Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 153

HISTORYCZNE BITWY

ROBERT SZCZĘŚNIAK
KŁUSZYN 1610

Dom Wydawniczy Bellona


Warszawa 2004
Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich
książek za zaliczeniem pocztowym z 20-procentowym rabatem od
ceny detalicznej.
Nasz adres:
Dom Wydawniczy Bellona
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
tel.: 620-27-01 (Dział Wysyłki)
infolinia: 0-801-12-03-67
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Bartłomiej Drejewicz
Redaktor. Kazimierz Cap
Korektor: Teresa Kępa

© Copyright by Robert Szczęśniak, Warszawa 2004


© Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2004

Druk i oprawa: WDG Drukarnia w Gdyni Sp. z o.o.


ul. Sw. Piotra 12, 81-347 Gdynia
tel. (58) 660-73-10, tel./fax (58) 621-68-51

ISBN 83-11-09785-2
WSTĘP

Stoczona 4 lipca 1610 r. bitwa pod Kłuszyncm przeszła do


historii jako jedno z wielkich zwycięstw oręża polskiego.
Bitwa ta zasługuje na szczególną uwagę z dwóch powodów.
Po pierwsze, zwycięstwo hetmana Stanisława Żółkiewskiego
nad kilkakrotnie liczniejszą armią cara Wasyla Szujskiego
stanowi klasyczny przykład wysokiego poziomu polskiej
sztuki wojennej. Po drugie, sukces ten z powodu efektu
politycznego, jaki wywołał, stawia wiktorię kłuszyńską
w rzędzie tych bitew, które decydowały o losach kampanii,
kraju, dynastii. Jednak cień na to zwycięstwo rzucają nader
skromne, jak na poczynione nakłady, skutki późniejsze.
Podobnie jak w przypadku innych wielkich polskich zwy-
cięstw (Grunwald 1410, Kircholm 1605, Wiedeń 1683), nie
zostało ono należycie wykorzystane.
Bitwa kłuszyńska była pokłosiem wydarzeń w państwie
moskiewskim, które miały miejsce po śmierci cara Iwana
Groźnego. Jego nieobliczalna polityka sprawiła, że kraj
pogrążył się w długotrwałym kryzysie politycznym i społecz-
nym, pogłębionym przez klęski elementarne. Stan ten uległ
dalszemu pogorszeniu, gdy ze zgonem jego synów wygasła
dynastia Rurkowiczów. Walki stronnictw bojarskich oraz
poczynania różnej proweniencji samozwańców pogłębiły chaos
4

w państwie moskiewskim. Zygmunt III, licząc na wzmocnienie


swojej pozycji w zabiegach o odzyskanie korony szwedzkiej,
włączył się w szereg wydarzeń zachodzących za wschodnią
granicą państwa polsko-litewskiego: popierał nieoficjalnie
Dymitra I Samozwańca, a następnie zaangażował siły Rze-
czypospolitej w otwarty konflikt ze wschodnim sąsiadem.
Wojna, która miała być tylko krótkotrwałym starciem,
mimo zwycięstwa hetmana Żółkiewskiego pod Kłuszynem,
trwała blisko dziewięć lat. Przyniosła Rzeczypospolitej,
poza odzyskaniem Smoleńska, Siewierszczyzny, Czernicho-
wszczyzny, ogromny dług państwa wobec wojska, plagę
konfederacji wojskowych, których żołnierze, domagając
się zapłaty, niszczyli własny kraj, oraz bierność na innych
arenach polityki zagranicznej (wojna trzydziestoletnia, kon-
flikt z Turcją i Szwecją, utrata Inflant, klęska w kampanii
cecorskiej).
Literatura dotycząca wielkiej smuty1 jest bardzo obfita,
a bodaj najpełniejszy jej wykaz w polskiej historiografii
przedstawili w ostatnich latach Andrzej Andrusiewicz i Woj-
ciech Polak 2. Jednak w dotychczasowej literaturze zagadnienia
militarne zazwyczaj znajdują się w cieniu wydarzeń politycz-
nych i społecznych. Niniejsza praca ma na celu choć w mini-
malnym stopniu zmienić ten stan rzeczy.
Historykowi podejmującemu obecnie temat bitwy kłuszyń-
skiej jest niezmiernie trudno dodać nowe elementy do dotych-
czasowego stanu badań. Jest to spowodowane tym, że baza
źródłowa została już praktycznie wykorzystana, choć nie
możemy wykluczyć, że jeszcze gdzieś w archiwach znajdują
się materiały do interesującego nas tematu, czekające na

1
W historiografii rosyjskiej nazwa okresu 1605-1613. gdy wojna domowa
oraz interwencja polska i szwedzka spowodowały krytyczną sytuację państwa
moskiewskiego.
2
A. Andrusiewicz 1990; A. Andrusiewicz. Dzieje wielkiej smuty, Katowice 1999;
W. Polak. O Kreml i Smoleńszczyznę. Polityka Rzeczypospolitej wobec Moskwy w
latach 1607-1612. Toruń 1995.
5

odkrycie. Mimo obfitego materiału źródłowego jak do tej pory


wiktoria kłuszyńska nie doczekała się odrębnej monografii.
Pierwszym studium, które oparte na materiale źródłowym
opisywało wydarzenia dotyczące oblężenia Smoleńska i bitwy
pod Kłuszynem, jest praca Konstantego Górskiego 3. Studium,
oparte w głównej mierze na pamiętnikach Stanisława Żół-
kiewskiego i Samuela Maskiewicza, jest wiernym opisem
faktów, które podają obaj pamiętnikarze.
W okresie międzywojennym, na łamach wojskowego mie-
sięcznika „Bellona" ukazał się artykuł Franciszka Kudelki,
dotyczący samej bitwy4 . Artykuł ten jest fragmentem większej
pracy, która z powodu śmierci autora nie została wydana
drukiem. Autor, opierając się na pamiętnikach Stanisława
Żółkiewskiego, Samuela Maskiewicza, Mikołaja Marchockiego
oraz pracy Stanisława Kobierzyckiego, barwnie i plastycznie
opisuje przebieg bitwy, jednak nie wychodzi poza ustalenia
Konstantego Górskiego. Wyjątkiem jest próba ustalenia do-
kładnego miejsca walk, jednak wnioski autora nie przyjęły się
w późniejszej literaturze przedmiotu.
W latach dziewięćdziesiątych w Wyższej Szkole Oficerów
Wojsk Zmechanizowanych im. Tadeusza Kościuszki we
Wrocławiu ukazał się skrypt autorstwa Franciszka Kusiaka
dotyczący bitwy kłuszyńskiej 5 . Praca ta jest oparta na dotych-
czasowej literaturze, głównie na artykule Franciszka Kudelki,
i nic nowego nie wnosi do tematu.
Niniejsza praca jest w głównej mierze oparta na pamięt-
nikach Stanisława Żółkiewskiego, Samuela Maskiewicza
i Mikołaja Marchockiego 6. Prace te wzajemnie się uzupeł-

1
K. G ó r s k i. Oblężenie Smoleńska w latach 1609-1611 i bitwa pod
Kłuszynem, „Przewodnik Naukowy i Literacki", t. 23, 1895.
4
F. K u d e l k a , Bitwa pod Kłuszynem, Bellona nr 6, 1920.
5
F. K us i ak, Bitwa pod Kłuszynem 1610 roku, Wrocław 1992.
6
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres wojny moskiewskiej, oprac. J.
Maciszewski. Warszawa 1966; M. M a r c h o c k i , Pamiętnik wojny
moskiewskiej [w:] Moskwa w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i
oficerów garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1610-1612, wybór i oprac.
6

niają. Pamiętnik hetmana, ojca wiktorii kłuszyńskiej, w pe-


wien sposób rozczarowuje historyka wojskowości, ponieważ
zawarty w nim opis bitwy jest niezwykle lakoniczny
i pozostawia wiele niejasnych kwestii, które wyjaśnić
mógłby tylko wódz naczelny armii. Pamiętnik Maskiewicza,
posiadającego umiejętność obserwacji i drobiazgowego
opisu, zawiera wiele szczegółów, których nie znajdziemy
w pracy hetmana. Wspomnienia Marchockiego, choć rów-
nież lakonicznie opisują bitwę, stanowią doskonałe uzupeł-
nienie pozostałych dwóch relacji. Wiele dodatkowych
i cennych informacji dostarczyły również: pamiętnik Józefa
Budziły, Anonimowa relacja o bitwie pod Kłuszynem,
Diariusz drogi Króla JM (...) oraz kronika Pawła Piasec-
kiego i praca Stanisława Kobierzyckiego 7 .
Cennym uzupełnieniem pamiętników jest korespondencja,
jaką prowadził hetman, dostojnicy państwowi oraz anonimowe
osoby, których listy dotrwały do czasów współczesnych 8.
Niewielkim uzupełnieniem źródeł polskich są źródła mo-
skiewskie oraz te, które są autorstwa cudzoziemców znaj-
dujących się podczas opisywanych wydarzeń w państwie

M. Kubala, T. Ściężor, bm., 1995; S. M a s k i e w i c z , Pamiętnik [w:]


Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Mackiewiczów, oprac.
A. Sajkowski, red. i wstęp W. Czapliński, Wrocław 1961.
7
J. B u d z i ł o , Historia Dymitra Fałszywego [w:] Moskwa w rękach
Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów garnizonu polskiego w Moskwie
w latach 1610-1612, wybór i oprac. M. Kubala, T. Ściężor, bm., 1995;
Anonimowa relacja o bitwie pod Kłuszynem [w:] Wypisy źródłowe do historii
polskiej sztuki wojennej, oprac. Z. Spieralski. J. Wimmer, z. 5, Warszawa
1961; Diariusz drogi Króla JMC Zygmunta III od szczęśliwego wyjazdu
z Wilna pod Smoleńsk w roku 1609 a die 18 augusta i fortunnego powodzenia
lat dwie do wzięcia zamku Smoleńska w roku 1611, oprac. J. Byliński,
Wrocław 1995; S. K o b i e r z y c k i , Historia Vladislai. Poloniae et Sueciae
Principis (...) usque ad exscessum Sigismundi III, Gdańsk 1655; P. P i a s e c k i.
Kronika Pawła Piaseckiego biskupa przemyskiego, Kraków 1870.
8
Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd.
A. Bielowski, Lwów 1861. Część listów znajduje się w źródłach rękopiśmien-
nych, których wykaz zawarty jest w bibliografii znajdującej się na końcu pracy.
7

moskiewskim. Źródła moskiewskie z oczywistych względów


albo pomijały bitwę pod Kłuszynem milczeniem, albo przed-
stawiały o niej jedynie krótkie wzmianki, przy czym wszystkie
te relacje są bardzo tendencyjne, ponieważ jako powód porażki
podają zdradę oddziałów cudzoziemskich 9 .
Z pamiętników cudzoziemców, będących w Moskwie pod-
czas opisywanych wydarzeń, w pracy wykorzystano wspo-
mnienia Konrada Bussowa, Martina Beara, Piotra Per-
sona i Piotra de la Ville l0. Prace dwóch pierwszych
autorów mają bardzo podobną treść, ponieważ Martin Bear,
będąc zięciem Konrada Bussowa, był pierwszym
redaktorem jego pracy. Obaj pamiętnikarze podtrzymują
zdanie autorów moskiewskich, że porażka pod Kłuszynem
nastąpiła z winy żołnierzy cudzoziemskich. Odmiennego
zdania jest Piotr Person, który twierdzi, że oddziały
cudzoziemskie walczyły niezwykle dzielnie i były bliskie
sukcesu, ale ucieczka części oddziałów moskiewskich i
bierność pozostałych doprowadziły do porażki. Relacja Piotra
de la Ville, który podczas bitwy był chory i przebywał
w Pogorełoje Gorodiszcze, podaje niewiele szczegółów
dotyczących walk, dlatego jest mało przydatna.
9 Nowyj letopisiec [w:] Polnoe sabranie niskich lelopisiej. t. XIV.
Moskwa 1965; Powiest kniazia Iwana Michajłowicza Katyriewa-Rostowskiego
w wtoroj redakcji [w:] Russkaja Istoriczeskaja Biblioteka Izdawaemaja
Archeograficzeskoju Kommisju. t. XIII. S. Petersburg 1909; Razriadnyje
zapisy za smutnoe wremja (7113-7121 g.) [w:l Ćtenija w Impieratorskom
Obśćestwie Istorii i Driewnostiej Rossijskich pri Moskowskom Uniwersitietie,
t. II. III, Moskwa 1907; P. M u c h a n o w. Rukopis Filareta, patriarchi
moskowskiego i wsiej Rusi, Moskwa 1937.
10
M. B e a r . Moskowskij lietopis (w:J Skazania sowotniernikow o Dymitre
Samozwance, wyd. N. Ustrialow, t. I. S. Petersburg 1837; K. B u s s o w ,
Moskowskaja Chronika. wyd. I. I. Smirnow. Moskwa-Leningrad 1961; Piotr
P i e t r i e j de J e r l e z u n d a (Peer Person), lstoria o Wielkom Kniażestwie
Moskowskom [w:] Ćtenija w Impieratorskom Obśćestwie Istorii i Driewnostiej
Rossijskich pri Moskowskom Uniwersitietie. t. II. III, Moskwa 1866; P. de
la V i 11 e. Krótka opowieść o tym co się wydarzyło w Moskwie od
panowania Iwana III do Szujskiego, [w:] K. S i e n k i e w i c z . Skarbiec
historii Polski. t I. Paryż 1839.
8

Tak jak wspomniano na wstępie, liczba opracowań


dotyczących wielkiej smuty jest bardzo duża, ale tylko
w niektórych pracach możemy znaleźć obszerny opis
zmagań pod Kłuszynem. Jako pierwszy w swej pracy
o Zygmuncie III szerzej opisał starcie pod Kłuszynem
Julian Ursyn Niemcewicz 11.
Przed drugą wojną światową trochę miejsca bitwie kłuszyń-
skiej w swoich pracach poświęcili Aleksander Hirschberg
i Kazimierz Niedzielski 12 . Obie prace, doskonale napisane
i udokumentowane, omawiają w miarę szczegółowo działania
dyplomatyczne i militarne przed konfliktem polsko-moskiew-
skim i w jego trakcie. Praca Aleksandra Hirschberga w inte-
resującym nas temacie jest oparta w głównej mierze na
źródłach już wykorzystanych wcześniej. Autor polemizuje
w kilku kwestiach, dotyczących głównie liczebności wojsk,
z pracą Konstantego Górskiego.
Opisu wiktorii kluszyńskiej nie mogło zabraknąć w pracach,
które przedstawiają dzieje oręża polskiego na przestrzeni
wieków. Prace takich autorów, jak: Tadeusz Korzon, Tadeusz
Nowak, Jan Wimmer, Janusz Sikorski, są opracowaniami
chętnie czytanymi przez miłośników historii wojskowości l3 .
Również w biografiach Stanisława Żółkiewskiego, pióra
Antoniego Prochaski, Jerzego Besali i Leszka Podhorodec-
kiego, nie mogło zabraknąć wzmianki o tym najważniejszym

11 J. U. N i e m c e w i c z, Dzieje panowania Zygmunta III, t. II. Warszawa


1819.
12 A. H i r s c h b e r g , Maryna Mniszchówna, Lwów 1927; K. N i e -
d z i e l s k i , Pod Smoleńskiem i Moskwą temu lat 300. Kartka z dziejów
1609-1612. Warszawa 1911.
13
T. K o r z o n , Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. I, Lwów 1923;
T. N o w a k , J. W i m m e r , Dzieje oręża polskiego do roku 1793, Warszawa
1968; J. S i k o r s k i, Zarys historii wojskowości powszechnej do końca XIX w.,
Warszawa 1975; J. W i m m e r , Historia piechoty polskiej do roku 1864,
Warszawa 1978; Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, pod red.
J. Sikorskiego, t. I, Warszawa 1965.
9

zwycięstwie hetmana w całej jego karierze wojskowej 14 .


Książka Antoniego Prochaski, mimo że obszerna, sprawy
moskiewskie traktuje dość skrótowo. Zarzucić jej można
również brak krytycyzmu wobec poszczególnych posunięć
hetmana. Biografia Żółkiewskiego autorstwa Jerzego Besali
jest ciekawie napisana, ale oparta wyłącznie na źródłach
drukowanych i ma charakter popularnonaukowy. Podobnie
rzecz się ma z pracą Leszka Podhorodeckiego. Natomiast
w innej pracy tego autora, która przybliża czytelnikowi
sławne bitwy oręża polskiego, opis bitwy kłuszyńskiej jest
jedynie wierną kopią wniosków, jakie autor zawarł w biografii
hetmańskiej 15.
Omówienie tematu w literaturze rosyjskiej należy rozpo-
cząć od klasycznego dzieła Mikołaja Karamzina. Pisana
z pozycji dworskiego historiografa carskiego i oparta
w interesujących fragmentach na dziele Juliana Ursyna
Niemcewicza, praca zachowała do dziś walory naukowe,
jednak niewiele nowego wnosi do tematu l6. Podobnie ma
się sprawa z obiektywną i solidną wielotomową pracą
Siergieja Sołowiewa 17. Bogato udokumentowana, choć
pisana z pozycji wybitnie antypolskiej, jest książka ukraińs-
kiego historyka Mikołaja Kostomarowa l8 . Wymienić też
należy pracę Dymitra Buturlina, który zajmował się bada-
niem dziejów wojen prowadzonych przez Rosję w XVII
i XIX w. Nie mogło więc u niego zabraknąć pozycji
14 A . P r o c h a s k a , Hetman Stanisław Żółkiewski, Warszawa
1927; L. P o d h o r o d e c k i , Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988; J. B e
s a l a , Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988.
15
L. P o d h o r o d e c k i, Sławne bitwy Polaków. Warszawa 1997.
16
M. K a r a m z i n . Historia państwa rosyjskiego, przeł. G. Buczyński,
t. XII. Warszawa 1830.
17
S. S o ł o w i e w, Istorija Rossii adrewniejszych wremien, t. VIII, Moskwa
1866.
18M. K o s t o m a r o w, Smutnoe wremja moskowskogo gosudarstwa
w naczale XVII w. (1604-1614), t. II. S. Petersburg 1868.
10

dotyczącej wielkiej smuty l9 . Zaznaczyć w tym miejscu


należy, że obaj autorzy opierali się w głównej mierze przy
opisywaniu bitwy kłuszyńskiej na źródłach polskich.
W przeciwieństwie do wcześniej wymienionych autorów,
Ewgenij Razin zawyżył do granic nieprzyzwoitości liczeb-
ność sił polskich, a zaniżył liczbę wojsk moskiewskich 20.

19
D. B u t u r l i n, Istoria smutnogo wremieni w Rossii w naczale XVII
w., t. II, III, S. Petersburg 1841-I846.
20
E. R a z i n, Historia sztuki wojennej, t. II, III. Warszawa 1964.
GENEZA KONFLIKTU

SYTUACJA W PAŃSTWIE MOSKIEWSKIM


OD ROKU 1584 DO ROKU 1609

Korzenie konfliktu Rzeczypospolitej z Moskwą sięgają końca


XIV wieku, kiedy to Polska, zawierając unię z Wielkim
Księstwem Litewskim, została wciągnięta w orbitę wschodniej
polityki Litwy. Głównym rywalem państwa litewskiego w jedno-
czeniu ziem ruskich było Wielkie Księstwo Moskiewskie.
Począwszy od roku 1487, obydwa państwa znajdowały się
w stanie permanentnego konfliktu. Już wówczas odnawiające się
co kilka lub kilkanaście lat działania militarne zwykle kończyły
się niekorzystnie dla Litwy (wspieranej przez Polskę). Wynikiem
tego była utrata przez Wielkie Księstwo Litewskie znacznych
terenów pogranicznych — Smoleńszczyzny, z kluczową twier-
dzą Smoleńskiem, Siewierszczyzny, Czernichowszczyzny. Do
roku 1569 nie istniała potencjalna groźba konfliktu terytorialnego
między Polską a Moskwą, ponieważ stan posiadania Korony
Polskiej nie wchodził w kolizję z centralistycznymi dążeniami
państwa moskiewskiego. Jednak, gdy w przeddzień podpisania
unii lubelskiej w skład Korony włączono Wołyń i Ukrainę,
Polska została bezpośrednio wciągnięta w spory z Moskwą 1 .
1
Przejawem tego było odmawianie władcom moskiewskim tytułu cara
Wszechrusi, który kolidował z tytułem księcia ruskiego królów polskich.
12

Po wkroczeniu Iwana Groźnego do Inflant w roku 1577


rozpoczął się kolejny okres walk. Dzięki trzem kampaniom,
które z rozmachem zaplanował i przeprowadził król Stefan
Batory w latach 1578-1581, wojna zakończyła się pod-
pisaniem korzystnego dla Rzeczypospolitej rozejmu w Jamie
Zapolskim. Jednak po upływie ponad ćwierć wieku między
Rzecząpospolitą a państwem moskiewskim ponownie rozpo-
częła się długotrwała i krwawa wojna, której źródłem było
spiętrzenie się różnego rodzaju konfliktów wewnętrznych
i zewnętrznych.
Po śmierci Iwana Groźnego, w marcu 1584 roku, państwo
moskiewskie stanęło w obliczu poważnego kryzysu politycz-
nego i gospodarczego. Osłabiony i zrujnowany wojnami
i polityką opriczniny* kraj potrzebował szybkich reform.
Następcy Iwana Groźnego — jego syn Fiodor i bojar Borys
Godunow — nie byli w stanie zapanować nad pogłębiającym
się w Moskwie kryzysem. Walki frakcji bojarskich o władzę
oraz bunty chłopów i ludności posadzkiej, nadmiernie ob-
ciążonych powinnościami wobec cara, pogłębiały chaos. Miary
nieszczęść państwa moskiewskiego dopełniły klęski elemen-
tarne, które wywołały falę straszliwego głodu. Nic więc
dziwnego, że w tak trudnej sytuacji przybierały na sile
pogłoski o cudownym ocaleniu carewicza Dymitra.

* Opricznina — wprowadzony przez Iwana IV Groźnego system rządów,


mający na celu złamanie opozycji bojarskiej i centralizację władzy carskiej,
obowiązywał w państwie moskiewskim w latach 1565-1572. Charakteryzował
się utworzeniem oddzielnego dworu i wojska (korpus opriczników) oraz
wydzieleniem z obszarów państwa terenów zarządzanych bezpośrednio przez
dwór monarszy, skąd wysiedlono bojarów. W skład instytucji opriczniny
weszli przedstawiciele warstwy społecznej niebojarskiej, głównie tzw. ludzie
służebni. Wprowadzenie opriczniny dzieliło faktycznie państwo moskiewskie
na dwa państwa, podlegające osobnym rozporządzeniom carskim. Spowodo-
wało to anarchię wewnętrzną w państwie, który to proces zaostrzył się
w wyniku okrucieństw i represji stosowanych przez opriczników, co w końcu
doprowadziło do ruiny i słabości militarnej państwa moskiewskiego. Opricz-
nina została formalnie rozwiązana w 1572 r.
13

Najmłodszy syn Iwana Groźnego w momencie śmierci ojca


był dzieckiem. Z rozkazu Godunowa wraz z matką i dworem
został wysłany do Uglicza, gdzie w niejasnych okolicznościach
zginął. O spowodowanie śmierci carewicza opozycja bojarska
oskarżyła Godunowa, który tym sposobem miał pozbyć się
konkurenta do tronu. Jednak niedługo po wydarzeniach uglickieh
pojawiły się pogłoski, według których carewicz uniknął zguby
i w bezpiecznym miejscu przygotowuje się do odzyskania władzy.
W połowie października 1603 roku na dworze książąt
Wiśniowieckich w Brahimiu pojawił się młodzieniec podający
się za nieżyjącego carewicza. Jego tożsamości zapewne już
nigdy nie poznamy, ale historycy są zgodni co do tego, że
owym młodzieńcem był najprawdopodobniej zbiegły mnich
Grigorij Otrepiew2. Według wszelkiego prawdopodobieństwa
za „wskrzeszeniem" Dymitra stała opozycja bojarska z Roma-
nowymi na czele3. Protektorzy Dymitra zorientowawszy się,
że ma on szerokie rzesze zwolenników w państwie moskiew-
skim, rozpoczęli starania o poparcie dla niego wśród elity
politycznej Rzeczypospolitej. Niebawem „carewicza" poparł
wojewoda sandomierski Jerzy Mniszech. Niedługo późnej
sprytnemu młodzieńcowi udało się pozyskać także jezuitów,
wówczas bardzo wpływowych w Polsce, oraz Stolicę Apostol-
ską w osobie nuncjusza papieskiego Claudio Rangoniego.
Zygmunt III, początkowo nieprzychylny całemu przedsię-
wzięciu, niebawem jednak zmienił zdanie i potajemnie zezwolił
popierającym Dymitra magnatom werbować wojsko, a także
przekazał mu za pośrednictwem Jerzego Mniszecha 4000 zł 4 .
Negatywne stanowisko wobec całej sprawy zajęli niemal

2 R. S k r y n n i k o w , Samozwancy w Rossii w naczale XVII w., Grigorji


Otrepiew, Nowosybirsk 1987. Por. D. C z e r s k a , Dymitr Samozwaniec.
Wrocław 1995, s. 28.
3
Z. W ó j c i k , Dzieje Rosji 1533-1801, Warszawa 1971, s. 72: R. G.
S k r y n n i k o w , Borys Godunow, Moskwa. 1978, s. 155.
4
Potajemne rozmowy podczas jego pobytu w Krakowie prowadził pisarz
wielki litewski Maciej Wojna. Z. W ó j c i k, op. cit., s. 76.
14

wszyscy urzędnicy i senatorowie Rzeczypospolitej na czele


z kanclerzem i hetmanem wielkim koronnym Janem Zamoys-
kim. Również szlachta w mniej lub bardziej ostrym tonie
wypowiedziała się przeciwko sprawie „carewicza" 5.
W październiku 1604 roku rzekomy Dymitr wkroczył na
terytorium państwa moskiewskiego 6 . Po pierwszych sukcesach
pretendent do korony carskiej poniósł jednak porażkę. 31
stycznia 1605 roku pod Dobryniczynaini opodal Siewska,
uszczuplona odejściem większej części posiłkujących ją Pola-
ków, armia Samozwańca poniosła druzgocącą klęskę. Gdy już
myślano, że nastąpił koniec całego przedsięwzięcia, nie-
spodziewanie 23 kwietnia 1605 roku zmarł Borys Godunow 7 .
Po nim tron carski objął jego syn Fiodor, jednak na początku
czerwca został obalony, a w parę dni później wraz z matką
zamordowany. 30 czerwca Dymitr triumfalnie wkroczył do
Moskwy, a 31 lipca został koronowany na cara. Niemal
natychmiast przeciwko nowemu carowi zaczęli intrygować ci
sami ludzie, którzy prawdopodobnie przygotowali go do roli
„carewicza" i w pewnym sensie przyczynili się do objęcia
przez niego władzy 8. Na ich czele stał Wasyl Szujski.
27 maja 1606 roku, o świcie w Moskwie wybuchła rewolta,
w trakcie której Dymitr został zabity. Wraz z nim zginęło
około 500 Polaków, którzy przybyli na wesele Dymitra
i Maryny Mniszchówny, które odbyło się 17 maja9. Najbardziej
znaczni z gości, w tym oficjalni posłowie Zygmunta III:
kasztelan małogoski Mikołaj Oleśnicki i starosta wieliski
Aleksander Gosiewski, dzięki szybkiej interwencji bojarów,
obawiających się reakcji Rzeczypospolitej, ocaleli. Ocalonych

5
J. M a c i s z e w s k i , Polska a Moskwa 1603-1618. Opinie i
stanowisko szlachty polskiej, Warszawa 1968, s. 57, 65.
6
D . C z e r s k a , Borys Godunow, s. 226, 227; A. H i r s c h b e r g , Dymitr
Samozwaniec, Lwów 1890, s. 71.
7 Powszechnie uważa się. że prawdopodobnie został otruty. D. C z e r s k a ,

Dymitr, s. 12, 13; A. Andrusiewicz twierdzi, że przyczyną śmierci mogła być


silna miażdżyca żył, A. A n d r u s i e w i c z , Dzieje wielkiej smuty, s. 209.
8
Z. W ó j c i k, op. cit., s. 78. 80.
9 A. H i r s c h b e r g, Dymitr Samozwaniec, s. 269.
15

Polaków internowano, a następnie rozesłano do różnych


miast w głębi państwa moskiewskiego. 29 maja Duma
bojarska obwołała carem Wasyla Szujskiego. Jego pozycja
w państwie była słaba. Nowy car miał przeciwko sobie
silną opozycję bojarską oraz rzesze poddanych niezado-
wolonych z jego wyboru. Kraj pogrążał się w chaosie,
który spowodowany był licznymi rozruchami wywołanymi
przez „cudownie uratowanych" samozwańców. Do najpo-
ważniejszych wystąpień doszło na Siewierszczyźnie. Tam
to w czerwcu 1606 roku niezadowolenie społeczne prze-
kształciło się w wielkie powstanie chłopskie pod wodzą
Iwana Bołotnikowa 10 . Po ponadrocznych walkach
wojskom carskim udało się stłumić powstanie, jednak to nie
oznaczało, że zakończyły się problemy Wasyla Szujskiego.
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, prawdziwą plagą pań-
stwa moskiewskiego stali się różnej proweniencji samo-
zwańcy. Jednak niewielu z nich zapisało się trwale na
kartach historii. Najbardziej znaną postacią został Dymitr II
Samozwaniec, zwany również Szalbierzem lub Tuszyńskim
Worem. Pojawił się w Starodubie w lipcu 1607 roku. Do
roli go przygotował i kierował jego krokami zaufany Dy-
mitra I — Mikołaj Miechowiecki. W wyniku szeroko
zakrojonej akcji propagandowej i werbunkowej w sierpniu
1607 roku w Starodubie zebrało się około 3000 żołnierzy,
na czele których Szalbierz wkroczył do państwa moskie-
wskiego 12 . Po jesiennych bezowocnych walkach z wojskami

10
Bołomikow głosił, żc występuje w imieniu „cudownie uratowanego cara
Dymitra". I. S m i r n o w , Powstanie Bołotnikowa 1606-1607, Warszawa
1965, s. 137, 138.
11 Na temat pochodzenia drugiego samozwańca są różne teorie. Jedni

twierdzili, że był to Maciej Wierowkin, pop z rodu bojarskiego. Inni uważali,


że był z pochodzenia Żydem. W każdym razie nie przypominał swojego
poprzednika ani pod względem wyglądu, ani obyczajów. J. U. N i e m -
c e w i c z , op. cit., t. II, s. 170, 171; M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 6;
M. K o s t o m a r o w, op. cit., t. II, s. 101; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek
i progres, s. 103.
12 S. P ł a t o n o w, Oczerki po istorii smuty w moskowskim gosudarstwie
16

carskimi, wzmocniony przybyłymi z Rzeczypospolitej posił-


kami, Dymitr II odszedł na leże zimowe pod Orzeł13. Okres
styczeń-maj 1608 roku Szalbierz spędził w Orle, skąd prowa-
dził ożywioną akcję propagandową i gdzie gromadził wojska.
Na początku maja 1608 roku armia Dymitra II ruszyła na
Moskwę. Siły główne drugiego samozwańca, pod dowódz-
twem księcia Romana Różyńskiego — pobiwszy armię cars-
ką, dowodzoną przez brata carskiego Dymitra Szujskiego,
w dwudniowej bitwie pod Bołochowcm (10-11 maja) — 24
czerwca podeszły pod Moskwę 14 . Wojska Szalbierza roz-
łożyły się obozem u zbiegu dwóch rzek: Moskwy i Tuszyna,
w pobliżu wsi Tuszyno. W parę dni później, 5 lipca, książę
Różyński, wykorzystując brak czujności w wojsku moskiews-
kim, zaatakował znajdujący się za rzeką Chodynką tabor
moskiewski. Wywiązała się bitwa, którą oddziały tuszyńskie
wygrały, ale zwycięstwo to okupiły znacznymi stratami15.
Niedługo później Dymitr odniósł kolejny sukces, tym razem
propagandowy. Na początku sierpnia, w myśl polsko-moskiew-
skiego rozejmu, zawartego 27 lipca 1608 roku, Wasyl Szujski
uwolnił pierwszą grupę osób zatrzymanych w państwie mos-
kiewskim po wydarzeniach majowych roku 1606. Wśród
uwolnionych znalazła się również Maryna Mniszchówna i jej
ojciec. Car doskonale zdawał sobie sprawę, że ich przejście do
obozu tuszyńskiego podniesie prestiż Szalbierza i jeszcze
bardziej uwiarygodni jego roszczenia do korony carskiej. Aby
zapobiec połączeniu się Maryny i Dymitra, orszak uwolnionych
obywateli Rzeczypospolitej eskortowało około 500 jeźdźców,
a w stronę granicy skierowano ich okrężną drogą. W obozie
tuszyńskim bardzo szybko dowiedziano się, że Maryna i jej
ojciec opuścili Moskwę. Dymitr rozesłał w różnych kierunkach
XVI-XVII g, Moskwa 1995, s. 231; S. S o ł o w i e w, op. cit., t. VII, s. 193.
13
A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 51; T. K o r z o n , op. cit., t. II, s. 153;
W. P o l a k , op. cit., s. 48.
14
Uderzenie sił głównych Szalbierza było wspomagane dywersyjnymi
działaniami pułku Aleksandra Lisowskiego, atakującego Moskwę od strony
wschodniej. A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 67.
15
M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 40-42; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 80.
17

podjazdy, których zadaniem było odnalezienie i sprowadzenie


wojewody sandomierskiego i jego córki do Tuszyna. Pod Białą
orszak z wojewodzianką został odnaleziony przez oddział
dowodzony przez Aleksandra Zborowskiego. Maryna praw-
dopodobnie już podczas drogi do obozu została poinformowana,
że „Dymitr", do którego jedzie, nie jest jej mężem 16. Pierwsze
spotkanie małżonków wypadło dość zimno, co nie uszło uwadze
zebranych osób i o czym rychło dowiedział się Wasyl Szujski.
Jednak kilkudniowe negocjacje między Jerzym Mniszchem
i Dymitrem, prowadzone za pośrednictwem starosty uświackiego
Jana Piotra Sapiehy, spowodowały, że Maryna zgodziła się
wjechać do obozu tuszyńskiego i zasiąść u boku Samozwańca 17 .
Latem 1608 roku wojska tuszyńskie zostały zasilone przez
nowe oddziały przybyłe z Rzeczypospolitej l8. Na jesieni 1608
roku w obozie tuszyńskim znajdowało się kilka tysięcy żołnierzy
polskich w służbie Tuszyńskiego Wora oraz liczne rzesze
Kozaków dońskich i zaporoskich 19. Dysponując znacznymi
siłami, wodzowie tuszyńscy przystąpili do zdobycia Moskwy

16
A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 41. Autor uważa, żc wojewoda san-
domierski przygotowywał córkę do nowej roli podczas drogi do Tuszyna, M.
Marchocki wskazuje na kniazia Wasyla Masalskiego jako tego, który
poinformował Marynę o oszustwie. M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 45.
17
W. P o 1 a k, op. cit., s. 55, 56.
18
A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 80, 84.
19 Bardzo trudno jest podać konkretne liczby, ponieważ przez cały

czas przez obóz Szalbierza przewijały się rzesze wojska, a liczby podawane
przez źródła zazwyczaj są zawyżone. M. Marchocki podaje, że w obozie
było 18 000 jazdy i 20000 piechoty. M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 45.
Rosyjscy historycy podają liczby takie same jak Marchocki. S. S o ł o w i e w,
op. cit., t. VII, s. 223; M. K o s t o m a r o w , op. cit.. t. II, s. 151. W
rękopisie Biblioteki Jagiellońskiej nr 102 k. 315, 316, zachował się
komput wojska Samozwańca opiewający na 21 380 żołnierzy. Podstoli
lwowski Stanisław Domaradzki po powrocie do Polski twierdził, że pod
sztandarami Samozwańca znajdowało się 30 000 obywateli
Rzeczypospolitej. A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 98. Natomiast Samuel
Maskiewicz twierdzi, że na terenie państwa moskiewskiego znajdowało się
do 40 000 Polaków. S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 119.
18

oraz rozszerzenia władzy Szalbierza w państwie moskiewskim.


