Mowa Ciała Kłamców

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 235

Dla

wszystkich, którzy kiedykolwiek doznali szoku, cierpieli i czuli


emocjonalny ból, ponieważ odkryli, że okłamał ich ktoś, komu ufali całym
sercem.
Może na stronach tej książki znajdziesz informacje, które pomogą ci
stwierdzić i rozszyfrować, kto oszukuje, a kto jest szczery, kto mówi prawdę,
a kto cię okłamuje.
Może dzięki tej książce zyskasz spokój umysłu, uwolnisz się od stresu
i nabierzesz większej pewności siebie.
PODZIĘKOWANIA

Chciałabym podziękować moim dwóm nieocenionym muzom – pięknej,


błyskotliwej i charyzmatycznej mamie, Rosalee Glass („Miss Wdzięku”),
oraz ukochanej, milutkiej, mięciutkiej i niewiarygodnie mądrej suni rasy
goldendoodle, Annabelli Glass – które zawsze wywołują uśmiech na mojej
twarzy. Dziękuję, że umilacie mi wszelkie przerwy w pisaniu.
Dziękuję również mojej drogiej agentce, Pauli Munier, wydawnictwu
Career Press, a także Jennifer White z agencji Splash News oraz Mary
Velasco z agencji fotograficznej Getty Images – za pomoc w uzyskaniu
fotografii celebrytów, które znalazły się w tej książce.
WSTĘP

Każdy może zostać oszukany, nabrany, wykiwany lub zwyczajnie


okłamany. Nie ma znaczenia, jak bardzo jesteś inteligentny,
doświadczony, bogaty lub sławny. Niemal każdy w pewnym momencie
życia w taki czy inny sposób pada ofiarą kłamcy – osoby, która zataja
prawdę bądź przekazuje fałszywą informację. Bez względu na to, czy
miałeś pecha i spotkałeś kogoś, kto oszukał cię w interesach, wyłudził od
ciebie pieniądze czy też skrzywdził, rozpowszechniając fałszywe
informacje, ukradł ci ukochaną osobę, naciągnął na coś w Internecie lub
nabrał, podając się za kogoś, kim nie jest – możesz spać spokojnie, bo nie
jesteś sam. Świat jest pełen kłamców, którzy są jednymi z najbardziej
toksycznych ludzi.
Gdy dowiadujesz się, że oszukał cię ktoś, komu kiedyś ufałeś, kogo
kochałeś i szanowałeś, ogarniają cię niezwykle silne emocje. Są to szok,
ból, przygnębienie i/lub złość, a czasem nawet wszystko naraz.
Zastanawiasz się, komu naprawdę możesz ufać lub czy kiedykolwiek
będziesz w stanie znowu komuś zawierzyć. Zaczynasz kwestionować
własne osądy, rozsądek i umiejętność oceny sytuacji. Możesz nawet się
zadręczać, bezustannie zadając sobie pytanie, dlaczego wcześniej nie
zauważyłeś oznak, które wskazywałyby na to, że ktoś cię okłamuje.
Ale prawdę mówiąc, czy można dostrzec te oznaki, skoro nie wiadomo,
na co zwracać uwagę?
Skąd miałaś wiedzieć, że mąż cię oszukuje, że poznana przez Internet
sympatia to zwykły oszust, że gosposia cię okrada, a opiekunka zaniedbuje
(lub co gorsza, wykorzystuje) twoje dziecko? Skąd miałeś wiedzieć, że szef
nie był szczery, gdy chwalił cię za świetne wyniki, a następnego dnia
zwolnił? Skąd miałeś wiedzieć, że kolega z pracy obgaduje cię za plecami
lub że pracownik podkrada pieniądze z kasy? Czy mogłaś się zorientować,
że twoja najbliższa przyjaciółka była nieszczera, gdy mówiła, że
poślubienie chłopaka, który sprawia mnóstwo problemów, to świetny
pomysł? Jakich sygnałów nie dostrzegłaś, gdy syn przysięgał, że nigdy nie
eksperymentował z narkotykami, a potem znalazłaś pod jego łóżkiem fajkę
i zapas marihuany?
Skąd masz wiedzieć, czy możesz wierzyć w to, co czytasz w mediach na
temat różnych celebrytów? Czy sławne pary naprawdę są ze sobą z miłości,
czy ich związek jest jedynie zabiegiem marketingowym? Czy możesz być
pewien, że przywódcy polityczni mówią prawdę i że osoby z politycznej
sceny świata cię nie okłamują?
Paul Ekman z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco,
naukowiec i pionier w dziedzinie badań nad kłamstwem, przebadał
dwanaście tysięcy osób i stwierdził, że tylko nieco ponad pięćdziesiąt
procent respondentów było w stanie stwierdzić, czy ktoś ich okłamuje. Tak
więc prawdopodobieństwo zorientowania się, że ktoś cię oszukuje, nie jest
zbyt duże. Jednakże szanse te bardzo wzrosną, jeśli będziesz wiedzieć, jak
odczytywać sygnały, które zaalarmują cię, że ktoś nie mówi prawdy.
Napisałam tę książkę właśnie w tym celu – by pomóc ci zwiększyć te
szanse. Nauczę cię ufać swojemu instynktowi, gdy „masz przeczucie”, że
ktoś cię okłamuje. A w szczególności pokażę ci, w jaki sposób szukać oznak
kłamstwa w mowie ciała, mimice twarzy (w jej zmianach i wyrazie),
w sposobie modulacji głosu i wreszcie w sposobie wysławiania się – jak i co
ludzie mówią oraz co piszą w Internecie.

Moje kompetencje

Jako analityk specjalizujący się w mowie ciała mam okazję zajmować się
oszustwami i kłamstwami osób z pierwszych stron gazet – polityków,
sportowców, światowych przywódców, celebrytów i kryminalistów, którzy
pojawiają się w mediach. Robię to od wielu lat. Często występuję
w rozmaitych programach telewizyjnych, takich jak 20/20, Dr. Phil,
Entertainment Tonight, ABC News, Good Morning America, CNN, The
Today Show, The Insider, HLN, Discovery Chanel, MSNBC oraz w wielu
innych, a ich jest tyle, że nie zdołam tutaj wszystkich wymienić. Byłam
nawet ekspertem od mowy ciała w amerykańskich edycjach Tańca
z gwiazdami i Milionerów.
Poza tym regularnie publikuję w gazetach, czasopismach oraz
w Internecie i wyrażam swoje opinie na temat tego, czy znane osoby
kłamią, czy mówią prawdę. Badam, czy celebryci są szczerzy, mówiąc
o swoich związkach, czy tylko je wykorzystują jako element reklamy.
Sprawdzam również, czy politycy oraz przywódcy światowi przedstawiają
nam fakty, czy posługują się niezbyt szczerą retoryką. Jestem często
proszona przez różne instytucje o ekspertyzy mowy ciała w sprawach
dotyczących kryminalistów. Wyrażam swoje zdanie i oceniam, czy
podejrzani wykazują oznaki kłamstwa, czy mówią prawdę. Co więcej,
badam, czy celebryci wplątani w upokarzające publiczne skandale są
uczciwi, czy też kłamią w żywe oczy.
Jako analityk mowy ciała prowadzę również wykłady dla organów
ścigania w Stanach Zjednoczonych oraz w Kanadzie i wyjaśniam, w jaki
sposób wykrywać kłamstwo podczas przesłuchania. Moim największym
sukcesem jest chyba to, że zostałam zaproszona przez FBI do wygłoszenia
wykładów na temat rozpoznawania symptomów oszustwa.
Większość mojej pracy związanej z wykrywaniem fałszu dotyczy sfery
prawnej. Wspieram adwokatów przy zbieraniu istotnych informacji
podczas przesłuchań świadków oraz pomagam im się koncentrować na
właściwym aspekcie sprawy. Analizuję nagrania akcji przejęcia
narkotyków przez policję, taśmy z zeznaniami, materiały z przesłuchań
podejrzanych o molestowanie dzieci, napastowanie seksualne i przemoc.
W trakcie rozpraw sądowych badam sposób poruszania się podejrzanych,
oskarżycieli, pozwanych oraz kluczowych świadków i jestem w stanie
wyodrębnić konkretne wzorce oznak fałszu. Postanowiłam więc, że w tej
książce podzielę się z wami technikami, które stosuję w swoim życiu
zawodowym. Chciałabym w ten sposób wzmocnić waszą zdolność
rozpoznawania, kto mówi prawdę, a kto kłamie, a wszystko to za pomocą
prostej obserwacji ruchów ciała i twarzy, wsłuchiwania się w brzmienie
głosu oraz prawidłowego rozszyfrowania treści słów.

Kłamstwa osób z pierwszych stron gazet

Kiedy obejrzysz zdjęcia osób z pierwszych stron gazet zrobione w chwili,


gdy akurat kłamały, z łatwością zdołasz zapamiętać specyficzne sygnały
znamionujące oszustwo. Przekonasz się, jakie słowa używane przez nie
podczas wywiadów lub zeznań pomagają wykryć ich oszustwa. Będziesz
w stanie dostrzec mowę ciała i wyraz twarzy świadczący o kłamstwie oraz
ostrzeżenia, które kiedyś ignorowałeś lub pomijałeś. I wszystko zacznie
mieć sens, gdy zaczniesz dostrzegać sygnały pojawiające się dokładnie
w momencie, gdy ktoś kłamie.
Spojrzysz na te zdjęcia w zupełnie nowy sposób i z innej perspektywy.
Zwrócisz na przykład uwagę na pewne niuanse wyrazu twarzy i ruchów
byłego prezydenta Billa Clintona i zauważysz symptomy fałszu, które były
słyszalne w jego głosie, gdy groził palcem i mówił ze złością: „Nigdy nie
uprawiałem seksu z tą kobietą, z panią Lewinsky”. Zauważysz też oznaki
kłamstwa u innych polityków i zrozumiesz sygnały, które wysyłał były
kandydat na prezydenta John Edwards, gdy podczas wywiadu
w programie telewizji ABC Nightline kłamał, że nie jest ojcem dziecka
swojej kochanki, Rielle Hunter.
Rozpoznasz bezbłędnie moment, w którym różni przestępcy pokazywani
w mediach zaczynają kłamać – począwszy od O.J. Simpsona, przez
Jerry’ego Sandusky’ego, Scotta Petersona i Drew Petersona,
a skończywszy na oszuście finansowym, Bernardzie Madoffie, oraz wielu
innych. Dzięki analizie cech osobowości dowiesz się również, jak
scharakteryzować wzorce zachowań najbardziej toksycznych kłamców,
czyli socjopatów i psychopatów. Poznasz też modus operandi szczególnie
groźnych i pozbawionych sumienia przestępców, takich jak Ted Bundy
i Charles Manson. Przyjrzysz się dokładnie mowie ciała i mimice okrytych
hańbą sportowców, którzy okazali się kłamcami – Lance’owi Armstrongowi
i Barry’emu Bondsowi. Poznasz mowę ciała artystów, którzy popadli
w tarapaty, takich jak aktorka i szalona dziewczyna Lindsay Lohan.
Przyglądając się zdjęciom celebryckich par, dowiesz się, jak się
zorientować, czy ich związek jest zagrożony.
I chociaż znane pary często przekonują media, że w ich związku
wszystko jest w porządku, bez problemu zrozumiesz, że ich ciała i twarze
opowiadają zupełnie inną historię. Obejrzysz zdjęcia przedstawiające różne
znane pary – gwiazdę reality show Kim Kardashian i jej byłego męża,
koszykarza Krisa Humphriesa, aktorów Toma Cruise’a i Katie Holmes
oraz Ashtona Kutchera i Demi Moore, golfistę Tigera Woodsa i modelkę
Elin Nordegren, piosenkarkę Katy Perry i aktora komediowego Russella
Branda – i dowiesz się, w jaki sposób mowa ciała demaskuje sygnały
wskazujące na rozstanie na długo przed tym, nim staje się ono sprawą
publiczną. Przyjrzysz się też mowie ciała piosenkarza Chrisa Browna i jego
dziewczyny Rihanny, gdy po raz drugi zostali parą i oświadczyli, że są
razem szczęśliwi.
Gdy nauczysz się rozpoznawać dokładnie moment kłamstwa u osób
publicznych – pot nad górną wargą, przymrużone oczy, zaciśnięte szczęki,
przechylona głowa, grożenie palcem – z łatwością będziesz mógł rozpoznać
oznaki kłamstwa u osób, z którymi żyjesz, pracujesz lub spędzasz czas.

Czego się spodziewać po tej książce

Książka jest podzielona na dwie części. W pierwszej dowiesz się, co się


dzieje z twoimi emocjami, gdy ludzie cię okłamują, i jak ważne jest
zachowanie czujności w tych trudnych chwilach. Następnie odkryjesz, jak
rodzi się kłamstwo oraz że jest ono znaczącym elementem ludzkiego
rozwoju. Dowiesz się też, dlaczego zwierzęta, dzieci, nastolatki i dorośli
kłamią i jakiego rodzaju kłamstwa opowiadają. Zrozumiesz, że „niewinne
kłamstwa”, a czasem nawet i te większe, mogą być czymś pozytywnym
i wywierać zbawienny wpływ. I na odwrót, dowiesz się też, jak kłamstwo
może zniszczyć życie, i poznasz metody rozpoznawania nałogowych
kłamców, naciągaczy, oszustów internetowych, a nawet psychopatów.
Ponieważ przez Internet nie możesz nikogo zobaczyć ani usłyszeć, dowiesz
się, jakich sygnałów ostrzegających przed możliwym oszustwem szukać
w wypowiedziach internautów. W tej części znajdziesz również wskazówki,
które pomogą ci prowadzić w sieci życie towarzyskie i zawodowe.
W części drugiej poznasz charakterystykę kłamcy. Dowiesz się, jak
ważny jest kontekst, zawierzenie intuicji oraz instynktowi, a także
słuchanie sygnałów własnego ciała; to wszystko może cię naprowadzić na
trop czyjegoś kłamstwa. Nauczysz się, jakich wskazówek szukać w mowie
ciała kłamcy, w jego mimice, głosie i sposobie mówienia. Przede wszystkim
zaś staniesz się żywym wykrywaczem kłamstw, ponieważ dowiesz się,
jakie są typowe oznaki fałszu, które wysyła ludzkie ciało, a konkretnie
głowa, oczy, nos, usta, wargi, szczęki, zęby, uszy, włosy, skóra, ramiona,
ręce, tors, postawa, nogi i wreszcie stopy. Nauczysz się również, jak
prawidłowo słuchać wypowiedzi, modulacji głosu oraz doboru słów, by móc
zdemaskować kłamcę. Poznasz nawet kluczowe słowa, zwroty i różne
sygnały komunikacyjne, którymi często posługują się kłamcy, gdy mówią
lub piszą. I nauczysz się różnych technik rozpoznawania najbardziej
toksycznych kłamców, czyli socjopatów.

Nigdy więcej!

W dzisiejszych czasach nie można być zanadto ostrożnym przy określaniu,


kto jest naszym przyjacielem, a kto wrogiem, kto jest szczery, a kto
zakłamany. Bez względu na to, czy kupujesz samochód, czy podejmujesz
nowe przedsięwzięcie biznesowe, awansujesz, poszukujesz odpowiedniego
partnera życiowego, decydujesz się na utrzymanie małżeństwa (albo nie!)
lub chcesz się upewnić, że twoje dzieci nie biorą udziału w czymś
nielegalnym, nie masz wyboru i musisz zostać czujnym obserwatorem.
Musisz też wiedzieć, czy osoby publiczne – w tym wybrani przez ciebie
urzędnicy – mówią prawdę czy oszukują. A ponieważ duża część życia
towarzyskiego i zawodowego odbywa się za pośrednictwem Internetu,
nieznajomość sygnałów charakterystycznych dla cybernetycznych kłamców
może postawić cię w ogromnie niekorzystnej sytuacji.
Po przeczytaniu tej książki już nigdy więcej nie powiesz: „Nie miałam
o tym pojęcia”, „Zostałem nabrany”, „Ktoś mnie oszukał”, „Wykorzystano
mnie”. Teraz będziesz w stanie od razu rozpoznać oznaki oszustwa i nigdy
więcej nie staniesz się ofiarą kłamcy.

***

Od wydawcy: W celu zapewnienia neutralności tekstu i dla uniknięcia


zawiłych struktur stylistycznych staraliśmy się używać wymiennie rodzaju
żeńskiego i męskiego.
CZĘŚĆ I

SPOTKANIE Z KŁAMCĄ:
KTO I DLACZEGO KŁAMIE?

W tej części dowiesz się, co różne religie i kultury mówią na temat


kłamstwa i w jakich okolicznościach jest ono do zaakceptowania. Dowiesz
się również, jak rodzi się kłamstwo i w jaki sposób może się stać integralną
częścią naszego rozwoju. Przekonasz się, dlaczego oszukują niemowlęta,
dzieci, nastolatki, dorośli, a nawet zwierzęta, oraz poznasz różne typy
kłamstw. Zrozumiesz, jakie są emocjonalne konsekwencje kłamstwa oraz
jego skutki dla psychiki. Przekonasz się też, jakie są potencjalnie
pozytywne skutki „niewinnych kłamstw” oraz jak wielkie kłamstwa mogą
zrujnować życie. I wreszcie nauczysz się wykrywać oszustwa
w cyberprzestrzeni, zarówno w sferze biznesowej, jak i romantycznej.
Rozdział 1

CZYM JEST KŁAMSTWO?

K
łamstwo to świadome podanie fałszywej informacji lub pominięcie
pewnych faktów. Skrajnie negatywnym skutkiem kłamstwa może
być zniszczenie czyjegoś życia, a nawet jego utrata. Podbijano kraje
i wywoływano wojny, a wszystko z powodu kłamstwa, czasem tylko
jednego.
Niemal każda religia uznaje kłamstwo za zło. Stary Testament jest
pełen odniesień do kłamstwa i oszustwa. Ich nikczemność podkreśla ósme
przykazanie: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”,
a szóste głosi: „Nie cudzołóż”, co oznacza, że nie powinniśmy okłamywać
ani oszukiwać naszych współmałżonków. W Starym Testamencie możemy
przeczytać również o kłamstwach odnoszących się do dóbr materialnych,
takich jak pieniądze oraz inne godne pożądania przedmioty. W Księdze
Kapłańskiej (19,11) czytamy: „Nie będziecie kraść, nie będziecie kłamać,
nie będziecie oszukiwać jeden drugiego”. W psalmie 63 (63,12) także
znajdziemy wyraźne nawiązanie do kłamstwa: „Tak niech się zamkną usta
mówiących kłamliwie”; podobnie w psalmie 120 (120,2): „Panie, uwolnij
moje życie od warg kłamliwych i od podstępnego języka!”. Księga Przysłów
(12,22) twierdzi, że „Wstrętne Panu są wargi kłamliwe”, a Ewangelia
według świętego Jana (8,44-45) nie pozostawia żadnych wątpliwości, że
„diabeł jest ojcem kłamstwa”[1]. Talmud głosi, że: „Bóg akceptuje skruchę
za każdy grzech na tym świecie z wyjątkiem przestępstwa popełnionego
językiem diabła”. Dlatego pobożni Żydzi, którzy modlą się trzy razy
dziennie, kończą każdą modlitwę słowami: „Boże, strzeż mój język przed
złem i wargi od słów obłudnych. I na tych, którzy mnie oczerniają, nie
pozwól mi zważać”.
Nie tylko wierzenia judeochrześcijańskie wychwalają cnotę
prawdomówności i ostrzegają przed niebezpieczeństwem, jakie niesie ze
sobą kłamstwo. Buddyści w czwartym wskazaniu zobowiązują się
„przestrzegać nakazu, powstrzymywać się od fałszywej mowy i mówić
prawdę”. Dhammapada (ścieżka prawdy Buddy), czyli zbiór moralnych
nauk Buddy, wskazuje, że: „Dla tego, kto pogwałcił prawo
prawdomówności, kto ma w pogardzie następne żywoty, dla takiego
kłamcy nie ma zła, którego by się nie dopuścił”. Teksty taoistyczne również
podkreślają znaczenie uczciwości oraz prawości i ostrzegają: „Niech usta
nie twierdzą tego, czemu zaprzecza serce”. Święta księga wyznawców
sikhizmu Adi Granth twierdzi, że „nieuczciwość w interesach i kłamstwa
wywołują wewnętrzny smutek”.
Podobnie jest w hinduizmie, w którym mamy do czynienia
z dziesięcioma zakazami (jamami). Drugi zakaz dotyczy prawdomówności
i głosi, by: „Powstrzymywać się od kłamstwa i pustych obietnic, mówić
tylko to, co jest prawdziwe, miłe, pomocne i potrzebne”. W świętych
księgach hinduistycznych czytamy: „Wszystkie rzeczy określane są przez
mowę; mowa jest ich korzeniem i z mowy podążają dalej. Dlatego ten, kto
jest nieuczciwy w mowie, jest nieuczciwy we wszystkim”. Konfucjanizm
również odnosi się do kłamstwa, a sam Konfucjusz w swoich Dialogach
(2,22) powiedział: „Nie wiem, co mógłby osiągnąć człek niegodny zaufania”.
Islam również zakazuje kłamstwa, oszustwa, hipokryzji i dawania
fałszywego świadectwa. Prorok Mahomet radzi muzułmanom, żeby byli
uczciwi i prawdomówni. Do kłamstwa odnoszą się dwa znamienite wersy
Koranu: „I nie ubierajcie prawdy w fałsz! I nie ukrywajcie prawdy, skoro
przecież wiecie!” (2,42) i „Biada każdemu kłamcy, grzesznikowi!” (45,7).
Zatem według Koranu „prawdomówność prowadzi do cnoty, a cnota
prowadzi do Raju”.
Wszystkie religie zasadniczo zakazują kłamstwa i oszustwa,
a przynajmniej przed nimi ostrzegają, lecz istnieją przypadki, w których
kłamstwo jest akceptowane. W judaizmie i chrześcijaństwie jest ono
czasem dozwolone ze względu na utrzymanie pokoju lub by kogoś nie
obrazić. Według prawa żydowskiego można skłamać w pewnych
wyjątkowych okolicznościach: by zapewnić komuś spokój; gdy uczciwość
może kogoś skrzywdzić; ze względu na poczucie skromności, by nie wydać
się aroganckim; przez wzgląd na przyzwoitość, by nie mówić wprost
o sprawach intymnych; by chronić czyjąś własność. I rzeczywiście,
w Starym Testamencie są przynajmniej dwa przykłady kłamstwa, które
przynosi dobre skutki. W Księdze Wyjścia (1,15-21) położne okłamują
egipskiego króla, ratując w ten sposób życie wielu hebrajskim chłopcom.
Kolejny przykład znajdujemy w Księdze Jozuego (2,5), kiedy to Rachab
kłamie, by ocalić izraelskich zwiadowców.
W islamie kłamstwo jest dopuszczalne, by ocalić czyjeś życie,
zaprowadzić zgodę między zwaśnionymi osobami i pogodzić męża i żonę.
To samo odnosi się do buddyzmu, z tym że – by uniknąć kłamstwa –
buddyści zalecają unikanie odpowiedzi na pytanie, zmianę tematu bądź
pominięcie lub przemilczenie.
Nie ma znaczenia, co twierdzą poszczególne religie, gdyż w niektórych
przypadkach na pierwszym miejscu jest po prostu człowieczeństwo.
Kłamstwo jest zatem niemal zawsze dozwolone, by ocalić ludzkie życie.
Podczas drugiej wojny światowej nawet najbardziej religijni ludzie –
w tym księża, zakonnice oraz inne duchowne osoby – kłamały, by ratować
życie niewinnych, których ukrywali w swoich kościołach, klasztorach
i domach.

[1] Wszystkie cytaty za: Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum,

Poznań 2007.
Rozdział 2

CENA KŁAMSTWA

J
ak przekonaliśmy się w poprzednim rozdziale, pewne kłamstwa są
wybaczalne, a inne nie. Faktycznie istnieją kłamstwa, które są nie
do przyjęcia, oraz akty zdrady niszczące ludzkiego ducha. Kiedy
dowiadujesz się, że ktoś cię okłamał, twoje samopoczucie zależy od tego,
kim była ta osoba, w jakich okolicznościach cię okłamała oraz ile miałeś
wówczas lat.
Pewne kłamstwa są częścią współczesnej kultury: okłamywanie dziecka,
że istnieje zębowa wróżka, która wkłada pieniądze pod poduszkę, żeby nie
bało się, gdy wypada mleczny ząb; okłamywanie dziecka, że istnieje święty
Mikołaj, by mogło się cieszyć magiczną atmosferą świąt; mówienie dziecku
częściowej prawdy na temat tego, skąd się biorą dzieci, ponieważ jest zbyt
małe, by to zrozumieć.
Trudno sobie wyobrazić, by jakieś dziecko cierpiało czy też odniosło
trwałe szkody psychiczne z powodu takich kłamstw. Lecz okłamywanie
dziecka, polegające na ukrywaniu istotnych informacji, na przykład
takich, że zostało adoptowane, może mieć poważne emocjonalne
konsekwencje. Bardzo często już jako osoba dorosła nie jest w stanie
wybaczyć rodzicom, że nie byli wobec niego szczerzy.
Czasem to, co postrzegasz jako „niewinne kłamstwo”, na przykład
odjęcie sobie kilku lat, przez kogoś innego może być uważane za całkiem
spore oszustwo. Dla innej osoby może to być tak samo poważne, jak
odkrycie, że nadal jesteś mężatką i mieszkasz z mężem oraz trójką dzieci,
chociaż twierdziłaś, iż jesteś singielką i mieszkasz sama w kawalerce. Tak
więc wszystko zależy od tego, jak druga osoba postrzega i interpretuje
kłamstwo. To, co dla jednego jest błahostką, dla drugiego może stanowić
kwestię najwyższej wagi. Każdy z nas inaczej postrzega kłamstwo oraz
inaczej na nie reaguje. Wszystko zależy od naszej definicji kłamstwa, jego
wagi oraz rodzaju, naszego wychowania, filozofii, jaką reprezentujemy,
oraz priorytetów.

Kłamcy wśród celebrytów

Każdego dnia jesteśmy bombardowani relacjami o celebrytach wplątanych


we wszystkie możliwe rodzaje oszustw, począwszy od małych kłamstewek,
a skończywszy na tych mniej niewinnych. Niektórzy będą przysięgać, że
ich związek ma się świetnie, chociaż przed chwilą wyszli od adwokata,
u którego podpisali dokumenty rozwodowe. Inni kłamią na temat kłótni,
które ze sobą toczą. Niektórzy zmyślają, nawet mówiąc o swoich
ćwiczeniach fizycznych i diecie, podczas gdy tak naprawdę poddają się
liposukcji albo operacji zmniejszenia żołądka. Tak właśnie zrobiła Star
Jones, była dziennikarka i prezenterka programu telewizji ABC The View,
zanim prawda o niej ujrzała światło dzienne. Niektórzy, chcąc się
wytłumaczyć ze swojej wychudzonej sylwetki, będą twierdzić, że ostro
ćwiczyli, by później przyznać, że jednak cierpieli na zaburzenia
odżywiania.
Inni z kolei będą żarliwie zaprzeczać, że piją lub biorą narkotyki.
Odkryjesz, że kłamali, gdy zrobione z ukrycia zdjęcia pokażą ich
w ośrodkach odwykowych bądź – co zdarza się rzadziej – sami przy okazji
promocji swojej książki lub filmu przyznają się w jakimś programie
telewizyjnym, że mają problemy z alkoholem lub narkotykami. Tego
rodzaju kłamstwa jednak nam nie przeszkadzają, ponieważ wiemy,
dlaczego celebryci kłamią na temat swojej masy ciała lub kłopotów
z używkami. Większość z nas rozumie, że znana osoba jest
prawdopodobnie zbyt zażenowana lub nieprzygotowana emocjonalnie, by
mówić publicznie o swoim problemie.
Ale istnieją takie kłamstwa, które bardzo nam przeszkadzają,
szczególnie jeśli chodzi o zdradę i oszukiwanie współmałżonka. Kiedy
gwiazda filmu Zmierzch, Kristen Stewart, okłamała swojego kolegę
z planu i zarazem wieloletniego ukochanego, Roberta Pattinsona,
i zdradziła go z producentem, szybko się przekonała, że gniew jej niegdyś
lojalnych fanów może być naprawdę straszny. Ich oburzenie zmalało
dopiero wtedy, gdy Stewart rzekomo pogodziła się z Pattinsonem i gdy
publicznie czulili się do siebie na premierze filmu. Piosenkarka country,
LeAnne Rimes, przyznała, że nadal spotyka się z negatywną reakcją ze
strony publiczności po tym, jak zdradziła swojego byłego już męża
z żonatym mężczyzną, mimo że ostatecznie go poślubiła. Ludzie odbierają
tego typu oszustwa bardzo osobiście, ponieważ często identyfikują się z ich
następstwami. Być może sami doświadczyli niezwykle bolesnych
i destrukcyjnych skutków takiego kłamstwa, bo ich też ktoś oszukał lub
„ukradł” ich miłość. Płacimy za to, by oglądać artystów na dużym ekranie
lub by słuchać ich muzyki, więc gdy oni zdradzają innych i kłamią, i to
wcale nie niewinnie, traktujemy to bardzo osobiście. Stwierdzamy nagle,
że już nie szanujemy swoich ulubieńców i nie czujemy się zobowiązani, by
nadal ich wspierać.
Przykłady różnych znanych osób pokazują, w jaki sposób notoryczne
kłamstwa mogą zrujnować życie. Obserwujemy, jak tego typu zakłamanie
niszczy życie aktorki Lindsay Lohan. Słyszymy, jak jej matka
i menedżerka, Dina Lohan, stale okłamuje media i twierdzi, że córka nie
ma żadnych problemów. Albo obwinia wszystkich za jej kłopoty, by
odwrócić uwagę od swojego toksycznego macierzyństwa (które manifestuje
skłonnością do chodzenia z córką na imprezy). Widzimy, jak ta niegdyś
obiecująca aktorka kłamie w wielu różnych sprawach, począwszy od swojej
„trzeźwości” czy kradzieży naszyjnika, a skończywszy na prowadzeniu
samochodu, spowodowaniu wypadku i kłamstwach w śledztwie.
W pewnym momencie paparazzi sfotografowali Lindsay podczas zakupów
w Nowym Jorku. Była wtedy rzekomo zbyt chora, by polecieć do Los
Angeles na rozprawę sądową. Jej zakłamanie sprawiło, że odwrócili się od
niej nie tylko fani, którzy zaczęli ją traktować niczym żałosne kuriozum,
lecz również producenci, którzy przestali proponować jej role. Mimo że
niektórzy chcą podarować Lindsay drugą szansę, jej kłamstwa w dużej
mierze zadecydowały o jej obecnym wizerunku.

Zdrada i zbrodnie namiętności

Nie ma chyba nic gorszego niż odkrycie, że okłamał cię ktoś, komu ufasz
i kogo kochasz. Im bardziej zależy ci na tej osobie, tym silniejsze
i gwałtowniejsze są twoje uczucia. Emocje mogą obejmować zarówno szok
i depresję, jak i całkowite katatoniczne odrętwienie, a nawet ślepą furię.
Zdrada ze strony bliskiego współpracownika, małżonka lub kochanka,
z którym kiedyś dzieliłaś się swymi najskrytszymi myślami i uczuciami,
któremu ufałaś całym sercem i zawierzyłaś swoje życie, bardzo często
zmienia spokojną, opanowaną i praworządną osobę w brutalnego
kryminalistę, a nawet mordercę.
To właśnie przydarzyło się Clarze Harris, czterdziestopięcioletniej
dentystce i matce bliźniaków. Clara i jej mąż David, który pracował jako
ortodonta, byli wyróżniającymi się i wybitnymi członkami społeczności
Houston i cieszyli się zamożnością oraz przywilejami i zaszczytami, które
zapewniało im bogactwo. Clara była przekonana, że również ich
małżeństwo jest prawdziwą idyllą, do chwili gdy zobaczyła na parkingu,
jak David ją zdradza. Wtedy ta zazwyczaj rozsądna i zrównoważona
kobieta została pokonana przez własne emocje i nie pomyślała
o konsekwencjach swojego postępowania. A te sprawiły niestety, że Clara
dostała wyrok dwudziestu lat pozbawienia wolności za wielokrotne
przejechanie męża, co doprowadziło do jego śmierci.
W Stanach Zjednoczonych zbrodnie namiętności często są uważane za
przestępstwa popełnione w stanie „chwilowej niepoczytalności”. Ten
kierunek obrony po raz pierwszy został zastosowany w sprawie
kongresmana z Nowego Jorku, Daniela Sicklesa, który zabił kochanka
swojej żony. Gniew zdradzonego małżonka lub kochanka często jest tak
silny, że może pchnąć go do poważnych rękoczynów. Większość ludzi na
szczęście myśli na tyle racjonalnie, by ze strachu przed konsekwencjami
i zmarnowaniem sobie życia nie brać prawa we własne ręce. Zamiast tego
decydują się na walkę z kłamcą bądź zdrajcą na sali sądowej. W tym
właśnie miejscu mogą bezpiecznie (i zgodnie z prawem) szukać satysfakcji
na osobie, która ich tak bezwzględnie potraktowała i zawiodła ich
zaufanie.
Niezliczone rzesze ludzi czuły gniew (i nadal czują) na twórcę piramidy
finansowej, Bernarda Madoffa, przez którego stracili oszczędności całego
życia i popadli w nędzę. Wielu przyznało, że wyobrażało sobie, jak mordują
oszusta, lecz na szczęście nikt tej wizji nie zrealizował. Niektórzy
inwestorzy osobiście znali Madoffa od wielu lat i nawet traktowali go jak
członka rodziny. Odnosili wrażenie, że Madoffowi naprawdę na nich
zależy, a potem się dowiedzieli, że jedyną rzeczą, na której mu zależało,
były ich pieniądze i stałe napełnianie własnej kiesy, co pozwalało
funkcjonować piramidzie. To sprawiło, że ujawnienie jego kłamstw
i oszustw stało się dla nich pod względem emocjonalnym o wiele
trudniejsze do zniesienia.
Świadomość, że ktoś nas oszukał i przedstawiał się w nieprawdziwym
świetle, zarządzając pieniędzmi, które mu powierzyliśmy, jest równie
miażdżąca jak odkrycie, że ktoś, kogo kiedyś kochaliśmy i z kim
dzieliliśmy życie, był zupełnie inną osobą, niż myśleliśmy. Kiedy
odkrywasz, że mąż nie był człowiekiem, za którego go uważałaś, czujesz się
zdruzgotana. Kiedyś znałam pewną parę – nazwijmy ich Tom i Shirley –
która przez trzydzieści pięć lat była szczęśliwym małżeństwem. Prowadzili
wystawne życie, podróżowali po świecie, nosili markowe ubrania,
regularnie bywali na eleganckich imprezach dobroczynnych, jadali
w najlepszych restauracjach i spełniali marzenia swoich dzieci i wnuków.
Trwało to do chwili, gdy w wieku sześćdziesięciu lat Toma powalił zawał
serca, a Shirley odkryła z przerażeniem, że jej mąż prowadził nawet nie
podwójne, ale potrójne życie. Miał kochanka geja i dwudziestodwuletnią
kochankę, która była matką jego nieślubnego syna. Po śmierci Toma ta
dwójka natychmiast się ujawniła i zażądała wglądu do jego testamentu.
Niestety nikt – ani kochanek, ani kochanka, ani nieślubny syn, ani też
jego ślubne córki i czworo wnucząt, ani wreszcie Shirley – nic nie dostał.
Tom narobił mnóstwo długów, prowadząc pełne przepychu życie oraz
inwestując w chybione przedsięwzięcia. Prowadził klub ze striptizem oraz
internetową stronę porno, o których Shirley nie miała pojęcia. Straciła
więc wszystko i musiała ogłosić bankructwo. Straciła dom, samochody,
pozycję towarzyską, „przyjaciół”, a co najsmutniejsze, nadzieję i wiarę.
Jedynymi łzami, jakie uroniła na pogrzebie Toma, były łzy gniewu
i głębokiego smutku z powodu tych wszystkich lat, które przeżyła
okłamywana i zdradzana przez męża.
Takie zdrady nie zdarzają się wyłącznie w rodzinnej scenerii. Są ludzie,
dla których kłamstwa i oszustwa są częścią biznesowej strategii. Może nie
znasz ich osobiście, lecz oni i tak sieją spustoszenie w twoich emocjach.
Pomyśl o pozbawionych skrupułów sprzedawcach, którzy wciskają ci
produkty niższej jakości lub obiecują usługi, których nigdy nie otrzymasz.
Zdarzają się nawet oszuści, którzy żerują na dobroczynności, podczas gdy
ich jedynym „celem dobroczynnym” jest własne konto bankowe. Wszędzie
czyhają krętacze i naciągacze gotowi w każdej chwili wyciągnąć co się da
od niczego niepodejrzewających ofiar. No i wreszcie są również tacy,
których nigdy nie poznasz, a którzy skradną ci tożsamość i będą twierdzić,
że są tobą. Zrujnują cię finansowo i emocjonalnie, a ty zostaniesz z tym
wszystkim, by posprzątać bałagan i naprawić szkody, które wyrządzili
twojej reputacji, na twoim koncie oraz w życiu.
Moja historia

Wiem z doświadczenia, do jakich spustoszeń emocjonalnych może


przyczynić się kłamca, który zabiera coś, co należy do ciebie, i twierdzi, że
to jego własność. Pewnego razu, gdy przeglądałam stronę Amazon.com,
odkryłam, że kobieta z Phoenix twierdząca, że jest ekspertem do spraw
motywacji, przywłaszczyła sobie tytuł mojego bestsellera Toksyczni ludzie,
który napisałam trzynaście lat wcześniej. Pokopałam jeszcze trochę
i stwierdziłam, że ta sama kobieta skopiowała słowo po słowie jeszcze
jedną moją książkę He Says, She Says. Wykorzystała moje sformułowania,
umieściła je w swojej wersji Toksycznych ludzi i w ten sposób naruszyła
prawo autorskie.
Gdy siedziałam naprzeciwko tej kobiety, a mój prawnik zajmujący się
własnością intelektualną przyjmował jej zeznania, uderzyła mnie jawna
bezczelność jej kłamstw. Upierała się, że nie skopiowała mojej książki He
Says, She Says, chociaż w rzeczywistości jej materiał, składnia i zwroty
były identyczne. Obserwowałam wyraz jej twarzy i mowę ciała, słuchałam
wypowiedzi i tonu głosu i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
odkrywałam kolejne sygnały oszustwa: asekuracyjny ton, gardłowy,
skrzypiący głos, przerywanie wypowiedzi, szuranie nogami i odwracanie
wzroku podczas odpowiedzi na dociekliwe pytania (na przykład gdzie
zbierała materiał do książki).
Kiedy zaczęła mówić, że „ktoś” jej go przesłał, lecz co ciekawe, nie
potrafiła podać nazwiska tego „kogoś”, byłam bardziej niż przekonana, że
ta kobieta jest skończoną (i nie najlepszą) kłamczynią.
Wniosłam pozew przeciwko niej i cała sprawa skończyła się w sądzie
rejonowym w Los Angeles. Sąd zgodził się oczywiście z moją oceną, że
Marsha Petrie Sue nie mówi prawdy. Ława przysięgłych stwierdziła, że
faktycznie skopiowała moją pracę, jednomyślnie uznała ją za winną i na
zawsze naznaczyła piętnem osoby naruszającej prawo autorskie. Po
wygranym procesie moje wzburzone emocje zaczęły wracać do normy.
Walka o siebie, brak akceptacji dla kłamstwa oraz sprzeciw wobec tego, by
ktokolwiek zawłaszczał to, co prawnie należy do mnie, a w końcu bycie
świadkiem działania wymiaru sprawiedliwości – to wszystko sprawiło, że
wzrosło moje poczucie własnej wartości. Niestety wiele osób w takich
przypadkach nie podejmuje kroków prawnych i cierpi w milczeniu, nie
doczekując się rekompensaty.

Gdy bohaterowie kłamią

Niezwykle bolesne może być również odkrycie, że ktoś, kogo ogromnie


podziwiasz i uważasz za bohatera, okazuje się kłamcą. Wielu ludzi
podziwiało kandydata na prezydenta Johna Edwardsa. Wydawało się, że
Edwards ma wszystko. Rysowała się przed nim wspaniała przyszłość, miał
cudowną rodzinę – dorosłą córkę i dwoje młodszych dzieci. Ponad
trzydzieści lat był mężem wyjątkowej kobiety, która przeżyła tragiczną
śmierć ich wspólnego syna i wygrała walkę z rakiem. Edwards był
przystojny, bogaty, pięknie przemawiał i miał czarujący południowy
akcent; nawet wyglądał jak ktoś, kogo bez trudu można wyobrazić sobie na
stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Ale potem skłamał. Okłamał cierpiącą na raka żonę i cały świat,
twierdząc, że nie ma romansu ze swoją dokumentalistką, Rielle Hunter.
Skłamał, że dziecko, które urodziła, nie jest jego. Obmyślił nawet wielką
intrygę, by ukryć swoje oszustwo. Zwerbował Adrew Younga, menedżera
swojej kampanii, by skłamał w jego imieniu i udawał, że to on jest ojcem
dziecka. Co więcej, John Edwards okłamał amerykańską opinię publiczną,
twierdząc, że jest szczerym i uczciwym mężem Elizabeth. A okazało się, że
to wszystko nieprawda.
Niedawno ludzie na całym świecie dowiedzieli się, że sławny kolarz
Lance Armstrong, który siedem razy z rzędu (od 1999 do 2005 roku)
wygrywał Tour de France, stosował doping. Naturalnie to zdenerwowało
i rozzłościło ludzi na całym świecie. I nie chodziło tylko o jego uporczywe
zaprzeczanie i procesy sądowe wytaczane oskarżycielom. Wizerunek
Armstronga jako dobrego ojca trójki dzieci, który pokonał raka jądra, oraz
jako założyciela fundacji Livestrong promującej walkę z rakiem sprawił, że
jego kłamstwa były dla opinii publicznej wprost nie do przyjęcia.
W rezultacie mnóstwo osób zniszczyło swoje żółte bransoletki będące
symbolem fundacji Armstronga, by zaprotestować przeciwko postępowaniu
człowieka, który kiedyś był ich bohaterem. W sondażu przeprowadzonym
po programie Oprah Winfrey, w którym Armstrong publicznie przyznał się
do kłamstwa i stosowania dopingu, prawie siedemdziesiąt procent
respondentów zadeklarowało, że nigdy nie wybaczy mu oszustwa.

