Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 90

MARK FISHER

SEKRET
MILIONERA
Milioner wyjawia tajemnice
szybkiego zdobycia fortuny

Przełożył
Krzysztof Doroszewski

WYDAWNICTWO MEDIUM
Rozdział I
W którym młody człowiek radzi się bogatego
krewnego

Pewien młody, inteligentny człowiek chciał osiągnąć


bogactwo. I chociaż spotkało go już w życiu wiele rozczarowań i
poniósł wiele porażek, wciąż wierzył w swą szczęśliwą gwiazdę.
Czekając na uśmiech fortuny, pracował jako asystent szefa
rachunkowości w drugorzędnej agencji reklamowej. Płacono
mu raczej niewiele i już od pewnego czasu miał poczucie, że
praca nie przynosi mu satysfakcji. Po prostu nie miał już do
niej serca.
Marzył, by robić coś innego - może napisać powieść, która
uczyni go bogatym i sławnym, kładąc raz na zawsze kres
kłopotom finansowym. Czy ambicje jego nie były jednak trochę
nierealne? Czy naprawdę posiadał dość umiejętności i talentu,
by napisać bestseller, czy też czyste stronice zapełniłby czczy
bełkot, będący odbiciem jego wewnętrznego ubóstwa?
Praca, którą wykonywał, stała się dla niego już od ponad roku
codziennym koszmarem. Z trudem znosił swojego szefa,
każdego ranka spędzającego większość czasu na czytaniu
gazety i wydawaniu pisemnych poleceń, a następnie
znikającego, żeby jeszcze dogodzić sobie trzygodzinnym
lunchem. Posiadał także wybitną umiejętność zmieniania
poglądów i wydawania sprzecznych poleceń, co czyniło pracę
jeszcze bardziej nieznośną.
I gdyby chodziło tylko o szefa... Ale niestety, był również
otoczony przez kolegów, którzy mieli powyżej uszu tego, co
robili. Wydawało się, że zupełnie zatracili wizję swojej
przyszłości i zrezygnowali z wszelkich ambicji. Nie odważył się
powiedzieć żadnemu z nich o swoim pragnieniu porzucenia
wszystkiego i zostania pisarzem. Wiedział, że potraktowaliby to
jako żart. Żył w poczuciu takiego odcięcia od świata, jak gdyby
przebywał w obcym kraju nie znając jego języka.
W każdy poniedziałek rano zastanawiał się, jak u licha będzie
w stanie przeżyć jeszcze jeden tydzień w biurze. Czuł wstręt do
sterty akt piętrzących się na jego biurku, do wymagań klientów
pragnących krzykliwie reklamować swoje papierosy, samocho-
dy, piwo...
Już od sześciu miesięcy miał napisane wymówienie i
kilkanaście razy wchodził do gabinetu szefa z palącym kieszeń
pismem, ale nigdy nie mógł zdobyć się na to, żeby je złożyć. To
zabawne, jeszcze trzy, cztery lata temu nie wahałby się ani
chwili. Teraz jednak nie był pewny, co ma zrobić. Coś go
powstrzymywało, jakaś siła - a może było to po prostu
tchórzostwo? Wydawało się, że zatracił ten zmysł, który w
przeszłości zawsze prowadził go do tego, czego pragnął.
Być może to, że bezczynnie oczekiwał aż sytuacja dojrzeje do
zmiany, wynajdując wymówki przed podjęciem działania i
zastanawiając się, czy naprawdę może mu się udać,
przemieniło go w wiecznego marzyciela...
A może paraliżował go fakt, że był pogrążony w długach? Czy
może powodem było to, iż zaczynał się starzeć (proces ten
zaczyna się nieuchronnie z chwilą, gdy człowiek rezygnuje z
własnej wizji przyszłości)?
Prawdę mówiąc, nie miał pojęcia, na czym polegał problem. I
wtedy, któregoś dnia, pomyślał nieoczekiwanie o swoim wuju,
milionerze. Właśnie wuj mógł udzielić mu jakiejś rady, a
jeszcze lepiej - dać trochę pieniędzy.
Wuj, znany jako człowiek serdeczny i przyjazny, natychmiast
zgodził się go przyjąć, odmówił jednak pożyczenia
jakichkolwiek pieniędzy, twierdząc, że nie zrobiłby mu w ten
sposób przysługi.
- Ile ty masz lat? - zapytał, wysłuchawszy jego opowieści o
paśmie nieszczęść.
- Trzydzieści dwa - wyszeptał młody człowiek nieśmiało,
doskonale wiedząc, że pytanie to było pełne wyrzutu.
- Czy ty wiesz, że John Paul Getty zarobił swój pierwszy
milion mając dwadzieścia trzy lata, a ja, będąc w twoim wieku,
miałem już pół miliona? Jak to więc w ogóle możliwe, że ty,
mając tyle lat, jesteś zmuszony pożyczać pieniądze?
- Nie mam pojęcia. Pracuję jak wół, czasami ponad
pięćdziesiąt godzin
tygodniowo...
- Czy ty naprawdę myślisz, że ciężka praca przynosi ludziom
bogactwo?
- No... tak myślę... w każdym razie tak mi zawsze kazano
wierzyć.
- Ile zarabiasz rocznie... piętnaście tysięcy funtów?
- Tak, coś około tego - odparł młody człowiek.
- Czy myślisz, że ktoś, kto zarabia sto pięćdziesiąt tysięcy
funtów pracuje dziesięć razy tyle godzin w tygodniu, co ty?
Oczywiście, że nie! Byłoby to fizycznie niemożliwe - tydzień ma
po prostu tylko 168 godzin. Skoro więc ten ktoś zarabia
dziesięć razy więcej od ciebie, nie pracując więcej niż ty, musi
robić coś zupełnie innego niż ty. Musi znać jakiś sekret, o
którym ty w ogóle nie masz pojęcia.
- No tak, to prawda.
- Masz szczęście, że w końcu to zrozumiałeś. Większość ludzi
nawet do tego nie dochodzi. Są zbyt zajęci zarabianiem na
życie, żeby zatrzymać się i zastanowić nad tym, jak mogliby
pozbyć się kłopotów finansowych. Większość nie poświęciła
nawet godziny na to, aby spróbować wyobrazić sobie, jak
mogliby stać się bogaci i dlaczego nigdy im się to nie udało.
Młody człowiek musiał przyznać, iż mimo żarliwych ambicji i
marzeń o zrobieniu fortuny, on także nigdy nie zdołał znaleźć
czasu, żeby naprawdę przemyśleć swoją sytuację. Wszystko
zdawało się odciągać jego uwagę, powstrzymując go przed
podjęciem tego zadania, którego zasadnicze znaczenie było
oczywiste.
Wuj siedział przez chwilę w milczeniu, następnie zaś spojrzał
siostrzeńcowi prosto w oczy rozciągając wargi w uprzejmym,
choć ironicznym uśmiechu.
- Słuchaj, postanowiłem ci pomóc. Chcę wysłać cię do
człowieka, który mnie pomógł osiągnąć bogactwo. Nazywają go
Błyskawicznym Milionerem. Być może słyszałeś o nim?
- Nie, nigdy - odpowiedział młody człowiek.
- Sam wybrał sobie ten przydomek, bo jak twierdzi, stał się
milionerem z dnia na dzień, gdy odkrył prawdziwy sekret
zdobycia fortuny. Twierdzi, że może każdemu pomóc stać się
milionerem z dnia na dzień - lub przynajmniej osiągnąć
mentalność milionera. Ale powiedz mi, czy naprawdę chcesz
stać się bogaty?
- Pragnę tego bardziej niż czegokolwiek innego.
- To pierwszy warunek wstępny. I bardzo ważny. Ale nie
wystarczający.
Musisz wiedzieć także, jak tego dokonać.
Młody człowiek zrobił nieznaczny ruch ramionami, jakby się
zgadzał.
A wuj mówił dalej:
- Błyskawiczny Milioner mieszka w F... Wiesz gdzie to jest?
- Wiem, ale nigdy tam nie byłem.
- Dlaczego by nie spróbować? Jedź i odszukaj go. Może
wyjawi i przed tobą swój sekret. Mieszka w fantastycznym
domu - najwspanialszym w całym mieście.
Nie powinieneś mieć żadnych problemów ze znalezieniem go.
- A dlaczego ty wujku, nie powiesz mi po prostu co to za
sekret? Nie musiałbym wtedy trudzić się jeżdżąc tam.
- Po prostu dlatego, iż nie mam do tego prawa. Gdy
Błyskawiczny Milioner powierzył mi swój sekret, musiałem mu
zaraz złożyć przysięgę, że nigdy nikomu go nie wyjawię. Mogę
jednak każdemu powiedzieć, jak go poznałem.
Wszystko to wydawało się młodemu człowiekowi zarazem
dziwne i pociągające. Pobudziło jego ciekawość.
- Czy wuj jest pewny, że nie może mi nic powiedzieć?
- Absolutnie pewny. Mogę jedynie serdecznie polecić cię
Błyskawicznemu Milionerowi.
Bez dalszych ceregieli wuj wyjął arkusz eleganckiego papieru
listowego z szuflady masywnego biurka, wziął pióro i
pośpiesznie napisał na nim kilka linijek.
Następnie złożył list, zapieczętował kopertę i z uśmiechem
wręczył siostrzeńcowi.
- Oto list polecający - powiedział. - A tu jest adres milionera. I
jeszcze jedna rzecz. Musisz obiecać, że nie przeczytasz tego
listu. Jeżeli go przeczytasz, przypuszczalnie stanie się dla ciebie
nieprzydatny... Jeżeli jednak otworzysz go wbrew mojemu
ostrzeżeniu i będziesz nadal chciał coś zrobić dla siebie, musisz
udawać, że go nie czytałeś. Tylko jak mógłbyś przekreślić to, co
już się stało?
Młody człowiek nie miał zielonego pojęcia o czym wuj mówił,
ale godził się na to. Wuj zawsze miał opinię ekscentryka. I w
końcu ten człowiek wyświadczał mu przysługę... Więc
ostatecznie postanowił już więcej nie nalegać. Podziękował
wujowi i wyszedł.
Rozdział II
W którym młody człowiek, spotyka starego ogrodnika

Jeszcze tego samego popołudnia popędził do F... Czy trudno


będzie odnaleźć Błyskawicznego Milionera? I czy zechce
przyjąć niezapowiedzianego gościa, i wyjawić swą tajemniczą
metodę zdobywania majątku?
Będąc już na ulicy, przy której stał dom milionera, młody
człowiek nie zdołał oprzeć się ciekawości i pomimo ostrzeżeń
wuja, otworzył list polecający, który wuj łaskawie napisał dla
niego. Oszołomiony, zastanawiał się, czy wuj się pomylił, czy
też chciał zrobić mu kawał - ów „list” był tylko czystą kartką
papieru!
Rozgoryczony i oburzony chciał go wyrzucić, ale był już w
polu widzenia strażnika strzegącego domu milionera, i z
pewnością nie uszłoby to jego uwagi.
Twarz strażnika miała jednak kamienny wyraz, bez
najmniejszego cienia uśmiechu.
Wygląd miał doprawdy tak nieprzenikniony, jak zamknięta
„forteca”, której miał za zadanie pilnować.
- Czym mogę panu służyć? - zapytał strażnik.
- Chciałbym zobaczyć się z Błyskawicznym Milionerem...
- Czy jest pan umówiony?
- Nie, ale...
- W takim razie, czy ma pan list polecający? - pytał strażnik.
Oczywiście że miał, ale nic w nim nie było napisane! Szybko
wymyślił jednak wybieg, który mógł ułatwić mu wybrnięcie z
tej sytuacji. Wyciągnął list do połowy z kieszeni i szybko
wepchnął go z powrotem. Nie zadowoliło to jednak strażnika.
- Czy mogę zobaczyć ten list?
Teraz młody człowiek wpadł. Pomyślał; „Jeżeli dam mu ten
list, pomyśli, że go nabieram. Ale jeśli nie dam, nie będzie
chciał mnie wpuścić”.
Stanął wobec, wydawałoby się, nierozwiązalnego dylematu.
Wtedy przypomniał sobie radę wuja, której poprzednio nie
rozumiał: „Jeśli otworzysz ten list, musisz udawać, że nie
zrobiłeś tego”.
Czyż nie była to jedyna rzecz, jaką mógł zrobić? Podał list
strażnikowi, który przeczytał go - jeśli tak można powiedzieć.
Jego twarz pozostała jednak bez wyrazu.
- W porządku - powiedział zwracając młodemu człowiekowi
list - możesz wejść.
Następnie strażnik zaprowadził go do frontowych drzwi
luksusowego, zbudowanego w stylu tudoriańskim domu. Drzwi
otworzył nienagannie ubrany lokaj.
- Czego pan sobie życzy? - zapytał.
- Chciałbym zobaczyć się z Błyskawicznym Milionerem.
- Jest zajęty i nie może w tej chwili zobaczyć się z panem.
Proszę zaczekać na niego w ogrodzie.
Lokaj odprowadził gościa do wejścia do ogrodu, bardziej
przypominającego park. Pośrodku znajdował się staw. Młody
człowiek wędrował po alejkach podziwiając piękno drzew. W
pewnej chwili zobaczył ogrodnika, który wyglądał na co
najmniej siedemdziesiąt lat. Pochylony był nad krzewem róż, i
właśnie go przycinał, a szerokie rondo słomkowego kapelusza
skrywało mu oczy. Gdy młody człowiek zbliżył się, ogrodnik
przerwał pracę, żeby się z nim przywitać. Uśmiechnął się. Jego
jasne, pogodnie błękitne oczy nie zestarzały się, tak jak nie
starzeje się słońce.
- Po co przyszedłeś tutaj? - zapytał ciepłym, przyjaznym
głosem.
- Przyszedłem zobaczyć się z Błyskawicznym Milionerem.
- Aha, rozumiem. A w jakim celu. Jeżeli mogę zapytać?
- No cóż. Ja... chciałbym go po prostu prosić o radę...
- Ach, oczywiście...
Ogrodnik już miał powrócić do swoich róż, gdy pod wpływem
jakiejś nowej myśli zwrócił się ponownie do młodego
człowieka:
- A przy okazji, czy nie miałbyś przy sobie przypadkiem
piątaka?
- Piątaka?! - wykrzyknął młody człowiek czerwieniąc się. -
Właśnie tyle...
Jedyne pieniądze, które mi pozostały to właśnie pięć funtów.
- Znakomicie. Tyle potrzebuję.
Nawet jeśli wydawało się, że ogrodnik żebrze, wciąż wyglądał
bardzo dostojnie. Jego sposób bycia promieniował wyjątko-
wym wdziękiem i urokiem.
- Naprawdę, chciałbym je panu dać - odpowiedział młody
człowiek - Ale jest taki mały problem, że nie zostałoby mi na
powrót do domu.
- Czy planujesz wracać dzisiaj do domu?
- N-n-nie-e... To znaczy, nie wiem jeszcze - powiedział młody
człowiek, teraz już zupełnie zmieszany. - Nie chciałbym
wyjechać, zanim nie zobaczę się z Błyskawicznym Milionerem.
- Więc jeżeli nie potrzebujesz tych pieniędzy dzisiaj, dlaczego
nie chcesz mi ich pożyczyć? Jutro mogą ci być niepotrzebne.
Kto wie...? Może zostaniesz milionerem?
To rozumowanie nie brzmiało całkiem logicznie dla młodego
człowieka, ale brakowało mu sił, aby wysuwać jakieś dalsze
argumenty. Więc gdy ogrodnik powtórzył swą prośbę, dał mu
pieniądze. Twarz ogrodnika rozpromieniła się uśmiechem.
- Większość ludzi boi się prosić o coś, a kiedy w końcu się
odważą, nie nalegają wystarczająco. A to błąd.
W tym momencie przyszedł do ogrodu lokaj i zwrócił się do
starca z wielkim szacunkiem:
- Sir, czy mógłby mi pan dać pięć funtów? Odchodzi dzisiaj
kucharz i nalega, żeby wypłacić mu należne pieniądze. Brakuje
mi właśnie pięciu funtów.
Ogrodnik uśmiechnął się. Wsunął rękę do kieszeni i
wyciągnął gruby plik banknotów. Musiał tam mieć tysiące
funtów, gdyż młody człowiek widział banknoty dwudziesto i
pięćdziesięciofuntowe. Ogrodnik wyłuskał pięciofuntowy
banknot, który młody człowiek tak niechętnie zgodził się mu
dać i wręczył lokajowi. Ten zaś podziękował, skłonił się
usłużnie i szybko zniknął w domu. Młody człowiek był
oburzony. Jak ogrodnik miał czelność zabrać mu ostatnie pięć
funtów, jakie w ogóle miał, kiedy jego kieszenie wypchane były
pieniędzmi?
- Dlaczego poprosił mnie pan o pięć funtów? - wymamrotał
próbując z całych sił ukryć kipiącą w nim wściekłość.
- Przecież nie potrzebował pan tych pieniędzy?
- Ale oczywiście, że ich potrzebowałem. Popatrz, nie mam tu
żadnej pięciofuntówki - wyjaśnił wertując kciukiem gruby plik
banknotów. - Nie myślisz chyba, że dałbym mu banknot
pięćdziesięciofuntowy, prawda?
- Dlaczego, u diabła, trzyma pan tyle pieniędzy przy sobie?
- To moje podręczne pieniądze - odparł ogrodnik. - Zawsze
mam przy sobie na wszelki wypadek dziesięć tysięcy funtów.
- Dziesięć tysięcy funtów? - wybełkotał młody człowiek
osłupiały.
Nagle wszystko stało się jasne: ten nadmiernie uprzejmy
lokaj, ta niewiarygodna suma pieniędzy w kieszeni.
- To pan jest Błyskawicznym Milionerem, prawda?
- Na razie tak - odpowiedział ogrodnik. - Cieszę się, że
przyszedłeś, ale powiedz mi, kto cię przysłał?
- Mój wuj, Mr MacLuckie.
- Ach tak. Pamiętam go. Odwiedził mnie wiele lat temu. Miał
bardzo oryginalny sposób myślenia - jak każdy zresztą
człowiek, który doszedł do wszystkiego o własnych siłach. Ale
powiedz mi jak to jest, że ty sam nie jesteś jeszcze bogaty? Czy
kiedyś na poważnie stawiałeś sobie to pytanie?
- Prawdę mówiąc, nie!
- To pierwsza rzecz, jaką chyba powinieneś zrobić. Jeśli
chcesz, przemyśl to głośno przy mnie. Spróbuję prześledzić
twój tok rozumowania.
Młody człowiek podjął kilka nieśmiałych prób i zrezygnował.
- Aha, rozumiem - powiedział milioner. - Nie jesteś
przyzwyczajony do głośnego zastanawiania się. Czy wiesz o
tym, że jest wielu ludzi w twoim wieku, którzy są już bogaci?
Wśród nich są już nawet milionerzy. Inni właśnie dochodzą do
swojego pierwszego miliona. A czy wiesz, że w wieku 26 lat
Arystoteles Onassis miał już w banku trzysta pięćdziesiąt
tysięcy funtów, gdy wyjeżdżał z Ameryki Południowej do
Anglii, gdzie marzył o założeniu swego imperium statków
handlowych?
- Tylko 26 lat? - spytał młody człowiek.
- Tak jest. A kiedy zaczynał, miał na koncie zaledwie dwieście
pięćdziesiąt funtów. Nie miał ani dyplomu uniwersyteckiego,
ani zawodu, z pewnością też nie miał żadnych kontaktów... No,
ale teraz już czas na kolację - zauważył starzec. - Czy
zechciałbyś mi towarzyszyć?
- Z przyjemnością. Bardzo dziękuję.
Młody człowiek podążył za Błyskawicznym Milionerem, który
pomimo swego wieku wciąż poruszał się żwawym i sprężystym
krokiem. Weszli do jadalni, gdzie stół był już nakryty na dwie
osoby.
- Proszę bardzo, siadaj - powiedział Błyskawiczny Milioner i
wskazał miejsce na końcu stołu, przeznaczone zazwyczaj dla
gości. Sam usiadł po prawej stronie swojego młodego gościa,
naprzeciwko pięknej klepsydry, na której wyryte było banalne
motto: czas to pieniądz. Wszedł lokaj z butelką wina i napełnił
kielichy.
- Wypijmy za twój pierwszy milion - powiedział milioner,
podnosząc kielich.
Upił łyk, jedyny w ciągu całego wieczoru. Jadł także bardzo
niewiele - zaledwie kilka kęsów wybornego, smażonego łososia.
- Czy lubisz pracę, z której się utrzymujesz? - zapytał
młodego człowieka milioner.
- Sądzę, że tak.
- Upewnij się, czy tak jest naprawdę. Wszyscy milionerzy
jakich znam, a spotkałem ich dość wielu w ciągu swego życia,
uwielbiali swoje zajęcia. Praca stała się dla nich prawie
wypoczynkiem, tak przyjemnym jak hobby. Dlatego właśnie
większość bogatych ludzi rzadko wyjeżdża na urlop. Dlaczego
mieliby pozbawiać się tego, co tak bardzo lubią? To byłoby
istne samoumartwianie. I dlatego też wciąż pracują, nawet jeśli
już wielokrotnie osiągnęli milion funtów... Nawiasem mówiąc,
choć znajdowanie radości w pracy jest absolutną konieczno-
ścią, to nie wystarczy.
Żeby stać się bogatym, musisz znać pewien sekret. Powiedz
mi, czy przynajmniej wierzysz, że taki sekret istnieje?
- Tak, wierzę.
- Dobrze. To pierwszy krok. Większość ludzi nie wierzy w to.
Co więcej, nie marzą nawet, że mogą stać się bogaci. I mają
rację. Ktoś, kto nie wierzy, że może się wzbogacić, rzadko
osiąga bogactwo. Musisz zacząć od uwierzenia, że możesz, a
później gorąco tego pragnąć. Trzeba jednak dodać, iż wielu
ludzi - tak naprawdę, to większość - nie jest gotowych
zaakceptować tego sekretu, nawet gdy zostanie im wyłożony w
bardzo prosty sposób. Największym ich ograniczeniem jest -
tak naprawdę - brak wyobraźni. Z tego też głównie powodu
prawdziwy sekret bogactwa jest najlepiej strzeżonym sekretem
na świecie.
- To trochę jak z tym skradzionym listem w opowiadaniu
Edgara Allana Poe - kontynuował Błyskawiczny Milioner. -
Pamiętasz je? To jest opowiadanie, w którym policja szuka listu
w pewnym domu i nie może znaleźć, bo zamiast być gdzieś
ukrytym, leżał w najmniej oczekiwanym miejscu: na samym
wierzchu! To opowiadanie jest pomysłową ilustracją jednej z
zasad Emersona. To, co nie pozwalało policjantom znaleźć
listu, to brak wyobraźni, albo, jeżeli wolisz, ich zakodowane
nastawienie. Nie spodziewali się znaleźć go w tym miejscu,
dlatego nie wpadł im w ręce.
Młody człowiek słuchał milionera w głębokim skupieniu. Nikt
nigdy nie rozmawiał z nim w ten sposób i bardzo go to
zaciekawiło.
Palił się do odkrycia tego sekretu. W każdym razie jedno było
pewne: Jeśli milioner nie posiadał naprawdę takiego sekretu, z
pewnością był geniuszem w sztuce aktorskiej. Przede
wszystkim zaś wiedział, jak wyłożyć rzecz prosto i jasno, chyba
że była to tylko zręcznie zaaranżowana iluzja.
Rozdział III
W którym młody człowiek uczy się wykorzystywania
sposobności i podejmowania ryzyka

