Professional Documents
Culture Documents
Raya Joga!
Raya Joga!
Raya Joga!
SPIS TRE�CI:
I CEL I �RODKI
II ZASADY
III SZKO�Y TAJEMNE
IV �CIE�KA
V WYNIKI
VI JAMA (OCZYSZCZANIE)
VII NIJAMA (NABYWANIE CN�T)
VIII ASANA (POSTAWA �YCIOWA)
IX PRANAJAMA (RYTM �YCIOWY)
X PRATJAHARA (W�ADANIE UWAG�)
XI PRZYGOTOWANIE
XII DHARANA (SKUPIANIE UWAGI)
XIII IMAGINACJA (WIDZENIE ASTRALNE)
XIV DHJANA (MEDYTACJA)
XV INSPIRACJA (NATCHNIENIE)
XVI SAMADHI (TRANS JOGIN�W)
XVII KONTEMPLACJA (DUCHOWE ZATAPIANIE SI�)
XVIII SAMJAMA (NAD�WIADOMO��)
XIX INTUICJA (SUMIENIE)
XX O�WIECENIE (U WR�T �MIERCI)
XXI NA DROG�
BIBLIOGRAFIA
I
CEL I �RODKI
Je�eli bierzesz do r�ki t� ksi��k�, to poza ciekawo�ci� powodowa�a tob�, by� mo�e,
ch��
znalezienia drogi, po kt�rej m�g�by� p�j�� sam, zamiast tylko czyta� o drodze,
kt�r� inni szli
oraz id�. Mo�e ju� od dawna b��kasz si� i szukasz, bo czujesz, �e ta droga szeroka
i udeptana,
po kt�rej st�paj� wszyscy woko�o, nie jest dla ciebie odpowiednia. Jest ju� mo�e
zbyt prosta,
zbyt �atwa, a przede wszystkim, zbyt pozioma. Id� ni� wszyscy powoli, wygodnie, bez
wysi�ku, a te� i bez widok�w. Niewiele musz� dawa� z siebie, ale te� i niewiele za
to
otrzymuj�. A ty wola�by� ofiarowa� wi�cej, aby wi�cej osi�gn��. Wola�by� w�o�y�
cho�by
najwi�kszy wysi�ek, da� siebie ca�ego, ale za to otrzyma� tyle, ile wart jest ten
wysi�ek, ile ty
ca�y jeste� wart.
To dobrze, �e tamta droga szeroka i ludna ju� jest zbyt pozioma dla ciebie. Dobrze,
�e chcesz
zej�� z niej, a wst�pi� na �cie�k� kr�tsz� i bardziej strom�, aby szybciej na
szczyt si� wspina�.
Dobrze to �wiadczy o tobie, bo wskazuje, �e doros�e� ju� do wst�pienia na
"�cie�k�". Zbadaj
siebie jednak dok�adnie i oblicz swe si�y. Przeprowad� ocen� siebie, surow� i
trze�w�, czy
rzeczywi�cie chcesz da� ca�ego siebie, ca�ego bez reszty? Czy nie zniech�cisz si�
wkr�tce i
nie spadniesz ze "�cie�ki" z powrotem na dawn� drog�? Spada� z niej b�dziesz nie
raz, nim
na pochy�o�ci stromej zdo�asz utrzyma� si� stale, idzie tylko o to, aby�, gdy
spadniesz,
podni�s� si� rych�o mimo pot�ucze� i poranie�, aby� nie biada� nad sob�, lecz bez
zw�oki
wyt�y� wszystkie si�y do ponownego wspinania si� po �cie�ce. Idzie o to, aby� zda�
sobie
sumiennie spraw� z tego, czy tw�j zapa� do wst�powania na �cie�k�, to nie chwilowy
kaprys
tylko, lub � co gorsza � zniech�cenie �yciem normalnym na skutek jakiego�
niepowodzenia.
Skoro jednak ksi��k� wzi��e� do r�ki i chcesz j� czyta�, to mo�e ch�ci twe s�
szczere i trwa�e.
Mo�e rzeczywi�cie nie znajdujesz w swym �yciu tera�niejszym nic, co by ci si�
wydawa�o
celowe i godne wysi�k�w. Mo�e patrzysz na tych wsp� ludzi jak na dzieci, ponad
kt�re ju�
wyros�e� i chcesz porzuci� ich bezmy�lne zabawy, a zabra� si� do czego�
powa�niejszego.
Je�eli �ycie ich wydaje ci si� bezmy�lne i p�askie nie chwilowo tylko, pod wp�ywem
jakiego�
rozczarowania, lecz je�eli nawet w�r�d powodzenia i zadowolenia odczuwasz stale co�
Je�eli jednak i to jest dla ciebie zbyt �atwe, to zwa� jeszcze, �e i w pracy nad
sob� masz r�ne
�cie�ki le��ce mi�dzy dwoma biegunami tak odleg�ymi od siebie jak "Hatha joga"
["Hatha
joga" jest to nazwa jednej z metod rozwijania zdolno�ci paranormalnych powsta�ej w
Indiach,
w �redniowieczu. Jest to metoda mechaniczna, nie daj�ca uzdolnie� wysokich i
trwa�ych.
Stosuj� j� np. fakirzy � przyp. J.A.S.][W�a�ciwie Hatha joga jest uwa�ana za metod�
A na tej �cie�ce, o kt�rej tu czytasz, powiedzie� tego nie mo�esz. Tu nie czeka ci�
nic, �adna
korzy��, �adna nagroda, tylko poczucie, �e spe�ni�e� wszystko, do czego by�e�
zdolny, �e nic
nie zmarnowa�e�, nic nie zaniedba�e�.
Dlatego te� konieczne jest, aby� u�wiadomi� sobie jak najwyra�niej cel, do kt�rego
chcesz
d��y�. Nie wystarczy tu powiedzie� sobie og�lnikowo: "Nie zadowala mnie takie
�ycie, jakie
wiod� wszyscy ludzie w otoczeniu, musz� znale�� dla siebie co� wi�cej". Idzie o to,
jak w
twych wyobra�eniach wygl�da to "co� wi�cej" i na czym ono polega. Je�eli pragniesz
wi�cej
zadowolenia dla siebie, to go nie znajdziesz na tej �cie�ce. Zwr�� si� wtedy do
hatha jogi.
Je�eli wiedzie ci� ciekawo�� poznania �wiat�w nadzmys�owych, to poznasz je na
"�cie�ce",
ale dopiero wtedy, gdy przestaniesz pragn�� ich poznania. Je�eli chcesz uzyska�
w�adze
magiczne, zdolno�ci cudowne, uzyskasz je, ale dopiero wtedy, gdy b�dzie zupe�nie
wykluczone, �e b�dziesz je kiedykolwiek chcia� zu�ytkowa� w celach osobistych.
Zatem,
niewiele obiecuje ci ta �cie�ka. Je�eli jednak szukasz jej pomimo tego, a mo�e
w�a�nie
dlatego, �e nie obiecuje ci �adnych korzy�ci osobistych, to doros�e� do niej
naprawd�.
Doros�e� do niej, bo wyros�e� z tego mniemania b��dnego, jakoby mog�a istnie� jaka�
inna
korzy�� rzeczywista poza korzy�ci� og�u.
Cel tw�j musi by� najzupe�niej niesamolubny. Niczego nie wolno ci pragn�� dla
siebie,
niczego po��da� dla przyjemno�ci w�asnej lub korzy�ci osobistej. Jedynym
pragnieniem,
jedynym d��eniem twoim, musi by� zawsze tylko dobro og�u, dobro nie tylko
wszystkich
ludzi bez r�nicy narodu, rasy, wyznania, kultury, poziomu moralnego, lecz tak�e
dobro
ca�ego wszech�wiata, a wi�c zar�wno dobro duch�w i anio��w, jak dobro zwierz�t,
ro�lin i
wszelkiego stworzenia. Nie s�d�, �e jeste� za s�aby na to, aby twoje si�y mog�y si�
przyda� na
co� anio�om czy ro�linom, bo gdy znajdziesz si� na �cie�ce, si�y twoje wzmaga� si�
b�d� do
pot�gi nadludzkiej, wprost niepoj�tej. Wszak b�dziesz si� zbli�a� coraz bardziej do
Boga,
wiec te� coraz wi�cej uczestniczy� b�dziesz w boskiej wszechwiedzy i wszechpot�dze.
Ale B�g niczego nie chce dla siebie, a ty b�dziesz szed� �cie�k� bo��, wi�c te�
coraz bardziej
musisz pozbywa� si� egoizmu, coraz wi�cej zapomina� o sobie. Czy jeste� got�w na
to, aby
swoje "Ja" przekre�li� raz na zawsze? Aby zawsze m�wi� � nie tylko ustami, ale i w
najg��bszym swoim przekonaniu: "Nie moja, ale Twoja niech si� dzieje wola?". Je�eli
tak,
je�eli naprawd� i szczerze got�w jeste� wyrzec si� wszelkiej my�li o sobie,
wszelkiego
egoizmu, to dojrza�e� do �cie�ki. Wst�puj zatem na ni� �mia�o, ale wst�puj zaraz,
dzisiaj, bo
gdy zaczniesz si� waha� i odk�ada�, to widocznie jeszcze do niej nie doros�e�.
Czujesz ju� wyra�nie i niew�tpliwie, �e w tobie jest co� wi�cej ponad twe "cia�a",
twe
pow�oki widome lub nieuchwytne. Wiesz, �e przeszed�szy przez wrota �mierci,
zdejmiesz je z
siebie kolejno: naprz�d cia�o fizyczne, potem eteryczne, jeszcze p�niej astralne, a
wreszcie
my�lowe [Szczeg�y o tych "cia�ach" wzgl�dnie pow�okach znajdzie Czytelnik w ksi��ce
Zatem, ju� nieco wyra�niej zaczyna ci si� zarysowywa� przed oczyma tw�j cel.
Chcia�by�,
aby panem w tobie by�o nie to, co �miertelne, co znikome, lecz to, co wieczne, co
Boskie. Nie
chcesz by� d�u�ej s�ug� swych cia�, cho�by tak subtelnych jak astralne lub my�lowe.
Chcesz
nauczy� si� w�ada� nimi, pos�ugiwa� si� nimi jako narz�dziami pos�usznymi twej
ja�ni
wy�szej. Wiesz tak�e, i� tego nie nauczysz si� nigdzie na �wiecie i dlatego b��kasz
si� i
szukasz.
Dotychczas rz�dzi�y tob� cia�a twoje, robi�y z tob�, co chcia�y, a ty s�ucha�e� bez
oporu, bo
nie wiedzia�e�, �e mo�na nie pos�ucha�. Ale twoja ja�� wy�sza ju� si� budzi i
upomina o swe
prawa. Rz�dy w tobie ma obj�� B�g, podczas gdy dotychczas rz�dzi�o w tobie zwierz�.
Gdyby� rozpocz�� walk� sam ze sob�, to znaczy, z twoimi cia�ami, nie osi�gn��by�
celu. Nie o
rozdwojenie idzie, nie o walk�, lecz o zjednoczenie. To, co ni�sze W tobie, ma
wej�� w
zgodno�� z tw� ja�ni� wy�sz�, ma si� dostroi�, zjednoczy�. D��enia tych dw�ch cz�ci
nie
mog� by� ju� d�u�ej rozbie�ne, lecz maj� by� zgodne. Twa ja�� ni�sza ma si�
zjednoczy� z
wy�sz�. Zjednoczenie takie nazywa si� w sanskrycie jog�, je�eli wolisz wyraz
nowoczesny,
nazwij to syntez�.
Zatem, celem twoim jest joga. Nie wzbraniaj si� wymieni� g�o�no tej nazwy tylko
dlatego, �e
by�a znana pradawnym Indom. Od ich czas�w ludzko�� post�pi�a ju� bardzo znacznie
naprz�d w rozwoju, ale nie tak daleko jeszcze, aby joga nie by�a nam ju� dzi�
potrzebna. Sam
widzisz, jak ma�o jest w twym otoczeniu ludzi, kt�rzy ju� byli zjednoczeni ze sw�
ja�ni�
wy�sz�. Oczywi�cie, czym innym jest joga jako idea, jako cel, a czym innym metody
prowadz�ce do osi�gni�cia tego celu, czyli systemy jogi. Cel zosta� ten sam od
prawiek�w,
ale �rodki zmieniaj� si� w miar� post�pu ludzko�ci. Dzi� ju� dawna rad�a joga
indyjska nie
tylko nie by�aby owocna, lecz nawet oznacza�aby pewne cofni�cie w procesie rozwoju.
W
staro�ytno�ci, u pradawnych Ind�w, zjednoczenie ja�ni wy�szej z ni�sz� nie by�o
jeszcze
mo�liwe "na jawie", w stanie �wiadomo�ci dziennej, bo do tego �wczesny cz�owiek nie
dost�pne by�o w�wczas tylko w stanie "samadhi" czyli w stanie takim, kt�ry dzi�
nazywamy
transem lub snem magnetycznym. Dzi� natomiast, idzie o jog� nie w kr�tkich chwilach
transu
i stanu nieprzytomno�ci, lecz o jog� na jawie, przy zachowaniu pe�nej �wiadomo�ci.
I to da
si� dzi� osi�gn��, bo ju� posun�li�my si� odpowiednio dalej w rozwoju. Niech ci�
zatem nie
dra�ni wyraz joga lub inne wyrazy sanskryckie, skoro nie mamy na nie nazw polskich.
Zrozumiesz, �e joga nowoczesna musi by� inna ni� joga staroindyjska, je�eli j�
traktujesz
jako "�cie�k�", jako metod�. Wielu rzeczy, kt�re pradawni Indowie musieli dopiero
rozwija�
dzi�ki systematycznym �wiczeniom, ty ju� nie musisz rozwija�, bo s� ju� w tobie
gotowe i
rozwini�te. Natomiast kszta�ci� i rozwija� musisz to, co Praindom nieznane by�o
nawet z
nazwy i zupe�nie niedost�pne nawet ich rad�a joginom, bo do tego w�wczas jeszcze
nie
doro�li. Nie myl zatem metody rad�a jogi z celem rad�a jogi. Podobnie b��dne by�oby
Idzie ci zatem o �rodki i tych �rodk�w szuka�e�, lecz nigdzie ich znale�� nie
mog�e�.
Napotka�e� mo�e ksi��ki o tytu�ach mniej lub wi�cej tajemniczych, zawieraj�ce
rzekomo
wskaz�wki prawdziwe jak �wiczy� jog�, ale tw�j g�os nieomylny powiedzia� ci ju�, �e
tym
wskaz�wkom i pouczeniom ufa� nie mo�na. Oto masz jeszcze jeden dow�d wi�cej, jak
rz�dzi� tob� potrafi twoja Iskra Bo�a, gdy j� do g�osu dopu�cisz, gdy jej
powierzysz rz�dy
nad sob�. Gdyby ona ci powiedzia�a, �e i to, co tu czytasz, jest z�e dla ciebie,
przesta� czyta�
dalej bez wahania, bo "g�os tw�j bezd�wi�czny" poradzi ci zawsze najlepiej. Ale on
ci tego
czyta� nie zabroni, raczej ludzie by mogli zabrania�, a czy masz ich pos�ucha�,
powie ci
znowu twoje sumienie.
Tytu�y tych dw�ch ksi��eczek wyja�ni�y ci ju�, jakimi �rodkami mo�esz uzyska� wst�p
na
�cie�k�.
"Je�eli chcesz wnij�� do Kr�lestwa Niebieskiego, chowaj przykazania". Bez nich nie
dotrzesz
nigdy do wr�t �cie�ki, cho�by� zg��bi� przepisy wszystkich szk� tajemnych. Do tych
wr�t
musisz by� nie tylko dojrza�y, ale i przygotowany. Masz przygotowa� przybytek
odpowiedni
na mieszkanie dla twej ja�ni wy�szej, dla Iskry Bo�ej w tobie. Mieszkanie to musi
by�
odpowiednio jasne i czyste. Dlatego te� musisz oczy�ci� nie tylko cia�o fizyczne,
ale i dusz�,
czyli cia�a niewidzialne. Musisz pracowa� nad cia�em fizycznym tak samo jak nad
eterycznym, astralnym i my�lowym, czyli nad tym wszystkim, co dotychczas nazywa�e�
"sob�". A ta praca nad sob� nie jest niczym innym jak tym, co zawiera katechizm lub
"Na�ladowanie Chrystusa".
Nie s�d�, �e prac� nad sob� mo�na pomin��, �e mo�na j� zast�pi� czym� innym. S�
�cie�ki,
kt�re rzeczywi�cie podaj� sposoby zdobycia pewnych umiej�tno�ci bez takiej pracy
umoralniaj�cej nad sob�. Te sposoby zast�pcze daj� jednak i w�adze zast�pcze, daj�
surogaty,
imitacj�, ale nie to, czego ty szukasz. Tw�j g�os wewn�trzny powiedzia� ci ju�, �e
nie na
tamtych �cie�kach jest droga dla ciebie. One s� dla tych, kt�rzy inn� �cie�k�
jeszcze p�j�� nie
potrafi� lub nie chc�. Ale ty ju� potrafisz, a przede wszystkim chcesz, chcesz
silnie i szczerze.
"Gdy ucze� jest got�w, pojawia si� Nauczyciel" � m�wili staro�ytni. Musisz by�
zatem
przygotowany, zanim Mistrza znajdziesz. Bez tego przygotowania daremne b�d�
Wszelkie
twe usi�owania, aby zwr�ci� uwag� Mistrza na siebie. B�d� jednak pewny i nie miej
w�tpliwo�ci, �e Mistrz z pewno�ci� dojrzy ci� i zbli�y si� do ciebie, gdy b�dziesz
"got�w",
ale nie wcze�niej. Je�eli zatem wydaje ci si�, �e Nauczyciela ju� powiniene�
znale��, lecz nie
spotka�e� go dotychczas, to widocznie nie jeste� jeszcze dostatecznie przygotowany,
nie jeste�
jeszcze godny tego, aby On wejrza� na ciebie. Nie w�tp jednak nigdy, �e b�dziesz
godny tego,
gdy tylko przygotujesz si� w wymaganym stopniu.
Nad ka�dym twoim krokiem czuwa On, ten Wielki Niewidzialny, i ka�dym krokiem
kieruje.
Skoro wst�pisz na �cie�k�, wkr�tce zauwa�ysz wp�yw Jego opieki. �ycie twoje,
dotychczas
do�� jednostajne i spokojne, zacznie si� ustawicznie zmienia�, jakby przyspiesza�o
swe t�tno.
Warunki wygodne i trudne poczn� nast�powa� po sobie coraz szybciej. Okresy
czynno�ci
wyt�onej ust�powa� b�d� kolejno czasom g�uchym i pustym, a po nich nast�pi� zn�w
tygodnie lub miesi�ce zdwojonych obowi�zk�w, jakim zwyk�y cz�owiek nie mia�by si�
podo�a�. To nast�pstwo szybkie burz i pogody zsy�a na ciebie Mistrz, aby�
do�wiadczy�
zmienno�ci i zni-komo�ci wszystkiego, co ziemskie, aby� m�g� �atwiej my�l oderwa�
od
rzeczy doczesnych. Wszystko, czego zapragniesz, mie� b�dziesz, ale nigdy w tej
chwili, gdy
pragniesz, lecz dopiero wtedy, gdy ju� pragn�� przestaniesz. Aby� pozna�, �e
warto�� rzeczy
tkwi nie w nich samych, lecz w twoim pragnieniu. Osoby lub rzeczy, do kt�rych
przywi�za�e�
si� najsilniej, opuszcza� ci� b�d� w�a�nie wtedy, gdy ich posiadanie wyda ci si�
najbardziej
pewne. W�a�nie w takich chwilach samotno�� i pustka wyda ci si� wprost nieludzka,
nie do
zniesienia, ale pami�taj, �e Mistrz b�dzie w�wczas szczeg�lnie blisko przy tobie.
Wszak ty
postanowi�e� ofiarowa� wszystko, wyrzec si� wszystkiego, aby tylko uzyska� wst�p na
�cie�k�, aby p�j�� w �lady Tego, kt�ry "nie mia� gdzie g�owy sk�oni�".
Oto s� �rodki wiod�ce do wr�t �cie�ki. Nic dziwnego, �e poza tymi wrotami tak ma�o
ludzi
napotkasz. Dla nich to zbyt ci�kie jeszcze i trudne: wyrzec si� wszystkiego,
wszelkich
zami�owa� osobistych, wszelkiej my�li o sobie. Dlatego tam tak pusto i ciemno. Ale
ciemno
na razie tylko. Ciemno b�dzie chwilowo dla ciebie, bo� i ty sam ciemny jeszcze.
P�niej, gdy
Iskra Bo�a w tobie roznieci si� w ogie� pot�ny, roz�wietli przestrze� wok� ciebie.
Wtedy
jasno b�dzie na twej drodze, bo ty sam �wiat�em si� staniesz. Tam nie ma takiego
S�o�ca jak
na Ziemi, tam ka�dy sam musi by� S�o�cem.
II
ZASADY
Masz przygotowywa� mieszkanie godne twej ja�ni wy�szej, dlatego musisz w sobie
wykszta�ci� uczucia rodzaj�w ca�kiem odr�bnych, ni� dotychczas. Uczucia
zgry�liwo�ci,
smutku, przygn�bienia, zazdro�ci, niezadowolenia lub te� pychy, pewno�ci siebie,
ambicji, to
wszystko by�oby mieszkaniem zbyt marnym dla tej Iskry Bo�ej, kt�ra ma w twych
cia�ach
zamieszka�. Nie zaszed�by� daleko na �cie�ce, gdyby� chcia� i�� po niej tylko
my�lowo, bez
rozwijania w sobie i piel�gnowania uczu� odpowiednich. Dlatego te� i to, co czytasz
tutaj,
czytaj tak, aby� nie tylko zrozumia� i przetrawi� w my�lach, ale tak�e odczu� jak
naj�ywiej.
Nie s�d�, �e opanowanie siebie jest jednoznaczne ze zniszczeniem w sobie wszelkiej
zdolno�ci do uczu�. By�oby to wyja�owieniem duszy i zubo�eniem, a ty masz dusz�
wzbogaca� i wykszta�ca�. Tak� osch�o�� serca m�g�by czu� tylko ten, kto chcia�by
wedrze�
si� na �cie�k� przed doro�ni�ciem do niej.
Czas teraz, aby� zaznajomi� si� z zasadami, na kt�rych "�cie�ka" polega. S� one
wsz�dzie i
zawsze te same, bo wiod� do tego samego celu. Zasad� ka�dej szko�y jest nauka, a
chocia�
nauka jest w ka�dej klasie inna, jednak w ka�dej s� uczniowie i nauczyciele. Zasad�
podobn�
jest, �e nauczycielem mo�e by� tylko ten, kto przedtem by� uczniem. Mistrz tw�j na
�cie�ce
sam kiedy� by� r�wnie� takim uczniem, jakim ty jeste� dzisiaj. By�by nauczycielem
fa�szywym taki, kt�ry by chcia� udziela� innym wskaz�wek, nie przeszed�szy sam
przez
szko��. Tu samouk�w nie ma, bo samouk stworzy�by sobie system indywidualny, bez
warto�ci dla drugich, a nawet dla nich szkodliwy. Nie s�d� tedy, �e Mistrz tw�j da
ci
cokolwiek osobistego, �e wpoi w ciebie jakie� zapatrywania osobiste lub przeka�e
co� ze
swych do�wiadcze�. On ci� tylko poprowadzi, wska�e drog�, ale i�� ni� musisz sam.
Mistrz nie da ci nic gotowego, nic nie zrobi za ciebie. Wska�e ci tylko, jak mo�na
to zrobi�,
stworzy ci warunki, pomo�e wywik�a� si� z pomy�ek, ale nie doda ci ani si�, ani
wiedzy, ani
zach�ty nawet. Ty sam musisz chcie�, sam musisz wykrzesa� z siebie zawsze ochot� i
si�y.
Je�eli czego� nie rozumiesz, On ci nie wyja�ni, tylko wprowadzi ci� w takie
warunki, w
kt�rych sam b�dziesz m�g� znale�� wyja�nienie, je�eli b�dziesz szczerze pragn�� i
szuka�. Nie
by�oby to pomoc� dawa� komu� co� gotowego, by�oby to tylko ja�mu�n�. Naucz si� tego
i ty
od Mistrza. Nie pomo�esz nikomu przez to, �e mu dasz co�, czy to materialnego czy
duchowego, prawdziw� pomoc dasz tylko wtedy, gdy mu pomo�esz doj�� do tego, aby sam
sobie pom�g�.
Dlatego te� nie oczekuj, �e ujrzysz Mistrza w ciele fizycznym, bo ��czno�� z nim
uzyskuje si�
nie przez znajomo�� osobist�, lecz przez doro�niecie duchem do niego. "��czno�� z
Guru
(Mistrzem) mo�esz uzyska� tylko przez to, �e wzniesiesz si� do tej r�wni duchowej,
na kt�rej
Mistrzowie przebywaj�, ale nie przez to, �e b�dziesz usi�owa� �ci�gn�� ich na nasz�
r�wni�
(ziemsk�). Nie oczekuj zobaczenia kt�rego� z nich, ale b�d� zawsze got�w
odpowiedzie�, gdy
do ciebie przem�wi�. Laik "czela" (ucze�) nie jest jeszcze niczym innym jak �yj�cym
w�r�d
�wiata cz�owiekiem, kt�ry szczerze pragnie o�wiecenia w rzeczach duchowych.
Przekroczy�
tylko lini� graniczn� dziel�c� go od Mistrz�w i zwr�ci� niejako ich uwag� na
siebie. Pracuje a
Mistrzowie go obserwuj�. Czy on Mistrza widuje czy nie, pozostaje bez wp�ywu na
wynik
pracy. Jego dobre my�li i post�pki przynios� r�wnie owoc jak z�e" (B).
Masz tu znowu s�owa sanskryckie, musisz si� z nimi pogodzi�. "Guru" oznacza
nauczyciela,
tj. Mistrza takiego, kt�ry ma w swej opiece ucznia i prowadzi go po �cie�ce.
"Czela" zawiera
ten sam �r�-d�os��w co polskie s�owa "czeladnik, czelad�" i oznacza ucznia, kt�ry
ju� odby�
okres pr�by. Przed tym okresem jest jeszcze laikiem, czeladnikiem pr�bnym, uczniem.
Z
samych nazw mo�esz wnioskowa�, �e do �cie�ki wiedzie okres przygotowawczy, okres
pr�bny. Istnieje tu podobie�stwo do dawnych zwyczaj�w w rzemio�le. Kto chcia�
zosta�
rzemie�lnikiem, wst�powa� naprz�d na nauk�, na praktyk�, do "terminu". By� w�wczas
uczniem, terminatorem i nie mia� jeszcze prawa nic wykonywa�. Mia� tylko "s�u�y�",
zapoznawa� si� z narz�dziami i rzemios�em. Majster obserwowa� go, a gdy uzna� za
przydatnego, dopuszcza� do swego warsztatu na pr�b�, na czeladnika. Dopiero wtedy,
gdy
ucze� okaza� si� zdolny, m�g� dost�pi� wyzwolenia na samodzielnego czeladnika, aby
w
ko�cu zosta� majstrem. Te warunki w cechach rzemie�lniczych by�y wzorowane na
warunkach w dawnych szko�ach tajemnych i zaczerpn�y od nich takie nazwy jak
"czeladnik,
czelad�". Je�eli si� nad tym zastanowisz, to �atwiej pojmiesz zasady szk�
tajemnych.
Zasady swego kszta�cenia ludzi na czeladnik�w dawne rzemios�o bra�o z zasad szk�
tajemnych. Rzemios�o ka�de by�o zreszt� tak�e "wiedz� tajemn�". Majster posiada�
swe
tajemnice zawodowe, do kt�rych doszed� przez lata doskonalenia si� w swym
rzemio�le.
Musia� zatem dobiera� uczni�w sumiennie, aby mie� ludzi pewnych, kt�rzy nie
zdradziliby
jego tajemnic na zewn�trz. Podobnie jest do dzi� w szko�ach tajemnych. Tam ucze�
musi
z�o�y� pewne zobowi�zania, pewne "�luby", �e tajemnic nie zdradzi. Nie s�d� jednak,
�e to
"zdradzenie tajemnic" mo�e polega� na wyjawieniu ich komu� obcemu. Takich tajemnic
tu
nie ma, s� tylko takie, kt�re cz�owiek obcy, nie przygotowany, zrozumia�by
fa�szywie, bo do
zrozumienia w�a�ciwego nie dor�s�. Spr�buj dzi� powiedzie� komukolwiek z twego
otoczenia, �e pracujesz nad przygotowaniem mieszkania dla Iskry Bo�ej w tobie, a
nie
zrozumie ci� wcale lub zrozumie ci� b��dnie. Oto ju� jest pierwsza z twych
"tajemnic", zatem
pojmiesz �atwo, �e "zdradzi�" jej nikomu nie mo�esz. Podobnie b�dzie z innymi
tajemnicami,
kt�re poznasz na �cie�ce.
Gdy ucze� sprosta pr�bie, wolno mu wst�pi� do "�wi�tyni poznania wy�szego". "To, co
ma
teraz uczyni�, przedstawiane bywa nieraz jako przysi�ga, kt�r� ma z�o�y�, �e nie
zdradzi nic z
nauk tajemnych. Ale wyrazy "przysi�ga" i "zdradzi�" nie s� odpowiednie i pocz�tkowo
Je�eli przez ten czas ucze� b�dzie mimo wszelkiej pokusy wierny Mistrzowi..., to
mo�e
zosta� wtajemniczony i odt�d ju� obcowa� bezpo�rednio ze swym Guru. Zale�y to od
uznania
Mistrza, czy w okresie pr�by czeladnik, mimo swych b��d�w i grzech�w, ma otrzymywa�
tajemnej" jest dzie�o Alice Bailey (1880-1949) pt. "A Treatise on Cosmic Fire" �
"Traktat o
Ogniu Kosmicznym" � przyp. red.] nauczy� si� mo�esz bardzo wiele. Zwr�ci�a je do
tych,
kt�rzy, nie dor�s�szy jeszcze do �cie�ki, uwa�ali si� w swej zarozumia�o�ci za
uprawnionych
do pr�by na czeladnik�w. Zapami�taj to sobie, bo zdarza� si� mo�e nieraz, �e przez
d�ugie
siedem lat pr�by upadniesz, zniech�cisz si� i odst�pisz od �cie�ki, a potem
powiesz, �e
widocznie nie istniej� Mistrzowie, skoro ci nie dali �adnej wie�ci o sobie.
Przygotuj si� na to, �e co najmniej siedem lat sp�dzisz na terminowaniu jako ucze�
poddany
pr�bie. Je-teli po tych siedmiu latach przygotowania nie b�dziesz jeszcze
dostatecznie
przysposobiony, musisz zacz�� dalszych siedem lat pr�by, albo te� odej�� ze �cie�ki
l wr�ci�
na szerok� drog� �wiatowego �ycia. Zasada ka�dej szko�y tajemnej, czy to
starodawnej czy
te� nowoczesnej jest ta sama: najpierw okres siedmioletniej pr�by czyli
"przygotowania".
Gdy ta pr�ba wypadnie zadowalaj�co, nast�puje drugi okres siedmioletni, okres
"o�wiecenia".
W nim ucze�, kt�ry przeszed� przez pr�b� zwyci�sko, uczy si� tego, co ma przyswoi�
sobie
juko czeladnik. Dopiero potem mo�e dost�pi� "wtajemniczenia", zosta� czeladnikiem
przyj�tym i pracowa� wsp�lnie z Mistrzami. Ka�dy okres siedmioletni mo�e by�
podwojony,
a nawet potrojony, je�eli nie wypadnie pomy�lnie. Jednak trzykrotne niepowodzenia
pr�by
wykluczaj� stanowczo takiego ucznia ze szko�y tajemnej.
Dlaczego s� to okresy obejmuj�ce po siedem lat a nie np. po cztery lub po dziesi��,
zrozumiesz, gdy przypomnisz sobie, �e �ycie cz�owieka sk�ada si� r�wnie� z okres�w
siedmioletnich. Przez pierwsze siedem lat �ycia cz�owiek buduje swe cia�o fizyczne,
przez
nast�pne siedem lat � cia�o eteryczne, przez nast�pne 7 � astralne, przez dalsze
siedem lat �
cia�o my�lowe. Dopiero w 29 roku �ycia ja�� ni�sza cz�owieka jest ju� "gotowa".
Jednak te
wytworzone ju� cia�a gruntownie zmieniaj� si� co lat siedem, a raczej mog� si�
zmienia�. Po
up�ywie siedmiu lat nie pozostaje w ciele ani jedna cz�steczka ta sama, a od woli
cz�owieka
zale�y, czy na miejsce dawnych wbuduje cz�steczki takie, jak poprzednio czy te�
inne, lepsze.
Czeladnik ma przebudowa� gruntownie swe cia�a, ma wszystkie ich cz�steczki wymieni�
na
nowe, szlachetniejsze. Do tego potrzebuje lat siedmiu , bo w kr�tszym czasie
przebudowy
wykona� nie zdo�a. Je�eli nie uko�czy� pracy w czasie lat siedmiu, to musi
przebudow�
przed�u�y� na okres nast�pny.
Przestanie ci� ju� teraz zdumiewa� to, �e na samo "przygotowanie" potrzeba pe�nych
siedmiu
lat � co najmniej. Dotychczas, mo�e wyobra�a�e� sobie, �e jeste� ju� przygotowany,
skoro
czujesz pragnienie wst�pienia na �cie�k�, skoro b��kasz si� i szukasz. Ty dopiero
zapragn��e�,
aby rozpocz�� przygotowanie. Nie oczekuj zatem, �e od razu, dzi� odczujesz przy
sobie
Mistrza, �e ujrzysz jakie� oznaki Jego obecno�ci i opieki. Ty masz dopiero przez
tych siedem
lat okaza� si� godnym takiej opieki. Natomiast nie miej w�tpliwo�ci, �e i w ci�gu
tych lat
przysposabiania si� znajdziesz nieuchronnie objawy tej Jego opieki, je�eli tylko
zas�u�ysz
sobie na nie. Znajdziesz ich dok�adnie tyle i dok�adnie takie, na jakie zas�u�ysz.
Nie b�d� to
oczywi�cie listy Mistrza znajdowane w spos�b cudowny w twym pokoju szczelnie
zamkni�tym, albo ksi��ki, kt�re nie wiadomo sk�d zjawi� si� w twoim posiadaniu. Nie
zajdzie na poz�r nic cudownego, nic takiego, czym m�g�by� si� pochwali� swoim
bli�nim
jako dowodem wyr�nienia przez Mistrza. Je�eli jednak potrafisz uwa�nie �ledzi�
wydarzenia
w twym �yciu i wi�za� je ze sob� w �a�cuch przyczyn i skutk�w, spostrze�esz bez
w�tpienia,
�e jednak dzieje si� co�, co ci� przedtem nie spotyka�o. Zaczniesz, pozornie
przypadkowo,
poznawa� ludzi, kt�rzy wprawdzie nie s� wcale Mistrzami, ale s� narz�dziami w Ich
r�kach,
narz�dziami �lepymi i ca�kiem tego nie�wiadomymi. Ludzie tacy powiedz� ci co�
zas�yszanego od kogo� trzeciego lub przynios� ci ksi��k� dla nich samych
bezu�yteczn�.
Zawsze jednak przynios� ci to, czego ty w�a�nie potrzebujesz i co zu�ytkowa�
potrafisz.
Pami�taj, �e to wszystko s� wskaz�wki twego Mistrza, kt�re masz tylko wybra�
odpowiednio
spo�r�d reszty nieu�ytecznej i zastosowa� do cel�w twego przygotowania.
Podczas o�wiecenia masz przej�� przez drug� z rz�du "hal�", kt�rych jest og�em
trzy,
odpowiednio do trzech "gun" sanskryckich: tamas, rad�as i sattwa i odpowiednio do
trzech
pot�g r�okrzy�owych: Aryman, Lucyfer i Chrystus. O tych halach m�wi "G�os
milczenia"
(D. 13):
"Trzy hale, w�drowcze strudzony, powiod� ci� do kresu trud�w. Trzy hale, zwyci�zco
mar,
poprowadz� ci� przez trzy stany �wiadomo�ci (d�agrat, swapna i suszupti) do
czwartego
(turija), a st�d w siedem �wiat�w, �wiat�w spoczynku wiecznego. Je�eli chcesz
wiedzie� ich
nazwy, to s�uchaj i zapami�taj:
Imi� hali pierwszej jest awidja. To jest hala, w kt�rej ujrza�e� �wiat�o dzienne, w
niej �yjesz i
w niej umrzesz.
Imi� drugiej jest hala nauki. W niej dusza twa znajduje kwiaty �ycia, ale pod
ka�dym
kwiatem czai si� w��.
Imi� trzeciej jest hala m�dro�ci, a poza ni� rozlewaj� si� wody bezbrze�ne ak�ary,
�r�d�a
niezniszczalnego wszechwiedzy.
Chc�c przekroczy� na pewno hal� pierwsz�, nie zezwalaj umys�owi �udzi� si�
mniemaniem,
jakoby p�on�ce w niej ognie po��da� by�y �wiat�em s�onecznym twego �ycia.
Chc�c szcz�liwie przej�� przez hal� drug�, nie zatrzymuj si� dla wdychania woni
upojnej jej
ro�lin. Aby by� wolnym od p�t karmy, nie szukaj Guru w tych dziedzinach sza�u.
M�drcy nie
przebywaj� w tych rozkosznych ogrodach zmys�owo�ci, nie nads�uchuj� zwodniczych
wezwa� z�udy. Tego, kt�ry ci w odrodzeniu si� pomo�e, szukaj w hali m�dro�ci, w
halach
poza ni� le��cych, w kt�rych nie ma cieni, a �wiat�o prawdy �wieci jasno�ci� nigdy
nie
malej�c�. Chc�c przez hal� m�dro�ci dotrze� do doliny b�ogo�ci, zamknij uczniu swe
zmys�y
przed sza�em gro�nym twej ahamkary [��dza �ycia osobistego, cielesnego, nie
z��czonego z
Bogiem przyp. J.A.S.] pozbawiaj�cym ci� spokoju".
si� tego b�dziesz na pi�tym szczeblu �cie�ki. Ahumkara twoja nie jest ci ju� dzi�
zawad�, lecz
pomoc�, bo dzi�ki tej d��no�ci do �ycia indywidualnego mo�esz by� w og�le u�yteczny
dla
swych bli�nich. Bez niej by�by� tylko nieproduktywnym cz�onkiem spo�ecze�stwa, jego
ci�arem.
Hala pierwsza, to r�wnia ziemska, fizyczna. Panuje nad ni� awidja (niewiedza,
tamas,
Aryman), ale ty ju� ponad ni� wyrastasz, skoro szukasz dost�pu do �cie�ki. "Ognie
po��da�"
ju� nie s� "�wiat�em twego �ycia", nie kierujesz si� ju� ��dzami i pop�dami, bo nie
chcesz
by� ich niewolnikiem, lecz w�adc�.
W hali drugiej znajdziesz "kwiaty �ycia", bo r�wnia astralna jest niezwykle bogata
w formy.
Ale pod kwiatami "kryje si� w��" (rad�as, Lucyfer). Dlatego te� Eliphas Levi zwie
r�wni�
astraln� "wielkim w�em". Tam szybko znalaz�by� "nauczyciela", ale by�by to Guru
fa�szywy
[Eliphas Levi � w�a�ciwie: Alphonse-Louis Constant (1810-1875), francuski pisarz,
ilustrator,
autor ksi��ek o magii � red. Z r�wni astralnej pochodz� "duchy opieku�cze" u
spirytyst�w,
szaman�w, derwisz�w i fakir�w � przyp. J.A.S.]. W tych "dziedzinach sza�u" znajduj�
Trzy hale wspomniane w "G�osie milczenia" ju� teraz zaczynaj� ci si� ��czy� z tymi
trzema
etapami, na kt�rych polega wst�p na �cie�k�. Przygotowanie do niej odbywa si� na
r�wni
fizycznej. Masz na niej przyswoi� sobie wszystko, co si� w og�le na niej da
uzyska�, aby m�c
wej�� do "hali nauki". Tam b�dziesz stopniowo przechodzi� przez "o�wiecenie"
ca�kiem
odmienne od tego, kt�re m�g�by� uzyska� zmys�ami fizycznymi. Zaczn� si� otwiera�
twe
zmys�y astralne; b�dziesz wchodzi� stopniowo na t� r�wni� "wielkiej z�udy" (mara),
na kt�rej
rz�dzi "kr�l mar", kt�ry ma w swej koronie klejnot o takim blasku, �e od niego
�lepn�
�miertelni.
Znasz mo�e pi�kne podanie o Lucyferze, kt�ry spadaj�c z nieba str�cony, zgubi� ze
swej
korony �w klejnot i z niego to potem powsta�o naczynie przechowuj�ce w sobie �w.
Graala.
Jest to wi�cej ni� symbol i p�niej go zrozumiesz. Zrozumiesz tak�e, �e Lucyfer, to
nie szatan
ani w og�le jaka� "moc ciemna", lecz, stosownie do swego imienia, "�wiat�odawca",
kt�remu
ludzko�� zawdzi�cza nies�ychanie wiele dobrego i pi�knego. Jest to pot�ga ogromna,
ale nie
z�a. Jednak mo�e zaprowadzi� ludzi na bezdro�a, je�eli jej ulegn�. Ty jednak
nauczysz si�
korzystania z niej jako ze �rodka pot�nego, nie myl�c go jednak z celem. Nie
b�dziesz jego
niewolnikiem, lecz b�dziesz nad nim panowa�.
III
SZKO�Y TAJEMNE
Wiesz ju� jakiego rodzaju "tajemnice" czekaj� ci� na �cie�ce i dlaczego ich
zdradzi� nie
mo�esz. Wiesz tak�e, �e cel �cie�ki pozosta� ten sam od prawiek�w i �e taki sam
b�dzie do
ko�ca manwantary ziemskiej [Wg hinduizmu manwantara jest "okresem Manu", wielk�
jednostka czasu kosmiczmego, kt�ra sk�ada si� z jednostek zwanych kalpa. Manwantara
liczy
14 kalp. Kalpa zwana jest "dniem Brahmy" i sk�ada si� z 1000 cykli zwanych
mahajuga.
Jedna mahajuga trwa 3 320 000 lat ludzkich. Zatem manwantara jest dla cz�owieka
okresem
niewyobra�alnie d�ugim � przyp. red.]. Jednak �rodki prowadz�ce do tego celu
zmieniaj� si�
stosownie do stopnia, na jaki ludzko�� wst�puje kolejno w rozwoju. Dlatego te�
systemy
szk� tajemnych by�y w r�nych okresach czasu r�ne.
