Professional Documents
Culture Documents
Until I Saw You PL - Jordan Marie
Until I Saw You PL - Jordan Marie
Until I Saw You PL - Jordan Marie
Tłumaczenie w całości należy do autorki książki jako jej prawo autorskie. Tłumaczenie jest
tylko i wyłącznie materiałem marketingowym. Ma ono służyć do promocji twórczości
autorki. Tłumaczenie nie służy do uzyskiwania korzyści materialnych.
Każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie
prawo.
ALLEN
Patrzę na Romana, gdy Ana kieruje się do niego, a ich syn trzyma ją za rękę i
uśmiecha się do ojca. Roman się uśmiecha. To nie jest mały cud; mój szef nie był
człowiekiem znanym z uśmiechu i łatwości prowadzenia. Był człowiekiem, od
którego inni starali się, aby trzymać się z daleka.
Dopóki nie pojawiła sięAna.
Roman i ja nie mamy takiego związku, nie do końca. Z drugiej strony Roman nie
pokazuje się nikomu poza Aną. Mimo to wszystko zawdzięczam temu mężczyźnie.
Uratował mnie. Tonąłem i czekałem na śmierć. Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby
umrzeć. Kurwa, nienawidziłem siebie.
Nadal są dni, w których to robię. Dni, kiedy ciemność we mnie znów próbuje mnie
pochłonąć.
Zwalczam to swoją silną wolą, ale nigdy nie zapominam, że tam jest, skubie mnie po
plecach, chce mnie pożreć - byłbym głupcem, jeśli zapomniałbym o tym.
- Może nie nazwałbym tego miłością, Allen, ale w chwili, gdy ją zobaczyłem,
musiałem
mieć ją i po rozmowie z nią wiedziałem, że jest moja.
- Myślę, że to się nazywa pożądanie, szefie, i nie jestem pewien, czy chcę o tym
mówić w stosunku do mojej siostry.
- Zapytałeś. Nazywaj to, jak chcesz, Allen, ale prawda jest taka, że nigdy nie
chciałem
pozwolić jej odejść i nigdy tego nie planowałem. Nazwałem to milionem rzeczy, ale
byłem pełen gówna.
Odwraca głowę ode mnie, żeby znowu spojrzeć na moją siostrę. Roman jest wysokim
mężczyzną, z tak silnymi mięśniami, że prawdopodobnie nie musi nas zatrudniać do
ochrony jego i jego rodziny, ale i tak to robi. Jego ciemne włosy są pokryte siwizną,
która właśnie staje się widoczna, a on jest gładko ogolony. Jego garnitur jest
nienagannie wyprasowany, a rolex lśni w słońcu. Na dłoni ma obrączkę i coś co nie
jest widoczne, ale widziałem to. Pod tym pierścieniem znajduje się tatuaż z jednym
imieniem: Ana.
Ana zaryzykowała życie, żeby mnie uratować, a ją uratował jej Roman. Nie
zasługiwałem na jej miłość; Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby ją zniszczyć -
winiłem ją. Winiłem ją za gówno, które nie powinienem był. Mimo to stała za mną i
prosiła o pomoc jedynego mężczyznę, od którego powinna była trzymać się z daleka.
- To ona, Allen.
Ana i mały Roman będą tu lada chwila. Stoimy na pokładzie i czekamy na nich.
Przechodzą na pokład załadunkowy, a tuż za nimi podąża zespół ochrony Romana.
Trzyma ich blisko swojej rodziny. Kiedyś powiedział mi, że kiedy człowiek ma
wszystko do stracenia, strzeże tego jak skarbu. Lubiłem to. Podobało mi się, że moja
siostra była traktowana jak cenny skarb. Chcę tego dla niej. Po piekle, przez które
przeszła i piekle, przez które ją przeprowadziłem, zasługuje na to jeszcze bardziej.
- Allen, możesz mi teraz nie wierzyć, ale wspomisz moje słowa. Pewnego dnia
kobieta przejdzie do twojego życia i wywróci wszystko do góry nogami. Wystarczy,
że na nią spojrzysz, a poczujesz się, jakby uderzył w ciebie piorun.
- Roman...
- Uklękniesz na kolana, żeby ją zatrzymać i jeśli jest dobrą kobietą Allen, zrobisz to z
radością.
Rozumiem jego słowa. Zanurzam je głęboko. Nie mówi nic więcej, nie może,
ponieważ Ana i jego syn są tutaj teraz, a Ana ze śmiechem idzie w jego czekające
ramiona. Roman przyciąga ją do siebie i kuca, podnosząc syna i kołysząc ich oboje
przy nim.
Kładzie głowę na jego piersi, zamykając oczy z uśmiechem tak pełnym radości, że
sam to czuję. Widząc ich razem, myślę, że może Roman ma rację… Gdybym
kiedykolwiek miał dobrą kobietę…
Chętnie uklęknąłbym, żeby ją zatrzymać.
1
JESSIE
Patrzę na mój pusty sklep i nie mogę się powstrzymać od smutku. Jest piękny dzięki
lśniącym białym podłogom z płytek, ciemnym szafkom i oświetleniu LED.
Wszystkie moje ręcznie robione produkty są wyłożone na półkach, które są
poplamione na ciemno, ale mają podświetlenie w nastrojowym niebieskim kolorze,
chociaż czasami zmieniam kolor na lawendowy i wyglądają nowocześnie, elegancko
i z najwyższej półki.
Jestem bardzo dumna z tego miejsca. Jednak prawdopodobnie nie pasuje do miasta
św. Augustyna.
Ani trochę. Co to może być przyczyną tego, że pozostaje pusty. Być może dlatego
wkrótce będę zmuszona zamknąć drzwi. Z pewnością dlatego podjęłam pracę jako
nocny urzędnik w lokalnym Best Western. To gówniana robota, a hotel nie
przypomina innych Best Westernów z dala od tego miejsca. Właściciel nie dba o to
na tyle, aby utrzymać go w czystości. Ale jest tuż przy plaży i pomimo wielu
dwugwiazdkowych recenzji pozostaje pełny.
Kieruję myśli z powrotem na tu i teraz. Mój sklep. Mam nadzieję, że któregoś dnia
się przyjmie i nie będę musiała pracować nigdzie indziej. Dziś po raz trzeci wycieram
blat. Nie dlatego, że jest brudny, ale dlatego, że potrzebuję czegoś do zrobienia.
Jestem tak pogrążona w myślach, że podskakuję, gdy słyszę dzwonek nad drzwiami i
wchodzą prawdziwi uczciwi klienci. Staram się stłumić chęć piszczenia z ulgą.
Ledwo mi się to udaje.
- Czy w ogóle mnie znasz? - śmieje się, obracając się w jego ramionach, a twarz
mężczyzny mięknie.
- Wątpisz w to?
Patrzę na ladę, starając się nie patrzeć na nich zbyt otwarcie. Jak by to było mieć taką
miłość?
Być tak pochłoniętym sobą, że świat wokół ciebie przestaje istnieć? Tak im teraz
zazdroszczę.
- Tatuś! Delfiny!
Jest też bardzo odmienny od drugiego mężczyzny, ponieważ jest pokryty tatuażami.
Nie ma na nim miejsca, które nie byłoby pokryte atramentem. Jego szyja, ramiona,
to, co widzę na jego klatce piersiowej przez głęboki kołnierz w kształcie litery V jego
koszuli, a nawet jego dłonie i palce są pokryte atramentem. Byłoby prawie
onieśmielające, gdyby nie było tak piękne. Nie wygląda, jakby pasował do pary, ale
najwyraźniej tak, ponieważ trzyma ich syna za rękę.
- Uch, siostrzyczko…
- Jestem poważna. Wciąż nalegasz na noszenie tej głupiej brody. - mamrocze, a facet,
o którym mowa, kręci głową.
- Tak Allen.
- Tak, to prawda. Gdyby Roman zdecydował się zapuścić brodę, nie pozwoliłbym mu
mnie dotknąć.
- Nie rzucaj mi wyzwania Pet. - wtrąca się drugi facet i ten kołczan na całe ciało,
który nie chciałam mieć wcześniej, wraca teraz z zemstą.
Cholera jasna. Ci dwaj mają wystarczająco dużo ciepła, że być może będę musiała
obniżyć temperaturę na termostacie.
- Jak myślisz, jak nasz syn się tu dostał? - pyta blondynka śmiejąc się - W każdym
razie, Allen, to ty narzekałeś, że swędzi cię broda nie ja.
Sięgam pod ladę i wyciągam miskę pełną zabawek, które tam trzymam.
Jego mała rączka podchodzi do miski, a jego małe, pulchne palce obejmują
jasnożółtą gąbczastą kulkę.
- Nie ma za co. - śmieję się i nie mogę się powstrzymać przed potarciem czubka jego
głowę, czochrając jego ciemne włosy.
- Jessie. - mruczę. Jest przyjazna i ma słodki uśmiech, ale nie mogę powstrzymać
uczucia onieśmielenia.
- Czy jesteś właścicielem tego sklepu? - pyta, najwyraźniej rozpoznając moje imię z
szyldu na zewnątrz.
- O Boże! Kocham to. Jesteś oczywiście osobą, z którą muszę porozmawiać! - mówi
podekscytowana.
- Jestem?
- Może po prostu lubię drapać się po brodzie, Ana. Czy kiedykolwiek o tym
pomyślałaś? - Allen narzeka i brzmi na tak zirytowanego, że muszę się powstrzymać
od śmiechu.
Patrzę na nią, a potem z powrotem na mężczyznę. Wygląda na to, że nie chce mojej
pomocy.
Potwierdza to głośno i wyraźnie, kiedy odpowiada.
- Nie kupuję jakiegoś gówna w butelce za pięćdziesiąt dolców, aby pachnieć jak
dziewczyna. - narzeka, a potem, jakby właśnie sobie przypomniał, że tam jestem,
niechętnie spogląda na mnie w wyrazem twarzy „Bez obrazy”.
2
ALLEN
- Czy przestaniesz marudzić? Zawstydzasz ją. Ceny są bardzo rozsądne i tak się
składa, że wiem, że mój człowiek płaci ci wystarczająco dobrze, że nie musisz
mrugać, kupując odżywkę do brody. - mruczy Ana, odchodząc od lady i przechodząc
do rogu sklepu, który jest prawie cały czarny z barwionymi półkami z białymi
szklanymi butelkami.
- Allen, musisz…
Zanim zdążę przerwać Anie, która już przemówiła ponad Romanem, dziewczyna za
ladą odzywa się.
- Możesz naprawdę zrobić sam w domu taki, który będzie działał tak samo ale będzie
bez zapachu. - mówi cicho.
Odwracam się, żeby na nią spojrzeć i po raz pierwszy naprawdę ją widzę. Stoi tam w
bladoniebieskiej sukience bez rękawów, która swobodnie opływa jej ciało. Kiedy
obchodzi ladę i podchodzi do mnie i Any, zauważam, że sukienka sięga aż do kostek.
Nie ma na niej żadnej skóry poza szyją, obojczykiem i ramionami. Jest zupełnie inna
niż większość kobiet, które widziałem tutaj na Florydzie. Nie jest źle, tylko inaczej.
Złe jest to, że sukienka tak swobodnie spada i jest luźna, że nawet nie ma
podpowiedzi, jakie ciało ma pod spodem i naprawdę chciałbym to wiedzieć.
Nawet jeśli nie powinienem.
Jej kroki opadają tak miękko, jak jej głos. Na każdym kroku widzę jej stopę
wystającą spod sukienki, odsłaniające czarne klapki i długie palce. Wierzchołki jej
paznokci są pomalowane na jasny połysk, dzięki czemu błyszczą. Prosto, dyskretnie i
jakimś cudem udaje im się wyglądać… seksownie. Jej długie brązowe włosy są
uczesane, aż błyszczą i są trzymane w dużym kucyku, który zaczyna się na czubku
jej głowy i rusza sie, gdy idzie. Na jej twarzy nie ma makijażu. Ma ten sam jasny
połysk na ustach, który przykuł mój wzrok na jej palcach. Nawet jej paznokcie są w
ten sposób naprawione. Coś w niej woła do mnie bardziej niż jakakolwiek inna
kobieta, którą poznałem. Może dlatego, że nie próbuje oczarować mnie ubraniami i
makijażem. Nie mam pojęcia, ale to prawda.
- Powiedziałam, że możesz to zrobić sam w domu. Naprawdę nie musisz nic robić, po
prostu kup w sklepie trochę olejku kokosowego.
- Olejek kokosowy?
- Tak, w zasadzie to jest to. Właśnie dodałam kilka rzeczy, które mają pomóc we
wzroście i zapachach… trawa cytrynowa w tym konkretnym. - mówi tym samym
cichym głosem i rumieni się, gdy zbliża się do mnie.
- Czy nie pracujesz w biznesie, aby zarabiać pieniądze?
- Co?
- To znaczy, mówisz mi, żebym czegoś nie kupował, zamiast naciskać abym kupił
więcej produktów. - wyjaśniam, patrząc z fascynacją, jak jej rumieniec się pogłębia.
- Cóż, nie podobał ci się mój produkt. - argumentuje, sięgając po butelkę ode mnie.
Musi stanąc na palcach, bo jestem około siedem cali wyższy od niej. Jest malutka.
Malutka, piękna i… niebezpieczna dla mojego dobrego samopoczucia.
- Tak, ty…
- Tylko, że nie chciałem pachnieć jak ciasto cytrynowe. Mężczyzna lubi pachnieć jak
mężczyzna. - wyjaśniam jej, ciesząc się, jak znów się rumieni.
Sięga do kolejnej półki i podaje mi drugą butelkę. Daję jej tę, którą trzymam i z
powątpiewaniem patrzę na nową ofertę.
- Czy to sprawi, że będę pachnieć jak kwiaty? - pytam, nie mogąc powstrzymać się
od uśmiechania się do niej.
- Jak to działa?
Śmieje się, czego chciałem, ale nie wszystko. Resztę daje mi i jestem zaskoczony
tym, jak bardzo to lubię.
Moje oczy są przyklejone do jej dłoni, gdy powoli rozmazuje białą, pienistą miksturę
między nimi.
Wszystko w pokoju jest cicho oprócz mnie i niej. Słyszę, jak w tle rozmawiają Ana,
Roman, a nawet mój siostrzeniec, ale zablokowałem ich. Cała moja uwaga jest
skierowana na tę dziewczynę.
Odczuwam zauważalny urywek w jej oddechu. Czy ona czuje między nami to samo
co ja?
JESSIE
- Pokaż mi. - mówi, a mój oddech zatrzymuje się w piersi.
