami i Kołkami.


Poniosła tam duże straty i została odrzucona na prawy
brzeg rzeki.
Po tygodniu walk gen. Brusiłow miał do wyboru dwie
koncepcje: pójść w kierunku lwowskim lub uderzyć na Kowel.
Wobec niepowodzeń kawalerii na prawym skrzydle i odmowy
natarcia przez dowództwo Frontu Zachodniego — wybrał
drugą możliwość, uznając ją za mniej ryzykowną i ułatwiającą
ofensywę w Galicji Wschodniej. Wydawało mu się, że
uderzeniem na Kowel zada przeciwnikowi bardzo poważny
cios. Wbrew jego przewidywaniom nie był to cios najgroź-
niejszy z możliwych. Przesadna troska o kierunek kowelski
wynikała ze złych doświadczeń Brusiłowa z kampanii jesiennej
1915 r. Dowodzona przez niego 8 armia znalazła się wówczas
w niezwykle trudnej sytuacji (groźba okrążenia). Gen. Brusiłow
spodziewał się, że wobec tak dużego sukcesu operacyjnego
jego frontu punkt ciężkości działań wojennych zostanie
przeniesiony na Front Południowo-Zachodni. Jego przypusz-
czenia okazały się niesłuszne.
Sytuacja bojowa, jaka ukształtowała się po zwycięskiej
bitwie pod Łuckiem, wymuszała i na Stawce zmianę koncepcji
dalszego prowadzenia działań. Rosyjskie dowództwo główne
nie zdobyło się na taką zmianę zamierzeń i nie dokonało
większej korekty dotychczasowych planów. Wojskom Frontu
Zachodniego wyznaczało nadał główną rolę, a jako zadanie
wojsk Frontu Południowo-Zachodniego traktowało działania
mające na celu wiązanie sił nieprzyjaciela demonstracyjnymi
bojami na linii Strypy. Stawce chodziło o zwiększenie wysił-
ków na prawym skrzydle wojsk Brusiłowa oraz o odcięcie
i pozbawienie armii austro-węgierskich możliwości przedo-
stania się za linię Sanu. Do realizacji tego zamiaru planowano
wykorzystać oddziały znajdujące się na prawym skrzydle
frontu. Zamierzano wysunąć je na północ od Łucka i zabez-
pieczać silnym oddziałem kawalerii z północnego zachodu,
a dalsze natarcie rozwijać w zasadniczym kierunku na Łuck
169

i Rawę Ruską. Frontowi Zachodniemu pozwolono odłożyć


termin wznowienia natarcia do 17 czerwca. Na lewe skrzydło
tego frontu nałożono obowiązek zabezpieczenia prawego
skrzydła wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. To zabez-
pieczenie nie miało polegać na prostym wiązaniu sił nie-
przyjaciela, lecz na przeprowadzeniu wspomagającego ude-
rzenia XXXI korpusem 3 armii. Zadaniem korpusu było
opanowanie Pińska i skompletowanie sił do rozwinięcia
dalszego natarcia na Kobryń, Brześć. Dlatego okazało się, że
wspomagające uderzenie z rejonu Baranowicz należało prze-
nieść w obszar działania XXXI korpusu, wzmacniając jego
siły. Sukces tego korpusu w istotny sposób mógł wpłynąć na
rozwinięcie głównego uderzenia. Front Północny otrzymał
polecenie prowadzenia działań demonstracyjnych i przerzuce-
nia korpusu armijnego (był to XXIII) na Front Południowo-
-Zachodni.
W dyrektywie Stawki dobitnie podkreślano, że wojska
Frontu Południowo-Zachodniego będą musiały same podjąć
walkę z formacjami austro-węgierskimi i niemieckimi. Z tym
nie zgadzał się Brusiłow. 10 czerwca wysłał do gen. Alek-
siejewa telegram, w którym wyjaśniał niebezpieczeństwo
związane z wysunięciem prawego skrzydła 8 armii. Zaznaczył,
że spowoduje to zerwanie współdziałania z wojskami Frontu
Zachodniego. Przewidywał, że przeciwnik to wykorzysta
i wedrze się w lukę, a potem będzie operował na tyłach wojsk
8 armii. Nawet nieznaczne wysunięcie skrzydła 8 armii
— udowadniał — i uderzenie na Rawę Ruską spowoduje takie
wydłużenie linii frontu, że wojska przeznaczone do jego
obsadzenia nie będą dostatecznie silne i nie wytrzymają
kontrnatarcia.
Naczelne dowództwo rosyjskie zgodziło się z wywodami
Brusiłowa. Aleksiejew zastrzegał się, że dyrektywa z 9 czerwca
zawierała tylko ogólny zamysł dalszych działań. Pozostawało
do rozstrzygnięcia i uzgodnienia wiele ważnych kwestii,
a ponadto wymagało to uzgodnienia z zamierzeniami dowódcy
170

wojsk Frontu Zachodniego, gen. Ewerta. Ustalenia zawarte


w dyrektywie — podkreślał Aleksiejew — w niczym nie
naruszały planów Brusiłowa. Do planowanego uderzenia
8 armii gen. Kaledina w kierunku na Kaszówkę i Demidówkę
odnosił się z aprobatą. Pisał, że ogólny kierunek operacyjny
Łuck-Rawa Ruska wymaga uprzedniego zajęcia linii Ko-
wel-Włodzimierz Wołyński. W konkluzji dodawał, że nawet
kilkudniowe wstrzymanie operacji nie będzie miało istotnego
wpływu na ogólny jej rozwój.
Plany Brusiłowa dotyczące dalszego natarcia stanowiły
część ogólnego zamierzenia ustalonego dyrektywą Stawki
z 9 czerwca. Sukces wojsk Frontu Południowo-Zachodniego
zależał więc nie tylko od własnych działań, ale także
od wsparcia, jakiego mógł udzielić Front Zachodni. Do-
skonale o tym wiedziano w Stawce i dlatego 11 czerwca
gen. Aleksiejew powiadomił trzech dowódców: gen. Bru-
siłowa, gen. Ewerta i gen. Kuropatkina, że dla lepszego
zabezpieczenia prawego skrzydła Frontu Południowo-Za-
chodniego postanowiono wydzielić z wojsk Frontu Pół-
nocnego jeden korpus i jeden dywizjon artylerii. Ponadto,
nie czekając na podwiezienie tych oddziałów, polecono
rozpocząć operacje w pobliżu Pińska, a więc w rejonie
działania Frontu Zachodniego. Gen. Brusiłow zwrócił się
bezpośrednio do gen. Ewerta, któremu ujawnił przegru-
powanie wojsk niemieckich polegające na przerzuceniu
z obszaru działania jego frontu 81 dywizji piechoty nie-
mieckiej (znajdującej się w odwodzie), 39 i 57 pułków
Landwehry i prosił o współdziałanie mające na celu unie-
możliwienie dalszego przerzutu wojsk niemieckich.
Gen. Brusiłow bardzo liczył na wsparcie, którego miał mu
udzielić Front Zachodni. Mając przykre doświadczenia z do-
tychczasowego współdziałania z gen. Ewertem, zwrócił się 12
czerwca bezpośrednio do gen. Lesza, dowódcy rosyjskiej
3 armii, która walczyła najbliżej rejonu działań prawego
skrzydła wojsk Frontu Południowo-Zachodniego, i poprosił
171

o podjęcie natychmiastowego natarcia. Zgodne współdziałanie


Frontu Zachodniego i Południowo-Zachodniego jednak nie
nastąpiło, i to z winy gen. Ewerta. Zasłaniając się złą pogodą,
nakazał on gen. Leszowi odroczyć natarcie 3 armii na kierunku
pińskim do 17 czerwca.
11 czerwca gen. Brusiłow, uzyskawszy akceptację swoich
planów, postanowił przystąpić do dalszej realizacji rozkazów
dotyczących działań na obszarze operacyjnym wojsk Frontu
Południowo-Zachodniego. Jak pamiętamy, natarcie XLVI
korpusu armii i IV korpusu kawalerii, przeprowadzone 8,
9 i 10 czerwca na prawym skrzydle 8 armii — nie powiodło
się. 4 armia austro-węgierska uchyliła się przed ciosem
i zręcznie osłaniała koncentrację grupy uderzeniowej pod
dowództwem gen. Georga von der Marwitza. Ta koncentracja
wojsk austro-węgierskich i niemieckich mocno zaniepokoiła
Brusiłowa. Polecił on zatem zwolnić tempo natarcia w kierunku
zachodnim na Włodzimierz Wołyński i przystąpić do działań
mających na celu opanowanie przejść przez Styr i Stochód
w kierunku Kowla.
Szczególne powodzenie towarzyszyło działaniom XXXII
korpusu, przekazanego z 8 do 11 armii. Jego uderzenie było
skierowane przeciw 4 i 1 armii austro-węgierskiej i do-
prowadziło to do rozgromienia dwóch dywizji piechoty
— 7 i 46. Straty pierwszej sięgnęły prawie 70 procent
składu osobowego, straty drugiej wynosiły 50 procent.
Pozostałe oddziały w panicznym strachu uciekały po bez-
drożach „dubnieńskich sadów". 7 DP przedostała się na
zachodni brzeg Lipy i Styru, a 46 DP za rzekę Pliaszewkę.
XXXII korpus rosyjski zajął linię: Zwiniacze, Lipa, rzeki
— Styr i Pliaszewka do Kozina. Między 4 i 1 armią
austro-węgierską wytworzyła się luka o szerokości od 35 do
40 km. Usiłowały ją zapełnić austro-węgierskie i niemieckie
oddziały kawalerii.
Tymczasem oddziały rosyjskie szybkim uderzeniem odrzuciły
resztki 7 DP, obeszły lewe skrzydło 46 DP i zmusiły oddziały
172

austro-węgierskie do szybkiego wycofania się. Przełamanie na


lewym skrzydle 8 armii w znaczący sposób poprawiło położenie
ugrupowania uderzeniowego 11 armii rosyjskiej pod Sapanowem
(XVII korpus i Zaamurska Dywizja Kawalerii).
Znaczne sukcesy odniosły siły skupione na obszarze dzia-
łania 7 armii rosyjskiej. Jej II korpus przerwał następną linię
obrony nieprzyjaciela, opanował Buczacz i ścigał wycofujące
się formacje austro-węgierskie. 9 armia rosyjska gen. Łęczyc-
kiego w dniach od 8 do 10 czerwca umacniała się na
osiągniętej linii i odpierała przeciwnatarcia wojsk austro-
-węgierskich. 11 czerwca wznowiła własne natarcie i pokonała
oddziały 7 armii austro-węgierskiej. Armia ta została rozcięta
na dwie części i w nocy z 11 na 12 czerwca musiała wycofać
północne skrzydło z Zaleszczyk w ogólnym kierunku na
Horodenkę, a skrzydło południowe — za Prut. W walkach
poniosła duże straty w ludziach i sprzęcie wojskowym.
Armie Frontu Południowo-Zachodniego do 13 czerwca
ponownie osiągnęły znaczne powodzenie. W tym czasie jego siły
wzmocnił V Korpus Syberyjski, a niebawem miał także dotrzeć
XXIII korpus. 13 czerwca gen. Brusiłow wydał dyrektywę dla
podległych mu armii. Przewidywała ona kontynuację natarcia
mającego na celu przypieczętowanie klęski występujących
naprzeciw formacji austro-węgierskich. Główna rola w dalszym
ciągu przypadała 8 armii. Miała ona wyjść na linię: Ko-
wel-Włodzimierz Wołyński-Poryck-Milatyn. Osiągnięcie tej
linii powinno doprowadzić do stworzenia podstaw wyjściowych
do następnego natarcia w kierunku Rawy Ruskiej. Kawaleria
została zobowiązana do zabezpieczenia prawego skrzydła frontu
i trzymania solidnej więzi z 3 armią. 11 armia miała nacierać na
odcinku: Drużkopol-Radziechów-Sokołówka-Pomorzany; 7 ar-
mia: Pomorzany-Brzeżany-Halicz-Stanisławów; 9 armia: Stani-
sławów-Kołomyja-Kuty. W odwodzie frontu pozostawiono
zbliżający się XXIII korpus, który kierowano w rejon 9 armii.
Realizacja zadań postawionych 8 armii odbywała się głównie
na skrzydłach i w rejonie Dubna. Linia frontu zajmowana
173

w tym dniu przez IV korpus kawalerii oraz XXXIX i XXX


korpus armijny pozostawała bez zmian. Nie powiodła się też
próba przedostania się V korpusu kawalerii na zachodni brzeg
Styru. V Korpus Syberyjski odniósł sukces, dochodząc do
Stochodu na linii Liniewka-Bohuszówka. VIII korpus zajął
bez większego wysiłku Sadów i Błudów. Przesunął swoje
odziały także XL korpus.
15 czerwca ukazała się nowa dyrektywa (nr 1706), która
brała pod uwagę ożywienie przeciwnika na kierunku kowel-
skim i przewidywała napór na niego silami kawalerii. Pozostałe
armie miały kontynuować realizację dotychczasowych zadań,
ponadto 11 armia powinna atakować energicznie z chwilą
wyrównania swego frontu.
W dniach od 11 do 15 czerwca pojawiły się niekonsekwencje
w rozkazodawstwie sztabu Frontu Południowo-Zachodniego.
Ukazało się szereg rozkazów żądających od 8 armii najpierw
zajęcia pozycji obronnych, a później przejścia do natarcia.
Były to decyzje nawzajem wykluczające się. Dla przykładu 14
czerwca dyrektywą nr 1677 żądano od 8 armii kontynuowania
natarcia na odcinek: Kowel-Włodzimierz Wołyński-Po-
ryck-Milatyn w celu przełamania pozycji przeciwnika w od-
ległości 25-40 km na południe od Włodzimierza Wołyńskiego.
Nie minęły 24 godziny, a już domagano się niewykonywania
żadnych posunięć w kierunku Włodzimierza Wołyńskiego.
Operujące w tym rejonie korpusy — XL i VIII — powinny
były zatrzymać się na dogodnych pozycjach i nie wysuwać się
do przodu. Takie sprzeczne decyzje podważały zaufanie
podwładnych do dowódców i podawały w wątpliwość ich
przygotowanie fachowe. Nieprzypadkowo w księdze działań
bojowych 8 armii pod datą 16 czerwca pojawił się zapis:
„Głównodowodzący Frontem Południowo-Zachodnim, otrzy-
mawszy prawdopodobnie naganę od naczelnego dowódcy,
w ciągu jednej doby przeciwstawił się natarciu" 11.
11
L. W. W i e t o s z n i k o w , Brusiłowskij proryw. Opieratiwno
stratiegiczeskij oczerk wojny, Moskwa 1940, s. 91.
174

15 czerwca dowódca Frontu Zachodniego gen. Ewert


poinformował telegraficznie gen. Aleksiejewa, że jego woj-
ska gotowe są przejść do natarcia 17 czerwca na kierunku
wileńskim. Jednocześnie przedstawił projekt odstąpienia od
ataku w kierunku Wilna, natomiast wziął pod uwagę moż-
liwość uderzenia na Baranowicze. Uzasadniał to tym, że
w niedługim czasie Front Południowo-Zachodni zdobędzie
Kowel i Włodzimierz Wołyński, a 3 armia rejon Pińska.
W takiej sytuacji bardziej wskazane byłoby uderzenie na
kierunku baranowickim, gdyż zagroziłoby pozycjom nie-
przyjaciela na przestrzeni Lida-Grodno (niezwykle ważnym
dla Niemców). Gen. Ewert przewidywał ponadto, że Niemcy
będą zmuszeni opuścić swoje pozycje pod Wilnem. Na
zrealizowanie tego zamysłu, według szacunków pomys-
łodawcy, potrzeba było dodatkowo od 2 do 3 korpusów,
a ich przerzucenie w rejon planowanych walk trwałoby od
3 do 4 tygodni.
Projekt gen. Ewerta był nie do końca przemyślany, ale
został zaakceptowany przez Stawkę". Uderzenie na kierunku
baranowickim mogło wymóc zgodne współdziałanie obu
wyższych związków operacyjnych: Frontu Zachodniego
i Południowo-Zachodniego. Tak się jednak nie stało. Skoń-
czyło się na niezbyt udanym pomyśle przeprowadzenia
uderzenia w przeciwnym kierunku niż Front Południowo-
-Zachodni.
W wyniku zabiegów Ewerta Stawka wydala 16 czerwca
dwie dyrektywy (nr 2980 i nr 2988/10656), w myśl których
zaniechano natarcia planowanego w dniu 17 czerwca na
kierunku wileńskim. Zalecono tylko prowadzenie tam ener-
gicznych działań demonstracyjnych, w celu przekonania
Niemców, że natarcie nastąpi. Zamiast tej ofensywy planowa-
no rozpocząć natarcie 16 czerwca wieczorem (termin został
12
Brusiłow pisze, że Aleksiejew, podwładny gen. Ewerta i Kuropatkina
z okresu wojny japońskiej, zbyt łatwo godził się na ich dziwaczne pomysły;
A. A. Brusiłow, Moi wospominanija, Moskwa 1963, s. 232.
175

odłożony o 18 dni) siłami Frontu Zachodniego z rejonu


Baranowicz na odcinku Nowogródek-Słonim, aby wyjść na
rubież Lida-Grodno. W ciągu kilku następnych dni, ale nie
później niż 19 czerwca, miało zostać przeprowadzone natarcie
w kierunku pińskim, traktowane jako współdziałanie z ata-
kiem gen. Brusiłowa na Kowel, a po ewentualnym sukcesie
w tym rejonie rozwinięte natarcie na Kobryń, Prużany. Front
Północny gen. Kuropatkina otrzymał polecenie ulepszenia
swoich stanowisk i podciągnięcia sił bliżej pozycji nie-
przyjaciela.
Decyzję odroczenia natarcia wojsk Frontu Zachodniego
z wielką ulgą przyjął przeciwnik. Wspólne bowiem wystąpienie
obu frontów (Zachodniego i Południowo-Zachodniego) sta-
wiało pod znakiem zapytania możliwość przeprowadzenia
kontrofensywy przygotowywanej przez gen. Linsingena.
Duże zastrzeżenia do przedstawionej koncepcji dalszego
natarcia miał gen. Brusiłow. Nie mógł się on zgodzić z tym, że
zwłoka w natarciu w rejonie Pińska do 19 czerwca nie utrudni
rozwinięcia działań 8 armii. Wyjaśniał więc, że na Froncie
Południowo-Zachodnim ma znaczenie każda minuta, bo szansa
rozgromienia armii austro-węgierskiej ma przemijający charak-
ter. Dowodził, że to, co teraz można wziąć gołymi rękami, za
parę dni może być nieosiągalne nawet przy wielkim wysiłku.
Uzasadniał, że uchylenie się gen. Ewerta od natarcia postawiło
Front Południowo-Zachodni w dość trudnym położeniu. W po-
bliżu Kowla było duże ugrupowanie sił nieprzyjacielskich
a następne formowało się w pobliżu Włodzimierza Wołyńskiego.
Brusiłow uważał, że dość trudno będzie przeciwstawić się tym
siłom, a obiecane posiłki oceniał jako niewystarczające, ponadto
obawiał się, że przybędą one za późno. Podkreślał także, iż
kolejne odroczenie terminu natarcia w strefie operacyjnej Frontu
Zachodniego podrywa morale jego wojsk. Żołnierze przypomi-
nali, że gen. Ewert jest Niemcem i posądzali go o zdradę. Zarzut
ten nie znalazł potwierdzenia, ale postępowanie Ewerta było
dość dziwne.
176

Trzeba pamiętać, że bardzo starannie przygotowywał on


wszystkie operacje. Wchodził nawet w szczegóły należące do
kompetencji dowódców armii i korpusów. Ale zabiegi te
niweczyła przesadna ostrożność, jaką wykazywał przy podej-
mowaniu decyzji. Intelektualnie był przygotowany do kiero-
wania frontem, zabrakło mu jednak cech charakteru nie-
odzownych dowódcy: odwagi i śmiałości w podejmowaniu
decyzji. Najprawdopodobniej ciążyła mu także pamięć o prze-
granej bitwie nad jeziorem Narocz.
Wielu wysokiej rangi dowódców rosyjskich nie wierzyło
w powodzenie podczas walk z Niemcami. Nie czuli natomiast
lęku przed wojskami austro-węgierskimi, chociaż i w szeregach
tego przeciwnika było wiele bitnych jednostek, dorównujących
walecznością niemieckim. Niewiara dowódców w zwycięstwo
nad wojskami niemieckimi była rozpowszechniania wśród
żołnierzy.
W pierwszej połowie czerwca 1916 r. 8 armia rosyjska
osiągnęła ogromny sukces operacyjny. Rozbiła oddziały
austro-węgierskie i niemieckie na kierunku kowelskim i wło-
dzimiersko-wołyńskim. Pozycje przeciwnika zostały prze-
rwane na froncie długości 80 km i głębokości 70-75
km. Rosjanie zdobyli dużo sprzętu wojskowego. W tak
wydawało się dogodnym momencie, kiedy istniała duża
szansa na zwiększenie rozmiarów sukcesu łuckiego, dowódca
8 armii — za aprobatą Stawki i dowództwa frontu — prze-
niósł główny ciężar walk na skrzydła, a korpusy przystępujące
do zasadniczego uderzenia otrzymały rozkaz wstrzymania
działań. Swoją decyzję motywował tym, że Front Zachodni
pozostawał pasywny i nie chciał narażać swego prawego
skrzydła na kontrnatarcie przeciwnika. Argumentacja ta
nie jest przekonywająca. Zatrzymanie działań 8 armii i bierna
postawa sąsiedniego frontu spowodowały właśnie, że Niemcy
i Austriacy coraz śmielej przemieszczali swoje odwody
właśnie przeciw 8 armii.
177

