Czarostwo Sowianskie - Wykad 22.08

You might also like

Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 14

Wykład 22.

08
1. Pochodzenie Słowian (tezy)
Pochodzenie Słowian owiane jest wielką tajemnicą. Powstawały, powstają i
najpewniej będą powstawać różne hipotezy ten temat. Jednak wyróżnia się 22
najbardziej prawdopodobne. Pierwsza z nich głosi, że Prasłowianie
zamieszkiwali tereny współczesnej Polski, pomiędzy Odrą a Bugiem i była to
kultura łużycka, po tej kulturze ostała się, np. osada w Biskupinie. Natomiast
Prasłowianie mieli potem powędrować na wschód, a potem znów wrócić. Nosi
ona nazwę koncepcji autochtonicznej. Kolejną jest koncepcja allochtoniczna,
która głosi, że Prasłowianie przed etapem swoich wędrówek zamieszkiwali
najpewniej tereny Europy Wschodniej, przypuszcza się, że były to tereny Morza
Czarnego. Mówi się również, że Prasłowianie mieszali się ze Scytami (bądź
nimi nawet byli) oraz z Sarmatami, którzy znajdowali się w bardzo bliskim
kontakcie z nimi. Warto poznać etapy rozwoju Słowian. Przyjmuje się, że
pochodzimy od Protoindoeuropejczyków, następnie przeszlismy w fazę
Indoeuropejczyków, potem w Bałto-Słowian i tu zaczął się podział na Bałtów i
Prasłowian, z których wyodrębnili się kolejno zachodni, wschodni i południowi,
czasami wyróżnia się jeszcze grupę północnych Słowian.
Pierwszym państwem Słowian było państwo Samona, założone przez kupca
frankijskiego Samona, około 624 roku, które bardzo szybko upadło, bowiem
zaraz po jego śmierci. Następnie Karantania, Bułgaria, Slawonia, Chorwacja,
Państwo Wielkomorawskie (które wprowadziło ryt słowiański, obrządek
słowiański, czyli specjalny rodzaj liturgii, na którego temat mało wiemy) i
dochodzimy do powstania Księstwa Wiślan, które również przyjęło chrzest w
obrządku słowiańskim. Jednak ja skupie się głównie na Państwie Polan oraz
Rusi Kijowskiej.
2. Chrzest Polan.
Wszyscy zapewne znamy pamiętny rok 966. Chrzest księcia Mieszka I,
uważany za początek chrystianizacji na ziemiach polskich. Wypieranie
pogańskich wierzeń u Polan i ziemiach wokół ich państwa, m.in. Pomorza i
Połabian, było bardzo trudnym wyzwaniem. Ludność słowiańska nie chciała
przyjąć nowych wierzeń. Zmuszano ich do tego siłą, czasami nawet groźba
śmierci. Jak wiemy, dochodziło do licznych reakcji pogańskich. Kapłani
zmieniali święta pogańskie na chrzescijańskie, narzucali świętych, których
ludność bardzo często łączyła ze starymi wierzeniami, np. św. Eliasz jako
gromowładny Perun, Matka Boska jako Panna Żniwna, którą łączymy z
Marzanną, św. Mikołaj, którego łączymy z Welesem. Bardzo często na
miejscach świętych dla pogan, budowano kościoły. Takim przykładem może
być kościoł WNMP w Gnieźnie, kościół na Ślęży, który wielokrotnie był
niszczony przez uderzenie pioruna. Oprócz tego również niszczyli kąciny,
chramy, czyli świątynie Słowan, najważniejszymi były świątynia w Szczecinie,
w Radogoszczy i ostatnia zburzona świątynia w 1168 roku – Arkona. Arkona
była jedną z ważniejszych świątyń na całej Słowiańszczyźnie, największym
ośrodkiem kultu boga Świętowita. Podobno do owej świątyni miały schodzić się
pielgrzymki z całej Słowiańszczyzny. Datę 16 czerwca 1168 roku uznaje się za
swego rodzaju datę upadku pogaństwa słowiańskiego, jednak przetrwało ono w
modlitwach, pieśniach, szeroko rozumianym folklorze. Imiona starych bóstw
próbowano zastąpić imionami nowych person, co się jak widać udało, ale tez tak
nie do końca. W starych zaklęciach jakie udało się znaleźć etnografom mamy
czasami takie przemieszanie z poplątaniem tych pogańsko-chrześcijańskich
wierzeń, np. Maryja występująca w roli prząśniczki lub z Trzema Zorzami, św.
Jan, który występuje w rytuale tak naprawdę spętanie miłosnego z użyciem
kości nietoperza, modlitwy na powitanie i pożegnanie ognia z użyciem świętych
imion. Najmocniej zachował się kult Trzech Zórz, które właśnie bardzo często
występują z Maryją. Pozwolę sobie przytoczyć formułkę magiczną lub modlitwę
chrześcijańską
Zorze, zorzeczeńki!
Wszystkieśta moje siostruczeńki!
Siadajta na konia wronego
I jedźta po towarzysza mojego.
Żeby on nie mógł beze mnie
Ni spać, ni jeść,
Ni siadać, ni gadać.
Żeby ja mu się spodobała
We stanie, w robocie, w ochocie.
Żeby ja była wdzięczna i przyjemna
Bogu i ludziom, i temu
Towarzyszowi mojemu.
Nie moją myślą, nie moją mową, nie moją mocą,,
Ino Pana Jezusa i Najświętszej Panny dopomocą.
Abyż mi ta Najświętsza dopomogła, pobłogosławiła
I dobrym ludźmi opatrzyła.
Owe zamawianie-modlitwa o męża pochodzi z Puszczy Solskiej. W Polsce i
najpewniej całej Słowianszczyźnie panował kult drzew. Najświętszym i
najważniejszym drzewem był dąb, a jeśli został trafiony piorunem, zyskiwał
status nienaruszalnego. Jeśli coś zostanie trafione piorunem, zostaje święte.