Kiedy kłamstwo rujnuje życie

Jakieś dwadzieścia pięć lat temu piętnastoletnia wówczas dziewczyna,


Tawana Brawley, oświadczyła, że została zgwałcona przez dziesięciu
białych mężczyzn, wsadzona do worka na śmieci, obrzucona kałem, a na
całym jej ciele wypisano obelżywe określenia oraz litery „KKK” (Ku-Klux-
Klan). Al Sharpton oraz inni przywódcy miejscowej społeczności byli jej
orędownikami, a adwokaci oferowali, że za darmo zajmą się jej sprawą,
ponieważ chcieli wymierzyć sprawiedliwość mężczyznom, którzy – jak
twierdziła dziewczyna – na nią napadli. Okazało się jednak, że to
kłamstwo. Dlaczego zatem skłamała? Ponieważ nie chciała, by ojczym
wpadł we wściekłość z powodu jej późnego powrotu do domu.
Kłamstwo Tawany Brawley zniszczyło reputację i życie kilku
niewinnych mężczyzn. Jednym z nich był dwudziestoośmioletni oficer
policji, Harry Crist Jr, który miał za sobą zawód miłosny oraz oblany
egzamin do nowojorskiej policji, i tydzień po ujawnieniu afery z gwałtem
popełnił samobójstwo. Niektórzy lokalni przywódcy wykorzystali
samobójstwo Crista i oskarżyli go udział w gwałcie. Steven Pagones, jego
przyjaciel, bronił go zaciekle, dając mu twarde alibi i udowadniając, że nie
było absolutnie żadnej możliwości, by Crist miał cokolwiek wspólnego
z rzekomą napaścią seksualną na Brawley. Kiedy Pagones próbował
oczyścić imię nieżyjącego przyjaciela, nagle oskarżycielskie palce zwróciły
się w jego stronę. I tak zszokowany i wstrząśnięty Steven sam został
oskarżony o trzydziestosześciokrotne zgwałcenie Brawley.
To naciągane i niepoparte żadnymi dowodami oskarżenie kosztowało
Pagonesa, który wówczas był prokuratorem hrabstwa Dutchess, karierę
i nie tylko. Zapłacił za to również swoim małżeństwem. Kłamstwo Tawany
zniszczyło życie dziesięciu mężczyznom, których fałszywie oskarżyła,
a dodatkowo wywołało napięcia rasowe w całym hrabstwie. Dobra
wiadomość jest taka, że Steven Pagones, który teraz jest prywatnym
detektywem, wyśledził czterdziestoletnią obecnie kłamczynię (posługującą
się nazwiskiem Tawana Vacenia Thompson Guitierrez) i dwadzieścia pięć
lat później wniósł przeciwko niej pozew o zadośćuczynienie za
zniesławienie w wysokości prawie pół miliona dolarów. Sprawa nadal
toczy się w sądzie i możemy być jej świadkami.
Wielu ludzi kłamie i niszczy życie innym z całkiem banalnych powodów.
W pewnej sprawie, którą konsultowałam z Jamesem Murrayem,
prawnikiem z Oklahomy, nastolatka oskarżyła o molestowanie swojego
nauczyciela i trenera koszykówki, Staceya Brewera. Dziewczyna
twierdziła, że nauczyciel obnażał się przed nią, a potem podzieliła się tą
wiadomością z koleżankami, które natychmiast zaczęły ją naśladować
i również oświadczyły, że były molestowane przez trenera. W rezultacie
nauczycielowi postawiono jedenaście zarzutów popełnienia poważnego
przestępstwa. Przejrzałam materiały z przesłuchań policyjnych,
przeanalizowałam mowę ciała uczennicy oraz jej wzorce komunikacyjne
i znalazłam kilka oznak oszustwa. Dzięki ofiarnej pracy Jamesa Murraya
oraz moim wnikliwym obserwacjom, które wskazały oznaki kłamstwa
w bezpodstawnych oskarżeniach dziewcząt, trener został uniewinniony
przez biuro prawne hrabstwa Logan.
Kolejnym mężczyzną fałszywie oskarżonym o molestowanie był Darryl
Ginyard ze stanu Maryland. Po rozwodzie była żona oskarżyła go
o molestowanie córek. Mężczyzna był w stanie udowodnić, że nie zrobił tak
strasznej rzeczy, i sąd przyznał mu pełnię praw rodzicielskich oraz 825
tysięcy dolarów rekompensaty. Jednak mimo że wszystkie zarzuty były
fałszywe, kosztowały go utratę pracy.
Darryl Ginyard miał szczęście, że urzędnicy i sędziowie mu uwierzyli,
ale są również i tacy jak trzydziestotrzyletni „Fredrick”, którym los nie
sprzyjał. Fredrick poślubił Robin, która miała już trójkę dzieci w wieku
trzech, pięciu i siedmiu lat. Przez trwające zaledwie trzy lata małżeństwo
Robin fałszywie oskarżała go o zdrady. Pewnego dnia, gdy zauważyła, że
Fredrick rozmawia z koleżanką z pracy, wykrzyczała z wściekłością:
„Skoro ja nie mogę cię mieć, to żadna nie będzie cię miała”. Fredrick
jeszcze raz zapewnił Robin, że jej nie zdradza, i zignorował groźbę.
Tydzień później odwiedzili go urzędnicy z Departamentu do Spraw
Opieki nad Dziećmi, zaniepokojeni doniesieniami o rzekomym
molestowaniu trójki dzieci. Urzędnicy je przesłuchali i nie stwierdzili
żadnych nieprawidłowości. Ale Robin była zdeterminowana, by zniszczyć
mężowi życie. I tak Fredrick wpadł w szpony systemu. Jego pasierbica,
Amanda, odwołała swoje poprzednie zeznania i powiedziała, że ojczym
faktycznie ją molestował. Najprawdopodobniej to matka ją poinstruowała.
I urzędnicy jej uwierzyli. Chociaż opowieści Amandy były niespójne i nie
miały sensu, Fredrick znalazł się w sądzie i musiał się bronić przed
fałszywymi zarzutami.
Adwokat Fredricka niczego się jednak nie obawiał, ponieważ miał
w kieszeni dowód niewinności swojego klienta. Gdy pracownica opieki
społecznej poprosiła Amandę, by narysowała genitalia ojczyma,
dziewczynka namalowała dwa jądra. Ale Fredrick miał tylko jedno jądro.
On i jego adwokat byli pewni, że dzięki tej informacji odniosą zwycięstwo
w sądzie (do tego dochodził całkowity brak dowodów, nie było też żadnych
świadków, a dziewczynka w trakcie zeznań na wszystkie pytania
odpowiadała „Nie wiem” lub „Nie pamiętam”). Stała się jednak rzecz
tragiczna i Fredrick przegrał. W więzieniu stanowym odbywa teraz wyrok
dożywotniego pozbawienia wolności za zbrodnię, której nie popełnił.
Może pewnego dnia, gdy Amanda dorośnie, odwoła swoje zeznania
i powie prawdę. Zrobiło tak już wiele kobiet, które jako dzieci oskarżyły
kogoś o molestowanie seksualne. Chociaż wielu niewinnie oskarżonych
mężczyzn zostało zwolnionych z więzienia po odwołaniu fałszywych
oskarżeń, wyrządzono im krzywdę nie do naprawienia. Stracili wiele lat
życia. Nie mogli cieszyć się swoimi rodzinami, brać udziału w pogrzebach
bliskich i patrzeć, jak dorastają ich dzieci, jak kończą szkoły i zakładają
rodziny.
Każdego dnia mężczyźni i kobiety są oskarżani o zbrodnie, których nie
popełnili. Przez fałszywe oskarżenia nie tylko trafiają za kratki, lecz
również do rejestru przestępców seksualnych. Ci, którzy nie lądują w celi,
nadal są zamknięci w swego rodzaju emocjonalnym więzieniu. Stracili
przecież pracę, oszczędności życia i w końcu rodziny, a wszystko to przez
podłe kłamstwa. Takie przypadki w dramatyczny sposób ilustrują straszne
skutki, jakie może spowodować kłamstwo w życiu niewinnego człowieka.
Dlatego tak ważne jest, abyśmy wszyscy poznali oznaki fałszu. Kłamstwo
spowodowane zazdrością, chciwością lub zwykłą złośliwością może
pociągnąć za sobą nieodwracalne zniszczenia.
Czasami kłamstwo nie musi być złe. Prawdę mówiąc, może być
znaczącym, a nawet niezwykle potrzebnym elementem naszego rozwoju.
Jak dowiemy się w następnym rozdziale, kłamiemy z różnych przyczyn
i na różnych etapach naszego życia.
Rozdział 3

EWOLUCJA KŁAMSTWA:
DLACZEGO ZWIERZĘTA (TAK,
ZWIERZĘTA!), DZIECI
I MŁODZI LUDZIE KŁAMIĄ

W
ierzcie lub nie, ale zwierzęta kłamią przez cały czas, ponieważ
oszustwo często jest warunkiem koniecznym ich przetrwania.
Niektóre owady i gady (na przykład kameleony) zmieniają kolor
i kształt, by wtopić się w otoczenie i stać się niewidzialnymi dla
drapieżnika.
Kiedy kałamarnica jest zagrożona przez jakieś inne zwierzę,
natychmiast wypuszcza w jego stronę chmurę atramentu. A chmura
przypadkiem ma ten sam kolor i kształt co ona. Jeśli wszystko idzie
dobrze, udaje jej się zdezorientować drapieżnika, po czym szybko odpływa
cała i zdrowa. Gdy widzisz przestraszone zwierzę z nastroszonym futrem,
również jesteś świadkiem próby ratowania życia. Strosząc futro, zwierzę
tworzy iluzję, że jest większe niż w rzeczywistości. Robi tak wiele ssaków,
by odstraszyć potencjalnych wrogów.
Szympansy, nasi najbliżsi przodkowie genetyczni ze świata zwierząt,
nieustająco wzajemnie się oszukują. Gdy są zdenerwowane, uśmiechają się
szeroko. Kiedy więc podchodzi do nich rywal, nie chcą, by się zorientował,
że są zaniepokojone lub w słabszej kondycji. Często odwracają się wtedy
i zasłaniają usta rękami. W ten sposób dosłownie „ścierają uśmiech
z twarzy”, dzięki czemu nie zostają zaatakowane. W rezultacie wrogi
szympans odchodzi lub zaczyna zajmować się swoimi sprawami i nie
atakuje uśmiechającego się przed chwilą kolegi, który przez uśmiech mógł
zostać odebrany jako słabszy i bardziej bezbronny. Szympansy znane są
również z tego, że oszukują ludzi. W szwedzkim zoo szympansica bardzo
sprytnie nabierała zwiedzających. Pojawiała się przed nimi potulna
i niewinna, pogryzając jabłko, które trzymała w ręce. W drugiej tymczasem
ukrywała kamienie, by obrzucić nimi gościa, który zbliży się za bardzo do
ogrodzenia. I kilka razy tak zrobiła.

Fotografia 3.1: Uśmiechnięty szympans.


© Eric Isselee/Shutterctock, Inc.


Według badaczki zwierząt Maxine Morris słonie również zachowują się
wobec siebie dość zwodniczo. Obserwując słonie w waszyngtońskim zoo,
Morris zauważyła, że zwierzęta, które w porze karmienia szybciej zjadały
przydzieloną im wiązkę siana, często zaczynały przemieszczać się w stronę
wolniej jedzących kolegów. Machały przy tym trąbami z boku na bok, co
jest u słoni bardzo przyjacielskim gestem. Ale ich prawdziwym celem nie
było nawiązanie stosunków towarzyskich. Słonie machały trąbami, dopóki
nie podeszły na tyle blisko do jedzących kolegów, by szybko złapać ich
siano i je zjeść.
Inne ssaki również kłamią i oszukują ludzi. Weźmy na przykład
wybitnie inteligentne delfiny. Trenerzy z Instytutu Badań nad Ssakami
Morskimi nauczyli delfiny sprzątać śmieci z basenu, nagradzając je rybą
za każdy transport. Ale jedna z delfinich pań postanowiła, że nie będzie
nosić tych wszystkich śmieci za jedną nędzną rybę. Chciała dostać więcej
ryb za swoją pracę. Wymyśliła więc pewne przebiegłe oszustwo. Ukryła
śmieci pod kamieniem leżącym na dnie basenu, a potem przynosiła
trenerowi po jednej sztuce i za każdą dostawała rybę. W ten sprytny
sposób pomnożyła liczbę ryb, a to oznacza, że oszukała, by dostać większą
zapłatę za swoją pracę.
Nie ma lepszego sposobu na udowodnienie, że zwierzęta kłamią, niż
przeanalizowanie dziesięcioleci prac badawczych prowadzonych przez
Gorilla Institute, w którym mieszkała sławna gorylica Koko posługująca
się językiem migowym. Kiedy Koko miała trzy lata, zepsuła zabawkę.
Trenerka zapytała ją, co się stało, a Koko odpowiedziała językiem
migowym, że zabawkę zepsuła Kate (druga trenerka). Gdy Koko miała
pięć lat, usiadła na kuchennym blacie i go złamała. Kiedy zapytano ją o to,
znowu zrzuciła winę na Kate. Innym razem trener zganił Koko za
gryzienie kredki. Gorylica natychmiast zaczęła udawać, że wcale nie
gryzła kredki, tylko bawiła się nią, udając, że to szminka. Trener naciskał,
by przyznała się do winy, i Koko w końcu powiedziała prawdę, migając, że
gryzła kredkę, ponieważ była głodna.
Koko zademonstrowała gruntowną wiedzę na temat kłamstwa również
podczas pewnego zdarzenia, gdy bawiła się ze swoim trenerem i lekko go
ugryzła. Kiedy spytano ją o to, natychmiast pospieszyła z wyjaśnieniem, że
„nie zęby”. Nie tylko skłamała i zaprzeczyła, że użyła zębów i ugryzła
trenera, lecz podała także dodatkową informację, której nikt od niej nie
wymagał. Kiedy ludzie nieproszeni podają dodatkowe informacje, często
oznacza to, że kłamią. Najwyraźniej to samo zdarza się gorylom! Kiedy
opiekun powiedział: „Koko, ty kłamiesz!”, skruszona gorylica przyznała
w języku migowym, że była „zła” i naprawdę go ugryzła. Według
opiekunów motywacją Koko do kłamstwa była chęć uniknięcia kary.
Moja sześciomiesięczna suczka Annabella zachowuje się podobnie, kiedy
wie, że zrobiła coś złego, na przykład nasiusiała na dywan lub ściągnęła ze
stołu jedzenie. Gdy dochodzi do konfrontacji, Annabella ustawia się
w zabawnej szczenięcej pozycji: przednie łapki na podłodze, tył w górze i do
tego merdający ogonek. A potem tańczy dookoła i próbuje mnie lizać, by
odciągnąć uwagę od tego, co zrobiła. Zamiast okazać skruchę lub żal,
Annabella postanawia mi się przypodobać i zabawić mnie, żebym tylko
o wszystkim zapomniała.
Annabella kłamie również po to, by osiągnąć to, czego chce, na przykład
wyjść na dwór. Wie, jak uruchomić dzwoneczki zawieszone przy drzwiach,
by zawiadomić mnie, że musi wyjść. Za każdym razem, gdy zadzwoni, od
razu posłusznie ją wypuszczam. Ale czasem Annabella uruchamia
dzwonki, chociaż przed chwilą była na spacerze. Nie musi wyjść, tylko po
prostu chce się bawić.
Fotografie 3.2–3.5: Annabella zakrywa okulary łapkami i udaje, że ich nie
ma.
© Lillian Glass


Oszustwa Annabelli dotyczące miejsca pobytu moich rzeczy są zazwyczaj
zabawne i urocze, ale bywają też denerwujące. Pewnego dnia, gdy
szukałam okularów do czytania, dostrzegłam kątem oka, że Annabella się
nimi bawi. Zapytałam, gdzie są okulary, i gdy tylko usłyszała mój głos,
natychmiast nakryła je łapkami. W ten sposób okłamała mnie, że ich nie
ma, chociaż tak naprawdę starannie je ukrywała. Na szczęście byłam przy
tym i mogłam udokumentować jej oszustwo na zdjęciach.

Kłamstwa niemowląt

Jane natychmiast wpadała do pokoju, gdy tylko usłyszała płacz swojej


trzymiesięcznej córeczki, Amy. Amy płakała, by dać znać, że coś jest nie
w porządku – że trzeba ją przewinąć lub nakarmić, że jest jej za gorąco lub
za zimno albo że boli ją brzuszek. Ale gdy tylko Amy skończyła sześć
miesięcy, Jane zauważyła, że córeczka nią manipuluje. Zaobserwowała
mianowicie, że dziewczynka płacze trochę inaczej niż kiedyś. Ta nowa nuta
w płaczu brzmiała fałszywie, ponieważ cichnął on natychmiast, gdy Jane
wchodziła do pokoju. W wieku sześciu miesięcy Amy zrozumiała, że
wystarczy zapłakać, by mama natychmiast przybiegła i się nią zajęła.
Jeszcze do niedawna większość badaczy i psychologów uważała, że dzieci
do mniej więcej czwartego roku życia są niezdolne do kłamstwa z powodu
złożoności języka oraz etapu rozwoju, na jakim znajduje się ich mózg.
Jednak ostatnie badania wykazały, że to nie jest reguła. Naukowcy, w tym
doktor Vasudevi Reddy z uniwersytetu w Portsmouth w Wielkiej Brytanii,
udowadniają, że już sześciomiesięczne niemowlęta potrafią trochę
oszukiwać, ponieważ szybko się uczą, że fałszywy płacz (dzieci przestają
płakać, gdy tylko usłyszą, że ktoś reaguje), a nawet udawanie śmiechu
przyciągają uwagę, której pragną.
Badania doktor Reddy wykazały, że ośmiomiesięczne niemowlęta płaczą
i śmieją się, by przyciągnąć uwagę rodzica. Tak samo robi moja Annabella,
od kiedy skończyła trzy miesiące. Badania doktor Reddy udowodniły
również, że niemowlęta oszukują, udając, że coś je boli lub że dzieje się im
jakaś krzywda, ponieważ chcą skupić na sobie uwagę. Mała Cassie na
przykład próbowała w swoim łóżeczku wziąć do rączki pluszowego
zwierzaka i przewróciła się, gdy po niego sięgała. Przedtem, sięgając po
zabawki, przewracała się wiele razy i nigdy nie płakała. Tym razem
również nie zapłakała, ale tylko do chwili, gdy spojrzała w górę
i spostrzegła, że patrzy na nią mama. Natychmiast zaczęła szlochać tak
straszliwie, jakby działa się jej okropna krzywda. Gdy mama wzięła ją na
ręce, „płacz” oczywiście od razu ustał. Reasumując, motywacją
niemowlęcia do kłamstwa jest próba kontrolowania otaczającego je świata
i zapewnienia sobie uwagi oraz pocieszenia, których akurat potrzebuje.

Kłamstwa małych dzieci

Naukowcy zajmujący się Koko zauważyli, że wraz ze wzrostem zasobu jej


słów rośnie również liczba narzędzi, które Koko może wykorzystać, kiedy
chce skłamać. Ten sam mechanizm sprawdza się w przypadku małych
dzieci. Im bardziej wzrastają ich percepcyjne i ekspresyjne zdolności
komunikacyjne, tym więcej narzędzi mogą wykorzystać w swoich
zwodniczych zachowaniach. Mama małej Kirsty postawiła na stole ciasto,
a potem odwróciła się na kilka chwil, by wziąć nóż, którym chciała je
pokroić. Gdy wróciła do stołu, okazało się, że brakuje sporego kawałka.
Spojrzała na Kirsty i zauważyła lukier rozsmarowany na buzi i rączkach
córki. Od razu zapytała ją, czy zjadła ciasto, a dziewczynka pokręciła
głową i powiedziała „nie”, przez cały czas odwracając wzrok.
Oczywiście mała Kirsty skłamała, a dowód rzeczowy znajdował się na jej
buzi i rękach. Prawdopodobnie ton głosu mamy ostrzegł dziewczynkę, że
za chwilę zostanie ukarana. Jeśli tak właśnie było, Kirsty skłamała,
ponieważ chciała uniknąć kary. Gdy uświadomiła sobie, że matka jej nie
wierzy, ozdobiła swoje kłamstwo i powiedziała: „Mickey zjadł ciasto”.
Mickey był papugą i podczas całego zajścia siedział zamknięty w klatce.
Tak więc dziewczynka nie tylko skłamała, ale też zrzuciła winę na
niewinnego ptaka, który był świadkiem zdarzenia. Przykład Kirsty
pokazuje, że małe dzieci mogą kłamać nie tylko dlatego, że chcą uniknąć
kary, ale również po to, by pokazać się w lepszym świetle.
Zatem podobnie jak niemowlęta, kłamią też małe dzieci; chcą zwrócić na
siebie uwagę i zyskać poczucie bezpieczeństwa. Mały Ryan nie czuł się
jeszcze pewnie na nogach. Zachwiał się, próbując przejść z punktu A do
punktu B, i upadł na plecy. Na początku nie płakał i próbował sam się
podnieść, ale potem się odwrócił i zobaczył, że obserwuje go tata. Wtedy
natychmiast zawył, jakby coś go straszliwie zabolało. Gdy tylko tata
nadszedł z pomocą, pocałował go i wziął na ręce, Ryan przestał płakać
i roześmiał się radośnie. Dobrze wiedział, co robi! Chciał po prostu zyskać
trochę ojcowskiej miłości i uwagi, a kiedy mu się to udało, był
wniebowzięty – stąd jego wesoły i pełen zadowolenia śmiech.
Małe dzieci mogą kłamać również wtedy, gdy chcą uniknąć
niewygodnych sytuacji. Gdy Nancy zapytała swojego dwuipółletniego syna,
czy ma mokrą pieluszkę, usłyszała stanowcze „nie”. A prawda była taka, że
miał kompletnie mokro. Skłamał, ponieważ chciał się bawić
samochodzikami i nie miał ochoty, by ktoś przerywał mu zabawę zmianą
pieluszki. Badania doktor Reddy dowodzą, że gdy małe dzieci dorastają,
kłamią coraz częściej, ponieważ chcą się dowiedzieć, jakiego rodzaju
kłamstwa działają w określonych sytuacjach i co ujdzie im na sucho.
Wczesne dzieciństwo to również czas, gdy maluchy uczą się negatywnych
następstw kłamstwa. Kiedy kłamią, by uniknąć kary i negatywnych
konsekwencji, uczą się także i tego, że ich kłamstwa skutkują tą samą
karą, której tak bardzo chciały uniknąć.

Kłamstwa przedszkolaków

Dzieci między trzecim a piątym rokiem życia stanowią bardzo


skomplikowaną i zagmatwaną grupę wiekową, ponieważ w ich przypadku
świat fantazji koliduje ze światem realnym. Na tym etapie rozwoju dzieci
kłamią, ponieważ chcą przedstawić się w lepszym świetle. W dużym
stopniu stosują również myślenie życzeniowe, które często zamienia się
w kłamstwo. Maluchy często opowiadają o swoich zmyślonych
przyjaciołach i wymyślają różne historie.
Czteroletni Bobby powiedział mamie, że posprzątał zabawki,
a tymczasem mama znalazła je rozrzucone na podłodze. W rozwijającym
się umyśle Bobby’ego fantazja, że wszystkie zabawki zostały pozbierane,
przybrała realne kształty. Chłopiec tak naprawdę wcale się nimi nie zajął,
ale najprawdopodobniej pomyślał o tym i wyobraził sobie, że sprząta,
zanim coś innego odwróciło jego uwagę. Podobnie było z Randym. Jego
mama Karen podsłuchała, jak synek opowiada sąsiadom oraz ich córce, że
pojechał do parku rozrywki i bawił się z Myszką Miki, która w prezencie
urodzinowym podarowała mu klocki Lego. Po pierwsze, Randy nigdy nie
był w tym parku rozrywki; po drugie, Myszka Miki, którą widział
w zeszłym roku, nie mieszka tam, tylko w Disneylandzie; i po trzecie,
urodziny Randy’ego wypadały dopiero za trzy miesiące. Dlatego też nie
mógł jeszcze dostać w prezencie zestawu Lego. Tak więc Randy
wypowiedział kilka kłamstw naraz.
Jeśli dokładnie przeanalizujemy kłamstwa chłopca, zorientujemy się, że
połączył swoje fantazje oraz myślenie życzeniowe i je urzeczywistnił, by
dobrze wypaść w oczach sąsiadów. Oglądał w telewizji reklamę parku
rozrywki i zapragnął tam pojechać. Wiedział też, że Myszka Miki mieszka
w podobnym miejscu, więc w swojej fantazji właśnie tam ją umieścił.
Wiedział również, że za kilka miesięcy będą jego urodziny, i chciał dostać
w prezencie klocki Lego, więc takie myślenie życzeniowe pomogło mu
stworzyć podstawę kłamstwa. Rodzice muszą być wyjątkowo czujni
i konsekwentni na tym kluczowym etapie rozwoju przedszkolaków
i wyjaśniać im, co jest fantazją, a co rzeczywistością, by dzieci nauczyły się,
że nie wolno kłamać.

Kłamstwa dzieci w wieku szkolnym


Gdy dziecko zaczyna chodzić do szkoły, nauczyciele i rówieśnicy zazwyczaj
umacniają w nim przekonanie, że trzeba mówić prawdę. Większość
nauczycieli nie daje się nabrać na wymówkę pod tytułem „pies zjadł mi
zadanie domowe” i nie pozwala, by kłamstwo uszło na sucho.
I analogicznie, gdy koledzy się zorientują, że jeden z nich wyolbrzymia,
koloryzuje lub kłamie, nie wahają się ani chwili, by mu to wypomnieć.
Lecz dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym pragnienie dopasowania się do
rówieśników i zyskania towarzyskiej akceptacji jest tak silne, iż często są
one bardzo zdeterminowane, by dobrze się prezentować, nawet jeśli to
oznacza, że muszą skłamać. Oszukują na przykład, że świetnie poszło im
na sprawdzianie, chociaż w rzeczywistości nie poradziły sobie zbyt dobrze.
Będą kłamać również z wygodnictwa. Dziecko mówi na przykład, że się
wykąpało i umyło zęby, a tymczasem wcale tego nie zrobiło, ponieważ było
zajęte grą komputerową i nie chciało się rozpraszać.
Pojęcie prawdomówności może być dla dziecka w wieku
wczesnoszkolnym bardzo kłopotliwe, niejasne i skomplikowane. Z jednej
strony rodzice, nauczyciele i rówieśnicy stale wbijają mu do głowy, że
kłamstwo jest zakazane. A ponieważ dziecko pragnie wszystkich
zadowalać, będzie się starało mówić prawdę. Ale z drugiej strony, w swoich
próbach bycia prawdomównym może być zbyt szczere i wówczas szybko się
nauczy, że mówienie prawdy nie zawsze jest wskazane, gdyż można w ten
sposób zranić czyjeś uczucia. Tommy w mgnieniu oka zorientował się, że
gdy kłamie, spotyka go kara w postaci odebrania dostępu do Internetu.
Obrał więc sobie za punkt honoru, by zawsze mówić prawdę. Lecz jego
bezwzględne przywiązanie do prawdy wywołało w szkole pewne
zamieszanie. Tommy popadł w kłopoty, ponieważ doprowadził koleżankę
do płaczu. Powiedział, że nie chce trzymać jej za rękę podczas lekcji tańca,
ponieważ jego zdaniem jest nieładna, brzydko pachnie i ma spocone dłonie.
Rodzice musieli wyjaśnić Tommy’emu, że „czasem musi skłamać” i nie
mówić prawdy, by nie zranić czyichś uczuć. Wytłumaczyli mu, że chociaż
jego maleńki kuzyn wygląda jak małpka bez ogona (jak im zrelacjonował),
to w żadnym wypadku nie wolno mu tego powiedzieć cioci lub wujkowi,
ponieważ będzie im przykro. Tak więc ku swojemu zdziwieniu dzieci
w wieku szkolnym dowiadują się, że czasem trzeba skłamać, po prostu
przemilczając prawdę.
Warto również zauważyć, że rodzice dzieci w tym wieku muszą
w zdecydowany sposób unikać kreowania u swoich pociech cech
notorycznych bądź patologicznych kłamców. Badania wykazały, że gdy
dziecko poddawane jest dotkliwym karom bądź gdy jest surowo karane za
drobne przewinienia, szybko się orientuje, że strach przed karą jest
większy niż strach przed kłamstwem. Tak więc z powodu negatywnych
uwarunkowań fizycznych i emocjonalnych dziecko może się bronić i dalej
kłamać, co w końcu doprowadza do punktu, w którym staje się
notorycznym lub patologicznym kłamcą.

Kłamstwa nastolatków

Nastolatki kłamią zazwyczaj w obronie swojej niezależności oraz gdy


testują granice, które mogą przekroczyć w takich zakazanych sferach, jak
uprawianie seksu, picie alkoholu, palenie papierosów, a nawet branie
narkotyków. Sheila powiedziała matce, że idzie do swojej przyjaciółki
Jessiki, żeby się uczyć. Zadzwoniła do domu w porze kolacji i spytała, czy
może zjeść posiłek z Jessicą i jej rodziną, a potem zostać do wieczora,
ponieważ obie chcą się pouczyć do egzaminu. Sheila podała nawet Jessicę
do telefonu, by koleżanka zapewniła jej matkę, że wszystko jest
w porządku i że jej rodzice nie mają nic przeciwko temu. Matka Sheili była
podekscytowana, że córka zaczęła w końcu poważnie myśleć o studiach,
więc zgodziła się bez wahania. Mało brakowało, a nigdy by się nie
dowiedziała, że Sheila i Jessica były na podwójnej randce i o żadnej nauce
nie było mowy. Ale o dziewiątej wieczorem zadzwoniła do domu Jessiki,
ponieważ chciała się upewnić, że wszystko jest w porządku, i zapytać,
o której ma przyjechać po córkę. Jakież było jej zdziwienie, gdy matka
Jessiki poinformowała ją, że Sheili tam nie ma i nie było. A co więcej, była
przekonana, że Jessica jest na kolacji u Sheili. Dziewczyna skłamała,
ponieważ wiedziała, że matka się nie zgodzi, by w środku tygodnia poszła
na randkę, nie mówiąc już o tym, że była to randka z chłopakiem, którego
matka nie znała.
Nastolatki przyłapane na kłamstwie przeważnie będą kłamać dalej, żeby
się chronić lub skłonić rodziców, nauczycieli albo nawet rówieśników, żeby
dali im spokój. Kiedy matka Joego, szukając długopisu, znalazła w jego
szufladzie kilka skrętów, chłopak się upierał, że jointy nie należą do niego
i że ktoś musiał mu je podrzucić. Nawet gdy matka przypierała go do
muru, nadal twierdził, że jest niewinny i nigdy nie palił marihuany,
chociaż tak naprawdę robił to prawie codziennie. Jak pokazuje ten
przykład, nastolatki kłamią, by dobrze wyglądać w oczach innych. Joe
nigdy się nie przyzna, że ma do czynienia z narkotykami, ponieważ za nic
w świecie nie chce, by matka przestała go uważać za idealnego syna.
Nastolatki kłamią również dlatego, że chcą być dobrze postrzegane przez
rówieśników, zabiegają w ten sposób o towarzyską akceptację
i rozpaczliwie próbują się dopasować. Z tego powodu nastoletni chłopcy
często kłamią w obecności rówieśników na temat swoich doświadczeń
seksualnych. Natomiast nastoletnie dziewczęta kłamią na temat swojej
popularności, często ubarwiają wydarzenia, dramatyzują, a nawet
symulują chorobę, chcąc w ten sposób zyskać uwagę i współczucie
rówieśników oraz członków rodziny. Jeśli nastolatek się zorientuje, że
udaje mu się unikać kary za kłamstwo, może uczynić z kłamania sposób na
życie. I chociaż prawdopodobnie wie, że robi źle, i tak z tego nie rezygnuje.
Dojrzewanie to najbardziej kluczowy i decydujący etap w życiu. W tym
okresie dzieci powinny być bardzo szczegółowo monitorowane przez
rodziców i nauczycieli pod kątem kłamania. Osoby odpowiedzialne za
wychowanie nastolatków muszą wyznaczyć wyraźne granice i wyciągać
konsekwencje, by utrudnić młodym ludziom wchodzenie na drogę
oszustwa. Jeśli tego nie zrobią, z dużym prawdopodobieństwem nastolatki
przeniosą swoje toksyczne zachowania w dorosłość.
Rozdział 4

SIEDEM POWODÓW, DLA


KTÓRYCH KŁAMIĄ DOROŚLI

J
ak dowiedzieliśmy się w rozdziale pierwszym, kłamstwa nie tylko
mogą zniszczyć nasze życie i emocje, lecz również mogą być istotną
częścią stosunków międzyludzkich, która pozwala nam
funkcjonować i przetrwać w społeczeństwie. W poprzednim rozdziale
przekonaliśmy się natomiast, że relacje między nastolatkami a ich
rodzicami to bardzo podatny grunt dla kłamstwa. Młodzież, sprawdzając
granice, do jakich może się posunąć, unikając kary za kłamstwo, często
bawi się z dorosłymi w kotka i myszkę. Stosunki w parach również mogą
stanowić „magnes” przyciągający „małe” kłamstewka, począwszy od tego,
ile wydaliśmy na ubrania lub nowy zestaw kijów do golfa, a skończywszy
na łamiących serce oszustwach, takich jak nielojalność i zdrada. Istnieją
również pewne zawody, które sprzyjają kłamcom bardziej niż inne.
Zaliczamy do nich wszystkie dziedziny rozrywki, prawo pełne adwokatów
kłamiących rutynowo w interesie swoich klientów, dziennikarstwo,
w którym roi się od reporterów podających się za kogoś innego, by zdobyć
ciekawą historię, oraz organy ścigania pełne funkcjonariuszy omijających
fakty i posługujących się kłamstwem w świetle prawa, by zdobyć zeznanie
lub zwerbować kogoś do pomocy przy łapaniu złych ludzi.
W 1882 roku w eseju pod tytułem O upadku sztuki kłamstwa Mark
Twain przekonywał, że „wszyscy kłamią – każdego dnia, o każdej porze; na
jawie, we śnie, w marzeniach, w radości, w żałobie”. Większość z nas
kłamie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ktoś cię pyta, jak się
miewasz, a ty automatycznie odpowiadasz, że świetnie. Ale prawda jest
taka, że wcale nie jest „świetnie”. Co miesiąc z trudnością spłacasz kredyt
hipoteczny, wydaje ci się, że twój mąż ma romans, a dziecko stawia
żądania, których nie jesteś w stanie zaspokoić. Gdybyś mówiła ludziom,
jak się czujesz, za każdym razem, gdy cię o to pytają, zniszczyłabyś tę
przelotną, chwilową interakcję i zamieniłabyś ją w przygnębiające
i niezręczne doświadczenie, które odbiłoby się na wszystkich
zainteresowanych.
Ilu z nas obiecuje znajomemu, że zadzwoni lub spotka się z nim
w późniejszym terminie, podczas gdy nie ma najmniejszego zamiaru tego
robić? Mówimy tak, ponieważ chcemy być uprzejmi. Tymczasem wcale nie
jesteśmy uprzejmi, tylko po prostu kłamiemy. I podobnie jest wówczas, gdy
koleżance, której nie widziałyśmy od dłuższego czasu, mówimy, że
wspaniale wygląda, chociaż tak naprawdę myślimy, że wygląda po prostu
okropnie; ma tak spuchniętą od botoksu twarz i wydęte od kolagenu usta,
że prawie jej nie poznajemy. Prawdopodobnie sobie tego nie
uświadamiamy, lecz mówiąc jej, że dobrze wygląda, również kłamiemy.
Chyba najlepszą ilustracją tego, co może się stać, gdy jesteśmy zbyt
szczerzy, jest komedia z 1997 roku pod tytułem Kłamca, kłamca z Jimem
Carreyem. Główny bohater to odnoszący sukcesy, wygadany prawnik,
który opiera swoją karierę na notorycznych kłamstwach. Ciągle obiecuje
synowi, że spędzi z nim czas, i za każdym razem w ostatniej chwili
odwołuje spotkanie, nawet w dniu urodzin chłopca. Syn wypowiada więc
magiczne urodzinowe życzenie, które się spełnia, i od tej chwili bohater
może mówić wyłącznie prawdę. A wszystko, co mówi – łącznie
z przyznaniem, że puścił bąka w zatłoczonej windzie – uświadamia
ludziom, co naprawdę myśli. Mówi nowej sąsiadce, że wszyscy ją lubią
tylko dlatego, że ma duże piersi. Jednej koleżance z pracy mówi, że ma
straszną fryzurę, drugiej, że jest dziwką, a koledze, że jest za gruby.
Nawet kobiecie, z którą sypia, mówi, że w przeszłości miał o wiele lepsze
kochanki.
Film jest zabawny, lecz w prawdziwym życiu opowiadanie każdemu, co
o nim naprawdę myślimy, nie byłoby tak śmieszne ani tym bardziej
rozważne. Obrażalibyśmy tylko innych ludzi, ranilibyśmy ich uczucia,
niszczylibyśmy własną reputację i najprawdopodobniej działalibyśmy na
szkodę własnych interesów. Jeżeli jesteś podobny do większości ludzi, to
na pewno wiesz, że byłoby to równoznaczne z towarzyskim samobójstwem.

1. Kłamstwo, by nie zranić uczuć innych ludzi

Idea kłamstwa, które chroni uczucia innych, została doskonale


przedstawiona w jednym z odcinków klasycznego już sitcomu Kroniki
Seinfelda pod tytułem Brzydkie dziecko. Gdy bohaterowie – Jerry, Kramer
i Elaine – pochylają się nad kołyską nowo narodzonej dziewczynki, matka
pyta: „I co, jak ją znajdujecie?”. Oczekuje, iż usłyszy, że dziecko jest
podobne do niej albo do jej męża, a nie do Lyndona Johnsona, jak
bezceremonialnie wyrywa się Kramerowi. Jerry usiłuje załagodzić jego
słowa i mówi uprzejmie: „Wcale nie wygląda jak Lyndon Johnson”, a wtedy
Kramer natychmiast ripostuje: „Właśnie, że wygląda”.
W kolejnym odcinku Jerry i Elaine jadą do Hamptons, by odwiedzić
świeżo upieczoną mamę, której dziecko – zgodnie z tym, co maluje się na
ich twarzach – jest wyraźnie niezbyt ładne. „Czyż nie jest cudowny?”, pyta
matka. Elaine walczy ze sobą przez chwilę, a potem kłamie: „Tak, tak.
Cudowny”. Jerry się z tym zgadza, lecz bolesny grymas na jego twarzy
mówi nam, że wszystko można powiedzieć o tym dziecku z wyjątkiem tego,
że jest cudowne. Dopiero gdy Jerry i Elaine zostają sami, Elaine przyznaje,
że nie mogła patrzeć na niemowlaka, „ponieważ wyglądał jak pekińczyk”.
Jerry przyznaje jej rację i mówi żartobliwie: „W tym basenie z genami było
za dużo chloru”. Jerry i Elaine nie dzielą się z matką swoimi prawdziwymi
odczuciami na temat dziecka, ponieważ nie chcą jej obrazić ani zniszczyć
relacji, które ją z nimi łączą. Wymieniają poglądy dopiero wówczas, gdy
zostają sami.
Większość z nas w dorosłym życiu postępuje zgodnie z zasadą, której
nauczono nas w dzieciństwie, mianowicie, że kłamstwo jest dozwolone,
jeśli pomaga chronić czyjeś uczucia. A więc kiedy nadchodzą święta Bożego
Narodzenia i dostajemy kolejny okropny sweter zrobiony na drutach lub
następną parę idiotycznych skarpet, uśmiechamy się i dziękujemy, chociaż
taki prezent wzbudza w nas szczerą nienawiść. Może się zdarzyć, że
wyślemy nawet liścik lub e-mail z wyrazami wdzięczności za piękny
podarunek, chociaż tak naprawdę nie możemy się doczekać, żeby się go
pozbyć. I podobnie, większość mądrych partnerów i mężów uczy się trudnej
sztuki polegającej na tym, że nie zawsze mogą być w stu procentach
uczciwi, gdy kobieta pyta, czy wygląda grubo, czy nowa sukienka jest
ładna, a fryzura twarzowa. Wszyscy pragniemy akceptacji ze strony
naszych partnerów i chcemy ich pociągać, więc jeśli mówią nam, że
wyglądamy grubo, lub gdy nie podobają im się nasz strój i fryzura, to takie
stwierdzenia są niczym kula armatnia, która niszczy naszą samoocenę
i pewność siebie.

2. Kłamstwo z powodu ukrytych motywów

Ludzie kłamią nie tylko po to, by nie ranić czyichś uczuć, lecz również po
to, by wzmocnić uczucia innych osób i zyskać ich przychylność. Mogą
zatem kłamać także z powodu pewnych ukrytych motywów, takich jak
chęć zdobycia pracy, sprzedaży jakiegoś towaru, a nawet zdobycia
potencjalnego kochanka. Tacy ludzie władają nieszczerymi pochlebstwami
niczym bronią, by zdobyć to, czego pragną, na przykład awans lub
przewagę.
Pierwsza zasada udanej sprzedaży mówi, że trzeba przeciągnąć klienta
na swoją stronę. Wydaje się, że nie ma w tej kwestii lepszej metody niż
deszcz komplementów i pochlebstw. Oto przykład. Jeff otrzymał nową
pracę jako przedstawiciel handlowy i polecono mu, by wziął przykład ze
starszego sprzedawcy, Mike’a. Jeff przyjrzał się koledze w akcji, posłuchał,
jak prawi komplementy jednej z klientek, a potem powiedział: „Stary, to
wyglądało, jakbyś ją uwodził i chciał się umówić na randkę. Mówiłeś jej, że
jest piękna i gorąca. A przecież każdy, kto nie jest ślepy, widzi, że ta
kobieta nie jest ani piękna, ani gorąca, ani nawet przeciętna”.
Mike natychmiast wyjaśnił, na czym rzecz polega: „Nie obchodzi mnie,
że wygląda jak kaszalot. Dla mnie piękna jest każda kobieta, która daje mi
swoją kartę kredytową i zwiększa sprzedaż. Wszystkie chcą słyszeć, że są
gorące i świetnie wyglądają, nawet jeśli to kłamstwo. Dzięki temu czują się
dobrze, a co najważniejsze – ja czuję się dobrze, ponieważ rośnie moja
sprzedaż”.
Tak więc obsypujesz pochlebstwami nielubianego szefa, ponieważ wiesz,
że to pomoże ci utrzymać pracę; mówisz kobiecie, że jest piękna, seksowna
i że pragniesz spędzić z nią resztę życia, chociaż w rzeczywistości chcesz
tylko dobrać się do jej majtek; i podlizujesz się ojcu, by wieczorem pożyczył
ci samochód. To wszystko są kłamstwa, które wypowiadasz w celu
osiągnięcia własnych korzyści.

3. Kłamstwo w obronie własnej

Jak obserwujemy w serialu Kroniki Seinfelda, kłamstwa mogą być


istotnym elementem stosunków międzyludzkich. Mogą być również ważną
częścią naszego instynktu samozachowawczego, co ilustruje z kolei film
Kłamca, kłamca. Jeśli chcesz utrzymać pracę, nie powiesz szefowi, że jest
obrzydliwą i obleśną świnią, a bohater grany przez Jima Carreya właśnie
to robi. Ponieważ nie może skłamać, mówi szefowi (który wraz z innymi
członkami zarządu siedzi właśnie w sali obrad), co naprawdę o nim myśli.
Wypala bez namysłu, że jest on „pedantycznym, pompatycznym,
pretensjonalnym draniem, agresywnym starym pierdzielem
i bezwartościową parującą kupą krowiego łajna”. Po kilku chwilach ciszy
i przetwarzania usłyszanych słów szef wybucha głośnym śmiechem i mówi
bohaterowi, że to bardzo zabawne i że lubi „ostre dowcipy”. Szef uważa, że
to śmieszne, a tymczasem bohater mówi wszystko bardzo poważnie.
W prawdziwym życiu większość pracodawców nie potraktowałaby
życzliwie twojej szczerej opinii na ich temat. Jeśli jesteś zbyt uczciwy lub
gdy zbyt otwarcie pokazujesz emocje, zwłaszcza gniew lub frustrację,
możesz szybko znaleźć się bez pracy, podobnie jak Dave. Pewnego razu
Dave postanowił zaryzykować i przedstawić przełożonej swoje poglądy.
Powiedział, że nie podoba mu się sposób, w jaki jest traktowany, ponieważ
otrzymuje kiepskie wynagrodzenie za pracę w nadgodzinach. Stwierdził
również, że jego zdaniem dział jest źle zarządzany i że mnóstwo czasu
i pieniędzy marnuje się na bzdury. Gdy przełożona się z nim nie zgodziła
i próbowała bronić swojego stylu pracy, Dave wyraził frustrację, podnosząc
głos. Był stanowczy w swoim krytycyzmie i zdecydowanie nalegał na
przeprowadzenie zmian, by uchronić firmę przed bankructwem, które przy
takiej rozrzutności było tylko kwestią czasu. Zamiast wziąć sobie do serca
szczere uwagi Dave’a i może przeprowadzić jakieś zmiany z korzyścią dla
firmy, przełożona skupiła się wyłącznie na jego gniewie i podniesionym
głosie. Podzieliła się więc tym wszystkim z szefem, który w rezultacie
zwolnił go z pracy. Zatem w gruncie rzeczy Dave został zwolniony
z powodu nadmiernej szczerości wypowiedzi i emocji.
Dave był zszokowany. Wszystko, co robił, wynikało z uczciwości i chęci
pomocy, a przynajmniej tak mu się wydawało. To zdarzenie stało się dla
niego prawdziwą lekcją życia. Po roku bezrobocia znalazł w końcu pracę
i przysiągł sobie, że od tej pory będzie trzymał gębę na kłódkę i wykonywał
swoją robotę bez względu na to, czy mu się to podoba czy nie. Obiecał sobie
również, że wszystkie opinie zachowa dla siebie. Dowiedział się bowiem, że
jeśli chce utrzymać posadę i mieć co włożyć do garnka, to musi liczyć się
z tym, że istnieje zjawisko nadmiernej uczciwości.
Kłamstwo może mieć kluczowe znaczenie dla obrony własnej
i przetrwania w pewnych środowiskach i społecznościach. Policjanci mają
świadomość, że wiele osób, które były świadkami przestępstwa, kłamie,
ponieważ od tego może zależeć ich życie. Świadek, który sypie, będzie
postrzegany jak kapuś, co często niesie ze sobą poważne konsekwencje.
Donosicielstwo czy też opowiedzenie się po stronie prawa nierzadko
oznacza dzwony pogrzebowe. Tak więc ludzie kłamią i zaprzeczają, że coś
widzieli lub słyszeli, ponieważ pragną ocalić życie własne i swoich bliskich.
Czasami kłamiemy, ponieważ chcemy uratować swój związek lub
małżeństwo. Tak było w przypadku Niny. Nina nie chciała, by seks
z mężem był pierwszą rzeczą, którą robi rano po przebudzeniu. Ale o tej
porze dnia jej mąż miał największą ochotę na igraszki. Ją to z kolei
strasznie irytowało, ponieważ rano była zaspana, nie czuła się atrakcyjna,
a przed wypiciem pierwszej filiżanki kawy nie miała w ogóle energii. Ale
zawsze była do dyspozycji, ponieważ nie chciała wprowadzać zamieszania
i pogarszać sytuacji, a ponadto bała się, że mąż zrezygnuje z ich
małżeństwa i znajdzie inną kobietę, z którą będzie mógł uprawiać rano
seks. A więc brnęła w to dalej i udawała, żeby utrzymać związek i poziom
życia.
Najbardziej popularne kłamstwa to te, które mówisz osobom będącym
jednocześnie twoimi wrogami i przyjaciółmi; to ludzie, wobec których
udajesz przyjaźń, chociaż tak naprawdę ich nie lubisz. Czasem obracacie
się po prostu w tych samych kręgach towarzyskich lub wasze dzieci razem
spędzają czas, dlatego nie chcesz stwarzać problemów. Zaciskasz więc zęby
i kłamiesz, biorąc udział w tych wszystkich koniecznych (lecz irytujących)
zajęciach.

4. Kłamstwo w celu zaprezentowania korzystnego


wizerunku i uniknięcia odrzucenia
Niektórzy ludzie kłamią w Internecie na temat wagi, wzrostu, pracy
i wieku, ponieważ pragną zaprezentować potencjalnym partnerom jak
najbardziej korzystny wizerunek. I chociaż nieuchronnie będą musieli
kiedyś powiedzieć prawdę, podejmują to początkowe ryzyko, by zyskać
możliwość pierwszego kontaktu i nie zostać od razu odrzuconym.
Marie była bardzo atrakcyjna i wyglądała na dziesięć, a nawet
piętnaście lat mniej niż swoje pięćdziesiąt osiem lat. Nie wstydziła się
wieku i podawała go na portalach randkowych, ale nie otrzymywała
żadnych wiadomości. Zarejestrowała się więc na nowym portalu
i skłamała. Napisała, że ma czterdzieści pięć lat. Liczba odpowiedzi była
wprost przytłaczająca. Dzięki kłamstwu uniknęła odrzucenia przy próbie
nawiązania pierwszego kontaktu. Kiedy w końcu spotkała wymarzonego
partnera (którego później poślubiła), już na pierwszej randce wyjawiła
swój prawdziwy wiek. Chociaż w pierwszej chwili przyszły mąż był
zaskoczony, ostatecznie docenił, że wyznała prawdę już na początku
znajomości. Powiedział nawet, że rozumie, dlaczego skłamała, i przyznał,
że gdyby podała prawdziwy wiek, nigdy by jej nie wybrał.
Wielu ludzi kłamie, by podkoloryzować swoje doświadczenia, ponieważ
w oczach innych chcą uchodzić za bardziej zabawnych i fascynujących.
Wielu robi to na stronach internetowych i portalach społecznościowych,
takich jak Facebook, a inni okłamują swoje rodziny, kolegów i znajomych
twarzą w twarz. Tak właśnie zrobiła Linda. Kiedyś wybrała się z mężem
w rejs po Europie. Sądziła, że to będzie ich drugi miodowy miesiąc, lecz
podróż okazała się kompletną katastrofą. Linda przez cały czas była chora
i oglądała kolejne porty tylko przez okno oraz na kartkach przewodników
rozrzuconych po kabinie. Kiedy czuła się trochę lepiej i mogła wstać
z łóżka, bez przerwy kłóciła się z mężem. Oboje zaczynali wątpić, czy dalej
powinni być małżeństwem.
Kiedy Linda wróciła do pracy i opowiedziała kolegom o podróży, nikt, kto
znałby prawdę, nie uwierzyłby, że chodzi o to samo zdarzenie. Linda
kłamała, opisując uroki miast i wszystkich rzeczy, które widziała.
Opowiadała o wspaniałym jedzeniu, chociaż w rzeczywistości prawie
w ogóle nie mogła jeść. Zachwycała się też tym, w jaki sposób podróż
zbliżyła ją i męża, i wyznała, że planują już trzeci miesiąc miodowy. Ale
prawda była taka, że jeśli jej mąż kiedykolwiek wybierze się na trzeci
miesiąc miodowy, to będzie mu towarzyszyła kobieta, którą poślubi po
rozwodzie z Lindą. Linda wiedziała, że koleżanki z pracy będą oczekiwały
szczegółowego sprawozdania z podróży, i nie chciała ich zawieść. Urządziła
więc przedstawienie i pokazała siebie oraz swoje przeżycia w taki sposób,
by były godne pozazdroszczenia. Opowiadała wszystko z pikantnymi
szczegółami, choć nic z tego nie było prawdą.
Kolarz Lance Armstrong przyznał, że uporczywie kłamał w związku
z aferą dopingową, ponieważ „historia” człowieka, który pokonał raka,
wygrywał kolejne wyścigi i brał udział w imprezach charytatywnych na
rzecz chorych, była dobrze przyjmowana przez fanów i prasę. A to czyniło
go imponującym, szlachetnym i bohaterskim człowiekiem. Podobnie było
w przypadku Mantiego Te’o, futbolisty z college’u Notre Dame, który
oświadczył, że podtrzymywał kłamstwo o śmierci swojej dziewczyny i jej
pogrzebie w dniu zwycięskiego meczu (fani pojawili się nawet wówczas
w hawajskich girlandach z kwiatów, by go wesprzeć), ponieważ wydawało
mu się, że to „dobra historia”. Manti Te’o przyznał w wywiadzie, iż czuł się
zbyt zakłopotany, by wyjawić prawdę, i nie chciał rozczarować fanów,
którym ta opowieść najwyraźniej bardzo się podobała. Istota sprawy
polegała na tym, że futbolista pragnął akceptacji publiczności, więc by
uniknąć kłopotliwej sytuacji, dalej oszukiwał.
Ludzie często kłamią bądź upiększają swoje dokonania i pomijają przy
tym niepowodzenia (lub kłamią na temat porażek), żeby lepiej wypaść
w oczach innych, chronić własne ego i nie zniszczyć swego wizerunku.