- Nie sądzę…
Jego głos jest śliski, słodki, jakby oblepiony grzechem. Powinnam się wycofać, ale
coś we mnie zmusza mnie, bym się nie cofała, poddawała ... dotykania go.
- Nie… - zaczynam, ale potem przestaję, ponieważ nie jestem pewna co chcę
powiedzieć. Nie jestem pewna, co chcę zrobić.
Zwilżam usta i oddycham, aby dostać tlen do płuc. Boję się, że jeśli tego nie zrobię,
zemdleję.
Imię zwierzaka mnie ostudza. Podrywam się, żeby zobaczyć, czy naśmiewa się ze
mnie.
- Mysz?
- Płochliwa, urocza, bojąca się swojego cienia. - wyjaśnia, jego duża, pomalowana
tuszem dłoń odgarnia z mojej twarzy zabłąkany kosmyk włosów.
- One są obrzydliwe.
- Zgodzam się nie zgodzić. Pokażesz mi, jak używać swojego produktu?
Zanim zdążę się domyślić lub przyznać, że wpadam w jego pułapkę, wyciągam rękę i
pocieram palcami jego ciemną brodę. Mocno przygryzam wargę, przeszywa mnie
przebłysk bólu, gdy próbuję zignorować, jak dobrze jest dotknąć tego mężczyzny. On
jest nieznajomym. Nie powinnam tego robić, ale nie mogę się powstrzymać.
- Słodki jak ty. - szepcze, a jego ciepły oddech trzepocze o moją skórę.
- Jak ci się podoba? - pytam go, opierając się o niego, bo mam słabe kolana.
Moje piersi ocierają się o niego i walczę, by nie zacząć jęczeć. To jest szalone.
- Uwielbiam wszystko w tym. - odpowiada i może to być pobożne życzenie, ale nie
sądzę, żeby mówił o odżywce do brody.
Zanim zdążę odpowiedzieć, dzwonek nad drzwiami znowu dzwoni. Odsuwam się,
moje oczy kierują się w stronę drzwi w szoku po chwili kompletnego złamania. To
prawdopodobnie dobra rzecz. Patrzę, jak kilka starszych kobiet wchodzi do środka i
natychmiast przechodzą przez mój sklep. Potem mój wzrok przenosi się na
mężczyznę i kobietę z wcześniejszego okresu, opierających się o blat, z ich
dzieckiem. Patrzą na mnie i Allena i ich spojrzenia wiedzą. Czuję, jak moja twarz
płonie ze wstydu.
Dopiero wtedy zauważam, że wziął ode mnie butelkę i nałożył wieczko. Przełykam
zakłopotanie i wklejam uśmiech na twarzy.
Wzruszam ramionami.
Kładzie na ladzie banknot stu dolarowy, a ja go podnoszę tuż przed jak złapie mnie
za rękę. O o.
ALLEN
- Jak masz na imię? - pytam ją, potrzebując wiedzieć więcej niż cokolwiek innego,
czego kiedykolwiek pragnąłem w życiu, a to obejmuje udowodnienie Romanowi, że
miał co do mnie rację.
Nigdy nie pragnąłem niczego bardziej, niż sprawić, by Roman był dumny. To jedyna
rzecz, która mnie napędza od tamtego dnia, lata temu, kiedy zostałem zamknięty w
jednym z magazynów Romana i przykuty łańcuchem jak ten cholerny pies, którym
byłem. Roman dał mi wszystko i jakimś cudem udało mu się znaleźć sposób, żeby mi
też oddać moją siostrę. Wszystko zawdzięczam temu mężczyźnie. Ale nagle, w
mgnieniu oka, moje priorytety zmieniają się i wszystkie koncentrują się na tej
drobnej kobiecie, która ledwo sięga do mojej piersi, z miękkimi włosami w kolorze
ciemnego miodu i oczami bardziej niebieskimi niż niebo na Florydzie.
Jej głos jest tak słodki, że muszę zamknąć oczy na jego dźwięk. Wyciąga rękę tak
niewinnie, nie zdając sobie sprawy z potwora, którego zaprasza do swojego życia.
Powinienem się wycofać, zostawić ją innemu mężczyźnie do zatwierdzenia.
Człowieka bardziej godnego niż ja. Czysty człowiek bez ciemności w sobie.
Patrzę na jej dłoń, podczas gdy we mnie toczy się walka. Powoli wyciągam rękę i
chwytam ją w swoją. Elektryczność przepływa przeze mnie i przysięgam, że czuję,
jak ziemia przesuwa się pod moimi stopami.
Nigdy nie powinienem był jej dotykać. Powinienem pozwolić jej odejść. Wracają do
mnie słowa Romana. „Uklękniesz na kolana, żeby ją zatrzymać i jeśli jest dobrą
kobietą, Allen, zrobisz to z radością”. Ona jest tym. Ona jest tą. Zasługuje na coś
lepszego i zdecydowanie zasługuje na czystszego, ale jej los został już
zapieczętowany. Będę przeklęty, jeśli dam komuś innemu szansę na odebranie jej
mnie. Ona jest moja.
- Allen.
Nie wiem, jak długo tak stoimy. Nie mogłę powiedzieć, jak długo patrzę jej w oczy.
Po prostu wiem, że nigdy nie chcę, żeby to się skończyło.
- Przepraszam. Czy mogę prosić o pomoc przy wyborze szamponu? - pyta za mną
jeden z klientów.
Ściskam dłoń Jessie, nie chcąc jej puścić, ale wiem, że muszę.
- Będę przy tobie za chwilę. - Jessie odpowiada, ale nie odrywa ode mnie wzroku -
Ja… po prostu wydam resztę. - mówi, odsuwając rękę.
Zmuszam się, żeby pozwolić jej odejść, ale nie robię tego szczęśliwie.
- Zatrzymaj. - odpowiadam.
- Ale..
Nienawidzę sposobu, w jaki ton mojego głosu sprawia, że się wzdryga. Próbuję
opanować złość. Ona na to nie zasługuje. Jestem teraz wściekły jak cholera, bo
muszę ją zostawić, a nie chcę tego.
Naciska przycisk na kasie i szuflada wysuwa się. Wyciąga resztę i podaje mi.
Mój wzrok wędruje do pieniędzy, a potem z powrotem do niej. Robię to wszystko
marszcząc brwi. Twarz Jessie jest teraz zakryta, światło z jej oczu i rumieniec
zmienił się z zakłopotania w złość. Nie wiem, jak mogę ją tak wyraźnie odczytać, ale
wiem to.
- Chcę, żebyś to zatrzymała, Jessie. Możesz dać mi zniżkę na następny zakup. -
odpowiadam, zaciskając dłoń na jej dłoni w taki sposób, aby trzymać ją bez
zabierania pieniędzy.
- Wrócisz?
Obiecuję jej, a Roman bierze syna z lady, bierze moją siostrę za rękę i zaczynają iść
do drzwi. Podążam za nimi, opierając się pokusie spojrzenia na Jessie, dopóki nie
dojdę do drzwi, a potem muszę się odwrócić i ponownie na nią spojrzeć.
- Mój brat ma ruchy. - Ana się śmieje, a ja chrząkam z frustracji, co tylko sprawia, że
śmieje się jeszcze mocniej.
Wzdycham, idąc za nimi ulicą, gdy dołącza do nas Bruno, kolejny z ludzi Romana.
Nie mogąc się powstrzymać, spoglądam na sklep Jessie ostatni raz, wiedząc, że
wrócę tu raczej wcześniej niż później. Nie będę w stanie się powstrzymać. Jedno jej
dotknięcie było silniejsze niż jakikolwiek narkotyk, jaki kiedykolwiek miałam w
swoim organizmie i wiem bez cienia wątpliwości, że będzie jedynym nawykiem,
którego nigdy nie będę w stanie się pozbyć. Na kolana… cholera.
JESSIE
Trzy dni.
Tyle czasu minęło, odkąd stałam na środku mojego sklepu i potarłam palcami brodę
klienta i zrobiłam z siebie kompletnego głupka. Zasadniczo oznacza to, że przeżyłam
trzy dni piekła, przeżywając na nowo niezliczone emocje, od zażenowania po
pożądanie, radość, smutek i milion innych rzeczy. Cokolwiek jednak czułam, w
końcu wszystko sprowadza się do tego samego. Smutek, że Allen odszedł. Smutek,
że mogłam spotkać tego wspaniałego faceta i nic się nie wydarzyło. No cóż, poza
zrobieniem z siebie głupka, nic się nie wydarzyło.
Ulica na zewnątrz jest oświetlona ale jest już późno. Tak późno, że większość miasta
została zamknięta. Co oznacza, że jest tam niewiele osób. Odwracam się do Troya.
To wrzód na moim tyłku. Umawialiśmy się przez cały gorący bałagan – popieprzoną
minutę. Był osłem epickich rozmiarów, a przez to mam na myśli, że gorszy od niego
o trzy razy. Jego „dupek” był tak ogromny, że poinformowałam go, że nie chcę go
więcej widzieć.
To było dwa miesiące temu. Dwa miesiące i chociaż większość ludzi wzięłaby to i
odeszła ale nie Troy. Troy wydaje się sądzić, że moja decyzja była zaproszeniem do
uobecnienia się w moim życiu. Dzwoni nie rzadziej niż dwa razy w tygodniu.
Pojawia się przed moim sklepem o godzinie zamknięcia, a raz nawet poszedł za mną
do kina.
- Ile razy ci mówiłam, żebyś przestał mnie śledzić? - narzekam, ledwo na niego
patrząc.
Troy był nieszkodliwy, ale moje wpadanie na niego stało się częstsze. W końcu
znajduję małą buteleczkę z gazem pieprzowym, którą trzymam w torebce, i mocno
owijam ją ręką.
- Och, daj spokój, Jess, nie bądź taka. Byłem w okolicy i pomyślałem, że mógłbym
zajrzeć do starego przyjaciela. To nie jest takie złe, prawda? - jęczy.
Jego głos też jest jęczący… i zdecydowanie zbyt nosowy. To tylko jedna z rzeczy,
których w nim nie lubię. Rzecz w tym, że gdyby był milszą osobą, głos
prawdopodobnie by mi nie przeszkadzał, przynajmniej nie aż tak bardzo.
- Nie chcę się z tobą pić, Troy. Powiedziałam ci, kiedy ostatnio spotkaliśmy się w
kinie, że myślę, że najlepiej będzie, jeśli po prostu pozostaniemy znajomymi.
- Nie chcesz już nawet być moim przyjacielem? To jest po prostu pomieszane, Jess.
- Nazywam się Jessie. Nie podoba mi się, kiedy nazywasz mnie Jess. Wiedziałabyś o
tym gdybyś mnie wysłuchał.
- Wow, jesteś dzisiaj naprawdę wkurzona, prawda? Cholera, jesteś dziś suką?
- Kim jesteś?
- Mężczyzną Jessie.
Allen mówi zza mnie, a jego słowa pozwalają mi się oderwać i odwrócić, żeby na
niego spojrzeć.
- Allen? - szepczę, mój głos jest zachrypnięty, gdy wydaje się, że tlen nie wypełnił
moje płuca.
- Hej, Jessie - mówi i spogląda na mnie, a jego usta rozciągają się w uśmiechu –
Przepraszam za spóźnienie się. - dodaje, a ja mrugam, nie jestem pewna czy
rozumiem tą rozmowę.
- Spóźnienie?
- Robimy o wiele więcej niż to. - mówi Allen i przyciąga mnie do siebie, a potem
chowa mnie za sobą, jakby mnie chronił.
- Ty co?
Odsuwam się od tyłu Allena, kręcąc głową, czując jak rośnie we mnie gniew.
- Ten pierdolony zwitek cię prześladuje? - pyta Allen i dopóki nie określi tego w ten
sposób, nigdy tak naprawdę nie myślałam o tym w ten sposób.
- Ja… no… ja nie… O mój Boże! Śledzisz mnie! - wykrzykuję jak idiotka.
- To się teraz kończy. Myślę nawet, że jeżeli będziesz oddychał tym samym
powietrzem co Jessie, sprawię, że będziesz tego żałować. Wszystko jasne?
- Nie masz żadnej kontroli, jeśli na siebie wpadniemy. Mieszkam blisko. Zawsze jest
szansa…
- Jestem śmiertelnie poważny. Nie zbliżasz się do Jessie. Nie znowu, bo jeśli to
zrobisz, nie spodoba ci się, jak sobie z tym poradzę.
Upewnia się również, że jego ciało jest teraz między mną a Troyem. Nawet w mojej
mini-panice, gdy odkryłam, że Troy prawdopodobnie podąża za mną wokół,
rozpoznaję, co robi i nie mogę się powstrzymać, ale tak, jakby mnie chronił. Nie
wiem, czy kiedykolwiek miałam to w życiu. Właściwie wiem, że nie, nie przez
mężczyznę. Moja mama zawsze to robiła, ale to… to jest inne i wydaje się inne.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że takiego mężczyzny chcesz w swoim życiu, Jess. To
takie rozczarowujące. Zasługujesz na więcej. - mówi Troy, posyłając Allenowi i mnie
spojrzenie słabo zamaskowanej nienawiści. Odwraca się, żeby odejść, a ja zaczynam
krzyczeć.
Troy patrzy przez ramię i tym razem nienawiść jest krystalicznie czysta tak bardzo,
że kręci mi się w żołądku. Jednak nie odpowiada, po prostu odwraca się i idzie dalej.
Obserwuję go przez kilka minut, próbując wciągnąć swoje emocje. Allen odwraca się
do mnie, jego szeroka klatka piersiowa wypełnia moją wizję, gdy jego dłoń krąży po
mojej szyi. Czuję jego dotyk i krew pulsuje mi szybciej, ale się nie ruszam.
Allen
- Czy nikt nigdy ci nie powiedział, że nie powinnaś spacerować tak późno sama w
nocy?
- Nie spacerowałam, Allen. Zamykałam swój sklep. - kłóci się, a irytacja krwawi w
jej głosie.
- Kobiety wolałyby być nazywane sexy, kochanie, piękna, do cholery, a nawet słodka.
- Niektórzy ludzie tak bardzo kochają myszy, że trzymają je jako zwierzęta domowe.
- A niektórzy karmią nimi węże na obiad. - sapie i to jest moment, w którym to tracę.
Śmieję się, nawet kiedy staram się tego nie robić. Jessie nie może zrozumieć, co to za
prezent. Nie ma pojęcia i widzę, nawet śmiejąc się, że jej się to nie podoba. Jest tym
obrażona. Nie rozumie cudu, który mi dała.
