Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 208

Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich

książek za zaliczeniem pocztowym z 20-procentowym rabatem od


ceny detalicznej.
Nasz adres:
Dom Wydawniczy Bellona
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
tel.: 652-27-01 (Dział Wysyłki)
infolinia: 0-801-12-03-67
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro @ bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Paweł Głodek
Redaktor: Andrzej Wójcik
Korekta: Hanna Śmierzyńska

© Copyright by Jarosław Wojtczak. Warszawa 2003


© Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2003

ISBN 8 3 - 1 1 - 0 9 6 0 5 - 8
HISTORYCZNE B I T W Y

JAROSŁAW WOJTCZAK

BANNOCKBURN1314

Dom Wydawniczy Bellona


Warszawa 2003
WSTĘP

Bitwa stoczona w dniach 23 i 24 czerwca 1314 roku na polach


pod Bannockburn, niedaleko miasta Stirling w Szkocji, należy
do najważniejszych wydarzeń w dziejach W y s p Brytyjskich.
Anglikom przyniosła jedną z największych klęsk w całej
historii, Szkotom największe zwycięstwo w dziejach tego
kraju, nasuwające skojarzenia z polskim Grunwaldem.
Do roku 1286 Szkocja pozostawała niepodległym królestwem.
W niektórych okresach j e j królowie popadali w przejściową
zależność od królów Anglii, Anglikom nigdy jednak nie udało
się podporządkować sobie Szkocji, tak jak to uczynili z Irlandią
(1210) i Walią (1284). Sytuacja uległa zmianie w końcu XIII
wieku, po śmierci ostatniego prawowitego króla z dynastii
władającej Szkocją przez ostatnie ponad dwieście lat. Wykorzys-
tując spory o sukcesję wybitny władca Anglii, Edward II
z dynastii Plantagenetów, zhołdował nowego króla szkockiego
Jana Balliola, który, uznawszy go za s w o j e g o zwierzchnika,
został wasalem monarchy angielskiego. Opór Szkotów przeciw-
ko angielskiej dominacji wymusił wkrótce na królu Szkocji
odwołanie j e g o hołdu wasalnego wobec Edwarda II i zawarcie
sojuszu obronnego z tradycyjnym wrogiem Anglii — Francją.
Wystąpienie Szkotów przeciwko Anglii położyło kres
długiemu okresowi pokoju we wzajemnych stosunkach, kiedy
4

to pomiędzy obydwoma dworami panowały na ogół przyjazne


stosunki (w okresie od 1100 do 1286 roku wojny zajęły
w sumie zaledwie dziesięć lat). Początkowo, przy poparciu ze
strony wielkich feudałów szkockich, udało się Edwardowi I
podbić Szkocję i przyłączyć ja do Anglii, ale już w 1297 roku
wybuchło w Szkocji wielkie powstanie chłopów i mieszczan
pod wodzą szkockiego bohatera narodowego, Williama Wal-
lace'a. Mimo sporadycznych zwycięstw Edwarda I nad po-
wstańcami i stracenia Wallace'a powstanie przeciągnęło się
z przerwami do 1305 roku, kiedy to Szkocja, podobnie jak
wcześniej Irlandia i Walia, straciła status odrębnego królestwa
i stała się formalnie częścią Anglii.
W takiej właśnie sytuacji dokonał się interesujący proces
integracji wywodzących się z różnych ludów mieszkańców
Szkocji, którzy powstali przeciwko najeźdźcy i zjednoczyli
w jeden naród. Uciążliwości związane z angielską okupacją
sprzyjały konsolidowaniu się oporu Szkotów, czego wyrazem
był wybuch w 1306 roku powszechnej wojny o niepodległość,
w której wzięła udział również szkocka szlachta. Na czele
walki wyzwoleńczej stanął przyszły wielki król i kolejny
bohater narodowy Szkocji Robert Bruce. Jego determinacja
i talenty wojskowe ożywiły nadzieje Szkotów. Wykorzystując
śmierć Edwarda I i nieudolne rządy j e g o następcy Edwarda II,
Robert Bruce stopniowo zaczął odbierać Anglikom okupowane
ziemie, tłumiąc jednocześnie wewnętrzną opozycję. Do 1313
roku w rękach Anglików pozostały zaledwie trzy zamki,
w tym strategiczna twierdza Stirling. Dopiero zagrożenie j e j
utratą zmusiło Edwarda II do działania. Wiosną 1314 roku
król Anglii ruszył na północ na czele ponad 20-tysięcznej
armii. Robert Bruce oczekiwał go pod wsią Bannockburn,
niedaleko Stirling. W dwudniowej bitwie armia Bruce'a
pokonała trzykrotnie liczniejsze wojska Edwarda i „ścięła
kwiat angielskiej kawalerii".
Zwycięstwo w polu nie oznaczało automatycznie wywal-
czenia niepodległości kraju. Trzeba było czternastu kolejnych
5

lat walk i działań dyplomatycznych, zanim w 1328 roku


Anglia formalnie uznała niepodległość Szkocji. Ale niepod-
ległość, którą wywalczyła sobie Szkocja za panowania Roberta
Bruce'a okazała się krótkotrwała. Wojny z Anglią i walki
wewnętrzne trwały z przerwami ponad czterdzieści kolejnych
lat. Dopiero za panowania królów z nowej dynastii Stuartów
krucha niepodległość Szkocji została ostatecznie utrzymana
i przetrwała oficjalnie przez następne trzy stulecia.
Prawie stuletni okres od 1286 do 1371 roku nazywa
się zwykle epoką wojen o niepodległość Szkocji. W rze-
czywistości były to wojny o Szkocję, bowiem oprócz walki
z angielską okupacją w kraju toczyła się także wojna
domowa. W okresie wojen o niepodległość ukształtowana
została jedność i narodowa tożsamość Szkotów. Do tego
czasu szlachta szkocka, podzielona i niejednorodna na-
rodowościowo, pozostawała kosmopolityczna. Bliżsi j e j
byli angielscy panowie niż szkockie chłopstwo i miesz-
czaństwo. Ostatecznie to bitwa pod Bannockburn przyczyniła
się do zmiany poglądów kształtujących postawę szkockiego
społeczeństwa. Poczynając od początku XIV wieku ró-
żnorodne grupy zaczynają wspólnie manifestować poczucie
szkockiej tożsamości narodowej. Stan ten przetrwał w za-
sadzie do czasów współczesnych, chociaż w wyniku unii
personalnej (1603), a następnie unii realnej (1707). powstało
jedno Zjednoczone Królestwo (The United Kingdom), kładące
kres istnieniu niezależnego państwa szkockiego.
WALKA O KORONĘ SZKOCJI

W zimny, wietrzny dzień 18 marca 1286 roku król Szkocji


Aleksander III zwołał na zamku w Edynburgu posiedzenie
Rady Królewskiej. Tematem obrad był los jednego z panów
szkockich, przebywającego w niewoli angielskiej. Wśród
dochodzących zza okien odgłosów wichury i stuku uderzają-
cego o szyby marznącego deszczu, król i członkowie Rady
dyskutowali nad sposobami uwolnienia więzionego earla 1 . Po
późno zakończonych obradach Aleksander i jego doradcy
zasiedli do stołu, który królewscy słudzy zastawili misami
pełnymi gorących potraw ze świeżych ryb. Ledwie skończyw-
szy posiłek, obficie podlany piwem i winem z zamkowych
piwnic, Aleksander przerwał biesiadę, dosiadł konia i z przy-
bocznym orszakiem opuścił Edynburg. Przyczyna pośpiechu
króla była bardzo prozaiczna. Aleksander miał od roku nową,
młodą żonę, która czekała teraz na niego w zamku po drugiej
stronie lejkowatej zatoki Forth (Firth of Forth). Król pragnął
jak najszybciej dotrzeć do Kinghom, gdzie stała ze swym
dworem królowa, aby spędzić noc w ciepłym łożu u boku
małżonki. Czterdziestopięcioletni jurny monarcha, w którego

1 Earl — n a j s t a r s z y a n g l o s a s k i tytuł f e u d a l n y p r z y s ł u g u j ą c y u r z ę d n i k o m
królewskim, następnie arystokratyczny tytuł dziedziczny, odpowiadający
hrabiemu.
7

żyłach płynęła cząstka gorącej francuskiej krwi, znany był ze


swego zamiłowania do kobiet. Jak zanotował współczesny mu
kronikarz: „Kiedy naszła go ochota, ani burza, ani powódź,
ani skaliste klify nie mogły go powstrzymać przed wizytą
u mężatki, dziewicy lub wdowy, czy to w dzień, czy w nocy".
Kiedy królewski orszak dotarł do przystani na południowym
brzegu zatoki, pogoda znacznie się pogorszyła. Wystraszony
przewoźnik najpierw odmówił przeprawy, przestrzegając przed
wichurą i kłębiącymi się na wodzie falami, i ustąpił dopiero
wobec królewskiej groźby. Nie zrażony szerokością zatoki
i szalejącym żywiołem Aleksander wsiadł na chybotliwy
prom i po niedługim, choć wielce ryzykownym, rejsie wraz ze
swoją świtą dotarł do przeciwległego brzegu. Zadowolony
z pokonania groźnej przeszkody król odrzucił propozycję
bezpiecznego noclegu w szlacheckim dworze w Burntisland
i nie bacząc na zapadające ciemności oraz złą pogodę kazał
gnać dalej. Rozgrzany wypitym winem, będąc już oczami
wyobraźni w ciepłej małżeńskiej sypialni, Aleksander wy-
sforował się przed swą świtę. W ciemnościach na wysokim
klifie koło Kinghorn j e g o koń potknął się na oblodzonych
kamieniach i zrzucił rozleniwionego jeźdźca w przepaść
łamiąc mu kręgosłup. Zwłoki Aleksandra znaleziono następ-
nego dnia na skałach na brzegu zatoczki Pettycur. W miejscu
jego śmierci sześćset lat później wzniesiono pomnik z napisem:
„Wspaniałemu Aleksandrowi III — ostatniemu z celtyckich
królów Szkocji, który zginął w wypadku w pobliżu tego
miejsca".
Śmierć Aleksandra III była ostatnią z wielu tragedii, jakie
spadły na królewski ród Canmore. która zaowocowała daleko-
siężnymi skutkami dla Szkocji. Wydawało się, że panowanie
Aleksandra III zakończy się w pełnej chwale. Granice kraju
były bezpieczne, sytuacja wewnętrzna w miarę ustabilizowana.
Król miał dwóch synów, Aleksandra i Dawida, tak więc
kwestia sukcesji wydawała się nie budzić wątpliwości. Nie-
szczęścia zaczęły się w 1275 roku, kiedy to w wieku
8

trzydziestu pięciu lat umarła ukochana żona Aleksandra


Małgorzata, najstarsza córka króla Anglii Henryka III. W roku
1281 zmarł młodszy syn króla, ośmioletni Dawid. W styczniu
1284 roku śmierć zabrała po długiej chorobie następcę tronu,
osiemnastoletniego Aleksandra. Jedyna córka Aleksandra III,
Małgorzata, w 1281 roku poślubiła króla Norwegii Eryka II
(1280-1299). Ją też dotknęła rodzinna klątwa. W 1283 roku
zmarła podczas porodu córki. Jej córka, nosząca także imię
Małgorzata, nazwana przez Szkotów Panienką z Norwegii
(Maid of Norway), była jedyną pozostałą przy życiu krewną
Aleksandra III w dniu jego śmierci.
Po tragicznej śmierci Aleksandra III powstał problem, kto
ma objąć po nim tron Szkocji. Podobne dylematy rozwiązy-
wano w historii na różne sposoby, jednak tym razem sukcesja
stała się przedmiotem politycznych przetargów. Szkoci nigdy
wcześniej nie frymarczyli swoim tronem, teraz jednak nagły
zgon króla zmusił ich do pertraktacji z Anglią, która będąc
konglomeratem siedmiu dawnych królestw 2 uważała zabiegi
o tron szkocki za naturalną kontynuację swojej polityki. Po
śmierci Aleksandra, gdy zabrakło głowy państwa, a tym
samym ośrodka władzy, który dbałby o kierunek wspólnej
polityki, pojawili się liczni pretendenci będący zapowiedzią
nadciągającego chaosu. Zwołana do Scone Rada Królewska
złożona z jedenastu biskupów, trzynastu earlów i dwudziestu
pięciu baronów uznała, że prawo dziedziczenia przysługuje
małej Małgorzacie. Dziewczynka miała zaledwie trzy lata,
gdy na jej czole spoczęła prastara korona Szkocji.
2
Z całego szeregu drobnych, początkowo niezależnych państewek, które
powstały w okresie podboju Brytanii celtyckiej przez Anglosasów, w końcu
VI w. utworzylo się siedem większych królestw: Kent, Wessex, Sussex,
Essex, Hast Anglia, Mercja i Northumberland. Okres ich istnienia i wzajemnych
walk nazywa się heptarchią (siedem państw). Od początku IX w. kierowniczą
rolę przejął Wessex — królestwo „zachodnich Sasów" w poludniowo-
-zachodniej części kraju, które uzależniło od siebie wszystkie pozostałe
królestwa. Za panowania króla Wesseksu Egberta w 829 r. cały kraj
zjednoczył się w jedno państwo, przybierając nazwę Anglii.
9

Gdy korona Szkocji przypadła trzyletniej dziewczynce


mieszkającej z dala od swych poddanych, na dworze obcego
monarchy, który sam miał zaledwie szesnaście lat. Rada
Królewska powołała rade regencyjną, by sprawowała rządy
w j e j imieniu. Rada składała się z sześciu dostojników
świeckich i duchownych, trzech z ziem położonych w po-
łudniowej Szkocji i trzech z ziem położonych w części
północnej (linią rozgraniczenia była rzeka Forth). Żywiono
nadzieje, że regenci, nazywani Strażnikami Szkocji (Scottish
Guardians), zdołają utrzymać trwały pokój z Anglią, którym
Szkocja cieszyła się przez ostatnie sto lat. Król Anglii
miał jednak inne plany.
Edward I (1272-1307) Długonogi (Longshanks) z dynastii
Plantagenetów był jednym z najwybitniejszych angielskich
władców tamtej epoki. Natura nie poskąpiła mu licznych
zalet. Rosły, atletycznie zbudowany, imponował godną i rycer-
ską postawą. Czas spędzał z równą chęcią pośród sędziów
i prawników, jak na polowaniu, turniejach i na wojnie.
W długich walkach angielskich baronów z Koroną za pano-
wania jego ojca, Henryka II, przeszedł wytrawną szkołę
polityczną. W 1265 roku wyszedł zwycięsko z wojny domowej
i udowodnił, że jest zdolnym wodzem, pokonując w decydu-
jącej bitwie pod Evesham wojska przywódcy opozycji anty-
królewskiej Szymona de Montfort. Sukces ten przyniósł mu
faktyczną władzę w Anglii, którą rządził w imieniu ojca.
Wkrótce potem Edward zdusił w zarodku bunt baronów,
zadając ich wojskom klęskę w bitwie pod Chesterfield (1266),
a następnie znosząc ich niedobitki pod Axholme i Ely (1267).
Obejmując tron Anglii w roku 1272 Edward I był dobrze
przygotowany do sprawowania rządów i nie zawiódł nadziei,
jakie rozbudził po Evesham, zarówno jako władca, jak
i żołnierz. Poszedł na ustępstwa wobec opozycji, chcąc
zapewnić sobie poparcie dla polityki ekspansji. W 1284 roku
zakończył podbój celtyckiej Walii, przyłączając ją do swego
królestwa i oddając j e j tron swemu synowi (odtąd tytuł księcia
10

Walii przysługiwał każdorazowo najstarszemu synowi królew-


3
skiemu) . Wkrótce miano się przekonać, że jest także bez-
względnym i przebiegłym politykiem, który wyznaczył Szkocji
podobny los, jaki wcześniej zgotował Walii.
Edward I był typowym Plantagenetem, a przedstawiciele tej
potężnej i dynamicznej dynastii wykazywali zawsze ciągoty
do podboju. Chociaż nie był pierwszym królem Anglii, który
kierował swój wzrok ku Szkocji, kontynuując politykę wielu
swych poprzedników zamierzał wykorzystać okazję, która
pojawiła się przed nim sama. Tak więc, wykorzystując zamęt
spowodowany śmiercią Aleksandra III, Edward I postanowił
przyłączyć Szkocję do swoich włości. Świadomy w pełni
korzyści, jakie ta w y j ą t k o w a sytuacja stwarzała, od razu
rozpoczął starania o dyspensę papieską na małżeństwo swego
potomka z bliskimi krewnymi. W rzeczywistości zamierzał
wydać młodziutką królową Małgorzatę za swego syna Edwar-
da, następcę tronu angielskiego, który miał wówczas sześć lat.
Z tą myślą wszczął rokowania ze Szkotami i dworem norwes-
kim. Niewykluczone, że inicjatywa tego mariażu wyszła od
Eryka II, który obawiał się kłopotów z intronizacją córki ze
strony niektórych panów szkockich. W traktacie zawartym
w Salisbury w październiku 1289 roku osiągnięto tymczasowe
porozumienie. Szkoci zobowiązali się nie wydawać Małgorzaty
za mąż bez zgody króla Anglii. Kiedy tylko nadeszła dyspensa
od papieża, przedstawiciele Anglii, Szkocji i Norwegii uzgod-
nili, że Małgorzata uda się najpierw do Anglii, a stamtąd
dopiero, po zaręczynach z księciem Edwardem, do Szkocji, by
zasiąść na szkockim tronie. W zamian za zgodę na małżeństwo
z angielskim następcą tronu, król Anglii zobowiązał się do
poszanowania niepodległości Szkocji oraz uznał jej prawo do
istnienia w dotychczasowych granicach i zachowania pełnej
niezależności. Korony Szkocji i Anglii miały się połączyć na

3
W trakcie k a m p a n i i w a l i j s k i e j E d w a r d p o z n a ł b l i ż e j zalety d ł u g i e g o łuku,
który u p o w s z e c h n i ł p ó ź n i e j w A n g l i i j a k o p o d s t a w o w y e l e m e n t u z b r o j e n i a
pie ch ot y.
11

jednej głowie, jednak oba kraje miały być rządzone jako


odrębne królestwa. Edward chytrze wprowadził do dokumentu
kilka własnych zastrzeżeń, które osłabiały wagę angielskich
zobowiązań. Pod pretekstem zapewnienia ochrony młodej parze
zażądał także, by do czasu ślubu Małgorzaty i Edwarda
zarządcą Szkocji został jego zaufany człowiek Anthony Bek,
biskup Durham, na co Szkoci niechętnie przystali. Ostateczny
tekst układu, który zakładał unię personalną obu królestw przy
zachowaniu dotychczasowych „praw, swobód i ceł w królestwie
szkockim", podpisano w 1290 roku jako Traktat z Birgham.
Perspektywa zjednoczenia całej wyspy była bardzo bliska,
na nieszczęście jednak dała o sobie znać klątwa ciążąca nad
rodem Canmore. Pewnej jesiennej nocy 1290 roku wody
jeziora Loch St. Tredwell, które — zgodnie z legendą
— zawsze przyjmowało czerwone zabarwienie, kiedy umierał
ktoś z królewskiej rodziny, zaczerwieniły się zaskakując
Szkotów znakiem nowej tragedii.
Jesienią Edward I wysłał po siedmioletnią Małgorzatę
piękny statek, pełen zapasów i zabawek dla małej królowej.
Eryk II postanowił jednak, że zostanie ona przewieziona do
Szkocji przez Norwegów. We wrześniu Małgorzata opuściła
dwór swego ojca i wyruszyła w drogę z Norwegii do Szkocji.
Mimo komfortowych, jak na owe czasy, warunków podróży
młoda królowa nigdy nie dotarła do swego królestwa. Podczas
rejsu zachorowała i kilka dni przed zakończeniem podróży
zmarła na Orkadach, gdzie ją wysadzono z wysoką gorączką 4 .

4
Po śmierci małej Małgorzaty p o j a w i ł y się pogłoski, że to nie ona zmarła
na O r k a d a c h i że p r a w d z i w a Małgorzata została p o r w a n a przed w e j ś c i e m na
pokład statku p ł y n ą c e g o do S z k o c j i . W 1301 r. p r z y b y ł a do N o r w e g i i
z N i e m i e c młoda niewiasta p o d a j ą c a się za Małgorzatę t w i e r d z ą c , że została
u p r o w a d z o n a przez kobietę o i m i e n i u Ingeborga, ż o n ę jarla Thora Hakanssona.
i sprzedana w n i e w o l ę . P o d o b i e ń s t w o do zmarłej Małgorzaty i s m u t n a historia
j e j życia z y s k a ł o j e j w i e l u z w o l e n n i k ó w . T o z a n i e p o k o i ł o d w ó r n o r w e s k i ,
który kazał u w i ę z i ć u z u r p a t o r k ę i skazał ją na s p a l e n i e na stosie. Dla tych.
którzy w i d z i e l i w niej Małgorzatę, stała się legendą i przez w i e l e lat była
traktowana j a k o ś w i ę t a .
12

Wraz z jej śmiercią wszystkie dotychczasowe ustalenia stały


się nieaktualne. Zgasła także szansa pokojowego rozwiązania
problemu sukcesji do szkockiego tronu. Bezkrólewie wtrąciło
Szkocję w otchłań sporów o władzę i wir okrutnych wydarzeń,
które sprawiły, że wody wielu rzek i jezior Szkocji zaczer-
wieniły się od krwi.
Po śmierci Małgorzaty pojawiło się trzynastu kandydatów
do szkockiego tronu. Byłoby ich czternastu, gdyby Alan
Durward, earl Atholl, który ożenił się z córką Aleksandra II.
nie zmarł tuż przedtem. Prawie połowa z pretendentów
pochodziła z nieprawego łoża. Chociaż w ich żyłach płynęła
cząstka królewskiej krwi i wszyscy oni zostali nobilitowani
przez poprzedników Aleksandra III, w świetle obowiązującego
w średniowieczu prawa byli tylko bastardami i ich szanse na
objęcie tronu były iluzoryczne. Niektórzy wywodzili s w ó j
tytuł do korony od króla Dawida I, inni od Aleksandra II lub
Donalda III Bane'a, inni powoływali się na powinowactwo
z królem Wilhelmem Lwem. Nawet władca Norwegii Eryk II
zgłosił swoje pretensje do tronu, powołując się na swoją
zmarłą córkę Małgorzatę.
Pierwszy z legalnych kandydatów Nicholas de Soules pojął
za żonę inną córkę Aleksandra II, Ermenegardę. John Comyn,
zwany Czarnym, lord Badenoch, rościł swoje prawa jako
potomek króla Duncana I 5 , lecz zgodził się zrzec pretensji na
rzecz swego, mającego silniejsze prawo, kuzyna Jana Balliola.
Dwaj inni, hrabia Holandii Florent V oraz Robert Pinkney,
pochodzili od dwóch sióstr królów Malcolma IV i Wilhelma
Lwa oraz Dawida, earla Huntington, brata króla Wilhelma
Lwa. Florent V (hrabia Holandii w latach 1256-1296),
twierdził na przykład, że earl Huntington przekazał wcześniej
prawa do tronu swojej siostrze Adzie, matce hrabiego. Gdyby
to była prawda, hrabia Holandii miałby najmocniejsze prawo
do korony. Ponieważ jednak nic potrafił dowieść w sposób
5
T e g o samego, którego w dramacie Williama Szekspira z a m o r d o w ał
Makbet, p o d l e g ł y D u n c u n o w i w ł a d c a krainy Moray w p ó ł n o c n e j S z k o c j i .
13

przekonujący swoich roszczeń, musiał ustąpić. W tej sytuacji


w kolejce do tronu pozostało tylko dwóch czołowych preten-
dentów: Jan Balliol i Robert Bruce, piąty lord Annandale, obaj
wywodzący się od Dawida, earla Huntington, wnuka Dawida I.
Jan Balliol (ur. 1245) był synem Jana Balliola i DevorguiIli
z Galloway oraz wnukiem Małgorzaty, najstarszej córki
Dawida. Z kolei Robert Bruce (ur. 1210) był synem Izabeli,
drugiej córki Dawida. Robert Bruce próbował wzmocnić
swoje pretensje twierdząc, że w 1238 roku otrzymał od
Aleksandra II, który przez wiele lat nie miał dziedzica,
obietnicę sukcesji, którą unieważniło przyjście na świat
przyszłego króla Aleksandra III. Ponadto uważał, że pierw-
szeństwo należy się jemu, jako pochodzącemu z wcześniej-
szego pokolenia. Wśród kandydatów do tronu był także John
Hastings, wnuk Ady, trzeciej i najmłodszej córki earla
Huntington. W świetle obowiązującego prawa nie miał on
jednak szans w rywalizacji ze starszymi pretendentami.
Obaj główni kandydaci do sukcesji pochodzili z możnych
średniowiecznych rodów, których przedstawiciele przybyli
z Normandii po podboju Anglii przez Wilhelma Zdobywcę 6 .
Ich przodkowie osiedlili się w Szkocji na początku XII wieku
za panowania Dawida I. Król ten, w wyniku celowo prowa-
dzonej polityki „anglicyzacji", świadomie wzmacniał wpływy
elementu angielskiego na swoim dworze, popierając rozwój
normandzkiego systemu feudalnego w Szkocji. Jan Balliol był
właściwie głównym pretendentem. Świadczy o tym m.in. jego
herb przedstawiający rycerza w koronie siedzącego na koniu.
Taki znak był w Szkocji zarezerwowany dla przedstawicieli
królewskich rodów. W istocie Jan Balliol pochodził z ziem,
które w owym czasie stanowiły odrębne królestwo w ramach
Szkocji, zamieszkałe głównie przez ludność pochodzenia
celtyckiego (istniało w takim kształcie aż do XIV wieku).
6
R ó d Balliol w y w o d z i ł się z B a i l l e u l ( S o m m e ) w N o r m a n d i i , ród Bruce
(Braose, Breaux, Brus) z Bruis (dziś Brix) — n o r m a ń s k i c j t w i e r d z y i g r o d u
położonego miedzy Cherbourgiem a Valognes.
14

Tak ważny spór wymagał pilnego rozstrzygnięcia. Chociaż


7
zasada primogenitury i inne okoliczności wskazywały, że
pretensje Balliola są mocniejsze od praw rodziny Bruce'ów, ci
ostatni nie chcieli ustąpić i sytuacja zaczęła z wolna zmierzać
ku wojnie domowej. Lorda Annandale popierało silne stronnic-
two o rodowodzie normandzkim. Po stronie Balliola, choć
brakowało mu cech przywódczych, była sympatia większości
ludu, który chciał mieć króla bliskiego tradycji celtyckiej.
W obawie przed wyniszczającym konfliktem wewnętrznym
część szkockiego duchowieństwa i arystokracji normandzkiego
pochodzenia zwróciła się z prośbą o arbitraż do Edwarda I.
Występujący w jej imieniu biskup St. Andrews William Fräser
wysiał list do Londynu, zapraszając Edwarda do rozstrzygnięcia
sporu. Edward, podtrzymując pretensje dawnych królów angiel-
skich do zwierzchniej władzy nad Szkocją, przyjął z zadowo-
leniem przyznanie mu roli arbitra. Wiosną 1291 roku wyruszył
do Szkocji na czele licznego pospolitego ruszenia ze wszystkich
północnych hrabstw.
Obrady rozpoczęły się 10 maja 1291 roku w położonym na
granicy obu państw zamku Norham nad rzeką Tweed. Ponie-
waż zamek nie mógł pomieścić wszystkich pretendentów z ich
stronnikami, sługami i taborami, obrady toczyły się na błoniach
wzdłuż rzeki. Przewodzący obradom główny sędzia królestwa
Anglii Roger de Brabazon w dość arogancki sposób ogłosił,
że pierwszym krokiem winno być uznanie Edwarda zwierzch-
nikiem Szkocji (Lord Paramount) i zażądał, by Szkoci
przysięgli królowi Anglii posłuszeństwo jako swemu panu
i suwerenowi. Żądanie to zaskoczyło i bardzo rozeźliło panów
szkockich, którzy w wielkiej liczbie przybyli do Norham
w celu wysłuchania werdyktu Edwarda. Ponieważ jednak
znajdowali się na ziemi angielskiej, nie odważyli się na
otwarty sprzeciw i poprosili o czas do namysłu. Otrzymawszy
7
P r i m o g e n i t u r a (łac.) — p r a w o d z i e d z i c z e n i a p r z y s ł u g u j ą c e n a j s t a r s z e m u
s y n o w i l u b n a j s t a r s z e m u p o t o m k o w i w linii prostej; s t o s o w a n e w f e u d a l i z m i c
przy n a s t ę p s t w i e tronu i w d z i e d z i c z e n i u .
15

zgodę, wycofali się na szkocki brzeg, lecz wobec braku zgody


powrócili i poprosili o trzydzieści dni na przeprowadzenie
konsultacji z przedstawicielami Kościoła i regentami. Po
trzydziestu dniach rzeczywiście powrócili, ale w znacznie
skromniejszej liczbie. Było wśród nich tylko ośmiu pretenden-
tów. Pozostali, czując słabość swoich pretensji, bądź nie chcąc
podporządkować się Edwardowi, zostali w domu. Obie grupy,
Szkoci i Anglicy, spotkali się w kościele w Norham, a rzecznik
Szkotów niechętnie oświadczył, że Szkoci godzą się na
warunki Edwarda. Wszyscy obecni pretendenci i ich zwolen-
nicy zgodnie złożyli hołd Edwardowi i przysięgli mu wierność
jako zwierzchnikowi feudalnemu w zamian za sprawiedliwy
arbitraż. Zachowanie takie łatwo zrozumieć, jeśli się uwzglę-
dni, że ród Balliola władał rozległymi włościami we Francji,
a Bruce i inni pretendenci mieli posiadłości w Anglii i Irlandii.
Po ceremonii uzgodniono, że w obradach nastąpi przerwa,
w trakcie której uczone zgromadzenie Szkotów i Anglików
w liczbie stu czterech osób (czterdzieści ze strony Balliola,
czterdzieści ze strony Bruce'a i dwudziestu czterech Anglików
wybranych przez Edwarda) oceni prawa i pretensje obu
pretendentów. Przesłuchania przed radą trwały wiele miesięcy
i dopiero w następnym roku, po zasięgnięciu rady uniwer-
sytetów z kontynentu, Edward ogłosił s w ó j werdykt.
17 listopada 1292 roku w kaplicy dominikańskiej w Berwick
nad rzeką Tweed Edward ostatecznie rozstrzygnął spór — jak-
by się wydawało — słusznie i wyznaczył Jana Balliola na
króla Szkocji. Dwa dni później w pustym geście nakazał, by
dwadzieścia trzy najważniejsze zamki w królestwie Szkocji
(obsadzone przez angielskie załogi) uznały władzę nowego
króla. 20 listopada Balliol w atmosferze przyjaźni złożył
w Norham przysięgę wierności Edwardowi, jako swemu panu
lennemu. Zaraz po koronacji, która odbyła się w dzień patrona
Szkocji św. Andrzeja (30 listopada), zgodnie ze szkocką
tradycją w Scone, Jan Balliol, już jako król Jan I (1292-1296),
udał się do Newcastle, gdzie 26 grudnia złożył hołd wasalny
16

Edwardowi i formalnie uznał swą zależność od króla Anglii.


W trakcie ceremonii zdarzył się incydent, który okrył chmurą
oblicza zwolenników nowego króla. Edward I, podkreślając
swoje zwierzchnie prawa do Szkocji, wziął do ręki wielką
pieczęć Królestwa Szkocji używaną przez regentów od czasu
śmierci Aleksandra III i przełamał ją na cztery części. Jej
szczątki schował do skórzanej torby i kazał przesłać do
królewskiego skarbca w Londynie jako dowód znaczenia
ceremonii. W świetle prawa Szkocja stała się z tą chwilą
częścią Anglii.
Problem sukcesji został rozwiązany bez przelewu krwi, ale
Szkocja nie była z tego powodu szczęśliwa. Cała seria hołdów
wobec Edwarda I przyjmowana była przez Szkotów z dezap-
robatą, Szkoci mieli świadomość, że oto król Anglii postawił
swoją zakutą w stal stopę na ziemi szkockiej i czekają ich
jeszcze ciężkie czasy. Wielu przedstawicieli nowej arystokracji
i wielkich przywódców klanów z północy nigdy nie złożyło
przysięgi wierności Edwardowi, powodując rozdźwięk między
polityką a rzeczywistością. Społeczeństwo szkockie w więk-
szości było wprost oburzone i wrogo nastawione do warunków,
na jakich doszło do porozumienia. Wielu Szkotów dopiero
teraz zaczęło żałować swego poparcia dla króla Jana. Sam
Balliol już wkrótce przekonał się, że zapłacił zbyt wysoką
cenę za koronę. W istocie Edward I miał nadzieję, że nowy
władca Szkocji, jako j e g o wasal, spełni wszystkie jego, nawet
najbardziej poniżające, żądania i pozwoli wprowadzić w Szko-
cji angielskie porządki. W taki oto sposób położono fun-
damenty pod długi okres wojen szkocko-angielskich.
ZARYS DZIEJÓW SZKOCJI
DO DRUGIEJ POŁOWY XIII WIEKU

Szkocja obejmuje północną część wyspy Wielkiej Bry tanii oraz


wyspy Hebrydy, Orkady i Szetlandy. Powierzchnia Szkocji,
przeważnie górzysta i wyżynna, wynosi 78,8 tys. km2. Główny
ląd dzieli się na północną Szkocję Górną (Highlands) i południo-
wą Szkocję Dolną (Lowlands). Naturalną granicę podziału
pomiędzy obu tymi obszarami stanowi wąski przesmyk lądu od
zatoki Forth na wschodzie do zatoki Clyde na zachodzie.
W północnej części dominują góry i wyżyny, w części południo-
wej równiny pełne rozległych torfowisk i wrzosowisk. Część
północna posiada gorsze warunki klimatyczne i gorsze gleby niż
część południowa, w której skoncentrowana jest większość
ludności kraju. Charakterystyczną cechą krajobrazu Szkocji jest
bardzo rozwinięta linia brzegowa. Morze wdziera się tu głęboko
w ląd, tworząc niezliczone zatoki i powodując rozszerzenie
lejkowatych ujść rzek, które zmieniają swój poziom w zależności
od przypływów i odpływów morza.
Początki Szkocji giną w mrokach dziejów. Pierwsi ludzie
pojawili się tam, na skraju zamieszkanego wówczas świata,
w III tysiącleciu p.n.e. w epoce neolitu. Na początku osiedla
ludzkie powstawały wyłącznie na wybrzeżu i okolicznych
wyspach. Upłynęły setki lat, zanim człowiek przemógł swój
18

strach przed wnętrzem lądu, które kojarzyło mu się z gęstymi


lasami, moczarami oraz dzikimi zwierzętami i rozpoczął
zasiedlanie głównego lądu. W okresie tym ludzkie społeczności
były nieliczne i żyły z dala od siebie, utrzymywały jednak ze
sobą łączność. Skąd przybyli i kim byli pierwsi cywilizowani
ludzie na szkockiej ziemi dokładnie nie wiadomo. Praw-
dopodobnie były to ludy pochodzące z Półwyspu Iberyjskiego,
ale trudno to stwierdzić, gdyż w epoce tej panował dość
powszechnie zwyczaj spalania zwłok, który nie pozostawił
wielu śladów z tego okresu.
Około 2000 roku p.n.e., w początkach epoki brązu, przybyła
do Anglii i Szkocji nowa fala przybyszów z południowego
wschodu, znad dolnego Renu. Ze względu na charakterystyczne
dla nich wyroby ceramiczne, nazwano ich ludem garncarzy
(Beaker People). Lud ten posiadał już zdolność obróbki
metalu, z którego wytwarzał narzędzia zastępujące wyroby
kamienne. Jego przedstawiciele byli też energicznymi żeg-
larzami, dzięki czemu mogli utrzymywać żywe kontakty
z Irlandią, będącą w tym czasie głównym centrum produkcji
brązu. Przyspieszyło to rozwój cywilizacji w Szkocji.
Jeszcze przed schyłkiem VI wieku p.n.e. Wyspy Brytyjskie
skolonizowały ludy celtyckie przybyłe z obszarów północnych
Niemiec i północnej Francji. Ludy te napłynęły w następujących
po sobie falach skłóconych i zwalczających się plemion. Celtowie
zmieszali się stopniowo ze swymi poprzednikami, narzucając
Wyspom Brytyjskim swoją organizację plemienną i język. Wpływ
ich okazał się szczególnie trwały w Walii i Szkocji.
Podstawową komórką społeczną Celtów była rodzina mono-
gamiczna, w której wysoką pozycję miała kobieta. Rodzina
wchodziła w skład klanu, czyli wyraźnie wyodrębnionej grupy
rodowej pochodzącej od wspólnego przodka, w obrębie której
więź krwi stanowiła o wzajemnych układach wspólnoty.
Wyższą formą organizacji i zarazem jednostką o charakterze
politycznym było plemię z królem lub wodzem o mniej lub
więcej autokratycznych prerogatywach, ograniczonych niekie-
19

dy przez oligarchię przywódców klanów. Z upływem czasu


władza jednostkowa króla zyskiwała coraz bardziej na znacze-
niu. Prawodawstwo celtyckie uwzględniało więzy krwi sięga-
jące aż do siedemnastego pokolenia. Naprawdę liczyło się
pokrewieństwo sięgające szóstego pokolenia, ale i to oznaczało
świadomość więzi krwi ogarniającą kilkaset osób żyjących
jednocześnie. Trwałość organizacji klanowej Celtów była
niezwykle duża, zwłaszcza w Szkocji, gdzie j e j relikty
przetrwały do czasów współczesnych.
Nowi przybysze byli znakomitymi budowniczymi ufor-
tyfikowanych osiedli, które lokowali na strategicznych wzgó-
rzach. Były to rozległe warownie o kształcie najczęściej
kolistym, bronione wałem drewniano-ziemnym lub, rzadziej,
konstrukcją drewniano-kamienną. Często miały podział we-
wnętrzny na dwie części, z których mniejsza i wyższa była
siedzibą władcy i ośrodkiem kultu religijnego. W czasach
późniejszych Celtowie zaczęli wznosić warowne wieże do
obrony przed morskimi rabusiami najeżdżającymi Brytanię
w poszukiwaniu niewolników dla Cesarstwa Rzymskiego.
Materialną podstawą cywilizacji Celtów stało się opanowa-
nie technologii wytopu i obróbki żelaza z szeroko wy-
stępujących rud bagiennych. Celtowie byli przeważnie ludem
pasterskim, ale zajmowali się także uprawą ziemi. Głównym
ich zajęciem była jednak walka. Już najdawniejsze wzmianki
podkreślają zgodnie wojenne uzdolnienia Celtów, ich walecz-
ność i porywczość. Znajomość metalurgii żelaza w dużym
stopniu wyjaśnia także sukcesy militarne Celtów, którzy
dokonywali podbojów dobrze uzbrojeni w żelazny oręż. Miarą
ich rozwoju stała się produkcja uzbrojenia. Swoją pozycję
Celtowie zawdzięczali broni żelaznej, przewadze liczebnej
i dwukonnemu rydwanowi. Załogę rydwanu stanowili woźnica
i wojownik uzbrojony w oszczepy i miecz. Wykopaliska
archeologiczne poświadczają znany ze źródeł pisanych obraz
uzbrojenia wojownika. Wyposażony on był w długi, prosty
miecz obosieczny (tak charakterystyczny dla późniejszych
20

Szkotów) oraz włócznie i oszczepy. Do ochrony służyła


drewniana, okrągła tarcza, okuta wokół żelazną taśmą. Tarcze
bywały bogato zdobione, malowano na nich znaki i figury
i okuwano je dodatkowo metalowymi aplikacjami. Uzbrojenia
wojownika dopełniał nóż bojowy. Celtowie walczyli przeważ-
nie z odkrytą głową, niektórzy do walki stawali nago lub
odziani w zwierzęce skóry. Hełm i pancerz były rzadkością.
Do zwyczaju wojowników należało wyzywanie przeciwnika
na pojedynek przed frontem szyków zbrojnych zastępów.
Nierzadko do walki stawali królowie, a ich pojedynek mógł
rozstrzygnąć o wyniku bitwy.
Ciągłe walki plemienne uniemożliwiły Celtom poważniejsze
próby zjednoczenia, co w znacznym stopniu ułatwiło podbój
Brytanii przez Rzymian w I wieku n.e. Rzym zainteresował się
Brytanią już w okresie wojen galijskich Juliusza Cezara, ale
zorganizowane przez niego w latach 55 i 54 p.n.e. dwie wyprawy
zwiadowcze do Brytanii nie przyniosły trwałych sukcesów
militarnych i politycznych. Podczas pierwszej wyprawy w 55
roku p.n.e. Cezar przeprawił się z dwoma legionami do Brytanii,
jednak z powodu późnej pory roku i złej pogody powrócił do
Galii zaniechawszy podboju wyspy. Wiosną 54 roku p.n.e.,
w czasie drugiej wyprawy, Cezar z pięcioma legionami i 2000
jazdy przeprawił się ponownie do Brytanii. Napotkał tam opór
plemion brytyjskich pod wodzą Kasywelaunusa. Jednak po
przekroczeniu Tamizy przez wojska rzymskie, podjął rokowania
i zobowiązał się płacić Rzymowi daninę. Cezar wycofał swoje
wojska do Galii, nie pozostawiwszy w Brytanii garnizonów.
Dopiero dziewięćdziesiąt lat później, po umocnieniu się Rzymu
w Galii, cesarz Klaudiusz, pod naciskiem kół handlowych
zdecydował się na podbój Brytanii. Podboju południowej części
wyspy dokonała w 43 roku n.e. armia konsula Aulusa Plaucjusza.
W ciągu dwóch lat Plaucjusz na czele czterech legionów podbił
dzisiejszą Anglię, a kilka lat później Walię, zamieniając Brytanię
w prowincję rzymską. W latach siedemdziesiątych legiony
rzymskie podjęły próbę przesunięcia granicy rzymskiej Brytanii
21

bardziej na północ. W roku 71 nad rzeką Ouse powstał


York, największa forteca rzymska na północy Anglii. Wkrótce
stacjonujące tam wojska rzymskie zetknęły się z nowym
przeciwnikiem.
Do Szkocji (zwanej wówczas Kaledonią) Rzymianie przybyli
w 80 roku pod wodzą Gnejusza Juliusza Agrykoli, namiestnika
i naczelnego wodza rzymskiej Brytanii. W roku 78 Agrykola
zajął wyspę Mona (Anglesley) i dokończył podboju Walii. W 80
roku podbił całą Anglię północną. Do nowo wybudowanej
fortecy w Chester ściągnął dwa legiony, szykując się do podboju
Szkocji. Stąd, na czele armii liczącej 20 000 ludzi, dotarł do
rzeki Tay, gdzie rozpoczął budowę systemu fortyfikacji mają-
cych zabezpieczyć podbite tereny przed napadami północnych
plemion celtyckich. Centralnym punktem rzymskiego systemu
obronnego stal się wielki ufortyfikowany obóz wojskowy koło
Inchtuthil nad rzeką Tay, Pinnata Castra, obsadzony przez IX
legion rzymski. Trzy lata później Agrykola powrócił, tym razem
aby podbić późniejsze prowincje Galloway i Moray. Wczesnym
latem 83 roku posunął się przez dzisiejsze Stirling w głąb Szkocji
w kierunku Perth-Aberdeen, zaopatrywany przez flotę operującą
wzdłuż wschodniego wybrzeża. Pod koniec lata dotarł w okolice
dzisiejszego Aberdeen, gdzie napotkał duże zgrupowanie wojow-
ników połączonych plemion kaledońskich. Byli uzbrojeni
w małe tarcze i żelazne miecze i wykorzystywali w walce
rydwany. Długie na metr żelazne miecze Celtów budziły strach
nawet wśród zahartowanych żołnierzy Imperium Rzymskiego.
Rzymski historyk Tacyt tak pisał o strasznej broni Celtów: „...ich
wyjątkowo długie miecze z żelaza wydawały się słabą przeszko-
dą dla legionów, dopóki nie ujrzały one, że ta potworna broń
w rękach wyszkolonego wojownika mogła być użyta szybko
i z dużym skutkiem. Dziewiąty legion Agrykoli w Brytanii bał
się zwarcia z barbarzyńskimi Celtami właśnie z powodu ich
długich mieczy" 1.
1
Robert M. Gunn, Scottish Origin ...up to William Wallace, Chapter I,
s. 2. Scottish Hi story f r o m S c o t w e b 3 . h t m l .
22

W wielkiej bitwie na stokach góry Mons Graupius (góra


Kathecrankie?), u podnóża gór Grampian, połączone siły
Kaledończyków zostały rozbite przez mniej liczne, ale doskonale
wyszkolone oddziały rzymskie. Według Tacyta, który przekazał
opis tej bitwy, przeciwnik zostawił na placu boju 9000
poległych, podczas gdy straty po stronie rzymskiej wyniosły 360
zabitych. Mimo klęski plemiona szkockie nie dały się podporzą-
dkować Rzymowi. Zanim Agrykola zdołał dokończyć dzieła
całkowitego podboju Szkocji, został odwołany z Brytanii przez
zazdrosnego o jego sukcesy cesarza Domicjana. Decyzja ta
położyła kres ekspansji Rzymu w Brytanii. Trudno dostępne
tereny Szkocji, obfitujące w lasy, góry, bagna i wrzosowiska
pozostały poza zasięgiem władzy rzymskiej.
Blisko trzydzieści lat po bitwie pod Mons Graupius, około
120 roku, Kaledończycy wzniecili wielkie powstanie, które
doprowadziło do całkowitego rozbicia IX legionu rzymskiego.
W następstwie klęski wojska rzymskie wycofały się bardziej
na południe, gdzie wybudowały limes osłonięty przez XVI
legion. Wtedy też postanowiono odgrodzić zromanizowaną
część wyspy od części północnej, która nigdy nie znalazła się
pod stałą okupacją Rzymu. Na rozkaz cesarza Hadriana
(panował w latach 117-138) został zbudowany w latach
122-128 na granicy Anglii i Szkocji, na linii Tyne-Solway,
potężny system fortyfikacji. System ten, zwany Murem Had-
riana (Hadrian's Wall), miał stanowić odtąd stałą granicę
między Brytanią rzymską a pozostałą 2 .
Około 140 roku Rzymianie podjęli jeszcze jedną próbę
przesunięcia granic Brytanii na północ i rozciągnięcia swojej
władzy nad obszarami górzystej Kaledonii. W latach 140-142
w samej Szkocji na rozkaz cesarza Antoninusa Piusa (138-161)
został wybudowany między ujściem rzek Forth i Clyde Mur
Antoninusa, który wyznaczał północną granicę rzymskiego
2
Mur Hadriana miał d ł u g o ś ć ok o ł o 130 k m , posiadał 16 f o r t ó w i 3 2 0 w i e ż
o b s e r w a c y j n y c h . G ł ó w n y mur miał g r u b o ś ć 3 m i w y s o k o ś ć przeszło 6 m.
Przeciętna załoga m u r u w y n o s i ł a od 10 0 0 0 do 15 0 0 0 ludzi.
23

panowania na wyspie Brytanii. Długość muru, zbudowanego


z darni i kamienia, wynosiła 60 kilometrów. Nie miał on
fortów ani wież obserwacyjnych i był niższy od Muru
Hadriana. Przetrwał jedynie około czterdziestu lat. Po kata-
strofalnej inwazji Celtów szkockich (zwanych przez Rzymian
piktami ze względu na zwyczaj malowania przed bitwa
swoich ciał; nazwa ta pojawia się po raz pierwszy w 297 roku
jako przezwisko nadane przez żołnierzy rzymskich wojow-
nikom kaledońskim) aż po Mur Hadriana. Został zniszczony
na rozkaz cesarza Kommodusa (180-193), który doszedł do
wniosku, że tak daleko wysuniętej na północ pozycji nie da
się skutecznie obronić. Rzymianie wycofali się pod koniec
II wieku do poprzedniej granicy, osłoniętej fortyfikacjami
cesarza Hadriana. W następnych latach plemiona
szkockie wielokrotnie wdzierały się do północnej Anglii,
niszcząc w wielu miejscach nie tylko Mur Hadriana, ale także
rzymskie fortece w Chester i Yorku. Sytuacja została
opanowana dopiero za cesarza Septymiusza Sewerusa. Bunt
w północnej Brytanii w latach 208-211 skłonił Sewerusa
do udania się na wyspę i przejęcie osobistego dowództwa.
Poprowadzona przez cesarza wielka ofensywa na północ
pozwoliła oddalić niebezpieczeństwo szkockie. W pościgu za
Piktami Sewerus doszedł aż do Aberdeen i dalej, ale
plemiona kaledońskie już nie powtórzyły błędu spod Mons
Graupius i do otwartej bitwy z wojskami rzymskimi nie
stanęły. Działania wojenne przeciwko Kaledończykom na
północ od Wału Hadriana przerwała nagła śmierć cesarza w
Yorku. Syn i następca Sewerusa — Karakalla wycofał
wszystkie garnizony rzymskie poza linie Muru Hadriana.
Rzymianie zmienili też dotychczasową strategię. Odtąd
ograniczali się do wspierania miejscowych Brytów,
którzy przejęli na siebie ciężar obrony północnej granicy.
Mimo że zwycięstwa Septymiusza Sewerusa zapewniły
rzymskiej Brytanii spokój na blisko stulecie, walki z plemio-
nami szkockimi trwały ze zmiennym powodzeniem aż do
początku V wieku. Przybrały one na sile zwłaszcza od czasu,
24

gdy w północno-zachodniej części Brytanii osiedliły się


plemiona celtyckich Szkotów zamieszkujące do III wieku
Irlandię. Dysponowały one liczną i silną flotą. Początkowo
Rzymianie, nie mając dostatecznych sił do powstrzymania
najazdu Szkotów, pozwolili najeźdźcom pozostać w granicach
Imperium na warunkach plemion sprzymierzonych. Sytuacja
pogorszyła się w latach sześćdziesiątych IV wieku, kiedy to
zaszła potrzeba użycia całej nowej armii rzymskiej do rozprawy
z Piktami i Szkotami. Odparcie w 367 roku jednoczesnego
ataku sił szkockich z zachodu, kaledońskich z północy i saskich
ze wschodu, uwieńczone najazdem na Szkocję i częściową
odbudową zniszczonego Muru Hadriana (jego naprawy za-
przestano ostatecznie od 383 roku) było ostatnim wielkim
wysiłkiem wojennym Rzymu w Brytanii.
Rzymianie opuścili Brytanię nigdy nie podbiwszy Szkocji.
W odciętej od reszty cesarstwa Brytanii żołnierze okrzyknęli
w roku 406 cesarzem jednego ze swoich dowódców, Konstanty-
na (rządził jako Konstantyn III). W walce o panowanie w Galii
i Hiszpanii Konstantyn ściągnął w latach 407-408 z wyspy
niemal wszystkie garnizony wojskowe i przerzucił je przez kanał
La Manche. Wycofanie przez Konstantyna garnizonów rzyms-
kich z Brytanii oznaczało w praktyce utratę kontroli nad wyspą,
którą zaczęli rządzić samodzielnie półsuwerenni dowódcy
wojskowi wywodzący się ze zromanizowanej ludności miejsco-
wej. Wycofując się z Brytanii na początku V wieku Rzymianie
pozostawili po sobie cenną spuściznę — większość plemion
zamieszkujących ziemie szkockie zjednoczonych wspólną walką
przeciwko próbom rzymskiego podboju. W chwili pojawienia się
Rzymian w Szkocji zamieszkiwało ją siedemnaście różnych
plemion, w momencie upadku cesarstwa czterysta lat później
było ich już tylko cztery.
Najliczniejszym i najbardziej tajemniczym ludem byli
Piktowie, władający większością wyżynnego terytorium w pół-
nocnej, wschodniej i środkowej Szkocji. Stanowili najstarszą
rasę Celtów szkockich, ale jako odrębna grupa narodowościowa
25

przestali istnieć już w XI wieku. Ponieważ nie przetrwał ich


język, nie zachowała się ich kultura, nie pozostawili też po sobie
żadnej pisanej historii (poza rzeźbionymi kamieniami, zawierają-
cymi ornamenty i motywy roślinne oraz inskrypcje we wczesno-
celtyckim alfabecie, zwanym oghami), tak naprawdę niewiele
o nich wiadomo. Cechą, która ich wyróżniała, była zasada
dziedziczenia władzy królewskiej po linii matki. Ceremonia
obejmowania władzy odbywała się pod gołym niebem na
świętym wzgórzu, początkowo w Dunkeld, później w Scone.
Drugim z czterech wielkich ludów szkockich byli Brytowie.
dominujący w południowo-zachodniej Szkocji. Tworzyli oni
dobrze rozwinięte społeczności, zorganizowane w małe króles-
twa, z których najsilniejsze, ze stolicą w Dumbarton. nosiło
nazwę Strathclyde (Dolina rzeki Clyde). Stąd zwykło się ich
nazywać Brytami ze Strathclyde. Obszar, jaki zamieszkiwali,
rozciągał się od zatoki Clyde na południe poprzez Cumbrię do
Walii. Byli blisko spokrewnieni z ludnością Walii, z którą
łączyła ich wspólna kultura i język. Ciągłe waśnie oraz wojny
stały na przeszkodzie zjednoczeniu Brytów i utworzeniu
silnego państwa. Z tego powodu królestwa Brytów były
najeżdżane przez sąsiadujących z nimi na południu Anglów,
którzy podporządkowali sobie większość z nich w połowie
siódmego stulecia.
Trzecią grupą byli pochodzący z północnych Niemiec
Anglowie, którzy w V wieku osiedlili się w południowo-
-wschodniej Szkocji i północnej Anglii. Bardzo wojowniczy
i żądni ziemi wyparli na wschód sąsiadujących z nimi Brytów
i na początku VII wieku utworzyli własne królestwo Nort-
humbrii ze stolicą w Bamburgh. Powstało ono z dwóch
mniejszych państewek: Bernieji i Deiry, a jego pierwszym
władcą został syn króla Bernicji, Athelfrith, który poślubił
córkę króla Deiry. Większość mieszkańców Northumbrii
(późniejszego Northumberland) stanowili potomkowie Brytów,
natomiast elita władzy wywodziła się z plemion anglosaskich.
Za panowania Athelfritha (593-616) i j e g o następcy Edwina
26