Początkowo Dymitr nie wyraził zgody na szturm stolicy,
ponieważ uważał, że mieszkańcy sami otworzą bramy miasta,
jak to uczynili dwa lata wcześniej 20 . Gdy rachuby te zawiodły,
zdecydowano się na blokadę Moskwy, która trwała do marca
1610 roku i nie doprowadziła do opanowania stolicy 21 .
W tym samym czasie z Tuszyna kierowano w różne strony
państwa moskiewskiego oddziały, których dowódcy na wy-
znaczonym terenie przyjmowali władzę w imieniu Szalbierza.
Jeden z takich oddziałów, pod dowództwem starosty uświac-
kiego Jana Piotra Sapiehy, w sile 10 000 żołnierzy, w paź-
dzierniku 1608 roku podszedł pod mury monastyru Troicko-
-Siergiejewskiego (dzisiejszy Zagorsk) 22 . Klasztor ten był
ważnym punktem łączącym stolicę z jej północnymi prowinc-
jami, a dodatkowo ważnym centrum Kościoła prawosławnego,
słynącym z licznych skarbów23. Po trwających ponad rok
walkach o klasztor starosta uświacki został zmuszony przez
armię carską dowodzoną przez znakomitego wodza moskiew-
skiego Michała Skopina Szujskiego do zaprzestania oblężenia.
Bardzo trudna sytuacja Szujskiego zmuszała go do poszukiwa-
nia sojuszników poza granicami państwa. Najpoważniejszym
kandydatem okazał się król Szwecji Karol IX. Efektem prowa-
dzonych negocjacji było podpisanie w lutym 1609 roku

20
M. K a r a m z i n, op. cit., t. XII, s. 69; D. B u t u r l i n, op. cit., t. II, s. 120.
21
D. Buturlin twierdzi, że gdyby Polacy zdecydowali się na szturm
Moskwy na przełomie sierpnia i września 1608 roku, to stolica zostałaby
zajęta. D. B u t u r l i n, op. cit., t. II, s. 156.
22 J. P. S a p i e h a , Dzieje Marsa Krwawego, [w:] Moskwa w
rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów, s. 254. Rosyjscy
historycy za Awramem Palicynem podają, że Sapieha przyprowadził pod
klasztor 30 000 ludzi. A. P a l i c y n , Skazania. wyd. O. Dierżawinoj,
A. Kłosowoj. Moskwa-Leningrad 1955, s. 145; S. S o ł o w i e w, op. cit.,
t. VII, s. 234. Zwraca jednak uwagę, że z powodu ataku na inne grody
oraz wyprawy po żywność nie miał nigdy więcej niż 10 000 ludzi.
23 Opanowanie klasztoru miało bardzo ważne znaczenie dla blokady

Moskwy.
19

w Wyborgu traktatu szwedzko-moskiewskiego 24 . Na mocy


układu, który był ewidentnie wymierzony przeciwko Rzeczypos-
politej, na przełomie marca i kwietnia do Nowogrodu przybyło
około 15 000 żołnierzy szwedzkich i najemników z Francji,
Szkocji, Niemiec i Anglii. Natomiast wódz moskiewski, młody,
ale niezwykle zdolny Michał Skopin Szujski, zebrał do tego
czasu pod Nowogrodem blisko 12 000 żołnierzy moskiew-
skich25. Przy pomocy tych sił zamierzał spacyfikować obszar
wokół Nowogrodu oraz uwolnić Moskwę od tuszyńskiej bloka-
dy. W wyniku wspólnych działań wojsk szwedzko-moskiew-
skich zostały opanowane takie miasta, jak: Stara Russa, Torpiec,
Torżek, Porchow, Orzeszek, Wielkie Łuki, Rżew, Newel, Homel
i inne. W maju 1609 roku Skopin wyruszył z Nowogrodu
w kierunku Moskwy. Z obozu tuszyńskiego przeciwko wojskom
Skopina wysłano oddział dowodzony przez Aleksandra Zborow-
skiego. 21 lipca pod Twerem doszło między obydwoma
wojskami do nierozstrzygniętej bitwy. Dwa dni później, gdy
w wojsku tuszyńskim wybuchł konflikt i nastąpił podział, Skopin
zaatakował ponownie i rozbił oddziały Zborowskiego 26 . Następ-
nie armia moskiewska ruszyła na stolicę, jednak bunt oddziałów
cudzoziemskich spowodował, że młody Szujski musiał zmienić
plany 27. Przeprawiwszy się przez Wołgę, skierował się pod
Kalazin i przybliżył tym samym do centrum powstania przeciw-
24
Tekst traktatu, D. B u t u r l i n , op. cit., t. II, Priłożenia, s. 77-94:
W. P o l a k , op. cit., s. 78.
25
A. H i r s c h b e r g , Maryna, op. cit., s. 129; S. P ł a t o n o w , op. cit.,
s. 249. Polskie źródła podają, że do Nowogrodu przybyło, a później ruszyło
pod Twer 6000-7000 żołnierzy cudzoziemskich, J. P. S a p i e h a , op. cit.,
s. 296; M. M a rc h oc k i, op. cit., s. 49. H. Almquist w swojej książce podaje
komput wojska cudzoziemskiego z 18 sierpnia 1609 roku na łączną liczbę
6941 żołnierzy. H. A l m q u i s t , Svereg och Rysland 1595-1611, Upsala
1907, s. 270, 271.
26
M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 53; D. B u t u r l i n, op. cit., t. II, s. 267, 268.
27
Ich wódz Jakub de la Gardie tłumaczył postawę swoich podwładnych
niedotrzymaniem zobowiązań finansowych oraz niewywiązaniem się z umowy
wyborskiej (chodziło o to, że do tej pory nie przekazano Szwecji Koreły.), M.
K a r a m z i n, op. cit., t. XII, s. 130; S. S o ł o w i e w, op. cit., t. VII, s. 279.
20

ko Szalbierzowi w północnych rejonach państwa moskiew-


skiego 28 . Skopin przebywał pod Kalazinem do października
1609 roku. Przez ten czas szkolił wojsko i gromadził siły. Na
przełomie sierpnia i września pod miejsce obozowania wojsk
moskiewskich przybyły oddziały tuszyńskie pod wodzą Sapiehy.
Starosta uświacki starał się sprowokować wodza moskiewskiego
do bitwy polowej, lecz nic nie dokonawszy, powrócił pod
monastyr 29 . W listopadzie 1609 roku pod Aleksandryjską
Słobodą, oddaloną od obleganego monastyru o około 40
kilometrów, doszło do połączenia oddziałów Skopina, którego
wspierali żołnierze cudzoziemcy przybyli ze Szwecji, z od-
działami Fiodora Szeremietiewa, przybyłymi z Niżnego Nowo-
grodu30. Mimo usilnych starań Sapiehy nie udało mu się
sprowokować wodza moskiewskiego do walki pod Słobodą
Aleksandryjską. Dni oblężenia monastyru Troicko-Siergiejew-
skiego były policzone.

WOJNA POLSKO-MOSKIEWSKA

Od momentu podpisania w roku 1582 rozejmu w Jamie


Zapolskim stosunki polsko-moskiewskie układały się popraw-
nie. Co prawda nadal istniało wiele powodów do sporów
(wymienić tu można choćby sprawę przynależności państwo-
wej Smoleńska, ziemi siewierskiej czy Połocka), ale obie
strony dążyły do pokojowego uregulowania wzajemnych
roszczeń. Niewątpliwie wpływ na stosunek Rzeczypospolitej
do wschodniego sąsiada miała sytuacja międzynarodowa.
28
J. P. S a p i e h a , op. cit., s. 257-293: D. B u t u r l i n , op. cit., t. II.
s. 200-225.
29
J. P. S a p i e h a. op. cit., s. 304, 305.
30 Szeremietiew tłumił bunty przeciwko Szujskicmu w okolicach
Kazania. Na wiosnę 1609 roku przybył do Niżnego Nowogrodu, a stamtąd
opanował Kasimow, Murom i inne okoliczne miasta, które przeszły na
stronę Dymitra. W maju przybył pod Włodzimierz, skąd atakował trzymany
przez Aleksandra Lisowskiego Suzdal. M. Karamzin, op. cit., t. XII, s. 137;
J. P. S a p i e h a , op. cit., s. 284, 298, 299.
21

W czasie, gdy państwo polskie weszło w bliskie kontakty ze


Szwecją, a Moskwa dążyła do zbliżenia z Wiedniem, wzajemne
relacje między obydwoma państwami uległy wyraźnemu
ochłodzeniu 31 . Jednak gdy Szwecja z potencjalnego sojusznika
stała się przeciwnikiem i Rzeczypospolitej zaczął zagrażać
sojusz szwedzko-moskiewski, w elitach politycznych państwa
polsko-litewskiego wykrystalizował się pogląd, że aby prowa-
dzić aktywną politykę przeciwko Szwecji i zagrożeniu turecko-
-tatarskiemu, należało jak najszybciej zacieśnić współpracę ze
wschodnim sąsiadem 32.
Przejawem nowego kierunku w polityce wobec państwa
moskiewskiego był projekt małżeństwa owdowiałego w 1598
roku Zygmunta III z córką cara, Ksenią Godunówną, oraz
projekt unii obydwu państw, jaki wiózł w 1600 roku do
Moskwy Lew Sapieha 33. Co prawda projekt unii został
odrzucony przez stronę moskiewską, ale podpisany dwudzies-
toletni rozejm został przyjęty ku obopólnemu zadowoleniu.
Pierwszym krokiem do jego zerwania były wydarzenia, których
główną postacią był Dymitr I Samozwaniec.
Zygmunt III od dłuższego czasu bacznie obserwował
wydarzenia, jakie miały miejsce za wschodnią granicą,
ponieważ zdawał sobie sprawę, że opanowanie tronu car-
skiego lub ścisła współpraca z Moskwą dawała mu w pełni
realną szansę na odzyskanie korony szwedzkiej. Lew Sa-
pieha pisał, że król zamierzał „posiąść Moskwę, a przez

31
Przedstawiciele Moskwy wobec braku szans na elekcję Fiodora mieli
popierać kandydaturę Maksymiliana. D. C z e r s k a, Borys Godunow, s. 126.
Wstąpienie na tron Rzeczypospolitej Zygmunta Wazy oznaczało gwałtowne
pogorszenie sytuacji międzynarodowej państwa moskiewskiego, dlatego car
podjął starania, by silniej związać się z cesarstwem. H. W i s n e r, Dyplomacja
polska w latach 1572-1648. [w:] Historia dyplomacji polskiej pod
red. Z. Wójcika, Wrocław 1996, t. II, s. 52, 53.
32 J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 42; H. W i s n e r, Zygmunt III.

Warszawa 1984, s. 104.


33 K. T y s z k o w s k i. Poselstwo Lwa Sapiehy w Moskwie 1600

roku, Lwów 1927.


22

Moskwę Szwecję rekuperować"34. Ponieważ myśl ta była


jednym z głównych motorów działania króla na arenie politycz-
nej, Zygmunt III, w zamian za obietnicę pomocy w odzyskaniu
korony szwedzkiej, zgodził się nieoficjalnie wspierać wysiłki
Dymitra I Samozwańca, ale dla potrzeb oficjalnej propagandy
dystansował się od poczynań „carewicza" 35.
Gdy Dymitr I zasiadł na tronie carskim, pojawiła się
ogromna szansa na stworzenie bardzo silnego bloku polityczno-
-wojskowego, który by nie tylko zneutralizował zagrożenie
szwedzkie (być może Zygmunt III odzyskałby koronę szwedz-
ką), ale dawał w pełni realna szansę na wypchnięcie Turcji
z Europy Południowo-Wschodniej 36. Śmierć Dymitra I prak-
tycznie przekreśliła tę szansę. Co prawda Zygmunt III już
w roku 1606 myślał poważnie o interwencji w państwie
moskiewskim, jednak sprawy wewnętrzne (rokosz sandomier-
ski 1606-1608) spowodowały, że musiał odłożyć swoje plany
na później. Dopiero po uspokojeniu zamieszek domowych
Zygmunt III mógł zająć się sprawami moskiewskimi.
Król wiedział, że pozycja Wasyla Szujskiego była słaba
oraz że wśród bojarów istniało stronnictwo, które chętnie
widziałoby na tronie carskim Zygmunta III lub jego syna,
królewicza Władysława 38. Również silnie oddziaływały na
34
Cyt. za W. S o b i e s k i , Żółkiewski na Kremlu, Warszawa 1920, s. 22.
35
W . P o l a k, op. cit., s. 62: D. C z e r s k a, Dymitr Samozwaniec, s. 42, 43.
36 J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 78-85, 104.
37
Interwencja miała pozbawić władzy w Moskwie stronnictwa wrogo
nastawionego do Rzeczypospolitej, a co ważniejsze: odwrócić uwagę
opinii publicznej od spraw wewnętrznych. J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s.
124, 125.
38
Kandydatura Władysława pojawiła się w styczniu 1606 roku, a przed-
stawił ją na nieoficjalnym spotkaniu z Aleksandrem Gosiewskim wysłannik
Dymitra I, Iwan Bezobrazow, który jednocześnie był agentem opozycji
bojarskiej. Po raz kolejny podobna sugestia pojawiła się podczas nieoficjalnych
rozmów polskich senatorów z posłami Szujskiego — Wołkońskim i Iwano-
wem. Także podczas rozmów w Moskwie bojarzy w zakulisowych rozmowach
przedstawili ponownie swoją propozycję. S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek
i progres, s. 100, 101, 105: Z. W ó j c i k , op. cit., s. 80: W. P o l a k, op. cit.,
s. 60.
23

króla listy uwięzionych w Moskwie posłów Gosiewskiego


i Oleśnickiego, którzy donosili o słabości państwa mo-
skiewskiego i nawoływali do szybkiego działania. Także
wśród doradców królewskich istniało silne stronnictwo pro-
wojenne, na którego czele stali kanclerz litewski Lew
Sapieha, podkomorzy koronny Andrzej Bobola, podkanclerzy
koronny Feliks Kryski oraz po powrocie z niewoli — starosta
wieliski Aleksander Gosiewski39. Zapewne myśl objęcia
osobistych rządów w państwie moskiewskim była królowi
najbliższa, jednak nie wykluczał, jak pokazała przyszłość,
również i innych koncepcji. Najprawdopodobniej Zygmunt III
uzależniał swoje decyzje od realiów, jakie zastanie w trakcie
wyprawy 40.
Prawdopodobnie w lecie 1608 roku Zygmunt III podjął
decyzję o interwencji w państwie moskiewskim 41 . Król
zdecydowany był działać natychmiast. Jednak niechęć szlachty
do wojny ze wschodnim sąsiadem, względy proceduralne oraz
obawa senatorów do wzięcia na siebie odpowiedzialności za
wywołanie wojny spowodowały, że król odłożył decyzję do
obrad sejmu, który miał się zebrać w styczniu 1609 roku 42 .
Z powodu nieprzychylnego stanowiska szlachty do wojny
z Moskwą, odnośny punkt instrukcji sejmikowej tak został
skonstruowany, że nie można było się zorientować, czy król
chce wojny, czy też pragnie jej uniknąć. Równocześnie
prowadzono szeroko zakrojoną akcję propagandową na rzecz
interwencji w państwie moskiewskim, lecz mimo usilnych
starań dworu część sejmików sprzeciwiła się wojnie, pozostałe
zaś albo pominęły tę sprawę milczeniem, albo powściągliwie
opowiedziały się za wojną 43 .

39 W. S o b i e s k i, op. cit., s. 11-13, 24, 25.


40
W. P o l a k, op. cit., s. 60, 61; W. S o b i e s k i, op. cit., s. 15.
41
A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 138.
42
Trwał proces zwoływania sejmu, który mógł wypowiedzieć wojnę.
W. P o l a k , op. cit., s. 67.
43
J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 156-162.
24

Podczas sejmu walnego, który rozpoczął się 18 stycznia 1609


roku, senatorowie niemal jednomyślnie poparli plany królewskie.
Jednak należy zaznaczyć, że głosy senatorów na wotach były
w różnym stopniu stonowane. Jedni pomijali problem milcze-
niem, drudzy, jak Żółkiewski, zwracali uwagę na trudności
finansowe oraz zagrożenie na innych frontach, głównie w Inflan-
tach. Oczywiście były głosy ewidentnie popierające plany
królewskie44. Później, podczas lutowej tajnej rady senatu, trzech
albo czterech senatorów zmieniło zdanie i wyraziło sprzeciw
wobec interwencji w Moskwie 45. Natomiast w izbie poselskiej
sprawy wojny z Moskwą w ogóle nie poruszano, chociaż
posłowie doskonale wiedzieli o zamysłach króla — czy to
z instrukcji przesłanej na sejmiki, czy to wysłuchawszy wotów
senatorskich 46. Takie postępowanie spowodowało, że sejm
uchwalił niewystarczające podatki w wysokości jednego poboru,
a niektóre województwa odmówiły nawet takiego świadczenia 47 .
Przygotowania do wyprawy królewskiej odbywały się na
trzech płaszczyznach: wojskowej, politycznej i propagandowej.
Pod względem wojskowym przygotowania do wojny należy
ocenić bardzo krytycznie. Wahania Zygmunta III, brak spre-
cyzowanego planu operacyjnego i strategicznego oraz brak
należytego przygotowania materialnego i finansowego, odbiły
się negatywnie na przygotowaniach militarnych.
Już w trakcie planowania wyprawy, wśród doradców
królewskich doszło do sporu co do koncepcji operacyjnych
i strategicznych. Hetman Żółkiewski zaproponował, aby armia
królewska uderzyła przez Siewierszczyznę bezpośrednio na
44
J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 162-165: W. P o l a k , op. cit., s. 68-73.
45
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 108.
46
W. Polak twierdzi, że sprawa ta wymagała od króla usilnych starań,
a i tak nie było pewności, czy przyniesie spodziewany efekt. Dlatego
Zygmunt III zadowolił się zgodą senatu. W. P o l a k , op. cit., s. 74. Natomiast
J. Maciszewski zwraca uwagę, że ponieważ pruska polityka króla w sejmie
była ostro atakowana, to król nie odważył się podjąć debaty nad planami
wojny z Moskwą, J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 162.
47
A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 141.
25

Moskwę. Tym samym był zwolennikiem szybkiego opanowa-


nia stolicy i stamtąd podjęcia odpowiedniej do zastanych
realiów akcji dyplomatycznej i militarnej. Poza tym Żółkiewski
zwracał uwagę, że opanowanie małych i zazwyczaj drew-
nianych zamków siewierskich będzie o wiele mniej kosztowne
i czasochłonne 48. Adwersarzem hetmana był kanclerz litewski
Lew Sapieha, wspierany przez starostę wieliskiego Aleksandra
Gosiewskiego. Panowie litewscy namawiali króla, aby najpierw
zdobył Smoleńsk, a dopiero później szedł na Moskwę.
Podstawowym argumentem Sapiehy była nadzieja uczyniona
królowi, że twierdza smoleńska podda się bez walki. Poza tym
kanclerz litewski zwracał uwagę królowi, że opanowanie
Smoleńska oraz odzyskanie ziem utraconych przez Rzeczypos-
politą za panowania Zygmunta Starego zamkną usta przeciw-
nikom wyprawy, którzy twierdzili, że król pragnie uderzyć na
Moskwę jedynie dla własnych interesów dynastycznych 49.
Mimo że od marca 1609 roku hetman Żółkiewski powiększał
roty kwarciane i tworzył nowe, to borykając się z ciągłymi
kłopotami finansowymi, nie mógł zebrać wystarczających sił,
o czym sumiennie informował króla 50 . Zygmunt III, chcąc
podnieść liczebność armii, zwrócił się w kwietniu 1609 roku
do magnatów, aby przybywali na wyprawę ze swoimi woj-
skami nadwornymi 5I . Poza tym wojska królewskie praktycznie
nie były przygotowane na ewentualne oblężenie Smoleńska.
Armia polska przyprowadziła ze sobą około 30 armat. W głów-
nej mierze były to działa polowe o małej sile ognia i praktycz-
nie nie nadające się do prowadzenia oblężenia 52 . Poza tym
znaczna przewaga jazdy nad piechotą powodowała, że wojsko

48
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 108.
49
W. P o l a k, op. cit., s. 75; W. S o b i e s k i, op. cit., s. 44.
50
Stanisław Żółkiewski do Zygmunta III z Żółkwi 11 V 1609. [w:] Pisma.
s. 193-197.
51
J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 168.
52
W. M a l c e w, Borba za Smoleńsk w XVI-X VII w., Smoleńsk 1940,
s. 214; K. G ó r s k i, Historia artylerii polskiej, Warszawa 1902, s. 87-90.
26

polskie było raczej przygotowane do walk w polu niż do


oblężenia miasta, co można tłumaczyć tym, że król o wiele
bardziej liczył na argumenty polityczne niż militarne 53 .
Prowadzone opieszale przygotowania wykluczały jakiekolwiek
zaskoczenie przeciwnika oraz spowodowały, że armia królew-
ska wyruszyła pod Smoleńsk zbyt późno, aby opanować
twierdzę przed nadejściem zimy, na co zwracał uwagę
Żółkiewski, próbując namówić króla na odroczenie wyprawy 54.
Kwestie polityczne wojny polsko-moskiewskiej rozgrywały
się w trójkącie, którego wierzchołkami byli: Zygmunt III,
Szalbierz i jego wojsko oraz bojarzy w Moskwie. Dymitr II
pragnął opanować tron carski dla siebie, dlatego czynił na rzecz
państwa polsko-litewskiego znaczne ustępstwa, aby nie dopuścić
do ingerencji Rzeczypospolitej w wewnętrzne sprawy państwa
moskiewskiego. Propolskie stronnictwo bojarskie w Moskwie
wysunęło kandydaturę królewicza Władysława, ponieważ z jed-
nej strony chciało asekurować się przed zakusami Szalbierza,
a z drugiej — zachować integralność państwa moskiewskiego
i uchronić je przed inkorporacyjnymi dążeniami Zygmunta III.
Z kolei władca Rzeczypospolitej dążył do objęcia osobistych
rządów w państwie moskiewskim. Propolskie stronnictwo
bojarskie w Moskwie miało ułatwić królowi polskiemu opano-
wanie stolicy i stać się podporą jego tronu. Natomiast Dymitr II
był dopóty potrzebny królowi, dopóki wiązał siły Szujskiego
i utrzymywał w stosunku do bojarskiej władzy w Moskwie stan
stałego zagrożenia, co powodowało, że bojarzy byli bardziej
skłonni do ustępstw na rzecz Zygmunta III 55.
Król zadawał sobie sprawę, że bez odpowiedniego przygotowa-
nia propagandowego całej wyprawy będzie bardzo trudno cokol-
wiek osiągnąć. Akcja propagandowa rozgrywała się na kilku
płaszczyznach. Przykład Dymitra I pokazywał, że aby myśleć

53 W. M a l c e w, op. cit., s. 211; J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 180.


54 S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 111, 112.
55
W. P o l a k , op. cit., s. 102-149; A. D a r o w s k i , Szkice historyczne,
t. II, S. Petersburg 1895, s. 42.
27

realnie o opanowaniu Moskwy, należało przeciągnąć na swoją


stronę przynajmniej część społeczeństwa państwa moskiewskiego.
Jednym z kroków w tym kierunku była konstytucja sejmu 1609
roku, która uznawała prawnie Kościół prawosławny na terenie
państwa polsko-litewskiego56. Później, przez cały czas wyprawy,
król będzie podkreślał w odezwach do ludności państwa moskiew-
skiego, że przybył, aby uspokoić kraj i zapobiec dalszemu
rozlewowi krwi chrześcijańskiej oraz zapewniał, że wszystkie
przywileje Kościoła prawosławnego zostaną zachowane.
Z drugiej strony król prowadził zręczną propagandę poza
granicami kraju. Zygmunt III przedstawiał siebie wobec
Rzymu i całej katolickiej Europy jako bojownika o wiarę
przeciwko schizmatykom. Był to jednak jedynie wybieg
dyplomatyczny, mający na celu uzyskanie od papieża i wład-
ców katolickich subsydiów finansowych 57.
Wyruszając na wojnę bez zgody sejmu, król musiał przeko-
nać szlachtę do tego, że jego wyprawa jest korzystna dla
Rzeczypospolitej. W związku z tym dwór oddziaływał na
szlachtę poprzez umiejętnie kolportowane pisma, które pod-
sycały w społeczeństwie niechęć do Moskwy oraz starały się
usprawiedliwić działania króla 58 .
Czas mijał, a król nie podejmował wiążących decyzji.
Zapewne na wahanie Zygmunta III wpływały niepokojące
wieści z Inflant i kresów południowo-wschodnich oraz prob-
lemy finansowe 59. Dopiero wiadomości o podpisaniu traktatu
moskiewsko-szwedzkiego, ewidentnie wymierzonego przeciw-
ko Rzeczypospolitej, spowodowały, że król na początku marca
powziął ostateczną decyzję o wyprawie na Moskwę 60. Mimo
że decyzja zapadła, przygotowania w dalszym ciągu szły

56 W. S o b i e s k i, op. cit., s. 20.


57
W. P o l a k , op. cit., s. 62, 97: H. W i s n e r, Zygmunt III, s. 116, 117.
58
W. P o l a k , op. cit., s. 92-96 oraz obszerne fragmenty pracy
J. Maciszewskiego, op. cit.
59
J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 168 przypis 9.
60
W. P o l a k , op. cit., s. 87.
28

ospale. Zygmunt III swój wyjazd z Krakowa odkładał trzy-


krotnie i jak twierdzi Żółkiewski: „sam by był rad tego
uniknął", ale że "już było po Rzymie i po wszystkim prawie
osławił świecie i ogłosi [...]", ambicja nie pozwalała mu się
wycofać 61 . Ostatecznie 28 maja Zygmunt III ruszył z Krakowa
do Lublina, a stamtąd do Wilna. 18 sierpnia 1609 roku król
wyruszył z Wilna do Orszy, gdzie miała koncentrować się
armia Rzeczypospolitej. 25 sierpnia w Mińsku do oddziałów
królewskich dołączyła część chorągwi kwarcianych pod do-
wództwem Żółkiewskiego. Siły te dotarły do Orszy 4 września.
Tutaj oczekiwano na ciągnące powoli pozostałe chorągwie,
które hetman listownie pospieszał, oraz na artylerię, którą
sprowadzano z Wilna i Witebska 62 . 6 września z polecenia
króla wysłano do ludności Smoleńska manifest, w którym
ukazano motywy działania króla oraz namawiano do poddania
się pod jego kuratelę. 16 września wojsko wyruszyło z Orszy.
zaś 21 września przeprawiło się przez graniczną rzeczkę Iwarę
i skierowało się na Smoleńsk 63 .
Jak widać, ostatecznie król wybrał koncepcję Sapiehy, ale
nie znaczy to, że całkowicie odrzucał propozycję hetmańską.
Zapewne król posiadał szerszy plan, którego celem było
opanowanie tronu carskiego, lecz odłożył go na później,
ponieważ zdobycie Smoleńska miało zapewnić mu asekurację
na wypadek, gdyby nie zasiadł na tronie carskim 64 .

DZIAŁANIA WOJENNE W PAŃSTWIE MOSKIEWSKIM


OD PAŹDZIERNIKA 1609 DO MAJA 1610 ROKU

W roku 1609 Smoleńsk był jedną z największych twierdz


państwa moskiewskiego oraz kluczowym punktem tzw. „bramy
smoleńskiej", która stanowiła najdogodniejszy teren dla ruchu
61
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 110.
62
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 115; Diariusz drogi, s. 61.
63
Diariusz drogi, s. 63, 64.
64
W. S o b i e s k i , op. cit., s. 49.
29

karawan kupieckich oraz wielkich jednostek wojskowych. Obszar


ten stanowił dogodną pozycję wyjściową do ataku zarówno
w kierunku Moskwy, jak i Litwy. Dlatego też „brama smoleńska"
była teatrem ciągłych zmagań litewsko-moskiewskich (później
Rzeczypospolitej z Moskwą). Dodatkowo obie strony doskonale
zdawały sobie sprawę ze znaczenia gospodarczego tego terenu.
Kontrolowanie biegnących tamtędy szlaków handlowych dostar-
czało skarbowi państwa olbrzymich korzyści.
Twierdza smoleńska była bardzo dobrze umocniona, co
w głównej mierze było zasługą Borysa Godunowa. Całkowita
długość murów wynosiła 6500 m, wysokość wahała się od 10
do 15 m, grubość od 5 do 6 m. W murach, co 150-300 m,
usytuowano baszty, których było 38. Atakujący najdogodniej-
szy dostęp do murów mieli od południowej i południowo-
-zachodniej strony. Dopiero po stronie zachodniej do for-
tyfikacji dochodził głęboki parów oraz strumień wpadający do
Dniepru. Od północy mury osłaniał Dniepr, a od wschodu
prace oblężnicze utrudniały dwa stawy oraz płytki, ale szeroki
parów, za którym płynął niewielki strumień. W chwili rozpo-
częcia oblężenia załoga twierdzy liczyła około 5300 żołnierzy,
którzy mieli do dyspozycji 170 dział. Dodatkowo w każdej
chwili obrońców mogła wesprzeć kilkudziesięciotysięczna
rzesza mieszczan. Poza tym Smoleńsk był obficie zaopatrzony
w żywność i materiały niezbędne do obrony 65 . Wojewoda
smoleński Michał Szein już w połowie lipca miał wiadomości
o planowanym ataku. W dniach 18-20 sierpnia, gdy król
wyruszał z Wilna, zarządził mobilizację podległych mu sił, co
wskazywało, że nie zamierza poddać miasta bez walki 66.
29 września pod Smoleńsk dotarła awangarda wojsk polskich
pod naczelnym dowództwem kanclerza W.K.L. Lwa Sapiehy.
Dzień później dotarł tam Żółkiewski ze swoim pułkiem.
Hetman natychmiast przystąpił do pracy — wyznaczył miejsce
65
W . M a l c e w , op. cit., s. 212, 228, 229; S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek
i progres, s. 116.
66
W. M a l c e w, op. cit., s. 214.
30

na obóz oraz dokonał rekonesansu murów i okolic twierdzy.


1 października pod Smoleńsk przybył osobiście Zygmunt III
wraz z głównymi siłami armii polskiej 67 . Początkowo w obozie
znajdowało się nie więcej niż 8000-9000 żołnierzy68. Jednak
przez następne dni przybywały nowe oddziały, co spowodo-
wało, że siły polskie wzrosły do około 12 000 ludzi69. Po
dwóch, trzech tygodniach stan wojska pod Smoleńskiem
osiągnął liczbę około 17 000 żołnierzy — w przeważającej
większości jazdy 70 . Aby zrekompensować brak piechoty,
dowództwo polskie wezwało pod Smoleńsk Kozaków zaporos-
kich. Ocenia się, że podczas całej kampanii w państwie
moskiewskim znalazło się około 30 000 Zaporożców 71.
Przybyłe oddziały polskie rozłożyły się w następujący
sposób wokół Smoleńska: za Dnieprem, na północ od twierdzy,
rozlokował swój obóz wojewoda bracławski Jan Potocki,
natomiast bliżej rzeki, na miejscu spalonego na rozkaz Szeina
przedmieścia, marszałek W.K.L. Krzysztof Dorohostajski. Jego
67
Diariusz drogi, s. 71.
68
S. Ź ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 117. Również K. Górski
twierdzi, że początkowo pod Smoleńskiem było około 8000 wojska.
K. G ó r s k i , Oblężenie Smoleńska, Diariusz drogi podaje spis wojska,
którego liczba wynosiła około 8020 żołnierzy (3910 jazdy, 4110 piechoty).
Diariusz drogi, s. 64, 66, 67, 70-72.
69
Jest to najczęściej podawana przez historyków liczba wojsk polskich pod
Smoleńskiem. L. P o d h o r o d e c k i , Stanisław Żółkiewski, s. 160: H. W i s -
n e r , Zygmunt III, s. 124: E. R a z i n , op. cit., t. III, s. 151; W. M a l c e w,
op. cit., s. 211; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 146. Natomiast komputy, które
można znaleźć w źródłach rękopiśmiennych podają liczby od 10 000 do
12 000 żołnierzy: Kórn. rps. 1359, k. 100. 101 — 11 700 ludzi. Czart. rps.
104. k. 216, 217 — 10 820 ludzi, Jag. rps. 102. k. 319, 320 — 12 689 ludzi,
Russkaja Istoriczeskaja Biblioteka Izdawaemaja Archeogrąficzeskoju Kommi-
sju, t. I. S. Petersburg 1872, s. 520, 521 — 11 569.
70 L. P o d h o r o d e c k i, Stanisław Żółkiewski, s. 160; J. B e s a l a ,

op. cit., s. 213; W. K o n o p c z y ń s k i , Dzieje Polski Nowożytnej, t. I,


Warszawa 1986, s. 208; S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 111: Racz., rps. 27. k.
5, 6-16495. S. S o ł o w i e w, op. cit. t. VII. s. 293.
71
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 119; A. H i r s c h b e r g ,
Maryna, s. 147; T. K o r z o n , op. cit., t. II, s. 160.
31

artyleria usytuowana na górze Pokorowskiej mogła swobodnie


ostrzeliwać nie tylko mury, ale i wnętrze miasta. Po wschodniej
stronie twierdzy stanęła piechota starosty kościerzyńskiego
Ludwika Weihera. Tam też rozłożyli obóz przybyli pod
Smoleńsk Kozacy zaporoscy. Na zachód od murów miasta,
w dolinie między trzema monastyrami (św. Trójcy, św. Spasa
i Najświętszej Panny), Żółkiewski zatoczył główny obóz
wojsk polskich, do którego weszły oddziały przyboczne króla
i poszczególnych dygnitarzy — zarówno koronnych, jak
i litewskich. U podnóża murów smoleńskich, w okopach
i szańcach rozłożyła się piechota pod dowództwem starosty
puckiego Jana Weihera. Od strony południowej rozstawiono
jedynie silne czaty konne, których zadaniem było odcięcie
wszelkiej komunikacji oblężonych ze światem zewnętrznym 72 .
2 października w obecności króla odbyła się narada
wojenna. Wobec tego, że załoga Smoleńska nie zamierzała
poddać się dobrowolnie, podjęto decyzję o szturmie. Żół-
kiewski poparł ten plan, ale na prywatnej audiencji u króla
próbował namówić go do zmiany decyzji. Argumenty het-
mańskie nie przekonały Zygmunta III i przygotowania do
szturmu kontynuowano 73. Plan ataku zakładał jednoczesne
dwustronne uderzenie na wybrane bramy Smoleńska. Drogę
piechocie i spieszonej jeździe miały utorować niewielkie
oddziały, których zadaniem było wysadzenie bram za
pomocą tzw. petard. O świcie 4 października pod osłoną
ognia artylerii i piechoty oddziały minerskie podeszły pod
bramę Abramowską we wschodniej części murów i bramę
Kopystyńską znajdującą się po zachodniej stronie. Jedynie
petarda podłożona przez kawalera maltańskiego Bartłomieja
Nowodworskiego pod bramę Abramowską spowodowała na
tyle duże zniszczenia, że pierwszy szturm Smoleńska
mógłby zakończyć się sukcesem. Niestety, wyczyn kawalera
72
S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 111, 113, 114; K. G ó r s k i , Oblężenie
Smoleńska.
73
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 116. 117.
32

maltańskiego został zaprzepaszczony, ponieważ trębacze,


którzy mieli dać sygnał siłom głównym o otwarciu przejścia,
gdzieś zniknęli. Nie słysząc u m ó w i o n e g o sygnału, oczeku-
jące oddziały nie wchodziły w dokonany wyłom, natomiast
obrońcy zorientowawszy się, że atakują ich jedynie niewiel-
kie siły, przeszli do kontrataku i odrzucili oddział Nowo-
dworskiego spod murów. Następnie zabezpieczyli wyłom
i wzmogli c z u j n o ś ć 74 .
Po nieudanych październikowych atakach na twierdzę
smoleńską strona polska zaprzestała szturmów, chcąc zapew-
ne oszczędzić oddziałom niepotrzebnych strat 7 5 . Niewątp-
liwie wpływ na tę decyzję miał fakt, że przeciwnik zwięk-
szył czujność i znacznie trudniej było go zaskoczyć. Rów-
nież ostrzał artyleryjski niewiele zaszkodził obwarowaniom
Smoleńska. W tej sytuacji zdecydowano się na całkowitą
blokadę twierdzy, co w warunkach nadciągającej zimy
wydawało się słusznym pociągnięciem. Inną alternatywę
przedstawił królowi hetman polny. Żółkiewski zapropono-
wał, aby pozostawić pod Smoleńskiem część sił, które
kontynuowałyby blokadę miasta, natomiast z resztą wojska
wyruszyć w kierunku stolicy. Król nie dał się przekonać do
argumentacji hetmańskiej 7 6 .
Zima okazała się wyjątkowo trudna dla obydwu stron.
Szczelna blokada miasta spowodowała, że mieszkańcom dawał
się we znaki dotkliwy brak wody, soli, opału. Choroby,
zwłaszcza szkorbut, zimno i głód dziesiątkowały obrońców.
O tej trudnej sytuacji donosili uciekinierzy, którzy informowali
również, że w mieście podnosiło się coraz więcej głosów
wątpiących w sens dalszej walki. Mimo tych trudności oraz
licznych propozycji honorowej kapitulacji twierdza broniła się

74
Diariusz drogi, s. 74; S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 114; S. Ż ó ł -
k i e w s k i , Początek i progres, s. 118.
75
Po szturmie z 4 października podejmowano lokalne ataki, które nie
przyniosły rezultatów. Diariusz drogi, s. 78, 81.
76
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 119, 120.
33
dalej, co w głównej mierze było zasługą odwagi i uporu jej
dowódcy Michała Szeina.
Niewiele lepiej działo się w obozie polskim. Nędza, choroby,
dezercja uszczuplały i tak nieduże siły polskie. Szczególnie
malała liczba niezbędnej do szturmów piechoty78 . Co prawda
wszelkie wypady z twierdzy były skutecznie likwidowane, ale
prowadzone prace saperskie nie przynosiły spodziewanych
rezultatów. Samuel Maskiewicz zapisał w swoim pamiętniku:
„Nie zaniechywali i podkopów pod mury z szańców prowadzić;
kusili się po kilkakroć kilka miejsc, mając nadzieję, że jeśli jedne
nie pójdą, tedy drugie. Ale Moskwa była tak ostrożna, że nie
mogły się przed nimi utaić żadne podkopy, bo mur smoleński
przez mistrza dobrego jest tak ostrożnie zmurowany, że mając
w ziemi przy murze potajone podsłuchy czuć wszędzie, dokąd
podkopy prowadzone bywają. I tak pod fundament murowy
z zamku przeciwko naszym kopiąc albo z sobą się trafią, albo
spodkiem pod naszych podkopawszy się prochami wyrzucą
gdzie oraz i dziurę zepsują, i ludzi ziemią przywalą i
poduszą" 79.
Sytuację oblegających miały poprawić ciężkie działa oblęż-
nicze, które w tym czasie sprowadzano z Rygi, ale te miały
nadejść dopiero w końcu maja 8 0 .
Również nie działo się dobrze w radzie wojennej. W jej
łonie niemal od początku wyprawy narastał konflikt między
hetmanem Żółkiewskim, zwolennikiem bezpośredniego ude-
rzenia na stolicę, a później opanowania Smoleńska, a kanc-
lerzem litewskim Lwem Sapiehą, do którego później dołączyli
Potoccy. Ci ostatni stali na stanowisku, że najpierw należy
opanować Smoleńsk (co zamknie usta przeciwnikom wyprawy
77
W. P o l a k, op. cit., s. 133-135; Diariusz drogi. s. 119, 122.
78
K. Górski wyliczył, że na początku oblężenia Smoleńska, w październiku
1609 roku, pod murami twierdzy było 4213 piechurów, natomiast w czerwcu
1610 roku było ich razem z nowo przybyłymi 2513. K. G ó r s k i , Oblężenie
Smoleńska; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 120.
79
S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 116, 117, Por. Diariusz drogi, s. 111, 116,
119; M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 71.
80
Przybyły 29 maja. Diariusz drogi, s. 145.
34
35

twierdzącym, że król zorganizował ją tylko po to, aby


zrealizować swoje plany dynastyczne), a dopiero później
wyruszyć na Moskwę. Mimo że hetman był najwyższym
rangą oficerem w armii polsko-litewskiej pod Smoleńskiem,
to ostateczne decyzje w sprawach wojskowych i politycznych
podejmował król, który biorąc osobisty udział w wyprawie,
był wodzem naczelnym. Zygmunt III niezmiennie przychylał
się do zdania adwersarzy hetmana, choć jak się wydaje,
koncepcja Żółkiewskiego, w obliczu oporu Smoleńska, wyda-
wała się bardziej korzystna 8l .
Wkroczenie do państwa moskiewskiego oddziałów królew-
skich skomplikowało i tak trudne położenie wojsk tuszyń-
skich. Prowadzone od listopada 1609 roku rozmowy tuszyń-
czyków z królem przyczyniły się do zamętu i rozruchów
wewnętrznych w obozie pod Moskwą. Szalbierz w obawie
o swoje życie zbiegł do Kaługi. Wydarzenia te doprowadziły
do paraliżu aktywności bojowej oddziałów znajdujących się
w obozie tuszyńskim 82 .
Do pogorszenia sytuacji oddziałów wiernych Szalbierzowi
przyczyniły się także działania oddziałów Wasyla Szujskiego.
Na północ od Moskwy dobiegało kresu oblężenie monastyru
Troicko-Siergiejewskiego. Wzrastający od listopada 1609 roku
napór armii moskiewsko-cudzoziemskiej, dowodzonej przez
Michała Skopina Szujskiego i Jakuba de la Gardie, spowodo-
wał, że w styczniu 1610 roku starosta uświacki Jan Piotr
Sapieha zdecydował się zwinąć oblężenie. 22 stycznia wycofał
się na Dymitrów 83 . Za wycofującym się Sapiehą podążyły
oddziały moskiewskie, które za pomocą systemu umocnionych
punktów, tzw. ostrożków*, odcinały dowóz żywności do

81 W. S o b i e s k i , op. cit., s. 44-49; L. P o d h o r o d e c k i ,


Stanisław Żółkiewski, s. 153, 159.
82
M. M a r c h o c k i, op. cit.. s. 58.
83 Datę odwrotu wojsk sapieżyńskich spod monastyru historycy podają

za A. P a 1 i c y n, op. cit., s. 193.


