Professional Documents
Culture Documents
Baranski Marek Kazimierz - Historia Polski Sredniowiecznej
Baranski Marek Kazimierz - Historia Polski Sredniowiecznej
Redaktor prowadzący
Donata Wojtkowiak
Redaktor
Karolina Kaczorowska
Wydanie I
ISBN 978-83-7785-041-1
Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51,
61 853 27 67
dział handlowy, tel./faks 61 855 06 90
sklep@zysk.com.pl
www.zysk.com.pl
Wstęp
Powstanie państwa polskiego
CZASY PLEMIENNE
POCZĄTKI PAŃSTWA
Monarchia pierwszych Piastów
POLSKA WCHODZI DO EUROPY
WALKA O KSZTAŁT EUROPY I GODNE W NIEJ MIEJSCE
POLSKA ZA PIERWSZYCH PIASTÓW
KRYZYS PAŃSTWA PIASTOWSKIEGO
Odrodzona monarchia
ODBUDOWA PAŃSTWA
WZLOTY I UPADKI
RZĄDY WŁADYSŁAWA HERMANA
SUKCESY NA MIARĘ MOŻLIWOŚCI
SYNOWIE BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO
Polska dzielnicowa
POCZĄTKI ROZBICIA DZIELNICOWEGO
OSTATNIE PRÓBY UTRZYMANIA JEDNOŚCI
MONARCHIA HENRYKÓW ŚLĄSKICH
POLSKA WIELU KSIĘSTW
PRZEMIANY XIII WIEKU
POCZĄTKI ZJEDNOCZENIA
Odrodzone Królestwo
ZJEDNOCZENIE POLSKI PRZEZ WŁADYSŁAWA ŁOKIETKA
KAZIMIERZ WIELKI. POCZĄTKI PANOWANIA
ODZYSKANIE ZNACZĄCEJ POZYCJI W EUROPIE ŚRODKOWEJ
POLITYKA WEWNĘTRZNA KAZIMIERZA WIELKIEGO
OSTATNIE LATA PANOWANIA KRÓLA KAZIMIERZA
Rządy andegaweńskie
LUDWIK WĘGIERSKI
BEZKRÓLEWIE
Czasy jagiellońskie
UNIA W KREWIE
UNIA WILEŃSKO-RADOMSKA
WIELKA WOJNA Z ZAKONEM KRZYŻACKIM
DYPLOMACJA I WOJNY
OSTATNIE LATA JAGIEŁŁY. PROBLEMY SUKCESYJNE
WŁADYSŁAW WARNEŃCZYK
PIERWSZE LATA PANOWANIA KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA
WOJNA TRZYNASTOLETNIA
POLITYKA DYNASTYCZNA KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA
Zakończenie
Bibliografia
Wstęp
Jak zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo byłoby o tym mówić; tyle
wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem [Bożym] nie powinien był [drugiego]
pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie. Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw
grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków. My zaś ani nie
usprawiedliwiamy biskupa – zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził
Bardzo mało napisał Gall, choć mógłby – jak dodał – na temat konfliktu
króla z biskupem powiedzieć więcej. Zapewne gdy na początku XII wieku
pisał swą kronikę, sprawy były zbyt świeże, ujawniając całą prawdę,
mógłby się komuś narazić. Wspomniał o wydarzeniu, lecz wolał nie
wchodzić w szczegóły.
Relacja Galla jest jedynym opisem tragedii, jaki powstał za życia jej
świadków. Piszący sto lat później Wincenty Kadłubek nie znał już zapewne
dokładnego przebiegu wypadków i przekazał nam stworzoną przez siebie
wersję wydarzeń. Jesteśmy więc skazani na wyciąganie wniosków z tego,
co napisał Gall.
Wielu historyków usiłowało rozwikłać zagadkę śmierci biskupa
Stanisława, powstały na ten temat liczne hipotezy. Cóż jeszcze można
dodać na ten temat? Otóż sądzę, że spór między królem a biskupem nie był
konfliktem państwowo-kościelnym. Na to było jeszcze za wcześnie. W XI
wieku Kościół polski był zależny od władcy, biskupi nie występowali
jeszcze z programem wolności Kościoła i reformy gregoriańskiej. Nie był to
też konflikt, jak chcą niektórzy, pomiędzy obrządkiem łacińskim
i słowiańskim. Nic nie wskazuje na to, aby w Polsce występował obrządek
słowiański. Wydaje się natomiast, że doszło do sporu między
możnowładztwem a królem. Na czele opozycji antykrólewskiej stanął
biskup krakowski. Nie reprezentował on Kościoła polskiego, lecz
występujących przeciw królowi możnych.
Przyczyną powstania opozycji była zapewne bardzo kosztowna
i obciążająca społeczeństwo polityka króla. Wiele środków materialnych
pochłaniała konieczna przecież odbudowa i rozbudowa organizacji
kościelnej. Również dużo kosztowała aktywna polityka zagraniczna
władcy. Zarówno dyplomacja, jak i ciągłe wojny. Ponadto król wyróżniał
się szczodrością, rozdawał liczne dobra, kosztowności i przedmioty zbytku.
Szczodrość była w tamtych czasach sposobem realizowania polityki
wewnętrznej, jednak to wszystko poważnie obciążało skarb. Polska nie
posiadała kopalń srebra, władcy uzyskiwali kruszec, pobierając cła oraz
sprzedając pobrane jako daniny towary interesujące obcych kupców. Coraz
większe pustki w skarbcu świadczą o tym, że król nie potrafił dostosować
swej polityki do możliwości polskiej gospodarki. O zmniejszającym się
zasobie srebra świadczą kolejne emisje monet. Starsze spośród nich to
pełnowartościowe denary, natomiast monety bite w ostatnich latach
panowania Bolesława są bardzo złej próby, zawierają niewiele srebra.