(616-632) Anglowie uzyskali kosztem Brytów znaczne zdo-


bycze terytorialne na zachodzie i północy, bez większego
powodzenia próbowali natomiast prowadzić podboje w Szkocji.
Jako jedyny z czterech wczesnych wielkich ludów zamiesz-
kujących Szkocję nie mieli celtyckich korzeni, co stało się
później największym problemem samych Celtów.
W zachodniej części wyżyn szkockich, wokół zatoki Lorne,
osiedlili się celtyccy przybysze z Irlandii, wywodzący się
z bocznej linii dynastii, która władała gaelickim królestwem
Dalriady (Dal-Riata), rozciągającym się od północno-wschodniej
Irlandii do części środkowych Hebrydów i późniejszego hrabstwa
Argyll w Szkocji właściwej. Pochodzenie ich nazwy — Szkoci
— wywodzi się prawdopodobnie od łacińskiego Scottus lub
Scotti, co w języku Brytów znaczyło „łupieżcy" lub „rozbójnicy"
i doskonale oddaje wojowniczą naturę wczesnych Szkotów. Na
przełomie IV i V wieku zajęli oni obszary zachodniej Kaledonii
w rejonie Argyll. Nie wiadomo jednak, czy był to podbój, czy
akcja kolonizacyjna. Ich głównym wodzem był w tym czasie
Fergus Wielki (Mór), syn Eryka (Ferens mac Erc), od którego
zwykło się zaczynać poczet historycznych królów szkockich. On
i jego bracia — Loarn i Angus (Oengus) odegrali ważną rolę
w powstaniu nowego państewka. Od nich wywodzą się też trzy
główne klany, z jakich składała się szkocka Dalriada. Jednym
z elementów jednoczących Szkotów, obok wspólnego pochodze-
nia, były ich walki z Piktami, Anglami, a także z rodakami
z północno-wschodniej Irlandii (Dalriady irlandzkiej). Największą
sławę w tych walkach zyskał sobie potomek Fergusa Wielkiego
— Aedan mac Gabrain, który panował w końcu VI wieku. Za
jego panowania stolicą państwa Szkotów była twierdza Dunadd,
położona na trudno dostępnej skale otoczonej bagnistymi
torfowiskami.
Około 450-500 roku rozpoczęły się najazdy germańskich
Anglów, Sasów i Jutów na Wyspy Brytyjskie. Sasi byli
najliczniejszym z trzech spokrewnionych ze sobą ludów, które
od co najmniej dwóch stuleci najeżdżały wybrzeża Brytanii
27

w poszukiwaniu łatwego łupu, a w tym okresie usadowiły się


na tej wyspie na dobre. Nie jest jasne, czy osadnictwo
anglosaskie było procesem spontanicznym, czy też plemiona te
przybyły do Brytanii na prośbę walczącego z najazdami Szkotów
i Piktów jednego z wodzów rzymsko-brytyjskich, Wortigerna.
Sasi opanowali cały obszar ujścia Tamizy i południowo-
wschodnią Brytanię od Kentu do wyspy Wight, Jutowie wyspę
Wight i sąsiednie rejony nadbrzeżne, Anglowie zaś wybrzeża
dzisiejszej Anglii północnej, skąd później zaczęli przenikać do
południowo-wschodniej Szkocji. Dokonany przez plemiona
Anglów, Sasów i Jutów podbój bezbronnej Brytanii miał
wywrzeć w przyszłości decydujący wpływ na formowanie się
narodu i państwa angielskiego.
Pod koniec okresu rzymskiego pojawili się na Wyspach
Brytyjskich pierwsi chrześcijanie. Większość Szkocji stała
się chrześcijańska na długo przed Anglią, głównie za sprawą
pierwszego wielkiego misjonarza Brytanii, św. Niniana
(równie ważny wpływ na losy chrześcijaństwa wśród Celtów
miał św. Patryk, założyciel Kościoła w Irlandii na początku
V wieku). Wykształcony w Rzymie i Tours, gdzie uczył się
organizacji klasztornej Galii, św. Ninian (ok. 360-432) obrał
sobie za arenę s w o j e j misjonarskiej działalności krainę
Galloway w południowo-zachodniej części Szkocji, tuż przy
granicy z Anglią. W 397 roku wzniósł w Whithorn, w rejonie
zatoki Solway, wielki klasztor o białych ścianach, nazwany
Candida Casa (warto zaznaczyć, że była to pierwsza kamien-
na budowla w Szkocji), skąd prowadził działalność mis-
jonarską wśród pogańskich Brytów z Galloway i połu-
dniowych Piktów. Pierwsi misjonarze, zakładający klasztory
w Walii, Irlandii oraz na wyspach i na zachodnim wybrzeżu
Szkocji, odegrali ważną rolę w rozwoju kultury obszarów
celtyckich Brytanii. Szerzone przez nich chrześcijaństwo
zapuściło tam głębokie korzenie nabierając coraz bardziej
szczepowo-celtyckiego charakteru. Na obszarze Anglii chrze-
ścijaństwo przyniesione tam pod koniec Imperium Rzym-
28

skiego, zostało zmiecione pod ciosami najazdu germańskich


plemion Anglów, Sasów i Jutów.
Szkoci z Dalriady mieli swoich irlandzkich misjonarzy. Ich
ideałem był monastycyzm, odmiana chrześcijaństwa polegająca
na szerzeniu wiary przez zakonników-pustelników zakładają-
cych swe klasztory (monastyry) w różnych odległych i trudno
dostępnych miejscach. Żyli oni w surowej ascezie, z dala od
spraw ziemskich, spędzając większość czasu na praktykach
religijnych, w których dominującą rolę odgrywała dyscyplina
pokutnicza. Ich działalność nie ograniczała się tylko do
modlitwy i kontemplacji. Mieszkańcy monastyrów byli nie
tylko pustelnikami, lecz także uczonymi, artystami, lekarzami,
nauczycielami i wojownikami. Dostarczyli chrześcijaństwu
wielu świętych, a swoją działalnością misyjną objęli znaczną
część Europy. Jeden z nich, św. Oran, założył prawdopodobnie
pierwszy monastyr na wyspie Iona u wybrzeży Szkocji.
Jednak tym, za sprawą którego chrześcijaństwo irlandzkie
zostało ostatecznie przeniesione pod koniec VI wieku do
Szkocji, był św. Kolumba (521-597), który około 563 roku
przybył do Szkocji z Irlandii z dwunastoma swoimi zwolen-
nikami. W roku 565 założył on na wyspie Iona słynny później
klasztor, który odegrał ważną rolę w chrystianizacji Szkocji
i północnej Anglii. Stąd prowadził działalność ewangelizacyjną
nie tylko w królestwie Dalriady, ale także podejmował
wyprawy misyjne do północnych Piktów. Św. Kolumba był
nie tylko żarliwym misjonarzem, ale także utalentowanym
administratorem i zręcznym politykiem, który pomógł Szkotom
zrzucić zwierzchnictwo królów irlandzkich i utworzyć własne,
niezależne królestwo Argyll w zachodniej Szkocji. W 573
roku przyczynił się w istotny sposób do wyniesienia na tron
zdolnego władcy — Aedana mac Gabraina, prawnuka Fergusa
Wielkiego, który rok później na zjeździe w Druimceat ogłosił
niepodległość królestwa Szkotów. Według legendy Aedana
obwołano królem na słynnym Kamieniu Przeznaczenia (Stone
of Destiny)3. Odtąd zasiadanie na tym bloku szarego piaskowca
29

o wadze 152 kilogramów, stanowić będzie jeden z głównych


elementów uroczystości intronizacyjnych władców szkockiej
Dalriady, a później także Szkocji.
Rozwój chrześcijaństwa na Wyspach Brytyjskich przy-
czynił się również do wzrostu znaczenia graniczącej ze
Szkocją anglosaskiej Northumbrii, zwłaszcza za panowania
króla Edwina. W 627 roku Edwin, razem z żoną Ethelbergą,
przyjął chrześcijaństwo z rąk biskupa Paulinusa, członka
misji św. Augustyna, którą papież Grzegorz Wielki wysłał
w 597 roku do Anglii, i stał się rzecznikiem chrystianizacji
północnej Anglii w obrządku rzymskim. Postępy akcji
Chrystianizacyjnej w Anglii były zresztą początkowo dość
powolne i przerywane częstymi nawrotami pogaństwa. Spa-
dkobierca Edwina, król Oswald (633-641), który w czasach
swojej młodości przyjął chrzest w obrządku celtyckim
z rąk następców św. Kolumby, przy pomocy jednego z nich.
mnicha Aidana (7-651), wprowadził w Northumbrii chrze-
ścijaństwo irlandzkie 4 . Aż do 664 r. królestwo Northumbrii
będzie rozdarte pomiędzy dwa obrządki, irlandzko-brytyjski
i rzymski. Dopiero zwołany przez syna Oswalda, króla
Oswę (641-670), synod w Whitby (Yorkshire) zapewni
zwycięstwo kościołowi rzymskiemu, spychając stopniowo
celtycki monastycyzm w otchłań zapomnienia.
Nowa religia nie była wcale czynnikiem jednoczącym
ludy zamieszkujące Szkocję. Wojowniczy Anglowie z No-
rthumbrii dość szybko wypędzili sąsiadujących z nimi
Brytów, którzy musieli szukać schronienia w Walii i na
zachodzie Szkocji. Wspomniany król Edwin rozszerzył
3
K a m i e ń ten. u w a ż a n y za „ p o d u s z k ę " b i b l i j n e g o patriarchy Jakuba, syna
lzaaka, a także ś w . K o l u m b y , miał dla S z k o t ó w w i e l k i e z n ac z e n i e r e l i g i j n e
i c e r e m o n i a l n e d a t u j ą c e się od VI w. W e d ł u g l e g e n d y p i e r w o t n i e został
p r z y w i e z i o n y z B l i s k i e g o W s c h o d u do królestwa Dalriady w c e l u k o ro n ow a n i a
królów szkockich.
4
O s w a l d był w y c h o w a n k i e m klasztoru na Ionie, skąd s p r o w a d z i ł do s w e g o
królestwa u c z n i a ś w . K o l u m b y A i d a n a , który założył m o n a s t y r n a w y s p i e
Lindisfarne n a w s c h o d n i m w y b r z e ż u A n g l i i .
30

granice swego królestwa daleko na północ, gdzie do obrony


swych zdobyczy przed Piktami wybudował około 625 roku gród,
który dał później początek stolicy Szkocji, Edynburgowi
(Edwin's Burgh — gród Edwina). W ciągu kilkunastu lat Edwin
stał się najpotężniejszym władcą na Wyspach Brytyjskich.
Zwycięstwa nad Piktami i Brytami ze Strathclyde dały mu całą
Szkocję południową. Na zajętych obszarach najeźdźcy wprowa-
dzili własny język, stanowiący północną odmianę angielskiego.
W południowej Szkocji dialekt ten rozwinął się w język szkocki,
który z czasem wyparł stąd pierwotny język Szkotów, jakim był
gaelicki (język gaelicki utrzymywał się natomiast dość długo na
południowym zachodzie). Ekspansję Anglów na północ przerwa-
ła dopiero wiele lat później straszliwa klęska króla Northumbrii
Ecgfritha, poniesiona 20 maja 685 roku w bitwie z siłami
zjednoczonych Piktów dowodzonych przez króla Bruda mac
Bile'a (zm. 692) pod Nechtansmere, w pobliżu Forfar. W j e j
wyniku została wyznaczona granica między angielską Northum-
brią a królestwem Piktów. Jest więcej niż prawdopodobne, że
zwycięstwo odniesione przez Piktów pod Nechtansmere urato-
wało celtycką tożsamość Szkocji i umożliwiło ukształtowanie się
późniejszego narodu szkockiego. Po okresie kulturalnego roz-
kwitu i potęgi militarnej Northumbrii w VII i VIII wieku,
w następnym stuleciu znaczne obszary tego państwa zastały
zajęte przez Wikingów, a w X wieku podporządkowali je sobie
władcy saskiego królestwa Wessex, uważani za pierwszych
królów an g ielskich.
w-

Pod koniec VIII wieku wybrzeża Szkocji i wyspy położone


w j e j sąsiedztwie stały się przedmiotem zainteresowania
normańskich rozbójników morskich zwanych Wikingami.
Słaba władza królewska w Skandynawii, trudne warunki życia
i mocna pokusa zdobycia łatwego łupu były głównymi
przyczynami zamorskich wypraw Wikingów. Początkowo
najazdy drużyn skandynawskich ograniczały się jedynie do
sporadycznych i nieskoordynowanych napadów łupieskich
i rozbójniczych, kierowanych przez co bardziej awanturniczych
31

przedstawicieli starszyzny rodowej (jarlów). Wikingów przy-


ciągały zwłaszcza legendarne i łatwe do zdobycia bogactwa
monastyrów. Wyspy, takie jak Lindisfarne (obecnie Holy
Island) i Iona, były częstym celem wypraw rabusiów ze
Skandynawii, którzy już w połowie ósmego stulecia założyli
swoje bazy na Orkadach i Szetlandach. W 793 roku Wikin-
gowie złupili Lindisfarne, a w następnym roku najechali Ionę.
Kolejne napaści na Ionę miały miejsce w latach 795, 802, 806
i 825. Podczas ataku w 825 roku istniejący tu klasztor został
spalony, a większość mieszkańców ograbiona i wymordowana.
Podobny los spotkał mnichów z wyspy św. Niniana na
Szetlandach, którzy, w porę ostrzeżeni, zdołali jednak zakopać
swoje skarby (ich słynny piktyjski skarb został odnaleziony
dopiero w 1958 roku).
W IX wieku, prawdopodobnie w wyniku przeludnienia
niegościnnej ojczyzny, Normanowie podjęli próby stopniowego
osiedlania się na Wyspach Brytyjskich. Już około 800 roku
założyli osiedle Jarlshof na Szetlandach, a potem Lewis na
Hebrydach, gdzie do dziś ponad sto osiedli wciąż nosi
norwesko brzmiące nazwy. W pierwszej połowie IX wieku
Norwegowie opanowali szereg wysp u wybrzeży szkockich
i zdobyli pierwsze warowne przyczółki w Szkocji właściwej.
Z baz utworzonych na wyspach północnej Szkocji Wikingowie
rozprzestrzenili się na znaczne obszary Irlandii, Islandii, wyspy
Skye, Lewis i Harris oraz północną Anglię. Jest znamienne,
że akcja osiedleńcza Wikingów przebiegała szybciej w Szkocji
i Irlandii niż w Anglii. Powodem tego nie był wcale silniejszy
opór ludności miejscowej w Anglii, Wikingowie nie mieli
bowiem w owym czasie równych sobie przeciwników, lecz
wiele wspólnych cech łączących normańskich najeźdźców
z celtyckimi mieszkańcami Szkocji i Irlandii. Te podobieństwa
powodowały, że Normanowie chętnie osiedlali się wśród
Celtów i zawierali z nimi mieszane małżeństwa. Doprowadziło
to z czasem do asymilacji obu grup ludności. Wynikiem tego
było późniejsze wyodrębnienie się najbardziej wojowniczych
32

klanów szkockich wywodzących się bezpośrednio od norwes-


kich przodków, zwłaszcza w północnej Szkocji oraz na
wyspach położonych u j e j zachodnich wybrzeży 5 .
Najazdy i osadnictwo Wikingów na zachodnich wyspach
odcięły Szkotów od ich współplemieńców z Irlandii, przyczynia-
jąc się do konsolidacji ludów zamieszkujących Szkocję. W pier-
wszych dziesięcioleciach IX wieku napór Wikingów zagroził
królestwu szkockiej Dalriady w Argyll i zmusił jego mieszkań-
ców do ekspansji na tereny zajmowane przez Piktów. Wpraw-
dzie kontakty między Szkotami i Piktami istniały już w poprzed-
nim stuleciu, po tym jak część Szkotów z Dalriady przeniknęła
w głąb Atholl i Fife, a piktyjski król Angus I (729-761)
rozciągnął nad nimi swoją dominację, miały one jednak raczej
charakter pokojowy. Nieraz dochodziło do unii personalnych
i mariaży. Jeden z królów piktyjskich, Konstantyn (zm. 820)
objął w 811 roku tron Szkotów z Dalriady. Władzę po nim
przejął j e g o brat Angus II (zm. 834). Z powodu nasilenia się
wojen i konfliktów w latach trzydziestych IX wieku ta unia
personalna okazała się jednak jeszcze nietrwała. W 834 roku
Szkoci, pod wodzą swego króla Alpina mac Gabraina, wykorzys-
tując najazd Wikingów, zwyciężyli południowych Piktów
(śmierć poniósł wtedy ich król Angus II). W roku 839 ponieśli
jednak klęskę w bitwie z północnymi Piktami, w której Alpin
poległ. Świętujących zwycięstwo Piktów zupełnie niespodziewa-
nie zaatakowała obserwująca zmagania przeciwników armia
Wikingów. W krwawej walce, w której zmęczeni Piktowie nie
sprostali Norwegom, zginął ich ostatni król Uven, syn Angusa II.
Po śmierci Uvena zabrakło władcy, który zorganizowałby
dalszy opór Piktów przeciwko ekspansji Szkotów. Po 841
roku Szkoci opuścili stołeczny gród w Dunstaffnage koło
Oban i pod wodzą nowego króla. Kennetha mac Alpina, syna
zabitego Alpina, przenieśli się na wschód w kierunku Scone.
5
Klan G u n n z północy S z k o c j i oraz k l a n y M a c D o n a l d , L e w i s , Harris
i M a c L e o d z w y s p i z a c h o d n i e j S z k o c j i , p o d o b n i e j a k k l a n y MacQueen
i M a c A u l a y m a j a w s p ó l n e n o r w e s k o - s z k o c k i e korzenie.
33

Podbiwszy terytorium zajmowane przez południowych Piktów


Kenneth mac Alpin zjednoczył ludność szkockiej Dalriady
z Piktami tworząc nowe królestwo zwane Alba. To nowe
królestwo, ze stolicą w Scone, rozciągało się przez większą część
północnej i centralnej Szkocji na północ od linii między rzekami
Forth i Clyde. W stolicy nowego państewka, na słynnym
Kamieniu Przeznaczenia przewiezionym z Iony najpierw do
Dunstaffnage, a potem do Scone, władca Szkotów Kenneth mac
Alpin został w 843 roku koronowany na króla Piktów. Ceremo-
nia obwołania go królem Piktów odbyła się na świętym Wzgórzu
Zgromadzeń (Moor Hill) w Scone. Mac Alpin jako Kenneth I
rządził zjednoczonym królestwem Szkotów i Piktów przez
szesnaście lat, dając początek nowej dynastii Alpinów. Było to
możliwe także na drodze pokojowej, gdyż j e g o matka pocho-
dziła z królewskiego rodu Piktów, a jak wiadomo stosowali oni
zasadę sukcesji matrylineamej. Kenneth I prawdopodobnie
dokonał też podbojów wśród Piktów wschodnich oraz kilkakro-
tnie najeżdżał północną część królestwa Northumbrii, paląc
Dunbar i Melrose. Po atakach Wikingów na Ionę, przypuszczal-
nie w 849 lub 850 roku, przeniósł kuferek z kośćmi św.
Kolumby (znany jako relikwiarz z Monymusk — Monymusk
Reliquary) do Dunkeld, które stało się siedzibą szkockiego
Kościoła. Choć długo jeszcze szkockich królów grzebano na
Ionie, to centrum życia religijnego przeniosło się na wschodnie
wybrzeże. Obok Dunkeld powstał nowy ważny ośrodek
religijny — St. Andrews, gdzie według legendy złożono
przywiezione w VIII wieku z Patras w Grecji relikwie św.
Andrzeja apostoła, późniejszego patrona Szkocji.
Chociaż w tym okresie Szkoci stanowili zaledwie dziesiątą
część ludności królestwa Alba, to właśnie oni utworzyli elitę
polityczną i kulturalną nowego państwa. Dzięki s w e j wojow-
niczości i mieszanym małżeństwom stali się w niedługim
czasie ludem dominującym, a ich język upowszechnił się
w całym królestwie. Postępująca od roku 843 unia między
dwoma członami królestwa odbywała się głównie dzięki
34

małżeństwom. Zgodnie z obyczajem małżeńskim Piktów


dziedziczenie odbywało się w linii żeńskiej. W przeciwieństwie
do nich u Szkotów dziedziczenie odbywało się w linii męskiej.
Po pewnym czasie system społeczny Piktów uległ likwidacji
i chociaż stanowili oni większość ludności, zasymilowali się
ze Szkotami i Wikingami schodząc z kart historii jako jeden
z najbardziej tajemniczych ludów europejskich. Równocześnie
z nimi odeszło królestwo irlandzkiej Dalriady, które padło
w końcu pod ciosami Wikingów, choć pamięć o nim pozostała
żywa wśród zachodnich klanów przez następne tysiąc lat 6 .
Proces umacniania władzy we wspólnym królestwie Szkotów
i Piktów nie miał wyłącznie charakteru pokojowego i był
pełen krwawych i zdradzieckich wydarzeń. Pierwszy król
Szkotów i Piktów Kenneth I, noszący przydomek Śmiały
(Hardy), sprawował swą władzę w sposób krwawy i bez-
względny. Mówi się, że już podczas uczty koronacyjnej
w Scone kazał zamordować siedmiu swoich kuzynów z króles-
twa Dalriady, którzy mogli podważyć jego prawa do władzy
w nowym królestwie. Dzięki temu i podobnym uczynkom,
w których główną rolę odgrywał sztylet i trucizna, Kenneth I
utrwalił swe rządy, by później mogły one przejść najpierw
w ręce jego brata Donalda I, a potem kolejno dwóch synów
Kennetha I — Konstantyna I i Aeda. Kiedy Kenneth I zginął
w 859 roku (stracił życie w Forteviot na terytorium Piktów
i został pochowany na wyspie Iona, podobnie jak czterdziestu
ośmiu innych szkockich monarchów), jego królestwo było już
częściowo zjednoczone i na tyle silne, by bronić się przed
zewnętrznymi wrogami i próbami rozbicia go od wewnątrz.
Upłynęło jednak całe kolejne stulecie, zanim wrogie sobie
do niedawna ludy Szkotów i Piktów utworzyły wspólny naród
zjednoczony w ogniu walk o utrzymanie dotychczasowych
6
Po o s i e d l e n i u się S z k o t ó w w A r g y l l irlandzka c z ę ś ć Dalriady s t o p n i o w o
podupadała, a po n a j a z d a c h W i k i n g ó w na p o c z ą t k u IX w. z u p e ł n i e straciła
polityczną tożsamość. Dalriada szkocka nadal się rozrastała p o m i m o zaciekłego
o p o r u P i k t ó w , stając się w p o ł o w i e IX w. częścią s k ł a d o w ą k r ó l e s t w a A l b a .
35

granic. Zanim do tego doszło, trzech królów szkockich:


Konstantyn I (poległ w 877 roku w bitwie pod Inverdovat
w Fife), j e g o syn Donald II (zm. 900) i Indulf (zm. 962),
zginęło w walkach z Wikingami, rządy kilku innych trwały
zbyt krótko, by mogli wnieść istotny wkład w rozwój kraju.
Po stu sześćdziesięciu latach niszczycielskich najazdów Wikin-
gów, anarchii i toczonych ze zmiennym szczęściem walk
z nową agresją królów angielskich, jedność została z trudem
utrzymana, nie powstrzymała jednak Normanów przed osied-
laniem się w Szkocji. Mimo tego królestwo Alba było jednym
z niewielu obszarów na Wyspach, które oparły się inwazji
Wikingów. Jednak starodawna więź z Irlandią, z której
wyemigrowali Szkoci, została zerwana przez kordon utworzony
przez osadników skandynawskich na Hebrydach i w Irlandii.
Alba pozostawała też przez długi czas w izolacji od sąsiednich
terytoriów angielskich, również podbitych przez Normanów.
Groźba najazdów Wikingów na Anglię pojawiła się już pod
koniec VIII wieku, jednak główna fala najeźdźców skierowała
się wtedy na wyspy i wybrzeża Szkocji oraz na Irlandię.
Wikingowie byli przede wszystkim rozbójnikami, których bardziej
interesowała grabież i gromadzenie zdobyczy niż systematyczne
podboje terytorialne. Wojnę kochali i chociaż nigdy nie parli do
walnej bitwy, a w razie potrzeby potrafili jej zręcznie unikać, to
jeśli przyszło do bezpośredniego starcia, walczyli chętnie i z za-
pałem. Jako urodzeni wojownicy, dyscyplinę i organizację,
oparte na bezwzględnym posłuszeństwie swoim wodzom
— członkom starszyzny rodowej — mieli niejako we krwi, co
na tle ich przeciwników, z jakimi spotykali się na Wyspach
Brytyjskich i w innych krajach Europy Zachodniej, uznać należy
za cechę wyjątkową. Walczyli na ogół pieszo, włócznią, mieczem
i toporem, sporadycznie używali także łuku. Ciało osłaniali
skórzanym kaftanem (później rozpowszechniły się wśród nich
kolczugi), hełmem i dużą okrągłą tarczą. W walkach z przewa-
żającym liczebnie i lepiej uzbrojonym, ale niezdyscyplinowanym
i źle dowodzonym pospolitym ruszeniem, z którym na początku
36

mieli do czynienia podczas swoich wypraw do Brytanii, stosowali


najchętniej taktykę zaczepno-obronną, skutecznie równoważącą
przewagę przeciwnika. Wyprawy zuchwałych skandynawskich
rozbójników morskich ułatwiała ogromna sprawność żeglarska
Normanów. Ich okręty (zwane drakkarami), długie i wąskie,
poruszane wiosłami lub za pomocą żagla, osiągały znaczną
szybkość (dochodzącą do dziesięciu węzłów), dzięki czemu
Wikingowie potrafili zaskakiwać przeciwnika. Niewielkie zanu-
rzenie okrętów pozwalało im docierać w górę rzek i napadać na
osady położone z dala od morza.
Do połowy IX wieku najazdy Wikingów na Anglię, głównie
Duńczyków, ograniczały się do wypraw mających na celu
rabunek lub wymuszenie na miejscowej ludności haraczu,
znanego w historii pod nazwą Datiegeld („złoto Duńczy-
ków") 7 . W 850 roku Wikingowie obrócili w perzynę Londyn
i Canterbury, a w latach 851-853 założyli pierwsze stałe bazy
na terytorium angielskim na wyspie Thanet (koło Margate)
i wyspie Sheppy u ujścia Tamizy. Po 865 roku duńscy
Wikingowie rozpoczęli już systematyczną grabież wschodniej
i północnej Anglii. W 867 roku zadali zdecydowaną klęskę
armii Anglosasów z Northumbrii pod Yorkiem, a następnie
przystąpili do zasiedlania podbitych ziem. W 874 roku, po
złupieniu angielskiej Northumbrii, skandynawscy najeźdźcy,
prowadzeni przez okrutnego wodza Halfdena, zaatakowali
południową Szkocję (Galloway). Ubogie ziemie szkockie nie
mogły jednak na długo zatrzymać chciwych łupów Wikingów.
Po kilku latach wojen i nieustannych haraczy ziemie na
północy zaczęły przedstawiać dla nich coraz mniejszą wartość.
W 876 roku wojownicy duńscy wycofali się z powrotem do
Northumbrii, gdzie podjęli zorganizowaną akcję osiedleńczą.
W ciągu zaledwie kilku lat udało im się zająć całą Northum-

7
Pomysł płacenia h a r a c z u D u ń c z y k o m w celu p o w s t r z y m a n i a ich d a l s z y c h
n a j a z d ó w n a A n g l i ę w y s z e d ł o d k r ó l ó w a n g i e l s k i c h . N a krótko p o w s t r z y m a ł
on n a j e ź d ź c ó w i o k r e s o w o z a p e w n i ł A n g l i i trochę s p o k o j u , m.in. w 842 r.
przy p o m o c y danegeldu u r a t o w a n o o d g r a b i e ż y L o n d y n .
37

brię, a następnie podbić i zasiedlić ponad połowę obszaru


anglosaskiej Brytanii, który stał się terenem „duńskiego prawa"
(Danelaw). Kulminacją wpływów Skandynawów w Anglii
było doprowadzenie w 1016 roku do osadzenia na tronie
angielskim króla duńskiego Kanuta Wielkiego.
Zanim do tego doszło, anglosascy królowie Anglii toczyli
uporczywe walki z niebezpiecznie rozrastająca się potęgą
Wikingów migrujących z Irlandii i Skandynawii. Niszczyciel-
skie najazdy Normanów przyspieszyły polityczne zjednoczenie
kraju. Potrzeba obrony kraju w ciężkiej walce z Normanami
uwarunkowała nieodzowność zjednoczenia. Królestwo Wessek-
su na południowym zachodzie skupiło wokół siebie wojujące
dawniej ze sobą państewka anglosaskie i będąc mniej dostępne
dla napadów duńskich niż pozostałe dzielnice Anglii, stało się
głównym ośrodkiem oporu przeciwko najeźdźcom. Jeden
z wybitniejszych władców angielskich tego okresu, król
Wesseksu Edward Starszy (zm. 924) odniósł w 910 roku
wielkie zwycięstwo nad Duńczykami pod Tettenhall (Staffor-
dshire), a w latach następnych pokonał Regnalda, króla
Norwegów w Yorku i zmusił do złożenia hołdu wyróżniającego
się władcę Alby — Konstantyna II, wnuka Kennetha I,
jednego z najpotężniejszych wczesnych królów szkockich.
Długie panowanie Konstantyna II (900-943) dowodzi j e g o
siły w okresie konfliktów dynastycznych i obcych najazdów.
Na początku jego panowania królestwo było jeszcze niepokojone
przez duńskich Wikingów, których najazdy były dość skutecznie
odpierane. W 903 roku Wikingowie złupili Dunkeld i całą
Albę, ale rok później zostali przepędzeni po bitwie pod
Strathearn. W ósmym roku panowania Konstantyna II duński
król Dublina, Rongwald (jeden z j e g o poprzedników — Olaf
Biały, żonaty z córką Kennetha I, corocznie najeżdżał ziemie
Piktów i Brytów ze Strathclyde za panowania Konstantyna I)
spustoszył Dunblane. Sześć lat później ten sam wódz został
pokonany przez Konstantyna w bitwie nad rzeką Tyne. Dzięki
temu zwycięstwu Konstantyn uchronił swoje ziemie od dalszych
38

poważnych ataków Wikingów. Mimo wojen Konstantyn prze-


prowadził dwie ważne reformy we wczesnym okresie swojego
panowania — kościelna i świecką. W 906 roku ustanowił
Kościół szkocki, który przed laty zdławili królowie Piktów.
Dwa lata później wraz ze śmiercią Donalda, króla Brytów ze
Strathclyde, doprowadził do wyboru na tron tego królestwa
swojego brata Donalda.
W późniejszym okresie swoich rządów Konstantyn II musiał
stawić czoło znacznie silniejszemu przeciwnikowi — zachod-
nim Sasom, których królowie (władcy Wesseksu) ciągle
posuwali się na północ. Jednemu z nich, Athelstanowi
(924-939), synowi Edwarda Starszego, udało się zhołdować
Brytów ze Strathclyde i dzięki efektywnym działaniom na
lądzie i na morzu poważnie zagrozić Szkocji. W roku 934.
zapewne na skutek prewencyjnych ataków szkockich na
Northumbrię, Athelstan najechał Szkocję z wielkimi siłami.
Prócz Anglów i Sasów w wyprawie wzięły udział posiłki
walijskie i duńskie. Na lądzie siły Athelstana doszły na
północy aż do Kincardine, a od strony morza jego flota
wojenna zaatakowała wybrzeże szkockie aż do Caithness.
Wzrost potęgi Wesseksu, zagrażającego północnym królest-
wom, nie mógł pozostać bez odpowiedzi. Po inwazji Athelstana
na Szkocję Konstantyn II utworzył przeciwko niemu koalicję
z udziałem Brytów ze Strathclyde i wodzów normańskich
z Irlandii (m.in. duńskiego króla Dublina Olafa syna Gutfritha)
i rozpoczął nową wojnę z królem Wesseksu. Po trzech latach
zaciekłych walk Athelstan odniósł decydujące zwycięstwo
w bitwie pod Brunanburgh (937) w północnym Dumfries,
które doprowadziło ostatecznie do uzależnienia opornego
władcy Szkotów. W krwawym boju, który przeszedł do
annałów historii Anglii, zginął syn Konstantyna Cellach,
czterech królów i siedmiu earlów. Sam Konstantyn zbiegł do
Szkocji, gdzie w podeszłym wieku zrezygnował z korony na
rzecz tonsury i w 943 roku wstąpił do klasztoru. Władzę po
nim objął jego kuzyn Malcolm I, syn Donalda II.
39
40

Malcolm I (zm. 954) po raz pierwszy przyłączył do swego


królestwa krainę Moray na północy Szkocji. Po wypędzeniu
Wikingów z Yorku i Northumbrii nowy król Anglii, Edmund
(zm. 946), podbił sprzymierzone z Norwegami brytyjskie
królestwo Strathclyde (starożytną Cumbrię — późniejszy Cum-
berland) i wykazując rzadki instynkt polityczny oddał je w 945
roku jako lenno Malcolmowi I w zamian za sojusz z Anglią
(kilka lat później brytyjski król Dunmail odzyskał władzę
w Strathclyde, które ostatecznie stało się własnością panującej
dynastii szkockiej przed 1034 rokiem). Po śmierci Edmunda
i ponownym najeździe Skandynawów Szkoci wznowili ataki
przeciwko Anglikom, wskutek czego brat Edmunda, król Eadred,
odebrał im w 954 roku północne ziemie i przyłączył je ponownie
do swojego królestwa. W tym samym roku został zamordowany
Malcolm I. Tron objął po nim Indulf (954-962), syn Konstanty-
na II, który wsławił się tym, że ok. 960 roku zdobył Edynburg,
a dwa lata potem zginął odpierając kolejny najazd Wikingów.
Syn Malcolma I, Kenneth II (zm. 995), król zjednoczonych
Piktów i Szkotów, rozpoczął swoje panowanie od rozgromienia
Brytów, prawdopodobnie w akcie zemsty, co świadczy o ze-
rwaniu dość trwałego do tej pory sojuszu królów Szkocji
z władcami królestwa Strathclyde. Zwaśnienie obu królestw
wykorzystał król Anglosasów Edgar (zm. 975), syn Edmunda.
Imię Kennetha II znajduje się w grupie królów z północnej
i zachodniej Brytanii, którzy mieli ponoć podporządkować się
Edgarowi w Chester niedługo po jego koronacji w roku 973.
Krótko po tym wydarzeniu Edgar, idąc po linii wytyczonej
przez jego ojca, oddał Kennethowi II region położony między
rzekami Tweed i Forth (znany później jako Lothian). Jest to
pierwsza wzmianka o rzece Tweed jako uznanej granicy
między Anglią a szkockim królestwem Alby. Kenneth II
został zamordowany, najprawdopodobniej przez swoich włas-
nych poddanych, w Fettercaim w Mearns. Tron po nim objął
kuzyn Konstantyn III (995-997). Po dwóch latach panowania
został zamordowany przez nieślubnego syna Malcolma I Ken-
41

netha lub s w o j e g o następcę, Kennetha III. Kenneth III


(997-1005), wnuk Malcolma I, sam został zabity w Mon-
zievaird przez Malcolma, syna Kennetha II. który objął tron
jako Malcolm II.
Po latach, kiedy to rzadko który szkocki król umierał w swoim
łożu, ostateczne zjednoczenie Szkocji nastąpiło pod berłem
Malcolma II (1005-1034) i jego następców Duncana I i Makbe-
ta, chociaż wyspy pozostały nadal w rękach Normanów, a i na
głównym lądzie było wiele niezależnych osiedli normańskich.
Znacznym osiągnięciem Malcolma II było podporządkowanie
sobie północnej Szkocji, czego dokonał głównie poprzez mariaże
(m.in. wydał swą córkę Donadę za Sigurda Mocnego, władcę
Orkad). Tamtejsi udzielni panowie, norwescy jarlowie i rodzimi
mormaerzy (lokalni naczelnicy — o d p o w i e d n i c y późniejszych
earlów), stanowili jeszcze w następnych stuleciach poważny
problem dla władzy centralnej. Szkoci nadal najeżdżali północną
Anglię i sami byli najeżdżani przez Anglików i Duńczyków.
W roku 1009 nastąpił wielki najazd duński na Szkocję. Malcolm I
próbował stawić mu czoło, poniósł jednak klęskę z rąk króla
duńskiego Swena l Widłobrodego (985-1014) pod Nairn. Mimo
to Duńczycy zmuszeni zostali do odwrotu. W następnym roku
Duńczycy znowu najechali Szkocję, tym razem jednak Malcolm
odniósł ostateczne zwycięstwo nad Swenem w zajadłej bitwie
pod Mortflack.
Pamiętne zwycięstwo Athelstana nad koalicją Szkotów,
Brytów i normańskich wodzów z Irlandii w bitwie pod
Brunanburgh w 937 roku dało mu panowanie nad całą Brytanią.
Tym samym po raz pierwszy w dziejach cała Brytania
zjednoczona została pod jednym berłem. Schyłek stulecia
przyniósł jednak nową inwazję duńską Swena Widłobrodego.
W bitwie pod Maldon (991) w Essex Duńczycy odnieśli jedno
z ważniejszych zwycięstw w historii swoich wypraw, po
którym nastąpił całkowity podbój Anglii przez Swena i j e g o
następcę Kanuta, zwanego Wielkim. Po objęciu tronu Anglii
przez Kanuta Wielkiego (1016-1035) jego oczy skierowały
42

się na północ, zwłaszcza na pograniczne ziemie między Tweed


a zatoką Forth, do których władcy Szkocji i Anglii od dawna
rościli prawa. W 1018 roku Kanut wyprawił się do Szkocji, lecz
połączone siły Szkotów pod wodzą Malcolma II i Brytów
z ostatnim królem Strathclyde Owenem Łysym, rozbiły j e g o
armię w zaciętej bitwie pod Carham nad rzeką Tweed. Klęska ta
powstrzymała na jakiś czas agresywne zapędy Anglii na północy.
Dzięki zwycięstwu pod Carham Malcolm II włączył do Szkocji
Lothian i opanował Strathclyde. Malcolm II był pierwszym
władcą panującym na ziemiach odpowiadających w przybliżeniu
terytorium dzisiejszej Szkocji. Przesunięcie granicy na południe
od rzeki Tweed przyniosło Szkocji nie tylko zdobycze terytorial-
ne, ale także korzyści cywilizacyjne. Na tym właśnie świeżo
zdobytym terytorium, gdzie posługiwano się językiem angiels-
kim, z j e g o żyznymi ziemiami i położonym na skale Edynbur-
giem, szkocka władza królewska stała się bardziej podatna na
wpływy anglo-normandzkie i system feudalny. W następnym
stuleciu angielska mowa i organizacja feudalna zaczęły się stąd
upowszechniać także w celtyckich rejonach południowo-zachod-
niej Szkocji, wypierając stamtąd język gaelicki i tradycyjną
organizację plemienną.
Mimo faktycznej unifikacji kraju i — formalnie rzecz
biorąc — powszechnego uznania praw suwerennych króla
(samodzielność utrzymały jedynie wyspiarskie posiadłości
Normanów) Szkocja pogrążała się w anarchii. W tym samym
roku, w którym Szkoci pokonali Kanuta pod Carham (1018),
zmarł nie pozostawiając po sobie następcy ostatni król Brytów
ze Strathclyde Owen Łysy (niewykluczone, że zginął w bitwie
pod Carham lub zmarł z odniesionych tam ran). Opuszczony
przez niego tron objął spokrewniony z królewskim rodem
Brytów w linii żeńskiej wnuk Malcolma, Duncan.
Ponieważ Malcolm II miał jedynie trzy córki, otwierało to
drogę do sporów sukcesyjnych. Dla ich zażegnania król
wyznaczył na swego dziedzica syna swej najstarszej córki
Bcthoc i Crinana, świeckiego opata Dunkeld, Duncana. Chcąc
43

mu zapewnić następstwo tronu Szkocji, Malcolm II, który sam


objął tron po zamordowaniu swego poprzednika Kennetha III
(1005), starał się usunąć potencjalnych rywali do korony.
W tym celu zgładził dwóch wnuków Kennetha III, kładąc
w ten sposób kres pierwszej dynastii szkockiej wywodzącej
się od Alpina.
Szesnaście lat po objęciu władzy w królestwie Strathclyde
Duncan zasiadł także na tronie Szkocji wykorzystując, początko-
wo bezkonfliktowo, dziwny zbieg roszczeń do korony, który
wyeliminował j e g o mającego większe prawo kuzyna Makbeta,
podległego królowi Szkocji władcę krainy Moray (zarówno
Duncan, jak i Makbet opierali swe roszczenia do tronu na
pochodzeniu matek). Tym samym pogwałcony został ustalony
system sukcesji, dający pierwszeństwo do tronu najstarszemu
przedstawicielowi rodu, niekoniecznie potomkowi umierającego
króla 8 . Jednak dzięki Duncanowi, który obejmując tron zjedno-
czył Albę ze Strathclyde, Cumbrią i Lothian, granice Szkocji
znacznie się rozszerzyły sięgając głęboko na południe, na tereny,
które dziś należą do Anglii. Królestwo Duncana rozciągało się od
rzeki Tweed do zatoki Moray, tak więc władał on państwem
większym niż którykolwiek z j e g o poprzedników.
Panowanie Duncana było krótkie (1034-1040). Objął tron
w trzydziestym trzecim roku życia, a sześć lat później został
zabity. Był gwałtownym i zepsutym młodym człowiekiem,
którego rządy nie przyniosły chwały ani Szkocji, ani j e g o
własnemu rodowi. Wbrew mądrym radom szkockiej starszyzny
Duncan najechał w 1039 roku Northumbrię i bez powodzenia
oblegał Durham. Słabo zaplanowana kampania okazała się
8
S u k c e s j ę r e g u l o w a ł o z w y c z a j o w e p r a w o tanistry, m a j ą c e ścisły z w i ą z e k
ze staroirlandzką strukturą o r g a n i z a c j i s p o ł e c z n e j , której p o d s t a w o w y e l e m e n t
stanowiła c z t e r o p o k o le n i o w a rodzina ( fami lia), w y w o d z ą c a się o d w s p ó l n e g o
pradziadka. Przy w y b o r z e n o w e g o n ac ze ln ik a r o d z i n y , z w a n e g o tanistą, brano
pod u w a g ę c e c h y fizyczne i zdolności u m y s ł o w e kwalifikujące wybraną
osobę d o s p r a w o w a n i a w ł a d z y . Dopiero pod koniec XI w. zaczęła się
utrwalać zasada p r i m o g e n i t u r y , z g o d n i e z którą p r a w o do tronu posiada
najstarszy, l e g a l n y s y n w ł a d c y .
44

tragiczną w skutkach katastrofą, po której Szkoci musieli się


wycofać. Wieści o upokarzającej klęsce poprzedziły powrót
Duncana, przeciwko któremu w następnym roku wybuchł
bunt możnych, na czele którego stanął kuzyn Duncana,
Thorfinn (wnuk Malcolma II i syn Sigurga Mocnego z Orkad),
sprawujący samodzielną władzę w Caithness. Sytuację wyko-
rzystał Makbet, wspierany przez silne stronnictwo z Moray, za
sprawą którego wybuchły walki wewnętrzne (wsławione
później przez Szekspira). Zakończyły się one śmiercią Duncana
z ręki Makbeta 14 sierpnia 1040 roku w potyczce pod
Bothgouanan, w pobliżu Hlgin (a nie, jak u Szekspira,
w wyniku mordu dokonanego przez Makbeta w łożu). Zabity
Duncan pozostawił po sobie dwóch synów, Malcolma i Donal-
da, których matką była northumbryjska księżniczka Sybilla,
kuzynka angielskiego earla Northumbrii Siwarda. Młodzi
książęta uszli na wygnanie. Siedmioletni Donald wysłany
został na Hebrydy, gdzie wychowywał się w atmosferze
celtyckiej. Dziewięcioletniego Malcolma przewieziono nato-
miast do Northumbrii pod opiekę Siwarda. Stamtąd chłopiec
trafił na dwór angielski Edwarda Wyznawcy (1042-1046),
gdzie mógł poznać kulturę angielską i normandzko-francuską.
Urodzony ok. 1005 roku Makbet, którego legenda stała się
kanwą słynnej tragedii Szekspira Makbet, pochodził z królew-
skiego rodu wywodzącego się w linii prostej od Kennetha
mac Alpina. Był synem młodszej córki Malcolma II i Find-
leacha z Moray (zm. 1010) oraz mężem Grouch, której
przodkiem był zamordowany przez Malcolma I król Kenneth
III. Około 1032 roku objął po pierwszym mężu Grouch,
Gillacomeanie tytuł mormaera prowincji Moray. Siedemnas-
toletnie rządy Makbeta były dla Szkocji latami spokoju i pro-
sperity. Pod jego rządami północna i południowa Szkocja stała
się jednolitym i dość stabilnym organizmem państwowym.
Wbrew popularnej opinii powstałej pod wpływem dramatu
Szekspira, Makbet był mądrym i odnoszącym sukcesy władcą
(a nie żądnym władzy uzurpatorem). W roku 1045 zwyciężył
45

dowodzoną przez Crinana, ojca Duncana I, armię buntowników


pod Dunkeld (dziś w regionie Tayside), ukrócił anarchię,
troszczył się o bezpieczeństwo poddanych i dbał o stabilizację
życia w kraju. Jako pierwszy zorganizował oddziały stróżów
prawa, które patrolowały najodleglejsze zakątki Szkocji wymu-
szając przestrzeganie prawa i porządku. W 1046 roku odparł
najazd Siwarda, który próbował bez powodzenia zdetronizować
Makbeta na rzecz przebywającego na wygnaniu w Anglii
starszego syna Duncana I, Malcolma, zwanego Wielkogłowym
(Canmore). Przed rokiem 1050 Makbet czuł się na tyle pewnie,
by opuścić Szkocję i udać się na pielgrzymkę do Rzymu (być
może z pokutą za śmierć Duncana). Jednak już w 1054 roku
Makbetowi nie udało się odeprzeć kolejnego najazdu Siwarda,
sprowokowanego przez dwudziestotrzyletniego wówczas Malcol-
ma Wielkogłowego, zachęcanego przez Edwarda Wyznawcę.
Pokonany 27 lipca pod Dunsinane, niedaleko Perth, Makbet
został zmuszony do zrzeczenia się części południowej Szkocji na
rzecz Malcolma. Sam uszedł na północ do Moray, gdzie rządził
jeszcze przez trzy lata. W roku 1057 Malcolm z angielską
pomocą zebrał nową armię i wtargnął w głąb Szkocji. W bitwie
stoczonej 15 sierpnia pod Lumphanan, w pobliżu Aberdeen.
Makbet został pokonany i zabity (pochowano go na wyspie Iona,
miejscu spoczynku prawowitych władców, a nie uzurpatorów).
Jego zwolennicy okrzyknęli królem przyrodniego syna Makbeta,
Lulacha. Gdy Lulach zginął 17 marca 1058 roku w bitwie
z Malcolmem, Wielkogłowy zdławił resztki oporu i przy pomocy
Anglików koronował się na króla Szkocji jako Malcolm III
(1057-1093). Tym samym stał się założycielem nowej dynastii
Canmore, która umocniła władzę królewską w Szkocji.
Makbet był ostatnim z królów Szkocji, którzy mówili
językiem dawnych Celtów i reprezentowali jej stary szkocko-
piktyjski charakter wywodzący się od czasów Kennetha mac
Alpina. Aż do końca jego panowania Szkocja pozostawała
poza sferą wpływów angielskich. Dla Malcolma III, wy-
chowanego na wygnaniu w Anglii i częściowo w Normandii,
46

pierwszym językiem był angielski, a w j e g o otoczeniu


było wielu panów angielskich i normandzkich, którzy wy-
wierali na niego istotny wpływ. Wraz z j e g o wstąpieniem
na tron Szkocji decydującą rolę w kraju zaczęły odgrywać
siły pozostające pod wpływem Anglii, znajdujące oparcie
dla swych rządów w dolnej Szkocji. Zdobywszy władzę
nad Szkotami przy pomocy Anglików Malcolm III za-
początkował długotrwały proces uzależniania kraju od po-
łudniowego sąsiada i wydatnie przyczynił się do zaistnienia
polityki promowania wśród możnych szkockich interesów
Anglii w zamian za bogactwa, ziemie i tytuły. Odtąd
Szkocja, a ściślej j e j nizinna część, zaczyna tracić coraz
bardziej swe cechy celtyckie i wkraczać na drogę feudalizmu
wzorowanego na normańskiej już wtedy Anglii.
Pomagając Malcolmowi Wielkogłowemu zdobyć koronę
Anglicy nie kierowali się wcale jego dobrem, ale chęcią
rozciągnięcia swoich wpływów w Szkocji i chociaż w pew-
nym stopniu im się to udało, początkowo bardzo się na nim
zawiedli. Umocniwszy się na tronie Malcolm III zapomniał
o wielu zobowiązaniach wobec Anglików i zamiast tego
zawarł w 1059 roku przymierze z władcą Wikingów z północ-
nej Szkocji Thorfinnem Mocnym. Mając silnego sojusznika
na północy starał się rządzić w warunkach niezależności od
Anglii, co mu się udało aż do czasu normandzkiego najazdu
na Anglię w 1066 roku 9.
Podbój normandzki Wilhelma Zdobywcy z 1066 roku
okazał się równie istotny dla losów Anglii, co Szkocji. Już pół
roku po bitwie pod Hastings, wiosną 1067 roku, w wielu
regionach Anglii zaczęły się niepokoje. Korzystając z wyjazdu
Wilhelma do Normandii Anglosasi wzniecili spontaniczne
powstania przeciwko normandzkim najeźdźcom. Przypadki
rebelii stały się groźniejsze, gdy pojawiła się możliwość
9 P o w o d e m n a j a z d u b y ły r o s z c z e n i a W i l h e l m a d o tronu a n g i e l s k i e g o ,
n a k t ó r y m w styczniu 1066 r. po śmierci E d w a r d a W y z n a w c y zasiadł
o b r an y przez w i t a n ó w ( w e d ł u g praw a n g l o s a s k i c h ) król Harold II.
47

najazdu Duńczyków. Królewicz angielski Edgar Aethling 10


(1050-1125), wnuk króla Edmunda Żelaznobokiego (zm.
1016), złożył hołd wasalny Wilhelmowi Zdobywcy, mimo to
wybuchały wzniecane w j e g o imieniu powstania. Do najwięk-
szego z nich doszło w 1069 roku w północnej i północno-
-wschodniej Anglii, gdzie w znacznie większym stopniu niż
w innych częściach kraju zachowała się jeszcze liczna warstwa
wolnych chłopów i szlachty anglosaskiej. W 1068 roku Edgar
z matką i siostrami uciekł do Szkocji, zaś j e g o wodzowie
Edwin i Morkar podnieśli bunt w Northumbrii. Powstańcy,
wsparci przez posiłki duńskie jarla Osbiorna, wysłanego do
Anglii przez króla Swena Estridsena, zdobyli York. Tam też
Wilhelm skierował swoją pierwszą ekspedycję na północ
w 1068 roku. Brak politycznej jedności wśród Anglosasów,
waśnie wśród arystokracji i słabość władzy królewskiej
przesądziły negatywnie o wyniku walki. W ciągu roku Wilhelm
musiał zorganizować dwie kolejne wyprawy na północ, zanim
udało mu się pokonać Duńczyków i zmusić ich do opuszczenia
Wyspy. W styczniu 1070 roku resztki powstańców z Nort-
humbrii, przyparte do granicy szkockiej, złożyły broń w obozie
Wilhelma nad rzeką Tees. Opór Northumbrii został ostatecznie
złamany. Wiosną 1071 roku padł ostatni bastion powstańców
z Lincolnshire na wyspie Ely. „Wielkie powstanie Północy"
(1067-1071) przeciwko panowaniu Wilhelma dobiegło końca.
Do 1072 roku Wilhelm stłumił z całą bezwzględnością
i okrucieństwem wszelkie próby oporu Anglosasów, pustosząc
przy tym znaczne obszary kraju. Najeźdźcy okrutnie rozprawili
się z powstańcami. Kwitnąca dolina Yorku i większa część
Durham, główne ogniska powstania, zostały zamienione
10
Edgar A e t h l i n g (ok. 1051-1125) w w i e k u 15 lat b y ł k a n d y d a t e m do
tronu A n g l i i po śmierci Harolda II, który poległ p o d Hastings. Po p o d b o j u
An g l i i przez N o r m a n ó w został w a s a l e m d w ó c h normańskich królów W i l h e l m a I
i W i l h e l m a II. W 1074 r. p o n o w n i e złożył hołd w a s a l n y W i l h e l m o w i I i w 1086
roku stanął na c z e l e sił normańskich w y s ł a n y c h przez W i l h e l m a na p o d b ó j
ziem w płd. W ł o s z e c h . W 1102 r. w y r u s z y ł na krucjatę, p o d c z a s której
do w o d z i ł flotą ws pi e r ają cą działania k r z y ż o w c ó w .
48

w pustynie i przez następne dziesięciolecia były prawie bezlud-


ne. Niezwykłe okrucieństwo przejawiane przez normandzkich
zdobywców było obliczone na to, aby na przyszłość zapobiec
podobnym powstaniom. Równolegle z pacyfikacją kraju prowa-
dził Wilhelm akcję konfiskowania ziemi możnych anglosaskich
i rozdawania j e j feudalom normandzkim i francuskim — krew-
nym i towarzyszom broni Wilhelma oraz przybyłym z nim
z Normandii duchownym. Tylko niższe warstwy posiadaczy
anglosaskich zachowały swoje majątki, ale musiały podporząd-
kować się normandzkim feudałom (zwanym od tego czasu
baronami). Większość staroangielskiej arystokracji uciekła na
północ, znajdując schronienie na nizinach południowej Szkocji.
Angielscy wygnańcy spotkali się tam z życzliwym przyjęciem
i pomocą Malcolma III. W 1070 roku Malcolm poślubił jako
swoją drugą żonę (pierwszą była zmarła w roku 1069 księżnicz-
ka norweska Ingeborga, z którą miał troje dzieci, w tym
późniejszego króla Duncana II), jedną z sióstr Edgara Aethlinga,
Małgorzatę, nabywając przez to małżeństwo tytuł do korony
Anglii. Sam Edgar stale przebywał na dworze szkockim. Napływ
uciekinierów z Anglii na niziny Szkocji, i tak już zamieszkane
przez mieszaną społeczność Szkotów i Brytów, zmienił całkowi-
cie oblicze tej części kraju. Z każdym następnym pokoleniem
wpływy angielskie i normandzkie na południu Szkocji rosły
i powiększały różnicę dzielącą ją od części północnej i wysp na
zachodzie kraju.
Małżeństwo Malcolma III z angielską księżniczką Mał-
gorzatą (1046-1093) wzmogło znaczenie elementu angiels-
kiego (później także normandzkiego) na dworze szkockim.
Angielska żona Malcolma okazała się energiczną i bardzo
religijną młodą kobietą. Mimo pierwotnego zamiaru wstąpienia
do klasztoru poślubiła króla Szkotów. Wpływając na męża
i dwór popierała interesy kościelne oraz dbała o losy ludności
angielskiej zamieszkującej ziemie należące do Szkocji. Prze-
wyższająca męża dworskim obyciem, ogładą, i wykształceniem
Małgorzata szybko wprowadziła na dworze szkockim angiel-
49

skie zwyczaje i zmieniła oblicze szkockiego kościoła, narzu-


cając mu angielską liturgię, celibat (do tego czasu szkoccy
duchowni mogli zawierać małżeństwa) i episkopalny system
organizacji. Malcolm III, wykształcony i od dziewiątego roku
życia wychowany w Anglii, podzielał poglądy żony i po-
zwalając j e j na dokonywanie zmian w dużym stopniu przy-
czynił się do umocnienia wpływów angielskich. W czasie
swojego panowania przeniósł polityczne i kulturalne centrum
kraju na południe do Dunfermline, które na wiele następnych
lat stało się stolicą S zk o cji 11 i z rzadka tylko okazywał
zainteresowanie północną częścią kraju. Było to główną
przyczyną późniejszego podziału Szkocji na zanglicyzowaną
część południową i celtycko-normańską część północną.
Udzielając pomocy Edgarowi Aethlingowi i dążąc do
zabezpieczenia południowych granic swego królestwa Mal-
colm III przeprowadził serię ataków na graniczne tereny
północnej Anglii. Sprowokował tym w 1071 roku wielki
odwetowy morski i lądowy najazd Normanów pod wodzą
samego Wilhelma Zdobywcy. W roku 1072 Wilhelm wkroczył
do Szkocji i zmusił Malcolma III do uznania jego zwierzch-
nictwa, kończąc tym samym podbój Anglii. Armia normandz-
ka, atakująca Szkocję w 1072 roku, miała głównie na celu
zmuszenie króla szkockiego do zaprzestania udzielania pomocy
królewiczowi Edgarowi, który został wygnany i musiał uciekać
do Flandrii. W Abernethy nad rzeką Tay, niedaleko Perth,
Malcolm III bez walki złożył hołd wasalny Wilhelmowi i dał
mu swego najstarszego syna Duncana na zakładnika. Akt ten
nie zakładał jakiegoś specjalnego ograniczenia niepodległości
Szkocji. Wkrótce zresztą Malcolm naruszył zobowiązania
leudalne i przeprowadził pięć kolejnych najazdów na Anglię.
Nowe najazdy Szkotów w latach 1077-1080 doprowadziły
w odwecie do kolejnej ekspedycji angielskiej. Pierworodny
syn Wilhelma Zdobywcy, Robert Curthose, zwany Krótka
11 W 1072 r. k r ó l o w a Małgorzata u f u n d o w a ł a w D u n f e r m l i n e o p a c t w o
na w z ó r angielski, w k t ó r y m p o c h o w a n o k il k u p ó ź n i e j s z y c h królów S z k o c j i .
50