Je�eli szko�y te nosi�y miano "tajemnych", to jasne jest, dlaczego je nosi�y. Nie
by�y tajemne
same w sobie, nie kry�y si� ze swym istnieniem, bo kry� si� nie potrzebowa�y. Gdyby
do nich
wdar� si� kto� niepowo�any, nie znalaz�by nic zdro�nego, nic przeciwnego religii,
pa�stwu lub
ludzko�ci. Znalaz�by tylko rzeczy niezrozumia�e, niedost�pne dla swego poziomu
umys�owego, a wi�c, dla niego tylko tajemne. Je�eli natomiast, szko�y to mie�ci�y
si� w
okolicach niedost�pnych i nikomu poza nimi nie znanych, to pow�d by� ca�kiem inny
ni� ch��
zachowania tajemnicy. Celem szk� by�o, jak i dzi�, kszta�cenie cia�a astralnego i
my�lowego,
potrzebne by�y zatem odpowiednie warunki otoczenia. W obecnych czasach ka�da szko�a
zwyczajna, elementarna czy uniwersytecka, nie mo�e mie�ci� si� w okolicy gwarnej,
ruchliwej, niespokojnej, bo to przeszkadza�oby w nauce. Tym wi�kszej ciszy i
spokoju oraz
odosobnienia wymagaj� szko�y, w kt�rych maj� dzia�a� narz�dy astralne lub my�lowe,
w
kt�rych sama obecno�� cz�owieka przeci�tnego by�aby ju� bardzo powa�nym
zak��ceniem. W
tym le�y pow�d w�a�ciwy niedost�pno�ci szk� tajemnych. Jednak�e z biegiem lat i
post�pu
r�wnie� niedost�pno�� szk� tajemnych zmieni�a si�. Nie s�d�, �e dzi� musia�by�
podr�owa�
do Tybetu lub Grenlandii, aby wst�pi� do szko�y tajemnej. Dzi� nauczyli�my si� ju�
znacznie
lepiej panowa� nad warunkami zewn�trznymi ni� to by�o mo�liwe przed wiekami. Szko�y
staroindyjskie mie�ci�y si� rzeczywi�cie nie tylko w g��bi �wi�ty�, do kt�rych nikt
obcy nie
mia� dost�pu. Same �wi�tynie r�wnie� budowano na wyspach, w�r�d szerokich jezior
albo w
lasach nieprzebytych, albo w�r�d ska� niedost�pnych, albo pod ziemi�. Egipcjanie
umie�cili je
w swych piramidach i w innych tajemnych, odosobnionych, budowlach, kt�rych
przeznaczenie prawdziwe jest dzi� ma�o komu znane. Wiesz o chrze�cijanach
pierwotnych, �e
gromadzili si� w katakumbach i pieczarach podziemnych nie tylko na modlitwy. W
�redniowieczu klasztory by�y odpowiednim schronieniem dla szk� tajemnych.
Nowoczesne
szko�y takich schronisk osobnych nie maj�, ale i nie potrzebuj�. Mog� one istnie�
wsz�dzie i
nigdzie. P�niej zrozumiesz dlaczego.
Znasz zapewne Bhagavad Git� [Zob.: Bhagavad-Gita taka jak� jest. Kompletne wydanie
z
tekstem sanskryckim, polskim oraz komentarz �ri Srimad A.C. Bhaktivedanty Swami
Prabhupady. Warszawa 1990 � przyp. red.] i wiesz;, �e wymienia pi�� �cie�ek jogi:
Sankhja
jog�, Karma jog�, D�nia-na jog�, Karunasanjasa jog� i Atma Samjama jog�. Chc�c mie�
pe�n� si�demk� promieni Logosu [Zob. Alice Bailey: "A Treatise on Cosmic Fire" �
"Traktat
o Ogniu Kosmicznym" lub w podr�cznikach filozofii indyjskiej i greckiej] mo�esz
do��czy�
Hatha jog� i Rad�a jog�, ale to b�dzie tylko "maska". Na miejsce Hatha jogi wstaw
raczej
Bhakti jog�, bo ta naj�ci�lej odpowiada tej drodze, po kt�rej sz�a np. wi�kszo��
�wi�tych
chrze�cija�skich. Hatha joga nie nale�y w og�le do siedmiu pierwotnych �cie�ek
indyjskich i
powsta�a dopiero znacznie p�niej, gdy pod wp�ywem Tantrik�w [Tantryzm � jedna z
najbardziej tajemniczych doktryn wi�zanych z jog�, kt�rej �r�d�a pochodz� z VIII w.
n.e.
Podstawowym b�stwem jest bogini Shakti jako uosobienie �e�skiej zasady kosmicznej
przyp.
red.] filozofia indyjska zacz�a nabiera� coraz bardziej materialistycznego
zabarwienia.
Zatem, opr�cz Hatha jogi, ka�da z tych �cie�ek prowadzi do zjednoczenia ja�ni
wy�szej z
ni�sz� czyli w�a�nie do jogi. Jednak �adna / . nich nie by�a tak wszechstronna, nie
dawa�a tak
doskona�ego rozwoju wszystkich w�adz wy�szych cz�owieka jak Rad�a joga. Znana
r�wnie�
na Zachodzie Bhakti joga dawa�a tyle, co Rad�a joga, ale wyprowadza�a cz�owieka
niejako
ponad Uni� jego rozwoju ziemskiego. Ludzko�� nowo�ytna potrzebuje przodownik�w
doskona�ych, kt�rzy b�d� dla niej wzorami dla dalszego post�pu. Dlatego te�,
obecnie nawet
Rad�a joga by�aby niewystarczaj�ca, gdyby pozosta�a w swej formie pierwotnej.
Dlatego
szko�y nowoczesne zachowa�y z niej tylko szkielet og�lny, a wype�ni�y go materia�em
Dotychczas, mo�e nie�wiadomie, szed�e� �cie�k� Karma jogi i p�jdziesz ni� dalej,
ale ju� z
pe�n� �wiadomo�ci�. Jest to �cie�ka nie wymagaj�ca szk� tajemych, zatem, dost�pna
dla
ka�dego, w ka�dych wa-unkach �yciowych, bez szczeg�lnych nauk lub przygotowa�.
Potrzeba do niej tylko dobrej woli, niczego wi�cej. Przestudiuj sobie dzie�ko
Vivekanandy
"Karma joga" dla sprawdzenia czy idziesz t� �cie�k� [Zob. Swami Wiwekananda:
"Karmajoga", przek�ad Wandy Dynowskiej Biblioteka Polsko-Indyjska, 1962 � przyp.
red.].
Po��czeniem Bhakti jogi z Karma jog� jest "Na�ladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis
Dusze Ind�w mia�y jeszcze w pami�ci �ywej sw�j byt b�ogi na r�wniach arupa, bez
tych
pow�ok cielesnych, kt�re kr�powa�y je i ci��y�y niezno�nie. Dlatego tez, ich szko�y
tajemne
pos�ugiwa�y si� metodami, kt�re umo�liwia�y m.in. najszybsze nawi�zanie ��czno�ci z
tymi
r�wniami b�d�cymi ojczyzn� ja�ni wy�szej, aby si� z ni� zjednoczy�.
W okresach p�niejszych dusze ludzkie pogodzi�y iii; ju� ze swym losem, pocz�y coraz
ducha w materi�, ale zarazem budzeniem si� duszy indywidualnej. Tote� w Grecji ani
w
Fenicji nie by�o ju� szk� tajemnych w znaczeniu w�a�ciwym. Istnia�y natomiast
misteria oraz
szko�y filozoficzne. Nauka w nich by�a ju� zupe�nie rozumowa, a misteria mia�y za
zadanie
uzmys�awia� przedstawieniami dramatycznymi to, co jeszcze uj�� si� da�o w �cis�e
s�owa
wyk�adu. Dopiero chrze�cija�stwo przywr�ci�o szko�om tajemnym ich poziom, r�wny
wysoko�ci� pierwotnemu, ale wzbogacony o ca�y ten dorobek duchowy, jaki da�
Chrystus
ludzko�ci. Dopiero od czas�w Chrystusa nawi�za�a si� na nowo ��czno�� miedzy
�wiatami
ni�szymi a wy�szymi, ale nawi�za�a si� w spos�b nowy, �ci�le indywidualny. Dzi�ki
ofierze
Chrystusa ludzie nie musz� ju� ucieka� z ziemi, nie musz� pogr��a� si� w "sen
jogin�w", aby
obcowa� ze �wiatami wy�szymi, lecz mog� tu, na ziemi, nawi�zywa� ��czno�� z tymi
�wiatami. Na tym polega "�wi�tych obcowanie", czego dotychczas mo�e nie rozumia�e�
w
katechizmie.
Tak oto, zaczynasz ju� lepiej rozumie�, dlaczego nie ma obecnie takich szk�
tajemnych jak
dawniej, i dlaczego mog� one by� "wsz�dzie i nigdzie". Po prostu, nie potrzeba
takich szk�
oddzielnych. Chrystus wskaza� drog� [Zob. "Ja jestem drog� i prawd� i �yciem. Nikt
nie
przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie". � cyt. wg Ewangelia wed�ug �w.
Jana, 14,
6. Biblia Tysi�clecia, 1980, Wyd. Pallotinum � przyp. red.], po kt�rej mo�e p�j��
ka�dy
cz�owiek bez wyj�tku, cho�by jego warunki �yciowe by�y najbardziej trudne i
niedogodne do
jakiejkolwiek pracy nad sob�. Nie ma takiego po�o�enia �yciowego, w kt�rym cz�owiek
nie
m�g�by wznosi� si� a� do tych �wiat�w niebia�skich, w kt�rych znajdzie Chrystusa.
Ka�dy to
mo�e, je�eli tylko naprawd� chce tego. Teraz jasna b�dzie dla ciebie wa�no��
nies�ychana tej
ksi��eczki, o kt�rej ci wspomnia�em � "Na�ladowanie Chrystusa", i nie wyda ci si�
dziwne,
�e obecnie nawet Indowie zabieraj� si� do studi�w nad ni�. Przestan� ci� r�wnie�
myli�
s�yszane mo�e tu i �wdzie twierdzenia o rzekomej wy�szo�ci religii buddyjskiej nad
Chrystusow�. Pomy�l, �e dopiero w sze�� wiek�w po dzia�alno�ci Buddy zst�pi�
Chrystus na
Ziemi�, �e zatem ludzko�� by�a ju� o sze�� wiek�w starsza. Posun�a si� o sze��
wiek�w w
rozwoju, potrzebowa�a zatem ju� czego� wi�cej ponad to, co jej m�g� da� Budda. A to
"co�
wi�cej" da� ludzko�ci w�a�nie Chrystus. Powiedzia� "kr�tko: "Jam jest droga, prawda
i
�ywot", w kilku s�owach wskaza� ludzko�ci drog� w �wiaty wy�sze � poprzez siebie.
Nie
zbija ci� ju� zapewne z tropu to, �e raz m�wi� o �wiatach wy�szych, innym razem o
ja�ni
wy�szej, wiesz bowiem, �e �wiaty wy�sze, w kt�rych ona mieszka nale�� ju� do r�wni
arupa.
Na tych r�wniach nie ma form, nie ma ogranicze�, nie ma odr�bno�ci. Tam twa Iskra
Bo�a i
Chrystus � to jedno. Skoro nawi��esz ��czno�� sta�� miedzy tw� ja�ni� ni�sz� a
wy�sz�, to
nawi��esz tym samym ��czno�� mi�dzy sob� a Chrystusem. To jest joga nowoczesna, ani
o
w�os nie r�na od jogi pradawnej, je�eli uwzgl�dnisz, �e nirwana, to Chrystus.
Zapami�taj
dobrze ten fakt, a nie zbij� ci� z tropu �adne twierdzenia przeciwne rzekomych
"jogin�w" lub
okultyst�w.
Teraz jasne jest dla ciebie, �e joga nowoczesna �adnych szk� tajemnych nie
potrzebuje.
Twoja szko�a tajemna jest w�a�nie tu, w tym miejscu, gdzie siedzisz. Tworzycie j�
wy dwaj:
ty i Tw�j Mistrz, nieznany ci jeszcze, ale ju� obecny. Mimo to, znajdziesz i dzi�
szko�y
tajemne, rozsiane po r�nych krajach i miejscowo�ciach Europy, Azji i Ameryki.
Niekt�re z
nich uprawiaj� rzeczywi�cie jog�, inne za�, obliczone s� na niewiedz� swych uczni�w
lub
nawet na ich pr�no��. Prawdziwsze z nich id� w kierunku albo indyjskim, albo
egipskim.
Niekt�re utworzy�y sobie dziwaczn� kombinacj� Hatha jogi z kaba��. S� i takie,
kt�re si� zw�
hermetycznymi lub r�okrzy�owymi, nie maj�c z tymi kierunkami nic wsp�lnego pr�cz
nazwy.
Tobie jednak to wszystko jest niepotrzebne. Prawdziwa szko�a tajemna nie polega na
miejscowo�ci, ani na budowli, ale na pracy. Nie o to idzie, aby znajdowa� si� w
jakim�
osobliwym otoczeniu, tylko o to, aby pracowa�. Prac� za� mo�esz podj�� w ka�dej
chwili i w
ka�dym miejscu. W szko�ach publicznych te� s� "eksterni�ci", kt�rzy do tych szk�
przychodz� tylko na egzamin po uko�czeniu nauki. Tobie r�wnie� szko�a tajemna
b�dzie
potrzebna dopiero wtedy, gdy b�dziesz dojrza�y do egzaminu. Dowiesz si� o tym w
sam� por�
� ale nie wcze�niej � dok�d masz si� uda� na egzamin. Przed czasem nie wypytuj si�
o ni�, bo
nikt ci o niej nic prawdziwego nie powie. We w�a�ciwej porze otrzymasz wskaz�wki o
swej
szkole i tak�e nic o niej nie powiesz nikomu. Nie zdradzisz nawet tego, �e wiesz o
niej co�
realnego. Niechaj ona do tego czasu zostanie mitem dla ciebie.
Zatem, szko�a b�dzie dla ciebie czym� aktualnym, gdy zaczniesz si� zbli�a� do
wtajemniczenia. W chwili odpowiedniej zetkniesz si� z lud�mi, kt�rzy ci co� o tym
powiedz�.
Nie b�dzie to nic szczeg�lnego, nic tajemniczego, a jednak b�dzie prawdziwe.
W�wczas
b�dziesz ju� tak wysoko na �cie�ce, �e od razu spo-strze�esz, jak prawdziwe jest
to, co ci
powiedz�. Na razie nie zaprz�taj sobie tym g�owy, a zajmij si� prac� nad sob� z
ca��
cierpliwo�ci� i wytrwa�o�ci� do jakiej tylko jeste� zdolny. Zobaczysz p�niej, �e
cierpliwo�ci
i wytrwa�o�ci potrzeba na �cie�ce o wiele wi�cej ni� jej masz dotychczas. Jednym z
twych
sta�ych zada� b�dzie wyrabianie w sobie tych zdolno�ci w coraz to wi�kszym stopniu.
Obecnie trzeba tylko, aby� pozby� si� uprzedzenia, jakoby kt�rakolwiek ze szk�
prawdziwych mog�a prowadzi� do czego� innego ni� pozosta�e. Podobnie, jak siedem
�cie�ek
r�nych jogi staroindyjskiej by�o tylko siedmioma �wiat�ami barwnymi jednego
promienia
s�onecznego, rozszczepionego w pryzmacie r�wni ziemskiej, tak i r�ne szko�y
nowoczesne,
to tylko dop�ywy jednej wielkiej rzeki. Nie jest zatem w niczym odmienna szko�a np.
Pami�taj tak�e (i przed tym ci� przestrzega ju� od samego progu �cie�ki "G�os
milczenia"),
aby� "nie szuka� Guru w dziedzinach sza�u". Nie jest z pewno�ci� Wtajemniczonym
ten, kt�ry
sam siebie "wtajemniczonym" mianuje, chyba �e pod t� nazw� rozumie si� adepta Hatha
jogi.
Prawdziwy Wtajemniczony nie u�ywa �adnych tytu��w i na poz�r nie r�ni si� niczym od
przeci�tnego cz�owieka. Mo�esz sp�dzi� z nim lata w za�y�o�ci, a nie dowiesz si� od
niego
nawet tego, �e jest on Wtajemniczonym. Musisz mu dopiero dor�wna�, aby dowiedzie�
si�
kim on jest, a raczej, aby to rozpozna�. Mi�dzy Wtajemniczonymi nie potrzeba
zawierania
znajomo�ci, nie potrzeba wzajemnego przedstawiania si�, a tym bardziej nie jest
potrzebne
wymienianie jakich� tajemniczych s��w lub znak�w. Tam ka�dy widzi od razu kim jest
drugi,
zna go zreszt� od dawna na r�wniach wy�szych, pomy�ki zatem lub w�tpliwo�ci s� tu
niemo�liwe.
Wydawnictwo Pegaz, Warszawa, 1993 � przyp. red.] nie odbywali przewa�nie nauki w
szko�ach tajemnych przed swym wtajemniczeniem.
contemplatio, to b�dziesz tylko mia� wskaz�wk�, �e �wiczenia tajemne nie by�y obce
klasztorom �redniowiecznym. Tak�e u r�okrzy�owc�w znajdziesz takie terminy, kt�re
p�niej przesz�y nawet do nauki �wieckiej i tam zosta�y wypaczone ich pierwotne
znaczenia
pod wp�ywem kierunku materialistycznego tej nauki. Zastan�w si� tylko nad
znaczeniem w
jakim dzi� u�ywa si� wyra�e�: imaginacja, inspiracja lub intuicja. M�wi si� o kim�,
�e
"imaginuje sobie", gdy wyobra�a sobie co� nie istniej�cego, zatem, gdy miewa
z�udzenia,
halucynacje. Inspiracji szukaj� dzi� ludzie nierzadko w alkoholu lub w narkotykach.
A o
intuicji m�wi� nawet wtedy, gdy maj� "intuicyjny" wstr�t do pewnych potraw lub gdy
"intuicyjnie" klepi� pacierze my�l�c przy tym o czym� innym.
�yciowemu, mo�esz wst�pi� do takiej szko�y. Nie oczekuj jednak, �e napotkasz gdzie�
o niej
jakie� og�oszenia lub, �e ci j� poleci kto� ze znajomych. Gdy ci szko�a taka b�dzie
potrzebna,
wska�e ci j� tw�j Mistrz, chocia� dotychczas nie przeczuwasz nawet jego istnienia.
Te szko�y,
kt�re og�aszaj� si� publicznie i kt�re za nauk� bior� wynagrodzenie � s� na pewno
fa�szywe.
IV
�CIE�KA
pranajama, pratjahara, dharana, dhjana i samadhi. Wiesz zapewne �e tych stopni nie
nale�y
myli� z o�mioma stopniami "szlachetnej o�miorakiej �cie�ki" zawartej w pismach
buddyjskich. Zobaczysz p�niej, �e ca�a ta o�mioraka �cie�ka, to jeden ze stopni
jogi [Zob.
Paul Carus: "Nauka Buddy". Przek�ad Wanda Dynowska. Oficyna Wydawnicza UNUS,
Wa�brzych, 1991; Andrzej Szyszko-Bohusz: "Hinduizm, buddyzm i islam". Wyd.
Ossolineum, Wroc�aw, 1990. Paul Brunton. �cie�kami jog�w. Wyd. Pegaz, Warszawa,
reprint. 1992 � przyp. red.].
Zaraz przy pierwszym ze stopni spostrze�esz jak dalece r�ni si� on dzi� od stopnia
Rad�a
jogi praindyjskiej. Jama oznacza dos�ownie "wstrzymanie" (zakaz), jest to zatem
oczyszczanie si� bierne. Nie masz tu wbudowa� w swe cia�a w�asno�ci nowych, tylko
powstrzymywa� si� od popadania w dotychczasowe b��dy. U Ind�w "jama" obejmowa�a
"pi�� przykaza�" (zalece�, zakaz�w): nie zabija�, nie k�ama�, nie kra��, �y�
umiarkowanie i
nie bra� podark�w.
Ju� z tego widzisz jak daleko post�pili�my naprz�d w rozwoju od czas�w Rad�a jogi.
Dla nas
dzi� ka�de z tych przykaza�, mo�e z wyj�tkiem pi�tego, jest czym� tak rozumiej�cym
si�
samo przez si�, �e w�a�ciwie wyliczanie ich by�oby zbyteczne. Jednak p�niej
zobaczysz, �e i
dzi� maj� te przykazania swoje uzasadnienie, je�eli rozumie si� je w�a�ciwie i
odpowiednio
do naszego aktualnego poziomu rozwoju.
Drugim stopniem jest nama (nakazy). Na nim wyra�nie zaznacza si� rozbie�no�� mi�dzy
Hatha jog� a Rad�a jog�. Hatha joga obejmuje praktyki przewa�nie fizyczne (zabiegi
natury
higienicznej) w sze�ciu swych przepisach: basti, neti, laukiki, dhauti, tratakam i
kapa-labhati,
kt�rych znaczenie jest dla ciebie oboj�tne. Rad�a joga zawiera r�wnie� sze�� regu�
czyli
"szatsam-patti", ale zupe�nie innych w swej tre�ci. �ankaraczarja okre�li� to
"sze�ciostopniowe przygotowanie" w terminach nast�puj�cych: 1. sama � kontrola
my�li, 2.
dama � kontrola post�pk�w, 3. uparama � przyjmowanie �ycia takim, jakie jest, 4.
titiksza �
cierpliwo�� w znoszeniu przykro�ci, 5. szradha � wiara w Guru i w siebie, 6.
samadhana �
r�wnowaga wewn�trzna, jednolito�� d��enia. Jak wida�, jest to ju� praca czynna, bo
nie
ogranicza si� do wstrzymywania si� od grzech�w, lecz zmierza do wbudowania
w�a�ciwo�ci
ca�kiem nowych w twe cia�o eteryczne, astralne i my�lowe.
Stopie� trzeci asana oznacza dos�ownie uk�ad cia�a. W Hatha jodze, odpowiednio do
jej
kierunku materialnego, jest to stopie� pierwszy z niezb�dnych i nies�ychanie wa�ny.
sztuka uzdrawiania. PWN, Warszawa, 1992, t�um. S�awomir Bubicz. (Zawiera ilustracje
i
bibliografi�). Cennym uzupe�nieniem b�dzie lektura: Jeste� kolorem. Joga, aura i
energie.
Autorki � Annie Wilson i Lilii Bek. Wyd. Pusty Ob�ok. dum. Teresa Tarkowska.
Warszawa,
1993. Swoistym potwierdzeniem staro�ytnej wiedzy indyjskich jog�w staj� si� wyniki
bada� i
rozwa�a� naukowc�w uprawiaj�cych wsp�cze�nie biologi�, warto zajrze� do:
W�odzimierz
Sedlak, Wyk�ady o bioelektronice, wyd. Almapress, RN ZSP, 1987, oraz innych prac
tego
autora. Zob.: Kuthumi. Studia nad aur� ludzk�. Wyd. Summit University, 1993 �
przyp. red.]
w ciele eterycznym. Rad�a joga, natomiast, uzyskiwa�a rozw�j tych "lotos�w" na
drodze
ca�kiem innej, czyli dzi�ki �wiczeniom cia�a eterycznego i astralnego. "Ogie�
Kundalini"
budzi� si� z u�pienia sam przez si�, gdy "kwiaty lotosu" by�y ju� czynne
prawid�owo. Po tej
samej linii idzie joga nowoczesna zast�puj�c rytmem �wiczenia oddechowe jako wprost
niebezpieczne dla organizm�w europejskich. Strze� si� zatem i ty, aby nie skusi�a
ci�
niecierpliwo�� lub podszepty fa�szywych "mistrz�w" i aby� nie pr�bowa�
jakichkolwiek
�wicze� oddechowych. Wskaz�wki do �wicze� nieszkodliwych dla zdrowia znajdziesz w
odpowiednim miejscu tej ksi��ki, a o zaczerpni�tych z Hatha jogi pami�taj, �e
wszystkie
wymagaj� doprowadzenia ich do ko�ca, je�eli nie maj� by� gro�ne dla p�uc i dla
m�zgu. Nie
dor�s�by� jednak do "�cie�ki", gdyby� si� nie opar� pokusom pr�b Hatha jogi. Wiedz
jednak,
�e pokusy takie, w�a�nie ze strony Hatha jogin�w na r�wni astralnej nachodzi� ci�
b�d�
cz�sto i to z coraz wi�ksz� si��. A pokarmem najlepszym dla takich pokus b�dzie
zawsze
twoja niecierpliwo�� i zarozumia�o��. Nieraz w przysz�o�ci b�dzie ci si� wydawa�,
�e
"w�a�ciwie jeste� ju� do�� daleko" na �cie�ce i ju� powiniene� dostrzec jakie�
objawy
dzia�alno�ci tych "lotos�w", a �e ich nie widzisz, to "widocznie droga przez ciebie
obrana jest
zbyt powolna lub nawet wcale nie wiedzie do celu". Tak b�d� wygl�da� pokusy, aby
spr�bowa� dr�g innych.
Na tych pi�ciu stopniach ko�czy si� to, co nazwa�em uprzednio przygotowaniem. Jak
wida� z
tego kr�-Ikiego zestawienia, ogromnej i bardzo powa�nej pracy nad sob� wymaga samo
przysposobienie si� do wst�pu na �cie�k� o�wiecenia. Wszystkie �wiczenia obj�te
tymi
pi�cioma stopniami s� tylko �wiczeniami przygotowawczymi do w�a�ciwych �wicze�
tajemnych. Wszystkie zmierzaj� do opanowania tw� wol� twych cia�, zar�wno cia�a
fizycznego, jak i cia� niewidzialnych, aby cia�a te przetworzy� na narz�dzia
sprawne i
niezawodne do kwicze� w�a�ciwych. Doszed�by� do wynik�w ca�kiem mylnych i
karykaturalnych, gdyby� �wiczenia wy�sze odbywa� narz�dziami nieodpowiednimi,
niepos�usznymi twej woli, lecz dzia�aj�cymi na w�asn� r�k�. Dopiero �wiczenia
wy�sze dadz�
ci o�wiecenie, podczas ni�-n)ych by�oby ono przedwczesne. By�oby nawet czym�
anormalnym, czym� takim, jak zmuszanie nieletnich dzieci do pracy dost�pnej tylko
doros�ym. Nie s�d� jednak, �e podczas d�ugich siedmiu lat po�wi�conych pokonywaniu
pi�ciu
ni�szych stopni jogi, b�dziesz pracowa� w ciemno�ci, �e nie dostrze�esz nigdy ani
jednego
b�ysku, kt�ry by ci� upewni�, �e jeste� na dobrej drodze i �wiczenia twoje prowadz�
do
zamierzonych wynik�w. Cz�stokro�, najcz�ciej w chwilach, gdy zaczniesz traci�
ufno�� i
nadziej�, prze�yjesz co�, co now� otuch� wleje ci w dusz�. O tych prze�yciach
powiem ci
jeszcze p�niej. Wspominam o nich teraz dlatego, aby� wiedzia�, �e chocia� droga
twoja
b�dzie trudna i mozolna, bo �cie�ka jest bardzo stroma, to jednak w�a�nie z powodu
jej
stromo�ci, po pokonaniu ka�dego stopnia, otwiera� si� przed tob� b�d� coraz to nowe
i coraz
wspanialsze widoki.
Wy�sze stopnie Rad�a jogi zmierzaj� ju� w zupe�nie innych kierunkach ni� stopnie
Hatha
jogi, chocia� nazwy pozostaj� wsp�lne. Zatem, nie b�d� wi�cej wspomina� o Hatha
jodze, bo
sam bez trudu zauwa�ysz, jak puste s� w niej takie nazwy jak: dharana, dhjana i
samadhi.
Natomiast w Rad�a jodze zachowuj� sw� tre�� w ca�ej pe�ni, w jodze nowoczesnej ta
tre��
jest jeszcze bardziej bogata. Sz�stym stopniem z rz�du, a pierwszym w �wiczeniach
wy�szych jest dharana odpowiadaj�ca terminowi europejskiemu koncentracji. Skupianie
uwagi przez d�u�szy czas na pewnym przedmiocie nale�a�o ju� do zada� pratjahary,
poniewa�
nale�a�o wy�wiczy� to, aby uwaga twoja nie b��ka�a si� "samopas", od wra�enia do
wra�enia,
lecz utrzymywa�a si� na jednym, przez ciebie wybranym i nie dawa�a si� odci�gn��
postronnymi wra�eniami. Jednak�e, pratjaha-ra jest �wiczeniem raczej biernym,
ogranicza si�
bowiem g��wnie do tego, aby uwaga nie wymyka�a si� spod twej w�adzy. M�wi�c
j�zykiem
potocznym, zmierza do tego, aby� ty nie by� "roztrzepany": Dharana natomiast
wymaga, aby�
by� czynny, aby� maj�c w swej w�adzy uwag� utrzymywa� j� dowolnie d�ugo na tym
przedmiocie, na kt�rym zechcesz. To skupienie uwagi, ta jej koncentracja, odbywa
si� tu na
wybranym przedmiocie zewn�trznym. Mo�e by� nim tak�e pewien punkt twego cia�a,
punkt
w przestrzeni, a nawet obraz pami�ciowy. Jest to stopie� przygotowawczy do
nast�pnego
szczebla twej �cie�ki.
W dhjanie wynikiem twego rozmy�lania jest rozszerzenie zakresu twej wiedzy o tym
przedmiocie, kt�ry obra�e�. Medytacj� wznosisz si� do r�wni arupa, na kt�rej nie ma
form,
nie ma odr�bno�ci. Tam my�li twoje s� my�lami innych istot tej r�wni, a ich my�li
s� zarazem
twoimi. Z r�wni tej przynosisz sobie my�li obce, inaczej m�wi�c, przynosisz sobie
inspiracje.
Dlatego w�a�nie medytacja wzbogaca zakres twych wiadomo�ci o danym przedmiocie, bo
opr�cz tego, co ty sam zdo�asz dowiedzie� si� o nim, dowiadujesz si� i tego, co o
nim wiedz�
inni. Postaraj si� prze�y� w my�lach to, co teraz tu przeczyta�e�, a pocznie ci
�wita� poj�cie o
tym, czym jest "natchnienie". Nie umniejsza to w niczym warto�ci natchnie�, �e
cz�owiek
otrzymuje je niejako z "zewn�trz", a nie ze swego wn�trza. Nie mo�esz zreszt�
twierdzi�, �e
te inspiracje nie pochodz� od twej ja�ni wy�szej, a wi�c od ciebie samego, a nie
mo�esz tego
twierdzi�, bo ja�� ta przebywa w�a�nie na r�wniach arupa, na kt�rych nie ma
oddzielno�ci ani
odr�bno�ci.
Taki jest stan rzeczy w dhjanie, a je�eli j� dobrze poj��e�, to potrafisz tak�e
zrozumie� czym
jest stopie� tu� ponad ni� le��cy � samadhi. Mam tu na my�li samadhi w jodze
nowoczesnej,
bo wiesz, �e w dawnej by� to stan transu. Ot�, w dhjanie jednoczysz si� z my�lami
obcymi o
danym przedmiocie, a w samadhi jednoczysz siebie z samym przedmiotem. Po prostu
stajesz
si� nim. Spr�buj uprzytomni� sobie jak najja�niej te s�owa: ty sam stajesz si�
przedmiotem.
Zatapiasz si� w nim i pogr��asz, stapiasz si� z nim w jedno��. Dlatego to przez
samadhi
uzyskujesz o danym przedmiocie wiedz� najdoskonalsz� jak� o nim w og�le mie� mo�na,
bo
sam nim jeste�. W dhjanie otrzymywa�e� wiedz� o nim przez to, �e poznawa�e� my�li
obce o
nim, nie tylko swoje. Tu za�, zatapiaj�c si� w samadhi, poznajesz przedmiot sam
bezpo�rednio, nie przez my�l. Czujesz si� sam tym przedmiotem, �yjesz jego �yciem,
odbierasz jego wra�enia, przechodzisz jego koleje.
b��dnie, bo ma�o kto rozumie, co on w�a�ciwie oznacza. Bardzo cz�sto uto�samia si�
intuicj�
z "instynktem", ale wiesz zapewne, �e pierwsza jest stanem nad�wiadomym, a drugi
pod�wiadomym. Intuicja zatem jest biegunem przeciwnym instynktu, a nie tym samym.
Instynkt maj� zwierz�ta i maj� go jako cech� wrodzon�, intuicj� natomiast mog� mie�
tylko
ludzie, a i to pod warunkiem, �e j� rozwin� �wiadomymi wysi�kami, a raczej, �e si�
do niej
wznios� dzi�ki tym wysi�kom. Bywaj� ludzie, kt�rzy maj� zdolno�� intuicyjn� niejako
dobrym �wiczeniem jak skupianie my�li i pogr��anie si� w nich jest skupianie si� na
V
WYNIKI
Zadanie twoje jest zupe�nie podobne. Przede wszystkim, masz oczy�ci� z rzeczy
niepotrzebnych i szkodliwych mieszkanie, kt�re chcesz przygotowa� dla twej ja�ni
wy�szej.
A mieszkaniem tym ma by� twe cia�o my�lowe, astralne, eteryczne i fizyczne.
Oczy�ci� je
zatem musisz ze wszystkiego, co w ka�dym z nich jest zbyteczne. Cia�o my�lowe
musisz
oczy�ci� z otaczaj�cej je chmury g�stej i nieprzejrzystej, jak� tworz� otaczaj�ce
je my�laki
[My�lakami nazwa�em istoty stworzone my�leniem czy to ludzkim, czy czyim� innym. S�
to
istoty �ywe, realne, �yj�ce d�u�ej lub kr�cej, literatura obca zwie je my�lami-
formami �
przyp. J.A.S. Stosuje si� te� nazw� my�lo-formy, my�lo-kszta�ty � przyp. red.].
Oczy�cisz
cia�o astralnie z ��dz i pop�d�w niepotrzebnych, zaprowadzisz w nim spok�j.
Z cia�a eterycznego usuniesz z�e nawyki i niepotrzebne lub b��dne na�ogi, cho�by
najbardziej
zastarza�e. Cia�a fizycznego oczyszcza� nie potrzebujesz, bo ono nie ma �adnych
w�asno�ci
ani z�ych, ani dobrych. To tylko maszyna, dzia�aj�ca dop�ty, dop�ki w niej jest
cia�o
eteryczne i dzia�aj�ce tak, jak j� to cia�o popycha. Gdy zatem oczy�cisz swe cia�o
eteryczne,
czyste b�dzie tym samym i cia�o fizyczne.
Praca twa powinna prowadzi� od g�ry w d�, to znaczy, zacz�� si� od cia�a my�lowego
i
schodzi� w pow�oki coraz to grubsze. Gdy oczy�cisz cia�o my�lowe, gdy usuniesz
otaczaj�c�
je g�st� chmur� my�lak�w, osi�gniesz to samo, co po oczyszczeniu okien w
mieszkaniu.
Dotychczas ta chmura nieprzebita zas�ania�a ci widok na zewn�trz. Po oczyszczeniu
cia�a
my�lowego zdo�asz wygl�da� nim na zewn�trz, czyli odbiera� my�li obce. A wiesz ju�,
�e
takie korzystanie z my�li obcych zwie si� inspiracj�. Inny jego kierunek, bardziej
materialny,
zwie si� telepati�, nies�usznie zreszt�, bo �ci�le rzecz bior�c telepati� by�oby
"odczuwanie na
odleg�o��".
Praca nad twym cia�em astralnym przyniesie ci, przede wszystkim, ogromny spok�j,
mimo
zwi�kszenia subtelno�ci uczu�. Dzi� jeste� mo�e niezdolny do niekt�rych uczu�, a
inne z
kolei wprawiaj� ci� w zaburzenie r�wnowagi duszy, opanowuj� ci� ca�kiem wbrew twej
woli.
Wpadasz, nawet z b�ahego powodu, w zniech�cenie lub smutek, a za chwil�
przeskakujesz do
rado�ci wybuja�ej, chocia� sam rozumiesz, �e pobudka by�a zbyt ma�a do wybuchu tak
wielkiego. Takie ustawiczne wahania, takie dominowanie coraz to innych uczu� nad
ca�� tw�
dusz�, ust�pi pewnej ciszy wewn�trznej, pewnemu uspokojeniu. �wiczeniami w
pratjaharze
nauczysz si� panowa� nad uczuciami, wybiera� sobie stosowne, a innych nie wpuszcza�
do
duszy. Nauczysz si� ponadto ekonomii w uczuciach. Nie b�dziesz nimi szafowa� bez
potrzeby, b�dziesz w nich pow�ci�gliwy wobec przedmiot�w ma�ych, ale tym bardziej
hojny
wobec przedmiot�w, kt�re zas�uguj� na uczucia g��bokie. Wra�liwo�� twa na bod�ce
uczuciowe zwi�kszy si� znacznie, ale od woli twej zale�e� b�dzie czy zechcesz im
si� podda�
czy pozosta� wobec nich oboj�tnym. B�dziesz panem wszystkich swych uczu�, podczas
gdy
dotychczas jeste� tylko ich niewolnikiem.
Zrozumiesz ju� teraz � a p�niej sprawdzisz sam na sobie � dlaczego nie znajdujesz
tu
�adnych przepis�w dotycz�cych od�ywiania cia�a fizycznego. Takich wskaz�wek ani
nakaz�w nie ma na "�cie�ce". Organizm fizyczny cz�owieka (uz�bienie, jelita) jest
przystosowany zar�wno do pokarmu ro�linnego jak i zwierz�cego. Ponadto wiekowe
przyzwyczajenie do takich u�ywek jak kawa, tyto�, herbata, uodporni�o ludzko�� na
zgubne
dzia�anie zawartych w nich alkaloid�w. Gdyby� jednak bez trudno�ci i bez ujemnych
nast�pstw dla zdrowia fizycznego m�g� obywa� si� bez mi�sa, kawy i herbaty, to
wolno ci
wykre�li� je z rz�du twych pokarm�w. Zyskasz przez to pewne uspokojenie cia�a
astralnego,
kt�re mo�e zbyt �atwo ulega�o wybuchom uczu� i wymyka�o si� spod twej w�adzy.
Je�eli
jednak brak tych pokarm�w, do kt�rych od lat przywyk�e�, powoduje w twym ciele
fizycznym, eterycznym lub astralnym jakiekolwiek niedomagania (niepok�j,
zdenerwowanie)
i niedomagania te nie ust�puj� z czasem przy dalszej wstrzemi�liwo�ci, to lepiej
jej
zaniechaj. Walka � bezskuteczna w dodatku � z przyzwyczajeniem do pewnych potraw
lub
napoj�w, zabiera�aby ci zbyt wiele si�, kt�rych potrzebujesz do powa�niejszych
cel�w.
W jakich wypadkach takie �rodki podniecaj�ce b�d� na miejscu, os�dzisz sam, gdy
b�dziesz
ju� do�� wysoko na �cie�ce, teraz tylko zapami�taj sobie jako rzecz sam� przez si�
zrozumia��, �e te �rodki tylko wtedy mog� spe�ni� swe zadanie, wywiera� po��dany
wp�yw
na organizm, je�eli ten organizm nie jest do nich przyzwyczajony przez sta�e
u�ywanie.
Zamiast ulega� na�ogowi i dostarcza� organizmowi takich u�ywek jak to ludzie
najcz�ciej
robi�, ty b�dziesz panowa� nad swymi cia�ami, b�dziesz im wydziela� stosowne dawki
u�ywek tylko w tych wypadkach, w kt�rych ty sam uznasz je za wskazane.
Nikt � nawet w �arcie � nie dowie si� od ciebie ani odrobiny z tego, co wyczytasz w
uczuciach lub my�lach obcych. Ty sam nawet nauczysz si� nie wysnuwa� z nich �adnych
wniosk�w dla ciebie. Gdyby� si� tego nie nauczy�, to wady ludzkie, kt�re
spostrze�esz,
brzydkie my�li i niskie uczucia, napawa�yby ci� niech�ci� do ludzi, obni�a�yby tw�j
dla nich
szacunek i mi�o��. Ty musisz dla wszystkich ludzi, dla dobrych i z�ych, rozumnych
lub
g�upich, mie� sympati�, mi�o�� i wyrozumia�o��. U�omno�ci ich nie powinny ci� od
nich
odpycha�, budzi� twego lekcewa�enia, przeciwnie, musz� budzi� wsp�czucie tym
wi�ksze i
wi�ksz� ch�� pomocy. Zrozumiesz zreszt�, �e nie istnieje z�o, �e nie ma ludzi
z�ych, s� tylko
b��dz�cy, a b��dz� dlatego, bo nie wiedz�. Grzech, to niewiedza (awidja, tamas),
ale nie z�o.
Aryman i Lucyfer, to nie diab�y, ani demony z�o�liwe. To pot�gi, kt�re nie s� z�e
same w
sobie, a ludziom dopiero wtedy szkodliwe, gdy im ludzie ulegaj� w swej niewiedzy,
zamiast
korzysta� z ich mocy w celu post�pu w�asnego.
"rajskich", wi�c ju� nam nie tak �atwo teraz wyzwoli� si� z jego w�adzy. A wyzwoli�
si�
zdo�asz w�a�nie oczyszczeniem si� tak starannym, aby w twej istocie nie pozosta�o
ju� nic
lucyferycznego. Dw�ch w�adc�w nie mo�e rz�dzi� twymi cia�ami. Je�eli ma w nich
zamieszka� Chrystus, musi Lucyfer ust�pi�. Oczywi�cie, musi ust�pi� przedtem
Aryman, ale
on ju� ust�puje z ciebie, skoro "�cie�ka" ciebie poci�ga.
Jednak d�ugotrwa�� walk� musisz toczy�, tym trudniejsz�, �e rozegra si� wewn�trz
ciebie, w
g��bi twej istoty. B�d� to do�wiadczenia ci�kie i tak r�norodne, �e wydadz� ci si�
niewyczerpanymi w swej pomys�owo�ci. Jednym z takich przej�� niechybnych jest
wychodzenie na jaw wszystkiego, co w cz�owieku by�o dotychczas pokryte pokostem
"kultury" i form towarzyskich.
"Gdy czeladnik ma cho�by jedn� wad� ukryt�, wyjdzie ona na �wiat�o dzienne podczas
tych
walk, cho�by j� zataja� najtroskliwiej. Wyst�pek wdziewa mask� najbardziej dla�
kusz�c�, a
nami�tno�ci �le opanowane �ci�gaj� go w g��b poni�enia psychicznego. Walka ta
odbywa si�
tylko mi�dzy wol� ucznia a jego natur� zwierz�c�, Karma za� zabrania mieszania si�
w ni�
Anio�om lub Mistrzom, dop�ki wynik walki nie b�dzie znany. Wszelkie z�e sk�onno�ci,
najusilniej tajone, wyrosn� niechybnie, tak samo i dobre. Okazuje si� wtedy, kim
jest ucze�
naprawd�" (B).
