Publiusza Wirgiliusza Marona-Bukoliki-1805-LIPIŃSKI-nowa Wersja

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 25

BUKOLIKI

Publiusza Wirgiliusza Marona


Przełożył:
Józefa Lipińskiego
PRZEDMOWA
Tak w dawniejszych iak szczególniey w naszych czasach, wielu Pisarzow zbogaciło rodowite nauki
przekładem dzieł wzorowych starożytności, których przyswoienie iest nieiako pierwsza potrzeby i
zakładem bogactw literackich każdego narodu. Wątpić niemożemy że Georgiki i Eneida Wirgiliusza w
krótce przełożonemi zostaną. Ośmielam się wydać skromnieyszą pracę. Poprzedził mię w niey szanowny
weteran JX. Nagurczewski. Ale przełożenia dzieł wzorowych nie mogą bydź dość mnogie i rozmaite:
ięzyk każdego naroddu siląc się ażeby one wyraził, na samym usiłowaniu przez odmienne coraz obroty
zyskuie. Praca ta więc moia nie z dokładnieyszego pięknościwzoru oddania, ale iedynie z nowey
usilności pragnie mieć zasługę. Ile ięzyk nasz posiada słodyczy w wyrażeniu tkliwey prostoty, dowodzą
pełne wdzięku Sielanki Symonidesa i Zimorowicza, które dla nas poźnieyszych wzorowemi bydź mogą..
Mówiąc o Bukolikach Wirgiliusza, nieodrzeczy będzie narnienić o różnicy iaka miedzy rodzaiami
Sielanek zachodzi.
Były moie czasy i mieysca, gdzie ludzie iedynie trzód strażą zaięci, znayduiąc łatwe dogodzenie
potrzebom, bespieczni od przemocy, wolni od namiętności, od prac, i od boiaźni niedostatku, pod
wpływem łagodnego Nieba kosztuiąc darów i wdzięków przyrodzenia, w pieśniach Wyrażali swobodę
swoią, proste czucia i roskosze. Ten stan szczęśliwy wystawili nam Pisarze Greccy, iako to Moschus
Bion, a mianowicie Teokryt Poeta Sycyliyski, tak z obrazów w naturze iak w myśli swoiey branych; a ich
dzieła stały się wzorem pieśni Pasterskich i po wszystkie czasy naśladowanemi były. Smutne, iest uwagą,
że rodzay ten naybliższy przyrodzenia, stał się teraz cale prawie wymyślonym. Traiedye wystawuią nam
rzetelniey czucia, myśli i ięzyk Bohaterów, niż Sielanki mowę. i szczęście Pasterzów naszych.
Inny rodzay Sielanek iest, kiedy Poeta. pod osobami Pasterzów wystawia ludzi wyższego stanu: na ów
czas Sielanka iest apologiem. Osoby w niey są. iak drzewa i zwierzęta u Esopa. Pasterze uczę. i bawią.
łudzi mieyskich. Takie są Eklogi Wirgiliusza. Język ile można, zbliżony do wieśniaczey prostoty, obrazy
czerpane w naturze i w życiu Pasterskim, staią, się często dowcipnemi przystosowaniami. Ale lube
wydanie swobody wieyskiey, kształtna mowy prostota, obroty szczęśliwe, Poezya, zdania które albo w
przysłowiach pospolitych były czerpane, albo niemi się stały; a szczególniey słodkie i często
naśladownicze wierszów brzmienie, uczyniły Bukoliki Wrgiliusza dziełem w tym rodzaiu wzorowym,
lecz niepodobnym do zrównania winnym ięzyku.
Ponieważ często Eklogi Wirgiliusza
zamykaiąc alluzye i znaczenie
allegoryczne, potrzebuią. wykłada; Szedłem
w tym za zdaniem rozsądnego Heyne.
Wielu komentatorów dzieł tego wielkiego
Rymotwórcy, usiłuią w Eklogach. iego
znaydować wszędzie dowcipne stosunki, i
tłomaczyć ie, mówi Heyne, iakby
wszystkich drobnych okoliczności
domowego życia, wszystkich żartów iego
towarzystwa, świadkami byli. Co tym
śmiesznieysza iest, że tam nawet szukaią
znaczeń allegorycznych gdzie on. tylko
prostym Teokryta był naśladowcę. Jakoż
wiele owoczesnych i drobnych okoliczności
dla nas iest straconych, i mniey nas tyczeć
mogą; a rzecz tak daleko wyszukiwana, tak
rozwlekle wykładana, cały swóy wdzięk
utraca. W koniecznym nawet obiaśnieniu
zwięzłym bydź należy, zostawując wiele
domysłowi czytelnika. Wszakże nie tak
niewolnicze i szkolne słów wyłożenie, iak
doskonalsze oddanie wdzięku iedyney tego
rodzaiu dzieł zalety, staranie tłómacza
zaymować powinno, i może kiedy od
zręcznieyszego pióra dokonanym będzie.
EKLOGA I
Po bitwie Phiripińskiey, Oktawius Cesar zwycięzca, na ukaranie przywiązanych do strony Cassiusza i
Brutusa miast, a miedzy niemi Kremony, role ich zasłużonym żołnierzom podzielić rozkazał. Pola
Mantuańskie są-siedzkie Kremony, popadły temuż losowi. Wirgiliusz za wstawieniem się Mecenasa
otrzymałpowrócenie łanów Oycu swemu. W osobieMelibeusza, który wychodzi z dziedziny i spotyka
spokoynego wśród powszechney klęski Tityra, wystawia nieszczęśliwych Mantuańczykow: a oyca
swoiego w osobie Tityra.

MELIBEUS, TITYR.

MELIBEUS.
Tityrze! pod Bukowym spoczywaiąc cieniem
Dumasz, na wątłey słomce wieyskim nucąc pieniem:
My pola, my oyczyste rzucamy zagrody,
My wygnance! Ty uczysz wśrod lubey swobody
Brzmić imieniem nadobney Amarylli gaie.
TITYR.
O Melibeiu! Bóstwo te mi wczasy daie.
Bóstwem on będzie dla mnie; iemu z trzody moi
Często pierwotne iagnie krwią ołtarz napoi.
On mym wołom dozwala błąkać się po roli,
I mnie na wieyskiey fletni przygrywać do woli.
MELIBEUS.
Nie zayrzę ci Tityrze, lecz raczey się dziwię;
Wszakże dotąd panuie ucisk na tey niwie:
Oto słaby iuź pędzę z tąd ubogą trzodę;
Tę chorą iako widzisz macierz ledwo wiodę,
Co na gołe krzemienie pomiędzy leszczyną,
Bliźnięta, trzód nadzieię zroniła iedyną!
Ah dawno nam te klęski, dąb gromem rażony
I złowrogiey na iodle1. krzyk obiawił wrony!
Ale któż iest tym Bóstwem? niech Tityr mi powie.
TITYR.
Miastu, które się Rzymem Melibeiu zowie,
Prostak mniemałem wprzódy ze nasze podobne,
Dokąd na targ pędziemy stad przychówki drobne.
Psom równałem szczenięta, iagnie do macierzy;
Tak się zwykle po małey rzeczy wielka mierzy:
Lecz tyle Rzym swe szczyty wzniósł nad irine miasta,
Ile Cyprys poziome Kaliny przerasta.
MELIBEUS.
Co Rzym zwiedzić Tityrze chęć zaieło w tobie?
TITYR.
Wolność, która mi w późney zaiaśniała dobie,
Gdy z mey twarzy sędziwsza iuz spadała broda.
Przyszła iednak choć długo żądana swoboda,
Jak zaczęła mey sprzyiać Amarylla doli;
Bo gdy mię Galatea trzymała w niewoli,
Ni swobody nadzieia, ni pieczy o stadzie!
Choć często na rzeź poszedł skop w moiey gromadzie,
werte

1 Cava ab ilice z wypruchniałego ostrokrzewia.


Choć z mleczywa tłoczyłem ser dla miasta mnogi,
Z próżną dłonią w domowe powracałem progi.
MELIBEUS.
0 Amaryllo! czemu twe oczy płakały?
Na kogo owoc czekał na drzewie doyrzały?
Domyślam się: Tityra niemiały te kraie:
Ciebie wzywały krzewy, strumyki i gaie.
TITYR.
Cóż czynić? ni mi wolność tu sprzyiała droga,
Ni tak możnego indziey mogłem znaleść Boga.
Tarn poznałem młodziana, nią słodką nadzieię;
Jego Ołtarz co miesiąc memi śluby tleie:
On pierwszy, rzekł moiemi proźbami zmiękczony:
Me dzieci! paście trzody, składaycie zagony.
MELIBEUS.
Szczęśliwy starcze! twoią ty posiadasz niwę.
Ty masz dosyć: choć głazy na niey styrcząsiwe,
Chociaż bagniste łąki sit kryie do koła,
Jednak owce nie będą gryść nieznane zioła.
Twe stado, zarazoney trzody niespotyka,
Szczęśliwy! ty na brzegu znanego strumyka,
Lub u źródła, gdzie z młodu piłeś słodkie wody,
Szukać będziesz wśród letnich upałów ochłody.
Tu przy płocie, gdzie kwiatów przynęcone wonią
Hybli2. pszczoły na wierzbie miód zbieraiąc dzwonią,
Do snu słodkiego swoim zachęcą cię brzmieniem;
Ciebie, pod skałą rąbiąc, kmieć ucieszy pieniem,
Dla ciebie gruchać będą miłosne gołębie,
I Grzywacz się chrapliwy odezwie na dębie.
TITYR.
Więc wprzódy na powietrzu paść się będą łanie"
Ryba wody rzuciwszy na brzegu zostanie,
I własne zamieniaiąc na obce zagrody
Parth będzie pił Araru3. Niemiec Tygru wody;
Niźli w moiey pamięci iego obraz zginie.
MELIBEUS.
A my póydzieni po Afrow tułać się krainie,
Do Scytów, lub gdzie Oax 4. rwie Kreteyskie skały,
Gdzie Brytanów od świata morskie dzielą wały.
Czy kiedy los dozwoli nam słodkiey pociechy
Uyrzeć domow Oyczystych darniem kryte strzechy?
Widzieć po długich latach łanów naszych plony ?
Srogi żołnierz te gnoyne posiędzie zagony,
Pozbiera z naszey pracy żniwa iuż gotowe.
Gdzie nas przywiodły bracia, niezgody domowe!
Patrzcie, komuśmy naszą zasiali pszenicę!
Szczepie tu teraz gruszki, sadź w rzędy winnicę.
Idź więc iuź moia trzodo tak niegdyś szczęśliwa!
Już w chłodney grocie leżąc, którą liść okrywa,
werte