Pończocha (jak go żartobliwie zwano ze względu na niepokaź-


ną posturę), najechał Szkocję, uprzedzając przygotowania
Szkotów do zajęcia spustoszonych wcześniej przez wojska
normandzkie terytoriów w Northumbrii. Pamiątką po wyprawie
Roberta na północ był zamek normandzki nad rzeką Tyne.
wokół którego powstało z czasem miasto Newcastle.
W 1091 roku Malcolm III, wykorzystując chaos feudalny
w Normandii i walki wewnętrzne pomiędzy synami Wilhelma
Zdobywcy: Robertem, Wilhelmem i Henrykiem, dokonał nowe-
go najazdu na północną Anglię. Powodem do ataku była znowu
sprawa szwagra Malcolma Edgara Aethlinga. W roku 1091, po
objęciu tronu Anglii przez drugiego syna i następcę Wilhelma
Zdobywcy, Wilhelma II Rudego (1087-1100), Edgar, który po
śmierci Wilhelma Zdobywcy znalazł schronienie na dworze
księcia Normandii Roberta Curthose, został pozbawiony swych
normandzkieh ziem i wygnany. Wypędzony Edgar uszedł na
dwór Malcolma III do Szkocji. Tu, przy poparciu sw e j siostry
Małgorzaty zdołał nakłonić Malcolma do nowej wojny. Na wieść
o wypadkach w Szkocji Wilhelm Rudy pogodził się z braćmi
i pośpieszył do Anglii przeciwko Szkotom. Marsz jego armii na
północ zahamowała wielka burza, która zniszczyła flotyllę
statków z zaopatrzeniem. Edgar wystąpił wówczas w roli
mediatora między królami Anglii i Szkocji. W wyniku osiągnię-
tego porozumienia Edgar odzyskał swoje posiadłości w Norman-
dii, a Malcolm III przyrzekł wierność Wilhelmowi II Rudemu,
uznając się j e g o wasalem z należących do dynastii szkockiej
posiadłości Cumberlandu i Westmorlandu, formalnie zalicza-
nych do Anglii. Ta zależność lenna, rozciągana później przez
niektórych królów Anglii na całą Szkocję, stała się pretekstem do
ich roszczeń wobec północnego sąsiada.
W 1092 roku Wilhelm Rudy zerwał kruchy pokój i zaata-
kował Cumberland, należący do Szkocji od roku 945, kiedy
to król Edmund, pragnąc zabezpieczyć swoje północne granice,
odstąpił go Kennethowi II. Zająwszy ziemie Cumberlandu
Wilhelm wzniósł zamek w Carlisle, na sąsiednich terytoriach
51

osadził angielskich chłopów, a skargę Malcolma złożoną


przez niego osobiście na radzie królestwa w Gloucester
w 1093 roku odrzucił. To sprowokowało Malcolma III do
najazdu na Northumberland i Cumberland. 13 listopada 1093
roku Malcolm zginął wraz z najstarszym synem Edwardem
w okrytej gęstą mgłą zasadzce nad rzeką Alne, niedaleko
Alnwick, w miejscu zwanym do dziś Malcolm's Crossing.
Jego śmierć pozwoliła Wilhelmowi II zabezpieczyć na jakiś
czas północną granicę Anglii przed napadami Szkotów.
Królowa Małgorzata umarła trzy dni później (16 listopada).
Wiadomość o śmierci męża i syna zastała ją już na łożu śmierci.
Niezwykle pobożna i poważna, a zarazem wykształcona i inteli-
gentna, Małgorzata odegrała ważną rolę w otwarciu Szkocji na
wpływy anglosaskie i normandzkie z Anglii i przyczyniła się
w znacznym stopniu do położenia fundamentów pod system
feudalny w południowej części królestwa. Zwrot w kierunku
anglo-normandzkiego feudalizmu, jaki dokonał się za panowania
Malcolma III, był w wielkiej mierze dziełem Małgorzaty. Czterej
synowie z j e j małżeństwa z Malcolmem III: Edgar, Edmund,
Aleksander i Dawid, zasiedli na tronie szkockim, a jedna z córek.
Matylda, została żoną króla angielskiego Henryka I. Za zasługi
dla umocnienia Kościoła katolickiego w Szkocji Małgorzata
została w 1250 roku kanonizowana i jako święta uznana za
patronkę Szkocji. Poświęcone jej opactwo w Dunfermline już za
jej życia stało się miejscem pielgrzymek. Dało to początek stałej
przeprawie promowej przez zatokę Forth, do Dunfermline i St.
Andrews, znanej jako Queensferry.
Zabójstwo Malcolma III wywołało wojnę domową w Szkocji
(Malcolm zostawił brata Donalda Bane'a i sześciu synów
z dwóch małżeństw), gwałtowną reakcję przeciwko wpływom
angielskim oraz zbliżenie Szkocji i Norwegii. Przez następne
trzydzieści lat Szkocję nękał kryzys wewnętrzny, którego nie
mogli opanować kolejni słabi i nieudolni królowie.
Następca Malcolma III, jego brat Donald III Bane (XI I093-V
1094 i Xl 1094-X 1097), wrogi Anglikom i Normanom Celt,
52

powrócił pośpiesznie z Hebrydów, obległ zamek w Edynburgu,


zdobył go i wykorzystując poparcie celtyckich panów z rejonów
górskich oraz dawne zwyczajowe prawo tanistry, polegające
na wyborze króla lub wodza, sprawował nominalnie władze
królewską przez pół roku. Jako zatwardziały wróg anglosaskich
i normańskich władców Anglii oraz innowacji w sferze polityki,
religii i obyczajów został usunięty przez syna Malcolma III,
Duncana, posiadającego poparcie Anglików, Normanów i części
Sasów. W tym czasie Duncan, mający prawa do tronu zgodnie
z zasadą primogenitury, przebywał na dworze Wilhelma II
Rudego. Gdy władzę w Szkocji przejął wrogi im Donald III,
Anglicy wysłali tam Duncana uznając go za prawowitego
dziedzica szkockiej korony. Decydującym wsparciem dla tego
prawa była angielska armia, przy pomocy której pretendent
przejął w 1094 r. tron szkocki jako Duncan II (zm. 1094).
Duncan spędził wiele lat (1072-1087) jako zakładnik na
dworze normandzkim, oddany przez ojca jako dowód hołdu
wasalnego dla Wilhelma Zdobywcy. Po zaledwie sześciu
miesiącach rządów został zamordowany w Monthechin z rozka-
zu odsuniętego stryja, który dzięki temu ponownie zasiadł na
tronie na trzy lata, dzieląc dla niepoznaki władzę królewską
z uległym mu młodszym bratem Duncana Edmundem (Duncan II
zdążył przedtem po raz pierwszy użyć wobec siebie określenia
Rex Scotie — Król Szkotów). Był to ostatni zryw Celtów
próbujących utrzymać króla wywodzącego się z tej krwi
i królestwo rządzone zgodnie z dawnymi zwyczajami. W 1097
roku Edgar Aethling, pogodzony już z Wilhelmem II Rudym, na
jego polecenie obalił Donalda III i osadził na tronie Szkocji jako
wasala króla Anglii swojego siostrzeńca, najstarszego syna
Malcolma III i Małgorzaty angielskiej, Edgara. Pokonany
Donald zdołał zbiec. Dwa lata później został ujęty i oślepiony
trafił do lochu, gdzie wkrótce zakończył życie. Był ostatnim
z władców szkockich, których pochowano na Ionie.
Edgar (1097-1107) był pierwszym królem Szkocji, w któ-
rego żyłach płynęła krew celtycka i anglosaska. Jego intro-
53

nizacja rozpoczęła ciąg następujących kolejno po sobie rządów


trzech synów Malcolma III i Małgorzaty angielskiej. Wykształ-
ceni w Anglii, powrócili oni do polityki swych rodziców,
kontynuując ich proangielską orientację. Za panowania Edgara
Szkocja stanęła w obliczu nowego, poważnego zagrożenia na
zachodzie kraju. Od 1093 roku Orkady i Hebrydy najeżdżał król
norweski Magnus III Gołonogi 1 2 . Nie mając wystarczających sił
do obrony wysp, Edgar na mocy traktatu z 1098 roku oddał
Hebrydy wraz z półwyspem Kintyre Norwegom. W tym okresie
centrum życia politycznego zaczęło przesuwać się jeszcze
bardziej na południe, a dwór coraz częściej przebywał w Edyn-
burgu. Ponieważ Iona była teraz w rękach Norwegów, władców
chowano w katedrze w Dunfermline. Koronacje organizowano
tradycyjnie w Scone. W okresie panowania Edgara rozpoczyna
się także osadnictwo anglo-normandzkie w rejonach Szkocji
położonych na północ od zatoki Forth.
Do końca swego panowania Edgar pozostał wiernym
wasalem władców Anglii, otwartym na sprawy europejskie.
Przejawem tego były spektakularne mariaże. Siostra Edgara
Matylda poślubiła króla angielskiego Henryka I, zaś j e j córka
— po śmierci swego pierwszego męża, cesarza niemieckiego
Henryka V — jako wdowa wyszła za mąż za hrabiego
Godfryda Anjou z rodu Plantagenetów. Druga siostra, Maria,
została żoną hrabiego Eustachego de Bolougne, a j e j córka
poślubiła króla angielskiego Stefana.
Edgar zmarł bezżennie otoczony nimbem świętości. Pod-
kreśla się j e g o wkład w rozwój szkockiego i angielskiego
monastycyzmu, z j e g o inicjatywy powstały bowiem klasztory
w St. Andrews, Dunfermline, Coldingham i Durham. Tron po
nim objął jego trzydziestojednoletni brat Aleksander I. Zgodnie
z wolą Edgara Aleksander I pozwolił swemu młodszemu bratu

12
P r z y d o m e k s w ó j M a g n u s z a w d z i ę c z a ł o b y c z a j o w i n o s z e n i a odsłaniają-
cego nogi s z k o c k i e g o kitlu w c z a s i e w y p r a w na O r k a d y i H e b r y d y , które
starał się p o d d a ć p o n o w n i e kontroli norweskiej. Magnus zmarł podczas
w y p r a w y do Irlandii w sierpniu 1103 r.
54

i spadkobiercy Dawidowi sprawować rządy w południowej


Szkocji (w Cumberland, Strathclyde i Lothian).
W okresie panowania Aleksandra I (1107-1124) pozycja
Anglii na dworze szkockim znacznie wzrosła, a przejmowanie
przez normandzkich i bretońskich baronów i rycerzy ziemi
w nizinnej części kraju (podobnie jak w Irlandii) przyniosło
dalszy postęp w rozwoju systemu feudalnego w Szkocji. Nowi
osadnicy wprowadzili na zasiedlanych terenach feudalizm.
przynieśli umiejętność administrowania i zarządzania sprawami
publicznymi, rozbudowali struktury Kościoła wnosząc do niego
europejskie prądy myślowe. Za panowania Aleksandra I pojawiły
się w Szkocji pierwsze urzędy. Siostra Aleksandra I, Edyta,
wyszła za mąż za króla Anglii Henryka I, którego Aleksander
prawdopodobnie uznawał za swego zwierzchnika. Małżeństwo to
przyniosło Henrykowi wielką popularność w Anglii, symbolizu-
jąc zbliżenie najeźdźców normandzkich do miejscowej ludności.
Sam Aleksander I ożenił się z nieślubną córką Henryka Sybillą.
a w 1114 roku poprowadził szkocki oddział w wyprawie
Henryka I przeciwko Walii. Ulegając Anglikom w wielu
sprawach politycznych i gospodarczych Aleksander I dokładał
jednak starań, aby zapewnić niezależność Kościoła szkockiego
od Kościoła angielskiego. Wynik tych zmagań pozostał nieroz-
strzygnięty aż do jego śmierci w kwietniu 1124 roku. Jego
następcą był brat Dawid, najmłodszy syn Malcolma III, który
objął swym panowaniem całą Szkocję.
Prawie trzydziestoletnie rządy Dawida I (1124-1153) sta-
nowiły prawdziwy przełom w dotychczasowym dziejach
Szkocji. Nowy król odebrał staranne normandzkie wykształ-
cenie i wyrósł w podziwie dla normandzkiej i anglo-norman-
dzkiej kultury i języka. Zanim objął tron, sprawował rządy
jako niezależny władca w południowej części kraju, od zatoki
Solway do zatoki Clyde. Po objęciu tronu wprowadził w Szko-
cji podstawy administracji centralnej, ujednolicił system miar
i wag, bił pierwszy szkocką monetę królewską i zreorganizował
na wzór angielski Kościół szkocki, podporządkowując go
55

angielskiej metropolii w Yorku. Budował i przebudowywał


zamki, wokół których wyrosły pierwsze szkockie miasta:
Edynburg, Stirling, Berwick, Roxburgh i Perth.
Rozwijając normandzki system feudalny oparty na obcej
arystokracji Dawid I oddawał wielkie posiadłości w ręce swoich
normandzkich, bretonskich i francuskich przyjaciół. Zgodnie
z obowiązującymi zasadami cała ziemia stanowiła własność
króla, który nadawał ją za wierną służbę swoim największym
wasalom (baronom, rycerzom), ci zaś z kolei oddawali ją dalej
drobniejszym dzierżawcom. W sferze organizacji władzy państ-
wowej główne decyzje zostały zastrzeżone dla Rady Królewskiej
składającej się z członków rodziny królewskiej, najwyższego
duchowieństwa, wielmożów i wysokich urzędników (w 1173
roku pojawiła się nazwa „parlament"). Władza wykonawcza
znalazła się w rękach administracji królewskiej, na czele której
stali: kanclerz, ochmistrz (ang. steward — odpowiedzialny za
utrzymanie dworu), konstabl (odpowiedzialny za sprawy wojsko-
we), szambelan (nadzorujący sprawy finansów królewskich) oraz
prokurator (nadzorujący wymiar sprawiedliwości). Administracja
lokalna spoczywała w gestii baronów i królewskich szeryfów.
Trzy razy do roku zbierał się trybunał królewski ( H i g h Court),
pełniący rolę sądu najwyższego. System sprawowania rządów
zapoczątkowany przez Dawida I wprowadzany był stopniowo
i ulegał modyfikacjom za panowania kolejnych władców.
W okresie s w e g o panowania Dawid I przyjął na służbę
wielu rycerzy anglo-normandzkich, a wielu innym udzielił
zgody na osiedlenie się i małżeństwa ze starą, szkocką
arystokracją. W ten sposób powstało kilka najświetniejszych
rodów szkockich. Za j e g o rządów osiedlili się w Szkocji
przedstawiciele rodów de Bruis (Bruce), Fitz-Alan, de Bailleul
(Balliol), de Comine (Comyn), Oliphant i wielu innych,
którzy w zamian za służbę wojskową i hołdy pieniężne (jak
to czyniono w Anglii od czasu podboju Wilhelma Zdobywcy)
stali się posiadaczami wielkich majątków ziemskich po obu
stronach granicy. Kiedy w 1130 roku rodzimi panowie z części
56

północnych ziem wypowiedzieli posłuszeństwo Dawidowi,


król stłumił rebelię, a posiadłości buntowników rozdał pomię-
dzy normandzkich rycerzy sprowadzonych do Szkocji. Obe-
jmując najwyższe stanowiska i zajmując najlepsze ziemie
normandzcy i francuscy możnowładcy zaczęli uzyskiwać
decydujący wpływ na losy i kulturę Szkocji. Poprzez mieszane
małżeństwa z przedstawicielami miejscowej arystokracji nowi
przybysze zmieszali się częściowo ze starą, celtycką szlachtą
i przejęli niektóre j e j zwyczaje i język, z wyjątkiem po-
łudniowo-wschodniej części kraju (okręg Lothian), gdzie
wpływy angielskie były najsilniejsze i przyjęła się pry-
mitywna odmiana języka angielskiego. Dla odmiany znaczną
część północnej Szkocji i zachodnie wyspy zdominował
patriarchalny system klanowy. Większość ludności pocho-
dzenia norwesko-szkockiego z północnego zachodu nie
zwracała większej uwagi na królów Szkocji i rządziła
się własnymi prawami. Jeżeli już ludzie ci uważali kogoś
za s w e g o władcę, to raczej króla Norwegii. Sprzyjało
temu zresztą powszechne przekonanie, że część zachodniego
wybrzeża Szkocji (półwysep Kintyre) i sąsiadujące z nim
wyspy stanowią domenę korony norweskiej. Stan ten został
potwierdzony w traktacie, jaki król Edgar zawarł z władcą
Norwegii Magnusem III Gołonogim w 1098 roku.
W polityce zagranicznej, dopóki Anglią władał j e g o szwa-
gier Henryk I Plantagenet, Dawid I utrzymywał dobre stosunki
z południowym sąsiadem. W pierwszym okresie życia często
przebywał na dworze Henryka I. Dzięki zawartemu w roku
1113 małżeństwu z córką Waltheaofa, earla Northumbrii.
Matyldą Huntington, został angielskim earlem Huntington.
Otrzymał znaczne ilości ziemi w tym hrabstwie, a także
w Northamptonshire. Po śmierci Henryka, w okresie rządów
nieudolnego i słabego króla Stefana (1135-1153), siostrzeńca
Henryka I i wnuka Wilhelma I, oraz osłabienia Anglii
w wyniku anarchii feudalnej, walk baronów między sobą
i wojny domowej Stefana z córką Henryka I, Matyldą,
57

czterokrotnie najeżdżał posiadłości angielskie próbując rozsze-


rzyć granice Szkocji na południe. Dawid uznał swą siostrzenicę
Matyldę (zm. 1167) za dziedziczkę Henryka I i od 1136 roku
walczył dla niej z królem Stefanem. Miał przy tym nadzieję na
uzyskanie dla siebie Northumberlandu, zwłaszcza że Stefan,
w ramach rozpoczętej jeszcze przed koronacją polityki ustępstw,
w zamian za pokój odstąpił Szkotom Carlisle wraz z Cumberlan-
dem, dodając przy tym obietnicę nadania hrabstwa Northumber-
land synowi Dawida. Wykorzystując chaos spowodowany wojną
domową Stefana z Matyldą, w sierpniu 1138 roku Dawid
najechał północną Anglię, żądając Northumberlandu dla swego
syna. Z pomocą na pół dzikich wojowników z gór szkockich
oraz Norwegów z Orkadów, a także duńskich i niemieckich
najemników, podbił część Northumberlandu oraz Cumberlandu
i straszliwie spustoszył Yorkshire. Pobity na głowę przez
arcybiskupa Yorku 22 sierpnia w pobliżu Northallerton (Yorkshi-
re), nie zaprzestał dalszych wypadów w granice Anglii. W 1139
roku zawarł pokój ze Stefanem, który przyznał Northumberland
jego synowi Henrykowi jako lenno angielskie. W roku 1141
Dawid po raz kolejny ruszył na wojnę w imieniu Matyldy
i w 1149 roku pasował na rycerza j e j syna Henryka Plantageneta
(późniejszego króla Anglii Henryka II), który uznał jego prawo
do Northumberlandu. Jego kolejny najazd na Anglię został
odparty przez Stefana w 1149 roku. Po osiemnastu latach
anarchii i wyniszczającego konfliktu dynastycznego w Anglii,
zakończonego rozejmem zawartym po bitwie pod Wallingford
w 1154 roku, Dawid zachował część zdobytego terytorium, które
oficjalnie pozostało przy Szkocji do roku 1174.
Kiedy Dawid I zasiadł na tronie w 1124 roku, Szkocja była
raczej prymitywnym krajem, mającym niewiele małych miast
i słabo rozwinięty handel i rzemiosło. Ludność, zajmująca się
głównie rolnictwem i pasterstwem, nie miała jednolitego
charakteru i w zależności od tego, jaki region zamieszkiwała,
mówiła językiem łacińskim, francuskim, angielskim, norwes-
kim i wieloma dialektami celtyckimi. Kościół szkocki miał
58

tylko trzech biskupów i raczej niewielki wpływ na ogół


społeczeństwa. Do czasu śmierci Dawida I w 1153 roku wiele
się zmieniło. W większości dolnej Szkocji dawny, celtycki
sposób życia bezpowrotnie zniknął, a j e g o miejsce zajął nowy
porządek anglo-normandzki. W czasie swego długiego pano-
wania Dawid uczynił niewiele, by zachować celtycką tradycję,
za to zrobił dużo dla unowocześnienia kraju, zwłaszcza
w dziedzinie administracji, za co j e g o następcy powinni być
mu bardzo wdzięczni. Pozostawione przez niego królestwo
obejmowało obszar jakiego nigdy dotąd, i nigdy potem, nie
posiadał żaden szkocki monarcha.
Jedyny syn Dawida I, Henryk, earl Huntington i Northumber-
land, zmarł w roku 1152. Aby nie dopuścić do wojny o sukcesję,
Dawid I, zgodnie z utrwaloną już zasadą primogenitury,
doprowadził do uznania s w e g o wnuka Malcolma, najstarszego
(ur. 1141) z synów zmarłego Henryka, za pełnoprawnego
dziedzica korony. Okres rządów Malcolma IV (1153-1165).
noszącego przydomek Nietknięty, obfitował w intrygi polityczne
i niepokoje wewnętrzne. Normandzkie otoczenie króla i fawory-
zowanie obcych burzyło dawną szlachtę, która wznieciła szereg
buntów, zwłaszcza w najbardziej skorych do rebelii prowincjach
Moray i Galloway. Minęło wiele lat, zanim Malcolm IV
z normandzką pomocą zdołał stłumić ogniska rebelii, jednak złe
nastroje pozostały. W roku 1157 król Anglii Henryk II.
wykorzystując osłabienie Szkocji, odebrał młodemu władcy pod
groźbą inwazji, ziemie na północy, utracone przez Anglię za
czasów Stefana. Na mocy zawartego w Chester traktatu Malcolm
IV oddał Henrykowi II Northumberland i Cumberland w zamian
za potwierdzenie swoich praw do tytułu earl a Huntington.
W 1158 roku Malcolm przysiągł wierność królowi angielskiemu,
a następnie towarzyszył mu w wyprawie do Francji, podczas
której otrzymał od Henryka tytuł rycerski. Malcolm IV zmarł
młodo, w wieku dwudziestu czterech lat bezżennie (stąd jego
przydomek) i bezpotomnie 9 grudnia 1165 roku. Tron po nim
objął jego brat Wilhelm (ur. 1143).
59

W czasie swojego długiego panowania Wilhelm I Lew


(1165-1214) podporządkował sobie całą Szkocję, włącznie
z zawsze niespokojną północą. Był to władca bezlitosny
i nieprzebierający w środkach. Kiedy norweski jarl Orkad
Harald najechał na Caithness, Wilhelm oślepił i okrutnie
okaleczył jego syna, którego przedtem wziął na zakładnika.
Z całą mocą stłumił też antyrojalistyczne powstania w Ross,
Caithness, Moray i Galloway. Jego przydomek „Lew" nie jest
jednak związany z wyjątkową siłą fizyczną, wojowniczą
naturą czy szczególną odwagą, lecz wytrwałym dążeniem do
umocnienia władzy królewskiej i rządów prawa. Do historii
przeszedł więc jako „lew prawa" (Leo justiciae) .
13

Próbując ingerencji w politykę angielską, Wilhelm I poparł


nieudaną rebelię synów Henryka II (tzw. Wielka Rebelia
w latach 1173-1174) 1 4 , skierowaną przeciwko ich ojcu.
Próbując odzyskać Northumberland w przymierzu z królem
Francji Ludwikiem VII Wilhelm I najechał północną Anglię.
13 czerwca 1174 roku poniósł klęskę pod Alnwick i dostał się
do niewoli. Zesłany do Normandii Wilhelm musiał złożyć
hołd lenny królowi Anglii, który Traktatem z Falaise (1174)
rozciągnął formalnie zwierzchnictwo Anglii nad Szkocją. Na
podstawie tego upokarzającego dokumentu Szkocja uznała
pełną zależność lenną od Anglii. Kościół szkocki został
podporządkowany Kościołowi angielskiemu, a Northumberland
został oficjalnie przyznany Anglii. Nad wykonaniem wasalnych
obowiązków Wilhelma Lwa miały czuwać angielskie gar-
nizony ulokowane w pięciu miastach południowej Szkocji
z Edynburgiem na czele. Upłynęło piętnaście lat, zanim
Wilhelm Lew zdołał odmienić sytuację na swoją korzyść.
13
W y r a z e m te g o był o s o b i s t y h er b W i l h e l m a p r z e d s t a w i a j ą c y c z e r w o n e g o
lwa na żółtej tarczy, który miał się stać w p rz y szłośc i h e r a l d y c z n y m z n a k i e m
k r ó ló w s z k o c k i c h .
14
Pretekstem d o rebelii, w y w o ł a n e j przez c z ę ś ć b a r o n ó w n i e z a d o w o l o n y c h
z t w a r d e j ręki k r ó l e w s k i e j , stało się z a b ó j s t w o s k ł ó c o n e g o z H e n r y k i e m II
a r c y b is ku p a Ca nt er b u ry T o m a s z a Becketa w 1170 r. R e b e l i ę popierali też
m.in. król Francji, król S z k o c j i i hrabia Flandrii.
60

W 1189 roku król angielski Ryszard Lwie Serce zgodził się


oddać szkockie zamki i zrezygnować ze swych praw lennych
wobec króla Szkocji w zamian za 15 tys. marek szkockich
potrzebnych mu na krucjatę. Owoc zwycięstwa Henryka II
pod Alnwick, układ z Falaise, został przez Ryszarda sprzedany,
a zwierzchnictwo angielskie nad Szkocją formalnie zniesione.
Suma, za jaką Wilhelm Lew kupił suwerenność kraju, była jak
na owe czasy ogromna i upłynęło parę lat, zanim udało się ją
zebrać i wykupić zamki z rąk angielskich. W 1192 roku
papież Celestyn III uwolnił Kościół szkocki od zwierzchnictwa
prymasa Anglii i podporządkował go bezpośrednio nadzorowi
Rzymu (potwierdził to Honoriusz III w 1218 roku, przez co
Szkocja została wyróżniona j a k o „szczególna córa Kościoła").
Tak rozpoczął się trwający prawie sto lat okres względnego
spokoju w stosunkach Szkocji z Anglią.
Pokój między obydwoma królestwami zakłóciły napięcia za
panowania króla angielskiego Jana bez Ziemi (1199-1216).
Krótką kampanię, wywołaną atakiem Wilhelma Lwa na jeden
z zamków angielskich na północy kraju w 1210 roku, jak
również udzieleniem przez Wilhelma gościny kilku wrogim
Janowi biskupom z Anglii, zakończyło samo pojawienie się
wojsk angielskich pod dowództwem Jana na granicy Szkocji.
Za kolejne 15 tys. marek Wilhelm Lew kupił sobie sojusz
z Anglią, dochowując go wiernie aż do s w o j e j śmierci w roku
1214. Z małżeństwa z Ermenegardą de Beaumont pozostawił
czworo dzieci. Ich syn Aleksander odziedziczył tron, a trzy
córki wyszły za panów angielskich.
W czasie swojego panowania Malcolm IV i Wilhelm I
musieli stawić czoła nowemu zagrożeniu z zachodu. Wodzowie
zachodnich klanów, którzy nadal cieszyli się znacznym
zakresem niezależności, raz po raz buntowali się przeciwko
centralnej władzy królewskiej. Jeden z nich, Fergus, władca
Galloway, powstawał co najmniej trzy razy przeciwko Mal-
colmowi IV. Jego syn wzniecił zbrojną rebelię przeciwko
Wilhelmowi Lwu, masakrując przy okazji angielskie załogi
61

stacjonujące na mocy Traktatu z Falaise w południowo-


- wschodniej Szkocji. Dalej na północy i zachodzie rozciągała
sie domena panów władających wyspami i niezależnymi
państewkami normańskimi na zachodnim wybrzeżu. Uważali
się oni za władców samodzielnych królestw, nie mających
szczególnych zobowiązań wobec dwom szkockiego i luźno
tylko powiązanych z państwem norweskim. Jak już wspo-
mniano, prawo Norwegii do zwierzchnictwa nad tymi ob-
szarami zostało potwierdzone przez króla Edgara w traktacie
z Magnusem Gołonogim z 1098 roku, jednak od połowy XlI
wieku dwór norweski stracił zainteresowanie swoimi posiad-
łościami w Szkocji. Skorzystał z tego potomek władców
Dalriady Somerled (protoplasta słynnych klanów MacDougall
i MacDonald ożeniony z córką Olafa, norweskiego króla
wyspy Man), który w 1156 roku rozciągnął swoje władztwo
na królestwo Morvern, Lochaber, Argyll i południowe Heb-
rydy. Ten samozwańezy pan W y s p (Lord of Isles) wspierał
antyrojalistyczne rebelie i stanowił wyzwanie dla władzy
centralnej. Swój stosunek do króla Szkocji Somerled wyraził
dokonując w 1164 roku wielkiego najazdu na tereny wokół
zatoki Clyde, podczas którego spustoszył Glasgow. I chociaż
podczas odwrotu obciążeni łupami wojownicy Somerleda
doznali porażki z rąk normandzkiego wodza Malcolma IV
Waltera Fitz-Alana w bitwie pod Renfrew, a sam Somerled
zginął w walce, jego następcy, MacDonaldowie z W y s p i Mac-
Dougallowie z Lorne, podobnie jak klany MacLeodów i Mac-
Leanów, nigdy nie stracili poczucia niezależności kultywując
tradycję swoich celtyckich i norweskich przodków.
Wilhelm Lew umarł w roku 1214. Jego następcą został
szesnastoletni syn Aleksander II (1214-1249), zdolny władca,
którego wielką zasługą było usprawnienie machiny administ-
racyjnej zapoczątkowanej przez jego pradziada Dawida I
i wzmocnienie monarchii szkockiej. Aleksander utrzymywał
pokój z Anglią, jednak korzystając z okazji, jaką stwarzał bunt
baronów przeciwko Janowi bez Ziemi, wystąpił przeciwko
62

królowi Anglii w porozumieniu z królem Francji Filipem II


Augustem. Kiedy baronowie angielscy wszczęli w 1215 roku
bunt, Aleksander opowiedział się po stronie rebeliantów
w nadziei, że odzyska trzy północnoangielskie hrabstwa
utracone przez Malcolma IV. W styczniu 1216 roku Jan
przekroczył granicę Szkocji, by ukarać Aleksandra za przy-
mierze z buntownikami. W rewanżu Aleksander najechał
Anglię, chcąc opanować Northumberland, został jednak pobity
w okolicach Londynu, gdy próbował połączyć się z wojskami
buntowników w południowo-wschodniej Anglii. Wkrótce JanaLI
(zm. 1216) zastąpił j e g o małoletni syn, który jako Henryk III
rozpoczął swoje długie panowanie (1216-1272). W roku 1217
bunt baronów upadł i Aleksander złożył hołd Henrykowi III.
W 1221 roku poślubił siostrę Henryka, starszą od siebie
o jedenaście lat Joannę (zm. 1238). Trzy własne siostry wydał
za Anglików. Szesnaście lat później Aleksander I i Henryk III
zawarli w Yorku traktat (1237), na mocy którego król Szkocji
zrzekł się pretensji do wspomnianych ziem w północnej
Anglii, w zamian za co otrzymał kilka angielskich posiadłości.
Granica między oboma krajami została zbliżona do j e j obecnej
linii — od zatoki Solway do rzeki Tweed.
W tym czasie sytuacja na zachodzie i północy Szkocji
wciąż pozostawała niestabilna. Już na początku panowania
Aleksandra II doszło do celtyckiej rebelii w Moray. Król
rozprawił się z nią rękami realizującego jego politykę celtyc-
kiego możnowładcy Farquhara MacTaggarta, który później
w uznaniu zasług dla Korony otrzymał zaszczytny tytuł earla
Ross. Wiele lat zabrało Aleksandrowi II tłumienie licznych
buntów w Galloway i daleko na północy w Caithness.
Aleksander pokonał zbuntowanych panów szkockich i umocnił
władzę królewską nad tymi regionami kraju, które uprzednio
tylko nominalnie uznawały władzę królewską. W 1222 roku
podbił i włączył do swego królestwa Argyll, pokonując wrogi
klan MacDougallów, których naczelnicy wywodzili się od
Somerleda.
63

Po stłumieniu buntów wewnętrznych i ustabilizowaniu


stosunków z Anglią Aleksander II podjął próbę odzyskania
Hebrydów. Gdy negocjacje z królem Norwegii Haakonem IV
Haakonssonem (1217-1263) okazały się nieskuteczne, po-
stanowił rozstrzygnąć sprawę przy pomocy oręża. Na prze-
szkodzie stanęła choroba, która zmogła króla podczas wyprawy
mającej na celu podbicie zachodnich wysp, których mieszkańcy
wciąż odmawiali uznania j e g o władzy i woleli oddawać cześć
królowi Norwegii. Aleksander II zmarł 8 lipca 1249 roku na
wyspie Kerrera w Argyll, mając lat pięćdziesiąt. Z Joanną
angielską nie miał dzieci. Po j e j śmierci poślubił pochodzącą
z francuskiej Pikardii hrabiankę Marię de Couci (zm. 1249),
która urodziła mu syna Aleksandra i dwie córki,
Aleksander III (1249-1286) był ostatnim wielkim władcą
z dynastii królów wywodzących się od Malcolma III. Jedyny
syn Aleksandra II urodził się 4 września 1241 roku. Mając
osiem lat został koronowany na króla Szkocji. Zgodnie ze
starą celtycką tradycją odziany w królewski płaszcz chłopiec
zasiadł na Kamieniu Przeznaczenia na Wzgórzu Zgromadzeń
w Scone, podczas gdy mistrz ceremonii, earl Fife ze starego
celtyckiego rodu MacDuff, włożył mu na głowę koronę, a do
ręki berło. Trzy lata później dziesięcioletniego Aleksandra III
ożeniono z Małgorzatą, jedenastoletnią córką króla Anglii
Henryka III, który tą drogą próbował uzyskać zwierzchnictwo
nad Szkocją. Gdy Henryk III nadawał swemu młodziutkiemu
zięciowi tytuł rycerski, ten sprytnie odmówił złożenia hołdu
wasalnego, oświadczając, że nie uzyskał na to zgody szkoc-
kich panów. W okresie małoletności Aleksandra rządy
sprawowało kilku regentów należących do dwóch ścierają-
cych się na dworze szkockim orientacji. W 1255 r. stronnict-
wo proangielskie uwięziło Aleksandra, lecz dwa lala później
przewagę uzyskało stronnictwo nawiązujące do tradycji
celtyckiej, które sprawowało rządy do 1262 roku, kiedy to
Aleksander III osiągnął wiek dojrzały i zaczął sprawować
władzę osobiście.
64

Kontynuując politykę ojca wobec wysp położonych wzdłuż


zachodnich wybrzeży Szkocji Aleksander III podjął działania
zmierzające do ich włączenia do swego królestwa. Naczelnicy
tamtejszych klanów wezwali na pomoc Haakona IV. W 1263
roku Aleksander zaoferował Haakonowi kupno Hebryd. Gdy
ten odmówił, Aleksander zaatakował wyspę Skye prowokując
tym najazd Norwegów. Latem 1263 roku Haakon IV zebrał
w Bergen wielką flotę złożoną ze stu dwudziestu okrętów,
z którą wyruszył przeciwko Aleksandrowi. Po drodze za-
trzymał się na Hebrydach, gdzie wzmocnił swoją armię
dodatkowymi ludźmi i okrętami. Nie udało mu się jednak
uzyskać pomocy od przywódcy najsilniejszego klanu na
wyspach, Ewana MacDougalla, który pragnąc z pozoru
zachować neutralność, nie przyłączył się do Haakona, lecz
przezornie uznał j e g o władzę nad wyspami. Mając około
dwustu okrętów Haakon wysłał część s w o j e j floty w kierunku
wyspy Bute i na wody jeziora Loch Lomond, które Nor-
wegowie osiągnęli przeciągając pięćdziesiąt okrętów przez
wąski pas ziemi w Tarbet. Główne siły wylądowały w zatoce
Clyde. Aleksander przyjął taktykę gry na zwłokę pozorując
negocjacje. W roli pośredników wystąpili mnisi dominikańs-
cy, kursujący między obydwoma królami. Sprytny Aleksander
przeciągnął rozmowy do października, wiedząc, że nad-
chodzący sezon jesiennych sztormów będzie jego sprzymie-
rzeńcem w walce z Norwegami.
Tak jak przewidywał Aleksander, 30 września potężny
sztorm zniszczył wiele norweskich okrętów u ujścia rzeki
Clyde. Część floty Haakona osiadła na mieliźnie koło Largs.
na wybrzeżu Ayrshire. Tutaj zaatakował ich Aleksander.
5 października, po czterodniowej bitwie na lądzie i na morzu,
kiedy nastąpił kolejny sztorm, ranny Haakon przerwał walkę
i dał sygnał do odwrotu. W drodze powrotnej resztki floty
norweskiej zostały jeszcze zaatakowane przez zdradzieckiego
Ewana MacDougalla i w panice uszły na północ. Według
legendy, w noc poprzedzającą bitwę Norwegowie postanowili
65

niepostrzeżenie podejść Szkotów. Jeden z nich bosą nogą


nastąpił na oset i krzyknął z bólu. W ten sposób oddziały
Aleksandra III zostały ostrzeżone o niebezpieczeństwie
i stanęły do walki. Od tego czasu oset (ang. rhistle) stanowi
godło Szkocji.
Haakon IV zmarł w grudniu 1263 roku w Kirkwall na
Orkadach prawdopodobnie z ran odniesionych w bitwie pod
Largs. W następnym roku Aleksander podjął ofensywę w pół-
nocnej Szkocji i na Hebrydach. W tej sytuacji nowy król
Norwegii, syn Haakona, Magnus VI (1263-1280) zawarł
z Aleksandrem III w 1266 roku w Perth traktat, na mocy
którego Norwegia odstąpiła Szkocji półwysep Kintyre, wyspę
Man i Hebrydy, którymi Normanowie władali od stuleci.
W zamian za to Szkoci zobowiązali się zapłacić Norwegom
4 tys. marek w czterech rocznych ratach, zaś po tym okresie
wypłacać symboliczny trybut w wysokości 100 marek. Orkady
i Szetlandy pozostały na razie w rękach norweskich.
Pozostały okres panowania Aleksandra III upłynął w spokoju
i dostatku, zyskując wśród Szkotów miano „złotego wieku"
w dziejach średniowiecznej Szkocji. Małżeństwo Aleksandra
z córką Henryka III zapewniło pokój w stosunkach z Anglią.
Własną córkę Małgorzatę Aleksander wydał w 1281 roku za
króla Norwegii Eryka II, pieczętując tym traktat pokojowy
z Norwegią sprzed piętnastu lat i kończąc trwający cztery
wieki okres wrogości pomiędzy obydwoma krajami. Umoc-
nienie władzy królewskiej i zjednoczenie królestwa wydatnie
wpłynęło na rozwój handlu i rzemiosła. Rozwijało się rolnic-
two, hodowla owiec i rybołówstwo. Bogaciły się miasta, porty
szkockie prowadziły ożywioną wymianę z wieloma krajami,
zwłaszcza Flandrią, dokąd eksportowano wełnę, futra, skóry
i ryby, sprowadzano zaś wyroby tekstylne, zboże, przyprawy
i wino. Sprawnie działał aparat administracyjny i podatkowy,
zwłaszcza na Nizinach, wzrosło poczucie bezpieczeństwa
i zakres przestrzegania prawa i porządku. Pomyślnie rozwijała
się organizacja kościelna, dał się także zauważyć postęp
66

w dziedzinie nauki i kultury. Liczba ludności Szkocji sięgnęła


w tym czasie blisko 300 tysięcy (dla porównania Anglia
liczyła w tym czasie około 4 milionów mieszkańców).
I kiedy wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku,
dało o sobie znać fatum, które od dawna prześladowało ród
Aleksandra. W 1275 roku umarła ukochana żona Aleksandra
Małgorzata, później w odstępie trzech lat śmierć zabrała j e j
synów Dawida i Aleksandra. W roku 1283, po zaledwie
dwóch latach małżeństwa z królem Norwegii, zmarła w połogu
jedyna córka Aleksandra III Małgorzata. Osierocona przez nią
córeczka Małgorzata, znana jako Panienka z Norwegii, pozo-
stała ostatnią żyjącą krewną króla. Teoretycznie istniały jeszcze
szanse na dziedzica tronu, gdyż Aleksander z pewnymi
wahaniami (przez pamięć dla pierwszej żony) poślubił w 1285
roku młodą francuską hrabiankę Jolantę de Dreux, w nadziei,
że będzie miał z nią więcej synów i następcę tronu. Spiesząc
do niej feralnego zimowego dnia 18 marca 1286 roku, zginął
spadając z nadmorskiej skały, czym wtrącił Szkocję w splot
najtragiczniejszych wydarzeń w całej j e j historii. Nikt nie
przewidywał, że przedwczesna śmierć tego mądrego i lubia-
nego władcy zapoczątkuje wieloletni okres chaosu, bratobój-
czych walk, zatargów granicznych i bezwzględnej wojny
z potężnym sąsiadem, Anglią.
PIERWSZA WOJNA O NIEPODLEGŁOŚĆ SZKOCJI

Przez 150 lat stosunki angielsko-szkockie były niemal przyjaz-


ne, a na granicy panował względny spokój. Pierwsze napięcia
w stosunkach pomiędzy Szkotami i Anglikami pojawiły się
z chwilą, gdy Anglicy przebywający w Szkocji zaczęli
ingerować w wewnętrzne sprawy Szkotów.
Król Jan I był człowiekiem słabym, chorowitym, wstyd-
liwym i niezdecydowanym. Prawdopodobnie był ostatnim
typem człowieka, jakiego Szkocja potrzebowała w tym trud-
nym dla siebie czasie. Po osadzeniu Jana Balliola na tronie
Szkocji Edward przestał kryć swoją pogardę dla niego i po-
traktował go jako marionetkę, a Szkocję jako kraj podległy.
Angielscy urzędnicy i dowódcy wojskowi zaczęli uzurpować
sobie prawo podejmowania decyzji i bezwzględnego egzek-
wowania prawa we wszystkich najważniejszych sprawach.
Represyjna polityka angielskich władz okupacyjnych zrodziła
opór Szkotów i musiała doprowadzić do konfrontacji, zwłasz-
cza że panoszący się Anglicy próbowali przy tym zdominować
szkockie życie gospodarcze. Co gorsze, niektórzy Szkoci,
widząc, do kogo należy rzeczywista władza w ich kraju,
zaczęli omijać szkocki wymiar sprawiedliwości i wnosić
sprawy przed sądy angielskie. Edward, zgodnie z prawem
feudalnym, nieustannie wywierał nacisk na Balliola, aby
stawał osobiście w charakterze strony lub świadka przed
68

swoim suwerenem w Westminsterze w sprawach swych


poddanych, którzy odwoływali się od wyroków króla Szkocji
do j e g o suwerena w Anglii. Już sześć miesięcy po objęciu
tronu, wiosną 1293 roku, jeden z poddanych Jana I, Roger
Bartholomew z Berwick, wniósł przeciwko niemu sprawę do
sądu angielskiego. Wkrótce Edward wezwał szkockiego monar-
chę do Londynu w innej sprawie wniesionej przez earla Fife,
pochodzącego z wrogiego Janowi Balliolowi rodu MacDuffów,
który tłumaczył swoje postępowanie brakiem sprawiedliwości
szkockich sądów wobec ludzi niechętnych nowemu władcy.
Kiedy Jan odmówił, Edward zagroził mu oskarżeniem o sta-
wianie oporu władzy i zajęciem trzech zamków w Szkocji.
Uporczywość, z jaką Edward I obstawał przy egzekwowaniu
w Szkocji swojej władzy, doprowadziła wkrótce do wybuchu
otwartej wrogości. Już w końcu 1292 roku Szkoci mieli dosyć
angielskich rządów. Po powrocie z upokarzającego pobytu
w Londynie (Edward zażądał przy tej okazji spłacenia zaleg-
łych długów Aleksandra III za dostarczone z Anglii wino)
Balliol zastał kraj w stanie wrzenia. Jego poddani grozili mu
wypowiedzeniem posłuszeństwa, jeśli nie zmieni swojej poli-
tyki i nie odwoła hołdu wasalnego wobec Edwarda. Po wielu
dniach gorących dyskusji powołano dwunastoosobową radę
(Council of Twelve) która miała doradzać królowi lub — jeśli
zaistniałaby taka potrzeba — kontrolować rządy w królestwie.
W j e j skład weszło czterech hrabiów, czterech baronów
i czterech biskupów. Z inicjatywy Rady w Seone, prastarym
miejscu koronacyjnym wczesnych królów Szkocji, odbyło się
posiedzenie parlamentu szkockiego, na którym zadecydowano
o zmianie polityki wobec Anglii, natychmiastowym pozba-
wieniu urzędów wszystkich urzędników Edwarda i konfiskacie
ziem należących do Anglików. Następnym krokiem było
porozumienie w sprawie sojuszu z Francją.
Imperialne zapędy Edwarda, podobnie jak wcześniej jego ojca
Henryka III, stanowiły zagrożenie dla interesów Francji, lecz
głównym źródłem niepokoju były dla francuskich władców
69

niezwykle napięte stosunki pomiędzy Paryżem a Londynem.


Nowe porozumienie miało więc strategiczne znaczenie. Polityka
angielska wobec Szkocji tradycyjnie wiązała się ze stosunkami
angielsko-francuskimi. Szkocja i Francja przez stulecia popierały
się nawzajem w okresach konfliktów z Anglią. Za panowania
Edwarda I związki te były wyjątkowo ścisłe. Edward nie mógł
tego tolerować i Anglia musiała interweniować.
Stosunki angielsko-francuskie regulował traktat paryski
z 1259 roku zawarty pomiędzy Henrykiem III i Ludwikiem IX.
Na jego mocy król Anglii zrzekł się pretensji do dawnych
angielskich posiadłości położonych we Francji: Normandii.
Maine, Anjou i Poitou. Zachowywał natomiast jako wasal króla
francuskiego Gaskonię oraz częściowo księstwo Akwitanii.
Następca i dziedzic Henryka III, Edward I, złożył w 1286 roku
hołd Filipowi IV Pięknemu ze swych francuskich posiadłości.
Wkrótce jednak stosunki angielsko-francuskie uległy gwałtow-
nemu pogorszeniu w związku z dążeniami Filipa do całkowitego
wyparcia Anglików z Francji i zjednoczenia wszystkich ziem
Francuskich pod berłem Kapetyngów. W celu osłabienia pozycji
Edwarda Filip zażądał, by ten, jako jego wasal z Gaskonii
i Akwitanii, osobiście stawił się przed swoim suwerenem
w Paryżu. Żądanie to przyszło w sytuacji bardzo niekorzystnej
dla Edwarda, gdyż — jak już wspomniano — on sam wywierał
podobny nacisk na króla Szkocji. Wiedząc, że stawienie się
Edwarda w Paryżu grozi królowi Anglii utratą prestiżu w oczach
Szkotów, Filip straszył Edwarda widmem sojuszu ze Szkocją
i wysuwał przy tym dalsze warunki, co sprowokowało Edwarda
do formalnego wypowiedzenia mu posłuszeństwa. Wojna
między Francją i Anglią stała się nieunikniona.
W 1294 roku Filip IV rozpoczął działania wojenne przeciwko
Gaskonii, należącej do Edwarda I jako księcia Akwitanii
i pozbawił go wszelkich praw do niej, udaremniając kolejne
próby odbicia tej prowincji przez Edwarda (1294, 1296, 1297).
Mimo niepewnej sytuacji w Szkocji i wybuchu skierowanego
przeciwko Anglikom powstania w Walii, Edward zdołał pozyskać
70

sprzymierzeńców w Niemczech i Flandrii i zorganizować wyprawę


przeciwko Francji. W czerwcu 1294 roku Edward zażądał od Jana
Balliola wsparcia finansowego i posiłków wojskowych na plano-
waną wojnę z Francją, nakazując mu przysłanie do 1 września
dziesięciu earlów i szesnastu baronów z własnymi oddziałami.
Szkoci zwołali znowu parlament, na którym oficjalnie odrzucili
żądania Edwarda związane z przygotowywaną wojną w Gaskonii.
Doprowadzony do rozpaczy Balliol, naciskany przez kontrolującą
jego poczynania Radę Dwunastu, 22 października 1294 roku
wypowiedział posłuszeństwo Edwardowi i zrzucił zwierzchnictwo
króla Anglii. Szkoci wysłali posłów do Filipa IV, z prośbą
o pomoc. Udało się osiągnąć porozumienie, na mocy którego
Szkocja i Francja obiecały sobie pomoc na wypadek najazdu
Anglików. 23 października 1295 roku oba kraje oficjalnie podpisały
traktat o przyjaźni, znany jako „stare przymierze" (Auld Alliance) 1.
Jego głównym punktem była deklaracja prowadzenia wojny
z Anglią na dwóch frontach, stosownie do uzgodnionego planu
strategicznego, a także ścisła współpraca w dziedzinie polityki
zagranicznej. Traktat przypieczętowano zapowiedzią małżeństwa
następcy tronu Szkocji Edwarda Balliola z Izabelą, bratanicą króla
Filipa. Równocześnie Szkoci zawarli traktat z Erykiem II, który za
sowitą opłatą zobowiązał się zapewnić pomoc floty złożonej ze
100 okrętów wojennych przez cztery miesiące w roku, tak długo,
jak długo miał się utrzymywać stan wrogości pomiędzy sojusz-
nikami i Anglią.
Perspektywa sojuszu Szkotów z Francuzami wprawiła
Edwarda I we wściekłość. Kiedy tylko dowiedział się o tajnych
negocjacjach francusko-szkockich ostentacyjnie zerwał wszys-
tkie traktaty z królem Szkocji i uznał prawa Balliola do tronu
Szkocji za wygasłe, po czym z właściwą sobie energią
rozpoczął przygotowania do zbrojnej inwazji na ziemie
szkockie. W obliczu angielskiego najazdu okazało się, że
1
P r z y m i e r z e b y ł o w i e l o k r o t n i e o d n a w i a n e i p r z e t r w a ł o w p r a k t y c e do
1746 r. W j e g o rezultacie p o w s t a ł o o k r e ś l e n i e „stary w r ó g " ( A u l d Enemie),
stosowane w następnych stuleciach przez Szkotów w o b e c A n g l i i .
71

Szkoci stali się ofiarami swego nowego władcy, który — wy-


znaczony przez Edwarda na króla — uznał go za swego pana
i suwerena. W świetle ówczesnego prawa znaczyło to tyle, że
kiedy Jan I zawarł traktat o przyjaźni z Francja, Edward mógł
potraktować Szkotów jako buntowników, ponieważ, byli teraz
jego poddanymi. To właśnie tłumaczy jego gwałtowną reakcję.
Wczesną jesienią 1295 roku Edward podjął kroki w celu
wzmocnienia obrony północnych rubieży Anglii na wypadek
niespodziewanego najazdu Szkotów. 5 października powierzył
obronę pogranicza ze Szkocją biskupowi Durham Johnowi de
Warenne, earlowi Surrey (prywatnie teściowi Jana I). Jednocześ-
nie nakazał Balliolowi wydać w ręce angielskie nadgraniczne
zamki w Berwick, Jedburghu i Roxburghu. 16 listopada Edward,
w odwecie za zgodę króla Szkocji na alians z Francją, nakazał
konfiskatę wszystkich ziem Balliola i j e g o stronników położo-
nych na południe od granicy. Śląc posiłki do Gaskonii główne
siły gromadził do rozprawy ze Szkocją. W grudniu wezwał
pospolite ruszenie z północnej Anglii do zebrania się na wiosnę
w Newcastle. W lutym 1296 roku wysłał wzdłuż wschodniego
wybrzeża Anglii do Newcastle flotyllę statków wiozących
zaopatrzenie dla wojsk przygotowujących inwazję na Szkocję.
Przygotowania wojenne Anglików na pograniczu nie uszły
uwadze Szkotów. Na początku 1296 roku Jan I polecił
wszystkim zdolnym do noszenia broni Szkotom zebrać się do
11 marca w nadgranicznym Caddonlee. Podzieleni i skłóceni
Szkoci udzielili słabego poparcia swemu królowi. Egoizm,
duma i zdrada wielu przedstawicieli arystokracji szkockiej nie
pozwoliły na osiągnięcie jedności. Wielu, zwłaszcza tych.
którzy jawnie lub skrycie sprzyjali Anglikom lub czuli feudalną
wrogość do rodu Balliola, zlekceważyło wezwanie do walki.
Byli wśród nich członkowie rodu Roberta Bruce'a, którego
ziemie w Annandale zostały wcześniej skonfiskowane na
rozkaz króla Jana i oddane j e g o szwagrowi Johnowi Comyno-
wi, earlowi Buchan (zwanemu Rudym dla odróżnienia od j e g o
ojca Johna Comyna Czarnego, lorda Badenoch).
72

Do połowy marca obie strony obserwowały się nawzajem


nie podejmując działań. Do tego czasu Edward zgromadził na
granicy wielką jak na owe czasy armię złożoną — zdaniem
niektórych — z około 5000 jazdy oraz 30 000 piechoty.
Nawet jeśli liczba ta jest trochę zawyżona, armia Edwarda
była aż do XVII wieku największym zgrupowaniem wojennym
na Wyspach Brytyjskich. Fakt, że Edwardowi udało się
zmobilizować i poprowadzić na wyprawę do Szkocji tak
liczną i dobrze wyposażoną armię, dobrze świadczy o nim
jako władcy, organizatorze i dowódcy, stawiając go w gronie
najwybitniejszych wodzów swojej epoki.
Feudalizm opierał się na organizacji wojskowej stworzo-
nej zasadniczo dla celów obrony niewielkich okręgów
terytorialnych. Główną częścią feudalnego systemu militar-
nego była jazda złożona z rycerzy i ich pocztów. Każdy
z wielkich panów feudalnych otrzymywał ziemie w lenno od
władcy, w zamian za co, na każde jego żądanie, miał
obowiązek stawić się wraz z pocztem zbrojnych i pozo-
stawać w wyłącznej dyspozycji panującego przez ściśle
określony czas, najczęściej czterdzieści dni w roku (panowie
feudalni powoływali niekiedy pod broń wszystkich swoich
poddanych mających doświadczenie wojskowe do służby
w piechocie, jednak rola tworzonych w ten sposób formacji
piechoty ograniczała się raczej do działań o charakterze
obronnym). W rezultacie zebrane na czas wypraw wojen-
nych armie królewskie były niejednokrotnie mozaiką wojsk
prywatnych, którym brakło poczucia szczególnej lojalności
wobec monarchy czy państwa, nie mówiąc już o wspólnych
standardach dyscypliny wojskowej, wyszkolenia czy ad-
ministracji. Efektywne dowodzenie nimi było zadaniem
trudnym, o ile w ogóle możliwym. W feudalnej społeczności
rycerskiej, której członkowie systematycznie odmawiali
swojemu suwerenowi prawa do zwoływania hufca wasalnego
na służbę poza granicami kraju i z największą niechęcią
ciągnęli na czterdziestodniowe kampanie w Walii i Szkocji,
73

zmobilizowanie tak wielkiej armii było naprawdę wydarze-


niem wielkiej rangi 2 .
Specyficzną cechą rozwoju społecznego klasy feudałów
w Anglii był fakt, że już w XIII wieku znaczna j e j część,
szczególnie średni i drobni posiadacze ziemscy, została
wciągnięta w orbitę handlu, stopniowo przechodząc od pańsz-
czyzny do renty pieniężnej. Majątki tych feudałów utrzymy-
wały stałą więź z rynkiem, przeważała w nich renta pieniężna,
gdzieniegdzie stosowano już pracę najemną. Drobni i średni
feudałowie (knights — rycerze, jak ich nazywano w odróż-
nieniu od wielkich feudałów — baronów) coraz bardziej
tracili charakter stanu wojskowego i przekształcali się w zie-
mian zajętych rozwojem folwarków. Szlachta wolała turnieje
rycerskie niż osobisty udział w wojnach. Zmiany społeczne
wynikające z rozwoju nowych stosunków gospodarczych na
wsi angielskiej powodowały trudności oparcia służby wojennej
na starych podstawach wynikających ze słabnących więzów
feudalnych. Różnorodne ciężary, stające się udziałem rycers-
twa, odstręczały wielu przedstawicieli tej klasy od udziału
w życiu publicznym i służby dla króla. Stąd dążenie Edwarda
do uznania zasady, że nie lenno rycerskie, lecz zamożność
posiadacza dóbr ziemskich winna być jedyną podstawą do
nałożenia nań obowiązków rycerza. Edward w 1285 roku
nałożył służbę rycerską na wszystkich posiadaczy ziemskich
mających dochody roczne w wysokości 20 funtów szterlingów
i więcej, bez względu na to, czy należeli oficjalnie do klasy
rycerskiej, czy nie. Już wcześniej, bo w 1282 roku, zażądał,
by wszyscy posiadacze ziemscy o dochodach powyżej 30
funtów utrzymywali konia na wojnę wraz ze zbroją. W roku
1283 przypomniał i odnowił pochodzący z czasów Henryka II

