Professional Documents
Culture Documents
Historyczne Bitwy 174 - Monte Cassino 1944, Zbigniew Wawer PDF
Historyczne Bitwy 174 - Monte Cassino 1944, Zbigniew Wawer PDF
książek z rabatem,
www. księgarnia. bellona.pl
Nasz adres:
Bellona SA, ul. Grzybowska 77
00-644 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: (22) 45 70 308, 652 27 01
fax (22) 620 42 71
Internet: www.bellona.pl
e-mail: bluro@bellona.pl
ISBN 978-83-11-11496-8
HISTORYCZNE BITWY
ZBIGNIEW WAWER
BELLONA
Warszawa
WSTĘP
SOSNKOWSKI
13 lipca premier Churchill w liście do gen. Hastingsa
Ismaya pisał: „nadszedł czas do przeniesienia oddziałów
polskich z Persji w obszar śródziemnomorski. Jest to
nadzwyczaj pożądane pod względem politycznym, ponie
waż żołnierze ci chcą walczyć, a skoro się ich raz
zaangażuje, zmniejszą się ich troski o własne sprawy, które
są tragiczne. Korpus powinien ruszyć w całości do Port
Saidu i Aleksandrii. Istnieje zamiar użycia go we Włoszech.
Mamy pięć miesięcy czasu do zwrócenia całej naszej siły
przeciwko Włochom”.
Informację o przesunięciu 2 Korpusu do Włoch gen.
Anders otrzymał z dowództwa PAIForces 21 lipca, a pięć
dni później nadszedł plan transportów oddziałów polskich
do Palestyny.
21 lipca weszła w życie nowa organizacja armii. Dowódz
two Armii Polskiej na Wschodzie zostało przemianowane
na dowództwo 2 Korpusu, któremu podporządkowano
3 Dywizję Strzelców Karpackich i 5 Kresową Dywizję
Piechoty, 2 Warszawską Brygadę Czołgów ora2 oddziały
broni i służb. W związku z mianowaniem gen. Kopańskiego
szefem Sztabu Naczelnego Wodza, dowództwo 3 DSK
objął gen. bryg. Bronisław Duch, a w miejsce gen. bryg.
Gustawa Paszkiewicza, objął funkcję zastępcy dowódcy
1 Korpusu, dowódcą 2 Brygady Pancernej został gen. bryg.
Bronisław Rakowski.
22 lipca dowódca Middle East gen. Wilson powiadomił
gen. Andersa, że oczekuje osiągnięcia gotowości bojowej
przez 2 Korpus Polski do wykonania każdego zadania
operacyjnego od 1 stycznia 1944 r. Stan liczebny APW
wynosił 6019 oficerów, 58 526 szeregowych oraz 3084
ochotniczek z Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet. Z tej
liczby 3099 oficerów, 49 030 szeregowych i 559 ochotniczek
znalazło się w 2 Korpusie. Z pozostałych żołnierzy, którzy
wchodzili w skład jednostek armijnych, tylko 720 oficerów
i 3582 szeregowych wchodzących w skład 7 Dywizji
Piechoty i Centrum Wyszkolenia Armii stanowiło rezerwę
personalną — pierwsze uzupełnienie 2 Korpusu. Stanowiło to
tylko 16%, zamiast przewidzianych przez Brytyjczyków 20%
rezerwy dla walczących jednostek. W tym czasie na skutek
agitacji środowisk żydowskich nastąpiła akcja nawołująca
żołnierzy polskich pochodzenia żydowskiego do dezercji.
W prasie amerykańskiej i lewicowej brytyjskiej ukazało się
wiele artykułów oskarżających Polaków o antysemityzm.
W wyniku tej akcji w Palestynie z szeregów APW i 2 Korpu
su zdezerterowało kilka tysięcy Żydów. Pomimo zmniejsze
nia stanów w wielu jednostkach i zachwiania gotowości
bojowej tych oddziałów gen. Anders zarządził niewszczyna-
nie kroków prawnych umożliwiających poszukiwanie dezer
terów. Tym samym odmówił pomocy stronie brytyjskiej
W ściganiu tych ludzi na terenie Palestyny. Po tych wydarze
niach w APW pozostało 1300 żołnierzy pochodzenia żydow
skiego, którzy do końca wojny spełnili swój patriotyczny
obowiązek walcząc w kampanii włoskiej 1944—45.
18 września szef Sztabu Imperialnego gen. Allan Brooke
W liście do gen. Sosnkowskiego zwrócił się z propozycją
o wyrażenie zgody na przesunięcie jednej polskiej dywizji
piechoty z 2 Korpusu na front włoski. Polski Naczelny
Wódz wyraził zgodę na wysłanie na front 3 DSK,
ale tylko pod warunkiem, że wkrótce za nim zostałby
wysłany cały 2 Korpus.
20 września gen. Sosnkowski powiadomił o swoich
ustaleniach gen. Andersa pisząc: „użycie w operacjach
polskiego korpusu na M.E., jako całości pod dowództwem
polskiego generała, leży zarówno w interesie polskim, jak
i sprzymierzonych. Podzielenie Korpusu i użycie go opera
cyjnie poszczególnymi dywizjami nie może się odbić
ujemnie na stanie moralnym wojsk i na ich wartości
bojowej. [...] Z punktu widzenia narodowego użycie Kor
pusu jako całości ma dla mnie istotne znaczenie”. Naczelny
Wódz uważał, że polski Korpus mógłby wejść w całości do
akcji na froncie od 1 stycznia 1944 r. Poinformował on
dowódcę 2 Korpusu, że uzgodnił z szefem Sztabu Imperial
nego możliwość wysłania wcześniej do działań bojowych
3 DSK. „Ustaliliśmy z Panem Generałem w formie «gen-
telman agreement», że reszta oddziałów Korpusu Polskiego
na Wschodzie dołączy do 3 Dywizji, skoro tylko wy
szkolenie tych pozostałych oddziałów zostanie zakończone
i ich pogotowie bojowe będzie osiągnięte. Żadne potrzeby
operacyjne, które w międzyczasie mogą powstać na innych
teatrach wojny, nie naruszą zasady użycia Korpusu jako
całości i nie doprowadzą do użycia jego oddziałów na
różnych teatrach wojny” 5.
Naczelny Wódz zwrócił uwagę gen. Andersa, że w przy
padku wysłania na front 3 Dywizji w pierwszej kolejności,
nie zostanie ona skierowana do operacji desantowej z morza,
ani też nie będzie pełniła funkcji okupacyjnych.
Ostatecznie 3 Dywizja nie została wysłana samodzielnie
na front włoski, co było zasługą gen. Andersa, który
5 IPMS, A XII 1/48 b-c, depesza szyfr do gen. Andersa z 20 września
1943 r.
w rozmowach z dowódcą brytyjskiej 9 Armii gen. Wil
liamem Holmesem poprosił o wysłanie innej dywizji
alianckiej na front, uzasadniając swoją prośbę potrzebą
dalszego wyszkolenia i wyposażenia 3 DSK oraz zgrania
całego 2 Korpusu.
W tym czasie w górach w Syrii przeszkolenie w walce
górskiej przechodziło zgrupowanie 1 Brygady Strzelców
Karpackich. Dzięki temu do 13 października 1943 r. cała
3 DSK zakończyła szkolenie w walce w górach.
W październiku pod kierownictwem dowódcy bry
tyjskiej 9 Armii na terenie Palestyny odbyły się wielkie
ćwiczenia pod kryptonimem „Virile”. W manewrach
uczestniczył 2 Korpus gen. Andersa oraz jako przeciwnik
jednostki brytyjskie, francuskie i greckie stacjonujące
w Syrii i Libanie 6.
21 października 1943 r. oddziały 5 KDP wyruszyły na
ćwiczenia „Virile”, które miały stać się „generalnym
egzaminem sprawności bojowej, gdy chodzi o działania
w terenie pustynno-górskim na szczeblu Korpusu”. Miej
scem ćwiczeń byl obszar pomiędzy Betlejem-Tyberia-
dą-Jessi-Haifą. W trakcie manewrów w bardzo trudnym
terenie górskim ogromną pracę wykonali kierowcy ze
wszystkich oddziałów 2 Korpusu oraz saperzy 7.
Po zakończeniu ćwiczeń gen. Holmes uznał, że 2 Korpus
oraz jego dowództwo były znakomicie przygotowane do
przyszłego użycia w walce. Ćwiczenia te zakończyły okres
wyszkoleniowy 2 Korpusu w Palestynie8.
Jedynym problemem, który komplikował i opóźniał
wzajemne zgranie piechoty, broni pancernej i artylerii było
przezbrojenie większości jednostek w nową broń. Na
przykład 2 Brygada Pancerna otrzymała w tym czasie
6 Trzecia Dywizja Strzelców..., s, 43.
7 Kronika 16 Lwowski Batalion, s. 58; Dzieje Pułk Ulanów....
s. 238-239.
8 PSZ, t. II, ci. 2, s. 334.
nowe czołgi typu Sherman, co wymusiło wewnętrzną
reorganizację Brygady — zmiany w taktycznym i technicz
nym wyszkoleniu dowódców oraz załóg czołgowych.
W związku z tym gen. Anders przewidywał zakończenie
szkolenia jednostki dopiero na koniec stycznia 1944 r.9
Na początku listopada 1943 r. na Środkowy Wschód
przybył gen. Sosnkowski. 6 listopada w Algierze doszło do
spotkania z Naczelnym Dowódcą Obszaru Śródziemnomor
skiego gen. Dwightem Eisenhowerem. Tematem konferencji
była organizacja 2 Korpusu. Dowództwo alianckie uważało,
że wobec braku wymaganych 20 procent uzupełnień stanów
etatowych należałoby zredukować 2 Korpus do jednej
trzybrygadowej dywizji piechoty, brygady pancernej oraz
ograniczonej liczby oddziałów korpuśnych. Polski Naczelny
Wódz zaproponował, że w takim przypadku wolałby, aby
dywizja piechoty pozostała jednostką dwubrygadową, na
tomiast zamiast brygady pancernej powstałaby dywizja
pancerna nowego typu. Dzięki tej reorganizacji powstałaby
rezerwa kadrowa wynosząca około 4000 ludzi. Gen. Eisen
hower pozostawił tę sprawę do rozstrzygnięcia dowódcy 15
Grupy Armii działającej na froncie włoskim 10.
Trzy dni później gen, Sosnkowski przybył do dowództwa
15 Grupy Armii w Bari, gdzie spotkał się z jej dowódcą
gen. Haroldem Alexandrem, W toku pierwszego spotkania
polski Naczelny Wódz przedstawił projekt reorganizacji
polskiego Korpusu przekazany kilka dni wcześniej gen.
Eisenhowerowi. Gen. Alexander uważał, że na froncie
bardziej przydatna będzie trzybrygadowa polska dywizja
piechoty niż słaba dwubrygadowa jednostka. Uważał, że
podobnie jak w przypadku Nowozelandczyków na froncie
mógłby się znaleźć polski Korpus w składzie jednej polskiej
dywizji piechoty oraz jednostek korpuśnych, uzupełniony
przez dodanie alianckiej dywizji pancernej i dywizji pie-
9 PSZ, t. II, cz. 2, s. 335.
10 PSZ, t. n, cz. 2, s. 335-336.
choty. Taka koncepcja nie odpowiadała gen. Sosnkow-
skiemu, który uważał, że na froncie powinien walczyć tylko
jednolity narodowo polski związek taktyczny. Ostatecznie
gen. Alexander przychylił się do planów reorganizacji
2 Korpusu przedstawionych przez gen. Sosnkowskiego.
Na następnym spotkaniu 10 listopada dowódca 15
Grupy Armii stwierdził, że ze względu na organizację
oraz wyposażenie brytyjskie 2 Korpus Polski w momencie
wysłania do Włoch wejdzie w skład brytyjskiej 8 Armii
dowodzonej przez gen. Bernarda Montgomery’ego.
W związku z tym, że 3 DSK była przeszkolona do
walk w górach, to w pierwszej kolejności zostanie skie
rowana na odcinek frontu 8 Armii nad Sangro. Gen.
Alexander byłby bardzo zadowolony, gdyby 2 Korpus
mógł wejść do akcji na północny wschód od miejscowości
Orvieto. Dowódca 15 Grupy Armii miał nadzieję, że
do momentu przybycia całego 2 Korpusu do Włoch
jednostki 8 Armii osiągną linię Orvieto-Ankona. W czasie
spotkania nie podjęto żadnej decyzji co do kierunku
działania 2 Korpusu poza stwierdzeniem, że wejdzie
on do akcji na północny wschód od Orvieto.
Było to jednak planowanie działań alianckich z listopada
1943 r. W marcu 1944 r, gen. Alexander zmienił plan
działania podległych armii przyjmując Rzym za główny cel
nowej ofensywy. Gen. Sosnkowski nie był powiadamiany
o zmianach alianckich planów operacyjnych na terenie
Włoch, gdyż według umowy wojskowej polsko-brytyjskiej
z 5 sierpnia 1940 r. nie było takiego obowiązku.
Obaj generałowie ostateczną decyzję co do reorganizacji
2 Korpusu pozostawili do uzgodnień pomiędzy gen. Wil
sonem a gen. Andersem 11.
13 listopada gen. Anders spotkał się z gen. Wilsonem,
który stwierdził, że reorganizacja 2 Korpusu w tym czasie
11 IPMS, A XII 1/48 b-c. Sprawozdanie ze spotkania gen. Sosnkow-
***
***
z bitwy o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. Italia czerwiec 1944 r., s. 6.
pozwala na łatwiejsze opanowanie przyczółków i budowę
mostów na głównych drogach oraz da możność korzystania
z węzła drogowego Cassino. Pozwala na dobre wsparcie
prawego skrzydła natarcia 13 Korpusu i zmusza nie
przyjaciela do przegrupowania jego artylerii i odsunięcia
jej w głąb. Wykonanie drugiego zadania, to jest działania
na Piedimonte, daje włamanie do następnej linii umocnień
linii Hitlera”. Na podstawie materiałów przygotowanych
przez Sztab 2 Korpusu gen. Anders powziął wstępną
decyzję, która brzmiała „zadanie wykonać w dwóch fazach.