- Czy naprawdę wolałbyś, żebym nazwał cię cukierkiem?
Jej nos marszczy się i wygląda to tak uroczo, że muszę oprzeć się pokusie, by ją
pocałować.
- Co?
- Przepraszam?
- Idziesz…
- Tak.
- Co się stanie, jeśli zostaniesz zaatakowana? Jeśli jakiś szaleniec wyskoczy z cienia i
cię złapie?
- Mieszkam tu całe życie i to się jeszcze nie wydarzyło. - mówi to idąc ulicą.
- Tak, idę. Miałam długi dzień i dzięki temu idiocie Troyowi i teraz ty, stresujący
mnie. Idę do domu, wezmę prysznic tak gorący, że moja skóra się rozpuści, a potem
będę się przytulać na kanapie z Chloe.
- Chloe? - pytam, zastanawiając się, czy źle odczytałem znaki, a ona lubi kobiety, a
może jedno i drugie.
Nie jestem pewien, co o tym myślę. Jeśli dam kobiecie mojego fiuta, nie chcę się
martwić, czy wolałaby mieć cipkę.
Stwierdzam, że idę obok niej. Uśmiecham się, myśląc, że przytula się na kanapie do
cipki, to jest taka, z którą mogę konkurować.
- Opowiedz mi o Troy.
- Dlaczego się tak uśmiechasz? - pyta i dopiero wtedy zdaję sobie sprawę, że uśmiech
wciąż jest na mojej twarzy.
Nigdy nie byłem w pobliżu kobiety tak łatwej do odczytania, ale z Jessie wiem
dokładnie, co się dzieje z nią po jednym spojrzeniu. Potwierdza się to, gdy się
rumieni i pojawia się na jej twarzy zrozumienie. Lśni jak latarka w czerni nocy.
- Och. - wzdycha i jestem prawie pewien, że nie chciała powiedzieć coś więcej,
ponieważ otwiera usta, a potem je zamyka.
Otwiera je ponownie i ponownie zatrzaskuje. Wyraz jej twarzy sprawia, że… śmieję
się.
- Kim byłem?
- Nie byłeś zarozumiały. Wątpię, żebyś mógł konkurować z Chloe. Jest wyjątkowa. -
odpowiada Jessie, całkowicie ignorując moje pytanie.
- Zrobię notatkę. - mówię jej.
Przez chwilę idziemy bez rozmowy. To nie jest niezręczna cisza. Właściwie to
całkiem przyjemne, ale uśmiecham się, gdy znów słyszę jej głos. Ma ton, który
sprawia, że czuję się… żywy.
Przeczesuję palcami włosy, przestaję iść, a ona wydaje się wychwytywać zmianę w
moim nastroju i też się zatrzymuje. Stoi i patrzy na mnie, a jad wewnątrz mnie, który
pozostaje głęboko w środku, ukryty zaczyna wirować. Pokonałem to, ale w obliczu
niewinności Jessie jest trudniej. Powinienem trzymać się od niej z daleka.
Próbowałem przez trzy dni, ale była tam… w moich myślach… drażniła mnie…
kusiła mnie. Powinienem odejść.
Jessie nie potrzebuje w swoim życiu kogoś takiego jak ja. Nie jestem w stanie jej nie
dotykać. Nie wiem za dużo, ale wiem, że zasługuje na coś lepszego niż były ćpun.
Jestem czysty. Jestem czysty od lat, ale to nie wymazuje mojej przeszłości… ani
tego, co skłoniło mnie do zażywania narkotyków.
- Allen? - pyta cicho, a jej głos się zmienia. Wtedy zdaję sobie sprawę, że się na nią
gapię, ale tak naprawdę jej nie widzę.
Jessie sięga i czubkami palców przeciąga mi po brodzie. Dotyk jest delikatny, ale tak
naprawdę czuję go bardzo. Jest prawie fizyczny i przenika do najciemniejszych
części mnie, uspokajając ciemność jak nic innego.
- Okej. - mówię jej, wiedząc lepiej, ale nie potrafię się powstrzymać.
7
JESSIE
Odwracam się, żeby na niego spojrzeć. Jest tak niesamowicie wysoki i szeroki, że
wypełnia mój mały salon. Wygląda też zupełnie nie na miejscu w pokoju z
bladozielonymi ścianami, różowymi kwiatowymi akcentami i białymi meblami.
Prawie mam ochotę chichotać, ale mogę powiedzieć, że Allen wciąż jest pogrążony
w myślach i wygląda na nieszczęśliwego, a to mi się nie podoba.
- Jest małe i szczerze mówiąc, meble były tutaj, kiedy się wprowadziłam, ale tak jest
wygodnie. - wyjaśniam, wchodząc do kuchni.
- Jest słodko, ale nie przepełnia go kolor. Jest spokojnie. Pasuje Ci to.
Myślę o jego słowach, kiedy napełniam ekspres do kawy. Słyszę szuranie krzesła o
podłogę i patrzę na Allena wyciągającego stołek z baru. Siada, ale wygląda na
wyjątkowo niespokojnego.
- Nie powinno mnie tu być. - mamrocze, pocierając bok twarzy, gdy na mnie patrzy.
- Dlaczego nie?
- Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek umawiali się, żebyś mógł określić mnie.
- Jest między nami coś, co nas przyciąga. Nie możesz temu zaprzeczyć.
Wiem, że czułaś to tego dnia w swoim sklepie. - mówi.
- Co się dzieje?
Biorę głęboki oddech i powoli wypuszczam. Nie planowałam, że mnie wysłucha, ale
to nie ma znaczenia.
- Co?
- Jessie...
- I mam na myśli, naprawdę cię lubię. Lubię cię tak, że myślę o zakradanięciu się do
sypialni i założeniu ładnej bielizny.
- To byłaby dobra rada i może bym ją wysłuchała, gdybyś nie siedział przy moim
stole, żałując, że nie ma Cię gdzie indziej.
- Jessie...
- Jeśli chcesz iść, Allen, po prostu idź. Ale jeśli chcesz zostać, co powiesz na
przygotowanie kolacji, obejrzymy film i faktycznie poznamy się, zanim zdecydujesz,
że nawet nie zasługujemy na strzał?
Studiuje mnie i jestem prawie pewna, że chce powiedzieć nie, ale bez względu na to
przytakuje głową. Uśmiecham się, bardzo się cieszę, że wygrałam tę bitwę, nawet
jeśli nie wiem dlaczego.
8
JESSIE
- Jessie.
Budzi mnie głos Allena. Otwieram oczy powoli i rozglądam się dookoła. Leżę na
sofie, przy boku Allena. Jego ramiona są wokół mnie, a moja głowa jest na jego
piersi. Ponownie zamykam oczy i piję przyjemność bycia tutaj, w takim stanie z
Allenem.
Ma rację… nie jestem. Znałam wynik tego filmu od razu, kiedy go obejrzałam po raz
pierwszy. Ale jestem wielkim fanem Allena. To może być najlepsza noc w moim
życiu, a on nawet mnie jeszcze nie pocałował.
Jego palec przesuwa się w przód i w tył, coraz bliżej moich ust. Kiedy się
uśmiecham, jego kciuk opiera się o moją wargę. Ociera mały otwór, w którym
spotykają się moje wargi. Instynktownie otwieram, wpuszczając kciuk głębiej.
- Jesteś niebezpieczną kobietą, Jessie Hart. - mruczy Allen, a jego ciemne oczy
wpatrują się we mnie tak intensywnie, że błyszczą, przypominając mi płyn, gorący,
stopiony płyn.
Odkrywam, że liżę czubek jego kciuka. Nie robię tego celowo; Po prostu nie mogę
się powstrzymać. Patrzę, jak twarz Allena zaciska się, a on bierze oddech, który
wędruje przez nim tak wyraźnie, że jestem zahipnotyzowana ruchem jego klatki
piersiowej. Ponownie przenoszę wzrok na jego twarz i widzę tam pragnienie.
Pożądanie mnie.
- Niebezpieczna? - pytam. Czuję, że każdy nerw kończący się w moim ciele płonie.
Jego kciuk wciska się głębiej, a ja gryzę czubek, nie odrywając oczu od jego.
- Niebezpieczna dla mojego spokoju ducha. - mówi, po czym jego kciuk znika, a jego
dłonie zaciskają się na moich ramionach i ciągnie dalej wzdłuż swojego ciała.
- Allen. - sapię, gdy jego usta opadają na moje.
To intensywny pocałunek, który zapiera dech w piersi. Przejmuje kontrolę nad moimi
ustami, pożerając mnie. Nasze języki plączą się, jakby ze sobą walczyły. Jego ręka
przesuwa się na moją szyję i trzyma mnie w miejscu. Trzymając mnie, że nie mogę
się wyrwać, nawet gdybym chciała - czego nie robię. To pocałunek, jakiego nigdy nie
doświadczyłam. Kradnie mi oddech i zdolność robienia czegokolwiek innego niż
podporządkowanie się jego żądaniom. Robię to chętnie.
Nie zdaję sobie z tego sprawy, że moje ręce idą do jego pleców, a moje paznokcie
wbijają się w nie, a on jęczy w moje usta. Połykam to, dopasowując do mojego jęku.
Jego palce przesuwają się w dół do krzywizny mojej piersi. Czuję jak ją ściska, jego
palce ocierają się o mój sutek i jęczę, ponieważ jest tak dobrze ale żałuję, że nie czuję
tego bez mojej koszuli i stanika na drodze. Allen odsuwa się, a ja krzyczę z
rozczarowania. Otwieram oczy, wciągając powietrze do płuc. Jego ręka zaciska się
prawie boleśnie na mojej piersi.
- Nie skrzywdziłabym cię, Allen. - mówię mu, bo coś w jego oczach zmusza mnie do
zapewnienia go o tym.
- Allen...
- Chcę. - odpowiada i radość zaczyna mnie ogarniać zanim to zniszczy - Ale tego nie
zrobię
.
- Allen...
- Ja...
Moje słowa sprawiają, że jego usta drgają, prawie się uśmiecha. Chcę, żeby się
uśmiechnął i nagle potrzebuję, żeby to zrobił… ponieważ widzę smutek w jego
oczach. Chcę, żeby ten smutek zniknął.
- Tak bardzo cię lubię, że nawet nie przeszkadza mi, że nazywasz mnie gryzoniem.
- Ja...
9
ALLEN
Jesteśmy przy basenie obok luksusowego kurortu, w którym się zatrzymujemy. Ana i
mały Roman bawią się w basenie dla dzieci. Moje oczy ich nie opuszczają. To nie
jest niezwykłe. Moim zadaniem jest ciągłe obserwowanie mojej siostry i siostrzeńca,
aby mieć pewność, że są zawsze bezpieczni. Jestem wdzięczny, że Roman na tyle
zaufał mi, że dał mi tę pracę.
Kiedy na nich patrzę, czasami serce boli mnie w cholernej piersi. Nie zasługuję na to,
by nadal mieć Anę w moim życiu. Tak bardzo ją winiłem. Odepchnąłem ją, naraziłem
jej życie na niebezpieczeństwo… Kurwa.
- Nie wiem, o czym mówisz, człowieku. - kłamię. Wiem dokładnie, o czym mówi
Roman. Jessie.
Roman ma rację. Znalazłem tą jedyną. Uderzyła w moje życie jak beczka dynamitu,
kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem. Byłem oślepiony nią, podczas gdy głośny huk
wciąż dzwonił w moich uszach. Ona jest tą. Zdecydowanie to ona. Jedyne, czego
Roman nie rozumie, to… ja nie jestem nim.
- Nie jestem tobą, dobrze? Jestem kim jestem i nic nie zmieni mojej przeszłości. -
warczę.
- Ja...
Patrzę, jak Ana bawi się łodziami mojego siostrzeńca i się śmieją. Ana jest taka
szczęśliwa. Zasługuje na to wszystko i więcej. Jestem tu z jej powodu, ale nie ma
jednej rzeczy w tym życiu, na którą zasługuję. Nie po tym, co zrobiłem.
- Ja...
- Twoja przeszłość jest spieprzona. Tak jak moja. Nie byłeś sam w tym pokoju tego
dnia, wymuszając zemstę na tym draniu. Byłem tam z tobą i Allen, pracowałeś ze
mną na tyle, by wiedzieć dokładnie, jak radzę sobie z mężczyznami, którzy mnie
prześladują. - Roman mówi, a ja pocieram kark, pracując nad narastającym
napięciem - Wiesz dokładnie, czego oczekuję od mężczyzn, którzy pracują dla mnie,
aby chronić moją rodzinę. Nigdy nie byłem wystarczająco dobry dla Any i mojego
syna. Nigdy nie będę.
- Głupie gadanie...
- Roman.
- Nie chodzi o bycie dobrym człowiekiem, Allen. Nigdy nie byłem dobrym
człowiekiem i kiedyś wędrowałem po tych samych pieprzonych ulicach co ty. To, co
przywiodło nas na drogi, którymi ty i ja podróżujemy, może nie być takie samo, ale
nie są one aż tak różne.
- Zasługuje na coś lepszego ode mnie, Roman, i bez względu na to, co powiesz,
człowieku… to nie to samo. Nigdy nie będę czysty. Są chwile, kiedy biorę prysznic w
tak cholernie gorącej wodzie, że czuję, że moja skóra będzie się gotować, aż będę
krwawić…
- Allen…
- I nadal nie czuję się czysty. Nigdy nie będę czuł się czysty.
- To była bzdura. To wszystko bzdury. Nic, co mówią. Nic, co robię, nie jest w stanie
wymazać przeszłości ani rzeczy, które mi zrobiono. Są we mnie, stały się trucizną w
moim organizmie i dzięki tobie i Anie mogłem zebrać swoje życie w kupę, ale ta
trucizna wciąż tkwi we mnie, przypominając mi. Każdy cholerny dzień.
- Więc pozwól jej żyć w tobie, ale zajmij się swoją kobietą.
- Ana też, zatrzymałem ją i każdego dnia staram się ją upewnić, żeby nigdy nie
żałowała bycia ze mną. Zaufaj mi, Allen. Zrób to samo. Jeśli tego nie zrobisz,
będziesz tego żałować do końca życia.
- A Jessie będzie tego żałować do końca życia, jeśli się dowie. Nie mogę jej tego
zrobić, Roman. Zasługuje na coś lepszego.
Roman wstaje i klepie mnie w ramię. Nasze spojrzenia się spotykają, a ogień wciąż
płonie w jego oczach. Pali się tak jasno, jakby mnie dotykało.
- W mojej książce, Allen, nie ma lepszego. Mogłeś zacząć od bycia Any bratem ale
teraz jesteś mój i nie mogłem być bardziej dumny.