Znamienne było zaś to, że gen. Brusiłow, pomimo osiąg-


nięcia tak dużego sukcesu operacyjnego, nie zabiegał do-
statecznie mocno w Stawce, aby nadać działaniom wojsk
Frontu Południowo-Zachodniego znaczenie pierwszoplanowe.
Trzymał się kurczowo idei współdziałania dwóch frontów.
Czynił tak, chociaż ostatnia dyrektywa Stawki z 15 czerwca
takie współdziałanie wykluczała.
Jego zaniepokojenie budził teraz mały zapas pocisków
artyleryjskich. Amunicja artylerii ciężkiej została całkowicie
zużyta, a pocisków przeznaczonych dla artylerii lekkiej też nie
pozostawało dużo. Zwracał się więc Brusiłow do Aleksiejewa
o przydzielenie amunicji dla artylerii ciężkiej. Przewidywał,
że dalsza walka nie będzie łatwa, ponieważ nadciągały świeże
posiłki nieprzyjaciela.
Niepokój Brusiłowa był uzasadniony. Sytuacja na obszarze
operacyjnym wojsk Frontu Południowo-Zachodniego zaczęła
się szybko zmieniać i o sukcesy było coraz trudniej. Dowódz-
twa austro-węgierskie i niemieckie początkowo nie przywią-
zywały większej wagi do tego natarcia pod Łuckiem, uznając
je za działanie demonstracyjne. Później zmieniły zdanie,
szczególnie zaś wtedy, gdy padł Łuck i nastąpiło przełamanie
frontu. Ich niepokój potęgowała jeszcze obawa o utratę Kowla
— dość dużego węzła kolejowego. Zatrwożeni byli tym
szczególnie Niemcy. Martwili się o położenie frontu na
północ od Prypeci.
Sytuacja na froncie austro-węgierskim podczas bitwy pod
Łuckiem była trudna, ale w tym momencie jeszcze nie
katastrofalna. Wprawdzie rozbita była całkowicie 4 armia
i częściowo 7 armia, ale dobrze się trzymała grupa gen.
Linsingena na północy oraz trzy armie mocno naciskane przez
Rosjan w centrum (1, 2 i południowa). Z armii tych nie sposób
było wydzielić formacji traktowanych jako pomoc na zagrożo-
nych odcinkach. Doraźnie ratowano się wysyłaniem batalionów
marszowych, czyli uzupełnianiem stanów osobowych w oddzia-
łach mających większe straty. Były to jednak półśrodki. Sytuacja
178

wymagała radykalnych pociągnięć i przerzucenia silnych od-


wodów z innych frontów oraz utworzenia mocnej grupy,
zdolnej do powstrzymania ofensywy. Wszystko zależało od
tego, czy armia południowa gen. Bothmera i współdziałające
z nią formacje austro-węgierskie — 1 i 2 armia, które
występowały przeciwko głównym siłom Frontu Południowo-
-Zachodniego na południowy wschód od Lwowa, utrzymają
się na swoich pozycjach. Gdyby te trzy armie znalazły się
w odwrocie, to następstwa klęski pod Łuckiem mogłyby się
spotęgować.
Próby ratowania sytuacji na froncie wschodnim Niemcy
i Austriacy podjęli już 8 czerwca 1916 r. — bezpośrednio po
utracie Łucka. Debatowali na tym w Berlinie szefowie obu
sztabów generalnych. Gen. Falkenhayn zażądał kategorycznie
od dowództwa wojsk austro-węgierskich przerwania działań
zaczepnych na froncie włoskim i skupienia głównej uwagi na
froncie rosyjskim. Dowództwo niemieckie wyrażało zgodę na
udzielenie sojusznikowi pomocy, ale jej rozmiary uzależniało
od aprobaty na oddanie Niemcom dowództwa nad częścią
frontu od Prypeci do Dniestru. Kandydatem na stanowisko
dowódcy był niemiecki marszałek August Mackensen. Propo-
zycja ta napotkała zdecydowany sprzeciw gen. Conrada.
Pomimo ostrych sporów wypracowano jednak plan kontrofe-
nsywy pod Łuckiem. Do jej przeprowadzenia postanowiono
użyć formacji odwodowych Leopolda, księcia bawarskiego,
i gen. Hindenburga, a także posiłków z frontu włoskiego
i zachodniego.
Ostatecznie postanowiono skoncentrować pod Kowlem
grupę uderzeniową „Kowel" (7,5 dywizji piechoty) pod
ogólnym dowództwem gen. Linsingena i obarczono go
obowiązkiem odebrania Rosjanom inicjatywy operacyjnej.
W tym celu planowano powstrzymać natarcie 8 armii gen.
Kaledina i odciążyć front galicyjski. Wstępem do realizacji
tych zamierzeń było cofnięcie 1 armii gen. Puhalli, zbyt
179

odsłoniętej po odwrocie 4 armii austro-węgierskiej. Armia


gen. Puhalli została przesunięta w kierunku zachodnim, na
linię Pleszewka-Styr-Lipa, i podporządkowana gen. Linsin-
genowi. W pobliżu Kowla zaczęły się gromadzić oddziały
przerzucone z frontu francuskiego (X korpus w składzie 19
i 20 DP oraz 43 DP), z włoskiego (29 i 61 DP) oraz z innych
odcinków frontu rosyjskiego (22 DP spod Rygi i 108 DP
z odcinka nad Dźwiną). Dla gen. Falkenhayna szczególnie
bolesna była decyzja ściągania dywizji z frontu zachodniego,
gdyż walki pod Verdun jeszcze trwały, a nad Sommą
zanosiło się na nowe zmagania. Nie było jednak innego
wyjścia, konieczność ratowania sojusznika była sprawą
najistotniejszą.
W dążeniu do poprawy warunków dowodzenia kwatera
sztabu wojsk gen. Linsingena została przeniesiona do Kowla.
Dowództwo niemieckie zamierzało przejąć inicjatywę opera-
cyjną od wojsk rosyjskich. W tym czasie gen. Brusiłow
przygotowywał natarcie (17 czerwca) na Kowel, ale wojska
niemieckie i austro-węgierskie uprzedziły Rosjan.

KONTROFENSYWA GRUPY ARMII GEN. LINSINGENA


16-25 CZERWCA

16 czerwca ruszyło pod Łuckiem zdecydowane kontrnatarcie


wojsk niemieckich i austro-węgierskich. Miało ono na celu
likwidację rosyjskiego włamania i przywrócenie poprzedniej
linii frontu. Przystępując do kontruderzenia gen. Linsingen
miał do dyspozycji niemiecką grupę gen. Friedricha Geroka
oraz wojska 1 i 4 armii austro-węgierskiej. Niemcy coraz
częściej stosowali nową metodę kontrataku z wykorzystaniem
wszystkich dostępnych sił i środków, a nie jak dotychczas
tylko specjalnych odwodów.
Kontrnatarcie było realizowane koncentrycznie w ogólnym
kierunku na Łuck. Zadaniem wojsk gen. Linsingena było
180

odzyskanie inicjatywy operacyjnej i dążenie do rozbicia


tych ugrupowań, które sposobiły się do natarcia na Kowel.
Uderzenie niemieckie zostało skierowane na pozycje 8 armii
rosyjskiej i częściowo prawego skrzydła 11 armii. 1 armia
gen. Puhalli, wzmocniona jedną dywizją z frontu włoskiego,
miała uderzyć lewym skrzydłem, osłanianym oddziałami
kawalerii. Podobnie zabezpieczone było prawe skrzydło
4 armii, której zadaniem było natarcie na wschód wzdłuż
osi Kowel-Łuck. Manewr oskrzydlający miała przeprowadzić
grupa gen. Georga von Marwitza (3 dywizje niemieckie
i 1 austro-węgierska) działająca w kierunku południowo-
-wschodnim oraz grupa gen. Friedricha Bernhardiego (2,5
dywizji austro-węgierskiej, 1 niemiecka) nad Styrem koło
Sokula i Kołek w celu połączenia się z obsadzającymi
linię Styru korpusami austro-węgierskimi, niemieckimi i Le-
gionami Polskimi. Łącznie siły grupy Linsingena liczyły
12,5 dywizji (8,5 austro-węgierskich, 4 niemieckie) z mo-
żliwością ich zwiększenia. Gen. Kaledin był w stanie
przeciwstawić również 12 dywizji zdolnych do podjęcia
twardego oporu. Przy takim stosunku sił trudno było marzyć
o odrzuceniu wojsk rosyjskich, co najwyżej o ich po-
wstrzymaniu.
Na kierunku kowelskim Niemcy napotkali duży opór.
Operujący tam V Korpus Syberyjski, po początkowym
odrzuceniu go przez grupę Bernhardiego, wykonał zwrot
zaczepny i natarł z taką siłą, że przeciwnik musiał ustąpić
daleko na zachód. Podczas odwrotu utracił sporo ludzi (około
tysiąca — według źródeł rosyjskich).
17 czerwca dowódca 8 armii, gen. Kaledin, wydał rozkaz
mający na celu powstrzymanie kontrofensywy gen. Linsingena.
XLVI i XXX korpusowi armijnemu oraz V Korpusowi
Syberyjskiemu polecił przygotować się na pozycjach wyj-
ściowych do natarcia, którego początek przewidywał 22-23
czerwca. XXXIX korpus miał za zadanie odrzucić — wspólnie
z pięcioma pułkami V korpusu kawalerii — wojska austro-
181

-węgierskie i niemieckie za Stochód i umocnić się na jej


prawym brzegu. VIII korpus powinien był umocnić „położenie
swoich placówek". XL korpus armii, w celu wypełnienia
swego zadania, otrzymał do dyspozycji 2 dywizję strzelców
i 12 dywizję kawalerii.
Walki w dniach 17-19 czerwca na odcinku grupy gen.
Linsingena nie przyniosły rozstrzygnięcia i zaczęły przybierać
przewlekły charakter. 19 czerwca do grupy Linsingena dołą-
czyła 11 DP (bawarska) i 43 DP (odwodowa) — obie
wzmocniły grupę kowelską. Tego dnia gen. Linsingen opra-
cował nowy plan operacyjny. Według jego ustaleń należało
utworzyć grupę uderzeniową między 1 i 4 armią austro-
-węgierską pod dowództwem gen. Eugeniusza Falkenhayna
(brata szefa niemieckiego Sztabu Generalnego) z zamiarem
przeprowadzenia natarcia w kierunku północno-wschodnim,
na Łuck. Grupa Marwitza zobowiązana została do natarcia
w kierunku południowo-wschodnim i do skierowania swojego
prawego skrzydła na Zaturce. Grupa Bernhardiego powinna
była nacierać spod Wólki Porskiej w ogólnym kierunku na
Mylsk, Perespę. 1 i 4 armia miały utrzymywać swoje pozycje.
Według zamierzeń gen. Linsingena grupa Falkenhayna (43
DP odwodowa, 61 DP, 48 DP austro-węgierska, korpus
kawalerii gen. Johanna Ostermutha, 9 DK niemiecka) powinna
była 21 czerwca zająć swoimi oddziałami pozycje wyjściowe
1 prowadzić natarcie prawym skrzydłem przez Oszczów,
a lewym przez Korytnicę.
19 i 20 czerwca nastąpiła krótka przerwa w działaniach
bojowych na odcinku Frontu Południowo-Zachodniego. Wal-
ki trwały jedynie pod Hruziatynem, utraconym przez XXX
korpus 19 czerwca i ponownie odzyskanym 20 czerwca,
oraz w pobliżu Kisielina. W rejonie Hruziatyna strzelcy
rosyjscy przez trzy dni odpierali zaciekłe ataki wojsk
niemieckich i II Brygady Legionów Polskich (I i III batalion
2 pułku piechoty), w końcu odeszli na linię Semeren-
ki-Zaturce.
182

20 czerwca wieczorem gen. Brusiłow miał zamiar podjąć


działania zaczepne, ale po przeanalizowaniu okoliczności
zmienił zdanie. Wpłynęła na to trudna sytuacja na obszarze
operacyjnym wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. Od-
nosiło się to szczególnie do odcinka 8 armii. Wojska rosyjskie
odczuwały tam ostry niedostatek amunicji artyleryjskiej
i karabinowej. Czekały też na wzmocnienie sił, a przybyła
tylko część tych oddziałów, o które zwracano się do Stawki.
Szczególne nadzieje wiązano z posiłkami wydzielonymi przez
formacje Frontu Zachodniego. Do 20 czerwca przybyły
zaledwie trzy pułki i cztery baterie. Uwzględniając to
wszystko, gen. Aleksiejew zgodził się na odłożenie terminu
rozpoczęcia natarcia do 1 lipca. Ta decyzja nie dotyczyła
tylko formacji 9 armii, która była zobowiązana do dalszego
natarcia na związki taktyczne pobitej armii gen. Karola
Pflanzera. Według wskazań Stawki 9 armię trzeba było
przegrupować tak, by się kierowała na Halicz-Stanisławów
i współdziałała z 7 armią.
Rezultatem kontrofensywy Linsingena były nieznaczne
sukcesy wojsk austro-węgierskich i niemieckich, które za-
znaczyły się na odcinku XXXIX korpusu rosyjskiego i prawym
skrzydle VIII korpusu. Na pozostałych odcinkach 8 armii
sukcesów nie odnotowano. Walki toczyły się do 25 czerwca.
Na całym odcinku kontrofensywy grupy Linsingena nastąpiło
wyhamowanie oddziałów rosyjskich, ale nie wycofały się one
na stanowiska działań zaczepnych. Faktem jest natomiast, że
wyłom w linii frontu został zlikwidowany.
Grupa Linsingena też nie była w stanie wykonać wszystkich
swoich zadań, ponieważ dysponowała zbyt słabymi siłami.
W tym czasie następowało wzmacnianie północnego skrzydła
8 armii gen. Kaledina, który wraz ze świeżo przybyłą 3 armią
gen. Lesza miał przystąpić do działań zaczepnych na Polesiu.
Gen. Brusiłow uparcie dążył do tego, żeby powiększyć
rozmiary sukcesu osiągniętego pod Łuckiem. Chciał spożyt-
183

kować postępy, jakie osiągało jego lewe skrzydło na Bukowi-


nie. Wierzył w to, że wreszcie Front Zachodni znajdzie
oczekiwane poparcie Frontu Północnego i rozpocznie natarcie.
W tym czasie występująca na lewym skrzydle frontu 9 armia
rozwijała gorączkowe natarcie. Jej wojska 17 czerwca sfor-
sowały Prut, a następnego dnia zdobyły Czerniowce. Ścigając
cofającego się przeciwnika, dotarła do Seretu, a następnie
ruszyła w kierunku Kołomyi. Do końca miesiąca cała Buko-
wina aż po grzbiety Karpat znalazła się w rękach rosyjskich.
Dowódca 9 armii gen. Łęczycki uważał, że są to jeszcze za
małe sukcesy i chciał się przedrzeć na terytorium państwa
węgierskiego. Stawka sprzeciwiła się temu i poleciła, aby
najpierw zaatakował od wschodu główne pozycje 7 armii gen.
Pflanzer-Baltina. 28 czerwca Łęczycki wykonał uderzenie pod
Kołomyją. Pobił podstawową część przeciwnika i wyparł je za
miasto. Dopiero przybyły z Tyrolu VIII korpus austro-
-węgierski powstrzymał ofensywę Łęczyckiego. Osiągnięcia
9 armii można określić jako duży sukces Rosjan, którzy doszli
aż do granicy z państwem węgierskim. Był to także sukces
natury politycznej, wywarł bowiem korzystny wpływ na
postawę Rumunii.

Od 25 czerwca na obszarze operacyjnym Frontu Połu-


dniowo-Zachodniego nie prowadzono walk na szerszą skalę.
Toczyły się jedynie boje o znaczeniu lokalnym, i to na
odrębnych odcinkach frontu. Wobec przewidywanego natarcia
dowódca 8 armii potrzebował jeszcze jednego korpusu, który
należało ulokować w Ołyce.
Ostatecznie w czerwcu wojska Frontu Południowo-Zachod-
niego zostały wzmocnione siłami: I i V korpusu armijnego,
I Korpusu Turkiestańskiego (z Frontu Zachodniego), a także
XXIII korpusem, 78 i 108 dywizją piechoty, dywizją kawalerii
kozaków — ussuryjską (z Frontu Północnego) i 117 dywizją
piechoty. Dowództwo nad 27 i 28 DP, z których zorganizo-
wanno korpus, przekazano gen. Nikołajowi Bułatowowi.
184

Tabela 18
Straty wojsk rosyjskich poniesione od 4 do 29 czerwca 1916 r.

Zabici Ranni
Zaginieni Łącznie
i zmarli z ran i kontuzjowani

Oficerowie 789 3 118 163 4 070

Żołnierze 40 659 212 904 31 715 285 278

Łącznie 41 448 216 022 31 878 289 348

ZATRZYMANIE OFENSYW ROSYJSKIEJ NA LINII STOCHODU


26 CZERWCA - 11 LIPCA

Na dalszy przebieg ofensywy miały wpływ rozbieżności


między gen. Aleksiejewem a gen. Brusiłowem. Obaj od-
miennie oceniali dotychczasowe sukcesy, szczególnie zaś
zwycięstwo pod Łuckiem. Gen. Aleksiejew był przekonany,
że rozstrzygnięcie w letniej ofensywie na Wołyniu jest
niemożliwe do osiągnięcia. Natomiast gen. Brusiłow uważał,
że dotychczasowe powodzenie to dopiero pierwszy etap
olśniewających sukcesów. Dalsze natarcie spowoduje zwi-
nięcie frontu austro-węgierskiego oraz niemieckiego i ze-
pchnięcie go ku Wiśle.
Dowództwo frontu, na podstawie dyrektywy Stawki z
16 czerwca, przystąpiło do przygotowania nowego natarcia.
Szczegółowe wytyczne zawierało zarządzenie szefa sztabu
gen. Kłembowskiego z 25 czerwca. W przewidywanej ofen-
sywie miały uczestniczyć wszystkie armie frontu. 8 armia
zobowiązana była do przeprowadzenia dwóch uderzeń: głów-
nego na Kowel (później nazwanego bitwą o Kowel), a drugo-
rzędnego na Włodzimierz Wołyński. 11 armia miała nacierać
w kierunku Brodów i po części na Poryck. 7 armia powinna
była wyjść na rubież Brzeżany-Podhajce-Monasterzyska,
a 9 armia — nacierać na odcinek Halicz-Stanisławów. Do
odwodu frontu odesłano V korpus armii i 78 dywizję piechoty
(przewiezioną z Frontu Północnego).
185