- A teraz, po tym wszystkim, co już usłyszałeś, ile pieniędzy


byłbyś skłonny zapłacić, aby posiąść sekret bogactwa?
To pytanie zaskoczyło młodego człowieka.
- Nawet gdybym chciał wyłożyć jakieś pieniądze, żeby zdobyć
go, nie mam ani pensa. Trudno więc odpowiedzieć na to
pytanie.
- Ale gdybyś miał pieniądze, ile byłbyś zdecydowany zapłacić?
- Następnie milioner dodał szybko: - Wymień jakąś sumę,
jakąkolwiek sumę. Pierwszą, która przyjdzie ci do głowy.
Młody człowiek nie mógł uchylić się przed tym pytaniem.
Milioner prosił o bardzo konkretną odpowiedź i on nie mógł jej
odmówić swojemu gospodarzowi.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział - sto funtów...?
Milioner wybuchnął śmiechem. Młody człowiek po raz
pierwszy usłyszał ten śmiech, bardzo osobliwy śmiech, czysty i
krystaliczny.
- Tylko sto funtów? W gruncie rzeczy nie wierzysz w istnienie
tego sekretu, prawda? Gdybyś wierzył, z pewnością byłbyś
gotów zapłacić za niego o wiele więcej. No, śmiało... dam ci
drugą szansę. Wymień inną sumę. To nie jest zabawa, lecz
bardzo poważna sprawa.
Młody człowiek zaczął się zastanawiać. Zrobiłby wszystko,
byle tylko milioner nie zaśmiał się znowu. Ale nie chciał też
wymienić takiej sumy, która by go kompromitowała.
- Nie mam nic przeciwko zabawie w tę pańską grę -
powiedział - ale proszę pamiętać, że jestem zupełnie spłukany.
- Nie przejmuj się tym.
- No, ale jeżeli nie mam żadnych pieniędzy, mam związane
ręce – usiłował przeciwstawić się młody człowiek.
- O rety! - wykrzyknął milioner. - Przed nami niezły kawał
drogi! Jak świat światem, zawsze ludzie bogaci wykorzystywali
pieniądze innych do pomnażania swoich fortun. Nikt poważny
nie potrzebował pieniędzy do zrobienia pieniędzy.
Mam tu na myśli własną gotówkę. A poza tym, masz chyba
przy sobie książeczkę czekową...
Młody człowiek wolałby zaprzeczyć, ale jak na ironię właśnie
tego ranka wsadził ją do kieszeni. Jeden Bóg wie po co, bo miał
na koncie dokładnie 2 funty i 28 pensów. Z taką sumą z
pewnością nie mógł wyruszyć na podbój świata. Normalnie nie
musiałby się długo namyślać, by skłamać, ale milioner miał tak
przenikliwy wzrok, że najwyraźniej był w stanie przejrzeć
nawet najdalsze zakątki jego umysłu, prawie tak, jakby
spowiadał się z jakiejś głęboko skrywanej, czarnej tajemnicy,
młody człowiek usłyszał swój jąkający się głos:
- Tak, m-mam ją przy-y sobie.
I w tej samej chwili stwierdził, że wyciąga książeczkę czekową
tak automatycznie, jak robot posłuszny rozkazom swego pana,
pomimo że przez moment zrodziła się w jego umyśle chęć
sprzeciwu. Był zauroczony przez tego człowieka, jak ktoś
poddany działaniu hipnotyzera. Nie czuł jednak lęku przed
milionerem, z którego promieniowała życzliwość - mimo iż jego
sposób bycia był nieco ironiczny.
- Dobrze - odparł milioner. - Widzisz, teraz nie ma już chyba
problemu?
Zdjął nasadkę eleganckiego długopisu i podał swemu
gościowi.
- Wypisz czek na sumę, która ci przyjdzie do głowy, i podpisz.
- Dobrze, ale nie wiem, ile mam napisać.
- Napisz... powiedzmy... 10.000 funtów.
Milioner wypowiedział tę sumę całkiem zwyczajnie, bez
cienia arogancji.
Młody człowiek o mało nie wyskoczył ze skóry. Nie było co do
tego dwóch zdań: milioner żartował sobie z niego... chyba że
był po prostu świetnym naciągaczem!
- Dziesięć tysięcy funtów!!? - wykrzyknął młody człowiek. -
Pan chyba żartuje!
- Jeżeli wolisz, napisz dwadzieścia tysięcy - odpowiedział
milioner tak spokojnie, że młody człowiek nie wiedział już, czy
mówi to poważnie, czy żartuje.
- Nawet dziesięć tysięcy wydaje mi się o wiele za dużo. W
każdym razie nie mógłby pan zrealizować tego czeku, ponieważ
byłby bez pokrycia. A ja miałbym z tego tyle, że w banku
zaczęliby się zastanawiać, czy przypadkiem nie oszalałem.
I mieliby rację.
- W taki właśnie sposób zrobiłem największy w moim życiu
interes.
Podpisałem czek na sto tysięcy funtów i później musiałem
walczyć, żeby zdobyć pieniądze na jego pokrycie. Ale gdybym
nie wystawił tego czeku właśnie w tamtej chwili, od ręki,
straciłbym naprawdę wspaniałą okazję.
- Była to dla mnie jedna z pierwszych ważnych lekcji tego, jak
się robi interesy - mówił dalej. - Ludzie, którzy tracą czas,
czekając aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy
nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz!
A następna lekcja, jaką można wyciągnąć z tej historii, jest
następująca: jeżeli chcesz odnieść w życiu sukces, musisz
zrobić tak, żeby nie mieć wyboru w danej sprawie.
Musisz być przyparty do muru. Ludzie, którzy się wahają i
nie chcą podejmować ryzyka pod pretekstem, że nie mają
wszystkich atutów w ręku, nie zajdą daleko.
Jeżeli masz odcięte wszelkie drogi wyjścia i jesteś przyparty
do muru, wtedy mobilizujesz wszystkie swoje siły wewnętrzne.
Wtedy każdym swoim włóknem ciała chcesz, żeby coś się
zdarzyło. Dlaczego więc miałbyś się wahać, młody człowieku?
Postaw się pod tym murem. Wypisz dla mnie czek na dziesięć
tysięcy funtów.
Młody człowiek wypisał czek, wypełniając powoli najpierw
cyfry, potem słowa. Ale gdy już miał podpisać, po prostu nie był
w stanie ruszyć ręką.
- Nigdy w życiu nie wystawiałem tak dużego czeku.
- Jeżeli pragniesz zostać milionerem, któregoś dnia musisz
zacząć. Powinieneś przyzwyczaić się do wypisywania czeków o
wiele większych niż ten. To tylko początek.
Mimo to, młody człowiek wciąż nie mógł zdecydować się na
podpisanie.
Wszystko działo się tak szybko. Miał dać czek na dziesięć
tysięcy funtów człowiekowi, którego dopiero co spotkał po raz
pierwszy w życiu i który obiecywał w zamian raczej wątpliwy
sekret.
- Co powstrzymuje cię od podpisania - zapytał milioner. -
Wszystko jest
względne na tym świecie. W jednej chwili ta suma może
okazać się dla ciebie bez znaczenia.
- Tu nie chodzi o tę sumę - wymamrotał młody człowiek,
ledwie zdając sobie sprawę z tego, co mówi.
- O co, w takim razie?
Już miał odpowiedzieć, ale milioner go ubiegł:
- Wiem, dlaczego nie możesz podpisać czeku. Tak naprawdę
nie wierzysz, że mój sekret zmieni cię w milionera. Gdybyś był
absolutnie przekonany, podpisałbyś momentalnie.
Dla pewności, że go przekona, albo raczej dla lepszego
przedstawienia tej kwestii milioner dodał:
- Gdybyś był naprawdę całkowicie pewny, że ten sekret
pomoże ci zarobić pięćdziesiąt tysięcy funtów w niespełna rok,
nie musząc przy tym pracować ciężej niż teraz, a nawet
pracując mniej, czy podpisałbyś ten czek?
- Z całą pewnością - zmuszony był przyznać. - Miałbym z tego
czterdzieści tysięcy funtów zysku.
- No więc podpisz. Gwarantuję ci formalnie, że będziesz w
stanie zarobić taką sumę.
- Czy zechciałby pan potwierdzić to na piśmie?
Milioner znowu wybuchnął śmiechem.
- Podobasz mi się, młody człowieku. Jesteś zdecydowany
zabezpieczyć sobie tyły. To czasami bardzo rozsądne
posunięcie. Nawet jeżeli jesteś absolutnie pewny swoich
środków, to wcale nie znaczy, że powinieneś zaufać pierwszej
napotkanej osobie.
Następnie wstał, poszperał w szufladzie i wyciągnął gotowy
formularz, którego musiał już przedtem używać w podobnych
sytuacjach. Nie podobało się to zbytnio młodemu człowiekowi.
Czy ten starzec masowo powiela swój sekret i sprzedaje
każdemu Tomowi, Dickowi i Harremu, który mu się nawinie?
Milioner wypisał gwarancję i wręczył młodemu gościowi, on
zaś przeczytał ją szybko i wydawał się usatysfakcjonowany jej
treścią. Milioner jednak zmienił zamiar.
- Mam inny pomysł - powiedział. - Może zrobilibyśmy
zakład?
Wyjął z kieszeni monetę i zaczął podrzucać ją w dłoni.
- Zagrajmy w orła i reszkę. Jeżeli przegram, dam ci dziesięć
tysięcy funtów, które mam w kieszeni. Jeżeli wygram, ty dasz
mi czek. W obydwu wypadkach zapomnijmy o gwarancjach.
Młody człowiek zastanawiał się przez chwilę nad tą niezwykłą
propozycją. To był niezły pomysł. Był naprawdę tak atrakcyjny,
że aż zastanawiał się, dlaczego do licha ten starzec chce
najpierw rozegrać ten zakład. To wyglądało zbyt dobrze, by
mogło być uczciwe.
- Jedynym problemem pozostaje to, o czym już wspomniałem
- powiedział. -
Zostały mi na koncie w banku tylko jakieś drobne resztki.
Nawet jeżeli dam panu ten czek, nie będzie pan go mógł
zrealizować.
- Nie ma problemu - powiedział milioner. - Nie spieszy mi
się. Poczekam do naszego następnego spotkania. Możemy też
napisać na czeku datę o rok późniejszą od dzisiejszej.
- No więc dobrze. Pod tym warunkiem przyjmuję zakład.
Wykalkulował sobie teraz, że w każdym razie ma cały rok na
zmianę banku, zamknięcie rachunku albo po prostu
powstrzymanie czeku. Powinien był pomyśleć o tym wcześniej:
nie miał nic do stracenia. A przy tej nowej propozycji milionera
mógł nawet w ciągu kilku sekund zarobić dziesięć tysięcy
funtów bez najmniejszego wysiłku I mimo woli po jego twarzy
przemknął uśmiech zadowolenia. Zmieszany tym, miał
nadzieję, że milioner niczego nie zauważył. Ale z drugiej strony,
trudno powiedzieć - był on przecież bardzo przenikliwym
człowiekiem. W tej samej chwili milioner zaproponował
drobne wyjaśnienie, co natychmiast potwierdziło wątpliwości
młodego człowieka.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Chciałbym abyś uroczyście
przysiągł, że w wypadku przegranej będziesz honorował ten
czek.
Młody człowiek zarumienił się ze wstydu. Ten starzec był
przebieglejszy niż lis, pomyślał. Milioner wydawał się czytać w
jego myślach jak w otwartej księdze.
Zaręczył mu więc słowem, ale gdy milioner już szykował się
do podrzucenia monety, nagle powstrzymał go.
- Czy mogę obejrzeć tę monetę?
Milioner uśmiechnął się.
- Bez wątpienia, możesz. Naprawdę podobasz mi się, młody
człowieku. Jesteś ostrożny. Pomoże ci to uniknąć wielu błędów.
Ale uważaj, żebyś nie stracił przez to wielu dobrych okazji.
I milioner łaskawie podał mu monetę. A gdy już obejrzał ją
sobie starannie z obydwu stron, milioner poprosił, aby wybrał
sobie jedną z nich.
- Reszka - odpowiedział.
Błyskawiczny Milioner podrzucił monetę. Serce młodego
człowieka zaczęło bić tak mocno, jakby był on na swojej
pierwszej randce. Po raz pierwszy w życiu miał szansę wygrania
dziesięciu tysięcy funtów! - sumy nie do pogardzenia. Gdy
obserwował wirującą w powietrzu monetę, jego niepokój
wzrósł nagle. Moneta potoczyła się po stole i w końcu
znieruchomiała.
- Orzeł - zawyrokował milioner radośnie, szybko dodając
jednak ze współczuciem: - Przykro mi.
Trudno powiedzieć, czy mówił to szczerze, czy był to tylko
wyraz uprzejmości.
Młody człowiek zdecydował się w takiej sytuacji podpisać
czek. Mimo to nie mógł opanować lekkiego drżenia rąk.
Przypuszczalnie kiedyś przyzwyczai się do podpisywania tak
dużych czeków jak ten, ale tym razem czuł się naprawdę
dziwnie.
Podał milionerowi czek, a ten szybko go sprawdził, złożył i
wsunął do kieszeni.
- Czy teraz - spytał młody człowiek - będę mógł poznać ów
sekret?
- Ależ oczywiście - odparł milioner. - Czy masz przy sobie
papier? Zapiszę to dla ciebie. W ten sposób nie zapomnisz go.
Młody człowiek z trudem pojmował jego słowa. Milioner z
pewnością nie mógł oczekiwać, że zmieści cały ten sekret na
jednej kartce papieru! Szczególnie sekret, za który właśnie
zapłacił dziesięć tysięcy funtów!
- Przykro mi, ale nie mam przy sobie żadnego papieru.
Serce jego ponownie zadrżało, gdy milioner zapytał:
- Czyż nie miałeś listu polecającego, gdy tu przyszedłeś?
Ludzie, których przysyłał mi twój wuj przez te kilka lat, zawsze
mieli list. Młody człowiek nadal miał przy sobie ów list. Wyjął
go z kieszeni myśląc, że starzec z pewnością nie zwykł był
przegapiać żadnej sztuczki. Podał go starcowi bacznie
obserwując wyraz jego twarzy w chwili, gdy otworzył list. Ale
milioner nie okazał żadnego zdziwienia odkrywając, że list jest
pusty. Wziął długopis, pochylił się nad stołem i już miał zacząć
pisać, gdy nagle podniósł głowę i poprosił swego gościa, aby
poszedł przyprowadzić lokaja.
- Znajdziesz go w kuchni na samym końcu tego korytarza -
wyjaśnił milioner.
Gdy młody człowiek wrócił wraz z lokajem, milioner zaklejał
kopertę.
Uśmiechał się i wydawał się być zadowolonym z siebie.
- Nasz młody gość będzie u nas nocował - powiedział do
lokaja. - Proszę zaprowadzić go do pokoju.
Następnie zwracając się do młodego człowieka powiedział:
- Oto ów sekret.
Milioner wstał i podał mu kopertę oraz uroczyście uścisnął
rękę, tak jakby właśnie dobił jednego z najważniejszych
interesów w swoim życiu.
- O jedno tylko muszę cię prosić: abyś poczekał z otwarciem
tej koperty i przeczytaniem owego sekretu aż znajdziesz się
sam w pokoju... Aha, jest jeszcze jeden warunek. Zanim
będziesz mógł przeczytać to, co napisałem, musisz przyrzec, że
poświęcisz część swego życia na dzielenie się tym sekretem z
tymi, którzy mieli mniej szczęścia od ciebie. Jeżeli zgodzisz się,
będziesz ostatnią osobą, której bezpośrednio przekazuję ten
sekret. Moja praca zostanie zakończona. Wtedy będę mógł
zająć się moimi różami w ogrodzie o wiele większym.
- Jeżeli nie czujesz się gotowy do dzielenia się tym sekretem -
zakończył - masz jeszcze czas się wycofać. Ale wtedy oczywiście
nie możesz otworzyć koperty.
Zwrócę ci twój czek i pozwolę ci odjechać do domu i powrócić
do życia, jakie prowadziłeś dotychczas.
Teraz, gdy już miał w ręku list zawierający ten słynny sekret,
w żadnym wypadku młody człowiek nie zamierzał się wycofać.
Ciekawość wzięła w nim górę.
- Przyrzekam - powiedział.
Rozdział IV
W którym okazuje się, że młody człowiek jest
więźniem.

Wkrótce znalazł się sam w luksusowym pokoju, że nie mógł


powstrzymać się od dokładnego obejrzenia go od góry do dołu.
Wydawało się, że zapomniał o cennym liście, za który tak drogo
zapłacił. Podszedł do jedynego w pokoju okna, znajdującego się
bardzo wysoko nad ziemią, i wyjrzał. Wychodziło na park. Mógł
zobaczyć nawet ogród, gdzie po raz pierwszy spotkał milionera
doglądającego swoich róż z taką czułą i miłosną troską.
Zapadła noc, ale księżyc w pełni oświetlał wszystko jasnym
blaskiem. Teraz młody człowiek był już przepełniony
niecierpliwością. W końcu będzie mógł odkryć ów sekret,
dzięki któremu osiągnie fortunę, wymykającą mu się przez tyle
lat.
Otworzył kopertę, rozłożył papier i zaczął czytać... Albo raczej
chciałby to zrobić, ale kartka papieru, którą miał przed sobą,
była zupełnie pusta! Odwrócił ją na drugą stronę. Nie było
najmniejszego śladu pisma po obydwu stronach! Był na tyle
głupi, że dał się oszukać starcowi! Dał czek na niewiarygodnie
wielką sumę w zamian za nieistniejący sekret!
A już na koniec milioner wydawał mu się dość miłym
człowiekiem. Zaczynał nawet lubić tego starca, który wyglądał
dość uczciwie. Młody człowiek zdał sobie sprawę, że powinien
być bardziej ostrożny i że było nieco prawdy w tym
powiedzeniu, iż ludzie uczciwi nie osiągają bogactwa.
Musiał też przyznać, że nie ma głowy do interesów. Pewnie
dlatego dał się nabrać na sztuczki starca!
Ogarnęło go uczucie buntu i w przypływie wściekłości
przedarł list na pół i rzucił na gruby, puszysty dywan. Jedynym
pocieszeniem było to, że nie umiera się od ośmieszenia. W
przeciwnym razie jego życie nie byłoby teraz wiele warte.
Co mógł zrobić? Było coś absurdalnego w tej całej sytuacji.
Sam dał się zwabić w sprawnie zatrzaskującą się pułapkę. Miał
tylko jedno do wyboru: uciec jak najprędzej. Kto wie, może
także jego życie było w niebezpieczeństwie? Musiał szybko
podjąć decyzję. Nie chciał spędzić nocy w tym miejscu.
Najlepszym sposobem byłoby wymknąć się jak najciszej. Na
palcach podszedł do drzwi i nacisnął klamkę. Cholera! Drzwi
zostały zablokowane od zewnątrz. Był uwięziony. Jedyna droga
ucieczki, jaka mu pozostała, wiodła przez okno. Podbiegł i
otworzył je bez trudu. Problem jednak w tym, że znajdowało się
około dziesięciu metrów nad ziemią. Gdyby skoczył, z
pewnością skręciłby kark. Lepiej pomyśleć o innym sposobie
ucieczki. Jedyną i ostateczną nadzieją było zadzwonienie na
lokaja.
Co więcej mógł zrobić? O cichym rozpłynięciu się w mroku
nocy nie mogło być teraz mowy.
Pociągnął za rączkę dzwonka i czekał. Nikt nie nadchodził.
Zadzwonił po raz drugi. Nic.
Dom wypełniała głęboka cisza. Wszyscy musieli już spać.
Może z dzwonkiem było coś nie w porządku? W tym wypadku
jedyną rzeczą, jaka pozostawała, to zacząć krzyczeć. Lecz nie
mógł tego zrobić. A jeżeli milioner wbrew wszelkim pozorom
działał w dobrej wierze? Wtedy wyszedłby na głupca, budząc
wszystkich w środku nocy. Przecież list polecający wuja okazał
się nie zapisaną kartką papieru.
W końcu postanowił przespać się trochę. Nie była to jednak
łatwa sprawa.
Przed oczami przesuwały mu się wydarzenia minionego dnia.
Wbrew wszelkim argumentom, jakie usiłował przytaczać, nie
za bardzo udawało mu się zwalczyć poczucie absurdalności
tego wszystkiego. Czysta kartka papieru, którą kupił za dziesięć
tysięcy funtów, wciąż stawała mu przed oczami. Jakby chciała
wystawić go na pośmiewisko. Na szczęście sen wybawił go z
tego koszmaru na jawie. Ale nie na długo. Śniło mu się, że jakiś
nieznajomy ciągle nalega na niego, żeby podpisał gruby
dokument o najwyższej wadze. Jak gdyby od tego zależało jego
życie. A on gwałtownie protestuje. Musiała tu zajść jakaś
pomyłka - dokument był zupełnie pusty...
Rozdział V
W którym młody człowiek uczy się zachowywać wiarę