2 Feu d ał o wi e , którzy nie chcieli brać o s o b i s t e g o udziału w w o j n i e , z o b o-


w i ą z a n i byli płacić k r ó l o w i p i e n i ą d z e (podatek t a r c z o w y ) , za które
m o n a r c h a mógł zaciągać n a służbę w o j s k o z a c i ę ż n e , c o z m n i e j s z a ł o j e g o
zależność o d po sp ol it eg o rus z e n i a rycerzy i b a r o n ó w .
74

(1181) obowiązek posiadania odpowiedniego oręża i rynsztunku


przez wszystkich wolnych ludzi w królestwie. Koszty uzbrojenia
i wyekwipowania od tego czasu ogromnie wzrosły. Sam koń
bojowy, olbrzymie zwierzę rodem z Lombardii lub Hiszpanii,
obleczony w zbroję, kosztował od 40 do 100 funtów. Pomijając
koszty uzbrojenia i wyposażenia jeźdźca, już to samo wystarcza-
ło, aby potencjalni rycerze nie śpieszyli się z przyjmowaniem
obowiązków swego stanu. Edward przez długie lata prowadzo-
nych przez siebie wojen widział w klasie rycerskiej głównie
potencjał militarny, bez względu na to, czy jej członkowie byli
bezpośrednimi wasalami króla, czy swego pana. Liczba rycerzy
w Anglii w okresie jego panowania dochodziła do 3000, z czego
jedynie połowa nosiła szlachecki tytuł sir. Pozostali należeli do
tej klasy potencjalnie, gdyż dzięki statusowi majątkowemu i na
rozkaz króla mogli zostać zmuszeni do przyjęcia na siebie
obowiązków wojskowych. Z 1500 rzeczywistych rycerzy jedynie
jedna trzecia pozostawała w stałej gotowości wojennej, reszta
służyła na dworze królewskim bądź pełniła służbę u baronów
(dla porównania za czasów Henryka II liczba rycerzy posiadają-
cych dobra z tytułu służby wojennej przekraczała 6000, z czego
w pole wychodziła zwykle połowa). Biorąc pod uwagę liczbę
rycerzy gotowych do wyjścia w pole, od razu widać, że Edward
nie mógł liczyć na ciężką jazdę rycerską starego typu w takiej
mierze, w jakiej by tego chciał. Świadczyć może o tym fakt, że
za j e g o panowania hufiec wasalny zwoływano w ciągu 35 lat
tylko sześć razy, podczas gdy za j e g o ojca, Henryka III.
w przeciągu 41 lat — dwanaście razy.
Trudności utrzymania służby wojennej na starych pod-
stawach skłoniły Edwarda do rezygnacji z feudalnego po-
spolitego ruszenia, będącego mechanicznym zlepkiem samo-
dzielnych oddziałów i oparcia sił zbrojnych na zasadzie
służby kontraktacyjnej, stanowiącej swego rodzaju kombinację
pospolitego ruszenia z armią zaciężną. Oddziały zaciężne
górowały techniką walki i dyscypliną nad feudalnym rycerst-
wem i pospolitym ruszeniem chłopskim i mieszczańskim.
75

Toteż Edward zachęcał swoich wasali do utrzymywania


stałych kontyngentów wojskowych pełniących służbę
garnizonową w zamkach królewskich w czasie pokoju, a
polową na wojnie, w zamian za określone wynagrodzenie i
dodatkowe subsydia pieniężne. Rozwiązanie to nie wymagało
stosowania przymusu, jako że panowie feudalni dobrowolnie
zgadzali się na utrzymywanie tego rodzaju wojsk i
otrzymywali za to wynagrodzenie. Żołnierze zawodowi, mimo
że rekrutowani i dowodzeni przez wielkich feudałów, składali
przysięgę wierności królowi i mieli świadomość, że są
żołnierzami angielskimi. W dalszym ciągu pozostawali jednak
wojskiem najemnym, niełatwo poddającym się kontroli i
trudnym do racjonalnego wykorzystania w czasie pokoju,
skłonnym ponadto do maruderstwa i gwałtów na ludności
cywilnej. Ponieważ jednostki tego rodzaju Edward i inni
królowie z dynastii Plantagenelów wykorzystywali przede
wszystkim w swoich posiadłościach na kontynencie, system
kontraktacji wywarł w sumie większy wpływ na sąsiednią
Francję i inne państwa niż na stosunki wewnątrzangielskie.
W warunkach angielskich oddziały zaciężne powstawały
w wyniku zaciągu organizowanego na terenie kraju przez
specjalnie wyznaczonych komisarzy (bannerets), zazwyczaj
doświadczonych w rzemiośle w o j s k o w y m rycerzy, którzy
otrzymywali od króla pieniądze i uprawnienia dowódcze.
Armię Edwarda I uzupełniali ochotnicy i najemnicy. Jednak
Wielka Karta Wolności 3 zakazywała monarsze rekrutacji

3
W i e l k a Karta W o l n o ś c i (łac. Magna Charta Libertatum) — akt w y d a n y
w 1215 r. p r z e z króla Jana b e z Z i e m i p o d n a c i s k i e m m o ż n o w ł a d z t w a . Był
przywilejem zmierzającym do ograniczenia władzy królewskiej (głównie
w s p r a w a c h s k a r b o w y c h i s ą d o w y c h ) na r z e c z r a d y k r ó l e w s k i e j : s a n k c j o n o w a ł
prawo oporu przeciwko królowi jako zwierzchnikowi lennemu w przypadku
n i e p r z e s t r z e g a n i a p r z e z n i e g o p o s t a n o w i e ń karty. Karta p r z y z n a w a ł a także
p e w n e prawa z zakresu wo lno ści stanom n i ż s z y m , dlatego u z n a w a n a jest za
p o d s t a w ę s w o b ó d o b y w a t e l s k i c h w A n g l i i . W o k r e s i e s w e g o p a n o w a n i a król
Gdward 1. z a b i e g a j ą c o z g o d ę p a r l a m e n t u na finansowanie j e g o w o j e n we
Francji i S z k o c j i , p o t w i e r d z i ł jej p o s t a n o w i e n i a w latach 1297, 1299,
1300 i 1301.
76

wojsk najemnych za granicą, a baronowie sprzeciwiali się


służbie zaciężnej swoich wasali. Stąd żądania Edwarda doty-
czące przymusowego rycerstwa, jak też wprowadzenie płatnej
służby na poły ochotniczej w piechocie i jeździe. Już w czasie
s w o j e j pierwszej kampanii w Walii (1277-1282) posługiwał
się Edward jazdą ciężką i po czterdziestu dniach służby
wasalnej zatrzymał na swoim żołdzie ochotników z hufca
wasalnego. Potem służbę ochotniczą wprowadzono także
w piechocie rekrutowanej spośród ludzi niższego stanu,
piechota bowiem, wraz z pojawieniem się długiego łuku
walijskiego, nabrała nowego znaczenia. Ochotników zachęcały
do służby obietnice darowania przestępstw, regularny żołd
(Edward wprowadził zasadę płacenia żołdu piechurom w wy-
sokości 2 pensów dziennie) i udział w łupach.
Żeby zdobyć środki na utrzymanie żołnierza na żołdzie
królewskim i oddziałów najemnych 4 , król pozwolił na speł-
nienie obowiązku feudalnego przez zapłacenie podatku, tzw.
tarczowego (scutage), i musiał polegać w dużym stopniu na
subsydiach parlamentarnych. Za Edwarda armia opierała się
więc na płatnym żołnierzu, z wyjątkiem najwyższych dowód-
ców. W 1295 roku cała klasa rycerska dostała wezwanie na
wojnę ze Szkocją na żołdzie królewskim. Na koszty prowa-
5
dzenia wojny ze skarbu (Exchequer) wysłano Edwardowi do
Newcastle 10 tys. funtów szterlingów oraz po 1 tys. funtów
tygodniowo (począwszy od 1 marca 1296 roku) na żołd dla
jazdy i piechoty.
Stan niewypowiedzianej wojny został przerwany, kiedy
angielski rycerz, Robert de Ros, lord Wark, który z miłości do
pięknej szkockiej szlachcianki przeszedł na stronę przeciwnika,
4
O t y m . jak k o s z t o w n e b y ł o w y n a j ę c i e n a j e m n i k ó w , m o ż e ś w i a d c z y ć fakt,
że p o d s t a w o w a br o ń j e d n e g o z ulubionych rodzajów wojsk Edwarda I,
kuszników gaskonskich — kusza - miała w 1277 r. w a r t o ś ć 25 f u n t ó w ,
a j e d e n bełt wart był j e d n e g o s z y l i n g a l u b n a w e t s z y l i n g a i s z e ś ć p e n s ó w .
E x c h e q u e r („Izba s z a c h o w n i c y " ) — c z ę ś ć rady k r ó l e w s k i e j z a j m u j ą c a się
5

finansami p a ń s t w a ; n a z w a p o c h o d z i o d stołów podzielonych na pola, b y


ułatwić l i c z e n i e p i e n i ę d z y , c o p r z y p o m i n a ł o s z a c h o w n i c ę .
77

poprowadził z Roxburgha oddział Szkotów na nieudaną


wyprawę mającą na celu odbicie rodowej siedziby w zamku
Wark (Wark Castle). To posunięcie Szkotów położyło kres
długiemu okresowi pokoju na Wyspie. W odpowiedzi na
napaść Szkotów Edward I opuścił Newcastle i osobiście
poprowadził odsiecz dla Wark. Wkrótce potem Szkoci dokonali
dywersyjnego najazdu na północną Anglię siedmioma od-
dzielnymi oddziałami. Duma przywódców klanów, którzy nie
chcieli słuchać rozkazów jednego wodza, stępiła j e g o ostrze.
W trzeciej dekadzie marca wojska szkockie połączyły się nad
rzeką Sark, poddając się niechętnie dowództwu Johna Comyna
Rudego. 26 marca Comyn przekroczył Sark i wtargnął do
Cumberlandu kierując się na przygraniczną twierdzę Carlisle.
Niedawny rywal Balliola do tronu Szkocji, stary lord Annan-
dale, w tym czasie już nie żył (zmarł 1 kwietnia 1295 roku),
ale j e g o syn Robert Bruce (szósty lord Annandale) i noszący
to samo imię i nazwisko wnuk (earl Carrick), zwietrzyli
szansę i zaoferowali swoje usługi Edwardowi. Wraz ze swoimi
stronnikami stanęli załogą w Carlisle. 25 marca starszy Roben
Bruce specjalnie udał się do zamku Wark i przyrzekł po-
słuszeństwo królowi Anglii.
W Carlisle doszło do zbrojnej konfrontacji pomiędzy
broniącymi sprawy Edwarda Bruce'ami, a ich feudalnymi
rywalami Comynami. Silnie umocnione i umiejętnie bronione
miasto okazało się zbyt trudne do zdobycia. Po kilku nieuda-
nych atakach Szkoci wycofali się ze znacznymi stratami.
Odchodząc na zachód złupili i spalili wszystkie napotkane po
drodze angielskie wsie oraz klasztory i kościoły w miejs-
cowościach Corbridge, Hexham i Lanercost. W końcu, ob-
ładowani łupami, ruszyli na północ i przekroczywszy górzyste
pasmo Cheviot Hills wrócili do Szkocji.
Po zniesieniu oblężenia zamku Wark i wysłaniu posiłków
do Carlisle Edward przeszedł graniczną rzekę Tweed brodem
niedaleko Coldstream i ruszył na portowe miasto Berwick,
stanowiące centrum handlowe Szkocji. Ludne i bogate
78

miasto otaczały ziemno-drewniane wały. W zamku stała


załoga szkocka pod dowództwem sir Williama Douglasa.
Armia Edwarda dotarła do Berwick 28 marca stajać obozem
w niedalekim Hutton. Edward osobiście podjechał do bram
miasta proponując Szkotom bezwarunkową kapitulację. Nieco
wcześniej mieszkańcy miasta odparli próbę opanowania
portu od strony morza przez flotę angielską. Pewni siebie
odpowiedzieli Edwardowi obelgami i obscenicznymi gestami,
wprawiając go we wściekłość. Edward zarządził natych-
miastowy atak, któremu nie oparły się ani obwarowania
Berwick, ani desperacki opór jego mieszkańców. W ciągu
kilku godzin miasto padło. Szczególnym bohaterstwem
wykazała się grupa trzydziestu flamandzkich kupców, którzy
bronili się do końca w budynku gildii kupieckiej, dopóki
Edward, mszcząc się za śmierć swego stryjecznego brata
Ryszarda, księcia Kornwalii, nie kazał go spalić wraz
z obrońcami. Pod wrażeniem upadku miasta poddała się
załoga zamku. Jej dowódca natychmiast przysiągł wierność
Edwardowi, dzięki czemu zachował życie s w o j e i podległych
mu żołnierzy. Dużo straszniejszy los spotkał ludność cywilną.
Mszcząc się za obelgi i wyzwanie, jakie mu rzucili, Edward,
którego celem było zastraszenie przeciwnika, kazał sprawić
mieszkańcom Berwick trzydniową krwawą łaźnię, w wyniku
czego wymordowano ponad 6000 ludzi.
Nie trzeba było długo czekać, żeby się przekonać, jakie
reakcje w Szkocji wywarła masakra Berwick. 4 kwietnia Jan l
w pierwszym odruchu wysłał do Edwarda posłańca z listem,
w którym jako król Szkocji oficjalnie wypowiadał posłuszeńs-
two królowi Anglii. Kilka dni później armia Comyna, w rewan-
żu za Berwick, najechała Northumberland. Szkoci zaatakowali
Cockermouth, Redesdale, Tynedale i po raz drugi złupili
klasztor w Hexham, po czym rozpoczęli odwrót w kierunku
Dunbar. Edward, zajęty w międzyczasie odbudową i umac-
nianiem Berwick, z którego chciał uczynić swoją bazę do
dalszych działań przeciwko Szkotom, 23 kwietnia rozpoczął
79

ofensywę na północ po tym, jak dowiedział się, że Szkoci


zdobyli zamek w Dunbar. Król Anglii natychmiast wysłał
przeciwko nim część armii pod wodzą earla Surrey.
27 kwietnia Anglicy napotkali armię szkocką ustawioną
w szyku bitewnym na wzgórzach Lammermoor Hills, na
północ od Dunbar. Wojska Comyna przewyższały Anglików
liczbą i miały lepszą pozycję do walki. Ich słabością było
jednak podzielone dowództwo i brak jedności (tuż przed bitwą
przyszłe pole walki opuściły oddziały earla Atholl i earla Mar,
co było dużym ciosem dla Szkotów). Bari Surrey, chcąc
sprowokować Szkotów do opuszczenia dogodnej pozycji,
wysunął do przodu kilka grup s w e j najlepszej ciężkiej kawa-
lerii, a pozostałe oddziały zaczął przegrupowywać pozorując
przygotowania do odwrotu. Podnieceni Szkoci, którym wyda-
wało się, że Anglicy usiłują się wycofać bez walki, przypuścili
chaotyczną szarżę w dół stoku. Zakuci w zbroje weterani
króla Edwarda, zaprawieni w licznych bojach w Walii i we
Flandrii, ze spokojem przyjęli atak lekkozbrojnej kawalerii
Szkotów. Zanim atakujący Szkoci zdołali się przegrupować,
z obu skrzydeł otoczyła ich piechota i walijscy łucznicy
Surreya. Łucznicy zasypali Szkotów gradem strzał, po czym
ciężkozbrojne rycerstwo angielskie jednym uderzeniem roz-
proszyło armię szkocką biorąc do niewoli Comyna, trzech
earlów i 130 najważniejszych rycerzy. Pozbawieni wielu
doświadczonych dowódców Szkoci rzucili się do ucieczki,
bezlitośnie ścigani i wyrzynani przez zwycięskich Anglików
(przesadzone zapewne dane pochodzące ze źródeł angielskich
mówią o 10 000 zabitych Szkotów). Pod wrażeniem klęski
Comyna następnego dnia skapitulował zamek Dunbar.
Po rzezi Berwick i bezprzykładnej klęsce pod Dunbar
szlachta i pozostała ludność Szkocji była sparaliżowana.
Wydawało się, że Edward jest niezwyciężony. Wszystkie
ważniejsze zamki i twierdze w Szkocji albo poddały się
Edwardowi, albo zostały zdobyte w walce. Silny zamek
w Roxburghu otworzył swe bramy przed najeźdźcą 8 maja bez
80

żadnego oporu. Dwa tygodnie później padł Jedburgh, a po nim


Dumbarton. Edynburg bronił się tylko osiem dni. Garnizon
zamku Stirling uciekł na samą wieść o zbliżaniu się armii
Edwarda. W połowie czerwca, trzy miesiące po przekroczeniu
granicznej rzeki Tweed, Edward dotarł do Perth. 2 lipca król
Jan, straciwszy większość stronników, którzy zginęli lub
znaleźli się w rękach Anglików, wysłał ze swej tymczasowej
kwatery w Kincardine pokorny list do Edwarda błagając go
o przebaczenie i pokój. Edward zgodził się na zawarcie
pokoju za cenę ustąpienia Balliola z tronu i wyrzeczenia się
przez Szkocję sojuszu z Francją. 7 lipca w Stracathro Jan
Balliol publicznie pokajał się przed Edwardem i zapowiedział
abdykację. 10 lipca król Szkocji stawił się w zamku w Brechin
przed wysłannikiem Edwarda, biskupem Durham, dzierżąc
w rękach biały kij pokutny symbolizujący poddanie królestwa
Szkocji królowi Anglii. Podczas upokarzającej ceremonii
odebrano mu królewskie insygnia: berło, koronę, miecz
i pierścień. Z j e g o płaszcza zdarto heraldyczne symbole
królów szkockich, pozostawiając mu tym samym dla potom-
ności złośliwe przezwisko „Pusty Płaszcz" (Toom Tabard).
Dwa tygodnie później ta sama poniżająca ceremonia została
powtórzona w Montrose przed samym Edwardem. Na początku
sierpnia zdetronizowany Jan wraz z synem Edwardem wsiedli
na angielski statek i pod eskortą bratanka króla Anglii, earla
6
Tomasza Lancastera, odpłynęli do więzienia w Londynie .
Złożywszy Jana Balliola z tronu Edward w triumfalnym
marszu na północ zajął Montrose, Aberdeen, Bant i doszedł
aż do Elgin. Idąc przez Szkocję tłumił wszelki opór i karał go
bez litości. W drodze powrotnej Edward zaczepił o Scone
i w symbolicznym geście zabrał z tamtejszego opactwa

6
Jako w i ę z i e ń E d w a r d a Jan Balliol p r z e b y w a ł n a j p i e r w w londyńskiej
T o w e r , a p ó ź n i e j w areszcie d o m o w y m w Hartford. U w o l n i o n y po i n t e r w e n c j i
papieża w lipcu 1299 r. resztę życia spędził w swych posiadłościach
w N o r m a n d i i , g d z i e zmarł w z a p o m n i e n i u w r. 1215. E d w a r d w g e ś c i e łaski
p o z w o l i ł mu zabrać ze sobą na w y g n a n i e koronę i k r ó l e w s k ą p i e c z ę ć Szkocji.
81

szkocki koronacyjny Kamień Przeznaczenia, który po prze-


wiezieniu do Londynu umieszczono w tronie królów Anglii
w Opactwie Westminsterskim. Kiedy starszy Robert Bruce, jako
następny w sukcesji do szkockiej korony, zwrócił się do
Edwarda, by ten uczynił go królem Szkocji na miejsce
zdetronizowanego Balliola. Edward wyśmiał go. „Chyba nie
myślisz, że podbiłem to królestwo dla ciebie" - powiedział.
Chcąc pokazać, że Szkocja przestała być niezależnym króles-
twem, w Edynburgu zagarnął wiele urzędowych dokumentów,
koronę królów szkockich i inne regalia, które o tym
świadczyły i ogłosił królem siebie samego. Potem wrócił do
Berwick i wydał nakaz złożenia sobie przysięgi wierności
przez całą szkocką ludność rycerską i nierycerską. Miał
nadzieję, że — zgodnie z feudalnym zwyczajem panującym
w Anglii od czasów Wilhelma Zdobywcy — zwiąże w ten
sposób ze sobą wasali swych bezpośrednich lenników oraz
lenników tych wasali (odtąd każda przysięga lenna miała być
składana tylko z zastrzeżeniem zachowania wierności wobec
króla, co miało zapobiegać mobilizowaniu przez rycerstwo
szkockie swych lenników do walki z królem Anglii).
28 sierpnia 1296 roku zwołany do Berwick pod przymusem
parlament szkocki uznał Edwarda I królem Szkocji. Większość
skłóconych i zastraszonych szkockich panów złożyła mu
wiemopoddańczy hołd. Ich nazwiska znalazły się na długiej
liście spisanej przy tej okazji na słynnym pergaminie na-
zwanym ironicznie Ragman Roll („szmatławy rejestr"), gdzie
na 35 stronicach zapisano około 2000 nazwisk szkockiej
szlachty, która ukorzyła się przed Edwardem. Wśród tych,
których nazwiska znalazły się na dokumencie, znaleźli się
m.in. lord Annandale i jego syn, earl Carrick. Po arystokracji
i szlachcie także wolni chłopi szkoccy złożyli hołd Edwardowi.
Gdy 19 września 1296 roku Edward, zyskawszy sobie przy-
domek "Młota Szkotów" (Hammer of the Scots), wyruszał na
południe, aby przygotować się do kampanii we Flandrii,
zostawiał Szkocję spacyfikowaną i noszącą wszystkie cechy
82

kraju podbitego. Tuż przed odjazdem powiedział do earla


Surrey: „Dobrze robi człowiekowi, jeśli pozbywa się gówna!".
W ten typowy dla siebie sposób Edward wyraził swoją opinię
o Szkocji i narodzie szkockim.
W wyniku wojny z Anglią Szkocja znalazła się faktycznie
pod obcą okupacją. Edward wyznaczył trzech angielskich
pełnomocników do sprawowania tam rządów w jego imieniu.
Gubernatorem Szkocji mianowany został carl Surrey, niedawny
pogromca Szkotów spod Dunbar, królewskim skarbnikiem
uczyniono Hugona de Cressinghama. a najwyższym sędzią
Williama Ormsby'ego. Szkockie dobra i szkocka ziemia
znalazły się w angielskich rękach. We wszystkich ważniejszych
zamkach i miejscowościach stanęły angielskie załogi. Opusz-
czając Szkocję Edward był zadowolony. Zdobycie małej
Walii kosztowało go dziesięć lat ciężkich walk i mnóstwo
ofiar. Szkocję podbił niewielkim kosztem w przeciągu nieca-
łych sześciu miesięcy. Edward był przekonany, że nawet jeśli
wybuchnie tam powstanie, zostanie stłumione w ciągu kilku
tygodni, głównie z powodu braku jedności Szkotów i braku
przywódcy. W tej sprawie Edward bardzo się pomylił.
POWSTANIE WILLIAMA WALLACE A

WILLIAM WALLACE

Ledwie Edward I powrócił do Anglii, szkoccy panowie


zawiązali spisek. Uważali, że obietnice złożone pod przymu-
sem są nieważne i mogą zostać odwołane w każdej chwili.
Wiosną 1297 roku Szkocję znowu ogarnęło wrzenie. Stac-
jonowanie okupacyjnych wojsk angielskich w szkockich
zamkach, podatki i pobór rekruta sprzyjały narastaniu ogólno-
narodowego sprzeciwu i konsolidowaniu się antyangielskiej
opozycji. Ku zaskoczeniu wszystkich symbolem oporu prze-
ciwko panowaniu Anglików stał się człowiek zupełnie nie-
znany, mający w sobie więcej z ludowego bohatera, niż
charyzmatycznego przywódcy politycznego i wodza. Był nim
dwudziestoczteroletni William Wallace.
Podobnie jak wielu innych bohaterów ludowych, którzy
pojawili się nagle na kartach historii, niewiele wiadomo o j e g o
młodości. Głównym źródłem wiadomości o Wallace'em jest
jego biografia spisana przez żyjącego sto pięćdziesiąt lat po
nim niewidomego minstrela, zwanego Ślepym Harrym {BIind
Harry), lecz zawartych w niej informacji nie sposób zweryfi-
kować na podstawie innych źródeł.
Zgodnie z tradycją William Wallace urodził się w 1272
roku w wiosce Elderslie koło A y r (według innej wersji
84

w Kilbarchan w hrabstwie Renfrew), w zachodniej części


środkowej Szkocji. Był drugim synem drobnego szlachcica
Malcolma Wallace'a, potomka Ryszarda Wallace'a, który
przybył do hrabstwa Ayr z walijskiego pogranicza Shrop-
shire. William miał dwóch braci, starszego Malcolma
i młodszego Johna. Jego ojciec, którego dobra leżały nie-
daleko dzisiejszego miasteczka Paisley, był jednym z li-
cznych wasali earla Jamesa Stewarda (Stewarta), dziedzi-
cznego Wielkiego Stewarda Szkocji (zm. 1309) l . Pewien
angielski kronikarz określa Williama Wallace'a jako przy-
wódcę grupy banitów, wyjętego spod prawa przez szeryfa
Dundee sir Alana Fitz-Alana za zabójstwo angielskiego
rycerza. Chociaż źródła szkockie niechętnie wspominają
o gwałtowności charakteru Wallace'a i j e g o skłonności
do przemocy, wiele wskazuje na to, że osiągnąwszy wiek
męski miał on na sumieniu liczne zatargi i bijatyki z An-
glikami. Być może doprowadziło to rzeczywiście Wallace'a
do zyskania statusu banity, jest jednak faktem, że oficjalnie
został wyjęty spod prawa wraz z wieloma innymi za odmowę
złożenia hołdu wasalnego Edwardowi I. Edukacją młodego
Williama zajęli się j e g o stryjowie, którzy byli mnichami,
oraz w u j sir Reginald de Craulbrd, pełniący funkcję szeryfa
w miasteczku Ayr. Dzięki nim chłopiec odebrał bardzo
staranne — jak na ówczesne czasy — wykształcenie oraz
poznał arkana sztuki wojennej. Przypuszcza się, że mógł
walczyć przeciwko Anglikom w Walii i innych miejscach.
Chociaż mężczyźni z jego rodu należeli do nielicznych
szkockich właścicieli ziemskich, którzy nie przysięgli
wierności Edwardowi I po wyznaczeniu Jana Balliola na
króla Szkocji, prawdopodobnie wziął udział po jego stronie
w przegranej bitwie pod Dunbar.
Po raz pierwszy nazwisko Williama Wallace'a odnotowano
w wiarygodnych źródłach w maju 1297 roku. Wówczas to, na
1
N a z w i s k o Stewart (w w e r s j i f r a n c u s k i e j Stuart I w y w o d z i się w ł a ś n i e od
d z i e d z i c z n e g o u rzę du W i e l k i e g o Stewarda (Ochmistrza) S z k o c j i .
85

czele trzydziestu ludzi, wśród których było kilku jego krew-


niaków, napadł pod osłoną nocy na miejscowość Lanark
i zabił angielskiego szeryfa Williama Haselriga. Legenda
mówi, że grupa żołnierzy angielskich z garnizonu w Lanark
wszczęła bójkę z Wallace'em i Wallace zabił kilku z nich,
zanim udało mu się uciec z pomocą żony lub kochanki, Marion
Bradford. By ukarać kobietę za tę zbrodnię, Haselrig kazał ją
pojmać i zakatować na śmierć. Następnej nocy Wallace wrócił
z towarzyszami do Lanark. Dotarł do domu szeryfa, który
wydał rozkaz egzekucji, wywlókł go na ulicę i zabił. Fakt, że
Wallace i Marion Bradford stanowili kochającą się parę, tylko
pogłębił odczucia dotyczące j e j brutalnego zamordowania.
Wallace nie mógł postąpić inaczej, musiał pomścić j e j śmierć.
Niezależnie od tego, jakie były prawdziwe przyczyny zabójs-
twa szeryfa Haselriga, był to akt otwartej rebelii przeciwko
angielskiej władzy, który zapewnił Wallace'owi ogólnonaro-
dową sympatię.
Po tym wydarzeniu Wallace i jego ludzie pomaszerowali na
północ i napadli na Scone. Omal nie udało im się pojmać
angielskiego sędziego Williama Ormsby'ego, który — podob-
nie jak Haselrig — był egzekutorem okrutnej sprawiedliwości
Edwarda. Ormsby uciekł pozostawiając swój dobytek na
pastwę Szkotów. Wypędziwszy Anglików ze Scone ludzie
Wallace'a zaatakowali i zniszczyli kilka mniejszych gar-
nizonów angielskich rozlokowanych pomiędzy rzekami Forth
i Tay. Przysporzyło to dodatkowej popularności Wallace'owi.
Opowieści o nim rozeszły się po całym kraju. Szkoci dostrzegli
w Wallace'em godnego przywódcę i tłumnie zgłaszali się do
jego oddziału.
Działania Wallace'a i j e g o zwolenników nie były jedynym
ogniskiem rebelii. Wiosną 1297 roku prawie cały kraj,
z wyjątkiem wschodniego Lothian, regionu graniczącego
bezpośrednio z Anglią, ogarnęło zbrojne powstanie. W pół-
nocnej części kraju opór przeciwko angielskim okupantom
i ich szkockim poplecznikom organizował młody szlachcic
86

Andrew de Moray, stojący na czele bitnych górali i mieszczan


z Inverness. Jeszcze na początku roku Moray, wraz ze swoim
ojcem i wujem, przebywał w londyńskiej Tower jako jeden
z wielu szkockich możnych, których Edward trzymał w wie-
zieniu w charakterze zakładników na wypadek powstania
w Szkocji. W marcu 1297 roku młody Andrew uciekł
z niewoli i powrócił do rodzinnych włości w północnym
regionie Moray. Zebrawszy grono zwolenników w zamku
A v o c h oraz uzyskawszy pomoc mieszczan z Inverness,
którym przewodził Aleksander Pilche, Moray rozpoczął
działania partyzanckie przeciwko garnizonom angielskim
w Inverness, Urquhart, Nairn, Forres, Elgin i Lochindorb. 25
maja wciągnął w zasadzkę oddział sir Williama de Fitzwarine.
konstabla 2 Urquhart i obległ jego zamek. Zmuszony do
odstąpienia w wyniku interwencji prywatnych wojsk hrabiny
(countess) Ross, której mąż był zakładnikiem Edwarda,
najechał j e j dobra i zajął zamek Balcony, z którego uczynił
kolejną bazę wypadową. Rozpaliwszy płomień powstania na
północy Andrew Moray zniósł wiele mniejszych garnizonów
angielskich i zlikwidował władzę urzędników Edwarda,
ograniczając panowanie Anglików do najsilniejszych zamków
w tym rejonie. Kiedy wiadomości o j e g o sukcesach dotarły do
Londynu, Edward, który szykował się właśnie do wyprawy do
Flandrii, wszedł w porozumienie z niektórymi spośród
więzionych szkockich rycerzy. Byli wśród nich: John Comyn
Rudy, Aleksander Balliol (brat zdetronizowanego króla Jana),
earl Aleksander Monteith, sir Reginald de Crauford (wuj
Williama Wallace'a) i kilku innych. Najpierw Edward obiecał
im przebaczenie i wolność w zamian za udział w wojnie

2
K o n s t a b l (ang. constable) — urzędnik królewski sprawujący władzę
administracyjną, w o j s k o w ą i policyjną nad z a m k i e m , o d p o w i e d z i a l n y za j e g o
o b r o n ę oraz z a kontrolę o b o w i ą z k u p o s i a d a n i a p r z e p i s a n e g o p r a w e m uzbro-
j e n i a p r z e z w s z y s t k i c h w o l n y c h z o b o w i ą z a n y c h d o s ł u ż b y w o j s k o w e j w pod-
l e g ł y m m u o k r ę g u . Podlegał w y ż s z e m u d o w ó d c y w o j s k o w e m u , k o n s t a b l o w i
hrabstwa.
87

przeciwko Francji, później zmienił zamiar każąc im zdusić


w swoim imieniu wszystkie ogniska buntu w Szkocji.
W tym samym czasie w Ayrshire, w południowo-zachod-
niej Szkocji, gromadziła się szlachta pod przywództwem
Jakuba Stewarda, młodszego Roberta Bruce'a i Williama
Douglasa, byłego komendanta zamku w Berwick. W lipcu
ich oddziały stanęły w obliczu wojsk angielskich dowodzo-
nych przez sir Henryka de Percy (dowódcę angielskiego
garnizonu w Ayr) i sir Roberta Clifforda. Szkockim panom
bardziej zależało na tytułach i włościach niż na walce. Mimo
że ich wojska przewyższały Anglików liczbą, szkoccy
baronowie nie wierzyli, by ich piechota zdołała pokonać
ciężką jazdę Anglików. Percy i Clifford łatwo zmusili ich do
kapitulacji 7 Lipca pod Irvine, gwarantując im życie i stan
posiadania.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że jedynym, który nie
mógł się pogodzić z porażką szlachty, był William Douglas,
który był świadkiem rzezi mieszkańców Berwick w 1296
roku. Z angielskich źródeł jasno wynika, że Douglas odebrał
kapitulację pod Irvine jako wielką hańbę i jakieś trzy tygodnie
później trafił do więzienia w Berwick za niewywiązanie się
z obowiązku dostarczenia zakładników. Po klęsce Anglików
pod Stirling Bridge został przewieziony do londyńskiej Tower,
gdzie zmarł dwa lata później w rezultacie złego traktowania,
będąc przykładem „dzikiego i bezczelnego" Szkota, który nie
chciał ukorzyć się przed Edwardem. Umierając pozostawił po
sobie młodego syna Jakuba, który pod przydomkiem Czarnego
Douglasa 3 miał w przyszłości zasłynąć jako mściciel krzywd
wyrządzonych przez Anglików jego ojcu, rodzinie i rodzin-
nemu krajowi.

3
P r z y d o m e k „ C z a r n y " J u k u b (James) D o u g l a s zyskał w w y n i k u s w o i c h
d z i k i c h e k s c e s ó w p o d c z a s n i s z c z y c i e l s k i c h r a j d ó w na p o g r a n i c z u z A n g l i ą ,
po których zostawiał za s o b ą z g l i s z c z a i p o p a l o n e z b i o r y . J e g o i m i ę stało się
s y n o n i m e m diabła, k t ó r y m matki w p ó ł n o c n e j A n g l i i straszyły n i e g r z e c z n e
dzieci.
88

Po sukcesie pod Irvine dowódcy angielscy, szczęśliwie


dla sprawy szkockiej, wykazali brak energii, który na-
tychmiast wykorzystał Wallace. On i j e g o ludzie wycofali
się do lasów Selkirk, skąd prowadzili nadal aktywne działania
partyzanckie przeciwko okolicznym garnizonom angielskim.
Jednocześnie Wallace gromadził pod swoim sztandarem
prostych ludzi, którzy po kapitulacji szlachty pod Irvine
pozostali bez przywództwa, lecz pragnęli walczyć dalej.
Wzmocniwszy swój oddział licznymi ochotnikami napły-
wającymi z całej południowej i środkowej Szkocji, Wallace
zrozumiał, że j e g o siły urosły do takich rozmiarów, że
nie musi już dłużej prowadzić walki podjazdowej. W pełni
lata 1297 roku ruszył na północny zachód, do Argyll,
rozpoczynając jawną wojnę przeciwko panowaniu Anglików.
W pobliżu jeziora Dochard drogę zastąpił Wallace'owi
oddział MacFadyena, irlandzkiego najemnika w służbie
Edwarda I. W zaciętej bitwie Wallace pokonał MacFadyena
i chociaż ten uciekł z zaledwie piętnastoma ludźmi, kazał
go ścigać aż do zupełnego wytępienia niedobitków. Po
bitwie z MacFadyenem Wallace poprowadził swoich ludzi
przez centralne wyżyny (Highlands) do Perth. Obiegł miasto
i zdobył je po krótkim oblężeniu, używając po raz pierwszy
prymitywnych machin oblężniczych. Polem zajął Cupar
i dotarł do Aberdeen. Po drodze zaatakował i zdobył
zamek Dunnotar. w którym kazał wyciąć całą angielską
załogę. Na całej trasie marszu ludzie Wallace'a, pragnąc
przerazić przeciwnika, zabijali każdego Anglika, który stanął
im na drodze. Karali także, a czasami nawet brutalnie
mordowali, tych Szkotów, którzy próbowali zachować wier-
ność wobec Edwarda i j e g o urzędników.
Wiadomości o zbliżaniu się Wallace'a i wybuch powstania
w Aberdeenshire sprawiły, że angielski dowódca Aberdeen,
sir Henry Latham, przeszedł na stronę Szkotów i wydał zamek
w ręce powstańców. Przestraszony wieściami o okrucieństwach
wojsk Wallace'a próbował ewakuować garnizon drogą morską.
89

Wallace zaskoczył j e g o flotę unieruchomioną odpływem,


wybił Anglików i spalił ich statki razem ze wszystkimi
zapasami. Upadek Aberdeen przesądził o odwołaniu wyprawy
szkockich stronników Edwarda, którzy zgodnie z jego roz-
kazem ruszyli do Inverness przeciwko powstańcom Moraya.
Wraz z nimi wycofały się załogi zamków trzymanych jeszcze
przez Anglików w północnej Szkocji. Z wyjątkiem wiernego
Edwardowi biskupa Aberdeen Henryka le Chena, pozostali
dwaj dowódcy wyprawy do Inverness, John Comyn i j e g o brat
Aleksander, przerwali kampanię z nieukrywaną satysfakcją.
Jako bliscy krewni Jana II — do niedawna — przywódcy
szkockiej opozycji szlacheckiej przeciwko Edwardowi, nie
chcieli wojować przeciwko swoim rodakom.
Pozostawiwszy Aberdeen w rękach miejscowych powstań-
ców armia Wallace'a zawróciła na południe, zamierzając
zdobyć ważne miasto Dundee, które miało dużo silniejsze
obwarowania niż Perth i Aberdeen. Tutaj w sierpniu 1297
roku do Wallace'a dotarły wieści, że znaczne siły angielskie
pod dowództwem earla Surrey i Hugona dc Cressinghama
przekroczyły rzekę Tweed i maszerują w głąb Szkocji.
Wiadomość o tym. że armia angielska podąża w kierunku
Stirling, chcąc wzmocnić załogę zamku dowodzoną przez sir
Ryszarda de Waldegrave i ruszyć dalej na odsiecz Dundee,
skłoniła Wallace'a do wycofania wojsk spod oblężonego
miasta. Pod Dundee pozostał tylko niewielki oddział pod
wodzą Aleksandra Scrymgeura, który miał kontynuować
oblężenie. Wallace z pozostałymi siłami ruszył na południe,
by zmierzyć się z wrogiem.
W tym czasie Wallace i Moray pozostawali ze sobą w stałym
kontakcie, korzystając prawdopodobnie z pomocy szkockich
księży, którzy odegrali ważną rolę w okresie powstania
i wojny z Anglią. W końcu sierpnia obaj wodzowie spotkali
się w Perth, dokąd Moray przyprowadził z północy 6 tysięcy
zbrojnych. Po połączeniu swych sił Wallace i Moray po-
stanowili ruszyć na spotkanie nadciągającej armii angielskiej.
90

STIRLING BRIDGE

Wieści o wypadkach w Szkocji szybko dotarły do Lon-


dynu. Przywiózł je Edwardowi młody szkocki rycerz, sir
Andrew de Rait, wysłany z prośbą o militarną pomoc przez
gubernatora Moray, sir Reginalda le Chena. Król i parlament
wezwali earla Surrey i Cressinghama i zażądali dokładnego
sprawozdania z sytuacji. Edward nie mógł uwierzyć ich
opowieściom. Myślał, że cała ta kampania na szkockich
pustkowiach to tylko drobne incydenty wywoływane przez
grupy szkockich wieśniaków, których angielscy dowódcy nie
powinni traktować zbyt poważnie. Zaprzątnięty przygotowa-
niami do wyprawy do Flandrii oraz przełamywaniem oporu
baronów i kleru wobec jego nieustających żądań o pieniądze,
Edward kazał wysłać biskupa Durham, by ten sprawdził, czy
alarmujące doniesienia ze Szkocji są prawdziwe. W krótkim
czasie biskup poznał całą grozę sytuacji. Wtedy Edward
zrozumiał, że powstania nie uda się stłumić tylko siłami jego
szkockich stronników i kazał zebrać wojska z północnych
hrabstw, by zdusiły rebelię.
W końcu sierpnia Surrey i Cressingham opuścili Berwick
na czele armii złożonej z 300 ciężkozbrojnych rycerzy, 10 000
piechoty i kilkuset walijskich łuczników. Siły te połączyły się
wkrótce z oddziałami angielskimi, które wcześniej zmusiły
szkocką szlachtę do kapitulacji pod Irvine. Większość armii
Surreya stanowili — podobnie jak ich dowódca — doświad-
czeni wojownicy, którzy nigdy nie zaznali goryczy porażki.
Morale było wysokie, a wiara we własną siłę i talent dowódców
sprawiała, że szkoccy buntownicy jawili się Anglikom jako
banda niezdyscyplinowanych amatorów i wieśniaków. Anglicy
mieli świeżo w pamięci niedawną słabą postawę szkockiej
szlachty pod Dunbar i brak jedności wśród wyższych dowód-
ców, tak bardzo widoczną pod Irvine. Na dodatek powstańcy
nie mogli liczyć na pomoc ze strony rycerstwa szkockiego,
które w części wyruszyło z Edwardem do Flandrii, w części
91

zapełniało angielskie więzienia lub było skrępowane obawą


o los zakładników.
W porównaniu z armią angielską połączone siły szkockie
Williama Wallace'a i Andrew de Moraya liczyły około 16 000
ludzi, w większości lekko uzbrojonych, słabo wyszkolonych
i całkowicie pozbawionych ciężkiej kawalerii, która w owym
czasie decydowała o zwycięstwie (w armii Wallace'a było
zaledwie 180 lekkozbrojnych jeźdźców, którzy stracili swych
przywódców pod Irvine, lecz nie złożyli broni). Mało który ze
Szkotów nosił kolczugę, rozpowszechnioną w Anglii i Szkocji
przez krzyżowców. Zamiast tego większość odziana była
w grube wełniane kaftany lub zwoje starej tkaniny, które
nawet jeśli nie chroniły przed ciosami — skutecznie
osłabiały siłę uderzeń mieczy. Brak doświadczenia rekompen-
sował częściowo ogromny duch walki i patriotyzm Szkotów,
którzy gotowi byli do walki na śmierć i życie przeciwko
angielskiej tyranii.
Przybywszy pod Stirling 10 września 1297 roku, oddziały
szkockie zajęły stanowiska na północ od miasta na paśmie
wzgórz zwanych Ochil Hills i wzniesieniu Abbey Craig,
nieopodal dominikańskiego opactwa Cambuskenneth. Rozciągał
się stąd dobry widok na podmokłą dolinę rzeki Forth i dominują-
cy nad nią zamek wzniesiony na wysokiej, granitowej skale,
który był świadkiem wielu najbardziej dramatycznych epizodów
w historii Szkocji. Strategicznie położone na południowym
brzegu rzeki miasto Stirling, leżące na wąskim przesmyku
oddzielającym południe od północy kraju, stanowiło najdogod-
niejszą, naturalną bramę w głąb Szkocji. Kluczem do tej bramy
był wąski drewniany most (Stirling Bridge) na rzece Forth. Tędy
musieli nadejść Anglicy, jeśli chcieli podporządkować sobie
północną część kraju. Starcie było nieuniknione i wkrótce
angielskie oddziały, które wcześniej nawiązały kontakt z załogą
zamku Stirling, ustawiły się po drugiej stronie rzeki.
Dwa lub trzy dni wcześniej, zanim jeszcze wojska Surreya
dotarły pod Stirling, kilku szkockich rycerzy pod wodzą
92

Jakuba Stewarda i earla Lennox udało się do angielskiego


obozu z propozycją mediacji z Wallace'em. Dziś uważa
się, że chcieli oni w ten sposób zapobiec rzezi szkockich
oddziałów. Niezależnie od ich intencji Surrey dał się prze-
konać i pozwolił im udać się do obozu Wallace'a, żeby
omówić warunki. 10 września Steward i inni wrócili przy-
znając się do niepowodzenia. Wallace i Moray zdawali
się być pewni siebie i ufni w swą przewagę wynikającą
z ukształtowania terenu. Anglicy nie mieli innego wyjścia
jak tylko stoczyć ze Szkotami bitwę na wybranym przez
nich terenie. Na odjczdnym Steward i jego towarzysze
w geście dobrej woli obiecali powrócić następnego dnia
z oddziałem 60 ludzi, którzy mieli walczyć po stronie
Anglików. Gdy szkoccy rycerze opuszczali obóz, napotkali
angielski oddział, który plądrował pobliską wioskę w po-
szukiwaniu żywności. Doszło do potyczki, w której earl
Lennox zranił jednego z angielskich piechurów w szyję.
Gdy Anglicy dowiedzieli się o tym, w całym obozie rozeszła
się plotka o zdradzie Szkotów i podniosły się okrzyki
w z y w a j ą c e do zemsty. Wszyscy chwycili za broń i zaczęli
się szykować do walki. Dopiero, gdy ranny piechur trafił
przed oblicze earla Surrey, udało się przywrócić nieco
porządek. Surrey miał wówczas powiedzieć: "Zaczekajmy
do rana i zobaczmy, czy dotrzymają umowy. Wtedy zażądamy
zadośćuczynienia za tę obrazę".
Zgodnie z rozkazami wydanymi przez Surreya poprzedniego
wieczora, rano 11 września czołowe oddziały angielskie
przeszły przez rzekę i wkroczyły na wąską groblę biegnącą
dalej przez nadrzeczne mokradła. Było to działanie bardzo
ryzykowne. Jedynym sposobem dostania się na drugą stronę
Förth był — jak już wspomniano — leżący w zakolu rzeki
drewniany most, na tyle wąski, że mogło przez niego przejść
obok siebie tylko dwóch konnych. Co prawda w niedalekiej
odległości znajdowały się dwa brody, jeden w leżąccj na
zachód od mostu osadzie Kildean, drugi w położonym po
93

wschodniej stronie mostu Cambuskenneth, ale były one


możliwe do sforsowana tylko przy niskim poziomie wody
spowodowanym odpływem morza, do którego uchodziła rzeka
Forth. Biegnąca po drugiej stronie mostu grobla była niewiele
szersza, a rozciągające się po obu j e j stronach podmokłe łąki
zupełnie nie nadawały się do działania ciężkiej konnicy
rycerskiej. W razie niepowodzenia Anglikom trudno byłoby
się wycofać za rzekę, podczas gdy Szkoci, rozstawieni na
Ochil Hills, mogli bez trudu rozproszyć się po okolicznych
wzgórzach. Dlatego Surrey zamierzał jak najszybciej uchwycić
koniec grobli siłami ciężkiej kawalerii i pod j e j osłoną
wyprowadzić resztę wojsk na suchy, płaski teren obok poło-
żonej na lewo od grobli osady Cornton. Tam, gdyby tylko
udało mu się zmusić Szkotów do zejścia ze wzgórz, szkocka
piechota stałaby się łatwym łupem dla angielskiego rycerstwa.
Most na rzece był wąski, a ponieważ ludzie mogli po nim
przechodzić najwyżej dwójkami, przeprawa trwała dość długo.
Po wyjściu na drugi brzeg Anglicy czekali na dalsze rozkazy
mając rzekę z trzech stron i wroga patrzącego na nich ze
szczytów wzgórz. Lecz dalsze rozkazy nie nadeszły. Earl
Surrey, człowiek stary (ponadsześćdziesięcioletni) i zmęczony
licznymi wojnami, w których brał udział, spał głębokim snem
w swoim namiocie nie kwapiąc się do rozpoczynania walki.
Dowódcy oddziałów czołowych postanowili się wycofać
i Anglicy jeszcze raz przeszli przez most na południowy brzeg
rzeki. Gdy jakiś czas później Surrey wreszcie się obudził,
rozkazy do ataku znowu nie zostały wydane. Zamiast tego earl
pasował na rycerzy kilku młodych szlachciców, którzy mu
towarzyszyli (niektórzy z nich zginęli jeszcze tego samego
dnia). Po ceremonii angielskie oddziały czołowe znowu
rozpoczęły przeprawę przez most, lecz zawróciły, gdy niewiel-
ka grupa jeźdźców przybyła do angielskiego obozu. Jakub
Steward i earl Lennox zgodnie z obietnicą powrócili, lecz nie
przyprowadzili ze sobą obiecanych posiłków. Dla wszystkich
stało się jasne, że nie uda się przeciągnąć więcej Szkotów na
94

stronę angielską i osłabić armii powstańczej. W tej sytuacji


Surrey, zgodnie z ówcześnie obowiązującym zwyczajem,
zaoferował Szkotom możliwość poddania się i uniknięcia
rozlewu krwi. W tym celu wysłał do Wallace'a dwóch
dominikańskich zakonników z propozycją złożenia broni
i ukorzenia się przed Edwardem w zamian za darowanie
buntownikom dotychczasowych przewin. Wkrótce zakonnicy
wrócili do angielskiego obozu z odpowiedzią Wallace'a na
propozycję Surreya: „Wracajcie do swych panów i powiedzcie
im, że nie przybyliśmy tu w pokojowych zamiarach, ale
walczyć, by pomścić nasze krzywdy i uczynić nasz kraj
wolnym. Pozwólcie im pójść tam, gdzie zechcą, a znajdą nas
gotowych, by stawić im czoła" 4 . Słysząc te słowa wielu
rycerzy w angielskim obozie potraktowało je jako wyzwanie
i gotowych było natychmiast przejść przez most, by rozpocząć
walkę z wrogiem. Inni byli bardziej ostrożni i sugerowali inne
rozwiązanie. Wiedzieli, że wąski most utrudni przeprawę
i proponowali podzielenie armii na kilka oddziałów, by
zaatakować Szkotów z dwóch stron.
Na zwołanej naprędce naradzie wojennej jeden z rycerzy,
sir Ryszard Lundie, Szkot, który przeszedł na stronę Anglików
pod Irvine, zwrócił się do swych towarzyszy: „Moi lordowie,
jeśli przejdziemy przez most, czeka nas śmierć. Możemy
przebyć go tylko dwójkami, a wróg znajdujący się na naszych
skrzydłach może w każdej chwili zejść w dół całą siłą.
Niedaleko stąd jest bród, przez który możemy się przeprawić
w sześćdziesięciu naraz. Dlatego pozwólcie mi wziąć konnych
rycerzy i nieco piechoty, a zajdziemy wroga od tyłu i zgnie-
ciemy go. W tym czasie Pan, drogi hrabio, i ci, którzy są
z Panem, bezpiecznie przejdziecie most". Rada Lundiego była
z pewnością mądra, jednak Surrey i Creshingham, mając
w pamięci niedawny postępek Jakuba Stewarda i earla Lennox,
obawiali się zawierzyć Szkotowi i nie chcieli ryzykować
podzielenia armii. Butny i arogancki Cressingham, duchowny,
4 Sir William of Ellerslie, from Outlaw to Guardian of Scotland, s. 3.
95

który z konieczności stał się dowódcą-amatorem, przekonywał,


że nawet tak drobny podstęp byłby zbytnim komplementem
dla szkockiej zbieraniny. Jako skarbnik królewski myślał też
o kosztach, jakie pociąga za sobą utrzymanie armii, i chciał,
żeby jak najszybciej doszło do bitwy. „Nie ma potrzeby
przeciągania sprawy i marnowania królewskich pieniędzy
— powiedział. — Ruszajmy i spełnijmy nasz obowiązek". Nie
chcąc podważać słów Cressinghama i widząc wahanie na
twarzach wielu swoich dowódców, carl Surrey ustąpił, dając
sygnał do wymarszu.
Angielskie oddziały czołowe po raz trzeci otrzymały rozkaz
przejścia przez most. Tym razem dowództwo nad nimi objął
sam Hugon de Cressingham. Towarzyszył mu dobrze znający
teren sir Ryszard de Waldegrave. Na czele straży przedniej
jechał sir Marmaduke de Thweng z Yorkshire, dowodzący
setką ciężkozbrojnych rycerzy. Ich zadaniem było opanowanie
północnego krańca grobli i zapewnienie osłony wolno prze-
prawiającym się przez most oddziałom angielskim.
William Wallace postanowił stoczyć bój w oparciu o silną
pozycję na wzgórzach, chcąc zmusić Anglików do ataku pod
górę 5 Szkoci mieli bardzo mało kawalerii, nie mieli też
w ogóle łuczników. Gros ich armii stanowiła lekkozbrojna
piechota złożona z ludzi niskiego stanu. By skutecznie walczyć
przeciwko najgroźniejszej broni Anglików, ich ciężkiej jeździe,
Wallace wyposażył swoich ludzi w długie na cztery metry
włócznie i ustawił ich szerokim frontem na Ochil Hills. Część
włóczników Wallace ukrył przed wzrokiem Anglików, każąc
im położyć się na zboczu wzgórza. Z odległych o niecałe pół
mili Ochil Hills Szkoci obserwowali powolną przeprawę