Bolesław musiał deprecjonować polską monetę, gdyż miał coraz mniej
kruszcu. Z pewnością zmusiło go to także do ograniczenia hojności.
Ograniczenie królewskiej szczodrości dotknęło rycerzy i możnych,
natomiast wysiłek militarny związany z licznymi wojnami kładł się
ciężarem na ludności chłopskiej. Chłopi musieli dostarczać żywność dla
wojska, transportować liczne towary, dzięki ich pracy powstawały i były
utrzymywane w dobrym stanie grody. Dla możnych wojna nie była
ciężarem, natomiast chłopskich wojowników rujnowały ogłaszane niemal
co rok wyprawy wojenne.
Sytuacja, w jakiej znajdowała się Polska pod koniec panowania króla
Bolesława, zaczęła budzić niepokój wśród możnych panów. Z pewnością
byli dumni z sukcesów swego władcy, niemniej dostrzegali zmęczenie kraju
prowadzoną przez króla polityką. Niewątpliwie pamiętali katastrofę, jaka
spadła na państwo za życia ich ojców czy dziadów. Wtedy też, pod rządami
Bolesława Chrobrego, Polska odnosiła ogromne sukcesy. Ale już za
panowania jego syna na wyczerpany wojnami kraj zaczęły spadać klęski.
Również sytuacja międzynarodowa mogła budzić niepokój. Bolesław
Szczodry, tak jak jego wielki imiennik, popadł w konflikt z wszystkimi
niemal sąsiadami. Nie było to niebezpieczne, gdy król niemiecki musiał
walczyć z potężną opozycją, a Bolesław był sojusznikiem zwyciężającego
papieża. Pod koniec lat siedemdziesiątych jednak sytuacja zaczęła się
zmieniać. Henryk IV stawał się coraz potężniejszy, a jego przeciwnicy byli
w defensywie. Groźny zaczynał też być najpotężniejszy sojusznik króla
Niemiec, władca Czech Wratysław. Na domiar złego papież Grzegorz VII
tracił swą przewagę. Niejasna też była sytuacja na Rusi. Dopóki żył
i panował w Kijowie Izasław, stosunki polsko-ruskie, mimo zajęcia przez
Bolesława Grodów Czerwieńskich, były bardzo dobre. Gdy jednak w 1078
roku Izasław zginął, a jego miejsce zajął Wsiewołod, można się było
spodziewać wojny o Grody. W końcu lat siedemdziesiątych jedynym
sojusznikiem Polski były rządzone przez króla Władysława Węgry.
Nic dziwnego, że wobec tych zagrożeń możni zaczęli odczuwać niepokój.
Niestety, zmiana polityki królewskiej nie była możliwa, nie pozwalał na to
charakter Bolesława. Władca ten był bardzo ambitny i miał wielkie
mniemanie o swojej wielkości. Pisze o tym Gall Anonim, przedstawiając
zachowanie króla na Rusi i na Węgrzech. Czytamy w Kronice, że Bolesław
po wprowadzeniu na tron kijowski Izasława zgodził się wprawdzie na
uroczyste spotkanie z ruskim księciem, ale kazał sobie za to zapłacić. Gdy
obaj władcy podjechali do siebie, tylko Izasław zsiadł z konia. Bolesław
natomiast, siedząc na swym rumaku, oddał Izasławowi pocałunek pokoju
dopiero po wytarganiu go za brodę. Także na Węgrzech, dokąd przybył już
jako wygnaniec, potraktował lekceważąco węgierskiego króla Władysława
i nie chciał zsiąść z konia przy powitaniu. Nie wiemy, czy opowieści te
oddają rzeczywiste wydarzenia. Jednak na początku XII wieku tak o królu
mówiono, na takie opinie musiał sobie czymś zasłużyć.
Bolesław wiedział, że w kraju pojawiła się opozycja. Wiedział też, że na
jej czele stanął biskup krakowski Stanisław. Być może, jak pisze Wincenty
Kadłubek, biskup chciał doprowadzić do zmiany postępowania króla, do
skorygowania jego polityki. Król jednak nie zamierzał słuchać dobrych rad
i postanowił siłą zlikwidować opozycję. Zaczął od ukarania jej przywódcy.
Gall Anonim napisał, że biskup został skazany za zdradę. Zdradą tą nie
było zapewne związanie się z wrogami królestwa. Nic nie wskazuje na to,
że wydarzenia, jakie w Polsce nastąpiły, były inspirowane przez Niemców
czy Czechów. Cały konflikt był sprawą wewnętrzną Polski. Biskup został
skazany na obcięcie członków. Nie było to ćwiartowanie, jak się czasem
sądzi. Obcięcie członków to było na ogół obcięcie dłoni. Prawej, tej, którą
skazany podnosił przy składaniu przysięgi królowi. Po wykonaniu tej kary
skazaniec mógł żyć, jeśli komplikacje związane z egzekucją nie
doprowadziły do jego śmierci. Możemy jednak poznać przyczyny zgonu
biskupa Stanisława, gdyż zachowała się jego czaszka. Znajduje się ona
w katedrze wawelskiej. W latach sześćdziesiątych XX wieku zbadali ją
specjaliści od medycyny sądowej i stwierdzili, że na czaszce jest dziura po
uderzeniu. Ustalili, że biskup został uderzony w głowę „narzędziem
tępokrawędziastym”. Od tego właśnie uderzenia biskup musiał umrzeć.
A więc nie zmarł po obcięciu członków, lecz został zamordowany za
pomocą czekana lub podobnego narzędzia. Coś tajemniczego kryje się za tą
śmiercią.