10
JESSIE
- Wiesz, że mieszkam tu od zawsze i nigdy tego nie robiłam. - śmieję się, gdy Allen
podnosi mnie na bryczkę.
Pochyla się i całuje mnie w nos. Co prawdopodobnie nie jest seksowne, ale czuje się
dobrze, zwłaszcza gdy obejmuje mnie ramieniem. Opieram się na nim, szczęśliwsza
niż kiedykolwiek w życiu.
- Rozumiem. Osiadłem w Miami. Może nie jest to miejsce, które bym wybrał, ale
teraz jest to mój dom. Tam jest moja rodzina.
- Twoja rodzina?
- Jest moim szefem, ale jest także kimś więcej. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie
miałam przyjaciela, ale Roman był przy mnie, gdy nie było nikogo innego.
Właściwie to odepchnąłem wszystkich, a Roman nie chciał się ruszyć. To znaczy,
rozumiem, że był tam z powodu mojej siostry, ale nie musiał. Wszystko mu
zawdzięczam.
- Byłabym tam dla ciebie, Allen. - mówię mu, zaciskając dłoń na jego nodze.
Wiem, że nie znałam go długo, ale nie mogę sobie wyobrazić, że nie będę przy nim,
kiedy będzie mnie potrzebował. Czuję, że to go pociąga w sposób, którego naprawdę
nie mogę zrozumieć. Jest między nami związek, który wymyka się wyjaśnieniom i
zamierzam to po prostu przyjąć - jestem tego taka pewna. Ciemne oczy Allena
trzymają mnie i wydaje się, że zbliża się burza w nich. Coś w nich - czego nie
potrafię nazwać - przesyła po moim kręgosłupie dreszcz niepokoju. Zanim mogę go
przesłuchać, wyciąga rękę i przesuwa sją po mojej twarzy.
- Nie, Myszko. Nie byłabyś. Nikt nie mógł mnie wtedy uratować, szczególnie ty.
Nienawidziłbym cię za to, że próbowałaś.
Zastanawiam się nad jego słowami. Zraniły mnie. Jest w nich tyle bólu i samotności,
że można to dosłownie poczuć. Podnoszę rękę do Allena i go trzymam. Potrzebuję
tego połączenia z nim.
- To nie miałoby znaczenia. Nadal bym tam była. - mówię mu głosem napiętym przez
wszystkie emocje, które czuję.
To nie ma sensu, że czuję to głęboko do kogoś, szczególnie tak szybko, ale tak jest.
Nie mam zamiaru się przed tym ukrywać. To jest zbyt ważne. Allen jest zbyt ważny.
- Nie jestem.
- Ale ja chcę.
- Jestem w St. Augustine tylko przez ograniczony czas. Wolałbym nie zrujnować
naszego czasu razem rozmawiając o mojej przeszłości.
- Wyjeżdżasz?
- Jestem tu przez kolejny tydzień, ale… moje życie jest w Miami.
- Jessie...
- Powinnam cię przed czymś ostrzec, Allen. - jego twarz się zmienia i przechyla
głowę, żeby mnie zbadać.
- Co to jest?
- Myszko, nie musisz się za bardzo starać. - mówi cicho i sięga w dół, składając nasze
usta w pocałunek, który jest zdecydowanie słodki, ale też zabarwiony smutkiem.
Pocałunek, który mówi mi, że mam pracę do zrobienia jeśli mam zamiar dosięgnąć
Allena, tak jak ja chcę.
11
ALLEN
Ostatniej nocy, kiedy wszedłem, Ana przekazała mi złe wieści. Roman musi jutro
wracać do Miami, co oznacza, że wracam. Miami nie jest oddalone zbyt daleko od St.
Augustine, ale jest na tyle daleko, że nie ma mowy, żebym jutro wieczorem siedział
na sofie Jessie. W żaden sposób nie będę w stanie zanurzyć się w jej obecności i
poczuć, jak jej dobro mnie oblewa.
- Allen, wszystko w porządku? Jesteś dziś bardzo cichy. - ostrożnie pyta Jessie.
Jej głos jest delikatny, jej twarz jest miękka i kiedy patrzę na nią z góry, zdaję sobie
sprawę, że nie ma ani jednej rzeczy, której bym w niej nie lubił.
Potrafię to przeczytać i sprawia, że czuję się dziwnie. Nikt, poza moją siostrą tak
naprawdę nie dbał o to, żeby mieć mnie w pobliżu. Jessie tak. Często to pokazuje.
Nie rozumiem tego. Zasługuje na coś lepszego niż ja. Jestem ostatnim mężczyzną,
którego potrzebuje, by spieprzyć jej życie… skazić ją.
Powiedziałem jej już co robię dla mojego szwagra i ile jestem mu winien.
Pominąłem, dlaczego jestem mu to winien. Nie chcę, żeby Jessie myślała o mnie
najgorzej, kiedy dowie się o mojej przeszłości. A ona… Jak mogłaby tego nie zrobić?
Ona nie ma pojęcia, co te słowa mi robią ani jak bardzo pragnąłem tego samego. Nie
daję jej słów, które chcę. Nie mówię jej, co czuję. Te uczucia ujawniłyby, jak ważna
jest dla mnie, jak bardzo jej potrzebuję lub jak zabija mnie myśl o zostawieniu jej
tutaj samej, dla innego mężczyzny Nigdy nie mogę jej powiedzieć tych słów.
- Moje życie jest w Miami, Jessie. - odpowiadam zamiast tego, zachowując wszystkie
emocja, które czuję w moim głosie.
Wzruszam ramionami, jakby nóż, który właśnie wbiłem we własną klatkę piersiową,
nie bolał ani trochę. Myśl o Jessie cieszącej się czymkolwiek z innym mężczyzną
zabija mnie.
- Więc to nasza ostatnia wspólna noc? - pyta i te oczy. Kurwa, jej oczy mnie zabijają.
To tak, jakby mogły mnie przejrzeć.
- Prawdopodobnie.
Nie mogę się zmusić, by powiedzieć prawdę na głos. To musi być nasza ostatnia noc.
Nie sądzę, żeby zrozumiała, że po dzisiejszym wieczorze nie mam innego wyjścia jak
odejść od niej. Jest dla mnie za dobra. Jestem dla niej zbyt brudny. Jest milion innych
powodów, dla których nie powinienem był poznać Jessie. Powinienem był tego dnia
wyjść z jej sklepu i nigdy nie oglądać się za siebie. Byłem za słaby. Musiałem mieć
jej więcej, a teraz zostaję sprawiając jej ból… oboje cierpimy.
- Będę tęsknić.
To dwa proste słowa, ale są to słowa, które ranią. Bolą, ponieważ są uczciwie.
Słychać w nich dźwięk prawdy. Jej słowa bolą, bo ja czuję to samo. Przesuwam dłoń
na bok jej szyi i trzymam ją tam, blokując jej wzrok i powierzając wszystko, co jest
w tym momencie w mojej pamięci.
- Ja też będę za tobą tęsknić, Jessie. Bardziej niż kiedykolwiek się dowiesz.
To moja uczciwość. To są słowa, które jej daję, zamiast innych, które zapychają mi
mózg. Nachyla się do mnie i powinienem ją powstrzymać, ale tego nie robię. Moje
usta znajdują jej usta, a kiedy jej język ślizga się po moich ustach, otwieram je dla
niej, biorąc jej język do środka i odwzajemniając jej pocałunek. Smakuje słońcem i
chłodnymi porankami, niewinnością nieskażoną przez świat i piję ją jak wygłodniały
człowiek, wiedząc, że kiedy pocałunek się skończy, muszę odejść.
12
JESSIE
Desperacja.
To jedyna emocja, która mnie opisuje. Myślałam, że mam więcej czasu z Allenem.
Nie mam wystarczających informacji. Nie wiem, jak do niego dotrzeć. Wiem tylko,
że muszę do niego dotrzeć. Wydaje się głupie, może nawet szalone, ale… Myślę, że
go kocham. Jeśli nie to, to przynajmniej wiem, że mógłabym go pokochać i
to się nigdy wcześniej nie zdarzyło.
Instynktownie wiem, że to się nigdy więcej nie powtórzy, nie tak i nie przy tak wielu
emocjach i uczuciach. W chwili, gdy go zobaczyłam, wiedziałam…
Przyjmuję jego pocałunek jak kobieta kurczowo trzymająca się życia, bo to jest to jak
się czuję. Moje serce pęka, a zdrowy rozsądek zostaje wyrzucony przez okno.
Chwytam mocno Allena, zaciskając palce na jego szyi, trzymając jego usta na moich.
On ograbia moje usta, mając je na własność. Ten pocałunek jest intensywniejszy niż
jakikolwiek inny, którym dzieliliśmy się wcześniej. Może on też czuje tę desperację.
Jego ręce są jak siła tłucząca, ale nie mam nic przeciwko temu. Lubię to. Jego oddech
jest urywany. Pasuje do mojego. Patrzymy na siebie i jakimś cudem siadam okrakiem
na jego kolanach, podczas gdy Allen leży na plecach.
- To zły pomysł. - mówi grubym i ochrypłym głosem. Może się oszukuję, ale wydaje
mi się, że jest tam emocja.
Jego oddech jest nadal urywany, a jego spojrzenie wydaje się toczyć wojnę za jego
ciemnymi oczami.
Przełykam nerwy, które grożą, że mnie wyprzedzą. Nigdy wcześniej czegoś takiego
nie robiłam. Mam dwadzieścia cztery lata, ale całe życie poświęciłam na tworzeniu i
prowadzeniu sklepu. Nie miałam czasu na nic innego, na nikogo innego. Chcę Allena
i jeśli spotkam się z nim tylko dzisiaj, wezmę to i nie będę się oglądać za siebie.
Patrzę mu w oczy. Nie czas teraz odwracać wzrok. Chcę, żeby zobaczył, na ile jestem
tego pewna. Biorę oddech, który krąży po moim ciele, wstrząsając mną. Potem
chwytam dół koszuli i zanim zdołam się z tego wyrwać, zdejmuję ją przez głowę.
- Nie chcę tego przerywać. - mówię mu, gdy chłodne powietrze uderza w moją skórę.
- Jessie, do cholery.
Moje palce majstrują przy zapięciu z przodu stanika. Ręka Allena podnosi się i
zaciska na mojej, powstrzymując mnie przed zrobieniem czegokolwiek innego.
- Allen…
- Nie powinniśmy tego robić, Jessie. To nie jest w porządku. Wyjeżdżam rano.
- Powiedziałeś mi to.
- Jutro.
Może tak mówi, ale nie jestem pewna, czy zdaje sobie sprawę, że jego palce ocierają
się o mój nadgarstek. To delikatny dotyk, delikatny i niewinnie erotyczny, wysyłający
dreszcze potrzeby przez mój organizm.
- Chryste.
- Jeśli mogę mieć cię tylko na jedną noc, Allen, to chcę tego. - mówię mu,
używając pozostałej odwagi.
Jego ręka opada wraz z moimi słowami, a jego twarz wygląda prawie tak, jakby
cierpiał.
- Jeśli nie pojadę z tobą jutra, Allen, przynajmniej chcę pamiętać dzisiejszy wieczór. -
dodaję z jawną szczerością.
ALLEN
- Jessie, nie wiesz, o co prosisz. - jęczę słowa, moja kontrola prawie się łamie.
Wbrew mojej woli, moje ręce podnoszą się, by objąć jej piersi. Są miękkie i moje
ręce łatwo je połykają. Jej blada skóra na tle mojego atramentu wygląda źle, ale
pięknie. Jej sutek napina moją dłoń. Ściskam go delikatnie, nie mogąc się
powstrzymać.
- Proszę cię, żebyś się ze mną kochał. - mówi i jak kiedykolwiek myślałem, że ta
kobieta jest nieśmiała, jest poza mną. Ona jest wszystkim.
Odwraca się, zanim zaciska dłonie na moich ramionach, żeby się uspokoić. W
nagrodę całuję ją w ramię, starając się zapanować nad sobą na tyle długo, by zrobić
to dobrze dla niej… dla nas obojga. Nie ma możliwości dowiedzenia się, że nie
kochałem się z kobietą od bardzo dawna. Do diabła, nie jestem nawet pewien, czy
pamiętam, jak to zrobić. Kurwa, aż do Jessie, nie chciałem innej kobiety. Za dużo jest
w mojej przeszłości, bym mógł odpuścić i cieszyć się. Moja reakcja na nią nie
przypomina niczego, czego kiedykolwiek doświadczyłem.
- Ja… moglibyśmy… Tutaj… - szepcze, jej oddech jest tak cholernie urywany i to
mnie zabija. Jest teraz gotowa do dojścia.
Nie potrzeba wiele, by dać jej orgazm. Prawda w tym jest wyzwalająca. Chce mnie
tak samo, jak ja jej.
- Jeśli mam się z tobą kochać, Jessie, lepiej, cholera, dobrze wierz że po raz pierwszy
będzie w łóżku.
- Pierwszy pokój na końcu korytarza. - mamrocze, a jej miękkie usta pieszczą moją
szyję.
Nachylam się, żeby dać jej większy dostęp, a moje palce wgryzają się w jej miękki,
okrągły tyłek, kiedy mnie gryzie.
Jej język wystaje, kojąc skórę, którą po prostu ugryzła i zastanawiam się, czy ona
zostawiła ślad, modląc się o to jednocześnie. Chcę jej znaku. Chcę, żeby coś mi ją
przypominało. Muszę pozwolić jej odejść…
Docieram do sypialni, nawet nie pamiętając, jak się tam dostałem. Wiem tylko, że
stoi teraz sama przy łóżku, twarzą do mnie. Zdjąłem koszulę i gapię się na nią,
czekając, co zrobi dalej. To by mnie zabiło, ale pozwoliłbym jej się wycofać, gdyby
chciała. Do diabła, połowa mnie ma nadzieję, że to zrobi. To będzie piekło, jeśli
pozwolę jej odejść po skosztowaniu.
Jessie patrzy na mnie, a potem jej dłoń przesuwa się do pasa jej dżinsów. Rozpina
guzik, a następnie zamek błyskawiczny. Mój wzrok jest przyklejony do jej działań.
Patrzę, jak rozpina się zamek błyskawiczny, ukazując jasnoniebieski jedwabny
materiał jej majtek. Pasują do biustonosza, który zdjęła i są seksowne jak diabli.
Kładzie na mnie jedną rękę, żeby się przygotować, zsuwając spodnie i z nich
wychodząc.
- Dzięki Bogu, założyłam dobrą bieliznę. - żartuje, mimo że jej twarz rozkwitła
czerwienią.