Dos�own� prawd� jest, �e w takiej walce nie pomo�e ci nikt, dop�ki wynik jej nie
b�dzie
niew�tpliwy. Nie wmiesza si� w ni� nikt po twej stronie, musisz j� stacza�
samotnie, a na
dobitk� w ciemno�ci. Wszystkie moce ni�sze podaj� sobie w�wczas r�ce, aby utrudni�
zwyci�stwo. Ogarnia ci� ciemno�� duchowa, nie widzisz przed sob� wyj�cia, nie
widzisz nad
sob� opieki, a pod sob�, nie widzisz gruntu, na kt�rym m�g�by� si� oprze�. Za sob�
natomiast
czujesz � nie widzisz � �e wszystko popycha ci� w t� przepa�� za�mion�, �e w ni�
wpa��
musisz bez ratunku. Ze wszech stron wisz� nad tob� kl�ski, nieszcz�cia, choroby
twoje lub
twoich najbli�szych, trudno�ci materialne, gro�ba utraty maj�tku lub stanowiska,
obni�enie
nieoczekiwane twego znaczenia, oszczerstwa uw�aczaj�ce twej dobrej s�awie, a do
tego
rozstr�j nerwowy, zgry�liwo��, zniech�cenie, zw�tpienie w swe si�y i we wszystko.
Je�eli
mimo tego rozp�tania si� wrogich mocy nie upadniesz, je�eli zachowasz si�� i hart
ducha, nie
zw�tpisz w siebie i w Mistrza, je�eli nie poddasz si� rozpaczy, wszystkie te grozy
wisz�ce nad
tob�, zaczn� rozwiewa� si�, jak chmury pod promieniami S�o�ca. Zachwiane po�o�enie
wyr�wna si� samo przez si�, choroby lub zgryzoty ust�pi� i dopiero odetchniesz
pe�n� piersi�.
Poczujesz, �e przez ca�y czas tej udr�ki Mistrz tw�j by� przy tobie, �e �ledzi� ze
wsp�czuciem
przebieg twych zmaga�, ale nie ingerowa� w nie. Pozostawi� ci� umy�lnie w
samotno�ci, aby�
nie szuka� oparcia w nikim i na niczym, tylko na sobie samym, aby� ani na chwil�
nie straci�
samodzielno�ci i zaufania do w�asnej wytrwa�o�ci.
Takich okres�w ciemno�ci duchowej b�dziesz mia� ca�y szereg, coraz to gro�niejszych
i
bardziej rozpaczliwych. Za ka�dym razem ciemne moce �ciska� ci� b�d� obr�czami tak
gniot�cymi, �e znale�� wyj�cie z tej matni, b�dzie ci si� wydawa� niemo�liwo�ci�.
Ale je�eli
wytrwasz, w�ze� taki rozwik�a si� sam przez si�, w spos�b naturalny i spostrze�esz,
�e tylko
na skutek owej ciemno�ci duchowej wyj�cia nie widzia�e�. Jednak�e i podczas tych
walk
rozpaczliwych i po nich pozostaniesz samotnym. B�dziesz stale w takim stosunku do
innych
ludzi jak nauczyciel do dzieci. Jest w�r�d nich, kocha je, opiekuje si� nimi, ale
to nie s� r�wne
mu istoty. To osamotnienie b�dzie ci towarzyszy� od pierwszych stopni �cie�ki a� do
jej
ko�ca. B�dziesz je odczuwa� bardzo dojmuj�co, zanim pojmiesz, �e tak by� musi, �e
wobec
wszystkich ludzi, czy obcych czy najbli�szych masz zachowywa� si� tak, jak wobec
wsp�towarzyszy podr�y w poci�gu: jedni wsiadaj�, drudzy wysiadaj� na stacjach
po�rednich, a ty nie wi��esz si� z nikim; ka�demu �yczysz dobrze, ka�demu ch�tnie
pomo�esz, ka�demu wybaczysz wady i brak wychowania, ale te� ka�dego �egnasz bez
�alu,
gdy wysiada.
VI
JAMA (OCZYSZCZANIE)
Wiesz ju�, �e "Jama", pierwszy stopie� �cie�ki, obejmuje "pi�� przykaza�", kt�re
uczniowie
tajemni w Indiach musieli zachowywa� ju� przed wst�pieniem na �cie�k�. Wiesz tak�e,
�e
przykazania te, obowi�zuj�ce ich w swoim znaczeniu dos�ownym, s� ju� dzi� dla nas
przepisami moralno�ci najelementarniejszej. Przejd� jednak kolejno ka�de z tych
przykaza� i
zastan�w si� nad wszystkim, co ono w sobie mie�ci, a zobaczysz, �e nie s� tak
proste, jak si�
wydaje. "Nie zabija�" znaczy nie tylko nie u�mierca� cz�owieka lub zwierz�cia.
Zabija�
mo�na nie tylko w spos�b dora�ny, gwa�towny. Mo�na tak�e szkodzi� powoli, stopniowo
i
tym zabija�. Ponadto, mo�na zabija� nie tylko cia�o fizyczne, lecz tak�e astralne
lub my�lowe.
Je�eli budzisz w kim� uczucia szkodliwe lub my�li niepokoj�ce, je�eli zachwiewasz
jego
ufno�� w dobro i prawd�, zabijasz go tak samo, jak wtedy, gdy mu dajesz prac� ponad
si�y,
pokarm niedostateczny lub zap�at� zbyt nisk�. Zabijasz go tak�e iwtedy, gdy
patrzysz biernie,
jak kto� drugi mu szkodzi, chocia� masz moc zapobie�enia temu. Zabijasz, wreszcie,
i wtedy,
gdy kr�pujesz czyj�� wolno�� osobist�, gdy nadu�ywasz twej w�adzy nad kim� po to,
aby go
wbrew woli zmusi� do czego�, co tobie, ale nie jemu, wydaje si� dobre dla niego.
Nie
powiniene� oczywi�cie wyci�ga� tu wniosk�w zbyt skrajnych i m�wi� np. "Nie b�d�
ratowa�
ton�cego, bo i mo�e w jego poj�ciu dobre jest, aby si� utopi�". Je�eli on naprawd�
uwa�a
utopienie si� za dobre, to mimo twego ratunku, spr�buje si� topi� powt�rnie, gdy
ciebie nie
b�dzie w pobli�u. Pami�taj tak�e, �e cz�sto karma [Karma (te�: karman) �
"dzia�anie,
czynno��" � okre�la sum� wszelkich dzia�a� jednostkowych w obecnym oraz w
poprzednich
wcieleniach, warunkuj�c� byt istoty ludzkiej w przysz�o�ci (w kolejnych
reinkarnacjach), zob.
Ma�y s�ownik klasycznej my�li indyjskiej, wyd. Semper, Warszawa, 1992 � przyp. red.
"Zasada reinkarnacji wi��e si� tak �ci�le z zasad� karmy, �e jedna bez drugiej
by�aby
niezrozumia�a i bezcelowa. Karma oznacza w sanskrycie dzia�anie (od "kri" �
dzia�a�), a
poniewa� wszelkie dzia�anie ma pewne nast�pstwa na mocy prawa przyczyny i skutku,
karma
oznacza tak�e nast�pstwo, skutek dzia�ania. Ka�dy post�pek cz�owieka czy to my�l�,
mow�
czy uczynkiem, poci�ga za sob� pewne skutki, nie tylko na zewn�trz, lecz tak�e dla
niego.
Je�eli post�pek by� z�y, zaszkodzi� oczywi�cie drugiemu, a tak�e samemu sprawcy
zaszkodzi�
przez to, �e "zwi�za�" go z pokrzywdzonym, �e stworzy� "win�", kt�ra musi by�
odrobiona.
Nie jest to jaka� "kara za winy", tylko proste nast�pstwo post�pku. Post�pek mo�e
nie
"szkodzi�" nikomu drugiemu, a mimo to powoduje nast�pstwo dla sprawcy." � zob.
J�zef
�witkowski: "Okultyzm i magia w �wietle parapsychologii", POLCZEK, Krak�w, 1990.]
obr�ci w niwecz tw� pomoc, ale ju� wiesz zapewne, �e dla ucznia tajemnego
rozstrzygaj�cy
jest nie wynik, lecz intencja. Gdy bronisz kogo� pokrzywdzonego, ale obroni� go,
mimo
wszelkich ch�ci nie zdo�a�e�, to karma jego przeszkodzi�a twej obronie, ale ty nie
masz
grzechu przeciw przykazaniu, bo zrobi�e�, co do ciebie nale�a�o.
Drugie z przykaza� "nie k�ama�" obejmuje r�wnie� znacznie wi�cej, ni� si� przez to
rozumie.
K�ama� mo�na nie tylko ustami, lecz tak�e post�pkami, a nawet my�lami. Gdy udajesz,
�e
pracujesz, aby tylko zmyli� nadz�r prze�o�onego, cho�by on na ciebie nie patrzy�,
to k�amiesz
tak samo, jak wtedy, gdy silisz si� na uprzejmo�� wobec kogo�, od kogo spodziewasz
si� co�
uzyska�. Gdy m�wi�c o kim�, przemilczasz jego zalety, a wymieniasz tylko wady,
k�amiesz
tak samo, jakby� m�wi� o nim rzeczy nieprawdziwe, a wi�c oszczerstwa. W�wczas
zabija�by�
go tak samo, jak wtedy, gdy nie prostowa�by� czyich� oszczerstw o nim, wiedz�c, �e
to
oszczerstwa. Gdy my�lisz o kim� nieprawdziwie, k�amiesz, bo wiesz ju�, �e my�li to
istoty,
kt�re �yj� i dzia�aj�. Te twoje my�laki k�amliwe p�jd� w �wiat, b�d� przylega�y do
ludzi i
pobudza�y ich do my�li podobnie k�amliwych. Tak samo k�amiesz, gdy my�lisz
nieprawdziwie nie o kim�, lecz o czym�; gdy nie my�lisz o tym zgodnie z tym, co
wiesz, lecz
przeciwnie. K�amiesz, gdy zapatrujesz si� pesymistycznie na �ycie, gdy
przypuszczasz
wsz�dzie z�e nast�pstwa, chocia� nie masz �adnej podstawy do tego. K�amiesz
wreszcie, gdy
tw� bezczynno�� motywujesz brakiem si�, podczas gdy czujesz, �e przy dobrej woli
wykrzesa�by� z siebie jeszcze dosy� si�. Znasz pewnie przys�owie: "Kto k�amie, ten
kradnie".
Dlatego drugie przykazanie wi��e si� �ci�le z trzecim. Kradniesz nie tylko wtedy,
gdy
drugiemu co� zabierasz bez jego wiedzy, lecz i wtedy, gdy zatajasz przed nimi co�,
co m�g�by
zdoby�, gdyby o tym wiedzia�. Milczenie mo�e by� r�wnie dobrze kradzie�� jak i
k�amstwem. Gdy czas przeznaczony na wype�nianie obowi�zk�w, marnujesz na co�
innego,
kradniesz go r�wnie jak kradniesz czas drugiemu, gdy go sw� osob� zajmujesz. Je�eli
ludziom stworzy� jak najwi�cej potrzeb, poniewa� te potrzeby tworz� sens istnienia
przemys�u i handlu. A od wszelkich potrzeb, kt�re nie s� niezb�dne, musisz by�
wolny, bo
one w�a�nie wi��� ci� do �ycia "tamasowego", zabieraj� ci niepotrzebnie tyle czasu
i uwagi,
�e niewiele go zostaje na czynno�ci potrzebne.
Twoje �ycie powinno by� jak najprostsze, bez �adnych wymaga� zb�dnych zar�wno w
urz�dzeniu mieszkania jak i w wy�ywieniu, odzie�y i rozrywkach. Nie oznacza to
bynajmniej
ascetyzmu. Umartwianie siebie by�oby grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu, a w
dodatku by�oby ci przeszkod� w dalszych �wiczeniach. Dbaj o cia�a swoje o tyle, o
ile dba o
konie w�a�ciciel. Daj im wszystko, czego im potrzeba, aby by�y zdrowe i silne, ale
chro� je od
rozwi�z�o�ci. Gdy b�dziesz czyta� o asanie, znajdziesz jeszcze niekt�re wskaz�wki z
tym
zwi�zane. Teraz zapami�taj tylko, �e przykazanie dotycz�ce umiarkowania �yciowego
odnosi
si� nie tylko do twej osoby, lecz obejmuje i twych bli�nich, kt�rzy od ciebie
zale�� w
jakimkolwiek stopniu. Zatem, grzechem b�dzie dogadzanie twym najbli�szym,
rozpieszczanie
ich, albo tzw. "mi�o�� ma�pia", tak cz�sto, niestety, napotykana u rodzic�w i
wychowawc�w.
R�wnocze�nie zbytnia surowo�� by�aby grzechem przeciw przykazaniu pierwszemu.
Przeciw
czwartemu � grzeszy� mo�na r�wnie� po�rednio.
Pi�te przykazanie mo�e ci si� wyda� niezrozumia�e, bo przecie�, na poz�r, nic nie
mo�e ci
zaszkodzi�, gdy przyjmiesz podarek dobrowolny. W poj�ciu podarku mie�ci si� jednak
co�
niezas�u�onego, a nic takiego ci si� nie nale�y; ponadto obci��a ci� karmicznie, bo
wi��e ci� z
obdarowuj�cym obowi�zek odwzajemnienia. Ot�, w�a�nie niezas�u�ono�� jest w tym
przykazaniu rzecz� g��wn�. Nie na samym tylko przyjmowaniu podarunk�w grzech
polega.
W r�wnym stopniu grzechem jest po��danie podark�w, �yczenie ich sobie. B�d� zawsze
pewny i nie miej tu w�tpliwo�ci, �e tyle, ile jeste� wart, otrzymasz bezwarunkowo,
ale ponad
to nie ��daj niczego. Z takich nadmiernych po��da� rodzi si� chciwo�� i zawi��, a z
tego
powodu, �e si� nie spe�niaj�, rodzi si� niezadowolenie ze �wiata, uczucie krzywdy,
niech�� do
�ycia. Ty od wszelkich uczu� tego rodzaju masz si� oswobodzi�, masz z nich oczy�ci�
swe
cia�o astralne.
Nie oczekuj niczego ponad to, co ci si� sprawiedliwie nale�y. Wi�cej nie otrzymasz
nigdy,
raczej otrzymasz mniej, bo mo�e sw� karm� �ci�gn��e� na siebie takie uszczuplenie.
Gdy ci
si� wydaje, �e powiniene� mie� lepsze ni� masz warunki �yciowe, pomy�l najpierw o
tym,
czy potrafi�by� lepszym warunkom sprosta�. Te lepsze warunki, to zarazem i ci�sze
obowi�zki. Je�eli jeste� pewien, �e doros�e� do lepszego stanowiska, to, przede
wszystkim, na
tym dotychczasowym wykonuj swe obowi�zki jak najsumienniej, bo to mo�e tylko pomost
do
wy�szego, i tylko wtedy lepsze otrzymasz, je�eli do ni�szego oka�esz si�
odpowiednim.
Przede wszystkim, nie w�tp nigdy, �e je otrzymasz. Je�eli pragniesz spe�nienia, a
my�lisz
ci�gle o przeszkodach, sam tymi my�lami powstrzymujesz spe�nienie. Wszystko, czego
ci
naprawd� potrzeba, b�dziesz mie�, ale te� nic ponad to, co rzeczywi�cie potrzebne,
nic
takiego, co tylko mi�e lub wygodne. Gdy b�dziesz na stopniach wy�szych,
przestaniesz ju�
pragn�� czegokolwiek dla siebie. Teraz ucz si� tego, pozbywaj si� po��da�, kolejno,
jednego
po drugim, oczyszczaj z nich cia�o astralne i my�lowe.
Gdyby� nie by� jeszcze dojrza�y do �cie�ki, szybko sta�aby si� dla ciebie uci��liwa
konieczno�� zajmowania si� na niej rzeczami tak niemi�ymi jak wady i grzechy,
zw�aszcza, �e
samo s�owo "grzech" jest ju� dla wielu ludzi tylko pust� nazw�, bez �adnej tre�ci.
Ty jednak
wiesz, �e nie jeste� bez grzechu, bo poczynasz ju� pozbywa� si� pychy i fa�szywego
mniemania o sobie. Rozumiesz tak�e, �e musisz si� oczy�ci� ju� nie z samych
grzech�w, lecz
ze sk�onno�ci do nich w og�le. Cia�a twe maj� by� tak czyste, aby i bez twojego
ci�g�ego
nadzoru nie grozi�a im mo�liwo�� popadni�cia ponownie w kt�ry� z tych grzech�w.
Zastan�w si� teraz nad tym, co nast�pi, gdy cia�a twe b�d� ju� czyste, gdy usuniesz
t� ca��
g�r� niepotrzebnego �miecia, kt�re ci zawadza. Oto, powstanie w nich bardzo wiele,
miejsca
wolnego na wbudowanie sk�onno�ci przeciwnych. Dotychczas wbudowa� ich nie mog�e�,
bo
nie by�o gdzie. Wszelkie wolne miejsca by�y szczelnie zape�nione tym �mieciem.
Usun�wszy
sk�onno�� do "zabijania", do szkodzenia, przestaniesz komukolwiek �le �yczy�, a na
to
miejsce zaczniesz rozwija� mi�o�� i sympati� do wszelkiego stworzenia. Usun�wszy
zdolno��
do k�amstwa, nie sprawisz nikomu przykro�ci, nawet w �arcie; ponadto zaczniesz, w
miejsce
pychy, rozwija� skromno��, pokor� i cze�� dla ka�dej istoty. Po wyplenieniu
sk�onno�ci do
"kradzie�y" zdo�asz dopiero zrozumie� swe obowi�zki wy�sze, swe zadanie ziemskie.
Nauczysz si�, na czym polega prawdziwe pomaganie twoim bli�nim w .rozwoju. �ycie
"bez
wyuzda�" da ci spok�j nadzwyczajny i panowanie nad sob�. Nie b�dziesz ju� musia�
"walczy�" z �adnym ze swych cia�, bo b�d� tak czyste, �e ich pop�dy nie narusz�
przykazania. Wreszcie, pi�ty zakaz, da ci ogromn� niezale�no�� od ludzi i od
otoczenia, a
ponadto ustrze�e ci� przed szeregiem rozczarowa� i zawod�w �yciowych. Nauczy ci�
dzia�a�
nie dla pewnego wyniku upatrzonego, lecz dla samego dzia�ania, cho�by wynik by�
ca�kiem
r�ny od zamierzonego lub nawet nie by� wcale widoczny. Buddha-Dharma wymienia pi��
si�
moralnych, kt�re pot�guj� si� przez wykonywanie wskaza� jamy: ufno�� w siebie,
wytrwa�o��, czujno�� (przytomno�� umys�u), skupienie i kontrola nad sob�. Si�om tym
Wiesz ju� wi�c, od czego masz si� powstrzymywa� na stopniu jamy, z czego oczyszcza�
swe
cia�a. Idzie teraz o spos�b w jaki to wykona�, a raczej wykonywa�, bo oczyszczanie
nie
ko�czy si� nigdy. Im bardziej mieszkanie wy�szej ja�ni oczy�cisz, tym dotkliwiej
razi� ci�
b�d� pozosta�e jeszcze drobne usterki, kt�rych dawniej, w stanie og�lnego
zanieczyszczenia
nawet nie mog�e� dostrzec. Sposoby i �rodki do tej pracy nad oczyszczeniem
nastr�czy ci
�ycie samo w obfito�ci.
Przyjmuj tylko ka�de zdarzenie, kt�re ci� spotyka jako sposobno�� do nauczenia si�
czego�, a
nie jako niezrozumia�y przypadek. Gdy np. dotychczas zdarza�o ci si� czeka� na co�
lub na
kogo�, uwa�a�e� to mo�e za niepotrzebn� strat� czasu, niecierpliwi�e� si�, a nawet
gniewa�e�.
Gdyby� wtedy zamiast bezmy�lnie si� z�o�ci�, opanowa� niecierpliwo��, m�g�by�
podczas
czekania nauczy� si� wielu rzeczy po�ytecznych. M�g�by� spostrzec jak przykre jest
czekanie
i wysnu� z tego nauk�, aby� w przysz�o�ci nikogo na takie czekanie, od ciebie
zale�ne, nie
nara�a�. Je�eli musisz czeka� w ludzkim rozgwarze i t�oku, mo�esz uprawia� w�r�d
ludzi dwa
�wiczenia, bardzo potrzebne: jedno w pratjaharze, usi�uj�c w tym gwarze nic nie
czu� i nie
s�ysze�, nawet nie poddawa� si� falom rozdra�nienia, kt�re ci� otaczaj�. Drugie w
dharanie,
rozmy�laj�c wtedy o czym� zupe�nie innym, nie zwi�zanym z otoczeniem. "Ka�dy odruch
Nie pozw�l sobie r�wnie� nigdy na gniew z �adnych powod�w. Gdy ci� kto� obrazi, a
ty
wpadniesz ,W gniew, to obrazisz go r�wnie� i tylko z�o powi�k-iszysz. Je�eli
natomiast,
pomy�lisz sobie, �e ta obraza ;w niczym nie obni�a twej warto�ci, a obra�aj�cy
dzia�a� tylko
w chwili rozdra�nienia lub pod wp�ywem swej g�upoty, w�wczas zdo�asz o wiele
bezstronniej
oceni� przykro�� jaka ci� spotka�a i post�pi� o wiele taktowniej. Nie mam tu na
my�li
dos�ownego wykonania nakazu Ewangelii: "Je�eli ci kto wymierzy jeden policzek,
nadstaw
mu i drugi", lecz o zdolno�� do tego. Zniewag� powiniene� przyj�� tak spokojnie, �e
zdo�a�by� znie�� i drug�, bez �lepego gniewu. Dopiero gdy taki spok�j potrafisz
zachowa�,
b�dziesz m�g� zareagowa� odpowiednio na zniewag� wzajemn�: "Nie idzie tu o
przyjmowanie bierne ka�dej zniewagi, lecz o zachowanie si� tak, jakby si� by�o
tylko
sekundantem lub obro�c� kogo� zniewa�onego" (C. 42).
natur�. A to si� uda, nie m�w sobie tylko, �e si� nie da. Gdy czujesz, �e ci� gniew
ogarnia,
pomy�l sobie w tej chwili: , jestem uczniem tajemnym", a nast�pnie obiecaj sobie:
"Ja b�d�
si� z�o�ci�, b�d� szala� ze z�o�ci, ale nie zaraz, lecz dopiero za pi�� minut,
tymczasem za�,
zachowam zupe�n� r�wnowag� umys�u". Taka obietnica, dana twemu cia�u astralnemu,
pos�u�y ci na to, aby to cia�o w ryzach utrzyma�: po owych pi�ciu minutach zapewne
ju� twe
cia�o astralne uspokoi si� na tyle, �e przestan� nim wstrz�sa� fale gniewu, a wtedy
zachowasz
nad nim w�adz�.
"Do wad, kt�re, r�wnie jak gniew, powinno si� zwalcza�, nale�y trwo�liwo��,
pr�no��,
zabobonno�� i uprzedzenia, nast�pnie ciekawo��, niepotrzebna ��dza nowinek,
r�nicowanie
ludzi wed�ug stanowiska zewn�trznego, rodu lub szczepu" (C. 42). Sp�jrz szczerze w
g��b
duszy, a spostrze�esz, �e jeste� r�wnocze�nie tch�rzliwy i zarozumia�y, chocia� te
dwie wady
obok siebie s� g�upstwem. Je�eli� pr�ny, je�eli masz przesadne wyobra�enie o sobie,
to
powiniene� by� nie trwo�liwym, lecz w�a�nie zbyt pewnym siebie. Trwo�y� si� mo�esz
tylko
o co�, czego nie jeste� ca�kiem pewny.
Tch�rzostwo jest cech� ludzi niskich moralnie, a ty ju� dorastasz do �cie�ki, wi�c
tym
gorliwiej wypleniaj w sobie resztki twej trwo�liwo�ci. Nie obawiaj si� niczego i
nikogo, bo
ty, to ja�� wy�sza, a tej nic uszkodzi� nie zdo�a. Masz wchodzi� w �wiaty nad-
zmys�owe,
masz w nie wst�powa� sam bez niczyjej pomocy i os�ony, jak�e wi�c m�g�by� si� w
nich
osta�, gdy trwo�y ci� ka�da rzecz nieznana, nawet ka�da mo�liwo��? Paradoks, �e
"nie ma
nic straszniejszego ni� strach", zrozumiesz w ca�ej donios�o�ci, gdy zdo�asz
widzie� astralnie.
Wtedy spostrze�esz, jak pod wp�ywem trwogi kurczy si� i drga cia�o astralne, jak
�ciskaj� je
ciasno obr�cze "strachu zielonego", jak kr�puj� w nim wszelk� swobod� ruch�w.
Przes�dy i
uprzedzenia uwa�asz zapewne za balast, kt�rego pozby�e� si� ju� dawno. Czy jednak
jeste�
pewny zupe�nie, �e nie jest przes�dem np. twoje poj�cie o S�o�cu jako o kuli
ognistej, o
kamieniach jako o przedmiotach martwych i nieruchomych, o elektryczno�ci jako o
"sile
�lepej" itd.? Spostrze�esz tak�e, i� przes�dem jest, ja-koby� nie m�g� unosi� si� w
powietrzu
wbrew "sile ci�ko�ci" lub �e czarnoksi�nicy "nie istniej�". Podobnym przes�dem
jest, �e nie
mo�na my�le� bez m�zgu lub istnie� bez formy.
Przes�dem i uprzedzeniem jest tak�e ca�e twe do�wiadczenie �yciowe, je�eli z nim
przyst�pujesz do oceniania rzeczy nowych, jeszcze ci nie znanych. Ca�y tw�j "rozum
�yciowy", ca�y balast twych do�wiadcze� dotychczasowych, b�dzie ci tylko przeszkod�
w
poznawaniu �wiat�w nadzmys�owych, b�dzie ci je zas�ania� lub przynajmniej zabarwia�
fa�szywie. Je�eli do badania rzeczy nowej przyst�pujesz z gotowym ju� s�dem o niej,
poznasz
nie j� sam�, lecz tylko ten tw�j s�d o niej. Musisz do niej przyst�pi� bez �adnego
uprzedzenia,
bez jakiegokolwiek z g�ry powzi�tego mniemania. Je�eli, zamierzaj�c wznie�� si� w
powietrze, powiesz sobie ju� z g�ry, �e to sprzeciwia si� prawu ci�ko�ci, to
uniemo�liwisz
sobie wzniesienie.
Dziecko nie dlatego nauczy si� chodzi�, �e widzi, jak inni chodz�, tylko dlatego,
�e mu nikt
nie powiedzia�, i� chodzenie jest dla niego niemo�liwe.
Ciekawo�� jest wad�, kt�ra zu�ywa bardzo wiele si� duszy. Za�mieca niepotrzebnie
twe cia�o
eteryczne. Sam ju� zauwa�y�e�, �e ciekawo�� nowinek jest bezmy�lna. Podobnie
bezwarto�ciowa jest ciekawo�� w czytaniu. Gdy czytasz po to, aby tylko "wiedzie�",
obci��asz niepotrzebnie pami��. Przyk�adem typowym jest lektura dziennik�w z kt�rej
ju� po
tygodniu nic nie wiesz. Podobnie bezwarto�ciowa jest ��dza wiedzy, je�eli obci��asz
ni�
pami�� mechanicznie. Z tych szczeg��w, dat, cyfr i nazw nie b�dziesz mia� po�ytku,
podobnie jak z pokarmu niestrawionego, kt�ry tylko prze�adowuje �o��dek. To czego
si�
dowiadujesz, musisz sobie przyswoi�, je�eli ma mie� warto�� istotn�. Nie wystarczy
wpakowa� to w m�zg i w pami��, lecz musisz to przetrawi� prac� my�low�. Wtedy
dopiero
stanie si� twym trwa�ym dorobkiem. Sama ciekawo�� nowo�ci powoduje tylko
roztargnienie i
p�ocho�� my�lenia, nie zg��bia niczego, tylko przeskakuje od przedmiotu do
przedmiotu
powoduj�c powierzchowno�� i p�ytko�� s�d�w.
Z w�asnego do�wiadczenia wiesz jak cz�sto ciekawo�� staje si� �r�d�em r�nych
grzech�w.
Gdy dowiesz si� o czym� nowym, nieraz zapragniesz to mie�, chocia� poprzednio, nie
znaj�c
tego, nie czu�e� jego braku. St�d si� rodzi chciwo�� i ��dza. Gdy dowiedziawszy si�
o czym�
nowym, powtarzasz to innym nie stwierdziwszy prawdziwo�ci, mo�esz �atwo pope�ni�
k�amstwo, a nawet oszczerstwo. Dlatego te� bardzo wa�n� dla ciebie jest sztuka
milczenia.
Dop�ki czego� nie wypowiesz, masz to jeszcze w swej mocy, gdy z ust twych wyjdzie,
tracisz
nad tym w�adz�. Masz prawo m�wi� tylko to, co wydob�dziesz z g��bi duszy jako
dojrza�e do
wypowiedzenia, a wi�c przetrawione i opracowane w my�lach, ponadto rozwa�one
gruntownie, czy ma by� wypowiedziane.
Lepiej czego� nie powiedzie�, ni� p�niej cofa� lub prostowa�. Je�eli m�wisz, m�w
dok�adnie i �ci�le. Nie mn� s��w zbytecznych, ale nie sk�p potrzebnych, aby� potem
nie
�a�owa�, �e za ma�o powiedzia�e�. Zw�aszcza, wydaj�c polecenia lub wskaz�wki, b�d�
jak
naj-zwi�lejszym ale i najdok�adniejszym. Czasem jedno s��wko opuszczone obraca w
nico��
ca�� czynno�� polecon�. Gdy opowiadasz, nie zaczynaj od ko�ca, aby potem wr�ci� do
pocz�tku, ale nie zaczynaj tak�e od "stworzenia �wiata", tylko od tego punktu,
kt�ry jest dla
ca�o�ci opowiadania niezb�dny. A przede wszystkim, nie "ubarwiaj" i nie wplataj
szczeg��w
nie istniej�cych. Jedno s��wko zbyteczne mo�e nada� ca�emu opowiadaniu cech�
k�amstwa, a
je�eli mowa o cz�owieku, cech� oszczerstwa. Gdy kogo� pouczasz, nie przedstawiaj mu
gotowych wniosk�w, lecz podaj mu tylko przes�anki, aby z nich w�asn� prac� my�low�
doszed� do tego wniosku, jaki zamierzy�e�. Gdy popracuje sam my�l�, zapami�ta nauk�
o
wiele lepiej, ni� gdyby� j� poda� w formie s��w gotowych.
Umiej milcze� nie tylko ustami, lecz i my�l�, gdy od kogo� odbierasz wiadomo�ci.
Przeciwstawiaj�c mu swoje my�li, nie mo�esz zwr�ci� dok�adnie uwagi na tre�� tego,
co on
m�wi, a wi�c i to, czego si� dowiadujesz, straci na dok�adno�ci. S�uchaj�c innej
osoby,
zamilknij zupe�nie swymi my�lami i uczuciami, bo one b�d� ci utrudnia� zrozumienie
tego,
co ta osoba m�wi. Sta� si� na chwil� ni�, s�uchaj�c odczuwaj jej uczuciami i my�l
jej
my�lami. Wtedy potrafisz zrozumie� cudz� wypowied� tak dok�adnie jak j� dana osoba
sama
rozumie, a mo�e i jeszcze dok�adniej. Tego milczenia swoim wn�trzem nauczysz si�
lepiej na
stopniu pratja-hary, teraz wystarczy ci zrozumienie, jak bardzo jest ci to
potrzebne.
Tak samo, dopiero na wy�szych stopniach, stanie si� dla ciebie mo�liwe "�ycie bez
wyuzda�", bo wtedy twe cia�a b�d� tak oczyszczone, �e nie powstan� w nich �adne
niskie
��dze. Wtedy zdo�asz bez szkody dla siebie znie�� to, co teraz by�oby "wyuzdaniem"
lub
cho�by tylko dogadzaniem sobie. W�wczas nap�j najsmaczniejszy, potrawa najbardziej
wykwintna, mieszkanie najwspanialsze i najwygodniejsze, rozkosz najbardziej
upajaj�ca,
wszystko to przestanie by� dla ciebie pokus� do po��dania tego p�niej na nowo. W
chwili
gdy sposobno�ci si� nadarz�, skorzystasz z nich ch�tnie i z ca�ym odczuciem ich
wra�e�, ale
bez wi�zania si� nimi, bez ch�ci powtarzania i bez uczucia braku, gdy min�. Zanim
do tego
dojdziesz, �wicz si� w umiarkowaniu i w znoszeniu bez przykro�ci jakiegokolwiek
braku.
Dopiero wtedy b�dziesz mia� wszystko, gdy ci przestanie dolega� to, �e nie masz.
O przykazaniu pi�tym wiesz ju�, �e nie tylko zabrania �ap�wek", lecz oczekiwania
jakichkolwiek zamierzonych przez ciebie wynik�w. �wicz si� w tym, aby nie powsta� w
tobie
ani cie� uczucia rozczarowania, gdy wynik twej pracy nie jest taki, jak sobie
obiecywa�e�.
Bezwarto�ciow� zatem b�dzie twoja praca dop�ty, dop�ki nie przestaniesz po��da�
nawet
uczucia zadowolenia z jej spe�nienia. Gdy cieszysz si� po spe�nieniu uczynku
dobrego, sam
obni�asz jego warto��, bo budzisz w sobie pr�no��.
Uczynki dobre nie s� zas�ug�, tylko powinno�ci� i nic ci si� za nie nie nale�y.
Cieszy� si� z
nich by�oby tak� sam� naiwno�ci�, jak cieszy� si� z wype�nienia obowi�zk�w, kt�re
przecie�
zobowi�za�e� si� wype�nia�. A gdy cieszysz si� z nich dlatego, bo widzisz, �e inni
swoich nie
wype�niaj�, to budzisz nie tylko pr�no��, ale grzeszysz przeciwko nakazowi drugiemu
i
trzeciemu, bo nie mo�esz wiedzie�, czy oni nie wype�niliby ich r�wnie dobrze jak
ty, gdyby
byli w twoich warunkach.
Nazwiesz to mo�e wymaganiem zbyt wysokim, ale zwa�, �e �cie�ka tajemna prowadzi
ponad
poziom cz�owieczy, zatem wymaga s�usznie od uczni�w w�a�ciwo�ci ponadludzkich.
Przytocz� ci przyk�ad, na kt�rym zmierzysz wysoko�� tych wymaga�. Nakaz trzeci
zabrania
k�ama�, ale nie nakazuje prostowa� za wszelk� cen� k�amstw obcych. Na dalszych
stopniach
b�dziesz si� wprawia� w tym, aby s�uchaj�c m�w nielogicznych, a nawet wprost
b��dnych,
umie� wobec nich zachowa� si� zupe�nie milcz�co, nawet nie pomy�le� przy tym, �e ty
to
wiesz lepiej. A ju� wprost grzechem by�oby odczu� przy tym zadowolenie lub dum�, �e
ty to
wiesz lepiej.
VII
NIJAMA (NABYWANIE CN�T)
Usuwaj�c je robisz wolne miejsce dla wbudowania w twe cia�a zalet, kt�re uprzednio
nie
mog�y si� w nich zmie�ci�. Wiesz ju�, �e nijama obejmuje "szatsampatti", czyli
sze�� cn�t
zdefiniowanych �ci�le jeszcze za czas�w �ankaraczarji. Podobnie, jak w przypadku
pi�ciu
przykaza� jamy, tak i poj�cie sze�ciu cn�t rozszerzy�o si� znacznie od czas�w
staroindyjskich.
Drugim zadaniem, r�wnie wa�nym, jest kontrolowanie my�li pod wzgl�dem ich "wieku".
Zwyczajni ludzie, zw�aszcza tzw. "praktyczni", bywaj� bardzo wygodni. Zamiast
tworzy�
nowe my�li, pos�uguj� si� z upodobaniem my�lami dawnymi, wydobytymi z lamusa
pami�ciowego, nawet nie w�asnymi, lecz wpojonymi im jeszcze na �awie szkolnej lub
zaczerpni�tymi w og�le sk�d� z zewn�trz. Takie my�li gotowe, tylko od�wie�one w
m�zgu na
nowo, rzadko kiedy dadz� si� dostosowa� �ci�le do rzeczy nowych. Dlatego te� takie
"praktyczne" my�lenie jest, co najmniej, bardzo zacofane, je�eli nie wprost b��dne.
A od tego
musisz by� wolny. W �wiatach nadzmys�owych b�dziesz napotyka� ci�gle zjawiska
najzupe�niej nowe, do kt�rych nie doros�o twoje dawne my�lenie, wydobyte ze starych
Trzecim zadaniem jest umiej�tno�� odr�niania nie tylko my�li starych od �wie�ych,
lecz
tak�e my�li w�asnych od obcych. Zapewne nie zwraca�e� na to dotychczas uwagi, ile
my�li
bierzesz z zewn�trz, bez kontrolowania ich warto�ci. W tym roju my�lak�w, kt�ry
owija
chmur� twe cia�o my�lowe, stosunkowo niewiele mie�ci si� "inspiracji"
warto�ciowych, bo
wiesz ju�, �e obce my�li, to inspiracje, bez wzgl�du na ich warto��. "R�wne
przyci�ga
r�wne", zatem otaczaj� ci� my�li dor�wnuj�ce swym poziomem twoim my�lom. Gdy
oczy�cisz swe cia�o my�lowe, przerzedzi si� ten ob�ok my�lak�w, kt�re ci�
dotychczas
otacza�y, bo my�li wysokie s� stosunkowo rzadsze. Wysokie drgania twego
oczyszczonego
cia�a my�lowego b�d� odtr�ca� wszelkie ni�sze my�laki, podobnie jak wide�ki
stroikowe
odtr�caj� zbli�one do nich przedmioty. Dopiero wtedy twoje inspiracje zaczn�
przybiera� na
warto�ci, zas�ugiwa� na miano natchnie� prawdziwych. W�wczas b�d� pochodzi� ju� nie
od
ludzi zwyczajnych, lecz od Mistrz�w lub od innych wznios�ych Istot hierarchii
duchowej.
Drugim z sze�ciu "przygotowa�" jest dama czyli kontrola nad post�pkami. Nie idzie
tu od
razu o post�pki donios�e, ale, przede wszystkim, o te mniej wa�ne, kt�re w�a�nie
naj�atwiej
uchodz� twej kontroli. Zwa�, ile to ruch�w wykonujesz nie�wiadomie. Id�c machasz
r�kami
lub kiwasz g�ow�, siedz�c bawisz si� palcami lub pierwszym lepszym przedmiotem,
kt�ry ci
w r�ce wpadnie. Czynisz to bezmy�lnie, a ca�kiem niepotrzebnie. Marnujesz na to
wiele
energii cia�a eterycznego, kt�r� m�g�by� spo�ytkowa� owocniej. Przypatrz si� sobie,
a
spostrze�esz, �e ty nawet chodzi� nie umiesz. Id�c uderzasz o chodnik obcasami tak
mocno,
jakby� go mia� rozbi� lub posuwasz si� po nim, jakby nogi twe mia�y go oszlifowa�
obuwiem.
W dodatku niesiesz bez potrzeby r�kawiczki lub ci�k� lask�, kt�r� si� nie
podpierasz, tylko
uderzasz ni� z ca�ym skupieniem o kamienie chodnika. Bez tych przedmiot�w nie
wyszed�by�
na ulic�, ale pakunek p�kilowy ju� by ci ci��y�, wi�c ka�esz go ze sklepu
dostarczy� sobie do
domu. Wychodz�c z domu, zamykasz drzwi bezmy�lnie, a potem w po�owie drogi wracasz,
bo nie wiesz, czy zamkn��e� drzwi czy zostawi�e� otwarte. Jedz�c czytasz lub
rozmawiasz z
tak� uwag�, �e potem nie wiesz, co zjad�e�, ile zjad�e� i czy w og�le ju� jad�e�.
Pisz�c list
przypominasz sobie dopiero po jego zaklejeniu, �e w�a�ciwie napisa�e� o wszystkim
innym,
tylko nie o tym, co by�o celem twego listu.
Ot�, takie wypadki � i tysi�ce podobnych � nie powinny si� zdarza� uczniowi
tajemnemu.
Ka�da czynno��, czy to drobna, czy wa�na musi mie� swe umotywowanie logiczne, w
przeciwnym razie by�aby niepotrzebna. Ponadto, ka�da powinna wynika� logicznie z
poprzedniej. Je�eli idziesz na przechadzk�, aby u�y� powietrza, nielogiczne by�oby
kierowanie si� w ludne dzielnice miasta. S�uchaj�c koncertu, nie zyskasz nic z
niego, je�eli
b�dziesz w�wczas my�la� o swych interesach lub rozmawia� z s�siadk�. Udaj�c si� w
podr�
kilkugodzinn�, nie masz po co zabiera� ze sob� zapas�w �ywno�ci. Maj�c do
za�atwienia
jedn� spraw� zaraz, a drug� bez ograniczenia terminu, nie zaczynaj od tej drugiej,
bo mo�e ci
potem zabrakn�� czasu na pierwsz�. Chowaj�c przedmioty do szaf lub szuflad, zwr��
uwag�
na to, gdzie je k�adziesz. Gdyby� to czyni� bezmy�lnie, nie tylko nie znalaz�by�
ich potem,
lecz na dodatek poprzewraca�by� inne przedmioty, o kt�rych jeszcze pami�tasz, gdzie
le��, a
potem musia�by� szuka� i tamtych.
drugiej wynika�a, a nie sprzeciwia�a si� jej lub j� niweczy�a. �wicz�c si� w tym
starannie,
dopiero spostrze�esz, ile to czynno�ci musia�e� wykonywa� bez potrzeby, bo
unikn��by� ich
przy odrobinie uwagi i zastanowienia. W�wczas ocenisz, ile czasu i energii na nie
marnowa�e�.
Zastan�w si� jednak powa�nie i zajrzyj w g��b duszy, a zobaczysz to, czego by�
chcia�
naprawd�. Chcia�by�, aby mo�na by�o porzuci� obowi�zki i by kto inny, a nie ty,
ponosi�
nast�pstwa tego porzucenia. Tak si� jednak nie godzi post�powa�, zabrania ci tego
twoje
sumienie. A wi�c, sumienie chce czego innego, a ty czego innego. Jeste� w
niezgodzie z
sumieniem. St�d wynika niech�� do obowi�zk�w. Bo jeste� w niezgodzie nie ty, tylko
twoja
ja�� ni�sza, twe cia�a. One nie lubi� obowi�zk�w, wola�yby zabaw� i przyjemno�ci. A
nie
lubi� dlatego, bo jeszcze nie s� oczyszczone, jeszcze w nich tkwi egoizm,
zarozumia�o��, ca�e
g�ry tego �miecia, kt�re masz dzi�ki wykonywaniu zalece� jamy usun��.