5
N i e k t ó r z y h i s t o r y c y u w a ż a j ą , ż e a u t o r e m p l a n u b i t w y p o stronie s z k o c k i e j
był nie W a l l a c e , k t ó r e g o d o m e n ą była raczej walka partyzancka, t y l k o
A n d r e s de Moray. Jako szlachcic p o c h o d z ą c y z r y c e r s k i e g o rodu Moray,
chociaż m ł o d y i m a ł o d o ś w i a d c z o n y , miał na p e w n o w i ę k s z ą w i e d z ę na temat
strategii walki na otwartym polu. Rozumowanie to potwierdzałoby nie
n a j l e p i e j w y b r a n e rok p ó ź n i e j przez W a l l a c e ' a p o l e w a l k i p o d Falkirk.
96

wojsk angielskich, nad którymi powiewało morze kolorowych


flag i sztandarów bitewnych. Mając w pamięci fatalny brak
dyscypliny, który był główną przyczyną klęski Szkotów pod
Dunbar, Wallace i Moray trzymali swych ludzi nieruchomo na
wzgórzach. Wiedzieli, że mają Anglików w garści i mogą
wybrać dogodny moment do ataku.
Około południa, kiedy połowa armii Surreya znalazła się
j u ż na północnym brzegu rzeki, Wallace dał dźwiękiem rogu
znak do ataku. Szkoci natarli trzema dużymi oddziałami
prosto w dół z impetem, na jaki pozwalało im ukształtowanie
terenu. Ich atak był tak niespodziewany, że Anglicy nie
zdążyli nawet ustawić w szyku kawalerii, która znalazła się na
drugim brzegu rzeki, i zanim reszta angielskich oddziałów
w ogóle zdołała się przeprawić.
Dowódcą północnego skrzydła był Andrew de Moray,
centrum i południowym skrzydłem dowodził sam Wallace.
Podczas gdy główne siły Wallace'a natarły od czoła na
łąki u wylotu grobli, oddział Moraya obszedł łukiem lewe
skrzydło Anglików i zaatakował ich z boku. Jego włócznicy
ruszyli w stronę mostu, by go zająć i nie dopuścić do
przeprawy pozostałych sił angielskich. Gdy Szkoci zablo-
kowali most, Anglicy nie mogli już udzielić pomocy od-
działom Cressinghama i musieli stawić czoła Szkotom
tylko połową armii. W przeprawiających się oddziałach
wybuchła panika. Ci, którzy zostali zablokowani na moście,
byli nadal naciskani przez oddziały będące w tyle. Wielu
zostało zepchniętych z mostu lub w obawie przed zgnie-
ceniem skakało do rzeki i pod ciężarem zbroi i broni
tonęło w głębokiej od przypływu wodzie.
Wallace doskonale wybrał moment ataku. Masa szkockich
włóczników zepchnęła angielskich kawalerzystów na ich
własne oddziały piechoty i wywołała zamieszanie w ich
szeregach. Część rycerzy, którzy chcieli uciekać, utknęło ze
swoimi końmi w morzu błota i zostało zakłutych szkockimi
włóczniami. Ci, którzy uniknęli śmiercionośnych włóczni,
97
98

spadali z koni na ziemię i ginęli pod nogami napierających


Szkotów. Niewielki oddział jazdy szkockiej natarł na północ-
ny kraniec grobli, gdzie stała przednia straż sir Marmaduke'a
de Thwenga. Zakuci w zbroje rycerze angielscy nie prze-
straszyli się wroga. Ruszyli do szarży i łatwo rozbili lżej
uzbrojonych Szkotów. Zamiast jednak podjąć pościg za
uciekającym wrogiem zatrzymali się i dostrzegając grozę
sytuacji, zaczęli się cofać w kierunku przyczółka. De Thweng,
dźwigając ciało swego siostrzeńca przerzucone przez siodło,
zdołał zawrócić na most. Walcząc wielkim, dwuręcznym
mieczem przebił się przez ciżbę Szkotów i wrócił z kilkoma
ludźmi na drugi brzeg.
Główne siły szkockie rozdzieliły wojska Cressinghama
na dwie części, potem rozbiły je na mniejsze grupki i w końcu
zniszczyły je doszczętnie. Angielskie chorągwie trzepotały
dumnie nad głowami walczących zastępów, dopóki nie
upadły pod naporem szkockich włóczni. Stojący w tyle
trzystuosobowy oddział walijskich łuczników próbował stawić
opór nacierającym Szkotom, lecz pod naporem uciekających
Anglików nie mógł się skutecznie bronić. Nic mając mo-
żliwości obrony i pola manewru Walijczycy zostali szybko
wybici. Mając rzekę za plecami Anglicy nie mieli gdzie
uciekać i ginęli tam, gdzie stali lub próbowali się przeprawić
przez rzekę wpław. Wielu skakało do wody i tonęło.
Tylko nielicznym udało się w porę zrzucić zbroje i przepłynąć
na drugi brzeg.
Choć tylko połowa armii angielskiej wzięła udział w bitwie,
po godzinie walki zorganizowany opór Anglików ustał i za-
częła się bezprzykładna rzeź. Z punktu obserwacyjnego na
południowym brzegu rzeki earl Surrey obserwował jak resztki
j e g o oddziałów przednich są otaczane i wycinane przez
rozjuszonych Szkotów. Jednym zdecydowanym natarciem
Szkoci zmietli prawie setkę ciężkozbrojnych rycerzy i 5000
piechurów, w tym 300 walijskich łuczników. Nie mogąc
przyjść z pomocą oddziałom za rzeką, pozbawiony łuczników,
99

których wysłał na drugi brzeg, Surrey mógł tylko biernie


przyglądać się klęsce Cressinghama. Anglicy, którzy pozostali
na południowym brzegu, stanowili teraz przerażony tłum.
Widzieli, co się stało z ich towarzyszami, i byli gotowi do
ucieczki. Gdy zauważono, że Wallace i j e g o ludzie szykują się
do przekroczenia rzeki brodem w Cambuskenneth, odwaga
opuściła angielskich dowódców. Nie czekając dłużej Surrey
dał rozkaz do spalenia resztek mostu i pośpiesznego odwrotu
do bazy w Berwick.
Straty poniesione przez Szkotów pod Stirling Bridge były
stosunkowo niewielkie. Wielkim ciosem okazała się natomiast
utrata Andrew de Moraya. Nikt nie wie, w jakich okolicznoś-
ciach ten dzielny rycerz odniósł rany, które stały się przyczyną
jego śmierci kilka tygodni później. Po bitwie, kiedy Szkoci
systematycznie dobijali rannych Anglików i zbierali łupy,
natrafiono na ciało znienawidzonego Cressinghama. Zgodnie
z legendą, w szale radości i zemsty j e g o ciało odarto ze skóry,
której płaty po wysuszeniu zwycięzcy rozdzielili pomiędzy
siebie jako trofeum. Najszerszy kawał, zdarty od czaszki po
pięty ofiary, miał przypaść w udziale Wallace'owi, który
zrobił z niego pas do noszenia miecza.
Uchodząc z pola walki earl Surrey mianował nowym
konstablem Stirling sir Williama Fitz-Warine i dodawszy
mu do pomocy sir Marmaduke'a de Thwenga, powierzył
im obu zadanie obrony zamku. Na odjezdnym obiecał,
że wróci z pomocą w ciągu dziesięciu tygodni. Surreya
czekała jeszcze jedna nieprzyjemna niespodzianka. Gdy
tylko losy bitwy zostały rozstrzygnięte, obserwująca ją
z daleka szkocka szlachta z Jakubem Stewardem i earlem
Lennoxem otwarcie wystąpiła przeciwko Anglikom. Na
skraju lasu Torwood szkoccy baronowie zaatakowali na
czele przybocznych pocztów tylną straż zdemoralizowanej
armii Surreya.
Kiedy poziom wody w Forth opadł, szkocka kawaleria
przeprawiła się brodem w Cambuskenneth i ruszyła w pościg
100

za wycofującymi się Anglikami, atakując ich tabory i maru-


derów aż do Belton, leżącego niedaleko Dunbar. Część
oddziałów szkockich pod wodzą sir Henry'ego Halburtona
podążyła w ślad za armią Surreya do Berwick. Kiedy Halburton
dotarł do Berwick, okazało się, że armia angielska wycofała
się aż do Yorku. Miasto było opuszczone, ale w zamku
zamknął się zagorzały anglofil, earl March, z niewielką
załogą, odmawiając poddania się i wydania zamku w ręce
powstańców. Nie mając dostatecznej ilości ludzi i sprzętu
oblężniczego Halburton zadowolił się zajęciem miasta i pozo-
stał w nim ze swymi ludźmi do chwili inwazji Waliace'a na
północną Anglię w październiku 1297 roku.
Po bitwie zwycięski Waliace zajął miasto Stirling i na-
tychmiast obległ zamek. Po krótkim oblężeniu garnizon
skapitulował, nie dając zapewne wiary zapewnieniom Surreya
o odsieczy. Jego dowódcy, Fitz-Warine i de Thweng, trafili
na jakiś czas do lochu w zamku Dumbarton, zanim po
negocjacjach wymieniono ich w kwietniu 1298 roku na
szkockich jeńców. Po krótkim odpoczynku w Stirling i re-
organizacji swoich oddziałów Waliace skoncentrował się
na oczyszczeniu Szkocji z izolowanych garnizonów an-
gielskich. Pierwszy poddał się zamek Dundee, w którym
Szkoci zdobyli sowicie zaopatrzoną zbrojownię i bogate
łupy. Kontynuując operację Waliace zaatakował i zdobył
zamek Cupar, w y b i j a j ą c całą angielską załogę złożoną
z 200 ludzi. Inne garnizony angielskie, z wyjątkiem Edyn-
burga, Dunbar, Roxburgha i Berwick, nie chciały ryzykować
i opuściwszy swoje pozycje rozpoczęły odwrót na południe.
W połowie października, poza kilkoma odosobnionymi
punktami, na ziemi szkockiej nie było ani jednego żołnierza
angielskiego.
W październiku 1297 roku odbył się w Perth zjazd szlachty
szkockiej popierającej Wallace'a. W nagrodę za zwycięstwo
pod Stirling Bridge Waliace i Moray zostali pasowani na
rycerzy i otrzymali tytuły Strażników Królestwa Szkocji
101

w imieniu uwięzionego Jana Balliola. Z tego okresu po-


chodzi słynny list obu regentów do burmistrzów Lubeki
i Hamburga, w którym zawiadamiają oni, że Szkocja "uwol-
niła się zbrojnie spod władzy Anglii" i j e j porty są znowu
otwarte dla handlu z miastami niemieckimi. Ostatnie dwa
listy sygnowane łącznie przez Wallace'a i Moraya w Hex-
ham noszą datę 7 listopada 1297 roku. Po tym dniu nazwis-
ko Andrew de Moraya znika jednak ze wszystkich oficjal-
nych dokumentów, co oznacza, że wkrótce potem Moray
zmarł z ran odniesionych pod Strirling Bridge. Jego ojciec
i wuj, przetrzymywani przez cały okres powstania w Szkocji
w więzieniu w Tower, przeżyli go niewiele dłużej. Obydwaj
umarli na skutek złego traktowania z rozkazu Edwarda,
który w ten sposób zemścił się za upokorzenia doznane
z ręki młodego Moraya.
Wycofujące się ze Szkocji angielskie załogi stosowały
taktykę spalonej ziemi. Paliły farmy, niszczyły zbiory i wy-
rzynały stada bydła i owiec. Wyniszczona angielską okupacją
i wojną południowa Szkocja stanęła w obliczu głodu. Aby
zapobiec katastrofie w związku z nadchodzącą zimą, William
Wallace podjął 18 października decyzję o inwazji Anglii.
Motywem j e g o działania była nie tylko obfitość żywności
i stad zwierząt w północnych hrabstwach Anglii, ale też chęć
zademonstrowania ofensywnych możliwości j e g o armii.
W trzeciej dekadzie października wojska szkockie zgroma-
dzone na wrzosowisku Roslin Moor ruszyły na południe,
przeszły rzekę Tweed i wkroczyły do Northumbrii. W ciągu
następnych dwóch miesięcy Szkoci pustoszyli północne hrab-
stwa Durham, Cumberland i Northumberland, spalili Alnwick
i obiegli Carlisle. Wszystko, co przedstawiało jakąś wartość,
zostało zrabowane i odwiezione na północ. Czego nie zdołano
zabrać, zniszczono lub spalono. Przed końcem roku Wallace
i jego ludzie, nasyciwszy się zemstą i obładowani łupami,
powrócili na leża zimowe do Szkocji.
102

Wieści o klęsce pod Stirling i najeździe Szkotów na


północną Anglię szybko dotarły do przebywającego we Francji
Edwarda. Nie zwlekając Edward zawarł rozejm z królem
Francji przyspieszając swój powrót do kraju.
W ciągu kilkumiesięcznej nieobecności Edwarda opozycja
w kraju przybrała na sile. Zapowiedź nowej wyprawy do
Szkocji wywołała jak zwykle opór baronów, którzy założyli
protest przeciwko nowemu podatkowi na wojnę. Zastępujący
Edwarda książę Walii, przygnębiony klęską pod Stirling
Bridge, pod groźbą konfliktu zbrojnego ugiął się pod naciskiem
baronów i Kościoła i w październiku 1297 roku wyraził zgodę
na potwierdzenie przywilejów wynikających z Wielkiej Karty
Wolności. Kompromitacja, jakiej doznał prestiż Anglii w Szko-
cji i żądza srogiego odwetu kazała Edwardowi potwierdzić
przywileje (tzw. Confirmatio Chartorum) i szukać pojednania
z oponentami. Uspokoiwszy pretensje baronów obietnicą
nieściągania nowych podatków bez porozumienia z parlamen-
tem Edward rozkazał, by następnego lata pod Yorkiem
zgromadziła się nowa armia, która miała wyruszyć do Szkocji
w poszukiwaniu Wallace'a. Tymczasem w styczniu 1298 roku
earl Surrey wrócił na pogranicze uwalniając od oblężenia
garnizony w Berwick i Roxburghu, ale powstrzymany roz-
kazem Edwarda nie posunął się dalej na północ.
Wiosną Edward przeniósł swą kwaterę do Yorku, gdzie
wkrótce zgromadził 2500 dobrze uzbrojonej i zdyscyplinowa-
nej kawalerii oraz 12 500 piechoty. Tym razem Anglicy nie
zlekceważyli przeciwnika i dobrze przygotowali się do inwazji.
Edwardowi towarzyszyło ośmiu hrabiów, z których każdy
przyprowadził własny duży oddział jazdy i piechoty, a ponadto
silne kontyngenty najemnych łuczników walijskich, kuszników
z Gaskonii i irlandzkiej piechoty. Po połączeniu się z od-
działami biskupa Durham i niektórych szkockich wasali
Edward miał pod swoimi rozkazami armię liczącą 21 500
103

ludzi, w tym 3000 ciężkiej i 4000 lekkiej jazdy oraz 14 500


piechoty. W kampanii szkockiej 1298 roku cała piechota
składała się z ochotników, podobnie zresztą jak i większa
część jazdy. W otoczeniu samego króla znajdował się 500-
osobowy oddział jazdy przybocznej z Gaskonii, wyposażony
we wspaniałe konie i świetnie wyekwipowany.
W połowie 1298 roku sytuacja Wallace'a nie przedstawiała się
dobrze. Chociaż uhonorowano go tytułem rycerskim i uczyniono
Strażnikiem Królestwa Szkocji, większość szlachty nie chciała
walczyć pod rozkazami nieznanego człowieka niskiego rodu. Na
dodatek, po zawarciu rozejmu pomiędzy Edwardem a Filipem
Pięknym, ostatecznie upadły nadzieje Szkotów na pomoc
francuską. Nie powiodły się także próby werbowania żołnierzy
w miastach niemieckich. Czas działał na niekorzyść W a l a c e a .
Kiedy 3 lipca armia Edwarda przekroczyła Tweed w Coldstream
i ruszyła najkrótszą drogą przez Roxburgh i Laudardale
w kierunku Edynburga i Stirling, słabe i przestraszone oddziały
szkockie wycofały się nie podejmując walki. Ustępując przed
potężną angielską machiną wojenną Szkoci palili za sobą kraj
niszcząc wszystko, co mogło się przydać najeźdźcom. Dobrze
wiedzieli, że armia angielska jest zbyt liczna, by wyżywić się
z zapasów, jakie ze sobą wiozła. Taktyka Szkotów okazała się na
tyle skuteczna, że w trzecim tygodniu lipca perspektywy armii
angielskiej nie wyglądały najlepiej, a j e j złą sytuację potęgowały
trudności z zaopatrzeniem. Flota angielska bazująca w Berwick,
mająca zapewnić wojskom Edwarda dostawy żywności, opóźnia-
ła się z powodu złej pogody. Wkrótce wśród Anglików i ich
sojuszników dało się zauważyć ogólne rozprężenie i spadek
dyscypliny. Potęgowały się konflikty narodowościowe. Walijscy
i irlandzcy żołnierze Edwarda nieustannie kłócili się z Anglikami
i ostentacyjnie okazującymi swą wyższość Gaskończykami,
zazdroszcząc im lepszego traktowania i wygodniej szych kwater.
Po dotarciu do Edynburga Edward musiał poczekać dwa
tygodnie na oddziały biskupa Durham, skierowane do oblężenia
Dirleton i dwóch sąsiednich zamków. Mimo że Edwardowi
104

udało się w końcu utrzymać porządek dzięki surowości i charak-


terystycznej dla niego determinacji, po osiągnięciu Kirkliston,
niedaleko Linlithgow, król zdecydował się przerwać dalszy
marsz i rozważał powrót do Edynburga.
W tym czasie Wallace z trudem zbierał siły wśród wolnego
chłopstwa i drobnej szlachty, dla którego wciąż był bohaterem
i obrońcą. Udało mu się zgromadzić pod swoim sztandarem
zaledwie 10 000 do 12 000 ludzi, prawie wyłącznie lekkiej
piechoty (niektóre źródła angielskie wyolbrzymiają tę liczbę
do 25 000). Panowie szkoccy — jak zwykle skłóceni i skłonni
do zdrady — parli do rokowań z Anglikami, krzywo patrząc
na wojenne przygotowania Wallace'a. Tylko zwolennicy Jana
Balliola, na czele z Rudym Comynem, przywiedli poczty
swoje i swoich wasali wzmacniając oddziały Wallace'a siłami
około 1000 ciężkiej i 2500 lekkiej jazdy.
W swoim obozie w Kirkliston Edward stracił już nadzieję na
doścignięcie Szkotów i zmuszenie ich do walnej bitwy. Zagląda-
jący Anglikom w oczy głód spowodował wzrost dezercji. Znowu
odżyły niedawno uśmierzone konflikty. Którejś nocy w obozie
wybuchł jawny bunt, który omal nie doprowadził do rozpadu sił
inwazyjnych. Doprowadzeni do wściekłości na tle rozdziału wina
i żywności Walijczycy wdarli się do namiotów Anglików
i wszczęli z nimi regularną bitwę. Zbudzony odgłosami walki
w obozie król rzucił przeciwko buntownikom kawalerię, która
dopiero nad ranem przywróciła porządek, zabijając ponad 80
walijskich łuczników. Po tym wydarzeniu dowódcy walijscy
otwarcie zaczęli grozić, że przejdą na stronę Wallace'a.
— Pozwólcie im to zrobić — miał powiedzieć Edward.
— Pozwólcie im pójść do moich wrogów. Mam nadzieję, że
wkrótce zobaczę dzień, w którym rozprawię się z jednymi
i z drugimi.
Wallace dobrze wiedział o kłopotach władcy Anglii i nie-
snaskach w jego szeregach. Zaplanował nawet nocny napad na
obóz przeciwnika, ale dwóch szkockich rycerzy, zazdrosnych
o jego sławę, przeszło na stronę najeźdźców i ostrzegło ich
105

przed niebezpieczeństwem. Ci d w a j nieznani z imienia zdrajcy


poinformowali Edwarda o miejscu obozowania Wallace'a
w lesie koło Falkirk, liczebności j e g o armii i zaplanowanej
taktyce walki.
— Bogu niech będą dzięki — wykrzyknął Edward — że
uchronił mnie od takiego nieszczęścia! Pójdę naprzód i spot-
kam się z nimi.
O świcie 21 lipca armia angielska zwinęła obóz i ruszyła
w kierunku pobliskiego Falkirk, chcąc zaskoczyć Wallace'a
i zmusić go do stoczenia bitwy. Poprzedniej nocy przestraszony
czymś koń zrzucił Edwarda na ziemię. Król złamał dwa lub
trzy żebra, ale ukrył ten fakt przed swoimi ludźmi i mimo
poważnej kontuzji wyruszył na czele armii, aby ostatecznie
rozprawić się ze znienawidzonym Wallace'em.
Wallace mylnie ocenił zdolność bojową armii angielskiej,
ale przystąpił do bitwy dobrze przygotowany. Jego najwięk-
szym zmartwieniem była nie tyle liczebność wrogiej armii, co
siła j e j kawalerii, która w owym czasie nie miała sobie
równych w całej Europie. Żeby się j e j skutecznie przeciw-
stawić, Wallace, podobnie jak pod Stirling, uzbroił większość
swoich ludzi w długie, czterometrowe włócznie i wyćwiczył
ich do walki w dużych, zwartych, kolistych formacjach,
zwanych schiltrons''. Pod Falkirk Wallace nie mógł wykorzys-
tać żadnej naturalnej osłony, ustawił zatem s w o j e oddziały na
niewielkim wzniesieniu na grząskim gruncie ograniczającym
użycie ciężkiej jazdy. W pierwszej linii stanęła piechota
uszykowana w cztery wielkie, koliste schiltrons liczące po
2000—3000 ludzi, w drugiej linii kawaleria pełniąca rolę
odwodu. Na czele piechoty stanęli przyjaciele Wallace'a: sir
John Steward z Bonhill, sir John Grahame z Dundalff i Duncan
MacDuff, młody earl Fife. Przed frontem i po bokach piechoty
wbito w ziemię zaostrzone pale powiązane dla większej
skuteczności linami. W odstępach pomiędzy poszczególnymi
6
Donald F e a t h e r s t o n e , Warriors and warfare in Ancient and Medieval
Times, C o n s t a b l e a n d L i m i t e d C o m p a n y . L o n d o n 1997, s. 235.
106

schiltrons ustawiono grupki łuczników z Ettrick. Mimo że


liczebnością siły Wallace'a ustępowały armii Edwarda, pano-
wał w nich dobry duch i pamięć zwycięstwa pod Stirling. Na
ich niekorzyść przemawiała siła angielskiej kawalerii i liczba
łuczników, którzy mieli odegrać decydującą rolę w nad-
chodzącej bitwie.
Pomny klęski pod Stirling Edward przybył pod Falkirk
z całkiem nową taktyką walki. Wykorzystując swoje doświad-
czenia z wojen w Walii, gdzie celtyccy łucznicy nieźle dali się
Anglikom we znaki, postanowił wykorzystać morderczą siłę
długich łuków przeciwko Szkotom. Walijski wynalazek — długi
łuk (long bow) — zastosowany w armii angielskiej przez
Edwarda I, składał się z łęczyska o długości dochodzącej do 180
cm, wykonanego z drewna cisowego, jesionowego, orzechowego
lub z wiązu, które po naprężeniu cięciwą ze skręconych nici
konopnych lub lnianych zdolne było wyrzucać z dużą dokładnoś-
cią strzały o stalowych grotach na odległość przekraczającą 250
metrów. Końce długiego łuku wykonane były ze sprężystej bieli,
zaś środek z mocnej twardzieli drzewnej. Chociaż jego zasięg
był nieco mniejszy od używanej w armiach zachodnioeuropejs-
kich od Xl wieku kuszy (jej zasięg dochodził do 320 metrów),
przygniatająca przewaga łuku polegała przede wszystkim na
szybkostrzelności, dochodzącej do dwunastu strzałów na minutę.
Łuk był znacznie lżejszy i łatwiejszy w obsłudze, a w rękach
zawodowego żołnierza nic ustępował celnością kuszy. Ponadto
łucznicy odwracali się ku łukom i strzelali stojąc bokiem, dlatego
też na niewielkiej powierzchni można było umieścić więcej
strzelców.
Chociaż czasy największej chwały łuczników angielskich
miały dopiero nadejść za panowania jego wnuka i prawnuka,
Edward I uczynił z łuku podstawową broń piechoty angielskiej,
zarówno tej z pospolitego ruszenia, jak i stałych wojsk
zaciężnych, w których służyło wolne chłopstwo (yeomantry),
co przyniosło zresztą znakomite rezultaty w późniejszych
walkach ze Szkotami. Edward był pierwszym władcą Anglii,
107

który w pełni docenił wartość łuczników i ich zdolność zarówno


do skruszenia formacji obronnych przeciwnika, jak i w walce
obronnej razem ze spieszonym rycerstwem. Już podczas kampa-
nii walijskiej, kiedy książę północnej Walii, Llewellyn (zm.
1282), stawił mu czoła w bitwie obronnej pod Orewin Bridge
w 1281 roku, Edward rzucił przeciwko niemu rycerstwo
przemieszane z łucznikami. Strzały z długich łuków poczyniły
takie spustoszenie w oddziałach Walijczyków, że ich przerzedzo-
ne szeregi obronne nie były w stanie oprzeć się atakowi
angielskiego rycerstwa. W 1295 roku podobną taktykę z powo-
dzeniem zastosował earl Warwick w bitwie z Walijczykami pod
Maes Maydog, niedaleko Conwy. Raport sporządzony po bitwie
mówił: „Walijczycy, na widok atakującego earla, ustawili na
czele swych wojsk ludzi z długimi włóczniami, które zwrócone
ostrzami w kierunku earla i j e g o ludzi i mocno wbite końcami
w ziemię rozbiły szarżę angielskiej kawalerii. Wówczas earl
skierował przeciwko nim łuczników umieszczonych pomiędzy
oddziałami jazdy, a ci miotając swoje pociski, zmusili nieprzyja-
cielskich włóczników do ucieczki" 7
Teraz skuteczność połączonych sił łuczników i jazdy
rycerskiej miała pomóc w odniesieniu zwycięstwa nad nieru-
chomymi formacjami piechoty szkockiej. Edward nie baczył
przy tym na koszty i kłopoty, jakich mu przysparzali walijscy
najemnicy. Plan, jaki przygotował, i sposób użycia w bitwie
łuczników, miał na ponad dwieście lat zdominować angielską
taktykę wojenną i przyprawić całą Europę o zdumienie
niewyobrażalnymi sukcesami podczas wojny stuletniej.
22 lipca przed południem armia angielska zbliżyła się do
pozycji Wallace'a. Król zaproponował krótki odpoczynek, ale
7
F o r m a c j a ta, której w y n a l e z i e n i e p r z y p i s u j e się W a l l a c e ' o w i , składała się
ze zwartych, owalnych zgrupowań piechoty z najeżonymi włóczniami,
p r z y p o m i n a j ą c y c h s w y m w y g l ą d e m w i e l k i e g o , k o l c z a s t e g o j e ż a . Była prze-
znaczona głównie do walki obronnej przeciwko ciężkiej konnicy rycerskiej.
P o d o b n e f o r m a c j e piechoty zostały z p o w o d z e n i e m u ż y t e przez p o w s t a ń c ó w
flamandzkich w bitwie z Francuzami pod Courtrai w 1302 r. i przez
S z w a j c a r ó w w w a l k a c h z f e u d a ł a m i austriackimi.
108

ufne w swą potęgę, wojsko zażądało, by je poprowadzić bez


zwłoki przeciwko Szkotom. Edward kazał sprawić szyki i po
krótkiej mszy celebrowanej przez biskupa Durham Anglicy
— „w imię Świętej Trójcy" — natarli w czterech kolumnach.
Wallace nigdy wcześniej nie stawał w bitwie przeciwko tak
licznemu nieprzyjacielowi, nie mając na dodatek żadnej
naturalnej osłony w postaci rzeki lub wąskiego mostu. Widząc
rozwijające się natarcie Anglików zrozumiał, że trudno mu
będzie odnieść zwycięstwo, postanowił jednak drogo sprzedać
swoją skórę.
— Zaprosiłem was do tańca — wykrzyknął do swoich
ludzi. — Teraz tańczcie, jak umiecie!
Dwie pierwsze kolumny angielskie, złożone z jazdy rycers-
kiej i ciężkiej piechoty pod dowództwem marszałka Anglii,
earla Lincoln, oraz biskupa Durham, miały w y j ś ć na flanki
i tyły Szkotów. Dwie pozostałe, pod bezpośrednim dowództ-
wem Edwarda, w których trzon stanowili walijscy łucznicy
i irlandzcy procarze, miały wejść do walki w drugim rzucie
i zaatakować Szkotów od czoła. Kolumna marszałka, nie
sprawdziwszy terenu, początkowo utknęła w mokradłach
osłaniających front Szkotów i dostała się pod ostrzał szkockich
łuczników. Doznawszy pewnych strat skręciła bardziej na
lewo, trafiła na twardszy grunt i po ponownym sformowaniu
s z y k ó w przypuściła szarżę na szkockie prawe skrzydło.
Kolumna biskupa Durham obeszła od wschodu lewe skrzydło
Wallace'a i wyszła na tyły Szkotów. Zanim jeszcze j e j główne
siły zaatakowały szkockie schiltrons, niektórzy spośród mło-
dych rycerzy ze świty biskupa Durham rzucili się bez rozkazu
naprzód, chcąc się wyróżnić i zdobyć sławę. Kilku z nich
zginęło nadzianych na szkockie włócznie, zdołali jednak
przedtem zadać duże straty niczym nie osłoniętym łucznikom
z Ettrick stojącym pomiędzy zgrupowaniami włóczników.
Gwałtowne natarcie angielskiej kawalerii na obu skrzydłach
wstrząsnęło szkocką jazdą stojącą na tyłach piechoty. W ob-
liczu szarży Anglików większość szkockich kawalerzystów
109

opuściła pole walki pozostawiając piechotę Wallace'a bez


żadnego wsparcia. Później dało to podstawę do posądzenia
szkockich rycerzy o zdradę, nie wiadomo jednak, czy była w tym
jakaś zasługa Edwarda, czy zadecydowała o tym zwykła ludzka
zazdrość albo tchórzostwo. Niezależnie od powodu odwrotu
szkockiej szlachty, w decydującym momencie bitwy piechota
Wallace'a pozostała sama w obliczu angielskich rycerzy na
koniach. Pozostali przy życiu łucznicy szkoccy, którzy swoimi
krótkimi łukami niewiele mogli zaszkodzić zakutym w zbroje
Anglikom, zostali szybko wycięci, ale zdyscyplinowani włóczni-
ey stawili zażarty opór i nie dali się rozerwać. Osłaniające ich
zaostrzone, powiązane linami pale skutecznie powstrzymywały
natarcia angielskiej jazdy. Ci z atakujących, którzy zdołali przez
nie przejść, stawali w obliczu setek długich włóczni, które
stanowiły przeszkodę nie do przebycia. Wielu angielskich
rycerzy znalazło śmierć od ostrzy szkockich włóczników, wielu
innych, wysadzonych z siodeł, zostało zatłuczonych na śmierć
okutymi pałkami i bojowymi młotami Szkotów. Jeszcze więcej
straciło swoje konie, których ciężarem usiłowali rozerwać zwarte
szeregi szkockich włóczników. Wśród zabitych w tej fazie bitwy
znalazł się mistrz zakonu templariuszy Brian le Jay i pięciu braci
zakonnych, którzy z mieczami w rękach zbyt śmiało natarli na
las szkockich włóczni.
Widząc nieskuteczność ataków jazdy Edward wycofał
kawalerię poza zasięg szkockich włóczników i rzucił do
przodu rezerwowe kolumny łuczników i procarzy. Kiedy
tylko walijscy łucznicy zajęli pozycje naprzeciw ludzi Wal-
lace'a, resztki szkockiej kawalerii Johna Comyna pierzchły
z pola walki, pozostawiając Wallace'a i lojalnych mu ludzi na
niechybną śmierć z rąk mściwych Anglików. Niezagrożeni
przez lekką jazdę szkocką łucznicy i procarze Edwarda zasypali
osaczone szkockie schiltrons gradem zabójczych pocisków.
Wkrótce, gdy deszcz strzał i kamieni przerzedził szeregi
Szkotów, angielskiej jeździe udało się wtargnąć głęboko
w szkockie szyki. Gdy j u ż do tego doszło, rycerze na koniach,
110

walczący wielkimi obu ręczny mi mieczami i ciężkimi ma-


czugami, zaczęli siać spustoszenie wśród lekkozbrojnej
szkockiej piechoty. W ślad za rycerstwem wdarły się prze-
ważające siły angielskich piechurów. Zdziesiątkowani Szkoci
walczyli dzielnie ramię przy ramieniu, musieli jednak w koń-
cu ulec przewadze wroga. Każda ich formacja stała się
w krótkim czasie zwałem zabitych i umierających ludzi.
„Padali jak kwiaty z drzew w sadzie, kiedy rodzą się
o w o c e " — napisał angielski kronikarz. Wallace bił się
odważnie na czele swoich ludzi, walcząc wielkim dwu-
ręcznym mieczem, który stał się później wzorem dla słynnych
szkockich claymorów8. Prawie w s z y s c y , którzy bili się
wokół niego, polegli, wśród nich wierni dowódcy John
Steward, John Grahame i młody hrabia Fife.
Śmierć trzech głównych dowódców załamała ostatecznie
Szkotów. Opuszczeni przez własną kawalerię, zdziesiątkowani
strzałami Walijczyków i bezlitośnie sieczeni angielskimi
mieczami rzucili się do ucieczki. Wielu znalazło śmierć pod
kopytami koni Anglików ścigających ich zawzięcie aż do
rzeki Carron. Ranny Wallace na czele zaledwie 3 0 0 ludzi
umknął na północ do lasów Callander. Przy brodzie na
Carron, obok ruin pochodzących z czasów rzymskich, rozbił
grupę ścigających go Anglików. Z j e g o ręki zginął wtedy
ostatni z angielskich rycerzy. Przed odejściem w góry Wallace
po drodze spalił Stirling i Perth.
Nikt nie wie dokładnie, ilu Szkotów padło pod Falkirk.
Angielskie źródła podają liczby od 15000 do 60 000, a więc
znacznie przekraczające liczbę biorących udział w bitwie. Jest
bardzo prawdopodobne, że zginęło ich od 6500 do 8000,
większość z tych, którzy wzięli udział w walce u boku
Wallace'a. Dla porównania straty A n g l i k ó w były stosunkowo

9 Claymore — typ wielkiego dwuręcznego miecza szkockiego, charak-


t e r y z u j ą c y się długą i w ą s k ą r ę k o j e ś c i ą , z a k o ń c z o n ą okrągłą l u b g r u s z k o w a t ą
g ł o w i c ą oraz j e l c e m z opuszczonymi ramionami, o formie zbliżonej do
trójkąta, c z ę s t o b o g a t o z d o b i o n y .
111

nieznaczne. „Nie było wielu znacznych rycerzy zabitych po


stronie angielskiej — pisał ten sam angielski kronikarz
— z wyjątkiem mistrza templariuszy i pięciu lub sześciu
możniejszych rycerzy, którzy natarli na szkockie schiltrons
zbyt szybko i bez zastanowienia". Więcej niż ludzi padło tego
dnia angielskich koni, za które król Edward musiał później
wypłacić swoim najemnym rycerzom stosowne rekompensaty.
Bitwa pod Falkirk była pierwszą, o której wyniku zadecy-
dowali łucznicy. Chociaż strzały walijskich łuczników dały
Edwardowi zwycięstwo nad Wallace'em, nie było ono jedno-
znaczne z ostatecznym podbiciem Szkocji. Kraj znacznie
większy od Walii, ludniejszy i bardziej górzysty, szykował
przeszkody niemal nie do pokonania. Idąc w głąb Szkocji
Edward znalazł Stirling w gruzach, a okoliczny kraj wypalony
do cna przez uciekających Szkotów. W akcie zemsty Anglicy
spalili siedzibę głowy szkockiego Kościoła, opactwo w St.
Andrews, nie mieli jednak sił do dalszej walki z cieniem
i wycofali się do Edynburga. Edward, obolały, z połamanymi
żebrami, odszedł wkrótce ze swą wygłodniałą armią do
Carlisle, pozostawiając za sobą silne garnizony rozrzucone po
całej Szkocji. Wracając do domu król przyrzekł angielskim
gubernatorom, których zostawił na straży spokoju w podbitym
kraju, że powróci następnej wiosny, by ostatecznie ukarać
Szkotów i zdusić ich buntownicze dążenia. Wrócił tu jednak
dopiero trzy lata później. W międzyczasie j e g o uwagę zajęły
poważne problemy we własnym kraju.
Jest bardzo prawdopodobne, że gdyby nie było Wallace'a
jako przeciwwagi dla angielskiej polityki, król Edward I
zdołałby zawrzeć korzystny pokój z królem Francji, co zresztą
w końcu uczynił, i rzuciłby wszystkie siły prze-
ciwko wewnętrznej opozycji. Gdyby do tego doszło, Edward
wyszedłby niechybnie zwycięsko z tej konfrontacji. Tym-
czasem jednak 10 października parlament angielski zażądał od
Edwarda, żeby len po raz kolejny potwierdził przywileje
zawarte w Wielkiej Karcie Wolności, uznając tym samym
112

indywidualny zakres wolności swych poddanych. Oczywiście


Wallace nic zdawał sobie z tego wówczas sprawy.

DALSZE LOSY I ŚMIERĆ WALLACE A

Choć pokonany, Wallace nie zginął i wciąż pozostawał


nieuchwytny, a duch szkockiej niepodległości nadal był żywy.
Mimo porażki i prawdopodobnej zdrady Wallace nie zaprzestał
walki. Po pewnym czasie wrócił z gór do lasów Selkirk. Przez
kilka lat toczył wojnę podjazdową z Anglikami. Z lasów
i puszcz południowo-wschodniej Szkocji robił wypady na
angielskie garnizony i patrole (ostatnio pojawiły się opinie, żc
to właśnie te działania były źródłem legend o Robin Hoodzie).
Przegrana pod Falkirk podważyła jednak wiarę Szkotów
w j e g o zdolności przywódcze, a jego samego wtrąciła w głę-
boką depresję. Opuszczony przez szkocką szlachtę nigdy już
nie stanął na czele nowej armii i nie zyskał takiego poparcia,
jakie miał wcześniej. Niedługo po Falkirk utracił tytuł Strażnika
Szkocji. W tym czasie w kraju istniała faktyczna dwuwładza.
Tam, gdzie stały angielskie garnizony, egzekutorami prawa
byli urzędnicy Edwarda. Nad resztą kraju władzę rozciągali
nowi Strażnicy Królestwa Szkocji, którzy zajęli miejsce
Wallace'a: William Lamberton, biskup St. Andrews, Robert
Bruce, earl Carrick, i John Comyn Rudy, dziedziczący po
śmierci zmarłego w Anglii ojca tytuł lorda Badenoch.
Jest tajemnicą, co naprawdę działo się z W a l l a c e e m przez
okres siedmiu lat po bitwie pod Falkirk. Uważa się, że
większość tego czasu spędził w ukryciu w puszczy Selkirk.
organizując od czasu do czasu wypady przeciwko angielskim
okupantom i krwawe rajdy na ziemie północnej Anglii.
Niektórzy uważają, że podróżował też do Europy, bezskutecz-
nie szukając pomocy na dworach Francji, Norwegii, a nawet
w Rzymie. Chociaż wpływ Wal lace'a na wydarzenia w Szkocji
po 1298 roku nie był już decydujący, j e g o imię wciąż było na
ustach wielu Szkotów, inspirując ich do dalszych działań.
113

Po raz drugi Wallace pojawił się na kartach historii w maju


1305 roku i od razu stał się przedmiotem nienawiści niektórych
możnych szkockich, którzy obawiali się, że pragnie znowu
wtrącić kraj w krwawą wojnę z Anglią. Jak wskazują na to
dokumenty znalezione przy Wallace'em w chwili jego aresz-
towania, niektórzy z nich zawiązali przeciwko niemu spisek.
Pod pozorem rozmów o podjęciu wspólnej walki przeciwko
Anglikom jeden z nich, sir John Menteith, szeryf i konstabl
zamku Dumbarton, zwabił Wallace'a w zasadzkę. 5 sierpnia
1305 roku w gospodzie koło Glasgow Wallace spotkał się
z Monteithem i kilkoma towarzyszącymi mu ludźmi. W pew-
nym momencie Monteith wziął w ręce leżący na stole placek
owsiany i odwrócił go na drugą stronę. Był to umówiony znak
dla ukrytych pośród gości żołnierzy angielskich, którzy
pochwycili Wallace'a i powlekli go do zamku Dumbarton.
Stąd pod strażą odwieziono go na proces do Londynu.
Zgodnie z panującymi w średniowieczu zwyczajami więźnia
obwożono niczym dzikie zwierzę po ulicach miasta w klatce
w obecności burmistrza i szeryfa. 23 sierpnia Wallace stanął
przed sądem w Westminster Hall jako zdrajca i buntownik. Fakt,
że nigdy nie złożył przysięgi wierności Edwardowi, nie miał dla
angielskich sędziów żadnego znaczenia. Wallace miał się dla
wszystkich Szkotów stać przykładem, czym grozi nieposłuszeńs-
two wobec króla Anglii. Jego zbrodnią było rzucenie wyzwania
Edwardowi, jednoczenie Szkotów do stawiania oporu władzy
angielskiej i zwycięstwo pod Stirling Bridge. Wśród postawio-
nych mu zarzutów znalazło się „nielegalne" przyjęcie funkcji
Strażnika Szkocji, zabójstwo szeryfa Lanark Haselriga, organizo-
wanie najazdów na tereny północnej Anglii, palenie świątyń
i klasztorów i mordowanie angielskich księży.
Wykonanie wyroku i śmierć Wallace'a były krwawym
spektaklem, który nie pozostawił wiele godności skazańcowi.
Z Westminsteru przewieziono go pośród tłumów gapiów do
odległego o cztery mile zamku Tower, a stamtąd do miejsca
kaźni w pobliżu hal targowych Smithfield. Najpierw go
114

powieszono, potem odcięto go starannie i topiono, by następnie


— wciąż utrzymywanemu przy życiu — otworzyć brzuch
tępym nożem, wypatroszyć wnętrzności i palić je żywym
ogniem na oczach skazańca. Na koniec kat, w litościwym
geście, ściął mu głowę toporem. Odciętą głowę zatknięto na
palu przy moście London Bridge. Bezgłowe ciało poćwiar-
towano, a poszczególne j e g o części rozesłano do różnych
części kraju. Zawieszone na szubienicach wystawiono na
widok publiczny w Newcastle, Berwick, Perth i Aberdeen, by
pokazać, jaki los czeka zdrajców. „Tyle wymagała sprawied-
liwość" — zanotował angielski kronikarz, a zaraz potem
napisał wierszem:

„Rzeźnik tysięcy, zostal okrutnie stracony,


A lud angielski od niego uwolniony,
Szkocjo, bądź mądra, dla dobra narodu.
Wybierz wodza z bardziej szlachetnego rodu" 9.

Reakcja Szkotów na męczeńską śmierć Wallace'a była


odwrotna od tej, jakiej sobie życzył Edward I. Uznany
za bohatera narodowego będzie od tej pory opiewany
w pieśniach i poezji. Współcześnie stanie się bohaterem
głośnej hollywoodzkiej produkcji Mela Gibsona Braveheart
— Waleczne Serce.
Proces Wallace'a, a następnie egzekucja nie zdołały zabić
j e g o legendy i zamiast przerazić, uczyniły z niego męczennika,
którego Szkocja potrzebowała. Chociaż Wallace nigdy nie
zyskał zaufania i poparcia szkockich możnych, pozostał
ukochanym bohaterem prostego ludu, który był j e g o największą
siłą, a jednocześnie największą słabością. Szkocka arystokracja
feudalna nigdy go nie rozumiała. Uważała, że zamiast walczyć

9
,. Butcher of thousands, threefold death be thine.
So shall the English front thee gain relief.
Scotland, be wise, and choose a nobler chief.
(tekst p o l s k i w t ł u m a c z e n i u autora)
115

z niepokonanym królem Edwardem, powinien się przed nim


ukorzyć i pojednać. Był j e j obcy, bo reprezentował masy z ich
celtyckim poczuciem wolności i ich nadziejami, coś, czego
skłócona, żądna bogactw, przekupna i skłonna do zdrady
kosmopolityczna szkocka szlachta nie mogła dostatecznie
pojąć. Najważniejszą spuścizną, jaką pozostawił po sobie
Wallace, był on sam. Uosabiał aspiracje wszystkich Szkotów,
a fakt, że mówiono o nim i jego dokonaniach miał ogromne
znaczenie. Stał się uosobieniem patrioty, przywódcy mas
ludowych, który miał odwagę i siłę, by przeciwstawić się
najsilniejszemu i najokrutniejszemu władcy ówczesnej Euro-
py. Jego bohaterska postawa pod Stirling inspirowała Szkotów
do dalszej walki o niepodległość ojczyzny. Siedem miesięcy
po jego śmierci pojawił się nowy przywódca. Tym razem
w osobie człowieka królewskiego rodu. Był nim wnuk
zmarłego w 1295 roku pretendenta do tronu szkockiego,
trzydziestodwuletni Robert Bruce, earl Carrick. W swoim
czasie miał on urzeczywistnić marzenie Wallace'a o wolnej
i niepodległej Szkocji.
ROBERT BRUCE

Późniejszy król Szkocji Robert I Bruce urodził się 11 lipca


1274 roku. Miejsce j eg o urodzenia pozostaje nieznane, wiele
jednak wskazuje na to, że mógł to być dwór w południowo-
- zachodniej Szkocji, gdzie później wzniesiono należący do
Bruce'ów zamek Lochmaben. Rodzina Bruce'a wywodziła się
ze starego normandzkiego rodu, osiadłego w Szkocji na
początku XII wieku. Jak już powiedziano, był to okres
panowania króla Dawida I, który w ramach procesu „ang-
licyzacji" kraju świadomie starał się wprowadzić w Szkocji
normandzki system feudalny.
Założycielem rodu był Robert de Bruce (zm. 1094), nor-
mandzki rycerz, który towarzyszył Wilhelmowi Zdobywcy
w wyprawie do Anglii i w nagrodę za swą służbę otrzymał
wiele posiadłości, głównie w północnej Anglii (Yorkshire).
Jego syn, drugi Robert de Bruce (1078-1141), otrzymał od
króla Szkocji, Dawida I, swego towarzysza na dworze angiel-
skiego króla Henryka I, władztwo prowincji Annandale
w Szkocji. Władztwo to przejął j e g o syn, trzeci Robert
(1138-1189). Związki rodu z tronem szkockim zaczęły się.
gdy czwarty Robert de Bruce (zm. 1191) poślubił Izabelę,
córkę króla Wilhelma Lwa i gdy syn pochodzący z tego
małżeństwa, piąty Robert (zm. 1245) ożenił się z Izabelą,
drugą córką Dawida, earla Huntington i bratanicą króla
117

Wilhelma. Szósty Robert (1210-1295), syn piątego, był


jednym z dwunastu pretendentów do tronu w 1291 roku.
Gdy Edward I przyznał tron Janowi Balliolowi, Robert
przekazał władztwo Annandale swemu synowi, siódmemu
Robertowi (1253-1304), który poprzez małżeństwo miał już
tytuł earla Carrick 1 . Od tego czasu datuje się śmiertelna
wrogość między obydwoma zwaśnionymi rodami Bruce'ów
i Balliolów.
W tym samym roku, w którym Jan Balliol objął rządy
w Szkocji, stary lord Robert Bruce usunął się w cień i osiadł
w swej posiadłości w Annandale, gdzie zmarł 1 kwietnia 1295
roku. Po jego śmierci tytuł lorda Annandale przypadł w udziale
najstarszemu synowi, Robertowi, a ten z kolei przekazał
dziedziczny tytuł earla Carrick swemu osiemnastoletniemu
synowi, noszącemu to samo imię i nazwisko, Robert Bruce.
Dostępne źródła niewiele mówią o życiu prywatnym młodego
Roberta Bruce'a w tym okresie. Wiadomo, że j e g o pierwszą
żoną była Izabella, hrabianka Mar, z którą miał córkę Marjorie
(zm. 1316) i prawdopodobnie zmarłego we wczesnym dzieciń-
stwie syna Dawida. Warto dodać, że obok normańskiej,
w żyłach Roberta Bruce'a płynęła także krew celtycka. Jego
matka Marjorie była bowiem córką i dziedziczką ostatniego
celtyckiego earla Carrick.
W czasie pierwszej wojny z Anglią niechętni Balliolowi
Bruce'owie stanęli po stronie Edwarda, a ojciec Roberta
bronił angielskiej twierdzy Carlisle przed napaścią szkockiej
armii Johna Comyna. Ich podpisy znalazły się także w „szma-
tławym rejestrze". W 1297 roku młody Robert Bruce przy-
łączył się do zbuntowanej szlachty w Ayrshire, która nie-
sławnie poddała się Anglikom pod Irvine. Jego postawa
w czasie powstania Wallace'a owiana jest mgłą tajemnicy.
Niektóre źródła sugerują, że mógł brać udział w bitwie
pod Falkirk po stronie Edwarda. Jest natomiast pewne,
że j e g o ojciec dowodził w tym czasie angielskim garnizonem
1
Carrick — kraina w p o l u d n i o w o - z a c h o d n i e j S z k o c j i .
118

w Carlisle. Nie przeszkodziło to Anglikom wziąć ziemie


Bruce'ów położone w Anglii w zastaw za długi wobec
króla Edwarda, a po bitwie pod Falkirk skonfiskować
je na rzecz angielskiej Korony. Być może to właśnie
skłoniło Roberta Bruce'a do opowiedzenia się po stronie
przeciwników Edwarda. Po złożeniu przez Wallace'a tytułu
Strażnika Szkocji, jesienią 1298 roku Robert Bruce i John
Comyn nawiązali porozumienie i wraz z biskupem Williamem
Lambertonem utworzyli „triumwirat" sprawujący rządy
w Szkocji równolegle do okupacyjnych władz angielskich.
Ten kruchy sojusz został wkrótce zerwany. Podczas spotkania
w Peebles w sierpniu 1299 roku pomiędzy Bruce'em i Co-
mynem doszło do gwałtownej kłótni, w trakcie której
omal się nie pozabijali. Lamberton i starszy brat Wallace'a,
Malcolm, zdołali ich rozdzielić i przemówić im do rozsądku,
ale żaden z nich nie zapomniał tego incydentu. Rok później,
po następnej kłótni z Comynem, Bruce wycofał się ze
współpracy z rywalem i złożył godność Strażnika Szkocji.
Zwołany w 1300 roku w Rutherglen parlament szkocki
wybrał na j e g o miejsce Ingrama de Umfraville, lennika
earla Angus, który walczył u boku Edwarda pod Berwick
i Falkirk. Wyraźnie proangielskie sympatie de Umfraville'a
i budzące wątpliwość motywy, którymi się kierował, do-
prowadziły wkrótce do rozpadu triumwiratu Strażników.
W 1301 roku Szkoci zdecydowali się powierzyć tę godność
tylko jednemu człowiekowi, wybierając na samodzielnego
Strażnika Szkocji wiernego sprawie Jana Balliola rycerza
z Liddesdale, sir Johna de Soules.
Tymczasem w stosunkach Anglii z Francją nastąpiła zmiana
na lepsze. Mediacja papieska przyniosła w 1299 roku zawie-
szenie broni i obie strony zgodziły się podpisać traktat
p o k o j o w y 2 . Wstępem do niego miało być małżeństwo zawarte
2
Podpisany w 1303 r. p o k ó j paryski, u m o ż l i w i o n y w o j n ą Francji z Flandrią,
p r z y w r a c a ł K o r o n i e a n g i e l s k i e j G a s k o n i ę . T e n n o w y alians p r z y p i e c z ę t o w a ł y
z r ę k o w i n y księcia W a l i i E d w a r d a z Izabelą, córką króla Filipa IV.
119

10 września 1299 roku przez sześćdziesięciopięcioletniego


króla Anglii z księżniczką francuską Małgorzatą, siostrą
Filipa 3.
Po upadku powstania Wallace'a zwolennicy Balliola nie
zaprzestali oporu i latem 1299 roku wywołali bunt w Galloway.
W tym samym czasie Comyn Rudy zajął zamek Stirling,
rzucając nowe wyzwanie Edwardowi I. Wiosną 1300 roku, dwa
lata po zwycięstwie nad Wallace'em pod Falkirk, Edward I
zaplanował swoją kolejną, czwartą wyprawę do Szkocji.
W marcu król wezwał do Westminsteru parlament i wobec
pogarszających sytuację Korony wypadków w Szkocji w tonie
jak najbardziej stanowczym nakazał zwołać hufiec feudalny.
Celem wyprawy Edwarda do Szkocji w roku 1300 było centrum
rebelii w Galloway. Minąwszy Ecclefechen i Lochmander
Anglicy zdobyli zamek Caerlaverlock położony u ujścia rzeki
Nith. Wkrótce potem pokonali Comyna w potyczce pod
Twymholm, niedaleko Kirkcudbright i odepchnęli jego armię na
północ. W ręce Anglików dostał się wtedy sir Robert Keith,
dziedziczny marszałek Szkocji, który w swoim czasie miał
odegrać ważną rolę u boku Bruce'a pod Bannockburn. Na tym
jednak zakończyły się sukcesy Edwarda i pod koniec sierpnia
król Anglii zmuszony był wycofać się do Carlisle.
Już w roku następnym Edward, rozeźlony ingerencją
w sprawy szkockie papieża Bonifacego VIII, dokonał nowej
inwazji Szkocji. Eksponując pretensje papieskie do sup-
remacji nad władzą świecką, w 1299 roku Bonifacy pod
naciskiem poselstwa szkockiego, wystosował pismo do
króla Anglii w obronie Szkotów. W tonie sobie właściwym
żądał od Edwarda, aby ten powstrzymał się od nękania
Szkotów i wyrzekł wszelkich pretensji do ich królestwa.
Szkocja bowiem, wedle Bonifacego, nigdy nie była lennem

3
Pierwszą żoną Edwarda I była od 1254 r. księżniczka kastylijska
Eleonora (zm. 1290 r.), córka F e r d y n a n d a III, króla Kastylii i Leon, z którą
miał s z e s n a ś c i o r o d z i e c i . Z d r u g ą żoną, Małgorzatą francuską, E d w a r d miał
troje d z i e c i . P r z y p i s u j e mu się także j e d n o d z i e c k o z n i e p r a w e g o łoża.
120

angielskim, hołd w roku 1291 został złożony pod przymusem,


a w całej sprawie jedynym arbitrem mógł być tylko papież. Dla
zyskania na czasie, Edward odpowiedział, że decyzję może
podjąć jedynie razem z parlamentem. Zanim w rok później
sprawa znalazła się w parlamencie, król uzyskał od uczonych
osób z uniwersytetów i klasztorów cały szereg argumentów na
poparcie swoich praw do szkockiego lenna. Jednocześnie
pozyskał sobie baronów zatwierdzając po raz kolejny dotychcza-
sowe przywileje i dokonując korzystnych dla szlachty zmian
w prawie łowieckim. Kiedy zażądał od baronów formalnego
poparcia praw Anglii do Szkocji, ci udzielili go bez wahania,
podpisując dokument odrzucający pretensje papieskie. Z kolei
uczeni prawnicy wystosowali drugie, znacznie obszerniejsze
pismo, dowodzące niezaprzeczalnych praw królów angielskich
do szkockiego lenna, naturalnie z pominięciem całkiem history-
cznego faktu zrzeczenia się praw do Szkocji przez króla
Ryszarda Lwie Serce za 15 tys. marek.
W wyprawie z roku 1300 wzięły udział dwie armie. Jedna,
operująca z bazy w Carlisle, w poszukiwaniu Roberta Bruce'a
spacyfikowała południowo-zachodnią Szkocję. Nie osiągnęła
sukcesów, gdyż oddziały szkockie po prostu rozproszyły się
przed nadciągającymi siłami angielskimi. Druga, dowodzona
przez samego Edwarda, ruszyła w górę doliny Tweed, prze-
maszerowała przez las Selkirk, w którym ukrywał się Wallace
ze swoimi ludźmi, i dotarła do Linlithgow. Także i ta część
armii angielskiej nie zanotowała żadnego poważniejszego
sukcesu. Edward, któremu w wyprawie towarzyszyła jego
młoda francuska żona, zmuszony był przezimować w Linlith-
gow znużony nie tyle walką, co j e j brakiem. „Ponieważ
Szkoci nie stawili żadnego oporu, nie wydarzyło się nic
chwalebnego ani nawet nic godnego uwagi" — zanotował
angielski kronikarz 4. Przerwę zimową Edward wykorzystał na
zorganizowanie w podbitej części Szkocji nowej administracji
4
R o b e r t M. G u n n , The Battle of Falkirk (I298) and the Execution of
Wallace. S c o t s - C e l t - M e d i e v a l History SCM Ltd., 1996/1997.
121

i marchii granicznych na wzór walijski. Wybudowano wiele


nowych fortyfikacji i rozwinięto sieć garnizonów na ziemiach
położonych na południe od rzeki Forth. Przygnębieni i po-
zbawieni jednolitego przywództwa Szkoci, opuszczeni przez
Francję i papieża, stracili ducha. W 1302 roku Robert Bruce,
prawdopodobnie za namową śmiertelnie chorego ojca, złożył
przysięgę wierności Edwardowi i wraz ze swoimi wasalami
przeszedł na j e g o stronę. W nagrodę został mianowany
dowódcą angielskiego garnizonu w Ayr. W tym samym roku
Robert ożenił się powtórnie, z Elżbietą de Burgh (zm. 1327),
która urodziła mu później czworo dzieci, w tym Dawida
(1324-1371). Rozczarowany postawą Edwarda, od którego
oczekiwał poparcia pretensji Bruce'ów do szkockiej korony
oraz zlikwidowania frakcji Balliolów i Comynów, na jakiś
czas odsunął się od spraw publicznych.
Edward powrócił do Szkocji w 1303 roku po tym, jak
zbuntowana szlachta szkocka na czele z Johnem Comynem
i Simonem Fraserem z Tweddale rozbiła wojska angielskiego
gubernatora pod Roslin. Spokojny o sprawy francuskie Edward
pomaszerował latem na północ. Po zdobyciu Stirling przeprawił
swoją armię na trzech mostach pontonowych przez szeroko
rozlaną rzekę Forth. Anglicy ruszyli dalej w głąb Szkocji
i zajęli Perth. Do września armia Edwarda odpoczywała nad
brzegami zatoki Moray Firth. Potem król przeszedł przez całą
północną Szkocję likwidując każde napotkane ognisko oporu,
paląc wszędzie zbiory i zboże pozostawione na polach. Tylko
zamek Brechin stawił mu zdecydowany opór, ale i on padł po
pięciu tygodniach oblężenia. Przestraszona szlachta szkocka
znowu zdała się na łaskę zwycięzcy. W lutym 1304 roku John
Comyn, sir John de Soules oraz biskupi St. Andrews i Glasgow
poddali się Edwardowi w Dunfermlin. Zachowali życie
i wolność w zamian za przysięgę wierności i zajęcie miejsca
w królewskiej Radzie do spraw Szkocji (Scottish Council).
Tylko Simon Fraser pozostał nieprzejednany, za co później
zapłacił swoim życiem, podobnie jak Wallace.
122