2 Hybli pszczoły, wyraz oznaczaiący ich zalety. Hybla góra w Sycylii sławna naylepszym miodem.
3 Parth będzie pił Araru. Są którzy naganiaią tę umieiętnośćPasterzów, ale Pasterze Rzymscy wiadomsi być musieli niźli Syrakuzy lub
Arkadyi. Arar teraz Saona ma swe źródło w Lotaryngii którą Rzymianie nazywali wyższą Germanią.
4 Rapidum Cretct veniemus Oaxem. Wielu mniema, że Poeta chce mówić Oraxem lub Araxem, który kredowe brzegi orywa.
Nieuyrzę cię wiszącą na pochyłku skały,
Już mych pieśni niebędą gaie powtarzały.
Inny pasterz powiedzie was me drogie kozy,
Ogryzać gorzki listek szczodrzeńca i łozy.

TITYR.
Melibeiu! niech ieszcze tę noc z tobą dzielę,
Miękkie ci łoże z liści zielonych uścielę;
Znaydziem tu słodkie iabłka i smaczne kasztany,
I ser tłoczony z mleka, i mnogo śmietany.
Już się nad wioską wznoszą dymu gęste chmury,
A dłuższy na dolinę cień upada z góry.

EKLOGA II
Niewiadomo iezeli Wirgiliusz własną, czyli cudzą miłość do młodziana Alexego, domownika iak iedni
mniemaią Polliona, drudzy Mecenasa, chciał w tey Eklodze wyrazić: wielu sądzi, iż tylko Teokryta chciał
bydź naśladowcą.

ALEXY.
Alexę piękne chłopię i Pana pieszczoty
Kochał próżno Korydon: więc pełen tęsknoty,
Tam kędy Buk cieniste konary rozwodził,
Takie niekształtne rymy często śpiewać chodził,
Górom i lasom swoie powierzaiąc bole:
O Alexy na moią nieczuły niedolę!
Me piosnki cię niebawią, moia śmierć niestraszy;
Już trzoda w chłodne cienie z parney wraca paszy,
Jaszczurka się pod krzakiem ukrywa zielonym,
Już Testylis żniwiarzom pracą utrudzonym,
Czosnek i macierzankę przerywa pachnącą;
Ja tylko, ciebie śledząc niedbam na gorąco.
Jak konik co w południe świerczy miedzy krzewy,
Tak mi tez było znosić Amarylii gniewy
I dumną iey pogardę, lub zwrócić zapały
Do Menalki, choć czarny, choć ty iesteś biały.
Nieufay śnieżney twarzy o luba dziecino!
Ciemne goździki biorą, a bzy białe giną.
Gardzisz mną, ani tego chęć twoia docieka,
Czym iest w stado bogaty, czy mam sporo mleka?
Tysiąc w górach Sykulskich mey się błąka trzody,
Mam mleko choć upały, mam ie chociaż lody.
Śpiewam iako Tebański Amfion5 przy owcach,
Gdy ie po Arycynthu prowadził manowcach.
Nie iestem szpetny; oto z tey nadbrzeżney skały
Widziałem się, gdy wiatry wód nie poruszały.
A ieźli te niezwodzą, niechay Dafnis przydzie;
Nie boie się: sądź o mnie nawet przy Dafnidzie.
O gdybyś chciał polubić miłe wioski cienie!
Dzielić mą niską chatę i chłodne podsienie.

werte

5 Tebański Amfion. Był synem Jowisza i Antiopy. Daie mu Poeta nazwisko Dirceus od z'rodła bliskiego Tebow- Aracinthus góra w Beocyi.
Przy piszczałce kóz trzodę w pole pędzić z rana,
I w pieniu leśnym ze mną naśladować Pana:6.
Pana, co pierwszy w dudki dął woskiem spoione,
I uczył godzić onych głosy ziednoczone.
Pan nad trzodą ma pieczą, pasterza oświeci.
Nie boy się, fletnia twoich ustek nieoszpeci.
Coby niedał Amintas by tak umiał śpiewać?
Na siedmiu mogę trzcinkach złożonych przygrywać;
Dar to drogi Damety: iuż temu czas długi,
Rzekł przy zgonie "ty pomnie będziesz śpiewał drugi;
W twych ręku ten flet będzie po mey śmierci gościł."
Rzekł Dameta: a głupi Amintas zazdrościł.
Dam w lesie wilków pełnym. znalezioną stratę,
Koźląt dwoie: na obu są centki srokate;
Co dzień dwóch matek wyssą ciężarne wymiona,
Już mię o nię Testylis prosi naprzykrzona;
Mieć ie będzie, bo tobie móy dar iest niemiły.
Pódź do mnie piękne chłopię. Dla ciebie uwiły
Nimfy związki liliow, a białe Naiady
Zbieraj mak wysoki i fiołek blady,
Narcys i czombr pachnący uplotą do koła,
I lawendę; a miedzy słodkiey woni zioła
Wetkną miękkie brunaty i nagietek złoty;
Pigwę w skurce puchowey z mey weźmiesz szczodroty,
I niegdyś Amarylli mey lube Kasztany,
I śliwkom będzie zaszczyt od ciebie przyznany;
I was Laury, i ciebie Mircie uymę w dłonie,
Bo z waszego złączenia tchną naysłodsze wonie.
Korydonie! Alexy niedba o twe dary,
Ni cudzey da mu przyiąć Jolas ofiary.
Ah! iakie imie wyrzec rozpacz mię przywiodła!
Wiatr puściłem na kwiaty, ordyńcow do źródła.
Lecz czemu mieszkać niechcesz pomiędzy lasami?
Parys w nich żył Troiański i Bogowie sami:
Niechay te, które własną ręką postawiła
Pallas swe zamki lubi; nam wieś będzie miła.
Wilk ściga kozę, wilka chce Lwica drapieżna,
A za kwiatkiem się koza ubiega lubieżna;
Korydon za Alesym bieży upragniony;
Tak każdy własną żądzą idzie prowadzony.
Patrz, na karkach zwieszonych wólce ciągną pługi,
Już przy słońca zachodzie, cień w dwoynasob długi.
Mnie pali miłość: iakaż iest na miłość rada?
O Rorydonie! srogi zawrót cię napada;
Czemu wiszącą z klonu tę latorośl wina
Na pół tylko skrzesaną, noż twey nie obcina?
Czemu choć giętkich w polu naciąwszy prącikow,
Z rokitu lub rogoży niesplatasz koszyków,
Do wygody domowey usłużne narzędzie?
Nie kocha cię Alexy; inny kochać będzie.

6 Pan, Syn Daemogorgona, Bóg pola i Pasterzy, czczony w Arkadyi pod tym imieniem które oznacza wszystko, iakby całą naturę. Był
oycem wielu Satyrów. Maluią go z twarzą rumianą, rogami na głowie, z połową ciała niższąnakształt kozła.
EKLOGA III
Ekloga ta wykładu nie potrzebuie: niektóre szczególnych wierszy przystosowania, noty wyiaśnią. Wiersz
takowy carmen Amaebaeum nazywa się w którym piosnki bez związku z sobą (podobne do naszych
wieśniaczych) koleyno następuią. Pasterz odpowiadaiący, rzecz podobne, lub przeciwny, odmiennie albo
lepiey, w tyluż wierszach wyrazić powinien. Wiele wierszy tey Eklogi przysłowiami się stało.

MENALKO, DAMETA, PALEMON.