Tutaj, w uparamie, idzie o co� innego. Masz nie usuwa�, lecz wbudowywa�. Masz
wbudowa�
w sw� natur� to sta�e i silne prze�wiadczenie, �e ty nic nie musisz. Jeste� istot�
woln� i
swobodn� najzupe�niej. Masz zawsze i wsz�dzie niczym nie skr�powany wyb�r. Mo�esz w
ka�dej chwili post�pi� w spos�b wprost przeciwny ni� dotychczas, a je�eli tak nie
post�pujesz, to tylko dlatego, �e sam nie chcesz. A nie chcesz dlatego, bo my�lisz
ju� o tyle
logicznie, �e nie oczekujesz, aby mo�na by�o wybra� sam� przyczyn�, bez skutk�w.
Wolisz
zatem te, a nie inne, nast�pstwa.
Je�eli spotykaj� ci� przykro�ci lub cierpienia, kt�re pozornie nie s� nast�pstwami
tych
obowi�zk�w, jako wprost z nimi nie zwi�zane, to zauwa�, �e w�a�nie dlatego wybra�e�
te, a
nie inne obowi�zki, aby m�c przy nich odcierpie� owe przykro�ci. Wybra�e� je mo�e
nie
wczoraj i nie przed rokiem, ale sam je wybra�e� na pewno. Wiesz ju� tyle o
reinkarnacji i o
karmie, aby poj��, �e te warunki, w kt�rych teraz �yjesz wybra�e� sobie przed swym
obecnym
wcieleniem. Czy wybra�e� sam czy przez Lipika [Wg �r�de� ezoterycznych: Lipika
(Lipikowie) s� to W�adcy Karmy zbudowani z kosmicznych eter�w. Duchy Uniwersum.
Zob.: Alice Bailey: A Treatise on Cosmic Fire. ("Traktat o Ogniu Kosmicznym" �
masz.
powielony) � przyp. red.], to rzecz oboj�tna, bo wyb�r odbywa� si� na r�wniach
arupa, na
kt�rych nie jeste� czym� innym ni� Lipika. Patrz�c z tego punktu widzenia na swe
zadania
�yciowe, b�dziesz uk�ada� je zgodnie z celami rozwoju, zar�wno w�asnego, jak ca�ej
ludzko�ci. Zrozumiawszy sw�j cel, b�dziesz do� d��y� wytrwale, bez zniech�cania si�
i
zbaczania z drogi obranej dla uzyskania jakich� ubocznych cel�w lub unikni�cia
przeszk�d i
konieczno�ci ich przezwyci�ania.
szczerzej, aby nie by� dla nich przykrym. Niejedn� przys�ug�, kt�rej im wy�wiadczy�
dzi� ci
si� "nie chce", bo mo�esz jutro, wy�wiadczy�by� im zaraz, nim odjad�, aby zachowali
dobr�
pami�� o tobie. O ile� gorliwiej wykonywa�by� to wszystko, gdyby ci powiedziano, �e
oni ju�
jutro umr�. Nawet dla twego wroga znienawidzonego wykrzesa�by� iskierk� sympatii i
pojednania. Przecie� nie mo�esz wiedzie�, czy kt�ry� z nich nie umrze do jutra.
Zostaniesz
w�wczas z wiecznym wyrzutem w duszy, �e� si� z nim nie pojedna�, nie wybaczy� mu
uraz i
nie naprawi� krzywd, jakie mu dawniej wyrz�dza�e�. Titiksza w�a�nie ��da od ciebie,
aby�
wobec wszystkich wsp�ludzi zachowywa� si� zawsze tak, jakby� widzia� ich po raz
ostami,
jakby jutro mieli z pewno�ci� umrze�. Postaraj si� przemy�le� to w duszy jak
naj�ywiej i
przysw�j to sobie jako zasad� post�powania z lud�mi w �yciu. Natomiast wobec rzeczy
zachowaj si� w spos�b nieco odmienny. Zachowuj si� wobec nich tak, jakby� ty mia�
jutro
umrze�. Przez to one przestan� by� dla ciebie tak nies�ychanie wa�ne i cenne, tak
warte
posiadania, tak zazdro�nie bronione, aby ich kto inny nie u�ywa�. Podobnie zachowuj
si�
wobec zdarze�, wobec rozczarowa� lub przykro�ci. Zniesiesz je o wiele �atwiej, gdy
pomy�lisz, �e one jutro ju� si� sko�cz�. Nie b�dziesz mia� nawet ochoty �ali� si�
na nie
komukolwiek, aby nie wyda� si� mu tak marnym i niecierpliwym w chwilach ostatnich.
Pi�t� w grupie sze�ciu przygotowa� jest �raddha czyli wiara i ufno�� w siebie. Nie
ma to
jednak nic wsp�lnego ze zbytni� pewno�ci� siebie jak� cechuj� si� ludzie
zarozumiali lub
bezczelni. �raddh� nosi si� w sobie, nie na sobie. Na zewn�trz nikt jej nie
spostrzega, bo ona
odnosi si� do zdarze�, nie do ludzi. Wspomnia�em ci ju�, �e na "�cie�ce" b�dziesz
stawa� oko
w oko ze zdarzeniami dotychczas ci nie znanymi, a b�dziesz stawa� sam, bez niczyjej
opieki
lub ochrony. Jak�e wi�c wytrzyma�by� je, skoro wobec zdarze� codziennych, dobrze ci
Sam wiesz, jak marne s� czasem przeszkody lub przeciwno�ci, kt�re odbieraj� ci
ufno�� w
siebie, zniech�caj� do dalszych pr�b. Jednak�e nawet dziesi�tki i setki niepowodze�
nie
powinny ci� zra�a� do pr�b ponownych. Jedynym powodem do zaprzestania dalszych
wysi�k�w powinno by� tylko prze�wiadczenie, �e na drodze wybranej nie jest mo�liwe
osi�gni�cie celu i to dla nikogo, nie tylko dla ciebie jednego. Zapami�taj przy tym
zdanie �w.
Augustyna: "Potuerunt hi et hae, cur non tu Augustine?" ("Mog� inni, dlaczego nie
ty,
Augustynie?"). Je�eli inni mogli doj�� do celu t� drog�, to dlaczeg� i ty mia�by�
nie doj��?
Przecie� masz i�� w �lady Mistrza, a jak�e p�j�� zdo�asz, skoro potykasz si� ju�
przed
progiem? Jak�e ma Mistrz poda� ci r�k� pomocn�, skoro tracisz ufno�� w ni�, skoro
nawet
tracisz wiar� w istnienie tej r�ki?
Dlatego te�, nie b�d� zbyt po�pieszny w s�dach, a zw�aszcza w zaprzeczaniu. Gdy
s�yszysz
lub czytasz o czym� odmiennym od twych dotychczasowych poj�� lub do�wiadcze�, nie
m�w
pochopnie, �e to nieprawda lub, �e to istnie� nie mo�e. Wstrzymaj si� ze swym
s�dem, aby�
go potem nie musia� poprawia�. B�d� jednak zawsze got�w zmieni� sw�j s�d bez �alu,
gdy
tylko przekonasz si�, �e by� mylny. Inaczej m�wi�c, pozb�d� si� uporu w my�lach, bo
up�r,
to zacofanie. Taki up�r miewaj� zwykle ludzie, gdy m�wi�, �e "zasady" nie pozwalaj�
im
zmieni� zdania. Zw�aszcza wobec rzeczy nowych, nie upieraj si� przy swych
"zasadach"
starych, lecz b�d� zdolny wyrobi� sobie poj�cia ca�kiem nowe, tym rzeczom
odpowiednie.
Samadhana natomiast, jest jednym z przygotowa�, nie mo�e zatem by� jego brakiem, a
wi�c
np. brakiem wra�liwo�ci. Stopnie �cie�ki b�d� rozwija� w tobie wra�liwo�� we
wszystkich
kierunkach. Czym innym jest jednak odczuwanie wra�e�, a czym innym poddawanie si�
wra�eniom. Mamy na my�li osi�gni�cie tego, aby� odczuwaj�c wra�enia, zar�wno
najsilniejsze jak i najsubtelniejsze, umia� nie ulega� �adnemu z nich, nie da� si�
im opanowa�.
Powiniene� stale zachowywa� pe�n� w�adz� nad oddzia�ywaniem wra�e� na ciebie, nie
da�
si� im nigdy wytr�ci� z r�wnowagi.
Gdy ci� spotka�a rado�� wielka, oddawa�e� si� jej bez pami�ci i bez miary, po
prostu "nie
posiada�e� si�" z rado�ci, jak to si� s�usznie okre�la. Gdy natomiast spotka�o ci�
niepowodzenie lub bole��, wpada�e� od razu w bezdenn� rozpacz. Ot�, od takich
wyskok�w
i wybuch�w masz si� odzwyczai�, masz si� zawsze "posiada�", nigdy siebie nie
traci�. �le
�wiadczy�yby o twej r�wnowadze wewn�trznej takie ci�g�e wahania, takie przeskoki od
tworzy dopiero jedn� z czterech cn�t, kt�re masz wbudowa� w twe cia�a. Cnoty te,
znane w
szko�ach tajemnych, tak�e pod mianem czterech kwalifikacji, s� nast�puj�ce: 1.
viveka,
rozr�nianie rzeczy trwa�ych od znikomych, 2. viraga, moc nie dbaj�ca o wyniki
stara�, 3.
szatsampatti � znane ci ju� sze�ciostopniowe przygotowanie i 4. mumukszu � d��enie
do
wyzwolenia [Wyzwolenie (ind. moksza, muktu): "zbawienie", osi�gni�cie stanu
wiecznej
szcz�liwo�ci (ananda), wolnego od zmian, �mierci i narodzin, oswobodzenie z "ko�a
narodzin i �mierci" (sansara). Zob. Ma�y s�ownik klasycznej my�li indyjskiej, wyd.
Semper,
Warszawa, 1992 � przyp. red.]. Przy wyliczaniu stopni �cie�ki nie by�o potrzeby ich
Viraga opiera si� na wynikach twych �wicze� w Karma jodze. W poprzednim rozdziale
znalaz�e� wskaz�wki, �e najzupe�niej oboj�tne powinno by� dla ciebie to, czy wynik
twych
czynno�ci odpowiada oczekiwanemu. Teraz masz p�j�� jeszcze dalej. Oboj�tne powinno
ci
by� jeszcze to nawet, czy zamiary twe w og�le zdo�asz wprowadzi� w czyn, nie m�wi�c
ju� o
owocach tego czynu. Gdy wst�pisz na �cie�k�, zdarza� ci si� b�dzie coraz cz�ciej,
�e
czynno�ciom, nawet najprostszym i naj�atwiejszym, b�dzie stawa� na przeszkodzie
jakie�
zadanie niespodziewane i pilne, dla kt�rego b�dziesz musia� zaplanowan� czynno��
od�o�y�
na p�niej. B�dzie dos�ownie tak, �e ilekro� powiesz sobie: "Teraz zajm� si� tym a
tym" ju�
przed zacz�ciem pojawi si� konieczno�� zaj�cia si� czym� innym. Nie b�dziesz m�g�
czyni�
tego, co chcesz, lecz co� ca�kiem innego, nieoczekiwanego i nieprzewidzianego.
Takie sposobno�ci zsy�a ci Mistrz, aby� m�g� uprawia� virag�, a zarazem sprawdza�,
jak
daleko posun��e� si� naprz�d w oczyszczaniu si� ze zniecierpliwienia. Pocz�tkowo
nie b�dzie
ci �atwo zwalczy� zniecierpliwienie gdy np. w�a�nie wychodzisz z domu w pilnej
sprawie, a
w drzwiach zast�puje ci drog� go��, kt�rego musisz przyj��. Nawet najb�ahsze
drobnostki
b�d� ci� uczy�y viragi. Gdy sobie powiesz: "Teraz b�d� czyta�" w�a�nie po otwarciu
ksi��ki
b�dziesz musia� oderwa� si� od niej, aby za�atwi� jak�� piln� spraw� lub wykona�
czynno��,
kt�rej wcale nie przewidywa�e�. Gdy u�o�ysz si� w ��ku do snu, aby rozkoszowa� si�
spokojnym wypoczynkiem, b�dziesz musia� wsta�, nawet kilkakrotnie, zanim wreszcie
po�o�ysz si� spokojnie, rozmy�laj�c o tym, ile to rzeczy nieprzewidzianych mo�e si�
mie�ci�
"mi�dzy ustami a brzegiem pucharu". Taki los b�dzie ci si� wydawa� prawdziwym
utrapieniem, ale tylko dop�ty, dop�ki nie zaczniesz reagowa� na krzy�owanie twych
plan�w
z niezm�conym spokojem, bez cienia niecierpliwo�ci. Dopiero w�wczas odzyskasz
swobod�
dzia�ania, chocia� od czasu do czasu ponowi� si� jeszcze takie pr�by, aby� m�g�
sprawdzi�,
czy nawyk niecierpliwienia si� z byle powodu nie wkrad� si� w dusz� na nowo.
Gdy dojdziesz a� tam, na szczyt, do Chrystusa, b�dziesz oswobodzony. Cia�a twe b�d�
Na stopniu nijamy masz przed sob� wbudowanie ca�kiem nowych w�a�ciwo�ci na miejsce
tego �miecia, kt�re usuwasz dzi�ki uprawianiu jamy. Rzecz prosta, �e z tym
wbudowaniem
nie b�dziesz zwleka� a� do zupe�nego oczyszczenia, zw�aszcza �e ono nie ko�czy si�
nigdy,
lecz w miar� jak b�dzie przybywa� opr�nionego i oczyszczonego miejsca, b�dziesz w
nie
wstawia� stopniowo nowe w�asno�ci. Dostrze�esz wtedy, �e stopnie �cie�ki nie id�
kolejno po
sobie, lecz biegn� r�wnolegle obok siebie, tylko pocz�tek ich jest kolejny. Na
dalszych
stopniach spostrze�esz to jeszcze wyra�niej.
VIII
ASANA (POSTAWA �YCIOWA)
Niemowl� dlatego najpierw uczy si� siedzie�, potem sta�, a na ko�cu chodzi�, bo do
tych
pozycji cia�a dostosowuje swoje cia�a niewidzialne. Taki porz�dek koLejny w
uk�adaniu cia�a
przy �wiczeniach b�dziesz musia� zachowa� i ty, aby �wiczenia odbywa�y si�
prawid�owo.
Dla Ind�w pozycja cia�a podczas �wicze� by�a warunkiem bardzo szczeg�owo
opracowanym, bo cia�a te wdziewali na siebie dopiero od niedawna. Przepisy
najbardziej
drobiazgowe opracowa�a materialistyczna Hatha joga i np. dla pranajamy stworzy�a a�
66
r�nych pozycji cia�a: 32 asany, 24 mudry i 10 kumbhak. Rad�a joga nie przywi�zywa�a
takiej wagi do cia�a fizycznego, przepisywa�a zatem pozycj� cia�a swobodn� na tyle,
aby
mo�na j� by�o zachowa� bez zmiany przez czas d�u�szy. Jedynym warunkiem by�o takie
u�o�enie cia�a, aby g�owa, szyja i kr�gos�up tworzy�y lini� prost�, potrzebn� dla
niezak��conego przep�ywu pr�d�w eterycznych. Lini� prost� zachowaj i ty w uk�adzie
cia�a
podczas pratjahary, dharany, dhjany i samadhi. Pocz�tkowo uprawiaj te �wiczenia w
pozycji
poziomej, u�o�ywszy si� jak najwygodniej, p�niej mo�esz przej�� do pozycji
pionowej,
siedz�c prosto lub stoj�c.
Warunki asany nie ograniczaj� si� jednak tylko do uk�adu cia�a. Nazwa ta oznacza w
sanskrycie "postaw�", zatem postaw� nie tylko cielesn�, lecz tak�e psychiczn� lub
duchow�.
Nawet postawa cielesna, to nie tylko sam uk�ad cia�a, lecz tak�e stan jego zdrowia,
jego
nastr�j, jego sprawno��, wreszcie warunki jego otoczenia. Na nic ci si� nie przyda
najstaranniej u�o�ona pozycja, je�eli �o��dek masz obci��ony trudno strawnymi
potrawami
lub je�eli w�a�nie cierpisz na jak�� chorob� lub dolegliwo��, cho�by tak niewinn�
jak katar
albo wreszcie je�li jeste� wyczerpany nadmiern� prac�. Tak samo nie poprawi
sytuacji uk�ad
cia�a, je�eli jeste� rozdra�niony, przygn�biony lub zaniepokojony. Bezwarto�ciowe
b�dzie
tak�e uk�adanie cia�a, je�eli nie jeste� pewien, czy za minut� nie przeszkodzi ci
kto� lub co�
pilnego. Do �wicze� zatem potrzebny jest, opr�cz warunk�w fizycznych, tak�e
odpowiedni
nastr�j i otoczenie.
Wiesz ju�, �e w Hatha jodze "jama" zawiera oczyszczenie si�, lecz nie wewn�trzne, a
cielesne
i obejmuje przepisy tak dla nas proste jak codzienne mycie si�, p�ukanie gard�a i
nosa,
czyszczenie z�b�w, opr�nianie i utrzymywanie w sprawno�ci jelit itp. To wszystko
wykonujesz i bez znajomo�ci jogi, tylko na podstawie przyzwyczaje� nabytych ju� w
dzieci�stwie. Przypomn� ci tylko w tym miejscu, �e taka higiena cia�a nie jest
czym�, ponad
co m�g�by� czu� si� "wy�szym", bo nie wolno ci jej zaniedbywa�, ani nie docenia�.
Mo�e
niekt�re z tych wskaza� zarzuci�e� jako zbyteczne, ale przywr�� je w �yciu
codziennym, a
zauwa�ysz jak s� po�yteczne. Wska�� ci tylko dwa, mo�e lekcewa�one przez ciebie.
Myj�c
si� rano, nabierz na d�o� wody i wci�gnij jaw oba nozdrza jak tylko mo�esz
najg��biej, aby
wyp�uka� wn�trze jamy nosowej. Uchroni ci� to od kataru, a g�osowi nada d�wi�czno��
i
czysto��. Tak samo szklanka zwyk�ej wody stawiana co dzie� wieczorem przy ��ku, a
wypijana rano nie od razu, lecz �y�kami co minut�, podwy�szy sprawno�� twych jelit
tak, �e
�rodki apteczne nie b�d� ci potrzebne. Wiesz zapewne jak jest wskazane mycie
wieczorem,
przynajmniej r�k, je�eli nie ca�ego cia�a, a to nie z powodu czysto�ci po�cieli,
lecz przede
wszystkim, aby uwolni� cia�o od przyczepionych do niego cz�steczek eterycznych tych
ludzi i
przedmiot�w, z kt�rymi przez ca�y dzie� si� styka�e�.
Wiesz ju�, �e prawdziwy "ty", to twoja ja�� wy�sza, nie s� zatem tob� twe cia�a:
ani
eteryczne, ani astralne, ani nawet my�lowe, a tym bardziej � cia�o fizyczne. Musisz
wi�c
wobec twych cia� zaj�� postaw� podpowiadaj�c� uczniowi tajemnemu. Cia�o fizyczne to
tylko mechanizm, silnik, kt�remu si�y nap�dowej u�ycza cia�o eteryczne. Cia�o
astralne, to
stworzenie �ywe i maj�ce w�asny organizm i w�asne pop�dy, ale to r�wnie� jeszcze
nie ty.
Nawet cia�o my�lowe, to tak�e nie ty, tylko twoja maszyna do my�lenia, a wi�c do
por�wnywania i s�dzenia. Te cia�a nadzmys�owe, to twoje zwierz�ta, kt�re � gdy
chcesz �
zaprz�gasz do twego wozu (cia�a fizycznego), aby porusza� si� i dzia�a� na r�wni
ziemskiej.
Ustosunkowuj si� zatem tak do twych cia�, jak w�a�ciciel do swych zwierz�t. Nie m�w
� i nie
my�l nigdy � "boli mnie" lub "jestem zm�czony, z�y, smutny", bo to nie ty czujesz
b�l,
zm�czenie, smutek. To one je czuj�, twoje cia�a, twoje zwierz�ta. Dbaj o nie tylko
tyle, ile
dba o swe konie rozumny w�a�ciciel: daj im �ywno��, spoczynek, staraj si� o
utrzymanie ich
w czysto�ci i na si�ach, ale nie wypuszczaj nigdy z r�k cugli w�adzy nad nimi.
�mia�by� si� z
takiego je�d�ca, kt�ry mimo cugli w r�kach jedzie nie tam, gdzie on chce, lecz tam,
dok�d go
ko� ponosi. Cia�a twe musz� by� tak "uje�d�one", aby nigdy nie ponios�y ci� w
kierunku
przez ciebie nie zamierzonym. One nie ponios� ci�, gdy w tobie b�d� mia�y pana nad
sob�.
M�wi�c lub my�l�c o nich m�w zawsze: "ono jest g�odne" lub "ono si� cieszy". Ty
za�,
prawdziwy ty, nie czujesz nigdy ani g�odu, ani uciechy, jeste� zawsze tylko
bezstronnym
�wiadkiem tego, �e one g�oduj� lub si� ciesz�. Zachowuj�c tak� postaw� wobec twych
cia�,
zdo�asz o wiele �atwiej znie�� ich dolegliwo�ci, bo wszak�e mniej dolega to, co
boli kogo�
innego, ni� to, co boli ciebie osobi�cie. A ciebie � twoj� ja�� wy�sz� � nie mo�e
przecie�
bole� z�b, ani nie mo�e cieszy� zarobek pieni�ny w przedsi�biorstwie.
Warunki otoczenia nie zawsze s� od ciebie zale�ne. Je�eli jednak mo�esz mie� na nie
wp�yw
do pewnego stopnia, to wybierz sobie do �wicze� miejsce chronione przed gwarem i
ruchem,
nie nara�one na ci�g�e zmiany o�wietlenia i w miar� mo�liwo�ci wolne od obcych
przedmiot�w. Najlepsza jest do tego ma�a przestrze�, nie wype�niona niczym pr�cz
sofy lub
le�anki. Dobrze jest, je�eli da si� przyciemni� �wiat�o, wystrzegaj si� jednak,
przynajmniej w
pocz�tkach, ciemno�ci zupe�nej, bo lubi� j� tylko duchy ciemne, a przede wszystkim,
zwa�aj,
aby do niej nie wchodzi� nikt pr�cz ciebie, idzie bowiem o stworzenie w tym
pomieszczeniu
aury jak najczystszej i najspokojniejszej. Nawet ty sam tam nie wchod�, je�eli
jeste�
wzburzony, przygn�biony lub chory. Uwa�aj to miejsce za swoje sanktuarium.
Z tego nie wynika, �e niemo�liwe s� dla ciebie �wiczenia tajemne, je�eli warunki
nie
pozwalaj� ci na wydzielenie takiego sanktuarium dla siebie. Jest ono tylko dogodne,
ale nie
jest niezb�dne ["Kto umie post�powa� wed�ug wewn�trznych natchnie�, a na zewn�trzne
rzeczy ma�o uwa�a, temu wszelkie miejsce i wszelki czas dobre s� do �wicze�..." (E.
141) �
przyp. J.A.S.]. Nawet w warunkach najskromniejszych mo�esz z powodzeniem uprawia�
�wiczenia, je�eli tylko b�dziesz szczerze chcia�, a nie korzysta� z ka�dej
niedogodno�ci, aby
si� od nich wymawia�. Co dzie� wieczorem przed za�ni�ciem lub rano tu� po
obudzeniu,
znajdziesz woln� chwil� na �wiczenia. Wystarczy 5 minut dziennie, a tych kilka
minut
mo�esz po�wi�ci� bez uszczerbku dla obowi�zk�w, cho�by najliczniejszych. Ponadto,
zdarz�
ci si� w toku zaj�� codziennych chwile odpoczynku lub oczekiwania na co�, kt�re
mo�esz
r�wnie� wykorzysta� na �wiczenia. Je�eli spacerujesz, to r�b to z dala od ha�asu i
ruchu
przechodni�w, najlepiej w ogrodzie lub na polach, a tam znajdziesz spok�j i cisz�
nie tylko na
wytchnienie, lecz tak�e i na skupienie do �wicze�. Cia�o fizyczne i m�zg nie bior�
udzia�u w
�wiczeniach wy�szych stopni, b�d� to zatem dla nich okresy ca�kowitego wypoczynku.
Postaw� duchow� przygotowujesz sobie dzi�ki wykonywaniu zalece� jamy i namy. Jednak
psu�by� sobie postaw� duchow�, gdyby� to, co wiesz z nauki tajemnej, zachowywa�
sobie
tylko na czas �wicze�, a podczas codziennych zaj�� pos�ugiwa� si� tymi samymi
torami
my�lowymi, kt�re mia�e� dawniej wsp�lne z przeci�tnymi lud�mi.
Tak samo powinna si� r�ni� twoja postawa w m�wieniu od postawy dotychczasowej.
Ka�de
twoje s�owo niech ma wag� odpowiedni�, bo wiesz, �e tracisz nad nim w�adz�, gdy je
wypowiesz. Dlatego te� bezwarto�ciowe s� dla ciebie zwyk�e rozmowy towarzyskie, w
kt�rych przeskakuje si� setki razy z przedmiotu na przedmiot, w kt�rych dotyka si�
temat�w
tylko "po �ebkach" bez zg��bienia ich, bez zostawienia nawet czasu na zastanowienie
si� nad
nimi. Nie unikaj jednak takich p�ytkich towarzystw, bo w nich masz sposobno�� do
poznania,
jak ludzie my�l� zazwyczaj, a nieraz mo�esz im si� przyda� rzuciwszy w rozmowie
jakie�
ziarno my�li g��bszej, kt�re padnie im w dusze i kiedy�, p�niej, wykie�kuje. Strze�
si� przy
tym tonu mentorskiego lub zachowania si� takiego, jakby� ty wszystko lepiej
wiedzia� i tylko
pob�a�liwie innych s�ucha�.
Twoja postawa w dzia�aniu przede wszystkim powinna si� Uczy� z warunkami otoczenia.
Podobn� postaw� zajmiesz wobec ca�ego �ycia. Uwa�aj �ycie nie za szereg cierpie�, a
tym
bardziej nie za szereg osobistych satysfakcji, lecz za szko��, w kt�rej jeste� po
to, aby nauczy�
si� jak najwi�cej. Uwa�aj swoje cia�o fizyczne za mechanizm, kt�rego jeste�
w�a�cicielem i
dbaj o nie dok�adnie tyle, ile dba�by� o maszyn�. Daj mu wszystko, czego mu
potrzeba do si� i
zdrowia, ale te� u�ywaj tych si� do pracy bez oszcz�dzania ich i bez roztkliwiania
si� nad
cia�em. W�wczas �atwiej przezwyci�ysz sk�onno�� do lenistwa i dogadzania cia�u,
�atwiej
r�wnie� zniesiesz niewygody i cierpienia fizyczne.
��czy si� z tym twa postawa duchowa wobec d��e�, bo zdo�asz bezstronnie oceni� swe
si�y i
zdolno�ci. Nie b�dziesz d��y� do niczego takiego, co by przerasta�o te si�y, ale
te� nie
zaniedbasz niczego, na co wystarczy twych si� i zdolno�ci. Wype�niaj�c swe
obowi�zki nie
poddawaj si� im bezmy�lnie, jak ko� poci�gowy, kt�ry nie rozumie co i po co
ci�gnie, lecz
staraj si� je zrozumie� i odkry� ich nast�pstwa dla og�u ludzko�ci. Poznasz wtedy
stopniowo,
�e ka�da twoja czynno��, cho�by najmniejsza z pozoru, jest potrzebna dla ca�o�ci.
B�dziesz
si� stara� zaniecha� ka�dej czynno�ci zb�dnej lub przeciwnej harmonii w og�lnym
post�pie
ludzko�ci.
Nauczysz si� tak�e dzia�a� zawsze ze skupieniem, cho�by to by�y czynno�ci drobne
lub
kr�tkotrwa�e. Odzwyczaisz si� od my�lenia o czym� innym, gdy pracujesz lub od
rozpraszania uwagi w r�nych kierunkach. Nawet id�c ulic� powiniene� i�� ze
skupieniem,
nie zatapia� si� w my�lach lub rozmowie, lecz zwa�a� na otoczenie. Zbierzesz
w�wczas wiele
spostrze�e�, kt�re w roztargnieniu m�g�by� pomin�� lub nawet uchronisz si� do
przykrego
wypadku.
Aby ci egoizm nie m�ci� tej bezstronno�ci s�du, patrz na te post�pki, uczucia i
my�li, jak nie
na twoje w�asne, lecz czyje� inne. �atwiej jest bez pob�a�ania s�dzi� kogo� innego
ni�
samego siebie. Mam tu na my�li, przede wszystkim, szczero�� i n�jzupe�niejsz�
prawd�.
Skoro tylko zaczniesz sam przed sob� uniewinnia� si� z kt�rego� ze swych post�pk�w
lub
uczu�, zas�onisz przed sob� jego donios�o�� i wytr�cisz sobie z r�ki mo�liwo��
wykorzenienia
tego chwastu z twej duszy. Na dalszym stopniu poznasz �wiczenie zwane "przegl�dem
wstecznym", kt�re u�atwi ci takie bezstronne ocenianie swych post�pk�w. Teraz tylko
postan�w wykonywanie takiego rachunku sumienia, takiego s�du nad sob�, wieczorem,
codziennie, przed za�ni�ciem i tego przyrzeczenia dotrzymuj �wi�cie, cho�by dla
�wiczenia
si� w dokonywaniu postanowie�.
Osiem tych w�a�ciwo�ci, kt�re maj� cechowa� twoj� postaw� duchow� znajdziesz tak�e
w
ksi�gach indyjskich pod nazw� "szlachetnej o�miorakiej �cie�ki", kt�ra obejmuje
nast�puj�ce
ogniwa:
1. w�a�ciwe spostrze�enia;
2. w�a�ciwe my�lenie;
3. w�a�ciwa mowa;
4. w�a�ciwe post�powanie;
5. w�a�ciwe �ycie;
6. w�a�ciwe d��enia;
7. w�a�ciwa rozwaga;
Nie b�dziesz zatem myli� tej "o�miorakiej �cie�ki" i jej ogniw z o�mioma stopniami
jogi,
bowiem tworzy ona ca�a zaledwie jeden ze szczebli. Znaczenie tej �cie�ki dla
rozwoju
jednego ze zmys��w niewidzialnych stanie si� dla ciebie zrozumia�e p�niej. Teraz
tylko
zwr�c� ci uwag� na szczeg�ln� wa�no�� postawy, jak� powiniene� zachowywa� wobec
swego otoczenia.
Mej na uwadze, �e jako ucze� tajemny, zaczynasz zmienia� swoje relacje i stosunki z
otoczeniem, chocia� ono tej zmiany stosunku nie dostrzega i nie powinno
spostrzega�. W
dotychczasowym �yciu ju� nieraz do�wiadcza�e� tego, jak silnie oddzia�uj� na ciebie
czyje�
my�li, uczucia i nastroje. W otoczeniu ludzi smutnych lub zdenerwowanych sam
przesi�ka�e�
ich nastrojami. W taki spos�b twoje w�asne nastroje oddzia�uj� na innych w twym
otoczeniu.
Je�eli wi�c, na pocz�tku twego "przygotowania" nie umiesz jeszcze od razu opanowa�
twoich
my�li i uczu�, to przynajmniej nie pozwalaj sobie na nie w otoczeniu twych
bli�nich. Gdy ci�
przykra my�l, z�o�� lub rozpacz opanuje, a st�umi� jej w zarodku nie umiesz, to nie
zara�aj ni�
twego otoczenia, lecz usuwaj si� w samotno��, a do ludzi wracaj dopiero wtedy, gdy
potrafisz
nie tylko pokaza� im pogodn� twarz, ale i twoje wn�trze b�dzie zupe�nie spokojne.
We� pod uwag�, ze wraz z post�pem twego rozwoju tajemnego b�dzie si� wzmaga�
nat�enie
twych my�li i uczu�, a takie my�li pot�ne i nastroje wybitne b�d� oddzia�ywa�y tym
gwa�towniej na ludzi w twym otoczeniu. Tak samo dzieje si� w odniesieniu do
otaczaj�cych
ci� przedmiot�w i sprz�t�w, kt�re przesi�kaj� twymi my�lami, uczuciami i
nastrojami. Na
�cianach i sprz�tach osiadaj� one i przylegaj� do nich warstw� niezwykle trwa��.
Dlatego te�,
osoby bardziej wra�liwe, po wej�ciu do czyjego� mieszkania od razu odczuwaj�
warto��
duchow� jego mieszka�ca, cho�by chwilowo by� nieobecny.
Szczeg�lnie za�, wystrzegaj si� ujemnego oddzia�ywania twymi my�lami lub uczuciami
na
dzieci. Natura ich, nieodporna jeszcze i wra�liwa, to gleba nadzwyczaj �yzna, na
kt�rej ka�dy
posiew, czy to dobry, czy z�y, kie�kuje niezwykle szybko. Nieraz rodzice w
rozmowach
uskar�aj� si� na swe dzieci, �e one "nie wiadomo sk�d" nabieraj� sk�onno�ci do
k��tni, do
k�amstwa, do obmowy itp., chocia� rzekomo w domu "nic podobnego nie s�ysz�".
Mo�liwe,
�e naprawd� nie s�ysz�, bo rodzice wystrzegaj� si� tych wad w obecno�ci dzieci, ale
nie
hamuj� si� wtedy, gdy dzieci s� nieobecne. Ich k��tnie, wybuchy gniewu, ploteczki
towarzyskie, mo�e nawet s�owa dwuznaczne, przylepiaj� si� do �cian i do sprz�t�w,
unosz�
si� ob�okiem brudnym w powietrzu i gdy dzieci wr�c� do domu, wciskaj� si� w ich
dusze, jak
zarazki niewidzialne. Dzieci staj� si� z�e, opryskliwe, k�amliwe, podst�pne,
chocia� rodzice
wobec nich staraj� si� zachowa� przyk�adno��.
Na ciebie samego te� oddzia�uj� zwrotnie twe uczucia i my�li dawniejsze. Gdy w�r�d
czterech �cian twego pokoiku oddajesz si� my�lom pesymistycznym, zgry�-liwo�ci,
zw�tpieniu, niech�ci do �wiata i ludzi, a po przechadzce, uspokoiwszy si� znacznie,
wr�cisz
do tego pokoiku, wyda ci si� on od razu wstr�tny i brzydki. To twoje w�asne my�li i
uczucia
tak go zabrudzi�y poprzednio, �e teraz wydaje ci si� brudny i nieprzyjemny. Je�eli
przebywasz w nim przez chwil�, to ponownie wpadniesz w zgry�liwo�� i pesymizm, bo
ze
�cian i ze sprz�t�w b�d� na ciebie dzia�a� te wp�ywy pesymistyczne, kt�re
poprzednio sam na
�ciany rzuci�e�. Dlatego te� ostrzegam ci�, aby� nigdy do twego sanktuarium nie
wchodzi� w
nastroju zgry�liwym lub przygn�bionym.
Twoja postawa wobec otoczenia nak�ada na ciebie jeszcze inne wymagania. Idzie tu
nie tylko
o my�li i uczucia, lecz tak�e o zachowanie si� czynne wobec bli�nich. Ka�dy, czy to
jako
ojciec lub matka, brat lub siostra, czy jako wychowawca, komendant, opiekun,
kupiec,
urz�dnik, jest w pewnym, niejako obowi�zkowym, otoczeniu ludzi bli�szych mu lub
dalszych. Ot� zasad� twoj� ma by� to, �e nie wolno ci nigdy ��da� od innych wi�cej
ni�
��dasz od siebie. Wprost przeciwnie, wolno ci tylko mniej ��da� od innych ni� od
siebie.
Przede wszystkim, nie wolno ci wpada� w gniew o to, �e oni nie s� tacy, jakimi
chcia�by� ich
widzie�. Uwagi lub nagany masz prawo im czyni� tylko wtedy, gdy upowa�nia ci� do
tego
twoje wobec nich stanowisko, a wi�c: opiekuna, wychowawcy, prze�o�onego, str�a
prawa.
Nie tylko uwag s�ownych nie wolno ci wypowiada�, je�eli nie s� konieczne. Tak�e twe
zachowanie si� w ich otoczeniu staraj si� u�o�y� sobie tak, aby twoja obecno��
w�r�d nich
by�a dla nich jak najmniej uci��liwa. Nie daj si� nigdy skusi� do nakazywania im
czynno�ci
takiej, kt�ra w�a�nie tobie si� podoba. Nie przerywaj im zaj�� tylko dlatego, �e
tobie ju� si�
sprzykrzy�y. Twoja obecno�� powinna stale tak harmonizowa� z otoczeniem, aby ono
nigdy
nie odczuwa�o jej przykro, z wyj�tkiem tych wypadk�w, w kt�rych otoczenie to
rzeczywi�cie
b��dzi. Poza tym jednak miej na uwadze to, aby twoja obecno�� nigdy nie by�a dla
nikogo
uci��liwa. A nie b�dzie, je�eli dzi�ki twojemu ci�g�emu staraniu b�dziesz od tego�
otoczenia
��da� jak najmniej dla siebie. Wsz�dzie tam, gdzie to nie jest konieczne, nie ��daj
od nikogo,
aby tobie ust�pi� miejsca, aby dla ciebie si� uciszy�, aby tobie w czymkolwiek
pomaga� lub
us�ugiwa�. Ty za�, odwrotnie, ust�puj ka�demu, gdzie tylko mo�esz, zachowuj si� jak
najciszej i jak najspokojniej, b�d� zawsze got�w do pomocy lub us�ugi, ale tylko na
czyje�
�yczenie. Nie narzucaj si� nigdy nikomu sw� pomoc� lub swymi radami. Nie narzucaj
si�
tak�e sw� pieczo�owito�ci�, nawet w�asnym dzieciom lub krewnym. Wkr�tce zaci��y�aby
im
twoja przesadna troskliwo��, sprzykrzy�yby si� im twoje nieustanne pytania jak si�
czuj� i czy
im czego� nie potrzeba. Jest to, inaczej m�wi�c, poszanowanie cudzej
indywidualno�ci.
IX
PRANAJAMA (RYTM �YCIOWY)
Wst�p ten pomo�e ci zrozumie� powody, dla kt�rych nie znajdziesz w tej ksi��ce
�adnych
wskaz�wek oddechowych, kt�re powoduj� przy�pieszenie dojrzewania czakr (lotos�w,
padm)
w twych cia�ach niewidzialnych. Dost�pne ci b�d� dopiero w�wczas, gdy �wiczeniami w
kt�re nie s� niczym tajemnym, ani nie powoduj� �adnych nast�pstw w twoich czakrach.
Te
same wskaz�wki znajdziesz w r�nych oryginalnych pracach i plagiatach na temat
indyjskich
system�w oddechowych, ale tak pomieszane ze szkodliwymi lub b��dnymi, �e wybra� z
nich
odpowiednie, nie jest rzecz� �atw�.
S�usznie m�wi� Indowie, �e my w Europie nie umiemy oddycha�. Uruchamiamy tylko cz��
zdr�w fizycznie.
Po�� si� wygodnie na plecach tak, aby g�owa, kark oraz kr�gos�up tworzy�y lini�
prost�.
G�owa musi le�e� poziomo, nie pochylona naprz�d, zatem od�� zbyt wysokie poduszki.
Skrzy�uj r�ce na piersiach, prawa d�o� na lewej, stopy zetknij kraw�dziami i w tej
pozycji
wci�gnij do p�uc tyle powietrza, ile b�dziesz m�g�. Gdy ju� wype�nisz powietrzem
nie tylko
p�uca ale i brzuch, nie wydychaj powietrza, lecz usi�uj mi�niami brzusznymi
przesun��
powietrze z brzucha do p�uc, mimo �e s� ju� pe�ne. Zobaczysz, �e ci si� to
powiedzie i a�
rozszerz� ci si� �ebra i �opatki. Gdy zwolnisz z napi�cia przepon� i mi�nie
brzucha,
powietrze z p�uc przesunie si� ponownie do brzucha i dopiero wtedy wykonaj wydech.
Na
pocz�tku wystarczy ci jeden taki wdech i wydech. Po nabraniu pewnej wprawy
dojdziesz do
tego, �e bez wydychania przemie�cisz kilka razy powietrze z brzucha do p�uc i z
powrotem.
Wi�cej jak pi�� razy przemieszcza� nie pr�buj, bo mog�oby ci to zaszkodzi�
[Zaniechaj tych
�wicze� natychmiast na kilka miesi�cy, gdyby� zauwa�y� cho�by lekki b�l w piersiach
lub
przeponie � przyp. J.A.S.]. Tak samo nie uprawiaj tego �wiczenia wi�cej ni� raz
dziennie, to
znaczy jeden wdech, przemieszczenie i wydech. Poza dzia�aniem na czakr� eteryczn�,
kt�re
zauwa�ysz dopiero na dalszym stopniu �cie�ki, to �wiczenie przyniesie ci, na skutek
krokami m�g�by ten most tak rozko�ysa�, �e p�k�yby jego prz�s�a, dlatego te� wojsko
idzie
lu�nym, mieszanym krokiem, gdy przechodzi przez most. Ryta, czyli powtarzanie
czego� w
sta�ych odst�pach czasu, to pot�ga ogromna, w naszych czasach materialistycznych,
niedoceniana. Zarzucamy rytm nawet w sprawach tak nieodzownych dla zdrowia jak
jedzenie
lub spanie. Jadamy nie o sta�ych porach, lecz wtedy, kiedy mamy czas lub ochot�,
sypiamy
r�wnie� nieregularnie i dlatego "kar�owacieje nasze pokolenie", jak to z niepokojem
do�wiadczenia, jak bardzo wybuchy takich uczu� wp�ywaj� na oddech i na t�tno serca,
jak
opanowuj� nawet twe cia�o fizyczne.
Teraz ju� wyra�niej dostrzegasz r�nic� miedzy pranajam� jogi nowoczesnej a
�wiczeniami
mechanicznymi w pranajamie Hatha jogi. Odpowiednio r�ne b�d� te� wyniki. To, co
jest dla
Hatha jogi celem prana-jamy, a wi�c rozniecenie ognia Kundalini i poprowadzenie go
w
czakrach (padmach) eterycznych a� do "otworu Brahmy", to samo ty uzyskasz bez
�adnych
wysi�k�w w tym kierunku. Przypadnie ci w udziale samo, bo czakry twe dojrzej� do
pe�nego
otwarcia (rozkwitni�cia). Jest to podobne, jak pobudzanie ro�lin do wzrostu r�nymi
sztucznymi i gwa�townymi �rodkami. Mo�na je doprowadzi�, wprawdzie, nawet do
rozkwitu,
ale chorobliwego, przedwczesnego. Natomiast twoje czakry (padmy) rozwin� si� i
rozkwitn�
ci w spos�b naturalny, jak ro�liny pod o�ywczym dzia�aniem s�o�ca i powietrza.