5. Kłamstwo w celu uniknięcia kary


Jak przekonaliśmy się już, analizując zachowanie zwierząt i małych dzieci,
motywacją do kłamstwa często bywa chęć uniknięcia kary. Tak samo
dzieje się również w przypadku dorosłych. Kara może objawiać się
wówczas brakiem akceptacji, utratą pracy czy więzieniem. System sądowy
pełen jest ludzi, którzy jawnie kłamią, by uniknąć wyroku skazującego.
Nie chcą płacić grzywny albo pójść do więzienia, więc kłamią. O.J.
Simpson wykazywał wszelkie oznaki kłamstwa w sprawie morderstwa
swojej żony Nicole i jej przyjaciela Rona Goldmana, ponieważ nie chciał
spędzić reszty życia w więzieniu (co i tak musi zrobić z powodu zupełnie
innej zbrodni). Podobnie było w przypadku prezydenta Billa Clintona,
który kłamał w sprawie romansu ze stażystką Monicą Lewinsky, ponieważ
chciał uniknąć kary w postaci prawdopodobnego rozwodu, utraty rodziny
i poparcia opinii publicznej. I te kłamstwa kosztowały go niemal utratę
prezydentury z powodu postawienia w stan oskarżenia.
Ten rodzaj kłamstwa nie jest właściwy wyłącznie dla bogatych
i sławnych. Chociaż Michelle przyłapała swojego niewiernego męża na
gorącym uczynku – miała nagrania jego rozmów telefonicznych
z kochanką, rachunki za bieliznę Victoria’s Secret, której nigdy nie
dostała, oraz rachunki za pokoje hotelowe, w których nie była, i za
podróże, których nigdy nie odbyła – on nie chciał się przyznać, że ma
romans. I nie przestawał kłamać, by uniknąć finansowej i emocjonalnej
kary w postaci rozwodu. Podobnie było w przypadku pewnego uzbrojonego
bandyty, który został złapany na gorącym uczynku (nagranie wideo
z napadu), lecz zaprzeczał, że miał z tym cokolwiek wspólnego. Żarliwie
przekonywał, że nie był w pobliżu miejsca popełnienia przestępstwa.
I chociaż większość więźniów przebywających w celach śmierci ma
zazwyczaj przeciwko sobie górę dowodów, to wielu z nich idzie na śmierć,
głosząc swoją niewinność. To potwierdza teorię, że surowość kary jest
wprost proporcjonalna do zawziętości i uporu kłamcy.
6. Kłamstwo w obronie innych

Ludzie zadają sobie wiele trudu, by kłamać w obronie kogoś, kogo kochają
lub podziwiają. Kłamstwo rzadko bywa tak ewidentne jak w przypadku
Casey Anthony, młodej kobiety oskarżonej o zamordowanie córki. Jej
matka, pielęgniarka Cindy Anthony, jawnie kłamała podczas procesu,
twierdząc, że to ona szukała w Internecie słowa „chloroform”, korzystając
z komputera córki. Twierdziła, że zrobiła to, ponieważ podejrzewała, iż jej
piesek zjadł liść bambusa i się nim zatruł. Szukała więc słowa „chlorofil”,
które w jakiś sposób zmieniło się w „chloroform”. Cindy utrzymywała
również, że okienko ze słowami „złamanie karku” samo pojawiło się na
ekranie, gdy szukała terminu „chloroform”.
Ale okazało się, że to wszystko kłamstwa. Naczelna pielęgniarka,
przełożona Anthony, zeznała, że Cindy była w pracy tego dnia, gdy
rzekomo siedziała przy komputerze córki. Dodatkowo biegły informatyk
z biura szeryfa hrabstwa Orange potwierdził, że okienko ze słowami
„złamanie karku” samo nie wyskoczyło, tylko że ktoś aktywnie
przeszukiwał Internet w celu znalezienia takiego właśnie hasła. Jawne
kłamstwa Cindy Anthony z całą pewnością były spowodowane jej
desperackim pragnieniem ocalenia córki od wyroku śmierci. A zatem
kłamała, ponieważ chciała ocalić córkę.
Kolejnym przykładem osoby, która ochoczo kłamała, aby bez względu na
koszty ocalić czyjąś karierę i reputację, był Andrew Aldridge Young,
asystent byłego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna
Edwardsa. Young, szczęśliwy mąż i ojciec trójki dzieci, oświadczył
publicznie, że jest ojcem dziecka Rielle Hunter, chociaż w rzeczywistości
było to dziecko Edwardsa. Andrew tak bardzo podziwiał i szanował
Edwardsa, że zaryzykował własną reputację i zniszczył sobie życie, by
chronić jego osobę i próby zdobycia prezydentury.
Ochrona czyjegoś życia może być również szlachetnym
i bezinteresownym aktem, zwłaszcza wtedy, gdy nie znasz osoby, którą
chcesz ocalić. Można przytoczyć niezliczone przykłady, gdy zupełnie obcy
ludzie podczas drugiej wojny światowej ryzykowali życie, by ocalić Żydów,
których ukrywali we własnych domach. Byli prawdziwymi bohaterami,
którzy narażali siebie i okłamywali nazistów, by uratować niewinne osoby.
Podobna inspirująca historia wydarzyła się trzydzieści lat po
Holokauście. Kanadyjska gospodyni domowa i nauczycielka muzyki, Judy
Feld Carr, dzięki szlachetnym kłamstwom, ocaliła tysiące syryjskich
Żydów od tortur i śmierci. Używając fałszywej tożsamości, przekupiła
wielu urzędników, innych okłamała, i w ten sposób przemyciła ponad trzy
tysiące osób, które dzięki jej męstwu mogły założyć rodziny, żyć na
wolności i prowadzić normalne życie.

7. Kłamstwa w celu motywowania innych osób

W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku marynarz Popeye, popularna


postać z amerykańskich komiksów, mówił dzieciom, że będą równie duże
i silne jak on, jeśli będą jadły szpinak. Próbując namówić pociechy do
jedzenia warzyw, rodzice z tamtej epoki szli za jego przykładem i mówili
im, że będą większe, sprawniejsze i silniejsze, jeżeli będą zdrowo się
odżywiały. To prawdopodobnie zmotywowało wiele dzieci do jedzenia
warzyw. W ten sam sposób lekarze namawiają pacjentów, by nie tracili
nadziei. Mówią choremu, że znowu będzie chodzić, chociaż strasznie
połamał nogi w wypadku samochodowym. Kłamią, żeby skłonić pacjenta
do współpracy, i przekonują go, by nie tracił nadziei i robił wszystko, co
w jego mocy. W wielu przypadkach takie pozytywne kłamstwo spełnia
swoją rolę, motywuje pacjenta i staje się dla niego samospełniającą się
przepowiednią. Chory może naprawdę zacząć chodzić, a przynajmniej
poprawić swoją kondycję.
Doświadczyłam tego osobiście, gdy na początku kariery zajmowałam się
patologią mowy. Pracowałam wówczas z bardzo znanym celebrytą, który
zmagał się ze skutkami wylewu krwi do mózgu. Wylew w bardzo dużym
stopniu upośledził jego zdolność mówienia. Pacjent miał ciężką depresję
i stracił wolę życia. I chociaż byłam świadoma rozległych uszkodzeń
mózgu, których doznał, okłamałam go. Było to „małe niewinne kłamstwo”,
które stało się dla niego katalizatorem i powodem, żeby każdego ranka
wstawać i walczyć. Zapewniłam go, że jestem przekonana, iż pewnego dnia
znowu będzie mógł wystąpić w programie telewizyjnym, chociaż wcale nie
byłam tego pewna. Powiedziałam mu, że musi ćwiczyć i dużo pracować nad
wymową, ponieważ publiczność bardzo chce, żeby wrócił. I poświęcał każdą
wolną chwilę na ćwiczenia. Jego postępy były naprawdę znaczące. Nie
minęło wiele czasu, a ten wielki i legendarny gwiazdor nakręcił film, który
spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Poza tym zaczął regularnie
pojawiać się w programach telewizyjnych i wiele razy w inspirujących
i szczerych przemówieniach dziękował za liczne nagrody, które stały się
jego udziałem. Moje „małe niewinne kłamstwo” dało mu nadzieję, że rysuje
się przed nim przyszłość. Podarowałam mu ten wewnętrzny ogień, który
sprawił, że nigdy się nie poddał, i pozwolił mu wziąć się w garść, ponownie
nauczyć się mówić, a potem zmotywować do działania innych ludzi i dać im
emocjonalne wsparcie.
Rozdział 5

KŁAMSTWA W SIECI

J
eżeli chcesz poznać kogoś przez Internet bądź nawiązać w sieci
współpracę biznesową, musisz przez cały czas ćwiczyć swoją
czujność. Badania dowodzą bowiem, że większość ludzi poznanych
w ten sposób kłamie bez pardonu. A zachowują się tak, ponieważ chcą
dobrze wypaść i przyciągnąć czyjąś uwagę. Pragną twojego
zainteresowania, by w jak największym stopniu zaspokoić swoje
pragnienia.
Badania wykazały, że w kwestii randek internetowych osiemdziesiąt
procent ludzi kłamie w sprawie co najmniej jednego fizycznego atrybutu:
wieku, wzrostu lub wagi. Kobiety częściej kłamią w kwestii wieku
i sylwetki, a mężczyźni – wzrostu, pracy, statusu materialnego i finansów.
Kolejne badania dowodzą, że około trzydziestu procent badanych nie
umieszcza w Internecie swoich prawdziwych fotografii. Ponieważ
popularność portali randkowych i społecznościowych rośnie bardzo szybko,
należy dokładnie wiedzieć, z kim się komunikujemy; musimy wiedzieć, kto
jest autentyczny, a kto nie. A ponieważ nie masz możliwości, by naocznie
stwierdzić, z kim masz do czynienia, musisz polegać wyłącznie na słowach
i wyrażeniach, które czytasz.
Ludzie oszukują w Internecie nie tylko dlatego, że chcą podbudować
swoje ego w sferze romantycznej. Znajdziesz tam również mnóstwo osób,
które ochoczo pozbawią cię pieniędzy i opróżnią twoje konto, jeśli im na to
pozwolisz. Czasem robią to tylko dla zabawy. Dalej znajdziesz kilka
wskazówek, które pomogą ci wyplenić internetowych kłamców i naciągaczy
i w odpowiedniej chwili nacisnąć klawisz delete lub zablokować ich na
zawsze.

1. To brzmi zbyt pięknie, by było prawdziwe

Jeśli ktoś oferuje ci interes, który wydaje się zbyt atrakcyjny, by mógł być
realny – na przykład, że zarobisz w czasie snu lub że w ciągu kilku
miesięcy osiągniesz roczny dochód – wiedz, że najprawdopodobniej masz
do czynienia z naciągaczem. Gdy ktoś twierdzi, że nie potrzebujesz
żadnych referencji lub doświadczenia, też powinna ci się zapalić czerwona
lampka.
Natychmiast wciskaj delete, gdy ktoś przyśle e-mail, że twój dawno
niewidziany krewniak zostawił ci spadek w postaci milionów dolarów, lecz
potrzebuje twoich danych bankowych, by przelać pieniądze na konto.
I analogicznie, gdy ktoś pisze do ciebie, że utknął w jakimś obcym kraju
bez pieniędzy oraz dokumentów i tylko ty możesz mu pomóc, przesyłając
potrzebne środki – nie rób tego! Taka osoba może ci podać tysiące
powodów, dla których to właśnie ciebie prosi o pomoc, ale nie ulegaj.
Między innymi dlatego istnieją ambasady, które za granicą pomagają
w potrzebie obywatelom swoich krajów. Może ci się wydawać, że jeśli
komuś pomożesz, będziesz dobrym samarytaninem, ale jeśli to zrobisz,
prawdopodobnie wkrótce odkryjesz, że zostałeś oszukany. I chociaż to
brzmi niewiarygodnie, zaskoczy cię z pewnością fakt, że wiele osób na
całym świecie uległo takim oszustom i skończyło się to dla nich pustym
kontem w banku.

2. Zbyt szybkie zapewnienia o miłości


Jeśli poznałaś kogoś na portalu randkowym i ten ktoś zbyt szybko
zadeklarował miłość i stwierdził, że chce, byś została matką jego dzieci –
uciekaj. On na pewno czegoś od ciebie chce, ale tym czymś nie jest miłość!
Taki naciągacz może cię uwodzić, twierdząc, że bardzo chce się z tobą
spotkać, lecz na razie nie może, bo musi najpierw odłożyć pieniądze.
A naprawdę mówi, że chce, abyś to ty dała mu pieniądze na bilet. Jeśli
dasz się naciągnąć, bądź pewna, że po raz ostatni widziałaś swoje
pieniądze i nigdy nie zobaczysz Romea. Zgarnie forsę i ucieknie.
Jeśli poznałeś w Internecie kobietę, która mówi, że chce zabrać cię na
Bahamy lub w inne egzotyczne miejsce albo snuje plany odnośnie do
waszej wspólnej przyszłości, powinna zapalić ci się czerwona lampka
ostrzegająca, że musisz uciekać od niej jak najdalej i jak najszybciej. Taka
kobieta jest w wielkiej potrzebie, prawdopodobnie idealistycznie wyobraża
sobie związek i jest jej wszystko jedno, z kim się zwiąże. A tak się akurat
zdarzyło, że po drugiej stronie łącza jesteś właśnie ty. Kobieta rzuca tego
rodzaju „kąski”, ponieważ chce sprawdzić, czy dasz się złapać na jej
sztuczki i rzucisz się na oślep w ten desperacko i beznadziejnie
sfabrykowany związek. Niestety, takie osoby zazwyczaj bardzo szybko
porzucają partnera i znikają. Może się również zdarzyć, że poznana
w Internecie kobieta będzie zabiegać o ciebie tylko po to, by wyciągać
pieniądze i cię wykorzystywać. Dla ciebie to będzie romans i szansa na
wspólną przyszłość, a dla niej – zabawa i nic więcej.

3. Łzawe historie i tragiczne cierpienia wiecznych ofiar

Każda osoba poznana w Internecie, która opowiada ci tragiczne


i patetyczne historie, żali się, że ma ciężkie życie i potrzebuje pieniędzy na
operację syna, najprawdopodobniej cię oszukuje. Jeśli opowiada ci o tych
wszystkich kłopotach i cierpieniach, chociaż prawie się nie znacie, z całą
pewnością ma nadzieję, że wzruszysz się jej niedolą i „pomożesz”. Nie rób
tego! Odrzuć tę osobę niczym gorącego ziemniaka i wciśnij delete. A jeśli na
profilu randkowym trafiłeś na pełen nieszczęść profil jakiejś kobiety (jest
sierotą, ojciec ją opuścił, gdy miała sześć lat, a mąż odszedł albo umarł),
istnieje duże prawdopodobieństwo, że kobieta poszukuje współczującego
mężczyzny z sercem na dłoni, którego będzie mogła wykorzystać. Zamierza
go złapać i skłonić, by jej pomógł. A jeśli jesteś na tyle naiwny, by
ofiarować jej pomocną dłoń, bądź pewien, że tak długo będzie cię ciągnęła
za tę rękę, aż znajdziesz się na dnie razem z nią. Ona szuka łatwej ofiary,
kogoś, kim za pomocą opowieści o swoich problemach będzie mogła
manipulować.
Kolejne czerwone światło powinno ci się zapalić, gdy ktoś stale się
skarży, że wszyscy go krzywdzą. Jest wieczną życiową ofiarą i wini innych
za swoją niedolę. Gdy odczuwasz paranoidalne wibracje płynące od takiej
osoby, posłuchaj instynktu i uważaj.

4. Brak konsekwencji

Gdy poznajesz kogoś w sieci, zwracaj szczególną uwagę na jego słowa. Jeśli
na początku mówi ci jedną rzecz, a po pewnym czasie twierdzi coś innego,
prawdopodobnie cię okłamuje. W taki właśnie sposób działają psychopaci,
ponieważ ich myślenie często jest niespójne i nielogiczne. Tak więc gdy
mężczyzna mówi ci, że nie ma dzieci, a trzy tygodnie później dowiadujesz
się, że idzie z synem na mecz piłki nożnej, jest to bardzo zły znak. Gdy
skonfrontujesz go z tym, a on zaczyna się jąkać, podaje pełną szczegółów,
wydumaną odpowiedź, która nie zgadza się z tym, co mówił na początku,
lub – i to bardzo ważne zaczyna się bronić, to znaczy, że
najprawdopodobniej ma coś do ukrycia. Gdy zadasz mu pytanie, a potem
zrobisz to ponownie, tylko w trochę innej formie, z pewnością otrzymasz
dwie różne odpowiedzi. To pulsujące czerwone światło, które oznacza, że
od takiego człowieka musisz się trzymać z daleka. Przezorny zawsze
ubezpieczony.

5. Sarkazm, złośliwość i makabra

Osoba, która nawiązuje relację w cyberprzestrzeni, rozpoczynając od ataku


– umieszcza wrogie, napastliwe komentarze lub poniża cię, gdy masz inne
zdanie, albo w ogóle przemilcza temat – prawdopodobnie jest niepewna
siebie, a przynajmniej nietaktowna lub nawet emocjonalnie zaburzona.
Ktoś taki może skrytykować twój profil lub zdjęcie w bardzo nieprzyjazny
sposób. Czuje się gorszy i ma pretensje do całego świata, ale przecież nie
chodzi w tym o ciebie! On próbuje tylko wzbudzić u ciebie niepewność,
uderzając w twoje słabe punkty. Mówi na przykład, że masz ładną twarz,
ale byłabyś ładniejsza, gdybyś schudła kilka kilogramów. Jeśli poczujesz
się urażona lub zaczniesz tłumaczyć się ze swojego wyglądu, zamiast
powiedzieć od razu, że jesteś zadowolona ze swojej masy ciała, będzie
wiedział, że to twój czuły punkt, i może go wykorzystać, by tobą
manipulować.
Cyberoszuści często wykorzystują agresywne zachowania jako taktykę
„testowania” osoby, którą poznają w Internecie. Dają ci do zrozumienia, że
to oni rządzą. Powinnaś mieć świadomość, że jeśli pozwolisz komuś na
niegrzeczne lub złośliwe zachowanie, to zezwolisz tym samym na
obrażającą cię relację i związek. W cyberprzestrzeni jest wielu
prawdziwych sadystów poszukujących masochistów i popychadeł, które
zaakceptują obelgi, wyzwiska i maltretowanie. Właśnie w taki sposób
działają, więc się strzeż.
Powinieneś również poważnie się zastanowić nad makabrą, okultyzmem
i ogólnie ciemną stroną. Jeśli ktoś ci grozi, bez względu na to, jak
zawoalowana jest to groźba i nawet jeśli towarzyszy jej symbol
„uśmiechniętej buźki”, uważaj i lepiej wciśnij delete. Poznałam kiedyś
pewną kobietę, która umówiła się z poznanym w sieci mężczyzną. Przesłał
jej wiersz z okazji walentynek, chociaż utwór wyglądał raczej na dzieło
powstałe dla uczczenia Halloween. Był pełen strasznych, makabrycznych
odniesień do śmierci, nekrofilii i morderstwa. Kobieta śmiała się z tego
i pomyślała, że wiersz jest zabawny. Ale gdy wreszcie spotkała się
z nowym znajomym, przekonała się, że nie ma w nim nic zabawnego.
Mówił rzeczy, od których najpierw dostała gęsiej skórki, a później zaczęła
się bać o swoje życie. Była tak przerażona, że w końcu przeprosiła, udała,
że idzie do toalety, i uciekła tylnymi drzwiami.

6. Za dużo szczegółów

Jeśli w odpowiedzi na proste pytanie ktoś podaje zbyt wiele nudnych


szczegółów lub umieszcza za dużo informacji na swoim profilu, to może
oznaczać, że ma za dużo czasu. Istnieje również możliwość, że zajmuje się
kreatywnym pisaniem. Jeśli pisze w formie strumienia świadomości,
możesz mimowolnie zostać odbiorcą jakichś sekretów, a nawet kłamstw.
Zwracaj więc szczególną uwagę na każde słowo, które czytasz, i wypatruj
wszelkich niespójności i niekonsekwencji. A poza tym, jeśli ktoś wszystko
rozgłasza i nie potrafi zachować tajemnicy, to znaczy, że ma problemy
z wyznaczaniem granic i prawidłową oceną sytuacji.
Fałszywe profile często zawierają mnóstwo szczegółowych i bardzo
osobistych informacji i z pewnością nie są to rzeczy, które ludzie zwykle
wyjawiają na początku znajomości. Potrzeba czasu, by poznać osobiste
szczegóły życia drugiego człowieka, więc pamiętaj o tym, przeglądając tego
typu profile.

7. Lakoniczne odpowiedzi lub zbyt wiele pytań

I na odwrót, jeśli czyjeś odpowiedzi składają się tylko z kilku słów i istnieje
między wami zaledwie minimalna komunikacja, może to oznaczać, że twój
nowy znajomy wykonuje zbyt wiele czynności w czasie, gdy z tobą
rozmawia. Może żongluje innymi danymi, które mogą mu się przydać, albo
ma do ukrycia coś nikczemnego. A może jest to po prostu wyraz jego braku
zainteresowania tobą. Większość ludzi waha się i zastanawia od czasu do
czasu podczas mówienia, ale przecież nie powinno się to zdarzać w trakcie
pisania. Jeśli ktoś udziela ci skąpych informacji na swój temat, nie mówi,
kim jest i co robi, to istnieje prawdopodobieństwo, że coś ukrywa. Podobnie
jest, gdy zadręcza cię zbyt dużą liczbą pytań, a sam nie rewanżuje się i nie
odpowiada na twoje pytania. To sygnał alarmowy. Gdy ktoś zanadto cię
wypytuje o twoje życie prywatne i zawodowe, może podstępnie sprawdzać,
czy posiadasz jakieś informacje lub znajomości, które mógłby wykorzystać.

8. Niedoszacowanie w komentarzach na swój temat

Jeśli kobieta pisze na profilu, że jest „niegrzeczną dziewczynką”, lub


twierdzi tak podczas waszych wirtualnych kontaktów, uwierz jej. Prawda
jest taka, że ona w ten sposób dzieli się z tobą bardzo ważną informacją na
swój temat, więc nie ignoruj tego. Nie zawracaj sobie głowy i nie czekaj, by
się przekonać, czy jej charakterystyka jest trafna. Ona nie jest skromna
ani dowcipna, tylko szczera. Wiele negatywnych stwierdzeń, nawet tych
zakończonych „uśmiechem” bądź „cha, cha”, to czysta prawda, której nie
wolno lekceważyć. Jeśli ktoś grozi, że się zabije lub że zabije ciebie,
potraktuj to poważnie. Może to nie jest prawdziwa groźba, ale większość
ludzi nie mówi takich rzeczy ani nie żartuje w ten sposób z kimś, kogo
prawie nie zna.

9. Nadmierna koncentracja na sprawach finansowych


Musisz mieć świadomość, że podczas wymiany informacji w Internecie
ludzie często nawiązują do tematu pieniędzy. Piszą, że wszystko jest coraz
droższe, chwalą się, ile zaoszczędzili lub zarobili. Jeśli jakaś osoba jest
zbyt skoncentrowana na pieniądzach (lub ich braku), jest to dla ciebie
informacja na temat tego, co przeważa w jej myślach. Jeżeli mówi, że
pragnie, by było ją na coś stać, lub robi wzmianki o ciężkich czasach,
możesz mieć pewność, że szuka pieniędzy lub przynajmniej kogoś, kto
będzie partycypował w jej wydatkach. Jeśli ktoś prosi cię o pieniądze lub
tłumaczy, w jaki sposób je szybko zarobić, to znaczy, że na pewno chce
zajrzeć do twojego portfela lub na konto. Pozbądź się takiej osoby bez
wahania.

10. Egocentryzm i narcyzm

Gdy każde jej zdanie rozpoczyna się od „ja” i jest naszpikowane mnóstwem
zaimków „moje” i „mnie”, priorytetem w jej życiu najprawdopodobniej jest
– zgadnij kto? – ona sama. Kolejnym wskaźnikiem egocentryzmu jest zbyt
duża liczba zdjęć z jej wizerunkiem. Ty masz być tylko widzem i to jest
twoja jedyna wartość. I jeśli wasza rozmowa nie jest dwustronna, jeśli ona
nie zadaje sobie trudu, by zadawać ci pytania, nie słucha cię
z zaangażowaniem oraz ignoruje twoje komentarze, to czekają cię kłopoty.

11. Błędy ortograficzne i gramatyczne

Od czasu do czasu wszyscy robimy błędy ortograficzne i gramatyczne,


nieprzerwany strumień tego typu pomyłek może wskazywać na dysleksję.
Dla większości ludzi nie ma to znaczenia, ponieważ wiele inteligentnych
i mądrych osób cierpi na tę przypadłość. Jednak zbyt dużo błędów może
również wskazywać na brak wykształcenia, co staje się problemem, gdy
dana osoba twierdzi, że skończyła studia. Jeśli zauważysz, że ktoś używa
wielu niepoprawnych form językowych, może to być sygnał ostrzegający, że
masz do czynienia z psychopatą, co wykazały ostatnio przeprowadzone
badania (więcej o psychopatach przeczytasz w rozdziale 12).

12. Dziwne pseudonimy lub nicki

Pseudonim, który ktoś przybiera w Internecie, lub nazwa, jakiej używa


w adresie e-mailowym, może być wskazówką, jak postrzega samego siebie,
jak chce być odbierany i/lub co ma dla niego znaczenie. Jeśli jej nick lub
pseudonim nawiązuje do sportu, tańca lub podróży, może to odzwierciedlać
zainteresowanie określoną aktywnością. Jeśli kobieta używa takich
określeń, jak „modelka”, „cudowna” lub „laska”, oznacza to, że jest
skoncentrowana na wyglądzie. Możliwe też, że błędnie ocenia swoją urodę.
A jeśli użyje słów „atletyczna” lub „grubokoścista”, to znaczy, że po prostu
ma nadwagę, więc nie daj się nabrać.
Interesujące jest to, że wielu mężczyzn, którzy dali się zwieść
w Internecie (więcej na ten temat w dalszej części rozdziału), zgłasza, że
kobieta podawała się za modelkę. W wywiadzie przeprowadzonym
w programie 20/20 Nev Schulman, gospodarz programu Catfish
emitowanego przez stację MTV, powiedział, że gdy ktoś twierdzi, iż jest
modelem lub modelką, to najprawdopodobniej nie mówi prawdy.
Ludzie używający pseudonimów związanych z seksem na stronach
internetowych, które nie mają z nim nic wspólnego, prawdopodobnie
szukają partnera do łóżka i nie są zainteresowani poważnym związkiem.
Gdy natrafisz na nick zawierający takie słowa, jak diabeł, lucyfer,
morderstwo, śmierć, chaos, terror, lub elementy slangu ulicznego związane
z przemocą, licz się z tym, że może to być oznaką tłumionego gniewu bądź
nikczemnych myśli. Trzymaj się z daleka od tej osoby. Jeśli pseudonim
różni się od prawdziwego imienia, człowiek, który się nim posługuje, może
nie być tym, za kogo się podaje. Może być osobą publiczną, która chce
pozostać anonimowa, lub ma żonę i prowadzi podwójne życie. Jeśli
zapytasz wprost o jego nick i odniesiesz wrażenie, że twój znajomy poczuł
się nieswojo, zachowuje się nerwowo lub przyjmuje postawę obronną (lub,
co gorsze, odmawia jakichkolwiek wyjaśnień), to najlepiej będzie, gdy się
go pozbędziesz.

13. Szybkie rozmowy o seksie

Niektórzy szybko zarzucają w sieci przynętę i rozpoczynają rozmowy


o seksie oraz na inne intymne tematy, by sprawdzić, czy masz zbliżone
upodobania. Jeśli nie masz takich zainteresowań, natychmiast zmień
temat. Jeśli rozmówca nalega i nie odpuszcza, wciśnij delete i go zablokuj.
Ludzie, którzy są szczerze zainteresowani poważnym związkiem, nie
wspominają od razu o seksie, tylko najpierw starają się poznać. Uważaj
zatem, jeśli rozmowa nagle zboczy na sprawy łóżkowe i ktoś poprosi cię
o numer telefonu lub uprawianie cyberseksu. Być może dla tej osoby jest to
sposób na seksualne zaspokojenie lub zabawienie się twoim kosztem, więc
nie pozwól się tak wykorzystywać. I (to powinno być oczywiste) nigdy,
przenigdy nie daj się nikomu namówić na wysłanie swoich zdjęć
w prowokacyjnych pozach lub bez ubrania. Nie rób tego pod żadnym
pozorem! Ktoś może wykorzystać takie zdjęcia, by cię szantażować,
wyłudzać od ciebie pieniądze oraz zniszczyć twoją reputację.
Pewna niewinna nastolatka była prześladowana przez internetowego
„wielbiciela”, który namówił ją do przesłania zdjęć topless. „Wielbiciel”,
którym okazała się inna uczennica, zrobił z życia dziewczyny piekło, gdy
pokazał rozebrane fotki wszystkim jej przyjaciołom. W rezultacie
dziewczyna zyskała w szkole złą reputację i była tak dręczona przez
internetowych stalkerów, że popełniła samobójstwo. Podobny scenariusz
ciągle się powtarza i niszczy życie wielu młodym ludziom. (Nawiasem
mówiąc, przesyłanie lub otrzymywanie nagich zdjęć w przypadku osób
niepełnoletnich jest przestępstwem). Rodzice muszą zatem kontrolować
poczynania swoich dzieci w Internecie i stale im powtarzać, że nie wolno
wysyłać żadnych nagich zdjęć, ponieważ jest to przestępstwo, którego
konsekwencjom rodzice nie są w stanie zapobiec.

14. Nieuzasadnione poczucie winy

Kiedy kobieta wykorzystuje taktykę wzbudzania poczucia winy, abyś


poczuł się fatalnie dlatego, że niewystarczająco szybko jej odpisujesz lub
zbyt rzadko szukasz z nią kontaktu, oznacza to, że próbuje przejąć nad
tobą emocjonalną kontrolę, by skuteczniej tobą manipulować. Bardzo
często pełni dobrej woli i troskliwi ludzie wpadają w taką pułapkę,
ponieważ nie chcą nikogo zranić lub pragną, by wszyscy ich lubili. Nie
popełniaj tego błędu. Gdy ktokolwiek, a zwłaszcza osoba, którą dopiero
poznajesz, strofuje cię w sieci i próbuje wzbudzić w tobie nieuzasadnione
poczucie winy, wciśnij delete i ją zablokuj.

15. Zdjęcia, które kłamią

Patrząc na czyjeś zdjęcie, zawsze przyglądaj się tłu. Gdy ktoś sprawia
wrażenie, że ma dużo pieniędzy, ale wysyła ci zdjęcie zrobione w skąpo lub
biednie umeblowanym domu, prawdopodobnie cię okłamuje. Mężczyzna,
który twierdzi, że nie ma dzieci, a przysyła ci zdjęcie z dziecięcym wózkiem
lub porozrzucanymi w salonie zabawkami w tle, prawdopodobnie jest
żonaty i chce się trochę zabawić na boku.
Jeśli mężczyzna publikuje swoje zdjęcia z kobietami, które nie są
członkami rodziny, oznacza to, że być może jest już w związku (lub
związkach). A może jest to po prostu niezbyt delikatne przesłanie na temat
tego, jakiego typu kobiety uważa za atrakcyjne. To w zasadzie komunikat,
że jeśli nie jesteś tak ładna jak kobiety na zdjęciach, to szkoda twojego
czasu. Jeżeli na zdjęciu jest półnagi bądź prezentuje się w prowokacyjnej
pozie, to jego myśli zaprzątnięte są przede wszystkim tym, by uczynić
z ciebie partnerkę seksualną. Jeśli w ogóle nie udostępnia zdjęcia, pewnie
jest arogancki, może publicznie znany albo ma coś do ukrycia. Istnieje
również możliwość, że po prostu ma niską samoocenę i nie czuje się na tyle
atrakcyjny, by udostępnić swoje zdjęcie.
Jeżeli fotografia wygląda zbyt profesjonalnie, jeśli mężczyzna jest zbyt
przystojny i nie umieszcza na profilu żadnych niepozowanych zdjęć, bądź
ostrożna. To może wcale nie być jego zdjęcie. Zwracaj również uwagę na
strój (na styl ubrań oraz cechy charakterystyczne, po których da się
określić ich pochodzenie), ponieważ to może być wskazówka, która pomoże
ci mniej więcej oszacować, z jakich czasów jest fotografia, oraz wiek osoby
na niej przedstawionej.

O oszukującym i oszukiwanym

Richard Perry jest znanym hollywoodzkim producentem nagrań. Od


dziesięcioleci wydaje płyty gwiazd muzyki pop, w tym Roda Stewarta. Jest
sympatią i towarzyszem życia Jane Fondy. Lecz zanim aktorka pojawiła
się w jego życiu, ten mądry i utalentowany mężczyzna był prześladowany
przez kobietę, która nie była tym, za kogo się podawała. Miranda
Grosvenor powiedziała Richardowi, że jest studentką z uniwersytetu
Tulane, bywalczynią salonów oraz międzynarodową blond modelką
z Luizjany. Richard nie miał pojęcia, że Miranda opowiadała tę samą
historię innym bogatym, sławnym i wpływowym mężczyznom. Wśród jej
ofiar znaleźli się: Warren Beatty, Bono, Bob Dylan, Ted Kennedy, Robert
De Niro, Rush Limbaugh, Richard Gere i Billy Joel.
Według artykułu, który ukazał się w „Vanity Fair”, Perry był tak
zakochany w Mirandzie, że oświadczył się jej, chociaż nigdy osobiście jej
nie spotkał.

Wracałem do domu po pracy w studiu nagrań (...), nalewałem sobie kieliszek wina
i jadłem obiad przy zestawie głośnomówiącym, rozmawiając z Mirandą. Gadaliśmy
całymi godzinami... Nie chciałem, żeby to dłużej tak wyglądało, i zażądałem, żeby
przyjechała do Nowego Jorku. Byłem pobudzony i podniecony. Zwłaszcza gdy spotkałem
się z nią w pokoju hotelowym. A ona chciała, żeby... wszystkie światła były zgaszone.

Kiedy jego oczy w końcu przyzwyczaiły się do ciemności panującej


w pokoju, Richard nie zobaczył pięknej dwudziestotrzyletniej blond
modelki, której się spodziewał. Ujrzał nieatrakcyjną kobietę z nadwagą
i ogromnym pieprzykiem na twarzy. Oczywiście zakończył związek
z Mirandą Grosvenor, która w rzeczywistości nazywała się Whitney
Walton, była samotną, znudzoną pracownicą opieki społecznej i w ramach
hobby uwodziła swym urzekającym głosem i zdolnościami
konwersacyjnymi bogatych i wpływowych mężczyzn.
To wszystko działo się w 1999 roku, gdy nie było jeszcze terminu na
określenie postępowania polegającego na tym, że ktoś udaje inną osobę
i uwodzi kogoś, by nawiązać z nim bliską relację emocjonalną. Dzisiaj
kogoś takiego określa się mianem catfish[2]. Richard Perry został oszukany
przez telefon, a współcześnie odbywa się to głównie przez Internet.
Określenie catfish pochodzi od tytułu filmu dokumentalnego
zrealizowanego w 2010 roku przez fotografika Neva Schulmana. Pewnego
dnia Nev otrzymał obraz przedstawiający jedną z jego fotografii,
namalowany przez cudowną ośmioletnią artystkę o imieniu Abby. Wkrótce
Nev i Abby zostali znajomymi na Facebooku, a rodzina dziewczynki
(mama, Angela, tata oraz piękna i utalentowana przyrodnia siostra)
wkrótce również dołączyła do jego znajomych. Wtedy Nev rozpoczął
internetowy i telefoniczny związek ze starszą siostrą Abby, Megan.
Nev i Megan byli zgodni co do tego, że muszą spotkać się osobiście.
Wkrótce jednak fotograf zaczął nabierać pewnych podejrzeń, ponieważ
odkrył, że nagrania MP3, które przysłała mu Megan, a które rzekomo były
jej piosenkami, w rzeczywistości należały do kogoś innego i pochodziły
z serwisu YouTube. Wkrótce Nev przejrzał kolejne fałszywki i był
zdruzgotany. Ponieważ kręcił akurat film dokumentalny o szukaniu
miłości przez Internet, wykorzystał okazję, zabrał ze sobą brata
i przyjaciela i pojechali złożyć Megan niezapowiedzianą wizytę.
Wtedy się dowiedział, że matka jego sympatii, Angela, jest pozbawioną
gustu kobietą w średnim wieku, której życie polegało wyłącznie na opiece
nad ciężko upośledzonymi pasierbami. To ona, a nie mała Abby,
namalowała obraz i wysłała go fotografowi. Okazało się również, że Abby
wcale nie jest artystką. Gdy Nev spotkał się z nią i zapytał o zdolności
artystyczne, dziewczynka nie miała pojęcia, o co chodzi. Wyszedł na jaw
także fakt, że Angela rzeczywiście ma starszą córkę, ale wcale nie ma ona
na imię Megan. Ta prawdziwa córka już dawno temu zerwała z matką
wszelkie kontakty. Stało się zatem jasne, że Megan nie była dziewczyną
z fotografii, które dostał Nev; był to tylko podstęp, którego użyto, by
myślał, że poznał piękną młodą dziewczynę. A zdjęcia „Megan” zostały
ściągnięte z Internetu. Ostatecznie Angela przyznała się do wszystkich
kłamstw i wyjawiła, że realizowała w ten sposób swoje fantazje o życiu,
które mogłaby wieść, gdyby nie dokonała błędnych wyborów.
Określenie catfish pojawiło się po rozmowie Neva z Vince’em, mężem
Angeli. Vince opowiedział mu, że gdy dorsze są transportowane z Azji do
Ameryki Północnej, tracą całą energię, a potem są gąbczaste i papkowate,
więc by tego uniknąć i je rozruszać, rybacy wpuszczają do zbiornika suma.
Vince powiedział Nevowi, iż jest przekonany, że jego żona jest właśnie
takim sumem, który sprawia, że inni kręcą się w kółko; stąd właśnie
wzięło się określenie tych, którzy zwodzą innych ludzi. Słowo catfish
w znaczeniu oszustw internetowych stało się jeszcze bardziej popularne, od
kiedy Nev zaczął prowadzić w MTV program pod takim tytułem traktujący
o prawdzie i kłamstwach w życiu ludzi, którzy zaangażowali się w związek
przez Internet.
Oszukany może zostać każdy, kto jest bezbronny, wystawiony na cios,
samotny i spragniony miłości. Znam pewną niegdyś sławną i piękną
aktorkę komediową, która po osiągnięciu wieku średniego stała się mniej
atrakcyjna, była już po kilku rozwodach i wielu nieudanych związkach.
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że wreszcie znalazła
miłość swojego życia, mężczyznę, którego poznała na Facebooku. Był
włoskim modelem po trzydziestce i pochodził z zamożnej rodziny. Aktorka
twierdziła, że to nie tylko najbardziej czarujący, ale również najbardziej
romantyczny mężczyzna, jakiego kiedykolwiek spotkała. Każdego dnia
przesyłał jej swoją ulubioną muzykę, przepiękną poezję i zdjęcia róż
z romantycznymi aforyzmami. Powiedziała, że nawet rozmawiają o seksie
przez komunikator internetowy. Była bardzo podekscytowana, ponieważ
przyjaciel zamierzał wysłać jej bilet do Włoch, a potem zabrać ją w rejs
swoim jachtem, na którym będą grali w polo.
Kiedy wreszcie pokazała mi zdjęcie jachtu i konia do gry w polo, szybko
nabrałam podejrzeń. Głównie dlatego, że w pobliżu jego ukochanego
i bezcennego kuca do polo na jachcie nie było ani jednej osoby. Moim
zdaniem zdjęcia wyglądały jak pospolite fotki, które każdy może ściągnąć
z Internetu. A gdy zobaczyłam zdjęcie „Giovanniego”, wiedziałam już, o co
chodzi. Głośno i całkiem odruchowo krzyknęłam:
– O mój Boże!
– Widzisz? Mówiłam ci, że jest cudowny – powiedziała znajoma.
– Nie cierpię być posłańcem przynoszącym złe wieści – odparłam ze
współczuciem – ale to są zdjęcia Gabriela Aubreya, kanadyjskiego modela,
który jest również ojcem dziecka Halle Berry. Moja droga, ktoś się zabawił
twoim kosztem!
Nie muszę chyba dodawać, że aktorka była wstrząśnięta i zażenowana.
Żaden z jej przyjaciół nie powiedział jej, kim naprawdę jest mężczyzna ze
zdjęć. Może nie wiedzieli, a może po prostu ją okłamali, przemilczając
prawdę. Natomiast ja zdecydowałam, że ją wyjawię.
Manti Te’o, utalentowany futbolista i gwiazdor drużyny college’u Notre
Dame, również znalazł się w kłopotliwej sytuacji z powodu oszustwa
internetowego, zwłaszcza po tym, gdy cała sprawa znalazła się w mediach.
Młody mężczyzna od lat był emocjonalnie zaangażowany w internetowy
związek z dziewczyną, która nazywała się Lennay Kekua. Manti przy
wielu okazjach próbował się z nią spotkać, ale dziewczyna za każdym
razem w ostatniej chwili wszystko odwoływała.
Na początku Manti był zbyt naiwny i za bardzo skoncentrowany na
treningach i meczach, by zdać sobie sprawę, że jest oszukiwany. Poza tym
bardzo zaangażował się w związek z Lennay. Nawet wtedy, gdy
dziewczyna powiedziała, że miała wypadek samochodowy i leży w szpitalu,
nie podejrzewał, że nie jest tym, za kogo się podaje. Poza tym przecież
każdej nocy rozmawiał z nią przez telefon i słyszał, jak oddycha. Lennay
powiedziała mu, że te rozmowy pomagają jej zasnąć i odzyskiwać siły, więc
Manti cały czas był do jej dyspozycji.
Pewnego dnia odebrał telefon od osoby, która twierdziła, że jest
prawnikiem rodziny dziewczyny, i dowiedział się, że Lennay umarła.
Powiedziano mu, że ma nie przyjeżdżać na pogrzeb, ponieważ jej matka
sobie tego nie życzy. Manti zgodził się, gdyż nie chciał po raz pierwszy
i ostatni zobaczyć przyjaciółki akurat w trumnie. I chociaż nigdy nie
spotkał ukochanej osobiście, był załamany tą wielką stratą. Trzy miesiące
po śmierci Lennay Manti odebrał telefon i usłyszał głos, który brzmiał
identycznie jak głos zmarłej: „Manti, to ja”. Wtedy uświadomił sobie, że
został perfidnie nabrany.
Kiedy w końcu odkrył, że kobieta jest wymyślona i że został oszukany,
postanowił, że nikomu o tym nie powie. Nie chciał, żeby ktoś pomyślał, że
zwariował, zakochując się w dziewczynie, której nigdy nie spotkał.
Okłamał więc własnego ojca i przyjaciół, że miał realny kontakt z Lennay
i że spotkał ją osobiście, zanim umarła. W ten sposób Manti został kłamcą.
Był zbyt zażenowany, by powiedzieć prawdę i przyznać, że dał się nabrać.
Okłamał więc rodzinę, przyjaciół i dziennikarzy co do tego związku
z fikcyjną dziewczyną. Po pewnym czasie Manti wyjawił, co mu się
przydarzyło. Wtedy mężczyzna o nazwisku Ronaiah Tuiasosopo przyznał
otwarcie, że to on wraz z dwojgiem swoich znajomych jest odpowiedzialny
za całą mistyfikację. Wystąpił nawet w programie Dr. Phil Show, by
przyznać się do winy. Przeprosił i zaczął snuć rozważania na temat
swojego prawdopodobnego homoseksualizmu i miłości do Mantiego Te’o.
Morał tej historii jest taki, że jeśli zamierzasz stworzyć z kimś związek
przez Internet lub telefon, jak najszybciej poznaj go osobiście. Jeśli nie jest
to możliwe z przyczyn finansowych lub logistycznych, natychmiast włącz
Skype’ a i dzwoń tak długo, aż upewnisz się, że zobaczysz oczy swojej
internetowej sympatii. Jeśli usłyszysz z jej strony jakieś wymówki
i odmowy, to znak ostrzegawczy, że należy się wycofać. Pamiętaj, że ofiarą
oszustwa może paść każdy bez względu na stan posiadania, uzdolnienia,
inteligencję i sławę.