Toteż jeśli w jakiś budynek trafił piorun, to nie można było go ugasić, było to
uznawane za obrazę Boga gromowładnego Peruna. Skąd wiemy o kulcie drzew
na naszym terenie? Wzmiankę o tym kulcie mamy w relacji Herborda z
chrystianizacji szczecina [przeczytaj książka] Kolejną wzmianką o tym kulcie
możemy znaleźć u Hieronima z Pragi, który wyruszył w celu chrystianizacji
Litwy. [przeczytaj książka]. Tutaj należy wspomnieć o Drzewie Świata, z łaciny
Arbor Mundi. Dąb jest drzewem, które umiłowali sobie Słowianie. Było ono
bardzo ważne zarówno w życiu codziennym, jak i tym bardziej magicznym. Od
najdawniejszych czasów ludzie się nim fascynowali — drzewo długowieczne,
które miało stanowić oś świata (łac. Axis mundi). Słowianie uważali je za
drzewo samego Peruna, więc pod nim składali mu dary. Drzewo Świata
symbolizuje wszechświat i dzieli się on na trzy części. W koronie drzewa miał
znajdować się Prawia/Wyraj — miejsce, w którym mieli mieszkać bogowie oraz
do którego miały odlatywać ptaki na zimę i z którego miały wracać wiosną.
Było to miejsce zamknięte ze strzeżoną bramą. Poniżej znajduje się pień, czyli
nasz świat doczesny, w którym żyjemy, zwany Jawią. W korzeniach miała
mieścić się Nawia — najprościej ujmując, jest to kraina, do której trafiają duchy
zmarłych. Jej Panem jest bóg chtoniczny — Weles, jednak nie jest on jedyny.
Drzewo Świata pokazuje, że jedno nie może istnieć bez drugiego, że wspólnie
tworzymy harmonię. Nie ma światła bez ciemności, a bez tych dwóch sił nie ma
również nas. Czasami Drzewo Świata nazywane jest również jako Drzewo
Życia i Kosmiczne Drzewo. Pod Świętym Dębem miał znajdować się również
Alatyr, czyli tzw. „ojciec wszystkich kamieni”, święty ołtarz. Dodatkowo na
owym Świętym Dębie miała mieścić się również skrzynia Kościeja. Kolejnym
kultem jak już wspominałem był kult ognia. Słowianie dzielili rodzaj ognia na
męski i żeński. Święty ogień był jednym z najwyzszych, najważniejszych
kutlów, łączonych z bogiem Swarogiem. Wracając do tego podziału. Mawiano
tak „ogień samiec jest do uproszenia łatwiejszy niż samica i na wymówione na
ten cel zaklęcie – uspokaja się. Zaś ona, czyli ogień samica, bardzo jest do
uproszenia trudna, i gdy jaki budynek całkowicie obejmie, to już z pewnością go
zniszczy. Jej zatem nie ma już co uspokajać i zaklęciem, bo skutku to żadnego
nie odniesie.” Panował również codzienny obowiązek powitania i pożegnania
ognia. Chłopi w Lubelskim: „Nim krzesać ogień zaczną, żegnają się wprzódy.
Skoro rozdmuchuja iskrę między węglami i skoro już szczypkę czyli łuczywo
zapalą, żegnają się także, jak gdyby dla pobłogosławieństwa szcczególnego daru
nieba, ktory utrzymuje życie tylu zwierząt i ludzi”. Wśród ludu krakowskiego
„pozdrawiano światło wnoszone do izby, a nawet przy zapalaniu lampki
nafcianej wyrazami chrześcijanskimi <<Niech bedzie pochwalony Jezus
Chrystus>> wraz z odpowiedza << Na wieki wieków. Amen>> - jest zwyczajem
pogańskim, w którym tylko formułke dawną zastąpiono pozdrowieniem
chrześcijańskim.” Przykładów na ten rodzaj kultu jest mnogość i to nie tylko na
terenach Polski. Jednak pozwolę sobie przejść dalej. Chciałbym teraz zahaczyć
o bardzo intrygujący mnie osobiście temat, czyli kultu węża wśród Słowian.
Pewnie wielu zadaje sobie pytanie, skąd kult węży u Słowian? No, węży raczej
nie zauważym zbyt wiele w Polsce. Mamy siedem gatunków, z czego tylko
jeden jest jawdowity. Jednak ten kult jest jednym ze starszych, jeszcze
przedeuropejskich, gdy lud Słowiański zamieszkiwał tereny nad Morzem
Czarnym, na terenach wschodniej Ukrainy, albo nawet dalej, gdzieś już w Azji.
Co się z tym łączy. Naukowcy, badacze są zgodni co do tego, że wierzeń
słowiańskich nie powinno się utożsamiać z europejskimi. Mitologia
porównawcza do np Greckich czy Rzymskich, a nawet Skandynawskich
wierzeń, nie działa. Wierzenia Słowian należy przyrównywać do wierzeń ludów
głównie Indii, oraz Persji, Iranu, Mezopotamii. Taki bóg Chors, ma etymologie
mocno wschodnią, irańską, Księga Gołębia również bardzo mocno nowiązuje do
wierzeń hinduskich, a historia tej księgi jest bardzo stara. Natomiast pozwolę
sobie wrócić najpierw do kultu węża, a do samej Księgi Gołebiej wrócę później.
W istocie spotykamy na ziemiach polskich głównie dwa rodzaje – zaskrońca i
żmiję. Kult węża miał utrzymywać się nawet do XX wieku. Wąż wśród ludów
słowiańskich nie miał złych konotacji, miał przynosić szczęście. Osoby, które
zabiły węża, miały stawać się wyrzustkami społeczenym. Przykładem takiej
osoby miał być Leszek Czarny, który stosował specyfiki Mikołaja z Polski,
który napisał „Anipocras” – jest to traktat alchemiczno-medyczno-
okultystyczny. Pierwsza część jest mocno filozoficzna, religijna, a druga część
to główie przepisy. Jednak kim tak właściwie był Mikołaj z Polskia, zwany
również Mikołaj Polak, Nicolaus de Polonia, Nicholaus Polonus. Przyjmuje się,
że urodził się około 1225-1235 roku. Był dominikaninem, wykształconym
medykiem, kształcił się niemal 20-30 lat we francuskim Montpellier. Pracował
jako nadworny medyk (i najpewniej alchemik) Leszka Czarnego i jego żony
Gryfiny. Mikołaja z Polski uznaj się za twórcę nurtu medycyny alternatywnej.
