Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 315

Bellona SA prowadzi sprzedaż wysyłkową wszystkich swoich

książek z rabatem,
www. księgarnia. bellona.pl

Nasz adres:
Bellona SA, ul. Grzybowska 77
00-644 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: (22) 45 70 308, 652 27 01
fax (22) 620 42 71
Internet: www.bellona.pl
e-mail: bluro@bellona.pl

Zdjącia ze zbiorów autora

Ilustracja na okładce: Bartłomiej Drejewicz


Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska
Redaktor techniczny: Andrzej Wójcik
Redakcja, korekta: Anna Wojnarowicz

© Copyright by Zbigniew Wawer, Warszawa 2009


© Copyright by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2009

ISBN 978-83-11-11496-8
HISTORYCZNE BITWY

ZBIGNIEW WAWER

MONTE CASSINO 1944

BELLONA
Warszawa
WSTĘP

„Przechodniu, powiedz Polsce... Wciąż ta sama prośba ten


nakaz... Ale do kogo mówią polegli na Monte Cassino?
Słowa polskie mogą być skierowane tylko do Polaków,
lecz kto z Polaków może znaleźć się na szczycie góry
Cassino, jako przygodny przechodzień, spieszący dalej
i tylko przypadkowo mijający poetyczny cmentarz? Polak
będzie na Monte Cassino pielgrzymem, turystą, wyciecz­
kowiczem — może iść tu pełen głębokich myśli i wielkich
wzruszeń, — może szukać tylko wrażeń estetycznych,
— może trafić tu jakby z obowiązku, aby móc kiedyś
komuś powiedzieć: byłem” — napisał w 1946 roku żołnierz
2 Korpusu Walerian Charkiewicz.
Monte Cassino to jedna z największych bitew U wojny
światowej na froncie zachodnim. Walki o przełamanie linii
Gustawa trwały około pół roku. W czwartej bitwie, która
rozpoczęła się 11 maja, wziął udział 2 Korpus Polski
dowodzony przez gen. dyw. Władysława Andersa. Pod
Monte Cassino w jednym szeregu spotkali się żołnierze
września 1939, kampanii norweskiej i francuskiej 1940,
więźniowie sowieckich łagrów, obrońcy Tobruku.
Tu po raz pierwszy jednostki Polskich Sił Zbrojnych
wystąpiły w samodzielnym związku taktycznym. 2 Korpus
Polski otrzymał zadanie opanowania masywu Monte Cassino
ze wzgórzem klasztornym, którego w dotychczasowych
trzech bitwach nie udało się zająć. Naprzeciwko żołnierzy
polskich stały oddziały doborowe niemieckich: 1 Dywizji
Spadochronowej i 5 Dywizji Górskiej. To właśnie z nimi
ponad tydzień walczyli żołnierze 2 Korpusu.
Książka niniejsza jest hołdem dla wszystkich żołnierzy
2 Korpusu walczących w bitwie o Monte Cassino. Moim
zamiarem było ukazanie bezprzykładnego męstwa i bohater­
stwa w ekstremalnych warunkach górskiego pola walki.
Chciałem również pokazać pracę dowódcy 2 Korpusu gen.
Władysława Andersa i jego sztabu, ze szczególnym pod­
kreśleniem roli gen. Andersa w tej bitwie 1.
Ze względu na charakter serii, w pracy nie ma pełnego,
źródłowego udokumentowania opisanych wydarzeń. Książ­
ka została napisana na podstawie dostępnej bazy źródłowej
oraz literatury przedmiotu. Podstawowe materiały archiwal­
ne znajdują się w archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum
im. gen. Sikorskiego w Londynie, gdzie po zakończeniu
wojny złożono większość dokumentów Polskich Sił Zbroj­
nych. Szczególne miejsce zajmują tutaj materiały ar­
chiwalne dotyczące 2 Korpusu Polskiego oraz bitwy
o Monte Cassino.
W pracy oprócz polskich wykorzystano również opraco­
wania brytyjskie, amerykańskie, nowozelandzkie i niemiec­
kie dotyczące bitwy o Monte Cassino.
Napisanie pracy o działaniach 2 Korpusu Polskiego
w czwartej bitwie o Monte Cassino nie byłoby możliwe
bez pomocy i życzliwości wielu uczestników wydarzeń
i ich rodzin. Słowa podziękowania składam wszystkim,
którzy służyli mi radą. Wyrazy szacunku i wdzięczności za
pomoc składam: gen. dyw. Klemensowi Rudnickiemu, gen.
bryg. Kazimierzowi Kusiowi, płk. dr. Mieczysławowi
1 W książce nie zostały omówione działania na Passo Como, wzg. 912

oraz bitwa o Piedimonte, gdyż zasługują one na osobną pracę.


Młotkowi, płk. Tadeuszowi Wirthowi, pik. Władysławowi
Chudemu, płk. dypl. Zenonowi Starkiewiczowi, kpt. Stani­
sławowi Żurakowskiemu, rtm. Ryszardowi Dembińskiemu,
pani Annie Dzierżek, płk. Konstantemu Dzierżkowi, mjr.
Zbigniewowi Godonowi, płk. Tadeuszowi Czeikawskiemu,
mjr. Waldemarowi Cegłowskiemu, pani Irenie Horbaczew­
skiej, prof. Tomaszowi Piesakowskiemu, płk. dypl. Floria­
nowi Porębskiemu, płk. Franciszkowi Pietrzakowi, mjr.
Józefowi Wojteckiemu, mjr. Mieczysławowi Białkiewiczo-
wi, płk. Stanisławowi Berkiecie, płk. Leonowi Gnatów-
skiemu, mjr. Janowi Tułodzieckiemu, kpt. Jakubowi Hry­
niewieckiemu, płk. Wiesławowi Wolwowiczowi, por Zdzi­
sławowi Ryciakowi, kpt. Aleksandrowi Szkucie.

Szczególne podziękowania kieruję do Funduszu Pomocy


Wdowom Sierotom i Inwalidom 5 Kresowej Dy wizji Piecho­
ty w osobie prezesa płk. Wiesława Wolwowicza za umożli­
wienie wykorzystania w niniejszej pracy fragmentów mojego
opracowania o działaniach 5 KDP w okresie 1941-45.

Za pomoc dziękuję również żonie Beacie i moim


przyjaciołom: Maikowi Ney-Krwawiczowi, Magdalenie
Hułas, Wojciechowi Gąssowskiemu.
Pragnę podziękować moim przyjaciołom w Wielkiej
Brytanii Andrzejowi Suchcitzowi oraz Krzysztofowi Bar-
barskiemu za okazaną pomoc i cenne rady.
Szczególne wyrazy wdzięczności składam pracownikom
i współpracownikom Instytutu Polskiego i Muzeum im.
gen. Sikorskiego w Londynie, bez których pomocy nie
byłoby możliwe napisanie tej pracy. Pięknie kłaniam się
rtm. Ryszardowi Dembińskiemu, inź. Krzysztofowi Bar-
barskiemu, obecnemu prezesowi Instytutu Polskiego i Mu­
zeum im. gen. Sikorskiego, rtm. Wacławowi Milewskiemu,
dr. Andrzejowi Suchcitzowi, mgr Elżbiecie Barbarskiej,
kpt. Stanisławowi Żurakowskiemu, Krzysztofowi de Berg,
mgr. Aleksandrowi Szkucie i dr. Janowi Tarczyńskiemu.
Dziękuję im za życzliwe przyjęcie w czasie moich pobytów
w Londynie.
Dziękuję również Teresie i Janowi Suchcitzom za rady
i uwagi w czasie prowadzenia badań archiwalnych w Lon­
dynie oraz za serdeczność i gościnę.
Jestem również wdzięczny za okazaną pomoc oraz rady
Włodzimierzowi Rekłajtisowi, dzięki któremu mogłem
przejrzeć materiały filmowe dotyczące Armii Polskiej
w ZSRR i 2 Korpusu Polskiego oraz prof. Bogusławowi
Polakowi za interesujące rozważania o działaniach 2 Kor­
pusu Polskiego w kampanii włoskiej 1943-45.
Dziękuję również Elżbiecie Ostrowskiej za pomoc w pi­
saniu pracy, Tomkowi Miszczakowi za wykonanie map.
ARMIA POLSKA W ZSRR 1941-1942

23 sierpnia 1939 r. w Moskwie został podpisany niemiecko-


-sowiecki układ, który w tajnej klauzuli zatwierdzał IV
rozbiór Polski. 1 września Niemcy napadły na Polskę, a 17
września Armia Czerwona dokonała zdradzieckiej napaści
na nasz Kraj wzdłuż całej wschodniej granicy. Przypieczę­
towało to los II Rzeczypospolitej, która została podzielona
pomiędzy dwóch zaborców. Do niewoli niemieckiej dostało
się 587 500, a do niewoli sowieckiej 452 500 żołnierzy
polskich. Na Węgrzech, w Rumunii, na Litwie, Łotwie
i Szwecji internowano 82 500 żołnierzy polskich, którzy
staną się kadrą powstającej we Francji Armii Polskiej.
Od samego początku okupacji Kresów Wschodnich II RP
władze sowieckie rozpoczęły eksterminację ludności polskiej.
W trwających do czerwca 1941 r. wywózkach w głąb ZSRR
wywieziono ponad 1,5 miliona obywateli polskich.
W marcu 1940 r. sowieckie władze partyjne i państwowe
ze Stalinem na czele podjęły decyzję wymordowania
przebywających w niewoli w obozach w Ostaszkowie,
Kozielsku i Starobielsku oficerów polskich. Ponad 14 000
z nich zostało zamordowanych wiosną 1940 r. Z pogromu
ocalała grupa około 400 oficerów, których Sowieci przewieź­
li do Griazowca. Po napaści ZSRR na kraje bałtyckie
dołączyli do nich internowani na Litwie żołnierze polscy.
22 czerwca 1941 r. Niemcy napadły na Związek Radziec­
ki. Nazajutrz, w przemówieniu wygłoszonym do rodaków
w Kraju gen. broni Władysław Sikorski, Naczelny Wódz
i Premier Rządu RP, powiedział: „stało się to, czego
oczekiwaliśmy [...] Prysnął związek hitlerowsko-bolszewicki,
będący u początku tej straszliwej katastrofy, której ofiarą
padła Polska. Od świtu 22 czerwca są ze sobą w wojnie
niedawni sprzymierzeńcy. Taki rozwój wydarzeń jest dla
Polski wysoce korzystny [...] Oto wróg główny narodu
polskiego — Niemcy zrywają sojusz, który od długiego czasu
był źródłem naszych największych nieszczęść. [...]
W tej chwili możemy chyba przypuszczać, te Rosja
uzna za niebyły pakt z Niemcami z 1939 roku. Logicznie
wprowadza nas to z powrotem na grunt traktatu zawartego
w Rydze przez Rosję z Polską 18 marca 1921 r.
Pierwsza reakcja władz sowieckich na przemówienie
polskiego premiera była negatywna dlatego, że generał
Sikorski przypomniał o granicy polsko-sowieckiej, ustano­
wionej traktatem ryskim. Ambasador RP w Londynie
Edward Raczyński tak wspominał ten okres: „rozpętał się
wielki kryzys w sprawach polskich na de mimowolnego
przyłączenia się Rosji do Wielkiej Brytanii w charakterze
alianta i decyzji brytyjskiej rozciągnięcia tego nowego
sojuszu także na Polskę”.
1 lipca 1941 r. minister spraw zagranicznych Wielkiej
Brytanii Anthony Eden w rozmowie z polskim premierem
zasugerował możliwość złożenia przez Rząd Jej Królewskiej
Mości deklaracji w sprawie stosunków polsko-sowieckich.
Trzy dni później ambasador sowiecki w Wielkiej Brytanii
Iwan Majski przekazał ministrowi Edenowi informację, że
rząd ZSRR jest gotowy podjąć rozmowy z rządem polskim.
Jeszcze w tym samym miesiącu, 30 lipca, generał
Sikorski i ambasador Majski podpisali w Londynie układ
polsko-sowiecki. Przy podpisaniu obecni byli premier
Churchill i minister Eden. W przygotowanym w pośpiechu
tekście układu znalazły się liczne nieprecyzyjne sfor­
mułowania i braki. Nie było w nim ani słowa na temat
granicy polsko-sowieckiej z 1939 r. Z tego właśnie powodu
na znak protestu podali się do dymisji niektórzy czołowi
polscy politycy ministrowie: August Zaleski, Kazimierz
Sosnkowski i Antoni Seyda. Parafowania układu odmówił
także prezydent RP Władysław Raczkiewicz. Mimo tak
silnej opozycji premier Sikorski po zrekonstruowaniu rządu
wprowadził układ w życie.
W celu zawarcia umowy wojskowej do ZSRR udała się
Polska Misja Wojskowa z gen. bryg. Zygmuntem Bohu-
szem-Szyszko. 4 sierpnia z więzienia na Łubiance zwol­
niony został gen. bryg. Władysław Anders, przewidywany
przez Naczelnego Wodza na stanowisko dowódcy Armii
Polskiej w ZSRR.
12 sierpnia 1941 r. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR
ogłosiło dekret o tzw. amnestii dla obywateli polskich
pozbawionych wolności na terytorium ZSRR. Wykonanie
tego dekretu napotykało od samego początku na ogromne
trudności. Zwalniano z obozów przede wszystkim ludzi
schorowanych i słabych fizycznie (silni i zdrowi byli
potrzebni do niewolniczej pracy). Wielu Polaków udało się
zwolnić z więzień i obozów tylko dzięki wielokrotnym,
stanowczym interwencjom, często wskazującym na kon­
kretne osoby.
W dwa dni później w Moskwie gen. Bohusz-Szyszko
i przedstawiciel sowiecki gen. Andriej Wasilewski podpisali
polsko-sowiecką umowę wojskową, na podstawie której
organizowana na terenie ZSRR Armia Polska miała być
częścią składową Polskich Sił Zbrojnych. Dokument ten
zawierał pewne nieścisłości oraz nieprecyzyjne sformuło­
wania, co w przyszłości wywoływało liczne konflikty
i nieporozumienia.
W drugiej połowie sierpnia w Moskwie mieszana polsko-
-sowiecka komisja wojskowa prowadziła rozmowy dotyczące
formowania Armii Polskiej. Uzgodniono między innymi,
że Armia Polska będzie składała się z dwóch dywizji
piechoty oraz ośrodka zapasowego. Strona sowiecka prze­
kazała gen. Bohuszowi-Szyszko informacje na temat żoł­
nierzy polskich przebywających na terenie ZSRR. Wynikało
z nich, że w obozach w Griazowcu przebywa 1000 oficerów,
a w Juży, Suzdalu i Starobielsku znajduje się około 20 000
szeregowych. Na tej podstawie wstępnie ustalono, że Polskie
Siły Zbrojne w ZSRR będą liczyły ok. 25 000 żołnierzy.
Gen. Anders uważał, że na terytorium Związku Radziec­
kiego powinno znajdować się około 1 500 000 obywateli
polskich wywiezionych w latach 1939-1941 z Kresów
Wschodnich, wśród nich kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy
wziętych do niewoli sowieckiej we wrześniu 1939 r.
W związku z tym podaną przez Sowietów liczbę przyjęto
jako stan wyjściowy dla przyszłej organizacji armii.
22 sierpnia ukazał się rozkaz nr 1, w którym gen. Anders
obwieszczał utworzenie suwerennej Armii Polskiej w ZSRR
oraz wzywał „wszystkich obywateli RP zdolnych do
noszenia broni, by spełnili swój obowiązek względem
Ojczyzny i wstąpili pod sztandary Orła Białego”.
Pierwszym etapem w realizacji polsko-sowieckiej umowy
wojskowej było wysłanie polskich oficerów do wskazanych
przez władze sowieckie obozów. Przedstawicielami gen.
Andersa zostali: ppłk Kazimierz Wiśniowski (Starobielsk),
ppłk Stanisław Pstrokoński (Griazowiec), ppłk Nikodem
Sulik (Juża). Oficerowie ci w dniach 24-29 sierpnia
sporządzili ewidencję znajdujących się w obozach oficerów
i szeregowych oraz przyjęli od nich deklaracje o złożeniu
przysięgi.
27 sierpnia w gmachu ambasady polskiej w Moskwie
odbyła się pierwsza odprawa, na której ustalono obsadę
dowództwa armii oraz dowództw wielkich jednostek. Do­
wódcą Armii mianowano gen. dyw. Władysława Andersa,
a szefem sztabu płk. dypl. Leopolda Okulickiego. Na
dowódcę 5 Dywizji Piechoty wyznaczono gen. bryg.
Mieczysława Borutę-Spiechowicza, 6 Dywizji Piechoty
gen. bryg. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, a ko­
mendantem Ośrodka Zapasowego Armii został gen. bryg.
Władysław Przeździecki (na skutek sowieckich protestów
musiał go zastąpić płk dypl. Janusz Gaładyk). Nowo
tworzone jednostki miały organizować się: w Tatiszczewie
— 5 DP, w Tockoje — 6 DP oraz Ośrodek Zapasowy
Armii, w Buzułuku — Dowództwo Armii.
Do 10 września wszystkich żołnierzy polskich z Griazow-
ca, Juży, Suzdalu i Starobielska przetransportowano do
rejonów formowania Armii Polskiej. W zwartych transpor­
tach przybyło tam 983 oficerów i 21 662 szeregowych.
W ostatnich dniach września wszystkie obozy polskie
były już przepełnione, więc część nowo wcielonych do
wojska musiała kwaterować pod gołym niebem. Stan
zdrowotny ochotników przybywających z obozów pracy
przymusowej był bardzo zły. Zdarzało się, że w transportach
przybywających do rejonów formowania w wagonach
znajdowano ciała zmarłych. Przyjeżdżający ubrani byli
w łachmany, większość nie miała butów.
W początkowym okresie szkolenia, z powodu braku
obuwia ok. 60 procent żołnierzy zamiast ćwiczyć na
powietrzu, odbywało zajęcia w namiotach. W obozach
brakowało naczyń do mycia i jedzenia, żołnierze czekali
w długich kolejkach na zmianę miednic, misek i łyżek.
Także dostawy żywności, choć na jej jakość na ogół nie
narzekano, nie były wystarczające. Ze względu na wy-
stępującą powszechnie awitaminozę szczególnie dotkliwie
Odczuwano brak świeżych warzyw.
Masowy napływ ochotników szybko doprowadził do
przepełnienia wszystkich garnizonów. Już w połowie
września gen. Anders wystąpił do władz sowieckich
o przydzielenie dodatkowych pomieszczeń dla przyszłych
żołnierzy. Uzgodniono, że dowództwo polskie otrzyma
pomieszczenia zimowe dla 12 000 ludzi w Saratowie,
w Swierdłowsku i Bielebieju. Pozwoliłoby to na przyjęcie
do armii dalszych kilku tysięcy osób. Obiecane pomiesz­
czenia nigdy nie zostały przekazane stronie polskiej.
Władze sowieckie zgodziły się jedynie na budowę nowego
obozu zimowego dla 30 000 żołnierzy w Kołtubance.
Władze ZSRR zamierzały możliwie szybko wysłać
5 Dywizję na front. W związku z tym dowództwo wojsk
sowieckich rozpoczęło intensywne uzbrajanie i wyposażanie
polskiej jednostki w sprzęt bojowy. Dywizja nigdy jednak
nie otrzymała kompletnego, przewidzianego etatem uzbro­
jenia i wyposażenia. Mimo obietnic, strona sowiecka nie
dostarczyła uzgodnionego uzbrojenia także do 6 Dywizji
Piechoty, ograniczając się jedynie do przekazania niewiel­
kiej liczby karabinów dla potrzeb służby wartowniczej.
1 października 1941 r. Naczelny Wódz w depeszy do
gen. Andersa pisał: „Zobowiązuję Pana Generała, by żadną
miarą nie dopuścił do zmarnowania jednostek polskich,
formujących się w Rosji przez zbyt szybkie wysianie ich
na front. Jednostki te muszą być należycie uzbrojone,
żołnierz zaś powrócić do sił i uzyskać należyte prze­
szkolenie bojowe. [...] Musi być ona [Armia] jednak użyta
[...] jako całość. [...] Przestrzegam władze sowieckie przed
wręcz przeciwnymi skutkami w razie użycia wojsk polskich
w rozproszeniu”.
Wobec braku zgody na wysianie nieuzbrojonej i niewy-
szkolonej 5 Dywizji na front, 5 października władze
sowieckie ograniczyły limit dostarczanego polskim jedno­
stkom wyżywienia na 30 000 racji dziennie. W tym czasie
stan osobowy Armii Polskiej w ZSRR (wraz z pozo­
stającymi na utrzymaniu wojska cywilami) liczył blisko
41 000 osób.
20 października gen. Anders przekazał Stalinowi „Projekt
rozbudowy Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR”. Propozycja
dotyczyła rozbudowy armii o dalsze dwie dywizje piechoty.
27 października z powodu trudności z zaopatrzeniem
Armii Polskiej w żywność gen. Anders wziął udział
w zorganizowanej w Kujbyszewie konferencji w Ludo­
wym Komisariacie Obrony. W czasie narady został on
poinformowany, że od 1 listopada Armia Polska będzie
otrzymywała od władz sowieckich zaopatrzenie dla
44 000 ludzi.
Jednak już kilka dni później dowództwo Armii Polskiej
otrzymało od gen. Panfiłowa pismo, że zgodnie z uchwałą
sowieckiego Komitetu Obrony z dnia 3 listopada liczebność
Armii Polskiej zostanie zmniejszona do 30 000 żołnierzy.
W późniejszych rozmowach z przedstawicielami Armii
Czerwonej gen. Anders zażądał bezwzględnego utrzymania
stanu wojska w uzgodnionej wcześniej wysokości (tzn.
44 000 żołnierzy).
Ostatecznie, 14 Listopada po interwencji ambasadora
polskiego w ZSRR Stanisława Kota u Józefa Stalina
powrócono do poprzednich ustaleń, ale stosunki polsko-
-sowieckie stawały się coraz bardziej napięte.
W końcu listopada 1941 r. do ZSRR przyleciał gen.
Sikorski. W rozmowach z Rosjanami chciał on położyć
szczególny nacisk na ewakuację polskich żołnierzy do
Wielkiej Brytanii i na Środkowy Wschód. W przygotowanej
do rozmów ze Stalinem notatce generał Sikorski zapisał:
,,nie mogę ryzykować skupienia gros Polskich Sił Zbrojnych
na jednym teatrze wojennym. W razie klęski Rosji skupienie
zbyt dużej armii polskiej na Wschodzie grozi jej zagładą.
Z tych względów zamierzam rozdzielić Polskie Siły Zbrojne
na kilka teatrów wojennych, aby mieć jak największe
prawdopodobieństwo zachowania sił głównych na przy­
szłość dla Polski”.
3 grudnia na Kremlu Stalin i generał Sikorski podpisali
,,Deklarację Rządu Rzeczpospolitej Polskiej i Rady Naj­
wyższej Związku Radzieckiego o przyjaźni i wzajemnej
pomocy”,
Nazajutrz odbyły się polsko-sowieckie rozmowy woj­
skowe, w wyniku których ustalono, że Armia Polska będzie
liczyć 96 000 żołnierzy i że 25 000 żołnierzy zostanie
ewakuowanych do Wielkiej Brytanii i na Środkowy
Wschód. Uzgodniono także, że cztery nowo organizowane
polskie dywizje będą formowane i wyposażane tak, jak
odpowiednie jednostki brytyjskie.
11 grudnia generał Sikorski przybył do Buzułuku. Na
dworcu witał go generał Anders. W siedzibie sztabu Armii
Polskiej Naczelny Wódz przemawiając do zebranych ofi­
cerów powiedział, że głównym zadaniem Wojska Polskiego
na Obczyźnie będzie walka o nową Polskę, silniejszą
i większą niż przed wojną. Jednym z głównych ogniw w tej
walce będzie Armia Polska w ZSRR.
Na zakończenie gen. Sikorski powiedział, że dowódcę
armii generała Andersa „obdarza całkowitym zaufaniem”.
Wywołało to ogromny entuzjazm wśród zebranych ofice­
rów. Następnego dnia rozpoczęła się inspekcja 6 Dywizji
Piechoty w Tockoje, a w trzy dni później w garnizonie
5 Dywizji Piechoty odbyła się defilada oddziałów Armii
Polskiej. W Kronice 5 Dywizji zanotowano: „wojsko
defiluje, choć głodne i zziębnięte, jednak w oczach jego
widać radość, widać entuzjazm. Dziwna to była defilada.
Owe masy żołnierskie ledwie kilka miesięcy temu do życia
przywrócone, wynędzniałe jeszcze i obolałe po przebytym
głodzie, szkorbucie i innych chorobach, nędznie umun­
durowane. W czapkach sowieckich czyni wrażenie jakiegoś
w nagłej potrzebie zesłanego pospolitego ruszenia. A jednak
maszeruje, maszeruje tak, jak tylko stary i doświadczony
żołnierz maszerować potrafi, jak gdyby każdym przybiciem
nogi chciał zatrzeć pod stopą wszystkie przebyte cierpienia,
bóle i troski. Kompania za kompanią, batalion za batalio­
nami, pułki artylerii, kawalerii, oddziały PSK — wszystko
równym krokiem przechodzi przed trybuną ze wzrokiem
utkwionym w postaci Naczelnego Wodza”.
Po kilku dniach Sikorski odleciał do Teheranu. W
liście wysłanym stąd do premiera Churchilla gen. Sikorski
prosił brytyjskiego przywódcę o dostawy broni dla
mającej przenieść się do Kazachstanu i Uzbekistanu Armii
Polskiej.
W związku z rozbudową armii gen. Anders wyznaczył
dowódców nowo tworzonych dywizji. Zostali nimi: gen.
Bohusz-Szyszko (7 Dywizja Piechoty), gen. Bronisław
Rakowski (8 Dywizja Piechoty), płk dypl. Marian Bole-
sławicz (9 Dywizja Piechoty) i płk Alfred Schmidt (10
Dywizja Piechoty).
Zgodnie z ustaleniami ze stroną sowiecką pobór do Armii
Polskiej na terenach Kazachstanu, Uzbekistanu i Kirgizji miał
rozpocząć się 20 grudnia. Pierwszych ochotników zaczęto
jednak przyjmować dopiero 6 lutego 1942 r.
W końcu grudnia 1941 r. władze sowieckie wyznaczyły
w Kazachstanie, Uzbekistanie i Kirgizji nowe miejsca
postoju dla poszczególnych jednostek polskich: dowództwo
i sztab armii — Jangi-Jul, 5 DP — Dżałał-Abad, 6 DP
-— Szachriziabad, 7 DP — Kermme, 8 DP — początkowo
Pachta-Arał, a następnie Czok-Pak, 9 DP — Margełan, 10
DP — Ługowaja, Ośrodek Organizacyjny Armii — Guzar,
Centrum Wyszkolenia Armii — Wrewskaja, jednostki
pozadywizyjne — O tar, Karabałty, Kara Su.
W okresie od 15 stycznia do 25 lutego 1942 r. trwał
przejazd transportów Armii Polskiej z Buzułuku, Tatisz-
czewa, Tockoje i Kołtubanki do republik azjatyckich.
W czasie transportu wielu żołnierzy zmarło. Nowe miejsca
postoju pod względem epidemiologicznym, a także warun­
ków zakwaterowania i wyżywienia były jeszcze gorsze niż
w rejonie Buzułuk-Tockoje-Tatiszczewo. Pracę sztabu
armii utrudniały duże odległości pomiędzy poszczególnymi
garnizonami (nawet do 900 km.). Łączność telefoniczna
dostępna była tylko przez jedną godzinę w ciągu doby.
Jeszcze przed przybyciem polskich jednostek do wy­
znaczonych miejsc mjr Żukow z NKWD powiadomił gen.
Andersa, że rząd sowiecki uważa za konieczne wystanie na
front gotowych jednostek polskich. Wobec niedostatecznego
uzbrojenia 5 Dywizji (zupełny brak artylerii plot. i broni
przeciwpancernej) dowódca Armii Polskiej nie wyraził
zgody na propozycje sowieckie. O zaistniałej sytuacji gen.
Anders poinformował natychmiast Naczelnego Wodza.
6 lutego w wysłanej do gen. Andersa depeszy generał
Sikorski napisał: „W żadnym wypadku nie mogę się
zgodzić na użycie pojedynczych dywizji w miarę osiągania
gotowości bojowej, co zostało wyraźnie zastrzeżone w cza­
sie konferencji na Kremlu”.
Oceniając przygotowania bojowe 5 i 6 Dywizji Piechoty,
których wyposażenie realizowano na poziomie zmniej­
szonych etatów sowieckich dywizji piechoty, trzeba stwier­
dzić, że organizacja i zaopatrzenie pod żadnym względem
nie odpowiadały wymogom nowoczesnej wojny. „Ich siła
ogniowa, ruchliwość, zdolność do walki przeciw broni
pancernej i lotnictwu są bardzo słabe — pisał gen. Anders
— brak jednostek pancernych, lotnictwa, nowocześnie
zorganizowanej kawalerii, własnych jednostek broni i służb
pozadywizyjnych (korpuśnych i armijnych) wyklucza moż­
liwość samodzielnego użycia wielkich jednostek”. Uzbro­
jenie sowieckiej dywizji, na której oparte były etaty dywizji
polskich tworzonych w ZSRR, było słabsze aniżeli dywizji
polskiej w 1939 r.
Poza brakami w uzbrojeniu organizację armii utrudniała
niedostateczna liczba oficerów. Poszukiwania oficerów,
którzy po kampanii wrześniowej 1939 r. trafili do obozów
w Kozielsku, Griazowcu, Starobielsku i Ostaszkowie, nie
przyniosły rezultatu (groby kilku tysięcy z nich odkryto
w 1943 roku w Katyniu). Poważnych braków kadrowych
nie byli w stanie uzupełnić oficerowie przybyli z Wielkiej
Brytanii.
Na dodatek po przeniesieniu armii na południe znaczne
utrudnienia w szkoleniu i pracy organizacyjnej powodowały
liczne epidemie chorób zakaźnych, które atakowały wszyst­
kie jednostki Aimii Polskiej w ZSRR. Tylko w lutym
1942 r. chorowało ponad 6000 żołnierzy.
Od marca 1942 r. władze sowieckie coraz częściej łamały
postanowienia umowy podpisanej na Kremlu przez gen.
Sikorskiego i Stalina. 6 marca gen. Anders został powiado­
miony przez szefa tyłów Armii Czerwonej gen. Andrieja
Chrułowa, że od 20 marca ilość przydzielanej Aimii Polskiej
żywności zostanie zmniejszona do 26 000 racji dziennie.
W związku z tym dowódca Armii Polskiej wysłał depeszę
do Stalina, prosząc o spotkanie.
18 marca 1942 r. gen. Anders, któremu towarzyszył płk
Leopold Okulicki, został przyjęty pizez Stalina. W roz­
mowie poruszono między innymi sprawę uzbrojenia do
pełnych stanów pięciu polskich dywizji. W trakcie spotkania
dowódca armii uzyskał zgodę na zwiększenie racji żywnoś­
ciowych do 44 000 porcji. Nadwyżka żołnierzy ponad tę
liczbę miała być ewakuowana do Iranu.
Jeszcze w czasie pobytu gen. Andersa w Moskwie
zostały wydane pierwsze rozkazy w sprawie ewakuacji.
W kilka dni później podjęto decyzje dotyczące obsady
personalnej korpusu, który miał powstać po przybyciu
dywizji do Iranu (Persji).
W okresie od 24 marca do 4 kwietnia ewakuowano do
Persji przez Krasnowodzk ponad 33 000 żołnierzy oraz ok.
11 000 osób cywilnych, w tym 3000 dzieci.
Pd tej ewakuacji w Związku Sowieckim pozostało jeszcze
nieco ponad 40 000 żołnierzy. Zgodnie z ustaleniami
generała Andersa ze Stalinem liczba polskich żołnierzy
w ZSRR nie mogła przekroczyć 44 000 ludzi. Od tego
momentu dalsza rekrutacja miała odbywać się wyłącznie
przez sowieckie komisariaty wojskowe. Sowieci zażądali
odwołania polskich oficerów łącznikowych z węzłów
kolejowych oraz wszystkich przedstawicieli armii przeby­
wających poza miejscem rozmieszczenia jednostek polskich.
5 kwietnia po likwidacji polskich placówek wojskowych
na terenie republik azjatyckich rekrutacja do wojska została
praktycznie wstrzymana. Równocześnie obywatele polscy
otrzymali zakaz podróżowania bez odpowiedniego ze­
zwolenia. Tak wyglądała pomoc ZSRR w organizowaniu
Armii Polskiej. Jednocześnie na skutek nieregularnych
i niedostatecznych dostaw żywności pogorszyły się warunki
wyżywienia polskich żołnierzy. Obniżona została dzienna
racja chleba z 750 g do 600 g. Brakowało również mięsa,
tłuszczów i świeżych warzyw. Żołnierze kupowali więc
warzywa i owoce od miejscowej ludności, czego efektem
były choroby układu pokarmowego — szczególnie czer­
wonka (brak było dostatecznej ilości wody do mycia).
Niedożywienie było też powodem występującej dość po­
wszechnie kurzej ślepoty,
Z dnia na dzień pogarszał się stosunek władz sowieckich
do Armii Polskiej. Ingerowały one w organizację i tok
służby jednostek polskich. Od 15 kwietnia zażądały przed­
stawienia imiennego składu armii i stałego meldowania
o wszystkich zmianach. Coraz częściej dochodziło do
sowieckich prowokacji w stosunku do żołnierzy polskich.
Przełomem w dziejach Armii Polskiej w ZSRR stała się
zwołana na 3 czerwca 1942 roku do Jangi-Jul odprawa
dowódców wielkich jednostek. Przekazali oni gen. Ander­
sowi informacje na temat stanu zdrowia, morale oraz
nastrojów żołnierzy w podległych im oddziałach. W efekcie
tych meldunków dowódca zdecydował się podjąć starania
o ewakuację armii. W drugiej części narady dotyczącej
wyszkolenia wzięli udział również oficerowie Armii Czer­
wonej ppłk Tiszkow i Gudziejerow. Po wystąpieniach
dowódców wielkich jednostek i podsumowaniu tej części
narady przez gen. Andersa głos zabrał ppłk Tiszkow,
prosząc polskiego dowódcę o omówienie spraw Armii
Polskiej, które mogłyby być poruszone w czasie spotkania
ze Stalinem. Gen. Anders wśród wielu spraw podjął temat
ewakuacji pozostałej części armii oraz ludności cywilnej.
Na pytanie Tiszkowa: „Czy żołnierze będą bili się chętnie
na innych frontach?”, Dowódca Armii Polskiej odpowie­
dział: „Zapewniam, że tak. I tu i tam z Niemcami”.
7 czerwca 1942 r. gen. Anders wysłał depeszę do
Naczelnego Wodza, w której pisał między innymi: „Nasza
sytuacja wojskowa tutaj zbliża się ku katastrofie. Nie
otrzymujemy już niektórych produktów prawie zupełnie
jak tłuszczów i jarzyn, inne w znikomych ilościach.
Żołnierze głodują, mam już kilkanaście procent kurzej
ślepoty. Nie ma żadnej nadziei na polepszenie, odwrotnie
położenie pogarsza się stale. [...] Wskutek powyższego
morale wojska utrzymuje się wyłącznie nadzieją wyjścia
z ZSRR i wielką narodową dyscypliną. Komunikacja
z punktu widzenia przywozu towarów z Persji niezmiernie
ciężka i coraz trudniejsza. Warunki szkolenia żadne. Brak
benzyny, opon, środków transportu i części zamiennych.
Wkraczanie w nasze życie wewnętrzne coraz większe.
Jestem przekonany, że jedynie równocześnie z decyzją
o wyjściu wojska będzie możliwa dalsza rekrutacja”.
Odpowiadając na depeszę Naczelny Wódz stwierdził, że
jest przeciwny ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR, uważa
bowiem, że dla dobra sprawy powinna ona po uzyskaniu
pełnego uzbrojenia i przeszkoleniu walczyć na froncie
wschodnim. W odróżnieniu od gen. Andersa Naczelny
Wódz nie widział podwójnej gry Stalina, dla którego
polskie wojsko mogło być przydatne tylko wówczas, gdyby
było całkowicie podporządkowane władzom sowieckim.
Po zapoznaniu się z treścią tej depeszy dowódca Armii
Polskiej w ZSRR w oficjalnych rozmowach z przed­
stawicielami Armii Czerwonej nie podejmował już sprawy
wyprowadzenia oddziałów polskich do Iranu i kwestia
ewakuacji uległa zawieszeniu. W tym samym jednak czasie
toczyły się brytyjsko-sowieckie rozmowy na temat ewaku­
acji dywizji polskich do Iranu. W czerwcu 1942 r. wojska
niemieckie z powodzeniem prowadziły ofensywę w kierun­
ku Stalingradu i Kaukazu. Brytyjczycy, widząc, że Niemcy
są coraz bliżej pól naftowych Iranu i Iraku oraz obserwując
z niepokojem ich sukcesy w Afryce Północnej, zwrócili się
do władz sowieckich z prośbą o zgodę na ewakuację Armii
Polskiej do Iranu, a następnie do Iraku. Strona brytyjska
uważała, że w obecnej sytuacji znajdujące się w Rosji
polskie dywizje nie zostaną odpowiednio uzbrojone, nato­
miast ich ewakuacja stworzy takie możliwości. Brytyjczycy
podkreślali, że dzięki temu będą mogli wzmocnić brytyjską
8 Armię oddziałami znajdującymi się w Iraku. Wynik
negocjacji był pomyślny dla sprawy polskiej. W końcu
czerwca 1942 r. komisarz W. Mołotow przekazał am­
basadorowi brytyjskiemu w Moskwie informację, że władze
sowieckie zgodziły się uwzględnić postulat premiera
W. Churchilla i przekazać do dyspozycji Wielkiej Brytanii
znajdujące się w ZSRR jednostki Aimii Polskiej. W jednej
z depesz wysłanych w lipcu do Stalina premier Churchill
pisał między innymi: ,,Jestem pewien, że leży w naszym
wspólnym interesie, aby trzy dywizje polskie, które Pan
łaskawie zaofiarował, połączyły się ze swoimi rodakami
w Palestynie, gdzie mamy możność w pełni je uzbroić”.
2 lipca brytyjski MSZ powiadomił ministra E, Raczyń­
skiego o zgodzie władz sowieckich na ewakuację. W cztery
dni później Naczelny Wódz przekazał tę informację gen.
Andersowi.
Ale jeszcze 21 lipca gen. Anders pisał do Naczelnego
Wodza: „o ewakuacji żadnych wiadomości. Wszystkie
moje propozycje władze sowieckie odkładają, aż do zakoń­
czenia pertraktacji, toczących się między rządem sowieckim
i rządem angielskim. Sytuacja nasza coraz trudniejsza.
Władze sowieckie aresztują szereg żołnierzy jakoby za
przestępstwa przeciwko władzy sowieckiej i porządkowi
publicznemu. [...] W ostatnich dniach wysuwają ciągłe
pretensje o nastroje antysowieckie w armii. Skonstatowana
agitacja antybrytyjska prowadzona w wojsku przez gos­
podarzy. Odczuwam, że cała ta akcja jest planowana i ma
na celu wyraźną prowokację”.
26 lipca do dowództwa Armii Polskiej w Jangi-Jul
nadeszło pismo podpisane przez mjr. NKWD Żukowa,
w którym czytamy: „Rząd ZSRR zgadza się uczynić
zadość staraniom dowódcy Armii Polskiej w ZSRR gen.
dyw. Andersa o ewakuację oddziałów polskich z ZSRR na
teren Bliskiego Wschodu i nie ma zamiaru stawiać jakich­
kolwiek przeszkód w natychmiastowym urzeczywistnieniu
ewakuacji”.
31 lipca w trakcie konferencji polsko-sowieckiej w Te­
heranie ustalono zasady ewakuacji jednostek Armii Polskiej
oraz ludności cywilnej z ZSRR do Persji (Iranu).
Nazajutrz, 1 sierpnia 1942 r. generał Anders wydał
rozkaz dotyczący przemieszczenia Polskich Sił Zbrojnych
na Środkowy Wschód. W rozkazie podano zarządzenia
organizacyjne, na podstawie których miała nastąpić ewakua­
cja wojska i ludności cywilnej. Określono również zasady
likwidacji garnizonów oraz pozostawienia na terytorium
ZSRR do czasu wyzdrowienia ciężko chorych żołnierzy.
Druga ewakuacja odbywała się od 5 do 25 sierpnia
1942 r. Objęła ona ok. 45 000 żołnierzy i ok. 25 000 osób
cywilnych. Na terenie ZSRR pozostały jedynie polskie
biura wojskowe, ale i one wkrótce opuściły ten kraj.
W sumie w marcu i sierpniu zostało ewakuowanych do
Iranu 116 543 ludzi, wśród nich 78 631 żołnierzy 1.

1 Rozdział został opracowany na podstawie pracy; Zbigniew W a w e r ,


Znów w polskim mundurze. Armia Polska w ZSRR sierpień 1941-marzec
1942, t. 1, Warszawa 2001 oraz t. 2, Armia Polska w ZSRR marzec-sierpień
1942 (w przygotowaniu).
WOJSKO POLSKIE NA ŚRODKOWYM
I BLISKIM WSCHODZIE 1942-1943

Już po pierwszej ewakuacji w końcu kwietnia 1942 r. gen.


Władysław Sikorski rozkazał zorganizować na Środkowym
Wschodzie dwudywizyjny korpus polski pod dowództwem
gen. dyw. Józefa Zająca. 3 maja w Quasdna w Palestynie
z połączenia przybyłych z ZSRR 9 i 10 Dywizji Piechoty
z Samodzielną Brygadą Strzelców Karpackich utworzono
nową dywizję, która 9 maja otrzymała miano 3 Dywizji
Strzelców Karpackich. W lipcu 1942 r. gen. Claude
Auchinleck postanowił przesunąć miejsce dotychczasowej
koncentracji polskich jednostek z Palestyny do północnego
Iraku. Równocześnie zaproponował on nową organizację
oddziałów polskich, która przewidywała utworzenie jed­
nego dwudywizyjnego korpusu, brygady czołgów oraz
jednostek broni i służb. Nie zyskała ona aprobaty gen.
Sikorskiego, który w depeszy z 1 sierpnia 1942 r. do gen.
Zająca pisał: „sprawę tę postawię na płaszczyźnie rządów
w Londynie — nie chciałbym zwalczać projektów Auchin­
leck'a, gdyż zależy mi na dobrych dotychczasowych
stosunkach. Organizacja Armii Polskiej należy do mnie.
W tej sprawie grają także względy polityczne, które
wysuwają tworzenie armii, a nie korpusu, szczególnie gdy
o kraju mowa”.
W tej samej depeszy Naczelny Wódz postanowił, że na
Środkowym Wschodzie po zakończeniu drugiej ewakuacji
z ZSRR powstanie licząca 61 000 żołnierzy Armia Polska
w składzie dwóch korpusów, każdy po dwie dwubrygadowe
dywizje piechoty wsparte artylerią korpuśną oraz na szczeb­
lu armii brygady czołgów. Pozostała po reorganizacji
nadwyżka szeregowych miała zostać wysłana do Wielkiej
Brytanii w celu uzupełnienia lotnictwa, brygady spado­
chronowej oraz dywizji pancernej. 3 sierpnia projekt nowej
organizacji Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie został
przekazany do War Office. Projekt został rozpatrzony
w czasie polsko-brytyjskiej konferencji w dniu 5 sierpnia
w Londynie. Strona brytyjska była przeciwna utworzeniu
armii polskiej według propozycji gen. Sikorskiego, wska­
zując na niedostateczne stany armii oraz słabą artylerię
i służby. W związku z tym sprawa utworzenia armii upadła
i nadal pozostał tylko wzmocniony korpus w składzie
dwóch dywizji piechoty każda po dwie brygady i dwa pułki
artylerii lekkiej oraz dwóch brygad czołgów, jednostek
broni i służb korpusu. Ostateczny projekt organizacji
jednostek polskich miał omówić z dowódcami brytyjskimi
i polskimi, udający się na Środkowy Wschód, szef Sztabu
Naczelnego Wodza gen. bryg. Tadeusz Klimecki.
W tym samym czasie gen. Anders spotkał się w Ta-
szkencie z adm. Johnem Milesem — attaché brytyjskim
w ZSRR. W trakcie długiej rozmowy poruszono sprawy
związane z organizacją polskich jednostek w Palestynie
po wyjściu z ZSRR Armii Polskiej i przesunięciu armii
do Iraku.
17 sierpnia do Kairu powrócił z Moskwy premier
Churchill. Od tego momentu zintensyfikowano prace nad
organizacją PAIForces1. Dowództwo nad wszystkimi woj­
skami w tym rejonie objął gen. Henry Maitland Wilson.

1 Persia and Iraq Forces.


28 sierpnia w Kairze odbyła się polsko-brytyjska konferen­
cja pod przewodnictwem gen. Wilsona, który zaproponował
liczne zmiany w organizacji polskich jednostek na Środko­
wym Wschodzie. Do najważniejszych zmian należało wzmoc­
nienie dywizji piechoty o jeden pułk artylerii lekkiej, pułk
rozpoznawczy i batalion ciężkich karabinów maszynowych.
Oprócz tego w ramach polskiego korpusu gen. Wilson
proponował redukcję artylerii przeciwlotniczej z brygady do
jednego pułku oraz utworzenie samodzielnej brygady strzel­
ców zamiast drugiej brygady czołgów. Gen. Klimecki przyjął
te zmiany warunkowo i wyjechał z Kairu do Teheranu w celu
zasięgnięcia opinii gen. Andersa. Po zapoznaniu się z brytyj­
skimi propozycjami gen. Anders chciał, aby do uzgodnionego
planu wprowadzić poprawki, które umożliwiłyby utrzymanie
nazwy armia. Do najważniejszych polskich propozycji
należały: zorganizowanie z brygady czołgów i samodzielnej
brygady strzelców — dywizji piechoty, która zachowałaby
nazwę 6 Dywizji Piechoty oraz ośrodka zapasowego z 7 Dy­
wizji o nazwie 7 Dywizji Piechoty. Zmiany te według gen.
Andersa miały wpłynąć korzystnie na nastroje wśród żołnie­
rzy wyprowadzonych z ZSRR, gdyż nadal służyliby w swoich
dawnych jednostkach. Gen. Klimecki przekazał te sugestie
gen. Wilsonowi, który wyraził na nie zgodę.
12 września gen. Sikorski zatwierdził organizację Armii
Polskiej na Wschodzie znosząc wszystkie istniejące dotych­
czas nazwy. Od tego momentu w skład armii wchodziły
3,5,6 i 7 Dywizje Piechoty. Ta nowa organizacja oficjalnie
przyjęta przez Brytyjczyków w październiku 1942 r. była
kompromisem pomiędzy armią a korpusem.
Zanim wprowadzono nową organizację Armii Polskiej
na Wschodzie, do Iraku zaczęły napływać oddziały polskie.
W pierwszej kolejności przybyli żołnierze ewakuowani
z ZSRR do Persji, którzy po odbyciu kwarantanny drogą
lądową zostali przewiezieni do Iraku. W tym samym czasie
z Palestyny także drogą lądową rozpoczął się transport
oddziałów 3 DSK przez Transjordanię i Syrię do Iraku oraz
morska przez Kanał Sueski do Basry.
Obszarem koncentracji Armii Polskiej w Iraku wy­
znaczonym przez dowództwo brytyjskie stal się rejon
Khanaquin-Quizil Ribat położony w dorzeczu rzeki Tygrys
na kamienistej pustyni w odległości około 140 kilometrów
na płn.-wsch. od Bagdadu. Jedyne szlaki komunikacyjne
w tym rejonie to wąskotorowa linia kolejowa z Bagdadu
oraz górska droga prowadząca z Persji do Khanaquin.
Wojsko ze względu na warunki higieniczne i panującą tam
religię nie mogło być zakwaterowane we wsiach i mias­
teczkach tego rejonu. Khanaquin było małym miasteczkiem
pełnym palm daktylowych i drzew pomarańczowych poło­
żonym nad rzeką Ab-i-Gilan w dorzeczu Tygrysu. Wokół
rozciągały się ogromne przestrzenie pustyni kamienistej
i piaszczysto-gliniastej. Po obu stronach rzeki w rejonie
Khanaquin wyrosły pola namiotów. Namioty były ustawione
nieregularnie, pomiędzy nimi powstały uliczki. Cały teren
polskiego obozowiska wyróżniał się dbałością o wygląd
estetyczny. Ze względu na zakaz korzystania z lokali
i sklepów w miasteczku, polski obóz musiał być samowy­
starczalny. W krótkim czasie powstały kasyna oficerskie,
kantyny żołnierskie, świetlice, sklepy. Rejon zakwaterowa­
nia oddziałów polskich był pozbawiony źródeł wody pitnej,
dlatego też wodę czerpano z rzeki i kanałów, co mimo
odkażania powodowało liczne choroby przewodu pokar­
mowego. Należy pamiętać, że w okresie upałów żołnierz
musiał wypijać kilka litrów płynów dziennie. Trudne
warunki klimatyczne nie sprzyjały poprawie stanu zdrowot­
nego armii, której żołnierze byli osłabieni i wyniszczeni
pobytem w ZSRR.
Pierwsze transporty oddziałów polskich z Persji prze­
kroczyły granicę Iraku 28 sierpnia, a ostatnie 31 paździer­
nika 1942 r. Transport odbywał się w bardzo trudnych
warunkach. „Po kilku godzinach jazdy — pisał Julian Maj
— w południe, gdy temperatura w słońcu dochodziła 60
stopni C, a w cieniu 50 stopni C, kolumna naszych wozów
zatrzymała się na kamienistym pagórku przed granicznym
miasteczkiem Khanaquin”.
W takich warunkach, kiedy słońce prażyło przez cały
dzień, trudno było prowadzić normalne ćwiczenia, dlatego
też dowództwo armii zarządziło, że pomiędzy godzinami
10 a 16 nie będą odbywały się żadne zajęcia.
Niebywały skwar i często występujące burze piaskowe
utrudniały życie. Bardzo szybko polscy żołnierzy nauczyli
się od Arabów, jak przeczuwać i rozpoznawać nadchodzącą
burzę piaskową. Jak wyglądała burza, można dowiedzieć
się z kroniki 6 Dywizji: „piach siecze po twarzy jak
szpilkami, wżera się w oczy, nos i uszy, zasypuje ubranie,
dostaje się na bieliznę i pod nią — na ciało — wciska się
pod płótna namiotów, zasypuje wszystko, zrywa słabiej
umocowane namioty i unosi je w przestworze. Oddychać
nie można, patrzeć nie można, podrażnione błony śluzowe
zaczynają akcję samoobrony [...] Wszyscy skupiają się
w namiotach, by ratować siebie i namioty przed zagładą.
Trzymamy z całych sil maszty, liny i podpieramy ściany,
dusząc się z braku powietrza”.
W listopadzie zakończyły się upały i nadeszła pora
deszczowa. Oddziały przystąpiły do normalnych zajęć.
Pomimo trudnych warunków klimatycznych i różnorodnego
stanu wyszkolenia oraz doświadczenia bojowego oddziałów,
w okresie od października do grudnia 1942 r. dowództwo
armii przeprowadziło reorganizację wielkich jednostek.
W 3 DSK zlikwidowano trzecią brygadę strzelców i prze­
kazano ją wraz z nadwyżkami do 5 Dywizji. Zlikwidowano
kadry 4 Dywizji Piechoty. 5 Dywizja dowodzona od 10
października2 przez gen. Bohusza-Szyszko przeszła z or­
ganizacji rosyjskiej na brytyjską. Zreorganizowano 6 Dywi-

2 Do tego czasu dowódcą 5 DP był gen. Bronisław Rakowski.


zję, która od tego momentu składała się z 6 Samodzielnej
Brygady Słizelców dowodzonej przez płk. dypl. Klemensa
Rudnickiego i 2 Brygady Czołgów pod dowództwem gen.
bryg. Gustawa Paszkiewicza. Natomiast 7 Dywizja dowo­
dzona przez płk. dypl. Leopolda Okulickiego pełniła funkcję
ośrodka zapasowego armii. Zreorganizowano również ar­
tylerię, służby oraz bronie armii.
W planach PAIForces Armia Polska na Wschodzie
otrzymała zadanie obrony przełęczy górskich od strony
perskiej oraz ochrony pól naftowych w północnym Iraku.
Gen. Wilson wyznaczył termin gotowości bojowej armii na
1 maja 1943 r. (tylko 3 DSK miała osiągnąć wcześniej
gotowość). Zagadnienia dotyczące planu obrony oraz szko­
lenia zostały omówione na polsko-brytyjskiej konferencji
sztabowej w Bagdadzie. W trakcie spotkania postanowiono
przesunąć 3 DSK w rejon Mosulu. W drugiej połowie
listopada 3 Dywizja znalazła się w rejonie Mosulu, gdzie
zluzowała hinduską 8 Dywizję Piechoty. Przemarsz do
nowego miejsca postoju dowódca dywizji gen. bryg.
Stanisław Kopański wykorzysta! do ćwiczeń w marszu
zespołowym dla dowódców poszczególnych oddziałów
i kierowców. Warunki klimatyczne były bardzo ciężkie. Ze
względu na ciągle padające deszcze namioty musiały zostać
bardzo głęboko wkopane w ziemię. Niskie temperatury
zmusiły żołnierzy do zrobienia własnym sumptem piecyków
z blaszanych baniek po ropie naftowej. Nie było oświetlenia
namiotów do czasu zakupienia lamp naftowych, gdyż
innych nie było. W okolicy brakowało też źródeł wody,
którą trzeba było dowozić codziennie z dalszej odległości,
co przy słabej sieci dróg stwarzało nie lada problemy.
Chociaż 3 DSK była najlepiej uzbrojoną i wyposażoną
dywizją w Armii Polskiej na Wschodzie, to nadal do
pełnego wyposażenia brakowało jej: 56% działek ppanc.,
86% działek pplot., 90% samochodów pancernych, 30%
cariersów, 80% samochodów półcięźarowych itd. Sprzęt
ten powoli napływał do dywizji. Równocześnie wyposażenie
i uzbrojenie otrzymały pozostałe polskie dywizje. Okres
zimowy oddziały polskie spędziły na intensywnym szkoleniu.
Oto przebieg jednego z ćwiczeń w relacji pchor. Feliksa
Redlarskiego: „Teren jest górzysty. Odbywamy tu długodys­
tansowe marsze piesze na przełaj poprzez wzgórza w rozmok­
łym gruncie. Nogi oblepione gliną ciążą nieznośnie, a tu
trzeba się jeszcze piąć pod górę w pełnym obciążeniu.
Batalion odbywa dwa ćwiczenia. Jedno — obrona przeciwko
nieprzyjacielskiemu natarciu z użyciem czołgów, drugie
ćwiczenie — batalion w natarciu na wzgórza po przeprawie
łodziami przez rzekę. Dźwigaliśmy łodzie przeprawowe na
barkach w dojściu do celu przeprawy na drodze długości
7 kilometrów. W oczekiwaniu na ranne natarcie nocujemy
w ukryciu. Jest przejmujące zimno. Szczękają nam zęby.
Rankiem przy wsparciu własnej artylerii i ckm-ów przepra­
wiamy się przez rzekę. Ten i ów wpada po pas do wody.
A potem naprzód kompaniami do natarcia na pierwsze
pozycje «nieprzyjaciela», którym są figury z dykty i blachy.
Zdobywamy pozycję za pozycją.[..] Jest chłodno. Łatwiej jest
piąć się pod górę. Po ucieczce «nieprzyjaciela» ogień
pościgowy. Ćwiczenia kończą się. Za nami pas głębokości
około 10 km. Wojsko mocno sfatygowało się. Jest głodne.
Ostatni posiłek był poprzedniego dnia w południe” 3.
5, 6 i 7 Dywizje Piechoty pozostały nadal w rejonie
Khanaquin-Quizil Ribat z uwagi na położenie tego obszaru
przy głównym szlaku komunikacyjnym wiodącym z Persji
do Iraku. Umożliwiało to, w przypadku zagrożenia przez
Niemców przełęczy górskich pomiędzy Persją a Irakiem,
szybkie przesunięcie jednostek polskich do obrony przełęczy
w rejonie Sulmaniyi-Perywin.
W styczniu 1943 r., gdy armie niemieckie na froncie
wschodnim zostały zmuszone do odwrotu, zmniejszył się stan
3 IPMS, Kronika 1 kompanii 4 Batalionu, 3 DSK 194-47, red. dr

Mieczysław Młotek, Londyn 1978, s. 33.


zagrożenia pól naftowych w Persji i Iraku. 6 stycznia nowy
dowódca PAIForces gen. Henry Pownall nakazał 3 DSK
ufortyfikowanie przełęczy na kierunku Ruwanduz-Koji Sanjag,
a pozostałym dywizjom rejonu Penjwin i Sulmaniya.
Po pierwszym okresie wyszkoleniowym gen. Anders
w porozumieniu z Naczelnym Wodzem postanowił zreor­
ganizować armię, dostosowując jej organizację do istnieją­
cych stanów osobowych. Rozwiązano 6 Dywizję Piechoty
wcielając 6 Samodzielną Brygadę Strzelców do 5 Dywizji.
W skład dywizji weszła również 5 Brygada Strzelców
utworzona z dotychczas istniejących w 5 Dywizji 3 i 4 Bry­
gad Strzelców. 5 Dywizja Piechoty otrzymała miano 5 Kre­
sowej Dywizji Piechoty, a jej brygady nazwy wileńskiej
i lwowskiej. 2 Brygada Czołgów usamodzielniła się,
a w 7 Dywizji Piechoty zredukowano stany. Nadal jednak
armia polska nie posiadała pełnej dyspozycyjności jednostek,
na co bardzo nalegali Brytyjczycy, którzy po ustąpieniu
zagrożenia atakiem niemieckim Iraku postanowili przesunąć
Armię Polską na Wschodzie na inny teatr wojenny (przesu­
nięto termin gotowości bojowej armii na 1 lipca 1943 r.).
15 marca dowództwo PAIForces nakazało gen. An­
dersowi przygotować podlegle mu jednostki do przyszłych
operacji desantowych oraz walk w górach. Dowództwo
armii postanowiło przystosować jej organizację do nowych
zadań, wydzielając dowództwo armii w polu oraz Do­
wództwo Bazy i Etapów Armii z gen. bryg Wiatrem
na czele. W związku z tym w kwietniu na Środkowy
Wschód przybył szef Sztabu Naczelnego Wodza gen.
Klimecki, który po zapoznaniu się z projektem zaapro­
bował ten pomysł.
W kwietniu Armia Polska na Wschodzie została prze­
sunięta w rejon Kirkuku-Altun Kdprti, a w obszarze
Khanaquin-Quizil Ribat pozostało tylko dowództwo bazy
i etapów armii. W ten sposób nastąpiło terytorialne
rozdzielenie armii.
W momencie przesunięcia armii rozpoczęło się gorące
lato. Upał dawał się bardzo we znaki, mimo to prowadzono
intensywne ćwiczenia. O warunkach, jakie panowały w cza­
sie takich ćwiczeń, możemy przeczytać w kronice 1 kom­
panii 6 Batalionu 3 DSK: .Jesteśmy w najgorętszym
miejscu na świecie. Słońce prawie że jest prostopadle nad
głową, na bladym seledynie nieba ani jednej chmurki,
w powietrzu pozbawionym wilgoci martwa cisza. Termometr
wskazuje o g. 12.00 w południe w namiocie 55 C, a na
słońcu 75 C. Żołnierze leżą w namiotach ospali, leniwi,
nawet w karty grać nie chcą. Wszyscy nauczyli się cenić
wodę, bo zrozumieli jaką wartość przedstawia ona na
pustyni. Wodę piją tu wszyscy, nawet ci, którzy w swoich
krajach wcale jej nie pili po 6 do 10 litrów dziennie” 4.
Pora upałów sprzyjała rozwojowi wielu chorób. Naj­
większe spustoszenie w szeregach wywołał nawrót epidemii
malarii, na którą chorowało około 5000 żołnierzy. Do tego
dochodziły liczne porażenia słoneczne oraz choroby prze­
wodu pokarmowego. Średni stan chorobowy w Armii
Polskiej na Wschodzie w okresie przebywania w Iraku
wynosił około 15 procent jej stanu.
W rejonie Kirkuku jednostki polskie w większości pełniły
służbę wartowniczą ptzy obiektach o znaczeniu strategicz­
nym. W czasie pobytu żołnierze polscy otrzymali zakaz
opuszczania obozów ze względu na możliwość rozbrojenia
przez bojowników kurdyjskich. Warto podkreślić, że poza
drobnymi incydentami, w trakcie których kilka polskich
posterunków zostało rozbrojonych przez Kurdów, stosunek
miejscowej ludności był bardzo przyjazny. Wielokrotnie
żołnierze polscy dożywiali kurdyjskie dzieci.
27 maja w Kairze wylądował samolot z gen. Sikorskim
na pokładzie. Powodem jego przyjazdu były informacje
dochodzące do Londynu o rodzącym się w Armii Polskiej

4 IPMS, Kronika 1 kompanii 6 Batalionu, 3 DSK, s. 31.


na Wschodzie buncie przeciwko Naczelnemu Wodzowi. Po
kilkudniowym pobycie w Kairze 1 czerwca odleciał on do
Kirkuku. W czasie trwającej do 17 czerwca inspekcji
Naczelny Wódz odwiedzi! obozy 3 DSK oraz 5 KDP,
4 czerwca w czasie ćwiczeń w 5 Dywizji doszło do
pożaru traw porastających pustynię. Wydarzenie tak opisała
jedna z kronik 3 Dywizji: „Od pocisków artyleryjskich
zapalił się step. Płonie trawa przed nami szeroką ławą.
Ogień idzie szybko na nas. Przerywają ćwiczenia. Trzeba
gasić ogień, inaczej spalą się wszystkie nasze pojazdy,
poginą ludzie i spłoną zboża Kurdów. Tymczasem za nami
taka sama ława ognia i dymu. To zapalił się step na
wysokości stanowisk artylerii. Jesteśmy w potrzaska ognia.
Trzeba gasić go łopatkami polowymi. Idzie opornie. Wiatr
z drobnych iskier rozdmuchuje nowe pożary. Ogień, zloka­
lizowany na jednym odcinku, wyrasta na innym”.
7 czerwca przed gen. Sikorskim pokazowe ćwiczenie
wykonała 2 Karpacka Brygada Strzelców z 3 DSK.
8 czerwca odbył się wielki przegląd Armii Polskiej na
Wschodzie, w którym uczestniczyły delegacje wszystkich
Oddziałów armii oraz cała 3 DSK. W kronice 4 Batalionu
tak opisano pobyt gen. Sikorskiego: „Orkiestra gra hymn
karpackiej. Gen. Kopański szybkim krokiem przechodzi
przed frontem oddziałów. [...] Po chwili hymn państwowy.
Pochyla sie sztandar dywizji. Widnieje postać Wodza pełna
majestatu i godności. [...] To jest ten co nas wywiódł
z ziemi sowieckiej, z niewoli. Wilgotnieją oczy ze wzru­
szenia. Był nam jak ojciec i jak ojciec do nas przemawia”.
Po zakończeniu inspekcji Naczelny Wódz wydał wiele
zarządzeń, z których najważniejszym było wyłonienie
z Armii Polskiej na Wschodzie związku taktycznego, który
otrzymał nazwę 2 Korpusu. Wbrew sugestiom wielu pol­
skich polityków Naczelny Wódz pozostawił nadal na
stanowisku dowódcy armii gen. Andersa, uważając go za
doskonałego organizatora i wybitnego dowódcę. Inspekcja
w armii polskiej w Iraku wypadła znakomicie. W tym
najwierniejszym z wiernych wojsk nie mogło być mowy
o buncie przeciwko Naczelnemu Wodzowi. W pożegnalnym
rozkazie do żołnierzy Armii Polskiej na Wschodzie gen.
Sikorski napisał: „Wasza dyscyplina i wasza nieugięta
wobec najróżniejszych trudności postawa, wasz entuzjazm
i stałe doskonalenie się w opanowaniu nowoczesnego
sprzętu wojskowego, wasz głęboki patriotyzm i ożywiający
wasz duch ofiarności są dla mnie jak najpewniejszą
gwarancją, że wypełnicie wszelkie zadania, jakie wam
zleciła Ojczyzna”.
Naczelny Wódz gen, Sikorski w kilka dni później
4 lipca 1943 r. zginął w katastrofie lotniczej w Gibraltarze.

SOSNKOWSKI
13 lipca premier Churchill w liście do gen. Hastingsa
Ismaya pisał: „nadszedł czas do przeniesienia oddziałów
polskich z Persji w obszar śródziemnomorski. Jest to
nadzwyczaj pożądane pod względem politycznym, ponie­
waż żołnierze ci chcą walczyć, a skoro się ich raz
zaangażuje, zmniejszą się ich troski o własne sprawy, które
są tragiczne. Korpus powinien ruszyć w całości do Port
Saidu i Aleksandrii. Istnieje zamiar użycia go we Włoszech.
Mamy pięć miesięcy czasu do zwrócenia całej naszej siły
przeciwko Włochom”.
Informację o przesunięciu 2 Korpusu do Włoch gen.
Anders otrzymał z dowództwa PAIForces 21 lipca, a pięć
dni później nadszedł plan transportów oddziałów polskich
do Palestyny.
21 lipca weszła w życie nowa organizacja armii. Dowódz­
two Armii Polskiej na Wschodzie zostało przemianowane
na dowództwo 2 Korpusu, któremu podporządkowano
3 Dywizję Strzelców Karpackich i 5 Kresową Dywizję
Piechoty, 2 Warszawską Brygadę Czołgów ora2 oddziały
broni i służb. W związku z mianowaniem gen. Kopańskiego
szefem Sztabu Naczelnego Wodza, dowództwo 3 DSK
objął gen. bryg. Bronisław Duch, a w miejsce gen. bryg.
Gustawa Paszkiewicza, objął funkcję zastępcy dowódcy
1 Korpusu, dowódcą 2 Brygady Pancernej został gen. bryg.
Bronisław Rakowski.
22 lipca dowódca Middle East gen. Wilson powiadomił
gen. Andersa, że oczekuje osiągnięcia gotowości bojowej
przez 2 Korpus Polski do wykonania każdego zadania
operacyjnego od 1 stycznia 1944 r. Stan liczebny APW
wynosił 6019 oficerów, 58 526 szeregowych oraz 3084
ochotniczek z Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet. Z tej
liczby 3099 oficerów, 49 030 szeregowych i 559 ochotniczek
znalazło się w 2 Korpusie. Z pozostałych żołnierzy, którzy
wchodzili w skład jednostek armijnych, tylko 720 oficerów
i 3582 szeregowych wchodzących w skład 7 Dywizji
Piechoty i Centrum Wyszkolenia Armii stanowiło rezerwę
personalną — pierwsze uzupełnienie 2 Korpusu. Stanowiło to
tylko 16%, zamiast przewidzianych przez Brytyjczyków 20%
rezerwy dla walczących jednostek. W tym czasie na skutek
agitacji środowisk żydowskich nastąpiła akcja nawołująca
żołnierzy polskich pochodzenia żydowskiego do dezercji.
W prasie amerykańskiej i lewicowej brytyjskiej ukazało się
wiele artykułów oskarżających Polaków o antysemityzm.
W wyniku tej akcji w Palestynie z szeregów APW i 2 Korpu­
su zdezerterowało kilka tysięcy Żydów. Pomimo zmniejsze­
nia stanów w wielu jednostkach i zachwiania gotowości
bojowej tych oddziałów gen. Anders zarządził niewszczyna-
nie kroków prawnych umożliwiających poszukiwanie dezer­
terów. Tym samym odmówił pomocy stronie brytyjskiej
W ściganiu tych ludzi na terenie Palestyny. Po tych wydarze­
niach w APW pozostało 1300 żołnierzy pochodzenia żydow­
skiego, którzy do końca wojny spełnili swój patriotyczny
obowiązek walcząc w kampanii włoskiej 1944—45.
18 września szef Sztabu Imperialnego gen. Allan Brooke
W liście do gen. Sosnkowskiego zwrócił się z propozycją
o wyrażenie zgody na przesunięcie jednej polskiej dywizji
piechoty z 2 Korpusu na front włoski. Polski Naczelny
Wódz wyraził zgodę na wysłanie na front 3 DSK,
ale tylko pod warunkiem, że wkrótce za nim zostałby
wysłany cały 2 Korpus.
20 września gen. Sosnkowski powiadomił o swoich
ustaleniach gen. Andersa pisząc: „użycie w operacjach
polskiego korpusu na M.E., jako całości pod dowództwem
polskiego generała, leży zarówno w interesie polskim, jak
i sprzymierzonych. Podzielenie Korpusu i użycie go opera­
cyjnie poszczególnymi dywizjami nie może się odbić
ujemnie na stanie moralnym wojsk i na ich wartości
bojowej. [...] Z punktu widzenia narodowego użycie Kor­
pusu jako całości ma dla mnie istotne znaczenie”. Naczelny
Wódz uważał, że polski Korpus mógłby wejść w całości do
akcji na froncie od 1 stycznia 1944 r. Poinformował on
dowódcę 2 Korpusu, że uzgodnił z szefem Sztabu Imperial­
nego możliwość wysłania wcześniej do działań bojowych
3 DSK. „Ustaliliśmy z Panem Generałem w formie «gen-
telman agreement», że reszta oddziałów Korpusu Polskiego
na Wschodzie dołączy do 3 Dywizji, skoro tylko wy­
szkolenie tych pozostałych oddziałów zostanie zakończone
i ich pogotowie bojowe będzie osiągnięte. Żadne potrzeby
operacyjne, które w międzyczasie mogą powstać na innych
teatrach wojny, nie naruszą zasady użycia Korpusu jako
całości i nie doprowadzą do użycia jego oddziałów na
różnych teatrach wojny” 5.
Naczelny Wódz zwrócił uwagę gen. Andersa, że w przy­
padku wysłania na front 3 Dywizji w pierwszej kolejności,
nie zostanie ona skierowana do operacji desantowej z morza,
ani też nie będzie pełniła funkcji okupacyjnych.
Ostatecznie 3 Dywizja nie została wysłana samodzielnie
na front włoski, co było zasługą gen. Andersa, który
5 IPMS, A XII 1/48 b-c, depesza szyfr do gen. Andersa z 20 września

1943 r.
w rozmowach z dowódcą brytyjskiej 9 Armii gen. Wil­
liamem Holmesem poprosił o wysłanie innej dywizji
alianckiej na front, uzasadniając swoją prośbę potrzebą
dalszego wyszkolenia i wyposażenia 3 DSK oraz zgrania
całego 2 Korpusu.
W tym czasie w górach w Syrii przeszkolenie w walce
górskiej przechodziło zgrupowanie 1 Brygady Strzelców
Karpackich. Dzięki temu do 13 października 1943 r. cała
3 DSK zakończyła szkolenie w walce w górach.
W październiku pod kierownictwem dowódcy bry­
tyjskiej 9 Armii na terenie Palestyny odbyły się wielkie
ćwiczenia pod kryptonimem „Virile”. W manewrach
uczestniczył 2 Korpus gen. Andersa oraz jako przeciwnik
jednostki brytyjskie, francuskie i greckie stacjonujące
w Syrii i Libanie 6.
21 października 1943 r. oddziały 5 KDP wyruszyły na
ćwiczenia „Virile”, które miały stać się „generalnym
egzaminem sprawności bojowej, gdy chodzi o działania
w terenie pustynno-górskim na szczeblu Korpusu”. Miej­
scem ćwiczeń byl obszar pomiędzy Betlejem-Tyberia-
dą-Jessi-Haifą. W trakcie manewrów w bardzo trudnym
terenie górskim ogromną pracę wykonali kierowcy ze
wszystkich oddziałów 2 Korpusu oraz saperzy 7.
Po zakończeniu ćwiczeń gen. Holmes uznał, że 2 Korpus
oraz jego dowództwo były znakomicie przygotowane do
przyszłego użycia w walce. Ćwiczenia te zakończyły okres
wyszkoleniowy 2 Korpusu w Palestynie8.
Jedynym problemem, który komplikował i opóźniał
wzajemne zgranie piechoty, broni pancernej i artylerii było
przezbrojenie większości jednostek w nową broń. Na
przykład 2 Brygada Pancerna otrzymała w tym czasie
6 Trzecia Dywizja Strzelców..., s, 43.
7 Kronika 16 Lwowski Batalion, s. 58; Dzieje Pułk Ulanów....
s. 238-239.
8 PSZ, t. II, ci. 2, s. 334.
nowe czołgi typu Sherman, co wymusiło wewnętrzną
reorganizację Brygady — zmiany w taktycznym i technicz­
nym wyszkoleniu dowódców oraz załóg czołgowych.
W związku z tym gen. Anders przewidywał zakończenie
szkolenia jednostki dopiero na koniec stycznia 1944 r.9
Na początku listopada 1943 r. na Środkowy Wschód
przybył gen. Sosnkowski. 6 listopada w Algierze doszło do
spotkania z Naczelnym Dowódcą Obszaru Śródziemnomor­
skiego gen. Dwightem Eisenhowerem. Tematem konferencji
była organizacja 2 Korpusu. Dowództwo alianckie uważało,
że wobec braku wymaganych 20 procent uzupełnień stanów
etatowych należałoby zredukować 2 Korpus do jednej
trzybrygadowej dywizji piechoty, brygady pancernej oraz
ograniczonej liczby oddziałów korpuśnych. Polski Naczelny
Wódz zaproponował, że w takim przypadku wolałby, aby
dywizja piechoty pozostała jednostką dwubrygadową, na­
tomiast zamiast brygady pancernej powstałaby dywizja
pancerna nowego typu. Dzięki tej reorganizacji powstałaby
rezerwa kadrowa wynosząca około 4000 ludzi. Gen. Eisen­
hower pozostawił tę sprawę do rozstrzygnięcia dowódcy 15
Grupy Armii działającej na froncie włoskim 10.
Trzy dni później gen, Sosnkowski przybył do dowództwa
15 Grupy Armii w Bari, gdzie spotkał się z jej dowódcą
gen. Haroldem Alexandrem, W toku pierwszego spotkania
polski Naczelny Wódz przedstawił projekt reorganizacji
polskiego Korpusu przekazany kilka dni wcześniej gen.
Eisenhowerowi. Gen. Alexander uważał, że na froncie
bardziej przydatna będzie trzybrygadowa polska dywizja
piechoty niż słaba dwubrygadowa jednostka. Uważał, że
podobnie jak w przypadku Nowozelandczyków na froncie
mógłby się znaleźć polski Korpus w składzie jednej polskiej
dywizji piechoty oraz jednostek korpuśnych, uzupełniony
przez dodanie alianckiej dywizji pancernej i dywizji pie-
9 PSZ, t. II, cz. 2, s. 335.
10 PSZ, t. n, cz. 2, s. 335-336.
choty. Taka koncepcja nie odpowiadała gen. Sosnkow-
skiemu, który uważał, że na froncie powinien walczyć tylko
jednolity narodowo polski związek taktyczny. Ostatecznie
gen. Alexander przychylił się do planów reorganizacji
2 Korpusu przedstawionych przez gen. Sosnkowskiego.
Na następnym spotkaniu 10 listopada dowódca 15
Grupy Armii stwierdził, że ze względu na organizację
oraz wyposażenie brytyjskie 2 Korpus Polski w momencie
wysłania do Włoch wejdzie w skład brytyjskiej 8 Armii
dowodzonej przez gen. Bernarda Montgomery’ego.
W związku z tym, że 3 DSK była przeszkolona do
walk w górach, to w pierwszej kolejności zostanie skie­
rowana na odcinek frontu 8 Armii nad Sangro. Gen.
Alexander byłby bardzo zadowolony, gdyby 2 Korpus
mógł wejść do akcji na północny wschód od miejscowości
Orvieto. Dowódca 15 Grupy Armii miał nadzieję, że
do momentu przybycia całego 2 Korpusu do Włoch
jednostki 8 Armii osiągną linię Orvieto-Ankona. W czasie
spotkania nie podjęto żadnej decyzji co do kierunku
działania 2 Korpusu poza stwierdzeniem, że wejdzie
on do akcji na północny wschód od Orvieto.
Było to jednak planowanie działań alianckich z listopada
1943 r. W marcu 1944 r, gen. Alexander zmienił plan
działania podległych armii przyjmując Rzym za główny cel
nowej ofensywy. Gen. Sosnkowski nie był powiadamiany
o zmianach alianckich planów operacyjnych na terenie
Włoch, gdyż według umowy wojskowej polsko-brytyjskiej
z 5 sierpnia 1940 r. nie było takiego obowiązku.
Obaj generałowie ostateczną decyzję co do reorganizacji
2 Korpusu pozostawili do uzgodnień pomiędzy gen. Wil­
sonem a gen. Andersem 11.
13 listopada gen. Anders spotkał się z gen. Wilsonem,
który stwierdził, że reorganizacja 2 Korpusu w tym czasie
11 IPMS, A XII 1/48 b-c. Sprawozdanie ze spotkania gen. Sosnkow-

skiego z gen. Alexandrem w dniu 10 listopada 1943 r.


byłaby trudna do przeprowadzenia ze względu na pierw­
szeństwo w zaopatrzeniu w sprzęt, jaki otrzymały jednostki
walczące na froncie włoskim. Decyzję co do reorganizacji
Korpusu Polskiego gen. Wilson pozostawił do rozstrzyg­
nięcia przez Sztab Imperialny w Londynie.
Tego dnia na lotnisku Lydda w Palestynie wylądował
samolot Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkow­
skiego. Na lotnisku dostojnego gościa powitał oddział
honorowy wystawiony przez 15 Pułk Ułanów Pancernych.
Po przeglądzie gen. Sosnkowski powiedział mjr. Kiedaczo-
wi: ,,Jesteście pułkiem kawalerii a maszerujecie i robicie
chwyty bronią (w musztrze pieszej) jak gwardia”12.
Wkrótce po wylądowaniu gen. Sosnkowski spotkał się
z gen. Andersem oraz dowódcami wielkich jednostek,
informując zebranych o swoich rozmowach z gen. Eisen­
howerem i Alexandrem. Dowódca 2 Korpusu był przeciwny
reorganizacji podległych mu jednostek tłumacząc to opóź­
nieniem wejścia Korpusu do działań na froncie włoskim.
Dla Brytyjczyków sprawa wejścia 2 Korpusu na front była
coraz pilniejsza. 15 listopada minister Obrony Narodowej
gen. dyw. Marian Kukieł wysłał do Naczelnego Wodza
depeszę, w której informował o interwencji ministra An-
thony Edena u premiera Stanisława Mikołajczyka w sprawie
przyspieszenia wszelkich działań mających wejście pol­
skiego Korpusu do działań na froncie włoskim. Zbiegło to
się z decyzją premiera Winstona Churchilla nakazującą
gen. Brooke nieprzeprowadzanie reorganizacji 2 Korpusu.
Wpłynęło to na decyzję gen. Sosnkowskiego, który zgodził
się na pozostawienie składu polskiego Korpusu bez zmian
i upoważnił gen. Andersa do działania w tym kierunku
w trakcie rozmów z gen. Wilsonem 13.
18 listopada przed Naczelnym Wodzem odbyło się
pokazowe natarcie brygady piechoty przy współdziałaniu
12 Dzieje 15 Pułk Ulanów..., s. 239.
13 PSZ, t. 2, cz. II, s. 336.
czołgów. W ćwiczeniach wzięła udział 6 Lwowska Bryga­
da Piechoty dowodzona przez ppłk. dypl. Witolda Nowinę-
Sawickiego oraz 2 Brygada Czołgów pod dowództwem
gen. Rakowskiego. Przebieg pokazu był następujący:
oddział nieprzyjaciela „w sile półtora batalionu piechoty
z artylerią wsparcia broni wzgórza «63» i grzbietów po obu
stronach z polami minowymi na przedpolu”. 6 LBP naciera
dwoma batalionami wspartymi artylerią, czołgami i car-
rierami. Bataliony piechoty zaatakowały pozycje nie­
przyjaciela „przez dwa przejścia, wykonane w polach
minowych przez saperów w ciągu nocy”. Ćwiczenie
zakończyło się zajęciem wyznaczonych celów przez
nacierające oddziały 14.
25 listopada przebywający na Środkowym Wschodzie
gen. Sosnkowski w związku z planowanym odejściem
2 Korpusu na front wydał wytyczne do organizacji
APW. Armia została podzielona na trzy rzuty. Pierwszy
z nich stanowił 2 Korpus wraz z Bazą Korpusu. W myśl
wytycznych Naczelnego Wodza stanowił on „samodzielny
związek taktyczno-operacyjny działający w ramach armii
brytyjskiej na teatrze wojny”. Pierwszym rzutem dowodził
gen. Anders, dowódca APW, który był jednocześnie
dowódcą 2 Korpusu 15.
Trzy dni później gen. Sosnkowski w Syrii wizytował
5 Dywizję. O godz. 8.00 Naczelny Wódz w towarzystwie
gen. Andersa i płk. Nikodema Sulika przybył do rejonu
zakwaterowania 5 Wileńskiej Brygady Piechoty w Amoun.
Po przyjęciu raportu od płk. Wincentego Kurka gen.
Sosnkowski przywitał się z brytyjskim Komendantem
Centrum Wyszkolenia Walk Górskich w górach Małego
Libanu brygadierem Moffattem. O godz. 15.15 rozpoczęły
14 IPMS, C.24.VIA, Dziennik Czynności Naczelnego Wodza gen.

Kazimierza Sosnkowskiego. s. 16.


