Professional Documents
Culture Documents
Dyskurs Lokalny NR Marcowo-Kwietniowy (8) 2020
Dyskurs Lokalny NR Marcowo-Kwietniowy (8) 2020
Dyskurs Lokalny NR Marcowo-Kwietniowy (8) 2020
Filip Lisowski,
Kunstwerk 1.
(Zurückbleiben),
https://youtu.be/
IjUXu5UbJXo
Bitte
Zurück—
bleiben
Mikrorecenzje Gdy jeszcze odwiedzanie lasów nie było zakazane — wy- uważył, że dla dodania dramatyzmu obwieszczenie mo-
daje się, że to było tak dawno — wybraliśmy się trzyosobową głoby być nadawane po niemiecku — uwaga złośliwa, ale
grupką na wzgórza Kamiennego Potoku, żeby z placu przed przecież wyrażająca pomysł, który swoim emocjonalnym
Graboski Arti Fuksy
nieczynnym już wtedy kościołem spojrzeć na morze i ogrom- zabarwieniem tak bardzo pasował do otaczających nas
2000—2020 w PGS (Sopot). Fajne prace,
klarowna struktura prezentacji, śmiecio- ny kontenerowiec, manewrujący na horyzoncie (czyżby chiń- apokaliptycznych oparów. Kilka dni później Filip Lisowski
we teksty. ski?). Dzień był słoneczny, ale dotkliwie mroźny jak na przed- opublikował film, którego podtytuł i treść mogłyby zna-
wiośnie po bezśnieżnej zimie; nie spodziewaliśmy się spotkać leźć się w takim wyobrażonym komunikacie. „Zachowaj
Trio.
wielu ludzi. Okazało się jednak, że nie tylko nam zaczęła już odległość” — powtarzają w filmie co chwila głośniki wind,
Prezentacje pracowni (zbiorowa) na
auli ASP (Wielka Zbrojownia). Ulotka za- doskwierać powszechna kwarantanna — raz po raz na leśnych S- i U-Bahnów: „Bitte Zurückbleiben”. Ale można tego
projektowana jako A4 → DL × 3 (składana ścieżkach pośpiesznie mijały nas pojedyncze osoby i czujne, zwrotu użyć również w znaczeniu „pozostań w tyle, pozo-
w „tryptyk”), ale na ekspozycji leży nie- jakby wystraszone, grupki spacerowiczów. stań w miejscu”. Zatem i tak, i tak — pasuje.
zbigowana — jako metafora wystawy.
Wtedy, patrząc na ciemny wał Bałtyku zamykający światło Wideo Lisowskiego pojawiło się najpierw (i jedynie?)
By coś usłyszeć ulicy, po raz pierwszy usłyszałem nadawany przez megafon w Internecie. Można by powiedzieć, że to znamienne dla
trzeba samemu zamilknąć Magdaleny komunikat: „pozostańcie w domu”. Nie widać było radiowo- czasu kwarantanny, ale chyba przestrzeliłoby się szukając
Peli w Żaku. Nuda. zu, ale stojąc ponad wybrzeżem, słyszałem wyraźnie krążący tu intencji; autor jest po prostu twórcą wycofanym, pra-
w dole apel, słowa odbijające się od ścian osiedla. cującym głównie dla siebie, przyjaciół, rodziny, jak gdyby
Malarstwo Pawła
Wyborskiego w Nowym Warzywniaku Na myśl przyszły mi filmy historyczne, skojarzenie ze niepewnym siebie — albo może wyczuwającym wewnętrz-
= nuda2 + stypendium · x stanem wojennym, który znam tylko z opowieści. Ktoś za- ną sprzeczność pojęcia „profesjonalny twórca” i chcącym
umknąć kategoryzacjom. Nie jeździ więc po festiwalach, du rodziny, której członkowie sytuują się na przeciwnych
nie pcha się do galerii. Dość powiedzieć, że nawet wspo- biegunach politycznych?) Póki co jednak… Internet pęka
mniane wideo nosi tytuł Kunstwerk 1., mimo iż nie jest to w szwach od udostępnionych filmów, skleconych naprędce
pierwszy film Lisowskiego. Nolens volens jednak jego film klipów, audycji, elektronicznych wystaw, webinariów, kon-
pojawił się w Sieci w czasie, gdy wszystko pcha się do Sieci, kursów, aukcji, strimów, spektakli, telekonferencji, artyku-
dzięki czemu można traktować go jako komentarz do bie- łów i niepoliczalnej liczby innych „okazji”, wzniecających
żącej sytuacji. strach przed pominięciem (FOMO) nawet w tych, którzy go
Czuję się oszukana przez instytucje kultury z Gdańska wcześniej nie doświadczali. I jeśli na początku kwarantanny
— brzmiał tytuł artykułu Małgorzaty Muraszko opublikowa- pojawiła się we mnie myśl, że „teraz wszystko nadrobię”, to
ny 2 kwietnia na internetowych łamach lokalnego wydania jakieś dwa tygodnie później z przerażeniem spoglądałem
„Gazety Wyborczej”. Autorka narzeka w nim na nieudolność na szereg piętrzących się coraz bardziej zakładek w prze-
i opieszałość tutejszych ośrodków, które nie dość sprawnie glądarce, mieszczących w sobie wszystkie „istotne” rzeczy
przenicowały swoje programy na wersje online, i domaga „na potem”.
