Ofiary

You might also like

Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 10

Aleksandra Dobrowolska

0000-0002-1516-269X

Słowiańskie ofiary w ludziach w obliczu źródeł pisanych oraz badań


archeologicznych

Przedmiot poniższego artykułu, temat ofiar z ludzi często jest


przemilczany, głównie z powodów kontrowersji. Należy raczej do sekcji
"wstydliwych", a więc pomijanych, być może przez wzgląd na
współczesne kierunki moralne. Wartość życia ludzkiego mogą teraz
oceniać jedynie firmy ubezpieczeniowe. Kultury pierwotne miały jednak
inny sposób patrzenia na rzeczywistość, a Bogowie często oczekiwali
najwyższych poświęceń - rytualna ofiara stawała się często aktem
religijnym. Zauważyłam więc potrzebę podjęcia tego ciężkiego tematu
oraz podzielenia się swoimi analizami z szerszym gronem odbiorców.

Słowianie przedstawiani są jako lud gościnny, żyjący sielankowo i w


ogólnym dobrobycie. Poczciwi głupcy. Musimy jednak pamiętać, że
takie postrzeganie tego ludu często wiązało się z chęcią przejęcia ich
ziem przez zachodnich sąsiadów. Kronikarzom z zachodu zależało więc
na tym, aby ukazać ich w takim świetle, oraz zasugerować, że nie będą
stawiać oporów przy ewentualnej napaści, a ich ziemie przedstawiano
jako obfite w zwierzynę i żyzne. Później w mentalności zbiorowej
utrwalił się również obraz tzw. “szlachetnego poganina”. Wątek ten
rozwija między innymi w swojej książce “Barbarzyńska Europa”
Modzelewski Karol. Taki obraz utrwalił się jednak na długie lata i
przetrwał w świadomości ogółu. Chciałabym zacząć od przytoczenia
kilku z takich opisów. Pierwszy z nich pochodzi z kroniki Adama z
Bremy i dotyczy konkretnie mieszkańców Wolina: (org. Jumme) “(....)
wszyscy oni jeszcze tkwią w błędach pogańskich obrzędów. Lecz co się
tyczy obyczajności i gościnności, to poza tym żaden inny lud nie jest
bardziej honorowy i dobroduszny” (Możdżan 2015, s.109). Helmold, Sas
którego kroniki są bardzo ważne w kontekście badań nad kulturą Słowian
pisze o nich z kolei: “Cechowała ich w wysokim stopniu gościnność,
okazują też należyty szacunek rodzicom (...) Albowiem gościnność i
troska o rodziców uchodzą u Słowian za pierwszorzędne cnoty” (Merski
2020, str.79). Szafarzyk, słowacki profesor, slawista i etnograf powiela
ten obraz pisząc jeszcze w 1842 roku w swoich “Starożytnościach
słowiańskich”: “Słowianie miłośnicy rolnictwa i polnego gospodarstwa,
nieprzyjaciele awanturniczego włóczenia się po cudzych krajach (...),
a w żyznych ziemiach swoich błogiego zażywając spokoju (...)”
(Szafarzyk; za Możdżan 2015, s.58). Jak widać utrwalony przez wieki
stereotyp był powielany przez bardziej współczesnych autorów, a nawet
do dnia dzisiejszego jest chętnie przytaczany przez słowianofilów.
Wiemy jednak, że rzeczywistość bywa jednak brutalna i pora wybudzić
się z tego sielankowego snu i przyjąć garść faktów.

Wszyscy doskonale wiedzą, że ofiary w różnych formach są miłe


Bogom. Przyjmują oni dobra doczesne, zwierzynę - zarówno hodowlaną,
jak i łowną, kunsztowne przedmioty rzemieślnicze, czy płody rolne.
Zarówno kroniki, jak i wykopaliska archeologiczne wskazują również na
ofiary w ludziach. Co ciekawe, Słowianom myślenie mitologiczne
towarzyszyło w różnych sferach życia, a więc ofiary mogły znajdować
się w miejscach, również ogólnie określanych jako strefy profanum. W
poniższym artykule chciałabym zebrać i przeanalizować dostępne
materiały, które traktują o tym zagadnieniu.