Uśmiercając Stanisława, król Bolesław nie opanował sytuacji, nie
zastraszył opozycji. Inicjatywę przejęli wspólnicy biskupa. Być może teraz
na jej czele stanął późniejszy wojewoda Sieciech. Wobec buntu, jaki
wybuchł w Polsce, król poczuł się bezsilny i musiał uciekać. Pojechał na
Węgry, gdzie rządził jego przyjaciel, wychowany przez niego w Polsce król
Władysław. Nawet jednak jako bezsilny wygnaniec Bolesław nie potrafił
powstrzymać swoich ambicji i przy powitaniu obraził gospodarza.
Władysław, choć nieco urażony, przyjął Bolesława serdecznie, ale Węgrzy
nie wybaczyli mu despektu, jakiego się dopuścił w stosunku do ich władcy.
Gall Anonim napisał, że przyczynili się do jego przedwczesnej śmierci.
RZĄDY WŁADYSŁAWA HERMANA
Jeżeli pieniędzy naszych lub rycerzy polskich żądasz tytułem trybutu, to mielibyśmy się za
niewiasty, a nie za mężów, gdybyśmy wolności swej nie bronili. Do przyjęcia zaś buntownika
lub podzielenia się z nim niepodzielnym królestwem nie zmusi mnie przemoc żadnej [obcej]
władzy, a chyba tylko jednomyślna rada moich [doradców] i swobodna decyzja mojej własnej
woli. Przeto jeślibyś po dobroci, a nie pogróżkami zażądał pieniędzy lub rycerzy na pomoc
Kościołowi Rzymskiemu, uzyskałbyś zapewne nie mniej pomocy i rady u nas niż twoi
przodkowie u naszych. Zatem bacz, komu grozisz: jeśli zaczniesz wojnę, znajdziesz ją!
przybył do Bolesława nie w pokornej, lecz wyzywającej postawie, nie jak przystało na
człowieka skruszonego długotrwałym wygnaniem, znużonego tylu trudami i niepowodzeniami,
lecz owszem, jak pan, każąc miecz nieść przed sobą, z poprzedzającą go orkiestrą muzykantów
grających na bębnach i cytrach, okazując w ten sposób, że nie będzie służył, lecz panował; dając
do poznania, że nie będzie wasalem brata, lecz że bratu będzie rozkazywał.
Zachwycały się nim kraje ościenne, sprzyjała mu zewsząd świetność władców, nawet
najodleglejszych, rosła wielka chwała zaszczytów, uśmiechał się cały wdzięk fortuny. Nigdy mu
nie brakło ani spełnienia się życzeń, ani wojennych triumfów […] Uczestnik wszelkich
szczęśliwości, jeżeli w ogóle [w rzeczach] doczesnych tak mówić można, wszelkie wyobrażenia
o szczęściu przerastał [ciesząc się] znakomitym i licznym potomstwem płci obojga. A przez
[swoje] męskie potomstwo był dla wszystkich groźny, zaś dzięki żeńskiemu cieszył się
wszystkich względami.
panujący powinien być mądry, rzetelny, ostrożny i przemyślny we wszystkim i wszędzie. Jeśli
w rzeczach najmniejszych, powiedzmy we władaniu nad rodziną, domem, okrętem, nad jednym
zagonem czy kmieciem zaniedbywanie jest niebezpieczne, o ileż niebezpieczniejsze jest
zasypianie przy władaniu rzecząpospolitą.
okazywał wszystkim tak przystępną, tak ujmującą, tak łaskawą, tak słodką i miłą, ufną
życzliwość, że – aby nie mniemano, iż ma w pogardzie błędy drugich – a jeszcze bardziej, żeby
nie zdawało się, iż jest bardzo zarozumiały dla własnych zalet, wyróżniał się uprzejmością dla
wszystkich, także i dary hojnie rozdając.
Nikt w Polsce nie wątpił, że następcą Łokietka zostanie jego jedyny syn
Kazimierz. Zebrał się wprawdzie wiec elekcyjny, ale doszło na nim nie do
elekcji, tylko wyboru przez aklamację nowego władcy. W 1333 roku
rodzina Włady sława Łokietka wyrosła już ponad pozostałych Piastów,
w powszechnej opinii do jego potomstwa należała korona polska.
Przed nowym polskim władcą stały bardzo poważne zadania, państwo,
którym miał rządzić, znajdowało się w trudnej sytuacji. Nie było ono
wielkie. Pod bezpośrednią władzą Kazimierza znalazły się tylko dwie
główne dzielnice Królestwa Polskiego, Małopolska i Wielkopolska. Długie
lata odrębności przyczyniły się do powstania różnic ustrojowych między
nimi, w każdej z nich wytworzyły się nieco inne tradycje, społeczeństwa
każdej z tych dzielnic miały inne interesy. Zależne bezpośrednio od króla
ziemie nie graniczyły ze sobą, rozdzielały je księstwa łęczyckie i sieradzkie.
Władali w nich książęta Władysław i Przemysł. Uznali oni zwierzchnictwo
swego zasiadającego na polskim tronie stryjecznego brata, jednak ich
odrębność osłabiała jedność Polski. Pozostałe ziemie, którymi władał
kiedyś Bolesław Krzywousty, pozostawały poza odrodzonym Królestwem.
Na Mazowszu i na Śląsku liczni Piastowie rządzili wieloma dzielnicami,
niektórzy z nich uznali zwierzchnictwo króla czeskiego. Niektóre ziemie
Piastowie utracili zupełnie. Krzyżacy z nadania Konrada mazowieckiego
posiadali ziemię chełmińską, a na początku XIV wieku podbili Pomorze
Gdańskie. Margrabiowie brandenburscy w połowie XIII wieku opanowali
ziemię lubuską, a potem, również z części ziem piastowskich, utworzyli
Nową Marchię leżącą na granicy Wielkopolski i Pomorza Zachodniego.