15 IPMS, A XII 38/14, Wytyczne organizacyjne dla Armii Polskiej na

Wschodzie z 25 listopada 1943 r.


się ćwiczenia szturmowe oddziału specjalnego z 14 Bata­
lionu. Zadaniem oddziału było zniszczenie „wysuniętego
punktu oporu nieprzyjaciela w górach i otwarcie drogi
przez linie obronne dla własnych oddziałów” 16.
Ważnym elementem pobytu w Libanie było zgranie
różnych rodzajów broni, które w przyszłości miały działać
wspólnie na froncie włoskim 17.
1 grudnia 1943 r. Naczelny Wódz w Dowództwie 2 Kor­
pusu zorganizował odprawę poświęconą sprawności bojo­
wej. Gen. Sosnkowski znaczną część swojego przemówienia
poświęcił współpracy broni w czasie manewrów podkreś­
lając, że „ćwiczenie strzelania artylerii dało nacierającej
6 LBP obraz jakie wsparcie jest zdolna dać artyleria dobrze
dowodzona, pogłębiło wzajemne zaufanie broni i współpracy.
Organizacja dowodzenia i sprawność wykonania były na
bardzo wysokim poziomie. Świadczy o tym fakt, że na ponad
20.000 wystrzelonych pocisków nie było żadnych strat.
Zharmonizowanie ogni wspierających i odgradzających
— wzorowe. [...] Nacierająca piechota 6 LBP, idąc z rozpę­
dem tuż za wybuchami pocisków, daje zadatek pięknej
odwagi bojowej. Natarcie 16 Baonu Piechoty z czołgami
miało dać obraz tego co dziać się powinno w nocy i odbyło
się na skróconych odległościach. Nie mając własnych
doświadczeń bojowych z działań broni pancernej rozsądnym
jest brać doświadczenia brytyjskie. Wydaje się jednak, że
ugrupowanie tzw. «śledzia» było zbyt zagęszczone i sztywne.
Wysunięcie punktu kontrolnego tuż przed druty npla wydaje
się w czasie natarcia bardzo ryzykowne. Punkt kontrolny
powinien znajdować się dalej poza polem zapory ogniowej
npla, przejście przez strefę zapory ogniowej powinno się
odbyć z maksymalną szybkością. [...] Po opanowaniu przed­
miotu [atakujące jednostki] powinny raczej przegrupować się
16 IPMS, C.24.VIA, Dziennik Czynności Naczelnego Wodza gen.

Kazimierza Sosnkowskiego, s. 26.


17 IPMS, C 143/1, Kronika 5 Wileńskiej Brygady Piechoty.
w zakryciu i być bądź w gotowości do przeciwnatarcia
bądź do ognia z pozycji pół zakrytych. Taktyka górska
powinna być naszym dowódcom łatwą do opanowania,
gdyż opiera się ona na zasadzie, która była szczególniej
pielęgnowana w Polsce: wiązać od czoła i obchodzić.
5 WBP pokazała następnie rzeczywiście bardzo piękne
ćwiczenia oddziałów szturmowych piechoty połączone ze
strzelaniem ostrym” 18.
7 grudnia w swojej w Kwaterze Polowej gen. Wilson
spotkał się z gen. Sosnkowskim i Andersem. W trakcie
narady poruszono kwestie związane z wysłaniem 2 Korpusu
do Włoch oraz reorganizacji APW. Gen. Wilson wyraził
zgodę na przerzucenie 2 Korpusu bez reorganizacji jego
jednostek. W razie potrzeby reorganizacja miałaby zostać
przeprowadzona już na terenie Włoch. Gen. Wilson poin­
formował stronę polską, że na terenie Włoch w obozach
jenieckich znajduje się 750 Polaków — byłych żołnierzy
armii niemieckiej. Gen. Anders odpowiedział, że spodziewa
się jeszcze wielu takich jeńców i chciałby wcielić ich do
2 Korpusu. Gen. Wilson odpowiedział, że tego typu
działania nie leżą w jego gestii i zgodę taką może wydać
tylko Londyn. Na zakończenie spotkania gen. Sosnkowski
i gen. Anders zostali zapoznani z planem transportów
polskich jednostek z Egiptu do Włoch 19.
Od grudnia 1943 do lutego 1944 r. trwało przerzucanie
2 Korpusu na front włoski.
Skład 2 Korpusu był następujący:
3 Dywizja Strzelców Karpackich — dowódca gen.
bryg. Bronisław Duch, zastępca płk dypl. Jerzy Jastrzębski
(pierwszy poległy w polskiej bitwie o Monte Cassino — 24
kwietnia), szef sztabu ppłk dypl. Henryk Piątkowski.
18 IPMS, A.XI, (zb. N. Sulika), Protokół z odprawy Naczelnego Wodza

W dniu 1 grudnia 1943 r. M.P. Dowództwa 2 Korpusu dnia 2 grudnia


1943 r.
19 IPMS, D.C.N.W gen. Sosnkowskiego, 7 grudnia 1943 r.
Skład dywizji: 1 Brygada Strzelców Karpackich (1, 2,
3 Batalion Strzelców Karpackich); 2 Brygada Strzelców
Karpackich (4, S, 6 Batalion Strzelców Karpackich);
3 Karpacki Batalion CKM; artyleria dywizyjna: 1, 2,
3 Karpacki Pułk Artylerii Lekkiej; 3 Karpacki Pułk Artylerii
Przeciwpancernej; 3 Karpacki Pułk Artylerii Przeciwlot­
niczej; 12 Pułk Ułanów Podolskich; 3 Karpacki Batalion
Saperów; 3 Karpacki Batalion Łączności; oddziały zaopat­
rywania i transportu; służba zdrowia; służba warsztatowo-
-naprawcza.
5 Kresowa Dywizja Piechoty — dowódca gen. bryg.
Nikodem Sulik, zastępca pik dypl. Klemens Rudnicki, szef
sztabu ppłk dypl. Stanisław Maleszewski.
Skład dywizji: 5 Wileńska Brygada Piechoty (13
„Rysiów”, 14,Żbików”, 15 „Wilków” — Wileński Batalion
Strzelców); 6 Lwowska Brygada Piechoty (16, 17, 18
Lwowski Batalion Strzelców); 5 Kresowy Batalion CKM;
15 Pułk Ulanów Poznańskich; artyleria dywizyjna: 4 Kre­
sowy, 5 Wileński, 6 Lwowski Pułki Artylerii Lekkiej;
5 Kresowy Pułk Artylerii Przeciwpancernej; 5 Kresowy
Pułk Artylerii Przeciwlotniczej; 5 Kresowy Batalion Sape­
rów; 5 Kresowy Batalion Łączności; oddziały zaopatrywania
i transportu; służba zdrowia; służba warsztatowo-naprawcza.
2 Warszawska Brygada Pancerna — dowódca gen.
bryg. Bronisław Rakowski, zastępca płk Władysław Bo­
biński, szef sztabu mjr dypl. Stanisław Drzewiecki.
Skład brygady: 4, 6 Pułk Pancerny, 1 Pułk Ułanów
Krechowieckich oraz oddziały służby i broni.
Artyleria korpuśna — dowódca gen. bryg. Roman
Odzierzyński, szef sztabu płk dypl. Edmund Zagórski.
2 Grupa Artylerii — dowódca płk dr Ludwik Ząbkowski.
Skład grupy: 7 Pułk Artylerii Konnej; 9 Pułk Artylerii
Lekkiej; 9 i 10 Pułki Artylerii Ciężkiej; 7 Pułk Artylerii
Lekkiej Przeciwlotniczy; 7 Pułk Artylerii Przeciwpancernej;
8 Pułk Artylerii Ciężkiej Przeciwlotniczy.
Saperzy korpuśni — dowódca płk inż. Konstanty
Skąpski; Łączność korpuśna — dowódca płk dypl. Mie­
czysław Zalewski; służba zdrowia — płk dr Marian
Dietrich, Naczelny Chirurg 2 Korpusu gen. bryg. prof. dr
Bolesław Szarecki; Pułk Ułanów Karpackich; Samodzielna
Kompania Komandosów (pod rozkazami gen. Andersa od
4 kwietnia 1944 r);
Baza 2 Korpusu — dowódca gen. bryg. Marian Prze­
włocki (od marca do maja 1944 nazwa jej brzmiała:
Wysunięta Baza 2 Korpusu).
26 stycznia 1944 r. 2 Korpus wszedł w skład brytyjskiej
8 Armii. Po krótkiej koncentracji jednostki polskie zostały
przesunięte na linię frontu nad Sangro. Jako pierwsza weszła
do akcji 3 DSK, za nią pozostałe jednostki korpusu. Ze
względu na porę roku działania bojowe ograniczały się tylko
do wypadów patroli na wysunięte stanowiska niemieckie.
WALKI ALIANTÓW WE WŁOSZECH

W czasie konferencji w Casablance (14-16 stycznia 1943 r.)


zapadła decyzja o rozpoczęciu przygotowań do operacji
„Husky" — lądowania sił alianckich na Sycylii. Był to
częściowy sukces premiera Churchilla, który uważał, że
uderzenie przez Bałkany może przyczynić się do klęski
Rzeszy oraz wyzwolić spod okupacji państwa Europy
Środkowej.
13 maja w Afryce skapitulowała niemiecka Grupa
Armii Afryka. Po tym wydarzeniu dowództwo alianckie
mogło przystąpić do operacji „Husky”, która rozpoczęła
się 9 lipca. Następnego dnia 15 Grupa Armii w składzie:
amerykańska 7 Armia dowodzona przez gen. George’a
Pattona i brytyjska 8 Armia dowodzona przez gen.
Bernarda Montgomery’ego wylądowała na Sycylii. 25
lipca został obalony rząd faszystowski we Włoszech. Król
Wiktor Emanuel powołał nowy rząd pod kierownictwem
marszałka Badoglio. 8 września proklamowane zostało
zawieszenie broni. W ostatnim fragmencie deklaracji
pisano: „włoskie siły zbrojne zaprzestana jakichkolwiek
działań bojowych względem sił angielsko-amerykańskich.
Niemniej jednak będą reagowały przeciwko ewentualnym
agresjom, skąd by one nie pochodziły”. W nocy z 8 na
9 września oddziały niemieckie rozpoczęły rozbrajanie
wojsk włoskich. Rzym został opuszczony przez rodzinę
królewską i rząd, którzy udali się do Brindisi. 9 września
o godz. 3.30 rozpoczęła się operacja „Avalanche” — de­
sant jednostek amerykańskiej 5 Armii dowodzonej przez
gen. Marka Clarka — na plażach w Salemo. W ten
sposób nastąpiła zmiana w składzie 15 Grupy Armii
— amerykańską 7 Armię zastąpiła amerykańska 5 Armia.
Działania pod Salerno zmusiły dowództwo niemieckie
do rozpoczęcia odwrotu w głąb Półwyspu Apenińskiego 1.
21 listopada feldmarszałek Albert Kesselring, dowódca
niemieckiej Grupy Armii „C”, nakazał rozbudowę głównej
pozycji niemieckiej, jaką była linia Gustawa. W tym
miejscu zamierzał stawić opór aliantom kierującym się
na Rzym.
Na przełomie 1943/1944 r. wojska niemieckie, cofając
się pod naporem wojsk alianckich: amerykańskiej 5 Armii
oraz brytyjskiej 8 Armii zatrzymały się na linii: Orto-
na-Cassino-Mintumo. Na tej linii feldmarszałek Kesselring
postanowił stawić opór nacierającym na Rzym armiom
alianckim. W tym czasie nastąpiła zmiana na stanowisku
dowódcy 8 Armii, gen. Montgomery’ego zastąpił gen.
Olivier Leese. 11 stycznia 1944 r. 15 Grupa Armii zmieniła
nazwę na Aliancka Armia Włoch 2.
Pod względem ukształtowania terenu pozycja ta była
najlepsza do obrony: leżała w najwęższym miejscu Pół­
wyspu Apenińskiego, linie komunikacyjne dofrontowe
i rokadowe były tu nieliczne, a jedyna nizina w tym

1 Wincenty I w a n o w s k i , Bitwa o Rzym 1944, Warszawa 1969,


s. 50-51,
2 Od 18 stycznia nazwę ponownie zmieniono na Główne Alianckie Sity

Śródziemnomorskie. 9 marca ponownie powrócono do nazwy Aliancka


Armia Włoch. W niniejszej pracy po tej dacie będzie używana nazwa 15
Grupa Armii tak jak w polskiej literaturze (M o l o n y. The Mediterranean
and Middle East. Victory in The Mediterranean, s. 1).
górzystym obszarze (Apeniny) znajdowała się nad Morzem
Tyrreńskim. Prowadziła nią tylko jedna droga — nr 7,
którą nieprzyjaciel mógł całkowicie zablokować. Do niziny
przylegał masyw górski Aurunci, praktycznie pozbawiony
dróg, atakujący nie mieli możliwości wprowadzenia na tym
odcinku ciężkiego sprzętu. Natomiast na tyłach pozycji
niemieckich znajdowała się dobrze rozwinięta drożnia.
Umożliwiało to lokalnie wprowadzanie do akcji odwodów
pancernych.
Alianci mieli natomiast możliwości rozwinięcia swoich
jednostek pancernych jedynie w dolinie rzeki Liri. Osiąg­
nięcie tego rejonu było możliwe dopiero po sfor­
sowaniu dwóch rzek: Garigliano i Rapido. Dolinę rzeki
Liri blokował masyw Monte Cassino, a bez jego opa­
nowania marsz na Rzym drogą nr 6 był niemożliwy.
Masyw Monte Cassino wraz ze wzgórzem klasztornym
górował nad biegnącą doliną Liri drogą nr 6. Nieprzy­
jaciel mógł z tego rejonu prowadzić ogień artyleryjski
i moździerzowy. Masyw ze względu na ukształtowanie
oraz wybudowane przez Niemców umocnienia stanowił
przeszkodę nie do przebycia. Dalszy teren do Morza
Adriatyckiego był równie trudny do pokonania z powodu
braku dróg wiodących w kierunku Wiecznego Miasta.
Utrudnieniem na kierunku natarcia alianckiego z Ortony
ku Ankonie były liczne rzeki oraz ogniska malarii.
Obawiając się epidemii dowództwo Głównych Alianckich
Sił Śródziemnomorskich zadecydowało, że ponowne
uderzenie wzdłuż wybrzeża adriatyckiego będzie mogło
nastąpić dopiero po zajęciu Rzymu.
12 stycznia 1944 r. gen. Alexander nakazał rozpoczęcie
„Bitwy o Rzym”. W ramach tej operacji amerykańska
5 Armia otrzymała zadanie zmuszenia jednostek niemiec­
kich do wycofania się na północ od Rzymu oraz zniszczenia
jak największych sił nieprzyjaciela broniących się na
południe od miasta. W tym samym czasie brytyjska 8 Armia
miała związać jak największą liczbę jednostek niemieckich,
uniemożliwiając przerzucenie ich na kierunek działań
5 Armii. Według przyjętego planu, korpusy 5 Armii
otrzymały następujące zadania do wykonania:
1) brytyjski X Korpus miał sforsować rzekę Garigliano
w pobliżu morza, a następnie posuwając się przez masyw
Aurunci wejść w dolinę rzeki Liri w rejonie San Giorgio
celem spotkania się z amerykańskim II Korpusem, który po
sforsowaniu rzeki Rapido w rejonie miejscowości San
Angelo i na południe od miejscowości Cassino miał się
włamać w dolinę rzeki Liri.
2) w tym samym czasie prawoskrzydlowy Francuski
Korpus Ekspedycyjny miał wykonać oskrzydlenie pozycji
niemieckich poprzez góry w kierunku miejscowości Atina.
Główne zadanie w tej fazie działań przypadło amerykań­
skiemu VI Korpusowi, który po wylądowaniu w rejonie
Anzio i opanowaniu Gór Albańskich miał jak najszybciej
dotrzeć do Rzymu.
12 stycznia do akcji jako pierwszy wszedł Francuski
Korpus Ekspedycyjny gen. Alfonsa Juina, który miał obejść
poprzez góry na północ od Cassino pozycje niemieckie.
Przygotowane w tajemnicy natarcie marokańskich i algier­
skich dywizji piechoty napotkało na silny opór niemieckiej
5 Dywizji Górskiej gen. Juliusa Ringla. Po wyczerpującej
walce Francuski Korpus Ekspedycyjny został zmuszony do
wycofania się.
17 stycznia 1944 r. po przygotowaniu artyleryjskim
rozgorzała pierwsza bitwa o Monte Cassino. Główne
zadanie w tej bitwie przypadło brytyjskiemu X Korpusowi
i amerykańskiemu II Korpusowi gen. Geoffreya Keyesa
Z 5 Armii. Dywizje obu korpusów miały utworzyć przy­
czółki na rzekach Garigliano i Rapido w celu dalszej
ofensywy na Rzym. Walcząca na odcinku X Korpusu
5 Dywizja Piechoty drugiego dnia ofensywy zdołała
opanować miejscowości Minturno, Tuffo, Tremensuoli
i zorganizować w tym rejonie przyczółek. Równocześnie
na tyłach broniącej tego odcinka niemieckiej 94 Dywizji
Piechoty miał wylądować brytyjski desant. W tym samym
czasie na prawym skrzydle brytyjskiego X Korpusu
nacierała 56 DP Dywizja Piechoty, która po zaciętych
walkach przełamała obronę niemieckiego 276 Pułku
Piechoty i utworzyła drugi przyczółek.

***

W styczniu polska kompania komandosów została prze­


sunięta w rejon Sessa Aurunca, gdzie podczas natarcia
miała współpracować z brytyjską 56 Dywizją Piechoty. 17
stycznia kompania wyruszyła do akcji. Zadaniem polskich
komandosów było, po sforsowaniu rzeki Garigliano przez
czołowe oddziały brytyjskiej 56 Dywizji Piechoty, przejście
przez ich stanowiska i opanowanie stoków wzg. M. Aurunci
wznoszące się nad rzeką, a następnie wykonanie akcji
dywersyjnej na tyłach niemieckiej 71 Dywizji Piechoty
w miejscowościach Corsno i Ausonia.
Kompania wyruszyła do natarcia o godz. 21.00 w ślad
za oddziałami 56 Dywizji; forsowała rzekę Garigliano
pod silnym ogniem niemieckiej artylerii i broni maszyno­
wej. Padają pierwsi ranni. Atakujące oddziały brytyjskie
nie zdołały opanować wyznaczonych rejonów. Dowódca
1 Samodzielnej Kompanii Komandosów mjr Władysław
Smrokowski nakazał natarcie na stoki M. Aurunci. Akcja
powiodła się — o godz. 4.30 wzgórze opanowano.
W tym samym czasie oddział z 40 Royal Marines
Commando zajął sąsiednie wzgórze. Dwie godziny póź­
niej do akcji wyruszyły dwa patrole polskich koman­
dosów. Pierwszy z zadaniem opanowania wzgórz na
północny wschód od Sujo, drugi pod dowództwem rtm.
Stanisława Wołoszowskiego w celu dokonania rekonesan­
su w dolinie Valle Zintoni i wzgórz M. Valle Martina.
Pierwszy patrol po zniszczeniu kilku niemieckich punk­
tów oporu opanował nakazany rejon i zorganizował
obronę. Drugi patrol rtm. Wołoszowskiego śmiałym
natarciem zmusił przeważające siły wroga do opuszczenia
zajmowanych pozycji. Por. Maciej Zajączkowski wspo­
minał: „szybko zajęte stanowiska. Seria z rkm-u za­
dzwoniła po murze. Dwa czy trzy rzuty granatem, jakieś
pojedyncze strzały — rotmistrz z Brenem rzuca się
długim skokiem do przodu. Jeden z Niemców legł
z rozprutą piersią — inni odstrzeliwali się zza kamieni.
Konrad poderwał się tomiganem, zaledwie dwadzieścia
metrów dzieliło go od nieprzyjaciela — tomigan zaciął
się — potrząsając groźnie bezużyteczną bronią, wydał
nieartykułowane okrzyki, runął na Niemców. Wszyscy
zamarli w oczekiwaniu... Zza kamieni podniosło się
siedem postaci w mundurach feldgrau z podniesionymi
rękami do góry". Nieprzyjaciel nie dawał za wygraną
i do kontmatarcia ruszyła niemiecka piechota. Rotmistrz
Wołoszowski zdawał sobie sprawę, że bez wsparcia nie
zdoła utrzymać zajętego terenu. „Zygmuś, zamelduj
dowódcy, jaka jest sytuacja,.. Trzeba nas wzmocnić — były
to słowa rotmistrza, które usłyszeli nieliczni pozostali
z patrolu. Potem znów rozdygotał się jazgotem rkm,
a Zygmuś biegł z meldunkiem, skacząc od zasłony do
zasłony. Strzelanina ucichła. Rotmistrz oddal rkm i wysunął
się do rannego Heńka — widać było jak na dłoni, jak
rozcinał mu mundur i wyjmował bandaż opatrunku osobis­
tego. Pochylony nad ciałem, opatrywał ranę. Wtem padł
strzał — cichy pojedynczy tak niewinny, zdawało się po
tym huraganie ognia, jaki był tutaj przed chwilą. Rotmistrz
zwinął się w nagłym skurczu i padł obok rannego.
— Rotmistrz... zabity... doleciały z wiatrem słabe, urywane
słowa. Heniek [Henryk Klejber] z trudem usiłował podnieść
się, lecz w tej chwili padł, trafiony w głowę celnym
strzałem snajpera” — pisał por. Maciej Zajączkowski.
Kontratak na wzg. M. Valle Martina został odparty
dzięki wzmocnieniu patrolu rtm. Wołoszowskiego przez
1 i II pluton. Nieprzyjaciel stracił w natarciu około
30 zabitych. W walkach poległo 4 polskich komandosów,
a 22 zostało rannych 3.

***

20 stycznia natarcie X Korpusu zostało zatrzymane


kontruderzeniem czterech niemieckich dywizji z 10 Armii
gen. Hansa von Vietinghoffa.
Znacznie trudniejsze zadanie otrzymał amerykański II
Korpus, który miał opanować Cassino i wejść na drogę
nr 6. Amerykańska 36 Dywizja Piechoty miała utworzyć
przyczółek na rzece Rapido w rejonie miasteczka San
Angelo i stamtąd uderzyć na niemieckie pozycje w rejonie
Cassino. Główną przeszkodą do pokonania w pasie natarcia
jednostek amerykańskich była rzeka Rapido, która przy
niewielkiej szerokości 15 metrów ze względu na bardzo
wysokie i urwiste brzegi była trudna do pokonania. Przeciw­
nikiem amerykańskich piechurów były oddziały niemieckiej
15 Dywizji Grenadierów Pancernych wsparte zgrupowaniem
artylerii. O zaciętości walk świadczy fakt, że dopiero po
czterech dniach amerykański 141 Pułk Piechoty osiągnął
miejscowość San Angelo tworząc tam przyczółek, ale
rzucona do kontrataku niemiecka 15 Dywizja Grenadierów
Pancernych zmusiła Amerykanów do wycofania się. 22
stycznia wobec przewagi nacierających oddziałów 15
3 Zielony Talizman. Reportaże z dziejów 1 Samodzielnej Kompanii
Commando 1942-44, Bologna 1946, s. 97-98.
Dywizji Grenadierów Pancernych Amerykanie musieli
się wycofać.
24 stycznia rozpoczęło się nowe natarcie amerykańskiego
II Korpusu i Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego, który
otrzymał rozkaz osłony natarcia amerykańskiego Korpusu
od północy oraz opanowania wzgórz Belvedere i Abate. Po
nieudanym natarciu 36 Dywizji gen. Keyes skierował do
akcji 34 Dywizję Piechoty, która oprócz natarcia na miasto
od północy wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Rapido miała
opanować wzgórza Colle Miola, Monte Castellone, San
Angelo i uderzyć z południowego zachodu na wzgórze
klasztorne. Zajęcie tych wzgórz umożliwiało wyjście na
tyły niemieckiej obrony w rejonie Cassino. Walki z od­
działami niemieckiej 44 Dywizji Piechoty (dywizja złożo­
na w większości z weteranów walk pod Stalingradem) były
tak zacięte, że dopiero po siedmiu dniach udało się
opanować jedynie wzgórza wokół wioski Cairo. Dzięki
temu możliwe było rozpoczęcie natarcia na Cassino. Nie
osiągnąwszy spodziewanego sukcesu, gen. Clark skierował
do walki w masywie Monte Cassino Francuski Korpus
Ekspedycyjny.
Obrona niemieckiej 44 Dywizji Piechoty w Cassino
była tak dobrze zorganizowana, że w ciągu dwóch tygodni
walk oddziałom 34 Dywizji Piechoty udało się opanować
jedynie kilka domów na skraju miasta. Większy sukces
osiągnęły nacierające na wzgórze klasztorne pułki 34
Dywizji Piechoty, które 1 lutego zajęły większą część
Castellone. W cztery dni później pomimo silnego ognia
zaporowego niemieckiej artylerii oddziały amerykańskie
dotarły na odległość 900 metrów od wzgórza klasztornego.
W tym czasie południowa część masywu Monte Cassino
nie była atakowana i Niemcy mogli przerzucić część sił
na teren walk amerykańskiej 34 Dywizji Piechoty i odzys­
kać część utraconego terenu. „Stało się widocznym, że
kompleks wzgórz Cassino dominujący nad ujściem doliny
stanowił główny trzon niemieckiego systemu obrony”.
Amerykańska 34 Dywizja Piechoty poniosła tak duże
straty, że nie była już zdolna do dalszej walki i musiała
przekazać opanowany teren nowozelandzkiemu II Kor­
pusowi. 26 stycznia Francuzi po ciężkich walkach zdobyli
wzg. Belvedere i Monte Abate, ponosząc przy tym
dotkliwe straty.
22 stycznia pod Anzio — operacja „Shingle” — nastąpił
desant amerykańskiego VI Koipusu gen. Lucasa. Gen.
Alexander w meldunku wysłanym do Londynu pisał:
„Wydaje się, że osiągnęliśmy całkowite zaskoczenie”.
W pierwszym momencie lądowanie aliantów zaskoczyło
dowództwo niemieckie. Droga do Rzymu była otwarta.
Jednak gen. Lucas zamiast ruszyć do przodu rozpoczął
rozbudowywanie przyczółka. Po latach premier Churchill
napisał; „Przyszło nieszczęście i zniweczenie podstawowego
celu operacji. Gen. Lucas ograniczył się do zajęcia przy­
czółka i wyładowania sprzętów i pojazdów. Dowódca
operacji nie podjął żadnego ruchu naprzód”.
W tym samym czasie feldmarszałek Kesselring przystąpił
do realizacji planu „Richard” opracowanego na wypadek
desantu alianckiego w rejonie Anzio. Do zepchnięcia
oddziałów alianckich z utworzonego przyczółka dowódca
niemieckiej 14 Armii gen. Eberhard von Mackensen skie­
rował jednostki I Korpusu Spadochronowego i LXXVI
Korpusu Pancernego. Pomimo licznych kontrataków dywiz­
jom niemieckim nie udało się zlikwidować przyczółka.
W trwających kilka tygodni walkach oddziały niemieckie
poniosły tak duże straty, że nie były już zdolne do żadnych
poważniejszych działań zaczepnych. Tym samym obie
strony nie zdołały osiągnąć wyznaczonych celów. W kon­
sekwencji przełożeni zwolnili gen. Lucasa z zajmowanego
stanowiska.
15 lutego rozpoczęła się druga bitwa o Monte Cassino,
której celem było odciążenie walczącego pod Anzio VI
Korpusu. Bitwę rozpoczął nowozelandzki II Korpus gen.
Bernarda Freyberga, który miał opanować wzgórze klasztorne
Monte Cassino. Preludium do natarcia było zbombardowanie,
na prośbę gen. Freyberga, klasztoru przez 229 samoloty (w
tym 142 samoloty B 17). Na wzgórze klasztorne zrzucono
576 ton bomb. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego
rezultatu, gdyż oddziały niemieckie na czas nalotu opuściły
stanowiska obronne i skryły się w schronach wykutych
w skałach, a obrócony w gruzy klasztor stal się od tej pory
twierdzą nie do zdobycia. Przed bombardowaniem Hindusi
musieli wycofać się z zajmowanych na stoku wzg. 593
pozycji, co wykorzystali Niemcy natychmiast je zajmując.
Po bombardowaniu i przygotowaniu artyleryjskim do natarcia
na wzg. 593 i klasztor ruszyła hinduska 4 Dywizja Piechoty.
Dzięki waleczności Ghurków po kilkugodzinnych walkach
udało się opanować część wzg. 593 oraz d’Onofrio. Nato­
miast nowozelandzkiej 2 Dywizji Piechoty nie udało się
zająć stacji kolejowej w Cassino. Sukcesy te nowozelandzki
II Korpus okupił znacznymi stratami wynoszącymi 2400
żołnierzy poległych i rannych.
W drugiej dekadzie lutego gen. Alexander wydał za­
rządzenia do trzeciej bitwy o Monte Cassino. Dowództwo
Głównych Alianckich Sił Śródziemnomorskich nie wyciąg­
nęło żadnych wniosków z dwóch poprzednich operacji, co
stawiało powodzenie w nowej bitwie pod znakiem zapyta­
nia. Bitwa miała rozpocząć się od potężnego bombar­
dowania lotniczego miasta i wzgórza klasztornego. Naj­
trudniejszym zadaniem było opanowanie masywu Monte
Cassino. Niektórzy dowódcy mieli duże wątpliwości co do
dalszego działania na tym kierunku. Gen. Juin uważał, że
jego dywizje mogłyby przejść przez słabo broniony rejon
masywu w kierunku na Atinę. „Rejon ten jest — pisał gen.
Juin — dogodnym punktem wyjściowym, którego tyły są
powiązane z Rzymem. [...] Trzeba opanować Atinę, co
jestem w stanie wykonać własnymi siłami Francuskiego
Korpusu Ekspedycyjnego”.
Jednak po 10 marca dowództwo Alianckiej Armii Włoch
nie zmieniło pierwotnego planu natarcia przez wzgórze
klasztorne na tyły Niemców broniących Cassino.
15 marca rozpoczęła się trzecia bitwa o Monte Cassino.
Na odcinku amerykańskiej 5 Armii do akcji ponownie
wszedł nowozelandzki II Korpus, który miał zdobyć
wzgórze klasztorne i stąd uderzyć na niemieckie tyły
w miasteczku Cassino. O godz. 8.30 natarcie alianckie
poprzedziło bombardowanie miasta Cassino przez 775
samolotów, które na obszar o powierzchni 2,5 km2 zrzuciły
1000 bomb. Bombardowanie trwało 3,5 godz. Oprócz
miasta Cassino lotnictwo alianckie miało zbombardować
wiele punktów niemieckiej obrony na zapleczu. Początek
natarcia nie zapowiadał późniejszych trudności. O godz.
13.00 rozpoczęło się natarcie na Cassino nowozelandzkiej
6 Brygady wspartej czołgami z 19 Pułku Pancernego.
Atakujący nie spodziewali się, że pomimo ciężkiego
bombardowania siły broniących miasteczka spadochro­
niarzy nie uległy osłabieniu. Cassino bronił liczący 300
ludzi II Batalion 3 Pułku Spadochronowego. W momencie
nalotu część spadochroniarzy skryła się w schronach
zbudowanych w zboczu góry. Miejsce to było całkiem
osłonięte od bomb lotniczych. Jednak straty były poważne.
Ruiny miasta stały się grobem dla 160 żołnierzy, znisz­
czeniu uległy również cztery z pięciu dział Sturmgeschut-
ze. Pomimo ciężkich strat, gdy tylko bombardowanie
zostało zakończone, spadochroniarze szybko zajęli pozycje
obronne w ruinach miasta 4.

4 Richard Bohm ler, Monte Cassino, wyd. 2, 1956, s. 154.


II Batalion 3 Pułku Spadochronowego odparł wszystkie
ataki Nowozelandczyków tego dnia i utrzymał południowo-
-zachodnią część miasta. Sukcesem natomiast zakończyło
się natarcie nowozelandzkie na Wzgórze Zamkowe na
północnym skraju Cassino, które zostało zdobyte o godz.
16.35. Wieczorem na Wzgórze Zamkowe dotarły Bataliony
1/4 Essex Regiment, 1/6 Rajputana Rifle i 1/9 Gurkha Rifle
z 5 Brygady Piechoty z hinduskiej 4 Dywizji Piechoty gen.
Francisa Tuckera. Batalion 1/9 Gurkha mjr. G. S. Nangle
miał uderzyć następnie na Wzgórze Kata. W nocy jedna
kompania Gurkha opanowała Wzgórze Kata. Jedynym
punktem w tym rejonie, którego nie udało się opanować,
było wzg. 236. W nocy do Cassino został skierowany
I Batalion 1 Pułku Spadochronowego.
Wieczorem tego dnia zaczął padać ulewny deszcz, co
spowodowało znaczne opóźnienie w natarciu na stację
kolejową w mieście. Rankiem 16 marca wznowiono natar­
cie. Walki trwały przez cały dzień. Nacierającym oddziałom
nowozelandzkim nie udało się opanować miasteczka. Nie­
mieccy spadochroniarze ponownie uchwycili utracone pun­
kty w północnej części miasta i z tego rejonu zaczęli
ostrzeliwać zajęte przez Hindusów Wzgórze Zamkowe.
W tym czasie powstał również problem z zaopatrzeniem
oddziałów Gurkha na Wzgórzu Kata. Droga, którą mogło
dotrzeć dla nich zaopatrzenie, była przez cały czas ostrze­
liwana przez Niemców ze wzg. 236.
Po jakimś czasie do walki w mieście wprowadzono czołgi
i przy ich wsparciu po ciężkim boju udało się Nowozeland­
czykom opanować stację kolejową. Nadal jednak spadochro­
niarze posiadali wiele stanowisk strzelców wyborowych
i karabinów maszynowych w południowo-zachodniej części
miasta. Główne punkty oporu w Cassino, m.in. Hotele
„Continental” i „Des Roses”, były połączone podziemnymi
tunelami, co umożliwiało spadochroniarzom przerzucanie
odwodów na zagrożone odcinki. W nocy z 17 na 18
marca saperzy nowozelandzkiej 6 Brygady Piechoty
rozpoczęli oczyszczanie przejść w kierunku Hotelu „Con­
tinental” i „Des Roses”, aby umożliwić wprowadzenie
czołgów do walki. Rankiem 18 marca kompanie 25
i 26 Batalionu 6 Brygady rozpoczęły szturm na Hotel
„Continental”. Jednak niemiecki system obrony był tak
przygotowany, że atakujące oddziały poniosły duże straty
i nie zdołały dojść w rejon hotelu.
W godzinach popołudniowych alianckie samoloty zrzu­
ciły zaopatrzenie dla broniącej się na Wzgórzu Kata
kompanii 1/9 Gurkha Rifles. Utrzymanie tego wzgórza
było nieodzowne dla przeprowadzenia dalszego natarcia na
wzgórze klasztorne, którego broniła 3 kompania I Batalionu
3 Pułku Spadochronowego.
Wieczorem 18 marca gen. Freyberg postanowił, że
następnego dnia zostanie wykonane ostateczne natarcie na
miasto i wzgórze klasztorne. Celem tej operacji było
zdobycie tych dwóch punktów niemieckiej obrony.
Spodziewając się wznowienia natarcia, dowództwo I Dy­
wizji Spadochronowej nakazało wykonać rankiem 19 marca
kontmatarcie na pozycje zajęte przez Korpus Nowoze­
landzki. Początkowo natarcie poprowadzone w kierunku
Wzgórza Zamkowego wprowadziło w szeregach alianckich
zamęt. Ostatecznie, gdy minęło pierwsze zaskoczenie 1/4
Essex Regiment ogniem moździerzy i ckm zmusił spado­
chroniarzy do odwrotu. Wobec niemieckiego kontrataku
gen. Freyberg odwołał drogą radiową planowane natarcie
Ghurków na wzgórze klasztorne.
Chcąc odciążyć działania w rejonie miasta Cassino,
dowódca Korpusu Nowozelandzkiego nakazał 20 Pułkowi
Pancernemu rozpocząć natarcie z Gardzieli w kierunku Massa
Albaneta. Początkowo czołgi poruszały się drogą zbudowaną
przez saperów. Dalsza marszruta biegła drogą górską, którą
czołgi musiały posuwać się pojedynczo. Farmy na Albaneta
bronił III Batalion 4 Pułku Spadochronowego oraz 14
przeciwpancerna kompania spadochronowa. Po wyjściu
z wąwozu nowozelandzkie czołgi znalazły się pod ogniem
niemieckich Panzerschreck z 14 przeciwpancernej kompanii
spadochronowej. Równocześnie pierwsze czołgi najechały
na miny talerzowe. Jadące na przedzie Shermany zostały
zniszczone ogniem niemieckich Panzerschreck lub od wy­
buchu min. Zatarasowały one dalszą drogę. W tym momencie
nastąpił kontratak niemieckiej piechoty wspartej działkami
przeciwpancernymi. Wybuchła panika. Wykorzystali to
spadochroniarze i zniszczyli jeszcze kilka czołgów. Atak
20 Pułku Pancernego załamał się. Według meldunków
niemieckich zniszczono lub uszkodzono 22 czołgi.
W tym samym czasie nowozelandzki 28 Batalion nacierał
na Hotel „Continental" nadal jednak bez powodzenia.
19 marca stał się kulminacyjnym dniem trzeciej bitwy
o Monte Cassino. W mieście Nowozelandczycy umocnili
swoje pozycje zajęte w dotychczasowych walkach. Ze
względu na ciężki ostrzał oraz brak możliwości zaopatrzenia
walczących oddziałów na Wzgórzu Kata i zboczach wzgó­
rza klasztornego, Gurkhowie musieli wycofać się z tych
miejsc. Jednostki hinduskie i nowozelandzkie straciły
wówczas około 2000 poległych i rannych.
Po 20 marca przyszła gwałtowna zmiana pogody w tej
części Włoch, w masywie Monte Cassino zaczął padać
śnieg.
25 marca nastąpiła przerwa w działaniach alianckich na
froncie włoskim. Pozwoliło to feldmarszałkowi Kesselrin-
gowi na odtworzenie odwodów oraz reorganizację obrony
na linii Gustawa. Zakończenie trzeciej bitwy nie oznaczało
całkowitego zaprzestania działań zaczepnych. W tym czasie
do akcji wkroczyło lotnictwo i artyleria sprzymierzonych,
których zadaniem było niszczenie niemieckich stanowisk
ogniowych na całej linii Gustawa. Przewaga lotnictwa
alianckiego miała znaczący wpływ na obniżenie morale
niemieckiego żołnierza. Warto w tym miejscu zaznaczyć,
że w większości jednostek niemieckich w tym czasie uległ
zmianie ich skład osobowy. Stały się one mniej jednolite
ze względu na przymusowe wcielenie do Wehrmachtu
poborowych zamieszkujących tereny przyłączone do Rze­
szy. Nadal jednak trzon niemieckich sił stanowiły, za­
prawione w licznych bojach, doborowe jednostki spado­
chronowe, pancerne i górskie.
CZWARTA BITWA O MONTE CASSINO

Gen. Alexander jeszcze w czasie trwania drugiej bitwy


o Monte Cassino zlecił szefowi Sztabu Głównych Alianc­
kich Sił Śródziemnomorskich, gen. Johnowi Hardingowi
opracowanie operacji o kryptonimie „Diadem”. Plan ten
miał być przygotowywany na wypadek, gdyby trzecia
bitwa o Monte Cassino nie zakończyła się sukcesem. Gen.
Harding przygotowując plan nowej operacji brał pod uwagę
fakt, że zmęczone poprzednimi walkami alianckie dywizje
nie zdołają przełamać niemieckiej obrony. W celu przygo­
towania następnej ofensywy, która miała zakończyć się
pełnym sukcesem, szef Sztabu Głównych Alianckich Sił
Śródziemnomorskich uważał, że wojsko musi wypocząć
przed nową bitwą. W związku z tym pomiędzy trzecią
a czwartą bitwą należałoby zrobić dłuższą przerwę w dzia­
łaniach wojennych, aby umożliwić sprowadzenie na front
nowych jednostek, wypoczynek i uzupełnienie dotychczas
walczących dywizji, a także zmianę taktyki. Alianci pragnęli
uzyskać przewagę 3:1 w dywizjach piechoty. Gen, Harding
planował wzmocnienie walczących armii przez przerzucenie
na front włoski siedmiu dywizji piechoty. Chciał też
usprawnić zaopatrzenie, w związku z tym postanowił, że
5 Armii zostaną podporządkowane jednostki zaopatrzone
w sprzęt amerykański, a 8 Armii jednostki zaopatrzone
w sprzęt brytyjski.
W przygotowywanej ofensywie natarcie miało być prze­
prowadzone na trzech kierunkach: pierwszym przez dolinę
rzeki Liri, drugim przez masyw Monte Cassino, trzecim
przez masyw Aurunci. Długość odcinka przewidzianego do
natarcia w 1 i 2 kierunku wynosiła około 10 km. Dawało
to możliwość potężnego wsparcia artylerii. Na dodatek,
w dolinie rzeki Liri po przełamaniu niemieckiej obrony na
rzece Rapido, do pościgu mogły zostać wprowadzone
jednostki pancerne. Według dotychczasowych doświadczeń
kierunek natarcia wzdłuż wybrzeża adriatyckiego stawał
się mało efektywny ze względu na brak możliwości
rozwinięcia na tym kierunku jednostek pancernych. Prze­
szkodą do wprowadzenia na tym odcinku działań były
rejony, w których występowały ogniska malarii. Przejście
wojska przez ten obszar mogło spowodować wybuch
epidemii. Należy podkreślić, że strona niemiecka w swoich
planach obronnych unikała budowy w tym rejonie potęż­
nych umocnień. Niemcy wiedzieli o zagrożeniach epide­
miologicznych z wcześniejszych badań nad przydatnością
obszaru Włoch do działań militarnych. Ich sztabowcy
posiadali również informacje, że na tym odcinku frontu
wzdłuż wybrzeża adriatyckiego występowały sporadycznie
ogniska cholery, a epidemia tej choroby byłaby już nie do
opanowania w szeregach wojska.
Z zupełnie innego powodu do akcji nie nadawał się
odcinek nadmorski nad zatoką Gaeta. Tam ze względu na
wąskie ciaśniny umożliwiające natarcie, nieprzyjaciel mógł
przy zaangażowaniu niewielkich sił zatrzymać atakujące
oddziały alianckie.
Gen. Harding planował, że siły brytyjskiej 8 Armii bez
jednego korpusu (miał on pozostać na odcinku adriatyckim
dozorując ten odcinek frontu) zostałyby ugrupowane do
uderzenia: 1) w masywie Monte Cassino; 2) wzdłuż drogi
nr 6 w dolinie rzeki Liri. Natomiast amerykańska 5 Armia
miałaby w tym samym czasie wykonać uderzenie pomoc­
nicze na południowym odcinku frontu. Główną rolę w ope­
racji ,.Diadem” miał odegrać amerykański VI Korpus,
który z przyczółka Anzio miał przeprowadzić uderzenie
w kierunku drogi nr 6 w rejonie Valmonto na tyły sił
niemieckich zgrupowanych na linii Gustawa. Sztab Głów­
nych Alianckich Sił Śródziemnomorskich równocześnie
przygotował plan zmylenia przeciwnika przez rozpoczęcie
w rejonach Neapolu ćwiczeń desantowych jednej z amery­
kańskich dywizji, której żołnierze na przepustkach opowia­
dali, że przygotowują się do lądowania na plażach w pobliżu
Rzymu. W tym samym czasie rozgłaszano również pogłoski
o rozpoczęciu przygotowań do lądowania na południu
Francji, co miało sugerować stronie niemieckiej ogranicze­
nie działań na froncie włoskim. Miało to zmylić niemieckie
dowództwo sugerując, że w najbliższym czasie nie będzie
przeprowadzona ofensywa na linię Gustawa. Na skutek tej
akcji dezinformacyjnej feldmarszałek Kesselring przekona­
ny był, że dowództwo alianckie szykuje się do desantu
w rejonie Rzymu.
Plan opracowany przez gen. Hardinga nie w pełni
odpowiadał gen. Wilsonowi, Obawiał się on, że dłuższa
przerwa w walkach mogłaby spowodować przerzucenie
części sił niemieckich z frontu włoskiego na inny teatr
wojenny. Dowódca Obszaru Śródziemnomorskiego gen.
Wilson uważał, że ze względu na przygotowania do operacji
„Overlord" nie będzie można przerzucić do Włoch nowych
jednostek celem wzmocnienia Głównych Alianckich Sił
Śródziemnomorskich.
Pomimo pewnych zastrzeżeń, 22 lutego gen. Wilson
przyjął plan proponowany przez sztab gen, Alexandra,
Gen. Wilson w depeszy do szefa Sztabu Imperialnego
prosił o przesunięcie terminu rozpoczęcia operacji „Anvil”
— lądowania na południu Francji. 26 lutego dowódca
Obszaru Śródziemnomorskiego dostał zgodę na plan działań
na froncie włoskim przygotowany przez Sztab Głównych
Alianckich Sił Śródziemnomorskich. Kompromis był moż­
liwy dzięki gen. Dwigthowi Eisenhowerowi. Ustalono także,
że termin rozpoczęcia operacji „Anvil” zostanie określony
po 20 marca.
W tym czasie wśród amerykańskich sztabowców pano­
wało przekonanie, że front włoski nadal miał charakter
drugorzędnego teatru działań i wszelkie prowadzone tam
operacje nie spowodują przerzucenia na ten obszar niemiec­
kich dywizji z Francji. Było to założenie czysto hipotetycz­
ne, gdyż nikt nie mógł przewidzieć, czy w przypadku
wstrzymania działań wojennych na froncie włoskim Niemcy
nie przerzuciliby części swych sil do Francji. W wyniku
sztabowych kalkulacji uzgodniono, że planowana operacja
lądowania jednostek alianckich w południowej Francji
zostanie przesunięta na lipiec 1944 r.
28 lutego w czasie narady w Casercie dowódcy 5 i 8 Ar­
mii zostali poinformowani przez gen. Alexandra o planach
przyszłych działań we Włoszech. W pierwszej dekadzie
marca nastąpiła zmiana w ugrupowaniu Głównych Alianc­
kich Sił Śródziemnomorskich. Brytyjczycy przejęli od­
powiedzialność za zachodni odcinek frontu.
13 marca premier Churchill w liście do gen. Alexandra
pisał: „Chciałbym, żeby mi Pan wytłumaczył, dlaczego to
przejście przez Cassino, wzgórze klasztorne itd., na froncie
2-3 mil szerokości jest jedynym miejscem, w które Pan
musi bez przerwy uderzać. Około 5-6 dywizji zostało
zniszczonych w czasie wejścia do tych szczęk. Oczywiście
ja nie znam warunków, w jakich toczy się bitwa, ale
spoglądając na to z daleka zbija mnie to z tropu, jeżeli
wróg może trzymać ten górujący punkt, to nie można go
zaatakować z flanki. To wydaje się bardzo trudne do
zrozumienia, dlaczego ten najbardziej broniony punkt
i nasycony w militarnym tego słowa znaczeniu jest jedynym
przejściem, czy nie można go ominąć i uzyskać zdobyczy
terenowych w innych miejscu. Mam największe zaufanie
do Pana i będę popierał Pana, ale zechce Pan objaśnić
mnie, dlaczego nie można wykonać żadnego ruchu oskrzyd­
lającego" 1.
Gen. Alexander przesiał premierowi Churchillowi spra­
wozdanie z dotychczasowych działań, pisząc między in­
nymi: „plan zakłada, że 8 Armia wejdzie w dolinę Liri, gdy
tylko przegrupowanie zostanie zakończone. Plan musi
przewidywać atak na szerszym froncie przy udziale więk­
szych sił niż gen. Freyberg posiadał do wykonania tego
zadania. Nieco później, gdy śnieg zniknie z gór, rzeki
opadną, a ziemia (grunt) się wzmocni, ruch [wojsk] przez
teren nie do przebycia stanie się możliwy” 2.
21 marca, jeszcze w czasie trwania trzeciej bitwy o Monte
Cassino, do dowództwa 15 Grupy Armii zostali wezwani
gen. Clark i gen. Leese. Gen. Alexander wiedział, że
ostatnia ofensywa na linię Gustawa dobiega końca i nie
przyniesie korzystnego rozwiązania dla aliantów. W toku
narady zwrócił się do dowódców obu armii o zapropono­
wanie nowych planów — czwartej bitwy o Monte Cassino.
Następna ofensywa miała przełamać niemiecką obronę na
linii Gustawa i Hitlera. Celem nowej operacji było ostatecz­
ne zniszczenie niemieckiej 10 Armii w rejonie Rzymu.
Gen. Alexander nie znał daty rozpoczęcia operacji „Over­
lord”. Wiedział, że termin ten obejmował koniec maja
— początek czerwca 1944 r. Dowódca 15 Grupy Armii
pragnął, aby czwarta bitwa o Monte Cassino, której celem
było zajęcie Rzymu oraz zniszczenie niemieckiej 10 Armii,
rozpoczęła się przed lądowaniem w Normandii. W czasie
dyskusji główny nacisk położono na zagadnienia związane
z wymianą jednostek. W ciągu dwóch miesięcy należało
przerzucić ponad 270 000 żołnierzy oraz 34 000 różnego
1 Fred M a j d a 1 a n y, Cassino. Portrait of a battle, s. 216.
2 Ibidem, s. 217.
typu pojazdów. Drugim ważnym elementem było uzupeł­
nienie strat w walczących jednostkach i utworzenie odwodów,
których brakowało w dotychczasowych walkach. Straty
aliantów w ciągu półrocznych walk wyniosły około 67 000
żołnierzy. Najwięcej ucierpiały dywizje piechoty. Sytuacja
ta zmusiła dowództwo 15 Grupy Armii do zmniejszenia
etatów w batalionach piechoty z 844 na 726 żołnierzy 3.
Rozpoczęcie nowej ofensywy nie było możliwe bez
wzmocnienia nacierających sił nowymi jednostkami. Gen.
Leese zaproponował w czasie narady w Casercie 21 marca
wejście do akcji w rejonie masywu Monte Cassino, znaj­
dującego się w odwodzie 8 Armii, 2 Korpusu Polskiego 4.
Dzięki uporowi gen. Alexandra do końca marca 1944 r.
na front włoski zostały przerzucone dodatkowe jednostki:
amerykańska 85 Dywizja Piechoty, brytyjska 6 Dywizja
Pancerna, francuska 1 Zmotoryzowana Dywizja Piechoty,
hinduska 10 Dywizja Piechoty, południowoafrykańska
6 Dywizja Pancerna — o niepełnych stanach. Włochy
opuściły zaś brytyjskie 46 i 56 Dywizje Piechoty. W skła­
dzie 15 Grupy Armii w końcu kwietnia było 21 dywizji
piechoty i 4 dywizje pancerne. Siły niemieckie we Włoszech
liczyły 23 dywizje.
2 kwietnia w Casercie w trakcie drugiego spotkania
dowódców 5 i 8 Armii zadecydowano, że czwarta bitwa
o Monte Cassino powinna rozpocząć się nie później niż 15
maja. Gen. Alexander uważał, że najlepszy termin rozpo­
częcia operacji to okres pomiędzy 4 a 7 maja. Ostatecznie,
ze względu na czas potrzebny na przygotowanie nowych
jednostek do działań, termin operacji „Diadem” przesunięto
na 10 maja.

3 E. L i n k 1 a l e r, The Campaing !n Italy, 1951, s. 210; O.A. S h e p-

p e r d . The Italian Campaign 1943-45. A political and military Re-


-assessment, London 1968. s. 255.
4 Richard Do h e rt y, A Noble Crusader. The History of Eighth Army

1941-1945. Wielka Brytania 1999. s. 196-197.


W pierwszej połowie kwietnia gen. Clark wyjechał do
Waszyngtonu, aby złożyć gen. George’owi C. Marshallowi
raport z dotychczasowych działań amerykańskiej 5 Armii
na froncie włoskim. Gen. Marshall zapytał, jaka jest szansa
na zajęcie Rzymu przez aliantów jeszcze przed rozpo­
częciem operacji „Overlord”. Gen. Clark odpowiedział, że
jego jednostki zdołają to zrobić 5.
Dopiero l maja, na trzeciej konferencji w Casercie
zdecydowano, że czwarta bitwa o Monte Cassino rozpocznie
się 11 maja o godz. 23.00.
5 maja gen. Alexander wydał rozkaz operacyjny, w któ­
rym określił zamiar i zadania poszczególnych armii. Głów­
nym celem dowódcy 15 Grupy Armii było zniszczenie
prawego skrzydła niemieckiej 10 Armii oraz zepchnięcie
pozostałych sił tej armii, wraz z niemiecką 14 Armią, na
północ od Rzymu. To właśnie w rejonie Wiecznego
Miasta zamierzano zniszczyć większość sił niemieckich.
Dalszy pościg za nieprzyjacielem miał przebiegać po
linii Rimini-Pisa, aby umożliwić jak najszybsze opano­
wanie północnych Włoch i prowadzenie dalszej ofensywy
W kierunku Jugosławii i Austrii. Jednak nie względy
Strategiczne wzięły tym razem górę, a polityka oraz
prestiż — na przykład..., kto pierwszy wkroczy do Wiecz­
nego Miasta. Stara koncepcja W ins to na Churchilla uderze­
nia w tzw. miękkie podbrzusze Europy, jakim były Bałkany,
nie była zgodna z ustaleniami konferencji w Teheranie.
Równocześnie doradcy prezydenta Roosevelta, często po­
dzielający sowiecki punkt widzenia, cały czas odradzali
angażowanie się w działania na Bałkanach — a co za tym
szło w Europie Środkowej, która została poświęcona w imię
wyższych celów przez oddanie jej pod wpływy Stalina.
Plan premiera Churchilla, który chciał realizować gen.
1 Mark C l a r k , Calculated risk. 1951. x. 317-313, GA S hep per d,

The Italian Campaign ¡943-45. A political and military Re-assasment,


London 1968, s. 255.
Alexander, napotyka! na wiele trudności. Jedną z nich było
podporządkowanie operacji na froncie włoskim operacji
„Overlord” — lądowania w Normandii. Bo to właśnie
o takie działania w Europie zabiegał Stalin. Dla niego
otwarcie drugiego frontu równoznaczne było z lądowaniem
sił alianckich we Francji, natomiast działania wojenne we
Włoszech starał się on zmarginalizować do operacji o cha­
rakterze lokalnym. Za wszelką cenę nie chciał dopuścić do
wejścia aliantów do Jugosławii, gdyż otwierało to drogę do
Europy Środkowo-Wschodniej.
Pd powrocie z Waszyngtonu gen. Clark rozpoczął przygo­
towania do ofensywy w kierunku Rzymu. Jego działania były
przeciwne intencjom gen. Alexandra, który w pierwszej
kolejności chciał zniszczyć siły wroga, a dopiero później
wejść jako zwycięzca do Wiecznego Miasta. 20 kwietnia gen.
Clark ogłosił Rozkaz Operacyjny nr 1, 5 Armia do natarcia
została ugrupowana następująco: na lewym skrzydle amerykań­
ski II Korpus, zaś na prawym Francuski Korpus Ekspedycyjny.
Oba korpusy miały posuwać się równolegle do natarcia
korpusów 8 Armii. Do natarcia wyznaczono dwie dywizje
amerykańskie i cztery dywizje francuskie, a do przełamania
niemieckiej obrony w górach Aurunci wyznaczono trzy
zgrupowania górali marokańskich (około 12 000 ludzi).
W odwodzie 5 Armii pozostawała jedna dywizja amerykańska.
Zadaniem 5 Armii było zabezpieczenie doliny (wąwóz)
Ausonia oraz prowadzenie natarcia na południe od rzeki
Liri, celem przecięcia drogi Itri-Pico. „Zadanie to miało
być wykonane w czterech fazach. W pierwszej — bezpo­
średnim przedmiotem natarcia miała być droga Auso-
nia-Formia. W drugiej — Francuzi po przekroczeniu rzeki
Ausente mieli uderzyć pizez środkową partię gór Aurunci,
opanować Monte Revoie i zagrozić drodze Itri-Pico, zaś
Amerykanie po przekroczeniu drogi Formia-Ausonia mieli
zdobyć Monte La Ciyita i Castellonorato. W trzeciej fazie
— korpus francuski miał przeciąć drogę Itri-Pico i główny
wysiłek skierować na zdobycie Monte d’Oro, korpus
amerykański swym lewym skrzydłem miał posuwać się na
M. Campese i m. Scauri a prawym w kierunku drogi
Itri-Pico. Wreszcie w czwartej fazie cała 5 Armia miała
osiągnąć tę drogę’’ 6.
Gen. Clark dysponował jeszcze jednym korpusem. Był
to amerykański VI Korpus gen. Truscotta walczący na
przyczółku Anzio. Według planów gen. Alexandra amery­
kański VI Korpus miał w czwartym dniu operacji „Diadem”
rozpocząć działania po linii Cisterna-Cori, następnie prze­
ciąć drogę nr 6 w Valmontone. Manewr ten miał uniemoż­
liwić odwrót niemieckiej 10 Armii w kierunku Rzymu
i doprowadzić do jej zniszczenia w kleszczach 5 i 8 Armii.
Zupełnie inaczej rolę VI Korpusu widział gen. Clark.
W jego planach główny nacisk został położony na działania
VI Korpusu na rzecz 5 Armii poprzez wykonanie natarcia
wzdłuż wybrzeża w kierunku Campoleone albo Ardea
i dalej w stronę Rzymu 7.
5 maja dowództwo 15 Grupy Armii wydało rozkaz
Operacyjny nr 1, w którym zostały zakreślone zadania obu
armii. „8 Armia ma przełamać główny front nieprzyjaciela
w dolinie Liri, po czym ma posuwać się w kierunku
Valmontone, 5 Armia ma opanować cieśninę Ausonia
i posuwać się przez Esperia ku południowemu skrajowi
doliny Liri oraz wyłamać się z przyczółka Anzio w kierunku
Valmontone'’.
Tego dnia gen. Alexander odwiedził gen. Truscotta
w Anzio. Na propozycję natarcia jednostek korpusu wzdłuż
Wybrzeża, dowódca 15 Grupy Armii bardzo elegancko, ale
dobitnie wskazał gen. Truscottowi, że atak jego dywizji
powinien zostać przeprowadzony od Cistemy w kierunku
Valmontone, gdzie przecięta zostałaby droga nr 6 i w ten
6 3 DSK, s. 194.
7 G.A. Shepperd. The Italian Campaign 1943-45. A political and
military Re-assessinent. London 1968. s. 255-256.
sposób odcięto by drogę odwrotu większości oddziałów
niemieckiej 10 Armii. Wkrótce po wizycie gen. Truscott
powtórzył całość rozmowy gen. Clarkowi.
7 maja w czasie spotkania gen. Clark próbował przekonać
dowódcę grapy armii do użycia VI Korpusu wzdłuż wybrzeża
w kierunku Rzymu. Akcja ta miała umożliwić szybsze
wejście jednostek amerykańskich do Wiecznego Miasta. Gen.
Alexander nie zmienił swojego planu, gdyż uważał za lepsze
rozwiązanie zniszczenie większości niemieckich sił w rejonie
Rzymu niż zdobycie samego miasta. Wkrótce po spotkaniu
gen. Alexander wydał rozkazy, na podstawie których VI
Korpus miał być gotowy do akcji od 15 maja. Jednak gen.
Clark w rozkazach wydanych dla 5 Armii nadal pisał
o czterech kierunkach działania VI Korpusu 8.
8 maja gen. Juin w liście wysłanym do gen. de Gaulle'a
pisał: ,3itwa o Rzym, jeśli Niemcy ją podejmą, może być dla
nas zwycięską. Jednak nie będzie to druga bitwa o Cannes.
Przy odrobinie szczęścia uda się nam może zniszczyć cztery
albo pięć dywizji, ale po Rzymie wrócimy do równowagi
sprzed bitwy, jednak z naszym bojowym korpusem zmęczo­
nym walką, który nadal będzie musiał stawiać czoła około
dwudziestce niemieckich dywizji, tj. armii znacznie bardziej
licznej, niż ta, której potrzeba do utrzymania toskańskich
Apeninów. Jeśli po tygodniach ciężkich walk udało się
przerwać linię Gotów, to i tak Niemcy nadal zażarcie bronili
każdej piędzi ziemi. Pod koniec października wojska alianckie
były wyczerpane i osłabione wycofaniem części oddziałów
i skierowaniem ich do walk we Francji. Nadzieja na dotarcie
do równiny Po przed końcem zimy została zniweczona”. Były
to prorocze słowa.
W tym samym czasie gen. Leese bardzo dokładnie
wypełniał polecenia gen. Alexandra. W pierwszym okresie
8 Mark C l a r k , Calculated risk, 1951, s. 323; G.A. S h e p p e r d , The

Italian Campaign 1943-45. A political and military Re-assessment,


London 1968, s. 256.
nie wydał on żadnych pisemnych rozkazów. Wszelkie
wątpliwości dotyczące planowanego natarcia starał się
wyjaśnić w trakcie spotkań z dowódcami podległych mu
korpusów. Dopiero na tej podstawie miał zostać opracowany
rozkaz operacyjny do natarcia 8 Armii. Zadanie, jakie
otrzymał od gen. Alexandra, podzielił na dwie fazy:
"W pierwszej fazie:
X Korpus miał osłonić prawą flankę armii i wykonać silną
demonstrację w kierunku na Atina, by wywołać wrażenie, że
na tym właśnie kierunku nastąpi główne uderzenie,
2 Korpus Polski miał odizolować wzgórze klasztorne
Monte Cassino od północy i północnego wschodu oraz
uzyskać panowanie nad drogą nr 6 aż do czasu, kiedy
nastąpi połączenie się z XIII Korpusem, po czym opanować
klasztor, XIII Korpus po przekroczeniu Rapido (Gari) miał
zabezpieczyć przyczółek mostowy między Cassino a Liri,
przeciąć drogę nr 6 i uzyskać łączność z korpusem polskim,
po czym oczyścić miasto i wzgórze klasztorne oraz otwo­
rzyć drogę nr 6.
W drugiej fazie:
X Korpus miał być przygotowany do oddania niektórych
swoich jednostek, gdy sytuacja będzie tego wymagała,
2 Korpus Polski miał uzyskać styczność z linią Hitlera
na północ od drogi nr 6 i rozwinąć działania w celu jej
przełamania, XIII Korpus miał się posuwać frontalnie
wzdłuż drogi nr 6 ku linii Hitlera równolegle z korpusem
polskim" 9.

POLSKIE PRZYGOTOWANIA DO BITWY

24 marca do kwatery polowej gen. Leese’a w Vinchiaturo


przybył gen. Anders. Spotkanie rozpoczęło się o godz.
9 Harold A l e x a n d e r , The Allied Armies in Italy from 3 September

to ¡2 December 1944, Supplement lo the „London Gazette”, 12 czerwca,


1950, s. 2921.
11.00. Dowódca 2 Korpusu został poinformowany, że
trzecia bitwa o Monte Cassino nie osiągnęła zamierzonego
rezultatu. W związku z tym gen. Alexander planował
przeprowadzenie następnej ofensywy. Na wstępie spotkania
gen. Leese powiedział o wnioskach narady w Casercie,
gdzie postanowiono, że nowa operacja będzie miała na celu
przełamanie linii Gustawa i Hitlera, które zagradzały
aliantom drogę do Rzymu oraz zniszczenie niemieckich sił
znajdujących się w tym rejonie. Działania we Włoszech
miały na celu odwrócenie niemieckiej uwagi od przygoto­
wań do operacji „Overlord”. Dowódca 8 Armii powiedział:
,,Zdobycie klasztoru oraz wzgórz klasztornych postanowi­
łem powierzyć 2 Korpusowi Polskiemu”. Obecny w czasie
rozmowy szef Sztabu 2 Korpusu płk dypl. Kazimierz
Wiśniowski tak zapamiętał przebieg spotkania: „nastąpiła
chwila ciszy, po czym gen. Leese zwrócił się do gen.
Andersa — chyba, że Pan Generał nie zechce podjąć się
tego zadania, wówczas będę musiał szukać innego korpusu,
który to trudne działanie wykona”. Następnie dodał — „daję
Panu 10 minut czasu do namysłu, po czym proszę o od­
powiedź. Może Pan Generał zechce przejść do mego
pokoju i zastanowić się ze swoim szefem sztabu”. W czasie
rozważania propozycji dowódcy 8 Armii gen. Anders
przeprowadził na głos rachunek sumienia: „Monte Cassino
to twierdza, o którą walczyło wiele narodów, to twierdza
znana na cały świat. Jeśli odmówię, to korpus będzie użyty
w dolinie rzeki Liri, gdzie natarcie przyniesie również
ciężkie straty, lecz rozrzucone na dłuższy okres czasu.[...]
Jeśli zdobędziemy Monte Cassino, a zdobyć je musimy,
wysuniemy sprawę polską — obecnie tak tłamszoną — na
czoło zagadnień świata i damy rządowi polskiemu nowy
atut w obronie naszych praw. Wydaje mi się, że w obecnych
warunkach dla dobra przyszłości narodu i jego dalszych
pokoleń zestawienie zysków i strat — przy wykonaniu tego
zadania — daje nam saldo dodatnie i stąd też straty
przypuszczalne 3500 żołnierzy musimy wziąć na swoje
sumienie” 10.
Po krótkim namyśle gen. Anders zameldował gen.
Leese’owi, że wyraża zgodę na użycie 2 Korpusu do
działań w masywie Monte Cassino.
Propozycja gen. Leese’a zmieniała dotychczasowe usta­
lenia dotyczące udziału 2 Korpusu w działaniach wojen­
nych, według których polski korpus miał zostać wzmoc­
niony brytyjską brygadą spadochronową oraz oddziałami
włoskimi oraz otrzymać szerszy odcinek niż zaproponowany
24 marca przez dowódcę 8 Armii.
Dowódca 2 Korpusu wobec konieczności zachowania
tajemnicy wojskowej nie mógł powiadomić o swej decyzji
przebywającego w Londynie Naczelnego Wodza gen.
Kazimierza Sosnkowskiego. W przyszłości fakt ten wywoła
spór pomiędzy gen. Sosnkowskim a gen. Andersem.
12 kwietnia gen. Sosnkowski w liście do gen. Andersa
przedstawił swój punkt widzenia w sprawie przygotowań
do działań w masywie Monte Cassino. Naczelny Wódz
pisał: „W związku z zamierzonym użyciem 2 Korpusu do
działań w rejonie Cassino twierdzę, że nie ma ważniejszej
sprawy nad należyte, staranne i szczegółowe przygotowa­
nie akcji, od której zależy istnienie i sława 2 Korpusu,
oraz wszystko to, co się z tym istnieniem wiąże dla
całości sprawy polskiej pod względem moralno-politycz-
nym. Akcja nieudana może zniszczyć Korpus fizycznie
i moralnie.
Podaję Panu Generałowi do możliwie pełnego wykorzys­
tania następujące moje sugestie:
1. Zadanie 2 Polskiego Korpusu jest najistotniejszym
w ramach całości 15 Grupy Armii.
10 IPMS. Notatka gen. Kazimierza Wiśniowskiego z dnia 11 maja

1946 r.; inną treść rozmowy na podstawie uzupełnionej przez gen


Wiśniowskiego notatki z 1960 r. podano w pracy Działania 2 Korpusu we
Włoszech, t. 1. Londyn 1963, s. 180-181.
2. Korpus musi więc wejść do działań należycie wsparty
i wzmocniony przez Sprzymierzonych. Musi też mieć
uzupełnione własne braki sprzętowe (zwłaszcza ciężkie
moździerze). Cała artyleria Korpusu powinna otrzymać
sprzęt ciężki. W razie niemożliwości przeprowadzenia tej
reorganizacji Korpus musi otrzymać do swej dyspozycji
artylerię ciężką brytyjską w odpowiedniej ilości.
3. Działania Korpusu mogą być najskuteczniej krępowane
przez ogień zgrupowań artylerii przeciwnika z rejonów:
(a) z północy z rejonu Adna-Villa Latina-Belmonte
Castello, (b) z zachodu z rejonu Aquino-Ponte Coryo.
Artyleria ta musiałaby być skutecznie obezwładnioną
przez lotnictwo i artylerię własną.
Oczywiście najpewniejszymi gwarancjami jej obezwład­
nienia byłyby:
ad (a) własne działania mające za cel opanowanie rejonu
Belmonte-Atina, ewentualnie przez kombinowaną operację
X Korpusu i Grupy Górskiej, wchodzącej na Atina przez
Masyw Mare i Monte Cayallo;
ad (b) wcześniejsze od Polskiego, natarcie Korpusu
Francuskiego i opanowanie przez ten Korpus północno-
-zachodnich stoków masywu Maio.
4. Działania 2 Korpusu będą niewątpliwie hamowane
przez bezpośrednie oddziaływania taktyczne (ogień, ewen­
tualnie przeciwnatarcia) przeciwnika z obu skrzydeł (Monte
Como i Monte Cassino). Zwłaszcza Monte Como, panujące
terenowo nad przedmiotem natarcia Korpusu, pozwoli
przeciwnikowi na działanie ogniem w chwili najistotniejszej
dla Korpusu, gdy zacznie się on usadawiać na zdobytym
przedmiocie. Dlatego też należałoby uważać za konieczne
działanie w celu opanowania Monte Como. Korpus musi
do tego działania otrzymać wzmocnienie przez przydział
brygady piechoty brytyjskiej, oraz odpowiedniej ilości
artylerii. Zdobycie Monte Cassino i Atina stanowi równo­
cześnie wyłom w linii Hitlera.
5. Monte Cassino jest zbyt trudnym do opanowania ze
wschodu i południa, a więc przez jednostki brytyjskie,
znajdujące się na lewym skrzydle Korpusu. Monte Cassino
musi być zatem skutecznie obezwładnione ogniem artylerii
i lotnictwa.
Nie wydaje się, by ze względów terenowych możliwym
było wysunięcie zadań wcześniejszego od nas natarcia XIII
Korpusu. Natomiast, by zmusić przeciwnika do rozproszenia
jego ognia artylerii i odciągnąć ten ogień częściowo
z odcinka natarcia 2 Korpusu, oraz by związać odwody
przeciwnika, koniecznym jest zagwarantowanie równo-
czesności rozpoczęcia działań przez XIII i 2 Polski Korpus.
6. Wreszcie zbyt wczesny w stosunku do rozpoczęcia
działań termin wejścia 2 Korpusu na odcinek mógłby
wobec przeciwnika zdekonspiłować nasze zamiary i zni­
weczyć czynnik zaskoczenia. Wejście na odcinek 2-3 dni
przed rozpoczęciem działania pozwoli w zupełnie do­
statecznej mierze poznać młodszym dowódcom swe odcinki
natarcia. Na wyższych szczeblach ekipy rozpoznawcze
muszą rozpocząć prace jak najwcześniej. Żałuję, że tak
poważna operacja 2 Korpusu Polskiego, zmieniająca wyniki
rozmów moich z gen. Alexandrem z miesiąca listopada
ubiegłego roku, została zadecydowana tuż przed zapowie­
dzianym przyjazdem moim do Włoch, co pozbawiło Pol­
skiego Naczelnego Wodza możności wyrażenia swej opinii
zawczasu, a przez to i należytego wpływu na sposób użycia
głównej i przeważającej części Wojska Polskiego.
Upoważniam Pana Generała do okazania tego pisma
w tłumaczeniu angielskim Dowódcy 8 Armii” 11.
Dowództwo 15 Grupy Armii miało już wtedy opraco­
wany plan wiosennej ofensywy i nie mogło już zmienić
wcześniejszych ustaleń. O całości działań sił alianckich
11 Dziennik czynności gen. Andersa, przygotowanie do druku, wstęp

i opracowanie: Bogusław Polak, Politechnika Koszalińska, Koszalin 1998,


s. 248-249.
na froncie włoskim decydował gen. Alexander, a nie polski
Naczelny Wódz. Opinia gen. Sosnkowskiego nie miała
żadnego wpływu na użycie 2 Korpusu Polskiego w czwartej
bitwie o Monte Cassino. Decyzja ta zależała tylko od planów
operacyjnych 15 Grupy Armii i dowództwa 8 Armii.
O planowanym użyciu polskiego korpusu w czwartej
bitwie o Monte Cassino gen. Anders powiadomił tylko
kilku oficerów z najbliższego otoczenia. To właśnie ta
grupa miała opracować plan działań 2 Korpusu w przyszłej
bitwie. Planowanie przyszłej bitwy oparte zostało na
doświadczeniach poprzedników walczących w masywie
Monte Cassino. W związku z tym Sztab 2 Korpusu nawiązał
kontakty ze sztabem brytyjskiego XIII Korpusu oraz
brytyjskiej 78 Dywizji Piechoty, która obsadzała odcinek
przewidziany w przyszłych działaniach dla Polaków. Gen.
Anders wraz z płk. dypl. Wiśniowskim odbyli wiele spotkań
z dowódcami alianckich dywizji walczących uprzednio
w masywie Monte Cassino. Najbardziej interesujące okazały
się dla nich doświadczenia hinduskiej 4 Dywizji Piechoty,
której dowództwo posiadało wiele informacji o niemieckiej
obronie w głębi masywu. Na podstawie uzyskanych danych
oraz zdjęć lotniczych Sztab 2 Korpusu przystąpił do
aktualizacji otrzymanych z dowództwa 8 Armii map
z naniesionymi pozycjami nieprzyjaciela. Wobec zakazu
prowadzenia akcji patrolowych nadal brakowało dokładnych
informacji o siłach niemieckich. Znano tylko pokrycie
terenu przyszłej bitwy siecią ogni artylerii, moździerzy
oraz broni maszynowej nieprzyjaciela 12.
29 marca na odprawie w dowództwie 8 Armii w ogólnych
zarysach została ustalona długość odcinka, jaki miał przejąć
2 Korpus przed rozpoczęciem głównego zadania. Odcinek
ten był jednak zbyt szeroki dla polskiego korpusu, aby ten
bez wzmocnienia mógł przeprowadzić działania zaczepne.
12 Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich, red. Mieczysław Młotek.
Londyn 1978, s. 198-199.
W tej sytuacji gen. Anders przedstawił gen. Leese’owi
następujące propozycje: „Cały wysiłek oddziałów i sztabów
polskiego korpusu będzie skierowany jedynie do przygoto­
wania i przeprowadzenia natarcia i w związku z tym
korpus polski przeprowadzi luzowania oddziałów brytyj­
skich tylko w pasie swego przyszłego natarcia. Wejście
korpusu na odcinek nastąpi na kilka dni przed rozpoczęciem
natarcia tak, by oddziały miały jak najwięcej czasu na
przeprowadzenie ćwiczeń i przeszkolenia w działaniach
w tak trudnym terenie górskim’’13.
Dowódca 8 Armii przyjął zaproponowany plan wejścia
2 Korpusu na nowy odcinek. Przed powzięciem ostatecznej
decyzji gen. Anders dokonał lotniczego rozpoznania terenu.
2 kwietnia płk dypl. Wiśniowski przedstawił gen. Ander­
sowi materiały do wstępnej decyzji o kierunkach natarcia
2 Korpusu w czwartej bitwie o Monte Cassino. W dokumen­
cie tym szef sztabu pisał: „Korpus polski ma otworzyć
drogę na Rzym. Już wstępna ocena terenu, ugrupowania
obrony nieprzyjaciela oraz możliwości własnych zwłaszcza
artylerii i sąsiadów, wskazuje, że zadanie 2 Korpusu
Polskiego składa się z dwóch części, które muszą na­
stępować po sobie rozdzielone: a) zdobycie kompleksu
Monte Cassino; b) działania na Piedimonte. Wykonanie
pierwszego zadania, to jest opanowanie kompleksu Monte
Cassino, otwiera dla XIII Korpusu, który stanowi gros
8 Armii, możność głębszego wlania się w dolinę rzeki Liri,
pomiędzy rzekę Liri i via Cassilina (droga nr 6) i wejścia
w styczność z linią Hitlera, gdyż pozbawia nieprzyjaciela
doskonałej i dalekiej obserwacji w głąb ugrupowania
i komunikacji 8 Armii, a przez to pozwala jej na podsunięcie
artylerii i przesunięcie wojsk. Flankuje, a częściowo nawet
uniemożliwia nieprzyjacielowi obronę odcinka rzek Gari
i Rapido, przynajmniej do ujścia Rapido do [rzeki] Liri, co
13 IPMS, Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie

z bitwy o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. Italia czerwiec 1944 r., s. 6.
pozwala na łatwiejsze opanowanie przyczółków i budowę
mostów na głównych drogach oraz da możność korzystania
z węzła drogowego Cassino. Pozwala na dobre wsparcie
prawego skrzydła natarcia 13 Korpusu i zmusza nie­
przyjaciela do przegrupowania jego artylerii i odsunięcia
jej w głąb. Wykonanie drugiego zadania, to jest działania
na Piedimonte, daje włamanie do następnej linii umocnień
linii Hitlera”. Na podstawie materiałów przygotowanych
przez Sztab 2 Korpusu gen. Anders powziął wstępną
decyzję, która brzmiała „zadanie wykonać w dwóch fazach.
W pierwszej fazie całością sił natrzeć po osi Colle Maio-
la-Massa Albaneta, przełamać obronę nieprzyjaciela w pasie
wzgórz 593-Colle San Angelo, uzyskać panowanie nad
drogą nr 6 i odizolować klasztor. W dalszym ciągu natrzeć
i opanować klasztor. W drugiej fazie działać na Passo
Como-Piedimonte”14.
Sześć dni później w czasie spotkania z dowódcą 8 Armii
gen. Anders powiedział: „Korpus polski ma otworzyć drogę
do Rzymu, aby to zrobić musi zdobyć kompleks Monte
Cassino, gdyż tylko w ten sposób siły główne będą miały
możność wyjścia w dolinę rzeki Liri i nawiązania styczności
z linią obrony Hitlera”. Gen. Anders podkreślił, że natarcie na
kompleks Monte Cassino wiąże się operacyjnie z równoczes­
nym natarciem na Passo Como. Zajęcie Passo Como daje
dogodne warunki do walki o Monte Cassino oraz stwarza
lepsze warunki do przeskrzydlenia od północy linii Hitlera.
Poinformował on również gen. Leese’a, że w pierwszej fazie
natarcia 2 Korpusu do akcji zostanie wprowadzone sześć
batalionów piechoty. Dowódca 8 Armii w sprawach szczegó­
łowych dotyczących natarcia proponował wyznaczenie do
obrony odcinka polskiego Korpusu pułków rozpoznawczych
3 i 5 Dywizji, co dawało możliwość zwolnienia do pierwszej
14 IPMS, Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie

z bitwy o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r, Italia czerwiec 1944 r„


s. 6-7.
linii dwóch batalionów piechoty. Równocześnie poinfor­
mował on gen. Andersa, że Sztab 8 Armii nie przewidywał
przeprowadzenia równoczesnego natarcia na Passo Como
z działaniami na klasztor 15.
Po tym spotkaniu w godzinach popołudniowych w do­
wództwie 2 Korpusu odbyła się odprawa dowódców wielkich
jednostek, ich szefów sztabów, dowódców broni i służb. Gen.
Anders poinformował zebranych o zadaniu, jakie przypadnie
Korpusowi w najbliższej bitwie mówiąc:,.Zwartym natarciem
Korpusu po osi Colle Maiola-Massa Albaneta przełamać
obronę nieprzyjaciela na kompleksie górskim Monte Cassino.
Opanować i utrzymać jego południowo-zachodnie stoki,
przez co zapewnić własną obserwację i działanie ogniem
w dolinę rzeki Liri oraz izolację klasztoru Monte Cassino.
Następnie uderzyć i zdobyć klasztor z kierunku północno­
-zachodniego” (płn, skreślono w rozkazie z 6 maja). Dowódca
Korpusu wyznaczył również zadania, jakie miały przypaść
w czasie działań 3 DSK i 5 KDP.
3 Dywizja miała jednoczesnym natarciem z 5 Dywizją
Opanować Massa Albaneta oraz wzg. 593-569 jako pod­
stawy wyjściowe do natarcia na wzgórze klasztorne Monte
Cassino. Uderzenie na klasztor miało nastąpić po osi Massa
Albaneta-wzg. 468-klasztor. Osłonę natarcia miało stano­
wić oczyszczenie i zorganizowanie obrony na południo­
wo-zachodnich stokach wzg. 374-375-453 w masywie
Monte Cassino. Po rozpoczęciu natarcia na klasztor jeden
batalion z dywizji miał przejść do odwodu Korpusu.
Natomiast 5 KDP miała za zadanie opanować grzbiet
S. Angelo-wzg. 575, 505, 452, 447, na których powinna
zorganizować obronę oraz zapewnić obserwację i możliwość
prowadzenia ostrzału artyleryjskiego w dolinę rzeki Liri,
równocześnie 5 KDP miała osłaniać działania 3 DSK
15 IPMS, C l/IV, Notatka z konferencji dowódcy 2 Korpusu z dowódcą

8 Armii z dnia 8 IV 1944 r. w sprawie natarcia Polskiego Korpusu na


Monte Cassino.
w natarciu na klasztor od północy i zachodu. W tym
samym czasie oddziały 5 Dywizji miały zapewnić własnej
artylerii możliwość prowadzenia ognia na drogę nr 6 i na
Piedimonte. Zadaniem 5 Dywizji była także osłona natarcia
Korpusu poprzez utrzymanie M. Castellone oraz przez
współdziałanie w neutralizowaniu przez artylerię niemiec­
kich stanowisk ogniowych na Passo Como. Kierunki
natarcia dywizje otrzymały drogą losowania. „Granica
odcinków natarcia obu dywizji biegła północno-zachodnim
odgałęzieniem bezimiennego jaru od koszar Villa, północ­
no-wschodnim stokiem Colle Maiola, południowo-wschod-
nim stokiem Widma i stąd dnem wąwozu moździerzy do
punktu 72 na drodze nr 6. Odcinek zajmowany przez
korpus sięgał od wzg, 175 (G 855219) na południu do
Monte Castellone na północy”16.
W czasie odprawy zostały wydane wytyczne dotyczące
przeszkolenia oddziałów 2 Korpusu, co związane było
z przebywaniem Korpusu przez kilka miesięcy na odcinku
obronnym nad San gro. Gen. Anders uważał, że: „pomimo
często dużego wysiłku i trudu, wprowadziło [to] niewątpliwie
pewne zmniejszenie sprawności walki zaczepnej”17. Warto
podkreślić, że pierwsze ćwiczenia w walce górskiej oddziały
2 Korpusu przeszły jeszcze na jesieni 1943 r. w Libanie.
Dowódca 2 Korpusu w związku z planem użycia korpusu
w bitwie o Monte Cassino zarządził zintensyfikowanie
szkolenia w walce w górach oraz walce szturmowej. Szcze­
gólny nacisk dowódcy dywizji mieli położyć na walkę na
bagnety i użycie granatów w terenie górskim. W pierwszej
kolejności przeszkolenie miały przejść oddziały będące na
tyłach, następnie po zluzowaniu miały takie szkolenie przejść
oddziały będące w pierwszej linii.
16 Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie z bitwy

o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r„ Italia czerwiec 1944 r., s. 12.
17 tPMS, C 1/1V, Wytyczne przeszkolenia oddziałów 2 Korpusu z dnia