MENAŁKO.
Dameto! czyli pędzisz Melibeia trzodę?
DAMETA.
Nie, Egona niedawno powierzoną, wiodę.
MENAŁKO.
Nieszczęsne stado! kiedy on pieści Likorę,
Trwożliwy, czy mu oney serca nie odbiorę;
Stróż nriemny w godzinę dwakroć owce doi,
Wysusza matki, iagniąt niszczyć się nie boi.
DAMETA
Skromniey bądź mały chłopcze! daię ci przestrogę!
Wiem coś i kiedy zrobił... i powiedzieć mogę.
Pamiętasz: na co kozły zkrzywione patrzały,
Śmiały się płoche Nimfy ukryty za skały.
MENAŁKO.
To pewnie, kiedym młodą winnicę Mikona
I weszłe tępą kosą. pościnał nasiona.
DAMETA.
Albo kiedyś złośliwie pod tym starym bukiem,
O pień połamał strzały Dafnisowe z łukiem;
Z iaki, ze ie nie tobie darowano: bo ty
Umarłbyś, komu iakiey nie zrobiwszy psoty.
MENAŁKO.
Cóż Pany nieuczynią, gdy tak śmiałe sługi?
Czym niawidział gdy w sidła złowiłeś u strugi
Damonowego kozła? Szczekała Licyska;
Jam wołał: gdzie ten złodziey? przydź Tityrze zbliska,
Gromadź trzodę; tyś leżał w sicie utaiony.
DAMETA.
Czy mi go oddał w pieśniach ze mną. zwyciężony?
Alboż Kozła me rymy i fletnia niegodne ?
Moim był, bo zwycięztwo moie niezawodne;
Wyznał Damon: zakładu niechciał oddać przecie.
MENAŁKO.
Tyś śpiewał? czyli kiedy słyszałeś o flecie
Z kilku dudek zlepionym ? wiem że często w gminie,
Klecisz niemiłe piosnki na chrapliwey trzcinie.
DAMETA.
Obaczmy co kto umie, ią stawiam w zakładzie
Tę ciołkę; nieodrzucisz naylepszą w mym w stadzie:
Dwakroć staie do doiu, dwoie cieląt wodzi.
Z twoiey strony Menalko powiedz o co chodzi?
MENAŁKO.
Nic mi z trzody nie wolno udzielić nikomu;
Jest ociec, iest swarliwa macocha w mym domu;
Oboie liczą trzodę, ta nawet Koźlęta.
Ale kiedy twóy upor na nic niepamięta,
Czarę z buka, rzecz droższą postawię z ochotą;
Ta iest Alcydemona7. Boskiego robotą..
Winney macicy liściem w koło otoczona,
Bluszcz gdzie niegdzie przeplata rozsypane grona;
Wśrodku dwa znaki: Konon8. i ten drugi społem
Co dla ludzi uczonym świat wykryślił kołem:
Co żniwiarzom pracownym czas zbioru oznacza,
Kiedy pruć skibę uczy zgiętego oracza.
Chowam ią nietykaną ieszcze usty memi.
DAMETA.
I ia się naczyniami chlubię bukowerni,
I dla mnie Alcydemon dwie czasze wyrobił;
Rękoieść ich Akantu liściem przyozdobił,
Wśrodku Orfey 9. z gaiami za nim skaczącemi:
Chowam, ie nie tykane ieszcze usty memi.
Ale przy ciołce moiey niczym iest naczynie.
MENAŁKO.
Dziś mi się niewybiegasz; co zechcesz uczynię.
Otoż Palemon, niechay sądzi nasze spory;
Wiem że odtąd niebędziesz do wyzwania skory.
DAMETA.
Zaczniy ieźli co umiesz, ze mnie niema zwłoki.
Ty sąsiedzie roztropnie waż twoie wyroki;
Palemonie! o fraszkę nie idzie w tey sprawie.
PALEMON.
Spiewaycie: iuż siedziemy na miękkiey murawie,
Już się pole zieleni, drzewo pełne soku,
Lasy gęstsze; naymilsza teraz pora roku.
Zaczniy naprzód Dameto, ty Menalko potem:
Muzy koleynych piosnek bawią się przeplotem.
DAMETA.
Początek od Jowisza: on wszystko zapienia,
On ziemi daie żyźność, moie kształci pienia.
MENAŁKO.
Feb mię kocha, u Feba me dary niepłonne;
Zawsze mu z Hyacynty chowam bobki wonne.
DAMETA.
Galatea się kryiąc, iabłkiem rzuca zdradnie;
Ale chce bym ią uyrzał,: niż krzaku dopadnie.
MENAŁKO.
Amintas luby, do mnie sam bieży ochocza,
Radośniey niż psy nasze gdy Delią zoczą.

7 Alcydemon, Sławny Snycerz.


8 Konon, Znakomity Matematyk z Samos, współczesny Archimedesa, i iak wielu mniema, iego nauczyciel.
9 Orfeusz, Syn Apollina i Muzy Kaliopy.
DAMETA.
Na podarek pasterce sam w lesie naznaczę
Kędy lotne wywiodły pisklęta grzywacze.
MENAŁKO.
Dziś iabłek dziesięć lubey posłałem dziecinie;
Będą drugie doyrzałe, niźli iutro minie.
DAMETA.
Ah! co mi Galatea w słodkiey rzekła mowie,
Nieście wiatry; część tego niech słyszą Bogowie.
MENAŁKO.
Coż Aminto! ze się nam miłość w sercu nieci,
Gdy ty ścigasz ordyńce, ia pilnuię sieci.
DAMETA.
Jolo szley Filidę! dziś mych rodzin święto;
Przydź sam, gdy będzie ciołka na żniwa zarzniętą.
MENAŁKO.
Kocham Filidę, bo gdym odieżdżał płakała,
I, bądź zdrów móy Jolo! długo powtarzała.
DAMETA.
Wilk owcom, wichry dzrzewom a kozom ulewy,
Dla mnie zaś straszne moiey Amarylli gniewy.
MENAŁKO.
Miłe posiewom deszcze, koźlętom krzewiny, -
Wierzba owcom, a dla mnie Amintas iedyny.
DAMETA.
Pollio10 niepogardza rymem, choć wieśniaczy,
Muzy paście mu Ciołkę, że was czytać raczy11.
MENAŁKO.
Pollio składa rymy; niech więc od was zyska
Byka, co rogiem bodzie, nogą ziemię ciska.
DAMETA.
Pollio! kto cię kocha niech ma twoie gody,
Niech mu cierń daię wonią, niech mu płyną miody.
MENAŁKO.
Mewi kto cierpi Bawa12. o twóy wiersz niech stoi;
Niechay sprzęże dwa lisy, niechay capa doi.
DAMETA.
Wy co zrywacie kwiatki z poziomki słodkiemi,
Ostrożnie chłopcy; wąż się kryie miedzy niemi.
MENAŁKO.
Trzodo! niechodź nad wodę bo się brzeg ukruszy;.
Patrz, oto Baran zmokły ieszcze wełnę suszy.
DAMETA.
Tityrze, niech nie wchodzą owce w mętną wodę;
Wczasie sam ie do źródła umywać zawiodę.

10 Pollio, Konsul, przyiaciel Wirgiliusza, pisał Traiedye.


11 Ciołka, Oznacza ofiarę wieyskim Poetom, Byk Traijcznym.
12 Mevius i Bavius: Poeci nieprzyiaciele Polliona, Wirgiliusza i Horacego; drugi był rywalem Pollioua w pisaniu Traiedyi i każdy miał
swoich stronników.
MENAŁKO.
Pędźcie chłopcy w chłod owce; gdy się mleko spiecze,
Darmo gnieść czcze wymiona, nic z nich nie pociecze,
DAMETA.
Chudy móy Baran chociaż tłusty pokarm bierze;
Taż sama miłość suszy trzody i pasterze.

MENAŁKO.
Chuda ma trzoda, choć iey miłość nie dopieka;
Niewiem czyieś mi oko iagnięta urzeka.
DAMETA.
Będziesz mi Apollinem gdy powiesz iak trzeba,
Gdzie na ziemi trzy łokcie tylko widać nieba?.
MENAŁKO.
Oddam Filidę, powiedz, iaka ziemi strona,
Rodzi Kwiaty, na których są Królow imiona?13.
PALEMON.
Nie moia rzecz te miedzy wami sądzić spory;
Obaście godni ciołki; i ten godzien który
Opiewa słodką miłość, lub doznał niemiłey.
Stóycie, czas brzegi zamknąć, dosyć łąki piły.14.

EKLOGA IV
Rozmaite są domniemania względem dziecięcia którego przyszłe losy wzorem Sybilli Kumeyskiey
przepowiada Wirgiliusz. Naywięcey moie zbliżaią się do prawdy ci, którzy mniemaią, iż opiewa urodzenie
Marcella syna Oktawii siostry Oktawiusza Cesara. Ta, po pokoiu za staraniem Polliona i Mecenasa
zrobionym w Brunduzium, brzemienna ieszcze z pierwszym mężem Marcellem, wydana dla stwierdzenia
zgody za Antoniusza, porodziła syna. Ponieważ Poeta do Polliona obraca swą mowę, przeto Ekloga ten
tytuł nosi.

POLLIO.
Sykulskie Muzy!15. nieco wznieśmy nasze tony;
Nie wszystkim lube ziółka i chruścik zielony:
Gdy lasy pieiem, głośmy ie Konsula godne.
Wróżbę Kumeyskiey Xieni16. dni prawdzą. swobodne:
Ciąg długi szczęsnych wiekow rodzi się dla świata;
Jest Astrea17. nadeszły Saturnowe lata.
Nowe z Niebios wysokich nam zesłane plemie,
Dziecie zrodzone, dźwignie nieszczęść ludzkich brzemie:
Z nim się kończy żelazny, wiek złoty zaczyna.
Sprzyiay Lucyno!18 widzisz twego Apollina.
Pollio! za twych rządów te się pełnią dzieie:
Póydą dłuższe miesięcy szczęśliwych koleie19.
werte