Nawet Kujawy i ziemia dobrzyńska znajdowały się pod okupacją
krzyżacką. Ponadto ziemie, w których miał władać Kazimierz, były
wyczerpane wojną, a Wielkopolska była zniszczona niedawnymi najazdami
krzyżackimi i czeskimi.
Na początku lat trzydziestych XIV wieku Europę dzieliły liczne konflikty.
Na zachodzie narastało napięcie między Francją i Anglią, które w końcu
doprowadziło do wybuchu wojny stuletniej. Dla Polski ważniejszy był
konflikt między cesarzem Ludwikiem Wittelsbachem a papiestwem.
Ponadto na terenie Europy Środkowej rywalizowały ze sobą trzy dynastie,
Wittelsbachów, Luksemburgów i Andegawenów. Polska należała do obozu
papieskiego, natomiast jeden z jej głównych przeciwników, król czeski Jan
Luksemburski, był sprzymierzony z cesarzem. Króla Jana łączył też ścisły
sojusz z Krzyżakami, a zarówno Czechy, jak i zakon pozostawały z Polską
w stanie wojny przerwanej tylko rocznym rozejmem. Dodajmy jeszcze, że
margrabią Brandenburgii był Ludwik, syn cesarza Ludwika. Brandenburgia
nie była silnym państwem, ale należąc do obozu cesarskiego, mogła być
niebezpieczna. Tak wyglądały warunki, w których Kazimierzowi przyszło
działać.
Wśród otaczających ją państw Polska była słabym królestwem. Dopiero
podnosiła się z upadku czasów dzielnicowych. Była nowym partnerem na
arenie międzynarodowej, gdy zaczynała mówić własnym głosem,
wywoływała gniewne reakcje nieprzyzwyczajonych do jej istnienia
sąsiadów. Rządzący Polską władca miał jednak atuty, należało tylko umieć
je wykorzystać. Kazimierz okazał się władcą zdolnym, który umiał
zrekompensować słabości swego państwa zręczną grą dyplomatyczną.
Potrafił rezygnować z nierealnych celów, aby uzyskiwać to, co dało się
osiągnąć.
Dobre stosunki Polski z papiestwem nie równoważyły niebezpieczeństw
grożących ze strony najbliższych sąsiadów. Papież był daleko, nie zawsze
też chciał angażować się w obronę interesów polskiego króla. Ważniejszy
był sojusz z Węgrami, którymi rządził Karol Robert z dynastii
Andegawenów i jego żona Elżbieta, siostra Kazimierza. Zapewne już
Łokietek zaczął rozmawiać ze swym zięciem na temat ewentualnej sukcesji
andegaweńskiej w Polsce w przypadku wygaśnięcia królewskiej rodziny
piastowskiej. Oba państwa łączyło też wspólne opowiadanie się po stronie
papieża przeciw cesarzowi. Bardzo ważne były również względy wielkiej
polityki. Andegawenowie rywalizowali w Europie Środkowej
z Luksemburgami i Wittelsbachami. Jedynym ich sojusznikiem mogło być
królestwo Kazimierza. Polska sprzymierzyła się także z Giedyminem,
wielkim księciem litewskim. Żoną Kazimierza była córka Giedymina, Anna.
Przyjaźń polsko-litewska miała swoje znaczenie, oba państwa pozostawały
w konflikcie z Krzyżakami. Ponieważ jednak Litwa była nadal państwem
pogańskim, sojusz ten nie był pełnowartościowy, nie zawsze można się
było na nim oprzeć. Również dobre stosunki, jakie łączyły Polskę
z księciem Rusi Halicko-Włodzimierskiej, niewiele mogły dać. Książę Rusi,
Bolesław Jerzy Trojdenowic, miał wiele kłopotów ze swymi poddanymi
i nie mógł aktywnie włączyć się w politykę międzynarodową.
Kazimierz zdawał sobie sprawę ze słabości swego państwa i wiedział, że
nie może pozwolić, aby zostało ono wciągnięte w nowe działania zbrojne.
Dlatego pierwszym jego posunięciem było przedłużenie rozejmu
z Krzyżakami na następny rok. Uzgodniono zarazem, że spór polsko-
krzyżacki zostanie oddany do rozsądzenia przez królów Czech i Węgier.
Zawarcie rozejmu z Krzyżakami poprzedziło nawet koronację
Kazimierza. Niedopuszczenie do wybuchu wojny było najpilniejszym
zadaniem. Ale koronacja też była rzeczą pilną. Zdawał sobie z tego sprawę
Karol Robert, który wysłał nawet do Polski specjalne poselstwo z zadaniem
ponaglenia Kazimierza do odbycia tej ceremonii. Koronacja była pilna,
gdyż król czeski Jan rościł sobie pretensje do korony polskiej, od początku
swego panowania tytułował się królem Czech i Polski. Gdyby wybuchła
wojna, król czeski mógłby zająć Wielkopolskę, koronować się w Gnieźnie
i wtedy Kazimierzowi pozostałby najwyżej tytuł króla krakowskiego.
Zresztą tak go w Czechach nazywano. Taki rozwój wypadków oznaczałby
koniec Królestwa Polskiego, przynajmniej takiego Królestwa, jakie chcieli
mieć Polacy.
Kazimierz koronował się w kwietniu 1333 roku. Ceremonia odbyła się
znowu w Krakowie. Choć druga krakowska koronacja utrwalała tradycję
nowego miejsca koronacyjnego, Wielkopolanie nie protestowali. Wiedzieli,
że wobec pretensji króla czeskiego koronacja w Gnieźnie byłaby bardzo
niebezpieczna. Mieli jednak nadzieję na powtórzenie tej ceremonii
w bardziej sprzyjających czasach. Koronę Kazimierzowi nałożył arcybiskup
gnieźnieński Janisław. Tylko arcybiskup mógł dokonać takiej ceremonii.