Zacznę od źródeł pisanych. Jedna z pierwszych wzmianek, jakie


chciałabym przytoczyć, pochodzi z "Kroniki Nestora", który to był
mnichem i uznaje się go za autora pierwszej redakcji utworu. Czytamy
tu: “I począł władać Włodzimierz w Kijowie sam jeden, i postawił
bałwany na wzgórzu za dworem teremnym: Peruna drewnianego z
głową srebrną i wąsem złotym, i Chorsa i Dadźboga i Strzyboga i
Simargła i Mokoszę. I składali im ofiary, nazywając ich bogami, i
przywodzili syny swoje i córki na ofiarę biesom i plugawili ziemię
ofiarami swymi. I splugawiła się krwią ziemia ruska i wzgórze to”
(Nestor; za Szczepanik 2018, str. 77-78). Wiarygodność tej relacji mogą
podważać dwa poważne zarzuty. Opis kijowskiego mnicha jest
nacechowany mocno negatywnie i używa emocjonalnych sformułowań.
Może więc być znacznie "podkoloryzowany" przez autora, bądź zupełnie
zmyślony, aby postawić władcę oraz religię tradycyjną w złym świetle.
Po wtóre uważa się powszechnie, że Włodzimierz miał korzenie
skandynawskie, a więc wspomniane praktyki nie muszą mieć cech czysto
słowiańskich, a za to być efektem zetknięcia się i zmieszania dwóch
kultur i praktyk kultowych. Co ciekawe, sagi norweskie uznają matkę
księcia, Małuszę za wróżkę z wieszczym darem.

"Oto powieść minionych lat, skąd wyszła ziemia ruska, kto był
najpierw księciem w Kijowie i skąd ziemia ruska powstała", czyli w
skrócie wspomniana już "Kronika Nestora” mówi również o jeszcze
jednym wypadku składania ofiar z ludzi. Podobne praktyki opisują
słowa: “Poszedł Włodzimierz na Jaćwingów (...) i czynił ofiary
bałwanom z ludźmi swoimi. I rzekli starcy i bojarzy, <<rzućmy los na
młodzieńca i dziewicę, na kogo padnie, tego zarżniemy Bogom>>. (...) A
miał syna pięknego licem i duszą, na tego padł los przez zawiść
diabelską. I posłali po niego, przeszedłszy rzekli: Padł los na Twego
syna, wybrali bowiem go Bogowie sobie, chcemy więc złożyć ofiarę
bogom” (Labuda; za Merski 2019. str. 98). Wydawać się może, że
wzmianka ta jest tylko potwierdzeniem tez związanych z fragmentem
poprzednim, żadne inne źródło nie potwierdza bowiem oddania któregoś
z dzieci księcia Bogom, a wydaje się że zdarzenie takie odbiłoby się
szerokim echem, szczególnie w chrześcijańskiej części Europy. Z oboma
fragmentami można więc polemizować z jako mocno wątpliwymi.
Przypominam też, że Włodzimierz został ogłoszony świętym.