13 Mniemano dawniey, że na. kwiecie Hyacyntusą dwie pierwsze litery imienia Ajaxa syna Telarnona.
14 Czas zamknąć brzegi i. t. d. Jakby rzekł, dosyć iuź śpiewania. Przysłowie łacińskie, które sądziłem, ie zostawić należy.
15 Sykulskie Muzy. Które Teokrytowi podawały pienia.
16 Wróżbę Kumeyskiey Xieni. Ta Sybilla, o którey mówi Wirgiliusz w Pieśni trzeciey Eneidy, przepowiadała, iż po upłynionym długim
czasie kiedy widok nieba będzie ten sam iaki był przy stworzeniu świata, zacznie się wiek złoty i Bogowie mieszkać będą na ziemi.
17 Jam redit et Virgo. Astrea córka Jowisza z Temidy, opuściwszy ziemię dla zbrodni ludzkich, osiadła na Zodyaku w znaku Panny.
18 Lucyna, Juno, Bogini płodności kobiet.
19 Póydą dłuższe Miesięcy. Za Konsulostwa Polliona przydano dzień ieden do Roku przybyszowego.
I ieźli zbrodni naszey pamięć jątrzy Bogi20.
Przez ciebie ziemia wolną zostanie od trwogi.
Ten Boskie weźmie życie; uyrzy w iednym rzędzie
Bohatery z Bogami, i w środ nich zasiędzie:
Swiat w pokoiu utrzyma Oycowskiemi prawy.
Dla ciebie chłopcze ziemia sama bez uprawy
Pierwsza przynosi Bakkar, oraz powoy kręty,
Liść Obrazkow21. wesołym Akantem przeięty.
Same Kozy w dom pełne przywloką. wymiona,
Ani lwią paszczą trzoda pierzchnie ustraszona;
Chętne kwiaty kolebkę umaią do koła,
Zginą wąż iadowity i zdradliwe zioła;
Wszędzie rość będzie bobek Assyryiskiey woni.
Gdy poznać czyny Oyca chęć cię z wiekiem skłoni,
Gdy dzieie Bohaterow ocenisz i cnoty,
Wtedy niepłodne pola kłos okryie złoty;
Winne grona na krzaku zawisną ciernistym,
A dęby twarde miodem spotnieią kroplistym.
Zostaną przecie dawnych prac naszych dowody;
Okręt pruć będzie morze, mur otaczać grody,
W ziemię leniwą ieszcze krzywe wpuszczą pługi,
Ziawi się nowy Tyfis22. będzie Argo drugi,
Który czoło Rycerzow zawiedzie na boie;
Nowy Achilles póydzie nową zdobyć Troię.
Lecz kiedy cię uczyni mężem wiek doyrzały,
Już żeglarz po towary niepoydzie zuchwały;
Każdy zagon obficie wszelkie wyda płody;
Brona ziemi, nóż płonki nieurani młodey.
Krzepki oracz do późney nieznuży się pory,
Ni wełna zmyślać będzie niewłasne kolory;
Zaraz na paszy baran runa swego włosy
Ubarwi w drogi czerwień lub w złote Krokosy,
Szkarłatem wzrośnie iagniąt szata zrumieniona.
Takich wiekow osnowę na wartkie wrzeciona
Uwiią Parki, z Niebios wyrokami zgodne.
Już czas dziecie: na stopnie wstępuy ciebie godne,
Droga krwi Bogów kroplo! Jowiszowe plemie!
Widzisz ciężarem swoim chwieiąca się ziemię,
Głębiny morza z Niebem wstrząśnione wysokiem;
Świat zadrżał, wiekow szczęsnych radosny widokiem.
Oby mi starość późna życia nieodieła
I siły, póki światu twe niepodam dzieła.
Ni by mię Tracki Orfey, ni Linus23. przesadził,
Chociaż by temu Matka, temu Ociec radził,
Kalliope pierwszemu, Apollo Linowi:
Sądem choć Arkadyi, zrównałbym Panowi.
Chłopcze ! poznaway Matkę po uśmiechu wdzięcznym,
Utrudzoną brzemieniem dziecięcio miesięcznym;
Zaczniy: komu się z młodu nieśmieli rodzice,
Nie weydzie w Bogów ucztę, ni w Bogiń łożnice.

20 Zbrodni naszey. Wzmianka o zaboystwie Cezara.


21 Bakkar. Ziele od czarow, niemamy go po Polsku. Obrazki Arum.
22 Tiphis, Sternik, który prowadził okręt Argo na zdobycie złotego runa. Zdaie się, iż Poeta oznacza Agryppę uzbraiaiącego flottę, z ktorą
Oktawiusz poszedł przeciw Pompeiuszowi do Sycylii.
23 Linus, Syn Apollina i Terpsycliory, brat Orfeusza, wynalazca wierszy lirycznych.
EKLOGA V
Sam Wirgiliusz w osobie Menalki iak koniec Eklogi pokazuie, opiewa śmierć Dafnisa wraz iak mniemaią
z młodym przyiacielem i uczniem w Poezyi zalanym pod imieniem Cebes.
Trudno wymienić wszystkie domysły Komentatorow, czyi zgon opłakuie Poeta w osobie Dafnisa. Wielu
sądzi iż brata swoiego Marona Flakka, drudzy Kwinktylkisza Kremonensa albo Kwinktyliusza Warra, toż
Soloniusza, Polliona Syna: że innych ominę. Więcey może zbliżaią się ku prawdzie ci,którzy mniemaią iż
Juliusza Cezara.

MENALKO, MOPSUS.

MENAŁKO.
Czemu Mopse! gdy biegli oba się łączymy,
Ty słodko kwilisz w dutki, a ia składam rymy;
W tey wiązami przerosłey nie siądziem leszczynie?
MOPSUS.
Chętnie, starszy Menalko, co każesz uczynię;
Czy tu w drzew kołysanych migaiącym cieniu,
Czyli w groty usiędziem spokoynym schronieniu.
Patrzay iako pieczara liściem osłoniona;
Gdzie niegdzie wino po niey swe uczepia grona.
MENAŁKO.
Z tobą ieden Amintas walczy o śpiewanie.
MOPSUS.
Nie dziw; on z samym Febem chce iść w porównanie.
MENAŁKO.
Zaczniy Mopse, czy śpiewać Fillidy sapały,
Czy zgon mężny Kodrusa, czy Alkona chwały24.
Zaczniy: Tityr twą trzodę mieć będzie w dozorze.
MOPSUS.
Raczey te, com na buka młodocianey korze
Rymy wczoray wydrążył" nucąc na przemiany
Powiem: Niech potym pragnie Amintas wygraney.
MENAŁKO.
Jak wierzba przy oliwie, przy róży pokrzywa,
Tak przy tobie mym zdaniem Amintas gdy śpiewa.
MOPSUS.
Dość tego: iuz w pośrodku usiedliśmy skały.
Smierć okrutną Dafnisa Nimfy opłakały;
Wy iesteście świadkami krzewy i potoki,
Kiedy iuz skrzepłe syna obeymuiąc zwłoki,
Niebu i gwiazdom matka łaiała bolesna.
W dzień kiedy cię o Dafni! śmierć wzieła zawczesna,
Żaden Pasterz nie pędził swey na paszę trzody,
Żadne bydle spragnioney nie wzięło ochłody.
Po tobie Lwy Afryki dzikiey zaryczał)',
Świadkiem są tego puszcze i obrosłe skały.

werte

24 Fillida, Córka Likmga Króla Tracyi zabiła się z rozpaczy mniemaiąc, iż iest pogardzoną od swego kochanka Demofoona syna Tezensza.
Alkon był tak zręczny w strzelaniu z łuku, iż nie zraniwszy syna, strzała zabił węża, który się był koło niego obwinął. Kodrus Król
Ateński, w woynie z Doryiczykami, gdy wyrok ogłosiły iż ta strona zwycięży, którey Król zginie; przebrawszy się wszedł do obozu
nieprzyiacielskiego, i tam był zabitym. Doryiczykowie niewątpiąc o bliskiey przegraney, ustąpili z placu.
Dafnis Armeńskie Tygry zaprzęgał w rydwany,25.
Dafnis uczył Bachowi miłe zwodzić tany,
I włocznie zielonemi umaiać wieńcami.
Sad się chlubi winnicą, winorośl gronami,
Buhay stada Ozdobą, rol zaszczytem żniwa,
Ty wszystkiego o Dafnis! Gdy cię śmierć porywa,
Apollo wnet i Pales26. te rzucaią pola;
Zamian ięczmienia kąkol z owsem daie rola;
Za pachnący Fiołek, za Narcys czerwony,
Rośnie oset i bodziak kolcami ziezony.
Sypcie Pasterze liście, kryicie zdroie cieniem;
Takim Dafnis chce od was być czczony wspomnieniem.
Mogiłę mu wynieście zaćmioną cyprysem,
I takowym grób iego uczciycie napisem:
Jam Dafnis w gaiach, w niebie mą sławą się mieszczę,
Dordney trzody, Pasterz dorodniejszy ieszcze.
MENAŁKO.
O cudny Pisorymie! wiersz twóy tak nam miły,
Jak sen, gdy kogo trudy na łące uśpiły,
Jak w upał spragnionemu wod żywych, strumienie.
Twa gra równa mistrzowi, równe twoie pienie:
Szczęśliwy chłopcze! po nim drugi będziesz grywać,
I ia ci chcę wzaiemnie co mogę zaśpiewać,
I twoiego Dafnisa mieścić miedzy Bogi;
Tak, wzniosę go do Bogow, bo mu byłem drogi.
MOPSUS.
O cóż milszego dla mnie Menalko bydź może!
Za drogi to podarek od ciebie położę;
Bo i Dafnis naszego iest godzien wielbienia,
I dawno mi Stymikon twe zachwalał pienia.
MENAŁKO.
Gość świetny z zadziwieniem wchodzi w niebios progi,
Gwiazdy i słońce widzi pod swoiemi nogi.
Radośne z tego gaie i wieyskie osady,
Ty Panie, wy Pasterze, i czyste Dryady!
Już wilk kozy, ielenia zdradna sieć nie złowi,
Niemasz woyny, bo luby pokoy Dafnisowi.
Brzegi głosem zabrzmiały, i lasy, i skały,
On Bogiem iest, Menalko! Bogiem zawołały.
O nowe Bostwo! sprzyiay. Oto święcę w darze
Ze czterech dwa Febowi, dwa tobie ołtarze,
Dwie na rok spienionego mleka pełne czary,
I dwa tłustey oliwy wyleię puhary;
Wesołą ucztę sprawię przy Bacha spełnieniu,
Jeźli zimno u ognia; ieźli upał w cieniu
Nektarem z Chios27. mnogie naczynia naleię;
Dameta i Kreteński Egon mi zapieie28.
Alfezyb pląsaiące przedrzyźni Satyry.
Taki dopełniać będziem ślub dla ciebie szczyry,