W pierwszej fazie całością sił natrzeć po osi Colle Maio-
la-Massa Albaneta, przełamać obronę nieprzyjaciela w pasie
wzgórz 593-Colle San Angelo, uzyskać panowanie nad
drogą nr 6 i odizolować klasztor. W dalszym ciągu natrzeć
i opanować klasztor. W drugiej fazie działać na Passo
Como-Piedimonte”14.
Sześć dni później w czasie spotkania z dowódcą 8 Armii
gen. Anders powiedział: „Korpus polski ma otworzyć drogę
do Rzymu, aby to zrobić musi zdobyć kompleks Monte
Cassino, gdyż tylko w ten sposób siły główne będą miały
możność wyjścia w dolinę rzeki Liri i nawiązania styczności
z linią obrony Hitlera”. Gen. Anders podkreślił, że natarcie na
kompleks Monte Cassino wiąże się operacyjnie z równoczes
nym natarciem na Passo Como. Zajęcie Passo Como daje
dogodne warunki do walki o Monte Cassino oraz stwarza
lepsze warunki do przeskrzydlenia od północy linii Hitlera.
Poinformował on również gen. Leese’a, że w pierwszej fazie
natarcia 2 Korpusu do akcji zostanie wprowadzone sześć
batalionów piechoty. Dowódca 8 Armii w sprawach szczegó
łowych dotyczących natarcia proponował wyznaczenie do
obrony odcinka polskiego Korpusu pułków rozpoznawczych
3 i 5 Dywizji, co dawało możliwość zwolnienia do pierwszej
14 IPMS, Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie
o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r„ Italia czerwiec 1944 r., s. 12.
17 tPMS, C 1/1V, Wytyczne przeszkolenia oddziałów 2 Korpusu z dnia
o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. Italia czerwiec 1944 r.. s. 13.
b) przez ciągłe obezwładnianie obrony klasztoru do
momentu wyjścia nań bezpośredniego natarcia.
Zadanie korpusu:
Odizolować rejon wzgórza klasztornego Cassino od
północy i północnego zachodu i uzyskać panowanie nad
drogą nr 6 do czasu uzyskania łączności z XIII Korpusem.
Natrzeć i zdobyć wzgórze klasztorne.
Zadania wielkich jednostek:
a) 5 KDP bez baonu plus pułk ułanów karpackich plus
szwadron czołgów. Zadanie: opanować grzbiet Colle
S. Angelo-wzgórze 575-punkt 505-punkt 452-punkt 447, na
którym bezzwłocznie zorganizować silną obronę, zapewniając
własną obserwację i możność działania ogniem w dolinę rzeki
Liri, a w szczególności na drogę nr 6 i dolinę Piedimonte.
Osłaniać od północy i zachodu działania 3 DSK na klasztor.
Osłonić natarcie Korpusu przez utrzymanie obrony grzbietu
Monte Castellone oraz przez współdziałanie w neutralizowa
niu przez artylerię źródeł ognia nieprzyjaciela na Passo Como
i grzbiecie schodzącym zeń na południe;
b) 3 DSK plus szwadron czołgów z plutonem saperów.
Zadanie: natarciem równoczesnym z natarciem 5 KDP
opanować Massa Albaneta punkt 468 i grzbiet [wzgórz] 593
i 569, jako podstawy do natarcia na klasztor Monte Cassino.
Następnie uderzyć na klasztor po osi Massa Albaneta-punkt
468-Klasztor 516. Osłonić to natarcie przez kolejne oczysz
czanie od nieprzyjaciela oraz organizowanie się obronnie na
południowo-zachodnich stokach wzgórza Monte Cassino
(punkty 374-375-453). Po wyruszeniu natarcia na klasztor
Monte Cassino jeden baon przejdzie do odwodu Korpusu.
c) Odwód Korpusu:
1) Zastrzeżony baon 5 KDP w rejonie Portella od
nocy D-l/D.
2) Zastrzeżony baon 3 DSK od wyruszenia do natarcia
na Klasztor. Przewidywane rozmieszczenie w rejonie Wiel
kiej Miski na wschodnich stokach punktu 596.
3) 4 Pułk Pancerny bez dwóch szwadronów w rejonie
San Michele. Przewidywane użycie: dla wzmocnienia
wielkich jednostek dla ewentualnej osłony północnego
skrzydła Korpusu”19.
Nowy plan zakładał również, że: „dowódca 2 Brygady
Pancernej miał przydzielić do każdej z dywizji piechoty po
jednym szwadronie czołgów dla wsparcia natarcia na
Massa Albanetę i Klasztor oraz dla utrzymania zdobytych
przedmiotów”. Dodatkowo 5 KDP otrzymała pierwszeń
stwo w żądaniu wsparcia czołgów. Początek natarcia pozo
stawał w stosunku do poprzedniego planu bez zmian z tą
różnicą, że dalsze natarcie 5 Dywizji z Widma było
uzależnione od zdobycia przez 3 DSK wzg. 593 i Massa
Albaneta. Spowodowane było to tym, że wcześniejsze
natarcie 5 KDP dostałoby się w skrzydłowe ognie z Passo
Como, wzg. 593 oraz Massa Albaneta. Gen. Anders
zadecydował również o utworzeniu wydzielonego oddziału
złożonego z żołnierzy obu dywizji, który miał posuwać się
po linii rozgraniczenia tych dywizji. Opracowany przez
sztab plan natarcia wykazał, że w 2 Korpusie brakowało
jednej brygady piechoty jako odwodu. W związku z tym
gen. Anders postanowił zastąpić jeden batalion 5 KDP
Pułkiem Ułanów Karpackich oraz nakazał dowódcy 3 DSK
pozostawienie w rejonie Wielkiej Miski jednego batalionu
piechoty do dyspozycji 2 Korpusu. Zorganizowany w ten
sposób odwód (wzmocniony został 4 Pułkiem Pancernym
bez dwóch szwadronów) miał za zadanie wzmocnienie
natarcia jednej z dywizji lub osłonę północnego skrzydła
korpusu20.
5 maja w czasie odprawy dowódców wielkich jednostek
i dowódców broni w celu uzgodnienia współdziałania
19 Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie z bitwy
o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. Italia czerwiec 1944 r., s. 13-15;
3 DSK, s. 201-202.
20 Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, Londyn 1963, s. 193.
między natarciami 3 DSK i 5 KDP oraz współpracy
z artylerią gen. Anders poinformował zebranych, że nie
uzyskał zgody dowódcy 8 Armii na wykonanie wypadu
w celu uzyskania wiadomości o zamiarach nieprzyjaciela.
W związku z tym wszelkie informacje o siłach niemieckich
i ich rozmieszczeniu mogły tylko pochodzić z obserwacji
lotniczej oraz nasłuchu radiowego.
W sprawach szczegółowych dotyczących samego natar
cia 5 KDP ustalono, że 18 Batalion wyruszy z grzbietu
Widma na wzg. 447 i 505 dopiero po zajęciu przez 3 DSK
Massa Albaneta. Działania te miały na celu wcześniejsze
wprowadzenie do akcji 2 Brygady Strzelców Karpackich,
gdyż opanowanie wzg. 447 i 505 przez 18 Batalion
zabezpieczało oddziały Brygady przed ogniem niemieckim
z tych rejonów. 18 Batalion miał zająć południową część
Widma dopiero po opuszczeniu tego wzgórza przez
bataliony 5 Wileńskiej Brygady Piechoty (5 WBP).
Znaczne wątpliwości wystąpiły w kwestii użycia czołgów
w pierwszej fazie natarcia. Gen. Anders uważał, że użycie
czołgów w nocy ze względu na możliwość zatarasowania
dróg powinno być przesunięte na początek II fazy natarcia.
Ostatecznie wobec protestów dowódców 3 i 5 Dywizji,
dowódca Korpusu wyraził zgodę na wprowadzenie czoł
gów do akcji w I fazie natarcia. Zebrani ustalili również
plan zwalczania niemieckiej artylerii i moździerzy. Gen.
Odzierzyński, dowódca Artylerii 2 Korpusu, postulował,
aby własna piechota wyruszyła do natarcia natychmiast po
ogniach zwalczania artylerii niemieckiej, zanim ta będzie
w stanie odpowiedzieć. Dowódca 5 KDP gen. Sulik
wyjaśnił, że „nie może to nastąpić natychmiast, gdyż
wysunięte patrole muszą mieć czas na oczyszczenie przejść
na przedpolu z min, drutów, pułapek”. Natomiast dowódca
3 DSK gen. Duch, omawiając sprawę natarcia na klasztor,
zaznaczył, że zajęcie wzg. 516 (klasztornego) będzie
zależało od szybkiego opanowania przez 5 Dywizję
wyznaczonych przedmiotów21.
6 maja dowództwo 2 Korpusu wydało rozkaz operacyjny
nr 1. Dowódca 2 Korpusu gen. Anders zamierzał przełamać
niemiecką obronę po osi Colle Maiola-Massa Albaneta
w masywie Monte Cassino. Opanowanie płd.-zach. stoków
masywu miało zapewnić własną obserwację oraz ostrzał
doliny rzeki Liri, a także izolację wzgórza klasztornego.
W dalszej fazie natarcia oddziały polskie miały uderzyć na
wzgórze klasztorne z kierunku zachodniego. Działania te
ubezpieczała 5 KDP poprzez obronę grzbietu Monte Cas-
tellone, neutralizowanie niemieckich stanowisk ogniowych
w rejonie Passo Como oraz obezwładnianie niemieckiej
obrony w rejonie klasztoru do momentu wyjścia na ten
przedmiot natarcia 3 DSK.
W ramach wykonania tego zadania 5 KDP plus Karpacki
Pułk Ułanów plus 3 szwadron 4 Pułku Pancernego z plutonem
saperów otrzymała rozkaz opanowania wzg. S. Ange-
lo-575-505-452-447, na których miała natychmiast zor
ganizować silną obronę — zapewniającą własną obserwację
i możność działania ogniem w dolinę rzeki Liri na drogę nr 6
oraz dolinę Piedimonte. „Osłaniać od północy i zachodu
działanie 3 DSK na Klasztor. Osłaniać natarcie Korpusu przez
utrzymanie obroną grzbietu M. Castellone oraz przez współ
udział w neutralizowaniu przez artylerię źródeł ognia npla na
Rasso Como i grzbiecie schodzącym z niego na południe” 22.
5 Dywizja miała przekazać do odwodu korpusu jeden
batalion piechoty. W rozkazie gen. Anders podał termin
natarcia. I tak dzień „D" miał być początkiem akcji,
godzina „H” — godz. 23.00 czasem rozpoczęciem nawały
artyleryjskiej. Dzień „D+l” (godz. 01.00) wyruszeniem
21 IPMS, A Xla 39/10. Przebieg działania „Honker". dowództwo
przed bitwą
Strona niemiecka
W środkowych Włoszech został wybudowany system
umocnień składający się z trzech pasów obrony;
1) linii Gustawa — ciągnącej się od Ortony przez Castel
Di Sangro-Cassino do Gaety.
2) linii Hitlera (nazywanej przez Niemców Senger-Rigel)
oddalonej od linii Gustawa od 15 do 23 km. Linia Hitlera
ciągnęła się wzdłuż rubieży: Piedimonte-Pontecorvo-San
Oliva-Formia. Przez niemieckich sztabowców nazywana
była również „Wrotami Rzymu”. Obie te linie łączyły się
ze sobą w rejonie Passo Como.
Pomiędzy liniami Gustawa i Hitlera rozpoczęto budowę
pozycji pośredniej zwanej „Dora”. Również w górach
Aurunci przygotowano pozycję ryglową „Orange”.
3) linii Cezara, która miała biec od Pescary (nad
Adriatykiem) przez Avezzano do Veletri nad Morzem
Tyrreńskim. Linii tej nie udało się przygotować do
maja 1944 r.
Najlepiej rozbudowane i umocnione w dolinie rzeki
Liri i w masywie Monte Cassino były linie Gustawa
i Hitlera.
Niemiecka obrona została zorganizowana według starej
zasady — obrony ciągłej. Pozycje tworzyła sieć punktów
obronnych połączonych z sobą transzejami. Głębokość
Obrony na danym odcinku wynosiła do 2 km. Na przedpolu
25 1PMS, C I/1V, Rozkaz do natarcia w działaniach ..Honker'' wydany
przez gen. Sulika 6 maja 1944r. L.dz. 650: A Xla 5/2 Instrukcja
kwatermistrzowska do działań „Honker" wydana przez gen. Sulika 6 maja
1944 r.
każdego odcinka znajdowały się pola minowe, a na szla
kach, którymi mogły poruszać się czołgi, pułapki przeciw
pancerne. Ze względu na panowanie w powietrzu lotnictwa
alianckiego oraz znacznej przewagi w ogniu artylerii,
aktywna obrona odcinka w czasie dnia ograniczała się do
błyskawicznych kontruderzeń oddziałów szturmowych. Noc
była wykorzystywana do przygotowania przeciwnatarć oraz
naprawy uszkodzonych lub odbudowy zniszczonych stano
wisk. Podobnie miała zostać rozbudowana linia Hitlera,
z tym że na kierunkach najbardziej prawdopodobnych
uderzeń alianckiej broni pancernej wybudowano punkty
oporu z wieżami „Panter”. Na początku maja pierwsza linia
niemieckiej obrony gotowa była w 2/3, natomiast dalsze
pozycje tylko w połowie.