Moja dłoń zaciska się w pięść, gdy próbuję powstrzymać swój głód. Nie chcę jej
przestraszyć.
Muszę być dla niej łagodniejszy, ale po prostu nie mogę teraz tego zrobić. Jej oczy
się rozszerzają, ale robi to, o co proszę. Wyjmuję portfel i kładę go na szafce nocnej,
a potem szybko zsuwam spodnie. Mój kutas jest twardy jak skała i pochyla się w jej
stronę. Nie może wiedzieć, jakie to dla mnie nowe. Nie jestem prawiczkiem, ale to
też nie jest moja codzienność. Prawdopodobnie mógłbym policzyć, ile razy
uprawiałem seks na rękach.
Smutna prawda jest taka, że nigdy nie uprawiałem seksu na trzeźwo… To nie było
możliwe. Gdzieś z tyłu głowy martwię się, że nie będę w stanie, nawet teraz. Jestem
twardy, co jest cudem, który tak naprawdę się nie zdarza. Z wyjątkiem Jessie. Zawsze
jestem dla niej twardy. Od początku moje reakcje na nią były inne niż kiedykolwiek
były w moim życiu. Ale nawet jeśli moje ciało jest chętne… Czy mój umysł zostawi
mnie samego na tyle długo, by sprawić jej przyjemność?
- Ale proszę cię teraz, żebyś do mnie wrócił, Allen. Zostań ze mną. - mówi, a ja łapię
za jej rękę i dołączam do niej na łóżku.
14
JESSIE
- Jesteś taki piękny. - mówię mu, a jego ciemne oczy palą mnie intensywnością.
Jego duże ciało przy moim wydaje się solidne i ogromne, ale jednocześnie
bezpieczne. Jego tatuaże owinięte są wokół jego ciała, opowiadając historie, których
mogę się tylko domyślać, ale historie, które chcę usłyszeć.
Wsuwa palce w moje włosy, a następnie przesuwa je w dół, aby delikatnie dotknąć
mojej twarzy.
- Jestem w tym trochę nowa. - mówię mu cicho. Jego ciało nieruchomieje i obawiam
się, że schrzaniłam, mówiąc mu to.
- Jestem…
- Jessie? - podpowiada, kiedy odchodzę, czując się poza swoją głębią.
- Jestem dziewicą.
- Nie chcesz mnie? - pytam, nagle czując, że nie powinno mnie tu być.
Chcę się od niego odsunąć, opuszczając ramię, aby osłonić piersi. Jego palce wbijają
się w moje biodro, nie pozwalając mi odejść.
- Chcę cię bardziej, niż kiedykolwiek będziesz wiedzieć, Jessie, i to jest szczera
prawda.
Próbuję przedzierać się przez szalone mieszane sygnały, które mi daje, ale się
zgubiłam.
- Dziewictwo jest wyjątkowe, Jessie.
Jego słowa sprawiają, że ciepło, które czuję, wzmaga się. Wiem, że się rumienię, ale
robię, co w mojej mocy, by walczyć z moim zakłopotaniem.
- Czy wolałbyś, żebym dał to innemu mężczyźnie? Czy to uczyniłoby mnie bardziej
atrakcyjniejszą? - mamroczę. Brzmię i czuję się zirytowana.
- Kurwa, nie. Jezu, schrzaniłem to. - Allen warczy, a ja nie odpowiadam, bo się nie
myli i kręci mi się w głowie, próbując go zrozumieć - Powinnaś móc oddać swoje
dziewictwo mężczyźnie, którego kochasz, i temu, który będzie przy tobie. Żaden
człowiek, o którym prawie nic nie wiesz i który jutro musi wracać do Miami.
- Miami nie jest tak daleko, Allen. Jest w tym samym stanie.
- Jestem zmieszana. Próbujesz odwieść mnie od seksu z tobą, czy próbujesz wyjaśnić,
że nie masz zamiaru kontynuować naszego związku po dzisiejszym wieczorze?
- Jessie, po prostu nie chcę cię oszukiwać. Moje życie jest… skomplikowane.
- Myślę, że powinnam się ubrać. Jeśli bycie dziewicą tak cię przeraża, znajdę kogoś,
kto…
Nie wypowiadam słów, ponieważ ręka Allena zaciska się na moich włosach, owija je
wokół swoich palców i trzyma mnie jako więźnia. Potem prawie gwałtownie chwyta
moje usta. Jego język wsuwa się między moje usta, nie czekając na zaproszenie.
Niszczy mnie, przejmując pocałunek i trzymając mnie dokładnie tam, gdzie chce.
- Nie chcę, żebyś była z innym mężczyzną, Jessie. Nie chcę, żebyś była z
kogokolwiek oprócz mnie. - warczy, kiedy się rozdzielamy.
Obraca nas tak, że jestem teraz na dole, a on jest nade mną, jego twarz wygląda na
prawie wściekłą.
Wpatruje się we mnie uważnie, zanim pochyli głowę i wciągnie mój sutek do ust.
Płaczę w szoku. Nie spodziewałam się tego, ale czuję się tak dobrze, że moje ciało
drży w odpowiedzi. Jego język owija się wokół mojego sutka, a moja głowa opiera
się o poduszkę, gdy zamykam oczy, zapamiętując każde odczucie. Znowu ssie,
zamykając sutek między zębami, tak jak jego ręka zaczyna torturować drugą pierś.
- Tylko ja, Jessie. - warczy, szczypiąc jeden sutek, a jego usta wypuszczają drugi -
Tylko ja. - mówi ponownie, dmuchając na mokry, rozdęty guzek, który boli, by znów
być w ustach.
- Dam ci więcej. - warczy - Tylko ja. - dodaje, gdy jego palce wsuwają się między
moje nogi.
15
ALLEN
Wkładam moje palce między wargi cipki Jessie tylko po to, by natychmiast otoczyć
się jej gorącem i mokrym dowodem jej pożądania. Znajduję jej łechtaczkę i kilka
razy muskam ją palcem, rozprowadzając palcem jej soki i używając tego, żeby ją
drażnić.
Czuję, jak jej ciało drży pode mną, a przy każdym starannie zorganizowanym ruchu
mojej dłoni, jej palce zaciskają się na moich włosach. Zaborczość ogarnia mnie falą
emocji, o których istnieniu nigdy nie wiedziałem. Starałem się robić to, co słuszne,
starałem się być dobry dla Jessie, ale jej słowa wyzwoliły we mnie coś, czego nigdy
wcześniej nie czułem. Nie mogłem pozwolić jej odejść. Nie mogłem pozwolić
innemu mężczyźnie zatwierdzić, co należało do mnie, nawet jeśli nie powinno.
Nie wchodzę głęboko, nie chcę jej skrzywdzić. Muszę się upewnić, że jest gotowa
mnie przyjąć. Miałem ograniczony seks w moim życiu i nigdy z dziewicą, więc latam
tutaj w ciemności. Po prostu wiem co chcę jej to zrobić. Jessie to wszystko co się
liczy. Modlę się, abym tego nie schrzanił, żeby wspomnienia nadal trzymały się z
daleka, abym mógł dać jej wszystko, czego potrzebuje.
Chcę, żeby czuła się piękna i wyjątkowa, ponieważ jest tym wszystkim i czymś
więcej. Wbijam palce trochę głębiej i czuję dowód dziewictwa. Powinienem
prawdopodobnie przebić się palcami, rozciągając ją, zanim spróbuję wejść do środka,
ale nie mogę. Wydaje się, że to oszukuje nas oboje. Chcę, żeby mnie poczuła…
mojego kutasa w niej dokładnie w momencie, gdy straci dziewictwo. Chcę być
głęboko w niej, obserwować jej twarz; Chcę, żeby na mnie spojrzała, wiedząc, że to
ja ją zatwierdzam.
Sięgam do szafki nocnej i biorę portfel. Jej oczy zamgliły się zamieszanie, gdy
przeglądam go i znajduję to, czego szukam. Nie potrzebuję tych rzeczy. Do diabła, ta
od lat leży w moim portfelu. Włożyłem ją tam, kiedy osiągnąłem sześć miesięcy
bycia trzeźwym. Była część mnie, która myślała, że bycie czystym i trzeźwym
oznacza, że będę miał normalne życie, że chcę seksu, że będę wolny od demonów.
Tak bardzo się myliłem, przynajmniej do Jessie… Zmieniła wszystko. Rzucam
wszystko na ziemię oprócz prezerwatywy i patrzę na nią.
Nie ma pojęcia o mojej przeszłości i nie mogłaby jej pojąć, jestem tego pewien.
Jestem czysty. Na początku byłem testowany co sześć miesięcy podczas mojej
trzeźwości, a teraz co roku, i robię to, wiedząc, że nie ma szans, żebym mógł się
czymkolwiek zarazić. Do diabła, nie uprawiałem seksu od ponad czterech lat i byłem
trzeźwa równie długo, a może nawet trochę dłużej. Ale przechodzę testy, ponieważ
chodzenie do tej kliniki jest przypomnieniem… ciosem w brzuch, jakie mam
szczęście. Moje pierwsze wyniki i następne mogły nie być dobre. Uciekłem przed
przeszłością przez skórę zębów. Nigdy nie wrócę tam, ale pomaga mi przypominanie
o tym, co mogło zdarzyć się.
Moje oczy nigdy nie opuszczają jej, kiedy zmieniamy pozycje, a ona siedzi na
kolanach, a ja leżę na plecach. Drżącymi palcami owija dłoń wokół mojego twardego
kutasa i głaszcze mnie. Trzyma mnie nieśmiało, ale przy drugim pociągnięciu jej
dotyk jest znacznie mocniejszy. Wstrzymuję oddech na minutę, boję się, że wtrącą się
stare duchy. Boję się, że przypomnę sobie przeszłość i wszystko zrujnuję.
Mój wzrok przenosi się na nią, która trzyma mojego kutasa i gdy wspomnienia
zaczynają się przedostawać, to Jessie je odpycha. Jej ręka przesuwa się pod moją
brodą i popycha ją, abym na nią spojrzał.
- Chcę widzieć twoje oczy, Allen. Czy mogę? Chcę je widzieć, kiedy cię dotykam.
Chcę się upewnić, że robię to dobrze… - szepcze, wyrażając swoje obawy.
- Możesz mieć wszystko, co chcesz, Jessie. - zapewniam ją, delikatnie trzymając bok
jej twarzy i wsuwając dłoń pod jej włosy.
Uśmiecha się, chociaż wciąż widzę trochę strachu na jej twarzy. Podnosi opakowanie
prezerwatywy do ust i rozdziera róg zębami. Rozrywa się dość łatwo i modlę się, aby
prezerwatywy nie miały daty ważności. Nie mam pieprzonego pojęcia czy mają.
Patrzę, jak bawi się lateksem, patrząc na niego jakby niepewnie. Następnie zakrywa
nim główkę mojego bolącego kutasa. Nie powinienem się martwić o moje
wspomnienia. Kiedy Jessie mnie dotyka, nie mogę myśleć o niczym innym, jak tylko
o niej.
Chyba nigdy w życiu nie było mi tak ciężko. Nie mam też pojęcia, czy robi to dobrze,
ale nie chcę teraz rozmawiać z nią o tym. Mój kutas jest zakryty i taki jest cel.
- Teraz… hm… co? - pyta, rozglądając się i jest na końcu mojego językiem, żeby jej
powiedzieć, że mam takie samo doświadczenie jak ona, ale nie mam.
Moje ręce przesuwają się do jej pleców, a następnie w dół do okrągłych kul jej tyłka.
Ściskam je, ciesząc się, jak pełna czuje się w moich rękach.
Klęczy na kolanach i kołysze się w przód i w tył i czuję, jak napinają się jej mięśnie
nóg. Potrzebuje więcej i po raz pierwszy w życiu ja też.
- Tylko się upewnię, że jesteś gotowa, Mysz. - mówię jej, wsuwając palce w jej
mokrą głębię.
Jest przemoczona, nawet bardziej niż wcześniej, a jej łechtaczka pulsuje na czubkach
moich palców. Przesuwam się po krawędzi jej wejścia, jej soki zbierają się na moich
palcach.
Jest na mnie więcej niż gotowa. Wyciągam rękę z powrotem, jej wzrok jest
uwięziony w moim. Pozwalam jej patrzeć, jak przykładam palce do ust, wysysając jej
słodką wilgoć z palców.
Oszołomiony wyraz na jej twarzy, sposób w jaki jej opuchnięte usta pękają ze
zdziwienia, sprawia, że się uśmiecham… Nigdy nie marzyłem, że mogę czuć się tak
swobodnie uprawiając seks, nie mówiąc już o cieszeniu się nim i uśmiechaniu.
Patrzy w dół, gdzie nasze ciała zaczynają się łączyć, a ja robię to samo.
Powoli mój kutas znika w niej cal po calu. Trzymam się jej bioder, sprawiając, że
idzie powoli, nie chcę jej skrzywdzić.
- Allen… czuje się tak dobrze. - szepcze jej głos pełen zdumienia – Czuję…
- Powiedz mi, Jessie. - jęczę, zamykając oczy widząc jakie to wspaniałe uczucie być
wewnątrz niej.
Jest tak ciasna, że ściany jej cipki doskonale mnie trzymają. Żałuję, że założyłem
prezerwatywę. Chcę poczuć, jak mój kutas jest otoczony jej wilgocią, ale nawet przez
zasłonę z lateksu czuję, jaka jest gorąca. Jak śliska i miękka jest jej cipka.
- To będzie bolało, Jessie. Nic nie mogę zrobić, aby to powstrzymać. Ale ty masz
kontrolę, kochanie. Ty decydujesz, czy chcesz mnie wyrzucić, czy pójść dalej. To
wszystko ty. Możemy zachować to w ten sposób i sprawię, że dojdziesz…
- Nie… i chcę być, Jessie. Nie będę cię okłamywał. Chcę tego bardziej niż chcę,
kurwa, oddychać. Ale nie mogę ci zrobić tego tak po prostu. Myszko, nie muszę
odbierać ci dziewictwa, żebyś czuła się dobrze. - mówię jej, potrzebując, żeby
wiedziała, że cieszę się, że to mam.
Następnie przesuwa nogi tak, że całkowicie leży na moich kolanach. Mój kutas
przebija się przez jej dziewictwo i zanurzam się w jej wnętrzu. I nic… nic nigdy nie
było tak przyjemne.