W tym czasie zarysowały się rozbieżności między sztabem


Frontu Zachodniego a Frontu Południowo-Zachodniego,
przyczyną było niezbyt jasne sformułowanie dyrektywy
Stawki nr 2980. Sztab Frontu Południowo-Zachodniego uznał,
że 3 armia, która ma atakować Pińsk i współdziałać z natar-
ciem prawego skrzydła 8 armii, powinna podlegać temuż
frontowi. Przeciwko temu protestował gen. Ewert. Sprawę
rozstrzygnął gen. Aleksiejew, który potwierdził, że 3 armia
jest włączona w skład Frontu Południowo-Zachodniego
(telegram nr 3134-1098a).
3 armia została wzmocniona IV korpusem kawalerii i XLVI
korpusem armii. Oba te korpusy miały opanować rejon
Hołuzja-Gródek i przeprowadzić wspomagające uderzenie na
Ozarycze (35 km na północny zachód od Pińska) w celu
współdziałania z wojskami 4 armii Frontu Zachodniego,
przewidywanej do natarcia w kierunku baranowickim.
Front Zachodni pod wpływem swego dowódcy pozostawał
w dalszym ciągu bezczynny. Próby przejścia do natarcia
oddzielnych armii tegoż frontu spełzły na niczym. Przykładem
jest 10 armia, która w nocy z 25 na 26 zamierzała atakować
przeciwnika. Gen. Ewert do tego jednak nie dopuścił, uzasad-
niając, że dysponuje ona zbyt małymi siłami, a na 29 czerwca
przewidywał dla niej spore natarcie demonstracyjne. Następ-
stwem tej bezczynności Frontu Zachodniego była decyzja
Stawki o przekazaniu 3 armii i V korpusu Frontowi Połu-
dniowo-Zachodniemu.
W dyrektywie z 27 czerwca Stawka usilnie domagała się,
by w dniach od 30 czerwca do 3 lipca wojska Frontu
Zachodniego wykonały uderzenie. Do tego czasu gen. Brusiłow
zamierzał przygotować swoje natarcie. 4 armia miała przerwać
pozycje nieprzyjaciela i nacierając na odcinku Nowogró-
dek-Słonim wyprzeć jego siły za Szczarę oraz za Niemen.
2 armia powinna była również nacierać w tym samym czasie,
ale jej rola miała polegać na tym, że ściągnie na siebie uwagę
przeciwnika w czasie operacji 4 armii. Dowodzący 4 armią
186

znalazł się w trudnej sytuacji, ponieważ miał kierować


oddziałami, których nie znał, i to w dodatku w obcym terenie.
Wojska Frontu Południowo-Zachodniego swoje wysiłki
skupiły na kierunku kowelskim. Główne uderzenie miała
przeprowadzić 8 armia. Przybywające posiłki zostały potrak-
towane jako jej wzmocnienie. Były to I Korpus Turkiestański
i 1 korpus armii. Po odliczeniu formacji przekazanych 3 armii
i dwóch korpusów (VIII i XXXII) do 11 armii, 8 armia
w przeddzień natarcia 4 lipca miała w swoim składzie:
V korpus kawalerii, V Korpus Syberyjski, I Korpus Turkie-
stański oraz XXX, 1, XXXIX, XXIII, XL korpusy armii
— łącznie osiem korpusów. Była więc najsilniejszą armią na
Froncie Południowo-Zachodnim. Gen. Brusiłow zadecydował,
że główne uderzenie przeprowadzone zostanie siłami I Korpusu
Turkiestańskiego i V korpusu kawalerii, wspomaganych przez
XXX korpus. Pozostałe korpusy (I, XXXIX, XXIII i XL)
miały na początku operacji zachowywać się biernie, jedynie
wiązać siły przeciwnika na swoich odcinkach frontu i być
w gotowości do energicznego natarcia. W odwodzie pozostawał
V Korpus Syberyjski.
Między dowódcą 8 armii gen. Kaledinem a dowódcą frontu
gen. Brusiłowem istniały też rozbieżności co do sposobu
dalszego prowadzenia działań wojennych. Kaledin zamierzał
5 lipca nacierać na prawym skrzydle armii na odcinek frontu
Nowosiołki-Kołki. To wywołało niezadowolenie Brusiłowa.
Kaledin uzasadniał, że nie może nacierać na kierunku kowel-
skim dopóty, dopóki nie będzie miał zabezpieczonego prawego
skrzydła. Brusiłow natomiast utrzymywał, że do zabezpieczenia
działań tego skrzydła w zupełności wystarczy natarcie 3 armii
gen. Tesza. Kaledin był pełen obaw, że ofensywa na Kowel
nie powiedzie się. Ponadto twierdził, że „kierunek kowelski"
to mało precyzyjne określenie i że każdy dowódca ma swobodę
wyboru planu działania. Brusiłow przypomniał mu, że na
froncie znajduje się pięć armii i dowódca frontu nie może
dopuścić do tego, by każda z nich działała tak jak jej
187

wygodnie. Rozmowy były trudne i miały dość ostry przebieg,


grusiłow udał się do siedziby sztabu 8 armii w Równem
i osobiście przekonywał Kaledina. Zagroził mu nawet usunię-
ciem ze stanowiska. W wyniku tego sporu Kaledin uzyskał
swobodę działań z ewentualnym prawem ingerencji Brusiłowa.
Napór wojsk niemieckich i austro-węgierskich na Włodzimierz
Wołyński spowodował zmianę poglądów Kaledina. Doszedł
on wówczas do wniosku, że należy zrezygnować z ataku na
Nowosiołki-Kowel, gdyż są oddalone od kierunku zasad-
niczego nacisku wroga, natomiast uderzyć na odcinek Koł-
ki-Kopyl, na co otrzymał zgodę Brusiłowa.
Niemcy i Austriacy bardzo starannie przygotowywali się do
odparcia spodziewanego ataku. Przeciwko siłom Frontu Połu-
dniowo-Zachodniego ześrodkowali 10 nowych dywizji — z te-
go siedem przeciw 8 armii (108 niemiecką z obszaru położo-
nego naprzeciw strefy Frontu Północnego i jedną dywizję
z rosyjskiego Frontu Zachodniego, a pozostałe z francuskiego
i włoskiego — 19, 20, 43, 7 i 11 bawarską), jedną przeciwko
7 armii (48) i dwie przeciwko 9 armii (105 bułgarska i 129).
Przygotowania rosyjskie do ponownego natarcia odbywały
się w dość sprzyjających warunkach. Wprawdzie wojska
austro-węgierskie i niemieckie 22 czerwca kontynuowały
jeszcze natarcie od Kowla i Włodzimierza Wołyńskiego, ale
działania te nie były zbyt groźne. Podstawowa ich słabość
polegała na rozproszeniu wysiłku na dwóch odrębnych kierun-
kach. Na pozostałych odcinkach frontu walki wygasły, a na
Bukowinie wojska austro-węgierskie bez specjalnego nacisku
odchodziły na pozycje korzystniejsze do obrony.
Dowództwo niemieckie i austro-węgierskie postanowiło
wyprzedzić uderzenie rosyjskie. 29 czerwca ruszyły od Kowla
dużo większe siły niż dotychczas, a następnego dnia przeciwnik
zaatakował od Włodzimierza Wołyńskiego. Oba natarcia
zostały odparte. Walki rozgorzały na całym odcinku ob-
sadzonym przez wojska Frontu Południowo-Zachodniego.
Niebezpieczna sytuacja zaczęła się wytwarzać w pasie działań
188

11 armii rosyjskiej. Przez kilka dni toczyła ona dramatyczne


boje z wojskami austro-węgierskimi, które właśnie tutaj
widziały ostatnią szansę przekreślenia wysiłków przygotowaw-
czych wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. Siły 11 armii
zostały wzmocnione. 3 lipca rano włączono do niej 12
dywizję kawalerii i 6 dywizję syberyjską. Mimo to gen.
Brusiłow nie zezwolił na udział tej armii w dalszej walce.
Podczas gdy na obszarze operacyjnym wojsk Frontu Południo-
wo-Zachodniego trwały energiczne przygotowania do natarcia,
na innych odcinkach frontu utrzymywał się zastój. Dowódca
Frontu Północnego, gen. Kuropatkin był niezadowolony z prze-
sunięcia jego sił na obszar działań Frontu Południowo-Zachod-
niego. Obawiał się wzmocnienia wojsk niemieckich na północy.
Za najlepszy sposób do obrony linii Dźwiny uznawał przejście
do działań zaczepnych. Twierdził więc, że jeżeli otrzyma jeszcze
jeden korpus, to prawdopodobieństwo sukcesu będzie duże. Jeśli
zaś odbierze mu się jeszcze dwie dywizje, to jego wysiłki
obronne niechybnie spełzną na niczym. Dodawał ponadto, że nie
można opierać przesadnej nadziei na liczebnej przewadze
bagnetów, jaką miały jego wojska nad przeciwnikiem (420 tys.
przeciwko 192 tys.).
Gen. Aleksiejew zarzucał Kuropatkinowi, że sytuację ocenia
z punktu widzenia osobistych interesów. Aleksiejew sądził, że
losy kampanii rozstrzygną się na obszarze operacyjnym wojsk
Frontu Południowo-Zachodniego, toteż siły, które zostaną
przerzucone z Frontu Północnego, mogą zadecydować o zwy-
cięstwie.
Na osłabienie liczebne swoich wojsk jeszcze niechętniej niż
Kuropatkin godził się gen. Ewert. Przedstawiał różne obiek-
tywne trudności, które rzekomo uniemożliwiały przerzut wojsk
na obszar operacyjny Frontu Południowo-Zachodniego. Gen.
Aleksiejew był tym oburzony. W telegramie zakomunikował,
że sytuacja bojowa Frontu Południowo-Zachodniego jest zbyt
poważna, żeby go zostawić bez pomocy sił przeniesionych
z innych odcinków frontu. Brak wsparcia dla działań zaczep-
189

nych w rejonie Pińska spotykał się również z potępieniem,


a gen. Brusiłow wyrażał nawet obawę, że doprowadzi to do
unicestwienia dotychczasowych zdobyczy. Po ostrej wymianie
zdań ustalono, że główne uderzenie nastąpi nie później niż 29
lub 30 czerwca.
Przygotowania do natarcia na kierunku baranowickim
prowadził gen. Ewert. Czynił to jednak tak nieudolnie, że
kilkakrotnie odkładano termin uderzenia. Czynności przygo-
towawcze podejmowane pod koniec czerwca nie uszły uwagi
przeciwnika. Niemcy skoncentrowali w rejonie oczekiwanego
natarcia silne odwody. Przygotowana w takich warunkach
operacja nie rokowała powodzenia.
2 lipca na Froncie Zachodnim gen. Ewerta od wczesnych
godzin rannych trwało silne przygotowanie artyleryjskie. Do
natarcia ruszyły dwie armie. 10 armia gen. Radkiewicza
uderzyła pod Smorgoniami na lewoskrzydłowe formacje
niemieckiej 10 armii. Opanowała przejściowo pierwszą linię
pozycji nieprzyjaciela, ale niebawem musiała z nich ustąpić.
Znaczenie jej natarcia polegało na odciążeniu sił Frontu
Południowo-Zachodniego. Zasadnicze uderzenie przeprowa-
dziła 4 armia gen. Ragozy. Po przegrupowaniu znajdowała
się ona pomiędzy 10 a 3 armią. W dniach od 2 do 9 lipca
stoczyła zaciętą bitwę pod Baranowiczami. Wzięło w niej
udział 14 dywizji rosyjskich przeciw 5, a później 7 dywizjom
niemieckim grupy gen. Woyrscha. Wśród formacji rosyjskich
znajdował się doborowy Korpus Gwardii i Brygada Strzelców
Polskich. Bitwa zakończyła się niepowodzeniem Rosjan.
4 armia utraciła 40 tys. żołnierzy i tylko nieznacznie
przesunęła się do przodu.
To niepowodzenie miało duży wpływ na dalsze natarcie wojsk
Frontu Południowo-Zachodniego. Nieudane ofensywy na obsza-
rze Frontu Północnego i Zachodniego upewniły Niemców, że na
północ od Polesia nie muszą oczekiwać zagrożenia. Dlatego też
nabrali przekonania, że mogą swobodnie przerzucać odwody
z północy. Miały one trafiać na Polesie w pobliżu Stochodu.
190

Tymczasem Brusiłow nie chciał dopuścić do utraty inic-


jatywy operacyjnej, zwłaszcza że dysponował dużymi siłami
Według danych z 25 czerwca wojska Frontu Południowo-
-Zachodniego liczyły: 728 batalionów, 441 szwadronów
14 468 oficerów, 565 721 bagnetów, 50 814 szabel, 2815
karabinów maszynowych i 2 280 dział.
Siły austro-węgierskie i niemieckie skoncentrowane prze-
ciw wojskom tego frontu ocenia się na: 50,5 dywizji piechoty,
600 batalionów, 430 000 bagnetów; 13,5 dywizji kawalerii,
300 szwadronów, 40 tys. szabel. Były to zatem siły dużo
mniejsze od rosyjskich.
Odcinek frontu, na który miało być skierowane ponowne
natarcie rosyjskie, rozciągał się na południe od Prypeci — od
Kucheckiej Woli przez Czartorysk po Hruziatyn. Odcinek ten
obsadzały: 3 armia gen. Lesza, 4 dywizje piechoty (korpus
Bułatowa i XLVI korpus) oraz 3 dywizje kawalerii (IV korpus
kawalerii); z 8 armii gen. Kaledina — 2 dywizje strzelców
i 2 kawalerii (I Korpus Turkiestański i V korpus). Łącznie
znajdowało się tam 6 dywizji piechoty i 5 dywizji kawalerii.
Przeciwko nim występowały: korpus gen. Fatha (3 dywizje)
i korpus kawalerii gen. Leopolda Hauera (3 dywizje kawalerii,
3 brygady legionowe na froncie 13, a 1 w odwodzie grupy
armii), razem 4,5 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii.
Dalej na południe, aż po Majdan, ciągnął się odcinek uczest-
niczącej wcześniej w kontrofensywie Linsingena grupy gen.
Bernhardiego (2 dywizje piechoty niemieckiej i 3 dywizje
piechoty austro-węgierskiej). Przeciwko niej występowało
centrum 8 armii gen. Kaledina: 7 dywizji piechoty (I, XXX
i XXXIX korpus oraz 4 Dywizja Strzelców Finlandzkich).
Łącznie na odcinku planowanej ofensywy armie rosyjskie
liczyły 13 dywizji piechoty i 5 dywizji kawalerii, austro-
-węgierskie i niemieckie — 9,5 dywizji piechoty i 3 dywizje
kawalerii.
13
I Brygada Legionów dowodzona przez bryg. Józefa Piłsudskiego i III
pod dowództwem płk. Wiktora Grzesickiego.
191

Zasadnicze uderzenie, którego początek planowano na


4 lipca, zamierzano skierować na najsłabiej obsadzoną część
frontu, tj. na centrum sił korpusu gen. Hauera (2 dywizje
kawalerii) i jego prawe skrzydło (II Brygada Legionów).
Przeciw korpusowi gen. Hauera (12 tys. bagnetów) miały
wystąpić niepełne dwa korpusy rosyjskie. Przewaga była
zatem 3-, 4-krotna. Korpus Bułatowa kierowano na Hołuzję,
bronioną przez kawalerię, a XLVI korpus (100 dywizja,
a później i 77 dywizja, łącznie 26 tys. bagnetów) na
linie obrony od Optowej do Kostiuchnówki, obsadzone
przez dwie brygady legionowe (I i III).
Rosyjski IV korpus kawalerii i XLVI korpus armijny
otrzymały zadanie przełamania odcinka frontu na kierunku
kowelskim i przedostania się jak najdalej na tyły przeciwnika;
związkiem atakującym miał być korpus kawalerii, a korpus
armijny miał z nim współdziałać. Ponadto korpus armijny
miał nacierać wzdłuż linii kolejowej Kowel-Sarny i utrzymać
łączność z lewym skrzydłem 3 armii rosyjskiej (na północ od
Kucheckiej Woli i na wschód od Pińska).
Przygotowania Rosjan do ponownego natarcia zostały
zakończone. 28 czerwca szef sztabu gen. Kłembowski infor-
mował telegraficznie, że główne natarcie rozpocznie się 4 lipca.
W tym dniu rzeczywiście rozpoczęła się ponowna ofensywa
wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. Uczestniczyły w niej
wszystkie armie oprócz 11. Największe znaczenie miały
zmagania przeprowadzone na prawym skrzydle frontu, gdzie
wystąpiły 3 i 8 armia.
Główne uderzenie wojsk rosyjskich zostało skierowane
— tak jak planowano — przeciwko środkowej części korpusu
gen. Leopolda Hauera; były to Legiony Polskie dowodzone
przez gen. Stanisława Puchalskiego oraz 128 BP z 53 DP
austro-węgierskiej gen. Pongracza (korpus gen. Fatha). Pierw-
sza pozycja obronna Legionów Polskich była urządzona
podobnie jak austro-węgierska. Przed nią znajdowała się
słynna Reduta Piłsudskiego. Podstawowym mankamentem
192

tego odcinka było zagięcie linii frontu na prawym skrzydle


pozycji legionowych, gdzie znajdowała się Polska Góra
(obsadzona przez pododdział austro-węgierski z 53 DP). Jej
utrata stawiała formacje legionowe w trudnej sytuacji.
Artyleria rosyjska od wczesnych godzin rannych 4 lipca
z wielką siłą ostrzeliwała pozycje legionowe. O dużym
natężeniu ognia artyleryjskiego świadczą wyliczenia jednego
z oficerów legionowych, który w ciągu godziny na swoim
odcinku odnotował wybuchy 762 granatów i 282 szrapneli. Na
ogień rosyjski odpowiedziała artyleria legionowa, ale z mniej-
szą siłą14. Po kilkunastogodzinnym ogniu huraganowym
artylerii do natarcia ruszyła piechota rosyjska. Jej szturm na
odcinku 5 pułku piechoty I Brygady Legionów został po-
wstrzymany. Ale na prawym skrzydle Rosjanie przełamali
półtorakilometrowy odcinek, zajęli Polską Górę i przedostali
się na tyły formacji legionowych. Siły odwodowe z kpt.
Mieczysławem Sław-Zwierzyńskim na czele powstrzymały
Rosjan (kapitan zginął). Następnego dnia 3 pułk piechoty z II
Brygady Legionów, dowodzony przez ppłk. Henryka Min-
kiewicza, odzyskał Polską Górę. Utrzymanie linii obronnych
okazało się niezwykle trudne. Rosjanie ponownie przedostali
się na tyły pododdziałów legionowych i zmusili je do cofnięcia
się. Dowództwo korpusu Hauera poleciło płk. Ferdynandowi
Küttnerowi (dowódca II Brygady Legionów) zorganizowanie
grupy żołnierzy (około 1300 osób) w celu przeprowadzenia
kontrnatarcia 15.
6 lipca około 14.00 Rosjanie, sądząc, że formacje legionowe
są w ogólnym odwrocie, przypuścili szarżę kawalerii pod
Wołczeckiem. Przywitał ją celny ogień karabinów maszyno-
wych i ręcznych. Kawalerzyści rosyjscy (jedenaście szwad-
ronów) atakowali z wielkim poświęceniem, ponosząc duże

14
Artylerią legionową zręcznie kierował mjr Ottokar Brzoza-Brzezina, co
znalazło odbicie w wierszu Jana Lechonia Polonez artyleryjski.
15
Tworzenie grupy Küttnera nie powiodło się, gdyż Rosjanie ponownie
zaatakowali; Österreich-Ungarns..., t. IV, s. 583.
193

straty. Natarcie rosyjskie załamało się. Ponadto I i III Brygada


Legionów odparły szturm piechoty rosyjskiej. W ciągu trzech
dni zaciętych walk formacje legionowe nigdy nie dały się
pokonać mimo znacznej przewagi Rosjan. Ofiarność legionis-
tów nie była w stanie uratować sytuacji wobec słabszej
postawy sąsiadujących oddziałów austriackich. Legiony Polskie
zmuszone były wycofać się na linię Stochodu 16.
Na lewym brzegu Styru, między Tumaniem a Kołkami,
Rosjanie zagrozili obydwu skrzydłom korpusu gen. Fatha
siłami I Korpusu Turkiestańskiego. Manewr ten mógł spowo-
dować okrążenie korpusu, dlatego wycofano go nad Stochód.
Ponadto Rosjanie zajęli Hruziatyn. Ich V korpus kawalerii
obsadził odcinek Komarowo-Majdan, XLVI korpus armii
— odcinek Wołczeck-Lisów, a „ogólny" korpus — odcinek
Hołuzja-Optowa.
Przewidywania gen. Brusiłowa, że z łatwością wyprze
przeciwnika znad Styru oraz Stochodu i otworzy sobie drogę
na Kowel — nie sprawdziły się. Przyczyną tego był nad-
spodziewanie silny opór przeciwnika, a także rozwój wydarzeń
bojowych na północ od Prypeci. Zmagania toczyły się tam
zasadniczo na obszarze operacyjnym Frontu Zachodniego
gen. Ewerta, gdyż siły Frontu Północnego gen. Kuropatkina,
posiadające dwukrotną przewagę liczebną nad przeciwnikiem,
nie rozwinęły szerszego natarcia. Najpierw ich uderzenie
z Rygi na Mitawę odparła niemiecka 8 armia, później podjęły
kilka mniejszych uderzeń, ale żadne z nich się nie powiodło.
Natarcie wojsk rosyjskich w pierwszej dekadzie lipca mocno
pogorszyło położenie wojsk austriackich. Zaniepokoiło się
tym dowództwo austro-węgierskie, a także niemieckie. Był to
jeden z najsilniejszych kryzysów — jak określił Ludendorff
— na froncie wschodnim.
16
Rosjanie w swoich przekazach zamieszczają informacje o twardym
oporze przeciwnika (czyli legionistów) i o organizowaniu przez niego
kontrnatarcia; Stratiegiczeskij oczerk wojny 1914-1918, cz. V, Moskwa 1920,
s. 61.
194

Dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazły się oddziały


niemieckie i austro-węgierskie, nie wykorzystali Rosjanie.
W decydującym momencie zabrakło im odwodów. Ponadto
trzytygodniowe walki prowadzone z mniejszym nasileniem,
pozwoliły przeciwnikowi na ściągnięcie oddziałów z innych
odcinków frontu. Gdy ruszyło ponowne natarcie, Rosjanie
musieli zmagać się ze świeżo podwiezionymi oddziałami.
Jeden z uczestników tych wydarzeń po rosyjskiej stronie
R. Korwin (żołnierz rosyjski polskiego pochodzenia) niepo-
wodzenie Rosjan tłumaczy jeszcze innymi przyczynami.
Według jego relacji zdemoralizowani żołnierze austriaccy
uchodzili za Stochód, nie stawiając prawie oporu. W tej
sytuacji IV korpus kawalerii rosyjskiej powinien był nie-
zwłocznie podjąć pościg, ale nie uczynił tego. 16 dywizja
z tego korpusu zdobyła wprawdzie obficie zaopatrzone maga-
zyny w Maniewiczach, ale żołnierze byli tak zajęci pląd-
rowaniem zapasów, że stracili dobę na pościg za przeciw-
nikiem. W tym czasie oddziały austro-węgierskie przedarły
się na zachodni brzeg Stochodu i umocniły się na nowych
pozycjach. Wszelkie dalsze próby ataków rosyjskich kończyły
się niepowodzeniem.
ROZDZIAŁ V
ZNACZENIE I REZULTATY BITWY

KONCEPCJA BITW

Bitwa pod Łuckiem była jedną z bardziej interesujących


operacji zaczepnych przeprowadzonych na wschodnioeuropej-
skim teatrze wojny podczas I wojny światowej. W operacji tej
po raz trzeci od czasu, gdy działania przybrały charakter
wojny pozycyjnej (po Gorlicach i Przasnyszu), dokonano
operacyjnego przełamania frontu, co dotychczas nie udawało
się sojusznikom angielsko-francuskim. Sukces wojsk Frontu
Południowo-Zachodniego został osiągnięty dzięki nowej me-
todzie, której gorącym orędownikiem był gen. Brusiłow
— metodzie polegającej na dążeniu do przełamania pozycji
nieprzyjaciela na kilku odcinkach frontu jednocześnie. Przeła-
manie na kierunku zasadniczym łączyło się z natarciami
pomocniczymi w innych punktach. Rezultatem tego natarcia
było załamanie dużego odcinka frontu pozycyjnego, co dało
możliwość wznowienia działań manewrowych.
Ta szansa nie została jednak wykorzystana i operacja
zakończyła się zaledwie sukcesem taktycznym. Stało się
tak ze względu na bierną postawę wojsk innych frontów
(Zachodniego i Północnego) w gorącym okresie walk pod
196