Uważał, że praktycznie zorientowana sztuka radzi sobie lepiej z lecznictwem od
ścisłych konstrukcji teoretycznych. Odrzucał on tradycje medycyny
scholastycznej i zwrócił się ku empirycznym badaniom oddziaływań substancji.
Proponował metody skutecznego leczenia, bez znajomości przyczyn
prowadzących do wyzdrowienia. Dla Mikołaja substancje będące wytworem
natury – zwane empirykami – działały według niego w cudowny sposób będący
konsekwencją boskości Boga-Stwórcy. Mikołaj odrzucił dogmatyczne
przywiązanie do tradycji Hipokratesa i Galena. Wysoko cenił sobie filozofię
Hermesa Trismegistosa i odwoływał się do niej. Działa Mikołaja były bliskie
okultyzmowi i możemy powiedzieć, że praktykował tzw. magię naturalną.
Dlaczego Leszek Czarny stał się nielubiany przez społeczeństwa? Bowiem
Mikołaj z Polski zalecał zjadanie węży, jaszczurek i żab, również
wykorzystywał je do swoich specyfików, stworzył m.in. olejek filozfów.
Mikołaj opracował wiele przepisów, które znajdują się w książce „Brata
Mikołaja z Polski pisma lekarskie”. Jest to zbiór jego dwóch pracy i jednej
dodatkowo, którą mu sie przypisuje. W skład wchodzi „Anitopocras”,
„Experimenta” oraz „Chirurgija”. Empiryczne zainteresowania przyrodą miały
gościć w krakowskim klasztorze dominikanów do co najmniej XV wieku. W
marcu 1491 roku mieli (jak mówi Długosz) „zabawiać się alchemią” i
doprowadzili w ten sposób do poważnego pożaru, który pochłonał kościół św.
Trójcy, klasztor dominikanów, klasztor franciszkanów, pałac biskupi oraz dużą
część miasta. Wracając do samych węży. Tutaj pozwolę sobie przytoczyc
wypowiedź folklorysty Seweryna Udzieli [czytaj]. Zachowało się również
zamawianie od ukąszeni węża:
Królu płomienisty,
Gadzin panie,
Spojrz oczkiem
Spod twej korny,
Wężów królu,
Odbierz żądło
Od tego biedaka.
3. Chrystianizacja Rusi
Chrystianizacja Rusi miała dwa etapy. Jako pierwsza wzięła chrzest św. Olga
Kijowska w 957 roku. Juz pomijając fakt, że patronat jaki został jej przypisany,
czyli patronka wdów i nawróconych, jest moim zdaniem wyssany z palcy. Tak,
Olga była wdową po zamordowanym przez Drewlan Igora. Jednak moim
zdaniem jej patronat obejmuje nawet zemste, ze względu na to, że wybiła kilka
tysięcy Drewlan w ramach zemsty, paliła ich w łaźniach, zakopywała żywcem,
zniszczyła ich główny gród i wcieliła ich ziemie do swego królestwa. Bardziej
kontrowersyjne jest nadwanie jej patronatu nawróconych. Olga nie nawróciła
się, bo poczuła natchnienie boskie. Po zakończonej wojnie odbyła podróż do
Konstantynopola, gdzie poznała cesarza Konstantyna VII, tego samego, z
którym walczył jej Igor. Władca będąc pod ogromnym wrażeniem intelektu i
urody Olgi, wybrał ją sobie na żonę. W odpowiedzi usłyszał, że w obliczu Boga
jest ona przecież poganką, a jeśli cesarz chce by się nawróciła na
chrześcijaństwo, będzie musiał ochrzcić ją osobiście. W przeciwnym razie nie
zgodzi się przyjąć chrztu. Konstantyn zgodził się na jej warunki. Gdy dzień po
udzieleniu jej sakramentu, wezwał ją do siebie i powtórzył propozycję
małżeństwa, ta mu odpowiedziała: Jakże możesz wziąć mnie za żonę, skoro ty
mnie ochrzciłeś i teraz nazywasz córką? Wśród chrześcijan jest to
niedozwolone, o czym sam powinieneś dobrze wiedzieć. Cesarz uznał, swoją
porażkę. Obdarował Olgę wieloma podarunkami i odprawił do domu, wciąż
nazywając swoją córką. Jednak na nic się zdał jej chrzest, bo jej syn bardzo
szybko przywrócił religie Słowian. Ostatni chrzest został wzięty przez
Włodzimierza Wielkiego, wnuka Olgi. Jednak nim go dokonał postawił
świątynie Peruna oraz pierwszy paneton bogów Słowiańskich. W Powieści
minionych lat pada opis owego Panteonu: „I począł władać Włodzimierz w
Kijowie sam jeden, i postawił bałwany na wzgórzu za dworem teremnym:
Peruna drewnianego z głową srebrną i wąsem złotym i Chorsa, Dadźboga i
Strzyboga, i Simargła, i Mokosza. I składali im ofiary, nazywając ich bogami, i
przywodzili syny swoje i córy.” Niedługo później Włodzimierz przyjął chrzest
w obrządku greckim w sposób dość zabawny. Jak podaje legenda do
Włodzimierza przybyli kapłani: Judaistyczni, Islamscy, Zachodnio katoliccy
oraz grekokatoliccy. Żydów miał po prostu wyprosić, Islamistom powiedział, że
„Ruś czerpie radość z picia, nie możemy bez tego żyć.”, chrześcijanie dodali, że
oni to w sumie też tak niezbyt akceptuja. Włodzimierz zdecydował więc, że
wybierze obrządek Grecki, ze względu na to, iż „pięknie śpiewają w ich
kościołach” oraz że nie ma wiekszych ograniczeń. Po przyjęciu chrztu zniszczył
panteon stojący w Kijowie, a posągi miały zostać zrzucone do rzeki.