Wykszta�cisz w sobie zdolno�ci do rozwijania tych czakr �wiadomie i zdolno�ci te
zachowasz
w twej ja�ni wy�szej na wszystkie wcielenia nast�pne. B�dzie to zatem tw�j dorobek
trwa�y,
nie gin�cy po �mierci, lecz zdatny do przeniesienia w twe cia�a nowe, jakie w
dalszych
inkarnacjach otrzymasz.
X
PRATJAHARA (W�ADANIE UWAG�)
Innym razem, sta�e� przed wystaw� sklepu, np. przed witryn� ksi�garsk� i tak
zaj��e� uwag�
ogl�daniem ok�adek ksi��ek, �e nie s�ysza�e� ani ha�asu pojazd�w za sob�, ani nawet
Albo ju� na tym stopniu, albo nieco p�niej, zauwa�ysz takie wyostrzenie zmys��w.
Pisk
nietoperza zawiera tony tak wysokie, �e wielu ludzi nie s�yszy ich wcale. Mo�e i ty
nie
s�ysza�e� ich dotychczas, teraz jednak zaczniesz je s�ysze�. �wiat�o s�oneczne,
za�amane w
szklanym pryzmacie, rozszczepia si� na wi�zk� barwnych promieni, od czerwonego
przez
��ty, zielony i niebieski do fioletowego. Poza czerwonym i fioletowym � dla oka
ludzkiego
panuje ciemno��. Ty jednak zdo�asz spostrzec na tych ko�cach ciemnych jeszcze
dalsze
�wiat�a barwne, niewidzialne dla innych ludzi. Spostrze�esz promienie podczerwone i
Opr�cz tego, zauwa�ysz inne zjawiska wzrokowe, niedost�pne dla wi�kszo�ci ludzi.
Spostrze�esz, �e bieguny magnesu stalowego lub �elaznego elektromagnesu, wysy�aj�
barwne
promienie. Na biegunie pomocnym magnesu zobaczysz �wiat�o niebieskie, na
po�udniowym
pomara�czowe. Cia�o ludzkie, zw�aszcza g�owa i r�ce, uka�e ci si� r�wnie� otoczone
promieniuj�c� po�wiat�. Z palc�w, oczu i ust wytryskuj� ca�e snopy promieni.
Zauwa�ysz
r�wnie�, �e �wiec� ro�liny, a nad kwiatami zobaczysz ca�e opary barwnych mgie�.
Przy
�wiczeniach dharany dojdziesz do dalszego rozwoju twych zmys��w ju� nie fizycznych,
lecz
eterycznych i astralnych i b�dziesz spostrzega� rzeczy coraz cudowniejsze. Ponadto,
zwi�kszy
si� sprawno�� innych twoich zmys��w, np. poznasz w ciemno�ci dotykiem �elazo, nawet
najbardziej niekorzystnych, czyta� co� z jak najwi�ksz� uwag�. Nie wybieraj jednak
temat�w
interesuj�cych ci� osobi�cie, poniewa� takie przyku�yby nawet uwag� bez wysi�ku
woli z twej
strony, lecz wybierz w�a�nie tematy, kt�re wcale ci� nie zajmuj�, a wymagaj�
wyt�enia
uwagi, aby je zrozumie�. To �wiczenie mo�esz po��czy� z poprzednimi, przerywaj�c
czytanie, aby zauwa�y� czy niebo jest zachmurzone lub dla zauwa�enia koloru w�os�w
osoby
stoj�cej przed tob�. R�b to jednak wtedy, kiedy ty chcesz, a nie np. wtedy, gdy
w�a�nie jaki�
cz�owiek zajmie miejsce przed tob� i ten jego ruch dojdzie mimo woli do twej
�wiadomo�ci.
Musisz si� bowiem wystrzega� wszelkich wra�e� pod�wiadomych.
Musi zamilkn�� na ten czas i nie powa�y si� na przerwanie milczenia pod �adnym
warunkiem, dop�ki ty sam tego nie zechcesz. A "ty" to nie jest twe cia�o ani tw�j
m�zg, lecz
twoja ja�� wy�sza.
XI
PRZYGOTOWANIE
Pi�� stopni, o kt�rych przeczyta�e� dotychczas, tworzy razem, jak wiesz, �cie�k�
przygotowawcz�. Przez siedem lat b�dziesz mia� do�� pracy nad sob� i b�dziesz m�g�
nazwa�
si� szcz�liwym, je�eli w ci�gu siedmiu lat osi�gniesz na niej tyle, aby by�
dostatecznie
dojrza�ym do wst�pu na �cie�k� czeladnika. Je�eli niekt�re z zada� wykonasz mniej
doskonale ni� inne, wolno ci b�dzie mimo to wst�pi�, ale na �cie�k� czeladnika
pr�bnego. Nie
jest warunkiem koniecznym, aby� najpierw wykona� ca�kowicie przygotowanie, zanim
dost�pisz o�wiecenia. Dopuszczalne jest, aby� w niekt�rych kierunkach uprawia�
nadal
przygotowanie, podczas gdy w innych otrzymujesz ju� o�wiecenie. Jest tu podobnie,
jak w
szko�ach. Je�eli w niekt�rych przedmiotach wyka�esz tylko mierne post�py, ale w
innych
bardzo dobre, to wynik og�lny �wiadectwa uprawni ci� do przej�cia do wy�szej klasy.
W niej
musisz oczywi�cie uzupe�ni� braki, bo inaczej nie podo�asz jej zadaniom.
Przygotowanie to tylko jedna klasa, a jama, nama, asana, pranajama i pratjahara to
r�ne
przedmioty nauki. Szczeble te nie nast�puj� kolejno po sobie, lecz biegn�
r�wnocze�nie obok
siebie. Je�eli czyta�e� o pranajamie np. p�niej ni� o jamie, to pow�d jest ten, �e
bez
pewnego, cho�by bardzo pocz�tkowego, oczyszczenia si�, niemo�liwe jest oddawanie
si�
�wiczeniom stopni dalszych. Podobnie b�dzie w klasie wy�szej. I tam dharana, dhjana
i
samadhi biegn� r�wnolegle obok siebie, tworz�c razem samjam�, ale bez pewnej
bieg�o�ci w
dharanie nie zdo�asz owocnie uprawia� dhjany.
Opanowanie cia�a fizycznego, a przez nie tak�e cia� niewidzialnych jest � jak wiesz
� celem
Hatha jogi. Przez intensywne �wiczenia, cz�ciowo bardzo bolesne (tzn. "tapas"),
Hatha jogin
zmierza do zdobycia tak wszechstronnej w�adzy nad swym cia�em, aby m�g� zadawa� mu
b�l,
kierowa� funkcjami jego narz�d�w wewn�trznych, wprawia� je w katalepsj� i wysuwa�
ze�
na zewn�trz cia�o eteryczne lub astralne. Opr�cz wykonywania tych �wicze�, Hatha
jogin
"oczyszcza" swoje cia�o fizyczne, wstrzymuj�c si� od spo�ywania mi�sa, alkoholu i
u�ycia
p�ciowego, aby w ten spos�b, niejako "od do�u" oddzia�a� przez cia�o fizyczne tak�e
na cia�o
eteryczne i astralne. Jest to, bez w�tpienia, mo�liwe do osi�gni�cia, ale tylko
cz�ciowo, do
pewnego stopnia, a objawem tego osi�gni�cia jest uzyskanie zdolno�ci medialnych
[G�o�ne
media parapsychiczne czas�w obecnych s� w�a�nie wcieleniami dawniejszych Hatha
jogin�w,
dlatego poziom moralny medi�w bywa bardzo r�ny � przyp. J.A.S.]. Hatha jogin b�dzie
Wiesz ju�, �e to nie jest droga w�a�ciwa, poniewa� pomija oczyszczenie cia�a
my�lowego i
nawi�zanie ��czno�ci z ja�ni� wy�sz�. Nie mo�na rozwija� ducha przez cia�o, lecz
odwrotnie:
tylko rozw�j moralny mo�e trwale wp�ywa� na cia�a jako narz�dzia ducha. Dlatego nie
fizyczn�, mo�esz j� uprawia�, ale nie spodziewaj si� po niej zbyt wiele.
Logiczne jest, aby oczyszczanie zaczyna�o si� od g�ry i schodzi�o coraz ni�ej.
Dlatego te�
zacz��e� oczyszczanie od cia�a my�lowego. Stara�e� si� usun�� ten ob�ok drobnych i
marnych
my�lak�w, obcych lub swoich w�asnych, kt�ry otacza� przedtem twoje cia�o my�lowe
nieprzeniknion� chmur�. Teraz przestrze� wok� twego cia�a my�lowego jest wolna i
czysta,
nie zas�ania ci ju� widoku i dzi�ki temu b�dziesz m�g� na wy�szym stopniu
otrzymywa�
inspiracje, spostrzega� my�li obce. B�d� to nie tylko my�li ludzi, bo taka zdolno��
niewiele
by si� r�ni�a od telepatii, lecz b�d� to przede wszystkim my�li istot wy�szych nad
ludzi, istot
zamieszkuj�cych te �wiaty, z kt�rych ludzie czerpi� natchnienia.
Zdo�asz zatem cia�em my�lowym si�ga� w g�r�, ale wp�yw tego cia�a oczyszczonego
sp�ynie
te� w d�, na cia�a ni�sze. Zarzucisz my�li niepotrzebne, a zaczniesz my�le� o
rzeczach
potrzebnych. Przez to w ciele astralnym b�dzie powstawa�o o wiele mniej uczu�
niepotrzebnych, o wiele mniej pokus i po��da�. Oczyszczenie cia�a my�lowego z
ca�ego
balastu my�li niepotrzebnych i nik�ych uczyni ze� narz�dzie niezwykle sprawne i
dok�adne.
My�li twoje b�d� tak jasne, wyraziste i logiczne, �e nie by�oby to w og�le mo�liwe
dla
cz�owieka, kt�ry nie przeszed� przez przygotowanie podobne do twojego.
Zmieni si� r�wnie� twoje cia�o astralne. Dotychczas wygl�da�o jak r�nobarwny ob�ok,
Opr�cz czakry 10-p�atkowej zbudzisz z u�pienia tak�e inne, chocia� jeszcze nie
wszystkie, bo
do niekt�rych jest potrzebne wykonywanie �wicze� dharany i dhjany.
"Sze�ciostopniowe
przygotowanie", kt�re sobie przyswoi�e�, stosuj�c zalecenia nijamy, rozwinie ci
czakr� 12-
p�atkow� mieszcz�c� si� w pobli�u serca (czakra anahata). W niej poprzednio
porusza�o si�
sennie sze�� jej p�atk�w, a drugie sze�� by�o nieczynnych, teraz za� �wiec� si�
wszystkie i
wiruj� prawid�owo. W g�owie, mniej wi�cej w tym punkcie, w kt�rym przew�d nosowy
��czy
si� z gard�em �wieci czakra 16-p�at-kowa (visuddha czakra). Doprowadzi�a j� do
rozkwitu
"szlachetna �cie�ka o�mioraka". Natomiast, pozosta�a jeszcze w p�czku czakra 8-
p�atkowa
(svadhistana), chocia� dzi�ki pracy nad "czterema kwalifikacjami" rozbudzi�e� z
u�pienia
cztery jej p�atki i wprawi�e� w ruch zgodny z czterema drugimi. Do pe�nego rozkwitu
dojdzie
ten "kwiat lotosu" (czakra) dopiero na �cie�ce czeladnika.
Jednak nie tylko po r�ach b�dziesz st�pa�. Ta roz budzona wra�liwo�� narz�d�w
nadzmys�owych (czakr) da ci, opr�cz prze�y� ciekawych, tak�e szereg przej��
przykrych.
B�dziesz w takim po�o�eniu, jak dziecko, na kt�re dzia�aj� z wszystkich stron
wra�enia
dodatnie i ujemne, a ono nie umie jeszcze poradzi� sobie z nimi, nie umie si�
broni� przed
nimi. Twoje zmys�y niewidzialne, dopiero �wie�o zbudzone z u�pienia, b�d�
pocz�tkowo
r�wnie nieudolne w odbieraniu wra�e�, jak i w zamykaniu si� przeciwko nim.
Jednym z takich przykrych objaw�w, z kt�rym nie od razu b�dziesz umia� sobie
poradzi�,
b�dzie uczucie duszno�ci i skr�powania, gdy znajdziesz si� w ludzkim t�umie. Cia�o
astralne
si�ga przeci�tnie o p� metra poza obr�b cia�a fizycznego, zatem, w ludzkim t�umie
obce cia�a
astralne b�d� wnika�y w twoje i sprawia�y ci uczucie ucisku pot�guj�ce si� czasami
a� do
md�o�ci. Duchowy ch��d ludzi wyczuwany czakr� 12-p�atkow� b�dzie dla ciebie
niezwykle
przykry, dopiero po up�ywie pewnego czasu b�dziesz umia� np. poda� bez uczucia
odrazy
r�k� takiemu cz�owiekowi. Uczucia i nastroje obce b�d� z niezwyk�� �atwo�ci�
pobudza�y do
harmonijnych wibracji twoje cia�o astralne. Cz�owiek zrozpaczony wzbudzi w tobie od
razu
rozpacz, a czyj� wybuch gniewu tak samo rozko�ysze twoje cia�o astralne.
Spostrzeganie
my�li ludzkich b�dzie w tobie budzi�o podobne my�li, a je�eli b�dziesz si� stara�
im opiera�,
to zn�w �atwo popadniesz w pogard� dla tych ludzi za ich my�li marne i egoistyczne.
W�r�d takich prze�y� � bolesnych i radosnych oraz w�r�d mn�stwa jeszcze innych,
wije si�
�cie�ka twojego przygotowania. Do tego musisz doda� okresy "ciemno�ci duchowej",
kt�re
b�d� ci� nawiedza�y z coraz to wi�ksz� si�� oraz sta�e poczucie pustki i
osamotnienia, kt�re
b�dzie ci towarzyszy� ci�gle na �cie�ce. Nie zapominaj tak�e, �e im wy�ej b�dziesz
wst�powa� na stopniach �cie�ki, tym bardziej b�dzie si� wzmaga� zaciek�o�� tych
pot�g
ni�szych, kt�re uwa�a�y ci� za sw�j dotychczasowy �up i tym usilniej b�d� podsuwa�y
ci
przer�ne pokusy i sid�a, aby� w nich uwi�z� i zszed� ze �cie�ki. Pomocne im w tym
b�dzie
tak�e za�lepienie ludzi, bo ludzie nie lubi�, aby kto� r�ni� si� od nich. Dop�ki
by�e�
cz�owiekiem przeci�tnym, dop�ki mia�e� u�omno�ci, kt�re inni mogli ci wybacza�,
dop�ty
by�e� do nich podobny, nie przerasta�e� ani o w�os ich poziomu. Jednak z chwil�,
gdy
zaczynasz przerasta� ich o g�ow�, zwracasz uwag� wszystkich wok� na siebie. Nie
jest to
bynajmniej uwaga przyjazna, raczej zawistna. Nie mog�c doj��, dlaczego ich
przeros�e�,
zaczynaj� wyszukiwa� wszystkie twoje s�abostki, strony ujemne, nie dla poprawienia
ciebie,
lecz dla uspokojenia siebie, �e oni nie s� gorsi, a twoje wyro�ni�cie nie jest
dowodem twej
wy�szej warto�ci. Pami�taj, �e w takich wypadkach bystro�� wzroku os�b z twego
otoczenia
zaostrza si� nadzwyczajnie.
pazurach. Pami�taj zatem, �e na nic ci si� nie zda, je�eli chcia�by� jak�� cho�by
najdrobniejsz� plamk� na duszy zostawi� i uniewinnia� j� przed sob� lub chcia�
ukry� przed
swym sumieniem. Ludzie j� niechybnie wyszperaj�, wyci�gn� na jaw i powi�ksz�
dziesi�ciokrotnie. Przypomn� ci nawet grzechy twej m�odo�ci, kt�re mo�e uwa�asz za
ju�
dawno odrobione. Uzbr�j si� zatem w si�� i wytrwa�o��, aby wytrzyma� z godno�ci�
ataki
zewsz�d, kt�re b�d� ci ju� stale towarzyszy�y.
Bez w�tpienia nie b�dzie to mi�e, ale musisz si� z tym pogodzi�. B�dzie ci bardzo
przydatne,
bo gdyby� chcia� sam przed sob� ukry� jak�� cho�by ma�� niedoskona�o�� w twym
charakterze, wynajd� j� inni i postawi� ci j� przed oczami. B�dzie to dla ciebie
zbawiennym
lekarstwem przeciwko zarozumia�o�ci i przeciw pob�a�aniu sobie. Dopiero w�wczas
zobaczysz, jak trudno jest oczy�ci� si� najdok�adniej z wszelkiej pr�no�ci, z
wysokiego
mniemania o sobie. Nie raz powiesz sobie: "Czego oni ode mnie chc�? Przecie� jestem
ju� o
tyle od nich wy�szy, �e �aden mi nie dor�wna, a jeszcze im tego za ma�o?". Gdy tak
powiesz,
b�dziesz nie wy�szy, lecz ni�szy od nich, bo oni wiedz�, �e s� u�omni, a ty nie
chcesz si� do
tego przyzna� przed samym sob�. I nie koniec na rym. Zamiast niech�ci do bli�nich,
pozornie
ca�kiem s�usznej, masz rozwin�� i utrzymywa� stale w sobie ju� nie wyrozumia�o��
dla nich,
nie "przebaczenie" za "przykro�ci", jakie ci wyrz�dzaj� "niezas�u�enie", lecz
mi�o�� i
wdzi�czno��. B�d� im wdzi�czny za t� nauk�, kt�r� ci daj�, za to wytykanie b��d�w,
do
jakich ty sam przed sob� nie chcesz si� przyzna�. Oni pomagaj� ci w oczyszczeniu, a
nie
szkodz�. Zatem nie powiniene� �ywi� do nich uczucia pogardy lub niech�ci, bo by�by
to
jeden z najbardziej przykrych twoich upadk�w na �cie�ce, z kt�rego nie podni�s�by�
si�
�atwo. Bierz ludzi takimi, jacy s�, a nie takimi, jakimi ty chcia�by� ich mie�.
Jednak siebie
kszta�� tak, aby� by� naprawd� taki, jakim siebie chcesz widzie�.
Jak�e jednak zdo�a�by� by� im opiekunem, by� im "bratem starszym" gdyby� ich nie
kocha�?
Zapewne znane ci jest to zdanie nies�ychanie donios�e i maj�ce zastosowanie we
wszystkich
dziedzinach wiedzy tajemnej: "Objawi� ci si� mo�e tylko to, co pokochasz; do czego
odnosisz
si� z niech�ci�, tego nie poznasz nigdy, bo twa niech�� stawia mur mi�dzy nim a
tob�". Do
serca ludzi trafisz tylko sercem, a nie pogard�. Musisz pozyska� ich zaufanie,
je�eli masz ich
prowadzi�. Pomocy z r�k wrogich nikt nie przyjmie. Zatem za ma�o by�oby tylko
wybaczy�
im, �e wyci�gaj� na jaw twe ukryte b��dy. Musisz im przyzna� s�uszno�� i odczu� dla
nich
wdzi�czno��. Musisz im wpoi� niezachwiane przekonanie, �e ci� to nie dotkn�o, �e
nic
przykrego nie zrobili � owszem pomogli, wi�c nie wp�yn�o to ujemnie na twe dla nich
uczucia.
ni�szym, dla kt�rych ludzie s� tylko �lepymi narz�dziami. Gdy to wyjawianie twych
ukrytych
b��d�w nje sprawi ci przykro�ci, nie dotknie ura�onej dumy, nie natrafi w og�le na
zarozumia�o��, lecz przeciwnie, na wdzi�czno�� i uznanie, dopiero w�wczas st�pi si�
ta bro�,
kt�ra jest postrachem dla zwyk�ych ludzi. Przez to "biczowanie" moralne musisz
przej��, bo
przecie� wst�pujesz w �lady Chrystusowe. Dalsze stacje jego m�ki oczekuj� ci� na
stopniach
wy�szych. Po przej�ciu stopni przygotowania, mo�esz jeszcze zawr�ci�. Mo�esz
jeszcze zej��
ze �cie�ki i wr�ci� na drog� szerok� i wygodn�, kt�r� bez wielkich wysi�k�w kroczy
powoli
og� ludzko�ci.
Nie jeste� jeszcze przyj�ty na czeladnika, nie z�o�y�e� �adnych zobowi�za�, wolno
ci
wyst�pi� ze szko�y. Wr�ciwszy do �wiata, b�dziesz tam, dzi�ki przebytemu
przygotowaniu,
niezwykle po�ytecznym i cennym cz�onkiem spo�ecze�stwa. Rozwini�te dotychczas
uzdolnienia wysun� ci� na odpowiednie stanowisko w �yciu. B�dziesz nawet mia� prawo
Je�eli jednak naprawd� doros�e� do �cie�ki, to nie zatrzymasz si� w po�owie drogi.
Nie
odstrasz� ci� dalsze jej trudno�ci. Nie odstraszy ci� r�wnie� przykazanie: "Nic dla
siebie,
wszystko dla drugich". W twej duszy coraz ja�niej b�dzie �wita� prawda ma�o komu
dost�pna, �e tylko to, co czynisz dla drugich, czynisz naprawd� dla siebie.
Prze�wiadczenie to
wzmo�e tym silniej i umocni twoje postanowienie doj�cia t� �cie�k� a� do szczytu,
bo im
wy�ej b�dziesz, tym wi�cej zdo�asz czyni� dla drugich. Zapragniesz zosta� �wiadomym
XII
DHARANA (SKUPIANIE UWAGI)
przedmioty postronne. Wiesz tak�e, �e przedmiotem uwagi nie musi tu by� jaka� rzecz
fizyczna, lecz r�wnie dobrze mo�e nim by� wra�enie zmys�owe lub pami�ciowe. Dzi�ki
wy�wiczeniu pratjahary nauczy�e� si� w�ada� sw� uwag�, pod��cza� j� do czego
zechcesz i
zgodnie z w�asn� wol� od��cza�. Wy�wiczy�e� uwag� tak, �e bez twej woli nie oderwie
si� od
wybranego przedmiotu i nie pod��y za innym, cho�by ten inny wywiera� nawet
niezwykle
silne wra�enie na zmys�ach. Teraz masz ze sprawno�ci twej uwagi korzysta�, masz
jej, jak
pos�usznego narz�dzia, u�ywa� do dalszych cel�w.
Zatem dharana jest sposobem uzyskiwania wiedzy, jest o�wiecaniem si� o w�asno�ciach
Oczywi�cie �wiczenia dharany nie ograniczaj� si� do zmys�u dotyku ani do twojego
cia�a.
Oto s�yszysz np. �wierkanie ptaszka. Zwr�ciwszy na nie uwag�, spo-strze�esz, �e
ptaszek
musi by� gdzie� w pobli�u, ocenisz s�uchem kierunek, z kt�rego �wiergot pochodzi,
uznasz
go za dono�ny lub s�aby, za mi�y dla ucha lub przykry. Powt�rzysz wi�c to samo, co
nie raz
ju� w �yciu zauwa�y�e�. Teraz jednak przez chwil� zatrzymaj na tym �wierkaniu
skupion�
uwag�. Spostrze�esz, �e �wierkanie to sk�ada si� z kilku d�wi�k�w r�nej wysoko�ci,
�e s�
przerwy mi�dzy poszczeg�lnymi �wierkni�ciami i �e ptaszek co� m�wi tym swoim
j�zykiem,
�e jest to co� wi�cej ni� �wiergot dla twej przyjemno�ci lub przykro�ci, jak mo�e
s�dzi�e�
dotychczas. Ws�uchuj�c si� z najwi�ksz� uwag�, zaczniesz do pewnego stopnia
odczuwa�
wsp�czucie z ptaszkiem. W twej duszy zaczn� si� budzi� uczucia pokrewne tym, jakie
ptaszka sk�oni�y do �wierkania. Odczujesz jakby przestrach, mo�e b�l lub rado�� i
zadowolenie. Dowiesz si�, co ptaszek wyra�a swym �wiergotem: zaczniesz rozumie�
jego
mow�, a tego by� bez dharany nie umia�.
Inny przyk�ad. Sp�jrz na krzes�o, stoj�ce obok ciebie. Gdy przyjrzysz mu si�
uwa�nie,
spostrze�esz, �e jest drewniane, politurowane, dobrze zachowane mimo u�ywania, �e
sporz�dzone jest z drzewa twardego i bardzo trwale zbudowane. Wydaje ci si�, �e ju�
nic
wi�cej ponad to nie zdo�asz spostrzec, cho�by� uwag� wyt�a� przez godzin�. Spr�buj
jednak
utrzyma� na nim nadal skupion� uwag�. Oto widzisz ju� co� nowego. Oparcie dla
plec�w jest
szczeg�lnie mocno wytarte, a nogi przednie s� zarysowane, jakby posiekane.
Zniszczy� je tak
cz�owiek, kt�ry w nim cz�sto siadywa�. Nie jest to wi�c krzes�o u�ywane przy pracy
spokojnej i skupionej, lecz w jadalni albo w pokoju dzieci�cym. Ponadto na kraw�dzi
krzes�a
s� �lady zaci�cia no�ykiem, zatem krzes�o sta�o w pokoju dziecinnym i to w pokoju
ch�opczyka. Wiesz ju� znacznie wi�cej o tym krze�le ni� poprzednio. Gdyby�
przed�u�y�
skupianie uwagi na nim, dowiedzia�by� si� jeszcze nowych szczeg��w. Nie s�d�
jednak, �e
taka dharana jest dla ciebie bez warto�ci, a potrzebna by�aby co najwy�ej agentom
policji
�ledczej. Sherlock Holmes uprawia� w�a�nie dharan� i dlatego m�g� wy�ledzi�
szczeg�y
niedost�pne dla innych. Tobie za� taka dharana uprawiana na przedmiotach "martwych"
jest
przydatna nie jako cel, lecz jako �rodek, jako �wiczenie w stosowaniu skupienia
uwagi.
Dalszy przyk�ad. Masz na stole przez sob� kwiat bzu w wazonie. Przygl�daj�c mu si�
z
uwag�, spostrze�esz, �e ma mi�� barw� fio�kow�, �e widocznie zosta� niedawno
zerwany, bo
nie wida� �lad�w wi�dni�cia, �e niekt�re kwiatki s� jeszcze zamkni�te w p�czkach, a
inne ju�
w pe�ni rozkwit�e. Spostrze�esz ponadto, �e ubarwienie nie u wszystkich jest
jednakowe;
niekt�re kwiatki s� ja�niejsze od innych; zauwa�ysz, �e ka�dy ma cztery p�atki, a
tylko bardzo
rzadko napotkasz pi�� p�atk�w lub wi�cej. Teraz zastosuj dharan�, to znaczy
utrzymuj nadal
uwag� skupion�. Oto zaczynasz ju� odr�nia� kwiatki starsze od �wie�o rozkwit�ych,
bo
starsze s� ja�niejsze ubarwieniem, po prostu "siwiej�". Ponadto barwa ich jest
bardziej
matowa, �wie�ych natomiast b�yszcz�ca. Patrz�c dalej z uwag�, widzisz, �e nie jest
to
"b�yszczenie", kt�re �wie�ym kwiatkom nadaje �wie�o��, wygl�daj� raczej, jakby by�y
wilgotne. Ale nie jest to i wilgo�, co mo�esz sprawdzi� dotykiem. Namy�laj�c si�
jak to
okre�li�, zmniejszasz na chwilk� nat�enie wzroku i zauwa�asz co�, co pocz�tkowo
bierzesz
za skutek znu�enia wzroku: kwiatki s� powleczone ja�niej�c� mg��. Jednak to nie
halucynacja, bo kwiatki starsze widzisz wyra�nie, a kontury �wie�szych rozwiewaj�
si� w
pewn� puszysto��. Oto doszed�e�, dzi�ki dharanie, do pierwszych spostrze�e� aury
eterycznej
kwiat�w, ich po�wiaty.
Na podstawie tych kilku przyk�ad�w potrafisz ju� stworzy� sobie poj�cie o kierunku,
w jakim
maj� i�� twoje �wiczenia w dharanie. Zrozumiesz tak�e, �e uprawia� je mo�esz
wsz�dzie i
zawsze, nie potrzeba do nich ani szczeg�lnych przedmiot�w, ani odr�bnych godzin, bo
Nie s�d� jednak, �e dharana nakazuje pos�ugiwanie si� koniecznie tylko jednym
zmys�em. W
pratjaharze nauczy�e� si� wy��cza� i w��cza� dowolnie r�ne "stacje telefoniczne",
teraz
stosuj nabyt� umiej�tno��. Im wi�cej zmys��w jednocze�nie lub kolejno zwr�cisz na
badany
przedmiot, tym rozleglejsz� wiedz� o nim uzyskasz. Obserwuj�c kwiat, zwr�� nie
tylko na�
wzrok, lecz tak�e dotknij go, pow�chaj, nawet posmakuj. Zebrawszy w ten spos�b jak
najwi�cej wra�e�, zwr�� uwag� na dzia�anie tych wra�e� w twej duszy, a dowiesz si�
jeszcze
czego� wi�cej. Dowiesz si�, jakie wra�enie wywiera dany przedmiot nie tylko na
twych
zmys�ach fizycznych, lecz tak�e na twych zmys�ach wewn�trznych, na twoich czakrach
("kwiaty lotosu", padmy). Zaczniesz ten przedmiot nie tylko widzie�, s�ysze�,
w�cha�,
smakowa�, lecz tak�e odczuwa� jego dzia�anie na twe wn�trze. Odczuwanie to b�dzie
najpierw s�abe i niewyra�ne, w miar� uprawiania �wicze� zyska na wyrazisto�ci i
nat�eniu.
U�� cia�o wygodnie, jak do �wicze� oddechowych, wywo�aj w sobie spokojny nastr�j i
wy��cz dzia�anie wszystkich zmys��w fizycznych. Nast�pnie zwr�� uwag� na jeden,
dowolny,
ale �ci�le okre�lony punkt cia�a, np. du�y palec u lewej nogi. Umie�� w tym palcu
uwag� tak
wyt�on�, aby� nic innego nie czu�, nie s�ysza� i nie widzia�. Przez chwil� nie
b�dziesz w nim
czu� nic wi�cej jak tylko wzmo�one ciep�o. Wywo�a je prana nap�ywaj�ca szybciej do
tego
palca pod wp�ywem twej uwagi. P�niej jednak odczujesz co� wi�cej: zauwa�ysz, �e
twoja
wra�liwo�� dotykowa przenios�a si� z ca�ego cia�a w ten punkt, w ten palec. Gdy
teraz nog�,
chocia� jest os�oni�ta obuwiem, dotkniesz kraw�dzi ��ka lub krzes�a, odczujesz to
dotkni�cie
niezwykle wyra�nie, nawet bole�nie.
Opr�cz tego zauwa�ysz, �e nie jest to punkcik ma�y, lecz co�, co zajmuje znaczn�
przestrze�,
chocia� jej rozmiar�w r�wnie� nie b�dziesz umia� okre�li�. Du�o osi�gniesz, je�eli
dojdziesz
do u�wiadomienia sobie jakiego rodzaju ruch odbywa si� w tej czakrze (narz�dzie).
Nie
spiesz si� jednak z sugerowaniem sobie, �e odczuwasz ruch obrotowy, bo uczucia te
bywaj�
bardzo r�ne, indywidualne. Zauwa�ysz tylko, �e jest to ruch ca�kiem innego rodzaju
ni� ruch
serca fizycznego. W podobny spos�b mo�esz pr�bowa� dharany na innych czakrach. Gdy
b�dziesz te �wiczenia uprawia� wytrwale, mo�esz p�niej doj�� tak�e do widzenia tych
czakr
w ich barwach i �wiat�ach, a wtedy zobaczysz wyra�nie rodzaj ich ruch�w.
Niech ci� jednak ten szereg lat nie przera�a, ani nie zniech�ca. Nie m�w sobie:
"Je�eli mam
tak d�ugo czeka� na wyniki, to mo�e mi i �ycia nie starczy� na ich osi�gni�cie".
Przede
wszystkim zauwa�, �e pracujesz nie dla wynik�w, tylko dla samej pracy; po drugie
miej na
uwadze, �e przed sob� masz nie tylko ten jeden �ywot, ale ca�y szereg nast�pnych.
Nie znaczy
to, �e w twym tera�niejszym wcieleniu nie dojdziesz wcale do �adnych wynik�w.
Zale�y to
wy��cznie od ciebie! Od twej cierpliwo�ci i wytrwa�o�ci. Nie ma na to tak�e �adnego
wp�ywu
tw�j wiek, cho�by� ju� mia� m�odo�� dawno za sob�. Cz�sto bywa, �e dopiero u
schy�ku
�ycia odbywa si� w cz�owieku przemiana poj��: dawniej materialistycznych na wprost
przeciwne i w nast�pstwie tego zwrot ku "�cie�ce". Tacy ludzie zostaj� potem
najdzielniejszymi czeladnikami, bo nie maj� ju� utrudnie� na �cie�ce ze strony ��dz
cielesnych, ambicji, przywi�zania do �ycia itp., �atwiej wi�c mog� przej�� stopnie
przygotowania, zda� od razu egzamin do wy�szej klasy. Tym bardziej, �e �ycie samo
mog�o
by� dla nich wy�mienit� szko�� przygotowawcz�.
Oto co m�wi o sobie Leadbeater (H. 469,1): "Osobi�cie nie czyni�em �adnych wysi�k�w
s�dz�c, �e nie mam odpowiedniego cia�a eterycznego, a� raz wskaza� mi Mistrz pewn�
medytacj�, kt�ra mo�e do wynik�w prowadzi�. Uprawia�em j� w praktyce i ujrza�em
powodzenie... Nie s�ysza�em nigdy, jakoby istnia�a tu jaka� granica wieku". Zwr��
uwag� na
trzy rzeczy, na to, �e nie ma granicy wieku, nie potrzeba niczego wi�cej pr�cz
odpowiedniej
medytacji i na spraw� jako�ci cia�a eterycznego. Dwie pierwsze ju� zapewne poj��e�,
a co do
trzeciej, to zwa�, �e gdyby� nie mia� odpowiedniego cia�a eterycznego, nie
odczuwa�by�, �e
w�a�ciw� dla ciebie jest "�cie�ka", w�wczas o wiele lepsz� wyda�aby ci si� np.
Hatha joga i
poszed�by� w jej kierunku. ? Teraz opisz� ci �wiczenie, wskazane przez W. Judge'a
[Wiliam
Q. Judge (1851-1896), z zawodu prawnik, pochodzi� z Irlandii, jeden z za�o�ycieli
Towarzystwa Teozoficznego w 1875. Interesowa� si� magi�, mesmeryzmem i
r�okrzy�owcami � przyp. red.], kt�re jest tak zbawienne, �e musisz je wliczy� do
twych
�wicze� obowi�zkowych i to codziennych. Zapewne nawyk�e� ju� do tego na stopniu
przygotowawczym, aby co wiecz�r odbywa� kr�tki "rachunek sumienia", przegl�da� i
os�dza� swe post�pki, uczucia i my�li, jakie mia�e� przez ca�y dzie�. Wiesz ju�
tak�e, �e w
tym rachunku sumienia wi�kszy nacisk k�adzie si� nie tyle na przypominanie sobie
wszystkich zdarze� codziennych, ile raczej na zaj�cie wobec nich odpowiedniej
postawy.
Masz na swe post�pki, s�owa i my�li patrze� tak i os�dza� je tak, jakby� to nie ty
by� ich
sprawc�, lecz kto� inny. W ten spos�b ocenisz je o wiele bardziej bezstronnie.
wieczora, odwr�� ten porz�dek dla zwyk�ych ludzi normalny. Zacznij od wieczora, od
tego,
co czyni�e� lub my�la�e� przed chwil� i wracaj my�l� wstecz do zdarze� coraz
wcze�niejszych. Zamiast uj�� my�l� jedno zdarzenie i przypomina� sobie, co by�o
potem, id�
w kierunku przeciwnym i przypomnij sobie, co by�o przedtem, a co jeszcze wcze�niej.
W ten
spos�b przejd� my�l� miniony dzie�, ale wstecz, od wieczora przez po�udnie do
poranka.
Nie idzie tu o to, aby� ka�de, bez wyj�tku, zdarzenie, ka�d� my�l i ka�de s�owo
sobie
przypomnia�, lecz o to, aby� utrzyma� uwag� na tym jednym �a�cuchu my�lowym,
kt�rego
ogniwami s� obrazy pami�ciowe u�o�one w porz�dku zale�nym od twej woli. Masz
przypomina� sobie zdarzenia dzienne, ale nie w tym porz�dku, w jakim nast�powa�y po
sobie,
tylko w odwrotnym. Brak ci tego �rodka pomocniczego, jakim jest w �yciu zwyczajnym
przyczynowe ��czenie zdarze�; nie uk�adasz ich tak, jakby jedno z drugiego
wyp�ywa�o, lecz
przeciwnie: najpierw ujrzysz oczami wyobra�ni skutek, a dopiero potem przyczyn�.
Musisz
wi�c silniej wyt�y� wol� dla utrzymania uwagi na tak odwr�conym �a�cuchu zdarze�.
Korzy�� z tego jest potr�jna. Przede wszystkim uczysz si� ocenia� zdarzenia same
dla siebie,
bez wchodzenia w przyczyny, kt�re je spowodowa�y, a to jest ocena o wiele
bezstronniejsza.
Rozwa� np. proste zdarzenie: rano mia�e� si� z kim� widzie� we wsp�lnej sprawie,
lecz ten
kto� nie przyszed� na um�wione miejsce. Wzburzy�o ci� to, pos�a�e� po niego,
czeka�e�, a�
przyjdzie, a potem powiedzia�e� mu kilka cierpkich s��w. Rozmy�laj�c wieczorem o
dniu
minionym, dochodzisz najpierw do tych s��w cierpkich i widzisz, �e one by�y
niegodne ciebie
jako ucznia tajemnego. Gdyby� zacz�� rozmy�lanie od zdarze� porannych, wzburzy�by�
si�
ponownie, przypominaj�c sobie niemi�e oczekiwanie na t� osob� i doszed�szy potem
pami�ci�
do swych cierpkich s��w, uzna�by� je za s�uszne. Ot� masz spos�b patrzenia
bezstronniejszego na swe post�pki. Dalsza korzy�� polega na tym, �e uczysz si�
my�le�
obrazami. Gdyby� ten rachunek sumienia odbywa� w zwyk�y spos�b, my�la�by� raczej
s�owami ni� obrazami. M�wi�by� sobie w my�li: "Nie przyszed�, czekam, posy�am,
m�wi�
mu s�owa prawdy" itd., bo tu jedno wyp�ywa z drugiego jak przyczyna i skutek. Ale
my�l�c
wstecz, masz przed sob� np. owe s�owa cierpkie bez ich przyczyny, aby je sobie
przypomnie�
wyra�nie, musisz w pami�ci odtworzy� sobie obraz sytuacji. Stoisz naprzeciw niego i
m�wisz
do� z wyrzutem.
Do przypomnienia sobie tej sceny potrzebujesz jej obrazu, nie s��w. W�a�nie zale�y
nam tu na
tworzeniu obraz�w pami�ciowych. Przebiegaj�c wspomnieniami dzie� ubieg�y od
wieczora,
wstecz do poranka, masz siebie widzie� we wspomnieniach tak wyra�nie jak w lustrze
lub w
kinie. Masz patrze� na zdarzenia tak, jak patrzy�by� na film wy�wietlony w
odwrotnym
kierunku, od ko�ca do pocz�tku. Nie pomijaj nawet szczeg��w pozornie tak ma�o
znacz�cych jak ten np., �e wracaj�c do domu wieczorem, szed�e� po schodach. Musisz
widzie� siebie najpierw przy drzwiach mieszkania, potem wychodz�cego przez nie
ty�em i
ty�em schodz�cego po schodach (w rzeczywisto�ci szed�e� po nich w g�r�). Podobnie
post�pisz, przypominaj�c sobie drog� do miasta. Zawsze masz widzie� siebie tak jak
obc�
osob�, na kt�r� patrzysz.
Rozumiesz teraz ca�� donios�o�� tego "przegl�du wstecznego" (niem. Ruckschau) przy
os�dzaniu sumiennie swych post�pk�w codziennych i wiesz, co w nim jest rzecz�
istotn�. Nie
idzie zatem o to, aby� w tym "przegl�dzie wstecznym" nie pomin�� jakiego� zdarzenia
drobnego, jakiego� s�owa ma�o znacz�cego lub my�li, ale o to, aby� ten przegl�d
odbywa� w
porz�dku rzeczywi�cie wstecznym, od ko�ca do pocz�tku, aby� siebie widzia� w nim
obrazowo, nie opowiada� o sobie my�lowo. Nie idzie tu tak�e o to, aby� koniecznie
dotar� w
tym przegl�dzie a� do zdarze� porannych, wystarczy, gdy dojdziesz do po�udnia, a
nawet
jeszcze mniej.
Celem tego �wiczenia jest nadanie my�lom nowego kierunku i nowej jako�ci. Masz
uzyska�
wpraw� w uk�adaniu porz�dku zdarze� wspominanych wed�ug twej woli, a nie wed�ug
tego
porz�dku, w jakim nast�powa�y po sobie. Ten porz�dek "normalny" jest niezale�ny od
ciebie,
jest ci narzucony przez rzeczywisto�� zewn�trzn�, a ty masz by� wolny od tego.
Ponadto
konieczna jest jak najwi�ksza wyrazisto�� obraz�w pami�ciowych. Do czego ci jest
potrzebna, zrozumiesz, czytaj�c rozdzia� nast�pny. Teraz potrafisz ju� oceni�
warto��
przegl�du wstecznego dla bezstronno�ci twego rachunku sumienia. B�dziesz ju�
inaczej
patrzy� na swe post�pki, s�owa i my�li, b�dziesz je ocenia� bardziej bezstronnie,
bo s�d tw�j
nie zostanie zm�cony tak silnie jak dotychczas, uczuciami i pobudkami tylko
pozornie
logicznymi.