werte
25 Zaprzęgał w Rydwany. Na rzeźbach wyrażniących święta Bachusa, wystawiano wóz iego zaprzężony tygrysami. Thiasos chóry skaczące
na cześć iakiego bóstwa, a mianowicie Bachusa.
26 Pales. Bogini pastwisk.
27 Nektarem z Chios, Arvisia. nectar. Góra Arvisiuni na wyspie Chios, obfita w wyborne wina.
28 Kreteńshi Egon, Lictius Egon. Miasto Likte na wyspie Krecie.
Czyli święto corocznie Nimf obeydziem czystych,
Czyli pola w obrzędach zwiedzieni uroczystych29.
I póki ryba rzekę, góry kiernos dziki,
Pszczołka lubi tymiany, rosę ssać koniki;
Póty twe imie sławne cześć winną odbierze.
Tobie iak i Bachowi, równie iak Cererze,
Oracz będzie poświęcał każdoroczne dary,
I winney ci nieumknie bezkarnie ofiary.
MOPSUS.
Jaki dar za te rymy, iakieć dam pochwały?
Dźwięk ich mym uszom milszy, niż kiedy się wały
O brzeg tłuką skalisty, niźli szmer wietrzyka,
Niż spadek po kamykach mruczący strumyka.
MENAŁKO.
Ja wprzódy tobie fletnią tę darować wolę;
Na niey: Alexę, lube śpiewałem pacholę,
I czy Dameto pasiesz Melibeia trzodę?
MOPSUS.
A ia ci tę maczugę oddaię w nagrodę.
Wart Antygon, lecz próżno z mey ią chciał mieć ręki;
Miedź ią zdobi oprawą i rzędziste sęki.

EKLOGA VI
W tey Eklodze pełney Poezyi i wdzięku, Wirgiliusz kryśli naydawnieyszych Filozofów i Poetów mniemania
o początku świata; toż przytacza wybrane z baiek i ozdobione poezyą przykłady, iak namiętności są
niebespieczne.
Zdaniem iest wielu, iż pod osobą Sylena w wesołym sposobie wystawia Syrona filozofa szkoły
Epikureyskiey, od którego Cycero, Wirgiliusz i Warrus brali nauki tey filozofii.

SYLEN.
Niepogardziła moia muza lasów cieniem,
I lubym Syrakuzie naprzód nucić pieniem.
A kiedy chcąc ogłaszać i Królow i boie,
Na ton wyższy wieśniacze wznoszę pieśni moie;
Apollo mię szczypnąwszy w ucho rzekł: Tityrze
W dutki kwilić, paść trzodę powinni pastyrze.
Więc ponieważ są tacy, co obszerną sławę
Pragną Warra opiewać i zwycięztwa krwawe;
Ja natchnieniu posłuszny twemu Apollinie,
Sielskie piosnki na cienkiey będę nucił trzcinie.
Jednak ieźli się znaydzie może kto, co raczy
I ten Warre polubić wiersz chociaż wieśniaczy;
Uyrzy wnim, że i drobne barwinki, i drzewa,
I cały gay o Warre! twe pochwały śpiewa;
I na kartę naymilszym Feb rzuca spoyrzeniem
Która iest wielkim Warra uczczona imieniem,.
Nućmy więc moie muzy: Oto do pieczary
Weszli Chromis i Mnazyl; kędy Sylen stary

werte
29 Czyli pola w obrzędach zwiedzin uroczystych. Wodzono ofiary na około pola: ten obrządek nazywał się Ambarvale.
Twardym snem zdięty leżał, iak zawsze opiły:
Wczorayszym ieszcze winem nabrzmiały mu żyły,
Wieniec z czoła na ziemię opadł rozpleciony,
A na uchu wytartym dzban wisiał przestrony.
Wchodzą chłopcy (a że ich czczą łudził nadzieią
Swych wierszy) więc mu pęta z wieńców splotłe wdzicią;
Wbiegła Egle; nieśmiałych podmawia i wspiera,
Egle z Naiad naymilsza: a choć iuż przeciera
Starzec oczy, ta morwy uiąwszy w swe dłonie,
Krwawym sokiem mu czoło zmazała i skronie.
Smieiąc się Sylen rzecze: wiązać mię rzecz próżna,
Przestańcie dzieci; dosyć pokazać że można.
Ja dla was powiem wiersze, dla was, bo dziewczyna
Inną weźmie odpłatę. To rzekłszy zaczyna.
Widziałbyś iak zwierzęta z Faunami pląsały,
Nawet dęby poważne wierzchy kołysały,
Ani na widok Feba tak się Parnas wzrusza,
Ni się Rodope, Ismar cieszy z Orfeusza30.
On śpiewał: iako przestrzeń próżna, niezmierzona,
Wód, ziemi, dusz mieściła rozpierzchłe nasiona;
Jak płynnym połączone ogniem te zarody
Skupiły się, i zaraz świat się wylągł młody;
Jak ziemia tężyć, wody wznosić się zaczęły,
I zwolna wszystkie rzeczy własną postać wzięły;
Jak świat zdziwiony uyrzał słońce promieniste,
A z mgły wznieconey deszcze spadały kropliste.
Naprzód lasy swe wierzchy wyniosły pod chmury,
Potym rzadki nieznane zwierż przebiegał góry.
Z tąd wywiódł wiek Saturna, ludzi Pyrrhy z głazu,
Z tąd kradzież Prometheia i sępy z Kaukazu31.
Śpiewał; iak Hylas zginął przy źródle u skały,
Głos maytków Hylas! Hylas, ląd powtarzał cały32.
O Szczęsney Pasyfae, gdyby stad nieznała33;
Jak do śnieżnego Byka miłością pałała.
Nieszczęsna dziewko! iakieć szaleństwo napada?
Wszak córy Pręta chociaż weszły, miedzy stada34,
Rykiem zmyślonym cielic napełniały pole,
Bały się iarzma, rogów macały po czole;
Żadna iednak tak sprośnym ogniem nie rażona:
Biedna Dziewko ! gdy góry przebiegasz szalona,
On kwiaty śnieżnym bokiem tułacza do koła,
Lub w gęstym cieniu i wy żuie zwiędłe zioła,
Albo iałówkę lubą. w licznym ściga stadzie:
Nimfy! Kreteńskie Nimfy! stańcie na zawadzie,
Obstąpcie gaiu ścieszki; może błędne ślady
Uyrzę drogiego wołu, może od gromady

werte
30 Rhodope, Izmar. Góry w Tracyi, które Orfeusz wsławił swą lirą.
31Wiek Saturna. Wieli złoty młodości świata kiedy panowała sprawiedliwość.Pyrrha. Siostra i żona Deukaliona. Gdy sami zostali zachowani
po potopie, rzucaiąc kamienie w tył przez głowę, mnożyli ludzi. Kradzież Prometeia. Prometeusz syn Japeta i Nimfy Azyi, ulepiwszy z gliny
człowieka, wstąpił do Nieba za pomocą Pallady, i lam ukradł ognia od słońca, dla ożywienia swego posągu; za co Bogowie rozgniewani,
rozkazali Merkuryuszowi przybić go do skały na Kaukazie, gdzie sęp nieśmiertelny pożerał wnętrzności iego zawsze się odradzaiace.
32 Hylas. Jeden z Argonautow, gdy wysiadł na ląd dla nabrania wody tryskaiącey ze skały, Naiada strzegąca źródła, pokochawszy go,
uniosła i ukryła.
33 O Szczęsney Pasyphae gdyby stad nieznała. Pasyphae córka słońca, żona Minosa, pokochała byka i porodziła potworę Minotaura,
którego Tezeusz zabił.
34 Preta Córy. Lisippa, Ipponoe, Cyfianassa chełpiły się, iż są równe w piękności Junonie; Bogini zesłała na nich szaleństwo i mniemały się
bydź krowami.
Zbłąkany, gryzie buyną paszę tey dąbrowy,
Moie w Gortyńskie staynie wbiegł z mnogiemi krowy.
Śpiewał, iak Hesperyiskich owoce iabłoni,
Spoźniły Atalantę nieścigłą w pogoni35.
Faetonki zamienił na olsze wyniosłe36,
Korą i mchem ich członki przyodział wyrosłe.
Jak Galia błądzącego u Perniesu źródła37,
Na górę Helikornu iedna z muz zawiodła;
Gdy wszedł, powstało całe. dziewic Feba grono,
A Linus maiąc głowę kwiaty uwieńczoną
Tak Boskiemi rymami do niego przemowi:
Odbierz muz upominek, Flet który starcowi
Niegdyś służył z Askrei38 ten dzielnemi tony
Same z góry sprowadzał nieczułe iesiony;
Niech teraz gay Gryneński twoim pieniem słynie39,
I naypierwszej. Apollo niech tam ma świątynię.
Mamie mówić iak śpiewał zdradę Niza Córy40,
I te, co szczekaiące nosiła potwory
Około białych lędźwi; strach mnożyciel sławy
Ogłosił, iak Itackie po trwożyła nawy:
I gdzie wiry w głębokich wód odchłaniach wrzały
Wybladłych Maytków członki psy morskie szarpały.
Rzekł o zmianie Terea, Philomeli zdradzie41,
Jaki mu dała pokarm w okropney biesiadzie;
Jak dom rzuciwszy gdy ią iuż pierze okrywa,
Z żalem po nad domowe szczyty przelatywa.
Słowem, te które niegdyś słyszał szczęsny pienia
Eurotas42 gdy swe Febus głosił użalenia,
I nadbrzeżne nauczał powtarzać wawrzyny;
Spiewał: głos się o Nieba obiiał z doliny.
Lecz iuż do staien trzody pędzić było trzeba,
I zawczesny niechętne Wesper zakrył nieba.