Następnego ranka młody człowiek czuł się tak, jakby


przejechała po nim trzytonowa ciężarówka. Jak na ironię
podmuch wiatru wpadający przez otwarte okno łagodnie uniósł
ów haniebny list i w magiczny sposób na powrót złożył jego
kawałki u stóp łóżka. Była to pierwsza rzecz, na której spoczął
jego wzrok tego ranka. Ogarnęła go nagła wściekłość. Spał w
ubraniu, i teraz było ono całe zmięte.
Ale w końcu niewiele się tym przejmował. Miał w głowie
tylko jedno: znaleźć starca, zwrócić mu jego sekret i odebrać
czek. Młody człowiek przyglądał się swemu odbiciu w lustrze
na tyle długo by stwierdzić, że wygląda okropnie. Ale to jeszcze
wzmocniło jego zdecydowanie.
Przeczesał kilka razy palcami włosy i zwrócił się w kierunku
drzwi, przypominając sobie jednocześnie, że poprzedniego
wieczora były zamknięte i że prawdopodobnie nadal jest
uwięziony. Ale drzwi były otwarte. Pełen gniewu, zamaszystym
krokiem skierował się do pokoju jadalnego. Zastał tam
Błyskawicznego Milionera siedzącego spokojnie przy stole,
ubranego w ten sam strój, który miał na sobie poprzedniego
dnia: kombinezon ogrodnika, skromny i czysty, ale
zadziwiająco wytarty. Jego duży, szpiczasty, o szerokim rondzie
kapelusz, który wyglądałby niczym kapelusz czarnoksiężnika,
gdyby nie był upleciony ze słomy, leżał przed nim na stole.
Milioner podrzucał monetę i liczył. Doszedł już do ośmiu.
- Dziewięć... - wymamrotał nie odrywając wzroku od monety
- dziesięć... - Ale zamiast jedenastu mruknął: - cholera! - Biorąc
ze stołu monetę, podniósł wreszcie głowę.
- Nigdy nie udało mi się wyjść poza dziesięć - skomentował. -
Dziesięć razy z rzędu wyrzucam orła, a za jedenastym rzutem
nieodmiennie reszkę, pomimo że rzucam za każdym razem w
taki sam sposób.
Nagle młodemu człowiekowi przyszła do głowy pewna myśl.
Uświadomił sobie w tej chwili, że poprzedniego wieczora
został oszukany po raz drugi. Nie mógł w żaden sposób wygrać
tego zakładu, bez względu na to, czy wybrałby orła czy reszkę.
- Mój ojciec, który był magikiem, regularnie dochodził do
piętnastu – wyjaśnił milioner. - Ja nie odziedziczyłem jego
talentu.
Młody człowiek poprosił o pokazanie mu monety. Gdy
milioner ochoczo mu ją wręczył, podrzucił ją kilka razy nad
stołem.
Orzeł. Reszka. Orzeł. Reszka. Z pewnością nie była to
podrabiana moneta, chyba, że miała jakiś sekretny mechanizm,
który uszedł jego uwadze.
- Nie było nic nieuczciwego w naszym wczorajszym zakładzie
– wyznał milioner. - Po prostu pokazałem moja zręczność w
zdobywaniu pieniędzy. Poza tym, nie po raz pierwszy ludzie
dochodzą do tego fałszywego wniosku: biorą zręczność za
nieuczciwość.
Młody człowiek nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Ale
przypomniał sobie, po co w ogóle przyszedł zobaczyć się z tym
człowiekiem. Machnął w powietrzu otrzymanym wczoraj listem
i rzucił go na stół.
- Świetnie się pan wczoraj bawił nabierając mnie. Zarobił pan
lekko dziesięć tysięcy funtów za czystą kartkę papieru!
- Ona wcale nie jest czysta. Zawiera sekret bogactwa -
poprawił go milioner.
Młody człowiek oczekiwał, że milioner będzie go przepraszał
za to niewybaczalne nieporozumienie.
- No cóż, może zechciałby pan wytłumaczyć się z tego!? Czy
uważa mnie pan za idiotę?
- Za idiotę? Oczywiście, że nie. Brakuje ci po prostu
przenikliwości. To całkiem normalne. Twój umysł jest wciąż
jeszcze młody i niedojrzały.
- Może i tak, ale z pewnością potrafię dostrzec, że kartka
papieru, którą mam przed sobą, jest pusta, a także fakt, że pan
mnie oszukał.
- Nie wiem, czego mógłbyś chcieć więcej. Zapewniam cię, iż
możesz stać się bardzo bogaty z tym właśnie czystym
kawałkiem papieru. Ja tylko tyle potrzebowałem, by błyska-
wicznie stać się milionerem, kiedyś, gdy... Ale ponieważ mam
mało czasu i zaraz muszę wracać, aby pielęgnować moje
ukochane róże, pomogę ci. Słuchaj uważnie, bo gdy tylko
wykorzystanie tego sekretu przyniesie ci sukces, będziesz
musiał wyjaśniać go innym. Uwolniwszy się z okowów
ubóstwa, będziesz musiał ukazywać tę drogę tym, którzy mają
jeszcze związane ręce i nogi.
Czy mogę prosić, abyś powtórzył tę obietnicę, którą złożyłeś
wczoraj?
Nie było wątpliwości, że milioner miał najbardziej wyjątkowy
dar przekonywania spośród wszystkich ludzi, jakich młody
człowiek spotkał w swoim życiu. Jeszcze parę minut temu był
gotów skląć starca w sposób właściwy młodym, a teraz gotowy
był prawie jeść mu z ręki.
Myśl, żeby odmówić milionerowi, nawet nie przyszła mu do
głowy.
Ponownie złożył uroczyste przyrzeczenie. Twarz milionera
rozpromieniła się uśmiechem - tym samym dziwnymi
uśmiechem, który przemknął przez jego wargi poprzedniego
dnia, gdy młody człowiek spotkał go po raz pierwszy.
- Zdecydowałem się wyjawić ci ten sekret, jeżeli nie potrafisz
go odkryć samodzielnie. Muszę cię ponownie ostrzec, że to
wszystko będzie ci się wydawało przypuszczalnie zbyt łatwe, by
mogło być prawdziwe. Ale niech jego prostota nie zwiedzie cię.
Za każdym razem, gdy zaczniesz mieć wątpliwości, przypomnij
sobie Mozarta. Prawdziwy geniusz zawiera się w prostocie.
Ponieważ wciąż jeszcze jesteś młody, będziesz miał na początku
skłonność do wątpienia. Z czasem jednak, gdy będziesz w
magnetyczny sposób ściągać do siebie bogactwo w najbardziej
nieoczekiwanych momentach, zaczniesz rozumieć.
- Szczerze panu powiem - przerwał młody człowiek - że tego
właśnie oczekiwałem z całego serca: zrozumieć.
- A więc tym lepiej. W ślad za wiarą przychodzi wkrótce
prawdziwe zrozumienie. Gdy już poznasz sekret, będziesz
wiedział, dlaczego weń wierzysz. Ale na początku, pomimo jego
prostoty, sekret ten będzie ci się wydawał tak zadziwiający, że
nie zdołasz go zrozumieć, a nawet w niego uwierzyć. Dlatego
proszę cię, byś uczynił taki mały akt wiary. To trochę tak jak ze
sceptykiem, który próbuje ustalić swój stosunek do Boga. Jeżeli
Bóg istnieje, osiągasz wszystko dzięki swej wierze. Jeżeli zaś
nie istnieje, nie tracisz na tym nic. To samo odnosi się do tego
sekretu.
Rozdział VI
W którym młody człowiek uczy się koncentrować na
celu

- Nie wahaj się pytać mnie o wszystko, co ci tylko przyjdzie na


myśl - powiedział milioner. - Z przyjemnością odpowiem na
wszelkie twoje pytania.
Wkrótce już nie będziesz miał tej możliwości, a ponieważ
czas, który mamy dla siebie, jest ograniczony, nie traćmy go na
próżne dyskusje. Masz tu długopis. Czy masz jakiś papier?
- Tak, mam.
- Czy naprawdę chcesz stać się bogaty?
- Z całą pewnością, chcę.
- A więc dobrze. Napisz sumę pieniędzy, której pragniesz, i ile
czasu dajesz sobie na jej uzyskanie.
Młody człowiek pomyślał, iż Błyskawiczny Milioner znowu
kpi z niego.
- Czy sądzi pan, że pieniądze spadną jak manna z nieba tylko
dlatego, że napiszę kilka cyfr na papierze?
- Tak, właśnie tak - tylko tyle milioner uznał za stosowne
odpowiedzieć.
I ciągnął dalej: - Twoja reakcja nie dziwi mnie nawet w
najmniejszym stopniu.
Ostrzegałem cię, że sekret ten będzie prosty, a jednak
wprawia cię w osłupienie...
Pozwól, że dodam jeszcze jedno, zanim spróbuję ci to
wyjaśnić. Wszyscy milionerzy, których spotkałem, zwierzali mi
się, że stawali się bogaci z chwilą, gdy wyznaczyli sobie jakąś
kwotę i termin jej uzyskania.
- Bardzo przepraszam, ale wciąż nie rozumiem. Co mi z tego
przyjdzie, nawet jeśli napiszę na kartce jakąś liczbę i wyznaczę
jakiś termin?
- Jeżeli nie wiesz, dokąd zdążasz, małe masz szanse by dojść
dokądkolwiek.
- Być może, ale wydaje mi się, że to trąci magią.
- Ależ właśnie dokładnie o to chodzi: tajemnicza magia celu
ilościowego.
Spójrzmy na ten problem od innej strony. Przypuśćmy, iż
starasz się o jakąś pracę.
Podejmujesz wszystkie niezbędne kroki i w końcu idziesz na
decydującą rozmowę.
W chwilę później mówią ci, że jesteś jednym z kandydatów
spełniających wymagania pracodawcy. Następnie dowiadujesz
się, że dostajesz tę pracę, i że będziesz zarabiał mnóstwo
pieniędzy. Jak na to zareagujesz? Na początku będziesz z siebie
bardzo zadowolony. Być wybranym spośród wielu, może nawet
setek kandydatów - to jest coś! A ponieważ o pracę jest dosyć
trudno i byłeś bezrobotny przez trzy miesiące, albo może
miałeś już pracę, ale przestała zaspokajać twoje ambicje już
ponad rok temu, myślisz, że jest to naprawdę bardzo szczęśliwy
punkt zwrotny. Gdy jednak minie początkowa euforia, jaka
będzie twoja dalsza reakcja?
- A więc, ciekaw byłbym, kiedy będę mógł zacząć pracę.
Następnie chciałbym wiedzieć, co właściwie oznacza owe
„mnóstwo pieniędzy”. Ponieważ wszystkie rzeczy są względne
na tej naszej ziemi, starałbym się dowiedzieć dokładnie, jaką
mam otrzymać pensję i jakiego rodzaju dodatkowe korzyści
związane są z tym stanowiskiem.
Dokładnie to samo chciałem powiedzieć. A gdybyś na
przykład zapytał swojego nowego szefa, co miał na myśli,
mówiąc „mnóstwo pieniędzy”, a on zapewniłby cię jedynie, że
na pewno będziesz dobrze zarabiał, nie posunąłbyś się ani o
krok naprzód, prawda? Co gorsza, przypuszczalnie zacząłbyś
mieć wątpliwości co do jego szczerości. Fakt, że nie chciał
wymienić konkretnej sumy, mógłby całkiem prawdopodobnie
znaczyć, że jest w tym coś podejrzanego, albo że cała twoja
pensja nie miała być aż tak wspaniała jak sugerował. Podobnie
też nie byłbyś zadowolony, gdyby nie chciał podać ci
konkretnej daty rozpoczęcia pracy, prawda? Próbowałbyś
wydusić coś z niego.
- Myślę, że tak - zgodził się młody człowiek, nie znajdując
błędu w jasnym rozumowaniu starca.
- A gdybyś pomimo nalegań nie mógł uzyskać informacji, o
które ci chodziło, mógłbyś po prostu machnąć ręką na tę pracę
i zacząć szukać gdzie indziej.
I naprawdę miałbyś do tego pełne prawo.
- Słusznie. Pracodawca albo chce mnie zwodzić, albo jest
skończonym oszustem. W obydwu wypadkach trzeba
powiedzieć, że ta oferta pracy pozostawia wiele do życzenia.
Milioner wyglądał na bardzo zadowolonego. Tak zadowolony
musiał być Sokrates po szczególnie trudnej dyskusji ze swoimi
uczniami. Milczał przez chwilę zanim podjął swój temat na
nowo, a na jego ustach wciąż błąkał się ten sam drażniący, choć
zasadniczo dobroduszny uśmiech.
- Pytania, które zadawałeś przed chwilą naszemu wymyślo-
nemu pracodawcy, zmierzały do ustalenia konkretnych faktów.
Czy tak? Nie wystarczyło ci wiedzieć, że będziesz zarabiał
mnóstwo pieniędzy. Chciałeś wiedzieć ile. Nie zadowoliło cię
także samo stwierdzenie, że dostałeś tę pracę. Chciałeś jeszcze
wiedzieć, od kiedy masz zacząć pracować.
Ponadto chciałbyś prawdopodobnie otrzymać potwierdzenie
tego wszystkiego na piśmie, bowiem pisemny kontrakt ukon-
kretnia ustną umowę.
Oczywiście, powinno wystarczyć, że ktoś zaręcza słowem, ale
słowa są ulotne, a spisana umowa trwa. Tak samo dzieje się w
życiu. Ludzie na ogół nie są świadomi tego, a przynajmniej ci,
którym nie powodzi się dobrze, że życie daje nam dokładnie to,
o co je prosimy. Przede wszystkim musimy więc poprosić o to,
czego chcemy.
Jeżeli twoja prośba będzie nie sprecyzowana, wszystko, co
otrzymasz, będzie tak samo pogmatwane. Jeżeli twoja prośba
będzie dotyczyła minimum, otrzymasz minimum. I nie bądź
zaskoczony, że dostałeś tylko tyle. W końcu przecież o tyle
prosiłeś.
Zanim milioner podjął rozmowę na nowo, upewnił się, że
słuchacz podąża za tokiem jego myśli.
- Każda prośba musi być wyrażona w ten sam sposób. Przede
wszystkim musi być absolutnie precyzyjna. Jeżeli chodzi o
pieniądze, trzeba ustalić kwotę i termin jej osiągnięcia. A jak na
ogół ludzie postępują? Nawet ci, którzy pragną mieć pieniądze,
najczęściej popełniają ten sam błąd. Jeżeli chcesz się przeko-
nać, zapytaj kogoś, ile chciałby dokładnie zarobić w przyszłym
roku. Nie odpowie tak zupełnie bez namysłu. Jeżeli ten ktoś
jest naprawdę na drodze do sukcesu, jeżeli naprawdę wie,
dokąd zmierza, i jeżeli nie ma nic przeciwko wyjawieniu ci
tego, będzie w stanie odpowiedzieć natychmiast. Jednakże
dziewięć osób spośród dziesięciu nie będzie umiało
odpowiedzieć na to proste pytanie tak zupełnie z głowy. I to
jest najpowszechniejszy błąd. Trzeba wiedzieć dokładnie, czego
się chce od życia. Jeżeli niczego nie żądasz, nic nie otrzymujesz.
- A teraz zróbmy tę samą próbę w odniesieniu do ciebie -
mówił dalej starzec.
- Mówiłeś, że chciałbyś być bogaty?
- Zdecydowanie.
- Czy możesz mi więc powiedzieć, ile chciałbyś zarobić w
przyszłym roku?
Młody człowiek poczuł nagle, że brakuje mu słów. Nie miał
trudności z podążaniem za tokiem rozumowania starca,
zgadzał się z nim z całego serca.
A jednak musiał przyznać, że należy do tej większości ludzi,
którzy chcą być bogaci, ale nie wiedzą, ile naprawdę chcą mieć.
Był zakłopotany i jego twarz oblała się rumieńcem.
- No, nie wiem - musiał przyznać. - Ale myślę, że właśnie
zrozumiałem Jeden z moich błędów, być może najbardziej
podstawowy.
- To naprawdę poważny błąd. Naprawmy go. No dalej, napisz
sumę, która przychodzi ci do głowy.
- Ale ja naprawdę nie mam zielonego pojęcia - wymamrotał
młody człowiek.
- A przecież to jest takie proste. Napisz tę sumę. Jaką
chciałbyś zarobić od dziś do następnego roku. Już wiem co
zrobimy. Zastanów się przez kilka minut. Gdy minie czas,
będziesz musiał napisać jakąś sumę. Jeżeli chodzi o termin,
powiedzmy że masz na to jeden rok. A więc możesz myśleć
tylko o owej sumie. Zaczynaj, czas płynie.
Powiedziawszy to odwrócił złotą klepsydrę stojącą obok na
stole.
Młody człowiek szybko wszedł w nastrój tej gry, jeżeli można
ją tak nazwać, bowiem po raz pierwszy w życiu musiał tak
wytężać umysł. Różnego rodzaju absurdalne liczby
przychodziły mu do głowy. A czas upływał. Gdy ostatnie
ziarenko piasku przesypało się w klepsydrze, wciąż jeszcze nie
zdecydował się na żadną konkretną sumę.
- Dobrze - powiedział milioner, który od minuty nie odrywał
wzroku od klepsydry. - O jakiej sumie myślałeś?
Młody człowiek napisał najbardziej możliwą do osiągnięcia
sumę, o jakiej mógł myśleć. Jego drżące palce powoli kreśliły
poszczególne cyfry.
- Trzydzieści tysięcy! - wykrzyknął milioner. - To bardzo
mało, no ale to dopiero początek. Wolałbym, żeby to było
trzysta tysięcy. Masz jeszcze przed sobą wiele pracy, aby stać
się błyskawicznym milionerem. Ale przekonasz się, że ta praca
nie jest wcale tak męcząca, jak większość ludzi to sobie
wyobraża. Tym niemniej będzie to najważniejsza praca jaką
kiedykolwiek w życiu będziesz wykonywał, bez względu na to,
jaki zawód w końcu obierzesz. Nazywa się bowiem pracą nad
sobą.
Rozdział VII
W którym, młody człowiek dowiaduje się o wartości
wyobrażenia o sobie samym.

Młody człowiek nie jadł jeszcze śniadania, a podniecenie


przeżywane poprzedniej nocy zaostrzyło jego apetyt. W pewnej
chwili wszedł kamerdyner niosąc kawę i francuskie rogaliki.
Młody człowiek jadł słuchając dalszego ciągu wykładu:
- Chcę ci zadać kilka pytań - powiedział Błyskawiczny
Milioner - aby pomóc ci zrozumieć, co się z tobą działo w czasie
tych kilku minut refleksji, które mogły wydawać ci się krótką
chwilą.
- Rzeczywiście, tak mi się wydawało.
- Pierwsze spostrzeżenie, jakie musisz uczynić, polega na
tym, że suma napisana przez ciebie na kawałku papieru znaczy
o wiele więcej niż myślisz.
W rzeczywistości ta suma co do pensa odpowiada twojemu
wyobrażeniu o własnej wartości. We własnych oczach, czy
przyznasz się do tego, czy nie, Jesteś wart trzydzieści tysięcy
funtów rocznie. Ani pensa więcej, ani mniej.
- Nie rozumiem, dlaczego pan tak twierdzi - zauważył młody
człowiek. - Fakt, że wybrałem właśnie tę sumę oznacza, iż
jestem przy zdrowych zmysłach i mocno stoję nogami na ziemi.
Nie widzę możliwości, abym mógł więcej zarobić w tej chwili.
W końcu przecież nie mam wyższego wykształcenia, mój stan
konta bankowego jest praktycznie żaden i jestem bez pracy.
- Twój sposób myślenia jest bez wątpienia słuszny, w każdym
razie szanuję go. Problem w tym, że taka właśnie postawa jest
powodem twojej obecnej sytuacji.
Okoliczności zewnętrzne nie są tak naprawdę istotne. Dobrze
to sobie zapamiętaj: wszystko co wydarza się w twoim życiu,
czy to w sferze uczuciowej, towarzyskiej czy zawodowej, jest
zwierciadlanym odbiciem twoich myśli. Ale ponieważ twój
umysł jest wciąż jeszcze nie ukształtowany, nie może jeszcze
zrozumieć tej zasady.
Twój umysł ciągle ulega temu dość rozpowszechnionemu
złudzeniu, że czynniki zewnętrzne odgrywają dużą rolę w
wyznaczaniu biegu twojego życia, podczas gdy w rzeczywistości
wszystko w twoim życiu jest przede wszystkim kwestią twojej
postawy. Życie wygląda dokładnie tak, jak nasze wyobrażenie o
nim. Wszystko, co ci się przydarza, spowodowane jest twoimi
myślami. Jeżeli więc chcesz zmienić swoje życie, musisz zacząć
od zmiany swojego sposobu myślenia. Na pewno uważasz, że to
raczej banalne. Wielu „racjonalnie myślących” ludzi
uporczywie wykazuje błędność tej zasady. Stwierdziwszy, że
młody człowiek uważnie chwyta każde jego słowo, milioner
szybko dodał:
- Wszyscy ci, którzy dokonali wielkich rzeczy w życiu, bez
względu na to, w jakiej dziedzinie, nigdy nie zważali na
zastrzeżenia podnoszone przez racjonalnych myślicieli i
intelektualistów. Bez względu na to, co ci ostatni mówią, ich
myślenie jest z gruntu materialistyczne. Przytaczają argumenty
i starają się dociec wszystkiego na drodze rozumowej. Ale gdy
dochodzi do zastosowania tego w praktyce, ich dyskusje
okazują się zupełnie jałowe.
Nie powinieneś jednak sądzić - podjął po chwili - że jestem
przeciwko inteligencji. Wręcz przeciwnie. Rozumowanie i
logika są niezbędne do osiągnięcia sukcesu. Same jednak nie
wystarczą. Muszą być narzędziem i wiernym sługą, niczym
więcej. A jednak w większości wypadków stają się przeszkodą
na drodze do wielkich osiągnięć, tworzonych tylko przez ludzi
posiadających wiarę w moc umysłu. Ci, którzy osiągają sukces,
nigdy nie pozwalają okolicznościom zbytnio sobie przeszkadzać
i przyciągają do siebie bogactwo w niemal cudowny sposób.
Jeżeli się dobrze zastanowić, okoliczności, jakim musieli
sprostać ludzie wielkich dokonań w przeszłości, nie różniły się
od tych, przed jakimi stawali ich współcześni.
Często okoliczności ich działania były nawet trudniejsze, ale
sytuacja taka sprawiała, że sięgali po prostu po jeszcze głębsze
rezerwy sił wewnętrznych. Wszyscy ci ludzie niezłomnie
wierzyli, że mogą dokonać wielkich rzeczy. Właśnie ci, którzy
stali się bogaci, byli głęboko przekonani, że mogą stać się
bogaci. I dlatego im się powiodło.
- Ale powróćmy do naszej kartki papieru - zakończył - i
rozważmy tę kwestię.
Ta suma, którą napisałeś, trzydzieści tysięcy funtów, nie była
z pewnością pierwszą, jaka przyszła ci do głowy, prawda?
- Ma pan rację. Nie była pierwszą.
- Jaka więc była ta pierwsza?
- To naprawdę trudno powiedzieć. Miałem w głowie istny
natłok różnych kwot.
- Na przykład?
- No, pięćdziesiąt tysięcy funtów. - A dlaczego nie zapisałeś
jej?
- Nie wiem. Sądzę, że wydawała mi się całkowicie pozą moim
zasięgiem.
- I pozostanie poza twoim zasięgiem, dopóki nie uwierzysz, że
możesz ją osiągnąć. Skoro zacząłeś od zaledwie trzydziestu
tysięcy, mamy przed sobą ogromną pracę. Inaczej, stanie się
milionerem zajmie ci bardzo dużo czasu, Napisz więc
najwyższą sumę. Jaka wydaje ci się osiągalna.
Młody człowiek po chwili namysłu posłusznie napisał;
czterdzieści tysięcy funtów.
- Gratuluję - szybko zareagował Błyskawiczny Milioner, -
Zaledwie w parę
sekund zarobiłeś właśnie dziesięć tysięcy funtów. Nieźle, co?
- Ale ja ich jeszcze nie zarobiłem.
- To tak, jakbyś je miał. Dokonałeś największego kroku:
poszerzyłeś obraz samego siebie, uznając, że możesz zarobić
czterdzieści tysięcy funtów, zamiast trzydziestu tysięcy. Nie jest
to wielki skok naprzód, niemniej jednak to już postęp.
W końcu nie od razu Rzym zbudowano. W twoim wnętrzu
istnieje niewidoczne miasto, takie jak ten Rzym; nawiasem
mówiąc, znajduje się ono we wnętrzu każdego człowieka, O
dziwo, to miasto jest dokładnie takie, jak twoje o nim
wyobrażenie.
Charakteryzuje je zadziwiająca elastyczność. Wielkość tego
miasta zależy dokładnie od tego, jaki obwód mu wyznaczysz.
Tylko niewielu ludzi wie o tym, że to wewnętrzne miasto
istnieje. Granice, jakie ustalasz dla niego, są powszechnie
znane jako wyobrażenie o sobie samym. Powiększając sumę,
którą napisałeś, uruchomiłeś proces rozszerzania granic
twojego wewnętrznego miasta. Twój wewnętrzny Rzym
wzrastał w tym czasie. Albo przynajmniej zaczyna wzrastać.
Wszyscy wielcy myśliciele twierdzili od wieków, że
największym ograniczeniem, jakie sobie narzuca człowiek, a
więc jednocześnie największą przeszkodą na drodze do
sukcesu, jest sposób myślenia. Poszerz granice swego myślenia,
a poszerzysz swoje życie.
Rozsadź swoje ograniczenia, a rozsadzisz ograniczenia swo-
jego życia. Warunki twojego życia zmienią się jakby za dotknię-
ciem czarodziejskiej różdżki. Przyrzekam ci to uroczyście.
- Ale w jaki sposób mogę się dowiedzieć, jakie są ogranicze-
nia mojego sposobu myślenia? - zapytał młody człowiek. - To
wszystko wydaje mi się prawdopodobne, ale jednocześnie
całkiem abstrakcyjne.
- Właśnie skończyłem wyjaśniać ci, jak odkryć granice, które
zamykają twój umysł i rzutują na twoje wyobrażenie o sobie -
powiedział milioner. - Przełożyłeś je na konkretne wartości,
gdy napisałeś tę sumę. To rzecz fascynująca, jak łatwo można
odkryć, co każdy człowiek naprawdę o sobie myśli. Za każdym
razem, gdy przeprowadza się to ćwiczenie, jedna liczba ukazuje
jaki obraz samego siebie człowiek naprawdę w sobie nosi. Staje
wobec swoich mentalnych granic, które będą dokładnie
odpowiadały tym barierom, jakie napotyka w swoim życiu.
Życie ugnie się przed tymi granicami, wyznaczanymi samemu
sobie, czy jest się tego świadomym, czy nie. Tragiczną stroną
jest to, że ludzie, którym, ogólnie mówiąc, nie powiodło się, są
najmniej świadomi tej kluczowej zasady sukcesu i bogactwa. I
na odwrót, ludzie sukcesu stali się świadomi tego zjawiska i
zrobili wszystko, co możliwe, aby pracować nad wyobrażeniem
o sobie samym.
- Najłatwiejszy sposób rozpoczęcia tej pracy - mówił dalej - to
wziąć czystą kartkę papieru i pisać coraz większe kwoty. W
każdym razie jedno jest pewne: nie staniesz się bogaty, jeżeli
nie jesteś przekonany, że możesz tego dokonać. Obraz samego
siebie, jaki stwarzasz, musi odpowiadać obrazowi osoby, która
może stać się bogata. A więc zacznijmy nasze ćwiczenie jeszcze
raz. Napisz tym razem o wiele wyższą sumę.
Młody człowiek pomyślał przez chwilę i wiercąc się z
zażenowaniem napisał sumę sześćdziesięciu tysięcy funtów,
zastrzegając się natychmiast, że to maksymalna kwota jaką
kiedykolwiek spodziewa się zarobić.
- Może to jest maksimum, jakiego mógłbyś w ogóle się
spodziewać, ale z pewnością nie maksimum tego, co mógłbyś
rzeczywiście zarobić. To całkiem skromna suma. Niektórzy
zarabiają tyle w miesiąc, a niektórzy w tydzień, nawet w jeden
dzień - każdego dnia w roku. Pozwól jednak, że ci pogratuluję.
Dokonałeś zdumiewającego postępu: podwoiłeś wyobrażenie o
sobie i znacznie rozszerzyłeś granice swojego myślenia. Nie na
tyle wprawdzie, na ile bym chciał, ale nie będę cię popędzał.
Musisz zacząć od stawiania sobie celów, które uważasz za
śmiałe, ale jednocześnie w granicach rozsądku. Inaczej zbyt
trudno byłoby ci w to uwierzyć.
Sekret wyznaczania sobie celu polega na tym, że musi być on
jednocześnie ambitny i osiągalny. Nigdy nie zapominaj o tym,
gdy w końcu wyznaczysz sobie cel.
Z drugiej strony nie zapominaj także, że większość ludzi jest
zbyt konserwatywna, aby bez obawy rozszerzyć swój sposób
myślenia. Zawężają je do pewnych utartych kanonów.
Przywykli do jednostajnego sposobu życia i działania. Są
przekonani, że na tym polega życie. Są zbyt przestraszeni, by
marzyć. Nie możesz bać się poszerzania granic swojego
myślenia. To zdumiewające, czego można dokonać w ciągu
godziny, pisząc jedynie coraz większe i większe sumy. Weź na
przykład siebie. Zdołałeś podwoić swój cel zaledwie w ciągu
kilku minut.
- Później - ciągnął dalej - gdy będziesz sam, wykonaj
następne ćwiczenie.
Usiądź w zaciszu pokoju i wyznacz przebieg swojej kariery
finansowej. Zrób to w ten sam sposób. Napisz: „W ciągu
sześciu lat, co do dnia, będę milionerem”. To jest praktyczne
zastosowanie mojego sekretu, jak stać się błyskawicznie
milionerem.
Prawdopodobnie będziesz miał zastrzeżenia co do tego, że
zajmie ci to aż sześć długich lat, by stać się milionerem. Zgoda,
ale zajmie ci tylko sekundę uruchomienie sekretnego klucza,
który zapewni ci finansową przyszłość i fortunę.
- Jeżeli o mnie chodzi, mimo że zaczynałem mając dziesięć
tysięcy funtów, które pożyczył mi stary milioner, zajęło mi
dokładnie pięć lat i dziewięć miesięcy zarobienie pierwszego
miliona. Od tego czasu pomnażałem go z powodzeniem,
używając za każdym razem tego samego sposobu. Ludzie
zawsze wyśmiewali się z tej metody i to się już nie zmieni.
Jednakże ci, którzy się wyśmiewają, nie są bogaci.
Młody człowiek potrząsnął głową w zamyśleniu. Naprawdę
nie wiedział, co ma powiedzieć. Był w połowie przekonany. Ale
to wszystko wydawało się zbyt łatwe.
- Oczywiście - mówił dalej Błyskawiczny Milioner - ten
sposób dotyczy nie tylko tych, którzy chcą stać się milionerami.
W końcu nie wszyscy mają takie ambicje. I na tym właśnie
polega piękno tego sekretu. Działa równie dobrze w przypadku
wszelkich marzeń - od najskromniejszych do najbardziej
ekstrawaganckich. Może ci przynieść dodatkowe pięć tysięcy
funtów rocznie, albo podwoić twoje dochody w ciągu roku, co
jest, nawiasem mówiąc, całkowicie możliwe.
- A więc, jeżeli nie masz nic przeciwko temu, ja wrócę teraz
do moich drogich róż, a ty idź do swojego pokoju i napisz
zdanie, o którym ci mówiłem: „Za sześć lat, co do dnia, będę
milionerem. Będę więc milionerem dnia...” - i tu napisz dzień,
miesiąc i rok. Postaraj się zapamiętać wszelkie związane z tym
wrażenia, jakiekolwiek by one były. W biurku znajdziesz papier
do pisania. Pamiętaj o jednym: jak długo nie przyzwyczaisz się
do myśli, że staniesz się milionerem, jak długo nie stanie się
ona integralną częścią twojego życia, a więc twoich
najskrytszych myśli, w żaden sposób nie staniesz się
milionerem. Idź teraz i zastanów się nad tą metodą, która
stanie się dla ciebie przewodnią zasadą na okres sześciu lat.
Rozdział VIII
W którym młody człowiek odkrywa siłę słów