się oferty bogatszej, lepszej, natychmiast — aby zamknięta Zurückbleiben Lisowskiego ma więc dla mnie inny wy-
w domach klasa średnia i średnio-wyższa mogła konsumo- miar niż hasztag #zostanwdomu. To nie zalecenie, by sto-
wać wyroby kultury jak dawniej. Słusznie ów niemądry tekst sować się do rad medyków oraz przepisów ograniczających
spotkał się z odzewem ze strony samych instytucji, co do- możliwość przemieszczania i gromadzenia się ludzi. To re-
prowadziło do opublikowania polemiki oraz odpowiedzi na cepta na zachowanie higieny umysłu: zachowaj odległość
polemikę, w której autorka de facto zwija ogon pod siebie. od góry szajsu narosłej w czasie zamknięcia — zdają się
Wpis ukończo-
ny (zbiorowa) w Zbrojowni Sztuki. Fajnie,
że Piotr Paluch przygotowujący oprawę
graficzną wystawy, zadzwonił i upewnił się,
jak poprawnie zapisać nazwisko Natalii
Dopkoskiej, dzięki czemu po raz pierwszy
w historii wydrukowano je bez błędu.
nitwy za sztuką, wytchnienie od prób niezatonięcia w toku wdomu mogą patrzeć tylko jak liczman na burżujów, i jak
Język Boga Jakuba Łęckiego
spraw (najgorsze przecież dla działacza kulturalnego jest kiedyś mordować się na rusztowaniu z dechami zbyt dla w galerii Domu Angielskiego. Nie.
zniknięcie z pola widzenia); pojawiła się nadzieja, że te- mnie ciężkimi albo rozstawiać w palącym słońcu imprezowe
raz będzie można się skupić, podjąć właściwy kontakto- namioty… Dziś znienawidzony pot i bolesna opalenizna Knaf’s Not Dead w PGS (Sopot).
Zapraszam do lektury: http://czaskultury.
wi ze sztuką wysiłek, ba, być może nawet zwiększony trud stanowią dla mnie kuszące wspomnienie, alternatywę dla
pl/czytanki/knaf-is
myśli i warsztatu zaczną wkładać twórcy i instytucje w to, obrzydłego krzesełka i biurka, przy którym pracuję. A i tak
co światu proponują. Wciąż odrobinę się łudzę, że plaga jestem w szczęśliwej sytuacji: pracuję w ciszy, mam własny Plener graficzny
„przepali” pole sztuki, ścierając kościstym paluchem to, pokój, współlokatorzy zajmują się sami sobą, nie muszę 2019 w galerii Domu Angielskiego (ASP).
Wprost nie wiem, co powiedzieć.
co było tylko kaprysem sytych mądrali, rachityczną ko- opiekować się małymi dziećmi ani odrabiać ze starszymi
pią niedorozumianych idei, dychawiczną próbą zaistnie- podopiecznymi orzących mózg zadań e-szkoły… Czy gdy- House of MAKAO (Maciej
nia — że wszystko to zostanie zweryfikowane przez nową bym miał dzieci, to po położeniu ich spać z przyjemnością Lewandowski, Marta Tomaszewska)
świadomość, która wyłoni się z doświadczenia pomoru obejrzałbym udostępniony specjalnie z powodu epidemii w ramach Cancelled Festival 2020
(online). Czy mockument, który w na-
i towarzyszących mu spraw. (Żywić taką nadzieję pozwala spektakl, z myślą, że „w końcu mam czas dla siebie”? Może
pisach początkowych deklaruje się jako
mi chociażby powrót być-może-katartycznego śmiechu tak, może nie. Na ten moment feeria internetowych wyda- mockument, jest dokumentem?
z memów i filmików o pandemii — w miejsce nieśmiesz- rzeń i wydarzonek przypomina mi potlacz. Zwłaszcza że, jak
Dyskurs Lokalny
nych kabaretów czerpiących pożywkę z faktu, że nie ma w potlaczu, nie jestem niewinny — sam, wdzięczny, że mam Próba czasu. Czas próby
Michaliny Jasińskiej i Marka Langowskie-
się z czego śmiać, bo i z czego się śmiać, gdy niczego nie w czasie zarazy źródło utrzymania, nagrywam w pośpiechu
go, nominalnie w Kolonii Artystów, de
brak, a jeśli jednak czegoś brak, to śmiać się nie wypada, filmiki „na czas pandemii”, zasilając ciało wirtualnej kultury. facto online z racji plagi. „Przeżycie me-
bo zakazuje tego polityczna poprawność lub groźba rozpa- I jeśli miałbym wytoczyć jeszcze jeden argument przeciwko tafizyczne czy oportunistyczne poddanie
temu, co się w tej chwili dzieje, to na przekór poczuciu nie- zainteresowani nie osiągną konsensusu co do tego, kim są
zwykłości sytuacji, zwróciłbym uwagę na to, że w pewnym i czego potrzebują, może nie naruszać kłopotliwego sta-
sensie nic się nie zmieniło. Cóż bowiem — w przeciwień- tus quo. Tak więc nie narusza i w sytuacji nadzwyczajnej,
stwie do władz berlińskich, o których prostym programie proponując jako pakiet ratunkowy kolejne stypendium na
pomocowym dla artystów i wolnych strzelców można wie- realizację „projektu kulturalnego”.