Kolejnym źródłem mówiącym o domniemanych ofiarach z ludzi jest list


z 1108 roku. Dokument ten, wystosowany przez biskupa Magdeburga,
Adelgota wzywał do krucjaty przeciw Lucicom. Wspomina on o
krwawym i tajemniczym Bóstwie o imieniu Pripegala: “Fanatycy
pogańscy, ilekroć im się spodoba wypocząć od biesiad, mówią, że
surowy w słowach Pripegala żąda głów, że tego rodzaju należy złożyć
ofiary. Pripegala - jak mówią - to Priap i bezwstydny Beelfegor. Potem
ściąwszy chrześcijanom głowy przed ołtarzami sprofanowanymi,
trzymają w rękach kielichy pełne ludzkiej krwi i wyjąc strasznym głosem
wołają” (Adelgot; za Łuczyński 2020, str. 208). Mimo tego, że
Bogusławski Wilhelm próbuje odczytać to imię jako "Pripekało", a więc
"przypiekające Słońce" (za Strzelczyk 2007, str. 161-162), to imię nie
jest potwierdzone w żadnym innym miejscu. Wspominany przez
duchownego "Priap" jest za to Bogiem płodności i urodzaju,
zaczerpniętym z mitologii greckiej oraz rzymskiej, zaś imię "Beelfegor"
pochodzi ze Starego Testamentu, a więc jest elementem demonologii
hebrajskiej. Poszlaki te znowu wskazują na fakt, że duchowny nagina
fakty, aby oczernić potencjalnych oponentów i wzbudzić odpowiednie
nastroje pod krucjatę.

Święty Brunon także skarży się na brutalne praktyki w liście, tym razem
do cesarza Henryka II, który zawarł sojusz z Wieletami potępiając go i
pisząc: "Jakim czołem schodzą się święta włócznia i chorągwie
diabelskie, tych którzy poją się krwią ludzką? Czy nie uważasz tego za
grzech, gdy chrześcijanina (…) zabija się na ofiarę pod chorągwią
demona?". Sugeruje więc wyraźnie, że niegodne chrześcijanina jest
walczyć pospołu z pogańskim szczepem i potępia sojusz. Inne źródła
mówią o rytualnym odcinaniu głowy osobie wybranej na ofiarę w drodze
losowania (rzucania losów przez kapłanów) po powrocie z wojny.
Thietmar pisze przy Radogoszczy o "niemym gniewie bogów, który
łagodziło się ofiarami z ludzi i bydła" (Szczepanik 2018). Faktycznie, w
taki sposób - przez ucięcie głowy - zmarł między innymi biskup Jan w
1066 roku. Radogoszczanie mieli nadziać jego głowę na włócznię, a ciało
poćwiartować. Misjonarz Gotszalk został zaś poświęcony Świętowitowi
w Arkonie, gdyż tak wskazały losy. Ścięcie głowy lub obijanie
drewnianymi kijami (pałkami) miało dla Słowian znaczenie rytuale.
Wielu misjonarzy zginęło w ten sposób, głównie przez ignorancję i
łamanie prawa krain słowiańskich w których się znaleźli, a sama głowa
była w pewnym stopniu prawdopodobnie obiektem czci naszych
przodków. Temat zasługuje na oddzielne rozważania.

W tym momencie chciałabym przejść do analizy stanowisk


archeologicznych, które mogą świadczyć o tym, że nie wszystkie
wzmianki mogły być wymysłami katolickich kronikarzy i duchownych.
Helmold (historyk saski z XII w., proboszcz) pisze, że Słowianie
owszem, poświęcali Bogom ludzi, ale ofiary takowe były niezwykle
rzadkie i dotyczyły sytuacji kryzysowych, takich jak naruszenie miru
sacrum, kataklizmu lub wojny (Kajkowski 2019). Uważa się jednak, że
była to osoba z lokalnej społeczności, a taka śmierć była honorową.
Ofiary były uderzane w tył czaszki. Nie wiemy jednak, czy była to
śmierć z "zaskoczenia", czy wybrana osoba zdawała sobie sprawę ze
swojego losu. Na stanowisku w Wyszogrodzie istniało miejsce kultowe
typu otwartego, powstałe około VIII wieku. Między ołtarzami znaleziono
tu szkielet mężczyzny, którego czaszka wskazuje na to, że został zabity
właśnie uderzeniem tępym narzędziem w głowę. Kolejny szkielet,
prawdopodobnie ofiara zakładzinowa, został odnaleziony w kręgu
kamiennym wyznaczającym granice sacrum. Ostatni to szczątki młodej,
12-letniej dziewczyny, która została uduszona i starannie pochowana w
granicach domniemanej świątyni (Gierlach 1980).