Jeśli coś nie wygląda dobrze... na pewno nie jest


dobre!

Jeśli coś nie wygląda lub nie brzmi dobrze, to istnieje duże
prawdopodobieństwo, że nie jest dobre. Nie próbuj po raz drugi analizować
tego, co czytasz i widzisz w Internecie, lub interpretować tego w inny,
bardziej korzystny sposób. Przyjmuj to takim, jakie jest, a nie takim, jakim
chciałbyś to widzieć. A przede wszystkim naucz się ufać swojej intuicji.
W następnym rozdziale dowiesz się, jak to robić.

[2] Z
ang. sum, a także oszust internetowy, który przybiera fałszywą
tożsamość (przyp. tłum.).
CZĘŚĆ II

ŻYWY WYKRYWACZ KŁAMSTW

W tej części dowiesz się, że ufanie własnej intuicji oraz instynktowi ma


bardzo wielkie znaczenie. Nauczysz się rozpoznawać subtelne sygnały,
które wysyła ci ciało, alarmujące, że coś nie jest w porządku. Dowiesz się,
jak ważny jest kontekst przy ocenianiu, czy dana osoba kłamie, czy też
istnieje inna, mniej groźna i skrywana przyczyna podejrzanej mowy ciała
i sygnałów głosowych.
Poznasz profil kłamcy i nauczysz się rozkładać na czynniki pierwsze
cztery komponenty jego komunikacji: wyraz twarzy, mowę ciała, ton głosu
i wzorce wypowiedzi. I na koniec przyjrzysz się określonym zachowaniom
(twarzy i mowie ciała) znanych osób uchwyconych w momencie kłamstwa.
Przeczytasz też szczegółowe opisy, co i jak mówili. A wszystko po to, by
specyficzne oznaki kłamstwa na zawsze wyryły się w twojej pamięci, abyś
w każdej chwili mógł z łatwością rozpoznać je u innych ludzi.
Rozdział 6

INSTYNKT I KONTEKST

L
arissa od zawsze marzyła o własnym programie radiowym. Poznała
Steve’a, który twierdził, że pracuje w branży rozrywkowej i bardzo
dużo wie o pracy w radiu. Steve powiedział, że dzięki swoim
kontaktom może błyskawicznie załatwić jej program w każdej stacji.
Poradził również, żeby nie marnowała czasu na darmowe radio
internetowe, ponieważ gwarantuje, że pod jego kierownictwem Larissa
zarobi sto tysięcy dolarów w ciągu roku. Musi dać mu jedynie dwa tysiące
dolarów na taśmę demo, wykonanie koniecznych telefonów oraz na
podróże i spotkania z odpowiednimi ludźmi.
Z jednej strony Larissa była bardzo podekscytowana, a z drugiej coś jej
mówiło, że powinna odmówić. Poza tym coś ją od niego odpychało.
Chorobliwie otyły Steve z obwisłą skórą na szyi i niekształtną, ogoloną na
łyso głową nie był z pewnością atrakcyjnym mężczyzną. Było w nim jeszcze
coś, co kazało jej trzymać się od niego z daleka i wskazywało, że nie
wszystko jest całkiem w porządku. Odrzuciła jednak wewnętrzne
przeczucia i nawet zganiła się za to, że jest tak powierzchowna, oceniając
go na podstawie odpychającego wyglądu.
Gdyby wiedziała cokolwiek na temat mowy ciała, byłaby bardziej
świadoma i nieufna i zwróciła uwagę na jego lepkie i trzęsące się ręce,
powolne ruchy, monotonny sposób mówienia i unikanie kontaktu
wzrokowego z rozmówcą. Domyśliłaby się również, że to wszystko są
potencjalne oznaki kłamstwa. Zmysły Larrisy gromadziły informacje na
temat Steve’a, a jej układ limbiczny przetwarzał te dane i zamieniał je na
emocje i wewnętrzne przeczucia. Te negatywne odczucia przenosiły się na
jej ciało, objawiały się gwałtownym biciem serca, zaczerwienieniem twarzy
i bólami żołądka. Larissa nie posłuchała jednak swojego ciała, zapłaciła
Steve’owi i stała się o dwa tysiące dolarów biedniejsza. Kiedy odkryła, że
została oszukana przez samozwańczego artystę, miała ochotę kopnąć się za
to, że nie posłuchała instynktu. Zorientowała się, że została nabrana,
kiedy Steve stale karmił ją wymówkami i kłamstwami na temat
obiecanych spotkań, których nigdy nie zamierzał załatwić.
I jak można się było spodziewać, Larissa nie była jedyną ofiarą Steve’a.
Przez przypadek poznała Kari, którą Steve oszukał kilka lat wcześniej.
Kari z kolei opowiedziała jej o czterech innych kobietach, które były jego
ofiarami. Larissa miała szczęście, ponieważ kosztowało ją to tylko dwa
tysiące dolarów, podczas gdy inne straciły o wiele więcej. Z tego płynie
wniosek, żeby ufać intuicji. Instynkt zawsze ma na względzie twoje dobro
i prawie nigdy się nie myli. Nie ignoruj więc kłucia w żołądku, ucisku
w dołku lub innych sygnałów ostrzegawczych, które wysyła twoje ciało,
krzycząc (lub szepcząc): Nie rób tego!
Zwracaj uwagę na każdą nagłą fizyczną zmianę i negatywną emocję,
którą odczuwasz. Spróbuj dokładnie zdefiniować, jakich uczuć
doświadczasz. Nie ignoruj żadnych dzwonków alarmowych i nie wypieraj
ich, próbując raz jeszcze analizować sytuację, i nie sądź, że jesteś zbyt
krytyczna. Nie szukaj u ludzi pozytywnych cech charakteru, których tak
naprawdę nie mają. Może to być z twojej strony wyłącznie myślenie
życzeniowe, ponieważ widzisz ludzi takimi, jakimi chcesz ich widzieć, a nie
takimi, jacy naprawdę są.

Czy naprawdę patrzysz i słuchasz?

Jeśli coś brzmi jak kłamstwo albo ktoś sprawia wrażenie, że kłamie, to
istnieje duże prawdopodobieństwo, że faktycznie masz do czynienia
z oszustwem. Ale zanim to ocenisz, musisz zatrzymać się na chwilę,
popatrzeć, posłuchać, tak jak to robisz wtedy, gdy przechodzisz przez ulicę
i rozglądasz się, żeby nie wpaść pod samochód. Takie samo zachowanie
sprawdza się też wówczas, gdy szukasz oznak czyjejś nieszczerości.
Musisz przyglądać się szczególnie twarzom ludzi, z którymi rozmawiasz
i którym zadajesz pytania, i szukać potencjalnych sygnałów kłamstwa.
Zwracaj też uwagę na język i ruchy ich ciała, które poinformują cię, czy
dana osoba mówi prawdę. W następnej kolejności skup się na tonie głosu,
sposobie wypowiedzi oraz oczywiście na jej treści.

Kontekst jest kluczem

Załóżmy, że twój chłopak, Jack, opowiadając o swoim nowym psie, ciągle


pociera nos i drapie się po rękach. Podejrzewasz, że te gesty mogą
oznaczać oszustwo, ale może Jack wcale nie kłamie. Wszystko, co robi
i mówi twój chłopak, musi zostać ocenione we właściwym kontekście.
Pierwszą rzeczą, którą należy rozważyć podczas określania kontekstu, jest
punkt odniesienia, co oznacza, że wszystkie działania danej osoby trzeba
porównywać do sytuacji, kiedy wiadomo, że mówi ona prawdę. Gdy już to
ustalisz, wszystko, co ktoś mówi i robi, można przyrównać do tego punktu
odniesienia.
Może Jack pociera nos i drapie się po rękach nie dlatego, że kłamie, ale
dlatego że ma alergię. Możliwe też, że mówiąc o swoim psie, trochę się
denerwuje i niepokoi. Po dalszych pytaniach dowiesz się, że pies Jacka jest
szczeniakiem, a ponieważ ugryzł go kilka razy, Jack się obawia, że będzie
gryzł również jego dzieci i dzieci sąsiadów.
Z drugiej strony załóżmy, że nigdy przedtem nie zauważyłaś, żeby Jack
się drapał i pocierał nos. Kiedy go pytasz, gdzie spędził ostatnią noc, mówi,
że był u kolegi, i nagle łapie się za nos. Opowiada ci jakąś skomplikowaną
i wydumaną historię pełną różnych szczegółowych informacji i drapie się
po rękach. Tym razem pocieranie nosa i drapanie może oznaczać coś
zupełnie innego. Może wcale nie był u kolegi aż do świtu, tylko spędził noc
z inną kobietą.
Tak więc kontekst wypowiedzi i postępowania danej osoby, a w
szczególności punkt odniesienia, to klucz do rozszyfrowania kłamstwa.
Kiedy w wywiadach pytano Lance’a Armstronga o jego dzieci lub
rodzinę, nigdy nie ściągał ust, nie wskazywał palcem i nie podnosił głosu.
Ale kiedy temat wywiadu się zmieniał i pytano go, czy kiedykolwiek
stosował doping lub brał narkotyki w trakcie wyścigu, zaczynał ściągać
usta, wskazywać palcem i podnosić głos. To inny doskonały przykład, jak
dobry punkt odniesienia może podpowiedzieć twojej intuicji, że ktoś cię
okłamuje.
Rozdział 7

MOWA CIAŁA KŁAMCÓW

K
iedy analizujesz czyjąś mowę ciała, musisz uważnie obserwować
zmiany w jego oddechu, barwie skóry, postawie, pozycji ciała,
ułożeniu ramion, dłoni i stóp. W tym rozdziale poznasz specyficzne
„słowa” mowy ciała, dzięki którym odkryjesz, że ktoś jest wobec ciebie
nieuczciwy.

Zmiana oddechu

Często pierwszą rzeczą, którą zauważysz, gdy ktoś zaczyna kłamać, będzie
zmiana oddechu. Kiedy ludzie są spokojni i zrelaksowani, zazwyczaj
oddychają w taki sposób, że widzisz jedynie, jak unosi się i opada ich
brzuch podczas nabierania i wypuszczania powietrza. Brzuch unosi się
podczas wdechu i opada podczas wydechu. A gdy ktoś kłamie lub
przynajmniej zdradza oznaki oszustwa, nie widzisz już poruszającego się
brzucha, a jedynie wznoszące się i opadające ramiona oraz górną część
klatki piersiowej.
Często oznaką niepokoju i zdenerwowania jest napięcie w górnej części
klatki piersiowej. Było to bardzo widoczne podczas wywiadu, w którym
Armstrong przyznał się Oprah Winfrey do stosowania dopingu. W wielu
momentach wydawał się szczery, ale od czasu do czasu można było
zaobserwować widoczne napięcie ramion w trakcie oddychania. W tych
momentach, odpowiadając na dociekliwe pytania prowadzącej,
najprawdopodobniej nie był zupełnie uczciwy.

Fotografia 7.1: Lance Armstrong w trakcie wywiadu z Oprah Winfrey


wykazuje widoczne napięcie w ramionach i górnej części klatki piersiowej.
© Getty Images Entertainment


Kiedy ktoś oszukuje, często można zauważyć, że podczas wydychania
powietrza nagle wydyma policzki. Robi tak, ponieważ w ten sposób próbuje
dotlenić organizm. Jego autonomiczny układ nerwowy jest przeciążony
z powodu nagłego wzrostu stężenia dwutlenku węgla w organizmie.
Dlatego człowiek bierze wówczas głęboki wdech, a potem wydmuchuje
powietrze, by odzyskać równowagę. Taki zabieg pomaga kłamcy
zapanować nad sobą, ponieważ pozbywa się on nadmiaru napięcia. Tak
więc wydmuchiwanie powietrza często jest wyraźną wskazówką, która
pomaga wykryć kłamcę.
Na kolejnym zdjęciu widzimy O.J. Simpsona w 2008 roku podczas
drugiego dnia wyboru członków rady przysięgłych w sądzie okręgowym
w Las Vegas, w którym toczył się proces w związku z oskarżeniem go
o włamanie, kradzież i napaść. Zauważ, jak unosi się i powiększa jego
klatka piersiowa, gdy wciąga powietrze, a policzki się wydymają podczas
przygotowania do wypuszczenia powietrza, co najprawdopodobniej ma go
uwolnić od nagromadzonego stresu i napięcia. O.J. Simpson miał już
doświadczenie sądowe, które zdobył w trakcie dwóch procesów, karnego
i cywilnego, toczących się przeciwko niemu w związku ze śmiercią Nicole
Simpson i Rona Goldmana. Najprawdopodobniej był więc świadomy, jak
wielkie znaczenie dla wyniku procesu ma wybór przysięgłych. Nagłe
uniesienie klatki piersiowej i gwałtowny wydech świadczą o ogromnym
stresie, który przeżywał.
Fotografia 7.2: O.J. Simpson mocno wydmuchuje powietrze podczas
swojego procesu w sądzie w Las Vegas toczącego się w związku
z oskarżeniem o włamanie, kradzież i napaść.
© Daniel Gluskoter, Splash News

Zmiany na skórze

Kiedy ludzie kłamią, często można zaobserwować zmiany na ich skórze,


a konkretnie zmianę jej zabarwienia oraz pojawienie się potu. U osób
z jasną karnacją skóra rumieni się, czerwieni lub występują na niej plamy.
Zaczerwienienie pojawia się zazwyczaj na policzkach i nosie, lecz może
wystąpić również na całej twarzy, od czoła aż po szyję, a nawet na uszach.
Rumieniec może przybierać odcień od jasnego różu aż do intensywnej
czerwieni. Zmiana koloru skóry jest rezultatem wzrostu poziomu
adrenaliny i towarzyszących temu zmian w naczyniach krwionośnych
i włosowatych. U osób z ciemną karnacją skóra blednie lub przybiera
ziemisty odcień.
A tutaj widzimy policyjną fotografię okrytego hańbą byłego senatora
i kandydata na prezydenta, Johna Edwardsa, tuż po tym, jak został
aresztowany za oszustwa finansowe. Na tym zdjęciu Edwards kłamie,
udając, że jest szczęśliwy i że wszystko jest w porządku. I chociaż się
uśmiecha, jest to bardzo fałszywy uśmiech (więcej o fałszywych
uśmiechach znajdziesz w rozdziale 8.). Jego „szczęściu” zadaje kłam
również pociemniała skóra z plamami na policzkach i po bokach szyi. (Na
oryginalnym kolorowym zdjęciu rumieniec jest bardziej widoczny i ma
różowawy odcień).
Fotografia 7.3: Były senator i kandydat na prezydenta Stanów
Zjednoczonych, John Edwards, poci się, czerwieni (dwa sygnały oszustwa)
i uśmiecha nawet na zdjęciu policyjnym.
© Splash News


Kiedy kłamca czuje, że jego oszustwo za chwilę się wyda, na jego uszach,
nosie i policzkach mogą się pojawić czerwone plamy. I chociaż zazwyczaj
Lance Armstrong ma opaloną skórę, podczas wywiadu na jego uszach,
szyi, nosie, a nawet na ustach pojawiło się zaczerwienienie, które
oznaczało nagłą zmianę w jego autonomicznym układzie nerwowym i było
wynikiem wzrostu ciśnienia tętniczego krwi. Razem z zaczerwienieniem
na czole mogą też wystąpić żyły, co również jest spowodowane wzrostem
ciśnienia krwi.

Fotografia 7.4: Lance Armstrong ma pociemniałą (na oryginalnym zdjęciu


czerwoną) skórę na nosie, policzkach, szyi i uszach podczas odpowiadania
na pytanie o stosowanie dopingu.
© Jennifer Lorenzini/Splash News

Pot

Pot pojawiający się na twarzy także może wskazywać na kłamstwo.


Występuje najczęściej na czole, nosie, policzkach, brodzie i górnej wardze.
Na policyjnym zdjęciu widać, że John Edwards ma spoconą twarz, chociaż
uśmiecha się od ucha do ucha. Pot jest efektem wzrostu temperatury ciała,
co tłumaczy także jednoczesne zaczerwienienie i rumieniec. Próbując
obniżyć temperaturę, organizm wydziela pot przez pory skóry.
Gdy ktoś kłamie, mięśnie nad jego górną wargą zazwyczaj się napinają,
zatem widok kropli potu zbierających się w tym miejscu nie jest
rzadkością. To często wyraźna wskazówka, że ktoś mówi nieprawdę.
I chociaż wszyscy zauważyliśmy, jak prezydent Clinton w gniewie
wskazuje palcem, niewielu znajdowało się na tyle blisko, by dostrzec, że
obficie się poci. Gdy przyjrzysz się uważnie tej fotografii, zobaczysz małe
krople potu i połysk nad górną wargą.
Prezydent Clinton nie był jedyną osobą, która pociła się podczas
mówienia nieprawdy. Pocił się również Lance Armstrong, i to nie tylko
jadąc na rowerze, ale także w trakcie wywiadów. Już w 2006 roku
w wywiadzie dla programu Outside the Lines stacji ESPN.com przez cały
czas, kiedy kłamał, że nigdy nie stosował dopingu, nad jego górną wargą
wyraźnie widoczne były krople potu.

Fotografia 7.5: Gdy prezydent Clinton kłamał na temat swojego związku


z Monicą Lewinsky, nad jego górną wargą, na czole, policzkach i po bokach
nosa pojawił się pot.
© Joyce Naltchayan/Getty Images

To właśnie pot nad górną wargą Ahmeda Ressama, znanego również
jako „Millenijny Bomber”, wzbudził podejrzenia celniczki, Diany Dean.
W grudniu 1999 roku Ressam próbował przedostać się z Kanady do
Stanów Zjednoczonych, przewożąc w samochodzie elementy do zbudowania
bomby. Kiedy w Port Angeles opuścił prom płynący z Kolumbii Brytyjskiej,
inspektor Diana Dean zadała mu kilka rutynowych pytań, jak wszystkim
pasażerom. Jej niepokój wzbudziły krople potu nad górną wargą Ressama.
Natychmiast wezwała kolegów, by przeszukali jego samochód. Znaleźli
tam materiały do skonstruowania bomby. Gdyby nie zauważyła, że
Ressam się poci, na terenie Stanów Zjednoczonych mogłoby dojść do
poważnego zamachu terrorystycznego.

Zmiany postawy

Kiedy ludzie zaczynają oszukiwać, można zaobserwować nagłe zmiany


w ich postawie. Ciało się spina, ramiona sztywnieją i pochylają się do
przodu. Głowa może delikatnie opaść. Według raportu policyjnego w lutym
2009 roku przed ceremonią rozdania nagród Grammy raper Chris Brown
wypchnął z samochodu swoją dziewczynę Rihannę Fenty, a potem ją pobił.
Następnie został aresztowany pod zarzutem stosowania przemocy
domowej. Kiedy w kwietniu przyszedł do sądu, by stwierdzić, że jest
niewinny, język jego ciała mówił, że w rzeczywistości czuje się bardzo
winny.
Szeroki w ramionach i pewny siebie Chris Brown na sali sądowej w Los
Angeles wyglądał zupełnie inaczej. Skulił ramiona, zgarbił się, spuścił
głowę i patrzył w dół, co wyraźnie widać na zdjęciu. Jego postawa krzyczy
„wstyd” i „winny”.
Fotografia 7.6: Chris Brown oświadcza, że jest niewinny, podczas gdy
postawa jego ciała temu przeczy. W prośbie o warunkowe zawieszenie kary
przyznał w końcu, że zaatakował Rihannę.
Pooled Pictures/Splash News©


Podobną zmianę postawy możemy zaobserwować u gwiazdy futbolu
Mantiego Te’o w chwili, gdy tuż przed wybuchem skandalu kłamał na
temat swojej nieistniejącej dziewczyny. Podczas rozmowy z Kate Sullivan
z radia WBBM, oddziału stacji CBS w Chicago, jego ciało się napięło,
a ramiona uniosły nerwowo. I chociaż twierdził, że nie miał nic wspólnego
z tą mistyfikacją, jego postawa – skulone ramiona i głowa w pozycji żółwia
– wskazywała, że prawdopodobnie kłamie.
Jednym z powodów, dla których kłamcy przybierają taką quasi-płodową
pozycję, jest uczucie zakłopotania, zażenowania oraz bezbronności. Kłamca
dosłownie próbuje się zmniejszyć i zająć mniej przestrzeni, a wynika to
z tego, że czuje się „mały”. To również instynktowny sposób obrony przed
potencjalnym zagrożeniem. Tak więc gdy złapiesz kogoś na kłamstwie,
często będziesz mógł zauważyć, że zmienia postawę, garbi się i kuli,
przyjmując pozycję płodu. Takie zachowanie można było zaobserwować
u amerykańskiego baseballisty, Barry’ego Bondsa, kiedy na konferencji
prasowej został przyłapany na kłamstwie przez przemilczenie. Chociaż on
sam nie zabrał głosu w sprawie stosowania sterydów, jego ciało mówiło aż
nadto.
Tę skuloną postawę widzimy również u Johna Edwardsa na zdjęciu
policyjnym. Edwards zazwyczaj był wyprostowany, jakby kij połknął, miał
proste plecy oraz ramiona i trzymał wysoko głowę, jakby przepełniało go
uczucie pewności siebie. Ale na zdjęciu policyjnym jego ramiona są
zaokrąglone i pochylone do przodu. To język ciała świadczący o wstydzie
i smutku. Jego ciało mówi nam prawdę – Edwards wcale nie jest
szczęśliwy, czuje wstyd i rozpacz w związku z aresztowaniem za oszustwa
podczas kampanii wyborczej.
Gdy ktoś traci pewność siebie, często zmienia postawę i się kuli. Jest to
szczególnie widoczne u osoby oskarżonej o zbrodnię. Wtedy postawa
zmienia się z wyprostowanej, pewnej siebie i dumnej w przygarbioną
i skuloną, gdyż dana osoba zaczyna sobie uświadamiać, że przestępstwo
nie ujdzie jej na sucho. Kiedy trener drużyny futbolowej Uniwersytetu
Pensylwanii, Jerry Sandusky, został po raz pierwszy oskarżony
o molestowanie dzieci, jego wyprostowana postawa i wysoko podniesiona
głowa obwieszczały światu, że bez problemu odeprze wszystkie zarzuty.
Ale czas mijał i coraz więcej osób wysuwało oskarżenia, a wyprostowana
sylwetka stawała się coraz bardziej przygarbiona. Poczucie winy (a
przynajmniej obawa, że zostanie ukarany) musiało stać się nie do
zniesienia, gdy Sandusky uświadomił sobie, jakie konsekwencje czekają go
za te haniebne czyny. Na ostatnich zdjęciach i nagraniach zrobionych
w sądzie już po ogłoszeniu wyroku (w sprawie ponownego procesu, na
który nie wyrażono zgody), mimo zapewnień Sandusky’ego o niewinności,
język jego ciała i postawa temu przeczą i świadczą o winie.

Fotografia 7.7: Były kandydat na prezydenta John Edwards na zdjęciu


policyjnym – z zaokrąglonymi ramionami.
© Splash News


Taka skulona postawa często jest wskazówką dla przedstawicieli
organów ścigania podczas przesłuchań podejrzanych. To znak, że
przesłuchujący powinni stać się bardziej czujni i dociekliwiej zadawać
pytania.

Wzruszanie ramionami

Kiedy ktoś mówi o jakiejś istotnej sprawie lub odpowiada na celne pytania
i wzrusza przy tym ramionami, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że
kłamie. Były gracz Major League, Barry Bonds, często wzruszał
ramionami podczas konferencji prasowych, kiedy kłamał (przez
przemilczenie), odmawiając odpowiedzi na pytanie o stosowanie sterydów.
Okłamywanie niewłaściwych ludzi – na początek prokuratorów –
skończyło się czterema wyrokami za krzywoprzysięstwo i jednym
wyrokiem za utrudnianie pracy wymiarowi sprawiedliwości.
W późniejszym postępowaniu z 2011 roku Bonds został uznany winnym
mataczenia podczas składania zeznań pod przysięgą. Z powodu tych
kłamstw odmówiono mu wstępu do Baseball Hall of Fame, alei sław
baseballu.
Inną osobą, której kłamstwa na sali sądowej były aż nazbyt oczywiste,
jest O.J. Simpson. Podczas ogłaszania wyroku w sądzie w Las Vegas
Simpson wstał ze swojego miejsca w kajdankach na rękach i za wszystko
przeprosił. Kiedy to robił, przechylił głowę i uniósł ramiona, co wyraźnie
widać na zdjęciu. Oznacza to, że jego przeprosiny prawdopodobnie nie były
szczere. Wzruszał ramionami szczególnie wyraźnie wówczas, gdy mówił:
„Nie chciałem skrzywdzić tych ludzi”. W ten sposób temu zaprzeczył
i przyznał, że kiedy z pistoletem w ręku wpadł do ich pokoju hotelowego,
by odzyskać to, co uważał za swoją własność, tak naprawdę zamierzał
„skrzywdzić tych ludzi”.

Fotografia 7.8: O.J. Simpson wzrusza ramionami, wygłaszając przeprosiny


przed ogłoszeniem wyroku.
© Getty Images


Przewodnicząca składu sędziowskiego, Jackie Glass, nie miała trudności
ze zrozumieniem, czym w rzeczywistości są „przeprosiny” Simpsona,
a mianowicie oszustwem i manipulacją, dzięki którym chciał uzyskać
niższy wyrok. Sędzina od razu go osadziła i powiedziała, że jego
zachowanie było „co najmniej głupie”, a potem zakończyła przemowę,
skazując go na piętnaście lat więzienia.

Nagły ruch do tyłu

Kiedy ludzie uświadamiają sobie, że zostali złapani na kłamstwie, czasami


całe ich ciało nagle, odruchowo i w niekontrolowany sposób odskakuje do
tyłu. Kłamca jest dosłownie „znokautowany” faktem, że jego kłamstwo
zostało odkryte.
Ciało kłamcy zostaje niemal „przyparte do muru” podczas tego nagłego
ruchu. Sylwetka prostuje się szybko i sztywnieje. Napięcie widoczne jest
również w szyi i ramionach, co wyraźnie widać na zdjęciu O.J. Simpsona,
które zrobiono podczas jednego z najbardziej znaczących wywiadów
przeprowadzonych w dziesiątą rocznicę zamordowania jego żony. Widzimy,
że zaskoczony odchyla się do tyłu, ponieważ pytanie Catherine Crier
dotyka jego czułej struny.

Fotografia 7.9: O.J. Simpson zaskoczony pytaniem Catherine Crier.


© AdLIB Design/Splash News

Pochylanie się do przodu

Ludzie, którzy kłamią, desperacko pragną, by inni im uwierzyli. Dlatego –


w akcie rozpaczy – nachylają się w stronę osoby, z którą rozmawiają, by się
jej przypodobać i sprawić sympatyczne wrażenie. To próba
zmanipulowania rozmówcy i skłonienia go, by uwierzył w kłamstwo.
Często widzimy więc, jak kłamca nachyla się ku rozmówcy, próbując w ten
sposób stworzyć fałszywe poczucie bliskości i przekonać go, że mówi
prawdę. Kolejne zdjęcie pokazuje O.J. Simpsona, kiedy to podczas całego
wywiadu pochylił się po raz pierwszy i ostatni; prawdopodobnie próbował
wyjaśnić, że nie miał nic wspólnego ze śmiercią swojej żony. Moim
zdaniem ten nagły ruch do przodu połączony z wyciągnięciem palca
wskazującego może znamionować oszustwo.

Fotografia 7.10: O.J. Simpson pochyla się do przodu w trakcie wywiadu


telewizyjnego z Catherine Crier przeprowadzonego w dziesiątą rocznicę
zamordowania jego żony.
© AdLIB Design/Splash News


Często obserwujemy taką postawę u przestępców, którzy udzielają
wywiadu jeszcze przed skazaniem. Scott Peterson podczas całej rozmowy
z Diane Sawyer pochylał się do przodu, prawdopodobnie w bezowocnej
próbie stworzenia pozorów, że jest sympatycznym i wiarygodnym
człowiekiem. Wywiad przeprowadzono przed znalezieniem zwłok jego żony
Laci oraz ich nienarodzonego dziecka. Peterson pochylał się do przodu
i kłamał, że nie ma pojęcia, gdzie jest jego ciężarna żona, chociaż przez
cały czas wiedział, że jej ciało leży na dnie zatoki. Tak samo zachowywał
się podczas wywiadu dla telewizji CBS. Chociaż dziennikarz skonfrontował
kłamstwa Petersona z zeznaniami jego dziewczyny, Amber Frey, morderca
nadal zachowywał tę samą postawę.
To samo mogliśmy zaobserwować u uznanego za winnego morderstwa
Drew Petersona w programie Today Show, kiedy to próbował przekonać
Matta Lauera i cały świat, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią trzeciej
żony, Kathleen Savio, oraz zniknięciem czwartej żony, Stacy. W podobny
sposób zachowywała się w programie 48 Hours skazana za morderstwo
Jodi Arias, próbując sprawić wrażenie słodkiej i miłej dziewczyny, chociaż
w rzeczywistości zabiła swojego chłopaka, wielokrotnie dźgając go nożem
pod prysznicem. Wspólnym mianownikiem tych przypadków jest to, że
wszyscy ci zbrodniarze podczas wywiadów trwali w takiej samej pozycji,
rzadko ją zmieniając.
Były kandydat na prezydenta, John Edwards, pochylał się właśnie
w taki sposób w trakcie rozmowy z Bobem Woodruffem, reporterem
telewizji ABC, gdy zaprzeczał, że jest ojcem dziecka swojej kochanki.

Niepokój lub nadmierny spokój

Kolejną oznaką kłamstwa jest niepokój i wiercenie się. Raz jeszcze


przyczyna leży w autonomicznym układzie nerwowym, który w ten sposób
reaguje na odwieczny dylemat „walczyć czy uciekać”. Ludzie często mają
ochotę uciec przed stresującymi i kłopotliwymi sytuacjami. Dlatego gdy
kłamca wie, że ktoś będzie go przesłuchiwał lub przepytywał, instynkt
biologiczny daje mu kopniaka i przynagla do ucieczki, co objawia się
podwyższonym poziomem energii i wzmożonymi ruchami ciała.
Z drugiej strony, kłamca może też pozostawać w całkowitym bezruchu.
Prawdopodobnie jest to znak, że neurologiczna reakcja „walczyć”
przeważyła nad „uciekać” i ciało przygotowuje się do potencjalnej
konfrontacji. Kiedy prowadzisz zwykłą rozmowę, twoje ciało w naturalny
sposób wykonuje subtelne, rozluźnione i w większości nieświadome ruchy.
A więc jeśli zauważysz u kogoś wyprostowaną, sztywną postawę
i katatoniczny wręcz bezruch, to często wyraźny znak, że coś nie jest
w porządku. W najlepszym wypadku dana osoba bardzo się stara zachować
panowanie nad sobą i nad rozmową, a w najgorszym – próbuje
manipulować i oszukiwać. Doskonale widać to u Drew Petersona, który
zamordował żonę. W wielu wywiadach, deklarując niewinność, siedział
sztywno wyprostowany, z kamienną twarzą, całkowicie bez ruchu. Uparcie
twierdził, że nie zamordował trzeciej żony i nie wie, co się stało z czwartą,
która znikła bez śladu. Przez cały czas siedział z ciasno splecionymi
dłońmi i nie zmieniał pozycji.
Kiedy człowiek przesłuchiwany przez organy ścigania sprawia wrażenie,
że wrósł w ziemię, to zazwyczaj wszystkim włącza się czerwona lampka, że
wie więcej, niż mówi. Poza tym, jeśli mocno zaciska ręce, oznacza to, że
dosłownie próbuje wziąć się w garść, żeby nie ujawnić tego, co chce
zachować w tajemnicy.
Nicki Minaj nieustająco i głośno zaprzeczała, że jest zaangażowana
w jakikolwiek spór z koleżanką z jury, piosenkarką Mariah Carey. Jednak
fakt, że Nicki siedzi sztywno, bez ruchu, i nawet nie patrzy na Mariah,
wymownie świadczy o tym, jaka jest prawda. To nienaturalne zachowanie
może wskazywać na fałsz właśnie dlatego, że po prostu nie jest normalne.
Kłamca próbuje zapanować nad ruchami ciała, żeby nikt nie pomyślał, że
kłamie. Ale jak na ironię, akurat takie zachowanie pozwala się
zorientować, że najprawdopodobniej doszło do oszustwa.
Fotografia 7.11: Nicki Minaj (po prawej) przez całą rozmowę siedzi sztywno
z zaciśniętymi dłońmi i rękami skrzyżowanymi na kolanach, próbując
ukryć negatywne uczucia, którymi darzy koleżankę z jury, Mariah Carey (z
lewej).
© Getty News Entertainment

Zmiany ułożenia głowy

Gdy ktoś zostaje złapany na kłamstwie, często daje się u niego zauważyć
dziwne i niezdarne ruchy głowy. Głowa: a) odchyla się lub odskakuje do
tyłu, b) pochyla się, c) przekrzywia na jedną stronę. Kiedy widzisz, że ktoś
wykonuje takie ruchy, zwłaszcza wówczas, gdy zadałeś mu podchwytliwe
pytanie, musisz wziąć pod uwagę, że nie jest z tobą całkowicie szczery.

Głowa odchylona do tyłu


Często mogliśmy obserwować, jak Scott Peterson, skazany na śmierć za
zamordowanie ciężarnej żony, podczas procesu odchyla głowę do tyłu. Jego
głowa gwałtownie odskakiwała w tył, kiedy na sali sądowej padały słowa,
które świadczyły o jego udziale w morderstwie. Możemy to również
dostrzec u O.J. Simpsona na zdjęciu zrobionym podczas wywiadu
z Catherine Crier. Bardzo istotne znaczenie ma chwila wykonania
fotografii: O.J. Simpson zaczyna odchylać głowę do tyłu w momencie, gdy
odpowiada na pytanie dotyczące morderstwa Nicole. Taki nagły ruch
głową często świadczy o tym, że ktoś nie mówi prawdy.

Fotografia 7.12: O.J. Simpson w trakcie wywiadu z Catherine Crier


w Court TV zaczyna odpowiadać na pytanie i odchyla głowę.
© AdLIB Design/Splash News


A teraz przyjrzyjmy się zdjęciu Lance’a Armstronga, które zostało
zrobione w chwili, gdy zapytano go o doping. Zauważ, w jakiej pozycji jest
jego głowa i jak bardzo jest odchylona do tyłu, gdy kolarz zastanawia się
nad odpowiedzią. Gdy ktoś tak gwałtownie odchyla głowę, ten nagły,
dziwny ruch jest bardzo wymowny i świadczy o tym, że dana osoba
prawdopodobnie kłamie lub obawia się, że może zostać złapana na
kłamstwie, albo właśnie usłyszała coś, co może ujawnić jej oszustwo.

Fotografia 7.13: Niezwykle sugestywny przykład ułożenia głowy w trakcie


wypowiadania kłamstwa. Zdjęcie zostało zrobione podczas wywiadu
w 2009 roku, gdy Lance Armstrong został zapytany o stosowanie dopingu.
© Jennifer Lerenzini/Splash News

Głowa pochylona

Gdy człowiek, który ma sumienie, zostanie przyłapany na kłamstwie lub


usłyszy nieprzyjemną prawdę, automatycznie schyla głowę. Jest to często
oznaka skruchy bądź wstydu. Kiedy Tiger Woods w 2010 roku zwołał
konferencję prasową, by „przeprosić” za swoje oszustwa i zdrady, prawie
przez cały czas miał opuszczoną głowę. Ten sam język ciała można
zaobserwować u małych dzieci, kiedy zostają poproszone o przyznanie się
do winy. Gdy widzisz, jak pochylają głowę, wiesz, że się wstydzą, ponieważ
zostały przyłapane i wiedzą, że zrobiły coś, czego nie powinny.
Raper Chris Brown z lekko pochyloną głową oświadczył, że jest
niewinny, i nie przyznał się do stosowania przemocy wobec Rihanny.
Wiedział oczywiście, że kłamie, bo pobił swoją dziewczynę w noc rozdania
nagród Grammy.

Fotografia 7.14: Chris Brown z lekko pochyloną głową prosi


o uniewinnienie, chociaż wie, że popełnił przestępstwo, do którego zresztą
przyznał się w trakcie kolejnego przesłuchania. Schylona głowa może być
również oznaką wstydu.
© Pooled Pictures/Splash News

Głowa przekrzywiona na bok

Kiedy ktoś nagle przekrzywia głowę, często świadczy to o niepewności.


Taki gest można zaobserwować na przykład wtedy, gdy ktoś musi
odpowiedzieć na jakieś niewygodne pytanie lub gdy jego kłamstwo
wychodzi na jaw. W ten sposób jego ciało nieświadomie obwieszcza: Nie
jestem pewien, jak odpowiedzieć na to pytanie, i chyba muszę szybko
wymyślić jakieś kłamstwo. Kiedy bezpośrednio zapytano Drew Petersona,
jaki był jego udział w zniknięciu czwartej żony, ten zazwyczaj
wyprostowany, trzymający się sztywno były policjant natychmiast
przekrzywił głowę i zaprzeczył, że ma z tym cokolwiek wspólnego. To
wyraźny dzwonek alarmowy wskazujący na możliwość oszustwa, a pytanie
najprawdopodobniej dotknęło jakiejś czułej struny, ponieważ
w przeciwnym wypadku Drew Peterson nie zaprezentowałby tej fałszywie
ironicznej postawy.
Podczas ceremonii zakończenia wyścigu Tour de France w 2010 roku
Lance Armstrong wchodził na scenę z przekrzywioną głową i w jego
przypadku była to ewidentna oznaka oszustwa. W trakcie spontanicznej
konferencji prasowej został zarzucony pytaniami i prawdopodobnie nie był
pewien, jak sformułować swoje kłamstwo. Wiedział, że nie zasługuje na te
wszystkie zaszczyty i pochwały, które na niego spływały. Zadawał sobie
sprawę, że zdobył najwyższą nagrodę tylko dzięki oszustwu.
Fotografia 7.15: Lance Armstrong podczas rozmowy z Oprah Winfrey
przechyla głowę, co wskazuje na możliwość kłamstwa przez przemilczenie.
© Getty News Entertainment


Moim zdaniem Lance Armstrong kłamał nawet wtedy, gdy w końcu
przyznał się do stosowania środków dopingujących, a zrobił to po to, by
startować w kolejnych wyścigach i znowu wygrywać. Mowa jego ciała (w
szczególności przekrzywiona głowa) przekonała mnie, że nie przyznaje się
do wszystkiego i najprawdopodobniej kłamie w żywe oczy.
Fotografia 7.16: O.J. Simpson z przechyloną na bok głową podczas
rozprawy w sądzie w Las Vegas.
© Pool/Getty Images News


Na tym zdjęciu widzimy, jak O.J. Simpson wyraża przed sędziną Jackie
Glass skruchę za swoje postępki. Ale mowa jego ciała – zwłaszcza
ironicznie przekrzywiona głowa – wyraźnie świadczy o tym, że Simpson
nie jest szczery w ani jednym słowie swoich przeprosin. Ułożenie głowy to
jeden z sygnałów, które zdradzają fałsz.

Dotykanie szyi

Jak już wcześniej zauważyliśmy, szyja jest wyjątkowo wrażliwym


miejscem ludzkiego ciała. W gardle znajdują się narządy, dzięki którym
możemy jeść, mówić i oddychać, i wszystkie te czynności są niezbędne do
życia.
Fotografia 7.17: Zakrywanie szyi ręką często jest wyraźną oznaką oszustwa.
© Piotr Marcinski, Shutterstock, Inc.


Kiedy ludzie zakrywają szyję dłonią, często jest to automatyczny
i niekontrolowany gest obronny wskazujący na bezbronność, a uczucie
bezbronności z kolei bywa niekiedy naturalnym rezultatem kłamstwa.
Zatem taki gest często wykonują osoby przyłapane na kłamstwie. Z taką
reakcją możemy się spotkać również wtedy, gdy ktoś zostaje o coś
oskarżony w sposób bezpośredni lub pośredni. Obserwuję ten gest
niejednokrotnie na sali sądowej, występując w roli konsultantki i doradcy.
Gdy oskarżony przysłania dłonią szyję, zawsze potrafię stwierdzić, że
czyjeś zeznania uderzyły w jego czuły punkt. Przedstawiciele organów
ścigania podczas przesłuchiwania oskarżonego zwracają uwagę na ten
gest, ponieważ może być on oznaką oszustwa. I chociaż podejrzany będzie
twierdzić coś zupełnie innego, jego gest wyraźnie świadczy o tym, że był
zaangażowany w przestępstwo lub ma na jego temat pewną wiedzę.
Sławny aktor Al Pacino pozował do zdjęcia, które reklamuje jego
najnowszy film o życiu trenera futbolu Joego Paterna. Pacino został
sfotografowany nie jako postać, którą gra, lecz jako on sam. I co ciekawe,
trzyma rękę na szyi. Już od dziesięcioleci aktor jest znany w całym
przemyśle filmowym z niechęci do reklamy i rozgłosu, ponieważ
zdecydowanie broni swojej prywatności. Zrozumiałe zatem jest to, że
wypełniając kontrakt, który nakazywał mu zaangażować się w działania
promocyjne, mógł poczuć, że zachowuje się dość obłudnie i fałszywie lub
przynajmniej nieszczerze. Poza aktora, a zwłaszcza ręka, którą położył na
szyi, może odzwierciedlać jego zdenerwowanie i skrępowanie, a nawet
potencjalne oszustwo.

Szarpanie kołnierzyka i drapanie szyi

Kiedy ktoś szarpie kołnierzyk koszuli, drapie się po szyi lub nagle poluźnia
krawat, może to oznaczać kłamstwo bądź złość wywołaną niewygodną
prawdą. Taka osoba zaczyna „pocić się pod kołnierzykiem”, ponieważ jej
autonomiczny układ nerwowy wchodzi na wyższe obroty i podnosi
temperaturę ciała. Dlatego kłamcy często czują nagły przypływ gorąca
i kiedy tak się dzieje, poluźniają kołnierzyk, drapią się po szyi lub
pocierają jej okolice.
Fotografia 7.18: Poluźnianie kołnierzyka i krawata często bywa oznaką
oszustwa, ponieważ kłamca zaczyna „pocić się pod kołnierzykiem”.
© David Stewart Productions/Shutterstock, Inc.


Taki gest może być również reakcją na silny stres bądź zagrożenie
ujawnieniem prawdy. Niejednokrotnie mogliśmy obserwować, jak O.J.
Simpson podczas procesu o kradzież szarpie kołnierzyk koszuli, zwłaszcza
podczas zeznań świadków, które dotyczyły jego powiązań z przestępstwem
i najprawdopodobniej brzmiały dla niego na tyle prawdziwie i wiarygodnie,
że obawiał się konsekwencji. Kilka chwil po usłyszeniu wyroku uznającego
go winnym dwunastu zarzutów (w tym porwania, napadu z bronią w ręku
oraz spisku) O.J. wyraźnie poluźnił kołnierzyk koszuli oraz krawat. Nie
ma wątpliwości, że był to drugi z dwóch najbardziej decydujących
momentów jego życia, kiedy poczuł straszliwe gorąco. Stał więc
z poluzowanym krawatem i słuchał wyroku skazującego, a jak na ironię
działo się to równe trzynaście lat po uniewinnieniu go od zarzutu
podwójnego morderstwa dokonanego na żonie i jej przyjacielu.

Gwałtowne przełykanie śliny

Kolejną oznaką oszustwa jest gwałtowne i głośne przełykanie śliny.


I ponownie jest to rezultat działania autonomicznego układu nerwowego.
Lepiej widać to u mężczyzn ze względu na wyraźne jabłko Adama (inaczej
wyniosłość krtaniową, możemy ją zobaczyć również u kobiet, chociaż jest
o wiele mniej widoczna). Kłamca zazwyczaj przerywa wypowiedź
w połowie zdania, by przełknąć ślinę. Kiedy ktoś się denerwuje, robi lub
mówi coś, czego nie powinien, wytwarzanie śliny często się zmniejsza.
W rezultacie gardło wysycha, a głos staje się chrapliwy. Aby je nawilżyć
i dalej mówić (czytaj: kłamać), kłamca przełyka ślinę, co przynosi ulgę
ściśniętemu i schrypniętemu gardłu.
W trakcie wywiadu z Oprah Winfrey często widzimy, jak Lance
Armstrong gwałtownie przełyka ślinę, zwłaszcza w trakcie tych
wypowiedzi, które dotyczą dopingu. Było to najbardziej widoczne wtedy,
gdy Lance oglądał nagrania swoich zeznań pod przysięgą, kiedy jawnie
kłamał i zaprzeczał, że stosuje doping. Gdy obserwował samego siebie na
ekranie, jego jabłko Adama poruszało się gwałtownie w górę i w dół,
ponieważ przełykał ślinę w najbardziej krytycznych momentach.

Fotografia 7.19: Lance Armstrong wyraźnie przełyka ślinę w trakcie


wywiadu z Oprah Winfrey po obejrzeniu nagrania, na którym kłamał,
zeznając pod przysięgą.
© Getty Images

Kiedy słowa i mowa ciała do siebie nie pasują

Ciało zazwyczaj nie kłamie. Układ limbiczny znajdujący się głęboko


w zakamarkach mózgu często zdradza prawdę i nasze prawdziwe emocje.
Z łatwością zauważysz, że gdy przyznajesz komuś rację i mówisz prawdę,
głowa automatycznie porusza się w górę i w dół, pokazując, że ciało
całkowicie „się zgadza” z tym, co mówisz. I przeciwnie, głowa kręci się
z jednej strony na drugą, kiedy czemuś szczerze zaprzeczasz, co oznacza
z kolei, że ciało ponownie potwierdza twoją prawdomówność. Ale gdy
kłamiesz, w mózgu powstaje zamęt. Gdy zaprzeczasz czemuś, co w gruncie
rzeczy jest prawdą, twoje ciało przeciwstawia się kłamstwu, sprawiając, że
automatycznie pokiwasz głową. W konsekwencji prawda wyjdzie na jaw
zupełnie nieproszona. I jak się można spodziewać, ten brak zgodności
między tym, co mówimy (czyli słowami), a mową ciała (czyli kiwaniem
bądź kręceniem głową) często bywa wyraźną oznaką kłamstwa.
Kilkakrotnie w trakcie wywiadu z Oprah u Lance’ a Armstronga
widoczny był rozdźwięk między tym, co mówił, a ruchami głowy. Ta
niekonsekwencja, szczególnie w kontekście jego typowych wzorców
wypowiedzi i zwykłej mowy ciała, wskazywała, że kolarz
najprawdopodobniej nie mówi prawdy lub przynajmniej pomija ważne
informacje.