Miasto Cassino i masyw Monte Cassino na linii Gustawa
z lewej strony zamykały „Wrota do Rzymu”. W lutym
z frontu pod Ortoną nad Adriatykiem w rejon masywu
Monte Cassino została ściągnięta 1 Dywizja Spadochrono
wa. Początkowo dywizja została podporządkowana XIV
Korpusowi Pancernemu. Od kwietnia przeszła pod rozkazy
LI Korpusu Górskiego.
W połowie kwietnia niemieckie placówki wywiadowcze
zaczęły donosić o wzmożonym ruchu pojazdów w rejonie
na wschód od miasteczka Cassino i w rejonie wioski Cairo.
Agenci niemieccy donosili o wprowadzeniu nowych od
działów na odcinek w tym rejonie, o zwiększonych do
stawach amunicji oraz o poszerzaniu drogi prowadzącej
z miejscowości Cairo w kierunku Massa Albaneta. Dowódz
two 1 Dywizji Spadochronowej uważało, że w najbliższym
czasie możliwa będzie aliancka ofensywa. W związku
z tym postanowiono uzupełnić oddziały dywizji, które
poniosły bardzo duże straty w poprzednich bitwach o Monte
Cassino. Ze względu na trudności w uzupełnieniach przy
jęto, że każdy batalion spadochronowy powinien osiągnąć
przynajmniej 2/3 stanu etatowego. Z dotychczasowych
stanowisk rozpoczęto przerzucanie oddziałów artylerii, aby
nie uległy one zniszczeniu w czasie pierwszego natarcia.
Na stanowiskach zaś pozostały atrapy. Dowództwo dywizji
skróciło odpoczynek 4 Pułkowi Spadochronowemu (dwa
bataliony), aby pułk stal się odwodem dywizji w „Ryglu
Sengera”. Wszystkie punkty oporu zostały zaopatrzone
w dodatkowe zapasy amunicji, żywności oraz lekarstw.
W dywizji dokonano reorganizacji oddziałów — z nad
wyżek ze sztabów oraz oddziałów tyłowych zostały utwo
rzone grupy, które miały odciążyć oddziały liniowe z prac
przy budowie lub rozbudowie stanowisk. W czasie działań
bojowych grupy te miały za zadanie dostarczanie amunicji
i zaopatrzenia do oddziałów mających stanowiska w górach.
Obszar, na którym walczyła I Dywizja Spadochronowa,
był podzielony na cztery odcinki:
1) odcinek południowy do miejscowości Cassino włącz
nie
2) odcinek miasto Cassino-góra klasztorna Monte Cas
sino
3) odcinek wzg. 593-San Angelo
4) odcinek Passo Como - góra M. Cairo.
Różnorodność ukształtowania terenu wymagała od od
działów 1 Dywizji Spadochronowej stosowania różnej
taktyki walki w obronie.
Odcinek południowy, którego fragment znajdował się
w dolinie rzeki Liri, był najdalej wysuniętym członem
obrony l Dywizji Spadochronowej. To właśnie w tym
rejonie do akcji obok artylerii i lotnictwa wspierających
piechotę alianci mogli wprowadzić do walki czołgi. Zacho
dni brzeg rzeki Gari, na którym przebiegała linia frontu, nie
stonowił żadnej przeszkody dla jednostek alianckich. Ob-
serwację pozycji niemieckich Brytyjczycy mogli prowadzić
z M.Trocchio. Umożliwiało to dokładną obserwację w głąb
tego odcinka frontu, który w działaniach brytyjskiej 8 Armii
należał do priorytetowego. Podobne warunki panowały
również na odcinku południowego sąsiada 1 Dywizji
Spadochronowej — w pierwszym okresie 44 Dywizji
Piechoty, a później 15 Dywizji Grenadierów Pancernych.
To właśnie w tym miejscu gen. Heindrich obawiał się
przerwania linii Gustawa i zagrożenia południowego skrzyd
ła obrony 1 Dywizji Spadochronowej. W związku z tym
obrona na odcinku południowym dywizji spadochronowej
została bardzo głęboko rozbudowana. Stanowiska bojowe
zostały wyposażone w ckm oraz broń przeciwpancerną.
System umocnień tworzył swoistego jeża. Dowódz
two dywizji zdawało sobie sprawę, że alianci będą mogli
wprowadzić czołgi w rozwiniętym natarciu tylko na tym
odcinku obrony, w związku z tym postanowiło zgromadzić
tu całą posiadaną broń przeciwpancerną.
Drugi odcinek — miasto Cassino i wzgórze klasztorne 516
— był bardzo dobrze przygotowany do obrony. Jedynym jego
mankamentem było to, że w wyniku postępów oddziałów
alianckich, które wbiły się tu w niemiecką obronę, odcinek
ten mógł być atakowany od północy i wschodu. Główną
pozycją tego odcinka był klasztor, którego potężne mury
pomimo zniszczenia w trakcie bombardowań stały się
twierdzą nie do zdobycia. Monte Cassino uważane było za
najmocniejszy punkt obrony. W okresie trzeciej bitwy
o Monte Cassino nawet znaczne siły aliantów nie zdołały
przełamać tej pozycji obronnej. Warto zaznaczyć, że zajęcie
nawet całego miasta Cassino nie miało decydującego wpływu
na całą bitwę do momentu, kiedy masyw Monte Cassino
pozostawał w rękach niemieckich.
Trzeci odcinek biegnący od wzg. 593 do wzg. San
Angelo prowadził wzdłuż łańcucha wzgórz, które były
południową odnogą M. Castellone. Poza tym pasem obrony
teren opadał bardzo stromo w kierunku doliny rzeki Lirii
i zorganizowanie w tym miejscu drugiego pasa obrony nie
miało sensu. Utrata przez stronę niemiecką łańcucha wzgórz:
593-575-S. Angelo otwierała drogę dla aliantów w dolinę
rzeki Liri. Niemcy tracili drogę nr 6 niezbędna dla zaopat
rzenia walczących jednostek oraz stanowiska większości
ciężkiej artylerii i moździerzy. Po zajęciu masywu Monte
Cassino i wejściu w dolinę rzeki Liri jedyną przeszkodą na
drodze aliantów było miasteczko Piedimonte. Ukształtowanie
masywu umożliwiało użycic tylko moździerzy i granatników
na pierwszej linii frontu. Jednak I Dywizja Spadochronowa
po stratach w drugiej i trzeciej bitwie dysponowała już
niewielką liczbą tego rodzaju broni. Ze względu na trudności
z bezpośrednim wsparciem ogniowym dowódca dywizji
gen. Heindrich musiał opracować plan przeciwuderzeń
w wypadku zajęcia któregokolwiek ze wzgórz. W związku
z tym postanowił rozmieścić odwody wzdłuż całej linii
obrony na tym odcinku. Odcinek wzg. 593-wz.g. 575-wzg.
S. Angelo był najbardziej wrażliwy w całym systemie
obrony I Dywizji Spadochronowej. Utrata jednego z tych
wzgórz zagrażała całemu systemowi obrony i tylko skoor
dynowane natarcie na te wzgórza umożliwiało rozbicie
niemieckiej obrony na tym odcinku. Niezgrany czasowo
atak umożliwiał Niemcom wprowadzenie całości odwodów
do kontrnatarcia na jedno z tych wzgórz.
Czwarty odcinek. Passo Corno-góra M. Cairo, prowadził
wzdłuż wschodnich stoków Passo Corno i M. Cairo
W pewnej odległości od szczytów. Ukształtowanie terenu
utrudniało oddziałom nacierającym podejście na bliższą
odległość do obu wzgórz. Dowództwo I Dywizji Spado
chronowej uważało, że atak na tym odcinku w trakcie
głównej bitwy był mało prawdopodobny.
Początkowo dowództwo I Dywizji Spadochronowej
spodziewało się natarcia alianckiego na swoim odcinku,
jednak z biegiem czasu nic się nie działo, to zmyliło
czujność niemieckich sztabowców. Zaobserwowany wcześ
niej ruch na początku maja ustal i wyciągnięto wniosek, że
siły alianckie dokonały tylko dyslokacji lub przegrupowania
jednostek biorących udział w poprzednich walkach.
Od jeńców dowództwo niemieckie dowiedziało się, że
nadal pozycje naprzeciw masywu Monte Cassino na pierw
szej linii frontu zajmowała brytyjska 78 Dywizja Piechoty.
Do czasu rozpoczęcia natarcia nie mieli oni żadnych
informacji o 2 Korpusie Polskim.
Polacy
W kwietniu i maju w ramach przygotowań do operacji
„Diadem” dokonano czasowych zmian w organizacji od
działów. W niektórych batalionach piechoty rozwiązano
czwarte kompanie ze względu na potrzebę wydzielenia
znacznej liczby żołnierzy potrzebnych do noszenia amunicji
i zaopatrzenia walczącym oraz ewakuacji rannych z pola
walki. Ze względu na warunki terenowe, na czas walk
plutony przeciwlotnicze i przeciwpancerne w batalionach
piechoty zostały przeorganizowane na plutony ckm.
Pułki rozpoznawcze (Pułk Ułanów Karpackich, 12 Pułk
Ułanów Podolskich, 15 Pułk Ułanów Poznańskich) na czas
walk w masywie Monte Cassino zostały spieszone i przeor
ganizowane. Każdy z nich wystawił do działań 3 szwadrony
liniowe i szwadron dowodzenia. Ze względu na otrzymanie
przez 2 Korpus moździerzy 4,2 cala w 3 i 5 Batalionie
CKM, czwarte kompanie zostały przezbrojone — otrzymały
moździerze (cztery plutony każdy po cztery moździerze)
oraz utworzono dwie dodatkowe grupy moździerzy każda
licząca 16 moździerzy. Ponadto 3 i 5 PAPpanc. otrzymały
po 12 ciężkich moździerzy każdy.
1 maja 1944 r. stan 2 Korpusu przed wyruszeniem do
walki (bez Bazy 2 Korpusu) wynosił:
Dowództwo — 163 oficerów i 748 szeregowych
Oddziały korpuśne — 498 oficerów i 7922 szeregowych
Służby — 246 oficerów i 4086 szeregowych
3 DSK — 851 oficerów i 12 841 szeregowych
5 KDP — 881 oficerów i 13 126 szeregowych
2 BPanc. — 249 oficerów i 3218 szeregowych
Jednostki etapowe — 90 oficerów i 1080 szeregowych.
Z danych tych wynika, że w 3 DSK brakowało 785
szeregowych do stanu etatowego, istniała zaś nadwyżka 31
oficerów. Natomiast w 5 KDP brakowało 500 szeregowych,
a była nadwyżka 61 oficerów. Najlepszy był stan 2 BPanc.,
która posiadała nadwyżkę 74 oficerów i 552 szeregowych.
Największe braki etatowe były w dowództwie 2 Korpusu
i oddziałach pozadywizyjnych, brakowało tu 1050 szerego
wych przy nadwyżce 7 oficerów 26.
Przed bitwą w oddziałach piechoty główny nacisk położo
no na przeszkolenie w walce górskiej i działaniach szturmo
wych. Gen. Anders pisał: „Do ćwiczeń należy każdorazowo
wprowadzić walkę szturmową ze zdobywaniem pillboxów
oraz innych umocnionych stanowisk nieprzyjaciela. [...]
Bardzo mi zależy na podniesieniu sprawności fizycznej
oficerów do dowódcy baonu włącznie". Ćwiczenia te obejmo
wały wspinaczkę górską, zdobywanie bunkrów w czasie dnia
i w nocy 27.
19 kwietnia ćwiczenia w walce w górach zostały przepro
wadzone pokazowo w 16 Batalionie. Obserwował je gen.
Anders wraz ze swoim sztabem, dowódcy 3 i 5 Dywizji oraz
grupą wyższych oficerów z 5 i 8 Armii. Ćwiczenia wypadły
bardzo dobrze dzięki bezbłędnej współpracy broni wsparcia
z nacierającą piechotą. Uczestniczący w pokazach amerykań
ski gen. Dewey po zakończeniu pokazu poprosił o ogień na
wybrany przez niego ceł. Zadanie to wykonano „tak szybko
i sprawnie, że zaskoczony generał nie miał słów uznania dla
oficera dowodzącego ogniami wsparcia" 28.
Jednak główny wysiłek przed bitwą wykonały służby
kwatermistrzowskie. To właśnie na kompaniach transpor-
o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. (talia czerwiec 1944 r.. i. 22.
co się stało, gdy następne pociski przerwały łączność. Trwało
ostrzeliwanie. W miarę możliwości umieściliśmy ciężej
rannych w bezpieczniejszych miejscach i sami schronili się
pod ścianą skarpy, nasłuchując poszczególnych odpałów
i licząc czas przelotu pocisków. Siedzieliśmy przykuci do
miejsc, wszyscy bez hełmów, ufni w moc znaków Czerwone
go Krzyża, przybici na duchu, wśród rannych i zabitych. Czas
się dłużył, ogień nie ustawał, tylko wybuchy pocisków powoli
oddalały się, wreszcie ustały. Nastała ogniowa cisza” 30.
W wyniku ostrzału GPO zginęli: ks kap. GPO August
Huszczyński, por. lek Graber, ppor. lek. Wincenty Napora
z 4 PAL-u, kpr. Wincenty Gieruc i szer. Jerzy Toczyłowski.
Ranni zostali: por. lek. Marek Mozes, por. lek. Stefan
Mazanowski, por. lek. Maurycy Pancer oraz 15 szeregowych
z obsługi GPO 31.