16
JESSIE
Płaczę, czując, jak Allen odbiera mi dziewictwo. Kiedy już na nim siedzę, boję się
ruszyć. Zamykam oczy i koncentruję się na tym, jak to jest mieć go we mnie,
całkowicie we mnie. Na początku nie mogę złapać oddechu, ale potem czuję, jak ręka
Allena porusza się z miłością po moich plecach. Czuję, jak jego usta składają
delikatne pocałunki na mojej piersi i powoli otwieram oczy.
Całuje mnie pod moją piersią, ssąc ciało, a potem całuje mnie w sutek. Zagubiłam się
w obserwowaniu tego, co robi, ledwo rejestrując fakt, że teraz nie ma bólu.
Odprężyłam się przy nim i zahipnotyzował mnie sposób, w jaki trzyma moją pierś i
ssie ją.
- Czuć się tak dobrze, Jessie. Tak cholernie dobrze. - szepcze przy mojej piersi.
Ponownie gryzie sutek i przesyła przeze mnie wstrząs potrzeby, który wydaje się
skupiać na mojej łechtaczce. Poruszam się niespokojnie, a kiedy to robię, czuję, jak
jego kutas porusza się we mnie.
- Och… - sapię, poruszając się eksperymentalnie, aby zobaczyć, czy mogę znowu to
poczuć.
Potem delikatnie popycham, prawie jakbym jechała na koniu. Wrażenia, które mnie
uderzają, sprawiają, że jęczę.
Nie wiem, skąd on wie, ale ma rację. Nie, ani trochę. To naprawdę dobre uczucie.
Jego ręce wracają do moich bioder i ściska je.
- Allen…
- Chcę… więcej. - mówię mu, nie wiedząc tylko, czym jest to „więcej” ale wiedząc,
że tego potrzebuję.
Wtedy porusza moimi biodrami i na początku gubię się, ale udaje mi się podążać za
jego prowadzeniem. Wkrótce nie potrzebuję go, żeby mnie prowadził, bo czuję się
tak dobrze, że przejmuję kontrolę. Poruszam się w górę i w dół na jego kutasie, tak
jak mi pokazał. Jednak to wciąż za mało, nawet tak dobre, jak się wydaje.
- Okej. - sapię, koncentrując się na tym, co robię, marząc, żeby dać mu to.
Czuję, jak moje ciało się napina, wiem, że jestem blisko, ale jakoś instynktownie
wiem, że nie osiągnę tego w ten sposób.
Allen warczy, a potem czuję, jak jego palce przesuwają się po mojej łechtaczce i
krzyczę. Moje ciało szarpie, a potem ocieram się o jego penisa, ściskając go głęboko
we mnie.
- To wszystko, Myszko. Dojdź dla mnie. - nalega, a ja patrzę na niego - Boże, jesteś
piękna. - mówi i po raz pierwszy w życiu… czuję się piękna.
- Allen… O Boże, nie przestawaj tego robić. - sapię, ujeżdżając go mocniej i
szybciej
- Mam cię, Jessie. Odpuść. Będę tu, żeby cię złapać. - mówi.
Widzę napięcie na jego twarzy. On się dla mnie powstrzymuje. Nie chcę tego. Chcę,
żeby miał całą przyjemność, jaką mi daje. Moje ręce przesuwają się do jego sutków i
pocieram je, nawet gdy czuję, jak mój orgazm przejmuje kontrolę.
Nie mogę myśleć wystarczająco dużo, aby zrobić więcej niż poddać się, moje ciało
drży, gdy mój punkt kulminacyjny mnie kołysze. Czuję jednak, jak jego kutas szarpie
się we mnie, pulsując raz… a potem znowu… Kiedy woła moje imię, wiem, że też
dochodzi.
Opadam na jego ciało, wyczerpana. Wciąż czuję, jak ściga się pod koniec swojego
orgazmu, więc z jakąś siłą mogę nadal kołysać moim ciałem przy jego, ściskając go
mocno, nawet gdy moje ciało protestuje przeciwko przeciążeniu przyjemności.
Całuję go, a on ciągnie moje usta. Całuję go w bok twarzy, zapamiętując każdą
możliwą chwilę, na wypadek, gdybym nigdy więcej tego nie dostała.
- Czuje się tak dobrze, Allen. Jesteś wszystkim, czego mogłam kiedykolwiek chcieć.
To dobre uczucie, kochanie. - mówię mu cicho do ucha, kiedy mija orgazm.
Wydaje się, że lubi moje słowa oraz mój głos w jego uchu, ponieważ przyciska mnie
do siebie z jękiem. Wciąż powtarzam bezsensowne słowa, bo czuję, że ich
potrzebuje, bo chcę… a przede wszystkim dlatego, że powstrzymują mnie przed
zrobieniem czegoś głupiego… Jak wyrzenie z siebie, że go kocham.
17
JESSIE
Rozciągam się budząc się przyjemnie i radośnie. Ostatnia noc była najpiękniejszą
chwilą w moim życiu. Kiedy się rozciągam, zauważam, że jestem obolała i to
sprawia, że się uśmiecham. Allen kochał się ze mną jeszcze raz zeszłej nocy i było
lepiej niż poprzednio. Potem zmusił mnie do dojścia na jego palcach, kiedy leżeliśmy
obok siebie w łóżku, a ja przez cały czas patrzyłam mu w oczy.
Mogło nie być lepiej, ale wciąż było fantastycznie i było… powolnie i słodko.
Doszłam powoli i zrobiłam to z Allenem szepczącym do mnie i obejmującym mnie.
Doszłam z jego pięknymi ustami uśmiechającymi się do mnie i jego ciemnymi
oczami lśniąc, kiedy na mnie patrzył, a ja poczułam się… piękna.
Przewracam się na bok, pragnąc powiedzieć mu, ile znaczyła dla mnie ostatnia noc.
Powiedzieć mu, że mi na nim zależy i zapewnić go, że nic mi nie jest w związku na
odległość. Miami naprawdę nie jest tak daleko. Poradzę sobie z dystansem. Będę
jeździć do niego w weekendy i czasami może on tu przyjechać. Możemy sprawić, że
to zadziała. Poza tym, jeśli coś się między nami ułoży, byłabym skłonna
przeprowadzić się dla niego.
Jestem tak zajęta planowaniem, że z początku nie uderza mnie to. Ale kiedy to
następuje, wydaje się, że świat przestaje się obracać. Jestem sama w pokoju. Moja
pierwsza myśl jest taka, że prawdopodobnie jest tylko w toalecie. Wychylam się
przez jego stronę łóżka i spoglądam w dół na podłogę, a ubrania Allena zniknęły.
Dotykam jego poduszki i jest zimna. Allen od jakiegoś czasu nie leżał w łóżku.
Ból… rozszarpuje mnie rozpalony do białości ból.
Allen odszedł. Po wszystkim… odszedł.
Wstaję z łóżka czując się zraniona i głupia. Nie ma znaczenia, że nie mam do tego
prawa. Nadal tak się czuję. Idę w stronę łazienki i czuję na każdym kroku ból,
przypominający mi, jaki rodzaj treningu miałam zeszłej nocy. To tylko sprawia, że
nienawidzę siebie trochę mniej.
Włączam ciepłą wodę pod prysznicem, próbując skupić się na tu i teraz, a nie na
Allenie. Wchodzę pod prysznic i gdy woda przesuwa się po moim ciele, tępo
wpatruję się w wyłożoną kafelkami ścianę.
ALLEN
Nie chcę tej rozmowy i tego ranka, kiedy opuściłem St. Augustine, wyjaśniłem jej i
Romanowi, że nie chcę o tym rozmawiać. Ana milczała przez trzy dni, co, jak wiem,
jest dla niej trudne, i dlatego wiedziałem, że to nadchodzi. Wiem, o co pyta, ale
zamierzam to zignorować i mam nadzieję, że zrozumie wskazówkę.
- Po prostu wykonuję swoją pracę, siostrzyczko. - mówię jej i to nie jest kłamstwo.
Stoimy przed drzwiami biura Romana w jego klubie. Rozmawia tam z menadżerem
klubu. Moim dzisiejszym zadaniem jest upewnienie się, że nikt mu nie przeszkadza,
żeby nikt nie zbliżył się na tyle, by go skrzywdzić. Roman jest potężnym
człowiekiem i ma kilku poważnych wrogów. Czasami chronię Anę i siostrzeńca,
czasami chronię Romana. Ufa mi w tej pracy, pomimo mojej przeszłości i nigdy go
nie zawiodę.
Zawdzięczam Romanowi więcej, niż mogłem kiedykolwiek mieć. Może nie jest
dobrym człowiekiem w oczach najlepszych z Miami, chociaż uporządkował swoją
organizację, odkąd poślubił Anę i urodziło im się dziecko. Wciąż nie jest aż tak
czysty, że ostrzega Anę, że prawdopodobnie nigdy nie będzie. Ale on ją kocha, a ona
kocha go.
Pogodzili się z innymi rzeczami i nigdy nie widziałem dwojga bardziej zakochanych.
Był czas, kiedy Roman myślał, że stracił Anę na zawsze, a mężczyzna się rozpadł.
Nie do końca to rozumiałem, nie wtedy, ale myślę, że po trzech dniach bez Jessie w
końcu zaczynam. Różnica polega jednak na tym, że Roman, wbrew temu, co sądzi
tutaj prawo jest najlepszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem.
Zasługuje na szczęście. Zasługuje na Anę i swoje dziecko i udowadnia to każdego
dnia.
Jestem samolubnym kutasem, który nie był nawet wystarczająco silny, by trzymać się
z daleka od Jessie, kiedy wiedziałem, że zasłużyła na coś lepszego. Jestem
samolubnym kutasem, który trzymał ją całą noc i chciałem, żeby wszystko było inne,
abym mógł być mężczyzną, z którego byłaby dumna, a potem wyszedłem, zanim
wzeszło poranne słońce. Bez słowa, ponieważ wiedziałem, że nie ma nic, co
mógłbym zrobić, aby zmienić moją przeszłość.
- Wątpię w to. Prawie zniszczyłaś swoje życie, próbując ocalić moje. - mówię jej,
odchrząkając, ponieważ wydaje mi się, że te słowa rozdzierają mi wnętrze tylko z
wysiłku, jaki jest potrzebny, by je wypowiedzieć.
- To moja wina. - szepcze, a jej głos jest pełen smutku, a ten smutek jest tak gęsty, że
grozi, że się utopię. Z ust mojej siostry też brzmi to zupełnie źle.
Siostra, która nie zasługuje na nic poza szczęściem i wreszcie spełnia swoje
marzenie.
- To nie była twoja wina. Nie wiedziałaś, jak chory był świat.
- Ale Allen…
- Ana, wiesz, że nie mówię o tym gównie. Wiem, że czujesz się winna z tego powodu
i po części to moja wina, ponieważ winiłem cię.
- Powinieneś! - płacze.
- Nie. Nie powinienem. Nie miałaś kontroli nad człowiekiem, który… człowiekiem,
który mi to zrobił. Winiłem cię, ponieważ łatwo było cię winić.
Nie dlatego, że to była twoja wina. Ty też byłaś tylko dzieckiem.
- Byłam starszą siostrą. Powinnam była cię chronić, a nie chować w szafie. -
argumentuje, a jej głos jest pełen dawnego bólu.
W jej oczach błyszczą łzy i nienawidzę ich. Ana już dość nade mną płakała.
- Byłoby lepiej z Jessie. - mówi Ana, udowadniając, że nigdy nie będzie dziewczyną,
która pozwoli kłamać śpiącym psom.
- Mogę być inną osobą, ale to wszystko jest wciąż w mojej przeszłości, Ana. Jessie
jest wyjątkowa. Ona jest niewinna. Czy naprawdę myślisz, że zasługuje na
mężczyznę takiego jak ja w swoim życiu? - pytam ją, a nawet pytając, wiem, że to
niesprawiedliwe.
Ana wie o człowieku, który uczynił moje życie piekłem. Nie wie o krwi na moich
rękach. To sekret, który dzielimy tylko z Romanem i taki pozostanie.
- Myślę, że miałaby szczęście, gdyby miała w swoim życiu mężczyznę takiego jak ty.
Masz tak wiele do zaoferowania, Allen. - mówi cicho, podnosząc dłoń, by dotknąć
mojej twarzy - Zasługujesz na szczęście, braciszku. Bardziej niż ktokolwiek. Ja to
wiem.
- Szczęście nie jest przeznaczone dla ludzi, którzy dorastali tak jak my, Ana.
Dostałaś swój cud z powodu Romana. Najlepiej nie kołysać łodzią, próbując złapać
kolejny.
- Myślę, że się mylisz, Allen. Myślę, że Jessie to twój cud. Musisz tylko dać jej
szansę.
- Masz rację, Ana. Ona jest moim cudem. Odepchnęła moje wspomnienia i było
wspaniale, nawet jeśli była to tylko jedna noc. Ale Jessie… zasługuje na coś lepszego
niż były uzależniony ze wspomnieniami, które wciąż sprawiają, że leży we własnym
pocie i wypełniony obrzydzeniem w środku nocy. Zasługuje tylko na dobro i
szczęście na tym świecie. Ostatnią rzeczą, której potrzebuje, jestem ja. Więc pozwól
temu upaść, dobrze?
- Uparty. Zawsze byłeś takim upartym człowiekiem, Allen - posyłam jej półuśmiech,
a ona całuje mnie w policzek - Kocham cię, bracie. - szepcze mi do ucha.
- Na wypadek, gdybyś nie wiedział, Allen, jestem dumna, że jesteś moim bratem. -
mówi i przez chwilę czuję, jakbym został oszukany. W żaden sposób nie mogę
odpowiedzieć, zbyt boli, by nawet oddychać.
Odsuwa się i ściska moją dłoń przed wejściem do biura Romana. Zamykam oczy z
bólu i wspomnień, które odkryła. Z powrotem je pokonałem. To jest to co robię.
W ten sposób przeżywam.
19
ANA
- Zawsze miło cię widzieć, Roman. Wiesz to. Jestem po prostu zdenerwowana.
Roman, będąc Romanem bierze mnie w ramiona i ciągnie w dół z nim, gdy siedzi na
swoim krześle. Odsuwa się biurka na tyle, że mamy miejsce, a potem sadza mnie na
kolanach. Opieram się o niego, nadal boli mnie rozmowa z Allenem.
- Zrobiłeś?
- Ana, oczywiście, że tak. Jesteśmy razem już od jakiegoś czasu, Pet. Nie chcę się
chwalić, ale myślę, że ostatnio całkiem dobrze cię znam.
- Nigdy nie potrafiłabym mydlić oczu. - mówię mu, wyciągając rękę, by wygładzić
zmarszczkę na jego czole.