Zmiany w ułożeniu dłoni i ramion

Gryzienie palców i obgryzanie paznokci

Kiedy ludzie są zdenerwowani lub zaniepokojeni, nierzadko wkładają


palce do ust. Ponieważ kłamstwo jest stresujące, przygryzają palce lub
obgryzają paznokcie, by uwolnić nadmiar stresu i napięcia.
Fotografia 7.20: Przygryzanie palców lub obgryzanie paznokci często jest
sygnałem, że ktoś jest zdenerwowany lub kłamie.
© Milkovsa/Shutterstock, Inc.

Zakrywanie ust
Kiedy ktoś nie ma ochoty o czymś mówić bądź odpowiadać na pytanie,
wskazówką może być automatyczne zakrywanie ust dłonią. Na kolejnej
fotografii widzimy reakcję Lance’a Armstronga, gdy dziennikarz pyta go
o doping. Bez względu na to, co odpowiedział, gest ręki zakrywającej usta
mówił sam za siebie. Gdy Armstrong usłyszał pytanie, jego dłoń
natychmiast powędrowała do ust, by dać do zrozumienia, że Lance nie
będzie mówił.
Przyłożenie dłoni do ust to prosta, instynktowna reakcja, która ma nas
powstrzymać przed mówieniem. Dzieci często zachowują się w ten sposób,
kiedy każesz im być cicho. A zarówno dzieci, jak i dorośli zakrywają dłonią
usta, gdy zrobią coś złego, na przykład skłamią. Ten symboliczny gest
oznacza: Nic więcej nie powiem. Mały Falcon Heene zrobił dokładnie tak
samo, gdy w telewizji CNN wyjawił sekret, że rodzinna historia o podróży
balonem była tylko głupim żartem. Gdy prasa zjawiła się pod domem
Heene’ów w Kolorado i Falcon wraz z rodziną pojawił się publicznie po raz
pierwszy od czasu odkrycia mistyfikacji, natychmiast zakrył usta rękami,
żeby pokazać, że już nic więcej nie zamierza mówić, zwłaszcza
dziennikarzom, którzy niecierpliwie czekali na komentarz.

Fotografia 7.21: Lance Armstrong zakrył usta dłonią, gdy podczas


konferencji prasowej został zapytany o stosowanie dopingu.
© Jennifer Lorenzini/Splash News


Kiedy dorośli kładą rękę na ustach, oznacza to, że nie wyjawili
wszystkiego i po prostu nie chcą powiedzieć prawdy. Zawieszają wtedy
komunikację. Było to szczególnie widoczne podczas wywiadu Oprah
z Lance’em Armstrongiem. Chociaż kolarz ujawnił mnóstwo informacji,
język jego ciała mówił, że nadal dużo ukrywa.
Może to również oznaczać, że dana osoba została przyłapana na
kłamstwie i jest zbyt speszona, by powiedzieć coś więcej. Gdy Oprah
wezwała Lance’a, by stawił czoło swoim haniebnym poczynaniom,
i powiedziała: „Oskarżałeś ludzi, chociaż wiedziałeś, że mówią prawdę”,
Lance natychmiast zakrył dłonią usta. Wiedział, że został przyparty do
muru, i nie miał już nic więcej do powiedzenia.

Zakrywanie wrażliwych części ciała

Kiedy ludzie mają coś do ukrycia, często kładą dłonie na najbardziej


narażonych na niebezpieczeństwo częściach ciała, takich jak szyja, klatka
piersiowa, brzuch lub genitalia. John Edwards w trakcie wywiadu
w programie Nightline stale zakrywał pachwiny. Za każdym razem, gdy
wypływał temat jego ojcostwa, strategicznie splatał dłonie na genitaliach.
Kiedy ludzie czują się zagrożeni lub zaniepokojeni tym, że zostali złapani
na kłamstwie, taki sposób ułożenia rąk wcale nie jest rzadkim widokiem.
Innym delikatnym miejscem, które zakrywają kłamcy, jest brzuch oraz
klatka piersiowa. Gdy widzisz, że ktoś nagle kładzie dłonie na brzuchu lub
przyciska je do żołądka, to również może być oznaką oszustwa. Sprawcą
takiego zachowania po raz kolejny jest autonomiczny układ nerwowy (nad
którym nie mamy kontroli) zwiększający wydzielanie kwasów
żołądkowych. Oprócz tego powoduje on, że gwałtownie kurczą się mięśnie
gładkie brzucha oraz przewodu pokarmowego, co może wywoływać ból
i dotkliwe ruchy robaczkowe jelit.
Jeśli ktoś nagłym ruchem kładzie dłoń na sercu lub klatce piersiowej,
najprawdopodobniej czuje napięcie mięśni w tym ważnym obszarze
naszego ciała. Tiger Woods, wkrótce po wybuchu skandalu związanego
z jego wielokrotnymi zdradami, był skruszony, pokorny i rzekomo
próbował ratować małżeństwo. Na wielu zdjęciach golfistę i jego żonę Elin
dzieli duża fizyczna odległość, która odzwierciedla emocjonalną przepaść
między nimi oraz ból, jakiego oboje doświadczają. Wydaje się zatem
zrozumiałe, że w takiej sytuacji Tiger podświadomie zakrywa swój
najbardziej wrażliwy organ, jakim jest serce. Myśl, że Woods mógłby mieć
złamane serce, jest pokrzepiająca, chociaż chyba zbyt optymistyczna, jeśli
się wie, jaką krzywdę wyrządził żonie i jak bardzo zrujnował własną
reputację. Zauważ, że na zdjęciu Tiger trzyma rękę również na innym
wrażliwym miejscu ciała – na szyi. Kiedy ktoś sztywno trzyma ręce na
delikatnych częściach ciała, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ma coś
do ukrycia. Może Tiger ukrywał w ten sposób poczucie porażki i załamanie
z powodu krzywdy, którą wyrządził Elin, oraz szok po wrogiej reakcji ze
strony opinii publicznej i sponsorów.
Fotografia 7.22: Tiger Woods kładzie rękę na klatce piersiowej, a dłoń
zbliża do szyi – dwóch delikatnych części ciała.
© Splash News


Kiedy ludzie kłamią, często kładą dłoń na szyi, jabłku Adama lub innej
wrażliwej części ciała i tam ją przytrzymują.

Krzyżowanie ramion na piersi, osłanianie tułowia i chłodne


traktowanie

Ludzie krzyżują ramiona na piersi z najbardziej błahych przyczyn – kiedy


im zimno lub gdy po prostu jest im wygodniej w takiej pozycji. Ale czasem
taka postawa lub jedno ramię przełożone przez pierś może oznaczać coś
zupełnie innego. Taki gest często pełni rolę pancerza ochronnego, kiedy
ktoś czuje się niespokojny i bezbronny. Gdy ktoś w środku rozmowy nagle
krzyżuje ramiona, jego zachowanie pokazuje, że najprawdopodobniej nie
mówi prawdy lub przynajmniej nie wyjawia wszystkiego. Tym samym,
budując fizyczną barierę z ramion, blokuje ci dostęp do prawdy.
Na zdjęciu, które zrobiono Tigerowi Woodsowi po wybuchu skandalu,
widzimy go, jak jednym ramieniem obejmuje tors. Fotografia pokazuje
również, że Tiger odsuwa się od Elin, zachowując fizyczny dystans, a miny
obojga świadczą o tym, że przeżywają ogromny ból emocjonalny. Woods
dystansował się od żony, osłaniając ramieniem tułów, prawdopodobnie
z tego powodu, że coraz więcej kobiet twierdziło, że miały z nim romans.
Często obserwujemy ten gest u celebrytów podczas wywiadów. Kiedy
pytania stają się zbyt osobiste lub niewygodne, ich ramiona zazwyczaj
„odwracają uwagę”, zakrywając przednią część ciała.
Krzyżujemy ramiona również wtedy, gdy nie lubimy osoby, z którą
rozmawiamy. W Hollywood aktorzy są świadomi, że nie należy pochopnie
zrażać do siebie ludzi z branży i palić mostów. Lecz zdjęcie sędziów
amerykańskiego Idola jest dowodem na to, że mowa ciała zazwyczaj nie
kłamie. Wygląda na to, że w medialnej burzy, która rozpętała się
w związku z kłótnią między piosenkarkami, może być trochę prawdy. Obie
z uporem twierdziły, że między nimi nie ma żadnych zatargów, lecz mowa
ciała mówi coś zupełnie innego.

Fotografia 7.23: Sędziowie amerykańskiej edycji Idola. Nicki Minaj (z


prawej) krzyżuje ręce w nadgarstkach, odcinając się od Mariah, a ta
traktuje ją chłodno.
© Getty News Entertainment


Na fotografii widzimy, jak chłodno Mariah traktuje Nicki. Lekko unosi
ramię, podświadomie próbując zablokować koleżankę i stworzyć między
nimi fizyczną barierę. I chociaż Mariah nigdy nie przyznała publicznie, że
żywi w stosunku do Nicki nieprzyjazne uczucia, jej chłodna postawa nie
pozostawia żadnych wątpliwości, pomimo uśmiechów i miłych słów.
Za każdym razem, gdy jestem proszona o przeanalizowanie kondycji
czyjegoś związku jedynie na podstawie mowy ciała i widzę, że partnerzy
odgradzają się od siebie uniesionymi lub skrzyżowanymi ramionami,
wiem, że przeżywają trudności. A więc kiedy rozmawiasz z kimś, kto nagle
unosi ramię, szczególnie podczas omawiania jakiegoś niewygodnego lub
drażliwego tematu, to musisz liczyć się z tym, że zostaniesz okłamany.
Rozmówca w ten właśnie sposób próbuje odciąć się od ciebie
i zdystansować, robiąc barierę z własnego ramienia.

Swędzenie i drapanie

Kiedy autonomiczny układ nerwowy kłamcy jest przeciążony, rosnące


ciśnienie tętnicze krwi i rozszerzone naczynia włosowate mogą wywoływać
swędzenie i podrażnienie skóry. Dlatego więc kłamiący zaczyna się nagle
drapać po głowie, twarzy, szyi i ramionach.
Na kolejnym zdjęciu widzimy, jak O.J. Simpson drapie się po twarzy, po
tym, jak Catherine Crier zadała mu dociekliwe pytanie. To kolejny sygnał
mowy ciała wskazujący na to, że Simpson nie był szczery w swoich
wypowiedziach.
W wywiadzie z Oprah Winfrey Lance Armstrong zapytany, dlaczego
oskarża ludzi, którzy (słusznie) zarzucają mu doping, zaczął się drapać
w bardzo typowy dla kłamców sposób. Natychmiast potarł swędzącą brodę
oraz żuchwę i ten gest dowodził, że dobrze wie, iż to, co zrobił, jest
karygodne. Jego ciało też o tym wiedziało. Kiedy tylko pojawił się
krępujący temat, zmiany w układzie krwionośnym (pamiętasz
o autonomicznym układzie nerwowym?) spowodowały swędzenie skóry
brody, więc odruchowo się podrapał.

Fotografia 7.24: O.J. Simpson podczas wywiadu w Court TV,


przeprowadzonego dziesięć lat po zabójstwie jego żony, drapie się
w charakterystyczny sposób.
© AdLIB Design/Splash News


Pamiętaj, że swędzenie może pojawić się w chwili, gdy dana osoba
kłamie lub myśli o kłamstwie, które właśnie wypowiedziała. A więc gdy
widzisz, że ktoś nagle zaczyna się drapać, nigdy nie wykluczaj możliwości,
że może oszukiwać.

Pocieranie rąk/wykręcanie palców, postukiwanie palcami,


skubanie i unoszenie
Gdy ludzie są zdenerwowani z powodu kłamstwa, często bawią się
palcami, postukują nimi lub je skubią. W ten sposób uwalniają się od
niepokoju.
Na następnej fotografii widzimy Lindsay Lohan podczas jednej
z pierwszych rozpraw w sądzie w Beverly Hills, kiedy bawiąc się palcami,
próbuje pozbyć się stresu i uspokoić. W ten sposób często zachowują się
osoby, które czują się zagrożone lub wiedzą, że ich kłamstwo wyjdzie na
jaw. Właśnie tak było w przypadku Lindsay. Wiele razy została publicznie
przyłapana na kłamstwie i w ten sposób zareagowała, słysząc w sądzie
niewygodną dla siebie prawdę.
Fotografia 7.25: Lindsay Lohan w sali sądowej w Beverly Hills bezmyślnie
bawi się palcami.
© Pool/London Entertainment/Splash News


Kiedy ktoś pociera ręce lub wykręca palce, może to również oznaczać, że
próbuje złagodzić niepokój. Zmiany w autonomicznym układzie nerwowym
często skutkują zmianami ciepłoty ciała, które nagle może zrobić się gorące
lub zimne. Gdy ciało się schładza, zazwyczaj najpierw odczuwalne jest to
w kończynach, na przykład rękach. Odruchową i naturalną reakcją jest
wówczas pocieranie dłoni w celu wytworzenia ciepła. A więc jeśli zadasz
komuś kłopotliwe pytanie, a on zacznie pocierać dłonie, to może być znak,
że nie mówi prawdy.
Próby uspokojenia się mogą przybrać również formę strzepywania
z siebie niewidzialnych pyłków lub bawienia się włosami.
Na następnym zdjęciu Lindsay Lohan tuż przed usłyszeniem wyroku
skazującego bawi się włosami, próbując się uspokoić. Kłamcy często
bezmyślnie przeczesują włosy, traktując ten gest jako sposób ukojenia
nerwów. Takie zachowanie jest uzewnętrznieniem niezdecydowania
i braku pewności siebie, które im towarzyszą podczas wymyślania
kłamstwa.
Fotografia 7.26: Lindsay Lohan bawi się włosami podczas wysłuchiwania
zarzutów w sądzie.
© Pool/London Entertainment/Splash News


Kilka lat temu rodzina Heene’ów wywołała skandal na skalę kraju,
nabierając Amerykanów, że ich sześcioletni syn, Falcon, został uniesiony
w powietrze w domowej roboty balonie, który nie został prawidłowo
uwiązany. A gdy „cudem” odnaleźli Falcona, który naprawdę ukrywał się
na strychu, dalej brnęli w kłamstwo, opowiadając całą historię
w programie telewizyjnym. Mały Falcon, główny bohater opowieści,
wyjawił w końcu prawdę i zdradził, co się wydarzyło. Przyznał się Wolfowi
Blitzerowi z CNN, że „zrobili to dla telewizji”. Ojciec chłopca, Richard,
bronił się i próbował zaprzeczyć temu, co przez przypadek wyjawił Falcon.
Mowa ciała Mayumi, jego żony, również jednak zdradzała prawdę. Blitzer
poprosił ją, żeby dokładnie opisała, co się wydarzyło. Gdy opowiadała,
przez cały czas gładziła dłońmi uda, jakby chciała je wypolerować. I tak
przez cały wywiad. Mayumi miała świadomość, że wszystko jest
mistyfikacją i że kłamie. Radziła sobie ze zdenerwowaniem, podświadomie
odpychając od siebie kłamstwo, co odzwierciedlał gest pocierania ud.
Później przyznała, że skłamała, ponieważ nie chciała stracić rodziny
i zostać deportowana do Japonii. Zatem jeśli widzisz, że ktoś bezustannie
pociera jakąś część ciała bądź strzepuje niewidzialne pyłki, bawi się
włosami lub skubie palce, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że kłamie.

Dłonie skierowane wnętrzem w stronę ciała

Gdy ktoś oszukuje, jego dłonie często są odwrócone od ciebie, tak że


widzisz ich wierzch. I na odwrót, u kogoś mówiącego prawdę zazwyczaj
zobaczysz wnętrza dłoni skierowane w twoją stronę w otwartym geście, co
wskazuje na to, że dana osoba nie ma nic do ukrycia.
Lance Armstrong w programie Oprah próbował się usprawiedliwiać, ale
jednocześnie stale wykonywał gesty świadczące o fałszu, kierując wnętrza
dłoni w swoją stronę. Kiedy ludzie gestykulują w taki właśnie sposób, to
znaczy, że są pełni rezerwy, próbują się chronić i najprawdopodobniej mają
coś do ukrycia. Porównaj to z gestykulacją osoby, która mówiąc, pokazuje
wnętrza dłoni; to mowa ciała świadcząca o prawdomówności i otwartości.
Chociaż Armstrong prawie przez cały wywiad sprawiał wrażenie
szczerego, to zdjęcie wskazuje, że wcale taki nie był.

Fotografia 7.27: Podczas wywiadu z Oprah Winfrey Lance Armstrong


zwraca wnętrza dłoni w stronę własnego ciała, co wskazuje na kłamstwo.
Getty News Entertainment©


Ludzie często mieszają prawdę z kłamstwem, okłamują nawet sami
siebie. W takim przypadku często jesteśmy świadkami przeciwstawnych
gestów (kłamstwo/prawda), co wyraźnie widać na fotografii
przedstawiającej Lindsay Lohan, która prosi sąd, żeby nie skazywał jej na
więzienie. Wnętrze uniesionej jednej dłoni jest widoczne, co oznacza
szczerość, natomiast w przypadku drugiej dłoni widzimy tylko grzbiet, co
z kolei oznacza nieuczciwość. Te dwa przeciwstawne gesty świadczą o tym,
że Lindsay prawdopodobnie nie jest w stu procentach uczciwa również
wobec siebie, zwłaszcza w kwestii odpowiedzialności za kłopotliwe
położenie, w jakim się znalazła.
Fotografia 7.28: Lindsay Lohan w sądzie w Beverly Hills prezentuje
sprzeczne gesty oznaczające szczerość i nieuczciwość.
© Pool/London Entertainment/Splash News

Wskazywanie palcem – mowa ciała oznaczająca święte oburzenie

Do jednego z największych oszustw ubiegłego wieku doszło w momencie,


gdy prezydent Bill Clinton stanął przed amerykańskim społeczeństwem
i wypowiedział kłamstwo, które obiegło cały świat: „Nigdy nie uprawiałem
seksu z tą kobietą – panią Lewinsky”. Nie tylko wywołało ono napięcia
w małżeństwie Clintona i zniszczyło jego wiarygodność, lecz prawie
kosztowało go prezydenturę.

Fotografia 7.29: Prezydent Bill Clinton wygraża Amerykanom palcem


wskazującym, gniewnie zaprzeczając stawianym mu zarzutom.
© Joyce Naltchayan/Staff A P/Getty Images


To historyczne już zdjęcie prezydenta Clintona gniewnie grożącego
palcem wskazującym i karcącego Amerykanów za brak wiary w to, że
nigdy nie miał romansu ze stażystką z Białego Domu, na zawsze zapisało
się w naszej zbiorowej pamięci. Grożenie palcem, które może być bardzo
wrogim i groźnym gestem, z pewnością nie jest czymś, czego można było
oczekiwać w publicznym wystąpieniu urzędującego prezydenta.
Gwałtowna reakcja Clintona i jego obronna postawa były z pewnością
związane z jego poczuciem winy. Okłamał opinię publiczną i oszukał żonę,
ponieważ w rzeczywistości uprawiał seks z „tą kobietą – panią Lewinsky”.
Kiedy kłamca przyjmuje wrogą i obronną postawę, to znak, że próbuje
odwrócić sytuację na niekorzyść rozmówcy. Wini cię za to, że mogłeś
choćby pomyśleć, iż taka „prawa” i „uczciwa” osoba jak on mogłaby
skłamać. Tym samym cała uwaga skupia się na tobie oraz twojej
podejrzliwości, a nie na jego kłamstwie. Na tym właśnie polega święte
oburzenie. Grożenie palcem to podświadomy gest kłamcy, który w ten
sposób próbuje cię ostrzec lub nawet ci grozić i zmusić, byś mu uwierzył; to
rodzaj znaku interpunkcyjnego, który podkreśla jego prośbę – a właściwie
żądanie: masz mu uwierzyć.

Fotografia 7.30: O.J. Simpson grozi palcem podczas wywiadu w Court TV,
wyrażając w ten sposób swoje święte oburzenie oraz pragnienie, by mu
uwierzono.
© AdLIB Design/Splash News


Chowanie dłoni i rąk

Kiedy ludzie kłamią, często chowają ręce. Wkładają je do kieszeni,


ukrywają za plecami lub wkładają na przykład pod stół. Mogą również
podświadomie zwijać dłonie, by optycznie wyglądały na mniejsze. Nie
zapominaj jednak, że ludzie czasem wkładają ręce do kieszeni, ponieważ
tak im wygodnie; przy rozszyfrowywaniu oszustwa jak zwykle kluczowe
znaczenie ma kontekst. Lecz jeśli podczas rozmowy ktoś nagle wciska ręce
do kieszeni, to bardzo możliwe, że poruszyłeś temat, na który nie chce
rozmawiać. I raz jeszcze mamy do czynienia z symbolicznym gestem
samoobrony; ktoś ukrywa dłonie tak samo, jak ukrywa prawdę.
Kiedy Brad Pitt i Angelina Jolie promowali swój film Pan i pani Smith,
świat huczał od plotek o ich romansie. Okazało się to prawdą, chociaż Pitt
był wówczas mężem Jennifer Aniston. Brad i Angelina – czyli
„Brangelina”, jak nazwały ich tabloidy – podejmowali wiele starań, by
ukryć swój romans, i w miejscach publicznych zachowywali wobec siebie
dystans, chociaż ich mowa ciała wskazywała na coś zupełnie innego.
Fotografia 7.31: Brad Pitt i Angelina Jolie na bankiecie z okazji premiery
filmu Pan i pani Smith.
© Russ Einhorn/Splash News


Jedną z najbardziej wymownych oznak kłamstwa był w tym przypadku
fakt, że Brad stale trzymał ręce w kieszeniach. Oznaczało to, że ma coś do
ukrycia. Angelina z kolei zawsze skrywała jedną lub obie ręce za plecami.
Oboje chowali dłonie i ręce i w taki sposób symbolicznie ukrywali uczucia,
które wobec siebie żywili. Ale to nie zadziałało.
Robili również wszystko, by utrzymywać między sobą fizyczny dystans,
co doskonale widać na zdjęciu. Nawet nie spoglądali w swoją stronę, tylko
cały czas patrzyli przed siebie. Ale to również nie zadziałało. Gdy
dokładnie się im przyjrzysz, zobaczysz, że ich ciała niczym magnesy
wzajemnie się przyciągają. Te wysiłki sprawiły oczywiście, że ludzie tym
bardziej podejrzewali ich o romans, ponieważ większość gwiazd grających
w jednym filmie podczas promocji zazwyczaj się przytula i dotyka lub
przynajmniej stoi blisko siebie.
Jednak najważniejszą wskazówką mówiącą, że coś się dzieje między
Bradem i Angeliną, jest ustawienie ich stóp. Kiedy ludzie się lubią, ich
stopy zazwyczaj są skierowane ku sobie. Na zdjęciu widać, że prawa stopa
Brada przesuwa się w stronę Angeliny, a jej lewa stopa jest delikatnie
skierowana ku Bradowi.
Kiedy ktoś ma coś do ukrycia, tak jak Kris Humphries, często chowa
palce lub całe dłonie. Na kolejnym zdjęciu widzimy Humphriesa, który
wsuwa palce do kieszeni, zamiast czule chwycić rękę swojej świeżo
poślubionej żony, Kim.

Składanie dłoni lub zaciskanie pięści

Kłamcy czasami składają dłonie lub zaciskają je w pięści. Zaciśnięta pięść


najczęściej znamionuje gniew lub przynajmniej napięcie, więc gdy
zauważysz, że ktoś nagle zwija dłonie, zwróć baczniejszą uwagę na temat
rozmowy i zastanów się, co może wywoływać takie uczucia. W wielu
wywiadach widzimy, jak Lance Armstrong zgina palce, gdy pada pytanie
o doping. Tak właśnie zachował się w 2006 roku w Austin podczas
wywiadu z Larrym Kingiem dla telewizji CNN. Zacisnął dłoń, co
wskazywało na to, że wpadł w gniew, gdyż dziennikarze kwestionowali
jego uczciwość. I trafili w dziesiątkę, a Lance Armstrong w głębi serca
wiedział, że kłamie, ponieważ przyjmował środki dopingujące.

Fotografia 7.32: Kris Humphries chowa ręce w kieszeniach, ukrywając


w ten sposób, że jego niefortunne małżeństwo z Kim Kardashian przeżywa
kryzys.
© VLU V/Splash News


Ułożenie stóp

Możesz wierzyć lub nie, lecz czasem jesteśmy w stanie poznać, że ktoś
kłamie, obserwując jego stopy. Dana osoba może siedzieć w idealnym
bezruchu, lecz jeśli zaczyna szurać nogami w krytycznym momencie
rozmowy, istnieje prawdopodobieństwo, że właśnie kłamie.
Kiedy ktoś w trakcie rozmowy podnosi piętę z podłogi, jak widać na
zdjęciu, może być to sygnał „uciekaj”, a nie „walcz”, co oznacza, że kłamca
chce po prostu uciec z „miejsca zbrodni”. Z takim samym przypadkiem
mamy do czynienia również wtedy, gdy ktoś nagle kieruje stopy w stronę
drzwi lub wyjścia.

Fotografia 7.33: Bez względu na to, czy ktoś stoi czy siedzi, jeśli jego pięta
nie dotyka podłoża, może być to oznaką oszustwa.
© O.Guero/Shutterstock, Inc.


Kiedy ktoś stoi lub siedzi ze stopami skierowanymi ku sobie, może to
oznaczać, że jest ostrożny i pełen rezerwy, a możliwe też, że nieuczciwy.
Może to być także znak, że ma jakiś ukryty cel.
Fotografia 7.34: Katie Holmes i Tom Cruise na premierze filmu Mission:
Impossible – Ghost Protocol. Mowa ciała Katie sygnalizuje postawę
obronną oraz możliwość kłamstwa.
© Lakota/Splash News


Zanim Katie Holmes niespodziewanie opuściła Toma Cruise’a, z wielu
powodów zachowywała się w stosunku do niego z rezerwą. Według
doniesień prasowych martwiła się, że jej córka będzie wychowywana przez
scjentologów. Na zdjęciu widzimy tę rezerwę w ułożeniu jej stóp z palcami
skierowanymi do środka. Natomiast stopy Toma opowiadają zupełnie inną
historię. Jego prawa stopa jest skierowana bezpośrednio w stronę Katie, co
świadczy o tym, że bardzo ją lubi. To kontrastujące ze sobą ułożenie stóp
w oczywisty sposób ujawnia, że ich uczucia w chwili, gdy zostało zrobione
to zdjęcie, nie były wzajemne. Gdyby Tom był świadomy znaczenia mowy
ciała Katie, pewnie nie byłby w takim szoku, jakiego – według dobrze
poinformowanych osób – doznał, gdy niecałe sześć miesięcy po zrobieniu
tej fotografii żona w tajemnicy wyprowadziła się z domu, poleciała na
wschodnie wybrzeże i wystąpiła o rozwód.
Ułożenie stóp z palcami skierowanymi do środka często obserwujemy
u małych dzieci, gdy zrobiły coś złego i próbują kłamać. A więc, rodzice,
bądźcie czujni!
Rozdział 8

MOWA TWARZY KŁAMCÓW

N
a mowę twarzy składają się mimika oraz ruchy mięśni. Aby
trafnie i precyzyjnie określić, kto mówi prawdę, a kto jest kłamcą,
zawsze trzeba uważnie obserwować twarze innych ludzi i zwracać
baczną uwagę na każde odstępstwo od ich zwykłej mimiki.

Ustalanie punktu odniesienia

Zanim dokonasz oceny mowy twarzy, musisz najpierw ustalić punkt


odniesienia. Wszystko, co zostało przedstawione w rozdziale dotyczącym
mowy ciała, ma zastosowanie również do twarzy. Najpierw musisz długo
obserwować daną osobę, by określić jej zwykłą mimikę i ruchy twarzy,
a następnie odwoływać się do tego punktu odniesienia. Na przykład
niektóre osoby w trakcie mówienia nieustannie rozglądają się po pokoju.
To oczywiście niekoniecznie musi oznaczać, że kłamią. Lecz jeśli zazwyczaj
utrzymują kontakt wzrokowy, a potem nagle go zrywają w jakimś
istotnym momencie rozmowy, bez problemu będziesz w stanie powiązać
ten specyficzny element mowy ciała (odwracanie wzroku) z nieuczciwością.
Załóżmy, iż wiesz z całą pewnością, że twojej koleżanki z biura nie było
wczoraj w pracy. Pytasz ją o to. Jeśli zazwyczaj jest bezpośrednią osobą,
która podczas rozmowy utrzymuje kontakt wzrokowy, a jej mowa ciała
i twarzy jest spokojna, teraz zaś – gdy mówi, że była w pracy – nagle
zaczyna spoglądać w górę i w dół, wodzić oczami z lewa na prawo,
gwałtownie mrugać lub przygryzać dolną wargę, to kiedy skłamie
następnym razem, najprawdopodobniej również pojawi się któryś z tych
„znaczników”.
W tym rozdziale dowiesz się, w jaki sposób mowa twarzy (mimika,
ruchy, „znaczniki”) określa poziom szczerości danej osoby, oczywiście po
wcześniejszym ustaleniu punktu odniesienia. Moim zdaniem nie ma
lepszego sposobu, by pojąć siłę rażenia kłamstwa, niż wyizolowanie
„znaczników” kilku najbardziej znanych celebrytów, których bezczelne
kłamstwa zostały udokumentowane w mediach.

Kłamliwe spojrzenie

Badania wykazały, że istnieje ścisły związek między ruchami naszych


gałek ocznych a tym, co myślimy. Miniaturowe mięśnie, które kontrolują
ruchy gałek ocznych, są z kolei kontrolowane przez tę samą część mózgu,
która jest odpowiedzialna za emocje i wspomnienia. W szczególności chodzi
o ciała kolankowate boczne – strukturę powiązaną z układem limbicznym
– kontrolujące ruchy gałek ocznych w powiązaniu ze stanem
emocjonalnym.

Unikanie – zakrywanie/zamykanie oczu lub uciekanie wzrokiem

Kiedy ludzie kłamią, często zrywają kontakt wzrokowy lub odwracają oczy.
Jest to zazwyczaj jedna z najbardziej oczywistych oznak oszustwa. Robią
tak, ponieważ nie chcą widzieć wyrazu twojej twarzy, gdy odkryjesz ich
kłamstwo. W ten sposób pragną po prostu „zachować twarz”.
Podczas wywiadu Lance Armstrong, patrząc na prezenterkę, przeżywał
naprawdę ciężkie chwile. Było to szczególnie widoczne w tych momentach,
kiedy kłamał.
Kłamcy, którzy stale unikają kontaktu wzrokowego, mają problem
z bliskością, przynajmniej w momencie kłamania; oszukują raczej w tym
celu, by cię kontrolować lub tobą manipulować. A kiedy patrzą na ciebie
bezpośrednio, mogą odczuwać onieśmielenie i nie być w stanie utrzymać
przewagi, czyli „władzy”, którą mają nad tobą. Prawdopodobnie nie chcą
też, by ktoś na nich patrzył, gdy kłamią. Kłamca rozgląda się na boki,
patrzy na prawo, na lewo, w górę i w dół: nie ma zresztą znaczenia,
w którą stronę. Uważam, że kierunek ruchu gałki ocznej nie jest ważny.
Liczy się tylko fakt, że kłamca zrywa kontakt wzrokowy.

Fotografia 8.1: Lance Armstrong unika kontaktu wzrokowego z Oprah


Winfrey.
© Getty News Entertainment


Kolejnym powodem unikania kontaktu wzrokowego jest zakłopotanie.
Teo Manti, gwiazdor drużyny futbolowej Notre Dame, nie był w stanie
spojrzeć na reportera telewizji ESPN, który przeprowadzał z nim wywiad
na temat jego fikcyjnej dziewczyny. Zakrywał i zamykał oczy, ponieważ
dosłownie nie chciał patrzeć na zamieszanie, które wywołał. Kiedy
powtarzał: „Wiem, że to brzmi dziwnie, ale jestem niewinny”, kłamał.
Wiedział, że nie jest „niewinny”, ponieważ nie był uczciwy, kłamał na
temat śmierci „Lennay” i jej pogrzebu, chociaż wiedział już, że padł ofiarą
internetowego oszustwa.
Zhańbiony finansista, Bernard Madoff, nie spojrzał na żadnego z trzech
inwestorów, którzy zabrali głos podczas przesłuchania w sądzie, chociaż
jeden z nich spoglądał w jego stronę i próbował mówić bezpośrednio do
niego. Kiedy Madoff w końcu zwrócił się do poszkodowanych,
przepraszając ich krótko, nadal na nich nie patrzył. Moim zdaniem unikał
kontaktu wzrokowego, ponieważ wstydził się, że dał się złapać i stracił
władzę nad innymi ludźmi. Jego słowa nic nie znaczyły, ponieważ Madoff
ani przez chwilę nie nawiązał kontaktu wzrokowego z ludźmi, których
skrzywdził. Miał okazję, by w jakiś sposób się zaangażować, a może nawet
zadośćuczynić tym, których tak bezmyślnie zrujnował, ale nawet nie chciał
na nich spojrzeć, co świadczyło o tym, że w ogóle go nie obchodzą; w takiej
chwili wystawiał sobie świadectwo.
Fotografia 8.2: Bernard Madoff nie chciał spojrzeć w oczy żadnej ze swoich
ofiar podczas zdawkowych i nieszczerych przeprosin na sali sądowej.
Splash News©


Wyłączając przypadek osoby, która nie odróżnia dobra od zła, zwykle
kłamca doskonale wie, kiedy mówi nieprawdę. Kłamcy zawsze patrzą
w dół, ponieważ koncentrują się na opowieści, którą właśnie wymyślają
lub już wymyślili. Gdy Tiger Woods został przyłapany na zdradzaniu żony
z wieloma kobietami, podczas konferencji prasowej cały czas patrzył w dół.
To sprawiło, że wiele osób zaczęło kwestionować jego szczerość. Wszyscy
się zastanawiali, czy jego przeprosiny były wyłącznie próbą naprawienia
reputacji i zabezpieczeniem przed utratą poparcia. Ale brak kontaktu
wzrokowego wyraźnie wskazywał na nieszczerość, którą czuło wiele (jeśli
nie większość) osób, jakie tego dnia go obserwowały. Brak kontaktu
wzrokowego oraz ściągnięte usta świadczyły wymownie o jego gotowości do
przyznania się przed światem do niewierności. Oznaczało to
prawdopodobnie również i to, że Tiger Woods został zmuszony przez
swoich doradców do zwołania konferencji prasowej.
Ludzie, którzy kłamią, często patrzą w dół, ponieważ nie chcą, by
rozpraszała ich negatywna reakcja innych osób. Może właśnie dlatego
Bernard Madoff przez cały czas patrzył w dół, gdy recytował swoje puste
przeprosiny. Spuszczony wzrok pomaga kłamcy skoncentrować się na
swojej oszukańczej misji. Tak właśnie zrobił John Edwards podczas
wywiadu w programie Nightline. Nie patrzył w oczy Bobowi Woodruffowi,
gdy kłamał, że nie jest ojcem dziecka swej kochanki (do czego musiał się
przyznać kilka miesięcy później).
Fotografia 8.3: Zakrywanie oczu bądź uciskanie ich okolic palcami może
być sposobem szukania ukojenia i uspokojenia w chwili oszustwa.
© Robert Kneschke/Shutterstock, Inc.


Kłamca może również zakrywać oczy rękoma, ponieważ nie chce widzieć
i być widziany. Kłamstwo oraz dbanie o logikę zmyślanych rzeczy jest
bardzo męczące, więc kłamca często zakrywa oczy lub uciska powieki, by
uwolnić napięcie, które zbiera się w małych mięśniach wokół oczu.

Uporczywe przypatrywanie się

Odwrotne zachowanie również może być wskaźnikiem kłamstwa:


krępujące, przeciągające się spojrzenie szeroko otwartych oczu może
znamionować oszustwo. Zdarza się tak wówczas, gdy kłamca, patrząc
komuś w oczy, próbuje sprawić wrażenie, iż jest całkowicie szczery.
Najprawdopodobniej nikt nie był lepszy w utrzymywania stałego
kontaktu wzrokowego niż Bernard Madoff. Jak inaczej mógłby zwieść
najpotężniejszych inwestorów w kraju? Nawet najbogatsi, najsławniejsi
i najmądrzejsi ludzie dawali się nabrać na ten schemat. Gdyby wiedzieli,
że trzeba wystrzegać się ludzi, którzy uporczywie patrzą prosto w oczy,
może unikaliby interesów z kimś takim jak Madoff. Niestety, większość
inwestorów oczarowało i zahipnotyzowało jego spojrzenie, które błędnie
zinterpretowali jako przejaw jego troski o ich finansową przyszłość.
Dzięki temu unikatowemu zdjęciu, jednemu z niewielu, jakie zostały
zrobione przed aresztowaniem, lepiej zrozumiesz, dlaczego ów oszust był
w stanie uwieść swoim spojrzeniem potencjalnych inwestorów. Madoff był
znany z tego, że zawsze patrzył ludziom prosto w oczy i sprawiał, że
świetnie się czuli w jego towarzystwie. Reporterka Diana Henriques, która
przeprowadziła z nim wywiad w więzieniu, powiedziała: „Ani przez chwilę
nie spuszczał ze mnie wzroku. Siedział pochylony do przodu i był bardzo
zainteresowany tym, co miałam do powiedzenia” (z jej artykułu w „New
York Timesie” pod tytułem Czarodziej kłamstwa: Bernie Madoff).
Stwierdzenie dziennikarki wyraźnie wskazuje na to, że Madoff był
i oczywiście nadal jest bardzo dobrym słuchaczem. Uświadamiał sobie, jak
wielką moc ma kontakt wzrokowy, i stosował tę technikę, kiedy chciał
przekonać ludzi, że mu na nich zależy, podczas gdy w rzeczywistości
w ogóle go nie obchodzili.
Fotografia 8.4: Okryty niesławą finansista Bernard Madoff zawsze patrzył
obecnym i potencjalnym klientom prosto w oczy, ponieważ to ułatwiało mu
kontrolę i manipulację.
© Excusive Candid/Splash News


Madoff, podobnie jak większość oszustów, w oczywisty sposób przesadzał
i patrzył ludziom w oczy dłużej niż to konieczne, często nawet nie
mrugnąwszy. Uśmiech kanciarza jest fałszywy w charakterystyczny
sposób. Gdy zakryjesz dolną część twarzy Madoffa na zdjęciu, zobaczysz,
że chociaż jego usta się uśmiechają, w oczach nie widać radości. Ten
półuśmiech demaskuje dwuznaczność Madoffa w stosunku do ofiar. Usilnie
próbuje być sympatyczny i miły, ale jego zimne, wyrachowane spojrzenie
wskazuje, że doskonale wie, co robi.
Kiedy ludzie mówią prawdę, od czasu do czasu przesuwają spojrzenie,
rozglądają się, a czasem nawet odwracają wzrok. Natomiast spojrzenie
kłamcy jest chłodne, opanowane, nieruchome i ma na celu onieśmielenie
oraz zdominowanie drugiej osoby. W ten właśnie sposób zachowywał się
skazany za morderstwo Drew Peterson. Stosował taką taktykę podczas
wywiadów, ponieważ chciał sprawić, by ludzie uważali go za miłego,
sympatycznego i przede wszystkim uczciwego człowieka. Jedna
z makijażystek w pewnej dużej stacji telewizyjnej opowiedziała mi, że
kiedy przygotowywała go do występu, wyraźnie czuła, że Peterson ją
podrywa. Powiedziała, że „nie przestawał się gapić”, patrzył jej prosto
w oczy i nie odwracał wzroku.
Sądzę, że jego spojrzenie wcale nie było uwodzicielskie; była to tylko
próba onieśmielenia niekonwencjonalnie wyglądającej, bardzo drobnej
kobiety z tatuażami i kolczykami. Jestem przekonana, że Peterson chciał
w ten sposób zdobyć władzę i kontrolę nad kimś, kogo nie rozumiał i kto
reprezentował nieznane mu wartości. Prawdopodobnie tak samo
postępował, kiedy był oficerem policji: intensywnie spoglądał
aresztowanym w oczy, by ich zastraszyć, nie mówiąc już o jego żonach, nad
którymi całkowicie panował.
Czasem ludzie patrzą w ten sposób, gdy przyjmują postawę obronną.
Kiedy zmuszą inną osobę, by odwróciła wzrok lub pierwsza mrugnęła, to
znaczy, że odnieśli zwycięstwo, ponieważ udało im się zdobyć przewagę
i kogoś onieśmielić. Nie mam żadnych wątpliwości, że tak właśnie
próbował zrobić Lance Armstrong, gdy patrzył z góry na reportera, który
pytał go o doping. Ta arogancja pasowała do innych jego zachowań,
zwłaszcza do oskarżania o zniesławienie tych, którzy przeprowadzali z nim
wywiady lub kwestionowali jego prawdomówność, chociaż doskonale
wiedział, że racja jest po ich stronie.
Fotografia 8.5: Lance Armstrong gniewnie spogląda na kogoś, kto pyta go
o stosowanie środków dopingujących. Jego spojrzenie z pewnością miało na
celu onieśmielenie lub zastraszenie rozmówcy.
© Jennifer Lorenzini/Splash News

Gniewne spojrzenie
Gniewne spojrzenie znacznie się różni od zwykłego wpatrywania się
w kogoś, ponieważ wówczas pojawia się w oczach groźny błysk. Oczy są
przymrużone, a w spojrzeniu jest wrogość, trwa ono tylko przez chwilę. To
też forma wzrokowego komunikatu, który mówi: Patrzę na ciebie, żeby się
upewnić, że wierzysz w kłamstwo, które właśnie powiedziałem. I lepiej, żeby
tak było. Takie spojrzenie mówi również: Jestem zły, że ktoś wątpi w moje
kłamstwo.
Na kolejnym zdjęciu widzimy Billa Clintona, który ze złością grozi
palcem i rzuca gniewne spojrzenia, twierdząc, że jest niewinny i nigdy nie
miał stosunków seksualnych z panią Lewinsky. Jeśli widzisz takie
spojrzenie, możesz mieć pewność, że dana osoba kłamie lub jest zła, albo
jedno i drugie.

Fotografia 8.6: Prezydent Bill Clinton patrzy wrogo, zaprzeczając swoim


kontaktom seksualnym z Monicą Lewinsky.
© Joyce Naltchayan/Staff A P/Getty Images

Oczy szeroko otwarte ze zdziwienia

Kiedy ludzie zaczynają kłamać, często ich oczy się rozszerzają, a brwi
i czoło unoszą w wyrazie zdziwienia lub szoku. To podświadomy wyraz
twarzy, który pojawia się w chwili „radości z oszustwa”. Kłamca się cieszy,
że kłamstwo uszło mu na sucho, i odczuwa prawdziwą satysfakcję
z korzyści, które udało mu się osiągnąć. W głębi duszy zaś jest zazwyczaj
zdziwiony, że mu się udało; nie może uwierzyć, że nie został przyłapany.
Stąd szeroko otwarte ze zdziwienia oczy, które od czasu do czasu można
było zobaczyć u Lance’a Armstronga jeszcze przed wybuchem skandalu,
a także później. To, że zdołał wygrać Tour de France, oszukując tak wiele
razy, dziwiło nawet jego samego.
Kłamca szeroko otwiera oczy ze zdziwienia, gdy a) ktoś ujawnił jego
kłamstwo, b) ma poczucie, że ktoś go rozgryzł, i c) zostaje bezpośrednio
skonfrontowany ze swoim kłamstwem, czyli inaczej mówiąc, gdy zostanie
złapany na gorącym uczynku. Wyraz zdziwienia maluje się na twarzy
najczęściej wtedy, gdy kłamca uświadamia sobie, że już nikt mu nie
wierzy. Białka stają się bardziej widoczne, a oczy robią się wielkie jak
spodki. W przypadku Lindsay Lohan zdarzyło się to w sądzie, gdy aktorka
usłyszała wyrok skazujący, co może wskazywać na to, że kłamała.
Fotografia 8.7: Lindsay Lohan z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami
słucha zeznań na swój temat; wydaje się zaskoczona, nawet oszołomiona.
© Pool/London Entertainment/Splash News


Larry King jest zazwyczaj łagodny i uprzejmy, gdy więc bezpośrednio
i dość zuchwale skonfrontował Lance’a Armstronga z jego kłamstwami na
temat dopingu, oczy kolarza – gdy próbował się tłumaczyć – robiły się
coraz większe, a twardówka (czyli białka) coraz bardziej widoczna.
Nie ma chyba lepszego przykładu na wyjaśnienie tego zjawiska niż
fotografia O.J. Simpsona zrobiona w chwili, gdy głośno się zastanawia, co
by zrobił, gdyby jego dzieci (wówczas osiemnasto- i piętnastoletnie)
zapytały, co się stało z ich matką. Przeprowadzająca wywiad Catherine
Crier oraz w zasadzie większość osób, które oglądały program, stwierdziły,
że to wręcz nieprawdopodobne, by dzieci Simpsona nigdy nie zapytały
o matkę ani o niej nie rozmawiały.

Fotografia 8.8: O.J. Simpson z szeroko otwartymi oczami i wyraźnie


widocznymi białkami w trakcie wywiadu w Court TV, gdy fabrykuje swoją
historię.
© AdLIB Design/Splash News

Gwałtowne mruganie

Jedną z najbardziej popularnych oznak kłamstwa jest gwałtowne i szybkie


mruganie. Zazwyczaj jest to czysto odruchowa reakcja oraz oznaka silnego
stresu i strachu – w tym wypadku chodzi o strach przed zdemaskowaniem.
Chyba najbardziej znanym badaniem przeprowadzonym nad mruganiem
i związanymi z nim procesami myślowymi była analiza niechlubnego
wystąpienia byłego prezydenta Richarda Nixona, znana jako mowa „Nie
jestem oszustem”, podczas której mrugał on w sposób dość gwałtowny
i nienaturalny. To naprowadziło badaczy na trop, że Nixon nie mówi
prawdy. Istnieją niezliczone przykłady polityków ze wszystkich partii
i sfer społecznych, którzy szybko i gwałtownie mrugali oczami, okłamując
swoich wyborców. Podczas wywiadu z Bobem Woodruffem w programie
Nightline John Edwards mrugał gwałtownie, gdy tylko padało pytanie, na
które nie chciał odpowiadać. A jeśli już odpowiadał, często jawnie kłamał,
bardzo szybko przy tym mrugając. Gdy zdecydowanie oświadczał, iż nie
jest możliwe, aby był ojcem dziecka Rielle Hunter, wydawało się nawet, że
ma jakiś tik.