DZIEŃ „D"
32 3 DSK. s. 273,
33 Sitwa Wileńskiej Brygady Żubrów, z. II, s. 86.
PIERWSZE NATARCIE
5 KRESOWEJ DYWIZJI PIECHOTY
18 Ibidem.
jeden ze schronów, a kpr. Józef Popławski doskoczył do
schronu”19.
„Wykorzystując moment, w którym Niemiec skierował
swe serie wzdłuż grzbietu Widma — pisał kpr. Popławski
— dobiegłem do bunkra [...] Szukam otworu, gdzie wrzucić
granat. Pierwszy strzeliłem przez szczelinę z kamieni do
wnętrza. [...] Szwab będąc cały w bunkrze tylko ręce
wysunął do góry. [...] Serce bije mi z zadowolenia [...], że
pierwszego jeńca w kompanii, a nawet w baonie przy
prowadziłem sam” 20.
W czasie walki na Widmie strz. Franciszek Łukawiecki
z narażeniem własnego życia miotaczem płomieni spalił 12
żołnierzy niemieckich 21.
Na odcinku natarcia 1 kompanii jej dowódca por.
Świeściak wobec braku łączności z 4 kompanią decyduje
się nacierać w pierwszym rzucie po ścieżce nr 4. Na
przedzie szedł III pluton, za nim I pluton oraz poczet
dowódcy kompanii, które na podstawach wyjściowych
straciły od ognia niemieckiego 40 procent stanów. W tym
samym czasie n pluton, idący po osi nr 3, ruszył do
natarcia na Widmo. Widząc to dowódca III plutonu o godz.
1.45 podrywa pluton do natarcia, lecz po przebyciu 50
metrów został przygwożdżony do ziemi ogniem artylerii
niemieckiej, nakierowanej pociskami świetlnymi z karabinu
maszynowego z niezdobytego przez 13 Batalion bunkra na
Widmie. Nawała ogniowa zatrzymała w miejscu 1 kompanię
bez n plutonu. W trakcie przygotowania do natarcia
kompania utraciła wszystkie środki łączności, natomiast
15 Batalionu z 23 V 1944 r.
21 IPMS, A XIa 23/12, chor. Władysław Matczak, szef 4 kompanii 15
Batalionu.
wysłani do dowództwa batalionu gońcy nie wracali. O godz.
2.30 na pozycje III plutonu przybył dowódca kompanii
i wydał rozkaz do dalszego natarcia (czwarty rozkaz).
I tym razem kompania została zatrzymana. Por. Świeściak
został ranny, a pluton stracił 6 zabitych i 5 rannych.
Również ciężkie straty poniósł I pluton, którym po ranieniu
dowódcy dowodził plut. A. Juralewicz. O godz. 3.00 ranny
dowódca kompanii wydał rozkaz wycofania ludzi spod
ognia o 100 metrów do tyłu. W trakcie wydawania rozkazu
por. Świeściak został ponownie ranny, tym razem ciężko.
Dowództwo kompanii przejął dowódca III plutonu ppor.
Alfred Strojnowski. Stan 1 kompanii bez II plutonu wynosił:
I pluton zdolnych do walki 5 ludzi, III pluton zdolnych do
walki 13 ludzi, poczet dowódcy kompanii 3 żołnierzy. Ppor.
Strojnowski wycofał kompanię o 100 metrów do tyłu
i ponowił próbę nawiązania łączności z ppłk. Stoczkowskim.
Z nastaniem świtu z Widma w kierunku stanowisk L kompa
nii strzela z niezniszczonego przez 13 Batalion bunkra
niemiecki karabin maszynowy. Ze względu na trudności
z podejściem, próby zlikwidowania niemieckiego stanowiska
nie powiodły się. Rano udało się nawiązać łączność z dowód
cą batalionu, który po zapoznaniu się z sytuacją kompanii
o godz. 5.00 wydał rozkaz wycofania się do odwodu w rejon
punktu obserwacyjnego dowódcy batalionu. W tym rejonie
I i III pluton 1 kompanii pozostawały pod ogniem niemieckim
do godz. 16.00 12 maja, po czym zostały wycofane na
podstawę wyjściową a następnie do rejonu wyczekiwania
rozkazem ppłk. Steczkowskiego. Rozkaz nie dotarł jednak do
wszystkich i część żołnierzy z dowódcą III plutonu pozostała
na stanowiskach tego dnia do godz. 18.00.
W walkach o Widmo z 1 kompanii uczestniczył tylko
II pluton ppor. Czesława Gerwela, który wraz z 4 kom
panią nacierał po ścieżce nr 3. W trakcie walki na
Widmie żołnierze II plutonu zniszczyli 3 schrony i zabili
14 żołnierzy niemieckich. Następnie część plutonu pod
dowództwem ppor. Gerwala idzie do dalszego natarcia
na wzg. 575, pozostali pod dowództwem zastępcy do
wódcy 1 kompanii por. Jana Tułodzieckiego likwidują
niemieckie schrony pozostawione na prawej stronie na
tarcia 15 Batalionu 22.
Po zdziesiątkowaniu 3 kompanii na czoło natarcia na
lewym skrzydle 15 Batalionu wysunęła się 2 kompania.
Jako pierwszy niemieckie schrony na Widmie zaatakował
III pluton ppor. Władysława Matulewicza. Razem z III
plutonem do natarcia szedł dowodzący kompanią por.
Mieczysław Petryński. Pluton ppor. Matulewicza uderzył
na stanowiska nieprzyjaciela grupami szturmowymi. „Nisz
czenie schronów na wzg. Widmo nie było rzeczą łatwą,
ponieważ było brak ładunków wybuchowych — pisał ppor.
Jan Miszkiel — dlatego też dowódcy poszczególnych grup
szturmowych ze swoimi ludźmi, podczołgawszy się pod
nie, posługiwali się jedynie granatami, thompsonami i lkm
waląc w otwory schronów, zmuszając w ten sposób do
wyparcia załogi na zewnątrz lub wybijając je”, m pluton
zniszczył dwa schrony. W walce o jeden z nich zginął
dowódca kompanii por. Petryński. Za III plutonem nacierał
1J pluton, a z prawej strony I pluton. Walka na Widmie
stała się coraz bardziej zacięta. Ostatecznie 2 kompanii
udało się zniszczyć 9 schronów. Dowództwo kompanii
objął dowódca I plutonu ppor. Jan Miszkiel 23.
O godz. 2.30 Niemcy położyli ogień zaporowy na
Widmo. Nie czekając na całkowite oczyszczenie Widma
22 IPMS, A XIa 23/12, ppor. Czesław Gerwel, zastępca dowódcy
1 kompanii, Raport o przebiegu działań z 30 V 1944 r.; ppor. Alfred
Strojnowski, Sprawozdanie o natarciu m plutonu 1 kompanii w dniach 11
V-17 V 1944 r.; plut. A. Jarulewicz, Przebieg działań bojowych I plutonu
1 kompanii 15 Batalionu; C 143/1V B, ppłk Wiktor Steczkowski dowódca
15 Batalionu, Sprawozdanie z natarcia dnia 11/12 V 1944 r.
23 IPMS, A XIa 23/12, ppor. Jan Miszkiel, dowódca 2 kompanii.
Sprawozdanie z natarcia dnia 11/12 V 1944 r.; A Xla 23/12, kpt. Henryk
Bartosik, dowódca 4 kompanii 15 Batalionu. Sprawozdanie z akcji
4 kompanii w dniu 11/12 V 1944 r.. 17 V 1944 r., 24-27 V 1944 r.; mjr
Leon Gnatowski zastępca dowódcy 15 Batalionu, Sprawozdanie z walk
W czasie 11-26 V 1944 r.; ppłk Wiktor Stoczkowski. dowódca 15
Batalionu, Odpowiedzi na pytania Komisji Historycznej 2 Korpusu; ppor.
Juliusz Konopacki, zastępca dowódcy plutonu ckm 15 Batalionu, Sprawo
zdanie z walk U V-27 V 1944 r.
radiostacji R 18 próbował nawiązać łączność z dowódcą
batalionu, jednak próba ta nie powiodła się i kpt.
Bartosik wysłał kpr. Jana Kochanowskiego z meldunkiem
ustnym o sytuacji jednostki. Wysłany goniec nie wrócił
i dowódca kompanii wysłał z tym samym meldunkiem
następnego gońca kpr. Jana Wojtukowicza, a gdy i ten
nie powrócił, z meldunkiem poszedł zastępca dowódcy
kompanii por. Sommer. W czasie wykonywania zadania
por. Sommer zginął 25.
O godz. 4.30 artyleria własna wykonała ześrodkowanie
ognia na S. Angelo, wzg. 575 i Balkon. Nie przyniosło ono
jednak pożądanego rezultatu i niemiecka obrona nie została
obezwładniona. Widząc sytuację na przedpolu mjr Gnatow
ski rozkazał 2 i 4 kompanii oraz plutonowi 3 kompanii
wycofać się na Widmo. Około godz. 5.00 kompanie 15
Batalionu zorganizowały obronę na Widmie. W pół godziny
później mjr Gnatowski wysłał przez gońców: st. sierż.
Stanisława Bochen i kpr. Smater meldunek do dowódcy
5 Brygady płk. Kurka o następującej treści: „Posuwać się
dalej nie mogę, ze względu na silny ogień nieprzyjaciela
z artylerii, moździerzy i broni maszynowej, mam szczupłe
stany kompanii. Żołnierze wyczerpani fizycznie i nerwowo,
wycofałem się, ze wzgórza 517 na Widmo organizuję
obronę. Łączności z ppłk. Stoczkowskim nie mam. Straty
baonu duże, czekam na dalsze rozkazy” 26.
32 Ibidem.
Niemcy obsadzili ponownie schrony pod domkiem i roz
poczęli ostrzał. Domek zaatakował por. Władysław Przy
bylski, dowódca plutonu rozpoznawczego zatrzymując się
na chwilę w oczekiwaniu na PIAT-a. Wtedy ppor. Tadeusz
Kowalczyk woła „«panie poruczniku to moja robota!» Po
czym na czele 5 ludzi z PIAT-em atakuje domek. Strzelec
Libera wrzuca granaty, Niemcy wywieszają białą chus
teczkę, a kiedy ppor. Kowalczyk zbliża się, seria szmajsera
przecina mu udo. Wtedy strz. Stachowiak podczołguje się
całkiem blisko i rzuca zza kamienia trzy granaty. Jeden
z Niemców wyskakuje, kładzie go strzałem z karabinu
por. Przybylski. Jeszcze od ostatniego niemieckiego strzału
ginie strz. Libera”. W trakcie walki ginie pchor. Gaza
(przydzielony do regulacji ruchu 18 Batalionu), który
poszedł do natarcia na ochotnika. W czasie rzutu granatem
został trafiony w pierś, jednak ręką kurczowo zacisnął
odbezpieczony granat, aby nie zginęli otaczający go
żołnierze 33.
Dowódca 5 WBP płk Kurek uważał, że „18 Batalion za
wcześnie wszedł na Widmo, mimo że od razu hamowałem
dowódcę 18 Batalionu, który chciał się posuwać naprzód
według godzinowego planu, który wkrótce uległ zmianie.
Poleciłem mu wejść na Widmo wówczas, gdy 15 Batalion
zejdzie z niego w dolinę. Tymczasem wcześniejsze wejście
na Widmo 18 Batalionu spowodowało zmieszanie się z 15
Batalionem i zagęszczenie ludzi i wcześniejsze wciągnięcie
się w rzut bojowy” 34.
33 IPMS, A XIa 23/12. kpi. Tadeusz Pawulski, dowódca 3 kompanii 18
Czerwiec 1943 r., Bliski Wschód. Od lewej szef Sztabu NW gen. bryg.
Tadeusz Klimecki, gen. Anders, gen. dyw. Józef Zając, zastępc
dowódcy APW
Listopad 1943 r., wizyta Naczelnego
Wodza gen. broni Kazimierza Sosnkow-
skiego w APW. Od lewej gen. bryg.
Bronisław Rakowski, dowódca 2 Bry
gady Pancernej, gen. Kossakowski,
gen. Anders, gen. Sosnkowski
Szczerbińskiego.
21 Tadeusz R a d w a ń s k i . Karpatczykami nas znali. s. 232.
W odpowiedzi meldowano: „nieprzyjaciela nie widać,
gdyż za złomami kamiennymi mamy na siebie jego
ogień granatników, moździerzy i broni maszynowej”.
Ppłk Brzósko ponownie prosił artylerię „utrzymać
«Lwów»”. Pięć minut później 1 kompania potwierdziła:
„«Lwów» leży bardzo dobrze, utrzymać go”. Dowódca
2 Batalionu przez radio do artylerii „utrzymać” ogień
na podane współrzędne 22.
Po godz. 7 do dowództwa 2 Batalionu zaczęły docierać
coraz bardziej alarmujące meldunki z 1 kompanii: „patrole
sanitarne nie doszły, gdzie pomoc?”. Ppłk Brzósko od
powiedział: „patrole idą, pomoc za wami”. Dowódca
1 kompanii wołał przez radiostację: ,,ludzie nie mogą
wytrzymać, lżej ranni wycofują się z linii, jest nas bardzo
mało”. Dowódca 2 kompanii meldował, że po zachodniej
stronie wzg. 593 z całej kompanii pozostało tylko 27 ludzi
zdolnych do walki. Dowódca 2 Batalionu ponownie zażądał
od własnych moździerzy nawały ogniowej na cel nr 603,
a od artylerii wsparcia silnego „Lwowa”. Jednocześnie
przekazał walczącej 1 kompanii: „pomoc leży za wami,
bądźcie spokojni” 23.