Także Wzgórze Tumskie w Płocku kryło niemą historię ofiary. Przy


grodzie z XI wieku znajdowało się miejsce określone jako kultowe.
Niedaleko kamiennego ołtarza, datowanego na znacznie wcześniejszy,
znajdowało się skupisko kamieni, a w obstawie ceramiki i czaszki
końskiej znajdowała się czaszka dziewczynki z kamiennym tłukiem w
kształcie młota (Kajkowski, 2017). Ślady kucia sugerują, że funkcje
żercy pełnił tutaj kowal. Rzeczone badania prowadził Włodzimierz
Szafrański, wybitny polski historyk i archeolog. Wspominałam już, że
głowa ludzka była prawdopodobnie wyjątkowa pod względem
kultowym.

W Trzebiatowie na miejscu kultu znaleziono dwie jamy z ceramiką i


częścią ludzkiego szkieletu. Także na Wzgórzu Chramowym (Pyrzyce)
znaleziono szczątki ludzkie i zwierzęce bez zachowanego porządku
anatomicznego (Kajkowski 2019).

Na praktyki związane ze składaniem Bogom ofiar ludzkich wskazują


również badania prowadzone w obrębie Kowalowej Góry. W miejscu
tym znajdowało się miejsce kultowe, które na podstawie analiz zostało
rozpoznane jako sanktuarium o zasięgu lokalnym. Znaczy to tyle, że
miejsce było użytkowane wyłącznie przez małą, miejscową grupę
społeczną. W tym to kontekście zadziwiająca jest skala znaleziska
odkryta w tym miejscu przez archeologów. Okopano tutaj szczątki
ludzkie, lecz nie w kontekście cmentarzyska. Na masowe ofiary wskazują
pochówki samych głów/ciał bez głów, oraz część uznanych za pochówki
wampiryczne. Rozumie się przez to pochówki odbiegające od głównie
uznanej normy, a więc ciała osób związanych przed pogrzebaniem, ze
znamionami wrzucenia do grobu, umieszczenia w zbyt małej jamie
grobowej lub na boku (Kajkowski 2017). Generalnie część pochówków
uznawanych dotychczas za tzw. wampiryczne można rozumieć w
kontekście ofiar z ludzi, a zagadnienie to wymaga bardziej
szczegółowych badań. Właśnie takie wątpliwości budzą między innymi
stanowiska w Kałdusie, Strzykocinie, Wolinie i w najbliższym
otoczeniu arkońskiej świątyni. W pierwszym z wymienionych
zarejestrowano kości ludzkie, zwierzęce w XI-wiecznym miejscu
składania ofiar Bogom. Na szczątkach złożonych w skupisku kamieni
znajdowały się nieprzepalone nasiona bzu. Kości miały też ślady
uszkodzeń, wskazujące na brutalną śmierć lub ćwiartowanie. Na
wspomnianym Wolinie, konkretnie na Srebrnym Wzgórzu znaleziono
ceramikę i duży fragment czaszki (mężczyzna), a dalej jamę z dwiema
kolejnymi czaszkami - kobiety i dziecka (Kajkowski 2019).

Kolejnym stanowiskiem na jakie chciałbym tu zwrócić uwagę w


kontekście tematu rozważań jest Płońsk, również stanowisko typu
otwartego, znajdujące się w dorzeczu rzeki Płonki. Jest to wzgórze, na
którego szczycie znaleziono trzy jamy popaleniskowe oraz doły
posłupowe, prawdopodobnie po wyobrażeniach figuralnych pomiędzy
nimi. W najbliższym otoczeniu znajdowała się również ziemianka z
ławami. Właśnie tu, prawdopodobnie w ramach ofiary zakładzinowej
odkryto czaszkę dwuletniego dziecka, złożoną z dwoma żelaznymi
toporami (Kuczkowski 2007).