* Ostrożek — warowny obóz otoczony drewniano-ziemnymi umocnieniami.
36

Dymitrowa. Sapieha, mimo trudności z aprowizacją wojska


oraz ataków oddziałów moskiewskich i cudzoziemskich,
utrzymał się w Dymitrowie ponad miesiąc. Jednak gdy mimo
usilnych starań nie otrzymał należytego wsparcia w postaci
żywności i żołnierzy z obozu tuszyńskiego, zdecydował się
opuścić Dymitrow. 8 marca, spaliwszy zamek dymitrowski,
starosta uświacki skierował się na Osipów, a stamtąd na
Jawpol i Świrsz 84.
Odejście Sapiehy spod Dymitrowa spowodowało, że poło-
żenie skłóconych i podzielonych oddziałów tuszyńskich stało
się bardzo poważne. W Moskwie znajdowały się oddziały
Wasyla Szujskiego, które w każdej chwili mogły zaatakować
osłabionego przeciwnika. Szalbierz, który w Kałudze od-
budowywał swoje stronnictwo, odcinał dowóz żywności do
Tuszyna znad Ugry i Oki. Na początku marca Możajsk został
przejęty przez zwolenników Szujskiego, którzy przekupili
znajdującego się tam wojewodę Wilczka. Tym samym droga
odwrotu tuszyńczyków na Smoleńsk została odcięta. Wojska
moskiewskie znajdujące się pod Dymitrowem i monastyrem
Troicko-Siergiejewskim zagrażały jedynej w tym momencie
drodze odwrotu wojsk tuszyńskich na Wołok i Osipów.
Gdyby stronie moskiewskiej udało się zająć któreś z tych
miast, oddziały tuszyńskie zostałyby całkowicie zablokowane
pod Moskwą 85 .
Przedstawiciele zwalczających się stron, zdając sobie spra-
wę, że nie są w stanie przeciwstawić się wojskom moskiew-
skim, doszli do porozumienia, na mocy którego postanowiono
całością sił wycofać się spod Moskwy na Wołok, gdzie miało
dojść do ewentualnego podziału wojska 86 . 16 marca około
7000-8000 żołnierzy tuszyńskich, spaliwszy najpierw zabudo-
wania obozu, pomaszerowało na Wołok, gdzie dotarło po
84
J. P. S a p i e h a, op. cit., s. 320.
85 D. B u t u r l i n, op. cit., t. III, s. 116.
86
M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 60; J. B u d z i ł o, op. cit., s. 438.
37

dwóch dniach uciążliwego marszu 87 . Po kilku dniach, głównie


z powodu niedogodności kwaterunkowych i aprowizacyjnych,
wojsko rozłożyło się w kilku pomniejszych obozach w okolicz-
nych wsiach, a gros sił przeniosło się pod Osipów 88 . Nim
jednak to nastąpiło, pod Smoleńsk wyruszyło poselstwo na
czele z Aleksandrem Zborowskim i Markiem Wilamowskim.
Posłowie prosili króla o pieniądze dla wojska i posiłki 89 .
Dostali odpowiedź niewiele różniącą się od tej, jaką otrzymali
posłowie tuszyńscy podczas lutowych rozmów z królem, tzn.
władca obiecał wypłacić 100 000 szybkiej donatywy* oraz
wziąć na żołd jedynie 2000 tuszyńczyków 89. Odpowiedź
królewska, przedstawiona przez Zborowskiego 24 kwietnia
pod Osipowem, wywołała niezadowolenie wśród żołnierzy.
Część z nich ruszyła do Kaługi, aby ponownie służyć Szal-
bierzowi. Również starosta uświacki przybył w połowie
czerwca do obozu drugiego samozwańca nad Ugrę. Sapieha
uczynił to zapewne w porozumieniu z królem, który nie
chciał, aby osoba Szalbierza całkowicie zniknęła ze sceny
politycznej. Zygmunt III pragnął, aby Tuszyński Wor dalej
wiązał siły Szujskiego oraz był wygodnym straszakiem podczas
pertraktacji z bojarami 91 .

87
Diariusz drogi, s. 105, 108, por. Nuncjusz Simonetta do Karola Borghesa
z Wilna 12 III 1610 r. PAN. Teki Rzymskie, t. 58. k. 26. Zygmunt III
w liście do Szymona Rudnickiego podaje, że tuszyńczycy liczyli, iż było ich
8000. Zygmunt III do Szymona Rudnickiego z 17 III 1610 r. Czart., rps. 105,
k. 70.
88
J. B u d z i ł o, op. cit., s. 440; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 188.
89
Samuel Targowski do Szymona Rudnickiego spod Smoleńska 5 IV 1610 r.
Czart., rps. 1630, k. 1067-1069.
90
Respons KJM pod Smoleńskiem Posłom Rycerstwa Polskiego i Litews-
kiego narodu pod Osipowem na ten czas będącego, dnia 12 IV 1610 r.. Racz.,
rps. 33, k. 132, 133.
91
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 122; Diariusz drogi, s. 114, 115.
* Donatywa — moneta lub medal złoty o wartości 2-10 dukatów lub
srebrna o masie talara lub jego wielokrotności bita w XVI-XVII w.
38

Trudno ocenić, jakie siły pozostały pod Osipowem. Praw-


dopodobnie było to około 4000-4500 żołnierzy, których
dowódcą po śmierci księcia Różyńskiego (4 IV 1610 r.) został
Aleksander Zborowski92. Siły te uległy również podziałowi.
Pod Osipowem pozostało około 1500 tuszyńczyków i część
Kozaków zaporoskich, natomiast reszta przeszła pod wieś
Chlipin. Jednak gdy oddziały przeciwnika zajęły pobliski
Zubcow, Zborowski bez walki wycofał się pod wieś Li pice,
położoną między Wiaźmą i Carowym Zajmiszczem 93.
Gdy oddziały tuszyńskie wycofały się, strona moskiewska
kontynuowała ofensywę przeciwko wojskom Szalbierza.
Jeszcze w styczniu 1610 roku w kierunku Nowogrodu
Wielkiego pomaszerowało około 4500 żołnierzy moskiew-
skich na czele z Jakubem Boratyńskim94. Ich głównym
zadaniem było połączenie się z nowym oddziałem cudzoziem-
skim prowadzonym przez Edwarda Horna. Wódz szwedzki
wkroczył do państwa moskiewskiego na czele około 3000
żołnierzy wczesną wiosną 1610 roku95. Po połączeniu oby-
dwu oddziałów pod Staricą, Boratyński i Horn rozpoczęli
oczyszczanie południowych terenów prowincji twerskiej
i północnych prowincji smoleńskiej z oddziałów tuszyńskich
i królewskich.
Odwrót oddziałów tuszyńskich spod Moskwy nie uszedł
uwadze Skopina, który w ślad za wycofującym się przeciw-

92
M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 63; Diariusz drogi, s. 142.
93 Diariusz drogi. s. 143; D. B u t u r l i n , op. cit., t. III, s. 121,
130; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 124, 125.
94
D. B u t u r l i n, op. cit., t. III. s. 103.
95 S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 229; P. P e r s o n, op. cit.. [w:]
Ćtenija..., t. III 1866, s. 285; List do Szymona Rudnickiego spod Smoleńska
z 12 VI 1610 r. Czart., rps. 1630, k. 1119-1121. D. Buturlin podaje, że
Horn miał 4000 żołnierzy, ale do państwa moskiewskiego wprowadził
2500, ponieważ reszta pozostała na granicy fińskiej. D. B u t u r l i n , op.
cit., t. III, s. 129. M. Kostomarow podaje, że Horn miał w państwie
moskiewskim 4000 żołnierzy, M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. II, s. 343.
39

nikiem wysłał Grzegorza Wałujewa na czele 2000 żołnierzy 96.


Wałujew początkowo prowadził obserwację poczynań nie-
przyjaciela, jednak gdy nadarzyła się okazja, zaatakował
i opanował Wołok, skąd nękał ciągłymi wypadami żołnierzy
Szalbierza skupionych pod Osipowem 97.
Skopin Szujski po odejściu nieprzyjaciela z Tuszyna,
22 marca triumfalnie wkroczył do stolicy 98 . Oswobodzenie
Moskwy, wedle zamysłów Skopina, było jedynie etapem do
pełnego uwolnienia państwa moskiewskiego od obcej inter-
wencji i plagi samozwańców. Wódz moskiewski planował
teraz ruszyć pod Smoleńsk. Na razie jednak rozpuścił większą
część żołnierzy, aby dać im odpocząć 99. Natomiast wydzielone
oddziały atakowały pomniejsze miasta opanowane przez
Polaków, oczyszczając tym samym teren przed przyszłą
ofensywą. Do końca kwietnia strona moskiewska odzyskała
Rżew, Zubcow, Pogorołoje Gorodiszcze, Wołok i inne miasta.
Nie dane było jednak Skopinowi poprowadzić armii pod
Smoleńsk, ponieważ 24 kwietnia po krótkiej chorobie zmarł100.
Na jego następcę car desygnował swojego brata Dymitra
Szujskiego.
Zapewne na przełomie kwietnia i maja strona moskiewska
rozpoczęła przygotowania do ofensywy na Smoleńsk. Pierwsze
wiadomości o rozpoczęciu koncentracji armii moskiewskiej
odebrano pod koniec kwietnia. W Diariuszu drogi pod datą 22
kwietnia zanotowano:

96
W opracowaniach i źródłach można również spotkać pisownię tego
nazwisko jako „Wołujew".
97
M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 63,64; D. B u t u r l i n, op. cit., t. III, s. 146.
98
M. Kostomarow, op. cit., t. II, s. 334; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 190.
99 Diariusz drogi. s. 138; N. Kostomarow, op. cit., t. II, s. 335.
100
Powszechnie historycy twierdzą, że Skopin został otruty przez żonę
Dymitra Szujskiego, która działała albo z pobudek osobistych — Skopin
blokował karierę wojskową jej męża — albo z polecenia samego cara.
Diariusz drogi, s. 141; K. B u s s o w, op. cit., s. 166, 167; M. K o s t o m a r o w ,
op. cit., t. II, s. 337.
40

„Dał znać pan Dunikowski KJM i JM panu hetmanowi, iż


bojarów kilkanaścieset z Możajska wyszło do derewni, w któ-
rych pacholikowic naszy zasięgali żywności. Tam nie zastawszy
pacholików, chłopy wysiekli. Dostali po tym języka, iż Skopin
na Moskwie był z ludem nie małym, ku Możajskowi następuje,
chcąc sedem belli (plac boju) pod Możajsk przenieść" 101.
Preludium do głównej części operacji miało być opanowanie
strategicznie położonego Osipowa i Białej. 12 maja pod
Osipów z Wołoka podszedł trzytysięczny oddział moskiewsko-
-cudzoziemski pod dowództwem Grzegorza Wałujewa i Piotra
de la Ville 102 . W Osipowie znajdowało się 1500 żołnierzy
tuszyńskich i pewna liczba Kozaków zaporoskich103. Atak
zaskoczył załogę miasta, ale dzięki ogromnemu wysiłkowi
udało się go odeprzeć. Po nieudanym ataku Wałujew przystąpił
do blokady Osipowa. Sam rozłożył się pod Wołokiem,
cudzoziemców umieścił kilka kilometrów na południowy
zachód od blokowanego miasta, natomiast pośrodku wybudo-
wał ostroźek i obsadził go załogą, która utrudniała komunikację
i dowóz żywności do miasta. Po paru dniach załoga Osipowa,
straciwszy nadzieję na odsiecz i mając problemy z buntującymi
się Kozakami zaporoskimi, podjęła decyzję opuszczenia miasta
i przebicia się pod Smoleńsk 104. Rozpoczęto przygotowania
do odwrotu, który miał nastąpić o świcie 20 maja. Nim jednak
oddziały tuszyńskic wyruszyły z Osipowa, z ich szeregów
uciekło kilku ludzi, którzy donieśli Wałujewowi o planach
strony polskiej. Wódz moskiewski przygotował zasadzkę na
grobli, przez którą tuszyńczycy musieli przejść. Wywiązała
się zacięta walka, w której cofające się oddziały tuszyńskie
101
Diariusz drogi, s. 137. Zapewne o tych przygotowaniach o wiele
wcześniej donosił wywiad polski.
102
D. B u t u r l i n , op. cit., t. III, s. 146: M. K o s t o m a r o w , op. cit.,
t. II, s. 344.
103 P. P i a s e c k i, op. cit., s. 229; M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 70.

104
Jak się okazuje, była to decyzja pochopna, ponieważ w tym czasie
pomoc już wyruszała pod Osipów, Diariusz drogi, s. 143, 144; S. K o b i e -
r z y c k i, op. cit., s. 236, 237; S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 123.
41

poniosły poważne straty i uległy rozproszeniu 105 . Po tym


zwycięstwie Wałujew 21 maja obsadził Osipów żołnierzami
moskiewskimi, natomiast cudzoziemców odesłał pod Moskwę.
W czasie gdy pod Osipowem trwały walki, pod Białą
maszerowało około 6500 żołnierzy moskiewskich i cudzoziem-
skich pod dowództwem Jakuba Boratyńskiego i Edwarda
Horna 106 . Na początku czerwca oddział ten znalazł się na
dalekim przedpolu miasta. Znajdujący się w Białej starosta
wieliski Aleksander Gosiewski, który już wcześniej otrzymał
pewne informacje o marszu nieprzyjaciela, wysłał pod Smoleńsk
gońców z prośbą o wsparcie 107. Natomiast sam, zabrawszy część
podległych mu oddziałów, ruszył w kierunku nieprzyjaciela,
chcąc rozpoznać jego siły. Udało mu się zaskoczyć straż
przednią i pobić przeciwnika, jednak wobec nadejścia sił
głównych wycofał się do Białej. 5 czerwca Boratyński i Horn
z wojskiem podeszli pod miasto. Rozpoczęto przygotowania do
szturmu, który miał nastąpić 7 czerwca. Nigdy jednak do niego
nie doszło, ponieważ w nocy z 5 na 6 czerwca kilku żołnierzy
cudzoziemskich przeszło na stronę oblężonych i przekazało
Gosiewskiemu plan ataku, który zakładał, że oddziały szturmują-
ce miasto miały zostać wsparte przez spiskowców, przygotowu-
jących uderzenie od wewnątrz. Gosiewski, dzięki uzyskanym
informacjom, szybko wpadł na trop spiskowców i zniweczył ich
przygotowania l08. Wobec niepomyślnego rozwoju sytuacji dla

105
Marchocki twierdzi, źe przebiło się jedynie 300 ludzi, reszta albo
zginęła, albo dostała się do niewoli. M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 70;
Diariusz drogi, s. 144, 145; S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 239.
106
M. K a r a m z i n, op. cit., t. XII. s. 178; J. U. N i e m c e w i c z, op. cit.,
t. II, s. 290; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 202, podaje, że Białą atakowało
2000 cudzoziemców i kilka tysięcy żołnierzy moskiewskich. S. K o b i e r z y
-c k i , op. cit., s. 245, podaje 4000 żołnierzy moskiewskich i 2000
Szwedów, M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. II, s. 347.
107
Gosiewski już wcześniej wysyłał podjazdy pod Toropiec i Rżew,
Diariusz drogi, s. 144.
108
Od hetmana z drogi do Białej list pierwszy, 9 VI 1610 r. Racz., rps. 33,
k. 151, A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 202; S. K o b i e r z y c ki. op. cit.,
s. 245-247.
42

strony moskiewskiej Boratyński i Hom zarządzili przygotowania


do regularnego oblężenia — ściągano działa z Osipowa,
przygotowywano ogniste kule.
Wszystkie te zamysły pokrzyżowały dwa wydarzenia. Po
pierwsze, podjazdy przyniosły wieści, że od strony Smoleń-
ska zbliża się odsiecz. Po drugie, z taboru dotarły wiadomo-
ści, że został zaatakowany przez żołnierzy polskich. Były to
roty kozackie wysłane przez Marcina Kazanowskiego, praw-
dopodobnie na polecenie hetmana Żółkiewskiego109. Nie
czekając dłużej na rozwój sytuacji, wodzowie moskiewscy
zarządzili odwrót na Rżew. Tam po wybudowaniu ostrożka,
dodatkowo osłoniętego nurtem Wołgi, pozostawiwszy część
żołnierzy moskiewskich, wyruszyli w kierunku Możajska.
aby połączyć się z siłami głównymi maszerującymi na
Smoleńsk.
Kiedy pod Białą i Osipowem trwały walki, w okolicach
Możajska koncentrowały się siły główne armii moskiewskiej.
Pod koniec kwietnia z Moskwy do Możajska przybyło kilka
pułków moskiewskich pod dowództwem kniazia Andrzeja
Galicyna i kniazia Daniło Mazeckiego. Następnie na miejsce
koncentracji dotarli z Pogoroły Gorodiszcze — Wasyl Buturlin
i Grzegorz Puszkin z wojskiem, a od strony Rżewa — kniaź
Iwan Chowański. Również od strony Wołoka, Osipowa oraz
Zubcowa zbliżały się mniejsze oddziały moskiewskie. Gdy
siły główne maszerowały już na Smoleńsk, od strony Rżewa
i Zubcowa dołączyły oddziały kniazia Jakuba Boratyńskiego
oraz Edwarda Horna 110. W połowie maja pod Możajsk dotarły
siły główne — około 15 000 żołnierzy, które z Moskwy
przyprowadził sam Dymitr Szujski 111. Strona moskiewska
zebrała pod Możajskiem około 30 000 żołnierzy, ale jeżeli do
tego dodamy jeszcze rzesze chłopów wykorzystywanych do

109 Diariusz drogi, s. 149; J. U. N i e m c e w i c z , op. cit., t. II, s. 291.


110
D. B u t u r l i n, op. cit., t. III, s. 152; Razriadnyje zapisy, [w:] Ćtenija...,
t. II 1907, s. 18, 54, 55.
111
Diariusz drogi, s. 147, 151.
43

budowy umocnień, liczba ta wzrasta do około 40 000 ludzi


zdolnych do walki 112 .
Największym problemem Dymitra Szujskiego była po-
stawa sojuszniczych oddziałów cudzoziemskich, w których
służyło łącznie około 8000 żołnierzy 113. Początkowo zacięż-
ne pułki, na czele których stał Jakub de la Gardie, wyruszyły
z Moskwy razem z oddziałami moskiewskimi w kierunku
Możajska. Jednak wkrótce, głównie z powodu zaległości
112
Hetman Żółkiewski wprowadził do histografii dwa zestawy liczb.
W liście z Carowego Zajmiszcza, napisanym 5 VII 1610 roku, hetman donosił
królowi, że pod Kłuszynem było około 30 000 żołnierzy moskiewskich.
Stanisław Żółkiewski do Zygmunta III z Carowego Zajmiszcza 5 VII 1610 r.
[w:] Pisma, s. 198-204. Źródła, które powstały niedługo po bitwie w głównej
mierze opierają się właśnie na tym liście, powielają jego dane. Anonimowa
relacja, s. 189; Progres potrzeby pod Kłuszynem. Ossol., rps. 12804. k.
110-114. Również historycy współcześni w większości przyjmują te dane
jako najbardziej prawdopodobne. Zarys dziejów wojskowości, s. 426;
T. N o w a k, J. W i m m e r , op . cit., s. 223. Natomiast z historyków XIX w.,
M. K a r a m z i n, op. cit., t. XII, s. 179. Z kolei w swoim pamiętniku hetman
podaje, że było żołnierzy moskiewskich około 40 000. S. Ż ó ł k i e w s k i ,
Początek i progres, s. 138. Na tych danych opierali się praktycznie wszyscy
historycy piszący o bitwie przed II wojną światową, S. K o b i e r z y c k i, op.
cit., s. 265; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 207; J. U. N i e m c e w i c z , op.
cit., t. II. s. 300; K. G ó r s k i , Oblężenie Smoleńska: T. K o r z o n , op. cit.,
t. II, s. 164.
113
Podobny przypadek, jak wyżej opisany, zachodzi również w przypadku
oddziałów cudzoziemskich, z tą jednak różnicą, że tutaj jesteśmy w stanie
podać przybliżoną liczbę żołnierzy cudzoziemskich na podstawie źródeł
moskiewskich. Na przełomie września i października w obozie pod Aleksan-
dryjską Słobodą znajdowało się około 2200 cudzoziemców pod dowództwem
de la Gardie. Zimą 1610 roku ze Szwecji przybył około 3-4-tysięczny oddział
pod dowództwem Henryka Tensena, natomiast na wiosnę tego roku do
państwa moskiewskiego wkroczył Edward Horn, prowadząc około 2500-3000
żołnierzy. Jeżeli teraz weźmiemy pod uwagę straty poniesione w walce,
dezercję oraz choroby, liczba około 8000 żołnierzy cudzoziemskich jest
wielce prawdopodobna. D. B u t u r 1 i n, op. cit., t. III, s. 33, 99, 103, 129; M.
K o s t o m a r o w, op. cit., t. II, s. 343, 347; M. K a r a m z i n, op. cit., t. XII,
s. 165; P. P e r s o n , op. cit., [w:] Ćtenija..., t. II 1866, s. 275, 285; S.
S o ł o w i e w, op. cit., t. VII, s. 313, 314; Riazriadny zapis [w:] Ćtenija...,
t. III 1907. s. 223, 224; Diariusz drogi, s. 146, 147, 149 oraz por. przypis 112.
44

w wypłacie żołdu, zatrzymały się. Żołnierze zapowiedzieli,


że nie ruszą się dalej, dopóki car nie ureguluje zaległości
finansowych 114 . Dopiero gdy otrzymali zapewnienie od
cara, że zaległości zostaną zapłacone pod Możajskiem,
ruszyli w kierunku miejsca koncentracji, gdzie dotarli pod
koniec czerwca115. Car dotrzymał umowy i przesłał obiecane
pieniądze. Jednak nie wszystkie one trafiły do kieszeni
zainteresowanych. Wódz moskiewski, zapewne obawiając się,
aby żołnierze cudzoziemscy po otrzymaniu zapłaty nie opuścili
szeregów, wypłacił tylko część zaległego żołdu i to głównie
tym żołnierzom, którzy służyli od niedawna. Wywołało to
rozruchy w wojsku, które de la Gardie stłumił, wieszając
prowodyrów zajść 116 .
Na wiadomość, że cudzoziemcy maszerują na Możajsk,
Dymitr Szujski nakazał kniaziowi Fiodorowi Jeleckiemu
i Grzegorzowi Wałujewowi ruszyć spod Osipowa w kierunku
Carowego Zajmiszcza. Wodzowie moskiewscy prowadzili ze
sobą około 8000 żołnierzy 117 . Oddział ten miał za zadanie
rozpoznać siły polskie na przedpolu Smoleńska, a jednocześnie
osłaniać koncentracje wojsk pod Możajskiem 118. W trakcie
wykonywania powierzonego zadania Wałujew otrzymał wia-
domość, że wojsko polskie pod dowództwem samego hetmana
Żółkiewskiego znajduje się w polu. Informacja ta spowodo-
wała, że Wałujew, dotarłszy pod Carowe Zajmiszcze, za-
trzymał się i wzorem Skopina rozpoczął budowę ostrożka.
Jednocześnie o zaistniałych faktach powiadomił Dymitra
Szujskiego.
114
Jak twierdzi Piotr de la Ville, żołnierze nie otrzymywali pieniędzy od
sześciu miesięcy. P. de la V i 11 e, op. cit., s. 299.
115
K. B u s s o w, op. cit., s. 167; M. K o s t o m a r o w, op. cit., t. II. s. 352.
116
D. B u t u r 1 i n, op. cit., t. III, s. 165; M. K o s t o m a r o w , op. cit., t.
II, s. 353.
117 S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 125; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek
i progres, s. 128. O 10 000 wspominają: J . U . N i e m c e w i c z , op. cit., t. II,
s. 300; S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 256.
118
K. B u s s o w , op. cit., s. 167; J. B e s a l a. op. cit., s. 228.
45

Przygotowania strony moskiewskiej bacznie obserwowano


w obozie królewskim. Pod koniec maja na przedpolu Smoleń-
ska znajdowały się następujące siły. W Wiaźmie stało 800
ludzi pod dowództwem Marcina Kazanowskiego, natomiast
w Carowym Zajmiszczu 700 ludzi Ludwika Weihera dowo-
dzonych przez Samuela Dunikowskiego. W Białej znajdowało
się około 1000 Kozaków zaporoskich i kilkuset żołnierzy
polskich pod wodzą Aleksandra Gosiewskiego119. Pod Lipica-
mi leżało blisko 3000 byłych żołnierzy tuszyńskich na czele
z Aleksandrem Zborowskim l20. W każdej chwili chorągwie
królewskie mogły wesprzeć oddziały Zaporożców, które
znajdowały się na przedpolu Smoleńska.
W otoczeniu królewskim gorączkowo naradzano się, co
czynić w powstałej sytuacji. Początkowo zwyciężyła kon-
cepcja szybkiego zakończenia wojny i wycofania się z pań-
stwa moskiewskiego w sposób honorowy. Do Moskwy
wysłano gońca, który wiózł pisma z propozycją negocjacji.
Król w zamian za oddanie Rzeczypospolitej Smoleńska
i ziemi siewierskiej zobowiązywał się do wycofania wojsk
i poddanych z ziemi moskiewskiej. Jednak goniec, do-
jechawszy do Możajska, został zawrócony, ponieważ Wasyl
Szujski nie zamierzał podejmować żadnych roz mów 121.
Wobec takiej postawy strony moskiewskiej powrócono do

119
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 124, 125: A.G.A.D., A.R., II,
ks. 12, s. 648. D. Buturlin twierdzi, że z Gosiewskim było około 500
żołnierzy polskich. D. B u t u r l i n, op. cit., t. III, s. 49, 50.
120
K. G ó r s k i . Oblężenie Smoleńska; A.G.A.D., A.S.K., dz. II. 40 oraz
A.R., II, ks. 12, s. 648; Diariusz drogi, s. 142, A. H i r s c h b e r g , Maryna,
s. 208, podaje 2300, K. N i e d z i e l s k i , op. cit., s. 62. podaje 2000.
S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 163, podaje 2500. S. M a s k i e w i c z, op. cit.,
s. 121, podaje, że ze Zborowskim pozostały 4 chorągwie jego pułku, każda
po kilkaset koni, roty Bobowskiego, Marchockiego, Lanckorońskiego, Różyń-
skiego, Wilamowskiego, Rudzińskiego — kilkuset husarzy oraz roty kozackie
Rudnickiego, Kotowskiego, Orszańskiego, por. Diariusz drogi, s. 141.
121
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 123, 124: Diariusz drogi,
s. 139; A. H i r s c h b e r g , Maryna, s. 193.
46

koncepcji wysłania silnego oddziału w kierunku Moskwy122 .


Jego dowódca, zebrawszy oddziały znajdujące się na przed-
polu Smoleńska, ruszyłby na Możajsk. Początkowo król
chciał wysłać z tą misją wojewodę bracławskiego Jana
Potockiego, lecz ten, aby nie narazić na uszczerbek swojej
sławy wojennej, nie kwapił się wyruszyć na tak ryzykowną
wyprawę. Innym powodem była obawa, że utraci wpływy
na decyzje królewskie na rzecz swojego adwersarza hetmana
Żółkiewskiego. Potocki rozpoczął z królem spory o liczbę
wojska, nagrody dla żołnierzy oraz dla siebie (zapewne
myślał o wakującej buławie wielkiej) l 23.

122
W lutym 1610 roku w kierunku Moskwy miał wyruszyć wojewoda
bracławski Jan Potocki na czele silnego oddziału, który miał wesprzeć wojska
tuszyńskie. Potocki tak długo zwlekał z rozpoczęciem wyprawy, aż. sprawa
stała się nieaktualna z powodu rozpadu obozu tuszyńskiego.
123 S. Ż ó ł k i e w s k i. Początek i progres, s. 125, 126: S. M a s k i e w i c z,

op. cit., s. 123; J. U. N i e m c e w i c z , op. cit., t. II, s. 292; J. B e s a l a ,


op. cit., s. 226.
OPERACJA KŁUSZYŃSKA

PRZED BITWĄ

Ponieważ czas naglił, 1 czerwca Zygmunt III powierzył


dowództwo wyprawy Stanisławowi Żółkiewskiemu. Hetman
bez zwłoki rozpoczął przygotowania. Po czterech dniach
wozy taborowe i wojsko było gotowe do drogi. W między-
czasie Żółkiewski rozesłał gońców z listami do dowódców
oddziałów przebywających na przedpolu Smoleńska, w których
nakazywał im koncentrację w jednym miejscu 1. Nie ma
pewności, gdzie wyznaczył hetman miejsce koncentracji, ale
ostatecznie wszystkie oddziały zebrały się pod Szujskiem.
6 czerwca z obozu pod Smoleńskiem wyruszyły traktem na
Wiaźmę wozy taborowe, działa i 1000 piechoty. Dzień później
wyruszył hetman z jazdą 2 . Nim jednak to nastąpiło, zaszły
wydarzenia, które zmusiły stronę polską do częściowej zmiany
planów. Z listów, które przyszły od Gosiewskiego z Białej,
dowiedziano się o ataku Horna i Boratyńskiego. Starosta
wieliski prosił o szybką pomoc w ludziach i żywności.
1
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 126.
2
Diariusz drogi, s. 147. Maskiewicz podaje, że hetman ruszył 8 VI.
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 124. Rozbieżność dat mogła wziąć się stąd, że
wojsko hetmańskie nie wyruszyło od razu w całości.
48
ponieważ obawiał się, że w przeciwnym razie nie utrzyma
się nawet przez tydzień3. Żółkiewski wysłał gońca do taboru,
aby ten skierował się na Białą. Prawdopodobnie o zmianie
planów powiadomiono równocześnie dowódców na przedpo-
lu. Żółkiewski na czele około 2000-3000 jazdy i 1000
piechoty 14 czerwca dotarł pod Białą, lecz przeciwnika tam
nie zastał, ponieważ, jak wcześniej wspomniano, ten wycofał
się na Rżew 4.
W tym miejscu należy zwrócić uwagę na bardzo szybkie
tempo marszu wojsk Żółkiewskiego. Oddziały hetmańskie
obciążone taborem przebywały dziennie około 18-20 kilomet-
rów. Przy tym trzeba zaznaczyć, że stan ówczesnych dróg był
na ogół fatalny, a w tym przypadku powinniśmy raczej mówić
o bezdrożach. Leśne dukty, którymi w głównej mierze przyszło
maszerować chorągwiom hetmańskim, po obfitych deszczach
były mocno rozmokłe. Pod setkami nóg i kopyt końskich
zamieniały się w błotniste i śliskie grzęzawisko. Dodatkowo
okoliczna ludność chłopska, wrogo nastawiona do oddziałów
3
S. Z ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 124.
4
Bardzo trudno jest określić precyzyjną liczbę wojsk hetmańskich z dwóch
powodów. Po pierwsze, źródła podają różne wartości. S. M a s k i e w i c z. op.
cit., s. 124. podaje 1830; Diariusz drogi, s. 147 — 1280. natomiast w wersji
z Racz. 33 — 2280. W liście do Szymona Rudnickiego spod Smoleńska autor
twierdzi, że z hetmanem wyszło 3000 ludzi, niestety nie podaje liczebności
poszczególnych formacji. List do Szymona Rudnickiego spod Smoleńska z 12
VI 1610 r. Czart., rps. 1630, k. 1119, 1120. Po drugie, sprawę komplikuje
fakt, że na wiadomość o walkach pod Białą zwołano naradę, na której do
wojsk już przeznaczonych na wyprawę dodano kilka chorągwi. Autorzy
poszczególnych przekazów nie musieli o nich wiedzieć. Dalej część z tych
chorągwi nie poszła pod Szujsk z hetmanem, natomiast powróciła pod
Smoleńsk. Nie wykluczone, że ich miejsce zajęły oddziały podporządkowane
Gosiewskiemu w Białej. A.G.A.D, A. R. II, ks. 12, s. 648, Od hetmana z drogi
do Białej list drugi z 10 VI 1610 r. Racz., rps. 33 k. 152, Diariusz drogi, s.
149. Historycy raczej zgodnie podają, że z hetmanem wyszło 2000 jazdy
i 1000 piechoty. J. U. N i e m c e w i c z. op. cit., t. II, s. 292; S. K o b i e r z y -
c k i , op. cit., s. 253; M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. II, s. 347; M.
K a r a m z i n, op. cit., t. XII. s. 177; K. N i e d z i e 1 s k i, op. cit., s. 60. podaje
4000 — prawdopodobnie 3000 jazdy i 1000 piechoty.
49
polsko-litewskich, rozorywała drogi i niszczyła przeprawy na
rzekach, co jeszcze bardziej pogarszało i tak fatalny stan dróg
państwa moskiewskiego. Po takim terenie z ogromnym trudem
poruszały się wozy taborowe, piechota i artyleria 5.
Wiele wskazuje na to, że w tym momencie hetman jeszcze
nic nie wiedział o działaniach Wałujewa. Po dwudniowej
przerwie w marszu, potrzebnej oddziałom na wypoczynek
i koncentrację, wojsko hetmańskie ruszyło dalej. Żółkiewski
skierował podległe sobie chorągwie na Rżew, jednak zaniepo-
kojony nadchodzącymi spod Możajska wieściami zmienił
plany i pomaszerował na Szujsk 6 . Tempo marszu wojsk
hetmańskich nadal było duże — chorągwie przebywały
dziennie średnio 20 kilometrów. Spowodowane to było głównie
obawami, jakie dręczyły Żółkiewskiego w stosunku do za-
chowania żołnierzy tuszyńskich. Hetman pisał do króla:
„Wziąwszy wiadomość, że Dymitr poszedł pod Możajsk
spieszyłem się większymi noclegami koniom w złej drodze
nie folgując, obawiając się, żeby tej niesforności wojska, które
spod Moskwy przyszło za nastąpieniem nieprzyjaciela do
czego żałosnego nie przyszło" .
Natomiast pod Rżew Żółkiewski wysłał pułk Andrzeja
Młockiego i 2000 Kozaków zaporoskich. Oddział ten, dotarłszy
po Rżew, przez pewien czas niepokoił załogę tamtejszego
ostrożka, a następnie wycofał się na Szujsk 8 .
22 czerwca hetman przybył pod Szujsk, gdzie zastał oddziały
Kazanowskiego, Dunikowskiego oraz leżące oddzielnym obo-
zem — Zborowskiego. Przybyło również około 3000 Kozaków
5
Od hetmana z drogi do Białej list drugi z 10 VI 1610 r.. Racz., rps. 33,
k. 152.
6
Diariusz drogi. s. 149; List Jakuba Zadzika z 19 VI 1610 r. Czart., rps.
105, k. 35-37, Wiadomości spod Smoleńska de data 28 VI. Racz., rps. 139,
k. 240.
7
Od hetmana z drogi do Białej list trzeci z 22 VI 1610 r.. Racz., rps. 33,
k. 152.
8
Diariusz drogi. s. 150. List do Szymona Rudnickiego spod Smoleńska
6 VI 1610 r. Czart., rps. 1630, k. 1229, 1230.
50

zaporoskich pod atamanami: Piaskowskim i Iwaszynem 9.