4. Gołębia Księga
Gołębia Księga (rus. Голубиная Книга, ang. Dove Book) to jedna z najbardziej
tajemniczych i wciąż nierozumianych ksiąg, która cudem przetrwała do naszych
czasów, a raczej jej fragmenty. Podaje ona informacje o pochodzeniu świata,
ludzi, klas społecznych i kosmografię ludową. W rzeczywistości nie jest to
nawet książka, ale rymowana tradycja ustna, która przypomina nieco epos. Co
ciekawe, nie ma autora! Jej zapisanie datuje się na koniec XV/początek XVI
wieku na Nowogrodzko-Pskowskich ziemiach. Znanych jest około 40 różnych
wariantów tego tekstu. Mimo orientacyjnych dat spisania księgi nie da się
ustalić momentu jej powstania. Wiemy, że w XIII wieku "Gołębia Księga"
została wrzucona do ksiąg zakazanych, co wskazuje, że pojawiła się znacznie
wcześniej. Ludzie mieli być surowo karani za jej czytanie i przekazywanie.
Znamy przypadek, w którym doszło do ukarania osoby świętej. Tym świętym
był Abraham ze Smoleńska (1172-1221). Miał on przepisywać wiele "Gołębich
Ksiąg" i za to miał zostać wyrzucony z klasztoru, a nawet postawiony przed
sądem. Od tamtego czasu brak pisemnych dowodów o istnieniu tej księgi.
Najpewniej cerkiew prawosławna dobrze zajęła się problemem. Jednak mimo to
nie udało się sprawić jej całkowitego zniknięcia. W tradycjach ustnych i
legendach przetrwała. Wszystkie 40 wariantów trzyma się jednej ścisłej logiki
narracyjnej i składa się z trzech części:
1. Historia nabycia księgi i jej zewnętrzny opis
2. Dialog między królami na temat pochodzenia świata i dominujące w nim byty
3. Interpretacja snu/wizji jednego z królów, w której zaszyfrowane są obrazy
Prawdy i Kriwdy
Dlaczego gołąb? We wczesnych źródłach księga bywa nazywana "głęboką".
Nazwa "Głęboka Księga" miała wskazywać na to, że jest to starożytna mądrość.
Nazwa "gołębia" mogła powstać nie tylko na skutek pomyłki, a również poprzez
wpływy chrześcijańskie, gdzie gołąb jest symbolem pokoju i dobrej nowiny.
Ponadto w całej księdze nie pojawia się żaden gołąb. Księga miała mieć
wymiary 72×36 metrów! Podobno wypadła ona z chmury. Legenda mówi, że
przeczytanie 3 stron, miało zajmować 3 lata. To, co mamy współcześnie jest
więc bardzo skróconą i okrojoną wersją. W Gołębiej Księdze znajdziemy
również wzmiankę o pierwszym zwierzęciu na świecie, który zwać miał się
Indrik. Takiej odpowiedzi udziela car Dawid na temat króla zwierząt „Ojcem
wszystki zwierząt jest Indrik. Dlaczego ojcem wszystki zwierząt jest Indrik?
Chodzi on po podziemiach, czyści strumyki i wąwozy, dokąd zwierze się uda,
tam klucz kipi, gdzie zwierzę się obróci, tam wszystkie zwierzęta mu się kłaniają.
Mieszka na świętej górze, je i pije na świętej górze. Gdzie chce tam idzie przez
podziemia jak słoneczko po niebiosach. Dlatego właśnie Indrik jest ojcem
zwierząt wszystkich.” Nawiasem mówiąc, ciekawy wniosek może nam się
nasunąć gdy skojarzymy imię Indrik z indyjskim bogiem Indrą, następnie mamy
opis stworzenia świata z uwzględnieniem Jezusa Chrystusa, Boga Jahwe oraz
Ducha Świętego. Znów odpowiada car Dawid: „Mamy białe wolne światło,
które zaczęło się od sądu bożego. Słońce jest czerwone od oblicza Boga Samego
Chrystusa, króla niebios. Młody Miesiąc z jego piersi stworzon, Nocne gwiazdy
od szat bożych, Ciemne noce od myśli Pańskich, Jutrzenka, świt poranny z oczu
Pana, Bujne wiatry od Ducha Świętego, drobny deszcz z łez Chrystusa, Samego
Chrystusa, Cara Niebios. U nas rozum samego Chrystusa, nasze pomysły z
obłoków niebieskich, U nas świat, naród od Adama. Krzepkie kości od kamieni.
Nasze ciała z wilgotnej ziemi, Nasza krew z Czarnego Morza.” Ostatnią częścią
jest sen Wołotomana. Istotą tego snu jest walka dwóch zająców na jednym
kamieniu, po której jeden ulatuje do nieba, a drugi, szary, na ziemię: „Jak dwa
zające zeszły się w polu, Jeden biały, drugi szary, Jakby szary białego pokonał.
Biały poszedł z Ziemi do Nieba, a Szary wędrował po całej ziemi, Po całej
ziemi, po całym wszechświecie. Biały zając był Prawdą, Szary Kriwdą. Kriwda
Prawdę pokonała, Prawda poszła do Bogów w Niebie, Kriwda wędrowała po
całej ziemi, Po całej ziemi, po całym wszechświecie i osiadł się wśród ludzi
podstępnie.” Uznaje się ją za kosmogonie Słowian. Ma być ona zgodna z
indyjską Rigwedą, skandynawską Eddą starszą, perską Awestą oraz Popol Vuh,
czyli świętą księgą narodu Kicze. Tutaj polecam do zapoznania się z książką
„Księga Gołębia. Słowiańska Kosmogonia” pod redakcja D. Dudko. Niestety
nie spotkałem się z angielskim tłumaczenie, więc jedynie dostępna jest wersja
rosyjska.