35 Spóźniły Atalantę. Miała się dostać temu, który ią w biegu uprzedzi; zostaiący w tyle, smierć ponosili. Wenus dała trzy iabłka złote z
ogrodu Hesperydow Hypomenowi; ten rzucaiąc ie zabawiał w biegu ciekawą Atalantę i przebiegł ią.
36 Faetonki. Siostry Faetona, z żalu po upadku iego. zamienione były w olsze, według innych w topole.
37 Gallus. Sławny Poeta i przyiaciel Wirgiliusza.
38 Starzec i Askrei, tak mianuie Hezioda od mieysca iego urodzenia.
39 Gay Gryneński. Gallus wierszem tłómaczonym z Euforiona opiewał w gaiu Gryneńskim wyroki Apollina.
40 Zdradę Niza córy. Dwie było Scylle: iedna córka Niżą Króla Megary; ta ustrzygła oycu włos, do którego przywiązana była obrona kraiu.
Druga Scylla Kochanka Glauka, przez zazdrość czarownicy Cyrcei odmieniona aż do lędzwiow w psa morskiego, rzuciła się w morze
około Sycylii. Wir morski od niey wziął nazwisko, gdzie według Odyssei wiele okręty Ulissesa ucierpieć musiały.
41 zekł o zmianie Terea, Filomeli zdradzie. Tereusz niewierny żonie swoiey Progne, wydarł ięzyk Filomeli i iey siostrze, aby niewydała
gwałtu, który iey uczynił. Progne uwiadomiona o tem, dała mu na uczcie potrawę z ciała syna iego Itis: Tereusz zamieniony został w
iastrzębia, Progne w iaskułkę, Filomela w słowika, a Itis w dudka,
42 Eurotas, Rzeka w Lakonii, nad iey brzegiem Apollo opłakiwał śmierć Hyacynta.
EKLOGA VII
MELIBEUSZ.

KORYDON, TYRSYS.
Siadł Dafnis kędy szumna cień rzucała iodła;
Korydona z Tyrsysem, taż chwila przywiodła.
Tyrsys owce, Korydon przygnał Kozy z mlekiem,
Oba z pol Arkadyiskich, młodym równi wiekiem;
Spiewać i walczyć z sobą tam mieli o rymy.
Ja mirty osłaniałem od przymrozków zimy;
Trykacz mnożyciel stada zginął mi zbłąkany,
Mnie Dafnis, ia Dafnisa uyrzałem stroskany.
Bądź spokoyny mi rzecze, nie myśł o twey szkodzie:
Jeźli możesz na chwilę, siądź tu z nami w chłodzie;
Mincius młodą trzciną Wieńczy brzegi swoie,
Na dębie poświęconym, pszczół tu brzęczą roie,
Tędy same z łąk woły. przechodzą, pić wodę.
Cóż czynić? Dziś od matek oddzieloną trzodę
Zamknąć w stayni osobno choć nie było komu,
Bo Alcyp wraz z Filidą wyszli kędyś z domu;
Lecz Tyrsys z Korydonem spór wiedli o sławę:
Więc ich walkę nad ważną mą przeniosłem sprawę.
Przemiennemi zaczęli rymy śpiewać. oba;
Zwykle pieśń przeplatana muzom się podoba.
O wielką sprawę oba miedzy sobą pieią,
Wprzód Korydon, a po nim swą Tyrsys koleią.
KORYDON.
O Muzy, me kochanie43 lub mi daycie tony
Jakiemi móy do Feba Kodrus44 iest zbliżony;
Lub ieźli próżne wszystkich oto do was modły:
Mą fletnią, na gałęzi tey zawieszę iodły.
TYRSYS.
Pasterze, zdobcie bluszczem młodego Poetę;
Niech zginie Kodrus moią uyrzawszy zaletę:
Lub gdy mię choć niechętny chwalić będzie w oczy,
Niech mi od czarow iego, bakkar skroń otoczy.
KORYDON.
Dianno! przez chłopięcia szle ci ręce czyste,
Łeb dzika i ielenia rogi gałęziste;
Bądź wdzięczną., a z marmuru stawięć posąg drogi,
I szkarłatnym koturnem oplotę ci nogi.
TYRSYS.
Mlekać z plackiem Pryapie, dam w rocznym obchodzie;
Dosyć z ciebie, wszak w szczupłym stróż iesteś ogrodzie:
Teraz skromna z marmuru zdobi cię robota,
Pomnóż trzodę, a będziesz świecić się ze złota.
KORYDON.
O Galateo! słodsza niż z Hybli tymiany,
Bielsza niż łabędź, milsza niźli kwiat różany;
Kiedy trzoda do koszar weydzie nakarmiona,
Przybądź tam, ieźli twego kochasz Korydona.
43 Nimphae libetrides, tak mianuie muzy, które w Beocyi miały kościoł nazwany Libetrium.
44 Kodrus. Poeta współczesny Wirgiliusza, dzieła iego do nas nie doszły, iak i innych wielu.
TYRSYS.
Niech ci się gorzki wydam iako sardow ziele45,
Podły iak Alga która morskie brzegi ściele,
Jeźli mi nie iest rokiem ten dzień do zachodu.
Pódżcie, wstyd się paść woły, iuż nie macie głodu.
KORYDON.
Umszone źródła, trawy wabiące do spania,
Wy krzewy, których letki cień ziółka przesłania!
Chrońcie trzodę w gorąca, nadchodzą upały,
Już pączek iako perła na piątkach nabrzmiały.
TYRSYS.
Tu ognisko, łuczywo, żar mamy obfity
Od dymu ustawnego zaczerniały szczyty;
Tyle się twey boiemy Borem szarugi,
Ile wilk mnogich, owiec, brzegów wzdęte strugi.
KORYDON.
Jałowiec i kolczyste doyrzały kasztany,.
Pod każdym drzewem owoc leży rozsypany,
Wszystkiego iest obficie; ale gdy daleki
Od nas bedzie Alexy, suche uyrzym rzeki.
TYRSYS.
Dżdżu pole wzywa, ziółko usycha z pragnienia,
Bachus zayrzy pagórkom winnych liści cienia;
Lecz iak Filiś powróci, gay będzie zielony,
Jowisz wesołym deszczem zstąpi na zagony..
KORYDON.
Topol miła Alcydzie, Bach się cieszy winem,
Mirtem piękna Wenera, Apollo wawrzynem;
Lecz poki będzie miłą Filidzie leszczyna,
Mirt iey nieprzeydzie, ani wawrzyn Apollina.
TYRSYS.
Jesion iest pięknym w lesie, a w ogrodzie iodła,
Swirk na górze wyniosłey, a Topol u źródła;
Jeźli często nawiedzisz mię Lucydo młody,
Jesion ustąpić w lesie, a Topol u wody.
MELIBEUSZ.
To pomnę: ieszcze Tyrsys różnym nucił tonem;
Zawsze iednak Korydon, dla mnie Korydonem46.

45 Sardow ziele, mniemano, iż w Sardynii rosło ziele, które czyniło miód gorzkim, a w usta włożone sprawiało ust skrzywienie podobne do
wymuszonego śmiechu., ztąd risus sardonicus.
46 Mniemaią niektórzy Kommentatorowie, iż Wirgiliusz w tey Eklodze porównywał wiersze i charaktery dwóch Poetów współczesnych.
EKLOGA VIII
W tey Eklodze Wirgiliusz naśladuie dwie idyle Teokryta III. i II.