8 V 1944 r; Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, Londyn 1963, s. 205


Dopiero w drugiej połowie kwietnia, po licznych kon­
ferencjach, w Szubie 8 Armii została ustalona szerokość
odcinka, na którym miał działać 2 Korpus. Rozciągał się
on od Monte Castellone na północy do punktu G 855219
na południu19.
19 kwietnia gen. Wilson, dowódca Obszaru Śródziem­
nomorskiego, dostał ostateczne wytyczne w sprawie operacji
„Diadem”. Natychmiast wydano odpowiednie dyrektywy.
W nocy z 23 na 24 kwietnia oddziały polskie rozpoczęły
luzowanie brytyjskiej 78 Dywizji Piechoty, która prze­
chodziła do odwodu XIII Korpusu. Na stanowiska weszły
pododdziały, których użycia nie przewidywano w pierw­
szym natarciu. Sytuacja ta umożliwiła przeprowadzenie
dodatkowych ćwiczeń w oddziałach przewidzianych do
odziału w pierwszym natarciu,
25 kwietnia w dowództwie 2 Korpusu odbyła się od­
prawa, na której dowódcy wielkich jednostek przedstawili
swoje wnioski co do przyszłych działań. Po zapoznaniu się
z nimi gen. Anders powziął ostateczną decyzję, wydając
rozkazy do przyszłej bitwy.
30 kwietnia potwierdzone one zostały w wydanym przez
dowództwo 2 Korpusu Planie Działań Zaczepnych. Gen.
Anders pisał: „Zwartym natarciem korpusu po osi Colle
Maiola-Massa Albaneta przełamać obronę npla na kom­
pleksie górskim Monte Cassino, opanować i utrzymać jego
pM. -zach. stoki, przez co zapewnić własną obserwację
l działanie ogniem w dolinie rz. Liri oraz izolację klasztoru
Monte Cassino, następnie uderzyć i zdobyć klasztor z kie-
runku (płn. — skreślono w rozkazie Op. korpusu nr
1 z 6 maja) zach., działanie to ubezpieczyć i osłonić:
a) przez utrzymanie obroną grzbietu M. Castellone oraz
neutralizowanie źródeł ognia na Passo Como i grzbiecie
Schodzącym zeń na południe,
18 Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny. Sprawozdanie z bitwy

o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. Italia czerwiec 1944 r.. s. 13.
b) przez ciągłe obezwładnianie obrony klasztoru do
momentu wyjścia nań bezpośredniego natarcia.
Zadanie korpusu:
Odizolować rejon wzgórza klasztornego Cassino od
północy i północnego zachodu i uzyskać panowanie nad
drogą nr 6 do czasu uzyskania łączności z XIII Korpusem.
Natrzeć i zdobyć wzgórze klasztorne.
Zadania wielkich jednostek:
a) 5 KDP bez baonu plus pułk ułanów karpackich plus
szwadron czołgów. Zadanie: opanować grzbiet Colle
S. Angelo-wzgórze 575-punkt 505-punkt 452-punkt 447, na
którym bezzwłocznie zorganizować silną obronę, zapewniając
własną obserwację i możność działania ogniem w dolinę rzeki
Liri, a w szczególności na drogę nr 6 i dolinę Piedimonte.
Osłaniać od północy i zachodu działania 3 DSK na klasztor.
Osłonić natarcie Korpusu przez utrzymanie obrony grzbietu
Monte Castellone oraz przez współdziałanie w neutralizowa­
niu przez artylerię źródeł ognia nieprzyjaciela na Passo Como
i grzbiecie schodzącym zeń na południe;
b) 3 DSK plus szwadron czołgów z plutonem saperów.
Zadanie: natarciem równoczesnym z natarciem 5 KDP
opanować Massa Albaneta punkt 468 i grzbiet [wzgórz] 593
i 569, jako podstawy do natarcia na klasztor Monte Cassino.
Następnie uderzyć na klasztor po osi Massa Albaneta-punkt
468-Klasztor 516. Osłonić to natarcie przez kolejne oczysz­
czanie od nieprzyjaciela oraz organizowanie się obronnie na
południowo-zachodnich stokach wzgórza Monte Cassino
(punkty 374-375-453). Po wyruszeniu natarcia na klasztor
Monte Cassino jeden baon przejdzie do odwodu Korpusu.
c) Odwód Korpusu:
1) Zastrzeżony baon 5 KDP w rejonie Portella od
nocy D-l/D.
2) Zastrzeżony baon 3 DSK od wyruszenia do natarcia
na Klasztor. Przewidywane rozmieszczenie w rejonie Wiel­
kiej Miski na wschodnich stokach punktu 596.
3) 4 Pułk Pancerny bez dwóch szwadronów w rejonie
San Michele. Przewidywane użycie: dla wzmocnienia
wielkich jednostek dla ewentualnej osłony północnego
skrzydła Korpusu”19.
Nowy plan zakładał również, że: „dowódca 2 Brygady
Pancernej miał przydzielić do każdej z dywizji piechoty po
jednym szwadronie czołgów dla wsparcia natarcia na
Massa Albanetę i Klasztor oraz dla utrzymania zdobytych
przedmiotów”. Dodatkowo 5 KDP otrzymała pierwszeń­
stwo w żądaniu wsparcia czołgów. Początek natarcia pozo­
stawał w stosunku do poprzedniego planu bez zmian z tą
różnicą, że dalsze natarcie 5 Dywizji z Widma było
uzależnione od zdobycia przez 3 DSK wzg. 593 i Massa
Albaneta. Spowodowane było to tym, że wcześniejsze
natarcie 5 KDP dostałoby się w skrzydłowe ognie z Passo
Como, wzg. 593 oraz Massa Albaneta. Gen. Anders
zadecydował również o utworzeniu wydzielonego oddziału
złożonego z żołnierzy obu dywizji, który miał posuwać się
po linii rozgraniczenia tych dywizji. Opracowany przez
sztab plan natarcia wykazał, że w 2 Korpusie brakowało
jednej brygady piechoty jako odwodu. W związku z tym
gen. Anders postanowił zastąpić jeden batalion 5 KDP
Pułkiem Ułanów Karpackich oraz nakazał dowódcy 3 DSK
pozostawienie w rejonie Wielkiej Miski jednego batalionu
piechoty do dyspozycji 2 Korpusu. Zorganizowany w ten
sposób odwód (wzmocniony został 4 Pułkiem Pancernym
bez dwóch szwadronów) miał za zadanie wzmocnienie
natarcia jednej z dywizji lub osłonę północnego skrzydła
korpusu20.
5 maja w czasie odprawy dowódców wielkich jednostek
i dowódców broni w celu uzgodnienia współdziałania
19 Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie z bitwy

o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. Italia czerwiec 1944 r., s. 13-15;
3 DSK, s. 201-202.
20 Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, Londyn 1963, s. 193.
między natarciami 3 DSK i 5 KDP oraz współpracy
z artylerią gen. Anders poinformował zebranych, że nie
uzyskał zgody dowódcy 8 Armii na wykonanie wypadu
w celu uzyskania wiadomości o zamiarach nieprzyjaciela.
W związku z tym wszelkie informacje o siłach niemieckich
i ich rozmieszczeniu mogły tylko pochodzić z obserwacji
lotniczej oraz nasłuchu radiowego.
W sprawach szczegółowych dotyczących samego natar­
cia 5 KDP ustalono, że 18 Batalion wyruszy z grzbietu
Widma na wzg. 447 i 505 dopiero po zajęciu przez 3 DSK
Massa Albaneta. Działania te miały na celu wcześniejsze
wprowadzenie do akcji 2 Brygady Strzelców Karpackich,
gdyż opanowanie wzg. 447 i 505 przez 18 Batalion
zabezpieczało oddziały Brygady przed ogniem niemieckim
z tych rejonów. 18 Batalion miał zająć południową część
Widma dopiero po opuszczeniu tego wzgórza przez
bataliony 5 Wileńskiej Brygady Piechoty (5 WBP).
Znaczne wątpliwości wystąpiły w kwestii użycia czołgów
w pierwszej fazie natarcia. Gen. Anders uważał, że użycie
czołgów w nocy ze względu na możliwość zatarasowania
dróg powinno być przesunięte na początek II fazy natarcia.
Ostatecznie wobec protestów dowódców 3 i 5 Dywizji,
dowódca Korpusu wyraził zgodę na wprowadzenie czoł­
gów do akcji w I fazie natarcia. Zebrani ustalili również
plan zwalczania niemieckiej artylerii i moździerzy. Gen.
Odzierzyński, dowódca Artylerii 2 Korpusu, postulował,
aby własna piechota wyruszyła do natarcia natychmiast po
ogniach zwalczania artylerii niemieckiej, zanim ta będzie
w stanie odpowiedzieć. Dowódca 5 KDP gen. Sulik
wyjaśnił, że „nie może to nastąpić natychmiast, gdyż
wysunięte patrole muszą mieć czas na oczyszczenie przejść
na przedpolu z min, drutów, pułapek”. Natomiast dowódca
3 DSK gen. Duch, omawiając sprawę natarcia na klasztor,
zaznaczył, że zajęcie wzg. 516 (klasztornego) będzie
zależało od szybkiego opanowania przez 5 Dywizję
wyznaczonych przedmiotów21.
6 maja dowództwo 2 Korpusu wydało rozkaz operacyjny
nr 1. Dowódca 2 Korpusu gen. Anders zamierzał przełamać
niemiecką obronę po osi Colle Maiola-Massa Albaneta
w masywie Monte Cassino. Opanowanie płd.-zach. stoków
masywu miało zapewnić własną obserwację oraz ostrzał
doliny rzeki Liri, a także izolację wzgórza klasztornego.
W dalszej fazie natarcia oddziały polskie miały uderzyć na
wzgórze klasztorne z kierunku zachodniego. Działania te
ubezpieczała 5 KDP poprzez obronę grzbietu Monte Cas-
tellone, neutralizowanie niemieckich stanowisk ogniowych
w rejonie Passo Como oraz obezwładnianie niemieckiej
obrony w rejonie klasztoru do momentu wyjścia na ten
przedmiot natarcia 3 DSK.
W ramach wykonania tego zadania 5 KDP plus Karpacki
Pułk Ułanów plus 3 szwadron 4 Pułku Pancernego z plutonem
saperów otrzymała rozkaz opanowania wzg. S. Ange-
lo-575-505-452-447, na których miała natychmiast zor­
ganizować silną obronę — zapewniającą własną obserwację
i możność działania ogniem w dolinę rzeki Liri na drogę nr 6
oraz dolinę Piedimonte. „Osłaniać od północy i zachodu
działanie 3 DSK na Klasztor. Osłaniać natarcie Korpusu przez
utrzymanie obroną grzbietu M. Castellone oraz przez współ­
udział w neutralizowaniu przez artylerię źródeł ognia npla na
Rasso Como i grzbiecie schodzącym z niego na południe” 22.
5 Dywizja miała przekazać do odwodu korpusu jeden
batalion piechoty. W rozkazie gen. Anders podał termin
natarcia. I tak dzień „D" miał być początkiem akcji,
godzina „H” — godz. 23.00 czasem rozpoczęciem nawały
artyleryjskiej. Dzień „D+l” (godz. 01.00) wyruszeniem
21 IPMS, A Xla 39/10. Przebieg działania „Honker". dowództwo

5 KDP 7 czerwca 1944 r. Dzięki współpracy z Nowozelandczykami już


l6 kwietnia 1944 r. wysunięty rzut 5 KDP przeszedł do Inferno.
22 IPMS, C 1/1V, Rozkaz Operacyjny Nr 1 z dnia 6 maja 1944 r.
piechoty 3 i 5 Dywizji do natarcia. Godz. 01.45 — godziną
szturmu na Widmo, Gardziel oraz na wzg. 593 i 569.
Zwalczanie moździerzy niemieckich w swoim pasie natarcia
każda dywizja miała wykonać samodzielnie począwszy od
godz. 23.00 (dzień „D”). Rozkazem Operacyjnym nr 1
dowódca 2 Korpusu przydzielił dodatkowo w pierwszej fazie
działań do dyspozycji dowódcy 5 KDP brytyjskie pułki
artylerii oraz jedną baterię SP z 7 Pułku Artylerii Przeciwpan­
cernej. Dywizja otrzymała również 8 miotaczy płomieni,
które po opanowaniu wyznaczonych przedmiotów miały
zostać przekazane do dyspozycji dowódcy 3 Dywizji.
W celu wykonania zadania 3 DSK plus 2 szwadron
4 Pułku Pancernego z plutonem saperów miała: „natarciem
równoczesnym z natarciem 5 KDP opanować Masseria
Albaneta-468-grzbiet 593-569 jako podstawy do natarcia
na Klasztor Monte Cassino. Następnie uderzyć na Klasztor
po osi Masseria Albaneta-468-Klasztor (516). Osłonić to
natarcie przez kolejne oczyszczenie terenu z npla oraz
organizowanie się obronnie na południowo-zachodnich
stokach wzgórza Monte Cassino (374-375-453). Po wyru­
szeniu natarcia na Klasztor Monte Cassino jeden batalion
oddać do odwodu Korpusu. [...]”.
W odwodzie 2 Korpusu pozostawały: jeden batalion
z 5 KDP w rejonie Portella od nocy „D”+l do „D”+2 oraz
jeden batalion z 3 DSK do chwili wyruszenia natarcia na
Klasztor.,.Przewidywane rozmieszczenie w rejonie Wielkiej
Miski na wschodnich stokach grzbietu 596.4 Pułk Pancerny
bez dwóch szwadronów w rejonie S, Michele. Przewidywa­
ne użycie odwodu Korpusu: 1) osłona północnego skrzydła
Korpusu, 2) wzmocnienie Wielkich Jednostek” 23.
Na podstawie rozkazu nr 1 dowódcy 3 i 5 Dywizji
wydali szczegółowe rozkazy dla swoich jednostek, które
były prostym rozwinięciem zarządzeń gen. Andersa.

23 IPMS, C 1/TV, Rozkaz Operacyjny Nr 1 z dnia 6 maja 1944 r.


7 maja gen. Duch w ogólnym rozkazie operacyjnym
pisał: „Zadanie dywizji: Dywizja z przydzielonymi — dru­
gim szwadronem czołgów z 4 Pułku Pancernego i plu­
tonem saperów czołgowych oraz 8 baterią dział SP
z 7 PAPpanc. miała:
a) nacierając równocześnie z 5 DP opanować Mass.
Albaneta. grzbiet 593-569 jako podstawy do natarcia na
klasztor M. Cassino,
b) następnie uderzyć na klasztor po osi Mass. Al-
baneta-klasztor,
c) osłonić natarcie przez kolejne oczyszczenie terenu od
npla oraz obronne zorganizowanie się na pld.-zach. stokach
M. Cassino”,
Natarcie miało być przeprowadzone w dwóch fazach:
w pierwszej miało być opanowane wzg. 593 i Mass.
Albaneta, w drugiej — klasztor.
Zadanie pierwszej fazy, które obejmowało również
opanowanie wzg. 476 (południowego G 836211) i 450
(G 840213), jako podstaw wyjściowych do natarcia na
klasztor, miała wykonać 1 Brygada, mając w swej dys-
pozycji: trzy bataliony piechoty, 12 Pułk Ułanów Podol­
skich, pluton czołgów, pluton (dwa działa) SP, 2 kompanię
ckm, pluton saperów (bez dwóch drużyn), cztery miotacze
ognia, oraz bezpośrednie wsparcie 1 PAL-u. Dowodzić
natarciem miał płk Walenty Peszek, dowódca brygady.
Zadanie drugiej fazy — zdobycie klasztoru — miała
wykonać druga brygada, osłaniając się przy tym od południa
kolejno na linii wzgórz 374-375-453. Opanowanie cmen-
tarza klasztornego (wzg. 489 - G 842206) miało dać
podstawę do ostatecznego szturmu na klasztor.
Do wykonania zadania dowódca brygady płk dypl.
Roman Szymański miał: trzy bataliony piechoty, 2
szwadron czołgów, 8 baterię dział SP, 4 działa 17 funto-
we, 1 kompanię ckm, kompanię saperów szturmowych,
bez dwóch drużyn, 8 miotaczy ognia (w tym cztery
z 1 Brygady) oraz 8 miotaczy z 5 Dywizji, bezpośrednie
wsparcie 2 i 3 PAL-ów24.
Gen. Sulik wydając „Rozkaz do natarcia” w działaniach
„Honker” przewidywał, że natarcie 5 Dywizji w pierwszej
fazie dostanie się pod bardzo silny ogień niemieckiej
artylerii, zaś w dolinie pomiędzy wzgórzami 575-San
Angelo a Widmem napotka na pola minowe. Gen. Sulik
liczył się z możliwością niemieckich kontrataków z rejonu
Winnicy na San Angelo oraz z rejonu wzgórz 505-452-447
i wąwozu na południe od Massa Albaneta na wzg. 575,
a takie na dolinę pomiędzy wzg. 575 a wzg. 593 i dalej na
północ. Liczono się również z działaniem pojedynczych
niemieckich czołgów z rejonu Massa Albaneta na wzg.
Balkon. Natarcie dywizji mógł utrudniać również ogień
niemieckiej artylerii z rejonu Passo Como oraz połu­
dniowych stoków wzg. 593. W drugiej fazie natarcia gen.
Sulik liczył się z niemieckim przeciwnatarciem z rejonu
Piedimonte-Villa-S, Lucia oraz z silnym ostrzałem ar­
tyleryjskim z rejonu Unii Hitlera. Zamiarem dowódcy
dywizji było natarcie nocne dwoma batalionami piechoty
w pierwszym rzucie na grzbiet San Angelo-wzg. 575
z rozszerzeniem natarcia w kierunku południowym w celu
opanowania wzg. 505-452-447 poprzez szybkie wprowa­
dzenie do natarcia jednego batalionu z drugiego rzutu.
„Odeprzeć przeciwnatarcie npla przez ześrodkowanie maxi­
mum ognia artylerii i moździerzy oraz bezzwłocznie
przeciwdziałać odwodami. Osłonić natarcie od zachodu
i północy przez ognie obrony z grzbietu Castellone. Na
lewym skrzydle współdziałać ściśle z natarciem 3 DSK.
Wykorzystać na Winnicę i wzg. 307”. Natarcie wykonać
miała 5 WBP i 18 Batalion z 6 LBP wsparte 1 kompanią
ckm i 3 kompanią moździerzy 4,2 calowych z 5 Batalionu
24 Zbiory pik. dypl. Stanisława Biegańskiego, Ogólny rozkaz operacyjny

dowódcy 3 DSK Nr 4 z 7 maja 1944, L.dz. 192/61/op. z poprawkami


z dnia 10 maja 1944.
ckm, dywizjonem moździerzy 4,2 calowych z 5 PAPpanc.,
plutonem czołgów z 3 szwadronu 4 PPanc., plutonem
saperów, dwoma działami SP, kombinowanym oddziałem
saperów szturmowych oraz ośmioma miotaczami ognia.
Na dowódcę natarcia 5 Dywizji gen. Sulik wyznaczył
płk. Kurka, dowódcę 5 WBP. W pierwszym rzucie na
prawym skrzydle miał nacierać 13 Batalion ppłk. Włady­
sława Kamińskiego, a na lewym skrzydle 15 Batalion
ppłk. Wiktora Stoczkowskiego. W drugim rzucie atak
miał wesprzeć 18 Batalion ppłk. Ludwika Domonia
z 6 Lwowskiej Brygady Piechoty, wzmocniony grupą
saperów oraz dwoma działami. Zgodnie z rozkazem gen.
Sulika 13 Batalion miał opanować północną część Wid­
ma, a następnie zaatakować San Angelo i przejść stamtąd
na Winnicę, natomiast 15 Batalion po zajęciu połu­
dniowej części Widma powinien uderzyć na wzg. 575.
Powodzenie drugiej części natarcia zależało od opanowa­
nia wzg. 575 przez 15 Batalion i Massa Albaneta przez
3 DSK, gdyż znajdujące się tam niemieckie pozycje
stwarzały zagrożenie dla nacierających na Balkon od­
działów 5 Dywizji. 18 Batalion miał wyruszyć do ataku
po przejściu 15 Batalionu przez Widmo do dalszego
natarcia. 18 Batalion miał opuścić Widmo dopiero po
zajęciu przez 15 Batalion wzg. 575 i zdobyciu przez
3 DSK Massa Albaneta. Zadaniem 18 Batalionu było
uderzenie na Balkon. Podstawy wyjściowe na wzg. 706
trzymał 14 Batalion mjr. Ziobrowskiego.
W trakcie natarcia zgrupowanie 5 WBP miało opanować
grzbiet Widmo, jako pośredni przedmiot natarcia, następnie
grzbiet San Angelo i wzg. 575 jako główny przedmiot
natarcia z zastrzeżeniem, aby nie zatrzymywać się na
pośrednim przedmiocie natarcia. W dalszej kolejności po
zajęciu przez 1 Batalion z 3 DSK Massa Albaneta i przez
nacierające w pierwszym rzucie bataliony 5 WBP wzg. 575
opanować batalionami drugiego rzutu wzg. 505-452-447.
W końcowej fazie natarcia po opanowaniu wytyczonych
celów 5 WBP otrzymała zadanie wsparcia ogniem połu­
dniowego skrzydła 2 BSK nacierającej na klasztor oraz
brytyjskiej 12 Brygady Piechoty działającej w kierunku
drogi nr 6. Odwodem 5 Dywizji miał być 16 Batalion (bez
moździerzy 3 calowych), 3 szwadron 4 PPanc. bez jednego
plutonu, oraz dwa działa SP z zadaniem działania na San
Angelo lub wzg. 575 celem zlikwidowania niemieckiego
przeciwnatarcia lub wsparcia własnego ataku. Wejście do
akcji zostało zastrzeżone do dyspozycji gen. Sulika. Osłonę
natarcia stanowiła obsada odcinka Castellone dowodzona
przez płk. dypl. Nowinę-Sawickiego, dowódcę 6 LBP
w składzie: Pułk Ułanów Karpackich, 15 Pułk Ułanów,
6 kompania moździerzy 4,2 cala, 6 kompania ckm z 5 Ba­
talionu CKM oraz moździerze 3 calowe z 16 i 17 Batalio­
nów. Zadaniem tego zgrupowania była osłona natarcia
5 WBP oraz zwalczanie niemieckich stanowisk ogniowych
z Passo Como prowadzących ogień w kierunku nacierają­
cych polskich oddziałów. Dowódca odcinka w celu zmyle­
nia nieprzyjaciela miał wysłać osiem patroli w kierunku
Passo Como. Stosownie do wytycznych Sztabu 2 Korpusu,
dowódca 5 KDP przekazał do odwodu 17 Batalion, który
w krytycznym momencie miał zostać użyty do wsparcia
natarcia 5 KDP lub 3 DSK. Bezpośredniego wsparcia
ogniowego miały udzielić 5 PAL, 4 PAL i 6 PAL.
Równocześnie na korzyść 5 Dywizji miała działać także
artyleria 2 Korpusu i brytyjskiego XIII Korpusu. Ważna
rola w działaniach przypadła saperom dywizyjnym, którzy
mieli udzielić nacierającym batalionom wsparcia saper­
skiego wystawiając drużyny ścieżkowe i szturmowe oraz
zapewnić drogi komunikacyjne celem umożliwienia zaopat­
rzenia walczących oddziałów. W planach dowódców dywi­
zji było również doraźne wsparcie nacierających oddziałów
przez brytyjskie lotnictwo. W związku z tym do brygad
zostały przydzielone „czułki”, których zadaniem było
kontrolowanie bombardowania samolotów bezpośredniego
wsparcia oraz przekazywania zapotrzebowania na bom­
bardowanie 25.

przed bitwą

Strona niemiecka
W środkowych Włoszech został wybudowany system
umocnień składający się z trzech pasów obrony;
1) linii Gustawa — ciągnącej się od Ortony przez Castel
Di Sangro-Cassino do Gaety.
2) linii Hitlera (nazywanej przez Niemców Senger-Rigel)
oddalonej od linii Gustawa od 15 do 23 km. Linia Hitlera
ciągnęła się wzdłuż rubieży: Piedimonte-Pontecorvo-San
Oliva-Formia. Przez niemieckich sztabowców nazywana
była również „Wrotami Rzymu”. Obie te linie łączyły się
ze sobą w rejonie Passo Como.
Pomiędzy liniami Gustawa i Hitlera rozpoczęto budowę
pozycji pośredniej zwanej „Dora”. Również w górach
Aurunci przygotowano pozycję ryglową „Orange”.
3) linii Cezara, która miała biec od Pescary (nad
Adriatykiem) przez Avezzano do Veletri nad Morzem
Tyrreńskim. Linii tej nie udało się przygotować do
maja 1944 r.
Najlepiej rozbudowane i umocnione w dolinie rzeki
Liri i w masywie Monte Cassino były linie Gustawa
i Hitlera.
Niemiecka obrona została zorganizowana według starej
zasady — obrony ciągłej. Pozycje tworzyła sieć punktów
obronnych połączonych z sobą transzejami. Głębokość
Obrony na danym odcinku wynosiła do 2 km. Na przedpolu
25 1PMS, C I/1V, Rozkaz do natarcia w działaniach ..Honker'' wydany

przez gen. Sulika 6 maja 1944r. L.dz. 650: A Xla 5/2 Instrukcja
kwatermistrzowska do działań „Honker" wydana przez gen. Sulika 6 maja
1944 r.
każdego odcinka znajdowały się pola minowe, a na szla­
kach, którymi mogły poruszać się czołgi, pułapki przeciw­
pancerne. Ze względu na panowanie w powietrzu lotnictwa
alianckiego oraz znacznej przewagi w ogniu artylerii,
aktywna obrona odcinka w czasie dnia ograniczała się do
błyskawicznych kontruderzeń oddziałów szturmowych. Noc
była wykorzystywana do przygotowania przeciwnatarć oraz
naprawy uszkodzonych lub odbudowy zniszczonych stano­
wisk. Podobnie miała zostać rozbudowana linia Hitlera,
z tym że na kierunkach najbardziej prawdopodobnych
uderzeń alianckiej broni pancernej wybudowano punkty
oporu z wieżami „Panter”. Na początku maja pierwsza linia
niemieckiej obrony gotowa była w 2/3, natomiast dalsze
pozycje tylko w połowie.
Miasto Cassino i masyw Monte Cassino na linii Gustawa
z lewej strony zamykały „Wrota do Rzymu”. W lutym
z frontu pod Ortoną nad Adriatykiem w rejon masywu
Monte Cassino została ściągnięta 1 Dywizja Spadochrono­
wa. Początkowo dywizja została podporządkowana XIV
Korpusowi Pancernemu. Od kwietnia przeszła pod rozkazy
LI Korpusu Górskiego.
W połowie kwietnia niemieckie placówki wywiadowcze
zaczęły donosić o wzmożonym ruchu pojazdów w rejonie
na wschód od miasteczka Cassino i w rejonie wioski Cairo.
Agenci niemieccy donosili o wprowadzeniu nowych od­
działów na odcinek w tym rejonie, o zwiększonych do­
stawach amunicji oraz o poszerzaniu drogi prowadzącej
z miejscowości Cairo w kierunku Massa Albaneta. Dowódz­
two 1 Dywizji Spadochronowej uważało, że w najbliższym
czasie możliwa będzie aliancka ofensywa. W związku
z tym postanowiono uzupełnić oddziały dywizji, które
poniosły bardzo duże straty w poprzednich bitwach o Monte
Cassino. Ze względu na trudności w uzupełnieniach przy­
jęto, że każdy batalion spadochronowy powinien osiągnąć
przynajmniej 2/3 stanu etatowego. Z dotychczasowych
stanowisk rozpoczęto przerzucanie oddziałów artylerii, aby
nie uległy one zniszczeniu w czasie pierwszego natarcia.
Na stanowiskach zaś pozostały atrapy. Dowództwo dywizji
skróciło odpoczynek 4 Pułkowi Spadochronowemu (dwa
bataliony), aby pułk stal się odwodem dywizji w „Ryglu
Sengera”. Wszystkie punkty oporu zostały zaopatrzone
w dodatkowe zapasy amunicji, żywności oraz lekarstw.
W dywizji dokonano reorganizacji oddziałów — z nad­
wyżek ze sztabów oraz oddziałów tyłowych zostały utwo­
rzone grupy, które miały odciążyć oddziały liniowe z prac
przy budowie lub rozbudowie stanowisk. W czasie działań
bojowych grupy te miały za zadanie dostarczanie amunicji
i zaopatrzenia do oddziałów mających stanowiska w górach.
Obszar, na którym walczyła I Dywizja Spadochronowa,
był podzielony na cztery odcinki:
1) odcinek południowy do miejscowości Cassino włącz­
nie
2) odcinek miasto Cassino-góra klasztorna Monte Cas­
sino
3) odcinek wzg. 593-San Angelo
4) odcinek Passo Como - góra M. Cairo.
Różnorodność ukształtowania terenu wymagała od od­
działów 1 Dywizji Spadochronowej stosowania różnej
taktyki walki w obronie.
Odcinek południowy, którego fragment znajdował się
w dolinie rzeki Liri, był najdalej wysuniętym członem
obrony l Dywizji Spadochronowej. To właśnie w tym
rejonie do akcji obok artylerii i lotnictwa wspierających
piechotę alianci mogli wprowadzić do walki czołgi. Zacho­
dni brzeg rzeki Gari, na którym przebiegała linia frontu, nie
stonowił żadnej przeszkody dla jednostek alianckich. Ob-
serwację pozycji niemieckich Brytyjczycy mogli prowadzić
z M.Trocchio. Umożliwiało to dokładną obserwację w głąb
tego odcinka frontu, który w działaniach brytyjskiej 8 Armii
należał do priorytetowego. Podobne warunki panowały
również na odcinku południowego sąsiada 1 Dywizji
Spadochronowej — w pierwszym okresie 44 Dywizji
Piechoty, a później 15 Dywizji Grenadierów Pancernych.
To właśnie w tym miejscu gen. Heindrich obawiał się
przerwania linii Gustawa i zagrożenia południowego skrzyd­
ła obrony 1 Dywizji Spadochronowej. W związku z tym
obrona na odcinku południowym dywizji spadochronowej
została bardzo głęboko rozbudowana. Stanowiska bojowe
zostały wyposażone w ckm oraz broń przeciwpancerną.
System umocnień tworzył swoistego jeża. Dowódz­
two dywizji zdawało sobie sprawę, że alianci będą mogli
wprowadzić czołgi w rozwiniętym natarciu tylko na tym
odcinku obrony, w związku z tym postanowiło zgromadzić
tu całą posiadaną broń przeciwpancerną.
Drugi odcinek — miasto Cassino i wzgórze klasztorne 516
— był bardzo dobrze przygotowany do obrony. Jedynym jego
mankamentem było to, że w wyniku postępów oddziałów
alianckich, które wbiły się tu w niemiecką obronę, odcinek
ten mógł być atakowany od północy i wschodu. Główną
pozycją tego odcinka był klasztor, którego potężne mury
pomimo zniszczenia w trakcie bombardowań stały się
twierdzą nie do zdobycia. Monte Cassino uważane było za
najmocniejszy punkt obrony. W okresie trzeciej bitwy
o Monte Cassino nawet znaczne siły aliantów nie zdołały
przełamać tej pozycji obronnej. Warto zaznaczyć, że zajęcie
nawet całego miasta Cassino nie miało decydującego wpływu
na całą bitwę do momentu, kiedy masyw Monte Cassino
pozostawał w rękach niemieckich.
Trzeci odcinek biegnący od wzg. 593 do wzg. San
Angelo prowadził wzdłuż łańcucha wzgórz, które były
południową odnogą M. Castellone. Poza tym pasem obrony
teren opadał bardzo stromo w kierunku doliny rzeki Lirii
i zorganizowanie w tym miejscu drugiego pasa obrony nie
miało sensu. Utrata przez stronę niemiecką łańcucha wzgórz:
593-575-S. Angelo otwierała drogę dla aliantów w dolinę
rzeki Liri. Niemcy tracili drogę nr 6 niezbędna dla zaopat­
rzenia walczących jednostek oraz stanowiska większości
ciężkiej artylerii i moździerzy. Po zajęciu masywu Monte
Cassino i wejściu w dolinę rzeki Liri jedyną przeszkodą na
drodze aliantów było miasteczko Piedimonte. Ukształtowanie
masywu umożliwiało użycic tylko moździerzy i granatników
na pierwszej linii frontu. Jednak I Dywizja Spadochronowa
po stratach w drugiej i trzeciej bitwie dysponowała już
niewielką liczbą tego rodzaju broni. Ze względu na trudności
z bezpośrednim wsparciem ogniowym dowódca dywizji
gen. Heindrich musiał opracować plan przeciwuderzeń
w wypadku zajęcia któregokolwiek ze wzgórz. W związku
z tym postanowił rozmieścić odwody wzdłuż całej linii
obrony na tym odcinku. Odcinek wzg. 593-wz.g. 575-wzg.
S. Angelo był najbardziej wrażliwy w całym systemie
obrony I Dywizji Spadochronowej. Utrata jednego z tych
wzgórz zagrażała całemu systemowi obrony i tylko skoor­
dynowane natarcie na te wzgórza umożliwiało rozbicie
niemieckiej obrony na tym odcinku. Niezgrany czasowo
atak umożliwiał Niemcom wprowadzenie całości odwodów
do kontrnatarcia na jedno z tych wzgórz.
Czwarty odcinek. Passo Corno-góra M. Cairo, prowadził
wzdłuż wschodnich stoków Passo Corno i M. Cairo
W pewnej odległości od szczytów. Ukształtowanie terenu
utrudniało oddziałom nacierającym podejście na bliższą
odległość do obu wzgórz. Dowództwo I Dywizji Spado­
chronowej uważało, że atak na tym odcinku w trakcie
głównej bitwy był mało prawdopodobny.
Początkowo dowództwo I Dywizji Spadochronowej
spodziewało się natarcia alianckiego na swoim odcinku,
jednak z biegiem czasu nic się nie działo, to zmyliło
czujność niemieckich sztabowców. Zaobserwowany wcześ­
niej ruch na początku maja ustal i wyciągnięto wniosek, że
siły alianckie dokonały tylko dyslokacji lub przegrupowania
jednostek biorących udział w poprzednich walkach.
Od jeńców dowództwo niemieckie dowiedziało się, że
nadal pozycje naprzeciw masywu Monte Cassino na pierw­
szej linii frontu zajmowała brytyjska 78 Dywizja Piechoty.
Do czasu rozpoczęcia natarcia nie mieli oni żadnych
informacji o 2 Korpusie Polskim.

Polacy
W kwietniu i maju w ramach przygotowań do operacji
„Diadem” dokonano czasowych zmian w organizacji od­
działów. W niektórych batalionach piechoty rozwiązano
czwarte kompanie ze względu na potrzebę wydzielenia
znacznej liczby żołnierzy potrzebnych do noszenia amunicji
i zaopatrzenia walczącym oraz ewakuacji rannych z pola
walki. Ze względu na warunki terenowe, na czas walk
plutony przeciwlotnicze i przeciwpancerne w batalionach
piechoty zostały przeorganizowane na plutony ckm.
Pułki rozpoznawcze (Pułk Ułanów Karpackich, 12 Pułk
Ułanów Podolskich, 15 Pułk Ułanów Poznańskich) na czas
walk w masywie Monte Cassino zostały spieszone i przeor­
ganizowane. Każdy z nich wystawił do działań 3 szwadrony
liniowe i szwadron dowodzenia. Ze względu na otrzymanie
przez 2 Korpus moździerzy 4,2 cala w 3 i 5 Batalionie
CKM, czwarte kompanie zostały przezbrojone — otrzymały
moździerze (cztery plutony każdy po cztery moździerze)
oraz utworzono dwie dodatkowe grupy moździerzy każda
licząca 16 moździerzy. Ponadto 3 i 5 PAPpanc. otrzymały
po 12 ciężkich moździerzy każdy.
1 maja 1944 r. stan 2 Korpusu przed wyruszeniem do
walki (bez Bazy 2 Korpusu) wynosił:
Dowództwo — 163 oficerów i 748 szeregowych
Oddziały korpuśne — 498 oficerów i 7922 szeregowych
Służby — 246 oficerów i 4086 szeregowych
3 DSK — 851 oficerów i 12 841 szeregowych
5 KDP — 881 oficerów i 13 126 szeregowych
2 BPanc. — 249 oficerów i 3218 szeregowych
Jednostki etapowe — 90 oficerów i 1080 szeregowych.
Z danych tych wynika, że w 3 DSK brakowało 785
szeregowych do stanu etatowego, istniała zaś nadwyżka 31
oficerów. Natomiast w 5 KDP brakowało 500 szeregowych,
a była nadwyżka 61 oficerów. Najlepszy był stan 2 BPanc.,
która posiadała nadwyżkę 74 oficerów i 552 szeregowych.
Największe braki etatowe były w dowództwie 2 Korpusu
i oddziałach pozadywizyjnych, brakowało tu 1050 szerego­
wych przy nadwyżce 7 oficerów 26.
Przed bitwą w oddziałach piechoty główny nacisk położo­
no na przeszkolenie w walce górskiej i działaniach szturmo­
wych. Gen. Anders pisał: „Do ćwiczeń należy każdorazowo
wprowadzić walkę szturmową ze zdobywaniem pillboxów
oraz innych umocnionych stanowisk nieprzyjaciela. [...]
Bardzo mi zależy na podniesieniu sprawności fizycznej
oficerów do dowódcy baonu włącznie". Ćwiczenia te obejmo­
wały wspinaczkę górską, zdobywanie bunkrów w czasie dnia
i w nocy 27.
19 kwietnia ćwiczenia w walce w górach zostały przepro­
wadzone pokazowo w 16 Batalionie. Obserwował je gen.
Anders wraz ze swoim sztabem, dowódcy 3 i 5 Dywizji oraz
grupą wyższych oficerów z 5 i 8 Armii. Ćwiczenia wypadły
bardzo dobrze dzięki bezbłędnej współpracy broni wsparcia
z nacierającą piechotą. Uczestniczący w pokazach amerykań­
ski gen. Dewey po zakończeniu pokazu poprosił o ogień na
wybrany przez niego ceł. Zadanie to wykonano „tak szybko
i sprawnie, że zaskoczony generał nie miał słów uznania dla
oficera dowodzącego ogniami wsparcia" 28.
Jednak główny wysiłek przed bitwą wykonały służby
kwatermistrzowskie. To właśnie na kompaniach transpor-

26 Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, s. 204.


27 IPMS. C ] /IV. Wytyczne przeszkolenia oddziałów 2 Korpusu z dnia
8 V 1944 r.; Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, Londyn 1963, s. 205.
28 Kroniko 16 Lwowski Batalion Strzelców. Londyn 1970. s. 66; 17

Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn I944. s. 45.


towych, zaopatrywania, warsztatowych i sanitarnych spo­
czywał obowiązek zabezpieczenia pola walki.
Na przykład kwatermistrzostwo 5 Dywizji wykonało
ogromną pracę dostarczając na pozycje 300 ton zaopatrzenia
i amunicji. Przed walką dywizja zgromadziła dwudniowy
zapas żywności, oprócz tego na stanowiskach pozostał
czterodniowy zapas porcji po brytyjskiej 78 Dywizji
Piechoty. Codzienne uzupełnienie żywności dowożono do
rejonu 5 Dywizji środkami transportowymi drugiej linii
z 326 Składnicy Zaopatrywania. Z rejonu stanowisk dywizji
do pierwszej linii żywność dowożono środkami transpor­
towymi pierwszej linii — łazikami terenowymi (jeepami)
i mułami. Większy problem stanowiło zaopatrywanie dy­
wizji w wodę. Dzienna norma na jednego żołnierza wynosiła
pół galonu (2,25 litra). Przed akcją dywizja otrzymała 500
czterogalonowych baniek, którymi przenoszono wodę z pun­
któw wodnych do oddziałów.
Wprowadzenie oddziałów do rejonu natarcia rozłożone
było w czasie od 1 do 10 maja. Wejście każdego oddziału na
odcinek wymagało dwóch nocy, W pierwszą noc oddział miał
przejść przez wąwóz Inferno, u wyjścia którego zatrzymywał
się na odpoczynek. Natomiast druga noc przeznaczona była
na dojście na pozycje. Przesunięcie oddziałów na pozycje
wyjściowe udało się ukryć przed nieprzyjacielem.
9 maja 3 DSK, 5 KDP, 2 Warszawska Brygada Pancerna
oraz 2 Grupa Artylerii ukończyły przygotowania do natarcia.
Dla przyszłych działań 2 Korpus otrzymał 72 moździerze
4,2 cala oraz 44 000 pocisków do nich, 16 miotaczy
płomieni, milion worków na piasek, 18 000 świec dymnych,
7000 ubrań maskowniczo-ochronnych, około 400 000 pocis­
ków artyleryjskich różnych kalibrów, 8000 ton różnych
materiałów saperskich. Przed samym natarciem zwiększono
ilość amunicji przewidzianej na jedno działo. I tak: dla działa
25 funtowego zamiast 700 złożono 1090 pocisków, a dla dział
4,5 cala i 5,5 cala zamiast 500 złożono 700 pocisków. Do
przeniesienia amunicji dla piechoty i broni wsparcia
jako nosiciele zostali użyci żołnierze z pułków prze­
ciwpancernych dywizji i korpusu. Największe kłopoty
były z dostarczeniem moździerzy 4,2 cala i miotaczy
płomieni, których nie było w składach 8 Armii. Mo­
ździerze sprowadzono z różnych jednostek alianckich
działających w obszarze śródziemnomorskim, natomiast
Amerykanie dostarczyli miotacze płomieni, gdyż nie
było ich w składach brytyjskich 29.
Wszystkie stanowiska artylerii, składy zaopatrzenia i pun­
kty sanitarne 2 Korpusu zostały zamaskowane. Artyleria
dywizyjna stała zamaskowana na stanowiskach przez dwa
tygodnie nie zauważona przez obserwatorów niemieckich.
Dla przykładu na pozycjach 5 KDP rozlokowanie: 36
ciężkich moździerzy, 60 średnich moździerzy, 36 ckm oraz
trzech batalionów piechoty odbyło się również bez żadnych
przeszkód i do dnia natarcia ich pozycje nie były ostrzeli­
wane przez artylerię niemiecką. Przed bitwą przygotowano
ewakuację rannych żołnierzy do głównego punktu opatrun­
kowego 5 Dywizji w Portelli, skąd przewożono ich dalej
drogą Infemo-Acquafondata-Pozzili do 5 Sanitarnego
Ośrodka Ewakuacyjnego.
Na dodatek punkty sanitarne oznakowano flagami Czer­
wonego Krzyża. Nic zmniejszyło to zagrożenia, gdyż
z rejonu Atiny niemiecka ciężka artyleria strzelała w wy­
znaczone kwartały nie wiedząc, co się tam znajdowało.
8 maja był najtragiczniejszym dniem w historii służby
zdrowia 2 Korpusu, kiedy to o godz. I8.30 GPO 6 Kompanii
Sanitarnej z 5 KDP zostało ostrzelane przez niemiecką
artylerię. Por. lek. Maj pisał: „W zdenerwowaniu i zamiesza­
niu zdrowi opatrywali rannych i umieszczali ich pod osłoną
ściany z worków. Por. Rymkiewicz podbiegł do telefonu,
uzyskał połączenie z Dywizją, ale ledwo zdążył zameldować
19 Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie z bitwy

o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r.. (talia czerwiec 1944 r.. i. 22.
co się stało, gdy następne pociski przerwały łączność. Trwało
ostrzeliwanie. W miarę możliwości umieściliśmy ciężej
rannych w bezpieczniejszych miejscach i sami schronili się
pod ścianą skarpy, nasłuchując poszczególnych odpałów
i licząc czas przelotu pocisków. Siedzieliśmy przykuci do
miejsc, wszyscy bez hełmów, ufni w moc znaków Czerwone­
go Krzyża, przybici na duchu, wśród rannych i zabitych. Czas
się dłużył, ogień nie ustawał, tylko wybuchy pocisków powoli
oddalały się, wreszcie ustały. Nastała ogniowa cisza” 30.
W wyniku ostrzału GPO zginęli: ks kap. GPO August
Huszczyński, por. lek Graber, ppor. lek. Wincenty Napora
z 4 PAL-u, kpr. Wincenty Gieruc i szer. Jerzy Toczyłowski.
Ranni zostali: por. lek. Marek Mozes, por. lek. Stefan
Mazanowski, por. lek. Maurycy Pancer oraz 15 szeregowych
z obsługi GPO 31.

DZIEŃ „D"

11 maja w godzinach popołudniowych na całym odcinku


frontu własna artyleria przerwała działania ogniowe. Rów­
nocześnie zamilkła też artyleria niemiecka. Powodem tego
było przygotowane przez nieprzyjaciela w nocy z 11 na 12
maja luzowanie oddziałów na odcinku Monte Cassino. Po
kilku godzinach przerwy dowódca Artylerii 2 Korpusu gen.
Odzierzyński zarządził prowadzenie minimalnego ostrzału
pozycji niemieckich celem utrzymania wrażenia, że działa­
nia na odcinku przebiegają normalnie.
Tego dnia na odcinku natarcia 2 Korpusu na pozycjach
obronnych przebywało pięć niemieckich batalionów, zaś na

30 Julian M aj. Na drogach do piekieł, Kraków 1973, s. 225.


31 IPMS, A XIa 6/4, Dziennik działań szefa Służby Zdrowia 5 KDP za
miesiąc maj 1944 r.; C334, 6 Kompania Sanitarna Dziennik działań 8-11
maja 1944 r.; A XIa 6/4, Przebieg działań 6 Kompanii Sanitarnej w rejonie
Cassino w dniach 25 IV-25 V 1944 r.
odcinku natarcia brytyjskiego XIII do walki gotowych było
w pierwszej linii również pięć batalionów.
W godzinach wieczornych przed frontem wszystkich
oddziałów 2 Korpusu zostały odczytane rozkazy gen.
Leese'a i gen. Andersa. Dowódca 8 Armii pisał między
innymi: „[2 Korpus], który walczy obecnie wspólnie z nami
dla odzyskania swej ukochanej ojczyzny" 32.
Natomiast gen. Anders napisał: „Żołnierze!
Kochani moi Bracia i Dzieci. Nadeszła chwila bitwy.
Długo czekaliśmy na tę chwilę odwetu i zemsty nad
odwiecznym naszym wrogiem.
Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie,
kanadyjskie, nowozelandzkie, walczyć będą Francuzi, Włosi
oraz dywizje hinduskie.
Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat
imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami
myśli i serca całego Narodu, podtrzymywać nas będą
duchy poległych naszych towarzyszy broni.
Niech lew mieszka w Waszym sercu.
Żołnierze — za bandycką napaść Niemców na Polskę,
za rozbiór Polski wraz z bolszewikami, za tysiące zruj­
nowanych miast i wsi, za morderstwa i katowanie setek
tysięcy naszych sióstr i braci, za miliony wywiezionych
Polaków jako niewolników do Niemiec, za niedolę i nie­
szczęście Kraju, za nasze cierpienia i tułaczkę — z wiarą
w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód
ze świętym hasłem w sercach naszych «Bóg. Honor
i Ojczyzna»" 33.

32 3 DSK. s. 273,
33 Sitwa Wileńskiej Brygady Żubrów, z. II, s. 86.
PIERWSZE NATARCIE
5 KRESOWEJ DYWIZJI PIECHOTY

Według informacji wywiadu 2 Korpusu siły niemieckie na


odcinku natarcia 5 KDP były oceniane na jeden batalion
rozlokowany w bunkrach składakach z kamieni, bardzo
trudnych do wykrycia i rozbicia przez lekką artylerię.
Przedpole pozycji niemieckich było bardzo silnie flan­
kowane ogniem z Passo Como, Massa Albaneta, wzg. 593
oraz ogniem ciężkiej artylerii i moździerzy z rejonu
Piedimonte, Belmonte, Atina, Biagio i ze wzgórza klasztor­
nego. Na bezpośrednim przedpolu pozycji nieprzyjaciela
postawiono wiele min oraz zasieków z drutu kolczastego.
Gen. Sulik do natarcia wyznaczył trzy bataliony 5 WBP
(14 Batalion miał pozostać na podstawach wyjściowych
celem zabezpieczenia i wsparcia natarcia) oraz 18 Batalion
z 6 LBP. Osłonę ogniową północnego skrzydła natarcia
miało pełnić zgrupowanie płk. W. Nowiny Sawickiego,
dowódcy 6 LBP w składzie: 15 Pułk Ułanów i Pułk
Ułanów Karpackich oraz 12 moździerzy 4,2 cal., 48
moździerzy 3 cal. i 12 ckm. Bezpośrednie wsparcie natarcia
stanowiły 4 i 5 Pułk Artylerii Lekkiej oraz 24 moździerze
4,2 cal., 48 moździerzy 3 cal. oraz 36 ckm. Wsparcie
ogniowe odcinka obrony 6 LBP stanowił 6 Pułk Artylerii
Lekkiej, wzmocnienie natarcia 7 Pułk Artylerii Konnej,
nowozelandzki 4 Pułk Artylerii Lekkiej (cztery dywizjony),
brytyjski 140 Pułk Artylerii Ciężkiej (dwa dywizjony artylerii
4,5 cal. i jeden dywizjon artylerii 5,5 cal.) oraz po jednym
dywizjonie z 10 Pułku Artylerii Ciężkiej i brytyjskiego 102
Pułku Artylerii Ciężkiej. Bezpośredniego wsparcia natarcia
na Widmo miały udzielić 4 i 5 Pułki Artylerii Lekkiej, przy
czym do natarcia na San Angelo 5 KDP miała przekazać
4 PAL do dyspozycji dowódcy 3 DSK. W pierwszej fazie
natarcia 5 Dywizję miało wspierać 128 dział 25 funtowych,
16 dział 4,5 cala, 8 dział 5,5 cala, natomiast w natarciu na
drugi przedmiot dywizję miało wspierać 80 dział 25 fun­
towych, 16 dział 4,5 cala, 8 dział 5,5 cala1.
Sąsiadami 5 Dywizji na południu była 3 DSK, a na
północy nowozelandzka 2 Dywizja Piechoty.
Teren natarcia 5 KDP był bardzo trudny dla poruszania
się piechoty — kamienisty i zarośnięty krzewami. Na
pierwszy plan wysuwały się dwa przedmioty natarcia:
1) grzbiet Widma, który wymagał zwartego ataku na
całej szerokości liczącej 1000-1100 metrów. Do natarcia
w pierwszej linii wyznaczono 13 i 15 Bataliony;
2) grzbiet San Angelo-wzg. 575-Balkon stanowiły one
trzy odrębne przedmioty natarcia położone w różnych
odległościach od Widma — od 500 do 1000 metrów.
Szerokość frontu na tym odcinku wynosiła 1500 metrów.
Do natarcia w pierwszej linii wyznaczono 13, 15 i 18
Bataliony.
11 maja o godz. 23.30 13 i 15 Bataliony przeszły z rejonów
wyjściowych położonych w jarach na wschodnich zboczach

1 IPMS, C 1/IV, Rozkaz do natarcia w działaniach „Honker" wydany

pracz gen. Sulika 6 maja 1944 r. L.dz.650; A XIa 5/2, Instrukcja


kwatermistrzowska do działań „Honker" wydana przez gen. Sulika 6 maja
1944 r. L.dz.253; Bogusław P o l a k , Bitwa o Monte Cassino 1944. Wybór
źródeł t. III, s. 28-34; Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, s. 199;
Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny. Sprawozdanie z biiwy
o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r„ Italia czerwiec 1944 r., s. 16-17.
Castellone na podstawę wyjściową trzymaną przez 14
Batalion.

NATARCIE 13 WILEŃSKIEGO BATALIONU STRZELCÓW

13 Batalion pod dowództwem ppłk. Władysława Ka-


mińskiego wyruszył do walki z podstaw wyjściowych
o godz. 1.20. Nacierający na pozycje niemieckie batalion
szedł po dwóch osiach: „Marcel” i „Wacław” na północy
i „Fred” i „Bolesław” na południu. W pierwszym rzucie
szły jako lewoskrzydłowa 3 kompania („Fred”) i 2 kom­
pania („Marcel”) jako prawoskrzydłowa. Drugi rzut miały
stanowić na lewym skrzydle 4 kompania („Bolesław”)
z zadaniem przedłużenia wysiłku 3 kompanii, a na
prawym skrzydle 1 kompania („Wacław"). Po osi „Mar­
cel” nacierała 2 kompania kpt. Marceliana Czecho­
wskiego. Na przedzie kompanii szedł oddział szturmowy
ppor. Ryszarda Alwingiera. Liczył on 55 żołnierzy.
Każdy z żołnierzy oddziału szturmowego oprócz swojego
uzbrojenia niósł po dwie rury „bengalore” (o wadze 14
kilogramów) do wysadzania pól minowych i zasieków
z drutu kolczastego. Przy oddziale szturmowym znaj­
dował się dowódca 2 kompanii wraz z obserwatorem
artylerii ppor. Kazimierczakiem z 5 PAL-u i dowódcą
batalionowego plutonu ckm ppor. Pawłem Gajdaczkiem.
Pierwszym zadaniem oddziału szturmowego było wyty­
czenie przejść w polu minowym. W momencie, gdy
2 kompania znalazła się na podstawie wyjściowej do
natarcia, miejsce zbiórki zostało ostrzelane przez artylerię
niemiecką. Spowodowało to opóźnienie natarcia o 25
minut. Kpt. Czechowski pisał: „na opóźnienie to mogłem
sobie pozwolić, plan natarcia przewidywał 20-minutowe
zatrzymanie się 150 metrów przed wierzchem Widmo
— ja chciałem tę przestrzeń przebyć bez zatrzymania
się, a ciągle miałem nadzieję, że ogień, pod którym
jesteśmy, zelżeje. O godz. 1.45 zdecydowałem się ruszyć.
Ludzie runęli na taśmę bez wahania. W ogniu tym
w pierwszej chwili prysła łączność techniczna moja
z baonem i artylerzysty, który od tej chwili niczym nie
mógł pomóc.[...] Rury [bengalore] prawie w całości
wybuchły razem z pociskami, powodując duże straty
w oddziale. Miotacz płomieni wraz z obsługą zniszczony.
Pluton ckm sprzęt i amunicja — zniszczone, w ludziach
duże straty" 2.
Za 2 kompanią w drugim rzucie po osi „Wacław”
posuwała się 1 kompania kpt. Buyko. Zastępca dowódcy
1 kompanii por. Hubert Janie wic z tak wspominał przejście
przez wzgórze 706: „silny ogień artylerii i moździerzy
nieprzyjaciela [...] oraz widok zabitych i rannych kolegów
z kompanii czołowej oraz własnej przy przechodzeniu
wzgórza 706 unieruchomił i zatrzymał II i III pluton" 3.
Pomimo silnego ostrzału nieprzyjaciela atakujące kompa­
nie minęły Widmo i dotarły do doliny za grzbietem 826227,
gdzie dostały się pod bardzo silny ogień broni maszynowej
z dobrze zamaskowanych schronów. Równocześnie żołnierze
weszli na teren pokryty minami. Ppłk Kamiński napisał
w swoim sprawozdaniu: „Ci co szli naprzód wylatywali na
pułapkach, ci co leżeli topnieli od ognia broni maszynowej.
Wsparcie 1 kompanii nie pomogło” 4.
Około godz. 3 na BPO zaczęli pojawiać się pierwsi
ranni. Jednokierunkowa droga zatarasowana była przez
czołgi oraz pod stałym ostrzałem niemieckich moździerzy.
Dalsza ewakuacja okazała się niemożliwa. W związku

2 IPMS, A XIa 23/12, Sprawozdanie z odbytych walk — kpt. Marcelian

Czechowski, dowódca 2 kompanii 13 Batalionu.


3 IPMS, C 156/Ia, Przebieg akcji bojowej 1 Kompanii, zastępca

dowódcy por. Hubert Janiewicz 4 czerwca 1944 r.


4 IPMS. C I43/1VB, Uwagi wstępne z działania Honker dowódcy 13

Batalionu ppłk. Kamińskiego. Wobec znacznych strat czołowej 2 kompanii


dowództwo natarcia na tej osi objął kpt. Buyko.
z tym opatrunek rannych musiał odbywać się na BPO.
Dzięki temu, że w pobliżu znalazła się 5 kompania
sanitarna, wiele zabiegów można było przeprowadzić na
miejscu, co uratowało życie wielu rannym 5.
W czasie gdy znoszono pierwszych rannych, na Widmie
nadal toczyła się walka. O jej zaciętości świadczy sprawo­
zdanie ppor, Alwingiera, który pisał: „wzgórze Widmo
osiągnąłem o godz. 4.00. Tam doszto do walki wręcz.
Oddawanie ognia z Ikm i Tompsonów odbywało się na
odległościach nie dalszych niż 10 metrów. Walka trwała
do godz. 4.30.0 tej godzinie wyruszyło przeciwuderzenie
niemieckie. Oddział mój zatrzymuje je ogniem broni
maszynowej i ręcznymi granatami. Niemcy wycofują się
i zajmują wolne schrony. W tym momencie dostaję
bardzo silny ogień moździerzy nieprzyjaciela. O godz.
4.40 z oddziału zostaje 12 ludzi, po porozumieniu się
z dowódcą kompanii wysyłam gońca do [I] plutonu
odwodowego z [1] kompanii «Wacław». O godz. 4.50
pluton odwodowy przybywa. Straty ma bardzo duże. Na
polu minowym i przy schronach nieprzyjaciela traci
natychmiast kilku najlepszych ludzi. Dowódca plutonu
odwodowego zostaje 12 ludzi. Tak jak z plutonu od­
wodowego, tak i z mojego oddziału ludzie są bardzo
przemęczeni. Natarcie musiało się zatrzymać.[...] Po
złożonym meldunku do dowódcy Baonu dostaję rozkaz
wycofania się na wzgórze 706” 6.
Dowódca I plutonu, 1 kompanii ppor. Mieczysław Poseł
(pluton odwodowy) otrzymał rozkaz dalszego nacierania
po ścieżce, którą szła 2 kompania. „Po skończeniu się
ścieżki — pisał ppor. Poseł — napotykam na Niemców [...]
na szczycie Widma. Z ostaję ostrzelany z dwóch spandauów
5 IPMS, C 156/1 a. por. Przemysław Małecki lekara 13 Baonu, Uwagi

ze swego zakresu pracy podczas działań pod Cassino.


6 IPMS, C 129/1. Kronika 13 WBS, s. 422; C 156/la, ppor. Ryszarda

Alwingiera, Sprawozdanie z działań w dniu 12 maja.


z przodu i prawej strony. Otwieramy ogień z całej naszej
broni, patrol robi dalej ścieżkę. Pluton posuwa się naprzód
w tyralierce przez teren zaminowany. Ścieżką iść nie
można ze względu na duże skupienie. Dochodzimy do
nieprzyjaciela na odległość 4-7 metrów. Niemcy obrzucają
nas granatami, które przelatują i padają za nami około 10
metrów. [...] Zostaję z 4 ludźmi. Iść dalej nie mogę.
Rannego drużynowego wysyłam do dowódcy kompanii
z prośbą o przysłanie mi ludzi. Wraca i melduje, że nie
może znaleźć dowódcy, wysyłam go jeszcze raz, tymczasem
prowadzimy ogień z dwóch lkm, mojego Thompsona
i dwóch kb. Jest godz. 6.50, w lewo od siebie widzę jakieś
wojsko, rozpoznaję, że to nasze [był to ppor. Karge
z sześcioma żołnierzami]. Ogień i granaty nieprzyjaciela
bez przerwy. Utrzymać się dłużej nie mogę, daję rozkaz
reszcie moich żołnierzy do wycofania się z Widma w dół
pod [wzgórze] 706” 7.
Po osi „Wacław” miał nacierać oddział uderzeniowy
por. Bernarda Karge z 2 kompanii, a za nim grupa ppor.
Antoniego Giermka z 1 kompanii, która zabłądziła i osta­
tecznie poszła po osi „Marcel”. Na pozycjach wyjściowych
oddział uderzeniowy traci większość sprzętu saperskiego
w wyniku ognia niemieckiego ze wzgórz Passo Como i M.
Cairo. O godz. 1.30 oddział wyruszył do natarcia. Ogień
niemieckich moździerzy spowodował największe straty
wśród saperów. Przed wyruszeniem do natarcia trzeba było
uzupełnić właśnie patrole saperskie. W odległości 50-60
metrów od Widma oddział por. Karge dostał się pod silny
ogień broni maszynowej z czterech niemieckich pilboxów
(straty: 5 zabitych i 6 rannych). Nie powstrzymało to
natarcia i oddział uderzeniowy dotarł na Widmo. W ciem­
nościach zlikwidował kilka schronów niemieckich nim
zajął stanowiska. Zdając sobie sprawę, że dalsze utrzymanie
7 IPMS, C 156fla, Chronologiczny przebieg działań I plutonu I kom­

panii 13 Baonu w rejonie Cassino ppor, Mieczysława Poseł.


zajętego terenu bez posiłków nie będzie możliwe, por.
Karge wysłał gońców do dowódcy kompanii z prośbą
o pomoc. Żaden z gońców nie powrócił. Przez cały dzień
12 maja grupa por. Karge broni się na Widmie. Dopiero
o godz. 21.00 wobec dużych strat dowódca grupy wydaje
rozkaz wycofania się 8.
Ppłk Kamiński tak pisał o walce por. Karge: „Oddział
topniał z każdą minutą, ale nie opuszczał swoich stanowisk.
Oddział w całości wyginął na Widmie i pojedyncze osoby
wycofały się na [wzgórze] 706 dopiero w nocy z 12/13
maja. Dwóch ludzi wróciło z Widma dopiero wieczorem
13 maja. Por. Karge bohatersko zginął na posterunku
[o godz. 8.30 13 maja]” 9.
Na osi południowej nacierały: w pierwszym rzucie
3 kompania kpt. Alfreda Kolatora, a w drugim rzucie
4 kompania por. Bolesława Domańskiego. Po osi „Fred"
miała posuwać się grupa szturmowa kpt. Kolatora, a po osi
„Bolesław” grupa szturmowa por. Wacława Pietrzaka. Do
natarcia grupy wyruszyły o godz, 1.20, ponosząc na
podstawach wyjściowych małe straty. O godz. 2.30 4 kom­
pania dotarła do schronów na Widmie, gdzie połączyła się
z 3 kompanią. Walki na tym odcinku ppłk Kamiński tak
opisał: „oddziały szturmowe [3] kompanii «Fred» i idącej
za nimi w odległości 300 kroków [4] kompanii «Bolesław»
topniały w oczach. Grupa por. Pietrzaka doszła do wysoko­
ści schronów nieprzyjaciela na Widmie, zdobyła tylko dwa
do trzech schronów, a reszta niemieckich schronów trzymała
się i nie pozwalała poruszyć się z powodu zaporowego
ognia broni maszynowej. Grupa wzmocniona odpowiednią
grupą z kompanii «Bolesław» nie była w stanie ruszyć się
ani w przód ani w tył. Został ranny w tej grupie por.
8 IPMS, A XIa 23/12. ppor. Tadeusz Hieronim Cisek 2 kompania 13

Batalion 2 oddział szturmowy (lewy), Sprawozdanie z przebiegu dzialań.


9 IPMS, C 143/TVB, Uwagi wstępne z działania Honker dowódcy 13

Batalionu ppłk. Władysława Kami As kiego.


Pietrzak, por. Sołowiej z kompanii «Fred» oraz początkowo
ranny, a później zabity ppor. Łoziczonek z grupy «Bole­
sław». Pozostał na tej osi jedyny oficer ppor. [Mieczysław]
Mundziakiewicz z kompanii «Bolesław» z nadłamaną
kością w nodze i z niewielką grupą strzelców. Kpt. Kolator
na osi «Fred» w pierwszym uderzeniu zdobył schrony na
Widmie i spłynął na przeciwny stok plus minus 200
metrów w kierunku na «Chopin». Tu znalazł się w piekiel­
nym ogniu wspaniale rozmieszczonej broni maszynowej
nieprzyjaciela ze schronów na stokach, grzbiecie i pin.
głowie «Chopin»” 10.
Około godz. 4 3 kompania nie mogła wykonać żadnego
ruchu naprzód, gdyż pized nią wyrosła ściana ognia. Pomimo
rany w szyję kpt. Kolator nadal dowodził swoim pododdzia­
łem. Wkrótce do 3 kompanii dołączył pluton ppor. Franciszka
Olkowskiego (zastępcy dowódcy 4 kompanii) i dowódca
4 kompanii por. Domański. Znajdujący się na lewym skrzydle
natarcia 13 Batalionu myśleli, że 2 kompania kpt. Czechow­
skiego opanowała swój odcinek Widma. Gdy okazało się, że
znajdują się tam nadal Niemcy, kpt. Kolator postanowił
uderzyć na nich z tyłu, aby otworzyć drogę kompaniom
prawego skrzydła. Na stanowisku, ubezpieczając od kontrata­
ku z S. Angelo, pozostał por. Domański ze swoimi ludźmi,
Natomiast kpt. Kolator wraz z ochotnikami uderzył na
niemieckie bunkry. W celu wzmocnienia natarcia dowódca
3 kompanii wysłał do tyłu szefa z rozkazem dołączenia reszty
kompanii. Nie wiedział on jeszcze, że wszyscy dowódcy
plutonów w jego kompanii byli ranni. Pierwszy niemiecki
schron został bardzo szybko zlikwidowany. Kpt. Kolator
znalazł się przy wejściu do drugiego schronu. Tak wspominał
przebieg walki: „krzyknąłem Hande hoch. Nie było odpowie­
dzi. Chwyciłem następny granat. [...] Po wybuchu granatu
dobyłem rewolweru i strzelając skierowałem się do wejścia.
10 IPMS, C 143/IV B, Uwagi wstępne z działania Honker dowódcy 13

Batalionu ppłk. Władysława Kamińskiego.


W pewnym momencie usłyszałem wybuch i poczułem ból
pod kolanem i w lewej pięcie. Zrozumiałem, że nastąpiłem
na pułapkę. Cofnąłem się kilka kroków, upadłem i ze­
mdlałem” 11.
Dowództwo kompanii objął por. Józef Majewicz, który
dowodził grupą miotaczy płomieni. Wkrótce i on został
ciężko ranny (zginął 12 maja). Dowództwo całości natarcia
na osi południowej 13 Batalionu przejął por. Domański.
„Oddziały topniały niewiarygodnie szybko — pisał ppłk
Kamiński. — Por. Domański usiłował poderwać oddziały do
przodu, lecz to mu się nie udało. Został ranny, był już sam,
gdyż ppor. Kopyść był [...] zabity, a inni oficerowie
3 i 4 kompanii ranni za wyjątkiem ppor. Bieniarza, który był
wyznaczony do wsparcia natarcia ogniem moździerzy
2 calowych i znajdował się pod szczytem Widma na osi
«Fred». Por. Domański z dwoma strzelcami z plutonu
łączności zaatakował schron nieprzyjaciela, wziął dwóch
jeńców. Ostatnia rozmowa radiowa z por, Domańskim miała
miejsce dnia 12 maja około godz. 9.40 prosił o przysłanie:
jak największej liczby noszowych do podebrania rannych,
których było pełno na ścieżce, Rozkazu dołączenia w lewo
na płd. stok Widma nie mógł wykonać z powodu ognia
nieprzyjaciela. Pomocy nowej mu podesłać nie mogłem [...]
Por. Domański jako ranny dowodził przez kilka godzin, aż
w końcu zginął na schronie nieprzyjaciela” 12.
Por. Olkowski tak zapamiętał ten moment walki: „znie­
nacka z prawej strony, z bliskiej odległości zrywają się
liczniejsze wrzaski «heraus». Por. Domański krzyknął «rkm
i Thompsony do mnie, bagnet na broń!» Poderwaliśmy się
ze swych wnęk i szańczyków. Niemcy nie podeszli ani
kroku [...] tylko plunęli z ukrycia ze spandaów i szmajserów,
parę granatów z moździerza 50 mm [...] padło w naszą
11 Sitwa Wilenskiej Brygady Żubrów, z. II, s. 89.
12 IPMS, C 143/IVB, Uwagi wstępne z działania Honker dowódcy 13
Batalionu ppłk. Władysława Kamińskiego.
grupę. Cofnęliśmy się natychmiast do swoich wnęk. To
«hurra» kosztowało [nas] drogo m.in. padł por. Domański,
ppor. Kopyść, sierż. Ratajczak, kilku rannych i ja dostałem
odłamkiem granatu. Przez radio począłem prosić dowódcę
baonu o pomoc.[...] Przystąpiliśmy do opatrywania rannych
(sanitariuszy nie było). Bandażowałem szmatami z podar­
tych koszul (opatrunków zabrakło) — ciężko rannego strz.
Raczkowskiego. Uderzył pocisk, zobaczyłem gwiazdy, gdy
ocknąłem się, dałem rozkaz wycofać się w lewo. Za mną
w kierunku na 18 baon wycofało się 4 żołnierzy, z których
jeden (strz. Podusowski) został w drodze ranny, jeden (kpr.
Unger) zabity’’13.
Po śmierci por. Domańskiego dowództwo ponownie
objął ranny kpt. Kolator, nakazując znajdującym się w po­
bliżu żołnierzom 3 i 4 kompanii odwrót w kierunku pozycji
trzymanych przez pododdziały 15 i 18 Batalionów.
W tej części Widma nadal pozostały grupy żołnierzy 13
Batalionu, do których nie dotarł rozkaz wycofania się.
Ppor. Mieczysław Mundziakiewicz objął dowództwo nad
resztkami I plutonu 4 kompanii i I plutonu 3 kompanii,
ponieważ wszyscy oficerowie z jego grupy zostali ranni.
,,Wysyłam — pisał ppor. Mundziakiewicz — kpr. Kazi­
mierza Goca z miotaczem płomieni celem rzucenia płomieni
na schron, [...] kpr. Goc pada ciężko ranny, miotacz zabiera
Saper Czesław Zuba z 6 kompanii saperów i skierowuje
płomień na schron, ze schronu wylatuje około 4 Niemców,
którzy zostali zabici przez grupkę składającą się z sierż.
Stanka, kpr. pchor. Wróbla, plut. pchor. Porto, plut.
Daszkiewicza i strzel. Kuryły” 14.

13 IPMS, C 156/Ia. por. Franciszek Olkowski, zastępca dowódcy

4 kompanii 13 Batalionu, Uwagi, spostrzeżenia i wnioski z obrony


Niemców na Widmie w dniu 12 maja 1944 r.
14 IPMS, C 156/Ia, ppor. Mieczysław Mundziakiewicz, dowódca II

plutonu 4 kompanii 13 Batalionu, Przebieg natarcia 4 kompanii 13


Batalionu strzelców.
W trakcie ataku na następny schron ppor. Mundziakie­
wicz został ranny. Po wycofaniu się grupy por. Olkow-
skiego i ppor. Mundziakiewicza na Widmie pozostała
grupa plut. Wasilewskiego, która opuściła wzgórze dopiero
w nocy z 12 na 13 maja, prowadząc i ewakuując kilku
rannych, w tym jednego z urwaną stopą. Żołnierze
13 Batalionu, którzy wycofali się na wzg. 706, wzmocnili
obronę 14 Batalionu. Wieczorem 12 maja w celu zebrania
wszystkich zdolnych do walki żołnierzy i zorganizowania
ich do dalszej akcji ppłk Kamiński wysłał do rejonu
wyczekiwania przed natarciem swojego zastępcę mjr.
Jana Żychonia, który zebrał tylko 4 ludzi z linii i 11
noszowych 15.
W trakcie pierwszego natarcia 13 Batalion miał wspierać
pluton czołgów z 3 szwadronu 4 Pułku Pancernego. Pluton
nie zdołał jednak wejść do akcji, gdyż o godz. 4.30 trzy
czołgi zostały rozbite jeszcze na podstawach wyjściowych.

NATARCIE 15 WILEŃSKIEGO BATALIONU STRZELCÓW

Na lewym skrzydle natarcia 5 WBP miał nacierać 15


Batalion ppłk. Witolda Stoczkowskiego: w pierwszym
rzucie jako lewoskrzydłowa 3 kompania por. Jana Jur­
kowskiego oraz jako prawoskrzydłowa 4 kompania kpt.
Henryka Bartosika; w drugim rzucie 2 kompania kpt.
Józefa Polkowskiego i 1 kompania por. Mirosława
Świeściaka.
O godz. 23.15 na pozycje wyczekiwania 15 Batalionu
padły pierwsze pociski niemieckiej artylerii. W dwadzieś­
cia minut później zginął dowódca 3 kompanii por. Jur­
kowski. Dowództwo objął wówczas dowódca III plutonu
por. Konstanty Sobolewski. O godz. 23.45 goniec zamel­
dował mjr. Gnatowskiemu o zranieniu dowódcy 2 kom-
15 IPMS, C 143/IV B, Uwagi wstępne z działania Honker dowódcy 13
Batalionu ppłk. Władysława Kamińskiego.
panii kpt. Polkowskiego. Dowództwo kompanii objął por.
Mieczysław Petryński. Teren, którym miały posuwać się
kompanie na lewym skrzydle 15 Batalionu, był trudny do
przebycia ze względu na gęste zarośla i znaczne wznie­
sienie. Największe straty na podejściu na podstawy wyj­
ściowe od ognia artylerii niemieckiej poniosła 3 kompania.
Duża liczba rannych i zabitych spowodowała zator na
ścieżce A. O godz. 0.25 ciężko ranny został por. Sobolew­
ski, a kilku ludzi z III plutonu zabitych. Dowództwo
3 kompanii objął ppor. Władysław Gierlik, dowódca
I plutonu. Od ognia niemieckiej artylerii znaczne straty
poniosły patrole ścieżkowe. Wobec rozbicia patrolu por.
Lasoty (został ciężko ranny), dalsze wytyczanie trasy po
ścieżce A stało się niemożliwe. W związku z tym mjr
Gnatowski rozkazał nacierać 3 i 2 kompanii po ścieżce
B wytyczonej przez patrol ppor. Bartoszaka. U podnóża
Widma straty 3 kompanii wyniosły ponad 30 procent
stanu. O godz. 1.00 resztki 3 kompanii wyruszyły do
natarcia. W godzinę później 3 kompania znalazła się na
Widmie. W związku z tym dalsze natarcie na lewym
Bkrzydle miała kontynuować 2 kompania 16.
O godz. 1.00 do akcji wyruszyła 4 kompania. Wobec
strat patrol ścieżkowy ppor. Zasłony nie był już zdolny do
dalszego wykonania zadania i ścieżka została doprowadzona
tylko do podstawy Widma. „Schodzimy do ścieżki przed
Widmem — pisał sierż. Antoni Kmietowicz, zastępca
dowódcy 3 plutonu 4 kompanii — w piekielny i huraganowy
ogień zaporowy artylerii i moździerzy nieprzyjaciela.
16 IPMS, C819/32, Dziennik działań 15 WBS z dnia 11 i 12 V 1944 r.;
A XIa 23/12. ppor. Władysław Gierlik, Sprawozdanie z walk o Cassino
3 kompanii 5 Batalionu strzelców; ppor. Jan Miszkiel. Sprawozdanie
z przebiegu natarcia 2 kompanii 15 Batalionu w nocy z 11 na 12 V 1944 r.;
ppor. Antoni Wszelaki, dowódca 2 plutonu 2 kompanii. Sprawozdanie
z walk w rejonie Monte Cassino w czasie od 11-19 V 1944 r.; kpt. Józef
Polkowski, dowódca 2 kompanii 15 Batalionu, Bitwa o Monte Cassino sprawy
do wyjaśnienia, 8 V 1946 r.
Żołnierzom wydaje się, że to jest ogień własny. Pluton
pada i leży plackiem na ścieżce. Pociski wybuchają tuż
obok i wśród nas. Na plecy lecą z góry kamienie, gałęzie
i odłamki. W powietrzu kurz i dym, nie widać i nie słychać
nic, prócz diabelskiej detonacji pocisków [...] Wśród tak
morderczego ognia przybiega do mnie sanitariusz plutonu
strz. Ludwik Radziszewski i melduje «ppor. Czop [Adam]
zabity». Wstaję i wysuwam się do przodu by objąć
dowództwo plutonu i prowadzić go do wyznaczonego celu.
Idąc ścieżką do przodu, pytam gdzie leży por. Czop. Strz.
Należyty mówi — «tu w krzakach leży ktoś zabity».
Sprawdzam, nie jest to ppor. Czop, to saper z patrolu
Ścieżkowego”. Szczęśliwie ppor. Czop był cały i zdrowy.
Wielkim poświęceniem w tym czasie odznaczył się sanita­
riusz Radziszewski, „który mimo morderczego ognia biegał
wprost od rannego do rannego, udzielając mu pomocy
i narażając własne życie”17.
O godz. 1.20 została zerwana łączność pomiędzy dowódcą
15 Batalionu a mjr. Gnatowskim wskutek rozbicia radiostacji
i zerwania linii telefonicznych. O godz. 1.40 dowódca
4 kompanii wydał rozkaz do dalszego natarcia — decydując
się nacierać na Widmo bez ścieżki. Kpt. Bartosik idąc na
przedzie kompanii przy I plutonie zaniepokoił się zatrzyma­
niem m plutonu. Cofnąwszy się do czcią plutonu wraz z por.
Sommerem wydał rozkaz jego dowódcy ppor. Czopowi do
posuwania się w tyralierze w kierunku Widma. Pierwsi na
Widmie 40 metrów od domku znaleźli się por. Sommer
i ppor. Czop. Kpt. Bartosik wydał rozkaz „zdobyć domek na
lewo”. Sierż. Kmietowicz tak wspominał zajęcie domku: Jdę
pierwszy i pociągam za sobą kilku żołnierzy. [Podczołguje-
my] się pod ruiny domku [...] Daję serię z tomigana
w okienko założone blachą do połowy. [...] Następnie
17 IPMS, A XIa 23/12, sierż. Antoni Kmietowicz, zastępca dowódcy

3 plutonu 4 kompanii 15 Batalionu, Moje wrażenia w czasie natarcia na


Widmo w dniu 12 V 1944 r.
rzucamy granaty za przeciwległą ścianę i szybko biegniemy
do okien strzelając. [...] Gdy znalazłem się na oknie,
zobaczyłem pod ścianą tuż pod nogami schron, na którym
leżał twarzą w dół zabity Niemiec a w schronie
szmery. Jedna i druga seria w otwór schronu, a po
tym dwa granaty [...]. W parę sekund ze schronu wy­
dobywa się dym, kurz i duszące charczenie konających
tam Niemców”18.
O godz. 2.05 cała 4 kompania znalazła się przy ruinach
domku. Na Widmie polscy żołnierze zostali zaskoczeni
ogniem prowadzonym ze schronów oraz stanowisk obron­
nych, które w większości oparły się ostrzałowi artylerii
i zostały obsadzone ponownie przez załogi niemieckie.
Żołnierze 15 Batalionu musieli zdobywać schron za
schronem. Likwidująca schrony nieprzyjaciela piechota
polska topniała od ognia ukrytych w nich strzelców
górskich. Kpt. Bartosik rozkazał I plutonowi nawiązać
łączność z 13 Batalionem, W trakcie walki na Widmie
wśród gradu kul rozkazy od dowódcy przenosił i przeka­
zywał do poszczególnych plutonów chor. Władysław
Matczak, szef 4 kompanii. Warto nadmienić, że w trakcie
zdobywania schronów, gdy pod bezpośrednim ogniem
niemieckim znalazł się dowódca kompanii kpt. Bartosik,
nadbiegł kpr. Piotr Żebrowski i ogniem z bliska zlik­
widował załogę schronu ratując życie swojemu dowódcy.
Niebywałym męstwem odznaczył się st. strz. Jan Kołeba,
który mimo utraty ręki pod ogniem przenosił rozkazy
i meldunki dowódcy 4 kompanii.
O walce na Widmie chor. Matczak pisał: „widać było
w czasie walki bohaterstwo i odwagę dowódców, jak
również szeregowych, którzy nie zważając na ogień nie­
przyjaciela rzucali się pojedynczo na schrony z granatami
i pistoletami, jak: por. Wilhełm Sommer obrzucił granatami

18 Ibidem.
jeden ze schronów, a kpr. Józef Popławski doskoczył do
schronu”19.
„Wykorzystując moment, w którym Niemiec skierował
swe serie wzdłuż grzbietu Widma — pisał kpr. Popławski
— dobiegłem do bunkra [...] Szukam otworu, gdzie wrzucić
granat. Pierwszy strzeliłem przez szczelinę z kamieni do
wnętrza. [...] Szwab będąc cały w bunkrze tylko ręce
wysunął do góry. [...] Serce bije mi z zadowolenia [...], że
pierwszego jeńca w kompanii, a nawet w baonie przy­
prowadziłem sam” 20.
W czasie walki na Widmie strz. Franciszek Łukawiecki
z narażeniem własnego życia miotaczem płomieni spalił 12
żołnierzy niemieckich 21.
Na odcinku natarcia 1 kompanii jej dowódca por.
Świeściak wobec braku łączności z 4 kompanią decyduje
się nacierać w pierwszym rzucie po ścieżce nr 4. Na
przedzie szedł III pluton, za nim I pluton oraz poczet
dowódcy kompanii, które na podstawach wyjściowych
straciły od ognia niemieckiego 40 procent stanów. W tym
samym czasie n pluton, idący po osi nr 3, ruszył do
natarcia na Widmo. Widząc to dowódca III plutonu o godz.
1.45 podrywa pluton do natarcia, lecz po przebyciu 50
metrów został przygwożdżony do ziemi ogniem artylerii
niemieckiej, nakierowanej pociskami świetlnymi z karabinu
maszynowego z niezdobytego przez 13 Batalion bunkra na
Widmie. Nawała ogniowa zatrzymała w miejscu 1 kompanię
bez n plutonu. W trakcie przygotowania do natarcia
kompania utraciła wszystkie środki łączności, natomiast

19 IPMS, A Xla 23/12, chor. Władysław Matczak, szef 4 kompanii 15

Batalionu, Sprawozdanie z przebiegu akcji bojowej z dnia 11 na 12


V 1944 r. z dn. 23 V 1944 r.
20 IPMS, A XIa 23/12, relacja kpr. Józefa Popławskiego z 4 kompanii

15 Batalionu z 23 V 1944 r.
21 IPMS, A XIa 23/12, chor. Władysław Matczak, szef 4 kompanii 15

Batalionu.
wysłani do dowództwa batalionu gońcy nie wracali. O godz.
2.30 na pozycje III plutonu przybył dowódca kompanii
i wydał rozkaz do dalszego natarcia (czwarty rozkaz).
I tym razem kompania została zatrzymana. Por. Świeściak
został ranny, a pluton stracił 6 zabitych i 5 rannych.
Również ciężkie straty poniósł I pluton, którym po ranieniu
dowódcy dowodził plut. A. Juralewicz. O godz. 3.00 ranny
dowódca kompanii wydał rozkaz wycofania ludzi spod
ognia o 100 metrów do tyłu. W trakcie wydawania rozkazu
por. Świeściak został ponownie ranny, tym razem ciężko.
Dowództwo kompanii przejął dowódca III plutonu ppor.
Alfred Strojnowski. Stan 1 kompanii bez II plutonu wynosił:
I pluton zdolnych do walki 5 ludzi, III pluton zdolnych do
walki 13 ludzi, poczet dowódcy kompanii 3 żołnierzy. Ppor.
Strojnowski wycofał kompanię o 100 metrów do tyłu
i ponowił próbę nawiązania łączności z ppłk. Stoczkowskim.
Z nastaniem świtu z Widma w kierunku stanowisk L kompa­
nii strzela z niezniszczonego przez 13 Batalion bunkra
niemiecki karabin maszynowy. Ze względu na trudności
z podejściem, próby zlikwidowania niemieckiego stanowiska
nie powiodły się. Rano udało się nawiązać łączność z dowód­
cą batalionu, który po zapoznaniu się z sytuacją kompanii
o godz. 5.00 wydał rozkaz wycofania się do odwodu w rejon
punktu obserwacyjnego dowódcy batalionu. W tym rejonie
I i III pluton 1 kompanii pozostawały pod ogniem niemieckim
do godz. 16.00 12 maja, po czym zostały wycofane na
podstawę wyjściową a następnie do rejonu wyczekiwania
rozkazem ppłk. Steczkowskiego. Rozkaz nie dotarł jednak do
wszystkich i część żołnierzy z dowódcą III plutonu pozostała
na stanowiskach tego dnia do godz. 18.00.
W walkach o Widmo z 1 kompanii uczestniczył tylko
II pluton ppor. Czesława Gerwela, który wraz z 4 kom­
panią nacierał po ścieżce nr 3. W trakcie walki na
Widmie żołnierze II plutonu zniszczyli 3 schrony i zabili
14 żołnierzy niemieckich. Następnie część plutonu pod
dowództwem ppor. Gerwala idzie do dalszego natarcia
na wzg. 575, pozostali pod dowództwem zastępcy do­
wódcy 1 kompanii por. Jana Tułodzieckiego likwidują
niemieckie schrony pozostawione na prawej stronie na­
tarcia 15 Batalionu 22.
Po zdziesiątkowaniu 3 kompanii na czoło natarcia na
lewym skrzydle 15 Batalionu wysunęła się 2 kompania.
Jako pierwszy niemieckie schrony na Widmie zaatakował
III pluton ppor. Władysława Matulewicza. Razem z III
plutonem do natarcia szedł dowodzący kompanią por.
Mieczysław Petryński. Pluton ppor. Matulewicza uderzył
na stanowiska nieprzyjaciela grupami szturmowymi. „Nisz­
czenie schronów na wzg. Widmo nie było rzeczą łatwą,
ponieważ było brak ładunków wybuchowych — pisał ppor.
Jan Miszkiel — dlatego też dowódcy poszczególnych grup
szturmowych ze swoimi ludźmi, podczołgawszy się pod
nie, posługiwali się jedynie granatami, thompsonami i lkm
waląc w otwory schronów, zmuszając w ten sposób do
wyparcia załogi na zewnątrz lub wybijając je”, m pluton
zniszczył dwa schrony. W walce o jeden z nich zginął
dowódca kompanii por. Petryński. Za III plutonem nacierał
1J pluton, a z prawej strony I pluton. Walka na Widmie
stała się coraz bardziej zacięta. Ostatecznie 2 kompanii
udało się zniszczyć 9 schronów. Dowództwo kompanii
objął dowódca I plutonu ppor. Jan Miszkiel 23.
O godz. 2.30 Niemcy położyli ogień zaporowy na
Widmo. Nie czekając na całkowite oczyszczenie Widma
22 IPMS, A XIa 23/12, ppor. Czesław Gerwel, zastępca dowódcy
1 kompanii, Raport o przebiegu działań z 30 V 1944 r.; ppor. Alfred
Strojnowski, Sprawozdanie o natarciu m plutonu 1 kompanii w dniach 11
V-17 V 1944 r.; plut. A. Jarulewicz, Przebieg działań bojowych I plutonu
1 kompanii 15 Batalionu; C 143/1V B, ppłk Wiktor Steczkowski dowódca
15 Batalionu, Sprawozdanie z natarcia dnia 11/12 V 1944 r.
23 IPMS, A XIa 23/12, ppor. Jan Miszkiel, dowódca 2 kompanii.