le przeczytać na Facebooku — zaoferowało nam MKiDN? Żałuję, że cały ten karnawał internetowych wydarzeń
Grant przysługujący m.in. „kościołom i związkom wyzna- opiera się na ułudzie. Począwszy od rzekomej dostępno-
niowym oraz ich osobom prawnym”. Zatem, powtarzając ści „z kanapy” (na niektóre rzeczy trafić równie trudno jak
za Jackiem Dehnelem, „każda parafia może zapropono- przed pandemią, jeśli nie trudniej — przykładem wystawa
wać swoje wykonania «Barki», swoje wyklejanki z papie- 3 sekundy w Kolonii Artystów, która nie wiedzieć czemu
żem, wrzucić je do sieci (bo co? przecież i tak ma to prak- pragnie „zbliżyć się do warunków fizycznego pokazu” i być
tycznie zerową wartość komercyjną)” i dostać pieniądze online jedynie przez 3 godziny), przez kreowanie złudnej
za, zgodnie z nazwą projektu, „kulturę w sieci”. Jednak potrzeby zapchania „nadmiaru” wolnego czasu i osłodze-
sedno problemu nie tkwi chyba w samym zapisie o związ- nia kwarantannowej „niewoli”, a kończąc na budowaniu
kach wyznaniowych; z pewnością znajdą się takie, które są fałszywego poczucia, że oto nadal tkwimy w okresie pro-
w stanie wyprodukować coś wartościowego (szczególnie sperity, w którym możemy kulturę konsumować, wybiera-
że artyści w poszukiwaniu dogodnej formy dryfują niekie- jąc z jej arsenału to, co nam się podoba; i że polityka jest
dy w stronę parareligii — jak np. Wspólnota Międzygatun- niegroźna tak długo, jak długo woda w kranie jest ciepła.
Próba czasu. Czas próby kowa). Problemem jest raczej kontynuacja wielokrotnie już Jest odwrotnie: jesteśmy w biedzie i teraz każdy fałszywy
Michaliny Jasińskiej
omawianej projektozy. Przeznaczona dla osób fizycznych ruch, każdy przejaw ignorancji może tę biedę pogorszyć.
i Marka Langowskiego,
Fotos z 28 marca ok. godz. 13 wersja ratunkowego grantu ministerialnego przybrała I choć zazwyczaj staram się studzić emocje i nie wpadać
również postać stypendium na „realizację zadań”. Szkoda, w umoralniający ton, to jednak — wszyscy to wiemy — czas
bo stan nadzwyczajny usprawiedliwiałby odrobinę urzęd- jest wyjątkowy.
niczej brawury. Być może bardziej liberalne podejście do „DL” nie jest zupełnie „czysty” — przecież i my pisze-
wsparcia kultury — uwzględnienie w końcu tych artystów, my w dużej mierze o sprawach bieżących, w jakiś sposób
którzy nie mają umocowania w instytucjach, stowarzysze- dokładając się do kłopotliwego nadmiaru. Chciałbym jed-
niach, fundacjach, i których działalność nie wpisuje się nak, aby ten numer był inny niż poprzednie: aby zgodnie
w schemat realizacji „projektów”, albo którzy nie nauczyli z hasłem Bitte Zurückbleiben przysłużył się raczej nabra-
się w krótkim czasie żonglować tabelkami oraz technicz- niu pewnego dystansu, pozwalającego lepiej zrozumieć to,
nym żargonem aplikacji grantowych — przyniosłoby jakieś co wokół nas — niż wzbogaceniu karnawału treści umila-
odpowiedzi przydatne w ustaleniu tego, kim właściwie są jących czas i wypełniających „nudę” kwarantanny. Stąd
nasi twórcy. Byłyby to odpowiedzi żywe, oderwane od bardziej wspomnieniowy, archiwalny charakter marcowo-
jałowych dyskusji środowiska, w którym ZPAP do spółki -kwietniowego numeru. Zapraszam do lektury.
się okolicznościom?” — Chyba jednak z OFSW zaplatają gordyjski węzeł definicyjnych i praktycz-
oportunizm, bo nie minęła godzina od nych problemów — ku wygodzie władzy, która póki sami Piotr Szymon Mańczak 8 IV 2020
rozpoczęcia akcji, a już wytworzył się
patriarchat (patrz wyżej).
Sprawy
Jestem przeciwnikiem podpinania pro-
stych pomysłów pod nadęte pytania.