Łuckiem. Niezdecydowanie wykazywała zarówno Stawka, jak


i dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego. W najważniej-
szym momencie zabrakło śmiałych decyzji o przegrupowaniu
wojsk. Pozwoliło to Niemcom i Austro-Węgrom zyskać na
czasie oraz zgromadzić niezbędne siły i środki do likwidacji
przełamania.
Chociaż bitwa pod Łuckiem została uwieńczona tylko
częściowym sukcesem, to jednak zapoczątkowała nową
formę przełamania ufortyfikowanego frontu. Wnioski z ope-
racji w szerokim stopniu wykorzystywała radziecka nauka
wojenna podczas opracowywania teorii przełamywania
umocnionych pozycji, a także w czasie przygotowywania
koncepcji większych operacji strategicznych. Pomysły Bru-
siłowa znalazły zastosowanie w późniejszych operacjach
armii rosyjskiej.
Była też owa bitwa przedmiotem dokładnych studiów
w sztabach generalnych armii europejskich. Urzeczywistniona
przez Brusiłowa idea nacisku na całym froncie z uderzeniami
początkowo na wielu odcinkach, „idea raptowności", była
dużym osiągnięciem rosyjskiej sztuki wojennej. Próbowano ją
zastosować na innych frontach Europy. Brytyjczycy szczegól-
nie upodobali metodę brusiłowskiego natarcia piechoty falami
i zaadaptowali ją do swoich warunków, nazywając „atakiem
przeskokami". Brusiłow twierdził, że francuski marszałek
Foch wykorzystał jego osiągnięcia w kontrnatarciu angielsko-
-francuskim, zakończonym klęską Niemiec w 1918 r.
Porozumienia zawarte przez państwa koalicji w Chantilly
w niewielkim stopniu znalazły odzwierciedlenie w realizacji
kampanii 1916 r. W najgorętszym okresie zmagań na Wołyniu
zabrakło natarcia wspierającego na Zachodzie. Dopiero pod
koniec czerwca rozpoczęła się słynna ofensywa nad Sommą.
Obie te operacje: bitwa pod Łuckiem i ofensywa nad Sommą,
miały ogromny wpływ na to, że państwa centralne utraciły
inicjatywę strategiczną, a zyskały ją państwa koalicji. Nad
Sommą uwidoczniło się wyraźnie wyczerpanie niemieckich
197

rezerw osobowych. To była wysoka cena, jaką Niemcy musieli


zapłacić za ratowanie swego sojusznika.
Austro-Węgry i Niemcy w okresie omawianej bitwy prze-
żywały jeden z najcięższych kryzysów. W tym krytycznym
momencie — twierdził radziecki historyk Wietosznikow
— wystarczyło, żeby wojska francuskie i angielskie przeszły
do natarcia, to nawet bez przełamania tak by związały siły
niemieckie na froncie zachodnim, że rozpaczliwe wołanie
Austro-Węgier o pomoc nie mogłoby być zrealizowane. Trudno
jest się zgodzić z tymi wywodami, bo przecież we Francji
trwała jeszcze krwawa bitwa pod Verdun. Można natomiast
postawić pytanie: czy Francja i Wielka Brytania były w stanie
„wykrzesać" dodatkowe siły? 1
Do ratowania zagrożonego frontu austro-węgierskiego Niem-
cy potrzebowali wielu oddziałów odwodowych. Tych zaś, jak
pisze w swoich pamiętnikach Ludendorff, front wschodni na
początku lipca był pozbawiony. Na tysiąc km linii frontu była
w odwodzie zaledwie jedna brygada kawalerii. Ale z dumą
dodaje dalej, że w tak wydawałoby się beznadziejnej sytuacji
Niemcy okazali się niezwykle zaradni i zatrzymali „pochód
Rosjan". Brusiłow replikował: „Z tymi wywodami zgodzić się
nie mogę. Trzeba bowiem dodać — pod warunkiem, iż ma się
za przeciwników Aleksiejewa, Ewerta i Kuropatkina" 2.
Jednym z najważniejszych rezultatów bitwy pod Łuckiem
było przejęcie inicjatywy strategicznej przez państwa koalicji.
Od tej pory Austro-Węgry na froncie wschodnim, a Niemcy na
zachodnim przeszły do obrony. Ludendorff w swoich pamiętni-
kach zaznaczył, że od pamiętnej ofensywy sił rosyjskich sytuacja
wojsk niemieckich i austro-węgierskich stała się niezwykle
trudna. O natarciu nie można było nawet myśleć, trzeba było

1
We Francji rozpowszechniono opinię, że kraj ten zbyt „szafował zlotem"
i swoimi zasobami, wysyłając broń do Rosji, Serbii, Rumunii, a działa do
Włoch; H. Corda, Bitwa na froncie zachodnim w 1918 r., Warszawa 1923,
s. 118.
2
A. A. B r u s i ł o w, Moi wospominanija, Moskwa 1963, s. 251.
198

bowiem trzymać w pogotowiu odwody i wysyłać je na


zagrożone odcinki.
Bitwa pod Łuckiem tak podcięła siły austro-węgierskie, że
monarchia naddunajska niewiele znaczyła już do końca wojny.
Za to zaczęła mieć coraz więcej problemów wewnętrznych,
związanych z wielonarodowościowym składem państwa. Uak-
tywnił się „front wewnętrzny" i w rezultacie doszło do
rozpadu monarchii.

SIŁY I ŚRODKI UŻYTE DO PRZEŁAMANIA


TAKTYCZNEJ OBRONY PRZECIWNIKA

Średnie nasycenie sił i środków na obszarze operacyjnym


wojsk Frontu Południowo-Zachodniego w przededniu bitwy
pod Łuckiem przedstawia poniższa tabela.
Tabela 19

Armie Na Na 1 km frontu przypadało


1 dywizję
batalionów bagnetów dział lekkich dział ciężkich
przypadało
km austro- austro- austro- austro-
ros. ros. ros. ros.
-węg. -węg. -węg. węg.

8 armia 2,5 6 2.7 5300 2200-3000 14 9-10 6 2,5

11 armia 5 3,5 1.6 2940 1300 7.4 - 3.4 -

7 armia 4 3,5 2 3480 1600 11,5 ok. 7 ok. 2 1

9 armia 5 3 2 3000 1330 13 9,5 ok. 3 1,5


Średnio
na 4.1 4 2.1 3680 1700 11,5 8.6 3.8 1.7
froncie

W bitwie pod Łuckiem wysokie walory wykazał żołnierz


rosyjski. Skromnie wyposażony w techniczne środki walki
potrafił przełamać front austro-węgierski i odrzucić przeciw-
nika na dziesiątki kilometrów. Zabrakło mu jednak sił i środ-
ków na rozwinięcie wyłomu. Działo się to w czasie, kiedy
sojusznicy Rosji, doskonale wyposażeni, nie odnosili więk-
199

szych sukcesów3. Podczas czerwcowych zmagań Rosjanie


ponieśli również znaczne straty, byli na ogół wyczerpani
i potrzebowali dużo uzupełnień i czasu na odpoczynek.
W 8 armii niezbyt trafnie rozwiązano problem użycia
odwodów. Obie dywizje pozostawione w odwodzie wciągnięte
zostały do walki od początku jej trwania. Kiedy przybyły
nowe oddziały, inicjatywa operacyjna była już w rękach
niemieckich. V Korpus Syberyjski przegrupował się na linię
frontu 12 czerwca i od razu przystąpił do działań, a 14
czerwca został zatrzymany przez Niemców. I korpus armijny
jako odwód 8 armii został wysunięty na pierwszą linię
i pomimo wyczerpania przez dłuższy czas walczył. I Korpus
Turkiestański również uczestniczył w walce. Jedynie XXIII
korpus był trzymany w pogotowiu.
W omawianej bitwie dużo do życzenia pozostawiał sposób
i przebieg przegrupowań wojsk. Przerzut XXXII korpusu
z 8 armii do 11 był niczym nie uzasadniony, a przyjęty został
z wielkim oburzeniem przez kadrę dowódczą korpusu. Ten
zabieg skomplikował sytuację bojową w rejonie przemiesz-
czania tego związku taktycznego. Wprowadził atmosferę
tymczasowości, spowodował zatrzymanie dobrze rozwijającej
się operacji i jak określił Bałujew — niszczycielsko wpłynął
na przeprowadzenie ofensywy.
Niektórzy historycy, także uczestnicy wydarzeń, zwracali
uwagę na niedobór amunicji na Froncie Południowo-Zachod-
nim. Istotnie brakowało jej, ale nie na tyle, żeby uniemożliwić
prowadzenie natarcia.

MILITARNE REZULTATY BITWY

Z punktu widzenia interesów koalicyjnych pośrednie zna-


czenie bitwy pod Łuckiem było ogromne. W jej wyniku
Niemcy utracili inicjatywę na froncie zachodnim po odparciu
3
Trzeba jednak zaznaczyć, że Francuzi i Brytyjczycy mieli przeciwnika
znacznie silniejszego niż Rosjanie.
200

ich ofensywy nad Sommą. Armia włoska została uratowana


od ciężkiej klęski, jaka jej wtedy groziła. Gen. Conrad von
Hötzendorf zmuszony był przerwać dobrze zapowiadającą się
ofensywę na froncie włoskim, nad Adygą i Brentą, i przerzucić
znaczne siły pod Łuck. Wykorzystali to skwapliwie Włosi
i ponownie przeszli do natarcia. Od 4 do 8 sierpnia 1916 r.
przeprowadzili szóstą ofensywę nad rzeką Isonzo (było ich
w sumie jedenaście), tym razem zwycięską. Ponadto Włosi 28
sierpnia wypowiedzieli wojnę Niemcom. Ci zaś w tak trudnym
momencie walk nad Sommą zmuszeni zostali również do
przerzucenia swoich oddziałów i na Wschód, i na front
włoski. Był to najpoważniejszy kryzys po stronie wojsk
państw centralnych na froncie wschodnim. Niemcy rzucili
wszystkie siły, jakimi dysponowali w odwodzie. Przebieg
wydarzeń pod Łuckiem i niepowodzenia pod Verdun stanowiły
osobistą klęskę gen. Ericha von Falkenhayna i spowodowały
jego odejście ze stanowiska szefa sztabu niemieckiego. W pół
roku później jego los podzielił także gen. Conrad — szef
sztabu armii austro-węgierskiej.
Omawiana bitwa przyśpieszyła wystąpienie Rumunii po
stronie państw koalicji4. Było to korzystne z punktu widzenia
interesów koalicyjnych, ale przysporzyło sporo kłopotów Rosji.
„Nigdy nie kwapiłem się przyciągać Rumunów do naszego
przymierza — pisał jeszcze 6 sierpnia gen. Aleksiejew — lecz
Francuzi i Anglicy nalegali, pragnąc jeszcze bardziej odciążyć
front zachodni kosztem wschodniego, ponieważ było oczywis-
te, że Niemcy bezwarunkowo będą musiały zwrócić się także
przeciw nowemu przeciwnikowi. He będzie kosztowało armię
rosyjską podtrzymywanie tego słabego sprzymierzeńca — ni-

4
Dowództwo wojsk państw centralnych przewidywało wcześniej przy-
stąpienie Rumunii do wojny po stronie państw koalicji. Dlatego też 28 lipca
zorganizowało w Pszczynie naradę szefów sztabów: niemieckiego, austro-
-węgierskiego i bułgarskiego w sprawie uzgodnienia wspólnego planu działania
wobec Rumunii; P. H i n d e n b u r g , Aus meinem Leben, Lipsk 1920, s.
179-180.
201

kogo nie obchodziło" 5. Wsparcie udzielone Rumunom w po-


staci 35 dywizji piechoty i 11 dywizji kawalerii mocno
nadwerężyło siły armii rosyjskiej. Słaba armia rumuńska,
mają: przed sobą dwie armie niemieckie dowodzone przez
doświadczonych dowódców gen. Falkenhayna i gen. Macken-
sena, poniosła klęskę.
Przystąpienie Rumunii do wojny po stronie państw koalicji
pogorszyło i tak już ciężkie położenie państw centralnych.
Niemcy wprawdzie uporali się do 6 grudnia 1916 r. z Rumunią,
ale zużyli do tego cenne odwody, których zabrakło na innych
frontach. Niemieccy historycy wojskowości twierdzili, że
bitwa pod Łuckiem była wstrząsem, który wpłynął na los
armii austro-węgierskiej. Zagrożona prawie na całym froncie
rosyjskim niebezpieczeństwem natarcia, musiała zmierzyć się
z jeszcze jednym przeciwnikiem — Rumunią. Istniała obawa,
że Rumunia zaatakuje monarchię naddunajską i zada jej
śmiertelne uderzenie.
Bitwa pod Łuckiem mocno zachwiała monarchią Habsbur-
gów. Od tej pory rozpaczliwie poszukiwała ona dróg wyjścia
z wojny. Nastąpiło osłabienie armii, ale wbrew rozpowszech-
nionym opiniom była ona jeszcze sprawna i zdolna do walki.
Przeprowadziła bowiem jesienią 1916 r. i w 1917 r. pod
dowództwem gen. Conrada (byłego szefa sztabu armii au-
stro-węgierskiej)6 szereg pomyślnie zakończonych działań
zaczepnych przeciwko Włochom pod Isonzo. Pod koniec
października 1917 r. wojska austriackie i niemieckie odniosły
duży sukces pod Caporetto. Straty armii włoskiej wynosiły
około 400 tys. oficerów i żołnierzy (w tym 265 tys. jeńców).
Sojusznika włoskiego musieli ratować Anglicy i Francuzi.
Armia, która była ostoją monarchii naddunajskiej, stopniowo
traciła tę rolę. Wielu żołnierzy, na wiadomość (często wyol-
brzymioną) o próbach pokojowych, zastanawiało się, czy jest
5
E. T a r l e , Dzieje Europy 1871-1919, Warszawa 1960, s. 416-417.
6
Gen. Conrad dowódcą armii austro-węgierskiej we Włoszech został
w marcu 1917 r.
202

sens walczyć i ginąć, kiedy koniec wojny już blisko. Dlatego


wielu z nich przyjmowało postawę wyczekiwania.
Dotkliwy cios zadany armii austro-węgierskiej w bitwie
pod Łuckiem wzmógł kontrowersje o to, kto ma sprawować
dowództwo nad frontem wschodnim. Niemcy, wykorzystując
słabość sojusznika austro-węgierskiego, chcieli przejąć je nad
całym frontem od Zatoki Ryskiej aż po Karpaty. Przeciwko
temu ostro protestował Conrad von Hötzendorf. Nie chciał on
dopuścić, aby zwierzchnictwo nad frontem austro-węgierskim
na południe od Prypeci znalazło się w rękach niemieckiego
generała Augusta von Mackensena. Rezultatem tego sporu
była zgoda na oddanie (od 2 sierpnia) dowództwa nad frontem
niemieckim i częściowo austro-węgierskim aż po drugą armię
włącznie gen. Paulowi von Hindenburgowi (Ober-Ost). Pozo-
stałą część frontu wschodniego (3 armie) powierzono następcy
tronu arcyksięciu Karolowi (szef sztabu — Niemiec, gen.
Hans von Seeckt). Rozstrzygnięcie to miało zadowolić dowódz-
two austro-węgierskie. Był to jednak tylko formalny gest, bo
faktycznie dowództwo spoczywało w rękach niemieckich.
Po wystąpieniu Rumunii wprowadzono dalsze zmiany
w dowodzeniu na niekorzyść Austro-Węgier. Leopoldowi,
księciu bawarskiemu, podporządkowano grupę armii gen.
Edwarda Böhm-Ermolliego, złożoną z 2 i 3 armii austro-
-węgierskiej oraz niemieckiej armii południowej. Od tej pory
wpływy niemieckiego dowództwa rozciągały się od Zatoki
Ryskiej aż do Karpat.
Zapadły też niezwykle ważne decyzje w kwestii wspólnych
działań. Od 6 września kierownictwo nad operacjami woj-
skowymi podejmowanymi przez państwa centralne oraz ich
sojuszników spoczywało w rękach cesarza niemieckiego.
W tajnym porozumieniu austro-węgiersko-niemieckim, zawar-
tym w tajemnicy przed Turcją i Bułgarią, na prośbę Conrada
zastrzeżono, że cesarz niemiecki przy opracowywaniu planów
wojskowych będzie się kierował obroną integralności nie
tylko cesarstwa niemieckiego, ale i monarchii austro-węgier-
203

skiej. Jeśli dowództwo austro-węgierskie nie zgadzałoby się


z postanowieniami niemieckimi, cesarz zobowiązany był wziąć
pod uwagę zdanie Franciszka Józefa. Umowa ta nadszarpnęła
w wyraźny sposób autorytet naczelnych władz wojskowych
i cywilnych monarchii habsburskiej.
Bitwa pod Łuckiem w sposób zdecydowany osłabiła
pozycję szefa sztabu armii austro-węgierskiej. Pierwszą
zapowiedzią tego, że przestawał on być równorzędnym
partnerem sojusznika niemieckiego była konferencja berlińska
z 8 czerwca 1916 r. Kolejne kroki przyczyniły się do dalszego
spadku autorytetu gen. Conrada. Ten zdolny wojskowy
odszedł ze swego stanowiska w marcu 1917 r. i dał się jeszcze
poznać jako dobry dowódca na froncie włoskim.
W omawianej bitwie, tak jak i w wielu poprzednich
operacjach, uwidoczniło się dążenie Francji i Wielkiej Brytanii
„do wyciągania cudzymi rękoma kasztanów z ognia" 7. Rosja,
słabo przygotowana do wojny pod względem technicznym,
uzależniona od dostaw z Zachodu, stosowała się do postulatów
wysuwanych przez państwa zachodnie. Miała zobowiązania
i zmuszona była je wypełniać.

POLITYCZNE SKUTKI BITW

Bitwę pod Łuckiem starali się wykorzystać zarówno


Rosjanie, jak i Niemcy do osiągnięcia doraźnych celów
politycznych. W Rosji społeczeństwu zmęczonemu wojną
chciano dodać otuchy, że nie wszystko w tej wojnie stracone.
Niemcy, szczególnie ci, którzy popierali Falkenhayna, chcieli
do reszty skompromitować austro-węgierskiego sojusznika.
Pokazywali jego nieporadność, tchórzostwo, a zwłaszcza
łatwość, z jaką oddziały rosyjskie wyrzucały Austriaków z ich
pozycji. Miało to osłabić nastrój przygnębienia po własnej
porażce, poniesionej m.in. w twardej walce pod Verdun.
Pragnęli także wyeliminować pogląd, rozpowszechniany

7
Są to poglądy badaczy rosyjskich — odosobnione i zapewne tendencyjne.
204

przez Hindenburga i jego zwolenników, że korzeni sukcesów


rosyjskich należy szukać w błędach Falkenhayna w kampanii
jesiennej 1915 r. oraz w tym, że uniemożliwił on uzyskanie
rozstrzygnięcia. Dużą rolę odgrywała w tym chęć strony
niemieckiej wzięcia w swoje ręce dowództwa nad armią
austro-węgierskiego sojusznika, a nawet podporządkowanie
go sobie pod względem politycznym. Miało to szerszy
związek z planami „Mitteleuropy" 8.
Dotkliwe niepowodzenia, jakich armia austro-węgierska
doznała pod Łuckiem i podczas późniejszych walk, osłabiły
pozycję monarchii Habsburgów wobec niemieckiego sojusznika.
Niemcy mogły przyśpieszyć rozwiązanie kwestii polskiej.
Wpłynęła na to także świetna postawa Legionów Polskich pod
Kostiuchnówką zarówno 4-7 czerwca, jak i 4-6 lipca 1916 r.
Gen. Ludendorff 17 lipca 1916 r. pisał do swego MSZ: „Wzrok
mój znów zwraca się na Polskę. Polak to dobry żołnierz. Gdy
Austria zawodzi, musimy postarać się o nowe siły [...]. Trzeba
zrobić Wielkie Księstwo Polskie z Warszawą i Lublinem,
a następnie armię polską pod niemieckim dowództwem" 9.
Poseł bawarski w Wiedniu baron Heinrich Tucher von
Simmelsdorf 21 lipca 1916 r. telegrafował do Monachium, iż
„żałosne" załamanie 4 armii austro-węgierskiej arcyksięcia
Józefa Ferdynanda pod Łuckiem jest argumentem przemawia-
jącym za tym, że „ani państwo austriackie, z którym miał być
związany nowy polski organizm, nie jest zdolne rozciągnąć
skutecznej kontroli nad 17 milionami Polaków, ani monarchia
austro-węgierska nie ma dość siły, aby podjąć i zapewnić
obronę od wschodu" 10.
Bitwa pod Łuckiem —jak już wspomniano — przyśpieszyła
wzrost tendencji odśrodkowych w monarchii austro - węgier-

8
J. P a j e w s k i, Mitteleurnpa. Studia z dziejów imperializmu niemieckiego
w dobie pierwszej wojny światowej, Poznań 1959.
9
M. W r z o s e k , Polski czyn zbrojny podczas pierwszej wojny światowej
1914-1918, Warszawa 1990, s. 243-244.
10
J . P a j e w s k i , op. cit., s. 368.
205

skiej. Wielu polityków i historyków austriackich bezpośrednio


po wojnie twierdziło, że każda narodowość, oprócz niemieckiej
i węgierskiej, pracowała na zgubę monarchii od początku
działań wojennych. Jest w tym stwierdzeniu sporo przesady.
Początkowo armia, składająca się z przedstawicieli wielu
narodowości, biła się dzielnie i trzymała się dobrze. Pewne
rozprzężenie przyszło wraz ze zmęczeniem wynikającym
z trudów wojennych. Wtedy wzrosło niezadowolenie i podat-
ność na agitację polityczną. Wzmógł się również ruch naro-
dowościowy — czeski, jugosłowiański, rumuński — i zaczęła
dojrzewać do rozwiązania kwestia polska i ukraińska.
Zwycięska dla Rosjan bitwa pod Łuckiem zapoczątkowała
w istocie tworzenie klimatu sprzyjającego rozwojowi rewolucji
rosyjskiej. „Ogromne straty — pisze Zgórniak — prowadziły
nie tylko do zapełnienia armii carskiej żołnierzami źle
wyszkolonymi, ale także coraz bardziej rozgoryczonymi nędzą
obejmującą cały kraj. Wśród wojska szerzyła się niewiara
w zwycięstwo i przekonanie, że dalsza wojna bez względu na
swój wynik przyniesie Rosji tylko biedę i wyczerpanie. Armia
stawała się czynnikiem coraz mniej pewnym i coraz bardziej
zrewolucjonizowanym 11.
Negatywne skutki tej bitwy podkreśla także A. Livesey:
„Był to śmiertelny cios dla Rosji. Tak wielka ofiara, bez
istotnych trwałych zdobyczy, okazała się dla społeczeństwa
nie do zniesienia, pogrążając Rosję w coraz większym chaosie,
anarchii i wreszcie rewolucji 12.