XIII
IMAGINACJA (WIDZENIE ASTRALNE)
Np. "st�" jest dla ciebie obrazem pewnego przedmiotu, uzyskanym przez sum� twych
wra�e�
dotykowych, wzrokowych, w�chowych itd. Przypatrzy�e� si� sto�owi, dotkn��e� go,
podnios�e�, i ta suma wra�e� zmys�owych utworzy�a w twym umy�le obraz "sto�u". Tak�
sum� wra�e� nazywasz "sto�em" i mo�esz j� sobie wyobrazi� w pami�ci, ile razy
zechcesz;
pojawi si� w niej w�wczas wyobra�enie tego sto�u. Wyobra�enie to nie mog�oby si�
pojawi�,
gdyby� przedtem nie zebra� niezb�dnej sumy wra�e� wzrokowych, dotykowych itd.
Gdy ci kto� opowiada jakie� zdarzenie, mo�esz je sobie "wyobrazi�", mo�esz sobie
wywo�a�
w my�lach obrazy faz poszczeg�lnych tego zdarzenia, mo�esz je sobie Jmaginowa�".
Twoje
wyobra�enie sto�u widzianego jest imaginacj� tego sto�u, utworzon� na podstawie
twych
w�asnych wra�e� zmys�owych. Wyobra�enie zdarzenia, zas�yszanego lub odczytanego,
jest
natomiast imaginacj� utworzon� z wra�e� wewn�trznych. Zdarzenia, kt�re ci kto�
opowiada,
nie widzia�e�, a jednak pod wp�ywem opowiadania powstaj� w twej duszy obrazy tego
zdarzenia. Powstaj� dlatego, �e opowiadanie wywiera wra�enie na tobie.
Zatem imaginacje mog� si� tworzy� z wra�e� zewn�trznych lub z wra�e� wewn�trznych.
To,
�e s�uchanie opowiadania jest wra�eniem s�uchowym, a wi�c zewn�trznym, nie zmienia
postaci rzeczy. S�uchanie budzi w twej duszy wra�enia wewn�trzne, i to tak silne,
�e
wywo�uje wyobra�enia r�wnie wyra�ne, jakby� patrzy� na opowiadane zdarzenie.
Przypomnij
sobie jak wyra�ne imaginacje wywo�uj� w duszy utwory dobrych powie�ciopisarzy.
Uczucie budz�ce si� w duszy pod wra�eniem kamienia wywo�a ci imaginacj�, kt�r�, w
por�wnaniu z wra�eniami wzrokowymi, nazwiesz fio�kowoniebiesk�. Imaginacja pod
wp�ywem ro�liny da ci wra�enie podobne do tego, kt�re odczuwasz przy barwie
zielonej.
Imaginacja wywo�ana przez zwierz� da ci uczucie czerwieni pomara�czowej. Wiadomo ci
Sp�jrz w g��b nieba b��kitnego i staraj si� u�wiadomi� sobie nie istot� tej warstwy
powietrza,
lecz sam� barw�, sam b��kit. Oddaj si� uczuciu barwy, nie powietrza. Po pewnej
wprawie
u�wiadomisz sobie, �e b��kit nie tylko wywiera wra�enie koj�ce, ale wprost poci�ga
ku sobie,
a poci�gaj�c rozprzestrzenia. Zatracasz w b��kicie poczucie ograniczenia wymiarami
przestrzeni, pod��asz w g��b tego b��kitu, w dal od siebie samego. Nie czujesz jego
granic ani
swoich granic. Wykonaj teraz podobne do�wiadczenie z inn� barw�, np. czerwon�.
Skieruj
wzrok na czerwone sukno lub papier, staraj si� nie widzie� materii sukna lub
papieru, tylko
sam� barw�, sam� czerwie�. Po kilku pr�bach odczujesz, �e ta czerwie� wyst�puje
silnie
naprzeciw ciebie, �e ci� ogranicza i przyciska, �e jest wprost natr�tna i
egoistyczna. Stosuj�c
�wiczenia pratjahary, nauczy�e� si� wybiera� dowolnie wra�enia, kt�rym chcesz si�
oddawa�,
a pomija� inne r�wnoczesne, teraz wi�c potrafisz nie widzie� sukna lub papieru,
tylko sam�
barw�.
przestrzeni przed tob� bez �adnego widzialnego przedmiotu, to masz przed sob�
istot�
astraln�, kt�ra wyra�a si� t� w�a�nie barw�. Masz tu imaginacj� nie utworzon� z
�adnych
wra�e� zmys�owych ani z wyobra�e� pami�ciowych. Pocz�tkowo b�dziesz takie barwne
wizje bra� za halucynacje lub za objawy znu�enia wzroku. Szybko jednak zauwa�ysz,
�e nie
wywo�uje ich �adna przyczyna fizyczna i �e nie maj� nic wsp�lnego ze z�udzeniami. Z
czasem, gdy zauwa�ysz pewn� ilo�� takich imaginacji barwnych, nauczysz si� tak�e
zwraca�
na nie piln� uwag� natychmiast, gdy si� pojawi�. Zauwa�ysz, �e zjawiaj� si� nagle i
trwaj�
bardzo kr�tko, najwy�ej kilka sekund. Zauwa�ysz tak�e, �e te zjawiska barwne nie
maj�
�adnych wymiar�w przestrzennych: nie potrafisz okre�li� ich rozmiar�w ani
g��boko�ci, a
nieraz odniesiesz wra�enie, �e jeste� wewn�trz barwnego ob�oku. P�niej zdo�asz
ponadto
oceni� pewne r�nice w jako�ci samych barw, "nie m�wi�c o ich odcieniach. Czasami
b�d� to
barwy szlachetne, ale jakby m�tne i nieprzejrzyste, czasem znowu tak czyste jak
barwne
�wiat�a, a czasem o naturze promienistej i iskrz�cej. P�niej do tych spostrze�e�
do��czy si�
poczucie, �e barwy m�tne s� imaginacjami ni�szych istot astralnych, barwy
�wietliste
wy�szych, a promienie iskrz�ce dostrze�esz tylko wyj�tkowo jako imaginacje istot
najszczytniejszych.
Gdy zaczniesz prze�ywa� takie widzenia imaginacyjne, mo�esz si� nimi cieszy� i
zachwyca�,
ale nie usi�uj ich sobie t�umaczy�. Staraj si� tylko zapami�ta� je jak
najdok�adniej, ale nie
pr�buj spekulacjami my�lowymi tworzy� sobie jakichkolwiek wniosk�w o tym, co te
barwne
widzenia oznaczaj�. Staraj si� nawet nie ubiera� ich w s�owa, a tym bardziej nie
wolno ci
m�wi� o nich komukolwiek. Ci, kt�rzy s� wy�ej ni� ty na �cie�ce, spostrzeg� o wiele
lepiej
to, co ty widzisz, ni� gdyby� im to dopiero opisywa�. A ci, kt�rzy s� ni�ej od
ciebie, nie
zrozumieliby, co im m�wisz, bo by�oby to dla nich przedwczesne. Im wi�cej zbierzesz
cieplne, smakowe, w�chowe i jeszcze inne, dla kt�rych w j�zyku ludzkim brak s��w,
nawet
przybli�onych. Brak ci jednak b�dzie imaginacji takich, kt�re m�g�by� por�wna� z
wra�eniami d�wi�kowymi. R�wnia astralna jest niema i cicha przy ca�ym swym
nies�ychanym bogactwie barw, �wiate�, woni itd.
Z biegiem czasu do tej barwno�ci wra�e� astralnych do��czy si� ich kszta�tno��
(foremno��).
Imaginacje otrzymaj� opr�cz barw tak�e pewne zarysy, pewne kontury, chocia� nie
sta�e.
Cech� �wiata astralnego jest w�a�nie jego "p�ynno��", jego ustawiczna zmienno��
postaci i
kszta�t�w. Tam nie ma nic sta�ego, nic skrzepni�tego. Ka�da istota, ka�dy przedmiot
zmienia
tam ci�gle swe kszta�ty, dlatego te� nawet trudno m�wi� o r�nicy mi�dzy istotami a
przedmiotami. Trudno je dzieli� na �ywe i martwe. Tam wszystko �yje, wszystko si�
rusza,
wszystko zmienia posta�. Jest to prawdziwa "hala nauki" dla ciebie. Naprawd� "pod
ka�dym
kwiatem czai si� w��", bo posta� na poz�r mi�a i wdzi�czna mo�e si� od razu zmieni�
w
szpetn� i gro�n�. ��dza niska mo�e przybra� posta� na poz�r niewinn�, a tylko
odcie� barwy
i jej m�tno�� b�dzie dla ciebie ostrze�eniem.
Opisz� ci teraz jeszcze jedno z �wicze� wskazanych przez dr. Steinera (C), kt�re
jest
nadzwyczaj owocne w �wiczeniu dharany: "Po�� przed sob� dowolne nasienie ro�liny...
Przyjrzyj si� dok�adnie kszta�towi nasienia, jego barwie i innym cechom. Potem
rozwa�, �e z
tego nasienia powstanie ro�lina rozcz�onkowana, gdy si� je w ziemi� zasadzi.
Uprzytomnij
sobie sam� ro�lin�, odbuduj sobie j� w wyobra�ni. A dalej my�l: "To, co teraz
przedstawiam
sobie wyobra�ni�, kiedy� naprawd� wykluj� z tego nasionka si�y Ziemi i S�o�ca.
Gdybym
mia� przed sob� ziarenko sztucznie zrobione, na�laduj�ce dok�adnie to nasienie, to
z niego si�y
S�o�ca i Ziemi nic by wyklu� nie zdo�a�y".
Rzecz prosta, �e do takich �wicze� musisz mie� przed sob� rzeczywi�cie nasienie lub
ro�lin�,
bo nie wystarczy samo wyobra�enie ich sobie. By�oby to fantazjowaniem oderwanym od
rzeczywisto�ci, a w nauce tajemnej nie idzie o to, aby� ty sobie sam tworzy� w
duszy dowolne
imaginacje, lecz aby ci je wywo�ywa�a w duszy rzeczywisto�� zewn�trzna. Owe p�omyki
barwne otaczaj�ce nasiona i ro�liny nie s� czym� nie istniej�cym, co sobie tylko
wyobra�asz.
Ka�dy ucze� tajemny widzi je takie same, w tym samym kszta�cie i w tej samej barwie
dla
danej ro�liny, je�eli tylko zdo�a je zobaczy� naprawd�. Gdyby ka�dy opisywa�
inaczej to, co
widzi, chocia� wszyscy obserwuj� t� sam� ro�lin�, mia�by� s�uszne powody do
nazwania
takich widze� halucynacjami lub autosugestiami. Tak jednak nie jest. Na dalszych
stopniach,
gdy przyjdzie kolej na nauk� "pisma tajemnego", spostrze�esz, �e te p�omyki barwne
nale��
niejako do liter tego pisma, musz� zatem posiada� form� sta��, je�eli maj� by�
rozumiane
przez wszystkich wtajemniczonych.
pratjaharze, aby przyjrze� si� jak najuwa�niej cz�owiekowi lub zwierz�ciu w chwili,
gdy on
lub ono czego� po��da usilnie. Zwr�� uwag� na sam� ��dz�, nie na istot� po��daj�c�,
ani na
przedmiot po��dany. Gdy ��dza ta dochodzi do napi�cia najwy�szego � bez pewno�ci
zaspokojenia � staraj si� zachowa� jak najwi�kszy spok�j wewn�trzny, a oddaj si�
ca�kowicie
wra�eniu, jakie ta ��dza wywiera na twej duszy. Spok�j potrzebny ci jest na to,
aby� ty sam
nie wzbudzi� w sobie ��dzy podobnej, masz by� tylko �wiadkiem uwa�nym, ale
oboj�tnym.
Pojawi ci si� w�wczas w duszy uczucie ca�kiem nowe, jakby fala jedyna na spokojnej
powierzchni jeziora. Dr Steiner (C) por�wnuje to uczucie do chmurki nadci�gaj�cej
na
widnokr�gu pogodnego nieba. Uczucie to, cz�sto powtarzane, doprowadzi ci� r�wnie�
do
pewnej zupe�nie nowej imaginacji. Pojawi ci si� w duszy wra�enie czego� �wiec�cego
i
barwnego, jakby p�omie� ��toczerwony w �rodku, a liliowy po brzegach. B�dzie to
uciele�nienie astralne tej ��dzy, kt�r� obserwujesz. Przeb�yski takiej imaginacji
miewa�e�
mo�e ju� w okresie twego przygotowania. Patrz�c na cz�owieka, kt�ry mo�e by� ci
znany ze
swej bladej cery, odbiera�e� � na poz�r bez powodu � wra�enie, �e barwa jego twarzy
mieni
si� od pomara�czowej do fioletowej, a to wtedy, gdy cz�owiek ten usilnie czego�
po��da�.
Rzecz prosta, �e takie obserwacje ludzi nie mog� w �adnym wypadku by� dla ciebie
powodem do krytykowania ich lub lekcewa�enia. Tym bardziej nie mo�esz nigdy
zdradzi�
komukolwiek, jakie ��dze spostrzeg�e� u niego lub u kogo� innego. Maj� to by� dla
ciebie
do�wiadczenia czysto naukowe, z kt�rych nie wolno ci wysnuwa� ujemnych dla
cz�owieka
wniosk�w. Nie wa� si� nawet mu wspomnie�, �e cokolwiek w nim dostrzeg�e� i sam o
tym,
co zauwa�y�e�, zapomnij w �yciu codziennym. Nie jest wa�ne u kogo zauwa�y�e�, lecz
co
zauwa�y�e�. Nie zapominaj tak�e, �e to, co nazwa�em "p�omieniem", tylko wywiera
wra�enie
podobne do tego, jakie oku fizycznemu daje p�omie�. Nie ma zatem nic podobnego np.
do
uczucia gor�ca. Wiesz ju�, �e uczucie ciep�a i ch�odu duszy oznacza zupe�nie co
innego ni�
��dza. Daje ci raczej pogl�d na poziom moralny w stosunku do twego poziomu.
Wystrzegaj
si� tak�e osch�o�ci i pozornej "naukowej" oboj�tno�ci wobec innych przedmiot�w
twych ob-
serwacji. Przygl�danie si� ro�linom w celu rozwoju imaginacji nie powinno
umniejsza� twego
umi�owania przyrody, ani czyni� ci� niezdolnym do uczu� zachwytu wobec zwierz�t,
ro�lin,
minera��w itp. Piel�gnuj w sobie i rozwijaj ze szczeg�ln� staranno�ci� zami�owanie
do
przyrody, a w�wczas ona b�dzie ods�ania�a przed tob� swoje tajemnice.
"Objawi ci si� tylko to, co ukochasz", ten pewnik wiedzy tajemnej b�dziesz
sprawdza� na
ka�dym stopniu �cie�ki do�wiadczeniami w�asnymi. A kocha� powiniene� wszystko, nie
tylko ludzi i istoty �ywe, lecz r�wnie� zjawiska przyrody, dzie�a sztuki, pi�kne
my�li i
szczytne uczucia. Ju� na stopniu nast�pnym zauwa�ysz, �e mo�na kocha� my�li, �e bez
tego
umi�owania niczego nie osi�gniesz. Czego nie kochasz, przed czym si� zamykasz, co
odtr�casz, to r�wnie� zamyka si� przed tob� i unika ciebie. Jest spraw� oboj�tn�,
czy tym
czym� jest kamie�, deszcz, mucha lub cz�owiek.
XIV
DHJANA (MEDYTACJA)
cia�a my�lowego podobnie, jak w dharanie rozwija�e� si�y cia�a astralnego. Nie s�d�
jednak,
�e poniewa� nale�ysz do ludzi inteligentnych i kulturalnych, to tym samym masz ju�
cia�o
my�lowe dobrze rozwini�te. Na stopniach przygotowawczych mia�e� sposobno��
przekona�
si�, jak nieudolnie w�ada�e� dotychczas swym cia�em my�lowym. W�a�nie na tych
stopniach
przeszed�e� �wiczenia, kt�re maj� na celu uczynienie tego cia�a narz�dziem
pos�usznym twej
woli i dzia�aj�cym bez zarzutu.
W dhjanie oka�e si�, czy to narz�dzie dzia�a rzeczywi�cie bez zarzutu. Je�eli s� w
nim jeszcze
jakiekolwiek usterki i niedomagania, wszelkie �wiczenia dhjany b�d� bezowocne dla
ciebie.
Nie doprowadzisz nimi do �adnych wynik�w lub osi�gniesz ca�kiem inne ni�
zamierzone. Nie
wystarczy ci tu zwyk�a zdolno�� rozs�dnego i logicznego my�lenia, musisz nie tylko
umie�
my�le�, ale i przypatrywa� si� uwa�nie tym funkcjom my�lowym. Przede wszystkim
musisz
umie� tworzy� my�li �ywotne, pe�ne tre�ci i si�y, bo tylko takie zdo�aj� zbudzi� i
rozwin��
nowe zdolno�ci w twym ciele my�lowym. Dotychczas twe my�li w znacznym stopniu
zale�a�y od uczu� i one tak�e dostarcza�y twej woli pobudek do dzia�ania. My�l,
czucie i wola
by�y ze sob� zwi�zane przyczynowo. Teraz jednak maj� si� od��czy� od siebie i
usamodzielni�, aby ka�da z tych si� mog�a dzia�a� niezale�nie od drugiej. W dhjanie
w�a�nie
czucie i wola dostarczaj� tego �yznego gruntu, z kt�rego twoja my�l wyhoduje sobie
zdolno��
widzenia inspiracyjnego.
Teraz zaczniesz rozumie� znaczenie tego, co mo�e ju� nieraz s�ysza�e� o tzw.
"Rozszczepieniu osobowo�ci" przed wtajemniczeniem. Te trzy w�adze twej istoty:
my�l,
uczucie i wola, kt�re s� zwi�zane ze sob� nierozdzielnie w pewien spos�b
prawid�owy,
tworz� jednolito�� cz�owieka. Za normalnego uchodzi taki cz�owiek, u kt�rego my�l,
uczucie
i wola s� zwi�zane w jedno��. M�wisz o sobie: "czuj�, my�l�, chc�", wyra�aj�c przez
to, �e
we wszystkich trzech wypadkach ty, ten sam ty, jeste� podmiotem. Uchodzi�by� za
anormalnego, gdyby� po��da� rzeczy niemi�ych lub post�powa� inaczej, ni� to wynika
z
logicznego rozumowania. Jednak we wtajemniczeniu dojdziesz do tego, �e te trzy
w�adze
twej istoty rozlu�ni� sw�j wzajemny zwi�zek. Nie b�dziesz ju� miewa� wra�enia, �e
to ty
my�lisz, lecz �e "co�" my�li w tobie. Podobnie w wypadku uczu�: b�dziesz mia�
wra�enie �
"co� czuje we mnie". W przypadku objaw�w woli, b�dziesz mia� wra�enie: "co� chce we
mnie". Twoje "ja" roz-padnie si� na trzy "ja" odr�bne: jedno "ja" b�dzie my�la�o,
drugie
b�dzie odczuwa�o, a trzecie b�dzie przejawia�o wol�. Aby doj�� do tego, musisz
w�a�nie
wykona� �wiczenia dharany, dhjany i samadhi, rozwijaj�ce samodzielno�� trzech w�adz
twej
istoty. Jednak przede wszystkim musisz doprowadzi� do ca�kowitej harmonii te trzy
w�adze.
Uczucie nie powinno nigdy manifestowa� niech�ci wtedy, gdy twoja my�l oceni�a, �e
jest
potrzebna sympatia. Wola nie �mie nigdy sk�ania� ci� do post�pku niezgodnego z
my�l� lub
uczuciem. Bez takiego zharmonizowania, kt�ra� z tych trzech w�adz mog�aby uzyska�
przewag� nad innymi, a w�wczas dopiero by�by� naprawd� anormalnym, podobnym do
pewnych os�b, kt�re zapewne nieraz w �yciu mog�e� spotka�. S� ludzie, u kt�rych
wola
nadmiernie rozwini�ta zabija my�l i uczucie, s� inni, u kt�rych osch�o�� serca i
zanik woli
idzie w parze z rozpanoszeniem si� intelektu; s� wreszcie takie niedo��gi �yciowe,
kt�re
kieruj� si� wy��cznie uczuciami i pop�dami. Podobne niebezpiecze�stwa grozi�yby
tobie,
gdyby� nie zr�wnowa�y� jak najharmonijniej tych trzech w�adz twej istoty, zanim
same
uzyskaj� samodzielno��.
Rozumiesz wi�c, �e konieczne jest takie zharmonizowanie w�adz uczucia, woli i
my�li, zanim
dost�pisz wtajemniczenia. Potrzebne jest to tak�e w innym celu. Harmonijny rozw�j
tych
trzech w�adz rozwija r�wnie� harmonijnie drug� po�ow� twego "lotosu" (czakry) 6-
p�atkowego, a wiesz ju�, �e do wtajemniczenia wszystkie czakry musisz mie�
rozwini�te w
pe�ni i dzia�aj�ce normalnie. Podobnie jak w wypadku innych czakr, tak�e w 6-
p�atkowej,
po�owa p�atk�w jest od dawna czynna nie�wiadomie dla ciebie, masz teraz obudzi� i
doprowadzi� do rozwoju nast�pne trzy p�atki tej czakry. Rozw�j ten, jak i
wszystkich
pozosta�ych czakr, zale�y nie od �rodk�w fizycznych, lecz od wbudowania
odpowiednich
w�asno�ci w twe cia�a niewidzialne.
Jedn� z takich w�asno�ci jest umi�owanie prawdy. Nie jest to oczywi�cie narz�d
fizyczny, lecz
wewn�trzny. Twoja wra�liwo�� na wszystko co prawdziwe i s�uszne musi si� wzm�c do
tak
wysokiego stopnia, jakiego do tej pory nie wyobra�a�e� sobie. To poczucie prawdy
musi by�
tak �ywe, aby wszystko, co fa�szywe i b��dne, sprawia�o ci od razu wyra�n�
przykro��, a
nawet niemal fizyczny b�l. Jako biegun przeciwny tego poczucia prawdy, rozwijaj w
sobie
jak najdalej posuni�t� wyrozumia�o�� dla ludzkich b��d�w w mowie i post�pkach. Nie
pozw�l
sobie nigdy na uczucie niech�ci wobec cz�owieka, kt�ry k�amie �wiadomie lub w
niewiedzy
swej powtarza fa�szywe s�dy i opinie. "Szcz�liwy ten, kogo prawda uczy nie przez
znaki i
s�owa przemijaj�ce, lecz sama przez siebie, ukazuj�c mu si� tak� � jak� jest w
sobie" �
twierdzi Tomasz a'Kempis, a w innym miejscu (E) dodaje: "Zwykle s�dzimy o rzeczy
wed�ug
tego, jak nam do serca przypada, albowiem mi�o�� w�asna pozbawia nas �atwo s�du
prawego".
Rozwijaj�c w sobie umi�owanie prawdy obok tolerancji dla b��d�w ludzkich, pracujesz
Tw�j zmys� prawdy pomo�e ci wy�uska� prawd� z pow�oki, cz�sto niepozornej lub
dziwacznej, ostrze�e ci� te� przed fantazjowaniami autor�w, mimowolnymi lub
�wiadomymi.
Poczucie prawdy, kt�re masz w sobie piel�gnowa�, zacz��e� budzi� ju� podczas
przygotowania. Przypomnisz sobie bez trudno�ci, �e na stopniu nijamy pracowa�e� nad
przecenia� rzeczy doczesnych, ale zarazem nauczysz si� tak�e docenia� ich znaczenie
wobec
rzeczy wiecznych. Znane zdanie Goethego: "Wszystko, co znikome, jest tylko
por�wnaniem",
dostarczy ci tematu do medytacji bardzo p�odnej.
W dhjanie prowadzisz dalej prac� zacz�t� jeszcze w nijamie. Poczucie prawdy i
ocenianie
odpowiednie rzeczy doczesnych wobec wiecznych, to dwie pierwsze spo�r�d "czterech
kwalifikacji". Trzeci� jest, jak wiesz, "przygotowanie sze�ciostopniowe", kt�re
mia�e�
uprawia� r�wnie� w nijamie. Wiesz tak�e, �e "kwalifikacja poczw�rna" budzi z
u�pienia
cztery p�atki czakry 8-p�a-tkowej. Zatem na stopniu dhjany masz ju� trzy p�atki
obudzone i
ruchome. Pozostaje jeszcze do obudzenia tylko p�atek czwarty, kt�rym jest
"pragnienie
oswobodzenia" (wyzwolenia) lub "pragnienie zbawienia", je�eli je wolisz tak nazwa�.
To
pragnienie b�dzie si� w tobie budzi� stopniowo pod wp�ywem medytacji na okre�lone
tematy,
ale do pe�nego rozkwitu dojdzie dopiero na stopniu samadhi.
Zanim wst�pisz na ten stopie�, masz jeszcze du�o pracy przed sob� przy uprawianiu
dhjany.
Kszta�cenie umi�owania prawdy b�dzie zwi�ksza� tw� bieg�o�� w odr�nianiu rzeczy
wiecznych od doczesnych, bo tylko wieczne s� prawdziwe. Doczesne s� pozorem, z�ud�,
Post�pek nies�ychanie dobry przestaje ju� by� czym� wiecznym w chwili, w kt�rej go
wykonasz. Staje si� doczesnym, przemijaj�cym, znikomym. Natomiast wieczna jest
twoja
zdolno�� czynienia dobrze. Wszystko, czego si� nauczysz, co przyswoisz umys�em,
cho�by to
by�y rzeczy niezwykle trudne do poj�cia, wszystko to nie jest wieczne, bo ca�y ten
dorobek
umys�owy stracisz razem z twym cia�em przy opuszczeniu dewahanu [Dewahan, devachan
�
kraj szcz�liwo�ci, �wiat niebia�ski, raj, (sansk. Suklevati); zob. dr. F. Hartman:
"Niekt�re
tajemne wiadomo�ci z Ko�a Tybeta�skich Mistrz�w", wyd. Libera�, Warszawa, 1992,
str. 69-
72. � przyp. red.]. Natomiast wieczn�, bo tworz�c� tw�j dorobek trwa�y, jest
zdolno��
pojmowania rzeczy trudnych, zdolno�� uczenia si�, przyswajania ich sobie. Tym
bardziej
znikome i przemijaj�ce s� wszelkie rzeczy materialne.
Nawet uczucia nie s� wieczne ani zewn�trzne nast�pstwa tych uczu�. Wieczn� jest
tylko
zdolno�� do uczu�, bo gdy j� w sobie rozwiniesz, pozostaje twym dorobkiem trwa�ym
przez
wszystkie wcielenia nast�pne. Gdy pomy�lisz nad tym, dojdziesz do zrozumienia, �e
nie
dotyczy to wszystkich uczu� bez wyboru. Wieczne s� tylko zdolno�ci do takich uczu�,
kt�re
ty sam rozwiniesz w sobie �wiadom� prac�. Uczucia niskie otrzyma�e� gotowe w
spu�ci�nie
cia� i w�a�nie twa praca ma polega� na zast�pieniu ich wy�szymi. A to, z czego masz
si�
oczy�ci�, nie mo�e by� wieczne, bo przeczy�oby prawu post�pu.
W�a�ciwa ocena rzeczy znikomych w relacji do wiecznych b�dzie ju� teraz dla ciebie
dost�pna. Cierpienia same w sobie s� znikome i przemijaj�ce, ale maj� warto�� jako
�rodek
do wbudowania w twe cia�a cierpliwo�ci i wytrwa�o�ci. Stanowisko spo�eczne mo�e
mie�
warto�� r�wnie� tylko jako �rodek, maj�c bowiem w r�ku wi�kszy zakres w�adzy, masz
wi�cej mo�liwo�ci czynienia dobrze i wspierania post�pu. Natomiast s�awa i
zaszczyty to
wcale nie rzeczy wieczne, a poza tym ^eo najmniej bezwarto�ciowe, je�eli nie
szkodliwe.
Mog� �atwo budzi� pych� i przesadne mniemanie o w�asnej warto�ci, a ponadto stawa�
na
przeszkodzie wype�nianiu innych obowi�zk�w, mo�e mniej zaszczytnych, ale
owocniejszych.
kt�re ubiegaj� si� ludzie z takim wysi�kiem, a spostrze�esz, �e �adne z tych d�br
nie
przedstawiaj� warto�ci. Maj� co najwy�ej warto�� po�redni�, jako �rodki do innych
cel�w.
Cz�ciej jednak s� tylko balastem spychaj�cym ci� na poziom ni�szy lub utrudniaj�cym
Abym wi�c m�g� widzie� jasno, bez zabarwienia osobistego, musz� uspokoi� uczucia,
musz�
"od �ez odwykn��". Nies�uszny by� m�j s�d pocz�tkowy, jakoby oko, bez wzgl�du na
�zy,
widzia�o zawsze jednakowo. Gdybym rozwin�� w sobie zmys� prawdy, odczu�bym
natychmiast, �e to moje pierwotne mniemanie by�o mylne. Ale skoro ju� na widzenie
fizyczne
maj� wp�yw uczucia, to ten wp�yw mego cia�a astralnego b�dzie tym silniejszy, gdy
idzie o
widzenie astralne. Przy imaginacjach wi�c odcie� barwny obraz�w jest �ci�le
zwi�zany z
mymi uczuciami osobistymi. Musz� nie tylko dos�ownie, ale i w przeno�ni "odwykn��
od
�ez", aby m�c patrze� trze�wo, bez zabarwienia osobistego, na zjawiska czy to
fizyczne, czy
astralne. Nie wystarczy mi takie opanowanie cia�a astralnego, aby przy �ywszych
uczuciach
nie wyciska�o mi �ez z oczu, lecz musz� opanowa� je ca�kowicie, aby bez mej woli
nie
pojawi�o si� w nim �adne uczucie, cho�by najs�absze. Naj�atwiej wyciskaj� �zy
uczucia
egoistyczne, a z takich stara�em si� oczy�ci� me cia�o astralne w nijamie. Teraz
musz� mie� to
cia�o w takiej w�adzy, aby czu�o tylko to, na co mu pozwol�, i tylko wtedy, kiedy
mu
pozwol�. A to jest po prostu pratjahara w uczuciach. Gdy mi si� to powiedzie,
dopiero wtedy
moje widzenie astralne b�dzie wyra�ne, nie zak��cone osobistymi zabarwieniami."
Poda�em ci tu tylko jeden tor my�lowy, ale z �atwo�ci� zrozumiesz, �e ten sam
temat: ,,Nim
oko zdo�a widzie�...", mo�e prowadzi� do r�nych tor�w my�lowych i na ka�dym z nich
mo�esz przeprowadzi� owocn� medytacj�. Podsumuj teraz, ile nowej wiedzy zdoby�e�
medytacj� na temat tych kilku prostych s��w. Gdyby� nie zna� wcale nijamy ani
pratjahary,
ju� z tej medytacji dowiedzia�by� si�, �e masz oczy�ci� si� z egoizmu i �e masz
opanowa�
uczucia. Zrozumia�e� tak�e, �e konieczne jest tu zupe�ne opanowanie uczu�, a nie
tylko
po�owiczne.
XV
INSPIRACJA (NATCHNIENIE)
inspiracja jest tym stopniem, na kt�rym mo�na poznawa� tzw. "pismo tajemne". Obrazy
twych imaginacji by�y jakby poszczeg�lnymi literami tego pisma. Nie wp�ywa�y na
siebie, nie
by�y od siebie zale�ne, ale musisz szereg takich imaginacyjnych obraz�w postawi�
obok
siebie, aby dopiero one razem, jak litery s�owa pisanego, utworzy�y co�, co m�wi,
co ma
znaczenie.
Wiesz, �e poj�cie odleg�o�ci w �wiecie astralnym jest ca�kiem inne ni� w �wiecie
fizycznym.
Tam to jest dalekie, co ci jest obce, z czym ci� nie wi��e nic lub niewiele.
Natomiast bliskie
jest to, co ci jest pokrewne z czym ci� ��czy podobie�stwo lub zainteresowanie.
Dlatego
spostrzegasz tam przede wszystkim siebie samego, bo przecie� ty jeste� sobie
najbli�szy. W
�wiecie fizycznym tak�e patrzysz na siebie i tak�e uwa�asz siebie za bliskiego
sobie. Ale
wszystko, o czym m�wisz "ja", zaliczasz do swego wn�trza. Gdy m�wisz "czuj�,
pragn�",
uwa�asz to pragnienie lub uczucie za co�, co mie�ci si� w tobie. Na zewn�trz tego
nie
widzisz, nie przychodzi to do ciebie, lecz wychodzi z twego wn�trza. W �wiecie
astralnym
twoje w�asne uczucia i nastroje, kt�re tam spostrzegasz imaginacjami, widzisz na
zewn�trz
siebie jako co� przedmiotowego, istniej�cego poza tob�. Musisz dopiero stopniowo
oswaja�
si� z tym, �e to, co widzisz tam jako zjawiska przedmiotowe, jest twoim wn�trzem.
Musisz
przyzwyczai� si� do takiego patrzenia na siebie samego, jakby� ty by� zewn�trznym
przedmiotem, na kt�ry patrzy kto� inny.
Zaczynasz wi�c powoli odczytywa� to pismo tajemne. Znasz ju� niekt�re jego litery i
W miar� jak wzrasta� b�dzie twoja znajomo�� "liter", czyli jak mno�y� si� b�d�
twoje
widzenia imaginacyjne, zaczniesz stopniowo dochodzi� do obserwowania r�nic w tych
zjawiskach astralnych. Opr�cz r�nic w jasno�ci barw i kszta�t�w zauwa�ysz tak�e, i�
niekt�re z nich zmieniaj� si� pod twoim wp�ywem, a inne s� od niego niezale�ne.
Nieraz
pojawi ci si� barwa szczeg�lnie pi�kna lub figura symetryczna i harmonijna. Z
chwil�, gdy
tylko poczujesz dla niej zachwyt, barwa lub kszta�t zmieni si� w mgnieniu oka.
Jednak przewa�aj�ca cz�� tych zjawisk pozostanie niezmienna pod wp�ywem twych uczu�
i
my�li, najwy�ej zniknie od razu. Przekonasz si� p�niej, �e wszystkie te zjawiska,
kt�rych nie
mo�esz zmieni�, s� tob�, pochodz� z twego wn�trza. Natomiast te, pocz�tkowo bardzo
nieliczne, kt�re ulegaj� twym wp�ywom, s� wyrazem istot odr�bnych od ciebie. To
spostrze�enie b�dzie dalszym krokiem w twojej nauce czytania "pisma tajemnego". Nim
do
tego dojdziesz, musisz � jak ju� wspomnia�em � niejako wrasta� w t� symboliczno��
�wiata
astralnego. Musisz umie� pos�ugiwa� si� symbolami tak pewnie i niezachwianie, jak w
�yciu
codziennym pos�ugujesz si� cyframi lub literami. Symboliczno�� musisz znale��
wsz�dzie, w
ka�dym ziemskim zjawisku, a wtedy zrozumiesz ca�� prawdziwo�� zdania, �e "wszystko
znikome jest tylko por�wnaniem". Do wrastania w ten symbolizm b�d� ci potrzebne
odr�bne
�wiczenia medytacyjne, kt�re mo�esz sobie wynajdywa� sam, na wz�r np.
nast�puj�cego,
wskazanego przez dr� R. Steinera (I, 323): "Wyobra� sobie jak naj�ywiej ro�lin�
tkwi�c�
korzonkami w ziemi, potem rozwijaj�c� stopniowo listki, a wreszcie kwiaty. Obok
niej
wyobra� sobie cz�owieka. Staraj si� odczu� jak najwyra�niej, na ile cz�owiek ma
doskonalsze
w�a�ciwo�ci ni� ro�lina. Mo�e i�� swobodnie za swymi uczuciami i sw� wol�, a
ro�lina jest
przykuta do ziemi. Ale w�a�nie to, czego brak ro�linie, czyni j� pod pewnym
wzgl�dem
doskonalsz� od cz�owieka. On dzia�a pod wp�ywem ��dz i przez to b��dzi, ona za�
s�ucha
tylko czystych praw ro�ni�cia, otwiera bez ��dz sw�j kielich niewinnym promieniom
s�onecznym. Cz�owiek g�ruje nad ro�lin� pewnym udoskonaleniem si� na tyle, �e do
niewinnych si� ro�liny do��cza si� ��dza, pop�d, nami�tno��. (...) Wyobra� sobie
teraz sok
zielony, kr���cy w ro�linie jako wyraz jej beznami�tnych praw wzrastania, a obok
przedstaw
sobie krew czerwon�, kr���c� w �y�ach cz�owieka jako wyraz jego ��dz i pop�d�w. Do
tych
�ywych my�li do��cz dalsze o tym, �e cz�owiek ma mo�liwo�� rozwoju, oczyszczaj�c,
dzi�ki
wy�szym zdolno�ciom duchowym, swoje pop�dy i ��dze. Przez to niknie nisko�� tych
pop�d�w, kt�re odradzaj� si� na wy�szym poziomie. Wyrazem takich oczyszczonych i
uduchowionych mo�e by� nadal czerwona krew. W r�y zielony sok ro�liny przemieni�
si� w
czerwon� barw� kwiatu, a ten kwiat stosuje si� do czystych praw wzrastania, tak
samo jak
zielony li��. Czerwie� r�y mo�e by� symbolem tej krwi, kt�ra jest wyrazem
oczyszczonych
pop�d�w po odrzuceniu wszystkiego, co niskie. Krew taka jest r�wnie czysta jak si�y
My�li te musz� nie tylko �ywo pracowa� w umy�le, lecz tak�e budzi� uczucia zachwytu
nad
czysto�ci� i beznami�tno�ci� ro�liny. Z tego wyniknie zrozumienie, �e pewne wy�sze
udoskonalenie musi by� okupione otrzymaniem ��dz i pop�d�w".
Masz organizm bardziej udoskonalony ni� ro�lina � masz wolno�� ruchu, masz narz�dy
zmys��w, ale za to masz i pop�dy, i ��dze. Zachwyt nad niewinno�ci� ro�liny
prowadzi ci� tu
do nastroju powagi na my�l o tym okupieniu doskona�o�ci ��dzami. Masz jednak
mo�liwo��
oswobodzenia si� od tych niskich pop�d�w. Mo�esz w�asn� wol� oczy�ci� si� i
uszlachetni�
a� do stopnia niemal ro�linnego. Ta nadzieja oswobodzenia budzi my�l radosn� o
czerwieni
krwi tak czystej, jak przeczysta jest czerwie� kwiatu r�y, bo taka krew
uszlachetniona
umo�liwi ci prze�ycia wewn�trzne, podobnie jak nie zm�cone �adn� ��dz� nisk�, jak
nie
zm�cone ��dzami jest �ycie ro�liny.
Dzi�ki takiemu wczuwaniu si� w symbole b�dziesz dochodzi� do coraz bieglej szego
czytania
"pisma tajemnego". Ju� na podstawie tego, co pozna�e� dotychczas, potrafisz
odczyta�
niejedno. Gdy w imaginacji pojawi ci si� krwista czerwie�, odczytasz j� jako ��dz�,
a je�eli
pod wp�ywem twej niech�ci do tej barwy � b�d� co b�d� nie pi�knej � nie zmieni
swego
odcienia, odczytasz to jako twoj� w�asn� ��dz�. Powiesz sobie: "Oto, jak wygl�da
moja
��dza" i uznasz, �e musi by� silna, skoro wywar�a wra�enie na twych zmys�ach
astralnych,
bardzo jeszcze niewprawnych w spostrzeganiu objaw�w.
Nad tym, co teraz przeczyta�e�, zastan�w si� dobrze, a nabierzesz przekonania, jak
nies�ychanie wyra�nie przemawiaj� symbole, gdy si� je umie czyta�. Wystrzegaj si�
jednak
poszukiwania symboli tam, gdzie ich nie ma, to znaczy wystrzegaj si� traktowania
ka�dego
barwnego wra�enia jako imaginacji. Gdy nadmiernie znu�ysz oko fizyczne, to zacznie
dostrzega� unosz�ce si� przed nim krwiste plamy w przestrzeni, ale to nie b�dzie
imaginacja,
tylko przekrwienie narz�du wzroku. Gdy patrzysz przez d�u�szy czas na czyst� ziele�
wiosenn�, a potem skierujesz wzrok na przedmiot szary lub bia�y, spostrze�esz na
nim
czerwonawe plamy. To r�wnie� nie b�dzie imaginacja, tylko prosty objaw
fizjologiczny.
Zatem wystrzegaj si� starannie wszelkiego �udzenia si� i mylenia wra�e� fizycznych
z
astralnymi. �naginacje pojawiaj� si� nagle, nieoczekiwanie i znikaj� r�wnie
b�yskawicznie
jak si� pojawi�y. Nie potrafisz ich wywo�a� dowolnie, nie zdo�asz ich przytrzyma�,
ani
powt�rzy�. Dopiero po d�ugich latach zaczniesz stopniowo dochodzi� do znajdowania
sposob�w, jakimi m�g�by� dowolnie � to znaczy kiedy zechcesz � odbiera� wra�enia
imaginacyjne, czyli patrze� �wiadomie w �wiat astralny.
Tymczasem nadal uprawiaj medytacje. Tematy mo�esz sobie wybiera� dowolne, ale im
wy�szy tre�ci� jest temat twej medytacji, tym wy�ej ci� wzniesie, tym wy�sze
zdolno�ci
b�dzie budzi� w twej duszy. Wiesz ju�, �e medytacje czysto my�lowe, bez wsp�udzia�u
uczu�, b�d� stosunkowo ma�o skuteczne. Gdyby� uprawia� wy��cznie takie medytacje,
rozwin��by� jednostronnie tylko w�adze cia�a my�lowego. A wiesz, �e masz
harmonijnie
rozwin�� tak�e uczucie i wol�, to znaczy cia�o astralne i eteryczne. Zatem
powiniene� tak
dobiera� medytacje, aby im mog�y towarzyszy� jak naj�ywsze uczucia i aby budzi�y w
tobie
przejawy woli. Ta sama medytacja mo�e by� stosowana raz w celu rozwini�cia uczucia,
innym razem woli. Przyk�ad medytacji na temat ro�liny i cz�owieka pos�u�y ci r�wnie
dobrze
do budzenia uczu�, jak i do budzenia woli. Czerwie� kwiatu r�anego, jako symbol
oczyszczonej krwi ludzkiej, mo�e budzi� w tobie wol� w�a�nie takiego oczyszczenia
twej
krwi, aby by�a ca�kowicie wolna od m�tnych odcieni ��dz i pop�d�w.
trzech w�adz twej istoty: my�lenia, uczucia i woli. Gdy zwi�zek ten si� rozlu�ni,
w�adze te
b�d� mog�y dzia�a� samoistnie, ka�da sama dla siebie, niezale�nie od drugiej.