Na marginesie rozważań na temat ofiar z ludzi chciałabym poruszyć


jeszcze dwa zagadnienia. Myślenie magiczne było bardzo rozwinięte na
terenach Słowiańszczyzny. Nie tylko w miejscach usakralizowanych
składano ofiary, ale również w domostwach. Możemy tu wymienić nie
tylko ofiary dla duchów opiekuńczych (Przodków), ale również
zakładzinowe, jak w świątyniach. Ciekawe pod kątem zadanej tematyki
jest stanowisko z Gdańska. Można je rozumieć jako ofiara
zakładzinowa, ale raczej w ten sposób uczczono członka rodziny i jego
pamięć. Pod podłogą jednego z domów mieszkalnych zarejestrowano
depozyt składający się ze szkieletu płodu/niemowlęcia. Opinia B.
Lepówny stwierdza, że budynek ten był zbudowany na poprzednim, a
sama konstrukcja pod kątem technicznym jest niezmiernie ciekawa. Z
pierwotnej konstrukcji pozostała jedynie dranica przykrywająca kości,
więc można założyć, że było to ważne miejsce, o które dbano, być może
przez pokolenia, lub bez względu na przebudowę/odbudowę budynku
mieszkalnego. Instalacja w podłodze miała też specjalny otwór, który
mógł służyć do kontaktu ze zmarłym, również składania mu darów. W
tym miejscu warto przypomnieć, że Przodkowie byli przez Słowian
uważani za duchy opiekuńcze domostwa, więc trzeba było pilnować, aby
niczego im nie zabrakło. Na powierzchni znaleziono łupiny orzechów
laskowych, grudki bursztynu, paciorki z pestek wiśni, ości ryby, pestki
śliwy i węgle drzewne. Były to domniemane ofiary złożone zmarłemu.
Podobne znaleziska na Jeziorze Zarańskim oraz ogólny brak szczątek
dziecięcych przy regularnych strefach nekropolicznych mogą świadczyć
o tym, że pociechy "zachowywano" przy sobie po śmierci, być może ze
względu na domniemane cechy ochronne (Kajkowski 2019). Takie same
szczątki odnaleziono w Poznaniu - X-wieczne ciało odkryto pod brukiem
domu na Śródce. Tym razem interpretowano je jako środek prewencyjny
przez "zemstą" zmarłego dziecka po śmierci. Ludzką czaszkę znaleziono
też pod VIII-wiecznym domem w Santoku.