METODY DZIAŁAŃ PIECHOTY, KAWALERII, ARTYLERII I LOTNICTWA

Piechota. Rosyjski plan operacyjny skupiał uwagę na


poprzedzeniu natarcia ogniem artyleryjskim bez uwzględnienia
wsparcia ataku środkami ogniowymi znajdującymi się w wy-
11
M. Z g ó r n i a k, Wpływ rewolucji lutowej i październikowej na przebieg
1 wojny światowej, „Zeszyty Naukowe UJ", 1967, z. 20, s. 213.
12
A. L i v e s e y, Wielkie bitwy I wojny światowej, Warszawa 1998, s. 99.
206

posażeniu piechoty. Większość instrukcji dotyczących natarcia


zawierała trzy etapy jego realizacji: rozbicie i zniszczenie
pozycji obronnych przeciwnika; zajęcie pozycji nieprzyjaciela
i umocnienie się na nich; rozwinięcie sukcesu z przesunięciem
piechoty i artylerii do przodu. W niektórych korpusach była
tendencja do przerwania obrony zwartą masą ludzi, co
w rezultacie powodowało ogromne straty.
Taka sytuacja zaistniała pod Kostiuchnówką, gdzie XLVI
korpus atakował 4 lipca o godz. 16.30 pozycje I Brygady
Legionów Polskich. Przed zasiekami z drutu kolczastego
żołnierze rosyjscy uformowali zwartą kolumnę szturmową,
której czoło dochodziło do 40 m szerokości. Żołnierze
z pierwszych szeregów próbowali sforsować zasieki z drutu.
Jedni przecinali je nożycami, inni narzucali długie płaszcze na
drut i po nich próbowali iść dalej. W tym czasie stawali się
łatwym celem dla polskiej piechoty, która strzelała niezwykle
skutecznie. W kilkadziesiąt minut przedpole w miejscu szturmu
pokryły setki zabitych i rannych. Tylko niewielka grupa
śmiałków dotarła do okopów legionowych i tu została po-
wstrzymana. Rosjanie trzykrotnie ponawiali szturm i za
każdym razem bezskutecznie. O ich przegranej przesądziły
serie z dobrze rozmieszczonych karabinów maszynowych VI
batalionu 7 pułku piechoty kpt. Mariana Kukiela.
Kawaleria. Brusiłow posiadał dużą liczbę oddziałów
kawalerii. Do 8 armii należały IV i V korpus kawalerii,
w 9 armii był III korpus kawalerii. Doświadczenia bitwy pod
Łuckiem wykazały, że kawaleria nie była w stanie samo-
dzielnie przełamać umocnionych pozycji austro-węgierskich.
Zresztą w operacji tej została niezbyt właściwie wykorzys-
tana. W decydujących momentach stała bezczynnie, a mogła
być użyta do rozwinięcia sukcesu lub do skutecznego
odcięcia przybywających posiłków. Ponadto kawalerię (IV
korpus) wprowadzono do walki w terenie mocno zalesionym
i podmokłym, który zupełnie nie nadawał się do prowadze-
nia szarż.
207

Zdarzyły się również fatalnie przeprowadzone szarże, zakoń-


czone ogromnymi stratami po stronie rosyjskiej. Tak było
6 lipca o godz. 14.00, kiedy 11 szwadronów kawalerii
rosyjskiej atakowało pozycje I Brygady Legionów Polskich
i grupy taktycznej płk. Ferdynanda Küttnera wycofującej się
na Lisów. „Ujrzałem — pisze Kukieł — obraz potężny,
niezapomniany, godny pędzla Wojciecha Kossaka. Cwałowały
jeden za drugim rosyjskie szwadrony w rozwiniętym szyku,
lśniąc szablami i lancami wśród gęsto pękających szrapneli
artylerii naszej, której dowódca mjr Brzoza sam ogniem
kierował z punktu położonego w naszej linii obronnej [...]. Na
całym przedpolu pędzące konie bez jeźdźców, biegnący
jeźdźcy bez koni. Nie przejdą! Łamią się! Odchodzą! Pędzą
znowu! [...] Ale to, co widziałem, była to straszna klęska
jazdy źle użytej, chociaż bohaterskiej" 13.
Artyleria. Ostrzeliwała stanowiska przeciwnika, które rozpo-
znano wcześniej dzięki zdjęciom lotniczym. W momencie ataku
piechoty ogień artyleryjski przenoszono w głąb pozycji obron-
nych przeciwnika, na odwody i stanowiska tyłowe. Wówczas do
akcji wkraczała artyleria lekka, osłaniając piechotę przed atakami
od czoła i ze skrzydeł. Przygotowanie artylerii polegało na
ustalaniu sektorów ognia zaporowego (ruchomego wału ognio-
wego). Z tej metody jednak zrezygnowano ze względu na
niedobór pocisków artyleryjskich. Ograniczono się do kolejnego
ześrodkowania ognia artyleryjskiego, co stanowiło jeszcze jedną
innowację w armii rosyjskiej. Po zakończeniu przygotowania
artyleryjskiego podrywała się do ataku piechota. Poprzedzały ją
linie tyralierskie ochotników wyposażonych w granaty ręczne,
siekiery oraz nożyce do przecinania drutów.
W bitwie pod Łuckiem ogromne znaczenie przypisywano
huraganowemu ogniowi artylerii rosyjskiej. Najnowsze badania
austriackiego historyka Jefabka obalają ten mit. Artyleria
rosyjska 4 i 5 czerwca 1916 r., a więc w dniach największego
13
J. S a d o w s k i , Bój Legionów Polskich pod Kostiuchnówką w dniach
4-6 lipca, Warszawa 1931, s. 82 (odbitka z Bellony).
208

nasilenia ognia artyleryjskiego, wystrzelała przeciętnie 140


granatów i 27 szrapneli na haubicę połową i 140 granatów
i 8 szrapneli na haubicę ciężką. Dotychczasowe wyliczenia
były mocno przesadzone.
Lotnictwo. Samoloty llja Muromiec zabezpieczały natarcie
wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. Dokonały wielu uda-
nych nalotów na strategiczne punkty i węzły kolejowe wroga.
Dla dezorganizacji zaopatrzenia na tyłach przeciwnika prze-
prowadzono wiele zmasowanych ataków na dworce kolejowe,
m.in. w Buczaczu i Jazłowcu. W wyniku bombardowania
zniszczono wagony z amunicją, linie kolejowe i urządzenia
dworcowe. W ten sposób powstawał nowy rodzaj wojennych
sił powietrznych — ciężkie lotnictwo bombowe. W jego
tworzeniu Rosja odegrała największą rolę spośród walczących
stron.
Taktyka obronna zastosowana przez wojska austro-węgier-
skie doprowadziła je do wielkiego niepowodzenia. Dopusz-
czono do tego, że oddziały rosyjskie znalazły się w niewielkiej
odległości od linii frontu i po przygotowaniu artyleryjskim
ruszyły do ataku, mając do pokonania niewielkie przestrzenie.
Dochodziło wówczas do walki wręcz, w której atakujący
wykazywali wyższość. Zawodziło współdziałanie piechoty
i artylerii.
Nagłe przejście z wojny pozycyjnej do wojny ruchomej
zaskoczyło zarówno oficerów sztabowych, jak i generalicję,
dowódców korpusów. Główne zło badacze austriaccy upatrują
w niezbyt trafnym użyciu odwodów.

PRZYGOTOWANIE UMOCNIONYCH POZYCJI

W obronie austro-węgierskiej występowało wiele korzyst-


nych czynników. Do najważniejszych można zaliczyć: silne
węzły obronne; dobrze pomyślaną krętość linii obronnych
i korzystne rozmieszczenie zasieków z drutu kolczastego oraz
przeszkód dla karabinów maszynowych i artylerii; dużą
209

głębokość okopów zwiększającą bezpieczeństwo znajdujących


się w nich żołnierzy; silne schrony i osłony dla karabinów
maszynowych i obserwatorów; troskę o polepszenie warunków
sanitarnych i bytowych oddziałów; rywalizację wśród po-
szczególnych oddziałów o jak najlepsze przygotowanie linii
obronnych; dbałość o linie komunikacyjne; wielokilometrową
kolej wąskotorową; dobrą łączność.
W umocnieniach austro-węgierskich występowało wiele
wad, m.in.: przygotowano umocnienia tylko o charakterze
obronnym, brakowało podejść ułatwiających wskakiwanie na
wał ziemny, niewiele było przejść między zaporami; za-
stosowano szablonowe położenie karabinów maszynowych.
Przeniesienie głównego ciężaru obrony na pierwszą pozycję
powodowało ogromne straty. Po przełamaniu pierwszej pozycji
wielu żołnierzy nie było w stanie odejść na drugą linię
i dostawało się do niewoli. Wojsko wyrzucone z pierwszej
pozycji nie mogło zatrzymać się na stosunkowo słabo umoc-
nionych następnych liniach. Nie przywiązywano wielkiej wagi
do maskowania, dlatego artyleria przeciwnika niszczyła prze-
szkody bez większego wysiłku. Wiele do życzenia pozo-
stawiały prace ziemne. Usypano zbyt wysokie wały, które nie
spełniały swojej funkcji. Przy ostrzeliwaniu przez ciężką
artylerię linia schronów ulegała zniszczeniu razem z pierwszą
linią. Za słabe były osłony ziemianek mieszkalnych. Brak
daszków ochronnych w głębokich okopach pierwszej linii
czynił załogę bezbronną wobec pocisków szrapnelowych.
Tyłowe pasy obronne wykonano w pośpiechu i niedbale.

GŁĘBIA I TEMPO NATARCIA

Po trzech miesiącach walk Front Południowo-Zachodni


gen. Brusiłowa przesunął się o 70-75 km na Wołyniu i 120
km na Pokuciu. W związku z tym ogólna linia frontu wydłużyła
się z 500 km do 660. Te dodatkowe 160 km pochłaniało
wszelkie nadwyżki, które docierały do gen. Brusiłowa.
210

Wprawdzie w przygotowaniu przełamania nie popełniono


rażących błędów, ale nie ustrzeżono się wielu niedociągnięć.
Operacja nie była zaplanowana na całą głębokość i nie
przewidywano środków umożliwiających przekształcenie
powodzenia taktycznego w operacyjne. Wskutek tego było to
czołowe uderzenie o ograniczonych zadaniach, sprowadzają-
cych się do rozbicia siły żywej przeciwnika i zawładnięcia
jego pozycjami. Często podnoszony przez gen. Brusiłowa
problem braku sił nie zawsze znajduje potwierdzenie. 8 armia
miała dostateczną ilość sił na stworzenie odwodów operacyj-
nych: dwa korpusy kawalerii (IV i V), dwie dywizje piechoty
(126 i 2 fińska) oraz jeden korpus piechoty (V syberyjski).
Ponadto niezbyt trafnie została użyta kawaleria do przełama-
nia silnie umocnionych pozycji przeciwnika (IV korpus
kawalerii).
W ciągu 13 dni walk, tj. od 4 do 17 czerwca, Front
Południowo-Zachodni sporo przesunął się do przodu: 8 armia
— 75 km, 11 armia — od 2 do 15 km, 7 armia — od 10 do
15 km, 9 armia — od 50 do 60 km. Średnie tempo wynosiło
od 1 do 6 km na dobę. Nie było ono najwyższe, ale jak
twierdzą specjaliści, wynikało z niedostatecznej gęstości sił
i środków przy przełamaniu. Podczas przełamywania taktycz-
nej obrony przeciwnika poszczególne korpusy osiągały od 1-2
do 10-13 km.
Przerywanie taktycznej obrony austro-węgierskiej na głów-
nym kierunku uderzenia Dubiszcze-Koryto odbywało się przy
operacyjnej gęstości od 3 do 6 batalionów (3 tys.-5 tys.
bagnetów) i 15-20 dział na 1 km frontu (10 tys.-15 tys.
pocisków). Na niektórych odcinkach liczba dział wynosiła
45-50 na 1 km. Operacyjna gęstość wojsk austro-węgierskich
wynosiła: dywizja od 4 do 10 km, tj. 2 bataliony i 10-20 dział
na 1 km frontu. Ten stosunek sił dawał Rosjanom ponad
dwukrotną przewagę nad nieprzyjacielem. Trzeba przyznać,
że gęstość operacyjna była niewystarczająca do uzyskania
przez Rosjan sukcesu taktycznego i za mała do ewentualnego
211

przekształcenia sukcesu taktycznego w operacyjny. Do tego


potrzebna jest przewaga 3:1.

PRZYCZYNY NIEPOWODZEŃ WOJSK AUSTRO-WĘGIERSKICH

Przyczyny porażki tkwiły w ofensywie gen. Conrada prze-


prowadzonej jesienią 1915 r. na Wołyniu i w Galicji. Jej
niepowodzenie (mimo pozornych sukcesów) spowodowało, iż
Rosjanie, a szczególnie gen. Brusiłow, uwierzyli, że siły
austro-węgierskie można pokonać. Wybór padł na odcinek
frontu zajmowany przez 4 armię austro-węgierską. Armia ta
bowiem spisywała się wyjątkowo słabo (jej straty w jesiennych
walkach wynosiły 50 tys. żołnierzy) i w tej słabości Brusiłow
dostrzegał swoją szansę. Okolicznością sprzyjającą dla Rosjan
było to, że pozostawili w swoim ręku twierdzę Równe.
Doświadczenia z tych walk okazały się dużym balastem,
którego 4 armia nie była w stanie się pozbyć. Przesadnie
dbano, żeby nie popełnić błędów z poprzedniego roku,
a w rezultacie popełniano nowe. Tak było podczas obrony
przyczółka mostowego w Łucku, który zbyt pośpiesznie
opuszczono.
Do niepowodzenia wojsk austro-węgierskich przyczyniła
się w dużym stopniu zbytnia pewność siebie dowództwa
różnych szczebli, ale najbardziej dowódcy grupy armii gen.
Linsingena i dowódcy 4 armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda.
Wierzyli oni ogromnie w „cudowną moc" swoich fortyfikacji.
Wprawdzie umocnienia te były solidne, ale nie wytrzymały
zmasowanego ataku artylerii rosyjskiej.
Wiele zastrzeżeń można wnieść do nieodpowiedniego
momentu wymiany osób na stanowiskach dowódczych. Nie-
wątpliwie zmiany te były potrzebne, ale odwołanie dowódców
4 armii i X korpusu bez natychmiastowego wprowadzenia ich
następców przyniosło więcej szkody niż pożytku, gdyż przez
kilka godzin podczas odwrotu właściwie nikt nie dowodził
wojskami.
212

Niekorzystnie oddziaływało podwójne dowodzenie na przed-


mościu łuckim (na odcinku północnym i południowym). Taki
stan pogłębił wszechobecny bałagan. Zanim ujednolicono
dowództwo, trzeba było opuszczać tak ważne pozycje.
Istotny wpływ na niezwykle szybkie załamanie się obrony
austro-węgierskiej miało niskie morale oddziałów. Pierwsze,
na większą skalę, symptomy rozluźnienia dyscypliny wśród
żołnierzy austriackich zaobserwowano już w kwietniu 1915 r.
w 28 pułku piechoty (dezercja). Wiele zastrzeżeń można mieć
do kadry dowódczej. Wprawdzie szef sztabu armii austro-
-węgierskiej gen. Conrad von Hötzendorf miał gruntowną
wiedzę wojskową i ogromne doświadczenie, ale i on nie
ustrzegł się brzemiennych w skutkach błędów.
Dzisiaj wiemy, że i w AOK ścierały się poglądy, żeby nie
rezygnując z prowadzenia ofensywy na froncie włoskim
powstrzymać Rosjan pod Łuckiem. Taki zamysł z góry skazany
był na niepowodzenie14. Najprawdopodobniej łudzono się, że
w obliczu tak poważnego zagrożenia na froncie rosyjskim
z natychmiastową pomocą przyjdzie sojusznik niemiecki.
Jakby nie zdawano sobie sprawy z tego, że i jego odwody
były nader skromne. Tracono cenny czas. Ponadto przeceniano
możliwości transportowe. Niewątpliwie przerzucenie wojsk
austro-węgierskich z frontu włoskiego w krótkim terminie
było trudne do zrealizowania.
Dużą rolę w ogólnie słabej postawie armii odegrał kryzys
zaufania do wyższego dowództwa. Trudno bowiem inaczej
wytłumaczyć fakt, że te same oddziały na froncie włoskim
walczyły bardzo dobrze, a na froncie rosyjskim zawodziły15.
Można przytoczyć wiele przykładów na to, że tam, gdzie
dowództwo działało sprawnie, oddziały trzymały się dzielnie
i wykazywały wielkie poświęcenie w walce. Na skrzydłach

14
Wiadomo, że nikt nie wygrał wojny na dwa fronty. Nawet Fryderyk II
w wojnie siedmioletniej tylko „zremisował", i to przy dużym łucie szczęścia.
15
Dobrą postawę formacji austro-węgierskich na froncie włoskim można
wytłumaczyć w pewnym sensie tym, że walki obronne toczyły się w górach.
213

frontu np. doznawały porażek (4 i 7 armia), a w centrum


pozwolili Rosjanom, mimo że mieli oni dużą przewagę, na
nieznaczne przesunięcie się do przodu. Walczyły tam armie
(2, południowa, częściowo 1) kierowane przez dobrych dowód-
ców. Zaskakujące jest, że 4 armia, po ogromnych stratach
i dotkliwej porażce, pod nowym dowództwem potrafiła się
odnaleźć i walczyć na przyzwoitym poziomie. Na odcinkach,
gdzie wojska armii austro-węgierskiej były szczególnie za-
grożone, próbowali ją ratować sojusznicy niemieccy. Tam,
gdzie pojawił się dowódca niemiecki, nawet ze stosunkowo
skromnym oddziałem, zagrożony dotychczas odcinek frontu
austro-węgierskiego stawał się trudny do pokonania.
Kierowanie walką, a szczególnie koordynacja działań
poszczególnych oddziałów pozostawiała wiele do życzenia.
Dwie dywizje odwodowe — 11 i 13 DPLdw, po wpro-
wadzeniu do walki, utraciły wsparcie artylerii i w popłochu
wycofywały się każda na swoją rękę. Znalazły się takie
pułki, które niemal w całości odmówiły pójścia do ataku,
m.in., 58, 90 i 95 z 11 DP.
Gorszącym zjawiskiem było skłócenie kadry w 4 armii.
Konflikt między dowódcą armii arcyksięciem Józefem Fer-
dynandem a szefem sztabu gen. Berndtem był ostry, gorszył
podwładnych i nie rokował żadnej nadziei na zgodną współ-
pracę. Równie bulwersujący był zatarg między arcyksięciem
Józefem Ferdynandem a dowódcą grupy armii gen. Lin-
singenem. Wszystkie te spory toczyły się w okresie bez-
pośrednio poprzedzającym rozpoczęcie bitwy pod Łuckiem
i mogły mieć wpływ na słabą postawę oddziałów podczas
walki. Wydaje się jednak, że obarczanie arcyksięcia winą
za wszelkie niepowodzenia jest zbyt pochopne. Wszystko
wskazuje na to, że stał się on ofiarą szeroko zakrojonej
akcji zrzucania odpowiedzialności zarówno przez austro-
-węgierską Naczelną Komendę Armii, jak i dowództwa frontów.
Podstawowym problemem, z którym borykała się armia
austro-węgierska po dwóch latach walk, był niedobór oficerów
214

i podoficerów zawodowych. Miejsce tych, którzy ginęli na


froncie, zajmowali oficerowie rezerwy. A ich morale budziło
duże zastrzeżenia. Niektórzy z nich chcieli przede wszystkim
przetrwać do końca wojny i w tym duchu oddziaływali na
swoich podwładnych. Oficerów zawodowych przypadało średnio
0,4 na kompanię. Było to stanowczo za mało. Szczególnie
dotkliwie odczuwano brak młodszej kadry dowódczej. Pośpiesz-
nie przeszkoleni oficerowie i podoficerowie w decydujących
momentach nie sprostali stawianym im zadaniom. Ponadto
oficerowie bardzo cenili sobie uroki życia pozafrontowego. Pod
różnymi pretekstami udawali się na tyły do „Hinterlandu". Znany
jest fakt, że 820 oficerów wystąpiło do cesarza (w dniu jego
urodzin) w czerwcu 1916 r. o zwolnienie ze służby.
W miarę przeciągania się wojny w monarchii austro-
-węgierskiej zaczęły narastać trudności ekonomiczne, a także
problemy narodowościowe. Rosły nastroje defetystyczne,
szczególnie wśród Czechów, którzy jawnie sympatyzowali
z Serbami i Rosjanami. Politycy czescy, Tomasz Masaryk
i Edvard Beneś, zachęcali żołnierzy narodowości czeskiej do
dezercji. Pułki czeskie, gdy znalazły się na pierwszej linii,
porozumiewały się z żołnierzami rosyjskimi, którzy mieli
ulgowo traktować czeskie formacje 16.
Za jedną z przyczyn niepowodzeń wojsk austro-węgierskich
pod Łuckiem szef wywiadu austro-węgierskiego uznał pomoc
państw zachodnich dla Rosji. Jest w tym sporo przesady, ale
dostarczenie do Rosji sprzętu wojskowego miało duże znacze-
nie. Max Ronge pisał: „Wojsko spotkało wielkie przykre
zaskoczenie, którego zwiastuny nie zostały przez wywiad
zrozumiane lub należycie docenione. Rosyjska artyleria, dobra
już sama w sobie, otrzymała od mocarstw zachodnich działa