W godzinę później kamerdyner przyszedł po młodego


człowieka, który był tak pochłonięty ćwiczeniem zadanym mu
przez ekscentrycznego milionera, że stracił poczucie
upływającego czasu.
Kamerdyner wyjaśnił, że milioner oczekuje w ogrodzie i
milcząco zaprowadził go tam. Gospodarz siedział na tej samej
ławce, na której spotkali się pierwszego dnia i w zamyśleniu
wpatrywał się w świeżo ściętą różę. Słysząc, że zbliża się jego
młody gość, podniósł głowę. Wydawało się, iż był w ekstazie, a
jego twarz rozjaśniał łagodny uśmiech.
- No i jak poszło? - zapytał. - Czy ćwiczenie przebiegło
pomyślnie?
- O tak. Ale mam do pana mnóstwo pytań.
- Po to tu właśnie jestem - powiedział i poprosił młodego
człowieka, aby usiadł przy nim.
- Szczególnie niepokoi mnie to - przyznał się - że za nic w
świecie nie mogłem wyobrazić sobie, jak mogę stać się
milionerem w ciągu sześciu lat, nawet jeżeli będę pisał to
zwariowane zdanie i medytował nad nim. Moje pytanie więc
brzmi: jak mam przekonać samego siebie, że mogę zostać
milionerem? Nie wiem nawet w jakiej dziedzinie będę pracował
i wciąż czuję, iż jestem o wiele za młody by zostać milionerem.
- To nie jest żadna przeszkoda. Mnóstwo ludzi o wiele
młodszych od ciebie stało się bogatymi. Wiek nie jest żadną
przeszkodą. Główną przeszkodą jest nieznajomość tego
sekretu, a kiedy się go zna, niewykorzystywanie go.
- Jestem gotów go zastosować. Jedyna trudność polega na
tym, że nie widzę sposobu przekonania siebie, iż mogę zostać
milionerem.
- W zasadzie jest tylko jeden sposób, by to zrobić. Jest to ten
sam sposób, którego używałeś, aby wmówić sobie, że nie
mógłbyś zostać milionerem nawet gdybyś chciał. W ciągu kilku
następnych dni, a najdalej kilku tygodni, rozwiniesz w sobie
cechy charakteru błyskawicznego milionera. Naturalnie zajmie
ci trochę czasu zniszczenie tego wszystkiego, co narastało przez
całe lata. Ten sekret kryje się w słowach połączonych z
wyobrażeniami, które są szczególnym sposobem przejawiania
się myśli. Każda twoja myśl pragnie znaleźć odzwierciedlenie w
twym życiu, w taki czy inny sposób. Im silniejszy charakter
człowieka, tym silniejsze będą owe myśli i tym szybciej będą
zmierzały do urzeczywistnienia się, kształtując tym samym
warunki jego życia. Niewątpliwie to właśnie natchnęło
Heraklita do ułożenia owej maksymy: „Charakter jest
przeznaczeniem człowieka”. Pragnienie jest tym, co najlepiej
podtrzymuje owe myśli. Im gorętsze są twoje pragnienia, tym
szybciej upragniona rzecz pojawi się w twoim życiu. Sposobem
na osiągnięcie bogactwa jest gorące pragnienie bogactwa. W
każdej dziedzinie życia szczerość pragnienia i zapał są
niezbędnymi czynnikami sukcesu.
- Ja szczerze pragnę być bogaty - powiedział młody człowiek.
- Od lat robiłem w tym kierunku wszystko, co możliwe, ale
nic z tego nie wychodziło.
- Gorące pragnienie jest niezbędne, ale samo nie wystarczy.
Brakowało ci wiary. Musisz wierzyć w to, że zostaniesz
milionerem.
- Ale jak mam w to uwierzyć?
- Czytałem bardzo dużo książek na ten temat. I to, czego uczył
mnie mój mistrz, jest zbieżne z zawartymi w nich wnioskami. A
jedyny sposób na osiągnięcie wiary polega na powtarzaniu
słów. Słowa mają wyjątkowy wpływ na nasze życie wewnętrzne
i zewnętrzne. Większość ludzi jest całkowicie nieświadoma tej
zasady, albo też nie stosuje jej... Nie, cofam to. Ludzie
posługują się mocą słów, ale głównie na własną szkodę. Potęga
słów jest ogromna.
- Nie chcę się z panem sprzeczać - powiedział młody człowiek
- ale myślę, że pan przesadza. Nie widzę doprawdy w jaki
sposób słowa mogą mi pomóc zostać milionerem. Mogą mieć
pewne znaczenie, ale musi pan przyznać, że jest ono względne.
Błyskawiczny Milioner nie odpowiedział na to zastrzeżenie
młodego człowieka. Zajęty był własnymi myślami. Następnie
powiedział:
- W biurku w twoim pokoju zostawiłem pewną starą
książeczkę, która wyjaśnia tę teorię w bardzo jasny sposób. Idź
i odszukaj ją. Jest bardzo krótka.
Przeczytaj i zejdź tu do mnie znowu. Będziemy kontynuować
tę dyskusję później.
Jeżeli będziesz potrzebował większego skupienia, zamknij
drzwi od swojego pokoju.
Młody człowiek przystał na to. Wrócił do pokoju, zamknął
drzwi i zaczął szukać w biurku książeczki. Ale żadnej książeczki
tam nie było. Znalazł jednak list, który był wyraźnie
adresowany do niego, choć nie było na nim jego nazwiska. Tym
niemniej wyraźnie było napisane: list do młodego milionera.
Gdy otworzył kopertę, znalazł kartkę z jednym tylko słowem,
napisanym czerwonym atramentem: żegnaj. Był jeszcze
podpis: Błyskawiczny Milioner.
Serce młodego człowieka zaczęło kołatać w piersiach jak
oszalały motyl.
W tym momencie usłyszał jakiś dźwięk. Odwrócił się i
zobaczył komputer, którego przedtem nie zauważył. Ktoś
musiał go tu wstawić w czasie jego nieobecności. Drukarka
pracowała. Młody człowiek podszedł i zaczął czytać wydruk.
Zawierał on tylko jedno zdanie powtarzane raz za razem:
POZOSTAŁA CI GODZINA ŻYCIA POZOSTAŁA CI GODZINA
ŻYCIA POZOSTAŁA CI GODZINA ŻYCIA POZOSTAŁA CI
GODZINA ŻYCIA
Jeżeli to był żart, to w złym guście. To musiał być jednak żart.
No bo dlaczego
Błyskawiczny Milioner miałby pozbawiać go życia? Przecież
młody człowiek nie zrobił mu nic złego. Ale wszystko było takie
dziwne w tym miejscu. A może milioner był szaleńcem
skrywającym swe mordercze skłonności pod pozorem
dobrotliwej postawy?
Młody człowiek czuł się bardzo zmieszany. Tylko jednego był
pewny: niezależnie od tego, czy był to żart, czy nie, nie chciał
ponosić żadnego ryzyka.
Zamierzał stąd uciec. Zapominając o czeku, sekrecie i tych
magicznych teoriach, których użył milioner, aby rozpalić jego
naiwny umysł.
Rzucił list na podłogę i skierował się do drzwi. Ale zostały
mocno zamknięte.
Ogarnęła go panika. Szarpnął za klamkę usiłując otworzyć
drzwi. Tym razem milioner przesadził.
Młody człowiek wpadł w szał. Podbiegł do okna i zobaczył
milionera spokojnie pracującego w ogrodzie. Nie zastanawiając
się czy to, co robi, ma sens, zaczął krzyczeć ile sił w płucach. Ale
nie było odpowiedzi. Czy milioner ogłuchł?
Wydawało się, że z bliska słyszy dobrze. Zobaczył, jak do
ogrodu wszedł także kamerdyner. Młody człowiek zawołał na
niego histerycznym głosem. Ale jego głos jakby rozpływał się w
powietrzu.
Co to za straszliwy koszmar, w którym uczestniczył! Przecież
obaj nie mogli być głusi.
Zawołał ponownie. Za kamerdynerem pojawił się inny
służący. I on także zupełnie nie reagował na wołanie więźnia o
pomoc. Młody człowiek z każdą chwilą był coraz bardziej
zdesperowany. To z pewnością musiał być jakiś wybieg, dobrze
ukryty spisek, a on wpadł prosto w ręce wroga.
Ponownie zaczął rozważać ucieczkę przez okno, tak jak
wtedy, gdy został zamknięty po raz pierwszy, ale wciąż
wyglądało to bardzo ryzykownie. Skręciłby sobie kark. Nagle
spostrzegł telefon. Co z niego za idiota! Dlaczego nie pomyślał
o tym wcześnie? Do kogo mógłby zadzwonić? Na policję? Ale
czy powinien dzwonić pod 999? Co by było, gdyby wszystko
okazało się naprawdę w porządku i wzięto go za dowcipnisia?
Wywołał numer centrali. Telefonistka miała bardzo dziwny
głos, ale gdy zapytał o najbliższy posterunek policji, podała mu
numer telefonu. Jeszcze raz szybko wykręcił numer, ale był
zajęty. Co za denerwujący dźwięk! Zadzwonił jeszcze raz. Wciąż
zajęte. Ale miał dziś szczęście! Spróbował jeszcze raz. Nagle
zauważył, że numer jaki wykręcał, miał właśnie przed sobą, i to
nie dlatego, że go zanotował, ale dlatego, że widniał na aparacie
telefonicznym, z którego właśnie korzystał. Dzwonił do swojego
pokoju. Został oszukany! Spróbował ponownie sforsować
drzwi, ale próżne były jego wysiłki. Wrócił więc do okna. Wtedy
zauważył jakiegoś człowieka zbliżającego się właśnie do domu.
Ubrany był w obszerny czarny płaszcz i duży kapelusz z
szerokim rondem. Młody człowiek nieomal dusił się z
przerażenia. Któż to mógł być, jak nie wynajęty morderca idący
do niego? Znalazł się w potrzasku niby szczur. Miał umrzeć.
Nie było wyjścia.
Wkrótce usłyszał powolne kroki zbliżające się do drzwi. Miał
rację. W końcu przyszedł na niego czas. Odsunął się od drzwi
szukając z lewa i prawa czegoś, czym mógłby się bronić.
Usłyszał klucz obracający się w zamku. Poruszyła się klamka i
drzwi otworzyły się. W drzwiach pojawiła się ciemna postać,
która szybko przemieniła się w bardziej cielesną sylwetkę
człowieka. Nie odezwał się z początku ani słowem. Stał tak po
prostu, nieruchomy jak posąg. Nagle zanurzył rękę w kieszeni.
Młody człowiek pomyślał, że zaraz wyciągnie broń. Zamiast
tego tajemniczy, niepokojący przybysz wyciągnął list. Jedno-
cześnie uniósł rondo kapelusza, a młody człowiek całkowicie
sparaliżowany, wstrzymując oddech i oczekując najgorszego,
zobaczył pod nim twarz milionera uśmiechającego się złośliwie.
- Zapomniałeś zabrać swój list z ogrodu - powiedział
Błyskawiczny Milioner, którego przebranie okazało się z bliska
dość zabawne uspokojonemu już młodemu człowiekowi. - Czy
znalazłeś tę książeczkę, o której ci mówiłem?
- Nie, nie znalazłem. Ale zamiast niej znalazłem to -
odpowiedział młody człowiek w pełni odzyskawszy pewność
siebie dzięki przyjaznemu tonowi w głosie starca.
Schylił się i podniósł z podłogi list.
- Co za groteskowy scenariusz pan tu zainscenizował? -
zapytał młody człowiek. - Mógłbym pana zaskarżyć za to, czy
pan wie...
- Ależ... to tylko kilka słów napisanych na kartce papieru. Czy
naprawdę ciągałbyś mnie po sądach z powodu błahego skrawka
papieru? Czy nie powiedziałeś mi, że nie wierzysz w siłę słów?
Spójrz w jakim ty jesteś stanie...
Nagle młody człowiek uświadomił sobie, o czym mówi
milioner.
- Chciałem dać ci tylko szybką lekcję. Doświadczenie jest
lepszym nauczycielem niż sama teoria. Mówiąc po prostu,
doświadczenie jest życiem. Czy nie jest to filozofia Goethego?
Szarość jest kolorem teorii; zieleń - kolorem drzewa życia.
- Czy rozumiesz teraz jaką siłę mają słowa? - mówił dalej. - I
jeszcze jedna sprawa: ich siła jest tak wielka, że wcale nie
muszą być prawdziwe, aby spowodowały u ludzi odpowiedni
skutek. Zapewniam cię, że ani przez chwilę nie miałem wobec
ciebie zbrodniczych zamiarów.
- Skąd miałem to wiedzieć? - powiedział młody człowiek,
którego pretensje stopniowo zanikały.
- Mogłeś ruszyć głową i zastanowić się nad tym. Dlaczego, u
licha, miałbym cię zabić? Nigdy nie zrobiłeś mi nic złego. A
nawet gdybyś zrobił, nigdy bym nie szukał rewanżu na tobie.
Wszystko, czego pragnę, to mieć czas na pielęgnowanie róż w
moim ogrodzie, będącym jedynie bladym odbiciem piękna tego
wspaniałego ogrodu, który na mnie oczekuje. Powinieneś
polegać na swym poczuciu logiki.
A jednak, jak mogliśmy się przekonać, w sytuacji takiej, jak
ta, logika okazała się bezsilna. Gdy wołałeś do nas z okna swego
pokoju, a my udawaliśmy, że cię nie słyszymy, byłeś naprawdę
zdesperowany. Błąd, jaki popełniłeś, polegał nie na tym, że
przeczytałeś tę groźbę, ale na tym, że w nią uwierzyłeś. W ten
sposób instynktownie poddałeś się jednemu z największych
praw rządzących ludzkim umysłem. Gdy następuje konflikt
pomiędzy wyobraźnią a logiką, jest rzeczą nieomal pewną, że
zwycięży wyobraźnia. Twoim największym błędem było to, iż
straciłeś głowę wobec groźby, która nawet nie była w ciebie
wymierzona.
Następnie milioner podszedł do drukarki, wyłączył ją, oddarł
arkusz z wydrukiem i pokazał młodemu człowiekowi. Ten zaś
ze zdumieniem zobaczył, że owa groźba nie odnosiła się wcale
do niego. Na samej górze arkusza napisane było nazwisko:
George Stevens. Do całego tego przeżycia doprowadziła jedynie
jego wyobraźnia
Rozdział IX
W którym młody człowiek zobaczył po raz pierwszy
serce róży

- Nauczyłeś się dzisiaj wielu ważnych rzeczy - powiedział


milioner do młodego człowieka. - I zrozumiałeś je nie tylko
umysłem, ale także sercem. Teraz już wiesz, że słowa mogą
mieć wielki wpływ na twoje życie, czy sobie tego życzysz, czy
nie. Zapowiedź śmierci wydrukowana przez komputer wcale
nie odnosiła się do ciebie, a jednak niepotrzebnie wystraszyłeś
się sądząc, że chodzi o twoje życie...
Chociaż nie całkiem niepotrzebnie, bowiem otrzymałeś
bardzo cenną lekcję. Myśl, nawet gdy jest fałszywa, może na
nas oddziaływać, jeżeli wierzymy w to, że jest prawdziwa. Ale
kiedy nauczymy się doceniać wartość myśli, to znaczy rozumieć
wartość, jaką im przypisujemy, nasz umysł odzyskuje, albo też
zachowuje spokój.
Tak naprawdę to twój umysł nadał znaczenie tej groźbie, bo
gdyby była napisana w obcym języku, którego byś nie rozumiał,
nie zwróciłbyś na nią najmniejszej uwagi.
Milioner zamilkł na chwilę, aby dać czas swojemu uczniowi
na zrozumienie tego, do czego zmierzał. Następnie zaś podjął
na nowo:
- W przyszłości, za każdym razem, gdy staniesz przed jakimś
problemem - a droga do fortuny jest usiana trudnościami -
przypomnij sobie tę groźbę. Powiedz wtedy sobie, że problem,
który przed tobą staje, ma tak niewiele wspólnego z tobą, jak
miała ta groźba. Może to będzie wydawało ci się zbyt trudne,
skoro właśnie ty sam będziesz próbował uporać się z tym
problemem. Więc zrób tak, aby kto inny wziął na siebie
niepokój związany z tą sprawą. Skieruj go w inną stronę. Nie
wiem, czy wyrażam się dość jasno. Nie pozwól nigdy, aby jakiś
problem nabrał w twoich oczach aż takiego znaczenia, żeby cię
porazić. Gdy już dojdziesz do tego - a zapewniam cię, że nie jest
to łatwe - posiądziesz bezcenną umiejętność i będziesz w stanie
spełnić swoje marzenia. Muszę cię jednak ostrzec: zanim
zdołasz ją opanować, droga będzie długa i ciężka. Nigdy jednak
nie rezygnuj. Obiecuję ci, że warta jest twojego zachodu. Być
może pewnego dnia odkryjesz nawet, iż jest to ostateczny cel
twojego życia. Wszystkie inne sprawy nie mają znaczenia.
Po tym długim wywodzie milioner zamilkł. Wydawał się
pogrążony we własnych myślach. Jego oczy wypełniły się
smutkiem. Mimo to dodał jeszcze kilka słów, jakby
podsumowując to, co powiedział do tej pory:
- Życie może być ogrodem pełnym róż albo piekłem na ziemi,
w zależności od tego, jak ukształtujesz swój umysł. Pomyśl o
róży. Za każdym razem, gdy pojawią się kłopoty, pogrąż się w
sercu róży. I pamiętaj o tej groźbie, która wymierzona była w
kogoś innego. Jeżeli tylko zechcesz, problemy zawsze będą
skierowane ku innym.
Ze szczególnym zaś naciskiem wypowiedział następujące
słowa:
- Większość ludzi nie potrafi zrozumieć tego, co przed chwilą
powiedziałem.
Sądzą, że jest to czysty, naiwny optymizm. Ale jest w tym coś
o wiele głębszego. Jest to jedna z głównych zasad umysłu. Dla
tych, którzy nie są w stanie dostrzec zła, zło nie istnieje. Świat
jest tylko odbiciem twojego wewnętrznego „ja”. Warunki twego
życia są tylko lustrzanym odbiciem twojego życia wewnę-
trznego. Jeżeli nie ma w tobie słabości, ani niczego, co by
przyciągało do ciebie problemy lub zło, wtedy ani zło cię nie
dotknie, ani nie zagrozi żadne niebezpieczeństwo. Ciągle
powtarzaj tę zasadę, że zło nie istnieje i koncentruj się na sercu
róży. Odnajdziesz w nim prawdę i intuicję, niezbędne do tego,
aby przeprowadzić cię przez życie. Odnajdziesz także tę tak
rzadką na ziemi rzecz: miłość do wszystkiego, co robisz, i
miłość do innych ludzi. Oto jest podwójny sekret prawdziwego
bogactwa.
Rozdział X
W którym młody człowiek uczy się, jak być panem
swej podświadomości