Żółkiewski, mając wiadomości, że Wałujew zatrzymał się
i okopuje pod Carowym Zajmiszczem, 23 czerwca ruszył
w kierunku nieprzyjaciela, aby uniemożliwić mu prace
fortyfikacyjne. Wymarszu odmówiły chorągwie Zborow-
skiego, motywując swoją decyzję tym, że nie wypłacono
im obiecanych 100 000 donatyw. Hetman doskonale zdawał
sobie sprawę, że bez wsparcia sił Zborowskiego dalsze
działania jego wojsk nie mają szans powodzenia. Sprawa
była na tyle poważna, że Żółkiewski w liście do króla
stwierdził, iż bez chorągwi tuszyńskich nie może się obejść 10 .
Początkowo hetman zamierzał sam jechać do obozu tu-
szyńczyków i przekonywać ich do marszu z resztą wojska,
ale w końcu zdecydował się wysłać tam starostę tłumackiego
Mikołaja Herburta. Co prawda misja Herburta zakończyła
się fiaskiem, ale hetman uzyskał zapewnienie Zborowsz-
czyków, że w przypadku wielkiego zagrożenia przybędą
na jego wezwanie 11. Mimo niepomyślnych wiadomości
z obozu tuszyńczyków, Żółkiewski nie tracił nadziei na
połączenie się chorągwi Zborowskiego z jego wojskiem.
Jak pisał do króla, zamierzał przez swoich zaufanych ludzi
w obozie pod Szujskiem naciskać na dowódców zbun-
towanych oddziałów, aby zmienili decyzję l2. Jednocześnie
hetman kontynuował marsz przeciwko Wałujewowi. Żół-
kiewski, znalazłszy się około 3 kilometrów od Carowego
Zajmiszcza, postanowił zrobić rekonesans okolic miasteczka
i pozycji nieprzyjaciela. Późnym popołudniem hetman,
wziąwszy około 1000 żołnierzy, wyruszył pod miasteczko 13.
9
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 127.
10
Od hetmana z drogi do Białej list trzeci z 22 Vi 1610 r.. Racz., rps. 33.
k. 153.
11
Ibidem, Diariusz drogi, s. 152, 153; S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 126;
S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 257, 258.
12 Od hetmana z drogi do Białej list trzeci z 22 VI 1610 r., Racz., rps. 33.

k. 153.
13
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 128.
51

Carowo Zajmiszcze założył car Borys Godunow w dolinie,


przez którą płynęła rzeka Świaż. Rzekę tę przegrodzono
szeroką groblą tak, że za miasteczkiem powstał duży staw.
Jednak w okresie opisywanych wydarzeń prawdopodobnie
przepust na grobli został uszkodzony w wyniku powodzi,
ponieważ staw częściowo wysechł. Na przepuście grobli
znajdował się most, który Wałujew zniszczył. Po drugiej
stronie stawu znajdowała się duża pusta przestrzeń, którą
w pewnym fragmencie ograniczał las. To właśnie w pobliżu
tego lasu strona moskiewska wybudowała swój ostrożek. Las
osłaniał ostrożek z dwóch stron, z trzeciej były bagna,
natomiast od strony grobli wykopano głęboki rów l4 .
Wałujew, zobaczywszy zbliżający się oddział polski, spalił
miasteczko i wyprowadził w pole około 3000 jazdy i piechoty.
Doszło do starcia w pobliżu grobli, które pozostało nieroz-
strzygnięte15. 24 czerwca Żółkiewski z całością sił podszedł
pod spalone miasteczko. Nakazał rozstawić obóz na pobliskim
wzgórzu, a pod groblą postawił piechotę. Obok niej, poniżej
miasteczka, rozmieścił jazdę kozacką. Zabronił stanowczo
jakichkolwiek prób przekraczania grobli, ponieważ planował
forsować ją dopiero w nocy. Obawiał się również, że nie-
przyjaciel przygotował zasadzkę po jej drugiej stronie 16 .
Obawy hetmańskie okazały się trafne. Wałujew, widząc, jak
podczas rekonesansu żołnierze polscy śmiało chcieli forsować
groblę, uważał, że teraz będzie podobnie. W krzakach i rowach
okalających moskiewski brzeg grobli ukrył strzelców, nato-
miast przed ostrożek wyprowadził jazdę, która miała zwabić
Polaków. Pomni rozkazu Żółkiewskiego żołnierze polscy
czekali na zapadnięcie zmroku. Oczekiwanie na atak znudziło
strzelców moskiewskich. Zaczęli przebiegać jedni do drugich,
co nie uszło uwadze stronie polskiej. Żółkiewski, znając

14
S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 126; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek
i progres, s. 128.
15
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 129.
16
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 129. 130.
52
53

dokładnie miejsce zasadzki, zmienił plany. Nakazał piechocie


przygotować się do forsowania grobli. Jednocześnie spieszyw-
szy kilkudziesięciu żołnierzy z rot kozackich, nakazał im
znaleźć dogodne przejścia przez staw poniżej grobli. Na
tyłach polecił budować prowizoryczny most, który miał
zastąpić zniszczony przez Wałujewa. Kiedy od strony kozaków
przyszedł sygnał, że zajęli już dogodne pozycje, hetman
nakazał piechocie ruszyć do ataku 17.
Po krótkotrwałym oporze, straciwszy kilkudziesięciu żołnie-
rzy, atakowani z boku i od czoła strzelcy rozpoczęli odwrót.
Polska piechota ruszyła za nimi w pościg. Widząc porażkę
swojego oddziału, Wałujew wyprowadził z ostrożka około 3000
jazdy, która niechybnie pobiłaby polską piechotę, gdyby nie
czujność hetmana. Gdy piechota odrzuciła już nieprzyjaciela od
grobli, szybko zmontowano prowizoryczny most, po którym
przeszło w sukurs piechocie około 1000 jazdy polskiej. Zawrzała
ponownie walka, jednak szybko jazda moskiewska zaczęła cofać
się do ostrożka. Zwycięstwo strona polska okupiła około 20
zabitymi. Moskwa utraciła około 100 zabitych i kilkudziesięciu
wziętych do niewoli. Ponieważ bitwa zakończyła się późnym
popołudniem, wojsko polskie pozostało w polu całą noc, nie
dopuszczając, aby z ostrożka ktoś się wydostał 18 . Na odgłos
walk pod Carowe Zajmiszcze przybył Zborowski z kilkoma
chorągwiami. Po krótkich rozmowach i zapewnieniu hetmań-
skim, że na pewno otrzymają obiecane pieniądze, żołnierze
zgodzili się podporządkować rozkazom hetmana l9.
25 czerwca Żółkiewski przeprawił całość sił oraz tabor na
drugą stronę grobli. Hetman nakazał rozłożyć obóz na prawo

17
Spod Możajska z 26 VII 1610 r. A.G.A.D, A.R. dz.. II, t. 5, nr 557. List
Stanisława Domaradzkiego spod Carowego Zajmiszcza 10 VII 1610 r.,
A.G.A.D, A.R. dz., II. L 5, nr 556.
18 S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 131; S. K o b i e r z y c k i ,

op. cit., s. 260.


19
S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 126; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek
i progres, s. 132.
54

od grobli. Tym sposobem tabor znalazł się na tyłach nie-


przyjacielskiego ostrożka, przecinając trakt do Możajska, skąd
Wałuje w spodziewał się odsieczy. Natomiast Kozacy zaporos-
cy rozbili obóz na lewo od grobli, odcinając tym samym
oddziałom moskiewskim dostęp do wody i paszy dla koni 20.
Aby wzmocnić blokadę przeciwnika, hetman nakazał otoczyć
ostrożek moskiewski systemem własnych umocnionych punk-
tów, w których umieścił piechotę i Kozaków zaporoskich.
W każdym z nich znajdowało się około 100 ludzi, którzy
mogli wzajemnie się wspierać. Żółkiewski nie zdecydował się
na szturmowanie moskiewskiego ostrożka, choć takie propozy-
cje były, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę, że było to
miejsce bardzo dobrze umocnione i jego opanowanie wiązało
się ze znacznymi stratami wśród żołnierzy polskich, a tego
hetman chciał uniknąć. Mając sprawdzone wiadomości, że
żołnierze moskiewscy dysponowali niewielkim zapasem żyw-
ności, postanowił wziąć ostrożek głodem. Rozpoczęła się
prawie tygodniowa blokada. Walujew, odcięty od wody
i dowozu żywności, usiłował licznymi wypadami przerwać
blokadę. Podczas tych działań, jak sam twierdził, utracił około
500 żołnierzy 21 . Podczas blokady Wałujewa hetman nie
zapominał o głównej armii moskiewskiej, wówczas jeszcze
koncentrującej się pod Możajskiem. Ponieważ gońcom mos-
kiewskim udało się przedrzeć z blokowanego ostrożka do
Szujskiego, ten wiedział o sytuacji pod Carowym Zajmiszczem
i należało się spodziewać, że podejmie działania mające na
celu uwolnienie podwładnego.
Żółkiewski rozsyłał na wszystkie strony liczne podjazdy,
aby mieć jak najbardziej pewne wiadomości o nieprzyjacielu.
Jeden z takich podjazdów przyprowadził do obozu kilku
cudzoziemskich żołnierzy, którzy poinformowali Żółkiew-
skiego o niezadowoleniu w oddziałach cudzoziemskich, spo-
20
M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 71; Diariusz drogi, s. 154.
21
K. G ó r s k i, Oblężenie Smoleńska: S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 126;
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 132.
55

wodowanych zaległościami finansowymi. Hetman, idąc śladem


swego nauczyciela Jana Zamoyskiego, postanowił przesłać do
obozu cudzoziemskiego list następującej treści:
„Między narodami naszymi nigdy żadna nieprzyjaźń nie
zachodziła. Królowie nasi zawsze byli, a i teraz są sobie
wzajemnie przyjaciółmi. Ponieważ nie zostaliście przez nas
żadną niesprawiedliwością pokrzywdzeni, niesłusznie jest, że
dziedzicznych wrogów naszych Moskali, przeciwko nam
posiłkujecie. Co się tyczy, jesteśmy gotowi na oba wypadki,
wy sami tedy rozważcie, czy chcecie nas mieć przyjaciół czy
wrogami. Bądźcie zdrowi" 22 .
Co prawda Francuz, który niósł list z rozkazu Horna, został
powieszony, ale treść tej korespondencji dotarła do żołnierzy
cudzoziemskich i miała później niemały wpływ na ich postawę.
Gdy pod Carowym Zajmiszczem trwała blokada oddziału
Wałujewa, pod Możajskiem dobiegały końca przygotowania
armii moskiewskiej do wymarszu na Smoleńsk. W ostatnich
dniach czerwca do obozu możajskiego dotarli żołnierze
cudzoziemscy na czele z Jakubem de la Gardie, natomiast od
strony Rżewa zbliżał się pułk pod dowództwem Horna i
Boratyńskiego, który dołączył do sił głównych już w trakcie
marszu na Smoleńsk. 1 lipca żołnierzom cudzoziemskim
wypłacono część pieniędzy z zaległego żołdu 23. Jak
wcześniej wspomniano, takie rozwiązanie sprawy wywołało
rozruchy, które de la Gardie szybko i bezwzględnie stłumił.
Późnym popołudniem tego samego dnia odbyła się narada
wojenna. Z braku przekazów źródłowych jej przebieg i zało-
żenia planu moskiewskiego możemy jedynie rekonstruować
na podstawie późniejszych wydarzeń. Możemy z dużą dozą
prawdopodobieństwa przyjąć, że obydwaj wodzowie strony
moskiewskiej byli zgodni co do tego, iż należy uniknąć starcia
z wojskami hetmańskimi w otwartym polu. Wiązało się to
22 S . Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 134.
23 M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. II, s. 353; D. B u t u r l i n, op. cit., t.
III, s. 165.
56

z kilkoma kwestiami. Głównym celem ofensywy moskiewskiej


był Smoleńsk i znajdująca się tam armia Rzeczypospolitej. Co
za tym idzie, Szujski i de la Gardie, spodziewając się starcia
z siłami królewskimi, pragnęli zachować swoje oddziały w jak
najlepszej kondycji. Bitwa w polu z wojskami Żółkiewskiego,
których trzon stanowiła osławiona kircholmskim zwycięstwem
husaria, musiała spowodować straty, i to nawet znaczne.
Wodzowie moskiewscy, zapewne orientując się, jakimi siłami
dysponuje hetman, i mając prawdopodobnie pełny obraz
sytuacji pod Carowym Zajmiszczem, nie mogli nie zwrócić
uwagi, że zarysowała się szansa osaczenia sił hetmańskich
i pokonania ich przy minimalnych stratach własnych. Jak
pokazały walki okresu wcześniejszego, strona moskiewska do
perfekcji opanowała technikę blokowania oddziałów przeciw-
nika za pomocą ostrożków. Zapewne również i teraz zamie-
rzano wykorzystać tę wypróbowaną taktykę. W związku z tym
armia moskiewska miała niepostrzeżenie podejść pod Carowo
Zajmiszcze, a następnie zaopatrzywszy Wałujewa w żywność,
odciąć Żółkiewskiego od zaplecza systemem umocnionych
punktów, o ile oczywiście oddziały polskie wcześniej by się
nie wycofały. Jeżeliby udało się hetmana zablokować pod
Carowym Zajmiszczem, oddział Wałujewa, wsparty pewną
liczbą żołnierzy wydzielonych z sił głównych, mógłby bloko-
wać chorągwie hetmańskie, natomiast reszta wojska pomasze-
rowałaby na Smoleńsk 24 .
2 lipca armia moskiewska ruszyła w stronę Carowego
Zajmiszcza. Wojsko nie poszło głównym traktem Smo-
leńsk-Moskwa, ale skręciło z niego i skierowało się na trakt
równoległy, prowadzący przez Kłuszyn. Oddalony on był od
głównego o blisko 9 kilometrów i biegł z Rżewa przez Gżack
na Carowo Zajmiszcze25. Manewr ten miał zapewne ukryć
ruch wojska moskiewskiego przed polskim rozpoznaniem
24
M. K o s to m a r o w, op. cit., t. II, s. 354; K. G ó r s k i , Oblężenie
Smoleńska; Diariusz drogi, s. 158.
25 F. K u d e l k a, op. cit.; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 133.
57

oraz umożliwić połączenie z głównymi siłami oddziałów


Horna i Boratyńskiego, które nastąpiło około 27 kilometrów
od Możajska pod wsią Masłowoj 26 .
Po prawie dwóch dniach marszu w palącym lipcowym
słońcu armia moskiewska przemaszerowała przez Kłuszyn
i około 6 kilometrów dalej rozłożyła dwa obozy 27. W jednym,
otoczonym wozami i kobylinami, rozłożyli się żołnierze
moskiewscy, natomiast w drugim, który osłaniały jedynie
wozy taborowe — cudzoziemscy 28 . Obozy były na tyle
szerokie, iż sprawiały wrażenie, że ma się do czynienia tylko
z jednym 2 9 . Prawdopodobnie część obozu moskiewskiego
wchłonęła znajdujące się w pobliżu zabudowania, ponieważ
można spotkać w źródłach wzmianki o umocnionej wiosce
obok obozu Szujskiego 30 .
Wydaje się, że mając kilkakrotną przewagę liczebną,
przeciwnik zlekceważył stronę polską. O zbytniej pewności
siebie strony moskiewskiej mogą świadczyć dwie rzeczy. Po
pierwsze, Szujski nie zadbał o należyte rozpoznanie przeciw-
nika, na co wskazuje brak wzmianek w źródłach o potyczkach
podjazdów, które powinny mieć miejsce przy aktywnym
działaniu rozpoznania obydwu stron. Prawdopodobnie opiera-
jąc się na wiadomościach, jakie dostarczył Wałujew i szpiedzy
z obozu polskiego, Szujski uznał, że wie wystarczająco dużo
i nie musi wysyłać oddziałów rozpoznawczych pod Carowo
Zajmiszcze dla pochwycenia "języka" 31 . Po drugie, brak
jakiegokolwiek zabezpieczenia obozu pod Kłuszynem może
świadczyć, że strona moskiewska nie przewidywała działań

26
M . K o s t o m a r o w , op. cit., t. II, s. 353; D. B u t u r l i n, op. cit., t. III.
s. 165.
27
P. P e r s o n , op. cit., [w:] Ctenijat, t. III 1866, s. 286.
28 S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128; M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 73.

29
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 137.
30
F. K u d e I k a, op. cit.; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 139.
31
D. Buturlin twierdzi, że de la Gardie zaproponował wysłanie podjazdów
pod polski obóz, ale zaniechano tego z powodu zmęczenia żołnierzy długim
marszem. D. B u t u r l i n, op. cit., t. III, s. 166.
58

zaczepnych ze strony polskiej. Brak daleko wysuniętych czat


czy nawet konnych posterunków w najbliższej okolicy obozu
kłóci się z podstawowymi zasadami ubezpieczenia postoju
armii podczas działań wojennych. Trudno sobie wyobrazić,
aby dowódcy strony moskiewskiej zapomnieli zabezpieczyć
obóz. Musieli być głęboko przekonani, że nic im nie grozi,
skoro podjęli takie ryzyko. W pewnym sensie ich postępowanie
mogą tłumaczyć warunki terenowe. Zalesiony i błotnisty teren
był niekorzystny dla jazdy, która stanowiła trzon sił Żółkiew-
skiego. To mogło utwierdzić dowództwo moskiewskie w prze-
konaniu, że hetman prędzej pozostanie pod Carowym Zaj-
miszczem albo cofnie się na Smoleńsk, niż zaatakuje 32.
Reasumując nasze przypuszczenia, zacytujmy słowa wodza
szwedzkiego Jakuba de la Gardie, wypowiedziane wieczorem
3 lipca podczas spotkania u Dymitra Szujskiego:
„Gdym był na Wolmarze z Karolusowymi wzięty, dał mi
pan hetman szubę rysiową, mam ja też teraz dla niego sobolą,
co mu oddaruję" 33.
Jak widać, bije z nich ogromna pewność co do dalszych
losów kampanii wojsk polskich oraz hetmana Żółkiewskiego.
Gdy oddziały moskiewskie maszerowały na Kłuszyn, Żół-
kiewski nie ustawał w działaniach mających na celu zapew-
nienie mu jak najbardziej wiarygodnych wiadomości o ruchach
przeciwnika. 3 lipca rano z podjazdu powrócił oddział rotmist-
rza Niewiadomskiego vel Niewiarowskiego, który przyprowa-
dził ze sobą kilku synów bojarskich, wysłanych przez Szujs-
kiego przed armią dla zdobycia żywności. Jeńcy zeznali, że
armia moskiewska wyruszyła spod Możajska i noc z 3 na
4 lipca spędzi pod oddalonym o około 24 kilometry Kłuszy-
nem. Jeszcze tego samego dnia wiadomość tę potwierdzili
dezerterzy z oddziałów Edwarda Horna34. Żółkiewski zwołał
32 E. R a z i n , op. cit., t. III, s. 163; S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s.
268.
33 S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 136.
34
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 134; S. M a s k i e w i c z, op.
cit., s. 127; P. d e l a Vi 11e, op. cit., s. 299.
59

naradę. Ścierały się na niej różne koncepcje dalszych działań:


jedni chcieli czekać nieprzyjaciela pod Carowym Zajmiszczem,
drudzy wycofać się pod Smoleńsk, jeszcze inni wyruszyć pod
Kłuszyn36. Hetman siedział i słuchał, nie zabierając głosu
w dyskusji, ponieważ już wówczas podjął decyzję o marszu
pod Kłuszyn. Pod koniec narady nakazał, aby chorągwie
stały w gotowości do wymarszu. Ostateczne rozkazy dowódcy
oddziałów mieli otrzymać później. Swoje decyzje, a raczej ich
brak. Żółkiewski usprawiedliwiał możliwością zdrady 37. Na
dwie godziny przed zachodem słońca (3 lipca ma on miejsce
około godziny 20.00) do poszczególnych pułkowników i
rotmistrzów przybyli gońcy z pismami hetmańskimi, w
których zawarto wytyczne co do kierunku marszu i szyku
chorągwi 38.
Prawdopodobnie hetman nie czekał z wymarszem wojska do
zapadnięcia zmroku, który osłoniłby opuszczające obóz od-
działy przed wzrokiem przeciwnika. Zapewne znając zły stan
dróg prowadzących do Kłuszyna, Żółkiewski mógł słusznie
obawiać się, że jego plan działania może nie zostać zrealizo-
wany właśnie z powodu trudnych warunków terenowych. Nie
znając szczegółowych wytycznych, jakie otrzymali dowódcy
niższego szczebla, możemy jedynie domniemać, że hetman
pragnął dotrzeć pod Kłuszyn o świcie lub wczesnym rankiem.
35
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres. s. 135; S. K o b i e r z y c k i, op.
cit., s. 266.
36
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 135.
37 S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 129, 136. Nuncjusz
Simonetta do Karola Borgrehsa z Wilna 29 VI, PAN. T. Rzym., 58, k.
77. „Pewien szlachcic moskiewski, który jako szpieg Szujskiego wałęsał się
przy wojsku królewskim został schwytany i przez wojewodę
kijowskiego przesłany królowi".
38
S . Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 135. S. Maskiewicz podaje, że
hetman ruszył na godzinę przed zachodem słońca. S. M a s k i e w i c z , op.
cit., s. 127. T. Korzon wyliczył, że listy hetmańskie dotarły do dowódców
oddziałów o 18.00, a wojsko ruszyło o 18.30. T. K o r z o n , op. cit., t. II, s.
164. F. Kudelka twierdzi, że wymarsz hetmański nastąpił o 21.00. F.
K u d e l k a, op. cit.
60

Nie możemy wykluczyć, że Żółkiewski planował zaatakować


nieprzyjaciela albo w trakcie snu, albo podczas przygotowań
do wymarszu, kiedy w obozie panuje największe zamieszanie.
Niestety, z braku materiałów źródłowych nie jesteśmy w stanie
jednoznacznie tego stwierdzić. Po zabraniu żywności na dwa
dni, ponad 7000 żołnierzy polskich, bez taboru i w zupełnej
ciszy, ruszyło w kierunku Kłuszyna 39 . Pod Carowym Zajmisz-
czem pozostało 700 ludzi jazdy, 800 piechurów i 3000
Kozaków zaporoskich 40. Siłami tymi dowodził rotmistrz Jakub
Bobowski, a ich zadaniem było dalsze blokowanie Wałujewa.
Odejście chorągwi hetmańskich zabezpieczono dodatkowo
„maskowaniem" w postaci chmielowych tyk, które powbijano
na terenie polskiego obozu. Poza tym Żółkiewski polecił
Bobowskiemu, aby pozostawione mu siły były w ciągłym
ruchu, co miało zasugerować Wałujewowi, że nic w polskim
obozie nie uległo zmianie. Zabiegi te, jak się później okazało,
były skuteczne 41.

PRZECIWNICY

W tym miejscu przerwijmy opis wydarzeń, aby przeanali-


zować atuty i słabe strony wojsk biorących udział w bitwie
kłuszyńskiej.
Analizę zacznijmy od dowództwa. Hetman polny Stanisław
Żółkiewski był wodzem niezwykle doświadczonym, i to nie
tylko z racji wieku. Jego kariera rozwijała się u boku takich
39
5556 husarzy, 679 kozaków, 279 petyhorców, 200 piechurów, 400
Kozaków zaporoskich. Dane te pochodzą (pomijając Kozaków zaporoskich)
z wykazu żołnierzy do donatywy w postaci darowanego żołdu za kwartał
kłuszyński dla uczestników bitwy w Jag., rps. 160/51, k. 92. J. W i m m e r ,
Wojsko i skarb Rzeczypospolitej w XVI I XVII, [w:] Studia i Materiały do
Historii Sztuki Wojennej, t. 14 cz. 1, 1968.
40
S . Ź ó ł k i e w s k i. Początek i progres, s. 136. S. Maskiewicz podaje, że
pod Carowym Zajmiszczem pozostało 700 jazdy, 200 piechurów i 4000
Kozaków zaporoskich. S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 127.
41
K. B u s s o w , op. cit., s. 167.
61

mistrzów polskiej sztuki wojennej, jak król Stefan Batory czy


Jan Zamoyski, dzięki którym zapoznał się z metodami walki
Tatarów. Wołochów, Mołdawian, Szwedów i Moskwy. Zna-
jomość sposobu działania przeciwnika, poparta doświadcze-
niem wielu kampanii wojennych, pozwalała hetmanowi na
dokonanie wyboru odpowiedniego wariantu prowadzonych
działań. Wśród podwładnych cieszył się wielkim autorytetem
i poważaniem. Dowodem na to może być brak głosów
sprzeciwu, gdy hetman nakazał wyruszyć pod Kłuszyn, mimo
że znano siłę przeciwnika, a na odbytej wcześniejszej naradzie
było wielu adwersarzy takiego działania. Jego autorytetowi
ulegli nie nawykli do posłuszeństwa byli żołnierze tuszyńscy,
którzy w zamian za zapewnienie, że otrzymają obiecane przez
króla pieniądze, zgodzili się podporządkować rozkazom het-
mańskim. Kolejnym ważnym czynnikiem, który mógł mieć
wpływ na przebieg bitwy, było to, że Żółkiewski zgodnie
z duchem staropolskiej sztuki wojennej dążył do stoczenia
walnej bitwy.
Hetman dysponował również doświadczoną i utalen-
towaną kadrą dowódczą, która swoje szlify wojskowe
zdobywała podczas walk w Inflantach, Mołdawii, na Woło-
szczyźnie, w walkach z Tatarami oraz służąc w szeregach
armii obydwu samozwańców. Największą karierę zrobił
ówczesny rotmistrz, a późniejszy hetman wielki koronny,
Stanisław Koniecpolski 42. Pułkownik Marcin Kazanowski,
który karierę wojskową rozpoczynał podczas wyprawy
Zamoyskiego na Mołdawię i Wołoszczyznę oraz brał udział
w bitwie pod Kircholmem, w roku 1633 otrzymał buławę
hetmana polnego koronnego 43 . Pułkownik Samuel Dunikow-
ski brał udział w kampaniach moskiewskich Batorego
i wyprawiał się z Zamoyskim na Wołoszczyznę. Znany był
42
W . C z a p l i ń s k i , Stanisław Koniecpolski, [w:] Polski słownik biogra-
ficzny, t. XIII, s. 523-527.
43 A. P r z y b o ś , Marcin Kazanowski. [w:] Polski słownik biograficzny,

t. XII, s. 457, 258.


62

z niezwykłej rozwagi i odwagi 4 4 . Rotmistrz Aleksander


Bałaban, uczestnik wszystkich wypraw Żółkiewskiego, był
wedle relacji potomnych „zawołanym żołnierzem " 45. Piotr
Borkowski, który młodość spędził na zagranicznych uniwer-
sytetach, po powrocie do kraju zajął się karierą wojskową.
Podobno zasłużył się w bitwie pod Białym Kamieniem
w 1602 roku, a pod Kircholmem dowodził rotą husarską
w pułku Jana Piotra Sapiehy. Jako erudyta i poliglota
podczas kampanii wojennych był często wykorzystywany
do wszelkiego rodzaju pertraktacji 4 6 . Andrzej Młocki brał
udział w wojnie w Inflantach. Pod Kircholmem dowodził
rotą husarską, a od 1608 roku walczył w szeregach Szal-
bierza. Oczywiście nie możemy zapominać o takich osobach,
jak Aleksander Zborowski, Mikołaj Marchocki i innych,
którzy od blisko dwóch lat walczyli z wojskami Wasyla
Szujskiego 47 .
Naczelne dowództwo po stronie moskiewskiej należało do
brata carskiego Dymitra Szujskiego. Wódz ten nabywał
doświadczenia podczas walk z wojskami samozwańców, ale
wybitnymi zdolnościami wojskowymi nie zabłysnął. Jak
twierdzą historycy rosyjscy, Szujski talentów dowódczych
w ogóle nie miał i było wielkim błędem mianowanie go na
tak odpowiedzialne stanowisko. Dodatkowo Dymitr nie miał
autorytetu wśród wojska, a stan ten pogłębiał fakt, że był
pośrednio oskarżany o śmierć Michała Skopina Szujskiego 48 .

44
A. G o ł o w s k i Samuel Dunikowski, [w:] Polski słownik biograficzny,
t. V, s. 470, 471.
45
W . D o b r o w o l s k a , Aleksander Bałaban, [w:] Polski słownik biogra-
ficzny, t. I, s. 248.
46
K. T y s z k o w s ki. Piotr Borkowski, [w:] Polski słownik biograficzny,
t. II, 336.
47
H. K o t e r s k i , Andrzej Młocki, [w:] Polski słownik biograficzny,
t. XXI. s. 403-405; J. E k e s , Mikołaj Marchocki. [w:] Polski słownik
biograficzny, t. XIX, s. 553, 554.
48
D. B u t u r 1 i n, op. cit., t. III, s. 143, 144; M. K o s t o m a r o w , op. cit.,
t. II, s. 341.
63

O wiele lepiej prezentował się wódz szwedzki Jakub de la


Gardie, wywodzący się z rodziny o tradycjach wojskowych. Był
uczniem wybitnego stratega i reformatora wojskowego księcia
Nassauskiego. Mimo młodego wieku zdobył już pewne doświad-
czenie bojowe, walcząc prawdopodobnie na zachodzie Europy,
a na pewno biorąc udział w wojnie polsko-szwedzkiej o Inflanty.
Swoje doświadczenia pogłębił także podczas walk, jakie
prowadziły jego oddziały na terenie państwa moskiewskiego.
Potrafił utrzymać dyscyplinę w podległych wojskach, choć
zdarzały mu się chwile, kiedy był bezradny wobec buntu
nieopłaconego wojska 49 . Trudno jest nam ocenić wzajemne
stosunki między obydwoma wodzami, które z natury rzeczy
musiały mieć wpływ na współpracę. Wiemy, że Skopina i de la
Gardiego łączyła przyjaźń. Wódz szwedzki, będąc w Moskwie,
ostrzegał Skopina, że grozi mu niebezpieczeństwo i zapewne
znał pogłoski, które rozeszły się w stolicy po jego śmierci.
Dlatego możemy stwierdzić, że wzajemne stosunki między de la
Gardie a Dymitrem Szujskim były raczej chłodne 50.
Bardzo trudno cokolwiek powiedzieć o kadrze dowódczej
strony moskiewskiej. Część z dowódców pułków moskiew-
skich, jak Jakub Boratyński, Wasyl Buturlin, Andrzej Galicyn,
posiadała duże doświadczenie bojowe wyniesione z walk
z samozwańcami, ale bardzo trudno cokolwiek powiedzieć
o ich talentach dowódczych czy poważaniu wśród wojska.
Zapewne dużym doświadczeniem, wyniesionym z pól bi-
tewnych zachodniej Europy, mogli poszczycić się oficerowie
formacji cudzoziemskich. Wszyscy oni byli oficerami za-
wodowymi.
Reasumując, należy stwierdzić, że strona polska pod wzglę-
dem dowództwa miała przewagę. Wynikała ona z kilku
czynników. Po pierwsze, armia polska posiadała jednego
wodza o ogromnym autorytecie, którego myśl strategiczna
49
De la Gardie J., [w:] Encyklopedia wojskowa pod red. Otto Laskow-
skiego, t. II, s. 165.
50
M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. II, s. 337, 343.
64

realizowana była bez zastrzeżeń. W armii moskiewskiej


wodzów było dwóch, a w dodatku nie darzyli się oni sympatią
i zaufaniem, a co się z tym wiąże, mogło dochodzić między
nimi do konfliktów. Po drugie, wódz polski miał pełne
zaufanie do swoich podwładnych, ponieważ sprawdzili się oni
pod jego dowództwem w różnych kampaniach. Po stronie
moskiewskiej w sztabie panowała atmosfera wzajemnej nie-
ufności i zawiści, i to nie tylko między oficerami moskiewskimi
i cudzoziemskimi, ale też w łonie samego sztabu moskiew-
skiego, gdzie toczyła się ciągła walka o godności i zaszczyty.
Poza tym w wojsku moskiewskim źle odebrano nominację
Dymitra Szujskiego na wodza. Po trzecie, strona polska miała
ogromną przewagę psychologiczną, związaną z morale żoł-
nierzy. Wynikało to z przeświadczenia, że wojsko polsko-
-litewskie do tej pory (z niewielkimi wyjątkami) było nie-
zwyciężone w bitwach polowych. Poza tym w świadomości
żołnierzy strony przeciwnej tkwiła obawa przed starciem
z jazdą polską, rozsławioną zwycięstwem kircholmskim.
Trzon armii hetmańskiej stanowiła kawaleria, która pod
Kłuszynem reprezentowana była przez husarię oraz roty
kozackie.
Husaria, zaliczana do ciężkiej jazdy kopijniczej, była
formacją łączącą w sobie szybkość wojowników Wschodu
z osiągnięciami techniki wojskowej Zachodu. Jej podstawo-
wym zadaniem było przełamywanie szyków nieprzyjaciela.
Husarze dosiadali świetnych koni będących krzyżówkami
najlepszych ras, a ich główną bronią była dochodząca do
ponad 5 metrów długości kopia. Ponieważ drążono ją w środku
dla zmniejszenia ciężaru, zazwyczaj przy pierwszym starciu
łamała się. Wówczas jeździec, odrzuciwszy to, co po niej
zostało, walczył koncerzem (prostym mieczem długości
1,20-1,40 metra, przeznaczonym wyłącznie do kłucia), szablą
lub pałaszem. Prócz tego husarz wyposażony był w pistolety,
a z czasem i długą rusznicę. Jeźdźca chroniła półzbroja
o ciężarze około 6-7 kilogramów, którą mogła przebić jedynie
65

kula muszkietowa, i to w sprzyjających warunkach. Chorągwie


husarskie z racji trudnej do opanowania techniki walki były
formacjami zawodowymi. Szkołę kadr dla husarii stanowiły
oddziały kwarciane, gdzie towarzysze husarscy mogli zdoby-
wać doświadczenie oraz doskonalić swoje umiejętności. Wła-
dze wojskowe starały się, by przez szeregi wojska kwarcianego
przeszła możliwie duża liczba żołnierzy, co pozwalało na
wielokrotne powiększenie konnicy w razie potrzeby zaciągania
nowych oddziałów.
Obok husarii pod Kłuszynem wystąpiły roty kozackie.
Żołnierze tych formacji posiadali o wiele lżejsze uzbrojenie
ochronne — kolczugi, szyszaki lub misiurki, często okrągłe
tarcze — ale za to dysponowali o wiele większą siłą ognia
i manewrowością. Uzbrojenie zaczepne kozaków składało się
z krótkiej rohatyny lub oszczepu, szabli i jednego, dwóch
pistoletów oraz rusznicy. Często stosowano również łuk. Był
to rodzaj jazdy bardzo uniwersalny. Mogła pełnić ona różno-
rodne funkcje. Wykorzystywano ją do działań związanych
z ubezpieczeniem i rozpoznaniem, natomiast w bitwach
wspierała husarię, co mogła czynić na dwa sposoby. Po
pierwsze, przygotowaniem ogniowym torowała drogę i ułat-
wiała atak husarii (roty kozackie podjeżdżały pod szyk
nieprzyjaciela, zasypując go ogniem broni palnej lub strzałami
z łuków, a następnie wycofywały się). Po drugie, natarciem
na białą broń poszerzała wyłom, który spowodował atak
husarii. Często roty kozackie wykorzystywano do oskrzydlania
szyku przeciwnika, a po jego przełamaniu do pościgu. Po
spieszeniu chorągwie kozackie mogły zostać wykorzystane do
ataku na umocnienia nieprzyjaciela lub jako załoga bronionego
miasta czy taboru. Nie ulega wątpliwości, że również te
formacje były bardzo dobrze wyszkolone.
Piechoty pod Kłuszynem było niewiele (około 200 ludzi),
ale i ona wniosła swój wkład w zwycięstwo. W armii
Rzeczypospolitej występowały dwa rodzaje piechoty: pol-
sko-węgierska i niemiecka. Roty piechoty polsko-węgierskiej
66

charakteryzowały się dużą siłą ognia. Było to spowodowane


tym, że nie posiadały one w swoim składzie praktycznie
pikinierów. Natomiast regimenty piechoty niemieckiej ustępo-
wały wprawdzie siłą ognia piechocie polsko-węgierskiej, ale
za to przewyższały ją siłą uderzenia w walce bezpośredniej.
Dodatkowo znajdujący się w ich składzie piknierzy stanowili
dobre zabezpieczenie oddziału przed atakiem jazdy, szczegól-
nie typu zachodniego. Dużą zaletą tego typu piechoty był
rozbudowany aparat dowodzenia oraz zaopatrzenia. Piechurzy,
których zabrał Żółkiewski pod Kłuszyn, jak hetman sam
stwierdził, byli żołnierzami doświadczonymi, którzy uczest-
niczyli w niejednej bitwie. Poza tym byli doskonale uzbrojeni.
Na wyposażeniu posiadali szable oraz muszkiety, które wów-
czas były najlepszą bronią palną 51 .
Rdzeń wojsk moskiewskich stanowiła jazda pomiestna,
która była kawalerią o charakterze milicyjnym. Służyli w niej
przedstawiciele drobnej i średniej szlachty, arystokracja tatar-
ska oraz Kozacy. Wszyscy oni zobowiązani byli do służby
wojskowej w zamian za możliwość gospodarowania na kawał-
kach ziemi, które otrzymali od cara. Od roku 1555 służba ta
była obowiązkowa i dziedziczna. Elitą jazdy pomiestnej był
pułk carski. Wojsko to było mobilizowane na rozkaz cara na
wypadek zagrożenia państwa, a następnie rozpuszczane do
domów, dlatego jego wyszkolenie bojowe pozostawiało dużo
do życzenia i raczej stało na niskim poziomie. Uzbrojenie
jeźdźca było rzeczą indywidualną i w dużej mierze zależało
od jego zamożności, dlatego możemy spotkać kawalerzystów
w stalowych pancerzach, kolczugach oraz w lekkich lnianych
pancerzach, nabijanych metalowymi blachami. Jako broni
zaczepnej używali rohatyn i włóczni, a do walki bezpośredniej
szabel, pałaszy i lekkich mieczy. Stosowali również broń
palną, ale o wiele częściej używali łuków.
51
Por. J. C i c h o w s k i , A. S z u 1 c z y ń s k i, Husaria, Warszawa 1981;
T. N o w a k, J. W i m m e r, Dzieje oręża polskiego do roku 1793, Warszawa
1968; J. W i m m e r , Historia piechoty polskiej do roku 1864, Warszawa 1978.
67