Sprawozdanie z przebiegu natarcia 2 kompanii 15 Batalionu w nocy z 11


na 12 V 1944 r.
znajdujący się wśród czołowych oddziałów zastępca dowód­
cy 15 Batalionu mjr Leon Gnatowski o godz. 3.30 wydał
rozkaz do dalszego natarcia na wzg. 517 i 575. Na Widmie
wobec znacznych strat pozostała 3 kompania bez plutonu,
a pod wzgórzem rozbita 1 kompania bez II plutonu.
4 kompania schodząc z Widma prowadzona była
przez jeńca (wziętego do niewoli przez kpr. Popławskiego),
który wskazywał położenie pól minowych. Po dojściu do
ścieżki w dolinie za Widmem pomiędzy wzg. 575 a S.
Angelo kompania została zatrzymana ogniem zaporowym
nieprzyjaciela. Dowódca kompanii nakazał zajęcie stanowisk
i okopanie się. Przez cały czas przy 4 kompanii znaj­
dowała się drużyna ckm ppor. Konopackiego, która swym
ogniem po wyczerpaniu amunicji do PIAT-ów zwalczała
niemieckie schrony na Widmie, a później zeszła na
przeciwny stok 24.
Na lewo od 4 kompanii stanowiska zajął pluton z 3 kom­
panii, a 50-100 metrów w przedzie 2 kompania. Schodząc
z Widma 2 kompania dostała się pod silny ogień artylerii,
moździerzy oraz broni maszynowej z obu skrzydeł.
Równocześnie na 2 kompanię wyszło niemieckie przeciw­
natarcie. Najdalej wysunął się II pluton ppor. Antoniego
Wszelakiego, który znalazł się u podnóża wzg. 575.
Wysłany z plutonu goniec zameldował dowódcy 4 kom­
panii, że dalsze posuwanie jest niemożliwe. Kpt. Bartosik
wydał rozkaz ppor. Wszelakiemu wycofania się na wyso­
kość 4 kompanii. Dowódca 4 kompanii za pomocą
24 IPMS, C 143/IV B. ppłk Wiktor Stoczkowski, dowódca 15 Batalionu,

Sprawozdanie z natarcia dnia 11/12 V 1944 r.; A Xla 23/12, kpt. Henryk
Bartosik, dowódca 4 kompanii 15 Batalionu. Sprawozdanie z akcji
4 kompanii w dniu 11/12 V 1944 r.. 17 V 1944 r., 24-27 V 1944 r.; mjr
Leon Gnatowski zastępca dowódcy 15 Batalionu, Sprawozdanie z walk
W czasie 11-26 V 1944 r.; ppłk Wiktor Stoczkowski. dowódca 15
Batalionu, Odpowiedzi na pytania Komisji Historycznej 2 Korpusu; ppor.
Juliusz Konopacki, zastępca dowódcy plutonu ckm 15 Batalionu, Sprawo­
zdanie z walk U V-27 V 1944 r.
radiostacji R 18 próbował nawiązać łączność z dowódcą
batalionu, jednak próba ta nie powiodła się i kpt.
Bartosik wysłał kpr. Jana Kochanowskiego z meldunkiem
ustnym o sytuacji jednostki. Wysłany goniec nie wrócił
i dowódca kompanii wysłał z tym samym meldunkiem
następnego gońca kpr. Jana Wojtukowicza, a gdy i ten
nie powrócił, z meldunkiem poszedł zastępca dowódcy
kompanii por. Sommer. W czasie wykonywania zadania
por. Sommer zginął 25.
O godz. 4.30 artyleria własna wykonała ześrodkowanie
ognia na S. Angelo, wzg. 575 i Balkon. Nie przyniosło ono
jednak pożądanego rezultatu i niemiecka obrona nie została
obezwładniona. Widząc sytuację na przedpolu mjr Gnatow­
ski rozkazał 2 i 4 kompanii oraz plutonowi 3 kompanii
wycofać się na Widmo. Około godz. 5.00 kompanie 15
Batalionu zorganizowały obronę na Widmie. W pół godziny
później mjr Gnatowski wysłał przez gońców: st. sierż.
Stanisława Bochen i kpr. Smater meldunek do dowódcy
5 Brygady płk. Kurka o następującej treści: „Posuwać się
dalej nie mogę, ze względu na silny ogień nieprzyjaciela
z artylerii, moździerzy i broni maszynowej, mam szczupłe
stany kompanii. Żołnierze wyczerpani fizycznie i nerwowo,
wycofałem się, ze wzgórza 517 na Widmo organizuję
obronę. Łączności z ppłk. Stoczkowskim nie mam. Straty
baonu duże, czekam na dalsze rozkazy” 26.

25 IPMS, A Xla 23/12, kpt. Henryk Bartosik, dowódca 4 kompanii 15

Batalionu, Sprawozdanie z akcji 4 kompanii w dniu 11/12 V 1944 r., 17


V 1944 r., 24-27 V 1944 r.; ppor. łan Miszkiel, dowódca 2 kompanii,
Sprawozdanie z przebiegu natarcia 2 kompanii 15 Batalionu w nocy z 11
na 12 V 1944 r; ppor. Antoni Wszelaki, dowódca 2 plutonu 2 kompanii.
Sprawozdanie z walk w rejonie Monte Cassino w czasie od 11-19
V 1944 r.; chor. Władysław Matczak, szef 4 kompanii 15 Batalionu,
Sprawozdanie z przebiegu akcji bojowej z dnia II na 12 V 1944 r. z dn.
23 V 1944 r.
26 IPMS, C819/32, Dziennik działań 15 WBS z dnia 11 i 12 V 1944 r.

podaje, że rozkaz o wycofaniu ze wzg. 517 mjr Gnatowski wydał o godz.


Po powrocie na Widmo 2 kompania miała ubezpieczać
pozycje 15 Batalionu od tyłu i stoków. Ponadto otrzymała
ona zadanie zlikwidowania w rejonie obsadzanym przez 15
Batalion wszystkich nie zdobytych niemieckich schronów.
Natomiast II pluton 1 kompanii, po powrocie na Widmo,
organizował obronę na prawo od domku. Resztkami plutonu
dowodził zastępca dowódcy kompanii por. Tutodziecki.
O świcie niemiecka artyleria z rejonu Belmonte, Atina,
Terelle wzmogła ostrzał pozycji polskich na Widmie.
Ogniem celowali dywersanci, którzy pozostali w ukryciu
na wzgórzu, dając co pewien czas znaki seriami pocisków
świetlnych. Kilku dywersantów zlikwidowali żołnierze
z 2 kompanii 15 Batalionu. Kierunek niemieckich ogni
spowodował u żołnierzy polskich przeświadczenie, że
strzela do nich własna artyleria 27.
12 maja o godz. 6.30, z kierunku Massa Albaneta na
Widmo, wyszło niemieckie przeciwnatarcie w sile kompanii
z 3 Pułku Spadochronowego i drobnych grup z II batalionu
z 100 Pułku Wysokogórskiego. Kontratak został odparty,
ale sytuacja pozostających na Widmie stawała się coraz
trudniejsza, ze względu na nagi i niższy od otaczających
wzgórz szczyt. Grzbiet Widma nie dawał dostatecznej
osłony przed ogniem niemieckiej artylerii lub broni maszy­
nowej. Równocześnie ogień z nieopanowanych niemieckich
bunkrów na Widmie powiększał zamieszanie.
Najpóźniej na Widmo wycofała się 4 kompania, która
dopiero przed godz. 10.00 zajęła pozycje obronne na
grzbiecie wzgórza. O godz. 10.00 kpt. Bartosik otrzymał
meldunek od ppor. Matulewicza z 2 kompanii, że z prawej

4.30; A XIa 23/12, ppłk Wiktor Stoczkowski, Odpowiedzi na pytania


Komisji Historycznej 2 Korpusu
27 IPMS, A XIa 23/12. ppor, Jan Miszkiel, dowódca 2 kompanii.

Sprawozdanie z przebiegu natarcia 2 kompanii 15 Batalionu w nocy z 11


na 12 V 1944 r.; ppor. Czesław Gerwel, zastępca dowódcy 1 kompanii,
Raport o przebiegu działać z 30 V 1944 r.
strony z kierunku 13 Batalionu idzie niemieckie przeciw­
natarcie 28.
W czasie pierwszego natarcia w 15 Batalionie działała
i to z przerwami tylko jedna linia telefoniczna z dowódcą
3 kompanii. To właśnie z aparatu tej kompanii mjr
Gnatowski poinformował dowódcę 5 WBP o zajęciu
Widma. W swoim raporcie sporządzonym po walkach
dowódca plutonu łączności 15 Batalionu por. Henryk Bucki
zameldował przełożonym, że „łączność radiowa słabo
wyszła z powodu dużej ilości radiostacji na tej samej
fali (zmienić falę w ruchu podczas ognia npła jest niepo­
dobieństwem) [...] zniszczenie radiostacji stopniowe przez
ogień npla względnie wybicie lub zranienie obsługi w kom­
panii strzeleckiej”29.

18 LWOWSKI BATALION STRZELCÓW

Wyznaczony do drugiego rzutu natarcia 18 Batalion,


dowodzony przez ppłk. Ludwika Domonia, miał w pierw­
szej fazie natarcia podążać za 15 Batalionem stanowiąc
osłonę jego lewego skrzydła od Massa Albanety, natomiast
w drugiej fazie batalion miał zaatakować Balkon. Podstawę
wyjściową do natarcia 18 Batalion zajął 12 maja o godz.
1.45. W trakcie mijania stanowisk dowództwa 5 WBP ppłk
Domoń udał się do schronu dowódcy w celu nawiązania
łączności. Dowódca 18 Batalionu poprosił płk. Kurka
o zezwolenie wyjścia na pozycje obronne 14 Batalionu
przed wyznaczonym czasem na godz. 3.00. Dowódca

28 IPMS, A XIa 23/12, kpL Henryk Bartosik, dowódca 4 kompanii 15

Batalionu, Sprawozdanie z akcji 4 kompanii w dniu 11/12 V 1944 r, 17


V 1944 r., 24-27 V 1944 r.; ppor. Jan Miszkiel, dowódca 2 kompanii,
Sprawozdanie z przebiegu natarcia 2 kompanii 15 Batalionu w nocy z 11
na 12 V 1944 r.
29 IPMS, A XIa 23/12, por. Henryk Bucki, dowódca plutonu łączności

15 Batalionu, Uwagi co do działania środków łączności.


5 Brygady wyraził na to zgodę. Ppłk Domoń wysłał
natychmiast jeden patrol w celu nawiązania łączności
z 3 DSK, drugi do odszukania 15 Batalionu.
W czasie powrotu dowódca batalionu znalazł przy drodze
rannych dowódców dwóch patroli ścieżkowych, ppor.
Jerzego Łosakiewicza z 1 kompanii i ppor. Franciszka
Przybylskiego z 4 kompanii. Ich patrole były rozbite.
Od tego momentu pozostał tylko jeden patrol ścieżkowy
ppor. Kazimierza Swiatochy z plutonu rozpoznawczego
oraz patrol ścieżkowy ppor. Jana Greczanika. Od tego
czasu 18 Batalion posuwał się po jednej ścieżce w na­
stępującym porządku: 3 kompania dowódca kpt. Tadeusz
Pawulski, 2 kompania dowódca por. Bolesław Bińczak,
4 kompania dowódca por. Bronisław Lokaj, poczet dowódcy
i 1 kompania dowódca kpt. Ludwik Kordas. Spotkany
po drodze dowódca oddziału przewodników ppor. Bronisław
Hostyński poprowadził ppłk. Domonia na podstawę wyj­
ściową na wzg. 706, na której nie było już żadnych
oddziałów 15 Batalionu. O godz. 2.00 18 LBS znalazł
się na podstawie wyjściowej. Dowódca batalionu natknął
się tam przypadkowo na telefon, który był wysuniętą
centralą dowódcy 5 Wileńskiej Brygady Piechoty. Po
nawiązaniu łączności ppłk Domoń przedstawił płk. Kurkowi
swoją sytuację zaznaczając, że nie wie, gdzie są idące
w pierwszym rzucie 13 i 15 Batalion oraz nacierające
po sąsiedzku bataliony 3 DSK.
O godz. 3.00 dwoma ścieżkami 18 Batalion wszedł
na linie obrony 14 Batalionu, gdzie dowódca 3 kompanii
kpt. Tadeusz Pawulski nawiązał łączność z 15 Ba­
talionem. Kpt. Pawulski zameldował dowódcy 18 Ba­
talionu o otrzymaniu meldunku od dowódcy patrolu
Ścieżkowego ppor. Greczanika (dowódcy 1 plutonu),
że 15 Batalion wszedł na Widmo.
W celu nawiązania kontaktu z 13 Batalionem został
wysłany oficer informacyjny ppor. Włodzimierz Tyszkowski,
który po powrocie zameldował, że nie nawiązał łączności
z 13 Batalionem, ale spotkał dowódcę 15 Batalionu ppłk.
Stoczkowskiego, który nic nie wiedział o sąsiadach
i twierdził, że jego batalion zajął Widmo. W tym samym
czasie z dowództwa 5 Brygady nadeszła informacja, że
brytyjska 12 Brygada Piechoty, z którą 18 Batalion miał
nawiązać łączność po zdobyciu wzgórza Balkon, osiągnie
wąwóz Massa Albaneta 12 maja dopiero w godzinach
popołudniowych. O dalszym przebiegu wydarzeń można
dowiedzieć się z meldunku ppłk. Domonia, który pisał:
„Na podstawie meldunku oficera informacyjnego przy­
niesionego od dowódcy 15 Batalionu sądziłem, że Widmo
jest zajęte, tym bardziej, że słyszałem walki broni mało­
kalibrowej na tym wzgórzu, a tylko w dolinie między
Widmem a pozycją obronną 14 Batalionu był bardzo
silny ogień artylerii i moździerzy nieprzyjaciela, a na
podstawie planu działania 5 WBP przypuszczałem, te
natarcie 13 i 15 Batalionów musiało już pójść na właściwy
przedmiot natarcia tj. wzgórze Angelo i 575 i dlatego
postanowiłem maszerować na Widmo. Oddziały baonu
szły jedną ścieżką w swoich związkach taktycznych, ja
z pocztem za trzecią z rzędu kompanią, a na końcu
1 kompania. Usiłowania nawiązania łączności przy po­
mocy radia tak z dowódcą brygady jak z sąsiadami [...]
nie dawały rezultatu, radio nie działało” 30.
12 maja o godz. 3.50 ppłk Domoń wydał rozkaz do
wyruszenia Batalionu na Widmo. Na czele 18 Batalionu
szła 4 kompania, za nią 3 wraz z dowództwem batalionu,
dalej 2 i 1 kompanie. 18 Batalion maszerował przez prawie
dwie godziny do podnóża Widmo w bardzo trudnych
warunkach terenowych i pod ciągłym ogniem nieprzyjaciela.
Po drodze znaleziono wielu rannych i zabitych. Ewakuacja
rannych odbywała się w przeciwną stronę marszu, co
30 IPMS, C567/I. pptk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 batalionu,

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r.


utrudniało posuwanie się batalionu. W związku z tym ppłk
Domoń nakazał wstrzymanie ewakuacji do czasu przejścia
batalionu. W czasie podchodzenia do Widma czołowa
kompania dostała się pod silny ogień karabinów maszyno­
wych z niezdobytych schronów. W trakcie marszu dowódca
batalionu spotkał rannego dowódcę 4 kompanii por. Broni­
sława Lokaja, który zameldował, że jego kompania poniosła
duże straty. Por Lokaj prosił ppłk. Domonia, aby ten
pozwolił mu odpocząć, „a jeżeli się będzie dobrze czuł
pozwolić [...] wrócić do kompanii”. W tym samym czasie
dowódca batalionu dowiedział się od żołnierza z plutonu
łączności o zniszczeniu batalionowej centrali telefonicznej
przez pocisk z moździerza. W ten sposób 18 Batalion
pozostał bez łączności telefonicznej. Ppłk Domoń zamel-
dowal o tym wydarzeniu dowódcy 5 WBP prosząc o pomoc
(do końca akcji batalion nie otrzymał nowej centrali) 31.
Dowództwo 4 kompanii objął por. Mieczysław Smółko,
który otrzymał od dowódcy 3 kompanii, kpt. Pawulskiego,
rozkaz natarcia kompanią i zajęcia terenu na lewo od
domku na Widmie. Dowódca 3 kompanii wydał również
rozkaz dla swojej kompanii: „1 pluton zdobyć rejon
w lewo od kompanii 4 — kierunek natarcia prawy skraj
Zakrzaczenia na Widmie, 2 pluton marsz rojem za pluto­
nem 1, być gotowym do użycia na wszystkie kierunki
oraz oczyszczać schrony nie zdobyte przez pluton 1.
3 pluton w lewo od plutonu 1, oczyścić zakrzewienie na
szerokości ok. 100 metrów oraz ubezpieczyć kompanie
z lewego skrzydła”. Wsparcia ogniowego atakującej
4 i 3 kompanii miała udzielić drużyna ckm. Za kom­
paniami pierwszego rzutu do akcji na Widmo weszły
1 kompania kpt. Ludwika Kordasa i 2 kompania kpt.
Bolesława Bińczaka. Na Widmie pomimo rany do swojej
kompanii dołączył por. Lokaj.
31 IPMS, C567/I, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 batalionu.

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r.


„O godz. 5.30 otrzymałem meldunek — pisał ppłk
Domoń — kompania 4 i część oddziału 15 Batalionu są
już na wzg. Widmo, a ich patrole poszły do przodu. Mimo
to oddziały Baonu posuwające się na wzgórze były pod
stałym ogniem ckm nieprzyjaciela i strzelców wyboro­
wych, strzelającym ze wszystkich stron, od czego ciągle
padali ranni i zabici. Ja z pocztem wszedłem na wzgórze,
kiedy tam były już moje dwie kompanie — było to około
godz. 6.30. Po zapoznaniu się z sytuacją od mjr. Gnatow-
skiego, jako tam najstarszego, który mi zameldował, że
ma tu w ogóle około 60 ludzi, z których część jest przed
wzgórzem razem z moją 4 kompanią, a kilkunastu na
wzgórzu, a że o reszcie oddziałów 15 Batalionu ani
o dowódcy 15 Batalionu nic nie wie, sądzi jednak że jest
on w tyle na pozycji 14 Batalionu oraz że 13 Batalion nie
jest na północnej części Widma i oddziały 3 DSK
prawdopodobnie zdobyły wzg. 593, ale w Massa Albaneta
jest npl., objąłem dowództwo nad wszystkimi oddziałami
na wzgórzu Widmo i rozkazałem moim kompaniom
natrzeć: 3 w lewo, a 1 w prawo i 2 w środku, by
zlikwidować nieprzyjacielskie bunkry skąd ciągle strzelały
ckm i strzelcy wyborowi” 32.
Oczyszczanie schronów na przedmiocie natarcia trwało
do godz. 7.00. W rezultacie walk na Widmie kompanie 18
Batalionu wzięły do niewoli 11 jeńców, a ponad 30
Niemców zostało zabitych. Wśród zabitych był niemiecki
kapitan, prawdopodobnie dowódca niemieckiej 9 kom­
panii, który przebił nożem sanitariusza baonu, gdy ten mu
opatrywał ranę. „Został on po prostu rozszarpany przez
żołnierzy". Walka na Widmie była zażarta. 2 kompania,
przy której znajdował się dowódca batalionu, natrafiła na
domek, którego załogę poprzednio zlikwidował 15 Bata­
lion. W momencie, gdy 18 Batalion wchodził na Widmo,

32 Ibidem.
Niemcy obsadzili ponownie schrony pod domkiem i roz­
poczęli ostrzał. Domek zaatakował por. Władysław Przy­
bylski, dowódca plutonu rozpoznawczego zatrzymując się
na chwilę w oczekiwaniu na PIAT-a. Wtedy ppor. Tadeusz
Kowalczyk woła „«panie poruczniku to moja robota!» Po
czym na czele 5 ludzi z PIAT-em atakuje domek. Strzelec
Libera wrzuca granaty, Niemcy wywieszają białą chus­
teczkę, a kiedy ppor. Kowalczyk zbliża się, seria szmajsera
przecina mu udo. Wtedy strz. Stachowiak podczołguje się
całkiem blisko i rzuca zza kamienia trzy granaty. Jeden
z Niemców wyskakuje, kładzie go strzałem z karabinu
por. Przybylski. Jeszcze od ostatniego niemieckiego strzału
ginie strz. Libera”. W trakcie walki ginie pchor. Gaza
(przydzielony do regulacji ruchu 18 Batalionu), który
poszedł do natarcia na ochotnika. W czasie rzutu granatem
został trafiony w pierś, jednak ręką kurczowo zacisnął
odbezpieczony granat, aby nie zginęli otaczający go
żołnierze 33.
Dowódca 5 WBP płk Kurek uważał, że „18 Batalion za
wcześnie wszedł na Widmo, mimo że od razu hamowałem
dowódcę 18 Batalionu, który chciał się posuwać naprzód
według godzinowego planu, który wkrótce uległ zmianie.
Poleciłem mu wejść na Widmo wówczas, gdy 15 Batalion
zejdzie z niego w dolinę. Tymczasem wcześniejsze wejście
na Widmo 18 Batalionu spowodowało zmieszanie się z 15
Batalionem i zagęszczenie ludzi i wcześniejsze wciągnięcie
się w rzut bojowy” 34.
33 IPMS, A XIa 23/12. kpi. Tadeusz Pawulski, dowódca 3 kompanii 18

Batalionu. Sprawozdanie z działań bojowych 3 kompanii 18 LBS pod


Cassino w czasie od dnia 11-19 maja 1944 r.; C567/1, ppłk dypl. Ludwik
Domori, dowódca 18 Batalionu, Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS
11-24 V 1944 r.; Osiemnastacy w walce. Wspomnienia, Londyn 1988.
8. 23-24.
34 IPMS, C 143/IVB. pik Wincenty Kurek, dowódca 5 WBP, Spo-
Strzeżenia i uwagi odnośnie przebiegu wykonanego przez 5 WBP natarcia
w dniu 11-12 V 1944 r.
O godz. 7.30 dowódca 18 Batalionu wezwał na swój
punkt obserwacyjny swego zastępcę mjr. Franciszka
Osmakiewicza, dowódców kompanii oraz mjr. Gnato-
wskiego z 15 Batalionu. Po krótkiej naradzie ppłk Domoń
wydał rozkaz do natarcia dla 18 Batalionu i grupy
żołnierzy 15 Batalionu na wzg. 575 i 505. Początek
natarcia został wyznaczony na godz. 8.00, gdyż dowódca
18 Batalionu czekał na ogień własnej artylerii na wzgórza.
O godz. 7.45 do 18 Batalionu dotarta wiadomość z 15
Batalionu o niemieckim przeciwnatarciu oraz wycofaniu
się własnych oddziałów z przeciwstoków na Widmo.
Ze względu na opóźnianie się rozpoczęcia ostrzału przez
artylerię wzg. 575, o godz. 7.50 ppłk Domoń odwołał
rozkaz do natarcia i nakazał zorganizować obronę na
Widmie. Wobec braku łączności z płk. Kurkiem oraz
z artylerią czas rozpoczęcia natarcia wydłużał się. Przez
cały ten czas oddziały polskie znajdujące się na Widmie
były pod bardzo silnym ostrzałem artylerii i moździerzy
niemieckich. Wśród obrońców Widma rosły straty. Wy­
słane w tym czasie na przedpole patrole meldowały,
że niemiecka obsada przeciwstoków wzg. 575 była nie­
liczna. Jednak wobec braku ostrzału niemieckich pozycji
przez własna artylerię ppłk Domoń zrezygnował z natarcia
i zdecydował się na dalszą obronę Widma 35.
Znajdująca się na przeciwstoku 3 kompania znajdowała
się cały czas pod ostrzałem dwóch niemieckich ckm z płd.
wsch. stoku Widma, dwóch ckm ze wzg. 593 oraz pod
ogniem moździerzy od strony S. Angelo, Como i artylerii
z kierunku Belmonte. Kpt. Pawulski postanowił zniszczyć
jeden ze schronów, z którego bez przerwy strzelano do jego
kompanii. Około godz. 10 część 2 plutonu rozpoczęła
natarcie na najbliższy schron. Jednak silny ogień nie­
przyjacielski zmusił atakujących do wycofania. Część
35 IPMS, C576/I, mjr Franciszek Osmakiewicz, zastępca dowódcy 18

Batalionu Strzelców, Sprawozdanie z przebiegu akcji.


Dowódca Armii Polskiej w ZSRR gen.dyw. Władysław Anders
Od lewej szef Sztabu Armii Polskiej w ZSRR płk dypl. Leopold Okulicki
i gen. Anders

4 grudnia 1941 r., Moskwa, Kreml. Podpisanie deklaracji polsko-sowiec­


kiej. Od prawej: komisarz Wiaczesław Mołotow, Naczelny Wódz ger
broni Władysław Sikorski, ambasador Stanisław Kot, gen. Władysław
Anders
Zima 1941 r. ZSRR, Kołtubanka obóz polski

Ochotnicy w drodze do Armii Polskiej w ZSRR


12 grudnia 1941 r. Tatiszczewo. Wizyta gen. Sikorskiego w 5 Dywi:
Piechoty. Od lewej ambasador Kot, dowódca 5 DP gen. bryg. Mieczy­
sław Boruta-Spiechowicz, gen. Sikorski, gen. Anders

12 grudnia 1941 r. Tatiszczewo, defilada 5 DP


25-26 lutego 1942 r. Ćwiczenia 5 DP
Czerwiec 1943 r., wizyta Naczelnego Wodza w Armii Polskiej na
Wschodzie. Od lewej por. mar. Józef Ponikiewski, adiutant Naczelneg
Wodza, dowódca Armii Polskiej na Wschodzie gen. Anders

Czerwiec 1943 r., Bliski Wschód. Od lewej szef Sztabu NW gen. bryg.
Tadeusz Klimecki, gen. Anders, gen. dyw. Józef Zając, zastępc
dowódcy APW
Listopad 1943 r., wizyta Naczelnego
Wodza gen. broni Kazimierza Sosnkow-
skiego w APW. Od lewej gen. bryg.
Bronisław Rakowski, dowódca 2 Bry­
gady Pancernej, gen. Kossakowski,
gen. Anders, gen. Sosnkowski

1944 r., wręczenie sztandaru


13 Wileńskiemu Batalionowi
Strzelców, ze sztandarem gen.
Anders. Z tyłu od lewej strony:
płk Ludwik Ząbkowski, dowód­
ca 2 Grupy Artylerii, gen. Zyg­
munt Bohusz-Szyszko, zastęp­
ca dowódcy 2 Korpusu, gen.
Roman Odzierzyński, dowódca
artylerii 2 Korpusu, gen. bryg.
Przewłocki, dowódca Bazy
2 Korpusu, gen. dyw. Karasze-
wicz-Tokarzewski, gen. bryg.
Bronisław Duch
Od lewej biskup po­
łowy gen. Józel Ga­
wlina, dowódca
5 KDP gen. bryg.
Nikodem Sulik, do­
wódca 3 DSK gen.
Duch

Marzec 1944 r.,


Sangro Włochy, do­
wódca 8 Armii gen.
Olivier Leese i gen.
Anders

Maj 1944 r. pod


Monte Cassino,
Sztab 3 DSK. Od le­
wej szef Sztabu
3 DSK ppłk dypl.
Henryk Piątkowski,
gen. Duch, gen. An­
ders
żołnierzy utknęła w krzakach połączonych drutem kolczas­
tym. Po tej akcji kpt. Pawulski zmienił swój punkt dowo­
dzenia. Z nowego miejsca do godz. 13.00 kierował ogniem
kompanii, z tym że przez cały ten czas ze względu na
niemiecką zaporę ogniową nie udało się nawiązać łączności
z 3 plutonem ppor. Leona Chałupy, którego stanowiska
znajdowały się w zakrzewieniu 36.
12 maja około godz. 11 dowódcy 18 Batalionu udało się
nawiązać łączność z dowódcą plutonu moździerzy por.
Antonim Nowakiem, a przez niego z płk. Kurkiem. Por.
Nowak ze swoim plutonem moździerzy znajdował się na
pozycji wyjściowej do natarcia i przez swoich gońców
przekazywał pisemne meldunki dowódcy 5 WBP. Wkrótce
po nawiązaniu łączności zgłosił się przez radio płk Kurek,
który nakazał użycie 18 Batalionu do natarcia na wzgórze
575. Natarcie to miało nastąpić po uprzednim uzgodnieniu
z własną artylerią około godz. 15. Ppłk Domoń natychmiast
wezwał do swojego punktu obserwacyjnego na przednim
skraju pozycji obronnej wszystkich dowódców kompanii,
którym wydał rozkaz do natarcia. Miało ono wyruszyć
około godz. 15 na jego osobisty rozkaz. W tym czasie
w rejon dowództwa 18 Batalionu wycofała się część
4 kompanii 15 Batalionu, na czele z kpt. Bartosikiem.
Kompania została umieszczona w odwodzie w środku
ugrupowania 18 Batalionu 37.
Rozkaz płk. Kurka brzmiał: „przeprowadzić na Widmie
konsolidacje baonu. Utrzymać za wszelką cenę Widmo
jako podstawę do dalszych natarć” — został przekazany
36 IPMS, A XIa 23/12, kpt, Tadeusz Pawulski, dowódca 3 kompanii 18

Batalionu, Sprawozdanie z działań bojowych 3 kompanii 18 LBS pod


Cassino w czasie od dnia 11-19 maja 1944 r.
37 IPMS, C567/I, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu,

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r.; Osiemnastacy


w walce. Wspomnienia, Londyn 1988, s. 23-24; A XIa 23/12, kpt. Henryk
Bartosik, dowódca 4 kompanii 15 Batalionu, Sprawozdanie z akcji
4 kompanii w dniu 11/12 V 1944 r„ 17 V 1944 r.. 24-27 V 1944 r.
także mjr. Gnatowskiemu z 15 Batalionu. O sytuacji na
Widmie z kroniki 15 WBS: „z nieba leci ogień i żelazo.
Z ziemi kamienie i piach. Wszystko jest w dymie i kurzu.
A przez huk przebijają się krzyki ludzkie. Ratunku,
ratunku, sanitariusz! Sanitariusz pozostał tylko jeden.
Bohaterski chłopak czołgał się jak mógł pomagał. W końcu
zabrakło bandaży i on sam został ranny. Ludzie zaczęli
szaleć. [...] Ktoś krzyczał, ktoś inny modlił się, a jeszcze
inny śpiewał. Piekło — to dom wypoczynkowy! Niemiec­
kie pociski trafiają nie tylko nas, ale i Niemców-jeńców,
którzy leżeli obok naszych żołnierzy. Nie można ich było
odprowadzić do tyłu. Trupy niemieckie leżały obok
naszych” 38.
Sytuacja oddziałów polskich znajdujących się na
Widmie pogarszała się z godziny na godzinę. Zmasowany
ogień artylerii i moździerzy niemieckich dziesiątkował
pozycje obronne 18 Batalionu, który poniósł znaczne
straty od ognia nieprzyjacielskich snajperów. Zginął
zastępca dowódcy 2 kompanii, ppor. Florian Kujawa,
a ranni zostali: dowódca plutonu ckm por. Smółka, por.
B. Łokaj dowódca 4 kompanii, który powrócił po pierw­
szym zranieniu na wzgórze, por. Stanisław Pućkowski,
por. Tadeusz Solarczyk, ppor. Jan Greczanik i ppor.
Antoni Pustkowski. Wielu podoficerów i szeregowych
zostało zabitych i rannych. W trakcie walk na Widmie
ppłk Domoń przez wybuch pułapki został ranny w rękę
oraz obie nogi. Około godz. 11 do dowódcy 18 Batalionu
z prośbą o pomoc w ewakuacji rannych zwrócił się ppor.
dr Stefan Jańczyk, lekarz batalionu. ,Ja — pisał ppłk
Domoń — ze względu na olbrzymie zmęczenie ludzi
i w związku z przewidywanym natarciem chcę by ludzie
odpoczęli i by nie odeszli z linii z rannymi do tyłu
— odmawiam mu tej pomocy i decyduję, że ewakuacją

38 Osiemnastacy w walce. Wspomnienia, Londyn 1988. s. 23-24.


muszą się zająć oddziały odwodowe”. Dr Jańczyk
pozostał przez pewien czas na pozycji opatrując i udzie­
lając rannym pierwszej pomocy ze względu na brak
sanitariuszy. Również oficerowie opatrywali rannych
swoimi opatrunkami osobistymi. W obawie o życie
rannych i brak możliwości ewakuacji ppłk Domoń
kazał por. dr. Jańczykowi udać się do tylu, aby nawiązać
łączność z dowódcą brygady i przekazać mu prośbę
o zorganizowanie pomocy w ewakuacji rannych żoł­
nierzy 18 Batalionu 39.
12 maja pomiędzy godz. 11.30 a 12.00 wyszło na
Widmo niemieckie przeciwnatarcie z rejonu Massa Al-
baneta. Wysunięte patrole 18 Batalionu meldowały, że
na drodze pomiędzy S. Angelo a wzg. 706 zauważyły
niemiecki samochód pancerny oraz idącą za nim piechotę.
Ppłk Domoń wydał rozkaz do przygotowania się do
odparcia niemieckiego kontrataku. Okazało się, że 18
Batalion nie posiadał zupełnie broni przeciwpancernej.
Jedyną obronę stanowiły trzy sprawne PIAT-y. Pomimo
tego wszystkie oddziały „stają w pogotowiu, nie strzelają,
czekają, aż Niemcy przyjdą na najbliższą odległość — pi­
sał ppłk Domoń. — Żołnierz mimo ciągłego ognia artylerii
i moździerzy nieprzyjaciela, wzmagającego się ognia ckm,
szczególnie z północnego grzbietu Widma — zachowuje
się i wytrzymuje to wszystko wspaniale, wszyscy ofi­
cerowie bez wyjątku są w pierwszej linii. Zaciętość
jest tak duża, że ten kto tych warunków nie widział
nie jest w stanie [tego] zrozumieć. Dla przykładu melduję,
że plut. Gorgolewski z 18 Batalionu przecięty nieprzy­
jacielskim [ogniem z] ckm najpierw przez nogi, strzela
do bunkra dalej, później drugi raz przez piersi, wtedy
unosi się i krzyczy: «Koledzy, a bijcież tych skurwy­
synów» i wtedy dopiero od strzału strzelca wyborowego
39 IPMS, C567/I, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu,

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r.


pada trafiony w głowę z okrzykiem zamierającym na
ustach: «Niech żyje Polska»” 40.
W kilkanaście minut później obserwator zauważył, że od
strony Massa Albaneta wyszły czołgi nieprzyjaciela. Dowód­
ca batalionu patrząc przez lornetkę stwierdził, że część
niemieckich czołgów posuwała się w kierunku Gardzieli,
a część w stronę pozycji 18 Batalionu. W tej sytuacji ppłk
Domoń drogą radiową, przez dowódcę plutonu moździerzy,
połączył się z dowódcą 5 WBP, któremu zameldował
o zmasowanym ogniu artylerii nieprzyjaciela oraz o dużych
stratach w ludziach. W związku z tym dowódca 18 Batalionu
zaproponował wycofanie oddziałów znajdujących się na
Widmie na linię obrony 14 Batalionu i ppłk Domoń nie
otrzymał odpowiedzi (niestety ostatni czynny aparat radiowy
został zniszczony). Inaczej sytuację tę przedstawił dowódca
5 WBP płk Kurek, który napisał „kazałem dowódcy plutonu
przekazać dowódcy 18 Batalionu mój rozkaz, iż Widma nie
wolno opuszczać, a gdyby baon się wycofał musi tam wrócić.
Taki sam rozkaz przekazałem przez dowódcę 14 Batalionu" 41.
Około godz. 12.30 na lewym skrzydle Niemcy obrzucili
pozycje 18 BLB granatami zapalającymi i użyli miotaczy
płomieni. W ciągu jednej godziny 3 kompania 18 Batalionu
straciła 18 ludzi. Amunicji brakowało i mjr Osmakiewicz
wydał rozkaz „oszczędzać amunicję”. Nagle obrońcy Widma
usłyszeli warkot niemieckich czołgów, za którymi szła
piechota. „Daję wtedy — pisał ppłk Domoń — rozkaz
«Bagnet na broń i granaty» — czekamy’’42.
40 IPMS, C567/I, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu,

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS i 1-24 V 1944 r.


41 IPMS, C 143/IVB, płk Wincenty Kurek, dowódca 5 WBP, Spo­

strzeżenia i uwagi odnośnie przebiegu wykonanego przez S WBP natarcia


w dniu 11-12 V 1944 r.
42 IPMS, C567/I, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu,

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r.; C576/I, mjr


Franciszek Osmakiewicz, zastępca dowódcy 18 Batalionu Strzelców,
Sprawozdanie z przebiegu akcji.
Pół godziny później na lewe skrzydło 18 Batalionu
wyszedł czwarty z rzędu kontratak niemiecki. Spodziewając
się następnych kontrataków, dowódca batalionu w czasie
narady z adiutantem kpt. Edwardem Wojniuszem postanowił
na podstawie oceny sytuacji wycofać batalion na wzg. 706.
U podstaw tej decyzji stała obawa zniszczenia przez
Niemców 18 Batalionu na Widmie, a następnie możliwość
uderzenia na mocno osłabione pozycje 14 Batalionu, co
w rezultacie otwierało drogę na tyły 5 Brygady. Wyjście
nieprzyjaciela na odcinek 5 WBP umożliwiłoby wbicie
niemieckiego klina pomiędzy pozycje obronne 3 i 5 Dywi­
zji, a to według ppłk. Domonia mogło doprowadzić do
klęski oddziałów polskich. W tym samym czasie kpt.
Pawulski zameldował, że zauważył wycofujące się ze wzg.
593 oddziały 3 DSK. Gdy osłabł ogień niemieckiej artylerii,
o godz. 13.10 ppłk Domoń wydal rozkaz do wycofania 18
LBS na pozycje 14 Batalionu. Z tym rozkazem dowódca
Batalionu wysłał gońca do mjr. Osmakiewicza nakazując
wycofanie wszystkich pododdziałów na pozycje 14 Bata­
lionu. „Zarządzam wycofanie kolejno grupami — pisał mjr
Osmakiewicz — w drodze dowiaduję się od strzelców, że
ppłk Domoń jest ciężko ranny, gdzie jest ppłk Domoń
— nie wiedzą. Na wysokości 14 Batalionu Strzelców
w rejonie domku daję rozkaz ppor. Rodziewiczowi, by
zbierał ludzi i organizował obronę w miarę przybywania
strzelców” 43.
Oddziały 18 Batalionu zeszły z Widma bez strat.
Dowódca batalionu opuścił Widmo jako ostatni. Nie
widząc swego dowódcy wśród żołnierzy rozeszła się
plotka, że został ciężko ranny na wzgórzu. O przywiąza­
niu żołnierzy do swego dowódcy może świadczyć fakt,
że gdy dowiedzieli się o jego ciężkim stanie, a nawet
o jego śmierci, na Widmo po ppłk. Domonia wyruszył
43 IPMS, C576/I, mjr Franciszek Osmakiewicz, zastępca dowódcy 18

Batalionu Strzelców, Sprawozdanie z przebiegu akcji.


patrol sanitariuszy z flagą Czerwonego Krzyża, który
w ciągu kilku minut został rozniesiony na strzępy przez
nieprzyjaciela. Po przybyciu na linię 14 Batalionu ppłk
Domoń, jako najstarszy stopniem, nakazał dowódcy 15
Batalionu obsadzić prawe skrzydło i tam zbierać swoich
ludzi. Pozostałe pozycje nie obsadzone przez 14 Batalion
zajęli żołnierze 18 Batalionu. Ruch odwrotowy z Widma
pociągnął za sobą również część 13 i 15 Batalionów.
Żołnierze nie mając łączności sądzili, że był to odwrót
ogólny. W pierwszym momencie rozkaz o wycofaniu nie
dotarł do wszystkich oddziałów. Kpt. Pawulski sądząc,
że odwrót lewego skrzydła był pomyłką, przy pomocy
kilku oficerów zatrzymał całe skrzydło i nakazał ponow­
nie zająć stanowiska. Równocześnie do kpt. Pawulskiego
zgłosił się chor. Matczak z 15 Batalionu i poinformował
go o sytuacji zgrupowania mjr. Gnatowskiego. Widząc
wycofujących się żołnierzy, a nie wiedząc o wydanym
przez dowódcę 18 Batalionu rozkazie do odwrotu, mjr
Gnatowski zarządził „wszyscy z powrotem na stanowis­
ka”, część jednak pod wpływem ogólnego wycofywania
się zaczęła schodzić ze stanowisk.
Płk Kurek był zaskoczony opuszczeniem Widma przez
18 Batalion. „Sam nie wiedząc co jest z ppłk. Domoniem
i jakie ppłk Domoń otrzymał rozkazy od płk. Kurka udaję
się z gońcem — pisał mjr Osmakiewicz — do m.p. płk.
Kurka — meldując, że ppłk Domoń nakazał wycofanie
się, podobno jest ciężko ranny — co dalej ma robić Baon.
Na mój meldunek płk Kurek zapytał, kto dał rozkaz do
wycofania się — odpowiedziałem, że taki rozkaz otrzy­
małem od dowódcy Baonu. [...] Płk Kurek rozkazał
zebrać grupę szeregowych znajdujących się przed m.p.
dowódcy Brygady i maszerować na wzg. 14 B. S. [...]
Zameldowałem się w dowództwie 14 B. S., gdzie spot­
kałem ppłk. Machnowskiego, który powiedział «proszę
zbierać wycofujących się szeregowych i będzie Pan do
dyspozycji ppłk. Stańczyka, który zaraz z Baonem przyj­
dzie na odcinek obrony»" 44.
Płk Kurek tak zapamiętał spotkanie z zastępcą dowódcy
18 Batalionu pisząc w swoim sprawozdaniu z pierwszego
natarcia: „wystąpiła u mnie obawa, iż wycofujące się
oddziały 18 Batalionu mogą za sobą pociągnąć 14 Batalion
z pozycji. Dlatego zwróciłem się do dowódcy 5 KDP
o zezwolenie przesunięcia 16 Batalionu w rejon podstawy
wyjściowej do natarcia 15 Batalionu, z gotowością do
przeciwuderzenia razem z czołgami w wypadku pęknięcia
pozycji 14 BataJionu. Dla interwencji na miejscu udałem
się pod pozycje 14 Batalionu, gdzie spotkałem wycofujące
się grupy żołnierzy, które kazałem zatrzymać” 45.
12 maja o godz. 13.45 dowódca 3 kompanii 18 Batalionu
wysłał gońca do dowódcy 5 WBP z meldunkiem o położe­
niu oddziałów na Widmie. W piętnaście minut później do
lept. Pawulskiego przybył por. Przybylski z informacją, że
dowódca batalionu wydał rozkaz o wycofaniu się na wzg.
706, i że prawdopodobnie o zaistniałej sytuacji wiedział już
dowódca brygady. Będąc pod ciągłym ostrzałem, 3 kom­
pania mogła opuścić swoje stanowiska dopiero o godz.
15.30. Rozkaz o wycofaniu nie doszedł do III plutonu
3 kompanii. Na Widmie pozostał mjr Gnatowski z kilku­
dziesięciu żołnierzami z 15 i 13 Batalionu oraz ppor. Leon
Chałupa, dowódca III plutonu 3 kompanii i ppor. Tadeusz
Zajdziński, dowódca I plutonu 4 kompanii 18 Batalionu
z 10 ludźmi, do których nie dotarł rozkaz o odwrocie. Gdy
pomiędzy godz. 15.00 a 16.00 wśród żołnierzy pozostałych
na Widmie wkradło się zwątpienie, dowodzący obroną mjr
Gnatowski chodził między pozycjami dodając obrońcom

44 IPMS. C576/1, mjr Franciszek Osmakiewicz, zastępca dowódcy 18

Batalionu Strzelców, Sprawozdanie z przebiegu akcji.


45 PMS. C 143/TV B. płk Wincenty Kurek, dowódca 5 WBP, Spo­

strzeżenia i uwagi odnośnie przebiegu wykonanego przez 5 WBP natarcia


w dniu 11-12 V 1944 r.
otuchy — „mówiąc, że idzie na pomoc 16 i 17 Bataliony
oraz własne czołgi”, co wpłynęło na poprawę nastroju 46.
W trakcie nawały ogniowej szczególnym męstwem wyka­
zał się strz. Ludwik Radziszewski, sanitariusz z 15 Batalionu,
który nie zważając na ostrzał niemiecki sam będąc rannym
opatrywał kolegów, a gdy zabrakło opatrunków „zwrócił się
z płaczem do [...] mjr. Gnatowskiego z zapytaniem co robić,
żeby ratować rannych nie zaopatrzonych, których ilość coraz
się zwiększała. Odpowiedź była, żeby rwał koszule i w ten
sposób tamował krwotoki”. Strz. Radziszewski będąc rannym
pracował jeszcze przez około 2 godziny. Dopiero powtórnie
ranny w udo w czasie opatrywania rannego kolegi został
wyniesiony z pola walki 47.
Dowody męstwa dał również strz. Antoni Karpowicz,
który z narażeniem życia opatrzył i wyniósł na plecach
spod ognia rannego strz. Niecko i odtransportował go na
punkt opatrunkowy, a w drodze powrotnej na pozycje
udzielił pomocy również kilku innym żołnierzom48.
Wobec dużych strat — zdolnych do walki pozostało
dwudziestu kilku ludzi — o godz. 21.00 mjr Gnatowski
rozkazał opuścić Widmo pozostałym polskim żołnierzom.
Wycofali się oni bez strat na pozycje 14 Batalionu.
14 maja o godz. 4.00 ppłk Domoń powiadomił mjr.
Osmakiewicza, że z rozkazu gen. Sulika dowództwo 18
Batalionu obejmie mjr Gnatowski. Następnego dnia o godz.

46 IPMS, C567/I, ppłk dypl. Ludwik Domofi, dowódca 18 Batalionu.

Meldunek o przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r.


47 IPMS, A XI 23 a/12, ppor. lek. Roman Ptaszyński, Sprawozdanie

z prac służby zdrowia 15 Batalionu w walkach o Monte Cassino, 9 VI


1944 r.
48 IPMS, A XI 23 a/l 2, chor. Władysław Matczak, szef 4 kompanii 15

Batalionu, sprawozdanie z przebiegu akcji bojowej z dnia 11 na 12


V 1944 r. z dn. 23 V 1944 r.; strz. Antoni Karpowicz, 4 kompania 15
Batalion, Opiszę swoje przeżycia z akcji frontowej; ppor. Juliusz Konopa­
cki, zastępca dowódcy plutonu ckm 15 Batalionu, Sprawozdanie z walk
11 V-27 V 1944 r.
7.00 mjr Gnatowski wysłał mjr. Osmakiewicza z przewod­
nikami po jednym z każdej kompanii do płk. dypl. Rudnic­
kiego. Po przybyciu zastępca dowódcy 18 Batalionu otrzy­
mał rozkaz rozpoznania rejonu, z którego Batalion miał
wyruszyć do II natarcia49.

14 WILEŃSKI BATALION STRZELCÓW „ŻBIKÓW”

W planach operacji Honker 14 Batalion, dowodzony


przez mjr. Ludwika Ziobrowskiego, miał za zadanie utrzy­
mać pozycje na wzg. 706. Odcinek miały obsadzać kom­
panie: „Marian” — 3 kompania por. Mariana Janickiego
i „Czesław” — 4 kompania por, Czesława Bednarczyka.
Natomiast kompanie: „Alojzy” — 1 kompania por. Alojzego
Janosza i .Józef’ — 2 kompania kpt. Józefa Smereczyń­
skiego miały być użyte jako odwód dowódcy brygady na
kierunku 13 Batalionu lub w przypadku niemieckiego
kontrataku do przeciwuderzenia z zadaniem osłony skrzydła
13 Batalionu z kierunku Villa S. Lucia. W wyjątkowej
sytuacji do tych samych zadań mogły być użyte kompanie
„Marian” i „Czesław”. Według planu przez pozycje kom­
panii „Marian” miał przejść 13 Batalion, a przez stanowiska
kompanii „Czesław” 15 Batalion.
W chwili, gdy do ataku wyruszył 13 Batalion, artyleria
niemiecka położyła ogień zaporowy na pozycje 14 Batalio­
nu. Pomimo tego wyznaczeni oficerowie i szeregowi z 14
Batalionu naprowadzali zagubione w ogniu pododdziały 13
i 15 Batalionów na właściwe kierunki. W trakcie wykony­
wania tego zadania w nocy z 11 na 12 maja zginął dowódca
3 kompanii kpt. Marian Janicki, a ciężko ranny został ppor.
Władysław Rogowski. Należy nadmienić, że pomimo wybu­
chających dookoła pocisków kpt. Janicki osobiście kierował
ewakuacją rannych z przedpola. W pierwszym okresie walki
49 IPMS, C576/I, mjr Franciszek Osmakiewicz, zastępca dowódcy 18

Batalionu Strzelców, Sprawozdanie z przebiegu akcji.


14 Batalion stracił 14 poległych i 45 rannych. W wyniku
strat nastąpiły zmiany na stanowisku dowódcy 2 kompanii,
którą objął ppor. Józef Lukasiewicz, 3 kompanii, której
dowódcą został ppor. Antoni Minkiński oraz 4 kompanii,
którą objął por. Franciszek Kwarciński 50.
Od samego początku ogrom pracy spadł na sanitariuszy 14
Batalionu, którzy pod ogniem niemieckim wynosili rannych
na punkty opatrunkowe. W kronice 14 Batalionu pod datą 12
maja zanotowano: „Rannych jest coraz więcej. Nasi sanitariu­
sze pracują z nadludzkim poświęceniem, lecz jest ich za mato.
Część noszowych jest już wybita. Jęki konających i ciężko
rannych zmuszają leżące na stanowiskach plutony do rozpa­
czliwych wysiłków. Na ratunek rannym spieszą dziesiątki
żołnierzy i unoszą ich z pola walki, Ratując kolegów padają
sami. Lecz praca nie ustaje — nie ma czasu myśleć
o niebezpieczeństwie” 51.
O godz. 2.30 na rozkaz dowódcy 14 Batalionu kom­
panie: 1 „Alojzy” i 2 „Józef’ zostały przesunięte jako
odwód dowódcy 5 Brygady, na wypadek niemieckiego
przeciwnatarcia na podstawy wyjściowe w rejonie 4 kom­
panii. „1 i 2 kompania — pisał kronikarz — zalegają na
podstawie wyjściowej do natarcia, nieco z tyłu za stanowis­
kami 4 kompanii. Tu zaraz dostają się w krzyżowy ogień
artylerii i moździerzy npla, w którym muszą wytrzymać
długie godziny. Próby okopania się prawie nie dają
wyników, bo pod płytką warstwą gleby z kamieniami jest
skała. Najgorsze, że pociski niemieckie z kierunków:
m. Villa Cassino i Cifalco, niemalże pokrywały się

50 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), Przebieg działań 14 Baonu Strzelców

na odcinku obronnym San Angelo za okres od 24 IV-20 V 1944, s. 7;


C427/V, Kronika 14 WBS\ A XIa 23/12, Dziennik działań 3 kompanii 14
Batalionu; por. Franciszek Kwarciński, dowódca 4 kompanii 14 Batalionu
Strzelców, Chronologiczny przebieg działań 4 kompanii od dnia 24
kwietnia do 20 maja 1944 r.
51 IPMS. C427/V, Kronika 14 WBS, s. 35.
z kierunkiem pocisków własnej artylerii. I nawet oficero-
wie tych kompanii, w przeświadczeniu, że własna artyleria
bije za krótko, wystrzelili tej nocy cały zapas czerwonych
rakiet, co było umownym znakiem do wydłużenia ognia.
Ale częste sygnały tylko zorientowały Niemców w naszym
położeniu i ogień wzrósł jeszcze bardziej. Dowódca
trzeciego rzutu — zastępca dowódcy batalionu mjr Stani­
sław Kwasnowski, wskutek odniesionej po drodze kontuzji,
nie zdołał dołączyć do tych kompanii. Zastępca, kpt. S.,
który samorzutnie objął dowództwo, wkrótce po przybyciu
na podstawę wyjściową został ranny i po paru godzinach
musiał odejść do punktu opatrunkowego i zdać dowódz­
two, d-cy 1 kompanii, por. Janosz” 52.
Również 3 kompania „Marian” z rozkazu płk. Kurka
rozpoczęła przygotowania do odparcia niemieckiego kontr­
ataku.
12 maja o godz. 4.40 ppłk dypl. Feliks Machnowski,
zastępca dowódcy 5 Brygady, wydał rozkaz dowódcy
3 kompanii „Marian” — „wzgórze 706 utrzymać za wszelką
cenę”. W związku z tym dowódca kompanii ppor. Mikciński
poprosił 15 Pułk Ułanów o wsparcie 53.
W tym czasie przez stanowiska batalionu zaczęto prze­
nosić wielu rannych. Jednak ich dalsza ewakuacja do tyłu
okazała się w tym momencie niemożliwa do realizacji,
ponieważ droga została zatarasowana przez czołgi.
W celu zatrzymania schodzących z Widma żołnierzy 13
i 15 Batalionów dowódca 5 WBP o godz. 6.00 wydał rozkaz
mjr. Ziobrowskiemu, aby 14 Batalion wystawił posterunki na
ścieżkach prowadzących w kierunku wąwozów. Zadaniem
posterunków było zatrzymywanie wycofujących się i kiero-

52 Sitwa Wileńskiej Brygady, t. II, s. 104: tPMs, A Xta 23/12, por.

Alojzy Janosz, dowódca 1 kompanii 14 Batalionu Strzelców, Uwagi do


działań wojennych za czas od 23 kwietnia do 20 maja 1944 r. na odcinku
S. Angelo.
53 IPMS, A XIa 23/12, Dziennik działań 3 kompanii 14 Batalionu.
wanie do wyznaczonych miejsc koncentracji. Pierwsze
placówki zostały zorganizowane o godz. 07.00 54.
O godz. 9.10 3 kompania informowała o odrzuceniu
niemieckiego przeciwnatarcia.
Około godz. 14.30 płk Kurek zarządził powrót kom­
panii 1 i 2 na poprzednie stanowiska z zadaniem utrzy­
mania ich „za wszelką cenę”. Równocześnie na rozkaz
ppłk. dypl. Machnowskiego, zastępcy dowódcy 5 WBP,
pozycje zajmowane przez 3 kompanię miała wzmocnić
1 kompania 16 Batalionu pod dowództwem kpt. Adama
Machnicy.
W związku z kryzysem, jaki wytworzył się na odcinku
5 Dywizji, wyznaczony na dowódcę drugiego natarcia płk
dypl. Klemens Rudnicki wydał zarządzenia do wzmocnienia
obrony 14 Batalionu przez 16 Batalion z 6 LBP oraz
wycofania celem przegrupowania 13, 15 i 18 Batalionu.
12 maja o godz. 20.20 16 Batalion, pod dowództwem
mjr. Andrzeja Stańczyka, został wprowadzony do akcji
jeszcze na podstawie rozkazu płk. Kurka z zadaniem
obsadzenia stanowisk 14 Batalionu i utrzymania tych
pozycji za wszelką cenę. Po dojściu na miejsce mjr Stańczyk
postanowił rozmieścić 16 Batalion następująco: 1 kompania
por. Jana Machnicy przebywała na pozycjach od godz.
16.00 — miała obsadzić wzgórze 706 (1 kompania straciła
Z zabitych i 14 rannych); 2 kompania por. Jana Perkow­
skiego miała zająć stanowiska na południowo-wschodnim
stoku wzgórza 706 (2 kompania — 4 zabitych i 10
rannych); 4 kompania kpt. Adama Łempickiego miała
skierować się w rejon lewoskrzydłowej kompanii 14
Batalionu; zaś 3 kompania wraz z plutonem ckm miała
pozostać w odwodzie w pobliżu dowództwa 14 Batalionu.

54 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), Przebieg działań 14 Baonu Strzelców

na odcinku obronnym San Angelo za okres od 24 IV-20 V 1944, s. 9.


STRATY

W pierwszym natarciu straty 5 KDP wyniosły 51


oficerów i 716 szeregowych poległych i rannych. W mel­
dunku przedstawionym dowódcy 5 KDP płk Kurek pisał:
w 13 Batalionie w kompaniach strzeleckich było 182
żołnierzy, a w kompanii dowodzenia i taborach 300; w 14
Batalionie w kompaniach strzeleckich było 222 żołnierzy,
a w kompanii dowodzenia i taborach 325; w 15 Batalionie
w kompaniach strzeleckich było 156 żołnierzy, a w kom­
panii dowodzenia i taborach 242 55.
Po bitwie gen. Nikodem Sulik pisał: „Krwawe, a bez
rezultatu, walki o opanowanie Widma w nocy z II na 12
i w dniu 12 maja spowodowały w oddziałach 5 Kresowej
Dywizji Piechoty poważny wstrząs psychiczny.
Były dwa najważniejsze powody tego wstrząsu; pierwszy
— to świadomość żołnierza, że wykonał całkowicie,
z najlepszą wolą i z największą ofiarnością wszystko, co
do niego należało, a mimo to nie osiągnął, w jego
przekonaniu, żadnego rezultatu; drugi powód — ciężkie
krwawe straty, w których żołnierz stracił najbardziej
kochanych dowódców, najbliższych mu, bo jego bezpo­
średnich dowódców plutonów i kompanii, stracił najbliż­
szych, najserdeczniejszych kolegów i przyjaciół” 56.
Pomimo tego żołnierz nie stracił ochoty do walki.
Dowódcy przystąpili do porządkowania oddziałów, wy­
znaczania nowych dowódców kompanii, plutonów i drużyn.

55Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, s. 227.


56Gen. Nikodem S u l i k, Od kryzysu do włamania, s. 25, „Wiadomości
Wojskowe 2 Korpusu", rok I, z. III, Włochy maj 1946 r.
NACIERA KARPACKA

Dowódca 3 DSK gen. Bronisław Duch do pierwszego


natarcia wyznaczył 1 Brygadę Strzelców Karpackich płk.
Walentego Peszka, 12 Pułk Ułanów Podolskich mjr. dypl.
Leona Bittnera, pluton czołgów z 4 Pułku Pancernego oraz
inne mniejsze pododdziały. Zadaniem 1 Brygady było
zdobycie wzg. 593, 569 i Massa Albaneta, następnie
opanowanie punktów 476 i 450 jako podstawy wyjściowej
do natarcia na wzgórze klasztorne dla znajdującej się
w odwodzie 2 Brygady Strzelców Karpackich płk. dypl.
Romana Szymańskiego. Bataliony 1 Brygady wyruszyły
równocześnie z natarciem 5 KDP.
8 maja na posterunku dowodzenia 1 Brygady Strzelców
Karpackich w Dużej Misce na stole plastycznym odbyło się
ćwiczenie we współdziałaniu 1 i 2 Batalionu w czasie
natarcia. W pierwszej fazie natarcia do czasu zajęcia wzg.
593 i 569 przez 2 Batalion oraz opanowania Massa Albaneta
przez 1 Batalion współdziałanie było luźne i dopiero po
zdobyciu tych punktów miało być ono ścisłe. 2 Batalion
miał za zadanie wesprzeć dalsze natarcie 1 Batalionu
z Massa Albaneta na wzg. 476 poprzez zwalczanie znaj­
dujących się tam niemieckich stanowisk ogniowych. Al-
baneta miała być zdobyta w 45 minut, a najpóźniej 1,5
godziny od rozpoczęcia natarcia. W tym czasie 2 Batalion
miał opanować i utrzymać wzg. 593 i 569.
W pierwszej fazie natarcia miał wziąć udział 4 Pułk
Pancerny, którego szwadrony w myśl Rozkazu Operacyjnego
nr 1 gen. Andersa oraz rozkazów dowódców 3 i 5 Dywizji
zostały przydzielone: 2 szwadron pod dowództwem kpt.
Władysława Drelicharza do 3 DSK a 3 szwadron kpt.
Antoniego Dzięciołowskiego do 5 KDP. W rzeczywistości
oba szwadrony zostały zgrupowane na podstawie wyjściowej
w Gardzieli i do czasu opuszczenia wąwozu podlegały
rozkazom dowódcy 1 BSK. Dowództwo nad obu szwadrona­
mi objął kpt. Władysław Iwanowski, zastępca dowódcy
4 Pułku Pancernego. Czołgi: piętnaście z 2 szwadronu i cztery
z 3 szwadronu oraz cztery działa SP przybyły w rejon
podstawy wyjściowej około godz. 4.05. W czasie podchodze­
nia jeden z czołgów z 2 szwadronu zawadził o skałę i aby
umożliwić przejście innych wozów, musiał zostać strącony.
Zadanie to wykonał radiooperator strz. Stanisław Jankowski.
Drogę przez pola minowe postawione przez Niemców
u wyjścia z Gardzieli i w kierunku Albanety miała torować
3 kompania saperów z 10 Batalionu Saperów kotpuśnych pod
dowództwem mjr. Antoniego Witkowskiego, zastępcy dowód­
cy batalionu. Przed świtem płk Kurek poinformował kpt.
Iwanowskiego o sytuacji polskich oddziałów, które opanowa­
ły Widmo i wzg. 593. Kpt. Iwanowski nakazał wówczas
3 szwadronowi przejść Gardziel, opanować rejon Massa
Albaneta, wejść na Widmo i stamtąd wspierać natarcie
piechoty na wzg. 575.
Wieczorem 10 maja u płk. Peszka (w schronie na
Monte Maiola) zameldował się por. Tadeusz Trejdosiewicz,
zastępca dowódcy 3 szwadronu 4 Pułku Pancernego.
Wprowadzenie czołgów na tym kierunku działań miało
1 IPMS. A XI 67/5, Odpowiedź ppłk. Tytusa Jerzego Brzósko na

zapytanie Szefa Komisji Doświadczeń Wojennych 2 Korpusu z 25


kwietnia 1946 r.
przyspieszyć opanowanie Massa Albaneta oraz wesprzeć
ogniem bezpośrednim nacierające na wzg. 593 i 569 oraz
Widmo polskie oddziały. Por. Trejdosiewicz otrzymał
rozkaz: „Wspierając 1 Baon sforsować Gardziel, zdobyć
ufortyfikowaną Massa Albaneta, zająć i zorganizować
obronę na trzecim przedmiocie wzgórza 476. Saperzy
rozminują drogę do Gardzieli, zadanie ukończyć do godz.
5.00!”. Ze względu na udział w akcji przeciwpancernych
dział samobieżnych SP (oprócz czołgów) dowódcą «Jej
grupy został kpt. Jan Orłowski, dowódca kompanii dowo­
dzenia 1 Batalionu 2.
Zdobycie i utrzymanie wzg. 593 i 569 nie było możliwe
bez wcześniejszego opanowania całego Widma oraz zwią­
zania walką wzg. S. Angelo. Bez opanowania tych ostatnich
wzgórz Niemcy mogli prowadzić ogień na tyły walczących
na wzg. 593 polskich żołnierzy. W przypadku, gdyby wzg.
593 zostało zdobyte wcześniej niż Widmo i S. Angelo,
znajdujący się na południowym stoku wzgórza Polacy
zostaliby zdziesiątkowani przez niemiecki ogień z klasztoru,
wzg. 575 i wzg. 569 3.

NATARCIE 2 BATALIONU STRZELCÓW KARPACKICH

Na odcinku 2 Batalionu ppłk. Tytusa Brzósko od godz.


00.30 do 00.50 ciężka artyleria korpuśna wstrzeliwała się
w niemieckie stanowiska na Massa Albaneta, na wzg. 569
oraz na siodle pomiędzy wzg. 569 a klasztorem. W tym
samym czasie artyleria dywizyjna oraz korpuśny 9 PAL
okładały ogniem wzg. 593 i 569 oraz pagórki na siodle.
O godz. 1.30 wyruszyły do natarcia 1 i 3 kompania. W tym
samym czasie na podstawę wyjściową została podciągnięta
2 kompania. Atakująca w pierwszym rzucie 1 kompania
2 Mjr Tadeusz T r e j d o s i e w i c z , Czołgi w nocy, „Przegląd Kawalerii

1 Broni Pancernej’', nr 140. s. 289.


3 IPMS, KOL. 218, Załącznik do dziennika działań 2 Batalionu.
i III pluton ppor. Tomasza Romańskiego 3 kompanii
poruszając się wschodnim stokiem w ciągu kilkunastu
minut pokonały dzielące od szczytu wzniesienie i wspięty
się na wzg. 593. Idące na przedzie 1 kompanii I pluton
plul. pchor. Zygmunta Woźniaka oraz III pluton ppor.
Romana Skwary od strony wschodniej i północnej dopadły
do nieprzyjacielskich pozycji, zanim ukryci w bunkrach
(w czasie polskiego ostrzału artyleryjskiego) po drugiej
stronie wzgórza niemieccy spadochroniarze zdążyli dobiec
do swych stanowisk 4.
Kpt. Tadeusz Radwański pisał: „słyszeliśmy skaczących
spadochroniarzy niemieckich, którzy przed Polakami po­
stanowili dopaść stanowisk na wzgórzach 593 i 569.
Rozległy się przeraźliwe krzyki umierających, zagłuszane
seriami wystrzałów. Ludzie padali na ziemię, znów pod­
rywali się i biegli” 5.
Główną zaletą niemieckiej pozycji obronnej na wzg. 593
były zbudowane na stokach schrony, w których w trakcie
ostrzału artyleryjskiego mogła się ukryć cała załoga. Pociski
w większości trafiały w szczyt lub dalsze tyły pozycji
obronnej. Po zakończeniu ostrzału załoga niemiecka opusz­
czała schrony i zajmowała stanowiska obronne, skąd mogła
razić ogniem nacierających żołnierzy zmęczonych biegiem
na wzgórze. „Czołowe plutony 1 kompanii zdobyły 593,
ponieważ wpadły na stanowiska nieprzyjaciela z ostatnimi
pociskami własnej artylerii i przechwyciły obrońców w cza­
sie podbiegania do stanowisk. To nie udało się przy 569,
nawała skończyła się wcześniej, niż szturmujący zdołali
dotrzeć”6.
Do niewoli wzięto 10 obserwatorów. W momencie, gdy
pierwsi żołnierze III plutonu z 1 kompanii osiągnęli szczyt,
4 IPMS. KOL. 218, Natarcie 2 Baonu na wzg. 593; KOL. 218,
załącznik do dziennika działań 2 Batalionu.
5 Tadeusz R a d w a ń s k i , Karpatczykami nas zwali, s. 223.

6 IPMS, KOL. 218, Załącznik do dziennika działań 2 Batalionu.


niemieckie moździerze rozpoczęły ostrzał. Idąca na czele
drużyna III plutonu musiała zatrzymać się nad uskokiem
(wzg. 569). Tam zginął jej dowódca kpr. Jan Gancarz.
„Dowódca plutonu, zatrzymując przy sobie dwie drużyny,
trzecią prawoskrzydłową skierował do oczyszczenia bunk­
rów na prawym zachodnim skłonie wzgórza, skąd sypały
się granaty, wyrzucane niewidzialnymi rękami” 7.
O godz. 2.00 po krótkiej, lecz zaciętej walce DI plutonu
ze spadochroniarzami z 1 kompanii I Batalionu 3 Pułku
Spadochronowego wzniesienie opanowano. Szczyt wzg.
593 był niewielkim skrawkiem terenu pozbawionym zupeł­
nie drzew i zarośli, usłanym głazami i fragmentami muru,
które stanowiły jedyne miejsce do schronienia.
Dowódca 1 kompanii por. Franciszek Bętkowski wysłał
do dowództwa 2 Batalionu meldunek o dużych stratach
i prosił o posiłki. Gdy II pluton ppor. Zygmunta Pilcha
wspinał się na wzgórze, zginął idący z nim por. Bętkowski.
Dowództwo 1 kompanii objął jeden z dowódców plutonów.
Powodzenie akcji 2 Batalionu zależało również od postępów
natarcia 1 Batalionu nacierającego na Massa Albaneta 8.
Ppłk Brzósko nakazał wesprzeć natarcie całością 3 kom­
panii. Dziesięć minut później 3 kompania, dowódca
por. Stanisław Kica, osiągnęła wzg. 593. O godz. 2.12
dowódca Batalionu rozkazał obu kompaniom natarcie
na wzg. 569. Wśród atakujących siały spustoszenie nie­
mieckie moździerze, które cały czas ostrzeliwały wzg.
593 i siodełko pomiędzy nim a wzg. 569. Wysunięci
obserwatorzy polskiej artylerii przekazali do swoich
pułków współrzędne wykrytych stanowisk niemieckich
moździerzy. Artyleria wsparcia położyła ogień na sta­
nowiska nieprzyjacielskich moździerzy.
W wysuniętym punkcie dowodzenia 1 BSK, w rejonie
„Domku Doktora”, gdzie przebywał płk Peszek, sytuacja
7 3 DSK, s. 275.
8 3 DSK, s. 276.
była coraz bardziej nerwowa. Po osiągnięciu wzg. 593
okazało się, że wszystkie radiostacje w atakujących od­
działach zostały zniszczone. Niemiecki ostrzał zniszczył
także połączenia telefoniczne brygady z jej batalionami.
W celu nawiązania łączności z czołowymi kompaniami
2 Batalionu ppłk Brzóska nakazał wysłać na wzgórze strz.
Kazimierza Zielińskiego z radiostacją z pocztu dowódcy
1 kompanii. Pod silnym ogniem strz. Zieliński dostarczył
na wzg. 593 radiostację, tam ją zestroił z radiostacją
dowództwa 2 Batalionu. Od tego momentu zaczęły nad­
chodzić meldunki do dowództwa baonu.
W celu skoordynowania działań walczących na wzg. 593
wszystkich pododdziałów płk Peszek wyznaczył mjr. Lud­
wika Rawicz-Rojka, dowódcę kompanii dowodzenia 2 Ba­
talionu, na dowódcę natarcia w tym rejonie9.
Po opanowaniu wzg. 593 kompanie 1 i 3 ruszyły na wzg.
569. O godz. 2.17 rozpoczęła się walka o wzg. 569. Aby
wesprzeć nacierających ppłk Brzósko skierował do akcji
2 kompanię por. Włodzimierza Pańczyszyna. „Kompania
szła w pantoflach — pisał kronikarz kompanii — które
szybko zdzierały się i niejeden szedł dałej boso, raniąc
stopy o ostre występy skał. Pantofle wzięliśmy nie z braku
butów, lecz w górach, gdzie są jedynie gole skały, jest
wprost niemożliwością podchodzić w butach, ślizgają się
one po gołych ścianach. Na plecach każdy miał biały
krzyż, by nawzajem w nocy rozpoznać się. Krzyż to jedyna
ostoja i nadzieja. Krzyż — ten znak Boży, w którym się
człowiek rodzi i umiera. Krzyż — ten znak cierpienia
Chrystusa Pana, który tak bliski jest nam wszystkim i który
tyle ukojenia przynosi człowiekowi” 10.
W trakcie walki por. Pańczyszyn został ranny. Do­
wództwo 2 kompanii objął ppor. Józef Kirdejko. W kronice
2 kompanii zapisano: „Wyłania się postać dowódcy
9 3 DSK, s. 277.
10 IPMS, KOL. 218, Kronika 2 kompanii 2 Batalionu; 3 DSK, s. 277.
kompanii dowodzenia mjr. Rojka i postać dowódcy
kompanii naszej ppor. Kirdejki. Gdzie jest kompania?
— pyta się dowódca ppor. Kirdejko — podnoszą się
zaledwie cztery postacie. Zejdziesz tu niżej, mówi ppor.
Kirdejko do kpr. Lesisza. A resztę kompanii zaraz tu
doślę". Niemiecka obrona była wtedy bardzo zaciekła. Gdy
spadochroniarzom skończyły się granaty, zaczęli rzucać
kamieniami w atakujących żołnierzy 2 Batalionu 11.
O godz. 2.25 1 kompania meldowała do dowództwa
2 Batalionu, że całe wzg. 593 jest pod ogniem niemieckiej
artylerii i moździerzy. Ppłk Brzósko zażądał od artylerii
ponownie położenia ognia na wykryte stanowiska nie­
przyjacielskich moździerzy. W tym czasie wszystkie kom­
panie 2 Batalionu były zaangażowane w walce na wzg. 593
i 569 oraz na zachodnim stoku wzg. 593. O godz. 2.28 do
mjr. Rawicza-Rojka dotarł rozkaz ppłk. Brzósko „utrzymać
za wszelką cenę wzg. 593!”.
O godz. 2.50 dowodzący 1 kompanią zameldował dowód­
cy 1 Brygady o zdobyciu wzg. 569. Walka trwała 20 minut.
Na wzgórzu znalazło się 20 żołnierzy z 1 kompanii z ppor.
Stankiewiczem12.
Niemcy skoncentrowali ogień swojej artylerii i moździerzy
na zajętych przez Polaków wzgórzach. Do kontrataku
przygotowywał się I Batalion 3 Pułku Spadochronowego.
O godz. 2.54 ppłk Brzósko zażądał wsparcia własnej artylerii
i położenia ognia „Lwów”, gdyż straty obsadzających
wzgórza kompanii rosły od ognia niemieckiej artylerii
w zastraszającym tempie. Ogień własnej artylerii miał zostać
położony przed wzg. 569 oraz na klasztor i Massa Albaneta.
Mjr Rawicz-Rojek prosił o przysłanie noszowych na wzg. 593
w celu ewakuacji rannych, żądał również posiłków.