Po tym długim, płynącym z głębi serca przemówieniu, stary


milioner wydawał się wyczerpany i na kilka minut zapadła
cisza. Następnie podjął swój wykład na nowo, starannie
akcentując każde słowo.
- Dlatego właśnie zasada, którą ci przekazałem, ma tak wielką
moc. Nawet jeżeli na początku wydaje ci się, że jest mało
prawdopodobne, byś mógł zostać milionerem, i tak będziesz
mógł nim się stać. Zrób po prostu z tą zasadą to samo, co
zrobiłeś z listem. Przyjmij, że to, co ona głosi jest prawdą, bo
największym sekretem wszelkich udanych dokonań jest wiara.
Jeżeli wierzysz w to, że będziesz mógł czegoś dokonać,
powiedzie ci się.
- Jedyny problem polega na tym, bym mógł uwierzyć, że za
pięć lat stanę się milionerem. W przypadku tego listu dałem się
oszukać - straciłem głowę. Ale ta zasada to zupełnie inna
sprawa.
- Jeżeli nawet nie wierzysz w tę zasadę, ona zacznie działać
na twoją korzyść.
Im bardziej stanie się twoim wewnętrznym przekonaniem,
tym większą uzyska siłę działania. Jej zaletą jest to, że nie
musisz się do niej przekonywać poprzez rozsądek albo
naginanie swojej świadomości. Przypomnij sobie tę groźbę.
Wydawała ci się absurdalna, i całkiem słusznie. Ale była
silniejsza od ciebie, że tak powiem. Część twojej psychiki -
twoja wyobraźnia - uznała ją za rzeczywistą. A wyobraźnia jest
tym, co niektórzy nazywają podświadomością. Jest to ukryta
część twojej świadomości i o wiele silniejsza niż część
widzialna. To ona jest przewodnikiem twojego życia.
Mógłbym godzinami opowiadać ci o teorii podświadomości.
Wystarczy jednak żebyś wiedział, iż owa podświadomość jest
bardzo podatna na siłę słów. Czy teraz już wiesz, dlaczego tak
trudno jest ci uwierzyć w ten jak najbardziej wiarygodny i
wykonalny fakt, że możesz stać się milionerem w niespełna
sześć lat?
- Bardzo mi przykro, ale nie wiem.
- A więc posłuchaj. Faktem jest, że przez całe lata różne
zdania i myśli - a więc słowa - utrwalały się w sferze twojej
podświadomości. Rzeźbiły ją głęboko. Każde doświadczenie,
każda twoja myśl, każde słowo, które usłyszałeś, w niezatarty
sposób żłobiły twoją podświadomość. Po pewnym czasie te
ogromne pokłady pamięci stają się dla człowieka obrazem
samego siebie. Chociaż nie zdajesz sobie z tego sprawy, twoje
dawne doświadczenia i wewnętrzny monolog prowadzony ze
sobą zdołały wyrobić w tobie przekonanie, że nie należysz do
tego typu osób, które zostają milionerami, nawet jeżeli
obiektywnie masz wszystkie potrzebne cechy i zdolności, aby
nim się stać, i to o wiele łatwiej niż możesz sobie wyobrazić.
Podobnie jak w przypadku każdego człowieka, twój obraz
samego siebie ma tak wielką siłę, że bezwiednie staje się twoim
przeznaczeniem. Okoliczności zewnętrzne z zadziwiającą
precyzją ostatecznie dostosowują się do twojego obrazu
samego siebie. A zatem, aby stać się bogatym, musisz stworzyć
sobie nowy obraz samego siebie.
- Z pewnością mogę to zrobić, ale to wciąż jeszcze nie
rozwiązuje mojego problemu. Ja naprawdę gotów jestem
przyjąć te wszystkie teorie. Sęk w tym, że nie wiem, jak mam
przekonać siebie o tym, iż mogę stać się milionerem.
- To przecież łatwe, czy tego nie widzisz? Pomyśl o tej
groźbie, która tak cię wystraszyła przed chwilą. Chociaż nie
była prawdziwa, wpłynęła na ciebie tak, jakby była rzeczywista.
Jedyne, co musisz zrobić, to posłużyć się w stosunku do siebie
takim samym podstępem. Twoja sfera podświadomości wcale
nie będzie mądrzejsza w tym przypadku. Będąc dzieckiem, a
nawet i później, za każdym razem, gdy ulegałeś jakieś sugestii,
choćby nawet była fałszywa, w zasadzie oszukiwałeś swoją
podświadomość. W każdym razie zmuszałeś ją do zaakcepto-
wania czegoś, co było w oczywisty sposób niezgodne z prawdą.
Tym razem zrobisz więc to samo. Na swoją podświadomość
można wpływać dowolnymi sugestiami. Gdy już wpłyniesz na
nią w taki sposób, jak zamierzyłeś, co jest w zasadzie dziecinną
igraszką, będziesz mógł otrzymać od życia dokładnie to, czego
chcesz. Dlaczego? Bo twoja podświadomość będzie przeko-
nana, że możesz to wszystko otrzymać. Przyjmie sugestię za
prawdę w taki sam sposób, jak teraz przyjmuje to, że nie
możesz mieć więcej niż masz. Wiąże się to z tym, o czym
mówiłem wcześniej. Człowiek jest odbiciem myśli
nagromadzonych w podświadomości. Wyczuwając, że młody
człowiek jest coraz bardziej zainteresowany tym, o czym mówi,
milioner zdecydował się ciągnąć dalej ten wątek:
- Najważniejszą rzeczą jest udawać, że coś jest prawdą.
Dlaczego jest to skuteczne w stosunku do podświadomości?
Po prostu dlatego, że nie rozróżnia ona tego, co prawdziwe,
od tego, co fałszywe. Pomyśl jeszcze raz o tej groźbie, z którą
zetknąłeś się dziś rano. Sfera twojej podświadomości nie była w
stanie odróżnić tego, co było obiektywną prawdą, od tego, co
nią nie było. I zareagowała w bardzo szczególny sposób. Gdyby
twój umysł nie przyjął sugestii zawartej w tym liście - gdyby,
jak to się mówi, nie dopuścił do głosu podświadomości - nie
zareagowałbyś w tak gwałtowny sposób, jak to zrobiłeś.
Byłbyś zupełnie spokojny i czekałbyś, aż sytuacja wyjaśni się
sama.
- Dobrze, ale co się stanie, gdy wystąpi konflikt pomiędzy
moją świadomością i podświadomością? Co stanie się, gdy
moja świadoma część umysłu odmówi przyjęcia idei bogactwa?
- Jedynym wyjściem, a ponadto najlepszym i niewątpliwie
najszybszym jest powtarzanie.
- Powtarzanie?
- Tak jest. Ta technika jest powszechnie nazywana
autosugestią. Każdy z nas podlega jej przez całe życie.
Codziennie jesteśmy poddawani wpływom sugestii wewnę-
trznych i zewnętrznych. Monolog wewnętrzny, który wszyscy
bez przerwy prowadzimy ze sobą, kształtuje nasze życie.
Niektórzy ciągle powtarzają sobie, że nigdy im się nic nie uda,
bo pochodzą z rodziny, której się nie wiodło, albo dlatego, że
mają braki, stające się w ich oczach czymś nie do
przezwyciężenia. I tak przechodzi się od jednego braku do
następnego, nie dlatego, że nie posiadamy niezbędnych
kwalifikacji do osiągnięcia sukcesu, ale dlatego, że
podświadomie tworzymy w ten sposób obraz samych siebie.
- Niektórzy mężczyźni uważają - ciągnął milioner - że nie
potrafią być atrakcyjni dla kobiet. A przecież mają pewien
wdzięk. Z takich czy innych względów kobiety uciekają od nich,
jak od nieszczęścia. Powodem tego jest siła ich wyobrażenia o
sobie, będącego odbiciem sfery podświadomości. Doprowadza
to do stworzenia pewnego rodzaju okoliczności, które odstra-
szają kobiety od takich mężczyzn.
- Ale powtarzanie negatywnych formuł - powiedział na
zakończenie – które mają tak ogromny wpływ na nasze życie,
można wykorzystać w przeciwny sposób.
I to właśnie mamy zamiar zrobić. Podświadomość jest
niewolnikiem, który może zapanować nad nami, bo jest
niezmiernie silna. Ale jednocześnie jest ślepa i musisz się
nauczyć, jakimi sposobami można ją okiełzać.
Przesadą byłoby powiedzieć, że młody człowiek zrozumiał
wszystko z tego, co mówił milioner, a jednak ogólne wrażenie,
jakie odniósł, wydawało się pozytywne. Czuł, że starzec dotknął
problemu, który dotyczył właśnie jego, i pragnął dowiedzieć się
czegoś więcej.
- Wspaniałość tej teorii polega na tym, że nie trzeba w nią
wierzyć, by się nią posługiwać - podjął na nowo milioner. - Ale
żeby osiągnąć rezultaty, trzeba ją uruchomić, bo same z siebie
nie pojawią się w magiczny sposób. Sekret jest bardzo prosty:
wszystko, tak jak powiedziałem, polega na powtarzaniu. Nawet
jeżeli na początku nie wierzysz w to, spróbuj - przynajmniej
przez kilka dni. To wystarczająco długo, byś mógł odczuć jej
rezultaty.
- Może ta formuła wydać ci się prosta, a mógłbyś powiedzieć
nawet, zbyt naiwna - mówił dalej - ale mogę cię zapewnić, że
jest to najpotężniejszy sekret na tej ziemi. Autosugestia
odgrywa doniosłą rolę w naszym życiu. Jeżeli nie będziesz
świadomy tego, częściej będzie działała ona przeciwko tobie niż
na twoją korzyść.
I na odwrót - jeżeli zdecydujesz się skorzystać z niej, cała jej
ogromna siła będzie do twej dyspozycji.
- No tak, myślę, że mnie pan przekonał, chociaż prawdę
mówiąc, wciąż nie rozumiem jeszcze wielu rzeczy z tej teorii -
powiedział młody człowiek.
- Nic nie szkodzi. Teraz jest właśnie czas na to, abyś
zrozumiał. Jeszcze raz
powtarzam, że mogłaby ci się ona wydawać na początku zbyt
łatwa, ale musisz swój osąd opierać raczej na jej skutkach niż
na kryteriach intelektualnych...
Rozdział XI
W którym młody człowiek i milioner dyskutują o
liczbach i formułach

Milioner usiadł teraz przy biurku i zaprosił swojego młodego


gościa, aby usiadł przy nim. Wziął z biurka papier i długopis, i
napisał rząd liczb.
- Przebieg twojej kariery finansowej mógłby wyglądać w ten
sposób - wyjaśnił.
A to, co napisał, przedstawiało się następująco: z końcem
tego roku będę posiadał majątek o wartości 31.250 funtów.
Każdego roku przez najbliższe pięć lat będę podwajał swój
majątek, wtedy (i tu pozostawił wolne miejsce) będę
milionerem.
- Nie powinieneś mylić majątku z przychodami - powiedział
do swojego młodego gościa. - Twoim majątkiem jest to, co
pozostanie ci po zapłaceniu podatku i bieżących rachunków.
Mogą składać się na niego lokaty w nieruchomościach, akcje
przedsiębiorstw albo oszczędności w banku. A więc jeżeli
chcesz zostać milionerem w ciągu sześciu lat, co jest
realistycznym celem, twój program działania będzie musiał
opierać się na tym modelu. Jeżeli do końca pierwszego roku
zgromadzisz aktywa o wartości 31.250 funtów, będziesz musiał
podwajać je w każdym roku. I w ciągu sześciu lat będziesz
milionerem!
- Dlaczego masz podwajać swoje aktywa każdego roku?
Dlatego, że jest to prosta operacja, którą twoja sfera
podświadomości będzie mogła łatwo się posługiwać. I
łatwiejsza dla ciebie do zapamiętania. Zapewnia ci także ciągły
wzrost majątku. W ten sposób nie będziesz podejmował ryzyka
oczekiwania na siódmy rok, aby zostać milionerem.
- Ponadto - mówił dalej - taki program nakłada na ciebie
realne zobowiązania, jeżeli chcesz zostać milionerem w tak
krótkim czasie, jakim jest sześć lat. Możesz jednak nie być w
stanie osiągnąć aktywów wynoszących 31.250 funtów do końca
pierwszego roku, które będziesz mógł podwoić w drugim
roku...
- Jeżeli ten pułap startowy okaże się dla ciebie zbyt ambitny,
dodaj sobie jeszcze jeden rok. Zostać milionerem w ciągu
siedmiu lat, to także wspaniałe osiągnięcie! Niech twoim celem
w pierwszym roku będzie suma 15.625 funtów.
Możesz mi wierzyć, że leży to absolutnie w granicach twoich
możliwości. I jeżeli jesteś przekonany o tym, że do końca
pierwszego roku możesz mieć złote jajo wartości 15.625
funtów, będziesz je miał.
- Jeżeli jednak wciąż wydaje ci się to zbyt ambitne, dodaj
sobie na to jeszcze jeden rok, a więc razem osiem. Twoim
celem w pierwszym roku będzie więc osiągnięcie 7812,50
funtów.
- W ramach tego programu wyrażającego się w formule:
zostanę milionerem do... (i tu wpisz miesiąc i rok za pięć, sześć,
siedem albo za dziesięć lat) będziesz musiał wyznaczyć sobie
także cele krótkoterminowe, takie słupy milowe podtrzymujące
twoją motywację na drodze do bogactwa. Oczywiście podstawę
stanowią cele roczne.
- Najważniejszą jednak rzeczą jest to - pouczał swego
słuchacza – żeby stawiane sobie cele zapisywać na papierze.
Weź ołówek i pobaw się w wpisywanie liczb i lat. Nie obawiaj
się, nie wyrządzi ci to żadnej szkody. Dzięki tej zabawie oswoisz
się z tymi sumami. Tysiące ludzi pragną bogactwa, a nawet
jeden na sto nie podejmuje inicjatywy wytyczenia sobie drogi,
którą chce dojść do swego celu. Ty postępuj inaczej! Twórz
plany i zapisuj terminy. Opracowuj różne projekty aż do
wyłonienia odpowiadającego ci planu. To będzie twój plan.
Możesz inspirować się tym przykładem, który ci podałem, ale
pozwól swobodnie działać swojej wyobraźni.
Musisz zacząć od marzeń o osiągnięciu bogactwa. Musisz
wiedzieć, jaki jest wymiar ilościowy twych marzeń,
przekładając je na konkretne sumy pieniędzy i daty. To jest
pierwsze zadanie. Jakie powinieneś naprawdę wykonać.
Żongluj kwotami. Wkrótce przekonasz się, że ta zabawa ukaże
ci, kim naprawdę jesteś.
- Ten prosty zabieg przelania na papier swoich celów,
wyznaczonych sobie terminów i sum pieniędzy jest pierwszym
krokiem w kierunku nadania twojej idei jakiejś postaci
materialnej.
- Każdy, kto chce zachować ambicję stania się milionerem w
ciągu pięciu czy dziesięciu lat, musi wziąć pod uwagę jeden
fakt: jeżeli obecnie zarabia 20.000 funtów rocznie i może
spodziewać się rocznie nie więcej niż, powiedzmy, dziesięcio-
procentowej podwyżki, nigdy nie stanie się milionerem, jeżeli
pozostanie przy dotychczasowej pracy - o ile nie prowadzi
jakiejś ubocznej działalności.
- Jest to tylko obiektywna obserwacja, bez zamiaru
dramatyzowania takiej sytuacji czy też jej potępiania. Program
podwajania swojej fortuny każdego roku, albo powiększania
swoich aktywów w odniesieniu do roku poprzedniego, nie jest
oczywiście jedynym sposobem zostania milionerem. Jednakże
sekret, który się w nim zawiera - to znaczy postawienie sobie
ilościowo określonego celu (konkretnej kwoty i terminu jej
osiągnięcia) - jest aktualny dla każdego, kto chce odnieść
sukces.
- Dajmy na to, że ktoś chce po prostu powiększyć swoje
dochody o 5.000 funtów rocznie. Zarabia dotychczas 25.000
funtów, a chce zarabiać 30.000 - po to, żeby pozwolić sobie na
nieco więcej luksusu. Albo ktoś zarabiający 30.000 funtów
chciałby zarabiać 40.000, aby poprawić sobie warunki
mieszkaniowe, bez obawy o to, czy będzie go stać na pokrycie
kosztów tej zmiany. I chciałby również, żeby stać go było na
kupno nowego samochodu, trochę lepszego niż poprzedni.
- Sposób osiągnięcia tego celu jest równie prosty. Trzeba
sobie po prostu powtarzać: w tym roku powiększę swoje
dochody o 5.000 tysięcy funtów, albo o 10.000 funtów i będę
zarabiał 30.000 albo 40.000 funtów (w zależności od
przypadku).
- Nie musisz wcale wiedzieć jak zdołasz tego dokonać. Musisz
po prostu uświadomić sobie, że jeżeli w ogóle możesz mieć
nadzieję na dziesięcioprocentową podwyżkę rocznie w obecnej
pracy, a nie chcesz podejmować dodatkowego zajęcia, będziesz
musiał albo awansować na wyższe stanowisko, albo zmienić
pracę, by osiągnąć swój cel. Wydawać by się mogło, że jest to
oczywiste, ale tysiące ludzi żywi nadzieje na poprawienie swojej
sytuacji materialnej nie robiąc w tym kierunku absolutnie nic.
Czy to jest ignorancja? A może zasadniczo są zadowoleni ze
swojej sytuacji, nawet jeżeli na nią codziennie narzekają?
- Gdy już zrozumiesz, że dla osiągnięcia swego celu musisz
dokonać w swoim życiu jakieś zmiany, być może powiesz, że
nie ma żadnej innej pracy na widoku.
I możesz zastanawiać się, jak do licha masz zarobić te
dodatkowe pięć czy dziesięć tysięcy funtów, których
potrzebujesz. Nie martw się. Nie jest to wielki problem.
Chodzi o to, aby ów cel przeniknął w pełni do twojej
podświadomości, należycie zapisany, wyznaczający konkretną
sumę i termin jej osiągnięcia. Resztę zrobi twoja podświa-
domość. Obserwuj i bądź gotowy. A ponieważ już wiesz, że nic
nie poprawi się samo przez się, bez najmniejszego wahania
wykorzystasz każdą nadarzającą się okazję. Nie pozwól, by
sparaliżował cię strach, który tak wielu ludziom
uniemożliwia realizację ich marzeń. Wiesz, że nie robiąc nic,
nie poprawisz swojego bytu. A więc nie możesz się wahać w
podejmowaniu kroków niezbędnych dla osiągnięcia swojego
celu.
- Gdy twoja podświadomość zostanie prawidłowo zaprogra-
mowana, będzie czyniła dla ciebie cuda. Jeżeli wydałeś jej
polecenie zwiększenia twoich dochodów o dziesięć tysięcy
funtów, wypełni je dokładnie. Przypominaj sobie o tym
codziennie, tak aby ta misja stała się jej wspaniałą obsesją.
Niczym zdalnie sterowana rakieta, pokona ona wszystkie
przeszkody stojące jej na drodze i uderzy w wymarzony cel.
Twoim zadaniem jest prawidłowe zaaranżowanie wszystkich
szczegółów.
- Co jest tym celem - mówił dalej - kiedy ma nastąpić
eksplozja? Celem jest 10.000 funtów, a datą eksplozji koniec
tego roku. Takie są właśnie magiczne moce podświadomości i
ilościowo wyznaczonego celu.
- Wyznaczając swoje cele, pamiętaj o tym, że większość ludzi
jest zbyt ostrożna. Dlaczego? Ponieważ nie wierzą w to, że są
cokolwiek warci. We własnych oczach są skończonym dnem.
W tym miejscu wykładu milioner uznał za stosowne zilustro-
wać swoją teorię krótką anegdotką z własnego życia.
- Kilka lat temu - szeptał konfidencjonalnie do swojego
młodego gościa - chciałem zatrudnić dyrektora w jednym z
moich przedsiębiorstw. Wyliczyłem, że będę mógł zapropo-
nować mu 45.000 funtów rocznej pensji.
Gdy nadszedł czas na omówienie sprawy wynagrodzenia,
powiedział mi raczej suchym, nerwowym i nieomal
niegrzecznym głosem: „Nie zgodzę się na żadną kwotę mniejszą
niż 30.000 funtów”.
- Po dłuższej przerwie powiedziałem, jakbym robił wielkie
ustępstwo: „Biorąc pod uwagę pana dotychczasową karierę,
zgadzam się na 30.000”.
- Gdyby zażądał 35.000, dałbym mu. Również gdyby chodziło
o 40.000, a nawet 45.000, ponieważ tyle zamierzałem mu dać
jeszcze przed naszym spotkaniem. Poza tym byłem do tego
stopnia zadowolony z przebiegu tej rozmowy, że mógłbym
nawet podnieść sumę do 50.000 funtów.
- Tak więc człowiek, którego zatrudniłem, stracił w jednej
chwili 20.000 funtów. To mnóstwo pieniędzy. Pomyśl tylko - w
ciągu pierwszych dziesięciu lat aż 200.000 funtów!
- A dlaczego postradał te pieniądze? Po prostu dlatego, że nie
wierzył, iż jest wart 50.000 funtów rocznie. Muszę się
przyznać, że gdy usłyszałem, jakie są jego oczekiwania co do
pensji, przez ułamek sekundy zawahałem się, czy nie odprawić
go, nie dając mu tej pracy. On sam mógł najlepiej ocenić
własną wartość, a powiedział mi, że jego zdolności
menedżerskie są warte tylko 30.000 funtów, podczas gdy ja
szukałem kogoś wartego 45.000 funtów. Czy dokonuję dobrego
wyboru? Przyszłość udowodniła, że zatrudniając go, wybrałem
słusznie, a przy tym zaoszczędziłem mnóstwo pieniędzy. Jego
problem polegał na braku zaufania do siebie i nie docenieniu
swojej prawdziwej wartości. Stopniowo w ciągu kilku lat uporał
się z tym problemem, co kosztowało mnie sporo pieniędzy na
podwyżki jego pensji. Ale warte były tego...
- Co z tego prostego przykładu powinieneś zapamiętać? To,
że postąpiłem z tym menedżerem tak, jak życie postępuje z
każdym z nas. Życie daje nam dokładnie to, czego od niego
oczekujemy. Nie mniej i nie więcej. Skłonni jesteśmy
zapominać jednak, że zazwyczaj życie gotowe jest nam dać o
wiele więcej niż zdajemy sobie z tego sprawę, czy też zwykliśmy
prosić.
- Tyle ci już powiedziałem - zakończył milioner - a co ty
sądzisz, młodzieńcze?
- To wydaje się zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe –
odpowiedział sceptycznie, choć z zapartym tchem słuchał
każdego słowa wypowiedzianego przez milionera.
- A jednak ta właśnie prosta metoda, a nie żadna inna -
odpowiedział milioner - pomogła mi stać się milionerem i
okazała się równie skuteczna w przypadku wszystkich osób, z
którymi się nią podzieliłem. Słowa mają nadzwyczajną moc. Im
silniejszy staje się twój charakter, tym bardziej wypowiadane
przez ciebie słowa nabierają mocy rozporządzenia. Wszystko,
na co się zdecydujesz, podsycone głębokim wewnętrznym
przekonaniem i wzmacniane przez powtarzanie, będzie
ucieleśniało się coraz prędzej.
- Słuchając jak pan wykłada tę swoją teorię, zastanawiałem
się, czy nie jest to tylko jakaś zabawa - przerwał młody
człowiek.
- Być może. Tylko ty sam możesz się o tym przekonać. Nikt
nie może tego zrobić za ciebie. Musisz powtarzać sobie głośno
tę formułę w dzień i w nocy, co najmniej pięćdziesiąt razy. A
jeżeli możesz to i więcej. Nawet sto razy dziennie. To jest
ćwiczenie samo w sobie. Początkowo kładłem się i odliczałem,
opierając kolejno palce o podłoże, po pięć razy każdą rękę.
- Musi pan przyznać, że wymaga to sporo wysiłku.
- Na początku okazuje się, że nie zawsze jest to takie łatwe.
Myśli mają skłonność do rozpraszania się. Po
dziesięciokrotnym powtórzeniu stwierdzasz, że myślisz o czymś
innym. Trzeba wtedy skupić się ponownie na swojej formule i
zacząć od zera, aż zdołasz osiągnąć pięćdziesiąt. Jeżeli nie
możesz utrzymać tak elementarnej formy dyscypliny, lepiej
zapomnij o marzeniach osiągnięcia bogactwa...
Taką właśnie próbę sił ci proponuję, mój przyjacielu. I wiem,
że możesz tego dokonać. Musisz tylko wytrwać.
- Dlaczego trzeba powtarzać tę formułę głośno?
- Ponieważ to oddziaływuje jeszcze silniej na podświado-
mość. Polecenie wydawane swojej podświadomości będzie
odbierane tak, jakby pochodziło z zewnątrz i dzięki temu
będzie brzmiało bardziej władczo. Wypowiadaj tę formułę
jednostajnym, odpowiednio modulowanym i artykułowanym
głosem. Uczyń z niej coś w rodzaju zaśpiewu, albo mantry, jak
nazywają to buddyści. Z czasem formuła ta nabierze własnego
życia.
Młody człowiek był pod wrażeniem tego, o czym mówił mu
milioner. Starzec już nie uśmiechał się. Mówił poważnie, trochę
tak, jakby wygłaszał przemówienie.
- Z początku możesz czuć się nieco skrępowany brzmieniem
swojego głosu i formułą, którą będziesz powtarzał. Ale
stopniowo będziesz się do tego przyzwyczajał. Cel, jaki sobie
wyznaczyłeś, i który początkowo wydawał ci się zuchwały,
okaże się osiągalny, a nawet dziecinnie łatwy.
- Czy nie sądzi pan, że w pewnej chwili może mi się to
wszystko wydać tak absurdalne, że zacznę się po prostu z tego
śmiać?
- Właśnie w tych momentach, bardziej niż we wszystkich
innych, musisz wytrwać. Musisz zwalczyć wątpliwości. Pomyśl
o mnie. W każdej chwili będę przy tobie, nawet jeżeli będę już
w innym ogrodzie, daleko stąd. I będę wspierał cię swoją siłą.
W chwilach zwątpienia pamiętaj, że zaręczyłem ci słowem.
Odniesiesz sukces.
- Czy Jest pan tego pewny? - zapytał młody człowiek, wciąż
nie bardzo przekonany.
- Dlaczego miałbym w to wątpić? Będziesz tak samo
błyskawicznym milionerem jak i ja. Co więcej, już nim się
stałeś z chwilą, gdy zrozumiałeś i zaakceptowałeś tę zasadę.
Tajemnicze prawo życia mówi, że każdy kto pozna i zrozumie tę
autentyczną zasadę, otrzymuje moc. Poznanie jej przyniesie ci
wolność.
To, kiedy zostaniesz milionerem naprawdę jest tylko kwestią
czasu. Już nim jesteś w swoim umyśle i to jest rzeczą
najważniejszą.
- Ale ja mam zaledwie parę pensów przy duszy...
- Więc zacznij powtarzanie tej tajemniczej formuły. Krok po
kroku będziesz dostrzegał zachodzące w tobie zmiany. Cel, jaki
sobie wyznaczysz, będzie wydawał się coraz naturalniejszy.
Stanie się on częścią twojego życia w taki sam sposób jak
dotychczasowy ciasny obraz siebie wydawał ci się integralną
częścią twojej osoby, chociaż był tylko banalnym wytworem
twej wyobraźni. To, co w przeszłości wyczarował twój umysł,
może być przeformułowane w nowy sposób. A wtedy będziesz
mógł kształtować swoją przyszłość tak, jak tylko zechcesz.
Staniesz się wreszcie panem własnego losu. Czyż nie jest to
ukrytym marzeniem każdego, nawet jeżeli się do tego nie
przyznaje.
Młody człowiek nie mógł się z tym nie zgodzić. Był
przytłoczony sprzecznymi uczuciami. Wydawało mu się, że
słowa starca miały o wiele większą wagę, niż początkowo sądził.
Jego metoda z pewnością była nieco dziwna, ale któżby dbał o
to, skoro była skuteczna?
Rozdział XII
W którym młody człowiek uczy się o szczęściu i życiu