16
W pobliżu linii frontu, po stronie rosyjskiej, znajdowały się osady
czeskie: Falkowszczyzna, Ilińsk, Kwasitów, Wołkowyja (w latach osiem-
dziesiątych XIX w. ta ostatnia liczyła 823 mieszkańców pochodzenia
czeskiego); Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów
słowiańskich. Warszawa 1977 (reprint wydania z 1880-1902).
215

ciężkiego kalibru, o najnowocześniejszej konstrukcji, a także


instruktorów. Tej niespodziance nie sprostali ani żołnierze, ani
umocnienia" 17.
W dużym stopniu o klęsce wojsk austro-węgierskich zade-
cydowało przenoszenie oddziałów z frontu rosyjskiego na
front włoski. Gen. Conrad, który z wielką energią przystąpił
do organizowania wiosennej ofensywy południowotyrolskiej,
poważnie osłabił front wołyńsko-galicyjski. Austro-węgierska
NKA, z jego inicjatywy, popełniła ogromny błąd, brzemienny
w skutkach, przerzucając na front włoski 4 do 5 dywizji, i to
najbardziej bitnych formacji — strzelców tyrolskich i od-
działów chorwackich. Pozbawiono zatem front tego, co było
najlepsze i niezawodne.
Ogromnego spustoszenia w armii austro-węgierskiej doko-
nała panika. Opisał ją Wincenty Solek, artylerzysta legionowy:
„Wtem z tamtej strony mostu poczyna się jakiś hałas, a idąca
przez most kolumna zrywa się do biegu. Dopędza ją i roztrąca
znajoma kawalkada oficerów z błyskającym czerwienią gene-
rałem. Kawalkada przeleciała most, przemknęła obok nas
i rwie drogą co tchu w koniach, a za nią rzuca się do ucieczki
kto żyw i nosi austriacki bączek na czapce: kanonierzy
przecinają postronki zaprzęgów, wskakują na konie i wieją na
łeb i szyję; znika na rączych koniach obsługa kulomiotów,
zwaliwszy na ziemię juki; hurmem przebiegają między naszymi
działami piechurzy i pędzą ku drodze w ślad za tamtymi" 18.
Okazało się, że sytuacja nie była aż tak dramatyczna. Popłoch
spowodowany został odgłosami walki w odległej Trojanówce.
Legioniści skorzystali na tym — zdołali wymienić swoje
zużyte działa na nowe pozostawione przez Austriaków i spo-
kojnie odjechać.
Nieporozumieniem było także przywiązywanie zbyt małej
wagi do przygotowania odwodów. W okresie bezpośrednio
poprzedzającym bitwę pod Łuckiem dowództwo zabrało
17
M. R o n g e. Dwanaście lat służby wywiadowczej, Warszawa 1992, s. 144.
18
W. Solek. Pamiętnik legionisty. Warszawa 1988, s. 162.
216

z oddziałów odwodowych frontu jedną z najlepszych jednostek


i skierowało na front włoski. W rezultacie w okresie dramatycz-
nych walk zabrakło odwodów z prawdziwego zdarzenia. Nie
dość, że były one słabe, to jeszcze zostały źle użyte. Ogólnie
ocenia się, że były one źle rozdysponowane, zbytnio rozproszone
i pod różnorodnym dowództwem. Kontratak w wykonaniu gen.
Georga von Marwitza zamiast przynieść sukces doprowadził do
jeszcze większego zniszczenia odwodów.
Dowództwo austro-węgierskie na początku bitwy błędnie
oceniło zagrożenie ze strony wojsk rosyjskich i za groźniejszą
prawdopodobnie uznało sytuację koło Sapanowa na północny
zachód od Krzemieńca. Tam rzekomo wysłane zostały jedno-
stki zapasowe. Tego faktu nie udało się potwierdzić na
podstawie innych źródeł. Pisze o tym jedynie szef wywiadu
armii austro-węgierskiej gen. Max Ronge19. Koordynacja
działań odwodów pozostawiała również wiele do życzenia.
Bezpośrednio po klęsce pod Łuckiem, a także wiele lat
później wzajemnie obwiniano się o przyczyny niepowodzeń.
Zwolennicy Conrada udowadniali, że ofensywa południowo-
tyrolska była nieodzowna i nie miała wpływu na losy frontu
galicyjsko-wołyńskiego. Natomiast jego krytycy wykazywali
wpływ działań wojennych we Włoszech na niepowodzenie
pod Łuckiem. Jak zwykle w tego typu sporach problem nie
został definitywnie rozstrzygnięty. Jest jednak faktem nieza-
przeczalnym, że w decydującym momencie bitwy pod Łuckiem
zabrakło kilku doborowych dywizji piechoty i wielu baterii
ciężkich dział wysłanych na front włoski.

PRZYCZYNY NIEWYKORZYSTANIA SUKCESÓW POD ŁUCKIEM


PRZEZ ROSJAN

Przyczyny te — podobnie jak powody niepowodzeń wojsk


austro-węgierskich — tkwiły w jesiennej ofensywie Conrada.
Brusiłow nie miał dobrych wspomnień z walk o Kowel
19
M. Ronge, op. cit., s. 144.
217

i dlatego przesadnie obawiał się o ten kierunek. A na tym


kierunku miał być zadany przeciwnikowi potężny cios. Okazało
się, że cios ten nie był najtrafniejszy z możliwych.
Rosja była nieźle przygotowana do prowadzenia wojny
krótkotrwałej. Zupełnie inaczej wyglądała sprawa, gdy prze-
rodziła się ona w długotrwały konflikt. Wyszły wówczas
na jaw słabości zarówno ustroju politycznego, jak i go-
spodarki Rosji.
Najsłabszym ogniwem w zmaganiach wojennych Rosji był
transport. Przywódca opozycji Aleksander Guczkow, który
wiosną 1917 r. objął tekę ministra wojny w Rządzie Tym-
czasowym, powiedział ambasadorowi brytyjskiemu, „że dezor-
ganizacja transportu zadała sprawie rosyjskiej cios dotkliwszy
niż jakiekolwiek klęski militarne". Rosję okresu wojny porów-
nywano z takim domem, do którego można było dotrzeć
jedynie przez komin. Kolej rosyjska na 3/4 swej długości była
jednotorowa. Kontakt ze światem zewnętrznym umożliwiały
trzy porty: Władywostok — odległy o tysiące kilometrów
i połączony jednotorową koleją transsyberyjską z Rosją
Środkową; Archangielsk — skuty przez sześć miesięcy w ciągu
roku lodem; Murmańsk — wprawdzie nie zamarzający, ale
nie mający połączenia kolejowego z Piotrogrodem (budowę
linii zakończono dopiero w styczniu 1917 r.). W magazynach
tych trzech portów zalegało wiele sprzętu wojskowego dostar-
czonego z zagranicy, ale z powodu złego transportu nie można
było na czas dowieźć go na front.
Jednym z podstawowych błędów popełnionych w planowaniu
ofensywy był brak jasno sformułowanych zadań operacyjnych
dla Frontu Południowo-Zachodniego. Winę za to ponosi Stawka,
która niezbyt poważnie traktowała przygotowania Brusiłowa.
Wprawdzie sam generał — atakowany przez swoich adwersarzy
— twierdził, że za takie zadanie można było uznać zdobycie
Kowla, bo rzekomo o nim wspominał gen. Aleksiejew, ale
trudno się z nim zgodzić. Dowódca Frontu Południowo-Zachod-
niego uważał, że po przełamaniu obrony austro-węgierskiej przez
218

8 armię, rozbije przeciwnika pod Kowlem, a później będzie


mógł atakować w dowolnym kierunku. Nie tak jednak formułuje
się zadania operacyjne dla frontu i poszczególnych armii. Ich
brak miał duży wpływ na to, że Rosjanie zmarnowali zwycięs-
two pod Łuckiem.
Rosyjscy historycy za jedną z przyczyn niewykorzystania
tego zwycięstwa podają rzekomo złe wypełnienie zobowiązań
sojuszniczych z Chantilly. Francja i Wielka Brytania w gorą-
cym okresie walk pod Łuckiem — twierdził Iwan Rostunow
— nie kwapiły się z pomocą sojusznikowi. Wprawdzie
rozgorzały walki nad Sommą, ale wtedy najgroźniejszy
moment wojska niemieckie i austro-węgierskie miały już poza
sobą. Jest w tym wiele tendencyjnych ocen. Francja i Wielka
Brytania nie pośpieszyły z natychmiastową pomocą Rosji, bo
nie były w stanie tego zrobić. Trwała jeszcze przecież bitwa
pod Verdun, wyniszczająca siły obu stron, przygotowywano
operację nad Sommą — przyśpieszenie terminu jej rozpoczęcia
skazywało ją na niepowodzenie.
W planowaniu taktycznym nie tłumaczy się, jakie to są
działania demonstracyjne, a jakie rzeczywiste. O tym, że
główne natarcie pójdzie na Łuck, wiedziało tylko ścisłe grono
dowódców. Miało to swoje negatywne następstwa. Niespo-
dziewany sukces wywołał zamieszanie nie tylko wśród wojsk
austro-węgierskich, ale i w oddziałach rosyjskich.
Dowództwo wojsk Frontu Południowo-Zachodniego zasad-
nicze uderzenie kierowało na Kowel. Pierwsze dni natarcia
przyniosły ogromny sukces operacyjno-taktyczny, szczególnie
w pasie działania 8 i 9 armii, a więc obu armii skrzydłowych.
Na prawym skrzydle istniała wielka szansa zestawienia
grupy uderzeniowej i organizowania współdziałania 8 i 11
armii mającego na celu rozbicie 1 i 2 armii austro-węgierskiej.
Do podobnego współdziałania można było doprowadzić na
lewym skrzydle frontu między 7 i 9 armią. W obu przypad-
kach oddziały rosyjskie miały wyraźną przewagę. Połączony
wysiłek mógł doprowadzić do zwinięcia całego frontu
219

austro-węgierskiego. Gen. Brusiłow nie zdobył się na tak


śmiały wyczyn, lecz konsekwentnie realizował wcześniej
ustalony zamiar operacyjny — atak na Kowel. Duże za-
strzeżenia można też mieć do współdziałania 9 i 7 armii.
Kierunek natarcia 9 armii nie był skierowany na północny
zachód, co mogło umożliwić współdziałanie z 7 armią, tylko
na południowy zachód, i to przeciwko drugorzędnemu
zgrupowaniu wojsk przeciwnika.
Zwycięstwo pod Łuckiem zaskoczyło zarówno dowództwo
austro-węgierskie i niemieckie, jak i rosyjską Stawkę. Nikt
w Stawce nie marzył o takim sukcesie, toteż nie wiedziała
ona, co z nim zrobić. Ludendorff w swoich pamiętnikach
twierdzi, że gen. Brusiłow nie potrafił wykorzystać pomyślnej
dla siebie sytuacji. Sytuacja była rzeczywiście znakomita
— ale czy zawinił gen. Brusiłow, trudno jednoznacznie
ocenić. Faktem jest, że rezultaty zwycięskiej bitwy pod
Łuckiem zostały zaprzepaszczone. Dowódcy: Frontu Północ-
nego gen. Kuropatkin i Frontu Zachodniego gen. Ewert,
biernie przyglądali się zmaganiom Brusiłowa.
A tylko wspólne wystąpienie wszystkich trzech frontów
stwarzało realne warunki do tego, żeby pokonać siły austro-
-węgierskie i niemieckie. Istniały wszelkie przesłanki ku temu,
żeby dokonać zasadniczego przełomu na froncie wschodnim.
Szansa ta nie została wykorzystana. Trudno zrozumieć, że na
północ od Prypeci, przy dwukrotnej przewadze liczebnej, wojska
rosyjskie stały bezczynnie, a na południe od tej rzeki siły Frontu
Południowo-Zachodniego gen. Brusiłowa, przy mniejszej prze-
wadze, samodzielnie walczyły i odnosiły sukcesy.
Dużą winę ponosi za to naczelne dowództwo, które
w imieniu cara sprawował szef sztabu gen. Aleksiejew.
Jego styl kierowania podległymi dowódcami często był
krytykowany. Ogólnie ocenia się, że jednolite dowództwo
nad wojskiem rosyjskim nie istniało. Stawka sankcjonowała
to, co wcześniej ustalili dowódcy poszczególnych frontów.
Trudno też było wypracować wspólną strategię. Dowódcy
220

armii zdobyli niespotykaną w innych krajach pełnię władzy


nad obszarem położonym w strefie przyfrontowej.
Pewne znaczenie w omawianej kwestii miała sytuacja
w korpusie oficerskim. Kierownicze funkcje w armii piastowali
generałowie starsi wiekiem, nie rozumiejący wymogów współ-
czesnego pola walki. Swoje stanowiska często zawdzięczali
protekcji, pochodzeniu lub możliwościom finansowym, nie
zaś wiedzy i zdolnościom. Oficerowie zaczęli unikać służby
frontowej, co przestało być wstydliwe. Między żołnierzami
a oficerami istniała przepaść. „Pod maską uniżonego po-
słuszeństwa kryła się przerażająca nienawiść" 20. Wyższa kadra
dowódcza, oderwana od wojska, skłonna była do przesadnego
formalizmu, dążyła do zrobienia kariery za wszelką cenę,
a błędów popełniała aż nadto, za które żołnierz musiał płacić
swoją krwią.
Styl dowodzenia Brusiłowa określany jest jako „kierowanie
na niezwykle miękkich cuglach". Sztab nie rozkazywał, lecz
dogadywał się z dowódcami podległych armii. Kiedy dowódcy
działali według własnego uznania, to i tak nie ponosili
żadnych konsekwencji służbowych.
Zdaniem Brusiłowa wśród jego podwładnych zdarzyły się
dwie niezbyt trafne decyzje kadrowe. Najpierw na stanowisko
dowódcy 8 armii mianowany został gen. Kaledin, mimo że
Brusiłow proponował gen. Kłembowskiego. Później funkcję
dowódcy IV korpusu kawalerii objął gen. Gillenszmidt, który
rzekomo nie sprawdził się na tym stanowisku. Brusiłow
twierdzi, że gdyby nie te dwie „pomyłki personalne" — to
droga na Kowel stałaby otworem, i to już w pierwszych
dniach bitwy. Nie jest to takie oczywiste, zważywszy na to,
że kawaleria działała w warunkach, które z góry skazywały ją
na niepowodzenie.
Natarcie 8 armii w kierunku Łucka rozwijało się nad-
spodziewanie dobrze. Natomiast na prawym skrzydle tej armii
sytuacja zaczęła kształtować się niezbyt korzystnie dla Rosjan.

20
B. Moynahan, op. cit, s. 69.
221

Oddziały XLVI korpusu armijnego i IV korpusu kawalerii


gen. Gillenszmidta nie zrealizowały swoich zadań 21. Ponawia-
ne próby przełamania obrony przeciwnika nie przyniosły
sukcesu. Było to następstwo — jak twierdzą niektórzy
historycy — taktyki gen. Brusiłowa, który nie zdecydował się
na większe uaktywnienie skrzydeł własnej armii. Ten zarzut
budzi jednak poważne wątpliwości. Uaktywnienie skrzydeł to
przecież rozproszenie wysiłku.
Odmienne zdanie w tej sprawie miał jeden z dowódców
korpusu 8 armii, gen. Zajonczkowski. Uważał on, że siły
8 armii wyczerpywały się i potrzebne było nowe wzmocnienie,
żeby osiągnąć linię Stochodu.
Niemiecki generał Max von Hoffmann twierdził, że zanie-
chanie natarcia siłami Frontu Zachodniego, jak to było
pierwotnie planowane, stanowiło przyczynę niepowodzeń
rosyjskich w rozwinięciu sukcesu pod Łuckiem 22.
Jest bardzo prawdopodobne, że niezbyt chętne udzielanie
wsparcia przez Stawkę, a także sąsiedni Front Zachodni
wojskami zaangażowanymi w bitwie pod Łuckiem wynikało
nie tylko z niewiary w powodzenie przedsięwzięcia, ale
także z sytuacji politycznej, jaka wytworzyła się w Rosji.
Była ona niezwykle skomplikowana. „Porażki militarne
— pisze Pipes — zamiast zbliżyć do siebie władzę i oby-
wateli, rozdzielały ich bardziej niż kiedykolwiek". Opozycja
parlamentarna, „liberałowie i socjaliści zawarli niepisany
sojusz z Niemcami, wykorzystując niemieckie zwycięstwa
na froncie, aby zyskiwać korzyści polityczne". Różnice
między władzą a opozycją były nie do przezwyciężenia
21
Gen. Brusiłow krytycznie wyrażał się o gen. Gillenszmidcie. Twierdził,
że jest on dobrym sportowcem, a nie dowódcą. Na kierunku łuckim miał
rzekomo doskonałe warunki do szarżowania (co nie było prawdą), ale
zignorował polecenia gen. Brusiłowa i stał bezczynnie; Mirovaja wojna.
Łuckij proryw. Trudy i matieriaty k operacyi jugo-zapadnogo fronta w maje-ijunie 1916
g., Moskwa 1924, s. 22.
22
M. H o f f m a n n , Wspomnienia. (Wojna wśród niewyzyskanych sposobności),
Warszawa 1925, s. 111.
222

nawet w obliczu zewnętrznego nieprzyjaciela23. Car prze-


bywał w Kwaterze Głównej w Mohylewie. Władza przeszła
w ręce jego żony Aleksandry. Pod wpływem intryg jej
przyjaciela Rasputina w okresie 10 miesięcy zmieniono
pięciu ministrów spraw wewnętrznych i trzech ministrów
wojny. Usunięty został ze stanowiska jeden ze zdolniejszych
ministrów wojny, jakim był Aleksiej Poliwanow. Miał on
niewątpliwie zasługi w odrodzeniu armii rosyjskiej. „Mini-
sterialne przetasowania" i dezorganizacja aparatu urzęd-
niczego powodowały, że sukces pod Łuckiem nie został
w porę dostrzeżony i wyzyskany przez czynniki polityczne.
Jest prawdopodobne, że istniały w państwie carskim siły,
którym zależało na tym, żeby zwycięska dla Rosjan bitwa
pod Łuckiem, była nic nie znaczącym epizodem.
W Rosji przepaść dzieląca władzę i opozycję okazała się
nie do przezwyciężenia. „Niektórzy nieprzejednani biuro-
kraci posunęli się nawet tak daleko, że wroga na froncie
krajowym [polityków opozycyjnych — S. Cz.] uważali za
zagrożenie większe od nieprzyjaciela na polu walki. Okazało
się, że taka «wojna na dwa fronty» to więcej, niż kraj mógł
wytrzymać" 24.
Wielu historyków twierdzi, że w połowie roku 1916 do
władzy w Rosji doszły czynniki proniemieckie (Sturmer),
i realna stawała się możliwość wyjścia Rosji z wojny.
Dlatego też nie było wsparcia ze strony rządu dla rozwinięcia
powodzenia pod Łuckiem. Premier Boris Sturmer, mimo
niemieckiego pochodzenia, był prawdopodobnie lojalny
wobec cara.
Dobrze zorientowany w stosunkach panujących wówczas
w państwie carskim Michał Boncz-Brujewicz w swoich
pamiętnikach szeroko omawia działalność wywiadu niemiec-
kiego w Rosji w okresie I wojny światowej. Podaje on, że
w państwie rosyjskim „działy się rzeczy nieprawdopodobne.
23
R. P i p e s , op. cit., s. 170.
24
Tamże, s. 170-171.
223