DAMON y ALFEZYB.
Gdy Alfezyb z Damonem pienie rozpoczyna,
Buyney paszy zdumiona ciołka zapomina;
Zwierz drapieżny wrodzoną swą srogość łagodzi,
I rzeki się wstrzymuią w nawalney powodzi.
Alfezyba więc powiem z Damonem zabawy,
O ty! czyli iuź skały przebywasz Tymawy47,
Czyli mkniesz Illiryiskie brzegi w bystrym pędzie,
Pollio sprzyiay! alboż ten dzień iaśnieć będzie
Gdy mi dozwolisz głosić wiek w twe dzieła płodny,
I żeś sam ozuć koturn Sofoklesa godny.
Tobie ma Muza pierwsze poświęciła pienie,
Niech tak skończy; wszak twoie wiodło mię natchnienie:
A kiedy rymy łączysz z zwycięzkiemi czyny,
Pozwolisz, że twe bluszczem przeplotę wawrzyny.
Ledwo świt z chłodney nocy odsłaniał niebiosa,
I ziółka miła trzodzie pokrzepiła rosa,
Damon tak zaczął wsparty o kostur z oliwy:
DAMON.
Wschodź Jutrzenko, i prowadź dzień mi nieszczęśliwy;
Niza wiary niepomna, Niza me kochanie!
Wzywam Bogów (choć próżne dotąd me wzywanie!)
Jeszcze przed zgonem onych błagani użalenia;
Zaczniy ze mną Menalskle moia fletni pienia!
Menal48 ma gaie szumne i odzowne sosny;
Zawsze smutnych Pasterzow słyszy głos żałosny,
I Pana, co umilił piszczałek kwilenia;
Zaczniy ze mną Menalskie moia fletni pienia.
Mopsus Nizę posiędzie! wy którzy kochacie,
O iakiey powziąć dla was nadziei nie macie!
Cóż się iuż w przyszłych wiekach na świecie niestanie?
Z końmi się sprzęgą Gryfy, z psami trwożne łanie.
Mopse zapal pochodnie! iuż żona w przysionku,
Rozsyp dzieciom orzechy, szczęśliwy małżonku49!
Hesperus iuż dla ciebie Oetę zacienia50.
Zaczniy ze mną Menalskie moia fletni pienia.
O zacnego małżonka, Nizo iesteś żoną!
Kiedy przez ciebie miłość wszystkich pogardzoną;
Obrzydła ci ma fletnia i koz moich trzoda,
Brwi moie naieżone i zwiesista broda;
Mniemasz, że na nas bogi nie maią baczenia.
Zaczniy ze mną Menalskie moia fletni pienia.
Pomnę, gdyś w naszym sadzie z matką ieszcze mała
(Jam was prowadził) iabłka zroszone zbierała;
Dwunastąm iesień w tedy dopiero zaczynał,
Jużem miększe gałązki ku tobie naginał.
werte
47 Tymawy, rzeka w Istryi, Pollio miiał uyście tey rzeki, idąc przeciw Partom.
48 Menal, góra w Arkadyi poświęcona Bogu Pan.
49 Rozsyp dzieciom orzechy. Nowożeniec gdy mu odprowadzono do domu małżonkę, zapalał pochodnie i dzieciom rozsypywał orzechy,
okazuiąc ze się wyrzeka zabaw chłopięcych; ztąd przysłowie u Rzymian, relinquere nuces, porzucić fraseki.
50 Hesperus Oetę zacienia. Naśladowanie Poetów Greckich: w Tessalyi wieczorna gwiazda zachodziła za górę Oetę, a iutrzeńka wschodziła
nad górą Idą.
Uyrzałem cię, zginąłem: nieszczęsne spoyrzenia!
ze mną Menalskie moia flętni pienia.
Już, znam Bożka miłości; pewnie twarde skały
Ismaru lub Rodopy to chłopię wydały,
Lub w dzikich Garamantow odległey krainie
Spłodzone, w iego żyłach krew ich sroga płynie;
Nie z naszego zapewne rodzi się plemienia.
Zaczniy te mną. Menalskie moia fletni pienia.
Miłość matkę przywiodła, ze w swych dzieci łonie
Miecz topiąc, krwią ich, srogie swe zbroczyła dłonie51;
O wyrodnaś ty matka i nielitościwą!
Czyś ty barziey okrutna? czy miłość złośliwa?
I tyś sroga, i krwawe twe chłopcze natchnienia!
Zaczniy zemną Menalskie moia fletni pienia.
Niech wilka owca ściga, niech teraz dębina
Jabłka rodzi, narcysem zakwita olszyna,
Niech kora woskownicy bursztynem spotnieie,
Sowa iak łabędź, Tityr niech iak Orfey pieie,
Lub iak Aryon w morzu bliski zatonienia52.
Zaczniy ze mną. Menalskie moia fletni pienia.
O wodo! zatop ziemię. Już w bezdenne wały
(Zegnam was gaie) z tey się brzeiney rzucę skały.
Te ostatnie odemnie przyim Nizo westchnienia.
Przestań ze mną Menalskie, przestań fletni pienia.
Tak Damon: iakie pienie Alfezyb wywodzi,
Mówcie Muzy; nie wszystkim, nam się wszystko godzi.
ALFEZYB.
Nieś wodę, przępasz Ołtarz, niechay ogień płonie.
Zapal tłuste koszysko, zakurz drogie wonie;
Doświadczę, czy kochanka niepomnego wiary,
Serca ku mnie dzielnemi nie nakłonię czary.
Jest wszystko: słów zaklętych użyię bez zwłoki;
Dafnisa mi przywiedźcie z miasta me uroki!
Czarami Cyrce zmienia Ulissesa męże,
Na łące w sztuki ziadłe padaią się węze,
Przez czary Xiężyc do nas zstępuie wysoki;
Dafnisa mi przywiedźcie z miasta nie uroki.
Troistey barwy nićmi i trzykrotnie w koło,
Na twym Darni obrazie obwiodę twe czoło;
Trzykroć obeydę ołtarz gdzie się tlą, ofiary,
Bogom ta liczba miła co iest; nie do pary.
Dafni powracay do mnie, powracay bez zwłoki,
Dafnisa mi przywiedźcie z iniasla me uroki.
Amarylło, pleć zadzierg troybarwy i zwięzły,
Pleć i mów: o Wenero! twoie snuię węzły.
Dafni powracay do mnie, powracay bez zwłoki,
Dafnisa mi przywiedźcie z miasta nie uroki.
Jak ta glina usycha ogniem, wosk topnieie,
Niech Dafnis schnie dla inney, a dla mnie goreie.
Syp mąkę, suchym bobkiem oświeć te ołtarze,
Mnie Dafnis pali; ia mu ten Wawrzyn rozżarzę.

werte

51 Miłość matkę przywiodła: Medea zarżnęła dzieci swoie, które miała z Jazonem mszcząc się za niewierność męża.
52 Arion bliski w morzu zatonienia. Sławny gracz na lirze, gdy miał być w morze rzucony zagrał na lirze, Delfiny zbiegły się na głos iego, a
ieden z nich wziąwszy go na grzbiet swóy, uwiozł do Peryandra Króla Koryntu.
Powracay do mnie Dafni, powracay bez zwłoki,
Dafnisa mi przywiedźcie z miasta me uroki.
Jak Ciołkę rozgorzały gdy miłość przenika,
Po puszczach, bagnach goni zbieganego byka,
Zdyszały bok przy wodzie na murawie składa,
I zgubiona nie widzi że iuż mrok zapada.
W takowym ku mnie Dafnis niech ginie zapale,
Niech gore, a ia nad nim niech się nieuialę.
Powracay do mnie Dafni, powracay bez zwłoki,
Dafnisa mi przywiedźcie z miasta me uroki.
Ziemio! pod moim progiem te zakopię dary,
Drogie niegdyś zadatki nieskażoney wiary;
One do mnie powinny wezwać go bez zwłoki,.
Dafnisa mi przywiedźcie z miasta ine uroki.
Zioła czarowne co ie Pontu rodzą, kraie,
Dał mi sani Meris. Wiele iadu Pont wydaie:
Widziałam go iak często w wilka przemieniony
Biegł w lasy, iak plon przeniósł na cudze zagony,
I iak z mogił głębokich wyprowadzał zwłoki:
Sprowadźcie: mi Dafnisa z miasta me uroki.
Dafnis niedba na czary, nie boi się Bogów,
Juz, teraz naydzieln iey szych nań uiyię wrogów:
Zgarniy te Amaryllo popioły gorące,
Zanieś na brzeg gdzie wody strumyka płynące:
Niepatrz w tył, i przez głowę rzuć w bystre potoki,
Dafnisa mi. uprowadźcie z miasta me uroki.
Patrzay: płomyk się drzący podnosi z ołtarza,
Ja się spóźniam, sam popiół zwolna się rozżarza;
Znak dobry. Hylax szczeka, radość we mnie wchodzi,
Moie... ale kto kocha nadzieią, się zwodzi!
Ah! oto iuz spiesznemi Dafnis bieży kroki,
Sfolguycie, iest móy Dafnis, sfolguycie uroki!
EKLOGA IX
Tę Eklogę Wirgiliusza uważać można iak odezwę do przyiaznych sobie osób, kiedy mimo wydanego
rozkazu powrócenia gruntów Mantuańczykom, te rozdzielonemi zostały; a Wirgiliusz w kłótni z Setnikiem
posiadaiącym iego pole, był w niebezpieczeństwie utraceniażycia. Wystawia w niey Merysa sługę swego,
który spotyka Lucydę młodego Sąsiada i mówią, z sobą o doli i pieśniach Wirgiliusza,

MERYS, LUCYDA.

LUCYDA.
Dokąd Mery? czy wiedziesz twe do miasta kroki?
MERYS.
O Lucydo! iak Bogów nas gnębią wyroki!
Kto mniemał, ze przychodzień z obcey do nas ziemi
Rzecze: precz ztąd kraiowce, te pola samemi.
Dziś smętni, zwyciężeni, bo los wszystkim włada,
W dar mu szlemy tę trzodę; niech, mu się nienada!
LUCYDA.
Jam słyszał ze od góry, z kąd iey ostrość ginie,
Zkąd grzbiety potoczyste zniża ku dolinie,
Aż do rzeki gdzie stoi buk wichrem złamany,
Wszystkie rymem odzyskał wam Menalka łany.
MERYS.
Słyszałeś! tak wieść niosła; ale wiersz nieśmiały,
Tak się ucisza kiedy Marsa warczą strzały,
Jak przy orłów polocie Haońskie garłice53.
Gdyby minie zwiastował bliskiey nawałnice
Kruk z dębu. spruchniałego; byłby wpośród walki
Padł Merys, ni waszego byłoby Menaiki.
LUCYDA.
Ah! kto nas chciał tą. zbrodnią pogrążyć w żałobie;
0 Menalko! ni ciebie, ni wsparcia po tobie!
Ktoby Nimfy opiewał, siał ziemię kwiatami,
Zielonemi zacieniał krynicę liściami,
Lub rymy, składał, iakie wziołem tobie skrycie,
Gdyś szedł do Amarylli co twe słodzi życie?
To z nich pomnę: "Tityrze strzeż tu kozy moie,
Nim wrócę (krótka podróż) zapędzie nad zdroie,
I napaszonym dozwól w tey się napić wodzie,
Ale unikay Kozła, bo rogami bodzie."
MERYS.
A do Warra ten iewcze rym nieokrzesany:
"Warre! ieźli zachowasz kray móy ukochany
Mantuę, (biada nędzney, że bliska Kremony!)
Będziesz pieniem łabędzi do niebios wyniesiony."
LUCYDA.
0 iak piękny rym nucisz! niech za to Merysie
Twe pszczoły nie padaią na Cyrneńskim cisie54,
Karmne szczodrzencem. krowy pełneć niosą cyce.
I ia także wiersz składam, i na okolice
werte