W marcu 1304 r. panowie szkoccy pod kontrolą Edwarda


zwołali w St. Andrews parlament, który — do czasu podjęcia
decyzji o dalszych losach kraju — powierzył władzę nowym
Strażnikom Szkocji w osobach Roberta Bruce'a, biskupa
Glasgow, Roberta Wisharta i angielskiego barona Johna de
Mowbraya. Rada do spraw Szkocji zajęła się sprawami administ-
racji i sądownictwa. Półtora roku później Edward, przy pomocy
biskupa Wisharta, nakreślił ramy ustrojowe Szkocji w utrzyma-
nym w pojednawczym duchu dokumencie zwanym Ordinance
for the establishment of Government of the Land of Scotland
(Rozporządzenie o ustanowieniu władzy w Szkocji). Przewidy-
wał on zjednoczenie obu królestw pod berłem króla Anglii.
Szkocja miała otrzymać status angielskiej prowincji z ograniczo-
ną autonomią, w której władzę wykonawczą miał sprawować
lokalny rząd złożony z dwudziestu urzędników angielskich
i dziesięciu wybranych przedstawicieli szkockiej szlachty.
Dalekowzroczny plan Edwarda dotyczący zjednoczenia obu
krajów okazał się przedwczesny, zakładał bowiem „prawne"
istnienie Szkocji jako części królestwa Anglii i nie uwzględniał
odwiecznego szkockiego poczucia niezależności. Szeryfowie
zaś wraz z sądownictwem i systemem podatkowym wedle
wzorów angielskich zaczęli budzić mimo woli na nowo opór
narodowy Szkotów. Jeszcze przed ukończeniem oficjalnego
zarysu planu Edwarda Szkoci po raz kolejny dali dowód na
to, że j e g o wizja jest im zupełnie obca. W maju 1305 roku
związany z frakcją Balliolów sir William Oliphant zajął
z około pięćdziesięcioma zwolennikami zamek Stirling. Ed-
ward zareagował na j e g o wyzwanie ze zwykłą sobie stanow-
czością. Szybko zebrał nową armię i ruszył do Szkocji
oblegając Stirling. Tłumy Szkotów i Anglików przez kilka
tygodni obserwowały gigantyczne oblężenie zamku. Dla
zapewnienia rozrywki s w e j młodej żonie i towarzyszącym j e j
damom Edward kazał wykuć w murach jednego z domów
w mieście duży otwór, przez który Małgorzata i j e j dworki
mogły śledzić w komfortowych warunkach przebieg wydarzeń
123

wokół zamku. Wśród oddziałów szkockich wspierających


Edwarda w tej akcji znalazły się także posiłki z Ayrshire pod
dowództwem Roberta Bruce'a. Jak widać Bruce nadal nie
mógł się zdecydować, czy poprzeć Edwarda, czy wystąpić
przeciwko niemu (w swoim czasie pięć razy zmieniał stronę).
W sierpniu wielkie machiny oblężnicze Edwarda rozbiły
w końcu mury Stirling i Oliphant ze swymi ludźmi poddał się
królowi Anglii. Półnagich obrońców szkockiej sprawy pognano
przed oblicze Edwarda, który przyjął ich skruchę i wspaniało-
myślnie darował im winy.
Kapitulacja Stirling, która zbiegła się z egzekucją Williama
Wallace'a, złamała na pewien czas opór narodowy Szkotów.
Stanowiła jednocześnie apogeum rządów Edwarda I. Walia
i Szkocja były podbite i zależne od Anglii, stosunki z Francją
pokojowe. W polityce wewnętrznej władcy udało się osłabić
kościół i baronów. Na przełomie lat 1305 i 1306 wydawało
się, że król Anglii osiągnął wszystkie swoje cele. Stary „Młot
Szkotów" nie docenił jednak rodzącego się wśród nich
poczucia tożsamości narodowej i determinacji Roberta Bruce'a.
W średniowieczu przyjął się w Szkocji zwyczaj zawierania
dobrowolnych sojuszy przez grupę ludzi mających te same
cele. Powstawały one zwykle wokół wielkich rodów i oprócz
więzów pokrewieństwa opierały się na dobrowolnych umo-
wach, zwanych „bondami", w których strony deklarowały na
piśmie wzajemną lojalność i współpracę. Takie umowy,
zawierane na szczeblu lokalnym, były często bardziej wiążące
niż stosunki zależności oparte na obowiązującym prawie. Po
śmierci Wallace'a Robert Bruce rozpoczął ostatni etap walki
o koronę Szkocji. W staraniach tych poparł go biskup William
Lamberton. W 1304 roku Bruce podpisał bond z Lambertonem.
który prowadził podwójną grę wobec Anglików. Potrzebna
była jeszcze zgoda Johna Comyna, który pozostawał główną
przeszkodą w drodze do celu. 10 lutego 1306 roku obaj rywale
spotkali się w ustronnym kościele franciszkanów w Dumfries.
Wybór miejsca spotkania nie był przypadkowy, jeśli się
124

weźmie pod uwagę gwałtowność charakterów obu niena-


widzących się rywali. W położonym z dala od ludzkich
siedzib kościele każdy z nich mógł mieć pewne poczucie
bezpieczeństwa i wiarę w to, że przeciwnik go nie zdradzi.
Wiara ta, przynajmniej w przypadku Comyna, okazała
się płonna.
W późniejszych latach Robert Bruce okazał się hojnym
patronem zgromadzenia ojców franciszkanów i niektórzy
twierdzili, że j e g o patronat był rodzajem pokuty w zamian za
zachowanie w tajemnicy wydarzeń tamtego zimowego dnia
w kościele w Dumfries, których świadkiem byli tylko Bruce.
Comyn i bracia zakonni. Nikt nie wie dokładnie, co się wtedy
wydarzyło. Najwidoczniej doszło do gwałtownej wymiany
poglądów, a potem do kłótni zakończonej bójką. Być może
Comyn, zazdrosny o pozycję Bruce'a, nie poparł jego pretensji,
a może zagroził, że ujawni j e g o plany. Faktem jest, że earl
Carrick zasztyletował swego rywala u stóp ołtarza. Kiedy
Robert Bruce wyszedł z kaplicy chwiejąc się na nogach,
z rękami poplamionymi krwią, ludzie stojący na zewnątrz
usłyszeli, jak rzekł do swego przyjaciela sir Johna Kirkpatricka,
że „chyba zabił Comyna". Kirkpatrick, nie dowierzając jego
słowom, pobiegł sprawdzić, co się stało. Kiedy po chwili
wyszedł z kościoła, dla wszystkich stało się jasne, że Comyn
Rudy rzeczywiście nie żyje. Wówczas stryj zabitego, sir
Robert Comyn, przyskoczył do Bruce'a i ciął go mieczem.
Mocna kolczuga, którą Bruce miał pod odzieniem, zatrzymała
cios. W gwałtownej walce, jaka potem wybuchła, wszyscy
towarzyszący Comynowi ludzie zostali zabici lub zmuszeni
do ucieczki. Wkrótce w całej Szkocji wiedziano, że Bruce
dokonał okrutnego mordu na rywalu do tronu, przestępstwa
tym gorszego, że popełnionego w świętym miejscu i przez to
nie do wybaczenia. Zabójstwo dokonane w kościele oznaczało
dla Bruce'a duchowe potępienie ze strony Kościoła i groźbę
realnej kary z rąk Edwarda. Tylko szybkie przejęcie tronu
Szkocji i utrzymanie władzy w obliczu kolejnego najazdu
125

Anglików mogło uratować samego Bruce'a i fortunę jego


rodu. Nie tracąc czasu Robert Bruce pognał na północ
do Glasgow, podczas gdy j e g o bracia opanowali zamek
Dumfries. W Glasgow Bruce padł na kolana przed biskupem
Wishartem błagając go o odpuszczenie śmiertelnego grzechu.
Otrzymał je, lecz żadna władza nie mogła wpłynąć na
opinię papieża, który później ekskomunikował Bruce'a
za mord dokonany na Comynie.
Zabójstwo w kościele w Dumfries, chociaż zwróciło prze-
ciwko Bruce'owi wielu Szkotów i krewnych Comyna, ot-
worzyło mu drogę do tronu. 25 marca 1306 roku, siedem
miesięcy po egzekucji Williama Wallace'a, zwolennicy Bru-
ce'a pośpiesznie koronowali go w Scone na króla Szkocji.
W ceremonii uczestniczyła grupka osób, które odważyły się
poprzeć królewskie aspiracje earla Carrick. Byli wśród nich
biskupi St. Andrews, Glasgow i Moray oraz dwóch earlów.
Nie obyło się przy tym bez problemów natury proceduralnej.
Nie dość, że po raz pierwszy od kilkuset lat uroczystość
intronizacji szkockiego władcy musiała się odbyć bez korona-
cyjnego Kamienia Przeznaczenia, który Edward I zabrał do
Londynu, ale zabrakło także mistrza ceremonii. Zgodnie ze
szkocką tradycją prawo nałożenia korony na głowę nowego
króla należało do earla Fife z rodu MacDuffów. Ponieważ ten
w 1306 roku znajdował się w angielskim więzieniu, do
udziału w koronacji namówiono jego dwudziestoletnią córkę
Izabelę, żonę earla Buchan, krewniaka zamordowanego Johna
Comyna. Hrabina Izabela musiała użyć nie lada sprytu, żeby
wymknąć się z zamku swego męża i pognać na wykradzionych
koniach, by zdążyć na uroczystość w Scone w imieniu swego
ojca. W j e g o zastępstwie włożyła na głowę Roberta Bruce'a
złotą opaskę, mającą stanowić namiastkę korony królów
szkockich (oryginalną koronę Edward I zabrał do Anglii).
Okoliczności, w jakich doszło do koronacji Roberta Bruce'a,
musiały wyglądać niezbyt poważnie, skoro nawet j e g o żona
z przekąsem powiedziała: „Wydaje mi się, że jesteśmy tylko
126

majowym królem i królową, którym dzieci dla zabawy


zakładają koronę z kwiatów" 5 .
Robert Bruce został, jako Robert I, nowym królem Szkocji
jako pierwszy ze swego rodu. Jak było do przewidzenia, jego
koronacja wywołała natychmiastową reakcję Edwarda. Bruce
został wyjęty spod prawa i nakazano pojmanie go. Zanim jednak
król Anglii zdążył zebrać wojsko i wyruszyć na północ, Robert,
mając przeciwko sobie Anglików i połowę Szkotów, doznał
pierwszej porażki. 19 czerwca 1306 roku wraz z niewielką armią
swoich zwolenników został pobity pod Methven w pobliżu Perth
przez oddziały angielskie Aymera de Valence, earla Permbroke.
Zaskoczony bez należytego ubezpieczenia i straży omal nie trafił
do niewoli i nie zakończył w ten sposób swego panowania. Po tej
porażce Bruce na czele kilkuset zwolenników wycofał się na
zachód, by ukryć się wśród gór i moczarów Argyll. 11 sierpnia
doznał pod Dairy nowej klęski z rąk kuzyna Comynów, earla
Aleksandra Argylla, stojącego na czele wrogiego klanu MacDou-
gall. MacDougallowie twierdzili później, że ścigając Bruce'a
omal go nie dopadli, a jeden z nich znalazł się tak blisko
uciekiniera, że „zdarł ozdobną broszę z okrywającego go
płaszcza".
Jesienią 1306 roku, po wysłaniu żony i córki Marjorie pod
opieką brata Nigela do silnego zamku w Kildrummy, Robert
opuścił Szkocję. Do dziś pozostaje tajemnicą, dokąd uciekł.
Prawdopodobnie schronił się na wyspie Rathlin u północnych
wybrzeży Irlandii lub na norweskich Orkadach.
Z pobytem Bruce'a na wygnaniu wiąże się legenda o pająku,
który zainspirował go do dalszej walki z Anglikami. Zimą
1306 roku Bruce ukrywał się w skalnej grocie w King's Caves
koło Blackwater na wyspie Arran. Wyczerpany niekończącą
się ucieczką i bliski rezygnacji ujrzał pająka, który usiłował
zawiesić swoją sieć u sklepienia pieczary. Za każdym razem,
kiedy pająk próbował dotrzeć do drugiego końca groty,

5 R. L. M a c k i e, A Short History of Scotland. O l i v e r a n d B o y d , E d i n b u r g h


1962. s. 6 4 .
127

zsuwał się, nie mogąc osiągnąć celu. Pracowicie ponawiał


próby, aż w końcu udało mu się przyczepić skraj sieci do
przeciwległej ściany. „Próbuj, próbuj, nie przestawaj próbo-
wać" — zdawał się mówić pająk. Bruce przyjął to jako swoje
motto i poświęcił następne osiem lat walcząc z angielskimi
okupantami, aż w końcu wyrzucił ich z kraju. Podniesiony na
duchu, podczas chłodnej zimy odwiedził wyspy u zachodnich
wybrzeży Szkocji, gdzie zawarł przyjaźń z Angusem Og,
przywódcą klanu MacDonald z Wysp, uzyskując obietnicę
poparcia dla s w o j e j sprawy.
Na początku 1307 roku nadzieje Bruce'a odżyły. W lutym
powrócił do Carrick wraz z bratem Edwardem i towarzyszem
spod Methven Jakubem Douglasem, synem zmarłego w an-
gielskiej niewoli szkockiego patrioty Williama Douglasa. Tu
zastały go tragiczne wieści. Wysłany przez Edwarda I na
północ książę Walii z bezmyślnym okrucieństwem spustoszył
niziny Szkocji, ścinając bez sądu wszystkich podejrzanych
o udział w morderstwie Johna Comyna. Anglicy zdobyli
zamek Kildrummy 6 , schwytali i stracili brata Nigela, a królową
Elżbietę i księżniczkę Marjorie pochwycili w Tain podczas
próby ucieczki z kraju i uwięzili na zamku w Berwick
(później obie zostały zamknięte w klasztorze angielskim). Do
więzienia trafiła też odważna Izabela, hrabina Buchan. Zroz-
paczony Bruce napadł na najbliższy garnizon angielski w Turn-
berry Castle, wyciął część zaskoczonej załogi, samej warowni
nie zdołał jednak zdobyć. W tym samym czasie d w a j inni
bracia Roberta. Thomas i Aleksander wylądowali w Galloway
tylko po to, by wpaść w ręce wrogich MacDougallów, którzy
natychmiast wydali ich na śmierć Anglikom. Spośród czterech
braci Roberta Bruce'a przy życiu pozostał tylko jeden, Edward.
Ród Bruce płacił coraz wyższą cenę za koronę Szkocji
włożoną na głowę j e go przywódcy.

6
Według legendy załogę s z k o c k ą zdradził zamkowy kowal, któremu
Anglicy obiecali w nagrodę tyle złota, ile zdoła unieść. Po zdobyciu
K i l d r u m m y ukarali g o w l e w a j ą c m u d o gardła r o z t o p i o n y kruszec.
128

Czując zaciskającą się pętlę swoich wrogów, Robert rozdzielił


swoje szczupłe siły i rozpoczął wojnę partyzancką w południo-
wo-zachodniej części kraju. Wierny druh Bruce'a Jakub Douglas
napadł na Lanark i najechał ziemie w Douglasdale, które kiedyś
należały do jego rodziny. W skonfiskowanej przez Anglików
dawnej rodowej siedzibie Douglasów przebrani za wieśniaków
Szkoci zaskoczyli i pojmali angielską załogę zasiadającą do
wieczornego posiłku, po czym spalili ją żywcem wraz z całym
zamkiem. Swąd palonych ludzkich ciał zmieszał się z zapachem
pieczonego przez Anglików mięsiwa, co dało temu wydarzeniu
nazwę „Napad Douglasa na Spiżarnię" (the Douglas raid of
Larder) i pod takim określeniem przeszło ono do historii Szkocji.
W tym czasie Robert Bruce, zagrożony od północy przez
wojska krewnego Comynów Johna de Lorne oraz oddziały
angielskie earla Pembroke nadciągające ze wschodu, włóczył
się uciekając przed pościgiem. W j e g o otoczeniu znalazł się
zdrajca, który kierował krokami goniących go prześladowców.
Pewnego razu Bruce z jednym tylko towarzyszem zmierzył
się z pięcioma góralami de Lorne'a. Czterej z nich zginęli
z ręki Bruce'a, piątego zabił jego towarzysz. Robert z trudem
zdołał ujść pogoni i schronić się w bezpiecznym miejscu.
Stopniowo siły Bruce'a rosły. Jego zadziwiająca zdolność
wychodzenia z życiem z każdej opresji zaczęła budzić wiarę
Szkotów w końcowy sukces. W kwietniu 1307 roku udało mu
się pokonać grupę angielskiej kawalerii pod Glen Troll,
w pobliżu Ayr. W maju miał już pod swoimi rozkazami tyle
ludzi, że mógł zmierzyć się ze starym wrogiem, earlem
Pembroke. Zgodnie ze średniowiecznym zwyczajem feudalnym
10 maja obydwaj wodzowie i ich armie starli się niczym
w pojedynku pod Loudon Hill w ustalonym wcześniej miejscu
i czasie. Bruce miał zapewne nie więcej niż 1000 ludzi
i liczebnie znacznie ustępował Anglikom, umiejętnie jednak
wybrał pole walki. Umieścił swoje najeżone włóczniami
schiltrons na lekkim błotnistym wzniesieniu i osłonił je po
bokach rowami wypełnionymi częściowo wodą. Atakując od
129

frontu pod górę kawaleria angielska wytraciła w błocie s w ó j


impet i odbiwszy się od lasu szkockich włóczni poszła
w rozsypkę.
Porażka earla Pembroke pod Loudon Hill pobudziła Edwarda I
do natychmiastowego najazdu na Szkocję. Zebrał nowe siły.
które nie bacząc na wiek i chorobę sam powiódł na północ.
Nie dane było jednak groźnemu „Młotowi Szkotów" uwieńczyć
swego panowania ostatecznym podbiciem niepokornego kraju.
7 lipca 1307 roku król zmarł nagle od ataku dyzenterii
w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat w Burgh-on-Sands, nieda-
leko Carlisle. Jego śmierć nastąpiła zaledwie kilka mil od
szkockiej granicy, zanim jeszcze inwazja na Szkocję doszła
do skutku. Edward I pozostawił po sobie pamięć bezlitosnego
władcy, którego polityka wobec Szkocji wzbudziła w j e j
mieszkańcach nienawiść do Anglii na wiele pokoleń. Kiedy
zabrakło Edwarda, jego syn i następca, Edward II. wbrew
ostatniej woli ojca, przerwał kampanię i wycofał się do
Anglii, gdyż bardziej pociągało go życie dworskie niż wojna.
Przez następne trzy lata po śmierci Edwarda I Robert Bruce
umacniał swoją pozycję w walce ze swoimi szkockimi wrogami.
Jesienią 1307 roku poprowadził swoją liczącą 3000 ludzi armię
na północ, żeby rozprawić się ze znienawidzonymi Comynami.
Po dotarciu do Moray zmusił do przejścia na s w o j ą stronę
nieprzyjaznego mu earla Ross. Zagrożony atakiem Comynów
z sąsiedniego Buchan, mimo ciężkiej choroby, na którą zapadł
w trakcie kampanii, wyparł ich za rzekę Don. W okolicach świąt
Bożego Narodzenia rozproszył oddziały Comynów i ich sojusz-
ników pod Barra Hill na wybrzeżu Aberdeenshire. Na początku
1308 roku pokonał ich znowu pod Inverurie i doszczętnie
spustoszył Buchan, dziedziczne hrabstwo Comynów, w kampanii
którą nazwano „Grabieżą Buchan" (the Harrying of Buchan).
Odniesione zwycięstwa dały Robertowi panowanie nad wschod-
nią częścią wyżyn.
Po rozprawieniu się z Comynami przyszła kolej na MacDou-
gallów. Latem 1308 roku Robert Bruce wyprawił się przeciwko
130

nim do Argyll. W lipcu MacDougallowie czekali na niego


w zasadzce na przełęczy Brander (.Brander Pass) pod szczytem
Ben Cruachan. W porę ostrzeżony Bruce wysłał oddział
Jakuba Douglasa, aby obszedł wroga górską ścieżką i zaatakował
go od tyłu. Bitwa była ciężka i krwawa, ale w końcu okrążeni
MacDougallowie ulegli i uciekli z pola walki. Później uznali
Bruce'a swoim królem. Robert nie zapomniał im jednak
śmierci swoich braci. Nie darował też upokorzenia doznanego
pod Dairy, kiedy to jeden z MacDougallów zdarł ozdobną
broszę spinającą j e g o płaszcz. Zmusił do ucieczki z kraju
Johna de Lorne, a j e g o ojca Aleksandra Argylla wziął na
zakładnika. Jesienią 1308 roku całe Argyll znalazło się w rękach
Bruce'a. W tym samym czasie ostatni pozostały przy życiu
brat Roberta, Edward opanował dla niego Galloway.
Wiosną 1309 roku Robert Bruce poczuł się na tyle silny, że
zwołał s w ó j pierwszy parlament. Głównym tematem obrad,
które toczyły się w St. Andrews, było formalne uznanie j e g o
władzy. W lutym 1310 roku w Dundee, mimo papieskiej bulli
ekskomunikującej Bruce'a za zabójstwo Johna Comyna, króla
formalnie poparło także duchowieństwo szkockie. Poparcie to
wyrażono w deklaracji lojalności napisanej w imieniu bis-
kupów, opatów i księży.
Angielskie reakcje na wydarzenia zachodzące w Szkocji
były niepewne i pełne niezdecydowania. Nieudolny następca
Edwarda I, na tronie Anglii Edward II, żałosny cień swego
wielkiego ojca, zrobił niewiele, by przywrócić władzę Anglii
nad Szkocją. W 1310 roku wyprawił się wprawdzie na północ,
ale Bruce uprzedził najazd angielski niszcząc zupełnie tereny
przygraniczne, przez które miała przechodzić armia Edwarda.
Zanim inwazja doszła do skutku, Anglicy musieli się wycofać
z braku żywności i paszy dla koni. Uwagę Edwarda II, który
miał problemy wewnętrzne z opozycją baronów, odciągnęła
zresztą sprawa uniknięcia wyniszczającej wojny domowej.
Słabość Anglii stała się szansą dla Roberta Bruce'a.
W okresie tym król Szkocji skoncentrował swoją strategię na
131

trzech głównych celach. Po pierwsze, kontynuował działania


mające na celu opanowanie tych części kraju, które wciąż
pozostawały pod kontrolą j e g o wrogów. Po drugie, gromadził
środki na prowadzenie dalszej wojny (zdobywał je organizując
niszczycielskie rajdy na północną Anglię i wymuszając od
mieszkańców nadgranicznych hrabstw okupy za tymczasowe
rozejmy). Po trzecie, konsekwentnie dążył do odzyskania
szkockich zamków, w których stacjonowały angielskie załogi.
W roku 1311 Robert przekroczył rzekę Solway i opanował
Tynedale. Krewni i przyjaciele Comynów złożyli wkrótce
broń i poddali się j e g o władzy. Ci, którzy nie chcieli uznać
Roberta I za swego władcę, uciekli lub zostali wygnani
z kraju. Później Bruce najechał angielski Northumberland,
paląc doszczętnie Corbridge i okolicę. Po raz pierwszy od
czasów Wallace'a niebo w północnej Anglii zasnuły dymy
pożarów wznieconych przez triumfujących Szkotów, którzy
wycofali się dopiero po zapłaceniu przez mieszkańców Nort-
humberland okupu w wysokości 2 tys. funtów szterlingów.
W następnym roku Bruce przeprowadził jeszcze bardziej
śmiały rajd. Złupił Hexham i Durham, wysyłając słynnego już
Jakuba Douglasa aż pod Hartlepool, po czym wrócił z łupami
i jeńcami. Mieszkańcy angielskiego pogranicza, wiedząc, że
nie mogą liczyć na pomoc swego króla, zapłacili ogromne
sumy za całą serię kolejnych rozejmów.
W 1312 roku Bruce zawarł w Inverness traktat sojuszniczy
z królem Norwegii, następcą Eryka II, Haakonem V Magnus-
sonem (1299-1319), który poparł Szkotów w wojnie z Anglią.
W tym samym roku śmiałym atakiem z morza zajął z pomocą
Norwegów wyspę Man. Mając realną władzę nad większością
kraju i poparcie dworu norweskiego Robert zajął się zdoby-
waniem zamków wciąż obsadzonych przez angielskie załogi.
Słabo przygotowane uderzenie na Berwick nie powiodło się,
jednak to niepowodzenie nie zniechęciło Szkotów. W grudniu
1312 roku oddziały szkockie zdobyły Perth. Bruce, odkrywszy
słabe punkty obrony, osobiście opracował plan ataku i ciemną
132

nocą, brodząc po s z y j ę w lodowatej wodzie, sforsował ze


swymi ludźmi bagnisty rów i mury zamku. Wkrótce potem
Edward Bruce zajął wygłodzone Dundee. Wiosną 1314 roku
Jakub Douglas w ciągu jednej nocy wziął podstępem Roxburgh
(jego ludzie zaatakowali zamek pod osłoną pędzonego stada
bydła), a silna forteca w Linlithgow wpadła w ręce Roberta
Bruce'a, po tym jak nie wzbudzający podejrzeń wieśniak
zablokował swoim wozem żelazną kratę zagradzającą przejście
przez bramę na dziedziniec zamkowy i umożliwił wdarcie się
do środka atakującym znienacka Szkotom. Kilka tygodni
później kuzyn Bruce'a, Tomasz Randolph, poprowadził garść
śmiałków do wspinaczki na wysoką skałę, na której wznosi
się zamek w Edynburgu. Niezauważony sforsował mury zamku
i otworzył j e g o bramy czekającym na zewnątrz towarzyszom.
Umiejętnie łącząc taktykę wojny partyzanckiej z niszczyciels-
kimi rajdami na terytorium angielskie i operacjami przeciw
warowniom obsadzonym przez Anglików w Szkocji, Robert
Bruce doprowadził stopniowo do całkowitego wyparcia Angli-
ków z kraju i do połowy 1314 roku oczyścił Szkocję z garnizo-
nów angielskich. Spośród największych fortec w królestwie tylko
Stirling, Dunbar i Berwick pozostały pod kontrolą Anglików.
Wiosną 1313 roku Robert polecił bratu Edwardowi, najod-
ważniejszemu i najbardziej pomysłowemu ze swoich dowód-
ców, by obległ zamek w Stirling. Edward Bruce zasłynął tym,
że w ciągu roku zdobył trzynaście angielskich warowni
w Galloway (większość z nich miała drewniane palisady).
Zamek w Stirling, ze względu na s w o j e obronne położenie na
wysokiej skale i kamienne mury, był jednak dużo trudniejszy
do zdobycia. Wkrótce okazało się, że bez odpowiedniego
sprzętu oblężniczego Szkoci mogą go opanować tylko fortelem
(jak w przypadku Perth) lub odciąć j e g o załogę od zaopatrzenia
i zmusić ją do kapitulacji głodem (jak w przypadku Dundee).
Nuda przeciągającego się oblężenia pozostawała jednakże
w sprzeczności z ż y w ą i wojowniczą naturą Edwarda Bruce'a.
Kiedy więc angielski dowódca Stirling, sir Philip de Mowbray.
133

widząc niezdecydowanie Edwarda II, rycerskim zwyczajem


zaproponował, że podda zamek bez walki, jeśli król Anglii nie
przyśle mu w ciągu roku pomocy, młodszy Bruce skwapliwie
przyjął propozycję. Ustalono, że de Mowbray wyda zamek
w ręce Szkotów, jeśli wojska Edwarda II nie nadejdą z odsieczą
do zachodu słońca w dniu św. Jana (24 czerwca) 1314 roku.
Samowolne zawieszenie broni zawarte przez Edwarda
Bruce'a z Mowbrayem wprawiło we wściekłość króla Szkotów.
Robert doskonale zdawał sobie sprawę z wyższości angielskiej
kawalerii i łuczników i obawiał się, że jedna nieopatrznie
sprowokowana bitwa może go kosztować owoce wszystkich
dotychczasowych wysiłków: jego koronę i wolność ojczyzny.
Był to w istocie poważny błąd polityczny i militarny. Daleko-
wzroczny Robert. w przeciwieństwie do swego porywczego
i znudzonego oblężeniem Stirling brata, słusznie przewidywał,
że przyszłość jego korony i królestwa Szkocji rozstrzygnie się
pewnego dnia w decydującej bitwie. W ówczesnej sytuacji
Szkocji i Anglii cel ten można było osiągnąć tylko przy
pomocy oręża, za cenę zrezygnowania przez króla Anglii
z pretensji do zwierzchnictwa nad Szkocją. I chociaż Robert
dobrze wiedział, że dzień ten musi kiedyś nadejść, miał
nadzieję, że do rozstrzygnięcia dojdzie raczej później niż
wcześniej, a on sam będzie miał dosyć czasu, by przygotować
siebie i swoje królestwo do decydującego starcia. Brak rozwagi
młodszego brata przyśpieszył nadejście tej chwili. Nie budziło
wątpliwości, że warunki zawieszenia broni w Stirling nie
pozostawiają wielkiego wyboru także Edwardowi II. Jeśli król
Anglii chciał podjąć wyzwanie, jakie mu rzucili Szkoci,
musiał przyjść z całą swą potęgą i zmierzyć się z nimi
w rozstrzygającej bitwie. Dla Szkotów oznaczało to, że do
starcia, które miało zdecydować o losach ich ojczyzny i ich
króla, dojdzie nie później niż 24 czerwca 1314 roku, i to
gdzieś niedaleko Stirling.
DROGA DO BANNOCKBURN

ANGLIA POD RZĄDAMI EDWARDA II

Edward II (1307-1327) nie cieszył się szczególną reputacją


wśród królów angielskich. Był człowiekiem słabego charakteru,
kochającym przepych i rozrywki, a przy tym potrafił być
złośliwy i okrutny. Nie dorównywał swemu ojcu pod względem
zdolności dyplomatycznych, politycznych i talentów wojs-
kowych. Wśród angielskich monarchów średniowiecznych
wyróżnił się tym, że zginął najbardziej okrutną śmiercią
i doprowadził do największej wówczas klęski Anglii od
czasów króla Harolda i bitwy pod Hastings.
Edward II urodził się 25 kwietnia 1284 roku w walijskim
zamku Caernarvon (stąd przydomek Edward z Caernarvon)
jako trzynaste dziecko i czwarty zarazem syn Edwarda I
i Eleonory Kastylijskiej. W 1301 roku otrzymał tytuł księcia
Walii, a sześć lat później zasiadł na tronie Anglii. Za
okrucieństwa, jakich nie szczędził Szkocji po zabójstwie
Johna Comyna w 1306 roku, został skarcony przez ojca, który
— choć sam surowy dla Szkotów — zawsze starał się działać
w majestacie prawa, a jeśli wymagał tego interes Anglii,
potrafił okazać wspaniałomyślność pokonanemu wrogowi.
Wstępując na tron 7 lipca 1307 roku Edward II zastał kraj
w trudnej sytuacji finansowej, spowodowanej wojnami prowa-
135

dzonymi przez ojca we Francji i Szkocji. Ograniczenie władzy


królewskiej na rzecz parlamentu, młody wiek i brak talentów na
miarę wielkiego ojca przesądziło o tym, że natrafił na większą
opozycję możnych w wewnętrznych sprawach Anglii. Mimo że
był człowiekiem o niewielkich umiejętnościach, prowadził długą,
beznadziejną kampanię o odzyskanie władzy nad baronami.
Młody władca od początku wzbudził niechęć baronów, zamie-
niając dwór w przystań dla cudzoziemskich artystów, komedian-
tów, wędrownych śpiewaków i innych ludzi „niskiej kondycji",
w których kompanii czuł się najlepiej. Jego ulubieńcem i fawo-
rytem był lekkomyślny i frywolny dworzanin Piers Gaveston,
syn najemnika gaskońskiego, nie bez powodu podejrzewany
o utrzymywanie intymnych stosunków z młodym władcą.
Z początku baronowie patrzyli na zachowanie króla z pobłaż-
liwością, pomni tego, że Edward tuż po koronacji usunął całą
poprzednią administrację i w miejsce wypróbowanych rojalistów
przyznał najwyższe urzędy najbardziej znanym przeciwnikom
ojca, powiązanym ze stronnictwem baronów. Wkrótce jednak
ściągnął na siebie ich nienawiść przyznając Gavestonowi godność
earla Kornwalii. Wrogość baronów pogłębiły zaręczyny faworyta
z siostrzenicą króla, córką earla Gloucester, i dokonana za zgodą
króla konfiskata dużej sumy pieniędzy zdeponowanych przez
biskupa Kornwalii u templariuszy.
Po pierwszych decyzjach Edwarda II wydawało się, że
młody król odwróci zupełnie politykę swego ojca. Już po
kilku miesiącach stało się widoczne, że angielska polityka
wobec Szkocji nie będzie dalej tak zdecydowana i kon-
sekwentna jak za Edwarda I. Stary król postawił sprawę
podporządkowania Szkocji na czele swych ambicji. Jego
syn zwracał na Szkocję niewiele uwagi, a sprawy szkockie
i obrona północnej granicy zależały zawsze nie od racji
stanu, lecz j eg o osobistych interesów i emocji. Zaraz po
śmierci ojca Edward II wraz z najbliższymi towarzyszami
opuścił obóz wojenny w Carlisle i wrócił do Londynu
na koronację, pozostawiając szkockich przeciwników Roberta
136

Bruce'a bez pomocy angielskiej. Rozkazy wysłane wiosną


1308 roku do szeryfów i innych urzędników lokalnych
mających przygotować zaopatrzenie na kampanię w Szkocji
zostały odwołane po kilku miesiącach. Nie mając ochoty
opuszczać dworu, Edward z zadowoleniem przyjmował
sugestie papieża Klemensa V i króla Francji Filipa IV,
by podpisać zawieszenie broni ze Szkocją. W 1309 roku
dowodzący wojskami angielskimi na północy sir John Segrave
porozumiał się prywatnie z Robertem Bruce'em zawieszając
działania wojenne i poradził królowi odłożyć je do następnego
lata. Ostra zima i problemy ze zdobyciem paszy dla koni
stały się dogodnym pretekstem do wstrzymania kampanii
także i w tym roku.
Za to w stosunkach z Francją Edward poszedł po linii
wytyczonej przez ojca. 25 stycznia 1308 roku poślubił
w Boulogne księżniczkę francuską Izabelę, córkę Filipa IV
Pięknego i złożył swojemu teściowi hołd wasalny za Gaskonię
i Foitou. Wtedy to w sprawach wewnętrznych na pierwszy
plan wysunęła się sprawa Gavestona. która na dobre poróżniła
króla z baronami. Baronowie, źli z powodu faworyzowania
znienawidzonego Gaskończyka, któremu Edward na czas
swego pobytu we Francji powierzył władzę w kraju, i zazdrośni
o swoje przywileje, z miejsca wystąpili przeciwko k r ó l o w i l .
Królowa, zajmująca w dzień i w nocy drugie miejsce po
faworycie, stała się jego nieprzejednanym wrogiem i poparła
opozycję. Monarcha dla ostrzeżenia kazał wzmocnić zamki
królewskie, na co baronowie odpowiedzieli powzięciem
uchwały o obowiązku "naprowadzenia króla na dobrą drogę"
i zażądali usunięcia Gavestona. W obawie o wybuch wojny
domowej, Edward kazał Gavestonowi zrzec się tytułu earla
Kornwalii i 25 czerwca 1308 roku wysłał go do Irlandii na
urząd namiestnika. Wymusiwszy na królu „wygnanie" fawo-
1
T y m , co n a j b a r d z i e j r o z j ą t r z y ł o magnaterię, był fakt, że s p r a w u j ą c y
r e g e n c j ę G a v e s t o n był j e s z c z e do n i e d a w n a banitą, w y g n a n y m z kraju przez
Edwarda I za s a m o w o l n e w y c o f a n i e się z k a m p a n i i s z k o c k i e j w 1306 r.
137

ryta, wiosną 1309 roku baronowie w parlamencie zażądali


ograniczenia władzy królewskiej w sprawach finansowych,
reformy sądownictwa (czyli dalszego ograniczenia władzy
sądowniczej króla) i ukrócenia ekstrawagancji dworu. Edward
przyrzekł rozpatrzyć żądania przychylnie w zamian za zgodę
na powrót Gavestona. Faworyt powrócił z Irlandii latem 1309
roku i od razu zaczął knuć przeciwko swoim wrogom,
zachęcając króla do oporu. Zaktywizowało to opozycję, na
czele której stanął młody, ale za to najbogatszy arystokrata
w królestwie, kuzyn króla Tomasz Lancaster, książę Lancaster,
Derby i Leicester. Na kolejnym posiedzeniu parlamentu,
zwołanym do Westminsteru na początku 1310 roku, król
musiał przyjąć petycję lordów świeckich i duchownych,
żądającą powołania specjalnego, 21-osobowego komitetu, który
miał działać od marca 1310 do września 1311 roku kontrolując
poczynania monarchy. W skład komitetu, którego członkowie
nazwali się Lordami Zarządzającymi (Lords Ordainers), wszedł
prymas Anglii (arcybiskup Canterbury) oraz 7 biskupów,
6 earlów i 6 baronów. Do ich obowiązków, zgodnie ze
złożoną przysięgą, należało „wydawanie takich zarządzeń,
które będą zgodne z honorem i interesami Świętego Kościoła,
z honorem i interesami monarchy, całego ludu i w zgodzie
z przysięgą koronacyjną króla" 2 .
Chcąc się w y r w a ć spod kurateli Lordów Zarządzających
Edward wyniósł się latem 1310 roku z Londynu razem
z Gavestonem i pod pozorem przygotowywania wyprawy do
Szkocji udał się na północ. Wysłany przodem „przez całe
królestwo" urzędnik królewskiej kancelarii Ingelard Warley
otrzymał rozkaz przygotowania zaopatrzenia dla armii. Warley
zaciągnął w imieniu króla pożyczkę w wysokości 3 tys.
funtów od earla Lincoln, zebrał poważne kwoty od różnych
związków religijnych, jednak w sumie król był zawiedziony
nikłym odzewem ze strony pozostałych możnowładców. Co
gorsze, większość earlów i baronów zignorowała wezwanie na
2 Dzieje Anglii do 1485 r., s. 4 2 9 .
138

wyprawę, która w takich warunkach, zwłaszcza po spus-


toszeniu przez Szkotów terenów przygranicznych, zakończyła
się całkowitym niepowodzeniem.
We wrześniu 1311 roku Lordowie Zarządzający w obawie
o to, że rosnący chaos w królestwie grozi załamaniem się
administracji, przedstawili w parlamencie własny 35-punktowy
plan naprawy państwa. W dokumencie znanym jako Protestac-
ja domagali się banicji Gavestona i ograniczenia władzy
królewskiej w sprawach finansowych i przyznawania urzędów.
W rzeczywistości chodziło o to, by przed końcem urzędowania
komitetu odebrać królowi część władzy i wzmocnić oligarchię
baronów poprzez kontrolę pieniądza i uzyskanie wpływu na
nominacje urzędników. Ponadto baronowie żądali, by parla-
ment (za który baronowie uważali przede wszystkim siebie)
zbierał się regularnie raz lub dwa razy do roku, a król nie mógł
wypowiadać wojny i opuszczać królestwa bez jego zgody.
Edward pozornie zastosował się do żądań baronów i w paździe-
rniku zatwierdził artykuły Protestacji. Wysłał Gavestona i
innych cudzoziemców ze swego otoczenia za granicę (do
Francji i Flandrii), po czym po kilku miesiącach pozwolił im
wrócić. Chcąc ochronić Gavestona przed zemstą baronów
wiosną 1312 roku wysłał go na północ w nadziei, że w razie
czego będzie mógł się schronić na dworze szkockim.
Przywódcy opozycji z księciem Lancaster zajęli Londyn i
złożywszy przysięgę na artykuły Protestacji wysłali pościg
za Gavestonem, który tymczasem schronił się na zamku w
Scarborough. Pragnąc mu pomóc król również podążył na
północ i zamknął się w Yorku, skąd słał ukochanemu
faworytowi listy mające podtrzymać go na duchu. Po trzech
tygodniach Gaveston skapitulował przed earlem Pembroke,
pod warunkiem że stanie przed sądem baronów. W
czerwcu 1312 roku w drodze na południe został ścięty przez
kata z wyroku jednego z najpotężniejszych możnowładców w
królestwie, earla Warwick 3 .
3
E d w a r d II musiał c z e k a ć 11 lat na a n u l o w a n i e Protestacji i p o m s z c z e n i e
s w e g o ulubieńca.
139

Śmierć „zdrajcy'" Gavestona paradoksalnie rozbiła jedność


przeciwników Edwarda II. O b a w a przed podobnym losem
i żądzą zemsty ze strony króla zbliżyła także do niego
dawnych lojalistów, którym przewodził Hugon Despenser.
Umiarkowani baronowie z earlem Pembroke i earlem Surrey
(synem Johna de Warenne), niepewni przyszłości, przeszli
na stronę króla. Edward kazał wzmocnić zamki królewskie
i gromadził siły do rozprawy z opozycją przy okazji
otwarcia nowej sesji parlamentu. W sierpniu 1312 roku
obie strony spotkały się pod murami Londynu gotowe do
walki i tylko otrzeźwieniu wzburzonych umysłów należy
zawdzięczać, że nie doszło do wybuchu wojny domowej.
Na szczęście dla króla j e g o popularność wzrosła po tym,
jak królowa Izabela w listopadzie urodziła syna, później-
szego króla Edwarda III 4 . Edward, który z chwilą urodzenia
następcy tronu zaczął nagle poważniej myśleć o przyszłości
dynastii, zgodził się na rokowania z opozycją, które w grud-
niu zakończyły się abolicją dla zbuntowanych baronów.
Jedynie Lancaster i W a r w i c k mieli o d w a g ę zaprotestować
przeciwko powrotowi d a w n e j polityki w administracji,
jednak i oni pogodzili się w końcu z królem. Przyczyną,
która skłoniła adwersarzy do pojednania, były niepokojące
wiadomości o wydarzeniach w Szkocji.
Skutkiem nieudanej wyprawy Edwarda II do Szkocji w 1310
roku była utrata większości szkockich zamków, które po-
zbawione pomocy i zaopatrzenia, jeden po drugim wpadały
w ręce Szkotów. Z dostarczeniem zapasów dla garnizonu
w Perth, któremu miano dostarczyć pomoc w październiku
1312 roku, zwlekano aż do grudnia, przez co zamek i miasto
padły kilka tygodni później. Ten sam los spotkał wkrótce
Dundee. Dowódcy zamku w Stirling, sir Philipowi de Mowb-
ray, przysłano zaopatrzenie wartości zaledwie 100 funtów
szterlingów, i to właśnie szczupłość zapasów przesądziła
4
K r ó l o w a Izabela urodziła H d w a r d o w i II c zw o r o d z i e c i : d w ó c h s y n ó w .
E d w a r d a i Jana, oraz d w i e córki, Eleonorę i Joannę.
140

o tym, że latem 1313 roku Mowbray zawarł zawieszenie broni


z Edwardem Bruce'em.
Murowany zamek w Stirling, wybudowany w roku 1288,
stał na wyniosłej, stutrzydziestometrowej granitowej skale,
skąd dominował nad całą doliną rzeki Forth. Już samo j e g o
położenie czyniło go prawie niedostępnym. Dla atakujących
problemem było samo dotarcie do niego, nie mówiąc już
o wzięciu warowni szturmem. Strategiczne znaczenie zamku
wynikało z taktu, że każdy, kto miał w swoim ręku Stirling,
mógł kontrolować jedyną drogę prowadzącą z Edynburga
i Falkirk na wyżyny szkockie oraz wszystkie okoliczne brody
na rzece Forth. Żaden zamek w Szkocji nie był tak często
i zawzięcie oblegany. Kiedy wiosną 1313 roku Robert Bruce
ze swoimi ludźmi, lada jako odzianymi i często bosymi,
śpiewającymi swą ulubioną marszową pieśń Hey, Tuttie Taitie,
rozbił obóz w położonym obok Stirling lesie Torwood, zamek
pozostawał w stanie ciągłego oblężenia od ponad dziesięciu
lat. Raz obsadzał go garnizon szkocki, i to Anglicy próbowali
pokonać strome i kręte podejście do sterczącej na skale
twierdzy, innym razem zamku broniła angielska załoga, a to
Szkoci na próżno blokowali drogi i bez powodzenia próbowali
sforsować niedostępne mury. Miasto i zamek miało poprzez
lejkowate ujście Forth dogodne połączenie z morzem. Moż-
liwość dostarczania drogą morską zaopatrzenia czyniło próby
zagłodzenia załogi zamku prawie niemożliwymi. W sytuacji,
gdy podstawowym orężem oblegających było wygłodzenie
obrońców, dobrze zaopatrzony w wodę i prowiant zamek miał
wszelkie szanse pomyślnego wytrzymania każdego oblężenia.
Mimo to Robert Bruce, zdecydowany odebrać Anglikom tę
kluczową fortecę, zablokował Stirling i pozostawił pod nim
swego brata Edwarda z siłami wystarczającymi do odcięcia
wszystkich lądowych podejść do zamku i prowadzenia prac
oblężniczych. Porozumienie zawarte przez Mowbraya z Ed-
wardem Bruce'em latem 1313 roku postawiło króla Anglii
i króla Szkocji przed nie lada problemem. Król Anglii, nawet
141

jeśli z niechęcią myślał o kolejnej wyprawie na Szkocję, nie


mógł dłużej lekceważyć wyzwania rzuconego przez Szkotów,
natomiast król Szkocji musiał przygotować się do stoczenia
z całą potęgą angielską otwartej bitwy, której do tej pory
starał się ze wszystkich sił uniknąć.
Tymczasem ze Stirling przychodziły do Londynu ostrzeże-
nia, że jeśli nie nadejdą na czas posiłki, garnizon będzie
musiał się poddać. Mowbray osobiście pospieszył na południe
pragnąc uświadomić królowi strategiczne znaczenie swojej
pozycji. Pod wpływem alarmujących wieści Edward potrak-
tował sprawę pomocy dla oblężonego zamku jako przedmiot
narodowej dumy i postanowił raz na zawsze załatwić problem
Szkocji, nie rozwiązany od czasu śmierci j e g o ojca. Niemałą
rolę odegrały przy tym względy ambicjonalne młodego króla.
Utrata Stirling, symbolu angielskiego panowania w Szkocji,
stanowiłaby dotkliwy cios dla prestiżu Anglii i mogła poważnie
nadwyrężyć autorytet władcy w oczach własnych poddanych,
a także w opinii innych dworów europejskich. Miłość własna
Anglików, przyzwyczajonych do panowania nad wszystkimi
swoimi sąsiadami i czujących swą wyższość nad pogardzanymi
Szkotami sprawiła, że parlament bez oporu uchwalił konieczne
subsydia. Zaraz potem, w lutym 1314 roku, król ogłosił
gotowość wyruszenia do Szkocji tuż po Wielkanocy. Nie
zwracając uwagi na protesty baronów, który przypominali, że
zgodnie z postanowieniami Protestacji król nie mógł wypo-
wiadać wojny bez ich zgody. Edward wydał rozkaz zebrania
wielkiej armii i ogromnej ilości zaopatrzenia.

ARMIE PRZECIWNIKÓW

Z nadejściem wiosny Edward II powierzył obronę północno-


-zachodnich hrabstw doświadczonemu earlowi Pcmbroke, który
już dwukrotnie walczył przeciwko Bruce'owi, a teraz miał
osłaniać koncentrację głównej armii królewskiej w Newcastle.
Potem posłał wezwanie do co najmniej 93 baronów, by stawili
142

się na spotkanie z królem w Newcastle wraz z oddziałami


zbrojnych i swoimi lennikami. Jednocześnie Ryszard de Burgh,
earl Ulsteru, dostał rozkaz sprowadzenia 4000 najemników
z Irlandii i Gaskonii. Trwały wytężone prace nad zorganizo-
waniem floty przeznaczonej do transportu zaopatrzenia i ope-
racji wzdłuż wschodniego wybrzeża Anglii. Na j e j czele
stanął wygnany ze Szkocji przez Roberta Bruce'a John de
Lorne, mianowany przez Edwarda admirałem.
Pierwsze reakcje baronów nie zadowoliły króla i Edward
musiał ponowić wezwania w tonie bardziej kategorycznym.
Tym razem jego żądania były konkretne. Król domagał się
zaciągnięcia 20 000 piechoty ze środkowych i północnych
hrabstw oraz kontyngentu łuczników z Walii, nakazując
jednocześnie przesunięcie armii do punktu zbornego w Ber-
wick. Wierząc, że koncentracja wojsk przebiega pomyślnie,
Edward wyruszył na północ, by osobiście przejąć dowództwo.
Po przybyciu do Berwick spotkało go kolejne wielkie roz-
czarowanie. Brak popularności wśród własnego możnowładzt-
wa spowodował, że poparli go tylko trzej wielcy panowie:
Gilbert de Clare, earl Gloucester, Humphrey de Bohun, earl
Hereford i Aymer de Valence, earl Pembroke. Nie pojawiło
się natomiast czterech najpotężniejszych feudałów Anglii:
stryjeczny brat Edwarda, książę Lancaster, oraz earlowie
Surrey, Warwick i Arundel, którzy przysłali tylko niewielkie
oddziały jazdy. Królowi zabrakło wsparcia ich rycerzy, ale
bardziej żałował tego, że tak ważnych osób nie ma przy nim,
by mu doradzali w sprawach wojskowych. Edward uznał za
konieczne wysłać trzecie wezwanie, w którym napisał do
nieobecnych: "Jesteście mocno spóźnieni, pośpieszcie się
i zmuście do przyjścia swoich ludzi" 5 .
Pomimo braku wojsk największych feudałów, efekt i tak
był imponujący. Licznie stawili się baronowie ze swoimi
pocztami i wasalami, wśród których nie brakowało ludzi
o talentach militarnych i znacznym doświadczeniu wojskowym.
5 The Three Edwards, s. 162.
143

takich jak: sir Robert Clifford, sir Henry de Beaumont czy


znakomity "gość" z Gaskonii, sir Giles d'Argentine, którego
uważano za jednego z trzech najlepszych rycerzy tamtych
czasów. Ówczesne kroniki, mające skłonność do wyolb-
rzymiania wszystkiego, oceniały liczebność armii Edwarda na
50 000 do 100 000 ludzi. W XIV-wiecznej Anglii zebranie
tak ogromnej masy ludzi i koni i zapewnienie j e j należytego
zaopatrzenia przez dłuższy czas było sprawą zupełnie niemoż-
liwą. W rzeczywistości liczba ta przekraczała nieznacznie
20 000. Prawdopodobnie Edward dysponował siłą ponad 2000
rycerzy, 15 000 żołnierzy piechoty oraz 4000 walijskich
i irlandzkich łuczników. Była to jak na o w e czasy bardzo
wielka armia, zbliżona liczebnością do tej, którą Edward I
powiódł na wyprawę do Szkocji przeciwko Wallace'owi
w 1298 roku.
Najważniejszym rodzajem wojsk Edwarda II była ciężka
jazda, uważana za jedną z najlepszych w Europie, złożona
z rycerzy i ich pocztów. Jej podstawową, najmniejszą jednostką
organizacyjną, była kopia. W skład kopii wchodził okuty
pełniejszą zbroją i wyćwiczony do walki przy użyciu długiej
broni drzewcowej rycerz-kopijnik oraz lżej zbrojni słudzy
i giermkowie. Oprócz Anglików, Walijczyków i Irlandczyków
w kawalerii Edwarda II służyło wielu rycerzy-awanturników
z Francji, Niemiec, Burgundii i Holandii. Nie brakowało też
Szkotów, tradycyjnych wrogów rodu Bruce i tych, którzy
uważali, że dla ich prywatnych interesów korzystniejsza jest
służba u boku Edwarda 6 .
Wchodzący w skład ciężkiej kawalerii rycerze oraz towa-
rzyszący im giermkowie i zbrojni pachołkowie konni byli
silnie uzbrojeni i opancerzeni. Postęp w dziedzinie umiejętności
średniowiecznych płatnerzy pozwolił na zastąpienie w wieku
XIII kolczugi z metalowej plecionki sztywną, wykonaną
z kutych blach zbroją ochronną, stanowiącą osłonę ciała
6
W b i t w i e p o d B a n n o c k b u rn po stronie E d w a r d a II walczyli m.in.
C o m y n o w i e , MacDougalIowie i MacNabowie.
144

rycerza. Początkowo pancerne blachy chroniące najbardziej


wystawione na cios części ciała noszono pod kolczugą, jednak
począwszy od połowy stulecia zaczęto je nakładać na nią lub
zamiast niej, osłaniając nimi ramiona i nogi, a pod koniec
wieku także klatkę piersiową i plecy. Początkowe próby
połączenia elementów pancerza z kolczugą nie dały zadowa-
lających rezultatów, co doprowadziło do wykształcenia się
w XIV wieku kompletnej zbroi płytowej, która w następnym
stuleciu całkowicie wyparła kolczugę.
Tradycyjny wizerunek rycerza angielskiego z początku
XIV wieku, zakutego „od stóp do głowy" w kompletną
zbroję płytową budzi zrozumiałe wątpliwości i każe zwe-
ryfikować ten błędny pogląd. Po pierwsze, pełna zbroja
ze stalowych blach ukształtowała się dopiero w drugiej
połowie XIV stulecia i w 1314 roku nie była jeszcze
powszechnie noszona, nawet w tak dobrze rozwiniętym
państwie jak Anglia. Po drugie, cena takiej zbroi była
bardzo wysoka i na j e j zakup mogli sobie pozwolić tylko
stosunkowo nieliczni, najzamożniejsi rycerze. W armii Ed-
warda zbroje takie mogła posiadać wyższa kadra dowódcza,
baronowie, wybitni „goście" zagraniczni i znaczniejsi rycerze-
-ziemianie. Pozostali musieli zadowolić się tradycyjną kol-
czugą, tylko częściowo uzupełnioną przez ochrony z blachy,
najczęściej napierśnik oraz osłonę ramion i nóg, albo samą
kolczugą. Najlepiej wyposażeni zbrojni z pocztów towa-
rzyszących baronom i zamożnym rycerzom posiadali zbroje
zbliżone do tych, którymi dysponowali ubożsi rycerze.
Pełniejsza zbroja zapewniała rycerzowi niemal całkowitą
ochronę przed wszystkimi znanymi wówczas rodzajami broni,
w związku z czym relatywnie spadło znaczenie tarczy.
Zmniejszyła ona swą wielkość i przyjęła kształt sferycznego
trójkąta, na którym zaczęto umieszczać wizerunki herbowe,
haftowane również na płaszczach narzucanych na zbroję jako
ozdoba, a zarazem znak ułatwiający identyfikację na polu
bitwy. Głowę rycerza chronił hełm, nakładany na filcową
145

podkładkę lub czepiec z siatki kolczej w kształcie ściśle


przylegającego do głowy kaptura. Najczęściej był to popularny
od XlI wieku zamknięty hełm garnczkowy o płaskodennym
dzwonie, nasadzany nieraz aż po ramiona, całkowicie zakrywają-
cy twarz i szyję, ze szparą wzrokową i niewielkimi otworami
oddechowymi (tzw. wizurą). Ze względu na ich wagę (od 7 do
10 kilogramów) oraz to, że trudno było w nich oddychać, hełmy
garnczkowe troczono zazwyczaj u łęku siodła i zakładano
dopiero tuż przed samą walką. Z tego powodu część rycerstwa
wolała lżejsze, otwarte hełmy o dzwonie stożkowym lub
płaskim, często z przyczepionym do ich dolnej krawędzi
skórzanym lub kolczym kołnierzem chroniącym kark i ramiona
wojownika. Uzbrojenie ochronne rycerza uzupełniały rękawice
z plecionki kolczej, początkowo w formie jednopalczastych
łapawic, a nieco później także pięciopalczaste. Główną bronią
zaczepną rycerza była ciężka i długa nawet na ponad cztery
metry kopia z masywnym drzewcem i żelaznym grotem,
zapewniająca rycerzowi olbrzymią siłę ciosu wynikającą ze
swego ciężaru i całego rozpędu bojowego rumaka. Broń
zaczepną rycerza uzupełniał miecz i topór bojowy lub maczuga,
zwykle opatrzona w żelazną głowicę nabijaną kolcami.
Ulepszenia w uzbrojeniu obronnym jazdy spowodowały
znaczny wzrost wagi pancerza, co powodowało, że zrzucony
z konia rycerz nie był w stanie podnieść się o własnych siłach.
Dlatego też w bitwie starano się przede wszystkim zabić jego
wierzchowca. Odpowiedzią na to były coraz bardziej roz-
budowane pancerze chroniące konia. Tak wielki ciężar,
wliczając w to wagę rycerza i całego oporządzenia, mogły
udźwignąć tylko specjalnie hodowane wierzchowce, silne,
o potężnej budowie (destriers) 7 . To z kolei spowodowało, że
zmniejszyła się szybkość szarży, która w takich warunkach
odbywała się co najwyżej powolnym galopem.
7
Z w y k l e z n a c z n i e j s z y rycerz w y r u s z a j ą c y n a w y p r a w ę w o j e n n ą zabierał
ze s o b ą 3 - 4 konie, w t y m 2 w i e r z c h o w c e b o j o w e . U b o ż s i brali d w a k o n i e ,
przy c z y m n a b o j o w e g o w i e r z c h o w c a przesiadali się tuż przed b i t w ą .
146