Tym razem nawała polskiej artylerii nie powstrzymała
kontmatarcia niemieckiego. Od godz. 7.43 1 kompania
meldowała: „natarcie od czoła, nie wytrzymamy, wielu
rannych, ludzi prawie na stanowiskach nie ma, brak
amunicji”. Kilkanaście minut później ranny goniec z 2 kom
panii przyniósł informację, że od strony Massa Albaneta
wyszło niemieckie natarcie na wzg. 593. Ostrzał niemiec
kich moździerzy i karabinów maszynowych z rejonu
klasztoru z każdą minutą stawał się coraz silniejszy. O godz.
8.38 ppłk Brzósko zażądał od własnej artylerii obezwład
nienia niemieckich stanowisk ogniowych w klasztorze 24.
22 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.
23IPMS, C.571/1, Dziennik...
24 IPMS, C.571/1, Dziennik...
O godz. 9.25 do „Domku Doktora” dotarł ranny strz.
Brzeziński niosąc meldunek od dowódcy 3 kompanii ppor.
Siemka: „50% strat w kompanii, brak amunicji, by
Radwański doniósł amunicję i granaty na 569” 25.
O godz. 10.35 obserwator artylerii przy 1 kompanii ppor.
Stankiewicz meldował „ognie ze wszystkich stron, jeżeli
nas nie wzmocni to zakończyć Częstochowa”. Dowódca
2 Batalionu rozkazał: „siedzieć na miejscu, pomoc w tyle”.
Jedenaście minut później ppor. Stankiewicz krzyczał do
radiostacji: „pomocy, piąte natarcie nieprzyjaciela! Rzucają
granaty!”.
Był to ostatni meldunek ze wzg. 569. Niemieccy spado
chroniarze zajęli opuszczone wzgórze 26.
„Znów ktoś z tyłu krzyczy, że wzgórze 593 zajęte...
opanowane! — pisał kpt. Radwański. — Tymczasem
wszystko to, co widzę na własne oczy wokół siebie,
utrwala mnie w przekonaniu, że walka trwa w dalszym
ciągu, zarówno na wzgórzu 593, jak w «Siodle» i na 569.
Jakaś postać krzyczy, przeskakuje koło mnie: «Naprzód!
Czemu leżysz chłopie?! Śmierci chyba szukasz?» Skoczy
łem za nim, dobywając z piersi resztki tchu...
Wreszcie wpadliśmy na linię niemieckich umocnień.
Ogień się zmniejszył! — przeskoczyliśmy zaporę moź
dzierzy. Bijemy się teraz razem z żołnierzami 2 Batalionu,
już na szczycie, już wśród zwojów concertiny — na
stanowiskach spadochroniarzy, ale też i na widocznych
zboczach. [...] Działo się coś niepojętnego. Gdy my parliśmy
do góry, w dół spływały grupki zdyszanych, zmordowanych
ludzi. Byli to sanitariusze. Wśród nich nasi — Kadej,
Kowalski, Tchórz — dźwigali rannych lub prowadzili
słaniających się z wycieńczenia żołnierzy. Zrozumiałem,
jak trudne zadanie mieli sanitariusze, jak trudna była ich
rola w tej bitwie. Nie pozostawili nikogo bez pomocy, choć
25 IPMS, C.571/1, Dziennik...
26 IPMS. C.571/1, Dziennik...
nieraz sami ginęli. Właśnie w tej bitwie zginął nasz
sanitariusz Marcin Tchórz.
Oto doskoczył do mnie zdyszany podchorąży Mirzwiński.
— Kapitanie! Melduję, źe podporucznik Niedziółka doszedł
do kompanii porucznika Bętkowskiego. Jesteśmy na «Siod
le». Brak nam zupełnie amunicji. Ewakuacja rannych, jest
wielu zabitych!” 27.
Była już godz. 11.00, gdy 4 kompania 3 Batalionu znalazła
się na wzg. 593. Na siodle pomiędzy 569 a 593 4 kompania
spotkała jeszcze tam walczących pod dowództwem sierź.
Józefa Golonki (szef kompanii) sześciu żołnierzy z 1 kompa
nii 2 Batalionu. Kpt. Radwański nakazał wycofanie tej grupy
do tyłu oraz zrezygnował z dalszego natarcia na wzg. 569. Ze
względu na ukształtowanie terenu 4 kompania 3 Batalionu
rozsypała się na wzgórzu, co zmyliło nieprzyjaciela, gdyż
miał przed sobą walczących przez cały dzień żołnierzy,
natomiast nie mógł określić ich liczby 28.
2 Batalion nie był w stanie utrzymać wzg. 569, gdyż
dostał się pod zmasowany ogień nieprzyjaciela z klasztoru,
Widma i S. Angelo.
O godz. 11.21 goniec z 3 kompanii przyniósł dowódcy
2 Batalionu meldunek: ,jeden pluton wybity, ppor, Siemek
ranny”.
O godz. 11.30 płk Peszek wezwał do siebie ppłk. Sokola,
dowódcę 3 Batalionu, i nakazał mu wraz z resztkami
2 Batalionu za wszelką cenę utrzymać pozycje obronne
sprzed natarcia 29.
Dowódca 1 Brygady, po wydaniu tego rozkazu, opuścił
„Domek Doktora" i udał się do dowództwa brygady. Nie
zdołał jednak dotrzeć do miejsca postoju dowództwa
38 3 DSK, s. 282-283.
zdziesiątkowaną 1, w której po zakończeniu bitwy pozostał
tylko jeden oficer, jeden podoficer i jeden szeregowiec.
Spadochroniarze do niewoli wzięli ppor. Rynkiewicza oraz
29 żołnierzy z 2 Batalionu. Ppor. Romańskiemu udało się
wyniknąć z okrążenia i powrócić do 2 Batalionu.
Wzg. 593 było ostatnim punktem obrony na odcinku
1 Brygady, które 12 maja zostało odbite przez nieprzyjaciela.
Od godz. 21.25 Niemcy ześrodkowali ogień artylerii,
moździerzy i broni maszynowej na polskie pozycje w rejonie
„Domku Doktora". Ostrzał trwał ponad godzinę. O godz.
23.10 jeden z pocisków trafił w pobliże stanowiska ppłk.
Brzósko, który został kontuzjowany 39.
Straty 2 Batalionu wyniosły: w zabitych 5 oficerów,
5 podchorążych i 42 szeregowych, rannych 4 oficerów,
8 podchorążych i 122 szeregowych oraz zaginionych 1 oficer,
1 podchorąży i 28 szeregowych. Z nacierających trzech
kompanii na pozycje wyjściowe powróciło o własnych
siłach tylko 5 oficerów i 37 szeregowych 40.
4 kompania 3 Batalionu straciła w walkach: 2 pod
chorążych i 5 szeregowych zabitych oraz 3 oficerów,
2 podchorążych i 22 szeregowych rannych.
Po bitwie ppłk Brzósko napisał: „mówiąc o brakach
wyszkoleniowych, należy podkreślić z naciskiem jedno:
brak u naszego żołnierza wytrwania i zaciętości zwłaszcza
tuż po zdobyciu przedmiotu natarcia.
Poza tym innych braków nie było. Żołnierz był wy
szkolony zupełnie dobrze, szedł w natarciu — rozumnie
wykorzystując ruch i ogień, radził sobie doskonale sam
w polach minowych i pułapkowych, gdy szczupłe patrole
pionierów zostały zniszczone (ranni — zabici)” 41.
45 Ibidem.
46 3 DSK, s. 287.
4 kompania zeszła z drogi około 150 metrów na zbocze
i tam stanęła w celu nawiązania łączności z 3 kompanią.
Tylko I pluton z 4 kompanii (idący jako ostatni) w ogniu
niemieckich moździerzy stracił kontakt z resztą kompanii
i doszedł do pierwszego garbka u wylotu z Gardzieli. Ppłk
Raczkowski pisał: „tam natknął się na dwóch Niemców,
którzy krzyknęli «Hande Hoch», ale zostali zastrzeleni
z Thompsona. Obok leżało kilku innych zabitych praw
dopodobnie przedtem przez czoło kompanii. IV Pluton
skręcił w lewo 100 metrów, zatrzymał się i wysłał patrol
na Gardziel i Widmo dla nawiązania łączności”47. Ciekawe,
źe potyczka I plutonu rozegrała się w krzakach w odległości
około 15 metrów od placówki, z którą wcześniej walczył
II pluton.
Nie tylko kompanie 1 Batalionu brały udział w walkach
na tym odcinku. Płk Peszek jeszcze przed rozpoczęciem
natarcia przydzielił II pluton ppor. Kazimierza Kusiaka
z 3 kompanii 3 Batalionu jako osłonę saperów rozminowu-
jących teren w Gardzieli pomiędzy Głową Węża a Massa
Albaneta. Pluton będąc pod ciągłym ogniem niemieckich
moździerzy i broni maszynowej nad ranem doszedł do
połowy stoku Widma. Tam ze względu na kontratak
przeważających sił niemieckich otrzymał wraz z saperami
rozkaz odwrotu. Niektórzy żołnierze w czasie wycofania
znaleźli się na pozycjach 1 Batalionu 48.
W trakcie walki oraz ostrzału niemieckich moździerzy
4 kompania podzieliła się na dwie grupy: pierwsza z por.
Musiołem i z grupą żołnierzy z n i m plutonu oraz
patrolem saperów w sile 17 ludzi z dwoma rkm-mi oraz
druga z resztą II plutonu oraz I plutonem. Dowódca
1949, s. 114.
4 kompanii za wszelką cene chciał nawiązać łączność
z drugą grupą. W czasie poszukiwań por. Musioł został
ranny odłamkiem pocisku z moździerza. Dowódca III
plutonu ppor. Bernaś starał się wykonać rozkaz dowódcy
kompanii i posuwając się do przodu doszedł ze swoimi
żołnierzami do pkt. G 834219 położonego około 150
metrów od miejsca starcia z niemiecką czujką. Wobec
coraz trudniejszej sytuacji i braku możliwości prowadzenia
dalszego natarcia ranny por. Musioł nakazał ppor. Ber-
nasiowi nawiązać łączność z dowódcą 1 Batalionu. Dowód
ca III plutonu dotarł do ppłk. Raczkowskiego dopiero
o godz. 12.45. Nie mając odpowiedzi por. Musioł wysłał
z meldunkiem strzel. Stanisława Nos arze ws kiego z II
plutonu 3 kompanii 3 Batalionu, który dołączył do 4 kom
panii 1 Batalionu 49.
Władysław Choma pisał: „Minęła straszna, koszmarna
noc z 11 na 12 maja 1944, Ciężkie moździerze i artyleria
niemiecka, poza ogniem nękającym, zasypywała nas częs
tymi nawałami... Zdawało się, że każdy następny pocisk
trafi nasz mamy schron i aż dziwnie nam było, że to
jeszcze nie nastąpiło. Rozbili schron sąsiedni, nasz zapalili,
ale przecież jeszcze trwaliśmy... W pomieszczeniu przewi
dzianym na ośmiu ludzi przebywało dwunastu zdrowych
a na ziemi jęczało ośmiu rannych... Łączność drutowa
została zerwana jeszcze o godzinie pierwszej i mimo
krwawych wysiłków naszego plutonu łączności nie zdołano
jej przywrócić. Łączność radiowa z niektórymi kompaniami
nie istniała z powodu rozbicia radiostacji kompanijnych.
Wysyłani gońcy nie wracali a bezpośrednia obserwacja
była bardzo utrudniona, ponieważ teren był zarośnięty
krzakami. Uniemożliwiał ją również nieustanny ogień...
Taka była sytuacja, gdy w pewnym momencie, wśród
trzasku i huku usłyszeliśmy wołanie człowieka... wkrótce
49 3 DSK, s. 288.
doszło nas wyraźne wołanie: «goniec do dowódcy batalio
nu»..., «goniec do dowódcy batalionu»... Zapomnieliśmy
o wszystkim... z bijącym sercem wytężaliśmy słuch, czy
między jednym wybuchem a drugim dojdzie nas jeszcze
wołanie gońca. Chodziło nie tylko o życie człowieka, ale
i o to, że ten goniec przyniesie na pewno tak bardzo
oczekiwane wiadomości... Sekundy wydawały się godzina
mi. Wreszcie wołanie: «Goniec do dowódcy pierwszego
batalionu» rozległo się tuż obok schronu i młody strzelec,
spocony i zaczerwieniony ze zmęczenia, wszedł do środka.
W sposób regulaminowy zameldował, że przychodzi jako
goniec od dowódcy 4 kompanii, por. Musioła. Nigdy nie
zapomnę momentu, gdy z zapartym oddechem słuchałem
przerywanych słów meldunku: «Panie pułkowniku, strzelec
Nos [Stanisław Nosarzewski], melduje się jako goniec por.
Musioła... — Por. Musioł znajduje się... na zbo... zboczu...
naprzeciw Gniazda... tam my jesteśmy... Chce... posuwać
się znowu do... Gardzieli..., silny... ale silny ogień... Czy
tam jest por. Maślona... bo o tym nie wiemy dokładnie...
Biją na nas moździerze.., tak moździerze i artyleria...
i Spandau’y także. Przyczailiśmy się w kamieniach, może
wytrzymamy... Por. Musioł prosi o rozkazy... co dalej i co
tu słychać...»
Chłopak mówił i odpowiadał zupełnie przytomnie, choć
widać było po nim wielkie zmęczenie fizyczne. Swój
meldunek powtórzył jeszcze raz i czekał na dalsze rozkazy...
Od wczorajszej nocy nikt jeszcze tak przytomnie nie
odpowiadał... z jaką wdzięcznością patrzyliśmy na te
spokojne, ba, uśmiechnięte oczy... Zdawaliśmy sobie spra
wę, jak ogromnym dystansem jest w tych warunkach
odległość 800 metrów. Ten chłopak ani słowem więcej, niż
było konieczne, nie mówił o tym, jak do niego strzelano...