- Nie, byłaś zbyt zajęta stawaniem się moim imperium. - mruczy tak słodko, całując
mnie w policzek.
Jego palce przeczesują moje włosy, a ja zamykam oczy, widząc, jakie to przyjemne.
Allen miał rację. Roman to mój cud. Uratował mnie, znalazł mnie, kiedy ja
nawet nie wiedziałam, że się zgubiłam.
Chcę tego samego cudu dla Allena. Podejrzewam, że Jessie może dać to mojemu
bratu.
- Cóż, tak.
- Pet, wiem, że kochasz Allena, ale musi nad tym pracować sam.
- Allen tego nie zrobi, Roman. Przez lata dużo wyzdrowiał, ale w środku nadal jest
tym samym dwudziestodwuletnim, którego znalazłeś, i który uważa, że nie zasługuje
na nic dobrego w swoim życiu. On czuje…
- Ana...
- Nie mogę oderwać się od interesów przez co najmniej kilka dni, Pet. - mówi z
rezygnacją.
- To tylko pięć godzin jazdy, Roman. Jeśli wyjdę teraz, wrócę późnym wieczorem.
Mogę poprosić Marię o doglądania Romana. - mówię mu, próbując go uspokoić.
- Dokładnie, ale mogę wyjechać rano i jak powiedziałam, wrócę zanim jeszcze
pójdziesz do łóżka, kochanie.
- Możesz robić zakupy u mnie lub w Miami, kiedy nie jesteś daleko od hotelu.
Godziny, w których nie mogę się do ciebie dostać, jeśli będziesz mnie potrzebować.
- Co robisz?
Mój mężczyzna jest nadopiekuńczy, ale nie chciałabym go mieć w inny sposób.
Przyciągam go do siebie i zamykam oczy, wdychając zapach jego wody po goleniu.
Prawda jest taka, że ja też nienawidzę przebywania z dala od niego. Gdybym nie
myślał, że Jessie jest naprawdę przyszłością Allena… nie zrobiłabym tego.
20
JESSIE
Wiem, że jestem głupia, licząc i wierz mi, każdego dnia czuję się jak głupiec. Dziś
obudziłam się zdeterminowana, żeby o nim zapomnieć. Jeśli nie chce mu się nawet
zadzwonić do mnie… Mogłam być dziewicą, ale nie jestem naiwna. Jeśli mężczyzna
zabiera cię do łóżka, a potem znika bez śladu, czas zdać sobie sprawę, że się bawił.
- Dzięki za dziewictwo, Jessie, było super. - Tak, chyba lepiej, że nie dzwonił.
Docieram do drzwi mojego sklepu, a przy nich na progu jest długie prostokątne
pudełko. Marszczę brwi. Tak naprawdę nie spodziewałam się żadnych dostaw.
Chwytam, otwieram drzwi i wchodzę do środka.
Napis na boku pudełka brzmi 1-800-Flowers. Nie znam nikogo kto by wysłał mi
kwiaty, a moją pierwszą myślą jest to, że zostały dostarczony pod zły adres, ale jest
tam moje imię i nazwisko, a pod nim jest nazwa sklepu. Kiedy zdejmuję górę, w
pudełku jest ogromny bukiet kwiatów. Są różnorodne. Wahają się od irysów po
hortensje. Jedyne, co je łączy, to kolor niebieski. Istnieją różne odcienie, ale w
zasadzie wszystkie są niebieskie. Na górze jest karta i najpierw ją otwieram,
zdezorientowana, trochę podekscytowana, ale zdecydowanie zaintrygowana.
Jessie,
Nie mam pojęcia, co przysłała kwiaciarnia, ale poprosiłem ją o przysłanie kwiatów,
które przypomniały mi o twoich oczach.
Spotkanie z tobą było czymś, czego się nie spodziewałem.
Jesteś wyjątkowa.
Dziękuję za spędzony razem czas, to znaczyło więcej, niż mogłem sprawić, byś
zrozumiała. Ciesz się, Myszko. Bądź szczęśliwa.
Allen.
Przeczytałam notatkę jeszcze raz… i jeszcze raz. Ręka trzymająca kartę zaczyna się
trząść i ponownie czytam notatkę. Patrzę w dół na kwiaty i powoli wszystkie moje
emocje zlewają się w jedno - złość. Kwiaty są cudowne, to chyba nawet miły gest.
Jednak wszystkie one sprowadzają się do jednej rzeczy. To list pożegnalny.
Może wysłał coś, żeby ulżyć sobie na sumieniu. Chociaż może nie. Może to jest gra,
w którą gra ze wszystkimi kobietami. A może wysyłanie kwiatów prawie tydzień
później to jakaś praktyczna reguła na stoiska jednoosobowe w dzisiejszych czasach.
Zbieram kwiaty i wrzucam je do kosza, gdy tylko otwierają się drzwi wejściowe.
To nie jest tak, że mam wielu klientów i naprawdę wkurza mnie, że mam takiego
właśnie teraz. Odwracam się, żeby spojrzeć, a kolor odpływa z mojej twarzy, gdy
widzę tam stojącą siostrę Allena. Rozglądam się dookoła, ale teraz jest sama, z
wyjątkiem wielkiego, przysadzistego faceta stojącego na zewnątrz przy drzwiach i
wyglądającego, jakby mógł rozpłynąć się w gorącym słońcu Florydy, ponieważ ma
na sobie ciemny garnitur.
- Cześć. - mruczę.
- Towar jest w tym samym miejscu. Dodałam kilka różnych zapachów. - mówię jej.
Odwracam się do niej i podchodzę do głównej lady.
To niegrzeczne i celowe, ale ona kłamie. Poprzednio nic nie kupiła. Poza tym czas jej
wizyty jest do niczego, biorąc pod uwagę, że wciąż czuję się, jakbym została
uderzona w brzuch przez jej brata.
- Piękne kwiaty. - mruczy, a kiedy się odwracam, zagląda do środka kosza na śmieci.
- Przypuszczam.
- Od kogoś, kogo nie lubisz?
- Jestem pewna, że już wiesz, od kogo one są. - mamroczę, siedząc na stołku, który
trzymam za ladą, i znów się zastanawiam, co się z nią dokładnie dzieje i czemu
akurat teraz się pojawiła.
- One są? - pyta i nie sposób nie zauważyć przyjemności w jej głosie.
- Posłuchaj, pani…
- Mów mi Ana.
- W porządku. Słuchaj Ana, jeśli jesteś tutaj, aby coś kupić, to jest to wspaniałe. Ale
jeśli jesteś tutaj, aby upewnić się, że wiadomość od twojego brata została przekazana,
a następnie sprawdzisz mnie w poszukiwaniu informacji, możesz po prostu się
odwrócić i wyjść.
Patrzę na nią, ponieważ jej głos dramatycznie się zmienił. Jestem zszokowana,
ponieważ opiera się o ladę i przygląda mi się uważnie.
- Nie wiesz?
- Cóż… to znaczy tak myślałam, ale może nie. Może wysyłanie kwiatów i notatka
Do-Zobaczenia-Nigdy jest właściwą etykietą na jedną noc. Nigdy wcześniej takiej
nie miałam, więc nie mogę ci powiedzieć.
- To może cię zaskoczyć, Jessie. W porządku, jeśli nazywam cię Jessie, prawda? -
wzruszam ramionami, bo jestem prawie pewna, że mimo wszystko tak do mnie
będzie mówić - To może cię zaskoczyć. - kontynuuje - Ale Allen nie spędza z nikim
czasu na jedną noc.
- Ok dobrze. On tego nie robi, a ja byłam tak okropna, że stałam się nim. Dzięki, ale
to nie sprawia, że czuję się dużo lepiej.
- W łóżku, dobrze? - prycham, kiedy staje się jasne, że nie pozwoli mi upaść.
- Och, ale cóż, na pewno wiesz lepiej. Poza tym mężczyźni to mężczyźni. Nie sądzę,
żeby można było być tym okropnym dla mężczyzny, jeśli… no cóż, przynajmniej
trochę się ruszasz. - śmieje się.
Moje usta otwierają się na jej odpowiedź i nie mogę się przed tym powstrzymać więc
śmieję się. Nie chcę lubić siostry Allena, ale nie mogę się powstrzymać.
- Poruszyłam się. - śmieję się - Może byłam po prostu zbyt niedoświadczona, żeby
mu pasowało.
Łatwo się z nią rozmawia. To prawie tak, jakbyśmy były starymi przyjaciółmi, więc
postanawiam jej po prostu powiedzieć, jak jest.
- Bardzo. - narzekam.
- Bardzo. - nie mogę się zmusić do wypowiedzenia na głos słowa „dziewica”, ale
rozumiem dokładny moment, w którym Ana rozumie i staram się nie zarumienić.
- Biorąc pod uwagę, że właśnie dostałam od niego kwiaty i pożegnalną notatkę, nie
uwierzyłabym ci.
- Czy zależy ci na moim bracie?
Chcę zacząć ją okłamywać. Pewnie powinnam, ale coś w jej twarzy sprawia, że nie
chcę.
Wydaje się, że coś postanawia, a potem wzdycha i ten dźwięk jest prawie… smutny.
- Słuchaj, Ana, nie musisz mi sprzedawać tego, jak wspaniały jest twój brat.
Rozumiem. Oczywiście od początku tak myślałam, inaczej nie przespałbym się z
nim.
- Ja...
Mój oddech wydobywa się w pośpiechu, jakby coś uciskało z mojej klatki piersiowej.
Moje ciało drży, gdy jej słowa mnie obmywają.
- Ja nie…
- Nie mogę powiedzieć wszystkiego. Nie jest to moja historia do opowiedzenia. Ale
mogę ci powiedzieć, że wiem bez cienia wątpliwości, że mój brat nie pożegnał się z
tobą, ponieważ nie dbał o ciebie. Zrobił to, ponieważ czuł, że zasługujesz na coś
lepszego.
- Nie rozumiem…
- Allen mógł zostawić swoją przeszłość za sobą, ale to nie zmienia rzeczy, które robił
w przeszłości. Rzeczy, które przyprawiają go o koszmary…
- Ana, nie rozumiem. Będziesz musiała mi dać więcej, jeśli chcesz, żebym ci
uwierzyła.
- Allen był na odwyku, Jessie. - mówi cicho, tak miękko, że ledwo mogę ją usłyszeć.
Ale kiedy to robię, czuję, że dźgnęła mnie prosto w serce, a cios jest na tyle bolesny,
że rzuca mnie na kolana. Chwieję się trochę i siadam. Gdybym stała, upadłabym.
- Wraca do zdrowia, Jessie, a kiedy mówię, mam na myśli to, że jest czysty od lat.
Lat, Jessie, a on ani razu się nie potknął, kochanie, ani razu.
- Nie zrobił tego. Jest czysty od lat. - mówi znowu, w ten sposób, że wszystko
zmienia, a może powinno… może tak… nie wiem. W tej chwili wiem tylko, że
jestem chora fizycznie.
- Nie możesz żyć w oparciu o to, co może się wydarzyć, Jessie. - mówi, a wyraz jej
twarzy mówi mi, że jest mną rozczarowana - Allen pracuje w klubie mojego męża.
Jeśli zależy ci na nim i chcesz mieć z nim szansę, to ty będziesz musiała do niego
przyjść.
Zostawia kartę i odchodzi. Nie odpowiadam. Mój umysł podąża w milion różnych
kierunków i żaden z nich nie jest dobry. Kiedy Ana dociera do drzwi, odwraca się,
żeby na mnie spojrzeć.
ALLEN
Pomyślałem, że może kiedy wyślę jej kwiaty, zamknę te drzwi i pójdę dalej,
wyrzucając ją i marzenia o więcej z nią z mojej głowy. Rzecz w tym, że wiem w
głębi serca, że Jessie zasługuje na coś lepszego - że muszę pozwolić jej odejść… To
wcale nie ułatwia sprawy.
Tęsknię za nią. Tęsknię za nią tak bardzo, że świat przyjął ponurą mgiełkę.
Przepycham się każdego dnia, ponieważ nie mam wyboru, ale dni wydają się ciągnąć
w nieskończoność. Myślałem, że rzucanie narkotyków było najtrudniejszą rzeczą,
jaką kiedykolwiek zrobiłem w życiu, ale zaczynam się zastanawiać, czy
kiedykolwiek będę w stanie wyciągnąć Jessie z mojego systemu.
- Co Ty tutaj robisz? - pytam, kiedy zatrzymuje się jakieś dziesięć stóp ode mnie.
- Chciałam się z tobą zobaczyć. - mówi prosto, a te piękne niebieskie oczy patrzą na
mnie tak głęboko, że czuje się tak, jakby mogła zobaczyć całe moje wnętrze.
Mówię jej, ale stoję teraz tuż przed nią, a moje dłonie są zaciśnięte w pięści, gdy
walczę z chęcią wzięcia jej w ramiona, uniesienia i pocałowania.
- Może bardzo to lubię. - odpowiada. Jej głos jest cichy jak szept i łamie się
moja kontrola.
Kiedy się rozdzielamy, trzymam ją w ramionach, a ona opiera głowę przeciwko mnie.
Odsuwam się na tyle, by podnieść jej twarz do mnie.
- Tęskniłem za tobą, Myszko. - mówię jej, myśląc, że te słowa nie mogą nawet
podsumowywać, jak się czułem bez Jessie.
- Jak długo tutaj będziesz? - pytam, zdesperowany, by spędzić z nią więcej czasu.
Jej słowa otaczają moje serce i wydaje mi się, że nie mogę oddychać przez minutę.
- To może być problem, Jessie. Nie wiem, czy mogę pozwolić ci odejść
jeszcze raz.
- I będziemy rozmawiać, ale czy dziś wieczorem mogę po prostu cię mieć? - zadaje
to pytanie z taką powagą.
W żaden sposób nie może przegapić tego, jak bardzo jej pragnę lub potrzebuję. Nie
wiem, jak mogła przez chwilę pomyśleć, że nie chciałbym z nią dzisiejszego
wieczoru, ale zdecydowanie chcę się upewnić, że dokładnie wie, co teraz czuję.
- Masz mnie, Jessie. Zawsze mnie miałaś. - mówię jej, a potem ponownie zajmuję się
jej ustami, nie pozostawiając wątpliwości, że należę do niej.
22
JESSIE
- Mam nadzieję, że nie śnię. - szepczę, rozciągając się na ciepłym ciele Allena.
Musi być około trzeciej nad ranem, a to z pewnością jedna z lepszych nocy mojego
życia.
- Witaj w rodzinie.