System hufców feudalnych wykluczał jednolitą dyscyplinę


spajającą całą armię. Nie uznawano też zbiorowej musztry ani
wyszkolenia taktycznego. Wiedzę wojskową nabywano na
wojnie, a poszczególni rycerze doskonalili swe rzemiosło
poprzez ćwiczenia indywidualne lub na turniejach rycerskich.
W dobie średniowiecza obowiązywał powszechnie kult osobis-
tej dzielności i walki w pojedynkę. Toteż podstawowym
szykiem rycerstwa był „szyk w płot", w którym rycerze wraz
ze swoim pocztem ustawiali się w jednej linii (wyglądali jak
sztachety w płocie na tle zagęszczonych szeregów swych
zbrojnych pocztów, stąd nazwa). Kolorytu armii rycerskiej
dodawała porywczość, arogancja, wielka odwaga, a często
także głupota czyniąca niemożliwym stosowanie skompliko-
wanej taktyki i strategii. Zawsze należało się liczyć z tym, że
w krytycznym momencie o losie bitwy mogła zadecydować
głupia brawura drobniejszych rycerzy szukających okazji do
zdobycia osobistej chwały. Ponieważ armii rycerskiej brako-
wało dostatecznej dyscypliny i umiejętności manewrowania
mniejszymi oddziałami, taktyka kawalerii była prosta. Dzielono
ją zazwyczaj na trzy części, centrum oraz lewe i prawe
skrzydło, i tak uszykowaną rzucano do jednej zmasowanej
szarży na wprost, której celem było rozbicie szeregów przeciw-
nika ogromnym impetem zakutych w zbroje koni i jeźdźców.
Po skruszeniu kopii walka zazwyczaj rozpadała się żywiołowo
na wiele indywidualnych pojedynków przy użyciu mieczy
i toporów. Dzieła zwycięstwa dopełniała idąca często w tyle
za rycerstwem piechota, która wycinała rozbitego przeciwnika
i dobijała lub brała do niewoli powalonych wrogów. Bitwa
miała charakter starcia czołowego, bez śladu manewru czy
posunięć taktycznych. Brak w niej było dowodzenia, które
kończyło się przeważnie na wydaniu hasła do bitwy. Dowódz-
two zależało w zasadzie od statusu społecznego, a nie od
wojskowego doświadczenia, toteż wielcy możnowładcy stojący
na czele licznych hufców mieli zawsze więcej do powiedzenia
niż uzdolnieni weterani mający pod swoją komendą najwyżej
147

kilka kopii. Poszczególni wodzowie osobiście prowadzili swe


rycerstwo do boju.
Jeżeli przeciwnicy byli godni siebie, bitwa przypominała
chaotyczną, krwawą bijatykę w kłębowisku ludzi i koni, która
mogła trwać godzinami. Czasami, jakby za obopólną zgodą,
obie strony, zmęczone zmaganiami, przerywały walkę i wy-
cofywały się na pozycje wyjściowe, żeby dać odpocząć
ludziom i koniom, by potem znowu na siebie natrzeć i kon-
tynuować walkę, dopóki jedna z nich nie ustąpiła pola.
W wojnach ze Szkotami przeciwnikiem rycerstwa angielskiego
były zwykle lekkozbrojne formacje piechoty, rzadko kiedy
większe grupy opancerzonych rycerzy. Łatwo można sobie
wyobrazić przerażenie, jakie wzbudzała masa zakutego w zbro-
je rycerstwa w pełnym galopie w przeciwniku stojącym na
drżącej ziemi dudniącej pod setkami podkutych kopyt końs-
kich. Oprzeć mu się mogły tylko świetnie wyszkolone,
zdyscyplinowane i dobrze dowodzone oddziały piechoty. Bitwa
pod Bannockburn miała być pojedynkiem feudalnego rycerstwa
angielskiego i szkockich schiltrons.
Piechota w armii Edwarda tradycyjnie stanowiła siłę pomoc-
niczą wobec rycerstwa, które w owym czasie wciąż jeszcze
decydowało zarówno o przebiegu, jak i wyniku bitwy. Żołnierz
pieszy był wciąż, w porównaniu z rycerzem konnym, postacią
zdecydowanie drugoplanową, zarówno pod względem skutecz-
ności na polu walki, jak i prestiżu, jakim go darzono. W bitwie
zwykli piechurzy nie mieli wiele do roboty. W trakcie walki
piechota nie stosowała prawie żadnego manewru, a j e j
zadaniem było tkwić w miejscu jako solidna baza wyjściowa
rozstrzygającego o wyniku bitwy natarcia ciężkiej kawalerii.
Niekiedy żołnierzy pieszych używano do przeprowadzenia
wstępnego ataku (co w razie przedłużania się walki groziło
jednak stratowaniem przez własne, zniecierpliwione rycerstwo),
częściej do wycinania resztek wrogich wojsk rozbitych szarżą
kawalerii. Mieli też prowadzić intensywny ostrzał nieprzyja-
ciela, co znacznie zwiększało szansę sukcesu działań jazdy,
148

która uderzała w najsłabsze punkty, starając się dokonać


podziału wrogiej armii, po czym ją otoczyć i wyciąć izolowane
grupy wroga. Istotną częścią zagadnienia koordynacji działań
piechoty i jazdy była kwestia wzajemnych relacji między siłą
ostrzału a decydującym atakiem. W elekcie rycerstwo starało
się przechodzić do rozstrzygającego natarcia bezpośrednio po
ostrzale, zanim minęło zamieszanie, jakie spowodowało ono
w szeregach przeciwnika. Piechota tworzyła zaplecze manewru
dla mało zwrotnej jazdy rycerskiej, mogła też zająć i utrzymać
stanowiska górujące nad okolicą (tak jak Szkoci Wallace'a
pod Stirling Bridge) lub inne pozycje o dużym znaczeniu
taktycznym (np. mosty czy brody). Wykorzystywano ją także
do różnych czynności obozowych i prowadzenia działań
oblężniczych.
Znaczną część piechoty angielskiej stanowili sezonowi
żołnierze niezbyt zaprawieni w boju, uzupełnieni weteranami
ze środkowych i północno-zachodnich hrabstw, którzy służyli
jeszcze w kampaniach Edwarda 1. W masie piechoty domino-
wali włócznicy uzbrojeni we włócznie oraz krótkie miecze,
jednosieczne kordy lub sztylety traktowane jako broń boczna.
Uzbrojenie ochronne piechurów stanowiły najczęściej grube
skórzane lub filcowe kaftany, chroniące ich przed uderzeniami
mieczy i strzał oraz rękawice z metalowej plecionki lub
połączonych ze sobą blaszanych płytek. Na głowie piechurzy
powszechnie nosili prosty stalowy hełm stożkowy z nosalem
(znany w Europie Zachodniej jako hełm normandzki) lub
w kształcie metalowego kapelusza z kopulastą główką i sze-
rokim rondem lekko opadającym w dół (przypominający
charakterystyczne angielskie hcittle bowlers z czasów I i II
wojny światowej).
Najlepsze oddziały piechoty Edwarda II tworzyli świetnie
wyszkoleni łucznicy z Walii i hrabstw graniczących z Walią
(zwłaszcza z Cheshire) oraz irlandcy najemnicy. Łucznicy,
którzy tak dobrze spisali się pod Falkirk, szli do bitwy
uzbrojeni w długi łuk, trzy zapasowe cięciwy i kołczan
149

zawierający pęk 24 strzał o długości ok. 70 cm, zakończonych


ciężkimi, stalowymi grotami, których zadaniem było przebi-
janie zbroi. Niekiedy w pęku znajdowało się 6 do 8 strzał
długości yarda (ok. 92 cm), lżejszych i posiadających węższe
lotki, mających zasięg do 275 metrów. Dodatkową bronią
strzelców mógł być miecz, sztylet, maczuga lub siekiera
bojowa oraz tarcza. Przeznaczeni z natury do walki manew-
rowej mieli lżejsze uzbrojenie ochronne w postaci stalowego
hełmu i lekkiej kolczugi lub skórzanego kaftana. Właściwie
wykorzystani na polu bitwy łucznicy stanowili śmiertelne
zagrożenie dla przeciwnika. Ich zadaniem było atakowanie
mniej mobilnych sił nieprzyjaciela i nękanie go ostrzałem
z dystansu, dopóki straty w ludziach i zmęczenie nie wywołają
wśród wroga demoralizacji i nie spowodują rozluźnienia
szyku. Dobrze wyszkolony łucznik angielski potrafił wyrzucić
nawet do dwunastu strzał na minutę (w tym czasie kusznik,
który musiał naciągać kuszę przed każdym strzałem, mógł
oddać zaledwie jeden strzał) rażąc celnie na odległość około
250 metrów.
Ogólnie rzecz biorąc, armia Edwarda II stanowiła siłę
wystarczającą do stoczenia bitwy na wąskim froncie na
podejściach do Stirling i dobrze przystosowaną do warunków
terenowych kraju, w jakim musiała walczyć. Jej skład od-
powiadał przewidywaniom Edwarda, który zapowiadał, że
„poważny wysiłek w walce przypadnie piechocie". Jak się
później okazało, przewidywania te nie sprawdziły się wobec
błędów w dowodzeniu i braku dyscypliny w oddziałach
angielskich.
Około 10 czerwca 1314 roku, na dwa tygodnie przed
upływem terminu zawieszenia broni w Stirling, siły angielskie
skoncentrowane w rejonie Berwick i Wark były gotowe do
wymarszu. Kilka następnych dni Edward poświęcił na kon-
ferencje ze swoimi dowódcami i formalności związane z kon-
fiskatą szkockich ziem należących do Johna Grahama i Toma-
sza Randolpha, które oddał synowi swego nowego faworyta.
150

Hugona Despensera. 17 czerwca cała armia Edwarda prze-


kroczyła graniczną rzekę Tweed w Coldstream i ruszyła na
północ wzbudzając swą liczebnością i wspaniałym wyposaże-
niem nieopisany strach wśród mieszkańców regionu Lauder-
dale, przez który maszerowała. Za wojskiem podążał tabor
o wielkości trudnej do określenia, zgodnie twierdzono jednak,
że był on ogromny. Jak piszą niektórzy autorzy, rozciągał się
w marszu na długość 20 mil. Przyjmując, że w tamtych
czasach jeden wóz taborowy przypadał na około dziesięciu
walczących, tabor towarzyszący armii Edwarda II mógł liczyć
nawet ponad 2000 wozów. W taborze oprócz zapasów broni,
żywności i paszy dla koni wieziono sprzęt obozowy i oblęż-
niczy, namioty oraz prywatne kosztowności rycerstwa. W ta-
borze znajdowali się leż towarzyszący wojsku księża, pisarze,
kucharze i polowe służby sanitarne.
Po czterech dniach marszu Anglicy osiągnęli Edynburg,
gdzie zatrzymali się na czas potrzebny do rozładowania
statków z zaopatrzeniem. 22 czerwca Edward wznowił marsz
i wieczorem tego samego dnia, po przebyciu 20 mil, zmęczone
oddziały angielskie podeszły pod Falkirk. Stąd dzielił je już
tylko dzień marszu od wojsk szkockich obozujących na skraju
lasu Torwood, porastającego brzegi niewielkiego strumienia
Bannockburn, kilka mil na południe od Stirling.
Niemożliwe jest oszacowanie dokładnej liczby wojsk szkoc-
kich, jakimi dysponował król Robert Bruce. Wczesne źródła
angielskie określały liczebność armii szkockiej na 30 000
ludzi, ale wyliczenia te są znacznie przesadzone. Szkoci
dysponowali zapewne armią nie przekraczającą 10 000. Co
najmniej 2000 z nich stanowiła czeladź obozowa oraz pospolite
ruszenie mieszczan ze Stirling, wyrobników, drobnych rzemieśl-
ników i chłopów z okolicznych wsi przywołanych do pomocy
przez Bruce'a. Ludzie ci, niewyszkoleni i słabo uzbrojeni, nie
nadawali się do walki u boku sił głównych, można ich było
jednak postawić na straży obozu lub użyć jako cenną rezerwę
w rozstrzygającym momencie bitwy. Po odliczeniu sił pozo-
151

stawionych do blokowania angielskiej załogi zamku w Stir-


ling Robert Bruce mógł przeciwstawić Anglikom zaledwie
około 7000 ludzi, w tym kilkuset uzbrojonych w krótkie łuki
łuczników z lasów Ettrick i około 500 jeźdźców. Szkocka
kawaleria, w której uzbrojeniu obronnym dominowała cokol-
wiek przestarzała zbroja typu kolczugowego i uzupełniający
ją otwarły, płaski hełm z doczepionym czepcem kolczym,
była lżej uzbrojona i nie mogła stanowić godnego przeciw-
nika dla angielskiej konnicy, która składała się niemal
w całości z ciężko opancerzonych jeźdźców dosiadających
wielkich flamandzkich ogierów bojowych. Za to angielska
piechota w s w e j większości nie mogła się równać ze
szkockimi włócznikami Bruce'a, zaprawionymi w walce,
dobrze wyszkolonymi, ufającymi swym dowódcom i wal-
czącymi o słuszną dla nich sprawę. W przeciwieństwie do
armii angielskiej, w której prawie wszyscy przedstawiciele
szlachty walczyli w szeregach ciężkiej jazdy, przez co
zaniedbywano piechotę i dowodzenie na niższych szczeblach,
szkoccy rycerze szli do walki u boku swoich ludzi pieszo,
dzięki czemu mogli nimi lepiej dowodzić oraz utrzymywać
wysokie morale i dyscyplinę.
W porównaniu z armią Edwarda wojsko Bruce'a sprawiało
wrażenie ubogiej i surowej masy. Bez wielkich kolorowych
chorągwi, wspaniałych strojów rycerskich i koni okrytych
zbrojami, często obdarci i bosi Szkoci byli typowym produktem
wojny partyzanckiej toczonej od lat na całej szerokości
i długości Szkocji. Niektórzy z nich walczyli jeszcze u boku
Wallace'a. większość jednak stanowili ich synowie, którzy
smak wojaczki poznali pod wodzą Roberta Bruce'a. Wielu,
naznaczonych od lat piętnem wojny, nie znało innego życia,
jak życie wojownika, i było gotowych do walki. Bruce
wykorzystał rok przerwy w działaniach wojennych na przygo-
towanie swych ludzi do nadchodzącej bitwy. Przez ostatnie
dwa miesiące intensywnie szkolił swą armię, chcąc zmienić
nieruchome dotąd kolczaste schiltrons w bardziej mobilne
152

formacje, zdolne do wykonania manewru na polu walki 8 .


Wszyscy, którzy znaleźli sic z nim na polach Bannockburn.
byli dobrze wyszkoleni, zdyscyplinowani i stanowili w pełni
profesjonalną armię, która w sprzyjających okolicznościach
z powodzeniem mogła stawić czoła znacznie silniejszemu
wrogowi. W j e j składzie większość stanowili potomkowie
dawnych Szkotów i celtyckich Piktów, mówiący nadal języ-
kiem gaelickim, nie brakowało jednak ludzi ze szkockich
nizin używających narzecza charakterystycznego dla pograni-
cza, a nawet tych, dla których najbliższy byl język normandz-
ko-francuski. Z drobnymi wyjątkami w szeregach Bruce'a
znaleźli się przedstawiciele najsłynniejszych szkockich klanów:
Cameron, Campbell, Carmichael, Chisholm, Fraser, Gordon.
Grant, Gunn. Mackay, Macintosh, MacPherson, MacQuarry,
MacLean, MacDonald, MacFarlan, MacGregor, MacKenzie,
Menzies, Munro, Robertson, Ross, Sinclair i Sutherland.

s
Bruce d o b r z e pamiętał, że n i e z d o l n o ś ć do w y k o n y w a n i a manewrów
p r z e z s z k o c k i e schiltrons stała się j e d n ą z g ł ó w n y c h p r z y c z y n k lęs k i W a l l a c e ' a
p o d Falkirk.
BANNOCKBURN — DZIEŃ PIERWSZY
— NIEDZIELA — 23 CZERWCA 1314 ROKU

Straż przednia armii angielskiej dotarła do Bannockburn we


wczesne niedzielne popołudnie 23 czerwca 1314 roku poko-
nując z Falkirk niemałą odległość 20 mil. Strudzeni uciążliwym
marszem odbywanym w kurzu i czerwcowym upale Anglicy
zatrzymali się na południowym brzegu strumienia.
Kilka godzin wcześniej w obozie szkockim rozległ się
dźwięk dudów i bębnów budzących ludzi na zwyczajową,
poranną mszę polową. Po mszy, jako że była to wigilia dnia
św. Jana Chrzciciela, Szkoci zjedli skromny posiłek złożony
z niewielkiej ilości chleba i wody. Po śniadaniu dwaj szkoccy
dowódcy — Jakub Douglas oraz sir Robert Keith, dziedziczny
marszałek Królestwa Szkocji i dowódca kawalerii Bruce'a,
wyjechali naprzód, na spotkanie nadciągającej armii Edwarda.
Kilka mil za Bannockburn, kiedy opadła poranna mgła, obaj
ujrzeli pierwsze promienie słońca błyskające na ostrzach kopii
nadchodzących Anglików. Forpocztę wojsk angielskich stano-
wiła ciężka jazda rycerska, 2000 pancernych jeźdźców masze-
rujących wśród chrzęstu zbroi i dźwięków trąb, lśniących
wypolerowanymi tarczami i hełmami. Za rycerstwem, niczym
długi, rogaty wąż, sunęły nieprzebrane szeregi piechoty
miarowo kołysząc łuskami tarcz i ostrzami włóczni. Nad
maszerującym wojskiem powiewały setki kolorowych znaków.
154

wśród których przeważały chorągwie z czerwonym krzyżem


św. Jerzego na białym tle. Widok, jaki ujrzeli Douglas i Keith.
musiał być zaiste porażający nawet dla tak doświadczonych
wojowników, z trudem bowiem mogli zachować spokój, gdy
jakiś czas potem zdawali relację z rekonesansu swemu królowi.
Bruce wysłuchał ze spokojem meldunku o przygniatającej sile
wroga, ważąc w myślach sposób, w jaki mógł się przeciw-
stawić Anglikom ze swoimi nielicznymi i słabo uzbrojonymi
ludźmi. Po chwili namysłu polecił obu dowódcom, by byli
oszczędni w słowach i uspokoili wojsko mówiąc, że Anglicy,
chociaż bardzo liczni, są zmęczeni i zdezorganizowani szyb-
kim, tygodniowym marszem przez Lauderdale.
Dokładne odtworzenie wydarzeń, które miały miejsce
w ciągu następnych 24 godzin, nie jest możliwe i musi opierać
się głównie na przypuszczeniach. Ze wszystkich, którzy
opisywali później bitwę pod Bannockburn, tylko jeden autor
był jej naocznym świadkiem 1, a wszyscy, z wyjątkiem
jednego, byli duchownymi. Pierwsze dzieło, autorstwa Johna
Barboura (1316-1395). archidiakona Aberdeen, liczący ponad
13 tys. wierszy poemat The Brus, zawierający stosunkowo
najwięcej szczegółów, powstał dopiero po 1375 roku. Inne
dzieło, autorstwa Thomasa Graya, zatytuowane Sealatroniea,
jest pracą żołnierza, którego ojciec sir Thomas Gray brał
udział w bitwie, napisaną w 1355 roku w więzieniu w Edyn-
burgu. Angielskie kroniki kościelne są dalekie od prawdy
historycznej w podawaniu faktów i wykazują całkowitą
nieznajomość zagadnień taktycznych. Z tego powodu w oce-
nie wydarzeń dotyczących przebiegu walki istnieje ogromne
pole do spekulacji, i to nie tylko w odniesieniu do szczegółów,
ale i spraw o znaczeniu zasadniczym, jak na przykład samo
miejsce bitwy.
1
Robert Busion. a ngie l ski karmelita, k tór e go E d w a r d II zabrał ze sobą, by
opisał j e g o z w y c i ę s t w o . Wzięty przez Szkotów do niewoli Baston został
z m u s z o n y do napisania z b i o r u t r i u m f a l n y c h w i e r s z y , które n i e w n o s z ą
nic k o n k r e t n e g o d o w s p ó ł c z e s n e j w i e d z y o p r z e b i e g u b i t w y .
155

Trudności z dokładnym zlokalizowaniem pola walki wyni-


kają zapewne z faktu, że obecnie na miejscu tym znajdują się
zabudowania wsi Bannockburn, gdzie trudno znaleźć jakiekol-
wiek ślady średniowiecznej bitwy. Wśród historyków panuje
zgodny pogląd, że Robert Bruce zajął pozycje w odległości
około dwóch mil od Stirling na niewielkim płaskowyżu na
północ od strumienia Bannockburn (Bannock Burn), spodzie-
wając się, że wojska angielskie nadejdą od południowego
wschodu starą, pochodzącą jeszcze z czasów rzymskich drogą
z Falkirk do Stirling. Obecnie teren ten jest suchy i dobrze
zdrenowany, jednak w XIV wieku była to w większości
bagnista, trawiasta równina (zwana przez Szkotów The Carse
— „moczary", a przez Anglików The Pools — „kałuże")
przecięta płytkim, leniwie płynącym z zachodu na wschód
Bannockburn (i j e g o niewielkim lewym dopływem Pelstream
Burn), który w s w y m dolnym biegu skręca w kierunku
północno-wschodnim i w i j e się licznymi zakolami aż do
ujścia do rzeki Forth, około czterech mil na wschód od
Stirling. Znaczny odcinek środkowego biegu Bannockburn na
wysokości wsi biegnie dnem dość głębokiego wąwozu, co
w połączeniu z bagnistą doliną w dole strumienia sprawiało,
że można go było przekroczyć bezpiecznie tylko w jednym
miejscu, brodem, przez który wiodła stara rzymska droga
z Falkirk. Teren, pełen grzęzawisk i stawów, położony u ujścia
Forth, której poziom wody zmieniał się podczas przypływów
morza, nie sprzyjał użyciu ciężkiej jazdy. Z tego powodu
przyjmuje się. że pole bitwy znajdowało się na północ od
wąwozu Bannockburn na stosunkowo płaskim, wznoszącym
się terenie pomiędzy mokradłami The Carse a położonymi po
zachodniej stronie drogi lesistymi wzgórzami Gillies (Gillies
Hill) i Coxet (Coxet Hill). Teren ten oddziela od mokradeł
nierówna i wysoka miejscami na 50 stóp (ok. 16 m) skarpa
oddalona od drogi w pewnych miejscach na 1000 yardów (900
m), w innych zaledwie na 200 yardów (180 m). Wzdłuż
skarpy biegła wąska ścieżka znana j a k o The Way lub Carse
156

Road prowadząca ze wsi Bannockburn do Stirling, która


łączyła się z główną drogą w odległości około jednej mili
(1600 m) od zamku. Mniej więcej w połowie drogi między
wsią i zamkiem, na skarpie nad ścieżką, stał niewielki kościół
pod wezwaniem św. Niniana.
Robert Bruce, zamierzając zniwelować liczebną i jakościową
przewagę Anglików, starannie wybrał miejsce starcia milę lub
dwie od Stirling. Swoje siły, zgrupowane początkowo w lesie
Torwood. ustawił po obu stronach drogi z Falkirk, w wąskim
przejściu pomiędzy wsią Bannockburn a zalesionym stokiem
Gillies Hill, łagodnie opadającym ku Bannockburn, gdzie
drzewa miały utrudnić atak znacznie lepiej wyszkolonej
angielskiej jazdy. Szerokość pola bitwy ograniczały trudno
dostępne moczary osłaniające lewe skrzydło Szkotów i las
u podnóża Gillies Hill, osłaniający ich prawą flankę. Mniej
więcej 1500-metrowy front był wąski, zdecydowanie za wąski
dla tak licznej armii angielskiej, która w tych warunkach nie
mogła rozwinąć do walki wszystkich swoich sił. Chcąc
zmniejszyć ryzyko oskrzydlenia na swym prawym skrzydle
Robert Bruce kazał zatarasować zwalonymi pniami wszystkie
przejścia w lesie, a na przedpolu kazał przygotować dużą
liczbę płytkich dołów, o które miały się potykać konie
angielskiej kawalerii. Część sił ukrył w lesie, aby uniknąć
strat spowodowanych ostrzałem z angielskich łuków. Wzdłuż
strumienia pozostała tylko luźna linia lekkozbrojnych harcow-
ników i łuczników z Ettrick.
Swoje siły piesze Robert Bruce podzielił na cztery duże
zgrupowania włóczników, każde po około 1500 ludzi. Dwa
z nich stały pod osłoną drzew frontem do Bannockburn. Na
prawym skrzydle, na zachód od drogi z Falkirk, zajęło
stanowiska zgrupowanie dowodzone przez samego króla
Roberta, złożone z ludzi z Carrick, Bu te, Kintyre, Cunning-
hame, Kyle oraz bitnych górali z wyżyn i groźnych wojow-
ników z zachodnich wysp prowadzonych przez Angusa Og
z klanu MacDonald. Na lewym skrzydle, po wschodniej
157

stronie drogi, znajdowało się zgrupowanie dowodzone przez


królewskiego brata, Edwarda Bruce'a. Tworzyły je oddziały
z Buchan, Mar, Angus, Strathearn, Menteilh i Lenn. Front
obydwu czołowych szkockich schiltrons chroniło koryto
strumienia i j e g o bagniste w wielu miejscach brzegi. Tuż
przed pojawieniem się Anglików Robert Bruce rozkazał swoim
oddziałom wzmocić pozycje kilkoma rzędami zaostrzonych
palików wbitych w ziemię i setkami żelaznych kolców
rozrzuconych na przedpolu, czyniąc ewentualny atak konnicy
wroga wielce niebezpiecznym.
Za pozycjami lewoskrzydłowych oddziałów Edwarda Bru-
ce'a szyk szkocki zakręcał niemal pod kątem prostym i biegł
dalej wzdłuż skarpy oddzielającej suchy płaskowyż od znaj-
dujących się w dole moczarów. Stały tu dwa kolejne schiltrons.
Tuż za plecami włóczników Edwarda Bruce'a zajął pozycje
Jakub Douglas na czele ludzi z pogranicza oraz z Lanark,
Renfew i Dumfries. Stanowiska czwartego zgrupowania,
złożonego z wojowników z Ross, Moray, Inverness, Elgin
i Forres pod Tomaszem Randolphem, earlem Moray, znaj-
dowały się koło kościoła św. Niniana, w pobliżu miejsca,
gdzie boczna ścieżka łączyła się z główną drogą do Stirling.
Pięciuset jeźdźców sir Roberta Keitha stanowiło odwód. Bruce
tak bardzo obawiał się angielskich łuczników, że rozkazał
Keithowi i j e g o konnicy zaatakować ich, gdy tylko pojawią
się na polu bitwy. Dowodzone przez sir Johna Airtha oddziały
osłaniające obóz, złożone ze służby taborowej, czeladzi
i pomocniczego pospolitego ruszenia (small folks), których
w zasadzie nie zaliczano do właściwego wojska, skryły się za
zboczami Gillies i Coxet Hills, gotowe wspomóc siły główne
w razie zwycięskiego, lub uciec na wypadek niekorzystnego,
przebiegu bitwy.
Przy takich warunkach terenowych i uszykowaniu wojsk
szkockich Edward II miał tylko dwie możliwości działania.
Mógł zaatakować frontalnie obydwa czołowe zgrupowania
szkockie, które miał w zasięgu wzroku, lub próbować obejść
158

pozycje Szkotów od strony moczarów. Edward, ufny w swoją


siłę, wybrał oba rozwiązania. Gubernator Stirling, sir Philip de
Mowbray, któremu Szkoci pozwolili udać się za glejtem do
obozu Anglików, usiłował przekonać Edwarda, by poczekał
i zobaczył, co zrobi Bruce i nic atakował go mając przed sobą
nierozpoznane grzęzawiska. Rada była mądra, zwłaszcza że
Mowbray dał znać królowi, że Szkoci zablokowali wszystkie
mniejsze drogi wiodące przez suchy las, ale Edward nie chciał
j e j słuchać. Być może był zbyt dumny i gdy raz zobaczył
Szkotów, nie chciał się cofać, a może chciał dorównać swemu
sławnemu ojcu, który zawsze atakował szybko i z wielką siłą.
Po krótkim odpoczynku Edward rozpoczął bitwę, wysyłając
do przodu dwie grupy kawalerii. Pierwszy oddział, liczący od
500 do 700 rycerzy pod wodzą Clifforda i Beaumonta,
wyruszył wraz z Mowbrayem drogą u podnóża skarpy, aby
obejść Szkotów od tyłu i dotrzeć do Stirling. W y d a j e się, że
Edward chciał w ten sposób uwolnić od oblężenia zamek
i nawiązać współdziałanie z j e g o załogą, aby odciąć Szkotom
odwrót i wziąć ich w dwa ognie. Obszedłszy lewe skrzydło
armii szkockiej Anglicy przeprawili się przez Bannockburn
i wjechali w głęboki wąwóz, gdzie byli dobrze ukryci przed
wzrokiem rozlokowanych na wyniesieniu Szkotów Douglasa
i Randolpha. Początkowo obecność angielskiej jazdy podąża-
jącej w górę The Way nie została zauważona. Dopiero gdy
oddział Clifforda i Beaumonta zbliżył się do kościoła św.
Niniana, czujny Robert Bruce dał ostrą reprymendę dowodzą-
cemu w tym miejscu Randolphowi, kwitując j e g o brak
spostrzegawczości stwierdzeniem, że nie dostrzegł „róży,
która spadła z j e g o wieńca".
Zbesztany Randolph szybko skrzyknął swoich ludzi i spro-
wadził ich w dół, gdzie sprawnie uformowali obronny schiltron
blokujący ścieżkę, po której posuwali się Anglicy. Ujrzawszy
szkockich włóczników jadący na czele kolumny angielskiej
sir Thomas Grey, ojciec późniejszego kronikarza, wezwał
Clifforda do zatrzymania się. Ten jednak poddał w wątpliwość
159

jego odwagę i wydał rozkaz do ataku. Grey i jego rycerze


ruszyli naprzód i za chwilę nadziali się na wystawione
przeciwko nim ostrza włóczni. Pierwsza fala atakujących
odbiła się od szkockiego wału, wielu rycerzy zginęło, wielu
innych, zrzuconych z koni, dostało się w ręce Szkotów, wśród
nich także sir Thomas Grey. Anglicy cofnęli się, przegrupowali
i natarli ponownie, lecz i tym razem nie udało im się
przełamać szkockiego szyku. Clifford przez jakiś czas ponawiał
szarże, były one jednak za każdym razem słabsze z powodu
strat, zmęczenia i coraz większej liczby zabitych koni i ludzi
zalegających na drodze natarcia.
Obserwujący z góry walkę w wąwozie Jakub Douglas posłał
do Bruce'a z prośbą o wyrażenie zgody na wsparcie Randolpha,
król nie chciał jednak ryzykować zaangażowania połowy swoich
sił w nie mającą decydującego charakteru potyczkę. Zresztą
jak się okazało ludzie earla Moray wcale nie potrzebowali
pomocy. Widząc ich zwycięskie zmagania Douglas powstrzymał
swe zapędy i pozwolił Randolphowi dokończyć dzieła samemu.
Zdesperowani Anglicy zaczęli rzucać w Szkotów toporami
bojowymi i maczugami w próżnej nadziei, że uda im się
wyrąbać lukę w zwartym szkockim szyku. W końcu zostali
odparci i zbierali się powoli w pewnej odległości od schiltron
Randolpha. Rozgrzani powodzeniem Szkoci nie zamierzali na
tym poprzestać. Rozentuzjazmowani ruszyli nagle do przodu,
dokonując rzeczy rzadkiej w historii militarnej średniowiecza,
zaatakowali pieszo angielską kawalerię. Dla angielskich rycerzy
była to ostatnia kropla, która przelała kielich goryczy. Okazało
się, że nie są w stanie pokonać szkockiego „jeża" walcząc sami.
Zmęczeni, pobici i bliscy paniki rozpoczęli bezładny odwrót,
pozostawiając na polu walki około 100 zabitych i rannych,
w tym poległego sir Roberta Clifforda. Jeśli wierzyć przekazom,
Szkoci stracili w tej walce tylko sześciu zabitych.
Zwycięska potyczka Randolpha, choć nie mająca faktycznie
dla Szkotów decydującego charakteru w obliczu wciąż trzy-
krotnie silniejszego przeciwnika, miała ogromne znaczenie
160
161

moralne. Właśnie wtedy okazało się, że dobrze wyszkolone


i dowodzone schiltrons mogą skutecznie stawić czoła ciężkiej
jeździe rycerskiej i jeśli Anglicy nie zmienią w zasadniczy
sposób swej taktyki, Szkotów stać na odniesienie wielkiego
zwycięstwa. Włócznicy Randolpha walczyli przecież sami,
bez jakiegokolwiek wsparcia, a ich skrzydeł nie osłaniały ani
grzęzawiska, ani las. Mimo to angielska jazda rycerska nie
potrafiła przełamać ich szyków bez wsparcia łuczników.
Kiedy Randolph i Douglas zajęli z powrotem poprzednie
stanowiska, dotarły do nich wieści, że potyczka z oddziałem
Clifforda i Beaumonta nie była jedynym starciem tego
popołudnia. Do walki doszło także na odcinku czołowym
zajmowanym przez oddziały Roberta Bruce'a. W j e j trakcie
zdarzył się incydent, który — choć z pozoru błahy — mógł
się okazać decydujący dla losów całej kampanii, lecz szczęś-
liwie dla Szkotów dostarczył im nowych powodów do chwały
i wiary w rycerskie umiejętności ich króla.
Podczas gdy wydzielony oddział eskortujący Mowbraya
próbował przedostać się na tyły Szkotów i dotrzeć do Stirling,
główne siły angielskiej straży przedniej idące główną drogą
z Falkirk przekroczyły koryto Bannockburn i zaczęły wy-
chodzić naprzeciw ukrytemu w lesie zgrupowaniu Roberta
Bruce'a. Już podczas podchodzenia do strumienia w szeregi
angielskiej kawalerii wkradł się chaos. Z w y c z a j o w o za ubez-
pieczenie całej armii w marszu i dowództwo straży przedniej
odpowiadał marszałek Królestwa (drugi po wielkim konstablu
dowódca wo j s k o w y w państwie). Ponieważ jednak pod Ban-
nockburn nie było go przy Edwardzie, wydawać by się mogło,
że dowództwo powinno spoczywać w rękach najwyższego
obecnego dostojnika wojskowego, jakim był wielki konstabl.
Chociaż na podstawie prawa dziedziczenia konstablem Anglii
był Humphrey de Bohun, earl Hereford, Edward postanowił
powierzyć dowództwo nacierających frontalnie oddziałów
straży przedniej młodemu Gilbertowi de Clare, earlowi Glou-
cester. Hereford był starszym i doświadczonym wodzem, do
162

tego niechętnym rodowi Gloucestera, toteż powierzenie do-


wództwa nad awangardą młodszemu rywalowi odebrał jako
ujmę na honorze. Zobaczywszy z oddali Szkotów, Hereford
i Gloucester — prześcigając się wzajemnie — ruszyli na nich
ze wszystkimi swoimi rycerzami, chcąc jako pierwsi zetrzeć
się z wrogiem i opanować suchy płaskowyż, gdzie cała armia
mogłaby się rozwinąć do walnej bitwy. Zaskoczeni harcownicy
szkoccy wycofali się pomiędzy rosnące za nimi drzewa, nie
próbując nawet przeszkodzić Anglikom w przeprawie.
Widząc zbliżającą się kawalerię angielską król Robert
wyjechał przed własne szeregi, aby lepiej przyjrzeć się
wrogowi. Mając na sobie niekompletną zbroję, uzbrojony
tylko w lekki topór wojenny, jechał nie — jak rycerz — na
bojowym rumaku, lecz na małym koniku, który lepiej nadawał
się do jazdy po ciężkim terenie. Głowę króla okrywał skórzany
czepiec wzmocniony stalowymi płytkami, na którym — za-
miast korony — błyszczał złoty diadem, jedyny znak królew-
skiego majestatu. Jadąc samotnie przed swym wojskiem Bruce
znalazł się niespodziewanie w strefie bezpośredniego za-
grożenia. W pewnym momencie spod jednego z angielskich
znaków wyjechał młody rycerz, sir Henry de Bohun, bratanek
earla Hereford. Zbliżywszy się de Bohun rozpoznał króla po
złotej ozdobie na hełmie i pomyślał, że oto nadarzyła się
okazja, żeby zdobyć chwałę i jednym uderzeniem kopii
zadecydować o losach kampanii. Pewny swego spiął wielkiego
bojowego rumaka i wystawiwszy kopię popędził prosto na
króla. Doszło do sławnego, choć krótkiego pojedynku, za
który Robert Bruce został potem ostro zbesztany przez
szkockich panów. Król wyczekał do ostatniej chwili i uskoczył
na swym zwinnym koniku spod kopii de Bohuna, po czym
uniósł się w strzemionach i zadał młodemu rycerzowi potężny
cios toporem, który rozpłatał mu hełm i głowę. Uderzenie
było tak silne, że rękojeść topora pękła i kiedy Bruce wracał
do swoich, słyszano jak lamentował nad utratą ulubionej
broni. Epizod z Bohunem, niezwykle dramatyczny i później
163

szeroko spopularyzowany w literaturze i tradycji, mógł mieć


tragiczne konsekwencje. Na szczęście dla Szkotów tak się nie
stało. Obserwujący pojedynek żołnierze Bruce'a odebrali jego
wynik jako dobry znak i zgotowali wielką owację swemu
królowi, który ucieleśniał ich nadzieje na wolność i którego
wysiłki przywiodły ich tego dnia na pola Bannockburn. Za to
szkoccy panowie mieli mu za złe, że nierozsądnie wystawił na
niebezpieczeństwo siebie i przyszłość całego kraju.
Atak angielskiej jazdy, który nastąpił wkrótce po starciu
z Bohunem, załamał się na linii wilczych dołów osłaniających
szkockie pozycje. Zwarty szyk Anglików pękł. Poranione
konie zaczęły odmawiać posłuszeństwa, stawać dęba i zrzucać
swoich jeźdźców. Żołnierze Roberta i Edwarda Bruce'ów
ruszyli do przodu kierując ostrza włóczni ku zmieszanej
kawalerii. Na ten widok na tyłach Anglików zabrzmiały trąbki
w z y w a j ą c e do odwrotu i wkrótce cała przednia straż Hereforda
i Gloucestera przeprawiła się z powrotem przez Bannockburn,
kończąc pierwszy dzień bitwy.
Późnym popołudniem Edward II zwołał naradę wojenną.
Tymczasem duch bojowy w obozie angielskim wyraźnie
osłabł. Niespodziewana porażka obydwu czołowych oddziałów
ciężkiej jazdy rycerskiej w starciu z niedocenianymi Szkotami
miała wpływ na spadek morale tak wśród rycerstwa, jak
i dowódców angielskich. Ponowny frontalny atak przez
Bannockburn na oddziały szkockie wydawał się pozbawiony
zdrowego rozsądku. Manewr oskrzydlający wydawał się równie
trudny w świetle klęski poniesionej przez grupę kawalerii
Clifforda. Przygnębiony Edward rozkazał rozbić armii obóz
i odpocząć po długim marszu i zmaganiach z wrogiem.
Największym zmartwieniem okazało się dla Anglików prag-
nienie. Tak liczna armia ludzi z tysiącami spragnionych
zwierząt potrzebowała mnóstwa wody. Żeby mieć do niej
swobodny dostęp, Edward przesunął wojsko nieco do przodu
i bardziej na wschód od trasy marszu oddziału Clifforda,
a następnie kazał przeprawić się przez strumień i rozbić obóz
164

na mokradłach The Carse, w widłach pomiędzy Bannockburn


i Pelstream Burn. Grunt był tu tak grząski, że musiano
rozebrać część chat z pobliskiej wioski i podłożyć coś twardego
koniom pod nogi, żeby się nie pozapadały. Uciążliwy marsz
przez grzęzawiska pełne kałuż i dołów wypełnionych wodą
zabrał Anglikom kilka godzin i kiedy w końcu przygotowania
do odpoczynku zostały zakończone, na sen pozostało im
niewiele czasu. Mało kto zresztą w obozie angielskim zmrużył
tej nocy oko, w obawie przed atakiem Szkotów.
Kilkaset metrów na zachód od obozu angielskiego, wśród
drzew porastających zbocza Gillies i Coxet Mills, zapłonęły
ogniska w obozie szkockim. Przy jednym z nich Robert Bruce
zwołał swoją naradę wojenną. Wbrew obawom Anglików.
Szkoci wcale nie byli tak pewni siebie. Pokonawszy przednią
straż Edwarda, Bruce myślał o wycofaniu swoich wojsk, aby
kontynuować walkę podjazdową i nie ryzykować wszystkiego
w jednej bitwie. Gdy król byl już gotów dać rozkaz do
odwrotu, dano mu znać, że do obozu przybył młody szkocki
rycerz w służbie Edwarda, Aleksander de Seton, który zdezer-
terował z angielskich szeregów. Przyprowadzony przed oblicze
Bruce'a Seton oświadczył, że w wyniku doznanej porażki
i nieudolnego dowodzenia armia angielska straciła ducha i jest
bliska demoralizacji. Bruce, rad z nowego rekruta, przyjął go
do swej służby i przyjął j e g o hołd. Wieści przyniesione przez
Setona, których prawdziwość młody rycerz gwarantował swoją
głową i honorem, ostatecznie przekonały króla Szkotów do
kontynuowania bitwy w dniu następnym. Późną nocą Robert
Bruce objechał wszystkie zgrupowania, dając ostatnie wska-
zówki ich dowódcom i wyznaczając zadania bojowe, a przez
obóz szkocki przeszła wiadomość, że nazajutrz armia ma
ruszyć do ataku.
BANNOCKBURN — DZIEŃ DRUGI
— PONIEDZIAŁEK — 24 CZERWCA 1314 ROKU

24 czerwca 1314 roku słońce nad Bannockburn wzeszło


wcześnie po krótkiej, letniej nocy, będąc zapowiedzią kolejnego
gorącego dnia. Świt przywitał pobożnych Szkotów pogrążonych
w modlitwie wokół polowej kaplicy, w której poranną mszę
świętą celebrował opat z Inchaffray i towarzyszący mu mnisi
z relikwiarzem z Monymusk zawierającym kości św. Kolumby,
uważanym za jeden z największych skarbów Szkocji. Był
poniedziałek, dzień św. Jana Chrzciciela. Po mszy Szkoci zjedli
skromne śniadanie składające się jak zwykle z chleba i wody, po
czym, chwyciwszy broń, zaczęli przygotowania do bitwy. Robert
Bruce uroczyście pasował na rycerzy swych najbliższych druhów
Jakuba Douglasa i Waltera Stewarda i zaraz po ceremonii Szkoci
zaczęli pod osłoną lasu formować szyki frontem do przeciwnika
obozującego na mokradłach The Carse.
Tak jak pierwszego dnia bitwy, Bruce podzielił s w o j e siły
na cztery wielkie schiltrons. Prawe skrzydło utworzyło zgru-
powanie Edwarda Bruce'a, środek ludzie Jakuba Douglasa
i Waltera Stewarda, zaś po lewej stronie stanął Tomasz
Randolph. Zgrupowanie dowodzone przez samego Roberta
stanowiło odwód, podobnie jak ukryta w lesie za lewym
skrzydłem lekka jazda sir Roberta Keitha.
166

Jak wielu innych dowódców, Robert Bruce przemówił do


swoich ludzi przed bitwą. Objeżdżając konno szeregi, przy-
brany w zbroję, przepasany rycerskim pasem, z hełmem
odsłaniającym spoconą w porannym słońcu twarz zagrzewał
Szkotów do walki. Zręcznie dobierając słowa, który mi próbo-
wał trafić do serc i umysłów żołnierzy, nawiązał do walki
o wolność toczonej przez Szkotów przez ostatnie dwadzieścia
lat. Przypominając, co się stanie z nimi i ich dziećmi
w przypadku przegranej, wezwał do obalenia tyranii Anglików
i podeptania ich dumy. Piętnując zdradę dał szansę ucieczki
wszystkim słabym i tchórzliwym, dobrze wiedząc, że po-
rzucenie współtowarzyszy w obliczu wroga wymaga często
większej odwagi, niż pozostanie i wzięcie udziału w bitwie.
Prawie 500 lat później największy szkocki poeta narodowy,
Robert Burns, nadał słowom Bruca formę pieśni, znanej jako
Marsz Roberta Bruce'a do Bannockburn lub od rozpo-
czynających ją słów, po prostu Scots, wha hae:

Szkoci, którzyście z Wallacem krwawili,


Szkoci, którzyście pod Brucem chodzili,
Witajcie na swym krwawym łożu,
By zwyciężyć, albo głowy złożyć.

Oto przyszła ta chwila, oto przyszedł ten dzień,


Gdy na nasze szeregi pada groźny cień,
Spójrzcie, zbliża się dumna Edwarda potęga,
Niesie nam niewolą, łańcuchami brzęka!

Kto z was zdrajcą odejdzie przed burzą?


Kto swym ciałem wypełni grób tchórza?
Kto się dobrze czuć będzie w niewoli?
Niech ucieka, jeżeli tak woli!

Kto dla praw naszych i króla Szkotów,


Miecz wolności wyciągnąć jest gotów ?
Wolny ludzie, szeregi we zewrzyj i stój,
Pozwól, bym cię poprowadził w bój!
167

Za krzywdy bolesne, niewolę i ucisk!


Waszych synów w kajdany zakutych,
Krew wytoczyć jesteśmy z tył zdolni.
Ale oni żyć będą już wolni!

Dumę wroga podepczmy więc snadnie!


Niechaj tyran i wróg nasz upadnie!
Każdy cios niech nam wolność przyniesie!
I zwyciężmy lub zgińmy z kretesem!1

W dole, naprzeciw pozycji Szkotów, na grząskim gruncie


pomiędzy Bannockburn a rzeką Forth, pośpiesznie gromadzili
się Anglicy, niewyspani po krótkiej, dla wielu z nich bezsennej
nocy. Na pierwszy sygnał królewskich trębaczy rycerze
angielscy przygotowali ekwipunek, osiodłali konie i próbowali
' Scots, wha hae wi" Wallace bled.
Scots, wham Bruce has aften led,
Welcome to your gory bed,
Or to victorie.
Now's the day, and now's the hour,
See the front of battle lorn-,
See approach proud Edward's power,
Chains and slaverie!
Wha will be a traitor's knave?
Wha can Jill a coward's grave?
Wha's sac base as be a slave?
Let him turn and flee!
Wha for Scotland 's King and Law,
Freedom 's sword will strongly draw,
Free-man stand, or Jree-man fa'?
Let him follow me!
By oppression's woes and pains!
By your sons in sen ile chains!
We will drain our dearest veins.
But they shall be free!
Lay the proud usurpers low!
Tyrants fall in every foe!
liberty's in every blow!
Let us do, or die!
(przekład w tłumaczeniu autora)
168

sformować się na wypadek ataku ze strony Szkotów. Brak


jednolitego dowództwa i trudności terenowe sprawiły, że
Anglicy opuszczali obóz grupami, kierując się w stronę
przeciwnika. Nigdzie nie mogli jednak znaleźć twardego
gruntu, a drzwi i blaty stołowe, z których ułożono prowizorycz-
ne ścieżki, mogły utrzymać tylko po jednym jeźdźcu. W końcu
czołowe oddziały dotarły do wąwozu oddzielającego grzęza-
wiska od płaskowyżu, na którym stali Szkoci, i zaczęły go
przekraczać znajdując trochę twardego gruntu, choć na bardzo
wąskim odcinku. W obliczu nieruchomych szkockich schiltrons
niezdolnych do jednoczesnego, frontalnego ataku na angielską
kawalerię, niektórzy doświadczeni rycerze, wspierani przez
earla Gloucester, radzili nie wszczynać walki i dać wojsku
dzień odpoczynku przed decydującą bitwą. Spotkało się to
z gwałtowną reakcją Edwarda, który zarzucił swemu siost-
rzeńcowi tchórzostwo i zdradę. Oburzony Gloucester śmiało
odrzucił oskarżenia króla i bez chwili namysłu dołączył do
swych rycerzy, zapominając w pośpiechu narzucić na zbroję
płaszcz, który był j ego znakiem rozpoznawczym.
Wąski front sprawił, że Anglicy nie mogli rozwinąć do
walki wszystkich sił i wykorzystać swej przewagi liczebnej.
Armię podzielono na trzy wielkie hufce (battles), z kawalerią
na przedzie i piechotą z tyłu, z których każdy uszykowany był
w kilka rzutów. Główną rolę w bitwie wyznaczono kawalerii.
Poszczególne rzuty jazdy rycerskiej miały wchodzić do walki
kolejno, jeden za drugim, z zadaniem rozerwania zwartego
szyku szkockich piechurów.
Gloucester, straciwszy resztę rozsądku po tym, jak król
poddał w wątpliwość j e g o lojalność i odwagę, zaczął się
spierać z Herefordem o to, kto ma poprowadzić natarcie
czołowej grupy. Obrażony słowami młodzika Hereford za-
wrócił szukając poparcia u Edwarda.
Tymczasem Szkoci widząc pierwszą grupę jazdy angielskiej
forsującą krawędź wąwozu wyszli z lasu, uformowali wielkie
schiltrons i wolnym krokiem ruszyli naprzeciw wroga. Po
169

przejściu kilkudziesięciu metrów masa szkockich włóczników


przystanęła, prawdopodobnie by ścieśnić i wyrównać szeregi
przed walką. Wielu przyklękło pragnąc zmówić ostatnią
modlitwę, Edward II, przybrany w lśniącą kolczugę i bogato
zdobiony płaszcz, pełen ufności w łatwe zwycięstwo, w oto-
czeniu niewielkiego orszaku złożonego z doradców i dostoj-
ników królewskich wyjechał ku przedniemu skrajowi swych
wojsk, aby przyjrzeć się armii szkockiej. Widząc Szkotów
pogrążonych w ostatniej modlitwie odwrócił się do swoich
towarzyszy.
— Ha! — wykrzyknął. — Oni klękają, by błagać mnie
o łaskę.
— Ależ Panie — odrzekł ponuro sir Reginald de Umtraville,
który walczył ze Szkotami od dziesięciu lat — oni rzeczywiście
proszą o łaskę, ale Boga, nie Ciebie. Powiadam, ci ludzie nie
uciekną ze strachu przed śmiercią.
Zanim Hereford dotarł do króla, trębacze dali sygnał do
ataku. Nie czekając na powrót wielkiego konstabla Gloucester
spiął konia ostrogami i ruszył do natarcia. Bez płaszcza
wyglądał jak jeden z wielu zakutych w zbroje jeźdźców
i początkowo nie wszyscy go rozpoznali. W powstałym
zamieszaniu część angielskich rycerzy poszła do ataku z opóź-
nieniem i szarża nie miała takiej mocy, jak można się tego
było spodziewać. Anglikom nie brakło odwagi i choć ich
uderzenie nie miało należytego impetu, natarli śmiało i ener-
gicznie na las szkockich włóczni. Pierwsze uderzenie spadło
na stojący najbliżej schiltron Edwarda Bruce'a. Pod ciężarem
atakującej masy konnicy szkocki ,,jeż" ugiął się niebezpiecznie,
lecz nie pękł, osadzając w miejscu szarżujących Anglików.
Część koni i jeźdźców padła od razu nadziana na ostrza
włóczni. Wielu rycerzy wypadło z siodeł, by znaleźć śmierć
pod kopytami rozszalałych wierzchowców albo z ręki Szkotów,
niektórym jednak udało się przełamać nieprzyjacielski wał
i wedrzeć do środka. Znalazłszy się pośród ciżby szkockich
piechurów angielscy rycerze jęli się mieczy i toporów czyniąc
170

wokół siebie spustoszenie, dopóki w ogólnym tłoku nie


ściągnięto ich z koni i nie poderżnięto im gardeł. Wkrótce
Edwarda Bruce'a wsparli z lewej strony Douglas i Randolph,
zmuszając Anglików do odwrotu i przegrupowania sił. Na-
stępujące po sobie szarże angielskiej konnicy załamywały się
wobec nieugiętej postawy szkockich włóczników. Prawdopo-
dobnie w trakcie jednej z tych szarż padł dzielny Gloucester.
W końcu zmęczeni walką i poniesionymi stratami Anglicy
zostali odparci i Szkoci mogli na chwilę odetchnąć. Wkrótce
jednak, nie chcąc biernie oczekiwać na kolejne ataki kawalerii
wroga, ruszyli do przodu.
Tymczasem drugi hufiec wojsk Edwarda przeszedł przez
krawędź wąwozu i stanął w oczekiwaniu na możliwość wejścia
do walki, mając świadomość, że wkrótce za nim nadejdzie
także trzecia część armii. Tłok, jaki powstał przy przejściu
przez wąwóz, uniemożliwiał idącym za rycerstwem łucznikom
skuteczny ostrzał pozycji szkockich. W ogólnym zamęcie ktoś
dał rozkaz łucznikom i ci zaczęli posyłać strzały ponad
głowami swoich rycerzy. Mając ograniczone pole widzenia
częściej razili swoich niż Szkotów, potęgując panujące na
polu walki zamieszanie. W tej sytuacji rokazano im wydostać
się z masy angielskiej piechoty i przegrupować na prawym
skrzydle, aby w y j ś ć przez Pelstream Burn na lewą flankę
Szkotów i po zajęciu dogodnej pozycji ostrzelać ich z boku.
Kolejne fale przechodzących przez wąwóz Anglików zwięk-
szały i tak dotkliwy tłok i chaos na wąskim i ograniczonym
przedpolu armii szkockiej. Zbliżywszy się do wroga Szkoci
zmniejszyli przestrzeń nadającą się do użycia ciężkiej kawa-
lerii. Nie mogąc w pełni wykorzystać koni. Anglicy byli
zupełnie bezsilni wobec nawałnicy szkockich włóczni. Dopiero
teraz rzucono do rozstrzygającej walki łuczników.
Pojawienie się na polu bitwy angielskich łuczników źle
wróżyło niczym nie osłoniętym Szkotom, którzy dobrze
pamiętali bitwę pod Falkirk sprzed szesnastu lat. Był to
krytyczny moment bitwy i gdyby Edward II właściwie użył
171