Łatwo takim podpięciem znokautować
samo działanie. Niemniej jednak odczu-
zasadnicze
łem wielką przyjemność, gdy 28 marca ok.
godziny 11 wieczorem, przewalając się po
łóżku, włączyłem transmisję i zobaczy-
łem Jasińską oraz Langowskiego, którzy,
podobnie jak ja, bezskutecznie próbo-
wali jakoś ułożyć się do snu. W literaturze
zbudowałoby to klamrę:
„Absurd”
w oku
Skypie 21 lutego 2020 roku. To było nasze pierwsze spo-
tkanie, dotychczas wymienialiśmy się mailami. Była z nami
również Joanna Kabala, jego żona i partnerka zawodowa,
jednak na potrzeby tej publikacji wybrałam przede wszyst-
cyklonu
kim wypowiedzi Andrzeja. Mam nadzieję, że kolejne wątki
dotyczące gdańskiej sceny niezależnej rozwinę niebawem
w rozmowie z Joanną, i że nasze ostatnie spotkanie było
Co tam
tylko przedsmakiem fascynującej opowieści o sztuce alter- jeszcze
natywnej Gdańska na przełomie lat 80. i 90.
w świecie
Grzonkowska: Yo Als Jetzt,
efemeryd?
Aleksandra
Wydawnictwo Kubańskie Cycki, C14~~~, Totart czy
vangdansk — to tylko niektóre nazwy grup artystycznych,
które współtworzyłeś. Opowiedz, proszę, o gdańskiej sce-
nie niezależnej w latach 80. i 90. Instagram:
@maclewando, 30 marca (o ile nas pa-
Andrzej Awsiej: Pod koniec lat 70. założyłem zespół muzyczny [Kołchoźnik], dzięki które- mięć nie myli) 2020 wieczorem — Ma-
mu zostałem wprowadzony w tematykę kultury miejskiej. Mogę powiedzieć, że już w szkole pod- ciej Lewandowski strimował domowe
stawowej, a później w liceum, bardzo gładko wszedłem w środowisko kultury niezależnej. A dla- karaoke w tradycyjnych już tiulach. Nie
zaśpiewał zamówionej przez widownię
czego? Wydaje mi się, że byłem po prostu chłopakiem z dzielnicy.
piosenki Małpa i ja (Bajm), usłyszeliśmy
W tej opowieści musi pojawić się Jany Waluszko, nazywany papieżem polskiego anarchizmu. To za to niezłe wykonanie utworu Wielka
dama tańczy sama Anny Jantar. Eterycz-
był prawdopodobnie 1982 rok. Poznałem go na spotkaniach, które były organizowane w prywat-
ne suknio-szaty i Wielką damę można
nych mieszkaniach i domach. To była taka pół-konspiracja; zebrania, podczas których mieliśmy śmiało określić stałymi elementami re-
się edukować. Wśród uczestników był Krzysztof Skiba, który nie dawał nam za bardzo szansy na pertuarowymi Lewandowskiego, zatem ta
powiedzenie czegokolwiek, ponieważ sam nieprzerwanie mówił. Ze Skibą poznaliśmy się na jed- część performansu, którą miałem okazję
zobaczyć, wypadła dość zachowawczo.
nym ze zlotów anarchistów, gdzie zobaczyłem też performans Totartu z udziałem między innymi
Wielka szkoda, że konto, z którego arty-
Zbigniewa Sajnóga, Pawła Konnaka, Artura Kozdrowskiego i jeszcze dwóch innych osób. sta strimował, jest kontem prywatnym —
trzeba zatem prosić o akceptację. Chcąc
Po tym spotkaniu poprosiłem Janego, aby poznał mnie z nimi, z Totartem. Niebawem spotkaliśmy
w ostatniej chwili dołączyć do transmisji,
się i wtedy wydarzyła się kluczowa sytuacja — Zbigniew Sajnóg zapytał, czy chcemy być Totar- musiałem poratować się cudzym tele-
tem czy osobną grupą. W tym czasie działaliśmy jako Yo Als Jetzt (wspólnie z Joanną i Maciejem fonem. Za plus należy jednak policzyć
Rucińskim), i jak Yo Als Jetzt zaczęliśmy współpracę z Totartem. Zresztą to był czas, kiedy te po- Lewandowskiemu bardzo dobry i stały
kontakt z publicznością.
działy zanikały, [blisko Totartu działały] wtedy też między innymi Szelest Spadających Papierków,
Sni Sredstvom Za Uklanianie Tymona Tymańskiego czy Awoda Zara 55 (zespół założony przez Da- Instagram:
riusza „Brzóskę” Brzóskiewicza). @dopkoska, 1 kwietnia 2020 przed po-
łudniem — Nieco bardziej introwertycz-
A.G.: Odnoszę wrażenie, że poszukiwanie alternatywnych ny był natomiast strim Natalii Dopkoskiej.
miejsc do pracy i prezentacji, jest dla was równie ważne, Artystka nie odpowiadała na komenta-
jak współpraca z innymi twórcami i grupami artystyczny- rze publiczności, co jest jednak zrozu-
miałe, była bowiem w trakcie transmisji
mi. W lokalu przy ulicy Św. Barbary założyliście galerię-pra-
oddana czynności wymagającej dużego
cownię C14~~~, która działała przy Klubie Inicjatyw Spo- skupienia — malowaniu magnesów na lo-
łecznych (KIS). Kiedy odkryliście to miejsce? dówkę. W „firmowym” stroju gdańskim
(czerwona koszulka z godłem i czapka
A.A.: Pamiętam, jak wspólnie z Joanną oglądaliśmy przyszłą Galerię C14~~~. Wówczas szukali- herbowa) Dopkoska kolorowała partię
śmy dużego pomieszczenia, a ten budynek wydał nam się odpowiedni, dlatego zdecydowaliśmy kilkudziesięciu modeli charakterystycz-
się do niego wprowadzić. nej atrakcji turystycznej Rothenburga ob
der Tauber — budynku Plönlein. Znany cel
[Joanna Kabala: Ale też nie wprowadziliśmy się tam tak po prostu. Najpierw trzeba było wycieczek, reklamowany w Sieci jako „naj-
przystąpić do KIS-u, zająć stanowiska w zarządzie, co zrobili Andrzej i Marek Rogulski, a dopiero piękniejsze miasto Niemiec”, w zapowiedzi
Dopkoskiej stał się „miastem, do którego
potem zaproponować założenie galerii połączonej z pracownią.]