Medytacje na
tematy niezmys�owe nadaj� tym w�adzom nowy kierunek. Zamiast zwraca� je na
przedmioty
zewn�trzne, kieruj� je do wn�trza, w g��b twej istoty. P�niej spostrze�esz, jak
pot�nym
dorobkiem duchowym s� takie w�adze: oswobodzone i nie marnowane na przedmioty
zmys�owe. Oswobodzon� si�� my�low�, kierowan� do wn�trza, dotrzesz do u�wiadamiania
sobie twej ja�ni wy�szej. Tak samo, gdy nie zwracasz na zewn�trz twej si�y uczucia,
aby
mow� lub w inny spos�b da� wyraz swym uczuciom, lecz potrafisz zatrzyma� j� w swym
wn�trzu swobodn�, dopiero w�wczas mo�e ona by� nadzmys�ow� w�adz�. To samo dotyczy
tak�e twej woli. Z chwil�, gdy oswobodzisz j� ze zwi�zku z my�lami i uczuciami, aby
nie
musia�a dzia�a� pod ich wp�ywem, zdo�asz utrzyma� j� we wn�trzu jako w�adz� wy�sz�,
kt�rych somnambulik zatapia si� w sobie lub z siebie wychodzi. W�wczas duch jest
zupe�nie
wolny: mo�e si� oddzieli� od duszy i cia�a i i�� dok�d zechce, jak promie� �wiat�a.
W�wczas
somnambulik nie jest z pewno�ci� zdolny do czego� bezbo�nego, chocia�by dusza jego
by�a
mniej lub wi�cej nie oczyszczona. Na pewno nie zdo�a wtedy k�ama� ani oszukiwa�". W
ten
spos�b okre�la somnam-bulizm pani Hauffe, somnambuliczka wieku XIX, a wi�c
nowoczesna. To okre�lenie mo�esz niemal bez zmian przyj�� jako okre�lenie stanu
samadhi u
pradawnych Ind�w. Mo�esz dos�ownie odnie�� to do nich � "w takich chwilach
somnambulik
pogr��a si� w sobie lub z siebie wychodzi", a m�wi�c j�zykiem potocznym "traci
przytomno��" w stopniu mniejszym lub wi�kszym.
Samadhi � by� to u Ind�w stan "snu �wi�tego", stan zupe�nego wy��czenia czynno�ci
zmys��w fizycznych, a nawet �ycia fizycznego. Podczas snu samadhi cia�o fizyczne
jogina
by�o w stanie martwoty, kt�r� nauka nowoczesna nazywa katalepsj�. Niemo�liwy by�
dla
Ind�w, na �wczesnym poziomie ich rozwoju, stan takiej ruchliwo�ci, jaki dzi� zna
psychologia pod nazw� "somnambulizmu czynnego". W tym stanie cz�owiek zachowuje
niemal zupe�n� w�adz� nad cia�em fizycznym. Mo�e chodzi�, porusza� si�, m�wi�,
czyta�,
pracowa�, a mimo to jest w g��bokim somnambulizmie. Jedyn� r�nic� zewn�trzn� mi�dzy
tym stanem a jaw� cz�owieka zwyczajnego jest pewne "zw�enie �wiadomo�ci", jak to, z
Takie zw�enie �wiadomo�ci jest ju� dla ciebie stanem, do kt�rego nawyk�e� dzi�ki
�wiczeniom. Ka�de skupienie uwagi na jednym przedmiocie jest zw�eniem �wiadomo�ci,
bo
poza przedmiotem twej uwagi nic nie widzisz, nie s�yszysz i nie czujesz. Dlatego
dla ciebie
samadhi nie b�dzie u�pieniem magnetycznym, katalepsj� ani w og�le jakim� stanem
szczeg�lnym, w kt�ry mia�by� wprowadza� si� sam lub dzi�ki pomocy kogo� innego. Nie
Masz tu przyk�ad bardzo wyra�ny tego, jak zasadniczo r�ni si� Hatha joga od Rad�a
jogi
nowoczesnej. Hatha jogin dzisiejszy kszta�ci w sobie zdolno��, kt�r� �wier� wieku
temu na
nowo odkryto i nazwano "statuvolence". Ten "stan zale�ny od woli" nie jest niczym
innym
jak dowolnym wprawianiem cia�a w anestezj� lub nawet zesztywnienie. Anestezja
zmys��w
zast�puje Hatha joginowi to, co ty uzyskujesz pratjahar�. Gdy takie znieczulenie
dojdzie a� do
m�zgu, Hatha jogin zapada w trans i to jest jego samadhi. W transie mo�e cia�em
astralnym
wyj�� z fizycznego, mo�e zatem osi�gn�� pewien stopie� jasnowidzenia astralnego,
ale ponad
ten stopie� nie si�ga. Wiesz przecie�, jak nieudolne rno�e by� jego jasnowidzenie,
skoro
zas�aniaj� mu widnokr�g chmury my�lak�w, a zabarwiaj� mu go jego w�asne uczucia.
widzenia, gdy dojd� do nich ludzie bez tej ca�ej sumiennej pracy nad sob�, jak�
obejmuje pi��
stopni przygotowania. Zrozumiesz te�, �e tak zwane "kszta�cenie" medi�w
jasnowidz�cych
przez rzekomych magnetyzer�w jest w rzeczywisto�ci tylko wypaczaniem ich rozwoju.
Podczas samadhi jeste� w pe�ni w�adz fizycznych i psychicznych. Nie tracisz ani na
chwil�
�wiadomo�ci, bo do trzech stan�w �wiadomo�ci znanych ludziom og�lnie, do��czy�e�
stan
czwarty, turija [Turija (asanprad�niata samadhi, nirwikalpa samadhi), stan
identyfikacji z
Najwy�sz� �wiadomo�ci� � zob. Rammurti S. Mishra: "Podstawy jogi kr�lewskiej", l,
2.
Ang. "Fundamentals of Yoga", The Julian Press, inc. New York, maszynopis powielony
�
przyp. red.]. Trzy stany znane to: jawa zwyk�a, dzienna, w kt�rej jeste� codziennie
od
obudzenia si� rano do za�ni�cia wieczorem, dalej sen g��boki, ko�cz�cy si� zwykle
kilka
godzin po p�nocy i sen lekki nad ranem, z kt�rego zachowujesz w pami�ci wspomnienia
jako
twoje "sny". Stan czwarty � turija, to ten, w kt�rym jeste� podczas medytacji i
kontemplacji,
to stan nad�wiadomo�ci.
To jest strona fizjologiczna twego stanu samadhi. Zatrzyma�em umy�lnie nad ni�
twoj� uwag�
na d�u�ej, aby� m�g� pozby� si� wszelkiej obawy przed tym stanem, zwanym u Ind�w
"snem"
jogin�w. Wiesz zatem, �e dla ciebie nie b�dzie to �aden sen ani stan anormalny.
Przejdziemy
teraz do strony psychologicznej. Stron� t� jest w�a�nie turija, czwarty stan
�wiadomo�ci,
zwany s�usznie nad�wiadomo�ci�, a jeszcze s�uszniej wszech�wiadomo�ci�. Dla Ind�w
dawnych turija by�a nad�wiadomo�ci�, bo wchodz�c w ni�, tracili �wiadomo��
codzienn�, po
prostu zasypiali. Dla ciebie jednak b�dzie turija wszech�wiadomo�ci�, bo wchodz�c w
turij�,
nie tracisz �wiadomo�ci codziennej. Jeste� r�wnocze�nie w stanie jawy, snu i
nad�wiadomo�ci.
Nawet wtedy, gdy b�dziesz wychodzi� z cia�a fizycznego, nie pozostawisz tego cia�a
w
letargu ani w ka-talepsji. Hatha jogin musi je podczas samadhi wprawia� w letarg
lub w sen
g��boki, bo wychodzi ze� cia�em astralnym, a nawet cz�ci� eterycznego. W ciele
fizycznym
podtrzymuje �ycie wtedy tylko cz�� cia�a eterycznego. Jest to zatem �ycie bardzo
st�umione,
prawie ro�linne. Ty natomiast, wychodz�c z cia�a, bierzesz ze sob� tylko cia�o
my�lowe, a
zostawiasz przy ciele fizycznym cia�o eteryczne i astralne. A to s� w�a�nie te
cia�a, kt�re
przeci�tny cz�owiek ma rozwini�te i kt�-, rych najwi�cej u�ywa. Gdy zatem wyjdziesz
cia�em
my�lowym, nie zmienisz si� wcale dla twego otoczenia. B�dziesz m�g� porusza� si�,
patrze�,
s�ysze�, m�wi� i czu� jak poprzednio. Nikt z otaczaj�cych nie zauwa�y w tobie
zmiany.
Odwr�cisz od rzeczy zewn�trznych uwag� twej ja�ni wy�szej, ale ja�� ni�sza
pozostanie w
twym ciele fizycznym, razem z eterycznym i astralnym, bo te trzy cia�a w�a�nie si�
na ni�
sk�adaj�. Dla ludzi w otoczeniu b�dziesz taki sam jak oni, bo oni za swoje "ja"
uwa�aj�
w�a�nie sw� ja�� ni�sz�, czyli te trzy cia�a.
Zrozumia�e� wi�c, �e twoje samadhi nie b�dzie �adnym stanem anormalnym, kt�ry
m�g�by
budzi� w tobie niepok�j o twe zdrowie, a w innych ludziach obaw� o ca�o�� twych
zmys��w.
Rzecz prosta, �e do samadhi nie b�dziesz szuka� towarzystwa ludzi, lecz b�dziesz je
uprawia�
w ciszy i w samotno�ci. Na stopniach wy�szych nauczysz si� w�ada� twym cia�em
eterycznym na tyle, �e nie tylko b�dziesz �wiadomie kierowa� jego pr�dami
przep�ywaj�cymi
w obr�bie cia�a fizycznego, lecz tak�e zdo�asz cz�ci cia�a eterycznego wysuwa�
dowolnie na
zewn�trz, poza obr�b cia�a fizycznego. Wtedy tak�e zdo�asz zachowa� pe�n�
przytomno��
umys�u, bo b�dziesz wysuwa� tylko te cz�ci cia�a eterycznego, kt�rych chwilowo nie
potrzebujesz w ciele fizycznym. A kt�rych nie potrzebujesz i kiedy ich nie
potrzebujesz,
zdo�asz rozezna� �wiadomie.
Nie b�dzie to wi�c nic podobnego do objaw�w mediumizmu. Przyk�ad tego mo�esz wzi��
z
�ycia B�awatskiej, kt�ra pragn�c przekona� niedowiarka o mo�liwo�ci wysuwania cia�a
Aby� m�g� �wiadomie w�ada� pr�dami cia�a eterycznego, musisz mie� rozwini�te jego
narz�dy (czakry), a ponadto narz�dy cia�a astralnego, bowiem impulsy twej woli b�d�
z
regu�y sz�y z g�ry w d�, to znaczy od cia�a my�lowego, przez astralne, do
eterycznego.
Zatem wszystkie twe czakry musz� by� czynne, musz� wirowa� i �wieci�. Na stopniu
dhjany
pracowa�e� m.in. nad rozwojem czakry o�miop�atkowej, ale nie doprowadzi�e� jej
jeszcze do
pe�nego rozkwitu. Od niej zale��, w znacznej mierze, pr�dy w ciele eterycznym.
Rozw�j
pierwszego p�atka tej czakry polega na odr�nianiu pozor�w od istoty rzeczy,
mniemania od
prawdy, inaczej m�wi�c, na odr�nianiu tego, co znikome, od tego, co ma trwa�e
znaczenie.
Gdy ten spos�b odr�niania przyswoisz sobie tak zupe�nie, �e stanie si� ju� niejako
twym
nawykiem, cech� twego charakteru, utworzysz sobie w g�owie o�rodek dla tych pr�d�w
eterycznych, kt�rymi masz kierowa� �wiadomie. Te �wiczenia medytacyjne, kt�re
uprawia�e�
dotychczas, przygotowuj� ci mo�liwo�� przesuni�cia o�rodka nieco w d� i w g��b
g�owy, a�
ku czakrze 16-p�atkowej (czakra krtani, vishuddha).
Je�eli dobrze zdawa�e� sobie spraw� z twych prze�y� podczas �wicze� medytacyjnych,
to
mog�e� zauwa�y� wra�enie do�� przykre, jakiego si� pocz�tkowo do�wiadcza. Jest to
uczucie
pustki, prawie nico�ci, a w parze z tym uczucie rozczarowania. Wchodzisz w �wiat
nadzmys�owy, o kt�rym mimowolnie wytworzy�e� sobie wyobra�enie czego� nies�ychanie
wznios�ego, jasnego, pe�nego �ycia i ruchu. Wchodzisz we� i oto ogarnia ci�
ciemno�� i
najzupe�niejsza pustka. Nie napotykasz w nim nic, nie odbierasz �adnych wra�e�, nie
Tak jest jednak tylko pocz�tkowo. Podobnie zachowuje si� cz�owiek �lepy od
urodzenia, gdy
mu operacja oczu umo�liwi widzenie. Boi si� po prostu tych wra�e� �wietlnych;
pocz�tkowo
zamyka oczy i woli nadal chodzi� po omacku, ni� powierzy� si� swemu nowemu
zmys�owi,
kt�rego jeszcze nie umie u�ywa�. Dopiero stopniowo nabiera wprawy w patrzeniu. Tak
samo
i ty dopiero powoli b�dziesz wprawia� si� i wczuwa� w �wiaty nadzmys�owe, b�dziesz
czu� si�
w nich coraz pewniejszy i swobodniejszy.
Masz wi�c utrzyma� poczucie siebie, nie traci� go nawet na chwil�, cho�by w
wypadkach,
gdy medytujesz nie my�l�, lecz uczuciem lub wol�, A utrzyma� to poczucie zdo�asz
tym
pewniej, im lepiej rozwiniesz sw� czakr� dwup�atkow� (ad�na czakra). Wiesz ju�, �e
cza-kra
ta mie�ci si� na czole, mi�dzy brwiami i �e nazywaj� j� tak�e lotosem o 96
p�atkach.
Przedwczesne jej rozwijanie by�oby chybione, poniewa� nie mia�oby zastosowania, a
nawet
mog�oby by� szkodliwe. Wiesz ju�, �e czeka ci� "rozszczepienie osobowo�ci" na trzy
odr�bne
w�adze, dzia�aj�ce niezale�nie od siebie. W�adze te, to: my�l, uczucie i wola, a
narz�dami,
kt�rymi si� pos�uguj� s� czakry: ad�na (nosi te� nazw� trzecie oko, boskie oko),
krtani i serca.
Gdyby� np. za wcze�nie rozwin�� czakr� dwup�atkow� (ad�na), twa w�adza my�lenia
mog�aby
uzyska� tak� przewag� nad innymi, �e ju� tamte nie zdo�a�yby wykszta�ci� si�
samodzielnie.
Dlatego wi�c dotychczas pracowa�e� r�wnomiernie nad wszystkimi trzema w�adzami
czyli
nad trzema cia�ami: my�lowym, eterycznym i astralnym. Medytacje, kt�re ju�
uprawia�e� i te,
kt�re ci wska�� w dalszych rozdzia�ach, doprowadz� tw� czakr� dwup�atkow� do
dojrza�o�ci
[Ta czakra ma 96 p�atk�w, ale ich po�owa ma g��wnie barw� r�owoz�otaw�, a druga
liliowoniebieska. Dwie cz�ci wyra�nie si� zaznaczaj� i wygl�daj� jakby stanowi�y
tylko dwa
du�e p�atki, dlatego te� w wielu ksi�gach indyjskich nazywa si� t� czakr�
dwup�atkow�. Gdy
czakra ta, i jej odpowiednik astralny, jest w pe�ni rozwini�ta, daje jasnowidzenie.
Rozw�j
doskona�ego jasnowidzenia w sferze fizycznej i astralnej wymaga du�o systematycznej
pracy
i wysi�ku � zob. Claude Bragdon: "Joga dla Ciebie, Czytelniku". Wyd. 3. Biblioteka
Polsko-
fodyjska, 1970, t�um. Wanda Dynowska � przyp. red.].
XVII
KONTEMPLACJA (DUCHOWE ZATAPIANIE SI�)
szczeg�lne, kt�rych w �yciu codziennym nie m�g�by� w sobie rozwin��. Bez tych si�
twe
medytacje zosta�yby tylko zwyczajnymi rozmy�laniami, nie o�wiecaj�cymi ci� bardziej
ni�
wyniki my�lenia m�zgowego. Wiesz ju� jakimi drogami doszed�e� do tych si� w sobie.
Zewn�trznym objawem tego rozwoju, zanim jeszcze zaczniesz �wiadomie odczuwa� ruch
tej
czakry, b�dzie pewna zmiana w twych zdolno�ciach pami�tania, kt�ra pocz�tkowo mo�e
wzbudzi� w tobie pewien niepok�j. Zauwa�ysz, �e s�abnie twoja pami�� mechaniczna.
Szczeg�y, kt�re dawniej z �atwo�ci� zapami�tywa�e�, takie jak: nazwiska, liczby,
wiersze,
arie muzyczne, teraz ulatuj� z niej bez �ladu.
Jak pot�na jest ta energia cia�a astralnego zrozumiesz wtedy, gdy u�wiadomisz
sobie, �e to
ona umo�liwia cz�owiekowi m�wienie. Pierwsze d�wi�ki, kt�re cz�owiek w
zamierzch�ych
czasach wydawa� swym narz�dem g�osowym wyra�a�y tylko jego wewn�trzne uczucia, stan
jego cia�a astralnego. By�y mow� jego duszy, wyrazem tego, co odczuwa�, sk�ada�y
si�
wy��cznie z samog�osek. Dopiero znacznie p�niej cz�owiek doszed� do wymawiania
sp�g�osek, wtedy, gdy zacz�� sobie u�wiadamia� swe otoczenie, gdy zacz�� pos�ugiwa�
si�
zmys�ami cia�a fizycznego. Wtedy to usi�owa� na�ladowa� brzmieniem sp�g�osek
zjawiska
zewn�trzne, a ��cz�c je z wra�eniami wewn�trznymi, jakie na nim te zjawiska
wywiera�y,
��czy� samog�oski ze sp�g�oskami w z�o�one d�wi�ki.
W ten spos�b powsta�y dzisiejsze zg�oski, a z nich wyrazy, pocz�tkowo
jednozg�oskowe,
p�niej bardziej z�o�one. W obecnych czasach ludzie nadu�ywaj� mowy, nie pos�uguj�
si�
ni� po to, aby wyrazi� wra�enia, jakie na nich wywieraj� zdarzenia zewn�trzne, ani
te� by
wyrazi� stan duszy, lecz po to, aby ukry� i zatai� stan swej duszy przed innymi.
Dlatego te�
marnuj� te si�y wewn�trzne, kt�re maj� s�u�y� do o�ywiania czakry krtaniowej
(czakra
vishuddha) i dlatego tej cza-kry nie mog� rozwin��. Ty jednak umiesz ju�
"zatrzymywa� w
duszy s�owo" i dzi�ki temu potrafisz doprowadzi� do rozkwitu twoj� czakr� 16-
p�atkow�.
cia�, mo�e s�u�y� coraz doskonalej jako narz�dzie twej ja�ni wy�szej. Dlatego te�,
z
pewno�ci� cz�sto zauwa�asz, �e to nie "ty" chcesz tego czy tamtego, lecz �e "co�"
chce w
tobie. Zauwa�asz to w chwilach, gdy jeste� w nastroju powszednim, gdy my�lisz po
ziemsku i
starym zwyczajem uwa�asz za twoje "ja" swe cia�a, a one bynajmniej nie chc� tego,
czego
w�a�nie chce owo "co�" w tobie, twoja ja�� wy�sza.
ruchu materii tak grubej, jak fizyczna, dlatego te� mo�esz ni� w�ada� w materii
eterycznej.
Teraz ju� tego nie ma. Przedmiot, cho�by najbardziej upragniony dla innych, wywiera
wprawdzie wra�enie na twych zmys�ach, ale na tym koniec. Wra�enie to mo�e jest
nawet
silniejsze dla ciebie ni� dla innych, bo masz wysubtelnione zmys�y fizyczne, ale to
wra�enie
nie budzi � je�eli nie chcesz � ani twego uczucia, ani my�li, ani woli. Wra�enie to
dochodzi
przez zmys�y do twej �wiadomo�ci, ale nie pobudza ci� do niczego. Przyjmujesz je po
prostu
do wiadomo�ci, jak jak�� wiadomo�� z zewn�trz, kt�r� zajmiesz si� dopiero p�niej.
Jedynie
ty sam os�dzasz, czy masz odpowiedzie� na to wra�enie i jak masz odpowiedzie�:
my�l�,
uczuciem czy wol�. Jeste� wolny, jeste� zupe�nie oswobodzony. Nic z zewn�trz nie
zmusza
ci� do my�lenia, do odczuwania lub do dzia�ania.
Sam swobodnie wybierasz: czy masz dzia�a� i czym dzia�a�. Mo�esz dzia�a� sam� tylko
my�l�, a wi�c wra�enia wywartego na tobie przez �w przedmiot u�y� jako tematu do
medytacji. Mo�esz dzia�a� uczuciem, to znaczy, wzbudzi� w swym ciele astralnym
drgania
jakie zechcesz, a wi�c drgania zachwytu nad tym przedmiotem lub te� drgania ��dzy,
je�eli je
uznasz za potrzebne. Mo�esz wreszcie dzia�a� wol�, to znaczy: wywrze� cia�em
eterycznym
nacisk na cia�o fizyczne, aby �w przedmiot przynios�o tobie lub odda�o go komu�
innemu,
zale�nie od twego uznania.
Twoj� cech� jest teraz niezale�no�� twej my�li, twych uczu� i twej woli od wra�e�
zewn�trznych. Nie jest to bezwra�liwo��, bo wra�enia odbierasz i u�wiadamiasz je
sobie.
U�wiadamiasz je sobie nawet dok�adniej ni� inni, bo je odbierasz nie zam�cone twymi
my�lami, ani uczuciami. Zachowujesz wobec wra�e� pe�n� �wiadomo��, nie odcinasz si�
od
nich transem, jak to czynili Indowie w samadhi. Trwasz zatem, we wszech-
�wiadomo�ci. To
jest dla ciebie turija, �w "czwarty stan �wiadomo�ci". Indom by� dost�pny tylko w
transie,
tobie za� zawsze, jest to tw�j stan normalny. Dopiero w tym stanie zdo�asz uprawia�
Nast�pnie od�� na bok imaginacj� tego symbolu, to znaczy, odwr�� uwag� od obrazu
wianka
r� na ramionach krzy�a unosz�cego si� w przestrzeni b��kitnej, a zwr�� uwag� na
sam�
czynno�� twej �wiadomo�ci, kt�r� utworzy�e� sobie �w symbol.
Zdania nast�pne pos�u�� ci ju� za temat do drugiej kontemplacji odr�bnej: "W nim
by�o �ycie,
a �ycie by�o �wiat�o�ci� ludzi, a �wiat�o�� w ciemno�ci �wieci i ciemno�� jej nie
ogarn�a".
Nie zra�aj si� tym, gdy od razu, za pierwszym �wiczeniem nie dojdziesz do wyniku,
gdy
mo�e nawet nie pojmiesz g��bi tej tre�ci mieszcz�cej si� w tych pozornie prostych
wersetach.
Tu w�a�nie b�dziesz m�g� sam przed sob� zda� egzamin z wytrwa�o�ci i niezra�ania
si�
niepowodzeniami. Jednak nie przechod� do drugiego tematu kontemplacji, dop�ki w
pierwszym nie osi�gniesz niew�tpliwego wyniku.
Nie b�d� ci dalej podawa� gotowych wzor�w my�lowych, wed�ug kt�rych m�g�by�
prowadzi�
kontemplacj�. Poprzednie wskaz�wki wystarczaj�co jasno m�wi� ci, jak masz sobie
tworzy�
te wzory. Tw�rz je sobie zatem sam. Pr�buj nie opiera� si� na nikim i na niczym,
tylko na
sobie samym. Je�eli p�jdziesz b��dnym torem, tw�j zmys� prawdy na czas ci�
ostrze�e, aby�
zawr�ci� z manowc�w. Zapewne, zawr�cisz wiele razy, zanim uda ci si� znale��
w�a�ciwy
tor. B�dziesz bogatszy o ca�y szereg do�wiadcze�, jakie dadz� ci te pocz�tkowe
niepowodzenia. Idzie o to w�a�nie, aby� nie szed� cudz� drog�, lecz w�asn�, aby�
nie
wykonywa� nic �lepo i biernie, lecz zawsze wszystko �wiadomie i z w�asnej woli.
Mistrz poda
ci tylko warunki, kt�rym masz sprosta�, wska�e ci wyniki, jakie masz osi�gn��, ale
�adnych
�rodk�w mechanicznych ci nie dostarczy. "Nie mo�esz p�j�� t� drog�, nim si� ni� sam
nie
staniesz" � m�wi Guru do przyj�tego ucznia, a czeladnikowi m�wi ju� inaczej: "Ty�
jest
�cie�k�". Por�wnaj teraz z tym s�owa Chrystusa: "Jam jest droga, prawda i �ywot"
["Ja jestem
drog� i prawd�, i �yciem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze
Mnie".
Ewangelia �w. Jana, 14.6. cyt. wg Biblii Tysi�clecia � przyp. red.].
Drog� wiec musisz znale�� sam, w�asnymi si�ami i w sobie samym. Gdyby� j� otrzyma�
z
zewn�trz, gotow�, np. ode mnie, poszed�by� moj� drog�, nie swoj�. Je�eli za� podaj�
ci
tematy do medytacji i kontemplacji, to nie wynika z tego, �e s� to "moje" tematy.
S� one
og�lnoludzkie. Temat z Ewangelii �w. Jana mo�esz uwa�a� za istniej�cy od 19 wiek�w,
odmiennych od tematu. Z tego punktu widzenia bierz zar�wno tematy dotychczasowe jak
i
dalsze, kt�re znajdziesz w tej ksi��ce. Teraz podam ci jeszcze trzy, zaczerpni�te
(F) z "hali
nauki", s� to:
Zastan�w si� teraz nad tym, co znaczy straci� pami�� siebie. Czym jest w og�le
ca�o�� tego,
co nazywasz sob�? Tym, czym jeste� zrobi�a ci� suma twych prze�y�, twych
do�wiadcze�
my�lowych, uczuciowych i fizycznych, tego wszystkiego, co nagromadzi�e� w pami�ci.
Je�eli
wi�c nagle straci�by� teraz pami��, przesta�by� by� sob�. Nie wiedzia�by�, kim
jeste�, jak si�
nazywasz, sk�d pochodzisz, kogo znasz, co wiesz, jednym s�owem, nie wiedzia�by� nic
o
sobie, nie by�by sob�. W kontemplacji, w zapami�taniu si�, masz w�a�nie straci� t�
pami��,
masz przesta� by� sob�. Nie znaczy to jednak, jakoby� mia� straci� pami�� na
zawsze. Masz
j� tylko na bok od�o�y�, jako niepotrzebny balast, aby ci nie przeszkadza� w
kontemplacji.
P�niej, po uko�czeniu rozpami�tywania, znowu wr�cisz do swych zasob�w pami�ciowych,
XVIII
SAMJAMA (NAD�WIADOMO��)
Trzy szczeble najwy�sze: dharana, dhjana i samadhi razem wzi�te, nazywaj� si� Rad�a
joga
samjama. Wiesz ju�, �e stopnie te nie id� kolejno po sobie, lecz biegn� r�wnolegle
obok
siebie. Zatem samjama nie jest czwartym stopniem po tamtych trzech poprzednich,
lecz ich
sum�, ukoronowaniem. Do samjamy potrzebne s� zdolno�ci, wykszta�cone w dharanie,
dhjanie i samadhi. Tymi wykszta�conymi zdolno�ciami s� uzdolnienia w koncentracji,
medytacji i kontemplacji. Stosuj�c je wszystkie trzy razem, uprawiasz samjam�.
Podczas
dotychczasowych �wicze� zapewne zauwa�y�e�, �e tylko koncentracj� mo�na uprawia�
sam�
dla siebie, ale medytacji ani kontemplacji � nie mo�na.
To drugie "ja", czyli twoja ja�� wy�sza, pocz�tkowo wydawa� ci si� b�dzie czym�
nieco
obcym, jakby jak�� obc� i odr�bn� istot�, kt�ra nie wiadomo sk�d przyby�a i zaczyna
wtr�ca�
si� w twoje sprawy. Ale istota ta wydaje ci si� obc� tylko wtedy, gdy my�lisz po
ziemsku, gdy
po staremu, z nawyku, za swoje "ja" uwa�asz swe cia�a. To w�a�ciwie im, tym cia�om,
wydaje
si� obca ta istota, nie tobie. To one mia�yby nieraz ochot� zbuntowa� si� przeciwko
niej,
wypowiedzie� jej pos�usze�stwo. Ale ty im na to nie pozwalasz, bo wiesz, �e ta
druga istota
to w�a�nie ty, prawdziwy i nie�miertelny.
nawi�zywania ��czno�ci �wiadomej z tw� wy�sz� ja�ni�. Zatem, ka�dy dzie� stracony
utrudnia ju� nawi�zanie tej ��czno�ci nast�pnym razem, zak��ca kolejny rytm, op�nia
rozkwit twoich czakr (lotos�w). Teraz zrozumiesz ca�� donios�o�� tego, co mo�e
zapami�ta�e�
z wst�pnych rozdzia��w tej ksi��ki, gdy m�wi�em, �e pi�� minut dziennie wystarczy
na
wykonywanie �wicze� jogi, je�eli b�dziesz im po�wi�ca� pi�� minut stale,
codziennie.
Teraz tak�e potrafisz zrozumie� ca�� prawdziwo�� zdania, z kt�rym spotka�e� si�
zapewne ju�
poprzednio, a kt�re mo�e uwa�a�e� za twierdzenie raczej teoretyczne, ni� mo�liwe do
�ci�le
praktycznego zastosowania. Zdanie to brzmi: Gdy stawiasz jeden krok ku wiedzy,
postaw
jednocze�nie trzy kroki ku uszlachetnieniu si� moralnemu. Bez takich trzech krok�w
w
kierunku oczyszczenia si� etycznego, tw�j krok w kierunku wiedzy by�by bezcelowy.
Rozumiesz bowiem, �e t� wiedz�, to poznanie wy�sze mo�esz osi�gn�� tylko wtedy, gdy
potrafisz wznie�� si� do wy�yn tej wiedzy. A wznie�� si� zdo�asz tylko wtedy, gdy
nie b�dzie
ci� obci��a� balast materialny, gdy cia�a twe wszystkie b�d� tak czyste, �e nic w
nich nie
znajdzie si� niskiego, co by je w d�, ku ziemi spycha�o.
Je�eli wi�c zdarzy ci si�, �e wbrew woli i mimo wszelkich wysi�k�w wpadniesz w
bez�wiadomo�� podczas �wicze� w samjamie, to nie obwiniaj o to samjamy, ale siebie
samego. Widocznie niezbyt dok�adnie uprawia�e� jam� i nijam�, niezbyt �ci�le i
bezstronnie
przeprowadza�e� swe rachunki sumienia, skoro w twych cia�ach ukry�y si� jeszcze
osady tak
ci�kie, �e ich unie�� ze sob� nie mo�esz. Je�eli wi�c, podczas stjauny
spostrzegasz, �e coraz
trudniej ci zachowa� �wiadomo��, bo zaczynasz traci� przytomno��, to zaniechaj na
pewien
czas �wicze� w samjamie, a tym dok�adniej przejrzyj w�asne wn�trze. Mo�liwe, �e
podczas
wst�powania na stopnie dharany i dhjany mniejsz� uwag� zwraca�e� na swe wn�trze i
mo�e w
nim, bez twej wiedzy, wykie�kowa�o co� zgo�a niepo��danego. Najcz�ciej b�dzie to
pycha,
ale zamaskowana tak mistrzowsko, �e nie od razu spostrze�esz jej istnienie. W parze
z ni�
idzie egoizm, bo nje mo�na by� pysznym nie b�d�c samolubnym.
Pomy�l teraz nad tym, czym jest samjama i na czym polega. Wiesz ju�, �e sk�ada si�
na ni�:
dharan�, dhjana i samadhi. Ale to jest tylko wyliczenie sk�adnik�w, a nie
okre�lenie istoty.
Nie staraj si� jednak formu�owa� sobie definicji, cho�by najbardziej �cis�ych i
wyczerpuj�cych, bo definicje, nawet najznakomitsze, nie mog� nigdy obj�� istoty
wszystkiego. Zamiast definiowa�, zbieraj cechy charakterystyczne, a wi�c
charakteryzuj.
Definicje s� w wiedzy tajemnej bezwarto�ciowe, ju� cho�by z tego powodu, �e tu
ka�da rzecz
ma co najmniej siedem znacze�. M�g�by� wi�c, dla ka�dej poda� siedem r�nych
definicji i
wszystkie by�yby r�wnie dobre, to znaczy, r�wnie jednostronne. Wspomnij tylko, czym
jest
dla ciebie samjama, czym dla Hatha jogina. Pomy�l tak�e, czym by�aby dla
zdecydowanego
czarnoksi�nika. Ponadto zwa�, �e istota rzeczy zmienia si� z biegiem czasu, po
prostu,
rozwija si� i udoskonala, chocia� nazwa pozostaje nie zmieniona. Taka samjama, jak
twoja,
nie by�aby w dawnych Indiach mo�liwa. Nawet najznakomitsi z ich Rad�a jogin�w nie
zdo�aliby uprawia� jej przy pe�nej �wiadomo�ci, bo do tego w�wczas nie doro�li
poziomem
swego rozwoju.
Uprawiaj�c samjam�, stosujesz dharan�, dhjan� i samadhi. One wszystkie trzy s� tu
niezb�dne
i to jest cech� charakterystyczn� samjamy. Samadhi jest, jak wiesz, stanem
odmiennym od
stanu jawy cz�owieka zwyk�ego i w tym stanie samadhi pos�ugujesz si� dharan� i
dhjan�. Bez
samadhi mia�by� nie samjam�, lecz koncentracj� i medytacj�. Dopiero podczas samadhi
mo�liwa jest kontemplacja. Wiesz ju�, �e �w stan, w kt�rym jeste� podczas samadhi,
zwie si�
turija. Zatem, zdefiniowa�by� samjam� jako "turij� kontemplacyjn�". Wkr�tce jednak
spostrze�esz, jak jednostronna jest taka definicja, mimo �e wydaje ci si� mo�liwie
naj�ci�lejsza. Samjam� mo�esz uprawia� nawet na przedmiotach najpowszedniej szych,
do
kt�rych wystarczy zwyk�a obserwacja codzienna. Jednostronno�� i cz�st-kowo�� ka�dej
Je�eli we�miesz za temat samjamy Tr�jc� �wi�t�, a wi�c Ojca, Syna i Ducha jako Boga
jednego w trzech Osobach, dojdziesz szybko do spostrze�enia r�nicy jaka jest mi�dzy
jest nieuchronnie pustka i ciemno��. Nie napotykasz tam nic znanego, nic
okre�lonego, w
og�le nic, czemu m�g�by� przeciwstawi� siebie i powiedzie�: "To jestem ja, a tamto
jest "nie
ja", jest czym� r�nym ode mnie". Chcia�by� powiedzie�: "tat twam asi" ("to jeste�
Ty"), ale
nie masz o czym. Wszystko jest nico�ci�, nawet ty sam jeste� nico�ci�. Dobrze
jeszcze, je�eli
zdo�asz utrzyma� poczucie siebie, poczucie swego istnienia, bo nawet my�lenia nie
masz tam
ze sob�.
nazwa�by� gromami zawistnego losu. Nawiedzi ci� albo choroba, albo zmartwienia
materialne, albo niespodziewane pogorszenie warunk�w, w kt�rych �y�e� dotychczas
spokojnie, a r�wnocze�nie z tym � lub raczej na skutek tego � popadniesz w �w znany
ci ju� z
dawniejszych do�wiadcze�, okres za�mienia duchowego. Wydawa� ci si� b�dzie, �e
opu�cili
ci� wszyscy i wszystko. Odczujesz to nawet jako krzywd� osobist� mniemaj�c, �e
skoro jeste�
ju� tak "wysoko na �cie�ce", to nale�� ci si� jakie� "prawa szczeg�lne" i jakie�
udogodnienia
�yciowe. Zw�tpisz w celowo�� twych d��e�, zw�tpisz nawet w istnienie �wiat�w
wy�szych,
chocia� ju� tyle razy wchodzi�e� w nie dawniej. B�dziesz si� czu�
najnieszcz�liwszym
cz�owiekiem na �wiecie, samotnym i bez oparcia w kimkolwiek, a� dojdziesz wreszcie
do
przekonania, �e oparcia musisz szuka� nie na zewn�trz, lecz tylko w samym sobie, �e
ty
w�a�nie masz by� oparciem nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich wok� ciebie.
Dopiero w
takiej chwili zacznie znika� to za�mienie duchowe, rozpraszane �wiat�em twoim
w�asnym.
Takie za�mienia b�d� dla ciebie gro�ne tylko na pocz�tku. Im wi�cej ich przetrwasz,
tym
bardziej si� z nimi oswoisz i tym dzielniej � chocia� b�d� coraz gro�niejsze �
stawisz im
czo�o. Dopiero, gdy wyrobisz w sobie taki hart ducha, �e wsz�dzie i zawsze zdo�asz
polega�
na sobie samym wy��cznie, bez ogl�dania si� na jak�kolwiek pomoc z zewn�trz,
dopiero
wtedy ujrzysz jasno i niew�tpliwie, �e nie tylko ty sam jeste� na �wiecie. Ujrzysz
innych,
kt�rzy r�wnie mozolnie jak ty przebijaj� si� przez ciemno�� ku �wiat�u. Ujrzysz ich
wy�ej lub
ni�ej od siebie, ale odczujesz, �e z nimi tworzysz ��czno��; �e wszyscy razem
idziecie
wsp�lnie do jednego celu... do �wiat�a!
XIX
INTUICJA (SUMIENIE)
Nauczy�e� si� ju� obserwowa� swe prze�ycia wewn�trzne, potrafisz wi�c zda� sobie
spraw� z
tego, jaki charakter ma sumienie. Nie rozumuje, nie udowadnia niczego, nie "my�li"
logicznie, tylko po prostu wydaje wyrok: "Nale�a�o post�pi� tak a tak!". Wyst�puje
jak
dogmatyczne twierdzenie, ale nie ��da od ciebie � jak dogmat � �lepej wiary;
pozwala ci
rozumowa� i docieka� my�lami, dlaczego ono ci tak radzi�o post�pi�. To tylko ono
samo nie
rozumuje, lecz twierdzi, a tobie wolno potem my�le� i rozumowa�, ile zechcesz.
Sumienie zatem nie my�li, a intuicja r�wnie� nie my�li. Stoi o tyle wy�ej nad
my�leniem, o ile
cia�o przyczynowe (kauzalne) stoi wy�ej nad cia�em my�lowym (mentalnym). A wiesz,
�e
cia�o przyczynowe nale�y ju� do r�wni arupa, na kt�rej nie ma �adnych form
odr�bnych.
Dlatego tam nie mo�e by� my�lenia, bo tam nie ma kto my�le�, tam wszystkie istoty
s�
jednym i twoja istota jest tam jednym z wszystkimi. Teraz zrozumiesz sk�d pochodzi
nazwa
"intuicja", oznaczaj�ca w j�zyku �aci�skim dos�ownie "zanurzanie si�". Oto w chwili
intuicji
przestajesz by� sob�, zanurzasz si� duchem w ten Ocean, z kt�rego jeste� tylko
jedn� kropl�.
��czysz si� z wszystkimi innymi kroplami, kt�re razem tworz� �w Ocean i przez to
uczestniczysz we wszechwiedzy i wszechpot�dze Oceanu. Sam, jako kropla, nie masz
tej
wszechwiedzy, dlatego te�, oddzieliwszy si� od Oceanu, po kr�tkim przeb�ysku
intuicji,
musisz mozolnie dochodzi� my�lowym wnioskowaniem do motyw�w, dla kt�rych intuicja
kaza�a ci tak a tak post�pi�.
tylko, �e nie mo�na, ale przyczyn nie mia�e� czasu sobie u�wiadomi�. Dopiero
p�niej, gdy
�w cz�owiek zwyk�y zatrzyma� si� i spyta�, dlaczego nie mo�na, zacz��e� mu powoli
t�umaczy�, �e to bardzo daleko i �e koniem przez morze nie da si� przejecha�.
Je�eli
zrozumia� twoje wyja�nienia i nie pojecha�, to znaczy, �e pos�ucha� twej intuicji.
Je�eli za� jej
nie pos�ucha�, lecz wybra� si� w drog�, to dosta� si� po d�ugiej podr�y na brzeg
morza i
dopiero w�wczas do�wiadczalnie przekona� si�, �e intuicja mia�a s�uszno��.
Tak te� jest zawsze z intuicj�. Przychodzi do ciebie nagle � nie uczucie lub my�l �
lecz raczej
poczucie, kt�re by�by� sk�onny nazwa� bezwiednym pop�dem. Przekonasz si� p�niej, �e
nie
jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedny, na razie jednak, nazwij go sobie
pop�dem.
Ot�, pojawia si� nagle i popycha ci� do post�pku wydaj�cego si� rozumowi twemu nie
umotywowanym, nawet nielogicznym. Je�eli temu "pop�dowi" nie oprzesz si�, nie
wykonasz
tego, do czego ci� popycha, to przekonasz si�, mo�e po latach, �e zb��dzi�e�, nie
pos�uchawszy go. Je�eli za� pos�uchasz bez namys�u, od razu, a dopiero potem
zaczniesz
wnioskowaniem my�lowym dochodzi� do motyw�w, kt�re ten post�pek usprawiedliwi�yby
logicznie, mo�e wtedy, cho� nie zawsze, zdo�asz zrozumie�, �e s�usznie post�pi�e�.
Najcz�ciej jednak dopiero nast�pstwa twego post�pku przekonaj� ci�, �e by� celowy i
s�uszny.
Zatem intuicja nie ma nic wsp�lnego z pop�dem, chyba jedynie to, �e r�wnie jak on,
nie jest
wynikiem wnioskowania my�lowego. Najpierw pojawia si� intuicja, a dopiero po niej
praca
my�lowa, usi�uj�ca zrozumie� motywy. W tym tkwi tak�e r�nica zasadnicza pomi�dzy
intuicj� a sumieniem. Intuicja pojawia si� nagle i w przeb�ysku, zanim zd��ysz
cokolwiek
pomy�le� lub postanowi�. Zjawia si� zawsze nieoczekiwanie � przynajmniej w �yciu
codziennym, i dyktuje ci, co masz robi�, chocia� nieraz wcale jeszcze nie
zamierza�e� robi�
czegokolwiek.