5. Narzędzie w czarostwie słowiańskim
Teraz pozwolę sobie przejść do tematu stricte dotyczącego czarostwa
słowiańskiego. Zacznę od narzędzi używanych w tej praktyce.
POSOCH (rus. Посох), czasami nazywany również kosturem lub kijem. Mówi
się, że czarownik ma dwie duszę — jedną w ciele, drugą w posochu, w lasce.
Posoch łączy wszystkie trzy filtry wszechświata — Prawia, Jawia i Nawia. Jest
to głównie przedmiot do gromadzenia mocy i z czasem nabiera on cech, których
wcześniej nie miał. Mówi się, że posoch po licznych rytuałach, konsekracjach,
gdy już się zakończy jego tworzenie, staje się żywą istotą i najpotężniejszym
narzędziem. Teraz opisze proces jego tworzenia, który jest długotrwały. Posoch
robiony jest oczywiście z drewna. Rodzaj drewna wybierany jest zgodnie z
korespondencją do wybranego Boga lub Bogini oraz zgodny z nami.
Najlepszym drzewem do wyboru jest oczywiście dąb jako syn Drzewa Świata,
jest potężny, dobrze pochłania energie i długo ochrania siłę. Jeśli dodatkowo ów
dąb był trafiony piorunem, stawał się on pobłogosławiony. Buk i klon jest dobry
Swaroga i Dadźboga. Świerk i wszystkie drzewa iglaste odpowiadają
Welesowie. Świerk jest dodatkowo uważany za drzewo przodków. Sosna dla
Marzanny. Brzoza wraz z jarząbem, oraz wszystkie tzw. „żeńskie” drzewa są
dobre do pracy z Mokoszą, Ładą i Lelyją. Dla tzw. „mrocznych Bogów”
najlepsza jest świerk oraz osika (chociaż jest do drzewo bardzo kruche i
miękkie). Osika dodatkowo służyła do ochrony przed Wąpierzami. Laska
poświęcona Perunowi jest zawsze wykonana z dębu. Jeśli chcemy pracować z
duchami, siłami przyrody, lasu najlepszy do tego jest leszczynowy posoch, jest
on również przychylny Welesowi. Zgniłe, zjadane przez korniki drewno nie
nadaje się do użycia. Rzeźbiona ona jest w prawej ręce maga. Sama budowa
posocha wygląda mniej więcej tak. Górna część laski symbolizuje Prawie, świat
boski. W tej części najcześciej jest wyrzeźbione jest albo zwierzę albo Bóg,
Bogini, może mieć on też kilka twarzy. Jeśli mag wyrzeźbił w górnej części
wizerunek węża, miał on służyć jako tzw. „łapcz duchów”. Środek laski,
symbolizujący Jawie, zazwyczaj jest wycięty w taki sposób, by wygodnie
mieścił się w ręce maga i jest oznaczony magicznymi symbolami. Spód laski
nawiązuje do świata Nawii, często zakończony jest żelazną lub miedzianą
blaszką, ale ważniejsze by był od spodu opalony. Górna część laski pobierana
jest od drzewa, jest najkrótsza, ale równocześnie najgrubsza, dolna część jest
najdłuższa i najcieńsza. Ważne jest to, że posoch nie ma być piękny,
instagramowy, nie powinien on posiadać rzeczy zbędnych. Ma on służyć sile, a
nie pięknu. Wszystkie symbole znajdujące się na posochu powinny być ze sobą
zgodne, nie mogę się wzajemnie „wygaszać”. Posoch ma być taki „nasz”, ma
nas odzwierciedlać, cudzy posoch może nie tylko nie działać, nie pomagać, a
nawet pozbawiać nas siły. Jak wszystkie przedmioty, który zbierają w sobie siłę,
energię, posoch może z czasem nabierać nowych cech. Aby nasz posoch zdobył
odpowiednią i proszoną przez nas siłę należy wcierać w niego odpowiednie
olejki zgodnie z korespondencjami mówiąc modlitwy i zaklęcia. Może również
nakładać na niego amulety, kły wilka i inne elementy siły. W okresie między
obrzędami, posoch powinien być przechowywany w czystym miejscu, nie
można go traktować lekceważąco, chodzić po nim, kopać, złorzeczyć przy nim,
itd. W przeciwnym razie może on stracić część swojej mocy lub nawet stracić
więź ze swoim właścicielem. Nie może go dotykać nikt inny prócz właściciela,
najlepiej też by nikt inny na niego nie patrzył. Posoch jest traktowany jak żywa
istota. Staje się żywy gdy wycinane są na nim znaki Bogów, gdy poświęcim go
na ołtarzu przyzywając siłę boską by weszły, napełniły posoch oraz my sami
musimy napełnić go swoim duchem, by stał się częścią nas.