na pewno nie pojedziecie w kwietniu”. Nie
A.A.: Od samego początku dolnomiejscy autochtoni przysiadali się do nas. Wspólnie z Rogu- był to jedyny akcent nawiązujący do bieżą-
cej sytuacji. Rozpoczynając akcję artyst-
lusem podchodziliśmy do tej sytuacji bardzo negocjacyjnie, porozumiewawczo. Pewnego dnia,
ka zaznaczyła, iż nie wie, czy w najbliższej
kiedy siedzieliśmy na murku oddzielającym przedszkole od C14~~~, przysiadł się do mnie menel, przyszłości będzie mogła kontynuować
który zaczął wspominać, że kiedyś siedział w tym miejscu z samym Krzysztofem Klenczonem… swoją pracę. I faktycznie, zasadnym jest
pytanie, czy po okresie drastycznej kwa-
A.G.: A jak doszło do „przejęcia” budynku dawnej łaźni rantanny wycieczki i pamiątkowe magne-
miejskiej, w której wspólnie z innymi kolektywami powołali- sy będą pierwszą rzeczą, na którą zechcą
ście Otwarte Atelier? To był 1992 rok. wydać pieniądze zubożali obywatele po-
grążonych w zapaści gospodarczej państw.
A.A.: Pamiętam jeszcze, jak do dawnej łaźni chodziliśmy się kąpać. Zresztą w tych rejonach
znajdowała się też nasza podstawówka… Performansowi towarzyszyły piosenki
o tematyce urlopowo-podróżniczo-przy-
[J.K.: Około 1990 roku często spacerowaliśmy po Dolnym Mieście. To jest specyficzna, od- jemnościowej, np. Jedzie pociąg z daleka
grodzona od miasta jego część. Kiedyś mówiło się, że mieszka tam „element”. Kilka razy space- czy Intymnie Ryszarda Rynkowskiego, albo
Od Cheetaway do Syracuse Maryli Rodo-
rowaliśmy tamtędy, ponieważ mieszkali tam też przyjaciele Andrzeja. Rozmawialiśmy wtedy na
wicz. Szkoda tylko, że widownia nie mogła
różne tematy, to musiał być 1991 rok, bo wówczas już wiedzieliśmy, że nie zostaniemy za długo dostrzec żadnych szczegółów związanych
w C14~~~. Andrzej miał ze sobą aparat i fotografował budynki, które od lat stały puste. Między z samą czynnością malowania (wpisywało-
Dyskurs Lokalny
innymi właśnie łaźnię miejską czy koszary wojskowe [obecnie siedziba Akademii Muzycznej]. Po- by się to w poetykę popularnych w okresie
plagi internetowych tutoriali plastycznych)
nadto zdjęcia Andrzeja ilustrowały składany folder projektu Otwarte Atelier. Nie znam nikogo
— Dopkoską obowiązywała jednak „tajem-
poza Andrzejem, kto wpadłby na to, że zalany budynek na Dolnym Mieście może być świetnym nica służbowa” związana z technologią
miejscem na pracownię.] produkcji magnesów.
A.A.: Pewnej nocy wracałem od kolegi, który mieszkał przy ul. Zielonej. [Zobaczyłem łaźnię i]
to było jak prawdziwa wizja. Do budynku weszliśmy nieco później, ponieważ wówczas zarządzała
nim Zieleń Miejska. Niestety w międzyczasie budynek został totalnie rozkradziony. Ale i tak robił
wrażenie, jego osadzenie w tej dzielnicy, architektura, jej przestrzeń…
A.A.: To był początek lat 90. Krzysztof Skiba zaproponował nam, abyśmy pracowali dla „Gazety
Wyborczej”, ale odmówiliśmy. Wtedy szukano i chciano wprowadzić nowych ludzi, to było takie
otwarte pole. Agencję Filmową [Agencja Filmowa Profilm powstała w 1988 roku w Gdańsku] zało-
żyli przedstawiciele gdańskiej opozycji — Maciej Grzywaczewski i Arkadiusz Rybicki. Wówczas ich
siedziba mieściła się w „Zieleniaku”, gdzie zapraszali osoby, które nie były „umoczone” w tamtym
[komunistycznym] systemie.
Yach Paszkiewicz zaproponował nam pracę przy Bolero [program telewizyjny z 1992 roku] i po-
wiedział: „jeśli macie komputer Amiga, to dostaniecie robotę”. Oczywiście musieliśmy się trochę
zapożyczyć, ale dostaliśmy obiecane zlecenie.