11 IPMS, KOL. 218, Kronika 2 kompanii 2 Batalionu.


12 IPMS, A XI 67/5, Odpowiedź ppłk. Tytusa Jerzego Brzósko na
zapytanie Szefa Komisji Doświadczeń Wojennych 2 Korpusu z 25
kwietnia 1946 r.
O godz. 3.00 wszystkie pułki artylerii wspierające natarcie
2 Batalionu wykonały ogień zaporowy „Lwów”, a 3 Pułk
Artylerii Przeciwpancernej ze swych dział rozpoczął ogniem
bezpośrednim ostrzał niemieckich stanowisk broni maszyno­
wej w ruinach klasztoru.
Pięć minut później mjr Rojek prosił dowódcę 1 Brygady
o podanie sytuacji na sąsiednich odcinkach natarcia. Płk
Peszek poinformował go, że 1 Batalion zdobył już Gardziel.
O godz. 3.10 na wzg. 569 ruszyło przeciwnatarcie niemiec­
kie. Zostało on odparte. O godz. 3.14 dowódca 2 kompanii
meldował do dowództwa 2 Batalionu, że straty w jego
kompanii sięgnęły już 70 procent. Na wzg. 593 dotarło
tylko 17 żołnierzy 2 kompanii. Podobny meldunek osiem
minut później spłynął z 1 kompanii 13.
O godz. 3.19 ppłk Brzósko zarządził pogotowie przy­
dzielonej z 3 Batalionu 4 kompanii kpt. Tadeusza Radwań­
skiego, która miała zostać użyta do natarcia na wzg. 593.
W tym czasie z nasłuchu 1 Batalionu dowódca 2 Batalionu
dowiedział się, że „drzwi zamknięte przed Gardzielą”
— „wilki zatrzymane". Meldunek ten nie wróżył nic
dobrego na przyszłość. Widać było, że natarcie 1 Batalionu
napotkało na twardy opór i nie mogło osiągnąć wy­
znaczonych celów. Oznaczało to, że w praktyce nie dojdzie
do żadnego współdziałania obu batalionów 14.
O godz. 3.30 spadochroniarze ponownie uderzyli na
pozycje 1 kompanii. I tym razem poproszono o położenie
ognia zaporowego „Lwów” na przedpole. Wysunięty ob­
serwator artyleryjski przy I kompanii ppor. Roman Stan­
kiewicz meldował do pułku „kąt 30 stopni strzelają do nas
moździerze i kilka spandauów”.
O godz. 3.43 mjr Rawicz-Rojek meldował drogą radiową:
,,jest bardzo ciężko, Niemcy atakują, biją na nas moździerze,
13 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu; IPMS, KOL. 218,

Natarcie 2 Baonu na wzg 593; Kronika 2 kompanii 2 Batalionu,


14 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.
broń maszynowa i artyleria nieprzyjaciela na rozprysk ze
wszystkich kierunków. Proszę o sytuację sąsiadów”. Kilku
pozostałych przy życiu sanitariuszy pracowało ponad siły
na wzg. 593 i 569 opatrując rannych. Rozrywające się
pociski nikogo nie oszczędzały. Dopiero na rozkaz ppor.
Siemka trzykrotnie ranny sanitariusz Józef Brzeziński został
odesłany ze wzgórza rano z meldunkiem do dowódcy
2 Batalionu 15.
W ferworze bitwy nie można było niejednokrotnie
odróżnić, kto strzelał na dany rejon. Ppor. Stankiewicz
i ppor. Jan Szczerbiński, obserwator artylerii przy 3 kom­
panii, zgłaszali z kąta 80, następnie 75, 60 „pomarańcze”
— (hasło oznaczało, że ogień własnej artylerii został
położony na własne oddziały) — powtarzając to hasło
kilkakrotnie. W rzeczywistości na stanowiska 1 i 3 kompanii
strzelała niemiecka artyleria z rejonu Atina.
Pomimo nadchodzących meldunków o dużych stratach
oraz coraz częstszych kontratakach nieprzyjaciela, ppłk
Brzósko nakazał za wszelką cenę utrzymać wzg. 569.
W tym samym czasie płk Peszek wysłał patrol z 4 kompanii
3 Batalionu celem sprawdzenia, jak wyglądała sytuacja na
zachód od kompanii 2 Batalionu trzymających pozycje na
wzg. 593 i 569.
O godz. 4.10 mjr Rojek meldował: „Siedzimy ro­
galikiem na Hogarcie (wzg. 569) i Hannibalu (wzg.
593), jest ciężko, przysłać noszowych’16. Był to ostatni
meldunek mjr. Rojka. „Według relacji ppor. Rynkiewicza
ciało zabitego ze zmasakrowaną twarzą zostało w ciągu
dnia zrzucone przez niemieckiego sierżanta ze szczytu
i po bitwie znalezione — obrabowane — w tym samym
miejscu”.
153 DSK, s. 278.
16 3 DSK, s. 278 oraz IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.
W dzienniku działań wersja meldunku bez ,,jest ciężko, przysłać noszo­
wych”.
O godz. 4.16 dowódca 2 kompanii meldował dowódcy
2 Batalionu: .jeśli mam iść na «Napoleona» proszę przy­
gotować innych, gdyż mam za mało swoich — straty”.
W tym samym czasie ppłk Brzósko z nasłuchu dowiedział
się, że dowódca 1 Batalionu meldował do Brygady „mam
duże straty, nie mogę wykonać zadania. Proszę o pomoc
«Józefa»” 17.
Sytuacja na wzg. 569 stawała się coraz bardziej tragiczna.
Zaczęło brakować amunicji. Meldunek z hasłem „zupa
pomidorowa” (brak amunicji) dotarł do dowódcy 2 Bata­
lionu o godz. 4.19. Również na wzg. 593 broniącym
kończyła się amunicja. Żywi odbierali amunicję poległym.
Kilkanaście minut później ppłk Brzósko nakazał dowódcy
4 kompanii 3 Batalionu wysłać żołnierzy z amunicją dla
1 i 3 kompanii. Kpt. Radwański do wykonania zadania
wyznaczył dwie drużyny pod dowództwem ppor. Franciszka
Niedziółki. „Podszedłem do nich — wspominał kpt. Rad­
wański. — Stali obok «Domku Doktora» przytuleni do
muru, każdy ze skrzynką amunicji i bandażami w kiesze­
niach. Popatrzyłem na tę gromadkę z bliska. Niektórzy byli
zdenerwowani. Młodzi chłopcy. Połowa z nich wprost ze
szkoły. Przysłano ich przed kilku dniami, tak jakby bez
nich ta bitwa nie mogłaby się odbyć. Powiedziałem: chłopcy
od was zależy, czy utrzymamy zdobyty przez 2 Batalion
teren. Musicie tam dojść, musicie dostarczyć amunicję
i zabrać ciężko rannych. Pomagajcie sobie wzajemnie
i szybko się decydujcie. Tu będziemy oczekiwać. Wracajcie
wszyscy zdrowi i cali” 18.
O godz. 4.51 dowódca 1 kompanii meldował ppłk.
Bizósko: „noszowi nie doszli, masa rannych, proszę o po­
moc”. Dowódca 2 Batalionu nakazał wysłanie do rejonu
1 kompanii patroli sanitarnych z 2 i 3 kompanii. Patrole
zostały wysłane przez mjr. Gębskiego. Nie udało im się
17 IPMS. C.571/1. Dziennik działań 2 Batalionu.
18 Tadeusz R a d w a ń s k i . Karpatczykami nas zwali, s. 228-229.
dotrzeć do 1 kompanii. Ogień niemieckiej artylerii unie­
możliwia! podejście na szczyt. Mając rannych w swoich
szeregach patrole zawróciły.
W tym czasie niemieckie moździerze i artyleria położyły
ogień na zajęte przez Polaków rejony, a spadochroniarze
ponownie przypuścili atak na pozycje 1 kompanii. O godz.
5.22 ppłk Brzósko zażądał wsparcia od artylerii podając
hasło „Gruszka — Franek przed nos. Ewa 15 trochę
poniżej środka” — co oznaczało położenie ognia zaporo­
wego własnych moździerzy przed wysunięte stanowiska
1 kompanii. Ogień został dokładnie położony. Kontratak
niemiecki załamał się. Wkrótce wyruszyło nowe prze-
ciwuderzenie. Dowódca 2 Batalionu poprosił artylerię
wsparcia o wykonanie „Lwowa” żądając tym razem
zbliżenia ostrzału pod samo wzg. 569. O godz. 5.54
1 kompania zażądała przybliżenia ognia artylerii „Lwów”
na 50 jardów. Cztery minuty później wysunięty obserwator
artylerii przy 3 kompanii ppor, Szczerbiński meldował
przez radio: „domagamy się pomocy. Zostało nas tylko
18-tu". Od ran zmarł por. Kica, dowódca 3 kompanii.
Dowództwo objął ppor. Siemka 19.
O godz. 6.05 z 1 kompanii do dowódcy Batalionu dotarł
meldunek: „żaby skaczą, pomocy, wzmocnić poprzednio
skrócony [ogień]”. Do ppłk. Brzósko docierają coraz
bardziej alarmujące meldunki. O godz. 6.11 wysłał on
rozkaz do mjr. Gębskiego: .jeśli moździerze mogą strzelać
niech dają ogień na cel nr 603 i poszerzają na prawo”.
Udało się, moździerze batalionowe postawiły zaporę og­
niową przed czołem 1 kompanii. Ogień własnych moź­
dzierzy nie zatrzymał nieprzyjaciela. Meldunki z 1 kompanii
były coraz bardziej alarmujące: „wydłużyć «Lwów» na
południe, natarcie nieprzyjaciela z prawej”. Obserwator
artylerii ppor. Stankiewicz meldował, że teren przedpola

19 IPMS, C.571/1, Dziennik działać 2 Batalionu.


był cały zadymiony i obserwacja praktycznie niemożliwa.
Kilka minut później dowódca 4 kompanii 2 Batalionu
meldował: „widzę wychodzące natarcie nieprzyjaciela na
1 kompanię". O godz. 6.19 z 1 kompanii nadszedł mel­
dunek: .jeżeli nie przyjdzie pomoc, nie wytrzymamy,
ogromne straty”. Ppłk Brzósko odpowiedział: „Idzie silny
ogień obronny własnej artylerii. Wytrwać”. Dywizyjnej
artylerii przeciwpancernej na pewien czas udało się uciszyć
gniazda karabinów maszynowych ukryte w ruinach klasz­
toru Monte Cassino. O godz. 6.23 z 1 kompanii meldunek:
„Nie da rady! Nacierają na nas z trzech stron" 20.
W tym samym czasie w celu wsparcia trzech kompanii
broniących się na wzg. 593 i 569 dowódca 2 Batalionu
wysłał na pomoc 4 kompanię z 3 Batalionu. Na wzg. 593
pierwszy poszedł I pluton ppor. Adama Koczyrkiewicza,
a za nim III pluton plut, pchor, Wiśniewskiego, natomiast
w kierunku wzg. 569 II pluton ppor. Niedziółki. Kpt.
Radwański pisał: „poszliśmy jak burza przez ogień piekiel­
nych pocisków i skalne zwaliska. Sam szczyt wzgórza 593
pokrywały resztki murów starego fortu, głazy i złomy,
w których można było się ukryć, ale z których trudno się
wycofać. Niedaleko wznosiło się wzgórze 569, które jest
niejako przedłużeniem wzgórza 593 — na południe ku
klasztorowi. Jaskrawa łuna rosła i stawała się coraz większa.
Oświetlone wzgórze 593, na którym kotłowały się wybuchy
pocisków, zaludniło się na nowo, tym razem żołnierzami
4 kompanii. Mijaliśmy ciała poległych, pięliśmy się wśród
jęków i nawoływań rannych po zboczu, przypadając za
każdym nadlatującym pociskiem do ziemi, tuląc się do
domów skalnych, modląc się na głos, to znów klnąc...”21.
O godz. 6.33 dowódca 2 Batalionu przez radio pytał
1 kompanię: ,jaka siła nieprzyjaciela na was naciera?”.
20 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu; KOL. 218, rei. ppor.

Szczerbińskiego.
21 Tadeusz R a d w a ń s k i . Karpatczykami nas znali. s. 232.
W odpowiedzi meldowano: „nieprzyjaciela nie widać,
gdyż za złomami kamiennymi mamy na siebie jego
ogień granatników, moździerzy i broni maszynowej”.
Ppłk Brzósko ponownie prosił artylerię „utrzymać
«Lwów»”. Pięć minut później 1 kompania potwierdziła:
„«Lwów» leży bardzo dobrze, utrzymać go”. Dowódca
2 Batalionu przez radio do artylerii „utrzymać” ogień
na podane współrzędne 22.
Po godz. 7 do dowództwa 2 Batalionu zaczęły docierać
coraz bardziej alarmujące meldunki z 1 kompanii: „patrole
sanitarne nie doszły, gdzie pomoc?”. Ppłk Brzósko od­
powiedział: „patrole idą, pomoc za wami”. Dowódca
1 kompanii wołał przez radiostację: ,,ludzie nie mogą
wytrzymać, lżej ranni wycofują się z linii, jest nas bardzo
mało”. Dowódca 2 kompanii meldował, że po zachodniej
stronie wzg. 593 z całej kompanii pozostało tylko 27 ludzi
zdolnych do walki. Dowódca 2 Batalionu ponownie zażądał
od własnych moździerzy nawały ogniowej na cel nr 603,
a od artylerii wsparcia silnego „Lwowa”. Jednocześnie
przekazał walczącej 1 kompanii: „pomoc leży za wami,
bądźcie spokojni” 23.
Tym razem nawała polskiej artylerii nie powstrzymała
kontmatarcia niemieckiego. Od godz. 7.43 1 kompania
meldowała: „natarcie od czoła, nie wytrzymamy, wielu
rannych, ludzi prawie na stanowiskach nie ma, brak
amunicji”. Kilkanaście minut później ranny goniec z 2 kom­
panii przyniósł informację, że od strony Massa Albaneta
wyszło niemieckie natarcie na wzg. 593. Ostrzał niemiec­
kich moździerzy i karabinów maszynowych z rejonu
klasztoru z każdą minutą stawał się coraz silniejszy. O godz.
8.38 ppłk Brzósko zażądał od własnej artylerii obezwład­
nienia niemieckich stanowisk ogniowych w klasztorze 24.
22 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.
23IPMS, C.571/1, Dziennik...
24 IPMS, C.571/1, Dziennik...
O godz. 9.25 do „Domku Doktora” dotarł ranny strz.
Brzeziński niosąc meldunek od dowódcy 3 kompanii ppor.
Siemka: „50% strat w kompanii, brak amunicji, by
Radwański doniósł amunicję i granaty na 569” 25.
O godz. 10.35 obserwator artylerii przy 1 kompanii ppor.
Stankiewicz meldował „ognie ze wszystkich stron, jeżeli
nas nie wzmocni to zakończyć Częstochowa”. Dowódca
2 Batalionu rozkazał: „siedzieć na miejscu, pomoc w tyle”.
Jedenaście minut później ppor. Stankiewicz krzyczał do
radiostacji: „pomocy, piąte natarcie nieprzyjaciela! Rzucają
granaty!”.
Był to ostatni meldunek ze wzg. 569. Niemieccy spado­
chroniarze zajęli opuszczone wzgórze 26.
„Znów ktoś z tyłu krzyczy, że wzgórze 593 zajęte...
opanowane! — pisał kpt. Radwański. — Tymczasem
wszystko to, co widzę na własne oczy wokół siebie,
utrwala mnie w przekonaniu, że walka trwa w dalszym
ciągu, zarówno na wzgórzu 593, jak w «Siodle» i na 569.
Jakaś postać krzyczy, przeskakuje koło mnie: «Naprzód!
Czemu leżysz chłopie?! Śmierci chyba szukasz?» Skoczy­
łem za nim, dobywając z piersi resztki tchu...
Wreszcie wpadliśmy na linię niemieckich umocnień.
Ogień się zmniejszył! — przeskoczyliśmy zaporę moź­
dzierzy. Bijemy się teraz razem z żołnierzami 2 Batalionu,
już na szczycie, już wśród zwojów concertiny — na
stanowiskach spadochroniarzy, ale też i na widocznych
zboczach. [...] Działo się coś niepojętnego. Gdy my parliśmy
do góry, w dół spływały grupki zdyszanych, zmordowanych
ludzi. Byli to sanitariusze. Wśród nich nasi — Kadej,
Kowalski, Tchórz — dźwigali rannych lub prowadzili
słaniających się z wycieńczenia żołnierzy. Zrozumiałem,
jak trudne zadanie mieli sanitariusze, jak trudna była ich
rola w tej bitwie. Nie pozostawili nikogo bez pomocy, choć
25 IPMS, C.571/1, Dziennik...
26 IPMS. C.571/1, Dziennik...
nieraz sami ginęli. Właśnie w tej bitwie zginął nasz
sanitariusz Marcin Tchórz.
Oto doskoczył do mnie zdyszany podchorąży Mirzwiński.
— Kapitanie! Melduję, źe podporucznik Niedziółka doszedł
do kompanii porucznika Bętkowskiego. Jesteśmy na «Siod­
le». Brak nam zupełnie amunicji. Ewakuacja rannych, jest
wielu zabitych!” 27.
Była już godz. 11.00, gdy 4 kompania 3 Batalionu znalazła
się na wzg. 593. Na siodle pomiędzy 569 a 593 4 kompania
spotkała jeszcze tam walczących pod dowództwem sierź.
Józefa Golonki (szef kompanii) sześciu żołnierzy z 1 kompa­
nii 2 Batalionu. Kpt. Radwański nakazał wycofanie tej grupy
do tyłu oraz zrezygnował z dalszego natarcia na wzg. 569. Ze
względu na ukształtowanie terenu 4 kompania 3 Batalionu
rozsypała się na wzgórzu, co zmyliło nieprzyjaciela, gdyż
miał przed sobą walczących przez cały dzień żołnierzy,
natomiast nie mógł określić ich liczby 28.
2 Batalion nie był w stanie utrzymać wzg. 569, gdyż
dostał się pod zmasowany ogień nieprzyjaciela z klasztoru,
Widma i S. Angelo.
O godz. 11.21 goniec z 3 kompanii przyniósł dowódcy
2 Batalionu meldunek: ,jeden pluton wybity, ppor, Siemek
ranny”.
O godz. 11.30 płk Peszek wezwał do siebie ppłk. Sokola,
dowódcę 3 Batalionu, i nakazał mu wraz z resztkami
2 Batalionu za wszelką cenę utrzymać pozycje obronne
sprzed natarcia 29.
Dowódca 1 Brygady, po wydaniu tego rozkazu, opuścił
„Domek Doktora" i udał się do dowództwa brygady. Nie
zdołał jednak dotrzeć do miejsca postoju dowództwa

27 Tadeusz R a d w a ń s k i , Karpatczykami nas zwali, s. 233-236.


28 IPMS, KOL. 218. załącznik do d2iennika działań 2 Batalionu. Autor
pisał, ie grupa sierż. Golonko wycofała się z siodełka na wzg. 593 o godz.
8.40. Jest to inna wersja niż kpt. Radwańskiego.
29 IPMS. C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.
1 Brygady, gdyż o godz. 11.45 został ranny odłamkiem
z niemieckiego moździerza. Znaleziony przez patrol noszo­
wy 12 Pułku Ułanów Podolskich został przeniesiony do
dowództwa pułku. Tam poprzez ppłk. Leona Bittnera,
dowódcę pułku, przekazał rozkaz do Sztabu 1 Brygady
powierzający dowództwo swojemu zastępcy ppłk. dypl.
Małeckiemu. W rozkazie płk Peszek nakazał utrzymać
zdobyty teren ale z zastrzeżeniem, że do czasu, gdy Widmo
nie zostanie zajęte przez oddziały 5 KDP, nie należałoby
ponownie nacierać na wzg. 569. Do czasu przybycia ppłk.
Mateckiego dowództwo nad całością odcinka przejął ppłk
Sokol, dowódca 3 Batalionu 30.
W lym czasie w rejon „Domku Doktora” przybył ppłk
Sokol. Początkowo miał on do dyspozycji tylko pluton por.
Szlampa. Dowódca 3 Batalionu nie orientował się zupełnie
w sytuacji na wzg. 593.0 godz. 12.28 do „Domku Doktora”
pizybył ppor. Bohdan Potocki, dowódca I plutonu 2 kompanii
2 Batalionu z meldunkiem od kpt. Radwańskiego mówiąc:
„4 kompania 3 Batalionu plus resztki 2 kompanii 2 Batalionu
obsadzają wzg. 593 oraz starą pozycję por. Szlampa przed
wzg. 593. Radwański i reszta 2 Batalionu jest pod bardzo
silnym ogniem artylerii i moździerzy nieprzyjaciela”.
Od godz. 13.00 wszelka łączność ze znajdującymi się na
wzg. 593 pododdziałami została przerwana, nie było
również żadnej łączności z dowództwem 1 Brygady.
Ppłk Brzósko, widząc dramatyczną sytuację broniących
się na wzg. 593, postanowił wycofać na pozycje wyjściowe
pozostałych na wzgórzu swoich żołnierzy oraz 4 kompanię
3 Batalionu. Z rozkazem dowódcy 2 Batalionu do kpt.
Radwańskiego został wysłany ppor. Jerzy Bujalski. O godz.
13.40 goniec przyniósł wiadomość: „ppor. Bujalski wysłany
do kpt. Radwańskiego ciężko ranny” 31.
30 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu. Płk Peszek został
ranny o godz. 13.55.
31 IPMS. C.571/1, Dziennik...
Jedyna czynna radiostacja w rejonie „Domku Doktora”
znajdowała się przy stanowisku mjr. Gębskiego. Dzięki
temu dowódca 3 Batalionu dowiedział się, co działo się
z jego kompaniami zmierzającymi na pozycje wyjściowe
2 Batalionu.
O godz. 14.03 ppłk Brzósko otrzymał z dowództwa
1 Brygady rozkaz, aby resztki 2 Batalionu dołączyły do
wchodzącego na podstawę wyjściową 3 Batalionu. Od godz.
14.35 rozpoczęła się ewakuacja rannych z przedpola. Kpt.
Radwański pisał: „schodzą ranni. Wysyłam alarmujący
meldunek. Proszę o pilne dostarczenie amunicji i o uzupeł­
nienie w ludziach. Wieczorem na pewno pójdzie natarcie.
[...] Czujny Paszkiewicz poruszył się. «O tam» — pokazał
wzrokiem. Odwróciłem głowę w prawo i widzę, że przez
luzaki między kamieniami czołga się jakaś postać w zielonym
battle-dressie. Myślę swój. «Hej ty!» — krzyczy Izydor.
Postać skręca ku nam. Po chwili podczołgał się, podpierają
Thompsonem jak laską, żołnierz w postrzępionym mundurze.
— Melduje się kapral Zatwamicki z plutonu podporucznika
Romańskiego z 3 kompanii porucznika Kicy [poległ wcześ­
niej] — wyrzucił z siebie. — Jest nas pięciu! A więc to oni
są przed nami na stoku wzgórza 593, gdy się patrzy na
Masserię Albanetę. — Świetnie! Trzymajcie się twardo,
jednak będziemy musieli się wycofać, wpierw dajcie nam
«cynk». Z waszych nie ma już tu nikogo. Jesteście ostatnimi
z 2 Batalionu obrońcami tego wzgórza” 32.
O godz. 17.00 na wzg. 593 wyszło kolejne przeciwnatar­
cie niemieckich spadochroniarzy. Każde niemieckie ude­
rzenie było poprzedzone krótkim ostrzałem polskich pozycji
przez moździerze i działa. Następnie do akcji wkraczały
zespoły szturmowe składające się z trzech spadochroniarzy
ściśle współpracujących „ze sobą w ten sposób, że gdy
jeden wykonywał skok, drugi strzelał ze Schmeissera,

32 Tadeusz R a d w a ń s k i , Karpatczykami nas zwali, s . 247.


a trzeci rzucał granat”. Większość niemieckich kontruderzeń
było prowadzonych przez stok d’Onofrio od strony klasztoru
i wzg. 476 na zachodnie zbocza 569-593 33.
Na wzg. 593 pozostała jeszcze grupa żołnierzy z 4 kom­
panii 3 batalionu. Było ich dziesięciu z por. Radwańskim
i plut. pchor. Tadeuszem Wiśniewskim. O godz, 19.30 jako
ostatni żywi obrońcy opuścili oni wzgórze, które na powrót
zajęli niemieccy spadochroniarze 34.
Kpt. Radwański pisał: „Walczyliśmy na szczycie — za­
ciekle, w stałym napięciu nerwów — bez przerwy od godz.
6.00 do 19.30 bez jakiejkolwiek pomocy. Nie otrzymaliśmy
nawet jednego żołnierza czy pocisku” 35.
W momencie gdy kpt, Radwański wycofywał się na
pozycje wyjściowe, artyleria dywizyjna wykonała ogień
„Karpaty 2” — hasło oznaczało ogień zaporowy. Niemcy
odpowiedzieli na to zmasowanym ostrzałem rejonu „Domku
Doktora” 36.
Na podstawie meldunków napływających z przedpola ppłk
dypl. Matecki przyjął, że na wzg. 593 nie było już polskich
żołnierzy, dlatego wydał on rozkaz ppłk. Brzósko, aby dokonać
reorganizacji 2 Batalionu, przejść na pozycje obsadzone przez
3 Batalion i tam czekać na dalsze dyspozycje 37.
Tymczasem na szczycie 593 i na jego zachodnim
skłonie trzymały się jeszcze garstki obrońców z ppor.
Romańskim i ppor. Rynkiewiczem. „Około godziny szóstej
ku naszemu przerażeniu — wspominał ppor. Rynkiewicz
33 3 DSK. s. 281.
34 IPMS, A XI 67/5, Odpowiedź ppłk. Tytusa Jerzego Brzósko na
zapytanie Szefa Komisji Doświadczeń Wojennych 2 Korpusu z 25
kwietnia 1946 r. Ppłk Brzósko pisał o pięciu kontrnatarciach pomiędzy
godz. 4.00 a 11.00 oraz ostatnim szóstym o godz. 19.30.
35 Tadeusz R a d w a ń s k i , Karpatczykami nas zwali, s. 257.

36 IPMS. C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.

37 IPMS, A XI 67/5, Odpowiedź ppłk. Tytusa Jerzego Brzósko na

zapytanie Szefa Komisji Doświadczeń Wojennych 2 Korpusu z 25


kwietnia 1946 r.
— stwierdziliśmy, że Niemcy bez wątpienia opanowali
całkowicie grzbiet wzgórza nad naszymi głowami. Pierwszą
wskazówką były serie ostrych wybuchów, zagłuszających
nawet ogień artylerii. Wiązki ręcznych granatów zaczęły się
dokoła nas rozrywać w takim tempie, że było rzeczą
oczywistą, iż straciliśmy inicjatywę na wzgórzu 593. Z po­
wodu urwistości stoku Niemcy nie mogli wrzucać granatów
wprost do naszej groty, lecz wiedzieli, że w niej jesteśmy...
drugi oficer, który był ze mną w jaskini, (ppor. Romański)
wyskoczył z groty i rzucił się między pobliskie skały...
zaczęły grać karabiny maszynowe... żołnierz, który wy­
skoczył za porucznikiem, został ranny... Przez chwilę nikt
się nie ruszał. W napięciu słuchaliśmy grzechotu km
i wybuchów granatów. Nagle jeden z naszych karabiniarzy
wyskoczył z jednym pozostałym jeszcze granatem ręcznym,
gdy trafiony, zatoczył się i padł martwy obok mnie...
Jaskinia została otoczona... Głos z zewnątrz, najpierw po
niemiecku a potem po polsku, rozkazał — nie wychodzić
z jaskini i nie strzelać. Gdy zapadł zmrok, do jaskini weszło
sześciu, czy siedmiu Niemców, tak samo wyczerpanych jak
my, którzy wzięli nas do niewoli... Razem spędziliśmy
bezsenną noc, przysłuchując się, jak nasza aityleria tłukła po
wzgórzu, od czego trzęsła się nasza jaskinia. Rankiem
kazano nam wynieść rannych Niemców... naszych pozo­
stawiono... Utykając znieśliśmy rannych po stoku do drugiej
o jakie 200 m niżej położonej jaskini, dużej i doskonale
zamaskowanej, gdzie było dowództwo batalionu z dowódcą
majorem Veth oraz 70-80 rannych, dwóch kapitanów
i lekarz, który kazał nam oddać nasze opatrunki... Widzieliś­
my, że ranni Niemcy leżeli obandażowani tylko papierem” 38.
Mjr Kurt Veth, dowódca batalionu w 3 Pułku Spado­
chronowym, zanotował w swym pamiętniku, że „powiodło
się dopiero natarcie piąte”. Jego 7 kompania wspierała

38 3 DSK, s. 282-283.
zdziesiątkowaną 1, w której po zakończeniu bitwy pozostał
tylko jeden oficer, jeden podoficer i jeden szeregowiec.
Spadochroniarze do niewoli wzięli ppor. Rynkiewicza oraz
29 żołnierzy z 2 Batalionu. Ppor. Romańskiemu udało się
wyniknąć z okrążenia i powrócić do 2 Batalionu.
Wzg. 593 było ostatnim punktem obrony na odcinku
1 Brygady, które 12 maja zostało odbite przez nieprzyjaciela.
Od godz. 21.25 Niemcy ześrodkowali ogień artylerii,
moździerzy i broni maszynowej na polskie pozycje w rejonie
„Domku Doktora". Ostrzał trwał ponad godzinę. O godz.
23.10 jeden z pocisków trafił w pobliże stanowiska ppłk.
Brzósko, który został kontuzjowany 39.
Straty 2 Batalionu wyniosły: w zabitych 5 oficerów,
5 podchorążych i 42 szeregowych, rannych 4 oficerów,
8 podchorążych i 122 szeregowych oraz zaginionych 1 oficer,
1 podchorąży i 28 szeregowych. Z nacierających trzech
kompanii na pozycje wyjściowe powróciło o własnych
siłach tylko 5 oficerów i 37 szeregowych 40.
4 kompania 3 Batalionu straciła w walkach: 2 pod­
chorążych i 5 szeregowych zabitych oraz 3 oficerów,
2 podchorążych i 22 szeregowych rannych.
Po bitwie ppłk Brzósko napisał: „mówiąc o brakach
wyszkoleniowych, należy podkreślić z naciskiem jedno:
brak u naszego żołnierza wytrwania i zaciętości zwłaszcza
tuż po zdobyciu przedmiotu natarcia.
Poza tym innych braków nie było. Żołnierz był wy­
szkolony zupełnie dobrze, szedł w natarciu — rozumnie
wykorzystując ruch i ogień, radził sobie doskonale sam
w polach minowych i pułapkowych, gdy szczupłe patrole
pionierów zostały zniszczone (ranni — zabici)” 41.

39 IPMS, C.571/1, Dziennik działań 2 Batalionu.


40 3 DSK, s. 283.
41 IPMS, A XI 67/5, Odpowiedź ppłk. Tytusa Jerzego Brzósko na

zapytanie Szefa Komisji Doświadczeń Wojennych 2 Korpusu z 25


kwietnia 1946 r.
NATARCIE 1 BATALIONU STRZELCÓW KARPACKICH

11 maja o godz. 21.00 1 Batalion Strzelców Karpackich


ppłk. Bolesława Raczkowskiego rozpoczął marsz na
podstawy wyjściowe z Dużej Miski. Batalion szedł w na­
stępującej kolejności: batalionowa grupa wsparcia, przy
której był dowódca 1 Batalionu z pocztem, dalej
3, 4 i 2 kompanie (plutony szły w odstępach 5-minuto-
wych). 1 kompania miała zapewnić zaopatrzenie w amuni­
cję walczących oddziałów. W Dużej Misce pozostało
dowództwo 1 Batalionu z mjr. Janem Hacem, zastępcą
dowódcy batalionu. O godz. 23.15 wszystkie kompanie
1 Batalionu osiągnęły podstawę wyjściową do natarcia.
W momencie gdy batalion szykował się do walki, został
ostrzelany przez niemiecki dywizjon artylerii ciężkiej
z rejonu Atina. Największe straty poniosły 2 kompania
kpt. Józefa Krorakaya (50 procent stanu) oraz 4 kompania
por. Tomasza Mu sioła (20 procent stanu). Mniejsze straty
były w batalionowej grupie wsparcia i 3 kompanii por.
Edwarda Maślona, które przeczekały w bunkrach ogień
niemieckiej artylerii.
O godz. 00.40 3 kompania ruszyła na linię wyjścia do
natarcia Głowa Węża — pkt. 838222. Wówczas od ognia
nieprzyjacielskiej artylerii została rozbita jedna drużyna
w II plutonie ppor. Tadeusza Sztylińskiego, z której pozostał
tylko jeden żołnierz. Godzinę później z Głowy Węża
3 kompania rozpoczęła ruch w kierunku Widma tracąc od
ognia niemieckiego w I plutonie ppor. Andrzeja Sroczyń­
skiego obsługi: PIAT-a oraz granatnika. Wybuch spowodo­
wał zamieszanie. Nie widząc w dymie reszty plutonu
zastępca dowódcy I plutonu z pozostałymi żołnierzami
zszedł z oznaczonej taśmami drogi na lewo. Rozbita
została radiostacja. Na linii wyjści a III pluton stracił
2 zabitych i 3 rannych. Teren, przez który się poruszał, był
mocno porośnięty gęstymi krzakami. Można go było
pokonać tylko czołgając się lub łamiąc krzaki. Por. Maślona
wobec braku łączności z I plutonem nakazał napotkanemu
III plutonowi ppor. Mieczysława Grażyńskiego posuwać
się jak najszybciej w kierunku Gardzieli. Taki sam rozkaz
dostał II pluton.
W tym samym czasie, ze względu na duże straty
dowódcy 2 i 4 kompanii musieli zreorganizować swoje
pododdziały i dlatego wyruszyły one do natarcia z dużym
opóźnieniem: 4 kompania z 55-minutowym, a 2 kompania
z 70-minutowym. Gdy 2, 3 i 4 kompanie wyszły do
natarcia, wkrótce w wyniku uszkodzenia kabla została
przerwana z nimi łączność. Zawiodła również łączność
radiowa. Wszystkie radiostacje zamilkły na skutek uszko­
dzenia lub strat w obsłudze i tylko na krótko udało
się utrzymać łączność z batalionową grupą wsparcia.
W celu naprawy linii telefonicznych mjr Hac wysłał
dwa patrole telefoniczne. Okazało się, że (wszyscy ucze­
stniczący w patrolach zostali ranni) i nie udało się
nawiązać łączności z nacierającymi kompaniami. Od
godz. 2.15 jedynym środkiem łączności byli gońcy 42.
O godz. 2.00 w stronę wylotu wąwozu ruszyły czołgi
3 szwadronu 4 Pułku Pancernego. Por. Trejdosiewicz
wspominał: „Saperzy meldują, że przejście nie jest wykoń­
czone, gdyż do Gardzieli z powodu nawały ognia nie
zdołali dotrzeć. Sytuacja nasza staje się wobec tego trudna.
Nie słysząc na wewnętrznym telefonie głosu d-cy całości
decyduję samodzielnie posuwać się do przodu. Po ruszeniu
naprzód zaczyna się seria niepowodzeń. Na stromym zboczu
Wywrócił się czołg mego zastępcy. Za chwilę dostaje
meldunek radiowy, że w trzecim czołgu zapalił się silnik,
trafiony pociskiem artyleryjskim, załoga jednak wyszła
42 IPMS. KOL. 218, Meldunek ppłk. Raczkowskiego o przebiegu

działań I Batalionu za okres od 11 maja godz. 01.00 do 13 maja godz.


16.00; 3 DSK. s. 286-288.
cało. Mimo tych przeciwności posuwam się naprzód na
Gardziel moim ostatnim czołgiem, gdyż czwarty czołg
mojej gmpy nie mógł wejść na górę (awaria). W pewnym
momencie zdaję sobie sprawę, że nie widzę białych
taśm i za parę sekund czuję wstrząs czołgu, który staje:
prawa gąsienica leży na ziemi — zerwana przez minę!
Wszystkie moje czołgi są unieruchomione. Łączności
nadal nie mamy z nikim, d-ca całości gdzieś zniknął.
Jedyną zatem przymusową decyzją jest doczekać się
przybycia reszty 3 szwadronu”43.
Pełną poświęcenia pracę nad rozminowaniem drogi dla
czołgów wykonali saperzy z 3 kompanii 10 Batalionu.
W trakcie trzydniowych prac przy usuwaniu min rozminowali
oni odcinek drogi o długości 250 metrów*44.
Saperzy usunęli z niego 59 min przeciwczołgowych.
Swój wysiłek opłacili daniną krwi. Straty kompanii w tym
czasie wyniosły 6 zabitych i 42 rannych45.
Ppor. Sroczyński z I plutonem 3 kompanii, liczącym
w tym czasie już tylko 14 ludzi, dotarł bez walki do
punktu G 834219 leżącego około 150 metrów od Gar-

43 Mjr Tadeusz T r e j d o s i e w i c z , Czołgi w nocy, , .Przegląd Kawalerii

i Broni Pancernej”, nr 140, s. 290.


44 3 DSK, s. 294.

45 Ibidem.

* Pole minowe za druga Gardzielą zostało założone przez Niemców.

Powtarzające się w meldunkach nazwy — Gardziel i wzg. 393, często nie


dają jasnego obrazu położenia. Były bowiem dwie Gardziele: pierwsza,
gdzie stały czołgi N.Z., druga u wylotu Cavendish Road do doliny
Albaneta. Odległość między nimi wynosiła około 900 m. Między nimi był
występ terenowy, zakrzaczony, nazywany „garbkiem". Z murka, który
wznosił się na pierwszej Gardzieli, otwierał się wgląd aż do drogiej.
Nazwą „wzgórze 593” obejmowano w meldunkach przeważnie — i nie­
ścisłe — cały grzbiet górski od „Głowy Węża" do cypla zakończonego
punktem oznaczonym na mapach cyfrą 593 i nierozpoznanym dokładnie
ani z mapy ani ze zdjęć lotniczych — siodełkiem, urywającym się
stromym uskokiem, oznaczonym na mapach jako punkt 569. Odległość
od Głowy Węża do punktu 593 wynosi około 800 m.
dzieli (na wysokości „Domku Doktora” po przeciwnej
wschodniej stronie grzbietu), gdzie okopał się i czekał
na 2 i 4 kompanię. Od Massa Albaneta dzieliło go tylko
400 metrów. Do rana ppor. Sroczyński pozostał bez
łączności z dowódcą kompanii. Wysłany o godz. 8.00
goniec dotarł do por. Musioła dopiero po kilkunastu
godzinach. Dowództwo 1 Batalionu nie wiedziało, że
w rejonie ostrzału własnej artylerii znajduje się I pluton
3 kompanii i dlatego nie mogło żądać przedłużenia
ognia. Do godz, 16.00 pluton cały czas był pod ogniem
własnej artylerii, Ppor. Sroczyński zdecydował wycofać
się na podstawę wyjściową i około godz. 18 I pluton
powrócił do batalionu 46.
4 kompania, która początkowo posuwała się za 3 kom­
panią (drogą pokrytą gęstymi krzakami), chcąc nadrobić
opóźnienie zeszła w dół na lepszą drogę. Jej zadaniem było
zajęcie ruin farmy Massa Albanety. Por. Musioł nakazał II
plutonowi plut. pchor, Tadeusza Braszczyńskiego nacierać
na lewy skraj ruin, a III plutonowi ppor. Zdzisława Bemasia
na prawy. Natomiast I pluton ppor. Jakuba Świtalskiego
miał iść za II plutonem. Pomimo ognia zaporowego
niemieckich moździerzy z Massa Albaneta położonego na
wysokości „Gniazda” 4 kompanii udało się przy niewielkich
stratach dotrzeć do pierwszej placówki niemieckiej w pkt.
G 833222. Na placówkę natknął się II pluton. Niemieccy
spadochroniarze otworzyli ogień i obrzucili Polaków gra­
natami. Po krótkiej, ale zaciętej walce stanowisko niemiec­
kie zostało rozbite. II pluton stracił 4 zabitych i 3 rannych.
Nieprzyjaciel wycofując się wystrzelił czerwoną rakietę
— był to sygnał dla niemieckiej artylerii. Nawała ogniowa
rozdzieliła pluton na dwie części. Większa grupa dołączyła
do pocztu dowódcy 4 kompanii, mniejsza licząca 4 ludzi
z pchor. Braszczyńskim zdołała dotrzeć do 1 plutonu.

46 3 DSK, s. 287.
4 kompania zeszła z drogi około 150 metrów na zbocze
i tam stanęła w celu nawiązania łączności z 3 kompanią.
Tylko I pluton z 4 kompanii (idący jako ostatni) w ogniu
niemieckich moździerzy stracił kontakt z resztą kompanii
i doszedł do pierwszego garbka u wylotu z Gardzieli. Ppłk
Raczkowski pisał: „tam natknął się na dwóch Niemców,
którzy krzyknęli «Hande Hoch», ale zostali zastrzeleni
z Thompsona. Obok leżało kilku innych zabitych praw­
dopodobnie przedtem przez czoło kompanii. IV Pluton
skręcił w lewo 100 metrów, zatrzymał się i wysłał patrol
na Gardziel i Widmo dla nawiązania łączności”47. Ciekawe,
źe potyczka I plutonu rozegrała się w krzakach w odległości
około 15 metrów od placówki, z którą wcześniej walczył
II pluton.
Nie tylko kompanie 1 Batalionu brały udział w walkach
na tym odcinku. Płk Peszek jeszcze przed rozpoczęciem
natarcia przydzielił II pluton ppor. Kazimierza Kusiaka
z 3 kompanii 3 Batalionu jako osłonę saperów rozminowu-
jących teren w Gardzieli pomiędzy Głową Węża a Massa
Albaneta. Pluton będąc pod ciągłym ogniem niemieckich
moździerzy i broni maszynowej nad ranem doszedł do
połowy stoku Widma. Tam ze względu na kontratak
przeważających sił niemieckich otrzymał wraz z saperami
rozkaz odwrotu. Niektórzy żołnierze w czasie wycofania
znaleźli się na pozycjach 1 Batalionu 48.
W trakcie walki oraz ostrzału niemieckich moździerzy
4 kompania podzieliła się na dwie grupy: pierwsza z por.
Musiołem i z grupą żołnierzy z n i m plutonu oraz
patrolem saperów w sile 17 ludzi z dwoma rkm-mi oraz
druga z resztą II plutonu oraz I plutonem. Dowódca

47 IPMS, KOL. 218, Meldunek ppłk. Raczkowskiego o przebiegu

działań 1 Batalionu za okres od II maja godz. 1.00 do 13 maja godz.


16.00; 3 DSK, s. 286-288.
48 Jan B i e l a t o w i c z, 3 Batalion Strzelców Karpackich, Londyn

1949, s. 114.
4 kompanii za wszelką cene chciał nawiązać łączność
z drugą grupą. W czasie poszukiwań por. Musioł został
ranny odłamkiem pocisku z moździerza. Dowódca III
plutonu ppor. Bernaś starał się wykonać rozkaz dowódcy
kompanii i posuwając się do przodu doszedł ze swoimi
żołnierzami do pkt. G 834219 położonego około 150
metrów od miejsca starcia z niemiecką czujką. Wobec
coraz trudniejszej sytuacji i braku możliwości prowadzenia
dalszego natarcia ranny por. Musioł nakazał ppor. Ber-
nasiowi nawiązać łączność z dowódcą 1 Batalionu. Dowód­
ca III plutonu dotarł do ppłk. Raczkowskiego dopiero
o godz. 12.45. Nie mając odpowiedzi por. Musioł wysłał
z meldunkiem strzel. Stanisława Nos arze ws kiego z II
plutonu 3 kompanii 3 Batalionu, który dołączył do 4 kom­
panii 1 Batalionu 49.
Władysław Choma pisał: „Minęła straszna, koszmarna
noc z 11 na 12 maja 1944, Ciężkie moździerze i artyleria
niemiecka, poza ogniem nękającym, zasypywała nas częs­
tymi nawałami... Zdawało się, że każdy następny pocisk
trafi nasz mamy schron i aż dziwnie nam było, że to
jeszcze nie nastąpiło. Rozbili schron sąsiedni, nasz zapalili,
ale przecież jeszcze trwaliśmy... W pomieszczeniu przewi­
dzianym na ośmiu ludzi przebywało dwunastu zdrowych
a na ziemi jęczało ośmiu rannych... Łączność drutowa
została zerwana jeszcze o godzinie pierwszej i mimo
krwawych wysiłków naszego plutonu łączności nie zdołano
jej przywrócić. Łączność radiowa z niektórymi kompaniami
nie istniała z powodu rozbicia radiostacji kompanijnych.
Wysyłani gońcy nie wracali a bezpośrednia obserwacja
była bardzo utrudniona, ponieważ teren był zarośnięty
krzakami. Uniemożliwiał ją również nieustanny ogień...
Taka była sytuacja, gdy w pewnym momencie, wśród
trzasku i huku usłyszeliśmy wołanie człowieka... wkrótce

49 3 DSK, s. 288.
doszło nas wyraźne wołanie: «goniec do dowódcy batalio­
nu»..., «goniec do dowódcy batalionu»... Zapomnieliśmy
o wszystkim... z bijącym sercem wytężaliśmy słuch, czy
między jednym wybuchem a drugim dojdzie nas jeszcze
wołanie gońca. Chodziło nie tylko o życie człowieka, ale
i o to, że ten goniec przyniesie na pewno tak bardzo
oczekiwane wiadomości... Sekundy wydawały się godzina­
mi. Wreszcie wołanie: «Goniec do dowódcy pierwszego
batalionu» rozległo się tuż obok schronu i młody strzelec,
spocony i zaczerwieniony ze zmęczenia, wszedł do środka.
W sposób regulaminowy zameldował, że przychodzi jako
goniec od dowódcy 4 kompanii, por. Musioła. Nigdy nie
zapomnę momentu, gdy z zapartym oddechem słuchałem
przerywanych słów meldunku: «Panie pułkowniku, strzelec
Nos [Stanisław Nosarzewski], melduje się jako goniec por.
Musioła... — Por. Musioł znajduje się... na zbo... zboczu...
naprzeciw Gniazda... tam my jesteśmy... Chce... posuwać
się znowu do... Gardzieli..., silny... ale silny ogień... Czy
tam jest por. Maślona... bo o tym nie wiemy dokładnie...
Biją na nas moździerze.., tak moździerze i artyleria...
i Spandau’y także. Przyczailiśmy się w kamieniach, może
wytrzymamy... Por. Musioł prosi o rozkazy... co dalej i co
tu słychać...»
Chłopak mówił i odpowiadał zupełnie przytomnie, choć
widać było po nim wielkie zmęczenie fizyczne. Swój
meldunek powtórzył jeszcze raz i czekał na dalsze rozkazy...
Od wczorajszej nocy nikt jeszcze tak przytomnie nie
odpowiadał... z jaką wdzięcznością patrzyliśmy na te
spokojne, ba, uśmiechnięte oczy... Zdawaliśmy sobie spra­
wę, jak ogromnym dystansem jest w tych warunkach
odległość 800 metrów. Ten chłopak ani słowem więcej, niż
było konieczne, nie mówił o tym, jak do niego strzelano...
Młody, czerstwy, typowy dorodny polski piechur. Wyglądał
jak na ćwiczeniach. W całkowitym oporządzeniu i uzbro­
jeniu. Niczego nie uronił dla ulżenia sobie... Takim pozo-
stanie zawsze w mojej pamięci. Siedział na bańce i wyj­
mował papierosa. Za późno zorientowaliśmy się, że wypa­
dało go ugościć lepszym papierosem, czy choć łykiem
wody. Chcieliśmy to uczynić teraz. Goniec podziękował...
przecież już pali, wody zaś ma jeszcze trochę w manierce,
a przecież tu są ranni. Proszono, aby wziął dodatkowo. Po
co, przecież ma — a potem — nie wiadomo.
Przygotowano rozkaz.
Dowódca patrzy na gońca z widocznym wzruszeniem.
Zwraca mu uwagę, że gdyby nawet co przydarzyło się
w drodze, rozkaz nie może dostać się do rąk nieprzyjaciela.
Goniec zapewnia, że rozkaz doniesie, chybaby nie doszedł...
Ale dlaczego by nie miał dojść... siebie nie pożałuje... wie,
że tam na niego czekają.
— «Panie pułkowniku, strzelec Nosarzewski melduje
swoje odejście».
Była wtedy godzina 8.55.
Minęła jedna godzina a następna dobiegała końca, gdy
zameldował się kapral Cz, z 4 kompanii [Kapral Zygmunt
Czerwiński]. Czułem, że wszystka krew ucieka mi do
serca... Kapral Cz. trzymał w ręku papierek, który przedtem
dano gońcowi... Zrobiło się dziwnie cicho. Rozkaz nie
dotarł, goniec zapewne zabity... Kilka początkowych zdań
kaprala Cz. uspokoiło nas. Goniec nie zginął, żyje... Czer.
widział, że od strony, gdzie przed godziną była kompania,
biegnie jakiś żołnierz, kryjąc się przed pociskami. W pewnej
chwili padł i nie podnosił się. Kapral przyczołgał się do
leżącego i stwierdził... że żołnierz zemdlał. Przywrócony
do przytomności, powiedział, że z rozkazem dotarł tam,
gdzie rano zostawił 4 kompanię, ale już jej na dawnym
miejscu nie zastał. Leżało tam ośmiu rannych i jeden
zabity. Ranni powiedzieli mu, że por. Musioł przesunął
kompanię dalej, aby nie być celem moździerzy i Span­
dau’ów. Goniec czynił starania, aby odszukać kompanię
a widząc , że mu się to nie udaje, postanowił przynajmniej
zawiadomić dowódcę batalionu o tym. Te poszukiwania
w piekielnych warunkach spowodowały, że goniąc ostat­
kiem sił, zemdlał.
Odetchnęliśmy z ulgą... Mnie przyszła na myśl postać
gońca z «Warszawianki». Tamten to wyidealizowany
symbol — ten to żywy i prawdziwy żołnierz...” 50.
Po dotarciu do ppłk. Raczkowskiego ppor. Bernaś
otrzymał rozkaz wycofania wszystkich plutonów 4 kompanii
do Dużej Miski.
O godz. 4.00 3 kompania doszła do polany pomiędzy
garbkiem a Gardzielą. W II plutonie zdolnych do walki było
już tylko 9 ludzi a w III plutonie 13. Pozostali polegli lub
zostali ranni, bądź też zawieruszyli się w trudnym zakrzaczo-
nym terenie. Por. Maślona nakazał ppor. Sztylińskiemu
pchnąć ludzi w kierunku Gardzieli. O godz. 8.20 wobec braku
łączności II pluton wycofał się do Małej Miski. W trakcie
odwrotu nie napotkał żadnych żołnierzy 1 Batalionu.
Od godz. 5.00 ponownie rozpoczęła się próba wyjścia
czołgów 3 szwadronu z Gardzieli w kierunku Massa Albane­
ta. W tym czasie do wąwozu przybyła reszta 3 szwadronu
4 Pułku Pancernego, która zastąpiła grupę por. Trejdosiewi-
cza. Dowódca 3 szwadronu kpt Antoni Dzięciołowski wydał
rozkaz IV plutonowi ppor. Ludomira Białeckiego wyjścia
z Gardzieli. Droga, którą jechały polskie czołgi, została
wytyczona przez saperów tylko w północnej części Gardzieli,
dalej natomiast znajdowały się gniazda min.
W chwili, gdy do wylotu Gardzieli zbliżył się czołg ppor.
Białeckiego, Niemcy rozpoczęli ostrzał czołgu z moździerzy
i broni maszynowej — była godzina 5.00. Saperzy rozmino-
wujący drogę wychodzącą z Gardzieli ostrzegli ppor. Białec­
kiego, że przejście nie zostało jeszcze do końca rozminowane.
Jednak ppor. Białecki na czołgu „Sułtan", nie biorąc pod
uwagę ostrzeżeń, przekroczył pierwszą Gardziel 31.
50 Władysław C h o m a . „Goniec Karpacki" z dnia 29 maja 1944.
51 3 DSK, s. 295.
Tylko pluton ppor. Grażyńskiego zdołał wykonać rozkaz
dowódcy 3 kompanii i wysłał w kierunku Gardzieli patrol
w sile drużyny. Ppłk Raczkowski pisał: „drużyna zatrzymała
się na wysokości Gardzieli w pkt. G 8332193. Po krótkiej
chwili dowódca patrolu zauważył czołg podjeżdżający
z kierunku Gniazda do Gardzieli" 52.
Czołgi 3 szwadronu 4 Pułku Pancernego znalazły się
u wylotu wąwozu o godz. 2.00. Ppor. Władysław Balon pisał:
„O godz. 05.00, dnia 12.V pluton ppor. Białeckiego, «pluton
Balkon», mimo ostrzeżeń wykrwawionych saperów, wyjechał
w kierunku na Gardziel Albaneta, aby dać wsparcie naszej
piechocie. W uszach mu jeszcze dzwoniło: «Poruczniku
Białecki naprzód». W Gardzieli piekło, działa jak wściekłe
psy warczały ogniem i stalą. «Gdzie nasi» — tłukły się
gorączkowe myśli. Śladami gąsienic poszła brawura i pogarda
rzeczy nieistotnych. Nikt z załóg czołgowych nie widział
brzasku przez dymy wybuchów, kurz i pot zalewający oczy.
Nagle błysk i huk większy niż sto wybuchów. Wiązanki min
i trzaskająca amunicja rozpruły stalowe szwy Shermana, a oni
jak dwie żywe pochodnie wyskoczyli, waląc się płonącymi
ciałami na obcą ziemię. Kapral Józef Nickowski męczył się
jeszcze przez 7 długich dni. Spalona skóra wzdęła się jak
pancerz na całym ciele. Karmiono go przez rurkę, zmarł
w dniu, kiedy szwadron jego wszedł na Albanetę. Ppor.
Ludomir Białecki, dowódca spalonego czołgu: wrzesień 1939
rok Węgry — Francja — Krzyż Walecznych w Narwiku
— Szkocja — Middle East — zmarł po godzinie: reszta
załogi od razu w czołgu, na posterunku. Kierowca, strzelec
przedni i celowniczy: kpr. Edward Ambroży, st. panc.
Eugeniusz Bogdajewicz i Bolesław Karczewski. Jeszcze za
ciemna przyszli doktorzy pancernych: dr Różycki i dr
52 IPMS, KOL. 218. Meldunek ppłk. Raczkowskiego o przebiegu
działań 1 Batalionu za okres od II maja godz. 01.00 do 13 maja godz.
16.00.
Bierzyński. Sami ranni, opatrywali pod ogniem, spełniając
swoje posłannictwo. Wśród nich, do najbardziej potrzebu­
jących, naszych czołgistów i tych z oddziałów piechoty
i innych, które się tam wtedy znalazły, cicho przemykała
się sylwetka ojca Adama [Studziński], kapelana pułkowego,
Dominikanina, cichego i pokornego a wielkiego serca” 53.
Za czołgiem ppor. Białeckiego jechał czołg „Szach"
plut. Tadeusza Ostrowskiego. Po wybuchu plut. Ostrowski
próbował wyminąć „Sułtana”, ale manewr ten nie udał się.
W czasie ruchu czołg „Szach” został obłożony ogniem
niemieckiej artylerii. U wylotu Gardzieli pozostał do czasu
wystrzelania całej artylerii, po czym się wycofał w trakcie
odwrotu; odłamki raniły plut. Ostrowskiego 54.
Gdy „Sułtan” zaczął się palić, patrol III plutonu z 3 kom­
panii wycofał się na stanowisko, z którego wyszedł. Po
zniszczeniu czołgu ppor. Białeckiego ogień z niemieckich
moździerzy i broni maszynowej ze wzgórz 505, 575,
S. Angelo oraz zachodnich stoków 593 zamknął wyjście
z Gardzieli 55.
Za plutonem ppor. Białeckiego jechał kpt. Dzięciołowski
z resztą 3 szwadronu, jednak ze względu na zbyt duże
zadymienie Gardzieli i brak łączności z oddziałami piechoty
postanowił wycofać czołgi na podstawę wyjściową. W godzi­
nach popołudniowych zastępca dowódcy 4 Pułku Pancernego
kpt. Władysław Iwanowski nakazał zgrupować pozostałe
czołgi z 2 i 3 szwadronów na podstawie wyjściowej do
natarcia. Wycofanie czołgów do tyłu było utrudnione ze
względu na warunki terenowe.
53 Władysław B a l o n . XXV lecie bitwy o Monte Cassino, „Czwartak

Pancerny. Jednodniówka koła żołnierzy Pułku 4 Pancernego «Skorpion»",


s. 8.
54 3 DSK, s. 295.

55 IPMS, KOL. 218, Meldunek ppłk. Raczkowskiego o przebiegu


działań I Batalionu za okres od 11 maja godz. 01.00 do 13 maja godz.
16.00.
O godz. 18.00 kpt. Iwanowski otrzymał rozkaz gen.
Andersa „dążyć do wciągnięcia czołgów w rejon podstaw
wyjściowych dla usztywnienia obrony” 56.
Działania czołgów w nocy były bardzo utrudnione ze
względu na brak możliwości utrzymania stałej łączności
pomiędzy czołgami a piechotą, która nie była przygotowana
do wsparcia czołgów w działaniach nocnych. Również,
mimo ogromnego wysiłku, wytyczenie przejścia w polu
minowym przez saperów i jego oznaczenie było bardzo
trudne. Por. Trejdosiewicz pisał: „Nie można wymagać od
czołgisty, aby wyskoczył z czołgu i szukał piechura
ukrytego wśród głazów i urwisk, narażając się nie tylko na
ogień wroga ale również własny, O ile piechota mogła
z grubsza określić położenie czołgów, słysząc ich silniki,
czołgi nie widziały i nie słyszały rozlokowania piechoty.
Nieco łatwiejsze było współdziałanie z saperami, powodo­
wało jednak wśród nich straty ogniowe tak wielkie, jak ich
męstwo i poczucie obowiązku” 57.
Pod wieczór dowódca 3 kompanii nakazał przesunąć III
pluton na wysokość spalonego czołgu ppor. Białeckiego. Na
tym stanowisku ppor, Grażyński i jego ludzie przebywali 13
maja do godz. 14.00, kiedy niemiecka artyleria położyła ogień
na pozycje zajmowane przez III pluton. W obawie przed
niepotrzebnymi stratami por, Maślona nakazał wycofanie
plutonu na Gniazdo. Ppor. Grażyński w trakcie wycofywania
spotkał zastępcę dowódcy 3 kompanii por. Józefa Wagnera,
który nakazał wycofanie się do Dużej Miski. Gdy III pluton
znalazł się w rejonie Gniazda, został ostrzelany przez
nieprzyjacielskie moździerze. Ciężko ranny został por,
Wagner (zmarł 14 maja). Dwie godziny później wszystkie
plutony 3 kompanii znalazły się w Dużej Misce 58.
56 3 DSK, s. 295.
57 Mjr Tadeusz T r e j d o s i e w i c z , Czołgi w nocy, "Przegląd Kawalerii
i Broni Pancernej”, nr 140, s. 289.
58 3 DSK, s. 289.
Najbardziej tragiczny był los 2 kompanii kpt. Kromkaya,
która jeszcze przed rozpoczęciem natarcia straciła 50
procent stanu wyjściowego od ognia niemieckiej artylerii
i moździerzy. Pech prześladował kompanię również w cza­
sie natarcia. Ostatecznie zatrzymała się ona około 200
metrów na południowy zachód od wzg. 465. Tam została
unieruchomiona ogniem artylerii i moździerzy nieprzyja­
ciela, straciła w krótkim czasie wielu ludzi zabitych
i rannych. Wśród rannych byli zastępca dowódcy kompanii
por. Józef Misiewicz, dowódca I plutonu ppor. Romuald
Misze zyszyn, zginął dowódca II plutonu plut. pchor.
Tadeusz Braszczyński. Stan 2 kompanii zmniejszył się do
10 żołnierzy. Dowództwo nad pozostałymi przy życiu objął
dowódca III plutonu ppor. Wacław Bereś, ale i on wkrótce
został ciężko ranny (zmarł 14 maja).
Podczas marszu łączność z 2 kompanią stracił II pluton
ppor. Jakuba Świtalskiego. Nie mając łączności, ppor.
Świtalski wysłał patrol w celu nawiązania jej z własnymi
oddziałami. W trakcie wykonywania zadania patrol wpadł
w zasadzkę. Po 15 minutach z patrolu do plutonu wrócił
jedynie ciężko ranny strz, Jan Maliszewski, pozostali
uczestnicy akcji zginęli od ognia niemieckiego miotacza
płomieni. Byli to kpr. Franciszek Biernat i st. strz. pchor.
Józef Żurakowski. O godz. 4.00 nadal bez łączności przy
coraz większych stratach ppor. Świtalski rozpoczął wyco­
fywanie. Po osiągnięciu Głowy Węża ppor. Świtalski
napotkał 2 kompanię kpt. Kromkaya, który rozkazał pozo­
stawić mu ludzi — tzn. 14 żołnierzy i udać się do ppłk.
Raczkowskiego po dalsze rozkazy. Do punktu dowodzenia
1 Batalionu dotarł on o godz. 5.45. Ppłk Raczkowski
przesłał do dowódcy 2 kompanii rozkaz nakazujący zor­
ganizowanie obrony w rejonie placówki „Ucho”. Pozycję
tę kompania zajęła już poprzednio 59.

59 3 DSK. s. 289.
SYTUACJA W DOWÓDZTWACH 2 KORPUSU,
3 I 5 DYWIZJI W DNIACH 11-12 MAJA

W czwartek 11 maja przed godz. 23.00 na wysunięty punkt


obserwacyjny dowództwa 2 Korpusu, które znajdowało się
na wzgórzu na północny wschód od S. Vittore (G 954183),
przybył gen. Anders. O godz. 23.40 rozpoczęła się bitwa.
W swoich wspomnieniach dowódca 2 Korpusu pisał: Jak
wyglądała ta bitwa?
Często oglądałem obrazy przedstawiające słynne bitwy.
Wódz, na wzniesieniu, z lunetą przy oczach, śledzi rozwój
walki, widzi postępy i przeszkody, wspiera, zarządza,
kieruje. Dzisiaj patrzę na taki obraz zupełnie tak samo jak
już od dawna patrzyliśmy na rzeźby starożytne ukazujące
walki sprzed kilku tysięcy lat.
Dzisiaj w ogóle bitwa nie toczy się w zasięgu oka czy
lunety dowódcy a już gdzie jak gdzie, ale tam, na stokach
Monte Cassino, gdy nasz nacierający żołnierz każdym
niemal krokiem wchodził w jakąś pułapkę, a obrońcy
niemieccy siedzieli jak w zasadzce najstaranniej przygoto­
wanej i kilkakrotnie wypróbowanej, bitwa była czymś
naprawdę niesamowitym.
Ciemności całkowite nocy i dymu. Na kilka kroków nic
nie widać. Nawet żołnierze tej samej drużyny w pochodzie
lub próbie pochodu naprzód, padając w ogniu i zrywając
się znowu, po wybuchach bliskich lub pośród nich, tracą
łączność, z biedą się odnajdują, nie doliczają się swego
stanu. Od samego początku padają zabici lub ranni,
dowódcy baonów, kompanii, plutonów, a dowództwo
obejmują kolejno zastępcy i zastępcy zastępców.
Niewątpliwie i ta bitwa tworzy całość, lecz tej całości nikt
nie widzi. A w tych osobliwych warunkach każdy widzi
jeszcze mniej niż zazwyczaj nawet w walkach dzisiejszych,
gdyż nie przebija wzrokiem nawet najbliższej ciemności,
która jest jego główną, jakże jednak niepewną, osłoną.
Na tę jednak nieuchwytną całość ogólną składa się
mnogość przeżyć oddziałów, pododdziałów, ba — nawet
ludzi, już po prostu nie jednostek wojskowych, lecz ludzkich.
Jest to rój drobnych epopei. Niektóre z nich, nagle ucięte
śmiercią na miejscu, wybiegu naprzód lub w przypadnięciu
do ziemi w wybuchu, zabrała z sobą tajemnica grobu.
Niektóre, wstrząsające wrażeniami już nie z godziny na
godzinę, ale z minuty na minutę, stały się strzępami
wspomnień tej bitwy w tysiącach serc żołnierskich. I z nich
wyłania się dopiero epopeja całości. Ten pochód na wzgórze
593, na Gardziel i na Widmo, to jedno pasmo woli, męstwa,
wysiłku i ofiary, którym razem dano miano bohaterstwa” 1.
Rozpoczęła się bitwa, która ze względu na bohaterstwo
i męstwo biorących w niej udział żołnierzy przeszła do
historii. Gen. Anders, tak jak wspominał, mógł znać jej
obraz tylko z meldunków, które przychodziły do Sztabu
Korpusu oraz z rozmów telefonicznych z dowódcami
walczących dywizji.
12 maja o godz. 3.40 w Sztabie Korpusu odebrano
telefon z 3 DSK — „natarcie na Massa Albaneta z Gardzieli
— Widmo zatrzymane”. W dwie godziny później dywizja
meldowała o zajęciu przez 2 Batalion wzg. 593 i 569 2.
1 Władysław A n d e r s , Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat

1939-46, Londyn 1989, s. 209-210.


2 IPMS, CI/TV, Dowództwo Korpusu, Oddział Operacyjny, Przebieg

działań w dniu 12 maja 44, arkusz 1.


Na odcinku natarcia 5 KDP, wkrótce po jego rozpoczęciu,
została utracona łączność z batalionami pierwszego rzutu.
Przyczyną były zerwane linie łączności drutowej oraz
zniszczona większość radiostacji w nacierających oddziałach.
W związku z tym pierwszy rozkaz gen. Sulika skierowany do
walczących oddziałów wysłano dopiero o godz. 5.00. Dowód­
ca 5 KDP nakazywał oczyścić Widmo z nieprzyjaciela przed
wyruszeniem do dalszego natarcia na wzg. 575 i S. Angelo.
Ze względu na problemy z łącznością rozkaz ten dotarł do
obu walczących batalionów dopiero o godz. 6.25 3.
O godz. 6.00 szef Sztabu 5 KDP ppłk dypl. Maliszewski
wysłał do Sztabu 2 Korpusu melsyt, w którym pisał:
„O godz. 5.20 — pośredni przedmiot natarcia Widmo
opanowany. Dalsze natarcie zatrzymane silnym ogniem
artylerii npla z kierunku Belmonte, Atina, ciężkich moź­
dzierzy z kier. Como oraz na skutek nieopanowania przez
3 DSK Gardzieli i Massa Albaneta — skąd ogień flankujący
dalszy ruch baonów”. W dalszej części melsytu podane
zostały informacje o zatrzymaniu na Widmie natarcia 13
i 15 Batalionów przez ogień niemieckiej broni maszynowej
z nieopanowanych bunkrów. Sztab 5 Dywizji poinformował
również dowództwo Korpusu o dużych stratach poniesio­
nych w czasie natarcia przez oba bataliony. Meldunek ten
odczytany został w Sztabie Korpusu dopiero o godz. 8.10 4.
Nie mając odpowiedzi o godz. 6.20 ppłk dypl, Maliszewski
zadzwonił do Sztabu 2 Korpusu przekazując krótką informac­
ję o ciężkich walkach na Widmie i dużych stratach poniesio­
nych od ognia niemieckiej artylerii z rejonu Belmonte-Atina5.

3 Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, s. 222: Tadeusz L i s i c k i ,

Łączność w bitnie o Monte Cassino, „Przegląd Łączności", Londyn 1984,


W 4/36, s, 39-44.
4 IPMS, C 1/IV, Melsyt od 5 KDP Oddz. O.-Inf. z 12 V 1944 r. godz

6.00.
5 IPMS, C1/1V, Dowództwo Korpusu, Oddział Operacyjny, Przebieg
działań w dniu 12 maja 44, arkusz 1.
O godz. 6.30 gen. Sulik otrzymał meldunek od dowódcy
5 WBP o opanowaniu Widma przez 13 i 15 Bataliony oraz
o poniesionych stratach, które wynosiły około 40 procent
stanów bojowych. Płk Kurek uważał, że „zatrzymanie się
13 i 15 Batalionów na grzbiecie Widma nastąpiło na skutek
już poniesionych dużych strat i wielkich nawał ognia
artylerii i moździerzy npla. Dowódcy baonów byli zmuszeni
oddziały zatrzymać dla uporządkowania i pewnej reorgani­
zacji”. Dowódca 5 Dywizji przekazał dowódcy 5 Brygady
informacje, że „za chwilę będzie silna koncentracja ciężkiej
artylerii na wzg. 575”. W związku z tym polecił uporząd­
kować 13 i 15 Batalion oraz ustalić z ich dowódcami, czy
będzie możliwe przeprowadzenie dalszego natarcia. Płk
Kurek miał za 15 minut podjąć decyzję — „Zaproponować
realny termin wyruszenia natarcia”. Ze względu na znisz­
czenie większości radiostacji, dowódca 5 WBP nawiązał
łączność z walczącymi na Widmie batalionami dopiero
o godz. 7.25. W związku z tym informacja dotycząca
terminu rozpoczęcia dalszego natarcia została przekazana
gen. Sulikowi dopiero o godz. 8.15. Płk Kurek w rozmowie
z dowódcą 5 KDP zaproponował rozpoczęcie natarcia na
wzg. 575 na godz. 15.00. Zwrócił się on równocześnie
z prośbą o wzmocnienie natarcia nowymi batalionami,
gdyż ze względu na straty poniesione przez 13 i 15
Bataliony nie mogły one bez reorganizacji nacierać dalej
na wzg. 575. Gen. Sulik zaaprobował plan płk. Kurka
oddając do dyspozycji 5 WBP pozostający w odwodzie
5 Dywizji 16 Batalion (przekazany został o godz. 9.30)
oraz przydzielony 3 szwadron czołgów z 4 Pułku Pancer­
nego (oddany został o godz. 8.15). Natarcie na wzg. 575
miał przeprowadzić 18 Batalion, a na wzg. S. Angelo 16
Batalion 6.
6 IPMS, C 1/TV, Dziennik działań z 12 V 1944 r. godz. 8.15 Dowództwo

5 KDP, s. 1; C 143/IVB, Raport płk. Wincentego Kurka, dowódcy


5 WBP. dla dowódcy 5 KDP z 14 V 1944 r.
O godz. 6.25 gen. Duch, dowódca 3 DSK, w rozmowie
telefonicznej z gen. Sulikiem powiedział, że 1 Batalion
z powodu silnego ognia ze wzg. 575 i S. Angelo nie mógł
dalej prowadzić natarcia na Massa Albaneta. W związku
z tym prosił on o wsparcie natarcia przez uderzenie
prawym skrzydłem 5 KDP. Po tej rozmowie o godz. 6.48
gen. Duch przekazał dowódcy 2 Brygady Strzelców Kar­
packich płk. dypl. Romanowi Szymańskiemu rozkaz ude­
rzenia jednym batalionem 2 Brygady na Massa Albaneta
od strony wzg, 593, czas natarcia miał być uzgodniony ze
Sztabem 5 KDP. O tym zarządzeniu został poinformowany
płk Peszek, dowódca 1 Brygady. Decyzja gen. Ducha
zmieniała zasadniczo poprzednio wydane rozkazy i mogła
w przypadku dużych strat w 2 Brygadzie uniemożliwić
wykonanie zadania w drugiej fazie natarcia — zdobycia
wzgórza klasztornego 7.
Kilka minut później gen. Sulik prosił dowódcę 3 DSK
o przyspieszenie natarcia na Albaneta w celu odciążenia
walczących na Widmie oddziałów.
Pomiędzy godz. 7.30 a 7.40 gen. Anders przekazał
dowódcom 3 i 5 Dywizji następującą decyzję:
„1) Obie dywizje mają skonsolidować się na zdobytych
pozycjach.
2) Główny wysiłek położyć na utrzymanie pozycji,
odparcie przeciwuderzeń npla, okopanie się w celu nie
ponoszenia strat od artylerii i moździerzy npla, uzupełnienie
i podciągnięcie amunicji.
3) Obie dywizje przygotują się do wykonania natarcia
na Massa Albaneta i pkt. 575. Do tego użyć można 2 BSK.
4) Artyleria:
a) zwalczanie artylerii npla z kierunku Piedimonte i Atina
i moździerzy.
b) przygotowanie ogni do natarcia.

7 3 DSK, s. 296.
c) udział w powstrzymaniu przeciwuderzeń npla.
5) Lotnictwo. Zwalczać artylerię npla z kierunku Atina
i Piedimonte.
Dowódcy Wielkich Jednostek i Dowódca Artylerii Kor­
pusu podadzą przypuszczalny czas wyruszenia do natarcia.
(Nie wcześniej jak w godzinach popołudniowych, ale
wspólnie z sąsiednimi Korpusami XIII i Francuskim)’’ 8.
W trakcie porannej odprawy w Oddziale Operacyjnym
2 Korpusu omówiono dotychczasowy przebieg natarcia.
Szef Oddziału Operacyjnego stwierdził, że „meldunki
o stratach wydają się przesadzone i wymagają sprawdzenia”.
Oczekiwał on meldunków z punktów sanitarnych. Nie
wiadomo na jakiej podstawie w Oddziale Operacyjnym
uważano, że łączność działa sprawnie. Prawdopodobnie
dotyczyło to łączności pomiędzy wielkimi jednostkami. Płk
dypl. Sielecki zaaprobował prośbę 5 KDP o przeprowadze­
nie bombardowań niemieckich stanowisk artylerii w rejonie
Atina. Naloty miały być prowadzone w odstępach 30-
-minutowych 9.
O godz. 10.20 do dowództwa 2 Korpusu przybył
oficer łącznikowy przy Francuskim Korpusie Ekspedy­
cyjnym, który przekazał, że „natarcie idzie ciężko i natrafia
na duży opór”.
Gen. Anders planował wznowić natarcie w masywie
Monte Cassino o godz. 15.00. W pasach działania obu
dywizji do walki miały zostać wprowadzone nowe batalio­
ny. Dowódca 2 Korpusu aby uzyskać powodzenie zakładał,
że oprócz wsparcia własnej artylerii uzyska wsparcie
ogniowe ciężkiej artylerii XIII Korpusu. Z planem nowego
natarcia 2 Korpusu do dowództwa 8 Armii udał się brytyjski
oficer łącznikowy brygadier E.H.C. Frith.
8 IPMS, CI/IV, Dowództwo Korpusu, Oddział Operacyjny, Przebieg
działań w dniu 12 maja 44, arkusz 2.
9 IPMS, CI/IV, Dowództwo Korpusu, Oddział..., arkusz 3.
O godz. 10.30 u gen. Andersa zameldował się brygadier
Frith, który poinformował, że gen. Leese uważa, iż
w obecnej sytuacji najważniejszą rzeczą było utrzymanie
zdobytego już terenu. Równocześnie wyraził on zgodę
na proponowany przez gen. Andersa plan wznowienia
natarcia, obiecując wsparcie działania 2 Korpusu ogniem
artylerii XIII Korpusu 10.
O godz, 11.15 Niemcy przystąpili do przeciwnatarcia na
pozycje 5 KDP na Widmie. Stanowiska polskie, a w szcze­
gólności pozycję wyjściową do natarcia obsadzoną przez
14 Batalion, zaczęła ostrzeliwać niemiecka ciężka artyleria.
Pięć minut po dwunastej została zerwana łączność 5 WBP
z oddziałami na Widmie, Sytuacja na odcinku 5 WBP
stawała się poważniejsza. O godz. 13.15 do Sztabu 5 Dy­
wizji nadeszły pierwsze, nie potwierdzone jeszcze informa­
cje o odbiciu przez Niemców Widma. Godzinę później do
Sztabu 2 Korpusu dotarł meldunek: „grzbiet Widma odbity
przez Niemców. Straty własne duże”. Bataliony pierwszego
rzutu rozpoczęły odwrót na podstawy wyjściowe. W tych
warunkach gen. Sulik wysłał do 5 WBP swego zastępcę,
który miał objąć dowództwo na całością odcinka. Po
przyjeździe płk dypl. Rudnicki nakazał przegrupowanie
oddziałów, co uspokoiło sytuację.
Po południu okazało się, że brytyjski XIII Korpus posuwał
się do przodu w dolinie rzeki Liri bardzo powoli i przez to
nie był w stanie w najbliższym czasie odciążyć działań
2 Korpusu w masywie Monte Cassino. W związku z tym gen.
Anders zdecydował się przesunąć termin rozpoczęcia natarcia.
Na decyzję dowódcy 2 Korpusu wpływ miała nie tylko
sytuacja XIII Korpusu, ale również to, że Niemcy posiadali
nadal możność skupienia całego swojego wysiłku na odparcie
natarcia polskiego. Z ustaleń polskiego wywiadu wynikało,
ie nieprzyjaciel w rejonie Villa S. Lucia i Piedimomte

10 IPMS, CI/TV, Dowództwo Korpusu. Oddział. .. arkusz 4.


dysponował nie wykorzystanymi jeszcze odwodami. W przy-
padku dalszego polskiego działania w dniu 12 maja mogły
zostać one użyte do odparcia natarcia 2 Korpusu.
O godz. 14.00 w Sztabie 2 Korpusu odbyła się
odprawa, w której uczestniczył gen. Anders oraz dowódcy
artylerii 8 Armii i XIII Korpusu. Po zakończeniu odprawy
gen. Anders podczas rozmów telefonicznych z gen.
Duchem i gen. Sulikiem wydał rozkaz, który brzmiał:
„13, 15 i 18 Baon wobec wielkich strat wycofać do
odwodu, zreorganizować i zameldować o ich stanie. 14
i 16 Baonem trzymać bezwarunkowo podstawy wyj­
ściowe 5 KDP. 3 DSK nie kłaść nacisku na trzymanie
wzg. 593. Cofnąć się na podstawy wyjściowe i tam
zreorganizować się. 2 BSK w pogotowiu, przygotowana
do ewentualnego działania na korzyść 5 WBP. Dowódca
2 BSK porozumie się w związku z tym z płk. Rudnickim.
17 Baon z odwodu Korpusu zostanie w nocy przesunięty
do dyspozycji dowódcy 5 KDP. Artyleria: 8 Armia
proszona o ogień [...] na rej. Belmonte-Atina, ogień na
rej S. Angelo, pkt. 575 i grzbiet Widmo. Artyleria
własna obłożyć pkt. jak wyżej oraz rejon przed odcinkiem
2 Polskiego Korpusu” 11.
O godz. 15.25 dowódca 3 DSK nakazał dowódcy
2 Brygady: „Wobec sytuacji na odcinku sąsiada prawego
mamy pozostać w takim ugrupowaniu jak obecnie, utrzy­
mując przede wszystkim stanowiska. Ugrupować, nastawić
odwody, zabezpieczyć przed ewentualnym działaniem
zaczepnym npla. Dalsze rozkazy wyjdą później po porozu­
mieniu się z dowódcą korpusu. Utrzymać to, co było
przedtem, Artyleria będzie całością wspierać” 12.
O godz. 16.00 do dowództwa 2 Korpusu przybył gen.
Leese, który „wyraził zadowolenie z postępów bitwy.
11 IPMS, Cl/tV, Dowództwo Korpusu, Oddział..., arkusz 5. W wyniku

tej narady zmieniony został termin drugiego natarcia na świt 13 maja.


12 3 DSK, s. 299.
Powiedział również, że Polski Korpus dokonał znacznego
wkładu przez zadanie ciężkich strat Dywizji Spadochrono­
wej przez uniemożliwienie działania jej oddziałów na
innych odcinkach bitwy”. W dalszej części rozmowy
dowódca 8 Armii oświadczył, że nie przewidywał wzno­
wienia natarcia 2 Korpusu przed nocą z 14 na 15 maja.
Gen. Anders mając na uwadze straty poniesione w trakcie
nocnego pierwszego natarcia chciałby, aby drugie natarcie
mogło rozpocząć się od godzinnego przygotowania ar­
tyleryjskiego o godz. 5.00. Dzięki temu przedmioty natarcia
byłyby widoczne dla artylerii i nacierającej piechoty. Gen.
Lesse wyraził na to zgodę.
Dowódca 8 Armii uważał, że przed ponownym wejściem
do akcji 2 Korpusu brytyjski XIII Korpus powinien posunąć
się jak najdalej w dolinę rzeki Lin. ,dopóki XIII Korpus
nie posunie się naprzód, byłoby rzeczą zbyt kosztowną
i bezcelową nacierać Polskim Korpusem”. Gen. Leese
chciał, aby do tego czasu oddziały polskie prowadziły
wzmożoną akcję patrolową 13.
Po tej wizycie o godz. 18,00 gen. Anders wydał rozkaz
nakazujący jednostkom 2 Korpusu związać i zadać jak
największe straty niemieckiej 1 Dywizji Spadochronowej.
W celu reorganizacji bataliony biorące udział w dotych­
czasowych walkach miały zostać skierowane do odwodu.
W okresie poprzedzającym natarcie główna rola przypadła
artylerii 2 Korpusu, która miała zwalczać stanowiska
niemieckiej artylerii oraz piechoty. Działania polskiej
artylerii według ustaleń z gen. Lesse’em miała wspierać
również ciężka artyleria XIII Korpusu. Natomiast alianckie
lotnictwo otrzymało zadanie unieszkodliwienia nieprzyja­
cielskiej ciężkiej artylerii w rejonie Atina-Belmonte 14.
13 IPMS, C 1/IV, Notatka dla gen. Anden.a z 12 maja.
14 IPMS, C l/IV, Notatka dla gen, Andersa z 12 maja. W notatce jako
godzina przybycia gen. Leese podana została godz. 15.00. natomiast
w Sprawozdaniu z bitwy o Monte Cassino godz. 16.00 — Dowództwo
W swoim sprawozdaniu z bitwy o Monte Cassino gen.
Anders dał następującą ocenę pierwszego natarcia: „nie
odniosło one spodziewanego sukcesu taktycznego, poza
zużyciem oddziałów nieprzyjaciela, natomiast sukces ope­
racyjny należy ocenić jako poważny, albowiem dzięki
zaangażowaniu gros ognia na masyw Monte Cassino,
nieprzyjaciel skierował na XIII Korpus znacznie mniejszą
część swoich środków i nie zdołał przeszkodzić XIII
Korpusowi w uzyskaniu przyczółka. Gros sił piechoty
przeciwnika była w tym czasie zaangażowana na kierunku
natarcia Korpusu Polskiego.
b) Skutki zwalczania artylerii npla były ograniczone
w czasie. Z upływem godzin artyleria npla odzyskiwała
coraz bardziej swoją zdolność działania i w godzinach
porannych 12 maja działała prawie z nie zmniejszoną
sprawnością. Można przypuszczać, że skuteczność wła­
snego zwalczania artylerii polegała głównie na dezor­
ganizacji łączności artyleryjskiej npla. Najwięcej strat
zadała artyleria z kierunku Atina—Belmonte, która strzelała
w plecy nacierającym oddziałom. Mimo częstej inter­
wencji lotnictwa dla zwalczania tej artylerii nie udało
się osiągnąć poważniejszych rezultatów z powodu dużego
jej rozproszenia. Dawała się ona we znaki przez cały
czas walki.
c) Udział lotnictwa własnego na polu walki, szczególnie
dla zwalczania artylerii i moździerzy npla, okazał się
bardzo skuteczny, ale tylko w czasie znajdowania się
samolotów nad celem. Jednak te chwile przerwy działalno­
ści artylerii względem moździerzy npla były dużą ulgą dla
piechoty, która znajdowała się w ogniu.
d) Nieprzyjaciel
Na kierunku natarcia 3 DSK stwierdzono oddziały
3 Pułku Spadochronowego 1 Dywizji Spadochronowej.
2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie z bitwy o Monte Cassino
11-25 maja 1944 r, Italia czerwiec 1944 r„ s. 26.
a na kierunku natarcia 5 KDP — 2 Baon 100 Pułku
Górskiego. Baon ten był w trakcie luzowania przez 1 Pułk
Spadochronowy w nocy dnia 11/12 maja, które to luzowanie
miało być dokonane właśnie o godz. 23.00. Na skutek tego,
oddziały Polskiego Korpusu napotkały na podwójną obsadę
obrony npla i walczyły z 9 baonami. Z drugiej jednak
strony na skutek zagęszczenia npl poniósł większe straty.
I Baon 1 Pułku Spadochronowego, który podchodził do
luzowania przez dolinę S. Lucia, został prawie całkowicie
zniszczony ogniem naszej artylerii i moździerzy. Fakt
przeprowadzania luzowania świadczy o pełnym zaskoczeniu
npla terminem natarcia.
Demonstracja patroli na kierunku Castellone-Passo Como
odniosła skutek, gdyż artyleria npla wykonała ognie zapo­
rowe przed odcinkiem obronnym Castellone.
Ogień artylerii własnej nie zniszczył w dostatecznym
stopniu stanowisk npla na przeciwstokach. Stanowiska te
były typu składaków z kamieni, wykorzystane były również
wszystkie szczeliny skalne i wyżłobione wnęki i jaskinie.
Siła stanowisk składanych z kamieni nie tyle polegała na
ich solidności, ile na umieszczeniu w miejscach nieosiągal­
nych dla artylerii.
Z powodu zerwania łączności z nacierającymi baonami,
meldunki o sytuacji dochodziły drogami okrężnymi nieraz
przypadkowo i były niedokładne i spóźnione. Nie było
warunków ich sprawdzania. Powodowało to zaciemnienie
sytuacji w toku samej bitwy.
Obsada npla znajdowała się na Massa Albaneta, 593,
569, na grzbiecie Widmo, na grzbiecie S. Angelo, na wzg.
575, 505, 433 i 447, tworząc rodzaj obręczy na tych
wzgórzach i grzbietach. Dolina znajdująca się w środ­
ku nie miała obsady. Taki przebieg obrony dawał nie­
przyjacielowi możność skupienia ogni ze wszystkich pun­
któw na tym obwodzie, na dowolny odcinek obrony.
Dawało mu to równocześnie możliwość wielostronnego
flankowania nacierających na wypadek ich włamania się na
wąskim odcinku. Dopiero zdobycie połowy tego obwodu,
co najmniej 593, Widma i S. Angelo zapobiegało ogniom
flankowym i pozwalało na utrzymanie zdobytych przed­
miotów, stwarzając tym samym realne podstawy do dal­
szego natarcia.
Przeciwnik wykazał niezwykłą zaciętość i raczej ginął
na miejscu, niż ustępował terenu. Tym też tłumaczy się
niewielką liczbę jeńców.
Straty npla: I Baon 1 Pułku Spadochronowego znisz­
czony. Według zeznań jeńców pozostało tylko kilkudzie­
sięciu ludzi. Części tego baonu stwierdzono dopiero w wal­
kach o Piedimonte. Kompanie, które broniły przedmiotów
natarcia, miały po walce po kilkunastu ludzi, pomimo że
niedawno otrzymały uzupełnienie do pełnych stanów” 15.
Wobec bardzo poważnej sytuacji gen. Anders zarządził
na 13 maja na godz. 9.00 odprawę dowódców obu dywizji,
dowódców artylerii dywizyjnej i kwatermistrzów. Ze wzglę­
du na zbyt powolne posuwanie się natarcia XIII Korpusu,
dowódca 8 Armii ponownie przełożył termin rozpoczęcia
drugiego natarcia 2 Korpusu 16.