Reszta przedmiotów magicznych jakoś specjalnie nie wyróżnia się ze znanych
nam przedmiotów z np czarostwa kornwalijskiego. Mamy takie przedmioty jak
Róg lub kielich/czasza służący jak wiadomo do święcenia napojów i składniu
ich w ofierze danym duchom, bóstwom. Kielich bardzo mocno wiąże się z
Marzanną i jej piciem żywej oraz martwej wody. Miecz (ewentualnie nóż,
topór/siekiera). W zależności od wykonania może posiadać różne właściwości,
np. miecz Kościeja, czyli taki z zakończoniem ku górze, przypominający jakby
kieł. Miał on dawać taką moc, jaką miał ów Bóg i był bardzo pożądanym
nabytkiem dla nekromantów, bowiem Kościej był władcą wszystkch zmarłych i
miał nad nimi nieograniczoną władze. Miecz głównie wykorzystywany jest do
kierowania energią zawartą w kręgu oraz ochrony. Występuje w bardziej
zaawansowanych sposobach zakreślania słowiańskiego kręgu. Sierp. Srebrny
lub żelazny. Bardzo mocno powiązany z kobiecością i siłami lunarnymi (w
końcu jego kształt przypomina półksiężyc). Służył do ścinania i jednoczesnej
konsekracji ziół, rytuałów oczyszczenia i "zepsucia". Poświęcony jest bogini
Marzannie. Gęśle lub bęben szamański. Tutaj mamy stare instrumenty, które
służyły do lepszego i szybszego wprowadzenia się w trans. Od słowa Gęśle
powstało późniejrze określenie na maga – guślarz. Tutaj tylko wspomnę o
piśmie słowiańskim. Zdaniem niektórych naukowców o istnieniu takiego
zestawu znaków graficznych świadczyć ma wygląd liter głagolicy. Ich
wizerunki zbyt odbiegają od wyglądu pisma greckiego używanego w
Bizancjum, ażeby, jak to twierdzono jeszcze w latach 70., pismo to dało
początek głagolicy. Nie kwestionując pewnego wpływu, jaki pismo greckie
(oraz hebrajskie) wywarło na rozwój głagolicy, obecnie uważa się, że pismo to
powstało w oparciu o zestaw symboli używanych przez Słowian w okresie
wcześniejszym. Znaleziska datowane na okres sprzed działalności św. Cyryla,
autora głagolicy, potwierdzają istnienie takich znaków. Drugą grupą dowodów
pośrednich wskazujących na istnienie własnego pisma u Słowian są opisy
kronikarzy z Europy Zachodniej, których relacje świadczyć mają, że ludy te
używały systemu znaków pisarskich. Tak np. niemiecki biskup i pisarz Thietmar
z Merseburga w swej kronice Gesta Saxonum (Dzieje Sasów) opisując pogańską
świątynię w Radogoszczy informował, iż: (...) jej ściany zewnętrzne zdobią
różne wizerunki bogów i bogiń (...), każdy z wyrytym u spodu imieniem.
6. Domowik zwany w Polsce uboże
Domowik jest duchem miejsca, duchem domu. Mówi się że Domowik jest duszą
domu, czasami nazywają go nawet „Dziadek Domowik”. Ludzie mawiają „Nie
ma ciała bez duszy, nie ma domu bez Domowego.” Domowik objawia się
najczęściej w trzech postaciach: człekopodobny (w tym przypadku zazwyczaj
jest to stary dziadek z brodą, czasami przybiera też postać naszego przodka),
zwierze (najczęściej w postaci kota lub jakiegos małego zwierzaczka) oraz w
postaci bliżej nieokreślonej, to znaczy w postaci nieznanego zwierzęcia lub
przedmiotu, który posiada nazwa w ludzkim języku. Ludzie opisują go
najczęściej w taki sposób: „Dziadek Domowik to staruszek z brodą, w
niebieskich spodniach, i czerwonej koszuli, cały włochaty, malutki, a wyróżnia
go jego włochata łapa”. Czasami domowik jawi się jako umarły były gospodarz
domu i zachowuje się w sposób bardzo gorączkowy: hałasuje, brudzi w domu,
przeszkadza, przenosi rzeczy, przemawia głosem zmarłego i potrafi być bardzo
nieprzyjemny. Zdarza się nawet, że Domowik jest w stanie udusić kogoś we
śnie, gdy ten nie dba o dom i go zaniedbuje. Mówiło się, że gdzie dobrzy, mili i
weseli ludzie żyją, tam Domowik jest dobry, a gdzie źli i wredni, tam Domowik
dręczy. Co w sumie robił taki Domowik? Jest on dobrym gospodarzem,
ochronia dom, pomaga w obowiązkach domowych, dba o niego. Z terenów Rusi
zachowały się dla nas sposoby karmienia oraz ciekawe rytuały z Domowikiem.
By uspokoić domowika należy podarować mu jedzenie i napitki, ale najpierw
należy się ku niemu zwrócić temi słowy po trzykroć „Dziadku Domowoju, ty ze
mną, a ja z tobą.” Potem, położyć mu coś dobrego do jedzenia, np. cukierki,
kaszke, ze słowami „To dla ciebie, Dziadku Domowoju.” By polepszyć relacje z
Domowikiem trzeb przez trzy dni powtarzać ten zagawor. Na początku,
pierwszego dnia, wieczorem należy ugościć domowika (najlepiej kaszką lub
twarogiem). Potem powiedzieć: „Dziaduszku-Domowoju, przyjdź do nas do
domku, chleba u nas pojesz, młodych gospodarzy słuchaj! Zajadaj i rozgość się,
na nas się nie obrażaj. Dom ochraniaj, szczęście przyciągaj. Obcych do nas nie
wpuszczaj. Goj!”. Następnego dnia znowu należy dać mu cos do jedzenia, tym
razem coś bardzo słodkiego i przeczytać następujące słowa: „Gospodarzu-
ojczulku, zapiecowy braciszku! Przybądź do nas do nowego domu. Tam dla
ciebie i ciepłe miejsce i słodka strawa. Rozgość się, na gospodarzy się nie
obrażaj. Dom ochraniaj, szczęście zsyłaj. Obcych ku nam nie wpuszczaj. Goj!”
Wieczorem dnia trzeciego, należy ugościć domowika niesoloną rybą lub mięsem
i przeczytać następujące słowa: „Domowoju-ojczulku, siwowłosy swacie!
Dobrze pojedz, nas usłuchaj. Żeby w domu była żyzn bogata i syta, żeby
każdego dnia ciebie dokarmiać, nie dawać ci pościć, by było tobie pjano i
wesoło, szczęści i pomyślność w dom posyłaj, pieniążki powielaj i za drzwi
niczego nie wyrzucaj. Rozgość się, na gospodarzy się nie obrażaj. Dom nasz
ochraniaj, nasze szczęście powielaj. Ku nam obcych nie wpuszczaj. Goj!”.
Podałem te dwa, ale tych rytuałów można serio znaleźć więcej.