Tak na przykład — rzecz nie do wiary — w stolicy imperium


rosyjskiego kwestowano na niemiecką flotę podwodną" 25.
Niezrozumiałe jest, że po zwycięstwie pod Łuckiem
zastanawiano się jeszcze długo, który front uznać za prioryte-
towy. W sytuacji kiedy 4 armia austro-węgierska była
rozbita, a Ewert nie kwapił się do natarcia, front Brusiłowa
powinien być uznany za nadrzędny. Tej decyzji zabrakło,
a gdy została podjęta, było już za późno. Ten stan rzeczy
trafnie skwitował znawca zagadnienia Swieczin: „Przed nami
były otwarte szerokie wrota między Ikwą a Styrem, ale
pośród nas nie było Napoleona, a my sami nie potrafiliśmy
w nie wejść" 26.
Niekorzystny wpływ na przebieg operacji rosyjskich miały
także niczym nie uzasadnione przegrupowania wojsk. Przy-
kładem jest przerzucenie XXXII korpusu z 8 do 11 armii.
Ponieważ dokonane zostało w gorącym okresie walk pod
Łuckiem, burzyło plany dobrze rozwijającego się natarcia.
Dowództwo niemieckie i austro-węgierskie, przygotowując
kontrofensywę gen. Linsingena, potrafiło wygrać wyścig
z czasem. Od 16 czerwca ześrodkowało w rejonie Kowla pięć
dywizji piechoty, dwie dywizje kawalerii i uzupełniło od-
działami 4 armię austro-węgierską. Nie potrafiła tego zrobić
Stawka. Uporczywie trzymała się wcześniej ustalonego planu,
odmawiając przekształcenia drugorzędnego Frontu Południo-
wo-Zachodniego w pierwszoplanowy. Faktem jest, że prze-
rzucała na ten front dodatkowe siły, ale robiła to niezwykle
ostrożnie. A przecież miała możliwość skompletowania w okre-
sie od 7 do 16 czerwca przynajmniej trzech korpusów
i przewiezienia ich na południowe Polesie. Wprawdzie przepus-
towość kolei była ograniczona, ale według wyliczeń specjalis-
tów takie przedsięwzięcie było możliwe. Dopiero po nieudanej
operacji Frontu Zachodniego Stawka zdecydowała się przenieść
25
M. B o n c z - B r u j e w i c z , Wspomnienia 1914-1919, Warszawa 1959.
s. 537 i n.
26
Swieczin, Łuckij proryw..., [w:] Mirowaja wojna. Łuckij proryw..., s. 13.
224

główny wysiłek militarny na Front Południowo-Zachodni. Od


tego czasu rozpoczął się wyścig w przerzucaniu swoich
odwodów nad Stochód. W tym czasie sytuacja na prawym
skrzydle Frontu Południowo-Zachodniego była mniej sprzyja-
jąca dla Rosjan, a bardziej korzystnie kształtowała się na
lewym skrzydle Frontu, gdzie sukcesy odnosiła 9 armia. Tam
należało kierować odwody, a nie kurczowo trzymać się
kierunku kowelskiego nad Stochodem, gdzie zmagania prowa-
dziły do obustronnego wyczerpania, a nie przynosiły roz-
strzygnięcia.
Gen. Ewert, dowódca Frontu Zachodniego, pod wpływem
poprzednich niepowodzeń nie wierzył w sukces. Bał się
podjęcia decyzji o wspólnym wystąpieniu z Frontem Połu-
dniowo-Zachodnim. Wielokrotnie przekładał terminy natarcia,
aż wymyślił operację baranowicką, przeprowadzoną w pierw-
szej dekadzie lipca 1916 r. Operacja ta zakończyła się
niepowodzeniem i przyniosła duże straty. W dniach od 16 do
22 lipca 1916 r. gen. Kuropatkin próbował jeszcze Frontem
Północnym przeprowadzić ofensywę, ale ona też zakończyła
się niepowodzeniem. Kiedy oba fronty doświadczyły poważ-
nych porażek, wówczas całą uwagę skierowano na Front
Południowo-Zachodni. Było to stanowczo za późno i nie dało
się już odrobić straconego czasu. Brak zgodnej współpracy
Frontu Zachodniego z Frontem Południowo-Zachodnim można
wytłumaczyć ludzką zawiścią. Brusiłow odnotował w swoich
pamiętnikach, że gen. Ewert miał się wyrazić, iż na sławę
Brusiłowa nie będzie pracował.
Sukcesy Brusiłowa nie podziałały zbyt mocno na szerszą
opinię publiczną w Rosji. Widziano, że dowództwo rosyjskie
szafuje krwią swojego żołnierza i za jej cenę zdobyło
zaledwie Łuck, Czerniowce, Kołomyję. Brakowało błyskot-
liwych zwycięstw na miarę zdobycia Lwowa w poprzednim
roku czy też przedarcia się przez Karpaty Wschodnie
i wtargnięcia na obszar państwa węgierskiego. Społeczeństwo
było już znudzone wojną i miało dość dźwigania jej trudów.
225

Przesunięcie linii frontu o 60, 80 czy 90 km nie robiło dużego


wrażenia na Rosjanach, którzy byli przyzwyczajeni do
ogromnych przestrzeni. Widziano, że armia rosyjska pod
dowództwem gen. Aleksiejewa — armia, która w 1915 r.
uniknęła okrążenia w „polskim worku" i tak umiejętnie
odstępowała naciskana z ogromną siłą przez armie austro-
- węgierskie i niemieckie, nie może dokonać decydującego
rozstrzygnięcia na korzyść Rosjan.
Jedną z przyczyn niewykorzystania sukcesu pod Łuckiem
było forsowanie ambitnych zadań bojowych bez zastanawia-
nia się, czy gospodarka jest w stanie podołać nałożonym na
nią obowiązkom. „W Stawce — pisał Barsukow — niezbyt
zastanawiano się nad tym, że wojna to nie tylko starcie
potężnych sił, ale i kolosalne przedsięwzięcie ekonomiczne,
wciągające w swój potężny żywioł cały naród, wszystkie
jego siły i środki, ogromne siły wroga, masę surowców,
przedmiotów bojowego i innego zaopatrzenia armii, produk-
tów przemysłowych, środków transportu i jednocześnie
zmieniające położenie całej narodowej i światowej gospo-
darki. Sztab naczelnego wodza zajęty był tylko swoją pracą
operacyjną i stawiał żądania głębokim tyłom odnośnie do
zaopatrzenia armii, nie licząc się z realnymi możliwościami
zaspokojenia tych potrzeb. A w razie niepowodzenia ze
zdumieniem rozkładano ręce i krwawe niepowodzenia na
froncie przypisywano w głównej mierze niedostatecznemu
wyposażeniu bojowemu" 27.
Państwa koalicji przeznaczyły w latach 1914-1919 na wydatki
wojenne 147 mld dolarów. Z tego największe rozmiary osiągnęły
one w USA — 36,2 mld, w Wielkiej Brytanii — 43,8, we
Francji — 28,2, w Rosji — 16,3 (w latach 1914-1916 — 76 mld
rubli). W Rosji był to trzykrotny wzrost nakładów w porównaniu
z 1913 r. Dla porównania, państwa centralne w analogicznym
27
E. Z. B a r s u k o w, Pierwaja mirowaja wojna: priedystorija i riezultaty
Brusiłowskogo prorywa, [w:] Wremija i sudby. Wojenno-miemuamyj sbornik,
t. I, Moskwa 1991, s. 234.
226

okresie wydatkowały 61,5 mld (Niemcy — 47, Austro-Węgry


— 13,4). Wydatki wojenne Rosji były nie niższe niż jej
sojuszników, a rozmiar zadań wojennych niewiele odbiegał od
tego, co się działo na froncie zachodnim.
Mimo że Rosja była krajem ubogim, to jej waluta przed
pierwszą wojną należała do najpewniejszych w świecie.
Wybuch wojny spowodował rozstrój finansów Rosji. Galopu-
jącą inflację przypisywano ubóstwu kraju i nieporadności
administracji fiskalnej. Inflacja dawała się coraz bardziej we
znaki, szczególnie ludności miejskiej. Rosja, w przeciwieństwie
do bogatszych krajów uczestniczących w wojnie, nie była
w stanie czerpać pieniędzy na pokrycie wydatków wojennych
z bieżących wpływów czy też z pożyczek wewnętrznych.
Nierozważnie wprowadzono na początku wojny prohibicję na
wytwarzanie i sprzedaż napojów alkoholowych, czym podcięto
w znacznym stopniu swoje wpływy. Dochód na głowę ludności
w Rosji (w 1913 r.) nie przekraczał 44 dol., w Wielkiej
Brytanii — 243, we Francji — 185, w Niemczech — 146 dol.
Deficyt budżetowy Rosji w latach wojny szacuje się na 30
mld rubli. Uzupełniano go pożyczkami krajowymi i za-
granicznymi (z Wielkiej Brytanii 6-8 mld) oraz emisją
pieniądza papierowego. Do początku 1917 r. ilość banknotów
papierowych wzrosła do 600 procent, podczas gdy we Francji
nastąpił wzrost o 100 procent, w Niemczech o 200, a w Wiel-
kiej Brytanii wzrostu emisji nie było w ciągu całej wojny.
Trzeba również wspomnieć o przemyśle rosyjskim, który
nie był przygotowany do wojny. W 1916 r. we wszystkich
dziedzinach przemysłu wojennego nastąpił znaczny wzrost
produkcji, a w produkcji uzbrojenia nawet o 299,4 procent
w porównaniu z rokiem 1913, ale wszystko to nie wystarczało,
aby zaspokoić najpilniejsze potrzeby sił zbrojnych. Trudności
dodatkowo pogłębiały skromna liczba nie zamarzających
portów i ogromne przestrzenie. Najwięcej zamówień na sprzęt
wojskowy realizowano w Wielkiej Brytanii, następnie w Sta-
nach Zjednoczonych i Japonii.
227

STRATY
Procent

100

100
100

100

100

100
Według wyliczeń spe-
cjalistów niemieckich

4 326 650
w okresie I wojny świa-

4 427 400
Łącznie

100 750
15 850

67 535

69 120
towej straty ponoszone od
ognia karabinowego wy-
nosiły 53,5 procent, a od
Procent

23,4

33,0

32,8

13,5

23,0

22,8
ognia artyleryjskiego 45,9
procent. Natomiast we-
dług źródeł włoskich stra-
1 009 050
223 000

226 700

995 500
13 550
Jeńcy

3 700

ty od broni strzeleckiej
szacowano na 39,2 pro-
cent, a od artylerii na 60,3
Procent

39,1

29,9

30,2

46,2

34,2

34,4

procent.
Bitwa pod Łuckiem
i dalsze walki doprowa-
208 505
202 350

46 600

1 524 950
6 200

dziły do ogromnych strat


1 478 350
Chorzy

w armii austro-wegier-
skiej. Historyk radziecki
D. Wierzchowski podaje,
Procent

27,1

27,7

27,6

28,4

31,3

31,2

że łącznie straty austro-


-węgierskie w czerwcu
i lipcu 1916 r. wynosiły
1 382 400
l 353 800
186 800

191 100

28 600
Ranni

4 300

1,5 mln zabitych, rannych


i wziętych do niewoli, co
Od poczatku wojny do końca 1916 r.

jest liczbą bardzo zawy-


Procent

Od maja do końca lipca 1916 r,

10,4

11,9

11,5

11,6
9,4
9,4

żoną28. Inny badacz pod-


kreśla stosunkowo dużo
499 000

511 000
12 000
Zabici

63 200
64 850

28
1650

D.Wierzchowski, W.
L j a c h o w, Pierwaja mirowaja
wojna 1914-1918, Moskwa
1964, s. 82. Wydaje się, że te
Tabela 20

Oficerowie

Oficerowie
Żołnierze

Żołnierze

dane były mocno zawyżone, jeśli


Łącznie

Łacznie

dotyczyły tylko Frontu Południo-


wo-Zachodniego.
228

wziętych do niewoli: 8924 oficerów i 408 tys. żołnierzy.


Zwraca się uwagę na duże straty w sprzęcie: 581 dział, 1795
karabinów maszynowych, 448 miotaczy min i bomb. Straty
własne Rosjanie oceniają na 500 tys. żołnierzy (obliczeń
dokonano za okres od 4 czerwca do 18 września 1916 r.) 30.
Według źródeł niemieckich straty austro-węgierskie i nie-
mieckie były mniejsze, niemniej jednak przyjęły duże roz-
miary.
Straty samej armii austro-węgierskiej na froncie rosyjskim
w czerwcu i lipcu 1916 r. przedstawia tabela 20 31.
Zaskakująco duża jest liczba jeńców austro-węgierskich
w bitwie pod Łuckiem. 12 czerwca w dokumentach rosyjskich
odnotowano 2992 oficerów i 190 tys. żołnierzy wziętych do
niewoli. Zestawienie jeńców wziętych przez poszczególne
armie rosyjskie (do 12 czerwca 1916 r.) przedstawia tabela 21.

Tabela 21

Karabiny Miotacze
Armie Oficerowie Żołnierze Działa
maszynowe min

7 716 34 000 47 106 9


8 437 76 000 87 276 90
9 1245 55 000 66 172 32

11 594 25 000 16 91 64

Łącznie 2992 190 000 216 645 196

Według późniejszych obliczeń Louisa Rivere’a, zaaprobowanych przez


29

gen. Bazariewskiego, jeńców było 420 tys. i około 600 dział; E. Tarle, op.
cit., s. 416. Cruttwell hczbę jeńców szacuje na 450 tys.; C. R. M. A.
C r u 11 w e 11, History of the Great War 1914-1918, London 1940, s. 287.
30
Stratiegiczeskij oczerk wojny 1914-1918, cz. V, Moskwa 1923, s. 73
i 108.
31
F. F r a n e k, Die Entwicklung der osterreich-ungarns Wehrmacht in den
ersten zwei Kriegsjahren, „Militarwissenschaftliche Mitteilungen", 1933,
s. 18. Dane zawarte w tej tabeli są bardziej wiarygodne niż dane historyka
radzieckiego.
229

Wybitny historyk polski okresu międzywojennego — Jan


Dąbrowski, szacował straty austro-węgierskie (z czerwca
i lipca) na 613 tys. żołnierzy (zabitych 30 tys., rannych 153
tys., chorych 103 tys. i zaginionych — prawdopodobnie
w części zabitych — 327 tys.).
Interesujące jest ustalenie sumy trwałych strat armii austro-
-węgierskiej. Od początku wojny do końca lipca 1916 r. wynosiły
one 1041 tys., a w okresie od końca kwietnia do końca lipca 1916
r. — 152 tys., z tego: zabitych — 55 tys., rannych — 22 tys.,
zwolnionych z wojska — 36 tys., inwalidów — 39 tys.
W okresie dwóch pierwszych lat wojny na każdy tysiąc
oficerów i żołnierzy przypadało:
Tabela 22

Oficerów Żołnierzy

96 81 poległych

225 219 rannych


370 240 chorych
115 161 jeńców

194 299 pozostali

Straty rosyjskie były również wysokie, co przedstawia


poniższa tabela (od 4 czerwca do 26 lipca):
Tabela 23

Zabici Ranni i chorzy Zaginieni bez wieści Łącznie

Oficerowie 1 026 4 800 358 5 284


Żołnierze 61 129 372 110 59 444 492 683

Łącznie 62 155 376 910 59 802 497 967

Straty rosyjskie obliczano też szacunkowo na podstawie


metody zastosowanej przez gen. Hurkę. Według jego wyliczeń
straty te wynosiły 500 tys. osób na miesiąc w okresie ciężkich
walk latem 1916 r. i 150 tys. w spokojniejszych miesiącach
230

zimowych. Można też ustalić straty rosyjskie w ciągu roku


1916. Wynosiły one 2 392 337 osób, w tym: zabitych
— 216 096, zmarłych z ran — 8687, rannych — 995 106,
jeńców i zaginionych — 1 172 448.
Straty armii rosyjskiej od początku wojny do lipca 1917 r.
szacuje się na 900 tys. zabitych i 400 tys. zmarłych z ran.
— łącznie 1300 tys. Tyle wynosiły razem straty Francji
i Austro-Węgier, ale o 1/3 mniej niż straty niemieckie. Rosja
miała największą, spośród państw uczestniczących w wojnie,
liczbę jeńców w niewoli. W obozach niemieckich i austro-
-węgierskich przebywało 3900 tys. jeńców. Liczba jeńców
rosyjskich wziętych do niewoli niemieckiej w okresie od
początku wojny do 10 lipca 1916 r. wynosiła 1 126 078 (do
końca wojny 2 385 441) i austro-węgierskiej do 1 sierpnia
1916 r. — 806 150 (do końca wojny 1 503 412). Było to
trzykrotnie więcej niż łączna liczba jeńców utraconych przez
armie Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji (1300 tys.).
Stosunkowo dużo jeńców miała armia austro-węgierska
— 2200 tys. osób. Na każdych 100 Rosjan poległych przypa-
dało 300 przebywających w niewoli. W armii Wielkiej Brytanii
liczba ta wynosiła 20, we francuskiej 24, a w niemieckiej 26.
ZAKOŃCZENIE

Bitwa pod Łuckiem nie znalazła dotychczas należnego


jej miejsca w historiografii, mimo że odegrała aż tak
znaczącą rolę podczas I wojny światowej. Wprawdzie hi-
storycy rosyjscy przestrzegają przed jej „mitologizowaniem",
co jest w pełni zrozumiałe, ale nie może to powstrzymać
historyków przed próbami obiektywnego wyjaśnienia jej
przebiegu oraz skutków.
Początkowe rezultaty bitwy stanowiły ogromne zaskoczenie
dla zwycięzców, jak i pokonanych. Nieczęsto zdarza się
w historii wojen, aby w ciągu czterech dni ponad stutysięczna
armia (4 armia austro-węgierska arcyksięcia Ferdynanda)
przestała niemalże istnieć.
Najdziwniejszy w tym wszystkim jest fakt, że żołnierze
austro-węgierscy, znający się przecież na rzemiośle woj-
skowym, nie przejawiali ochoty do walki — rzucali broń i co
sił w nogach uchodzili z pola bitwy. Na czele uciekających
widać było nawet oficerów. Do całkowitej klęski nie doszło,
bo do działań włączyli się Niemcy, i tak jak wiele razy
przedtem — uratowali armię austro-węgierską.
Bitwa ta niemal doprowadziła do militarnego rozstrzy-
gnięcia na froncie wschodnim, a w dalszej perspektywie
do zakończenia I wojny światowej. Tak się jednak nie
232

stało. Owoce zwycięstwa spod Łucka zostały zmarnowane


w dalszych walkach.
Wpływ na to miała zarówno słabość gospodarcza Rosji, jak
i skomplikowana sytuacja wewnętrzna w tym kraju. Opozy-
cjoniści z Aleksandrem Guczkowem na czele szukali każdego
dogodnego pretekstu, żeby „kruszyć" system carski (a właś-
ciwie obalić go)1. Niektórzy historycy twierdzą, że bardziej
ich cieszyły niepowodzenia cara niż jego sukcesy wojskowe.
Ciągle podejrzewał cara, że prowadzi tajne rozmowy
w celu zawarcia separatystycznego pokoju z Niemcami.
Utwierdzało ich w tym przekonaniu pochodzenie niemieckie
Aleksandry Fiodorowny — żony cara. Wybujała wyobraźnia
podpowiadała im, że skoro jest Niemką, to znaczy sym-
patyzuje z Niemcami — przeciwnikami Rosji. Oliwy do ognia
dolała wiadomość o mianowaniu Borisa Stiirmera, podej-
rzewanego o sympatie proniemieckie — premierem rządu
rosyjskiego. Wiedziano, że na tę nominację ogromny wpływ
miała caryca. Rozsiewano fałszywe pogłoski o rozmowach
pokojowych. Chcąc do reszty skompromitować Aleksandrę
Fiodorowną, informowano społeczeństwo, że jest kochanką
Rasputina.
Te kłamstwa trafiały na podatny grunt. Społeczeństwo było
już zmęczone długotrwałą wojną. Do tego dochodziły trudności
aprowizacyjne. W kraju, który przed wojną był spichlerzem
Europy, szerzył się głód. Za zaistniałą sytuację obarczano
odpowiedzialnością cara i rzekomo wszechwładną kamarylę
dworską. Podważano sens dalszych ofiar.
Po objęciu władzy przez Rząd Tymczasowy w 1917 r.
powołano Nadzwyczajną Komisję Śledczą w celu przesłucha-
1
Początkowo opozycja, skupiona głównie na forum Dumy, w miarę
zgodnie współpracowała z carem. W okresie, kiedy ministrem wojny był
Aleksiej Poliwanow, blisko związany z Aleksandrem Guczkowem i opozycją,
ta współpraca była szczególnie owocna. Później, po odwołaniu Poliwanowa,
na co miała wpływ caryca, stosunki między carem a opozycją zaostrzyły się,
a gdy car został naczelnym wodzem i nastąpiły niepowodzenia wojenne zimą
1915/1916 r., wzajemne relacje stały się nie do zniesienia.
233

nia sześćdziesięciu najwybitniejszych dostojników carskich:


premierów, ministrów, generałów, przywódców partu, prze-
wodniczącego Dumy, najbardziej wpływowe osoby z policji
i żandarmerii. Szukano m.in. odpowiedzi na pytanie, czy car
prowadził tajne rokowania z Niemcami. Opublikowano steno-
gram z tych przesłuchań zawierający ponad 3 tys. stron.
Trudno w tych materiałach doszukać się informacji o dążeniu
cara do zawarcia separatystycznego pokoju. Późniejsze badania
też zadały kłam oskarżeniom opozycji.
W zaostrzaniu skomplikowanej sytuacji wewnętrznej w Rosji
nie bez winy był car i rząd z całym aparatem urzędniczym.
Car nie miał odpowiednich kwalifikacji ani charakteru, żeby
dźwigać na swoich barkach, szczególnie w warunkach wojen-
nych, tak odpowiedzialne funkcje jak kierowanie państwem
i dowodzenie wojskami. Do tego dochodziły ogromne wpływy
Rasputina, szczególnie na nominacje ministerialne, jego gor-
szące prowadzenie się, bliskie związki z rodziną carską.
Mikołaj II po objęciu funkcji głównodowodzącego armią
udał się na front i z racji oddalenia od stolicy miał mały
wpływ na kształtowanie wydarzeń krajowych. Informacje,
które otrzymywał, były z drugiej ręki, i najczęściej z listów
od żony. Ta obfita korespondencja została opublikowana
w pięciu tomach w okresie międzywojennym. W listach tych
często występują prośby carycy o odwołanie dygnitarzy,
którzy w jej oczach skompromitowali się, oraz o obsadę
wysokich stanowisk jej protegowanymi.
Car często spełniał jej prośby i rozpoczynała się słynna
„karuzela stanowisk". Wielu tych ludzi, powołanych pośpiesz-
nie na stanowiska ministerialne, było niekompetentnych.
Kompromitowali oni i tak juk „zmurszały" system carski.
Opozycja to skwapliwie wykorzystywała i nagłaśniała. W kraju
narastało wrzenie.
Sprzeciw wobec cara i rządu występował także wśród
wyższych oficerów. Na czele niesformalizowanej grupy opo-
zycyjnej stał Dmitrij Ruzskij (brat gen. Nikołaja Ruzskiego,
234

dowódcy frontu). Grupa ta kontaktowała się z niezwykle


ofensywnymi sympatykami Aleksandra Guczkowa.
Bitwa pod Łuckiem wywarła duży wpływ na rozwój sprawy
polskiej. Premier Sergiusz Sazonow zgłosił plan rozwiązania
kwestii polskiej. Było to w okresie euforii spowodowanej
zwycięstwem pod Łuckiem. Wierzono, że niebawem wszystkie
ziemie polskie znajdą się ponownie w rękach rosyjskich
i wówczas będzie można poczynić mniejsze ustępstwa wobec
Polaków. Uaktywnili się przeciwnicy i sprawę utrącili, a Sa-
zonow otrzymał dymisję.
Potem inicjatywę w sprawie polskiej przejęli Niemcy i ich
wysiłki zaowocowały uchwaleniem Aktu 5 listopada. Duży
wpływ na to miały wysokie walory bojowe zaprezentowane
przez Legiony Polskie, i to zarówno w okresie bitwy pod
Łuckiem, jak i w późniejszych walkach lipcowych pod
Kostiuchnówką (4-7 lipca 1916 r.). U podłoża tej decyzji
leżało dążenie do zdobycia rekruta z Królestwa Polskiego.
235
ZAŁĄCZNIK 1