- Aby ci pomóc i wesprzeć cię - powiedział Błyskawiczny


Milioner do swego młodego ucznia - podam ci jeszcze inną,
bardziej ogólną zasadę. Będziesz z niej czerpał ogromne
korzyści przez całe życie. Sprawi ona, że przemienisz się
wewnętrznie i zewnętrznie. Umożliwi ci faktyczne zdobycie
prawdziwego bogactwa, co nie jest jednoznaczne tylko z
posiadaniem wartości materialnych. Jest czymś o wiele mniej
określonym niż one. Jest bowiem psychicznym nastawieniem
wobec życia.
- Pozwól, że udzielę ci kilku rad - mówił dalej. - Oczywiście,
formuła dotycząca pieniędzy pozwoli ci osiągnąć, a
przypuszczalnie nawet przewyższyć, wyznaczony cel finansowy.
Ale w dążeniu do bogactwa nigdy nie trać z oczu tego faktu, że
jeżeli utracisz szczęście, utracisz wszystko. Pogoń za
pieniędzmi łatwo może przemienić się w obsesję nie
pozwalającą ci cieszyć się życiem. Jak mówi słynny werset:
„Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat
zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” Pytanie to może
wywołać uśmiech na ustach tych, którzy uważają je za zbyt
metafizyczne czy religijne. Lecz ja twierdzę, że pieniądze są
wspaniałym sługą, ale i bezwzględnym tyranem.
- Czy chce pan powiedzieć, że pieniądze i szczęście nie mogą
iść ze sobą w parze?
- Ależ nie, jestem daleki od tego. Trzeba być jednak bardzo
czujnym, aby nie pozwolić im na zawładnięcie swoim umysłem.
John D. Rockefeller, który uchodził za najbogatszego człowieka
świata, był tak zaabsorbowany swoim majątkiem, tak
przytłoczony ciężarem trosk, że w wieku pięćdziesięciu lat
został starcem, by tak rzec skazanym na śmierć. Jego żołądek
był tak rozregulowany, że przyjmował tylko chleb i mleko. Żył
w ciągłej obawie przed utratą swoich pieniędzy i przed zdradą
współpracowników. Pieniądze stały się jego panem i nie mógł
się już nawet nimi cieszyć. W pewnym sensie był biedniejszy
niż szeregowy urzędnik, który mógł cieszyć się dobrym
posiłkiem.
- Z jednej strony roztacza pan przede mną perspektywy
bogactwa – odezwał się młody człowiek - a z drugiej częstuje
mnie strasznymi wizjami.
- Nie było to jednak moim zamiarem - odpowiedział milioner
- a formuła, którą miałem cl właśnie przekazać pomoże ci
uniknąć pułapki, w jaką wpada większość poszukiwaczy
fortuny. Ludzie, którzy żyją w autentycznej biedzie, pracują z
samozaparciem, aby osiągnąć swój cel. Pierwsze pieniądze,
które zarobią, powodują wyzwolenie ich długo żywionych
ambicji i skłaniają do eskalacji pragnień.
A kiedy zaczynają zarabiać duże pieniądze, rodzi się strach
przed ich utratą.
- Moja formuła jest prosta. Jest odmianą znanej metody
wymyślonej przez lekarza Emila Coue dla pacjentów swojej
kliniki: z każdym dniem, pod każdym względem, staję się
lepszy i lepszy. Powtarzaj tę formułę głośno 50 razy rano i
wieczorem oraz tyle razy, ile tylko możesz, w ciągu dnia. Im
częściej będziesz ją powtarzał, tym większy będzie miała na
ciebie wpływ.
Nie posiadający jeszcze doświadczenia młody człowiek
słuchał gorliwie tego mądrego starca, który patrzył wstecz na
bieg swego życia, życia spełnionego i w większej części
szczęśliwego.
- Niemal wszyscy ludzie pragną szczęścia - ciągnął dalej
milioner – jednakże sami nie wiedzą, czego szukają. A więc siłą
rzeczy umierają nie odnajdując go. A jeśli je nawet odnajdują,
jak mogą je rozpoznać, skoro nie wiedzą czego szukają? Są
właśnie tacy, jak ludzie goniący za bogactwem, o których
mówiliśmy wczoraj. Chcą naprawdę być bogaci, ale gdy ich
znienacka zapytać, ile chcieliby zarabiać rocznie, większość z
nich nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Jeżeli nie wiesz,
dokąd idziesz, właściwie idziesz donikąd.
Wydawało się to młodemu człowiekowi bardzo sensowne i
było rozbrajająco proste. Dlaczego do licha nigdy wcześniej o
tym nie pomyślał? Pewnie dlatego, że nigdy nie miał czasu,
żeby przystanąć i zastanowić się nad tym. To było jego błędem.
Po prostu nie zastanawiał się. Przyrzekł sobie tu i teraz, że w
przyszłości będzie dużo więcej zastanawiał się nad wszystkim.
To uchroni go przed mnóstwem pomyłek.
- Szczęście bywa oczywiście określane na milion różnych
sposobów - mówił dalej milioner. - Dla każdego z nas, nawet
dla tych, którzy się nad tym zastanawiali, wyraża się ono w
bardzo rozmaitych rzeczach. Ale ja dam ci klucz do szczęścia.
Nie jest to recepta na szczęście, którą może zastosować każdy.
Mając jednak ten klucz, będziesz mógł bez cienia wątpliwości w
dowolnym okresie swego życia stwierdzić, czy jesteś szczęśliwy.
A szczególnie, jeżeli zrobisz wszystko, co należy zrobić, aby być
szczęśliwym. Muszę cię jednak uprzedzić, że to, co chcę ci
powiedzieć, może cię z początku zdziwić, a nawet może
wydawać ci się nieco smutne i niezdrowe. Postaw sobie
pytanie: gdybym miał umrzeć tej nocy, czy mógłbym
powiedzieć sobie w chwili śmierci, że spełniłem wszystko, co
zaplanowałem na ten dzień? Młody człowiek uniósł brwi.
- Nie rozumiem - wyznał.
- Jeżeli zrobiłeś dokładnie to, co twoje wewnętrzne „ja” czuje,
że powinieneś robić każdego dnia, będziesz miał poczucie, że
możesz swobodnie opuścić ten świat w dowolnej chwili.
Jednakże aby być zupełnie pewnym, że robisz to, co
powinieneś robić, będziesz musiał robić to, co lubisz robić.
Ludzie, którzy nie robią tego, co sprawia im radość, nie są
szczęśliwi. Spędzają czas na marzeniu o tym, co chcieliby robić.
A ponieważ nie robią obecnie tego, o czym marzą, muszą być
nieszczęśliwi.
A gdy nie są szczęśliwi, nie są gotowi w każdej chwili na
śmierć.
- Ja zaledwie rozpocząłem życie, a pan mi tu mówi o śmierci,
tak jakby była o krok przede mną - niespokojnie odpowiedział
młody człowiek.
- Szczerze mówiąc, ta filozofia rzeczywiście na pierwszy rzut
oka wydaje się filozofią śmierci. A jednak w stu procentach jest
filozofią życia. Ludzie, którzy nigdy nie robią tego, co naprawdę
lubią, którzy rezygnują ze swoich marzeń, są, że tak powiem,
umarli za życia. Żeby zrozumieć tę filozofię, postaw sobie to
pytanie jeszcze raz i odpowiedz na nie zupełnie szczerze. Jeżeli
skłamiesz, będziesz okłamywał sam siebie i to ty w
konsekwencji stracisz w tej grze. Czy wiedząc, że masz umrzeć
jutro, zmieniłbyś plany na dzisiaj? Czy nie chciałbyś ułożyć w
jakiś inny sposób swojego życia. Inaczej niż do tej pory?
- Nie jestem tego całkiem pewien.
- Zapewne zacząłbyś od uporządkowania niezbędnych spraw:
sporządziłbyś testament, jeżeli nie zrobiłeś tego wcześniej, i
pożegnałbyś się z rodziną i z przyjaciółmi. Załóżmy, że te
wszystkie doczesne sprawy zajęłyby ci tylko godzinę, co
robiłbyś przez następne dwadzieścia trzy godziny? Zadaj to
pytanie któremukolwiek ze znajomych. Odpowiedzi jakie
otrzymasz, można będzie zaklasyfikować do dwóch kategorii.
Ludzie nieszczęśliwi, którzy nie cieszą się swoim życiem,
odpowiedzą, że robiliby coś zupełnie innego niż do tej pory. I
nie byłoby w tym nic dziwnego.
Dlaczego mieliby robić dalej to, czego nienawidzili, jeżeli
zostało im tylko 24 godziny życia?
- Odpowiedzi drugiej kategorii - mówił dalej milioner -
niestety nieliczne, deklarowałyby chęć robienia tego samego,
co robiło się do tej pory. Dlaczego miałoby się cokolwiek
zmieniać? Praca, którą wykonują tacy ludzie, jest ich pasją.
Czyż nie jest rzeczą całkiem zrozumiałą, że chcieliby
poświęcić jej swój czas do końca? Dlaczego mieliby zaczynać
robić coś, czego nie lubią? Do tej kategorii należał Bach.
Jeszcze w łożu śmierci wprowadzał poprawki do napisanego
ostatnio utworu muzycznego. Nie koniecznie jednak trzeba być
geniuszem, żeby chcieć pracować aż do końca. Każdy z nas
może na swój sposób i w swojej dziedzinie stać się geniuszem,
nawet jeżeli nie będzie to uznane przez otoczenie. Być
geniuszem to po prostu robić to, co sprawia przyjemność. Na
tym polega prawdziwy geniusz życia. Mierność nigdy nie
odważy się na robienie tego, co się lubi - czy to z obawy przed
tym, co powiedzą inni, czy ze strachu przed utratą poczucia
bezpieczeństwa.
- Bezpieczeństwa, które jest w większości wypadków tylko
złudzeniem, prawda?- odważył się nieśmiało dorzucić młody
człowiek.
- Bardzo słusznie. A zatem postaw sobie pytanie: gdybym
miał jutro umrzeć, co zrobiłbym z ostatnimi godzinami mojego
życia? Czy nadal wykonywałbym pracę, która zabija mnie
wewnętrznie, bo nie ma nic wspólnego z moimi prawdziwymi
aspiracjami? Czy miałbym się godzić na to, żeby być cieniem
swojego prawdziwego „ja”, pozbawionego całkowicie szacunku
dla samego siebie, ponieważ zmuszam się do robienia czegoś,
czego nienawidzę? Wyobraź sobie, że zapraszasz do siebie
przyjaciela, żeby pomógł ci w jakichś trudnych pracach przy
domu. Czy powierzysz najbrudniejszą część roboty
przyjacielowi? Oczywiście, że nie. Dlaczego więc masz zmuszać
siebie do zadań, które uważasz za poniżające? Dlaczego jesteś
dla siebie niczym najgorszy wróg? Dlaczego nie miałbyś się stać
dla siebie najlepszym przyjacielem?
Po tych słowach zapadła cisza. Po chwili jednak milioner
podjął na nowo:
- A co ty byś zrobił, gdybyś miał umrzeć jutro? Czy robiłbyś
nadal dokładnie to, co robiłeś dotychczas?
- Nie, na pewno nie - zmuszony był przyznać młody człowiek.
- To znaczy, że prawdopodobnie nie jest szczęśliwy. Zastanów
się więc nad następującym spostrzeżeniem. Czy nie wydaje ci
się, że jest wielką zarozumiałością wierzyć, że nie umrzesz
jutro?
Słysząc te słowa młody człowiek poczuł się nieswojo. Ten
starzec, jak mógł się w ciągu ostatnich dwóch dni przekonać,
miał niesamowitą zdolność przewidywania przyszłości. Czy
zapowiadał w ten sposób grożącą mu śmierć? Okrężną
wprawdzie drogą, ale dość wyraźnie.
Milioner zdawał się czytać w jego myślach. Zresztą niepokój
młodego człowieka był raczej niedwuznacznie widoczny.
- Nie martw się - powiedział rozbawiony. - Będziesz żył do
późnej starości...
Pozwól mi jednak kontynuować mój tok myślenia.
Rozpatrzmy tym razem jakiś ogólniejszy przypadek, który nie
będzie tak osobiście dotyczył ciebie jak poprzednia rozmowa.
Jeżeli spojrzysz na życie chłodnym okiem, śmierć nabierze
zupełnie innego znaczenia. Ale nie doszliśmy jeszcze do tego
tematu, prawda? Czy nie uważasz tego za zarozumiałość, że
ludzie wierzą, iż zawsze mają jeszcze przed sobą całe życie? W
wielu przypadkach śmierć przychodzi całkiem niespodzie-
wanie.
Ludzie jednak trwają w pewności - a raczej w złudzeniu - że
mają jeszcze przed sobą bardzo dużo czasu, co pozwala im
ciągle odkładać decyzje, które powinni podjąć.
Mówią sobie: mam jeszcze czas. Zabiorę się do tego później.
Nadchodzi starość, a oni stwierdzają, że jeszcze nie zdołali nic
zrobić.
- Pewnie dlatego mówi się: „Gdyby wiedzieć za młodu, gdyby
móc na starość” - powiedział młody człowiek.
- To prawda, niestety. Dlatego sekret szczęścia polega na tym,
aby żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim dniem życia. I aby
żyć każdego dnia pełnią życia, robiąc to, co według twojego
odczucia powinieneś robić i co robiłbyś, gdyby twoje godziny
były policzone. Ale zawsze zdajemy sobie z tego sprawę dopiero
wtedy, gdy pozostało już bardzo niewiele czasu. Wtedy jest już
za późno. A więc musisz mieć tyle odwagi, by działać
natychmiast. Niech towarzyszy ci w życiu taka myśl: nie chcę
umrzeć nie odważywszy się na zrobienie tego, co pragnąłem
zrobić. Nie chcę umrzeć z przerażającą myślą, że zostałem
wykorzystany przez społeczeństwo, że zdobyło nade mną
przewagę i unicestwiło moje marzenia. Nie możesz umrzeć z
tym okropnym uczuciem, że twój strach był silniejszy od
twoich marzeń, i że nigdy nie odnalazłeś tego, co sprawiłoby ci
naprawdę przyjemność. Musisz umieć zdobyć się na odwagę.
- Zgadzam się z pana poglądami. To znaczy, wydają mi się
bardzo sensowne.
Ale co począć, jeżeli nie jestem do końca przekonany o tym,
że naprawdę nie lubię tego, co robię? Nie znam żadnego
zajęcia, które nie byłoby związane z jakimś trudem. Gdyby
wszystko było tak doskonale, nie siedzielibyśmy tu teraz.
- Masz absolutną rację. Nawet praca pochłaniająca nas bez
reszty ma swoje gorsze strony. Inny sposób na przekonanie się,
czy twoja praca naprawdę daje ci przyjemność, polega na
postawieniu sobie pytania: czy w dalszym ciągu wykonywał-
bym swoją pracę, gdybym od jutra miał na swoim koncie w
banku milion funtów? Jeżeli udzielisz odpowiedzi negatywnej,
to jest rzeczą oczywistą, że tak naprawdę nie lubisz swojej
pracy. Powiedz mi, proszę, ilu jest ludzi, którzy by pozostali
przy swej pracy stając się nagle milionerami? Tak naprawdę
jest ich bardzo niewielu. Ponadto ci, którzy odpowiedzieliby
pozytywnie na to pytanie, są już na ogół milionerami. W
przeciwnym razie albo wycofaliby się na wcześniejszą
emeryturę, albo zajęliby się czym innym. Jednak większość
milionerów spośród tych, których znam, nie chce przechodzić
na emeryturę i pracuje do późnej starości.
Powiedziałbym nawet, że wszyscy milionerzy z wyjątkiem
tych, którzy doszli do fortuny przez małżeństwo bądź
dziedziczenie, są milionerami właśnie dlatego, że kochają
swoją pracę.
- Mój wywód zatoczył już pełne koło - mówił dalej. - Żeby stać
się milionerem, a przynajmniej człowiekiem zamożnym,
musisz lubić swoją pracę. Ludzie, którzy nie zmieniają pracy,
pomimo że jej nie cierpią, ponoszą podwójną karę. Nie tylko
dlatego, że ich praca jest dla nich ciężarem, lecz co gorsza, nie
przynosi im również bogactwa. W rzeczywistości większość
ludzi spędza całe życie w stanie tego dziwnego paradoksu.
Dlaczego? Ponieważ nie są świadomi autentycznego prawa
sukcesu. A także ze strachu. Pragnąc zachować bezpieczeństwo,
które zapewnia im co najwyżej średni poziom życia, marnują
życie i swoje szanse na stanie się naprawdę zamożnymi ludźmi.
Sądzą oni, że bogactwo jest zarezerwowane dla innych, albo że
brak im talentu. A dlaczego dają się zwieść wierze w te iluzje?
Ponieważ ich umysł nie jest wystarczająco silny, aby dostrzec
jak to jest w rzeczywistości, by dojrzeć prawdę o swoich
złudzeniach. Zapamiętaj tę maksymę:
„Charakter jest przeznaczeniem człowieka”. Jeżeli wzmocnisz
swój umysł, okoliczności nagną się do twoich pragnień.
Zdobędziesz wówczas kontrolę nad swoim życiem.
- A czy pan zawsze był szczęśliwy? - zapytał młody człowiek.
- Szczerze mówiąc, nie. Bywały okresy, gdy byłem całkowicie
nieszczęśliwy.
Myślałem nawet o samobójstwie. Aż do dania, w którym i ja
także spotkałem ekscentrycznego milionera, który nauczył
mnie niemal tego wszystkiego, co dziś przekazuję tobie. Z
początku jednak byłem bardzo sceptyczny. Nie mogłem
uwierzyć, że ta teoria może odnosić się do mojego przypadku,
pomimo że on sam był żywym przykładem jej skuteczności. W
końcu, ponieważ próbowałem już różnego rodzaju rzeczy i
ciągle nic mi się nie udawało, i ponieważ nie miałem już nic do
stracenia, gotów byłem spróbować i tego. Miałem wtedy
trzydzieści lat i czułem, że marnuję swoje życie. Miałem
wrażenie, iż wszystko wymyka mi się z rąk.
- Na pewno dzisiaj nie żałuje pan tego, że skorzystał pan z rad
owego ekscentrycznego starca.
- Często powtarzał on, że mógłbym stać się panem swojego
życia i mieć kontrolę nad wszystkim, co się w nim dzieje. Brzmi
to trochę tak, jakby było wzięte z powieści science-fiction.
Później, pewnego dnia, słuchając jak powtarza mi raz za razem
wciąż to samo, pomyślałem sobie, że może on ma naprawdę
rację, i może życie nie jest takie, za jakie je zawsze brałem -
splotem mniej lub bardziej nieprzewidywalnych i
wymykających się spod kontroli zdarzeń, gdzie króluje
szczęśliwe lub nieszczęśliwe zrządzenie losu. Pomyślałem, że
być może kontrolowanie naszego losu jest możliwe, jeżeli
zaczniemy doskonalić nasz umysł.
Zauważyłem, iż zacząłem myśleć w ten sposób - a mówiąc
innymi słowami, że dokonała się rewolucja w moim umyśle -
już po dość krótkim czasie powtarzania formuły, jaką mi
powierzył: z każdym dniem, pod każdym względem, staję się
lepszy i lepszy.
- Mój nauczyciel przekazał mi także inną formułę, która
moim zdaniem jest jeszcze silniejsza - przynajmniej tak
wskazuje moje osobiste doświadczenie. To prawda, że ma ona
nieco religijny charakter, co może odstręczać niektórych ludzi.
A szkoda, bo wywiera nieoceniony wpływ na umysł.
Powtarzanie tej formuły uspokajało mnie, gdy czułem niepokój
lub byłem zdenerwowany, i przynosiło mi odpowiedzi, gdy
naprawdę ich potrzebowałem. Spokój jest największym
przejawem siły. Spójrz na ludzi pełnych mocy i siły: są
spokojni. A jaki jest symbol najwyższej mocy? Bóg, to
oczywiste. To jeden z powodów skuteczności tej formuły, którą
chcę ci powierzyć: bądź spokojny i wiedz, że Bóg jest nad tobą.
- Powtarzaj ją codziennie tak często, jak tylko możesz.
Przyniesie ci to uczucie spokoju, tak potrzebnego w
przełomowych momentach życia. Decydując się na wyjawienie
mi tej formuły, mój nauczyciel zapowiedział, że jest to
najcenniejszy ze wszystkich sekretów świata. To była jego
duchowa spuścizna dla mnie, a teraz moja dla ciebie. To
powinno przekonać cię o mocy tej formuły.
- Mam nadzieję, że nie zmienia się pan w kaznodzieję -
odpowiedział młody człowiek - ale rozumiem, co pan chce mi
przekazać.
- Dzięki powtarzaniu tej formuły - mówił dalej starzec - która
początkowo wydawała mi się nieco dziwna, osiągnąłem nową
wewnętrzną siłę. Siła ta, która z upływem lat nie przestawała
wzrastać, przypominała mi ciągle o tym, co wciąż powtarzał mi
stary milioner: mogę zrobić wszystko, nie będzie dla mnie
rzeczy niemożliwych, jeżeli stanę się panem swojego losu. I tak,
krok po kroku przekonałem się, że potrafię sterować moim
życiem tak, jak zechcę. Stosowałem ciągle wspomniane metody
i stosowałem się do wskazówek mojego nauczyciela. Chcę żebyś
zrobił to samo
Rozdział XIII
W którym, młody człowiek uczy się wyrażać swoje
oczekiwania wobec życia