Drugim rodzajem wojska, kióre aktywnie wystąpiło w bitwie


kłuszyńskiej była piechota. Elitę piechoty moskiewskiej sta-
nowili strzelcy. Utworzony w połowie XVI wieku korpus
strzelecki stanowił zalążek stałej armii w państwie moskiew-
skim. Żołnierzy rekrutowano spośród ludzi wolnych, którzy
w zamian za służbę otrzymywali pewną niewielką płacę oraz
w dziedziczne posiadanie działkę ziemi w pobliżu miast.
Jednolicie umundurowani i uzbrojeni w rusznice, berdysze
i szable, byli ćwiczeni zwłaszcza w walce ogniowej. Po
wygaśnięciu działań wojennych nie byli rozpuszczani jak
większość wojska, ale osadzani wraz z rodzinami w tak
zwanych strzeleckich słobodach, położonych w pobliżu miast,
w których pełnili funkcję policji. W chwilach wolnych od
służby i okresowych ćwiczeń strzelcy trudnili się handlem
i rzemiosłem. Był to rodzaj piechoty szczególnie niebezpieczny
w działaniach obronnych. Siły strzelców wzmacniano poprzez
zaciąg mas nieregularnej piechoty, rekrutowanej głównie
z ludzi datocznych, mobilizowanych doraźnie z dóbr cerkiew-
nych, klasztornych i osób prywatnych, które nie mogły iść na
wojnę. Piechurzy nie posiadali uzbrojenia ochronnego, a za
broń zaczepną służyły im wszelkiego rodzaju pałki, topory
i rohatyny. O wiele częściej byli wykorzystywani do budowy
fortyfikacji oraz osłony taboru niż do walki w polu, ponieważ
w krytycznych momentach na polu walki wprowadzali zamie-
szanie i panikę. Wojsko moskiewskie pod Kłuszynem, jak
twierdzi Kostomarow, składało się z niedoświadczonych
żołnierzy. Zapewne jest to teza prawdziwa, ponieważ trwające
od dłuższego czasu walki musiały doprowadzić do uszczup-
lenia doświadczonych kadr 52.
Oddziały cudzoziemskie górowały nad moskiewskim sojusz-
nikiem pod względem doświadczenia, wyszkolenia i uzbroje-
nia. Popularna na zachodzie Europy metoda walki za pomocą
52 M. K o s t o m a r o w, op. cit., t. II. s. 357. Por. E. R a z i n , op. cit., t.
II, s. 310-330; A. W. C a r n o w, Woorużnyje siły russkogo gosudarstwa XV-
XVII g., Moskwa 1954.
68

karakolu, stosowana zarówno przez jazdę, jak i piechotę,


wymagała od żołnierza długiego okresu ćwiczeń. Dlatego
u schyłku XVI wieku w Europie Zachodniej królowały armie
zaciężne złożone z zawodowych żołnierzy. Rajtarzy, stano-
wiący pod Kłuszynem podstawę jazdy cudzoziemskiej, posia-
dali uzbrojenie ochronne równie mocne jak husarze. Ich
uzbrojenie zaczepne składało się z pistoletów i obosiecznego
rapiera. Taktyka walki rajtarii opierała się przede wszystkim
na wykorzystaniu siły ognia. Oddział rajtarski zbliżał się do
szyku przeciwnika na odległość około 30 kroków. Wówczas
pierwszy szereg oddawał salwę z lewej ręki, po czym,
obróciwszy konia w miejscu i wystrzeliwszy z prawej ręki,
wycofywał się w celu nabicia broni, ustępując miejsca
kolejnemu szeregowi (karakol). Jeżeli szyk przeciwnika w wy-
niku ześrodkowanego ognia rajtarów uległ załamaniu, niszczyli
go atakiem na białą broń.
Piechota cudzoziemska składała się z pikinierów i musz-
kieterów. Muszkieterzy nie posiadali oprócz hełmów żadnego
uzbrojenia ochronnego. Podstawową ich bronią były ważące
6,8 kilograma muszkiety, które potrafiły wystrzelić kule
o kalibrze 18-20 mm na skuteczną odległość 100 metrów.
Podstawowym ich zadaniem było ostrzeliwanie sił żywych
przeciwnika, a tym samym przygotowanie ogniowe ataku
pikinierów. Pikinierzy stanowili większą część oddziału pie-
choty (później stosunek ten uległ zmianie). Posiadając dobre
uzbrojenie ochronne i długie piki oraz miecze, stanowili
główną siłę uderzeniową w walce bezpośredniej. Jednocześnie
stanowili zabezpieczenie muszkieterów przed atakiem jazdy
lub piechoty przeciwnika. Mimo że cudzoziemcy byli żoł-
nierzami doświadczonymi i dobrze uzbrojonymi, to jednak nie
przedstawiali takiej wartości, jaką będą posiadać po reformach
Gustawa II Adolfa 53 .
53 L . T e r s m e d e n , Organizacja bojowych i administracyjnych
jednostek szwedzkich i rozwój taktyki walki w XVII w. (do około 1680),
[w:] Studia i Materiały do Historii Sztuki Wojennej, t. 21, 1978.
69

Reasumując, strona moskiewska przewyższała stronę polską


pod względem liczebności, jednak pod względem doświad-
czenia i uzbrojenia Polakom mogli dorównać jedynie cudzo-
ziemcy. Ale jak się wydaje, o wiele więcej atutów miało
wojsko hetmańskie. Taktyka jazdy cudzoziemskiej ustępowała
zdecydowanie taktyce jazdy polskiej, opartej na uderzeniach
cwałem na białą broń. Natomiast jazda moskiewska ustępowała
wyszkoleniem i uzbrojeniem nawet rotom kozackim. Piechota
strony moskiewskiej, nawet cudzoziemcy, w sprzyjających
warunkach nie byłaby w stanie wytrzymać uderzenia polskiej
jazdy, ponieważ w tym okresie jeszcze nie dopracowano
współdziałania pikinierów i muszkieterów, tak aby mogli
powstrzymywać ataki husarii (uczynił to dopiero Gustaw II
Adolf). A poza tym husarz z wysokości konia górował nad
pikinierem zasięgiem broni.
Strona polska posiadała jeszcze dwa atuty, które umożliwiły
jej zwycięstwo w bitwie. Po pierwsze: zaskoczenie przeciwnika
(co prawda nie do końca wykorzystane) spowodowało, że
strona moskiewska musiała pospiesznie formować szyki. Zamęt
spowodowany zaskoczeniem prawdopodobnie wpłynął nieko-
rzystnie na ustawienie wojsk i komunikację między sojusz-
nikami. Dodatkowym utrudnieniem we współdziałaniu od-
działów moskiewskich i cudzoziemskich była płonąca wieś
Preczystoje, która rozdzieliła szyk moskiewski na dwie części.
Po drugie, atutem był efekt psychologiczny. Zarówno dla
żołnierzy, jak i dowódców strony moskiewskiej dużym za-
skoczeniem był prawdopodobnie fakt, że strona polska zdecy-
dowała się na manewr ofensywny. Musiało to wpłynąć
w poważny sposób na morale armii moskiewskiej.
Zajmijmy się teraz terenem, na jakim przyszło walczyć
obydwu stronom. Smoleńszczyzna położona jest w środkowej,
pagórkowatej części Niziny Wschodnioeuropejskiej. Rzeźba
terenu została tu ukształtowana w okresie lodowcowym,
dlatego charakteryzuje się znacznym zróżnicowaniem. Falisty,
a miejscami górzysty teren rozciąga się na obszarze ponad
70

500 kilometrów. Klimat Smoleńszczyzny ma charakter umiar-


kowany. Większość opadów na tym terenie występuje w mie-
siącach letnich. W XVII wieku okolice te były gęsto zalesione,
co było atutem strony moskiewskiej, ponieważ znalezienie
odpowiedniego miejsca do bitwy z wykorzystaniem jazdy
stanowiło pewną trudność.
Podsumowując całość naszych wywodów możemy stwier-
dzić, że atutami strony moskiewskiej były jedynie teren
i liczebność wojska. Jedność dowodzenia spowodowała, że
Żółkiewski sprawował przez cały czas konsekwentny nadzór
nad realizacją podjętych decyzji i przez nieoczekiwane natarcie
uzyskał inicjatywę i zaskoczenie, które zmusiło przeciwnika
do nagłej korekty planów. Mistrzowskie działanie po liniach
wewnętrznych i znakomite wykorzystanie ekonomii sił, przy
braku współdziałania wojsk nieprzyjaciela i osłabieniu jego
morale poprzez zaskoczenie, spowodowały, że po blisko
pięciu godzinach walki hetman mógł święcić największe
zwycięstwo w swojej karierze wojskowej.
BITWA POD KŁUSZYNEM

FAZA I

Chorągwie polskie czekał trudny nocny marsz wąskimi


i błotnistymi leśnymi drogami. Zwłaszcza w okolicach Kłu-
szyna dukty te były ciężkie do przejścia dla wojsk hetmańskich.
Na czele kolumny maszerował pułk Aleksandra Zborowskiego,
który składał się z dwunastu chorągwi o łącznej sile 3058
koni. Za nim szedł pułk starosty chmielnickiego Mikołaja
Strusia, w składzie 9 rot husarskich i 4 kozackich — łącznie
około 1470 koni. Następnie podążały oddziały dowodzone
przez Marcina Kazanowskiego i Samuela Dunikowskiego,
które w sumie liczyły około 1020 koni. Kolumnę zamykał
pułk hetmański pod dowództwem księcia Janusza Poryckiego
— łącznie około 1010 koni, oraz 400 Kozaków zaporoskich
z dóbr książąt Zbaraskich pod dowództwem rotmistrza Pias-
kowskiego 1. Gdzieś w środku kolumny maszerowała piechota
(dwie roty po 100 ludzi Stanisława Żółkiewskiego i Mikołaja
Strusia) i dwa działa, natomiast kareta Żółkiewskiego znaj-
dowała się prawdopodobnie pośród chorągwi pułku Strusia 2 .
1
Przypuszczalny skład poszczególnych pułków — patrz aneks.
2
Szyk kolumny marszowej zrekonstruowano na podstawie ustawienia
oddziałów polskich na polu bitwy.
72

Trudne warunki terenowe spowodowały, że kolumna roz-


ciągnęła się na długości kilku kilometrów. O trudnościach,
z jakimi przyszło zmagać się oddziałom Żółkiewskiego, może
świadczyć powolne tempo marszu. Chorągwie polskie, idąc
po wąskiej, błotnistej leśnej drodze, potrzebowały 8 - 9 godzin,
aby przebyć 18 kilometrów. Mimo to w trakcie krótkiej
lipcowej nocy wojsko polsko-litewskie, prowadzone przez
doświadczonych przewodników, dotarło na odległość około
6 kilometrów od Kłuszyna3. Przed świtem 4 lipca czołowe
chorągwie polskie wyszły z lasu na obszerny otwarty teren.
Rotmistrzowie chorągwi straży przedniej, sądząc, że nie-
przyjaciel znajduje się pod samym Kłuszynem, nie czekali na
resztę wojska i poszli ze swoimi chorągwiami dalej. W mroku
dobiegającej kresu nocy nie zauważono obozów nieprzyjaciela
i oddziały polsko-litewskie zaczęły przechodzić obok nich.
Dopiero sygnał pobudki, zagrany w obozie cudzoziemskim,
pozwolił zlokalizować stronie polskiej nieprzyjaciela 4 . Chorąg-
wie, które poszły za daleko, musiały zawracać. Mikołaj
Marchocki napisał:
„Przyszło nam iść ze trzy mile lasem, a potem wyszliśmy
w pola, kędy było potrzeba poczekać pierwszym chorągwiom,
ażeby się wszystko wojsko wyprawiło z lasa. Ale się stał się
ten error pierwszy, że nie czekali. Aż tak urywczą idąc, świtać
poczęło, i jużeśmy to wojsko nieprzyjacielskie dobrze pomijać
poczęli, tylko o Kłuszynie myśląc. Trafiło się tak, że u Niem-
ców zatrąbiono pobudkę przez munsztuk. Trąbę usłyszawszy,
dopierośmy się poczęli nazad wracać; bośmy byli w ciasne
miejsca jakieś zaszli" 5 .
Nadjechał również Żółkiewski. Z relacji M. Marchockiego
można wnioskować, że położenie obozów nieprzyjaciela

3 S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 136. F. Kudelka twierdzi,


że bitwa miała miejsce pod samym Kłuszynem. F. K u d e l k a , op. cit.
4
M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 73, list Stanisława Domaradzkiego spod
Carowego Zajmiszcza z 10 VII 1610 r , A.G.A.D., A.R. II, t. 5, nr 556.
5 M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 72, 73.
73

prawdopodobnie zaskoczyło polskie dowództwo. Jednak brak


ubezpieczenia obozów strony moskiewskiej spowodował, że
strona polska utrzymała inicjatywę i Żółkiewski mógł bez
przeszkód realizować swój plan.
Powoli mrok nocy się rozpraszał i oczom hetmana ukazała
się obszerna polana, o długości około 10 kilometrów i szeroko-
ści 1,5-2 kilometrów, rozciągająca się daleko na północ, aż za
wsie Bogajewo i Łagoczychę. Polana ta była lekko falista, ale
dopiero za obozami nieprzyjaciela znajdowały się dwa większe
wzniesienia. Po północno-zachodniej stronie polany, gdzie
znajdował się obóz cudzoziemski, pole to było ograniczone
rozległym lasem i wsią Piriniewo. Natomiast po północno-
- wschodniej stronie, w pobliżu obozu moskiewskiego, znaj-
dowała się wieś Woskriesienskaja oraz bagnista rzeczka Gżać,
której brzegi dodatkowo porośnięte były licznymi zaroślami.
Pośrodku polany znajdowała się wieś Preczystoje, której płoty
przecinały cały teren w poprzek. Teren ten idealnie nadawał
się do ataku jazdy, choć uniemożliwiał jakiekolwiek próby
oskrzydlenia przeciwnika 6 .
Brak straży w pobliżu miejsca obozowania wojsk moskiew-
skich spowodował, że oddziały hetmańskie zaskoczyły śpią-
cego lub właśnie wstającego przeciwnika — kompletnie
nieprzygotowanego do walki. Nieprzyjaciel nie zdawał sobie
sprawy z obecności wojsk hetmańskich i Żółkiewski, gdyby
mógł, natychmiast uderzyłby na przeciwnika. Hetman zanoto-
wał w swoim pamiętniku:
„Śpiących zastaliśmy. Gdyby było wszystko wojsko nasze
nadścignęło, zbudzilibyśmy ich byli nieubranych, ale nie mogło
się rychło z onego lasu wybrać. Były i drugie przeszkody, żeśmy
zaraz na nich nie uderzyli. (...) Ale by nie przyczyny wyżej
wspomniane, podobna by ich ta odwłoka nie potkała" 7 .
Na przeszkodzie realizacji planu szybkiego ataku stanęło
kilka czynników. Po pierwsze, na błotnistej i wąskiej drodze
6
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 137, Anonimowa relacja, s. 189.
7 S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 137.
74

utknęły dwa działka, co spowodowało, że idące za nimi


chorągwie z trudem je omijały, spowalniając marsz i tak
rozciągniętej kolumny marszowej. Natomiast hetman nie
zamierzał uderzać bez skoncentrowania wszystkich swoich
sił. Po drugie, problem stanowiła znajdująca się pośrodku
polany wieś Preczystoje i jej płoty 8 . Wódz polski doskonale
zdawał sobie sprawę, że jeżeli przeciwnik obsadzi ową wieś
piechotą, to będzie niezmiernie trudno go stamtąd wyprzeć
i okupione to zostanie poważnymi stratami. Natomiast jeśli
chodzi o płoty, to były one poważną przeszkodą dla szarżującej
kawalerii, a ponadto mogły zostać wykorzystane jako zasłona
dla piechoty przed atakiem jazdy 9.
Hetman rozpoczął przygotowania do bitwy. Najpierw wysłał
gońców do wojska idącego z tyłu z poleceniem, aby przy-
spieszyło marsz. Blisko godzinę trwała koncentracja chorągwi
hetmańskich. Przez ten czas Żółkiewski nakazał będącym
przy nim rotom kozackim zniszczyć płot i podpalić wieś.
Rozszerzająca się łuna pożaru i widok polskiej jazdy
niszczącej ogrodzenie zaalarmowały nieprzyjaciela. W obozach
przeciwnika rozpoczęto gorączkowe przygotowania do bitwy.
Oddziały cudzoziemskie i moskiewskie pospiesznie dobywały
broni, w chorągwiach jazdy kulbaczono konie. Jak się wydaje,
o wiele sprawniejsze i mniej liczebne oddziały cudzoziemskie
znacznie szybciej opanowały chaos w obozie i wyszły w pole,
niż uczyniły to pułki Dymitra Szujskiego 10.
Wodzowie moskiewscy na pewno zdawali sobie sprawę, że
płot odgradzający ich wojska od przeciwnika stanowił prze-
szkodę dla ataków polskiej jazdy. W zaistniałej sytuacji płot

8 Żółkiewski i Kudelka twierdzą, że to były dwie wioski. S. Ż ó ł k i e w s k i,


Początek i progres, s. 137; F. K u d e 1 k a, op. cit.
9 S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128.
10
Ibidem, F. K u d e l k a . op. cit. Również różny stopień zniszczenia płotu
naprzeciwko oddziałów cudzoziemskich i moskiewskich może świadczyć, że
roty kozackie miały o wiele mniej czasu na dokonanie zniszczeń po stronie
cudzoziemskiej niż po stronie moskiewskiej.
75

ten stanowił jeden z niewielu atutów strony moskiewskiej


przed zbliżającą się bitwą, dlatego należało go jak najszybciej
opanować i zabezpieczyć, aby polscy kawalerzyści nie po-
czynili w nim znacznych szkód. Z tego też powodu możemy
przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że pierwsze starcia
bitwy kłuszyńskiej rozegrały się między rotami kozackimi
niszczącymi płot a pospiesznie nadciągającymi oddziałami
przeciwnika.
Zapewne zadanie uratowania płotu przed zniszczeniem
oficerowie strony moskiewskiej powierzyli piechocie, która,
jak wiadomo, o wiele szybciej od jazdy mogła być gotowa
do walki. Dowódcy moskiewscy i cudzoziemscy pospiesznie
wyprowadzali z obozu gotowe do działania oddziały piechoty
i kierowali je w stronę płotu. Gdy muszkieterzy i strzelcy
znaleźli się w odległości skutecznego strzału, zatrzymali
się i otworzyli ogień do polskich chorągwi. Lufy muszkietów
i rusznic buchnęły dymem i w stronę jeźdźców poszybował
grad kul. Co prawda ostrzał spowodował niewielkie szkody,
ale rotmistrzowie chorągwi kozackich, widząc przewagę
i determinację przeciwnika, zarządzili odwrót. Po zabez-
pieczeniu płotu strona moskiewska przystąpiła do formowania
szyku 11.
Na prawym skrzydle szyku moskiewskiego zajęli pozycje
żołnierze cudzoziemscy. Jakub de la Gardie, zgodnie z zasa-
dami zachodnioeuropejskiej sztuki wojennej, w pierwszym
rzucie ustawił piechotę, natomiast w drugim jazdę 12.
Lewe skrzydło zajęły oddziały moskiewskie. Szyk wojsk
Dymitra Szujskiego, z racji większej liczby żołnierzy oraz
ograniczeń terenowych, musiał być głębszy i prawdopodobnie
składał się z trzech linii. W pierwszym rzucie stała jazda
pomiestna. W drugim — jazda wymieszana ze strzelcami,
którzy pozajmowali stanowiska w dąbrowach i krzakach.
Wśród chorągwi jazdy pomiestnej drugiego rzutu znalazły
11
Por. E. R a z i n. op. cit., t. III, s. 164.
12
M. M a r c h o c k i , op. cit., s. 73: Anonimowa relacja, s. 189.
76

się również kornety rajtarii 13. W trzecim rzucie, pod samym


obozem, stanęła piechota i artyleria, przy czym działa
zostały tak niefortunnie ustawione, że nie miały wpływu
na przebieg bitwy.
Płonąca wieś spowodowała, że w centrum szyku moskiew-
skiego powstała spora luka. która utrudniała łączność i współ-
pracę pomiędzy oddziałami prawego i lewego skrzydła l4.
Żółkiewski ustawił podległe mu chorągwie w dwie-trzy
linie. Na prawym skrzydle, usytuowanym naprzeciwko wojsk
moskiewskich, w pierwszym rzucie stanął pułk Aleksandra
Zborowskiego. Za nim ustawiły się oddziały dowodzone przez
Marcina Kazanowskiego i Samuela Dunikowskiego.
Na lewym skrzydle, na wprost żołnierzy cudzoziemskich,
w pierwszej linii zajął miejsce pułk Mikołaja Strusia, natomiast
za nim stanął pułk hetmański dowodzony przez księcia Janusza
Poryckiego. Na skraju tego skrzydła, pod samym lasem,
hetman rozmieścił Kozaków zaporoskich Piaskowskiego.
W centrum szyku polskiego znalazło się kilka chorągwi pod
osobistym dowództwem Żółkiewskiego. Roty te stanowiły
strategiczny odwód wojsk polskich. Niestety, nie znamy składu
odwodu, poza tym, że znajdowała się w nim chorągiew
husarska Marcina Kazanowskiego 15 . Jak twierdzi F. Kudelka,
znalazła się tam część pułku hetmańskiego, choć nie możemy
wykluczyć, że Żółkiewski zebrał pod swoim osobistym
dowództwem najlepsze chorągwie z poszczególnych pułków 16.
Piechota i działa nadal jeszcze znajdowały się w drodze 17.
W ustawieniu szyku polskiego zwraca uwagę znaczna koncen-
13
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128; K. G ó r s k i, Oblężenia Smoleńska.
Prawdopodobnie nie były to oddziały ze składu wojsk cudzoziemskich, ale
szkolone na modłę cudzoziemską chorągwie moskiewskie.
14
L. P o d h o r o d e c k i , Sławne bitwy, s. 173; E. R a z i n , op. cit., t. III,
s. 164.
15
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128.
16
F. K u d e l k a, op. cit.
17
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 137, 138; Anonimowa relacja.
s. 189.
77

tracja sił na prawym skrzydle, co sugeruje, że hetman


prawdopodobnie zamierzał najpierw rozbić wojska moskiew-
skie, a dopiero później uderzyć na oddziały cudzoziemskie,
które do tego momentu miały być wiązane walką przez siły
lewego skrzydła 18.
Wojska szykowały się do bitwy. Strona moskiewska wy-
prowadzała swoje oddziały z obozów. Na prawym skrzydle
nieprzyjaciela, do płotu zbliżały się czworoboki piechoty
cudzoziemskiej. Nad głowami piechurów unosił się las długich
pik. Za nim można było dostrzec kornety rajtarii. Na lewym
skrzydle, nieprzebrane rzesze jazdy pomiestnej również zbli-
żały się do resztek ogrodzenia. Za nimi postępowała piechota.
W ten sposób jeden pułk za drugim formowały szyk. W tym
czasie w obozach trwały gorączkowe prace, mające zabez-
pieczyć tabor przed ewentualnym atakiem: ustawiano kobyliny,
sypano szańce, poprawiano ustawienie wozów oraz rozstawiano
piechotę i czeladź. Samuel Maskiewicz, naoczny świadek
wydarzeń, tak opisał widok wojska moskiewskiego:
„Ćma niezliczona, aż strach było pojrzeć na nie względem
liczby małej wojska naszego" 19.
Po polskiej stronie chorągwie zajeżdżały na wyznaczone im
przez hetmana miejsca. Nad głowami jeźdźców sterczały
rzędy kopii, których proporce falowały w lekkich podmuchach
porannego wiatru. Między pułkami można było dostrzec
oficerów, którzy jeżdżąc to tu, to tam, doglądali wojska. Gdy
wszystko było już gotowe, na objazd pułków udał się Żół-
kiewski wraz ze sztabem. Hetman zapewne zdawał sobie
sprawę, że ogrom wojsk nieprzyjaciela, który ukazał się
oczom polskich żołnierzy, mógł wpłynąć deprymująco i za-
chwiać morale nawet najbardziej bitnych oddziałów. Dlatego
chcąc podnieść w wojsku ducha bojowego, objeżdżał pułki
i żarliwie przemawiał do żołnierzy:
I8
L. P o d h o r o d e c k i , Sławne bitwy, s. 174; Stanisław Domaradzki
spod Carowego Zajmiszcza 10 VIII. A.G.A.D., A.R., V, teka 5, nr 556.
19 S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128.
78

„(...) animował [hetman] swoich, ukazując, jako necessitas


in loco, spes in virtute, salus in victoria (...) (konieczność
walki nakazana przez położenie, nadzieja w męstwie, ratunek
w zwycięstwie)"
Tuż za hetmanem podążał ksiądz Piotr Kulesza i błogosławił
oddziały.
Niewykluczone, że wówczas mogło również dojść do
krótkiej narady hetmana z pułkownikami i rotmistrzami, na
której Żółkiewski przedstawił podwładnym pokrótce plan
bitwy oraz przestrzegł, aby w przypadku przełamania szyku
nieprzyjaciela i zmuszenia go do ucieczki nie ścigali go zbyt
daleko, ale szybko wracali na pole bitwy.
Zakończywszy objazd chorągwi, hetman wydał rozkaz
rozpoczęcia bitwy. Około godziny 4.00 w wojsku polskim
zagrały trąby i zawarczały bębny, które oznajmiły rozpoczęcie
bitwy 21 . Jako pierwsze do walki ruszyły chorągwie Zborow-
skiego. Z braku dokładnych informacji źródłowych możemy
jedynie rekonstruować przebieg pierwszej fazy bitwy. Na
dźwięki trąb i bębnów kilka chorągwi husarskich Zborow-
skiego powoli ruszyło w kierunku przeciwnika. Las kopii,
który do tej pory skierowany był ku górze, równomiernie
opadł w okolicę głów końskich. Z wolna nabierając prędkości,
chorągwie zbliżały się do płotu. Ponieważ luki, jakie w nim
uczyniono, były zbyt małe, aby atakować szerokim, ale
płytkim ugrupowaniem, jeźdźcy ścisnęli szeregi. Minąwszy
płot, roty rozpędzały się coraz bardziej, aby w momencie
zderzenia z przeciwnikiem uzyskać jak największy impet.
Oddziały moskiewskie, zapewne nie posiadając innych roz-
kazów, biernie oczekiwały na uderzenie husarii 21 . Zborowsz-
czycy, pochyliwszy się w siodłach, na pełnej szybkości,

20
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 137.

21 Wschód słońca 4 lipca ma miejsce o godzinie 3.21. Jak wynika


z cytowanych źródeł, wojsko hetmańskie przybyło na pole bitwy
przed świtem, a później przez godzinę koncentrowało się i przygotowywało
do bitwy.
22
F. K u d e l k a, op. cit.
79

z pochylonymi kopiami uderzyli w sam środek pierwszej


linii moskiewskiej. Kopie husarskie pękły przy uderzeniu,
przebijając przy tym piersi żołnierzy moskiewskich, osłonięte
jedynie lnianymi kaftanami lub kolczugami. Rozpędzona
fala koni i zakutych w żelazne pancerze jeźdźców wbiła
się z ogromnym impetem w chorągwie moskiewskie, prze-
wracając rumaki i ludzi z pierwszych szeregów. Kolejne
rzędy żołnierzy moskiewskich próbowały stawić opór na-
cierającym husarzom, ale bez rezultatu. Szarżujące chorągwie
husarskie przecięły na całej głębokości zaatakowane przez
siebie pierwszorzutowe oddziały przeciwnika. Jednak za-
ciekły, choć krótkotrwały opór żołnierzy moskiewskich
spowodował, że chorągwie polskie straciły prawie cały
impet uderzeniowy. Również ich szyk uległ chwilowemu
zmieszaniu. Husarze po przebiciu się przez pierwszą linię
nieprzyjaciela odrzucili ułamki kopii i dobywszy szabel
i koncerzy, ruszyli w kierunku chorągwi moskiewskich
drugiego rzutu. Jednocześnie rotmistrzowie dokładali starań,
aby uporządkować szyk. Ocaleli z pogromu rot pierwszej
linii jeźdźcy moskiewscy uciekali przez odstępy pomiędzy
chorągwiami drugiego rzutu. Za nimi jechali jeźdźcy polscy.
Dowódcy moskiewscy, widząc klęskę chorągwi pierwszo-
rzutowych, wysłali do walki jednostki z drugiej linii. Cho-
rągwie jazdy pomiestnej drugiego rzutu ruszyły przeciwko
polskiej jeździe, chcąc impetem własnego uderzenia po-
wstrzymać szarżę chorągwi Zborowskiego. Żołnierze mo-
skiewscy mieli poniekąd ułatwione zadanie, ponieważ husaria,
utraciwszy kopie, przestała być jazdą o specyficznych wa-
lorach bojowych, a stała się zwartą masą kawalerii, która
powierzone zadanie musiała wykonać za pomocą uderzenia
na białą broń 23 .
Masy kawalerii uderzyły na siebie, jak dwie morskie fale.
Zapanowało wielkie zamieszanie. Jeźdźcy napierali na siebie,

23
J. C i c h o w s k i, A. S z u l c z y ń s k i, op. cit., s. 158.
80

chcąc jedni drugich przełamać. Mąż nacierał na męża. Świst


szabel i szczęk oręża mieszał się z krzykami walczących
i kwikiem koni. Ten i ów śmiertelnie ugodzony zwalał się
z konia i znikał w kurzawie pod końskimi kopytami. Polski
atak zaczął załamywać się, aż w końcu utknął całkowicie
pośród pułków moskiewskich kolejnego rzutu. Bezpardonowa
i zaciekła walka zaczęła się przedłużać. Liczniejszy nie-
przyjaciel dotrzymał pola, nie cofnął się i nie dał się przełamać.
Poza tym oficerowie moskiewscy, chcąc zniszczyć nieliczne
polskie chorągwie, nakazali części rot, które stały na skrzydłach
szyku moskiewskiego i nie uczestniczyły w walce, aby
zamknęły luki, którymi przebili się polscy jeźdźcy, oraz
zaatakowały z boków walczące chorągwie husarskie. Potrzebą
chwili stało się jak najszybsze wycofanie chorągwi z walki,
aby nie uległy zagładzie. Nad tym czuwali już doświadczeni
rotmistrzowie. Dostrzegłszy, że szarża załamała się i sprawy
zaczynają przybierać niekorzystny obrót, dowódcy chorągwi
dali sygnał do odwrotu. Jeźdźcy po dokonaniu zwrotu w miej-
scu, co dla wyszkolonego żołnierza nie było rzeczą trudną,
oderwali się od nieprzyjaciela i skierowali w stronę własnych
pozycji. Lecz nim je osiągnęli, ponownie musieli wyrąbywać
sobie drogę szablami, ponieważ w miejsce rozbitych pierw-
szym atakiem oddziałów przeciwnika wchodziły nowe i za-
mykały utworzone wcześniej luki 24 . Atakowani od przodu
i z tyłu husarze, skupiwszy się wokół chorągwi, zdwajali
wysiłki w walce z nieprzyjacielem, aby uratować życie własne
i towarzyszy. W tego typu bojach traciło na znaczeniu centralne
dowodzenie, a wzrastała rola dowódców niższego rzędu
— chorągwi, pocztu, a nawet pojedynczych żołnierzy. Od ich
indywidualnej sprawności, refleksu i determinacji zależał
bowiem wynik takich starć. Na szczęście przyszły im w sukurs
chorągwie drugiego rzutu, które przypuszczalnie zaatakowały
sąsiednie oddziały moskiewskie i tym samym uniemożliwiły

24
F. K u d e l k a, op. cit., S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 270.
81

im włączenie się do walki przeciwko wycofującym się


chorągwiom polskim.
Gwoli wyjaśnienia należy dodać, że oddziały polskie były
ustawione w poszczególnych rzutach w szachownicę, co
pozwalało prowadzić walkę w następujący sposób. Najpierw
przeciwnika atakował rzut pierwszy. Gdy przełamanie się nie
udało, odskakiwał od wroga i wycofywał się przez odstępy
między chorągwiami drugiego rzutu, który z kolei atakował
przeciwnika. Po ataku drugiego następował atak trzeciego
i kolejnych rzutów, gdy wojsko było uszykowane głębiej oraz
gdy zachodziła taka potrzeba 25 . Podobny scenariusz realizowali
wodzowie polscy pod Kłuszynem.
Żółkiewski, stojący na niewielkim wzgórzu i bacznie
obserwujący przebieg bitwy, ledwie mógł zobaczyć swoje
chorągwie wśród kurzu i dymu, jednak szybko zorientował
się, że atak pierwszorzutowych chorągwi się nie powiódł.
Wobec tego do walki rzucił roty stojące w drugiej linii.
Świeże chorągwie husarskie w luźnym szyku, z odstępami na
długość konia, podeszły stępa na pozycje wyjściowe. Na znak
dany przez rotmistrzów przeszły w kłus. Nabierając szybkości,
ruszyły do ataku. W miarę zbliżania się do nieprzyjaciela
chorągwie zacieśniały szyk i nabierały prędkości. Z braku
przekazów źródłowych bardzo trudno jest stwierdzić, jak
zachowywały się oddziały przeciwnika w obliczu kolejnego
polskiego ataku. Na pewno część chorągwi moskiewskich
zaangażowana była w walkę z wycofującymi się rotami
husarskimi pierwszego rzutu. Natomiast pozostałe pułki mos-
kiewskie mogły albo biernie oczekiwać starcia, albo kontr-
szarżą spróbować zniwelować impet polskiego uderzenia.
Niezależnie jednak od postawy moskiewskich żołnierzy, na
tym etapie bitwy nie mieli oni praktycznie szans na za-
trzymanie pędzącej husarii. Świeże chorągwie polskie na
pełnej szybkości uderzyły na szyk przeciwnika. W tym mniej

25
J. C i c h o w s k i, A. S z u 1 c z y ń s k i, op. cit., s. 150, 151.
82

więcej czasie pierwszorzutowe oddziały wychodziły z matni


okrążenia. Znowu nastąpiło przełamanie czołowych chorągwi
moskiewskich. Jednak scenariusz walki się powtórzył. Po-
zbawiona kopii i znacznej części impetu uderzeniowego husaria
trafiła na kontratak jazdy moskiewskiej drugiego rzutu, który
spowodował, że szarża utknęła. Ponownie rozpoczęła się
bezpardonowa walka na broń białą. Niewykluczone, że do
walki włączyły się również oddziały strzelców moskiewskich.
Niektóre chorągwie polskiej jazdy po przebiciu się przez
pierwszą linię moskiewską mogły trafić na obsadzone przez
piechotę przeciwnika krzaki i zarośla. Wówczas starcie
przybierało następujący charakter. W kurzawie bitewnej polscy
jeźdźcy zbliżali się do zarośli, w których piechota przeciwnika
przygotowała zasadzkę. Prawdopodobnie w zamieszaniu i tu-
manach kurzu w pierwszej chwili nie dostrzegli strzelców, ale
ci wyraźnie słyszeli tętent kopyt zbliżającej się jazdy. Gdy
oficerowie moskiewscy uznali, że przeciwnik jest dostatecznie
blisko, wydali rozkazy do otwarcia ognia. Znad krzewów
i zarośli uniosły się chmury prochowego dymu. Świszczące
kule przecinały liście i gałęzie. Oddana z bliskiej odległości
salwa niemal zastopowała chorągwie w miejscu. Padli zabici
i ranni, a prawie cała pierwsza linia jeźdźców runęła wraz
z rumakami na ziemię. Rotmistrzowie, otrząsnąwszy się
z zaskoczenia, natychmiast wydali komendy do odwrotu.
Prawdopodobne jest również, że oddziały strzelców, które nie
brały bezpośredniego udziału w walce, ostrzeliwały ogniem
flankowym te polskie roty, które znalazły się w zasięgu ich
skutecznego ostrzału. Ogień strzelców i kontratak jazdy
moskiewskiej załamały i tę polską szarżę. Ponownie nastąpił
trudny odwrót, a czas był już najwyższy, ponieważ polskie
chorągwie znów znalazły się praktycznie w okrążeniu. Mimo
że jazda hetmańska wbiła się w środek szyku moskiewskiego,
mieszając i zmuszając do ucieczki poszczególne roty, to ze
skrzydeł, gdzie ataków polskich nie było, zjeżdżały świeże
oddziały i zamykały luki, odcinając polskim jeźdźcom odwrót.
83

Spowodowało to, że walka przybrała przewlekły charakter.