Na marginesie rozważań o ofiarach można też wspomnieć o dość


tajemniczym temacie pochówków podwójnych i śmierci żony (lub tzw.
żony pośmiertnej, niewolnicy) przy mężu. Źródła pozostają jednak raczej
zgodne w opiniowaniu, że ofiara takowa była dobrowolna i podyktowana
głębokim uczuciem. Wśród Prusów ponoć była to wyłącznie pierwsza
żona (Okulicz), Sikorski odrzuca jednak tą teorię w ogóle. W każdym
razie św. Bonifacy pisze o Słowiankach w tych słowach: "Winedowie z
taką gorliwością przestrzegają wzajemnej miłości małżonków, że
kobieta, kiedy mąż jej umrze, nie chce żyć dłużej. I z uznaniem spotyka
się taka niewiasta, która własnoręcznie śmierć sobie zadaje i na jednym
stosie spłonie ze swoim mężem" (św. Bonifacy; za Labuda 1954) i
kolejna, Ibrahima ibn Rosteh’a: "Żony zmarłego krajają sobie ręce i
twarze nożami, a gdy która z nich twierdzi, że go kocha, zawiesza sznur i
wspina się ku niemu po stołku, po czym obwiązuje sobie nim szyję.
Potem wyrywają spod niej stołek, a ona pozostaje zawieszona drgając aż
skona, po czym zostaje spalona i łączy się ze swym mężem" (ibn
Rostech; za Lewicki, 1969). Thietmar dodaje, że kobiety zabijały się po
pogrzebie małżonka. "Palą oni (Słowianie) swych zmarłych, ponieważ
czczą oni ogień. Po pogrzebie każdego męża, którego palono na stosie,
obcinano głowę jego żonie i w ten sposób dzieliła ona jego los po
śmierci" (Thietmar, tł. Jedlicki, 2005). Ḥudūd al-ʿĀlam w swojej „Relacji
anonimowej” pisze: „Palą oni (tj. Słowianie) swych zmarłych. Kiedy
umrze jakiś mężczyzna, żona jego, jeśli go kocha, zabija się sama”
(Ḥudūd al-ʿĀlam; za Kajkowski, Gardeła 2013). Przekazy wskazują
również na to, że kobiety były przed śmiercią odurzane, a więc sama
decyzja nie musiała być podjęta o w pełni zdrowych zmysłach, a
poświęcenie “żon pośmiertnych” można brać pod rozwagę jako ofiary.

W świetle zebranych materiałów można z dużą dozą


prawdopodobieństwa stwierdzić dość powszechne składanie ofiar
ludzkich na Słowiańszczyźnie, choć przeprowadzone analizy skupiają się
głównie do terenów ówczesnej Polski. Klarowność i ilość zebranych
materiałów w mniemaniu autorki stanowi poważną bazę pod dalsze
rozważania tematu, jak również podjęcia refleksji. Mam nadzieję, że
niniejsze analizy zostaną poddane polemice oraz dyskusji, w
szczególności pod kątem naukowym.
Nietypowy pochówek, Dziekanowice; ciało wrzucone do grobu; za:
Buko, 2012

Bibliografia:
Gierlach B., 1980. Sanktuaria słowiańskie, ISKRY, Warszawa
Jedlicki M.Z.,2005. Kronika Thietmara, Universitas, Kraków
Kajkowski K., 2017. Mity, kult i rytuał o duchowości nadbałtyckich Słowian, Triglav,
Szczecin
Kajkowski K., 2019. Obrzędowość religijna Pomorzan we wczesnym średniowieczu
studium archeologiczne, wydawnictwo chromicon, Wrocław
Kajkowski K, Gardeła. 2013. Motyw głowy w dawnych kulturach w perspektywie
porównawczej, Muzeum Zachodniokaszubskie w Bytowie, Bytów
Kuczkowski A., 2007. Słowiańskie “święte” góry na terenie ziem polskich we wczesnym
średniowieczu, próba zarysowania problematyki, Slavia antiqua, Poznań
Strzelczyk J., 2007.s. 161-162, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian. Rebis,
Poznań
Szczepanik P., 2018, Słowiańskie zaświaty; wierzenia, wizje i mity, Triglav, Szczecin
Labuda G., 1954. Słowiańszczyzna pierwotna, PWN, Warszawa
Lewicki, 1969. Źródła arabskie do dziejów słowiańszczyzny, PAN, Kraków
Limisiewicz A., 2007. Składanie ofiar z ludzi przez Słowian we wczesnym
średniowieczu, Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich. Poznań
Łuczyński M., 2020. Bogowie dawnych Słowian; Studium onomastyczne, Kieleckie
Towarzystwo Naukowe, Kielce
Okulicz-Kozaryn Ł., 1996. Dzieje Prusów, FNP, Wrocław
Merski R., 2019. Słowiańskie wróżby i wyrocznie, Wydawnictwo “Watra”, Wrocław
Merski R., 2020. Kuchnia dawnych Słowian, Wrocław
Możdżan J., 2015. Prasłowianie, Słowianie, Polacy - rozważania, RUTHENUS, Krosno

You might also like