15 Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie z bitwy

o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r., Italia czerwiec 1944 r., s. 26.
16 IPMS, C 1/TV, Dziennik działali z 12 V 1944 r. Dowództwo 5 KDP,

s. 5.
SYTUACJA W DNIACH 13-16 MAJA

Przerwa w działaniach pomiędzy pierwszym a drugim


natarciem w 2 Korpusie została poświęcona na uzupełnienie
amunicji, żywności oraz reorganizację oddziałów w wal­
czących dywizjach. Wznowienie działań bojowych przez
2 Korpus uzależnione było od powodzenia natarcia brytyj­
skiego XIII Korpusu, który ze względu na wyczerpanie
oddziałów biorących udział w pierwszej fazie walk musiał
wprowadzić do akcji znajdującą się w drugim rzucie
brytyjską 78 Dywizję Piechoty.
13 maja na rzece Gari został wybudowany most dla
hinduskiej 4 Dywizji Piechoty oraz dwa mosty dla
czołgów. Rankiem 15 maja XIII Korpus osiągnął linię:
ujście rzeki Rapido do rzeki Gari, dalej w kierunku
zachodnim doszedł do drogi Cassino-Pignataro (punkt
83981), a na południu do punktu 839155. Tego dnia
brytyjska 78 Dywizja Piechoty przeszła przez mosty na
rzece Gari i po południu nawiązała styczność z nie­
przyjacielem z zamiarem osiągnięcia w dniu 16 maja linii
Pytchley. Dowódca 8 Armii gen. Leese uważał, że
Korpus Polski mógłby wejść do akcji dopiero, gdy
brytyjskie oddziały rozpoczną natarcie 2 linii Pytchley
w kierunku drogi nr 6. Moment wyruszenia do natarcia
mieli uzgodnić między sobą dowódcy 2 Korpusu i brytyj­
skiego XIII Korpusu 1.
13 maja o godz. 15.15 do dowództwa 2 Korpusu przybył
gen. Leese. W trakcie rozmowy przedstawił on położenie
8 Armii informując, że według źródeł wywiadowczych
niemiecka 90 Dywizja została przesunięta na południe.
Dalej gen. Leese powiedział, że „oczyszczanie doliny Liri
postępuje pomału, lecz przekraczanie rzeki idzie dobrze.
Wyraża nadzieję, że 4 brytyjska Dywizja będzie zdolna
przebyć odległość do drogi nr 6 i równocześnie prze­
prowadzić na tę drogę natarcie z Polskim Korpusem'' 2.
Przerwę w działaniach wykorzystała polska artyleria
ostrzeliwując rozpoznane w czasie pierwszego natarcia
stanowiska niemieckiej artylerii. Ostrzał prowadzony był
bez przerwy. W tym samym czasie lotnictwo alianckie
bombardowało cele wskazane przez Sztab 2 Korpusu.
W związku ze stratami, jakie poniosły bataliony 5 KDP
w pierwszym natarciu, gen. Sulik nakazał ich reorganiza­
cję, aby przywrócić im zdolność bojową. W związku z tym
13 maja po południu dowództwo dywizji wydało rozkazy
nakazujące dowódcom batalionów zredukować do mini­
mum stany w kompaniach dowodzenia i taborach oraz
przekazać wydzielonych żołnierzy do kompanii strzelec­
kich. Według stanów podanych rano przez dowódców
batalionów:
w 13 WBS w kompaniach strzeleckich było 182 żoł­
nierzy, a w kompanii dowodzenia i taborach 300 żołnierzy;
w 14 WBS w kompaniach strzeleckich było 222 żoł­
nierzy, a w kompanii dowodzenia i taborach 323 żołnierzy;
w 15 WBS w kompaniach strzeleckich było 156 żoł­
nierzy, a w kompanii dowodzenia i taborach 242 żołnierzy.
Po reorganizacji 13, 14, 15 i 18 Batalionu każdy z nich
miał składać się z trzech kompanii strzeleckich, w każdej
1 Działania 2 Korpusu..., s. 228.
2 IPMS, C 1/TV, Notatka dla gen. Andersa z 13 maja 1944 r.
po 50-60 ludzi. Zmiany miaty zakończyć się w 5 WBP
w dniu 14 maja o godz. 21.00, a w 18 batalionie z 6 LBP
o godz. 18.003.
13 maja gen. Sulik wydał również pierwszy rozkaz
przygotowawczy do drugiego natarcia wyznaczając termin
jego rozpoczęcia na świt 15 maja. Zadanie 5 KDP pozo­
stawało bez zmian, nadal miała ona opanować Widmo,
wzg. S. Angelo i wzg. 575. Natarcie 5 Dywizji miało
wyruszyć równocześnie z natarciem brytyjskiej 4 Dywizji
Piechoty, Zmianą w stosunku do poprzednich zadań wy­
znaczonych 5 KDP było to, że po opanowaniu Widma
atakujące oddziały miały się zatrzymać, opanować cał­
kowicie grzbiet i przegrupować do dalszych działań. Dalszy
ruch oddziałów w kierunku wzg. S. Angelo i wzg, 575
mógł nastąpić dopiero po całkowitym opanowaniu Widma
i to jedynie na rozkaz dowódcy 5 Dywizji. W pierwszym
rzucie miały atakować 16 i 17 Bataliony, w drugim dwa
bataliony 5 WBP. Przy czym bataliony drugiego rzutu
mogły wejść na Widmo dopiero po wyruszeniu z niego do
dalszego natarcia batalionów pierwszego rzutu. Rozkaz
nakazywał również zluzowanie 14 Batalionu, który zaj­
mował do tego czasu pozycje obronne na wzg. 706
i przesunięcie go do odwodu celem reorganizacji. Gen.
Sulik planował opanowanie Widma nocnym wypadem
z 13/14 maja. Natarciem miał dowodzić przebywający na
pierwszej linii płk dypl. Rudnicki. Jego zadaniem było
sprawdzenie możliwości użycia do walki czołgów z 3 szwa­
dronu 4 Pułku Pancernego oraz działek ppanc.4
14 maja o godz. 11.30 brygadier Frith otrzymał telefon
z Rzutu Taktycznego 8 Armii z zapytaniem, o której
godzinie najpóźniej powinno zostać powiadomione dowódz-
3 IPMS, C 143/IV B, Dowództwo 5 WBP, Dziennik działań za czas od

13-19 maja 1944 r.


4 Bitwa o Monte Cassino. Wybór źródel, pod red. B. Polaka, s. 44—45.

Rozkaz przygotowawczy do natarcia z 13 maja 1944 r.


two 2 Korpusu i czy natarcie XIII Korpusu wyruszy 15
maja. Gen. Anders za pośrednictwem brygadiera Fritha
polecił przekazać, że ostateczną godziną jest 22.00 5.
14 maja gen. Anders wydał rozkaz operacyjny nr 2 do
drugiego natarcia potwierdzając nim ustne wytyczne z po­
przedniego dnia. Rozkaz ten stał się podstawą do przyszłego
działania. Termin natarcia został wyznaczony na 16 maja
godz. 4.00, a w następnych dniach dla piechoty został
przesunięty na godz. 7.00 17 maja. Atak miał być poprze­
dzony godzinnym przygotowaniem artyleryjskim. Przed­
mioty natarcia pozostawały te same, co w pierwszym
rozkazie do bitwy z 6 maja, z tym tylko że zostały one
wyznaczone według ścisłej kolejności.
W rozkazie dowódca 2 Korpusu pisał: „Nieprzyjaciel
wstrząśnięty ostatnimi walkami. Sukcesy Sprzymierzonych
w dolinie Liri odciągnęły pewne siły npla z kompleksu
Monte Cassino jeszcze w dniu 13 maja 1944 r. Wycofanie
się npla z rejonu góry i m. Cassino w ciągu najbliższej
nocy niewykluczone. W tym wypadku przesłona wycofania
byłaby na ogólnej linii wzgórze 593-Masseria Albane-
ta-wzgórze 575-wzgórze Cle Angelo, Stwierdzono, że
własne natarcie w dniu 12 maja oraz dalsze działanie
piechoty i artylerii zadały nplowi bardzo duże straty.
Siły npla. W pasie natarcia — dwa osłabione baony
(2/100 Górski i 1/5 Spadochronowy). Odwody w sile około
baonu z przeznaczeniem do krótkich przeciwuderzeń.
Własne
a) 2 Korpus Polski na podstawach wyjściowych jak
w dniu „D”.
b) XIII Korpus osiągnął przednimi dywizjami dnia 14
maja godz. 11.00 następujące przedmioty:
4 Brytyjska Dywizja: linię łączącą punkty G 850197-
G 849190 i G 833175,

5 IPMS, C 1/TV, Notatka dla gen. Andersa z 14 maja 1944 r.


8 Hinduska Dywizja: punkty G 838160, G 843152,
G 842144,
78 Dywizja w trakcie przeprawiania się przez rzekę Gari.
Zadanie Dywizji: przejść przez 4 Brytyjską Dywizję
i prowadzić dalej natarcie celem nawiązania styczności
z Polskim Korpusem w G 8220.
Dowódca XIII Korpusu przewiduje nawiązanie styczności
z Korpusem Polskim o świcie dnia 16 maja.
c) Korpus Francuski do dnia 14 maja godz. 12.00
zajął: S. Ambrogio G 8909, S. Apollinare G 8611
oraz następujące punkty: G 842098, G 830083, G 814067,
G 840034, G 840020.
Według ostatnich wiadomości Korpus Francuski posuwa
się dalej. Walki uliczne toczą się w S. Giorgio G 8011.
Zamiar:
Zamierzam w dniu 16 [odręczna poprawka 17] maja
przełamać obronę npla na kompleksie Monte Cassino
i opanować Cle S. Angelo-575 celem uzyskania styczności
z prawym skrzydłem XIII Korpusu w rejonie G 8220.
Natarcie poprzedzić:
zwalczaniem artylerii i moździerzy npla,
przygotowaniem artyleryjskim.
O świcie wesprzeć lotnictwem. Wykorzystać Klasztor na
mój rozkaz.
Wykonanie
Natarcie 5 KDP:
Skład: 5 KDP plus Karpacki Pułk Ułanów, plus 3 szwad­
ron 4 Pułku Pancernego plus 8 bateria SP 7 PAPpanc.
Zadanie: Opanować grzbiet Cle S. Angelo-575, na
którym bezzwłocznie zorganizować silną obronę. Przy
zdobywaniu i przekraczaniu grzbietu Widmo uchylić się od
Masseria Albaneta.
Natarcie 3 DSK:
Skład: 3 DSK plus 2 szwadron 4 Pułku Pancernego plus
9 bateria SP z 7 PAPpanc.
Zadanie: Opanować grzbiet 593-569-476, gdzie bez­
zwłocznie zorganizować silną obronę.
Zarządzenia ogólne:
a) Utrzymać czujną styczność z nplem i nie pozwolić mu
na spokojne oderwanie się i wycofanie się. Wykorzystać na
swoich kierunkach.
b) Początek natarcia godz. ,,H" 04.00 dnia 16 mąja.
Zwalczanie artylerii i moździerzy npla od godz. „H” — Przy­
gotowanie artyleryjskie od godz. „H+20” do godz. „H+60”.
Wyruszenie piechoty do natarcia dla obu WJ godz. „H+60”.
Artyleria
Podział artylerii
5 KDP: a) artyleria organiczna; b) artyleria wsparcia:
4 do 5 dyonów RA 2 NZ Dywizji; 140 Med. Regt RA;
jeden dywizjon 102. Med. Regt RA; 7 PAK
3 DSK: a) artyleria organiczna; b) artyleria wsparcia:
9 PAL.
Artyleria dyspozycji d-cy Artylerii Korpusu: (pod d-twem
d-cy Grupy Art.): dwa dyony 56 Hy Regt RA, 10 PAC, 11
PAC, II/8 PPplot.6
W pierwszej fazie działań 5 KDP miała opanować tylko
północną część Widma omijając Albanetę. W dalszej
kolejności dowódca 2 Korpusu wskazał, że „najważniejszym
przedmiotem natarcia Korpusu będzie grzbiet S. Ange-
lo-575” wyznaczony 5 KDP. Gen. Anders sprzeciwił się
zatrzymaniu oddziałów 5 KDP na Widmie przed dalszym
natarciem uważając, że mogłoby to zwiększyć straty od ognia
niemieckiej artylerii i moździerzy. Dowódca 2 Korpusu
uważał, że większą korzyść przyniesie dalsze natarcie,
a oczyszczeniem terenu powinny zająć się bataliony drogiego
rzutu. W celu ułatwienia wykonania tego zadania 3 DSK
miała zaatakować równocześnie Massa Albaneta, lub przynaj­
mniej związać walką jej obsadę i zniszczyć ją za pomocą
6 IPMS, A XI. 2/11, Rozkaz Operacyjny Nr 2 gen. Andersa z dnia 14

maja 1944 r.
czołgów. Atak 3 Dywizji na klasztor miał zostać wykonany
tylko na specjalny rozkaz gen. Andersa 7.
Na podstawie tego rozkazu dowódcy dywizji wydali
szczegółowe rozkazy do natarcia. Dowódca 3 DSK gen.
Duch w Rozkazie Operacyjnym nr 5 z 14 maja pisał:
„Położenie. Nieprzyjaciela: Na kierunku działania 2 Kor­
pusu Polskiego npl został mocno nadszarpnięty natarciem
w dniu 12 maja 1944, ale jednak przedstawia on pewną siłę
obronną. Okres przerwy w działaniach na naszym kierunku
wpłynął zapewne na jego ochłonięcie oraz prawdopodobnie
na przegrupowanie obronne, wynikające z naszego natarcia.
Obrona npla na naszym kierunku natarcia (wzg. 593,
569,476 i Masseria Albaneta) przedstawia baonowy ośrodek
oporu, broniony ogniem bocznym z sąsiednich ośrodków
(Cle S. Angelo, d’Onofrio, Klasztor Monte Cassino).
Ocena: W obronie wyżej wymienionego ośrodka oporu
mogą być użyte siły jednego osłabionego baonu z drobną
ilością czołgów prawdopodobnie w rej. Masseria Albaneta.
W odwodzie około jeden baon przygotowany do przeciw­
natarcia. Nie jest wykluczone, że npl mógł wyciągnąć
część sił sprzed naszego odcinka i użył je w dolinie rzeki
Liri. W naszym natarcia liczę się z uporczywą obroną npla
połączoną z odruchowymi przeciwuderzeniami. [...]
Zadanie
a) Zbieżnym natarciem 2 PolKorp [Polskiego Korpusu]
z północy i XIII Korpusem z południa mają przełamać
pozycję npla i nawiązać styczność w rejonie G 8220.
b) 5 KDP plus Karpacki Pułk Ułanów plus 3 szwadron
czołgów z 4 PPanc. plus 8 bateria SP z 7 PAPpanc. ma
zadanie opanować grzbiet Cle S. Angelo-575, na którym
bezzwłocznie zorganizować silną obronę. Przy zdobywaniu
i przekraczaniu grzbietu Widmo odchylić się od Masseria
Albaneta. W tym czasie, by 5 KDP mogła uniknąć ogni
7 IPMS, C 1/IV, Rozkaz do natarcia (potwierdzenie ustnych rozkazów).

Dowództwo 5 KDP L.dz. 683 z dnia 14 maja 1944 r.


z Masseria Albaneta, 3 DSK zwiąże czołgami Masseria
Albaneta od czoła.
c) Po opanowaniu przez 5 KDP Cle S. Angelo 3 DSK
plus 2 szwadron czołgów 4 PPanc. plus 9 bateria SP
7 PAPpanc. plus pluton saperów korpusu ma zadanie
przełamać obronę npla na linii 476-Masseria Albaneta
i nawiązać łączność z WJ brytyjską na wysokości G 8320.
5. Zamiar
Zadanie chcę wykonać 2 BSK, utrzymując podstawę
wyjściową przez 1 BSK. Natarcie na Klasztor Monte
Cassino stanowi odrębną fazę działania.
Wykonanie
a) Natarcie 2 BSK
dowódca: dowódca 2 BSK
skład: 2 BSK, kompania saperów szturmowych, 2 szwad­
ron czołgów, 9 bateria SP z 7 PAPpanc.
Bezpośrednie wsparcie: 2 PAL
b) Zadanie:
równocześnie z natarciem 5 KDP częścią sił związać od
czoła Masseria Albaneta, używając do współpracy czołgów,
przełamać pozycję obronną npla — rejon wzg. 476,
zdobywając kolejno 593 i 569,
po opanowaniu rejonu 569 uderzyć na Masseria Albaneta,
po opanowaniu [wzg.] 476 zorganizować się obronnie
i dążyć do nawiązania łączności z sąsiadem: WJ brytyjską
w G 8320.
Odwód. Po pomyślnym zakończeniu opanowania przed­
miotu 476 i Masseria Albaneta przewiduję ściągnięcie
zgrupowania 1 BSK do odwodu. [...]
Saperzy — kompania szturmowa saperów weźmie udział
w działaniach 2 BSK specjalnie w zdobywaniu punktów
umocnionych. Saperzy współpracują mniejszymi oddziałami
szturmowymi z oddziałami szturmowymi piechoty według
planu dowódcy natarcia. Miotaczy płomieni używać dla
wyraźnie określonych i sprecyzowanych zadań. Pluton
saperów 3 kompanii saperów zapewni przejście czołgów
drogą Cavendish w kierunku Masseria Albaneta. W miarę
koniecznej potrzeby pluton saperów 1 kompanii saperów
3 DSK wesprze pluton saperów 3 kompanii Korpusu” 8.
Tego samego dnia dowódca 5 KDP gen. Sulik na
podstawie informacji wywiadowczych uznał, że na skutek
działania jednostek brytyjskich w dolinie rzeki Liri oddziały
niemieckie w każdej chwili mogą się wycofać z grzbietu
Monte Cassino. Osłonę wycofujących się stanowiłyby
niemieckie placówki na wzg. 593, Massa Albaneta, wzg.
575 i S. Angelo. W rozkazie dowódcy 5 Dywizji wykonanie
natarcia ponownie przypadło 5 WBP (bez 14 Batalionu)
wzmocnionej na czas akcji 16, 17 i 18 Batalionami z 6 LBP,
3 szwadronem czołgów oraz plutonem saperów korpusu.
Rozkaz przydzielał również zadania oddziałom artylerii.
Bezpośrednie wsparcie atakujących oddziałów przypadło
4 i 5 PAL-om, a obrony 6 PAL-owi. Natomiast zadania
wyznaczone artylerii ogólnego działania pozostawały bez
zmian w stosunku do poprzednich rozkazów. Termin
rozpoczęcia natarcia został wyznaczony dla artylerii na
godz. 4.00, a dla piechoty na godz. 5.00 16 maja. Przed
natarciem 5 KDP otrzymała jako wzmocnienie natarcia
kompanię komandosów pod dowództwem mjr, Władysława
Smrokowskiego 9.
Z komandosów oraz podporządkowanego im szwadronu
szturmowego 15 Pułku Ułanów została utworzona grupa
szturmowa pod dowództwem mjr. Smrokowskiego. Użycie
tej grupy zostało zastrzeżone do osobistej decyzji dowódcy
5 Dywizji 10.

8 IPMS, C 1/IV, Rozkaz Operacyjny Nr 5 gen. Ducha z dnia 14 maja

1944 r.
9 IPMS. C I/IV, Rozkaz do natarcia (potwierdzenie ustnych rozkazów).

Dowództwo 5 KDP L.dz. 683 z 14 maja 1944 r.


10 Bitwa o Monte Cassino. Wybór źródel, pod red. B. Polaka, s. 47-48.

Rozkaz dowódcy 5 KDP z 15 maja 1944 r.


15 maja o godz. 16.00 do dowództwa 2 Korpusu przybył
dowódca 15 Grupy Armii gen. H. Alexander oraz amerykań­
ski gen. Tocob Devers, zastępca dowódcy Obszaru Śród­
ziemnomorskiego. Rozmawiając z gen. Andersem dowódca
15 Grupy Armii wyraził przekonanie, że zajęcie wzgórza
klasztornego będzie miało wpływ na dalszą obronę nie­
przyjaciela w tym rejonie.
O godz. 18.45 brygadier Frith otrzymał wiadomość z Rzutu
Taktycznego 8 Armii, że dowództwo armii przełożyło termin
natarcia 2 Korpusu na inny dzień ze względu na słabe postępy
natarcia brytyjskiej 78 Dywizji Piechoty. Wiadomość ta
natychmiast została przekazana gen. Andersowi 11.
Wieczorem dowódca 8 Armii w rozmowie telefonicznej
z gen. Andersem wyznaczył nowy termin natarcia dla
2 Korpusu na godz. 7.00 17 maja. Tym samym czas
natarcia podany w rozkazie operacyjnym z 14 maja został
przesunięty o kilka godzin.
16 maja na podstawie wytycznych dowódcy 2 Korpusu
gen. Sulik wydał nowy rozkaz, w którym zmienił poprzedni
plan, pozostawiając oczyszczenie Widma batalionom dru­
giego rzutu. Zgodnie z rozkazem gen. Andersa natarcie
5 Dywizji zostało skierowane tylko na północną część
Widma, z którego miało być dalej kontynuowane na wzg.
wzg. 575 i S. Angelo. Natomiast idące za nimi oddziały
drugiego rzutu po oczyszczeniu Widma otrzymały zadanie
uderzenia i opanowania rejonów Winnicy-Balkonu oraz
nawiązania łączności z brytyjską 78 Dywizją Piechoty. 16
Batalion mjr. Andrzeja Stańczyka otrzymał zadanie zdoby­
cia północnej części Widma, a idący za nim 17 Batalion
mjr. Mieczysława Bączkowskiego miał przekroczyć to
wzgórze i opanować wzg. S. Angelo. Osłoną natarcia
dywizji od południa miał być 3 szwadron 4 Pułku Pancer­
nego i kompania 15 Batalionu, następnie czołgi 4 Pułku

11 IPMS, C 1/TV. Notatka dla gen. Andersa z 15 maja 1944 r.


Pancernego miały wjechać na południową część Widma
i zabezpieczyć działania dywizji z kierunku Massa Albaneta.
Na lewo od 16 Batalionu miał nacierać 15 Batalion
z zamiarem zajęcia środkowej części Widma (o ile 16
Batalion napotkałby trudności) lub rozszerzenia dalszego
natarcia. Odwód stanowiły 13 i 18 Bataliony przygotowane
do odparcia kontrataków niemieckich albo przedłużenia
nalarcia na wzg. S. Angelo, wzg. 575 oraz Winnicę. Grupa
mjr. Smrokowskiego miała działać na prawym skrzydle
posuwając się za 17 Batalionem z poleceniem likwidacji
niemieckich przeciwnatarć. Na dowódcę natarcia wyzna­
czony został płk dypl. Rudnicki 12.
Na podstawie wytycznych gen. Sulika, dowódca 5 KDP
płk dypl. Rudnicki zarządził odprawę wszystkich dowódców
batalionów piechoty i pułków artylerii mających wziąć udział
w natarciu. Na stole plastycznym płk Rudnicki przedstawił:
„kierunek, cele, sposób natarcia, kolejność i szyk baonów”.
Omawiając działania artylerii poruszył on sprawę przeniesie­
nia ognia artylerii na S. Lucia. Odpowiadając płk Jerzy Orski,
dowódca Artylerii Dywizyjnej, „wyraził obawę, że przeniesie­
nie ognia przez północny grzbiet S. Angelo jest technicznie
trudne i mogą się zdarzyć wypadki rażenia własnej piechoty
gdy ta opanuje grzbiet” 13.
O godz. 17.00 gen. Anders spotkał się z dowódcą
brytyjskiego XIII Korpusu. Gen. Kirkman zwrócił się
z prośbą do dowódcy 2 Korpusu o przełożenie godziny
natarcia na 7.00 rano 17 maja ze względu na poranne
mgły, które utrudniały wprowadzenie czołgów do walki.
Gen. Anders zgodził się na zaproponowaną godzinę

l2 IPMS, C74/III B, Rozkaz do natarcia dowódcy 5 KDP L.dz. 687

z dnia 16 maja 1944 r. Jako potwierdzenie rozkazów ustnych wydanych


o godz. 14.30.
13 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), mjr Bączkowski, dowódca 17 Batalionu,

Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu Strzelców od dnia


9 V do dnia 19 V 1944 r.
równoczesnego natarcia obu korpusów. Tym samym
postanowił on przenieść początek natarcia 2 Korpusu
z godz. 05.00 na 07.00 14.
16 maja o godz. 18.00 w uzupełnieniu Rozkazu nr 2 gen.
Anders wydał rozkaz szczególny do natarcia, w którym
pisał: „XIII Korpus rozpocznie natarcie dla połączenia
się z 2 Polskim Korpusem z linii wzg. 58 G 837186 —
G. Sinagoga wsp. G. 825177 (Pytchley Line) o godz. 17.00
dnia 17 maja. Dowódca Xm Korpusu jest pewny osiągnięcia
szosy nr 6 w pkt. C. Covacece wsp. G 812207 i pkt. wsp.
G. 825203 około godz. 9.00. W związku z tym czas
rozpoczęcia natarcia przesuwam następująco: Godz. 6.00
dnia 17 maja
— zwalczanie artylerii od 6.00 do 6.20
— przygotowanie artyleryjskie od 6.20 do 7.00
— szturm piechoty 7.00”.
„Zdaję sobie sprawę — pisał gen, Anders — z niekorzyst­
nej godziny natarcia dla 5 KDP, lecz współczesność natarcia
z XIII Korpusem daje gwarancję, że tylko część ognia
moździerzy i artylerii nieprzyjaciela będzie mogła być
użyta przeciwko nam. W dniu dzisiejszym na skutek
natarcia XIII Korpusu (78 Dywizja) gros moździerzy sprzed
naszego odcinka strzela na nacierającą 78 Dywizję. Od­
działy niemieckie w przeciwnatarciach w dniu 16 maja
poniosły bardzo ciężkie straty. XIII Korpus będzie zadymiać
od rana południowe stoki Monte Cassino, zadymianie
będzie przerywane i powtarzane tak długo, jak długo źródła
ognia nieprzyjaciela będą działać z tego rejonu" 15.
Natychmiast po wydaniu tego rozkazu szef Sztabu
2 Korpusu poinformował telefonicznie o tych zmianach
szefów Sztabów 3 i 5 Dywizji,
14 IPMS, CVTV, rozmowa gen. Andersa z dowódcą XIII Korpusu z dnia
16 maja godz. 17.00.
15 IPMS, CI/IV, rozmowa gen. Andersa z szefem Sztabu 5 KDP dnia
16 maja godz. 18.00.
Na podstawie tego rozkazu i na potwierdzenie ustnych
rozkazów wydanych 16 maja o godz. 14.30 dowódca
5 KDP wydał nowy rozkaz do natarcia zmieniający
poprzedni z 14 maja L.dz. 683 w pkt. 4 „zadanie”, które od
tego momentu brzmiało: „Nacierając jednym baonem
w I rzucie głęboko ugrupowanym opanować kolejno: płn.
część Widma, S. Angelo, wzg. 575; wykorzystać na
Winnicę, Balkon, po czym dalej do nawiązania łączności
z 78 Dyw. Bryt.; na grzbiecie Widmo NIE zatrzymywać
się, pozostawiając czyszczenie bunkrów oddziałom II
rzutu; po opanowaniu S. Angelo i wzg. 575 zorganizować
się obronnie. Natarcie osłonić od południa działaniem
3 kompanii czołgów wzmocnionej jedną kompanią piecho­
ty”. Na szczególną uwagę zasługuje ocena położenia
nieprzyjaciela zawarta w tym rozkazie, w której „stwier­
dzono, że nieprzyjaciel poniósł silne straty i obrona jego
jest silnie wstrząśnięta ostatnimi walkami. Liczę się
z możliwością próby wycofania się nieprzyjaciela z rejonu
Monte Cassino przed wyruszeniem natarcia” 16.
O godz. 20.00 dowódca 3 DSK został wezwany na
odprawę do gen. Andersa. Dowódca 2 Korpusu poinfor­
mował gen. Ducha o sytuacji w rejonie Cassino, zwracając
uwagę na możliwość odejścia oddziałów niemieckich
z zajmowanych pozycji w nocy z 16 na 17 maja. Gen.
Anders powiadomił dowódcę 3 DSK, że z 5 Dywizji
wyszedł wypad na Widmo, w związku z czym natarcie
3 Dywizji na Albanetę powinno być równocześnie prze­
prowadzone 17.
Dowódca 2 Korpusu wskazał na konieczność rozpo­
częcia ataku na Massa Albaneta równocześnie z natarciem
5 KDP na Widmo, gdyż tylko takie działanie jego zdaniem
mogłoby związać nieprzyjaciela.
16 IPMS, A XIa 39/10. Rozkaz do natarcia L.dz. 687 z 16 maja 1944 r.
17 IPMS, C1/1V. rozmowa gen. Andersa z dowódcą 3 DSK dnia 16
maja godz. 20.00.
16 maja o godz. 22.00 gen. Sulik telefonicznie poinfor­
mował szefa Sztabu 2 Korpusu o z sukcesem przeprowa­
dzonym wypadzie 16 Batalionu na Widmo.
O sukcesie 5 KDP pik dypl. Wiśniowski natychmiast
powiadomił szefa Sztabu 3 DSK ppłk. dypl. Henryka
Piątkowskiego polecając wcześniejsze wykonanie wypadu
dywizji na wzg. 593 18.
O godz. 23.00 ppłk dypl. Stanisław Maleszewski, szef
Sztabu 5 KDP, zameldował telefonicznie gen. Andersowi,
że znajdujące się na Widmie kompanie 16 Batalionu zajęły
północną część wzgórza.

18 IPMS, CI/IV, rozmowa szefa Sztabu 2 Korpusu z szefem Sztabu

3 DSK dnia 16 maja godz. 22.00.


DRUGIE NATARCIE
5 KRESOWEJ DYWIZJI PIECHOTY

16 LWOWSKI BATALION STRZELCÓW

16 maja z nastaniem świtu żołnierze 16 Batalionu


zauważyli powiewające nad Widmem flagi Czerwonego
Krzyża — to niemieccy sanitariusze opatrywali rannych.
Widać było, że polska artyleria bardzo celnie ostrzeliwała
niemieckie pozycje. O godz. 16.00 mjr Andrzej Stańczyk
wezwał wszystkich dowódców kompanii i oddziałów
szturmowych na odprawę, która rozpoczęła się dwie
godziny później. W trakcie spotkania dowódca batalionu
poinformował obecnych oficerów, że natarcie alianckie
na południu powiodło się i należało się liczyć z roz­
poczęciem działań na odcinku 2 Korpusu. Z nasłuchu
radiowego wynikało, że Niemcy rozpoczęli wycofywanie
moździerzy z klasztoru, a to świadczyć mogło o zamiarze
odwrotu.
Nadal zadaniem 16 Batalionu pozostało opanowanie
Widma oraz w przypadku słabego oporu na tym wzgórzu
przedłużenie natarcia na wzg. S. Angelo. Po opanowaniu
wzgórza batalion miał nawiązać kontakt z brytyjskim XIII
Korpusem. Hasłem rozpoznawczym był „GEORGE” — od­
zewem „BRAT".
Aby uchronić się od błędów popełnionych przez od­
działy walczące w pierwszym natarciu, mjr Stańczyk
położył szczególny nacisk na zaopatrzenie walczących
w amunicję oraz ewakuację rannych. Amunicję dla od­
działów miał dostarczać idący za nacierającymi kom­
paniami pluton przeciwpancerny, którego zadaniem w po­
wrotnej drodze było zbieranie rannych pozostawionych
przy ścieżkach 1.
O godz. 18.10 gen. Sulik nakazał przeprowadzenie wypadu
na Widmo jednej kompanii 16 Batalionu. Do akcji miała
ruszyć 4 kompania kpt. Adama Łempickiego. Oczekiwano
tylko na sygnał. Akcję 16 Batalionu miały wspierać cztery
dywizjony artylerii oraz czołgi. W trakcie podchodzenia na
stanowiska 4 kompania została ostrzelana przez niemieckie
moździerze i artylerię. Kpt. Łempicki postanowił uderzyć na
północne skrzydło nieprzyjaciela na Widmie, gdyż z podsta­
wy wyjściowej było tam najbliżej, a teren dawał możliwość
ukrytego podejścia na pewnym odcinku. W związku z tym, że
polska artyleria wystrzeliła ponad 200 pocisków na Widmo
i jego przedpole, dowódca 4 kompanii przypuszczał, że gdyby
znajdowało się tam pole minowe, to w wyniku wybuchów
zostałoby częściowo rozbrojone. Kpt. Łempicki zdecydował
się uderzyć na pozycje niemieckie tyralierą w dwóch rzutach.
W pierwszym miały nacierać plutony I i III, a w drugim
pluton II i poczet dowódcy kompanii. Około godz. 19 przez
pomyłkę własna artyleria położyła ogień na pozycje 4 kompa­
nii. Po wystrzeleniu sześciu czerwonych rakiet ogień został
wydłużony 2.

1 IPMS, A XIa 23/12, kpt Mieczysław Kipp. adiutant 16 LBS, Uwagi


z działań za czas od 11 V-18 V 44 r.; A XIa 6/4, por. lek. Zbigniew
Godlewski, Opracowanie dziala/i służby zdrowia 16 BS w walkach pod
Cassino; Kronika 16 Lwowski Batalion Strzelców, Londyn 1969 r., s. 81.
2 IPMS, A XIa 23/12, kpt. Adam Łempicki, dowódca 4 kompanii 16

Batalionu Strzelców, Przebieg działań 4 kompanii strzelców 16 LBS za


czas od dnia 11 V 44 r. do dnia 23 V 44 r.
O godz. 19.00 mjr Stańczyk otrzymał od płk. dypl.
Rudnickiego rozkaz: „Wykonać jak najszybciej wypad
i zdobyć Widmo”. „Dałem rozkaz do wyruszenia — wspo­
minał kpt. Łempicki. — Kompania jednym skokiem prze­
biegła wzgórze i zniknęła w wąwozie w krzakach” 3.
Żołnierze 4 kompanii pokonali pas szerokości 60-70
metrów porośnięty krzakami. Na polu minowym został
ciężko ranny najmłodszy żołnierz 4 kompanii, strz, Witold
Sokołowski, który po wybuchu miny krzyczał do kolegów
„tędy — już jej nie ma”. Po wyjściu z krzaków plutony
I i III dostały się pod silny ogień niemieckiej broni
maszynowej z Widma. Nie zatrzymało to polskich żołnierzy,
którzy w kilkanaście sekund pokonali dzielące od bunkrów
70-80 metrów odkrytego terenu. „Nie spodziewałem się
— pisał kpt. Łempicki — że mimo tak silnego ognia
plutony z taką energią pójdą na «bunkry» [...] Dowódcy
plutonów ppor. Piotrowski i pchor. Januszkiewicz wykazali
[się] niezwykłą odwagą i energią [...], że tak szybko
przeniknęli aż pod schrony, gdzie teren skalisty umożliwiał
ukrycie się, spowodowało to, że kompania poniosła stosun­
kowo niewielkie straty’’ 4.
Idące za pierwszym rzutem II pluton i poczet dowódcy
kompanii dostały się w ogień zaporowy nieprzyjaciela
i zanim dotarty pod bunkry, poniosły większe straty niż ich
poprzednicy.
O godz. 20.55 gen. Sulik przez telefon zameldował gen.
Andersowi, że ,,jedna kompania weszła na płd.-wsch. stoku
Widma, gdzie otrzymała zaporowy ogień artylerii, ogień
3 IPMS, A XIa 23/12, kpt. Adam Łempicki, dowódca 4 kompanii 16

Batalionu Strzelców, Przebieg działań 4 kompanii strzelców 16 LBS za


czas od dnia 11 V 44 r. do dnia 23 V 44 r. Uwagi i spostrzeżenia; kpt.
Mieczysław Kipp, adiutant 16 Batalionu Strzelców, Uwagi z działań za
czas od 11 V-18 V 44 r.
4 IPMS, A Xla 23/12. kpt. Adam Łempicki. dowódca 4 kompanii 16

Batalionu Strzelców, Przebieg działań 4 kompanii strzelców 16 LBS za


Cias od dnia 11 V 44 r. do dnia 23 V 44 r. Uwagi i spostrzeżenia.
moździerzy z rejonu S. Lucia, ogień karabinów ma­
szynowych z pilboxów oraz odezwała się jedna bat[eria]
z rej. Atina” 5.
W tym czasie na Widmie rozpoczęło się żmudne
zdobywanie niemieckich bunkrów, w trakcie którego
bardzo przydatne okazały się „PIAT-y”. „Niemcy bronili
się uporczywie i trzeba przyznać — dzielnie — pisał kpt.
Łempicki. — Kiedy już nie mogli strzelać z km, rzucali
granaty ręczne i bronili się ogniem pistoletów maszyno­
wych. Zaszedł wypadek, gdzie Niemiec, który wystrzelał
wszystkie naboje ze Schmaisera, wyskoczył zza bunkra
i rzucił w naszych żołnierzy pistoletem maszynowym. Na
miejscu został zabity. Żaden z broniących się nie oddał się
do niewoli. Większość poległa na miejscu, część zbiegła.
Podziwiałem naszych chłopców, strzelających z PIAT-a do
schronów niemieckich z odległości 15-20 kroków i rzuca­
jących granaty zapalające oraz obronne. W pewnym
momencie na całym rejonie widać było detonacje granatów
naszych i niemieckich. Wzrokowo sprawiało to wrażanie
silnego ognia artylerii, ciężką pracę miał plut. III lewo-
skrzydłowy. Dwa SP [spandau] strzelające z lewej strony
do rozbitego domku ogniem bocznym uniemożliwiały
prace. Próbowałem połączyć się z naszymi moźdz. telefo­
nicznie, ale to nie powiodło się. Strzelaliśmy białe rakiety
i pociski dymne M2, lecz i to nie pomogło. Skierowałem
tam ogień naszych M2 i lkm II plutonu, a następnie
ruszyłem z n plut. na to skrzydło. Żadnej pomocy już nie
mogłem się spodziewać od nikogo, ponieważ kabel tel.
został przerwany, a radio uszkodzone zostaliśmy bez
łączności” 6.

5 IPMS, C 1/TV, Dowództwo Polskiego Korpusu. Oddział Operacyjny,

Przebieg działań z dnia 16 maja 1944 r.


6 IPMS, A XIa 23/12, kpt. Adam Łempicki, dowódca 4 kompanii 16

Batalionu Strzelców, Przebieg działań 4 kompanii strzelców 16 LBS za


czas od dnia 11 V 44 r. do dnia 23 V 44 r. Uwagi i spostrzeżenia.
Po trwającej 45 minut walce niemieccy spadochroniarze
wycofali się na drugą stronę Widma, pozostawiając na
wzgórzu wielu zabitych. Kpt. Łempicki, obawiając się
niemieckiego kontrataku, zwrócił się do dowódcy 16
Batalionu o wsparcie. Mjr Stańczyk zdecydował się na
poszerzenie natarcia poprzez wysłanie na wzgórze 2 kom­
panii por. Jana Perkowskiego. Ta od razu po wyruszeniu
została ostrzelana przez niemieckie moździerze. Po dotar­
ciu do Widma 2 kompania poszerzała istniejący już wyłom
w prawo, mozolnie zdobywając bunkier po bunkrze.
Niemiecka „obrona Widma jest głęboka, bronią się zaciek­
le pojedyncze gniazda oporu — pisano w Kronice 16
Batalionu. — Kompania rwie do przodu, wysadzając przed
sobą — potykacze z drutu kolczastego, dopada Widma,
poszerza wyłom w prawo. Schron za schronem trzeba
zdobyć, niesamowicie żmudna to praca. Grupa do roz­
bijania schronów podczołguje się pod schron, rzuca
materiały wybuchowe, grupa uderzeniowa okłada stanowi­
ska z lkm i PIAT-ów”. Taktyka zdobywania grupami
szturmowymi poszczególnych schronów przyniosła bardzo
dobre efekty 7.
O godz. 22.20 dowódca 5 Dywizji zawiadomił Sztab
2 Korpusu o zajęciu Widma przez 4 kompanię 16 Batalionu,
za którą na wzgórze wyruszył dowódca batalionu z 2 kom­
panią. W tym samym czasie obserwator artylerii 5 PAL-u
meldował o słabnącym ogniu niemieckiej artylerii ciężkiej
i moździerzy. O zaistniałej sytuacji płk dypl. Wiśniowski
powiadomił szefa Sztabu 3 DSK, aby Karpatczycy przy­
spieszyli wypad na wzg. 593 oraz zachowali na całym
swoim odcinku wzmożoną czujność 8.

7 IPMS, A XIa 23/12, kpt. Antoni Bieganowski. zastępca dowódcy 16

Batalionu Strzelców, Uwagi z działań górskich za czas od dnia 24 IV do


24 V 44 r.. Kronika 16 Lwowski Batalion Strzelców, s. 82,
8 IPMS, C 1/TV, Dowództwo Polskiego Korpusu, Oddział Operacyjny,

Przebieg działań z dnia 16 maja 1944 r.


Nieprzyjaciel dobrze przygotował pozycje obronne,
żołnierze niemieccy planowo wycofywali się z Widma na
wcześniej przygotowane stanowiska poniżej wzgórza.
Około północy kpt. Łempicki zwrócił się do dowódcy
batalionu o przysłanie jeszcze jednej kompanii. Mjr
Stańczyk skierował na wzgórze 3 kompanię, jej dowódca
kpt. Marian Kowalewski otrzymał zadanie oczyszczenia
terenu na lewo od rozbitego domku na Widmie. W czasie
przechodzenia przez dolinę tuż przed wzgórzem 3 kom­
pania dostała się pod silny ogień niemieckich karabinów
maszynowych z nieopanowanej części Widma. Niemcy
oświetlili rakietami dolinę. Kompania kpt. Kowalewskiego
miała mniej szczęścia od swoich poprzedników, gdyż
natrafiła na pole minowe tracąc 2 zabitych i 6 rannych.
W momencie, gdy 3 kompania znalazła się na Widmie,
wszyscy oficerowie byli ranni z wyjątkiem jednego pchor.
dowódcy plutonu 9.
O godz. 23.00 szef sztabu 5 KDP poinformował telefo­
nicznie Sztab Korpusu o zajęciu północnej części Widma
oraz o walce o domek na wzgórzu 10.
O godz. 23.25 16 Batalion zdołał posunąć się w kierunku
domku na Widmie. Pomiędzy godz. 2.00 a 3.00 do
akcji na tym odcinku weszła 3 kompania kpt. Kowa­
lewskiego, która zmusiła nieprzyjaciela do częściowego
wycofania się 11.
O godz. 24.00 gen. Sulik zaproponował szefowi Sztabu
Korpusu przyspieszenie natarcia. Płk dypl. Wiśniowski po
konsultacji z dowódcą Korpusu zawiadomił dowódcę 5 KDP
i szefa Sztabu 3 DSK: „przyspieszenie natarcia ze względu

9 IPMS, A XIa 23/2, Przebieg działań bojowych 3 kompanii strzelców

16 LBS za czas od 11 V-23 V 44 r.


10 IPMS, C 1/IV, Dowództwo Polskiego Korpusu. Oddział Operacyjny,

Przebieg działań z dnia 16 maja 1944 r.


11 IPMS, A Xla 23/2, Przebieg działań bojowych 3 kompanii strzelców

16 LBS za czas od 11 V-23 V 44 r.


na zaangażowanie art.[ylerii] z innych korpusów niemoż­
liwe. Natarcie wyruszy zgodnie z planem” 12.
17 maja o godz. 4.30 artyleria niemiecka i moździerze
położyły ogień na wzg. 706. Wkrótce potem nieprzyjaciel
ruszył do kontrataku siłami 4 Batalionu Wysokogórskiego
oraz II batalionu 100 Pułku Strzelców Górskich. Niemieccy
żołnierze podeszli bardzo blisko do polskich pozycji
i obrzucili je granatami. Najsilniejsze uderzenie wykona­
li na pozycje 3 kompanii 16 Batalionu. Dowódca 1 kom­
panii kpt. Adam Machnica otrzymał od mjr. Stańczyka
rozkaz przeciwuderzać na prawym skrzydle 2 kompanii.
„2 kompania, gdy zobaczyła wychodzącą z krzaków
1 kompanie, nabrała otuchy — Niemcy zobaczywszy
nowy oddział, wychodzący im na skrzydło (prostopadle)
i do tego gdy lkm 1 kompanii otworzyły ogień od­
gradzający 2 kompanię od Niemców — [nieprzyjaciel]
zaczął się cofać". Do akcji jako pierwszy wszedł I pluton
z 1 kompanii. W walce pluton stracił 9 rannych. Po
odparciu nieprzyjaciela pluton zajął stanowiska obronne
na północno-zachodnim skrzydle batalionu. Po blisko
godzinnej walce oddziały niemieckie wycofały się na
wzg. S. Angelo, Dowódca batalionu mjr Stańczyk w swoim
sprawozdaniu napisał: „twarda postawa żołnierzy na
Widmie — zmusiła npla do wycofania się” 13.
O godz. 6.15 płk dypl. Rudnicki przekazał do sztabu
dywizji, że „mjr Stańczyk odparł przeciwnatarcie i czuje
się spokojny o swoje lewe skrzydło. 17 Batalion Strzelców
12 IPMS, C 1/TV, Dowództwo Polskiego Korpusu. Oddział Operacyjny,

Przebieg działań z dnia 16 maja 1944 r,


13 IPMS, A XIa 23/12, mjr Andrzej Stańczyk, dowódca 16 Batalionu

Strzelców. Sprawozdanie z przebiegu działań 16 Batalionu Strzelców za


czas od 11 do 18 V 1944 r.; kpt. Adam Machnica, dowódca 1 kompanii
16 Batalionu Strzelców, chronologiczny przebieg działań od 11 V 1944 r.
do dnia 18 V 1944 r.; chor. Kowalski Bolesław, dowódca I plutonu
1 kompanii 16 Batalionu Strzelców, Chronologiczny przebieg działań od
dnia 11 V do 18 V 44 r.
w ruchu. Brak wiadomości od dowódcy 15 Batalionu, który
został ranny w ruchu na Widmo” 14.
W związku z powolnymi postępami natarcia na S. Ange-
lo o godz. 10.00 na Widmo przybył płk Kurek, który
nakazał 13 Batalionowi, aby ten atakował wzg. 575
równolegle do 17 Batalionu. Natomiast 16 Batalion miał
pozostać na Widmie 15.
O godz. 12.00 w drodze powrotnej na stanowisko
dowodzenia płk Kurek zginął trafiony pociskiem z moź­
dzierza. Po jego śmierci dowodzący natarciem płk dypl.
Rudnicki przekazał dowodzenie nad walczącymi na S. Ange-
lo oddziałami mjr. Stańczykowi, gdyż ten jako jedyny
posiadał bezpośrednią łączność radiową z nacierającymi
oddziałami. Dzięki temu mógł przekazywać informacje do
Sztabu Dywizji i Korpusu o sytuacji na odcinku 5 WBP.
Gdy walczącym na S. Angelo zaczęło brakować amunicji
i poszczególne pododdziały zaczęły się wycofywać, mjr
Stańczyk wraz z strz. Stanisławem Żurakowskim i kilkoma
żołnierzami zatrzymywał cofających się żołnierzy i na­
kazywał zajmować stanowiska na Widmie 16.
Największy problem sprawiały środki łączności. Coraz
bardziej odczuwało się brak baterii do radiostacji i kabla.
Żołnierze z obsługi byli coraz bardziej zmęczeni. Gdy
nadeszło zaopatrzenie, okazało się, że przysłane baterie nie
nadawały się do użytku. W związku z tym, na rozkaz por.
Deihołosa żołnierze zbierali baterie z rozbitych radiostacji

14 IPMS, C l/TV, B 112, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań z dnia

17 maja 1944 r, arkusz 2.


15 IPMS. A XIa 23/12, mjr Andrzej Stańczyk, dowódca 16 Batalionu

Strzelców, Sprawozdanie z przebiegu działań 16 Batalionu Strzelców za


czas od II do 18 V 1944 r.
16 Kromka 16 Lwowski Batalion Strzelców, s. 85; IPMS, A XIa 23/12,

mjr Andrzej Stańczyk, dowódca 16 Batalionu Strzelców, Sprawozdanie


z przebiegu działań 16 Batalionu Strzelców za czas od 11 do 18
V 1944 r.; Stanisław Żurakowski, Ot, bajki... Nie Bajki, Londyn 1995,
s. 43.
oraz zwijali znajdujące się z poprzedniego natarcia na
wzgórzu kable. Dzięki temu batalion mógł odbudować
linie 17.
Ze względu na wycofanie się części oddziałów z S. Ange-
lo na Widmie powstało zagęszczenie. Sytuacja stawała się
coraz bardziej napięta: „16 LBS od 60-ciu godzin walczył
o zdobycie i utrzymanie Widma”. Żołnierz był wyczerpany,
jednak przykład Dowódcy podtrzymywał go na duchu, jak
wynika z poniżej cytowanej relacji żołnierzy: „My leżeli,
a pan major stajał. To na pewno coś zobaczył i każdemu
ciekawość: czołgi nasze idą? Niemcy się poddają? ... A pan
major podnosił wysoko nogę i krzyczy: Dobry znak,
chłopcy w gówno wdepnąłem i to my roześmiali się tylko
i poszli. Każdy jeden pomyślał — jak stary takie kawały
odwala to pewno nie już taki ostatni koniec” 18.
Przez cały dzień 17 maja 16 Batalion toczył ciężkie walki
na Widmie, ponosząc znaczne straty. 18 maja o godz. 4.30
mjr Stańczyk dostał rozkaz wycofania się do rejonu „C”.
18 maja o godz. 17.00 kpt. Kowalewski otrzymał od płk.
dypl. Rudnickiego rozkaz zameldowania się wraz z 3 kom­
panią na Widmie u mjr. Gnatowskiego. Po przybyciu na
miejsce mjr Gnatowski nakazał dowódcy 3 kompanii
wysłanie dwóch patroli na S. Angelo w celu sprawdzenia,
czy Niemcy obsadzają to wzgórze, czy też nie. O godz.
23.30 na zach. część S. Angelo wyruszył patrol plut. pchor.
Jana Krukowskiego w sile 8 ludzi, pięć minut później na
wsch. część S. Angelo wyszedł patrol kpr. pchor. Mariana
Dziadkiewicza w sile 6 ludzi 19.

17 IPMS. A XIa 23/12. por. Tadeusz Deihołos, dowódca plutonu

łączności 16 Batalionu Strzelców, chronologiczny przebieg dziaiań, m.p.


dnia 24 V 1944 r.
18 Kronika 16 Lwowski Batalion Strzelców, s. 86.

19 IPMS. A XIa 23/12, kpt. Marian Kowalewski, dowódca 3 kompanii

16 Batalionu Strzelców, Wykonanie zadania przez kompanie w dniu 18,


19 bm. M.p. 19 V 1944 r.
15 WILEŃSKI BATALION STRZELCÓW

16 maja o godz. 23.4S gen. Sulik, zachęcony powodze­


niem 16 Batalionu, nakazał 15 Batalionowi poszerzyć lukę
w pozycjach niemieckich przez zajęcie południowej części
Widma. W momencie, gdyby nieprzyjaciela nie było na
wzgórzu, 15 Batalion mógłby przekroczyć Widmo. W celu
odwrócenia uwagi od głównego natarcia Pułk Ułanów
Karpackich miał wykonać wypad na Passo Como 20.
17 maja o godz. 2.30 15 Batalion (po reorganizacji
składał się tylko z trzech kompanii — czasowo została
rozwiązana 3 kompania) wy mszył z rejonu wyczekiwania
w kierunku Widma. Ugrupowanie batalionu było następu­
jące: 2 kompania wzmocniona dwoma ckm, za nią 4 kom­
pania z jednym ckm. Dowódca batalionu wraz z pocztem
przy 2 kompanii, jego zastępca kpt. Jan Dragan przy
4 kompanii. W tym samym czasie I kompania otrzymała
zadanie zajęcia podstawy wyjściowej w rejonie 3 szwadronu
4 Pułku Pancernego i razem z czołgami miała nacierać na
Widmo, a następnie na Massa Albanetę.
Kilka minut po godz. 3.00 jako pierwsza do akcji
wyruszyła 2 kompania por. Miszkiela. Na czele szedł
1 pluton ppor. Władysława Matulewicza, za nim w odleg­
łości 30 kroków 2 pluton ppor. Juliana Ludwika, na lewym
skrzydle kompanii miał atakować 3 pluton sierż. Józefa
Budera. Pomiędzy godz. 4.00 a 5.00, gdy kompania
wyruszała do natarcia, Niemcy otworzyli huraganowy ogień.
2 kompania poniosła znaczne straty, zginęli ppor. Ludwik,
por. Władysław Ejsmont, adiutant batalionu oraz kilkunastu
żołnierzy, w tym dwie obsługi ckm, ciężko ranny został
dowódca batalionu ppłk Stoczkowski i wielu szeregowych.
„Żołnierz nie załamał się — pisał ppor. Antoni Wszelaki,
zastępca dowódcy 2 kompanii — pomimo, że na oczach
20 IPMS, C 143/1V B, Dowództwo 5 WBP, Dziennik działań za czas

od 13 do 19 maja 1944 r.
całego batalionu został ranny dowódca baonu ppłk Wiktor
Steczkowski [...] Żołnierze parli naprzód nie zwracając
[uwagi] na ogień — by tylko pomścić kolegów poległych
w poprzednim natarciu”. Jednak wobec zapory ogniowej
2 kompania nie mogła przekroczyć doliny prowadzącej
w kierunku Widma. Jedynie 1 pluton ppor. Matulewicza,
który w momencie rozpoczęcia ostrzału znajdował się
przed zaporą ogniową, uderzył na Widmo i zepchnął
Niemców do tyłu 21.
Kpt. Jan Dragan przejął dowodzenie 15 Batalionem od
ciężko rannego ppłk. Stoczkowskiego. W kronice 15 Batalio­
nu tak został zapisany ten moment: „ppłk Stoczkowski,
przytomny zupełnie, wzywa kpt. Dragana. — Jasiu prowadź
batalion... zadania znasz... niech wam Bóg pomoże. — Poszły
kompanie do natarcia. I było jak pierwszego dnia. Morderczy
ogień zaporowy niemieckich dział i moździerzy przyduszał
żołnierzy do ziemi, rozbijał kompanie i plutony. [...] Zatrzy­
mał się w połowie drogi baon i okopał". Dowódca 15
Batalionu nakazał żołnierzom okopać się za podstawą
wyjściową. Kpt. Dragan próbował nawiązać łączność z dowód­
cą 5 Brygady, ale bez powodzenia, gdyż wszystkie linie
telefoniczne były poprzerywane 22.
Do godz. 7.50 w wyniku ognia niemieckiej artylerii 15
Batalion poniósł znaczne straty i stał się według kpt.
Dragana „niezdolnym do dalszej akcji zaczepnej”. „Do­
wódca baonu [kpt. Dragan] uważał — pisał kpt. Bartosik
21 IPMS, A XIa 23/12, por. Jan Miszkiel, dowódca 2 kompanii 15 WBS,

Sprawozdanie z przebiegu natarcia 2 komp. 15 bs w dniu 17 V 44 r.; ppor.


Antoni Wszelaki, Sprawozdanie z walk w rejonie Monte Cassino w czasie
od dnia 11-19 V 44 r.; sierl. Józef Buder, dowódca 3 plut. 2 komp..
Sprawozdanie z 29 V 44 r.; ppor. Juliusz Konopacki, kompania dowodzenia
dowódca plutonu ckm, sprawozdanie z działań pod Monte Cassino.
22 IPMS, C 819/2, Kronika 15 WBS, t. II.; C 143/IV B, 5 KDP Oddz.

Op.-Inf.; Dziennik działań za czas od dnia 13 do 19 maja 1944 r.


dowództwa 5 WBP; C 1/IV, B 112, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań
z dnia 17 maja 1944 r.. arkusz 2.
— że dalsze posuwanie się jest niemożliwe wskutek
dużych strat”. Meldunek o tym został wysiany do płk.
Kurka 23.
Jedynymi pododdziałami 15 Batalionu, które walczyły
w tym czasie na Widmie, był I pluton 2 kompanii oraz
nacierające wraz z czołgami dwie drużyny 1 kompanii
dowodzone przez pchor. Żebrowskiego i plut. Śmiechow-
skiego. W trakcie walk na Widmie zginął dowódca 1 kom­
panii por. Wilhelm Sommer. W kronice 15 Batalionu
napisano: „por. Sommer Wilhelm zginął rażony odłamkiem
ręcznego granatu, rzuconego przez jednego z ostatnich
broniących się Niemców. I może wtedy w tym ostatnim
błysku pamięci przed zgonem, odeszły od niego wszelkie
wątpliwości, rozwiała się psychoza, w jakiej stale żył. Por.
Sommer był ewangelikiem. Religia w zestawieniu z na­
zwiskiem wytworzyły u niego psychozę, że ludzie go
otaczający i przełożeni nie ufają mu, że uważają go za
Niemca. (Tak było naprawdę we wrześniu 39 r.
w 1 P.P.Leg. w Wilnie — dopisek ppor. Webera Stanisława
szefa tej samej kompanii). To męczyło i utrudniało mu
pracę. A był bardzo dobrym oficerem. Zginął dnia 17 maja
44 r. na Widmie z ręki niemieckiej on — por. Sommer
Wilhelm ewangelik. Rozwiał dla siebie raz na zawsze
wszelkie wątpliwości” 24.
17 maja w godzinach południowych mjr Leon Gnatowski
objął dowództwo 15 Batalionu. W wyniku ognia niemieckiej
artylerii i moździerzy straty 15 Batalionu były tak duże, że
do godz. 14.00 mjr Gnatowski zdołał zebrać tylko kilku
oficerów i 25 żołnierzy. W związku z tym zameldował płk.
dypl. Rudnickiemu, że nie może wykonać wyznaczonego

23 IPMS, A XIa 23/12, kpt. Jan Dragan, dowódca kompanii dowodzenia

15 WBS, Sprawozdanie z działań bojowych z 1. VI 44 r.; kpt. Henryk


Bartosik, dowódca 4 kompanii 15 Batalionu, Sprawozdanie z akcji
4 kompanii w dniu 17 maja 1944 r.
24 IPMS, C 819/2, Kronika 15 WBS, t. II.
mu zadania. Wieczorem 15 Batalion został wycofany na
pozycje 14 Batalionu, gdzie spędził noc z 17 na 18 maja 25.
Żołnierze 15 Batalionu, którzy wdarli się na Widmo,
utrzymali zdobyte stanowiska do świtu 18 maja. Wówczas
przez ich pozycje przeszły następne bataliony 5 Dywizji
kierując się na wzg. S. Angelo i wzg. 575. „Skrwawiony
i wymęczony baon Wilków odszedł znów do rejonu
wyczekiwania B” 26.
18 maja o godz. 17.30 patrol z 15 Batalionu dowodzony
przez ppor. Strój no wskiego nawiązał łączność z patrolem
brytyjskiego Pułku Derbyshire Yeomanry wchodzącego
w skład brytyjskiej 6 Dywizji Pancernej 27.
Kronika 15 Batalionu tak opisała ten moment: „Niełatwa
była droga tych ludzi. O tej porze jeszcze na 575 i Angelo
siedzieli Niemcy, a ich obserwatorzy widzieli dokładnie
cały teren. Nie było gdzie się skryć. W dziesięciometrowych
odstępach żołnierz za żołnierzem zeszli ku szosie. Na
szerokiej dolinie stały rozrzucone czołgi 6 brytyjskiej
Dywizji Pancernej. Widać było grupy piechoty idącej do
przodu. Na jednym z czołgów nastąpiło spotkanie dowód­
ców patrolu z dowódcą kompanii Anglikiem. Uścisnęły się
mocno dłonie” 28.
Grupa żołnierzy 15 Batalionu dowodzona przez mjr.
Gnatowskiego wzięta udział w ostatecznym natarciu
na S. Angelo.

17 LWOWSKI BATALION STRZELCÓW

17 maja o godz. 0.45 mjr Mieczysław Bączkowski,


dowódca 17 Batalionu otrzymał od płk. dypl. Rudnickiego

25 IPMS, C 143/TV B, 5 KDP Oddz. Op.-Inf.; Dziennik działań za czas

od dnia 13 do 19 maja 1944 r. dowództwa 5 WBP.


26 IPMS, C 819/2, Kronika 15 WBS. t. II.
27 IPMS, C 143/IV B, 5 KDP Oddz. Op.-Inf.; Dziennik działań za czas
od dnia 13 do 19 maja 1944 r. dowództwa 5 WBP.
28 IPMS, C 819/2, Kronika 15 WBS, t. II.
rozkaz do natarcia. Mjr Bączkowski pisał: „Wykonanie
ulega częściowej zmianie a mianowicie: 16 L.B.S. opanował
już Widmo, że ruszyć mam z podstawy wyjściowej z takim
wyliczeniem, aby o godz. 7.00 przekroczyć 16 B.S. na
Widmie. O godz. 7.00 ogień artylerii zostanie wydłużony
poza grzbiet S. Angelo. Po zdobyciu S. Angelo wykorzystać
i ubezpieczyć się od Winnicy” 29.
17 Batalion miał nacierać w dwóch mitach: w pierwszym
na prawym skrzydle 4 kompania kpt. Leona Michalew-
skiego, a na lewym 3 kompania kpt. Leonarda Królaka,
w drugim rzucie na prawym skrzydle 2 kompania kpt. Jana
Leśkiewicza, a na lewym 1 kompania kpt. Jana Niedziel­
skiego. Do każdej kompanii przydzielony został patrol
saperski. Mjr Bączkowski wraz ze swoim pocztem i pluto­
nem łączności był przy 2 kompanii, natomiast pomiędzy
rzutami posuwał się zastępca dowódcy batalionu kpt.
Wacław Kwiatkowski. Do pierwszego rzutu dołączył wy­
sunięty obserwator artylerii. Batalionowy pluton ckm, który
zajmował stanowiska na linii 14 Batalionu, w trakcie
natarcia miał posuwać się za drugim rzutem. Pluton
moździerzy, którego stanowiska były w rejonie Castellone,
został oddany do dyspozycji dowódcy 6 LBP 30.
Mjr Bączkowski wspominał: „obliczyłem, że dla prze­
kroczenia stanowisk obronnych 14 Batalionu, dolinki silnie
zakrzaczonej i wyjścia na Widmo potrzebuję 40-45 minut.
Okazało się, że rejon ten osiągnąłem w ciągu 30 minut”.
Według dowódcy 2 kompanii Widmo osiągnięto już po 20
minutach od momentu opuszczenia podstawy wyjściowej.
W sprawozdaniu z walk 1 kompanii tak opisano początek
akcji; „Ostre dwa gwizdki to hasło do natarcia. Krzewy
nagle ożyły, wysypuje się z nich mrowie żołnierzy. Drużyna
29 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca

17 Batalionu, Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu


Strzelców od dnia 9 V do dnia 19 V 1944 r.
30 IPMS, A XIa 23/12, I kompania 17 Batalionu, Sprawozdanie.
za drużyną ze swymi dowódcami formują się w regularny
szyk i posuwają się naprzód. Naprzód! rozlega się donośny
głos dowódcy baonu” 31.
17 Batalion szybko minął niemiecką linię ogni za­
porowych. Na Widmie dowódca batalionu nawiązał bez­
pośredni kontakt z zastępcą dowódcy 16 Batalionu kpt.
Antonim Bieganowskim, który poinformował go o sy­
tuacji na wzgórzu. Mjr Bączkowski prosił kpt. Bie-
ganowskiego o wsparcie 17 Batalionu ogniem ckm z 16
Batalionu 32.
W tym czasie kompanie 4 i 3, nie czekając na godz.
7.00, szybko pokonały grzbiet Widma i przy wsparciu
własnej artylerii wdarły się na północny grzbiet wzgórza
S. Angelo. O godz. 6.50 prawoskrzydłowa 4 kompania
kpt. Leona Michalewskiego, „zachęcającego nieustannie:
Naprzód chłopcy, do przodu, i biegnącego na czele
z rewolwerem w ręku”, przeszła prawą część wzgórza
i znalazła się 300 metrów na tyłach niemieckich. Wkrótce
dołączyła 3 kompania kpt. Leonarda Królaka, która
posuwała się dwoma plutonami w pierwszym rzucie oraz
trzecim plutonem w drugim rzucie. Dowódca kompanii
wraz z pocztem szedł za plutonem prawoskrzydłowym.
„Przede mną zielona dolinka, dalej grzbiet S. Angelo
— pisał ppor. W. Snopek. — W dolinie silny ogień
artylerii i jak informowali żołnierze z 16 LBS — miny.[...]
w dymie własnej artylerii grupy żołnierzy oczyszczają
schrony na prawym stoku Angelo i jeszcze wyżej, biorąc
jeńców, zabijając i raniąc wielu. Niemcy tu byli zaskoczeni
31 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca

17 Batalionu, Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu


Strzelców od dnia 9 V do dnia 19 V 1944 r.; kpc. Jan Leikiewicz,
dowódca 2 kompanii 17 Batalionu, Przedstawiam opis udziału w przebiegu
natarcia 17 Batalionu Strzelców; A XIa 23/12, 1 kompania 17 Batalionu,
Sprawozdanie.
32 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo. Londyn 1984 r,, s. 53;

Działania 2 Korpusu..., s. 234.


wdarciem się piechoty i próby obrony zostały szybko
udaremnione” 33.
Idąca w drugim rzucie 2 kompania już na Widmie
dostała się w ogień zaporowy niemieckich moździerzy. Na
stoku został ranny zastępca dowódcy kompanii por. Mak­
symilian Klich. Kompania dzięki ostrzałowi przez własną
artylerię wzg. S. Angelo w krótkim czasie osiągnęła
podnóże wzgórza 34.
17 Batalion podsunął się pod południowo-zachodni stok
S. Angelo i znalazł się pomiędzy niemieckimi bunkrami.
Rozgorzała zacięta walka. O godz. 6.55 mjr Bączkowski
rzucił do walki 2 i 1 kompanię. 2 kompania kpt. Leśkiewicza
zaatakowała niemieckie stanowiska od strony wschodniej
celem obejścia szczytu wzgórza z lewej strony. Dowódca
batalionu nakazał dowódcy 1 kompanii kpt. Niedzielskiemu
wesprzeć I plutonem działania 2 kompanii. Ubezpieczenie
akcji stanowiły dwa pozostałe plutony 1 kompanii. Moment
rozpoczęcia natarcia przez 1 kompanię tak wspominał
nieznany żołnierz z III plutonu: „Żołnierzy pcha coś do
przodu. Przechodzimy przez ostatnie wzgórze, zajęte przez
nasze oddziały. [„.] Otrzymujemy ogień boczny z karabinów
maszynowych. Pada komenda skok przez wzgórze. Bieg­
niemy do przodu i jesteśmy na szczycie S. Angelo. Przed
nami widać schrony niemieckie. Strzelają z nich z broni
maszynowej. Rzucamy granaty i strzela PIAT. Dwa schrony
rozbite. Wychodzą Niemcy, jest ich 8, wśród nich sanitariusz
i jeden ranny. Ręce trzymają do góry, są okropnie przerażeni,
drżą jak liście na wietrze” 35.
33 IPMS, A XIa 23/12, ppor. Wilhelm Snopek, dowódca 2 plutonu

3 kompanii. Uwagi z natarcia 17 LBS na S. Angelo w dniu 17 V.


34 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), kpt. Jan Lenkiewicz, dowódca 2 kompanii

17 Batalionu, Przedstawiam opis udziału w przebiegu natarcia 17 Batalionu


Strzelców.
35 IPMS, A XU 23/12, autor nieznany 3 pluton t kompanii 17

Batalionu, relacja z walk pod Monte Cassino; A XI (zb. N. Sulika), kpt.


łan Lenkiewicz dowódca 2 kompanii 17 batalionu, Przedstawiam opis
„W dniu 17 maja o świcie — wspominał ppor. Tomasz
Piesakowski, dowódca plutonu moździerzy 17 LBS
— mjr Kiedacz dowódca 15 Pułku Ułanów telefonicznie
powiadamia mnie: «wasz baon naciera». 17 LBS prze­
szedł przez Widmo i naciera na San Angelo. Kładziemy
nawały ogniowe na rejon Villa Santa Lucia, poniżej
serpentyn wiodących do tej miejscowości i za drogę Via
Casinione na przypuszczalne stanowiska moździerzy
i ewentualne rejony przeciwnatarć npla. Przy pomocy
obserwatora ostrzeliwuję pojawiające się cele. Muszę
zachować duży pas bezpieczeństwa przed czołowymi
elementami baonu, nacierającymi na San Angelo, bo
sytuacja może być płynna, Broni maszynowej w bunkrach
nic nie zrobię. Od ciągłego prowadzenia ognia roz­
grzewają się lufy moździerzy i obsługi okrywają je
mokrymi workami. Nawet na zmianę strzelam pólpluto-
nem, aby inne moździerze lekko ostygły. Brak łączności
z baonem uniemożliwia celniejszy ogień. Polegam jedy­
nie na informowaniu mnie o sytuacji przez dowództwo
15 Pułku Ułanów Poznańskich”.
Żołnierze 17 Batalionu zlikwidowali kilka bunkrów
i wzięli do niewoli 11 Niemców, a wśród nich Polaka,
który wskazał najbliższe niemieckie schrony.
W tym czasie w rejonie, który zajmowały 1 i 2 kom­
panie, dowódca tej ostatniej jako najstarszy stopniem
zaczął organizować obronę. „Usiłuję wprowadzić jakiś
ład — pisał kpt. Leśkiewicz — w tym rozgardiaszu
nakazuję ppor. Janowi Szczerepa z 1 kompanii zająć
i uporządkować prawe skrzydło. Sam z sierż. pchor.
Remigiuszem Żurawickim dowódcą 111 plutonu 2 kompanii
porządkuję środek, zaś ppor. Władysław Drobniak do­
wódca I plutonu 2 kompanii rozkazuje uporządkować
udziału w przebiegu natarcia 17 Batalionu Strzelców; ppor. Władysław
Drobniak, dowódca I plutonu 2 kompanii 17 Batalionu Strzelców, Uwagi
z przebiegu walk o wzg S. Angelo, dnia 17 i 18 V 44 r.
lewe skrzydło, zająć stanowiska, zwalczać nieprzyjaciela
ogniem i odpierać ewentualne przeciwuderzenia” 36.
Dowódca III plutonu 1 kompanii ppor. Jan Szczerepa,
w momencie gdy natarcie się zatrzymało, nakazał żołnierzom
zająć stanowiska obronne. „Stary żołnierz doskonale wyszko­
lony wie co ma robić — pisał nieznany autor. — Kilku
szeregowych, z których jeden wziął rkm od rannego, leży na
prawym skrzydle. Parę kroków przed nami są trzy pilboxy
niemieckie. Rzucamy w nie granatami, żadnego skutku.
Widzę wysuwającą się z granatem rękę, który rzuca w nas.
Otrzymuje serię z lkm, jednak zdążył wyrzucić granat.
Wybuch ogłuszył nas i zasypał kamieniami'' 37.
17 maja o godz. 8.00 17 Batalion znalazł się na cyplu
wzg. S. Angelo. Jednak Niemcy nadal bronili się na wzgórzu
w kilku schronach zadając straty nacierającym żołnierzom.
Z pomocą walczącym przyszedł zastępca dowódcy plutonu
ckm. ppor. Bazyli Puszko z dwoma ckm bez podstaw. Jedna
z nich została rozbita pociskiem z niemieckiego moździerza
w czasie podejścia do S. Angelo. Po przybyciu na Unię walki
ppor. Puszko otrzymał rozkaz od kpt. Lenkiewicza ustawienia
ckm na lewym i prawym skrzydle. Dowódca 2 kompanii
przydzielił strzel. Feliksa Sulińskiego do plutonu ppor.
Szczerepy, z PIAT-em i nakazał rozbijanie niemieckich
bunkrów na szczycie. Po zniszczeniu pierwszego bunkra
strz. Suliński został ranny. Mimo to nie przerwał ostrzału
niemieckich bunkrów i wkrótce zniszczył następny. Gdy
skończyła się amunicja do piata schwycił za leżący rkm
i zaczął strzelać do szczeliny bunkra, z którego Niemcy

36 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), kpi. Jan Leśkiewicz, dowódca 2 kompanii

17 Batalionu, Przedstawiam opis udziału w przebiegu natarcia 17 Batalionu


Strzelców; ppor. Władysław Drobniak dowódca I plutonu 2 kompanii 17
Batalionu Strzelców, Uwagi z przebiegu walk o wzg. S. Angelo, dnia 17
i 18 V 44 r.
37 IPMS, A XIa 23/12, autor nieznany III pluton 1 kompanii 17

Batalionu, relacja z walk pod Monte Cassino.


prowadzili ogień. W trakcie tego pojedynku ogniowego strz.
Sułiński został ponownie ranny i ewakuowano go do tyłu.
Ogień niemieckiej artylerii i Nebelferwerów z rejonu Piedi-
monte i Caira wzmagał się. Na pozycjach polskich było
coraz więcej rannych i zabitych. Również coraz więcej
pracy mieli sanitariusze, którzy pod ogniem nieprzyjaciela
z narażeniem własnego życia biegali pomiędzy pozycjami
opatrując rannych. Szczególną ofiarnością i odwagą wyróżnił
się sanitariusz st. strz. Nowicki z 2 Kompanii.
W tym czasie większość środków łączności została
zniszczona. Kpt. Leśkiewicz po naprawieniu swojej radio­
stacji R 18 nadał wiadomość: „płn.-zach. i zach. stok
S. Angelo — zdobyty. Bryndza — granaty i PIAT. Proszę
pomocy. Gdzie są ci, którzy mieli iść za nami (komandosi).
Niech uderzają lewym skrzydłem — odpowiedź. Nie
przybyli. Nadaję dalej. Niech dwie z jeden sześć pomogą
nam z lewej strony. Odpowiedź — bronią podstaw nie
mogą. Nadaję dalej — obawiam się przeciwuderzenia, co
robić dalej? Odpowiedź — trzymać się” 38.
Zaskoczeni początkowo „Niemcy trzymali się nad
podziw bardzo dobrze — pisał w sprawozdaniu mjr
Bączkowski — każdego kto podczołgał się pod schron
razili celnym strzałem strzelca wyborowego lub serią
z pistoletu maszynowego, będących w załomach skał
obrzucali granatami wychodząc niejednokrotnie śmiało ze
schronów” 39.
Po 30-minutowej walce nieprzyjaciel przypuścił kontr­
atak. Podejmowane przez Niemców próby odrzucenia
kompanii 17 Batalionu nie przyniosły rezultatu.

38 IPMS, A XI (zb.N. Sulika), kpt. Jan Leśkiewicz, dowódca 2 kompanii

17 Batalionu, Przedstawiam opis udziału w przebiegu natarcia 17 Batalionu


Straelców.
39 IPMS, A XI {zb. N. Sulika), mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca

17 Batalionu, Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu


Strzelców od dnia 9 V do dnia 19 V 1944 r,
Przejmujący opis walk o S. Angelo możemy znaleźć
w relacji dowódcy 17 Batalionu: .jeszcze w ogniu własnej
artylerii, wybuchów na bunkrach, żołnierze wyłuskiwali
Niemców i z podniesionymi rękami pędzili ich do tyłu.
Zdecydowane działania dowódców i żołnierzy, niespo­
dziewany impet natarcia i potężny ogień art. na szczyt
i grzbiety pozwolił pierwszemu rzutowi, a zwłaszcza jej
prawemu skrzydłu, okolic wzgórze San Angelo znaleźć
się na przeciwstoku i rolować obronę w stronę 575. [...]
Tam zginął mój zastępca kpt. Wacław Kwiatkowski
u wejścia do schronu, prawdopodobnie dowódcy niemiec­
kiego batalionu. W tym czasie lewe skrzydło nacierało
wprost na San Angelo. Nagle na parę kroków przed
szczytem przed nimi wyrosła pionowa ściana skalna, taka
niewysoka, na człowieka, może trochę więcej, która
uniemożliwiła im skoczenie wrogowi do gardła. Stanęli
bezradnie, miotając się w lewo i prawo, poszukując
wejścia na grzbiet, wejścia nie było. Artyleria npla kładzie
ogień zaporowy między pierwszym a drugim rzutem,
a z przodu rzucane przez Niemców granaty, żołnierze są
w pułapce, odskakują do tyłu i zapadają w skałach wśród
ognia żelaza i kamieni. Znaleźliśmy się wśród schronów,
strzelających z przodu z boków i z tyłu. Nawet puste
schrony nie dawały schronienia, nieprzyjaciel strzelał do
ich wejść. Tak zginął mój obserwator, który przed chwilą
biegł obok mnie, powtarzając: «panie majorze, niech się
pan kryje»” 40.
Niemieccy strzelcy wyborowi byli bardzo dobrze ukryci
i zamaskowani w krzakach i za załomami skalnymi. Strzelali
głównie do oficerów. W ten sposób 2 kompania straciła
większość dowódców plutonów i drużyn 41.
40 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r., s. 55-56,
41 IPMS, A XI {zb.N. Sulika), kpt. Jan Leśkiewicz, dowódca 2 kompanii
17 Batalionu. Przedstawiam opis udziału w przebiegu natarcia 17 Batalionu
Strzelców.
17 maja o godz. 10.00 Niemcy przystąpili do ponownego
kontrataku przy wsparciu ognia ciężkich moździerzy. Wtedy
kpt. Leśkiewicz zaintonował „Jeszcze Polska nie zginęła”,
żołnierze podchwycili słowa hymnu i pełnym głosem śpiewa­
ją: „Marsz, maisz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski”.
Walka na powrót rozgorzała. Znajdujący się na szczycie
S. Angelo 1 pluton 1 kompanii ze względu na przewagę
wroga musiał wycofać się w dół i umocnić na skalistym
cyplu. Widząc lo kpt. Niedzielski zatrzymał cofających się
ludzi i wsparł linię obrony 2 plutonem 1 kompanii. Pomimo
znacznych strat 17 Batalion pozostał na zdobytych stanowis­
kach 42.
Na uwagę zasługuje postawa sanitariuszy 17 Batalionu,
którzy z narażeniem życia ewakuowali rannych na włas­
nych plecach. „W godzinach gorączkowej walki — pisał
mjr Bączkowski — dopada mnie st. strz. Ludwik Nowiń­
ski bez battledressu, w rozchełstanej koszuli i błaga mnie
o paru ludzi, celem wyciągnięcia rannych, a jest ich tylu.
Odmawiam kategorycznie, ubytek każdego z pierwszej
linii osłabia impet naszego natarcia, które i tak słabnie
z powodu strat i wyczerpania się amunicji. Wtedy st. strz.
Nowiński skacze do przodu sam, dopadł rannego i wywija
zakrwawionym ręcznikiem, aby w to miejsce nie strzelali.
Poszedł sam bezbronny z odkrytą piersią, ofiarny i boha­
tersko odważny. Czy po mojej rozmowie nie mógł czuć
się rozgrzeszony z tego obowiązku? St. strz. Nowiński,
jeden z pierwszych w batalionie, otrzymał Virtuti Mili-
tari” 43.