7. Leszy
W lasach znajduje się takie jedno specjalne drzewo, stary i wysoki świerk, dom
Pana Lasu – Leszego. Według ludowych wierzeń Słowian dzieci leśnych
duchów bujają się na kołyskach na świerkowych gałęziach. Dzieci rusałek,
ukrywają się pod świerkiem. Tutaj także Leszy przynosi i układa do snu
zagubione w lesie ludzkie dzieci. Na świerkach żyją również dusze przeklętych
ludzi, a magowie często wysyłają podległe im duchy, gdy wymagają jeszcze
pracy, by „liczyły igły na świerkach. Jednak kim właściwie jest leszy, a raczej
kim są. Leszy to duch-gospodarz/pan lasu i zwierząt. Jego siedliskiem jest
głównie las, zwłaszcze gęste zarośla, skąd od czasu do czasu wychodzi na pole.
Trudno go zobaczyć, ale można usłyszeć: uwielbia chichotać, witać, klaskać,
gwizdać. Echo lasu, oznacza, że leszy odpowiada. Można zobaczyć Leszego:
może pojawić się w postaci ludzkiej, czasami udaje zwykłego, prostego
człowieka. Leszy może być ubrany w skóre, czasami pojawia się ze
zwierzęcymi atrybutami, np. rogami, kopytami. Czasami równiez jako nagi,
włochaty starzec. Warto również zwrócić uwagę na jego wzrost. Jak mawiają:
„jesli chodzą po trawach, to stają się mali jak trawa, jesli chodzą po lesie, to
wzrostem swym dosięgają szczytów drzew”. Może występować również w
postaci zwierzęcej, np. wilka, niedźwiedzia, ogiera, zająca, czerwonego koguta,
sowy, może być nawet grzybem. Dlatego zaklęcie, które powinno się
wypowiedzieć przy spotkaniu z Leszym to: „Wujku Leszy, pokaż się nie jako
szary wilk, ani czarny kruk, ani ognisty świerk – pokaż się takim jakim ja
jestem”. Leszy jako pan lasu, nie pozwala na ścinanie jego ulubionych drzew,
nie lubi też gdy ktoś obcy za długo przebywa w jego lesie. W miejscach gdzie są
duże, ogromne lasu, ustalana jest nawet hierchia duchów leśnych. Oprócz
zwykłych Leszych, ma być w nich również Leśny Car. Dobrze jest również
wchodząc do lasu, przywitać Leszego. Leszy ma nawet swój specjalny dzień w
roku. Jest to 22 sierpnia według kalendarza, który funkcjonuje w Rosji. W
Polsce obchodzi się Dzien Leszego 15/16 sierpnia. Mówiło się, że w wigilie
tego dnia Leszy wychodzi na pole i świętuje, rozrzuca snopy i dokonuje
wszelakich okrucieństw.Leszemu oczywiście w tym okresie składano dary,
głownie rolnicy, którzy mieli w pobliżu lasu pola, by Leszy im kłopotów nie
narobił. Leszemu najczęściej darowano np chleb, a do picia najbardziej lubi
mleko.
8. Ołtarz
Ołtarz u Słowian nazywa się czasami Bożnicą, Świętym Kątem, Kąciną.
Umiejscowienie ołtarza w domu powinno znajdować się na przeciwko wejścia,
po wschodniej stronie. Ze zwyczajem gdy ktoś wchodził do domu i przechodził
obok ołtarza, należało zdjąć czapkę i się pokłonić mówiąc: „Pokój temu
domowi, Bogom, Duchom przodków i opiekunom cześć i sława! Goj!”. Lepiej
jednak by nikt obcy naszego ołtarza nie dotykał, a najlepiej nawet nie widział.
Jak ma wyglądać owy ołtarz. Należy zacząć od tego, że wszelkiego rodzaju
posągi, obrazy, wszystko, nie powinno znajdować się na gołej desce. Pod
owymi rzeczami musi znaleźć się tzw. po rosyjsku rusznik, a po polsku raczej
nazwalibyśmy go obrusem obrzędowym, ale takim specyficznym bardziej dla
prawosławnych. Na tym ruszniku możemy postawić małe domowe „ciury”,
czyli posągi bóstw oraz tzw. svyatо, czyli święty obraz przodków, bogów lub
wszelakich innych duchów. Przy czym Ciury powinny stać na poziomie nie
niżej niż brzuch, a obrazy (jeśli chcemy je powiesić) nie niżej niż poziom czoła.
Na Bożnicy mogą znajdować się świeczki (woskowe) lub lampki oliwne,
naczynia z ofiarami (jednak nigdy nie puste), amulety i różne akcesoria służące
do rytuałów. U Słowian występuje również ołtarz, który znajduje się na
zewnątrz. Nazywa się go Altar. Jest to duży, płaski kamień obrzędowy.
Powinien, ale nie musi, znajdować się pod dębem. Altar ma być następstwem,
jakby synem Alatyra, czyli świętego, pierwszego kamienia, który znajduje się w
Axis Mundi. Tutaj warto jeszcze nadmienić, że Słowianie bardzo często
wykorzystywali w swoich zaklęciach śpiew. U ludów słowiańskich wytworzył
się bardzo specyficzny rodzaj śpiewanie, który zwiemy białym śpiewem,
ewentualnie śpiewokrzykiem. Technika wokalna typowa obecnie dla muzyki
ludowej. Kładzie szczególny nacisk na natężenie dźwięku i przenikliwość. Tzw.
"jasność" i natężenie głosu jest tu nadrzędna względem starannej kontroli nad
barwą i artykulacją. Wynika to z ludowego charakteru techniki, nauczanej
najczęściej amatorsko i odpowiadającej potrzebom wykonawstwa w sytuacjach
typowych dla życia wsi. Jest w zasadzie wykorzystaniem techniki krzyku do
wydobywania melodii, co można usłyszeć np. w utworach Kapeli ze wsi
Warszawa lub Tuli.

9. Motanki, czyli magiczne laleczki


Słowańskie lalki ochronne, amulety, były bardzo silnymi w życiu codziennym,
społecznym i osobistym. Lalki często powstawały podczas trwania różnych
świąt, np. na Kupłę, na Szczodre Gody, czyli słońcewstanie, jako prezenty,
amulety na uroczystości rodzinne, takie jak swaćba, narodziny dziecka.