- Zrobiłeś już pierwszy krok - wyjaśnił milioner. - Zapoznałeś


się z działaniem tej metody i wyznaczaniem celu ilościowego:
ustalaniem odpowiedniej kwoty i terminu jej uzyskania. Teraz
przystępujemy do następnego etapu: weź kartkę papieru i spisz
wszystko, czego pragniesz od życia. Twoje marzenie musi być
dokładne, jeżeli chcesz, aby się zmieniło w rzeczywistość. Ja
zacząłem swą listę oczekiwań od takich oto rzeczy:
„Cele materialne, które mają być osiągnięte w ciągu pięciu
lat:
? dom o wartości 300.000 funtów ? drugi dom na wsi o
wartości 150.000 funtów ? stary odrestaurowany model
mercedesa o wartości 20.000 funtów
? nowy BMW o wartości 30.000 funtów ? żadnych długów
osobistych
? 200.000 funtów w pieniądzach i aktywach płynnych ?
300.000 funtów ulokowanych w nieruchomościach o wartości
6-krotnie większej niż w chwili zakupu.
Cele niematerialne:
? dwutygodniowe wakacje co najmniej trzy razy w roku, kiedy
tylko będę miał na nie ochotę
? być samemu dla siebie szefem i nie pracować więcej niż
trzydzieści godzin tygodniowo
? grono inteligentnych, bogatych przyjaciół, zajmujących się
biznesem i sztuką
? kochająca i urocza żona oraz wspaniałe dzieci, pozwalające
cieszyć się pełnią życia rodzinnego
? służący i kucharz, aby wyręczyć nas od codziennych
obowiązków.”
Młody człowiek był zdumiony obrazem życzeń
przedstawionym przez Błyskawicznego Milionera.
- To zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, prawda? -
powiedział milioner. -
Ja także myślałem, że trochę przesadziłem, gdy skończyłem
wyliczać to, czego pragnąłem. Ale moje wahania i obawy były
jedynie skutkiem negatywnego nastawienia i zakorzenionego
zwyczaju minimalistycznego myślenia. Przybierałem taką
postawę nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
- Jednakże - mówił dalej - sporządzenie takiej listy jest
właśnie sposobem odkrywania swojego ciasnego sposobu
myślenia. Ludzie, którzy uważają za nieosiągalny taki program
życiowy, po prostu myślą w sposób minimalistyczny, ponieważ,
tak jak wszystko jest względne na tym świecie, tak i te ambicje
nie są chyba przesadne. Dowodem jest to, że ludzie bogaci
byliby niezmiernie nieszczęśliwi, gdyby musieli żyć w tak
marnych warunkach, jakie właśnie naszkicowałem. Wielu z
nich mieszka w domach o wartości wielu milionów, zatrudnia
tuziny służących i posiada prywatne samoloty, wyspy na
morzach południowych, konie wyścigowe i tak dalej, i tak
dalej... Czy oni sądzą, że ich poziom życia wykracza poza
wszelkie słuszne proporcje? Nie. Nie uważają nawet, że są
bogaci. W każdym razie nie aż tak bogaci, bowiem zawsze mają
przyjaciół, albo partnerów w swojej branży, którzy mają więcej
pieniędzy od nich. Dlaczego uważają ten styl życia za
normalny? Bo albo urodzili się już bogaci, albo myśleli w
sposób maksymalistyczny i zdołali wznieść się na taki poziom,
by doścignąć swoje marzenia, i żadnemu z nich nawet przez
myśl nie przeszło, że mógłby tego nie osiągnąć. Jeżeli zaczynasz
coś robić z myślą, że nie dasz rady, natychmiast blokujesz się. A
więc wykonaj to ćwiczenie. Wypisz z drobiazgową dokładnością
to, czego oczekujesz od życia, bez żadnych zahamowań.
- Sprawdzisz w ten sposób granice swoich ambicji i zakres
swego myślenia.
O czym naprawdę marzysz? Co przyniosłoby ci satysfakcję?
Ważne jest, aby zrobić to w tak szczegółowy sposób, jak to tylko
możliwe. Jedyna rzecz, jakiej należy unikać, to wybieranie na
swój wymarzony dom jakiegoś konkretnego, istniejącego
budynku, bo ten dom może nigdy nie być dostępny dla ciebie.
Ryzykowałbyś wtedy, że twoje marzenie, pomimo siły
pragnienia i woli, nigdy się nie spełni, ponieważ stoi w
sprzeczności z porządkiem rzeczy, albo jest krzywdzące dla
kogoś - co zawsze trzeba brać pod uwagę.
- Ten portret ukaże ci, kim naprawdę jesteś. Stanie się
konkretnym kształtem twych pragnień. Twoje myśli są
kształtami. I są żywe. Każda myśl wyrażona dąży do urzeczy-
wistnienia się. Im dokładniej zostanie sprecyzowana, tym
większe ma szanse na zmaterializowanie się. Dlatego tak ważne
są szczegóły. Jeżeli te myśli będą regularnie podtrzymywane, w
tajemniczy i nieoczekiwany sposób doprowadzą do wytwo-
rzenia takich okoliczności, które pozwolą im się zrealizować.
Ponieważ młody człowiek odniósł się do tego sceptycznie,
milioner dodał:
- Wiem, że to wszystko wydaje ci się utopią. Ale tak jak ci
powiedziałem: Im silniejszy jest twój umysł, tym bardziej
będziesz świadomy, że nie ma takiej rzeczy, której nie mógłby
dokonać. Pomyśl tylko o mocy, pozwalającej Jezusowi
Chrystusowi czynić cuda, takie jak wskrzeszenie umarłych. Czy
nie sądzisz, że w porównaniu z tym, realizacja tak zwyczajnego
pragnienia, jak posiadanie domu za 300.000 funtów, jest
raczej banalną sprawą? Czy nie wierzysz w to, że umysł jest o
wiele potężniejszy niż na ogół ludzie sądzą, a przede wszystkim
wierzą, że tak jest?
Pamiętaj co powiedział Jezus: „Wiara góry przenosi”.
Młody człowiek milczał oszołomiony.
- Ażeby skutecznie wykorzystywać swój umysł, musisz zacząć
wierzyć w jego moc. W każdym razie powinieneś być
przychylnie do tego nastawiony. Musisz dać mu szansę. A
zatem sporządź tę listę. Czy nie wydaje ci się na tym etapie, że
jest to raczej umiarkowane i osiągalne w porównaniu ze
wskrzeszeniem umarłego?
Czyżbyś nie rozumiał jeszcze, że możesz osiągnąć tak proste
rzeczy w swoim życiu?
- Muszę mieć czas na zastanowienie się - zaprotestował
młody człowiek.
- Dobry pomysł. Przemyśl to, co ci powiedziałem. Z jednej
strony wierzysz w to co mówię, z drugiej zaś jesteś ślepy i
głuchy z powodu całych lat błędnego wychowania i
niefortunnych doświadczeń. Nie zabiły one jednak tej części
twojej świadomości, która wierzy, że to wszystko jest możliwe.
Czeka ona na znak, aby się przebudzić, by stać się panem
twojego życia, a nie udręczonym niewolnikiem poniewieranym
przez zdarzenia. Słuchaj tego wątłego wewnętrznego głosu,
uśpionego gdzieś w głębi twojego umysłu, i daj mu większą
swobodę w wypowiadaniu się. Im częściej będziesz powtarzał
tę formułę, tym będzie on potężniejszy i tym pewniej będzie cię
prowadził. To właśnie jest intuicja, głos twojej duszy. To droga
do twojej ukrytej siły.
Młody człowiek czuł się nieco oszołomiony i naprawdę
potrzebował chwili przerwy.
- Chodź - powiedział milioner. - Przejdźmy się po ogrodzie
dla odprężenia.
Będzie dla mnie ogromną przyjemnością pójść na ostatni
spacer z przyjacielem.
Te ponure słowa zasmuciły młodego człowieka. Nie pierwszy
już raz uczynił milioner taką aluzję... jakby wiedział, że śmierć
jest zaledwie o krok
Rozdział XIV
W którym młody człowiek odkrywa sekrety różanego
ogrodu