Młody, czerstwy, typowy dorodny polski piechur. Wyglądał
jak na ćwiczeniach. W całkowitym oporządzeniu i uzbro
jeniu. Niczego nie uronił dla ulżenia sobie... Takim pozo-
stanie zawsze w mojej pamięci. Siedział na bańce i wyj
mował papierosa. Za późno zorientowaliśmy się, że wypa
dało go ugościć lepszym papierosem, czy choć łykiem
wody. Chcieliśmy to uczynić teraz. Goniec podziękował...
przecież już pali, wody zaś ma jeszcze trochę w manierce,
a przecież tu są ranni. Proszono, aby wziął dodatkowo. Po
co, przecież ma — a potem — nie wiadomo.
Przygotowano rozkaz.
Dowódca patrzy na gońca z widocznym wzruszeniem.
Zwraca mu uwagę, że gdyby nawet co przydarzyło się
w drodze, rozkaz nie może dostać się do rąk nieprzyjaciela.
Goniec zapewnia, że rozkaz doniesie, chybaby nie doszedł...
Ale dlaczego by nie miał dojść... siebie nie pożałuje... wie,
że tam na niego czekają.
— «Panie pułkowniku, strzelec Nosarzewski melduje
swoje odejście».
Była wtedy godzina 8.55.
Minęła jedna godzina a następna dobiegała końca, gdy
zameldował się kapral Cz, z 4 kompanii [Kapral Zygmunt
Czerwiński]. Czułem, że wszystka krew ucieka mi do
serca... Kapral Cz. trzymał w ręku papierek, który przedtem
dano gońcowi... Zrobiło się dziwnie cicho. Rozkaz nie
dotarł, goniec zapewne zabity... Kilka początkowych zdań
kaprala Cz. uspokoiło nas. Goniec nie zginął, żyje... Czer.
widział, że od strony, gdzie przed godziną była kompania,
biegnie jakiś żołnierz, kryjąc się przed pociskami. W pewnej
chwili padł i nie podnosił się. Kapral przyczołgał się do
leżącego i stwierdził... że żołnierz zemdlał. Przywrócony
do przytomności, powiedział, że z rozkazem dotarł tam,
gdzie rano zostawił 4 kompanię, ale już jej na dawnym
miejscu nie zastał. Leżało tam ośmiu rannych i jeden
zabity. Ranni powiedzieli mu, że por. Musioł przesunął
kompanię dalej, aby nie być celem moździerzy i Span
dau’ów. Goniec czynił starania, aby odszukać kompanię
a widząc , że mu się to nie udaje, postanowił przynajmniej
zawiadomić dowódcę batalionu o tym. Te poszukiwania
w piekielnych warunkach spowodowały, że goniąc ostat
kiem sił, zemdlał.
Odetchnęliśmy z ulgą... Mnie przyszła na myśl postać
gońca z «Warszawianki». Tamten to wyidealizowany
symbol — ten to żywy i prawdziwy żołnierz...” 50.
Po dotarciu do ppłk. Raczkowskiego ppor. Bernaś
otrzymał rozkaz wycofania wszystkich plutonów 4 kompanii
do Dużej Miski.
O godz. 4.00 3 kompania doszła do polany pomiędzy
garbkiem a Gardzielą. W II plutonie zdolnych do walki było
już tylko 9 ludzi a w III plutonie 13. Pozostali polegli lub
zostali ranni, bądź też zawieruszyli się w trudnym zakrzaczo-
nym terenie. Por. Maślona nakazał ppor. Sztylińskiemu
pchnąć ludzi w kierunku Gardzieli. O godz. 8.20 wobec braku
łączności II pluton wycofał się do Małej Miski. W trakcie
odwrotu nie napotkał żadnych żołnierzy 1 Batalionu.
Od godz. 5.00 ponownie rozpoczęła się próba wyjścia
czołgów 3 szwadronu z Gardzieli w kierunku Massa Albane
ta. W tym czasie do wąwozu przybyła reszta 3 szwadronu
4 Pułku Pancernego, która zastąpiła grupę por. Trejdosiewi-
cza. Dowódca 3 szwadronu kpt Antoni Dzięciołowski wydał
rozkaz IV plutonowi ppor. Ludomira Białeckiego wyjścia
z Gardzieli. Droga, którą jechały polskie czołgi, została
wytyczona przez saperów tylko w północnej części Gardzieli,
dalej natomiast znajdowały się gniazda min.
W chwili, gdy do wylotu Gardzieli zbliżył się czołg ppor.
Białeckiego, Niemcy rozpoczęli ostrzał czołgu z moździerzy
i broni maszynowej — była godzina 5.00. Saperzy rozmino-
wujący drogę wychodzącą z Gardzieli ostrzegli ppor. Białec
kiego, że przejście nie zostało jeszcze do końca rozminowane.
Jednak ppor. Białecki na czołgu „Sułtan", nie biorąc pod
uwagę ostrzeżeń, przekroczył pierwszą Gardziel 31.
50 Władysław C h o m a . „Goniec Karpacki" z dnia 29 maja 1944.
51 3 DSK, s. 295.
Tylko pluton ppor. Grażyńskiego zdołał wykonać rozkaz
dowódcy 3 kompanii i wysłał w kierunku Gardzieli patrol
w sile drużyny. Ppłk Raczkowski pisał: „drużyna zatrzymała
się na wysokości Gardzieli w pkt. G 8332193. Po krótkiej
chwili dowódca patrolu zauważył czołg podjeżdżający
z kierunku Gniazda do Gardzieli" 52.
Czołgi 3 szwadronu 4 Pułku Pancernego znalazły się
u wylotu wąwozu o godz. 2.00. Ppor. Władysław Balon pisał:
„O godz. 05.00, dnia 12.V pluton ppor. Białeckiego, «pluton
Balkon», mimo ostrzeżeń wykrwawionych saperów, wyjechał
w kierunku na Gardziel Albaneta, aby dać wsparcie naszej
piechocie. W uszach mu jeszcze dzwoniło: «Poruczniku
Białecki naprzód». W Gardzieli piekło, działa jak wściekłe
psy warczały ogniem i stalą. «Gdzie nasi» — tłukły się
gorączkowe myśli. Śladami gąsienic poszła brawura i pogarda
rzeczy nieistotnych. Nikt z załóg czołgowych nie widział
brzasku przez dymy wybuchów, kurz i pot zalewający oczy.
Nagle błysk i huk większy niż sto wybuchów. Wiązanki min
i trzaskająca amunicja rozpruły stalowe szwy Shermana, a oni
jak dwie żywe pochodnie wyskoczyli, waląc się płonącymi
ciałami na obcą ziemię. Kapral Józef Nickowski męczył się
jeszcze przez 7 długich dni. Spalona skóra wzdęła się jak
pancerz na całym ciele. Karmiono go przez rurkę, zmarł
w dniu, kiedy szwadron jego wszedł na Albanetę. Ppor.
Ludomir Białecki, dowódca spalonego czołgu: wrzesień 1939
rok Węgry — Francja — Krzyż Walecznych w Narwiku
— Szkocja — Middle East — zmarł po godzinie: reszta
załogi od razu w czołgu, na posterunku. Kierowca, strzelec
przedni i celowniczy: kpr. Edward Ambroży, st. panc.
Eugeniusz Bogdajewicz i Bolesław Karczewski. Jeszcze za
ciemna przyszli doktorzy pancernych: dr Różycki i dr
52 IPMS, KOL. 218. Meldunek ppłk. Raczkowskiego o przebiegu
działań 1 Batalionu za okres od II maja godz. 01.00 do 13 maja godz.
16.00.
Bierzyński. Sami ranni, opatrywali pod ogniem, spełniając
swoje posłannictwo. Wśród nich, do najbardziej potrzebu
jących, naszych czołgistów i tych z oddziałów piechoty
i innych, które się tam wtedy znalazły, cicho przemykała
się sylwetka ojca Adama [Studziński], kapelana pułkowego,
Dominikanina, cichego i pokornego a wielkiego serca” 53.
Za czołgiem ppor. Białeckiego jechał czołg „Szach"
plut. Tadeusza Ostrowskiego. Po wybuchu plut. Ostrowski
próbował wyminąć „Sułtana”, ale manewr ten nie udał się.
W czasie ruchu czołg „Szach” został obłożony ogniem
niemieckiej artylerii. U wylotu Gardzieli pozostał do czasu
wystrzelania całej artylerii, po czym się wycofał w trakcie
odwrotu; odłamki raniły plut. Ostrowskiego 54.
Gdy „Sułtan” zaczął się palić, patrol III plutonu z 3 kom
panii wycofał się na stanowisko, z którego wyszedł. Po
zniszczeniu czołgu ppor. Białeckiego ogień z niemieckich
moździerzy i broni maszynowej ze wzgórz 505, 575,
S. Angelo oraz zachodnich stoków 593 zamknął wyjście
z Gardzieli 55.
Za plutonem ppor. Białeckiego jechał kpt. Dzięciołowski
z resztą 3 szwadronu, jednak ze względu na zbyt duże
zadymienie Gardzieli i brak łączności z oddziałami piechoty
postanowił wycofać czołgi na podstawę wyjściową. W godzi
nach popołudniowych zastępca dowódcy 4 Pułku Pancernego
kpt. Władysław Iwanowski nakazał zgrupować pozostałe
czołgi z 2 i 3 szwadronów na podstawie wyjściowej do
natarcia. Wycofanie czołgów do tyłu było utrudnione ze
względu na warunki terenowe.
53 Władysław B a l o n . XXV lecie bitwy o Monte Cassino, „Czwartak
59 3 DSK. s. 289.
SYTUACJA W DOWÓDZTWACH 2 KORPUSU,
3 I 5 DYWIZJI W DNIACH 11-12 MAJA
6.00.
5 IPMS, C1/1V, Dowództwo Korpusu, Oddział Operacyjny, Przebieg
działań w dniu 12 maja 44, arkusz 1.
O godz. 6.30 gen. Sulik otrzymał meldunek od dowódcy
5 WBP o opanowaniu Widma przez 13 i 15 Bataliony oraz
o poniesionych stratach, które wynosiły około 40 procent
stanów bojowych. Płk Kurek uważał, że „zatrzymanie się
13 i 15 Batalionów na grzbiecie Widma nastąpiło na skutek
już poniesionych dużych strat i wielkich nawał ognia
artylerii i moździerzy npla. Dowódcy baonów byli zmuszeni
oddziały zatrzymać dla uporządkowania i pewnej reorgani
zacji”. Dowódca 5 Dywizji przekazał dowódcy 5 Brygady
informacje, że „za chwilę będzie silna koncentracja ciężkiej
artylerii na wzg. 575”. W związku z tym polecił uporząd
kować 13 i 15 Batalion oraz ustalić z ich dowódcami, czy
będzie możliwe przeprowadzenie dalszego natarcia. Płk
Kurek miał za 15 minut podjąć decyzję — „Zaproponować
realny termin wyruszenia natarcia”. Ze względu na znisz
czenie większości radiostacji, dowódca 5 WBP nawiązał
łączność z walczącymi na Widmie batalionami dopiero
o godz. 7.25. W związku z tym informacja dotycząca
terminu rozpoczęcia dalszego natarcia została przekazana
gen. Sulikowi dopiero o godz. 8.15. Płk Kurek w rozmowie
z dowódcą 5 KDP zaproponował rozpoczęcie natarcia na
wzg. 575 na godz. 15.00. Zwrócił się on równocześnie
z prośbą o wzmocnienie natarcia nowymi batalionami,
gdyż ze względu na straty poniesione przez 13 i 15
Bataliony nie mogły one bez reorganizacji nacierać dalej
na wzg. 575. Gen. Sulik zaaprobował plan płk. Kurka
oddając do dyspozycji 5 WBP pozostający w odwodzie
5 Dywizji 16 Batalion (przekazany został o godz. 9.30)
oraz przydzielony 3 szwadron czołgów z 4 Pułku Pancer
nego (oddany został o godz. 8.15). Natarcie na wzg. 575
miał przeprowadzić 18 Batalion, a na wzg. S. Angelo 16
Batalion 6.
6 IPMS, C 1/TV, Dziennik działań z 12 V 1944 r. godz. 8.15 Dowództwo
7 3 DSK, s. 296.
c) udział w powstrzymaniu przeciwuderzeń npla.
5) Lotnictwo. Zwalczać artylerię npla z kierunku Atina
i Piedimonte.
Dowódcy Wielkich Jednostek i Dowódca Artylerii Kor
pusu podadzą przypuszczalny czas wyruszenia do natarcia.
(Nie wcześniej jak w godzinach popołudniowych, ale
wspólnie z sąsiednimi Korpusami XIII i Francuskim)’’ 8.
W trakcie porannej odprawy w Oddziale Operacyjnym
2 Korpusu omówiono dotychczasowy przebieg natarcia.
Szef Oddziału Operacyjnego stwierdził, że „meldunki
o stratach wydają się przesadzone i wymagają sprawdzenia”.
Oczekiwał on meldunków z punktów sanitarnych. Nie
wiadomo na jakiej podstawie w Oddziale Operacyjnym
uważano, że łączność działa sprawnie. Prawdopodobnie
dotyczyło to łączności pomiędzy wielkimi jednostkami. Płk
dypl. Sielecki zaaprobował prośbę 5 KDP o przeprowadze
nie bombardowań niemieckich stanowisk artylerii w rejonie
Atina. Naloty miały być prowadzone w odstępach 30-
-minutowych 9.
O godz. 10.20 do dowództwa 2 Korpusu przybył
oficer łącznikowy przy Francuskim Korpusie Ekspedy
cyjnym, który przekazał, że „natarcie idzie ciężko i natrafia
na duży opór”.