Zarazem rola, jaką tu odegrał dostojnik wielkopolski, podnosiła znaczenie
Wielkopolski w Królestwie.
Uroczystości koronacyjne zakłócił incydent wywołany przez najmniej
o to posądzaną osobę. Zaprotestowała matka króla, wdowa po Łokietku,
Jadwiga. Uważała, że wraz z jej synem nie może się koronować jego żona
Anna, gdyż królowa Polski jeszcze żyje. Stara i wielce zasłużona pani
wyraźnie nie znała panujących w Europie zasad. Incydent ten nie był
poważny, Kazimierz wytłumaczył matce, że koronacja jego żony jest
konieczna. Jadwiga uznała argumenty, ale opuściła Kraków. Wyjechała do
Sącza, gdzie stała się panią bogatej domeny sądeckiej.
Ponieważ Kazimierz nie dysponował siłą, rozpoczął grę dyplomatyczną.
Najważniejsze dla Polski było rozluźnienie ścisłego sojuszu czesko-
krzyżackiego. W tym celu król wykorzystał rodzące się konflikty
międzynarodowe. Zaczął rozmawiać z margrabią brandenburskim.
Pomiędzy Polską i Brandenburgią został podpisany pokój na dwa lata, przy
czym mówiło się o jego przedłużeniu. Coraz bardziej intensywne rozmowy
wskazywały na chęć przejścia Kazimierza do obozu cesarskiego.
Zaproponował nawet rękę swej córki Elżbiety drugiemu synowi cesarza
Ludwika, który też nosił imię Ludwik, dla odróżnienia od brata nazywano
go Ludwikiem Rzymskim. Rozmowy były bardzo zaawansowane, ustalano
już datę ślubu i wielkość posagu.
Zbliżenie Kazimierza do Wittelsbachów bardzo zaniepokoiło Jana
czeskiego. Opowiedzenie się Polski po stronie cesarskiej mogło być dla
niego niebezpieczne, gdyż właśnie wtedy rozpadł się jego sojusz z cesarzem
Ludwikiem. Luksemburgowie stali się wrogami cesarza, ponieważ pokłócili
się z nim o Tyrol i Karyntię.
W rzeczywistości Kazimierz nie zamierzał opuścić obozu papieskiego.
Byłoby to bardzo ryzykowne posunięcie. Celem rozmów było natomiast
wywarcie nacisku na króla czeskiego. I nacisk ten się udał. Na wiosnę 1335
roku rządzący w Czechach w imieniu swego ojca Karol zaproponował
Kazimierzowi rozejm. Został on niezwłocznie podpisany. Uzyskanie
rozejmu z Czechami – i to z inicjatywy czeskiej – nie tylko zabezpieczało
Polskę przed atakiem z południa, ale też osłabiło bardzo silny sojusz
czesko-krzyżacki.
Dalsza gra dyplomatyczna polegająca na przedłużaniu rozmów
z Wittelsbachami zaczęła być ryzykowna także ze względu na poważne
wzmocnienie króla czeskiego. Janowi udało się zawrzeć sojusze z Francją
i Neapolem. Wobec tego Kazimierz, nie zrywając jeszcze pertraktacji
z cesarzem Ludwikiem, zdecydował się na rozmowy z królem Czech.
Ryzyko, jakie niosło dalsze szantażowanie Luksemburgów rozmowami
z Wittelsbachami, było widoczne dla Karola Roberta. Król węgierski
zaproponował więc, aby pertraktacje polsko-czeskie odbyły się na terenie
jego królestwa, w Trenczynie.
W 1335 roku do Trenczyna przybył Jan Luksemburski wraz ze swym
synem Karolem, król polski wysłał tam posłów wyposażonych we wszelkie
pełnomocnictwa. W Trenczynie zostały ustalone warunki przyszłego
pokoju. Król Jan miał zrezygnować z tytułu króla polskiego, natomiast
Kazimierz zobowiązał się zrzec wszystkich pretensji do księstw
piastowskich, które uznały zwierzchnictwo czeskie. Porozumienie to miało
zostać ratyfikowane przez Kazimierza. Pertraktacje polsko-czeskie
oznaczały jednocześnie zerwanie jego rozmów z cesarzem Ludwikiem.
Król Polski pamiętał też o Pomorzu. Prowadząc rozmowy z Czechami
i oczekując na czesko-węgierski arbitraż, wystosował do papieża skargę na
Krzyżaków. Oskarżył zakon o bezprawną okupację części jego państwa.
Mógł liczyć na papieską przychylność, tym bardziej że wspierał go życzliwy
Polsce nowy nuncjusz Galhard de Carceribus. Życzliwość papieską
wzmacniało to, że Polska, jako jedyne państwo w tej części Europy, płaciła
świętopietrze. Każde więc uszczuplenie jej terytorium oznaczało
zmniejszenie dochodów papieża. Sprawa świętopietrza stawiała Krzyżaków
w bardzo niezręcznej sytuacji. Nie chodziło o wysokość opłaty, nie była
ona wielka. Gdyby jednak zaczęli płacić świętopietrze z Pomorza, uznaliby
tym samym przynależność tej ziemi do Królestwa Polskiego. Gdy zaś nie
płacili, popadali w konflikty z papiestwem.
Na jesieni 1335 roku doszło wreszcie do arbitrażu w sprawie konfliktu
polsko-krzyżackiego. W tym celu Karol Robert zaprosił do Wyszehradu
króla Jana, przyjechał on tam ze swym synem Karolem, oraz Kazimierza.