Wtedy były dwie agencje. Z jednej strony Profilm, z drugiej Video Studio Gdańsk przy Podwalu
Staromiejskim, gdzie chodziłem z Amigą.
[J.K.: Nasze pierwsze eksperymenty z nową technologią zaczęły się właśnie przy Bolero Pasz-
kiewicza. Niewiele wcześniej zaczęliśmy pracować na komputerze, to musiał być 1992 rok. Na
początku było więc Bolero, a potem, w 1993 i 1994, Lalamido.]
A.A.: Obserwowaliśmy to, co robi Ziarkiewicz, ale zawsze był taki wyniosły. Spotykaliśmy się
w różnych miejscach. Pewnego razu odwiedził galerię C14~~~, przyszedł z grupą angielskich go-
ści i kazał się po niej oprowadzić. Później powstała Państwowa Galeria Sztuki, której dyrektorem
Facebook:
8 kwietnia godz. 17. Transmisja z opro- [w latach 1992—1994] był Ziarkiewicz. Współpracowali z nim między innymi Robert Rumas i Iwona
wadzania Krzysztofa Wróblewskiego po Makówka. Nie podobało się nam, że on pomija pewne rzeczy. Jego stosunek do nas był taki jak
wystawie Koncepcja obrazu — twór- stosunek Sopotu do Dolnego Miasta. To było swego rodzaju starcie kultur.
cy galerii Koło (CSW Łaźnia 2) — Wró-
blewski przemawiał kojącym głosem, A.G.: Chciałam was jeszcze zapytać o kolekcję, którą
a samo nagranie zrealizowane było zacnie. stworzyliście. Mam świadomość tego, że w swoich zbiorach
Jednak jeśli chodzi o samą Koncepcję
macie totalne perełki.
obrazu: po pierwsze, to nie wystawa, tyl-
ko pokaz; po drugie, mam wrażenie, że A.A.: Tak, to prawda, w przeciągu tych wszystkich lat zebraliśmy pokaźnych rozmiarów kolekcję
wszystkie prace na tej prezentacji stra-
druków i naszych prac malarskich. Obecnie wszystko dokumentujemy, przede wszystkim foto-
ciły. Najdobitniej widać to chyba na przy-
kładzie prac Krzysztofa Gliszczyńskiego, graficznie. [To ważne], bo — jak w trakcie przygotowań do jednej z sopockich wystaw Ziarkiewicza
którego realizacje zawsze miały swoistą powiedział nam Robert Rumas — „najważniejszy jest wernisaż i katalog”.
aurę, a tu — przynajmniej w zapośredni-
50 lat
czeniu przestrzeni wystawy przez trans-
misję — zdawały się być po prostu jakimiś
wykastrowanymi obiektami, ustawionymi
obok innych jałowych obiektów…
nieistnienia
YouTu-
be: ukazały się dwa teledyski: Każdy
jest inny Polish Diwy (https://youtu.be/
VdWgZm040aI) oraz Na Dobre i na Złe
Galerii TAK
Macieja Lewandowskiego, Dominiki
Michałowskiej i Marty Tomaszewskiej
(https://youtu.be/-1XMeC40D4k). Wideo
Diwy zdaje się jednym z niewielu przy-
kładów krytyki / deklaracji pozbawionej
moralizatorskiego zadęcia (mimo zakoń-
czenia) — po prostu dlatego, że jest przy-
jemne, chwytliwe i ze względu na wysoki Grzegorz Borkowski uświadomił mi wczoraj, że wła- sie i w porę zareagował, pisząc tekst o Galerii TAK, który
poziom realizacyjny miałoby, jak sądzę, śnie mija pięćdziesiąt lat od czasu, kiedy Leszek Przyjem- wydrukują warszawskie „Aspiracje”. Wywołany do tablicy,
realną szansę stanąć w jednym szeregu ski i Anastazy „Bogdan” Wiśniewski powołali Nieistnieją- postanowiłem napisać swój tekścik; do tego wspomnienio-
z prawdziwymi hitami nurtu disco polo.
Bitte Zurückbleiben
cą Przytakującą Galerię TAK. Poczułem się zawstydzony. wo-archiwistycznego numeru „DL” powinien pasować.
Wobec obu teledysków można by jednak
wysunąć pytanie: czy mozaika kostiumów, Skończyłem akurat pisać artykuł o Przyjemskim, którego Gdy Przyjemski i Wiśniewski w 1970 roku zakładali
peruk i błyskotek, właściwa estetyce drag przygotowanie zajęło mi sporo czasu, a jednak na oczywi- Galerię TAK, w Bydgoszczy, gdzie wrócili po studiach
queen, nie przybliża się nieco do (starej) stą myśl o rocznicy — i to tak znaczącej — jakoś nie wpa- (pierwszy z Gdańska, drugi z Wrocławia), działała już
normalności karnawału — ze względu na
dłem. Lekko się też przestraszyłem, bo skoro przeoczyłem — także „nieistniejąca” — Galeria NIE, założona przez
to, że w naszą nową „maseczkową” nor-
malnością wszyscy queerujemy świat rzecz tak oczywistą, to kto wie, co jeszcze mi umknęło. Wiśniewskiego, Leona Romanowa i Ryszarda Wieteckiego.
sprzed wybuchu pandemii? Mniejsza o to. Na szczęście Grzegorz trzymał rękę na pul- Dwaj ostatni, nieco starsi od Przyjemskiego, traktowali go
rozmawiał z cenzorem, nie wszedł ich wspól-
ny znajomy, afisz pewnie by się nie ukazał.