Tarcie oczu

Kłamstwo wymaga wielkiego wysiłku. Trwanie w nieustającej gotowości


do oszustwa jest bardzo męczące. A gdy jesteśmy zmęczeni, często trzemy
oczy, podobnie jak robią to dzieci. Takie zachowanie często możemy
zaobserwować przy okazji przesłuchiwania podejrzanych, którzy okłamują
funkcjonariuszy. Tarcie oczu to dość powszechna czynność na sali sądowej.
To nagła i odruchowa reakcja, która ma uwolnić napięcie i przynieść
ukojenie zmęczonym mięśniom wokół oczu.
Tarcie oczu może być również wynikiem „swędzenia”, które się pojawia,
gdy wzrasta ciśnienie krwi, a naczynia włosowate się rozszerzają. To
reakcja autonomicznego układu nerwowego w przypadku napięcia, stresu
czy zdenerwowania. Dzieci zazwyczaj trą oczy, gdy są zmęczone lub gdy
kłamią. A jeśli ktoś zakrywa oczy rękami – obojętnie, dorosły czy dziecko –
próbuje w ten sposób „się schować”, co jest ewidentnym sygnałem
oszustwa.

Przebiegłe spojrzenie

Kłamcy często rozglądają się na boki, patrzą w prawo, w lewo lub wodzą
wzrokiem tu i tam, jakby szukali odpowiedzi. Takie przebiegłe spojrzenie
demonstrował były prezydent Richard Nixon, gdy wypowiadał słowa:
„Przez wszystkie lata mojej publicznej służby nigdy nie utrudniałem pracy
wymiarowi sprawiedliwości”, jego spojrzenie powędrowało w prawą stronę.
Nixon oczywiście bardzo dobrze wiedział, iż niejednokrotnie stawał na
drodze sprawiedliwości, i to do tego stopnia, że w końcu został postawiony
w stan oskarżenia w związku z aferą Watergate.
Kiedy kłamiemy na temat prawdziwych uczuć, które żywimy wobec
jakiejś osoby, często przesuwamy wzrok, by spojrzeć na tę osobę z boku.
Nicki Minaj na przykład trzyma prosto głowę, ale jej oczy wędrują
w prawą stronę, by spojrzeć na Mariah Carey. Natomiast Mariah jest
bardziej otwarta i odwraca głowę, by spojrzeć na Nicki.

Fotografia 8.9: Nicki Minaj (po prawej) spogląda podejrzliwie na koleżankę


z jury, Mariah Carey (po lewej).
© Getty News Entertainment


Moim zdaniem spojrzenie Nicki z ukosa potwierdza, że między nią
a drugą jurorką amerykańskiego Idola nie ma sympatii ani porozumienia.
I chociaż obie publicznie deklarowały, że nie ma żadnych napięć w ich
relacji, to mowa ich twarzy świadczy o czymś zupełnie innym.
Mrużenie oczu

Kiedy ludzie są nieufni bądź podejrzliwi, często mrużą oczy, by okazać


swoją dezaprobatę. Kłamcy również to robią, ponieważ chcą w ten sposób
wyrazić swoje święte oburzenie. Patrzą na innych z przyganą, by wyrazić
niezadowolenie, że ktoś miał czelność ich wypytywać lub wątpić
w prawdziwość ich słów. Kłamca mruży oczy zazwyczaj całkowicie
mimowolnie. Podświadomie ocenia negatywne słowa, które właśnie wyszły
z jego ust. Mrużenie oczu to komunikat: Nie chcę, żebyś odkryła moje
kłamstwo.

Fotografia 8.10: O.J. Simpson mruży oczy podczas wywiadu dla Court TV,
który został przeprowadzony w dziesiątą rocznicę zamordowania jego żony.
© AdLIB Design/Splash News


Mrużenie oczu może wskazywać również na to, że kłamca próbuje
podkreślić jeden z punktów swojej wypowiedzi. To wyraz zadufanego
i pyszałkowatego oburzenia. O.J. Simpson okazywał je nieustająco przez
całe lata, gdy tylko ktoś go pytał, czy miał coś wspólnego ze śmiercią żony.
Na tym zdjęciu zmrużenie oczu to prawdopodobnie wyraz irytacji z powodu
natłoku pytań, co – jak na ironię – sprawiło, że wiele osób nabrało
przekonania, iż był wplątany w zabójstwo żony.
Lance Armstrong zachowywał się w podobny sposób podczas wielu
wywiadów, szczególnie gdy musiał odpowiadać na dociekliwe pytania
dotyczące stosowania środków dopingujących. Mrużył oczy,
prawdopodobnie okazując w ten sposób gniew i zdenerwowanie
niewygodnymi pytaniami. Podobnie sytuacja przedstawiała się
w przypadku byłego prezydenta Billa Clintona, który z oburzeniem
kłamał: „Nigdy nie miałem romansu...”. Zmrużone oczy znamionowały jego
gniew na społeczeństwo, które miało czelność choćby rozważać możliwość,
że mógłby zrobić coś tak podłego.

Uniesione brwi i zmarszczone czoło

Podobnie jak rozszerzone zdziwieniem oczy, zmarszczone i/lub uniesione


czoło również może wskazywać na oszustwo. Na kolejnym zdjęciu O.J.
Simpsona wyraźnie widać właśnie taką mowę twarzy, którą przejawiał
podczas rozmowy o morderstwie Nicole. Sygnały oszustwa były szczególnie
widoczne, gdy dziennikarka zadawała mu ostre i dociekliwe pytania na
temat zabójstwa żony i jej przyjaciela.
Fotografia 8.11: O.J. Simpson z uniesionymi brwiami i zmarszczonym
czołem – dwa powszechne sygnały kłamstwa – w trakcie wywiadu w Court
TV.
© AdLIB Design/Splash News


Naukowcy z University of British Columbia odkryli, że kłamców
zdradzają właśnie te niewielkie ruchy mięśni, co najprawdopodobniej
związane jest z napięciem i reakcjami autonomicznego układu nerwowego.
Taką mowę twarzy często widywaliśmy u Lance’a Armstronga podczas
wielu wywiadów, jakich udzielił przez lata, gdy padały pytania na temat
dopingu. Wyraz twarzy świadczył o jego zdziwieniu i oburzeniu tym, że
ktoś ośmiela się wątpić w jego uczciwość.

Nos zna prawdę

Gdy dochodzi do głosu autonomiczny układ nerwowy, rozszerzone


naczynia krwionośne często powodują zwiększoną wrażliwość błon
śluzowych, co z kolei wywołuje swędzenie nosa. Wierzcie lub nie, ale nos
kłamcy naprawdę rośnie, jak Pinokiowi, tyle że w dużo mniejszym stopniu.
Dlatego nierzadko możemy zobaczyć, że kłamca pociąga się za nos lub po
nim drapie. Takie zachowanie często przydarza się dzieciom. Dzieci robią
to nawet wtedy, gdy słyszą, jak kłamią inni, na przykład rodzice lub
rodzeństwo.
„Balonowy tata”, czyli Richard Heene, okłamywał prasę i to samo robił
jego starszy syn, Bradford. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że
ojciec zmyśla, udzielając tych wszystkich wywiadów na temat swojego
młodszego syna, Falcona, oraz całej „balonowej” mistyfikacji. Dlatego
Bradford w trakcie tych wywiadów często drapał się po nosie.
Celebryci również drapią się po nosie, gdy dziennikarze zadają im
pytania, a oni nie chcą ujawnić wszystkiego na temat swoich prywatnych
relacji.
Od kiedy Brad Pitt opuścił Jennifer Aniston dla Angeliny Jolie, a ich
małżeństwo zakończyło się wielkim skandalem, życie miłosne Aniston
nieustająco jest gorącym tematem. Dziennikarze stale ją pytają, z kim się
umawia, czy jest zaręczona lub w ciąży. Jennifer, podobnie jak większość
ludzi, bez wątpienia woli zachować niektóre sprawy dla siebie. Drapanie
się po nosie może wskazywać na kłamstwo przez przemilczenie – Aniston
prawdopodobnie nie chciała podzielić się z dziennikarzem wszystkimi
informacjami na swój temat.
Fotografia 8.12: Jennifer Aniston drapie się po nosie na planie programu
Early Show.
© James Devaney/Splash News

Kichanie

Kichanie często jest po prostu objawem alergii, przeziębienia lub obecności


czynników drażniących, ale może być również oznaką kłamstwa. Ponieważ
naczynia włosowate i krwionośne w nosie i błonie śluzowej mają tendencję
do rozszerzania się na skutek reakcji autonomicznego układu nerwowego,
kłamcy nierzadko kichają. Tak więc przesąd, że kichanie świadczy o tym,
iż ktoś mówi prawdę, jest niczym więcej jak mitem. Właściwie równie
dobrze może być odwrotnie: kichanie wskazuje na kłamstwo.
Kłamiące dzieci kichają o wiele częściej niż dorośli. Dzieje się tak,
ponieważ ich kanaliki nosowe i błona śluzowa są o wiele bardziej podatne
na zmiany ze strony autonomicznego układu nerwowego.

Rozszerzone nozdrza

Kiedy ludzie kłamią, często boczne płatki ich nosów rozszerzają się lekko
podczas oddechu. Dzieje się tak dlatego, że oddech kłamcy się skraca,
zatem potrzebuje on więcej powietrza i częstotliwość oddechu się zwiększa.
Gdy autonomiczny układ nerwowy się uaktywnia, a organizm jest
dodatkowo obciążony, pojawia się gwałtowna potrzeba zwiększonej ilości
tlenu; dlatego kłamca wciąga przez nos więcej powietrza.
Od czasu do czasu u Oprah Winfrey można było zobaczyć, jak podczas
wywiadu Lance Armstrong oddycha mocno przez nos, a jego nozdrza się
rozszerzają. To wskazówka, że w tym momencie prawdopodobnie nie był
uczciwy bądź coś zatajał.
Fotografia 8.13: Kiedy nozdrza się rozszerzają, może być to sygnał
oszustwa.
© Gleb Smenjuk/Shutterstock, Inc.

Oznaki kłamstwa w okolicy ust

Suchość w ustach i oblizywanie warg

Jeśli kiedykolwiek oglądaliście nagranie z przesłuchania podejrzanego,


który jest winny, na pewno zauważyliście, że ma on coraz większe
trudności z mówieniem. Dzieje się tak, ponieważ nagle zasycha mu
w ustach. Człowiek ma wówczas uczucie, że do jego podniebienia
przykleiła się wata. Przedstawiciele organów ścigania nazywają taki stan
ustami z waty. Jest to wynik działania autonomicznego układu
nerwowego, który zmniejsza wydzielanie śliny w chwili stresu, co
oczywiście prowadzi do wysuszenia błony śluzowej ust. Kiedy podejrzany
ma usta z waty i ktoś zaoferuje mu szklankę wody, często wypija ją
jednych haustem, żeby ugasić pragnienie.
Innym objawem ust z waty jest zaschnięta ślina w kącikach ust, na
dolnej wardze lub nawet po bokach języka. W dniu ogłoszenia wyroku za
napad z bronią w ręku i porwanie wszyscy widzieli, jak O.J. Simpson
oblizuje kąciki ust. Najwyraźniej miał usta z waty; w końcu czekał na
wyrok, który miał zadecydować o jego losie, czyli skazać go na spędzenie
reszty życia za kratkami.

Fotografia 8.14: O.J. Simpson w trakcie wywiadu w Court TV wykazuje


oznaki ust z waty.
© AdLIB Design/Splash News


Suchość w ustach utrudnia poruszanie językiem, a w konsekwencji
również mówienie. Ponieważ błona śluzowa jest wysuszona, język
przykleja się do wewnętrznej strony policzków i podniebienia, wydaje się
grubszy i szerszy.
Na zdjęciu widzimy, jak O.J. Simpson ociera zaschniętą ślinę, która
zgromadziła się w kącikach jego ust. To gest świadczący o ustach z waty
i wyschniętej błonie śluzowej, co najprawdopodobniej wskazuje na
nieuczciwość. Kłamcy często się oblizują, próbując nawilżyć suche wargi.
Dlatego gdy widzisz, jak ktoś oblizuje usta, może być to sygnał oszustwa,
oczywiście w zależności od punktu odniesienia dla danej osoby, kontekstu
oraz sytuacji.

Fałszywy uśmiech

Aby uśmiech był szczery, muszą być spełnione cztery warunki: po pierwsze
– oczy powinny być zmrużone (z „kurzymi łapkami”); po drugie – policzki
muszą być uniesione; po trzecie – zęby widoczne; i po czwarte – usta
powinny być rozchylone i wygięte ku górze. Jeśli nie widzisz jednocześnie
tych wszystkich oznak, to znaczy, że uśmiech danej osoby jest raczej
udawany, sztuczny, nerwowy lub wymuszony, a ona maskuje swoje
prawdziwe uczucia.
Fotografia 8.15: Fałszywy, napięty grymas Lance’a Armstronga w trakcie
konferencji prasowej.
© Jennifer Lorenzini/Splash News


Na tym zdjęciu widzimy Lance’a Armstronga, gdy pytany przez
dziennikarza o zarzuty stosowania środków dopingujących prezentuje
fałszywy, napięty i nerwowy uśmiech. Podobnie uśmiecha się na zdjęciu
zrobionym podczas ceremonii wręczenia nagród w wyścigu Tour de France
w 2010 roku. Jego nazwisko właśnie zostało wyczytane, a on wiedział, że
powinien być szczęśliwy, więc się uśmiecha, lecz jego uśmiech wcale nie
jest szczery. Policzki się nie unoszą, oczy nie są zmrużone, a usta ściągają
się w poziomą kreskę, a nie unoszą się i rozchylają, by odsłonić zęby. Ten
napięty, fałszywy uśmiech najprawdopodobniej odzwierciedla prawdziwe
uczucia kolarza, a mianowicie że tak naprawdę wcale nie jest szczęśliwy
z powodu zwycięstwa, ponieważ wie, że oszukiwał, i to nie tylko w tym
wyścigu, ale i we wszystkich poprzednich edycjach Tour de France.
Gdybyś obejrzał powtórkę wywiadu z Johnem Edwardsem z programu
Nightline, przekonałbyś się, że prezentuje w nim mnóstwo fałszywych
uśmiechów; usta się uśmiechają, a oczy i policzki nie. Fałszywy uśmiech
jest szczególnie widoczny w momentach, kiedy zaprzecza, że jest ojcem
dziecka Rielle Hunter, i twierdzi: „Będę szczęśliwy, mogąc dowieść, że to
dziecko nie jest moje”. John Edwards był w pełni świadomy swojego
kłamstwa.
Przywołał fałszywy uśmiech nawet na fotografii policyjnej, gdyż usiłował
sprawiać wrażenie, że jest zadowolony i że wszystko w porządku.
A rzeczywistość była zupełnie inna; Edwards wcale nie był szczęśliwy
z powodu aresztowania i znalezienia się w aktach policyjnych. Nikt nie
byłby szczęśliwy z takiego powodu! Jego oczy się nie uśmiechają, na
żuchwie rysuje się wyraźne napięcie, a zęby wydają się zaciśnięte, co się
nie zdarza, gdy uśmiech jest szczery. Poza tym policzki opadają, zamiast
powędrować w górę, jak dzieje się wówczas, gdy człowiek uśmiecha się
autentycznie.
Ogólnie mówiąc, gdy ktoś uśmiecha się szczerze, to patrzy wprost na
ciebie, a nie w dół lub w bok. W przeciwnym razie uśmiech
najprawdopodobniej wcale nie jest szczery. W trakcie wywiadu
w programie Nightline, kiedy Edwards kłamał na temat ojcostwa, często
uśmiechał się sztywno i patrzył w dół. Jeszcze przed wywiadem
prezentował taki sam fałszywy i nerwowy uśmiech, jaki widać na jego
fotografii policyjnej. To samo fałszywe poczucie szczęścia prezentował, gdy
próbował schlebiać gospodyni programu. Usiłował zademonstrować, jak
bardzo się cieszy, że może wziąć udział w programie i przedstawić „swoją
historię”, ale mowa jego twarzy świadczyła o tym, że wcale nie jest
zadowolony. Nikt nie uśmiecha się sztucznie, gdy coś sprawia mu
przyjemność. Tak więc to wszystko są oczywiste przesłanki świadczące
o kłamstwie.

Fotografia 8.16: Fałszywy uśmiech Johna Edwardsa na zdjęciu policyjnym


wykonanym po aresztowaniu w związku z oszustwami finansowymi
w kampanii wyborczej.
© Splash News

Bernard Madoff to kolejny kłamca biegły w fałszywych uśmiechach.
Zwróć uwagę na jego zaciśnięte usta i nieprzyjazne spojrzenie w momencie
opuszczania sądu w 2008 roku. Możemy założyć, że prawdopodobnie był
zdenerwowany. Chciał jednak sprawić serdeczne wrażenie pomimo
nieprzyjaznej atmosfery, kiedy to dziennikarze obrzucali go epitetami,
a fotografowie brutalnie popychali. Jeden wyszedł nawet zza kamery
i celowo go pchnął, na co Madoff zareagował gniewem i ostrzegł, żeby
więcej tego nie robił.
Nie było żadnego powodu, dla którego okryty niesławą trener
z Uniwersytetu Pensylwanii i pedofil, Jerry Sandusky, miałby się
uśmiechać, gdy został uznany winnym wielu zarzutów molestowania
dzieci. Nie miał również powodu do zadowolenia, gdy odmówiono mu
wznowienia sprawy w postępowaniu rewizyjnym. I zdecydowanie nie było
żadnego powodu do śmiechu, gdy się dowiedział, że resztę swoich dni
spędzi w więzieniu (gdzie prawdopodobnie będzie musiał walczyć o życie,
ponieważ inni więźniowie nie darują mu tego, że jest pedofilem).
Fotografia 8.17: Bernard Madoff uśmiecha się sztucznie po tym, jak został
popchnięty przez jednego z fotografów.
© Splash News


Gdy przyjrzysz się uważnie jego uśmiechowi, zauważysz, że jest
sztuczny i fałszywy. Zęby są zaciśnięte, a policzki i kąciki oczu opadają.
Oznacza to, że chociaż na zewnątrz próbował się uśmiechać, w jego
wnętrzu panował całkowity chaos. Sandusky wykorzystywał uśmiech, by
zauroczyć nie tylko swoich kolegów z uniwersytetu, lecz również graczy,
sponsorów, media i nawet dzieci, które były jego ofiarami. A może
uśmiechał się w podświadomym wysiłku, by omamić tych, którzy na niego
patrzyli, ponieważ nie chciał, żeby uważali go za potwora, którym w istocie
jest.

Skrzywienie ust

Kiedy ktoś wykrzywia usta i przygryza od wewnątrz dolną wargę, często


jest to oznaka oszustwa.

Fotografia 8.18: Skrzywienie ust często wskazuje na kłamstwo.


© Vladyslav Starozhylov/Shutterstock, Inc.


Ludzie czasem wykrzywiają usta, gdy nie są szczerzy w kwestii uczuć,
jakimi darzą inne osoby. Na przykład jeśli ktoś nie lubi cię szczerze
i głęboko, może się z tym zdradzić, wykrzywiając usta. Zazwyczaj dotyczy
to tylko dolnej wargi, ale czasami z kolei wyłącznie górnej. W takim
wypadku mówimy o „wyrazie niesmaku”.
Fotografia 8.19: Wyraz niesmaku i skrzywienie ust często jest sygnałem
oszustwa.
© Guryanov Andrey/Shutterstock, Inc.


Taki wyraz twarzy możemy obserwować u partnerów, którzy mają
problemy, lecz przed przyjaciółmi i rodziną próbują udawać szczęśliwych.
Na przyjęciu pod koniec wieczoru czasami można zauważyć, jak na ich
ustach pojawia się grymas niesmaku czy też szyderstwa, który informuje
nas, że ich małżeństwo wcale nie jest tak wspaniałe. Wykrzywione usta
można również dostrzec u rywalizujących ze sobą kolegów z pracy oraz
u pracowników i pracodawców. Gdy ktoś żywi w stosunku do ciebie
negatywne uczucia, ale nie chce ich ujawnić ze strachu przed reperkusjami
lub zepsuciem relacji zawodowych, na jego twarzy prędzej czy później
pojawi się taki właśnie grymas.
Kiedyś przygotowywałam się do roli mediatora i uczestniczyłam
w kursie prowadzonym przez wielu szanowanych profesorów.
Zauważyłam, że pani profesor X wykrzywia górną wargę, demonstrując
swój niesmak w momencie, gdy pan profesor Y przedstawiał ją
audytorium. I rzeczywiście wrażenie się potwierdziło: parę chwil później X
rozpoczęła wykład i od razu zdołała wbić Y kilka szpil, a potem obrażała go
w zasadzie przez cały wykład. Było jasne, że go nie cierpi i zmusza się, by
zachowywać się wobec niego grzecznie i uprzejmie. Lecz jeszcze zanim
zaczęła go publicznie obrażać, jej „zniesmaczone usta” zdążyły zdradzić
prawdziwe uczucia.
Bez względu na to, czy chodzi o górną czy dolną wargę, skrzywienie ust
w oczywisty sposób świadczy o kłamstwie. Podczas wywiadu w programie
Nightline John Edwards kilka razy zademonstrował taką minę.
Wykrzywiał usta, gdy mówił, że żona wybaczyła mu całą aferę, gdy tylko
się o niej dowiedziała. Skrzywienie ust było jednak bezsprzecznym
sygnałem fałszu. W efekcie dla wszystkich stało się jasne, że Elizabeth nie
wybaczyła mu ani skandalu, ani nieślubnego dziecka, tylko podobno
wyrzuciła go z domu. Edwards wykrzywiał usta również wtedy, gdy
wychodził z sądu po rozprawie dotyczącej oszustw finansowych
w kampanii wyborczej, która niemal kosztowała go utratę wolności.
Próbował tryskać beztroską i niefrasobliwością, uśmiechał się i żartował,
ale skrzywienie ust świadczyło o fałszu. Ujawniało również, że Edwards
nie ma żadnych powodów do zadowolenia, ponieważ czeka go niepewny los,
który równie dobrze mógł dać mu w prezencie więzienną pryczę.
Taki grymas mogliśmy też obserwować na twarzy Susan Smith, która
twierdziła, że jej dzieci porwał jakiś „obcy Murzyn”, chociaż
w rzeczywistości sama je utopiła w rzece. Skrzywienie ust i fałszywe łzy
pojawiły się na jej twarzy, gdy błagała, by oddano jej dzieci, chociaż
doskonale wiedziała, że nie żyją. Taki sam wyraz twarzy prezentowała
podczas rozprawy sądowej. Kiedy ktoś czuje się winny, skrzywienie ust
często jest wskaźnikiem, który z pełną mocą świadczy o oszustwie.

„Uśmiech oszusta” – delikatny, przelotny i niestosowny

Kiedy ktoś uśmiecha się nagle w chwili, gdy powinien być smutny,
poważny lub zdenerwowany, mówimy o „uśmiechu oszusta”. Taka osoba
zdradza, że naprawdę jest zadowolona, chociaż jej szczęście zupełnie nie
pasuje do kontekstu. Chyba najbardziej zatrważający przykład
celebryckiego „uśmiechu oszusta” mogliśmy obejrzeć w programie 60
Minutes, kiedy Arnold Schwarzenegger opowiadał, jak zdradził swoją żonę
z gosposią i spłodził z nią syna.
W tym samym wywiadzie dziennikarka, Leslie Stahl, bezpośrednio
zarzuciła Schwarzeneggerowi: „Napisałeś w swojej książce, że kręcąc ten
film, miałeś romans z aktorką. Zdradziłeś Marię”. Zamiast wyglądać na
skruszonego lub przynajmniej przybrać poważny wyraz twarzy, Arnold
pokiwał głową, a na jego ustach pojawił się próżny uśmieszek. Takie
zachowanie wskazuje, że najprawdopodobniej nie miał żadnych wyrzutów
sumienia z powodu zdrady. I chociaż wspomniał, że czuł się źle z tym, co
zrobił, mowa jego twarzy zdradzała coś zupełnie innego. Prawda była taka,
że gdy przypomniał sobie romans z aktorką, poczuł się wyśmienicie.
„Uśmiech oszusta” często pojawia się również na twarzach pojmanych
terrorystów. Mogą twierdzić, że czują żal i wyrzuty sumienia, ale w końcu
na ich twarze wypełza znaczący uśmieszek. Tak właśnie było w przypadku
„bombera z Bali”, Hudy bin Abdula Haqa, znanego również jako „Muklas”.
Mężczyzna ten uśmiecha się niemal na każdym zdjęciu. Kiedy dziennikarz
go zapytał, czy żałuje tego, co zrobił, odpowiedział, że jest mu przykro
z powodu śmierci muzułmanów, ale gdy to mówił, uśmiech nie schodził
z jego twarzy. Możliwe, że był to właśnie „uśmiech oszusta”, ponieważ
terrorysta w głębi duszy się cieszył, że zginęło tak wielu ludzi. Mógł sobie
pomyśleć: A cóż takiego robili muzułmanie w barze na Bali?

Ściągnięcie ust

Kiedy ktoś coś mówi, a potem od razu ściąga usta, to znaczy, że nie ma
zamiaru powiedzieć niczego więcej. Podobnie jak ręka przytknięta do
warg, ściągnięte usta to informacja: Skłamałam i tyle. Nie mam nic więcej
do powiedzenia! Gdy prezydent Clinton wypowiedział kłamstwo, które
usłyszał cały świat, od razu odwrócił się od publiczności i kamer, mocno
zaciskając usta. Ten wyraz twarzy był niemym komunikatem, że nie ma
nic więcej do powiedzenia na temat swojego romansu. Co ciekawe, gdy
został już oczyszczony z zarzutu krzywoprzysięstwa i utrudniania pracy
wymiarowi sprawiedliwości, nadal ściągał usta, twierdząc jednocześnie, że
jest mu „strasznie przykro z powodu tego, co powiedział i zrobił”.

Fotografia 8.20: Lance Armstrong na konferencji prasowej zaciska usta,


słysząc pytanie o stosowanie dopingu.
© Jennifer Lorenzini/Splash News

Ludzie czasami ściągają usta lub je zaciskają, gdy słyszą nieprzyjemną
prawdę na swój temat. Starają się wtedy zachować milczenie i dalej
trzymają się kurczowo swojego kłamstwa, ponieważ w ten sposób łatwiej
im podtrzymać iluzję niewinności. To ich podświadomy sposób na
powstrzymanie się od powiedzenia zbyt wiele. Chociaż Tiger Woods
przeprosił za swoje zdrady, jego ściągnięte usta świadczyły o tym, że jest
jeszcze wiele spraw, których nie wyjawił. I rzeczywiście, z biegiem czasu
na światło dzienne wychodziły jego kolejne romanse.

Zagryzanie warg

Czasami ludzie zagryzają wargi tuż przed wypowiedzeniem kłamstwa lub


też w trakcie jego mówienia. Kiedy ktoś coś mówi i nagle przerywa,
a potem zagryza dolną wargę, istnieje prawdopodobieństwo, że kłamie lub
zataja ważne informacje.
W tym kontekście zagryzanie warg jest podświadomym działaniem
obronnym, które powstrzymuje przed ujawnianiem zbyt wielu informacji.
Zanim prezydent Clinton przeprosił naród amerykański za kłamstwo
w sprawie romansu z Monicą Lewinsky, można było zauważyć, że
przygryza dolną wargę, jakby chciał kontrolować to, co ma zamiar
powiedzieć. Taka mowa twarzy była wskazówką, że prezydent nie
zamierza wyjawić więcej, niż musi.
Fotografia 8.21: Przygryzanie wargi to często spotykana oznaka oszustwa.
© Marcel Mizik/Shutterstock, Inc.

Ruchy i pozycja szczęk

Wysuwanie do przodu

Ruchy i pozycja szczęk często są sygnałem oszustwa. Czasem, gdy ktoś


kłamie, wysuwa szczękę do przodu, jakby w geście prowokacji. Może się
tak zdarzyć również wówczas, gdy ktoś jest zły, że inni go wypytują
i kwestionują jego prawdomówność. Przykładem takiego zachowania może
być reakcja O.J. Simpsona podczas wywiadu z Catherine Crier, gdy
w dziesiątą rocznicę śmierci Nicole dziennikarka zapytała go o jej śmierć.
Fotografia 8.22: Zwróć uwagę na wysuniętą szczękę O.J. Simpsona podczas
wywiadu i pytania o zabójstwo żony.
© AdLIB Design/Splash News

Opadanie

Kiedy ktoś zostanie złapany na kłamstwie, pozycja jego szczęki zmienia się
diametralnie. Często obserwujemy, jak szczęka kłamcy opada na podłogę –
oczywiście metaforycznie. Usta mogą być wówczas otwarte lub zamknięte.
Opuszczona szczęka (z otwartymi lub zamkniętymi ustami) często bywa
odruchową reakcją na zdziwienie bądź szok. Jednak nie zawsze chodzi
o negatywne zdarzenie (pomyśl o kimś, kto akurat wygrał na loterii lub
spotkał dawno niewidzianego krewnego).
Opadanie szczęki zademonstrował „balonowy tata”, Richard Heene,
w programie Today Show, gdy reporterka Meredith Viera zapytała go, czy
brał udział w mistyfikacji. Richard był tak zaskoczony bezpośrednim
pytaniem, że szczęka dosłownie opadła mu ze zdziwienia. Kiedy kłamca
zostanie zdemaskowany, mięśnie jego szczęki nagle się rozluźniają, tak
więc dosłownie traci wówczas kontrolę nad mięśniami twarzy. Lindsay
Lohan zademonstrowała taką minę, czyli opuszczoną szczękę i szeroko
otwarte ze zdziwienia oczy, gdy w sądzie w Beverly Hills usłyszała
zeznania, które ujawniały jej kłamstwa.

Fotografia 8.23: Lindsay Lohan z otwartymi ustami i rozszerzonymi ze


zdziwienia oczami po usłyszeniu informacji, które ją zaszokowały.
© Pool/London Entertainment/Splash News


Na kolejnym zdjęciu widzimy O.J. Simpsona, który mówi, jak by się
zachował, gdyby jego nastoletnie dzieci chciały dowiedzieć się czegoś
o morderstwie Nicole. To, co powiedział, zabrzmiało tak
nieprawdopodobnie i niewiarygodnie, że musiało zadziwić nawet jego
samego.
Fotografia 8.24: O.J. Simpson z opuszczoną szczęką snuje swoją
nieprawdopodobną opowieść w programie Court TV w dziesiątą rocznicę
morderstwa żony.
© AdLIB Design/Splash News

Zaciskanie szczęk

Często możemy zauważyć napięcie mięśni w obrębie szczęki, gdy ktoś


oszukuje, wpadnie w złość lub jest zszokowany. Zeznania świadków
podczas procesu O.J. Simpsona niejednokrotnie były dla niego bardzo
przykre, choć prawdziwe, więc nie raz mogliśmy zauważyć drżenie jego
dolnej szczęki oraz napięcie mięśni wynikające z mimowolnego i zbyt
mocnego przygryzania zębów. W stresie mięśnie się napinają i zaczynają
drgać lub się kurczyć. Drżenie pojawia się najczęściej tuż pod kośćmi
policzkowymi oraz w pobliżu ucha.
Na kolejnym zdjęciu widzimy Lance’a Armstronga z napiętymi
mięśniami twarzy, gdy ściąga usta i zaciska zęby. To wyraźna oznaka, że
odczuwa ogromny stres, może nawet gniew. Nie ma w tym zresztą nic
dziwnego, ponieważ właśnie został bezpośrednio zapytany o stosowanie
dopingu. Wielu kłamców, jeśli nie większość, wpada w gniew w obliczu
zagrożenia, że ich oszustwa zostaną ujawnione. Muszą maskować swoje
uczucia, żeby się nie zdradzić. Zagryzają więc zęby, próbując kontrolować
gniew. Jak na ironię, takie zachowanie demaskuje ich prawdziwe emocje
oraz ewidentne oszustwo. Z taką mową twarzy często mamy do czynienia
w sądach, gdy oskarżony składa fałszywe zeznania lub słyszy, jak ktoś
celnie opisuje jego występki.
Fotografia 8.25: Zaciśnięte szczęki Lance’a Armstronga i widoczne napięcie
mięśni twarzy demaskują oszustwo.
© Jennifer Lorenzini/Splash News

Święte oburzenie

Przebłysk oburzenia, będący wyrazem gniewu lub drwiny, może być


sygnałem świadczącym o oszustwie. John Edwards prezentował ten wyraz
twarzy, gdy oświadczał, że nie może być ojcem dziecka swojej kochanki ze
względu na uwarunkowania czasowe. I analogicznie, gdy zapytano
Richarda Heene’a, czy historia jego syna, który wzbił się w powietrze
w balonie, jest mistyfikacją, mowa jego twarzy znamionowała gniew
i oburzenie. Heene stwierdził, że to „fałszywe oskarżenie”, które później
oczywiście okazało się prawdą.
O.J. Simpson miał na twarzy wyraz świętego oburzenia, gdy próbował
się bronić poprzez atak w programie Court TV. Jego oburzona, niemal
kpiąca mina sama w sobie strofowała dziennikarkę za to, że ta ośmieliła
się zapytać o morderstwo żony.
Prawdopodobnie najbardziej znanym przykładem świętego oburzenia
jest słynne zdjęcie prezydenta Clintona, który grozi palcem, mruży oczy
i ze złością zaciska zęby. Wyraz jego twarzy świadczy o tym, że czuje się
obrażony samym podejrzeniem, iż mógłby mieć romans z „tą kobietą”, czyli
Monicą Lewinsky.
Fotografia 8.26: O.J. Simpson z wyrazem świętego oburzenia na twarzy.
© AdLIB Design/Splash News


Fotografia 8.27: Lodowaty przebłysk świętego oburzenia prezydenta
Clintona.
© Joyce Naltchayan/DFP/Getty Images


Gdy szukasz w mowie czyjejś twarzy sygnałów oszustwa, zawsze musisz
pamiętać o kontekście wypowiedzi (w tym uwarunkowaniach czasowych)
oraz o punkcie odniesienia. Wyznaczniki kłamstwa są bez znaczenia, jeśli
nie masz dobrego narzędzia, by prawidłowo je rozszyfrować.
Rozdział 9

GŁOS KŁAMCY:
TON, NATĘŻENIE, BARWA
I TEMPO MÓWIENIA

W
tym rozdziale dowiesz się, w jaki sposób odczytywać sygnały
głosowe: tonację, natężenie, barwę (monotonną lub nosową) oraz
tempo mówienia (wolne, szybkie, „wzburzone”) oraz jak
wyciągać wnioski na temat czyjejś osobowości, stanu umysłu oraz stopnia
prawdomówności.
Głos jest barometrem naszych uczuć zarówno w odniesieniu do nas
samych, jak i świata, który nas otacza. To, co myślimy i czujemy, odbija się
w barwie głosu. Prawdopodobnie cały czas czytasz z głosów innych ludzi,
chociaż sobie tego nie uświadamiasz. Gdy odbierasz telefon od bliskiej
osoby, z łatwością rozróżniasz, czy jest w dobrym czy w złym nastroju.
Jeśli dzwoni twój szef, prawdopodobnie od razu się zorientujesz, że
w biurze dzieje się coś niedobrego. Prawdę mówiąc, jesteś w stanie z dużą
dokładnością wychwytywać stany emocjonalne większości osób.
Kiedy słuchamy kogoś i analizujemy, co i jak powiedział (za pomocą
naszych przewodów słuchowych i kory mózgowej), informacja jest
przekazywana dalej do układu limbicznego, który kontroluje i przetwarza
emocje. A my z kolei reagujemy na emocje drugiej osoby. Głos jest często
podświadomym wyrazem naszych myśli i uczuć. Kiedy na przykład
opowiadasz komuś, że w czymś ci się powiodło, i w odpowiedzi słyszysz
monotonny głos powtarzający: „To miło. Bardzo się cieszę”, to ten ktoś
prawdopodobnie wcale się nie cieszy, że coś ci się udało.

Ton

Wysoki

Wyjątkowo wysoki ton głosu świadczy o niepewności, słabości i braku


wiary w siebie. Może też być sygnałem oszustwa. Z taką sytuacją mamy do
czynienia na przykład wtedy, gdy dorosła kobieta mówi piskliwym,
dziecinnym głosem dwunastoletniej dziewczynki. Być może robi to celowo,
fałszywie kreując obraz słodkiej i niewinnej istoty, podczas gdy
w rzeczywistości wcale taka nie jest.
Wysoki ton głosu może świadczyć także o napięciu, a nawet gniewie.
Badania naukowe wykazały, że gdy wpadamy w gniew, podnosimy głos.
A zatem to oczywiste, że gdy ktoś stale mówi podniesionym głosem, to
z pewnością skrywa mnóstwo wewnętrznego gniewu. A może jest zły, że
wątpisz w jego słowa bądź kwestionujesz prawdomówność. Dlatego wysoki
ton głosu może być wskaźnikiem kłamstwa albo świętego oburzenia, czyli
gniewu z powodu jawnej niesprawiedliwości, która spotkała kłamcę, gdy
mu nie uwierzyłaś. Trzeba jednak zapamiętać, że nie każda osoba, która
mówi wysokim głosem, jest kłamcą. Wszystko zależy od kontekstu
i punktu odniesienia, chociaż zawsze trzeba rozważyć, czy nie powinniśmy
się wystrzegać kogoś takiego.

Niski

Niektórzy ludzie mówią niskim głosem, ponieważ tak zbudowany jest ich
aparat głosowy, ale są również i tacy, którzy obniżają głos celowo, żeby
zrobić na kimś wrażenie. Mężczyźni chcą wydać się w ten sposób bardziej
męscy i seksowni. Mogą także rekompensować sobie brak pewności siebie
oraz pewne niedoskonałości, zwłaszcza jeśli ich głos w rzeczywistości brzmi
zupełnie inaczej. Niski ton głosu może być z ich strony fortelem, sztuczką,
próbą fałszywego przedstawienia swojej osoby oraz stworzenia iluzji, że
mamy do czynienia z kimś potężniejszym i odnoszącym sukcesy. W ten
sposób mężczyźni chcą zdobyć poważanie u innych ludzi. Ale nie
uświadamiają sobie, że takie zachowanie często przynosi odwrotny skutek
i sprawia, że wyglądają na niepewnych, nieautentycznych, a nawet
zdesperowanych.
Jeśli poznałaś przez Internet mężczyznę i rozmawiasz z nim przez
telefon, żeby umówić się na randkę, pamiętaj, że gdy usłyszysz
w słuchawce bardzo wysoki lub bardzo niski głos, to osoba po drugiej
stronie najprawdopodobniej udaje kogoś, kim nie jest.

Natężenie

Za cicho

Ci, którzy mówią tak cicho, że stale trzeba ich prosić, by mówili głośniej,
mają tendencję do przejawiania pasywno-agresywnych cech osobowości.
Często próbują też manipulować innymi, zmuszając ich w ten sposób, by
zwracali na nich większą uwagę. Zdobywają dzięki temu przewagę, gdyż
udając, że są łagodni i subtelni, podstępnie nami manipulują. Osoba, która
mówi tak cicho, że ledwo ją słyszysz, zazwyczaj jest pełna ukrytego
gniewu. Dobrym przykładem jest tutaj oszust finansowy Bernard Madoff.
Był uważany za dobrego słuchacza, ale również słynął z tego, że mówi tak
cicho, iż inni ciągle muszą go prosić o powtórzenie. Nie ma wątpliwości, że
postępował w taki sposób, ponieważ chciał zdobyć kontrolę nad innymi
ludźmi, a w rezultacie nad ich pieniędzmi. Manipulował nimi, zmuszając
ich, by prosili go o głośniejsze mówienie, a niekiedy nawet błagali
o możliwość stania się częścią jego programu inwestycyjnego.
Osoby, które mówią cicho, często są nieszczere, ponieważ udają kogoś,
kim nie są. Ich gniew z powodu najmniejszej niesprawiedliwości, jaka ich
spotyka – czują się na przykład ignorowani, bezwartościowi, uważają, że
świat ich nie docenia, i tak dalej – kryje się za cichym głosem, którym
władają po to, by inni ich słuchali, dzięki czemu mogą wreszcie poczuć się
ważni. A zatem jeśli stwierdzisz, że stale musisz kogoś prosić, by mówił
głośniej, chyba lepiej będzie, jak dasz sobie z nim spokój i zaczniesz
spędzać czas z tymi, których słyszysz. Jeśli tego nie zrobisz, możesz
w końcu odkryć, że ta nieśmiała, płochliwa, skromna, niewinna i cicha
osoba potrafi mówić bardzo głośno, szczególnie wtedy, gdy wpadnie
w gniew i gromkim, tubalnym głosem uwolni skrywane długo emocje.

Za głośno

Osoby, które mówią za głośno, przedstawiają się równie fałszywie jak ci,
którzy mówią zbyt cicho. One również zabiegają o uwagę, lecz robią to
w całkowicie inny sposób. Zaznaczają swoją obecność gromkim głosem bez
względu na to, czy ci się to podoba czy nie. Tacy ludzie często są aroganccy,
nadęci, zmuszają do rywalizacji i tyranizują. Ich gniew objawia się
natężeniem głosu, który ma wywoływać strach.
Mówiący za głośno niekiedy rekompensują sobie w ten sposób coś, czego
nie mają. Kłamcy często mówią głośno dlatego, że podświadomie pragną
przekonać innych, by im uwierzyli. Jeśli coś jest głośne, to musi być
prawdziwe! Ilu sprzedawców sprzedało ci coś, czego nie potrzebowałeś,
tylko dlatego, że cię onieśmielili? Kiedy przyjrzysz się własnym
doświadczeniom, uświadomisz sobie, że skusił cię nie tylko zachęcający
i pełen wigoru głos sprzedawcy, swoją rolę odegrała również jego
donośność, choć sprawiała, że wydawali się przesadni. To po prostu próba
zmanipulowania i onieśmielenia cię w nadziei, że chętniej podzielisz się
z nimi swoimi pieniędzmi. Kiedy ktoś mówi zbyt głośno, a nie ma
uszkodzonego słuchu, to najprawdopodobniej próbuje manipulować tobą za
pomocą podniesionego głosu. A jeśli mówi coraz głośniej, próbując cię do
czegoś przekonać, to znaczy, że prawdopodobnie nie jest z tobą szczery.
Zanim O.J. Simpson trafił na resztę życia do więzienia za napad
z bronią w ręku i porwanie, od czasu do czasu mogliśmy usłyszeć jego
donośny głos w nagraniach z telefonu alarmowego 911 oraz w wywiadach,
w których omawiał wszystkie swoje sprawy, począwszy od pomniejszych
zatargów z prawem, a skończywszy na skargach na swoją dziewczynę,
Christine Prody. Zabieganie Simpsona o uwagę było widoczne nie tylko
w jego działaniu (nieumiejętności trzymania się z dala od kłopotów), lecz
również w tubalnym głosie, którym próbował przekonać wszystkich, że
niczemu nie jest winien. Można było odnieść wrażenie, że im bardziej
kwestionowano jego prawdomówność, tym głośniej mówił.

Ściszanie głosu

Ściszanie głosu lub jego wygaszanie na końcu zdania to częsta oznaka


kłamstwa. Pamiętaj, że kiedy kłamiemy, do akcji wkracza autonomiczny
układ nerwowy. Nasze ciało wie, kiedy kłamiemy, więc próbuje zdusić
kłamstwo na poziomie fizycznym. Zmiany oddechu powodują, że mamy
trudności z płynnym wypowiadaniem słów. Jednocześnie mięśnie gardła
się zaciskają, co skutkuje ograniczeniem napływu powietrza do aparatu
mowy. Jeśli w rozmowie z kimś konsekwentnie nie słyszysz końcówek
wypowiadanych zdań, musisz wziąć pod uwagę, że te „połknięte” słowa
mogą świadczyć o kłamstwie.
Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia, gdy Bernard Madoff
przemawiał do swoich klientów. Według wielu osób, które go znały, gdy
ten cichy, skromny i bezpretensjonalny mistrz manipulacji docierał do
końca zdania, stawał się prawie w ogóle niesłyszalny. Madoff przez cały
czas zdawał sobie sprawę z tego, że okłamuje inwestorów, ale na poziomie
podświadomości jego ciało (struny głosowe) próbowało zdusić kłamstwo,
utrudniając mu mówienie. A ludzie stawali się coraz bardziej
zaintrygowani jego cichym i łagodnym sposobem wypowiadania się.

Barwa głosu

Chrapliwy i szorstki

Te same czynniki, które przyczyniają się do ściszania głosu na końcu


wypowiedzi, często są również przyczyną jego chrapliwej barwy. Gdy jako
konsultantka oglądam nagrania z przesłuchań podejrzanych i słyszę
chrapliwy, szorstki głos, niejednokrotnie zapala mi się czerwona lampka
ostrzegająca przed kłamstwem. Chrapliwość wywołuje napięcie mięśni
w gardle i krtani, a nieprzyjemny i odpychający głos jest rezultatem
działania ciała, które próbuje „zdławić” kłamstwo. Kiedy Lance Armstrong
twierdził w programie Oprah Winfrey, że jest czysty, chrypka w jego
głosie, która pojawiała się w niektórych momentach, mogła wskazywać, że
nie jest uczciwy albo zataja prawdziwe informacje.
Chrapliwa barwa głosu pojawia się również wtedy, gdy ktoś zostanie
złapany na kłamstwie. Zanim Scott Peterson, zabójca żony
i nienarodzonego dziecka, został skazany na śmierć, dziennikarz zapytał,
co powiedziała jego dziewczyna, Amber Frey, gdy zadzwonił do niej w dniu
zaginięcia żony. Kiedy skłamał i zaprzeczył, że dzwonił do niej tego dnia,
jego głos brzmiał bardzo chrapliwie. Natomiast Amber twierdziła, że do
niej zadzwonił i powiedział, że wyjeżdża do Belgii. Zachrypniętym, ledwo
słyszalnym głosem Peterson oświadczył, że nie ma zamiaru tracić więcej
cennego czasu na dyskusje na ten temat.
Głos Drew Petersona również zmienił się diametralnie po tym, jak
gospodarz programu Today Show, Matt Lauer, powiedział:

Ludzie, którzy przyglądają się tej sprawie, mówią: „Słuchaj, Drew, przecież to oddana
matka, więc jak wytłumaczysz to, że zwiała. No a na dodatek jest jeszcze sprawa twojej
trzeciej żony, Kathleen Savio. Jej ciało zostało ekshumowane i po autopsji przypadkowa
śmierć okazała się zabójstwem”. A potem patrzą na ciebie, jak siedzisz tu na tej kanapie,
i wiedzą, że masz co najmniej jedno lub nawet dwa morderstwa na koncie. Rozumiesz,
dlaczego ludzie tak o tobie myślą?