Zaproszony wielki mistrz krzyżacki wprawdzie nie przybył, ale przysłał do
Wyszehradu swych przedstawicieli. Zjazd był wspaniały, królowi Węgier
zależało, aby wypaść jak najlepiej. Splendoru dodawał piękny zamek,
w którym odbywały się rozmowy.
Zanim przystąpiono do mediacji, nastąpiły bezpośrednie rozmowy
pomiędzy Janem i Kazimierzem. Dotyczyły one rezygnacji przez Jana
z pretensji do korony polskiej. Król polski odrzucił wynegocjowane
w Trenczynie ustalenia i rozpoczął rozmowy od nowa. W ich wyniku Jan
zrzekł się tytułu króla polskiego w zamian za 20 tysięcy kop groszy
praskich. O zgodzie Kazimierza na podległość królowi czeskiemu książąt
śląskich i księcia płockiego nie rozmawiano. Sprawę przynależności tych
ziem Kazimierz odsuwał na czas późniejszy, spodziewając się poprawy swej
sytuacji politycznej. Po rozwiązaniu problemu korony został podpisany
pokój polsko-czeski.
Podpisanie pokoju jeszcze bardziej osłabiło sojusz Czech z Krzyżakami.
Wydawało się, że pomiędzy Pragą a Krakowem zapanowała przyjaźń. Aby
ją wzmocnić, Kazimierz zaproponował wydanie swej córki Elżbiety za
księcia Bawarii, wnuka króla Jana. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej
Elżbieta miała wyjść za mąż za syna cesarza Ludwika. Taki był los
księżniczek, nie one wybierały sobie towarzyszy życia.
Zbliżenie polsko-czeskie było wyraźne, ale nie aż tak mocne, aby król
Jan wsparł Kazimierza w sporze z Krzyżakami. Wyrok arbitrażu nie był
korzystny dla Polski. Karol Robert i Jan Luksemburski zadecydowali, że
Krzyżacy mają oddać Polsce Kujawy i ziemię dobrzyńską, ale mogą
zatrzymać Pomorze jako „jałmużnę” króla polskiego. Kazimierz natomiast
miał się zrzec tytułu „pana i dziedzica Pomorza”. Zgodnie z wyrokiem obu
królów Krzyżacy mogli też zachować ziemię chełmińską, gdyż ta została im
nadana przez przodków Kazimierza. Ponadto uznali, że obie strony mają
zrezygnować z odszkodowań i wypuścić jeńców. Pewną nadzieję dawały
ostatnie postanowienia. Uznano, że wyrok musi zatwierdzić papież, król
i królowa Węgier oraz panowie polscy. Ponieważ papież Polsce sprzyjał,
więc go nie zatwierdził. W ten sposób wyrok przestał obowiązywać, choć
Kazimierz go nie zakwestionował.
Mimo niesatysfakcjonującej decyzji arbitrów kongres w Wyszehradzie
był sukcesem Kazimierza. Sprawa Śląska, a nawet Pomorza nie została
ostateczne przegrana, można się było spodziewać lepszego rozwiązania
w przyszłości. Dlatego w następnych latach Kazimierz odwlekał ostateczne
rozwiązanie obu problemów. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie
uda mu się jednocześnie odzyskać i Pomorza, i Śląska. Uznał, że Pomorze
jest ważniejsze. Mógł więc nadal podtrzymywać dobre stosunki
z Luksemburgami. Po zakończeniu kongresu wyszehradzkiego na
zaproszenie Jana Luksemburskiego pojechał do Pragi, a potem wsparł
nawet zbrojnie króla czeskiego w walkach w Bawarii. Wszystko po to, aby
pozyskać sobie Luksemburgów w sporze z Krzyżakami.
Król czeski Jan, mimo okazywanej Kazimierzowi przyjaźni, realizował
swe plany kosztem Polski. Skorzystał z tego, że status Śląska był nadal
nieuregulowany, i postanowił podporządkować sobie jeszcze jednego
z tamtejszych książąt. Wybór padł na Bolka, władcę malutkiego księstwa
ziębickiego. W celu zmuszenia go do złożenia hołdu Jan wysłał przeciw
niemu wojska pod dowództwem swego syna Karola. Wynik wyprawy był
dla wszystkich oczywisty, malutkie księstwo ziębickie nie mogło się
przecież obronić przed atakiem potężnych Czech. Jednak to, co nastąpiło,
wywołało zdumienie. Książę Bolko na czele swoich wojsk, przy pomocy
mieszczan z Ziębic, pokonał armię czeską i wziął stu czeskich rycerzy do
niewoli. Zapewne Czesi zlekceważyli przeciwnika, jednak nawet sam książę
ziębicki musiał być zaskoczony wynikiem wojny. Mimo zwycięstwa zdawał
sobie sprawę, że nie jest w stanie przeciwstawić się potędze czeskiej. Mógł
się spodziewać nowego ataku i klęski. Starał się więc doprowadzić do
załagodzenia sytuacji i w tym celu wypuścił jeńców bez okupu. Ale także
sytuacja Jana czeskiego nie była najlepsza. Wojna się przeciągała,
wrogowie Luksemburgów mogli ją wykorzystać i stanąć po stronie księcia
Bolka. Lepiej było zakończyć działania wojenne.