Gen. Anders planował wznowić natarcie w masywie
Monte Cassino o godz. 15.00. W pasach działania obu
dywizji do walki miały zostać wprowadzone nowe batalio
ny. Dowódca 2 Korpusu aby uzyskać powodzenie zakładał,
że oprócz wsparcia własnej artylerii uzyska wsparcie
ogniowe ciężkiej artylerii XIII Korpusu. Z planem nowego
natarcia 2 Korpusu do dowództwa 8 Armii udał się brytyjski
oficer łącznikowy brygadier E.H.C. Frith.
8 IPMS, CI/IV, Dowództwo Korpusu, Oddział Operacyjny, Przebieg
działań w dniu 12 maja 44, arkusz 2.
9 IPMS, CI/IV, Dowództwo Korpusu, Oddział..., arkusz 3.
O godz. 10.30 u gen. Andersa zameldował się brygadier
Frith, który poinformował, że gen. Leese uważa, iż
w obecnej sytuacji najważniejszą rzeczą było utrzymanie
zdobytego już terenu. Równocześnie wyraził on zgodę
na proponowany przez gen. Andersa plan wznowienia
natarcia, obiecując wsparcie działania 2 Korpusu ogniem
artylerii XIII Korpusu 10.
O godz, 11.15 Niemcy przystąpili do przeciwnatarcia na
pozycje 5 KDP na Widmie. Stanowiska polskie, a w szcze
gólności pozycję wyjściową do natarcia obsadzoną przez
14 Batalion, zaczęła ostrzeliwać niemiecka ciężka artyleria.
Pięć minut po dwunastej została zerwana łączność 5 WBP
z oddziałami na Widmie, Sytuacja na odcinku 5 WBP
stawała się poważniejsza. O godz. 13.15 do Sztabu 5 Dy
wizji nadeszły pierwsze, nie potwierdzone jeszcze informa
cje o odbiciu przez Niemców Widma. Godzinę później do
Sztabu 2 Korpusu dotarł meldunek: „grzbiet Widma odbity
przez Niemców. Straty własne duże”. Bataliony pierwszego
rzutu rozpoczęły odwrót na podstawy wyjściowe. W tych
warunkach gen. Sulik wysłał do 5 WBP swego zastępcę,
który miał objąć dowództwo na całością odcinka. Po
przyjeździe płk dypl. Rudnicki nakazał przegrupowanie
oddziałów, co uspokoiło sytuację.
Po południu okazało się, że brytyjski XIII Korpus posuwał
się do przodu w dolinie rzeki Liri bardzo powoli i przez to
nie był w stanie w najbliższym czasie odciążyć działań
2 Korpusu w masywie Monte Cassino. W związku z tym gen.
Anders zdecydował się przesunąć termin rozpoczęcia natarcia.
Na decyzję dowódcy 2 Korpusu wpływ miała nie tylko
sytuacja XIII Korpusu, ale również to, że Niemcy posiadali
nadal możność skupienia całego swojego wysiłku na odparcie
natarcia polskiego. Z ustaleń polskiego wywiadu wynikało,
ie nieprzyjaciel w rejonie Villa S. Lucia i Piedimomte
o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r., Italia czerwiec 1944 r., s. 26.
16 IPMS, C 1/TV, Dziennik działali z 12 V 1944 r. Dowództwo 5 KDP,
s. 5.
SYTUACJA W DNIACH 13-16 MAJA
maja 1944 r.
czołgów. Atak 3 Dywizji na klasztor miał zostać wykonany
tylko na specjalny rozkaz gen. Andersa 7.
Na podstawie tego rozkazu dowódcy dywizji wydali
szczegółowe rozkazy do natarcia. Dowódca 3 DSK gen.
Duch w Rozkazie Operacyjnym nr 5 z 14 maja pisał:
„Położenie. Nieprzyjaciela: Na kierunku działania 2 Kor
pusu Polskiego npl został mocno nadszarpnięty natarciem
w dniu 12 maja 1944, ale jednak przedstawia on pewną siłę
obronną. Okres przerwy w działaniach na naszym kierunku
wpłynął zapewne na jego ochłonięcie oraz prawdopodobnie
na przegrupowanie obronne, wynikające z naszego natarcia.
Obrona npla na naszym kierunku natarcia (wzg. 593,
569,476 i Masseria Albaneta) przedstawia baonowy ośrodek
oporu, broniony ogniem bocznym z sąsiednich ośrodków
(Cle S. Angelo, d’Onofrio, Klasztor Monte Cassino).
Ocena: W obronie wyżej wymienionego ośrodka oporu
mogą być użyte siły jednego osłabionego baonu z drobną
ilością czołgów prawdopodobnie w rej. Masseria Albaneta.
W odwodzie około jeden baon przygotowany do przeciw
natarcia. Nie jest wykluczone, że npl mógł wyciągnąć
część sił sprzed naszego odcinka i użył je w dolinie rzeki
Liri. W naszym natarcia liczę się z uporczywą obroną npla
połączoną z odruchowymi przeciwuderzeniami. [...]
Zadanie
a) Zbieżnym natarciem 2 PolKorp [Polskiego Korpusu]
z północy i XIII Korpusem z południa mają przełamać
pozycję npla i nawiązać styczność w rejonie G 8220.
b) 5 KDP plus Karpacki Pułk Ułanów plus 3 szwadron
czołgów z 4 PPanc. plus 8 bateria SP z 7 PAPpanc. ma
zadanie opanować grzbiet Cle S. Angelo-575, na którym
bezzwłocznie zorganizować silną obronę. Przy zdobywaniu
i przekraczaniu grzbietu Widmo odchylić się od Masseria
Albaneta. W tym czasie, by 5 KDP mogła uniknąć ogni
7 IPMS, C 1/IV, Rozkaz do natarcia (potwierdzenie ustnych rozkazów).
1944 r.
9 IPMS. C I/IV, Rozkaz do natarcia (potwierdzenie ustnych rozkazów).
od 13 do 19 maja 1944 r.
całego batalionu został ranny dowódca baonu ppłk Wiktor
Steczkowski [...] Żołnierze parli naprzód nie zwracając
[uwagi] na ogień — by tylko pomścić kolegów poległych
w poprzednim natarciu”. Jednak wobec zapory ogniowej
2 kompania nie mogła przekroczyć doliny prowadzącej
w kierunku Widma. Jedynie 1 pluton ppor. Matulewicza,
który w momencie rozpoczęcia ostrzału znajdował się
przed zaporą ogniową, uderzył na Widmo i zepchnął
Niemców do tyłu 21.
Kpt. Jan Dragan przejął dowodzenie 15 Batalionem od
ciężko rannego ppłk. Stoczkowskiego. W kronice 15 Batalio
nu tak został zapisany ten moment: „ppłk Stoczkowski,
przytomny zupełnie, wzywa kpt. Dragana. — Jasiu prowadź
batalion... zadania znasz... niech wam Bóg pomoże. — Poszły
kompanie do natarcia. I było jak pierwszego dnia. Morderczy
ogień zaporowy niemieckich dział i moździerzy przyduszał
żołnierzy do ziemi, rozbijał kompanie i plutony. [...] Zatrzy
mał się w połowie drogi baon i okopał". Dowódca 15
Batalionu nakazał żołnierzom okopać się za podstawą
wyjściową. Kpt. Dragan próbował nawiązać łączność z dowód
cą 5 Brygady, ale bez powodzenia, gdyż wszystkie linie
telefoniczne były poprzerywane 22.
Do godz. 7.50 w wyniku ognia niemieckiej artylerii 15
Batalion poniósł znaczne straty i stał się według kpt.
Dragana „niezdolnym do dalszej akcji zaczepnej”. „Do
wódca baonu [kpt. Dragan] uważał — pisał kpt. Bartosik
21 IPMS, A XIa 23/12, por. Jan Miszkiel, dowódca 2 kompanii 15 WBS,
Maj 1944 r.
Monte Cassino
polskie oddziały
na stoku wzg. 593
Maj 1944 r.
Monte Cassino,
szpital połowy
operacja rannego
Maj 1944 r. Monte Cas
sino, polegli żołnierze
polscy
Maj 1944 r. Monte Cassino dowództwo 3 DSK. gen. Anders wita się
z mjr. dypl. Zawadzkim, gen. Duch. płk Walenty Peszek, dowódca
1 Brygady Strzelców Karpackich
Gen. Sosnkowski wita się z gen. bryg. prof. dr. med. Bolesławem
Szareckim, Naczelnym Chirurgiem 2 Korpusu
85 Ibidem.
powstrzymać od wyrażenia swej najwyższej oceny i swego
podziwu dla morale żołnierzy 18 LBS. Wszyscy żołnierze,
którzy na różnych funkcjach brali udział w akcji, w prze
piękny sposób spełnili swój żołnierski obowiązek. Oficero
wie i podoficerowie, idąc w pierwszej linii, świecili
przykładem najwyższej odwagi i ofiarności, z powodu
braku sanitariuszy opatrywali rannych, sami ranni nawet po
kilka razy pozostawali na swoich funkcjach i dowodzili.
Strzelcy szli tak odważnie naprzód, tak nieustraszenie, że
w największym niebezpieczeństwie, w największym ogniu
z radością w oczach czekali, żeby dostać zadanie i wykonać
go bez reszty” 86.
17 maja 1944 r., arkusz 5; Melsyt, 5 KDP z godz. 12.00 z dnia 17 maja
1944 r.
3 IPMS, C 1/IV. B 112, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań z dnia
17 maja 1944 r., arkusz 12; A XIa 39/10 message od gen. Sulika do ptk.
dypl. Rudnickiego.
O godz. 9.00 w czasie odprawy w Sztabie 2 Korpusu płk
dypl. Wiśniowski oświadczył: „zajęcie S. Angelo w dniu
wczorajszym stworzyło kryzysowy moment dla Niemców,
którzy z obawy o odcięcie musieli ewakuować klasztor”.
Według opinii szefa Sztabu Korpusu „spełnił [korpus] swe
operacyjne zadanie w 100%, a oddziały dały z siebie
wszystko, a nawet więcej na co było ich stać” 13.
O godz. 9.25 gen. Duch poinformował w rozmowie
telefonicznej gen. Andersa o incydencie, jaki wydarzył się
w rejonie Massa Albaneta, gdzie Niemcy wywiesili białe
flagi i w momencie gdy podeszły do ich stanowisk polskie
czołgi, otworzyli ogień. W tej sytuacji dowódca korpusu
rozkazał nie respektować białych flag. Gen. Anders za
znajomił się z sytuacją na odcinku 4 Batalionu. Na
zakończenie rozmowy powiedział: „nie krwawić się spec
jalnie o klasztor 3 DSK jednak ma go zdobyć”.
Trzydzieści pięć minut później gen, Sulik wydał rozkaz
szczególny dla płk. dypl. Rudnickiego, w którym pisał:
„1) Oceniam, że nieprzyjaciel wycofał gros swoich sił
z grzbietu Monte Cassino, pozostawiając słabe oddziały
w styczności. 2) 3 DSK zajęła klasztor Cassino. [Brytyj
ska] 78 DP osiągnęła pkt. 805202. 3) Bezzwłocznie
opanować Colle S. Angelo, 575, Winnicę, gdzie przejść
do obrony czasowej. Wysłać oficerski patrol dla najszyb
szego nawiązania łączności z 78 DP. Przeprowadzić
czyszczenie bunkrów na tyłach. Zabronić zabijać jeńców,
którzy w obawie o życie stawiają zaciekły opór.
4) Równocześnie przeprowadzić ewakuację rannych.
5) Rozpoznać w kierunku na Villa S. Lucia. 6) Całość
działania osłonić ogniem artylerii i zadymianiem Monte
Cairo, Cycki i Villa S. Lucia” 14.
13 IPMS, C 1/IV, Przebieg działań z dnia 18 maja 1944 r.. Dowództwo
18 maja godz. 10.00 L. Dz. 691; Melsyt z dnia 18 maja godz. 10.00.
O godz. 11.15 płk dypl. Rudnicki zameldował płk.
dypl. Wiśniowskiemu o natarciu na Winnicę i wzg.
575. Poinformował on również szefa Sztabu Korpusu,
że nadal na szczycie S. Angelo broniło się kilka nie
mieckich bunkrów 15.
Pomimo opuszczenia klasztoru nieprzyjaciel nadal bronił
się zaciekle w pasie natarcia 5 KDP. Atakujące Winnicę
oddziały znalazły się pod silnym ogniem niemieckiej broni
maszynowej ze wzg. 575 i Passo Como oraz z bunkrów na
płd. stoku S. Angelo.
O godz. 15.00 gen. Anders wydał Rozkaz Operacyjny
nr 3, w którym między innymi pisał; „1) Nieprzyjaciel
został pobity przed frontem 2 Korpusu i w dolinie Liri.
W ciągu nocy 17/18 maja nieprzyjaciel przeprowadzając
demonstrację z powietrza wycofał część pozostałych z kom
pleksu Monte Cassino usiłując nadał stawiać opór na
ogólnej linii: wzg. 450-wzg. 569-wzg. 575.
Widząc beznadziejność dalszego oporu, obsada Klasztoru
poddała się. W godzinach rannych 18 maja. Oczyszczanie
terenu trwa. Nieprzyjaciel w poszczególnych punktach
oporu stawia zacięty opór. Obecnie nieprzyjaciel obsadza
linię Hitlera zdezorganizowanymi oddziałami, których siły
prawdopodobnie wynoszą:
— płd.-wsch. stoki góry Cairo — 4 Batalion Alpejski,
— grzbiet Passo Como — jeden batalion,
— rejon Villa S. Lucia — jeden batalion.
Resztki Dyw. Spadochr., która poniosła olbrzymie straty,
prawdopodobnie wycofane na dalsze tyły.