53 Haońskie garlice. Haonia prowincya w Epirze sławna gołębiami, które nawet wyroki dawały w lesie Dodońskim.
54 Na Cyrneńskim Cisie, Korsaka płodna w cisy, z których miód niezdrowy.
Pisoryma mi daią nazwisko pasterze;
Lecz ia temu móy Mery, bynaymniey niewierze:
Warro ni Cynna wierszów mych czytać nie bedzie;
Jak gęś nie miła krzyczę pomiędzy łabędzie.
Ty ieżeli co pomnisz, śpieway mi po drodze.
MERYS.
Czekay, cicho sam sobie na pamięć przywodzę,
I wiersz godny uwagi zaśpiewam ci z chęci;
Oto iest, ieźli mogę mey ufać pamięci.
"Przyidź do nas Galateo! czemu igrasz w wodzie?
Tu wiosna różnobarwa, tu w rzeki obwodzie
Ziemia kwiatem brzeg zdobi, tu swemi konary
Srebrna topola otwor zacienia pieczary.
Tu splotłe wina prątki chłód daią przy skale;
Pozwól niechay się dmfine o brzeg tłuka, fale."
LUCYDA.
Powiedz ieszcze co w nocy, gdyś śpiewał słyszałem,
Notę dotąd pamiętam, rymów zapomniałem.
MERYS
"Dafnidzie! na co dawnych gwiazd śledzisz obroty;
Kiedy gwiazdy Cezara blask przyświeca złoty.
Ona plon kłosom wlewa swych mocą promieni,
I na wzgórku otwartym grono się rumieni."
Szczep gruszki, będzie ręka twych wnuków ie rwała,
Czas na wszystkim i nawet nad umysłem działa:
Pomnę gdym był chłopięciem, całym dzień od rana
Rym nucił, dziś ich mnoga liczba zapomniana.
Już Mery głos twoy ginie, wilk ci zayrzał w oczy,
Ale przyidzie Menalko, i więcey przytoczy.
LUCYDA.
Próżno wymówką moie uwodzisz pragnienie;
Patrzaj iak teraz wiatru nastało milczenie,
I woda cicha marszczki swoie ugładziła:
Tu iest drogi połowa; patrz, oto mogiła
Tani stoi Bianora55. Tu rolnik gromadzi.
Na stosy mnogie pęki, tu spocząć nie wadzi.
Śpiewaymy, popas trzodę, zaydzieiny do miasta
Jeźli się boisz deszczu, bo ta chmura wzrasta;
Idźmy śpiewaiąc, milszą pieśń nam czyni drogę,
Spieway, za to ciężaru nieść tobie pomogę.
MERYS.
Chłopcze, co chwila każe to czynić należy,
Będziem śpiewać iak do nas Menalko przybieży.

55 Bianor, inaczey Oknus syn nimfy Manto, założył Mantue i dał iey imię swoiey matki.
EKLOGA X

Wirgiliusz opiewa nieszczęśliwy miłośćC. Korneliusza Galia, Poety i przyiaciela swego, do Likorydy, a
według niektórych do Cytheris, piękney komedyantki, która za innym kochankiem poszła na woynę do
Gallii.

GALLUS.

Pozwol mi Aretuzo56, ostatniego dzieła!


Ale któreby mile Likorys przyięła.
Dla Galia57 mam zaśpiewać; któż bowiem odmówi
Kilku rymów żałosnych moiemu Gallowi?
Więc gdy wpłyniesz gdzie morze Sykulskie się pieni,
Niechay twych gorzka Dorys nie mąci strumieni.
Zaczniy, i cierpień Galia przywiedź nam początki!
Teraz po wzgórkach Kozy miękkie gryzą, prątki,
I nie głuchym śpiewamy; gay powtarza słowa.
Gdzieście były Naiady? Jaka was Dąbrowa,
Jakie gaiów ustronia wtedy obłąkały,
Kiedy nieszczęsne powziął móy Gallus zapały?
Bo ni wzgórki Parnasu, Pindu okolice,
Ani was Aganippy58 widziały krynice:
Same go się żaliły wawrzyny i wrzosy,
I płakały Licei zimney twarde ciosy,
I Menal sosnorodny. On leżał pod skałą,
Na koło niego stado smutnych owiec stało.
(Bo niewstydźrny się owiec, Boski rymopisie!
Wszak się u wod przy pięknym pasły Adonisie)
Przyszli z wolna wołowce, a owczarze w pędzie
Przybiegł zmokły Menalko, co zbierał żołędzie.
Pytaią zkąd ta miłość? W tym Apollo stanie:
Jaki rzekł szał cię uniósł Gallu?.. twe kochanie
Likorys, wpośród śniegów, obozów i broni,
Już innego kochanka wiarołomna goni.
Przyszedł Sylen; liść gęsty nastrzępiał mu skronie,
Garścią wśtrzęsał, lilio w niosąc pełne dłonie;
I Pan, Bóg Arkadyiski; mym widziałem okiem
Jak miał policzki hebdu zrumienione sokiem:
Pókiż rzekł płaczu?, tym się miłość nie łagodzi,
Tak ona łez nie syta, iak łąki powodzi,
Jak kozy latorośli, iak pszczoły szczodrzeńca.
Wtedy te smutne słowa wyszły z ust młodzieńca:
Pasterze Arkadyiscy, których muza słynie!
Żale moie po waszey roznieście krainie:
Wtenczas spokoyny złożę w grobie moie kości,
Gdy wasza fletnia o mey opowie miłości.
O gdyby mię pasterzem znała wasza strona!
Pasłbym trzodę, doyrzałe z wami zbierał grona.
Filis albo Amintas me dzielił zabawy,
Lub kto inny; (Amintas bo cóż choć śniadawy?
werte
56 Aretuza, zrzódło bliskie Syrakuzy.
57 Dla Galia. K. Kornelius Gallus, urodzony w miernym stanie, przyszedł do wysokich stopni przez swoie przymioty;łączył do daru poezyi
talenta woienne.
58 Aganippa źrzódło w Aonii poświęcone Muzom.
Wszak i Kołek siny, i goździk iest ciemny)
Byłbym obok Filidy, tam gdzie chłód przyiemny,
Miedzy gęstą wierzbiną na trawie spoczywał;
Filis by plotła wianki, Amintas przygrywał.
Likoro! tu zdroy, łąki, gay ciemny w upały,
Tu z tobą razem słodko wiek spędziłbym cały.
Teraz cię miłość wiedzie, gdzie miota pociski
Mars srogi, śmiercią grozi nieprzyiaciel bliski:
Okrutna! tam bezemnie, o myśli trwożliwe"!
Depczesz Ren zamrożony, Alpy śniegiem siwe.
Ah! lękam się aby cię mróz nieprzeiął srogi,
By lód ostry twey miękkiey nieurauił nogi.
Póydę, i w głuche puszcze i w zwierząt: iaskinię,
Zanucę wiersz Chalcydy Wieszczka59 na mey trzcinie;
Na drzewkach miłość moią. wyryię żałośnie, "
One wyrastać będą, i miłość ma rośnie!
otym Menalskie zwiedzę z Nimfami tayniki,
Albo srogie po gurach ścigać będę dziki;
I łowiec nieuważny na słoty, niewczasy,
Z ogarami Parteńskie będę zwietrzać lasy.
Już oto huczne skały przebiegam i krzaki,
ak Parth dziki wypróżniam Cydońskie śaydaki60.
Szalony! Czyliż boleść to uleczy twoią?
Czyi męki nasze Bożka miłości ukoią?
Precz iuż odemnie Nimfy, i wiersze, i gaie;
Miłość ni pieniem, ni się trudy zmiękczyć. daie.
Choćbym Scytyiskie wytrwał szarugi i lody,
Choćbym wypił wśrod zimy Hebru skrzepłe wody,
Lub gdzie żółknie upałem spiekła kora krzaku
Pasł trzody Etyopow, kiedy słońce w raku;
Miłość wszystko pokona, uledz iey potrzeba,
Dosyć śpiewał Poeta wasz, o Córy Feba!
Dosyć naplotł koszyków giętkich siedząc w cieniu;
Wy sprawcie niech w tym Gallus znaydzie lubość pianiu:
Móy Galliis, dla którego tak ma przyiaźń rośnie,
Jak się liść na olszynę ciśnie w pierwszey wiośnie.
Wstańmy: dla śpiewaiących w cieniu chłód niezdrowy,
W cieniu iałowca nawet, plon zboża iałowy.
Już i Hesper na niebie rozciąga zasłonę:
Pódźcie, pódźcic do domu kozy nakarmione.

KONIEC

59 Chalcydy Wieszczka, tak mianuie Euforiona urodzonego w mieście Chalcys w Eubei, którego wiersze stylem Bukolikow naśladował
Gallus.
60 Cydońskie Saydaki. Strzały z miasta Cydonu w Krecie były sławne.

You might also like