42 IPMS, A XIa 23/12, kpt. Jan Niedzielski, dowódca l kompanii 17

Batalionu, Przebieg działań; nieznany autor 1 pluton 1 kompania. Opis


walk w dniu 17 V 1944 r.
43 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r., s. 56;

IPMS, A XI (zb. Sulika), ppor. Władysław Drobniak, dowódca [ plutonu


2 kompanii 17 Batalionu Strzelców, Uwagi z przebiegu walk o wzg.
S. Angelo. dnia 17 i 18 V 44 r.
Po kilkugodzinnych walkach żołnierzom 17 Batalionu
zaczęło brakować amunicji. Niemcy ponownie kontratakują.
„Nam brak amunicji — wspominał ppor. Władysław Snopka
— Niemcy mają jej dużo. Siedzą w schronach wykutych
w skale, doskonale zamaskowanych, trudno zorientować
się, skąd strzelają. Żołnierze wszystkich kompanii są
przemieszani i częściowo schodzą poniżej. Grupa Niemców
zdążyła przemknąć między skałami i umieścić Spandau
tak, że nie możemy się poruszać” 44.
Mjr Bączkowski tak wspomina ciężką i zażartą walkę,
pisząc: „w dniu 17 maja krwawiliśmy się pod szczytem od
świtu do nocy, nie mogąc go zdobyć, Leżeliśmy naprzeciw
siebie, wybijając się nawzajem” 45.
17 maja o godz. 13.00 Niemcy ponownie wyprowadzili
kontratak na pozycje 17 Baonu. Tym razem nieprzyjaciel
uderzył przez stok z lewej strony na tyły czołowej grupy
batalionu. Na północnym stoku polskie stanowiska zostały
obrzucone granatami przez niemieckich spadochroniarzy.
Wobec znacznej przewagi ogniowej oraz braku amunicji
17 Batalion musiał opuścić szczyt i północny stok
S. Angelo. W walkach zginęli: dowódca 4 kompanii kpt.
L. Michalewski, ppor. Bazyli Puszko, por. Kazimierz Sulik,
zastępca dowódcy 1 kompanii, ppor. Jan Adamarczuk,
dowódca I plutonu 3 kompanii, ppor. Piotr Wargocki,
dowódca 1 plutonu 1 kompanii, ppor. Bolesław Budzyński,
dowódca plutonu łączności oraz wielu szeregowych. Pozo­
stali wycofali się do tyłu na płn.-wsch. i phi. stok S. Angelo
oraz w dolinkę pomiędzy wzgórzem a Widmem. Żołnierzom
17 Batalionu udało się utrzymać dotychczasowe pozycje
mimo ataków niemieckich. W tym samym czasie na stok
S. Angelo przybył 13 Batalion, który jednak ze względu na
poniesione na podejściu straty nie mógł zmienić sytuacji.
W trakcie bitewnego zamętu na nowych pozycjach kpt.
44 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r., s. 57.
45 Ibidem, s. 56.
Leśkiewicz spotkał kpt. Buyko z 13 Batalionu, i poprosił
go, aby pomógł uderzyć na niemieckie pozycje na zach.
stoku oraz granaty. „Kpt. Buyko odchodzi kilka kroków,
prawdopodobnie wydać rozkazy — pisał kpt. Leśkiewicz
— świst, pada zabity” 46.
„Żołnierze zalegli pomiędzy skałami na stoku San
Angelo, wiedząc, że do odparcia następnego natarcia
niemieckiego pozostał im tylko bagnet. Ale rozkaz i świa­
domość, że muszą utrzymać do nadejścia pomocy ten
ważny punkt, każe im trwać na miejscu. Do brygady
biegnie z meldunkiem adiutant kpt. Edward Michalak,
szczęśliwie przedziera się przez silny ogień i przedstawia
sytuację” 47.
Kpt. Michalak zgłosił sie na ochotnika do wykonania
tego zadania. Powracając z dowództwa 5 WBP na Widmie
został ciężko ranny. W szpitalu musiano mu amputować
nogę 48.
Około godz. 13.00 na stok S. Angelo przybyli koman­
dosi pod dowództwem mjr, Władysława Smrokowskiego.
Mjr Bączkowski zaproponował ich dowódcy wsparcie
żołnierzy 17 Batalionu na lewym skrzydle. Mjr Smrokow-
ski nie był w stanie wykonać tego zadania ze względu na
duże straty, jakie kompania poniosła w czasie podchodzenia

46 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), kpt. Jan Leśkiewicz, dowódca 2 kompanii

17 Batalionu, Przedstawiam opis udziału w przebiegu natarcia 17 Batalionu


Strzelców, kpt. Jan Niedzielski, dowódca 1 kompanii 17 Batalionu
Strzelców, Przebieg działań; A XIa 23/12, ppor. Antoni Korzeniowski,
dowódca 3 plutonu 4 kompanii 17 Batalionu. Uwagi i spostrzeżenia
z walk o S. Angelo; ppor. Władysław Drobniak, dowódca I plutonu
2 kompanii 17 Batalionu Strzelców, Uwagi z przebiegu walk o wzg.
S. Angelo, dnia 17 i 18 V 44 r. 17 Lwowski Batalion Strzelców San
Angelo, Londyn 1984 r.. s. 55-56.
47 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r., s. 54.

48 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca

17 Batalionu, Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu


Strzelców od dnia 9 V do dnia 19 V 1944 r.
pod S. Angelo. Pozostało tylko 40 komandosów, ale mieli
przy sobie amunicję, co bardzo skutecznie wzmocniło
obronę 17 Batalionu ogniem pistoletów maszynowych 49.
O godz. 13.45 ogień na S. Angelo położyła własna
artyleria, co na szczęście spowodowało niewielkie straty.
Jak do tego doszło, możemy dowiedzieć się ze spra­
wozdania kpt. Leśkiewicza: „Słyszę jak jakiś radiota
nadaje zadanie ognia artylerii własnej na S. Angelo.
Krzyczę do niego — człowieku czyś zwariował, przecież
nas wybiją — odwołaj on krzyczy do mikrofonu, ogień
nie na S. Angelo, a za S. Angelo. Jest za późno,
leci pierwsza seria pocisków artylerii naszej na nas.
Rozkazuję żołnierzom wycofać się”. Grupa kpt. Leś­
kiewicza odeszła na Widmo, gdzie dowódca 2 kompanii
zwrócił się do dowódcy 16 Batalionu mjr. Stańczyka
prosząc o pomoc i amunicję. Tu kpt. Leśkiewicz do­
wiedział się, że dowódca 17 Batalionu pozostał na
stoku u podnóża S. Angelo. Po zebraniu kilkunastu żoł­
nierzy z 17 Batalionu i uzupełnieniu amunicji dowódca
2 kompanii z powrotem poszedł na S. Angelo 50.
Żołnierze z 17 Batalionu, którzy pozostali na stoku
S. Angelo, byli cały czas ostrzeliwani z niemieckich pozycji
na szczycie. Dopiero 17 maja wieczorem ostrzał zaczął
słabnąć. W nocy na pozycje 17 Batalionu przybyły 16 i 18
Bataliony. Obawiając się nocnego natarcia nieprzyjaciel co
pewien czas oświetlał stok rakietami, które wywoływały
pożary wysuszonych krzaków. Uniemożliwiało to dostar-
49 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca

17 Batalionu, Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu


Strzelców od dnia 9 V do dnia 19 V 1944 r.; 17 Lwowski Batalion
Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r„ s. 57.
50 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), kpt. Jan Leśkiewicz, dowódca 2 kompanii

17 Batalionu, Przedstawiam opis udziału w przebiegu natarcia 17 batalionu


strzelców; mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca 17 Batalionu, Sprawo­
zdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu Strzelców od dnia 9 V do
dnia 19 V 1944 r.
1944 r., Włochy, mjr dypl.
Florian Porębski, I oficer
operacyjny 3 DSK

Maj 1944 r., „domek doktora” masyw Monte Cassino


Maj 1944 r.. Monte Cassino, stanowisko moździerza 3 PArtPpanc.
z 3 DSK

Maj 1944 r., zaopat­


rzenie oddziałów
3 DSK pod Monte
Cassino
Maj 1944 r., Monte Cassino,
pierwszy posiłek

Maj 1944 r., oddziały polskie w rejonie „domku doktora”


Maj 1944 r.
Monte Cassino
zasieki przed
niemieckimi
bunkrami

Maj 1944 r.
Monte Cassino
polskie oddziały
na stoku wzg. 593

Maj 1944 r.
Monte Cassino,
szpital połowy
operacja rannego
Maj 1944 r. Monte Cas­
sino, polegli żołnierze
polscy

Maj 1944 r. Monte Cas­


sino. Na noszach strz.
Józef Guzowski z 1 Ba­
talionu Strzelców Kar­
packich, lat 19

Maj 1944 r. Monte Cas­


sino, rejon walk 4 Bata­
lionu. Od lewej mjr Me-
lik Somchjanc, zastępca
dowódcy 4 Batalionu po
śmierci ppłk. Fanslaua
dowódca Baonu, gen.
Duch, gen. Anders, z ty­
łu gen. Odzierzyński
25 maja 1944 r. gen. Anders wraz z gen. Duchem w rejonie walk 3 DSK,
z tyłu widoczne ruiny klasztoru

Maj 1944 r. Monte Cassino. Na pierwszym planie od lewej pik dypl.


Klemens Rudnicki, zastępca dowódcy 5 KDP. gen. Duch, mjr dypl.
Zygmunt Zawadzki, oficer operacyjny Sztabu 3 DSK
18 maja 1944 r. godz. 9.55 wzgórze klasztorne, moment zawieszenia
proporczyka 12 Pułku Ułanów Podolskich

Maj 1944 r. Monte Cassino dowództwo 3 DSK. gen. Anders wita się
z mjr. dypl. Zawadzkim, gen. Duch. płk Walenty Peszek, dowódca
1 Brygady Strzelców Karpackich
Gen. Sosnkowski wita się z gen. bryg. prof. dr. med. Bolesławem
Szareckim, Naczelnym Chirurgiem 2 Korpusu

18 maja 1944 r. wzg.


593 z uskokiem 569
czenie amunicji i żywności. Pamiętną noc tak opisał mjr
Bączkowski: „Pada rakieta i zapala wyschnięty krzak tuż
przy moim «składaku», który długo się pali jasnym płomie­
niem. Siedzimy w bezruchu i milczeniu, nagle suche
klaśnięcie i posypały się iskry przy mojej głowie i poczułem
ból w okolicy oka, sądziłem, że mam je wybite, ale widzę
i tylko mała strużka krwi spływa spod oka. Postanowiłem
zmienić stanowisko jak tylko krzak się dopali. Podchodzę
z radiotą do sporych głazów z wejściem od nieprzyjaciela,
ktoś mi się zwala na plecy: «panie majorze — słyszę szept
— on już dwóch zabił». Wśród dwóch trupów on czuwa,
jeden jeszcze żywy i pilnie wypatruje przedpole. Muszę
stąd odejść, ledwo się podniosłem, zawarczał spandau,
posypały się iskry, poczułem palący ból w łydkach, to
drobne odpryski pokaleczyły mi nogi, ale iść mogłem.
Miałem ochotę zabrać ze sobą czuwającego żołnierza,
czekałem na niego, czy zechce pójść ze mną. Kiedy
odchodziłem ani drgnął, wiedział, że musi tu zostać,
spełnić do końca rzetelnie swój obowiązek, a przecież
mógł stąd odejść, kto go w nocy widział” 51.
Wielu żołnierzy przeżywało tragiczne chwile w momen­
cie, gdy zaczęło brakować amunicji. Na uwagę zasługuje
relacja nieznanego autora z 1 kompanii 17 Batalionu, który
relacjonując walki na S. Angelo napisał: „Niemcy strzelają
wściekle. Utrzymać się za wszelką cenę. Nie dać się
zepchnąć z powrotem, z tak ciężko zdobytego wzgórza.
Amunicja się kończy. Wyskakujemy zza skał chcąc się
bronić. Niestety obeszli nas z boku, obrzucają nas granatami,
podmuch wywraca nas i wytrąca broń z ręki. Rozlega się
krzyk — hande hoch — cóż robić, jest nas 3 a ich 7. [...]
ukryłem się w skałach. Minęła godz. 17 — myślę, że już
doczekam nocy. [...]Widzę wysuwającą się lufę.[...] Każą
iść za sobą. [...] Dochodzimy do schronu dowódcy, kapitana,

51 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r., s. 56.


zmierzył mnie wzrokiem i zapytał o narodowość — Polak
odpowiedziałem. Usłyszawszy to rozglądnął się po ze­
branych dookoła Niemcach. Na ich twarzach rodzaj nie­
przyjemnego zdziwienia i zakłopotania zarazem, kazał
zabrać rannego i znieść na dół” 52.
W nocy z 17 na 18 maja 17 Batalion wraz z komandosami
zajmował stanowiska na północnym stoku S. Angelo. 18
maja o godz. 10.00 pod polskie pozycje podeszło dwóch
niemieckich żołnierzy z flagą Czerwonego Krzyża. Ppor.
Snopek wspominał: „z polecenia dowódcy batalionu roz­
mawiam z nimi. Meldują, że w schronach koło cmentarzys­
ka jest ich więcej i mają rannych, umierających z pragnienia.
Każę im wracać i przyprowadzić resztę. Za chwilę wraca
grupa 24, wskazuję im drogę przez Widmo, odchodzą
eskortowani przez plut. Dorna z 2 kompanii” 53.

13 WILEŃSKI BATALION STRZELCÓW

17 maja o godz. 10.22 z dowództwa 5 WBP nadszedł


rozkaz o natychmiastowym skierowaniu 13 Batalionu na
S. Angelo. Ze względu na duże straty w pierwszym natarciu
batalion miał bardzo niskie stany i w związku z tym do
następnego natarcia został zreorganizowany. Utworzono
dwie grupy kompanijne: „Marcel" (2, 3 i 4 kompanie) pod
dowództwem kpt. Czechowskiego oraz „Wacław” (1 kom­
pania) pod dowództwem kpt. Buyko; odwód dowódcy
batalionu stanowił pododdział złożony z żołnierzy plutonów:
rozpoznawczego, przeciwlotniczego i pionierów pod dowódz­
twem ppor. Gajdaczeka i ppor. Bujnowskiego. Gdy ppor.

52 IPMS, A Xla 23/12, autor nieznany 3 pluton 1 kompanii 17

Batalionu, relacja z walk pod Monte Cassino.


53 17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984 r„ s, 57;

IPMS, A XI (zb. N. Sulika), mjr Mieczysław Bączkowski, dowódca 17


Batalionu, Sprawozdanie z akcji bojowej 17 Lwowskiego Baonu Strzelców
od dnia 9 V do dnia 19 V 1944 r.
Gajdaczek został ranny, dowództwo grupy odwodowej
przejął ppor. Bujnowski. Grupa posuwała się za oddziałem
dowodzonym przez kpt. Czechowskiego.
Grupa kompanijna „Wacław” — 1 kompania zorga­
nizowana została w dwa plutony szturmowe, każdy po
dwie drużyny (razem 3 oficerów, 13 podoficerów, 54
szeregowych — w tym bardzo wielu sanitariuszy i ku­
charzy). Uzbrojenie kompanii stanowiły 4 rkm, 7 Thomp­
sonów, 1 PIAT oraz karabiny. Każdy z żołnierzy wy­
posażony był w 2-3 granaty ręczne. Dowodzący kom­
panią kpt. Buyko otrzymał zadanie posuwania się jako
kompania czołowa batalionu za 17 Batalionem po ścieżce
nr 2 (Bolesław), aby w każdej chwili móc przedłużyć
natarcie lego batalionu na S. Angelo. O godz. 10.45
13 Batalion otrzymał rozkaz przekroczenia Widma i wdar­
cia się na S. Angelo.
O godz. 11.10 1 kompania wyruszyła z Widma i skiero­
wała się w dolinę pomiędzy Widmem a S. Angelo.
Dowódca 1 plutonu 1 kompanii ppor. Mieczysław Poseł
otrzymał od ppłk. Kamińskiego rozkaz marszu na przeciw­
stok pomiędzy wzg. S. Angelo a wzg. 575. Zaraz po
wyruszeniu żołnierze dostali się w ogień niemieckich
moździerzy, które były bardzo dobrze wstrzelane w ścież­
kę, którą posuwał się 13 Batalion. Jako pierwsza pod
szczyt S. Angelo na odległość rzutu granatem dotarła do
pozycji nieprzyjaciela 1 drużyna I plutonu 1 kompanii
w sile 7 ludzi. Wkrótce do nich dołączyła obsługa ckm,
która po rozłożeniu się na stanowisku zaczęła ostrzał
pozycji wroga. Rozpoczęła się walka na granaty. Niemcy
usadowieni w bunkrach byli bardzo dobrze wstrzelani
w teren, na którym znajdowały się pozycje polskie
ograniczając ruch do minimum 54.
54 IPMS, A Xla 23/12, por. Hubert Janiewicz, zastępca dowódcy

1 kompanii strzeleckiej 13 Batalionu, Przebieg działań 1 kompanii


strzeleckiej w dniu 17 maja 1944 r.; ppor. Mieczysław Poseł. dowódca
Za grupą „Wacław” posuwała się grupa odwodowa ppor.
Bujnowskiego. „Po dojściu na podstawę wyjściową zamel­
dowałem się u mjr. Żychonia po zadanie — pisał ppor.
Bujnowski. — Otrzymałem zadanie przepuścić kompanie
strzeleckie i posuwać się za 1 kompanią w drugim rzucie.
Zgodnie z rozkazem udałem się w kierunku WIDMA.
W drodze usłyszałem czyjś krzyk: „płk w niebezpieczeń­
stwie”. Wydało mi się, że to był głos mjr. Żychonia. W tym
czasie silny ogień moździerzy npla stworzył zaporę, przez
którą nie przedostała się żadna grupa. Gdy dopadłem
Widma, było ze mną 5 szeregowych. Reszta dotarła później
na Widmo, gdzie została zatrzymana. Gdy na chwilę
zatrzymałem się na Widmie, ujrzałem przez lornetkę grupę
strzelców podchodzących pod płn. stok S. Angelo. Będąc
przekonanym, że w grupie tej jest ppłk Kamiński, natych­
miast skoczyłem za tą grupą. [...] Po dojściu na płn. stok
S. Angelo zastałem następującą sytuację: na stoku frontem
do Widma stały i siedziały grupki strzelców w polu
martwym dwóch gniazd oporu npla w odległości nieco
dalszej niż rzut granatem 55.
Kilkanaście minut po godz. 12.00 od ognia niemieckiego
karabinu maszynowego zginęli ppłk Kamiński oraz kpt.
Buyko.
13 Batalion nie osiągnął wyznaczonych pozycji. Puł­
kownik Kurek, który przybył do baonu, nakazał kontynuację
natarcia. W drodze powrotnej na stanowisko zginął dowódca
5 WBP płk Wincenty Kurek trafiony odłamkiem pocisku
z moździerza. Na dowódcę natarcia płk Rudnicki wy-
I plutonu 1 kompanii, Chronologiczny przebieg działań I plutonu
1 kompanii 13 Batalionu Strzelców w rejonie Cassino; kpt. Marcelian
Czechowski, dowódca 2 kompanii 13 Batalionu Strzelców, Sprawozdanie
z odbytych walk ppor. Tadeusz Cisek dowódca n plutonu 2 kompanii.
Sprawozdanie z przebiegu działań.
55 IPMS, C 156/1 a, ppor. Józef Bujnowski, p.o. dowódcy plutonu

rozpoznawczego 13 Batalionu Strzelców, Sprawozdanie z przebiegu akcji


w dniu 17 V 44 r.; C 129/1, Kronika 13 WBS, s. 426.
znaczył ppłk. Machnowskiego; przybył on na Widmo
około godz. 14.00 56.
Po śmierci ppłk. Kamińskiego dowódziwo 13 Batalionu
objął mjr Jan Żychoń — jeden z najwybitniejszych oficerów
polskiego wywiadu w okresie międzywojennym — będący
na stażu w 2 Korpusie. O godz. 15.30 mjr Żychoń wydal
rozkaz do ponownego uderzenia na S. Angelo. Już po
kwadransie został ciężko ranny i wkrótce zmarł. Moment
śmierci mjr. Żychonia tak zapamiętał pchor. Stanisław
Żurakowski: „Pada jeden, drugi pocisk, mjr Stańczyk
przyklęka, bo nigdy nie padał, ja klękam choć wolałbym
upaść, ale fason mi nie pozwala, a mjr Żychoń opiera mi
się na ramieniu, żeby uklęknąć i jęknął. Poderwałem się
i przez moje ręce zwalił się na ziemię. Ułożyłem go na
wznak, podniosłem mu głowę, a on mówi: «za Polskę i dla
Polski» i to był zdaje się koniec” 57.
O godz. 16.00 1 kompania 13 Batalionu została powia­
domiona o przygotowywanym ostrzale szczytu S. Angelo
przez własną artylerię. Żołnierze wycofali się na stok, ale
na skutek błędnych informacji, jakie posiadała artyleria, na
stanowiska 13 Batalionu został położony ogień. Sytuacja ta
zmusiła część żołnierzy do zejścia z S. Angelo.
Po śmierci mjr. Żychonia i wycofaniu się większości
żołnierzy 13 Batalionu na Widmo, komendę nad całością
odcinka na tym wzgórzu objął dowódca 16 Batalionu
mjr Stańczyk. Z żołnierzy 13 Batalionu, którzy znaleźli
się na Widmie, mjr Stańczyk zorganizował odwód. Naj­
starszy stopniem kpt. Czechowski dowiedział się tam
od dowódcy plutonu łączności por. Józefa Jażwińskiego,
że z rozkazu ppłk. Machnowskiego, dowódcy 5 WBP,

56 IPMS, C I/1V/1, Przebieg działań z dnia 17 maja 1944 r., Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 8; Melsyt z godz. 21.00


17 maja 1944 r,, C 143/IV B, 5 KDP Oddz, Op.-Inf.; Dziennik Działań
za czas od dnia 13 do 19 maja 1944 r. dowództwa 5 WBP.
57 Stanisław Ż u r a k o w s k i , Ot, bajki... Nie Bajki. Londyn 1995.
miał objąć dowództwo batalionu. O godz. 18.00 kpt.
Czechowski zameldował się u ppłk. Machnowskiego, który
nakazał uporządkować 13 Batalion i za godzinę wyruszyć
ponownie do natarcia na S. Angelo 58.
„Po wycofaniu się baonu na «Widmo» właściwie żadnej
organizacji kompanijnej nie było, gdyż nie było możliwości
zebrać ludzi i sprawdzić — pisał por. Hubert Janiewicz.
— Każdy wycofujący się żołnierz zajmował na grzbiecie
stanowisko ogniowe. Dopiero około godziny 20.00 dowódcy
mogli się zorientować, gdzie są ich żołnierze" 59.
Kpt. Czechowski w swoim sprawozdaniu pisał: „Żołnierz
ten był bardzo trudny do dowodzenia w dniu 17 maja
— dowódcy dokazywali nadludzkich wysiłków ażeby
zmusić do dalszego ruchu naprzód — «na cholerę się
ruszać nie tu to za dwa metry dalej zabiją, tak czy tak
umierać» było bardzo częsta odpowiedzią na rozkazy" 60.
W tej sytuacji na szczęście rozkaz ten został odwołany
i batalion pozostał na Widmie.
O godz. 21.00 z S. Angelo powrócił ppor. Bujnowski
z 14 szeregowymi, który po zameldowaniu się u kpt.
Czechowskiego otrzymał rozkaz ubezpieczenia lewego
skrzydła 13 Batalionu na Widmie.
Jako ostatnia o godz. 23.00 z S. Angelo zeszła 1 drużyna
(8 ludzi) z 1 kompanii z 13 Batalionu pod dowództwem
por. Janiewicza. Do rana 18 maja 13 Batalion pozostał na
58 IPMS, A XIa 23/12, kpi. Marcelian Czechowski, dowódca 2 kompanii

13 Batalionu Strzelców, Sprawozdanie z odbytych walk; ppor. Mieczysław


Poseł, dowódca I plutonu I kompanii. Chronologiczny przebieg działań
I plutonu 1 kompanii 13 batalionu strzelców w rejonie Cassino.
59 IPMS, A XIa 23/12 por. Hubert Janiewicz, zastępca dowódcy

I kompanii strzeleckiej, Przebieg działań 1 kompanii strzeleckiej w dniu


17 maja 1944 r.
60 IPMS, A XI 67/4, kpt. Maicetian-Ewald Czechowski, 13 Baon

Strzelców 30IV 1946 r„ Bitwa o Monte Cassino — Sprawy do wyjaśnienia


wg pisma Dowództwa 5 WBP L.dz. 195/Tj746 z dnia 12 kwietnia 1946 r.
Widmie. O godz. 6.00 kpt. Czechowski wydał rozkaz
odejścia do wąwozu „A”. Z kompanijnej grupy „Wacław”
— 1 kompanii pozostało po akcji 2 oficerów, 9 podoficerów
i 45 szeregowych 61.
Podsumowując walki w czasie drugiego natarcia w kro­
nice 13 Batalionu zapisano: „powtórnie skrwawiony,
powtórnie poniósł straty, lecz wdarł się swymi ele­
mentami w ostateczny cel natarcia Male S. Angelo
i trwał tam długo w bezpośredniej bliskości umocnień
nieprzyjaciela, na odległość rzutu granatem. Nieliczny
był skład osobowy oddziału, który po załamaniu się
natarcia 17 Batalionu utrzymał na stanowiskach pół
kompanii, dał jednak możliwość wdarcia się kompanii
16 batalionu, a później komandosom do zdobytych na
jajku S. Angelo schronów nieprzyjaciela, skąd w re­
zultacie ruszyło dalsze uderzenie, wyrzucające ostatecznie
Niemców z S. Angelo" 62.

14 WILEŃSKI BATALION STRZELCÓW

„Skrwawiony [14 Batalion] nie mniej niż inne Baony,


wyczerpany fizycznie do ostatnich granic przez trzytygod­
niowe trwanie w dziurach lub na stanowiskach pod ciągłym
ogniem, bez normalnego odżywiania i bez snu — nie może
być zluzowany nawet na jeden dzień. czujność nie
maleje. Na wszystko jest tylko jeden argument: wytrwać
i dać możność przygotowania się bratnim Baonom do
ostatniej rozgrywki” 61.

61 IPMS, A XIa 23/12 por. Hubert Janiewicz, zastępca dowódcy

1 kompanii strzeleckiej, Przebieg działań 1 kompanii strzeleckiej w dniu


17 maja 1944 r.; ppor. Mieczysław Poseł, dowódca I plutonu 1 kompanii.
Chronologiczny przebieg działań I plutonu 1 kompanii 13 Batalionu
Strzelców w rejonie Cassino.
62 IPMS. C 129/1, Kronika 13 WBS. s. 427.

63 IPMS, C 427/V. Kronika 14 WBS. s. 35.


W momencie, gdy do natarcia wyruszył 16 Batalion,
nieprzyjaciel obłożył ogniem stanowiska 14 Batalionu.
Ostrzał ten spowodował zerwanie łączności z oddziałami
na przedpolu. Podobnie przedstawiała się sytuacja wewnątrz
pozycji 14 Batalionu, gdzie co chwilę druty łączności
telefonicznej były zrywane. Patrole batalionowego plutonu
łączności musiały być cały czas w ruchu i naprawiać
przerwane linie telefoniczne. W związku z tym starano się
korzystać z łączności radiowej. W tym wypadku Niemcy
bardzo szybko wykrywali pozycje radiostacji i przy pomocy
moździerzy zmuszali je do milczenia. W kronice 14
Batalionu zapisano, te wśród żołnierzy Batalionu „utarło
się mniemanie, że uruchomione radiostacje sprowadzają
ogień na pobliskie stanowiska” 64.
17 maja o godz. 9.00 pozycje 14 Batalionu w rejonie
kompanii „Marian” i „Czesław” przekroczył 13 Batalion,
po nim zaś 15, który po przejściu pozycji 14 WBS dostał
się w niemiecki ogień zaporowy. Pół godziny później
wobec możliwości niemieckiego kontrataku z Villa
S. Lucia, mjr Ziobrowski wydał dowódcy 3 kompanii
„Marian” ppor. Antoniemu Mikińskiemu rozkaz „natych­
miastowego osiągnięcia gotowości do przeciwnatarcia
w kierunku Villa S. Lucia". Rozkaz został dostarczony
przez gońca kompanii strz. Józefa Bujko. W związku
z zagrożeniem Widma wsparcie znajdującym się tam
oddziałom miała zapewnić 3 kompania 14 Batalionu.
Dowódca 3 kompanii „Marian” wobec braku łączności
z Batalionem zwrócił się o wsparcie do znajdującego się
na prawym skrzydle kompanii 15 Pułku Ułanów. Dowód­
ca 15 Pułku Ułanów mjr Kiedacz nakazał lewoskrzyd-
lowemu szwadronowi nawiązanie ścisłego kontaktu ze
znajdującym się najbliżej 2 plutonem ppor. Arnolda Hesse
z 14 Batalionu 65.
64 IPMS, C 427/Y, Kronika 14 WBS. s. 36.
65 IPMS, A XIa 23/12, Dziennik działań 3 kompanii 14 Batalionu.
O godz. 14.45 mjr Ziobrowski telefonicznie nakazał
dowódcy 3 kompanii wysłanie gońca z meldunkiem do
dowódcy kompanii komandosów, aby jego oddział był
przygotowany do przeciwnatarcia na Niemców nacierają­
cych na polskie oddziały na „Szopenie". Z meldunkiem
wyruszył kpr. Eryk Szafarczyk, który mimo silnego ognia
nieprzyjacielskiej artylerii zdołał dotrzeć do radiostacji
komandosów. Tam został ciężko ranny i straciwszy przy­
tomność nie doręczył meldunku 66.
W związku z dużymi stratami nacierających batalionów
dowódca 14 Batalionu musiał, oprócz utrzymania odcin­
ka, skierować część swoich żołnierzy do wsparcia wal­
czących oddziałów na Widmie i w rejonie Massa Al-
baneta. Jako pierwszy na rozkaz dowódcy 5 WBP do
akcji miał wejść oddział utworzony z żołnierzy kompanii
„Alojzy” i „Czesław”. Liczący 44 ludzi oddział pod
dowództwem ppor. Mariana Króla wyruszył w kierunku
wzg. 593. Po dojściu do Massa Albaneta ppor. Kroi
napotkał kompanię z 3 DSK, która miała współpracować
z czołami (czyli podobne zadanie jak jego oddział). Po
powrocie zameldował, że na południowej części Widma
nie było już nieprzyjaciela 67.
O godz. 17.00 2 kompania „Józef’ przeszła do rejonu
zajmowanego przez 4 kompanię „Czesław”, a następnie
na Widmo. Tam 2 kompania .Józef’ została podporząd­
kowana mjr. Gnatowskiemu, który nakazał zająć jej
pozycje obronne i wysłać do przodu dwa patrole oficerskie.
Pierwszy pod dowództwem ppor. Stanisława Szuksztula
wyszedł na San Angelo, a drugi dowodzony przez ppor.
Wiktora Subocza „na dalekie przedpole”. Ppor. Szuksztul
miał nawiązać łączność z oddziałem ppor. Króla oraz

66 IPMS, A XIa 23/12, Dziennik działań 3 kompanii 14 Batalionu.


67 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), Przebieg działań 14 Baonu Strzelców
na odcinku obronnym San Angelo za okres od 24 lV-20 V 1944, s. 11:
C 427/V, Kronika 14 WBS. s. 37,
zebrać informacje od mjr. Bączkowskiego, dowódcy 17
Batalionu, na temat sytuacji na San Angelo. W tym
samym czasie patrol ppor. Subocza dotarł na San Angelo
i wziął udział w zdobywaniu schronów. Po powrocie
ppor. Subocz otrzymał od mjr. Gnatowskiego rozkaz
rozpoznania w kierunku na Villa S. Lucia i Piedimonte.
17 maja był bardzo ciężkim dniem dla 17 Batalionu.
„Wyczerpanie żołnierzy Baonu wzrasta coraz gwałtowniej
— pisano w kronice. — Jest wielu chorych, trzymających
się na pozycjach ostatkami sił. Zły stan zdrowia pogłębia
jeszcze bardziej nieodpowiednie pożywienie, składające się
z konserw, słonego boczku i sera, przy prawie zupełnym
braku wody. Brak wody jest tak wielki, że wyklucza
możliwość spożywania tych pokarmów. Zresztą od kilku
dni trudno nawet o prowiant” 68,
18 maja o godz. 3.00 na odcinek zajmowany przez 14
Batalion przybył półbatalion kpt. Szamockiego. O godz.
9.00 mjr Ziobrowski otrzymał rozkaz wysłania dwóch
patroli oficerskich na wzg. 575 i San Angelo. Ich zadaniem
było obsadzenie wzgórz i nawiązanie łączności z oddziałami
brytyjskimi na drodze nr 6. Patrole zostały zorganizowane
z kompanii „Czesław” i „Alojzy". Pierwszy pod dowódz­
twem ppor. Króla w składzie 32 żołnierzy z A kompanii
„Czesław”, a drugi pod dowództwem ppor. Bednarskiego
z 12 żołnierzami z 1 kompanii .Alojzy”. O godz. 11.00
dowódca 14 Baonu wydał rozkaz wyruszenia na Widmo
obu patrolom. W godzinę później wraz z 3 kompanią 18
Batalionu dowodzoną przez kpt. Pawulskiego wyruszył
patrol ppor. Bednarskiego. Natomiast z patrolu ppor. Króla
został wysłany 1 oficer i 7 szeregowych celem rozpoznania
wzg. 575. Wkrótce po wyjściu z Widma obie grupy zostały
68 IPMS, C 427/V, Kronika 14 WBS, s. 37; por. Alojzy Janosz,

dowódca 1 kompanii 14 Batalionu Strzelców, Uwagi z działań wojennych


za czas od 23 kwietnia do 20 maja 1944 r. na odcinku pod S. Angelo. a. 2.
ostrzelane przez niemieckie moździerze i ckm. Żołnierze
zalegli w morderczym ogniu. Widząc zaistniałą sytuację
mjr Ziobrowski nakazał wycofanie z powrotem na Widmo.
O godz. 12.20 z 4 kompanii „Czesław” wyszedł 13-osobowy
patrol „do jaru płn.-zach. skrajem wzg. S. Angelo-Piedi-
monte, z zadaniem stwierdzenia czy jest tam nieprzyjaciel".
W dziesięć minut później z 3 kompanii „Marian" w kierun­
ku Villa S. Lucia wyszedł patrol w składzie 7 ludzi
z zadaniem stwierdzenia obecności nieprzyjaciela w jarze
i Villa S. Lucia 69.
18 maja o godz. 14.50 do rejonu zajmowanego przez
3 kompanię „Marian" przybył dowódca 14 Batalionu
i wydał rozkaz dowódcy kompanii wsparcia o godz. 16.50
ogniem całej broni maszynowej natarcia oddziałów 5 Dy­
wizji na wzgórza 575 i S. Angelo 70.
W międzyczasie przechodzący przez pozycje 14 WBP
do punktu opatrunkowego ranny oficer z kompanii koman­
dosów przekazał kartkę: „Nie mamy z nikim łączności,
natychmiast wywołać nas E.U.L. 9 na 7,6 mg. Na 575
prawe zbocze wpadliśmy w zasadzkę. Mamy straty. Proszę
wysłać sanitariuszy” 71.
W związku z ciężką sytuacją w rejonie wzg. 575 i S. Ange­
lo mjr Ziobrowski przekazał pod rozkazy mjr. Gnatow-
skiego oba zorganizowane patrole. „Wszystkich męczy
pytanie — pisał kronikarz Żbików — czy na San Angelo
są jeszcze Niemcy i ilu ich? Wiemy, że wróg już osłabł,
trzeba rozpoznać i zlikwidować S. Angelo. Ale ludzi coraz
mniej. Jest Baon «Żbików». Znów rozkaz: Baon wydzielił
jedną kompanię szturmową w składzie jeden pluton z resztek

69 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), Przebieg działań 14 Baonu Strzelców

na odcinku obronnym San Angelo za okres od 24 IV-20 V 1944, s. 11;


Siwo Wileńskiej Brygady, t. II. s. 105.
70 IPMS, A XIa 23/12, Dziennik działań 3 kompanii 14 Batalionu.

71 IPMS, A XI (zb. N. Sulika), Przebieg działań 14 Baonu Strzelców

na odcinku obronnym San Angelo za okres od 24 IV-20 V 1944, s. 11,


1 kompanii, jeden pluton z resztek 4 kompanii i jeden pluton,
zebrany z tego, co zdrowe pozostało w eszelonie «C». Ta
kompania pójdzie do natarcia. Właściwie pierwotny rozkaz
brzmiał «Nawiązać łączność z Anglikami, którzy maszerują
drogą nr 6» niedaleko, tuż za grzbietem S. Angelo. «Rozkaz».
Tylko, że przed tym trzeba wyrzucić Niemców z S. Angelo.
Więc znów natarcie. Zbiorowa kompania z Baonu «Żbików»
uderza na lewym skrzydle, a kompanią «Lwowiaków» — na
prawym. Prowadzi mjr Gnatowski. Po przygotowaniu artyle­
ryjskim, obie kompanie przeskakują grzbiet «Widmo», zza
którego lecą śpiewające pociski, zbiegają w dół, przebywają
zaporę artylerii i moździerzy i wreszcie ci, co cało przeszli
zapory i dobiegli na parę metrów od bunkrów — dostają się
w silny ogień całej broni maszynowej i ręcznych granatów
npla. Na «Widmie» odprawiał nas Dowódca Baonu, który
cały ten dzień, podobnie, jak okres pierwszego natarcia,
spędza na wzgórzu 706, gdzie przygotował nacierającym
wsparcie ogniowe baonowego plutonu CKM i wszystkich
elkaemów 3 kompanii, oraz interweniował o wzmocnienie
przygotowania artyleryjskiego” 72.
O godz. 17.30 patrole ppor. Bednarskiego i ppor. Króla
weszły do walki. Z pozostałych żołnierzy kompanii „Aloj­
zy”, .Józef’ i „Czesław” zorganizowano jedną kompanię
liczącą 64 żołnierzy, która o godz. 18.00 została skierowana
na Widmo do dyspozycji mjr. Gnatowskiego. Wobec
ostrzału pozycji batalionu z Passo Como mjr Ziobrowski
rozkazał dowódcy plutonu ckm ppor. Rogowskiemu zwal­
czanie niemieckich stanowisk na tym wzgórzu oraz osłonę
natarcia własnej piechoty na S. Angelo.
O godz. 19.00 do 3 kompanii z dowództwa 14 Batalionu
nadszedł meldunek: „ukryć wojsko w ziemiankach, pozo­
stawić obserwatorów zaraz rozpocznie się godzinna kon­
centracja ognia artylerii nieprzyjaciela na wzg. 706” 73.
72 Sitwa Wileńskiej Brygady, z. II, s. 103.
73 IPMS, A XIa 23/12, Dziennik działań 3 kompanii 14 Batalionu.
O godz. 19.45 powrócił wysłany przez kompanię patrol
z Villa S. Lucia meldując, że po osiągnięciu nakazanego
rejonu nie stwierdzono tam Niemców.
18 maja straty 14 Batalionu wyniosły: w 1 kompanii
7 zabitych i 22 rannych, w 2 kompanii 3 rannych,
a w 4 kompanii 3 zabitych i 9 rannych. W trakcie walk na
S. Angelo zginął ppor. Bednarski, a ppor. Krol został
ranny 74.

18 LWOWSKI BATALION STRZELCÓW

17 maja o godz. 9.00 18 Batalion otrzymał rozkaz


przejścia do wąwozu A, skąd poprzednio wyszedł do
natarcia 13 Batalion. Po przybyciu na miejsce kompanie
zostały rozlokowane tak, jak do natarcia w następującym
szyku: 2 kompania, 1 kompania, dowództwo Batalionu,
3 i 4 kompanie.
Pierwszy do akcji wszedł o godz. 10.301 pluton z 4 kom­
panii ppor. Rodziewicza, którego zadaniem było dostar­
czanie amunicji oddziałom walczącym na Widmie i S. An­
gelo. Niedługo później z tym samym zadaniem został
wysłany 2 pluton st. sierż. Cellera. W ten sposób w wąwozie
A z 4 kompanii został tylko jej dowódca ppor. Zajdziński
z pocztem oraz jedna dmżyna strzelecka.
O godz. 14.30 dowódca 18 Batalionu ppłk Ludwik
Domoń (objął on dowództwo Batalionu ponownie o godz.
10.30) otrzyma! od płk. dypl. Rudnickiego rozkaz natarcia
na S. Angelo, które pomimo ataków 13, 15, 16 i 17
Batalionów oraz kompanii komandosów nie zostało cał­
kowicie opanowane. 18 Batalion miał uderzyć na S. Angelo
poprzez północną część Widma. W momencie wprowadzenia
74 Sitwa Wileńskiej Brygady, z. II, s. 105; IPMS, A XI (zb. N. Sulika),

Przebieg działań 14 Baonu Strzelców na odcinku obronnym San Angelo


za okres od 24 IV-20 V 1944, s. 12.
do akcji batalion przedstawiał największą siłę bojową ze
wszystkich znajdujących się w pierwszej linii batalionów,
które stanowiły wówczas odpowiednik stanu jednego baonu
strzelców.
Po osiągnięciu pozycji 14 Batalionu 18 Batalion za­
trzymał się oczekując na dalsze rozkazy. O godz. 15.15
ppłk Domoń zwołał odprawę dowódców kompanii przeka­
zując im rozkazy do dalszego działania. Według dowódcy
18 Batalion miał zająć stanowiska obronne na grzbiecie
Widma — na prawo od znajdującego się tam domku,
a następnie gdyby tego wymagała konieczność miał wes­
przeć natarcie na S. Angelo 75.
Pomiędzy godz. 15.00 a godz. 16.00 artyleria 2 Korpusu
rozpoczęła ostrzał pozycji nieprzyjacielskich. Po tym przy­
gotowaniu oddziały polskie ponownie ruszyły do przodu,
zajmując do godz. 17,00 Małe S. Angelo i wchodząc na
północny grzbiet S. Angelo.
O godz. 16.00 18 Batalion wszedł na północną część
Widma, gdzie przystąpił do likwidowania niezdobytych
jeszcze niemieckich bunkrów, z których strzelcy wyborowi
cały czas razili nacierających żołnierzy 5 Dywizji. Ppłk
dypl. Domoń wspominał: „Obecność Niemców na Widmie
była dla mnie niemiłą niespodzianką. Szedłem z drużyną
dowódcy na czele baonu, wyciągniętego za mną kom­
paniami na wąskiej, skalistej, zakrzaczonej ścieżce i kiedy
w takiej sytuacji dostaliśmy z Widma ogień z niemieckich
ckm, należało osłonić wyjście baonu z tej sytuacji. Mój
zastępca mjr Osmakiewicz na mój rozkaz poderwał prawie
całą drużynę dowódcy baonu i natarł wzdłuż grzbietu
Widma w kierunku południowym, a por. Władysław
Przybylski z kilkoma strzelcami w kierunku zachodnim
75 IPMS, C 340/1 A, Dziennik działań 18 Batalionu 17 maja 1944 r.;

C 567/1, mjr Franciszek Osmakiewicz, zastępca dowódcy 18 Batalionu


Strzelców, Działania bojowe 18 LBS w czasie od 17-24 V 44 r.
i w len sposób wyjście baonu zostało osłonięte i baon zajął
tę część Widma” 76.
Na Widmie batalion przyjął ugrupowanie obronne, pozo­
stając w gotowości do natarcia na S. Angelo. Przedstawiało
się ono następująco: 1 kompania „w lewo wzdłuż grzbietu
Widma w kierunku południowo-zachodnim”; 2 i 3 kompanie
zajęły pozycje w kierunku na S. Angelo; 4 kompania miała
zostać użyta do noszenia amunicji dla 17 Batalionu znaj­
dującego się na S. Angelo. W celu nawiązania łączności
z ppłk. dypl. Machnowskim, dowódcą natarcia na S. Angelo,
dowódca 18 Batalionu wysłał 3 pluton 3 kompanii pod
dowództwem ppor. Chałupy 77.
„Przez cały czas, nawet w czasie drogi, miałem łączność
— pisał ppłk dypl. Domoń — z dowódcą natarcia płk.
dypl. Rudnickim, który około godz. 17 dał mi rozkaz, aby
dokładnie wyjaśnić sytuację na S. Angelo, być ugrupowa­
nym obronnie na Widmie, ale w gotowości do natarcia
w każdej chwili na S. Angelo” 78.
W chwili, gdy 18 Batalion usadowił się na Widmie.
Niemcy rozpoczęli ostrzał wzgórza. W trakcie ognia
jeden z pocisków z moździerza trafił w punkt obser­
wacyjny dowódcy 18 Batalionu raniąc ppłk. Domonia
i adiutanta batalionu ppor. Światocha. „Wezwałem do
siebie mjr. Osmakiewicza — pisał ppłk Domoń — omó­
wiłem z nim sytuację i zadanie [...] opatrzony, zostałem
odprowadzony przez dwóch noszowych amunicji do do­
wódcy natarcia płk. dypl. Rudnickiego, któremu jeszcze

76 IPMS, C 567/1, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu

Strzelców. Meldunek i przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r. (z 6 VI


1944 f.) s. 6.
77 IPMS, C 340/IA, Dziennik działań 18 Batalionu 17 maja 1944 r.

78 IPMS, C 567/1, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu

Strzelców, Meldunek z przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 t, (z 6 VI


1944 r.) s. 7.
osobiście zameldowałem sytuację i skąd łazikiem (bantam)
sanitarnym zostałem ewakuowany” 79.
Dowództwo 18 Batalionu objął mjr Osmakiewicz.
O godz. 18.40 otrzymał on od płk. dypl. Rudnickiego
rozkaz wysłania 1 i 2 kompanii na S. Angelo w celu
wsparcia walczących tam 16 i 17 Batalionów. Na Widmie
miała pozostać 3 kompania. Dowiedziawszy się o tym
rozkazie, dowódca 16 Batalionu mjr Stańczyk prosił,
aby kompanie 18 Batalionu nie opuszczały Widma,
dopóki 16 i 17 Batalion nie osiągną wzg. S. Angelo.
.Zwróciłem się telefonicznie — pisał mjr Osmakiewicz
— do dowódcy natarcia płk. Rudnickiego i otrzymałem
rozkaz nacierać” 80.
O godz. 18.50 obie wyznaczone do akcji kompanie
wyruszyły na S. Angelo prawym skrajem Widma prze­
dzierając się przez porosłe tam krzaki. Ruch 1 i 2 kompanii
odbywał się przy ciągłym ostrzale niemieckich karabinów
maszynowych strzelających z bunkrów na przeciwstoku
Widma.
Po dojściu do S. Angelo nawiązały one łączność z za­
stępcą dowódcy 16 Batalionu kpt. Bieganowskim i dowódcą
kompanii 17 Batalionu kpt. Niedzielskim. Dzięki przeciąg­
niętym liniom łączności dowódcy znajdujących się na S. An­
gelo kompanii 18 Batalionu mieli przez cały czas łączność
z mjr. Osmakiewiczem.
W dzienniku 18 Batalionu zapisano: „kompanie prowa­
dziły w ciągu nocy ogień ze stanowisk niemieckich. Nie­
przyjaciel oświetlał przedpole rakietami, ogień broni maszy­
nowej, artylerii i moździerzy trwał całą noc. Straty w lu-

79 IPMS, C 567/1, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu

Strzelców, Meldunek z przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r. (z 6 VI


1944 r.) s. 7; IPMS, C 340/IA, Dziennik działali 18 Batalionu 17 maja
1944 r.
80 IPMS, C 567/1, mjr Franciszek Osmakiewic2, zastępca dowódcy 18

Batalionu Strzelców, Działania bojowe 18 LBS w czasie od 17-24 V 44 r.


dziach: 8 szeregowych zabitych, rannych 4 oficerów i 48
szeregowych. Natarcie tej nocy do przodu nie ruszyło” 81.
18 maja o godz. 11.30 na pozycje 3 kompanii 18
Batalionu przybył mjr Ziobrowski wraz z dwoma plutona­
mi. Dowódca 14 Batalionu uzgodnił z kpt. Pawulskim
szczegóły natarcia. Przybyłe plutony 14 Batalionu zostały
przydzielone; jeden do natarcia na S. Angelo, drugi zaś do
akcji na wzg. 575.
W godzinę później 3 kompania wyszła do natarcia.
Poprzedzały ją patrole, za którymi szedł pluton ppor.
Chałupy. Dostała się jednak pod silny ogień artylerii
i niemieckich karabinów maszynowych. Zginęło 2 żołnierzy,
a 5 zostało rannych. Obserwujący natarcie mjr Ziobrowski
nakazał jego wstrzymanie i wycofanie na poprzednio
zajmowane pozycje.
O godz. 12.00 polska artyleria rozpoczęła ostrzał
S. Angelo. Ponowne natarcie 18 Batalionu nastąpiło dopiero
po przybyciu na pozycje 3 kompanii mjr. Gnatowskiego,
który przejął dowodzenie i wydał rozkazy do natarcia. Do
dyspozycji kpt. Pawulskiego zostały przydzielone trzy plutony
utworzone z kierowców ochotników z różnych jednostek.
O godz. 15.30 3 kompania w obsadzie tylko 35 żołnierzy
wiąz z przydzielonymi plutonami ruszyła do natarcia. Wraz
z kpt. Pawulskim szedł obserwator artylerii kpt. Bączkowski.
Równocześnie natarcie było wspierane 6 ckm ze stanowisk
14 Batalionu na wzg. 706 oraz Ikm pozostawione jako
ubezpieczenie na Widmie. Atakujący żołnierze dowodzeni
przez kpt. Pawulskiego poszli do walki w pełnym rozwinięciu
nie zważając na ścieżki wytyczone w polach minowych.
Powodem tego był ogień artylerii niemieckiej. Plutony
pierwszego rzutu podeszły na odległość 20 metrów pod
szczyt S. Angelo. Pozostałe dwa plutony drugiego rzutu
zostały zatrzymane ogniem zaporowym. Tym razem Niemcy

81 IPMS, C 340/1A. Dziennik działań 18 Batalionu 17 maja 1944 r.


strzelali z Passo Como, a strzelcy wyborowi ze wzgórz
S. Angelo i 575. Kpt. Pawulski tak wspominał natarcie:
„ppor. Chałupa z nudą grupą strzelców zdobywa pierwsze
schrony, gdzie pada zabity. Widzę z boku u siebie tylko
kilku zdrowych strzelców ze swojej kompanii, wycofuję
się z nimi około 80 metrów do tyłu, gdzie organizuje
się w obronie. Następnie odnalazłem mjr. Bączkowskiego
[dowódca 17 Batalionu] i podporządkowałem mu się
do dalszych działań. Do zmroku byłem pod nieustannym
ogniem KM i strzelców wyborowych nieprzyjaciela.
O zmroku przybyły patrole sanitarne, które zajęły się
opatrywaniem i ewakuacją rannych” 82.
19 maja o świcie 3 kompania kpt. Pawulskiego wraz
z innymi oddziałami zajęła szczyt S. Angelo. W trakcie
walk w drugim natarciu kompania straciła: 4 poległych, 21
rannych i 3 zaginionych 83.
Po walkach o S. Angelo „Stan fizyczny żołnierzy bardzo
słaby — pisano w dzienniku 18 Batalionu — ogromne
wyczerpanie marszem na Widmo i S. Angelo i z powrotem
pod nieustannym ogniem npla. Stan moralny mimo strat
dobry, szczególnie po otrzymaniu wiadomości, że flagę
polską zatknięto na Monte Cassino” 84.
Straty 18 LBS w drugim natarciu na Widmo i St. Angelo
wyniosły: 16 zabitych, w tym 1 oficer, 74 rannych, w tym
3 oficerów oraz 3 zaginionych 85.
6 czerwca w meldunku do przełożonych ppłk dypl.
Domoń pisał: „W końcu sprawozdania nie mogę się
82 IPMS. C 34MA, Dziennik działań 18 Batalionu 18 maja 1944 r.;

A XIa 23/12, kpt. Tadeusz Pawulski, dowódca 3 kompanii. Sprawozdanie


z działań bojowych 3 kompanii 18 LBS pod Cassino w czasie od dnia
11-18 maja 1944 r.
83 IPMS, A Xla 23/12, kpt. Tadeusz Pawulski, dowódca 3 kompanii.

Sprawozdanie z działań bojowych 3 kompanii 18 LBS pod Cassino


w czasie od dnia 11-18 maja 1944 r.
84 IPMS, C 340/1 A, Dziennik działać 18 Batalionu 18 maja 1944 r.

85 Ibidem.
powstrzymać od wyrażenia swej najwyższej oceny i swego
podziwu dla morale żołnierzy 18 LBS. Wszyscy żołnierze,
którzy na różnych funkcjach brali udział w akcji, w prze­
piękny sposób spełnili swój żołnierski obowiązek. Oficero­
wie i podoficerowie, idąc w pierwszej linii, świecili
przykładem najwyższej odwagi i ofiarności, z powodu
braku sanitariuszy opatrywali rannych, sami ranni nawet po
kilka razy pozostawali na swoich funkcjach i dowodzili.
Strzelcy szli tak odważnie naprzód, tak nieustraszenie, że
w największym niebezpieczeństwie, w największym ogniu
z radością w oczach czekali, żeby dostać zadanie i wykonać
go bez reszty” 86.

86 IPMS, C 567/1, ppłk dypl. Ludwik Domoń, dowódca 18 Batalionu

Strzelców, Meldunek z przebiegu akcji 18 LBS 11-24 V 1944 r. (z 6 VI


1944 r.), s. 7.
SYTUACJA W SZTABACH 17 DO 19 MAJA 1944 R.

17 maja o godz. 6.10 gen. Duch w rozmowie z gen.


Sulikiem uzgodnili, że 3 DSK rozpocznie natarcie na
Massa Ałbaneta zaraz po zajęciu przez 5 KDP wzg.
S. Angelo. O godz. 7.05, po otrzymaniu wiadomości, że 17
Batalion podchodzi pod wzg. S. Angelo, dowódca 3 Dywizji
rozkazał płk. dypl. Szymańskiemu przystąpić do natarcia.
Godzinę później w rozmowie telefonicznej z dowódcą
5 KDP, gen. Anders „gratuluje akcji nocnej oraz zaleca parcie
całością naprzód, 575 i połączenie z XIII Korpusem.
Ostrzega, aby uważać na przeć iwud erze nie z prawej i podaje,
że 3 DSK rusza na Massa Albanetta i z 595 na 476” 1.
O godz. 10.30 płk dypl. Rudnicki meldował do Sztabu
5 Dywizji „S. Angelo trzymane. Npl, siedzi na Winnicy. 13
Batalion Strzelców otrzymał rozkaz — zlikwidować Win­
nicę i wyjaśnić sytuację na wzg. 575. Pojedyncze bunkry
napłd. stoku Widma jeszcze strzelają. 16 Batalion Strzelców
otrzymał rozkaz — zlikwidować je od płn. Czołgi własne

1 IPMS, C 1/TV, Przebieg działań z dnia 17 maja 1944 r.. Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 4 i 6. Wiadomość


przekazana do Sztabu 2 Korpusu o godz. 10.20. na podstawie meldunku
pik. dypl. Rudnickiego z godz. 7.05. patrz B 112, Dowództwo 5 KDP,
Dziennik działań z dnia 17 maja 1944 r., arkusz 2.
na Gardzieli — reszta wspina się na prawy stok Widma.
Niedługo wejdą na szczyt”. Po przeanalizowaniu sytuacji
przedstawionej w meldunku gen. Sulik przekazał 18 Bata­
lion do dyspozycji płk. dypl. Rudnickiego 2.
Z uwagi na ruchomy front w rejonie S. Angelo i wzg.
575 o godz. 11.22 dowódca artylerii 5 KDP pik dypl, Jerzy
Orski zwrócił się do dowódcy dywizji z pytaniem, czy ma
strzelać na wzg. 575. Otrzymał odpowiedź „raczej nie”.
Jednak po kilkunastu minutach ze względu na wycofanie
się własnych patroli ze wzg. 575 płk Orski otrzymał rozkaz
10-minutowej koncentracji ognia na wzg. 575. Bezpośrednie
dowodzenie tą akcją objął pptk Tadeusz Wirth, dowódca
5 Pułku Artylerii Lekkiej 3.
17 maja po południu na odcinku natarcia 5 KDP sytuacja
stawała się coraz poważniejsza. Większość oddziałów
obsadzających małe S. Angelo i stoki S. Angelo wycofała
się na Widmo. W tej sytuacji płk dypl. Rudnicki wydał
rozkaz dowódcy 18 Batalionu wejścia do akcji. Batalion
został skierowany na Widmo w celu wsparcia walczących
tam oddziałów.
O godz. 15.03 dowodzący natarciem 5 KDP płk dypl.
Rudnicki „zażądał ognia całej naszej artylerii na wzg,
S. Angelo przez 45 minut”. W ostrzale niemieckich pozycji
wzięła udział artyleria 2 Korpusu oraz niezaangażowane
w walce dywizjony brytyjskie. Równocześnie brytyjskie
lotnictwo zbombardowało odwody nieprzyjaciela w rejonie
S, Lucia i Piedimonte. Godzinę później na S. Angelo
ruszyło natarcie. Gdy obserwatorzy niemieccy zauważyli
atakujące oddziały, skierowali na nie ogień moździerzy
z rejonu S. Lucia.

2 IPMS, C 1/1V, B ) 12, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań z dnia

17 maja 1944 r., arkusz 5; Melsyt, 5 KDP z godz. 12.00 z dnia 17 maja
1944 r.
3 IPMS, C 1/IV. B 112, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań z dnia

17 maja 1944 r., arkusz 6.


O godz. 17.37 gen. Sulik otrzymał od mjr. Wojciecha
Rankowicza, zastępcy szefa Oddziału Informacyjnego 2 Kor­
pusu, wiadomość o rozpoczęciu akcji wycofywania się
Niemców z miasteczka Cassino. W kilka minut później
gen. Anders w rozmowie telefonicznej poinformował do­
wódcę 5 KDP, że według danych uzyskanych od Brytyj­
czyków oddziały niemieckie będą próbowały przebijać się
z miasteczka Cassino w nocy z 17 na 18 maja 4.
O godz. 18.30 płk dypl. Rudnicki wysłał do gen. Andersa
meldunek: „Dywizja po bardzo ciężkich walkach osiągnęła
i trzyma Angelo. Nie mam wiadomości co się dzieje na
przeciwnych stokach Angelo i 575. Zamiarem moim na
dzisiejszą noc jest utrzymać [wzg.] 706 — Angelo — koń­
czyć rozpoznanie i oczyszczanie kompleksu wzgórz Angelo,
poświęcając noc na uporządkowanie zupełnie przemęczo­
nych oddziałów. Ugrupowanie przedstawia się w tej chwili
następująco: 14 BS, część 13 BS z mjr. Gnatowskim [15
BS] na 706. 16 BS (Derwisz), 18 BS. i grupa Komando ze
szwadronem 15 P Uł. Pozn. na Angelo. Na Widmie NIE
chcę nic trzymać ze względu na duży ogień art. npla
i moździerzy. Czołgi, które z powodu zmroku nie mogą już
zjechać z płd. stoków Widma — zostają tam na noc z małą
osłoną piechoty. Nadesłany odwód będę trzymał w rejonie
«A». Proszę o sytuację ogólną i zadanie na jutro. Dywizja
poniosła poważne straty — bliżej określić nie mogę.
Uporządkowanie oddziałów potrwa długo, ludzie przemę­
czeni i wyczerpani — nastroje dobre. Proszę o wysłanie
zaopatrzenia mułami normalną drogą. Postaram się o prze­
wodników. Nie zapomnieć dostarczyć amunicji, żywności
i wody na przybliżony stan” 5.

4 IPMS, C l/TV, B 112. Dowództwo 5 KDP, Dziennik dzialari z dnia

17 maja 1944 r„ arkusz 10; C 1/TV, Przebieg działali z dnia 17 maja


1944 r., Dowództwo Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 11.
5 IPMS, C 1/TV, Dowództwo 5 KDP, L.dz. 689/1/Op/Tj., Meldunek

płk. dypl. Rudnickiego do Dziennika działań z 17 maja 44 r.


O godz. 19.55 gen. Anders w rozmowie telefonicznej
rozkazał płk. dypl. Rudnickiemu „na noc przyjąć na S. Angelo
ugrupowanie obronne w gotowości odparcia natarcia nie­
przyjaciela z kierunku wzg. 575, Winnica i S. Lucia”.
Dowódca Korpusu powiadomił, że „liczy się z odejściem
nieprzyjaciela w ciągu nocy i jeśli to nastąpi możliwe jest, że
nieprzyjaciel będzie się przebijał przez S. Angelo” 6.
Płk dypl. Rudnicki tak zapamiętał rozmowę z dowódcą
2 Korpusu: „Melduję mu o poważnym kryzysie, spowodowa­
nym nieopanowaniem czubka Angelo, którego już nie ma
czym zdobyć, i nie wiadomo czy jutro także będzie czym.
Jeśli nie uda się opanować przemieszania, to może być jutro
tragedia... Coś w tym rodzaju meldowałem. Dowódca Korpusu
odpowiadał mi słowami, cytowanymi u Wańkowicza: «Kli­
mek, nie przejmuj się, bitwa właściwie już wygrana... to tylko
lokalny kryzys... wiem, że dacie sobie radę i zmajstrujesz
to...» [...] Rozmowa z dowódcą Korpusu otrzeźwiła mnie” 7.
Płk dypl. Rudnicki na podstawie rozkazu gen. Andersa
postanowił: uporządkować w ciągu nocy walczące oddziały,
skonsolidować wszystkie siły na opanowanie S. Angelo
oraz przeprowadzić akcję patrolową na przedpolu. Zamiar
len został przekazany dowódcy Korpusu przez ppłk. dypl.
Małeszewskiego. Gen. Anders zaakceptował plan płk. dypl.
Rudnickiego zwracając jedynie „uwagę na konieczność
trzymania oddziałów grupami (ze względu na zmęczenie
i sen) — ustawić broń maszynową i być gotowym do
przeciwuderzeń. Część oddziałów niepotrzebną do utrzy­
mania S. Angelo cofnąć nieco w rejon Widma. Jednak nie
na Widmo ze względu na ogień nieprzyjaciela” 8.

6 IPMS, C l/IV, Przebieg działań z dnia 17 maja 1944 r.. Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 12.


7 IPMS, A XIX 5/11 gen. bryg. Klemens Rudnicki, Jak przeżywałem

bitwę pod Monte Cassino, s. 12—13.


8 IPMS, C 1/IV, Przebieg działań z dnia 17 maja 1944 r.. Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 12.


Wieczorem 17 maja gen. Anders na dzień następny
wydał rozkaz szczególny, według którego 5 KDP przypadło
zadanie utrzymania wzgórza S. Angelo oraz prowadzenia
wypadów na wzgórze 575. 3 DSK miała kontynuować
natarcie na Massa Albaneta, równocześnie działając silnymi
patrolami na wzg. 569 i wąwóz moździerzy.
Dowódca 2 Korpusu w rozmowie telefonicznej poinfor­
mował gen. Sulika: „60% poszlak wskazuje, że nieprzyjaciel
chce odejść — pilnować —jeśli nie odejdzie — to jutro
nie nacierać, lecz bronić się i bić nieprzyjaciela artylerią
i wypadami. Uporządkować się dużymi grupami urzutowa-
nymi w głąb. Zwrócić uwagę na ściek i ścieżkę na płd. od
575. Wypocząć. Noc jest decydująca” 9.
Aby zwyciężyć należało do walki wprowadzić nowe
oddziały, a tych nie było. Jedynym zapleczem były oddziały
saperów, artylerii oraz jednostki taborowe. Tak też się stało
i z polecenia dowódcy 5 Dywizji do wieczora 17 maja
zorganizowano następujące odwody: pólbatalion mjr. Ma-
culewicza złożony z dwóch kompanii saperów 5 Batalionu;
półbatalion kpt. Szamockiego składający się z kompanii
sztabowej 5 KDP, kompanii 5 PAPanc., oraz plutonu
rozpoznawczego bez carriersów; półbatalion kpt. Kuz-
niewicza utworzony z eszelonów C 14,16 i 17 Batalionów,
kwatery głównej 6 LBP; 5 Batalionu CKM; 5 Batalionu
Saperów; 4, 5 i 6 PAL-u, 5 PAPanc.; półbatalionu mjr.
Małeckiego sformowany z 5 PAPlot. Bataliony w nocy
zostały przesunięte w kierunku pozycji wyjściowych do
natarcia 10.
Tuż przed północą w czasie narady w Sztabie 5 Dywizji
gen. Sulik powiedział: „sytuacja piechoty bardzo ciężka.
Baony wskutek ciągłych natarć i przeciwnatarć poniosły duże
9 IPMS, C 1/IV, Dowództwo 5 KDP, L.dz. 689/1/Op/Tj., Meldunek

płk. dypl. Rudnickiego do Dziennika działań z 17 maja 44 r.


10 IPMS, C 1/IV. Melsyt z godz. 21.00 z dnia 17 maja 1944 r.;

Działania 2 Korpusu..., s. 236-237.


straty i są przemieszane. Ludzie niezdolni obecnie do dalszych
wysiłków. Oddziały te leżą na płn. grzbiecie S. Angelo. Płd.
wyższy grzbiet trzymają jeszcze Niemcy. Uporządkowanie
oddziałów w ciągu nocy niewykonalne”. Po zapoznaniu się
z oceną dowódcy 5 KDP gen. Anders nakazał: „zostawić na
przedpolu możliwie świeże oddziały, którymi patrolować,
resztę ściągnąć na podstawy wyjściowe i uporządkować” 11.
Na podstawie rozkazu dowódcy 2 Korpusu dowódca
5 KDP w planie działania na noc z 17 na 18 maja
postanowił pozostawić na S. Angelo dwie najmniej po­
szczerbione kompanie 18 Batalionu, na Widmie pozostawić
tylko niewielkie grupy żołnierzy, 14 Batalion miał zostać
zluzowany przez nowo utworzony półbatalion, natomiast
czołgi miały powrócić na Widmo nad ranem. W tym
samym czasie miał nastąpić atak na S. Angelo 12.
Płk dypl. Rudnicki obawiał się, że ze względu na duże
przemieszanie porządkowanie oddziałów mogło doprowa­
dzić do wycofania ich do tyłu. W praktyce oznaczało to
znaczne opóźnienie następnego natarcia i dlatego zwrócił
się on do gen. Sulika o zmianę rozkazu i pozostawienie
oddziałów na Widmie i stokach S. Angelo.
18 maja o godz. 7,45 gen. Anders polecił płk. Ru­
dnickiemu sprawdzić, czy szczyt S. Angelo nadal był
obsadzony przez nieprzyjaciela oraz przygotować pod­
ległe mu oddziały do nowego natarcia, które miało
zakończyć się połączeniem z Brytyjczykami. O godz.
9.20 z 6 LBP do Sztabu Korpusu meldowano, że za­
uważono grupy żołnierzy niemieckich opuszczających
klasztor, natomiast na odcinku Passo Como obsada nie­
miecka nie uległa zmianie.

11 IPMS. C 1/1V, B 112, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań z dnia

17 maja 1944 r., arkusz 12.


12 IPMS, C 1/1V, B 112, Dowództwo 5 KDP, Dziennik działań z dnia

17 maja 1944 r., arkusz 12; A XIa 39/10 message od gen. Sulika do ptk.
dypl. Rudnickiego.
O godz. 9.00 w czasie odprawy w Sztabie 2 Korpusu płk
dypl. Wiśniowski oświadczył: „zajęcie S. Angelo w dniu
wczorajszym stworzyło kryzysowy moment dla Niemców,
którzy z obawy o odcięcie musieli ewakuować klasztor”.
Według opinii szefa Sztabu Korpusu „spełnił [korpus] swe
operacyjne zadanie w 100%, a oddziały dały z siebie
wszystko, a nawet więcej na co było ich stać” 13.
O godz. 9.25 gen. Duch poinformował w rozmowie
telefonicznej gen. Andersa o incydencie, jaki wydarzył się
w rejonie Massa Albaneta, gdzie Niemcy wywiesili białe
flagi i w momencie gdy podeszły do ich stanowisk polskie
czołgi, otworzyli ogień. W tej sytuacji dowódca korpusu
rozkazał nie respektować białych flag. Gen. Anders za­
znajomił się z sytuacją na odcinku 4 Batalionu. Na
zakończenie rozmowy powiedział: „nie krwawić się spec­
jalnie o klasztor 3 DSK jednak ma go zdobyć”.
Trzydzieści pięć minut później gen, Sulik wydał rozkaz
szczególny dla płk. dypl. Rudnickiego, w którym pisał:
„1) Oceniam, że nieprzyjaciel wycofał gros swoich sił
z grzbietu Monte Cassino, pozostawiając słabe oddziały
w styczności. 2) 3 DSK zajęła klasztor Cassino. [Brytyj­
ska] 78 DP osiągnęła pkt. 805202. 3) Bezzwłocznie
opanować Colle S. Angelo, 575, Winnicę, gdzie przejść
do obrony czasowej. Wysłać oficerski patrol dla najszyb­
szego nawiązania łączności z 78 DP. Przeprowadzić
czyszczenie bunkrów na tyłach. Zabronić zabijać jeńców,
którzy w obawie o życie stawiają zaciekły opór.
4) Równocześnie przeprowadzić ewakuację rannych.
5) Rozpoznać w kierunku na Villa S. Lucia. 6) Całość
działania osłonić ogniem artylerii i zadymianiem Monte
Cairo, Cycki i Villa S. Lucia” 14.
13 IPMS, C 1/IV, Przebieg działań z dnia 18 maja 1944 r.. Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkus2 3.


14 IPMS, C 74/ID B, Rozkaz Szczególny dla płk. Rudnickiego z dnia

18 maja godz. 10.00 L. Dz. 691; Melsyt z dnia 18 maja godz. 10.00.
O godz. 11.15 płk dypl. Rudnicki zameldował płk.
dypl. Wiśniowskiemu o natarciu na Winnicę i wzg.
575. Poinformował on również szefa Sztabu Korpusu,
że nadal na szczycie S. Angelo broniło się kilka nie­
mieckich bunkrów 15.
Pomimo opuszczenia klasztoru nieprzyjaciel nadal bronił
się zaciekle w pasie natarcia 5 KDP. Atakujące Winnicę
oddziały znalazły się pod silnym ogniem niemieckiej broni
maszynowej ze wzg. 575 i Passo Como oraz z bunkrów na
płd. stoku S. Angelo.
O godz. 15.00 gen. Anders wydał Rozkaz Operacyjny
nr 3, w którym między innymi pisał; „1) Nieprzyjaciel
został pobity przed frontem 2 Korpusu i w dolinie Liri.
W ciągu nocy 17/18 maja nieprzyjaciel przeprowadzając
demonstrację z powietrza wycofał część pozostałych z kom­
pleksu Monte Cassino usiłując nadał stawiać opór na
ogólnej linii: wzg. 450-wzg. 569-wzg. 575.
Widząc beznadziejność dalszego oporu, obsada Klasztoru
poddała się. W godzinach rannych 18 maja. Oczyszczanie
terenu trwa. Nieprzyjaciel w poszczególnych punktach
oporu stawia zacięty opór. Obecnie nieprzyjaciel obsadza
linię Hitlera zdezorganizowanymi oddziałami, których siły
prawdopodobnie wynoszą:
— płd.-wsch. stoki góry Cairo — 4 Batalion Alpejski,
— grzbiet Passo Como — jeden batalion,
— rejon Villa S. Lucia — jeden batalion.
Resztki Dyw. Spadochr., która poniosła olbrzymie straty,
prawdopodobnie wycofane na dalsze tyły.
Położenie własne:
2) Przez zdobycie grzbietu Colle S. Angelo i wzg. 593
osiągnięte zastało przełamanie obrony nieprzyjaciela na
kompleksie Monte Cassino, oraz izolowanie Klasztoru
15 IPMS, C 1/IV, Przebieg działali z dnia 18 maja 1944 r., Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 4.


i miasta Cassino przez co uzyskano połączenie z XIII
Korpusem w dolinie Liri.
Na odcinku 2 Pol. Korp. od rana dnia 18 maja rozpoczęła
się akcja oczyszczająca, złożona często z zaciętych walk
o zdobycie izolowanych, a broniących się uporczywie
gniazd oporu.
3) XIII Korpus 78 Dyw. Bryt. — czołowe elementy
podchodzą pod Aeroporto-d’Aquina. Dywizja ma współ­
działać swoim lewym skrzydłem z Korp. Kanad., który
osiągnął ogólnie wsp. pion. 767 i posuwa się na zach. dla
nawiązania i ewentualnego natarcia na linię Hitlera.
Zamiar:
4) Zorganizować się obronnie na linii 575-Colle
S. Angelo-Monte Castellone. Rozpoznawać na Passo Como
i w dolinę S. Lucia-Piedimonte,
Zadania WJ.
5) 5 KDP: Zorganizować się obronnie na grzbiecie
575-S. Angelo. Rozpoznawać na Passo Como i w doi.
S. Lucia-Piedimonte. Utrzymać łączność z oddziałami XIII
Korpusu na drodze nr 6.
6) 3 DSK: Oczyścić ostatecznie teren z nieprzyjaciela
w rej. Klasztoru.
7) Zarządzenia wspólne.
A) Dowódcy WJ wydadzą zarządzenia do uporząd­
kowania oddziałów po bitwie, zapewnią oddziałom wypo­
czynek, licząc się z możliwością ogni art. i moździerzy
npla na cały kompleks Monte Cassino.
B) Wydadzą surowe zarządzenia dotyczące ostrożności
ze względu na możliwości istnienia pól minowych i pułapek.
Zwraca się szczególną uwagę na możliwość pozostawienia
przez nieprzyjaciela min zegarowych w klasztorze Monte
Cassino. Dla wyjaśnienia tej sprawy i bezpieczeństwa
polecam jeńców wziętych w klasztorze zatrzymać tam do
dalszych rozkazów”.
O godz. 15.30 szef Sztabu 2 Korpusu poinformował
w rozmowie telefonicznej szefa Sztabu 5 KDP, że w tej
chwili nie ma potrzeby zdobywania wzg. 575, „trzeba
nieprzyjaciela trzymać w szachu, z minimum strat wła­
snych” 16.
O godz. 16.20 rozpoczęło się ponowne natarcie 5 Dywizji
na S. Angelo. Mjr Gnatowski dowodzący tą akcją podzielił
atakujące oddziały na dwie grupy: pierwszą stanowili
komandosi mjr. Smrokowskiego, a drugą pododdziały 15
i 17 Batalionów, kompania 18 Batalionu oraz kompania
rtm. Różyckiego z nowo utworzonego półbatalionu. Nacie­
rający napotkali silny opór nieprzyjaciela. Dopiero o godz.
17.45 komandosi opanowali prawie całe S. Angelo oprócz
kilku bunkrów na szczycie 17.
Gen. Anders interesował się bardzo działaniami na
odcinku 5 KDP, dlatego też o godz. 19.40 zadzwonił do
dowódcy 5 Dywizji, aby ten przedstawił sytuację na odcinku
swojej dywizji. Gen. Sulik odpowiedział: „Na S. Angelo
sytuacja opanowana. Kilka bunkrów w nocy będzie na
pewno zlikwidowane”. Gen. Anders poinformował go
wówczas o działaniach 3 DSK.
Kilkanaście minut później dowódca 2 Korpusu poinfor­
mował płk. dypl. Rudnickiego, „że nie jest jego intencją by
oddziały dalej się krwawiły. Niemcy pewnie w nocy
uciekną. Trzymać łączność z Anglikami i Kiedaczem.
Bunkrów nie likwidować” 18.

16 IPMS, C l/IV, Wiadomości i notatki z rozmów telefonicznych

dowódcy 2 Korpusu i szefa sztabu w dniu 18 maja 1944 r.; Przebieg


działań z dnia 18 maja 1944 r.; Dowództwo Polskiego Korpusu Oddział
Operacyjny, arkusz 6.
17 IPMS, C 143/IV B, 5 KDP Oddz. Op.-Inf.; Dziennik działań

dowództwa 5 WBP za czas od dnia 13 do 19 maja 1944 r.; Działania


2 Korpusu..., s. 248.
18 IPMS, C 1 /IV, Wiadomości i notatki z rozmów telefonicznych

dowódcy 2 Korpusu i szefa sztabu w dniu 18 maja 1944 r.; Przebieg


działań z dnia 18 maja 1944 r„ Dowództwo Polskiego Korpusu Oddział
Operacyjny, arkusz 7.
O godz. 20.35 płk dypl. Rudnicki zawiadomił gen.
Andersa o zdobyciu szczytu S. Angelo po ciężkich walkach.
O godz. 23.30 mjr Gnatowski zameldował, że po walkach
na stokach S. Angelo z jego grupy pozostało 112 ludzi
z oddziałów mjr. Smrokowskiego, mjr. Bączkowskiego,
kpt. Pawulskiego i rtm. Różyckiego.
Późnym wieczorem do dywizji powrócił patrol 15 Pułku
Ułanów wysłany na rozpoznanie w kierunku S. Lucia
i zameldował, że w rejonie tej miejscowości nieprzyjaciela
już nie ma 19.
W nocy z 18 na 19 maja płk dypl. Rudnicki zarządził
wysłanie patroli na atakowane w ciągu dnia i wciąż
niezdobyte wzgórza. Uzyskane informacje wskazywały na
to, że oddziały niemieckie opuściły zajmowane rejony
pozostawiając jedynie niewielkie grupy osłonowe 20.
19 maja o godz. 7.10 1S Batalion zajął wzg. 575
i Winnicę. Na wzg. 575 patrol 15 Batalionu spotkał się
z patrolami 3 DSK. To właśnie tam nastąpiło spotkanie
dwóch polskich dywizji, które tak zacięcie przez 7 dni
wałczyły o zdobycie wyznaczonych rejonów. Wzg. 575
było naturalną redutą trzech niemieckich bastionów obrony
oraz — jak pisał płk dypl. Henryk Piątkowski — „stanowi
istny gordyjski węzeł splotu powikłań przedmiotów tereno­
wych, leżących pomiędzy wzgórzami S. Angelo, a 593,
a więc: Widma, Gardzieli i Massa Albaneta" 21.
„O świcie dnia 19 maja — pisał płk dypl. Rudnicki
— poszedłem sam przez Widmo na Angelo i 575 obejrzeć
pole walki. Szedłem ścieżkami, którymi posuwało się
natarcie 16-tki i 17-tki, wspinałem się przez skały i prze­
dzierałem przez kosodrzew. Jakżeż ciężkie były warunki

19 IPMS, C 1/IV, Przebieg działali z dnia 18 maja 1944 r.. Dowództwo

Polskiego Korpusu Oddział Operacyjny, arkusz 8.


20 IPMS, C 143/TV B, 5 KDP Oddz. Op.-Inf.; Dziennik działań za czas

od dnia 13 do 19 maja 1944 r. dowództwa 5 WBP.


21 Henryk P i ą t k o w s k i , Bitwa o Monte Cassino, Rzym 1945, s. 106.
nacierających i jak zrozumiałe stawały się z powodu
wolnych postępów natarcia. Żeby to zrozumieć trzeba
było samemu przejść tym terenem. Potem obszedłem
bunkry niemieckie i obejrzałem ich system obrony. Bunkry
były to skalne gniazda, znakomicie zamaskowane koso­
drzewiną i wzajemnie wspierające się ogniem. Zajmowały
one sam grzbiet długiego Widma. Miały obsadę zaledwie
3 lub 4 żołnierzy. Natomiast tuż za grzbietem, na przeciw­
stoku, były duże bunkry dla załogi używanej tylko do
przeciwuderzeń. Leżały one w zupełnie martwym polu
i żaden pocisk naszej artylerii czy moździerzy nie był
w stanie ich dosięgnąć. Tam też musiała się chronić
załoga bunkrów z grzbietów w czasie naszych ogni
przygotowawczych. W ten sposób nasze nawały ognia
artylerii mogły mieć tylko efekt moralny. Bunkry były
prawie nie obsadzone aż do chwili szturmu. Ale wtedy,
pod celnym ogniem z najbliższych odległości, trzeba było
dokładnie je rozpoznać, płacąc za to życiem wielu ludzi,
po to by następnie inni mogli dobiec lub doczołgać się do
każdego z bunkrów za najbliższą odległość i obrzucić go
granatami ręcznymi, a gdy się któryś z nich zniszczyło,
trzeba było jeszcze odeprzeć przeciwuderzenia niemiec­
kich grup wyłaniających się nagle z przeciwstoku. Jakżeż
ciężką i krwawą była ta robota. Była to «punktowa»
walka drobnych grup, wymagająca wielkiej odwagi, uporu
i poświęcenia od każdego nacierającego żołnierza. Byłem
z podziwem dla naszych piechurów, którzy w tych
ostatnich trzech dniach i nocach tego dokonali. Musiałem
też uznać zręczność i determinację niemieckiej obrony.
O zaciętości walk świadczyły liczne trupy, swoje i nie­
przyjacielskie, porozrzucane po stokach i grzbietach
Widma i Angela. Byłem do głębi poruszony tym co
zdołałem odczytać z obejrzenia pola tych zmagań. Schy­
lałem się nad nim i począłem zbierać z ziemi odłamki
granatów ręcznych i pocisków, którymi zasłane było całe
to pole głazów i kosodrzewiny. Odłamki wydawały się mi
się jeszcze ciepłe i zroszone krwią” 22.
W godzinach przedpołudniowych dowódca 5 KDP wydał
rozkaz szczególny, w którym nakazywał: po zajęciu
S. Lucia uderzyć i opanować Piedimonte. Do tej akcji
zostało wyznaczone zgrupowanie pod dowództwem ppłk.
Jan Lachowicza, zastępcy dowódcy 6 LBP w składzie: 18
Batalion Strzelców oraz kompania ochrony Sztabu 2 Kor­
pusu. 5 Pułk Artylerii Lekkiej miał udzielić nacierającym
wsparcia ogniowego. Zgrupowanie miało nawiązać łączność
z brytyjską 12 Brygadą, która prowadziła działania wzdłuż
szosy nr 6 w kierunku Piedimonte. Dowodzenie to było
tylko czasowe do chwili zorganizowania grupy „Bob" pod
dowództwem ppłk. Władysława Bobińskiego, zastępcy
dowódcy 2 Brygady Pancernej. Po ciężkich walkach
Piedimonte zostało opanowane 24 maja 23.
Równocześnie dowódca 6 LBP, płk dypl. Nowina-
Sawicki, otrzymał zadanie opanowania wzgórza Passo
Como kombinowanym dywizjonem ułanów z 15 Pułku
Ułanów pod dowództwem mjr. Zbigniewa Kiedacza. 25
maja opanował on wzg. 912 i wzg. 945 Passo Como.
Wieczorem tego samego dnia 3 szwadron 15 Pułku Ułanów
zajął Monte Cairo.

22 IPMS, A XIX 5/11, gen. bryg. Klemens Rudnicki, Jak przeżywałem


bitwę pod Monte Cassino, s. 14-15.
23 IPMS, C 143/IVB, 5 KDP Oddz. Op.-Inf.; Dziennik Działań za czas

od dnia 13 do 19 maja 1944 r. dowództwa 5 WBP.


DRUGIE NATARCIE
3 DYWIZJI STRZELCÓW KARPACKICH

16 maja o godz. 20.35 po zakończonej odprawie u gen.


Andersa dowódca 3 DSK gen. Duch wydał rozkaz szcze­
gólny dla dywizji na noc z 16 na 17 maja zarządzając
wykonanie wypadu na wzg. 593 i 569. „W wypadku
pełnego powodzenia wypadu liczę się z uruchomieniem
całego działania przewidzianego Rozkazem Operacyjnym
nr 5 jeszcze przed świtem”.
Zadaniem 2 BSK było przełamanie niemieckiej obrony
i zajęcie wzg. 593 i 569 oraz — za pomocą czołgów
— związanie i obezwładnienie oddziałów nieprzyjaciela
broniących Massa Ałbaneta. Jako pierwszy ruszał do walki
4 Batalion ppłk. Karola Fansiaua, którego kompanie miały
nacierać na wzg. 593, 569 i 476. 6 Batalionowi, dowodzo­
nemu przez mjr. dypl. Kazimierza Różyckiego, przypadło
w udziale zajęcie Massa Ałbaneta. W odwodzie dowódcy
natarcia pozostawał 5 Batalion ppłk. Karola Piłata. Natarcie
3 DSK miało wyruszyć jednocześnie z natarciem 5 KDP.