Drew Peterson był tak zaszokowany tym bezpośrednim pytaniem, że


prawie nie mógł mówić. Kiedy się odezwał, można było niemal usłyszeć,
jak jego struny głosowe się napinają. „Bardzo dobrze rozumiem”,
wychrypiał. „Media zrobiły wszystko, co tylko mogły, żebym wyszedł na
winnego”. Pauza. „Żebym wydawał się winny”. I podobnie było, gdy
zapytano go o fałszywe odpowiedzi, które podał podczas badania
wariografem. Odpowiedział chrapliwym głosem, że nie ma pojęcia,
dlaczego badanie wykazało, że kłamie, i że nie orientuje się, jak działa
wariograf.

Drżenie głosu

Kiedy ludzie są zdenerwowani, zmartwieni, zagniewani lub niepewni,


nierzadko w ich głosie słychać drżenie. Dzieje się tak dlatego, że mięśnie
w gardle na zmianę napinają się i rozluźniają i w efekcie głos drży.
Natomiast w przypadku chrapliwej barwy głosu mięśnie w ogóle się nie
rozluźniają.
To naprzemienne naprężanie się i rozluźnianie strun głosowych może
być symptomem kłamstwa. Bardzo wiele osób twierdzi, że nie potrafi
kłamać, ponieważ zdradza ich właśnie drżenie głosu. Oczywiście nie
wszyscy ludzie mówiący drżącym głosem są kłamcami. Niektórzy cierpią
na choroby neurologiczne, a inni przyjmują leki, które mogą mieć taki
efekt uboczny. W związku z tym po raz kolejny musimy pamiętać
o wyznaczeniu punktu odniesienia, czyli o ustaleniu, jak brzmi normalny
głos danej osoby. Wówczas możemy ocenić w szerszym kontekście, czy
dochodzi do jakichś odstępstw od normy.
Nieustające pochrząkiwanie

Jeśli ktoś ciągle chrząka, to albo cierpi na chroniczne zapalenie górnych


dróg oddechowych, albo kłamie. Wiemy już, że gdy ktoś oszukuje, jego
autonomiczny układ nerwowy zaczyna pracować na pełnych obrotach,
wywołując drobne zmiany w układzie krwionośnym i napięciu
mięśniowym. Kiedy mięśnie gardła się napinają, wydawanie dźwięków
staje się coraz trudniejsze i powoduje dyskomfort. To podrażnienie zmusza
kłamcę do odruchowego odchrząkiwania, co wymaga zaangażowania
mięśni gardła.
Im częściej słyszysz chrząknięcia, tym bardziej rośnie
prawdopodobieństwo, że ktoś cię okłamuje. Kiedy były policjant, Drew
Peterson, występował w niezliczonych programach telewizyjnych
i radiowych, twierdząc, że nic nie wie o okolicznościach zaginięcia swojej
czwartej żony, i zaprzeczając, że zamordował trzecią żonę, ciągle
odchrząkiwał. Później Drew został uznany za winnego zamordowania
trzeciej żony, a organy ścigania nadal szukają dowodów na to, że zabił
również czwartą.

Napastliwy ton

Ludzie, którzy atakują nagłym krzykiem, zazwyczaj są rozgniewani.


Dzieje się tak, ponieważ czują się sfrustrowani nieudanymi próbami
przekonania cię do czegoś i używają napastliwego tonu, by cię zastraszyć
i zdominować. Często chcą z tobą rywalizować lub są o ciebie zazdrośni.
Sedno sprawy polega na tym, że większość takich wokalnych napastników
w głębi serca po prostu cię nie lubi. Przecież trudno kogoś lubić, gdy jest
się zbyt zajętym konkurowaniem i zazdrością.
Rozmowa z taką osobą może być naprawdę wstrząsającym
doświadczeniem naszpikowanym wymierzonymi przeciwko tobie dawkami
wrogości, gniewu, a nawet nienawiści. Tak więc zasadniczą sprawą jest to,
by zwracać szczególną uwagę nie tylko na to, co ludzie mówią, ale również
na ton ich głosu; dopiero to wszystko powie ci, co naprawdę czują.
Autor mistyfikacji z balonem, Richard Heene, to niezwykle ambitny
człowiek, zdecydowany na wszelką rywalizację. Stale wpadał na różne
pomysły, które miały mu pomóc zaistnieć w telewizji, ponieważ chciał wraz
z rodziną dostać się do świata celebrytów. Wydawało się również, że ma
problem z kontrolowaniem gniewu, co było szczególnie widoczne na planie
programu telewizyjnego Wife Swap („Zamieńmy się żonami”); stawał się
tam naprawdę gwałtowny i krzyczał na „podmienione” żony. Manifestacją
tej agresywności był ostry, napastliwy ton.

Nosowy, marudny, płaczliwy ton ofiary

Kiedy słyszysz, jak ktoś mówi nosowym, marudnym, płaczliwym tonem,


możesz założyć, że najprawdopodobniej padasz ofiarą manipulacji.
Wieczne ofiary narzekają i lamentują, by stworzyć atmosferę dramatu
i przyciągnąć uwagę. Często manipulują także za pomocą nadmiernej
krytyki, by poczuć, że mają przewagę nad innymi ludźmi.
W głosie osób, które wiecznie biadolą i wyrażają swoje niezadowolenie,
często pojawia się obronna nuta. Takie zachowanie wynika z poczucia
niższości, ponieważ ludzie ci czują się gorsi od innych i mają pretensje do
całego świata. Są bardzo krytyczni i nikogo nie lubią, ponieważ tak
naprawdę nie lubią samych siebie. Krytykują i narzekają, żeby podnieść
sobie samoocenę. Są ekspertami od obwiniania wszystkich z wyjątkiem
siebie i robienia z siebie ofiary, by wzbudzić współczucie, wyrzuty
sumienia i pozbyć się odpowiedzialności za własne uczynki. Nie bądź
naiwny! Uświadom sobie, że ci, którzy nieustannie krytykują innych,
narzekają na nich i o wszystko obwiniają, prędzej czy później z tobą zrobią
to samo.
Chociaż Lindsay Lohan często mówi niskim, chrapliwym głosem
(zapewne z powodu papierosów i nadmiernej jego eksploatacji), usłyszeć
w nim można również nosową, płaczliwą i pełną pretensji nutę. Lindsay
narzeka na wszystko, co przydarza jej się w życiu, nie biorąc
odpowiedzialności za swoje czyny. Jej rodzice przybierają ten sam nosowy,
żałościwy ton za każdym razem, gdy rozmawiają z prasą i winią
wszystkich za cierpienia córki; oczywiście winą zawsze obarczają innych,
a nie siebie, swoje toksyczne rodzicielstwo i (niech Bóg broni!)
postępowanie córki. Uświadom sobie, że gdy słyszysz taką barwę głosu,
nieczęsto masz do czynienia z prawdą.

Matowy, pozbawiony życia, monotonny głos

Monotonia w głosie może wskazywać na określony stan emocjonalny, taki


jak smutek lub przygnębienie. Jeśli ktoś zawsze mówi płaskim,
pozbawionym życia głosem, to znaczy, że prawdopodobnie cierpi na
przewlekłą depresję. Z drugiej strony, osoby, które przybierają taką barwę
głosu, zwykle usiłują trzymać emocjonalny dystans. Brak urozmaicenia
intonacji oznacza, że ktoś nie chce, by inni poznali jego prawdziwe uczucia;
boi się odkryć, więc używa obojętnego, niezobowiązującego tonu, by
trzymać innych na dystans. Rozmowa z taką osobą może być niezwykle
frustrująca i wyczerpująca, ponieważ brakuje z jej strony jakichś reakcji
emocjonalnych. Nie masz więc dostępu do prawdziwych uczuć i myśli,
które umożliwiłyby szczerą rozmowę. Taka wymiana zatem rzadko bywa
wzajemna, ponieważ nie otrzymujesz w odpowiedzi żadnych informacji
osobistych ani niczego, co miałoby emocjonalną naturę. Taki brak
wzajemności w rozmowie może się wydawać dość podejrzany.
Kiedy Tiger Woods przepraszał rodzinę i fanów za swoje oszustwa,
monotonia w jego głosie rodziła wątpliwości co do szczerości. Wiele
wskazywało na to, że jest ona pozorna, ponieważ Woods nie chciał stracić
kolejnych kontraktów reklamowych. Poza tym jego automatyczne
i mechaniczne ruchy w zasadzie doskonale pasowały do sztywnego
i nieszczerego tonu.
Wielu psychopatów i socjopatów mówi właśnie takim matowym,
pozbawionym emocji głosem. Oczywiście nie wszyscy, którzy mówią w taki
sposób, są socjopatami, lecz musisz wiedzieć, że taki sposób komunikacji
uniemożliwia wymianę głębszych myśli i uczuć. W rezultacie kontakty
z takimi osobami prowadzą wyłącznie do braku zrozumienia i zaufania,
gdyż nie masz dostępu do ich emocji, a przez to nigdy nie możesz być
pewien intencji.

Głos słodki jak cukierek

Nikt nie jest miły, szczęśliwy i wesoły przez cały czas, więc jeśli spotkasz
kogoś takiego na swojej drodze – uciekaj. Biegnij najszybciej, jak potrafisz,
i tak daleko, jak się da. W większości przypadków tacy ludzie wykazują
pasywno-agresywne cechy osobowości i skrywają mnóstwo gniewu.
Chroniczna słodycz jest zazwyczaj maską, pod którą ukrywają to, jacy są
naprawdę. A często są przebiegli i używają słodkiego tonu, by wyciągać od
ludzi informacje i wykorzystać je przeciwko nim lub dla własnych celów.
Dlatego właśnie takie osoby wykazują największe zdolności manipulacyjne
ze wszystkich kłamców.
Ludzie o głosie słodkim jak cukierek mogą nabrać cię w jednej chwili,
więc zwracaj szczególną uwagę na każde dwuznaczne przesłanie oraz
niekonsekwentne i nieadekwatne zachowanie. A kiedy w końcu nie
wytrzymają i dadzą upust gniewowi, w ich nieszczerym słodkim tonie
w mgnieniu oka pojawią się gorzkie nuty, a zalew jadu przyprawi cię
o zawrót głowy. Tak więc uważaj! Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia
w przypadku Jodi Arias, która zabiła swojego chłopaka. Większość osób,
którym się wydawało, że ją znają, opisywało Jodi jako istotę słodką i miłą.
Po pierwszym spotkaniu wielu przyjaciół i krewnych chłopaka pytało go,
czy zawsze jest taka słodka. Nikt nie wiedział, że za tą słodyczą kryje się
kobieta pełna tłumionej złości, zdolna zabić człowieka, którego podobno
kochała.
Intonacja i tempo mówienia

Mowa szybka i gorączkowa

Kiedy ktoś stale mówi jak cheerleaderka – wesoło, optymistycznie,


radośnie i z ożywieniem – niejednokrotnie może to być sztuczka
manipulacyjna. Wydaje się, że wszystko, co ta osoba robi, jest pilne i musi
być zrobione teraz. Oznacza to, że prawdopodobnie zamierza zwerbować cię
do swoich przedsięwzięć, na które nie masz najmniejszej ochoty.
Podekscytowany, radosny ton (często zabarwiony niepokojem) ma sprawić,
że się do niej przyłączysz. Jeżeli ktoś jest wiecznie podekscytowany i pełen
entuzjazmu, to może być w końcu zaraźliwe.
Dobra wiadomość jest taka, że radośni, entuzjastyczni i szybko mówiący
ludzie często działają bardzo motywująco – na przykład rozweselą cię, gdy
męczysz się z jakąś dietą lub ćwiczysz w pocie czoła na siłowni. Ale mogą
też być doskonałymi manipulatorami i sprawować nad tobą kontrolę,
wciągając cię w coś, z czego tylko oni odniosą korzyści. Zazwyczaj w ich
życiu jeden kryzys następuje po drugim i to oni potrzebują twojej pomocy
przy rozwiązywaniu swoich problemów. A ponieważ są pogodni
i przekonujący, łatwo się nabrać na ich kłamstwa; w końcu chcesz tylko
pomóc.
Rzecz w tym, że tacy ludzie mogą być bardzo niebezpieczni, jeśli tylko
pozwolisz im, by tobą manipulowali. Nigdy się nie zgadzaj, żeby robić to,
czego od ciebie chcą i kiedy chcą. Nie spiesz się i zastanów, a co
najważniejsze, nie pozwalaj, żeby nakłonili cię do czegoś, czego nie chcesz
robić. Nie pozwól sobą manipulować i nie angażuj się w żadne
przedsięwzięcia, które prawdopodobnie będą cię kosztowały sporo czasu
lub pieniędzy, a może jednego i drugiego.
Uświadom sobie, że ludzie, którzy mają tendencję do mówienia takim
tonem, nie tylko są mistrzami manipulacji, lecz również egoistami.
Ponieważ zawsze muszą być w centrum zainteresowania i wszystko chcą
kontrolować, nie wyznaczają sobie w tym żadnych granic. Dlatego myśl
przede wszystkim o sobie, bo oni na pewno tego nie zrobią. Wyznaczaj
granice, abyś nie padła ofiarą ich kłamstw i manipulacji. Oni nie potrafią
współczuć ani odpowiadać na twoje potrzeby, ponieważ zawsze chodzi
tylko o nich. A przede wszystkim nie pozwól, by tyranizowały cię ich
nalegania. Nie spiesz się i przemyśl sobie wszystko, abyś nie poczuła się
wykorzystana i zmanipulowana.
„Balonowy tata” również prezentował gorączkowy sposób mówienia,
próbując przekonać wszystkich, by kupili jego kiepską historyjkę o tym, że
zabrał dzieci na wycieczkę, a jego syn został uniesiony w powietrze przez
balon wypełniony gorącym powietrzem. I nawet gdy już przyznał, że
wszystko było mistyfikacją, i gdy potem został zwolniony z więzienia,
nadal się usprawiedliwiał i oszukiwał tym samym gorączkowym tonem.

Staccato – rytm przerywany

Ci, którzy nadmiernie artykułują czy też mówią z przerwami, cedząc


z rozwagą słowa, zazwyczaj są przemądrzali, zadufani w sobie, sztywni
i nieustępliwi. Ponieważ nie są skłonni do kompromisów, zazwyczaj nie idą
z głównym nurtem i nie robią tego, co inni. Przypominają nauczycieli ze
szkoły podstawowej, którzy mówią krótkimi, prostymi zdaniami
z przesadną artykulacją i wiecznie strofują dzieci. Wykorzystują technikę
staccato i mówią zarozumiałym tonem, by onieśmielić innych i poczuć się
lepiej ich kosztem.
Jeśli ktoś nagle zaczyna przesadnie artykułować słowa, to
prawdopodobnie kłamie. Czasem kluczem do rozpoznania kłamstwa jest
zmiana intonacji; ktoś nagle przestaje mówić płynnie lub rezygnuje
z używania krótkich form wypowiedzi. Zamiast powiedzieć: „Nie zrobiłem
tego”, powie: „Oczywiście, że ja tego nie zrobiłem”. Taki typ komunikacji
jest bardzo popularną wskazówką w analizowaniu zeznań osób
podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Kiedy słuchałam głosu Bernarda
Madoffa, gdy przed sądem przepraszał swoje ofiary, uderzyła mnie jego
przesadna artykulacja, cedzenie słów i ogólny brak ciągłości wypowiedzi.
Brzmiało to tak, jakby tymi wolno wypowiadanymi słowami szydził
z pokrzywdzonych. Prezydent Clinton zachował się podobnie, gdy
okłamywał opinię publiczną. Nie powiedział: „Nie uprawiałem seksu z tą
kobietą”, tylko: „Oczywiście, że ja nie uprawiałem seksu z tą kobietą”. Tak
więc gdy ktoś nagle zaczyna używać oficjalnych form wypowiedzi
i przestaje stosować formy skrócone, jest to często sygnałem, że nie mówi
prawdy.

Jąkanie się i zacinanie

Oczywiście nie wszyscy, którzy się jąkają i zacinają, są kłamcami, mogą


mieć po prostu wadę wymowy. Ale gdy nagle zaczyna jąkać się ktoś, kto
zazwyczaj tego nie robi, to niezaprzeczalny symptom kłamstwa. Zwłaszcza
gdy jąkanie towarzyszy przekazywaniu istotnych informacji.

Powolne tempo mówienia

Ludzie, którzy mówią zbyt wolno, podobnie jak ci mówiący zbyt szybko,
często są pochłonięci sobą, nieczuli, obojętni i nieświadomi reakcji innych
osób na ich sposób wypowiedzi. Dzieje się tak dlatego, że nie zwracają
uwagi na uczucia innych i o nie nie dbają. Nie mówię tutaj o mieszkańcach
południa Stanów Zjednoczonych, którzy przeciągają samogłoski i frazy, ani
o tych, którzy mają trudności z mówieniem z powodów zdrowotnych. Nie
chodzi mi również o tych, którzy przyjmują leki zaburzające mowę. Mam
na myśli sposób mówienia, którego celem jest manipulacja i kontrola.
Ludzie, którzy celowo mówią w taki sposób, chcą mieć pewność, że
skupiasz na nich uwagę i uważnie słuchasz. Jedna sylaba. Druga sylaba.
Trzecia sylaba. A jeśli spróbujesz komuś takiemu przerwać i go ponaglić,
często po prostu cię zignoruje i będzie mówił dalej. Jednym słowem
zlekceważy twoje życzenie i za wszelką cenę będzie się starał utrzymać
swój styl.
Właśnie tak – wolno i jakby z trudem – mówił Bernard Madoff, gdy
wygłaszał w sądzie swoje „przeprosiny”, jeszcze zanim został skazany na
dożywocie. Nie tylko w przesadny sposób artykułował każde słowo, mówił
też bardzo wolno, próbując skorzystać z ostatniej okazji, by wywrzeć choć
najmniejszy wpływ na słuchaczy. Wtedy prawdopodobnie po raz ostatni
mógł tego zasmakować, gdyż resztę życia spędzi za kratkami.

Nerwowy śmiech

Gdy ktoś opowiada ci jakąś historię i często śmieje się w momentach, kiedy
nie ma żadnego powodu do śmiechu, może to świadczyć o zdenerwowaniu
i zaniepokojeniu.
Nerwowość może być z kolei związana z faktem, że kłamie. Wybuch
śmiechu w nieodpowiednim momencie to często niekontrolowana reakcja,
która ma zamaskować kłamstwo. Za emocje, w tym szczęście i radość,
które objawiają się śmiechem, odpowiedzialny jest układ limbiczny. A gdy
ktoś kłamie, ujawniają się jego prawdziwe uczucia, na przykład niepokój
i zdenerwowanie. I by je zamaskować, kłamca zmusza się do śmiechu.
Cechą charakterystyczną nerwowego śmiechu jest między innymi to, że
nie trwa on długo, wybuchy są regularne, a twarz bardzo szybko zmienia
wyraz na poważny. Gdy ktoś śmieje się szczerze, nim zdąży spoważnieć, na
jego twarzy pojawia się zazwyczaj uśmiech. Gdy śmiech jest nerwowy
i sztuczny, końcowego uśmiechu już nie zobaczymy, gdyż twarz od razu
przybiera poważny wyraz.
Rozdział 10

TREŚĆ WYPOWIEDZI: NIE


CHODZI TYLKO O SŁOWA

D
owiedzieliśmy się już, jak ludzie mówią i że język ich ciała ma
zasadnicze znaczenie, gdy chcemy ocenić czyjąś prawdomówność.
Teraz zajmiemy się tym, co mówią kłamcy, i poznamy specyficzne
sygnały werbalne, które pomogą nam się zorientować, czy znaleźliśmy się
w ich towarzystwie. Prawdziwe intencje i emocje ujawniają się nie tylko
poprzez mowę ciała, twarzy oraz sposób mówienia, ale również werbalnie.
Dalej znajdziesz główne wskazówki komunikacyjne, które pomogą ci
ocenić, czy ktoś jest z tobą szczery.

Zbyt wiele informacji, nadmierna gadatliwość


i zmienianie tematu

Gdy ktoś zarzuca cię zbyt dużą ilością informacji – o które nie prosiłeś
i które zawierają zbyt wiele szczegółów – istnieje duże
prawdopodobieństwo, że nie mówi prawdy. Kłamcy często mówią dużo,
ponieważ mają nadzieję, że dzięki stwarzaniu pozorów otwartości staną się
wiarygodni. Taką właśnie tezę postawiła gospodyni programu Court TV,
Catherine Crier, po wywiadzie z O.J. Simpsonem w dziesiątą rocznicę
zabójstwa jego żony. Po bardzo długiej rozmowie Catherine doszła do
wniosku, że Simpson mówi tak dużo, ponieważ sądzi, że dzięki temu ludzie
mu uwierzą.
Catherine ma absolutną rację. Kłamcy mają tendencję do gadulstwa,
ponieważ usiłują być bardziej wiarygodni. Ich gadatliwość często
nieumyślnie staje się źródłem cennych informacji, a czasem nawet prawdy.
O.J. Simpson mówił właśnie w taki sposób, gdy w 2008 roku zeznawał
w sądzie. Oto zapis jego zeznania, w nawiasach znajdują się moje
komentarze:

Nie chcę skrzywdzić Bruce’a. I nie chciałem skrzywdzić żadnego z tych facetów. Znam
tych facetów. Oni często jedzą w moim domu [zmiana tematu]. Czytałem książki z ich
dziećmi [zmiana tematu]. Śpiewałem piosenki, kiedy były chore [zmiana tematu]. Wie
pani, nie poszedłem tam, żeby kogoś zranić. Chciałem odebrać swoje rzeczy, a teraz wiem,
że to była głupota z mojej strony. Przepraszam, nie chciałem niczego ukraść i nie
wiedziałem, że robię coś niezgodnego z prawem, chciałem tylko rozmówić się z kumplami.

Sędzina, Jackie Glass, oczywiście nie uważała, że rozmówienie się


z kumplami za pomocą pistoletu jest aktem przyjaźni, i skazała go za
napad z bronią w ręku.
Były prezydent George W. Bush dostarczył opinii publicznej trochę za
dużo zbędnych informacji, gdy opowiadał o swoich przeżyciach
z jedenastego września. Cały świat widział, jak prezydent dowiedział się
o ataku, siedząc z dziećmi w klasie. Gdy asystent wyszeptał mu wiadomość
do ucha, Bush zagryzł wargi, pokazując w ten sposób, że nie chce nic
mówić w obecności dzieci. Ale w przemówieniu, które wygłosił trzy
miesiące po ataku, opisał tę scenę w następujący sposób: „Siedziałem przed
klasą i czekałem, żeby wejść do środka. Wtedy zobaczyłem, jak samolot
uderza w wieżę, och, w telewizji, och, telewizor oczywiście był włączony”.
(Wszyscy widzieliśmy, że gdy powiedziano mu o ataku, nie było tam
żadnego telewizora).
W tej wypowiedzi znajdują się dwa sygnały świadczące o kłamstwie: po
pierwsze, prezydent Bush zbyt ochoczo podał wiele nieistotnych informacji
(chodzi o włączony telewizor); po drugie, użył słowa oczywiście: „telewizor
oczywiście był włączony”. Gdyby faktycznie oglądał tego dnia telewizję
i był w prawdziwym szoku, kiedy zobaczył samoloty uderzające w wieże,
nie użyłby słowa oczywiście ani nie wspomniał, że telewizor był włączony.
To całkowicie zbędne i niepotrzebne szczegóły wskazujące na to, że dana
osoba nie jest całkowicie szczera.
Później prezydent zmienił temat i powiedział: „Kiedyś sam latałem, więc
pomyślałem sobie, że to pewnie kolejny fatalny pilot. I, och, potem
powiedziałem, że to pewnie jakiś straszny wypadek, ale zabrano mnie...
i nie miałem czasu, żeby się nad tym zastanowić”. Ale wszyscy
widzieliśmy, że prezydenta wcale nie „zabrano”. Siedział w klasie przez
kilka chwil, więc miał trochę czasu, żeby zastanowić się nad tym, co się
wydarzyło. Moim zdaniem to, co Bush mówił w tym fragmencie swojego
przemówienia, nie było prawdą.
Czasami kłamca sam mimowolnie wyjawia prawdę. Rozważmy
następujący przykład: kiedy Jennifer zapytała Kena, gdzie był ostatniej
nocy, Ken zamiast powiedzieć, że był z przyjaciółmi lub w kinie, i na tym
skończyć, odparł, że był w kinie i że nigdy by jej nie zdradził. Jennifer
nawet nie pomyślała, że Ken może ją zdradzać, dopóki sam nie poruszył
tego tematu. A później się dowiedziała, że tamtej nocy faktycznie ją
zdradził.

Zrzucanie winy na innych

Gdy ktoś bezustannie zrzuca winę za różne rzeczy na innych ludzi, to


powinieneś uważać, ponieważ możesz mieć do czynienia z kłamcą. Zamiast
opowiedzieć, co się naprawdę wydarzyło, taki człowiek próbuje wypierać
prawdę. Klasycznym przykładem może być tutaj wywiad Oprah
z Lance’em Armstrongiem. Nie zaakceptował on faktu, że to, co zrobił, było
złe, i w związku z tym nie miał poczucia winy. Zrzucał odpowiedzialność
na wszystko i wszystkich z wyjątkiem siebie. Najpierw winił kulturę,
fanów, a nawet swoją historię, czyli historię kolarza, który pokonał raka,
a potem wygrał wyścig. Winił swoją chorobę za to, że doprowadziła do tego
wszystkiego. Winił matkę za to, że była wojowniczką i z niego też uczyniła
wojownika. Winił nawet swojego kolegę, kolarza Floyda Landisa,
i zarzucał mu, że ujawnił cały skandal, ponieważ chciał się na nim zemścić
za wyrzucenie z drużyny.
Kłamcy, którzy obwiniają innych, wierzą, że sami nie są absolutnie
niczemu winni. Seryjna morderczyni, Aileen Wuornos, nawet tuż przed
egzekucją nie przestawała kłamać na temat swojego udziału w zbrodniach
i usprawiedliwiała swoje potworne uczynki. Twierdziła, że wszystko to
wina policji, społeczeństwa i sądu. Podobnie zachował się prezydent Bill
Clinton, gdy po raz pierwszy zaprzeczył, że miał romans z Monicą
Lewinsky. On i jego doradcy winili prasę za wymyślenie i podsycanie całej
historii. Lecz najlepszymi specjalistami od obwiniania, jakich możemy
zobaczyć w mediach, są rodzice sławnych dzieci, które wpadły w kłopoty.
Rodzice Lindsay Lohan odpowiedzialnością za jej złe zachowanie obarczają
wszystkich z wyjątkiem samej córki.

Słowne wypełniacze: „och”, „hm”, „no, wiesz”

Gdy ktoś używa w zdaniu wielu takich bezużytecznych wypełniaczy, to


istnieje duże prawdopodobieństwo, że kłamie. W taki sposób mówił
Richard Heene, gdy twierdził, że balon uniósł jego syna w powietrze,
chociaż tak naprawdę chłopiec schował się na strychu. Przed kamerami
telewizji CNN reporter, Wolf Blitzer, powiedział do Henne’a, że właśnie
usiłuje wyjaśnić, co miał na myśli jego syn, Falcon, twierdząc, że
„zrobiliśmy to wszystko, żeby dostać się do telewizji”. Oto, co odpowiedział
Richard Heene:
No, wie pan, kilka razy byliśmy w programie Zamieńmy się żonami, więc ekipa
telewizyjna mogła... Myślę, że zadali mu kilka pytań na temat telewizji i, hm, no chyba...
wie pan, co miał na myśli, och, no, że coś trzeba wymyślić.

W tym przypadku niezręczne i powtarzające się użycie słownych


wypełniaczy może świadczyć o kłamstwie.

Żądania uspokojenia i potwierdzenia uczciwości

„Wiesz, co mam na myśli?”, „Jesteś tu?”, „Słyszysz, co mówię?”,


„Nadążasz?” To właśnie są zwroty, których często używają kłamcy, by cię
sprawdzić, upewnić się, że słuchasz i jesteś zainteresowana. Chcą się
uspokoić i upewnić, że mogą bezpiecznie kontynuować swoje kłamstwo. To
dodaje im pewności siebie i odwagi w dalszym kłamaniu. Jeśli nie
otrzymają takiego bezpośredniego zapewnienia, będą ci wiercić dziurę
w brzuchu aż do skutku. Jeżeli nie zareagujesz lub będziesz kwestionować
ich prawdomówność, przystąpią do defensywy. Kiedy Richard Heene
szybko tłumaczył, dlaczego jego syn powiedział: „Zrobiliśmy to wszystko,
żeby się dostać do telewizji”, zaczął od słów: „No, wie pan...”. Kiedy ktoś
używa tego zwrotu, zanim odpowie na pytanie, może to oznaczać, że
kłamie. I analogicznie, gdy ludzie są uczciwi, nie muszą zapewniać o swojej
uczciwości. Zatem jeśli ktoś używa takich słów i zwrotów, jak: „szczerze
mówiąc”, „muszę być z tobą szczery”, „prawdę mówiąc”, „przysięgam”, czy
„wiesz, że jestem z tobą całkowicie szczera”, musisz wziąć pod uwagę, że
w ten sposób próbuje ci zamydlić oczy i że prawdopodobnie chce coś przed
tobą ukryć.

Pochlebstwa, komplementy i podlizywanie się


Każdy lubi słuchać komplementów i miłych rzeczy na swój temat. Ale
jeżeli ktoś prawi ci zbyt wiele komplementów i przymilnych słów,
zazwyczaj czegoś od ciebie chce. W przypadku Bernarda Madoffa były to
pieniądze, lecz on interesował się głównie tymi, którzy mieli ich bardzo
dużo. Inni oszuści nie przejmują się tym, ile masz pieniędzy, i zabiorą ci
ostatni grosz oraz wszystko, co posiadasz. Nawet te pieniądze, które nie
należą do ciebie. Będą się przymilać, podlizywać i sprawią, że poczujesz się
jak milion dolarów, a wszystko po to, żeby dobrać się do twoich finansów.
Dostałeś kiedyś jeden z tych fałszywych e-maili z Nigerii z informacją, że
ktoś zostawił ci fortunę i musisz podać jedynie numer swojego konta
bankowego? Takie oszustwa służące wyłudzaniu poufnych informacji
często są pełne pochlebnych komentarzy.
Ci, którzy znali Bernarda Madoffa, zauważyli z pewnością, że prawi on
ludziom mnóstwo komplementów i skutecznie poprawia im samopoczucie.
Madoff bardzo dobrze rozumiał ten mechanizm. Potrafił sprawić, że ktoś
czuł się najbardziej interesującą, najmądrzejszą i najatrakcyjniejszą osobą
na świecie. Ponieważ wielu jego klientów należało do biznesowej elity
i miało spore ego, Madoffowi pozostawało jedynie grać na tej strunie.
Sączył więc do ich uszu muzykę pochlebstw, a oni byli zachwyceni. Jedna
z reporterek, która odwiedziła go w więzieniu, stwierdziła później, że
Madoff sprawił, iż poczuła się najwspanialszą dziennikarką na świecie.
A więc jeśli słyszysz mnóstwo miłych i pochlebnych słów – przy czym
niektóre mogą brzmieć prawdziwie, a inne nie – wiedz, że to sygnał
ostrzegawczy, możesz mieć do czynienia z kanciarzem lub kłamcą.

Unikanie form skróconych

Większość ludzi chętnie używa krótszych form, ponieważ chcą, by ich


wypowiedź była płynniejsza i bardziej naturalna. Natomiast kłamcy
unikają form skróconych, a zamiast tego wypowiadają oddzielnie
i wyraźnie każde słowo, by zaakcentować, że NIE-SĄ-KŁAMCAMI.
Zauważ, że prezydent Clinton nie powiedział: „Nie uprawiałem seksu z tą
kobietą”, tylko: „Oczywiście, że ja nie uprawiałem seksu z tą kobietą”.
Podobnie postąpił Scott Peterson. Gdy reporter zapytał go wprost, czy
dzwonił do swojej dziewczyny, Amber Frey, odpowiedział: „Nie, oczywiście,
że do niej nie dzwoniłem”. Gdy ktoś nagle przestaje używać krótszych
form, kiedy czemuś zaprzecza, to najprawdopodobniej kłamie.

Używanie niewłaściwego czasu gramatycznego

Kłamcy często mylą czasy gramatyczne. Kiedy mówią o przeszłości, stosują


czas teraźniejszy, jakby opowiadali o czymś, co się dzieje obecnie. Zrobił
tak O.J. Simpson podczas rozmowy z Catherine Crier. Używał czasu
teraźniejszego, opowiadając o sprawach, które już się wydarzyły.
Psychopaci i socjopaci również często mylą czasy. Badania wykazały, że
prawdopodobnie jest to skutek uwarunkowań neurologicznych oraz
procesów kognitywnych.

Powtarzanie pytania i udzielanie wymijających


odpowiedzi

Podczas wywiadu z Jerrym Sanduskym Bob Costas zadał mu bezpośrednie


pytanie: „Czy czuje pan seksualny pociąg do młodych chłopców?”.
Sandusky, przeciągając samogłoski i sylaby, bardzo wolno je powtórzył:
„Czy czuję pociąg seksualny do młodych chłopców?”. Jego odpowiedź
mówiła sama za siebie. W ten sposób przyznał, że faktycznie molestował
dzieci. Sandusky pogrążał się dalej, mówiąc: „Pociąg seksualny? Nie, nie.
Lubię młodych ludzi. Uwielbiam się nimi otaczać, hmm, ja, och, nie, ja nie
[pauza] czuję pociągu seksualnego do młodych chłopców...”, i w tym
momencie zamilkł.
Kiedy zadasz kłamcy bezpośrednie pytanie, zwykle je powtórzy, zanim
udzieli odpowiedzi. Na przykład: „Gdzie byłem ostatniego wieczoru? Byłem
u Pete’a i pomagałem mu...”. A potem mogą paść wymijające słowa: „Cóż,
byłem tu i tam”. Taki człowiek kłamie. Powtarzanie pytania jest próbą
zyskania czasu na wymyślenie wiarygodnej odpowiedzi.

Brak konsekwencji

Ludzie, którzy mówią prawdę, są konsekwentni w swoich wypowiedziach.


Początek, środek i koniec opowieści zawsze jest taki sam, bez względu na
to, ile razy, komu i kiedy ją opowiadają. Natomiast kłamcy często mają
z tym trudności. Zmieniają swoją historię, upiększają ją lub pomijają
ważne szczegóły. To jeden z najważniejszych i najbardziej oczywistych
symptomów kłamstwa.

Defensywność i kłótliwość

Pewna agentka ze Stowarzyszenia Aktorów Telewizyjnych odebrała


telefon od mężczyzny, który twierdził, że jest przewodniczącym związku
zawodowego i ma coś do zaoferowania jej podopiecznym. Ale chwilę
później, gdy tylko wziął następny oddech, powiedział, że chce uzyskać od
niej pewne informacje. Agentka uprzejmie odparła, że nie jest
zainteresowana, i odłożyła słuchawkę. Chwilę później mężczyzna
zadzwonił ponownie, pytając niegrzecznie, co z nią nie tak, i wmawiając, że
chce tylko wyświadczyć jej przysługę. Przestrzegł, żeby nie odkładała
słuchawki, i podał swój numer, który zaczynał się od prefiksu
oznaczającego, że dzwoni z bezpłatnej infolinii. Kobieta powiedziała, że
musi się zastanowić nad jego propozycją, i odłożyła słuchawkę. Potem
pomyślała przez chwilę i ponieważ miała usługę identyfikacji numerów,
sprawdziła numer dzwoniącego. Wprowadziła go do wyszukiwarki
internetowej i dowiedziała się, iż rzekomy „przewodniczący związku”
dzwonił z Las Vegas z firmy, która specjalizowała się w naciąganiu
klientów biznesowych.
Kiedy ktoś oszukuje partnera, często próbuje odwrócić sytuację i to jego
oskarżyć o zdradę. Jeżeli ktoś jest wrogo nastawiony i zaczyna się bronić,
gdy zadajesz mu pytania, a potem mówi: „Dlaczego mnie o to pytasz?”
i zaczyna oskarżać ciebie o coś złego, to najprawdopodobniej kłamie.
Z takim odwróceniem sytuacji mieliśmy do czynienia podczas wywiadu
z Richardem Heene’em, gdy Wolf Blitzer zapytał go o wypowiedź syna:

W poprzednim programie poprosiłem cię, żebyś zapytał Falcona, dlaczego przez cztery
godziny ukrywał się na strychu i dlaczego nie wyszedł, gdy słyszał, że ty i mama go
wołacie i że wszyscy go szukają. Wtedy go zapytałeś: „Falcon, dlaczego nie wyszedłeś?”.
A Falcon odpowiedział: „No, przecież mówiliście, że zrobiliśmy to wszystko, żeby się
dostać do telewizji”. A ty mruknąłeś: „Hm”. A więc, co miał na myśli Falcon, mówiąc:
„Zrobiliśmy to wszystko, żeby się dostać do telewizji”?
Richard spojrzał niechętnie na Falcona, a potem nastąpiła chwila niezręcznej ciszy.
W końcu powiedział: „Oni chcą wiedzieć, dlaczego tak długo siedziałeś na strychu
i hm...”. Richard zamilkł i zwrócił się do Blitzera: „Och, powtórz jeszcze raz pytanie”.
Blitzer powtórzył, a Richard po krótkiej pauzie powiedział:
Och, muszę to szybko przerwać, bo widzę, że wszystko przekręcacie (sic!), ponieważ
wcześniej pytaliście już o to policję, och, i dziennikarzy, którzy byli przed domem, a my
wcale nie chcieliśmy udzielać tego wywiadu, hm, i jestem naprawdę zbulwersowany tymi
wszystkimi przeżyciami [w tym momencie Richard przygryza dolną wargę] i tym, przez
co ciągle przechodzę, bo wy próbujecie sugerować, że było zupełnie inaczej. Tak, jestem
naprawdę zbulwersowany, ponieważ wtedy przed domem powiedzieli, że to już koniec i że
nie muszę się już niczym martwić i, och, z nikim rozmawiać. Więc powiedzieliśmy sobie,
że w porządku, niech tak będzie, a teraz jestem zbulwersowany, że słyszę coś takiego.

Zauważ, że Richard w tej wypowiedzi aż trzy razy użył słowa


zbulwersowany, co świadczy o jego świętym oburzeniu.
Święte oburzenie

Nigdy nie zapomnimy wyrazu twarzy prezydenta Billa Clintona, gdy


patrzył prosto w kamerę, ze zmrużonymi oczami, napiętymi mięśniami
szczęki i skierowanym w nas palcem wskazującym. Równie
niezapomniany był jego karcący wstęp: „Nie będę powtarzał tego po raz
drugi”. Gdy ktoś oświadcza: „Lepiej słuchaj, co do ciebie mówię”, „Nie
obchodzi mnie, czy w to uwierzysz” lub „To prawda”, to zazwyczaj nie mówi
prawdy. To element świętego oburzenia, które jest typowe niemal dla
wszystkich kłamców. Są źli i oburzeni, że ośmielasz się oskarżać ich
o kłamstwo, więc dają ci to do zrozumienia zarówno niewerbalnie, jak
i werbalnie. I jak mawia Szekspir: „Zdaje mi się, że ta dama przyrzeka za
wiele”[3], co oznacza, że gdy ktoś zbyt wytrwale i z pasją czemuś zaprzecza,
to z pewnością to zrobił.

Nieadekwatny wyraz twarzy

Gdy czyjeś słowa nie pasują do wyrazu twarzy i na odwrót, możesz być
niemal pewna, że kłamie. Ważna jest bowiem spójność wszystkich
elementów komunikacji: musisz nie tylko obserwować mowę ciała, lecz
także zestawić ją z wyrazem twarzy, tonem głosu i treścią wypowiedzi.
Jeśli wszystkie te elementy do siebie nie pasują, możesz mieć pewność, że
masz do czynienia z kłamcą.
Bernard Madoff podczas procesu sądowego wstał i powiedział:
„Przepraszam wszystkich pokrzywdzonych. Teraz odwrócę się i spojrzę
wam w twarz”. Odwrócił się dosłownie na sekundę, a potem powiedział
monotonnym głosem, jakby czytał gotowy scenariusz: „Przepraszam.
Wiem, że to wam nie pomoże”, i natychmiast usiadł. Miał rację. Jego
„przeprosiny” nikomu nie pomogły, jedynie rozgniewały niemal
wszystkich, którzy je słyszeli. Treść wypowiedzi Madoffa była słabym
pocieszeniem, a wyprany z uczuć bezbarwny ton w rzeczywistości
zaprzeczał temu, co mówił. Ofiary oszusta poczuły, że jest nieszczery i że
jego przeprosiny są fałszem, w którym nie ma ani odrobiny skruchy i żalu
z powodu tego, co zrobił.

Kiwanie i kręcenie głową

Kiedy zgadzasz się z czymś, zazwyczaj kiwasz głową w górę i w dół. O.J.
Simpson kręcił głową, mówiąc, że nie wiedział, iż postępuje niezgodnie
z prawem, gdy powziął działania, by odzyskać od pośredników swoje
osobiste pamiątki. I był to jeden z niewielu przypadków, kiedy mówił
prawdę, ponieważ w tamtej chwili na pewno tak myślał. Ale gdy Lance
Armstrong mówił u Oprah: „Popełniłem błąd, ogromny błąd” i kręcił przy
tym głową, pokazywał, że tak naprawdę w głębi duszy wcale nie czuje, że
popełnił błąd. Na początku wywiadu, gdy Oprah zapytała go, czy myśli, że
zrobił coś złego, odparł, że nie, i nic nie wskazywało na to, iż uważa
inaczej. A gdy później stwierdził, że to, co zrobił, jest „niewybaczalne”,
jeszcze raz przecząco pokręcił głową, chociaż powinien nią pokiwać. To
odzwierciedlało jego przekonanie, że tak naprawdę jedyna rzecz, która jest
dla niego niewybaczalna, to fakt, że dał się złapać.

Stwierdzenia, które brzmią jak pytania

Kiedy ktoś mówi w taki sposób, jakby zadawał pytanie, podczas gdy
w rzeczywistości po prostu coś stwierdza, może to być wskazówką, że
kłamie. I nie mam tutaj na myśli maniery mówienia z intonacją wznoszącą
na końcu zdania, która jest typowa dla nastolatków pragnących być „na
luzie”, ponieważ oni mówią w taki sposób cały czas. Mam na myśli
sytuację, gdy nagle w środku wymiany zdań słyszysz taką wznoszącą
intonację. Przykładem może być tutaj raz jeszcze Lance Armstrong: gdy
w programie Oprah mówił o Emmie O’Reilly, która słusznie oskarżyła go
o branie kortyzonu, a którą pozwał o zniesławienie – „Ona jest jedną z tych
osób, które muszę przeprosić...?” – powiedział to z intonacją wznoszącą. Co
oznacza, że prawdopodobnie wcale nie miał zamiaru przeprosić Emmy.

Zwlekanie z odpowiedzią

Jeśli ktoś potrzebuje zbyt dużo czasu, by się zastanowić nad odpowiedzią,
lub robi długie przerwy między słowami, istnieje duże
prawdopodobieństwo, że próbuje skłamać. Prawdopodobnie chce zyskać na
czasie, żeby wymyślić dobrą odpowiedź. W rozmowie Boba Costasa
z Jerrym Sanduskym rzucało się w oczy, że Jerry potrzebuje bardzo dużo
czasu, by odpowiedzieć na zadane pytanie. Gdyby mówił prawdę, od razu
by dał odpowiedź, a nie trwał przez kilka chwil w niezręcznej ciszy. A więc
nic dziwnego w tym, iż potwierdziło się, że kłamał.

„Tylko żartowałem”

Wielu ludziom zdarza się przez nieuwagę wyjawić prawdę, a potem


natychmiast ją zanegować (zwłaszcza jeśli ich słowa mogły cię obrazić)
stwierdzeniem: „Tylko żartowałem”. Musisz mieć świadomość, że niemal
we wszystkich takich przypadkach to na pewno nie jest żart. Niegrzeczna
lub uszczypliwa uwaga na twój temat jest dokładnie tym, co ktoś o tobie
myśli. Właśnie powiedział ci prawdę, więc mu uwierz!

„Nie wiem” i „nie pamiętam”

Jeśli ktoś stale wplata w swoje wypowiedzi: „Nie wiem” i „Nie pamiętam”,
to istnieje prawdopodobieństwo, że tak naprawdę wie i pamięta. Osobom,
które nieustająco posiłkują się takimi frazami, zazwyczaj trudno się
przeciwstawić, ponieważ nie chcą powiedzieć, co naprawdę myślą, ani
narazić się na kłopoty. Unikają więc ryzyka, wahając się i twierdząc, że nic
nie wiedzą. A gdy poprosisz, by przedstawiły swoją opinię, najczęściej
użyją właśnie tej wymówki, chociaż na pewno mają własne zdanie na dany
temat. Najczęściej można usłyszeć takie stwierdzenia podczas kampanii
wyborczej, gdy ludzie nie chcą wyjawić prawdziwych poglądów
politycznych. Kłamią wówczas, przemilczając prawdę i mówiąc, że jeszcze
nie zdecydowali, chociaż w rzeczywistości podjęli już decyzję.
Kiedy Oprah zapytała Lance’a, dlaczego teraz się ujawnił, skoro przez
trzynaście lat bezczelnie kłamał i zaprzeczał, odparł: „Nie wiem, nie
potrafię odpowiedzieć”. Ale bardzo dobrze wiedział, dlaczego zdecydował
się teraz przyznać do stosowania dopingu; w przyszłości chciał nadal
startować w wyścigach kolarskich.

Bagatelizowanie i usprawiedliwienia

Kiedy ludzie zostają przyłapani na kłamstwie, często dalej w nie brną,


ponieważ chcą usprawiedliwić swoje zachowanie, bagatelizując własne
działania. Przyjrzyjmy się odpowiedzi Lance’a Armstronga na pytanie
Oprah o stosowanie dopingu:

Moje, hmm, jak by to powiedzieć... koktajle, to była tylko, hmm, EPO [erytropoetyna],
trochę testosteronu i transfuzje krwi, może to dziwne, ale byłem usprawiedliwiony
z powodu mojej historii oczywiście, ponieważ mam raka jądra i nie było ze mną dobrze.

Widzimy, w jaki sposób Lance usprawiedliwia swoje działania. Mówi, że


wziął tylko trochę jednego leku i trochę drugiego, ponieważ jest chory na
raka. Podtrzymywał zatem swoje kłamstwo bagatelizowaniem
i usprawiedliwianiem się, chociaż już wcześniej przyznał się do dopingu.
A trochę później w wywiadzie oświadczył, że Emma O’Reilly jednak miała
rację, twierdząc, że przyjmował jeszcze jedną niedozwoloną substancję,
czyli kortyzon.