Dodać też trzeba — także i o tym mówił mi
Płacz
niedawno Przyjemski — że kolejną przeszko- W tym dziale redakcja wy-
dą, już po uzyskaniu zgody cenzury, było raża żal wynikający ze stra-
conych szans, smutnych
wzburzenie ówczesnego szefa bydgoskiego
wypadków i faktu, że nie na
ZPAP-u Jerzego Puciaty, który miał interwe- wszystkie wydarzenia moż-
niować w sprawie afisza — na szczęście bez- na dotrzeć będąc pozba-
skutecznie — już w drukarni. wionym daru multilokacji
i egzochronii.
Nieobecność sztuki Przyjemskiego
w Gdańsku była jeszcze do niedawna rażą-
ca. Pisał o nim na szczęście Guzek, a w 2014
Żałuję, że nie udało mi się
roku ASP zorganizowała artyście wystawę. dotrzeć na wystawę Bio-inteligencja (czy
Od tego też roku GGM — z inicjatywy Marii w ogóle istnieje) w Kolonii Artystów we
Sasin — organizuje w Brzeźnie coroczny Fe- Wrzeszczu. W tekście autorzy postawili
tezę, że każda roślina z gatunku Monstera
stiwal Present Performance, którego artysta
deliciosa cierpi na zaburzenia osobowo-
jest patronem. Przyjemski wyjechał z Polski ści; czemu nie, poszedłbym na wystawę
w sierpniu 1981 roku, jeszcze w trakcie karna- słuchając apokaliptycznego akatystu ku
wału Solidarności. Zaraz po stanie wojennym czci kota Antka (Szelest Spadających Pa-
pierków, Randka z mutantem) i wszystko
gdańska sztuka „alternatywna” zaczęła usta-
by się spasowało. Niestety wszelki Bio Age
nawiać swój własny „dziki” mit. Nie oglądała blaknie wobec prawdziwego arcydzieła
się na poprzedników, występowała przeciw- biosztuki: SARS-CoV-2.
ko nim. Przyjemski był od gdańskiego kręgu
Żałuję, że w lutym nie
akademickiego oderwany, miał wprawdzie
udało mi się dotrzeć na wystawę grafiki Do-
zostać asystentem w pracowni malarskiej minika Włodarka Ex Tempore w GTPS-ie
Witolda Frydrycha, ale śmierć profesora po- — ale w dni niewernisażowe jest tam tak
krzyżowała te plany. Działał więc poza Gdań- ciemno, cicho, i straszno…
żył więc z przyjacielem, którego znał jeszcze z dzieciństwa. artystów punktem odniesienia. Przyjemski nie był ani
Trochę mi szkoda, że nie zobaczyłem
Idea konceptualnej nieistniejącej galerii została wprawdzie przedstawicielem akademizmu, przeciwko któremu nale- Wiatru od Bałtyku w WL4, ale duża prze-
zachowana, ale strategię jej działania radykalnie odwró- żało się zbuntować, ani też jego sztuka nie była w gdańskim strzeń Mlecznego Piotra ewidentnie nie
cono. Galeria TAK, jak głosił jej pierwszy afisz, powołana młodoartystycznym kręgu na tyle znana, by się do niej od- służy zachęcie do osobistego stawien-
nictwa — zbyt łatwo obfotografować całą
została w celu „przytakiwania wszelkim poczynaniom ar- woływać. Młodzi artyści mieli już zresztą inne wyobraże-
wystawę tak, żeby wszystko można było
tystycznym”, o których listowne zgłaszanie prosili artyści nie o buncie, polityce i aparacie władzy niż kontestatorzy obejrzeć w Sieci.
w rozsyłanych przez siebie drukach. Galeria fizycznie nie z poprzedniej dekady. Mimo to jednak pewnych drobnych
istniała, istniały jednak wydawane przez nią zaświadczenia, odniesień, zbieżnych strategii działania, intencjonalnych Żałuję, że nie widziałem
wystawy Baumgart/Pijarski. Labora-
dokumenty, afisze i pieczątki, które Przyjemski i Wiśniew- lub przypadkowych podobieństw można się w twórczo-
torium prac fotograficznych w Zielonej
ski kompulsywnie tworzyli. Podobnie kompulsywne było ści młodszego pokolenia doszukać. To przecież znamien- Bramie.
ich deklaratywne przytakiwanie i sztuce, i rzeczywistości, ne, że Grzegorz Klaman wspominał o Museum of Hysterics
w czym znać było prześmiewczą krytykę epoki schyłkowe- Przyjemskiego w rozmowie z Izabelą Kowalczyk, zamiesz- Bardzo żałuję, że nie poszedłem
na otwarcie The Demon’s Brain Agnieszki
go Gomułki, a zwłaszcza wczesnego Gierka, kiedy to partyj- czonej w książce podsumowującej dekadę sztuki krytycz-
Polskiej — to przecież wysokiej próby ar-
na propaganda wyjątkowo ochoczo aranżowała spektakle nej. Witosław Czerwonka (z którym Przyjemski zetknął się tystka — miałem iść później, ale później
kolektywnego poklasku. na uczelni pod koniec lat 60.) może nie przez przypadek wszystko zamknięto…
Pomimo tego, że to Przyjemski wpadł na pomysł stwo- nazwał prowadzoną przez siebie pracownię „nieistniejącą”.