Mo�e si� pojawi� tylko wtedy, gdy ty milczysz swym cia�em my�lowym (i oczywi�cie
m�zgiem), a wi�c wtedy, gdy ty nic nie my�lisz.
A poniewa� my�lisz ci�gle, mo�e zjawi� si� tylko w tym kr�ciutkim okamgnieniu,
kt�re
up�ywa mi�dzy jedn� my�l� a drug�. Dlatego to pojawienie si� intuicji jest zawsze
jak
przeb�ysk. Dlatego najwyra�niej pojawia si� wtedy, gdy stajesz na chwil� nie
my�l�c,
zaskoczony jakim� nag�ym wypadkiem i gro�nym. Wtedy popycha ci� od razu do decyzji,
do
czynu, a gdy jej pos�uchasz, milknie, bo ju� ci� ocali�a. Sam potem nie wiesz, sk�d
ci
"przysz�o do g�owy", aby tak w�a�nie post�pi�.
Natomiast sumienie wyst�puje albo w chwili, gdy si� wahasz, jak post�pi�, gdy jest
jeszcze
czas na wahanie, albo ju� po czynie, gdy chcesz go sam przed sob� usprawiedliwi�
my�leniem. Wtedy gani tw�j czyn, zawstydza ci� przed tob� samym, nie daje ci
spokoju
cz�sto przez ca�e lata. S� to znane ci dobrze "wyrzuty sumienia". Nie jest to nazwa
Jednak�e nie tylko post�pki bywaj� nast�pstwami intuicji. Post�pek to objaw woli, a
intuicja
dzia�a nie tylko na wol�. R�wnie cz�sto, je�eli nie cz�ciej, dzia�a jako objaw
wiedzy. Gdy
wyst�puje jako objaw woli, mo�esz przyj��, �e jej �r�d�em s� owe Istoty Wznios�e,
kt�re w
ezoteryce chrze�cija�skiej s� nazywane "Tronami" [Trony � Duchy li'oli. Zob. R.
Steiner, op.
cit. � red.], gdy za� objawi si� jako wiedza, ma �r�d�o w innych, r�wnie wznios�ych
Istotach,
zwanych "Kyriotetes" (Panowania, Duchy M�dro�ci). A jedne i drugie nale�� do
najwy�szych
Hierarchii Duchowych.
Jako wyraz wiedzy, intuicja poucza ci� od razu i wszechstronnie, jakby w "jednym
s�owie".
Skoro dojdziesz do cz�stych i wyra�nych intuicji, b�dziesz m�g� obserwowa� je
podobnie, jak
dotychczas nauczy�e� si� obserwowa� tw� w�asn� zdolno�� my�lenia. W�wczas
spostrze�esz,
�e to "jedno s�owo", w kt�rym intuicja zamyka wyczerpuj�c� wszechwiedz� o danym
zagadnieniu, ma charakter raczej liczby ni� s�owa. Liczba taka � inna oczywi�cie
dla ka�dej
rzeczy � zamyka w sobie i warto�� tej rzeczy, i wszystkie jej cechy
charakterystyczne,
stosunek jej do innych rzeczy i jej energi� potencjaln�, w og�le wszystko, co o tej
rzeczy
wiedzie� mo�na.
To niejasne poczucie, �e intuicja wyra�a si� liczbami, nie s�owami, wyda ci si�
pocz�tkowo
wprost sprzeczne z logik�, bowiem przywyk�e� uwa�a� liczby za znaki matematyczne, a
wi�c
czysto abstrakcyjne, nie zwi�zane z niczym realnym. Zwa� jednak, �e samo to
poczucie, i�
intuicja wyra�a si� liczbami, jest r�wnie� intuicyjne, a zatem nie od razu zdo�asz
jego
s�uszno�� sprawdzi� my�leniem logicznym. W jasnowidzeniu liczby b�d� przemawia�y do
ciebie r�wnie jasno i wyra�nie, jak s�owa w �yciu codziennym. Przyk�adu dostarczy
ci tu
"Jasnowidz�ca z Prevorst" swymi "liczbami wewn�trznymi" (K. 257), kt�rymi oznacza�a
nazwy i w�asno�ci rzeczy. Zrozumiesz tak�e �w drugi, o wiele tajniejszy, szereg jej
liczb
wewn�trznych, z kt�rych jedna np. obok jej imienia okre�la�a zarazem dat� jej
�mierci. Oto
jeden szereg liczb wewn�trznych pochodzi� od "Tron�w", drugi za�, �w najg��bszy, od
"Kyriotetes". Tych liczb �wi�tych nie wolno ci jednak myli� z liczbami Kaba�y,
b�d�cymi
tylko zm�conymi odbiciami tamtych na r�wni astralnej.
wra�enie, a z tych wyobra�e� tworzysz sobie dalej poj�cia. We �nie wprawdzie nie
odbierzesz
wra�e� zmys�owych, bo twe cia�o astralne wysuwa si� z fizycznego, ale odbierasz
wra�enia
astralne, kt�rych strz�pki przypominasz sobie po obudzeniu. Pami�� umo�liwia ci
odtwarzanie sobie wyobra�e� i poj��, a siedliskiem jej jest � jak wiesz � cia�o
eteryczne.
Sumuj�c to wszystko, dochodzisz do wniosku, �e przeszkodami w intuicji s� wszystkie
twe
pow�oki �miertelne, a wiec: cia�o fizyczne, eteryczne, astralne i my�lowe, czyli
wszystko to,
co razem tworzy tw� ja�� ni�sz�. Zauwa� wi�c, �e twoja ja�� ni�sza jest dla ciebie
przeszkod� w intuicji, a ty, mimo to, masz j� nie zwalczy�, nie odsun��, lecz
zatrzyma� przy
sobie, bo wszak�e masz intuicj� uzyskiwa� �wiadomie.
Teraz zrozumiesz, �e to jest niemo�liwe bez jogi, bez zjednoczenia twej ja�ni
ni�szej z
wy�sz�. Dopiero, gdy ja�� wy�sza zjednoczy si� z ni�sz�, gdy nie ma w tobie ju� dwu
istot
odr�bnych, lecz jedno��, dopiero w�wczas cia�a twe przestaj� ci by� przeszkod� w
intuicji.
Wtedy bowiem mo�esz dowolnie odbiera� wra�enia lub nie odbiera�, my�le� lub nie
my�le�,
pami�ta� lub pami�� wy��cza�. Teraz b�dzie dla ciebie tak�e zrozumia�e, dlaczego
intuicja
pojawia si� w�a�nie w tych kr�tkich momentach, w kt�rych nie my�lisz. Ty, jako
"Iskra
Bo�a", jeste� jedno�ci�, nie mo�esz zatem rozdwaja� si� i rozdziela�. Je�eli
my�lisz, jeste� w
ciele my�lowym, nie mo�esz wi�c r�wnocze�nie zanurzy� si� w �wiaty arupa, w �wiaty
intuicji. Musisz chocia� na u�amek sekundy wycofa� si� z cia�a my�lowego, aby wej��
w
�wiat intuicji. Skoro wi�c stwierdzi�em, �e twa ja�� ni�sza � a wi�c i cia�o
my�lowe � nie
mo�e ci by� przeszkod�, nie znaczy�o to, �e masz to cia�o my�lowe zabiera� ze sob�
w �wiat
intuicji. Nie mog�oby tam wej��, jest na to za grube, za ci�kie, jest po prostu
rupa (posta�,
Jorma). Ono ma ci tylko nie przeszkadza�, musi na chwilk� przesta� niepokoi� ci�
my�lami.
A do tego w�a�nie zmierza�y twoje �wiczenia w opanowaniu my�lenia. Wykonuj�c pilnie
Intuicj� poetyck� zanurzy� si� w ide� "ojca" i zjednoczy� si� z ni� tak zupe�nie,
�e zdo�a�
odczu� wszelkie stopnie cierpie� ojca, trac�cego kolejno swoje dzieci.
Gdyby� s�dzi�, �e dzie�o to nie powsta�o pod wp�ywem intuicji lecz psychometrii,
s�dzi�by�
s�usznie, ale1 tylko w po�owie. Inspiracj� do napisania "Ojca zad�umionych"
otrzyma�
S�owacki pod wp�ywem opowiadania, kt�re us�ysza� w�a�nie w miejscu, w kt�rym zasz�y
Na tym drobnym przyk�adzie widzisz, �e wiedza tajemna mo�e si� przyda� nawet w
literaturze, gdy idzie o zrozumienie dr�g tw�rczo�ci. Podobnie przydatna b�dzie ci
do
zrozumienia zjawisk tej dziedziny, kt�ra w nowszych czasach zyska�a nazw�
parapsychizmu
(parapsychologii). Do tej dziedziny nale�y te� psycho-metria. Definicja jej jest
nast�puj�ca:
"Niekt�re osoby wra�liwe zdo�aj� za dotkni�ciem lub zbli�eniem si� do obranego
przedmiotu
odczu� nie tylko jego substancj�, kszta�t, barw� i opisa� go dok�adnie, lecz nadto
poda�
miejsce, sk�d pochodzi, osob�, do kt�rej nale�y, a nawet przytoczy� zdarzenia,
kt�re
rozegra�y si� w pobli�u tego przedmiotu". To jest dla parapsychizmu wszystko, co
wiedzie�
mo�na o psychometrii. Zatem, bada on jej objawy, gromadzi dane statystyczne: jaki
procent
ludzi i w jakim stopniu jest wra�liwy psychometrycznie, bada prawdziwo�� ich
zezna�,
mierzy ich puls i temperatur� cia�a i na tym wyczerpuje sw�j program docieka�. Ty
jednak
zdo�asz z innego stanowiska patrze� na psychometri�. Mniej ci� zajmuj� jej
zjawiska, bo w
nie nie w�tpisz, a g��wn� wag� przywi�zujesz do jej istoty, kt�r� chcesz zg��bi� i
poj��. Dla
ciebie nie b�dzie to nawet trudne, bowiem znasz ju� po cz�ci r�wni� astraln� i
my�low�.
Wiesz tak�e, �e na ka�dej z tych r�wni istniej� mniej lub wi�cej zm�cone odbicia
obraz�w
tego wspania�ego kosmicznego kinematografu (dzi� mo�na by powiedzie� �
gigantycznego
komputera!) jakim jest Kronika Akaszy [Zob. bibliografia]. Zatem, dla ciebie
psychometria
jest po prostu ogl�daniem obraz�w akasnych w odbiciach astralnych lub my�lowych.
Obrazy
te doznaj� na ka�dej r�wni nowego za�amania, s� zatem tym bardziej zm�cone i
niedok�adne,
im ni�sza jest ta r�wnia, na kt�rej je ogl�dasz.
Zwi�zek miedzy psychometria a intuicj� mo�e ci si� pozornie wydawa� do�� lu�ny,
mia�e�
jednak przyk�ad ju� na S�owackim, �e taki zwi�zek istnieje. Nadto zauwa�, �e ca�y
ten dzia�
wiedzy tajemnej, kt�ry obejmuje dzieje Wszech�wiata, nie jest niczym innym, jak
odczytywan� przez "czeladnik�w" kronik� aka�n�. Niewy�wiczeni jasnowidze czytaj� j�
tak�e, ale nie rozumiej�, co znacz� zjawiska przez nich widziane, nie umiej� ich
odpowiednio
t�umaczy�. Ty tak�e, chocia� masz ju� za sob� lata �wicze�, by�by� jeszcze
niewprawny w
rozumieniu tych widziade� akasnych. Dlatego te� nie usi�uj na razie pr�bowa� tego.
Mo�esz
natomiast pos�ugiwa� si� psychometri�, jako drog� po�redni� w tych �wiczeniach, w
kt�rych
zmierzasz do uzyskania intuicji o wybranych przedmiotach. Takie �wiczenia s�
oczywi�cie
nieobowi�zkowe, a spos�b ich uprawiania jest nast�puj�cy:
We� dany przedmiot do r�ki lub po�� go sobie na �o��dku. Zamknij oczy i staraj si�
wnikn��
tw� istot� we wn�trze przedmiotu. Nie my�l o niczym, nie pr�buj odgadywa� lub
odczuwa�
czegokolwiek, tylko czekaj biernie i spokojnie. Po chwili zaczn� si� wynurza�
wra�enia lub
obrazy. Odczujesz do przedmiotu sympati� lub wstr�t, mo�e pojawi ci si� obraz
osoby, do
kt�rej ten przedmiot nale�a� lub te� obrazy otoczenia, w kt�rym si� znajdowa�.
Staraj si�
gorliwie o to, aby ani przez chwil� nie ��czy� z tymi obrazami w�asnych domys��w
lub
s�d�w. Masz by� tylko oboj�tnym widzem, nieczu�ym i nie my�l�cym, lecz pami�taj�cym
dok�adnie wszystko, co widzi. Gdy ju� nauczysz si� zapami�tywa� te obrazy, przesta�
na nie
zwraca� uwag�, lecz zajmij si� wy��cznie wra�eniami, kt�re na twym wn�trzu wywiera
ten
przedmiot. Jest to trudniejsze ni� psychometri�, ale dojdziesz i do tego. Ujrzysz
wtedy nie
odbicia aka�ne z otoczenia przedmiotu � ale form� astraln� lub my�low� jego samego,
a st�d
ju� tylko krok do intuicji, do uzyskania wiedzy najg��bszej i
najwszechstronniejszej o tym
przedmiocie, a przede wszystkim, wiedzy najprawdziwszej, czerpanej wprost u �r�d�a,
nie
zm�conej za�amaniami przez r�wni� astraln� lub my�low�.
XX
O�WIECENIE (U WR�T �MIERCI)
Trzy stopnie ostatnie: dharana, dhjana i samadhi, tworz� razem "�cie�k� pr�by". Na
pi�ciu
poprzednich stopniach przygotowywa�e� si� do tego, aby by� godnym "o�wiecenia".
Tego
o�wiecenia dost�powa�e� w�a�nie w imaginacjach, inspiracjach i intuicjach.
Imaginacje
o�wiecaj� ci� o �wiecie astralnym, inspiracje o my�lowym, a intuicje wprowadzaj�
ci� ju� w
�wiaty arupa (bez kszta�tu). Wiedza, kt�r� na tych r�nych r�wniach zdobywasz, jest
w�a�nie
"o�wieceniem", kt�rym g�rujesz nad zwyk�ymi lud�mi.
Sam zrozumiesz, �e podczas lat pr�by to o�wiecenie nie mo�e jeszcze przekracza�
pewnych
granic. B�d�c dopiero "na pr�bie" nie dajesz jeszcze zupe�nej r�kojmi, �e wiedzy
nabytej
podczas o�wiecenia, nie u�yjesz w spos�b b��dny lub nawet szkodliwy. Tak� r�kojmi�
b�dzie
dopiero twoje "wtajemniczenie". Mam tu na my�li to samo, co czyta�e� ju� w
rozdzia�ach
pocz�tkowych, gdy por�wna�em �cie�k� jogi z latami nauki jako terminatora
rzemie�lniczego,
a potem czeladnika na pr�bie. Ucze� wyzwolony na czeladnika, nie dost�powa� jeszcze
do
wszystkich naraz tajemnic zawodowych. Dopiero w miar�, jak okazywa� si� godnym
zaufania, dopuszcza� go majster do dalszych tajnik�w swego rzemios�a. Tak samo ty,
jako
czeladnik na pr�bie, nie jeste� jeszcze ostatecznie przyj�ty. Pracujesz, a
mistrzowie ci�
obserwuj�, przygl�daj� si� twej pracy, twemu zachowaniu, a przede wszystkim, twemu
wn�trzu, twym uczuciom i my�lom.
Nie zapominaj o tym ani na chwil�, �e w okresie "o�wiecenia", a wi�c przez ca�y
czas pr�by,
jeste� pod nieustannym nadzorem, chocia� niewidzialnym. Mistrzowie obserwuj� ci�
dok�adniej i �ci�lej ni� ty sam by� potrafi�. Widz� w tobie znacznie wyra�niej
wszystko ni�
sam ujrze� potrafisz. Widz� wszystkie twoje post�py, ale i twoje zaniedbania, a
tych jest
wi�cej ni� s�dzisz.
Wyobra� sobie cz�owieka, kt�ry ma kawa� ziemi pod upraw� ogrodu. Pracowa� przez
siedem
lat nad jej wykarczowaniem i wyplewieniem chwast�w, zasiewa� w niej jarzyny i
szczepi�
drzewka owocowe. Przez ten czas dochodzi� oczywi�cie do wielu do�wiadcze�
ogrodniczych,
zyskiwa� pewien zas�b "o�wiecenia" w tej dziedzinie. Na podstawie tej wiedzy sieje
dalej i
sadzi spodziewaj�c si� wynik�w lepszych ni� poprzednie. Siej�c jednak i sadz�c nowe
ro�liny
zaniedbuje plewienie chwast�w, kt�re krzewi� si� nie zauwa�one przez niego. Czy�
zatem
wiedza obecna da mu lepsze ni� dawniej plony, czy te� p�jdzie na marne z powodu
zachwaszczenia ogrodu?
Zachowujesz si� bardzo podobnie jak ten ogrodnik. Na pi�ciu stopniach ni�szych
stara�e� si�
� niew�tpliwie szczerze i usilnie wypleni� z siebie wszystkie wady i na�ogi, a na
ich miejsce
zaszczepi� w�asno�ci wymagane przez �cie�k�. Po przej�ciu z tego "przygotowania" na
�cie�k� pr�by, powiedzia�e� sobie: "Oto wyple-wi�em w sobie z�e na�ogi i wady, a
zasadzi�em
w�asno�ci ��dane, zatem teraz mog� szczepi� dalej spokojnie i zbiera� owoce, bo
chwast�w
ju� si� pozby�em". Nie pomy�la�e� jednak nad tym, �e chwasty, podobnie jak w ziemi,
tak i w
twej duszy, rozrastaj� si� ci�gle na nowo, je�eli ich nie t�pisz bez przerwy, bez
wytchnienia.
Spocz�� ci nie wolno ani chwil�, bo ka�dy spoczynek, to ju� cofni�cie si� na
�cie�ce, to krok
wstecz. Kto nie idzie naprz�d, ten si� cofa. Nie post�puj�c, zostaje w miejscu, a
tymczasem
inni id� dalej i zostawiaj� go w tyle.
Sp�jrz uwa�nie w g��b siebie, bez pob�a�liwo�ci i bez nieszczero�ci wobec samego
siebie.
Czy ju� �adnej, ale naprawd� �adnej wady, w sobie nie znajdziesz? Czy rzeczywi�cie
wypleni�e� ju� tak dok�adnie wszystkie chwasty, �e �aden nie rozr�s� si� na nowo?
Czy ju�
nic, faktycznie nic, nie zag�usza tych dobrych ro�linek, kt�re wyhodowa�e� w duszy
z tak�
pieczo�owito�ci� i takim trudem? Je�eli dasz odpowied� przecz�c�, to oszukasz sam
siebie.
Zataisz przed sob� faktyczny stan rzeczy.
We� jako przyk�ad, rzecz tak drobn� cho�by, jak to, o czym przepi�knie pisze
Krisznamurti
(G.), gdy przedstawia cechy przys�ugi prawdziwie bezinteresownej. Czy ty naprawd�
potrafisz wznie�� si� do tego, aby wy�wiadczywszy komu� przys�ug�, cho�by
rzeczywi�cie
wielk�, nie pochwali� si� tym, je�eli nie przed nim, to przed kim� trzecim? Czy
potrafisz
zosta� "dobroczy�c� nieznanym" i to naprawd� nikomu nieznanym? A je�eli nawet
czasami
potrafisz, to czy nie przemknie ci przez dusz� uczucie zadowolenia z siebie lub
nawet my�l:
"No, teraz dokona�em czego� naprawd� niezwyk�ego, niechby to kto inny potrafi�!".
A przecie� to jest rzecz ca�kiem drobna i zwyk�a. Zapewne nie jest zwyk�� i drobn�
u ludzi
zwyczajnych, ale na "�cie�ce" jest czym�, co si� samo przez si� rozumie. Widzisz
ju� z tego,
jak trudno wypleni� doszcz�tnie mi�o�� w�asn� i pych�. Obie chodz� w parze, chocia�
przybieraj� nieraz pozory bardzo niewinne. Czy nie przychodzi ci nigdy na my�l, �e
przecie�
jeste� ju� "tak daleko" na �cie�ce, wi�c nale�y ci si� jaka� specjalna
pieczo�owito�� ze strony
owych Istot Wznios�ych, kt�re rz�dz� losem? Odczuwasz, jakby pod�wiadomie, jakie�
niezwyk�e zas�ugi i ch�� ��dania za nie dla siebie jakich� przywilej�w r�wnie
niezwyk�ych.
Zapominasz o tym, �e im wy�ej wst�pujesz, tym wi�ksze masz obowi�zki, ale tym mniej
masz prawo oczekiwa� dla siebie. Przecie� tylko to jest dobre dla ciebie, co
zrobisz dobrego
dla innych, wcale o sobie nie my�l�c.
Imaginacje twoje, kt�rych ju� do�wiadczy�e� i kt�re b�dziesz miewa� coraz cz�ciej,
pouczaj�
ci� bardzo wyra�nie o jako�ci i warto�ci twego wn�trza. Pokazuj� ci, jaki jeste�
naprawd�,
stawiaj� ci przed oczami ciebie samego jak inn� istot�, na kt�r� mo�esz patrze� i
ocenia�. To
widywanie siebie jako sobowt�ra astralnego, b�dzie si� pojawia�o coraz wyra�niej, a
po
"wtajemniczeniu" b�dzie towarzyszy�o ci stale. Steiner (C) nazywa to spotkaniem ze
"stra�nikiem progu". Jest rzeczywi�cie stra�nikiem ten tw�j sobowt�r, broni ci
bowiem
przej�cia przez pr�g wtajemniczenia, je�eli nie jeste� oczyszczony dok�adnie ze
wszystkich
chwast�w na duszy.
Wtajemniczenia nie zdo�asz wymusi� �adnymi �rodkami nieprawid�owymi. Do niego
musisz
dorosn��, ale wedrze� si� w nie przed doro�ni�ciem nie potrafisz. Jeszcze w czasach
A do rozkwitu potrzebne jest o�wiecenie. Dzia�a ono tak, jak promienie S�o�ca na
ro�lin�.
"Przygotowaniem" uprawi�e� grunt, usun��e� ze� chwasty i zasadzi�e� nasionko. Teraz
Na skutek wej�cia w styczno�� z Istotami tak wznios�ymi zmienia si� tak�e tw�j
stosunek do
twej karmy. Jako cz�owiek zwyk�y ulega�e� karmie �lepo i nieodwo�alnie. Odmierza�y
ci j�
Lipika na ka�de twe wcielenie w takiej ilo�ci, aby� j� w danym wcieleniu m�g�
odrobi� bez
nadmiernego wyt�enia, ale i bez pr�nowania. Po prostu "stosowa�y wiatr do we�ny
jagni�cia". By�e� sw� karm� skr�powany w ka�dym �yciu tak ciasno, �e chc�c nie
chc�c
musia�e� j� odrobi�. Nawet spos�b odrobienia by� ci narzucony i �ci�le okre�lony.
Dlatego te�
�ycie popycha�o ci� nieub�aganie w tym kierunku, kt�ry mia�e� zakre�lony ju� przed
twoim
urodzeniem. W�asne twe wady i nami�tno�ci wprowadza�y ci� w takie warunki �yciowe,
jakie
w�a�nie by�y najodpowiedniejsze dla twej karmy. Warunki te z twego osobistego
punktu
widzenia by�y oczywi�cie dla ciebie najcz�ciej "niepowodzeniami" lub
"nieszcz�ciami".
Przypisywa�e� je �lepemu trafowi lub niesprawiedliwemu losowi. A tymczasem to
Lipika
poci�ga�y tylko za sznureczki utkane z twych ��dz i b��d�w lub pos�ugiwa�y si� nimi
jak
m�otami, kt�re bij�c w ciebie mia�y wykrzesa� ow� iskierk� bo��, ja�� wy�sz� w
tobie
u�pion�.
Przemieniasz si� dlatego, �e ju� w znacznej cz�ci oczy�ci�e� si� z wad i ��dz
samolubnych,
wi�c one ju� nie mog� by� w�dkami wci�gaj�cymi ci� w warunki karmiczne. Brak ju�
tych
wi�z�w, kt�re ci� p�ta�y dotychczas, brak �rodk�w do przymusowego prowadzenia ci�.
Dlatego nie mog�c ju� by� kierowanym, masz sam sob� kierowa�. Wolno ci teraz
wybiera�,
w jaki spos�b chcesz sw� karm� odrabia�, wolno ci nawet zwi�ksza� sobie jej zakres
w tym
�yciu, aby tym szybciej odrabianie zako�czy�. Do tego w�a�nie s�u�y ci twoje
o�wiecenie.
Ono umo�liwia ci co� wi�cej. Umo�liwia ci wgl�d w dzia�alno�� og�ln�, jak� nad
karm�
�wiata rozwijaj� owe Istoty Wznios�e zwane Lipikami. Mo�esz przygl�da� si� ich
czynno�ci i
rozumie� motywy, kt�rymi one si� kieruj� przy wydzielaniu karmy pojedynczym
ludziom,
rodzinom, miastom, narodom i ca�emu globowi ziemskiemu. Stajesz si� ich
pomocnikiem,
pracujesz wraz z nimi i ch�tnie bierzesz na siebie cz�� karmy "nieosobistej", to
znaczy cz��
karmy og�lnej twego miasta i twego narodu. Czujesz si� wsp�odpowiedzialny za t�
karm�,
bo przez swe intuicje wchodzisz w ��czno�� z istotami tak wysokimi jak duchy
narodu,
szczepu lub rasy. Stajesz si� ich cz�stk�, uczestniczysz w ich karmie, ale i w ich
pot�dze.
Jest to bowiem pot�ga nadludzka mie� w r�ku sw�j los, koleje swego �ycia, bieg
wypadk�w.
A ty to masz teraz w r�ku. Ponadto, uczestniczysz we w�adzy stokro� wi�kszej: masz
wp�yw
na karm� �wiata, w�adasz ni� �wiadomie i rozumnie. Pomy�l nad ca�� donios�o�ci�
tych s��w:
ty tworzysz dzieje! Historia �wiata potoczy si� tak, jak ty jej wska�esz. Ty,
cz�owiek ma�y,
niepozorny, nikomu nieznany, ty tworzysz dzieje �wiata. Zosta�e� dopuszczony do tej
w�adzy
nad dziejami �wiata dlatego, �e wyzby�e� si� egoizmu, zatem nie ma obaw, �e
nadu�yjesz tej
w�adzy do cel�w samolubnych, niezgodnych z ide� powszechnego post�pu.
Zwa�, jak nies�ychane szkody tej idei m�g�by wyrz�dzi� kto�, kto posiad�by w�adz�
podobn�
do twojej, ale nie mia� twojego poziomu moralnego. Zwa�, �e opr�cz tej w�adzy nad
karm�,
ty masz jeszcze szereg innych zdolno�ci nadludzkich. Masz zdolno�� widzenia
astralnego i
my�lowego: znasz uczucia ludzi i ich my�li, fle� to nadu�y� pope�nia�by na twoim
miejscu
kto� inny, jak wykorzystywa�by to czytanie w my�lach i uczuciach ludzkich, jak
bezwzgl�dnie pos�ugiwa�by si� nimi do swoich cel�w! Ty jednak tego nie robi�e� i
nie
zrobisz, bo jeste� na "�cie�ce".
Nast�pnie zastan�w si� g��boko nad tym, jak niezwykle, wprost nadludzko,
przewy�szasz
sw� wiedz� nie tylko filozof�w i przyrodnik�w, lecz tak�e psycholog�w, fizjolog�w,
socjolog�w, wreszcie historyk�w. A tej wiedzy nie nadu�ywasz do �adnych ubocznych
cel�w, nie che�pisz si� ni� nawet. Nikt nie wie, �e j� posiadasz, bo nie masz jej
na pokaz, na
wzbudzanie podziwu, tylko, aby pomaga� innym, kt�rzy tej pomocy rzeczywi�cie
potrzebuj�.
Pomagasz im bezimiennie i zaraz znikasz, aby nawet nie zauwa�yli, komu maj� by�
wdzi�czni. Wiesz ju�, �e wszystko masz czyni� bez oczekiwania jakichkolwiek owoc�w
(korzy�ci osobistych), a wi�c tak�e pomagasz ludziom bez oczekiwania ju� nie tylko
wdzi�czno�ci, ale nawet wynik�w � tej pomocy. Nie idzie ci bynajmniej o to, czy twa
pomoc
by�a rzeczywi�cie pomoc�, czy w og�le by�a pomoc�, a nie szkod�. Zrobi�e� swoje, to
znaczy,
zrobi�e� to, co uwa�a�e� za wskazane w danych warunkach i odszed�e�. Nawet w g��bi
duszy
nie zachowa�e� uczucia zadowolenia z samego siebie. Tym bardziej, nie zachowa�e�
tam
pychy, �e oto "pomagasz �wiatu". Tak naiwnie zarozumia�y ju� nie jeste�, aby
s�dzi�, �e
twojej marnej pomocy �wiat oczekuje, �e jej po��da, �e bez niej utkn��by w swym
post�pie.
Gdyby� ty uchyli� si� od pomocy, pojawi�oby si� na twoje miejsce stu innych, kt�rzy
by
pomogli za ciebie, ty za� obci��y�by� tylko swoj� karm� tym uchybieniem. Pomagaj�c
�wiatu,
pomagasz tylko sobie, a wi�c ani zas�ugi w tym nie ma �adnej, ani prawa do
wdzi�czno�ci lub
uznania. Aby za� ta pomoc, udzielana drugim, by�a dla ciebie naprawd� pomoc�, musi
by�
wolna od spodziewania si� owoc�w. Gdy pomagaj�c drugiemu, nie my�lisz przy tym
wcale o
sobie, wtedy pomagasz sobie naprawd�. Zyskujesz, gdy o zysku nie my�lisz, gdy nie
dbasz o
zysk wcale. A "zyskiem" by�oby tu nawet twe liczenie na wdzi�czno�� lub uczucie
zadowolenia z siebie.
U kresu tej �cie�ki o�wiecenia czeka ci� pr�g wtajemniczenia. Aby� m�g� ten pr�g
przest�pi�,
musisz by� got�w zostawi� przed nim wszystko, co wi��e ci� z ziemi� i z jej
sprawami. A
liczenie na owoce twych czyn�w wi�za�oby ci� do nich podobnie jak liczenie na
wdzi�czno��
ludzi za tw� pomoc wi�za�oby ci� z tymi lud�mi. Jako "czeladnik" masz by� dos�ownie
"umar�ym dla �wiata", bo dopiero wtedy b�dziesz m�g� dzia�a� dla �wiata owocnie,
gdy w
nim tkwi� przestaniesz. Nie m�g�by� obs�ugiwa� maszyny, gdyby� sam by� jej cz�ci�
sk�adow�. Musisz by� poza ni�, nie tkwi� w niej sw� istot�. Dlatego masz stan�� u
wr�t
�mierci, dlatego masz przez �mier� przej��, aby dost�pi� wtajemniczenia.
Masz przej�� przez �mier�, a jednak �y� dalej na ziemi, nosi� w sobie tajemnic�
tego, co jest
po tamtej stronie zgonu. Tajemnic takich nie powierza si� byle komu. Zdarza si�, �e
i ludzie
zwyczajni powracaj� jeszcze do �ycia, przeszed�szy przez �mier� czy to w letargu,
czy w
chorobach, ale przechodz� j� nie�wiadomie, nie pami�taj�c nic, co tam widzieli. Ty
za� masz
przej�� przez �mier� �wiadomie, masz zapami�ta� wszystkie szczeg�y tego zdarzenia i
nie
wolno ci nikomu ich wyjawi�. Dost�pienia tej tajemnicy musisz by� godnym bez
zastrze�e� i
dlatego �cie�ka o�wiecenia ci�gle jeszcze jest tylko "�cie�k� pr�by", kt�rej mo�esz
nie
przetrwa�.
XXI
NA DROG�
Nie wynika z tego oczywi�cie, �e nie s� ci potrzebne �adne studia ksi��kowe. Masz
dzia�a�
w�r�d ludzi, zatem powiniene� wiedzie�, co ludzie umiej�, czym zajmuj� umys�y,
jakie maj�
pogl�dy, w jakich kierunkach d���. Ponadto istnieje potrzeba, aby� zapozna� si�
kolejno z
wybitniejszymi dzie�ami ze wszystkich dziedzin okultyzmu, a wi�c nie tylko z wiedz�
Zna� jednak, a wykonywa�, to dwie r�ne rzeczy. Zbyteczne by�oby ostrzega� ci�, �e
nie
wolno ci praktykowa� czarnej magu lub spirytyzmu, wiesz o tym sam dobrze, a w razie
w�tpliwo�ci ostrze�e ci� w por� twoja intuicja. Tak samo nie skusi ci� alchemia do
poszukiwania sposob�w wytwarzania z�ota, bo wiesz ju�, jak alchemi� nale�y rozumie�
w jej
prawdziwym znaczeniu, a z�ota robi� nie potrzebujesz, bo b�dziesz go mia� zawsze
do�� na
wszystkie potrzeby. Tak samo, nie b�dziesz bada� astrologicznie swego horoskopu, bo
wiesz,
�e tw�j horoskop musi by� zawodny, skoro sam jako czeladnik, kierujesz swym losem.
Wreszcie nie poci�gnie ci� stosowanie kaba�y, bo przez �wiat kaba�y, jako przez
hal� nauki,
przeszed�e� i ju� nie zamierzasz do niej wraca�.
Pami�taj o tym bez przerwy, ile to zdolno�ci wyrobi�e� w sobie, ile dzi�ki nim masz
mo�liwo�ci dobrego dzia�ania, zatem ile powiniene� da� twym bli�nim. Dla przyk�adu
wska��
ci na jako�� twych cia� niewidzialnych. Dzi�ki wykonywaniu sumiennemu �wicze� na
�cie�ce, oczy�ci�e� twe cia�o my�lowe, opanowa�e� jego funkcje i uczyni�e� ze�
narz�dzie
sprawne i udoskonalone. Twoje my�li s� nie tylko czyste i jasne, lecz tak�e
nadzwyczaj
pot�ne. Ich drgania rozchodz� si� daleko wok� i dzia�aj� bardzo silnie na
wszystkich w
twym otoczeniu.
Nie potrzebujesz wi�c stosowa� kaza� ani poucze� wobec ludzi, lecz wystarcz� twe
jasne,
logiczne i pot�ne my�li. One promieniuj� daleko i dzia�aj� na cia�a my�lowe twego
otoczenia. Czy ono sobie u�wiadamia ten wp�yw telepatycznie, czy te� nie zdaje
sobie z tego
sprawy, to rzecz oboj�tna. To oddzia�ywanie mo�e ujawni� si� dopiero po pewnym
czasie,
nawet d�ugim, ale sw�j wp�yw wywrze niezawodnie. W�a�nie w ten spos�b b�dziesz na
ludzi
oddzia�ywa� najpot�niej. Ilekro� us�yszysz u ludzi jakie� zapatrywania b��dne lub
niedorzeczne, nie usi�uj ich od razu poprawia� i krytykowa�.
ujemnych jak gniew, niecierpliwo��, zawi��, pycha pozby�e� si� ju� na stopniu
przygotowania. Podobnie wystrzegasz si� nastroj�w pesymizmu, smutku, przygn�bienia
i
zgry�-liwo�ci. Umiesz ju� milcze� uczuciami i nastrojami, ale ponad to masz jeszcze
cz�owieka, cho�by to by� najgorszy zbrodniarz, w kt�rym nie mo�na znale�� nic
dobrego.
Nieraz zalety ludzi kryj� si� pod pow�ok� szorstk�, nawet odpychaj�c�, nieraz oni
sami
zatajaj� je w sobie, zniech�ceni ozi�b�o�ci� otoczenia lub jego niewdzi�czno�ci�.
Ty jednak
masz w�a�nie za zadanie odgrzebywa� spod popio�u te iskry dobre, ledwie si� tl�ce.
Wi�c
staraj si� odnale�� je w ka�dym cz�owieku, bez wzgl�du na jego wygl�d, stanowisko,
opini�,
jak� cz�sto nawet nies�usznie, maj� o nim inni ludzie.
Ta ��czno�� z lud�mi, jak� nawi��e twoja dla nich wyrozumia�o��, nie powinna ci�
jednak
wi�za� z nimi i kr�powa� twojej niezale�no�ci �yciowej. Wiesz ju�, jakie jest
w�a�ciwe
znaczenie s��w � nie wi�za� si� z nikim i z niczym. Jeste� "w�drowcem", kt�ry
wsz�dzie,
gdziekolwiek jest, znajduje ludzi obcych i otoczenie obce. �yczy im dobrze, pomaga
im i
s�u�y, ale nie przywi�zuje si� do nich. Got�w jest w ka�dej chwili opu�ci� ich i
przenie�� si�
w inne �rodowisko, bez �alu za poprzednim. W jaki spos�b masz z tym niewi�za-niem
si�
pogodzi� mi�o�� dla wszystkich ludzi, wiesz ju� z rozdzia��w poprzednich. Mi�o��
prawdziwa
daje wszystko, a nie ��da niczego. Nie oczekuj�c niczego, nie licz�c na nic, nie
wi��esz si�
tym samym, a dobrze �yczysz zawsze. Istniej� oczywi�cie zwi�zki karmiczne,
silniejsze ni�
zwi�zki krwi. One przykuwaj� ci� do pewnych ludzi na okre�lony czas. Ale to nie ty
si� z
nimi wi��esz, to karma wi��e ci� do nich i rozwi�zuje z t� chwil�, z kt�r� karm�
odrobisz.
Takie wypadki b�dziesz mia� w dalszym �yciu i mia�e� je ju� dotychczas. Wiesz
teraz, jak je
rozumie�.
Szczeg�lnego taktu i ostro�no�ci wymaga twoje zachowanie si� wobec os�b, kt�re we
w�asnym mniemaniu, znaj� si� "na wiedzy tajemnej". Skoro dowiedz� si� lub domy�la,
�e i ty
prowadzisz studia podobnego rodzaju, b�d� uwa�ali ci� za "swego", a siebie za
uprawnionych
do oczekiwania od ciebie zwierze� lub poucze� o "tajemnicach". B�d� to ludzie
r�nego
pokroju. Opr�cz maniak�w i fantast�w niepoczytalnych, spiryty�ci, hipnotyzerzy i
"pogromcy
jasnowidz�w" lub medi�w, wr�biarze i "okulty�ci" og�lnikowi, obok nich za� tak�e
powa�ni
badacze, teozofowie i antropozofowie. Zachowuj si� wobec nich z rezerw�. S�uchaj
cierpliwie, bo zwykle lubi� wiele m�wi�, ale sam m�w ma�o i nie prostuj ich
twierdze�. Gdy
ci� wprost o zdanie zapytaj�, wybierz to, co jest s�uszne w ich zapatrywaniach i
potwierd�, ale
b��d�w nie podno�. Nie zrozumieliby ci� zapewne, a gdyby nawet poj�� zdo�ali, nie
przyznaliby ci s�uszno�ci, poniewa� im milsze s� ich uprzedzenia. Ze swych studi�w
znasz
zapewne te kierunki na wp� filozoficzne, kt�re dzi� szerz� si� pod has�ami teozofii
i
antropozofii, wiesz zatem, �e nie nale�y ich nie docenia�. Dla wi�kszo�ci swych
zwolennik�w
s� szczeblem najwy�szym, do jakiego w og�le s� zdolni si� wznie��, nie burz im
zatem kultu
dla autorytet�w ich i dogmat�w, bo ludzie na r�nych szczeblach w r�ne wierz� powagi
i
r�ne twierdzenia przyjmuj� za swoje, ale do wzniesienia si� ponad kult
jakichkolwiek powag
obcych, zewn�trznych, jeszcze nie doro�li. W ka�dym razie te szczeble
przygotowawcze, na
kt�rych s�, zas�uguj� na uznanie. Podobnie wstrzemi�liwy b�d� wobec "badaczy
naukowych", a wi�c psycholog�w lub metapsychik�w. Mo�esz im, znaj�c cia�a wy�sze,
wskaza� nieraz kierunek, w kt�rym swe badania mogliby doprowadzi� do wynik�w
pozytywnych, ale nie wychod� wtedy poza ich poziom materialistycmy w my�leniu, bo
od
razu straci�by� ich zaufanie, nie do ciebie, lecz ufno�� w prawdopodobie�stwo tego,
co im
m�wisz. Rzecz prosta, �e nie dasz si� nigdy skusi� i nie pozwolisz na poddanie
twych
zdolno�ci badaniom eksperymentalnym. Najlepiej nawet b�dzie, je�eli nigdy si� nie
dowiedz�, �e jakie� zdolno�ci paranormalne posiadasz. Cho�by wszystkie ich
eksperymenty z
tob� dawa�y niezbity wynik, nie przyznaj� ci, �e s� to zdolno�ci nadnormalne, tylko
Tw�j takt i intuicja dla granicy, je�eli zawsze na ni� b�dziesz zwa�a�, ustrzeg�
ci� we
wszystkich stosunkach z lud�mi od post�pk�w niezr�cznych i od zapuszczania si� w
sytuacje
nie�atwe do naprawienia. Trudniej ci b�dzie utrzyma� ten takt i spok�j umys�u w
wypadkach,
w kt�rych ze strony bli�nich spotka ci� ju� nie tylko niezrozumienie lub
lekcewa�enie, lecz
nawet nienawi�� lub prze�ladowanie. Jednak, �ci�le wype�niaj�c nakaz "niewi�zania
si�",
zdo�asz �atwiej znosi� takie objawy niewiedzy bli�nich, zachowasz w�r�d nich spok�j
i nie
zniech�cisz si� do dalszej, r�wnie wymagaj�cej wytrwa�o�ci, pracy.
Na drog� prowadz�c� ci� do tego spotkania daj� ci tych kilka s��w ostatnich. Nie s�
to rady,
bo rad ju� nie potrzebujesz i sam sobie radzi� nadal powiniene� zawsze, s� to tylko
Gdy �egnasz kogo� wybieraj�cego si� w dalek� drog�, chcia�by� w chwili rozstania
powiedzie� mu wiele, bardzo wiele, chcia�by� da� mu na drog� mn�stwo rad, wskaz�wek
i
ostrze�e�, nie m�wisz mu jednak nic, bo s�owa wydaj� ci si� zbyt marne i nieudolne.
Dopiero
w ostatniej chwili rzucasz mu s��w kilka, w kt�rych zamykasz wszystkie twe dobre
�yczenia
dla niego. Tak i ja, zamiast s��w pustych, dam Ci na dalsz� drog� tylko to
�yczenie:
(Litery oznaczaj� tytu� dzie�a i nazwisko autora, cyfry rzymskie tom, cyfry
arabskie stronic�)