Jego przeszłość jest okropna. Nie mogłam sobie wyobrazić przechodzenia przez to,
co robił jako dziecko, i nie mam pojęcia, jak sobie z czymś takim poradzić. Allen
zwrócił się ku narkotykom i chociaż żałuję, że to zrobił, chociaż chciałabym móc
cofnąć się w czasie, być przy nim i spróbować mu pomóc, nie mogę. Kiedy Ana po
raz pierwszy mi o tym powiedziała, byłam taka przerażona.
Nie chciałam w moim życiu kogoś, kto byłby tak destrukcyjny, kto mógłby odebrać
mi życie i odrzucić je dla haju. Ale jego przeszłość nie jest Allenem, którego
spotkałam. W jego przeszłość nie był takim człowiekiem, jakim jest dzisiaj. Może nie
znałam go długo, ale w głębi serca wiem, że jego przeszłość i mężczyzna, w którym
się zakochałam, są zupełnie inni.
Allen nie jest jego przeszłością… Jest tym, kim jest, ponieważ pokonał swoją
przeszłość i rozmawiał ze mną. Kazałam mu otworzyć swoją duszę i opowiedzieć mi
wszystko, co mu się przydarzyło oraz o zażywaniu narkotyków… To sprawiło, że
pokochałam go bardziej.
Jego kciuk muska moją wargę, gdy nasze czoła opierają się o siebie nawzajem i
wpatruje się w moje oczy. Moje palce zginają się na jego bokach, a moja noga opiera
się na jednej z jego. Mamy tylko prześcieradło na naszych ciałach.
Wcześniej myślałam, że kochanie się z nim było dobre, ale dzisiejszy wieczór był o
wiele lepszy. Może dlatego, że po naszej rozmowie czuję się bliżej niego, jakby teraz
nic nie stało nam na drodze. Nie ma żadnych ścian, za którymi można by się ukryć,
ani przyszłej daty kiedy nie zobaczę ponownie Allena. To jest to… jesteśmy…
prawdziwi…
- Nie mogę uwierzyć, że wciąż tu jesteś, zwłaszcza po tym, jak wszystko włożyłem
tobie. Chyba nie powinienem. Po prostu… chciałem, żebyś wiedziała o mojej
przeszłości, Jessie. Potrzebowałem, żebyś wiedziała, żebyś mogła odejść, gdybyś
chciała. - tłumię emocje, które czuję, bo słyszę ból w jego głosie.
Krótko całuję jego usta. To nie jest namiętny pocałunek, to jeden z emocji, ponieważ
nie chcę sprawiać mu bólu. Nie powiem mu, że Ana przyszła do mnie i już mi to
mówiła. Nie musi wiedzieć, że wiedziałam o jego zażywaniu narkotyków przed
dzisiejszym wieczorem. Nie chcę, żeby czuł się, jakby jego siostra zdradziła go,
dzieląc się tym. Zaufanie to wielka rzecz dla Allena i dał mi to dziś wieczorem.
- Zrobimy to, Jessie. Przysięgam. Jadę do St. Augustine na chwilę i kiedy wszystko
się ułoży i Roman znajdzie kogoś, komu ufa, że zajmie moje miejsce, zawsze mogę
się przeprowadzić…
Kładę palce na jego ustach, powstrzymując go od mówienia.
- Masz tu rodzinę. Rodzina, która troszczy się o Ciebie i pracę, którą lubisz. Jesteś
pewien, że chcesz, żebym była z tobą, mogę się tu przenieść.
- Nie mam nic w St. Augustine, żeby mnie tam zatrzymało, Allen. Mam
mój sklep, ale nie jest tam zbyt dobrze przyjęty. Miami to ruchliwa okolica. Mogę
zobaczyć, czy znajdę tutaj miejsce na mój sklep.
- Jessie...
- To znaczy, nie naciskam na ciebie. Wiem, że ledwo się znamy. Ta rzecz między
nami wydarzyła się szybko, ale w końcu to znaczy… wiesz, nie od razu. - mówię
dalej, czując, jak moja twarz płonie ze wstydu.
- Mam na myśli: jak myślisz, ile czasu potrzebujesz, zanim dowiesz się, czy ja jestem
jedynym dla Ciebie?
- Nie potrzebuję czasu, Allen. Wiedziałam to od pierwszej chwili, ale mam na myśli
mężczyźni są inni i…
- Jedno spojrzenie w twoje oczy i poczułem się, jakby świat wokół mnie
eksplodował. Jesteś tym dla mnie, Jessie. Kocham cię i żadna ilość czasu się nie
zmieni tego. Kocham cię od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem.
- To brzmi szalenie. - szepczę, a łzy zbierają mi się w oczach. Szczęście
rozprzestrzenia się po moim ciele w sposób, który sprawia, że wiem, że teraz zawsze
będzie częścią mnie - Całkowicie szalone, ale czuję dokładnie to samo.
- Co to jest?
- O tak, Mysz. Nie mogę się doczekać, aż legalnie będziesz moja. Plus…
- Plus co? - pytam, śmiejąc się, kiedy chowa głowę w mojej szyi i całuje mnie.
- Och, będziemy, ale chcę, żebyś w bikini na plaży w Cabo kochała się ze mną w
ciepłym powietrzu i zapachu krystalicznie błękitnego oceanu na wietrze.
- W takim razie będę się z tobą kochać na sześciu stopach śniegu i zaryzykuję
zamarznięcie moich kulek. To nie ma znaczenia, Jessie, dopóki mogę się z tobą
kochać i dopóki będziesz moją żoną.
- Allen, przestań mówić. Potrzebuję cię. - szepczę, obejmując ręką jego koguta.
Jęczy i ciągnie mnie do góry, aż ustawia się w prosto do mojego wejścia. Patrzymy
na siebie i używam nogi, która jest owinięta za nim, aby wciągnąć jego w swoje
ciało. Wsuwa się we mnie. Kochamy się powoli, patrzymy na siebie i jest idealnie.
Absolutnie doskonale.
EPILOG
JESSIE
Tydzień później
- Allen! Postaw mnie! - śmieję się. Wracamy do ośrodka z plaży, a on niesie mnie na
każdym kroku - Wiesz, umiem chodzić.
- Wiem. Po prostu lubię mieć cię w ramionach .- mówi i pochyla się aby pocałować
mnie krótko.
- Mam zamiar sprać twój tyłek później. - mężczyzna warczy żartobliwie do ucha
kobiety, ale ją stawia.
- July, to niezwykłe imię. Lubię to. - Allen odpowiada, obejmując mnie ramieniem.
Zauważam, że mąż kobiety robi to samo, jakby był to uniwersalny sygnał, aby
pokazać, że to moja kobieta. Cokolwiek to jest, nie zaprzeczę, że mi się to podoba i
bardziej pochylam się nad moim mężczyzną.
- Chcieliśmy zachować tradycję. - odpowiada, zdejmując okulary przeciwsłoneczne -
Jestem November, a ten seksowny jaskiniowiec obok mnie to mój mąż, Asher.
- Miło cię poznać - mówi Asher, wyciągając rękę do Allena. Kiedy się witają, robi to
samo ze mną.
- Zawsze chciałam mieć niezwykłe imię. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek spotkała
kogoś o imieniu November.
Wtedy zdaję sobie sprawę, że nie podaliśmy naszych imion. Nie wiem, o co chodzi z
tą parą. Po prostu mają to połączenie, które nawet ja, jako osoba z zewnątrz, mogę
poczuć i po prostu się w to wciągasz.
Kiedy mówię te słowa, patrzę na Allena i gubię się w spojrzeniu jego oczu. Nadal
dziwne jest nazywanie go moim mężem. Dziwne… ale zdecydowanie dobre.
Gubię się w swoich wspomnieniach. To było spokojny ślub. Tylko ja, Allen, Roman,
Ana i ich mały synek. Tak naprawdę nie miałam tam rodziny ani nikogo, kogo
chciałam. Roman i Ana przybyli, aby być naszymi świadkami. Powiedziałam „tak” w
pięknej białej, zwiewnej sukience i boso, a Allen miał na sobie białą koszulę i luźne
spodnie i też był boso. To było proste, piękne i dokładnie to, czego chcieliśmy oboje.
To wygląd, który znam, ponieważ jest dokładnie taki sam, jakie Allen daje mi od
pierwszego dnia. Asher przyciąga swoją żonę do siebie, tak że jej plecy spoczywają
na jego brzuchu, a on wciska ją w swoje ciało. Całuje czubek jej głowy i obejmuje ją
ramionami. November odchyla głowę do tyłu, by pocałować pod brodą męża i to jest
tak oczywiste, że są całkowicie zakochani, aż nie mogę się powstrzymać od
modlitwy, aby Allen i ja byliśmy tacy, kiedy będziemy wychowywać dzieci i mieć
wnuki.
- Jak długo jesteście razem? - pytam, nie mogąc się powstrzymać od dowiedzenia się
więcej o tej parze.
- Znam to uczucie. - śmieję się - Allen i ja znamy się dopiero od dwóch miesięcy. -
mówię jej i nie chcę tracić czasu na liczenie i nie mówię jej, że prawdopodobnie jest
jednak mniej.
November śmieje się i odrywa od męża, bierze mnie za moją dłoń. Idziemy razem w
stronę ośrodka, nasi mężowie podążają za nami.
- Dni. - potwierdza.
- Udało mi się wytrzymać trochę dłużej, zanim zrobił ze mnie uczciwą kobietę.
- Wyszła za mnie tylko dla mojego basenu. - Asher lamentuje za nami.
- Niektóre kobiety chcą biżuterii. Moja dziewczyna chciała tylko basenu, więc jej go
dałem. Kiedy mężczyzna znajduje swoją kobietę, robi wszystko, co w jego mocy, aby
ją uszczęśliwić.
- Masz rację. - mówi Allen - Chcesz basen, Jessie? - pyta, kiedy jesteśmy już w
ośrodku.
Natychmiast uderza mnie chłodne powietrze i czuję się wspaniale. Patrzę na męża i
się uśmiecham.
- Nie, ale nie miałbym nic przeciwko niektórym dzieciom o unikalnych imionach i
kiedyś może jakieś wnuki. - mówię mu szczerze. Oczy Allena wydają się gorąca, gdy
na mnie patrzy.
- Gdzie idziemy? - pytam, ale już i tak wiem, ale podoba mi się sposób, w jaki na
mnie patrzy i potrzebę, której nie może ukryć w jego głosie.
W tle słychać śmiech November. Spoglądam przez ramię Allena i widzę, jak Asher ją
niesie. Zmierzają w przeciwnym kierunku, ale nie mam wątpliwości, co myśli też
Asher.
November i ja jesteśmy bardzo szczęśliwymi kobietami.
EPILOG
ALLEN
Nasza najmłodsza córka Arabella właśnie niedawno nauczyła się otwierać drzwi.
Zainstalowałem w nich alarm, więc nie obudziliśmy się i nie znaleźliśmy jej na
zewnątrz bujajaćej na huśtawce pewnego ranka… lub gorzej, w domu sąsiada
bawiącego się z ich małym chłopcem Tylerem. Mam przeczucie, że Arabella sprawi,
że psiwieję na długo przed czasem.
W ciągu dziesięciu lat, kiedy Jessie i ja byliśmy małżeństwem, życie zmieniło się w
piękny sen, z którego nigdy nie chcę się obudzić. Sklep Jessie stał się sklepem „Hot”
w Miami i jestem z niego dumny, że osiągnęła sukces. Kupiliśmy ładny, cichy dom w
dobrej okolicy, blisko pracy, ale poza samym miastem, więc nasze dzieci mają
podwórko.
Mamy troje dzieci: Roana, Grahama i Arabellę i każde z nich jest tak różne, jak długi
jest dzień. Roan jest cichy, zamyślony. Widzę w nim dużo siebie; Trudno mi
uwierzyć, że jutro skończy dziewięć lat. Graham jest żartownisiem, ciągle ma
kłopoty w szkole, a ma zaledwie siedem lat. Mam przeczucie, że będzie mnie trzymał
ciągle w ruchu. Jest też Arabella, nasza ukochana córka, która tak bardzo przypomina
swoją matkę, że zapiera mi dech w piersiach. Ona sprawi, że będę biegał tak samo
jak u Grahama. Jedyna różnica polega na tym, że jest zbyt ładna i będę musiał się
martwić o chłopców, którzy ją ścigają.
Nie spieszę się, aby sprawdzić, co z każdym z moich dzieci, zanim w końcu dojdę
swoją drogą do głównej sypialni.
Lampka nocna pali się po mojej stronie łóżka, jak zawsze. Jessie upewnia się, że nie
przestaje dla mnie tego robić i nigdy nie przestaje wywoływać u mnie uśmiechu.
Rozbieram się szybko i kładę się do łóżka i ledwie mam czas, by podnieść
przykrycie, zanim Jessie się do mnie odwróci. Jej ciepłe ciało owija się wokół mnie i
wnika we mnie ciepło. Trzymam ją blisko, wdychając ją, gdy serce wali mi w piersi.
Był taki czas w moim życiu, kiedy modliłem się o śmierć. Zrobiłem wszystko co
mogło sprawić, by to się stało, bo sam nie mogłem tego zakończyć. Myślałem, że
jestem za słaby, ale teraz już wiem. Życie, przetrwanie nie jest słabe. To
najtrudniejsza rzecz, największe wyzwanie. Ale wszystko zawdzięczam Romanowi.
Pomógł mi odnaleźć siebie i robiąc to, udało mi się znaleźć Jessie.
Druga połowa mojej duszy. Walczyłem na wojnie i jakoś przeżyłem. Zrobiłem to, aby
dostać się na drugą stronę i życie tutaj…
Jej głos jest wypełniony sennością. Sięgam w dół, całuję ją w głowę i ściskam.
Opuszczam dłoń, by przytrzymać brzuch żony i czuję swoją małą dziewczynkę, która
kopie mnie w dłoń. To będzie nasze ostatnie dziecko. Chcę mieć czas, aby cieszyć się
naszym wspólnym życiem i naszymi wnukami, gdy będziemy starsi, ale chcę też
czasu z Jessie. Chcę, żebyśmy byli jak ta para, którą poznaliśmy podczas miesiąca
miodowego. Dom pełen dzieci i wnuków, ale wciąż tak zakochanych w sobie, że
każdy dzień spędzamy razem, jakby to był cenny prezent.
- Przestań się martwić. Nasz mały cud będzie tutaj, zanim się zorientujesz. - szepcze,
kładąc rękę na mojej.
Ona ma rację. Przypomina mi o tym każdego dnia. Potrzebuje czasu, żeby policzyć
każdy cud, który nam został dany, a mamy ich dużo.
KONIEC