Oczywiście można je było również robić dla siebie. Ich funkcje, zadania były
wszelakie. Mogły dawać szczęście, dostatek, zdrowie, miłość oraz co ciekawe,
mogły pełnić funkcje ochronne. Lalki zawsze były wykonywane z białą, pustą
twarzą. Chodziło w tym o to, aby złe myśli i czyny nie mogły zostać
przeniesione na jej właścielke lub właściciela, a także biały kolor wyrażał
duchowość i czystość myśli gospodarzy. Motanki zawsze były wykonywane bez
użycia igieł, nożyczek, noży, itp. aby nie nanieść w ten sposób różnych szkód,
tym którym mają one przynosić błogość i zdrowie. Nici rozrywano ręcznie lub
przegryzano zębami, a jeśli coś już trzeba było przeciąć, to najpierw to
przecinano, a następnie dopiero nakładano na laleczke. Jednak lepiej nie ciąć
wcale. Gdy kobieta robiła motankę, w pokoju razem z nią nie mógł znajdować
się żaden mężczyzna. Był to bardzo intymny i praktycznie święty rytuał. Jeśli
wykonujemy lalkę dla kogoś, nasze serce napełnione musi być dobrymi
uczuciami do drugiej osoby, musimy mu życzyć dobrze i wszystkiego co
najlepsze. Kiedyś przed wykonywaniem motanek, gdy trzeba było ją wykonać
dla kogoś, wtedy z tą osobą się długo przebywało by naturalnie odczuć te
pozytywne emocje. Jeśli w trakcie robienia lalki, coś pójdzie nie tak. Nitka
zerwie się z złym miejscu, gdzieś nam się pofałduje gdzie nie powinno lub
jakiekolwiek inne niezaplanowane niepowodzenia, wtedy mówiono:
„nieszczęście przyjdzie do lalki, ale mnie (lub tu miejsce na imie osoby, dla
której robiona jest laleczka) ominie.” Jeśli lalka jest wykonywana dla kogoś,
należy ją wypełnić nalepszymi rzeczami, życzeniami, słowami i co musi być
szczere, by przyniosło to co najlepsze dla przyszłego właściciela. Należy
pamiętać, że od momentu ukończenia laleczki, staje się ona samodzielną istotą,
która ma na pieczy los jej właściciela. Należy traktować ją dosłownie dziecko,
czyli ostrożnie, należy pamiętać do czego została stworzona. Z laleczek też
można było wróżyć. Gdy wręczymy ową laleczkę nowemu właścicielowi to
możemy go zapytać czy widzi w niej jakieś wady i np. mogą to być różne
rozmiary piersi – co oznacza, że właściciel ma różne podejście do ludzie, czyli
dla jednych miły, dobry, a dla innych juz nie, albo że ma krótki nogi – to
obrazuje brak ruchu, jeśli laleczka stoi nierówno oznacza to niestabilną sytuacje
majątkową lub społeczną. Każda osoba ma swój własny pogląd na różne
przedmioty i na pewno własną interpretację. Ktoś powie, że sukienka jest zbyt
jasna, wyzywająca (co oznacza, że on sam gdzieś tak się zachowuje), a ktoś,
patrząc na tę samą sukienkę, pochwali gust projektanta co do wyboru tkanin (co
oznacza, że ma dobry gust). Wszystko czego osoba nie lubi w lalce on sam
posiada i wszystko co lubi również. Dlatego takie wróżenie jest najlepsza dla
osób, które chcą nad sobą pracować, a nie dla osób, które wszystkim są
powiedzmy „podłamane.” Kolejną kwestią jest odpowiedni dobór miejsca dla
laleczki. Najlepiej jest to zrobić w trakcie medytacji z motanką w dłoni lub na
wysokości oczu. Próbujemy się wyciszyć, zreklasować. Gdy już osiągniemy
stan maksymalnego wyciszenia myśli, możemy skupić uwagę na laleczce i
zapytać ją gdzie chciałaby zasiąść, by sama znalazła sobie najlepsze miejsce.
Można w głowie ją zapytać lub zapytać na głos. Najważniejsze by się nie
rozproszyć. Miejsca mogą być różnorakie, zależeć może od charakteru naszej
laleczki. Może być ona taką jakby królową, że chciałaby być na widoku, ale
może też być nieśmiała i wolałaby być schowana gdzieś, nawet pod poduszką
czy w aucie. Czasami jest też tak, że laleczka nie pokazuje nam żadnego
miejsca. Wtedy możemy założyć, że laleczka nam ufa i że możemy
samodzielnie wybrać dla niej miejsce. Lalka z czasem ulega zniszczeniu,
rozpada się. Nie należy jej jednak wyrzucać. To co nagromadziła sobą lepiej jest
spalić, by spłonęło razem z nią. Należy się z nią odpowiednio pożegnać i
podziękowac za pomoc. Rodzajów motanek jest pełno, każda wyróżnia się
ilością rączek, czasami głów, czasami jakimiś atrybutami, oczywiście co za tym
idzie zastosowaniem. Mamy pyelyenaszke, kuvatke, dzięsięcioręką, swadźiebną
kuvatke, zernovuszke i moją ulubioną czyli koze. Koza ma bardzo potężne
zastosowanie w praktyce magicznej i można ją wykonać tylko w dniach gdzie
granica między światem żywych i umarłych jest cienka, takie dni to oczywiście
Dziady (które na pewno występowały dwa razy w roku, a może nawet i więcej) i
Wigilia. Zastosowanie owej laleczki było przede wszystkim ochronne, ma za
zadanie chronić przed złymi bytami, można ją było używać jako ochrony w
krągu. Koza, zwłaszcza czarna kojarzy nam się dość źle. Toteż Słowianie
uważali, że jeśli będą mieli taką kozę po swojej stornie, to będzie ich ochraniać
od złego. Podobno koza może po prostu znikać, zmieniać swoje położenie.
Mówi się też, że jeśli ktoś ją nam zabierze, to koza przyniesie mu same
nieszczęścia, może i nawet najgorsze z najgorszych.
10. Koniec

You might also like