Dystans, przedstawianie siebie w drugiej lub trzeciej


osobie

Gdy Lance Armstrong mówił o ludziach, których oskarżył o zniesławienie,


gdyż wyjawili, że stosuje doping, użył sformułowania: „Został popełniony
błąd”. Nie powiedział: „Popełniłem błąd”. Mówił w trzeciej osobie, jakby
chciał w ten sposób zdystansować się od przestępstwa, które popełnił,
i odciąć się od swoich uczynków. Równie znaczące było, gdy powiedział: „To
facet, który chciał dostać wszystko, czego zapragnął, i mieć nad wszystkim
kontrolę [podkreślenie moje]”.
Kolejny przykład odcinania się od swoich kłamstw mogliśmy
zaobserwować podczas wywiadu Catherine Crier z O.J. Simpsonem
w Court TV. Prezenterka i wszyscy, którzy oglądali program, nie mogli
uwierzyć, że przez dziesięć lat, jakie minęły od śmierci Nicole, nastoletnie
dzieci Simpsona nigdy o to nie zapytały, mimo że chodziły na terapię. Gdy
tłumaczył, co powiedziałby dzieciom, gdyby zapytały o matkę, zdradziło go
to, że zdystansował się i mówił o sobie „ty”. Groził palcem wskazującym
i mówił: „Kiedy cię o to spytają, bez względu na to, co akurat robisz, nigdy
nie mów: Poczekajcie, aż przyjedziemy do domu. Och, zostaw to, co akurat
robisz, zabierz ich gdzieś i porozmawiaj z nimi”. Kiedy Catherine zaczęła
naciskać i zapytała, dlaczego tak mówi, skoro miał aż dziesięć lat, żeby się
nad wszystkim zastanowić, powiedział: „Nie mogłeś powiedzieć im
o faktach, tylko o tym, jak się czujesz”. Gdyby mówił prawdę, nie używałby
drugiej osoby.
Freudowskie przejęzyczenia

Kłamców często zdradzają przejęzyczenia, czasem nawet freudowskie. Jak


już wcześniej wspominałam, mózg nie „chce” kłamać. Kłamstwo kosztuje
wiele wysiłku. Trzeba wymyślić jakąś historię i sprawić, by brzmiała
prawdopodobnie. A potem dobrze ją zapamiętać, by nie przeczyć sobie
samemu. Mózg i ciało chcą robić to, co jest naturalne, łatwe i oczywiste,
czyli mówić prawdę. Dlatego też prawda niejednokrotnie znajduje ujście
w różnych przejęzyczeniach. Trzeba więc uważnie słuchać, co ludzie
mówią. Kiedy prosisz swojego chłopaka, który twierdzi, że nigdy nie był
żonaty, by cię gdzieś podwiózł, a on, zamiast powiedzieć, że jest bardzo
dobrym kierowcą, mówi, że jest bardzo dobrym ojcem, to znaczy, że musisz
lepiej się przyjrzeć jego przeszłości.
Kiedy ktoś zdradzi się właśnie w taki sposób, zwykle wpada
w zakłopotanie, a potem zaczyna pospiesznie naprawiać swój błąd i się
usprawiedliwiać. To kolejny sygnał, że masz do czynienia z kłamcą lub
osobą, która coś ukrywa. Tak więc słuchaj uważnie, czy z czyichś ust nie
padają jakieś przejęzyczenia lub nieoczekiwane słowa prawdy.

Bezsensowne stwierdzenia

Gdy ktoś zostaje złapany na kłamstwie, często zaczyna mówić rzeczy, które
nie mają sensu. Rozwodzi się nad jakimś tematem lub używa
niewłaściwych słów. Kiedy Richard Heene został przyparty do muru przez
Wolfa Blitzera, odparł: „Widzę, dokąd zwierzasz”, chociaż oczywiście miał
powiedzieć: „Widzę, dokąd zmierzasz”. Kłamca myli słowa, a nawet tworzy
nowe, ponieważ jego mózg musi bardzo szybko pracować, by kontrolować
i naprawiać ewentualne szkody. Tak więc myśli o wiele szybciej, a jego
myśli często są niezrozumiałe i nieczytelne.
[3] Hamlet, akt III, scena II, w przekładzie Józefa Paszkowskiego (przyp.

tłum.).
Rozdział 11

POZORY MYLĄ:
KOCHANKOWIE, KTÓRZY
ZDRADZAJĄ I OSZUKUJĄ

T
wój partner i ty właśnie dowiedzieliście się od wspólnej znajomej, że
Jenny i Andy, z którymi tydzień wcześniej byliście na kolacji, się
rozwodzą. Znasz tę parę od wielu lat i zawsze myślałaś, że są
szczęśliwi i tworzą udany związek. A poza tym w trakcie kolacji wydawało
się, że wszystko między nimi jest w jak najlepszym porządku. Twój mąż
chce się dowiedzieć, o co chodzi, ale uważa, że nie można się im teraz
narzucać z pytaniami. Tłumaczy, że na pewno zadzwonią, kiedy już trochę
się uporają z sytuacją. Ty jednak bardzo chcesz dowiedzieć się wszystkiego
już teraz, więc łapiesz za telefon i dzwonisz do Jenny. A ona się załamuje
i wyznaje, że ma już dość wiecznej kontroli Andy’ego i jego szyderstw.
Kiedy Jenny o tym wspomniała, przypomniałaś sobie nagle, że Andy
faktycznie często zachowywał się wobec niej lekceważąco i czynił z niej
obiekt kpin. Myślałaś wówczas, że żartuje, bo za każdym razem właśnie
tak mówił: „Spokojnie, przecież tylko żartuję”. Gdy odtwarzasz w pamięci
wszystko, co powiedział tamtego wieczoru, dochodzisz do wniosku, że
faktycznie był odrobinę małoduszny. Potem przypominasz sobie, jak Andy
się zachowywał, gdy zamawiał dla Jenny posiłek. Klepnął ją wtedy
delikatnie po dłoni i powiedział, że nie wolno jej jeść więcej chleba. I znowu
pomyślałaś, że żartuje. Raz jeszcze zastanawiasz się nad tamtym
wieczorem i przypominasz sobie, że siedzieli odwróceni od siebie i prawie
na siebie nie patrzyli. Kiedy ona chciała zjeść deser, on jej nie pozwolił.
Jenny pokręciła głową i zmarszczyła brwi. I znowu pomyślałaś, że Andy
żartuje. Ale gdy Jenny to wszystko ci opowiedziała, uświadomiłaś sobie, że
w ich relacji nie było nic zabawnego. Najwyraźniej Jenny przeżywała
prawdziwy koszmar.
Niemal każdego dnia media proszą mnie, żebym określiła, czy jakaś
para z pierwszych stron gazet jest autentycznie szczęśliwa, czy może
znalazła się na zakręcie lub jest na najlepszej drodze do rozstania. I nie
ma znaczenia, jak sprawnie manipuluje informacjami ich ekipa od public
relations i jak bardzo starają się doradcy, bo gdy wiesz, jakich sygnałów
wypatrywać, nigdy nie dasz się oszukać i nie będziesz zaskoczony, że jakiś
związek się rozpadł. Czasem ludzie sami stosują wyparcie i nie dostrzegają
sygnałów we własnych związkach, aż jest już za późno. Nie musisz być
jedną z takich osób.
Poniżej znajdziesz pewne wyznaczniki mowy ciała, które pomogą ci się
zorientować, że związek zmierza ku katastrofie. Wiele znanych par, które
zobaczysz na zdjęciach, ostatecznie się rozstało. I chociaż posuwali się do
kłamstwa, upierając się w mediach, że między nimi jest wszystko
w porządku, ich język ciała – jak zaraz się przekonasz – mówił coś zupełnie
innego, czyli prawdę. Tutaj zobaczysz zdjęcia jedynie znanych osób, lecz
wiele takich samych sygnałów dostrzeżesz u par, które znasz osobiście.
A może nawet znajdziesz je we własnym związku.

Zachowywanie pewnej odległości od siebie

Jeśli wasza kultura i religia nie nakazują, by kobieta szła kilka kroków za
mężczyzną, to takie zachowanie może być wyraźnym ostrzeżeniem, że
związek znalazł się w tarapatach. Przez lata aktor Ashton Kutcher był
zawsze fotografowany w czułych pozach ze swoją żoną, Demi Moore. Tak
więc gdy ukazały się zdjęcia, na których idzie dwa, trzy kroki przed nią,
wszyscy byli ogromnie zaskoczeni. Na tych zdjęciach sprawia wrażenie,
jakby nawet nie uświadamiał sobie jej obecności. Nie byłam więc
zdziwiona, gdy rok po zrobieniu tej fotografii ich związek się zakończył.
Gdy partner idzie przed tobą i nie trzyma cię za rękę, często oznacza to,
że stracił zainteresowanie, przestał cię szanować lub po prostu cię nie lubi.
Może to też być wyraźny znak, że chce się ciebie pozbyć.
Fotografia 11.1: Ashton Kutcher idzie dwa kroki przed Demi Moore,
najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z jej obecności.
© Ron Asadorian/Splash News

Spoglądanie w przeciwnych kierunkach

Kiedy partnerzy patrzą w przeciwne strony, oznacza to, że te dwie odrębne


istoty nie mają wspólnych upodobań, nie myślą w podobny sposób i mają
własne cele. Ponieważ między nimi nie ma żadnej synchronizacji, na
dłuższą metę ciężko utrzymać im związek. Jeżeli taka sytuacja powtarza
się często, może to być znak, że para jest kompletnie niedobrana.
Jedną z najbardziej niedopasowanych par wszech czasów tworzyli Maria
Shriver, dziennikarka z rodu Kennedych, oraz Arnold Schwarzenegger,
austriacki kulturysta. Byli różni pod względem kulturowym, politycznym,
religijnym i – jak się w końcu okazało – również moralnym. Kiedy wyszło
na jaw, że Arnold nie tylko zdradzał żonę z gosposią, ale ma z nią również
syna, Maria wystąpiła o rozwód. Arnold ostatecznie uznał syna i zaczął
wspierać go finansowo, lecz nie zmienia to faktu, że ten incydent pogłębił
jedynie różnice między małżonkami.
Na fotografiach robionych od samego początku ich znajomości Maria
i Arnold bardzo rzadko patrzą w tym samym kierunku, co oznacza, że nie
mają wspólnych upodobań i bardzo się od siebie różnią. Gdy przyjrzymy
się ich zdjęciom, począwszy od tych z okresu narzeczeństwa, poprzez
fotografie ze ślubu i z różnych imprez publicznych, a skończywszy na
fotografiach z czasów, gdy Arnold był gubernatorem Kalifornii,
zauważymy, że oboje rzadko patrzą w tę samą stronę. Dla mnie to
oczywista informacja, że mają również inne spojrzenie na życie.
Fotografia 11.2: Arnold Schwarzenegger i Maria Shriver patrzą
w przeciwnych kierunkach.
© Mario Anzuoni/Splash News

Za dużo przestrzeni, za mało kontaktu

Kiedy ludzie zaczynają chodzić na randki, są zaręczeni lub świeżo po


ślubie, powinno być między nimi dużo fizycznej bliskości i czułości. Jeśli
jest inaczej, to znaczy, że parę czekają kłopoty. Po obejrzeniu niezliczonych
zdjęć i nagrań Kim Kardashian i Krisa Humphriesa zauważyłam, że
między nimi nie ma ani odrobiny miłości i sympatii. Dostrzegłam to,
jeszcze zanim się pobrali podczas pełnej przepychu ceremonii
transmitowanej przez telewizję. Uznałam, że to małżeństwo bez miłości,
a trwało jedynie siedemdziesiąt dwa dni. Na każdym wspólnym zdjęciu
widać między nimi ogromny fizyczny dystans. Prawie się nie dotykają,
a jeśli już, każda próba dotyku wydaje się niezdarna i niezręczna. To
najprawdopodobniej rezultat braku chemii i fizycznego przyciągania.

Fotografia 11.3: Zwróć uwagę na fizyczny dystans i widoczny brak uczucia


pomiędzy Kim Kardashian i Krisem Humphriesem.
© VLUV/Splash News


Tuż po ich pompatycznym medialnym ślubie zostałam zapytana przez
dziennikarzy o mowę ciała młodej pary i byłam pierwszą osobą, która
przewidziała koniec ich związku. Kim i Kris wyglądali razem mało
swobodnie, nie było między nimi czułości i z pewnością nie zachowywali się
jak zakochana para, która nie może się od siebie oderwać. Podczas reality
show byli w stosunku do siebie jeszcze bardziej zdystansowani. Oglądając
ich program, dostrzegłam sygnały, które wskazywały na to, że ten związek
nie przetrwa; począwszy od sposobu, w jaki się do siebie zwracali, poprzez
spojrzenia, a skończywszy na tym, jak się prezentowali, siedząc lub stojąc
obok siebie – wszystko to mówiło, że prędzej czy później się rozstaną, więc
nie było to dla mnie żadnym zaskoczeniem.
Na kolejnym zdjęciu widzimy Tigera Woodsa i Elin Nordegren krótko po
wybuchu skandalu związanego z niewiernością Woodsa, gdy para
postanowiła mimo wszystko ratować małżeństwo. Zwróć uwagę na
wyjątkowy dystans fizyczny między nimi. Kolejnym złym proroctwem dla
tego małżeństwa był fakt, że Elin patrzyła w dół, a nie na Tigera. Para nie
była w stanie dojść do porozumienia i naprawić związku, więc w końcu się
rozwiodła.

Fotografia 11.4: Zwróć uwagę na dystans pomiędzy Tigerem Woodsem


i Elin Nordegren. Zdjęcie zostało zrobione w okresie, gdy próbowali ocalić
swoje małżeństwo, które ostatecznie skończyło się rozwodem.
© Splash News

Stopy zwrócone w przeciwnych kierunkach

Związek Katie Holmes i Toma Cruise’a przez całe lata pełen był sygnałów
cierpienia i rozpaczy, oczywiście pod warunkiem że się wiedziało, czego
wypatrywać. Za każdym razem, gdy mówiłam w mediach, co
zaobserwowałam w ich mowie ciała, fani Toma nie byli zadowoleni. Ale nic
nie było w stanie sprawić, by moje oczy zmieniły zdanie. Wyraźnie
widziałam, że koniec ich związku jest tylko kwestią czasu. Już sześć
miesięcy przed tym, nim Katie zdobyła się na odwagę, zabrała w tajemnicy
córkę Suri oraz wszystkie swoje rzeczy i przeprowadziła się na wschodnie
wybrzeże, widziałam w jej mowie ciała poważne sygnały świadczące o tym,
że jest bardzo nieszczęśliwa.
Fotografia 11.5: „Sygnały stóp” w mowie ciała Katie Holmes i Toma Cruise’
a na premierze filmu Mission Impossible: Ghost Protocol.
© Lakota/Splash News


Na tym zdjęciu widzimy nie tylko napięty wyraz twarzy Katie, jej
spojrzenie skierowane w zupełnie inną stronę i to, że odsuwa się od Toma.
Fotografia dostarcza nam również wielu informacji o pogardzie, jaką żywi
dla męża, co widać w ułożeniu jej stóp z palcami skierowanymi do środka.
Język ciała Katie świadczy o tym, że nie zależy jej na mężu. Natomiast
jego język ciała mówi zupełnie coś innego; Tom naprawdę ją lubi/kocha.
Jego stopy zwrócone są ku Katie, a ciało przechyla się w jej stronę. Tom
ma spokojny, pogodny wyraz twarzy i rozluźnioną szczękę. Natomiast
dolna szczęka Katie i mięśnie jej twarzy wydają się bardzo napięte.
Po obejrzeniu tego zdjęcia oraz kilku podobnych nietrudno zrozumieć,
jak zszokowany musiał być Tom, gdy w końcu się dowiedział, że Katie była
tak nieszczęśliwa, że w końcu postanowiła odejść. Na podstawie ciepłych
uczuć, jakie Tom żywił do Katie, a które potwierdza jego mowa ciała,
możemy dojść do wniosku, że nie miał pojęcia, że coś jest nie w porządku.
Lecz gdyby dokładnie przyjrzał się zdjęciom zrobionym w ciągu lat
i przeanalizował mowę ciała Katie, z pewnością dostrzegłby kłopoty na
horyzoncie.

Konkurencja: skupianie uwagi na sobie

Kiedy partnerzy tworzą związek z jakiegoś powodu oparty na konkurencji,


często jest to widoczne w mowie ich ciała. Jedno próbuje prześcignąć
drugie i ostatecznie kończy się to zniszczeniem ich miłości. Kiedy dwoje
ludzi robi wspaniałą karierę, ale się w tym nie wspierają, ich związek
może skończyć się katastrofą. Gdy jedna osoba chce przyćmić drugą, nie
ma znaczenia, jak bardzo między nimi iskrzy. Taki związek szybko się
zakończy, tak jak było to w przypadku Katy Perry i Russella Branda.
Kolejne zdjęcie mówi wszystko. Odnoszę wrażenie, że Russell
najprawdopodobniej przeżywa ciężkie chwile, usiłując poradzić sobie ze
sławą swojej żony. Kiedy już się rozwiedli, obejrzałam mnóstwo zdjęć tej
pary i doszłam do wniosku, że Russell był nieszczęśliwy. A to z kolei
sprawiało, że Katy była zrozpaczona i smutna. W filmie dokumentalnym,
który o niej nakręcono, płakała nawet nad ich rozpadającym się
związkiem. Wydaje mi się, że Russell chciał być większą gwiazdą. Na tym
zdjęciu blokuje Katy ciałem, a ona pozostaje na drugim planie. To
niegrzeczne i krzywdzące zachowanie może być odzwierciedleniem natury
ich związku.
Na dodatek miły wyraz twarzy Katy kontrastuje z intensywnym
i poważnym wzrokiem Russella, który wydaje się bardziej skupiony na
kamerze niż na żonie i dosłownie wkracza w jej przestrzeń. Nie jest to
dobry znak dla równowagi w związku. Żadna para nie może dobrze
funkcjonować, jeśli jedno z partnerów jest zazdrosne lub konkuruje
z drugim. Tak więc absolutnie nie byłam zaskoczona, gdy para w końcu się
rozstała.
Fotografia 11.6: Russell Brand skupia na sobie uwagę, odciągając ją od
Katy Perry. Zwróć uwagę na ich odmienną mimikę.
© Jen Lowery/Splash News


Kontrolowanie

Kiedy jedno z partnerów nieustająco „ustawia” drugie – steruje nim, łapie


za rękę, ciągnie za sobą – nie jest to dobra wróżba. Zauważyłam takie
sygnały, analizując mowę ciała Jennifer Lopez i jej męża, Marca
Anthony’ego.
Odniosłam wrażenie, że Marc często steruje Jennifer, a ona nie jest
z tego zadowolona. Prawdę mówiąc, zawsze wyglądała na zakłopotaną
i zawstydzoną. Myślę, że przez te wszystkie lata, kiedy byli razem, ona
starała się, żeby wszystko było w porządku, i zgadzała się na życzenia
męża, lecz mowa jej ciała i wyraz twarzy wskazywały, że była
nieszczęśliwa.
Napięcie między nimi mogło być również wynikiem zderzenia dwóch
sławnych osobowości i napięcia, które z tego powodu towarzyszyło ich
związkowi. Nie byłam zatem zdziwiona, gdy w końcu się rozstali. Nie dziwi
również fakt, że J-Lo zaczęła wówczas wreszcie wyglądać na szczęśliwą
i mniej spiętą; na jej twarzy można było zobaczyć szczery uśmiech, którego
brakowało w trakcie małżeństwa. Kiedy ktoś jest stale ustawiany
i sterowany przez inną osobę, nie zwiastuje to długiego związku.
Fotografia 11.7: Marc Anthony „ustawia” Jennifer Lopez.
© Whittle/Splash News

Nieodwzajemnione uczucie
Gdy jedna z osób w związku okazuje więcej uczucia niż druga lub gdy
mowa ciała jednego z partnerów świadczy o dystansie, zwiastuje to
niestety nieszczęście. Patrząc na mowę ciała Tigera Woodsa, jaką
przejawia on w obecności żony, można dojść do wniosku, że miał romanse
już wiele lat przed wybuchem skandalu.

Fotografia 11.8: Tiger Woods nie odwzajemnia czułego gestu Elin


Nordegren. Zdjęcie zostało zrobione wiele lat przed wybuchem skandalu
związanego z wielokrotnymi zdradami Woodsa.
© Phil Penman/Splash News


Na zdjęciu widzimy, jak Elin pochyla się w stronę Tigera, obejmuje go,
z czułością kładąc mu dłoń na ramieniu. Ale Tiger patrzy prosto przed
siebie, jego przedramiona spoczywają na kolanach, a dłonie zwisają
swobodnie. Nie wyciąga ręki, by dotknąć Elin. Jedną dłonią dotyka
mankietu koszuli. Może jest zbyt zajęty myśleniem o tych wszystkich
kobietach, z którymi romansował, i dlatego nie zwraca uwagi na Elin.
Wszystkich zszokowało zdjęcie, na którym było widać, co raper, Chris
Brown, zrobił z twarzą swojej dziewczyny, piosenkarki Rihanny. Pobił ją,
uderzając jej głową o szybę samochodu i okładając twarz pięściami.
Zmaltretowana dziewczyna wystąpiła o zakaz zbliżania się dla Browna.
Musiał ponieść konsekwencje agresywnego zachowania i wypłacić
odszkodowanie. Niestety, podobnie jak wiele maltretowanych kobiet,
również Rihanna wróciła do swojego prześladowcy. Oświadczyła
w programie Oprah, że ona i Chris znów są razem i chcą, by świat ich
pobłogosławił.

Fotografia 11.9: Raper Chris Brown nie odwzajemnia uczucia Rihanny.


© London Entertainment/Splash News


Obejrzałam wiele zdjęć tej pary i podejrzewam, że Rihanna znowu
pakuje się w kłopoty. Może Chris nie będzie jej bił, ale to zdjęcie pokazuje
– przynajmniej w moim mniemaniu – że może ją wykorzystywać
emocjonalnie. Na tej fotografii raper jest zaabsorbowany meczem
koszykówki i całkowicie ignoruje uczucia, jakie okazuje mu Rihanna. Nie
trzyma jej za rękę i chyba w ogóle nie jest świadomy jej obecności. Podobny
charakter ma wiele innych zdjęć tej pary. Gdy pojawili się na uroczystości
rozdania nagród Grammy w 2013 roku, ona próbowała być czuła i położyła
mu głowę na ramieniu, ale on nie odwzajemnił jej gestu. Na większości
zdjęć piosenkarka stoi w gruncie rzeczy samotnie, jakby w niemym
proteście.
Wydaje się, że Rihanna woła o miłość, prosi Chrisa o uczucie, ale –
przynajmniej na tym zdjęciu – jej prośby nie zostają wysłuchane. Jeśli nic
się nie zmieni, to moim zdaniem nie wróży to dobrze tej parze. Uczucie
musi być odwzajemnione, by związek miał szanse na przetrwanie.
Rozdział 12

PROFIL NAJBARDZIEJ
TOKSYCZNYCH KŁAMCÓW:
PSYCHOPATÓW
I SOCJOPATÓW

C
hyba najbardziej przerażającymi ze wszystkich kłamców są ci,
którzy wykazują zachowania antyspołeczne. Są wśród nich dobrze
zorganizowani i metodyczni psychopaci (jak kanibal Jeffrey
Dahmer i seryjny morderca Ted Bundy) oraz impulsywni i chaotyczni
socjopaci (jak zabójca żony i nienarodzonego dziecka Scott Peterson).
Pomimo pewnych subtelnych różnic psychopaci i socjopaci wykazują
zasadniczo te same cechy.
W tym rozdziale poznasz profil psychopaty/socjopaty. Dowiesz się, jakie
są ogólne wyznaczniki mowy ciała i twarzy, które mogą wskazywać na to,
że masz do czynienia z jednym z tych pozbawionych sumienia osobników.
Poznanie profilu psychopaty oraz sygnałów tego rodzaju oszustwa może
ocalić ci życie. Dowiedz się zatem, jak rozpoznawać tych toksycznych
i niebezpiecznych ludzi, którzy stanowią około dwóch procent populacji.
(Uwaga: Na potrzeby tego rozdziału będę ich nazywać psychopatami, lecz
pamiętaj, że te dwa terminy nie są tożsame).
Wzorce mowy

Psychopatów najłatwiej rozpoznać dzięki charakterystycznym wzorcom


mowy. Stałe stosowanie czasu przeszłego może być wskaźnikiem
obojętności i dystansu. Naukowcy odkryli, że psychopaci w porównaniu
z innymi osobami o wiele częściej używają czasu przeszłego niż
teraźniejszego, zwłaszcza przy opisywaniu swoich zbrodni. Mają również
tendencje do nieskładnych i chaotycznych wypowiedzi z mnóstwem
słownych wypełniaczy typu „och” i „hmm”, które zakłócają płynność. Dzieje
się tak przypuszczalnie dlatego, że psychopata zyskuje w ten sposób więcej
czasu na wymyślenie kłamstwa. To próba przejęcia kontroli.
Psychopaci czują się uprawnieni do tego, by postrzegać świat i ludzi jako
swoją własność. Naukowcy z University of British Columbia
przeprowadzili badania i odkryli, że psychopaci częściej używają takich
słów, jak „ponieważ” i „żeby”, chętnie stosując zdania okolicznikowe
przyczyny i celu. Pokazuje to, że postrzegają swoje zbrodnie jako logiczną
konsekwencję, coś, co „musiało” zostać zrobione, żeby mogli osiągnąć cel.
Kłamią i wykorzystują swój wdzięk, by sięgnąć po to, co – jak uważają –
im się należy. Dlatego mogą przymilać się bez umiaru, obdarzając cię
komplementami i pochlebstwami. Z tego powodu tacy ludzie mogą robić
dobre pierwsze wrażenie; bywają ogromnie wyczuleni na reakcje innych
i mówią im to, co chcą usłyszeć. Zadają też wiele pytań, chcąc szybko
odkryć twoje wrażliwe punkty – co cię smuci, złości lub uszczęśliwia – by
potem grać na twoich uczuciach (pamiętaj, że oni sami ich nie posiadają).
Psychopaci są pozbawieni uczuć, nie odczuwają skruchy i wyrzutów
sumienia. Manipulują słowami nieubłaganie i wytrwale.
Chociaż próbują być czarujący i sympatyczni, często niechcący
wyjawiają, kim naprawdę są, rzucając nieczułą i bezduszną uwagę; czasem
możesz usłyszeć nawet jakiś sadystyczny lub makabryczny komentarz.
Nigdy nie ignoruj reakcji swojego ciała na tego typu zachowanie, ponieważ
ono cię ostrzega, że z osobą, którą masz przed sobą, coś jest bardzo nie tak.
Większość psychopatów ma w zanadrzu opowieści o swoim okrucieństwie
wobec zwierząt, więc nie bądź zdziwiona, jeśli usłyszysz sadystyczny
komentarz na temat twojego zwierzaka.
Badania wykazały również, że psychopaci przywiązują ogromną wagę do
podstawowych potrzeb życiowych – jedzenia, mieszkania, ubrania i tym
podobnych. Używają dwa razy więcej słów mających związek z potrzebami
fizycznymi niż inni ludzie. Z kolei mordercy, którzy nie są psychopatami,
mówią więcej o duchowości, religii i rodzinie.
Gdy psychopata popełni zbrodnię, często przedstawia się w roli ofiary.
Tak właśnie zachowywała się Aileen Wuornos, seryjna morderczyni, która
o swoje postępowanie obwiniała policję (za to, że pozwoliła jej zabić tylu
mężczyzn) oraz społeczeństwo (za to, że pozwoliło skazać ją na śmierć).
W ostatnim wywiadzie w noc egzekucji powiedziała: „Nie zrobiłam nic aż
tak złego, jak mówią... i ocaliłam tyłki wielu ludziom, uratowałam ich
przed bólem, gwałtem i śmiercią”. Charles Manson również zza krat
obwiniał wszystko i wszystkich. Jak większość psychopatów, miał o sobie
wysokie mniemanie, a jego megalomania uwidoczniła się w wielu
wywiadach, których udzielił w ciągu lat spędzonych w więzieniu. Takie
przerośnięte ego związane jest z tym, że psychopata czuje, że ma prawo
dosłownie do wszystkiego, co skutkuje swego rodzaju fanfaronadą
i nadmierną pewnością siebie. Tak więc mówi o sobie, używając wielkich
słów, obwinia innych i nie bierze absolutnie żadnej odpowiedzialności za
swoje czyny.
Psychopaci są zaskakująco wrażliwi na wszystko, co według nich może
być obelgą lub afrontem. Mogą wtedy odpowiedzieć agresją werbalną,
a nawet stanowić zagrożenie fizyczne. Jedną z najbardziej wstrząsających
i mrożących krew w żyłach rzeczy, jakie w życiu widziałam, było nagranie
rozmowy z psychopatycznym mordercą Richardem Kuklinskim, którą
przeprowadził psychiatra Park Dietz. Kuklinski powiedział Dietzowi, że
doprowadza go do szału, ale nie wie, z jakiego powodu. Kiedy lekarz
zapytał go, czy czuje się osądzany i oceniany i czy właśnie to go denerwuje,
morderca przyznał, że tak właśnie jest.
Psychopaci, którzy nie są zabójcami, również stają się drażliwi, gdy tylko
poczują, że są osądzani lub krytykowani. Wtedy mogą zaatakować
kanonadą wrogich słów. Kiedy kłamią, mają tendencję, by nadmiernie
artykułować lub dokładnie wymawiać słowa. Wyraźnie to widać
w ostatnim wywiadzie, jakiego przed egzekucją udzielił w więzieniu Ted
Bundy. Kiedy kryminalista zaczyna nagle precyzyjnie artykułować
i przestaje stosować skrócone formy, wiedz, że najprawdopodobniej kłamie.
Z tym specyficznym sposobem mówienia mieliśmy do czynienia na sali
sądowej również wtedy, kiedy oszust finansowy Bernard Madoff
„przepraszał” swoje ofiary. Jego ton był najprawdopodobniej manifestacją
wrogości i szyderstwa w stosunku do pokrzywdzonych.
Chyba najbardziej typowym wzorcem mowy psychopatów jest
zaprzeczanie samemu sobie. Załóżmy, że zadasz psychopacie pytanie, a on
skłamie lub coś przemilczy. Jeśli po chwili zadasz mu to samo pytanie, lecz
w odrobinę innej formie, możesz usłyszeć prawdę. Naukowcy odkryli, że
ma to coś wspólnego ze specyficznym układem połączeń nerwowych
w mózgu człowieka o rysie psychopatycznym.

Ton głosu

Psychopaci nie mają wyrzutów sumienia i poczucia winy, a ów brak uczuć


i emocji jest słyszalny w ich głosie. Analizując wzorce mowy seryjnych
morderców, takich jak Jeffrey Dahmer, John Wayne Gacey, Ted Bundy,
„Nocny Prześladowca” Richard Ramirez i płatny zabójca mafii Richard
Kuklinski, zauważamy zasadnicze podobieństwo: wszyscy mówią bądź
mówili o swoich potwornych zbrodniach monotonnym, pozbawionym
emocji i obojętnym tonem. Nawet ci psychopaci, którzy nie są mordercami,
mówią jakby płaskim głosem. Tak było również w przypadku twórcy
piramidy finansowej Bernarda Madoffa. Monotonia w głosie jest
szczególnie słyszalna, gdy psychopata twierdzi, że winni są wszyscy oprócz
niego. A gdy tacy ludzie chcą kogoś zmanipulować, czasem porzucają na
chwilę swój monotonny ton. Zaczynają mówić głośniej, zwiększają tempo
wypowiedzi, a wszystko po to, by wciągnąć do swojej gry.

Krokodyle łzy

Jeśli kiedykolwiek widziałeś, jak psychopata roni łzy – co zdarza się często
podczas procesów sądowych – na pewno odniosłeś wrażenie, że są one
fałszywe. Po pierwsze, to zazwyczaj tak naprawdę wcale nie są łzy. Po
drugie, „płaczący” psychopata ociera oddzielnie każde oko, a nie oba naraz.
Kiedy płaczemy szczerze, łzy lecą z obu oczu, więc ocieramy je
jednocześnie. Poza tym opadają niewielkie mięśnie w kącikach ust, a kiedy
płacze psychopata, nic takiego się nie dzieje. Można nawet zobaczyć, że
dolna warga pozostaje nieruchoma, a górna unosi się jakby w lekkim
uśmiechu zwanym „rozkoszą oszusta”. Reasumując, radość psychopaty
z tego, że udało mu się nabrać innych ludzi, ujawnia się w wyrazie jego
twarzy oraz w ruchach. W wywiadzie Diane Sawyer ze Scottem
Petersonem było to oczywistym dowodem jego kłamstwa i fałszywej
rozpaczy. Peterson udawał, że nie ma pojęcia, gdzie znajduje się jego
ciężarna żona, chociaż w rzeczywistości doskonale wiedział, że leży na dnie
zatoki. Tak samo było w przypadku Susan Smith, która resztę życia spędzi
za kratami za zamordowanie swoich dzieci. Na konferencji prasowej
płakała i prosiła o oddanie dzieci, lecz właśnie te jej fałszywe łzy ściągnęły
na nią podejrzenia.
Gdy ludzie płaczą szczerze, zazwyczaj nie są w stanie natychmiast
przejść od rozpaczy do neutralnego lub szczęśliwego wyrazu twarzy.
Między różnymi stanami emocjonalnymi musi być pewien odstęp czasu.
W przypadku psychopaty taki etap przejściowy nie jest potrzebny,
ponieważ w ciągu milisekundy potrafi on zamienić łzy w uśmiech, co jest
kolejnym sygnałem oszustwa. Scott Peterson i Susan Smith oraz mnóstwo
podobnych im psychopatów często udają emocje i symulują płacz, by
wzbudzić współczucie i nabrać innych ludzi.

Wyraz twarzy

Ponieważ psychopata potrafi świetnie kłamać i manipulować, trzeba


zwracać szczególną uwagę na jego oczy. Jeśli patrzy na ciebie bez
odwracania wzroku, najprawdopodobniej padasz ofiarą manipulacji.
Poważne spojrzenie to swego rodzaju sposób sprawowania kontroli. Tak
zachowywał się Drew Peterson były policjant z Illinois, który obecnie
siedzi w więzieniu za zamordowanie jednej ze swoich czterech żon.
W programie Today Show, w którym udzielał wywiadu kilka lat przed
skazaniem, mogliśmy zobaczyć jego intensywne, nieugięte spojrzenie,
którym próbował przekonać dziennikarza i publiczność, że jest niewinny.
Kiedy jednak psychopata niczego od ciebie nie chce, będzie miał trudności
z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, gdyż nie jest w stanie nawiązać
relacji z innym człowiekiem i traktować go jak odrębną istotę. Postrzega
ludzi jak przedmioty, a nawet narzędzia, które służą zaspokojeniu jego
pragnień i potrzeb.
Psychopaci próbują także manipulować, grając z nami w kotka i myszkę:
najpierw przyglądają ci się intensywnie, a za chwilę kompletnie ignorują.
To tak zwane warunkowanie sprawcze, które ma na celu wytrącenie cię
z równowagi i uczynienie bezbronnym (a przez to bardziej podatnym na
manipulację i zastraszenie).
Uśmiech psychopaty prawie nigdy nie jest szczery. Nie uśmiecha się
w sposób naturalny; jego policzki się nie unoszą, oczy nie mrużą, a zęby nie
są widoczne. Zamiast tego widzimy coś w rodzaju maski z zaciśniętymi
ustami, która imituje uśmiech. Ponieważ psychopaci są pozbawieni emocji,
wielu z nich ćwiczy przyjemny wyraz twarzy, by inni nie zobaczyli, jak
lodowate są ich dusze. Jak na ironię, przez ten brak prawdziwych emocji
niejednokrotnie zrażają do siebie ludzi. Może dlatego seryjny morderca
John Wayne Gacy przebierał się za clowna, malował wesoły uśmiech na
swojej twarzy pozbawionej wyrazu i w ten sposób wabił chłopców.

Mowa ciała

Emocjonalne reakcje psychopatów – zazwyczaj jest to wściekłość –


manifestują się w wyniku działania autonomicznego układu nerwowego.
Nagle zaczynają się pocić lub czerwienić, jakby dosłownie gotowali się ze
złości. Ich głos jest chłodny, spokojny i opanowany, lecz odcień skóry
zadaje temu kłam. Gdy mówią, często przysuwają się do rozmówcy lub
pochylają do przodu. Mogą również siedzieć ze splecionymi dłońmi
w sztywnej, wyprostowanej pozie. Kiedy Drew Peterson pojawił się
w Today Show, by porozmawiać o swojej zaginionej żonie, siedział
z zaciśniętymi rękami i przez cały wywiad ani razu nie zmienił pozycji.
Psychopata nie jest zdolny do odczuwania ani do wyrażania pełnej gamy
emocji (poza gniewem), więc mowa jego ciała jest równie mechaniczna
i sztuczna.
Psychopata często zaprzecza temu, co mówi jego ciało. Kiedy na
przykład mówi „tak”, kręci głową i na odwrót – kiwa nią, gdy zaprzecza.
Jego usta mówią jedno, a ciało zupełnie coś innego. Nierzadko
obserwujemy u psychopatów wypiętą klatkę piersiową i zawadiacki krok.
Nawet w kajdankach i pomarańczowym więziennym uniformie Drew
Peterson kroczył na salę sądową pewnym krokiem. Ale nawet w otoczce
pewności siebie i tupetu psychopata może niechcący zdradzić, że coś
ukrywa. Można to zobaczyć na zdjęciu przedstawiającym skazanego za
molestowanie dzieci byłego trenera futbolu z Uniwersytetu Pensylwanii,
Jerry’ego Sandusky’ego. Sandusky uśmiecha się szeroko, lecz trzyma ręce
w kieszeni, czym pokazuje, że coś ukrywa. A tym czymś jest poczucie winy.
Głównym celem psychopaty jest zwabienie ofiary, więc może też
symulować chorobę lub jakieś problemy, by wzbudzić współczucie. Taką
taktykę stosował Ted Bundy: zakładał na zdrowe ramię gips, udając, że
ma złamaną rękę, i w ten sposób wabił nieszczęsne młode kobiety.
WNIOSKI

OCZYSZCZENIE PŁYNĄCE
Z OŚWIECENIA

K
iedy będziesz już w stanie stwierdzić, że ktoś cię okłamuje lub
okłamywał, poczujesz olbrzymią satysfakcję. Może być ona jeszcze
większa, kiedy się dowiesz, że kłamca został pociągnięty do
odpowiedzialności za swoje czyny. Na przykład Marsha Petrie Sue, która
skopiowała jedną z moich książek, a potem przegrała w sądzie federalnym
wytoczoną przeze mnie sprawę, już na zawsze została uznana za osobę
naruszającą prawo autorskie. Straciła również na jakiś czas certyfikat
organizacji National Speakers Association.
Oczyszczająca jest świadomość, że Tawana Bradley, która kiedyś
fałszywie oskarżyła o gwałt i brutalną napaść dziesięciu niewinnych
mężczyzn, musi teraz wypłacić odszkodowanie prokuratorowi, któremu
zniszczyła życie. Wspaniale się dowiedzieć, że Amani Ginyard, która
fałszywie oskarżyła męża o molestowanie córek, musi zapłacić wiele
tysięcy dolarów odszkodowania i utraciła prawo do opieki nad dziećmi. Na
pewno pocieszy cię fakt, że „karmiczna sprawiedliwość” czasem zwycięża.
Tak się stało w przypadku O.J. Simpsona, który w końcu trafił za kratki,
chociaż nie za zabójstwo żony i jej przyjaciela, lecz za zupełnie inne
przestępstwo. Drew Peterson również wylądował w więzieniu za
zamordowanie trzeciej żony, ponieważ podejrzenia wzbudziło zaginięcie
jego czwartej partnerki.
Karmiczna sprawiedliwość jest równie satysfakcjonująca, jeśli chodzi
o nasze prywatne życie. Może kobieta, której kłamstwa kosztowały cię
utratę pracy, jest w tej chwili bezrobotna i od lat nie może znaleźć
zatrudnienia, podczas gdy ty bardzo dobrze prosperujesz. Może twój
uśmiech wywoła wiadomość, że były mąż, który zdradzał cię z sekretarką,
jest teraz samotny i smutny, ponieważ kochanka odeszła do innego
mężczyzny. A jeszcze lepiej się dowiedzieć, że jest nieszczęśliwy i nie radzi
sobie w życiu, podczas gdy ty znalazłaś prawdziwą miłość i czujesz, że
twoje życie dopiero się zaczyna.
Wielką ulgę sprawia też świadomość, że wymiar sprawiedliwości działa
i że tacy ludzie, jak Bernard Madoff, Scott Peterson, Jerry Sandusky oraz
inni mordercy, gwałciciele i oszuści, już nigdy więcej nie zniszczą nikomu
życia. Nigdy nie zaznają wolności i na zawsze pozostaną za kratkami.
Nadal rozstrzygają się losy Lance’a Armstronga. Czy dopadnie go
prawna sprawiedliwość czy może ta karmiczna? Tak czy owak, możemy
stwierdzić, że powiedzenia, iż kłamstwo nie popłaca i ma krótkie nogi, są
prawdziwe. W ten lub inny sposób toksyczne kłamstwa – oszustwo,
zdrada, obłuda, przemilczenie, fałsz – w końcu wychodzą na jaw i obracają
się przeciwko kłamcy.
Być może zostałeś okłamany i oszukany, nie mając pojęcia, co się dzieje
wokół ciebie. A może wiedziałaś, że coś jest nie tak, i teraz nie możesz
sobie darować, że nie posłuchałaś instynktu. Dzięki tej książce
dowiedzieliście się, że już nigdy więcej nie musicie czuć się bezradni.
Nauczyliście się rozpoznawać sygnały i wskazówki, które ostrzegają
o nieuczciwości. Dzięki zawartym tu wyjaśnieniom i zdjęciom osób, które
kłamały, dowiedziałeś się, że ciało zawsze mówi prawdę. Nie kłamią
również twarz, głos i dobór słów. Po przeczytaniu zwrotów używanych
przez kłamców odkryliście, że nie należy przymykać oczu na to, co i jak
ludzie mówią.
Dowiedzieliście się, że jeśli będziecie uważnie przyglądać się mowie ciała
i twarzy oraz zwracać uwagę na głos i wzorce wypowiedzi, dostrzeżecie
jasne i wyraźne wzorce czyjejś prawdomówności lub fałszu. Teraz już
wiecie, że musicie obiektywnie patrzeć i słuchać, i przyjmować
rzeczywistość taką, jaka jest, a nie myśleć życzeniowo. Używajcie tej
książki jako materiału źródłowego. Wracajcie do niej od czasu do czasu
i raz jeszcze czytajcie najistotniejsze fragmenty lub całość! Im więcej
rzeczy, które tutaj wyczytaliście, zastosujecie w praktyce, tym większej
nabędziecie wprawy w wykrywaniu kłamców i oszustów, którzy już są
w waszym życiu lub dopiero chcą w nie wkroczyć. Zyskacie pewność, że
mąż, żona, kochanek, przyjaciel, brat, siostra, syn, córka, rodzice czy też
inni krewni nie próbują was okłamać. Będziecie wiedzieć, czy wasi
przyjaciele są nimi naprawdę i czy współpracownicy są uczciwi. Będziecie
w stanie rozpoznać, czy sprzedawcy, politycy, a także osoby z pierwszych
stron gazet mówią prawdę, czy mydlą wam oczy.
Teraz macie w ręku narzędzia, które pozwolą wam określić, czy ktoś jest
przyjacielem czy wrogiem. Tak więc idźcie w świat i używajcie ich
rozsądnie, a już nigdy więcej nie padniecie ofiarą kłamstwa!
Mowa ciała kłamców
Spis treści

Okładka
Karta tytułowa
Dedykacja
Podziękowania
Wstęp
CZĘŚĆ I SPOTKANIE Z KŁAMCĄ: KTO I DLACZEGO KŁAMIE?
Rozdział 1 CZYM JEST KŁAMSTWO?
Rozdział 2 CENA KŁAMSTWA
Rozdział 3 EWOLUCJA KŁAMSTWA: DLACZEGO ZWIERZĘTA
(TAK, ZWIERZĘTA!), DZIECI I MŁODZI LUDZIE KŁAMIĄ
Rozdział 4 SIEDEM POWODÓW, DLA KTÓRYCH KŁAMIĄ
DOROŚLI
Rozdział 5 KŁAMSTWA W SIECI
CZĘŚĆ II ŻYWY WYKRYWACZ KŁAMSTW
Rozdział 6 INSTYNKT I KONTEKST
Rozdział 7 MOWA CIAŁA KŁAMCÓW
Rozdział 8 MOWA TWARZY KŁAMCÓW
Rozdział 9 GŁOS KŁAMCY: TON, NATĘŻENIE, BARWA I TEMPO
MÓWIENIA
Rozdział 10 TREŚĆ WYPOWIEDZI: NIE CHODZI TYLKO O SŁOWA
Rozdział 11 POZORY MYLĄ: KOCHANKOWIE, KTÓRZY
ZDRADZAJĄ I OSZUKUJĄ
Rozdział 12 PROFIL NAJBARDZIEJ TOKSYCZNYCH KŁAMCÓW:
PSYCHOPATÓW I SOCJOPATÓW
WNIOSKI OCZYSZCZENIE PŁYNĄCE Z OŚWIECENIA
Karta redakcyjna
Tytuł oryginału: The Body Language of Liars

Body Language of Liars © 2014 by Lillian Glass PhD. Original English language edition
published by The Career Press, Inc. 220 West Parkway, Unit 12, Pompton Plains, NJ
07444 USA.
All rights reserved

Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2014

Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym
utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został
cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Redaktor: Agnieszka Horzowska

Projekt i opracowanie graficzne okładki: Zbigniew Mielnik

Fotografie na okładce

© Piotr Marcinski/Shutterstock
© David Stuart Productions/Shutterstock
© Marcell Mizik/Shutterstock
© O.Guero/Shutterstock
© Milkovasa/Shutterstock
© Robert Kneschke/Shutterstock

Wydanie I e-book
(opracowane na podstawie wydania książkowego:
Mowa ciała kłamców, wyd. I, Poznań 2014)

ISBN 978-83-7818-305-1

Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.


ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40; fax 61-867-37-74
e-mail: rebis@rebis.com.pl
www.rebis.com.pl
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: kontakt@elib.pl
www.eLib.pl

You might also like