Sposób na rozwiązanie tego konfliktu pojawił się wraz ze śmiercią
księcia wrocławskiego Henryka VI. Jak pamiętamy, nieposiadający synów
Henryk już w 1327 roku wyznaczył na swego następcę króla Jana. Gdy
zmarł, Jan wcielił Wrocław do Korony Czeskiej. Ponieważ jednak nadał
kiedyś Henrykowi w lenno ziemię kłodzką, teraz zaproponował nadanie
Kłodzka Bolkowi ziębickiemu, jeśli ten zgodzi się złożyć hołd z Ziębic. Dla
Bolka było to jedyne i z pewnością bardzo dobre rozwiązanie. Gdyby się
nie zgodził, mógłby stracić swe księstwo. Składając hołd Janowi, zyskiwał
ziemię kłodzką, większą i bogatszą od jego władztwa.
Rozszerzenie zasięgu wpływów czeskich na Śląsku musiało zaniepokoić
Kazimierza, jednak w tym czasie ważniejsze było dla niego Pomorze. Nadal
więc utrzymywał dobre stosunki z królem Janem. Nie było chyba jednak
dla niego zaskoczeniem stanowisko Jana Luksemburskiego w 1337 roku.
Król czeski, po wspólnej z Krzyżakami wyprawie na Litwę, doprowadził do
spotkania wielkiego mistrza z królem Polski. Spotkanie nastąpiło
w Inowrocławiu, gdzie Jan wraz z wielkim mistrzem naciskali na
Kazimierza, aby wystawił akt zrzeczenia się Pomorza. Przygotowali nawet
odpowiednie dokumenty do podpisania. Kazimierz zgodził się wystawić akt
rezygnacji z Pomorza, pod warunkiem że dokument taki będzie jeszcze
ratyfikowany przez Karola Roberta. Pozwoliło to znowu na odwleczenie
zakończenia sprawy, sprzymierzony z Polską król węgierski nie miał
zamiaru wyrażać swej zgody.
Kazimierz potrafił poruszać się na arenie międzynarodowej.
Wprowadzając warunki zatwierdzania układu przez papieża, a potem przez
króla Węgier, likwidował skutki prawne podpisanych przez siebie,
a niewygodnych postanowień. Prowadził bardzo zręczną grę
dyplomatyczną. Jednak nawet najzręczniejsza gra nie mogła doprowadzić
do odzyskania utraconych ziem. Mimo to raz jeszcze król Polski pozwał
Krzyżaków przed sąd papieski.
Międzynarodowa sytuacja Polski w przeddzień szykującego się procesu
z Krzyżakami nie była dobra. Polska należała do obozu papieskiego,
tymczasem w 1338 roku poważnie wzmocniła się pozycja Ludwika
Wittelsbacha na terenie Rzeszy. W związku z tym pogorszyły się stosunki
Polski z rządzoną przez syna cesarza Marchią Brandenburską, a cesarz
Ludwik ogłosił, że bierze pod swą opieką zakon krzyżacki.
Luksemburgowie nie byli już sojusznikami cesarza, doszło natomiast do
zbliżenia czesko-węgierskiego. Zostało ono wzmocnione małżeństwem
wnuczki króla Czech z królewiczem węgierskim. Przy tej okazji Karol
Robert zapewnił Luksemburgów, że nie będzie popierał ewentualnych
pretensji Kazimierza do Śląska. To wszystko jeszcze wyraźniej uświadomiło
Kazimierzowi, że nie może jednocześnie dążyć do odzyskania Pomorza
i podtrzymywać swych pretensji do Śląska. Musiał wybierać i wybrał
Pomorze.
Aby zapewnić sobie przynajmniej neutralność Czech, król Polski wydał
w końcu dokument, w którym rezygnował ze swych praw do tych księstw
piastowskich, które uznały zwierzchnictwo lenne Jana czeskiego. Były to
niemal wszystkie księstwa śląskie i mazowieckie księstwo płockie. Na
Śląsku niezależne od władzy czeskiej, a zarazem blisko związane z Polską
pozostały tylko księstwa jaworskie i świdnickie.
W 1339 roku papież pozwał Krzyżaków przed swój sąd. Proces miał się
toczyć w należącej do książąt mazowieckich neutralnej Warszawie, na
sędziów zostali wyznaczeni dwaj Francuzi, Galhard de Carceribus i Piotr,
syn Gerwazego. Tym razem Krzyżacy nie mogli twierdzić, że sąd obraduje
na terenach podległych królowi Kazimierzowi, a sędziowie są stronniczy.
Proces warszawski rozpoczął się 4 lutego 1339 roku. Do Warszawy
przybyli przedstawiciele króla polskiego, natomiast przedstawiciele
krzyżaccy, po oświadczeniu, że nie uznają kompetencji sądu, wyjechali
z Warszawy. Mimo to postępowanie się rozpoczęło, zakon był sądzony
zaocznie. Przesłuchano ponad stu świadków, wśród których byli
przedstawiciele całego polskiego społeczeństwa, książęta, rycerze,
duchowni i mieszczanie, następnie sąd wydał wyrok. Sędziowie uznali, że
Krzyżacy są winni gwałtów i najazdów na ziemie polskie, że muszą oddać
Polsce wszystkie zajęte terytoria, a więc nie tylko Kujawy i ziemię
dobrzyńską, ale też ziemię chełmińską i Pomorze. Muszą też zapłacić
królowi polskiemu wysokie odszkodowanie.
Krzyżacy zaprotestowali. Kwestionowali prawomocność procesu i złożyli
apelację. Stało się jasne, że sprawy nie da się szybko załatwić, a Pomorze
można odzyskać tylko poprzez działania wojenne. Jednak wyrok
warszawski w rozumieniu króla Polski, a także sędziów papieskich,
likwidował skutki arbitrażu wyszehradzkiego. Pozwalał przeciągać sprawę
w oczekiwaniu na lepszą sytuację międzynarodową i nie rezygnować
z pretensji do Pomorza.