4 BATALION STRZELCÓW KARPACKICH

W pierwszej fazie natarcia zadaniem 4 Batalionu było


zajęcie wzg. 593 i 569, a po opanowaniu przez 6 Batalion
Massa Albaneta uderzyć na wzg. 476 i utrzymać je. Na
dowódcę natarcia został wyznaczony mjr Melik Somchjanc,
zastępca dowódcy 4 Batalionu. Wzg. 593 opanować miała
1 kompania por. Władysława Barana, a wzg. 569 4 kom­
pania kpt. Tadeusza Taradaja. Po opanowaniu wzg. 593
1 kompania swoim ogniem miała wesprzeć natarcie 6 Ba­
talionu na Albanetę. Zajęcie wzg. 476 zostało powierzone
3 kompanii kpt. Piotra Muchy.
Nad zaopatrzeniem walczących oddziałów miał czuwać
mjr Leon Firczyk, który dysponował 2 kompanią kpt.
Stanisława Nowaka i grupą złożoną z plutonu ppanc.
i gospodarczego. Żołnierze z tychże pododdziałów mieli
posuwać się za plecami atakujących niosąc amunicję
i żywność.
17 maja o godz. 1.30 dowódca 4 Batalionu ppłk Fanslau
na dowódcę wypadu wyznaczył ppor. Romualda Jędrzejew­
skiego z 4 kompanii. Patrol miał stwierdzić, czy wzg. 593
jeszcze obsadzał nieprzyjaciel. W przypadku, gdyby wzgó­
rze było wolne, patrol miał je utrzymać do przybycia
1 kompanii, natomiast jeżeli wzgórze nadal obsadzali
Niemcy, patrol miał za zadanie złapać jeńca i wycofać się
na pozycje wyjściowe. Patrol złożony z samych ochotników
liczący 30 żołnierzy. O godz. 3.45 wyszedł on w kierunku
wzg. 593. O składzie patrolu kronikarz 4 kompanii pisał:
„Wspaniali chłopcy, doświadczeni żołnierze, nie znają
strachu”. Z patrolem wyruszyli również obserwatorzy
artylerii z 3 PAL-u patrolowi ppor. Jan Figiel i radiotele­
grafista kan. Gustaw Herling-Grudziński, później do nich
dołączyli również por. Eugeniusz Kupiec z radiooperatorem
kan. Czesławem Dzimidzikiem.
Gdy żołnierze ppor. Jędrzejewskiego dotarli do bunkrów
na wzg. 593, zostali tam ostrzelani z broni maszynowej
i obrzuceni granatami. Patrol stracił trzech zabitych i dwóch
rannych. Równocześnie spadochroniarze wykonali kontratak
z zachodnich stoków wzg. 593. Natarcie niemieckie zostało
odparte. Jednak straty były duże — 10 rannych. Zadanie
zostało wykonane i ppor. Jędrzejewski wycofał się ze
wzgórza na linię starych bunkrów niemieckich.
O godz. 7.05 po otrzymaniu wiadomości, że 17 Batalion
podchodzi pod wzg. S. Angelo, dowódca 3 Dywizji rozkazał
płk. dypl. Szymańskiemu, dowódcy 2 Brygady Strzelców
Karpackich, przystąpić do wykonania zadania. Czterdzieści
minut później ppłk Fanslau otrzymał telefonicznie od
dowódcy 2 BSK rozkaz natychmiastowego natarcia na
wzgórza 593 i 569.
O godz. 8.30 wyruszyło natarcie. Mjr Somchjanc pisał:
„opuściwszy drogę koło «domku lekarza» (powinno być
doktora] — kompanię 1 i 4 prowadziłem zboczami wzdłuż
skarpy, mając na czele grupy szturmowe z 1 kompanii. Na
wysokości «domku lekarza» — grupę szturmową por.
Ulaneckiego skierowałem na wzg. 593 od północy. Grupę
szturmową ppor, Wilkosza od północnego wschodu. Por.
Baran z grapą wsparcia na prawym skrzydle por. Ulanec­
kiego. Z chwilą nawiązania styczności z nieprzyjacielem
przez grupy szturmowe 1 kompanii, mając wiadomość
i widząc por. Barana na północnym grzbiecie wzg. 593,
kompanię 4 kpt. Taradaja skierowałem na południowy stok
wzg. 593 celem wzięcia tego wzgórza z dwóch stron
i uniemożliwienia nieprzyjacielowi wycofania się na połu­
dnie. Kierunek ten kpt. Taradąjowi osobiście wskazałem
w terenie, gdyż z powodu zadymienia nie mógł się
w pierwszej chwili dobrze zorientować, co do swego
przedmiotu natarcia”1.
Mjr. Somchjanc w momencie wspinania się na wzg. 593
został zaskoczony ogniem ze wzg. S. Angelo, o którym
wiedział, że w nocy zajęły je oddziały 5 KDP. Niemieckie
karabiny maszynowe raziły natarcie 1 kompanii z tyłu
1 1PMS, C 443/1, Dziennik działań 4 Batalionu. Raport dowódcy

natarcia majora M. Somehjanca z dnia 22 maja, zat. 87 do dziennika


działań.
i prawej strony. Od ognia tego kompania poniosła znaczne
straty w zabitych i rannych. Kpr. pchor. Feliks Redl ars ki,
kronikarz 1 kompanii pisał: „Wyszliśmy z wąwozu gęsto
ostrzeliwani przez artylerię i moździerze... Z przodu posu­
wają się dwie grupy szturmowe wydzielone z kompanii, za
nimi dwa plutony ckmców, z tyłu reszta kompanii...
w dolinie pozostał na zawsze strz. Krzywiński [Bolesław].
Na górę wdarliśmy się bez tchu w płucach. Zwalił się na
nas ogień ze wszystkich prawie stron... z Cassino, Albaneta,
Angelo, M. Cairo... no i ci Niemcy leżący na stanowiskach
od 25 do 50 metrów ognia nam nie żałowali... Grupy
szturmowe ruszyły — jedna na lewe, druga na prawe
skrzydło niemieckich pozycji... Reszta plutonów pierwszego
i drugiego osłaniała ich Ikmami. Celowniczy Gul [Mieczy­
sław], dopadłszy zwału kamieni, prał z lkmu do wy­
chylających się z bunkrów Niemców. Na gwałt trzeba było
zdusić ogień ich broni maszynowej... dostał pociskiem
z granatnika... zerwany hełm potoczył się w dół... spoj­
rzałem na niego... znieruchomiał... niżej lewej skroni dziura
w czaszce i wyciekające strzępy mózgu i krzepnącej krwi.
Pozostał na stanowisku z bronią, jako symbol wytrwania.
Od ułamków tego samego granatu zginął amunicyjny.
Odłamek wyrwał mu pod lewą łopatką dziurę, z której
wielką fontanną bluzgała krew. Strzelec wyborowy z mojej
drużyny Pokora [Walerian] w bardzo krótkim czasie miał
na swym koncie trzech zabitych Niemców. Radował się
niedawno otrzymaną nową bronią, co tak skutecznie biła...
Rozgrzany walką, wypatrując nowe ofiary wychylił się
spoza kamieni. Niemcy sieknęli mu w twarz Spandauem.
Stwierdziłem śmierć i zabrałem od niego broń, co mogła
się jeszcze okazać potrzebną” 2.
Nie zważając co się wokół dzieje o godz. 9.23 dwie
grupy szturmowe z 1 kompanii zajęły trzy bunkry niemiec­

2 IPMS, C 443/1, Kronika I kompanii 4 Batalionu.


kie. Pchor. Redlarski pisał: „Lewoskrzydłowa grupa sztur­
mowa ppor. Wilkosza zdobyła dwa bunkry, dowódca grupy
poległ, prowadzi zastępca kpr. pchor. Krasowski [Wiktor]
za chwilę ranny schodzi na punkt opatrunkowy. Podchorąży
Wojciekian [Paweł] wylatuje na minie. Przed bunkrami
Niemców jest dolinka w odległości 20-30 metrów osłonięta
szkarpą. [Ta dolinka to nierozpoznane ani z mapy ani ze
zdjęć lotniczych siodełko, wiodące i wyraźnie zaznaczające
się na horyzoncie dopiero od strony klasztoru]. Grupa
zebrała się tam do szturmu. Lecz w tę dolinkę wstrzelane
są moździerze z klasztoru i broń maszynowa. Na grupkę
pod skarpą zwalił się grad pocisków... piekło... Huk
wybuchów miesza się z krzykiem rannych. W czarnym
dymie nic nie widać. Walą się gruzy kamieni. A z bunkrów
z przeciwka lecą granaty, sieką Spandau’y, tryskają smugi
z miotaczy płomieni. Strzelec Boboń [Jan] płonie jak
pochodnia. W końcu z grupy czternastu pozostał na placu
jeden żywy... sam jeden nie zdobędzie stanowisk nie­
przyjacielskich, jest pokaleczony odpryskami kamieni
w czoło, ręce i nogi. Wycofuje się.
Grupa prawoskrzydłowa też ponosi straty. Ginie dowódca
por. Ulanecki od granatu z garłacza. Opatruje go sanitariusz
Józef Oskwarek. W to samo miejsce wpada drugi granat.
Sanitariusz poległ obok dowódcy. Zastępca dowódcy pro­
wadzi dalej do szturmu. Niemcy zawracają szturmujących
granatami. Z grupy pozostało pięciu’’3.
W kilkanaście minut później wyszło niemieckie przeciw­
natarcie. Kompania por. Barana odparła je zabijając 15
spadochroniarzy. Nieprzyjaciel nie zrezygnował i w dalszym
ciągu przeprowadzał akcje uderzeniowe tak, jak w dniu 12
maja, małymi grupami.
Natomiast 4 kompania, która początkowo miała trudności
z poruszaniem się w zadymionym terenie, po wejściu na

3 1PMS, C 443/!, Kronika I kompanii 4 Batalionu.


południowy stok wzg. 593 poniosła duże straty od ognia
niemieckiego ze wzgórza klasztornego. Okazało się, że
w tym czasie zadymianie było bardzo słabe, ale pomimo
trudności kompania zdobyła 2 bunkry na południowym
stoku ubezpieczając z tego kierunku natarcie 1 kompanii.
Niemieccy spadochroniarze nie dali za wygraną i dwukrot­
nie wyprowadzili kontratak na pozycje 4 kompanii. Został
on odparty dzięki wsparciu 3 PAL-u i karabinom maszyno­
wym kompanii.
O godz. 10.23 1 kompania ponownie rozpoczęła natarcie
na dalsze bunkry na szczycie wzg, 593. Natarcie zostało
przeprowadzone jednym plutonem od strony Massa Al-
baneta, a dwoma plutonami od stoków połuditiowo-wschod-
nich wzg. 593. W czasie akcji opanowano dwa następne
bunkry. Jednak ogień niemiecki z Albanety i S. Angelo był
na tyle silny, że natarcie zostało zatrzymane. Pchor.
Redlarski pisał: „Por. Baran zbiera resztki pierwszego
i drugiego plutonu i szturmuje na nowo. «Wszyscy za mną
naprzód! Ani kroku do tyłu!». Podchodzi pod same bunkry.
Jest ranny w szyję. Nie zważa na to. Żołnierze podrywają
się. Lecą na Niemców granaty. Wtem — «Jezus, Maria!»
ostatni okrzyk i dowódca kompanii zwalił się na skałę, jak
podcięty pień.
Z kolei dowódca trzeciego plutonu ppor. Sowa [Emil]
porywa za sobą żołnierzy. Obrzuca Niemców granatami,
świecąc przykładem odwagi. Ranny w twarz nie chce zejść
z pola bitwy i walczy dalej. Zginęło kilku podchorążych
i podoficerów co niepomni na ogień, rozpaleni bitwą,
prawie stojąc ostrzeliwali Niemców z Thompsonów” 4.
O godz. 10.32 ppłk Fanslau podporządkował mjr. Som-
chjancowi 3 kompanię kpt. Muchy. Natarcie ruszyło ponow­
nie o godz. 11.25, w którym dwa plutony 3 kompanii
wsparty działania 4 kompanii, a jeden akcję 1 kompanii na
4 IPMS, C 443/1, Kronika 1 kompanii 4 Batalionu. Ostatecznie
dowództwo 1 kompanii objął ostatni oficer kompanii ppor. Józef Czopik.
wzg- 593. Po zaciekłej walce udało się zdobyć dwa następne
bunkry na grzbiecie wzg. 593 i trzy nowe bunkry na stoku
południowym wzgórza. I tym razem Karpatczycy zostali
zatrzymani przez niemieckich spadochroniarzy. Od ognia
niemieckich moździerzy i karabinów maszynowych zginęła
lub została ranna większość oficerów atakujących kompanii.
Polegli dowódca 4 kompanii kpt. Taradaj, ppor. Mak­
symilian Cichowicz, zastępca dowódcy i ppor. Julian
Chmielewski, dowódca I plutonu 3 kompanii, a ciężko
ranny został por. Zygmunt Olechnowicz, zastępca dowódcy
4 kompanii. Ogółem z trzech kompanii działających na
wzg. 593 do walki zdolnych było tylko pięciu oficerów.
Ze względu na duże straty o godz. 11.45 mjr Somchjanc
nakazał zorganizowanie obrony na zajętym terenie i poprosił
dowódcę batalionu ppłk, Fanslaua o wyrażenie zgody na
przeprowadzenie ponownego natarcia w nocy. Dla wsparcia
natarcia dowódca 4 Batalionu mógł w tym czasie skierować
tylko 26 żołnierzy z plutonu rozpoznawczego por. Stefana
Leśniaka. Ppłk Fanslau poinformował płk. dypl. Szymań­
skiego o przerwie w natarciu. Dowódca 2 BSK początkowo
nie wyraził zgody na wstrzymanie natarcia, jednak z uwagi
na rosnące straty poprosił dowódcę 3 DSK o wprowadzenie
do walki na odcinku 4 Batalionu jednej kompanii z 5 Ba­
talionu. Gen. Duch wyraził na to zgodę. O godz, 11.52 płk
Szymański rozkazał ppłk. Karolowi Piłatowi, dowódcy
5 Batalionu, wysłać 1 kompanię por. Stanisława Irlika dla
wsparcia natarcia 4 Batalionu na wzg. 593. Należy pamiętać,
że 5 Batalion miał wejść do akcji dopiero w czasie
uderzenia na wzgórze klasztorne.
O godz. 13.30 kompania dotarła w rejon „Domku
doktora", gdzie od dowódcy 4 Batalionu dostała rozkaz
bezzwłocznego uderzenia na wzg. 593.
O godz. 14.00 ppłk Fanslau wraz z oficerem łącznikowym
artylerii mjr. Józefem Stojewskim-Rybczyńskim, zastępcą
dowódcy 3 PAL-u, zjawił się na stanowisku dowodzenia
mjr. Somchjanca, skąd udał się na prawe skrzydło, aby
zorganizować natarcie 1 kompanii 5 Batalionu oraz pluton
rozpoznawczy 4 Baonu. Po powrocie „zwróciwszy się do
mnie — pisał mjr Somchjanc — powiedział Melik! — zdaje
się to nie pójdzie — Bardzo ciężko. Ale ty skocz do swoich
kompanii i swoim kijem (robiąc ruch ręką) porusz — a mo­
że pójdzie natarcie! — Natychmiast pobiegłem na moje
lewe skrzydło do 3 i 4 komp. Zwróciłem [się do] żołnierzy
mówiąc, że sam Pan pułkownik prowadzi na prawym
skrzydle natarcie. Na znak dowódcy Batalionu ruszyłem
całością do przodu bez dowódcy 3 komp., który został na
miejscu. Kompanię prowadził do szturmu ppor. Michalonek.
Natarcie ruszyło około 20 kroków zdobywając tylko jeden
bunkier i z powodu dużych strat utknęło” 5.
Prawoskizydłowa 1 kompania 5 Batalionu czterokrotnie
próbowała osiągnąć wskazany cel, ale ataki te załamywały
się w ogniu niemieckiej broni maszynowej. „Kompania
podrywa się na głos Irlika do skoku, lecz przed i na murku
zostaje przywitana ulewą granatów ręcznych — wspominał
Tomasz Dobrowolski. — Spandau’y sieką po nas z kilku
stron naraz, Padają ranni i trapy. Ppor. Cieślewicz [Stani­
sław] leży z przestrzeloną szyją, słaniającego się i sczer­
niałego z bólu Mikułę [Grzegorza] wyprowadza sanitariusz.
Ćwigon [Bronisław], od którego granat wybuchł o metr,
tryska krwią, z kilku miejsc naraz. Kilku, których nie mogę
od pierwszego rzutu oka rozpoznać, wisi bezwładnie na
murku. Część chłopców nie wytrzymuje i odskakuje kilka­
naście metrów do tyłu. [...] Ale trzeba działać na zimno.
Trzeba w niesamowicie krótkich ułamkach sekund, gdyż
dwu lub trzysekundowe wychylenie zza murku równa się
samobójstwu, ogarniać okiem i wyławiać z dymu i poroz-
walanych kamieni pojedyncze, dobrze zamaskowane stano­
5 IPMS, C 443/1, Dziennik działań 4 Batalionu. Raport dowódcy
natarcia majora M. Somchjanca z dnia 22 maja. zał. 87 do dziennika
działań.
wiska niemieckie i powracać do nich w następnych momen­
tach z nakierowanym od razu na wyczucie i pamięć
erkaemem, Thompsonem, czy kb., trzeba obliczyć przez
mgnienie oka tor lotu granatu, trzeba zdławić, przekroczyć,
zdusić ogniem tę jamę, ziejącą ogniem Spandau’ów,
Schmeisser’ów i pojedynczych strzelców wyborowych, jamę
z której wylatujące ku nam bezustannie granaty wybuchają
bez przerwy za nami, obok i wśród nas. Strome urwisko,
opadające prawie pionowo tuż za murkiem nie pozwala
dopaść jednym skokiem stanowisk niemieckich i zmusza
do zimnego, bezlitosnego opanowania się w walce tak
bezpośredniej, że ma się wrażenie, jakby to starcie śmier­
telne toczyło się obyczajem sprzed wielu tysięcy lat — na
Idy i pazury. Olek Dubownik, z którego erkaemu strzela
już ktoś inny, stoi oparty o murek z przestrzeloną na wylot
czaszką. Bronek Charkot zaostrza granaty pozostawione
przez naszych poprzedników. Deszcz naszych i niemieckich
granatów krzyżuje się w powietrzu. Ogarnia nas zimna,
wściekła zawziętość i nieprzeparte pragnienie zdławienia,
zniszczenia przeciwnika za wszelką cenę...” 6.
Por. Irlik w kronice 1 kompanii 5 Batalionu napisał o tej
akcji: „wyróżniła się w walce cała kompania, jej wysiłek
był ogromny, świadczą o nim ofiary... może kiedyś historia
przyrówna to do najsławniejszych szarż kawalerii...” 7.
Również pluton rozpoznawczy 4 Batalionu nie zdołał
pokonać niemieckiej zapory ogniowej. Z 26 ludzi por.
Leśniak stracił 5 zabitych i 6 rannych. Zginął m.in. ppor.
Kazimierz Łabaziewicz, zastępca dowódcy plutonu, oraz
dwóch dowódców drużyn st. sierż. Wojciech Wolski i kpr.
podchor. Stanisław Depowski.
O godz. 15.20 na lewe skrzydło 4 Batalionu z rejonu
wzg. 569 wyszło kontruderzenie nieprzyjaciela. Udało się
6 Z księgi starych dni 2. BSK. Rzym, 1945, Tomasz Dobrowolski.

Droga wiodła przez 593.


7 3 DSK, 345.
je zatrzymać dzięki wsparciu własnej artylerii. O godz.
15.25 skoszony serią zginął dowódca baonu ppłk Fanslau,
po którym na krótko dowództwo objął mjr Józef Stojewski-
Rybczyński. Wkrótce i on poległ na bunkrze, prowadząc
4 Batalion do ataku. Pchor. Tadeusz Czerkawski pisał:
„Poszedł na górę z-ca d-cy pułku mjr Stojewski-Rybczyński
— maleńki, na ułańskich nogach. O kolana obijał mu się
potężny pistolet. A kiedy padł po południu ppłk Fanslau,
prowadząc 4 Batalion SK do natarcia na 593, nasz popular­
nie zwany «Jóźko» — poderwał się i nawoływał piechotę
do ataku, ale został skoszony volltreferem. Tak zginą) mjr
Stojewski-Rybczyński chłop dusza, żołnierz wiemy Rze­
czypospolitej’’ 8.
Dowództwo 4 Batalionu objął mjr Somchjanc. O godz.
15.35 batalion organizuje obronę i stara się za wszelką
cenę utrzymać zdobyte bunkry. Jednocześnie dwa plutony
ckm cały swój ogień kierują na Albanetę, ubezpieczając
natarcie 6 Batalionu. Mjr Somchjanc nie czekając na
rozkazy rozpoczął przygotowania do nocnego natarcia.
Na samym szczycie wzg. 593 nieprzyjaciel miał w swoich
rękach trzy bunkry, obwarowane zasiekami z drutu kol­
czastego i minami, z których żołnierze niemieccy obrzucali
atakujących granatami.
Przez cały czas natarcia na wzg. 593 żołnierze 2 kompanii
4 Batalionu donosili walczącym amunicję. Kronikarz 2 kom­
panii pisał: „Z początku przykro nam było — czytamy
w kronice — że nie idziemy do walki bezpośrednio,
dopiero potem przekonaliśmy się iż zadanie nasze było
ważne i od jego wykonania w dużej mierze zależało
powodzenie całego batalionu,.. Na pozór wydałoby się... że
nie ma nic łatwiejszego, jak wziąć skrzynkę amunicji
i donieść ją do czołowych oddziałów. Dopiero później
8 Monografia 3 Karpackiego Pułku Artylerii Lekkiej. Londyn

1990, Tadeusz Mieczysław C z e r k a w s k i , Wspomnienia z akcji


bojowych ¿otnieny pułku, s. 117,
przekonaliśmy się, jak ciężką i niebezpieczną pracą było
donoszenie amunicji i jak wiele kosztowało krwi i ofiar
w ludziach.
17 maja o godz. 7.00 kompania wyciągnięta w długiego
węża zaczęła piąć się pod górę obładowana amunicją.
Wszyscy idą wolno, krok za krokiem, dysząc ciężko jak
miechy kowalskie. Im wyżej tym odpoczynki są częstsze.
Nikt nie rozmawia... pot zalewa oczy a w uszach aż dzwoni
ze zmęczenia... przed Domkiem Doktora jest dolinka, po
krawędzi której biegnie droga. Tutaj łapie nas ogień artylerii
npla. Nie ma się co łudzić, że za pierwszą serią nic nikomu
się nie stało. Naprzód! pada okrzyk dowódcy plutonu.
Zerwali się, chwycili skrzynie i jednym tchem dopadli
zbawczego Domku Doktora. Ledwie zdążyliśmy tam dopaść
już następne serie padły na przed chwilą opuszczone
miejsca... Czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła. Tutaj
ma być wysunięty punkt amunicyjny batalionu. Część
kompanii wraca po nowy ładunek a część pozostaje dla
donoszenia amunicji na 593..." 9.
O godz. 18.15 płk dypl. Szymański przekazał ppłk.
Piłatowi następujące zadania: ,,a) utrzymać w ciągu nocy
to co jest zdobyte; b) osłonić 6 Baon oraz nakazać mu
czujność, aby nie rozbili go wycofujący się Niemcy;
c) w ciągu nocy wprowadzić czołgi do M, Albaneta;
d) trzymać Albaneta i ze świtem ruszyć z piechotą w kier.
wzg. 476; e) na ścieżce zostawić patrol oficerski, dla
ewent. zatrzymania żołnierzy próbujących odpłynąć do
tyłu”. Ppłk Piłat otrzymał też kategoryczny rozkaz: „Nawet
gdy łączność z 2 BSK będzie zerwana, działać wg takiego
planu zgodnie z intencją dowódcy Brygady” 10.
Z 17 na 18 maja w nocy spadochroniarze kilkakrotnie
atakowali pozycje 4 Batalionu na wzg. 593. Równocześnie
9 3 DSK, s. 346.
19IPMS, C. 578/tIA, 2 Brygada Strzelców Karpackich Dziennik Działań
Maj 1944.
na jego stok niemieckie moździerze położyły ogień z rejonu
klasztoru.
18 maja o godz. 6.30 dwie grupy szturmowe z 4 Ba­
talionu uderzyły na niezajęte trzy bunkry na szczycie
wzg. 593. Spadochroniarze bronili się zaciekle. W zażar­
tej walce, niejednokrotnie wręcz, zginęło 46 spado­
chroniarzy, a trzech rannych dostało się do niewoli. Pół
godziny później całe wzg. 593 było w polskich rękach.
W tym samym czasie 4 kompania bez walki zajęła wzg.
569. Mjr Somchjanc nakazał zorganizować obronę na
zajętych wzgórzach i plutonami ckm ppor. Liptaka i ppor.
Koglera wesprzeć natarcie 5 KDP na wzg. 575. Bardzo
pomocny okazał się wtedy pluton moździerzy por.
Gruszki, który bardzo celnie kładł ogień na niemieckie
przeciwnatarcia.
Na wzg. 593 przyszedł ppłk Piłata i o godz. 9.00 na wzg.
569 weszła 1 kompania 5 Batalionu. W dniach 17-18 maja
w walkach 4 Batalion stracił 10 oficerów i 50 szeregowych
zabitych, 2 oficerów i 125 szeregowych rannych, 4 szere­
gowych zaginionych11.

6 BATALION STRZELCÓW KARPACKICH

6 Batalion mjr. Różyckiego wraz z 2 szwadronem kpt.


Drelicharza z 4 Pułku Pancernego otrzymał zadanie opano­
wania Massa Albaneta. Przed walką mjr Różycki spotkał
się z oficerami 1 Batalionu, który uczestniczył w poprzed­
nim natarciu na Albanetę i dzięki ich pomocy uzyskał
wiele cennych informacji na temat specyfiki niemieckiej
obrony. Aby ułatwić 6 Batalionowi poruszanie się w terenie,
jako przewodników przydzielono do niego 5 żołnierzy
z 1 Batalionu.
11 IPMS, C 443/1, Dziennik działań 4 Batalionu. Raport dowódcy
natarcia majora M. Somchjanca z dnia 22 maja, zał. 87 do dziennika
działań.
Dowódca 6 Batalionu wyznaczył swoim kompaniom
następujące zadania: 4 kompania por. Mirosława Lelig-
dowicza wraz z saperami miała zapewnić wsparcie 2 szwad­
ronowi czołgów przy wyjściu z Gardzieli; 2 kompania por.
Mieczysława Brzozowskiego otrzymała rozkaz zajęcia
południowo-wschodniej część Massa Albaneta; 1 kompania
kpt. Franciszka Bitka miała zająć ruiny folwarku Massa
Albaneta. Odwód stanowiła 3 kompania por. Anatola
Tamowieckiego. Batalion miał wejść do akcji 30 minut po
zajęciu wzg. 593 przez 4 Batalion.
Współpraca piechoty z pancerniakami i saperami została
omówiona przez zastępcę dowódcy 6 Batalionu mjr. Palucha
z kpt. Drelicharzem i ppor. Janem Czekalskim.
O godz. 8.20 4 kompania por. Leligdowicza i 2 szwadron
kpt. Drelicharza dotarły do wylotu Gardzieli. Tam czołgi
musiały się zatrzymać przed polem minowym. Saperzy
ppor. Czekalskiego natychmiast przystąpili do jego roz-
minowywania. W tym momencie nieprzyjaciel obłożył ich
ogniem z Massa Albaneta.
O godz. 9.00 6 Batalion wyruszył do natarcia w na­
stępującej kolejności: grupa szturmowa, poczet dowódcy,
2, 1 i 3 kompanie.
O godz. 10.10 mjr Różycki odprawił do natarcia 2 kom­
panię por. Brzozowskiego. Kiedy kompania minęła,.Domek
doktora”, dowódca 6 Batalionu meldował do Sztabu 2 Biy-
gady: „2 kompania przechodzi na stok zachodni 593-Massa
Albaneta, zawiadomić czołgi”. O godz. 11.15 por. Brzozow­
ski nadał meldunek: .jestem na stoku 593 przed Massa
Albaneta. Proszę o ześrodkowanie ognia moździerzy na
folwark. Wyruszam do szturmu” 12.
Artyleria nie mogła prowadzić ostrzału folwarku ze
względu na znajdujące się tam martwe pole. Także czołgi
2 szwadronu 4 Pułku Pancernego nie mogły udzielić
12 IPMS, C 440/!, Dziennik Działań 6 Batalionu Strzelców Karpackich

24 kwietnia-26 maja 1944 r.


oczekiwanego wsparcia atakującej kompanii, gdyż bały się
wjechać na pole minowe. W chwili, gdy 2 kompania skryta
wśród gęstych krzewów podniosła się do szturmu, otrzymała
silny ogień z folwarku Albaneta oraz z niewykrytych
bunkrów na swoich tyłach. Nie zatrzymało to jednak
natarcia 2 kompanii. I pluton ppor. Wiktora Błahuta doszedł
na odległość 100 metrów od farmy i tam się okopał.
Szczególna rola przypadła strzelcom wyborowym Tadeu­
szowi Robakowi i Józefowi Wierszyło, którzy likwidowali
niemieckie obsługi karabinów maszynowych i strzelców
wyborowych. Wobec zerwania łączności nikt w dowództwie
6 Batalionu nie wiedział, że wśród ugrupowania spado­
chroniarzy na Albanecie znajduje się własny pododdział.
W natarciu 2 kompania straciła 40 ludzi. Ranny został
por. Brzozowski i dowódca n plutonu ppor. Kantorski,
poległ dowódca III plutonu ppor. Babiuch. Zginęli lub
zostali ranni wszyscy dowódcy drużyn. Dowództwo HI
plutonu objął kpr. pchor. Zygmunt Siwek, ale i on wkrótce
zginął. Dowództwo II pluton przejął kpr. pchor. Aleksander
Wojciechowski, który także zginął, prowadząc żołnierzy
do walki. Po nim nowym dowódcą został kpr. Mikołaj
Sawicki, ale i on został ciężko ranny w czasie walki.
O godz. 13.30 w 2 kompanii (oprócz ppor. Błahuta) nie
było już żadnych oficerów. Żołnierze nie przerwali jednak
walki, w czasie której zlikwidowali załogi czterech niemiec­
kich bunkrów. Do wieczora z 2 kompanii zdołało się
zebrać dwudziestu trzech ludzi. Dowództwo nad nimi objął
jedyny zdolny do walki oficer ppor. Błahut 13.
Za 2 kompanią szła do walki 1 kompania, do której
przydzielono dwa patrole saperów z zadaniem rozbrajania
min i rozbijania niemieckich bunkrów. Już w momencie
wyruszania do walki 1 kompania znalazła się w zma­
sowanym ogniu nieprzyjaciela. Napotkawszy na swojej

13 3 DSK, s. 349.
drodze gęste zarośla, straciła impet i zaległa w skalistym
terenie bez możliwości okopania się. W tej sytuacji straty
kompanii zaczęły szybko rosnąć. Ranny został kpt. Bitka,
po nim dowództwo objął ppor. Wacław Pękalski, dowódca
II plutonu.
W tych warunkach mjr Różycki skierował do walki
3 kompanię, która otrzymała zadanie „wejść między
1 i 2 kompanię grupami szturmowymi, oczyścić bunkry,
wesprzeć 2 kompanię”14.
O godz. 13.40 3 kompania zbliżyła się do stanowisk
1 i 2 kompanii. Plutony z kompanii por. Tamowieckiego
przeszły przez pozycje swoich poprzedników i rozpoczęły
likwidację niemieckich bunkrów. Z uwagi na poniesione
straty 3 kompania nie była już zdolna do kontynuowania
natarcia, ranny został por, Tamowiecki, który przekazał
dowodzenie ppor. Regowskiemu. Pomimo dużych strat
kompania utrzymała zajęte stanowiska do wieczora.
Również do wieczora kompanie 6 Batalionu leżały pod
ogniem niemieckiej piechoty strzelającej z południowego
stoku S. Angelo, ze schronów na południowym stoku wzg.
569 oraz z bunkrów na garbie przed folwarkiem Albaneta.
Niewiele mogły pomóc czołgi 4 Pułku Pancernego, którym
mały próg u wylotu Gardzieli uniemożliwiał ostrzał bunk­
rów przed folwarkiem.
W tej sytuacji kapitan Drelicharz nakazał ostrzał niemiec­
kich stanowisk z wylotu Gardzieli. Plutony podchodziły po
kolei pod Garbek, skąd było dogodne pole ostrzału doliny.
Było tam bardzo wąsko, i stanąć obok siebie mogły tylko
trzy czołgi. Po wystrzeleniu amunicji następowała ich
zamiana: do przodu podchodziły nowe. Pierwszy do akcji
wkroczył pluton ppor. Antoniego Piłatowicza, następnie
pluton ppor. Mieczysława Hopko i w końcu pluton ppor,
Mieczysława Białkiewicza, który pisał: ,Jest godzina 14,
14 IPMS, C 440/1, Dziennik Działań 6 Batalionu Strzelców Karpackich

24 kwietnia-26 maja 1944 r.


gorąco, słońce praży w pancerz, mimo że niebo przyćmione
dymami wybuchów. Ruszamy. Mijamy spalony wrak czołgu
ppor. Białeckiego i niemal ocierając się o zjeżdżające
czołgi Hopki, wdrapujemy się na wąskie pasmo roz­
minowanej Gardzieli. Stojący na zboczu czołg kpt. Dreli-
charza ubezpiecza nas, zionąc ogniem ze wszystkich luf.
Przed nim zapadły resztki 6 Batalionu, ginąc pod morder­
czym ogniem z niemieckich bunkrów ukrytych w minach
Albaneta i na stoku 593.
Zajęliśmy stanowiska ogniowe naszych poprzedników,
rolując po olbrzymich stosach łusek od pocisków dział
i skrzynek po amunicji ckm. Obok mnie wcisnął się
«Pazur» plut. Maćkowiaka, trochę z tylu «Pirat» i «Pigmej»
por. Budzianowskiego, który ma dać wsparcie ogniowe
w czasie natarcia. Bacznie wypatrujemy min na wytyczonej
białą taśmą ścieżce. Pierwsze kilkadziesiąt metrów wygląda
czysto, dalsze zasłonięte garbem terenowym. Na poboczach
leżą liczne unieszkodliwione «czarne talerze». Prawie
natychmiast dostajemy nawalę ognia moździerzy, która,
dla nas nieszkodliwa, zupełnie zasłania widok.
Po opadnięciu pierwszych dymów otwieramy krótki
ogień na ruiny Albaneta i zbocze 593. Obserwujemy
sporadyczne skoki karpatczyków, przytłumiane natychmiast
seriami Spandau’ów. Staramy się koniecznie wypatrzeć ich
doskonale zamaskowane bunkry. Wreszcie mamy jednego
— zdradził go błysk wystrzału. Po dwa pc-pancerne
i granaty opóźniające z działa rozbijają doszczętnie schron
ze Spandauem. Teraz zaczyna nas okładać artyleria, PIĘŚĆ
[czołg dowódcy plutonu] dostaje w wieżę pocisk ze 105-tki.
Wybuch ogłusza nas chwilowo, ale nie wyrządza szkody.
Dopiero po odzyskaniu słuchu stwierdzamy, że radiostacja
nie wytrzymała wstrząsu i «wysiadła», również pchor.
Bednarski jest kontuzjowany. By móc dalej dowodzić
przesiadam się na «Pirata», którego celowniczy st. strz.
Białomcki zaobserwował jakiś ruch po Albaneta. Istotnie
wychyla się biała chorągiew, za nią druga z Czerwonym
Krzyżem. Sanitariusze niemieccy wstrzymują ogień plutonu.
Wychylony z wieży obserwuję ich przez lornetkę. W chwilę
po nich dostrzegam parę skulonych postaci z bronią,
przemykających się między ruinami. Melduję kpt. Dreli-
charzowi o możliwym przeciwnatarciu niemieckim i w tym
momencie dostaję serię ze Spandaua, na szczęście w klapę
wieży. Ześlizguję się do wnętrza wieży, zatrzaskując klapy
i — teraz już przez peryskop — obserwuję ich ruch.
Krótkie serie z ckmów przygwożdżają ich do ziemi, zalegają
za ruinami. Pozwalamy oddalić się sanitariuszom — resztę
trzymamy pod ogniem. Kpt. Drelicharz, widząc tę sytuację
radiuje — «Olga 3» naprzód! Nacierać! «Olga 6» — ma­
ksimum ognia. Zalewamy Albaneta ogniem ze wszystkich
«rur» i na gazie ruszamy wąską rozminowaną Ścieżką
wzdłuż białej taśmy. Kierowca nagle zatrzymuje czołg
i krzyczy, że przed nami miny. Wychylam się z wieży
i rzeczywiście, tuż przed czołgiem leży to paskudztwo
— cały pas czarnych min — przeciwczołgowych, nawet
nie zamaskowanych. Stoimy! Ani kroku dalej, ani kroku
na bok. Przedni strzelec sieje po nich z ckmów — bez
skutku. [...)
Pod mój czołg podczoigalo się kilku saperów — zaczęli
rozminowywać. Przez radiotelefon meldują o każdej roz­
brojonej minie i czołg po centymetrze posuwa się naprzód,
dając im cały czas osłonę. Co kilkanaście minut dostajemy
nawałę moździerzy i artylerii. W czasie jednej z nich
dostrzegam «moich» Niemców podrywających się z gruzów
i usiłujących się wycofać. Instynktownie wychylam się
z wieży i 2 ckmu zamontowanego przy włazie dowódcy
rżnę w nich długą serię. Prawie równocześnie idą serie ze
wszystkich czołgów. Tych dwóch pierwszych to na pewno
«moi», resztę wykończył ogień plutonu. Znów dostajemy
ciężką nawałę z moździerzy. Biedni saperzy prawie wszyscy
ranni, zostają ewakuowani do tyłu. Również naszych jest
kilku rannych. Nowych saperów już nie ma, a miny jak
leżały, lak leżą. Ciekawe, że te kolejne nawały artyleryjskie,
które nas tak nękały, jakoś zupełnie nie naruszyły tych min.
Jesteśmy zupełnie zrozpaczeni, że nie możemy osiągnąć
Albaneta i skutecznie pomóc ginącym karpackim kolegom.
Z prawdziwą wściekłością rąbiemy po ruinach i zboczach
593 z czego tylko możemy. Każdy podejrzany krzak czy
kupa kamieni lecą w powietrze. Nie zdobywamy Albaneta,
ale i nie dopuszczamy do niemieckiego przeciwnatarcia.
Wreszcie po paru godzinach zaczyna się nam kończyć
amunicja, lufy w ckmach przegrzane do czerwoności
powypaczały się. Serie pocisków — co trzeci świetlny
— układają się wachlarzem. Jest godzina 18.30, słońce
zachodzi, amunicja armatnia wyczerpana, większość ckmów
nie może pracować. Drelicharz radiuje — «Olga 3»
pojedynczo spływać do kotliny za Gardziel — «Olga 6»
— ubezpieczać ogniem. Tyłem, jak raki cofamy się powoli
z Gardzieli, już tylko jeden ckm bije kąśliwym ogniem na
Albaneta. Niemcy odgryzają się jak mogą, okładając nas
znów nawałami moździerzy. Spływamy wreszcie za Gar­
dziel, mijając ziejący zdrowym ogniem ze wszystkich luf
czołg kpt. Drelichaiza, który jak dobry pasterz zostaje do
końca na stanowisku, by nas ubezpieczać.
Jesteśmy tak potwornie wyczerpani walką i odurzeni
spalinami i wybuchami wroga i własnej broni, że tylko
ostatnim wysiłkiem woli zmuszamy się, by uzupełnić
amunicję i paliwo w czołgach. Na pół przytomny ze
zmęczenia walę się pod czołg i natychmiast zasypiam.
Jutro o świcie znów nacieramy na Albaneta” 15.
Po walkach 17 maja w 2 szwadronie zdolne do dalszej
akcji pozostały tylko cztery czołgi. Na prośbę gen.
Ducha dowódca 2 Korpusu oddał do dyspozycji 3 Dywizji
1 szwadron por. Stefana Bortnowskiego z 4 Pułku Pan-

15 3 DSK, s. 352-354.
cemego, który na czele ośmiu czołgów wyruszył z S. Mi-
chele. Reszta czołgów 1 szwadronu pozostała w dyspozycji
gen. Sulika.
W celu rozminowania drogi z Gardzieli w kierunku
Albaneta do akcji weszło zgrupowanie saperów 3 DSK pod
dowództwem kpt. Józefa Turowskiego. Zadanie miał wy­
konać I pluton 1 kompanii ppor. Adolfa Chomickiego. Po
rozpoznaniu terenu dowódca plutonu poprosił o przesunięcie
prac na wieczór, ale otrzymał odpowiedź, że zadanie
należy wykonać bez względu na straty. Jednak ppor.
Chomicki ponowił swoją prośbę po pierwszych stratach.
Zgodzili się z nim dowódca saperów 2 Korpusu płk
Konstanty Skąpski oraz dowódca saperów 3 DSK ppłk
Władysław Rakowski, który osobiście zameldował o tym
gen. Duchowi. Ostatecznie początek rozminowywania prze­
sunięto na godz. 22.30, kiedy pluton ppor. Chomickiego,
podzielony na pięć patroli, przystąpił do pracy. Dla przy­
kładu: w ciągu godziny jeden z patroli oczyścił 75 metrów
drogi, usuwając z niej sto trzydzieści cztery miny.
Nasłuch 3 DSK przejął niemieckie rozkazy dotyczące
wycofania się w nocy z 17 na 18 maja i w związku z tym
gen. Duch wydał rozkaz do działań na tę noc, w którym
czytamy; „Stwierdzono, że nieprzyjaciel wydał rozkazy
odwrotowe i będzie próbował w nocy przebić się do tyłu,
by wyjść z osaczenia. Nieprzyjaciel ma dwie drogi
odwrotu; szosa nr 6 i grzbiet Monte Cassino Massa
Albaneta. Należy się liczyć z nocnymi przeciwnatarciami
nieprzyjaciela dla otwarcia drogi. W związku z powyższym
zdobycie Massa Albaneta jest konieczne bądź przed
zmrokiem po nadejściu 1 szwadronu czołgów uderzyć
i zdobyć Massa Albaneta, bądź o zmroku wypadem
piechoty opanować Massa Albaneta. Jeżeli jednak według
oceny dowódcy 6 Baonu jest jeszcze zbyt wiele czynnych
bunkrów i byłoby to niemożliwe do zrealizowania, to
wówczas osiąść mocno na 593, panując nad drogą do
Massa Albaneta, i nie pozwolić na odejście tą drogą
w nocy. Utrzymać ścisłą styczność i czujność, ażeby
w razie wycofania się nieprzyjaciela jednym skokiem
opanować klasztor. Dowódca Artylerii Dywizyjnej przy­
gotuje ognie nękające na wszystkie drogi i ścieżki od­
wrotowe nieprzyjaciela w rejonie klasztoru”.
Rankiem 6 Batalion oraz czołgi 4 Pułku Pancernego
ponownie przystąpiły do walki o opanowanie Massa Al­
baneta. O godz. 5.15 w stronę folwarku wyruszyły czołgi
2 szwadronu kpt. Drelicharza. Pięć minut później za garbem
u wylotu Gardzieli czołg „Pazur” wyleciał na minie. Ppor.
Białkiewicz chciał wyminąć „Pazura” swoim czołgiem, ale
sam wpadł na minę i stracił gąsienice. Oba czołgi „Pazur”
i „Pięść” zablokowały wyjście z Gardzieli, ale mimo
uszkodzeń prowadziły ostrzał niemieckich pozycji do czasu
wyczerpania amunicji.
O godz. 6.00 dowódca 6 Batalionu nakazał wysłanie
plutonu ppor. Piaskowskiego z 4 kompanii oraz resztek
2 kompanii ppor. Błahuta (23 ludzi) na Massa Albaneta.
Wraz z plutonem ppor. Piaskowskiego wyruszył mjr Róży­
cki ze swoim pocztem. O godz. 7.00 folwark został
opanowany. O godz. 8.10 wjechały do folwarku trzy
pierwsze czołgi 4 pułku pancernego. Było to możliwe tylko
dzięki ogromnej pracy saperów, którzy pod ogniem nie­
przyjaciela rozminowali drogę z Gardzieli prowadzącą
w kierunku Albanety.
O godz. 6.40 dowódca 5 Batalionu ppłk Karol Piłat
otrzymał rozkaz przygotowania grup szturmowych do
natarcia na klasztor. Do akcji zostały skierowane 2 i 3 kom­
panie pod dowództwem zastępcy dowódcy batalionu mjr.
Ludomira Tarkowskiego. O godz. 10.00 kompanie 5 Bata­
lionu znalazły się na Massa Albaneta i wkrótce zaczęły
posuwać się w stronę klasztoru. Po drodze nie napotkały
żadnego oporu ze strony nieprzyjaciela.
KLASZTOR BENE DYKTY NÓW NA MONTE CASSINO

Z meldunków przekazanych do Sztabu 3 DSK wynikało,


że opór niemiecki był już bardzo słaby. W związku z tym
o godz. 7.30 gen. Duch wydał dowódcy 12 Pułku Ułanów
Podolskich ppłk. Leonowi Bittnerowi rozkaz wysłania gropy
szturmowej na wzgórze.
O godz. 8.45 ruszyła w stronę klasztoru grupa szturmowa
z 1 szwadronu pod dowództwem por. Leona Hrynkiewicza,
poprzedzana przez patrol ppor. Kazimierza Gurbiela. Żołnie­
rze ppor. Gurbiela bez strat przekroczyli pole minowe, które
miało wymiar 300 x 100 metrów i położone było pomiędzy
wzg. 450 a 445 i podeszli do podnóża wzgórza klasztornego.
W tym miejscu pozostawił sześciu ludzi pod dowództwem ul.
Bolesława Konarzewskiego, jako osłonę. Sam zaś o godz.
9.30 z wachm. Antonim Wróblewskim i st. uł. Wilhelmem
Wadasem wspiął się na mur i wszedł na teren klasztoru. Tam
stwierdził, że Niemcy opuścili klasztor. W trakcie penetracji
ruin znaleziono 16 rannych żołnierzy niemieckich pod opieką
trzech sanitariuszy. Od nich ppor. Gurbiel dowiedział się, że
obrońcy klasztoru zeszli niedawno do miasteczka Cassino,
aby poddać się oddziałom brytyjskim. Ppor. Gurbiel pisał:
„Widać było, że żołnierz npla był pierwszej klasy, karny
i zdyscyplinowany. Rozmawialiśmy z jeńcami po niemiecku.
Podchorąży poprosił, żeby mu dać 15 minut czasu na
oporządzenie się. Oczywiście zgodziłem się. Zebrałem
jeńców, którzy mogli iść, z wyjątkiem trzech, czy czterech
ciężko rannych, i odesłałem ich do szwadronu” 10.
Po kilkunastu minutach do klasztoru dotarł z propor­
czykiem pułkowym ułan Bryliński wysłany przez ppor.
Hrynkiewicza.
O godz. 9.50 na ruinach klasztoru, o który przez
tyle miesięcy toczono ciężkie boje, zawieszony został

16 3 DSK, s. 362.
proporczyk 12 Pułku Ułanów Podolskich. W skład patrolu,
który jako pierwszy dotarł do klasztoru, wchodzili: ppor.
Gurbiel, wachm. Antoni Wróblewski, plut. Marcin Zapoto-
czny, kpr. Władysław Możdżonek, kpr. Mikołaj Ortów,
kpr. Jerzy Przygodzicz, kpr. Wacław Więckowski, st. uł.
pchor. Zdzisław Pietruski, st. uł. Leon Szczepulski, st. uł.
Wilhelm Wadas, uł. Kazimierz Galina, uł. Michał Kowal­
ski, uł. Bolesław Konarzewski, uł. Józef Mularczyk, uł.
Andrzej Sadowski.
Ppor. Witold Domański pisał: „Klasztor milczy jak
zaklęty. Patrząc przez lornetkę dostrzegamy niewielką grupę
żołnierzy, wspinających się po zboczu. Krótka chwila
wahania... i kierujemy się w stronę szczytu.
Ta ziemia, po której stąpamy, była dotychczas terenem
nieprzyjacielskim. Cóż za dzikie zniszczenie. Z lasku
rosnącego na stokach 445 pozostały tylko poobgryzane
kikuty pni i konarów. Na ziemi lej koło leja... [...]
Wielki zaszczyt spotkał ppor. Kazimierza Gurbiela i jego
trzynastu ułanów z dywizyjnego pułku rozpoznawczego.
Weszli jako pierwsi na Górę klasztorną. Może kiedyś jej
nazwa będzie znakiem wywoławczym naszego pokolenia.
Trzeba, żeby wiedzieli potomni, że dla nas ta góra była
najbardziej niedostępnym szczytem świata, trudniejszym
do zdobycia, niż Mount Everest, niż Nanga Parbat... Lecz
tędy prowadziła droga do Polski” 17.
O godz. 10.45 dowódca 3 DSK gen. Duch wydał rozkaz,
aby na murach klasztoru wywieszono polską flagę pań­
stwową. O godz. 11.45 rozkaz ten został wykonany przez
mieszany patrol 5 Batalionu. Wkrótce z rozkazu gen.
Andersa obok polskiej flagi zawisła flaga brytyjska.
O godz. 14.00 w rainy klasztoru przybyli korespondenci
zagraniczni. Hejnał Mariacki z murów klasztoru odegrał
plut. Emil Czech.

17 W. D o m a ń s k i , „Goniec Karpacki” nr 12-19 maja 1944.


Plut. Władysław Choma pisał: „Na drodze do klasztoru,
który przez cały prawie okres walki przebywał przy dowódz­
twie pierwszego batalionu — byłem dopiero przed połu­
dniem, w tym czasie klasztor był już zajęty, ale cały zdobyty
teren był jeszcze ostrzeiiwany przez artylerie niemiecką.
Udało mi się jednak dostać szczęśliwie w bezpośrednie
sąsiedztwo pozycji polskich, gdzie zacząłem robić zdjęcia
i szukać znajomych, którzy powinni się tam znajdować.
Niestety, bardzo niewielu odnalazłem przy życiu... Siedziałem
z żołnierzami na 593 w ukryciu wśród kamieni... widać było
złowrogie ruiny klasztoru osnute lekko dymami a wśród nich
sylwetki naszych żołnierzy... Wokół nie sprzątnięte jeszcze
zwłoki naszych z ostatniego natarcia, ale także dziesiątki
sczerniałych, rozkładających się trupów żołnierzy ze wszyst­
kich poprzednich ofensyw alianckich. Na rozminowanej
i wytaśmowanej ścieżce do Domku Doktora przygotowane
już ciała poległych do odniesienia na prowizoryczne cmenta­
rze. Prowadzą jeszcze lub niosą rannych z ubiegłej nawet
nocy, eskortują jeńców niemieckich. Wszędzie pełno poroz­
rzucanej broni, niewypałów... W tym strasznym, apokalipty­
cznym krajobrazie wyglądają zza kamieni żołnierze 4 Batalio­
nu, śmiertelnie zmęczeni, zarośnięci, brudni. W zapadniętych
oczodołach goreją tylko oczy nienaturalnym blaskiem. I te
oczy nagle potnieją, a później zaczynają cieknąć z nich łzy,
kiedy nad klasztorem pojawia się polska, biało-czerwona
chorągiew, otwierają się ze wzruszenia usta i coś tak łapie za
gardło, kiedy przez stargane wybuchami powietrze płyną
z klasztoru dźwięki trąbki — krakowskiego hejnału. Nie
sposób mówić spokojnie o tym momencie, kiedy całą duszę
człowieka widać było -— w oczach. Ci zahartowani w wielu
ciężkich bojach żołnierze, otrzaskani na stokach Monte
Cassino z widokiem tak potwornej ilości śmierci, rozmazali
się jak dzieci, kiedy po tylu Jatach tułaczki, nie z radia, ale
z niezdobytej dotąd niemieckiej twierdzy, wśród padających
gęsto pocisków usłyszeli sygnał hejnału — głos Polski. Pytali
mnie wtedy, gdzie ta Polska, kazali sobie na horyzoncie
pokazywać kierunek. Wszystkich nas ogarnął rozszalały
wir radosnego wzruszenia, który wnet jednak przygasł na
myśl o tych, co nie doczekali tej chwili, co na tej ziemi
zostali. Co zapłacili najwyższą cenę za ten hejnał i za ten
sztandar biało-czerwony...” 18.
19 maja wzg. 575 i S. Angelo zostały oczyszczone przez
oddziały 5 KDP z wojsk nieprzyjaciela i cały masyw
Monte Cassino był już w rękach polskich. Sukces 2 Korpusu
polegał na umożliwieniu jednostkom brytyjskiego XIII
Korpusu wejścia w dolinę rzeki Liri bez obawy, że północne
skrzydło brytyjskie może zostać zaatakowane przez nie­
przyjaciela z rejonu masywu Monte Cassino.
Gen. Anders tak zapamiętał pole bitwy w masywie Monte
Cassino: .Jakżeż straszliwy widok przedstawiało pobojowis­
ko. Naprzód zwały niewystrzelonej amunicji wszelkiego
kalibru i każdej broni. Wzdłuż ścieżki górskiej — bunkry,
schrony, wysunięte punkty opatrunkowe. Białe taśmy wyty­
czają rozminowaną drogę. Gdzieniegdzie stosy min. Trupy
żołnierzy polskich i niemieckich, czasem splecione w ostat­
nim śmiertelnym zwarciu. Powietrze przesycone wyziewami
rozkładających się zwłok. Dalej czołgi, niektóre wywrócone,
z zerwanymi gąsienicami, inne tak jakby miały ruszyć dalej
do natarcia, polskie i amerykańskie z poprzednich walk,
wszystkie zwrócone lufami ku klasztorowi. Zbocza wzgórz,
zwłaszcza od strony mniejszego natężenia ognia, tonęły
w powodzi czerwonych maków. Z dębowego gaju, tzw.
Doliny Śmierci, zostały tylko okaleczone kikuty drzew bez
jednego choćby Liścia, przeważnie bez gałęzi, gęsto nabite
żelazem. Na wzgórzach lej obok leja, krater obok krateru, po
bombach i granatach. Wśród nich walające się strzępy
mundurów; porozrzucane hełmy sojusznicze i niemieckie,
karabiny ręczne i maszynowe, granaty ręczne, skrzynki

18 3 DSK, s. 364-365.
amunicyjne, zwoje drutów kolczastych i pułapki minowe
na każdym kroku. Wszystko świadczy o zażartości boju.
A potem ruiny klasztoru. Z daleka rysuje się zachodnia
ściana, jedyna ocalała, na której powiewają sztandary.
W kotlinie zrównana z ziemią wioska Colle d’Onufrio. Na
przeciwległym wzgórzu tzw. Domek Doktora. Z klasztoru
zostały ogromne stosy gruzów i zwalisk. Gdzieniegdzie
sterczą porozbijane kolumny, w szczątkach leżą marmurowe
posągi. Obok rozwalonego dzwonu niewybuchły pocisk
największego kalibru. Przez rozwalone mury i sklepienia
widać resztki malowideł, zniszczone mozaiki i freski.
W ocalałym narożniku kilka pomieszczeń ziało zaduchem
rozkładających się trupów niemieckich, które w nawale ognia
nie mogły być usunięte i leżały w skrzyniach razem
z ornatami. Bezcenne dzieła sztuki, rzeźby, obrazy i książki,
w pyle i opadłym tynku pomieszane ze sprzętem wojennym.
Huragan ognia i żelastwa szalał nad tą piękną okolicą górską
i ze wspaniałego klasztoru pozostawił gruzy i zgliszcza’’19.
Straty 2 Korpusu w bitwie o Monte Cassino wyniosły 923
poległych, 2931 rannych i 345 zaginionych, z których 251
powróciło do oddziałów po zakończeniu walk.

19 Władysław A n d e r s , Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z


lat 1939-46, Londyn 1989, s. 213-214.
ALIANCI W CZWARTEJ BITWIE

Po zajęciu przez 2 Korpus masywu Monte Cassino i prze­


łamaniu niemieckiej obrony na rzece Rapido przez brytyjski
XIII Korpus oraz działania kanadyjskiego I Korpusu, który
doszedł do linii Hidera, feldmarszałek Kesselring obawiał
się, że najłatwiejszy dostęp do Rzymu będzie stanowiła
droga nr 6. Opinia dowódcy niemieckiej Grupy Armii C
uległa zmianie na skutek działania amerykańskiej 5 Armii,
szczególnie Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego (FKE)
gen. Alfonsa Juina w górach Aurunci.
12 maja po początkowych sukcesach, kiedy to oddziały
marokańskiej 2 i 4 Dywizji Piechoty opanowały w środ­
kowym pasie natarcia Monte Faito, a na lewym skrzydle
algierska 3 Dywizja Piechoty podchodziła do miejscowości
Castelforte zmuszając oddziały niemieckiej 71 Dywizji
Piechoty do odwrotu, to na prawym skrzydle ataki na
oddziały marokańskiej 2 Dywizji i francuskiej 1 Dywizji
Zmotoryzowanej na wzg. Cerasola i Girafano nie przyniosły
rezultatu. Obrona niemiecka części oddziałów 71 i 91
Dywizji Piechoty była nie do rozbicia.
Dowódca Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego gen.
Juin nie załamywał się z tego powodu i w wydanym tego
dnia rozkazie pisał: „Zacięty opór nieprzyjaciela jest dla
nas wspaniałą wskazówką. Jest dowodem na to, że nie ma
on nic w odwodach. Zresztą wiadomości uzyskane od
jeńców są jednoznaczne w tej kwestii. Wszystkie siły
zostały rzucone na pierwszą linię obrony. Wydano rozkaz,
iż należy ją utrzymać za wszelką cenę. Niemieckie dowódz­
two wierzy, że aby przestraszyć wroga wystarczy zwykła
demonstracja sił w górach. Wcale nie jest zaniepokojone,
będąc przekonanym, że to pod Monte Cassino należy
spodziewać się głównego uderzenia. Mamy przed sobą
niezłą zaporę, ale jeśli tylko uda się nam utworzyć w niej
choćby jedną rysę, wygrana będzie nasza”.
13 maja po przygotowaniu artyleryjskim ruszyło natarcie
na wzg. Cerasola i Girafano. Atak się powiódł. O godz.
15.30 patrole stwierdziły, że Niemcy opuścili Monte Maio.
Na szczycie tej góry zawisła ogromna flaga francuska.
Tego dnia oddziały Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego
przełamały na swoim odcinku linię Gustawa.
15 maja oddziały marokańskie, algierskie i francuskie
dźwigając ciężki sprzęt, posuwając się po stromych zboczach,
przekroczyły góry Ausonia i weszły w masyw Petrella.
W dalszej fazie walk Francuski Korpus Ekspedycyjny
miał działać na prawym skrzydle amerykańskiej 5 Armii na
styku z brytyjską 8 Armią. Zadanie to wymagało prowa­
dzenia operacji w terenie górskim Gór Ausoni i Lepini. To
właśnie na styku Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego
i 8 Armii doszło do najcięższych walk. Gdy 18 maja
Francuzi opanowali San Oliva, niemieckiej linii Hitlera
groziło przeskrzydlenie. W związku z tym feldmarsz.
Kesselring całą swoją uwagę i wysiłek poświęcił na
zatrzymanie oddziałów francuskich. Do akcji weszła nieda­
wno podciągnięta niemiecka 26 Dywizja Pancerna. Nie­
miecki kontratak zwolnił na chwilę szybkość natarcia
Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Do ciężkich walk
doszło o Pico. Śmiałym manewrem wzdłuż korytarza
pomiędzy rzeką Liri a górami gen. Juin zdołał przekroczyć
wieczorem 20 maja drogę Pico-Pontecorvo. Dzięki temu
następnego dnia opanował Monte Morrone i Monte Leucio.
To doprowadziło do przełamania linii Hitlera na odcinku
Pico-Pontecorvo.
W tym samym czasie amerykański II Korpus opanował
Gaetę i w następnych dniach naciera! dalej wzdłuż wybrzeża
morskiego w kierunku na Rzym.
W czasie gdy 2 Korpus walczył z niemiecką obroną
w masywie Monte Cassino, oddziały brytyjskiego XIII
Korpusu, wykorzystując polskie działania, podsunęły się pod
południowe stoki wzgórza klasztornego, a w dolinie Liri
doszły do linii Piedimonte-Aquino, gdzie zostały zatrzymane.
Znając położenie oddziałów alianckich dowództwo niemiec­
kie postanowiło wycofać większość oddziałów niemieckiej
1 Dywizji Spadochronowej na linię Hitlera.
Feldmarszałek Kesselring pomimo sukcesów alianckich
na południowym odcinku frontu nie zamierzał opuścić linii
Hitlera na odcinku Pontecorvo-Aquino-Piedimonte-Cairo.
Dowództwo niemieckiej 10 Armii przerzuciło część sił na
swoje południowe skrzydło nad rzekę Liri dzięki dobrze
ufortyfikowanej linii na północy na odcinku Piedimon-
te-Cairo. Gen. Alexander obawiając się znacznych strat
w trakcie walk w terenie górskim nie zdecydował się na
manewr oskrzydlający dolinę rzeki Liri przez brytyjski
XIII Korpus i kanadyjski I Korpus. W związku z tym droga
nr ó nadal pozostawała zablokowana.
23 maja rozpoczęło się natarcie brytyjskiej 8 Armii na
linię Hitlera. W działaniach wziął udział kanadyjski I Kor­
pus i jedna dywizja z brytyjskiego XIII Korpusu. 25 maja
linia Hitlera została przełamana. W walkach o Piedimonte
wzięła udział wydzielona z polskiego 2 Korpusu Grupa
„Bob", a górę Monte Cairo opanowali ułani z 15 Pułku
Ułanów Poznańskich.
25 maja sytuacja niemieckiej 10 Armii stała się krytyczna.
Niemcy nie posiadali już żadnych odwodów. Jedynie odwrót
mógł uratować resztki niemieckiej 10 Armii, na który
jednak nie było zgody Berlina. Gdy wiadomość o planowa­
nym odwrocie dotarła do Hitlera, ten wściekły nie chciał
słyszeć o jakimkolwiek kroku w tył.
Sukcesy 5 Armii amerykańskiej zmusiły Hitlera do
zmiany poprzedniego rozkazu nakazującego bezwzględną
obronę linii rzeki Melfa i wycofanie jednostek niemieckich
na linię Cezara.
W nocy z 25 na 26 maja amerykański VI Korpus
prowadzący operacje z przyczółka Anzio wbił się w ugru­
powanie obronne niemieckiej 14 Armii gen. Ebeharda
Mackensena w rejonie miejscowości Cistema. Dzięki temu
oddziały amerykańskie mogły posuwać się w kierunku
drogi nr 6. W tym samym czasie amerykański II Korpus
posuwał się drogą nr 7 w kierunku Anzio i dlatego właśnie
doszło do połączenia sił obu amerykańskich korpusów, a to
znowu wpłynęło na zmianę decyzji gen. Clarka co do
kierunku dalszego uderzenia. Dowódca amerykańskiej 5
Armii był przekonany, że wobec dotychczasowego
pomyślnego przebiegu walk zaistniała szansa uderzenia na
Rzym z dwóch kierunków: głównymi siłami armii wzdłuż
drogi nr 7 wprost na Rzym przez Velletri oraz częścią sił
na Valmontone położone przy drodze nr 6. Oprócz czynnika
militarnego na decyzję gen. Clarka miał wpływ również
czynnik ambicjonalny, że to właśnie jego armia wkroczy
przed Brytyjczykami do Wiecznego Miasta jako pierwsza.
W rzeczywistości zdobycie Rzymu, oprócz propagan­
dowego, nie miało żadnego znaczenia. Głównym celem 15
Grapy Armii było okrążenie i zniszczenie jak największej
liczby niemieckich jednostek wchodzących w skład 10 i 14
Armii. W planach gen. Alexandra głównym zadaniem
amerykańskiej 5 Armii było okrążenie niemieckiej 10
Armii i jej zniszczenie, a nie jak najszybsze dotarcie do
Rzymu. W związku z tym premier Churchill dwukrotnie
zwracał się do dowódcy 15 Grupy Armii, aby ten zmusił
gen. Clarka do okrążenia niemieckiej 10 Armii. Brytyjski
premier pisał: „schwytanie przeciwnika w pułapkę znaczy
więcej niż zajęcie Rzymu, który i tak zdobędziemy. Ta
pułapka jest jedyną rzeczą, która naprawdę się liczy”.
W następnym liście Churchill ponownie zwrócił się do gen.
Alexandra, aby ten wpłynął na dowódcę 5 Armii, pisząc:
„Ubliżyłbym naszej przyjaźni, jeśli nie powiedziałbym
panu, że gloria tego zwycięstwa, już i tak ogromnego, nie
będzie mierzona ani zdobyciem Rzymu, ani dotarciem do
przyczółka, ale liczbą odciętych niemieckich dywizji”.
Pomimo tych interwencji nie udało się jednak wpłynąć
na amerykańskiego dowódcę, aby zmienił plan działania
i dzięki temu feldmarszałek Kesselring zdołał wyprowadzić
większość jednostek niemieckiej 10 Armii z pułapki na
nową linię obrony. Równocześnie niemiecki dowódca
ogłosił Rzym miastem otwartym.
4 czerwca 1944 r. jako pierwsza do Wiecznego Miasta
weszła amerykańska 88 Dywizja Piechoty. Tym samym
zakończyła się czwarta bitwa o Rzym. Straty obu stron
w tej bitwie były bardzo poważne — zginęło, zostało
rannych lub dostało się do niewoli około 100 tysięcy
żołnierzy. W sumie w trwającej pół roku bitwie o Rzym
straty obu stron wyniosły ponad 200 tysięcy żołnierzy.
BIBLIOGRAFIA SELEKTYWNA

ARCHIWALIA

Instytut Polski i Muzeum im, gen. Sikorskiego w Londynie.

WSPOMNIENIA

The Alexander Memoirs 1940-45, London 1962.


Władysław A n d e r s , Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia
z lat 1939-1946, Londyn 1989.
Mark C l a r k , Calculated risk. He personal story of the war In
North Afrika and Italy, 1951.
Zygmunt B o h u s z-S z y s z k o, Czerwony sfinks, Rzym 1946.
Włodzimierz D r z e w i e n i e c k i , Angielski szlif, Toruń 2001.
Stanisław F a l i s z e w s k i , Wspomnienia z przebytej drogi
1939-1948, s. 267.
Stanisław K o t , Listy z Rosji do gen. Sikorskiego, Londyn 1956,
s. 221-222.
Julian M a j, Na drogach do piekieł, Kraków 1973.
Monte Cassino, Ankona, Bolonia 1944-2004. Żołnierze 2
Korpusu Wojska Polskiego we Włoszech. Kraków-Warszawa 2004.
Monte Cassino, Ein Rückblick nach 60 Jahre. Die Hoch- und
Deutschmeister (44. I.D.) im Abwehrkampf, 2004.
Stefan O r z e c h o w s k i , Historia walk 5 Kresowej Dywizji
Piechoty, Warszawa 1998
Osiemnastacy w walce. Wspomnienia, Londyn 1988.
W sojuszniczym Londynie. Dziennik Ambasadora Edwarda Raczyń­
skiego 1939-1945, Londyn I960.
Tomasz P i e s a k o w s k i , Moździerze 17 Lwowskiego Batalionu
Strzelców pod Monte Cassino, Bitwa o Monte Cassino 1944,
t. II, Koszalin-Londyn 2001.
Jan Szczerepa dowódca 1-ej kompanii 17 Lwowskiego Baonu
Strzelców, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, 8 września
1991 r.
Stanisław Ż u r a k o w s k i , Ot, bajki... Nie Bajki, Londyn 1995.

DOKUMENTY

Dziennik czynności gen. Andersa, przygotowanie do druku, wstęp


i opracowanie, Bogusław Polak, Politechnika Koszalińska,
Koszalin 1998.
Bogusław P o l a k , Bitwa o Monte Cassino 1944. Wybór źródeł,
t. I-IV, Koszalin-Londyn 1999-2004.
Generał broni Władysław Sikorski — generał dywizji Władysław
Anders korespondencja 1941-1943. Wybór dokumentów, oprac.
Bogusław Polak, Koszalin 2000.
Dowództwo 2 Korpusu. Oddział Operacyjny, Sprawozdanie
z bitwy o Monte Cassino 11-25 maja 1944 r., Italia czerwiec
1944 r.

Gregory B1 a x l a n d, Alexander's Generals. The Italian Cam­


paign 1940-45, Londyn 1979.
Rudolf B f i h m 1 e r, Monte Cassino, Frankfurt/M 1956.
Daniel B o ć k o w s k i , Czas nadziei. Obywatele Rzeczpospolitej
Polskiej w ZSRR t opieka nad nimi placówek polskich w latach
1940-1943, Warszawa 1999.
Jan Kazimierz B o g u c k i , Żubry Generała Andersa, Katowice
2000.
Richard D o h e r t y , A Noble Crusader. The History of Eighth
Army 1941-1945, Wielka Brytania 1999.
Zbigniew D u n i n-W i 1 c z y ń s k i. Wojsko Polskie w Iraku
1942-43, Warszawa 1993.
Działania 2 Korpusu we Włoszech, red, Stanislaw Biegański, t. I.
Londyn 1963.
Dzieje 15 Pułku Ulanów Poznańskich 1918-1962. Londyn 1962.
Roger E d w a r d s , German Airbome Troops, Londyn 1974.
Seweryn Krzysztof E r l i c h , U podstaw Armii Polskiej w ZSRR.
Walka z chorobami zakaźnymi w 1942 r,
Tadeusz F e 1 s z t y n. Dzieje 2 Korpusu, Londyn 1947.
J.F.C. F u l l e r , Druga Wojna Światowa 1939-1945, Warszawa
1958.
Jerzy G r a d o s i e l s k i , 5 KDP. Saperzy w walce 1941-1945,
Londyn 1984.
Historia 10 PAC I941-1946, Londyn bdw.
Wincenty I w a n o w s k i , Bitwa o Rzym 1944, Warszawa 1969.
Roland K a l t e n e g g e r , Die deutsche Gebirgstruppe 1935-1945,
Monachium 1989.
Bartosz K r u s z y ń s k i , To co po Tobie mam najdroższego, a co
jest nasze. Biografia ppłk. Zbigniewa Kiedacza, Toruń 2004.
Franz K u r o w s k i , Battleground Italy 1943-45, Kanada 2003.
Franz K u r o w s k i . Deutsche Fallschirm-Jäger 1939-45, Wien
1997.
Kronika 16 Lwowski Batalion Strzelców, Londyn 1970.
E. L i n k 1 a t e r, The Campaing In Italy, 1951.
Tadeusz L i s i c k i , Łączność w bitwie o Monte Cassino, .Przegląd
Łączności”, Londyn 1984, nr 4/36,
Fred M a j d a l a n y , Cassino portrait of a battle, Londyn 1957.
M o l o n y C.J.C., F l y n n F.C., D a v i e s H.L., G l c a v e TP.,
The Mediterranean And Middle East, Victory lit The Mediter­
ranean, Ist April to 4th June 1944, Official Campaign History,
I. VI. cz. 1, Naval & Military Press Ltd (United Kingdom),
2004, History of the Second World War United Kingdom
Militari Series: Official Campaign History.
Zbigniew Osiecki (oprac.), 5 Kresowy Pułk Artylerii Przeciwlot­
niczej. Zarys historii, Londyn 1991.
Henryk P i ą t k o w s k i , Bitwa o Monte Cassino, Rzym 1945.
Piechota Polska 1939-1945. Materiały uzupełniające do „Księgi
Chwały Piechoty" wydanej w Warszawie w 1939 r., z. 15,
Londyn 1974.
5-ty Kresowy Baon CKM, Londyn 1986.
Polskie Siły Zbrojne w II wojnie światowej. Kampanie na
Obczyźnie, t. II, cz. 2, Londyn 1975.
17 Lwowski Batalion Strzelców San Angelo, Londyn 1984.
Rocznica 5 Kresowa Dywizja Piechoty, Włochy 1946 r.
J. S i e d l e c k i [Tomasz Piesakowski], Losy Polaków w ZSRR
w latach 1939-1946, Bydgoszcz 1990.
Sitwa Wileńskiej Brygady Żubrów, z. U-Ul.
G.A. S h e p p e r d , The Italian Campaign ¡943-45. A political
and military re-Assessment, Londyn 1968.
Franciszek S k i b i ń s k i , Polacy w dwóch wielkich bitwach
na Zachodzie w 1944 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny"
(WPH) 1974 nr 3.
Hans-Martin S t i m pe I, Die Deutsche Fallschirmtruppe 1942-
45, Einsätze auf Kriegsschauplätzen Im Süden, Hamburg 1998.
Nikodem S u I i k, Od kryzysu do włamania, s. 25. „Wiadomości
Wojskowe 2 Korpusu”, rok I, z. III, Włochy, maj 1946 r.
Maciej S z c z u r o w s k i , Artyleria Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie w II wojnie światowej, Toruń 2001.
Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich, red. Mieczysław Młotek,
Londyn 1978, t. I.
Zbigniew W a w e r , Znów w polskim mundurze. Armia Polska
w ZSRR sierpień 1941-marzec 1942, Warszawa 2001.
W . W i e l h o r s k i , Los Polaków w niewoli sowieckiej, Londyn.
Helmut W i l h e l m s m e y e r , Der Krieg in Italy 1943-1945.
Graz 1995.
K. Z a m o r s k i , S . S t a r z e w s k i , Sprawiedliwość sowiecka.
Warszawa 1994.
Piotr Ż a r o ń. Armia Andersa, Toruń 1996.
Piotr Ż a r o ń, Kierunek wschodni w strategii wajskowo-polityczncj
gen. Władysława Sikorskiego 1940-1943, Warszawa 1988,
Zielony Talizman. Reportaże z dziejów l Samodzielnej Kompanii
Commando 1942-44, Bologna 1946.
MAPY

Ewakuacja Armii Polskiej z ZSRR sierpień 1942 r.


Rozmieszczenie oddziałów polskich w Iraku 1943 r.
Bitwa o Monte Cassino. Pierwsze natarcie Polaków 11-13
maja 1944 r.
Bitwa o Monte Cassino. Drugie natarcie Polaków 17-18 maja
1944 r.
WYKAZ ILUSTRACJI

Dowódca Armii Polskiej w ZSRR gen, dyw. Władysław Anders


Od lewej szef Sztabu Armii Polskiej w ZSRR płk. dypl. Leopold
Okulicki i gen. Anders.
4 grudnia 1941 r., Moskwa, Kreml. Podpisanie deklaracji polsko-
-sowieckiej. Od prawej: komisarz Wiaczesław Mołotow, Naczel­
ny Wódz gen. broni Władysław Sikorski, ambasador Stanisław
Kot, gen. Władysław Anders.
Zima 1941 r. ZSRR, Kołtubanka, obóz polski.
Ochotnicy w drodze do Armii Polskiej w ZSRR.
12 grudnia 1941 r. Tatiszczewo. Wizyta gen. Sikorskiego
w 5 Dywizji Piechoty. Od lewej ambasador Kot, dowódca
5 DP gen. bryg. Mieczysław Boruta-Spiechowicz, gen. Si­
korski, gen. Anders.
12 grudnia 1941 r. Tatiszczewo, defilada 5 DP.
25-26 lutego 1942 r. Ćwiczenia 5 DP.
Czerwiec 1943 r. wizyta Naczelnego Wodza w Armii Polskiej na
Wschodzie. Od lewej por. mar. Józef Ponikiewski, adiutant
Naczelnego Wodza, dowódca Armii Polskiej na Wschodzie
gen. Anders.
Czerwiec 1943 r. Bliski Wschód. Od lewej szef Sztabu NW gen.
bryg. Tadeusz Klimecki, gen, Anders, gen. dyw. Józef Zając,
zastępca dowódcy APW.
Listopad 1943 r. wizyta Naczelnego Wodza gen. broni Kazimierza
Sosnkowskiego w APW. Od lewej gen. bryg. Bronisław
Rakowski, dowódca 2 Brygady Pancernej, gen. Kossakowski,
gen, Anders, gen. Sosnkowski.
1944 r„ wręczenie sztandaru 13 Wileńskiemu Batalionowi Strzel­
ców, ze sztandarem gen. Anders. Z tyłu od lewej strony: płk
Ludwik Ząbkowski, dowódca 2 Grupy Artylerii, gen. Zygmunt
Bohusz-Szyszko, zastępca dowódcy 2 Korpusu, gen. Roman
Odzierzyński, dowódca artylerii 2 Korpusu, gen. bryg. Prze­
włocki, dowódca Bazy 2 Korpusu, gen. dyw, Karaszewicz
Tokarzewski, gen. bryg. Bronisław Duch.
Od lewej biskup połowy gen. Józef Gawlina, dowódca 5 KDP
gen. bryg. Nikodem Sulik, dowódca 3 DSK gen. Duch.
Marzec 1944 r. Sangro Włochy, dowódca 8 Armii gen. Olivier
Leese i gen. Anders.
Maj 1944 r. pod Monte Cassino. Sztab 3 DSK. Od lewej szef Sztabu
3 DSK ppłk dypl. Heniyk Piątkowski, gen. Duch, gen. Anders.
1944 r. Włochy, mjr dypl. Florian Porębski, I oficer operacyjny
3 DSK.
Maj 1944 r., „domek doktora” masyw Monte Cassino.
Maj 1944 r. Monte Cassino, stanowisko moździerza 3 PArtPpanc.
z 3 DSK.
Maj, zaopatrzenie oddziałów 3 DSK pod Monte Cassino.
Maj 1944 r. Monte Cassino, pierwszy posiłek.
Maj 1944 r. oddziały polskie w rejonie „domku doktora”.
Maj 1944 r. Monte Cassino zasieki przed niemieckimi bunkrami.
Maj 1944 r. Monte Cassino polskie oddziały na stoku wzg. 593.
Maj 1944 r. Monte Cassino, szpital polowy operacja rannego.
Maj 1944 r. Monte Cassino, polegli żołnierze polscy.
Maj 1944 r. Monte Cassino. Na noszach strz, Józef Guzowski
z 1 Batalionu Strzelców Karpackich, laL 19.
Maj 1944 r. Monte Cassino, rejon walk 4 Batalionu. Od lewej mjr
Melik Somchjanc, zastępca dowódcy 4 Batalionu po śmierci
ppłk. Fanslaua dowódca Baonu, gen. Duch, gen. Anders, z tyłu
gen. Odzierzyński.
25 maja 1944 r. gen. Anders wraz z gen. Duchem w rejonie walk
3 DSK, z tyłu widoczne ruiny klasztoru.
Maj 1944 r. Monte Cassino. Na pierwszym planie od lewej płk
dypl. Klemens Rudnicki, zastępca dowódcy 5 KDP, gen. Duch,
mjr dypl. Zygmunt Zawadzki, oficer operacyjny Sztabu 3 DSK.
18 maja 1944 r. godz. 9.55. wzgórze klasztorne, moment zawie­
szenia proporczyka 12 Pułku Ułanów Podolskich.
Maj 1944 r. Monie Cassino, dowództwo 3 DSK, gen. Anders wita
się z mjr. dypl. Zawadzkim, gen. Duch, płk Walenty Peszek,
dowódca 1 Brygady Strzelców Karpackich.
Gen. Sosnkowski wita się z gen. bryg. prof. dr. med. Bolesławem
Szareckim, Naczelnym Chirurgiem 2 Korpusu.
18 maja 1944 r. wzg. 593 z uskokiem 569.
SPIS TREŚCI

Wstęp .............................................................................................................. 5
Armia Polska w ZSRR 1941-1942 ................................................................ 9
Wojsko Polskie na Środkowym i Bliskim Wschodzie
1942-1943 ............................................................................................... 24
Walki aliantów we Włoszech ...................................................................... 46
Czwarta bitwa o Monte Cassino .................................................................. 61
Polskie przygotowania do bitwy ............................................................ 71
Przed bitwą .............................................................................................. 91
Strona niemiecka ............................................................................... 91
Polacy ............................................................................................... 96
Dzień „D” ............................................................................................. 100
Pierwsze natarcie 5 Kresowej Dywizji Piechoty ...................................... 102
Natarcie 13 Wileńskiego Batalionu Strzelców .................................... 104
Natarcie 15 Wileńskiego Batalionu Strzelców .................................... 112
18 Lwowski Batalion Strzelców .......................................................... 122
14 Wileński Batalion Strzelców „Żbików” ........................................ 137
Straty ..................................................................................................... 14 i
Naciera Karpacka ...................................................................................... 142
Natarcie 2 Batalionu Strzelców Karpackich ........................................ 144
Natarcie 1 Batalionu Strzelców Karpackich ....................................... 162
Sytuacja w dowództwach 2 Korpusu, 3 i 5 Dywizji
w dniach 11-12 maja ............................................................................ 175
Sytuacja w dniach 13-16 maja .................................................................. 187
Drugie natarcie 5 Kresowej Dywizji Piechoty ......................................... 201
16 Lwowski Batalion Strzelców ......................................................... 201
15 Wileński Batalion Strzelców ......................................................... 210
17 Lwowski Batalion Strzelców ....................................................... 213
13 Wileński Batalion Strzelców ................................................ 226
14 Wileński Batalion Strzelców ....................................................... 231
18 Lwowski Batalion Strzelców ....................................................... 237
Sytuacja w sztabach 17 do 19 maja 1944 r............................................. 244
Drogie natarcie 3 Dywizji Strzelców Karpackich .................................. 257
4 Batalion Strzelców Karpackich ..................................................... 257
6 Batalion Strzelców Karpackich ..................................................... 268
Klasztor benedyktynów na Monte Cassino ....................................... 277
Alianci w czwartej bitwie ....................................................................... 282
Bibliografia selektywna .......................................................................... 287
Mapy ........................................................................................................ 291
Wykaz ilustracji ...................................................................................... 296

You might also like