Centrum szyku moskiewskiego ustępowało pod polskim napo-
rem, natomiast ze skrzydeł atakowały świeże oddziały, co
powodowało, że jazda hetmańska nie mogła przełamać cał-
kowicie szyku przeciwnika. Dlatego chorągwie polskie musiały
być szybko wspierane przez kolejne rzuty. I tak, jeszcze drugi
rzut nie wydostał się z matni oddziałów nieprzyjaciela, a trzeci
nie dopadł jego szyków, kiedy chorągwie, które jako pierwsze
zaczynały bój, jedynie po krótkim odpoczynku ponownie
zajęły pozycje wyjściowe, aby gdy tylko padnie rozkaz, rzucić
się w wir walki. Cały ten „taniec" tam i z powrotem odbywał
się błyskawicznie, aby wróg, który dysponował przewagą
liczebną, nie przejął inicjatywy i nie zgniótł garstki polskich
jeźdźców. W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że kolejne
ataki polskich chorągwi były coraz trudniejsze do wykonania
i to nie tylko z racji zmęczenia żołnierzy i strat w oddziałach.
Jak już wyżej wspomniano, o sile chorągwi husarskich
stanowiły w głównej mierze kopie. Ich utrata, która miała
miejsce zazwyczaj przy pierwszym starciu, powodowała, że
husaria walczyła „po kozacku", czyli na białą broń. Gdyby
bitwa kłuszyńska toczyła się w oparciu o tabor lub chociażby
w jego pobliżu, to husarze mieliby możliwość uzupełnienia
swojego oręża w zapasowe kopie, które wozili zazwyczaj na
wozach taborowych. Jednak, jak wiemy, pod Kłuszyn oddziały
hetmańskie przybyły tzw. komunikiem, czyli bez taboru,
dlatego chorągwie husarskie nie miały możliwości uzupełnienia
uzbrojenia, a tym samym zaatakowania przeciwnika w kolej-
nym nawrocie już z kopiami, a co za tym idzie — z pełną siłą
uderzeniową.
Mijały minuty, godziny, a falowe ataki polskiej jazdy nie
przynosiły rozstrzygnięcia. Krew i pot płynęły obficie. Kolejne
natarcia hetmańskich oddziałów rozbijały i zmuszały do
ucieczki poszczególne chorągwie przeciwnika, ale nie były
w stanie całkowicie przełamać szyku moskiewskiego. Żołnierze
polscy, na wpół zemdleni, zbroczeni krwią, o twarzach
84

czarnych od kurzu i dymu, w chwilach krótkich przerw łapali


w płuca powietrze. Konie, ze spienionymi bokami, nie mniej
zmęczone niż jeźdźcy, dobywały z siebie resztki sił. Mimo to
gdy rotmistrz dawał znak buzdyganem do ponownego ataku,
zmęczone chorągwie ruszały do boju. Determinacja, z jaką
chorągwie polskie atakowały nieprzyjaciela, świadczy o wy-
sokim morale i dobrym wyszkoleniu żołnierzy. Nieczęsto
zdarzało się, aby podczas bitwy oddziały jazdy po nieudanej
szarży praktycznie natychmiast atakowały przeciwnika po-
nownie, a już rzeczą wyjątkową było kilkakrotne ponawianie
ataków w krótkim odstępie czasu, mimo załamania się
wcześniejszych uderzeń.
W tym miejscu oddajmy głos jednemu z naocznych świad-
ków tych wydarzeń. Samuel Maskiewicz napisał:
„Dopieroż w imię Pańskie potyka się rot kilka, a po nich
drudzy i znowu insi według porządku. (...) Służyłem w rocie
księcia Poryckiego, atoli wszystkim, ile nas było, dostało się
ochotę zegnać aże do odstępu nad nieprzyjacielem, oprócz
jednej roty, której w posiłku rozkazał hetman zostać, p.
Kazanowskiego Marcina; to jedno przypomnę, do wierzenia
niepodobne, że drugim rotom się trafiło razów ośm albo
dziesięć przyjść do sprawy i potykać się z nieprzyjacielem.
Hetman bacząc z góry, że nasi jak w otchłań piekielną
wpadłszy, długo w pośrzodku ich się skrywając, zaledwo
kiedy się ukażą z chorągwią, którą a coraz do sprawy wołają
(...), bo już po częstym do sprawy przychodzeniu i potykaniu
się z nieprzyjacielem, jak znowu i rynsztunku nam ubywało,
i sił ustawały (...) konie też już na poły zemdlone mając, bo
od świtania dnia letniego aże pod obiad godzin 5 pewną z nim
bez przystanku czyniąc, już i siłę z ochotą zegnali, nad naturę
ludzką robiąc" 26 .
Honor należy również oddać żołnierzom i dowódcom strony
moskiewskiej, którzy mimo że zostali zaskoczeni i zepchnięci

26 S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128, 129.


85

do defensywy przez stronę polską, co, jak wiemy, ma ujemny


wpływ na morale wojska, podjęli walkę z oddziałami polskimi.
Ich determinacja i zaciętość w walce były równic wysokie, jak
żołnierzy polskich, mimo że walczyli w obronie panowania
cara, którego wielu nienawidziło. Wieloma walorami wykazali
się także dowódcy moskiewscy, którym mimo zaskoczenia
udało się zmobilizować żołnierzy do walki i przez długi czas
tak sterować ich poczynaniami, że polskie ataki nie przynosiły
rezultatu.
W tym samym mniej więcej czasie, ale jakby w cieniu
toczących się na prawym skrzydle walk, bitwa także rozgorzała
i na lewym skrzydle. Tutaj przed oddziałami starosty chmiel-
nickiego Mikołaja Strusia stało o wiele trudniejsze zadanie.
Naprzeciwko polskich chorągwi znajdowali się świetnie uzbro-
jeni i zaprawieni w bojach zaciężni żołnierze cudzoziemscy.
Ustawiona w pewnej odległości od płotu piechota uszykowana
była w czworoboki, które w każdej chwili mogły być wsparte
przez stojące za nią kornety rajtarskie. Jednak nie szeregi
pikinierów i muszkieterów budziły obawy starosty chmielnic-
kiego, ale ów nieszczęsny płot, który przecinał pole bitwy
w poprzek i utrudniał polskiej jeździe atakowanie przeciwnika.
Jak podają źródła, był to solidny dębowy płot 27. Kozacy,
którzy próbowali go zniszczyć, dokonali w nim niewielkich
szkód. Jak twierdzi Mikołaj Marchocki, przez luki wyrąbane
przez kozaków mogło przejechać jedynie 10 jeźdźców 28 .
W sferze domniemań pozostaje kwestia założeń taktycznych,
jakie przyjął starosta chmielnicki przed starciem z cudzoziem-
cami. Mikołaj Struś musiał zdawać sobie sprawę, że luki
w płocie skanalizują ataki jazdy i narażą ją na silny i skon-
centrowany ogień przeciwnika. Jednocześnie wiedział, że
nawet najbardziej ściśnięty szyk husarski nie zapewni przejścia
27
J. U. N i e m c e w i c z, op. cit., t. II, s. 301: P. P i a s e c k i, op. cit., s. 230.
28
M. Marchocki, op. cit., s. 73. Inne źródła podają jedynie fakt istnienia
przerw w płocie bez podania ich wielkości, por. S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek
i progres, s. 138.
86

całej chorągwi przez przerwy w ogrodzeniu, o ile oczywiście


były one rzeczywiście takie wąskie. Wydaje się, że starosta
chmielnicki miał do wyboru dwa warianty postępowania.
W pierwszym roty miałyby tak uformować szyk, że czoło
oddziału byłoby na tyle wąskie, aby zmieścić się w przerwach
płotu, natomiast reszta uszykowana byłaby bardzo głęboko.
Po minięciu płotu chorągwie rozwinęłyby szyk i zaatakowały
przeciwnika. Wariant ten wydaje się mało prawdopodobny,
ponieważ jazda miałaby bardzo mało miejsca i czasu na
zmianę szyku, a poza tym wykonywałaby ten manewr pod
ogniem nieprzyjaciela, co musiałoby spowodować straty
i doprowadzić do załamania szarży. Bardziej prawdopodobny,
na co wskazują źródła, wydaje się wariant drugi, w którym
oddziały jazdy atakowałyby w normalnych szykach, ale ich
impet uderzeniowy miałby być wykorzystany w głównej
mierze do obalenia płotu. Oczywiście oddziały, którym
przyszłoby atakować częścią szyku przez luki w płocie, miały
kontynuować szarżę do uzyskania styczności bojowej z prze-
ciwnikiem albo do momentu jej załamania 29.
Na odgłos walk na prawym skrzydle starosta chmielnicki
również wydał rozkaz do rozpoczęcia bitwy. Husarze Strusia
pochylili kopie do głów końskich i na znak dany przez
rotmistrzów powoli ruszyli na pozycje wyjściowe. Ponieważ
chorągwiom polskim lewego skrzydła przyszło zmierzyć się
z piechotą cudzoziemską, rotmistrzowie musieli zastosować
inny wariant ataku niż to miało miejsce na prawym skrzydle
przeciwko jeździe moskiewskiej. Dowódcy polscy zdawali
sobie sprawę, że aby szarża była skuteczna i nie załamała się
w ogniu muszkietów, odległość między pozycją wyjściową
szarży a przeciwnikiem należało przebyć jak najszybciej.
Miało to zmniejszyć do minimum straty własne i czas, jaki
pozostawał oddziałom przeciwnika do ponownej salwy. Dla-
tego wydaje się wysoce prawdopodobne, że rotmistrzowie
29J. B u d z i ł o , op. cit., s. 444; Wiadomość o porażce Dymitrowego
wojska, Czart., rps. 105. k. 43.
87

w momcncie osiągnięcia przez chorągwie podstaw wyjścio-


wych do ataku nakazali podwładnym przejść od razu do
galopu 30. Dobrze wyćwiczone konie husarskie nie potrzebo-
wały brać rozpędu i mogły z miejsca ruszyć galopem, aby po
kilku lub kilkunastu krokach, w zależności od sytuacji, przejść
do cwału. Galopujący husarze w luźnym szyku, który był
rozrzedzony naturalnie, aby zmniejszyć skutki ostrzału, coraz
bardziej zbliżali się do płotu.
W tym samym czasie oficerowie cudzoziemscy spokojnie
przygotowywali czworoboki piechoty do odparcia ataku. Po
serii komend pikinierzy utworzyli zbity i ciasny szyk, który
miał zasłonić muszkieterów przed ewentualnym starciem
z jazdą. Wbiwszy końce swoich pik w ziemię przy prawej,
odsuniętej do tyłu stopie, pochylili ostrza w kierunku naciera-
jącej kawalerii. Aby ułatwić muszkieterom prowadzenie ognia,
pikinierzy przyklękli. Stojący za nimi muszkieterzy pierwszego
szeregu powbijali forkiety w ziemię, a następnie powkładali
muszkiety w ich widełki i spokojnie oczekiwali na komendę
otwarcia ognia. W pozostałych szeregach ładowano muszkiety,
krzesano ogień i zapalano lonty.
Jazda polska z dużą prędkością zbliżała się do płotu.
Chorągwie, które miały na swej drodze wyrwy w płocie,
szykowały się do ich forsowania poprzez ściśnięcie szyku.
Pozostałe pędziły z nadzieją, że płot na ich odcinku okaże się
słaby i siła ich uderzenia go powali. Gdy pierwsze szeregi
jazdy polskiej znajdowały się tuż obok płotu, cudzoziemscy
oficerowie wydali komendy do oddania pierwszej salwy.
Czerwona wstęga ognia przelała się z jednej strony czworo-
boków na drugą. Grad ołowianych kul poszybował w stronę
polskich jeźdźców. Świst kul w uszach husarzy pomieszał się
z odgłosem walących się ludzi i koni. Zazwyczaj salwa
oddana z najbliższej odległości, a taką zapewne oddali
muszkieterzy, powodowała, że ginęły niemal wszystkie konie

30
J. C i c h o w s k i, A. S z u 1 c z y ń s k i, op. cit., s. 150, 151.
88

z pierwszego szeregu. Mimo że pierwsza linia jazdy polskiej


załamała się, szarżę kontynuowano. Gdy jedni jeźdźcy polskich
chorągwi mijali płoty, wykorzystując do tego celu utworzone
w nich luki, a inni z całym impetem natarli na ogrodzenie,
ponownie odezwały się muszkiety piechoty cudzoziemskiej.
Huk i pióropusze dymu spowijające czworoboki piechoty
oznajmiały kolejne salwy. Roty, którym wypadło piersiami
końskimi wyłamywać przejście w płocie, nic nie wskórawszy,
zaczęły się wycofywać. Natomiast te, którym przyszło prze-
chodzić przez luki w ogrodzeniu, dostały się pod morderczy
ogień muszkieterów, prowadzony nie tylko od czoła, ale
również i z boku. Także i te oddziały rozpoczęły odwrót,
który był tym trudniejszy, że przejścia, którymi atakowały,
a teraz musiały zawracać, były zatarasowane przez trupy
towarzyszy i koni. Przeciwnik, wykorzystując zamieszanie
w polskich szeregach, bezpardonowo prowadził ogień. Huk
muszkietów mieszał się z kwikiem koni i krzykami jeźdźców,
którzy starali się jak najszybciej wyjść z matni. Po odwrocie
polskich chorągwi pod płotem i w przerwach między nim
pozostało wielu zabitych i rannych, zarówno ludzi, jak i koni 3 l .
Uczestnik bitwy wspominał:
„(...) ciężkie potykanie było, gdyż jedni płoty mijać musieli,
dziury zaś niewielkim miejsce między płotami połamane
wychodziły, gdzie wielką szkodę w koniach, w pacholikach
czynili, dostało się i towarzystwu" 32.
Mimo niepowodzenia szarży pierwszego rzutu Struś posłał
do walki chorągwie z drugiej linii. Jednak na skrzydle starosty
chmielnickiego nie było możliwe, aby druga fala jazdy
atakowała tuż za pierwszą, ponieważ należało dać czas
oddziałom pierwszorzutowym, żeby wycofały się przez prze-
rwy w płocie. Dopiero gdy wycofujące się roty minęły
ogrodzenie, ruszyła kolejna fala. Również drugi rzut polskiej
31
P. P i a s e c k i , op. cit., s. 230; Anonimowa relacja, s. 190.
32List Stanisława Domaradzkiego spod Carowego Zajmiszcza 10 VII 1610 r.,
A.G.A.D., A.R., dz. II, t. 5, nr 556.
89

jazdy podzielił los swojego poprzednika. Pod silnym, czoło-


wym i flankowym ogniem muszkieterów szarża załamała się,
a impet uderzenia skierowany na płoty prawdopodobnie
również nie przyniósł żadnego efektu 33 . Niewykluczone, że
podczas tego ataku mogło dojść do pojedynku ogniowego
między polską jazdą a piechotą cudzoziemską. Co prawda
w źródłach nie ma żadnych wzmianek o takim zdarzeniu, ale
nie możemy zapominać, że pod dowództwem starosty chmiel-
nickiego znajdowało się około 6 chorągwi kozackich, które,
jak wiadomo, specjalizowały się w tym, że podjeżdżały do
szeregów nieprzyjaciela i ostrzeliwały go z broni palnej
i łuków. Zatem nie możemy wykluczyć, że Mikołaj Struś,
widząc, jak atak pierwszego rzutu jego oddziałów załamał się
pod silnym ogniem przeciwnika, nie wysłał rot kozackich, aby
te własnym ogniem zmiękczyły obronę przeciwnika i umoż-
liwiły przełamanie jej przy kolejnym ataku. Jeżeli wydarzenie
takie miało miejsce, to, jak pokazały dalsze koleje bitwy, nie
przyniosło spodziewanego efektu. Starosta chmielnicki rzucił
do boju następne chorągwie. Aby podnieść morale żołnierzy
i dać im przykład, do walki ruszyli także pułkownicy.
Podczas kolejnego ataku zabito dwa konie pod księciem
Poryckim, a gdy wsiadał na trzeciego, o mały włos nie
został stratowany 34.
Mijał czas, rosły straty w ludziach i koniach, a czworoboki
piechoty i wspierająca je od czasu do czasu jazda wytrwale
broniły się i nie dawały się przełamać. Również płot,
mimo usilnych starań polskich jeźdźców, prawdopodobnie
pozostawał cały 35 .
Ciekawą sprawą jest to, że poza wzmiankami o miejscu
rozlokowania w szyku źródła nie podają, co działo się podczas
bitwy z Kozakami zaporoskimi Piaskowskiego. Trudno sobie
33 Anonimowa relacja, s. 189; Wiadomość o porażce Dymitrowego
wojska, Czart., rps. 105. k. 43.
34
Anonimowa relacja, s. 190.
35 P. Piasecki, op. cit., s. 230; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 138.
90

wyobrazić, aby wodzowie polscy, którzy kilkakrotnie rzucali


do walki poszczególne chorągwie, oszczędzali oddział składa-
jący się z 400 koni. Wydaje się mało prawdopodobne, aby
starosta chmielnicki użył Zaporożców do bezpośrednich szarż
na czworoboki piechoty, skoro wyposażeni w pancerze i dys-
ponujący większą siłą uderzeniową husarze nie mogli przeła-
mać przeciwnika. Bardziej realne wydaje się wykorzystanie
Kozaków zaporoskich do manewru. Nie możemy wykluczyć,
że miejsce ustawienia lekkiej jazdy zaporoskiej było celowym
posunięciem dowództwa polskiego. Można przyjąć, że mieli
oni osłaniać skrzydło polskie przed nagłym, oskrzydlającym
atakiem piechoty lub jazdy cudzoziemskiej, ale też nie możemy
wykluczyć, że sami mieli do wykonania podobne zadanie.

PRZEŁAMANIE

Przenieśmy się ponownie na prawe skrzydło. Mijały minuty,


obficie płynęła krew i pot walczących wojsk. Falowe ataki
polskiej jazdy, które co i raz przewiercały szeregi moskiewskie,
nadal nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Straty wśród
ludzi, utrata uzbrojenia i sił oraz zacięty opór przeciwnika
zaczęły wpływać deprymująco na polskich jeźdźców. Pułkow-
nicy własnym przykładem podrywali żołnierzy do kolejnych
ataków. Ten i ów podprowadzał chorągwie husarskie na
kilkanaście kroków, a gdy te szły już w największym pędzie,
zawracał, aby zachęcić do wysiłku innych. W końcu sam na
czele którejś chorągwi uderzał na nieprzyjaciela. Jednak mimo
poświęcenia wojska, Żółkiewski doskonale zdawał sobie
sprawę, że tempo i siła uderzeń wyraźnie zaczęły słabnąć.
Dlatego sukcesywnie zaczął wprowadzać do walki chorągwie
odwodowe, lecz i one początkowo nie zmieniły obrazu walki.
Strona polska kontynuowała ataki, ale słabły one coraz
bardziej. Pozbawione kopii roty husarskie na zmęczonych
koniach po raz kolejny rzucały się na nieprzyjaciela. Oddziały
jazdy pomiestnej, chcąc zniwelować impet uderzenia polskich
91

chorągwi, również ruszały pełnym biegiem w kierunku jednostek


hetmańskich. Ponownie dwie fale jeźdźców uderzały o siebie.
Konie siadały na zadach. Jeźdźcy zwijali się jak w ukropie.
Husarze, dążący do jak najszybszego przebicia szyku nieprzyja-
ciela, stosowali liczne odbicia i cięcia tak, aby kontakt ich broni
z orężem przeciwnika był jak najkrótszy. Nierzadko husarz
jadący w pierwszym szeregu odbijał cios nieprzyjaciela i szedł
dalej, natomiast postępujący za nim pocztowy dobijał wroga
i podążał śladem swego towarzysza. Żołnierze walczyli bez
pardonu. Szczęk stali mieszał się z okrzykami walczących. Co
i raz jeździec jednej lub drugiej strony, ugodzony przez
przeciwnika, zwalał się z konia w kurzawę podniesioną przez
kopyta końskie. W jednym miejscu bito się większymi kupami,
gdzieniegdzie walka zmieniała się w szereg pojedynków, tak że
mąż potykał się z mężem. Żołnierze moskiewscy może i ustępo-
wali przeciwnikowi wyszkoleniem bojowym, ale dotrzymywali
mu pola pod względem zaciętości w walce. W końcu rotmistrzo-
wie po raz kolejny dawali sygnał do odwrotu, chcąc uniknąć
unicestwienia przez przeważającego liczebnie przeciwnika.
Jeźdźcy polscy stawiali ostatnie zasłony i zadawali kończące
cięcia, a następnie zawracali w miejscu i opędzając się przed
atakującym z furią przeciwnikiem, ruszali w kierunku własnych
pozycji. W tym czasie kolejne chorągwie, po chwili wytchnienia,
ponownie formowały szyk bojowy. Pułkownicy i rotmistrzowie,
którzy pilnie obserwowali sytuację na polu walki, czekali
stosownego momentu do ponownego natarcia. Gdy tylko
dostrzegli, że poprzedzające ich oddziały zwijają się i zawracają,
dawali sygnał buzdyganami do ponownego ataku. Dla ich
podkomendnych walka na śmierć i życie zaczynała się na nowo.
Ale falowe ataki polskiej jazdy nadal nie przynosiły powodzenia,
a kryzys wśród żołnierzy polskich uwidaczniał się coraz bardziej,
z czego zdawali sobie sprawę zarówno Żółkiewski, jak i jego
podwładni 36.

36 S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 128, 129.


92
93

Nie tylko strona polska wytężała siły, aby pokonać przeciw-


nika. Również żołnierze moskiewscy i ich dowódcy dwoili się
i troili, pragnąc równie gorąco przechylić szalę zwycięstwa na
swoją stronę. Niedoświadczony żołnierz moskiewski stawał
na wyżynach swoich umiejętności i z wielkim uporem i zacię-
tością rzucał się w wir walki, składając wielką daninę krwi.
Kontrataki jazdy pomiestnej oraz niezłomna postawa strzelców
powodowały, że polskie ataki się załamywały. Pułkownicy,
czujnie sprawujący pieczę nad przebiegiem bitwy, dokładali
wszelkich starań, aby odnowić spoistość szyku, co i raz
rozrywanego przez wojska hetmańskie. Umiejętnie prowadzone
kontrataki, poza tym, że nie pozwalały rozerwać szyku
moskiewskiego, dawały czas rozbitym chorągwiom na upo-
rządkowanie szyków i powrót na pole bitwy. Ale po pewnym
czasie również i strona moskiewska zaczęła przeżywać kryzys.
Straty i nie dające wytchnienia ataki przeciwnika musiały
zachwiać morale oddziałów moskiewskich. Prawdopodobnie
wśród wielu żołnierzy można było coraz wyraźniej dostrzec
objawy zniechęcenia i demoralizacji. Zapewne część z nich
była bardziej skłonna do opuszczenia pola bitwy niż do
dalszej walki w obronie panowania znienawidzonego cara.
Z biegiem czasu starania wodzów moskiewskich, którzy, jak
już wspomniano, z ogromnym wysiłkiem odbudowywali
spoistość szyku swoich wojsk, co i raz przełamywanego przez
zacięte ataki polskiej jazdy, dawały coraz mniejsze wyniki.
W szyku moskiewskim, do tej pory zwartym i jednolitym,
pojawiało się coraz więcej luk i przerw. Prawdopodobnie
pierwsza linia wojska moskiewskiego przestała istnieć lub
była tak bardzo osłabiona, że nie stanowiła żadnej przeszkody
dla polskich ataków. Druga linia nadal jeszcze dzielnie
walczyła, ale coraz bardziej się chwiała. Dymitr Szujski, który
prawdopodobnie również zauważył, że strona polska zaczyna
przeżywać kryzys, mając jeszcze rezerwy, postanowił przejąć
inicjatywę na polu bitwy. Zamierzał do tego wykorzystać te
chorągwie, które jeszcze nie brały udziału w walce. Wśród
94

nich znalazły się kornety rajtarii. Z późniejszych wydarzeń


wynika, że Szujski miał zamiar uderzyć w centrum polskiego
szyku. Wejście do walki świeżych chorągwi, które zapewne
zluzowały w centrum szyku zmęczone dotychczasową walką,
miało również na celu usztywnienie własnego szyku. Praw-
dopodobnie zbiegło się to w czasie z wprowadzeniem do
walki przez stronę polską ostatnich chorągwi odwodowych
Zmęczenie w polskich jednostkach spowodowało zapewne,
że odstępy między atakiem jednej fali a drugiej znacznie się
wydłużyły. Dymitr Szujski, wykorzystując tę chwilową prze-
rwę w polskich atakach, nakazał zluzowanie wyczerpanych
walką chorągwi. W centrum szyku moskiewskiego oddziały
jazdy pomiestnej rozstępowały się, robiąc miejsce rajtarom.
Powoli dwa (może więcej) kornety rajtarskie wysuwały się do
przodu. Na ich skrzydłach postępowały wypoczęte roty jazdy
pomiestnej, które również miały wziąć udział w ataku. Nim
jednak atak moskiewski w pełni mógł się rozwinąć, od strony
wojsk hetmańskich napłynęła kolejna fala polskiej jazdy.
Szujski, jakby na to czekając, nakazał atakować. Rajtarzy
ruszyli stępa, potem przeszli w kłus i tak zbliżali się w kierunku
jazdy polskiej. Na komendy oficerów żołnierze pierwszych
szeregów pochowali rapiery, a następnie z olstrów wydobyli
pistolety i oparli je na kulach od kulbak lufami do góry. Gdy
chorągwie hetmańskie znalazły się w odległości skutecznego
strzału, na rozkaz oficerów pierwszy szereg rajtarów podniósł
pistolety i oddał salwę z prawej ręki, a następnie obróciwszy
konie, z lewej ręki. Wstęga dymu przeleciała z jednego końca
szeregu na drugi. Jednak salwa ta niewiele uczyniła szkody
wśród ukrytych za końskimi łbami polskich jeźdźców. Co
prawda kilka koni wraz z właścicielami runęło na ziemię, ale
szarżę kontynuowano. Pierwszy szereg po oddaniu salwy
rozpoczął odwrót na koniec oddziału w celu nabicia broni.
Natomiast do akcji wszedł drugi szereg, pragnąc powtórzyć
37
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 129; K. G ó r s k i, Oblężenie Smoleńska:
J. U. Niemcewicz, op. cit., t II, s. 300.
95

procedurę poprzednika. Rotmistrzowie polskich chorągwi


wykorzystali ten moment po mistrzowsku. W momencie,
kiedy pierwszy szereg zakończył ostrzał, polscy oficerowie
nakazali przyśpieszyć bieg chorągwi i nim drugi szereg
rajtarski mógł rozpocząć ostrzał, chorągwie husarskie dopadły
nieprzyjaciela. Ponieważ husarze nie mieli już kopii, nie
zdołali pierwszym impetem rozerwać szyku rajtarów, ale zepchnęli
ich w tył.
W tym samym czasie i inne chorągwie hetmańskie dopadły
szyku moskiewskiego. Ponownie zawrzała walka na śmierć i
życie między jeźdźcami polskimi a przeciwnikiem. Szczęk
oręża walczącej jazdy mieszał się z hukiem rusznic strzelców
moskiewskich, którzy wśród dymu i kurzu niemal na oślep
prowadzili ogień do zbliżających się chorągwi. W niektórych
miejscach jazda polska przebiła się przez ostrzał i wdarła
pomiędzy zarośla i krzaki, gdzie ukrywali się strzelcy, i bez-
litośnie zaczęła bić piechurów moskiewskich. Gdzieniegdzie
oddziały jazdy moskiewskiej starły się ze świeżymi rotami
husarskimi, które właśnie do walki wprowadził Żółkiewski 38. W
okamgnieniu oddziały polskie rozbiły w pierwszym uderzeniu
zmęczonego przeciwnika. Konie i ludzie, zwaleni z nóg
ciężarem chorągwi hetmańskich, stawili niewielki opór. Jednak
ogień piechoty moskiewskiej trzeciego rzutu oraz kontratak
zreorganizowanych w obozie rot jazdy pomiestnej spowodowały,
że i ten polski atak został powstrzymany, a chorągwie
husarskie uwikłały się w przewlekły bój na broń białą.
Jednak najistotniejszym momentem tej fazy walki, jak i
całej bitwy, było wspomniane starcie husarii z jazdą
cudzoziemskiego autoramentu 39. Jak już wspomniano, husarzom
nie udało się w pierwszym natarciu rozerwać szyku
rajtarów, a jedynie zepchnąć ich w tył. Zapewne linie
poszczególnych kornetów ugięły się w jednej chwili w
półksiężyc, ponieważ środek rajtarów ustąpił zepchnięty na
początku ataku, natomiast skrzydła, gdzie nacisk był mniejszy,
38
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 128.
39
Por. przypis 13.
96

pozostały na miejscu. Jeźdźcy polscy bili przeciwnika zapa-


miętale przed sobą, chcąc przełamać jego szyk. Ten, cofając
się w miarę w dobrym porządku, zaciekle się bronił. Ścisk
i zamęt robił się coraz większy. Trup zaczął padać gęsto.
Atakowani intensywnie rajtarzy ustępowali z wolna, wyginając
swoje linie coraz bardziej, aż w końcu nie wytrzymali
polskiego naporu i dali się przełamać. Gdy nastąpiło
rozerwanie szyku rajtarskiego, ci nie czekając na dalszy rozwój
sytuacji, pozbyli się broni i rzucili się do ucieczki. Oddajmy
głos ponownie Samuelowi Maskiewiczowi:
„Widząc nieprzyjaciel naszą już słabość, rozkazał dwóm
kornetom rajtarskim, którzy na pogotowiu w sprawie stali
przeciwko nas, aby się z nami potykali, a ci sami, za łaską
Najwyższego, zwycięstwo nam uczynili, bo jako skoczyli do
nas niegotowych i zaraz, wypuściwszy strzelbę, poczęli odwrót
czynić zwykłym sposobem dla nabijania, a drudzy po nich
następowali strzelając, my nic czekając, póki wszyscy wy-
strzelą, a wiedząc, że oni odwrót czynią, posunęliśmy się za
nimi jeno pałasze w ręku mając, a ci zapomniawszy nabić,
a drugi i nie wystrzelił, tył podali i wpadli na wszystkę
Moskwę, która w bramie obozowej została w sprawie i pomie-
szali ich wnet" 40 .
Uciekający rajtarzy wpadali na stojące za nimi oddziały
moskiewskie, których szeregi uległy dezorganizacji41. Za ucho-
dzącym przeciwnikiem ruszyli w pościg polscy jeźdźcy. Husarze
szablami jęli ciąć tłum umykających nieprzyjaciół. Pułki mos-
kiewskie zmieszały się zupełnie, a naciskane przez polskie
chorągwie ustępowały chaotycznie. Środek szyku moskiewskiego
chwiał się coraz bardziej, bity i spychany w bezładną gromadę,
która nie miała chwili wytchnienia, aby przystanąć i uszykować

40
S. M a s k i e w i c z , op. cit., s. 129, 130.
41
W tym miejscu dodajmy, że K. Bussow twierdzi, iż Moskwa przegrała
bitwę, ponieważ dwa kornety jazdy cudzoziemskiej na początku bitwy
przeszły na stronę polską i ostrzelały żołnierzy moskiewskich, co spowodowało
ich ucieczkę. K. B u s s o w . op. cit., s. 167.
97

się na nowo do walki. Do końca nie wiadomo, które chorągwie


dokonały decydującego ataku, ale źródła wymieniają jako
najbardziej aktywne roty husarskie Stanisława Żółkiewskiego.
Aleksandra Bałbana, Mikołaja Herburta oraz krajczego koronnego
Jana Dani łowicza 42 . Prawdopodobnie chaos, jaki wywołała
ucieczka rajtarów, został spotęgowany flankowym uderzeniem
kilku polskich rot, wśród których znalazły się chorągwie Mikołaja
Strusia, Andrzeja Firleja, Samuela Dunikowskiego oraz Krzysztofa
Wasiczyńskiego i Kopycińskiego 43. Jak wcześniej wspomniano,
między oddziałami cudzoziemskimi a moskiewskimi istniała
spora luka, w której wyćwiczeni polscy jeźdźcy mogli swobodnie
manewrować. Do tej pory roty polskie nie mogły jej wykorzystać,
ponieważ skutecznie zasłaniały ją oddziały pierwszego rzutu
wojsk Dymitra Szujskiego. Gdy te przestały stanowić problem,
bacznie obserwujący pole bitwy hetman wykorzystał nadarzającą
się sposobność oskrzydlenia przeciwnika i rzucił w lukę kilka
chorągwi 44 .
Przełamany od czoła i atakowany z boku szyk wojska
moskiewskiego, zachwiany wcześniejszymi atakami, załamał
się całkowicie. Armia moskiewska rzuciła się do ucieczki.
Chorągwie polskie ruszyły w pościg za uchodzącym przeciw-
nikiem, siekąc i bijąc bez pardonu. Cała ta fala wojska, nie
zważając na ogień usytuowanej w obozie piechoty, przetoczyła
się przez tabor moskiewski. Polscy jeźdźcy zabijali każdego,
kto im się nawinął pod rękę. Nie zatrzymując się parli masy
zdezorganizowanego przeciwnika. Po krótkiej walce bezładna
masa żołnierzy moskiewskich została wypchnięta poza obręb
obozu, a następnie przez ponad 6 kilometrów była ścigana 45 .