Dwaj mężczyźni szli w milczeniu przez ogród. Milioner


zatrzymał się przed krzakiem róży obsypanym wspaniałymi
kwiatami i wydawał się pogrążony w kontemplacji. Nagle
wyprostował się i powiedział:
- Wąchałem te róże już tysiąc razy, a jednak za każdym razem
jest to inne doświadczenie. Czy wiesz dlaczego? Ponieważ
nauczyłem się żyć tu i teraz, zapomniawszy o przeszłości i nie
myśląc o przyszłości. Tajemnica tego jest niezwykle prosta.
Polega na koncentracji umysłu. Im bardziej umysł koncentruje
się, tym bardziej żyje teraźniejszością, tym bardziej jest zajęty
tym, co robi. Koncentracja jest kluczem do sukcesu we
wszystkich aspektach życia. Im bardziej jesteś zdolny do
koncentracji, tym szybciej i wydajniej będziesz mógł pracować.
Będziesz dostrzegał szczegóły niezauważane przez innych.
- Czy wszyscy ludzie bogaci i osiągający powodzenie nauczyli
się zwracać uwagę na szczegóły?
- Z pewnością tak. Rozwijając swą siłę koncentracji będziesz
miał dobre rozeznanie w biegu spraw. Nauczysz się właściwie
oceniać spotkanych ludzi. Siła koncentracji pozwoli ci dostrzec
na pierwszy rzut oka, kim są naprawdę. I staniesz się realistą,
w najwłaściwszym sensie tego słowa. Albo co najmniej w jego
najgłębszym sensie. Będziesz widział rzeczy takimi, jakimi są.
Twojego oglądu rzeczywistości nie będzie już zakłócał ten cały
mglisty film myśli i mrzonek spotykanych u większości ludzi.
Na ogół ludzie, nieustannie roztargnieni, idą przez życie jak
lunatycy. Nie dostrzegają ani rzeczy, ani napotykanych osób.
Trwają jakby we śnie. Nie żyją nigdy teraźniejszością. Dlatego
też, tak właściwie, nie są nigdy tutaj. Prześladują ich własne
błędy i niepowodzenia. Ich umysły przenika strach przed
przyszłością.
- O ile rozumiem, koncentracja wydaje się najłatwiejszym
ogniwem w pańskiej teorii.
- Ostrożnie, młody człowieku. Nie każdy, kto próbuje, osiąga
powodzenie.
Ale gdy twój umysł uzyska odpowiedni poziom koncentracji,
posiądziesz ogromną zdolność rozwiązywania problemów. Nie
popadniesz jednak przez to w nonszalancję, ale będziesz po
prostu realistą. Zamiast tracić nerwy i energię obgryzając
paznokcie ze zmartwienia, lepiej zabrać się za rozwiązywanie
problemów. Nie zapominaj, że nadmiar troski i zamartwianie
się na śmierć nie rozwiązuje problemu. Prowadzi jedynie do
wrzodów na żołądku i ataków serca.
Twój sposób patrzenia na siebie zmieni się. Każdy człowiek
jest swoistą zagadką.
Problem w tym, że jesteśmy zagadką nie tylko dla innych, ale
także dla siebie. To właśnie jest skutkiem braku koncentracji.
Młody człowiek starał się nie uronić ani słowa z wywodu
starca. Nie miał też odwagi mu przerwać.
- Dzięki koncentracji - mówił dalej milioner - zrozumiesz,
dlaczego zostałeś umieszczony w tym właśnie miejscu świata, w
którymi jesteś. Będzie ci się to wydawało coraz jaśniejsze i
coraz prostsze. Twój umysł przeniknie myśl przynosząca
spokój i opanowanie, pod wpływem której będziesz chciał
wykrzyknąć, jak gdyby przebudzony z długiego, głębokiego
snu: „Ach! A więc tym właśnie jestem. To dlatego jestem tutaj
w tej chwili. To dlatego właśnie robię to, co robię. To dlatego
jestem tutaj i z tą osobą”. Będziesz doświadczał tego, co można
by nazwać wyczuciem swojego przeznaczenia. Będziesz
rozumiał swoje przeznaczenie. A do twojego umysłu przeniknie
poczucie jego akceptacji. Nie znaczy to jednak, że musisz
godzić się ze swoim losem. Ponieważ jednak będziesz miał
jasny ogląd swojej sytuacji w danej chwili, zgodzisz się na nią
do pewnego stopnia, uznając ją za swój punkt wyjścia, z
którego będziesz mógł pokierować swoją przyszłą karierą,
mocno ujmując w dłonie cugle swego losu.
Milioner przerwał, aby jeszcze raz przez chwilę rozkoszować
się zapachem róży, którą wąchał chwilę wcześniej.
- Róża od początku czasów była symbolem życia. Jeśli
osiągniesz kontrolę nad umysłem, zrozumiesz dlaczego. Kolce
są drogą doświadczenia: ciężkimi próbami i cierpieniami, przez
jakie każdy z nas musi przejść, aby zrozumieć prawdziwe
piękno istnienia.
Powiedziawszy to, wyjął z kieszeni nożyce ogrodnicze, uciął
różę i podarował ją swemu młodemu towarzyszowi.
- Zachowaj tę różę na całe życie - powiedział. - Będzie dla
ciebie jak talizman przynoszący szczęście. Szczęście naprawdę
istnieje. Musisz w to uwierzyć. Pieść je w swych myślach. Proś
je o to, czego chcesz. Ono ci odpowie. Wszyscy, którym się
powiodło, wierzą w szczęście, pomimo iż wielu ludzi uważa ich
za przesądnych. Ale oni mają rację.
- Niech ta zwykła róża będzie dla ciebie znakiem
wtajemniczenia. Należysz do Bractwa Róży. Ilekroć poczujesz
taką potrzebę, sięgnij po tę różę. Ona doda ci sił.
I ilekroć będziesz miał wątpliwości co do siebie, ilekroć życie
wydawać ci się będzie nieznośnie trudne, wróć do tej symboli-
cznej róży i do tego, co ona symbolizuje.
Każde ciężkie przeżycie, każdy problem, każdy błąd kiedyś
przekształci się we wspaniały płatek róży. Jak ta łodyga pełna
cierni, tak cierpienia prowadzą do światła i sprawią, że
dojdziesz do piękna. Każdego dnia znajdź chwilę wolnego
czasu, by koncentrować się na sercu róży. Jeżeli nie będziesz
miał róży pod ręką, weź jakiś inny kwiat, albo skoncentruj się
na dowolnym czarnym punkcie czy też błyszczącym
przedmiocie. Możesz także powtarzać tę formułę, którą
przekazał mi mój nauczyciel: bądź spokojny i wiedz, że bóg jest
nad tobą. Wpatruj się w różę albo w czarny punkt przez coraz
dłuższy czas. Gdy będziesz w stanie to robić przez dwadzieścia
minut, twoja koncentracja osiągnie doskonałość. Gdy twoje
serce stanie się podobne do tej róży, twoje życie odmieni się.
Młody człowiek zaledwie miał czas wciągnąć w siebie
delikatny zapach róży, gdy starzec dodał:
- Pozwól, że powtórzę to, co już raz powiedziałem. Sekret
polega na koncentracji umysłu. Gdy twój umysł poprzez
ćwiczenia koncentracji stanie się dostatecznie silny i pewny
siebie, dojdziesz do wniosku, że problemy życiowe nie mają już
władzy nad tobą. Zrozumiesz wtedy to, co chcę ci powiedzieć, a
co mogłoby ci się wydać zrozumiałe samo przez się, albo raczej
banalne. Sprawy, które dzieją się wokół nas, mają tylko takie
znaczenie, jakie przypisuje im nasz umysł. Problem jest
problemem tylko wówczas, gdy myślisz, że nim jest.
- Co to znaczy? - mówił dalej. - Jeżeli uważasz, że nie ma
spraw poważnych, że tak naprawdę nic nie jest istotne, wtedy w
twoich oczach żadna sprawa nie będzie miała znaczenia, nic nie
będzie naprawdę ważne. Problemy będą ci się wydawały
ogromne i przytłaczające proporcjonalnie do słabości twojego
umysłu. Im silniejszy będzie twój umysł, tym mniej istotne
będą ci się wydawały problemy. To jest sekret wiecznego
spokoju. A więc koncentruj się. To jeden z największych kluczy
do sukcesu.
- Tak właściwie to całe życie jest zasadniczo długim
ćwiczeniem się w koncentracji. Dusza jest nieśmiertelna.
Przechodząc od życia do życia umysł z wolna odkrywa samego
siebie i rozwija się. Ten proces uczenia się jest na ogół bardzo
długi. A ludzie osiągają umiarkowane sukcesy, bo tylko ci,
którzy dochodzą do wysokiego poziomu koncentracji, potrafią
zrealizować swoje cele. Oczywiście nie wszyscy ludzie
osiągający sukces zawdzięczają go praktykowaniu ćwiczeń na
koncentrację. Ale w trakcie swoich kolejnych okresów życia na
ziemi osiągnęli oni taki poziom koncentracji, który pozwolił im
na odniesienie większych sukcesów niż inni. Gdy twój umysł
osiągnie najwyższy poziom koncentracji, wejdziesz w ten
jedyny stan, ukazujący, jak marzenia i rzeczywistość dosłownie
pokrywają się ze sobą.
Milioner i młody człowiek skierowali się ku domowi. Niebo
zaczęło zaciągać się ciemnymi chmurami, chociaż rano świeciło
jasne słońce. Zbliżała się burza i w domu zrobiło się tak
ciemno, że trzeba było zapalić światło. Najwidoczniej dla
stworzenia romantycznego nastroju, przeciwko czemu młody
człowiek nie miał zamiaru protestować, starzec zapalił
kandelabr. Potem stanął przy oknie. Zasłony falowały od
powiewów wiatru. Odsunął je i spojrzał ku niebu. Następnie
powiedział do swego młodego gościa:
- Pamiętaj o tym zawsze, że na pewnej wysokości nie ma już
żadnych chmur.
Jeżeli chmury w twoim życiu zasłaniają światło, powodem
jest to, że twoja dusza nie wznosi się wystarczająco wysoko.
Wielu ludzi popełnia błąd zmagając się z problemami. To tak,
jakby upierali się, żeby usunąć chmury, rozproszyć je przez
jakieś magiczne działanie. Oczywiście może im się udać je
rozpędzić na jakiś czas, ale chmury zawsze napłyną na nowo,
by stanąć między nimi a słońcem, zasłaniając jego blask,
choćby nie wiem jak mocno świeciło. To, co należy zrobić, to
wznieść się ponad chmury raz na zawsze. Patrz w serce róży
coraz dłużej i dłużej. Tam znajdziesz drogę, która zaprowadzi
cię ponad chmury, gdzie niebo jest zawsze błękitne. Nie trać
czasu na przeganianie chmur, nieustannie powstających na
nowo...
- Być może nie wszystko rozumiesz z tego, co ci teraz
powiedziałem - zakończył - ale przyjmij to w dobrej wierze.
Milioner wraz ze swym młodym gościem zasiedli do stołu.
Wszedł lokaj przynosząc chleb i wino.
- Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad pewną sprawą -
odezwał się młody człowiek. Prawdę mówiąc pytanie to nie
dawało mu spokoju już od poprzedniego dnia. - Ja naprawdę
myślę, że to wszystko, co pan powiedział, jest słuszne. I teraz
już wierzę, że gdy będę stosował formułę otrzymaną od pana,
mogę stać się szybko milionerem i osiągnąć spokój umysłu.
Jedyny niepokojący mnie problem to dziedzina, w której będę
mógł dorobić się fortuny.
Milioner zaczął się uśmiechać. To całkiem poważne pytanie
najwidoczniej rozbawiło go.
- Musisz ufać życiu i sile twojego umysłu - powiedział. - Nie
martw się.
Najpierw wyznacz swój cel, następnie poproś swą głęboką
podświadomość, aby skierowała cię na drogę prowadzącą do
osiągnięcia bogactwa. Zacznij od proszenia.
A później czekaj. Odpowiedź nadejdzie niebawem.
Jak się wydawało, młody człowiek pozostał jednak scepty-
czny, jeżeli nie rozczarowany, słysząc taką odpowiedź
milionera. Bez wątpienia wołałby usłyszeć coś bardziej
konkretnego. Milioner czytając oczywiście, w sobie wiadomy
sposób, jego myśli, w odruchu sympatii szybko dodał:
- Najpierw musisz znaleźć taką pracę, która przyniesie ci
zadowolenie. Wtedy zastanów się nad tym. Wszystkie elementy
tego zajęcia, zapewniające ci satysfakcję są w tobie. Po prostu
nie zdajesz sobie sprawy z tego, bo nie jesteś jeszcze zestrojony
ze swą prawdziwą naturą. Pracując mocno nad koncentracją,
dojdziesz stopniowo do tej harmonii i odpowiedzi same będą
napływały nieustannie. Co więcej, zaczniesz dostrzegać to,
czego większość ludzi gorączkowo szuka przez całe życie i nigdy
nie znajduje, odnosząc wrażenie, że życie jest absurdalne.
Odkryjesz tajemniczy cel swej ziemskiej egzystencji.
Zrozumiesz to nie tylko głową, ale i sercem. Jak więc widzisz,
możesz wszystko zyskać, koncentrując się jedynie na sercu
róży. Odnajdziesz tu najgłębszy cel swojego istnienia. Z
biegiem czasu uświadomisz to sobie.
Przerwał na chwilę, popijając niewielki łyk wina. Wydawało
się, że w ogóle nie napił się, a jedynie delikatnie posmakował
napoju. Jego oczy zamknęły się jakby w religijnym
uszanowaniu.
- Ale skąd wezmę pieniądze, żeby zacząć - dopytywał się
młody rozmówca. -
Nie mam przecież ani pensa.
- A ile będziesz potrzebował?
- No, nie wiem... co najmniej z dziesięć tysięcy. To tyle, ile
pan potrzebował na początek.
- Powinieneś zdobyć te pieniądze. Zastanów się przez chwilę.
Jakie są, twoim zdaniem, dostępne możliwości w tym zakresie?
- Prawdę powiedziawszy, nie widzę żadnej. Nie znam takiego
banku, który mógłby mi udzielić pożyczki. Nie mam dla niej
żadnego zabezpieczenia. Niewiele zostaje mi z pensji na koniec
miesiąca i nie posiadam nic... nawet samochodu...
- Ale czy przynajmniej próbowałeś?
- Nie... ale jestem pewny, że...
- To błąd, którego nie powinieneś więcej powtarzać. Nie rób
tak, jak inni ludzie, którzy poddają się zanim spróbowali. To
najlepszy sposób, żeby niczego nie dokonać i niczego nie
osiągnąć w jakiejkolwiek dziedzinie. Nie wpadaj w tę samą
pułapkę, co ludzie przystępujący do działania, ale wewnętrznie
przekonani, że nie może im się udać. Oni, zaczynając są już
przegrani. Zharmonizuj swoje myśli i działania. Bądź w
harmonii z samym sobą.
- Chciałbym, żeby wszystko było dobrze, ale mój problem
wciąż nie został załatwiony. Mogę zawsze próbować...
- Musisz zaczynać z mocnym przekonaniem, że istnieje
rozwiązanie twojego problemu. Siła twego umysłu i magia
wytkniętego celu w odpowiedzi przyniesie rozwiązanie w
sposób, którego istnienia pewnie nawet nie podejrzewasz. Bądź
wewnętrznie przekonany, że powiedzie ci się, a rzeczywiście tak
będzie. Nie zostawiaj miejsca na wątpliwości. Przeganiaj je z
całą siłą, na jaką stać twój umysł.
Wątpliwość jest nieodłączną częścią sił ciemności, podczas
gdy optymizm, który odczuwasz należy do królestwa światła i
życia. Te dwie siły są w wiecznym konflikcie. Zagorzale
zwalczaj wątpliwość. Bo wątpliwość jest także myślą i jak
wszystkie myśli ma skłonność do materializowania się w życiu.
Jeżeli jesteś mocno przekonany, że dostaniesz pożyczkę, to
dostaniesz... Czy jesteś przekonany, że możesz dostać
pożyczkę?
- Tak, teraz jestem. Pan mnie o tym przekonał.
- Co mógłbyś zrobić w obecnych okolicznościach, aby
osiągnąć swój cel, to znaczy uzyskać tę pożyczkę?
- Tak naprawdę, to nie wiem.
- Gdybyś miał na to bardzo mało czasu, powiedzmy godzinę,
żeby zdobyć dziesięć tysięcy funtów na rozpoczęcie własnego
interesu, co mógłbyś zrobić?
- Ciągle nie mam pojęcia...
- Stoi przed tobą milioner, który przecież zachęca cię,
przekazuje ci sekrety własnego sukcesu, a ty nie wiesz, co masz
zrobić? Nic nie przychodzi ci do głowy, jak zdobyć te
pieniądze?
Nagle zaświtało młodemu człowiekowi, o czym milioner
mówi. Być może powinien po prostu poprosić go o pieniądze.
Po chwili wahania postanowił, że tak zrobi.
- Czy pożyczyłby mi pan te dziesięć tysięcy funtów, których
potrzebuję?
- No widzisz. Czyż nie jest to łatwe? Trzeba było tylko
poprosić. Ale ludzie nigdy nie mają śmiałości prosić. Musisz
mieć odwagę prosić. Następnie wyjął owe dziesięć tysięcy
funtów, które nosił przy sobie odkąd młody człowiek go
spotkał, i które najwyraźniej były u niego podręcznym
kieszonkowym - tak zdumiewająco wielka suma w oczach
przeciętnego śmiertelnika, ale bez znaczenia dla niego. W
każdym razie nie była mu do niczego potrzebna, gdyż żył
odcięty od świata zewnętrznego.
Milioner nostalgicznie patrzył na plik banknotów, który
trzymał w ręku - specyficznym spojrzeniem, które nie mogło
być jednak wywołane tym, że miał je właśnie oddać - a potem
podał pieniądze swemu młodemu gościowi. Ten zaś przyjął je
drżąc z emocji. Nigdy w życiu nie trzymał w ręku tak wielkiej
sumy pieniędzy.
- Sądzisz pewnie, że łatwo było zdobyć te pieniądze -
powiedział starzec. - Ale uwierz mi, że absolutnie nie ma
żadnego powodu, aby w przyszłości otrzymywanie pieniędzy
miało być dla ciebie czymś trudniejszym. Niestety, istnieje
powszechne przekonanie, że pieniądze przychodzą z trudem i
trzeba ciężko się napracować, by je zdobyć. Tak naprawdę,
jedyną wartością pracy jest wzmocnienie struktury naszego
umysłu i zmuszenie się do bardziej intensywnego myślenia.
Gdy już zrobisz dużo pieniędzy - a zapewniam cię, że to nastąpi
niedługo, jeżeli zastosujesz sekrety, których cię uczyłem -
wówczas uświadomisz sobie, że jedyne, co się liczy, to postawa
duchowa, siła twoich pragnień i fakt, że jest się zdolnym do
ukierunkowania ich za pomocą konkretnego celu finansowego.
Większość ludzi nie osiąga powodzenia, ponieważ tego nie robi.
Dlatego właśnie zmuszeni są wykonywać ciężką albo
nieciekawą pracę, aby zarobić na swe utrzymanie. Nie
zapominaj, że okoliczności zewnętrzne zawsze w ostatecznym
rozrachunku odzwierciedlają stan twojego umysłu i naturę
twoich najgłębszych pragnień.
Przepełniony radością posiadania w końcu dziesięciu tysięcy
funtów, młody człowiek słuchał mądrych słów milionera już
tylko jednym uchem.
- A więc pamiętaj młody przyjacielu, gdy będziesz
potrzebował pieniędzy: jeżeli będziesz przekonany, że możesz
je zdobyć łatwo i szybko, tak się stanie. A gdy tylko zaczną twój
umysł atakować wątpliwości, wróć myślą do tych dziesięciu
tysięcy funtów, które właśnie dostałeś, jedyne, co trzeba zrobić,
to poprosić. Jeżeli w chwili, gdy o coś prosisz, jesteś
przekonany, że dostaniesz to, o co prosisz. Jeżeli zachowujesz
się tak, jakbyś już to miał, wtedy dostaniesz to. Pamiętaj, nasze
najgłębsze przekonania zawsze stają się rzeczywistością.
- A co mam robić, jeżeli zacznę wątpić?
- Najlepszym sposobem, aby pozbyć się wątpliwości, jest
zastosowanie autosugestii i powtarzanie myśli przeciwnych.
Niech twoje słowa przemienią się we władczy rozkaz. Gdy twój
umysł osiągnie dostateczną siłę, każde słowo będzie niczym
rozkaz. Twe słowa i rzeczywistość staną się jednością. A czas
potrzebny na wykonanie twoich poleceń będzie coraz krótszy,
aż w końcu spełnią się natychmiast.
Do tego czasu będziesz musiał nauczyć się naprawdę
doskonale panować nad sobą.
Musisz tak panować nad swoim umysłem, aby uniknąć myśli,
które mogłyby zranić innych. Musisz nabyć umiejętność
myślenia wyłącznie pozytywnego o dobru innych, tak aby siła
twoich słów nie obróciła się przeciwko tobie.
Tu znowu zrobił krótką pauzę.
- Te pieniądze... - podjął dalej wskazując na plik banknotów -
właściwie nie pożyczam ci ich...
Wydawało się, że przez chwilę zawahał się, niewątpliwie
aranżując to zręcznie dla lepszego efektu, i zamiar ten
rzeczywiście się udał, sądząc po reakcji młodego gościa.
- Nie pożyczam ci ich... ale daję - powiedział milioner. - Gdy
to czynię, wszystko zatacza właśnie pełny obrót. Te pieniądze
są zupełnie czyste. Dostałem je od mojego mistrza na
rozpoczęcie własnego biznesu. Nie wykorzystaj ich na żaden
inny cel. Nie naśladuj człowieka, który w biblijnej przypowieści
zakopał swoje monety zamiast zaprząc je do pracy. Wielu ludzi
postępuje w ten właśnie sposób. I to jest ich największy błąd.
Pozwalają, by kierował nimi strach. Strach jest twoim
najgorszym wrogiem, bratem zwątpienia i musisz go pokonać.
Bądź śmiały i nieustraszony. Ktoś, kto pod pretekstem
racjonalnego działania zakopuje otrzymane pieniądze, nie jest
ich wart. Nie zasługuje na więcej i jest mało prawdopodobne,
że dostanie więcej. Sprzeciwia się bowiem jednemu z
największych praw życia, prawu obfitości. Pieniądze muszą
swobodnie przepływać, aby mogły być pomnożone.
Młody człowiek delektował się pieniędzmi w równym stopniu
jak słowami swego szczodrego dobroczyńcy.
- Pieniądze, które ci daję, są jednak w istocie swoistą
pożyczką - mówił dalej milioner. - Pewnego dnia ty z kolei
musisz dać je komuś innemu. Po wielu latach spotkasz
młodego człowieka, będącego w takiej samej sytuacji, jak ty
obecnie.
Rozpoznasz go dzięki znakowi: będzie nosił różę. Musisz dać
mu pieniądze, które daję ci dzisiaj. Do tego czasu będą one już
dla ciebie nieznaczną sumą, po prostu drobnym kieszonko-
wym. Masz zrobić tak, jak ja zrobiłem. Musi to być suma
odpowiadająca jej dzisiejszej wartości. Wtedy on także będzie
mógł zacząć ze znaczną sumą, bowiem jeżeli inflacja pozostanie
na tym samym poziomie co dzisiaj, dziesięć tysięcy funtów nie
będzie wówczas wiele warte. Młody człowiek skinął głową na
znak, że się zgadza.
- Przyjmując te pieniądze, następny młody człowiek musi
solennie przyrzec, że będzie przekazywał dalej tę naukę, którą
otrzymałeś ode mnie, i którą usłyszy od ciebie. Nie przerywaj
tego łańcucha pod żadnym pozorem, bo inaczej szczęście
odwróci się od ciebie. Wiem, że jesteś uczciwym człowiekiem,
dlatego nie obawiam się powierzyć ci tego sekretu.
Pełen wdzięczności młody człowiek gorąco podziękował.
- Jest jeszcze jedna, o wiele ważniejsza rzecz, o której musisz
wiedzieć...
W tej chwili rozpętała się burza. Milioner przerwał na chwilę,
a na jego twarzy pojawił się smutek. Zaczęło padać.
- Wszystkie znaki pojawiają się, jeden za drugim -
wymamrotał do siebie milioner. - Jak już powiedziałem -
zwrócił się ponownie do młodego gościa - Jest jeszcze jedna
rzecz, o której musisz wiedzieć: ten największy sekret, jaki ci
przekazałem, może służyć do osiągania wszelkich celów, jakie
sobie postawisz.
Prawdę mówiąc, nie dlatego zgromadziłem tak kolosalną
fortunę, że interesowały mnie w jakiś szczególny sposób
pieniądze. Chodziło mi przede wszystkim o pokazanie ludziom
małej wiary jak wielka jest potęga umysłu.
Znowu przerwał na chwilę, lecz młody człowiek nie śmiał go o
nic pytać. Po chwili mówił dalej:
- Największą rzeczą, jaką posiada człowiek, jest wolność.
Bogactwo daje wolność. I poznanie tej wolności będzie
korzystne dla ciebie. Zobaczysz, jak wiele złudzeń wtedy
pryska. Zrozumiesz także, że prawdziwa wolność polega na
nieprzywiązywaniu się do wszelkich dóbr, i to jest najwyższa
forma wolności. Tylko ten, kto odchodzi z pustymi rękoma,
będzie mógł pielęgnować róże w wieczności.
Osiągnięcie tej wolności było sekretnym celem całej mojej
egzystencji. Wbrew temu, co myślą inni - ci, którzy sądzą tylko
z pozorów, i widzieli we mnie tylko zdobywającego powodzenie
biznesmena - nigdy nie byłem niczym więcej niż skromnym
ogrodnikiem.
Młody rozmówca zapytał go więc:
- Dlaczego pan mi to wszystko opowiedział? Dlaczego dał mi
pan te pieniądze? Przecież nie był mi pan nic winien...
Tak naprawdę, zamiast mnie mógł zupełnie kto inny przyjść
do pana...
- Ależ o to właśnie chodzi. Nikt więcej nie przyszedł.
Sprowadziło cię do mnie twoje pragnienie. Tak właśnie dzieje
się w każdych okolicznościach życia. Czyż nie zostało
powiedziane, że gdy uczeń jest gotowy, pojawia się mistrz?
Ponadto, ja sam otrzymałem wiele. Jest więc rzeczą normalną,
że teraz daję.
- Może i tak - powiedział młody człowiek, nie mając zamiaru
się wycofać. -
Ale dlaczego właśnie ja, a nie ktoś inny?
Błyskawiczny Milioner uśmiechnął się.
- Jesteś uparty. To mi się podoba.
Utracił dotychczasową surowość i dystans, i po raz pierwszy
objął młodego gościa ciepłym, ojcowskim spojrzeniem.
- Jeżeli chcesz znać prawdziwy powód, to ci powiem. Nie
wiem, czy potrafisz przyjąć go dzisiaj. Ale być może kiedyś
będziesz mógł... Dusza żyje wiecznie. I każda dusza wędruje od
jednego życia do drugiego, w towarzystwie innych. Każda z
towarzyszących dusz pomaga innym w wypełnianiu swego
przeznaczenia.
Spotkania, jakie mamy w ciągu naszego życia, nigdy nie są
wynikiem zbiegu okoliczności. I rzadko kiedy spotykamy się ze
sobą po raz pierwszy. W poprzednim życiu byłeś moim ojcem.
Czy nie będzie rzeczą słuszną, żebyś w tym życiu był moim
duchowym synem?
Młody człowiek doznał przypływu wzruszenia, choć nie był
pewny, czy dobrze zrozumiał to, co przed chwilą usłyszał.
Milioner zbliżył się do niego. Nigdy dotąd nie miał tak
królewskiej postawy. Pomimo sędziwego wieku kroczył jak
monarcha, wysoki i wyprostowany. Jego promieniująca twarz
wydawała się nie tknięta przez upływ czasu. Wyciągnął prawą
rękę i wskazującym palcem lekko dotknął czoła swojego
młodego ucznia, mówiąc:
- Odkryj, kim naprawdę jesteś. Ta prawda na zawsze uczyni
cię wolnym.
To były ostatnie słowa wypowiedziane przez milionera. Na
dworze burza ucichła tak nagle, jak się rozpoczęła, i znowu
jasno zaświeciło słońce. Światło świec nie było już potrzebne.
Milioner podniósł kandelabr i wyniósł go bez słowa z pokoju.
Młody człowiek nie odważył się odezwać. Pozostał sam, z
głową pełną kłębiących się myśli, trzymając w ręku pieniądze
podarowane przez starca.
Rozdział XV
W którym młody człowiek i starzec wyruszają każdy w
swoją drogę

Nie na długo młody człowiek pozostał sam. Po chwili pojawił


się lokaj przynosząc kopertę. Wręczył ją młodemu człowiekowi
wyjaśniając:
- Mój pan polecił mi oddać to panu. Prosił, żeby przeczytał to
pan w zaciszu swojego pokoju. Może pan tu spędzić jeszcze
jeden dzień. Później musi pan odejść.
Takie są życzenia mojego pana.
Młody człowiek podziękował i umierając z ciekawości, co
zawiera otrzymany list, posłusznie skierował się do swojego
pokoju. Tym razem jednak przezornie zostawił drzwi nieco
uchylone, obawiając się, że znowu zostanie zamknięty.
Usiadł na brzegu łóżka, pospiesznie rozerwał kopertę i
wyciągnął list.
Napisany był pięknym charakterem pisma, czarnym
atramentem, i tchnął delikatnym zapachem róży.
„To jest moja ostatnia wola - zaczął czytać. - Zostawiam ci
wszystkie książki znajdujące się w mojej bibliotece. Bardzo ci
się przydadzą. Nie rób tego samego błędu, który popełnia
większość ludzi, jeżeli chodzi o książki.
Niektórzy sądzą, że zawartość książek jest zupełnie
bezwartościowa.
Uważają, że sami wymyślają świat. A ponieważ nie korzystają
z wiedzy zawartej w książkach, niestety powtarzają błędy
popełniane przez swoich przodków.
W ten sposób tracą mnóstwo czasu i pieniędzy.
Nie wpadnij też w inną pułapkę: nie wierz ślepo w treść
książek i nie pozwól, aby ci, którzy szli przed tobą, myśleli za
ciebie. Autorzy tych książek, w większości wartościowi ludzie,
podróżowali wiele lat i wiele widzieli. Książka jest zawsze w
pewnym sensie opowieścią z tej podróży. Lecz podróż, którą ty
podejmujesz, nie jest taka sama jak ich podróże. Zachowaj
tylko to, co przetrwało upływ czasu. Co do reszty, korzystaj z
najcenniejszej części swojego majątku: własnej głowy. O ile
wiem, jest ona wciąż najlepszym wynalazkiem, jeżeli chodzi o
myślenie. Niestety, większość ludzi spędza życie szukając
sposobu na uniknięcie myślenia. Taka jest ludzka natura:
skłonna do łatwych rozwiązań, przynajmniej z pozoru.
Większość ludzi zostaje pokonana przez naturę i instynkt.
Pokaż, że twój umysł jest zwycięski.
Od naszego pierwszego spotkania próbowałem przekazać ci
perły mądrości, które zbierałem przez całe długie życie. W tym
liście znajdziesz kilka myśli stanowiących moje dziedzictwo
duchowe. Chciałbym, abyś zrobił wszystko, by przekazać je tak
wielu ludziom, jak to będzie możliwe. W ten sposób moje życie
będzie usprawiedliwione. Opowiedz ludziom o naszym
spotkaniu i o sekrecie, jaki poznałeś. Zanim to jednak zrobisz,
musisz go sam wypróbować. Metoda, która nie została
wypróbowana i sprawdzona, jest całkowicie bezwartościowa. W
ciągu sześciu lat zostaniesz milionerem. Wtedy będziesz mógł
swobodnie podjąć niezbędne kroki, aby przekazać moje
dziedzictwo ludziom i opowiedzieć o naszym spotkaniu.
Teraz muszę cię opuścić. Moje róże czekają już zbyt długo.”
Pomimo dławiącego go wzruszenia młody człowiek wyczuł w
kopercie coś jeszcze. Był to testament Błyskawicznego
Milionera. Włożony został w osobną kopertę, zapieczętowaną
wielką czerwoną pieczęcią w kształcie róży. Młody człowiek
ostrożnie przełamał pieczęć i wyjął dokument liczący kilka
stron.
Ten nadzwyczajny testament napisany był odręcznie
szerokim, majestatycznym pismem, które zdawało się
oddychać jakby przepojone własnym życiem. Młody człowiek
zagłębił się w treść testamentu na całą godzinę, choć wydawało
się, że nie trwało to dłużej niż kilka minut. Skończywszy czytać,
w naturalnych odruchu chciał podziękować milionerowi za
podarowanie mu tak cennego daru. Szybko wrócił do jadalni.
Nie było tam nikogo. Zawołał na lokaja. Ale nie było
odpowiedzi. Ponieważ po burzy zaświeciło znów słońce
pomyślał, że milioner powrócił do swych róż. I miał rację. Ale
starzec powrócił do nich z całkiem innego powodu.
Młody człowiek wybiegł do ogrodu i zawołał na milionera.
Nagle zobaczył go. Starzec dość dziwnie leżał na środku ścieżki
u stóp krzaka. Obok leżał kandelabr, w którym wciąż paliła się
jedna świeca, najwyższa, wszystkie zaś inne zgasły.
Początkowo młody człowiek myślał, że milioner jedynie śpi,
ucinając sobie drzemkę w tak niezwykłym miejscu. W końcu
był przecież dość ekscentryczny. Ale im bliżej podchodził, tym
bardziej był zaniepokojony, jakby czując, że zdarzyło się coś
poważnego.
Gdy w końcu znalazł się u boku milionera, jego obawy
potwierdziły się.
Starzec ubrany był w białą szatę sięgającą do kostek. Jego
złożone na piersiach ręce trzymały pojedynczą różę. Twarz
milionera nie zdradzała żadnego bólu, nie znalazł na niej śladu
cierpienia. Pozostała idealnie spokojna: tak jak młody człowiek
podejrzewał, milioner był martwy. Upewnił się jeszcze klękając
i przykładając ucho do ust starca. Nie oddychał już, a z całej
jego postaci emanowało nieziemskie szczęście.
- Co za nadzwyczajna śmierć! - powiedział do siebie młody
człowiek. Milioner wiedział dokładnie kiedy odejść. Kto wie,
czy nie zamówił sobie tej właśnie chwili na swą ostatnią drogę,
w jakiś dziwny, znany tylko sobie, tajemniczy sposób, albo też
przez nieugięte pragnienie śmierci? Tego jednak młody
człowiek nigdy się nie dowie. Milioner zabrał ten sekret ze
sobą.
Młody człowiek poczuł, że nadszedł dla niego czas odejścia.
Nic już nie było tu do zrobienia. Pomyślał jednak, że odchodząc
mógłby zabrać ze sobą na pamiątkę różę, którą trzymał
milioner. Nachylił się nad bezwładnym ciałem i wyciągnął rękę.
Dotknął róży, lecz nagle cofnął rękę decydując, że jej nie
weźmie. Poczuł, że gdyby ją zabrał, sprofanowałby pamięć
milionera. Ta róża należała do niego. Była jego ostatnim
towarzyszem. Młody człowiek podniósł się, dostrzegając w
przelocie kandelabr z wciąż, o dziwo, płonącą centralną świecą.
Jego oczy napełniły się łzami.
Nie znał milionera zbyt długo, a jednak przywiązał się do
niego, jak do ojca.
Przyrzekł więc uroczyście, że nigdy nie zdradzi milionera.
Będzie przekazywał jego naukę najlepiej, jak potrafi. W tej
samej chwili, gdy wypowiedział swą uroczystą przysięgę, wiatr
zdmuchnął ostatnią świecę. Młody człowiek wyszedł tą samą
drogą, którą przyszedł, mocno przyciskając do piersi testament
i list milionera.
Następnego dnia została dostarczona do jego domu
biblioteka milionera. Była tak ogromna, że nie pozostało mu
już w mieszkaniu wiele miejsca na inne rzeczy.
W rezultacie został więc postawiony natychmiast wobec
dylematu: albo przeprowadzić się, albo pozbyć się części
książek. Zdecydował się na przeprowadzkę. I zrobił to z lekkim
sercem. Czyż nie był to znak nowego życia, które miał przed
sobą?
Epilog

Tak jak przepowiedział milioner, młody człowiek zarobił swój


pierwszy milion zanim upłynął termin sześciu lat. Dotrzymał
więc obietnicy. Wziął sobie miesiąc wolnego na opisanie
swojego spotkania z Błyskawicznym Milionerem i filozofii,
której się od niego nauczył.

You might also like