Położenie własne:
2) Przez zdobycie grzbietu Colle S. Angelo i wzg. 593
osiągnięte zastało przełamanie obrony nieprzyjaciela na
kompleksie Monte Cassino, oraz izolowanie Klasztoru
15 IPMS, C 1/IV, Przebieg działali z dnia 18 maja 1944 r., Dowództwo
13 3 DSK, s. 349.
drodze gęste zarośla, straciła impet i zaległa w skalistym
terenie bez możliwości okopania się. W tej sytuacji straty
kompanii zaczęły szybko rosnąć. Ranny został kpt. Bitka,
po nim dowództwo objął ppor. Wacław Pękalski, dowódca
II plutonu.
W tych warunkach mjr Różycki skierował do walki
3 kompanię, która otrzymała zadanie „wejść między
1 i 2 kompanię grupami szturmowymi, oczyścić bunkry,
wesprzeć 2 kompanię”14.
O godz. 13.40 3 kompania zbliżyła się do stanowisk
1 i 2 kompanii. Plutony z kompanii por. Tamowieckiego
przeszły przez pozycje swoich poprzedników i rozpoczęły
likwidację niemieckich bunkrów. Z uwagi na poniesione
straty 3 kompania nie była już zdolna do kontynuowania
natarcia, ranny został por, Tamowiecki, który przekazał
dowodzenie ppor. Regowskiemu. Pomimo dużych strat
kompania utrzymała zajęte stanowiska do wieczora.
Również do wieczora kompanie 6 Batalionu leżały pod
ogniem niemieckiej piechoty strzelającej z południowego
stoku S. Angelo, ze schronów na południowym stoku wzg.
569 oraz z bunkrów na garbie przed folwarkiem Albaneta.
Niewiele mogły pomóc czołgi 4 Pułku Pancernego, którym
mały próg u wylotu Gardzieli uniemożliwiał ostrzał bunk
rów przed folwarkiem.
W tej sytuacji kapitan Drelicharz nakazał ostrzał niemiec
kich stanowisk z wylotu Gardzieli. Plutony podchodziły po
kolei pod Garbek, skąd było dogodne pole ostrzału doliny.
Było tam bardzo wąsko, i stanąć obok siebie mogły tylko
trzy czołgi. Po wystrzeleniu amunicji następowała ich
zamiana: do przodu podchodziły nowe. Pierwszy do akcji
wkroczył pluton ppor. Antoniego Piłatowicza, następnie
pluton ppor. Mieczysława Hopko i w końcu pluton ppor,
Mieczysława Białkiewicza, który pisał: ,Jest godzina 14,
14 IPMS, C 440/1, Dziennik Działań 6 Batalionu Strzelców Karpackich
15 3 DSK, s. 352-354.
cemego, który na czele ośmiu czołgów wyruszył z S. Mi-
chele. Reszta czołgów 1 szwadronu pozostała w dyspozycji
gen. Sulika.
W celu rozminowania drogi z Gardzieli w kierunku
Albaneta do akcji weszło zgrupowanie saperów 3 DSK pod
dowództwem kpt. Józefa Turowskiego. Zadanie miał wy
konać I pluton 1 kompanii ppor. Adolfa Chomickiego. Po
rozpoznaniu terenu dowódca plutonu poprosił o przesunięcie
prac na wieczór, ale otrzymał odpowiedź, że zadanie
należy wykonać bez względu na straty. Jednak ppor.
Chomicki ponowił swoją prośbę po pierwszych stratach.
Zgodzili się z nim dowódca saperów 2 Korpusu płk
Konstanty Skąpski oraz dowódca saperów 3 DSK ppłk
Władysław Rakowski, który osobiście zameldował o tym
gen. Duchowi. Ostatecznie początek rozminowywania prze
sunięto na godz. 22.30, kiedy pluton ppor. Chomickiego,
podzielony na pięć patroli, przystąpił do pracy. Dla przy
kładu: w ciągu godziny jeden z patroli oczyścił 75 metrów
drogi, usuwając z niej sto trzydzieści cztery miny.
Nasłuch 3 DSK przejął niemieckie rozkazy dotyczące
wycofania się w nocy z 17 na 18 maja i w związku z tym
gen. Duch wydał rozkaz do działań na tę noc, w którym
czytamy; „Stwierdzono, że nieprzyjaciel wydał rozkazy
odwrotowe i będzie próbował w nocy przebić się do tyłu,
by wyjść z osaczenia. Nieprzyjaciel ma dwie drogi
odwrotu; szosa nr 6 i grzbiet Monte Cassino Massa
Albaneta. Należy się liczyć z nocnymi przeciwnatarciami
nieprzyjaciela dla otwarcia drogi. W związku z powyższym
zdobycie Massa Albaneta jest konieczne bądź przed
zmrokiem po nadejściu 1 szwadronu czołgów uderzyć
i zdobyć Massa Albaneta, bądź o zmroku wypadem
piechoty opanować Massa Albaneta. Jeżeli jednak według
oceny dowódcy 6 Baonu jest jeszcze zbyt wiele czynnych
bunkrów i byłoby to niemożliwe do zrealizowania, to
wówczas osiąść mocno na 593, panując nad drogą do
Massa Albaneta, i nie pozwolić na odejście tą drogą
w nocy. Utrzymać ścisłą styczność i czujność, ażeby
w razie wycofania się nieprzyjaciela jednym skokiem
opanować klasztor. Dowódca Artylerii Dywizyjnej przy
gotuje ognie nękające na wszystkie drogi i ścieżki od
wrotowe nieprzyjaciela w rejonie klasztoru”.
Rankiem 6 Batalion oraz czołgi 4 Pułku Pancernego
ponownie przystąpiły do walki o opanowanie Massa Al
baneta. O godz. 5.15 w stronę folwarku wyruszyły czołgi
2 szwadronu kpt. Drelicharza. Pięć minut później za garbem
u wylotu Gardzieli czołg „Pazur” wyleciał na minie. Ppor.
Białkiewicz chciał wyminąć „Pazura” swoim czołgiem, ale
sam wpadł na minę i stracił gąsienice. Oba czołgi „Pazur”
i „Pięść” zablokowały wyjście z Gardzieli, ale mimo
uszkodzeń prowadziły ostrzał niemieckich pozycji do czasu
wyczerpania amunicji.
O godz. 6.00 dowódca 6 Batalionu nakazał wysłanie
plutonu ppor. Piaskowskiego z 4 kompanii oraz resztek
2 kompanii ppor. Błahuta (23 ludzi) na Massa Albaneta.
Wraz z plutonem ppor. Piaskowskiego wyruszył mjr Róży
cki ze swoim pocztem. O godz. 7.00 folwark został
opanowany. O godz. 8.10 wjechały do folwarku trzy
pierwsze czołgi 4 pułku pancernego. Było to możliwe tylko
dzięki ogromnej pracy saperów, którzy pod ogniem nie
przyjaciela rozminowali drogę z Gardzieli prowadzącą
w kierunku Albanety.
O godz. 6.40 dowódca 5 Batalionu ppłk Karol Piłat
otrzymał rozkaz przygotowania grup szturmowych do
natarcia na klasztor. Do akcji zostały skierowane 2 i 3 kom
panie pod dowództwem zastępcy dowódcy batalionu mjr.
Ludomira Tarkowskiego. O godz. 10.00 kompanie 5 Bata
lionu znalazły się na Massa Albaneta i wkrótce zaczęły
posuwać się w stronę klasztoru. Po drodze nie napotkały
żadnego oporu ze strony nieprzyjaciela.
KLASZTOR BENE DYKTY NÓW NA MONTE CASSINO
16 3 DSK, s. 362.
proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich. W skład patrolu,
który jako pierwszy dotarł do klasztoru, wchodzili: ppor.
Gurbiel, wachm. Antoni Wróblewski, plut. Marcin Zapoto-
czny, kpr. Władysław Możdżonek, kpr. Mikołaj Ortów,
kpr. Jerzy Przygodzicz, kpr. Wacław Więckowski, st. uł.
pchor. Zdzisław Pietruski, st. uł. Leon Szczepulski, st. uł.
Wilhelm Wadas, uł. Kazimierz Galina, uł. Michał Kowal
ski, uł. Bolesław Konarzewski, uł. Józef Mularczyk, uł.
Andrzej Sadowski.
Ppor. Witold Domański pisał: „Klasztor milczy jak
zaklęty. Patrząc przez lornetkę dostrzegamy niewielką grupę
żołnierzy, wspinających się po zboczu. Krótka chwila
wahania... i kierujemy się w stronę szczytu.
Ta ziemia, po której stąpamy, była dotychczas terenem
nieprzyjacielskim. Cóż za dzikie zniszczenie. Z lasku
rosnącego na stokach 445 pozostały tylko poobgryzane
kikuty pni i konarów. Na ziemi lej koło leja... [...]
Wielki zaszczyt spotkał ppor. Kazimierza Gurbiela i jego
trzynastu ułanów z dywizyjnego pułku rozpoznawczego.
Weszli jako pierwsi na Górę klasztorną. Może kiedyś jej
nazwa będzie znakiem wywoławczym naszego pokolenia.
Trzeba, żeby wiedzieli potomni, że dla nas ta góra była
najbardziej niedostępnym szczytem świata, trudniejszym
do zdobycia, niż Mount Everest, niż Nanga Parbat... Lecz
tędy prowadziła droga do Polski” 17.
O godz. 10.45 dowódca 3 DSK gen. Duch wydał rozkaz,
aby na murach klasztoru wywieszono polską flagę pań
stwową. O godz. 11.45 rozkaz ten został wykonany przez
mieszany patrol 5 Batalionu. Wkrótce z rozkazu gen.
Andersa obok polskiej flagi zawisła flaga brytyjska.
O godz. 14.00 w rainy klasztoru przybyli korespondenci
zagraniczni. Hejnał Mariacki z murów klasztoru odegrał
plut. Emil Czech.
18 3 DSK, s. 364-365.
amunicyjne, zwoje drutów kolczastych i pułapki minowe
na każdym kroku. Wszystko świadczy o zażartości boju.
A potem ruiny klasztoru. Z daleka rysuje się zachodnia
ściana, jedyna ocalała, na której powiewają sztandary.
W kotlinie zrównana z ziemią wioska Colle d’Onufrio. Na
przeciwległym wzgórzu tzw. Domek Doktora. Z klasztoru
zostały ogromne stosy gruzów i zwalisk. Gdzieniegdzie
sterczą porozbijane kolumny, w szczątkach leżą marmurowe
posągi. Obok rozwalonego dzwonu niewybuchły pocisk
największego kalibru. Przez rozwalone mury i sklepienia
widać resztki malowideł, zniszczone mozaiki i freski.
W ocalałym narożniku kilka pomieszczeń ziało zaduchem
rozkładających się trupów niemieckich, które w nawale ognia
nie mogły być usunięte i leżały w skrzyniach razem
z ornatami. Bezcenne dzieła sztuki, rzeźby, obrazy i książki,
w pyle i opadłym tynku pomieszane ze sprzętem wojennym.
Huragan ognia i żelastwa szalał nad tą piękną okolicą górską
i ze wspaniałego klasztoru pozostawił gruzy i zgliszcza’’19.
Straty 2 Korpusu w bitwie o Monte Cassino wyniosły 923
poległych, 2931 rannych i 345 zaginionych, z których 251
powróciło do oddziałów po zakończeniu walk.
ARCHIWALIA
WSPOMNIENIA
DOKUMENTY
Wstęp .............................................................................................................. 5
Armia Polska w ZSRR 1941-1942 ................................................................ 9
Wojsko Polskie na Środkowym i Bliskim Wschodzie
1942-1943 ............................................................................................... 24
Walki aliantów we Włoszech ...................................................................... 46
Czwarta bitwa o Monte Cassino .................................................................. 61
Polskie przygotowania do bitwy ............................................................ 71
Przed bitwą .............................................................................................. 91
Strona niemiecka ............................................................................... 91
Polacy ............................................................................................... 96
Dzień „D” ............................................................................................. 100
Pierwsze natarcie 5 Kresowej Dywizji Piechoty ...................................... 102
Natarcie 13 Wileńskiego Batalionu Strzelców .................................... 104
Natarcie 15 Wileńskiego Batalionu Strzelców .................................... 112
18 Lwowski Batalion Strzelców .......................................................... 122
14 Wileński Batalion Strzelców „Żbików” ........................................ 137
Straty ..................................................................................................... 14 i
Naciera Karpacka ...................................................................................... 142
Natarcie 2 Batalionu Strzelców Karpackich ........................................ 144
Natarcie 1 Batalionu Strzelców Karpackich ....................................... 162
Sytuacja w dowództwach 2 Korpusu, 3 i 5 Dywizji
w dniach 11-12 maja ............................................................................ 175
Sytuacja w dniach 13-16 maja .................................................................. 187
Drugie natarcie 5 Kresowej Dywizji Piechoty ......................................... 201
16 Lwowski Batalion Strzelców ......................................................... 201
15 Wileński Batalion Strzelców ......................................................... 210
17 Lwowski Batalion Strzelców ....................................................... 213
13 Wileński Batalion Strzelców ................................................ 226
14 Wileński Batalion Strzelców ....................................................... 231
18 Lwowski Batalion Strzelców ....................................................... 237
Sytuacja w sztabach 17 do 19 maja 1944 r............................................. 244
Drogie natarcie 3 Dywizji Strzelców Karpackich .................................. 257
4 Batalion Strzelców Karpackich ..................................................... 257
6 Batalion Strzelców Karpackich ..................................................... 268
Klasztor benedyktynów na Monte Cassino ....................................... 277
Alianci w czwartej bitwie ....................................................................... 282
Bibliografia selektywna .......................................................................... 287
Mapy ........................................................................................................ 291
Wykaz ilustracji ...................................................................................... 296