42
Anonimowa relacja, s. 190; List Stanisława Domaradzkiego spod
Carowego Zajmiszcza z 10 VII 1610 r., A.G.A.D., A.R. II, t. 5, nr 556.
43
Anonimowa relacja, s. 190; List Stanisława Domaradzkiego spod
Carowego Zajmiszcza z 10 VII 1610 r., A.G.A.D., A.R. 11, t. 5, nr 556.
44
J. U. N i e m c e w i c z, op. cit., t. II. s. 301; K. N i e d z i e l s k i, op. cit.,
s. 66.
45 S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 130.
98
Droga panicznego odwrotu oddziałów Dymitra Szujskiego
zasłana była gęsto trupami, ponieważ uciekających wycinano
niemal bez oporu.
Opanowanie obozu było sukcesem przejściowym, ponieważ
brak piechoty i czeladzi obozowej, która zazwyczaj zajmowała
obóz przeciwnika, spowodował, że polska jazda w pogoni za
uchodzącym przeciwnikiem opuściła tabor i nie miał go kto
zająć. Natomiast czeladź i piechota moskiewska, kiedy ochło-
nęła z pierwszego strachu, ponownie zamknęła wejście do
obozu. W późniejszym czasie załogę taboru zasiliły oddziały
moskiewskie, które po ucieczce sił głównych pozostały na
placu boju w zaroślach i krzakach i umknęły uwadze chorągwi
polskich, które oczyszczały pole bitwy z pozostałości sił
nieprzyjaciela 46 .
Nie wszystkie chorągwie rzuciły się w pogoń. Prawdopodob-
nie te, które w momencie przełamania szyku moskiewskiego
właśnie przygotowywały się do kolejnego ataku, zostały zatrzy-
mane przez hetmana. Inne, biorące udział w walce, zajęte
oczyszczeniem przedpola obozu moskiewskiego z resztek jazdy
i piechoty przeciwnika, nie zdążyły już wziąć udziału w energi-
cznie prowadzonym pościgu 47. Kilka z nich trafiło na piechotę
moskiewską z działami ustawioną poza obrębem obozu. Polskie
oddziały niezwłocznie zaatakowały nieprzyjaciela. Ogień dział
moskiewskich skupił się na chorągwi rotmistrza Wilkowskiego,
dowodzonej wówczas przez porucznika Józefa Cieklińskiego,
zabijając wielu jeźdźców i koni. Jednak dzięki poświęceniu tej
chorągwi pozostałe roty bez trudu uderzyły na osłaniającą działa
piechotę i zmusiły ją do ucieczki 48 .
Gdy kolejne ataki lewego i prawego skrzydła nie przynosiły
spodziewanego rezultatu, na pole bitwy przybyły działa
i piechota 49. Żółkiewski natychmiast zdecydował się skierować

46 S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 139.


47 M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 73, 74.
48 M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 74; F. K u d e 1 k a, op. cit.
49 S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 139.
99

je pod komendę Mikołaja Strusia. I tu pojawia się ciekawy


problem — w jaki sposób i gdzie starosta chmielnicki użył
otrzymanego wsparcia? Źródła podają jedynie, że działa
ostrzelały płot i stojącą za nim piechotę cudzoziemską,
a następnie do walki ruszyli polscy piechurzy, którzy natarłszy
dzielnie, przełamali szyki nieprzyjaciela i zmusili go do
ucieczki 50. Jednak jest mało prawdopodobne, aby samodzielny
atak 200 piechurów, nawet najdzielniejszych, wsparty dodat-
kowo przez artylerię, zmusił do ucieczki o wiele liczniejszego
i silniejszego przeciwnika. Również mało realne jest, aby dwa
działa, o dość małym kalibrze i szybkostrzelności, były w stanie
pokryć skutecznym ogniem całą długość płotu oraz stojącą za
nim piechotę. Najbardziej prawdopodobne wydaje się wykorzy-
stanie dział i piechoty w jednym konkretnym miejscu, tak
żeby ogień dział skoncentrowany był na wybranym odcinku
płotu oraz mógł razić stojące za nim jeden, najwyżej dwa
czworoboki piechoty, które później zostałyby zaatakowane
przez piechotę lub jazdę polską. Oczywiście atak polskich
piechurów musiałaby wspierać jazda i to przynajmniej z dwóch
powodów. Po pierwsze, liczebność polskiej piechoty, nawet
wspartej, czego nie możemy wykluczyć, Kozakami zaporos-
kimi, byłaby zbyt mała, aby wykonać skuteczne uderzenie.
Poza tym piechurzy zaatakowani przez jazdę przeciwnika nie
byliby w stanie sami się obronić. Po drugie, uderzenie polskich
chorągwi jazdy na całej długości frontu przeciwnika, spowo-
dowałoby skupienie uwagi poszczególnych rot nieprzyjaciela
na własnym pasie obrony i zapewne ułatwiłoby atak piechoty.
Nie możemy również wykluczyć, że nadwątlony poprzednimi
atakami płot w końcu by nie runął. Wydaje się, że najbardziej
prawdopodobnym miejscem wykorzystania dział i piechoty
był lewy skraj skrzydła starosty chmielnickiego. Las, który
znajdował się w pobliżu, dawał pewną możliwość manewru
lub choćby miejsce schronienia piechocie polskiej w przypadku

50
Ibidem.
100

niepowodzenia. Dalej można byłoby wesprzeć piechurów


spieszonymi Kozakami zaporoskimi lub wykorzystać ich
do wykonania pomocniczego uderzenia oskrzydlającego 51.
Poza tym bliskość lasu mogła powodować, że na trasie
działania żołnierzy polskich mogły znajdować się skupiska
krzaków lub zarośli, które ułatwiałyby atak piechoty, ale
utrudniały natarcie jeździe.
Pomimo zmęczenia długą drogą polscy artylerzyści zabrali
się sprawnie do wykonywania powierzonych im zadań. W tym
czasie piechota oraz cała jazda lewego skrzydła miała chwilę
czasu, aby odpocząć i uporządkować szyk. W końcu ar-
tylerzyści otworzyli ogień. Pierwsze kule poszybowały w kie-
runku płotu. Niestety nie wiemy, jak długo trwał ostrzał i ile
salw oddały polskie działa, ale z relacji hetmana wynika, że
ogień był celny 52 . Nie możemy wykluczyć, że celność polskich
dział w pewien sposób podniosło także osłabienie płotu, tak iż
podmuchy wybuchów czy bezpośrednie trafienia w niektórych
miejscach go obaliły. Następnie działa przeniosły ogień na
piechotę stojącą za płotem. Kule armatnie szerzyły spustoszenie
wśród piechurów cudzoziemskich, wyrywając co i raz w ich
szeregach luki. W tym miejscu nasuwa się pewne spo-
strzeżenie. Ostrzał czworoboków piechoty cudzoziemskiej
przez polską artylerię powodował straty wśród żołnierzy
przeciwnika, co musiało odbić się negatywnie na sile ognia
ostrzeliwanego oddziału piechoty. Wydaje się, że Żółkiewski
wykorzystał artylerię do osłabienia lub zniszczenia źródła
ognia nieprzyjaciela. Działania takie możemy porównać z nisz-
czeniem stanowisk broni maszynowej przez artylerię podczas
np. II wojny światowej. Pod osłoną ognia artyleryjskiego do

51 Na obrazie przedstawiającym bitwę kłuszyńską, który został wykonany


na polecenie i pod czujnym okiem hetmana Żółkiewskiego, oddział Kozaków
zaporoskich znajdujący się na skraju lewego skrzydła polskiego jest spieszony,
co może sugerować, że Kozacy zaporoscy walczyli pod Kłuszynem jako
piechota. Obraz obecnie znajduje się na zamku w Olesku.
52 S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 139.
101

ataku szykowały się jazda i piechota. Prawdopodobnie szyk


został tak ugrupowany, by artyleria do ostatniej chwili mogła
prowadzić ogień do jednego wybranego celu. Nie wydaje się,
aby dowódcy polscy, którzy przez cały czas bitwy konsek-
wentnie realizowali zasadę ekonomi sił, w tym przypadku
odeszli od tej zasady.
Jako pierwsi do walki ruszyli piechurzy, ponieważ poruszali
się znacznie wolniej od mającej z nimi współpracować jazdy. Na
znak dowódców ruszyli w kierunku przeciwnika. W tym czasie
jazda jeszcze pozostawała w bezruchu, ale już była gotowa do
ataku i tylko oczekiwała na sygnał od rotmistrzów. Dwa
falkonety raz po raz wystrzeliwały w kierunku nieprzyjaciela
armatnie kule, które powodowały wśród jego szeregów straty.
Gdy piechurzy dotarli do punktu, w którym wedle zamysłów
starosty chmielnickiego do walki winna ruszyć jazda, padły
komendy do rozpoczęcia szarży. Działa oddały ostatnią salwę
i zamilkły. Na znak dany przez rotmistrzów ława polskiej jazdy
powoli ruszyła na pozycje wyjściowe. Następnie z miejsca
przeszła do galopu i rzuciła się do ataku. W tym czasie piechota
nawiązała kontakt ogniowy z jednym z czworoboków piechoty
przeciwnika. Piechurzy polscy, znalazłszy się w odległości do
oddania skutecznej salwy, zatrzymali się. Następnie żołnierze ze
wszystkich szeregów, oprócz tych, którzy stali w ostatnim,
uklękli. Wówczas stojący piechurzy oddali salwę nad głowami
kolegów. Dalej kolejne szeregi powstawały i oddawały strzały.
Chmura dymu spowiła piechurów. Przeciwnik odpowiedział
ogniem i po obu stronach zaczęli padać zabici i ranni. Po
oddaniu salwy przez ostatnią grupę żołnierzy, polscy piechurzy
porzucili muszkiety i z dobytymi szablami rzucili się na
przeciwnika. Kolejna salwa czworoboku nieprzyjaciela uszczup-
liła szeregi polskiej piechoty o kilku żołnierzy, ale reszta dopadła
nieprzyjaciela i rozpoczęła z nim zażartą walkę. Hetman
wspomina:
„W tym też one falkoneciki z trochą piechoty przyszły
i bardzo potrzebie dogodziły. Bo do onych Niemców pieszych,
102

którzy przy płocie stali, wygodzili puszkarze z działek,


i piechota, choć ich trocha, ale ochrostni (otrzaskani) i w wielu
potrzebach bywali, skoczyli do nich i upadło zaraz między
Niemcy kilku z działek, z rusznic-li postrzelonych. Wystrzelili
i Niemcy do nich i zabili pana hetmanowych dwóch, trzech-li.
Ale widząc, że ochotnie do nich idą, jęli Niemcy od płotu
uciekać do lasu. który tam był niedaleko 53.
W momencie, kiedy piechota polska starła się z przeciw-
nikiem, również jazda rozpoczęła walkę. Dowódcy oddziałów
cudzoziemskich, zdając sobie sprawę, że chroniący ich do tej
pory płot stał się mizerną zasłoną przed polskimi atakami,
ponieważ w wielu miejscach został już przewrócony, nakazali
otwarcie ognia znacznie wcześniej niż to czynili przy wcześ-
niejszych atakach. Po kolejnej salwie tumany dymu przesłoniły
czworoboki piechoty cudzoziemskiej, wielu jeźdźców wraz
z końmi zwaliło się na ziemię, ale szarżę kontynuowano.
Jazda po raz kolejny dopadła linii płotu, który, jak się wydaje,
tym razem nie wytrzymał i polscy kawalerzyści mimo silnego
ognia atakowali dalej. Grzmot muszkietów narastał. Wszędzie
dookoła snuły się chmury dymu prochowego, z którego
wyłaniały się sylwetki polskich jeźdźców z determinacją
atakujących szeregi pikinierów. Końskie piersi nadziewały się
na piki, jeźdźcy usiłowali szablami ścinać ostrza pik. Pikinierzy
bronili się swoimi długimi pikami, odpychając szarżujących
kawalerzystów, tu i ówdzie śmiertelnie zraniony koń padał
wraz z jeźdźcem w szeregi nieprzyjaciela. Ta ofiara nie była
jednak daremna, ponieważ dezorganizując obronę żołnierzy
cudzoziemskich, ułatwiała zadanie pozostałym towarzyszom.
Szyk czworoboków piechoty cudzoziemskiej zaczął się chwiać.
Decydujący cios, który przesądził o losie pierwszej linii
cudzoziemskiej, padł na lewym skraju skrzydła. Ostrzelany
przez artylerię czworobok piechoty, w momencie ataku jazdy
polskiej prawdopodobnie nie zdążył jeszcze uporządkować

53 S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 139.


103

szyku, co ułatwiło polskim chorągwiom atak. Sąsiednie


czworoboki, które mogłyby ewentualnie go wesprzeć, zostały
związane walką — jeden z nacierającą piechotą, a drugi
z sąsiednią chorągwią jazdy polskiej. W obliczu nadciągającego
oddziału polskiego oficerowie cudzoziemscy pospiesznie pró-
bowali uporządkować szyk swojej jednostki. Mimo dezor-
ganizacji szyku podjęto próbę zatrzymania ogniem muszkietów
atakujących husarzy. Gruchnęły muszkiety i huk wystrzału
wstrząsnął powietrzem. Wstęga dymu spowiła ścianę czworo-
boku. Jednak chaotyczny ostrzał muszkieterów wobec rozluź-
nienia i braku porządku w szyku pikinierów nie był w stanie
zatrzymać gwałtownego ataku jazdy polskiej. Chorągiew
husarska wpadła w dym prochowy z taką siłą, że odrzuciła na
lewo i prawo pierwsze szeregi piechurów cudzoziemskich.
Wielu z nich padło przy pierwszym uderzeniu, inni cięci
szablami rzucali broń i w popłochu uciekali przed polskimi
jeźdźcami. Widząc, że szyk piechoty został przełamany, de la
Gardie wysłał do kontrataku rajtarię. Jeżeli nawet manewr ten
zatrzymał dalsze posuwanie się chorągwi polskiej, która
dokonała przełamania, to w powstałą lukę weszły kolejne
polskie roty, poszerzając ją i powodując, że linia obrony
piechoty cudzoziemskiej załamała się, a piechurzy rozpoczęli
odwrót. Prawdopodobnie gdyby nie kontratak rajtarów, polska
jazda niechybnie rozgromiłaby piesze roty cudzoziemskie 54 .
Jakub de la Gardie i Edward Horn, widząc, że linia piechoty
całkowicie załamała się pod naciskiem chorągwi hetmańskich,
rzucili do zdecydowanego kontrataku wszystkie kornety jazdy.
Rajtarzy zbliżyli się do przeciwnika kłusem, wykorzystując
odstępy między pospiesznie wycofującą się piechotą. Gdy
tylko znaleźli się jakieś dwieście kroków od polskich chorągwi,
rozległy się komendy oficerów i ramiona rajtarów, uzbrojone
w pistolety, wyciągnęły się w kierunku polskich jeźdźców.
Padły kolejne rozkazy i oddziały jazdy cudzoziemskiej spowiły

54
K. N i e d z i e l s k i, op. cit., s. 66; Anonimowa relacja, s. 190.
104

kłęby dymu prochowego, z którego, nabierając szybkości,


wyjechali rajtarzy z dobytymi pałaszami i rapierami. Grad kul
posypał się na polskie chorągwie. Padło kilku zabitych
i rannych, ale inni dopadli do nieprzyjaciela. Po raz kolejny
dwie fale jeźdźców zderzyły się z łoskotem. Konie stawały
dęba, a nad głowami walczących zamigotał oręż.
Starcie jazdy polskiej i rajtarów wypadło w dość niekorzyst-
nym miejscu i czasie dla strony polskiej. Miejsce, w którym
walczono, było dość ciasne, ponieważ żołnierze polscy mieli
za plecami nie do końca zniszczony płot. Nie posiadając
swoich atutów, jakim były kopie i impet uderzeniowy, jeźdźcy
polscy zostali zepchnięci do defensywy o tyle trudnej, że mieli
ograniczone możliwości wprowadzenia do walki posiłków 55 .
W Diariuszu drogi zanotowano:
„Oto jednak mężną ręką swą za szczęściem JKM odwagą
hetmańską, przełamawszy ich, na nich przecież aż na rajtary
wjechali, ale że bez kopi byli, pierwszego razu strzymać nie
mogli, posiłkiem też przez ciasność miejsca do tego przyjść
nie mogli, aby wszystkie kopie skruszyć mieli i tak ancpit
proelio (obustronnie walcząc) to naszy ich, to oni naszych
pędzili, ścierając się mężnie (...)" 56 .
Wykorzystując zmagania jazdy, piechota cudzoziemska
wycofała się do lasu, który znajdował się opodal obozu
cudzoziemskiego i tam rozpoczęła porządkowanie szyków.
Część piechurów, zapewne mająca większe możliwości wyboru
kierunku odwrotu, schroniła się we własnym obozie 57 .
Starcie jazdy coraz bardzie się przedłużało. Błyskawice,
jakie tworzyły odblaski słońca na szablach, to wznosiły się
55
Wiadomość o porażce Dymitrowego wojska, Czart., rps. 105, k. 43: Die
3 July, Czart., rps. 324, k. 755; Anonimowa relacja, s. 190.
56
Diariusz drogi. s. 159.
57 Większość źródeł podaje, że piechota cudzoziemska schroniła się

na skraju lasu. E. R a z i n, op. cit.. t. III, s. 165; List Stanisława


Żółkiewskiego do Zygmunta III spod Carowego Zajmiszcza 5 VII 1610 r.
(w:] Pisma, s. 189-204. Jedynie P. Piasecki podaje, że piechota schroniła
się we własnym obozie. P. P i a s e c k i , op. cit., s. 230.
105

nad linię walczących, to opadały i znikały wśród kurzawy


walczących. Przez dym i kurz można było dojrzeć zarysy
pojedynczych jeźdźców lub całe grupy walczących. Wir uczynił
się straszny, pancerz uderzał o pancerz, rapier krzyżował się
z szablą, czasem buchnął strzał z pistoletu. Gdzieniegdzie masy
tak się skłębiły, że nie można było wziąć zamachu szablą. Tam
bito się głowniami, nożami lub pięściami. Wśród wielkiego
zamieszania i bezpardonowej walki, wrzącej w dużym tłoku, trup
słał się gęsto. Ranni i zabici, którzy spadli z koni, padali obok
siebie tak, że kopyta końskie grzęzły w drgających jeszcze
ciałach. Co i raz z zamętu walczących wybiegały konie
z rozwianymi grzywami i bez jeźdźców biegały po polu.
Żółkiewski, widząc trudne położenie chorągwi Strusia,
a uzyskawszy już powodzenie na prawym skrzydle, rzucił
pozostałe mu chorągwie w bok szyku rajtarskiego. Rajtarzy,
atakowani od czoła i z boku, nie wytrzymali naporu polskiej
jazdy i rzucili się do ucieczki. Mikołaj Marchocki zanotował:
„Pomogło to takie miejsce Niemcom do nieprzełamania, że
jazda ich trzy razy do strzelby przyszła, aż owa hufca część,
co się rozerwała, przyszła im w bok niespodziewanie, toż ich
i tamci z czoła sparli i owi z boku, część niemałom, z samym
Pontusem zagarnęli i przegnali między obozy (...)" 58 .
Polskie chorągwie ruszyły za nimi w pościg. Ponownie fala
jazdy przeleciała przez obóz, tym razem cudzoziemski, i po-
pędziła dalej 59 .

ROKOWANIA I ZAKOŃCZENIE BITWY

Po blisko trzech godzinach walki Żółkiewski mógł mówić


o sukcesie, ale jeszcze nie był pewien całkowitego zwycięstwa

58 M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 73.


59
P. P i a s e c k i. op. cit., s. 230; K. G ó r s k i, Oblężenie Smoleńska.
60
List Stanisława Żółkiewskiego do Zygmunta III spod Carowego Zaj-
miszcza 5 VII 1610 r., [w:] Pisma, s. 189-204; Anonimowa relacja, s.
190; Die 3 July, Czart., rps. 324, k. 755.
106

Silny oddział cudzoziemskiej piechoty wraz z niedobitkami


jazdy, mimo że pobity, ale jeszcze mogący sprawić problemy,
zajął miejsce na skraju lasu i hetman zdawał sobie sprawę, że
będzie bardzo trudno go stamtąd wyprzeć. Poza tym zdobyty,
ale nie zajęty definitywnie przez stronę polską obóz moskiewski
został ponownie obsadzony przez żołnierzy moskiewskich,
których liczbę historycy rosyjscy szacują na 5000 6 I . Liczba
była tak duża, że hetman, którego chorągwie dopiero z wolna
powracały z pościgu, mógł słusznie obawiać się ataku z ich
strony62. Nic jednak takiego się nie stało. Wojsko moskiewskie,
prawdopodobnie załamane porażką, pozostawało bierne. Het-
man, zdając sobie z tego sprawę, zastanawiał się, jak zakończyć
bitwę. Powracające chorągwie miały teraz czas na chwilę
odpoczynku, ale hetman nie pozwolił, aby dyscyplina taktyczna
uległa rozprzężeniu. Jeźdzlcy odpoczywali, stojąc w ugrupowaniu
pozwalającym zaatakować przeciwnika, jeżeli ten zdecydowałby
się na podjęcie kroków zaczepnych. Żółkiewski, pamiętając
o tym, że w wojsku cudzoziemskim panowało niezadowolenie
ze służby u cara, pogłębione obecnie doznaną porażką, po-
stanowił najpierw spróbować oręża dyplomatycznego 63 .
Z polskiej strony ku stojącym w lesie cudzoziemcom
podjeżdżali harcownicy, którzy jednak nie zamierzali walczyć,
ale zapraszali przeciwnika do poddania się. Mikołaj Marchocki
tak to opisał:
„Na one harce przyjechało między Moskwę dwa Niemców
i pokręciwszy się trochę między nimi, podskoczyli, kapeluszy
podniósłszy i przedali się do naszych. Potem przyjechało ich
między harcownika sześć, którzy toż samo uczynili i tak,
coraz to więcej przedawać ich się poczęło, że już nasi
niektórzy nic nie czynili, tylko podjeżdżali pod pułki nie-
mieckie, a wabili ich «kum, kum», że przedało się wszystkich
61
M. K o s t o m a r o w, op. cit., t. II, s. 357.
62
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 130; D. B u t u r 1 i n, op. cit., t. III. s. 172.
63 Die July, Czart., rps. 324, k. 755; S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i

progres, s. 139.
107

nad sto, a na ostatku dali znać, że «chcemy wszyscy


traktować. Dajcie zmianę». I dali im Adama Żółkiewskiego,
synowca hetmańskiego, i pana Piotra Borkowskiego, którzy
obydwa umieli języki rozmaite, a takich też tam było
trzeba, bo to wojsko ich było z różnych narodów. Dali
też i oni zamianę" 64
Oddźwięk na takie zaproszenia był natychmiastowy. Naj-
pierw pojedynczo, później małymi grupami na polską stronę
zaczęli przechodzić piechurzy i rajtarzy przeciwnika. Dawali
oni Żółkiewskiemu nadzieję, że całe wojsko zechce przejść na
stronę polską 65 . W końcu ze strony cudzoziemskiej przybył
trębacz i w imieniu pułkowników Linka i Tube prosił hetmana
o możliwość rokowań. Żółkiewski naturalnie wydał taką
zgodę i na delegatów desygnował — Adama Żółkiewskiego
i Piotra Borkowskiego: osoby znające wiele języków i wszech-
stronnie wykształcone.
O parlamentariuszach strony przeciwnej praktycznie nic nie
wiemy. Obie grupy spotkały się w połowie drogi między
wrogimi armiami 66 . Ze swej strony hetman zapewnił przez
parlamentariuszy, że żadnemu żołnierzowi strony przeciwnej
nie stanie się krzywda oraz że będą mogli zachować majętno-
ści, jakie do tej pory uzyskali. Poza tym hetman zaproponował,
aby wszyscy żołnierze cudzoziemscy przeszli na żołd Zyg-
munta III. Jeżeli któryś z nich nie będzie chciał, to po
złożeniu uroczystej przysięgi, że nie będzie walczył przeciwko
Rzeczypospolitej w szeregach moskiewskich, będzie mógł
odejść w spokoju 67 . Gdy parlamentariusze przekazali cudzo-
ziemcom propozycje i warunki strony polskiej, w obozie
cudzoziemskim wszczęła się ożywiona dyskusja. W między-
czasie na pole bitwy powrócili Edward Horn i Jakub de la

64
M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 74.
65
List Stanisława Żółkiewskiego do Zygmunta III spod Carowego Zaj-
miszcza 5 VII 1610 r., (w:) Pisma. s. 189-204.
66
P. P i a s e c k i, op. cit., s. 230; S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 131.
67
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 140.
108

Gardie, którzy uszli wraz z jazdą. Próbowali przerwać


pertraktacje 68 . Również z obozu moskiewskiego przybyli
posłańcy. Zamknięty tam Dymitr Szujski musiał widzieć
ze swojego obozu spotkanie parlamentariuszy. Niestwo-
rzonymi obietnicami moskiewscy gońcy próbowali przekonać
żołnierzy cudzoziemskich do wytrwania przy ich boku 69 .
Jednak ci nie zamierzali już walczyć i postanowili przyjąć
warunki hetmańskie.
W tym samym czasie Dymitr Szujski, widząc, że Żółkiewski
dogadał się z cudzoziemcami, zdecydował się ostatecznie na
ucieczkę z obozu . Spostrzegły to zarówno straże polskie, jak
»

i cudzoziemskie. Żółkiewski natychmiast rzucił na obóz moskie-


wski kilka chorągwi, prawdopodobnie również i cudzoziemcy
wzięli udział w tym ataku, mimo że jeszcze nie zatwierdzono ich
przejścia na polską stronę 71. Ucieczka Szujskiego i jego
żołnierzy była dobrze przemyślana. Na terenie całego obozu
porozrzucano złocone naczynia, drogie sprzęty i kosztowności,
co miało na celu zatrzymanie pościgu na rabowaniu obozu. Tak
rzeczywiście się stało. Chorągwie, które wpadły do obozu
moskiewskiego, zaprzestały pościgu, a zajęły się jego rabowa-
niem. Tylko nieliczne roty kontynuowały pościg 72 . W tym
momencie hetman był absolutnym zwycięzcą.
Historiografia rosyjska i radziecka tłumaczy klęskę armii
Szujskiego zdradą cudzoziemskich żołnierzy, ale jest to
jedynie część prawdy. Przecież znaczna część żołnierzy
zaciężnych na początku bitwy walczyła na równi z żoł-
nierzami moskiewskimi, a dopiero ich rozbicie i bierna
postawa spowodowały, że zagrożeni nowym natarciem wojsk
polskich zaczęli pertraktacje.

68 M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 74; Anonimowa relacja, s. 191.


69
Riazradne zapisy, [w:] Ćtenji..., t. II, 1907, s. 55.
70
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 131; S. Ź ó ł k i e w s k i, Początek
i progres, s. 140.
71
Anonimowa relacja, s. 191; M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 75.
72
Anonimowa relacja, s. 191: S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 140.
109

Trudno podać dokładna liczbę strat, jakie poniosły obie


walczące strony, gdyż w źródłach występują poważne roz-
bieżności. Straty przeciwnika ocenia się bardzo różnic. Wiele
rozmaitych przekazów twierdzi, że zginęło od 200 do 2000
żołnierzy cudzoziemskich, natomiast Moskwa miała utracić
od kilku tysięcy do 15 000 żołnierzy. Hetman tak pisze
o stratach:
„Zginęło cudzoziemców do dwunastuset człowieka, Moskwy
najwięcej w pogoni w różnych miejscach (...)"73.
Samuel Maskiewicz nie podaje strat, natomiast Mikołaj
Marchocki wspomina jedynie o 200 zabitych cudzoziemcach74.
Wiadomości zawarte w tekach Naruszewicza szacują straty
wojsk moskiewskich na 2000 zabitych cudzoziemców i 15 000
żołnierzy moskiewskich — 10 000 poległych podczas bitwy,
5000 podczas ucieczki75. Stanisław Kobierzycki podaje podobne
dane — 15 000 poległych i wziętych do niewoli76. Mikołaj
Kostomarow wyliczył, że podczas bitwy poległo 1200 żołnierzy
cudzoziemskich, natomiast strat oddziałów moskiewskich nie
podaje77. Podobnie straty szacują inni autorzy rosyjscy78. Leszek
Podhorodecki twierdzi, że najbardziej wiarygodne dane to 700
zabitych cudzoziemców i 2000 żołnierzy moskiewskich79.
Hetman na temat strat polskich pisze:
„(...) towarzyszów samych lepiej jak przez sto, oprócz
pacholików, koni pocztowych, oprócz tych co się wyleczyło,
więcej niż 400 zabitych" 80 .
W Diariuszu drogi podany jest wykaz strat chorągwi
polskich opiewający na liczbę 180 zabitych i rannych towa-
73
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres, s. 141.
74
M. M a r c h o c k i. op. cit., s. 74.
75 Wiadomość o porażce Dymitrowego wojska.
Czart., rps. 105, k. 43; Anonimowa relacja, s.
192.
76 S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 280.

77
M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. III. s. 360.
78
D. B u t u r 1 i n, op. cit., t. III, s. 181.
79
L. P o d h o r o d e c k i . Stanisław Żółkiewski, s. 176.
80
S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 141.
110

rzyszy i pachołków 81 . Zbliżony wykaz, ale opiewający


na liczbę 220 osób, zawarto w rękopisie Biblioteki Kór-
nickiej 82. Podobne straty strony polskiej przytaczają Mikołaj
Kostomarow, Dymitr Buturlin, Stanisław Kobierzycki 83.
Natomiast wiadomości w tekach Naruszewicza szacują straty
strony polskiej na około 300 ludzi i około 1000 koni 84 ,
Z przebiegu bitwy można wywnioskować, że to źródło
podaje bodajże najbardziej wiarygodną liczbę strat wśród
koni. Straty wśród żołnierzy polskich mogą znacznie wzro-
snąć, ponieważ, jak twierdzi hetman, wielu z rannych
umarło w parę dni po bitwie.
Polacy zdobyli 18 armat, kilkadziesiąt chorągwi, między
nimi samego Szujskiego, również jego miecz, buławę. Poza
tym w ręce Polaków dostał się cały tabor z licznymi wozami
i kolasami oraz wszelkimi znajdującymi się tam bogactwami,
w tym i 20 000 rubli w futrach, które miały być zapłatą dla
cudzoziemców.

81
Diariusz drogi, s. 162, 163.
82
Kórn., rps. 1709, k. 120-125.
83 S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 280; M. K o s t o m a r o w , op. cit., t. III,

s. 360; D. B u t u r l i n, op. cit., t. III, s. 181.


84
Wiadomość o porażce Dymitrowego wojska, Czart., rps. 105, k. 127.
ZAKOŃCZENIE

O sukcesie wojsk polskich w bitwie kłuszyńskiej zadecydowało


kilka czynników. Na pierwszym miejscu należy wymienić
wysoka sprawność żołnierza polskiego. Oprócz niewątpliwego
męstwa i odwagi rycerstwo polskie wykazało się bardzo
wysokim morale oraz wyszkoleniem bojowym, popartym
doświadczeniem wielu kampanii. Zmęczeni całonocnym, trud-
nym marszem byli w stanie, mimo ubytku sił i strat w ludziach,
przez kilka godzin nieustannie atakować wielokrotnie liczniej-
szego przeciwnika.
Również na wysokie oceny zasługuje polskie dowództwo.
Mimo że bitwę rozpoczęto w nie do końca rozpoznanym
terenie i w zasadzie bez opracowanego planu, to armia
polsko-litewska wykazała swoją wyższość taktyczną nad
nieprzyjacielem. Specyfika toczonych walk powodowała, że
wódz naczelny nie mógł kontrolować poczynań wszystkich
swoich oddziałów. Malała wówczas rola centralnego dowo-
dzenia, a wzrastało znaczenie i samodzielność niższych
dowódców. Trzeba przyznać, że wywiązali się ze swoich
zadań znakomicie, raz po raz nakłaniając do ataku zmęczonych
żołnierzy, często podrywając ich do walki własnym przykładem
i osobiście biorąc udział w natarciu.
Jednak to w głównej mierze geniusz wojskowy hetmana
polnego Stanisława Żółkiewskiego zapewnił stronie polskiej
112

wielkie zwycięstwo. Geniusz ten objawił się w umiejętności


zastosowania zasad sztuki wojennej.
Niemal od początku operacji Muszyńskiej działania hetmana
miały zaczepny i zdecydowany charakter. Żółkiewski szukał
możliwości bitwy polowej z przeciwnikiem. Gdy nie znalazł go
pod Białą, szybkim marszem ruszył za nim w kierunku Rżewa.
Nie mogąc go dogonić, ruszył pod Carowo Zajmiszcze. Gdy tam
zastał okopanego Wałujewa, nie zdecydował się na szturmowa-
nie jego pozycji, ponieważ pragnął oszczędzać żołnierzy
potrzebnych mu do walki w polu. Jednak najważniejszą decyzją
hetmańską, jakby podsumowującą jego dotychczasowe działanie,
był rozkaz wyruszenia pod Kłuszyn. Hetman, decydując się na
bitwę z wypoczętą i o wiele silniejszą armią przeciwnika
(stosunek sił 1:7), bardzo ryzykował, ale wódz polski był znany
z zamiłowania do ryzyka 1. Poza tym mógł sobie na
nie pozwolić, ponieważ nawet w przypadku porażki miał gdzie
się wycofać. Drogę do granic Rzeczypospolitej zasłaniała
jeszcze armia królewska, znajdująca się pod Smoleńskiem.
Mimo ryzykownego charakteru działań Żółkiewski nie
zapomniał o takich zasadach sztuki wojennej, jak koncentracja
sił własnych i zachowanie swobody działania. Szczególnie
było to zauważalne podczas walk pod Carowym Zajmiszczem.
Zanim uderzył na Wałujewa, zatrzymał się pod Szujskiem,
gdzie znajdowały się oddziały Zborowskiego, Dunikowskiego
i Kazanowskiego. Tam musiał wykazać się znacznymi talen-
tami dyplomatycznymi, aby przekonać zborowszczyków do
podporządkowania się jego rozkazom, ponieważ bez nich nie
mógł kontynuować operacji przeciwko wojskom przeciwnika.
Później w taki sposób zamknął Wałujewa w oblężeniu, że
mógł w każdej chwili pójść do przodu lub, gdyby zaszła taka
potrzeba, wycofać się.
Oddając sprawiedliwość, należy stwierdzić, że również
przeciwnik nie zapominał o kanonach sztuki wojennej. Dymitr

1
W. S o b i e s k i, op. cit., s. 98.
113

Szujski nic ruszył na odsiecz swojemu podwładnemu, dopóki


na miejsce koncentracji nie przybyły wszystkie pułki. Poza
tym, zamierzając uderzyć na Smoleńsk, wódz moskiewski
planował osaczyć wojska hetmańskie częścią sił pod Carowym
Zajmiszczem, a z resztą iść dalej. Jednak manewr wojsk
polskich uniemożliwił realizację tego planu.
Bardzo ważną rzeczą było to, że Żółkiewski sprawował
konsekwentny nadzór nad realizacją podjętych decyzji, gdy
przez nieoczekiwane natarcie doprowadził do zwycięstwa
podległych mu wojsk. Możliwość zaskoczenia przeciwnika
uzyskał hetman dzięki doskonałemu rozpoznaniu. Żółkiewski,
znając kierunek natarcia nieprzyjaciela, mógł wybrać miejsce
i czas bitwy, jednak hetman nie czekał na taką możliwość.
Natomiast strona moskiewska, która zaniedbała rozpoznanie
oraz nie zabezpieczyła w dostateczny sposób postoju, została
zmuszona do przyjęcia bitwy w niedogodnych dla siebie
warunkach. Szyk wojsk moskiewskich z powodu zaskoczenia
był wynikiem przypadku i pośpiechu, a nie przemyślanych
decyzji dowódców. Poza tym tylko dzięki przeszkodom
terenowym i niedogodnościom komunikacyjnym strona mos-
kiewska nie została zaatakowana podczas snu.
Najważniejszym czynnikiem, który w głównej mierze
zadecydował o zwycięstwie, było konsekwentne realizowanie
przez hetmana zasady ekonomi sił. Działając po liniach
wewnętrznych, Żółkiewski musiał działać szybko. Dlatego
skoncentrowanie znacznych sił jazdy przeciwko liczniejszemu,
ale przedstawiającemu mniejszą wartość bojową nieprzyjacie-
lowi było mistrzowskim posunięciem hetmana. Poza tym
dzięki zastosowaniu odwodu ogólnego — po raz pierwszy tak
wyraźnie zaakcentowanego — hetman do ostatniej chwili
zachował swobodę działania na polu bitwy.
Analogiczną sytuację możemy zaobserwować w przypadku
innego wielkiego zwycięstwa oręża polskiego. W roku 1605
pod Kircholmem wojska polsko-litewskie, dowodzone przez
Jana Karola Chodkiewicza, pokonały trzykrotnie liczniejsze
114

wojska szwedzkie Karola IX. W założeniach przed walką


wódz polski postanowił związać przeciwnika walką w centrum
i na swym prawym skrzydle. Następnie na lewym, gdzie
skupił znaczną część sił, chciał dokonać decydującego dla
losów bitwy uderzenia. Realizując zamierzenia dowódcy
polskie chorągwie związały znajdującą się w centrum szyku
szwedzkiego piechotę, a następnie niemal równocześnie prze-
łamały skrzydła nieprzyjaciela. Na uzyskanie takiego rezultatu
pozwoliło umiejętne wprowadzenie do bitwy chorągwi posił-
kowych, które w odpowiednim momencie zostały rzucone dla
wsparcia oddziałów prawego skrzydła, poważnie zagrożonego
atakiem rajtarów. Po przełamaniu skrzydeł szyku szwedzkiego
rozbicie silnego centrum, w którego skład wchodziła piechota,
nie stanowiło już większego problemu.
Niezależnie od podobieństw i różnic pomiędzy rozegraniem
bitwy pod Kłuszynem i Kircholmem, nasuwa nam się
następujący wniosek. Wodzowie polscy mieli znaczną swo-
bodę w podejmowaniu decyzji co do sposobu rozegrania
starcia. Mimo że wszyscy oni znali tradycyjny szyk polski,
tzw. „stare urządzenie polskie", to nie byli krępowani
szablonami taktycznymi, ale każdorazowo ustawiali i wysyłali
do boju podległe chorągwie w zależności od zastanych
w danej chwili warunków, tzn. charakterystyki terenu,
siły i ugrupowania przeciwnika.
W znacznie mniejszym stopniu o losach bitwy zadecydowały
manewry i współdziałanie wojsk, choć i one miały swój wkład
w zwycięstwo. Początkowo usytuowanie przeciwnika i charak-
terystyka pola bitwy zmniejszyła do minimum możliwość
jakiegokolwiek manewru oskrzydlającego zarówno jednej, jak
i drugiej stronie. Dopiero ubytki w szeregach przeciwnika
pozwoliły stronie polskiej najpierw oskrzydlić chwiejący się
szyk moskiewski poprzez wykorzystanie do tego luki w ugru-
powaniu wojsk nieprzyjaciela, a następnie, po uzyskaniu
swobody działania na prawym skrzydle, dokonać uderzenia
flankowego na walczących na lewym skrzydle rajtarów.
115

Właśnie te dwa manewry w znacznym stopniu przyczyniły się


do załamania szyku nieprzyjaciela.
Działania oddziałów polskich dowodzonych przez starostę
chmielnickiego Mikołaja Strusia pokazują, że współdziałanie
w armii polsko-litewskiej jazdy, piechoty i artylerii nie było
czymś nowym i nieznanym. Dobrze skoordynowany atak tych
trzech formacji doprowadził do złamania szyku piechoty
cudzoziemskiej i odrzucenia jej od płotu, co było ważnym
krokiem w kierunku ostatecznego zwycięstwa. W przypadku
wojsk moskiewskich i cudzoziemskich to również one nie
mogły manewrować na polu bitwy z tych samych powodów.
Natomiast w zakresie współdziałania wojsk strona przeciwna
nie ustępowała wojskom polskim, czego przykładem może
być odwrót piechoty cudzoziemskiej osłaniany przez rajtarów.
EPILOG