łuczników i osłonił ich rycerzami wynik starcia mógłby być


zupełnie inny. Na szczęście dla Szkotów Edward zapomniał
lekcji, jakiej pod Falkirk udzielił Wallace'owi jego wielki ojciec
i skierował łuczników do walki bez żadnej osłony. Ich ruchy nie
uszły uwadze Roberta Bruce'a, osobiście dowodzącego szkocki-
mi rezerwami. Obserwując uważnie bieg wypadków Robert
szybko dostrzegł śmiertelne zagrożenie na lewym skrzydle
i rzucił przeciwko nieprzyjacielskim łucznikom stojącą w odwo-
dzie jazdę sir Roberta Keitha. Zadanie nie było łatwe, ale wielki
marszałek Szkocji i jego jeźdźcy wykonali je tak, jak sobie tego
życzył Bruce. Konnica Keitha wyszła z lasu na tyłach wojsk
szkockich i objechała szerokim łukiem pole bitwy od zachodu.
Zjechawszy na niedostępne dla ciężkiej kawalerii mokradła,
Szkoci z bojowym zawołaniem „Na nich! Na nich!" uderzyli
z boku na angielskich łuczników, zanim ci zdążyli zmienić front
i wystrzelić swe śmiercionośne pociski. Niespodziewany atak
500 szkockich kawalerzystów na małych, lekkich konikach,
które doskonale radziły sobie na podmokłym terenie, całkowicie
zaskoczył Anglików. Niczym nie osłonięci łucznicy w ciągu
kilku minut zostali dosłownie rozjechani przez jazdę Keitha
i tracąc wielu zabitych poszli w rozsypkę. Ujrzawszy to szkockie
schiltrons kontynuowały natarcie bez obawy o zagrożenie
spowodowane flankującym ostrzałem nieprzyjaciela.
Szkoci nigdy nie uchodzili za naród wielkich konnych
wojowników, a późniejsze głośne zwycięstwa kawalerii gene-
rała Davida Leslie pod Marston Moor (1644) i dragonów
z pułku Royal Scots Grey pod Waterloo (1815) należy
traktować raczej w kategoriach w y j ą t k ó w , niż reguły. Szarża
konnicy Keitha pod Bannockburn okazała się jednak decydu-
jąca dla losów bitwy (a w konsekwencji także i Szkocji) i bez
wątpienia uchodzi za najważniejszą akcję kawaleryjską w his-
torii Szkocji. Jej wynik pogrzebał nadzieje Edwarda na
zwycięstwo i przypieczętował los j eg o armii.
W wyniku nieudanych szarż konnego rycerstwa i rozprosze-
nia łuczników w szeregach angielskich dało się zauważyć
172

pierwsze objawy rozprężenia. Widząc to Szkoci wzmogli


nacisk i zaczęli spychać walczących z trudem Anglików
z powrotem w kierunku wąwozu. W tym momencie Robert
Bruce rzucił do boju rezerwy, które włączyły się do walki
przeciwko pierwszej linii Anglików. Kilka dni przed bitwą
Robert oświadczył dowodzącemu wojownikami z w y s p An-
gusowi Og z klanu MacDonald, żc „jego wiara w nich jest
niezłomna" i słowa te MacDonaldowie na zawsze przyjęli
jako motto swego klanu. Kierując ich do bitwy Robert krzyknął
tylko: „Bądźcie pełni otuchy i walczcie dzielnie!". Niczym
psy gończe spuszczone ze smyczy wojownicy z wysp, górale
i właśni ludzie Bruce'a z Carrick rzucili się na spotkanie
wroga przedzierając się przez zwały zabitych koni i ludzi
zalegające pobojowisko. Znużone długim bojem, wyczerpane
fizycznie i psychicznie oddziały pierwszej linii angielskiej
zaczęły ustępować pod naporem Szkotów i w odwrocie wpadły
na drugą linię, która pod naporem uciekających zablokowała
przejście przez wąwóz nadchodzącej trzeciej linii wojsk Ed-
warda. Cały pomieszany szyk Anglików zaczął się chwiać.
Tysiące ludzi, którzy nawet nic wzięli udziału w walce,
wpadło w panikę i zaczęło uciekać mieszając szyki nowym
oddziałom nadchodzącym im z pomocą.
W tym momencie stało się coś, czego nikt się nie spodzie-
wał. Szkockie pospolite ruszenie i ciury obozowe, obserwujące
do tej pory bitwę na dalekim zapleczu walczących wojsk,
zeszło (prawdopodobnie na rozkaz Roberta Bruce'a) ze stoków
Gillies i Coxet Hills. Mężczyźni i kobiety niskiej kondycji:
chłopi, woźnice, kucharze, kobiety opiekujące się rannymi
i drobni słudzy, zaczęli obrywać gałęzie z drzew, chwytać
połamane drzewca włóczni, kije, a nawet dyszle od wozów,
i przywiązywać do nich stare szmaty i części odzienia. Przy
akompaniamencie dęcia w rogi i głośnych krzyków, machając
zaimprowizowanymi flagami, gromada ta, sprawiająca na
Anglikach wrażenie silnego oddziału rezerwowego, rzuciła się
na prawe skrzydło armii angielskiej. Na ten widok szkockie
173

schihrons wydały potężny okrzyk i nacisnęły jeszcze mocniej,


spychając Anglików do wąwozu, który wkrótce wypełnił się
skłębioną masą martwych i umierających ludzi i koni. Spychani
do tyłu rycerze i piechurzy angielscy stwierdzili z przerażeniem,
że nie mają dokąd uciekać. Przed nimi stali szkoccy włócznicy,
za nimi rozciągało się zdradliwe grzęzawisko, a po bokach
płynęły zabagnione strumienie Bannockburn i Pelstream.
Edward i j e g o najbliżsi doradcy oglądali przebieg bitwy
z gorzkim zdumieniem i niedowierzaniem. Kiedy sytuacja
stała się krytyczna i odwrót przerodził się w popłoch i ucieczkę
większej części armii, dowódcy angielscy uznali, że bitwa jest
przegrana. Zachowując zimną krew earl Pembroke chwycił
cugle królewskiego konia i pociągnął go na bok. Edward
w otoczeniu 500 rycerzy służących mu w charakterze osobistej
eskorty, opuścił pole walki i pognał w stronę zamku Stirling.
Po drodze grupa królewska odparła wściekłe natarcie włócz-
ników szkockiego lewego skrzydła, próbujących zamknąć
pierścień okrążenia. Do tej pory Edward II nie wykazywał
w bitwie szczególnej odwagi osobistej, jednak w chwili
zagrożenia odezwała się w nim krew Plantagenetów. Kiedy
w pewnym momencie duża grupa Szkotów próbowała za-
grodzić mu drogę ucieczki i ściągnąć go z konia, Edward
z maczugą w ręku wraz ze swymi rycerzami przebił się przez
ciżbę wrogów i wywalczył sobie bezpieczny odwrót. Kiedy
j u ż króla wyprowadzono w bezpieczne miejsce, jadący obok
niego sir Giles de Argentine zatrzymał konia.
— Panie, nie zwykłem uciekać i dalej nie pojadę — rzekł,
zwracając się do Edwarda — Żegnam cię, adieu.
Chwilę potem dzielny Gaskończyk, nie bez powodu
uważany za jednego z najdzielniejszych rycerzy swoich
czasów, zawrócił na pole bitwy. W y k r z y k u j ą c s w e bojowe
zawołanie: „Argentine! Argentine!", puścił się w wir walki
i wkrótce zginął nadziany na szkocką włócznię.
Edward z orszakiem dotarł do Stirling, lecz zastał bramy
twierdzy zamknięte. Odmawiając wpuszczenia króla do środka
174
175

sir Philip de Mowbray słusznie dowodził, że zgodnie z ukła-


dem będzie musiał wydać zamek w ręce Szkotów i król, nie
chcąc dostać się do niewoli wraz z j e g o załogą, winien
ratować się ucieczką. Mając za plecami pogoń Szkotów
Edward nie wdawał się w dyskusje z komendantem zamku
i pognał na południe. Ze Stirling król i j e g o eskorta popędzili
najpierw do Winchburga, a potem do Dunbar, uciekając na
przestrzeni 60 mil. Pościg prowadzony przez Jakuba Douglasa
siedział Anglikom na karku, szarpiąc tyły uciekającej kolum-
ny i chwytając maruderów. W Dunbar Edward, pobity
i upokorzony, wsiadł na statek i odpłynął do Berwick. Earl
Pembroke na czele wiernych rycerzy, którzy eskortowali
króla podczas ucieczki, i 2000 uratowanych z bitwy łucz-
ników przedarł się przez wrogi kraj, by ostatecznie znaleźć
schronienie w Carlisle.
Według średniowiecznego obyczaju zwinięcie chorągwi
było sygnałem do odwrotu, więc odjazd Edwarda z pola bitwy
i znikający z pola widzenia sztandar królewski całkowicie
pozbawił ducha większą część armii angielskiej. Stojąca
w tyle piechota pierzchła jako pierwsza rozsypując bezładnie
swoje szyki. Wybuchła powszechna panika, szeregi angielskie
pękły i rzuciły się do panicznej ucieczki. Wkrótce prawie
wszyscy Anglicy, z których większość nawet nie wzięła
udziału w bitwie, rozbiegli się na wszystkie strony. Część
angielskich rycerzy dotrzymała pola i nie uległa panice,
przedkładając honor nad śmierć. Mając znowu więcej prze-
strzeni resztki angielskiej kawalerii bez powodzenia próbowały
kolejnymi szarżami opóźnić natarcie Szkotów i uporządkować
odwrót. Robert Bruce, pewny ostatecznego zwycięstwa, kazał
przerwać walkę i nakazał pościg.
Zwycięscy Szkoci ruszyli w pogoń za pierzchającym
wrogiem, biorąc jeńców, łupy i wycinając tysiące Anglików
usiłujących wydostać się z pułapki, jaką stanowiły bagna
i przeszkody wodne. Większość uciekających kierowała się
prosto na północ, gdzie natrafili na zabagnione brzegi rzeki
176

Forth. Wielu z nich w ścisku i tłoku ugrzęzło i utonęło, wielu


innych zginęło stratowanych podczas panicznej ucieczki przez
własnych towarzyszy. Część znaczniejszych rycerzy wzięto
do niewoli, licząc na sowity okup. W przeciwieństwie do nich,
zwykli żołnierze nie mogli liczyć na żadną łaskę. Upojeni
zwycięstwem i przelaną krwią Szkoci ścigali ich i wyrzynali
jak wściekłe psy, mszcząc się w ten sposób za lata krzywd
i angielskiej okupacji, „Ciała zabitych leżały tak gęsto, że
człowiek mógł przejść przez strumień suchą stopą" — zano-
tował jeden z naocznych świadków. Triumfujący Szkoci
splądrowali obóz Anglików, w którym Edward porzucił swoją
tarczę, pieczęć i wszystkie rzeczy osobiste. Razem z nimi
w ręce zwycięzców dostał się Roger Northburgh, strażnik
wielkiej pieczęci, wraz ze wszystkimi swoimi urzędnikami
i dokumentami kancelarii królewskiej.
„Tak zakończyła się — skomentował angielski historyk
— najbardziej pożałowania godna klęska, jaką kiedykolwiek
poniosła armia angielska".
Klęska, jaką poniosły pod Bannockburn wojska Edwarda 11.
była rzeczywiście druzgocąca. Armia angielska jako zor-
ganizowana siła zbrojna przestała istnieć. Znaczna część
rycerstwa została wybita lub trafiła do szkockiej niewoli.
Wśród zabitych lub wziętych do niewoli panów angielskich
znalazło się: dwóch earlów (Gloucester i Hereford), ponad
sześćdziesięciu baronów i chorążych (z tego zginęło co
najmniej 34) oraz wielu rycerzy. Ze znaczniejszych osobistości,
oprócz Gloucestera i Clifforda, zginął jeszcze ochmistrz
królewski, sir Edward Mauley, który utonął w Forth. Symbolem
zwycięstwa miał być stos z 700 par ostróg rycerskich ułożony
po bitwie przez Szkotów. Dokładne straty wśród zwykłych
żołnierzy nigdy nie zostały oszacowane. Przebieg bitwy
i następujący po niej krwawy pościg wskazuje, że musiały być
bardzo duże. W porównaniu z Anglikami straty szkockie były
relatywnie małe. Szkoci stracili ponoć tylko dwóch rycerzy
i znaczną liczbę włóczników.
177

Nagrodą za zwycięstwo pod Bannockburn były także


olbrzymie łupy, jakie wpadły w ręce Szkotów. Zdobycz była
nie tylko obfita, ale i wysokiej jakości. Podawane później,
zapewne znacznie przesadzone, szacunki mówią, że ciężar
zdobytego wyposażenia wyniósł 200 tys. funtów (ok. 100
ton). Było ich i tak wystarczająco dużo, aby zrekompensować
ubogim Szkotom wszystkie straty materialne, jakie ponieśli
w ciągu dwudziestu lat wojny. Do tego doszło kilkuset
wziętych do niewoli znaczniejszych jeńców, za których Szkoci
uzyskali albo wysoki okup, albo uwolnienie więźniów prze-
trzymywanych przez Anglików (np. w zamian za earla
Hereford zażądano zwolnienia 15 więźniów, w tym żony
i córki Roberta Bruce'a, hrabiny Izabeli Buchan oraz biskupa
Glasgow). Szkocja zawsze była krajem biednym, a ciągłe
spustoszenia, pożogi i wybijanie stad zwierząt doprowadziły
j e j ludność niemal do głodu. Bannockburn spłaciło wszystko
z nawiązką.
Bezprzykładna klęska armii angielskiej na polach Bannock-
burn od początku pobudzała zadziwionych j e j rozmiarami
kronikarzy do próby wyjaśnienia j e j przyczyn. Większość
z nich postrzegała przegraną Anglików jako karę boską za
popełnione grzechy. Tłumaczono, że wojska Edwarda II
w swoim marszu na północ grabiły i pustoszyły mijane tereny,
nie szczędząc nawet klasztorów i kościołów. Dowodzono, że
Anglicy spędzili noc poprzedzającą bitwę pijąc na umór,
podczas gdy w tym czasie Szkoci pościli i odprawiali modły.
Jeszcze inni przyczyn klęski Anglików upatrywali w nieobec-
ności największych feudałów, zwłaszcza królewskiego kuzyna,
księcia Lancaster. Bardziej rozsądni twierdzili, że Anglicy
zlekceważyli przeciwnika stając do walki bez odpoczynku
i w nader trudnym terenie. Prawda wydaje się leżeć pośrodku.
Pomijając czynniki irracjonalne, przyczyn klęski pod Bannock-
burn należy szukać zarówno w porywczości i arogancji rycerzy
angielskich oraz błędach Edwarda II jako dowódcy (wybór
złych pozycji, na których armia nie miała żadnej swobody
178

manewru, nieumiejętne wykorzystanie wszystkich sił, pozo-


stawienie w tyle i niewykorzystanie łuczników, ucieczka
z pola bitwy), jak i bitności, właściwego wykorzystania sił
oraz sprawnego dowodzenia po stronie szkockiej.
Jak pokazuje historia, zwycięstwo szkockich włóczników
nad ciężkozbrojną jazdą rycerską pod Bannockburn nie było
wcale przypadkiem jednostkowym. Dwanaście lat wcześniej
mieszczańska piechota flamandzka zadała podobną klęskę
rycerstwu francuskiemu pod Courtrai (1302), a rok po Ban-
nockburn włócznicy i strzelcy ze szwajcarskich kantonów
w podobny sposób mieli zdruzgotać feudalną potęgę Habsbur-
gów pod Mortgarten (1315). Te trzy wielkie bitwy, w których
piechota wykazała swą wyższość nad zachodnioeuropejskim
rycerstwem, otworzyły nowy rozdział w historii wojen. Wkrót-
ce miało się też okazać, że Anglicy potrafili wyciągnąć
właściwe wnioski z militarnej porażki Edwarda II. Na polach
bitewnych Francji, podczas wojny stuletniej, j e g o następcy,
umiejętnie wykorzystując łuczników i osłaniając ich spieszo-
nymi rycerzami, ostatecznie zamknęli rozdział, w którym to
konne rycerstwo decydowało o sposobie walki, rozpowszech-
nionym w Europie Zachodniej od XI wieku.
ODRODZENIE PAŃSTWA SZKOCKIEGO

Wielkie zwycięstwo na polach Bannockburn nie przyniosło


od razu pokoju i nie oznaczało jeszcze formalnego uznania
niepodległości Szkocji przez Anglię i papieża. Wyparłszy
ostatnich Anglików ze s w e g o kraju i odzyskawszy wszystkie
zamki, z w y j ą t k i e m Berwick, Szkoci skłonni byli do
negocjacji. Wściekli i upokorzeni Anglicy nie myśleli
jednak o pokoju.
Po Bannockburn Edward II znalazł się na łasce baronów,
którzy opowiedzieli się po stronie najpotężniejszego pana
w królestwie, księcia Lancasteru. Wierząc w j e g o zdolności
w o j s k o w e baronowie powierzyli mu dowództwo nad armią,
chociaż przeciągająca się wojna i intrygi Lancastera przeciw-
ko królowi wywierały w kraju wpływ jak najgorszy. Chcąc
zmusić wroga do ustępstw, Robert Bruce przejął inicjatywę
i zaczął zbrojnie najeżdżać północną Anglię. Dla mieszkań-
ców przygranicznych hrabstw oznaczało to śmierć i znisz-
czenie. W ciągu sześciu tygodni od Bannockburn Edward
Bruce i Jakub Douglas przeprowadzili kilka niszczycielskich
rajdów, wdzierając się głęboko do Northumberland i Durham.
W tym samym czasie wydzielone zagony szkockie prze-
kroczyły rzekę Tees i wdarły się do Yorkshire, niosąc
wojenną pożogę aż w okolice Richmond. Ataków szkockich
180

nie powstrzymało nawet nadejście zimy. Przed świętami


Bożego Narodzenia Szkoci byli znowu nad Tyne. Przez cały
następny rok kontynuowali s w o j e najazdy, a w 1316 roku
wdarli się znowu do serca Yorkshire i złupili Lincolnshire aż
po Furness.
Przez cały ten czas Anglicy próbowali wykorzystać papie-
ża do podważenia niepodległości królestwa Szkocji. Mediacji
podjął się rezydujący wówczas w Awinionie władczy papież
Jan XXII (1316-1334). W 1317 roku do Anglii przybyła
misja papieska z kardynałami Gaucelinem z Eauzy i Lucą
Fieschi na czele. Robert Bruce, którego papież nie uznawał
za suwerennego władcę i tytułował wyłącznie „zarządcą
królestwa Szkocji", nie dał się wciągnąć w żadne dyskusje.
Odmówił wpuszczenia misji papieskiej, ponieważ nie była
ona skierowana do niego jako do króla Szkotów. W od-
powiedzi papież ponownie ekskomunikował Bruce'a. Nie
przeszkodziło to Szkotom w kwietniu 1318 roku w osiąg-
nięciu wielkiego sukcesu, jakim było zdobycie Berwick.
Letnia wyprawa angielska pod wodzą księcia Lancasteru.
mająca na celu odzyskanie Berwick, zakończyła się niepo-
wodzeniem.
Ta kolejna klęska na północy pogłębiła tylko w Anglii
ogólne przygnębienie i upadek morale, będące następstwem
Bannockburn. Podważyła też autorytet Lancastera, który po
1315 roku objął faktyczną władzę w kraju, lecz okazał się
równie nieudolnym zarządcą, co jego królewski kuzyn. W tej
sytuacji umiarkowani baronowie z earlem Pembroke na czele
przejęli rolę arbitrów między Edwardem II a Lancasterem. Do
pojednania doszło dopiero w październiku 1318 roku, lecz nie
na długo. Frakcja rojalistyczna przypominała, że Szkoci
pustosząc północną Anglię oszczędzili posiadłości księcia i że
on sam oblężenie Berwick prowadził bardzo nieudolnie. Co
śmielsi oskarżali go wprost o zdradę kraju za 40 tys. funtów
wziętych rzekomo od Szkotów. Na próżno Lancaster dowodził
swej niewinności, a gdy Edward przypomniał mu groźnie
181

o j e g o udziale w doprowadzeniu do śmierci Gavestona, książę


czym prędzej opuścił dwór.
W tym czasie Edward II miał już dwóch nowych fawo-
rytów: earla Winchesteru, Hugona Despensera, i j e g o syna,
również Hugona. Ten ostatni przez długi czas znajdował
się w opozycji, lecz małżeństwo z najstarszą siostrą poleg-
łego pod Bannockburn earla Gloucester skierowało go na
drogę rywalizacji z Rogerem d'Amory i Hugonem de
Audleyem, d w o m a szwagrami, z którymi dzielił olbrzymie
dziedzictwo Gloucestera. We współzawodnictwie z nimi
młodszy Despenser musiał szukać poparcia króla. W nie-
długim czasie udało mu się pozyskać całkowite zaufanie
Edwarda i bez względu na interesy innych baronów zaczął
powiększać s w o j e włości. Gdy król poparł terytorialne
ambicje młodego Despensera w Walii, baronowie z za-
chodu chwycili za broń. Popierający ich Lancaster skazał
faworytów na banicję i wyraźnie zaczął przeć do wojny
domowej. Edward wystąpił zbrojnie w obronie Despen-
serów, a j e g o przeciwnicy poróżnili się, co umożliwiło
królowi z w y c i ę s t w o nad armią buntowników pod dowództ-
wem Lancastera w bitwie pod Boroughbridge (Yorkshire)
w marcu 1322 roku. Wkrótce został pojmany Lancaster,
który zajęty na północy negocjacjami ze Szkotami nie
przywiązywał większej wagi do działań sił królewskich.
Zadufany w swoją potęgę i więzy krwi Lancaster nie docenił
bezwzględności Edwarda. Król, wykorzystując długo oczeki-
waną sposobność do zemsty, skazał go na karę śmierci.
Buntowniczy magnat został ścięty na swoim własnym za-
mku w Pontefract. Jego śmierć i liczne egzekucje w całym
kraju uśmierzyły rebelię. Uwolniony spod nadzoru baronów
Edward odrzucił artykuły Protestacji, doprowadzając do
niesławnego końca Lordów Zarządzających.
Niepowodzenia Anglii w wojnie ze Szkocją i j e j kłopoty
wewnętrzne wykorzystał Robert Bruce przenosząc konflikt
także na teren Irlandii.
182

Chociaż Edward I nigdy nie postawił stopy na ziemi irlandzkiej,


kolonizowanej przez Anglików od czasów Henryka II, panowanie
angielskie na wyspie wydawało się niezagrożone l . Najeźdźcy
anglo-normandzcy wprowadzili w Irlandii scentralizowaną
administrację i ustanowili stolicę w Dublinie, gdzie w 1215
roku ukończono budowę zamku, który od tej pory był siedzibą
najwyższych władz administracyjnych i symbolem angiels-
kiego panowania. Za Edwarda I władza królewska obejmowała
trzy czwarte terytorium „zielonej wyspy", na której w miejsce
kilku dawnych królestw celtyckich (najważniejsze z nich to
Ulster, Connaught, Leinster, Munster i Meath) zorganizowano
hrabstwa na wzór angielski. Na obszarach kontrolowanych
przez Anglików znajdowały się najżyźniejszc ziemie w Irlandii.
W północno-zachodniej części kraju (zwłaszcza w hrabstwie
Connaught) nigdy nie osiedliło się tylu kolonizatorów, aby
sfeudalizować te tereny, tak jak to się stało np. w Leinster
i Meath. Ponadto baronowie anglo-normandzcy we włościach
oddalonych od centrum władzy królewskiej w Dublinie zaczęli
wchodzić w układy z rdzennymi mieszkańcami wyspy, stając
się faktycznie niezależnymi władcami stworzonych przez
siebie państewek. Jednocześnie miejscowi naczelnicy stop-
niowo odzyskiwali utracone tereny, tocząc zażarte walki
z kolonizatorami albo zajmując ziemie pod nieobecność
nowych posiadaczy. Ulster i Leinster zostały ponownie opa-
nowane przez rody O' N e i l l ó w i McMurroughów. Na należą-
cych do nich terytoriach wodzowie irlandzcy rządzili, nie
licząc się specjalnie z administracją angielską i przestrzegając
dawnych, ustalonych tradycją praw.
1
Pierwsi rycerze a g l o - n o r m a n d z c y p r z y b y l i do Irlandii w 1169 r, na
prośbę o d s u n i ę t e g o od w ł a d z y króla Leinsteru Diamiaida McMurrougha.
W ten s p o s ó b z a p o c z ą t k o w a n y został okres z a a n g a ż o w a n i a A n g l i i w s p r a w y
irlandzkie, który miał trwać o s i e m stuleci. Od 1171 r. rozpoczął sie p o d b ó j
w y s p y pod o s o b i s t y m patronatem króla A n g l i i , u s a n k c j o n o w a n y w 1175 r.
traktatem w W i n d s o r z e , na m o c y którego Henryk II stał się p a n e m Irlandii,
a f o r m a l n y z w i e r z c h n i k k r ó l ó w irlandzkich Roderick O ' C o n n o r (1156-1198 )
jego wasalem.
183

W imieniu króla Anglii administracją na wyspie kierował


justycariusz, będący regentem państwa i reprezentantem pana
Irlandii. Za panowania Edwarda I funkcję tę sprawował
oddany mu sir John Wogan. który w chwili śmierci Edwarda
zarządzał Irlandią od dwunastu lat. Pomijając krótki okres
sprawowania rządów w Irlandii przez Gavestona, Wogan
pozostał na swym stanowisku do 1312 roku. Jego głównym
zadaniem była rekrutacja irlandzkich najemników na wojnę
ze Szkocją. Dowództwo nad nimi objął Ryszard de Burgh,
energiczny i zdolny earl Ulsteru i Connaught. Klęska Edwar-
da II pod Bannockburn nadwyrężyła trwałość angielskiego
panowania w irlandzkiej kolonii i pogłębiła podziały ist-
niejące pomiędzy rodowitymi Irlandczykami i anglo-norman-
dzkimi panami (Irlandia była w tym czasie widownią bez-
względnej walki lordów angielskich zajmujących skolonizo-
waną południowo-wschodnią część wyspy z wolną częścią
Irlandii). Wzajemną wrogość i podziały pogłębił cykl wojen
sukcesyjnych w dawnym królestwie Connaught i konfliktów
zbrojnych w prowincjach Meath i Louth. Po zwycięstwie
Szkotów pod Bannockburn Domnall O'Neill, który uważał
się za dziedzica królów całej Irlandii, przekazał swoje prawa
do tronu Robertowi Bruce'owi i wezwał go do oswobodze-
nia Irlandii. Bruce, traktując sprawę Irlandii jako dobrą
okazję do odciągnięcia uwagi Anglików i związania ich sił,
oddał koronę irlandzką swemu bratu Edwardowi. W 1315
roku Edward Bruce przybył na wyspę, gdzie uroczyście
powitali go wszyscy naczelnicy klanów irlandzkich. Po
odniesieniu kilku zwycięstw nad Anglikami Edward opano-
wał Ulster i w maju 1316 roku koronował się na króla całej
Irlandii. Wkrótce jednak jego wojska zaczęły ponosić pora-
żki. Po serii krwawych walk z siłami angielskimi dowodzo-
nymi przez earla Ulsteru i komendanta Dublina sir Rogera
de Mortimera (Dublin i otaczające go ziemie stanowiły
specjalną domenę królewską od czasów Henryka II), w trak-
cie których brat króla Szkotów dopuszczał się okrucieństw
184

nie ustępujących bestialstwu Anglików, Edward został poko-


nany w bitwach pod Dublinem i Athenry. Chociaż młodszy
Bruce utrzymał się w Ulsterze przez kolejne dwa lata,
nadzieje Irlandczyków na wyzwolenie pogrzebało rozgromie-
nie armii szkocko-irlandzkiej przez Anglików i śmierć
Edwarda 14 października 1318 roku w bitwie na wzgórzu
Foughart koło Dundalk. Śmierć młodszego Bruce'a przy-
wróciła angielskie panowanie na wyspie, osłabione jednak
w latach następnych przez rosnących w siłę naczelników
irlandzkich klanów.
Nagły zgon Edwarda Bruce'a znowu postawił na porządku
dziennym problem następstwa szkockiego tronu. Trzy lata
wcześniej Robert, nie posiadający męskiego potomka, wydał
bowiem akt o sukcesji (1315), w którym mianował brata
swoim następcą. W grudniu 1318 roku zgromadzenie biskupów
i panów świeckich zaaprobowało postanowienie, że w razie
bezdzietnej śmierci króla, prawo do tronu powinno przejść na
j e g o wnuka Roberta, syna Marjorie, córki Bruce'a i j e g o
pierwszej żony Izabeli Mar 2 . Ustalenia te przestały być
wiążące, kiedy 5 marca 1324 roku w Dunfermline przyszedł
na świat długo oczekiwany syn i następca króla, Dawid.
Parlament szkocki zebrany w 1326 roku w Cambuskenneth
uznał Dawida za prawowitego dziedzica korony i przysiągł
mu posłuszeństwo. Tym samym Robert Steward został prze-
sunięty w kolejce do tronu na dalsze miejsce.
Sprawa niepodległości wciąż była formalnie nieuregulowana.
W roku 1319 Edward II podjął kolejną, nieudaną próbę
odbicia Berwick. W odpowiedzi Szkoci pod Jakubem Dougla-
sem zapuścili się daleko w głąb Anglii, gdzie stoczyli
zwycięską bitwę pod Myton. W tym samym roku stanął
dwuletni rozejm wynegocjowany przez Bruce'a i Lancastera.
Zabiegi króla Szkocji o pokój z Anglią stały się bardziej
widoczne, gdy nasiliły się objawy trądu, którym Robert zaraził
2
W 1315 r. Marjorie Bruce w y s z ł a za m ą ż za W a l t e r a Stewarda. Rok
p ó ź n i e j (131ó) zmarła p r zy nar od z in ach s y n a Roberta,
185

się w czasie swoich licznych wędrówek 3 . W o w y m czasie trąd


(the miekle ail, jak go nazywano) był w Szkocji chorobą dość
powszechnie występującą 4 . Dobrze zdawano sobie sprawę z j e j
skutków, dlatego też każde miasto na prawie królewskim (na
przełomie XIII i XIV wieku było ich 33) miało obowiązek
utrzymywania szpitala (tzw. leprozorium), w którym izolowano
trędowatych. Szpitale te posiadały pełne zaplecze obejmujące
m.in. własny dziedziniec i kaplicę, nawet jeśli sam budynek był
nie więcej niż tylko marną ruderą położoną na skraju targanego
wiatrem wrzosowiska.
W pełni świadomy tego, że j e g o dni są policzone. Robert
zaapelował do papieża o pomoc w zawarciu pokoju z Anglią.
Razem z panami i duchowieństwem szkockim przygotował do
papieża list, w którym Szkoci przedstawili swoją wersję
wojny z Anglią, podając j e j przyczyny, przebieg i rejestr
krzywd wyrządzonych im przez Anglików. List napisany po
łacinie, wysłany został 6 kwietnia 1320 roku z opactwa
w Abroath, stąd jest powszechnie znany jako „Deklaracja
z Abroath" (Declaration of Abroath). Główną rolę w j e g o
przygotowaniu odegrał opat z Abroath a zarazem kanclerz
Roberta I, Bernard de Linton. Podpisany „w imieniu społecz-
ności królestwa szkockiego" przez ośmiu earlów i czterdziestu
pięciu baronów dokument znany jest także jako „Deklaracja
Niepodległości". Zaczyna się od opisu pochodzenia Szkotów
i dziejów narodu szkockiego, „przez nikogo dotychczas nie
ujarzmionego" i wylicza krzywdy wyrządzone mu przez
Anglików: „Przypominamy i gorąco prosimy króla Anglii,
któremu powinno wystarczyć to, co posiada, jako że w dawnej
Anglii było dość miejsca dla siedmiu albo i więcej królów,
aby pozostawił w spokoju nas, Szkotów, w naszej małej
Szkocji, poza którą nie ma dla nas miejsca do życia, nie
pragnących niczego poza tym, co do nas należy". Autorzy

3
T w ó r c y f i l m u Brawheart — Waleczne Serce s u g e r u j ą , że t r ą d e m z a r a ż o n y był
j u ż o j c i e c Roberta B r u c e ' a . c h o ć nie m a n a t o j e d n o z n a c z n y c h d o w o d ó w .
W E u r o p i e Z a c h o d n i e j n a s i l e n i e trądu ( l e p r y ) p r z y p a d a na XI—XIII w.
4
186

listu deklarują wierność Robertowi I, który „przyniósł zbawie-


nie swojemu ludowi poprzez zapewnienie mu j e g o wolności".
Przestrzegają jednak, że: „Gdyby nawet ten sam Robert
odwrócił się od swego zadania i poddał Szkocje lub nas
królowi Anglii albo j e g o ludziom, powinniśmy uznać go za
wroga nas wszystkich i wybrać innego króla, by bronił naszej
wolności". Deklaracja zawiera także słynną frazę akcentującą
umiłowanie wolności: „Więc dopóki bodaj stu z nas pozostanie
przy życiu, nie poddamy się żadną miarą angielskiej dominacji.
Nie o chwałę, bogactwo czy honory walczymy, jeno tylko
o wolność samą, z której żaden prawy człowiek nie zrezygnuje,
nawet za cenę życia".
Na nieszczęście dla Szkotów pontyfikat Jana XXII nie
służył sprawie ich niepodległości i „Deklaracja z Abroath" nie
odniosła zamierzonego skutku. W 1322 roku upłynął trzyletni
rozejm z Anglią. W tym samym roku Edward II podjął
kolejną próbę inwazji na Szkocję. Robert unikał jednak walnej
rozprawy i w rewanżu najechał północną Anglię. W bitwie
pod Old Byland w Yorkshire niespodziewanym atakiem
o świcie rozbił armię Edwarda i zmusił go do ucieczki.
Wierny do tej pory Edwardowi earl Carlisle, Barclay, podjął
na własną rękę negocjacje pokojowe z Robertem, za co
w 1323 roku został obwołany zdrajcą i dał głowę. Wkrótce
jednak Edward, za radą Despenserów, rozpoczął oficjalne
rokowania z Bruce'm zakończone trzynastoletnim rozejmem
ze Szkocją (1323).
Niepomyślny przebieg wojny Anglii ze Szkocją starali się
wykorzystać królowie Francji. Ich zamiarom sprzyjały także
nieustanne tarcia wewnętrzne za Edwarda II. które pogłębiła
nienawiść między królem a jego żoną Izabellą, córką Filipa
Pięknego, zazdrosną o wpływy Despenserów. W 1324 roku
brat królowej. Karol IV, któremu Edward jako książę Akwitanii
winien był hołd wasalny wraz z przysięgą wierności, ogłosił
konfiskatę Gaskonii i hrabstwa Ponthieu. W Anglii podjęto
chaotyczne przygotowania do wojny i do wyprawy na Ak-
187

witanię. W takich okolicznościach królowi podsunięto pomysł


wysłania do Francji Izabelli z misją mediacyjną i w marcu
1325 roku królowa znalazła się w Paryżu. Decyzja wysłania
do Francji upokorzonej i nienawidzącej męża królowej okazała
się dla Edwarda II fatalna w skutkach. W Paryżu Izabella
związała się z przebywającym na wygnaniu Rogerem de
Mortimerem, earlem March, jednym z przywódców opozycji
antykrólewskiej (swego czasu komendantem Dublina, który
walczył z Edwardem Bruce'm w Irlandii). Na prośbę siostry
Karol IV nadał angielskie lenna we Francji jedenastoletniemu
synowi Izabelli, księciu Edwardowi (późniejszemu Edwardo-
wi III). We wrześniu książę Edward znalazł się we Francji
w rękach matki i j e j kochanka Mortimera. Spiskowcy zagrozili,
że następca tronu wróci do kraju pod warunkiem usunięcia
Despenserów i położenia kresu ich nieformalnym rządom.
Wszystkie te wydarzenia wywierały w Anglii niekorzystny
wpływ. Mnożyły się spiski wśród możnowładców i bunty
w armii i flocie. Autorytet Edwarda II i Despenserów upadł
bardzo nisko. Umocniwszy się we Francji Izabella wraz
z Mortimerem wróciła do Anglii we wrześniu 1326 roku
i wznieciła bunt przeciwko Edwardowi. Zbuntowani miesz-
kańcy Londynu wygnali króla z Londynu, a j e g o wrogowie
ścigali go zawzięcie po drogach zachodniej Anglii. 26 paź-
dziernika Izabella i Mortimer proklamowali księcia Edwarda
zarządcą królestwa. W listopadzie Edward II, szukający
schronienia w Walii, został wydany przez zdrajców walijskich
w ręce buntowników. Despenserowie zostali zgładzeni, zaś
Edwarda uwięziono w zamku w Kenilworth. 28 stycznia 1327
roku Edward II, w zamian za obietnicę honorowego trak-
towania w przyszłości, zrzekł się tronu. Następnego dnia
parlament wypowiedział mu wierność i posłuszeństwo. Nowym
królem obrano jego czternastoletniego syna Edwarda III.
Po abdykacji Edwarda II przewożono z zamku do zamku,
bez żadnych wygód, w nadziei, że nabawi się choroby i umrze
śmiercią naturalną. Kiedy nadzieje jego wrogów zawiodły,
188

zniecierpliwiony Mortimer kazał go zgładzić. W nocy 21


września 1327 roku oprawcy wtargnęli do celi byłego monar-
chy na zamku w Berkeley (Gloucestershire) i pozbawili go
życia wkładając mu rozpalony pręt do odbytnicy. Następnego
ranka ciało bestialsko zamordowanego Edwarda wystawiono
na widok publiczny bez żadnych śladów gwałtu, na dowód, że
zmarł w sposób naturalny.
W pierwszych latach panowania Edwarda III rządy za
niego sprawowała rada regencyjna. Przewodziła j e j królowa
matka Izabella, przede wszystkim jednak j e j kochanek,
wszechwładny Mortimer (dopiero w końcu 1330 roku roz-
począł osiemnastoletni Edward samodzielne rządy, odsuwając
od polityki swoją matkę i posyłając na szafot zniena-
widzonego Mortimera). Edward III uchodzi za jednego
z najwybitniejszych królów-żołnierzy w historii Anglii.
Silny, zdrowy, biegły w rycerskim rzemiośle, a przy tym
dość ograniczony intelektualnie, był predestynowany do
tej roli jak mało który ze współczesnych mu monarchów
europejskich. Jego długie panowanie (1327-1377) składa
się głównie z wojen ze Szkocją i Francją. Jeszcze przed
swoimi piętnastymi urodzinami Edward III zerwał rozejm
ze Szkocją i wziął udział w wyprawie na północ, podczas
której doznał klęski z rąk Douglasa i Randolpha w bitwie
pod Stanhope Park w Durham. Jedynym skutkiem nieudanej
inwazji był odwetowy najazd Szkotów na Northumberland.
W 1328 roku papież Jan XXII zdjął wreszcie ekskomunikę
nałożoną na Roberta Bruce'a. W tym samym roku sprawujący
władzę regencyjną w imieniu małoletniego Edwarda III
królowa Izabella i Mortimer uznali roszczenia Szkotów.
W marcu 1328 roku podpisano w Edynburgu „ostateczny
i wieczny pokój" pomiędzy królami Anglii i Szkocji. Na jego
mocy Edward III musiał zrzec się wszelkich praw do korony
szkockiej, w zamian za 20 tys. funtów szterlingów. Potwier-
dzeniem zgody miało być małżeństwo siedmioletniej siostry
Edwarda III Joanny z czteroletnim wówczas synem Roberta
189

Bruce'a Dawidem, zawarte ostatecznie 17 lipca 1328 roku.


Traktat edynburski monarcha angielski ratyfikował w Nort-
hampton 4 maja 1329 roku.
Niewiele ponad miesiąc po ratyfikacji traktatu pokojowego,
7 czerwca 1329 roku, zmarł na trąd w Cardross (Dum-
bartonshire), na zachodnim brzegu rzeki Leven, król Robert
Bruce. W chwili śmierci miał pięćdziesiąt cztery lata.
Już za życia Szkoci widzieli w nim bohatera narodowego,
potomni zaś uznali go za największego władcę w dziejach
Szkocji. Ledwie kilka dni po śmierci Roberta papież wydał
bullę, w której uznał wreszcie j e g o i j e g o następców
za prawowitych władców Szkocji. Pochowano go, podobnie
jak św. Małgorzatę, w katedrze w Dunfermline. Zgodnie
z życzeniem zmarłego j e g o zabalsamowane serce zabrał
ze sobą na wyprawę krzyżową sir Jakub Douglas. Był
to prawdopodobnie ostatni akt przebłagania Boga za grzechy
popełnione przez Roberta w okresie j e g o bujnego życia.
Czarny Douglas, wierny druh i przyjaciel króla, nigdy
nie dotarł do Ziemi Świętej. W 1330 roku poległ w bitwie
z Maurami w Hiszpanii. Zgodnie z tradycją srebrną szkatułkę
z sercem Roberta Bruce'a przewieziono do Szkocji i po-
chowano w opactwie w Melrose. Nikt nie wie, w którym
miejscu.
ZAKOŃCZENIE

Umierając Robert Bruce pozostawił królestwo Szkocji swemu


pięcioletniemu synowi Dawidowi. Uroczysta koronacja królew-
skiej pary odbyła się w Scone. Po raz pierwszy w dziejach
Szkocji przeprowadzono ją z pełnym średniowiecznym cere-
moniałem, obejmującym także namaszczenie i papieskie
błogosławieństwo.
Za panowania Dawida II (1329-1371) Szkocja utraciła
prawie wszystko, co wywalczyła sobie pod rządami Roberta I.
Rok po koronacji Dawida II zmarł Tomasz Randolph, mia-
nowany Strażnikiem Szkocji i opiekunem młodego króla.
Okazję tę wykorzystał znajdujący się na wygnaniu Edward
Balliol (zm. 1364), syn Jana I. Od 1296 roku Edward Balliol
był przetrzymywany w Anglii w charakterze więźnia. Zwol-
niony po śmierci s w e g o ojca w 1315 roku wyjechał do
Francji. Zgłosiwszy pretensje do tronu Szkocji stanął na czele
silnej partii banitów szkockich i angielskiej szlachty (tzw.
Wydziedziczonych — Disinherited), którzy za Roberta Bruce'a
stracili swoje dobra i urzędy w Szkocji. W 1332 roku
pretendent, w cichym porozumieniu z królem Anglii, mimo
obowiązującego rozejmu, wyprawił się do Szkocji. W wy-
prawie tej udział wzięło około 1000 rycerzy i giermków oraz
1500 łuczników. Na wiosnę dowodzona przez Balliola armia
191

banitów i awanturników zaokrętowała się na 88 statków


u ujścia rzeki Humber i wylądowała na północnym wybrzeżu
zatoki Forth. Na j e j spotkanie Szkoci wystawili około 2000
jazdy i 20 000 piechoty pod Donaldem, earlem Mar, nowym
Strażnikiem Królestwa. Do decydującego starcia doszło 12
sierpnia pod Dupplin Moor, niedaleko Perth. Wobec przy-
gniatającej przewagi liczebnej Szkotów najeźdźcy podjęli
odważną decyzję nocnego natarcia przez rzekę Fam. Za-
skoczeni Szkoci rozpoczęli odwrót, wkrótce jednak prze-
grupowali się i przeszli do kontrnatarcia. Wówczas Balliol
spieszył swoją jazdę i na pobliskim wzgórzu uformował z niej
niewielką, zwartą falangę. Oba je j skrzydła osłaniała wysunięta,
nieregularna linia łuczników, którzy powstrzymali szkockie
natarcie. Oskrzydleni z obydwu stron i zasypani gradem strzał
Szkoci załamali się i rzucili do ucieczki. Earl Mar poległ.
Długi łuk walijski w połączeniu z ciężką jazdą jeszcze raz
dowiódł swej wyższości nad szkocką włócznią i jazdą działa-
jącą samodzielnie. Bitwa pod Dupplin Moor posłużyła później
Edwardowi III jako wzór rozwiązań taktycznych, stosowanych
z powodzeniem w późniejszych kampaniach wojennych.
Odniósłszy zwycięstwo pod Dupplin Moor Edward Balliol
pomaszerował do Scone, gdzie 24 września doprowadził do
swej koronacji. 23 listopada uznał w Roxburghu zwierzchnic-
two Edwarda III nad Szkocją i przyrzekł mu hołd wasalny.
Szkocka koalicja pod wodzą nowego regenta, sir Archibalda
Douglasa, pokonała jednak Balliola 16 grudnia pod Annan
w Dumfries i wygnała go z kraju. Wiosną następnego roku
Edward Balliol powrócił na czele posiłków angielskich i obległ
Berwick. W maju dołączył do niego Edward III, który po
usunięciu przy pomocy baronów matki i Mortimera (1330)
przejął całą władzę w swoje ręce i szukał okazji do wywołania
wojny ze Szkocją. Poparłszy pretensje Balliola do tronu.
Edward III odrzucił pokój edynburski Mortimera i skwapliwie
wyprawił się na północ gotów powetować sobie dotychczasowe
niepowodzenia. W lipcu wierni Dawidowi II Szkoci pod
192

wodzą Archibalda Douglasa ruszyli na pomoc oblężonemu


Berwick, doprowadzając do bitwy pod Halidon Hill.
Stoczona 19 lipca 1333 roku bitwa pod Halidon Hill była
niemal dokładną kopią bitwy pod Dupplin Moor. Na wieść
o odsieczy szkockiej wojska Edwarda III zajęły pozycję
obronną uszykowane w trzy rzuty na wzgórzu dominującym
nad wszystkimi podejściami do Berwick. Król angielski
spieszył konnych rycerzy, osłaniając flanki każdego z ich
rzutów oddziałami łuczników. Natarcie szkockie, prowadzone
przez podmokłe wrzosowiska u podnóża pozycji Anglików,
rozbiło się o czoło sił Edwarda i poniosło ciężkie straty od
flankowego ostrzału łuczników. Zmieszawszy wroga Anglicy
przeszli do kontruderzenia i całkowicie znieśli armię szkocką.
Na polu walki Szkoci zostawili poległego Douglasa, sześciu
earlów, siedemdziesięciu baronów, pięciuset rycerzy i gierm-
ków oraz nieznaną liczbę prostych włóczników. Straty Ang-
lików wyniosły ponoć zaledwie czternastu zabitych, co wydaje
się liczbą nieprawdopodobnie niską. Pozbawione pomocy
Berwick wpadło w ręce najeźdźców. Bitwa pod Halidon Hill
stanowi wzorzec taktyki walki pieszej Edwarda III, która
w kilka lat później uczynić miała armię angielską niezwycię-
żoną w polu.
W 1334 roku młodą parę królewską wysłano dla bez-
pieczeństwa do Francji, gdzie przebywała przez siedem lat,
podejmowana przez króla Filipa VI z dynastii Walezjuszy
(następcę Karola IV od 1328 roku). Edward Balliol, manipu-
lowany przez Edwarda III, zasiadł na tronie, lecz drogo
zapłacił za pomoc angielską. W 1334 roku złożył hołd
wasalny królowi Anglii i oddał mu we władanie niziny
Szkocji z Edynburgiem, Selkirk i Dumfries. Podział kraju
spotkał się od razu z oporem większości Szkotów, którzy
uznali Balliola za marionetkę w rękach Anglików. Edward III,
zaangażowany od 1337 roku w wojnę stuletnią z Francją
(1337-1453), zaczął dostrzegać w Balliolu uciążliwego sprzy-
mierzeńca, którego stale trzeba było wspierać w walkach
193

z j e g o rodakami. Wykorzystując opór Szkotów i osłabienie


pomocy angielskiej dla Balliola, Dawid II (w 1339 i 1340 r.
walczył bez powodzenia w kampaniach Filipa VI przeciwko
Edwardowi III) zdołał wrócić do kraju z wygnania we Francji
i odzyskał koronę. W tym samym roku odebrano z rąk
Anglików zamek edynburski i zmuszono Balliola do szukania
schronienia w Anglii.
Dawid II nie miał jednak szczęścia. Po powrocie z Francji
udało mu się zorganizować kilka nieskutecznych wypadów
w głąb Anglii. W 1346 roku podczas oblężenia przez Anglików
Calais, dwudziestodwuletni wówczas król, wierząc we własne
umiejętności militarne i sojusz z Francją, próbował podjąć
działania dywersyjne wspierając Filipa VI i najechał zbrojnie
północną Anglię. Został jednak odparty i 17 października
poniósł klęskę w bitwie przy brodzie Neville's Cross niedaleko
Durham. Chociaż sam walczył dzielnie i odniósł dwie rany,
wpadł w ręce Anglików. Przez następne jedenaście lat Dawid II
pozostawał więźniem króla Anglii. Formalne rządy w kraju
objął ponownie Edward Balliol, mający przeciwko sobie
koalicję zwolenników Dawida II, na czele której stanął
mianowany regentem Robert Steward. Angielska okupacja na
południu kraju została przywrócona, a w kraju toczyły się
sporadyczne działania zbrojne (z dużą dozą słuszności można
je potraktować jako walki na drugorzędnym froncie wojny
stuletniej). Próba pomocy francuskiej w 1355 roku doprowa-
dziła do niszczycielskiego najazdu Edwarda III. Król Anglii
w pościgu za Szkotami, stale unikającymi bitwy, spustoszył
kraj pomiędzy Tweed a Edynburgiem i złupił go dokumentnie,
nie szczędząc nawet klasztorów. Żałosne skutki tej operacji
nie przyniosły Edwardowi nic poza nienawiścią Szkotów.
Były też prawdopodobnie przyczyną uwolnienia Dawida II.
21 stycznia 1356 roku Edward Balliol zrzekł się korony
i wszystkich ziem na rzecz Edwarda III (osiem lat później
Balliol zmarł bezpotomnie na dworze króla Anglii). 3 paź-
dziernika 1357 roku zawarto w Berwick traktat pokojowy, na
194

mocy którego Dawid II został uwolniony (zwolniono go


ostatecznie po zwycięstwie Anglików nad Francuzami w bitwie
pod Poitiers we wrześniu 1356 roku), w zamian za obietnicę
gigantycznego okupu, który — jak się okazało — był ponad
możliwości szkockiego skarbu (Szkocja miała zapłacić ogrom-
na sumę 100 tys. marek) 1 .Rozłożono go na dziesięć rat, ale
jako gwarancję spłaty Szkoci musieli wydać dwudziestu trzech
zakładników, synów największych szkockich rodów.
Pod koniec panowania Dawida II pojawił się znowu problem
sukcesji. Dwa j e g o małżeństwa były bezdzietne. Mający
prawo do sukcesji Robert Steward nie cieszył się zaufaniem
Dawida od czasu bitwy pod Neville's Cross, podczas której
nie przyszedł mu z pomocą w chwili największego niebez-
pieczeństwa. W 1363 roku Dawid, pozostający wówczas
w dobrych stosunkach z Edwardem III, zaproponował nawet,
aby tron szkocki objął po nim król Anglii lub któryś z jego
synów, w zamian za zrzeczenie się przez Anglików okupu.
Układ ten wzbudził gniew prawowitego następcy Roberta
Stewarda i popierających go wielmożów, a następnie został
odrzucony przez szkocki parlament.
Kiedy 22 lutego 1371 roku Dawid II umarł na zamku
edynburskim, korona szkocka zgodnie z ustaleniami dokona-
nymi jeszcze za życia Roberta Bruce'a, przeszła na j e g o
wnuka (po kądzieli) Roberta Stewarda. Jako Robert II
(1371-1390) stał się on w ten sposób założycielem dynastii
Stewartów (później Stuartów). Dzieje tej dynastii obejmują
ponad trzysta lat i są pełne wielkich, często tragicznych
wydarzeń. Za panowania pierwszych Stuartów stosunki z połu-
dniowym sąsiadem pozostawały na ogół wrogie. Wojna na
granicy z Anglią toczyła się niemal bez przerwy, z mniejszym
jednak niż dawniej natężeniem. Wojna Dwóch Róż

1
D a w i d II spłacał o k u p p r z e z całe ż y c i e , ale i tak udało mu się spłacić
t y l k o 3/4 całej s u m y . P i e n i ą d z e na o k u p p o c h o d z i ł y g ł ó w n i e z podatków
nałożonych na mieszczaństwo, co p r z y c z y n i ł o się d o rozwoju tej klasy
społecznej.
195

(1455-1485) dała Szkotom okazję do wypadów na południe


i odzyskania wszystkich ziem opanowanych przez Anglików.
Mimo rozlicznych walk, ostatecznej utraty Berwick nad Tweed
(1482) i wielu klęsk w polu (Flodden 1513, Solway Moss
1542, Pinkie 1547) Szkoci nie musieli już toczyć tak rozpacz-
liwych wojen w obronie swej niepodległości. Niepowodzeniem
zakończyła się też próba podporządkowania sobie Szkocji
przez angielskich władców z dynastii Tudorów, Henryka VIII i
j e g o córkę Elżbietę I (słynny konflikt pomiędzy Elżbietą a
Marią Stuart).
Niespełna 300 lat po Bannockburn, po bezpotomnej śmierci
królowej Elżbiety I w 1603 roku, przedstawiciel dynastii
szkockiej w osobie syna Marii Stuart Jakuba VI (w Anglii
panował jako Jakub I), zasiadł na wspólnym tronie Anglii
i Szkocji, dając początek unii personalnej między obydwoma
krajami. Złośliwi Szkoci byli ciekawi, ile razy Edward I,
„Młot Szkotów", przewrócił się tego dnia w grobie.
BIBLIOGRAFIA

Alias dawnych cywilizacji. Oficyna Wydawnicza MAK, Wrocław 2001.


B a r r o w G. W. S., Kingship and Unit: Scotland 1000-1306,
University of Stirling 1981.
B r o w n Allen R., Historia Normanów, W y d a w n i c t w o Marabut,
Gdańsk 1996.
C o s t a i n Thomas, The Three Edwards, Doubkeclay and Co. Inc.,
Garden City, New York 1958.
D u p u y Ernest R., D u p u y N. Trevor, Historia wojskowości
Starożytność-Średniowiecze, Dom W y d a w n i c z y Bellona i Oficyna
Wyd a w ni cz a Rytm, Warszawa 1999.
D u p u y Ernest R., D u p u y N. Trevor, The Encyclopedia of Military
History, Macdonald, London 1970.
E g g e n b e r g c r David, A Dictionary of Battles, George Allen and
Unwin Ltd., London 1968.
F e a t h e r s t o n e Donald, Warriors and Warfare in Ancient and
Medieval Times, Constable and Co. Ltd, London 1997.
F i s h e r Andrew, William Wallace. John Donald, Edinburgh 1988.
F u l l e r John, The Decisive Battles of the Western World, vol. 1,
Eyre and Spottiswoode, London 1954.
G ą s s o w s k i Jerzy, Mitologia Celtów, W y d a w n i c t w o Artystyczne
i Filmowe, Warszawa 1987.
G r a n t A., Independence and Nationalhood. Scotland 1306-1469,
University of Stirling 1984.
G r e e n Howard, Great Mulitary Battles, Leo Cooper Ltd, London
1971.
197

G u n n M. Robert, Scottish Origin...up to William Wallace, Scottish


History from ScotwebJhtml.
K ę d z i e r s k i Jerzy, Dzieje Anglii do 1485 r., Zakład Narodowy
im. Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 1966.
K w a ś n i e w i c z Włodzimierz, 1000 słów o broni białej i uzbrojeniu
ochronnym. W y d a w n i c t w o MON. Warszawa 1981.
L a f f i n John, Scotland the Brave. London 1974.
M a c k i e R., A Short History of Scotland, 1962.
M c K i s a c k May, The Fourteen Century 1307-1399, Oxford at the
Clarendon Press. Oxford.
P o w i e k e Maurice, The Thirteen Century 1216-1307, Oxford at
the Clarendon Press, Oxford.
R e g a n Geoffrey, Błędy militarne, Vasco International. Warszawa
1992.
T e l f e r Glen, William Wallace: Scots Life. Argyll Publishing,
Glendaurel 1995.
Z a b i e g a l i k Stefan, Historia Szkocji, W y d a w n i c t w o DJ, Gdańsk
2000.
Z i n s Henryk, Historia Anglii, Zakład Narodowy im. Ossolińskich,
Wrocław 1979.
WYKAZ ILUSTRACJI

Celtycki wojownik z Brytanii


Żołnierze rzymscy w Brytanii
Zachowane fragmenty Wału Hadriana
W o j o w n i k piktyjski
Makbet
Bitwa pod Hastings
Bitwa średniowieczna
Łucznicy angielscy
Edward I
Dawid I i Malcolm IV
Dawid II ściska rękę Edwardowi III
Koronacja Aleksandra III
Jan Balliol składa hołd Edwardowi I
Edward I podczas oblężenia Berwick
William Wallace w drodze na egzekucję
Pomnik Wallace'a pod Stirling
Robert Bruce
Roben I Bruce z żona Izabelą Mar
Bitwa pod Bannockburn
Edward III
Pomnik Wallace'a w Aberdeen
Pomnik Roberta Bruce
Celtycki wojownik z Brytanii

Żołnierze rzymscy w Brytanii

Zachowane fragmenty Wału Hadriana


Wojownik piktyjski Makbet

Bitwa pod Hastings


Bitwa średniowieczna

Łucznicy angielscy

Edward I
Dawid I i Malcolm IV

Dawid II ściska rękę Edwardowi III Koronacja Aleksandra III


Jan Balliol składa hołd Edwardowi I

Edward I podczas oblężenia Berwick


William Wallace w drodze na egzekucję

Pomnik Wallace'a
pod Stirling
Robert Bruce

Robert I Bruce z żoną Izabelą Mar

Bitwa pod Bannockburn


Edward III

Pomnik Wallace'a w Aberdeen

Pomnik Roberta Bruce


SPIS TREŚCI

Wstęp 3
Walka o koronę Szkocji 6
Zarys dziejów Szkocji do drugiej połowy XIII wieku 17
Pierwsza w o j n a o niepodległość Szkocji 67
Powstanie Williama Wallace'a 83
William Wal lace 83
Slirling Bridge 90
Falkirk 102
Dalsze losy i śmierć Wallace'a 112
Robert Bruce 116
Droga do Bannockburn 134
Anglia pod rządami Edwarda II 134
Armie przeciwników 141
Bannockburn — dzień pierwszy — 23 czerwca 1314 roku 153
Bannockburn — dzień drugi — 24 czerwca 1314 roku 165
Odrodzenie państwa szkockiego 179
Zakończenie 190
Bibliografia 196
Wykaz ilustracji 198

You might also like