Żałuję zresztą wielu
rzenia galerii „przytakującej”, była ona już w pierwszych Także „urzędowo-pieczątkowa” działalność CUKT-u wyda-
spraw, które nie udały się przez ude-
opracowaniach tematu opisywana jako wyłączne dzieło je się rymować z galeryjnymi poczynaniami Przyjemskiego rzenie koronawirusa. Trzeba było od-
Wiśniewskiego. Podobnie zresztą stało się z Galerią NIE. Bodaj i Wiśniewskiego. Wspomnieć też trzeba, że w latach 90. wołać I Rozgrywki Kick Off Perfo w ULu
w największym stopniu przyczyniła się do tego książka Bożeny Przyjemski uczestniczył bodaj w jednej gdańskiej wystawie i Skalę Beauforta w GGM. Nie odbyło się
planowane siedemnaste spotkanie
Kowalskiej Polska awangarda malarska 1945—1970. — do zbiorowego pokazu w Galerii Delikatesy Avantgarde
studenckie z cyklu Herbatka dla Dwojga.
Szanse i mity. Pozycja zaskakująca, bowiem całkowicie po- zaprosił go Robert Knuth… Może te gdańskie drobiazgi na- Za to szesnasta Herbatka nabrała szcze-
mijała udział Przyjemskiego w powstaniu galerii, a zarazem leżałoby kiedyś pozbierać? gólnego wymiaru (patrz: s. 3—4).
zawierała reprodukcję pierwszego jej plakatu, na którym po-
jawiły się nazwiska obu twórców. Historycy i krytycy sztuki PS. W drugiej połowie ubiegło roku GGF zorganizowała
z reguły nie kwapili się, by tę nieścisłość sprostować (z pew- ciekawą wystawę ZOOM na lata 70. Prac Leszka Przyjem-
nymi chlubnymi wyjątkami w postaci tekstów Borkowskiego, skiego na niej nie było. Powie ktoś, że to autorski wybór ku- „Dyskurs Lokalny”
Jerzego Truszkowskiego, Łukasza Guzka czy Eweliny Jarosz). ratora (był nim Andrzej Paruzel) albo że Przyjemski to raczej
nr marcowo-kwietniowy (8) 2020
Piotr Piotrowski pisząc o sztuce lat 70., o Przyjemskim nie — jak zresztą sam określał swoją działalność — margines
ISSN 2657-8492
wspomniał ani słowem, a jeszcze niedawno Karol Sienkiewicz konceptualizmu. Zgadzam się, to prawda. Jednak wystawa
wprost pisał o tym, jakoby „Wiśniewski działał jako jedno- Paruzela zazębiała się z prezentowaną w tej samej galerii https://dyslok.pl/
redakcja@dyslok.pl
osobowa prywatna Galeria Tak”. kolekcją powstającego w Gdańsku Nowego Muzeum Sztu-
Na źródło tych historycznoartystycznych przekłamań ki (NOMUS). W tekście programowym tej instytucji prze- wydawca:
UL,
wskazywali Jacek Soliński i Jan Kaja, założyciele Galerii czytać możemy, że jej zadaniem ma być szukanie „tego,
ul. Św. Barbary 3,
Autorskiej w Bydgoszczy, z którą w latach 1979—1980 byli co specyficzne i wyjątkowe […], pilne i ważne dla naszego 80-753 Gdańsk
związani Wiśniewski i Przyjemski. W rozmowie tłumaczyli miasta i regionu” oraz upamiętnianie „zapomnianych nar-
redaktor Piotr Szymon
mi, że „Anastazy zajmował się krytykami, Leszek drukami — racji” i „niedoreprezentowanych zjawisk” („Gazeta NOMUS” naczelny: Mańczak
tylko że w tym podziale Leszek zajmował się nimi oboma 2019/1). Wobec tak zdefiniowanego zadania do rangi testu
projekt: Anc Zwei Drei
a Anastazy zajmował się sobą”. Przyjemski odpowiedzialny na wiarygodność urasta to, czy muzeum włączy do swoich
Dyskurs Lokalny
druk: Wydawnictwo
był też zatem za druk pierwszego afisza, na którym umieścić zbiorów prace Leszka Przyjemskiego. Póki co nie ma ich
Eksperymentalne
miał nazwisko Wiśniewskiego przed swoim na prośbę przyja- w muzealnej kolekcji. „X-Press”
ciela. Plakat ten udało się zresztą wydrukować cudem. Bor- eksperymentalne.pl
kowski podaje, że gdyby do gabinetu, w którym Przyjemski Maksymilian Wroniszewski 2 IV 2020