Po blisko pięciu godzinach zmagań, około godziny 9.00,


na polanie w pobliżu Kłuszyna walki ustały zupełnie.
Zaraz po zakończeniu bitwy ksiądz Piotr Kulesza odprawił
mszę polową, na której rycerstwo odśpiewało Te Deum
laudamus, dziękując Bogu za odniesione zwycięstwo l .
Po mszy hetman zarządził przygotowania do powrotu
wojska pod Carowo Zajmiszcze. Z pola bitwy zbierano
zabitych i rannych, ustawiano zdobyte wozy w kolumnę
marszową. Żółkiewski wydał polecenie, aby ciała co
znaczniejszych poległych zabrano do obozu, natomiast
resztę pogrzebano we wspólnej mogile. Po południu,
gdy sformowano już kolumnę marszową, całość wojska
hetmańskiego skierowała się na Carowe Zajmiszcze 2 .
Hetman tak wspomina powrót do obozu:
„Nazad się wracając — było wozów, kolas ledwie więcej
niżli nas. Bo zaprzężone stały moskiewskie kolasy, które nasi
naładowawszy łupami wieźli, i w onym złym lesie nawięzło
ich gwałte, że jeździe mijać ich z trudnością przychodziło,
1
Sam Kulesza twierdzi, że mszę zaczął jeszcze nim zaczęły się rokowania
z cudzoziemcami, Ex literis Kuleszy, Czart, rps., 324, k. 759.
2
S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 131.
117

gdy pan hetman obawiając się, żeby co niebezpiecznego na


obóz od Wołujewa w niebytności jego nie padło kwapił się
i tegoż dnia zaraz do obozu się wrócił" 3.
Obawy hetmana okazały się bezpodstawne, ponieważ Wa-
łujew, który zapewne słyszał odgłosy toczącej się bitwy, przez
cały dzień 4 lipca pozostał bierny. Jeszcze tego samego dnia,
w którym odniesiono wspaniałe zwycięstwo kłuszyńskie,
pierwsze chorągwie hetmańskie o zmroku weszły do obozu.
Zwycięzców powitała wielka wrzawa, która niosła się ze
wszystkich polskich pozycji. Wiwatom na cześć hetmana
i wojska nie było końca.
Wałujew nie wierzył donośnym krzykom z polskich
szańców, które informowały go o porażce wojsk Dymitra
Szujskiego. Jednak gdy w dzień ujrzał w polskich rękach
chorągwie i jeńców moskiewskich, zrozumiał, że bitwa
rzeczywiście została przegrana. Ostatecznych dowodów
dostarczyli mu delegaci, jakich za pozwoleniem Żółkiew-
skiego wysłał na pole bitwy. Po ich powrocie Wałujew
przystąpił do rokowań. Warunki kapitulacji były dość
łagodne. Wałujew i przebywający u jego boku bojarzy
uznali za cara królewicza Władysława i na jego imię złożyli
broń. Przy tym znamienne jest, że pominięto milczeniem
sprawę wiary królewicza. W układzie zagwarantowano
również uprzywilejowaną pozycję religii prawosławnej,
zakazano budowy kościołów katolickich na terenie państwa
moskiewskiego, zagwarantowano całość majątków bojars-
kich, ochronę osobistą ludności moskiewskiej oraz wymianę
jeńców. Poza tym Żółkiewski zobowiązał się do zbrojnego
wystąpienia przeciwko Szalbierzowi. Najbardziej kontrower-
syjnym punktem, jak się później okazało, był ten dotyczący
Smoleńska. Hetman wyraził zgodę na to, że jeżeli Smoleńsk
podda się na imię królewicza Władysława, to Zygmunt III
odstąpi od oblężenia. To samo dotyczyło również innych

3 S. Ż ó ł k i e w s k i , Początek i progres, s. 141.


118

miast. Dodatkowo hetman obiecał bojarom, że pograniczne


miasta zostaną pod panowaniem państwa moskiewskiego 4 .
12 lipca wojska hetmańskie, wzmocnione oddziałami Wa-
łujewa, ruszyły w kierunku Możajska. Załoga i władze miejskie
bez walki poddały się, otwierając przed Żółkiewskim bramy.
Po kilku dniach na imię królewicza poddały się również:
Osipów, Rżew, Zubcow, Dymitrow, Borysow i inne miasta 5.
Z Możajska prowadził hetman ożywioną akcję propagandową
na rzecz królewicza Władysława.
Również do walki o tron carski ponownie włączył się
Szalbierz, którego wojska dowodzone przez starostę uświac-
kiego Jana Piotra Sapiehę około 10 lipca opuściły dotych-
czasowe leże nad rzeką Ugrą i ruszyły w kierunku Moskwy.
Działania Szalbierza były korzystne dla strony polskiej,
ponieważ skłaniały bojarów do ustępstw na rzecz hetmana,
jednak niosły również ze sobą niebezpieczeństwo, że oddziały
Sapiehy opanują stolicę.
Akcja propagandowa Żółkiewskiego miała znaczny wpływ
na obalenie 27 lipca Wasyla Szujskiego. Władzę w stolicy
przejęła rada bojarska, tzw. siemibojarszczina (rada siedmiu
bojarów), na czele której stał Fiodor Mścisławski. W tym
czasie w Moskwie ścierały się trzy frakcje. Pierwszą z nich
reprezentował patriarcha Hermogenes, który pragnął widzieć
na tronie carskim któregoś z bojarów. Druga frakcja popierała
osobę Dymitra II, jednak była zbyt słaba, aby przeforsować
jego kandydaturę. Szalbierz za to miał duże poparcie wśród
pospólstwa moskiewskiego. Trzecie stronnictwo, na czele
z Fiodorem Mścisławskim, opowiadało się za królewiczem
Władysławem 6 .
Na wiadomość o obaleniu Szujskiego oraz marszu Szalbierza
na Moskwę hetman ruszył w kierunku stolicy. Oddziały
4
W. P o l a k , op. cit., s. 151.
5 Było to efektem rozesłania przez hetmana do poszczególnych
miast państwa moskiewskiego odpisu traktatu spod Carowego Zajmiszcza.
6
W. P o l a k , op. cit., s. 157.
119

Żółkiewskiego poprzedzał list, w którym hetman informował


bojarów, że w imieniu króla Zygmunta III, a co ważniejsze,
w imieniu królewicza Władysława, idzie obronić stolicę przed
wojskami Szalbierza. Mimo że bojarzy odpisali, iż pomocy
nie potrzebują, na początku sierpnia oddziały hetmańskie
stanęły pod Moskwą. Hetman, nie mając konkretnych instrukcji
królewskich, rozpoczął realizację własnego programu poli-
tycznego. Efektem rokowań, jakie hetman rozpoczął z bojara-
mi, była ugoda podpisana 27 sierpnia. Najważniejszymi
punktami tego porozumienia były następujące postanowienia:
— koronacja królewicza miała odbyć się według obrządku
prawosławnego,
— obywatele państwa moskiewskiego mieli zachować
swoje obyczaje oraz podział stanowy,
— między obydwoma państwami miano zawrzeć wie-
czysty sojusz,
— Żółkiewski zobowiązywał się do usunięcia Szalbierza,
— wszystkie opanowane przez stronę polską zamki po-
graniczne miały pozostać pod panowaniem carów 7.
Układ ten różnił się od zawartego w lutym w dwóch
punktach, dotyczących zwrotu Moskwie zamków przygranicz-
nych oraz w kwestii pozbycia się Szalbierza. Inną bardzo
ważną różnicą miedzy obydwoma układami było to, że bojarzy
złożyli przysięgę jedynie królewiczowi Władysławowi, co
wykluczało możliwość rządów regencyjnych Zygmunta III 8 .
Podczas prowadzonych rokowań z bojarami hetman równo-
legle negocjował ze starostą uświackim i jego wojskiem.
Początkowo obie strony nie mogły dojść do porozumienia.
Jednak demonstracja zbrojna wojsk hetmańskich oraz ucieczka
do Kaługi Szalbierza i Maryny spowodowały, że Sapieha stał
się bardziej skłonny do kompromisu. W zamian za obietnicę,
że hetman wstawi się za żołnierzami starosty uświackiego
u króla w sprawach finansowych, w połowie września oddziały
7
Ibidem, s. 165-167.
8
Ibidem, s. 167.
120

Sapiehy przeszły do obozu hetmańskiego. 9 października


chorągwie polskie na prośbę bojarów wkroczyły do Moskwy.
Wydawało się, że zakończenie wojny jest kwestią czasu.
Jednak postawa króla skomplikowała sytuację. Zwycięstwo
kłuszyńskie właściwie przeszło bez większego echa. W Rze-
czypospolitej nie bito w dzwony, nie śpiewano po kościołach
Te Deum laudamus. Wydaje się, że obóz królewski celowo
utrzymał sukces hetmana w cieniu, ponieważ zbytnio kontra-
stował z niepowodzeniami króla pod Smoleńskiem9. Również
warunki ugody z Wałujewem wywołały krytykę otoczenia
królewskiego. Uważano, że hetman zbytnio ufa bojarom
i traktuje ich zbyt łagodnie. Krytyka poczynań hetmana brała
się zarówno ze zwykłej ludzkiej zawiści, jak również z trzeźwej
oceny sytuacji. Zygmunt III, jak i całe otoczenie królewskie,
doskonale zdawał sobie sprawę, że nie było problemem
osadzenie 15-letniego królewicza na tronie carskim, ale
utrzymanie go tam. Losy Fiodora Borysewicza Godunowa
oraz Dymitra I Samozwańca były groźną przestrogą co do
dalszych losów pierworodnego syna Zygmunta III na tronie
moskiewskim. Dlatego nie powinno dziwić, że król się wahał
i nie przekazywał Żółkiewskiemu konkretnych instrukcji,
o które zresztą hetman zbyt energicznie nie zabiegał. Działania
hetmana, a szczególnie rota przysięgi, w której wykluczano
przejściowe sprawowanie władzy przez króla, poważnie po-
krzyżowały plany Zygmunta III. Władca Rzeczypospolitej,
niezależnie od tego, czy chciał oddać syna na tron carski, czy
nie, zamierzał przez jakiś czas sprawować osobiste rządy
w państwie moskiewskim. Jako doświadczonemu politykowi
i władcy byłoby mu łatwiej poradzić sobie z problemami
i bojarami. Sprawa miała również i inny wymiar. Rządy
katolickiego króla miały przygotować poddanych moskiew-
skich na panowanie katolickiego cara Władysława. Poza tym
otoczenie królewskie, jak i sam Zygmunt III, nie wyobrażało

9 J. M a c i s z e w s k i, op. cit., s. 206; J. B e s a l a, op. cit., s. 244, 245.


121

sobie, aby po zakończeniu wojny do Rzeczypospolitej nie


powróciły ziemie, o które już od dłuższego czasu oba państwa
toczyły spór, a co wykluczał podpisany przez Żółkiewskiego
układ. Król uważał, że pod jego rządami regencyjnymi
stopniowe wcielenie tych ziem do państwa polsko-litewskiego
zostanie przeprowadzone w sposób wzbudzający mniejsze
oburzenie wśród obywateli państwa moskiewskiego l0.
Król Zygmunt III, nie chcąc zatwierdzić układów zawartych
przez Żółkiewskiego, spowodował, że na terenie państwa
moskiewskiego zaczął rozszerzać się ruch antypolski, który
z czasem przerodził się w ruch o charakterze narodowowy-
zwoleńczym i religijnym. W marcu 1611 roku w Moskwie
wybuchło antypolskie powstanie. Polska załoga Kremla znalaz-
ła się w oblężeniu, które trwało do listopada 1612 roku.
W międzyczasie, 13 czerwca 1611 roku, wojska królewskie
po krwawym szturmie opanowały Smoleńsk. Zygmunt III
w glorii zwycięzcy mógł powrócić do Rzeczypospolitej. Jednak
wojna ze zmiennym szczęściem toczyła się dalej i trwała aż
do końca 1618 roku. W latach 1612-1616 za pośrednictwem
austriackim prowadzono rokowania pokojowe, jednak nie
przyniosły one żadnych rezultatów. Ostatnim akcentem zmagań
między obydwoma krajami była wyprawa królewicza Włady-
sława na Moskwę w 1617 roku. Wyprawa ta odniosła kilka
lokalnych sukcesów, jednak nie osiągnęła podstawowego celu,
jakim było osadzenie królewicza na tronie carskim. W grudniu
1618 roku w Dywilnie podpisano rozejm, na mocy którego
Rzeczpospolita odzyskała Smoleńszczyznę ze Smoleńskiem,
Czernichowszczyznę i Siewierszczyznę.
W międzyczasie ze sceny dziejów zeszły również postacie,
które brały bezpośredni udział w omawianych wydarzeniach.
W grudniu 1610 roku podczas polowania został zastrzelony
przez Piotra Urusowa Szalbierz. W lipcu 1613 roku został
schwytany i wbity na pal ostatni opiekun Maryny, kozak Iwan

10
W. P o l a k , op. cit., s. 176.
122

Zarucki. Syn Szalbierza i Mniszechówny, Dymitr, został


uduszony, a Maryna umarła w wieży więziennej w Kołomnie
w roku 1614. Wasyl i Dymitr Szujscy, których hetman zabrał
z Moskwy do Rzeczypospolitej, zmarli w niewoli w roku
1612. Ich trumny zostały zwrócone państwu moskiewskiemu
przez króla Władysława IV. Władca Rzeczypospolitej zrzekł
się tytułu carskiego w podpisanym w roku 1634 pokoju
polanowskim. W roku 1620, podczas odwrotu po bitwie pod
Cecorą, zginął hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski.
Należy na koniec przypomnieć jeszcze wydarzenie, które
miało miejsce 29 października 1611 roku, a które miało choć
w pewnym stopniu wynagrodzić hetmanowi jego trudy. Tego
oto dnia na oczach ogromnych tłumów, wśród wiwatów na
jego cześć, wiódł hetman ulicami Warszawy przepyszny
orszak, w którym znajdowali się dostojni jeńcy w osobach
braci Szujskich. Następnie Żółkiewski wprowadził byłego
cara i jego krewniaków do tzw. izby senatorskiej, gdzie
znajdował się król otoczony świtą, senatorami, wielmożami,
szlachtą, posłami i duchowieństwem. Hetman przekazał uro-
czyście jeńców królowi, a następnie wysłuchał obszernej
mowy, w której kanclerz koronny Feliks Kryski podziękował
hetmanowi za jego wysiłki.
123

ANEKS

Armia hetmana polnego Stanisława Żółkiewskiego


pod Kłuszynem 4 lipca 1610 roku

pułk Aleksandra Zborowskiego


3 chorągwie Aleksandra Zborowskiego łącznie 681 koni
Jakuba Bobowskiego 350 koni
Mikołaja Marchockiego 312 koni
Andrzeja Młockiego 461 koni
Marka Wilamowskiego 138 koni
Stanisława Bąka Lanckorońskiego 162 koni
księcia Romana Różyńskiego 168 koni
Szymona Kopycińskiego 490 koni
Kossowskiego 169 koni
Rudzińskiego 127 koni

razem 3058 koni

pułk starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia


chorągwie husarskie
starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia 200 koni
starosty bracławskiego Aleksandra Walentego Kalinow-
skiego 100 koni
starosty brasławskiego Janusza Skumina Tyszkiewicza 100 koni
starosty wieliskiego Aleksandra Gosiewskiego 170 koni
starosty tłumackiego Mikołaja Herburta 100 koni
kasztelana przemyskiego Stanisława Stadnickiego 100 koni
Andrzeja Firleja 100 koni
Adama Olizara Wołowicza 100 koni
Krzysztofa Wasiczyńskiego 100 koni
chorągwie kozackie
starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia 100 koni
Stanisława Goreckiego 100 koni
Gorskiego 100 koni
Niewiadomskiego vel Niewiarowskiego 100 koni
piechota
starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia 100 ludzi

razem 1570 ludzi i koni


124

Oddziały Marcina Kazanowskiego i Samuela Dunikowskiego

chorągwie husarskie
Marcina Kazanowskicgo 130 koni
Ludwika Weihera 140 koni
Samuela Dunikowskiego 100 koni
Rogowskiego 100 koni
Goździkowskiego 100 koni
Wilkowskiego 100 koni
chorągwie kozackie
Wysokińskiego 150 koni
Abrahama Assanowicza 200 koni

razem 1020 koni

pułk hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego

chorągwie husarskie
hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego 250 koni
księcia Janusza Poryckiego 130 koni
Aleksandra Bałbana 130 koni
krajczego koronnego Jana Danilowicza 100 koni
starosty krzemienieckiego księcia Janusza Zbaraskiego 100 koni
Mikołaja Młyńskiego 100 koni
chorągwie kozackie
Stanisława Chwaliboga vel Faliboga 100 koni
Spodziałkowskiego vel Spodziałowskiego 100 koni
Kozacy zaporoscy z dóbr książąt Zbaraskich pod Pias-
kowskim 4 0 0 koni
piechota
hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego 100 ludzi
artyleria
2 falkonety
razem 1510 ludzi i koni

Łącznie w bitwie pod Kłuszynem wzięło udział 6958 jazdy i 200


piechurów
1
Autor rekonstruował skład pułków na podstawie porozrzucanych w cyto-
wanych źródłach fragmentów, dlatego może się okazać, że w rzeczywistości
był on inny. A.G.A.D., A.S.K. dz. II 40, S. M a s k i e w i c z, op. cit., s. 124;
Diariusz drogi, s. 149, 162; M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 74,
BIBLIOGRAFIA

ŹRÓDŁA RĘKOPIŚMIENNE

Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (A.G.A.D.)


A.R. II ks. 12, teka 5, nr 556, 557.
A.S.K. dz. II 40.
Biblioteka Jagiellońska w Krakowie (Jag.)
102, 160/51.
Biblioteka Polskiej Akademii Nauk w Kórniku (Kórn.)
286, 317, 1359, 1709.
Biblioteka Polskiej Akademii Nauk w Krakowie (PAN)
Teki Rzymskie 58
Biblioteka im. Raczyńskich w Poznaniu (Racz.)
25, 27, 33, 139.
Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wroc-
ławiu (Ossol.)
12804
Muzeum Narodowe w Krakowie. Oddział: Zbiory Czarto-
ryskich (Czart.)
104, 105, 324, 1369/1, 1630, 1631.

ŹRÓDŁA DRUKOWANE

Akty istoriczeskije sobrannyje i i zdawajemyje Archeograficzskoj


Komissjej, t. II, S. Petersburg 1841.
126

Akty wremieni priwlenija cara Wasyla Szujskiego (1606 maj-17


lipca 1610 g.), wyd. A. Gniewuszew, Moskwa 1914.
Anonimowa relacja o bitwie pod Kłuszynem [w:] Wypisy
źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, oprac. Z.
Spieralski, J. Wimmer, z. 5, Warszawa 1961.
B e a r M., Moskowskij lietopis [w:] Skazania sowomiernikow
o Dymitre Samozwance, wyd. N. Ustriałow, t. I, S.
Petersburg 1837.
B u d z i ł o J., Historia Dymitra Fałszywego [w:] Moskwa
w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów
garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1610-1612,
wybór i oprac. M. Kubala, T. Ściężor, bm., 1995.
B u s s o w K., Moskowskaja Chronika, wyd. I. Smirnow,
Moskwa-Leningrad 1961.
Diariusz drogi Króla JMC Zygmunta III od szczęśliwego
wyjazdu z Wilna pod Smoleńsk w roku 1609 a die 18 augusta
i fortunnego powodzenia lat dwie do wzięcia zamku Smoleń-
ska w roku 1611, oprac. J. Byliński, Wrocław 1995.
K o b i e r z y c k i S., Historia Vladislai, Poloniae et Sueciae
Principis (...) usque ad exscessum Sigismundi III, Gdańsk
1655.
M a r c h o c k i M.. Pamiętnik wojny moskiewskiej [w:] Moskwa
w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów
garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1610-1612,
wybór i oprac. M. Kubala. T. Ściężor, bm., 1995.
M a s k i e w i c z S., Pamiętnik [w:] Pamiętniki Samuela i Bo-
gusława Kazimierza Maskiewiczów, oprac. A. Sajkowski,
red. i wstęp W. Czapliński, Wrocław 1961.
Moskwa w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów
garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1610-1612, wybór
i oprac. M. Kubala. T. Ściężor, bm., 1995.
M u c h a n o w P., Rukopis Filareta, patriarchi moskowskiego
i wsiej Rusi, Moskwa 1937.
Nowyj letopisiec (w:) Polnoe sobranie ruskich letopisiej,
t. XIV, Moskwa 1965.
127

P a l i c y n A., Skazania, wyd. O. Dierżawinoj, A. Kołosowoj,


Moskwa-Leningrad 1955.
Pamiętniki do panowania Zygmunta III, Władysława IV, Jana
Kazimierza, wyd., K.W., Wójcicki, t. I. Warszawa 1846.
P i a s e c k i P., Kronika Pawła Piaseckiego biskupa przemys-
kiego, Kraków 1870.
P. P. de J e r l e z u n d a (Peer Person), Istoria o Wielkom
Kniażestwie Moskowskom [w:] Ctenija w Impieratorskom
Obśćestwie Istorii i Driewnostiej Rossijskich pri Moskows-
kom Uniwersitietie, t. II, III, Moskwa 1866.
Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i het-
mana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861.
Polnoe sobranie ruskich letopisiej, t. XIV, Moskwa 1965,
t. XXXIV. Moskwa 1978.
Polska a Moskwa w pierwszej połowie wieku XVII. Zbiór
materiałów do historii polsko-rosyjskiej za Zygmunta III,
wyd. A. Hirschberg, Lwów 1901.
Polskie ustawy i artykuły wojskowe od XV do XVIII w., wyd.
S. Kutrzeba, Kraków 1937.
Powiest kniazia Iwana Michajłowiczja Katyriewa-Rostowskiego
w wtoroj redakcji [w:] Russkaja Istoriczjeskaja Biblioteka
Izdawaemaja Archeograficzeskoju Kommisju, t. XIII, S. Peters-
burg 1909.
Razriadnyje zapisy za smutnoe wremja (7113-7121 g.) [w:]
Ćtenija w Impieratorskom Obśćestwie Istorii i Driewnostiej
Rossijskich pri Moskowskom Uniwersitietie, t. II, III,
Moskwa 1907.
Russkaja Istoriczeskaja Biblioteka, Izdawaemaja Archeogra-
ficzeskoju Kommisju, t. I, S. Petersburg 1872, t. XIII,
S. Petersburg 1909.
S a p i e h a J. P., Dzieje Marsa Krwawego, [w:] Moskwa
w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów
garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1610-1612,
wybór i oprac. M. Kubala. T. Ściężor, bm., 1995.
128

Skazania sowriemiennikow o Dymitrii Samozwance, t. I, wyd.,


N. Ustriałow, S. Petersburg 1837.
V i 11 e de l a P., Krótka opowieść o tym, co się wydarzyło
w Moskwie od panowania Iwana III do Szujskiego, [w:]
S i e n k i e w i c z K., Skarbiec historii Polski, t. I, Paryż 1839.
W i e r z b o w s k i T., Materiały k istorii moskowskogo gosu-
darstwa w XVI, XVII w, t. II. Warszawa 1848.
Ż ó ł k i e w s k i S., Początek i progres wojny moskiewskiej,
oprac. J. Maciszewski, Warszawa 1966.

OPRACOWANIA

A l m q u i s t H., Sverege och Ryssland 1595-1611. Upsali 1907.


A n d r u s i e w i c z A., Dzieje dymitriad 1602-1614. t. I. II,
Warszawa 1990.
A n d r u s i e w i c z A., Dzieje wielkiej smuty, Katowice 1999.
B a z y l o w L., Historia Rosji, t. I. II, Warszawa 1985.
B e s a l a J., Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988.
B u t u r l i n D., Istoria smutnogo wremieni w Rossii w naczale
XVII w., t II, III, S. Petersburg 1841-1846.
B y l i ń s k i J., Sejm roku 1611, Wrocław 1970.
Ć a r n o w A., Woorużnyje siły russkogo gosudarstwa XV-XVII
w., Moskwa 1954.
C i c h o w s k i J., S z u l c z y ń s k i A., Husaria, Warszawa
1981.
C z a p l i ń s k i W., Stanisław Koniecpolski [w:] Polski słownik
biograficzny, t. XIII. Wrocław-Warszawa-Kraków 1967-1968.
C z e r s k a D., Borys Godunow, Wrocław-Kraków-War-
szawa 1988.
C z e r s k a D., Dymitr Samozwaniec, Wrocław 1985.
D a r o w s k i A., Szkice historyczne, t. II, S. Petersburg 1895.
D o b r o w o l s k a W., Aleksander Bałaban [w:] Polski słownik
biograficzny, t. I, Kraków 1935.
E k e s J., Mikołaj Marchocki [w:] Polski słownik biograficzny,
t. XIX, Wrocław-Warszawa-Kraków 1974.
129

Encyklopedia Wojskowa, pod red O. Laskowskiego, t. I—VII,


Warszawa 1931-1939.
F i l i p c z a k - K o c u r A., Skarb koronny za Zygmunta III
(1587- 1632), Opole 1985.
G o ł o w s k i A., Samuel Dunikowski [w:] Polski słownik
biograficzny, t. V. Kraków 1939-1946.
G ó r s k i K., Historia artylerii polskiej. Warszawa 1902.
G ó r s k i K., Historia jazdy polskiej, Kraków 1894.
G ó r s k i K., Historia piechoty polskiej, Kraków 1893.
G ó r s k i K., Oblężenie Smoleńska w latach 1609-1611
i bitwa pod Kłuszynem, Przewodnik Naukowy i Literacki,
t. 23; 1895.
H i r s c h b e r g A., Dlaczego Polacy popierali drugiego Dymit-
ra Samozwańca?, S. Petersburg 1904.
H i r s c h b e r g A., Dymitr Samozwaniec, Lwów 1890.
H i r s c h b e r g A., Maryna Mniszchówna, Lwów 1927.
I k o n i k o w W., M. W. Skopin Szujski, Drewniaja i Nowaja
Rosija, t. II, 1876, nr 6-7, 1875.
K a r a m z i n M., Historia państwa rosyjskiego, przeł. G Bu-
czyński t. XII, Warszawa 1830.
K e r s t e n A., Historia Szwecji, Wrocław 1973.
Kłuszyn [w:] Encyklopedia wojskowa pod red. O. Laskow-
skiego, t. IV, Warszawa 1934.
K o n o p c z y ń s k i W., Dzieje Polski Nowożytnej, t. I, War-
szawa 1986.
K o r z o n T., Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. I,
Lwów 1923.
K o s t o m a r o w M., Smutnoe wremja moskowskogo gosudar-
stwa w naczale XVII w.(1604-1614), t. II, S. Petersburg 1868.
K o t e r s k i H., Andrzej Młocki [w:] Polski słownik bio-
graficzny, t. XXI, Wrocław-Warszawa-Kraków 1976.
K o z a c z e n k o A., Rozgrom polskoj interwencii w naczale
XVII w., Moskwa 1939.
K u d e 1 k a F., Bitwa pod Kłuszynem, „Bellona" nr 6; 1920.
K u s i a k F., Bitwa pod Kłuszynem 1610 roku, Wrocław 1992.
130

L a s k o w s k i O., Odrębność staropolskiej sztuki wojennej,


Warszawa 1935.
L i b r o w i c z Z., Car w polskiej niewoli, Warszawa 1984.
M a c i s z e w s k i J., Polska a Moskwa 1603-1618. Opinie
i stanowiska szlachty polskiej, Warszawa 1968.
M a l c e w W., Borba o Smoleńsk w XVI-XVII w., Smoleńsk
1940.
N i e d z i e l s k i K., Pod Smoleńskiem i Moskwą temu lat 300.
Kartka z dziejów 1609-1612, Warszawa 1911.
N i e m c e w i c z J. U., Dzieje panowania Zygmunta III, t. II,
Warszawa 1819.
N o w a k T., W i m m e r J., Dzieje oręża polskiego do roku
1793, Warszawa 1968.
P ł a t o n o w S., Oczerki po istorii smuty w Moskowskom
Gosudarstwie XVI-XVII w., Moskwa 1995.
P o d h o r o d e c k i L., Sławne bitwy Polaków, Warszawa
1997.
P o d h o r o d e c k i L., Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988.
P o d h o r o d e c k i L., Wazowie w Polsce, Warszawa 1985.
P o l a k W., O Kreml i Smoleńszczyznę. Polityka Rzeczypos-
politej wobec Moskwy w latach 1607-1612, Toruń 1995.
Polski słownik biograficzny, t. I-XXXVII, Wrocław-War-
szawa-Kraków, 1935-1996.
P r o c h a s k a A., Hetman Stanisław Żółkiewski, Warszawa
1927.
P r o c h a s k a A., Wyprawa na Smoleńsk (Z listów litewskiego
kanclerza 1609-1611), „Kwartalnik Litewski" 1911,
P r o c h a s k a A., Żółkiewskiego traktaty pod Moskwą, „Prze-
gląd Historyczny", t. 13; 1911.
P r z y b o ś A., Marcin Kazanowski, [w:] Polski słownik
biograficzny, t. XII, Wrocław-Kraków 1966-1967.
R a z i n E., Historia sztuki wojennej, t. II, III, Warszawa 1964.
S i k o r s k i J., Zarys historii wojskowości powszechnej do
końca XIX w., Warszawa 1975.
S k r y n n i k o w R., Borys Godunow, Moskwa 1978.
131

S k r y n n i k o w R., Samozwańcy w Rossji w naczale XVII w.


Grigorij Otriepiew, Nowosybirsk 1987.
S m i r n o w I., Powstanie Bołotnikowa 1606-1607, Warszawa
1965.
S o b i e s k i W., Żółkiewski na Kremlu, Warszawa 1920.
S o ł o w i o w S., Istorija Rossii adrewniejszych wremien, t.
VIII, Moskwa 1866.
Ś l i w i ń s k i A., Hetman Żółkiewski, Warszawa 1920.
T e r s m e d e n L., Organizacja bojowych i administracyjnych
jednostek szwedzkich i rozwój taktyki walki w XVII w. (do
około 1680), Studia i Materiały do Historii Sztuki Wojennej.
t. 21; 1978.
T y s z k o w s k i K., Piotr Borkowski [w:] Polski słownik
biograficzny, t. II, Kraków 1936.
T y s z k o w s k i K., Udział Kozaczyzny w wojnach Zyg-
munta III (1605-1618), „Przegląd Historyczno-Wojskowy",
t. 6; 1935/36.
T y s z k o w s k i K., Poselstwo Lwa Sapiehy w Moskwie 1600 r.,
Lwów 1927.
T y s z k o w s k i K., Problem organizacyjno-wojskowy w czasie
wojny moskiewskiej Zygmunta III, „Przegląd Historyczno-
Wojskowy", t. 3; 1930.
T y s z k o w s k i K., Wojna o Smoleńsk 1613-1615, Lwów 1932.
W stronę Wiednia. Dole i niedole wojenne w świetle pamięt-
ników, wyd. i oprac. A. Sajkowski, Poznań 1984.
W i m m e r J., Historia piechoty polskiej do roku 1864,
Warszawa 1978.
W i m m e r J., Wojsko i skarb Rzeczypospolitej w XVI
i XVII w., Studia i Materiały do Historii Sztuki Wojennej,
t. 14 cz. 1; 1968.
W i s n e r H., Dyplomacja polska w latach 1572-1648 [w:]
Historia dyplomacji polskiej, pod red. Z. Wójcika, t. II.
Wrocław 1966.
W i s n e r H., Król i car. Rzeczpospolita i Moskwa w XVI
i XVII w., Warszawa 1995.
132

W i s n e r H., Lisowczycy, Warszawa 1995.


W i s n e r H., Zygmunt III Waza, Warszawa 1984.
W ó j c i k Z., Dzieje Rosji 1533-1801, Warszawa 1971.
Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, pod red. J.
Sikorskiego, t. I, Warszawa 1965.
WYKAZ ILUSTRACJI

Władysław IV jako młodzieniec (miedzioryt W. A. Kiliana


według Ph. Holbeina, Poczet królów i książąt polskich pod
red. Andrzeja G a r l i c k i e g o , Warszawa 1991).
Stanisław Żółkiewski — portret współczesny (Jerzy B e s a l a ,
Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1991).
Stanisław Żółkiewski (staloryt anonimowego artysty z XIX w.
Leszek P o d h o r o d e c k i , Sławne bitwy Polaków, War-
szawa 1997).
Portret Zygmunta III (miedzioryt J. Orlandiego, Poczet królów
i książąt polskich pod red. Andrzeja G a r l i c k i e g o ,
Warszawa 1991).
Portret Stanisława Żółkiewskiego (Henryk W i s n e r , Zygmunt
III, Warszawa 1990).
Maryna Mniszchówna, obraz współczesny (Henryk W i s n e r ,
Zygmunt III, Warszawa 1990).
Jerzy Mniszech — medal portretowy z początku XIX w.
Autor nieznany (Leszek P o d h o r o d e c k i , Stanisław Żół-
kiewski, Warszawa 1997).
Car Wasyl Szujski (miedzioryt anonimowego autora z początku
XVII w., Leszek P o d h o r o d e c k i , Sławne bitwy Polaków,
Warszawa 1997).
134

Dymitr Samozwaniec (Henryk W i s n e r , Zygmunt III, War-


szawa 1990).
Dymitr Samozwaniec (Leszek P o d h o r o d e c k i , Stanisław
Żółkiewski, Warszawa 1988).
Zygmunt III Waza — portret J. Scyderhoefa (Henryk W i s -
n e r , Zygmunt III, Warszawa 1991).
Zygmunt III — portret nieznanego malarza z galerii Pittich
(Maria B o g u c k a , Dawna Polska. Narodziny, rozkwit,
upadek, Warszawa 1985).
Oblężenie Smoleńska przez wojska polskie (Ewgienij R a z i n ,
Historia sztuki wojennej, Warszawa 1964).
Zygmunt III pod Smoleńskiem (portret T. Dolabelli, Poczet
królów i książąt polskich, pod red. Andrzeja G a r l i c -
k i e g o , Warszawa 1991).
Wojewoda Szejn (Ewgienij R a z i n , Historia sztuki wojennej,
t. III, Warszawa 1964).
Uzbrojenie ochronne jazdy pomiestnej w XVII w. (Armes et
armures Russes, red. Juri M i l l e r , Leningrad 1982),
Hełm jeźdźca moskiewskiego z XVII w. (Armes et armures
Russes, red. Juri M i l l e r . Leningrad 1982).
Muszkieter (Ewgienij R a z i n , Historia sztuki wojennej,
Warszawa 1964).
Uzbrojenie piechoty cudzoziemskiej — muszkiet, forkiet i pika
(Ewgienij R a z i n , Historia sztuki wojennej, Warszawa 1964).
Strzelcy moskiewscy w obronie (Ewgienij R a z i n , Historia
sztuki wojennej, Warszawa 1964).
Ćwiczenia strzelców moskiewskich (Ewgienij R a z i n , Histo-
ria sztuki wojennej, Warszawa 1964).
Strzelec moskiewski w pełnym uzbrojeniu (Ewgienij R a z i n ,
Historia sztuki wojennej, Warszawa 1964).
Pikinierzy w obronie (Ewgienij R a z i n , Historia sztuki
wojennej, Warszawa 1964).
Żołnierz piechoty wybranieckiej. Fragment malowidła (Maria
Bogucka, Dawna Polska. Narodziny, rozkwit, upadek,
Warszawa 1985).
135

Uzbrojenie jeźdźca chorągwi pancernej (Zdzisław Ż y g u 1 s k i,


Husaria polska, Warszawa 1991).
Husarz polski — akwaforta S. delia Belli (Maria B o g u c k a ,
Dawna Polska. Narodziny, rozkwit, upadek, Warszawa 1985.
Żołnierze jazdy pomiestnej (Ewgienij R a z i n , Historia sztuki
wojennej. Warszawa 1964).
Szable husarskie (Zdzisław Ż y g u l s k i , Husaria polska,
Warszawa 1991).
Uzbrojenie ochronne husarzy (Zdzisław Ż y g u l s k i , Husaria
polska, Warszawa 1991).
Husarz w pełnym uzbrojeniu (Zdzisław Ż y g u l s k i , Husaria
polska, Warszawa 1991).
Bitwa pod Kłuszynem — obraz Szymona Boguszewicza
(Lwowska Galeria Obrazów, Olesko).
Atak roty husarskiej w bitwie pod Kłuszynem — fragment
obrazu Szymona Boguszewicza.
Stanisław Żółkiewski przedstawia na sejmie 1611 r. jeńców
moskiewskich: cara Wasyla Szujskiego i jego braci (Leszek
P o d h o r o d e c k i , Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988).
Władysław IV jako młodzie-
niec (miedzioryt W. A. Kilia-
na według Ph. Holbeina)

Portret Zygmunta III (mie-


dzioryt J. Orlandiego)
Stanisław Żółkiewski (staloryt ano
nimowego artysty z XIX w.)

Stanisław Żółkiewski — portret


współczesny

Portret Stanisława Żółkiewskiego


Maryna Mniszchówna, obraz
współczesny

Jerzy Mniszech — medal portretowy z początku XIX w. Autor nieznany


Car Wasyl Szujski (miedzioryt
anonimowego autora z początku
XVII w.)

Dymitr Samozwaniec Dymitr Samozwaniec


Zygmunt III Waza — portret J. Zygmunt III — portret nieznane-
Scyderhoefa go malarza z galerii Pittich

Zygmunt III pod Smoleńskiem


Oblężenie Smoleńska przez wojska polskie

Wojewoda Szejn
Uzbrojenie ochronne jazdy
pomiestnej w XVII w.
Hełm jeźdźca moskiewskie-
go z XVII w.

Żołnierze jazdy pomiestnej


Muszkieter
Strzelcy moskiewscy w obronie

Ćwiczenia strzelców moskiewskich


Strzelec moskiewski w peł-
nym uzbrojeniu

Pikinierzy w obronie
Żołnierz piechoty wybraniec-
kiej. Fragment malowidła

Uzbrojenie jeźdźca chorągwi


pancernej
Uzbrojenie ochronne husarzy

Husarz w pełnym uzbrojeniu


Bitwa pod Kłuszynem — obraz Szymona Boguszewicza

Atak roty husarskiej w bitwie pod Kłuszynem — fragment obrazu


Szymona Boguszewicza
Stanisław Żółkiewski przedstawia na sejmie 1611 r. jeńców moskiew-
skich: cara Wasyla Szujskiego i jego braci
SPIS TREŚCI

Wstęp 3
Geneza konfliktu 11
Sytuacja w państwie moskiewskim od roku 1584 do
roku 1609 11
Wojna polsko-moskiewska 20
Działania wojenne w państwie moskiewskim od paź-
dziernika 1609 do maja 1610 roku 28
Operacja kłuszyńska 47
Przed bitwą 47
Przeciwnicy 60
Bitwa pod Kłuszynem 71
Faza I 71
Przełamanie 90
Rokowania i zakończenie bitwy 105
Zakończenie 111
Epilog 116
Aneks 123
Bibliografia 125
Wykaz ilustracji 133

You might also like