Siły austro-węgierskie i niemieckie na początku bitwy pod


Łuckiem *

Grupa Armii Linsingena


Dowódca — gen. Alexander Linsingen
Szef sztabu — gen. Paulus von Stolzmann

4 armia austro-węgierska
Dowódca — gen. arc. Józef Ferdynand
Szef sztabu — gen. Otto Berndt

Korpus Szurmaya
27 1/4 batalionu, 4 szwadrony, 31 900 bagnetów, 250
szabel, 214 dział
Dowódca — gen. Alexander Szurmay
Szef sztabu — ppłk Róder
7 DP: gen. Adalbert von Felix
14 BP: gen. Emil Baumgartner; 38 pp — Węgrzy, 68
pp — Węgrzy
71 BP: gen. Pliveli; 37 pp — Węgrzy, Rumuni, 79 pp
— Serbowie, Chorwaci
DK: 10 Dywizja Huzarów Landsturmu (pospolitego ruszenia)
Razem: 17 600 bagnetów, 100 szabel, 67 dział
70 DPH: gen. Anton Goldbach
207 BPH: płk Andrzej Berger; 312 pph — Węgrzy, Rumuni,
313 pph — Węgrzy, Niemcy, Serbowie
208 BPH: płk von Ciesiery; 314 pph — Węgrzy, Rumuni; 315
pph — Węgrzy, Rumuni
Razem: 14 300 bagnetów, 150 szabel, 59 dział

* Opracowano na podstawie: Österreich-Ungarns letzter Krieg. Das


Kriegsjahr 1916, t. IV, Wien 1933; Priłożenije. Podsczet sił protiwnika,
diejstwujuszczich protiw armii jugo-zapadnogo fronta, [w:] Nastuplenije
jugo-zapadnogo fronta w maje-ijunie 1916 goda, Moskwa 1940, s. 232-239.
Podano także skład narodowościowy oddziałów.
236

X Korpus

25 3/4 batalionu, 4 szwadrony, 38 baterii, 27 620 bagnetów,


285 szabel, 206 dział
Dowódca — gen. Hugo Martiny
Szef sztabu — gen. Gottlieb von Kralowetz
2 DP: gen. Edmund von Sellner
3 BP: gen. Anton Klein; 40 pp — Polacy, Czesi, 4 baon żand.
19 BP: gen. Artur von Iwański; 82 pp — Węgrzy, 29 baon żand.
Łącznie: 13 600 bagnetów, 126 szabel, 65 dział
37 DPH: gen. Koloman Tabajdi
73BPH: płk Lahne; 13 pph — Słowacy, 18 pph — Węgrzy,
Niemcy
74 BPH: płk Pogany, 14 pph — Słowacy, 15 pph — Słowacy
Łącznie: 14 560 bagnetów, 159 szabel, 65 dział
II Korpus

283/4 batalionu, 4 szwadrony, 25 baterii, 26 180 bagnetów,


312 szabel, 140 dział
41 DPH: gen. Rudolf Schamschula
40 BPH: płk Freih von Benz-Albkron; 31 pph — Węgrzy, 32
pph — Rumuni
82 BPH: gen. Molnar; 12 pph — Rumuni, Węgrzy, Ukraińcy,
20 pph — Węgrzy
Łącznie: 12 580 bagnetów, 105 szabel, 68 dział
4 DP: gen. Hugo Reymann
7 BP: płk Ritt von Steinitz; 99 pp — Niemcy, 30 pp
Ldw — Czesi
8 BP: gen. Eduard von Jemrich; 8 pp — Czesi, Niemcy, 49
pp — Niemcy
Łącznie: 13 600 bagnetów, 207 szabel, 72 działa

Odwody 4 armii

11 DP: gen. Milan Grubić


4 BP: gen. Konrad Prusenowsky; 89 pp — Ukraińcy, Polacy,
90 pp — Ukraińcy, Polacy
237

Łącznie: 15 300 bagnetów i szabel


13 DP Ldw: gen. Gustav Szekely
25 BPLdw: płk Wuija; 1 pp Ldw — Niemcy, 24 pp
Ldw — Czesi
26 BPLdw: płk Gustaw Zygadłowicz, 14 pp Ldw — Czesi, 25
pp Ldw — Niemcy
Łącznie: 13 900 bagnetów i 190 szabel
10 DK: gen. Wiktor von Bauer
4 BK: płk Markowits; 10 p. huzarów — Węgrzy, 13 p. huzarów
— Węgrzy
8 BK: gen. von Mouillard; 9 p. huzarów — Węgrzy, 12 p.uł.
— Serbowie, Chorwaci
Łącznie: 1040 bagnetów, 1800 szabel, 12 dział

Korpus Fatha

29 batalionów, 3 1/2 szwadronu, 33 1/2 baterii — 30 460


bagnetów, 318 szabel, 208 dział
Dowódca: gen. Heinrich Fath
Szef sztabu: płk Ludvig
90 BLdw (z 45 DPLdw — gen. Smekal): gen. Karl Schwarz;
17 pp Ldw
Łącznie: 3540 bagnetów, 42 szable
26 DPLdw: gen. Emil Lischka
51 BPLdw: gen. Rudolf Pfeffer; 11 pp Ldw, 12 pp Ldw
52 BPLdw: płk Johann von Richter; 9 pp Ldw, 10 pp Ldw
Łącznie: 11 540 bagnetów, 200 szabel, 59 dział

Korpus Kawalerii Hauera

26 batalionów, 58 szwadronów, 17 baterii, 11 600 bagnetów,


6500 szabel, Legiony Polskie (I i III Brygada — 12
batalionów, 8 szwadronów, 6 baterii, 4100 bagnetów, 500
szabel): gen. Stanisław Puchalski
11 DKH: gen. Karl Czitó
22 BPH: płk von Żech; 2 pph, 3 pph
24 BPH: płk Vegediis; 5 i 9 p. huzarów honwedu
Łącznie: 1800 bagnetów, 2100 szabel, 19 dział
238

1 DK: gen. Chev. de Ruiz


6 BK: płk von Pongracz; 7 i 14 p. huzarów
7 BK: płk von Pollet; 4 i 12 p. huzarów
Łącznie: 1300 bagnetów, 1900 szabel, 19 dział
9 DK: gen. von Leonhardi
1 BK: płk Weisz; 4 i 13 p. dragonów
26 BK: gen. von Sessler; 1 p. dragonów, 6 p.uł.
Łącznie: 2400 bagnetów, 2000 szabel, 15 dział
Odwody Korpusu: II Brygada Legionów Polskich płk. Fer-
dynanda Küttnera — 2000 bagnetów i szabel

Odwody Grupy Armii Linsingena

45 DPLdw — gen. Gustav Smekal, 89 BPLdw — płk Wokun;


18 pp Ldw — Ukraińcy, Polacy, 33 pp Ldw — Ukraińcy
Łącznie: 5360 bagnetów i 240 szabel

Siły Grupy Armii Linsingena


191 960 bagnetów, 15 555 szabel, 997 dział

Siłyaustro-węgierskie na froncie rosyjskim (podlegające


AOK) — 625 batalionów, 327 1/4 szwadronu, 522 baterie
— 620 930 bagnetów, 35 184 szable, 2859 dział
239

ZAŁĄCZNIK 2

Siły rosyjskie na Froncie Południowo-Zachodnim


4 czerwca 1916 r.*

8 Armia

VIII Korpus Armii


14 DP, 15 DP, 4 Dywizja Strzelców Finlandzkich. Łącznie
w korpusie — 44 bataliony, 6 szwadronów. Oficerów — 869,
bagnetów — 39 773, szabel — 961, kaemów — 164, dział
lekkich — 90, moździerzy — 20, ciężkich — 24

XXX Korpus Armii


71 DP, 80 DP. Łącznie w korpusie — 32 bataliony, 4 szwad-
rony. Oficerów — 524, bagnetów — 28 898, szabel — 614,
kaemów — 118, dział — 92

XXXII Korpus Armii


101 DP, 105 DP. Łącznie — 32 bataliony, 2 szwadrony.
Oficerów — 533, bagnetów — 28 800, szabel — 416,
kaemów — 105, dział — 92

XXXIX Korpus Armii


102 DP, 125 DP. Łącznie — 32 bataliony, 4 szwadrony.
Oficerów — 669, bagnetów — 28 981, szabel — 497,
kaemów — 103, dział — 100

XL Korpus Armii
2 i 4 Dywizja Strzelców. Łącznie — 36 batalionów, 4 szwad-
rony. Oficerów — 669, bagnetów — 32 473, szabel — 487,
kaemów — 103, dział — 124

* Opracowano na podstawie: Prilożenije. Podsczet sił protiwnika..., [w:]


Nastuplenije jugo-zapadnogo..., s. 232-239.
240

XLVI Korpus Armii


2 i 4 Dywizja Strzelców Finlandzkich. Łącznie — 16 batalio-
nów, 5 szwadronów. Oficerów — 348, bagnetów — 14 390,
szabel — 750, kaemów — 64, dział — 20
77 DP (wchodziła w skład IV Korpusu Kawalerii)
100 DP
126 DP

IV Korpus Kawalerii
16 DK, 2 Dywizja Kozacka. Łącznie — 16 kaemów, 72
szwadrony. Oficerów — 664, bagnetów — 14 400, szabel
— 9126, kaemów — 112, dział — 82

V Korpus Kawalerii
11DK, Dywizja Kozacka Orenburska. Łącznie — 48 szwad-
ronów. Oficerów — 218, bagnetów — 1349, szabel — 5916,
kaemów — 31, dział — 20
7 DK (wchodziła w skład IV Korpusu Kawalerii)
12DK
3 Dywizja Kawalerii Kozacka (wchodziła w skład IV Korpusu
Kawalerii)

Łącznie w 8 armii: 224 bataliony, 171 szwadronów. Oficerów


— 4750, bagnetów — 202 125, szabel — 22 819, kaemów
— 890, dział — 706
SKRÓTY

DP — Dywizja Piechoty
BK — Brygada Kawalerii
BP — Brygada Piechoty
pp — pułk piechoty
DK — Dywizja Kawalerii
DKH — Dywizja Kawalerii Honwedu
DPH — Dywizja Piechoty Honwedu
BPH — Brygada Piechoty Honwedu
pph — pułk piechoty Honwedu
DPLdw — Dywizja Piechoty Landwehry
BPLdw — Brygada Piechoty Landwehry
ppLdw — pułk piechoty Landwehry
DPLst — Dywizja Piechoty Landsturmu
BPLst — Brygada Piechoty Landsturmu
ppLst — pułk piechoty Landsturmu
DSF — Dywizja Strzelców Finlandzkich
p.uł. — pułk ułanów
BIBLIOGRAFIA

A. ŹRÓDŁA DRUKOWANE
Der Weltkrieg 1914-1918, Bd.9, Die Operationen des Jahres 1915.
Die Ereignisse im Westen und auf dem Balkan vom Sommer bis
zum Jakesschlu, Berlin 1933.
Der Weltkrieg 1914-1918, Bd.lO, Die Operationen des Jahres 1916
bis zum Wedisel der Obersten Heereleitung, Berlin 1934.
Otto Gallian, Opfergang bei Łuck, 2. Hufl, Leipzig 1938.
Nastuplenije jugo-zapadnogo fronta w maje-ijunie 1916 goda,
Moskwa 1940.
Österreich-Ungarns letzter Krieg. Das Kriegsjahr 1915, t. III,
Wien 1932.
Österreich-Ungarns letzter Krieg. Das Kriegsjahr 1916, t. IV,
Wien 1933.
Stratiegiczeskij oczerk wojny 1914-1918, cz. V, Moskwa 1920.
Stratiegiczeskij oczerk wojny 1914-1918, cz. VI, Moskwa 1923.

B. OPRACOWANIA, ARTYKUŁY I WSPOMNIENIA

Balck W., Rozwój taktyki w ciągu wielkiej wojny, Warszawa 1921.


Barsukow A. E., Artilerija russkoj armii 1900-1917, t. 1, cz. 1:
Organizacya artilerii, cz. 2: Worużenije russkoj armii; t. 2, cz. 3:
Artilerijskoje snabżenije, Moskwa 1949; t. 3, cz. 4 i 5: Taktika
i strielba artilerii, Moskwa 1949; t. 4, cz. 6 i 7: Bojewaja
podgotowka artilerii, Moskwa 1948.
Bieskrownyj L. G., Armija ijlot Rossii w naczale XX w. Oczerki
wojenno-ekonomiczeskogo potiencyała, Moskwa 1986.
243

Brusiłow A. A., Moi wospominanija, Moskwa 1963.


Dąbrowski J., Wielka wojna 1914-1918, t. I-II, Warszawa 1937.
Falkenhayn E., Niemieckie naczelne dowództwo w latach 1914-1916,
Warszawa 1926.
Glaise-Horstenau E., Die Katastrophe, Wien 1929.
Istorija pierwoj mirowoj wojny 1914-1918, t. I-II, Moskwa 1975.
Kumaniecki K. W., Strategia wielkiej wojny 1914-1918, Kraków-War-
szawa 1921.
Gołowin N. N., The Russian Army in the World War, New Hawen 1931.
Istorija pierwoj mirowoj wojny 1914-1918, t. I-II, Moskwa 1975.
Jerabek R., Die Brussilow offensiwe 1916. Ein Wendepunkt der
Koalitionskriegsfiihrung der Mittelmdchte. Ungedr. phil Diss, 2 Bde,
Wien 1982.
Mirowaja wojna. Łucki) proryw. Trudy i matieriały koperacyi
jugo-zapadnogo fronta w maje-ijunie 1916 g., Moskwa 1924.
Pajewski J., Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991.
Pierwaja mirowaja wojna 1914-1918, Moskwa 1968.
Rostunow I. J., Russkij front pierwoj mirowoj wojny, Moskwa 1976.
Stone N., The Eastem Front 1914-1917, London 1975.
Wietosznikow L. W., Brusilowskij proryw. Opieratiwno-stratiegiczeskij oczerk
wojny, Moskwa 1940.
WYKAZ ILUSTRACJI

Mikołaj II (1868-1918) — car rosyjski


Franz Conrad von Hötzendorf — szef sztabu armii austro-węgierskiej,
faktycznie jej dowódca
Gen. Ferdynand Foch (1851-1929), dowódca francuski
Gen. Władimir Suchomlinow (1848-1926), rosyjski minister wojny
Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz (1856-1929), rosyjski wódz naczelny
Generałowie niemieccy: Paul von Beneckendorf Hindenburg
(1847-1934) i Erich Ludendorff (1865-1937)
Arcyksiążę Józef Ferdynand, gen., dowódca 4 armii austro-węgierskiej
Gen. piech. Michaił Aleksiejew (1857-1918), szef sztabu armii
rosyjskiej
Gen. piech. Aleksiej Ewert (1857-1926), dowódca rosyjskiego Frontu
Zachodniego
Gen. piech. Aleksiej Kuropatkin (1848-1925), dowódca Frontu
Północnego
Gen. kaw. Aleksiej Brusiłow (1853-1926), dowódca Frontu Połu-
dniowo-Zachodniego
Gen. piech. Aleksander von Linsingen, niemiecki generał dowodzący
kontrofensywą na Łuck od 16 do 25 czerwca 1916 r.
Franciszek Józef I (1830-1916), cesarz Austro-Węgier
Grigorij Jefimowicz Rasputin (1872-1916), chłop syberyjski, faworyt
Mikołaja II i jego żony
Cesarzowa rosyjska Aleksandra
Mikołaj II z rodziną
245

Front Południowo-Zachodni. Wiosna 1916 r. Najważniejsze osoby


od lewej: Nikołaj Iwanow, dowódca Frontu Płd.-Zach. (trzymający
mapę); gen. Dmitrij Szczerbaczew — dowódca 7 armii; książę
Boriatyński; car Mikołaj II; hr. Władimir Borisowicz Freedericks
— minister dworu cesarskiego, kanclerz imperium (1897-1917);
hr. Grabbe (w czapce futrzanej); hr. Szeremietiew
Narada w Stawce, 1916 r. Sześć najważniejszych osób od lewej: gen.
Aleksiej Poliwanow — minister wojny; gen. Aleksiej Ewert
— dowódca Frontu Zachodniego; gen. Michaił Aleksiejew
(1857-1918) — szef sztabu armii rosyjskiej; car Mikołaj II; gen.
Aleksiej Kuropatkin — dowódca Frontu Północnego; gen. Nikołaj
Iwanow (1851-1919) — dowódca Frontu Południowo-Zachodniego
Komendant Józef Piłsudski — 1916 r.
Moździerz austro-węgierski 30,5 cm
Piechota rosyjska rusza do ataku
Artyleria rosyjska na linii bojowej
Okopy rosyjskie umocnione workami z piaskiem
Artyleria rosyjska
Piechota rosyjska
Piechota austro-węgierska w rowach zewnętrznych na froncie
wschodnim
Piechota austro-węgierska kompletuje amunicję do zdobycznych
karabinów maszynowych
Ziemianki austriackie na froncie rosyjskim
Zasieki po stronie niemieckiej na froncie rosyjskim
Niemiecki moździerz 21 cm
Ofensywa Brusiłowa
Budowa „lisiej jamy" na Polskiej Górze pod Kostiuchnówką — listopad 1915 r.
Schrony artyleryjskie — Wołyń 1916 r.
Budowa ziemianki — 1916 r.
Zasieki z drutu — Wołyń 1916 r.
Pozycje pod Kostiuchnówką — 1916 r.
Okopy w Lasku Polskim pod Kostiuchnówką — 1916 r.
Działa na pozycji — 1916 r.
SPIS TREŚCI

Wstęp.............................................................................................. 3
PREUMINARIA BITWY 8
Walki na Wołyniu i w Galicji Wschodniej jesienią 1915 r.
i ich wyniki ...............................................................................8
Plany wojenne na rok1916 ..................................................... 18
Sytuacja na zachodnim teatrze działań wojennych styczeń-
wrzesień ............................ , ................................................... 25
Sytuacja na froncie wschodnim — styczeń-marzec................ 27
Geneza bitwy pod Łuckiem .................................................... 35
SIŁY I ŚRODKI STRON 51
Siły rosyjskie .......................................................................... 51
Siły austro-węgierskie ............................................................ 69
Siły niemieckie ....................................................................... 90
ZAMIERZENIA OPERACYJNE 95
Charakterystyka obszaru działań ............................................ 95
Dyspozycje rosyjskiego dowództwa operacyjnego i próba do-
stosowania zamierzeń ofensywnych do otrzymanych dyspo-
zycji…………………………………………………………..100
Dyspozycje austro-węgierskiego i niemieckiego dowództwa
operacyjnego na Wschodzie i próba dostosowania zamierzeń
obronnych do otrzymanych dyspozycji………………………117
BITWA POD ŁUCKIEM………………………………………..130
Natarcie 8 armii rosyjskiej na Łuck — 4 czerwca .................. 130
Przełamanie frontu austro-węgierskiego — 5 czerwca………135
Odwrót 4 armii austro-węgierskiej — 6 czerwca .................... 145
247

Walki o przyczółek mostowy. Zdobycie Łucka — 7 czerwca 152


Natarcie pozostałych armii Frontu
Południowo-Zachodniego . 162
Działania zaczepne po przełamaniu frontu pod Łuckiem —
8-15 czerwca .......................................................................165
Kontrofensywa grupy armii gen. Linsingena — 16-25
czerwca ............................................................................. 179
Zatrzymanie ofensywy rosyjskiej na linii Stochodu — 26 czerw-
ca-11 lipca ......................................................................... 184
ZNACZENIE I REZULTATY BITWY. ............................. 195
Koncepcja bitwy. .................................................................. 195
Siły i środki użyte do przełamania taktycznej obrony prze-
ciwnika………………………………………………………198
Militarne rezultaty bitwy. ...................................................... 199
Polityczne skutki bitwy. ........................................................ 203
Metody działań piechoty, kawalerii, artylerii i lotnictwa ........205
Przygotowanie umocnionychpozycji .................................... 208
Głębia i tempo natarcia ......................................................... 209
Przyczyny niepowodzeń wojskaustro-węgierskich ............... 211
Przyczyny niewykorzystania sukcesów pod Łuckiem przez
Rosjan ............................................................................... 216
Straty ..................................................................................... 227
Zakończenie ............................................................................... 231
Załącznik 1 ................................................................................. 235
Załącznik 2 ................................................................................. 239
Skróty. ........................................................................................ 241
Bibliografia ................................................................................ 242
Wykaz ilustracji ......................................................................... 244

You might also like