Mimo pewnych sukcesów dyplomatycznych Kazimierz coraz wyraźniej
dostrzegał, że na razie nie zdoła odzyskać ani Pomorza, ani Śląska.
Wiedział, że ma poparcie papieskie, lecz Benedykt XII nie jest w stanie
narzucić swych decyzji Krzyżakom. Chcąc rozwiązać problem, papież nie
zatwierdził wyroku warszawskiego, zaproponował natomiast stworzenie
komisji, która miałaby się zająć sporem polsko-krzyżackim raz jeszcze.
Wszystko to oznaczało przeciąganie sprawy i właściwie wygraną
Krzyżaków. Aby rozwiązać polskie problemy, król Kazimierz musiał
wzmocnić znaczenie Polski na arenie międzynarodowej.
Jedynym państwem, na które Kazimierz mógł liczyć, były Węgry. Sojusz
z tym królestwem wzmacniała umowa o dziedziczeniu przez Andegawenów
tronu polskiego w przypadku śmierci Kazimierza bez męskiego potomka.
W 1338 roku doszło do sprecyzowania układów sukcesyjnych i jeszcze
mocniejszego zacieśnienia sojuszu. W tym celu Kazimierz przyjechał do
Wyszehradu. Tam ustalił z Karolem Robertem, że gdyby umarł, nie
doczekawszy się syna, na tronie polskim zasiądzie jeden z synów króla
węgierskiego. W zamian Węgrzy zobowiązywali się do wspierania Polski
przeciw Krzyżakom. Do Wyszehradu przybył też książę Rusi Halicko-
Włodzimierskiej Bolesław Jerzy Trojdenowic. Przyjechał tam, aby prosić
o pomoc, gdyż miał trudności z opanowaniem opozycji bojarskiej,
a ponadto jego państwu zaczęli zagrażać Tatarzy i Litwini. W zamian za
wsparcie bezpotomny Bolesław Jerzy ustanowił Kazimierza swoim
następcą. Choć Węgry od XIII wieku wysuwały pretensje do Rusi Halickiej,
umowę polsko-ruską poparł król Węgier Karol Robert. Uznał on Ruś za
polską strefę wpływów, gdyż był związany z Polską umową sukcesyjną.
Tron polski był dla niego ważniejszy od panowania na Rusi. Mógł się
zresztą spodziewać, że po ewentualnym osiągnięciu tronu polskiego przez
jego syna Ruś stanie się częścią władztwa Andegawenów.
ODZYSKANIE ZNACZĄCEJ POZYCJI W EUROPIE
ŚRODKOWEJ
Tak tedy król ten ponad wszystkich monarchów polskich dzielnie rządził rzeczą pospolitą,
albowiem jak drugi Salomon podniósł do wielkości dzieła swoje – murował miasta, zamki,
domy. Naprzód ozdobił zamek krakowski podziwu godnymi domami, wieżami, rzeźbą,
malowidłami, dachami wielkiej piękności. Naprzeciw zaś zamku krakowskiego, po drugiej
stronie Wisły, koło kościoła, który się nazywa Skałką, wymurował miasto, które od imienia
swego nazwał Kazimierzem, jak również wiele innych miast […].
głośne narzekania panów i szlachty, prałatów, kanoników, mężów kościelnych i ludu podczas
złożenia zwłok jego, tego język ludzki niełatwo wypowiedzieć zdoła.
Naprzód szły cztery wozy, każdy w cztery piękne konie, a wszystko to – tak woźnice, jak
konie i wozy – było czarnym suknem przybrane i pokryte. Potem kroczyło czterdziestu rycerzy
w pełnych zbrojach, na koniach pokrytych suknem szkarłatnym; następnie jedenastu niosło
chorągwie tyluż księstw, dwunasty zaś chorągiew Królestwa Polskiego, a każdy miał tarczę ze
znakiem, czyli herbem każdego księstwa. Za nimi jechał rycerz, odziany w złocistą szatę
królewską, na pięknym stępaku królewskim, purpurą pokrytym, osobę zmarłego króla
wyobrażający.
Za nim szło parami procesjonalnie sześciu ludzi i niosło zapalone duże świece, z których dwie
były zrobione z jednego kamienia wosku. Potem szli zakonnicy i wszystkie osoby duchowne, ile
ich było w mieście i na przedmieściach, śpiewając pieśni żałobne, a poprzedzając mary, pełne
złotogłowia, sukna różnego i innych drogich materii, które miały być między klasztory
i kościoły rozdzielone. Na końcu postępował król Ludwik, arcybiskup, biskupi, książęta,
panowie i wielka moc ludu obojga płci. Pomiędzy zaś nimi a marami szli dworzanie zmarłego
króla, w liczbie większej niż czterystu, wszyscy w czarną odzież przybrani i wszyscy z wielkim
płaczem i jękiem. Do którego zaś kościoła wstępował ten pochód z marami – jak to do braci
mniejszych, Najświętszej Panny Marii, braci kaznodziejów – tam składano dwie purpury złociste
i dwie sztuki przedniego sukna brukselskiego różnych kolorów, po szesnaście łokci każda, oraz
duże ofiary w pieniądzach i wielką ilość świec. Przed marami szedł jeden [z dworzan] i szeroko
rozrzucał pieniądze biednym i każdemu, kto by je chciał podnieść, ażeby wolniejszą zrobić
drogę idącym i aby tym goręcej za duszę zmarłego króla się modlono. Niesiono bowiem wory
pełne groszy, którymi srebrne misy, niesione przez dwu wyznaczonych do tego zacnych ludzi,
napełniano, gdy tylko się opróżniły, z których to mis każdy chcący złożyć ofiarę mógł brać ile
zechciał.
Z taką ceremonią i w takim porządku pochód doszedł do kościoła katedralnego, w którym